You are on page 1of 129

Zeskanowa: Psorek 16.4.

2002 Korekta: Silhana DODATKOWE INFORMACJE Kiedy w roku 1978 Karol Wojtya zosta papieem, nie tylko wrd katolikw zapanowa entuzjazm. Pierwszy raz od stuleci na Stolicy Apostolskiej zasiad kto nie bdcy Wochem. Spodziewano si, e ten papie dokona przeomu, ze spowoduje otwarcie si Kocioa do ludzkoci, czego zapowiedzi by ju Drugi Sobr Watykaski. C za gorzkie rozczarowanie! Czy to w sprawach zapobiegania ciy, czy demokratyzacji Kocioa, czy wice kapaskich dla kobiet, czy celibatu: pod kadym wzgldem Jan Pawe II zapar si na pozycjach, nie nadajcych za wspczesnoci. Jego nieprzejednane stanowisko prowadzi do staego wyludniania si kociow. Mimo to Jan Pawe II przyciga publiczno. Tumy cigaj na jego wystpienia. Krytykuje rodki przekazu, ale posuguje si nimi jak aden z jego poprzednikw. Przykadem tego jest najnowsza ksika Karola Wojtyy: "Przekroczy prg nadziei". Rzucono ja na rynek z towarzyszeniem olbrzymiej akcji reklamowej, a treci, ktre zawiera, s te same, ktre papie uporczywie gosi od lat dwudziestu. Horst Herrmann, wybitny teolog i socjolog, rozprawia si w swej ksice z tym, co napisa "literacki superstar" w osobie Jana Pawa II. papie wci podruje: ale czy dociera do ludzi? Co zrobi ze spucizn Drugiego Soboru Watykaskiego? Czy Watykan stal si ostoja fundamentalizmu? Jak wyglda sprawa tolerancji? Horst Herrmann bierze Jana Pawa II za sowo i pokazuje, jak znikoma nadzieje niesie ludziom Karol Wojtya i jak wyglda przyszo katolicyzmu.

Horst Herrmann

Jan Pawe II zapany za sowo


Krytyczna odpowied na ksik Papiea

Wstp

Rozdzia I Nowa ksika starego Papiea Rozdzia II Podrnik niezdolny do dialogu Rozdzia III Podstawa srogo mesjanistyczna Rozdzia IV Sobr pochowany z wielkimi honorami Rozdzia V Przyjazny fundamentalista Rozdzia VI Ideologia dobrego pasterza z Rzymu Rozdzia VII Dobre sowo z wysoka Rozdzia VIII Aspiracje a rzeczywisto Rozdzia IX Operowanie strachem i nadziej Rozdzia X W bitwach Boych ona zawsze zwycia Rozdzia XI Najgbsza z Piotrowych trwg Rozdzia XII Przeama choby jedn z barier !

WSTP
Prof. dr teologii Horst Herrmann urodzi si w 1940 r. Oeni si w 1981 r. z dr Barbara z domu Freitag. Ich dwaj synowie nosz imiona Sebastian Alexander i Fabian Christopher. W latach 1959-1964 studiowa teologi katolick i prawo w Tybindze, Bonn, Monachium i Rzymie. Doktoryzowa si w 1960, habilitowa w 1970 r. Od 1970 do 1981 r. by profesorem zwyczajnym katolickiego prawa kocielnego na uniwersytecie w Mlinster. W roku 1975 odebrano mu kocielne prawo nauczania z powodu memoriau przeciwko aktualnym stosunkom pastwa i Kocioa. By to pierwszy tego rodzaju wypadek w RFN. Od roku 1981 profesor zwyczajny socjologii na tyme uniwersytecie. Jest twrc paternologii, nauki zajmujcej si badaniem patriarchatu i ojcostwa z punktu widzenia kobiety i dziecka, oraz czonkiem niemieckiego PEN-Clubu. W licznych publikacjach na tematy kocielno-polityczne wzbudza szerokie dyskusje na forum publicznym. Horst Herrmann uwaany jest za najwybitniejsz osobowo w swojej specjalnoci. Ogosi 22 ksiki i 150 artykuw na tematy religii i krytyki patriarchatu, przekadane na wiele jzykw. Jest redaktorem serii Querdenken, prezentujcej bez ogrdek pogldy wyrniajcych si osobowoci naszych czasw. Kiedy w roku 1978 Karol Wojtya zosta Papieem, nie tylko wrd katolikw zapanowa entuzjazm. Pierwszy raz od stuleci na Stolicy Apostolskiej zasiad kto nic bdcy Wochem. Spodziewano si, e ten Papie dokona przeomu, e spowoduje otwarcie si Kocioa do ludzkoci, czego zapowiedzi by ju Drugi Sobr Watykaski. C za gorzkie rozczarowanie! Czy to w sprawach zapobiegania ciy, czy demokratyzacji Kocioa, czy wice kapaskich dla kobiet, czy celibatu: pod kadym wzgldem Jan Pawe II zapar si na pozycjach, nic nadajcych za wspczesnoci. Jego nieprzejednane stanowisko prowadzi do trwaego wyludniania si kociow. Mimo to Jan Pawe II przyciga publiczno. Tumy cigaj na jego wystpienia. Krytykuje rodki przekazu, ale posuguje si nimi jak aden z jego poprzednikw. Przykadem tego jest najnowsza ksika Karola Wojtyy: Przekroczy prg nadziei. Rzucono j na rynek z towarzyszeniem olbrzymiej akcji reklamowej, a treci, ktre zawiera, s te same, ktre Papie uporczywie gosi od lat dwudziestu. Horst Herrmann, wybitny teolog i socjolog, rozprawia si w swej ksice z tym, co napisa "literacki superstar" w osobie Jana Pawa II. Papie wci podruje: ale czy dociera do ludzi? Co zrobi ze spucizn Drugiego Soboru Watykaskiego? Czy Watykan sta si ostoj fundamentalizmu? Jak wyglda sprawa tolerancji? Horst Herrmann bierze Jana Pawa II za sowo i pokazuje, jak znikom nadziej niesie ludziom Karol Wojtya i jak wyglda przyszo katolicyzmu. Cytaty z omawianej ksiki Jana Pawa II Przekroczy prg nadziei zaczerpnito z anonimowego przekadu, ktry wydaa w 1994 roku Redakcja Wydawnictw Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Jest to przekad nieudolny, czsto wrcz niegramatyczny i zmieniajcy sens do niezrozumiaosci lub na inny ni w oryginale, jednak oficjalnie zaakceptowany i bdcy w obiegu, tote musielimy si na nim opiera. W nielicznych tylko i najbardziej koniecznych wypadkach porwnano przekad z oryginaem woskim Varcare la soglia delia speranza i w nawiasach kwadratowych dodano, potrzebne do zrozumienia, sprostowania.

I NOWA KSIKA STAREGO PAPIEA Jak na targowisku wiata kupczy nadziej?


Wojtyla light? Pod takim tytuem przejechano si w dzienniku Sddeutsche Zeitung z 22 lipca br. po strategiach rynkowych nowej ksiki Papiea, bdcej od kilku tygodni w sprzeday: "aden z dzisiejszych apostow Jezusa - oczywicie z wyjtkiem Billy Grahama, wielkiego ewangelisty wolnego Zachodu - nie posugiwa si jeszcze masowymi rodkami przekazu na wolnym rynku w sposb tak pozbawiony skrupuw, jak w najbardziej zajady ze wszystkich, ktrzy je krytykuj." Pozbawiony skrupuw? Mocne sowa. Chodzi o Jana Pawa II. Zarzuca mu si podwjn moralno. Z jednej strony krytykuje on rodki przekazu, a z drugiej strony bez wahania wykorzystuje ich rynek. Czy Papieowi jest to potrzebne? "Nie ma co mwi o panu Wojtyle!" stwierdzi ju na pocztku jego pontyfikatu Heinrich Blia, laureat Nagrody Nobla. Zdaje si, e wielu skorzystao i nadal korzysta z tej rady. Nieatwo tak od rki wymieni choby jedn posta liczc si we wspczesnej kulturze, polityce, nawet teologii, ktra by zaja si tym Papieem jako gbiej, wychodzc poza grzeczne, puste frazesy albo powszechnie znane tematy kontrowersji. Jan Pawe II, entuzjastycznie okrzyczany, czyby poza wsplnot fanw nie znajdowa oddwiku? Nawet i wewntrz Kocioa coraz bardziej spisywany na straty? Czy nikt odpowiedzialny tego nie zauway? Przedstawiciele Kocioa katolickiego jak gdyby olepli na to zjawisko. Jake si to zaczo? Zmary prymas Polski, kardyna Stefan Wyszyski, w roku 1978 wezwa swego rodaka do zabrania gosu: "Zasiadasz teraz na krzele Piotrowym, a idee twe s ideami Kocioa. Tote wane jest, aby Koci jak najszybciej si z nimi zapozna." Zapoznanie si nie dao na siebie dugo czeka. Watykaski marketing si nie zawaha. Po niecaym roku pontyfikatu ju zdyo si ukaza, tylko po niemiecku, 25 ksiek dotyczcych Papiea, w tym 15 o Janie Pawle II i 10 jego wasnych. Papie nie mia zamiaru milcze ani da si przemilcza. W przecigu tylko dwch pocztkowych lat wygosi 684 przemwienia, nie liczc okazjonalnych wypowiedzi. Ju w 1979 roku osigny one objto 1628 stron druku. W przeciwiestwie do niego papie Pawe VI do 1977 roku wyprodukowa tylko 752 strony. Nikt waciwie nie chcia go sucha, a nowego papiea i owszem; przez kilka miesicy potrafi on cign do Rzymu ponad pi milionw pielgrzymw. Od samego pocztku nie brakowao urzdowych i prywatnych tekstw pira Wojtyy. Datujce si od rozpoczcia pontyfikatu w padzierniku 1978 obwieszczenia Papiea s bez wyjtku opublikowane i przetumaczone na wszystkie waniejsze jzyki wiata. Zapewniono wic wszelkie warunki do zajmowania si ideami Jana Pawa II, ktre - zdaniem kardynaa Wyszyskiego - "s take ideami Kocioa". Tym bardziej zadziwiajce jest, e teologia, nie mwic ju o innych naukach, milczy o tych podstawach wspczesnego papieskiego nauczycielstwa. Nie ma, z nielicznymi wyjtkami, powanych dyskusji z Wojty. Nauka religijna prowadzi swe badania, a nawet i naucza, jak gdyby w roku 1978 nic si nie zmienio na urzdzie papieskim. Najwidoczniej ten Papie tak jakby nie interesowa fachowcw. Podczas gdy jeszcze za papiey Piusa XII, Jana XXIII i Pawa VI wrd teologw toczyy si spory doktrynalne, po czci bardzo zajade, za Jana Pawa II przewaa cisza. Milczenie to jest moe zrozumiae, lecz nie fair w stosunku do czowieka, ktry - w przemwieniu z 1980 roku do profesorw - mwi o tym, e "praca teologa w subie nauki o Bogu, w rozumieniu w. Tomasza z Akwinu, jest rwnoczenie aktem mioci wobec

czowieka". W rzeczy samej to nieusprawiedliwione. W moim przekonaniu Jan Pawe II ma prawo do tego, aby teologia uczynia jego doktryn przedmiotem swych wysikw. Bez takiego zajcia si urzd papieski prdzej czy pniej znajdzie si w izolacji. Albowiem, jak powiedzia Karol Wojtya w 1980 roku w Alttting, teologia to "nader altruistyczna suba dla wsplnoty wierzcych. Jej istotnymi skadnikami s rzeczowa dysputa, rozmowa braterska, otwarto i gotowo do zmiany wasnych przekona." Nawet i papie nie moe si obej bez tej rozmowy. Kocielna opinia publiczna wywiadcza sobie niedwiedzi przysug, oddajc Papiea mediom. Na dalsz met z prasowego papiea nikt nie ma poytku. Najbardziej niestosowna jest w tym rola samego Wojtyy, ktrego monologi ju nie znajduj oddwiku w dialogu, kiedy wiadomi rzeczy pozwalaj, by zagusza je haaliwy entuzjazm. Zgiek w mediach nie zastpi dyskusji. Rwnie i coraz bardziej deprymujce dowiadczenia ostatnich lat daj powd do troski. Watykascy dziennikarze Stefano de Andreis i Marcella Leone, ktrzy w 1979 roku ogosili dwutomowy diariusz obecnego pontyfikatu, przytaczaj niezliczone przykady burzliwego entuzjazmu, jaki niemale wszdzie towarzyszy Wojtyle. Bya tam mowa o 12 tysicach zakonnic w sali audiencyjnej przy katedrze w. Piotra, ktre "dosownie ogarno szalestwo". Okrzyki "wito, wito!" miay dla obserwatorw brzmienie podejrzanie zblione do "Amore mio!" Pewnej zakonnicy z poudnia Woch udao si z lekka ugry Papiea za uchem; inna za posuna si do okrzyku: "On jest jeszcze pikniejszy ni Jezus Chrystus!" Taka rozszalaa publiczno nie jest chyba t wsplnot, na ktrej zaley Papieowi. A moe? Czyby z biegiem lat niczego wicej si nie nauczy? Do Watykanu napyway swego czasu, obok zwykych tysicy listw proszalnych, take przesania od samotnych kobiet; i niejedna z nich wyznawaa nawet Karolowi Wojtyle sw jak najbardziej wieck - cho zakazan - mio. Rzeczywicie Papie jawnie odrnia si, w swojej wyrazistej mskoci, od swych eterycznie wygldajcych poprzednikw. I obraca w zachwyt na swoj korzy. ciska donie, kreli przy stosownych okazjach autografy i wyglda na uszczliwionego, gdy otaczao go jak najwicej ludzi. Na audiencjach dziesitki tysicy skandoway, co dawniej byoby niemoliwe, cywilne imi Papiea. Nie sposb wyobrazi sobie, co by si stao przed laty, gdyby Pius XII Pacelli usysza, e woaj go: "Eugeniusz, Eugeniusz!" Jan Pawe II uczowieczy formy zwracania si w Kurii. Stao si jasne, e nie trzeba ju tumi emocji, nawet jeli chodzi o papiea, i skostniay ceremonia obrosego w tradycj dworu doczeka si rozlunienia. Wojtya by pierwszym biskupem Rzymu, ktrego tysice ludzi oglday w piamie ku zgrozie watykaskich monsigno - ale i pierwszym, do ktrego robotnicy w zachwycie i z podniesion pici wykrzykiwali: "Towarzyszu!" Dla wielu ten arcykapan sta si papieem namacalnym. Przesta si unosi ponad tumem. Nie, powiada Wolfgang Broer, "namiestnik Chrystusa, jak wysportowany dziadek, podnosi do gry dziateczki, ktrym pozwala przyj do siebie". Nie przypadkiem Jan Pawe II by "popularny, jak aden z tych, co zasiadali przed nim na krzele Piotrowym: gwiazdor, artysta ludowy, ulubieniec mas: taki John Travolta Ducha witego, religijny John F. Kennedy, duchowy Adenauer; Superstar, umiejcy zamienia modzieowe msze w rodzaj religijnego Woodstock i Zgromadzenie Generalne Narodw Zjednoczonych niemale w pobonie nasuchujce kolegium kardynalskie; duchowy de Gaulle, nicy o chrzecijaskiej Europie od Atlantyku po Ural i biskup z klubu latajcych odrzutowcami, ktry cay glob zamieni w swoj diecezj". Due czci ludu kocielnego wizay swe tsknoty z osob tego Papiea. Wprawdzie

nie zawsze manifestoway si publicznie, ale w ich wypowiedziach dao si wyczu ywe zaangaowanie na rzecz Wojtyy. Jan Pawe II podchwyci nadzieje wielu, gdy w roku 1979 napisa w swej nauce o chrzecijaskiej katechezie: "yjemy w trudnym wiecie, w klimacie zagroenia... Z pewnoci wymaga to, aby katecheza utwierdzaa chrzecijan w ich tosamoci i bez ustanku wyzwalaa si od wtpliwoci, niepewnoci i otaczajcej j obojtnoci... Aebymy w tym wiecie pozostali mocni, abymy proponowali wszystkim dialog zbawienia... potrzebujemy katechezy, ktra w naszych wsplnotach nauczy tak modzie, jak i dorosych, zachowywa w wierze jasno i konsekwencj... Trzeba wic nieustannie uwzgldnia swoisto i oryginalno wiary... Chodzi o przekazywanie bez skrtw objawienia Boskiego... Aby nigdy nie mona byo powiedzie: Dzieci ebrz o chleb, a nikt go dla nich nie uamie!" Karol Wojtya nastpnie stara si ama chleb nauki. Lecz do dzisiaj niewielu jest gotowych wzi go przy tym za sowo: i czyni to sowo po sowie. Wci jeszcze wikszo suchaczy przyjmuje sowa papiea Wojtyy za dobr monet, nie sprawdzajc, ile s warte. Dotyczy to zarwno zwolennikw Papiea, jak i jego krytykw: ani akceptacja ich nie jest przemylana, ani odrzucanie ich uzasadnione. Czy mwi si Papieowi "tak" czy "nie", zawsze indyferentnie. Naley to zmieni. Dyskutujc z prawdami, ktre gosi Wojtya, jeeli ma to by produktywne, nie wolno zwaszcza lka si zaangaowania, Papie bowiem wykazuje si niewiarygodn dynamik. Ktokolwiek zatem dobrze yczy Wojtyle, musi analizowa tyle styl, co i tre papieskiej oferty, aby dotrze do jdra osobowoci i doktryny. Nieporozumienie, jakim jest samo zauroczenie i zachwyt bez jakichkolwiek nastpstw, moe dopiero wtedy - w interesie wszystkich uczestnikw - uchodzi za cakowicie wyjanione, gdy wywiadczono wsplnocie wiernych t sub, o ktrej wypowiedzia si raz Jan Pawe II. Papie ten deklaruje nawet, w swej nowej ksice, dobr wol nawizywania dialogu ze wszystkimi ludmi. Nazywa swj Koci instytucj, ktra "ujmuje si za rozumem i nauk, przypisujc jej zdolno dochodzenia do prawdy, ktra j legitymuje jako ludzkie osignicie". Proponuje mnstwo idei jako podstaw upragnionej przez siebie dyskusji. Swj pontyfikat za umieszcza pod hasem "rozpoczcia od nowa". A zatem widzi w sobie nie tylko zwykego zarzdc pewnej tradycji, ale tego, ktry w wierze czyni krok do przodu. Czy wieo wydana ksika Papiea jest kolejn prb rozpoczcia od nowa? Czy wrcz ostatni? Ten nowy pocztek, jeeli ma nim by, domaga si zbadania. Z pewnoci nie pisz tu ksiki apologetycznej; tego nikt by si nie spodziewa. Ale "rozrachunek" te nie jest moim zamiarem. Raczej mam nadziej dostarczy podniet do rzeczowej dyskusji. Od takiej za nie moe si uchyla nikt oprcz takich, co wanie przycupnli w kciku fundamentalizmu. Z publikacj papieskiego bestsellera nasuwa si pytanie, czy w osobie Wojtyy mamy uwaa za przezwycion lkliwo, jaka przedtem dawaa si zauway w Watykanie. Czyby Papie wyrzek si tradycyjnej ideologii asekuracji? Czyby ostatnio "odwaga i charyzma" stay si znamienne dla instytucji, ktrej on przewodzi? Czy jest to po raz ktry rozpoczcie od nowa? Czy jednak raczej kwestia trzymania si spucizny? Krzyk, jaki niektre media podnosz wok obecnej ksiki, a nazbyt poetycko zatytuowanej, jest donony: jak na stosunki watykaskie. Konkurujce na rynku wiatowym religie i wyznania mog co najwyej marzy o takim marketingu, w jakim wywiczyy si niektre czci Kocioa katolickiego. Na przykad Wittenberg do pit nie siga Rzymowi, jeli chodzi o rynkow promocj posannictwa. Moe Luter sobie tego nie yczy... Coraz waniejsza staje si dla Watykanu, skutecznie zwrcona na jedn ksik, uwaga prasy wiatowej. Moe nawet waniejsza ni samo posannictwo? Prawda nie dla kadego mia: e naley starannie rozrnia midzy sukcesem wydawniczym a jakoci ksiki. Ju na dugo przed ukazaniem si mwiono o "handlowo publikowanej ksice" (New

York Post) i o "wspaniaym pomyle handlowym" (Intemational Herold Tribune). Triumf najwieszej etiudy papieskiej ma si wyraa w olbrzymich liczbach: wzito namiar na 10 milionw egzemplarzy sprzedanych w skali wiatowej. Te liczby czyni z Karola Wojtyy literackiego supergwiazdora na miar jakiego Johna Grishama. Tylko jedna organizacja kolportaowa zamwia pono 200 tysicy egzemplarzy nowej ksiki u wydawcy, ktry zakupi prawa do edycji niemieckiej. Widocznie spodziewa si, rwnie i poza rynkiem ksigarskim, zbi interes na swoich czytelnikach. Nowojorski agent literacki Mort Janklow, reprezentujcy autorw klasy Ronalda Reagana, obiecuje sobie wrcz "astronomiczne sumy" ze sprzeday tej ksiki, w ktrej uczestniczy, zawierajc na ni umowy licencyjne. Choby jednak sprzedawaa si tylko w poowie: serdecznie yczymy zainteresowanym finansowego sukcesu. Watykanowi przydadz si zyski z honorariw autorskich. Na jego budet promocyjny. Na wydzia zbytu. W to, i te miliony pjd na zbony cel - jak ogoszono w prasie - nie ma co wierzy. Skoro nazwa osawionego przez liczne afery banku papieskiego brzmi oficjalnie "Instytut Dzie Religijnych", ludzie si orientuj, co o tym sdzi, gdy Watykan mwi o celach charytatywnych. Poza tym: pierwotne prawa do ksiki ma woskie wydawnictwo Mondadori. Jego wacicielem jest niemal w poowie premier Beriusconi. Znajomo tego rodzaju powiza nie jest obojtna dla zrozumienia ksiki, ju w tytule mwicej o progu nadziei, ktry ma si przekroczy. Czy ten Papie musi co roku wydawa ksik? Dopiero co by wiatowy katechizm, a za bardzo wtaczany w pki ksigarskie, ktry kupoway moe miliony, moe setki tysicy go zaczynay czyta: ale ilu go zrozumiao, zaakceptowao, wzio sobie do serca? Nie przypadkiem zaznaczaj si pewne rnice, dzielce dwch autorw: Johna Grishama i Karola Wojty. Grisham jest czytany. Ale kt spoza stajenki bdzie czyta ksik z Watykanu? Ilu z tej trzody sprbuje y nadziej swego pasterza? Popatrzmy na historyczny widnokrg chrzecijaskiego, katolickiego, watykaskiego wiatopogldu. Nie bd perorowa na ten temat. Odwoam si do cytatu z Goethego, ktry stanowczo nie by chrzecijaninem: "W dogmatach Kocioa jest co niemiara gupoty. Jednake on chce rzdzi, a do tego musi mie ogupiae masy, korzce si i dajce nad sob panowa. Wysokie, obficie dotowane duchowiestwo niczego si nie boi tak bardzo, jak owiecenia niszych mas." Wojtya jest na tyle mdry, aby zna to racjonalistyczne podoe i rozumie, jakie niebezpieczestwa gro jego Kocioowi, gdy coraz wiksza liczba ludzi, zamiast lepo wierzy, myli i ocenia, porwnuje wiatopogldy i wyciga osobiste wnioski. Kto si objawia i sprawdza jako nauczyciel ycia? Gdzie szuka sensu naszego ycia? Skd pynie nadzieja dla ludzi? Jak daleko siga? Z pewnoci nowoczeni ludzie odczuwaj tsknot do ciepa. Doskwiera im gd swego miejsca na ziemi. Ale czy chlebem czstowa maj tylko ci, ktrzy proponuj zwietrzae okruchy w przestarzaym opakowaniu? Stary Koci? Kocielna starzyzna? Do najbardziej nieomylnych znamion upadku instytucji naley fakt, e jej elita nie potrafi ju wskazywa rozwiza, ktre by dotyczyy rzeczywistych problemw czowieka, lecz wobec niesprawiedliwych ukadw ma do zaoferowania tylko narkotyki. Koci ma tendencj schykow. Wydaje si ona nieodwracalna rwnie z powodu haasu, jaki si z tym wie. Przedstawiciele Kocioa ustawicznie feruj wyroki, wykrzykuj w podnieceniu o rozwizaniach ostatecznych, o ponadczasowych receptach, zwalaj odpowiedzialno za swe ostateczne wartoci na swoj instancj ostateczn. I niewiele przez to osigaj. Kto myli fundamentalistycznie, kto poczyna sobie superortodoksyjnie, kto wspiera postulaty autorytarne, ten moe znajdowa szczcie w getcie zadowolonych z siebie

faryzeuszw; ale prawdziwego wiata nie dotknie. Czy Koci troszczy si jeszcze o wikszo ludzi? Czy od dawna ju zredukowa swj program do minimum? Czy na wyszych pitrach - ale nie tylko - poprzestaje na tym, czego si ju nie da unikn? Wewntrz Kocioa wzmaga si wraenie, jakby caa gadanina o reformach ograniczaa si do specjalnoci klerykalnych: jak celibat, kapastwo kobiet, spory o niepokalane poczcie i nieomylno papiesk. adna z tych rzeczy nie pomoe rozwiza adnego ze wiatowych problemw. Ale moe Watykan w ogle nie chce pomaga? Gdyby przemwi na nut rzeczywist, prdko i wyrazicie zdemaskowaby si ze sw ignorancj. Oto przykad: ktokolwiek miaby si spontanicznie odezwa na temat stanowiska Stolicy Apostolskiej na konferencji wrzeniowej 1994 roku w Kairze w sprawie przeludnienia i ocenia dyplomacj watykask, doszedby do jednego wniosku: obstrukcja zamiast strategii przyszociowej, blokowanie zamiast torowania drogi, doktryna zamiast istoty rzeczy. Taktyka odwlekania i spychologii zamiast pomocy. Jezus w Kairze? Gdyby si w ogle objawi, to na pewno nie tak. Ludzie coraz czciej zauwaaj, jak trudno si Kocioowi czymkolwiek wykaza. Tymczasem w badaniach opinii publicznej zainteresowanie kwestiami religijnymi spada na szary koniec, autorytet za dostojnikw Kocioa zaj miejsce w pobliu zera. Trudno powiedzie, w jakich liczbach wyraa si akceptacja Papiea, tak okrzyczanego przez media. Nie ulega wtpliwoci, e potnie spada i dopuszcza prognozy nader pesymistyczne. Moe to pocign za sob wystpowanie z Kocioa. Skoro nic nie daje, czego si po nim spodziewa? Ale chocia Wojtya nie ma ju tylu zwolennikw, jak na pocztku: jego wierne owieczki wci na co licz. Szepc sobie, e je wyrnia jako. Wprost czy nie wprost, wiadomie czy niewiadomie, uzalenieni od autorytetu rozgldaj si za postaciami przywdcw; akn ich jak chleba powszedniego i zaywaj ich jak narkotykw. Odurzaj si: kiedy upada nieomylno rzdzcych rzekomo z woli Boskiej, cesarzw, krlw, carw, wielu za nowszych ni tamci, a te nieomylnych dyktatorw, rnych Duce, Caudiw, Fihrerw, sekretarzy generalnych chyli si do upadku, opoka Piotrowa dwiga si z chaosu, zwyciska jak zawsze. Partie, ktre zawsze miay racj, rozpadaj si na Wschodzie i na Zachodzie. Prawdziwy za Koci, ktry te zawsze mia suszno, triumfuje. Ta wykadnia musi wzbudza rado. Nie na caym wiecie, jako ywo, nie u wszystkich ludzi, nawet nie u wikszoci, ale przynajmniej w najcilejszym krgu swoich. Jan Pawe II moe, jak zwykle, zaspokaja pewne wymagania. Ale jemu to najwyraniej nie wystarcza. W swojej nowej, moe ju ostatniej ksice chciaby nawet "przekroczy prg nadziei". Jak dalece udao mu si to pierwsze i jak gruntownie wyoy si znowu na tym drugim, jak bardzo ogranicza si do woania na puszczy, poka na konkretnych przykadach. Dla wczeniejszych elukubracji Watykanu wybraem kiedy porwnanie i wci mam nadziej, e tym razem nie bd zmuszony posun si tak daleko: e owiadczenia ksit Kocioa, choby podaway si za najbardziej osobisty wyraz indywidualnych pogldw "czowieka w stroju papieskim", czerpane s z rozlegego bagniska. Gdziekolwiek zarzuci wiadro, zawsze wyciga si je bez spodziewanej zawartoci. Jeeli czowiek mia szczcie, wiadro okae si przynajmniej napenione zwykym gldzeniem, wywiechtanymi banaami, popuczynami po dawniejszych doktrynach. Co takiego moe nasyci pragnienie tylko stadka najwierniejszych owieczek. Czy nowa ksika przynosi jakie istotne zmiany? Papie uj wszak spraw we wasne rce, wsparty przez gigantyczn maszyneri. Reklama natychmiast si zachysna: "Po raz pierwszy od 1748 roku urzdujcy papie ogasza ksik, nie bdc ani oficjalnym obwieszczeniem Kocioa, ani rozpraw czysto teologiczn." Jan Pawe II udziela po prostu,

jak stwierdza reklama, "odpowiedzi na pytania, nurtujce ludzi na caym wiecie". I "wydaje si nieomal, jakby si byo na prywatnej audiencji". Czy kierownictwo nie uwiadamia sobie, po jak wtym gruncie stpa? Na prywatnej audiencji? Czy nie znaczyoby to, e Papie kogo sucha, prywatnie, a nie tylko jednostronnie nadaje w rozmiarze ksiki? I czy musi to by audiencja? A rozmowa by nie wystarczya? Czy Wojtya umie tylko na tej paszczynie podchodzi do problemw, jakoby nurtujcych ludzi na caym wiecie? Na audiencji? Tak po monarszemu, po papiesku, tak z gry? Do kogo on chce mwi na tej "prywatnej audiencji"? Do ludzi, ktrzy nigdy w yciu nie bd mieli szansy na uzyskanie w Rzymie takiej audiencji? Podug wszystkiego, co wiadomo nam o Watykanie, prywatne audiencje s dla wybranych. Dla gw pastw, dla gwiazd filmowych. Kiedy ksik reklamuje si jako prywatn audiencj, nie mieci si to w skali watykaskiej. W kampanii reklamowej rzucono na rynek niektre pytania z tej milionowej audiencji: Jak papie si modli? Za kogo? I za co? Kt na wiecie uznaby te pytania (nie mwic ju o odpowiedziach) za poruszajce wiat? Czy ksika, zawierajca takie pytania, jest lektur konieczn, jak sugeruj ci, ktrzy j musz sprzeda? I znowu, jak wyka, z Rzymu nie przyszo nic nowego. Stopie nowej ewangelizacji nie jest ani troch rekordowy. Karol Wojtya pozostaje konserwatywny do szpiku koci. Jak ograniczone s wanie konserwatywne nadzieje, nowa ksika pokazuje niemal na kadej stronie. Beznadziejny jest rwnie ten duchowo-duchowny testament, jaki ma ona stanowi. Nie rni si niczym, nie wyczajc marketingu, od wczeniejszych publikacji. Powiem bez ogrdek: Papie w adnym wypadku nie moe przynie nadziei, ktra by sigaa trzeciego tysiclecia. Zapowiedzi tej ksiki nie da si speni. Teologia Wojtyy jest taka, jak bya: jednostronna, wybircza, ograniczona... i raczej light. Znw zawodzi to wiele oczekiwa. Jeli zapowiadana przez dzieo papieskie przyszo wiary przedstawia si tak skromnie i dalej nie siga, to czarno j widz. A haso reklamowe tej ksiki: "Nie lkajcie si." Czerwona ni, biegnca przez ksik? Rzekoma baza Nowego Testamentu? Szkoda gada: Papie niewiele uczy ludzi poza tym, eby si lka. Nie opaca si bazowa reklamy na sowach Biblii! Takie sowa ludzie mog przyj z ust samego Jezusa, ale w stosunku do jego namiestnika zgaszaj zastrzeenia. Skoro tak, lepiej byo sign wprost do oryginau. Wielu powie: szkoda... Radz im zaj si troch intensywniej ni zwykle tym Papieem, Kocioem i religi, na ktrych opierali dotd swoj nadziej. Oczy im si otworz. Wielu moe powiedzie: nie wierz. Tych zapraszam, aby poczytali odpowiedzi na ksik Papiea i dopiero wtedy wyrobili sobie pogld na t najwiesz nadziej z Watykanu. Bd si powoywa na osobiste zaplecze Karola Wojtyy, jego zaszeregowanie do okrelonych rejonw teologii, na wiadome wykluczanie przez niego treci, ktre by prowadziy rzecz dalej. Dopiero na takim tle mona komentowa wsko rozumian teologi. W przeciwiestwie do urzdowych teologw, ktrzy powinni by raz wreszcie potraktowa serio publikacje Papiea, ja bior Jana Pawa II za sowo; i dlatego przeczytaem nie tylko jego now ksik, lecz take par tysicy stron wczeniejszych publikacji Karola Wojtyy. Nie byo to lekkie. Wiem, o czym mwi. Po raz drugi zajmuj si tu Janem Pawem II w formie ksikowej. Mj wity gupiec ukaza si w 1983 roku. Bya to na obszarze niemieckojzycznym, penym wwczas entuzjazmu dla Wojtyy, pierwsza ksika krytycznie traktujca o Papieu. Napisano wtedy w Basier Zeitung: "Bardzo wiele z tego, co wiedzielimy, a czsto zaledwie przeczuwalimy, znalazo tu rozbudowane i drobiazgowo udokumentowane potwierdzenie... Zarwno bezwzgldne, jak bezsporne pod wzgldem teologicznym... Przerobi olbrzymi literatur przedmiotu." A w Weitwoche: "Nieczsto mona tre analizy teoretycznej dzie po dniu tak weryfikowa w praktyce."

Karl Rahner powiedzia mi w czasie naszego ostatniego spotkania, na kilka tygodni przed jego mierci, w pobliu kocioa dworskiego w Innsbrucku, midzy innymi: "Przeczytaem Pask ksik o Papieu. Wysiek bez precedensu!" Kto chciaby si te wysili i sprawdza od rki, dostanie odsyacze. Dosowne cytaty z ksiki Wojtyy s umylnie wyrnione skrtem PPN, co znaczy Przekroczy prg nadziei, z dodaniem numeru strony wedug wydania polskiego. Jeszcze uwaga na temat prowadzenia do papieskiej ksiki i jej autora, dziennikarza z nazwiskiem Vittorio Messori, ktry jako "prowokator" cho zachowujcy "zawsze postaw nalenego szacunku" (PPN 19), zadawa pytania. Rzadko zdarzao mi si czyta rwnie uniony, zadowolony z siebie i gadatliwy wstp do wanej ksiki. Dyskredytuje on nie tylko autora, lecz i Papiea, ktry w swojej pierwszej "prywatnej" ksice nie powierzy si komu zdolniejszemu ni w Messori. Jest on zbliony (jak podaje magazyn informacyjny Focus z 24 padziernika 1994) do prawicowej katolickiej organizacji Opus Dei. Widocznie Jan Pawe II ceni to ssiedztwo. W ksice Papiea, chccego wszak przemwi zapraszajco do wszystkich ludzi, zna szczeglne sympatie dla obozu katolickiej ultraprawicy. Od tego trzeba wychodzi, by j zrozumie. Nie jest pozbawione wagi wskazanie na agresywne rodowisko, ukryte pod yczliwymi frazesami, w ktrym "Ksidzu Karolowi, proboszczowi caego wiata" dano formuowa swe odpowiedzi. Stanie si wtedy jasne, komu to Jan Pawe II okaza sw "wielkoduszn gotowo wsuchiwania si w gosy przecitnych chrzecijan z ulicy" (PPN 12). Wtedy "objawienie religijnego i intelektualnego wiata Jana Pawa II, a tym samym take klucz do odczytania i interpretacji caego jego nauczania" (PPN 17) skurczy si do wymiarw rwnie miesznych jak wzmianka Messoriego, e Papie objawia w tej ksice swoj "zdolno patrzenia przed siebie z zapaem i ufnoci [w oryginale con 1'ardore e la sicurezza, raczej: z arem lub wigorem i pewnoci lub stanowczoci. Przyp. tum.] czterdziestolatka" (PPN 18). Messori sprawia ju niepowane wraenie, gdy kokietuje swym ocieraniem si o Cycerona, o ktrym myli "kadego poranka" (PPN 7) i Pascala "spogldajcego z portretu na biurko, przy ktrym pracuj" (PPN 10). Chciabym zobaczy profesora filologii klasycznej lub filozofii, ktry mgby powiedzie i wykaza co takiego w odniesieniu do siebie. Papieski klakier nieustannie podkrela sw uniono, nazywajc j "mioci i szacunkiem" (PPN 11): widzi si wyranie w roli laika, czowieka okazujcego "synowsk szczero" (PPN 9), patrzcego wzwy, kdy czeka na prawda tego, ktry jako namiestnik Chrystusa, bdc jego gwarantem i wiadkiem, "ze szpitalnego pokoju" ofiaruje nawet "czstk swego cierpienia w intencji Czytelnikw jego sw, zapisanych w tej ksice" (PPN 21). Wobec laickich zaoe Messoriego rozumie si, e wszelkie zastrzeenia wobec Kocioa albo papiestwa ju we wstpie zostaj odprawione i odesane w rejony omal e niedopuszczalnoci. Messori przezornie odrzuci "wszelkie tematy polityczne, socjologiczne, a take klerykalne, kojarzce si z kocieln biurokracj, ktre stanowi prawie sto procent informacji (czy dezinformacji) nazywanej arbitralnie religijn, a rozpowszechnianej przez liczne rodki przekazu" (PPN 14). Pytajcemu nie chodzi o "pytania typowe dla watykanologw" (PPN 14). Obchodzi go jedynie "wiara". "Nie interesuje" go, przy czym uywa tu zdradzieckiego "my", aby czu za sob zbiorowo trzody, "Papie, w ktrym wielu chciaoby widzie prezydenta swego rodzaju wiatowej agencji do spraw etyki, pokoju czy ochrony rodowiska" (PPN 14). Przy tym jakby nie zauwaa faktu, e Papie sam bez ustanku miesza si w te kwestie i odpowiada na pytania, na ktre zaledwie mniejszo ludzi na wiecie pragnaby odpowiedzi akurat od Watykanu. Kt oprcz takich Messorich tej ziemi pragnby widzie w Wojtyle nie tylko

"jednego z wielkich tego wiata, ale jedynego czowieka, ktry w oczach innych ludzi jest bezporednim cznikiem z Bogiem, zastpc samego Chrystusa, drugiej Osoby Trjcy witej" (PPN 15)? Nic dziwnego, e Messori dochodzi do "dysproporcji midzy nami - maymi chrzecijanami, nkanymi przez problemy na miar naszej przecitnoci - a obecnym Nastpc Piotra" (PPN 19), ktry "nie potrzebuje wcale wierzy: dla niego bowiem prawdy wiary to namacalna rzeczywisto." Nic dziwnego, e Messori w ogle nie zauwaa, jak namacalnie i rzeczywicie w oczach wikszoci, czyli milionw ludzi "nkanych przez problemy na miar ich przecitnoci", przykroi w ten sposb Papiea do formatu swej wasnej przecitnoci. Nie trzeba by zwolennikiem Wojtyy, aby stwierdzi: na to Jan Pawe II sobie nie zasuy. Messori, rozpaczliwy laik w teologii, pyszni si tym, e jedna z jego poprzednich ksiek nie tylko osigna due nakady, ale take "wywara pozytywny wpyw na cay Koci" (PPN 9). Nie znam ani jednego liczcego si teologa, ktry by podobnie o sobie napisa. Na przykad Karl Rahner, ktry wywar niezrwnany wpyw na Koci w XX wieku, nie potrzebowa ani razu stawia swej pracy w takim wietle, jak to czyni Messori. Niespoyta jest jednak duma twrcy nagwkw: ksika Wojtyy, zarozumiale wprowadzona jako "dokument dla dnia dzisiejszego, ale take dla historii" (PPN 17), niezwocznie awansuje na "klucz do odczytania i interpretacji caego jego nauczania" (PPN 17). Jako "absolutny precedens w dziejach papiestwa, ktre w kolejnych stuleciach widziay ju wszystko" (PPN 8), Messori zamierzy wywiad telewizyjny z Wojty. Tylko przeoczy przy tym fakt, e co prawda dzieje papiestwa wszystko widziay (rwnie w sensie jak najbardziej negatywnym, co Messori przemilcza, bo wida nie ma o nich pojcia), jednake telewizja nie istnieje na wiecie a tyle czasu. Zalicza wic Messori saw tego "pierwszego": i z pewnoci w finansowych korzyciach z przedsiwzicia te bdzie uczestniczy.

