You are on page 1of 19

Roman Kuniar

Dzi i jutro studiw strategicznych W poowie pierwszej dekady XXI wieku studia strategiczne stany przed nowym wyzwaniem. Majce stosunkowo krtk histori ich narodziny datuje si na pocztek lat 50. dwudziestego stulecia (nie myli ze sztuk strategii jako sztuk prowadzenia wojny) prze yway apogeum swego rozwoju i chway w pierwszych dekadach zimnej wojny. Ju w kocowym jej okresie mielimy do czynienia z jedynie nowymi wariantami czy wrcz prze uwaniem wczeniejszych rozwiza skadajcych si na strategi powstrzymywania i nuklearnego odstraszania. Koniec zimnej wojny i upadek bloku komunistycznego a zwaszcza jednego z dwch strategicznych supermocarstw zaskoczy wszystkich. Mia te wicej wsplnego z wypaleniem si od wewntrz si witalnych systemu komunistycznego ni z okrelonym manewrem strategicznym zwyciskiego Zachodu. Owszem, potencja militarny mia znaczenie, ale raczej jako przewaga, ktrej nie mo na byo odrobi ni jako sia, ktrej trzeba byo ulec. W okresie pozimnowojennym ogaszano rych mier studiw strategicznych. Miay nad nimi kolejno kr y widma pokoju, demokracji czy wreszcie globalizacji. Wszystkie te plagi miay odesa studia strategiczne do lamusa historii. Stopniowa uniwersalizacja otwartej gospodarki rynkowej i demokracji miay czyni wiat pokojowym, a ewentualne konflikty niskiej intensywnoci (na tle etnicznym, religijnym czy aktywno terrorystyczna) miay by umierzane bez potrzeby odwoywania si do pogbionej refleksji na temat zwizkw midzy polityk a u yciem siy militarnej. Do nieoczekiwanie, te konflikty nowego typu, jak je zaczto okrela (np. Bakany pierwszej poowy lat 90.) stay si punktem wyjcia do podejmowanych z rozmachem wielkich operacji militarnych, a ju na przeomie stuleci mielimy do czynienia z caym szeregiem zagro e, ktre jakociowo zmieniay midzynarodowe rodowisko bezpieczestwa. Z drugiej strony, rozwj potencjau militarnego czci mocarstw tworzy radykalnie now globaln sytuacj strategiczn. Oba te zjawiska pozostaway w zwizku z procesami globalizacji. Szans na drugi oddech studia strategiczne zawdziczaj trzem r nym wojnom: o Kosowo (1999), w Afganistanie (2001) i w Iraku od marca 2003. Ze wzgldu na swoje podo e, a nastpnie charakter operacji strategiczno-militarnych wykonywanych przez strony stosujce si dla doprowadzenia do okrelonego politycznego rezultatu, te konflikty skupiaj w sobie problemy i tendencje, ktre zapewne na dugi czas bd stanowi po ywk dla studiw strategicznych pocztku XXI wieku. Wystpiy w nich problemy rozpadu pastw, pastw sabych i upadych, konfliktw etnicznych i religijnych, terroryzmu midzynarodowego, interesw wielkich mocarstw, bezpieczestwa energetycznego, dysproporcji potencjaw militarnych, zagro e asymetrycznych, wpywu technologii na sposb prowadzenia operacji wojennych, koalicyjnego charakteru wielkich, ekspedycyjnych interwencji zbrojnych, instytucjonalnego kontekstu u ycia siy czy wreszcie sprawy podstawowej, to jest celu u ycia lub szerzej - funkcji siy militarnej we wspczesnych stosunkach midzynarodowych. To s niewtpliwie powa ne zagadnienia, ktrymi musz si zaj studia strategiczne. Ich podstawowym zadaniem jest bowiem, przypomnijmy, analiza relacji zachodzcych midzy polityk a si zbrojn, wyciganie wnioskw z konkretnych dowiadcze oraz formuowanie zalece oglnych i odnoszcych si do konkretnych sytuacji, w ktrych zachodzi prawdopodobiestwo lub konieczno u ycia siy. Niekiedy bdzie to zreszt konieczno u ycia maej, nale ycie skrojonej siy po to, aby zapobiec sytuacjom dalece powa niejszym, ktrych rozwoju w pniejszej fazie nie mogoby ju powstrzyma ewentualne u ycie siy na wielk skal (np. unijna operacja Artemida w Kongo w 2003 roku,

ktra w por ustabilizowaa sytuacj i zapobiega przerodzeniu si konfliktu w ludobjstwo). Niezale nie od rozmiaru operacji w sensie strategicznym, wszystkie one maj powa ne implikacje polityczne, poniewa dochodzi do nich w stosunkach midzynarodowych i nigdy nie ma pewnoci, jakie mog by ich dugofalowe konsekwencje. Jak si rwnie okazuje, dugotrwae ignorowanie tlcych si zaledwie konfliktw w pozornie niewa nych miejscach wiata mo e doprowadzi do problemw wymagajcych wielkich operacji strategicznych (Afganistan). Sia militarna i porzdek midzynarodowy W cigu ostatnich kilkunastu lat mamy do czynienia z zanikiem klasycznych czyli zwykych wojen. Przez wojn klasyczn rozumiem tutaj takie u ycie siy militarnej w stosunkach midzypastwowych, o ktrym mwi Karta Narodw Zjednoczonych w art. 2, par 4 oraz art. 51. Chodzi tutaj z jednej strony o zakazane przez prawo midzynarodowe (w tym Kart NZ) u ycie siy przeciwko integralnoci terytorialnej lub/i niezawisoci politycznej innych pastw, za z drugiej, o dozwolone przez Kart u ycie siy w celu samoobrony przed zbrojn napaci (inaczej agresj). Zanika nie tylko samo zjawisko takiej wojny, ale rwnie doktrynalne jej uznanie w polityce pastw w wersji z art. 2 par. 4 Karty jako uprawnionego, nawet jeli nielegalnego rodka realizacji ich interesw. Za ostatni tego rodzaju wojn w penym tego sowa znaczeniu uwa a si niekiedy konflikt iracko-iraski w latach 1980-1988. Zanik zjawiska wojen klasycznych wi e si naturalnie z rozwojem wspzale noci midzynarodowej, instytucjonalizacji stosunkw midzynarodowych, umacnianiem si przynajmniej tego aspektu moralnoci midzynarodowej, ktry jednoznacznie potpia i odrzuca wojn jako instrument polityki pastw. Te procesy ulegy jak wiadomo nasileniu po zakoczeniu zimnej wojny, ktra bya tego rodzaju konfrontacj strategiczno-ideologiczn, w ramach ktrej wojna uwa ana bya za dopuszczaln, cho z drugiej strony starano si jej zapobiec (z uwagi na nagromadzenie potencjaw zbrojnych nie tylko gwarantujcych wzajemne zniszczenie, ale wrcz zniszczenie ycia na ziemi). Postpujce po II wojnie wiatowej cywilizowanie ycia midzynarodowego (gwnie poprzez system Narodw Zjednoczonych) ulego wrcz przyspieszeniu po zakoczeniu zimnowojennego podziau na bloki. Niema rol odegrao tutaj upowszechnienie ideologii praw czowieka; wprawdzie nie wszdzie respektowano prawa czowieka ale deklaratywnie niemal wszdzie je popierano (skaz na presti u pastw stao si otwarte odrzucanie praw czowieka). Wojna bya nie do pogodzenia z ide praw czowieka. Nie oznacza to naturalnie zaniku u ycia siy w yciu midzynarodowym. Dzieje si to jednak najczciej w sposb a-strategiczny, to znaczy w sytuacjach rozpadu pastw, przecigajcych si wojen domowych, raczej spontanicznych zatargw etnicznych czy granicznych, dziaa rebelianckich czy partyzanckich. Nie oznacza to rwnie , e nastpuje zanik u ycia siy w sposb strategiczny, jednak kontekst i cele jej u ycia s definiowane w zasadniczo inaczej ni miao to miejsce w przypadku wojen klasycznych. Dzisiaj podstawowym uzasadnieniem u ycia siy przez tych, ktrzy mog j u y w sposb strategiczny (gwnie pastwa zachodnie) jest ksztatowanie lub stabilizacja okrelonego porzdku midzynarodowego. Myl t wyrazi najpeniej kilka lat temu klasyk w dziedzinie historii i teorii strategii Michael Howard: Ignorowanie aspektu strategicznego (w polityce zagranicznej R.K.), jak czyni to Woodrow Wilson i jego zwolennicy, jest w najlepszym przypadku utrat zdolnoci do ksztatowania porzdku midzynarodowego odzwierciedlajcego wasny system wartoci, a w najgorszym perspektyw jego zniszczeniai. Michael Walzer, zwolennik susznych interwencji zbrojnych tak argumentuje zasadno niedoszego u ycia siy przeciwko Irakowi w latach 90.: Byaby to wojna internacjonalistyczna, wojna majca na celu egzekwowanie prawa, a o jej sprawiedliwoci

