You are on page 1of 19

Y W A

T R A D Y C J A

Jean Madiran

Dwie demokracje
Drukowany ni ej tekst Jeana Madirana pochodz cy z jego ksi ki Les deux democraties powsta ju przesz o trzydzie ci lat temu, ale wi kszo zagadnie i problemw, ktre podejmuje, zamiast utraci swoj wag i odchodzi w intelektualny i praktyczny niebyt, zyskuj na sile. Nietrudno odnie wra enie, e czasy nowo ytne, a szczeglnie czasy nowo ytnej demokracji s czasami permanentnego kryzysu. Kryzys ten zmienia swoje oblicza, co zgrabnie zauwa y Leo Strauss w s ynnym eseju Trzy fale nowo ytno ci, ale w zasadzie nigdy si nie ko czy. Nie jest te pewne, czy ktokolwiek chce jego zako czenia. Kryzys absorbuje si y intelektualne i w tym sensie dotyczy rwnie Ko cio a, czemu wyraz da Jan Pawe II, po wi caj c zagadnieniu kryzysu jedno z seminariw w Castel Gandolfo. Co jednak ma to wsplnego z tekstem Madirana? Madiran mwi, e spo ecze stwo z natury sk ada si z rodzin, grup zawodowych, jest hierarchiczne, a tre ci jego istnienia s tradycje, obyczaje, religia. Wszystko to s formy w adzy, spo ecznego panowania, ktre cho sobie tego cz stokro nie u wiadamiamy stoj w opozycji do wsp czesnej formu y demokracji. Czym bowiem jest ta demokracja je li nie procesem, ktremu z zasady nie wolno wyznaczy kresu, i ktry dlatego marginalizuje, podwa a, a w ko cu niszczy spo eczno ci naturalne. To jest ta ostateczna konsekwencja, jaka wynika z umiejscowienia suwerenno ci w ludzie, rozumianym jako zbiorowisko indywiduw niezwi zanych ze sob inaczej jak tylko wi zi pa stwow , wykreowan , techniczn . D enie do przezwyci enia tego, co naturalne, jest jednym z najistotniejszych rysw dzisiejszej demokracji. Tekst Madirana nabiera znaczenia dlatego, e nowo ytno i jej s abo ci (a w a ciwie grzechy) nieustannie si pog biaj , pog bia si kon ikt pomi dzy tym, co jest artefaktem intelektu, czyli ideologi , a tym co jest natur , ktrej realizacja jest dobrem cz owieka. Jeszcze w XIX stuleciu liczono, e mo liwe b dzie
Numer
37/38

RP

2008

1 19

JEAN

MADIRAN

Dwie

de mokracje

oddzielenie tego, co prywatne, od tego, co publiczne, a wykreowanie tych dwch sfer zapobie e krytycznej sytuacji. Jednak doprowadzi o to tylko do inwazji artefaktw prywatno ci powstaj cych poza naturalnymi wi ziami do przestrzeni publicznej (rewolucja seksualna od maja 1968 do emancypacji i fali roszcze politycznego homoseksualizmu), przy jednoczesnej ingerencji pa stwa w rodzin , w religi i kreowanie ich wedle praktycznych (technicznych) konsekwencji ideologii demokratycznej. Ingerencje w byt ludzki i jego natur mo emy dzi zobaczy o wiele lepiej ni Jean Madiran przed trzydziestu laty. Aborcja, eutanazja, in vitro, nieustanne os abianie rodziny poprzez nacisk na produktywno jednostki (!). Jasno okazuje si , e ignorowanie Dekalogu w yciu ludzkim, a wi c tak e w polityce, co z naciskiem podkre la autor Dwch demokracji, jest nie tylko odrzuceniem takich, czy innych nakazw moralnych jednej z wielu religii, ale jak pokazuje praktyka, jest odrzuceniem oczywistej samowiedzy cz owieka, na ktr sk ada si wiadomo o w asnym cielesno-duchowym bytowaniu, jego celu i kontek cie istnienia w ramach rodziny, narodu, Ko cio a. Dlatego niezwykle trafne wydaje si sformu owanie, e demokracja nowo ytna, demokracja totalitarna to akceptacja istnienia wiata w stanie grzechu miertelnego, ci g ego rozdarcia, p kni cia, ba nawet pot pienia.
[TR]

nazwali my klasyczn , drug nowoczesn 1. Od dwudziestu przesz o lat przypisuj sobie sformu owanie tej dystynkcji, cho nie uwa am si za jej w a ciciela, bo idee nale do tych, ktrzy je wyznaj . Chodzi mi wi c tylko o pierwsze stwo. Zaproponowa em to rozr nienie w swoich dawniejszych tekstach i chcia bym teraz ponownie zestawi , a w paru miejscach skorygowa racje, dla ktrych go dokona em. Zastanawia em si nad t kwesti , od kiedy osi gn em dojrza o , podobnie jak ci wszyscy w moim pokoleniu, ktrzy, urodziwszy si pod rz dami demokracji, nie przyj li jej jak zjawiska przyrody, jak imperatywu kategorycznego, jak de nitywnego faktu, ale jak trudne wyzwanie do re eksji politycznej i do reakcji. Moje przemy lenia nie osi gn y od razu zamkni tej formy. Od kiedy zacz em si na ten temat wypowiada , ewolucja moich pogl dw dotyczy a nie tyle kolejnych sformu owa zasad doktrynalnych, ale mniej lub bardziej empirycznych wnioskw na temat ich stosowania. Klasyczn nazywam t demokracj , ktra istnia a zawsze lub prawie zawsze, ktr w sensie wzgl dnym oczywi cie mo na nazwa odwieczn : polega ona na sposobie WYZNACZANIA ludzi sprawuj cych w adz . Z desygnowaniem tych, ktrzy b d rz dzi , przez tych, ktrzy b d rz dzeni, dokony wanym wed ug r nych zasad wyborczych, mo emy si spotka w mniejszym lub wi kszym stopniu we wszystkich okresach historii. W r nych krajach i w r nych epokach wybierano
Christianitas

STNIEJ DWIE DEMOKRACJE. PIERWSZ

12 0

ywa

Trad ycja

biskupw, krlw, urz dnikw, prezydentw. dyktatorw. Liczba i kwali kacje wyborcw by y r ne, bo istnia o wicie ustrojw mieszanych, cz cych w r nym stopniu system demokratyczny z systemem arystokratycznym. Czysta demokracja klasyczna polega na tym. e wszystkie w adze w pa stwie s bezpo rednio lub po rednio, na okre lony czas, obsadzone w drodze wyborw przez obywateli, z ktrych ka dy posiada prawo wyborcze. Demokracja nowoczesna dzia a tak samo jak klasyczna. Z pozoru nie ma mi dzy nimi r nic. Jednak rzeczywisto jest inna. Po pierwsze, desygnowanie rz dz cych przez rz dzonych jest tutaj uznawane za jedynie s uszny sposb ich wy aniania, ustroje niedemokratyczne uznawane s za niemoralne. Taka demokracja przestaje by jednym z ustrojw, ktry mo na wybra ze wzgl du na sprawno , po ytek, obyczaj polityczny i ktry mo na te poprawia , ogranicza lub znosi , kieruj c si podobnymi wzgl dami. Na przyk ad w. Augustyn i w. Tomasz z Akwinu znali tylko demokracj klasyczn , a wi c nie mieli w tpliwo ci moralnych, e mo na zak ada sytuacje, w ktrych powinna by zniesiona: Augustyn daje taki przyk ad: Je eli nard jest okrzesany i stateczny oraz jak najbardziej zatroskany o wsplny po ytek, s usznie otrzymuje prawo, dzi ki ktremu wolno mu ustanawia nad sob w asnych zwierzchnikw, ktrzy by rz dzili rzecz pospolit . Gdy jednak w nard z biegiem czasu ulegnie znieprawieniu i w g osowaniu staje si przekupny, a rz dy powierza ludziom bezecnym i zbrodniczym, s usznie taki nard zostaje pozbawiony prawa dawania komu zaszczytu w adzy, a rozstrzyganie [o sprawach narodu] oddaje si w r ce kilku zacnych ludzi2. W demokracji nowoczesnej taka ewentualno uznana zostanie za moralnie nagann i pozbawion logiki. Demokracja jest tu traktowana jako niepisane prawo, ktrego uchylenie zawsze jest sprzeczne ze sprawiedliwo ci . Natomiast demokracja klasyczna by a instytucj odwo ywaln , ktr cz ciowo lub w pe ni wprowadzano lub uchylano zale nie od czasu, miejsca i okoliczno ci. W demokracji nowoczesnej de nicj sprawiedliwo ci politycznej stanowi demokracja, za niesprawiedliwo ci brak demokracji. Po drugie desygnacja rz dz cych przez rz dzonych stanowi jedyn podstaw prawowito ci. Ten punkt w a nie uzasadnia s uszno poprzedniego. Zasada wszelkiej suwerenno ci spoczywa w istocie w narodzie i prawo jest wyrazem woli og u g osi Deklaracja Praw z 1789 roku, akt narodzin demokracji nowoczesnej. Wszelka suwerenno , wszelkie prawo odwo uj ce si do innej podstawy jest faktycznie bezpodstawne, a wi c stanowi tyrani . Od tej pory na uznanie zas uguje tylko ta suwerenno i tylko to prawo, ktre opieraj si na woli og u. W ten sposb demokracja nowoczesna podszywa si pod demokracj klasyczn , przebiera si w jej formy i przeciwstawia si rozr nianiu ich obu. Uznaje si za prawdziw demokracj . Desygnacj rz dz cych miesza z ich prawowito ci : prawowito wynika z desygnacji (demokratycznej) i stanowi z ni jedn ca o .
Numer
37/38