II PODRNIK NIEZDOLNY DO DIALOGU Jak uroczy Papie chciaby rozpomienia ludzi i dlaczego mu si to nie udaje?
Co powiedzielibycie o Janie Pawle II, gdybycie go musieli krtko scharakteryzowa? Co przychodzi wam samorzutnie do gowy na temat Papiea? Zakadam, e jak wielu innych, wy te pomylicie najpierw o tym, e Karol Wojtya wci podruje. Obecny Papie, wykpiwany jako Ojciec Popieszny, widzi w tych podrach pasterskie wizytacje, wizyty duszpasterskie, dajce mu okazj do rozmw ze wszystkimi ludmi dobrej woli. Mimo e w ostatnich latach atrakcyjno Papiea cigle maleje i doprawdy nie ciga on ju takiej masy ludzi, jak na pocztku swego pontyfikatu, niezomna wydaje si by jego wola nawizywania dialogu z odwiedzanymi. Dziennikarz Messori mwi, e "nakazuje mu to jego pasterska gorliwo i pragnienie, by wszystkie narody wiata mogy zrozumie jego przepowiadanie Ewangelii" (EPN 10). Czy Jan Pawe II jest przygotowany do szeroko zapowiadanego dialogu? To pytanie o centralnym znaczeniu. Domaga si odpowiedzi choby dlatego, e jego nowa ksika te chce prowadzi z ludmi ten dialog. Bo zanim si zacznie mwi o tym, co nowe w proklamacjach Wojtyy, o nadziei, a tym bardziej o przekraczaniu progw, naleaoby na wstpie wyjani zaoenia rozmowy. Dla niektrych jeszcze dzisiaj, po tak wielu dowiadczeniach z tym Papieem, samo pytanie o jego zdolno do prowadzenia dialogu moe ociera si o blunierstwo. Im si wydaje, e Jan Pawe II jest zainteresowany rozmow ze wszystkimi ludmi i we wszystkich jzykach. Wiele mwi i zagaduje. Mimo rzucajcych si w oczy objaww zmczenia Karol Wojtya nadal pozostaje sensacj dla rodkw przekazu. Zaraa ludzi t "szczegln charyzm wspczesnej posugi Piotrowej na drogach wiata", ktrej raz po raz musia broni przed krytyk ze strony swej wasnej Kurii. Aktualny nastpca Piotra podkrela nie tylko swj urok osobisty, chocia umie si nim posugiwa, natomiast chodzi mu o charyzm penionego przez si urzdu. Wojtya z pewnoci wie, jak ogromne szanse otwieraj si przed Watykanem w czasie jego pontyfikatu. Takie otwarcie si papiestwa na wiat, jak za Jana Pawa II, nie byo dla Kurii czym oczywistym. Ukazuje to wyranie krtki rzut oka na zachowanie si papiey. Papiestwo dugo starao si przedstawia jako dom ojcowski, w ktrym panuje prawda Boa. Nie przypadkiem Pierwszy Sobr Watykaski przynis podniesienie rangi papiestwa do wyyn, dotd uwaanych raczej za niemoliwe: w roku 1870 Pius IX kaza sobie zagwarantowa nieomylno w penieniu swego urzdu. A zwolennicy tego niesychanego w pimie i tradycji dogmatu byli zdania, e oto w Kociele zawitaa nowa epoka. Na mocy gwarancji Boskiej papie bdzie odtd zachowywa wszelk prawd na ziemi i naucza jej ze swej pozycji nadrzdnej, otwartej ku niebu, hierarchicznej. Zamiast spenienia tej nadziei pojawia si jej odwrotno: papie nie okaza si bynajmniej uniwersalnym lekiem na chaotyczn sytuacj prawdy w wczesnym wiecie, mimo e, jak entuzjazmowali si jego stronnicy, mg "dowolnego dnia naucza, osdza i orzeka", katolikom za "w ogle nie byo wolno podawa jego postanowie w wtpliwo". W dwa miesice po uroczystym wprowadzeniu dogmatu Pius IX poegna si z wadz wieck i pastwo kocielne, ktrego poredniego potwierdzenia wielu spodziewao si po dogmacie o nieomylnoci, z dnia na dzie przestao istnie. Rozkaz otwarcia ognia, wydany przez papiea, o ktrego poczytalnoci znowu si powtpiewa, kosztowa wprawdzie 70 zabitych, lecz nie ocali jego stanu posiadania. Stolica papieska dostaa si w rce

buntownikw, rewolucja triumfowaa na wszystkich ulicach i papie pierwszy raz nie widzia innego wyjcia ni wycofanie si do getta Watykanu. Odtd Kuria przez dziesitki lat w praktyce ju nie miaa nic do powiedzenia wiatu, sawnego bogosawiestwa Urbi et orbi nie wygaszano ju do Placu w. Piotra, a w stosunku do nowo powstaego zjednoczonego pastwa woskiego Watykan sta byo tylko na bojkot. Wierni Rzymowi katolicy powinni byli nie da si wybiera do parlamentu narodowego ani te uczestniczy w demokratycznych wyborach. Z epok wychowan na idei suwerennoci narodowej Kuria nie chciaa mie nic wsplnego. Klsk 1870 roku tumaczono w kategoriach obelgi, a sabo instytucji, przejawiajc si w niemale cakowitej utracie siy roboczej, pokryto dyskusjami. Kuria zaja si czym innym: przy uyciu wspczesnych rodkw komunikacji Watykan, coraz bardziej wiadom praw marketingu, coraz czciej urzdza w Rzymie dramatyczne pokazy tych, co pozostali mu wierni. Zbita trzdka gromadzia si tam wok obraonego arcypasterza, ktrego osob mistycyzowano i nawet chrystyfikowano. Strategicznie wytwarzany profil papiea budzi coraz wicej i wicej wiary w jego niepowtarzaln wielko. Jako wadca bez kraju, ale z wiksz liczb poddanych ni jakikolwiek inny, papie sta si monarch wrd monarchw, przestylizowany na co jedynego w swoim rodzaju, co przynajmniej zewntrznie nie miao nic wsplnego z polityk i jej kategoriami mylenia i dziaania. Z nim wierni mogli si identyfikowa i nierzadko robili to na gruncie politycznym, gdzie od dawna brakowao im postaci do identyfikacji. Papie sta si przez to nietykalny, bo chronio go tabu, wynikajce z mioci milionw. Pius XII, papie sprzedawany jako anielska i wzniosa, wietlista posta, reprezentuje wielu takich jak on. Pami o nim do dzisiaj znajduje wiernych gosicieli. Dla oficjalnej teologii kocielnej pozostao w cigncym si przez dziesitki lat okresie wyczekiwania niewdziczne zadanie: zabezpieczy argumentacyjnie mentalno rzymskiego getta, wynik z polityki Kocioa, ktra ponosia za to wyczn odpowiedzialno. Utwierdzaa wic, na ile si dao, swe wasne prawdy, przeladowaa wszelkie odchylenia we wasnym obozie, cenzurowaa ksiki oraz ludzi... i trwaa w poczuciu najgbszej obrazy. wiat mg sobie czeka, a Watykan znw si ku niemu skoni. Papie mwi do wiata, ale nigdy ze wiatem. e wczesny Koci ze swymi papieami utraci przez to dostp do wiedzy, mao tego, e wystpowa coraz bardziej w roli kody na drodze rozwoju kulturalnego i jako przeciwnik bezstronnego poszukiwania prawdy, tego ci zawodowi lepcy ju w ogle sobie nie uwiadamiali. Fundamentalici chepili si swoj izolacj, a dogmat o nieomylnoci pozostawa t somk, ktrej si czepiali. Raz na zawsze bowiem odgrodzone zostay od siebie bd i prawda. I znowu bd - czsto bdcy synonimem wszystkiego, co wieckie, nie rzymskie straci prawo do wysuchania i wrcz do istnienia. W procesie zarwno konfrontacji, jak i asymilacji wobec nowoczesnego pastwa kocielno-katolickie chrzecijastwo zdecydowanie przejo wspczesne pojcie suwerennoci i zlokalizowao j na papieskim szczycie wasnego Kocioa. Udao si przy tym sple tradycyjne formy wadzy i jej symbole z nowoczesnymi formami spoecznymi i naukowymi, sprawiajc, aby si wzajemnie wspieray. Biurokracja watykaska doprowadzona zostaa do wspczesnego stanu organizacji, a jednak utrzymana w tradycyjnym spirytualizmie kocielnym. Zza nowoczesnych biurek zarzdzaa w oparciu o redniowieczne paragrafy, a przez telefon wymieniaa si starowieckimi doktrynami. Dla przypomnienia: z tego rodowiska wywodzi si take dzisiejszy Papie. W tej

mentalnoci Papie przey dziecistwo i modo, jak rwnie swe lata kapaskie. Nie przypadkiem Wojtya zosta biskupem jeszcze za Piusa XII. Niepewnie rozwijajcy si dialog Watykanu ze wiatem odbywa si pocztkowo za porednictwem nowych rodkw przekazu. Tak usiowa Pius XII, manifestujcy sw ludzk nieprzystpno i nacechowany wrcz mistycznie przeronitym poczuciem autorytetu, raz po raz ksztatowa wykolejony wiat, udzielajc mu wytycznych za pomoc sw dobiegajcych z Watykanu przez radio watykaskie. Watykaskiej gazety Osservatore Romano w ogle nikt nie czyta, chyba e z pobonoci. Jan Pawe II, ktry mgby si stosowniej nazywa Pius XIII, pojtnie korzysta z tej szkoy: z wysokoci swojego tronu papie musi poucza cay wiat i uywa do tego wszystkich rodkw przekazu, jakie wiat mu daje do rozporzdzenia: telewizji, radia, wywiadw, ksiek. W tym kontekcie nieuczciwie to brzmi, kiedy Wojtya te same rodki przekazu, z ktrych tak zawzicie korzysta, ocenia w ksice swej negatywnie i nawet wytacza przeciw nim Bibli: "rodki masowego przekazu przyzwyczaiy rne rodowiska spoeczne do suchania tego, co echce uszy (por. 2 Tm 4, 3)" (PPN 132). rodki te, jak wida, tylko wtedy s poyteczne, gdy propaguj samego Papiea i jego katechizm, bdcy "na rynkach ksigarskich caego wiata bestsellerem" (PPN 127), lecz nie wwczas, gdy zapewniaj "atw popularno" (PPN 133) innym pogldom. Tymczasem Radio Vaticana eksportuje co tydzie 225 godzin swoich prawd w 33 jzykach do przeszo 100 krajw wiata. Uywana przez t instytucj najwiksza na wiecie antena obrotowa, finansowana sum przeszo czterech milionw dolarw rocznie, przekazuje wycznie treci tendencyjne. O czym jednak wie bardzo niewielu z 80 milionw suchaczy: e prawie codziennie wczesnym rankiem emituje ona komunikaty, najczciej zaszyfrowane, przeznaczone wycznie dla uszu arcypasterzy. Pius XII naucza cay wiat, lecz nie wyjeda z Rzymu, aby osobicie przemawia do ludzi, wygaszajc do nich niezliczone pouczenia. Pod tym wzgldem Watykan musia si douczy. Jan XXIII, pragncy by dla wszystkich raczej bratem, ni ojcem, uczyni skromny pocztek; a dopiero Pawe VI ruszy w wiat odrzutowcem. Podug wypowiedzi Kurii uczyni to "jak Pawe pord Grekw i Rzymian", ludziom jednak pozosta dziwnie obcy. Przy tym Koci "podejmuje zmaganie si z duchem tego wiata, co nie jest niczym innym jak zmaganiem si o dusz tego wiata" (PPN 96). Papiee musz zatem wychodzi na ziemskie targowiska, te "nowoytne areopagi" (PPN 96), na pola bitewne "nauki, kultury, rodkw przekazu" i w "rodowiska elit intelektualnych, rodowiska pisarzy i artystw" (PPN 96). Jana Pawa II przyjto w wielu krajach. Jest on - jako dziedzic i uytkownik rozwoju, jaki si dokona - pierwszym, ktry wrcz yje z tak zwanych podry apostolskich. Rzymowi z pocztku dano te, z niewieloma wyjtkami, bardzo yczliwie t wie szans. Wielu sprawiao wraenie gotowych do wysuchania, co mwi Watykan. Wida by ju najwyszy czas na wyjcie papiea do ludzi, podczas gdy zadawniona izolacja Kurii okazaa si bdnym rozwizaniem. Najwyraniej miejsce papiea byo pord ludzi. Z uznaniem spotkaa si odwaga Wojtyy, aby wyama si z getta swego urzdu, suszno wytycznych ocenia w pracy na przodku, wyj na ulice wiata. Oto zwierzchnik Kocioa rzymskokatolickiego pojawi si wreszcie jako czowiek pord ludzi, a nawet jako dotykalny papie, z gry cieszcy si ogromnym kredytem zaufania. W znacznej mierze z tego wanie powodu zapytuj, co si stao z nadziejami tak wielu, co Wojtya z nimi pocz, a czego zaniedba. Trzeba wyjani, czy wanie tak ufne wyjcie mnstwa ludzi naprzeciw oraz ich gotowo do rozmowy z papieem, a zwaszcza z Wojty, nie obrciy si w pustk z powodu form i treci jego podry apostolskich? Czy Watykan istotnie uwiadomi sobie, jaka niespodziewana szansa mu si nastrczya? Czy te wbrew godnym uznania wysikom Jana Pawa II sam sobie zablokowa drog? Czy

podrujcy Papie przemawia do wszystkich ludzi, czy tylko do ich znikomej czstki? Pytania te nasuwaj si nie tylko w odniesieniu do podry Papiea; trzeba na nie odpowiedzie take wobec jego najnowszej ksiki. Czy Karol Wojtya proponuje prawdziw rozmow? Czy j podejmuje? Czy te upiera si przy a nadto znanych monologach Kocioa po wczorajszemu protekcjonalnego? Czy jego prawda jest w ogle otwarta na ryzykowny dialog? Czy tak utwierdzona, e mona si jej tylko uczy, ale nie dyskutowa? A moe ten Papie tylko stwarza pozory dialogu? Nowa ksika jest napisana w stylu encyklik, wic w kadym szczegle pouczajco. Papie sporzdza nadzwyczaj mczce ukadanki z cytatw biblijnych, popisuje si znajomoci w. Tomasza z Akwinu i jemu podobnych "katolickich" mylicieli; i przemawia chyba do bardzo nielicznych odbiorcw z wyjtkiem niektrych profesorw teologii starej szkoy i dziecico naiwnych dziennikarzy. Tak czsto fatygowana przez Papiea Biblia wypada w tych monologach rwnie martwo jak czstokro powoywany ostatni Sobr. Nie wiadczy to o pogbionej znajomoci Biblii i tradycji, wyszkolonej na nowoczesnych badaniach, kiedy Wojtya cytat po cytacie wyrywa z kontekstu i zlepia dowolnie jako "autentyczne sowa Jezusa". Dzi ju nawet studentowi drugiego semestru nie wolno uywa Biblii na ksztat kamienioomw i wyupywa z niej kawakw, jakie tylko s mu potrzebne. A czy wolno to papieowi, ktry chce, aby go traktowano powanie? Wobec znaczenia, jakie Wojtya przypisuje swoim wysikom, nie od rzeczy bdzie zapyta o skuteczno tych wizyt i ksiek, nastawionych na dialog. Bo jak tu przekracza prg nadziei, skoro nie udao si przekroczy nawet progu dzielcego od ludzi? Chc przedstawi ten problem na przykadzie podry Papiea, uwaanych za charakterystyczny rys Wojtyy. Do jego ksiki, jak si okae, w sumie si odnosi to samo. Jakkolwiek obficie Wojtya szczyci si tu (i zanudza) swoj przeszoci jako filozofa moralnego w subie Kocioa: przecie troch wicej kontaktu rwnie z pracami egzegetycznymi nie zaszkodzioby jemu ani te jego ksice. Gdy analizuje si przebieg tych wizyt, nieatwo doszuka si w nich czego, co by miao charakter wanie dialogu. Ju i forma zewntrzna wizyt papieskich odpowiada wizycie na szczeblu pastwowym, po ktrej nikt z mieszkacw odwiedzanego kraju nie moe si spodziewa rozmowy, a tym bardziej dyskusji z odwiedzajcym: z wyjtkiem zaproszonych goci, ktrych spotyka si take przy wszystkich innych wizytach pastwowych. Wizyta papiea w praktyce nie rni si od wizyty krlowej brytyjskiej. Oboje przybywaj na przygotowane dyplomatycznie, oficjalne zaproszenie, oficjalnymi samolotami. Oboje powitani zostaj z wojskowymi honorami i przemwieniami dygnitarzy, oboje uczestnicz w bankietach pastwowych, oboje przejedaj oficjalnymi samochodami przez mniej czy bardziej imponujcy szpaler wiwatujcej ludnoci na najblisz wizj lokaln. Oboje otoczeni s gromad pracownikw suby bezpieczestwa ze wzgldu na grob zamachu. Oboje wygaszaj przemwienia, ktrych si od nich oczekuje i ktre, z grubsza biorc, s z gry ju ustalone. Oboje wypeniaj caymi dniami programy rodkw przekazu i wreszcie oboje zostaj poegnani, na tle widzw tworzcych dekoracje, po czym wraca si do codziennoci. Rwnie i deklarowana przez Wojty ocena jego wizyt niewiele w tym zmienia, jeli chodzi o formalny dystans, narzucony przez jego urzd. Jan Pawe II mwi wprawdzie z przekonaniem o religijnych motywach swoich podry; jednake pasterski charakter jego wizyt istnieje tylko w oczach Papiea, bo ledwie si rozpocznie przepisowy rytua wizyty pastwowej, jej pasterski charakter od razu blednie. Werbalna formua, wedle ktrej podre Wojtyy to wdrwki apostoa, misjonarza i pielgrzyma, nie moe si osta wobec faktw. Trudno si oprze wraeniu, e motywy teologiczne czy wrcz biblijne schodz w tych wizytach na dalszy plan, jako e podrna dyplomacja papieska dostaje si w autonomiczny

wir ziemskich realiw. Papie bowiem, politycznie wiadom jak chyba aden inny od czasw Piusa XII, daje z siebie uczyni pik gier politycznych, nie bdc w stanie oceni, czy jego aktywno podrnicza przynosi ludziom rzeczywisty poytek. Wzr wydziergany jest zawsze podobnie: gdy na przykad Jan Pawe II w roku 1980 chcia wybra si do Parya, mao komu pasowao to do ich koncepcji. Ci jednak przeforsowali swe interesy i nie dbali o wikszo. Demonstranci wylegli na ulice manifestujc, e nie ycz sobie kaznodziei z Rzymu. "Laicyci", jak nazywano ich pogardliwie w argonie klerykalnym, powoywali si na rozdzia Kocioa od pastwa, rygorystycznie przestrzegany we Francji, w przeciwiestwie do niedbaej praktyki w Niemczech. Papie w Paryu? Wizyta opacana z publicznych funduszw na koszt podatnikw? Wojtya chroniony przez 15 tysicy policjantw? Ksia nawoywali do bojkotu ich najwyszego szefa. Nic dziwnego, e zamiast spodziewanych setek tysicy pojawio si na mszy papieskiej zaledwie kilkadziesit tysicy. Kontrolowana przez pastwo telewizja pokaza moga, zamiast zwykych zdj panoramicznych ze migowca, tylko zblienia cisncego si tumu, jak gdyby za nimi stay miliony. Podobne dowiadczenia Papie zmuszony by przey w wielu krajach. Zawsze dominowali miejscowi politycy i strategie partyjne. Wyrazicie dokumentuje to przepychanka wok wizyty papieskiej w Sarajewie jesieni 1994 roku. Misja pokojowa zamienia si w wycieczk do Chorwacji celem zachowania alibi. Wizyta Papiea jest tak samo nieodzowna przedstawicielom sfer interesw jak ich konkurentom. A nard? Sucha albo nie sucha. Tak czy owak paci. Pacone przez ludno podatki zuywane s bez skrupuw, bez wzgldu na wyznanie jednych, na cele drugich. Wikszo finansuje mniejszo. Jak zwykle. Na przykad Polska, kraj yjcy z zagranicznych kredytw, w ktrym przedszkola, domy starcw, szpitale s w stanie politowania godnym, wysupaa w 1991 roku z budetu pastwowego jakie w przeliczeniu 30 milionw dolarw tylko dlatego, e Papie chcia czy musia przyby z wizyt. Kiedy w 1990 roku Wojtya przyjecha na krtko do Neapolu, by wygosi kazanie o "degeneracji ycia publicznego", miasto zapacio za t parogodzinn wizyt jakie 6 milionw dolarw. Znaczn cz tej sumy zainkasowaa jakoby miejscowa mafia. Prokuratura do dzisiaj to wyjania. Natomiast Jan Pawe II, nie ma co sobie wmawia, nie sta si naprawd papieem ludowym. Ani jego podre, ani przemwienia i ksiki, nie pozyskay mu ludzi na stae. Jest gwiazdorem rodkw przekazu, ktrego z olbrzymim nakadem wysiku i kolosalnych pienidzy inscenizuje si na papiea ludowego. Rwnie i polityczny efekt jego podry by zawsze znikomy: niektre z wojujcych stronnictw mogy sobie wida pozwoli na papieskiego gocia, nawoujcego wci do pokoju. Tre papieskich przemwie jak gdyby nie interesowaa nikogo z odpowiadajcych za polityk. Narzuca si wraenie, jakby nie tyle pasterz przybywa do swojej trzody, ile gowa pastwa do zaprzyjanionego narodu: monarcha, ktremu trzeba wywiadczy nalene honory i ktry - w zamian za to? - daje si wykorzysta reklamowo dla celw politycznych, nawet gdy polityka realna w ogle nie dba o to, czego tam sobie zayczy Papie. Dla prestiu Wojtyy i Watykanu wraenie to jest niebezpieczne. Nie bierze si jednak znikd i nie mona go te w caoci zwali na wieck polityk. Bo Watykan wci jeszcze obstaje przy koncepcji papiea jako gowy pastwa, tak jak katolicyzm j interpretuje w oparciu o wspczesn nauk o pastwie. Tkwi to rwnie w specyficznej, religijnie uformowanej tytulaturze, ktra odrnia papiea od krlowej brytyjskiej i przy okazji sprawia, e dla niektrych politykw jest on bardziej interesujcy. Nie bez powodu midzynarodowa komisja katolickich teologw

zalecia przed laty, aeby papie unika wszelkich tytuw, w ktrych mogaby si kry groba nieporozumienia. Jan Pawe II zlekceway t rad. Przedstawia si i przedtem, i potem jako "namiestnik Chrystusa i widoczna gowa jego Kocioa". Tymczasem okrelenie "namiestnik Chrystusa" stwarza okazj do nieporozumie i zgorszenia, nie mwic ju o tym, jakie wzbudza zastrzeenia ekumeniczne. Nie jest ani troch uzasadnione biblijnie, wywodzi si za z rzymskiego jzyka prawnego i wojskowego. Trudno poj, czemu nie zrezygnowano z czego takiego. Chyba e tytuowi i posugiwaniu si nim odpowiada okrelona koncepcja teologiczna i polityczna: niezmiennej wadzy mczyzn nad ludmi. Co prawda ksika Wojtyy zdaje si odstpowa od tradycji, na ktr Vittorio Messori powouje si w zwizku z "czowiekiem wystpujcym w imieiuu Drugiej Osoby Trjcy witej" (PPN 25). Papie okrela swe tytuy jako formy, w ktrych ludzie zwracaj si do niego, "uywajc tym podobnych zwrotw, ktre zdaj si by nawet przeciwne Ewangelii. Przecie Chrystus sam powiedzia: Nikogo nie nazywajcie waszym ojcem; jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten w niebie. Nie chciejcie rwnie, eby was nazywano mistrzami, bo jeden jest tylko wasz Mistrz, Chrystus (Mat. 23, 9/10). Jednake zwroty te wyrosy na podou dugiej tradycji. Stay si pewnego rodzaju przyzwyczajeniem jzykowym i rwnie tych zwrotw nie trzeba si lka" (PPN 27). Papie co prawda stwierdza, e te gorszce wyraenia "s mao wane" (PPN 29), lecz nie eliminuje ich, co byoby najprostsze i cakiem atwe. Tym samym rada, aby przekroczy prg nadziei, staje si mydleniem oczu. Wojtya nie przedstawia si wiarygodnie, gdy jedynie doradza, eby si tych zwrotw "nie lka". Skoro ju kto ma zego psa, to lepiej si go pozby, ni mwi ludziom, e si go nie powinni lka. Na pierwszy rzut oka tytu "Ojciec wity" wydaje si zwrotem budzcym zaufanie. Niektrym ten ojcowski, patriarchalny gest daje poczucie emocjonalnej swojskoci. Biskup Pasawy uy tego tytuu w 1980 roku w Alttting zamiast wielu innych i zarazem objani: "Kochany Ojcze wity! Tysice na tym rozlegym placu poczuy to i powinny wiedzie, e wyranie zezwolie na ten wyraz dziecicego oddania." Zezwolie? To niezbyt pokorne. Bd co bd "Ojcze wity" brzmi nieco przyjemniej ni ten zwrot, ktrym pyszni si na karcie tytuowej amerykaskie wydanie nowej ksiki Papiea: "Jego witobliwo". Lecz i w tym wypadku tradycja mwi za siebie: papie Grzegorz VII (1073-1085) stwierdzi po prostu, e po przepisowo dokonanym objciu swego urzdu kady papie staje si te osobicie witym; e urzd papieski czyni swojego posiadacza lepszym; on sam to poczu na sobie. Co prawda kocielni juryci w pnym redniowieczu widzieli to trzewiej. Nauczali, e papie jest wity, poniewa przekazuje wito, a gdy brakuje mu osobistych cnt witoci, wczaj si zasugi ksicia apostow Piotra i nadrabiaj ewentualne niedostatki obyczajowe u nastpcy... Tak czy owak nawet i rozwanie przejte i nie rygorystycznie przykrawane tytuy gro tym, e wytworz midzy odwiedzajcym i odwiedzanym zabjczy dla dialogu dystans i wykopi pomidzy nimi wiee rowy, zamiast zasypywa stare. Tylko ci, ktrzy potrafi wyobrazi sobie papiea jako osob przeniesion w rejony witoci i tabu, ktrej nie wolno mie nic wsplnego z reszt miertelnych, mog si bez wahania identyfikowa z podobn tytulatur i przyjmowa j jako wyraz dziecicego oddania. Ale tacy zwolennicy papiestwa nie stanowi ju dzi wikszoci: i niedobr przysug sobie oddaje papie, ktry czuje si na waciwym miejscu jedynie wrd fundamentalistw. Nie sposb tego poj, e ksika nazywa si Przekroczy prg nadziei i rwnoczenie na okadce (amerykaskiego wydania) posuguje si wanie tym okreleniem, o ktrym sam Papie powiada, e nie naley si go lka... Jan Pawe II wie, jakie niebezpieczestwo grozi jego posannictwu. Chtnie o tym mwi, e chce, aby jego wizyty i ksiki przemawiay do wszystkich ludzi.

Nie bez powodu Jan Pawe II chce si zwraca do wszystkich: a nie tylko do wybranych. Ale ta wielka ambicja, poczta z ducha Pawa, ktry sta si "dla wszystkich wszystkim, eby tak czy owak niektrych zbawi" (I Kor. 9, 22), nie zaznacza si. Mona wypowiedzi Wojtyy obraca na wszystkie strony, jak kto zechce. Zwraca si on gwnie do katolikw, a pord nich przede wszystkim do pasterzy i cakiem wiernych owieczek. Czy to zawenie jest niezamierzone? Trudno przyj, jakoby Papie by tak niemdry, eby z gry wyklucza z oferty swej wszystkich niekatolikw. Take i jego ksika zwraca si, przynajmniej w intencji autora, do "wszystkich". Wraenie jest tym bardziej szokujce, kiedy go z Rzymu raz po raz przedstawia si ludziom przy uyciu tytuw prawnych z przeszoci, uwaanej za anachroniczn. Wielu odczuwa t autoprezentacj jako brak wraliwoci Kurii wobec inaczej mylcych i wierzcych: i kocz si szans na dialog. Z ziemskim namiestnikiem Chrystusa nie kady skonny jest szczerze dyskutowa. Nie sposb sobie wyobrazi, aby krlowa brytyjska w ktrej ze swoich oficjalnych wizyt przedstawiaa si jako "gowa Kocioa anglikaskiego" lub "obroczyni wiary", cho byoby to jedynie odwoaniem si do jednego z jej uprawnie. Gdyby kto zapyta, kogo konkretnie Wojtya odwiedza lub do kogo si zwraca, Watykan popadby w zakopotanie. Grupa tych, ktrzy go zaprosili, jest niewielka i wikszo nawet katolikw cigle jeszcze w tym nie uczestniczy. Wielu przypomina sobie (jeeli si w ogle nad czymkolwiek zastanawiaj) sowa i postpki wanie gocia i autora Wojtyy. Na przykad to zdanie, z ktrym w 1979 roku zwrci si do Narodw Zjednoczonych: "Naruszanie praw czowieka take w czasie pokoju jest form wojny przeciwko ludzkoci." A rwnoczenie Koci rzymski depce prawa czowieka i niemal powszechnie tumi demokracj, a Kuria od dziesitkw lat odmawia podjcia dialogu. Zwraca uwag fakt, e w nowej, skdind jake gadatliwej, ksice Papiea na dwustu stronach nie ma ani jednej wzmianki, ktra dotknaby problemu wewntrznej sytuacji w Kociele. Widocznie takie i podobne "problemy na miar naszej przecitnoci" (PPN 19) nale do tych, ktre Messori z gry wykluczy jako "tematy kojarzce si z kocieln biurokracj" (PPN 14), mimo e milionom wanie one nie daj spokoju. Co to za dziennikarz, ktry w wywiadzie oszczdza rozmwcy najbardziej palcych pyta! I cieszy si jak dziecko, gdy mu powiedz: "Prosz si kierowa wasnym uznaniem" (PPN 9). Nie bez powodu wikszo ludzi nie wdaje si w rozmow z Janem Pawem II. Ju tylko mniejszoci daje ten Papie jakkolwiek nadziej. Potwierdzaj to badania opinii publicznej. Nie naley lekceway ich wynikw, bo statystyki licz si nie tylko wwczas, gdy ich wynik jest pozytywny. Wojtya uatwia sobie spraw, gdy w zwizku z odchodzeniem setek tysicy ludzi od Kocioa bagatelizuje wyniki tych bada: "Same cyfry tutaj nie wystarczaj" (PPN 89). I pomijajc kwesti stwierdzonego statystycznie zmniejszania si liczby swych wiernych, mwi od niechcenia o "odnowie jakociowej" (PPN 129). Nie pomaga to jego argumentacji, gdy odwouje si akurat w tym kontekcie do pewnych "ruchw religijnych" (PPN 129), nie powoujc si jednak na Opus Dei. Wikszo ludzi umacnia si w swojej postawie defensywnej przez to, e Wojtya szczeglnie chtnie odwiedza pewne miejsca, typowe dla ortodoksji katolickiej: orodki pielgrzymek maryjnych lub rezydencje biskupie. Dotyczy to te regularnie podawanych za powd wizyty uroczystoci i jubileuszw ku czci rozmaitych witych. Najwidoczniej intencj Jana Pawa II jest, jak zawsze, prezentowanie przede wszystkim Kocioa triumfujcego. Ta intencja bynajmniej nie kadego z potencjalnych rozmwcw zachca do dialogu.

Tote coraz bardziej i bardziej kurczy si liczba katolikw zdolnych i gotowych do dialogu; i nie zmieni tego faktu najgorliwsza arytmetyka duchowna. Kto chce przynie wszystkim nadziej, mgby przede wszystkim zapomnie o sobie i swym urzdzie, a pomyle bardziej dalekowzrocznie, ni nakazuje lkiem podszyte wyobraenie przewodnie Kocioa zawsze zwyciskiego, a co najmniej "w kocu" majcego zatriumfowa. W tym kontekcie rzuca si w oczy, i Papie cigle upiksza triumfalne tradycje swego Kocioa i powouje si na nie przy kadej okazji. Tutaj styl kurialny si nie sprawdza. Rzadko schodzi si poniej superlatyww. S to jzykowe objawy wewntrznej saboci. Wojtya zachystuje si "prawdziw si Kocioa" (PPN 135) i stwierdza, e "poprzez wszystkie epoki" si jego "s i pozostaj zawsze wici". W tej metodzie czaj si niebezpieczestwa. Jan Pawe II wpada we wasn puapk, powoujc si tu na "mczennikw wojny domowej w Hiszpanii" (PPN 135). W tym kontekcie moe mie na myli jedynie mczennikw swej wasnej sprawy, lecz nie setki tysicy tych, ktrych genera Franco przeladowa i wymordowa w czasie wojny domowej w Hiszpanii i pniej. Czy oni rwnie wiadcz o "prawdziwej sile Kocioa"? Czy mczestwo ich nie wiadczy raczej o sile innego wiatopogldu: i o bestialstwie katolickich faszystw, ktrym bogosawi poprzednik obecnego Papiea? Papie cakowicie te przemilcza t inn, wida niebezpieczn tradycj mczestwa za prawd religijn, ktrej uosobieniem jest na przykad niemiecki mistyk i rewolucjonista Tomasz Mntzer. Dla wielu Niemcw nazwisko to znaczy bez porwnania wicej ni Albert Wielki, dla ktrego chway Wojtya przyjecha pewnego razu do Republiki Federalnej Niemiec. Najwidoczniej "kacerstwo" nie zasuguje na wzmiank, tym bardziej za na szacunek, jeli nie liczy paru pobienych napomkni Papiea o Lutrze, nie tykajcych istoty posannictwa Lutra, wymierzonego w instytucj rzymsk. Jak moe w tych okolicznociach doj do rozmowy midzy gociem a wikszoci gospodarzy o rnicach pogldw? Jeeli z gry wyklucza te drugie Niemcy, oparte na rewolucyjnych tradycjach mistyki, na korzy rzekomo zwyciskiej ortodoksji? Podobne wtpliwoci co do tego, czy Papie jest gotw podj dialog, nasuwa niemale cakowity brak przyznawania si do winy, jake charakterystyczny dla wypowiedzi Wojtyy i w jego obecnej ksice ponownie wykluczajcy jakkolwiek nadziej na polepszenie. Podkrelanie uznanych witych i tym samym okrelonego rodzaju teologii zwycizcw jest u Jana Pawa II sta metod. Koci, jak rozumie go i przedstawia Wojtya, zawsze stoi po susznej stronie; wie o tym i gosi to z ca pokor. Tymczasem a nadto wystarczajca liczba ludzi wie, ile winy ciy historycznie i wspczenie na Kociele rzymskim. Kiedy Papie wybiera si do Ameryki aciskiej, wielu spodziewa si, e - ustami samego Papiea! - przypomni si, jakie winy obciaj Koci w stosunku do tego kontynentu. Ale c ma powiedzie kto gotowy do dialogu z Rzymem, gdy Wojtya na Haiti stwierdza po prostu, i dzikuje Bogu za to, e mg tu przyby "drog, ktr utorowali pierwsi wysannicy wiary po odkryciu tego kontynentu"? Czy ten czowiek nie rozczarowa si, syszc takie zdania, wypowiadane akurat na miejscu zbrodni? Przecie to tu, jak pisze hiszpaski dominikanin Bartolome de Las Casas (1474-1566), "odbywaa si rze i duszenie tych nieszcznikw", ktrych zmuszano do przyjcia ewangelii rzymskiej, czy chcieli tego, czy nie chcieli. Chyba nie moe by ostatnim sowem Kocioa katolickiego w tej udrczonej czci wiata zdanie, ktre wygosi Papie: "moemy dzisiaj spoglda na to dzieo jedynie z podziwem i wdzicznoci", jeli traktujemy powanie to, co napisa w swej relacji naoczny wiadek Las Casas: "Chrzecijanie wdarli si pomidzy lud, nie szczdzili dzieci ani starcw,

ciarnych ani matek, rozpruwali im brzuchy i rbali wszystko na czci, nie inaczej, ni jakby rzucili si na trzod owiec." Jan Pawe II, ktremu nie przeszo przez usta ani jedno sowo grozy, a tym bardziej skruchy, potrafi si tylko chepi, jakie to "czasy zbawienne dla tego kontynentu ku chwale i czci Boej" wtedy si rozpoczy. Nawet marginesowo nie wspomnia o prawdzie, ktr opisuje Las Casas: "Zbudowano take szerokie szubienice, tak aby stopy niemale dotykay ziemi, i wieszano ku sawie i czci Zbawiciela i dwunastu apostow po trzynastu Indian na kadej z nich, po czym ukadano pod nimi drewno i zaegszy je palono ich wszystkich ywcem." Take i w swojej ksice Wojtya zdoby si jedynie na sowa o zbawiennych "dziejach ewangelizacji", bdcej "spotkaniem z kultur kadej epoki" (PPN 93). e spotkanie to odbywao si w warunkach pogardy dla czowieka, to dla Papiea szczeg nie zasugujcy na wzmiank. Mwi natomiast o tym, jak "zdumiewajca" bya to misja i "skuteczno tych sw Odkupiciela wiata" (PPN 94). Papie, chccy wszystkim ludziom przynie nadziej, mgby jednak zdoby si na tyle uczciwoci, aby wreszcie zada sobie pytanie: kogo i jak "zdumiewaa" a do zaparcia tchu miercionona misja jego Kocioa? Przekroczy prg nadziei? A moe przekroczy granice tego, co czowiek potrafi znie? Las Casas, w przeciwiestwie do tylu innych nie kanonizowany i w nowej ksice Papiea nawet wzmiank nie zaszczycony, zdumiaby si syszc, jak Karol Wojtya mwi, e Koci na Haiti by "pierwsz instancj, ktra wystpia w obronie sprawiedliwoci". Naoczny wiadek opisa, jaka to w rzeczywistoci bya sprawiedliwo: "Poniewa Indianie, co zdarzyo si tylko par razy, w susznym i witym gniewie zabili kilku chrzecijan, ci wprowadzili prawo, e za kadym razem bdzie zabitych stu Indian, ilekro przez nich umiercony zostanie jeden jedyny chrzecijanin." Oczywicie aden papie, jak stwierdza historyk Karlheinz Deschner, nie zabi ani jednego Indianina: "Papiee naprawd s tu cakiem niewinni, tak samo jak Hitler, ktry nie zabi wszak ani jednego yda, nie jest winien ich zagazowania." Jednake nie tylko w tym przypadku wielu spodziewaoby si od Papiea troszk pamici, odrobiny prawdy historycznej. To co Jan Pawe II ma do powiedzenia w swojej "najbardziej osobistej ksice" jest albo lichym wykrtem (PPN 144), albo nikczemnym uproszczeniem: "W momencie, w ktrym Koci rzymski pka, tracc ludy na pnoc od Alp, Opatrzno otwara przed nim nowe perspektywy. W lad za odkryciem Ameryki posza ewangelizacja caego kontynentu na poudniu i na pnocy. Niedawno obchodzilimy pisetlecie tej ewangelizacji i to nie tylko jako przypomnienie faktu z przeszoci, ale zastanawiajc si nad obecnymi zadaniami w wietle tego dziea, ktrego dokonali heroiczni misjonarze, zwaszcza zakonnicy, na caym kontynencie amerykaskim" (PPN 94 i nast.). Heroiczni misjonarze? Entuzjazm, ktry ju ucich, z okazji podry na miejsce zbrodni, to za mao. Zwaszcza gdy wzi pod uwag, e nazwany przez Jana Pawa II apostoem Brazylii jezuita de Anchieta gosi swego czasu, i "miecz i elazny prt" to "najlepsi kaznodzieje". Ten srogi jezuita w 1980 roku wyniesiony zosta na otarze. Przez kogo? Przez Jana Pawa II. Oto jeszcze jeden uwarunkowany polityk kocieln wyczyn tego Papiea. Usyszymy jeszcze o innych. Takie praktyki na pewno nie nios nadziei wszystkim ludziom na wiecie. O krwi broczcych dziejach rzymskokatolickiej ewangelizacji Papie nie mwi. Podkrela tylko "przeladowania" (PPN 95) swoich, lecz nie to, jak swoi mordowali. Nie widzi "powodu do defetyzmu" (PPN 96), gdy "Koci jest misyjny ze swej natury" (PPN 98) i nadchodzi "nowa wiosna ewangelizacji" (PPN 97). Najwidoczniej Wojtya nie mie przekroczy progu wasnej pamici. I on ma ze szczerego serca opowiada innym o nadziei? Trudno sobie wyobrazi, jak bez naleytych wyrazw skruchy ze strony Papiea i Kocioa

mona by si upora z histori, aby uatwi dialog ze wszystkimi ludmi. Wojtya milczy. Nie liczy si z wyostrzon pamici tych, do ktrych przemawia, na wszystkich kontynentach. Ignoruje problem historyczny, za ktry odpowiedzialny jest nie kraj, do ktrego przybywa, lecz ten, kto przybywa. Oto jeden przykad z wielu, pokazujcy, e przedstawicielom Kocioa katolickiego wci jeszcze bez porwnania trudniej zdoby si na samokrytyk ni walczy z krytyk. Byy kardyna Kolonii Hffner, wczesny przewodniczcy niemieckiej konferencji episkopatu, tak wypowiedzia si - w szokujco nieludzkim stylu - o powtarzajcych si gosach krytyki na temat odwiedzin papieskich w Republice Federalnej Niemiec, a Wojtya nigdy go za to nie pocign do odpowiedzialnoci: "Przed podr papiesk rozlegy si gosy, pisay te niektre tygodniki. Troskaem si nie tyle o Papiea, ile o ludzi, ktrzy si tak wypowiadali. Zanim przyjecha, wylazy jak gdyby, e posu si tym obrazem, z mrocznych dziur wszelkiego rodzaju szkaradne duchy i zaczy warcze i szczeka." Porwnywanie ludzi do zwierzt ma co prawda dug tradycj w Biblii i w Kociele. Jednakowo nadziei z sob nie niesie. W nastpstwie takich wypadkw, gdy Papie milczy, a kardyna gada, ulotnia si gotowo wielu ludzi, aeby si wdawa w rozmow z przedstawicielami Kocioa rzymskiego. Nie chodzi tu o jakie bahe zewntrznoci, ktrych czepianie si byoby maostkowe, lecz o wyraz postawy duchowej. Traktuje ona rzekomo bdzcych tego wiata, jak zwykle, z faryzeuszowsk pewnoci siebie i nigdy inaczej. Gdzie tu s drzwi do nadziei, ktre byyby otwarte, nie zatrzanite? Take i w swojej ksice Papie wystpuje li tylko w roli jednostronnie oczytanego nauczyciela prawdy, ktry jest co najwyej gotw od biedy poczyni jakie ustpstwa w kwestii ewentualnej dyskusji. Lecz o jakiej rundzie rozmw, do ktrej by Wojtya przystpi, nic nie sycha. Ksika rwnie jej nie zastpi. Ten Papie ani w trakcie swoich podry, ani w swej ksice nie rozmawia z ludmi. On mwi do nich: niewiele rnic si w tym od swoich poprzednikw. Uprzejmie, czasami nawet ujmujco, ale gdy ju na powanie, to zawsze z gry. Dlatego jestem zdania, e ramy wizyt papieskich i akcja marketingowa jego ksiki s jak najbardziej adekwatne do wewntrznych uproszcze doktryny Jana Pawa II. Wojtya w istocie rzeczy nie daje ze sob rozmawia. Jego zaoenia, czy choby argumentacja, w adnym punkcie nie podlegaj dyskusji, nie mwic ju o ich naruszeniu. Dyskurs wolny od narzuconego z gry przymusu nie jest moliwy. Przynajmniej dla ludzi nie takich, jak twrca nagwkw Messori, ktrych nie zachwyca, e Papie im udzieli ojcowskiej "przygany" lub "kontestacji" [w oryginale contestazione: raczej zastrzeenia, riposty, sprzeciwu. Przyp. tum.] (PPN 19). Nie przypadkiem potguje si u coraz wikszej liczby ludzi wraenie, e Papie nie jest w ogle zainteresowany tym, aby w ryzykownej wymianie osobistych pogldw czy wiatopogldw kwestionowa, a tym bardziej korygowa, jego wasne opinie. Ale czy nie mgby wreszcie wiat wzi za rk tego Papiea i poprowadzi go przez prg nadziei? To odwrcenie rl pozostanie tak utopijnym wiczeniem mylowym, jak dotd. Wojtya zadowoli si jak zwykle monarsz prezentacj samego siebie, w najdrobniejszych szczegach zgodn z hasami promocyjnymi jego ksiki ("Jego witobliwo") albo z protokoem jego wizyt. Chorob jego wizyt nie jest bynajmniej, jak im to zarzucano, jedynie ich zewntrzny charakter, pompatyczno i olbrzymie nakady, jakie im towarzysz, antyreformatorskie ramy liturgiczne, w jakich Papie podnosi wspczesne dania praw ludzkich, jakoby nieuniknione koszta, angaowanie bijcych w oczy przepychem agencji reklamowych, folkloru

liturgicznego itd. Te zjawiska pasuj do treci, ktre Wojtya ceni. Kto wystpuje w roli nauczyciela, popeniby bd, gdyby nie ubra swych przekona take w odpowiednie ramy zewntrzne. Jan Pawe II jest konsekwentny. Dopki nie przekroczy granic swojej nadziei, nie bdzie mg si obej bez tego blichtru. Podam przykady: ku pamici, dla przetarcia oczu. Zarzd miejski zaduonej metropolii Rio de Janeiro wiedzia, co robi, gdy na wizyt papiesk w 1980 roku kaza umy figur Chrystusa na grze Corcovado, zuywajc p miliona litrw wody i kilka ton rodkw czyszczcych, aby staa si znowu "biaa jak sutanna Papiea", jak okreli to jeden z ojcw miasta. Wojtya dobrze czu si w tym rodowisku. W swoich przemwieniach brazylijskich uy nie mniej ni 25 milionw sw. Prowadzcy wywiad Messori ubolewa wprawdzie nad tym, e wspczesny Koci jest "wielomwny" i stwierdza, e "w tych latach w Kociele namnoyo si sw" (PPN 136), nie odnosi jednak tej przygany do Papiea. Ten w 1980 roku, przebywajc w Brazylii, ani razu nie porozmawia obszerniej z ludmi biednymi i prostymi, jak ci chopi, ktrzy z okazji wizyty Papiea w Ameryce aciskiej pisali do swoich biskupw: "Chcemy, abycie zeszli na ziemi i walczyli wsplnie z chopami, abycie podjli rozmow z wyzyskiwanym i cierpicym ludem, abycie si nie ukrywali, abycie si nie sprzedawali jak Judasz, abycie nie chodzili pod rk z bogaczami, abycie wreszcie wypeniali swj chrzecijaski obowizek." Czy od tego czasu si co wydarzyo? Czy speniono ten obowizek? Czy nie sprzedawano si ju za 30 srebrnikw? Czy pasterze nawizali rozmow z cierpicymi? Czy zeszli na ziemi? A skde. Nadzieja dla wielu? Nadzieja dla tych na dole? W ksice Wojtyy nie ma o tym ani sweczka. Jan Pawe II nie rezygnuje ze swego stylu. Rwnie wypowiedzi Papiea na zakoczenie jego wizyt, e wycign z nich nauk, nie maj za przedmiot adnych istotnych zmian w jego podstawowej koncepcji. Ta niech do uczenia si, ktra, jeli pomin wewntrzne dowiadczenia polskie, przebija niemal na kadej stronie jego ksiki o nadziei, jest niebezpieczna. Kiedy czowiek przestaje si uczy, jego osobowo chyli si do zastoju. Tylko gdy w istotny sposb przeksztaca swe zdolnoci, na osobowo jego dziaaj nowe bodce w najgbszych strukturach. Tote starzenie si zaley nie tyle od biologicznego stanu czowieka, ile od jego psychologicznej zgrzybiaoci. Dlatego ju modzie wykazywa moe wczenie skostnia struktur osobowoci, starzy ludzie za mog w osobowoci swej cigle si odmadza i dalej rosn. Wojtya rwnie i pod tym wzgldem nie sprawia wraenia modoci. Czsto cytowane przez niego procesy uczenia si potwierdzaj raz po raz pogldy, ktre przynis ze sob ju z pocztkiem wizyty i nieustannie powtarza w jej trakcie. Nie zdarza si im przekroczy granic, jakie same sobie zakreliy. Na to Papie jest zbyt bojaliwy. Wszystkie wizyty pasterskie Wojtyy obracaj si - ze wiadomym lub niewiadomym wykluczeniem nowych dowiadcze - w krgu samopotwierdze, z ktrego nie potrafi on albo nie chce si wyama. Jan Pawe II naucza swoich prawd, nie dyskutujc, w protokolarnie adekwatnych ramach, wobec swoich i dla swoich. Jego urok osobisty i charyzma s przez to cakowicie podporzdkowane urzdowi, jaki piastuje. Ma to swoje zalety. Symboliczne reprezentowanie wiatowego nurtu religijnego, rzymskiego katolicyzmu, przez jedn jedyn osob prowadzi wszak do tego, e to jedno wyznanie - oraz jego problemy, jak rwnie pozorne problemy - bardziej rzuca si w oczy publicznie ni inne, skromniej si prezentujce. Jego czonkowie, przynajmniej ci wierni, otrzymuj przez to gratis i z dostaw do domu moliwo konkretnej identyfikacji. Wierzcy mog umocowa sw wierno do jednego czowieka. Uspokaja to i ubezpiecza odwiedzanych, jak i odwiedzajcego.

