You are on page 1of 15

Opowiadanie: Co si koczy, co si zaczyna Andrzej Sapkowski art umieszczony w wiecie wiedmina, opisujcy "alternatywn" wersj wydarze z sagi.

Andrzej Sapkowski wielokrotnie podkrela, e opowiadanie to nie ma adnego zwizku z sag o wiedminie (poza, oczywicie, wiatem i bohaterami. Wszystkim nowoecom, a szczeglnie dwojgu z nich I Soce przecisno swe ogniste macki przez szpary w okiennicach, przeszyo komnat skonymi, pulsujcymi od wirujcego kurzu smugami wiata, rozlao jasne plamy na posadzce i pokrywajcych j skrach niedwiedzich, olepiajcym refleksem rozbyso na klamrze paska Yennefer. Pasek Yennefer lea na wysokim trzewiczku. Wysoki trzewiczek lea na biaej koszuli z koronkami, a biaa koszula leaa na czarnej spdnicy. Jedna czarna poczocha wisiaa na porczy krzesa, wyobionej w ksztat gowy chimery. Drugiej poczochy i drugiego trzewiczka nigdzie nie byo wida. Geralt westchn. Yennefer lubia rozbiera si szybko i z rozmachem. Musia zacz si do tego przyzwyczaja. Nie mia innego wyjcia. Wsta, otworzy okiennice, wyjrza. Z jeziora, gadkiego jak tafla zwierciada, wstawa opar, licie nadbrzenych brzz i olch poyskiway od rosy, odlege ki krya niska, gsta mga, wiszca niby pajczyna tu ponad wierzchokami traw. Yennefer poruszya si pod pierzyn, zamruczaa niewyranie. Geralt westchn. - Pikny dzie, Yen. - Eee? Co? - Pikny dzie. Wyjtkowo pikny dzie. Zaskoczya go. Zamiast zakl i nakry gow poduszk, czarodziejka usiada, przeczesaa wosy palcami i zacza szuka wrd pocieli nocnej koszuli. Geralt wiedzia, e nocna koszula ley za wezgowiem ka, tam, gdzie Yennefer cisna j wczoraj w nocy. Ale nie odezwa si. Yennefer nie znosia takich uwag. Czarodziejka zakla z cicha, kopna pierzyn, uniosa do i strzelia palcami. Nocna koszula wyfruna zza wezgowia, powiewajc falbankami niby pokutujcy duch, spyna wprost do oczekujcej doni. Geralt westchn. Yennefer wstaa, podesza do niego, obja i ugryza w rami. Geralt westchn. Lista rzeczy, do ktrych musia si przyzwyczai, wydawaa si nie mie koca. - Chciae co powiedzie? - spytaa czarodziejka, mruc oczy. - Nie. - Dobrze. Wiesz co? Dzie rzeczywicie jest pikny. Dobra robota. - Robota? Co masz na myli? Zanim Yennefer zdya odpowiedzie, usyszeli z dou wysoki, przecigy krzyk i gwizd. Brzegiem jeziora, rozpryskujc wod, galopowaa Ciri na karej klaczy. Klacz bya rasowa i wyjtkowo pikna. Geralt wiedzia, e naleaa niegdy do pewnego pelfa, ktry oceni szarowos wiedmink na podstawie pozorw i okropnie si pomyli. Ciri nadaa zdobycznej klaczy imi Kelpie, co w jzyku wyspiarzy ze Skellige oznaczao gronego i zoliwego ducha morza, niekiedy przybierajcego posta konia. Imi pasowao do klaczy idealnie. Nie tak dawno temu pewien hobbit, ktry zapragn Kelpie ukra, przekona si o tym bardzo bolenie. Hobbit nazywa si Sandy Frogmorton, ale od tamtego wypadku wszyscy mwili na niego "Kalafior". - Skrci kiedy kark - mrukna Yennefer, patrzc na Ciri, galopujc wrd bryzgw wody,

schylon, uniesion w strzemionach. - Skrci kiedy kark ta wariatka, twoja crka. Geralt odwrci gow, nie mwic ani sowa, spojrza wprost we fiokowe oczy czarodziejki. - No, dobrze - umiechna si Yennefer, nie spuszczajc wzroku. - Przepraszam. Nasza crka. Obja go ponownie, przytulajc si mocno, powtrnie pocaowaa i znowu ugryza. Geralt dotkn ustami jej wosw i ostronie zsun koszul z ramion czarodziejki. A potem znaleli si ponownie w ku, w rozburzonej pocieli, jeszcze ciepej i pachncej snem. I zaczli si nawzajem poszukiwa, i poszukiwali si dugo i bardzo cierpliwie, a pewno, e przecie si odnajd, napeniaa ich radoci i szczciem, i rado i szczcie byy we wszystkim, co robili. I chocia tak bardzo si rnili, rozumieli, jak zawsze, e nie s to rnice z tych, ktre dziel, ale z tych, ktre cz i wi, wi twardo i mocno, jak wysieczony siekier zacios krokwi i kalenicy, zacios, z ktrego rodzi si dom. I byo tak, jak za pierwszym razem, gdy jego zachwycia jej olniewajca nago i gwatowne podanie, a j zachwycia jego delikatno i czuo. I tak, jak za pierwszym razem, ona chciaa mu o tym powiedzie, ale on przerwa jej pocaunkiem i pieszczotami, i odebra jej sowom wszelki sens. A pniej, gdy on chcia jej o tym powiedzie, nie mg wydoby gosu, a pniej szczcie i rozkosz spady na nich z si walcej si skay i byo co, co byo bezgonym krzykiem, i wiat przesta istnie, co si skoczyo i co si zaczo, i co trwao, i bya cisza, cisza i spokj. I zachwycenie. wiat powolutku wraca do siebie i znowu bya pociel pachnca snem, i zalana socem komnata i dzie. Dzie... - Yen? - Mhm? - Gdy mwia, e dzie jest pikny, dodaa: "Dobra robota". Czy to miao oznacza... - Miao - potwierdzia i przecigna si, wyprajc ramiona i apic za rogi poduszki, a jej piersi nabray wwczas ksztatu, ktry odezwa si wiedminowi dreszczem w dole plecw. Widzisz, Geralt, mymy t pogod zrobili. Wczoraj wieczorem. Ja, Nenneke, Triss i Dorregaray. Nie mogam przecie ryzykowa, ten dzie musia by pikny... Urwaa, trcia go kolanem w biodro. - Bo to przecie najwaniejszy dzie w twoim yciu, gupku. II Stojcy na rdjeziornym cyplu zamek Rozrog prosi si o generalny remont, z zewntrz i wewntrz, i to nie od wczoraj. Mwic ogldnie, Rozrog by ruin, bezksztatnym zlepkiem kamieni, poronitych gsto bluszczem, powojem i tradescanti, ruin stojc wrd jezior, bot i bagien rojcych si od ab, zaskrocw i wi. By ruin ju wwczas, gdy podarowano go krlowi Herwigowi. Zamek Rozrog i otaczajce go tereny byy bowiem czym w rodzaju doywotniego nadania, poegnalnego prezentu dla Herwiga, ktry dwanacie lat temu abdykowa na rzecz swojego siostrzeca Brennana, od niedawna zwanego Dobrym. Geralt pozna eks-krla przez Jaskra, bo trubadur bywa w Rozrogu czsto, jako e Herwig by przemiym i radym gociom gospodarzem. O Herwigu i jego zamczysku przypomnia wanie Jaskier, wtedy, gdy wszystkie miejscowoci z opracowanej przez wiedmina listy zostay odrzucone przez Yennefer jako nie nadajce si. O dziwo, na Rozrog czarodziejka zgodzia si natychmiast i bez krcenia nosem. I tym sposobem lub Geralta i Yennefer mia odby si na zamku Rozrog. III