RP

2008

12 1

JEAN

MADIRAN

Dwie

de mokracje

Po trzecie w konsekwencji poprzednich zasad w adza demokratyczna staje si w demokracji nowoczesnej w adz nieograniczon . I ma do tego prawo: prawo demokratyczne. Kiedy prawowito w adzy opiera si wy cznie na desygnacji tego, komu powierzono jej wykonanie, w adza ma prawo robi wszystko: bo kt mia by prawo j ograniczy ? Tak naprawd hamuj j przyzwyczajenia, tradycje, rzeczywisto , przeciwstawne pogl dy. adne z nich jednak nie wynika z praw (nowoczesnej) demokracji, ta za stara si je znie poprzez nieustann demokratyzacj spo ecze stwa. Spo ecze stwo z natury sk ada si z rodzin, z grup zawodowych, jest hierarchiczne. W demokracji nowoczesnej (nowe) prawo wchodzi w kon ikt z natur , nieograniczona demokratyzacja staje si procesem, ktremu z zasady nie wolno wyznacza kresu i ktry dlatego marginalizuje, podwa a, a w ko cu niszczy spo eczno ci naturalne.

Zasada, e prawo [ma by ] wyrazem woli og u i niczym wi cej, jest czym bardzo nowym w historii wiata. Zasada ta, proklamowana w 1789 roku, nie ustanowi a demokracji, ale nada a jej inny sens. Narzuci a yciu politycznemu now moralno i nowe prawo. Zawsze, we wszystkich cywilizacjach a do 1789 roku (i jeszcze potem, cho raczej s abn c si bezw adu i coraz mniej otwarcie) prawo by o wyrazem rzeczywisto ci wy szej od cz owieka, obiektywnego dobra, dobra wsplnego, ktre cz owiek wyja nia , interpretowa i kody kowa w sposb wolny, ale nie samowolny. Prawodawcy robili to, na co pozwala a im ich w adza, nie zawsze to, co powinni, ale ich uznawan funkcj by o formu owanie wielkich imperatyww, ktrych nie mo na by o wymy la . Trzeba je by o odkry , albo przynajmniej otrzyma jak Moj esz na Grze Synaj. Prawo by o ludzkim wyrazem woli Bo ej wobec ludzi, zgodnej z nadan im przez Boga natur , z przeznaczeniem, do ktrego zostali powo ani. Kiedy nawet Bg by nieznany lub zapomniany, prawo tym niemniej pozostawa o wyrazem rozumu, sprawiedliwo ci, porz dku wy szego od woli ludzkiej. Bo jak mwi Antygona Kreonowi: Nie Zeus przecie obwie ci to prawo Nie wola Diki, podziemnych bstw siostry, Tak rd ludzki zwi za a ustaw . A nie mniema am, by ukaz twj ostry Tyle mia wagi i si y w cz owieku, Aby mg ama wi te prawa bo e, Ktre s wieczne i trwaj od wieku, e ich pocz tku nikt zbada nie mo e. Ja wi c nie chcia am ul kn si cz eka
12 2

* * *

Christianitas

ywa

Trad ycja

I za z amanie praw tych kiedy bogom Zdawa tam spraw ...?3. Prawowito ustaw stanowionych przez w adze i rz dz cych wynika a wi c z ich zgodno ci z wy szym porz dkiem, niezale nie od w a ciwej desygnacji urz dnikw i prawodawcw. Prawid owo desygnacji stanowi a o jej legalno ci i by a rzecz wa n . Ale prawowito , a wi c sprawiedliwo , opiera a si na dobru wsplnym, czyli Dekalogu, czyli na Bogu. Nawet poganie nie w pe ni wiedz c o Jego istnieniu, bardzo mocno prawo boskie przynajmniej przeczuwali. Dlatego tak straszliwa jest ta data w historii wiata, gdy ludzie zadecydowali, e odt d prawo b dzie wyrazem woli og u, czyli wyrazem woli ludzi. Jest to data, gdy ludzie postanowili nada sobie samym prawo, data, gdy grzechowi pierworodnemu nadali wymiar kolektywny. Indywidualnie, chc c nada sobie samemu w asne prawo, pope ni go Adam, jak po wiadcza najbardziej klasyczny opis: ktregokolwiek dnia b dziecie je z niego, otworz si oczy wasze i b dziecie jako bogowie, znaj c dobre i z e (Rdz 3, 5). Pierwszy cz owiek zgrzeszy g wnie d eniem do podobie stwa z Bogiem w zakresie znajomo ci dobra i z a, co im podsuwa w . Chodzi o mu o to, by cz owiek si ami w asnej natury decydowa , ktre czyny maj by dobre i z e dla niego...4 aby, jak Bg wiat em swej natury rz dzi wszystkimi rzeczami, tak eby i cz owiek wiat em swej natury, bez pomocy wiat a zewn trznego, mg rz dzi si sam...5 Fundamentalny grzech: meta zyczny bunt, poprzez ktry cztowiek chce sobie samemu nada w asne prawo moralne, odchodz c od tego, ktre otrzyma od Boga. W 1789 roku apostazja ta nabra a charakteru kolektywnego. Sta a si podstawow zasad polityki. Demokracja nowoczesna to demokracja klasyczna w stanie grzechu miertelnego.

Naturalna i totalitar na
Prawodawcy i rz dz cy mog by wyznaczani przez og obywateli, a oby watele mog w g osowaniu lub poprzez wybranych przez siebie przedstawicieli uchwala ustawy. Nie zamierzamy tych zasad roztrz sa w tym miejscu, bo teraz chodzi nam b dzie o porz dek sprawiedliwo ci i moralno ci. Krtko mwi c, mo na dzia a tak, a mo na inaczej, mo na o tych kwestiach dyskutowa , a nawet o nie walczy w imi dowolnych racji historycznych, geogra cznych, politycznych. Ale kiedy wybiera si t drog , trzeba jasno zdawa sobie spraw z w adzy, jak przyznaje si cia u wyborczemu: albo uznajemy jego prawo do wyznaczania ludzi lub przyjmowania ustaw, ktre wydaj mu si najlepiej odpowiada woli Bo ej, woli Boga z imienia wymienianego, milcz co uznawanego lub cho by nie wiadomie przywo y wanego poprzez poszukiwanie zgody z obiektywnym i wy szym od ludzi dobrem wsplnym;

Numer

37/38

RP

2008

12 3

JEAN

MADIRAN

Dwie

de mokracje

albo przypisujemy mu prawo do wybierania ludzi i og aszania praw najpe niej odpowiadaj cych jego w asnej woli, uznanej za powszechnie obowi zuj c i maj cej wy czne prawo do suwerenno ci. Z pozoru oba systemy mog wygl da tak samo i dlatego w a nie myli si ich zasady. Ale w rzeczywisto ci s r ne, a nawet si wzajemnie wykluczaj .