Jan Pawe II moe si wic oprze wycznie na swoich i na ich z gry bezkrytycznej wiadomoci, ktra nierzadko bywa identyczna z wiar. Nie dano mu wtedy odchylajce si od normy kierunki mylenia, postawy yciowe i nadzieje uczyni podejrzanymi, a wspczesne problemy powici na rzecz apodyktycznego sprzeciwu ze strony Rzymu. Ale w ten sposb rozmowa jednego z wieloma, czy nawet ze wszystkimi, staje si niemoliwa. Tak zwani dystansujcy si lub indyferentni oraz krytycy czuj wtedy, e w ogle si ich nie traktuje powanie. Ale krg praktykujcych katolikw te wydaje si stosunkowo niewielki. Kiedy nawet i odwiedzane Kocioy miejscowe musz si ogranicza do krtkich powita ze strony swoich przedstawicieli ("czcigodnych braci w biskupstwie") i Papie ju przechodzi do swych bez porwnania duszych, pouczajcych monologw, nawet i zaproszony lud nie jest prawdziwym uczestnikiem rozmowy. Jest on tylko adresatem poucze. Wyjtku nie stanowi nawet wicone z duchown pomp eucharystie. Tu rwnie arcypasterz celebruje przed ludem sw sub Bo i od razu przedstawia masom, zaproszonym do udziau w uroczystoci, suszn interpretacj tego, co si odbywa. Wzmaga to niebezpieczestwo, i rzeczywisto eucharystii te nie bdzie przeywana, tylko wygaszana po pastersku. Tum u Wojtyy musi przede wszystkim i do szkki religijnej i bra korepetycje. Jan Pawe II wytumaczy mu, co dzieje si przed jego oczyma, co ma na ten temat do powiedzenia oficjalna nauka Kocioa i nawet: co powinno si przy witym obrzdzie odczuwa! Wikszo ludzi w ogle nie przeywa rzeczywistoci uczty Paskiej, gdy w ich oczach po prostu odbywa si oficjalnie uregulowany rytua i nikomu nie dano uczestniczy we wspokrelaniu jego form albo treci. Pozostaj wic tylko formy odprawiania suby w Kociele, tracce patriarchaln myszk, przez wikszo ludzi odbierane jako przestarzae. Akurat ludowo Wojtyy wcale nie dowodzi yczliwoci dla ludu. Oferta dialogu nie wiadczy o gotowoci, aby takowy ze wszystkimi prowadzi. Nie dziwota, e nie wszyscy w odwiedzanym kraju s w stanie pniej przyczy si do oficjalnego, kocielnego spoytkowania tego, co na przykad w Republice Federalnej zaoferowali kardynaowie Ratzinger i Hffner. Ci arcypasterze mwili swego czasu, jak to wizyta papieska zostawia po sobie "now odwag wiary, natchnienie i rado z Kocioa". My za wiemy, jak niewiele prawdy byo w tej chwalbie. Liczba wystpie z Kocioa mwi o tym bardziej rzeczowo. Take wszelkie ankiety, badajce w tej sprawie opini publiczn, s bardziej yciowe ni ta biskupia prognoza. I gdzie jest to "jakociowe odnowienie", na ktre Wojtya powouje si w swojej ksice? Czyby w Europie dokonywao si ono wycznie w krgach fundamentalistycznych? Na podstawie wasnych dowiadcze wielu przyczyoby si raczej do interpretacji Heinricha Blia, ktry, jak si rzeko, doradza raczej nie mwi o panu Wojtyle: pomimo, czy wanie z powodu, jego propozycji rozmowy.

III PODSTAWA SROGO MESJANISTYCZNA Co kryje si za nadziej?


Bez dopiero co wydanej ksiki, jak uwaa dziennikarz Messori, "nie tylko wspczeni komentatorzy, ale take przyszli historycy nie bd mogli zrozumie pierwszego polskiego pontyfikatu" (PPN 17). Wolno zatem istotnych elementw takiej wiary, jakiej naucza Karol Wojtya, doszukiwa si przede wszystkim w polskiej biografii tego czowieka. Jego obowizkowa sia wiary w niemaej mierze sprowadza si do ksztatujcego wpywu ojca; o matce w ogle nie wspomina. Ojciec nauczy go na przykad modli si: "Pamitam, e Ojciec da mi kiedy ksieczk do naboestwa, w ktrej bya modlitwa do Ducha witego. Powiedzia mi, abym t modlitw codziennie odmawia. Tak te staram si czyni." I dalej: "zasadnicz rol odegray tu sowa mojego rodzonego ojca, bo one kazay mi by prawdziwym czcicielem Boga..." (PPN 115). Ojciec, byy oficer, ktremu biograf Wojtyy Rainer A. Krewerth przypisuje takie pedagogiczne sentencje jak: "To nasz chrzecijaski obowizek" i: "ycie to nieustanny spr", posya niekiedy "yjcego w dyscyplinie cielesnej i duchowej chopca" do nie ogrzewanego pokoju, aeby si hartowa. Krewerth: "Nie jest to bynajmniej tak strasznie surowe, jak dzisiaj wyglda. Wielu z tych, ktrzy wyroli w katolickim rodowisku, zna t tward szko umartwie, uwaan niegdy za poyteczny, wyprbowany rodek na kamstwa i niegrzecznoci dojrzewajcej modziey. Dla Wojtyy-ojca zaprawa w zimnym pokoju bya rzecz oczywist nie tylko ze wzgldu na swe wojskowe tradycje. Troch przypomina ona rwnie wyrzeczenia zakonne." Wojtya sam o swoim formowaniu si i roli, jak odegray w tym "znamiona wielkiego heroizmu" lat wojennych (Powstanie Warszawskie 1944 roku): "Ja te nale do tego pokolenia i myl, e heroizm moich rwienikw dopomg mi w okreleniu swojego wasnego powoania" (PPN 100). Pniej mody czowiek, zdecydowawszy si na kapastwo, dosta si w dobrze naoliwione tryby dyscypliny teologicznej. Co prawda w okupowanym Krakowie nie istniao wwczas oficjalne seminarium duchowne, tylko podziemna instytucja, ktr prowadzi osobicie wczesny arcybiskup Sapieha. Ten eksperyment opiera si te na drugim garniturze wykadowcw, jako e hitlerowcy przeladowali i niszczyli inteligencj. Jednake mentalno zaprogramowanego w Rzymie szkolenia klerykw przetrwaa nie naruszona. Wszyscy ubierali si w rzymsk sutann, trzymali si przepisanego duchownego rozkadu zaj, studiowali dopuszczon literatur. Z aprobat wspominani przez Wojty wykadowcy, skdind nieznani, i polskie "tradycje romantyczne" (PPN 101) wyranie nacechowali jego mylenie do dzisiaj. e nie dao si przy tym unikn zawenia horyzontw w nauce religii i w dyscyplinie klerykalnej, tego nikt by nie zarzuci tamtej generacji teologw. W danych okolicznociach ograniczenie si do tego, co najwaniejsze, wydawao si nieuniknione. Wojtya wypowiada si fundamentalnie i sumarycznie o modych: "Potrzebuj przewodnikw, i to potrzebuj tych przewodnikw bardzo blisko. Jeeli odwouj si take do pewnych autorytetw, to tylko o tyle, o ile te autorytety potwierdzaj si rwnoczenie jako ludzie bliscy..." (PPN 102). W tych latach rozkwitaa nadzieja, e pewnego dnia wyjd z podziemia i na wolnoci bdzie im dane obj darzcy satysfakcj urzd w subie ogu. Dlatego i duszpasterz "musi umiowa to, co jest istotne dla modoci" (PPN 101). Papie jakby cigle jeszcze tskni do tamtych czasw, gdy modzie cechowaa si "prostym zaangaowaniem" zamiast "y w wolnoci, ktra zostaa im dana" [w oryginale conquistata per loro da altri: wywalczonej dla nich przez innych. Przyp. tum.] (PPN 101). Obecne spoeczestwo konsumpcyjne nie potrafi

temu dotrzyma kroku i miejmy nadziej, e nie bdzie ostatnim sowem modzieczy idealizm, przejawiajcy si w krytyce. Modzi seminarzyci mogli wwczas liczy przynajmniej na to, e na gruncie cierpie, jakich sami dowiadczyli, zyskaj u ludzi wiarygodno. Ich wasne wyznanie wrd powszechnej udrki ich narodu stwarzao najlepsze warunki do ufnoci wspuczestnikw, przeamujcej wszelkiego rodzaju zastrzeenia. Po wyzwoleniu swej ojczyzny Karol Wojtya kontynuowa studia na uczelni dominikaskiej w Rzymie i uzna praktykowany tam scholastyczny system nauczania, wyrniajcy si witym porzdkiem nauk religijnych, za "niezwykle mdry i pikny", jak sam oznajmia. O tym tzw. tomizmie, starajcym si jak najcilej trzyma autentycznej nauki Tomasza z Akwinu (1225-1274) i nawiasem mwic, dopiero przez Drugi Sobr Watykaski - ku niezadowoleniu wielu fundamentalistw - okrelonym jako bdcy nie na czasie, Wojtya kiedy powiedzia, i taki system pokazuje, "e gbia mylenia nigdy nie potrzebuje wielu sw. Moliwe, i myl jest tym wiksza, im mniej sw jej potrzeba." W ksice swej Papie uderzajco czsto i z naciskiem powtarza, jak bardzo ubolewa, e dominikaski teolog Tomasz z Akwinu, ten "mistrz filozoficznego i teologicznego uniwersalizmu" (PPN 43), wyszed obecnie z mody i jego Summ teologiczn w naszych czasach "odoono na pki" (PPN 42). Wojtyle bardzo by zaleao, aby ten kierunek mylenia, naley podkreli: niezbyt wysoko ceniony przez Sobr, dao si znw oywi. Jest to wana wskazwka co do konserwatywnych teologicznie podstaw tego mylenia: u Wojtyy trwa zapotrzebowanie na scholastyczn, "ponadczasow" metafizyk zamiast "jednostronnego racjonalizmu" (PPN 43). Kartezjusz i poczta z niego filozofia (PPN 47, 55 itd.) s dla tego Papiea tak stosunkowo nieinteresujce, e zbywa je jako bezuyteczne: "Racjonalizm owieceniowy wyczy prawdziwego Boga, a w szczeglnoci Boga Odkupiciela poza nawias" (PPN 56). Jednak zdarzyo si te Wojtyle ubolewa, e waciwie nigdy nie mg studiowa "normalnej" filozofii, jak wykada si na uniwersytetach wiata. Zbyt pochopna jest wic opinia jego rodaka, pisarza Tadeusza Nowakowskiego: "Pierwszy sowiaski papie jest wszechstronnie uzdolnionym intelektualist. Mgby w kadej chwili wykada na dowolnym uniwersytecie nie tylko teologi, filozofi, socjologi, prawo lub histori, ale take literaturoznawstwo." Nieatwo sobie wyobrazi profesora socjologii w Bremie nazwiskiem Wojtya, profesora prawa w Berlinie nazwiskiem Wojtya, profesora teologii w Tybindze nazwiskiem Wojtya, profesora filozofii we Frankfurcie nazwiskiem Wojtya. Kto zbywa epok i myl nowoytn takim frazesem jak "umysowo pozytywistyczna" (PPN 44 i 47) i stwierdza nawet, e naley ona do "tych szk podejrze, ktre doszy do rozkwitu w epoce nowoytnej", nie znalazby przecie suchaczy poza swoj trzod. Dlaczego Wojtya tak zawzicie odsya do wasnych ksiek i rozpraw (PPN 149)? Zdanie: "Stajemy si wiadkami znamiennego powrotu do metafizyki (filozofia bytu) poprzez integraln antropologi" (PPN 46) opiera si wycznie na chciejstwie swego autora. Bezsporne mogyby si okaza uzdolnienia Wojtyy w innej dziedzinie. Zawsze go zaprztaa tradycja mistyczna; nawet stopie uzyska w 1951 roku prac o wielkim mistyku hiszpaskim Janie od Krzya. Cytuje go te czsto w swojej ksice i zawsze z aprobat (np. PPN 35, 78, 115 i 141). Nastawienie to wywodzi si w znacznej mierze z dowiadcze, ktre modemu Karolowi przekaza Jan Tyranowski, krakowski krawiec o skonnociach mistycznych. Papie nazywa go "prawdziwym mistykiem" (PPN 115). Ten czowiek, jak stwierdza sam Jan Pawe II, ukierunkowa podatnego modzieca: to jemu Wojtya zawdzicza dowiadczenie gbi prostej wiary i spostrzeenie, jak zwycisko wanie ta skromna wiara moe si sprawdza na co dzie. Obie te zasady charakteryzuj Papiea do dzisiaj.

Jego przekonanie, e prawdziwa nauka prosto i autentycznie przekazanej przez Koci Ewangelii opiera si wszystkim przeciwnociom nowoczesnego spoeczestwa, a zwaszcza zagroeniom ze strony systemw niewiary, zdaje si wywodzi rwnie - i szczeglnie - z tych przey modoci. Formy i treci tej wanie tradycji, ktr Wojtya wtedy - odcity od wiata - sobie przyswoi, domagaj si bliszego wyjanienia. Co prawda bez odpowiedzi pozostaje (tylko sam Wojtya mgby na to zadowalajco odpowiedzie) pytanie, dlaczego Papie, bdcy pod wpywem mistyki, identyfikuje si tak wycznie z pouczajcym nurtem tradycji mistycznej. Dlaczego Jan Pawe II w sposb tak oczywisty interpretuje mistyk wycznie jako konserwatywny system wartoci, jako wiar w okrelone treci, zamiast podchwyci jej bezspornie "gupkowaty" charakter i w rozlegym zakresie gosi np. takie jej formy jak fantazja, utopia i ekstaza? Dlaczego Papie w ogle nie mwi o tej grupie religijnych marzycieli, wizjonerw i gupkw, ktrzy podtrzymywali - jakkolwiek raz po raz tumion przez tak zwan ortodoksj - nadziei rewolucji? Czyby dla niego nic nie znaczyo pojawienie si tej mieszanki witoci z rewolucyjnoci, ktr Ignazio Silone uwaa za konieczn, aby ocali wiat przed samym sob? Czy na powane traktowanie zasuguj tylko w. Jan od Krzya i w Teresa z Avila (PPN 78 i 115)? Czyby tylko oni pasowali do koncepcji chrzecijastwa podug Wojtyy? I jeszcze przycinek w innym kierunku: "Mistyka karmelitaska zaczyna si w tym miejscu, w ktrym kocz si rozwaania Buddy i jego wskazwki dla ycia duchowego" (PPN 78). Tym jednym zdaniem rzymski Papie zaatwia m.in. struktur egzystencji milionw na Wschodzie i Zachodzie. Widocznie musi broni wasnej, jako e dzisiaj "zauwaamy pewne rozprzestrzenianie si buddyzmu na Zachodzie" (PPN 77). Wojtya musi przeciwstawi si takim postpom buddyzmu, ktry "jest w znacznej mierze systemem ateistycznym" (PpN 78). Stwierdza: "...wypada chyba przestrzec tych chrzecijan, ktrzy z entuzjazmem otwieraj si na rozmaite propozycje pochodzce z tradycji religijnych Dalekiego Wschodu, a dotyczce na przykad technik i metod medytacji oraz ascezy. W pewnych rodowiskach stao si to wrcz rodzajem mody, ktr przyjmuje si do bezkrytycznie" (PPN 80 i nast.). Bezkrytycznie, modnie? Ostre to sowa wobec mnstwa ludzi. Mogliby oni odpowiedzie pytaniem: Czy lepiej, ebymy bezkrytycznie akceptowali "duchowe dziedzictwo" (PPN 80) wasne, czytaj: katolicyzm? Trudno w tym kontekcie nie wspomnie o zwyczajowym chrzcie niemowlt. A czy tego Papie nie uwaa za rodzaj mody? Czy nie widzi, e chrzecijaska kultura Zachodu, cho pod niejednym wzgldem trzeba uzna j za wysoko rozwinit, jest pod innym wzgldem straszliwie niedorozwinita, poniewa wydaa zbyt wielu nudziarzy, charakteryzujcych si aonie okaleczon zdolnoci do wizji i ekstazy? Czy nie wie, co powiedzia Antonin Artaud? "Jedna z przyczyn dawicej atmosfery, w jakiej yjemy... kryje si w szacunku dla tego, co napisane, sformuowane lub namalowane, dla tego, co przybrao posta, jak gdyby w kocu wszelki wyraz nie by u kresu, nie doszed do punktu, w ktrym co musi pkn, jeeli ma zaistnie nowy start i nowy pocztek." I dlaczego Karol Wojtya nie otar si o to, co powiedzia amerykaski teolog Harvey Cox? "Ludzie uskaraj si dzisiaj nie tylko na to, e nie mog ju wierzy w Boga z przyczyn rozumowych... Problem polega na tym, e ludzie nie dowiadczaj Boga, nie spotykaj go. Jzyk religijny, nie wyczajc sowa Bg, dopiero wtedy nabierze sensu, kiedy zaginione dowiadczenie, do ktrego takie sowa si odnosz, znowu stanie si faktem w ludzkiej rzeczywistoci. Jeeli Bg powrci, musimy w miar monoci po raz pierwszy spotka si z nim w tacu, zanim potrafimy go zdefiniowa w nauce." Czy nie mona by na tym oprze nadziei, ktra rzeczywicie przekroczy prg? Ale Jan Pawe II nigdy nie opiera swej wiary na takich gupotach, tylko na tym, co potwierdzone, na

tradycji, na przejtych z dawna naukach, tak jak on je objania. Nie byoby to z gry konieczne, bo nowoci sta si ju sam pocztek pontyfikatu w padzierniku 1978. Kiedy Polak Karol Wojtya zosta wybrany na najwyszy urzd w Kociele, rzek 87-letni kardyna Pietro Parente: "To ju koniec. Czas na zagranicznego papiea jeszcze nie przyszed. I w dodatku Polak z komunistycznego kraju. Do czego to doprowadzi?" Tymczasem przekonalimy si, e "to" nie prowadzio w kierunku, ktry wyda si staremu czonkowi Kurii tak podejrzany, tylko w tym, ktry jak najbardziej odpowiada twardemu rdzeniowi Watykanu. Jak mogo do tego doj? Z wyborem Wojtyy staa si faktem absolutnie najwiksza sensacja w nowszych dziejach papiestwa: losami wiatowego Kocioa rzymskiego mia odtd kierowa nie aden Pacelli ani Montini, Colonna ani Famese, tylko skromny z wygldu czowiek o gminnym, prawie nie do wymwienia nazwisku. Po raz pierwszy od mierci Hadriana VI, ktry pochodzi z Utrechtu i zmar 14 wrzenia 1523, na tronie Piotrowym zasiad kto nie bdcy Wochem, i przede wszystkim prasa woska bya zmuszona si przeorientowa, na dobre czy ze. Dotd za kadym razem wyraaa opini, e nastpnym papieem te bezwarunkowo musi by rodak, jako e jest on biskupem Rzymu, a wewntrzna sytuacja polityczna kraju wymaga mocnej rki wobec nasilania si komunizmu, kogo, kto zgbi i opanowa stosunki wanie we Woszech. Tymczasem papieem zosta Polak, czowiek z do odlegego kraju, jak to okreli sam Wojtya, przemawiajc po raz pierwszy do tumu Wochw na Placu w. Piotra. Zwyczajowe powizania rzymskiego papiestwa z woskim kuzynostwem w gospodarce, obyczajach i interesach pierwszy raz si rozpady... jak wielu przypuszczao. Ju i to byoby zdumiewajce, gdyby wanie ten pierwszy od przeszo czterech i p stulecia niewoski papie potrafi si wyrzec swej dugoletniej, intensywnej dziaalnoci w takim kociele narodowym, jak polski, ktry uksztatowa jego sposb mwienia i argumentacji, jego pojmowanie Chrystusa, Maryi oraz Kocioa. Wzgldy teologii i polityki Kocioa, przemawiajce za wyborem kardynaa raczej nie obeznanego ze specyfik wosk, wida przewayy na konklawe nad argumentami dotyczcymi gwnie doranej polityki. Obok problemu "duszpasterza", ktry odegra rol ju w wyborze jego poprzednika Lucianiego, kardynaowie stanli wobec innych jeszcze kryteriw, przemawiajcych za odstpieniem od tradycji: po pierwsze to, e Wojtya by obeznany z problemami Kocioa wiatowego jako takiego, a nie tylko wiata Kurii rzymskiej; po drugie sia wiary kandydata, oceniana jako bezsporna, jak i osobista prawo dotychczasowego arcybiskupa Krakowa, o ktrej donieli wiadomi rzeczy. Jakkolwiek wane jest polityczne nastawienie papiea, szczeglnie w przypadku Wojtyy: jednak wycznie polityczne wykadnie pomijaj wan rnic, jaka dzieli rzymskie konklawe od wszelkich innych wyborw. Ot gdy wybiera si nowego papiea, a dzieje si to doywotnio i bez najmniejszej moliwoci cofnicia wyboru, nie jest to w adnym razie kto, kto wprawdzie otrzyma wikszo gosw, ale przegosowana mniejszo przechodzi do opozycji, aeby wpywa korygujce na niego i na jego wyborcw, w nadziei na inny wybr przy nadarzajcej si sposobnoci. Wybraniec jest natomiast od chwili, gdy przyj wybr, najwyszym pasterzem wszystkich wiernych; akt wyboru dokonuje si definitywnie; i odtd kardynaowie musz jednomylnie hodowa nowemu biskupowi Rzymu. Nie ma odwrotu. Koci wiatowy za najlepiej uczyni, nastawiajc si na takie rozstrzygnicie. Musi odtd y z t nowoci. Po sidmej turze wyborw kardyna Wojtya zanotowa w swym kalendarzu podrcznym 16 padziernika, w dniu otaczanej w Polsce wielk czci w. Jadwigi, sowa: "Okoo 17.15 Jan Pawe II." A jego przyjaciel, polskiego pochodzenia kardyna Kroi z Filadelfii, nakreli wzruszajcy portret dopiero co wybranego Papiea, jak siedzi pochylony

do przodu, z gow ukryt w doniach, sam jeden przy stole pod olbrzymim Sdem Ostatecznym Michaa Anioa w Kaplicy Sykstyskiej. Kardyna Hume z Westminsteru, inny wiadek naoczny, powiedzia, e "bezgranicznie wspczuje" temu wybracowi. Ale kto musia wzi na siebie to "olbrzymie brzemi". Sam Jan Pawe II nie lka si potem wyzna, e ba si zaakceptowa decyzj swych kolegw. "W duchu posuszestwa naszemu Panu i penej ufnoci do Matki Maryi" przyj je wreszcie: wybr na najtrudniejszy urzd, jaki nada moe Koci rzymski. Wyznanie to uczynio wraenie na opinii publicznej. Niewielu pamitao, e ten lament z "ofertorium" naley do specyfiki zawodu, od dawna jest zrytualizowany i obowizkowy, nic ponadto. Natomiast legenda watykaska robi swoje, aby utrwala okrelony wizerunek papiea i przygotowywa ewentualne hagiografie. Ale z jeszcze wikszym aplauzem ni profesjonalny "lament" przyjto archaiczn ju nawet we Woszech formu "Niech bdzie pochwalony Jezus Chrystus", ktr nowy papie powita tum czekajcy na Placu w. Piotra. Wydaje si za, e tym bardziej wezwanie Matki Boskiej, owoc szczeglnego kultu Maryi wanie w polskim katolicyzmie, przekonao wielu o zaletach Wojtyy. Ju byo wida, e nowy papie jest pobony. Kardyna Jzef Slipyj ze Lwowa, ktry spdzi 18 lat w wizieniu i na wygnaniu, tak to wyrazi: "Nowy papie jest zwiastunem wiary, ktra staa si tu w midzyczasie prawie nieznana. Koci zyska dziki temu nowe siy ywotne." Znaki na przyszo przedstawiay si niele. Przynajmniej dla konserwatywnego skrzyda Kocioa wiatowego. Zaznaczyo si to ju w pierwszym dniu nowego papiea. Polska, ojczyzna wybraca, nie posiadaa si z radoci. Wygldao to, jakby ten wybr zmy cz upokorze, jakie ten kraj musia znosi w swojej historii. I oto stao si. Wszdzie rozlegay si dzwony kociow, w Krakowie olbrzymi tum zebra si na placu przed byym kocioem biskupim Wojtyy i wikszo ludzi pakaa. Niezapomniane proroctwo poety Juliusza Sowackiego (1809-1849), ktry przepowiedzia - dla ocalenia wiata - sowiaskiego papiea, najwidoczniej spenio si po stu trzydziestu latach oczekiwania i nadziei. Nie omieszkano w tych dniach przypomnie o marzeniu caego narodu, wynionym w mczarniach ucisku. Nie chodzio tu jedynie o reminiscencj historyczn. Rwnie i Koci krajowy odwoa si do pewnych wytycznych polskiego mesjanizmu. Nigdy nie przepady nadzieje Juliusza Sowackiego, Zygmunta Krasiskiego (1812-1859) i przede wszystkim Adama Mickiewicza (1798-1855), upatrujce w Polsce, nie bez wpywu apokaliptycznej i mistycznej literatury, ukrzyowanego Chrystusa narodw. Zachowa si wic przy yciu fantastyczny dogmat religijny, mieszczcy w sobie elementy mistyki katolickiej, mesjanizmu narodowego i antyrosyjskiej rewolucyjnoci. Specyficznie chrzecijaska wiadomo posannictwa powtarzaa si w narodowych wypowiedziach polskich przywdcw. Mickiewicz tak to kiedy wyrazi: "Rozumiecie, w jakich narodach moemy pokada swe filozoficzne nadzieje: w tych, co yj i cierpi dla prawdy... Teraz wy te poznacie, dlaczego polskiemu narodowi bliej do prawdy ni ktremukolwiek innemu z narodw sowiaskich, gdy objawienie Chrystusa zawsze bdzie miar dla wszystkich, co za nim pjd, istnieje bowiem tylko jedna droga do prawdy: droga krzyowa. Znacie lud, ktry od dawna kroczy po tej Via dolorosa..." Pniejsze nastpstwa tej koncepcji narodu, ktry Bg wybra do cierpienia, odnajdziemy jeszcze w licie pasterskim episkopatu Polski, przygotowujcym wizyt Jana Pawa II w 1979 roku: "Byy czasy, kiedy namiewano si z naszej religijnoci, e jest zacofana, niezgodna z duchem Soboru, tradycyjna, zbyt uczuciowa i zbyt maryjna. Mymy jednak z dziecic ufnoci w Boga i Koci wierzyli, trzymajc za rk nasz Matk. Przez Ni i z Jej pomoc wytrwalimy w wierze naszych ojcw, bo Maryja zawsze prowadzia nas do Chrystusa i nakazywaa nam spenia rozkazy Swojego Syna... I oto nagle oczy wiata s

zwrcone na Polsk wrd udrcze tej ziemi, rozdarcia rodziny ludzkiej, gdzie szerzy si wszdzie sekularyzacja, gdzie dobrobyt sytych krajw budzi tsknot za nicoci, gdzie modzie marnuje si i zatraca w yciu bez wiary i bez ideaw, gdzie w tak wielu krajach szalej wojny. Jeeli to jest kraj, jak powiedziano, ktry pord walk i przeladowa, pord mk i cierpie przechowa sw wiar, nieche tedy przyjdzie z Polski do stolicy Piotrowej czowiek na pomoc Kocioowi powszechnemu, na ratunek caej zagroonej rodzinie ludzkiej..." Byo to cakiem wyrane. W ten sposb biskupi polscy wczyli niedol wiata i wybawienie przez papiea z Krakowa do teologicznie interpretowanej historii swego narodu. Takie wanie wystpienie ma w Polsce tradycje. Wie o tym sam Wojtya. Hans Kohn w swojej ksice Sowianie i Zachd z 1956 roku zwrci uwag na to, jak czsto w XVIII wieku Polska z powodu swego zacofania i zarazem pyszakowatoci traktowana bya na Zachodzie "ze wspczuciem i drwin" i jak dopiero liczne walki tego narodu o wolno wzbudziy najywsz sympati dla sprawy polskiej i wyzwoliy przeciwne emocje. Bya to wic uciliwa droga, zanim ten kraj "niemale bezkrytycznie wyniesiony zosta w caej Europie na ulubieca stronnictw postpowych" i "niemieccy, francuscy oraz inni poeci zaczli opiewa walki i nadzieje nieszczsnego narodu". Wreszcie stao si: po kadej klsce Polska ukazywaa si jako wita ofiara sprawy rewolucyjnej i raz po raz laa si polska krew "za Chrystusa i wolno", jak to wyrazia 9 czerwca 1831 francuska rewolucyjno-katolicka gazeta L'Avenir, organ Lamennais'go i Montalemberta. Religijnym hasem polskich tsknot stao si: odrodzenie. Na przykad zaoone w 1832 roku Polskie Towarzystwo Demokratyczne stanowczo gosio pogld, e "odrodzona Polska musi szerzy pord Sowian ide demokratyczn". Albowiem Polska "zachowaa swe proste, skromne cnoty, jest uczciwa, ofiarna i religijna, przeto gruje nad Zachodem". Gruje nad zachodnim stylem ycia? Przemwienia Papiea s, wiadomie czy niewiadomie, napitnowane tym polskim patosem. Trudno si jednak dziwi, e takie polskie mesjanizmy prdzej czy pniej zderz si z deniami i realn potg narodw ssiadujcych z Polsk. Niezbyt rozsdny by raczej ahistoryczny pogld wielu Polakw, e waciwe zagroenie dla ich narodu idzie nie z Zachodu, ale wycznie ze Wschodu. Poniewa jednak, z wyjtkiem nielicznych przypadkw, militarne rozwizanie tego problemu wschodniego byo niewykonalne, wielu polskich mylicieli wpado na pomys, aby odmawia Rosjanom nie tylko przewagi moralnej, ale nawet i przynalenoci do Sowian. Ju Mickiewicz w Dziadach zaklina si na wieczn wrogo Polakw i Rosjan. Mniejsza o to, czy romantyczny nacjonalizm, gloryfikacja narodu, niedostateczne liczenie si z teraniejszoci, napuszona poetycko i pyszakowate urojenia, ktre Hans Kohn przypisuje takim pogldom, nie mog si okaza szczeglnie niebezpieczne, kiedy stoi za nimi prawdziwa sia. Tak czy owak polska tradycja przetrwaa i nikt jeszcze nie moe stwierdzi, czy tego rodzaju wykadnia historii utrzyma si, tak jak do dzisiaj - wiadomie lub niewiadomie pojawia si ona rwnie i w polskich krgach kocielnych. Polska pomidzy Wschodem a Zachodem, bratni nard, o ktrym nie bardzo wiadomo, kim i gdzie s ci jego bracia: tak mona by opisa dylemat tego co i raz podzielonego narodu. Do przyszej historii za naley okrelenie, jaka jest pozycja Wojtyy midzy jedn a drug Polsk. Karol Wojtya, arcybiskup Krakowa, trzyma si na uboczu od sporw lat szedziesitych i siedemdziesitych o historyczne miejsce Polski, a w polskim episkopacie nigdy nie zaj stanowiska, ktre daoby si jednoznacznie oceni. Wiedeski kardyna Franz Knig nie przypadkiem nazywa go "jednym z najbardziej maomwnych biskupw polskich". Jako papie natomiast, odwiedzajc Polsk w 1979 roku, Wojtya wreszcie si

zdeklarowa i wzi w opiek wczesnego prymasa Polski, kardynaa Wyszyskiego, mwic o nim nawet wobec wadz Polski Ludowej, e jest to "czowiek niezwykego formatu". Taka deklaracja nie bya pozbawiona wagi jako wstp do okrelenia wasnej pozycji. Ta cakowita akceptacja pojedynczego czowieka i jego dziaalnoci zostaa jak najbardziej zauwaona. I spotkaa si ze wzajemnoci. Sam Wyszyski ju niedugo po wyborze Wojtyy oznajmi mu niedwuznacznie, jak prymas Polski i jego episkopat zamierzaj traktowa osob i urzd nowego papiea: "Jakkolwiek zasiadasz teraz na krzele Piotrowym, pozostajesz jednak biskupem polskim i zapewniamy ci na klczkach, e zawsze bdziemy z tob i bdziemy ci wspiera naszymi modlitwami. Polska uczyni wszystko, aby Papie nie mia z ni problemw." Gdy Jan Pawe II wzajemnie powouje si na przeszo narodow, jest oczywiste, e nie czyni wyjtku dla specyficznie polskich wartoci i dla szczeglnego posannictwa swej ojczyzny: "Koci sprowadzi do Polski Chrystusa, to znaczy klucz do rozumienia tej wikszej i podstawowej rzeczywistoci, jak stanowi czowiek. Ot czowiek nie da si zrozumie bez Chrystusa. Bez Chrystusa czowiek nie moe zrozumie ani kim jest, ani na czym polega jego prawdziwa godno, ani w czym jego powoanie, ani jego ostateczne przeznaczenie. Dlatego nigdzie na wiecie nie da si wyczy Chrystusa z historii czowieka. Wyczenie go byoby aktem wymierzonym przeciw samemu czowiekowi." W Gnienie Jan Pawe II pocign dalej t interpretacj odniesienia Chrystusowego, z przeszoci w teraniejszo: "Moe Chrystus nie chce, a Duch wity nie zrzdzi, aby ten Papie, tak gboko przesiknity histori wasnego narodu od jego zarania, w szczeglny sposb unaoczni i potwierdzi histori bratnich i ssiedzkich narodw, ich obecno w Kociele, ich wkad do historii chrzecijastwa w naszej epoce? Aby uwidoczni procesy rozwojowe, ktre wanie tu, w tej czci Europy, wzbogacaj architektur wityni Ducha witego?" Wojtya mwi o "gwnym szlaku naszej historii duchownej i zarazem o wielkim szlaku historii duchownej wszystkich Sowian, jak rwnie o jednym z najwaniejszych szlakw historii duchownej Europy". Wobec studentw krakowskich nawouje wszystkich razem Polakw do dziaania: "Macie przekaza przyszoci cae ogromne dowiadczenie historyczne, zwizane z nazw Polska. Cikie to dowiadczenie. Moe jedno z najciszych na wiecie, w Europie, w Kociele. Ale nie lkajcie si trudu. Lkajcie si tylko lekkomylnoci i maodusznoci. Z tego cikiego dowiadczenia, ktre wie si z nazw Polska, mona pozyska lepsz przyszo, ale tylko pod warunkiem uczciwoci i trzewoci, wiary, wolnoci ducha i siy przekonywania." Jaki kierunek ten polityczny Papie zamierza nada dziaaniu i jak rozwiza dylemat narodu midzy Wschodem a Zachodem, wyjani, mwic do polskich biskupw. Zwracao przy tym uwag, e Papie mwi wprawdzie o chrzecijastwie, ale moe mie na myli jedynie katolicyzm: "Europa, ktra w toku swej historii wielokrotnie bya podzielona, Europa, ktr pod koniec pierwszej poowy tego stulecia tragicznie rozdara straszna wojna wiatowa, Europa, ktra w swym trwajcym obecnie ustrojowym, ideologicznym i ekonomicznopolitycznym rozdarciu nie moe zaprzesta denia do swej podstawowej jednoci, musi zwrci si do chrzecijastwa. Bez wzgldu na rnice tradycji, istniejce na terenie europejskim pomidzy jej wschodni i zachodni czci, jest to przecie to samo chrzecijastwo, wywodzce si od jednego i tego samego Chrystusa, uznajce to samo sowo Boe, nawizujce do tych samych dwunastu apostow. To chrzecijastwo ley u korzeni dziejw Europy. To chrzecijastwo okrela jej duchowe pochodzenie... Wielkie zadanie stoi tu przed polskim episkopatem i wszystkimi episkopatami i Kocioami Europy. Wobec tych wielorakich zada Stolica Apostolska jest wiadoma, co do niej naley w zgodzie ze szczeglnym charakterem urzdu Piotrowego. Kiedy Chrystus powiedzia do Piotra: Utwierdzaj braci swoich (uk. 22,32), tym samym powiedzia: Su ich jednoci!