Pocztkowo lub mia by cichy i nieformalny, ale z biegiem czasu okazao si to - z rnych wzgldw - niemoliwe. Potrzebny by wic kto o talentach organizacyjnych. Yennefer, rzecz jasna, odmwia, nie wypadao jej organizowa wasnego lubu. Geralt i Ciri, nie wspominajc o Jaskrze, adnych talentw w tym kierunku nie mieli. Spraw powierzono wic Nenneke, kapance bogini Melitele z Ellander. Nenneke przybya natychmiast, a wraz z ni dwie modsze kapanki, Iola i Eurneid. I zaczy si kopoty. IV - Nie, Geralt - Nenneke nada si i tupna nog. - Nie bior adnej odpowiedzialnoci ani za ceremoni, ani za uczt. Ta rudera, ktr jaki idiota nazwa zamkiem, nie nadaje si do niczego. Kuchnia jest zrujnowana, sala balowa nadaje si wycznie na stajni, a kaplica... To w ogle nie jest kaplica. Czy moesz mi powiedzie, jakiego boga czci ten kulawiec Herwig? - O ile wiem, nie czci adnego. Twierdzi, e religia to mandragora dla mas. - Byam pewna - rzeka kapanka, nie kryjc pogardy. - W kaplicy nie ma ani jednego posgu, niczego tam nie ma, jeli nie liczy mysich bobkw. I do tego to cholerne odludzie! Geralt, dlaczego nie chcecie wzi lubu w Vengerbergu, w cywilizowanej okolicy? - Przecie wiesz, e Yennefer jest kwarteronk, a w twoich cywilizowanych okolicach nie toleruj mieszanych maestw. - Na Wielk Melitele! C znaczy jedna czwarta elfiej krwi? Przecie prawie kady ma jak tam domieszk krwi Starszego Ludu! To nic innego, jak idiotyczny przesd! - Nie ja go wymyliem. V List goci - niezbyt dug - narzeczeni uoyli wsplnie, a zapraszaniem mia zaj si Jaskier. Wkrtce wyszo na jaw, e trubadur list zgubi, i to zanim jeszcze zdy j przeczyta. Zawstydzony, nie przyzna si i poszed na atwizn - zaprosi kogo tylko si dao. Oczywista, Jaskier zna Geralta i Yennefer na tyle dobrze, by nikogo istotnego nie pomin, nie byby jednak sob, gdyby nie wzbogaci spisu goci o przeraajc liczb osb cakiem przypadkowych. Zjawi si zatem stary Vesemir z Kaer Morhen, wychowawca Geralta, a wraz z nim wiedmin Eskel, z ktrym Geralt przyjani si od lat dziecinnych. Przyby druid Myszowr w towarzystwie wyszej od niego o gow i modszej o jakie sto lat ogorzaej blondynki o imieniu Freya. Wraz z nimi zjawi si jarl Crach an Craite ze Skellige w towarzystwie synw Ragnara i Lokiego. Ragnarowi, gdy jecha konno, nogi sigay prawie do ziemi, a Loki przypomina filigranowego elfa. Nie byo w tym nic dziwnego, byli brami przyrodnimi, synami rnych naonic jarla. Zameldowa si wjt Caldemeyn z Blaviken z crk Annik, do atrakcyjn, cho potwornie niemia pann. Przyby krasnolud Yarpen Zigrin, co ciekawe, sam, bez towarzyszcych mu zwykle brodatych bandytw nazywanych "chopcami". Do Yarpena doczy w drodze elf Chireadan, osobnik o nie do koca jasnej, ale niewtpliwie wysokiej pozycji wrd Starszego Ludu, eskortowany przez kilku nieznanych nikomu maomwnych pobratymcw. Przybya te rozwrzeszczana gromada niziokw, spord ktrych Geralt zna jedynie Dainty Biberveldta, farmera z Rdestowej ki i - ze syszenia - jego gderliw on Gardeni. By w gromadzie niziokw jeden nizioek, ktry niziokiem nie by - synny przedsibiorca i kupiec Tellico Lunngrevink Letorte z Novigradu, zmiennoksztatny doppler, wystpujcy pod

postaci nizioka i przybranym imieniem Dudu. Zjawi si baron Freixenet z Brokilonu z on, urodziw driad Braenn, i picioma crkami, zwanymi Morenn, Cirilla, Mona, Eithne i Kashka. Morenn wygldaa na pitnacie lat, a Kashka na pi. Wszystkie byy rude jak ogie, cho Freixenet mia wosy czarne, a Braenn miodowozote. Braenn bya w zaawansowanej ciy. Freixenet powanie twierdzi, e tym razem musi by syn, na co wataha jego rudych driad patrzya po sobie i chichotaa, a Braenn, umiechajc si lekko, dodawaa, e "syn" bdzie nosi imi Melissa. Przyby Jednorki Jarre, mody kapan i kronikarz z Ellander, wychowanek Nenneke. Jarre przyby gwnie z powodu Ciri, w ktrej si podkochiwa. Ciri, ku rozpaczy Nenneke, zdawaa si cakowicie lekceway kalekiego modzieca i jego niezrczne zaloty. List goci nieoczekiwanych otwiera ksi Agloval z Bremervoord, ktrego przybycie graniczyo z cudem, bo ksi i Geralt szczerze si nie cierpieli. Jeszcze dziwniejszy by fakt, e Agloval zjawi si w towarzystwie maonki, syreny Sh'eenaz. Sh'eenaz zrezygnowaa niegdy dla ksicia z rybiego ogona na rzecz dwch niebywale piknych ng, ale znana bya z tego, e nigdy nie oddalaa si od morskiego wybrzea, bo ld budzi w niej strach. Mao kto oczekiwa przybycia innych koronowanych gw, bo te i nikt ich nie zaprasza. Mimo tego monarchowie przysali listy, podarki, posw - lub wszystko na raz. Musieli przy tym si zmwi, bo posowie podrowali w grupie, ktra po drodze zdya si zaprzyjani. Rycerz Yves reprezentowa krla Ethaina, komes Sulivoy krla Venzlava, sir Matholm krla Sigismunda, a sir Devereux krlow Add, by strzyg. Podr musiaa by wesoa, bo Yves mia rozcit warg, Sulivoy rk na temblaku, Matholm kusztyka, a Devereux mia takiego kaca, e ledwie trzyma si w siodle. Nikt nie zaprasza zotego smoka Villentretenmertha, bo nikt nie wiedzia, jak go zaprosi i gdzie go szuka. Ku oglnemu zdziwieniu smok zjawi si, oczywicie incognito, pod postaci rycerza Borcha herbu Trzy Kawki. W miejscu, gdzie by Jaskier, o adnym incognito mowy, rzecz jasna, by nie mogo, niemniej jednak mao kto wierzy, gdy poeta wskazywa kdzierzawego rycerza i twierdzi, e to smok. Nikt te nie zaprasza i nikt nie oczekiwa malowniczej haastry, okrelajcej siebie mianem "przyjaci i znajomych" Jaskra. Byli to gwnie poeci, muzycy i trubadurzy, a do tego akrobata, zawodowy gracz w koci, treserka krokodyli i cztery kolorowe panienki, z ktrych trzy wyglday na nierzdnice, a czwarta, ktra na nierzdnic nie wygldaa, ponad wszelk wtpliwo bya ni. Grup uzupeniao dwch prorokw, z czego jeden faszywy, jeden rzebiarz w marmurze, jedno jasnowose i wiecznie pijane medium pci eskiej i jeden ospowaty gnom, ktry twierdzi, e nazywa si Schuttenbach. Magicznym statkiem amfibi, przypominajcym skrzyowanie abdzia z wielk poduszk, przybyli czarodzieje. Byo ich czterokrotnie mniej, ni zaproszono, i trzykrotnie wicej, ni oczekiwano, bo konfratrzy Yennefer, jak wie niosa, potpiali jej zwizek z mczyzn "z zewntrz", a do tego wiedminem. Cz w ogle zignorowaa zaproszenia, cz wymwia si brakiem czasu i koniecznoci bytnoci na dorocznym, oglnowiatowym konwencie czarodziejw. Tak wic na pokadzie - jak go okreli Jaskier - "poduszkowca" byli tylko Dorregaray z Vole i Radcliffe z Oxenfurtu. I bya Triss Merigold o wosach jak padziernikowy kasztan. VI - To ty zaprosie Triss Merigold? - Nie - pokrci gow wiedmin, wielce rad z faktu, e mutacja naczy krwiononych uniemoliwia mu rumienienie si. - Nie ja. Podejrzewam Jaskra, chocia oni wszyscy twierdz, e o lubie dowiedzieli si z magicznych krysztaw. - Nie ycz sobie Triss na moim lubie!