Chc c przej od demokracji klasycznej do demokracji nowoczesnej, mwiono narodom raczej o klasycznych pozorach ni o nowoczesnej rzeczy wisto ci. Najpierw mwiono im o demokracji jako o tylko jednym z systemw rz dzenia, za to bardziej rozwini tym, agodniejszym i bardziej godnym od innych. Jeszcze w naszych czasach dwutomowa encyklopedia Laroussea tak de niowa a demokracj : forma rz du, w ktrej uwa a si , e nard sprawuje w adz suwerenn . Zwr my uwag na ten sceptyczny niuans: uwa a si , e . Ale teraz nie chodzi ju (tylko) o (mniej lub bardziej realne) sprawowanie w adzy suwerennej lub w adzy najwy szej , nie chodzi o to, kto j sprawuje. Teraz chodzi b dzie o jej (nowe) rd o. Artyku 3. Deklaracji Praw z 1789 roku mwi: rd o wszelkiej suwerenno ci spoczywa w istocie w narodzie . Demokracja nie jest wi c ju jedn z form rz du, ale form jedyn . Nie musi wi c ju przynosi korzy ci, nie musi niczego gwarantowa , nawet adu. Nie wymaga zgody, nie jest ju przedmiotem wyboru zale nego od czasu, miejsca i okoliczno ci. Artyku 3. dodaje: adne cia o, aden cz owiek nie mo e sprawowa w adzy, je li nie wyp ywa [ona z woli ludu] bezpo rednio . Wszelkie w adze trac wi c prawn podstaw , z w adz ojcowsk na ko cu. W coraz wi kszym stopniu yjemy ju w takiej demokracji, cho ci gle dzieje si to w imi innej. Po cytowanej wy ej ob udnej de nicji demokracji, dwutomowy Larousse daje jej rwnie obudny przyk ad: demokracj ate sk , tak jakby nigdy nie by o Deklaracji Praw z 1789 roku, albo jakby ona nic nie zmieni a... Poj ciami nie mo na pos ugiwa si dowolnie. Je li mo na, nale y dwm demokracjom nada dwie r ne nazwy. Pierwsz mo na by nazwa rzecz -pospolit (co nie wyklucza monarchii w stylu angielskim). W a nie to robi Arystoteles, ktry, u ywaj c okre lenia politeia , u ywa poj cia demokracja w sensie pejoratywnym, cz c je z demagogi . Cytowany ju dwutomowy Larousse de niuje republik w sposb identyczny jak demokracj : pa stwo , w ktrym lud sprawuje w adz suwerenn za po rednictwem wybieranych przez siebie na okre lony czas przedstawicieli . Zalet naszej terminologii demokracja klasyczna i demokracja nowoczesna jest naukowa cis o . Jej psychologiczn niedogodno ci jest to, e okre lenie klasyczna ma anachroniczne brzmienie, szczeglnie od czasu, kiedy przestano klasycznej literatury, klasycznych poetw, klasycznych lozofw naucza w klasach, gdy uznano ich za reprezentantw ciemnych wiekw odchodz cych stopniowo w zapomnienie. Okre lenie nowoczesny sugeruje za to post p. Nowoczesne
12 4

Christianitas

ywa

Trad ycja

ma z gry przewag nad klasycznym w oczach publiczno ci, bo cz owiek ma zawsze sk onno opierania s dw na tym, co naocznie pozna . Go ym okiem za wida , e maszyny i urz dzenia s dzi niew tpliwie lepsze ni przedwczoraj. Cho ju inaczej rzecz si ma z drzewami i to w podwjnym sensie: bo po pierwsze jest na odwrt, a po drugie tylko do pewnego stopnia. Nowe drzewo nie jest lepsze, gdy si je sadzi. Drzewa musz rosn , potrzebuj wi c czasu, eby by z nich po ytek. W ko cu jednak zaczynaj si starze . Sta y post p jest mo liwy w naukach materialnych i w ich technicznych zastosowaniach. Ale tak si nie dzieje ani w polityce, ani w moralno ci, ani w yciu, nawet ro lin: topole nie rosn do nieba i nic ywego nie ro nie bez przer wy. Bez przerwy mija tylko czas i bez przerwy ro nie liczba ludzi, ktrzy odchodz do Boga. Nie yjemy ju w rd drzew, nie patrzymy jak niezauwa alnie rosn , nie s uchamy ich milcz cych lekcji. Samochd jest tym lepszy, im m odszy i nowszy, a najlepszy jest o ile si nie zepsuje najnowszy. Nikt nie b dzie twierdzi , e mechanika klasyczna jest lepsza od mechaniki nowoczesnej. I nikt nie b dzie zast powa karet z czasw Ludwika XIV karetami z silnikiem spalinowym . Demokracja klasyczna mo e kojarzy si ze star , zepsut maszyn , nie nadaj c si ju do niczego. Demokracja nowoczesna kojarzy si z pomys owo ci , z lekko ci , z post pem technicznym, ze zmys em nowo ci i otwarto ci, z przysz o ci . Tak mo e wygl da uczuciowy odzew wywo ywany przez te okre lenia, a wyznaczony przez nowy spo eczny konformizm stworzony przez maszynerie do kszta towania opinii. Klasyczna i nowoczesna odwo uj si do w a ciwych odniesie historycznych, ale dzi historia, je li nawet nie jest zapomniana, co zdarza si najcz ciej, jest niewyobra alnie zafa szowana. Lepiej wi c b dzie mwi , zyskuj c rwnie ca kowit precyzj doktrynaln , o demokracji naturalnej i demokracji totalitarnej . Totalitarna? Czy demokracja mo e by totalitarna? Blu nierstwo, horror i wi tokradztwo. S yszeli my ju to pod koniec 1976 roku. Genera Pinochet, prezydent Chile, o wiadczy w wywiadzie dla telewizji kolumbijskiej, e chce ustanowi w swoim kraju demokracj autorytarn . Przypadkowo lub z o liwie gazety europejskie, np. Le Monde z 23 grudnia, wydrukowa y demokracj totalitarn i intelektuali ci zacz li zwija si ze miechu, wszyscy razem jak na komend , powtarzaj c, e ten genera to rzeczywi cie musi by ci ki kretyn, e trudno uwierzy , e jeszcze w XX wieku mo e y na Ziemi taki mato , tak kompletnie nie tkni ty owocami obowi zkowej i wieckiej edukacji, e mo e wierzy , e istnieje kwadratowe ko o, odzie podwodne zas oni te kotarami, i nie mo e poj , e totalitaryzm i demokracja s rwnie niemo liwe do pogodzenia jak woda i ogie , biel i czer , tak i nie. Radio Watykan przewy szy o nawet Le Monde w tych szyderstwach. Ci sami ludzie utrzymywali jednak, e partia komunistyczna jest parti demokratyczn i jako taka ma prawo do legalnego istnienia w ka dej prawdziwej demokracji (w przeciwie stwie do partii faszystowskich, ktre powinny by zakazane), wyznaj c wprawdzie od czasu do czasu, e ci gle jeszcze jest troch totalitarna, ale
Numer
37/38

