You are on page 1of 20

Niedokonany.

Kuszenie Chrystusa Pana na pustyni. Poemat


Tadeusz Miciski
...by na pustyni dni czterdzieci kuszony przez szatana Marek I, 13.

Dlaczego upade z nieba, Lucyferze? 1. Sowa moje rozsypuj jako piasek morski midzy palcami kto z szelestu ich pozna gbiny? 2. Zoty zapach r i anemonw upaja mi gwiedziste oczy Szatanw przewiecaj mnie na wskro ale ciemne Jutrznie jestestwa mego bdz wrd ciemnej nocy. 3. Nadchodzi kres i jeszcze mona si cofn straszliwe szepty ciekaj do serca mego niby jad ww zawieszonych nad jam Tytana. 4. W olbrzymich rumowiskach miad si katedry, mrony dech wieje od kamiennej ciany uciekajcie od wiatw konajcych 5. Gwodzie ng zdradziy mnie wrd milcze bezbrzenej pustyni; kamienne rce strachu przygnioty ramiona moje krzykiem nie naley zatrwaa tych miejsc! 6. Jake dugo stoj przed bram z granitw i nie miem uderzy o, przeraajcy szepcie rzeczy niewiadomych! 7. Na dno czary z onyksu padaj krople krwi cicho rozpyn si glos magicznych zakl, wstrzsn dreszcz pospnymi wieami i gucho, bez powiewu rozchylia si brama. 8. Mrocy ogie lizga si po kociach moich, ramiona odrtwiay w konwulsyjnym wysiku. Na wyszlifowanej, jak zwierciado, cianie otchani widz Cie widma...

A, obrciem si, abym obaczy gos, ktry mwi ze mn. A w porodku siedmi lichtarzw zotych ujrzaem podobnego synowi ziemskiemu, obleczonego w dug szat.. a nogi jego jakoby w piecu rozpalonym, a gos jego jakoby gos wiela wd 1. Wntrznoci przepalone ogniem potpienia, ktrego nie ugasz wody wiata. 2. Jk zatraconych tysicw w otchani, ktrej nie masz wymiaru! 3. Ani dnia, ani zmierzchu, ani rozwitu, ani przebudzenia jedno od bezkresu w bezkres: mrok. 4. Wrd niemiertelnej ciszy szum pkajcych lodozwaw czarne, tlejce gwiazdy w obdnych wirach. 5. Skrzyda moje na siedemkro tysicy epok od buntu aniow do zgonu mamuta na ziemi i ponadto. 6. Nigdy lot w sfery grne ciar nadmierny ni w gb, do wspina hacz si szpony. 7. Gos mj podobien rykowi poncych grodw, trzsieniu gr i borw druzgotanych burz, szumom gradowych tucz i morskim wistom. 8. Lecz kiedy chc: abdzie piewam pieni

czarowny flet rozkwili za dbrow i kwiatw szept udaj srebrn mow, i tsknie kam, jako sowicy leni.

Tam odczuwamy rado niezmierzon, ktra mwi: ja ukocz si! 1. Obierajc los obraem nadzia blu, aby mi nikt nie przewyszy. 2. Krl przeto imi moje Pan Konajcych Achanio pychy Zatraciciel a wszechwiat zapomnia imienia mego, ktre jest Niedokonany!... 3. Bom kolebk sarkofagiem. Zwide i zgnie zarody w tajnikach moich, jako nieywy pd w ywej matce: 4. z jaskini prabytu i nie ciekajce w ono wszechni, we mnie si dziej niby dym senny, niby cie ora morskiego nad nurtem. 5. Wodyctwo moje nie zna granic: ponad basztami blunierstw korona moja, a pod lochami winiw tron mj, w rozpadlinach wiata choromy ksice. 6. W grotach podwodnych oceanu pacz moich snowidze, w kraterach lawy haszysz mych upoje, w morskich nawanicach oe moich dz. 7. Trd i zaraza z moich tchnie; obd bezmiaru z moich oczekiwa; ycie niewytrzebione z moich przeklestw! 8. Na uroczysku przeznacza torturowym koem amicy si wszechbyt jedna z mar, ktre mr, poczynajc si w sercu Niedokonanego.

1. W prni bolesnej, fiordami wyrzebiona, wije si droga brzegw nieskoczonoci. 2. Na wybrzeu zamglonego morza martwica gazu obja mnie, mrony wicher tuli si do mnie w szumach ciemnej opowieci. 3. Wszelkie ziele duszy mojej obumaro, ksiyc usta w biegu, morze wd moich zastygo w braku lunacji. 4. Niebiosa przygnioty mi, wulkany zapalay si we mnie i gasy; przeszed si po mnie Cie niewiadomego i oblicze moje owino si mask kamienia. 5. Smutn jest istno moja a po niewiadomy, ostatni bezkres mroku, ktrego nie rozwietl nigdy lecce komety w tym zamiertnym wymiarze gdzie skoczyo si wszelkie pragnienie, a rozpoczyna si wieczno mki. 6. Eter mi nie zrodzi, gwiazdy mi nie poczy nosiy mi skrzyda cherubinw i uroniy, jako gaz nazbyt ogromny. 7. Cisz jestem pen niewiadomych jkw, milczeniem nad wulkanami, ktre pon w ciemnociach. 8. We mnie trwa wieczno, ktra przemina, a ta, ktra nastpi wisi nad dusz moj jak potworna skaa.

Zaczynam si, gdy zechc. 1. Podziemne wiry paczu przeszyy na wskro opok jestestwa mego. Morze wspienio si

2.

3. 4. 5. 6.

7. 8.

dzikim oskotem w jaskiniach mego smutku, bl mj zmartwychwsta zguchego jeziora mierci pod kopu ska przeznaczenia. Wrd nocy czasw jestem wpskamieniay w na tronie mym, w niezmierzonej sali, gdzie arz si kolumny. Wyrzebiam serce moje, piorunami pisz na zakrwawionej bryle agatu sowa niezwycionej prawdy. Tworz posgi wiate i jednym uderzeniem strcam je w pospny, chaotyczny wir, nie majcego nadej nigdy Zjawu. Krluj i rzdz widmami; poeram gwiazdy; strzeg wej do tajemniczej Doliny, w ktrej ogie i ld poeraj pielgrzymujce ulice. Nagi bdz wrd pusty lodowych z ponc pochodni serca mego, ktre wypio niemiertelno. Widma potwornych drzew zanurzaj swe butwiejce ramiona w zatch gbin: widma pyn w odzi na rzece Styksu i umarli podnosz na mnie swe spojrzenia wybranym podaj do moj i wprowadzam na stopnie moje, inni z jkiem unicestwienia lec ku mglistym, wirujcym kataraktom. I coraz straszliwiej w mogilnym blasku ksiyca pitrz si czarne bazalty, okryte hemami srebrnych lodowcw wody gbin niezmierzone, zaczarowane Boleci, jakiej nie ma imienia. Pod acuch tych wierzchokw o ksztatach i masach niedostpnych dla wyobrani, znajcej tylko gry jako pofadowania ziemi a nie mogcej si wznie do gr, bdcych buntem przeciwko wszelkiemu prawu i cieniu, zstpuj te widma, a do wyniosego i jedynie prawdziwego Absurdu Niebytu.

Moje usta pord wszystkich rzeczy, obalam na twarz bogi gwiazd zowrbnych. 1. W katedrze Boga umarego wre walka widm: cisn si w mroku i tratuj, chcc dotkn zza krat moich skrzyde. 2. Ja, papie widm, celebruj przy pomiennym otarzu, ktry jest wiadectwem zerwania z Zakonem i unicestwieniem Boga Stojc jako posg nieruchomy wiecznej przemiany z kielicha rubinowego pij jestestwo moje: Dusz. 3. Uwielbiane imi jej pynie litani nieskoczon przez tysiczne labirynty paacu umarego soca: na otarzu snw czytam ksig unicestwienia i jedna za drug pkaj hieratyczne pieczcie. 4. Mitra moja, zbrojna wszystkimi jutrzniami, rozwieca otcha i gasi niebo, wznoszc si nad niedostpn nikomu krain Niebytu. 5. Z rozkosz sucham krzyku i milczenia tortur, stojc na ambonie umarej przed wiecznoci gwiazdy harfa moja drga upojeniem i pie jak morze rzuca si piersiami ku mnie, niosc mi klejnoty gbin: miriady fal Oceanu tacz przede mn, a ten Ocean jest z jkw. 6. Patrz: jak bohater wdrapuje si na cian grodu mego i dotknwszy okrwawion doni mych baszt, napotyka dymic strza na uku moim, ktra pogry si w oczach smutniejszych nili jeziora podziemne. 7. Patrz: gdy krlewicz na zgniym barogu oczyma jasnowidzcymi, jak u ducha, oglda niezmierzone zbrodnie rodziny swej i mogi matki, ktr musi przekl. 8. Patrz: jak czarodziej zamknity w rozpalonej wiey, z napronymi stawami od k i acuchw, konajcym spojrzeniem nuci triumf Magii gdy oto w ciemnej kaplicy zamkowej prowadz krlewicza pachol, aby przyj hosti z

rk wtajemniczonego w nekromancj mnicha. Ojciec jego, krl zatopiony w witokradczej modlitwie, dworacy cisn si z bladymi twarzami i oto czarny opatek dotyka warg w niebo idcego dziecka, krwawy n jednym ciciem cina t gwk anielsk. Powieszona za wosy na onie piekielnego Belfegora, poczyna mwi gosem nieziemnym, cichym, strasznym i krl porywa si, syszc huk zapadajcych si piekie, w ktre ju za ycia wszed.

