You are on page 1of 2

Bajka Dla Niegrzecznych Dzieci

Dawno, dawno temu, na odlegej planecie, ya za krlowa. Za krlowa miaa wosy czarne jak Mrok Midzy Gwiazdami, skr bia jak mier, a w jej oczach paliy si piekielne ognie. Nosia buty z ludzkiej skry i miaa dywany plecione z wosw modych dziewczt, a kpaa si we krwi specjalnie na ten cel chostanych niewolnikw. Jej poddani yli w ndzy i pogardzie, znikd nie mogc oczekiwa pomocy, albowiem wojska zej krlowej tak byy potne, e aden z ssiadw nie way si jej przeciwstawi. A wojskami tymi dowodzio czterech generaw, jeden od drugiego bardziej zaprawiony w bitwach, okrutny i nie znajcy litoci. Tak synni byli oni, e znajdujcy si pod ich komend wojownicy wielokrotnie spierali si, ktry z tych straszliwych dowdcw najpotniejszym jest i najsroszym dla wrogw. Lecz nigdy nie mogli doj do porozumienia. I nasta dzie, e sama krlowa zapragna pozna odpowied. Wezwaa wic czterech generaw przed swoje oblicze i chcc podda ich testowi zapytaa:

- Ilu ludzi zabilibycie dla mnie? Skoni si gboko pierwszy z generaw - o wosach zotych jak nieludzka danina pacona przez lennikw i oczach bkitnych jak oczy wilka-ludoercy - i odpar: - Jeli, krlowo, policzysz wszystkich ludzi, ktrymi wadasz, ich ojcw, ojcw ich ojcw, i dalej tak a do czasw gdy rodzaj czowieczy schodzi z drzew na zaginionej Ziemi, jeszcze nie doliczysz si wszystkich, ktrych zabibym dla ciebie. Ponownie zoy ukon gboki, a krlowa skina na niego, ale z wyrazu jej twarzy wida byo, e nie zadowolia jej ta odpowied. Skoni si wtedy drugi genera, o wosach brunatnych niczym skpana we krwi ziemia pola bitewnego i oczach ciemnych - jakoby pociemniaych od widoku milionw rzezi. - Jeli, krlowo, w noc bezchmurn spojrzysz na niebo z wiey najwyszej i ogarniesz wzrokiem wszystkie gwiazdy na niem, a co wicej, wyobrazisz sobie, e wiele z tych 1

punktw wietlnych ktre ogldasz to nie gwiazdy lecz mgawice i galaktyki, skadajce si z gwiazd milionw, a take i kosmos peen jest planet, komet, asteroid i meteorw, nadal nie bdzie to wielko wystarczajca, by okreli ilu ludzi zabibym dla ciebie. Zakoczy i zoy krlowej drugi ukon, lecz jej twarz wci wyraaa niezadowolenie. Przysza wic kolej na trzeciego z generaw, tego o wosach powych jak zboe w pocie czoa nite przez chopw-niewolnikw i oczach zielonych jak u rysia bawicego si sw ofiar przed poarciem jej. Skoni si przed krlow i powiedzia: - Gdyby, pani, wsiada na statek zbudowany przez przedwiecznych bogw - tak szybki, e wiato za nim nie nada i pozostaje daleko w tyle - i leciaa nim lat milion, to mile ktre by - o, niepokonana - przebya i tak nie wystarczyyby, by powiedzie, ilu ludzi zabibym ku twej chwale. I ukoni si po raz wtry, a za krlowa skina na niego, lecz cigle mierci byo jej za mao. I odezwa si genera czwarty, o wosach biaych, choroby najstraszliwsze na myl przywodzcych, i oczach bladych niczym u nietoperza-wampira na owy si udajcego, a nie ukoni si ani przed ani po swojej wypowiedzi. - Ja, pani, zamordowabym dla ciebie jednego czowieka. Tego, ktrego kochasz najbardziej. - powiedzia, bez lku patrzc w jej oczy. Zdumieli si pozostali generaowie, lecz za krlowa umiechna si - a na widok jej zowieszczego umiechu dreli najpotniejsi wadcy wszechwiata - i odpara: - Ten jest mi najbardziej lojalny i najstraszliwszy z was czterech! Albowiem napisane jest, e mier jednego czowieka to tragedia, lecz mier stu tysicy to ju tylko statystyka. --Maciej Gorywoda, marzec 2001

You might also like