RP

2008

12 5

JEAN

MADIRAN

Dwie

de mokracje

to nic, demokracja totalitarna w ich oczach to i tak absurd. Z niczego nic nikomu nic przyjdzie, w tym kompletnym rozk adzie j zyka i my lenia. B dziemy mwi o demokracji totalitarnej, zgodnie z naszym rozumieniem tego poj cia i zgodnie z natur nowoczesnej demokracji. Komunistyczny totalitaryzm nie jest anomali w demokratycznym wiecie. Jest jego logicznym wype nieniem. Wype nieniem nieuchronnym, ktrego nie powstrzymaj moralno i polityka demokracji. Demokracja nowoczesna nosi w sobie totalitaryzm jak ziarna nosz w sobie plony. Jej pocz tki mia y charakter totalitarny, cho niekoniecznie wszystkie jej kolejne formy. Totalitarne pozostawa y natomiast jej za o enia. Demokracja jest ograniczona wy cznie przez deklaracj praw. Prawa te wprawdzie przedstawiane jako niezbywalne, ale og asza je w adza, ktra mo e je zmieni , uzupe ni lub znie . Zmieniano je wielokrotnie. Dodawano do nich nowe. Zawieszano je albo znoszono od pocz tku. Trudno je wi c uzna za prawa. Nie istnieje w demokracji nowoczesnej adne prawo, ktre demokracja chroni aby i zachowywa a wbrew woli og u. Rzeczywisto t lepiej lub gorzej ukrywa konstytucyjny parawan. Konstytucja by a pierwotnie gwarancj przeciwko samowoli ksi cia. Nawet monarchia, pod warunkiem, e stanie si monarchi konstytucyjn , mog a przetrwa w tej formie do czasw nowoczesnych. Deklaracja Praw z 1789 roku mwi w artykule 16.: Ka de spo ecze stwo, w ktrym prawa nie s zagwarantowane, a rozdzia w adz nie jest okre lony, nie posiada konstytucji. Prawa gwarantowane, ale przez kogo? Zast piono wolno uchodz c za samowol , przys uguj c ksi ciu, przez samowol uchodz c za wolno , przys uguj c woli og u . Nie rozumiano ju wwczas, jak bardzo jasne i jedynie realne OGRANICZENIA zakre la dawny porz dek doczesnej w adzy ksi cia. By y to OGRANICZENIA religijne. Wynikaj ce z religii przyrodzonej, z Dekalogu, z przywi zania do rodziny i do narodu, z szacunku dla tradycji, ze swobd, z wierno ci przysi gom. I wynikaj ce rwnie z religii objawionej, z duchowej w adzy Ko cio a kszta tuj cego religijn wiadomo narodu. Czy by y to ograniczenia dostateczne? Czy nie by y zbyt kruche? Nie stworzono ani pewniejszych, ani lepszych. Przeciw samowoli osobistej ustanowiono gwarancje konstytucyjne, ktrych bezpo rednim nast pstwem by o ustanowienie samowoli kolektywnej, bynajmniej nie mniejszej, a w perspektywach najgorszej. A w ka dym razie ujawniaj cej si cz ciej, jak zauwa a w. Tomasz w pi tym rozdziale pierwszej cz ci De regno . Gwarancje konstytucyjne, pierwotnie uk adane dla krla, mia y si potem sta ochron przeciw tyranii woli og u. Mia y si sta , ale si nimi nie sta y. Uznaje si wprawdzie, e istniej gwarancje przeciw rz dz cym, wy sze od nich i z o one z zespo u niewzruszonych praw. Ci gle istniej w naszych zachodnich demokracjach wysokie zgromadzenia i s dy najwy sze maj ce za zadanie okre la konstytucyjno ustaw i dekretw: mo na si do nich odwo ywa od decyzji zgromadze prawodawczych i rz du. Lecz i one otrzymuj swj mandat od suwerennej wi kszo ci. Przywraca si w ten sposb ide niezmiennych, wy szych warto ci, zasad, praw, ktrych narusza nie wolno. Ale to tylko pozory.
12 6

Christianitas

ywa

Trad ycja

Je liby my nazwali te konstytucyjne regu y wi tymi, poczyniliby my fa szyw analogi . Tak samo jak inne, s one bowiem oparte na suwerenno ci ludowej: mo na je poprawia , odwo ywa , zmienia . Suwerenno ludowa jest w nowoczesnym prawie demokratycznym suwerenno ci w pe ni absolutn , wszechmocn i totalitarn : jest suwerenno ci nieograniczon . Procedury rewizji konstytucji mog by skomplikowane i bardzo trudne, ale nie zmienia to faktu, e konstytucje mog by poddawane rewizji. Nasze demokracje szczyc si , e konstytucyjnie zapewniaj niezawis o wymiaru sprawiedliwo ci, prawo w asnoci prywatnej i podstawowe swobody, na ktrych si opieraj . Ale te gwarancje maj charakter wy cznie konstytucyjny . Wola ludu mo e jutro lub pojutrze (jak ju by o wczoraj i przedwczoraj) zadekretowa , e sprawiedliwo stanie si niesprawiedliwo ci , a dobro z em, mo e zezwoli na to, co wcze nie by o zakazane, a obowi zki uzna za potworno . Mo e zmieni w ten sposb wszystko, cznie z konstytucj i nie b dzie dla woli ludu adnej przeciwwagi, ktr mo na by uzna za demokratycznie legaln i uprawnion . W demokracji nowoczesnej najwa niejsze jest nie to, e dzi uznaje to czy inne prawo cz owieka wpisane do deklaracji; naprawd wa ne jest to, e opieraj c si na w asnej prawowitoci, mo e jutro przesta je uznawa . Wszystkie konstytucje, wszystkie deklaracje praw, podlegaj rewizji suwerennej woli tej samej liczby, ktra je zadekretowa a. Dekalog natomiast nie podlega . Nie podlega nawet rewizji Boga. Jednak demokracja nowoczesna nie uznaje ju Dekalogu: nawet, gdy dostosowuje si do jego zalece praktycznych, uwa a, e to ona, a nie on, dysponuje prawem do og aszania tych zobowi za moralnych. Demokracja nowoczesna uznaje si za jedynego prawodawc , za Dekalog szanuje tylko w takim zakresie, w takim rozumieniu i w takich przypadkach, w ktrych ona sama suwerennie uznaje go za obowi zuj cy. Sed contra podnosi protest katolicki: Nie jest prawd mwi Pius IX w Quanta cura e wola ludu, wyra ana przez opini publiczn lub w inny sposb, stanowi najwy sze prawo, niezale ne od wszelkiego prawa Boskiego i ludzkiego . Taka jest wsplna nauka Ko cio a, niezmienna nauka powszechnie obowi zuj ca. Gdy ludzie postanawiaj , e nie b dzie ju niczego ponad suwerenno ludow i ponad prawo liczby, dokonuj w istocie czego znaczenie wa niejszego ni zmiana konstytucji politycznej, dokonuj w ten sposb rewolucji moralnej i religijnej, i to bynajmniej nie zwyczajnej rewolucji, ale jedynej rewolucji, ktrej stworzenie po raz drugi po pierwszych rodzicach odrzuca kondycj zale no ci. W miejscu bogw Antygony, tablic z Gry Synaj, Boga chrze cijan, zostaje jedynie kolektywnie wyemancypowany cz owiek, pan swego przeznaczenia, najwy szy s dzia dobra i z a: wyniesiony ponad samego siebie i wyzuty z samego siebie... Demokracja naturalna jest ustrojem politycznym, dobrym lub z ym z politycznego punktu widzenia. Jako system wyznaczania rz dz cych przez rz dzonych nie sprzeciwia si adnemu z praw stworzenia i Stwrcy. Jest ustanawiana zale nie od potrzeb
Numer
37/38

RP

2008

12 7

JEAN

MADIRAN

Dwie

de mokracje

okoliczno ci lub preferencji uczuciowych. Demokracja naturalna szanuje prawo: demokracja totalitarna uzurpuje sobie w adz jego tworzenia. Demokracja nowoczesna ma charakter religijny: zast puje religie religi cz owieka, ktry kolektywnie uzna si za boga. Nie uznaj c adnej zewn trznej wobec siebie granicy, adnej warto ci wy szej od siebie, adnego prawa, ktre mog oby jej stawia opr, powoduje nieograniczon ekspansj totalitarnego pa stwa, znajduj c w komunizmie, czyli w panowaniu partii komunistycznej, pe n realizacj swej najbardziej podstawowej wewn trznej logiki. Ograniczona de facto przez istnienie obyczajw i poj chrze cija skich, ktre chwilowo toleruje jako pozosta o ci i tak skazane na zanik w nast pstwie ewolucji umys w i post pu obyczajowego, czuje si uprawniona, by by jedynym s dzi dobra i z a, sprawiedliwo ci i niesprawiedliwo ci, uznaj c tylko te swobody i gwarancje, ktre sama proklamuje, cho jeszcze ch tniej znosi. Zakazuj c, potra zaprzecza swym w asnym zasadom: przeciwnik demokracji jest wi tokradc , ktremu przynajmniej teoretycznie mo na odmwi praw publicznych. Pa stwa niedemokratyczne s bez przerwy zagro one wyk luczeniem z ycia mi dzynarodowego. Europa 77 zgodzi a si na udzia Hiszpanii we Wsplnocie Europejskiej pod warunkiem, e hiszpa ska demokratyzacja b dzie dostatecznie zaawansowana. W tzw. wolnym wiecie, ktry jest wiatem wolnym jeszcze tylko od dominacji komunistycznej, najnowocze niejsz demokracj jest niew tpliwie demokracja francuska, najradykalniej laicka, najbardziej oddzielona od Boga. Anglosaskie demokracje s niedoskonale laickie, s st pione i ograniczone przez to, co pozosta o w nich z przyrodzonej religii: i w tej samej mierze s lepiej przysposobione do oporu wobec komunizmu. S jednak rwnie zagro one. Prawo liczby jest, jak Bg Starego Testamentu, bogiem zazdrosnym, cho jeszcze to ukrywa. Godzi si jeszcze zasiada w Panteonie. Przyjmuje skromne i dyskretne miejsce w rd innych praw. Z natury jednak nie uznaje ani wy szych, ani rwnych, ani podobnych. Nie spieszy si . Czeka. I po era wszystko.