decydowaaby, po pierwsze sprawiedliwo systemu, jaki narzucaa, a po drugie, przypuszczalny wynik: wzmocnienie ONZ i globalnego porzdku prawnegoii. U Walzera nastpuje rwnie rozszerzenie uzasadnienia u ycia siy na rzecz okrelonego porzdku spoecznego: nie tylko midzynarodowego ale tak e wewntrzpastwowego. Rzecz naturalnie nie ogranicza si do akademickich konstatacji czy postulatw. Takie stanowisko znajduje doktrynaln prawomocno w polityce bezpieczestwa gwnych aktorw dysponentw siy mogcej ksztatowa porzdek midzynarodowy. Z najwiksz moc wida to w kolejnych (2002 i 2006) strategiach bezpieczestwa narodowego administracji G.W. Busha. W obu dokumentach otwierajce rozdziay ju w tytule mwi o wsparciu dla walki o ludzk godno (Champion Aspirations for Human Dignity). To jest rzecz zupenie niezwyka: strategia bezpieczestwa zaczyna si od sprawy godnoci czowieka w wiecie. Aksjologicznym fundamentem adu wiatowego, o ktrym mwi pierwsza z nich jest wolno (to sowo zostao u yte kilkadziesit razy w 3-stronicowym wprowadzeniu). Mo na si spiera o wiarygodno posu enia si tym terminem lub o jego definicj, lecz doktrynalnie tak wanie jest. Podobnie rzecz ujmuje Europejska Strategia Bezpieczestwa z 2003 roku: Naszym celem jest umacnianie spoecznoci midzynarodowej, dobrze funkcjonujce instytucje midzynarodowe oraz oparty na zasadach porzdek midzynarodowy. Nieco wczeniej, bo w 1999 roku, Sojusz Pnocnoatlantycki przyj now koncepcj strategiczn, ktra jest pocztkiem globalizacji de facto Sojuszu (mwi si tam zreszt o globalnym kontekcie bezpieczestwa); chodzi mianowicie o akcje militarne spoza art. 5, czyli nie bdce reakcj za zewntrzn napa zbrojn o poza traktatowym terytorium Sojuszu. Praktyka potwierdzia ten kierunek ewolucji dziaania NATO. Nawet kraje nie bdce posiadaczami powa niejszego potencjau wojskowego deklaruj swoj gotowo uczestniczenia w operacjach, ktre nie maj zwizku z ich bezpieczestwem, ani te nie s autoryzowane przez RB NZ w trybie przewidzianym przez rozdzia VII Karty NZ. Na przykad w polskiej Strategii Bezpieczestwa Narodowego z 2003 roku kilkakrotnie znajdujemy odwoanie do akcji zbrojnej i operacji stabilizacyjnej w Iraku, co jest przedstawiane jako gotowo do odgrywania odpowiedzialnej roli midzynarodowej. Do deklarowanych przez USA celw wojny przeciwko Irakowi nale ao obalenie tyranii i wywoanie demokratycznych przemian na szerszym Bliskim Wschodzie. Bezporedni pretekst dla tej interwencji (zniszczenie broni masowego ra enia, walka z terroryzmem) mia, jak wiadomo, zupenie drugorzdne znaczenie. We wszystkich tych dokumentach brak jest bezporednich zagro e dla bezpieczestwa, a ju zwaszcza za wysoce nieprawdopodobn uwa a si wojn. Zagro enia, o ktrych jest tam mowa, odnosi si przede wszystkim i do abstrakcyjnie do bezpieczestwa midzynarodowego czy stabilnoci adu wiatowego. Maj one zasadniczo zwizek z patologicznymi zjawiskami politycznym, spoecznymi czy ekonomicznymi, ktre mog tworzy rodowisko sprzyjajce powstawaniu konkretnych, materialnych i bezporednich zagro e. Najczciej tak e przejawiaj si one lub prowadz do masowych narusze praw czowieka. Skoro nie mo na toczy wojny ofensywnej i z wyboru (sam termin agresja przesta by do pomylenia, bardziej zreszt ze wzgldw moralnych ni prawnych) zaczto szuka innych doktrynalnych okrele dla interwencji militarnych podejmowanych z wasnej inicjatywy, a nie w obronie czy na rzecz wasnego bezpieczestwa. W ten sposb na przykad od ya nieoczekiwanie koncepcja wojny sprawiedliwej obecna w europejskiej myli politycznej od w. Augustyna po marksizm. Stao si tak przy okazji wojny w Afganistanie toczonej przez USA w nastpstwie ataku terrorystycznego z 11 wrzenia 2001. Poniewa nie tyle sam fakt tej wojny, ile sposb jej prowadzenia (zdradzajcy dalej idce intencje ni tylko obron wasn) wzbudzi wiele krytyk na wiecie rodowiska opiniotwrcze i media w Ameryce zaczy j przedstawia wanie jako just war. Znalazo to wyraz m.in. w gonym tekcie What were Fighting For ogoszonym w lutym 2002 roku przez kilkudziesiciu

wybitnych intelektualistw, pisarzy, politologwiii. Nieco wczeniej, bo ju od poowy 1at 90. rozpocza si wielka debata nad doktryn interwencji humanitarnej. Impulsem dla niej bya wojna na Bakanach oraz krwawe konflikty w Afryce, zwaszcza za ludobjstwo w rejonie Wielkich Jezior wiosn 1994 roku. W kategoriach klasycznej interwencji humanitarnej przedstawiano wojn o Kosowo prowadzon przez NATO od marca do czerwca 1999 roku. I ponownie, sposb przeprowadzenia tej interwencji podwa y jej legitymizacj w kategoriach humanitarnych. Pojawio si wiele znanych pyta o to, kto, w jakiej sytuacji, przy u yciu jakich rodkw i majc na uwadze wyobra alny rezultat ma prawo do u ycia siy w takich sytuacjach. Sporne byy zwaszcza autoryzacja u ycia siy (czy mo na poza RB NZ), intencje (czy tylko humanitarne) oraz metody (aby nie powodoway wikszego nieszczcia ni to, ktremu chciano zapobiec). W rezultacie, dla uratowania idei interwencji humanitarnej konieczna bya zmiana jzyka. Dokonao si to dziki zrcznej innowacji lingwistycznej, ktr byo zastpienie interwencji humanitarnej przez odpowiedzialno za ochron. Opracowana w 2001 roku przez specjaln midzynarodow komisj koncepcja staa si zasad dziaania Narodw Zjednoczonych od 2005 roku. W jej ramach doszo do precyzyjnego okrelenia sytuacji domagajcej si reakcji spoecznoci midzynarodowej, autoryzacji oraz sposobu (regu) u ycia siy militarnej. Autoryzacja pozostaa przy Radzie Bezpieczestwa NZiv. Z podobnych powodw, u yciu siy pastwa staraj si nada charakter wielostronny, koalicyjny. D cy do interwencji poszukuj towarzystwa, zwaszcza wtedy, gdy intencja jest partykularna, egoistyczna (vide wojna przeciwko Irakowi). U ycie siy nastpuje niejako w imieniu wsplnoty midzynarodowej, nawet jeli znakomita jej wikszo si temu przeciwstawia. Nadu ywanie tego pojcia jest jedn z puapek, ktre polityka i jej propaganda zastawiaj na analiz strategiczn. Problemem staje si jednak nie tylko legitymizacja formalna, etykieta, przy pomocy ktrej mo na uzasadni mniej czy bardziej odleg operacj militarn. W pastwach demokratycznych podjcie decyzji o u yciu siy nie w obronie wasnej jest trudniejsze. Legitymizacja musi si odnosi do istoty sytuacji, ktra zdaniem rzdu i opinii publicznej wymaga naszego zbrojnego zaanga owania, wymaga wysania naszych chopcw, a coraz czciej tak e dziewczt, aby nara ali swe ycie i czasem ginli nie za ojczyzn. Potrzebne jest zatem wytworzenie odpowiedniej oceny sytuacji, zbiorowych emocji odwoujcych si do odczu moralnych, ktre daj spoeczne przyzwolenie na podjcie takiej decyzji. U ycie siy nastpuje wszak e przeciwko komu. Musi by wiadomo kto jest przestpc, a kto ofiar Musz si zatem pojawi li i dobrzy, obraz sytuacji musi sta si czarno-biay. Tym zajmuj si politycy, intelektualici, media. To ich zadaniem jest zdemonizowanie tego, przeciw ktremu wysyamy nasze wojsko. On musi si sta naszym przeciwnikiem. Poniewa jednak nie zagra a nam bezporednio, trzeba go tak zdemonizowa, aby jednak mo na byo u y przeciw niemu siy militarnej. W ten sposb Milosevic, Saddam Husajn czy obecny prezydent Iranu bywa nierzadko podnoszony do rangi Hitlera. Syszymy czsto: nie mo na czeka, jak w 1938 roku; gdyby Europ byo sta na wojn prewencyjn nie byoby II wojny wiatowej i jej okropnoci; tego bdu nie mo na powtrzy! Trafno czy raczej absurd porwna jest bez znaczenia. Tutaj kryje si ogromna puapka dla analitykw, politykw i strategw. Ideologizacja ogldu sytuacji zakca trzewo jej osdu w kategoriach strategicznych. Politycy mog stawia przed wojskowymi le zdefiniowane zadania, a wojskowi, aby osign swoje cele (dla nich gwnym jest zwycistwo) mog wypacza polityczny sens operacji. Problem legitymizacji wystpuje nie tylko w momencie rozpoczynania operacji, ale przez cay czas jej trwania, dlatego tak wa ny jest sposb u ycia siy; niewaciwy z czasem delegitymizuje akcj zbrojn (vide casus Kosowa i Iraku). Dlatego, jak pisz Mary Kaldor i Andrew Salmon The how is as important as the whyv. W tym przecie niezbyt odkrywczym stwierdzeniu, do ktrego liczni interwencjonici musieli doj m.in. po dowiadczeniu wojen o Kosowo i w Iraku, zawarta jest ignorowana czsto

przez politykw esencja studiw i mylenia strategicznego. Ideolodzy interwencjonizmu (humanitarnego) zdaj si przy tym nie dostrzega, e how bardzo zale y od why, i w tym sensie ujawnia prawdziwe intencje tych, ktrzy interweniuj. Problematyczno wielu sytuacji i operacji, ktre zamierza si podj wymaga uzasadnienia o najwy szej randze moralnej, w stosunku do ktrego trudno wysun zastrze enie. Dlatego tak chtnie siga si po ochron praw czowieka i zwalczanie tyranii. aden przyzwoity czowiek, a zwaszcza polityk nie powinien si waha w takiej sytuacji. Wtpliwoci pojawiaj si zbyt pno, gdy ju operacja trwa i nie mo emy z kolei pozwoli sobie na aden kompromis czy ustpstwo, bo nie mo na przecie paktowa z tyranami oskar anymi o masowe naruszanie praw czowieka; ich mo na tylko obala. Z drugiej strony, pomimo trudnoci jak sprawia stworzenie w kraju demokratycznym legitymizacji dla u ycia siy (niezale nie od trafnoci diagnozy i czystoci intencji), cytowany wczeniej Michael Walzer nie myli si ani troch, gdy pisze, e demokracje atwiej dzisiaj upowa nia do wojny skwapliwe korzystanie najbardziej zaawansowanych technologii wojskowych w istocie bezpiecznych dla jednej ze stron, a drug, ktry stanowi cel, nara ajcy na ponoszenie wielkich kosztw. Mo e wic, jak wskazuje wojna w Kosowie, wspczesne demokracje nie speni pacyfistycznych oczekiwa Kanta; bd walczy, tylko nie na ziemivi (aluzja do wycznie powietrznej operacji bombardowa strategicznych przeciwko FRJ w 1999 r.). Autorzy sceptyczni czy krytyczni wobec tej tendencji w postpowaniu pastw zachodnich pisz o zmilitaryzowanym humanimie lub militarnym humanitarymie (M.in. M. Waldenberg, U. Beck). Na tym nie koniec, mwi si ju o ekspansji idei interwencji humanitarnej w kierunku interwencji demokratycznej (Democratic Intervention, J.H. Matlary). Problemem bardziej podstawowym w kontekcie wyjciowego stwierdzenia (strategicznie sia jest u ywana dla utrzymania porzdku midzynarodowego) jest suszno i sprawiedliwo obecnego porzdku midzynarodowego. Jego obiektywn, strukturaln i trwa waciwoci jest nierwno. Nierwno jest wbudowana w ka dy realny porzdek spoeczny. Wspczenie jednak mamy do czynienia z nowymi okolicznociami, ktre z nierwnoci bd czyni rdo niepewnoci i niestabilnoci. Nale y do nich bezprecedensowo wielka skala nierwnoci (rozpitoci pomidzy poo eniem poszczeglnych grup, spoeczestw, narodw, pastw, regionw), ni szy stopie ich akceptacji (media zapewniaj wiedz o tej nierwnoci tak e wspczesnym midzynarodowym ndznikom, za idea praw czowieka nie pozwala na obojtno); i wreszcie, otwarto wiata globalizacji uatwia mobilno i bezporedni kontakt midzy poszczeglnymi kategoriami spoecznymi, co tak e wzmaga konfliktowo wewntrz porzdku midzynarodowego, cho jest ona innego typu ni w przeszoci (m.in. migracje midzykulturowe, terroryzm, aktywno korporacji transnarodowych, ekspedycyjno si zbrojnych rozwj si szybkiego reagowania w r nych pastwach). Jest to porzdek midzynarodowy wczesnej globalizacji wywoujcej przyspieszon transformacj wczeniejszych struktur politycznych, spoecznych, ekonomicznych na skal midzynarodow. Nierwnowagi, napicia, niepewno s immanentn waciwoci takiej transformacji. Ekonomiczne siy globalizacji wytwarzaj wcale rozlege obszary wykluczenia, czyli ludzi niepotrzebnych, bezrobotnych, bezdomnych, zepchnitych na margines rozwoju cywilizacyjnego bez mo liwoci uczestnictwa w tym co nazywa si postpem ludzkoci. Nieuchronnie powstaje podo e sprzyjajce patologiom na wielk skal, i r nego rodzaju kontestacjom, ktre stanowi mniej czy bardziej ywioow reakcj na niesprawiedliwo i niepewno tego porzdku. Ekonomiczna cie ka globalizacji znacznie wyprzedzia jej polityczn warstw. Nie zd ya powsta (o ile w ogle powstanie) adna rwnowa ca struktura politycznego governance, ktra stwarzaaby szanse uczestnictwa i reprezentacji interesw pastwowych uczestnikw ycia midzynarodowego.