Polska i watykasko-zachodni Rzym, a nie chrzecijastwo jako takie, s tu nierozdzielnie zwizane. Trzeba bra pod uwag ten starannie przeprowadzony podzia, ilekro mwi si o nauce i dziaalnoci tego Papiea. Po zachodniemu interpretowana historia, jak twierdzi Jan Pawe II, widzi to nie inaczej: "Kiedy w roku 1000 powstaa w Polsce podstawowa struktura hierarchicznego ustroju Kocioa, odbywao si to od samego pocztku w hierarchicznej jednoci z organizmem caego Kocioa, a zwaszcza Stolicy Apostolskiej. Pod tym wzgldem struktura Kocioa w naszej ojczynie przetrwaa nieprzerwanie a do naszych czasw i to jej zawdziczamy, e Polska jest katolicka i zawsze wierna... Koci w Polsce jest mocno i niewzruszenie zakorzeniony po wszystkie wieki tego katolicyzmu, ktry stanowi jedno ze znamion prawdziwego Kocioa Chrystusowego." Std te hierarchiczny ustrj Kocioa katolickiego (spadek po romanizacji chrzecijastwa, ktra swego czasu towarzyszya chrystianizacji Cesarstwa Rzymskiego) sta si "nie tylko orodkiem swego wasnego posannictwa pasterskiego", ale nawet "bardzo wyranym oparciem dla caego ycia spoecznego, dla narodu, uwiadamiajcego sobie swe prawo do istnienia, ktry jako nard w przewaajcej wikszoci katolicki szuka tego oparcia rwnie w hierarchicznych strukturach Kocioa..." Wypowied ta, do ktrej trzeba zgosi wtpliwoci natury historycznej, jako e Watykan niejednokrotnie zawodzi Polsk z przyczyn politycznych, musiaa by jak dynamit w kraju, gdzie wszystko, od przedszkola po uniwersytet, propagowao duchowo ukierunkowan zgoa inaczej. Jeszcze w 1976 roku na synodzie biskupim w Rzymie kardyna Wojtya powiedzia: "W Polsce szkoa jest cakowicie odsunita od wpywu Kocioa. Cay system szkolnictwa, jak rwnie prasa, radio i telewizja s przesiknite ateizmem, traktowanym jako nowa religia pastwowa. Propaganda ateistyczna korzysta z wszelkich przywilejw." Jednake historia narodu wci jeszcze ukazuje dwie wersje: jedna, ta wschodnia, przedstawia kraj jako wzorowe pastwo, w ktrym tworzy si nowy, socjalistyczny model czowieka, natomiast ta druga, zachodnia, wskazuje na Polsk jako bastion chrzecijaskiej swobody wychowania. Moe wic niektrym przypomniaa si w czasie wizyty Papiea ta kontrowersja, wszczta na tle dyskusji polskich biskupw o prawdziwej wykadni owej historii Polski. Moe Polacy pomyleli te o sowach Gomuki, ktry wtedy powiedzia: "Aeby podbudowa swoje aspiracje do politycznego reprezentowania narodu polskiego i narzuci Polsce rol przedmurza, niektrzy dostojnicy Kocioa chcieliby zastpi prawdziw, opart na naukowych podstawach histori Polski inn wersj, wedug ktrej historia Kocioa nie byaby ju czci historii narodu polskiego i na odwrt, historia narodu byaby pochodn historii katolicyzmu." Jan Pawe II zdecydowa si na interpretacj wedug orientacji zachodniej. Tylko w stosunkowo mao widocznym miejscu wspomnia Wojtya rwnie o Sowietach oraz ich historycznych zasugach dla Polski i Europy. Podczas odwiedzin obozu koncentracyjnego w Owicimiu powiedzia przed tablic pamitkow: "Mam tu jeszcze jedn wybran tablic: w jzyku rosyjskim. Wiemy, jakiego narodu ona dotyczy; wiemy, jaki udzia mia ten nard w straszliwej wojnie o wolno narodw; tej tablicy rwnie nam nie wolno pomin." Tablic z polskim napisem tak skomentowa: "Sze milionw Polakw stracio ycie w drugiej wojnie wiatowej, jedna pita narodu. Jeszcze jeden rozdzia wiekowej walki tego narodu, mojego narodu, o swoje fundamentalne prawa wrd narodw Europy; jeszcze jedno gone woanie o prawo do wasnego miejsca na mapie Europy, jeszcze jedna bolesna wina na sumieniu ludzkoci." Gdy wizytacja ojczystego kraju wreszcie dobiega koca, katolicka HerderKorrespondenz doniosa: "...caa Polska pakaa. W takich momentach czy si w Polsce to, co chrzecijaskie, z tym, co patriotyczne i

narodowe, czego w naszych szerokociach nie da si tak naprawd wyczu ani zrozumie. Trzeba wic dla lepszego zrozumienia dorzuci, e ta wizyta papieska nie tylko umocnia wiar i nadziej katolikw, ale ofiarowaa te Polsce pewnego rodzaju narodowe zadouczynienie: po dwch stuleciach omal e nieustannego ucisku i dyskryminacji." To samo wyraone otwartym tekstem: oferta narodowego zadouczynienia bya natury tyle politycznej, co i kocielnej. Polscy katolicy, jako uzaleniona cz narodu, mieli si od tej pory jeszcze silniej identyfikowa z central w Rzymie. We wszelkich przypadkach ucisku ze strony komunistw odtd mona byo si odwoywa do rzymskiego Papiea, ktry z jednej strony mg pertraktowa z rzdami tak zwanego bloku wschodniego na paszczynie prawa midzynarodowego i dyplomacji jako gowa pastwa, z drugiej strony za mg take w niektrych wypadkach skutecznie interweniowa jako najwyszej rangi autorytet moralny. Polska znowu mocniej trzyma si Rzymu. A Rzym jej okazuje wdziczno. Tam, w "miecie, ktre Opatrzno wybraa jako siedzib dla namiestnika Chrystusa", Jan Pawe II raz po raz odwouje si do mesjanistycznie zabarwionej tradycji swojego ojczystego rodowiska. Mwi wrcz po misjonarsku o "ywej, pulsujcej rzeczywistoci polskiej wiary, w ktrej wam te chciabym da udzia, poniewa mieci si w niej, jak we wszystkich autentycznych formach wyrazu wiary, posannictwo optymizmu i nadziei: Chrystus ju nie umiera, mier nad nim ju nie panuje (Rzym. 6, 9)". Jeeli nie przyjmiemy istnienia takiej ojczyzny rwnoczenie w Polsce i w Rzymie, niezrozumiae bdzie, co waciwie papie Wojtya mwi i robi. W takim zadomowieniu si chodzi co prawda o dwie tylko moliwoci spord wielu. Pod wzgldem teologicznym nie s one konieczne.

IV SOBR POCHOWANY Z WIELKIMI HONORAMI Dlaczego Jan Pawe II pogrzeba tak wiele nadziei?
Jan Pawe II uderzajco wiele mwi w swojej ksice o Drugim Soborze Watykaskim. Cytuje go, podobnie jak Pismo wite, ilekro mu to pasuje do argumentacji. Ale czy przej si te jego duchem? Vittorio Messori ju we wstpie zapobiegliwie bierze Papiea w obron i zachca, aeby wszyscy, ktrzy go posdzali o "intencje restauracji czy reakcji przeciw nowociom wprowadzonym przez Sobr" (PPN 129) dali si skoni "do cakowitej zmiany opinii" (PPN 18). Wszystkim za inaczej mylcym wytyka nie tylko "stronniczo i krtkowzroczno" (PPN 129), ale nawet zarzuca im kamstwo. Z chci. Poniewa jestemy przy gbszych powodach, okrelajcych teraniejszo rzdw papieskich, przyda si wyjanienie: Jan Pawe II nie jest waciwie papieem soborowym. Wynika to choby z faktu, e uczestniczy wprawdzie jako biskup w Drugim Soborze Watykaskim, ale nie by jeszcze wtedy papieem. Wojtya: "Miaem to szczeglne szczcie, e dane mi byo w Soborze uczestniczy od pocztku do koca" (PPN 123 i nast). Jednake uczestnictwo nie wystarcza. W cisym tego sowa znaczeniu prawdziwymi papieami soborowymi byli tylko Jan XXIII i Pawe VI, od ktrych obecnie piastujcy urzd wywodzi swoje podwjne imi. Ich nastpcy pozostaj - historycznie rzecz biorc - papieami posoborowymi, a tym samym spadkobiercami soborowej przeszoci, dopki nie skorzystaj ze swego prawa do zwoania wasnego soboru. Papie Wojtya dobrze o tym wie, skoro na pocztku pontyfikatu tak okrela swoje zadanie: "Podne ziarno, ktre posiali na dobrej ziemi (por. Mat. 13, 8-23) ojcowie Soboru Ekumenicznego, mianowicie wakie dokumenty i decyzje pasterskie, winny dojrzewa w yciu." Czy Jan Pawe II jest przynajmniej papieem sprawujcym swj urzd z ducha i litery Drugiego Soboru Watykaskiego i daje mu si prowadzi, zamiast ulec pokusie, aby ten Sobr z wolna lecz pewnie dopasowywa do swej wasnej doktryny, to osobna kwestia. Wypowiedzi Wojtyly pozwalaj co najmniej na taki wniosek, e chciaby on wszystko uczyni, aby zapewni Soborowi respekt i posuchanie. Ju w cytowanym tu posaniu do Kocioa i wiata na zakoczenie konklawe, ktre go wybrao, powiedzia: "Przede wszystkim chcemy przypomnie o Drugim Ekumenicznym Soborze Watykaskim, ktry zobowizuje nas do starannego wypeniania jego postanowie. Czy to powszechne zgromadzenie Kocioa nie jest kamieniem milowym i wydarzeniem najwyszej wagi w dwutysicletniej historii Kocioa, a tym samym w religijnej historii wiata i w rozwoju ludzkoci?" A w ksice swej pisze: "Sobr Watykaski II jest wielkim darem dla Kocioa, dla wszystkich, ktrzy w nim uczestniczyli, jest darem dla caej rodziny ludzkiej, darem dla kadego z nas. Trudno powiedzie o Soborze Watykaskim II co nowego" (PPN 123). Wojtya posuguje si osobliwie powcigliwym jzykiem, kiedy mwi o swej oglnikowej wiernoci wobec Drugiego Watykaskiego. W odrnieniu od innych swoich obwieszcze, charakteryzujcych si wszystkim, tylko nie powcigliwoci, nie poucza tu apodyktycznie, tylko przypomina o minionym wydarzeniu i zapytuje nawet o znaczenie tego zgromadzenia Kocioa. Nic nowego nie umie doda. Ogranicza si do wykadni: "dar dla wszystkich". Brzmi to zaskakujco blado. W dodatku dosy czsto mwi o obowizku, jaki otrzymane dziedzictwo nakada na niego i jego urzd: Sobr "zobowizuje do starannego wypeniania", sam Papie za uwaa za "nasz pierwszy obowizek staranne wypenianie dekretw i postanowie Soboru, co winnimy czyni w sposb rwnie mdry jak zachcajcy w tym celu, aby przede wszystkim

dostosowa odpowiedni postaw duchow do Soboru, iby jego postanowienia mogy by zrealizowane w praktyce" (por. PPN 125). Wanie przez to, e go tak zawzicie cytuje i przy kadej okazji powouje si na w swej ksice, powstaje wraenie, jak gdyby papie Wojtya interpretowa Drugi Sobr Watykaski jako nieuniknione wydarzenie, dla ktrego nie ma lepszej wymwki ni uznanie go za "dar" Opatrznoci Boskiej. W adnym miejscu swoich wywodw Jan Pawe II nie wydaje si mie przekonania do tego zgromadzenia Kocioa. Zadaj sobie pytanie, czy biskup Wojtya nie zalicza si do tych, ktrzy w 1959 roku wobec obwieszczenia papiea Jana XXIII, e chce zwoa sobr, zajli postaw raczej wyczekujc. W adnym razie nie nalea Wojtya do tych, ktrzy przygotowali ten sobr, do jego inicjatorw, a ju na pewno do wielkich postaci Drugiego Watykaskiego. Rwnie i to, co czyni Papie pod hasem pniejszego opracowania Soboru, nie relatywizuje tej oceny. Ot na plenum Soboru krakowski arcypasterz wypowiada si a osiem razy. To wcale nie mao. Nawet w pierwszym roku Soboru, gdy wielu z jego wspbraci w gruncie rzeczy jeszcze si nie wychylao, Wojtya wystpi dwukrotnie, wypowiadajc si w sprawach liturgii oraz rde objawienia. Nastpnie w drugim roku mwi o strukturze nowego Schematu o Kociele, w trzecim i czwartym za po jednym razie na temat objanienia wolnoci wyznania i sawnego "Schematu XIII" o Kociele w dzisiejszym wiecie, poza tym jeszcze w trzecim roku o tak zwanym apostolstwie laickim. Do tych wypowiedzi na plenum naley doda 13 pisemnych zgosze pira Wojtyy, wrd ktrych byy zarwno teksty mniej czy bardziej dopracowane, jak i listy proponowanych poprawek. Pi z nich dotyczyo dogmatycznej konstytucji Kocioa (w tym trzy rozdziay o Matce Boskiej), cztery dotyczyy Schematu XIII, trzy wolnoci wyznania i jedna rodkw porozumienia spoecznego. W sumie cakiem niemay wkad, nawet jeli wyranie wida, e biskup wykluczy podstawowe problemy Soboru. Na temat ekumenizmu, katolickich Kociow wschodnich, pasterskiej powinnoci biskupw, wyksztacenia ksiy, zgodnego ze wspczesnoci odnowienia ycia zakonnego, wychowania chrzecijaskiego, stosunku Kocioa katolickiego do religii niechrzecijaskich i dziaalnoci misyjnej Wojtya w ogle si nie wypowiada. Milczenie to mona by wyjani wewntrznym podziaem rl w onie polskiego episkopatu, zgodnie z ktrym poszczeglni biskupi otrzymali cile okrelone zakresy tematyczne do wnikliwszego rozpracowania. Trudno jednak przypuci, aby czowiek tak przebojowo idcy do przodu jak Wojtya, w toku zgromadzenia coraz bardziej awansujcy w plenum (PPN 124), odsunity zosta od opracowania tematu, ktry by zaproponowa. Prawdopodobnie dokona tu wiadomego wyboru. Tematy "Koci w dzisiejszym wiecie", "Koci jako taki" i "Dzisiejsza wolno wyznania" musiay wyda mu si szczeglnie warte wysiku. Jego teologia tak czy owak dotyczya raz po raz wiata, w ogle chccego si jeszcze zadawa z Kocioem rzymskim. W debacie o Kociele biskup krakowski po raz pierwszy zapisa si do gosu dopiero 21 padziernika 1963. Ale w jego wywodach na temat "ludu Boego, w szczeglnoci laikw" nie tylko, e nie przejawio si obiegowe - wcale nie bezsporne - oddzielenie kleru i laikw, ale nawet przejawia si postawa raczej wsteczna: Wojtya wypowiada si przeciw zaszczytnemu okreleniu "lud Boy" i przekada ponad nie interpretacj Kocioa jako societas perfecta, utwierdzonej w tak zwanym porzdku nadprzyrodzonym. Ale ju i ten skromny postp w teologii, aeby odej od skostniaego prawnie i statycznego pojcia doskonaej spoecznoci z jej niszymi i wyszymi warstwami, a przyj biblijne pojcie ludu Boego, poprzedzajcego wszelkie rnice hierarchiczne: przez Wojty nie zosta podjty. Pisze on wprawdzie: "...jako modszy, raczej si uczyem, ale stopniowo doszedem take do dojrzalszej i bardziej twrczej formy uczestnictwa w Soborze" (PPN 124). Tylko czy

aby uczy si tego, co istotne? Chocia z innych jego wypowiedzi nie mona wycign wniosku, jakoby reprezentowa tylko prawnie ukierunkowan eklezjologi przeszoci, najwyraniej nie uwiadomi sobie i nie przyj wszystkich konsekwencji nowoytnej teologii. Kto jak Wojtya chcia jeszcze w XX wieku poczy nowe rozumienie Kocioa jako "wsplnoty wszystkich powoanych przez Boga do zbawienia" - gdzie wszystkie podziay na pasterzy i trzod traktuje si jako mniej istotne - z mocno przestarzaym pogldem niektrych teologicznych jurystw z XIX wieku na societas perfecta, tego trudno uwaa za prekursora Soboru, wiodcego w przyszo ludzkoci. O przyszoci wiary w ogle nie moe tutaj by mowy. Tymczasem Wojtya pisze o Soborze, tym "seminarium Ducha witego" (PPN 125), e z jednej strony "by potrzebny do tego, aeby wej w w dwubiegunowy proces: zapocztkowa wyjcie chrzecijastwa z podziaw, jakie narosy w cigu caego mijajcego tysiclecia, a rwnoczenie podj na nowo, o ile monoci wsplnie, ewangeliczn misj u progu trzeciego tysiclecia" (PPN 126). Czy Wojtya si do tego przyczyni? Tak samo niewspczenie, jak jego wczeniejsze przyczynki na Soborze, wypady opinie, jakie wygosi, awansowany w midzyczasie na arcybiskupa Krakowa, w sprawie wolnoci wyznania. 26 wrzenia 1964 oznajmi, e wobec aspiracji ateizmu do tego, jakoby uwalnia czowieka od wyobcowania spowodowanego przez religi, trzeba obstawa przy tym, e adnej wadzy wieckiej nie wolno si miesza w stosunki pomidzy Bogiem a czowiekiem. Prawo do wolnoci wyznania jest bowiem cile zwizane z prawem do tego, aby prawd - i tylko j - poznawa, wyznawa i bez przeszkd przekazywa innym. Rwnie i dosy redniowieczne pojmowanie prawdy jako takiej i tylko takiej nie byo w tych czasach zbyt prekursorskie. 22 wrzenia 1965 Wojtya - te w imieniu biskupw polskich - mwi o tym, e midzy wolnoci a odpowiedzialnoci zachodzi nierozerwalny zwizek: skoro si ju proklamuje wolno wyznania, nie mniej konieczne jest pooenie nacisku na odpowiedzialno obyczajow przy korzystaniu z tego podstawowego prawa, aeby "nie stwarza pozorw indyferentyzmu albo liberalizmu". Naley te ustali kryteria, na mocy ktrych instytucje strzegce porzdku publicznego bd upowanienie do ograniczania wolnoci wyznania, by zapobiec jej naduywaniu: "Jedynie czyn zy moralnie, wic skierowany przeciwko prawu obyczajowemu, uzna mona za naduycie wolnoci wyznania..." Rozumie si, e w tych interwencjach wan rol odgryway dowiadczenia polskiego episkopatu z systemem deklarujcym si jako ateistyczny. Wojtya obawia si, aby w nastpstwie zbyt permisywnej deklaracji Soboru nie da nadmiernej swobody despotycznemu reimowi, kryjcemu si jego zdaniem pod mask legalnej wadzy pastwowej. Chcia wic w reim uj w cugle norm obyczajowych, sprecyzowanych przez Sobr. Podug bada Jana Grootaera ostateczny tekst deklaracji Soboru w sprawie wolnoci wyznania wykazuje pewne lady dziaalnoci Wojtyy. W kadym razie te wtrcone tylko zdania poboczne albo przymiotniki odnosz si do "susznego" porzdku publicznego. Ale e waciwym tematem tej deklaracji nie jest ani zagadnienie prawdy jako takie, ani stosunek jednostki do Boga, ani wolno zewntrza prawdziwego Kocioa w bezporednim ujciu, tego nie zawdziczamy soborowemu ojcu Wojtyle. On si nie przyczyni do tego, e deklaracja Soboru zdecydowanie pomina stereotypowo powtarzan w pewnym nurcie konserwatywnej teologii tez, i "tylko prawdzie, mianowicie tej Kocioa rzymskiego, przysuguje prawo, bdowi natomiast nie przysuguj adne prawa". Na ten zasadniczy problem, zwrcony ku przyszoci, krakowski arcybiskup prawie w ogle nie zwraca uwagi. Obserwatorzy docenili natomiast zainteresowanie, jakie wykazywa Wojtya dla

postawionej pod dyskusj problematyki wspczesnych kierunkw filozoficznych humanizmu i marksizmu, jak rwnie jego czynny udzia w odnonych rozmowach. Wprawdzie nie zalicza si akurat do tego kierunku teologicznego, dla ktrego ksztat wiata ma szczegln warto jako przygotowanie do Krlestwa Boego. Trzyma si raczej koncepcji nietrwaoci wiata doczesnego i dlatego raz po raz podkrela zadania Kocioa jako ratujcej go instancji zbawienia, szczeglnie ze wzgldu na czas poprzedzajcy kres ostateczny. Jego teologiczny wertykalizm nie moe jednak by uznany za jaowy. Wojtya przynajmniej widzia swoje zadanie w tym, aby przeama koncentrowanie si Drugiego Soboru Watykaskiego na problematyce zawartej w pojciach zachodniej wiary w postp, biorc pod uwag realia Kociow wschodnich. Polska, w ktrej swego czasu Koci, jak sam stwierdza, musia walczy o przetrwanie, tak czy owak nie moga by pominita w Schemacie dotyczcym Kocioa w dzisiejszym wiecie. Jej prawda te si liczya. Jednake nie Polska i nie Wojtya decydowali o waciwych treciach Soboru. Mona nad tym poniekd ubolewa, gdy byoby podane, aby i te gosy okazay si bardziej wpywowe, o ktrych a do powoania Drugiego Soboru Watykaskiego tak niewiele syszano, mimo ich bezspornej przynalenoci do Kocioa wiatowego. Interpretacja Soboru jednake nie pomija realiw Kocioa: miesznie byoby mwi o "polskim Soborze", albo wrcz o "Soborze Wojtyy". Na tle swego mesjanizmu Polacy chcieliby widzie wszystko troch inaczej, realno do nich nie przemawia. W sumie to zgromadzenie Kocioa obracao si wok innych teologii. Zaoenia tematyczne oraz ich wykonanie spoczywao w innych rkach: w zachodnich. Polska teologia moga si wykaza jedynie na marginesach. Nie posiadaa ani wielkich nazwisk, ani wystarczajcych dowiadcze, ktre byyby w stanie przeama przewag bardziej rozwinitej teologii zachodniej. Ale to, czego Polska wtedy nie uzyskaa, polski Papie mg w cigu nastpnych lat, w autorytarnej i centralistycznej strukturze Kocioa katolickiego, zdziaa bez wikszego wysiku: ponowny zwrot ku teologii przedsoborowej. Jan Pawe II osign ten cel po do krtkim upywie czasu. Niebawem sprecyzowaa si jego strategia. Najpierw musia przeama opr urzdowej teologii. Rwnoczenie trzeba byo obsadza zwalniajce si fotele biskupie dogodnymi kandydatami. A po trzecie sam Papie musia korzysta z kadej nadarzajcej si okazji, aby gosi publicznie now nauk, bardzo star. Trzoda szybko usucha i przyjmie wszystko, co wyjdzie z Watykanu. Wojtya, ktry w bardzo modym wieku wyrzek si nauki jako zawodu, poniewa zosta w Polsce biskupem, w czasach Drugiego Soboru Watykaskiego wiele si douczy w dyskusjach z renomowanymi teologami wiata, co teraz sam potwierdza (PPN 124). Czy dowiadczenie to byo dostatecznie gbokie? To ju nie jest tak jasne: nie darmo polski arcypasterz odsuwa starania tej teologii na drugi plan, pierwszy plan miao zastrzegajc dla biskupiej powinnoci nauczania. Tote ju w 1966 roku powiedzia o Schemacie XIII Soboru, e autorstwo jego jest podwjne: "Inicjatorami pomysw byli ojcowie Soboru, natomiast autorami tekstw teologowie." Jest to pogld moe zbyt pochopny, zwaszcza jeli uwzgldni fakt, e biskupi te byli i s uczniami teologw, wasnej teologii za nauczyli si nie od kogo innego, lecz od teologw. Tym uparciej narzuca si wraenie, e Wojtya jako papie nakada teologom jeden kaganiec po drugim. Do rzeczywistego dugu wdzicznoci kardyna z Krakowa w ogle nie poczuwa si w stosunku do pojedynczych osb. W jednym ze studiw roboczych stwierdza to wyranie: "Jeeli zapytamy si, z kim uzgodniono nalen zapat, droga ta zaprowadzi nas przez wszystkie osoby, wypowiedzi, pogldy, postawy, perspektywy, przez ca widzialn

rzeczywisto Soboru do niewidzialnego, ktry nieustannie spenia obietnic, jakiej niegdy udzieli apostoom w wieczerniku: Duch wity nauczy was wszystkiego i przypomni wam wszystko, co wam powiedziaem (Jan 14, 26)." Jego interpretacja Soboru jako "daru" (PPN 123) najdokadniej pasuje do takiej teologii. Co prawda jest wtpliwe teologicznie, czy wspomniana tu obietnica, nie mogca zreszt uchodzi za autentyczne sowa Jezusa z Nazaretu, skierowana bya tylko do biskupw, a nie do caego Kocioa; wida jednak w tych sowach Wojtyy istotny powd do uwaania, e dziedzictwo Soboru go obowizywao. Sam Duch Boy naoy na biskupw, nastpcw apostow, obowizek wiadectwa. Ciy na nich powinno, aeby ani joty nie uroni z tego dziedzictwa duchowego, lecz podawa dalej skarb swej prawdy nie skrcony i nie zafaszowany. Na dosownoci tego przekazu opiera si ich wasna tosamo. Pogld Wojtyy nie budzi wtpliwoci: wanie zapotrzebowanie odbiorcw na jednoznaczn prawd uzasadnia sub Kocioa w oglnoci, jak i specjaln sub biskupw. 26 stycznia 1979 Jan Pawe II, przemawiajc w Puebli do generalnego zgromadzenia arcypasterzy Ameryki aciskiej, podkreli: "Prawda, ktr winni jestemy czowiekowi, jest zarazem i przede wszystkim prawd o nim samym. Jako wiadkowie Jezusa Chrystusa jestemy prekursorami, gosicielami i sugami tej prawdy i nie wolno nam jej sprowadza do zaoe systemu filozoficznego lub do dziaalnoci czysto politycznej; nie wolno nam zapomnie ani zdradzi tej prawdy..." Teolog Alfred Lapple nazwa podkrelanie cigoci i tosamoci przez papiea Jana Pawa II "znaczc perspektyw" tego wanie pontyfikatu i zarazem zwrci uwag na szczeglne korzenie tej postawy: "Ju z historii narodu polskiego wynika znaczenie, jakie miao zachowywanie i obrona tosamoci narodowej i religijnej przy rwnoczesnym zachowywaniu i obronie narodowej i religijnej tradycji i cigoci." Wojtya upatruje w cigoci waciwe zaoenie tosamoci Kocioa. Jego upodobanie do sw "obowizek", "wierno" i "suba" zakorzenione jest w tej koncepcji. Przez cigo Papie rozumie naleny Duchowi Boemu szacunek dla podarowanego przez Boga pocztku i dla wytworzonej duchowo tradycji prawd wiary. Biada wic pasterzowi, ktry by si omieli nie przekazywa dalej przenajwitszego dziedzictwa bez adnych skrele! Taki biskup nie traktowaby powanie nadprzyrodzonej rzeczywistoci Kocioa i przejawiajcych si w niej nakazw Ducha Boego, natomiast poddawaby j wasnej - z koniecznoci skrtowej czy wrcz faszujcej - ocenie ludzkiej. Co moe si zdarzy, gdy ludzie osdzaj Boga, nowa ksika przedstawia na wielu stronach (PPN 62-67). Wojtya nie byby tym i takim papieem, gdyby ze swojej strony nie osdza takich ludzi oraz ich "przemocy i doranej koniunktury" [w oryginale sulla prepotenza, sulla subdola congiura: arogancji lub naduycia siy i perfidnej zmowy. Przyp. tum.] (PPN 65). Reakcje Papiea wynikaj z dogbnej odpowiedzialnoci wobec urzdu, ktry - jak rzymskie papiestwo - zakotwiczony jest w tradycji, liczcej sobie dwa tysice lat, i tak samo jak Koci (PPN 29) powouje si na nieprzerwane nastpstwo apostolskie, ktrego cigo zapewnia mu tosamo, niemale alergicznie reagujc na wszelkie nowe interpretacje i aktualizacje, jako na zjawiska adaptacyjne, nie dajce si pogodzi z jakoby witym dziedzictwem. Nie przypadkiem Jan Pawe II w jednym z dwch rozdziaw swej ksiki, faktycznie dotyczcych Soboru (liczcych mniej wicej po trzy strony), traktuje na dwch stronach o katechizmie wiatowym, tej "nieodzownej" ksice, ktra powiadcza "bogactwo nauki Kocioa" (PPN 127). Oczywicie w duchu Soboru, ale mimo to bardzo samodzielnie, jak stwierdzaj wszystkie liczce si komentarze. W tym wanie miejscu swej ksiki Wojtya

okazuje si uderzajco dumny z siebie: mwi nie tylko o olbrzymim sukcesie handlowym katechizmu, ale i o tym, e "wida, jak wielkie jest zapotrzebowanie na tak lektur" (PPN 127 i nast.). Gdy "po upadku komunizmu" (PPN 134) "wiat zmczony ideologiami otwiera si w stron prawdy" (PPN 128). Papie jeszcze raz staje si winiem swych roje i marze: tylko znikomo drobna mniejszo przyjmie, jak on, e wiat, obrzydziwszy ju sobie komunizm, ale jeszcze nie kapitalizm, cieszy si wanie na rzymskiego doradc kardynaa Ratzingera. Nastpny przykad na to, jak Papie obchodzi si z dziedzictwem - przestroga, jakiej w Puebli udzieli zwolennikom latynoamerykaskiej teologii wyzwolenia - wystarczy, aby ten stan rzeczy wyjani: "Pojmowanie Jezusa jako polityka, rewolucjonisty i wywrotowca z Nazaretu nie da si pogodzi z obwieszczeniami Kocioa... cokolwiek jest przemilczeniem, zapomnieniem, umniejszeniem lub niestosownym przerysowaniem cakowitych tajemnic Jezusa Chrystusa, cokolwiek odstpuje od wiary Kocioa, nie moe sta si czci skadow ewangelizacji." W tych okolicznociach nie dziwi si, e przedstawiciele domniemanej teologii wyzwolenia (od kiedy to teologia wyzwala?) zostali tak zmikczeni, i przesyaj Papieowi deklaracje solidarnoci. Dawno te miny czasy, gdy arcybiskup Oscar Arnulfo Romero z Salwadoru wystpowa z rzeczowymi uzasadnieniami przeciwko nie do rewolucyjnej polityce Watykanu w Ameryce aciskiej. Ten mczennik susznej sprawy, w roku 1980 zamordowany przy otarzu i uderzajco rzadko wzmiankowany przez Papiea, musia zreszt jeszcze w 1979 roku przeciska si do pierwszych rzdw, aby w czasie audiencji Wojtya raczy go w ogle zauway... Gdzie kocielna cigo - wedle wasnego uznania - traktowana jest wybirczo albo lekcewaona, tosamo Kocioa - jak stwierdza obecny Papie - i tym samym jego prawdziwa misja w subie caej ludzkoci jest naraona lub w ogle zarzucona. Poniewa cigo i tosamo warunkuj si i zarazem wspieraj wzajemnie, zatem dla osobliwych pogldw, problemw pozornych i nawet dla jaowych dyskusji, tylko mccych wiernym w gowie, nie ma miejsca w doktrynie Kocioa. Piszc o katechezie, Jan Pawe II ju w 1979 roku stwierdzi jednoznacznie: "Aeby ofiarny dar jego wiary by doskonay, kady z uczniw Chrystusa ma prawo otrzymywa sowo wiary nie okaleczone, sfaszowane albo skrcone, lecz pene i cakowite, w caej jego sile i potdze. Kto w jakimkolwiek punkcie rezygnuje z kompletnoci posannictwa, wywouje niebezpieczn prni w samej katechezie i zagraa owocom, ktrych susznie oczekuj od niego Chrystus i wsplnota Kocioa... Dlatego aden prawdziwy katecheta nie ma prawa wedle wasnego uznania dzieli dobra wiary i rozrnia tego, co uwaa za wane, od tego, co wydaje mu si niewane, aby nastpnie jednego uczy, a drugie pomija." Papie Wojtya sam ujawnia, e nie dziwi go, i wanie w posoborowej epoce dziejw Kocioa pojawiaj si takie postawy, niezgodne ze zdefiniowan przez niego samego cakowitoci prawdy kocielnej (bdcej jednakowo tylko czci tradycji). Jego ksika neguje "spory pomidzy progresistami a integrystami, spory polityczne, a nie religijne, kategorie, w jakie usiowano wtoczy wydarzenie soborowe" (PPN 126), natomiast w przeciwiestwie do tego kadzie nacisk na prawdziwy styl i ducha Soboru. Widocznie zdaniem Papiea Drugi Sobr Watykaski podziaa jak katalizator i wyzwoli ukrywane dotychczas postawy nie-kocielne, odtd manifestujce si publicznie. Przeszkadzaj one w tym, aby Sobr, ktry przecie "otworzy szeroko drzwi na wejcie do Kocioa ludzi wspczesnych" (PPN 129), odnis sukces. I dlatego "niejako instynktowny zwrot do religii" (PPN 134) ulega zahamowaniu. Poniewa za Papie jest przekonany, e chodzi przede wszystkim o naduywanie postpowoci, ktre nawet wiernych w istocie fundamentalistw sprowokowao do odchyle,

zrozumiae jest, e nagana i korygowanie ze strony jego urzdu musz si odnosi w pierwszym rzdzie do bdnych tendencji postpowych. W tej nauczajcej polityce swego urzdu Wojtya niewtpliwie spotyka si z gwatownym poparciem swych najwierniejszych. Wida, jak podrzucaj sobie raz po raz odpowiednie hasa. Na przykad byy arcybiskup Kolonii Joseph Hffner dobitnie powoa si w 1980 roku na "fatalne naruszenie tradycji", jakoby wystpujce po Drugim Soborze Watykaskim, i rwnoczenie, zwracajc si do papiea Wojtyy, podsun mu wyjcie z wszystkich kryzysw: "Jest to opatrznociowe, e Ty, Ojcze wity, wanie w tej historycznej godzinie, bdcej szans i wyzwaniem dla Kocioa, przybye do nas. Spodziewamy si po Twej pasterskiej wizycie nowych, pomocnych impulsw. Twoja wiara umacnia nasz wiar. Twoja odwaga wzbudza w nas odwag. Zgorszenie i gupota krzya nie budz w Tobie lku. Posta Ukrzyowanego rozjarza si w Papieu, wyraajcym sprzeciw, lecz nie w takim nastpcy Piotra, ktry do wszystkiego by si dostosowa... Jeste wiadkiem i porczycielem czystoci naszej wiary." Jan Pawe II chyba i teraz take speni te oczekiwania, skierowane do jego autorytetu, piszc w odpowiedzi na jedno z pyta, ktre mu zada Messori: "Pan susznie mwi, e Papie jest tajemnic. Susznie mwi Pan take, e jest on znakiem sprzeciwu, e jest on prowokacj. O samym Chrystusie powiedzia starzec Symeon, e bdzie znakiem, ktremu sprzeciwia si bd (por. k 2, 34)" (PPN 30). Swego czasu Wojtya szczeglnie poleci biskupom niemieckim obie te grupy, ktrych postawa po Soborze wywoaa jakoby tyle zamtu wrd prawdziwych wiernych: "Po pierwsze s to ci, ktrzy z impulsw Drugiego Soboru Watykaskiego wycignli faszywy wniosek, jakoby dialog, nawizywany dzisiaj przez Koci, by nie do pogodzenia z jednoznacznym obowizywaniem nauki i norm Kocioa, z wadz hierarchicznego urzdu, nienaruszalnie powierzonego Kocioowi w oparciu o posannictwo Chrystusa. Pokacie, e te dwie rzeczy s nierozczne: wierno nienaruszalnemu posannictwu i zblienie si do czowieka z jego dowiadczeniami i problemami. Druga za grupa to ci, ktrzy - czciowo w nastpstwie niewaciwych lub niebacznie wycignitych konsekwencji z Drugiego Soboru Watykaskiego - w dzisiejszym Kociele nie czuj si ju swojsko, czy nawet gro odpadniciem od niego. Naley tu z ca stanowczoci, ale zarazem z ca ostronoci, przekazywa tym ludziom dowiadczenie, e Koci Drugiego Soboru Watykaskiego i Pierwszego Watykaskiego, i Trydenckiego, i pierwszych soborw to jeden i ten sam Koci." Fakt, i Jan Pawe II opiera tutaj tosamo Kocioa na cigoci czcej Drugi Sobr Watykaski i specjalnie wymienione oba poprzednie, nie jest bez znaczenia, jeli chodzi o zasadnicze rozumienie Kocioa i Soborw przez tego Papiea. Przytoczony tu Pierwszy Watykaski (1869-1870) ustanowi nieomylno papiesk, na wskro antyreformatorski za Sobr Trydencki (1545-1563), ktry ogosi wiele dogmatw dotyczcych Kocioa, jego hierarchii i organizacji, przez wielu do dzisiaj uwaany jest za najwaniejsze pod wzgldem dogmatycznym zgromadzenie Kocioa w czasach nowoytnych. Jan Pawe II zna to dziedzictwo swego Kocioa i nie jest gotw przysta na to, aby ostatni Sobr interpretowa z prawa lub z lewa jako - troch mniej produktywny dogmatycznie - "sobr pasterski", porednio, by moe, dystansujcy si wzgldem wczeniejszych prawd wiary: wrcz przeciwnie! Wojtya take i w Drugim Watykaskim, pomimo jego rzekomo "odmiennego" ducha i stylu (PPN 126 i nast.), dopatruje si soboru, ktry dokona wanych wypowiedzi o samym Kociele, nie mogcych jednak uniezaleni si od tradycji dawniejszych zgromadze kocielnych bez naruszenia tosamoci samego Kocioa. 26 stycznia 1979 Wojtya powiedzia w stolicy Meksyku: "Drugi Sobr Watykaski

zawsze chcia by nade wszystko soborem dotyczcym Kocioa. Wecie do rki dokumenty Soboru, zwaszcza dogmatyczn konstytucj o Kociele Lumen gentium, przestudiujcie j z serdeczn uwag w duchu modlitwy, aby rozpozna, co duch Kocioa chcia powiedzie. Odkryjecie wwczas, e nie istnieje obecnie - jak utrzymuj niektrzy - jaki nowy Koci, rnicy si od starego albo wrcz mu przeciwny. Sobr chcia natomiast przedstawi z wiksz jasnoci jeden jedyny Koci Jezusa Chrystusa, co prawda w nowych aspektach, ale w istocie swej wci jeszcze ten sam." Na podstawie wytycznych opartych na zaoeniu, e uwicenie i ocalenie ludzkoci dokonuj si tylko przez prawd - mianowicie przez t prawd, ktr przekazuje i nauczajc gosi bez skrtw prawdziwy Koci - mona skonkretyzowa i wyjani tak zwan rzeczywisto Soboru, cenion przez Jana Pawa II. Wojtya ju w 1968 roku w Krakowie wypowiedzia si o odnowieniu prawdy: "Znaczce jest, e program odnowy Kocioa jest w zasadzie swej najgbiej teologiczny. Odnowa - konieczno i program odnowy - to nastpstwo rozumienia dowiadcze Kocioa na tak wielu frontach i odcinkach jego ycia. Odnowa jest zatem w pierwszym rzdzie nowym sposobem rozumienia, nowym sposobem widzenia wiekuistej, objawionej prawdy. Jest w pierwszym rzdzie teologi: gdy teologia okrela now dojrzao w studiach nad Ewangeli i w yciowym przekazie... Zachodzi tu wydobywanie skarbu z ukrycia. Nie wolno przy tym zapomina, e sowo odnowa jest czym innym ni sowo reforma: posiada gbsz tre ni tamto, a chocia wydaje si mniej radykalne, jest jednak w wikszej mierze integralne." Aeby ta najwyraniej odrniona od reformy odnowa, bdca "w pierwszym rzdzie teologi" znaa granice prawdy, wytyczone przez hierarchiczne pojmowanie, i nie zbdzia na manowce, Wojtya kadzie szczeglny nacisk na tradycj, te przekazywan przez urzd nauczycielski: "Teologia musi uwaa na to, w jakim stosunku pozostaje do wiary Kocioa. Nie sami sobie zawdziczamy wiar, jest ona raczej zbudowana na fundamencie apostow i prorokw, ktrego kamieniem wgielnym jest sam Jezus Chrystus" (Efez. 2, 20). Teologia te musi zakada wiar. Moe j rozjania i wspiera, ale nie moe jej wytworzy... Urzd nauczycielski istnieje tylko po to, aby stwierdza prawd sowa Boego, zwaszcza tam, gdzie gro jej znieksztacenia i nieporozumienia. W tym kontekcie naley widzie take nieomylno kocielnego urzdu nauczycielskiego... Jest ona w pewnym sensie kluczem do tej pewnoci, z jak prawda jest poznawana i goszona, jak rwnie do ycia i postpowania wiernych. Bo kiedy si t podstawow zasad wstrznie albo zburzy j, najbardziej elementarne prawdy naszej wiary te zaczynaj si rozsypywa." Wanie odnowa po Soborze jest zatem w swych istotnych treciach podporzdkowana, wedug Jana Pawa II, nieustpliwej pieczy nieomylnie wygaszanej przez Koci prawdy. Wprawdzie bez takiego zwizania z urzdem nauczycielskim te byaby ona pewnego rodzaju reform, lecz nie tak, ktra mogaby roci sobie prawo do autentycznoci. Prdzej czy pniej zapdziaby si na mier, to znaczy: oderwaaby si od caoci ortodoksyjnej wsplnoty Kocioa i staaby si heretycka. Jeeli natomiast podana odnowa poddaje si sprawdzaniu i prowadzeniu przez urzd nauczycielski, ktremu duch Boy jest niepodzielnie przyznany, wtedy wcza si w dugi szereg cigoci i dziki temu ma przyszo. Wojtya jest najzupeniej pewien siebie. Jego interpretacja Drugiego Soboru Watykaskiego jest niezachwiana. Potwierdza ona wszystko, co Koci wiedzia ju przed Soborem. A i Kocioowi przez to wiadomo, na czyich barkach spoczywa taka odnowa, zwrcona wstecz i zwizana z przeszoci: tylko na barkach wychowanych w duchu prawdziwej tradycji duchownych i hierarchw. Kocielna odnowa pozostaje wic przywizana do urzdu. Nie jest oddolna. Nie wychodzi od ludu. Zwraca si raczej odgrnie do ludu, ktry musi da si odnowi swoim pasterzom. Konsekwentnie wic przemwi Jan Pawe II w swym licie do biskupw na Wielki Czwartek 1979 roku: "Energicznie odnowione

ycie seminariw w caym Kociele bdzie decydujc prb realizacji tej odnowy, ktr Sobr zapocztkowa w Kociele." Tymczasem miliony ludzi, pokadajcych nadziej w tym Papieu, rozczaroway si i odsuny od niego. Nie powinny byy da si zalepi entuzjazmowi pierwszych lat, a raczej uwaa na cigo, ktr Wojtya wykazywa si przez wiele dziesitkw lat. Jan Pawe II wyrobi sobie pewn koncepcj wiary, moralnoci, nauki, tradycji. Kocioa. Podoba si ona sporej liczbie osb tak samo, jak jemu. Ale nie stwarza nadziei dla milionw; na to jest zbyt wsko ujta. Obsuguje tylko pewn liczb dusz i pewn ich jako.

V PRZYJAZNY FUNDAMENTALISTA Dlaczego Karol Wojtya pozosta konserwatyst do szpiku koci?