Liberalna i ludowa
Zazwyczaj mwi si o dwch demokracjach w ca kiem odmiennym, ni nasze, znaczeniu. Oznacza to inn dystynkcj : mi dzy demokracj liberaln i demokracj ludow . W 1941 roku, gdy Hitler wyruszy na Rosj , anglosaskie demokracje nie zadowoli y si udzieleniem Sowietom pot nej pomocy technologicznej i materialno-wojskowej. Uzna y bowiem rwnie ZSRS za cz obozu demokracji, udzielaj c w ten sposb na p aszczy nie ideologicznej i moralnej bur uazyjnej por ki komunizmowi. Przyj to wi c od tamtej pory, e istniej dwie formy demokracji, dwie koncepcje demokratyczne, koncepcje spokrewnione i wsplnie zas uguj ce na miano, ktrym si pos uguj . P niej jednak, w czasach zimnej wojny, ktra by a polityczn wojn wiata zdominowanego przez komunizm przeciw wiatu jeszcze wolnemu od tej dominacji, ka da z tych dwch koncepcji zacz a si
12 8

Christianitas

ywa

Trad ycja

przedstawia jako jedyna prawdziwa demokracja. W wiecie niekomunistycznym mwiono, e demokracja sowiecka, w ktrej nie ma konkuruj cych partii i wolnych wyborw, jest totalitarna. W wiecie komunistycznym odpowiadano, e demokracja kapitalistyczna, imperialistyczna i kolonialna udaje tylko demokracj . Libera owie znowu zacz li twierdzi , e komunizm nie jest demokratyczny, zapewniaj c, jak na przyk ad Franois Mauriac, e nie mo na jednocze nie realizowa rewolucji komunistycznej i pa stwa demokratycznego, e demokracja opiera si na w a nie tych zasadach, ktre wiara partii komunistycznej nakazuje podwa y i zniszczy , i e partia komunistyczna mo e wzrasta w si tylko o tyle, o ile demokracja b dzie s abn . Doktrynalna tradycja katolicyzmu sprzeciwia si raczej zarwno temu (demokracje liberalne i demokracje ludowe), jak i temu odrzuceniu (marksistowska demokracja ludowa nie jest prawdziwa demokracj ). Mo na tu przywo a na wiadka Leona XIII z jego encyklik Graves de communi ze stycznia 1901 roku (w encyklice papie ten pozwoli katolikom na pos ugiwanie si okre leniem chrze cija ska demokracja pod wyra nym warunkiem, e nie b dzie si nadawa temu terminowi adnego sensu politycznego, ale oznacza on b dzie jedynie dobroczynn akcj wobec ludu; chrze cija scy demokraci przyj li to warunkowe zezwolenie, mrucz c pod nosem: Papie pozwoli na nazw , pozwoli na wi cej : i manewr im si powid , cho nie od razu; musieli najpierw zgi kark za ponty katu w. Piusa X, a potem odrzuci my l i dziedzictwo tego papie a, przezwane przez nich integryzmem). W Graves de communi znajdujemy ostrze enie przed form demokracji autentycznie demokratycznej, tak zde niowanej: Zanik klas spo ecznych, sprowadzenie obywateli do tego samego poziomu rwno ci prowadzi oby ku rwno ci dbr; prawo w asno ci zosta oby zniesione i wszelkie fortuny nale ce do poszczeglnych [rodzin], a nawet same narz dzia produkcji zacz to by traktowa jako dobra wsplne. Leon XIII, okre laj c ten system, nazwa go jego w asnym mianem: demokracja spo eczna, a wi c zastosowanie do struktur ekonomicznych i spo ecznych tych samych zasad, ktre stosuje si do struktur politycznych demokracji politycznej. Demokracja spo eczna, demokracja integralna, prawdziwa demokracja-marksizmleninizm nie pope nia b du, domagaj c si prawa do nazywania si demokracj . Stwierdzaj c powy sz to samo w sferze zasad podstawowych, nie nale y kwestionowa wielkich r nic, jakie mog istnie mi dzy demokracj liberaln a demokracj marksistowsk . R nice te dotycz przede wszystkim swobd indywidualnych. Te jednak nie nale do istoty demokracji nowoczesnej i jako takie nie maj nic wsplnego ze stopniem zakresu demokracji lub prawdziwo ci demokracji. Wed ug nowego prawa Deklaracji Praw z 1789 prawo demokratyczne polega na suwerenno ci spoczywaj cej odt d w narodzie (personi kowanym przez spo ecze stwo) oraz na zasadzie, e adne cia o i adna jednostka nie ma prawa
Numer
37/38

RP

2008

12 9

JEAN

MADIRAN

Dwie

de mokracje

wykonywa w adzy, ktra wyra nie z suwerenno ci ludowej nie wyp ywa: jedyna demokratyczna r nica, a wi c jedyna, ktra ma jak kolwiek warto z perspektywy demokracji nowoczesnej, mi dzy demokracj liberaln a demokracj marksistowsk , polega na tym, e pierwsza ogranicza dzia anie prawa wi kszo ci do dzia alno ci rz du i akcji ustawodawczej, gdy tymczasem druga domaga si podporz dkowania prawu wi kszo ci ca ej organizacji spo ecze stwa. Marksi ci i libera owie uznaj to samo prawo najwy sze prawo liczby. R ni si tylko co do zakresu i tempa jego stosowania. czy ich lozo a polityczna, ktr Leon XIII opisa w tych s owach: Twierdzenie, e wszelka w adza pochodzi od ludu, a zatem, e autorytet nie przys uguje w istocie tym, ktrzy wykonuj w adz , ale [ta sprawowana jest] z tytu u udzielanego przez lud i z tym zastrze eniem, e wola ludu mo e zawsze odebra swym przywdcom w adz , ktrej im udzieli a (encyklika Diuturnum Illud z czerwca 1881 roku). Autorytety ojca rodziny, nauczyciela w klasie lub mistrza w warsztacie, pracodawcy w przedsi biorstwie, biskupa w diecezji nie wynikaj z zasad nowoczesnej demokracji i s sprzeczne z Deklaracj Praw z 1789 roku. Autorytety te, cz ce si analogicznymi swobodami, mo na zachowa , tylko ograniczaj c zasi g dzia ania zasad demokracji. Demokracja liberalna natomiast zasady te raczej wyhamowuje ni wyra nie ogranicza, che pi c si przy tym, e chroni to, co mo na by ca kiem demokratycznie zniszczy . Autorytety za i swobody, zrodzone z naturalnego porz dku wcze niejszego od demokracji, demokracja liberalna powoli narusza, agodnie rozmywa i bez przerwy pomniejsza. Od demokracji marksistowskiej ktra instytucje te znosi lub ujarzmia dzieli j tylko r nica stopnia, a nie natury. Z tych dwch niew tpliwie bardziej logiczna jest ta demokracja, ktra poddaje woli ludu nie tylko sk ad rz du i zgromadzenia prawodawczego, ale rwnie dobra, osoby, wychowanie, prac , kultur , informacj , powierzaj c to wszystko nowemu bogu, tak jak cz owiek w cywilizacji chrze cija skiej powierza wszystko Bogu. Istnieje za rwnie demokracja mniej logiczna, ktra uznaje rwnie , e wszelka w adza i prawo pochodz od ludu i godzi si na istnienie w yciu spo ecznym praw i w adz, ktre od ludu nie pochodz . Demokracj t cz sto nazy wa si zachodni w przeciwie stwie do wschodniej tak, jakby Robespierre urodzi si w wiosce na Kaukazie, a Konwent z roku 1793 obradowa w Moskwie. Mwi si jednak cz sto, e demokracja sowiecka jest w istocie k amst wem i obud . W teorii powo uje si na prawo wi kszo ci, ale kpi sobie z niego w praktyce. Przemawia w imieniu woli ludu, ale lud poddaje woli tyrana otoczonego przez pretorianw, ktrzy nazwawszy si parti , tworz w istocie uprzywilejowan kast politykowi policjantw. Zastrze enie to miesza punkty widzenia. Je li mwi si nam, e istniej dwie ca kowicie r ne koncepcje demokracji, sowiecka i zachodnia, analizujemy koncepcje
130