Znam imiona, znam formy, ktrych nikt nie zna. 1. Roztrca si na gazach, szaleje czarny i zimny wodospad grzechu, krwawymi huraganami rozwietla niezgbione wwozy. 2. Pielgrzymujcy wiecznie id przez urwiska i nadprchniae mosty, koac cicho do sali mej a gdy si ujrz na progu s ju obkani. 3. W grobie zakopanych ywcem sysz dziwny szelest: to jzyki poksane, szczerniae i napuche szepc mi tajemnic ostatniej spowiedzi. 4. Widz u stp mych zbocone jestestwo tego, co nis zbawienie wiatu i upad w p drogi: magnetyczne oczy wwiecaj si w hieroglif mego serca, aby je odczyta i oskary. 5. Bdz w katakumbie marze, ktre s ogrodem moim obok upiora myli, z ktrym jestem zwizany na wieki. 6. Twarz moja wiosenna uczynia si jak umary ksiyc poryty bruzdami, oczy moje wypaliy ksiyc poryty bruzdami, oczy moje wypaliy si w czarne soca potpionej mdroci. 7. W ciszy pnocnych wrb, w zielonkawym poysku umarego soca idzie Mio do mnie, gdy wisz nagi wrd szyderczych zwierciade, jak ptak leccy, gdy wbije si na ostry kolec trujcego Anczaru: nagym wzbiera si pomieniem Zorza borealna, wzburzone oceany niewiadomych nadziei szumi, zalewajc zowrogie, majestatyczne gleczery. Jeste to Mio. 8. W midzyplanetarnym chodzie myli mej marzenie to skrapla si w chmury niewypakane i zowroga jasno otacza mi jak fosforencja lodu antarktycznego wrd nocy.

Nie zostaje wiat w swym trwaniu inaczej ni przez tajemnic ktra nie jest powierzona nawet najwyszym Anioom. 1. eglarz, sparty zatorem kry, prbuje wrozumie z odgicia igy magnetycznej nie znany mu poudniowy prd: w proporcji robaka ziemnego do leccych nieskoczonoci komet wysiek czowieka i mj: na magicznym zodiaku Trismegisty krel hiperbol wybawienia. 2. Zachybota promie ksiycowy i skrci wstecz. Poraony gbi odkrycia, zwiastujcego now Jutrzni Chaosu, odupaem maczug z zamarzych soplami gwiazd, idc na spotkanie Rodzajowi. 3. A kiedy na wichrach moich wichry midzyastralne i mr dolne regiony skrzyde dr si przez gorejce lasy tochy i agaw, przez rozogi, dymice krwi, usiane biaokwieciem czaszek przez ruiny miast witych i monasterw. 4. A w pospnym grobowcu Luny stanem, patrzc na zadumane gwiazdy, krce w podworcach swego wizienia, a gdy najmniejsza z nich wymierzya dugo swego acucha, zwiodem wzrok na uroczysko onej Gei. 5. Olbrzymowie tu mieszkali w sklepionych jaskiniach mieli krlestwa i budowali gwiadziste wiee, zatopieni w swej minionej chwale demiurgw.

6. Ksiyc drugi, ktry kry nad Ziemi za swym towarzyszem j spada pod wzrokiem moim, wirujc z wzrastajc szybkoci, lawy rozryway w nim skorup i wybuchay, czynic go niby obliczem kata spotworniaym od grozy. I olbrzymy Giborim w obdzie strachu kryli si w przepacie 7. Litujc si nad nimi, wycignem rk wzdy si fale oceanu jak wiee do Czarodzieja, z hukiem walcych si Himalajw runy na miasta nadbrzene, wspieniy si kbami na szczytach wity, uderzyy o kamienny taras gr, zdbiajc si, napywajc, ryczc zczyy si z nawanicami rozszalaego powietrza, biczowane wistem cyklonw zapdziy si na rodek najwyszego paskowya ziemnego Pamiru i miay ju uderzy szturmem na tych krlw z reszt narodw uczepionych o skay Hindukuszu i Kuen-Lunia widziaem mastodonty i atlantozaury, bijce si tytanami o miejsce na wierzchoku gr 8. Wtem ksiyc run, oberwawszy si z niebiosw jak cika, potworna lampa i zapalajc przed sob powietrze, sam krwawy, potworny, dyszcy pomieniami, star Ziemi w py nowego Chaosu. Zniszczenie takowe objawio mi sw przeraliw, wewntrzn marno i c mi, czy Ziemia, zatraciwszy dawne olbrzymy, zaroi si ukami ludmi, jak lecy ka na Drodze Mlecznej gwiazd czy zostanie pusta nie jedno to?

Kt jest co zwycia wiat jedno ktry wierzy, i jest Synem Boym. 1. I gdy w dole pode mn amay si sklepienia ziemnego firmamentu od huraganw i deszczu byskawic 2. Wtem nieznany mi magnetyczny wzrok zapad w tajne gbie moje i bdzi w nich jak byskawica poszedem za nim, chcc porwa. 3. Pyn cicho, ale z obliczy si nie dajc szybkoci, daremno okraem najdalsze mgawice gwiazd. 4. A wstpiem na wierzchoek Gry wiata. Widma napeniaj t najokropniejsz z pusty, paczc bez dwiku wrd strzaskanych mauzolew i kolumn wystyge zielsko law opltao cudne bareliefy czyca i doliny ez, rozpalone meteory ziony tu ogniem, czarny mrz druzgota emaliowane sarkofagi. W ponurym tumie tli si duch gwiazdy, ktra umara za wiat. 5. Czyje tu pogrzeb czyj lament czyje stpania na posadzkach? Czer zakwefionych mar pynie, skwarzc mi ono gromnicami tysice ust, niby ran gorejcych, wypowiada mi antyfon mczarni: Kada gwiazda wydaa milion geniuszw, a trzy miliony gwiazd przechodzi koo mnie, zapisujc imiona swe w Ksidze Unicestwienia. 6. I poczy si trz sklepienia od wichru byskawic czer oszalaych duchw da, abym rozdar na otarzu nicoci Syna Boego i wzdrygn dusz Milczcej Otchani. I czytaem w gbiach nieba, pytajc o przeznaczenie i upado siedem meteorw i bkitnym wem wyrzebio na mrokach imi Emanuel. 7. Zanim si poczy przestrzenie i byty, idc na wygnanie przepakaem noc huraganow ostatni raz egnay si oczy i usta Emanuela z moimi. 8. Zwary si grone i nieprzystpne przepacie, wrd ktrych szedem czujc, e za widnokrgiem s prawdy wiekuiste i boskie, ktrych nie poznaem. Z grobowca Luny spogldaem na toczcy si przede mn w przestworach opleniay czerepek Gei. Demon milczenia, spltszy rce, patrzy w moje obumare i szalestwem ksiyca zachodzce oczy nakada pieczci na groby tajemnic, ktrych na wieki nie otwarem, nie

znajc imienia Niepojtego.

1. I jakby Fatum, zawieszone nad wiatem, spojrzaem znw ludowiska mszyce oblepiy ciao Matki swej, pezajce w niedoli i gorzkich wyrzutach, z piasku budujc swe witynie dla Doli i Niedoli. 2. Rozmnaajc si, jak krzemionki w wodzie mrz polarnych pod promieniami soca, day mi mono wsuchiwania si w szum miast milionowych, gdzie rzdzi Janusowy fetysz Moloch Mamon ktremu w rozpalone rce matki taczc rzucay swe pody, a z ust ziejcych boka wychodzi phallus. 3. Widziaem plemiona w tyfusie godowym, wojn wypdzone na bezwiestn pnoc; widziaem kainitw Indii, ktrzy tworzyli prawa miadce sabych zmieniajc ich w wyklte kasty kurawerw, dombardw, pariasw skazanych na towarzystwo trupw i hien: miliony tucznych pasoytw opieway miosierdzie Boga., 4. Widziaem krlw orangutanw, co elazne bera wbijali w rozmodlone oczy niewolnikw zwycizcw, co wczni wyupiali oczy klczcym, trzymajc ich za drutem przebodzone wargi przede mn pony skarby Sardanapala i on z nimi wrd nierzdnic swych. 5. Widziaem, jak pozytywna elektryczno Soca i negatywny magnetyzm Ksiyca tworzyy z Zemi medium podatne do impregnacji i poczem w niej myle, w niej chcie i bya przez mnie optan. 6. I uczyem tsknicych za wyzwoleniem, e kade ciao niebieskie ma sw barw magnetyczn: bkit Saturna, purpura Jowisza, czerwie Marsa, zoto Soca, to Wenery, fiolet Merkurego, czarno Uranusa, zielono Neptuna. Z ktw ich dziaa magnetycznych ukadaem aspekty dla ludzkoci Ziemi: kady z ludzi fizycznie by mikrokosmosem swojej planety, na ktrej y, dusz za by symbolem gwiadzistej otchani nieba, meteorw, mgawic, a przede wszystkim nieskoczonoci i w mikrokosmosie tym odbijaa si Anamneza wszechbytu rk jego w mroku szukay rce duchw niepojcie wyszych jak Sefiroty lub niskich jak Lemury, czyli astralne widma map. 7. Ekstatycy mwili ze sob z jednego koca wiata na drugi, przebywajc przepacie nad Bogiem i docierajc do wrt Raju, ktrych strzee anio z gow Byka, a ze skrzydlatymi byskawicami. Widzieli trby i huragany wiata astralnego chorzy konwulsjonerzy, ktrych mona byo bi elaznymi drgami, nie szkodzc im koci ich si wyginay, ciaa utrzymyway w powietrzu. Czarodzieje wayli si na wszystko, aby wszystko osign. Do mis ofiarnych pdziy larwy zwabione krwi czarodzieje, wyklinajcy rozum i nadziej niemiertelnoci duszy przeobraali w rzeczywisto swe halucynacje nad przegniymi sadzawkami wiata w mzgach. Kto raz postawi nog na progu innego wiata umrze musia sposobem strasznym i dziwnym. Rzeka jkw Kocytu morze zapomnienia Lety, wodospad zimny grzechu Acheronu, wir ognia Flegetonu, ktry si skrca wami i dusi w swych potwornych mrokach oto pieko, w ktre wchodzili za ycia moi czciciele. 8. Ostatni z sekretw Eleuzyjskich objawia kapan, zbliajc si prdko do adepta i szepczc: Ozyrys jest bogiem czarnym. Wwczas Ziemia stawaa si dla adepta ksig Magii, gdzie wielkie litery byy wityniami, a zadania ukaday si z miast. Dusze kapanw mych, zatapiajc si w wietle astralnym, widziay refleksy myli najbardziej tajonych i przeczu najbardziej niepojtych moc tego jestestwa boskiego, ktre na pustyni duszy przebywa, jak posg Memnona, w siedzcej, nieruchawej postawie, zapatrzone za horyzont, gdzie soce jeszcze nie wschodzi i tylko krwawa purpura zalewa jego skronie. To Namesza Kabay Adam Kadmon Czowiek Drogi Mlecznej u