Ta empirycznie rozpoznana sytuacja znajduje swoje teoretyczne uoglnienie w postaci zasadniczo poprawnej i szeroko akceptowanej koncepcji strukturalnej przemocy w ramach globalnego porzdku midzynarodowego. (m.in. Etienne Balibar, Lk przed masami)vii, czy te atrakcyjnej interpretacji tego porzdku w kategoriach wadzy i przeciwwadzy w jego ramach oraz strategii gwnych kategorii podmiotw procesw globalizacji (np. Ulrich Beck)viii. W interesie grup spoecznych (grup interesw, pastw, etc.) generujcych procesy globalizacji, i ktre s ich gwnymi beneficjentami le y dalsze otwieranie wiata (innych spoeczestw i pastw) na te procesy, niezale nie od destabilizujcych i ubocznych negatywnych efektw, ktre s przez nie wywoywane. Utrzymanie stabilnoci caej tej globalnej struktury wymaga wzmo onego posugiwania si si. Nie chodzi tylko o aktywne posugiwanie si przez centrum si militarn; stabilizujc funkcj peni rwnie skutecznie jej wielko, wszdobylska obecno oraz zdolno jej projekcji przez centrum. Nie maj co do tego wtpliwoci apologeci globalizacji (np. Th. Friedman: globalny rynek wymaga globalnej pici). To zagadnienie jest przedmiotem ostatniej ksi ki Zbigniewa Brzeziskiego, ktry uwa a, e zwizana z procesami globalizacji ekspansywno Stanw Zjednoczonych destabilizuje globalny porzdek midzynarodowy. Problem, zdaniem Brzeziskiego, polega na tym, e na bdce rezultatem tej ekspansji i niestabilnoci zagro enia Ameryka reaguje zwikszonym u yciem siy zbrojnej w r nych czciach wiataix. Jak wiadomo nazywa si to niekiedy stabilnoci hegemoniczn (kiedy mowa o porzdku midzynarodowym) lub hegemoni imperialn (kiedy wskazuje si na typ ukadu si, ktry jest waciwy dla tego porzdku).x Powy sza sytuacja, cho mo liwe s r ne interpretacje jej przyczyn, oceny susznoci czy poszczeglnych skadnikw tej globalnej caoci, nie mo e by ignorowana zarwno przez przedstawicieli studiw i analiz strategicznych jak i politykw podejmujcych decyzje o u yciu siy militarnej. Jedni i drudzy ponosz odpowiedzialno za krtko- i dugofalowe konsekwencje u ycia siy w bardzo zo onym kontekcie spoecznym i kulturowym. Aspekt czysto strategiczny jest bardziej ni kiedykolwiek zwizany z aspektem moralnym. Problemy oceny rodowiska strategicznego rodowisko strategiczne mo na analizowa bd w kategoriach abstrakcyjnych parametrw, ktre powinny podlega konkretyzacji w odniesieniu do danego pastwa, regionu czy sytuacji, albo w ujciu globalnym w okrelonej, najczciej aktualnej, fazie rozwoju rzeczywistoci midzynarodowej, lub te z perspektywy konkretnego pastwa (i wtedy bdzie si ono nieco lub zasadniczo odmienne dla ka dego pastwa z osobna). Na przykad w odniesieniu do pierwszego poziomu analizy, amerykaski Army War College ujmuje rodowisko strategiczne w akronimie VUCA, oznaczajcym, i cechuje je: zmienno/labilno, niepewno, zo ono i niejasno (volatility, uncertainty, complexity, and ambiguity). Co si tyczy wspczesnego globalnego rodowiska strategicznego, to uwa a si, i znajduje si ono w trakcie daleko idcych przeobra e pod wpywem konwergencji wielu nowych trendw i zdarze, m.in. geopolitycznych konsekwencji koca zimnej wojny, radykalnych zmian globalnych stosunkach ekonomicznych, procesw globalizacji, przeomowych postpw w sferze technologii, zwaszcza w zakresie gromadzenia i przetwarzania danych (gospodarka i spoeczestwo informatyczne), a zarazem gbokiej nierwnomiernoci tych proceswxi. Kontynuujc rozwa ania odnoszce si do rodkowego poziomu analizy, nale y stwierdzi, e studia strategiczne w r nych krajach stany w obliczu niezwykego fenomenu, jaki si objawi po zakoczeniu zimnej wojny w ogle, za szczeglnie ostro u progu XXI wieku. Jest nim historycznie bezprecedensowa potga jednego mocarstwa, Stanw Zjednoczonych. W sposb najbardziej oczywisty wyra a si ona w nakadach na zbrojenia.

Jeszcze na pocztku obecnej dekady znani autorzy (np. P. Kennedy) epatowali opini publiczn stwierdzeniem, e wydatki militarne USA s wiksze od wydatkw kolejnych na licie pitnastu pastw (w tym oczywicie wszystkich mocarstw) razem wzitych i wskazywali na strategiczne konsekwencje tej sytuacji. Ju w poowie naszej dekady te wydatki wyniosy okoo 50% wiatowych nakadw na cele wojskowe. Z podobn dystrybucj si nie mielimy do czynienia nigdy w przeszoci. Ta przepacista asymetria jest tym wiksza, e wysiek zbrojny USA jest zintegrowany i co oczywiste - znajduje si w dyspozycji jednego politycznego centrum (orodka wadzy), podczas gdy pozostae 50% przypada na ok. 190 innych pastw, czyli jest silnie rozproszone pod wzgldem potencjau i orodkw dyspozycjixii. T asymetri podkrelaj r ne wymiary potencjau militarnego Stanw Zjednoczonych. Chodzi tu midzy innymi o: bezwzgldn globaln dominacj USA pod wzgldem nuklearnym (zdolno do zniszczenia potencjaw nuklearnych pozostaych pastw wyposa onych w t bro bez ryzyka uderze odwetowych z ich strony)xiii; tak zwan power projection, czyli zdolno do wysyania swoich oddziaw w dowolny region wiata i prowadzenie tam dziaa wojennych ( adne inne mocarstwo takiej zdolnoci nie posiada); produkcj i eksport wasnej broni oraz mo liwoci blokowania produkcji pewnych broni przez inne pastwa, w tym sojusznikw USA; faktyczn i doktrynaln gotowo u ycia siy w skali globalnej nie tylko w samoobronie, ale rwnie dla obrony swoich interesw na caym wiecie, lub te obrony swych sojusznikw i poplecznikw w r nych czciach wiata. Ameryka jest wiadoma swojej siy militarnej oraz jej konsekwencji strategicznych i militarnych, czemu daa wyraz w dwch strategiach bezpieczestwa narodowego przyjtych w tej dekadzie (2002, 2006). Przy u yciu do tryumfalistycznego jzyka pisze si tam m. in o tym, e USA posiadaj unprecedented and unequaled strenght and influence in the world, e nie zamierzaj pozwoli, by kto inny zbli y si do potencjau Ameryki, e ta sia umo liwia ksztatowanie porzdku midzynarodowego zgodnie z amerykaskimi wartociami, e Waszyngton jest gotw u ywa siy w sposb wyprzedzajcy, nawet wtedy, gdy nie bdzie mia cakowitej pewnoci co do miejsca i czasu nieprzyjacielskiego ataku (logic of preemption). W sensie strategicznym wiat yje w cieniu amerykaskiej potgi wojskowej oraz niepewnoci i lku zwizanego z uzurpacj Ameryki do prawa ataku na ka dego, kto zostanie uznany za zagro enie dla interesw USA. Amerykaskie autorytety w tej dziedzinie, np. Henry Kissinger, gosz nawet, e zapobiegawcze u ycie siy mo e by podstaw systemu midzynarodowego, pod warunkiem, e jednostronne interwencje militarne s wyjtkiem, a nie zasad amerykaskiej strategiixiv; nie wiadomo przy tym, dlaczego wyjtek miaby si sta podstaw i dlaczego jedynie amerykaskie interwencje. Za ewentualne powodzenie, nawet nie w stu procentach, programu obrony antyrakietowej termin obrony jest w tym przypadku cakowicie mylcy - oznaczaoby strategiczne obezwadnienie reszty wiata (przez analogi do obezwadnienia informacyjnego, Ulrich Beck). Ten militarny rozkad si powoduje, e Ameryka mogaby w pojedynk w jednej wojnie pokona siy zbrojne wszystkich pozostaych pastw wiata (tak e sojuszniczych); co nie jest to same ze zdolnoci zagospodarowania takiego zwycistwa, czyli osignicia politycznych celw takiej hipotetycznej konfrontacji. To jest oczywicie czysto teoretyczna sytuacja, ale przedstawicielom studiw strategicznych stawia bardzo r ne zadania, w zale noci od perspektywy wynikajcej ze stosunkw midzy USA a danym pastwem. O ile dla studiw strategicznych w Stanach Zjednoczonych problem polega na czynieniu najlepszego politycznego u ytku z posiadanego potencjau militarnego, dla sojusznikw i przyjaci Ameryki jest to sprawa oceny tego, kiedy i w jaki sposb przycza do planw Waszyngtonu zakadajcych u ycie siy (lub zachowywa yczliw neutralno poparcie polityczne bez zbrojnego zaanga owania, jak uczynia to cz pastw NATO w zwizku z wojn przeciwko Irakowi), za dla pastw nie nale cych do tej kategorii wyzwanie polega na