- Dlaczego? Przecie to twoja przyjacika. - Nie rb ze mnie idiotki, wiedminie! Wszyscy wiedz, e z ni spae! - Nieprawda! Fiokowe oczy Yennefer zwziy si niebezpiecznie. - Prawda! - Nieprawda! - Prawda! - No dobrze - odwrci si ze zoci. - Prawda. I co z tego? Czarodziejka milczaa przez chwil, bawic si gwiazd z obsydianu, przypit do czarnej aksamitki. - Nic - powiedziaa wreszcie. - Ale chciaam, eby si przyzna. Nigdy nie prbuj kama przede mn, Geralt. Nigdy. VII Mur pachnia mokrym kamieniem i kwanym zielskiem, soce przewietlao brunatn wod w fosie, wydobywao ciep ziele z porastajcej dno moczarki i jaskraw z greli pywajcych po powierzchni. Zamek powoli budzi si do ycia. W zachodnim skrzydle kto strzeli okiennic i rozemia si. Kto inny sabym gosem doprasza si soku z kiszonej kapusty. Jeden z goszczcych w Rozrogu kolegw Jaskra, niewidoczny, piewa przy goleniu: Za stodo, gdzie na pocie, kogut gromko pieje. Zaraz przyjd, mia, do ci, tylko si odlej. Skrzypny drzwi, na podwrzec wyszed Jaskier, przecigajc si i trc twarz. - Jak si masz, onkosiu - rzek zmczonym gosem. - Jeeli masz zamiar zwia, to teraz jest ostatnia okazja. - Ranny z ciebie ptaszek, Jaskier. - W ogle si nie kadem - zamamrota poeta, siadajc obok wiedmina na kamiennej aweczce i opierajc si plecami o poronity tradescanti mur. - Bogowie, to bya cika noc. Ale c, nie codziennie eni si przyjaciele, trzeba byo to jako uczci. - Uczta weselna jest dzisiaj - przypomnia Geralt. - Wytrzymasz? - Nie obraaj mnie. Soce grzao mocno, ptaki haasoway wrd krzeww. Od strony jeziora sycha byo pluski i piski. Morenn, Cirilla, Mona, Eithne i Kashka, rude driady, crki Freixeneta, kpay si, jak zwykle nago, w towarzystwie Triss Merigold i Freyi, przyjaciki Myszowora. Na grze, na zrujnowanych blankach zamku posowie krlewscy, rycerze Yves, Sulivoy, Matholm i Devereux wyrywali sobie lunet. - Dobrzecie si chocia bawili, Jaskier? - Nie pytaj. - Jaki wikszy skandal? - Kilka. Pierwszy skandal, zrelacjonowa poeta, mia podoe rasowe. Tellico Lunngrevink Letorte oznajmi oto nagle wrd zabawy, e ma do wystpowania jako nizioek. Wskazawszy palcem obecne na sali driady, elfy, hobbitw, syren, krasnoluda i gnoma, ktry twierdzi, e nazywa si Schuttenbach, doppler uzna za dyskryminacj fakt, i wszyscy mog by sob, a wycznie on, Tellico, musi stroi si w cudze pirka. Po czym przybra - na chwil - naturaln posta. Na ten widok Gardenia Biberveldt zemdlaa, ksi Agloval niebezpiecznie zadawi si sandaczem, a Annika, crka wjta Caldemeyna, dostaa ataku histerii. Sytuacj zaegna smok Villentretenmerth, wci pod postaci rycerza Borcha Trzy Kawki, wyjaniajc dopplerowi spokojnie, e zmiennoksztatno jest przywilejem, ktry zobowizuje, a zobowizuje midzy

innymi do przybierania postaci oglnie uwaanych za przyzwoite i akceptowane w towarzystwie, i e to nic innego jak zwyka grzeczno w stosunku do gospodarza. Doppler zarzuci Villentretenmerthowi rasizm, szowinizm i brak elementarnego pojcia o przedmiocie dyskusji. Uraony Villentretenmerth przybra wic na chwil posta smoka, niszczc troch mebli i doprowadzajc do oglnej paniki. Gdy si uspokoio, rozgorza ostry spr, w ktrym ludzie i nieludzie nawzajem wytykali sobie przykady braku tolerancji i rasowe uprzedzenia. Do nieoczekiwanym akcentem w dyskusji by gos piegowatej Merle, dziwki, ktra nie wygldaa na dziwk. Merle oznajmia, e caa ta sprzeczka jest gupia i bezprzedmiotowa, i nie dotyczy prawdziwych zawodowcw, ktrzy nie wiedz, co to uprzedzenia, co ona jest gotowa natychmiast udowodni za stosown opat, choby i ze smokiem Villentretenmerthem w naturalnej postaci. W ciszy, jaka zapada, usyszano medium pci eskiej, deklarujce, e moe zrobi to samo za darmo. Villentretenmerth szybko zmieni temat i zaczto dyskutowa na tematy bezpieczniejsze, jak ekonomia, polityka, owy, rybowstwo i hazard. Reszta skandali miaa wymiar raczej towarzyski. Myszowr, Radcliffe i Dorregaray zaoyli si o to, ktry z nich si woli zmusi do lewitacji wicej przedmiotw na raz. Wygra Dorregaray, utrzymujc w powietrzu dwa krzesa, pater z owocami, waz zupy, globus, kota, dwa psy i Kashk, najmodsz crk Freixeneta i Braenn. Potem Cirilla i Mona, dwie rednie crki Freixeneta, pobiy si i trzeba je byo wyprowadzi. Krtko potem pobili si Ragnar i rycerz Matholm, a powodem bitki bya Morenn, najstarsza crka Freixeneta. Zdenerwowany Freixenet nakaza Braenn pozamyka w komnatach wszystkie swoje rude latorole, a sam doczy do zawodw w piciu, ktre zorganizowaa Freya, przyjacika Myszowora. Rycho okazao si, e Freya ma niewyobraaln, graniczc z totalnym immunitetem odporno na alkohol. Wikszo poetw i bardw, kolekw Jaskra, wnet wyldowaa pod stoem. Freixenet, Crach an Craite i wjt Caldemeyn walczyli dzielnie, ale musieli ulec. Twardo trzyma si czarodziej Radcliffe, do czasu, gdy udowodniono, e oszukiwa - mia przy sobie rg jednoroca. Gdy mu go odebrano, nie mia z Frey adnych szans. Wkrtce zajmowany przez wyspiark koniec stou opustosza zupenie - przez jaki czas pi z ni jeszcze nieznany nikomu, blady mczyzna w staromodnym kaftanie. Po jakim czasie mczyzna w wsta, zatoczy si, ukoni grzecznie i przeszed przez mur jak przez mg. Lustracja zdobicych sale staroytnych portretw pozwolia na stwierdzenie, e by to Willem zwany Diabem, dziedzic Rozroga, zasztyletowany w czasie biesiady kilkaset lat temu. Starodawne zamczysko kryo liczne tajemnice i cieszyo si w przeszoci do ponur saw, nie obyo si wic bez dalszych wydarze o charakterze nadprzyrodzonym. Okoo pnocy przez otwarte okno wlecia wampir, ale krasnolud Yarpen Zigrin przepdzi krwiopijc, zionc na niego czosnkiem. Przez cay czas co wyo, jczao i dzwonio acuchami, ale nikt nie zwraca uwagi, wszyscy myleli, e to Jaskier i jego nieliczni trzewi koledzy. Byy to jednakowo duchy, bo na schodach stwierdzono mnstwo ektoplazmy - kilka osb polizno si i dotkliwie potuko. Granice przyzwoitoci przekroczy rozczochrany i ognistooki upir, ktry z zasadzki uszczypn w tyek syren Sh'eenaz. Z trudem zaegnano awantur, bo Sh'eenaz mylaa, e winowajc jest Jaskier. Upir, korzystajc z zamieszania, kry po sali i szczypa, ale Nenneke wypatrzya go i przepdzia za pomoc egzorcyzmw. Kilku osobom objawia si Biaa Dama, ktr, jeli wierzy legendzie, zamurowano niegdy ywcem w lochach Rozroga. Byli jednak sceptycy, twierdzcy, e to nie Biaa Dama, a medium pci eskiej, krce po krugankach w poszukiwaniu czego do picia. Potem rozpoczo si oglne znikanie. Pierwsi zniknli rycerz Yves i treserka krokodyli. Wkrtce potem lad zagin po Ragnarze i Eurneid, kapance Melitele. Potem znikna Gardenia Biberveldt, ale okazao si, e posza spa. Nagle okazao si, e brakuje Jednorkiego Jarre i Ioli, drugiej kapanki Melitele. Ciri, cho twierdzia, e Jarre jest jej