Astrologw. Siedem strun liry Orfeusza, jak sfery chaldejskich planet, chciay zastpi ludzi bogami i mde wyobraenia dowiadcze wiecznymi pomieniami zawiatw. Okrt Argonautw z dbw wieszczych Dodony czyli duch wizjonera pyn w te kraje, gdzie gry wdzieraj si na gry, wiata wznosz si na mylach wiecznych. Orfeusz modzian wieszczy i pikny! poskramia...

(brak strony rkopisu) [uwaga wydawcw pierwodruku]

1. Wrd kamiennej pustyni w fioletowych zmierzchach zachodu siedzia Czowiek. 2. Post i umartwienia wycieczyy posta jego biaa szata, jak nosili ci, ktrych chrzci w wodach Jordanu prorok Jan i ujrzaem w oczach Jego na tle gorczki godu wielkie wizje Mesjasza. Rwny bl w rozpadlinach ziemi nie wyrasta nigdy te odblask rwnego pikna. On e to? Lecz duch mojego brata Cherubina w zewoku czowieczym mi rubin w kauy. 3. Tedy nagle daem mu widzenie i ukazaem wielki br indyjski, gdzie mczyli si Samozbawiajcy: i wiodc Go wrd tych nieruchomych posgw mczarni mwiem: Tysice ascetw, takich co ycie spdzaj w wielkim borze Himalajw zim mrozi ich mrz, latem s jakby w rozpalonym piecu przeywaj tu okropny strach noc, gdy w umarym lesie co peza i syczy, dzwoni tysicami dzwonw i wyje jakby otcha morza Serca ich wszystkich przepenia ogromna lito I w sercu Twoim, Synu Czowieczy, jest lito. Karmi si oni ziarnkiem ryu co jeden, co drugi, a nawet co sidmy dzie i od tego ciao ich staje si wysche i dotykajc si swego brzucha, mog przeliczy koci kolumny pacierzowej. I Ty, Synu Czowieczy, umartwiasz si, nie jedzc miodu lenego ani daktylw oazy, nie pijc wody z cystern chodnych, zacienionych i mczysz si, aby zagasi Pragnienie, jako Jehowa da od ludu swego w pustyni wrd czterdziestu lat bdzenia. 4. I Ty, jak lud Twj, zechciej, aby te pustynie zarosy zboem szumicym, aby nie byo tyfusu godowego i matek, ktre sprzedaj dzieci z godu. Wsta wic, bd Mem pokonywujcym Anioy Azraelem asceza najpotworniejsza nie przeprowadzi Ciebie ani ludzkoci przez chwiejny most, z ktrego oglda si wielk otcha szumicych wd ycia. Rozjanij umys Swj, czerpic z peni jestestwa krew sw oywiaj pokarmem i napojem Ziemi caej. Jeeli Mojesz uderza lask w ska, aby wydoby wody dla jednej marnej bandy koczownikw, Ty wydobd moce ywe dla wszystkich ludw Ziemi, wrd ktrych znajdzie si wielu, jakby uczynionych jeszcze dzi rk Demiurga. Niech szumi niwami konymi, wspaniaymi niech speni si na Ziemi, to wielkie bogosawiestwo, za ktrym tsknili, do ktrego d prawodawcy Manu i Zaratustra, Lao-Tse i Likurg, a nawet Mojesz i Jze wszyscy dobrzy krlowie i wszyscy mdrcy. Wspomnij o latach yznych w Egipcie, ktre nakarmiy ziemi widzisz pki tej pszenicy, ze siedmiu kosw zoony kady bujny kos? I staniesz si wielkim nowym Jussufem wiata, ochron jego ywota. Jak mwi Ezechiel XVI: wykpaem Ci wodami mymi i omyem Ciebie ze krwi i ozdobiem klejnotami, woyem naramiennice na Twe ramiona i acuchy na Tw szyj i daem przewizk na Twe czoo i wosy, kolczyk w uchu Twym, a wspania koron na gow Tw.

5. 6. 7.

8.

Ty z dbr moich porobie otarze. Lecz czyme marne obietnice Ezechiela i moja potga, ktra jak namiot zotem tkany rozpostrze si nad Tob, widncym tu krzakiem ludzkiej niedoli? Umiociwi Ciebie gwoli wspomnieniu Cherubina brata mego, tron Twj postawi na przeczy najwyszych dopenie czowieczego rodzaju. Zaszumiay Mu wielkie cedry Antylibanu, z pl i k szy wonie jakby z Arabii Szczliwej, zachodzce soce odziao Go szkaratem, a jam by jak posg Memnona, piewajcy hymn Horusowi: Wtajemnicz Ci w mdro i cisz wierzchokw, rozkaz Twj stanie si okrzykiem tysicw gotowych umrze ludy Twe, jak pszczoy w ulach karne i zasobne, ulegn Twojemu prawu, ktre wypeni ich ywot od poczcia a do grobu i umr trzymajc talizman imienia Twego, o najlepszy z litonych mdrcw! W wiszcych ogrodach wrd jezior, na zboczach gr Twj paac czarnych Amazonek w skrach zebr i panter wojownicy hiperbojerscy, jak posgi wyciosane z lodu, ustrzeg Twych ginecw i skarbinc. Synu Czowieczy, staniesz si Krlem Ziemi nie w poetyckiej przenoni, ale wemiesz serce jej do Swych rk sonecznych jak teraz Ciebie soce caego objo. I rozradujesz Magw winem mdroci najdoskonalszym. Pochodnie z wonnego modrzewia i ambry pon bd w bezcennych czaszach, z ktrych kada bya niegdy powodem dugotrwajcych wojen midzy krlami. Na sarkofagach z nefrytu napisy Twoich zwycistw od katarakt Nilu po lasy kamforowe wysp, gdzie yj stada sylenw nad zatok turkusowych pawi. Mesjaszu Ziemi oto chaldejscy Magowie, ktrych zw Ksitami Nieba, otocz Ci w tych baniowych budowlach Persepolisu, na ktrych wyrzebione s objawienia Mdrca Zotej Gwiazdy. Bdziesz y dugo jak patriarchowie umrzesz jako rozkwity krzew w ogniu marze, gdy zmusz Ziemi, e Ci da swoj ca pier rozksiycowi Ci kobiety, niby niebianki indyjskiego nieba nimfy Apszaras i powiod Ciebie jako boga Wisznu w ciepym onie fali oceanu, napenionym wizjami Nirwany. Kt bd przed Tob ci wszyscy, ktrych Sowa jeszcze nie zamilky w otchani? Salomon Nimrod Iszkander Wielki pograniczami zaprzgw Twoich, Semiramida, Judyth i Medea suebnicami wezgowia Twego. Tysice i jedna noc miosna krlowej Saby, o ktrej Ci prawili aramejscy pasterze, spenia si bdzie w panowaniu Twym szczliwszym nili Demszyda, ktry, patrz! na gwiezdnej kwadrydze pruje czarnoszafirowy, ukojony ju od burz Ocean mej woli.

1. Zaszo ju soce, w popi rozsypay si rane ogrody obokw On jak jeden z pustynnych gazw igraszk natury w czowieka zmieniony, kroplami rosy wieczornej na rzsach byszczcy siedzia nieruchomo z rozwartymi i nie wiem co ju widzcymi oczyma. Zmierziy mi nagle gdy bladymi usty wyszepta: Czowiek yje nie tylko chlebem, ale wszelkim sowem pochodzcym z ust Boych (M.4.) Uchyli wsk bram i nie szed szerok bram i drog szerok, ktre wiody, jak myla, do zatracenia. I tych jest wielu, ktrzy tam wdrowali ale On by sam. I brama Jego bya wska i droga bya wska, ktra wioda, jak On myla, do ycia: i niewielu jest tych, ktrzy j znajd. Wskazujc na mnie tym widmom, mwi Trzeba si strzec faszywych prorokw, ktrzy odziani zotym runem przychodz, ale wewntrz s wilkami rwcymi Jeli kto Sowa Boego nie wypeni kiedy wzbior wd nawanice, zawyj huragany i uderz w wityni duszy Ona runie, gdy na piasku bya zbudowana.