wyborze mo liwie bezpiecznej taktyki prowadzenia polityki cakowicie niezale nej od USA a przy tym nie nara ania si na ryzyko presji militarnej z ich stronyxv. Asymetri oraz pewn anachroniczno wiatowego ukadu si sferze strategicznomilitarnej pogbia natura zagro e dla bezpieczestwa midzynarodowego, a zwaszcza dla bezpieczestwa pastw tworzcych wsplnot atlantyck czy szerzej Zachd. Ot w gronie pastw zachodnich panuje daleko posunita zgodno, zarwno w ocenie badaczy i ekspertw, jak i w dokumentach oficjalnych, co do kilku podstawowych zagro e dla ich bezpieczestwa. elazny kwartet stanowi terroryzm, proliferacja broni masowego ra enia, pastwa upade i zorganizowana przestpczo transnarodowa. Strategia bezpieczestwa UE z grudnia 2003 dodaje do tej czwrki jeszcze konflikty regionalne. Najgroniejsze byoby oczywicie poczenie terroryzmu midzynarodowego z broni masowego ra enia. Wspomnian czwrk okrela si niekiedy cznie jako zagro enia asymetryczne. Nie uwa a si zarazem, aby stanowiy one zagro enie dla integralnoci terytorialnej czy niepodlegoci pastw, dla stabilnoci ich struktur politycznych i ekonomicznych, czy te aby mogy wstrzsn stabilnoci istniejcego porzdku midzynarodowego. Zachd nauczy si rozpoznawa i dosy skutecznie zwalcza, zwaszcza po tym, co si stao 11 wrzenia 2001 rokuxvi. Z dowiadczenia konfrontacji z nimi wynika, e mog by one dotkliwe dla ludzi (nawet, jak 11 wrzenia, ich wikszej liczby), dbr materialnych, infrastruktury, lecz nie dla bezpieczestwa pastwa jako caoci. Nie s one rwnie rezultatem intencji (innych, nawet nieprzyjaznych) rzdw, lecz do w sumie sabych i izolowanych podmiotw pozarzdowych, a bdc produktem tak zwanego sprzyjajcego rodowiska maj charakter raczej przedmiotowy ni podmiotowy. Skuteczne w ich zwalczaniu s nie tyle wielkie i nowoczenie wyposa one armie, ile wyspecjalizowane su by bezpieczestwa wewntrznego (od wywiadu, przez su by graniczne, po policj i formacje antyterrorystyczne); zagro enia przenikaj wzgldnie atwo granice i materializuj si od wewntrzxvii. Jak si susznie niekiedy zauwa a, cho terroryzm wyglda na imponujcy pokaz brutalnej mocy, jest w istocie rzeczy strategi strachu i saboci, a nie siyxviii. W skali globalnej mamy zatem do czynienia z konfrontacj pot nej siy z ogromn, aczkolwiek nierzadko zoliw i nikczemn sabocixix. Przy czym nie zawsze jest to konfrontacja bezporednia. Czciej chodzi o istnienie obok siebie dwch potencjaw: jednego strategicznego (USA i Zachodu/NATO) oraz drugiego a-strategicznego i rozproszonego. To nie jest to zatem nawet pojedynek Dawida z Goliatem. Biblijny Dawid mg zabi swego przeciwnika, dzisiejsze zagro enia asymetryczne mog Goliata co najwy ej uksi, zirytowa lub przestraszy. Szczeglnego znaczenia nabiera to ostatnie. Chodzi o now percepcj zagro e dla bezpieczestwa oraz strach z nimi zwizany, a tak e manipulacj strachem (tzw. polityka strachu), ktrej przykad daa administracja Busha po 11 wrzenia. Chodzi o wykorzystanie strachu dla uzyskania akceptacji dla okrelonych dziaa w sferze militarnej (od radykalnego wzrostu wydatkw, przez utajnienie procesu podejmowania decyzji zwizanych z u yciem siy a po wojn z Irakiem. Benjamin Barber pisze wrcz o nierozwa nej polityce administracji Busha zmierzajcej do stworzenia amerykaskiego imperium strachu budzcego wikszy lk ni jakiekolwiek pomysy terrorystwxx. Ten przykad nie pozostanie odosobniony (vide Rosja i wojna w Czeczenii). Ogromn rol odgrywaj tu media, ktre poprzez pozbawione proporcji naganianie zagro e asymetrycznych staj si bezwiednym sojusznikiem tych, ktrzy chc uzyska efekt strachu (terroryci) lub prowadzi polityk strachu (rzdy). Globalna sytuacja strategiczna przywodzi na myl popularn niegdy gr w policjantw i zodziei. Ta analogia jest szczeglnie wyrana w sferze kontroli zbroje. Warto tutaj zauwa y, e mimo rosncych nakadw na zbrojenia i oczywistych niebezpieczestw z tym zwizanych, w przeciwiestwie do okresu zimnowojennego, nastpi zanik dyplomatycznych wysikw na rzecz rozbrojenia i ograniczania zbroje. To, co

pozostao z tego obszaru wsppracy midzynarodowej, to wanie kontrola zbroje. Koncentruje si ona zasadniczo na broni masowego ra enia, a w szczeglnoci broni nuklearnej oraz rodkach jej przenoszenia (w tym tak e technologicznego otoczenia tej broni). Chodzi przy tym jednoznacznie o utrwalenie istniejcego stanu rzeczy, czyli uniemo liwienie proliferacji w tej dziedzinie. To, czego jestemy zatem wiadkami, to ogromne wysiki USA i ich sojusznikw zmierzajce do niedopuszczenia innych pastw (i ewentualnie organizacji terrorystycznych) do posiadania broni nuklearnej (vide otwarte straszenie Iranu zbrojn interwencj USA, jeli ten kraj nie porzuci swego programu nuklearnego). Jeli ju dochodzi do zamania stanu regulowanego przez NPT z 1968 roku, to musi to by akceptowane lub tolerowane przez Waszyngton, jak w przypadku Indii i Pakistanu (cho ich prby nuklearne spotkay si pocztkowo z ostrym sprzeciwem i sankcjami ze strony USA). Uszczelnieniu sabncego i kontestowanego przez pastwa niezachodnie re imu NPT su w sze i pozakonwencyjne, inicjowane przez Ameryk i jej sojusznikw, re imy obliczone na wspprac kilkunastu czy kilkudziesiciu pastw w tej dziedzinie (np. MTCR czy PSI). Jednoczenie, Stany Zjednoczone nie uznaj adnych midzynarodowych ogranicze dla rozbudowy swego potencjau nuklearnego wynikajcych z NPT. Sprzeciw Waszyngtonu doprowadzi te do upadku wynegocjowanego z trudem ukadu o zakazie wszelkich prb z broni nuklearn (CTBT, 1996), co doprowadzio do dugotrwaego impasu w pracach genewskiej Konferencji Rozbrojeniowej ONZ. W zwizku z powy sz sytuacj pojawia si inne, rwnie podstawowe pytanie: po co Ameryce taka potga militarna, po co jej tak przygniatajca przewaga nad reszt wiata. Jakie s intencje polityczne stojce za rozbudow tej potgi, jakie pokusy ona rodzi u tych, ktrzy ni dysponuj. Pytanie jest zasadne, bowiem jej wielko wykracza dalece poza potrzeby obrony i bezpieczestwa samych Stanw Zjednoczonych. Dla pozostaych pastw problem polega nie tylko na tym, aby wybiera pomidzy r nymi wariantami reakcji politycznej (od bandwagoning Polska, po otwart kontestacj Iran), ale rwnie na tym, jak reagowa pod wzgldem wasnych zdolnoci militarnych. Czy nale y uczestniczy w forsowanym przez USA wycigu zbroje (zarwno dla zapewnienia bodaj minimalnego potencjau odstraszajcego w przypadku jednych, jak i zdolnoci do wspdziaania interoperability w przypadku drugich) oraz jak okrela funkcje siy militarnej we wasnych koncepcjach strategicznych. Pytanie kolejne naturalnie brzmi: po co Zachodowi (NATO) taka przewaga nad reszt wiata. Czy jest ona odpowiedzi na realne zagro enia dla jego bezpieczestwa, czy jest funkcj jego mo liwoci finansowo-technologicznych, czy te jest konieczna dla utrzymania okrelonego porzdku midzynarodowego i swojej uprzywilejowanej pozycji w jego strukturze. Jednym z pyta jakie musz sobie stawia analitycy i badacze jest pytanie to, jak wielki potencja militarny jest wystarczajco wielki dla zapewnienia sobie bezpieczestwa. Jest ono do podobne do tego, jakie stawiano sobie w okresie zimnej wojny na gruncie strategii nuklearnej: jak wielki potencja odstraszajcy jest wystarczajco odstraszajcy. Czy przedstawiciele studiw strategicznych wiata zachodniego powinni si kierowa logik Kalego ze znanej powieci Henryka Sienkiewicza (Jeli Kali by uzbrojony to dobrze, .), czy te odnosi zagadnienie u ycia siy do jej funkcji w ramach szerszego porzdku spoecznego i politycznego, tak e midzynarodowego. Dla studiw strategicznych jest to zagadnienie bardziej fundamentalne. Chodzi bowiem o to, czy maj mie niejako dworski charakter, to znaczy analizowa i uzasadnia ukad si i ewentualn konieczno u ycia siy militarnej z pozycji podmiotu, ktry j stosuje, czy te na ich gruncie istnieje mo liwo, spojrzenia spoza, bezstronnie, niejako obiektywnie. Czy uzasadniona krytyka logiki przeciwnika (dysponenta siy militarnej) jest zatem rwnoznaczna z uto samianiem si (brakiem krytycyzmu) z logik naszego pastwa dysponenta i u ytkownika siy zbrojnej, czy te istnieje, i jak dalece posunita, swoboda analizy sytuacji strategicznej (i wnioskw z niej wypywajcych). Jest to powa ny, nie do