obojtny, wykazaa pewne zaniepokojenie, ale wyjanio si, e Jarre wyszed za potrzeb i wpad do pytkiej fosy, gdzie usn, a Iol znaleziono pod schodami. Z elfem Chireadanem. Widziano te Triss Merigold i wiedmina Eskela z Kaer Morhen, znikajcych w altanie parkowej, za nad ranem kto donis, e z altany tej wychodzi doppler Tellico. Gubiono si w domysach, czyj posta przyj doppler - Triss czy Eskela. Kto nawet zaryzykowa pogld, e na zamku moe by dwch dopplerw. Chciano spyta o zdanie smoka Villentretenmertha jako specjalist od zmiennoksztatnoci, ale okazao si, e smok znikn, a wraz z nim dziwka Merle. Zgina take druga dziwka i jeden z prorokw. Prorok, ktry nie zgin, twierdzi, e jest prawdziwym, ale nie umia tego udowodni. Zgin take podajcy si za Schuttenbacha gnom i nie odnaleziono go do tej pory. - auj - dokoczy bard, ziewajc szeroko. - auj, e ci przy tym nie byo, Geralt. Tgi by bal. - auj - mrukn wiedmin. - Ale wiesz... Nie mogem, bo Yennefer... Sam rozumiesz... - Pewnie, e rozumiem - rzek Jaskier. - Dlatego si nie eni. VIII Z kuchni zamkowej dobiegay brzki saganw, wesoe miechy i przypiewki. Wyywienie caej bandy goci stanowio niejaki problem, bo krl Herwig praktycznie suby nie posiada. Obecno czarodziejw take nie rozwizywaa sprawy, bo w drodze powszechnego consensusu postanowiono je naturalnie i zrezygnowa z kulinarnych czarw. Skoczyo si wic tym, e Nenneke zagonia do pracy, kogo tylko moga. Z pocztku nie byo to atwe - ci, ktrych kapanka dopadaa, o pracach kuchennych pojcia nie mieli, a ci, ktrzy mieli, uciekli. Nenneke znalaza jednak niespodziewan pomoc w osobach Gardenii Biberveldt i hobbitek z jej wity. Znakomitymi i sympatycznymi we wsppracy kucharkami okazay si te, o dziwo, wszystkie cztery nierzdnice z grupy Jaskra. Z zaopatrzeniem kopot by mniejszy. Freixenet i ksi Agloval zorganizowali polowanie i dostarczyli nieco grubszej dziczyzny. Braenn i jej crkom wystarczyo dwch godzin na zapenienie kuchni dzikim ptactwem, bo nawet najmodsza z driad, Kashka, umiaa nad podziw zrcznie obchodzi si z ukiem. Krl Herwig, ktry uwielbia rybowstwo, wypywa bladym witem na jezioro i przywozi szczupaki, sandacze i ogromne okonie. Towarzyszy mu zwykle Loki, modszy syn Cracha an Craite. Loki zna si na rybactwie i odziach, a ponadto bywa o wicie osigalny, albowiem podobnie jak Herwig nie pi. Dainty Biberveldt i jego krewni, wspomagani przez dopplera Tellico, zajmowali si dekoracj sal i komnat. Do zmywania i sprztania zagoniono za obu prorokw, treserk krokodyli, rzebiarza w marmurze i wiecznie pijane medium pci eskiej. Opiek nad piwniczk i trunkami pocztkowo powierzono Jaskrowi i jego kolegom poetom, ale okazao si to strasznym bdem. Bardw przepdzono wic, a klucze oddano Freyi, przyjacice Myszowora. Jaskier i poeci caymi dniami przesiadywali pod drzwiami do loszku i starali si wzruszy Frey miosnymi balladami, na ktre jednak wyspiarka miaa rwnie du odporno jak na alkohol. Geralt unis gow, wyrwany z drzemki stukiem kopyt na kamieniach podwrca. Zza przytulonych do muru krzeww wyonia si lnica od wody Kelpie z Ciri w siodle. Ciri nosia swj czarny kostium, a na plecach miaa miecz, synny Gveir, zdobyty w pustynnych katakumbach Korath. Przez chwile patrzyli na siebie w milczeniu, po czym dziewczyna trcia klacz pit, podjechaa bliej. Kelpie schylia eb, chcc dosign wiedmina zbami, ale Ciri powstrzymaa j ostrym szarpniciem wodzy. - Wic to dzi - odezwaa si wiedminka, nie zsiadajc. - Dzi, Geralt.