Ju wstpne pytania, jakie stawia Vittorio Messori, okrelaj to starannie wyodrbnione rodowisko, z ktrego poruczenia Papieowi wolno odpowiada. rodowisko to pozostaje konserwatywne wanie dlatego, e pytajcy i odpowiadajcy ograniczaj si do tych problemw, ktre sami definiuj jako "fundamenty, na ktrych wznosi si budowla Kocioa" (PPN 14). Wszystkie inne tematy s wyczone: "o kapastwie kobiet, o duszpasterstwie homoseksualistw czy osb rozwiedzionych, o watykaskich strategiach geopolitycznych" (PPN 15) w tych okolicznociach w ogle nie naley mwi. Uczestnicy wywiadu zgodzili si na "waciw hierarchi rzeczy (czsto postawion dzi na gowie, nawet w rodowiskach katolickich)" (PPN 15). Mwi si wic w pierwszym rzdzie, jeli nie wycznie, o Bogu, Jezusie Chrystusie, Maryi, Kociele. Ograniczenie to z pewnoci odpowiada niektrym gowom i sercom. W tych wanie krgach katolickich Jan Pawe II czuje si duchowo jak w domu. Powouje si na bieco, przyprawiajc to cytatami z Biblii i z Soborw, na samego Boga, i wszystko to brzmi strasznie wnikliwie, witobliwie, jest pene nadziei. Caa ksika Wojtyy tchnie tym bogim zadowoleniem z siebie. Wspomina si wprawdzie pro forma o wtpliwociach, ale su one Papieowi jedynie jako porczne hasa, ktre zbija si syt "prawd", aby podrzuci Czarnego Piotrusia tym, ktrzy myl inaczej. Kto rzeczywicie pyta i nie ogranicza si do hase w postaci pyta, jakie zadaje Messori, wanie po lekturze tej ksiki zostanie godny. O godnoci ludzkiego wtpienia obaj uczestnicy tego wywiadu w ogle nie maj pojcia. W tym rodowisku tylko nielicznym przychodzi do gowy, e za pozornie fundamentalnymi pytaniami, na ktre Papie odpowiada w swej ksice, nie da si ukry rzeczywistych problemw ludzkich i e diabe tu rwnie kryje si w szczegach. Zwizek midzy jakoby zniesion teori a codzienn praktyk Papiea i Watykanu jest tylko zatuszowany, a nie zlikwidowany. Akurat codzienna praktyka Wojtyy nastrcza tu a nadto okazji do ataku. Jeszcze do tego wrc. "Czy to, w co wierz katolicy i czego Papie jest najwyszym gwarantem, to prawda, czy nieprawda?" (PPN 15). Ju to pytanie demaskuje si jako nierzetelnie postawiony problem pozorny: prawda nie moe by rozpoznana jako prawda, a tym bardziej jako nieprawda, przez tego, kto w samym pytaniu zawarty jest jako jej wasny gwarant. Skoro ju Papie jest gwarantem prawdy, uniewaniby siebie i swj urzd, gdyby swoj prawd choby w marginesowych kwestiach uzna za bd. Nikt nie bdzie na serio wymaga od Jana Pawa II, aby "przesania tosamo katolicyzmu" (PPN 17). Ale nikt si te nie moe spodziewa, e jego ksika przekroczy ten prg argumentacji, ktry Messori nazywa "szczegln mieszank", doprawdy osobliwej miszkulancji "wyzna osobistych, refleksji i wskaza duchowych, mistycznej medytacji, spojrze w przeszo i przyszo, rozwaa teologicznych, a take filozoficznych" (PPN 17). Wrd ludzi poszukujcych prawdy nie zwyko si przejmowa tej metody papieskiej i odpowiada "mieszank" na to, na co ju odpowiedzia pytajcy: prawda wiata spoczywa w Papieu. I Papie ma tylko wygosi jeszcze raz to, co zawsze uwaa, ozdobiwszy to pstr mieszank cytatw rozmaitego pochodzenia, aby wszyscy ludzie dostpili nadziei i wiary. Zdumiewa mnie, jak prostackimi metodami ta ksika si posuguje; i za jak gupich uwaa swych czytelnikw. Jakkolwiek nie mwi si o tym jeszcze w odnonych krgach katolickich: na pytanie o prawd ju od dawna nie mona odpowiada goymi odsyaczami do autorytetw. W przeciwnym razie pytanie i odpowied krc si w bdnym kku. Ta wanie technika nie jest niczym nowym. Tote nazywa Wojty "Papieem

niespodzianek" (PPN 12) moe tylko dziennikarz dworski. Mwi on jedynie do klienteli, do najcilejszego kka, motywowanego "przez swoist potrzeb duchowej prawomocnoci przez nakaz moralny" (PPN 13). W takiej to perspektywie uchodzi rwnie za prawd twierdzenie, i Stolica Apostolska zdobya sobie "niekwestionowany presti" (PPN 13). Pytam si: na jakim wiecie ci ludzie yj? Mao tego, e najwyraniej obserwuj wiat jednym okiem, ale jeli chodzi o ludzi, natychmiast zamykaj nawet oboje oczu. Mimo zapowiedzi, wygoszonej w wieczr swego wyboru, e pragnie uczyni nowy pocztek, Jan Pawe II nie ruszy niczego w swoim tak wybornie zorganizowanym Kociele, nie wyczajc samego siebie. Wojtya: za wszelk cen nie-reformator. Takie okrelenie stao si ju niemal truizmem. Odmiennego zdania s jedynie owieczki, uznajce za prawd wszystko, co z Watykanu. S po prostu niezdolni przyj do wiadomoci odwrotn, niemale jednogon opini o Janie Pawle II. Ktra to opinia, nawiasem mwic, pojawia si take w recenzjach z jego nowej ksiki. Po Wojtyle mona si wiele spodziewa, ale na pewno adnych niespodzianek. Dlaczego ten Papie niczego nie poruszy? Dlaczego zawid nadzieje milionw? Dlaczego pozosta sobie wierny, co do tego, take w swej ksice? Papie tej jakoci musi mie jakie powody, aby obraca wstecz koo postpu, zamiast przysuy si wiatu jako idcy naprzd. Woski eks-przeor Giovanni Franzoni, niegdy przewodnia gowa kocielnych dysydentw, szukajc wyjanienia, ju w 1978 roku susznie zwrci uwag na kocielnopolityczn proweniencj Wojtyy: "Od pewnego czasu niesusznie uywa si sowa rewolucja w odniesieniu do problemw Kocioa... Wcale te nie zamierzam nazywa wyboru Wojtyy rewolucyjnym. Z pewnoci wybr ten odskakuje od sposobu mylenia Kurii, przynajmniej na pierwszy rzut oka... Gdy wybrany zosta Luciani, Jan Pawe I, chciano stworzy obraz Kocioa jako cichej wyspy, umiechnitej fasady, za ktr agodzi si wszelkie wanie ludzkoci. Natomiast wybr Jana Pawa II zdaje si by wyborem, dokonanym przez tych kardynaw, ktrzy w sierpniu 1978 roku jeszcze ustpili... Chciano poszerzy widnokrg, ale wybierajc czowieka, ktry wywodzi si z Kocioa polskiego i tym samym wystarczajco gwarantuje wierno tradycji rzymskiej." Inne od tej interpretacje, wskazujce na polsk tradycj nurtw mesjanistycznych, przeprowadzaj znaczc paralel pomidzy Wojtya a iraskim przywdc rewolucyjnym Chomeinim. Wskazuj na tzw. fenomen Ajatollaha, jakoby wystpujcy rwnoczenie w Watykanie i w Teheranie. Rzeczywicie trudno si nie dopatrzy pewnego podobiestwa obu tych przejaww religijnej atrakcyjnoci. Daje to do mylenia, e taki teokrata jak Chomeini, wychodzc ze skrajnej bezsilnoci i braku rodkw, potrafi obali tak wysoko ustawionego samowadc jak Szach, co wicej: e duchowny zdoa odzyska wieck wadz nad narodem, zdawao si, e dawno ju utracon. Daje te do mylenia, i konserwatywny patriarcha bez niczyjego sprzeciwu przywaszczy sobie nazw "rewolucja" i zdoby entuzjastyczne posuszestwo wanie dlatego, e by tak absolutnie niewspczesny i wprowadza nie co innego, tylko regresj. Triumf Chomeiniego kae szuka paraleli take w Kociele rzymskim: wanie pod rzdami Karola Wojtyy. Po sukcesie islamskiego fundamentalizmu Watykan spostrzeg, e obecne konflikty spoeczne rozwijaj si i rozwizuj niekoniecznie po linii racjonalnej, ale coraz czciej w ramach irracjonalnych ruchw masowych, ktre tkwi korzeniami w "wierze". Mwic po katolicku: na bazie ideologii pasterza i trzody. Z pewnoci samowiadomo Jana Pawa II nie da si dostatecznie wytumaczy przez fenomen Chomeiniego. Ale z zawart w tym ideologi pasterza moe by zgoa inaczej. Papie wie, e odrodzenie wiary, przywiecajce tym wojowniczym, jeszcze nie

wskazuje na europejsk wersj iraskiej maligny Chomeiniego, jako e nie znajduje oparcia w realiach tak zwanego chrzecijaskiego Zachodu. Watykan musia z tego wycign wnioski. Jan Pawe II oskara wic islamski fundamentalizm (PPN 83), o wasnym przezornie nie wspominajc. Wojtya roztropnie odci si od wszelkiej wojowniczoci i Kocioowi swemu przypisa "ubogie rodki ducha". Ta nauka i zwizana z ni praktyka, choby przy pobienym spojrzeniu na histori Kocioa i papiestwa, nie s dla nich typowe. Obecnie jednak Papie musi tak przemawia: o wadzy, tym bardziej za o nacisku z zewntrz, lepiej zamilcze. Teraz natomiast Wojtya omiela si twierdzi, i jego "Koci nigdy nie przeczy, e take i czowiek niewierzcy moe by uczciwy i szlachetny" (PPN 142). Zdanie to jest policzkiem dla milionw, ktre ten wanie Koci przez cae stulecia krwawo przeladowa wycznie za to, e inaczej myleli. Kiedy Jan Pawe II stwierdza, e "czowiek nie moe by przymuszany do przyjmowania prawdy" (PPN 143), jest to wprawdzie merytorycznie suszne, ale historycznie faszywe. Zbyt wiele ofiar ciy na tym Kociele. Papie ani jednym sowem nie uczci ich w swojej ksice. On ma waniejsze sprawy na gowie. W obliczu politycznych przedsiwzi i praktyk tego Papiea ryzykownie brzmi zapewnienie Wojtyy o "krlestwie nie z tego wiata". Ot jest mu obcy punkt widzenia pobonoci jako takiej, przeciganej przez wieck rzeczywisto. Mimo e pogldy Jana Pawa II w wielu punktach pokrywaj si z pogldami zmarego tradycjonalisty Marcela Lefebvre'a (zaraz do tego dojd), jednake w przeciwiestwie do tego arcybiskupa Papie nie uwaa, jakoby naleao jeszcze dzisiaj "wprowadzi cywilne ustawodawstwo zgodne z prawami Kocioa i forsowa powoywanie katolickich reprezentantw, zdecydowanych doprowadzi spoeczestwo do oficjalnego uznania Krlestwa Pana Naszego". Papie czerpie z innych rde. Ukazywany raz po raz wizerunek wojowniczego polityka na krzele Piotrowym nie cakiem odpowiada rzeczywistoci. I nie da si jeszcze wycign dalej idcych wnioskw z podobiestw, jakie cz Chomeiniego i Wojty, dwch przywdcw religijnych, entuzjastycznie witanych z towarzyszeniem najrozmaitszych objaww posuszestwa. Nawet i ta zbieno, jak mona precyzyjnie wymierzy pomidzy Wojty a Lefebvrem, nie wystarcza dla ostatecznej oceny obecnego pontyfikatu. W kadym razie o wiele trudniej nakreli osobiste rysy Wojtyy w tym zakresie ni, dajmy na to, w bezporednim porwnaniu do Ajatollaha. Przecie Jan Pawe II raz po raz deklarowa si z umiechem jako rzecznik okrelonych nauk i postaw fundamentalistycznych. Co prawda przestrzega rwnie przed bezpodnym konserwatyzmem, jako e "nie moemy y saw naszej chrzecijaskiej przeszoci", jak powiedzia w 1979 roku w Irlandii. W swoim pouczeniu o katechezie napisa, e konserwatyzm prowadzi do zastoju i letargu. A jego rozumienie Kocioa, ktremu przewodzi, wedug jego wasnych owiadcze jest na wskro nowoczesne: "Tkwi to w istocie dobrze rozumianej tradycji, aby waciwie odczytywa rwnie znaki czasu, wedug ktrych naley wydobywa nowe i stare z przebogatej skarbnicy objawienia." Natychmiast jednak podkreli Jan Pawe II, e wanie ostatni Sobr "bardzo czsto trzyma si tego co stare, tego co pochodzi z dziedzictwa ojcw i w czym wyraa si wiara i nauka od tylu stuleci ju zjednoczonego Kocioa". Take o integralistach, ktrym (jak pisze Lefebvre) chodzi o zachowanie aciskiego rytuau mszy witej, w krytyce swojej wspomnia zaledwie mimochodem. Zarzuci im tylko nieposuszestwo wzgldem liturgicznych ustale, czyli wobec przepisw, ktre przyniosy ze sob "pewne zmiany, w ktrych nastpstwie dzisiejsza liturgia mszy witej rni si poniekd od tej, ktr znalimy przed Soborem." Zmiany te wyday si Papieowi, jak wywodzi w swym pimie z 1980 roku o eucharystii, niezbyt wane: "Nie

bdziemy o nich mwi; naley przede wszystkim zatrzyma si na tym, co w wicie eucharystii istotne i niezmienne." Tak oto Jan Pawe II w swoim przekonaniu wyczerpa problem. W rzeczywistoci jednak temat dopiero tu zaczyna by fascynujcy. Ot w tym samym pimie, nieco dalej, wypowiedzia si o innych zewntrznociach. Tym razem poddaje nieproporcjonalnie ostrej krytyce wszelkie odstpstwa od norm, wprowadzane przez tak zwanych postpowcw. Podobnie ostrych - i negujcych moralnie sw nigdy Wojtya nie uy w stosunku do nieposuszestwa po stronie integralistw i fundamentalistw. Wprost przeciwnie. Tych Jan Pawe II, jakkolwiek w marginesowo pojawiajcym si pytaniu o form przyjmowania eucharystii, wzi formalnie w obron, odnoszc si z du rezerw do posoborowej formy tak zwanej komunii udzielanej do rki. Lefebvre wyraa w roku 1972 podobne wtpliwoci: "C za brak poszanowania ze strony tych, ktrzy mog z czstkami eucharystii na doniach wraca na swoje miejsce, nie oczyciwszy sobie ze czci doni... Czstki te pozostaj w doniach wiernych: oznacza to bluniercze sponiewieranie obecnoci Pana naszego." Jeli papie Wojtya przewaa t kwesti na korzy drobnej mniejszoci, to jego sprawa. Tym ciej jednak way na tym tle jego rygorystyczne wystpienie przeciw odstpcom z lewej, skoro nie chce przyzna, e wiara usprawiedliwia ich zachowanie. Wrcz przeciwnie: uwaani s (jak w papieskim przemwieniu z 1979 roku do biskupw francuskich) za zagroenie dla jednoci Kocioa: "Niebezpieczestwo polega na tym, e usiuj oni stosownie do aktualnego stopnia rozwoju na rozmaite sposoby przystosowa si do wiata. Wiemy jednake, jak radykalnie ten rodzaj ycze rni si od nauki Chrystusa... Mimo to nie brakuje w Kociele ani pionierw, ani prorokw takiego postpu w nowym ujciu..." Nie bez powodu fundamentalici, ktrzy na przedpolu ostatniego konklawe na gos - i poniekd zwracajc si przeciw osobie zmarego papiea Pawa VI - domagali si "katolickiego" papiea, sygnalizowali sw zgod na Wojty. Jan Pawe II najwyraniej ich satysfakcjonowa. Kto uwaa, e Koci si chwieje, kto z czystej obawy o zbawienie swej duszy usiowa sam przej kontrol nad wynik sytuacj i ustala, co jest "katolickie", a co nie jest: teraz ju mg odetchn. Tu, w osobie papiea Wojtyy, przekroczono prg konserwatywnej nadziei. Mao kto z fundamentalistw liczy na tak dobrze funkcjonujcego papiea. Nadzieje tej warstwy Jan Pawe II spenia od pierwszych sw, jakie wypowiedzia. Jego mylenie i dziaanie pozostao te odtd absolutnie bezbdne i konsekwentne: przynajmniej z fundamentalistycznego punktu widzenia. Amerykaski jezuita Vincent 0'Keefe wyrazi satysfakcj z tego, jak Jan Pawe II sprawuje swj urzd, w sowach: "On, jedyny prawdziwy przywdca na tym wiecie, formuuje wartoci, dla ktrych opaca si y." Rwnie czonkowie wpywowej organizacji Opus Dei, ktrzy przyczynili si do wyboru arcybiskupa krakowskiego na papiea, z Wojty wyszli na swoje. Wielu z nich Papie przyj na audiencji. Im nie jest potrzebna wasna ksika, reklamowana jako "prywatna audiencja". Wiedz, co w niej widnieje. Ich zaoyciel, hiszpaski kleryk J. Escriva de Balaguer y Albas, w ludziach swych upatrywa tych, ktrzy s "urodzeni na przywdcw", zdecydowanych, prowadzcych "msk krucjat", ktra "ukrci dzikie knowania tych, co wierz, e czowiek jest besti", wiernych apostow, ktrym widnie ma przed oczyma trjca: "wite zuchwalstwo, wita nieustpliwo i wity przymus". Jest to po msku patriarchalne. Wprowadza waciwego ducha epoki. Jakkolwiek przebrzmiaej ju epoki. "Nowe ruchy s skierowane przede wszystkim ku odnowie czowieka. Czowiek jest pierwszym podmiotem wszystkich przemian spoecznych i historycznych, ale eby mg nim by, musi sam si odnowi w Chrystusie, w Duchu witym. Ten kierunek rokuje wiele dla

przyszoci Kocioa" (PPN 130). Jan Pawe II nie odci si od niektrych katolikw i od ich nieludzkich doktryn. Na odwrt: nie do, e Escriva de Balaguer jest przez Wojty raz po raz cytowany z uznaniem. Papie ten dokona te beatyfikacji zaoyciela Opus Dei, czowieka, ktrego "rewolucyjne" podug jego trzdki osignicia mylowe sigay szczytu w tego rodzaju zdaniach: "Maestwo jest dla wikszoci armii Chrystusowej, ale nie dla sztabu jej dowdcw." Mskie, patriarchalne, w duchu epoki, zdyscyplinowane, elitarne. Kto wie, jak dziaa na proste katolickie umysy eksponowana w mediach wietno beatyfikacji i kanonizacji, jak bardzo wyraa si w kanonizacjach okrelona mentalno i pewien duch epoki, jak dalece okrela je (kocielna) polityka, ten moe oceni, ile Jan Pawe II tu osign; i nie tylko tutaj. Ani jedna ksika nie moe konkurowa z t praktyk. Kazania tylko ucz, gesty przekonuj. Nadzieje za staj si uchwytne nie w sowach, tylko w czynach. Powinnimy tego Papiea apa nie tylko za sowa, ale za czyny. Najwidoczniej jednak Opus Dei wspiera urzd i wiar Wojtyy, jakkolwiek jego czonkowie s, jak stwierdza Yvon le Vaillant, "stajcy na baczno przed swymi przeoonymi, ale nadzwyczaj protekcjonalni wobec innych, bojownicy Boga, sprawni i bezosobowi, skrajnie zdyscyplinowani, nietolerancyjni i inkwizytorscy..." Czy Papie nam kiedykolwiek wyjani, dlaczego wie swe nadzieje z takimi bojownikami? Mwi o zachodzcej po Soborze "odnowie jakociowej", o tym, e "budz si i rosn ruchy religijne" (PPN 129). Czy zakada, e z t samozwacz elit mona przekroczy cho jeden prg nadziei? Jeeli w to wierzy, musi to powiedzie dokadniej - w nastpnej ksice? - i spodziewa si, e znajdzie posuch, nawet jeli midzynarodowe rodki przekazu "by moe zdeformuj" (PPN 132) jego prawd. Take i Lefebvre - jako ten, ktry w przeciwiestwie do tak zwanych postpowcw Kocioa, zajadle przez siebie zwalczanych, dawa si we znaki nie tyle z nieposuszestwa, ile z posuszestwa - radonie powita nowego papiea. Wynikao to chyba nie tylko std, e Wojtya, jak i on sam, naley do tego pokolenia biskupw, ktre wywodzi si z czasw autorytarnego Piusa XII. Wprawdzie czsto si o tym zapomina, ale papie Pacelli mianowa Wojty sufraganem jeszcze w roku swej mierci. Jego dalszy za awans wiza si z papieem Pawem VI, ktry w 1963 roku wynis go do godnoci arcybiskupa Krakowa, a w 1967 kardynaa, podczas gdy pontyfikat papiea Jana XXIII prawie niczym nie zaznaczy si w tej karierze. Nadzieje Piusa XII byy co prawda lk budzce. Wiara tego papiea, jego pojmowanie Kocioa i obraz czowieka nie miay adnej przyszoci, chyba eby rozstrzygali o niej wycznie fundamentalici. Arcybiskup Lefebvre mg si te powoywa na inne powody swojej sympatii do Wojtyy. On sam pozosta w niejednym wzgldzie bardziej posuszny prawdziwie rzymskiej tradycji ni niektrzy z jej wspczesnych przedstawicieli, tych co zapewne gwoli Soborowi zafundowali sobie troszk liberalizmu: przynajmniej na pocztku i na pokaz. Lefebvre obstawa, jak typowy fundamentalista, przy wanym od stuleci modelu Kocioa wszechogarniajcego. Rwnao si to koncepcji grupy surowo zdyscyplinowanej od wewntrz i na zewntrz, zawsze spogldajcej z gry i z troch zoliw satysfakcj na wszystkich innych, bredzcych o pluralizmie i tolerancji. Wyznawa pogld, e wszystko albo nic, albo-albo, odda si bez reszty albo posta na zewntrz. I rado mu sprawio wyraajce podobn postaw haso wyborcze biskupa i papiea Wojtyy: Totus Tuus, "cay Twj", ktre Jan Pawe II (o czym pniej) osobicie nam skomentowa (PPN 157 i nast.). Jan Pawe II ju w 1978 roku mwi o tym, e jest "jeszcze i poza Soborem w caej rozcigoci zobowizany do wiernoci urzdowi, ktrymy objli", co da si przeprowadzi tylko, "jeeli przechowamy nie uszczuplony skarb wiary". Wyraa w tym nie co innego, lecz

obiegowe, szkolne opinie okrelonej, i to bardzo wsko ujtej tradycji kocielnej. Jeszcze i poza Soborem? To do wyranie powiedziane. Tradycja mwi we wzajemnych cytacjach swych traktatw, e instytucji Kocioa powierzone jest okrelone dobro wiary, depositum fidei, ktre ma zachowywa i przekazywa w nienaruszonej postaci. Nie wystarczy jednak, aeby Koci zabezpiecza obiektywn tre przenajwitszej doktryny przeciwko nowej wiedzy i reinterpretacji. Obowizany jest rwnie dba o chtne przyjmowanie tej tradycji przez wszystkich ludzi na wiecie. Tote uwiconym zadaniem Kocioa jest dziaalno misyjna. Nie wolno o tym zapomina. Wojtya bardzo czsto mwi o misjach (np. PPN 92-99), cho pod zagodzon na pozr nazw "ewangelizacji". Jan Pawe II widzi wrcz "wymiar misyjny modlitwy Kocioa i Papiea" (PPN 39). Gdy "Koci ewangelizuje, Koci gosi Chrystusa, ktry jest drog, prawd i yciem, Chrystusa, ktry jest jedynym Porednikiem pomidzy Bogiem a ludmi. I pomimo wszystkich ludzkich saboci Koci jest w tym przepowiadaniu niestrudzony. Wielka fala misyjna, ktra podniosa si w ubiegym stuleciu, skierowaa si na wszystkie kontynenty, a w szczeglnoci na kontynent afrykaski..." (PPN 95). "Moe by, e kiedy oka si prawdziwe sowa kardynaa Hyacinthe Thiandum, ktry widzia moliwo ewangelizacji starego wiata przez czarnych i kolorowych misjonarzy" (PPN 96). Wanie wtedy nie naleaoby przeoczy nieograniczonego obowizku "misji", kiedy Papie w swej ksice uderzajco czsto mwi o dialogu, pojednaniu, wolnoci czowieka. Doktryna Jana Pawa II, kiedy jej si dokadniej przyjrze, nie jest ani troch gotowa do rezygnacji ze swoich zada misjonarskich. Tego progu nigdy nie przekracza. Nawet kiedy zasania si rzekom potrzeb, domniemanym zapotrzebowaniem: "Istnieje wic dzisiaj wyrane zapotrzebowanie na now ewangelizacj. Jest zapotrzebowanie na Ewangeli pielgrzymujc wraz z czowiekiem, pielgrzymujc wraz z modym pokoleniem. Czy to zapotrzebowanie nie stanowi jakiego symptomu zbliajcego si roku 2000?" (PPN 99). Jakoby zgodna z Bosk wol hierarchia instytucji, rekrutujcej si z najcilejszego krgu przekonanych i waciwie nie znajca wyjtkw, przypisuje sobie umiejtno ujmowania nauki, uznanej niegdy za prawdziw i bezbdn, w porczne formuy, aby unikn jakichkolwiek nieostroci albo dwuznacznoci. O tym Wojtya te nie dopuszcza rozmowy. Nie podcina gazi, na ktrej siedzi tak samo jak wielu jego wspbraci w biskupstwie. Czowiekowi pozostaje wycznie posuszestwo wobec wskaza papieskich i wobec tych biskupw, ktrzy ani na jot nie odstpuj od nastpcy Piotra. Wojtya zgadza si tu do najdrobniejszego szczegu argumentacji z koncepcj tradycjonalistw i fundamentalistw. Jan Pawe II wie, za kogo mwi i czyje interesy musi reprezentowa. Wobec takiej presji posuszestwa dotkliwy musi by nawet cie demokratyzacji, "jeli nie dla caego Kocioa, ktry Bg zawsze ochroni, to dla milionw bezradnych i zatrutych dusz, ktrym lekarze nie przyjd z pomoc", jako rzek w 1968 roku fundamentalista Lefebvre. Pomoc yciowa dla bezradnych ludzi i lekarstwo dla zatrutych dusz? Taki wanie jest zdeklarowany zamiar Papiea, chccego przekroczy prg nadziei. Ale jakiej konkretnie nadziei, co za lekarstwo, jaka pomoc dla ycia ludzi? Czy ta, ktrej im potrzeba? Czy po raz kolejny ta, ktr znale mona w skarbczyku fundamentalistycznego mylenia? Niemale jaowe jest znowu si tym zajmowa i apa Papiea za sowo. Ju jako krakowski arcypasterz Wojtya napisa do francuskiego pisarza Michela de Saint-Pierre, przewodniczcego najwikszemu stowarzyszeniu tradycjonalistw Credo, gratulujc mu jego ksiki Les Fumees de Satan, ostro pitnujcej naduycia reformatorw. Przypominam: byo to na Boe Narodzenie 1977, czyli niecay rok przed wyborem na papiea. Czy zrobi kiedykolwiek co podobnego dla drugiej strony? Czy odway si przekroczy prg nadziei dla wikszoci?

Take i rozmowa midzy Wojty a Lefebvrem przebiega jakoby w klimacie - jeli porwna to z czasami Pawa VI - odprenia i porozumienia. Wida nie zmcia jej nawet sprawa niedozwolonych wice kapaskich, ktrych na krtko przedtem dokonywa zdjty z urzdu tradycjonalista. Nic nie wiadomo o krytycznej reakcji papiea Wojtyy na ten wiey przypadek skrajnego nieposuszestwa w stosunku do Watykanu: ani odcicia si, ani przestrogi, ani publicznego upomnienia. Lefebvre natomiast wypowiedzia si ufnie, e ma "zaufanie do nowego papiea", ba, przekonany jest, e wszystko si niebawem obrci na jego wasn korzy, jako e Koci "z pitrzcych si ruin" teraniejszoci odrodzi si ku zbawieniu dusz: w bardziej wierzc przyszo. Jakkolwiek i ten tradycjonalista po mierci nie pojawia si ju w nagwkach gazet, jego mentalno coraz bardziej szerzy si pod wspczesn nazw jako "fundamentalizm". A Papie si temu przyglda. Widocznie spodziewa si z tej strony, nie baczc na odwrotne zapewnienia werbalne, poparcia dla swego urzdu. Integralizm, tradycjonalizm, fundamentalizm w naszych oczach zmieniaj swoje publiczne nazwy. Ich postawa duchowa si nie zmienia. Cechuje j zasadniczy sprzeciw wobec Drugiego Soboru Watykaskiego z przylegociami. Raz po raz potwierdza to swym przykadem arcybiskup Lefebvre, ktry wytyczy drog dla wielu i do dzisiaj nie znalaz podobnie wpywowego nastpcy. Kto sdzi, e tego czowieka i jego mylenie uzna mona za przestarzae, udzi si co do teraniejszoci i przyszoci Kocioa. Wiele objaww wskazuje, e w idcych dziesicioleciach Koci bdzie si adaptowa do coraz bardziej reakcyjnego ducha czasw i stanie si jeszcze bardziej fundamentalistyczny, ni moemy sobie dzisiaj wyobrazi. Ten proces, przez niektrych okrelany niezbyt humanitarnie jako uwid starczy, doprowadzi do tego, e ostatni ze skonnych do reformy porzuc Koci i pozostanie w nim, poza obojtn jak zawsze wikszoci trzody, ju tylko "wita pozostao". Nawet i ta bdzie angaowa si fundamentalistycznie, wykorzystujc szans i dziaajc w dziedzinie nauki kocielnej, polityki kocielnej i wieckiej. To nie karykatura, nie tylko pesymistyczna prognoza i nie fantazja. Po prostu nie dajmy si zaskoczy. Papie tak konserwatywny jak Jan Pawe II zaciera swoje wasne granice, dzielce go od fundamentalizmu. Jego przeczce temu owiadczenia sprawiaj wraenie zbyt obowizkowe. Najprawdopodobniej zalicza si on do tych sprawcw niefortunnego rozwoju ku przyszoci, napitnowanej przez fundamentalizm, ktrzy ju obecnie ponosz cik win za dzisiejszy i jutrzejszy stan katolickiego Kocioa. Czar osobisty udzi: take i umiechnity Papie, ubierajcy swe jakoby niewzruszone i bezsporne prawdy w sympatyczne frazesy, moe by zaprzysigym fundamentalista. Wanie on. Pogrzeba Sobr? Oznacza to nie tylko pochwek tamtego uduchowienia, umiercenie zalkw reformy, pogrzebanie nadziei. Odwrotn stron tego jest spotgowanie autorytetu nauczycielskiego jednostki, czyli Papiea, kosztem wsplnoty i wsplnego szukania prawdy. Lefebvre cakiem konsekwentnie zaproponowa, aby "po prostu odwoa si do pism Piusa XII i zwoa sobr, nieskoczenie grujcy nad tym, ktry mielimy", jako e w papie "z ca swoj mdroci, wiedz teologiczn i ca swoj witoci rozwiza" wszystkie problemy dzisiejszych czasw i wiata. Pius XII jako idea! Najprawdziwsza prawda, najbardziej nieskalana doktryna, osobisty wzr witoci. A c by? I tene arcypasterz stwierdzi wyranie, e Drugi Sobr Watykaski by "Soborem pasterskim, nie dogmatycznym" i wobec tego niczym wicej ni "kazaniem, ktre nie moe roci sobie prawa do nieomylnoci". Z tego zaoenia wycign wniosek, e wierni tradycji "maj prawo ocenia Sobr ostronie i z rezerw". Ostrono, rezerwa? Oznacza to nie co innego, tylko zakamuflowane odrzucenie. Tak samo uwaa stutysiczna rzesza angaujcych si. W sercu Kocioa papiea Wojtyy.

Prost konsekwencj byo, e grupa Lefebvre'a odseparowaa si od tego Soboru - a tym samym od wspczesnego Kocioa tej hierarchii, ktra przejciowo bya do przekonana - i wycofaa si do dobrowolnego getta, z ktrego moe ju nie bdzie ucieczki. Poszy za ni setki tysicy podobnie mylcych. Kto zapyta jakiego biskupa w Niemczech, z miejsca usyszy o kopotach, jakie wszdzie sprawiaj dononie gardujce grupy fundamentalistyczne. Wprawdzie o skrytym fundamentalizmie Papiea nie omieli si wspomnie aden z biskupw. Raz po raz jednak daje si wyczu powiew niebezpieczestwa, jaki po cichu i niepostrzeenie dolatuje od strony Wojtyy. Prosz si bacznie rozejrze! Podczas gdy kocielne wsplnoty drepc w zwykym, niedzielnym kieracie, naprawd zaangaowani ludzie i grupy trudz si teologicznie i politycznie. Zajadle i (a jake!) w agresywnym stylu terminologii wojskowej, takiej jak "manewry mylce" albo "podminowywa" - w natarciu na "ca pras komunistyczn, protestanck i niby to postpow" - propaguje si wiar sprzed Soboru. Tylko na pozr mierzy si w to, co istotne. W rzeczywistoci, przynajmniej na pocztek, chodzi o sprawy zewntrzne. Na przykad obstawanie przy rytuale mszy, ustalonym przez kanonizowanego papiea Piusa V (1566-1572), temat omawiany, jak aden inny, w caej apologetycznej rozcigoci, ma by decydujcy dla jedynie prawdziwej wiary, jak twierdzi ta odmiana kocielnych integralistw. Konserwatywna potrzeba cigoci, tosamoci i pewnoci ulega przez to wynaturzeniu, a dopuszcza si skupion na zewntrznoci i lep na rzeczywisto kocieln fasadowo, czy nawet wyranie si j postuluje. To nieposuszestwo zwraca si rwnie przeciw "heretyzujcemu" urzdowi nauczycielskiemu, ktry, wprawdzie z coraz to mniejszym przekonaniem, przyznaje si do Drugiego Soboru Watykaskiego. Dla tych grup tradycjonalistw, w najgbszej istocie swej ahistorycznych, liczy si ju tylko bezwarunkowe - oparte na bardzo apodyktycznej ocenie - trzymanie si wasnych, niezmiennych hierarchii norm i wartoci. Nie ma mowy o duchu czasw. Do tego odwouje si - zwaszcza papie Wojtya - tylko wwczas, gdy chodzi o zjawiska wspczesne. Celowo przemilcza si lub zaciera fakt, e w dogmatach i moralnoci Kocioa i papiestwa wyrazio si nie co innego, lecz duch dawniejszych czasw. Nie ma powodu do nadziei. Nie ma podstaw do ufnoci. Kto si omieli odej od tego, co osigny wczeniejsze epoki w historii Kocioa, pitnowany jest w mowie inkwizycji jako niekatolik i traktowany odtd, jakby nie istnia. Przyjty na Soborze Schemat o wolnoci wyznania, jak twierdzi Lefebvre, to po prostu "jabko, ktre spodobao si Ewie". Nie przypadkiem ten perfidny temat "wzbudzi tak wielkie zainteresowanie" jedynie u protestantw i komunistw. Postawa fundamentalistyczna nie sprawia wraenia nazbyt yczliwej czowiekowi. Nie dziwota wic, e do tej reakcji przyznaj si na razie tylko mae grupki, uwaajce si jednakowo za "wit pozostao". Znaczna wikszo wierzcych w Koci podchodzi do tego z rezerw, cho raczej niewiadomie, bez zainteresowania. Widocznie jeszcze nie da si jej przekona do tak niehumanitarnej formy konserwatyzmu. Ale to moe si szybko zmieni, jeli wiatr si jeszcze bardziej obrci. W jednym rozstrzygajcym punkcie Jan Pawe II niewtpliwie rni si od zdecydowanie fundamentalistycznych sekt i od ich przywdcw. Sprawia to, e jego konserwatywna postawa na pierwszy rzut oka wydaje si niektrym pocigajca. Jego tradycjonalizm nie wykazuje rysw jawnie nieludzkich. Wyglda na sympatycznego i otwartego na wiat. Raz po raz Wojtya podkrela, e jego urzd i w ogle Koci s yczliwe czowiekowi. Na przykad swoj pierwsz encyklik jeszcze dzisiaj okrela jako "wielki hymn radoci na cze faktu, e czowiek zosta odkupiony przez Chrystusa... jego dusza i ciao" (PPN 54). Albowiem "nasza wiara jest gboko antropologiczna..." (PPN 46). A

"Papie, ktry jest wiadkiem Chrystusa i szafarzem Dobrej Nowiny, jest przez to samo czowiekiem radoci i czowiekiem nadziei, czowiekiem tej podstawowej afirmacji wartoci istnienia, wartoci stworzenia i nadziei ycia wiecznego" (PPN 37-38). Karol Wojtya nastawiony jest wyranie na optymizm wiary, zwaszcza gdy oddaje si swym marzeniom o nastpnym pokoleniu: "gdziekolwiek Papie si pojawi, wszdzie szuka modziey i wszdzie jest przez t modzie poszukiwany" (PPN 103). I "to wcale nie jest tak, e Papie prowadzi modych z jednego kraca globu ziemskiego na drugi. To oni go prowadz" (PPN 104). I "podsumowujc, pragn powiedzie, e modzi szukaj Boga, szukaj ostatecznych odpowiedzi... Trzeba take, aeby modzi rozpoznali Koci..." (PPN 104). I "okazuje si, e te nowe pokolenia przyjmuj z entuzjazmem to, co ich ojcowie, zdawao si, ju odrzucili" (PPN 96). Jan Pawe II zaparby si swego pochodzenia, jak i swojego kreda w dziedzinie polityki Kocioa, gdyby i w polityce nie ogarn swym optymizmem Wschodu: "Wyczuwa si jakie szczeglne zapotrzebowanie we wspczesnym wiecie na Ewangeli, w bliskiej ju perspektywie roku 2000... jak na przykad kraje postkomunistyczne, w ktrych prawda Ewangelii jest szczeglnie oczekiwana. A jeli s to kraje o dugiej przeszoci chrzecijaskiej, wchodzi w gr pewnego rodzaju reewangelizacja" (PPN 97). Publicznie rzadko zdarza si Wojtyle podziela pryncypialny pesymizm niektrych tradycjonalistw. Nie moe zaleca wiernym powrotu do zakrystii, nawet na tle dowiadcze naszego stulecia: "Wybuch zaangaowania si laikw w sub dla zbawienia innych ludzi zadaje kam wszystkim pesymistom. Jake wielu modych jest gotowych przystpi do tej suby! Nikt biorcy to pod uwag nie powinien twierdzi, jakoby Ewangelia stracia na atrakcyjnoci!" Tak powiedzia w 1980 roku w Monachium. Ten Papie doskonale umie przedstawia swj konserwatyzm w tak miej formie, e nikt mu si w oczy nie sprzeciwi. Wydaje si te, e Jan Pawe II w ogle nie bierze ju powanie pod uwag sprzeciwu wobec swej dziaalnoci. Widocznie uwaa krytykw za ludzi zej woli albo za dziwada, tak i z jednymi ani z drugimi nie warto dyskutowa, najzwyklejsze za "repliki prawdziwej wiary" prdko si z nimi uporaj. "Tu znw wielka pokusa, aeby sowami Ludwiga Feuerbacha dokona klasycznej redukcji tego, co Boskie, do tego, co czowiecze" (PPN 48). I:, "czowiek nie jest zdolny znie nadmiaru Tajemnicy" (PPN 49). I: "Gdyby nie by Tajemnic, nie potrzeba by byo Objawienia. cilej mwic, samo-objawienia si Boga" (PPN 47). Lecz nawet i wykadnia tego samoobjawienia, i to nieomylna, jest wycznie spraw Kocioa, spraw papiea. Uznanie tej prawdy za bdne koo w rozumowaniu jest "racjonalistyczne" i niedopuszczalne. Gdy papiee argumentuj, nie warto dyskutowa z tego rodzaju anachronicznymi formami mylenia. Tym chtniej zalicza Wojtya, jakkolwiek nieproszony, wszystkich "ludzi dobrej woli" do swoich suchaczy: "wiadczy to o instynktownym uwiadamianiu sobie dobroci Boej i zwizku Kocioa z posannictwem Boym - owiadczy w 1980 roku w Fuldzie - gdy nawet tak zwane grupy bezbone lub niereligijne poszukuj u nas, w Kociele, dowiadczenia dobroci i yczliwoci Boej." Z pewnoci ryzykowna to wypowied, niczym przez Wojty nie poparta. Ale i w ksice nie zaley mu na tym, aby cokolwiek cile udowodni. Wystarcza mu przekonanie o zapalajcej mocy posannictwa Chrystusowego. Nie kryje si z tym, e on i jego Koci miuj wszystkich ludzi dobrej woli: i e ludzie odpowiadaj na to wzajemnoci. Jego bezsporny sukces na drogach wiata, o ktrym sam mwi, pocztkowo temu nie zaprzecza. Czstokro zastanowienie si przychodzio dopiero znacznie pniej. Fakt, i Wojtya w ksice swej niezmordowanie przytakuje Drugiemu Soborowi Watykaskiemu (PPN 123-128), na pierwszy rzut oka wzmaga pozytywne wraenie u niektrych suchaczy. Jan Pawe II jest jak najdalszy od tego, aby dystansowa si od Soboru

i jego ducha lub faworyzowa Koci przedsoborowy. Na to wci jeszcze nie moe sobie pozwoli. Jego konserwatyzm ywi si duchowym dowiadczeniem Soboru. Wskazuje na to mnstwo wypowiedzi. Absurdem byoby posdzanie Jana Pawa II o jasne okazywanie wrogoci wobec Soboru. Pogrzeb Soboru Watykaskiego odbywa si cichaczem. Wojtya to nie jaki tam haaliwy Lefebvre, mimo szokujcych zgodnoci w owiadczeniach ich obydwu, na ktre obserwator si czsto natyka. Ale czy Papie nie interpretuje wstecz dowiadcze, jakie z tego Soboru wynis Koci i on sam, wycznie we wasnym interesie? To cakiem inne pytanie. Wystarczy moe wskaza na t interpretacj Soboru, ktr Wojtya lubi wygasza: wydobycie starego dziedzictwa z bogatej skarbnicy Objawienia. Tak czy owak Wojtya stwierdza zwizek pomidzy t spucizn a objanianiem znakw dnia dzisiejszego. Bo tylko nader powierzchowna obserwacja przypisuje ywe interesowanie si teraniejszoci i przyszoci wycznie tak zwanej postpowoci, sdzc, e czowiek naznaczony konserwatyzmem musi by obrcony w przeszo. Jest na odwrt. Konserwatyzm zawsze by wyrazem wiadomoci poprzedzajcej przeom epok. Konserwatysta nie mniej ni reformator pyta o podstawy i zasady wspczesnoci. Stara si nawet skonstruowa logiczn teori wspczesnoci, na ktrej opiera teori swego dziaania. Od postpowcw rni go nie tyle wyrana skonno do tego, aby y w wiadomoci przeomu i podejmowa odpowiednie dziaania, ile interpretacja tego przeomu epok. Uwaa go za odszczepiestwo od praporzdku, za chorob systemu kulturowego. Chorymi wydaj mu si prawie wszystkie wspczesne zjawiska spoeczne, zwaszcza rodzina, bdca zalkiem spoeczestwa i pastwa oraz kultury. Zbawienia za szuka w roztrzsaniu starej i ugruntowanej prawdy, ktra zawsze powinna bya okaza si sposobem na powstrzymanie odszczepiestwa, a nawet obrci je w zmian na lepsze. Przecie wspczesny "wiat nie jest zdolny uszczliwi czowieka. Nie jest zdolny ocali go od za, od wszystkich jego odmian i postaci: chorb, epidemii, kataklizmw, katastrof itp. Ten cay wiat ze swoim bogactwem i ze swoim ograniczeniem sam potrzebuje zbawienia i ocalenia" (PPN 59). I znw Wojtya znalaz si na swoim terenie. W swojej marginesowej wzmiance nawet nie wspomnia ogromnej pomocy, jakiej dostarcza wiat - a nie Koci! - dla ostatecznego przezwycienia chorb. Ani swkiem si nie zajknie o dokonaniach ludzi, jakkolwiek bahe mog si one wydawa z jego perspektywy zbawienia, lecz zadziwiajco szybko umyka w ten zbawienny rodek, z urzdu nalecy do jego wycznej kompetencji, jakim jest "zbawienie". Tu czuje si jak w domu, poniewa wiat, zapltany w "umysowo poowieceniow", absolutnie nie jest gotw "godzi si z rzeczywistoci grzechu, w szczeglnoci z grzechem pierworodnym" (PPN 59). Konserwatysta dowiadczy zaamywania si przekazanych mu pewnoci. Lecz nie reaguje na to bolesne spostrzeenie akceptacj wszelkich wynikajcych std nowych szans. Kryzysy swojej epoki tumaczy sobie jako nieuniknione zo, ktre naley przetrzyma, spoza niego bowiem znowu wyoni si ugruntowana tradycja i jej pewniki. W konserwatywnym pojciu, ktre niezmordowanie gosi Karol Wojtya, tak czy owak znw gr wemie wieczna natura ludzka, we wszystkich czasach wykazujca si poczuciem staoci i pewnoci. Na razie za trzeba zajmowa teren rezerwatu, nieugicie potwierdza wasne wykadnie, by cierpliwym, tumi pojawiajce si lki przed inwazj z zewntrz i stawia na prawo powrotu, po prostu na odrodzenie si, o ktrym roili nie tylko polscy mesjanici. Oto baza konserwatywnych nadziei. By konserwatyst znaczy: robi rzeczy, ktre warto zachowa. W jakim niezbyt odlegym dniu ludzko, a co najmniej najlepsi jej przedstawiciele, przypomni sobie o dobrych siach wytrwaoci. Tote wyrzec si zdobytych wartoci - czy choby reformowa

ich lub rewolucjonizowa - nie moe zwaszcza ten, kto wierzy w ich ponadczasowo. Gdyby przeprowadza reformy, naruszajce istot tradycji, zgrzeszyby przeciw interesom ludzkoci. Z tego punktu widzenia antyreformatorska postawa Wojtyy jest konsekwentna. Nieliczne innowacje, jakie wprowadzi Jan Pawe II przy aplauzie wielu rodkw przekazu, wszystkie razem nie dotykaj istoty konserwatyzmu: ani swobodniejszy ceremonia na dworze papieskim, ani sportowe zainteresowania Wojtyy, ani podwyka pac urzdnikw watykaskich. Kogo zatem cieszy "papie w piamie", kto chwali budow basenu pywackiego w Castelgandolfo lub uwaa za rewolucyjny lub, udzielony komu przez Papiea, ten utkn na progu interpretacji. Takie innowacje nic nie znacz. Gbiej sigajcych w tym pontyfikacie nie byo. Zarwno nowy Kodeks Prawa Kanonicznego (CIC) wprowadzony w ycie w 1983 roku, jak i pniejszy o dziesi lat wiatowy katechizm papiea Wojtyy, pozostay w kadym szczegle wierne tradycyjnemu widzeniu wiata. Nie bez powodu Papie tak szczeglnie gono przechwala si swoim katechizmem (PPN 127 i nast.). Bo te innowacji trudno si byo spodziewa. Jan Pawe II nie uwaa ich ani za potrzebne, ani te za stosowne. Inne ni konserwatywne objanienia znakw czasu zostaj potpione: "Papie, ktry stara si przekonywa wiat o ludzkim grzechu, staje si dla tej mentalnoci persona non grata" (PPN 60). W dodatku, jak powiedzia Papie w 1980 roku do biskupw francuskich, potrzeba "naprawd uniwersalnego widzenia Kocioa i wiata, chciabym wrcz powiedzie, e bezbdnego". A e taki bezbdny widok oglny dany jest urzdowi nauczycielskiemu Kocioa rzymskiego - rozumianemu, jak zawsze, monopolistycznie, wbrew dokonujcej si faktycznie demonopolizacji - to jest dla Wojtyy oczywiste. On, aby przekonania swe utwierdzi na caym wiecie, nie stawia, jak jego poprzednicy, na pastwa katolickie, lecz na wewntrzn moc przekona i si przebicia prawdziwej - czyli papieskiej - wiary. W tych okolicznociach trafia te do wiernych podbudowane optymistyczn wiar w moc dawnej symboliki wezwanie Jana Pawa II do ludzi, wygoszone przy objciu urzdu: "Nie bjcie si przyj Chrystusa i uzna jego wadzy monarszej! Pomcie Papieowi i wszystkim, ktrzy chc suy Chrystusowi i moc Chrystusa czowiekowi i caej ludzkoci! Nie bjcie si! Otwrzcie, rozewrzyjcie na ocie bramy dla Chrystusa! Dla jego zbawczej potgi otwierajcie granice pastw, systemy gospodarcze i polityczne, rozlege obszary kultury, cywilizacji i postpu. Nie bjcie si! Chrystus wie, co jest we wntrzu czowieka." W ksice swej powtarza t wypowied tak czsto i dobitnie, a trudno si oprze wraeniu, e gwatownie mu tego potrzeba. Nie przypadkiem te setki sw i zda wyrnione s w druku kursyw jako miejsca, ktre szczeglnie podkrela. Czasami na stronie znale mona niemale wicej miejsc podkrelonych ni zwyczajnie wydrukowanych. Znak siy? Czy nadziei? Jan Pawe II wyranie poczuwa si do tego, aby "mobilizowa do zmagania si o zwycistwo dobra w kadym wymiarze. To zmaganie si o zwycistwo dobra w czowieku i w wiecie rodzi wanie potrzeb modlitwy" (PPN 38). Nic dziwnego, e Papieowi pomimo tak agresywnego doboru sw, albo wanie dziki niemu, wci jeszcze udaje si trafia do duo wikszej liczby ludzi, ni byo to udziaem jego poprzednika Pawa VI. Ten wyranie lkliwy papie potrafi, jak aden inny, nakada swym wyzwoleczym chciom pta ostrzegawczego zaklinania si na zego ducha epoki. Wojtya yje w niewzruszonym przekonaniu prawdziwego konserwatysty, e wszelkie przeciwnoci epoki prdzej czy pniej wrc si znw na dobre, a wiara jako taka jeszcze wykae si zwycisk dynamik w "zmaganiu si o dusze" (PPN 96), pod warunkiem, e w

dziaaniu swym nie odstrychnie si od Ewangelii i od tradycji. Wojtya yje bardzo zadowolony w spokojnym poczuciu szerzcego si posiewu i misji. Opiera sw wiar na jej podobno cakiem wasnej sile przebicia i przekonywania: "chrzecijastwo jest religi zbawienia" (PPN 67), "wiat nie moe by dla czowieka rdem zbawienia" (PPN 68). Nowa ksika jest nadzwyczaj wymowna. Konserwatywna klientela bdzie z niej czerpa nadziej. Wierna publiczno zostaa jeszcze raz obsuona. Nieporwnanie wiksza reszta ludzkoci wci pozostaje godna.