2. Skrciem piasek pustyni w trb powietrzn, zawya w rku moim, tysicem wciekoci wytrzsaem Zason mierci, w lico miotaem Mu wichrem huraganowym porywany wir czarnych otokw dawnego morza. Za mn szy Moce i Ksistwa. 3. Tye to Mesjasz, ktrego oczekuje Twj nard wyndzniay od mczarni niewoli babiloskiej, od przeladowa Sassanidw, od wojny Rzymian? Zali odzienie Twoje jest czerwone od krwi nieprzyjaci?, zali e lud Twj powid, i mleko narodw wysysa i piersiami krlw nakarmia si? Powstae Juda jako lew, szarpicy nieprzyjaci wrd borw noc? Kt jest kamliwy? Ty albo Mojesz i prorocy! 4. Nie upragne krlowania gdy renice Twoje nie znosz purpury i agraf, rami zbyt wiotkie na spiowy uk, serca Ci nie koysze orze elecem cignity z bkitu! Spojrzyj na ten przedsionek mego paacu krl idzie przed otarz, na ktrym drga Radosny Pomie 5. a Ty Przyjomku cieli, zrodzony nieprawie wzgardzony przez licznych synw matki Twej witobliwy pomiocie Dawida, ktry drewnianymi piami kaza przecina na p wszystkich jecw podbitego narodu 6. Rabbuni upoledzonych duchem i nierzdnic demagogu niezadowolonych nigdy rabw i czerni niewolniczej wdrowny taumaturgu, jakimi przelewa si Egipt zna ziemia lepszych ni Ty, tysice w osobie damich, yogw i manteurw 7. Bramanom Deli i Benaresu niegodny zapali agiew posuszestwa ! 8. Ndzarzu, uskajcy ziarna po drogach bezludnych masz si za Syna Boego?! Na ciekach si wala ka Twj, w nocnych snach nieczystych tracisz nasienie swe Zali tak chadzaj synowie bogw? Ty, czandala wiata, chcesz panowa nad wiatem ydzie? Znam Twoj rasow ambicj tajemn i rc Ci a do szalestwa tu na pustyni chcesz utwierdzi si w mniemaniu, i dan Ci jest wadza nad Izraelem i nad wszystkimi obcymi ludami, zostajcymi pod wadz Szatana, jak to szlachetnie wierz Twoi obrzezkowie. Ty, wstrzymany moc i dobrodziejstwem soca od rozkadu, zwierzcy organizmie mylisz, e zdoasz umarych wznie a przy kocu wiata Ty ich obudzisz? Ty, z ktrego nie bdzie ju jednej koci, ktrej by nie wessay tamaryszki, lub nie rozwiay wichry! marzysz i bye ju przed Urodzeniem jak Logos: natchnione Sowo Przedwiecznego Pozwolisz, aby Twoi z trudem zdobyci, zreszt nie wiedzcy nic o wiecie i jego prawach, prostaczkowie wygosili: e jeste Syn Jedyny Boga, e by w raju i tworzye rzeczy widzialne i niewidzialne, Trony i Mocarstwa, jako pierworodny z umarych! Kac te mity ukrywa do czasu, bdziesz rozporzdza si jak Mesjasz, wjedajc z triumfem do Jerozolimy a jaka zbrodnia rwna si tej, by zabi w narodzie najpikniejsz z jego wiar, wyros w momencie jakiego dumnego szau, wiar w triumf Ziemnego Mesjasza! Za zbrodnie tych zawiedzionych nadziei nard zabije Ci ale Ty nawet z krzya bdziesz sypa wgle rozarzone na gowy Twego ludu Szalecze, w nocy nie rozjanionej Twego umysu podpalie Dom Twej Matki Ziemi obdn dz mczestwa. Mao Twj nard zazna jej z rk, choby tylko elaznego Assura?

1. Mrok nocy zarysowa si w jakiej straszliwe pieko fortecy asyryjskiej, otoczonej botnym Eufratem, gdzie nic nie byo wida prcz poruszajcych si mas. 2. Wtem kula srebrna w klepsydrze uderzya rozjkiem, wieszczc pnoc rozleg si piew boskiej Isztar, ktra wchodzia midzy potworne mury wrd fos gnijcych ludzkim misem ona czekaa na mionika w wityni nieba i teraz za widmem jego schodzi do piekie. 3. Rce katowskie demonw obrzyde, zimne, jy zdejmowa z niej tkaniny, klejnoty i pas z przecudnych opali lecz bogini naga idzie opromieniona mioci I wyszy naprzeciw niej kobiety, ktre si sprzedaj za wity pienidz w Kumirni na jedn noc w cigu ycia i fala botna tych witych pienikw pyna zalewajc je za nimi

4.

5.

6.

7.

8.

za biegy wyuzdane onierskie bandy widm Nergala, boga piekie. Chcc ratowa si, wskakiway kobiety na okrty lecz odactwo wypucio lwy z elaznych podziemi napadaj, szarpi te monstra skowyczce a krl podziemny i onierze ciemnoci miad strzaami krgosupy niewolnikom i krl sam dzid wykuwa oczy klczcym. Isztar Tobie znana, przez Ciebie umiowana dusza, ktr spotykasz we wszystkich mitach jako Izis, Anahit i Persefon chroni si z tumem kobiet do zakrytego murami grodu, gdzie w gbinach nieba wiec zotem i barwami chaldejskie Magw wiee Ziguarty. Lecz ten grd wity zdobywaj szturmem katowie w elaznych misiurkach, rzucaj pociski rozpalone z machin, taranami bij mury i krusz w nim szczerby wozy w trzy i cztery konie miad lecych, ktrym mier w bitwie bya losem najlejszym wrd rzezi chodzi si wachlarzem krl widzc orgie rozbestwionych onierzy na ciaach konajcych i mordowanych kapanek. Nie obronisz jej? na wiey Ziguart samotnej wrd ruin pojawiasz si Ty, blady i nadmiernie smutny modzian, w szatach aobnych z acuchem na szyi niewolnika i patrzc w gwiazdy, prosisz je o lito dla Twej Isztar habionej wyczytawszy jej los w gbinach nieba, rzucie tablic astraln w otcha i roztrzaskaa si przycignita straszliwym oddechem Ziemi. Nie obronie jej ten otarz ciaa, ktry nalea si Tobie wzili inni i ohydz widzisz: stoi Isztar nad urwiskiem Oceanu biedna, zndzniaa w lepiance krytej ziemi, rozwieszajc sieci, karmi ndzne swe potomstwo, pochodzce z haby i znak, ktremu si modli jest znakiem diaba! A przy niej szumi trzciny zesche i rozciga si w dal nieskoczon piaszczysta pustynia. Tak jak w ziemi gboko pogrzebane s byki skrzydlate, rzezane z czarnego diorytu i epitaphia napisw klinowych, i posgi potnych krlw, tak gboko uniybym wrogw Twojego narodu a na tronie wysoko wzniesionym zasiadby Ty z Isztar Dusz mionic Swoj, i t ska Tarpejsk, ktra grozi runiciem na Twj nieszczsny nard uczynisz gr chway, lecz musisz miao i do posgu Izydy rozwiza okrywajc zason i w sobie do gbi pozna wielkie przeznaczenie Duszy samotnej, krlujcej w sobie bez uudy Boga!

1. Nie pragniesz tiary krlw? Zali jeste tak widzcym, e poje, i najwiksza potga wrd Samotnoci mci si nasroej? Czy jeste te jednym z nieba strconych, ktry ju pozna otchanie, lecc w nie jako meteor? Czy moe ja, idc w otcha, na piersi Twej, Cherubinie, przepakaem noc huraganow? Id ze mn, Twym mionikiem, na wyspy Archipelagu 2. Argonauci wypyniem, mijajc miedziane supy Czowieka Mocnego na przestwr morza oto dziko szumicy Atlantyk. Nie, oto widz Ci jako biednego yda wznie si do wyszej helleskiej kultury. Czowieku poznaj siebie, nic na onie matki przyrody. 3. Mgliste Hyady nigdy nie mgawi horyzontu, po niebie najgbszych szafirw pyn abdzie w pieszczocie miowane przez promiennego, mdrego Boga. 4. Lasy Wonne ywicznych sosen, dugie, zielone, iglaste ich wosy pachn fiokami ze wzgrz szemrz po tarasach skamieniaej lawy bkitne wodospady. Motyle tak przerne, jak haft soca na fiordzie w poranku, zanurzaj si w kwiecia, ktre tu rozsiaa Persefona nad wodami, leccymi w otcha Styksow z olbrzymich ska wrd kolumn dawnej Bramy Lww, owitej powabnie limi akantu, gra na multankach Hermes bg do poowy ciaa, a dalej kozie i suchaj go pochliwe z oczami kozic grskich nimfy trwonie patrzce w okropn przepa