- Dzi - potwierdzi, opierajc si o mur. - Ciesz si - powiedziaa niepewnie. - Myl... Nie, jestem pewna, e bdziecie szczliwi, i ciesz si... - Zsid, Ciri. Porozmawiajmy. Dziewczyna potrzsna gow, odrzucajc wosy do tyu, za ucho. Geralt widzia przez chwil rozleg, brzydk blizn na jej policzku - pamitk tamtych strasznych dni. Ciri pozwolia, by wosy odrosy jej do ramion i zaczesywaa je tak, by ukrywa szram, ale zapominaa czsto. - Wyjedam, Geralt - powiedziaa. - Zaraz po uroczystoci. - Zsid, Ciri. Wiedminka zeskoczya z sioda, usiada obok. Geralt obj j. Ciri przytulia mu gow do ramienia. - Wyjedam - powtrzya. Milcza. Sowa cisny mu si na usta, ale nie byo wrd tych sw adnego, ktre mgby uzna za waciwe. Za potrzebne. Milcza. - Wiem, co mylisz - powiedziaa wolno. - Mylisz, e uciekam. Masz racj. Milcza. Wiedzia. - Nareszcie, po tylu latach, macie siebie. Yen i ty. Naley wam si szczcie, spokj. Dom. Ale mnie to przeraa, Geralt. Dlatego... uciekam. Milcza. Myla o wasnych ucieczkach. - Wyruszam zaraz po uroczystoci - powtrzya Ciri. - Chc znowu widzie gwiazdy nad traktem, chc gwizda wrd nocy ballad Jaskra. I pragn walki, taca z mieczem, pragn ryzyka, pragn rozkoszy, jak daje zwycistwo. I pragn samotnoci. Rozumiesz mnie? - Oczywicie, e ci rozumiem, Ciri. Jeste moj crk, jeste wiedmink. Zrobisz to, co musisz zrobi. Ale jedno musz ci powiedzie. Jedno. Nie uciekniesz, chocia bdziesz ucieka. - Wiem - przytulia si mocniej. - Cigle jeszcze mam nadziej, e kiedy... Jeli poczekam, jeli bd cierpliwa, to i dla mnie nastanie kiedy taki pikny dzie... Taki pikny dzie... Chocia... - Co, Ciri? - Nigdy nie byam adna. A z t blizn... - Ciri - przerwa jej. - Jeste najpikniejsz dziewczyn wiata. Zaraz po Yen, ma si rozumie. - Och, Geralt... - Jeli mi nie wierzysz, spytaj Jaskra. - Och, Geralt. - Dokd... - Na Poudnie - przerwaa natychmiast, odwracajc twarz. - Kraj jeszcze dymi tam po wojnie, trwa odbudowa, ludzie walcz o przetrwanie. Potrzebuj ochrony i obrony. Przydam si. I jeszcze jest pustynia Korath... Jest jeszcze Nilfgaard. Mam tam moje rachunki. Mamy tam rachunki do wyrwnania, Gveir i ja... Zamilka, twarz jej stwardniaa, zielone oczy zwziy si, usta wykrzywi zy grymas. Pamitam, pomyla Geralt, pamitam. Tak, to byo wtedy, na liskich od krwi schodach zamczyska Rhys-Rhun, gdy walczyli rami w rami, on i ona, Wilk i Kotka, dwie maszyny do zadawania mierci, nieludzko szybkie i nieludzko okrutne, bo doprowadzone do ostatecznoci, rozwcieczone, przyparte do muru. Tak, wtedy Nilfgaardczycy cofnli si, zdjci groz, przed blaskiem i wistem ich kling, a oni poszli wolno w d, w d schodami zamczyska Rhys-Rhun, mokrymi od krwi. Poszli oparci o siebie, zczeni, a przed nimi sza mier, mier w dwch jasnych ostrzach mieczy. Zimny, spokojny Wilk i szalona Kotka. Bysk klingi, krzyk, krew, mier... Tak, to byo wtedy... Wtedy... Ciri ponownie odrzucia wosy do tyu, a wrd popielatych kosmykw zalni nien biel

szeroki pas u skroni. Wtedy zbielay jej wosy. - Mam tam moje rachunki - sykna. - Za Mistle. Za moj Mistle. Pomciam j, ale za Mistle nie wystarczy jedna mier. Bonhart, pomyla. Zabia go, nienawidzc. Och, Ciri, Ciri. Stoisz nad przepaci, creczko. Za twoj Mistle nie wystarczy tysic mierci. Strze si nienawici, Ciri, ona re jak rak. - Uwaaj na siebie - szepn. - Wol uwaa na innych - umiechna si zowrogo. - To si bardziej sprawdza, na dusz met. Nie zobacz jej ju nigdy, pomyla. Jeeli odjedzie, nie zobacz jej ju nigdy. - Zobaczysz - powiedziaa i umiechna si, a by to umiech czarodziejki, nie wiedminki. - Zobaczysz, Geralt. Zerwaa si nagle, wysoka i chuda jak chopak, ale zwinna jak tancerka. Jednym skokiem znalaza si w siodle. - Yaaa, Kelpie!!! Spod kopyt klaczy trysny iskry, krzesane podkowami. Zza muru wysun si Jaskier, z lutni przerzucon przez rami, dzierc w doniach dwa wielkie kufle piwa. - Masz, napij si - powiedzia, siadajc obok. - Dobrze ci zrobi. - Bo ja wiem? Yennefer zapowiedziaa mi, e jeli bdzie ode mnie zalatywa... - Pogryziesz na pietruszki. Pij, pantoflarzu. Przez dusz chwil siedzieli w milczeniu, wolno popijajc z kufli. Jaskier westchn wreszcie. - Ciri odjeda, prawda? - Tak. - Wiedziaem. Suchaj, Geralt... - Nic nie mw, Jaskier. - Dobrze. Milczeli znowu. Z kuchni dolatywa miy zapach pieczonej dziczyzny, ostro doprawionej jaowcem. - Co si koczy - powiedzia Geralt z wysikiem. - Co si koczy, Jaskier. - Nie - zaprzeczy powanie poeta. - Co si zaczyna. IX Popoudnie upyno pod znakiem oglnego paczu. Zaczo si od eliksiru piknoci. Eliksir, a dokadniej ma, zwana feenglancem, a w Starszej Mowie glamarye, umiejtnie stosowana, w sposb zadziwiajcy poprawiaa urod. Triss Merigold, poproszona przez goszczce na zamku panie, przyrzdzia wiksz ilo glamarye, po czym panie przystpiy do zabiegw kosmetycznych. Zza zamknitych drzwi komnat dobiega szloch Cirilli, Mony, Eithne i Kashki, ktrym zabroniono uy glamarye - zaszczytu tego miaa dostpi jedynie najstarsza driada, Morenn. Najgoniej ryczaa Kashka. Pitro wyej ryczaa Lily, crka Dainty Biberveldta, bo okazao si, e glamarye, jak wikszo czarw, w ogle nie dziaa na hobbitki. W ogrodzie, w krzakach tarniny, popakiwao medium pci eskiej, niewiadome, e glamarye powoduje raptowne wytrzewienie i towarzyszce temu objawy, midzy innymi ostr melancholi. W zachodnim skrzydle zamku ryczaa Annika, crka wjta Caldemeyna, ktra nie wiedziaa, e glamarye naley wciera pod oczy, zjada swj przydzia i dostaa rozwolnienia. Ciri przyja swoj porcj glamarye i natara ni Kelpie. Popakay si te kapanki Iola i Eurneid, albowiem Yennefer zdecydowanie odmwia