VI IDEOLOGIA DOBREGO PASTERZA Z RZYMU Skd si bierze nadzieja nie tylko w Watykanie?
Kto by jeszcze nie wiedzia: Rzym jest siedzib namiestnika Chrystusa, ktr wybraa mu Boska Opatrzno. Wojtya mwi o tym ju w swojej przemowie na objcie urzdu: "Rzym to biskupia stolica Piotra. W toku stuleci coraz to inni biskupi nastpowali po nim na tej stolicy. Dzisiaj znowu wchodzi w posiadanie tej rzymskiej katedry Piotra nowy biskup, peen lku i wahania, wiadom swej nieudolnoci. Jake miaby si nie ba wobec wielkoci tego powoania, wobec uniwersalnego posannictwa tej rzymskiej stolicy biskupiej! Na katedr Piotra tu w Rzymie wstpuje dzisiaj biskup, nie bdcy Rzymianinem, biskup, ktry pochodzi z Polski. Ale on rwnie bdzie odtd Rzymianinem. Tak jest, Rzymianinem! Choby dlatego, e jest synem narodu, ktrego dzieje od samego zarania i ktrego tysicletnie tradycje uksztatowane s przez ywe, nieprzerwane, wiadome i upragnione przywizanie do siedziby witego Piotra, narodu, ktry zawsze pozostawa wierny tej rzymskiej katedrze. Jake niezbadany jest plan Opatrznoci Boskiej!" Ta prezentacja Polaka w Rzymie, ktry ju w Polsce pragn by Rzymianinem, wydaje si mocno nacignita historycznie. Osiedli rybaka Piotra, "ktry mia dobr wol i gorce serce" (PPN 28), w Rzymie, i to w roli jego biskupa, a nawet pierwszego papiea, jako tego, ktry szuka nastpcw, to jaskrawe rozminicie si w kazaniu z rzeczywistoci. Piotr nie by nigdy biskupem Rzymu. Co do tego krytyczna teologia i wiedza historyczna nie ma najmniejszych wtpliwoci. Nawet jego pobyt i mier w Rzymie nie s udowodnione. Lista biskupw rzymskich w pierwszych dziesicioleciach to czysta dowolno, wtrnie zafaszowana. Czy wolno Karolowi Wojtyle tylko dlatego, e jest papieem, oznajmia co, czego nigdy jeszcze nie udowodniono? Co za oburzenie by si podnioso, gdyby jaki krytyk gosi przeciw Kocioowi historyczn nieprawd? Czy nie zaczto by zewszd woa o dowody? Czy papiea taka dbao nie obowizuje? Papiea to wcale nie martwi. W ksice swej operuje cytatami z wypowiedzi Piotra, jak gdyby nie byy one sporne z biblijno-teologicznego punktu widzenia ani te podejrzane ze wzgldu na inne wyznania chrzecijaskie (PPN 28 i nast.). Albo byy profesor Wojtya tego wszystkiego nie wie, albo wiadomie sprzeniewierza si tej wiedzy, mwic do swojej klienteli. Wanie te ustpy jego ksiki, ktre dotycz Piotra, s tak nienaukowe, a wos si jey: kazanie i tyle, wygaszane przez pasterza do maej, bezkrytycznej czstki swej trzody. Sowa i nie mniej legendarne czyny Piotra tworz pstr mieszanin, przytaczane jako fakty nie budzce wtpliwoci. Rwnie wypowiedzi na temat tysicletniej jednoci Polski i Rzymu nie splamiy si znajomoci faktw. Ostrone zastrzeenia, wyraone w 1966 roku przez Polsk Rad Ekumeniczn, jakby nie dotary do wiadomoci byego arcypasterza Krakowa: "Pragniemy zwrci na to uwag, e chrystianizacja Polski cigna si przez stulecia i e jedno (kocielna, pastwowa, narodowa) nie bya bezsporna. Z tego stereotypu jednoci wynika przecie inny stereotyp, wicy narodowo polsk z katolicyzmem, i to rzymskim katolicyzmem. Doskonale rozumiemy, e dla hierarchii rzymskokatolickiej tosamo polskoci i katolicyzmu moe by tytuem do chway. Ale czy wanie tego nie naleaoby zrewidowa? Czy ten stereotyp oprze si analizie historycznej?" Troch bardziej realistycznie ni silnie nacechowana interesami kocielnopolitycznymi interpretacja jednego, polskiego skadnika, wypada u Jana Pawa II wykadnia drugiej strony, mianowicie miasta, bdcego stolic biskupi papiea: "Bardzo dobrze sobie uwiadamiam - rzek Wojtya w mowie powitalnej do kleru rzymskiego - co znacz ewangelizacja i duszpasterstwo w miecie, ktrego historyczne centrum obfituje w kocioy,

do ktrych ju nikt nie chodzi, a rwnoczenie powstaj nowe dzielnice i osiedla, dla ktrych trzeba zabiega, czsto walczc o to, aby zaopatrzy je w nowe kocioy, nowe parafie i inne podstawowe warunki goszenia Ewangelii..." Faktycznie wite miasto papieskie jest prawie cakowicie zsekularyzowane: liczba chodzcych w niedziel do kocioa jest znikomo maa, jak i liczba pochodzcych z Rzymu nowych kapanw. Papiee, biskupi Rzymu, jak dowodz proste fakty, we wasnym miecie maj stosunkowo niewielkie osignicia w dziedzinie ewangelizacji. Jan Pawe II susznie nad tym ubolewa. Nie jest to aden tytu do chway. Aeby nie skama: Wojtya te nie doprowadzi w tym miecie do najmniejszej poprawy. Jego ksika ze zrozumiaych przyczyn napomyka o tym ledwie na marginesie. Tu, gdzie przede wszystkim Wojtya powinien by si sprawdzi, zanim ruszy w te liczne wycieczki po caym wiecie, zawid. Wta to podstawa do nadziei. Hic Rhodus, hic salta! Wojtya chcia co gruntownie zmieni. Tylko e myl w adnym razie nie siga w przyszo. Siga wstecz do tradycji, dawno ju zdyskredytowanej, i posugiwa si starymi metodami, aby przeobraony wiat zaprzysic na swj Koci. Gdyby jeszcze brakowao dowodu, jak mao przydatna jest utracona nadzieja, tu bymy go znaleli. Ten Papie nawoywa swych ksiy za pomoc starych frazesw do nowych wysikw i odrzuca wszelkie torujce drog reformy jako rozwodnienie posannictwa: "Tutejsi ludzie potrzebuj nas, niezmiernie nas potrzebuj, i to nie w roli ksiy pracujcych dorywczo, jak urzdnicy na p etatu. Jestemy potrzebni jako ci, ktrzy daj wiadectwo i w drugich budz potrzeb dawania wiadectwa... Wic nie wyobraajmy sobie, e byoby to sub dla Ewangelii, gdybymy prbowali nasz charyzm kapask rozwodni w drodze przesadnego zajmowania si szerokim obszarem problemw doczesnych; gdybymy nasz styl ycia i dziaania chcieli uczyni wieckim; gdybymy mieszali take zewntrzne znaki naszego powoania kapaskiego. Musimy zachowa poczucie swego osobliwego powoania i osobliwo ta musi przejawia si rwnie w naszym stroju. Nie wstydmy si go! Z pewnoci yjemy na wiecie. Ale nie jestemy z tego wiata!" Te wypowiedzi, jakimi Wojtya czsto si posuguje, nastawione na totalno powoania, czyni z ksidza zawodowego dostojnika. Stawia mu si przed oczyma Ewangeli Jezusa; jest to wiczenie w obowizku. Prociej mwic, Papie domaga si innego zaangaowania: pasterz musi bytowo i spoecznie by zwizany z systemem Kocioa, uzaleniony od niego i zainteresowany jego tworzeniem, rozbudow i zachowywaniem. Ju za pomoc stroju i celibatu, okrelonego przez Papiea w 1979 roku, w pierwszym roku jego rzdw, jako "nauka apostolska", pasterz musi manifestowa, e jest czowiekiem wyczonym ze zwykego sposobu ycia trzody. Jan Pawe II wydaje si przekonany, e skuteczno tego typu dostojnikw zachowuje si dziki przejawom zewntrznym i z nimi upada. W roku 1991 Wojtya naucza, e sam Jezus "z radoci przyjmowa celibat". Z reguy onatych apostow ogromnie zadziwiaby ta nieprawda. Ale dwa fakty, jeli popatrze na Koci katolicki za Jana Pawa II, nie podlegaj dyskusji: Koci musi oficjalnie zachowa bezenno swych pasterzy. I musi pogodzi si z tym, e w rnych czciach wiata tylko znikoma mniejszo przestrzega jego nakazu. Raz po raz oywiajca si dyskusja o celibacie wydaje mi si w tych okolicznociach anachroniczna. Doprawdy s na ziemi waniejsze problemy. Dyskusja o kapaskiej bezennoci jest beznadziejna. Prowadzcy wywiad z Wojty nawet o to nie spyta, a Papie nie potrzebowa si powtarza. W Irlandii, jak przystao na konserwatyst, Papie utosami wrcz pewnego razu wierno dla pojmowania zawodu, ktre powstao niegdy przez dopasowanie si do niegdysiejszych form ycia i dawno przeszo do historii, z wiernoci wobec Chrystusa: "Bardziej ni czegokolwiek innego ludzie oczekuj od was wiernoci urzdowi kapaskiemu.

Uczy ich to wiernoci Bogu i utwierdza we wszelkich trudnociach yciowych, maeskich, w wiernoci wobec Chrystusa. W tak niepewnym wiecie jak nasz potrzebne s nam zewntrzne znaki i wiadectwa wiernoci Boej wobec nas i wiernoci, jak mymy Jemu winni. Dlatego Koci tak nad tym boleje i lud Boy tak ogromnie, chocia milczco, trwoy si, gdy ksia nie dochowuj wiernoci swym kapaskim obowizkom." Lud Boy: trwonie milczca masa? Chyba tylko w interpretacji papieskiej. Gdyby Wojtya powanie wzi si do badania opinii w sprawach ksiy, w tym rwnie celibatu i kapastwa kobiet, doszedby do zgoa innej opinii. Ale kto przywyk naucza ponad gowami trzody, zamiast czyta ludowi z ust, ten si nie zmieni. Niepotrzebna mu te ani socjologia religii, ani statystyka. Sam posuguje si liczbami i nagina je, jak mu wygodnie (PPN 89). Ale i w tym przypadku nie powinien gldzi o nadziei dla wielu. Tych wielu on w ogle nie zna. Pocieszajce jest, e nadziei nie brak take poza murami Watykanu i e niele si ona rozwija. Wojtya nie dostrzega tego w swej ksice, jako e "wiat" zewntrzny, poza jego krgiem widzenia, tak czy owak nie moe ocale (PPN 59). Albo nie przyjmuje tego do wiadomoci. Wrd stwierdzonych objaww regresji posoborowej on beztrosko wygaduje o wielkim szczciu bezennoci, o uprzywilejowanym posannictwie zakonw, o zadziwiajcej "duchowej podnoci" zakonnic, o "oblubieczym wymiarze Kocioa" (PPN 32). Z premedytacj wzbudza mylne wraenie, jakoby ludzie zakonni mieli jak przewag nad tak zwanymi laikami, i napomina w 1980 roku w Sao Paulo wszystkich dostojnikw, aby "trzymali si autentycznych i nonych wartoci swojej formy ycia w onie Kocioa". Do tych za, ktrzy usiuj realizowa ycie zakonne ju nie za murami klasztorw, lecz wychodzc do ludzi tej ziemi i dzielc ich warunki bytowe, Papie odzywa si w sposb lekcewacy, wychwalajc natomiast inne ruchy "o charakterze religijnym", poniewa pasuj one do jego systemu (PPN 130). Rwnie i to charakteryzuje beznadziejnie uwikanego w swej tradycji konserwatyst. Papie uwaa, e nowym formom, nie pasujcym do jego ciasnego widzenia wiata, "zagraa z wielu stron partykularyzm i opozycja, radykalizm spoeczny oraz polityczny, jak rwnie wywoywana przez otoczenie utrata religijnoci", jak powiedzia w 1980 roku w Brazylii. Pytam si, czy aby Wojtya ju dawno sam nie uleg takiej wywoywanej przez otoczenie utracie religijnoci? Ze wszystkich miejsc na ziemi wanie Watykan wydaje mi si tym, gdzie faktycznie grozi takie niebezpieczestwo. Czyby nadzieja miaa kwitn akurat w rodowisku watykaskim? Historia i teraniejszo wiadcz o czym odwrotnym. Przykady same si nasuwaj. Jan Pawe II wszystko rzuca na szal, aby ratowa to, co jeszcze da si uratowa. Przejte formy uprzywilejowanego pasterstwa chce zabezpieczy zwaszcza od strony prawnej. Praktyka tak zwanej laicyzacji, przenoszenia ksiy z powrotem do stanu wieckiego, ktra si nasilia za jego poprzednika Pawa VI, zostaa rygorystycznie wstrzymana, gdy papieem sta si Karol Wojtya. Pikne swka o godnoci i prawach czowieka (PPN 147 i nast.) doczekay si tu czynnej konkretyzacji. Ksiom pragncym zawrze maestwo - ich liczba idzie co roku w tysice, mimo e liczby te niechtnie si udostpnia - za rzdw uroczego Papiea ju nie pozwala si na to, aby mogli z bogosawiestwem Kocioa zoy swj urzd i zawrze legalne maestwo. Wszelkie wysiki teologii, aby podej do tego bolesnego problemu bardziej po ludzku, zostay udaremnione. Ten Papie nie ustpi. Jak za Piusa XII, tak i obecnie ksiom pozostaje tylko ekskomunika, poniewa papie Wojtya - omijajc innowacje Pawa VI trosk swoj znw cakowicie ukierunkowa wstecz, na lata pidziesite. Z pewnoci nie jest to najwaniejszym z problemw dzisiejszego Kocioa, mimo e dotyka tak wielu. Ale czy rozwizanie Wojtyy stwarza nadziej? Czy wiadczy choby w najmniejszym stopniu o jakiej odwadze w podejmowaniu ryzyka? Czy przekracza prg nadziei ku przyszoci? Na pewno nie.

Stosunkowo niewiele troszczy si Jan Pawe II rwnie o tych pasterzy, ktrzy s jego wsppracownikami w Rzymie, bdc ich wasnym biskupem, czyli o duchownych wsppracownikw Kurii, yjcych swoicie zorganizowanym, wasnym yciem. Szczeglnie rzucio si to w oczy podczas dugich miesicy po zamachu 13 maja 1981 roku, gdy Wojtya by przykuty do ka i skazany na bezczynno. ycie codzienne w Watykanie toczyo si wtedy, jak zawsze, chocia w ogle bez Papiea. Mianowano biskupw, komisja kardynalska zajmowaa si finansami pastewka, a szef prasy watykaskiej stwierdzi w zastpstwie przykad jeden z wielu - i religijno-filozoficzne dziea jezuity Teilharda de Chardin, ogromnie cenione na caym wiecie, zawieraj dwuznacznoci i cikie bdy doktrynalne. Business as usual. Zabrako wprawdzie "czowieka o charyzmatycznych kompetencjach", jak to wyrazi jeden z urzdnikw Kurii, i na razie przyszo Papieowi zrezygnowa z planowanych podry. Pozostao jednak otwarte pytanie, czy uleciaa przez to "dusza Rzymu" i czy wspaniae budowle Watykanu, jak to uj pewien hiszpaski kleryk, byy ju tylko "martwymi gazami", do ktrych nie miaoby sensu pielgrzymowa. Martwe gazy? W Watykanie? A nie do wiary. Gdy ta niezamierzona cisza mylowa ukazaa jeszcze dobitniej to, na co ju dawniej zwracano uwag: e system utrzymuje si sam. Liczne podre papiea Wojtyy, jego niemale ciga nieobecno w Kurii nie tyle wytworzyy ten stan rzeczy, co potwierdziy go. Rzym poczu si i czuje zdany sam na siebie. Wojtya zreszt nigdy si tak naprawd nie wykazywa jako wsppracownik Kurii, przeciwnie ni jego poprzednik Pawe VI. Ten zawsze myla kategoriami Kurii i trwa w tej lojalnej postawie przez cay swj pontyfikat. Natomiast Jan Pawe II podejmuje, jeli w ogle, to tylko najbardziej nieodzowne decyzje personalne i to rwnie tylko w swym wasnym krgu. Znaczn czci aparatu biurokratycznego w ogle si nie zajmuje. Podobno zgromadziy si gry akt, bo szef nie troszczy si o nie. Czy to przeoczenie, gdy dziennikarz Messori stwierdza, i Papie "ze zdumiewajc gorliwoci" (PPN 12) pracowa nad swymi odpowiedziami? Czy gorliwo to u Wojtyy objaw zdumiewajcy? Moe podobnie jak stwierdzenie, e Jan Pawe II w "potoczystym jzyku" kryje "zdumiewajc gbi" (PPN 17)? Kuria tak czy owak widzi to po swojemu. Jednemu z jej wysokich urzdnikw, ktry nie powinien mie nic przeciwko papieowi Wojtyle, zadano pytanie, czy sytuacja po zamachu jest w czym podobna do tego interregnum pomidzy mierci papiea a wybraniem jego nastpcy, zwanego sediswakancj. Charakterystyczna bya jego odpowied: "Dla wielu z nas sediswakancja trwa od momentu wybrania Wojtyy na papiea." Polscy biskupi musieli nawet bra w obron swojego byego koleg z powodu jego przysowiowego nierbstwa. Wzili si do tego co prawda niezrcznie i bez znajomoci rzeczy. Okrelili Wojty po prostu jako "papiea, ktry nie tylko nie rozumie zawikanej mentalnoci Kurii rzymskiej, ale nawet nie chce jej rozumie, majcego natomiast krystalicznie jasne pojcie o Kociele, ktry wszed do historii nie jako instytucja wadzy, lecz jako wsplnota wiernych na caym wiecie". Kto ma choby najskromniejsze pojcie o tym, co si wydarzyo w cigu ostatnich dziesiciu, pitnastu lat za rzdw Wojtyy, zaniemwi w tym miejscu. Arcypasterze ani nie trzymaj si prawdy historycznej, ani te nie zdaj si wiedzie o watykaskich aferach, ktre w tym czasie powychodziy na jaw. Powrc jeszcze do uroszcze i rzeczywistoci Wojtyy, podajc fakty z Watykanu. Niezalenie od tego: rzdzcy pontyfik, ktrego przez duszy czas a rozsadzaa ywotno, wewntrz Watykanu nie jest taki aktywny, o czym coraz dobitniej przekonuje si watykaska biurokracja: jego gospodarstwo, ktrym powinien si zajmowa przede wszystkim. Ten wigor lub "zapa czterdziestolatka" (PPN 18), ktry mu przypisuje Messori, daje si chyba dostrzec jedynie oczyma dziecinnie naiwnego laika. Jan Pawe II raz po raz podkrela jedyne w swoim rodzaju posannictwo Kocioa i wci na

nowo odsya do specyficznie dogmatycznych prawd tego Kocioa, ktre naley wiernie zachowywa, jak na przykad hierarchia i urzd Piotrowy. Lecz innymi, zewntrznymi strukturami tej instytucji zajmuje si tylko mimochodem. Niemniej jednak wbija swym suchaczom do gowy, e nie powinni ich cakiem zaniedbywa. Profesorowi wyszej uczelni nikt nie bdzie zarzuca nastawienia spekulatywnego. Jednak w przypadku rzymskiego papiea, ktry ma sta na czele wytworzonej przez stulecia, prnie zorganizowanej i zdyscyplinowanej instytucji, oznacza to zawenie nie pozbawione niebezpieczestwa. Takiego aparatu, jakim jest Koci rzymski i w szczeglnoci Kuria, aden papie nie moe bezkarnie zaniedbywa. Koci w swej tradycyjnej postaci - a Karol Wojtya sam podaje si za jego wcielenie - przejawia si nie tyle w efektownych wystpieniach swego arcykapana, ile w codziennym funkcjonowaniu biurokracji: jako to w lubach i procesach maeskich, w probach o ask i dyspensach, w udzielaniu sakramentw i w mnstwie rytuaw i ceremonii, krtko mwic: we wszystkim, co prawa tej organizacji zbawienia uadziy i utrzymuj przy yciu. Czy wszystko to s sprawy jedynie "kocielnej biurokracji" (PPN 14) i wobec tego mona je zaniedbywa? Czowiek yje wprawdzie nie samym chlebem, ale i nie piknymi sowami Papiea. Mimo e wikszo ludzi musi poczu to dopiero na wasnej skrze, aby w to uwierzyli: nadzieja, jeeli cokolwiek warta, jest zawsze spraw konkretn. Nie przejawia si ona w kazaniach, tylko w dniu powszednim Kocioa. Tu, na miejscu, na przykad w problemach maeskich, ponownego zalubiania si rozwiedzionych, celibatu, ekumenizmu, kontroli urodze, przerywania ciy, ndzy dzieci, wida dopiero, co warte s wielkie sowa. Programowe przemwienia arcypasterza s wobec powszednioci czym w rodzaju uroczystoci witecznych. Dla charyzmy nie pozbawione znaczenia, odciskaj si jednak tylko w nieznacznym stopniu na dniu roboczym trzody. Dotyczy to mutatis mutandis rwnie ksiek papiea. Historia tej instytucji potwierdza pogld, e podstaw nadziei stanowi tylko szczegy. I tu wanie sprawa wyglda beznadziejnie. Poprzednicy Wojtyy jednak prbowali przeciwstawia sw osobowo i jej specyficzny charyzmat instytucjonalnej rutynie codziennoci: choby Celestyn V, ktrego nadzieje rozkadajcego si wiata wybray w 1294 roku jako "anielskiego papiea" przeciw armii dyplomatw i jurystw, pniej Hadrian VI, ktry u szczytu luterastwa w 1522 roku odway si przyzna do historycznych i wspczesnych win swego Kocioa, nastpnie Benedykt XIV, ktrego szczere czowieczestwo uczynio wraenie nie tylko na Wolterze, wreszcie Jan XXIII, ktry pokaza, e papie, jeeli zechce, moe by rwnoczenie ojcem i bratem wszystkich ludzi, a take Jan Pawe I, ktry bysnwszy jak meteor ociepli klimat watykaski przynajmniej na kilka tygodni. Jednake te humanitarne prby zawsze spezay na niczym. Celestyn, zaniedbanym wygldem odbijajcy od swego otoczenia, nie umiejcy mwi po acinie i nie majcy pojcia o zgranym systemie zarzdzania kocielnego tych czasw, szybko si przewrci. Przeszed do historii jako papie, ktry prbowa rzdzi nie przyznan urzdowi swemu peni wadzy, tylko szlachetn prostot. Jego gwahowny nastpca - w przeciwiestwie do niego z aprobat cytowany jeszcze kilkadziesit lat temu przez Piusa XII - Bonifacy VIII zmusi go brutalnie do abdykacji. I jak gdyby tego nie byo dosy, wsadzono go jeszcze do wizienia jako tchrza, ktry zawid w zetkniciu z realiami papiestwa. Po Celestynie V pozosta zamt jeszcze wikszy od tego, ktry poprzedza jego wybr. Sen o czystym i obyczajnym papieu - raz po raz marzycielsko przytaczany przez "heretykw" takich jak Hus, Savonarola i Luter - pozosta utopi. Zwyciya naga wadza i jej synonim, prawo kanoniczne: Bonifacy VIII wynis je na zawrotne wyyny absolutnego prymatu papiestwa w Kociele i na wiecie. Tylko tyle. I tak pozostao przez stulecia.

Hadrian VI, ktry poway si na kolejn prb przeciwstawienia si rzeczywistoci swego urzdu, zmar po rzdach trwajcych ptora roku. Rzym cieszy si z jego mierci tak samo, jak wyszydza by styl rzdw tego papiea. Podug Jakoba Burckhardta wczeni spece od stosunkw publicznych uporali si z nieszczsnym przypadkiem Hadriana, uzgodniwszy midzy sob, e "bd go traktowa wycznie ze strony groteskowej". I znw odczekano stulecia. O Benedykcie XIV nie wspomina ju nikt odpowiedzialny, mimo e ten rwnie i z prawem doskonale obyty papie (ostatni przed Wojty, ktry pisywa prywatne ksiki) zasuy sobie na co wicej ni przypomnienie. Papieowi temu - "bardzo przypominajcemu Jana XXIII", jak pisze historyk Hans Khner - przydarzyo si niemal to samo, co Janowi XXIII, ktry dla wielu jest ju tylko zjawiskiem na marginesie historii, dla wikszoci pasterzy Kurii za tylko kolejnym nieszczliwym wypadkiem przy pracy. Jan Pawe II, w sposb zwracajcy uwag, prawie nigdy nie nazywa swojego poprzednika wielkim... w przeciwiestwie do swych zachwytw nad "niezapomnianym" Pawem VI. Watykaska codzienno odrobia wszystkie wysiki charyzmatykw, a oparo si tylko tradycyjne prawo kocielne. W ostatnich latach gwn treci kocielnej troski o prawo coraz to bardziej staje si zachowanie w kadym szczegle dotychczasowego stanu posiadania. Reformatorskie porywy zastpuje si hasami przetrwania. Mog sobie pogratulowa ci wszyscy, ktrzy tak i nie inaczej widzieli to, co nadchodzi. Pod rzdami Wojtyy przewidywania ich sprawdzay si, krok za krokiem. Normalne modele organizacji potwierdzay sw wieczn aktualno. W prawodawstwie Kocioa jako instytucji nie dao si zmieni nic, co wychodzioby poza drobne poprawki kosmetyczne. I nie by to przypadek, lecz premedytacja. Co prawda Jan XXIII wymieni reform prawa kocielnego jednym tchem ze wspaniaym planem Soboru. Nie chcia, aby wyniki Drugiego Soboru Watykaskiego zmarniay w puste deklaracje, ktre mona by w kko cytowa, lecz nie przynoszce ze sob waciwie adnej odnowy w kocielnej codziennoci. Jednake nastawiony na duszpasterstwo Sobr nie przejmowa si zbytnio kwesti ustale prawnych. Byyby one nadzwyczaj pracochonne i ponad siy wikszoci biskupw, ojcw Soboru. Drobiazgowa robota, ktr niemal aden biskup nie potrafiby albo nie chciaby si zajmowa, miaa by ksztatowana w oparciu o synnego ducha Soboru, ale przez komisje, w ktrych gos nadal zachowaliby dotychczasowi eksperci od prawa. Zaproszeni dodatkowo biskupi Kocioa wiatowego po prostu za mao si wyznawali w tej skomplikowanej materii. Papie Wojtya, majcy wprowadza w ycie to rzekomo nowe prawo kocielne, w ogle nie mia o tym pojcia. Mona mu wiele zarzuci, ale z faktu, e nie jest ekspertem w dziedzinie norm prawa kocielnego, nie mona mu czyni zarzutu. Ma waniejsze sprawy na gowie. Co prawda w Kociele, tak wyrazicie noszcym na sobie znami prawa i organizacji, jak katolicki, nie ma sprawy waniejszej... Wic eksperci pozostali we wasnym towarzystwie i z reformy prawa kocielnego zrezygnowano na rzecz czciowej rewizji, biegncej tym samym torem, co zawsze. Pozostawione bez odpowiedzi i nacechowane wspczesnoci pytanie o prawo posoborowe, a nawet o istot prawa Kocioa chrzecijaskiego w oglnoci, nie wzbudzio w tej sytuacji zainteresowania. Tak hipotek przej Jan Pawe II i obszed si z ni lekk rczk. Prbowa wywiza si z tego historycznego zadania, interpretujc przejty bez zmiany stan prawny na nowo, czyli w starym sensie, i tumaczc bez namysu pojciem "suby" ca organizacj, ca wadz, cae sprawowanie rzdw duchownych. Tak oto powiedzia Wojtya o zwizku wadzy ze sub ju na objcie swego urzdu: "W przeszoci nakadano papieowi na gow, by moe, tiar, potrjn koron, aby tym symbolicznym gestem wyrazi plan zbawienia dla

Kocioa Boego, mianowicie to, e cay hierarchiczny porzdek Kocioa Chrystusowego, caa zawarta w nim wita potga nie jest niczym innym, nieli sub, sub majc tylko ten jeden cel: aby cay lud Boy dostpi udziau w tym potrjnym posannictwie Chrystusa i zawsze pozostawa pod wadz monarsz Pana, majc swe pocztki nie w mocach tego wiata, lecz w tajemnicy mierci i zmartwychwstania." W wykadni tej uderza nie tylko beztroska, z jak symbol jak najbardziej wiecki, zapoyczon od staroperskich monarchw tiar, uznano za schemat interpretacji, przedstawiajcy plan zbawienia, mier i zmartwychwstanie. Zdumiewa te niejasno wypowiedzi na temat ludu Boego, ktry z jednej strony ma udzia w posannictwie Chrystusa, z drugiej strony za ma dostpi tego posannictwa dopiero przez dziaalno pasterzy. Najbardziej jednak zwraca uwag ta papieska teologia, oferujca ludowi bez adnych konsekwencji dla dawniejszych struktur wadzy wit sub, o ktrej prawnych szczegach nigdzie si nie mwi. Take i w szczeglnoci w jego nowej ksice, ktra w adnym miejscu nie wychodzi poza czysto werbalne wyznania i deklaracje. "Na tym polega posuga Nastpcy Piotra, ktry mimo upywu dwudziestu stuleci jest nadal jednym z tych, co byli wiadkami zmartwychwstania i wiedz, e ten Jezus zosta wzity do nieba (por. Dz. l, 22). I ktrzy s gotowi zawiadczy nam o tym wasnym yciem, sowem, ale nade wszystko czynem" (PPN 20). Czynem? Nade wszystko czynem? Czy tylko a do przesytu znajomymi zapewnieniami, e Papie potwierdza "blask prawdy" (PPN 31), cokolwiek by to miao znaczy? Troch tego blasku mogoby w cigu minionych pitnastu lat opromieni w dostrzegalny sposb rwnie czyny Wojtyy, jako e prawda jest zawsze konkretna i nie wystarcz jej goosowne owiadczenia. Bardzo to podejrzane. W nowoytnym spoeczestwie takie milczenie jest zaskakujce. Nikt nie przeczy, e w skomplikowanych ukadach spoecznych istnie musi rwnie substytucja, zwierzchno i podporzdkowanie. Ale kt zaprzeczy, e wanie w Kociele byo i jest mnstwo ludzi monych albo ich spadkobiercw, pojedynczo i w grupach, ktrzy staraj si za wszelk cen broni swego posiadania i wadzy, nie oddajc ani szelga z tego, co posiedli w przeszoci? W dodatku potga Kocioa, skoro ju o niej mowa, nie istnieje sama w sobie. Nie tylko uycza si jej dla zaspokojenia prywatnych roszcze, ale i wie si j z rozmaitymi warunkami, narzucanymi przez tego, kto wedle oficjalnej doktryny powinien by jej uycza. Wadza w Kociele moliwa jest tylko wwczas, gdy wie si albo daje si zwiza, zarwno ze swoim pochodzeniem, jak i ze swym jedynym celem. Bez takich powiza wadza wymyka si spod kontroli i staje si celem sama dla siebie, choby maskowaa si jako pasterstwo i suba. Nieraz stanowio to punkt zaczepienia dla krytyki. Bo tradycja monych Kocioa owadna tym, co byo pierwotnie sub, i przeobrazia j w pomnaanie wadzy, oparte na wzorcach jak najbardziej wieckich. Nie znajdziemy zatem w Kociele adnego podziau wadzy, ktry nowoczesnej demokracji nadaje godno ludzk i dlatego nie istnieje w adnych systemach totalitarnych, dyktatorskich. Znaj za to pasterze Kocioa presj, ktra zmusza dziaaczy tej instytucji do utrzymywania postawy opartej na zasadzie: przyjaciel albo wrg, legitymujc tym ich decyzje. Nie przypadkiem najbardziej wyprbowana z recept brzmi Roma locuta, causa finita: "Rzym powiedzia, sprawa zakoczona" i koniec z marzeniami. Jesieni 1994 roku papie Wojtya prbowa potwierdzi jeszcze raz wano tej zasady w zwizku ze wiceniami dla kobiet; a niedugo po tym rozstrzygn na jej mocy problem ponownych lubw dla rozwiedzionych. Na tak kamienistym gruncie nie zakiekuje chyba adna nadzieja. Musi sobie poszuka yznego gruntu. Jestem przekonany, e go znajdzie.