5. Nie lkaj si boga w zwierzu id z nim on powiedzie Ci tam w gry, ktre pitrz si, niby paace bogw z onyksu tam y bdziesz Bg natchnienia wrd wieszczek piknych w salach z cedru, elektronu i zota wchodzc z nimi rankiem na wit modlitw soca do grot zaciemnionych laurami, gdzie kastalski zdrj szemrze wrd stalagmitw, przelewajc si z melodyjnym dwikiem po czaszach bkitnego lodowca. 6. I bdziesz harf wid te korowody nimf, nuccych na kach kwietnych swe pieni szczere i rzewne, i kiedy Ty zatopisz si w ekstazie soca jako Apollo Muzagetes one pomaga bd zapodnieniu kwiatw, kierowa prdem rzek w bystrych pieninach, gdzie tr si malownicze pstrgi. Potem Ty wstpisz na pospne gry, gdzie mczy si dotd Prometeusz i wyzwolisz go bogosawiestwem twrczego umiechu, nimfy za, jak chmury rozzocone wieczornym zmierzchem, owin si dokoa Twych nieprzystpnych grskich samotni. 7. Widzisz Ocean z wyyny? C chcesz jeszcze nad jego pie kada fala, niby Krlewna ozdobiona klejnotami gbin, a trytony wichry wyfruwaj im swj wieszczy sza widzisz nagle tam na skale nieskalan, z pian wymarzon Amfitryn? Dokoa niej dawczynie rozkoszy o piersiach rozpomienionych mioci, ktre kpi si w zatokach pod drzewami mangowcw, okwieconymi rubinowym kwieciem. Patrz, sposzona Twym przyjciem biegnie w las, gdzie paprocie smagaj j w biegu po biodrach, a wietliki jarz si w jej wosach kruczych, wijcych si, mokrych od wieczornej rosy. Amfityre czeka Ci rce wyciga za Tob to nie jest mio zwyka, ziemska! Noc mrokami swymi opcz drzew zarola z gwiazdami i Ty z ni id na te gry wniebowzite za wami centaury, wzniesieni ciaem, jak spiowe posgi, przepywaj szerokie rzeki lene i wyszedszy na brzeg, pdz po rwninach i daleko w grach sycha ich ttenty. Matka Kybela nie ukryje przed wami adnych tajemnic dziwne, gbokie s jej opowieci, mdre jak Ziemia, pene wieszczych instynktw, w ktrych umieraj istoty pogodnie, niby niegi topice si w grach. 8. Tu narodzisz si wtrnie ju jako Bg inicjacji Jakchos zdobywca Indii, wielki pan Grecji podniesiesz czar ofiarn, gdzie soce nasczy Ci z ziemi, przebitej jego promieniami, wina i sokw nasiennych. Ty wity, boski Androgyn z rogami Ammona, syn gromw, pogromca tygrysw owadniesz Ziemi przez religi niemiertelnego pikna. I to nic, e pochwyc Ci piraci tyrrescy, picego w grocie ponios na okrt, sdzc, e bg natchnienia jest ich niewolnikiem, wtem na penym morzu okrt si ich przeobraa, maszty zakwitaj winogradem jakby macica winna satyry plsaj po falach z panterami i bachantki pdz na delfinach lub jednorocach piraci jedni rzucaj si w strachu do morza, inni klkaj, stajc si Twymi apostoami Za chwil ta legenda wyniona przez skrzydlate dusze wieszczw zniknie pod nawok mrocznego, wyjcego Oceanu zasterczy podwodna skaa zbata, wirujca otcha groz bdzie marynarzy, przedmiotem nienawici dla rozwcieczonych fal. Jeeli chcesz ocal ten raj dla Ciebie ja z mego szczcia uczyniem hekatomb szalestwu, lecz wiem, gdzie bij rda najczystszych natchnie gdzie nad Tartarem kr ptaki feniksowe dla najdumniejszych strza.

Bo i bracia Jego we nie wierzyli. 1. Szary kapa deszcz zamraa ciao do koci licha odzie przemoka, zeskorupiaa od lodu zimny wiatr nocy wia od Libanu. Tworzyy si przed Nim gry przewietlone, niebosine ale pod kad z nich bezdenna wydraa si przepa i kry okropny

2.

3.

4.

5.

6.

7.

wir. I widziaem z Jego oczu niby z okien rozwartych krain przeraliwego zwtpienia i smutku. I mwiem dalej, jak do Epipsychidiona, ktry porwany obdem, chce rzuci si w wodospad mroczny podziemnego Styksu Ciebie przepenia Mio wprawdzie inna Ty chcesz uwielbienia mioci od wszystkich serc. To wzniose, pontne ale czy nie rwna si to zdobyciu wiata broni wiekuistego faszu wobec wiekuistej ndzy ycia: niewolnicy, ndzarze, nieszczni i i trwoni sumieniem, wspczujcy, mimozowaci zakoysz si na kady wiaterek, wieszczcy Dobr Nowin, okrutne i zimne Boyszcze Jahwy przeobrazi si im w gotujcego mi niespodziank Ojca Pocieszyciela Zabiwszy swego Syna przypiecztuje krwi na wiecznopoddastwo ca ziemi piecz ta przycignie miliony serc, jak d ofiarny przyciga larwy i nikt ju nie bdzie sprawdza, czy tai si co pod tym zaklciem uroczystym, jeno e Sprawiedliwy umar dla prawdy! Jakby nie mona byo umrze najacniej i najwzniolej dla przywidzenia. Za Tob Umczonym jak za wywabiaczem szczurw, grajcym na fleciku id mczennicy w krwawej unie ekstazy za Tob id stada jednodniowych motyli owadnitych miosnym szaem upadaj w mroczn to, szukajc bezmiaru, nie wiedzc, e rce rybakw ugniot z nich kule na przynt rybom. Mimo mczarni, a raczej dla mczarni, wypywaj z rzeki brudnej ycia wci nowe zastpy, chcce wspi si na drzewa mistycznych wniebowzi i ani ogie, ani dzioby arocznego, a raczej rozsdnego ptactwa, nie zdoaj zniweczy tego pdu ku mce mocniejszego nad oczywisto! Tak wielk jest bowiem groza Niewiadomego, e ludzko za wszelk cen zdeptania swej logiki, swej mdroci, swego dostojestwa prawdy zapeni mrok lichym, o monstrualnie sfaszowanej perspektywie, freskiem niebiosw i tum wtedy rzeknie oto czeka nas rozwarte niebo nad gr omiu bogosawiestw. A ycie stare i mdre spojrzy na Tw zdemokratyzowan magi ze wzgard, wiedzc e Mundus vult decipi ergo narody wystawi Tobie krwawy oblig rezygnacji z ycia i pjd tumy do Twego grobu pustego i bd bi w dzwony konajcym na zmartwychwstania lecz nie raduj si! Nie spenione obietnice gorsze stan si od mki potpiecw, ktr w rezerwie chowasz dla nieposusznych Ci, o miujcy! rozwcieklona, zreszt nigdy nie majca susznoci czer postawi na swj otarz z takime fanatyzmem nierzdnic rozumu, jak przedtem stawiaa wierzcy Absurd. Znam Ciebie gdy wiem, czym byem ja niegdy! Marzeniem Twym jest Eucharystia wiatw niezmierny bankiet, na ktrym yjcy wierni ze wszystkimi swymi przyjacimi na ziemi i w niebie, w akcie wiary wrd ycia niemiertelnego bd si komunikowa w zapomnieniu o niemoliwym i zbyt logicznym, o czasie miliardowych epok i przestrzeni nad nimi za duej i za zimnej na niebo dobrych pasterzy... Marzenie czemu by nie? wprawdzie mniej warte ni Heraklitowy Grom, ktry steruje wiatem i Wojna, ktra jest Ojcem rzeczy wielkich Twoje uspokojenie podawane z tym mczeskim i wraz tyraskim fanatyzmem: jak to, e Ojciec wam tylko zgotowa mieszkanie w niebie, a do innych mwicie Id precz, szatanie. Jednake wyrw myl z elaznej obrczy Teologii na stosie i pod prgierzem poznaj, czym jest wolno Twoich apostow ci, ktrzy ujrz narody wymordowane imieniem mioci, wspaniae prastare cywilizacje, wytpione przez optacw krzya i w miastach ciasnych, napenionych kocioami usysz hymn dzwonw, w ktre uderzy Czarny Mr mniejsza o ich zwtpienie! zasuyli na nie i warto, eby na ten zaszczyt plunicia w krzy dobrze wprzd zasuyli. Lecz c powiemy o Twoich wyznawcach, ktrzy pogodz Ciebie z rzeczywistoci o tych, dla ktrych Twe obietnice nieba zmieni si w korzystne rzemioso na ziemi Oni, noszc jako monopol Twoje imi (Jeszua masz, jeli si nie myl, przyjacielu!), bd nawraca wyznawcw Sziwy kadc na bezwstydnie niemiertelnym i wspaniaym

posgu boga maleki Twj symbolik oni to wytumacz gorliwo prozelitw; kiedy pochwyc w swe chciwe rce cae duszekupstwo i wielko bezmiern skarbw uczyni to jako Zakon ubogi z reguy, i spowiada bd w imi Twoje gwoli wypltania duszy z pt pajczynowych sumienia. Dojd do takich wdzicznych pomysw, e w niebezpieczestwie ycia mona zmiady po drodze dziecko o ile jest Twe imi ochrzczone! oni tak zmiad Ciebie, Dzieci! by uratowa sobie przestwr uycia w tych zacienionych kratach Twego witego Rusztu wyciskajcego dusze z krwi wyrose na biay opatek i do tego im dalej, tym wicej sfaszowany, tym wicej niedorzeczny. 8. Tak wic, narody bohaterskie czczce burz, ogie, woln myl gardzce maoci przystani na wodach wzburzonych Nieskoczonoci wejd schylone pod niskie i wcale nielekkie jarzmo Twej pokory. Takim poarem zapon najmocniejsze warownie myli filozoficznej, burzone do cna; takim blem zamrocz si, nad przepaci stojc, tumy onych odkupionych dziedzicw nieba takim miechem ironii obleje si zbyt kosztowna anegdota Rajskiego grzechu i w lad za tym Odkupienia, e Ci pozwalam, Rabi Jeszua, wysczy ludzkoci funt krwi spod serca lecz pomnij nie za wiele, ani jednego mikronu wicej bo wtedy rozpocznie si odwet i wtedy wykroi si funt spod myli Twej a to byoby tak budujce!...