Christianitas

ywa

Trad ycja

jako takie i zamiast ca kowitej rozbie no ci odnajdujemy zgod ich obu na uznanie woli ludu za rd o wszelkiej prawowito ci; jedna z koncepcji wyci ga z tego za o enia skrajne konsekwencje, druga powstrzymuje si od tego ze wzgl dw, ktre bynajmniej z demokracji nie wynikaj . Zagadnienie urzeczywistnienia obu koncepcji prowadzi do nowej kwestii. Obie zderzaj si z rzeczywisto ci , ktra stawia im opr tym wi kszy, im bardziej s utopijne. Demokratyczna teoria zak ada rwno : prawo wi kszo ci by oby pozbawione logiki, je liby obywatele nie byli tak rwni, jak to tylko mo liwe. A jednocze nie najsilniejszym pop dem, do ktrego odwo uj si rewolucje demokratyczne, s rozbuchane i manipulowane aspiracje rwno ciowe. Zawsze by o wiadomo, e rwno spo eczna mi dzy lud mi jest chimer . Nigdy jej nie zrealizowano: ani w demokracji ate skiej, ani w Rzeczypospolitej rzymskiej, ani podczas rewolucji 1793 roku, ani w Kraju Sowietw, ani w Ameryce. Niezale nie od najwi kszych nawet wysi kw rz dw, cia prawodawczych i panuj cych ideologii, ci gle odradzaj si nierwno ci mi dzy m czyznami i kobietami, bia ymi i czarnymi, rodzicami i dzie mi, bogatymi i biednymi, w a cicielami i lokatorami, przedsi biorcami i pracownikami, rzemie lnikami i czeladnikami, robotnikami i ch opami, nauczycielami i uczniami, duchownymi i wieckimi. Wcale zreszt nie jest pewne, e egalitary ci zawsze pragn li rwno ci. Zawsze kierowa o nimi raczej pragnienie usuni cia stoj cych wy ej od siebie i wi cego si z tym w asnego upo ledzenia (lub jego pozorw), a w rzekomym d eniu do sprawiedliwo ci i wyznaniach mi o ci nie brakowa o zawi ci. Demokratyczne d enie do rwnoci opiera si przede wszystkim na nienawi ci do wy ej stoj cych, ktrych trzeba znosi . Arystokraci, ktrzy stawali si rewolucjonistami, spontanicznie wyrzekali si swoich przywilejw, chcieli na og wyeliminowa rwnych sobie, albo wcze niej zostali przez nich odrzuceni. Mirabeau i Barras, obaj nale cy do szlachty, zdobyli mandaty ludowe do Stanw Generalnych w 1789 roku, poniewa nie uda o im si uzyska wyboru w ramach swojego stanu. Natychmiast przyst pili do walki o zniesienie starych przywilejw, z ktrych nie mogli skorzysta , ale adne skrupu y nie powstrzymywa y ich przed si gni ciem po nowe przywileje w spo ecze stwie rewolucyjnym. Jakkolwiek szczere pragnienie rwno ci ywi by zreszt ten czy inny demokrata, to sam projekt spo ecze stwa egalitarnego sprzeciwia si naturalnym sk onno ciom ludzi i rzeczy. Mo na ze wszystkich si d y do tego, by zbli y si do niego jak tylko to mo liwe, ale zawsze wwczas oznacza to przymus i to najstraszniejszy. Od Robespierrea do Lenina rzecznicy rwno ci byli zawsze najokrutniejszymi tyranami, bo rwno mo na, w pewnym zakresie, narzuci wsplnotom ludzkim przemoc , ale nigdy nie wprowadzono jej ani przez perswazj , ani tym bardziej poprzez naturaln ewolucj . Prawdziwi wyznawcy prawa wi kszo ci musz ustanawia powszechny przymus, doprowadzaj cy jednostki si do stanu rwno ci, w ktrym owo prawo wi kszo ci mo e logicznie funkcjonowa . Taka tyrania musi mie kohort swoich urz dnikw
Numer
37/38

RP

2008

131

JEAN

MADIRAN

Dwie

de mokracje

i policjantw, oligarchw i uprzywilejowanych. Kasta ta jednak s u y idea owi rwno ci, to on powo uje j do ycia. Bo Robespierre i Lenin nie zgrzeszyli zdrad idea u wi kszo ci, ale fanatyzmem. Obaj robili wszystko, co mogli, aby stworzy warunki i narzuci panowanie wi kszo ci, nawet wtedy, gdy wi kszo ju tego nie chcia a. Przymus i tyrania wybra y za swj sztandar Wolno , za dewiz nie ma wolno ci dla wrogw Wolno ci, a ta Wolno przez du e W polega miaa na kolektywnym odrzuceniu przez ludzko jakiejkolwiek zale no ci moralnej od wszystkiego, co poprzez moraln wy szo mog oby ogranicza jej autonomi . Ideologia liberalna opiera si na ograniczonej rwno ci, ktra polega na ca kowicie wolnym i tajnym sk adaniu g osu do urny wyborczej. Liberalizm wo a, e ta rwno ograniczona, ale konkretna i wolno zarazem nie istniej w reimach komunistycznych. Demokracje ludowe twierdz , e s ustrojami opieraj cymi si na wyborach, ale wiadomo oczywi cie, e normalne funkcjonowanie procesw wyborczych jest tam naruszane przez wszechmoc monopartii. Tak w a nie jest. A nawet znacznie gorzej ni libera owie potra sobie wyobrazi , o czym troch napisa em w La vieillesse du monde . W demokracjach zachodnich jednak to normalne funkcjonowanie by o bardzo d ugo naruszane przez plutokracj , czyli panowanie pieni dza i tych, ktrzy dysponuj pieni dzmi, a doszlimy do dzisiejszego procesu socjalizacji, w ktrym najbogatsi staraj si dzia a tak, eby trwale zachowa swoj pozycj . Dyktatura sowiecka jest okropn dyktatur monopartyjn , demokracja liberalna jest okropnym panowaniem anonimowego i pozbawionego ojczyzny pieni dza. Te dwa okropne systemy nie s sobie rwne. Wszyscy, nawet cz onkowie komunistycznej nomenklatury, bez wahania woleliby y w demokracji liberalnej ni w demokracji marksistowskiej. Ale wcale nie dlatego, e ta pierwsza jest bardziej demokratyczna, lub jedynie prawdziwie demokratyczna. Jej wy szo nad t drug wynika z faktw zupe nie obcych demokratycznemu dogmatowi: pozwala ona istnie , cho w coraz mniejszym stopniu, warto ciom. obyczajom, prawom, zasadom dobrym i bardzo ludzkim, cho bardzo podejrzanym dla prawdziwego demokraty, bo ich podstawa i pochodzenie znajduj si gdzie indziej ni w demokracji: wynikaj z Dekalogu i chrze cija skiego Objawienia.

Historyczny b

Oczywistym powo aniem chrze cija skiej demokracji by o przywrcenie demokracji nowoczesnej regu i form demokracji klasycznej. Ale chrze cija scy demokraci chc uchodzi za ludzi post powych i propozycj tak uznaj za niepowa n , niepowa nie anachroniczn . Chrze cija scy demokraci byliby ju raczej sk onni zdemokratyzowa wiat katolicki, a nawet sam religi chrze cija sk , uwalniaj c j od form i sformu owa przestarza ych. Taka koncepcja prowadzi ich (niekiedy) do obozu zwanego (przez nich samych) post powym. Odwrotna koncepcja chrystianizacji demokracji zbyt podejrzanie pachnie klerykalizmem i reakcj .
1 32