Ci moni, ktrych znajdziemy w grnych warstwach hierarchii pasterskiej, gdzie laicy nic nie maj do powiedzenia, hoduj te istnej manii kodyfikowania. Reguluj i normuj. Mwi owieczkom, co robi, a czego nie robi. Ta praktyka wiele nadziei nie przyniesie. Sami pasterze te wywodz si ze swoistej kodyfikacji: na urzd nie powoay ich nieobliczalne wybory przeprowadzone w gremium wieckim, lecz jak najbardziej obliczalne i wyliczone mianowanie przez Kuri rzymsk, prawomocne w ramach systemu. S wic zobowizani wobec tej zasady wprowadzenia na urzd, tej bezosobowej, wrcz technicznej solidarnoci. Nie mog si zrzec tej suby, tylko dwiga j dalej. ycie wszystkich chrzecijan, wedug przemwie Papiea, otoczone jest delikatn siatk norm kocielnych. Znawcy tego systemu, z Wojtya na czele, wychodz z zaoenia, e dla jednostki jak zawsze, tak i teraz najkorzystniejsze jest, aby we wszelkich ewentualnociach ycia troszczy si o ni Koci. Wolno, tak samo jak prawda, istnieje tylko w cile okrelonych granicach, ktre wytyczaj Koci i Papie. Nie ma mowy o tym, aby je przekroczy ku jakiej alternatywnej nadziei. Dla Wojtyy nie ulega wtpliwoci, e nauczanie prawd dogmatycznych i obyczajowych, jak rwnie wszelkie kompetencje prawodawcze i sdownicze, musz spoczywa w rku jedynej wadzy nauczycielskiej i pasterskiej, czyli biskupw, i e nie wywiceni laicy z jakichkolwiek "witych wadz suebnych" s z tego wykluczeni. Tak przemawia sia: trwonie chroniona sia. Akceptowa j mog tylko dziecico naiwni i poboni dziennikarze lub czytelnicy albo ci, ktrzy sami zyskali udzia we wadzy drog poredni, na przykad przez Opus Dei. Obydwie te grupy s bliskie sercu Wojtyy. Dawno ju utrwalone na pimie prawo wycznoci nie moe by naruszone; szczeglnie za przez papiea. Jak ongi, tak i teraz okrela on praktyk interesw swej instytucji; i w tym wzgldzie za Jana Pawa II nic si nie zmieni. Papie ten w 1979 roku powtrzy wobec amerykaskiej konferencji biskupw pradawn, konserwatywn zasad, a co wicej, rozcign j po kres wszech czasw: "Sobr Watykaski podkrela rol biskupa w goszeniu caej prawdy Ewangelii i w przekazywaniu nie skrconej tajemnicy Chrystusa... Jestem pewien, e moi i wasi nastpcy nie odstpi od tego wymagania, a Chrystus powrci we wspaniaoci Swojej." Ortodoksyjnie-katolicki Chrystus wie, o co tu chodzi, co mu wolno, a czego nie wolno. Jego wiara i jego moralno unormowane zostay w najdrobniejszych szczegach. Gdyby musia uwzgldni jaki wyjtek od regu, ktre obowizuj wszystkich, i popad z tego powodu w zakopotanie, system dyspens pomoe mu z tego wybrn. Dyspensy nigdy nie dotycz prawd dogmatycznych. Dziaaj na marginesach. Na przykad tak zwana nierozwizywalno prawidowo zawartego i skonsumowanego seksualnie maestwa uchodzi za niewzruszon. Wyjtki jakoby nie istniej. Mona jednak przed zawarciem maestwa uzyska dyspens, jeeli na przykad zachodz wedug prawa kocielnego przeszkody do zawarcia zwizku, takie jak pokrewiestwo midzy wujem a siostrzenic. To tylko drobnostka w porwnaniu z tysicznymi udrkami rozwiedzionych i znw zalubionych sobie wiernych. System wie, co robi. Papie wie, dlaczego utrzymuje, e nie moe nic zmieni. Kada zmiana oznaczaaby utrat wadzy. W porwnaniu z tym nadzieja niewiele znaczy. Od powszechnej normy uwolni moe wycznie kocielny pasterz. Wasna dyspensa nie jest przewidziana. Czyniaby ona maestwo niemoliwym czy wrcz niewanym. Tego nie da si naruszy, przynajmniej dopki nie nastpi gruntowna reforma kocielnego prawa maeskiego. Ale tej wanie Jan Pawe II wiadomie zaniedba. Jego kodeks z 1983 roku pod tym wzgldem ani pod innymi nie zmieni si w istocie ani na wos. Prg jeszcze raz nie zosta przekroczony. Za to nakada si po staremu ciary, pitrzy przeszkody, zakrela granice, grozi grzechem. W ten sposb stwarza si acuch ustopniowanych zalenoci, a pomnoenie wadzy

duchownej rozciga si a w dziedzin sumienia jednostki. Ludzie musz si czu przytoczeni t pomnaalnoci miosierdzia. I jest to zamierzone. Tak czy owak chrzecijanin, ilekro zbliy si do Kocioa tych dobrych pasterzy i zada od nich jakiejkolwiek posugi, zdany jest na ich dobr wol: wesele czy zgon, witek czy pitek. W przeciwnym razie grozi mu niewano aktw prawnych; a w niektrych wypadkach nawet kltwa, wykluczenie spord sprawiedliwych w Kociele. I wszdzie czai si grzech. Tak to wyglda, gdy nadzieja zaklta zostanie w kodeks. Poniewa obecny Papie nie dopuszcza adnych zmian, a na temat problemw, rzeczywicie zaprztajcych ludzi, w ksice swej bez wyjtku zachowuje milczenie albo proponuje rozwizania pozorne, mona przyj, e problemy te w ogle go nie interesuj. atwiej jest pisa i wypuszcza na rynek ksiki o nadziei i o przyszoci wiary, ni w teraniejszoci zatroszczy si o jakie ulgi. T drog Papie kroczy z luboci i z wdzikiem. Wojtya zdaje si by przekonany, e nie chodzi tu o dopasowanie Kocioa do przebrzmiaych modeli wieckich, lecz o ponadczasowe i wiekuicie wane, wic niereformowalne dobro instytucji. To charakterystyczne dla konserwatywnego mylenia, e Jan Pawe II w wypowiedziach swych raczej nie rnicuje ani jedynej i niezmiennej prawdy Kocioa, ani te absolutnej wiernoci, jaka si jej naley. Papie opiera swe uroszczenia - moe i po to, aby zdawi w zalku wszelk krytyk - na przyobiecanej pomocy Ducha Boego. Ju Piotr, ta opoka, ktry "jako czowiek by moe lotnym piaskiem" (PPN 29), przemawia moc Ducha. Rwnie i Koci przemawia bez ustanku "w mocy Ducha witego" (PPN 28). Papie za "modli si tak, jak Duch zezwala mu mwi" (PPN 36). C dziwnego, e Wojtya jest przekonany, i ludzie wieccy ze swojej strony "we wszystkich sprawach obyczajowych, dotyczcych prawdziwoci ycia chrzecijaskiego, patrz na biskupw jako na swych przywdcw, pasterzy i ojcw". Tak powiedzia w 1979 roku w Dublinie. Sprowadzone do najniszego wsplnego mianownika znaczy to: w pasterzach caa nadzieja trzody. Jeeli biskupi po ojcowsku wiadcz posugi wsplnocie - tak Papie sobie wyobraa to "raz po raz odpowiadaj na gony, nie zawsze wyranie sformuowany, ale faktyczny krzyk ludzkoci: Panie, chcemy Jezusa widzie! (Jan 12, 21)". Wystpuj w swej "nadzwyczaj wanej roli, aeby ukaza wiatu Jezusa, przedstawi go prawdziwie i przekonujco", tak brzmi wytyczne. Tre tego rozumie si nastpujco: "Przekonywa o grzechu, to znaczy stwarza warunki do zbawienia" (PPN 60). I znw szczegy tej roli ojcowskiej pozostaj niejasne. Gdyby je skonkretyzowa, zdemaskowayby swj paternalizm. Gdy nadzieja w patriarchalnej oprawie jest beznadziejna. Ojcowscy nauczyciele, doradcy, pasterze chwilowo jeszcze mog si utrzyma na powierzchni. Ale nie zdaj ku przyszoci. A nawet zakadam, e ta brana po trochu wymrze, bo nie bdzie jej sucha nikt, chccy by czym wicej ni owieczk. Jan Pawe II mgby sobie coraz bardziej uwiadamia t przyszo. W jego przemwieniach brzmi ton coraz bardziej bagalny. Woa na puszczy. Czyby odczuwa wiksz trwog, ni si przyznaje? "Nie mamy si lka prawdy o nas samych" (PPN 26). Na razie Papie ogranicza si do sw mniej czy bardziej przyjaznych, lecz zawsze w tonie upomnienia. Prawi natarczywie o subie, o prawdziwej subie, o jedynie prawdziwej subie i tak dalej. Jednake codzienna rzeczywisto instytucji nie da si zmieni za pomoc choby najdobitniej wypowiadanych zaklina. adna organizacja tej wielkoci, co Koci rzymski, nie poradzi sobie bez wytycznych prawnie obowizujcych. Pozostaje zapyta: czy te liczne apele do dobrej woli rzdzcych i poddanych s w ogle potrzebne? Przecie one w ogle nie docieraj do drobnych odgazie biurokracji kocielnej. Czy Papie nie powinien by zmieni swojego stylu rzdzenia i czego naprawd zrobi, a nie tylko apelowa do sumienia lub wiary swoich (biskupich) wsppracownikw w

Rzymie i gdzie indziej? Czy nie powinien przedyskutowa i wyda takich norm prawnych, z ktrych daoby si konkretnie i uytecznie wyczyta, jak wedug niego przedstawia si autentyczny wizerunek Jezusa, jeli chodzi o najzwyklejsz praktyk pastersk? Sabo tego pontyfikatu przejawia si w takich wanie zaniedbaniach i bezradnociach. Jak uczy powszechne dowiadczenie, ktre nie musi omija instytucji kocielnych, ograniczenia wadzy nie da si osign za pomoc moralizatorskich postulatw, jakkolwiek wane byyby one dla oglnego klimatu w Kociele i na wiecie. Zbyt wiele tu schorzaego. Wojtya coraz czciej si powtarza. Zmuszony jest siga po coraz mocniejsze narkotyki werbalne, a i tak nie osiga swojego celu. Ludzie od niego uciekaj. Po prostu ograniczenie wadzy musi by uchwytne prawnie i nic poza tym. Ciga gadanina o "subie" ju nie chwyta. Ludzie coraz bardziej zagldaj za kulisy. Praktyka Wojtyy, jak wida, nie przynosi im zbyt wiele nadziei. Przestarzae modele prawne, czyli wyniki wczeniejszego przystosowywania si do minionych struktur wadzy, od dawna ju podejrzanych, nie dadz si obroni po prostu w ten sposb, e apeluje si do sumienia tych, ktrzy je sprawuj. Naleaoby raczej znale takie struktury sprawowania wadzy, ktre oparyby si wspczesnemu rozumieniu demokracji i mogyby nawet - do utopijnie - wyprzedza j w niektrych punktach, jeli chodzi o przyszo. Tu mona by przekracza progi. Jak nie tutaj, to gdzie? Jeeli Koci i prawo kocielne pozostan, jak dotd, tylko zarzdcami czcigodnej tradycji, nigdy nie stan si pionierami ludzkoci. O nadziei za nawet szkoda gada. Prdzej ju o praktykowaniu trwogi. Dlaczeg by wanie wewntrz Kocioa troch tej wadzy od czasu do czasu nie odebra? Dlaczego lgnie ona do monych: i to a do mierci pasterzy? Koci ubogi we wadz wcale by tego nie potrzebowa. Pozwoliby tym pasterzom na przyznanie, e nie wszystko jest tak ponadczasowe, jak chciaaby dzisiejsza hierarchia. Miaby te odwag wyrzeczenia si wadzy i dopiero wtedy przekroczyby rzeczywisty prg... Wadz w Kociele naleaoby co najmniej poddawa cigej konfrontacji, aby nie pozostawaa celem sama dla siebie; konfrontacji z pytaniami w rodzaju nastpujcych, ktrych w kazaniach Wojtyy w ogle nie znajdziemy. Jak si przedstawia geneza, codzienne wypenianie i konkretny cel wadzy posugiwania? Kto w tej instytucji osiga wadz? I w jaki sposb? Kto jest po prostu przeciony sprawowaniem wadzy i z jakiego powodu? W jaki sposb mony w Kociele oddziela si od swojej wadzy i dlaczego? Pomijajc ju te pytania, instancja sprawujca wadz w Kociele powinna uwiadamia sobie jej skryte zagroenia, z ktrymi nawet papie nie poradzi sobie za pomoc samej etyki. Jakie s zagroenia prawa, wymylonego przez niewielu ekspertw i stosowanego przez niewielu pasterzy? Podczas gdy reszta, ludzka baza nie wczona w aden proces demokratycznego decydowania, musi sucha i koniec, bo i tak nic z tego nie rozumie? Dlaczego nikt im nie wyjani, na czym konkretnie polega wadza w Kociele? Choby i w niedzielnych kazaniach, ktre lubuj si w tematach dogmatycznych i biblijnych, lecz nigdy w tych niebezpiecznie zatrcajcych o prawo kocielne? Co sdzi o prawie, ktre si z dbaoci o szczeg houbi i rozbudowuje, tak e instytucje - choby maestwo - pozostaj nietknite, podczas gdy ywi ludzie, dla ktrych one powinny by przeznaczone, pojawiaj si i przechodz? Jeeli dla tego prawa sama instytucja maestwa jest waniejsza od yciowego szczcia dwojga ludzi, niech Papie to powie. Jeeli papieska nauka o prawie naturalnym jest waniejsza od indywidualnej decyzji w

sprawie zapobiegania ciy, niech Wojtya to wreszcie tak uzasadni, aeby ci, ktrych to dotyczy, zrozumieli i mogli si do tego stosowa. Jak przyszo ma prawo, ktre utrwala puste formuy, skoro nie odpowiadaj im zaskaralne fakty, jak to si dzieje w tak zwanych wewntrzkocielnych prawach czowieka i chrzecijanina? Watykaska polityka wadzy polega na odmawianiu praw ludzkich bez zapewnienia rodkw prawnych. Ta nieludzka praktyka nie daje nadziei. Nie wszyscy uznaj takie rozumienie realiw pasterskich za rozstrzygajce dla spraw pontyfikatu Karola Wojtyy. Jednake Papie, ktry chce by Rzymianinem i w obecnych okolicznociach musi nim by, nie moe sobie odmwi takiego uwiadomienia. Inaczej naraa si na niebezpieczestwo, e litera prawa przegoni jego charyzmy i pozostawi j za sob. Nie wyglda na to, aby Jan Pawe II cho troch boryka si tu z wasn wiadomoci. Z pewnoci te nie mia przed oczyma praktyki prawnej reprezentowanego przez siebie systemu totalitarnego, kiedy na powszechnej audiencji 8 listopada 1978 powiedzia: "Czowiek nie moe istnie dla systemu, lecz system musi istnie dla czowieka. Dlatego trzeba si broni, kiedy system kostnieje. Mam na myli systemy spoeczne, gospodarcze, polityczne i kulturalne, ktre musz by wraliwe na czowieka, musz mu przynosi poytek. Musz by zdolne do przeksztacania samych siebie i swoich struktur na korzy tego, czego domaga si caa prawda o czowieku." Czy jednak nie tyle czowiek Wojtya, ile mniej od niego charyzmatyczna organizacja Kocioa, prawdziwa spadkobierczyni jurysprudencji rzymskiej, decyduje, czego domaga si tak zwana przez Papiea "caa prawda o czowieku" dzisiaj i na przyszo? Czy Papie, nawet gdyby wbrew oczekiwaniom tego zapragn, mgby wystpi z tego rodowiska beznadziejnoci? Podj raz osobiste ryzyko zerwania z watykask ciasnot swojej nadziei? Moe chodzi o zrozumienie, e zdolno Kocioa do tego, aeby nis w przyszo idee chrzecijaskie i wzbudza uzasadnione nadzieje, bdzie tym mniejsza, im wyraniej do wiadomoci ludzkiej dociera bdzie organizacyjny charakter katolicyzmu. Wszak ta organizacja posuguje si take kadym papieem jako - wymienn z konklawe na konklawe figur dziobow charyzmatu. Przynajmniej dopty, dopki papie nie zaktywizuje si reformatorsko na tym kamienistym polu urzdowej biurokracji i nie przestanie, jako wity gupiec systemu, zadowala si wygaszaniem apelw i deklaracji. Wanie tu, w swym wasnym rodowisku, Jan Pawe II zawid, dopuszczajc si niezliczonych zaniedba. Obudzenie tu wewntrznej nadziei byoby moliwe, gdyby Wojtya tego zechcia. Lecz on si nie sprawdzi. Wola wiatu gosi nadziej, ktrej nie by w stanie urzeczywistni. W swoim wasnym Kociele, gdzie mgby rozstrzyga i spenia, cokolwiek by zechcia, on tylko pogrzeba nadzieje wielu. Wojtya chce, to taka elitarna ambicja, by papieem wiata i przemawia do wszystkich ludzi. Byoby uczciwiej, gdyby ten arcypasterz poprzesta na tym, aby zaistnie dla swojego wasnego Kocioa i przynajmniej tym ludziom w swojej wasnej zagrodzie przynie konkretn nadziej.

VII DOBRE SOWO Z WYSOKA Odstraszajca moc wymowy apodyktycznej


Papie Wojtya nie powinien, jak stwierdza Messori, swoj ksik "naraa si na ryzyko, nieuniknione jako skutek oddziaywania bezwzgldnych mechanizmw massmediw" i na to, "e jego gos zostanie zaguszony przez chaotyczny zgiek wiata, ktry wszystko zamienia w banalne widowisko, pene wzajemnie sprzecznych opinii i bezustannej gadaniny" (PPN 10). Pobone yczenie, jednak uzasadnione, jeli wzi pod uwag strategi tych, ktrych "bezustanna gadanina" reklamuje t ksik i niemiosiernie j forsuje na rynku. Ale i w tekcie kryj si puapki. Odnowa z pewnoci nie zasadza si na aktywnoci jako takiej, na uprawianiu tego, co nowe, dla samego siebie, ale na sowie i prawdzie. Stara zasada scholastyczna agere sequitur esse, dziaanie wiedzie si z bytu, znajduje swe usprawiedliwienie (PPN 55). Tym bardziej trzeba si domaga odpowiedzi, jak Wojtya interpretuje sowo prawdy. Czy stanowi ono dla niego nonik i tre objawienia, czy wyraz okrelonej, ujtej w zdania doktryny? Czy prawdziwo jego wywodzi si z yciowego speniania si wszystkich czonkw Kocioa, czy z poucze, ktre wybrani dostojnicy wygaszaj, domagajc si posuszestwa? Odpowiedzi na te pytania udziela w znacznej mierze badanie stylu, jakim przemawia Papie. Ujawnia si w nim drobiazgowo, jak Wojtya si obchodzi ze sowem. Niewtpliwie take i Papie - zwaszcza tak rozmiowany w obfitoci sw jak Wojtya - wspiera si ludmi, ktrzy pisz mu przemwienia. Jednak odpowiedzialni za te sowa nie s tak po prostu ci piszcy. Odpowiedzialno za nie bierze na siebie ten, kto podsunite mu sowa czyni papieskimi, sam je wygaszajc publicznie. Wszak to on zleci napisanie tych tekstw i naley przyj, e rozumie, co czyta. Na nim wic spoczywa ciar tych sw; jak rwnie wywoywanych przez nie reakcji. Dotyczy to w szczeglnoci takiej ksiki, jak obecna, "napisanej wasn rk Papiea" (PPN 12). Nawet i Papie, kiedy mwi, posuguje si mow ludzk, a nie Bosk. Wic kade jego sowo podlega ludzkiej krytyce. Milczca recepcja tego, co powiedziano i napisano, dotyczy tego przypadku najdokadniej tak samo, jak innych, czego nie uniewania fakt, e pisarz lub mwca jest papieem. Jakikolwiek rodzaj papolatrii byby tu nie na miejscu i chyba do tego rwnie mona odnie sowa dogmatyka Gottholda Hasenhttia: "Nie dlatego jest to prawdziwe, i papie tak powiedzia, ale dlatego, i jest prawdziwe, moe to czasem powiedzie take i papie." Jan Pawe II raz po raz omiela ludzi do prawdy; nie wykluczajc przy tym z gry, z poszukiwania prawdy, swojej wasnej osoby. Mimo to nieatwo zgasza zastrzeenia w obliczu tak pewnych siebie wypowiedzi, jakie ceni sobie Jan Pawe II. Wojtya jest dla wielu przekonujcy w znacznej mierze dziki swej teologicznej pewnoci siebie, w ktrej nie ma duo miejsca na ewentualne bdy. Z jego ksiki a bucha ta pewno; przypomina ona spore fragmenty wywodw, zawartych w byle ktrym z poucze, jakie napisa ten "nauczyciel wiary" (PPN 13). Dziennikarz David A. Seeber skonstatowa u kardynaa z Polski, "dobrze wywiczonego teologicznie, z gruntu oryginalnego mylowo, wyposaonego w bogate dowiadczenie yciowe jako robotnik, aktor, duszpasterz, okazjonalnie pisarz i poeta", ktrego uzna za "teologicznie i intelektualnie czoowego biskupa swojego kraju", "raczej pryncypialny" styl wypowiedzi: "Wygasza on zasady, formuuje nakazy i maksymy. W obliczu wiatowej wsplnoty Papieowi obce s ton gawdziarski i narracyjny. Prno bymy szukali w przemwieniach, ktrych liczba przekroczya setk w cigu trzech pierwszych miesicy, elementw anegdotycznych." W rzeczy samej jzyk Wojtyy, chccego prezentowa co wicej ni obiegowy

wizerunek unoszcego si ponad tumem kapaskiego monarchy, brzmi dosy uroczycie. Zrezygnowa co prawda Jan Pawe II z uywanego dawniej, watykaskiego pluralis maiestatis. Teraz ju i Papie znw odzywa si w liczbie pojedynczej. Jest nie tylko przedstawicielem instytucji, uwaajcej si za niedostpn, ale stara si take by czowiekiem wrd ludzi. A jednak David A. Seeber susznie stwierdza, e "w jzyku tak postulatywnym jak u Jana Pawa II to ja, przy caej yczliwej uprzejmoci, brzmi jeszcze duo bardziej autorytatywnie ni dystansujce si my". Moe oddziaywanie to polega na wyrazie sownym. Wci tak samo umotywowanym sakralnie, ktrego nie sposb odzieli od wysokiej godnoci mwcy ani od osoby tego, ktry dzi sprawuje ten urzd: Wojtya zachowuje si jak kto, komu z urzdu przystoi gosi prawd i nic oprcz prawdy, jak rwnie stawia odpowiednie wymagania moralne. Nawet i "szczeglna mieszanka" (PPN 17) tej nowej ksiki pena jest tego rodzaju wyniosych ustpw; obiecywane przez reklam," osobiste wspomnienia i dowiadczenia, w ktrych Papie ma "odsoni nam przynajmniej cz tajemnicy swego serca" (PPN 33), zajmuj stosunkowo niewiele miejsca; i te maj charakter pouczajcy. To zrozumiae, e "teologom i egzegetom papieskiego nauczycielstwa" doradza si opracowanie "klasyfikacji" tego tekstu, ktry "nie ma precedensw i tym samym otwiera w Kociele nowe perspektywy". [W polskim wydaniu PPN brak tego akapitu, ktry powinien figurowa porodku str. 13. Przyp. tum.] Poczekamy, czy ci panowie zastosuj si do tej rady. Dotychczasowe dowiadczenia pozwalaj w to raczej wtpi. Ze wzgldu na surowe samopoczuwanie si Wojtyy zwyczajne gawdziarstwo automatycznie si wyklucza: papiee Jan XXIII i Jan Pawe I, ktrzy czsto i chtnie opowiadali zamiast naucza, nie stali si wzorem dla Jana Pawa II. Obecny biskup Rzymu znw okaza si nauczycielem prawdy, nie mogcym sobie pozwala na marginesowe dygresje. Dotyczy to, na og biorc, take i najnowszej ksiki Wojtyy. Nawet tak zwana prywatno zawsze jest podporzdkowana doktrynie i zawiera pouczajce przykady i apele do klienteli, aeby postpowaa podobnie.
W wypowiedziach Papiea, wbrew odwrotnym twierdzeniom, zawsze przewituje to odwracajce si od wiata rodowisko, w ktrym autor si porusza. Karola Wojty okrela styl wyobcowanego - take i jzykowo otoczenia klerykalno-religijnego, ktre stanowi nie tylko ludzie, ale take ksiki i treci oraz metody nauczania. Papie z reguy nie potrafi zaczerpn prawie adnych dowiadcze ze stylistyki wiata, ktry si zsekularyzowa. Choby Wojtya si najbardziej stara, nic z tego. On i jego ludzie stanowi odrbn wsplnot jzykow. wiat przeywaj tylko na odlego. Ich mowa pozostaje dziwacznie uroczysta, wrcz liturgiczna, i to wwczas, gdy dotyczy spraw wieckich. Tote "wiat" jest wielkoci, od ktrej Papie na gwat stara si odci. Namitnie si zarzeka, e po wiecie (PPN 59) nie ma co spodziewa si ocalenia.

Co prawda Jan Pawe II czsto szuka kontaktu z ludmi: kt by temu zaprzeczy? Nasuwa si jednakowo pytanie, jak maj rozumie takie zarzekania si na przykad robotnicy rolni w Recife, do ktrych - a nie do socjologw wsi - w 1980 roku zwrci si nastpujco: "Czowiek wiejski identyfikuje si ze sw prac, ze swoj ziemi, z ktrej dobywa rodki utrzymania dla wielu, take i w duych miastach. Tu zapuszcza gbokie korzenie, ktre niezatarcie naznaczaj jego istot. Wyrwa go z tej ziemi ojczystej, sprawi, aby wywdrowa na niepewne do wielkich skupisk, albo nie zapewni mu praw do legalnego posiadania ziemi, to tyle, co naruszy jego prawa jako czowieka i dziecka Boego. Oznacza to niebezpieczne zakcenie rwnowagi w spoeczestwie." Treci tej zaklinajcej si wypowiedzi s moe i suszne, lecz wyraone w formie nie pasujcej ani do adresata, ani do problemu. Jej brzmienie zza biurka jest race, bo waciwe formy wyraania si znajdzie tylko ten, kto ma pojcie o wiecie. To samo dotyczy zda z nowej ksiki, ktre zacytuj tu dla przykadu: "Chrystus jest sakramentem niewidzialnego Boga. Sakrament oznacza obecno" (PPN 27). Sowa te zakadaj znajomo teologii. Albo: "Trzeba spojrze na ogrom dobra, ktrym staa si tajemnica Wcielenia Sowa, a rwnoczenie nie przeocza tajemnicy grzechu, ktra wci

rozrasta si w wiecie" (PPN 38-39). Albo: "Modlitwa za cierpicych i z cierpicymi jest wic szczegln czci tego wielkiego woania, ktre wraz z Chrystusem zanosi Koci i Papie. Jest to woanie o zwycistwo dobra rwnie poprzez zo..." (PPN 39). Wychowani w zamknitym systemie nauczania autorzy papieskich wypowiedzi jak gdyby nie uwiadamiaj sobie faktu, e w dzisiejszym spoeczestwie zalew sw i wywiechtanie ich dziaaj wrcz niszczycielsko. Wic i Papie, gdy si powtarza i na domiar zego uywa w kko tych samych zwrotw przy nauczaniu prawd, zapewnia sobie ma skuteczno. Powtrki otpiaj i powoduj rozleniwienie w rodowisku, przesyconym reklam. S ju tylko czci "bezustannej gadaniny" (PPN 10). Przykad jeden z wielu: Papie Wojtya czsto podkrela, e kocha cay wiat, wszystkie ludy, narody i wszystkich ludzi. Jakkolwiek brzmi to wiarygodnie dla wielu, krytyka nie obrci si przeciwko tej wszechogarniajcej mioci, ale przeciw temu, e tak nieustannie o niej zapewnia. Przed odlotem do Polski w 1979 roku Jan Pawe II powiedzia, e teraz "opuszcza ukochane Wochy, by odwiedzi ukochan Polsk". Powtrzy wic dwa razy w jednym zdaniu przymiotnik, ktrym ju raz po raz okrela wszelkie moliwe kraje. Do tego doszo, e Wojtya jakby nie moe zrezygnowa z tego wyraania swej afirmacji, bo gdyby jeden raz takiej wzmianki zabrako, wygldaoby to jak owiadczenie, e przesta ju kocha. To samo dotyczy bardzo wymownego w istocie swej gestu, w jakim Jan Pawe II po zejciu na lotnisko cauje ziemi kraju, do ktrego przybywa. Jesieni 1994 roku powtrzyo si to w Chorwacji. Poniewa jednak Wojtya po operacji biodra ma trudnoci w chodzeniu, kaza sobie ziemi chorwack poda do ucaowania na pmisku. No i dobrze. Mniej stosowny natomiast by niczym nie usprawiedliwiony gest podnoszcych mu to naczynie. Uklkli oni przed Papieem na ziemi. W gruncie rzeczy mona by sdzi, e po tylu stuleciach caowania w stop i klkania, jakie nieludzki protok narzuca ludziom zbliajcym si do namiestnika Chrystusa, warto wprowadzi nieco czowieczestwa tam, gdzie w kko prawi si o ludzkiej godnoci... Z tego punktu widzenia w gest padania na kolana mocniej podziaa ni gest caowania ziemi. Na niekorzy Papiea. On za w 1980 roku w Brazylii powiedzia o swym nawyku: "Stao si to nie bez wielkiego i gbokiego wzruszenia, gdy poprzednio ucaowaem dobr i szlachetn ziemi brazylijsk. Ten gest, powtrzony ju trzynacie razy - tyle krajw miaem dotd szczcie odwiedzi jako papie - wykonaem tak ciepo i spontanicznie, jakbym robi to po raz pierwszy, wic z poruszeniem ducha, jakie czuje si za pierwszym razem." O spontanicznoci gestu po setnym powtrzeniu ju nie ma co gada, tym bardziej za o spontanicznoci tekstu, jaki wygosi. Stanowi on przykad tej kurialnej mowy przesadnego gestu, ktry Jan Pawe II te wyranie przekada nad inne. Take i redundancja mowy, ktrej rodki nie przekazuj suchaczowi adnych dodatkowych informacji, a tylko potwierdzaj te, ktre ju wygoszono, da si wykaza na cytowanym przykadzie. Tak nieduy tekst ju mieci w sobie a dwa wspomagajce si zdwojenia. Wzruszenie, o ktrym Papie zapewnia, jest "wielkie i gbokie", a ziemia brazylijska, ktrej ono dotyczy, jest "dobra i szlachetna". Takie niedocignicia, kryjce za pompatyczn fasad wewntrzn niepewno, powtarzaj si raz po raz w wypowiedziach Wojtyy. Mwi si jednym tchem o mioci i oddaniu, ofierze i rezygnacji, o wzniosoci i wysokoci, zalku i pocztku, atwoci i wygodzie... i tak dalej. Rzucaj si w oczy zbdne, albo nawet faszywe przymiotniki, to niejasno pomylane, to znw przesadne, tkliwe, nieprawdziwe czy po prostu bezmylnie uyte: choby Brazylia jest w tym samym zdaniu "ukochana, olbrzymia i przepikna", rzeczywisto wiary okazuje si "cudowna, zaskakujca i pocieszajca", wiara Polakw to "ywa, pulsujca rzeczywisto", oni sami za stanowi gromad przepenion "falujcym, spokojnym, rozmodlonym wyczekiwaniem".

Czyby w tym wielosowiu przejawiao si odkrycie Wojtyy, e ostatnio "warto jzyka metaforycznego i symbolicznego" (PPN 45) doczekaa si znw uznania? Podobnie nacignite wydaj si liczne superlatywy, rozsiane po wypowiedziach Wojtyy. Zaliczaj si one wida do repertuaru niepewnoci. Na kilku stronach z paroma wystpieniami w Brazylii z lipca 1980 roku rzucaj si w oczy kolejno: "najskrajniejsza wraliwo" na wiadczone mu zaszczyty, zobowizanie Kocioa do "nieustannego" goszenia modym posannictwa "najpeniejszego" wyzwolenia, i to w "absolutnej" wiernoci Ewangelii, "przeogromna" mio Papiea do modziey, ktrej "przenigdy nie zapomni" i do ktrej "najwiksz tsknot" zabierze ze sob do Watykanu, jak rwnie opis wice kapaskich jako "najpikniejszej" karty w dziejach istnienia i "najwyszego" momentu w korzystaniu z wolnoci. Deklaracje najwyszej, najpikniejszej i najwikszej cakowitoci przeciaj suchacza i odbieraj mu ch dalszego suchania. Nikt nie mgby y bez ustanku tylko najwyszymi osigniciami, wysuchujc najdobitniejszych, jak to moliwe, wezwa do bezgranicznie najwietniejszego ywota. Jan Pawe II le si przysuguje sobie i swemu urzdowi, kiedy uywa tak mocnych stw jak "preferencyjny wybr", co znaczy dwa razy to samo, albo nie moe si powstrzyma od okrele w rodzaju "czcigodni ojcowie" (o biskupach), dla dzisiejszego czowieka ju najzupeniej pustych. To samo dotyczy nic nie znaczcych ozdobnikw. O Brazylii powiedzia, e jest to "kraj narodzony w cieniu krzya" i obecnie "rozgorzay w tysicu mniej czy bardziej dopuszczalnych rodzajw namitnoci", nie mwic o tym nic konkretnego. Dla teologw zdanie, e "Chrystus nosi w sobie cay wewntrzny wiat Bstwa, ca Tajemnic Trynitarn, a zarazem tajemnic ycia w czasie i niemiertelnoci" (PPN 50 i nast.), moe nie brzmi nazbyt tajemniczo, ale nie wyobraam sobie, aeby ten najnowszy wiatowy bestseller mia si zwraca wycznie do teologw. Jeli chodzi o jzyk religijny, nie mona oczywicie pomija elementarnych wartoci uczuciowych, waciwych kadej religii. Jest take zrozumiae, kiedy Papie w swym kraju mwi o tym, e "odwiedziny papiea w Polsce to wydarzenie bez precedensu nie tylko w tym stuleciu, ale i w caym tysicleciu chrzecijastwa polskiego" i to "tym bardziej, e s to odwiedziny papiea Polaka, ktry ma wite prawo podziela uczucia swego narodu". Bynajmniej te nie oczekujemy wygaszania wycznie suchych prawd. A szczeglnie w tych krajach, ktrych ludno uchodzi za wraliw na uczuciowe podejcie. Wolno jednak zada Papieowi pytanie, czy kada okoliczno, kade odezwanie si z pozycji wiary, kady impuls przekazywany suchaczom maj si przejawia w ozdobnych epitetach lub superlatywach? "Dlaczego historia zbawienia jest tak skomplikowana?" (PPN 58). I dlaczego ten, kto pisze o niej traktat, musi dobiera tak zawiych sw? Intensywno przeycia religijnego lub narodowego nie wyraa si w powtarzaniu ani w zewntrznej formie stopniowania, tylko w powcigliwej powadze myli i w oszczdnoci wyrazu. Gdzie ta "mistyczna lkliwo", ktr Papieowi przypisywa kardyna Knig? Czyby pada ofiar urzdu? Tak czy owak trzewy styl wypowiedzi, bdcy te swego rodzaju sub dla dzisiejszych ludzi, dotrze do Watykanu dopiero wwczas, gdy w przemwieniach i pismach Papiea przestan si pojawia te frazesy, trzeba tak to nazwa, ckliwego unienia, w ktrych si lubuje Wojtya: "Maryjo, jestem przy Tobie, pamitam o Tobie i czuwam!" wyrazi si Papie w 1979 roku w Czstochowie. A w Krakowie wzywa studentw, aby si okazali wierni "matce piknej mioci", czyli Maryi, i "powierzali jej wasn mio, gdy chodzi o zakadanie modych rodzin". Tak samo ckliwie brzmiao w 1979 roku przemwienie do ludu rzymskiego, ktremu Jan Pawe II oznajmi, e chce by take "oblubiecem Kocioa". Albowiem "po tym, jak przez pitnacie lat byem oblubiecem Kocioa w Krakowie, Pan powoa mnie w wieku 58

lat na oblubieca Rzymu. Aby si okaza wiernym maonkiem, zaczem odwiedza parane. Lecz odwiedziny trwajce cztery czy pi godzin to za mao. Takie spotkania, jak to nasze tutaj, stanowi dla biskupa inny sposb okazania swej mioci oblubienicy." Czy ten jzyk rzeczywicie potwierdza denie Wojtyy do tego, aby "zawsze by otwartym na wiat, na jego pytania, na jego niepokoje, na jego oczekiwania" (PPN 72)? Czy ten Papie udziela "odpowiedzi na gbokie tajemnice ludzkiej egzystencji" (PPN 73), czy te sam jego jzyk stwarza dalsze zagadki? Sformuowania w rodzaju przytoczonych to sownictwo podupade, wypukane na brzeg resztki dawniejszej twrczoci jzykowej, prawie e niezrozumiae dla wspczesnego czowieka. Podobnie rzecz si ma z uywanymi przez Jana Pawa II okreleniami w rodzaju "ksi apostolski" albo "patron XX stulecia", epitetami witych, wywodzcymi si z duchowej przeszoci, jeszcze znajcej ksit i patronw. Takie tytuy wlecze si albo bezmylnie, albo, co byoby jeszcze gorsze, umylnie ksztatujc jzyk w ten sposb, aby przenie w teraniejszo feudaln tradycj. To samo dotyczy wspomnianego ju posugiwania si wynios tytulatur papiesk, ktrej "nie trzeba si lka" (PPN 27). Bardziej ni niedocignicia jzykowe zwraca uwag w papieskich wypowiedziach niezdolno do konkretyzacji. Nie zastpi jej choby najobfitsze sownictwo. Suchacz lub czytelnik nie moe si nawet zorientowa, czy Wojtya chce go napomina, prosi, poucza czy zobowiza, bo wszystkie te jzykowe intencje czsto bywaj pomieszane w jednej i tej samej wypowiedzi. Przecitny adresat gubi si w zaoeniach, czynionych milczco przez Papiea, kiedy ten mwi o prawdach wiary. A brak powiedzenia czego wprost odczuwa si zwaszcza wtedy, gdy jest ono potrzebne. Pod koniec duszego przemwienia w Belo Horizonte w 1980 roku Papie zwrci si do obecnych kobiet: "Oby jednak dziewczta odnalazy drog do prawdziwego feminizmu, do prawdziwego urzeczywistnienia kobiety jako osoby ludzkiej, jako integralnej czci rodziny i spoeczestwa przez wiadomy udzia odpowiednio do swych kobiecych waciwoci!" Nic bliszego na temat tak zwanych waciwoci kobiecych albo treci prawdziwego feminizmu Jan Pawe II nie zdradzi. A przecie wanie dzisiaj, gdy teorie feministyczne przynajmniej czciowo wdary si do wiatw patriarchalnych, byoby to ciekawe dla wielu kobiet i mczyzn. Odnone ustpy ksiki, na tle innych, a nadto rozlewnych wywodw nader skromnie wypadajce w objtoci jednej (!) stroniczki, nie odpowiadaj na te pytania. "Cze dla kobiety, zachwyt nad ca tajemnic kobiecoci, wreszcie oblubiecza mio Boga samego i Chrystusa, zawarta w Jego odkupieniu, to elementy wiary i ycia Kocioa" (PPN 159). Historycznie i aktualnie twierdzenie to znowu jest bardzo podejrzane, a "zachwyt [w oryginale stupore: zdumienie. Przyp. tum.] nad tajemnic kobiecoci" chyba nie moe by ostatnim sowem Papiea, ktry chce, aby go usyszano w wiecie, ktry przesta by patriarchalny. e kobieta "w naszej cywilizacji staa si nade wszystko przedmiotem uycia" (PPN 159), to powiedzieli ju lepiej - i wczeniej! - inni. Ponowne za odkrycie jej "geniuszu" (PPN 159) z pewnoci nie Watykanowi si zawdzicza. Ubolewania godna jest ta ucieczka Wojtyy w oglniki. Przypomina si wypowied Goethego: "Jeeli w tych przedmiotach wdaem si w oglnikowe rozwaania, to dowd, e nie bardzo jeszcze nauczyem si je rozumie." Gdyby takie nierozumienie odnosio si rwnie do Wojtyy, mgby si do tego spokojnie przyzna. Byby z tego nieporwnanie wikszy poytek, ni z ograniczania si do oglnikw i pozostawienia ludzi w jeszcze wikszej bezradnoci, ni dotd. Nawet Papie nie musi zna si na wszystkim. Kto liczy na co innego, le mu yczy. Jednak styl wypowiedzi Jana Pawa II rzadko bywa wolny od swoistego zarozumialstwa w sprawach wiedzy i wiary, wywodzcego si - wiadomie lub niewiadomie - z pewnych tradycji urzdu papieskiego. Tradycja ta przypisuje sobie, jak wykaza Hans Loy w pimie Jana Pawa II na Wielki Czwartek 1980 roku, potwierdzenie jednoci, wsplnoty i przynalenoci, drugiej za stronie -

bliej nie okrelonej - imputuje takie okrelenia jak niezgoda, podzia, rozbienoci i nawet rozam. Mwi si tam o blu i zgryzocie, jakie prawdzie przychodzi przetrwa, i o ludzkich sabociach, o niecierpliwoci, niedbalstwie, wrcz o zgorszeniu, za ktre odpowiedzialni s ci bdzcy. Ta gra na przeciwiestwach i barierach jzykowych wytwarza w przemwieniach, listach pasterskich i ksikach Papiea w klimat, charakterystyczny dla cakowicie dezintegrujcego si wiata myli, dziaania i wypowiedzi. Jan Pawe II zdaje si ulega przymusowi, aeby mimo podkrelania miujcej wsplnoty cigle rozrnia ze i dobre, wite i wieckie. Wynika to wida z jego urzdu, e sam siebie zawsze umieszcza po susznej stronie i wyranie to podkrela. Przez wypowiedzi jego cignie si czerwona ni rozgranicze i oskare. Przejawia si w tym jego lk. Na przykad w zwizku z cigle dyskusyjn regulacj urodze, z powodu ktrej jesieni 1994 roku na wiatowej konferencji w Kairze, zdaniem wielu delegatw, Watykan zachowywa si doprawdy gorszco, ustawia si teologw Kocioa - w stylu przeadowanym oceniajcymi epitetami - stanowczo po stronie prawdy: "Jednomylne wspdziaanie teologw w szczerym oparciu si o urzd nauczycielski, tej jedynej autentycznej instancji przewodzcej ludowi Boemu, jest pilnie wymagane rwnie dlatego, e zachodzi wewntrzny zwizek pomidzy katolick nauk w tej kwestii a pojmowaniem czowieka, goszonym przez Koci: wtpliwoci i bdy w dziedzinie maestwa i rodziny prowadz do zaciemnienia caociowej prawdy o czowieku, i to w sytuacji kulturalnej, ktra i tak bywa do czsto powikana i pena sprzecznoci." e mimo sugestywnego doboru sw przez Wojty wci jeszcze nie wszyscy ludzie s po stronie prawdziwej nauki, stanie si jasne w nastpnym fragmencie, ktry znw odrnia prawd od bdu i w konsekwencji odcina jedne maestwa od innych: "W wietle dowiadczenia tak wielu par maeskich i osigni rozmaitych nauk humanistycznych teologia moe i musi rozpracowa i pogbi antropologiczne i zarazem moralne rozrnienie midzy zapobieganiem ciy a wyborem okresu. Chodzi tu o rnic, ktra jest wiksza i gbsza, ni si zwykle uwaa, i ktra w kocu wie si z dwoma wzajemnie wykluczajcymi si sposobami widzenia osoby i seksualnoci ludzkiej. Decyzja na rzecz rytmw naturalnych zakada przyjcie okresw u danej osoby, u kobiety, a tym samym dialogu, obustronnego szacunku, wzajemnej odpowiedzialnoci, opanowania si." Natomiast liczni maonkowie, praktykujcy zapobieganie ciy bez ograniczania si do dozwolonej przez Watykan metody Knausa-Ogino, "rozrywaj ideay, ktre Boski Stwrca wpisa w natur mczyzny i kobiety oraz w dynamik ich seksualnego poczenia, podporzdkowuj plan Boy wasnej samowoli, manipuluj seksualnoci ludzk poniajc j, a tym samym siebie i wspmaonka, poniewa odbieraj temu, co pciowe, charakter cakowitego oddania". "Nie tylko w dziedzinie aborcji, ale i w dziedzinie antykoncepcji chodzi ostatecznie o prawd o czowieku" (PPN 133), zadekretowa Papie. Dlatego "trzeba rozway, co jest wikszym brzemieniem: czy prawda, nawet bardzo wymagajca, czy te pozr prawdy, stwarzajcy zudzenie poprawnoci moralnej" (PPN 133). Albowiem "droga do zbawienia jest wska i stroma, a nie moe by szeroka i wygodna", my za "nie mamy prawa odchodzi od tej optyki, ani jej zmienia". Wojtya znw udaje si do biblijnych kamienioomw i cytuje, w zwizku z nauk o zapobieganiu ciy, nie liczc si z adnymi wynikami egzegezy biblijnej, nie tylko Ewangeli w. Mateusza (Mat. 7, 13-14), ale i apostoa Pawa (II Tym. 4, 2-3), ktrego sowa "odnosz si w caej peni do sytuacji wspczesnej" (PPN 132). W obliczu tak niedbaego posugiwania si Pismem witym pozostaje nam si tylko zdumiewa. Tekst Papiea, ktrego treci s a nadto znane, nie obejdzie si bez wytyczania

granic. Bazuje on na werbalizacji stosunku przyjaciel-wrg. Kopie rowy i przeciga linie demarkacyjne, wznosi mury i lubi rozgraniczenia: a do przymiotnikw. Wanie epitety pozwalaj na taki wniosek. Podkrelaj one z jednej strony moralno, wielko, gbi, serdeczno, mio, cakowito, osobowo, nienaganno, powoanie, oddanie, si przekonywania, wspaniao, rozjanianie i pogbianie, a nawet Boga. Z drugiej za strony pokazuj mrok, manipulacje, popoch, zagroenie, egoizm, zwtpienie, bd, zamt, sprzeczno i ponienie. W ten sposb Wojtya naraa na szwank swoj intencj, aby przedstawia Koci nie tylko jako nauczyciela, lecz take jako matk. Nadziei nie potrafi si w tej postawie dopatrzy. Strachu za jak najbardziej. Obsesji rozgraniczania u Wojtyy odpowiada - forma i tre splataj si tu ze sob wrcz natrtny ton wypowiedzi papieskich, przy ktrych pomocy Jan Pawe II spodziewa si wyeliminowa antynomie, ktre sam tak gadatliwie ustanowi. Poddaje samego siebie i swych adresatw wadzy normatywnego jzyka, ktrego pouczajcy charakter przemaga i podporzdkowuje sobie wszystko, co trci wolnoci. Ale co rzuca si bez ustanku w oczy: e tej mieszanki norm, obyczajnoci, prawdy, godnoci, doskonaoci i radykalizmu Papie nie gosi nawet z radoci, czy tym bardziej z mioci. Zwracaj uwag raczej takie okrelenia jak: posuszestwo, nie poddawa si zmczeniu, mie dobr wol, nie ukrywa i decydowa. I to nie raz. Nie ma w tym ani ladu nadziei. Poniewa gromadzi si takie mnstwo przymusu i cigle pojawia si jak nie regua, to posuszestwo, trudno nie dopatrzy si w tym obsesji przypominajcej w typ autorytarny, ktry opisa Max Horkheimer: "Charakter przywizany do autorytetu sztywno trzyma si konwencjonalnych wartoci kosztem jakichkolwiek niezalenych rozstrzygni moralnych... Jego mylenie jest czarno-biae. Wasna grupa jest biaa, a czarna ta druga, obca. Kada inno zostaje gwatownie potpiona... Zajadle sprzeciwia si jakiejkolwiek samokrytyce, nigdy nie docieka wasnych motyww, a win zrzuca zawsze na inne osoby lub na okolicznoci zewntrzne, naturalne albo fizyczne... Myli stereotypami... Podkrela cechy niezmienne w przeciwiestwie do okrelajcych je wpyww spoecznych... Myli w kategoriach hierarchii... Akceptuje autorytet jako taki i domaga si rygorystycznego podporzdkowania... Cigle podkrela to, co pozytywne i odrzuca postawy krytyczne jako destrukcyjne... Przywizuje przesadne znaczenie do ideaw czystoci, porzdku, nieskazitelnoci i tym podobnych... Przyznaje si do urzdowego optymizmu: pesymizm jest dekadencki... Bez ustanku troszczy si o sw pozycj spoeczn." Wiara patrzca w przyszo? Nadzieja przekraczajca progi? Wojtya z pewnoci dobrze wie, dlaczego w jednym jedynym miejscu swej ksiki wrcz "kategorycznie" zastrzega si przeciwko posdzeniu o (seksualno-neurotyczn) obsesj: "Dlatego musz powtrzy, e kategorycznie odrzucam wszelkie oskarenia lub podejrzenia dotyczce rzekomej obsesji Papiea w tej dziedzinie" (PPN 154). I rwnie dobrze wie, dlaczego w swoim lamencie nad "cywilizacj mierci" oraz jej "smutn prawd" (PPN 154) nawet si nie zajkn o tej aosnej, mierciononej "kulturze", za ktr przez cae stulecia odpowiedzialny by jego Koci. Nie bez powodu przemilcza ofiary swej wasnej instytucji. Przypisywany Kocioowi przez Jana Pawa II w jego pierwszej encyklice "or ducha, sowa i mioci" nie wyglda humanitarnie (jeli w ogle bro moe by humanitarna). Adresat tej wypowiedzi czuje si raczej przygnieciony mioci Wojtyy do prawdy, podkrelajc normy, ni zachcony do samodzielnego szukania prawdy. Cige powtarzanie formuy przymusu niezbyt pobudza do swobodnego angaowania si, a przenonie z dziedziny wojskowoci, ktrymi Wojtya z upodobaniem si posuguje, te nie za bardzo nadaj si do wzbudzania mioci. Jeeli Koci ma "uobecnia w wiecie Boga i Jego zbawcz mio" (PPN 39), to na