To wszystko dam Tobie, jeli upadszy pokonisz si mi . 1. Wesooci i naturalnego cynizmu, kochany Przyjacielu! Pamitasz fenick wityni, ktrej kolumnom dugo si przygldae w zacnym miasteczku Sydonie; kolumny przedstawiay zielonowose palmy, kad z nich podgryzao gniazdo myszy, te znw szarpay asice, na owe rzuca si szakal, na szakala hiena, hien upi maczug pasterz, pastucha grabi onierz, onierza krl, krla kapan, kapana bankier, bankiera kurtyzana, kurtyzan adonis, adonisa tu ju zmierzch i wysoko nie pozwalay Ci odrni lecz miae w dostatecznym wyobraeniu satyryczny humor ycia: z gry rodzi si i pozostaje zawsze istota najmarniejsza. Czy sdzisz, e bdzie stanowi z tego prawa wyjtek Tabor albo Golgota? 2. Szkoda Twoich piknych lat na pokutowanie za grzechy ludzkoci, ktrych popenia nie przestanie (w czym naley jej przyzna zdrowy i wytrawny instynkt). 3. Dopki czas jeszcze, skr z teologicznego deptaka, wyjd z tych ydowskich ciemnoci, gdzie Kether Malhuth krlowej Estery jest jedynym socem, a mier od waszych przeklestw Hamana i 75 tysicy najwaniejszym, ludzko duo dajcym do mylenia zdarzeniem z dziejw wybranego narodu Skr, mwi, z tego deptaka niechlujnych biedakw na szeroki, cedrami wysadzony gociniec, wiodcy do Aleksandrii Patrz, jaki krajobraz: palmy, witynia, wody ciche Nilu, niebo jak z karniolu olbrzymi, z fioletowym cieniem posg Memnona Nil wzbiera: miasto na wyspach, ksiyc amie si prg spektru tczowego, w dali czerwone skay pustyni Wejd w miasto: obok cmentarz grobw wykutych w skale, nad nim piramida i Sfinks cienie ich duchami si zdaj Id obok posgw olbrzymich z jaspisu, ktrym drzwi wejcia do grobu sigaj ledwo ponad kostk stopy i id po ulicach oywionych wschodnim tumem od Gangesu a do Wysp Brytaskich, id k tej Akademii wszystkich wiar, gdzie wanie rozsdzaj dzieo chaldejskie kapana Beroza wraz z egipskim Manethonem: porwnaj i Ty na tej zasadzie mitologi i ujrzysz, jak niewielkim jest zaszczytem by Synem Boym tekiego rozumie si boga, jak Jahwy jednego z maych nieprawego pochodzenia uzurpatorw w

4.

5. 6.

7.

8.

wszechwiatowym Panteonie. Wyniosy peen nieugaszalnych pragnie, bogatszy dziki mojej dyskretnej przyjani od Sardanapala i krlw Kaszemiru w rodki i pomysy uycia w fiokowym paszczu Imperatorw bdziesz rozjeda wrd akacjowego parku stolicy wschodniej, niby mska Afrodis Ty wdz mioci, intryg i najdowcipniejszych dystonchw. Ju zmierzch i coraz goniej szumi fale morza. Wsparty o posg krlowej Thamu, myl gonisz t szafirow gwiazd z konstelacji abdzia, ktrej odlego tumaczy Ci sdziwy arcykapan w salach labiryntu. Z melancholijnej grupy drzew cyprysowych migna posta tej, ktrej mdro, urok, i nieziemna intuicja stanowi przedmiot ubstwiania dla wszystkich geniuszw krainy wielkiego Rzymu. Idziesz za ni w lad a do podziemnej wityni Toher, mijajc strae umwionym sowem (gdy odgadniesz wszystko wol Sw rozpostrzerzesz nad ca pych czowiecz) przez mroki kolumnad idziesz a tam, gdzie jarzy si na otarzu odurzajcy niby kwiat z wizji haszyszowych ogie boga Thot, czyli indyjskiego Jamy. Tam zatrzymaa si podejd i mw z ni a nigdy ta witynia nie posyszy takiej mdroci i takiego krasomwstwa, jak wasz dialog o mioci za grobem. Nachyl si gowy wasze, odczytujc razem werset z Ksigi Umarych uje lekko gow lazurowej kobry, ktra strzegc wieszczki, wygia si nad ni w byskawic mierci i rzucie w ar otarza. Mio Tobie! mwisz do niej zaklciem modlitewnym, do tej przecudownej, ktrej wosy migoc jak wodospad zoty, oczy olbrzymie grone duszami gwiazd, a teraz pon w jakim ziemnym i nadziemnym upojeniu szalonego oddania si i nie ma nad wami adnego Zakonu, prcz koyszcych si drzew jestecie Adam i Hewa, i jeszcze pikniejsi jacy bogowie z pnocnej sagi w ogrodzie, gdzie kwitn jabonie soca Mio Tobie, odpowiada ona, mwic o koniecznoci swej mierci najcudowniejsz muzyk myli wieszczych Umara taki odblask szau, grozy i tajemniczego szczcia uwieczni si na jej ksiycowej twarzy, e sprawc jej wygldajcego na sen zgonu uznano Horusa, otarze zakwitny blaskiem gromnic i bkitnych lotosw. W mioci zagrobnej w odwiedzaniu mumii w skaach Teb stuwrotnych, napiszesz poemat w barwach owych makat, gdzie gbokie pawie kolory, zotoczerwone kwiaty dz, popielate kby rozpylonej ziemi, zielone, dziewicze lasy Kolchidy, stepy Auzonii, szafirowe mroki Euxyskiego morza poczerniay w paru tysicleciach, wiszc w wityni: ona Ci bowiem, zza grobu wypowie i na bryle Twego serca wypisze byskawicami Wielkie Misterium. Z duchem jej przepdzisz najsodsze, wzniose chwile przed mierci w ustroniu, gdzie spokj morza, gr i lasw uskrzydla dusz Tw w wiczeniach Wiedzy najwyszej, ktra nie dopuszcza dwoistoci, bdzenia i zniszczenia. Bdziesz trway syn Trwaego, poczty i wychowany w miecie Trwaoci. Bdziesz istnoci o imionach tajemniczych, ktra sobie i umiowanej zgotuje paace na miliony lat. Uklkniesz wrd gwiazd, wychodzc z barki ycia i ujrzysz j, jak zbliy si do Ciebie wadnc ju sfer bardziej boskiej planety Mio Tobie, mwi, grajc muzyk piercieni Saturna Mio Tobie. I Ty odpowiesz jej Mio Tobie!...

1. Lecz Twoj dusz nieograniczon wem, e nie znajdziesz mioci. Patrz wic: Jam w pustyni wiecznie sam. Nad martwymi wiecznych gr dolinami to moje czoo rozgniecione chodz na usypisku diamentw. W podziemiach bdzc zanurzam swe serce w

2.

3.

4.

5.