woenia biaej sukni lubnej, ktr uszyy. Nie pomoga interwencja Nenneke. Yennefer kla, rzucaa sprztami i zaklciami, powtarzajc, e w biaym wyglda jak jaka pieprzona dziewica. Zdenerwowana Nenneke te zacza wrzeszcze, zarzucajc czarodziejce, e zachowuje si gorzej ni trzy pieprzone dziewice naraz. W odpowiedzi Yennefer wyczarowaa piorun kulisty i rozwalia dach na naronej baszcie, co zreszt miao swoj dobr stron - huk by tak straszny, e crka Caldemeyna dostaa szoku i przeszo jej rozwolnienie. Ponownie widziano Triss Merigold i wiedmina Eskela z Kaer Morhen, czule objtych, przemykajcych chykiem do altany w parku. Tym razem nie byo wtpliwoci, e to oni we wasnych osobach, bo doppler Tellico pi piwo w towarzystwie Jaskra, Dainty Biberveldta i smoka Villentretenmertha. Mimo zawzitych poszukiwa nie odnaleziono gnoma podajcego si za Schuttenbacha. X - Yen... Wygldaa czarujco. Czarne, falujce, upite zotym diademikiem loki opaday lnic kaskad na ramiona i wysoki konierzyk dugiej brokatowobiaej sukni o bufiastych, czarno prkowanych rkawkach, cignitej w stanie niezliczon liczb udrapowa i liliowych wstek. - Kwiaty, nie zapomnij o kwiatach - powiedziaa Triss Merigold, caa w gbokich bkitach, wrczajc narzeczonej bukiet biaych r. - Och, Yen, tak si ciesz... - Triss, kochana - zakaa niespodziewanie Yennefer, po czym obie czarodziejki objy si ostronie i pocaoway sobie powietrze obok uszu i brylantowych kolczykw. - Do tych czuoci - powiedziaa Nenneke, wygadzajc na sobie fady nienobiaego stroju kapanki. - Idziemy do kaplicy, Iola, Eurneid, podtrzymajcie jej sukni, bo wywali si na schodach. Yennefer zbliya si do Geralta, doni w biaej koronkowej rkawiczce poprawia mu konierz czarnego, szamerowanego srebrem kaftana. Wiedmin poda jej rami. - Geralt - szepna mu tu obok ucha - wci nie mog w to uwierzy... - Yen - odszepn. - Kocham ci. - Wiem. XI - Gdzie, do jasnej cholery, jest Herwig? - Nie mam pojcia - rzek Jaskier, przecierajc rkawem klamry modnego kubraka barwy wrzosu. - A gdzie jest Ciri? - Nie wiem - zmarszczya si Yennefer i pocigna nosem. - Ale mierdzi od ciebie pietruszk, Jaskier. Przeszede na wegetarianizm? Gocie schodzili si, powoli zapeniajc ogromn kaplic. Agloval, cay w ceremonialnej czerni, prowadzi biao-seledynow Sh'eenaz, obok nich dreptaa gromada niziokw w brzach, beach i ochrach, Yarpen Zigrin i smok Villentretenmerth, obaj skrzcy si od zota, Freixenet i Dorregaray we fioletach, krlewscy posowie w barwach heraldycznych, elfy i driady w zieleniach i znajomi Jaskra we wszystkich kolorach tczy. - Widzia kto Lokiego? - spyta Myszowr. - Loki? - Eskel, podchodzc, spojrza na nich zza baancich pir, dekorujcych beret. - Loki by z Herwigiem na rybach. Widziaem ich w dce na jeziorze. Ciri tam pojechaa, by im powiedzie, e si zaczyna. - Dawno?

- Dawno. - Niech ich zaraza, zasranych rybakw - zakl Crach an Craite. - Gdy im ryba bierze, zapominaj o boym wiecie. Ragnar, le po nich. - Zaraz - powiedziaa Braenn, strzepujc dmuchawiec z gbokiego dekoltu. - Tu potrzebny jest kto, kto szybko biega. Mona, Kashka! Raenn'ess aen laeke, va! - Mwiam - parskna Nenneke - e na Herwiga liczy nie mona. Nieodpowiedzialny gupek, jak wszyscy ateici. Kto wpad na to, by wanie jemu powierzy rol mistrza ceremonii? - Jest krlem - rzek niepewnie Geralt. - Chocia byym, ale krlem... - Sto lat, sto lat... - zapiewa niespodziewanie jeden z prorokw, ale treserka krokodyli uciszya go ciosem w kark. W gromadce niziokw zakotowao si, kto zakl, a kto inny dosta kuksaca. Gardenia Biberveldt wrzasna, bo doppler Tellico przydepta jej sukni. Medium pci eskiej zaczo szlocha, zupenie bez powodu. - Jeszcze chwila - zasyczaa Yennefer zza mile umiechnitych warg, mnc bukiet. - Jeszcze chwila, a szlag mnie trafi. Niech to si wreszcie zacznie. I niech to si wreszcie skoczy. - Nie wier si, Yen - warkna Triss. - Bo tren si urwie! - Gdzie jest gnom Schuttenbach? - wrzasn ktry z poetw. - Pojcia nie mamy! - odwrzasny chrem cztery dziwki. - To niech go kto poszuka, do cholery! - krzykn Jaskier. - Obieca nazrywa kwiatw! I co teraz? Ani Schuttenbacha, ani kwiatw! I jak my wygldamy? Przy wejciu do kaplicy zakotowao si i do rodka wbiegy obie wysane nad jezioro driady, krzyczc cienko, a za nimi wpad Loki, ociekajcy wod i szlamem, krwawicy z rany na czole. - Loki! - krzykn Crach an Craite. - Co si stao? - Maaamaaaaa! - rozdara si Kashka. - Que'ss aen? - Braenn dopada crek, caa roztrzsiona, w podnieceniu przechodzc na dialekt brokiloskich driad. - Que'ss aen? Que suecc'ss feal, caer me? - Wywali nam dk... - wydysza Loki. - Przy samym brzegu... Straszny potwr! Walnem go wiosem, ale przegryz, przegryz wioso! - Kto? Co? - Geralt! - krzykna Braenn. - Geralt, Mona mwi, e to cinerea! - yrytwa! - wrzasn wiedmin. - Eskel, le po mj miecz! - Moja rdka! - krzykn Dorregaray. - Radcliffe! Gdzie moja rdka? - Ciri! - zawoa Loki, ocierajc krew z czoa. - Ciri si z nim bije! Z tym potworem! - Psiakrew! Ciri nie ma z yrytw adnych szans! Eskel! Konia! - Czekajcie! - Yennefer zdara diademik i cisna nim o posadzk. - Teleportujemy was! Bdzie prdzej! Dorregaray, Triss, Radcliffe! Dajcie rce... Wszyscy zamilkli, a potem wrzasnli gono. W drzwiach kaplicy stan krl Herwig, mokry, ale cay. Obok niego sta modziutki chopak z go gow, w byszczcej zbroi dziwnego systemu. A za nimi wesza Ciri, ociekajca wod, ubocona, rozczochrana, z Gveirem w doni. W poprzek jej policzka, od skroni po podbrdek, biego gbokie, paskudne cicie, krwawice silnie przez przyciskany do twarzy udarty rkaw koszuli. - Ciri!!! - Zabiam j - powiedziaa niewyranie wiedminka. - Rozwaliam jej eb. Zachwiaa si. Geralt, Eskel i Jaskier podtrzymali j, unieli. Ciri nie wypucia miecza. - Znowu... - stkn poeta. - Znowu dostaa prosto w buzi... Co za cholernego pecha ma ta dziewczyna... Yennefer jkna gono, dopada Ciri, odpychajc Jarre, ktry z jedn rk tylko zawadza. Nie baczc, e zmieszana z muem i wod krew plami i niszczy jej sukni, czarodziejka przyoya wiedmince palce do twarzy i wykrzyczaa zaklcie. Geraltowi wydao si, e cay