koca uwiadomiony i rozstrzygnity problem metodologiczny studiw strategicznychxxi. W istocie problem polega tak e na tym, czy ta dyscyplina ma prawo do posugiwania si jak miar aksjologiczn, a jeli tak, to jak. Trudnoci z odpowiedzi na powy sze pytania tkwi midzy innymi w rozszerzaniu si funkcji siy militarnej po zimnej wojnie. R nica polega m.in. na tym, e o ile w okresie zimnej wojny funkcj siy zbrojnej byo utrzymywanie rwnowagi i zapobieganie u yciu siy w stosunkach midzy gwnymi antagonistamixxii, o tyle obecnie sia militarna ma zabezpiecza powodzenie procesom globalizacji, ktre dynamizuj ewolucj porzdku midzynarodowego. Sia wojskowa ma su y nie tylko obronie nas samych, ale tak e naszych sojusznikw i przyjaci, oraz znamienne novum naszych interesw bezpieczestwa, ktre ze wzgldu na procesy globalizacji maj nieokrelony zasig. Zmiana funkcji siy ma rwnie zwizek z rozszerzaniem definicji bezpieczestwa i d eniem pastw zachodnich do zapewnienia sobie mo liwie najwy szego standardu bezpieczestwa, znacznie wy szego ni w innych czciach wiata (podobnie jak w innych dziedzinach ycia, od standardw materialnych po standardy w dziedzinie praw czowieka). W spoeczestwach zachodnich zapanowaa znacznie ni sza ni w przeszoci tolerancja na zagro enia dla bezpieczestwa, tak e wtedy gdy nie dotycz one bezporednio ich wasnego bezpieczestwa (poszerzenie zakresu geograficznego bezpieczestwa). Ma tutaj miejsce wpyw studiw nad bezpieczestwem (security studies) na studia strategiczne. Te pierwsze charakteryzuj si tak zwanym caociowym podejciem do bezpieczestwa, ktre nakazuje zajmowanie si rwnie mikkimi aspektami bezpieczestwa i reagowanie militarne w sytuacjach z niezbyt okrelonym przeciwnikiem. Bezpieczestwo w tym rozumieniu oznacza tak e stabilno gospodarki wiatowej, w tym bezpieczestwo dostaw surowcw strategicznych, zwaszcza energetycznych. Dramaty humanitarne, niepokojca niestabilno wewntrz pastw upadajcych i upadych, przejawy aktywnoci terrorystycznej, to wszystko mo e uzasadni potrzeb interwencji zbrojnej. Trudno jest w tej sytuacji wyznaczy granic interesom bezpieczestwa, a tym samym nakadom na zbrojenia. Jak wida, taki rozwj sytuacji, jej percepcja i ewolucja polityki bezpieczestwa pastw zachodnich stanowi niemae wyzwanie dla studiw strategicznych. Zmuszane s one bowiem do przestawienia si w swym myleniu o roli siy militarnej; do przejcia od konserwatywnego jej postrzegania jako instrumentu obrony przed agresj, od jej u ycia w wojnie, w ktrej trzeba zwyci y, do bardziej postpowego definiowania jej roli jako stabilizatora odpowiadajcego nam porzdku midzynarodowego, jako rodka przyspieszania czy wrcz wymuszania zmian politycznych (obalanie tyranii, upowszechnianie demokracji), jako instrumentu swoistej in ynierii spoecznej w skali globalnej. Dla studiw strategicznych wiata zachodniego powy sze zmiany dotycz tak e kwestii tak podstawowej jak rozumienie wojny. Wojna w jej tradycyjnym rozumieniu znikna ze stosunkw pomidzy t grup pastw (czy szerzej pomidzy pastwami demokratycznymi), a tak e w zasadzie pomidzy pastwami zachodnimi a pastwami reszty wiata. Dla pastw zachodnich wojna przestaa by zagro eniem egzystencjalnym; jak si uwa a nawet catastrophic terrorism nie jest takim zagro eniem. Std te speniajca wszystkie kryteria tradycyjnej wojny operacja zbrojna przeciwko Irakowi bya przedstawiana nie w rozumieniu zakazanego prawem midzynarodowym u ycia siy (art. 2, par. 4 Karty NZ), ile wymuszenie przestrzegania przez Irak postanowie rezolucji RB NZ. W miejsce zagro e tradycyjnym konfliktem zbrojnym, ktre uznaje si na Zachodzie za wysoce nieprawdopodobne, pojawiaj si ryzyka i wyzwania. Operacje militarne prowadzone przez Zachd zaczynaj przybiera posta ekspedycyjnych operacji policyjnych (przywoywanie do lub doprowadzanie do porzdku). Termin policyjny jest odbierany pejoratywnie, zatem przyjo si operowa pojciami w rodzaju operacji opanowywania kryzysu lub reagowania kryzysowego (risk management, crisis management). To wymaga

nie tylko zmiany jzyka, ale rwnie zmiany logiki posugiwania si si militarn. Dotyczy to spraw tak podstawowych, jak definicja zwycistwa. Wojskowi chc zwyci a, politycy interweniowa humanitarnie, bra odpowiedzialno za ochron lub zmienia ukad si na korzy wolnoci i demokracji. Bezwzgldna przewaga fizycznego potencjau, a zwaszcza bezpieczestwo zapewniane interwentom dziki produktom RMA uatwia decyzj o u yciu siy (wojna higieniczna), za zo ony i wczeniej ignorowany kontekst, a tak e konieczno utrzymywania si w ramach deklarowanego celu operacji (legitymizacja) utrudnia odniesienie zwycistwa. Wchodzc w now epok wojna traci swj dotychczasowy charakter na rzecz nieograniczonej pod wzgldem celu i struktury r norodnoci operacji u ycia siy, co jest dla studiw strategicznych ogromnym wyzwaniem, bowiem polityka niejako ucieka im ze swoj kreatywnoci w tym zakresie, co pokazay operacje w Kosowie czy przeciwko Irakowixxiii; rwnie pokazay one jednak, e dzieje si tak ze zym skutkiem dla polityki, dla wojskowych i dla samego sensu operacji. 3. Kontekst prawno-instytucjonalny/polityczny Ignorowanie prawnego aspektu porzdku midzynarodowego jest recept na wojn totaln i permanentn, ktr gosi Ludendorff, a znacznie bardziej skutecznie jego modszy kolega Hitler, tak brzmi pierwsza cz cytowanej wy ej myli Michaela Howarda. Istotnie, w wietle radykalnie nowych zjawisk charakteryzujcych globalne rodowisko strategiczne, zarwno analitycy i badacze, jak politycy i wojskowi stanli wobec problemu adekwatnoci wypracowanego dotychczas kontekstu prawno-instytucjonalnego odnoszcego si do u ycia siy w polityce zagranicznej i stosunkach midzynarodowych. Dotyczy to przynajmniej trzech poziomw owego kontekstu: uniwersalnego, sojuszniczego i narodowego (wewntrzpastwowego). Szczeglnie ostro to zagadnienie stano w zwizku z imperatywem interwencji humanitarnej oraz walki z terroryzmem. Pojawiy si tu bardzo r ne stanowiska od postulatw odrzucenia czy radykalnej reinterpretacji istniejcych zasad do potwierdzania ich aktualnoci i bezwzgldnie wi cego charakteru tak e w obliczu nowych zagro e i sposobw ich zwalczania. Kontrowersje w tym zakresie s tym wiksze, i dotycz spraw tak zasadniczych, jak suwerenno pastw, ktra jest zagro ona z poziomu globalnego (zjawiska hegemonii, procesy globalizacji) oraz poziomu poni ej-pastwowego, to znaczy ze strony pozapastwowych, nielegalnych, a przy tym u ywajcych siy zbrojnej uczestnikw ycia midzynarodowego. A. W wymiarze uniwersalnym stanlimy wobec dwch grup problemw. Pierwsza dotyczy decyzji o u yciu siy, za druga, sposobw jej u ycia. Pierwsze zagadnienie zostao uregulowane w Karcie Narodw Zjednoczonych w postaci zakazu ofensywnego u ycia siy (agresji) przez pastwa oraz zgody na jej u ycie w celu samoobrony. We wszystkich innych przypadkach monopol na autoryzacj jej u ycia pozostaje przy Radzie Bezpieczestwa NZ. Karta potwierdza zatem stan zapocztkowany w traktatach westfalskich (nie mieszanie si zbrojne w wewntrzne sprawy innych podmiotw polityczno-terytorialnych, nie tylko pastw), a wzmocniony Paktem Ligi Narodw i Brianda-Kellogga. Warto przy tym pamita, e ta zasada podlegaa staej kontestacji czy to na tle d e do hegemonii czy z powodw ideologicznych (o czym wiadczy upadek Polski w kocu XVIII wieku, wojny napoleoskie, czy polityka Zwizku Sowieckiego). Zatem popularne dzi twierdzenie o kryzysie Westfalii jest przynajmniej mocno ahistoryczne. Po drugiej wojnie, niezale nie od praktyki ycia midzynarodowego, zasady zakazujce u ycia siy i nie mieszania si w sprawy wewntrzne innych pastw nie byy doktrynalnie kwestionowane; za wyjtek mo na uzna wystpujc w bloku komunistycznym tak e doktrynaln nadrzdno zasady socjalistycznego internacjonalizmu nad zasad suwerennoci. Problem zmikczenia, reinterpretacji czy wrcz odrzucenia tych zasad, ze wzgldu na potrzeb u ycia siy militarnej pojawi si dopiero w

cigu ostatnich kilkunastu lat. Stao si tak najpierw ze wzgldu na dramaty humanitarne lat 90., a nastpnie wojn z terroryzmem. Uwa a si, i pierwszym spektakularnym przykadem odejcia od tych zasad bya interwencja zbrojna NATO przeciwko FRJ w zwizku z konfliktem w Kosowie. Wpisywaa si ona w logik forsowanej przez Zachd doktryny interwencji humanitarnej. Sprawa jest dobrze znana, a zatem nie wymaga tutaj szerszego omwienia. Wojna przeciwko Irakowi zostaa wpisana w doktryn uderzenia czy te operacji wyprzedzajcej, ze wzgldu na zagro enie, jakie rzekomo Irak stanowi wobec otoczenia, a zwaszcza wobec interesw bezpieczestwa USA. Tej drugiej interwencji zbrojnej przywiecaa tak e intencja obalenia dyktatorskiego re imu oraz ustanowienia w Iraku demokracji, ktra byaby katalizatorem demokratycznych przemian na szerszym Bliskim Wschodzie. Obie operacje nie miay autoryzacji Rady Bezpieczestwa. Pierwsza wywoaa fal wtpliwoci i krytyki ze wzgldu na sposb jej przeprowadzenia, za druga, ze wzgldu na faszywe uzasadnienie i nieproporcjonalne u ycie siy, ktre doprowadzio do wielkich zniszcze i strat ludzkich. Wobec dwch powy szych, emblematycznych mo na rzec, przypadkw u ycia siy, ale tak e licznych innych, nieco mniej spektakularnych, uksztatoway si trzy zasadnicze stanowiska. Pierwsze, amerykaskie (a mo e nawet anglosaskie), e to Stany Zjednoczone decyduj, kiedy nale y u y siy militarnej; to znaczy zawsze, gdy w ich ocenie wymaga tego bezpieczestwo Ameryki lub jej globalne interesy. Prawo czy instytucje wielostronne nie mog krpowa USA. Jednoczenie Waszyngton uwa a, e to prawo przysuguje wycznie Stanom Zjednoczonym, co wi e si z ich wyjtkowym miejscem w systemie midzynarodowym. Zgodnie z drugim stanowiskiem, reprezentowanym przez wikszo krajw europejskich, a zwaszcza przez UE (Europejska Strategia Bezpieczestwa), to sytuacja decyduje o tym, czy nale y u y siy militarnej, przy czym ocena tej sytuacji wymaga potwierdzenia przez NZ. Unia wyranie od egnuje si od interwencji demokratycznych (typu regime change czy te tzw. Realpolitik praw czowieka). cznikiem midzy stanowiskiem amerykaskim a europejskim jest NATO, ktrego strategia z 1999 r. dopuszcza operacje typu kosowskiego, czyli humanitarne, bez mandatu RB NZ). Trzecie stanowisko reprezentuje znakomita wikszo pastw wiata, czyli pastwa niezachodnie. S one zwolennikami rygorystycznego przestrzegania zakazu naruszania suwerennoci i zasady nieingerencji, zarwno ze wzgldu na fakt, i s one najczciej niedemokratyczne i dochodzi w nich do powa nego naruszania praw czowieka, jak i ze wzgldu na czsto uzasadnion nieufno co do intencji, ktrymi kieruj si pastwa zachodnie, kiedy zbrojnie interweniuj w innych regionach wiataxxiv. Zwieczeniem tej debaty na obecnym jej etapie jest Dokument kocowy ONZ-owskiej konferencji na szczycie w 2005 roku. W dokumencie potwierdzono wa no zasady z par. 4, art. Karty NZ, i jednoczenie otworzono mo liwo u ycia siy w kontekcie masowego i dramatycznego naruszania praw czowieka w ramach obowizku odpowiedzialnoci za ochron, ktrego wypenianie powierzono wszak e RB NZ. Z pozycji studiw strategicznych problem tkwi naturalnie nie tyle w tym, ktre z tych stanowisk jest bardziej suszne, lecz w ocenie bezporedniej skutecznoci oraz bardziej dugofalowych nastpstw decyzji podejmowanych w okrelonym kontekcie prawnym (ich legalnoci). Wystpuj tutaj przynajmniej trzy problemy. Pierwszym jest ni sza skuteczno dziaa bezprawnych czy pozaprawnych. Dowiadczenie pokazuje, e jeli brakuje im legitymizacji prawnej, to obni a to ich legitymizacj polityczno-moraln, zwaszcza w sytuacji braku oczywistego sukcesu operacyjnego (Kosowo, Irak), wywouje protesty opinii publicznej, ktre podwa aj autorytet polityczny decydentw, ogranicza krg pastw gotowych politycznie lub militarnie zaanga owa si w dan operacj, wywouje napicia midzynarodowe, a nawet w gronie sojuszniczym, uderza w wiarygodno, jak e potrzebn dla penienia roli przywdczych czy w realizacji wa nych inicjatyw politycznych. Drugim