Christianitas

ywa

Trad ycja

Tymczasem jedyn sensown koncepcj dzia ania chrze cija skiej demokracji by a chrystianizacja demokracji od wewn trz. Chrze cija scy antydemokraci mogli si do tego przyczyni od zewn trz : nie dlatego, eby stawiali sobie taki, sprzeczny z w asnymi pogl dami, cel, ale dlatego, e po prostu pozostawali sob . Odrzucali bowiem re im demokratyczny na poziomie techniki i dobra publicznego (w czym mieli racj lub nie, zale nie od czasu, miejsca i okoliczno ci), wcale szczeglnie nie protestuj c przeciw ekspansji doktryny demokratycznej w sfer moralno ci. Najcz ciej, jak s dz , sprzeciwiali si jednakowo demokracji nowoczesnej i demokracji klasycznej. Sprzeciw ten prowadzi ich nies usznie do uznania chrze cija skiej demokracji za rodzaj herezji. Uwa ali j od czasu do czasu za taktycznego sojusznika, ale nie by o to stanowisko szczere, a za to zawsze trzeba p aci . Gdy Maurras g osi , e demokracja jest z em, demokracja oznacza mier , dopuszcza si bardzo gro nej dwuznaczno ci, ktrej dostatecznie nie korygowa . Nie mo na bowiem g osi doktryny, a wi c tezy o zasi gu uniwersalnym, prawdziwej wsz dzie i zawsze, e demokracja oznacza mier , i Maurras bynajmniej tego nie twierdzi , zaznaczaj c, e nie krytykuje demokracji w Szwajcarii. Jego sta tez by o, e demokracja jest z em politycznym dla Francji , e demokracja oznacza mier polityczn dla Francji . Niezb dne u ci lenie, niew tpliwie obecne w jego my li, ale zazwyczaj niedopowiadane. Natomiast w sferze absolutnej za grzech mo na uzna jedynie to, co nieuchronnie oznacza z o i mier , a wi c demokracj , ale nowoczesn i totalitarn , zrodzon z podstawowego grzechu i prowadz c do z a i mierci; niekoniecznie politycznej, bo to zale y od okoliczno ci, ale zawsze do mierci moralnej. Maurras widzia tymczasem, e demokracja nabiera cech religii, a taka zawsze b dzie przest pcza. Przest pstwo jej b dzie jednak mia o charakter religijny i moralny, polityczny za tylko przez sw skrajno . Demokracja oznacza z o i mier , tak, ale o tyle, o ile chodzi o demokracj nowoczesn . Na t sam prawd mo na spojrze z innej strony. Powszechna nauka Ko cio a, nauka prawdziwa wsz dzie i zawsze, uznaje demokracj (klasyczn ) tak samo, jak inne ustroje polityczne. Ka dy nard mo e wybiera ustrj, ktry najbardziej odpowiada jego uczuciom lub je li zachodzi taka potrzeba ktry jest najstosowniejszy politycznie lub wr cz konieczny politycznie. Na tej p aszczy nie ma prawo si usytuowa Maurrasowska krytyka demokracji (klasycznej) we Francji. Nie jest to poziom powszechnej doktryny moralnej. Jest to stanowisko, ktre mo na okre li jako doktrynalne tylko przez analogi , gdy nie chodzi w nim o ogln prawd , odnosz c si do wszystkich krajw i epok, ale o konkretn prawd dotycz c konkretnych czasw i konkretnego narodu. W tym sensie Maurras mia racj , gdy mwi , e polityka nie jest moralno ci i e o ile dzia alno polityczna, jak ka da dzia alno , podlega ocenie moralnej, o tyle wnioski wyci gni te z powszechnych zasad moralnych nie wystarczaj do rozwi zania problemw polityki francuskiej w ca ej jej specy ce. I jeszcze porwnanie. W a ciciel winnicy, tak jak wszyscy, z katechizmu dowie si , co jest moralnie dopuszczalne, a co
Numer
37/38

RP

2008

133

JEAN

MADIRAN

Dwie

de mokracje

niedopuszczalne. Katechizm przypomni mu rwnie , e powinien by dobrym w a cicielem winnicy. Ale katechizm nie nauczy go, jak by dobrym w a cicielem winnicy. I wsz dzie jest tak samo, w polityce rwnie . Prawd jest, e demokracja, ktrej sprzeciwia si Maurras jako polityk, by a demokracj nowoczesn , udaj c demokracj klasyczn . Jako taka oznacza a wi c z o i mier . Ale to nie polityka, w tym sensie, w jakim jest czym r nym od moralno ci, mog aby dostatecznie dowie tego uniwersalnego twierdzenia. Prawd jest rwnie , e w my li Maurrasa cz sto moralista ust puje z alem, wbrew sobie, miejsca politykowi. Ale to jest ju inna historia.

Oskar eni o herezj chrze cija scy demokraci musieli ograniczy si do twierdzenia, e nauka i moralno katolicka uznaje demokratyczn form rz du za dopuszczaln . Powoli jednak zacz li j przedstawia jako konieczn z punktu widzenia doktryny i moralno ci. W ten sposb zacz li przechodzi od demokracji klasycznej do demokracji nowoczesnej i to w a nie by o g wnym powodem pot pienia Sillon Marca Sangniera przez w. Piusa X. Demokracja przekszta ca a si w totalitaryzm dok adnie w tym momencie, gdy zaczynano uznawa j za wymg moralno ci. Nie by a totalitarna tak d ugo, jak d ugo pozostawa a jedn z mo liwych doczesnych odpowiedzi na wymagania moralno ci w polityce: praktycznie mo na j by o uzna za system najlepszy lub najgorszy, ale jej zalety i braki oceniano wed ug kryteriw praktycznych, wed ug okoliczno ci. Chrze cija scy antydemokraci automatycznie czyli obie demokracje i przez to przyczynili si do zaw aszczenia demokracji klasycznej przez demokracj nowoczesn , co jest nies uszne. S usznie kierowali si prze wiadczeniem, e we wsp czesnej demokracji jest co moralnie nie do przyj cia. Jednak tym, co w demokracji nowoczesnej jest moralnie nie do przyj cia, jest nie demokracja jako taka, a wi c sposb wyznaczania rz dz cych, ale laicyzm, ateizm tak w dziedzinie okre lania prawowito ci. jak i stanowienia prawa. Laicki ustrj arystokratyczny lub monarchiczny mo e by tak sam tyrani jak demokracja nowoczesna. I bywa ni z tych samych powodw. Komunizm, ustrj de niowany przez rz dy partii komunistycznej, w swych formach instytucjonalnych mo e by rwnie dobrze monarchiczny, arystokratyczny albo demokratyczny. Stanowi natomiast szczyt totalitaryzmu, szczyt kolektywnego buntu zorganizowanego przez cz owieka przeciwko swemu Stwrcy. Chrze cija scy antydemokraci przez ca pierwsz po ow XX wieku znacznie wi cej zajmowali si odwodzeniem chrze cija skich demokratw od ich demokratycznych przekona , ni domaganiem si od nich, by byli dobrymi chrze cijanami. A przecie cho jedni i drudzy wyznawali t sam moralno polityczn , ktra powinna ich jednoczy i stanowi cel ich polityki, ani ci, ani tamci nie uczynili z niej kryterium ostatecznego i rozstrzygaj cego. Wyj tkiem by Maurras w pocz tkach jego dialogu z Markiem Sangnierem; uczciwo ka e to
134

Christianitas

ywa

Trad ycja

przypomnie , niezale nie od tego, e potem r nice polityczne wzi y gr nad wsplnot moraln . Ale przypomnie trzeba rwnie , e zerwanie to mia o te swoje racje moralne, przede wszystkim moralne i religijne. Gdy religijna demokracja radykalnie zrywa z religi katolick . Zarwno chrze cija skim demokratom, jak i chrze cija skim antydemokratom nale y postawi ten sam zarzut; jedni i drudzy nies usznie czyli, atakuj c lub broni c, demokracj klasyczn i demokracj nowoczesn . Bronili obu naraz lub pot piali obie naraz. Od pocz tku ponty katu Leona XIII a po kres ponty katu Piusa XII katolicy, szczeglnie francuscy, dziel c si na demokratw i antydemokratw, spierali si wbrew prawdzie, ktra powinna ich czy , wsplnie przyjmuj c b d, ktry ich por ni . Na p aszczy nie moralno ci i doktryny trudno dyskutowa o najlepszej formie rz du. Wr cz przeciwnie, do moralno ci i doktryny trzeba si ga , aby zapobiega i przeciwdzia a wykroczeniom moralnym mo liwym w ka dym ustroju. W cis ym i w a ciwym sensie nie ma i nie powinno by ani doktryny demokratycznej, ani monarchistycznej. Demokracja, monarchia, ich po czenia, zale od uwarunkowa historycznych, technicznych, od wzgl dw roztropno ci wa nych w danym kraju i w danej sytuacji. Ka dy z tych ustrojw podlega natomiast WSPLNEJ DOKTRYNIE. Jest bowiem tylko jedna powszechnie prawdziwa doktryna dotycz ca rodziny, w asno ci, spo ecze stwa, sprawiedliwo ci, dobra i z a, doktryna jedna i ta sama, obowi zuj ca w ka dym ustroju monarchicznym i demokratycznym. Doktryna nie jest jedn z opinii. Doktryna jest nauk , ale nie dowoln , etymologia nie t umaczy w tym wypadku wszystkiego. Jazda samochodem, p ywanie, hodowla r , wszystko wymaga nauki, ale nie wszystko jest przedmiotem doktryny. Mo na przez analogi okre la jako doktryny koncepcje dyplomatyczne czy militarne, mo na mwi o doktrynie napoleo skiej, o doktrynie bezpiecze stwa zbiorowego, o doktrynie wolnego handlu, o doktrynie administracyjnej, niemniej jednak nie czyni to tych koncepcji prawdziw doktryn . Doktryna to nauka powszechnie prawdziwa i moralnie obowi zuj ca. Na przyk ad doktryna Dekalogu. Dlatego te wszystko, co dzieli chrze cijan, szczeglnie w polityce, albo wynika z fa szywych doktryn, albo nie nale y do porz dku doktrynalnego. Demokracja nowoczesna jest wyrazem fa szywej doktryny: chrze cija scy demokraci powinni w ramach jedno ci katolickiej, wsplnie z innymi katolikami odrzuca jej wykroczenia. Ich b d historyczny polega na tym, e ani tego nie robili, ani nawet nie widzieli takiej potrzeby. Demokracja klasyczna nie by a dzie em os du doktrynalnego: tego z kolei nie zrozumieli chrze cija scy antydemokraci. Papie Pius XII naucza 6, e nowoczesny realizm polityczny jest fa szywym realizmem: Fa szywy realizm stosuje si rwnie do wsp czesnej struktury demokratycznej. Jej braki sprowadza si do zwyk ych niedoskona o ci instytucji... Chrze cija scy demokraci myl si , uwa aj c, e totalitaryzm nowoczesnej demokracji mo na naprawi po prostu przez wi ksze poszanowanie instytucji
Numer
37/38