roztopionym jeziorze lawy i tak trwam! i niechaj mi nic nie przebudzi! U wejcia groty wicher z jakiego tropikalnego wiata napenia muzyk miriady bazaltowych filarw w szumie oskoccego morza, wrd obrywajcych si szczytw ciemna nawanica piorunuje wszystko wok wychodz i oczy me rozpacz zamknione, rozjarzam niby dwa potworne wulkany skrzyda me rozpocieram jak albatros przed lotem, z wolna wirowo daj si unosi, nie drgnwszy gigantycznym skrzydem wrd byskawic, jak potworny krzy wsz nad morzem, ktre jest kaniem jednym, przecigym, nienasyconym w szalestwie swej grozy. Zatopowi byskawic, gasncych tak nagle jak moje wiary, daj si unie wicher ziemny i oceaniczny nasycaj mnie dz, upragnieniem. Wejd ze mn w wwozy czyli kaniony rzek innego, nie znanego Ci wiata, gbokie wielkie otchanie, wyrnite schodami gigantycznymi w skale pustyni. Pieni si nurty wrd wirw kpi si i tysice ust cauje mi usta modre, zielone, zociste, biae, pienice si. I podniecony id z lingamem wzniesionym, jak niezmierny obelisk lub wiea indyjska, ku jaskiniom gorcych rde i nachylam si, szukajc radoci. Ziemia w skurczu rodnym gorzeje lubienoci rolin prastarych paproci, tysicletnich skrzypw jak palmy wielkich i obcuj mionie z ca puszcz, gdzie bdz mastodonty z kami straszliwymi, zagitymi jak dwa koa mierci z atlantozaurami pokrytymi usk, z ptakami o potwornych szczkach z caym wyuzdaniem ycia borw, bagien i na dnie morskim w tacu rekinw i mtw wszystko to spala si w mym Kronosowym wntrzu i szczerniwszy w konwulsji lubienej, wci gbiej pokrywam si warstwami ziemi rodnej, bujnej, samiczej, pachncej tysicem mocnych zabjczo-rozkosznych odorw. Lingam mj, peen ogni potencjalnych lawy pomiennej, jak z kota Hekaty, tryska nasieniem tych rzek wciekych, szumicych w onie Ziemi, rozrywajcych j, opiekielniajcych jej gorce, chutliwe jaskinie, gdzie stalagmity s podoem macicznym. Stalagmity przegldaj si w jeziorach, gdzie tul si krlewny lotusw do potwornych ska. Magnetycze dreszcze hymnw moich wstrzsaj nawet podziemne w Tartarze istoty, nie mogce nigdy ujrze soca porywem nagym potwornego cyklonu wznosz wody Kocytu wraz z jego lepymi widmami i zwijam je w sup okropny a po strop jaskini. Tak mro mnie myli me zimne, piekielne podczas chutliwych obj mych z Ziemi. I jaskinia zostanie w krysztaach wiecznych i krlewny snw mych wsuchiwa si bd w ba grozy, ktra do nich cieka bdzie kropla po kropli, melodia za melodi, obd za obdem, a nareszcie wybuchnie utajona, mistyczna caym bogactwem ziemi i zawiata w rozbiciu si wszystkich wiar Tak pync w podziemnych, wijcych rzekach, wypywam w jeziorze lawy wrd oparw buchajcych na wyspie koralowej Oceanu Spokojnego, i tu noc w pomieniach zjawiam si jako bg Maoryjski straszliwie pikny gdy tam pikno nie moe nie by straszliwe zjawiam si tym Madonnom dzikim, miedzianociaym, z oczami jak gwiadzice ponce w zatoce morskiej, z wosami bujnymi niby lasu wyrosego na zboczu law. Nasyciwszy je pomieniami dz okropnych wiod za sob a na skay, z ktrych by i dalej na powietrzu zapadaj w morze, pyn za moj smug fosforyczn pyn wci, majc nadziej jeszcze mnie ujrze i nie ujrz ju: w mroku gbiny! Zapamitaj, co powiem Ci, Ty, ktry lubisz zestawienia: radowie lub brahmani, ktrzy ciko zgrzesz musz si oczyci to polega na symbolicznym owym narodzeniu si: winny przej musi przez posg ze zota, ulany w tym celu, i ktry przedstawia potg niewieci pod form kobiet Ty i ja grzeszymy Niedokonaniem myli i dz swych. Powracam do tego, skd zaczem to moje zaklcie e Ty masz w sobie sza mioci i oto o teje chwili rozwieram ju klasztorne bramy przed otarzem modlcej si mniszce kniahini nasuwam dziwn myl, e Ty jeste jej oblubiecem

i ona naga, zrzuciwszy szaty idzie po zimnej posadzce wrd kandelabrw gonic Ci piewajc obkan Peniami Pie. W muzyki czarze nieograniczonym, niesiona rzuci si na krzy i bdzie si krzyowaa wraz z Tob wyrzekajc si dla Ciebie ma i synw, jeli ich miaa mionika, jeli go mie nie zechciaa i tak wyleci na swej tsknocie mylc, e na Twych rkach w wiat przeogromnego zachwytu Klasztor zasuchany, przelky od grozy tego mistycznego w pieko zstpienia nagle bramy si zatrzs, wiata zgaszone ugn si do ziemi jak we ja jestem z ni ja zabijam j ja krzyuj j na krzyu optanej, piekielnej Swastyki wiodc j, i gwacc j w niebiosach moich w dole bo Ciebie nie bdzie ju I potem, gdy j bd pali jako naonic Szatana ja bd z ni Ciebie nie znw Ciebie nigdy nie bdzie dla duszy, ktra mnie pozna przed Tob! 6. Mczy Ciebie mnie sucha? nie mnie suchae, ale huku morza, ktre rwie si w uwizi swych ska. 7. Nie mnie suchae Mrokw Ksicia! ale tej pustyni, ktra utworzya si po Twym niebie tak atwo zniknionym. 8. Nie mnie suchae, suchaj Ty! ale siebie samego bo nie ma mnie, ale jeste tylko Ty sam niszczcy siebie mylami nauczyciel Krlestwa Niebiosw modlisz si, o tak raczej ja z Tob wznosz si w mej rozpacznej mocy a do Twej wiary, e jest poza mn inny Kto a nie tylko Myliciel ja Mrok po Trzykro Rzeczywisty! Mwmy razem, mwmy, jeli chcesz

Wycie z tego wiata, a jam nie jest z tego wiata. 1. Ojcze nasz ktry jest w niebie, bd wola Twoja jako we mnie Tajemniczym i penym dziwu jest ten byt, ale nie masz w nim jednej pdzi na zaoenie Krlestwa Boego. 2. Jan Prorok Ci chrzci pluskiem cichego Jordanu, ale ja zanurz Ci w straszliwe gbiny morza, ktrych nigdy soce nie oziera Jakie tam miasta fosforyzujce, jakie demony z zbami ogromnymi przywiecaj swym ucztom lampkami zawieszonymi na dugich fiszbinach? kraby operuj topielcw omiornice walcz ze sob optane chuci 3. Morze jest dziedzin zych duchw Angramajnin, zy myliciel, tu zamieszkaem; Kserkses, czciciel soca, chcc ze potgi ujarzmi bi acuchem morze a Ty lkasz si morza i wpdza chcesz tam wieprze optane przez szatanw przebaczam Ci tak mio!... zabobonny czowieku z rasy niemorskiej, atajcy niebiaskie przybytki dla ubogich duchem. Wielkie jest morze, grone na wieki wrogie Twemu instynktowi! 4. Idziesz kami, ktre s odziane w lilie Salomona Strumyk pynie wrd niezabudek i tu kilka pijawek wierci otwory w niewinnych rybkach... przeklte, bo podlegaj mnie, Ksiciu mrokw... 5. W las id, ukj si szumem drzew jakie powyginane korzenie wyrwane z ziemi drzewa jak walk tocz midzy sob tam w ciemnociach ziemnych ten guchy ryk w grach niedwied przysiad pascego si cicho bawou baw oszalay leci w przepa run i jakby w niebie Twoim si znalaz tak ucich! 6. Mrocznieje fantastyczne olbrzymy lene widzisz u stp Twych jedwabiem wycielona

norka zielone diamenty wiec w niej jadowite haczyki tarantuli wbijaj si w mdek wierszcza, co wesoo sykajc, wpad w t otcha zoliwego potwora ktrego razem z liliami i ptakami niebieskimi utworzyem Ja zaiste, Ksi, Ksi tego wiata! 7. Paczc idziesz na lewad, miy Marzycielu kwiaty wypowiedz Ci modlitw do Twego Ojca: nie ide tam, gdzie w wilgotnym bajorze rosn misoerne rosiczki, duszce sw doni haczykow niewinne muszki. Ani patrz w te dzbany mroczne nepenthesw pene cieczy topicej motyle raduj si, tak, ciesz si bawatkami i t pracowit pszczk niestety mylimy si obaj mamy przed sob przepyszn os rozbjnicz Idmy za Ni jajo swe zoya na tustym grzbiecie gsienicy, kunsztowny zbrodniarz sparaliowa ofiar, nakuwszy splot wzw ruchu, a nie dotykajc nerww trawienia na co? lkam si wyrzec cho widzisz moe Ty sam ju do czego zmierza macierzyski instynkt osy: zachowuje w ywotnoci wie konserw dla swej poczwarki, i w nie okropnym, bez monoci poruszania gsienica czuje si ywcem poerana przez mae niewinitko... A Ty tak wierzy istotom sabym, niewinnym 8. W dolinie bez wyjcia ziemi kwiat napenia si ros i socem, ale dusza wypenia si popioem i zami.