jest zwyczajne psucie prawa poprzez jego relatywizacj oraz tworzenie precedensw dla tych, ktrzy zechc tak e pj na skrty, w sposb, ktry sami bdziemy uznawa za destabilizujcy porzdek midzynarodowy, bezpieczestwo w jakim regionie lub bdzie narusza czyje prawa, wywoywa dramaty humanitarne. Trzeci problem polega na tym, i w takich sytuacjach zaznacza si prymat ideologii i mylenia yczeniowego nad rzeteln analiz okrelonej sytuacji (fragmentu rodowiska strategicznego), a to dla studiw strategicznych ma znaczenie zupenie podstawowe. Z analizy mo e bowiem wynika, e po dane rezultaty mo na osign zgodnie z prawem (cho mo e to wymaga wikszej cierpliwoci i strategicznej subtelnoci), lub te , e nale y si powstrzyma od bezprawnego u ycia siy, bowiem jej u ycie przyniesie wicej szkody ni po ytku. Kontekst prawny i rzetelna analiza prowadz bardzo czsto do takich samych wnioskw, bowiem prawo powstaje jako rezultat dugiego dowiadczenia w wielu r nych sytuacjach; jego przestrzeganie nie jest zbdnym formalizmem, lecz rozwag, ktr ceni studia strategiczne. Co si tyczy drugiej grupy problemw, zwizanych ze sposobem u ycia siy, to rzecz oczywicie w tym, w jakiej mierze midzynarodowe prawo humanitarne znajduje zastosowanie w tak zwanych konfliktach nowego typu. Zagadnienie ma dwie strony. Z jednej strony mamy do czynienia z rosnc r norodnoci pozapastwowych podmiotw stosujcych si militarn, wrd ktrych wyr niamy m.in. organizacje terrorystyczne, powstacw, rebeliantw, najemnikw stojcych na usugach pastw czy wielkich korporacji, tak zwanych warlords, cho w praktyce nie chodzi o adnych panw (wojny), lecz hersztw stojcych na czele band, ktrzy wzgldnie trwale kontroluj okrelone terytorium, stosujc bezkarnie przemoc w stosunku do zamieszkujcej je ludnoci. adna z tych grup nie jest zwizana konwencjami genewskimi czy innymi instrumentami z zakresu prawa konfliktw zbrojnych. Zatem z drugiej strony, dla pastw, pojawia si problem respektowania tego prawa w dziaaniach zbrojnych i innych operacjach prowadzonych przeciwko tego rodzaju przeciwnikowi. Szczeglnie drastyczna jest sprawa stosunku do dzieci znajdujcych si po drugiej stronie walkixxv. Podobnie trudna jest sytuacja w pastwach upadych, ktrych terytoria stanowi strefy pr ni prawnej i moralnej. Ju naruszanie konwencji genewskich przez siy NATO w czasie operacji kosowskiej byo jednym ze rde rosncej krytyki i erozji jej moralnej legitymizacji (czy szlachetna intencja uprawnia do akceptacji skutkw ubocznych, collateral damages). Z ca moc problem pojawi si przy okazji wojny w Afganistanie i Iraku, a przedmiotem szczeglnego sporu i oburzenia stao si traktowanie przez USA pojmanych przeciwnikw nie jako prisoners of war, lecz jako pozbawionych wszelkich praw unlawfull combatants oraz decyzja prezydenta USA (uzasadniona przez jego doradcw prawnych) o nie respektowaniu konwencji genewskich w wojnie z terrorem. Te decyzje, oprcz istotnie nieproporcjonalnego u ycia siy czyli mierci tysicy niewinnych cywilw w samym Iraku, otworzyy drog do do powszechnego stosowania tortur i innych sposobw stosowania przemocy bezporedniej, a tak e niehumanitarnego lub poni ajcego traktowania pozbawionego wolnoci przeciwnikaxxvi. Przy tej okazji, na obszar prawa humanitarnego oraz studiw strategicznych weszo nowe zjawisko w postaci tzw. PMCs/PSCs (private military/security companies), czyli tak e nie zwizanych adnym prawem humanitarnym firm prywatnych, wiadczcych usugi na tyach frontu, w rodzaju od ochrony transportu i osb, przez prowadzenie prywatnych wizie, a po stosowanie tortur (pozyskiwanie informacji od pojmanego przeciwnika)xxvii. Zgodnie z raportami organizacji pozarzdowych, na przykad Amnesty International, to wanie pracownicy amerykaskich PMCs w Iraku s odpowiedzialni za wikszo narusze prawa humanitarnego w stosunku do osb pozbawionych wolnoci. Po wykonaniu zadania, oprawcy wracaj spokojnie do domu. Stanowi to tak e problem dla pastw wspdziaajcych z USA w Iraku. W strefach oddanych ich kontroli niejednokrotnie miao miejsce przesuchiwanie z u yciem przemocy wizionych Irakijczykw przez jednostki specjalne

skadajce si z funkcjonariuszy CIA i prywatnych specjalistw od wydobywania zezna. Kto ponosi odpowiedzialno prawn za dokonywane przy tej okazji naruszenia konwencji genewskiej o traktowaniu jecw wojennych? Problemw jest tu zreszt znacznie wicej, czego dowioda chocia by sprawa eksterytorialnych wizie CIA, lub przekazywania przez Agencj winiw do krajw, w ktrych tortury nie s zakazane (chodzi o kraje, gwnie arabskie, ktre nie s stron konwencji ONZ przeciwko torturom). Nawet jeli na obszarze studiw strategicznych bdziemy prbowa abstrahowa od strony moralno-prawnej, co przecie nie wydaje si mo liwe, pozostaje zagadnienie opacalnoci tego rodzaju praktyk. Co si tyczy pierwszej kwestii, waciwe instytucje (MKCK) oraz eksperci nie maj wtpliwoci tortury musz pozosta zakazane, a wojnie z terrorem czy bojownikami w rodzaju Talibw czy irackich powstacw prawo humanitarne rwnie obowizuje. I podobnie, jak w wy ej przedstawionym przypadku prawa dotyczcego u ycia siy, naruszanie prawa szkodzi, zwaszcza na du sz met. Dzieje si tak m.in. poprzez po pierwsze, kosztown politycznie utrat legitymizacji moralnej strony stosujcej si z naruszaniem prawa humanitarnego; po drugie wzrost oporu oraz brak wsppracy ze strony ludnoci na terytorium, na ktrym prowadzone s dziaania militarne; i po trzecie, wzrost poparcia dla tych, przeciwko ktrym prowadzone s dziaania (zwikszenie liczby ochotnikw zasilajcych grupy terrorystyczne, tak e z dala od kraju, w ktrym trwa wojna). Krtko mwic, sposb prowadzenia wojny z terrorem mo e sprzyja rozwojowi terroryzmuxxviii. Wniosek, jaki formuuj badacze jest jednoznaczny: przestrzeganie prawa humanitarnego, cznie z akceptacj jurysdykcji Midzynarodowego Trybunau Karnego, le y w interesie USA i innych pastw uczestniczcych w tego rodzaju operacjachxxix. B. Oddzielnym zagadnieniem jest zbiorowe, to jest sojusznicze stosowanie siy militarnej. Ten obszar pozostaje dla studiw strategicznych szczeglnie trudny, poniewa ma tu miejsce sytuacja brakujcego ogniwa pomidzy polityk a si militarn, w postaci instytucji analitycznych pastwa dziaajcych na styku pomidzy politycznymi decydentami pastw czonkowskich a dowdztwem wojskowym sojuszu. Pastwa o mniejszym potencjale w tym zakresie (lub wrcz jego braku) s zmuszone zda si na kompetencje analityczne najsilniejszych w sojuszu. Sojusz poprzez zwikszenie potencjau obronnego ka dego jego czonka o potencja wszystkich pozostaych jego uczestnikw mo e tak e jednak stawia pastwa w sytuacjach strategicznie niekomfortowych. Oczywist zasad dziaania Sojuszu jest kolektywizm akcji i reakcji, co powoduje ograniczenie autonomii decyzyjnej mniejszych jego czonkw; czasem ogranicza zreszt tych wikszych. Ot pastwa sabsze tylko rzadko decyduj si na sprzeciw wobec decyzji forsowanej przez najsilniejszych jego czonkw. W kocu, od tych najsilniejszych zale y bezpieczestwo tych sabszych, a zatem mog one uczestniczy lub popiera akcje, co do susznoci ktrych nie maj przekonania, np. Czechy czy Grecja przy okazji operacji kosowskiej. Warto pamita, e decyzj o tej operacji podjy de facto pastwa Grupy Kontaktowej, ktre negocjoway projekt porozumienia w Rambouillet. Gdy Belgrad nie zdecydowa si przyj tego projektu, zosta przez te pastwa uznany winnym zerwania rozmw, co zwa ywszy na wczeniejsze deklaracje oznaczao wejcie NATO do akcji. Dopiero pniej okazao si, e forsowany przez pastwa Grupy projekt zawiera zbdne postulaty, ktrych Belgrad nie mg przyj. W tym czasie operacja Allied Force ju trwaa i Sojusz nie mg si wycofa. Pokazuje to puapki strategii sojuszniczych, gdzie zasada solidarnoci ma dwa koce. Wszak e i natychmiastowe ogoszenie sytuacji z artykuu 5 Traktatu waszyngtoskiego po ataku 11 wrzenia byo wprawdzie politycznie zasadnym przejawem solidarnoci z napadnit Ameryk, lecz nie odpowiadao literze tego artykuu. USA nie przyjy wtedy pomocy NATO, natomiast zgosiy si po ni po zakoczeniu czysto wojennej fazy swej operacji. Siy Sojuszu pojawiy si tam na podstawie mandatu RB NZ jako midzynarodowe siy stabilizacyjne, ISAF. Rwnolegle dziaaj tam poza NATO siy amerykaskie, ktre prowadz wasne akcje w