RP

2008

1 35

JEAN

MADIRAN

Dwie

de mokracje

naprawd demokratycznych. Chrze cija scy antydemokraci myl si , uwa aj c, e w nowoczesnej demokracji najgorsze s instytucje polityczne. ...wynikaj cych z kolei z niepe nej ci gle znajomo ci naturalnych procesw z oonego funkcjonowania machiny spo ecznej. Zasadniczym b dem nowoczesnej demokracji nie jest nieznajomo zyki spo ecznej, ale nieznajomo naturalnego prawa moralnego. W rzeczywisto ci pa stwo, a tak e jego forma, zale y od moralnej warto ci obywateli. Dzisiejsze pa stwo, b d c w pe ni wiadome swoich wszelkich moliwo ci technicznych i organizacyjnych, ma sk onno do odbierania jednostce i przekazywania instytucjom publicznym troski i odpowiedzialno ci za jej w asne ycie. Tak urz dzona nowoczesna demokracja musi ponie pora k , w miar jak nie zwraca si ju i nie mo e si zwraca do indywidualnej odpowiedzialno ci moralnej obywateli. Ale je li nawet chcia aby si do niej odwo a , nie b dzie mog a uzyska odzewu, nie zostanie zrozumiana o tyle, o ile w ludzie zaniknie poczucie prawdziwej rzeczywisto ci cz owieka, zrozumienie godno ci natury ludzkiej i jej ogranicze . Wydaje si , e instytucjonalnym wykroczeniom demokracji nowoczesnej nale a oby, zgodnie z zasadami realizmu, przeciwstawi przede wszystkim reformy instytucji. Na tym w a nie polega fa szywy realizm. Gwarancji przeciwko totalitaryzmowi i tyranii nie znajdzie si w lepszym systemie organizacji spo ecznej i politycznej. Gwarancj t mo e da reforma nowoczesnej mentalno ci, reforma wiadomo ci moralnej: Prbuje si naprawi ten stan rzeczy, uruchamiaj c wielkie reformy instytucjonalne, niekiedy zupe nie niewsp mierne albo oparte na b dnych podstawach, ale reforma instytucji nie jest tak pilna jak reforma obyczajw. Najwa niejsz spraw dla chrze cija skich demokratw i chrze cija skich antydemokratw nie powinna by polityka, w tym sensie, w jakim polityk odr niamy od moralno ci. Ta za mo e by przeprowadzona tylko w oparciu o prawdziw rzeczywisto cz owieka, tak , ktr mo emy pozna patrz c, z religijn pokor na bek w Betlejem. Najwa niejsza jest zatem religia i moralno . W yciu samych pa stw si a i s abo ludzi, grzech i aska, odgrywaj rol kapitaln . (Albowiem Ojciec wasz niebieski wie, e tego wszystkiego potrzebujecie. Szukajcie wi c najprzd krlestwa Bo ego i sprawiedliwo ci jego, a to wszystko b dzie wam przydane [Mt 6, 3233]). Polityka XX wieku nie mo e ani nie zauwa a tego faktu, ani tym bardziej wiadomie pozostawa w b dzie, chc c oddzieli pa stwo od religii w imi laicyzmu, ktrego konsekwencje nie mog usprawiedliwi . Chrze cija scy demokraci i chrze cija scy antydemokraci powinni byli razem, na p aszczy nie doktryny i jedno ci katolickiej, przeciwstawi si demokracji laickiej. Nie dlatego, e jest demokracj , ale dlatego, e jest laicka. Laicyzm winien by
1 36

Christianitas

ywa

Trad ycja

uznany za wsplnego nieprzyjaciela (...) akceptacja laicyzmu przez Ko ci przygotowywana by a od dawna. Akceptacj t niezr cznie op nili zacofani papiee: w. Pius X i Pius XII. Polityka XX wieku nie mo e ani nie zauwa a faktu, ani tym bardziej wiadomie pozostawa w b dzie, chc c oddzieli pa stwo od religii... B du, w ktrym jednak pozostaje polityka XX wieku, stara a si nie zauwa a ewolucja soborowa, polityka Paw a VI, konstytucja Gaudium et spes i Deklaracja zwana deklaracj o wolno ci religijnej. Laicyzm nie wywo uje ju politycznego sprzeciwu. Odnis zupe ne zwyci stwo nad swoimi przeciwnikami. Ponis jednak totaln kl sk system rz dw, ktre powinny s u y dobru wsplnemu. Trzeba wi c, pki jeszcze trwa ludzka historia, odrzuci laicyzm. Jednak odrzucenie go nie polega w istocie na zmianie formy pa stwa. Sama forma pa stwa zale y od warto ci moralnej jego obywateli . Aby odrzuci laicyzm, trzeba wrci do Boga; potrzeba reformy intelektualnej i moralnej, czyli nawrcenia serc. Nie chodzi wi c o spisanie nowej Konstytucji, ale o ycie wewn trzne cz owieka. Oko o roku 36 na drodze do Damaszku Pan spotka niejakiego Szaw a z Tarsu w Cylicji. Rwnie dobrze mg zwrci si do wielkiego Tyberiusza, ci gle jeszcze panuj cego w Rzymie, i uczyni go Konstantynem. Mg te wys a do niego Paw a. Jednak nie sta o si nic podobnego. Przez dwadzie cia lat Pawe naucza na ca ym wiecie, ale nie przyby do Rzymu. W ko cu musia tam pojecha , jednak nie po to, by zmieni pa stwo. Przywieziono go jako wi nia na proces. Pierwsi chrze cijanie czekali na Konstantyna przez cztery wieki, zreszt nie bardzo si tym interesuj c, zaj ci raczej wiecznym zbawieniem. Sam za Konstantyn by cz owiekiem, a nie now instytucj polityczn . Historia chrze cija stwa pokazuje, jak ycie chrze cija skie wyprzedza i powoduje powstanie instytucji chrze cija skich.
t u m. M ar ek Jur ek PRZYPISY
1 Les D e u x D e m o cr aties, N o u velle s e ditio ns
L A T I N E S 1977 W j zyk u p olskim tek st p o ra z pier w szy uka za si w pi m ie br uLio n nr 28,8 w 199 8 r ok u. w. Tomasz z Ak winu, Summ a te o log icz n a, I - II , 9 7, 1, t u m . o . S . Be ch OP, Londyn, t. XIII, s. 91. Sofokles, A ntyg ona , t um . K . Mo r aw sk i , Wa r s za wa 1 98 5 ( e p. I I , 4 49 459). w. Tomasz z A kwin u, dz . cy t ., t . X X II , s . 28 5 (II - II , 16 3 , 2 ) . w. To masz z Akw inu, Sc rip t um s up e r lib r os Se n t en t i arum , I I , X II , I , 2 ad 2 (t um . w asne z j z yk a f r an c us ki e g o) . Przemwienie bo onarodzen io w e w R P 1 9 56 . C yt o w an y t ut a j te k s t s t a no w i zwart cze prze m wienia i je s t pr z yt o czo n y fr a g me n t po f rag m e ncie bez a dnych opu sz cze (prz y p. a u t or a ) .

2 3 4 5 5

You might also like