zamek zadygota, a soce na sekund przygaso. Yennefer odja do od twarzy Ciri i wszyscy ochnli z podziwu - ohydna rana cigna si w cieniutk, czerwona kresk, zaznaczon kilkoma maymi kropelkami krwi. Ciri obwisa w trzymajcych j ramionach. - Brawo - rzek Dorregaray. - Rka mistrza. - Moje uznanie, Yen - powiedziaa gucho Triss, a Nenneke rozpakaa si. Yennefer umiechna si, przewrcia oczami i zemdlaa. Geralt zdoa chwyci j, nim osuna si na ziemi, mikka jak jedwabna wstga. XII - Spokojnie, Geralt - powiedziaa Nenneke. - Bez nerww. To jej zaraz minie. Wysilia si i to wszystko, a do tego emocja... Ona bardzo kocha Ciri, wiesz przecie. - Wiem - Geralt unis gow, popatrzy na modzika w byszczcej zbroi, stojcego przed drzwiami komnaty. - Suchaj no, synku, wracaj do kaplicy. Nic tu po tobie. A tak midzy nami, to kto ty taki? - Jestem... Jestem Galahad - bkn rycerzyk. - Czy mog... Czy wolno mi zapyta, jak si czuje ta pikna i waleczna panna? - Ktra? - umiechn si wiedmin. - S dwie, obie pikne, obie waleczne i obie panny, z czego jedna jest jeszcze pann przez przypadek. O ktr ci chodzi? Modzik zaczerwieni si wyranie. - O t... modsz... - powiedzia. - O t, ktra bez wahania rzucia si, by ratowa Krla Rybaka. - Kogo? - On ma na myli Herwiga - wtrcia Nenneke. - yrytwa zaatakowaa d, z ktrej Herwig i Loki owili ryby. Ciri rzucia si na yrytw, a ten modzian, ktry przypadkowo znalaz si w okolicy, pospieszy jej z pomoc. - Pomoge Ciri - wiedmin spojrza na rycerzyka uwaniej i yczliwiej. - Jak ci zw? Zapomniaem. - Galahad. Czy to jest Avalon, zamek Krla Rybaka? Drzwi otworzyy si, stana w nich Yennefer, troch blada, podtrzymywana przez Triss Merigold. - Yen! - Idziemy do kaplicy - oznajmia cichym gosem czarodziejka. - Gocie czekaj. - Yen... moe przeoymy... - Zostan twoj on, choby mnie mieli diabli porwa! I zostan ni zaraz! - A Ciri? - Co, Ciri? - wiedminka wyonia si zza plecw Yennefer, wcierajc glamarye w zdrowy policzek. - Wszystko jest w porzdku, Geralt. To gupie dranicie, nawet nie poczuam. Galahad, skrzypic i brzczc zbroj, uklk, a raczej zwali si na jedno kolano. - Pikna pani... Wielkie oczy Ciri zrobiy si jeszcze wiksze. - Ciri, pozwl - rzek wiedmin. - To jest rycerz... hmm... Galahad. Znacie si ju. Pomg ci, gdy walczya z yrytw. Ciri oblaa si rumiecem. Glamarye zaczynao dziaa, wic rumieniec ten by naprawd uroczy, a blizny prawie nie byo wida. - Pani - wybka Galahad - uczy mi ask. Pozwl, o pikna, bym u stop twoich... - Jak znam ycie, on pragnie by twoim rycerzem, Ciri - powiedziaa Triss Merigold. Wiedminka zaoya rce za plecy i dygna z wdzikiem, wci nic nie mwic.

- Gocie czekaj - przerwaa Yennefer. - Galahad, widz, e nie tylko waleczny, ale i uprzejmy z ciebie chopak. Walczye rami w rami z moj crk, podasz jej wic rami w czasie uroczystoci. Ciri, biegiem, przebieraj si w sukni. Geralt, uczesz si i w koszul do spodni, bo ci wylaza. Chc was wszystkich widzie w kaplicy za dziesi minut! XIII lub uda si znakomicie. Panie i panny popakay si gremialnie. Ceremoni poprowadzi Herwig, chocia byy, ale jednak krl. Vesemir z Kaer Morhen i Nenneke odegrali role rodzicw narzeczonych, a Triss Merigold i Eskel robili za drubw. Galahad prowadzi Ciri, a Ciri czerwienia si jak piwonia. Ci, ktrzy mieli miecze, utworzyli szpaler. Koledzy Jaskra brzdkali na lutniach i glach i piewali pie specjalnie uoon na t okazj, przy czym w refrenie wspomogy ich rude crki Freixeneta i syrena Sh'eenaz, synca szeroko z piknego gosu. Jaskier wygosi mow, yczy nowoecom szczcia, powodzenia, a nade wszystko udanej nocy polubnej, za co dosta od Yennefer kopniaka w kostk. Potem wszyscy kopnli si do sali tronowej i oblegli st. Geralt i Yennefer, z domi wci zwizanymi jedwabn szarf, zasiedli w szczycie, skd umiechali si, odpowiadajc na toasty i yczenia. Gocie, ktrzy w wikszoci wyhulali si i wyswawolili ubiegej nocy, ucztowali statecznie i dystyngowanie - i przez zadziwiajco dugi czas nikt si nie urn. Niespodziewanym wyjtkiem by Jednorki Jarre, ktry przebra miar, nie mogc znie widoku Ciri, poncej rumiecami pod malanym wzrokiem Galahada. Nikt rwnie nie znika, jeli nie liczy Kashki, ktr jednak wkrtce odnaleziono pod stoem, pic na psie. Upiorom zamczyska Rozrog poprzednia noc take musiaa da si we znaki, bo nie daway znaku ycia. Wyjtek stanowi obwieszony resztkami caunu kociotrup, ktry znienacka wychyn z podogi za plecami Aglovala, Freixeneta i Myszowora. Ksi, baron i druid zajci jednak byli dyskusj o polityce i zlekcewayli zjaw. Kociotrup rozeli si brakiem atencji, przesun si wzdu stou i zaszczka zbami tu nad uchem Triss Merigold. Czarodziejka, czule przytulona do ramienia Eskela z Kaer Morhen, uniosa wdzicznie bia rczk i strzelia palcami. Komi zajy si psy. - Niechaj wielka Melitele wam sprzyja, kochani - Nenneke pocaowaa Yennefer i stukna pucharem w kielich Geralta. - Cholernie wiele czasu wam to zajo, ale nareszcie jestecie razem. Ciesz si ogromnie, ale mam nadziej, e Ciri nie wemie z was przykadu i jeeli sobie kogo znajdzie, bdzie krcej zwleka. - Wyglda - Geralt ruchem gowy wskaza na zapatrzonego w wiedmink Galahada - e ju sobie kogo znalaza. - Mwisz o tym dziwaku? - achna si kapanka. - O nie. Nie bdzie chleba z tej mki. Przyjrzae mu si? Nie? To zobacz, co on robi. Niby migdali si do Ciri, a bez przerwy oglda i obmacuje wszystkie puchary i kubki na stole. Sam przyznasz, to niezbyt normalne zachowanie. Dziwi si tej dziewczynie, e gapi si na niego jak na obraz. Jarre, o, to co innego. Chopak rozumny, stateczny... - Twj rozumny i stateczny Jarre wanie osun si pod st - przerwaa zimno Yennefer. Do ju o tym, Nenneke. Ciri idzie do nas. Popielatowosa wiedminka usiada na zwolnionym przez Herwiga miejscu i przytulia si mocno do czarodziejki. - Wyjedam - powiedziaa cicho. - Wiem, creczko. - Galahad... Galahad... jedzie ze mn. Nie wiem, po co. Ale przecie nie mog mu zabroni, prawda?