ramach wojny z terrorem. Powstaje pytanie, dlaczego po upywie piciu lat od pojawienia si w Afganistanie zewntrznych si zbrojnych trzeba byo podj decyzj o dwukrotnym zwikszeniu kontyngentu NATO, ze wzgldu na pogarszajc si tam sytuacj bezpieczestwa. Wszystko wskazuje, e zawioda analiza sytuacji, sposb prowadzenia dziaa na miejscu, a mo e te ma miejsce oddziaywanie przekazu z wojny w Iraku. Wynika z tego, konieczno samodzielnej analizy strategicznej dotyczcej tego konfliktu przez ka de z pastw czonkowskich, aby mc wywiera wpyw na strategi przywdcy Sojuszu. Nie ka dego na to sta ze wzgldu na posiadane rodki lub z przyczyn politycznych. Przecigajca si, a nawet rosnca obecno Sojuszu w Afganistanie wskazuje na ryzyko jakie wi e si z proliferacj operacji ekspedycyjnych, ktre NATO zamierza prowadzi w coraz szerszym zakresie. Nie nale yte rozpoznanie sytuacji na miejscu, ewentualne bdy operacyjne, polityczne ryzyko wycofania si bez osignicia zakadanego celu operacji mo e prowadzi do tego, e kolejne akcje bd wciga siy Sojuszu niczym kosmiczne czarne dziury, a ostatecznoci koczy si sytuacj typu overstretching, odwrotem od nich przez pastwa czonkowskie z uwagi na wyczerpywanie zasobw, i wreszcie utrat wiarygodnoci midzynarodowej NATO. Tego rodzaju, wcale nie abstrakcyjny scenariusz rozwoju sytuacji stawia przez studiami strategicznymi pastw czonkowskich wielkie wyzwanie. W przeo eniu na sojusznicz strategi oznacza to staranne okrelanie funkcji sojuszu, zasigu jego dziaania, politycznej strony procesu podejmowania decyzji, zdolnoci wojskowych (pod ambicje i zdolnoci mocarstwa przywdczego, czy wedug realnych zagro e i mo liwoci pastw czonkowskich). Pytania, jakie powinni sobie zadawa przedstawiciele studiw strategicznych pastw sojuszniczych maj naturalnie polega nie na mno eniu wtpliwoci (cho i to ma swoj warto), ale na realistycznej i zbiorowej ocenie rodowiska strategicznego Sojuszu i wypywajcych z niej rozstrzygni odnonie do misji NATO i jej zdolnoci wojskowych. Potrzebne jest tu zarazem branie pod uwag wpywu ewolucji Sojuszu na system NZ, a tak e jego relacji z mandatem i zdolnociami UE. Problem relacji pomidzy UE (ESDP) a NATO jest strategicznie niebahy. Powa ny i zasadniczo uzasadniony rozwj zdolnoci wojskowych UE, poparty ewentualn zdolnoci polityczn (gotowoci do miaych operacji reagowania kryzysowego), nie mwic ju o jej ewolucji w kierunku czego w rodzaju kolektywnej obrony, bdzie mie nieuchronnie wpyw na udzia pastw Unii w polityce i operacjach NATO. Rzecz mo e nabra kardynalnego znaczenia w razie dalej idcych rozbie noci interesw midzy USA a pastwami UE. Rosnce znaczenie bdzie mie tak e rozchodzenie si kultur strategicznych obu ugrupowa. NATO bdzie bli sze amerykaskiej kulturze strategicznej z rol jak wyznacza sile wojskowej, szybkoci reagowania dziki silnemu politycznemu przywdztwu USA, stosunkowi do prawa midzynarodowego, wizji porzdku midzynarodowego. W ka dym z tych punktw kultura strategiczna UE (wikszoci pastw czonkowskich) bdzie si r ni od tej, ktra jest charakterystyczna dla USA, i ktra przenika NATO. Ten proces mo e doprowadzi do niemo noci wspdziaania USA z wikszoci pastw UE. Wyjtek mog stanowi pastwa, dla ktrych sojusz z Ameryk jest wa niejszy od udziau w ESDP, a nawet w NATO. Konsekwencje tych tendencji oraz ewentualne im zapobieganie jest wielkim wyzwaniem dla studiw strategicznych obszaru transatlantyckiego. Trudno przy tym przesdza, ktra z tych tendencji czy kultur strategicznych jest perspektywicznie bardziej uzasadniona. Warto pamita o tym, e pewna strategiczna zadziorno mo e by historycznie bardziej korzystna z punktu widzenia interesw cywilizacji zachodniej. Mo e wzmaga jej witalno (przeciwdziaa samo-usypianiu), zwiksza si oddziaywania, a zapewniajc jej jeli nie hegemoniczn to przywdcz rol w ramach globalnego ukadu si, sprzyja ksztatowaniu porzdku midzynarodowego, jego regu i instytucji, w sposb zgodny z wartociami i interesami Zachodu. Problem le y w

nale ytym wywa eniu strategicznej ekspansywnoci, aby nie przekraczaa ona granicy, poza ktr zaczyna si overstretching albo wywoywanie reakcji wrogich Zachodowi. C. Cechy midzynarodowego rodowiska strategicznego, ewolucja w zakresie celu i sposobu u ycia siy, problemy zwizane z midzynarodowym kontekstem prawnoinstytucjonalnym, wszystko to, znajduje swoje odbicie na narodowym poziomie tego kontekstu. Rzecz nie dotyczy zreszt tylko prawa, ale i czynnika subiektywnego obecnego w politycznej stronie procesu podejmowania decyzji o u yciu siy. Nowych sytuacji u ycia siy nie przewiduje tradycyjne ustawodawstwo pastw demokratycznych. Konstytucje i ustawy mwi o wojnie i o tym, kto decyduje o stanie wojny oraz o u yciu siy w takich sytuacjach (z reguy oprcz samoobrony, udzielanie pomocy militarnej jako realizacja zobowiza sojuszniczych) lub o udziale w operacjach zarzdzanych przez RB NZ w trybie rozdz. VII Karty. Brakuje natomiast instrumentw prawnych odnoszcych si do ekspedycyjnych operacji reagowania kryzysowego z u yciem siy zbrojnej, dokonywanych poza mandatem ONZ, a zwaszcza operacji typu regime change. Jeli przywdztwo polityczne decyduje si na udzia wasnego pastwa w takich operacjach musi czyni to poza prawem, zwaszcza jeli chce unikn publicznej debaty i ewentualnego sprzeciwu parlamentu czy stanowczych reakcji opinii publicznej. Trzeba te szuka przeznaczonych dla opinii publicznej uzasadnie takiego zaanga owania, ukrywajcych prawdziwe motywy. Tak byo na przykad w przypadku zaanga owania Polski w wojenn faz interwencji militarnej u boku USA w Iraku, wiosn 2003. Paul Wolfowitz przyzna pniej, e amerykaska administracja uczynia podobnie (tzn. podawano jako powd terroryzm i bro masowego ra enia dla ukrycia powodw bardziej strategicznych i zamiaru obalenia Husajna). Ten przykad jest jedynie ilustracj oglniejszej tendencji zwizanej z procesami globalizacji, ktra polega na tym, e podejmowanie wielu wa nych decyzji jest wyprowadzane z kontekstu narodowego na poziom ponadnarodowy (UE, NATO), transnarodowy (korporacji transnarodowych) lub global governance, ktre jest zupenie nieczytelne ze wzgldu na jego amorficzno. Mwimy tutaj o przechodzeniu pastw demokratycznych w stadium postdemokratyczne. Ten proces rozciga si tak e na polityk zagraniczn i kwestie u ycia siyxxx. Dotyczy to w szczeglnoci zapewniania bezpieczestwa na odlego, na co spoeczestwa zupenie trac wpyw, bowiem dla przecitnego czowieka s to zagadnienia zupenie ezoteryczne, a jedynej wiedzy na ten temat dostarcza emocjonalny przekaz telewizyjny. Zwraca na to uwag ju w 2001 roku Robert D. Kaplan, zdaniem ktrego czeka nas w tym zakresie powrt do czasw staro ytnych (m.in. podejmowanie decyzji przez wskie grupy osb poza demokratycznymi procedurami, ignorowanie zasad konfliktw zbrojnych)xxxi. Wyksztaca si ograniczona grupa militarnej technokracji, ktra wie lepiej i t wiedz, pod pretekstem tajemnicy r nych kategorii, nie zamierza si dzieli z otoczeniem, ktre o podjtych decyzjach, majcych czasem zasadnicze znaczenie dla bezpieczestwa pastwa, dowiaduje si ex postxxxii. Ignorowanie instynktu moralnego spoeczestwa przynosi jednak czasem i taki rezultat, e w rezultacie wyborw, nowy rzdy wycofuj si z decyzji podjtych przez ich poprzednikw (np. wycofywanie wojsk z Iraku przez wiele pastw, ktre wczeniej si tam zaanga oway wbrew wasnej opinii publicznej (np. Hiszpania czy Wochy). Przysowiowa ponowoczesno w tej sferze rzeczywistoci spoecznej, ktr zajmuj si studia strategiczne nie usuna z niej czynnika subiektywnego. On mo e nawet silniej zaznacza swoj obecno w miar postpw postdemokratycznoci w pastwach Zachodu. Decyzji o u yciu siy nadal towarzyszy pierwiastek irracjonalny, ktry zdaje si czasem mie najwikszy wpyw na jej podjcie. w pierwiastek ma wiele odmian, poczwszy od przekona czy religijnej misyjnoci, przez zwyky woluntaryzm, ideologi, indywidualne i zbiorowe emocje, podra niony presti , mispercepcj, pych i arogancj zwizan z

poczuciem siy, a po symbole, mity i inne imponderabilia bdce skadnikami kultury strategicznej poszczeglnych pastw. Wystarczy wskaza na silny i otwarcie manifestowany wpyw pierwiastka religijnego na prez. G.W. Busha w kontekcie decyzji o wojnie z Irakiem. Innym przykadem z tego zakresu byo przekonanie, e po trzech dniach nalotw NATO na gmachach Belgradu pojawi si biae flagi. Spektakularnym przejawem wpywu ideologii na strategi bya obecno neokonserwatyzmu w programie polityki zagranicznej administracji G.B. Busha. F. Fukuyama, od egnujcy si po latach od tej ideologii przypomina intelektualist, ktry w pastwie komunistycznym da si uksi Heglowixxxiii. Ci ostatni, to znaczy intelektualici, stanowi w ostatnim czasie szczeglny problem dla analitykw i ekspertw w dziedzinie studiw strategicznych. Respektujcy rzeczywisto i zobowizany do rzetelnego rozpoznania rodowiska strategicznego (okrelonej sytuacji) ekspert przegrywa z sigajcymi do emocji, ulegajcymi modom i poruszajcymi si stadnie intelektualistami, zwaszcza, e ci ostatni s nieporwnanie bardziej medialni. Ich obecno w sytuacjach, ktre domagaj si interwencji humanitarnej (ochrony ludnoci przed naruszeniami praw czowieka), jest niejednokrotnie po yteczna, lecz nie mo e si to odbywa kosztem dogbnego zrozumienia danej sytuacji oraz mo liwie precyzyjnego okrelenia parametrw ewentualnej operacji, aby jej rezultat nie by gorszy od za, ktremu staraa si zapobiecxxxiv. W odniesieniu do tej grupy zjawisk studia i analiza strategiczna zdaje si dysponowa najmniej skutecznym narzdziami rozpoznania i ewentualnie ograniczania ich wpywu na podejmowanie decyzji. * * *