1. Nie ma wic Ciebie, Chrystusa Syna Boego?... nie byo Ci nigdy, majaczenie... by Ci nie moe! 2. Nie mwi Ci przeto, aby szed drog zego i mierci, lecz wypy na morza rozharfione bezkresnej pnocy py miesice, lata cae z ogniami elektrycznymi Borealnej Zorzy nad masztem. A tam, za straszliwym wirem, ktry wysysa okrty na zielonawym pnocnym morzu jest wyspa z wulkanami tam yj bogowie straszliwego Niflhajmru: zowrogi, chytry Loki, mdry, wszechwiedzcy Frejr; radosny swym wiosennym anielstwem Baldur W tych borach mrokliwych jode schro si w gry z Gundrun, ktra jest mna i wieszcza, jej piersi dotykajc, bdziesz patrza w kry lodowe, migocce na morzu. Ksiyc, zwarszy wszystkie wierzchoki gr na krawdzi ich, jak biay kapan, szlocha tymi mgami w dolinach, okropnym, wszystko ogarniajcym paczem. 3. Ale Ty bdziesz ju bez ez. Ty bdziesz szed z towarzyszk ycia pospnego, lecz i straszliwie wietlanego, po niezmiernej pustyni z lawy czarnej, zapadajcej ku morzu w skrtach jakiej niezrozumiaej ludziom powagi boleci. 4. Nie wysnuwam Ci duej myli wieszczych, tworzcych jednak dla Twego serca tylko wie Pokuszenia, gdzie nikt jakoby nikogo nie zrozumie tylko jest coraz wyej i coraz okropniej 5. Wyprowadzaem Ci z ciaa w t niezmierzon podr, wsk, dla oczu Twych zamroczon cieyn Bytu pragnc, aby pozna rozpywajcego si, niby znikajcy oboczek, Twego wymarzonego Jehow. Id wic, id drog do Jerozolimy w mroku nocy stado wow pdzonych na rze do stolicy Jerozolima jutro musi by nakarmiona t czered smutnych, osowiaych istot, ktrych rogi tworz jakby olbrzymi koron cierniow 6. On odszed, po czterdziestodniowym pobycie w pustyni, gdzie przemcza si za swj nard I wtedy poaowaem, e nie powiodem Go jeszcze w najstraszniejsze Pieko, o ktrym Jego Bg, zdaje si zapomnia pieko otchani obdu. Nie mwiem Mu w ogle o rzeczach najprostszych najsmutniejszych. 7. I potem widziaem Go tylko wrd tumu i widziaem Go wiedzionego na mier przez

tum. 8. Umar jak zwykle umieraj marzyciele na krzyu czy te na ou od gwodzi czy od zarazkw niejedno to? t dusz czy tamt Ojciec Niebiaski opuci raz na zawsze i nic o niej wiedzie ju nie chce nigdy.

1. Nie wiem, dlaczego na to smtne widowisko Ziemi przywid mi los? 2. Ten planeta nie jest dla potnych, dla conquistadorw lecz dla miernot, ktrych imi niezliczeni, i dla tych witych map Benaresu, ktre bezkarnie tratuj pola i niszcz zasiewy i to samo czyni z cywilizacj. 3. Pjd na wielkie stepy Tartarii bada roliny solankowe... 4. Ten wiat tu na Libanie sta si tak gromnicznie pospny 5. A nawet gwiazda Wenus ju nie kpie si w falach morskich ale bolenie, jak lampeczka Psychy, zagasa. 6. Ksiyc znuony po nocy, ktra nie przywioda ku adnym objawieniom 7. W dali u stp wityni opuszczonej wyje szakal. 8. Czy nie jest najwyszym spenieniem celu wityni, jeli j Duch opuci? i odleci z niej jak ze le wonnego ju gniazda?

1. Kiedy mi uciska pacz i myli robaczliwe przegryzaj me serce widz Ci, Mioci moja, z anioami nad lodowcw bkitn katarakt w przeczy oddzielajcej wiat Twj i moje gbiny. 2. Milcz od nadmiaru blu i ponienia: Ty jeste moim sercem, Ty umczony Niedokonany... Nie chc znikd pociechy prosz Cienia Mojego, aby mnie zabi, jak ja zabiem Ciebie wiatoci. 3. Jestem zamkniony w grach, ktre si schodz w rozchodz, i w zejciu swym miad w p drogi przelatujcego ora. Nic nie mwi ju, lecz wyrok mam jeden z dawnym podpisem moim na siebie: unicestwienie. 4. Jestem stranik nocy, mimo lampy, ktr w bezkresach zapalam; jestem postawiony na rozdrou nieszczcia, w dolinie stchego jeziora. Jestem fetysz nieszczcia i godny jestem, aby mnie nie byo. Mwi to w martwocie lodowego miasta mego Ragnaroku, zawieszonego wieami w d ku gbinom. 5. Lodowy ogie przewierca mi i jak miecz obraca si w tajniach jestestwa mego, szukajc serca. Wasne dotknicie mrozi mi i odpycha. Wrzeczkach ttnic mrowi si wyki czarne i wychodz przez kratery wrzodw. Do czego porwnam bl mj? czym wymierz czas i gbin mki? Z obdnym, w siebie zapadym wzrokiem rkoma chwytajc powietrze nad sob, wstpiem w gorzkie wody mierci, wstrzsany spazmem. W chmurze rozpalonego popiou wieci mi soce zielone jak szmaragd bazyliszka. 6. Id po najeonym grami dnie Morza, wrd potworw i wieccych topielcw na okrtach. Id w mrok nie rozwietlonego cmentarza wtulam si w korze algi duszyczka roliny

poblada i zwina si w kbek, jak dziecko, gdy ujrzy wrd nocy morderc. 7. I rzuciem kltw na pami moj i na zdeptan mio moj i na dum moj i na odwag moj i na iskr twrczego ognia, ktry w mrocznych grach arzy si wrd obdnej samotni. I przeklem serce moje i myl moj i bezmiar mj i otcha moj i bosko moj i ndz moj i wszystko. I przeklem jk mj i milczenie moje, i kad z gwiazd i kady okruszek ziemi, na ktrej wszystko mnie, wszystko tak boli! 8. I rozpadem si pod oceanicznym cinieniem mej Woli.

Za przydymion szyb kurnej izdebki, gdzie pajki godne i niespokojne rozkadaj swe sieci na muchy kwiatek czerwony, zakochany w Syriuszu zakochany w najwspanialszej z gwiazd nieskoczonego nieba! Teraz widn duszyczk ca zawar si w bezmownej adoracji a Gwiazda, przewiecajc przez szyb mtn, roztczya szko brudne pajczyny zday si szat krlewny, osypan kosztownym haftem gwiadzistego szronu. Promie gwiazdy upad na oe umierajcej ndzarki i skada boski pocaunek na czole ju zimnym Jezus w izbie pciemne w bkitnych piercieniach, ktre wibroway dokoa Niego, a dzieci w koszulach przepasanych krajk, z oczyma jak tafelki lodu, z wositami zbitymi jak len, kupiy si Mu do kolan twarze z odziedziczon zwierzcoci przeanielay si, w brudnych szybkach oczu lniy niezmiernoci pogodnych, sierpniowych arz. Sdziwy paralityk, ktry niejednego kupca przejecha noem po krtani, dra w febrze miertelnego alu za yciem, uwizionym w grzechu i brudzie Mrok zgstnia, pitrzyy si mury wizienia, kopcce kaganki rozwiecay groz ztchego, jak studnia demonw, podwrza. Z cel zatchych, gdzie byli przykuci acuchem winiowie do podogi w szarych achmanach dolatyway rozbjnicze, nabrzmiae blem piosenki za wolnoci, a zy niejednemu rosiy czarny zapleniay razowiec. Buntownika miano straci. Wyprowadzono na podwrze. Staa tu budowla, haniebna tak jak dawniej krzy. Kapan w czarnej, wlokcej si szacie sta przy nim kat wiza mu rce w ty a onierze z ostrzami chmurzyli twarze, peni nienawici. Przy latarni wprowadzono winia na schodki i kiedy wanie lecia meteor przez niebo, zakadano mu stryk na szyj zbliy si kapan ze znakiem Zbawienia i Mioci, ale wizie, mody, zuchway Buntownik, odsun go spokojnie, lecz i bez miechu wszed na ostatni ju schodek, ktry mu poderwano spod ng. Ujrza meteor. Zawisn rkoma, jakby chcia da jaki znak...

Odrzu teraz, Duszo moja, wszystkie brzkadeka myli, ktrymi chciaa zamagnetyzowa serce i odwrci jako biegun Nie bj si! Naga wybiegnij w t ciemn noc, gdzie wicher mrony amie drzewa Twoich nadziei, wybiegnij naga w t ciemn noc i na krzyu rozcignij rce swoje i gwodzie zamarze niechaj ci koci rozszarpi ach, blw ci potrzeba, aby poja ten bl, ktry On wchon na pustyni wiata gdy Szatan: Cie Twj! ktry si rozszerza, gdzie On nie wieci zawisn miedzianymi szponami nad jego bezbronnym sercem.

I patrzyo niebo przeraonymi gwiazdami, jak jawnogrzesznica otulio sw aob twarz Drogi Mlecznej. Sta si jeszcze bardziej mroczn, Duszo moja, aby wrd tych otchani widzie moga nie trw si tej rzeki miertelnej, ktrej lodowe wiry przebrn musisz, aby woln ju bya od myli Niedokonanego. Widzisz te gowy, nurzajce si w niechlujstwie bezmylnym, te ciaa kpice si w bagnie a adna skaa nie zmusi tych jelit, aby jak we wypezy ku socu! Imi zwtpicieli jest Moim jest legion. On zasi jeden a tysice rk niewidzialnych rzuca w Niego cikie, ogromne gazy tworzc jednake mimo woli dla Niego witynie! i nie widzc tego, chichoc poamane maszkary z oczyma zimnymi jak otcha. Duchu mj, co uczynie z dniami, ktre przeminy? I gdzie s ci, ktrych echo ostygo midzy grami mierci? Ktrzy zeszli po ciemnych wschodach w gbin zapomnienia? Na grach Ziemi czerni si krzy, ktry zamraa krtki dni wiosny i szczcia. Oto i mnie prowadz ze smtnymi piewami wrd gromnic. I odrzek we mnie gos cichy niewiadomy nieziemny: Ufaj mi jam zwyciy wiat. Jemu wic niech bdzie chwaa i cze i uwielbienie teraz i wiecznoci, na Ziemi zarwno, jak i tam w niebiosw Jerozolimie.

You might also like