- Prawda. Geralt! - Yennefer uniosa na ma oczy, ponce ciepym fioletem. - Przejd si dookoa stou, porozmawiaj z gomi. Pozwalam ci te wypi. Jeden puchar. May. A ja chciaabym porozmawia tu z moj crk, jak kobieta z kobiet. Wiedmin westchn. Przy stole robio si coraz weselej. Kompania Jaskra piewaa piosenki, i to takie, e Annice, crce wjta Caldemeyna, krew uderzya na policzki. Smok Villentretenmerth, mocno podchmielony, obejmowa jeszcze bardziej podchmielonego dopplera Tellico i przekonywa go, e zamienienie si w ksicia Aglovala celem zastpienia tego w ou syreny Sh'eenaz byoby nietaktem towarzyskim. Rude crki Freixeneta wyaziy ze skry, by spodoba si posom krlewskim, a posowie krlewscy prbowali na rozmaite sposoby imponowa driadom, co w sumie powodowao istne pandemonium. Yarpen Zigrin, pocigajc perkatym nosem, tumaczy Chireadanowi, e jako dziecko pragn by elfem. Myszowr wrzeszcza, e rzd si nie utrzyma, a Agloval, e wrcz przeciwnie. Nikt nie wiedzia, o jaki rzd chodzio. Herwig opowiada Gardenii Biberveldt o ogromnym karpiu, ktrego wyholowa na wdk z pojedynczego koskiego wosa. Hobbitka sennie kiwaa gow, od czasu do czasu wrzeszczc na ma, by przesta chla. Po krugankach biegali prorocy i treserka krokodyli, nadaremnie prbujc odnale gnoma Schuttenbacha. Freya, dosy widocznie majc sabowitych mczyzn, pia ostro z medium pci eskiej, przy czym obie zachowyway pene powagi i godnoci milczenie. Geralt okry st, stukajc si, podstawiajc plecy pod gratulacyjne ciosy i policzki pod gratulacyjne causy. Zbliy si wreszcie do miejsca, gdzie do opuszczonego przez Ciri Galahada przysiad si Jaskier. Galahad, wpatrujc si w puchar poety, przemawia, a poeta mruy oczy i udawa zainteresowanie. Geralt przystan za nimi. - Wsiadem tedy do tej odzi - mwi Galahad - i odpynem we mg, cho przyznam si wam, panie Jaskier, e serce zamierao we mnie ze zgrozy... I wyznam wam, em wwczas zwtpi. Mylaem, e oto nasta mj koniec, zgin niechybnie w tej mgle nieprzejrzanej... I wtedy wzeszo soce, zalnio na wodzie jak... jak zoto... I oto widz przed oczami mymi... Avalon. Bo to wszak jest Avalon, prawda? - Nie - zaprzeczy Jaskier, nalewajc. - To jest Schwemmland, co si tumaczy jako "Mokrado". Pij, Galahad. - A ten zamek... Wszake jest to zamek Montsalvat? - Pod adnym pozorem. To jest Rozrog. Nigdy nie syszaem, synku, o zamku Montsalvat. A jeli ja o czym nie syszaem, to znaczy, e nic takiego nie istnieje. Zdrowie modej pary, synku! - Zdrowie, panie Jaskier. Ale wszake w krl... Jest-li on Krlem Rybakiem? - Herwig? Fakt, lubi wdkowa. Dawniej wola polowania, ale odkd okulawili go w bitwie pod Orth, nie moe jedzi konno. Ale nie nazywaj go Krlem Rybakiem, Galahad, raz, e to brzmi wielce gupio, a dwa, e Herwigowi moe by przykro. Galahad milcza dugo, bawic si pustym w poowie pucharem. Wreszcie westchn ciko, rozejrza si. - Mieli racj - szepn. - To tylko legenda. Ba. Fantazja. Krtko mwic: kamstwo. Zamiast Avalonu, zwyke Mokrado. I znikd nadziei... - Eje - poeta trci go okciem w bok - nie popadaj w przygnbienie, synku. Skd ta cholerna melancholia? Jeste na swadbie, baw si, pij, piewaj. Jeste mody, ycie przed tob. - ycie - powtrzy rycerz w zamyleniu. - Jak to jest, panie Jaskier? Czy co si zaczyna, czy co si koczy? Jaskier spojrza na niego szybko i uwanie. - Nie wiem - powiedzia. - Ale jeli ja tego nie wiem, to nikt tego nie wie. Wniosek: nic nigdy si nie koczy i nic si nie zaczyna.

- Nie rozumiem. - Nie musisz. Galahad ponownie pomyla, marszczc czoo. - A Graal? - spyta wreszcie. - Co z Graalem? - Co to jest Graal? - Co, czego si szuka - Galahad unis na poet swoje rozmarzone oczy. - Co, co jest najwaniejsze. Co, bez czego ycie traci sens. Co, bez czego jest si niepenym, niedokoczonym, niedoskonaym. Poeta wyd wargi i spojrza na rycerza swym synnym spojrzeniem, wzrokiem, w ktrym wynioso mieszaa si z weso yczliwoci. - Cay wieczr - powiedzia - siedziae obok twego Graala, matoku. XIV Okoo pnocy, gdy gocie zaczli ju na dobre wystarcza sami sobie, a Geralt i Yennefer, zwolnieni z ceremoniau, mogli w spokoju popatrze sobie w oczy, drzwi otwary si z hukiem i do halli wkroczy rozbjnik Vissing, znany powszechnie pod przezwiskiem up-Cup. upCup mia okoo dwch metrw wzrostu, brod do pasa i nos ksztatu i koloru rzodkiewki. Na jednym ramieniu rozbjnik nis swoj synn maczug Somk, a na drugim ogromny wr. Geralt i Yennefer znali up-Cupa jeszcze z dawnych czasw. adne z nich nie pomylao jednak o tym, by go zaprosi. Bya to ewidentnie robota Jaskra. - Witaj, Vissing - rzeka z umiechem czarodziejka. - To mio, e o nas pamita. Rozgo si. Rozbjnik ukoni si dystyngowanie, opierajc si na Somce. - Wiele lat radoci i kup dzieci - oznajmi gromko. - Tego ycz wam, kochani. Sto lat w szczciu, co ja gadam, dwiecie, kurwa, dwiecie! Ach, jakem rad, Geralt, i wy, pani Yennefer. Zawszem wierzy, e si pobierzecie, chociaecie si zawsze kcili i arli jak te, nie przymierzajc, psy. Ach, kurwa, co ja gadam... - Witaj, witaj, Vissing - powiedzia wiedmin, nalewajc wina w najwikszy puchar, jaki sta w okolicy. - Wypij nasze zdrowie. Skd przybywasz? Rozesza si wie, e siedzisz w lochu. - Wyszedem - up-Cup wypi duszkiem, westchn gboko. - Wyszedem za t, jak jej tam, kurwa, kaucj. A tu, moi drodzy, jest dla was podarek. Macie. - Co to jest? - mrukn Geralt, patrzc na wielki worek, w ktrym co si poruszao. - Po drodze zapaem - rzek up-Cup. - Nadybaem go na kwietniku, kdy stoi owa goa baba, w kamieniu kuta. Wiecie, ta, co j gobie obsray... - Co jest w tym worku? - A, taki, jakby to powiedzie, diabe. Zapaem go dla was, w podarunku. Macie tu zwierzyniec? Nie? To go sobie wypchacie i powiesicie w sieni, bd si wasi gocie dziwowa. Zmylne bydl, mwi wam, ten diabe. Gada, e nazywa si Schuttenbach.

You might also like