Studia strategiczne, jak niemal ka da dyscyplina nauk spoecznych, oprcz rozwoju teorii oglne, koncentruj si na badaniu zagadnie bliskich perspektywie badacza. Wy ej przytaczany by nawet pogld, zgodnie z ktrym powinien on niemal uto samia si z perspektyw pastwa, w ramach ktrego prowadzi swe analizy. Zatem punkt ci koci w badaniach narodowych, w tym ocena rodowiska strategicznego, bdzie nieco lub zasadniczo inny w ka dym konkretnym przypadku. O tym powinni pamita przedstawiciele studiw strategicznych pastw pozostajcych w koalicjach czy powizaniach sojuszniczych z mocarstwami. Wykazuj oni bowiem nierzadko skonno do przejmowania od mocarstw zarwno punktu ci koci bada jak i perspektywy poznawczej, ktra przecie powinna wychodzi z wasnych interesw narodowych. Z okazji 25 rocznicy istnienia renomowanego Journal of Strategic Studies, jeden z jego autorw pokusi si o nakrelenie programu badawczego, ktry powinien by przez to pismo inspirowany. Wskaza na cztery gwne problemy praktyczne: terroryzm, wojny prowadzone przez sabych (konflikty asymetryczne), wzrost Chin i bezpieczestwo w Azji, rewolucja w sprawach wojskowych i jej konsekwencje dla sposobu prowadzenia wojny; oraz trzy zagadnienia z zakresu teorii strategii: wpyw operacji/innowacji taktycznych na rozstrzygnicia polityczne (np. wojna w powietrzu lub raczej z powietrza), z jakich powodw pastwa kapituluj czy te uznaj swoj pora k (np. Belgrad w 1999 r), wpyw ustroju politycznego pastwa na jego strategiczne wybory (np. liberalna demokracja vs. pastwo autokratyczne)xxxv. Nietrudno si domyli, e podobna lista, sformuowana w Kairze, Pekinie, Moskwie, Pary u czy Sztokholmie bdzie zawiera ka dorazowo znaczco odmienny zestaw zagadnie strategicznych do dalszych bada. Warto o tym pamita tak e w Warszawie.
M. Howard, Foreword, W: Ph. Bobbitt, The Shield of Achilles. War, Peace and the Course of History, New York 2002. ii M. Walzer, Spr o wojn, Warszawa 2006, s. 172.
i

M.in. A. Etzioni, F. Fukuyama, S. Huntington, D.P. Moynihan, M. Novak, Th. Skocpol, M. Walzer, D. Yankelovich. Tekst listu zob. Np. Rzeczpospolita z 23-24 lutego 2002. iv Chodzi o synny raport The Responsibility to Protect sporzdzony przez International Commission on Interwention and State Sovereignty i przekazany ONZ w grudniu 2001 roku. Gwne idee raportu znalazy si w dokumencie kocowym przyjtym w postaci rezolucji ZO NZ na zakoczenie konferencji na szczycie z okazji 60. rocznicy ONZ we wrzeniu 2005 roku. Zob. m.in. G. Evans, The Responsibility to Protect: Rethinking Humanitarian Intervention, W: The Adventure of Peace. Dag Hammarskjld and the Future of the UN, New York 2005. Autor by wspprzewodniczcym tej Komisji. M. Kaldor and A. Salmon, Military Force and European Strategy, Survival, wiosna 2006. Tam e, s. 204. vii Na temat teoretycznych interpretacji obecnego porzdku midzynarodowego zob. szerzej R. Kuniar (red.), Porzdek midzynarodowy u progu XXI wieku. Wizje koncepcje paradygmaty, Warszawa 2005. viii U. Beck, Wadza i przeciwwadza w epoce globalnej. Nowa ekonomia polityki wiatowej, Warszawa 2005. ix Z. Brzeziski, The Choice. Domination or Leadership, New York 2004. x M. Walzer, op. cit., s. 201-223 (rozdz. zatytuowany Zarzdzajc globalnie, oryg. ang. Governing the Globe). xi H.R. Yarger, Strategic Theory for the 21st Century: the Little Book on Big Strategy, The Letort Papers, Carlisle 2006, s. 17-28; por. B. Balcerowicz, Pokj i nie-pokj. Na progu XXI wieku, Warszawa 2002, rozdz. III. xii Szczegowe dane na ten temat zob. w: SIPRI Yearbook 2005. Armaments, Disarmament and International Security, Oxford 2005, s. 320 i nast. xiii K.A. Lieber and D.G. Press, The Rise of U.S. Nuclear Primacy, Foreign Affairs, marzec/kwiecie 2006. xiv Nieprzekonujco i posugujc si nierzetelnie odniesieniami do empirii ycia midzynarodowego Henry Kissinger uzasadnia takie stanowisko w swym tekcie pt. Sia i dyplomacja, Rzeczpospolita z 13-14 maja 2006. Nota bene, Rz nie wyrazia zgody na polemik z tez Kissingera (ze wzgldu na potrzeb ochrony autora). Odniosem si do niej na amach Dziennika z 29 maja 2006 (w tekcie pt, Ameryka dyktuje warunki). xv Na temat r nych strategii i taktyk sprzymierzania si z potg Ameryki lub przeciwdziaania jej polityce zob. S.M. Walt, Taming American Power, Foreign Affairs, wrzesie/padziernik 2005. xvi Zob. szerzej M. Madej, Zagro enia asymetryczne dla pastw strefy euroatlantyckiej, Warszawa 2006. xvii R. Kuniar, Niebezpieczestwa nowego paradygmatu bezpieczestwa, w: R. Kuniar i Z. Lachowski (red.), Bezpieczestwo midzynarodowe czasu przemian. Zagro enia koncepcje instytucje, Warszawa 2003. xviii B. R. Barber, Imperium strachu. Wojna, terroryzm i demokracja, Warszawa 2005, s.21. xix O tej konfrontacji pisz szerzej w Polityka i sia. Studia strategiczne zarys problematyki, Warszawa 2005 (Rozdz. X, punkt 2, pt. Sia i sabo w nowym rodowisku bezpieczestwa). xx B.R. Barber, op. cit. , s. 11-12. I przypomina trafnie w tym kontekcie propagandowe okrelenie operacji militarnej przeciwko Irakowi zastosowane przez administracj G.W. Busha: shock and awe (szok i przera enie). xxi Przedstawiciele studiw strategicznych rzadko si nim zajmuj. Jeden z nich, Richard Lock-Pullan reprezentuje nastpujce, tak e niejednoznaczne stanowisko: Strategic studies () addresses power from the perspective of those wielding it. This means that it has a critical approach to the strategic decisions of others whilst appreciating their mindset; it does not mean that it identifies with the subject under analysis. This requires critically explaining and understanding the subject under analysis, weaving together external and internal interpretations. The internal logic of an actor is thus taken seriously. W tego : US Intervention Policy and Army Innovation. From Vietnam to Iraq. London and New York 2006. xxii Nawet radykalny wzrost wydatkw militarnych w okresie kadencji R. Reagana nie mia na celu zdobycia takiej przewagi nad ZSRR, ktra umo liwi u ycie siy, tylko zmuszenie Moskwy do takiego wycigu zbroje, ktrego ona nie wytrzyma ekonomicznie, co miao przyspieszy upadek sowieckiego imperium. xxiii Pisze o tym interesujco i rozlegle na przykadzie kampanii wojennych w Kosowie, Afganistanie i Iraku Yee-Kuang Heng w swej pracy pt. War as Risk Management. Strategy and Conflict in an Age of Globalised Risks, London and New York 2006. xxiv Matlary J.H., The Legitimacy of Military Intervention: How Important is a UN Mandate, Journal of Military Ethics 2004, nr 3. xxv onierze amerykascy (snajperzy) w Iraku przyznawali si, e wielokrotnie strzelali i zabijali dzieci w wieku 10-12 lat przenoszce bro irackich rebeliantw. xxvi M. Koodziejczyk, Tortury: nowa linia podziau midzy Europ a Stanami Zjednoczonymi?, Polska w Europie 2005, nr 2.
vi v

iii

M. Lewicki, Zjawisko prywatyzacji przemocy w yciu midzynarodowym a prywatne firmy wojskowe, Rocznik Strategiczny 2004/05, Warszawa 2005. xxviii Amerykanie sami, niezamierzeni dostarczyli empiryczny dowd na to twierdzenie, ktre przez sam administracj Busha i jej zwolennikw jest gwatownie odrzucane. Ot w ramach dziaa prewencyjnych jeden z agentw policji nowojorskiej pragn namwi pewnego imigranta z Pakistanu zatrudnionego w ksigarni do zamachu terrorystycznego na jednej ze stacji nowojorskiego metra. Wprawdzie w emigrant by znany z krytycznych wypowiedzi pod adresem wojny USA w Iraku i polityki wobec konfliktu bliskowschodniego, lecz pocztkowo odmawia wzicia udziau w takim zamachu. Da si w kocu przekona, gdy w agent, pochodzenia arabskiego, zacz mu pokazywa drastyczne zdjcia scen tortur w Abu Ghraib, co bardzo wzburzyo pakistaskiego imigranta. Po denuncjacji, oskar ony o przygotowanie zamachu, dosta 20 lat wizie nia. Ten przykad mo e su y jako szersza alegoria wojny USA on global terror. W. K. Rashbaum, Guilty Verdict in Plot to bomb Subway Stadion, The New York Times z 25 maja 2006 r.
xxix xxx

xxvii

Np. R. de Nevers, Modernizing the Geneva Conventions, The Washington Quarterly, wiosna 2006.

R. Kuniar, Globalizacja, geopolityka i polityka zagraniczna, Sprawy Midzynarodowe 2000, nr 1 R. D. Kaplan, The World of Achilles. Ancient Soldiers, Modern Warriors, The National Interest, zima 2001/2002. xxxii Dobrym przykadem na t sytuacj, s okryte tajemnic amerykasko-polskie rozmowy w 2006 roku, w sprawie umieszczenia w Polsce elementw amerykaskiego programu NMD, cho znaczenie ewentualnej decyzji mo na porwna do decyzji o przystpieniu do NATO. xxxiii F. Fukuyama, nie mog du ej popiera neokonserwatyzmu, Wywiad Dziennika, dodatek Europa (przeprowadzi K. Iszkowski) z 14 czerwca 2006 r. Fukuyama twierdzi (niezbyt skromnie), e neokonserwatyci odczytali jego Koniec historii tak, jak Lenin Marksa. Na podobiestwa myli neokonserwatywnej w polityce zagranicznej do programu bolszewikw wskazywao od samego pocztku wielu badaczy i obserwatorw, w tym Z. Brzeziski, W. Pfaff, P. Hassner i ni ej podpisany, nic jednak nie wskazuje, aby noecons inspirowali si Kocem historii. xxxiv Za tak wanie operacj uzna interwencj NATO przeciw FRJ w 1999r. Wesley Clark, wczesny gwnodowodzcy siami Sojuszu. Zob. jego Waging Modern War. Bosnia, Kosowo and the Future of Combat, Nowy Jork 2001, s. 424-425. xxxv Th. G. Mahnken, The Future of Strategic Studies, Journal of Strategic Studies, marzec 2003.
xxxi

You might also like