przestrzeni dwch tysicy lat nieszczeglnie mu si to udawao. Jego histori mona uzna za wszystko, tylko nie za histori samego zbawienia (PPN 55). Czy "Ewangelia jest najpeniejszym potwierdzeniem wszystkich praw czowieka" (PPN 147), naleaoby dopiero udowodni. Natomiast "czas na to, aeby objawia si jednoczca mio" (PPN 121) musiaby dopiero nadej. Skoro ju Papie chce mwi o "walce", ktra "toczy si midzy sowem Boym a hasami za", jak w 1980 roku w Alttting i teraz znowu (PPN 38), powinien chyba wiedzie, e takie agresywne kazanie na wielu dziaa odstrczajco, i liczy si z tym, na jaki szwank taka wojownicza mowa naraa jego wasne intencje. Ale czy w tych okolicznociach mona jeszcze mwi o dialogu ze wszystkimi ludmi? Moe Papie sam to zauwaa. Przecie gdzie indziej usiuje podtrzymywa na duchu swoich suchaczy za pomoc krzepicych powiedzonek. Jego konserwatyzm, jak si rzeko, cigle nastrojony jest optymistycznie i Jan Pawe II zna swoj powinno. Spenianie tego zadania jednak nieszczeglnie Papieowi wychodzi, jako e goszeniu wiecznego ywota, o ktrym tak czsto mwi, staje na przeszkodzie jzyk, nieadekwatny do swych wasnych treci. Nie lkajcie si? Tego si mona zlkn! Jak suchacze maj rozumie, na przykad, sentencje w rodzaju tej, z ktr Wojtya w 1980 roku zwrci si w Monachium do modziey: "Na drodze z mrocznego osamotnienia do prawdziwego czowieczestwa Chrystus, dobry pasterz, z najgbsz, nadajc i nie odstpujc mioci troszczy si o kadego czowieka, zwaszcza o modego czowieka, ktry dorasta." Czy taka wypowied budzi nadziej i zaufanie? Czy choby ociera si o prawd, co jest podstawowym warunkiem wszelkiego nauczania? Suchacz moe mie co do tego wtpliwoci, choby abstrahowa od nieuniknionej wida napuszonoci zdania i pogodzi si ze spitrzeniem epitetw "najgbsz, nadajc i nie odstpujc", ktre odnosz si do mioci Jezusa. Przewitujce w paru sowach przeciwstawienie "ciemne-jasne", rnica dzielca osamotnienie od prawdziwego czowieczestwa, daj do mylenia. Przypisywana Jezusowi mio, ktr darzy on kadego czowieka, ale zwaszcza dorastajcych, odstrcza w znacznej mierze dlatego, e prawd sw wyraa w ckliwym stylu, typowym dla dawniejszej mistyki Serca Jezusowego. A fakt, e w tym zdaniu, skdind zapadajcym w pami, kryje si nawet werdykt dotyczcy modziey i jej moralnych zagroe, nie pobudza zbytnio do nadziei. Zreszt dopiero wtedy Wojty zamurowao, kiedy jaka moda kobieta zagadna go w kociele o ucielenienie mioci Jezusa: o sztywne podejcie Watykanu chociaby do spraw modzieczego seksualizmu. Jan Pawe II zamilk wtedy i mow mu odebrao. Dopiero po jakim czasie kardyna, bdcy jego sekretarzem stanu, poleci przekaza pytajcej, e Papie nie ma jej za ze (!) tego rodzaju pyta, jednak odsya j do niezmiennej tradycji Kocioa w tym zakresie. Nie doszo jednak w ten sposb do nawizania kontaktu midzy Papieem a wan czci ludzkoci, jak jest modzie. O dialogu, ktry jest podstawowym zaoeniem mowy ludzkiej, nawet nie ma co gada. Nic tu nie pomog zapewnienia, e to modzie prowadzi Papiea, a nie na odwrt (PPN 104). Jan Pawe II dotrze tylko do nielicznych adresatw: kto jak on ucieka si do oglnikw i wobec natarczywego dopytywania si rozmwcy potrafi si tylko wymigiwa, sam sobie odbiera szans mowy. Dowodzi jedynie swojego lku. Jeszcze jeden epizod jako przykad. W roku 1979 Papie w Krakowie powiedzia do modziey: "Ciesz si. Mwi si, e modzie przechodzi kryzys, ale mnie si wydaje, e tu, na naszym spotkaniu, przejawia si niewzruszona wiara i uduchowienie. Brawo, rbcie tak dalej!" Te zdania, ktre Wojtya sformuowa spontanicznie i podug wypowiedzi wiadkw nie zaczerpn ich z przygotowanego rkopisu, jak zwykle oddzielaj dobro od za: z jednej

strony rado ("ciesz si"), pochwaa ("brawo"), zachta ("rbcie tak dalej"), niewzruszono, wiara i uduchowienie. A z drugiej strony - zakwestionowany bezosobowym "si", bardzo czstym u Jana Pawa II - kryzys, ktry czowiek "przechodzi" niby uciliw chorob, jeli z gry nie zdecydowa si na tradycyjn prawd. Pytam, czy Papie, jako mody ksidz nazywany ufnie "wujkiem" przez modzie, o ktr si troszczy, moe sobie na dalsz met pozwala na takie drzeworytowe uproszczenia, nie tracc wiarygodnoci u modziey; i nie tylko u niej? Wojtya przechwala si, e ju za modu interesowa go czowiek "jako twrca jzyka" i "jako temat literacki" (PPN 149), nim zainteresowa go "jako centralny temat duszpasterski". Szkoda, e nie pozosta sobie wierny. Z czasem wyrzek si ludzkiego sowa na rzecz nauki o czowieku. Moe lepiej nie traci wicej sw "na tak bardzo bolesny temat" (PPN 156), powiada w sprawie aborcji. Wypadaoby mu poradzi, aby trzyma si tej zasady rwnie gdzie indziej, jako e w ostatnich "latach w Kociele namnoyo si sw" (PPN 136). Nalegania Jana Pawa II cierpi nie tylko na nadmiar sw, ale take na upraszczajcy i rzadko kiedy precyzyjny styl, w jakim Papie wygasza prawdy swego Kocioa. Wojtya rwnie i w jzyku nie zdoby si na przejcie od doktrynalnie zabarwionego monologu do wypowiedzi komunikatywnych. Kto go zapie za sowo, znajdzie na to setki przykadw. Jak zawsze, tak i teraz wikszo jego wypowiedzi ma charakter instrukcji, defensywnego samopotwierdzenia i ton rozstrzygajcy, jak stwierdzi dogmatyk Peter Eicher. Jzykowi grozi przez to niebezpieczestwo raczej oficjalszczyzny ni wyraania osobowoci. Opinia ta pasuje te do obecnej ksiki, zawzicie reklamowanej jako "osobista". Niektrzy z adresatw Wojtyy, wszyscy stojcy po waciwej stronie, uraczeni bywaj pompatycznymi przypiskami, zwaszcza jeli chodzi o klerykw, ksiy, biskupw. Ale czciej Papie napomina ich do identyfikacji z jego naukami. Tylko tak mona wytumaczy nastpujce sowa z ktrej modlitwy: "Spraw, abymy ducha Twego nie obraali... w zamiarze ukrycia wasnego kapastwa przed ludmi i unikania wszelkich znamion zewntrznych." Rwnie i wtrcone pytanie - do Boga czy do ksiy? - trudno inaczej rozumie: "Czy przystoi wbrew temu, co stwierdzi niedawny Sobr Ekumeniczny i synod biskupi, nadal utrzymywa, e Koci powinien wyrzec si tej tradycji i tego dziedzictwa?" Mowa o celibacie. Jeeli tym sposobem w modlitwie do Jezusa Chrystusa (!) pojawiaj si sutanna, koloratka, celibat, czyli formy zewntrzne wytworzone przez historyczny Koci, a nie z woli Boej narzucone, nie chodzi tu ju o styl. Mamy tu do czynienia z patetycznym umoralnianiem, musztrujcym pouczaniem, a nawet bezceremonialnym zastraszaniem, co nie stanowi najlepszego przykadu modlitwy. Gdy inaczej mylcych przywouje si do porzdku w formie modlitwy, nie jest to zbyt sympatyczne, jak i to, kiedy si narastajce wtpliwoci po prostu zbywa modlitw: "Czy wolno nam w jakimkolwiek kryzysie wtpi o twej mioci? O tej mioci, w ktrej umiowae Koci i powicie si dla niego?" Przy czstych okazjach, kiedy cytuje Pismo wite, Jan Pawe II te nie rezygnuje z tego, co jemu waciwe. Ewangelia dochodzi do gosu jedynie w funkcji pomocniczej. Siga si po cytaty z niej prawie wycznie w przypadku, kiedy ktry z jej tekstw pasuje do papieskiego toku argumentacji. Dosy czsto sowo - zupenie co innego znaczce w oryginale - zapycha luk w dowodzeniu jak obupany kamie. Robi si to metodycznie. Bez porwnania rzadziej kolejno bywa odwrotna: Jan Pawe II sowa Boego prawie nie dopuszcza do gosu. Jak gdyby nie dawa mu si prowadzi. Raczej wskazuje mu stae i bezpieczne miejsce w swojej wasnej nauce. Tym samym Ewangelia wzita zostaje na acuch tradycji, watykaska tradycja za posuguje si Bibli niemal dowolnie. Retoryka urzdu nauczycielskiego jest ni w najlepszym razie bogato przybrana. Lecz tylko w wyjtkowych przypadkach pozwala si wywodzi z tych cytatw biblijnych.

Do przeobraenia jzyka za Wojtyy tak czy owak nie doszo. To nieporozumienie, jakim s jubel i pompa, otaczajce obecnego nosiciela urzdu, z pewnoci nie przyczyniaj si do odnowienia sowa. Zastrzeenia co do tej postawy spotykaj si raczej z odpraw ze strony niektrych zwolennikw Papiea, z powoywaniem si na Ewangeli. Tak na przykad Hans Kirchner, proboszcz z Tybingi, mwi o "szerzcej si jak epidemia, beztroskiej i wrcz arogancko wygaszanej krytyce" Jana Pawa II, wskazujc na artyku Andreasa Grubera w fachowym czasopimie teologicznym Der Prediger und Katechet. Stwierdza si w nim, e "pord okrzykw Hosanna! dugotrwaej niedzieli palmowej spenio si tymczasem inne sowo, mianowicie faryzejskie: "Panie, zabro uczniom swoim! (k. 19, 39) robi tyle haasu". Karol Wojtya, kiedy w 1979 roku w Polsce tumaczy aplauz jako wpyw Ducha witego, nie sprzeniewierzy si te jako papie sobie ani wymaganiom swej mowy. Jeeli niezmiennie ceni sobie rozmylania nad autentyczn prawd, zamiowanie to ma korzenie w jego yciorysie. Ju jako mody teolog drukowa wiersze pod pseudonimem Andrzej Jawie. Ten obrany przez Wojty pseudonim ma oczywisty podtekst: Jawie tumaczy si jako "ujawniajcy prawd". Moe si to odnosi do sw profesora, ktry przede wszystkim naucza. Ale pytam: czy poezja da si tak po prostu sprowadzi do wyznania prawdy - zreszt jakiej? - i do wykadu doktryny? A czy Jan Pawe II w ogle, jak uwaa Tadeusz Nowakowski, jest papieem, ktry "wyszed z poezji", mona tym bardziej wtpi. Paul K. Kurz zwrci uwag, e wanie taka metafora, wynikajca z yczliwoci, kryje w sobie bezkompromisowe uroszczenie. Uczy tego historia poezji. "Wyj z poezji" znaczy te "i w poezj", to za oznacza nie co innego ni "umrze w poezji". Poezja to sroga bogini, nie cierpica innych bstw obok siebie. Kurz dochodzi do wniosku, ktry mgby wyjani, dlaczego jzyk Wojtyy by i jest jzykiem arcykapana, nie poety: "Nie, Karol Wojtya nie wyszed z poezji, przynajmniej nie z poezji ywioowej. Poezja stanowia dla niego moliwo, a nie konieczno. Moliwo wyrazu, nie konieczno yciow... Poezja Wojtyy nie rani, poniewa nieuleczalne rany czowieka chyba nie s jej znane, ani te osobiste, ani te spoeczne. Getto warszawskie ani piece Owicimia nie wystpuj w tych wierszach... Nie, kto wyszed z poezji, musia kiedy otworzy si dla niej ciaem i dusz. Dowiadczy blu tego otwarcia si. I dowiadczy, e ten bl nie ustaje. Kto naprawd wyszed z poezji, trafia na marginesy spoeczestwa... Nie wywodzi si z jakiego systemu. Nie moe reprezentowa adnego systemu. Nie nadaje si na przodownika." Wojtya wyszed z systemu nauczania. Reprezentuje go a do swego jzyka wcznie. Pozostaje nauczycielem, wyposaonym w ten przywilej, e z gry wie. Jego prawda nie bywa chwiejna. Nie jest w adnym miejscu zagroona, jak prawda poety. Karol Wojtya sta si papieem. Zawsze nadawa si na przodownika. Pozostaje "kapanem" w rozumieniu Leszka Koakowskiego, "stranikiem absolutu", ktry "podtrzymuje kult tego, co definitywne, i tradycyjnych oczywistoci". Nie jest takim, co chodzi samopas, tym bardziej za nie jest baznem, bo nie nauczy si wtpi o swoich prawdach. Z pewnoci ten szczeglny rodzaj mioci do prawdy te znajduje przyjaci. Ale ja nie chciabym si do nich zalicza i wielu innych rwnie. Jan Pawe II przekazuje swoj prawd, na pewno, ale nadziei dla wielu nie przynosi. Mowa tego Papiea odstrasza. Demaskuje ona doszcztnie mwicego.

VIII ASPIRACJE A RZECZYWISTO Co polityka realna Wojtyy starannie rozgranicza?


"Kiedy w dniu 22 padziernika 1978 r. wypowiadaem na Placu w. Piotra sowa: Nie lkajcie si!, nie mogem w caej peni zdawa sobie sprawy z tego, jak daleko mnie i cay Koci te sowa poprowadz. To, co w nich byo zawarte, pochodzio bardziej od Ducha witego... anieli od czowieka, ktry sowa te wypowiada..." (PPN 160). Czy krytyk moe to zakwestionowa? Czy ma si porwa na samego Ducha witego? Nowa ksika Papiea ma nieocenion przewag nad ksikami krytycznymi, nie tylko jeli chodzi o promocj na rynku. Ju w tytule mwi o nadziei. Ocieka optymizmem. Od rki zapowiada przyszo wiary (PPN 129 i nast.). Zapewnia to jej w rozmowie fory, ktrych prawie nie sposb nadrobi. Wszak emocje ludzi, poszukujcych rady, jeeli ju, to zmierzaj w kierunku nadziei, a nie podawania jej w wtpliwo. Krytyka znajduje si w nieporwnanie trudniejszej sytuacji. Musi ona, z gry tak sugestywnie obciona, wystpowa z pozycji "negatywnych". Podway nieco przyszo wiary, wyraanej z poczuciem zwycistwa, wykaza, e nadzieja Wojtyy nie przekracza adnego progu, wyjani, dlaczego istnieje niewiele powodw do optymizmu. Papie moe pozostawia rzeczy wasnemu biegowi. Jeeli jego pozycja oceniana jest pozytywnie, Bg mu sprzyja. Jeeli wiatr dmuchnie mu w oczy, nazywa sam siebie "znakiem sprzeciwu" i "prowokacj" (PPN 30). Potrafi nawet przenie na siebie samego sowo Paskie: "Jeli mnie przeladowali, to i was przeladowa bd" (Jan 15, 20). Wanie tak postpuje Wojtya (PPN 31). Posuguje si te legend o przeladowaniu chrzecijan (PPN 51). Usuwa natomiast ze swej ksiki przeladowania, dokonywane przez swoich, na przykad kiedy "wiara sprawia, e wiat staroytny coraz bardziej stawa si chrzecijaskim" (PPN 51). Ale na stae jego nadzieja nie przetrwa. Kto jej nie uzasadni czym lepszym, ni deklaracje, buduje na lotnym piasku. Spodziewam si, e z czasem gr wezm nadzieje przeciwnego rodzaju. Wprawdzie buduj one na kamienistym gruncie, s jednak solidnie uzasadnione. Na razie wyglda to jeszcze inaczej. W grudniu 1993 roku pewien katolik, przyparty do muru, okreli sprawujcego dzi ten urzd jako jednego z najwybitniejszych papiey. Gdy nastpnie zadaem pytanie, ktrzy z innych papiey tego stulecia byli rwnie wybitni, wyliczy wszystkich namiestnikw Chrystusa, jakich przey w cigu ostatnich dziesicioleci. Gdyby co nie przerwao tej wyliczanki, wymieniby jeszcze Piusa X (bd co bd kanonizowanego), Benedykta XV (zwanego "papieem pokoju") i Piusa XI ("polityka na krzele Piotrowym"). aden katolik nie moe sobie pozwoli, choby mia do tego powody, na nazwanie jakiego papiea inaczej ni "wielkim". Widocznie w XX wieku pojawiaj si tylko wybitni papiee. adnemu z nich prosta wiara nie moe przyklei etykiety "redniego" albo wrcz "maego". Kto zosta papieem, musi by nader wybitny. To nic nowego. Im bardziej kurczy si wsplnota, na im niszych poziomach osiedlaj si wierni, im skromniej przedstawiaj si rzeczywiste osignicia kolejnego papiea, tym znakomitszym wydawa si musi sprawujcy ten urzd, tym wikszy jest w oczach swej trzdki. Jeli patrze zupenie z dou, gry i papiee czyni wraenie olbrzymw. Zakadam, e chodzi tu o fenomen katolicki, majcy mniej wsplnego z oczyma i wymiarem optycznym, co z psychologi trzody. Potrzebny byby tu nie okulista, lecz psychoterapeuta, a w niektrych wypadkach psychiatra. Rzeczywisto wyglda inaczej, ni ci najlepsi j sobie wyobraaj. Kto szuka przykadw moralnoci papieskiej w interesach, nie musi ucieka si do redniowiecza.

Dostateczn ilo aktualnych dowodw znajdzie w gazecie. "Czym jest Ewangelia? Jest wielk afirmacj wiata i czowieka... Ewangelia to jest przede wszystkim rado ze stworzenia" (PPN 36). Stworzenie za "zostao dane czowiekowi nie jako rdo cierpienia, ale jako podstawa twrczego istnienia w wiecie" (PPN 37). Heretyckie pytanie: czy dotyczy to rwnie codziennej dziaalnoci tego jednego czowieka, bdcego papieem, w dziedzinie polityki Kocioa? Jak te on sobie poczyna ze wiatem i stworzeniem? Czy sprawiaj mu rado? I czy nas te cieszy jego dziaalno? Czy jest rdem naszego cierpienia? Nie chc i za daleko, gdy nowa ksika Wojtyy domaga si przede wszystkim odpowiedzi teologicznej. Ot teolog Herbert Rieser nazywa Wojty "pragmatykiem, ktry ju od dawna przesta interesowa si prawd, a zajmuje si wycznie zachowywaniem budowli nauk katolickich i opartej na nich hierarchii Kocioa". Ten pragmatyzm powoduje konsekwencje nie tylko "dogmatyczne". Ma on te silne oddziaywanie polityczne. Co prawda polityka nie jest teraz na pierwszej linii. Trzeba jednak, jeli chodzi o progi ludzkiej nadziei, przypomnie pewne detale realnej polityki Jana Pawa II. Te szczegy wewntrznej i midzynarodowej polityki Jana Pawa II wrcz przykadowo wspieraj tez, i u tego Papiea midzy aspiracjami a rzeczywistoci zionie taka przepa, jakiej od dawna ju nie bywao. Z obiecywanego "ogromu dobra" (PPN 39) niewiele daje si stwierdzi. Wojtya cigle si ogranicza. Prdzej ju dopatrzy si mona w powszednim yciu Watykanu "tajemnicy grzechu, ktra wci si rozrasta" (PPN 39). Politolog Arno Tausch powiedzia w 1984 roku, e nigdy jeszcze w historii, od mierci papiea Piusa XII, polityka watykaska nie suy tak wyranie, jak teraz, wiatowej wadzy Zachodu. Jak i dlaczego Karol Wojtya dosta si na "tron tronw" (jak to okrela Karlheinz Deschner)? Chocia sam Wojtya, jak przystao, powouje si na Ducha witego (PPN 160), bardziej bezporednio pracoway na niego CIA, Opus Dei oraz amerykaska sekcja "suwerennego Zakonu Kawalerw Maltaskich", skupiajcego politykw i przemysowcw. Nie naley zapomina i o tym, e Wojtya przeszed jako drugi w wyborach ju w 1978 roku. Dopiero po rychej mierci Jana Pawa I stronnictwo jego zdoao wzi gr. Nie omieszka si za to odwdziczy: tylko po nim mona si byo spodziewa beatyfikacji zaoyciela Opus Dei. Stany Zjednoczone te na tym nie straciy. Czowiek mylcy z gruntu konserwatywnie, wyszkolony w ojczystym rodowisku i niemal z natury przeciwnik reimu panujcego w Polsce, w 1979 roku jako pierwszy w ogle papie odwiedzi Biay Dom. Wychwala przy tym "obyczajowe i duchowe wartoci w yciu wspczesnej Ameryki" i rozliczne przejawy altruizmu, wielkodusznoci, troski o innych, o biednych, ucinionych, potrzebujcych. Rzeczywisto nie uywa takiego jzyka. Biskupi z USA, nie chccy zamyka oczu na lokalne niedole, przygotowali w 1984 roku list pasterski, rozliczajcy si ze spoeczn, gospodarcz i zagraniczn polityk administracji Reagana. Zbesztany w nim Prezydent tyle uzyska w Watykanie, e pismo to ogoszono dopiero po tym, jak w 1984 roku zosta ponownie wybrany. Teraz ju nie mogo mu zaszkodzi: Reagan otrzyma 56% gosw katolickich, a nie 47% jak w 1980 roku. Wojtya za znowu speni swj obowizek. C dziwnego, e w oczach takiego znawcy jak Ronald Reagan uchodzi za moraln opok w pozbawionym zasad wiecie zachodnim? Prezydent i Papie walczyli odtd rami w rami. W polityce, a nawet w dziedzinie polityki seksualnej. Dobrali si dwaj ultrakonserwatyci, pryncypialici, dwaj stranicy cnoty i do tego dwaj gwiazdorzy telewizyjni. Mona byo wyruszy do boju. czyy ich obu rozlege interesy, zwaszcza jeli chodzi o Ameryk acisk i kraje dawnego bloku wschodniego. Miny czasy, gdy Jan XXIII i Pawe VI prowadzili elastyczn polityk wschodni. W

obliczu potgi Zwizku Radzieckiego i jego satelitw Watykan domaga si wwczas dla swoich niemal wycznie wolnoci religii. Tudzie - jak zwykle - praw ludzkich na uytek wasny, nie dla wszystkich ludzi, a ju na pewno nie dla jakoby bdzcej czci ludzkoci. Teraz ju wzgldn gotowo do kompromisu i strategi oportunistyczn moga znw zastpi konfrontacja. Min czas odwily. Zapowiada si triumf Kocioa, w historii zawsze prezentujcego si zwycisko, nad "bezbonymi wrogami". Krlestwo za ju chwiao si w posadach. "Prawda o Bogu Stwrcy i o Chrystusie Odkupicielu wiata jest potn si inspirujc, sta afirmacj stworzenia, sta potrzeb jego przetwarzania i udoskonalania" (PPN 79). Jan Pawe II wiele uczyni, aby zasuy sobie na pochwa u Reagana. Kiedy w 1982 roku biskupi zagrozili krytyk strategii atomowej i chcieli zada rezygnacji z broni pierwszego uderzenia, kawaler maltaski i byy zastpca szefa CIA Vemon Walters zainterweniowa u Papiea. Pod naciskiem Watykanu dokument zosta tak zagodzony, e amerykaskie ministerstwo spraw zagranicznych mogo przedstawi go jako poparcie biskupw dla polityki rzdu. Kilku pasterzy co prawda sarkao, ale Papie przywoa ich do porzdku. Niedugo po tym, 10 stycznia 1984, wdziczna administracja Reagana znw nawizaa pene stosunki dyplomatyczne z Watykanem, zawieszone od 1867 roku. Pierwszym ambasadorem USA przy Stolicy Apostolskiej zosta stary przyjaciel Reagana i multimilioner William Wilson. Tymczasem na Wschodzie sytuacja przedstawiaa si coraz bardziej rowo. Jan Pawe II mia powd do radoci. Modlitwy wiernych najwidoczniej zostay wysuchane, a Matka Boska Czstochowska lub Dziewica z Fatimy te jakby wziy si do roboty. Zwizek Radziecki si niebawem "nawrci". Lech Wasa z Matk Bosk w klapie, majc za sob kler upolityczniony przez Wojty, ju w 1981 roku zosta przyjty w Watykanie jak gowa pastwa. Nigdy jeszcze skromnego laika nie potraktowano z takimi honorami. Wojtya najwidoczniej przewidywa, kto w Polsce zrobi karier. I wiedzia, kto si pozwoli traktowa jako przednia stra katolicyzmu, wrcz jako marionetka. Przemwienia papieskie w tych czasach byy jednoznaczne, mimo e pozornie pene zastrzee. Polak domaga si dla swoich "prawa do istnienia", mwi o prawie do samoobrony, wyraa satysfakcj z powodu "pragnienia wolnoci i sprawiedliwoci"... przy czym nie mia na myli wszystkich ludzi. A ju na pewno adnych takich de w onie swego wasnego Kocioa. Chodzio mu wycznie o swoj Polsk, przynajmniej o jej lepsz cz. Gdyby cho jeden biskup zdoby si na podobne sowa w Niemczech hitlerowskich, gdyby Pius XII cho raz wypowiedzia si tak wyranie! Jan Pawe II posuy si te w duchu narodowym sw tajn broni. Mianowicie beatyfikowa dwch duchownych, ktrzy - z broni w rku! - walczyli przeciw caratowi. Uczci z niezmiern egzaltacj "bohaterski patriotyzm" ich obu, nawoujc przy tej okazji Polakw "do zwycistwa". Tak brzmiao w rodku Warszawy wypowiedzenie walki. Polityka przez kanonizacj? W samym tylko 1988 roku Wojtya wynis na otarze 122 witych i 22 bogosawionych, wicej ni wszyscy papiee tego stulecia razem wzici. Czy ukanonizuje take praata Jzefa Tiso, ktry od 1939 do 1945 roku, jako prezydent sprzymierzonego z hitlerowcami pastwa Sowacji, wyda nazistom 70 tysicy ydw? W roku 1947 Tiso powieszony zosta za zdrad stanu. W roku 1990 Sowacy z okazji wizyty Papiea zadali beatyfikacji tego "mczennika" i "obrocy chrzecijaskiej cywilizacji". W adnym kraju Papie nie posun si tak daleko jak w Polsce. W nie mniej zagroonej, zniewolonej przez potentatw i wadcw kapitalistycznych Ameryce aciskiej, gdzie nie ma co prawda dyktatur komunistycznych, lecz roi si od innych dyktatur, ani razu nie zabrzmia ton choby w przyblieniu tak wojowniczy. Podczas gdy w Polsce Jan Pawe II

mwi o strajkach jako przyrodzonym prawie czowieka, w Brazylii, odwiedzonej na krtko przedtem, w 68 przemwieniach, liczcych cznie 25 milionw sw, ani razu nie wypowiedzia sowa "strajk". W Ameryce aciskiej Papie gosi ludziom raczej cierpliwo i poddanie si witej woli Boej. Wida na tym polega nadzieja. Wiadomo, do czego prowadziy w historii te rzekome cnoty. W przewaajcych czciach Ameryki aciskiej lud, od stuleci milczcy i ograbiany przez zdobywcw i misjonarzy, gin topic si w ajnie. W kocioach i klasztorach gromadzono skarby, katedry lni dotychczas od zota, drobni chopi za i robotnicy rolni yj w ndzy. Do dzisiaj szaleje ciemnota, analfabetyzm, zabobony, chroniczne niedoywienie, bezdomno. Wojtya niedawno temu: "Ewangelii nigdy nie wolno zaciemnia przez szczegln wraliwo na problemy socjalne." Przykada si do tworzenia warunkw godnych czowieka, zmniejszajcych ludzkie cierpienie, to mimo niezmiernego zalewu sw i obfitoci kaza nie uchodzi za najbardziej palce z zada papieskich. Czy byoby to zbyt wielkie wymaganie, gdyby Jan Pawe II cho raz nie poprzesta na sowach o swojej subie dla czowieka, ale zaj si na przykad zmianami w podziale zyskw swojego Kocioa? Gdyby mocniej i konkretniej wspiera dziaalno spoeczn ni duszpasterstwo? Gdyby mniej inwestowa w kolejne katechizmy, a wicej w zwalczanie ndzy? Gdyby te miliony, cigle wsikajce w Watykan, skierowa na rzecz potrzebujcych? Gdyby cho raz pomyla mniej o dobrobycie swych wiernych ni o wszystkich biedakach tej ziemi? Czy to za due wymaganie, aby przynajmniej raz zada czynw? Jeeli jaki koci ma inne problemy ni te, ktre sam sobie upichci, jak organizacja zbirki, system finansowania, katechizacja dorosych, nadzorowanie szkolnictwa, napominanie wiata, s to faszywe troski! Rzeczywicie wyglda to na zbyt wygrowane dania. Nic nie zrobiono. Nic si pod tym Papieem nie robi. I nic si nie zrobi. Beznadziejny ten pan Wojtya! Jak i przedtem: historia Kocioa dostarcza tysicznych przykadw ukazujcych prawd o yciu pasterzy. Biskupw i papiey jako wielkich posiadaczy ziemskich, jako ksit, jako utracjuszy. Po dzie dzisiejszy. Ubodzy przez solidarno, nie tylko goszcy innym ubstwo, w tej grupie zawodowej nie wystpuj. Za to najbardziej naglco, jak tylko mona, przemawia Papie o mioci bliniego. Jak gdyby to Jezus, czy nawet chrzecijastwo, przynieli j wiatu i zaprowadzili na ziemi. Jak gdyby ludzie nie znali ani dziejw etyki, ani w szczeglnoci krwawej historii Kocioa. Papie jednak nie przestaje si entuzjazmowa: "Historia zbawienia wci na nowo staje si natchnieniem dla interpretacji dziejw ludzkoci. Wielu wspczesnych mylicieli, historykw, ciy w zainteresowaniach swych rwnie ku historii zbawienia. Jest to bowiem najbardziej pasjonujcy temat" (PPN 61). I dalej: "Zgorszenie krzya pozostaje kluczem do otwarcia wielkiej tajemnicy cierpienia, ktra naley tak organicznie do dziejw czowieka" (PPN 63). Wojtya za ani sowem nie wspomina o cierpicych w historii zbawienia, o tych milionach, co pady ofiar dziejw tego nieszczcia. Suba dla caego czowieka, dla wszystkich ludzi? Historyczna i aktualna nieprawda. Owa duszpasterska suba, ktr Wojtya proponuje wszystkim, ju dawno zdemaskowaa si jako majca okrelony cel. Jest ona w interesie lobby, ktre mona altruistycznym nazwa tylko w nader ograniczonym sensie. Jeli zbada dokadniej mylenie i dziaanie tego lobby (i jego klienteli), oka si one podejrzane. Jeeli w zwizku ze swoj dziaalnoci Papie mwi o caym czowieku, ma na myli, jak zawsze, tylko ten wycinek czowieczestwa, ktry uprzednio przykroi do swoich potrzeb i interesw. Wojtya przemawia, jak gdyby w ogle nie zna nieszczsnej historii swego Kocioa. Gldzi o tym, jak przychylna jest wyksztaceniu wiara chrzecijaska: i przemilcza fakt, e jeszcze w ubiegym stuleciu procent analfabetw w pastwie kocielnym by jeden z

najwyszych w Europie. Przypomina w Owicimiu o zagadzie ydw: i ani swkiem nie wspomina o jej chrzecijaskiej prehistorii, cigncej si przez wiele, wiele stuleci. Mwi, e "Izrael zapaci wysok cen za swoje wybranie" (PPN 87), ale nie mwi, komu t cen musia paci przez cae stulecia... Mwi o tym, e naszemu stuleciu przypado trzebienie ludzi tylko za przynaleno do niewaciwej rasy. Ale roztropnie przemilcza, e jego Koci nie musia a tak dugo czeka, aeby wzi si do trzebienia ludzi za sam przynaleno do niewaciwej wiary. Jan Pawe II kolportuje te, jako co niemal oczywistego, garstwo o tym, jak Koci w Niemczech stawia opr. Jak gdyby pasterstwo, nie wyczajc poprzednika Piusa XII, wystpio kiedykolwiek czynnie przeciwko Hitlerowi, zamiast popiera (a do kardynaa von Galena wcznie!) jego wojn zaborcz: i zmieni front dopiero pod przymusem 8 maja 1945 roku. Papie twierdzi, e "Koci walczy o czowieka wszdzie, pod wszelkimi rzdami, na kadym kontynencie, w krgu kadej kultury, w kadej cywilizacji". To jawne kamstwo. W rzeczywistoci walczy o siebie i swoje interesy polityczne. Tysice dowodw z historii i z teraniejszoci przecz tym sowom Wojtyy a do dnia dzisiejszego. Czy to cud, e absolutna wikszo modych nie sucha tego kaznodziei? e odwraca si, bo nauczya si patrze? A e Wojtya "potwierdza swoje szczeglne do nich przywizanie", powicajc im w swej nowej ksice "pikne stronice" (PPN 13), tak samo nie pomoe mu w przyszoci jak natarczywe zaklinanie si, e modzie wiata jest zawsze z nim, za nim, przed nim (PPN 101-104). Kto wmwi Wojtyle, e "Papie wszdzie jest przez t modzie szukany" (PPN 103), odda mu niedwiedzi przysug. Czy to przypadek, e kobiety nie chc ju sysze od Wojtyy o papieu, ktry po dwch tysicleciach cile patriarchalnego chrzecijastwa obwieci, i "godzina kobiety" wybia wreszcie? Ktry w tej akurat godzinie uchyla si przed problemami kobiet? Jego wzmianka w tej ksice, i rosncy feminizm jest "reakcj na brak tej czci, jaka naley si kadej kobiecie" (PPN 159), jest w obliczu wspczesnych dyskusji bodaje najlichsz wypowiedzi na ten temat w skali wiatowej. Kogo w tym kontekcie sta tylko na frazes o "braku czci" i o "zachwycie nad tajemnic kobiecoci" (PPN 159), ten lepiej by zrobi, w ogle si nie odzywajc. Wdziczny jestem tkwicemu "w modych ludziach olbrzymiemu potencjaowi dobra i twrczych moliwoci" (PPN 104), e tak ogromnie wyprzedza papieski urzd nauczycielski i nie zajmuje si bzdurami w rodzaju "odradzajcej si autentycznej teologii kobiety" (PPN 159). Gdyby kobiety musiay czeka na tego Papiea, byyby jeszcze o dziesitki lat zapnione. W wagonie sypialnym Watykanu, ktry ostatnio doczepiono do pocigu wiata, podrowa maj tylko gosiciele Ewangelii jako "najpeniejszego potwierdzenia wszystkich praw czowieka" (PPN 147). Niedawno temu Wojtya storpedowa wiatow konferencj w sprawie zaludnienia i zwekslowa j na kolokwium powicone przerywaniu ciy i kontroli urodze. To uderzajce, jak wiele krajw - jeszcze tym razem! - dao si na to zapa. Co prawda Chiny stwierdziy, e s ogromnie sfrustrowane i czuj si jak "zakadnicy w kwestii przerywania ciy". Linda Chaiker za, bdca brytyjskim ministrem do spraw popierania rozwoju, powiedziaa o najzwyklejszym traceniu czasu, za co odpowiedzialna jest Stolica Apostolska. Gwne tematy, ktre przez dywersyjny manewr Watykanu w Kairze przepady, bez porwnania bardziej dotyczyyby kobiet: troska o zdrowie, wyksztacenie, przede wszystkim jednak zwikszenie praw kobiet. Jednake energia konferencji odcignita zostaa od tych spraw. Katolickiej stolicy patriarchatu rzeczywiste problemy kobiet w ogle nie pasoway do koncepcji. Reymer Klver w Sddeutsche Zeitung stwierdzi w obliczu nieprzejednanego stanowiska Papiea w sprawach zapobiegania ciy, i "ryzykuje on spowodowanie szkd o

wymiarach doprawdy apokaliptycznych". W adnym razie nie byo mowy o nadziei, ktra by przekraczaa rzeczywisty prg. Do tej nadziei Papie zmierza zgoa inaczej. Ten papieski upr w obliczu eksplozji zaludnienia pokada nadziej w nauce seksualnej, ktra, jak pisze Rudolf Augstein w Spieglu, "nie da si zastosowa ani w nowoczesnych pastwach przemysowych, ani te w krajach Afryki czy rodkowej i Poudniowej Ameryki". Ignorancja ta "jest prawdziwym wyzwaniem dla caej cywilizacji wiatowej". Mona co prawda przewidywa moment, w ktrym Watykan, pod rzdami nowego papiea, znowu bdzie zmuszony wyprze si swoich wzniosych, ponadczasowych zasad. Tymczasem co roku bdzie umiera 200 tysicy kobiet, ktre nie uzyskay dostpu do rodkw antykoncepcyjnych. Podczas dziewiciu dni trwania konferencji w Kairze, wedug oblicze Organizacji Narodw Zjednoczonych, w nastpstwie ciy i porodu zmaro ponad 12 tysicy kobiet. Augstein pisze: "Tym razem Koci papieski ju nie kae zabija, tylko sam zabija." Jan Pawe II ani sowem nie wypowiada si w tej kwestii. Na odwrt: "Prawo do ycia jest dla czowieka prawem najbardziej podstawowym. A jednak pewien typ kultury wspczesnej chce go [!] zanegowa, zamieniajc go [!] w prawo niewygodne, ktrego trzeba broni [w oryginale un ditto scomodo, da difendere: prawo, ktrego niewygodnie jest broni. Przyp. tum.]. Nie ma innego, ktre by bardziej dotykao samego istnienia osoby!" (PPN 152). Rzeczywisto "radykalnej solidarnoci z kobiet" (PPN 153) wyglda inaczej: Wojtya poleci stworzy w Kairze dywersyjny front, do ktrego przyczyy si takie arcykatolickie pastewka jak Honduras i Malta, ale rwnie wrogie czowieczestwu reimy w rodzaju Sudanu i Libii. Po czym sprawi, e Watykan, jako jedyny uczestnik konferencji, zgodzi si tylko z niektrymi czciami dokumentu kocowego. Poleci przekaza, e przewidywany plan dziaania nie da si zaakceptowa, poniewa mieci si w nim take "aprobata dla pozamaeskiej aktywnoci seksualnej, zwaszcza pord modziey". Problemy z Kairu byy w znacznej mierze kwesti niuansw. Co prawda nikt nie zakada, e Watykan zainwestuje choby zamany grosz w odpowiednie programy pomocy dla kobiet. Dla niektrych jednak bya przebyskiem nadziei dyplomatycznie powcigliwa wzmianka Timothy Wortha, delegata Stanw Zjednoczonych, e w roku 2000 na ziemi bdzie y ponad miliard nastolatkw. Czytajc midzy wierszami: najpniej wtedy Papie i tak przegra t walk o kobiety i modzie. "Czy Sobr rzeczywicie otworzy szeroko drzwi na wejcie do Kocioa ludzi wspczesnych, czy te raczej przyczyni si do tego, e ludzie, rodowiska i spoeczestwa zaczy od niego odchodzi?" (PPN 129). Co uczyni Jan Pawe II, dowodzi odbywajce si wrd nas gosowanie sercami i nogami. Gowy ju utraci. Kr pogoski, jakoby Watykan, aeby pozyska w Kairze gosy Indonezji, zaproponowa jej handel bydem. Gos na rzecz Papiea, a za to milczenie papieskie w sprawie amania praw czowieka na Wschodnim Timorze... Czyby tylko pogoska? Kto ledzi uwanie polityk Watykanu w ostatnich latach, ten wie, o co tu chodzi. Kobiety musz by nadzwyczaj wierzce w katechizm, aeby aprobowa bez zastrzee klerykalne pozoranctwo i bezkrytycznie przyjmowa takie pradawne ideologie w sprawach kobiecoci, jak podwjna rola kobiety i papieski kult macierzystwa. "I tutaj musimy wrci do postaci Maryi. Zarwno posta Maryi, jak i naboestwo do Niej, jeli jest przeywane w caej peni, staje si wielkim i twrczym natchnieniem rwnie i na tej drodze" (PPN 159). Jeszcze powrcimy do tego. To zrozumiae, e ludzie, jeli nie liczy tych mylcych fundamentalistycznie, dawno ju pooyli kresk na Wojtyle, papieu, ktry nazywa "strasznym" ycie ludzkie w reimach totalitarnych, lecz ani swkiem nie zajknie si o niektrych takich reimach, nie wyczajc

wasnego. Na przykad ani sowa nie powiedzia o trwajcym a do XIX wieku aprobowaniu niewolnictwa przez swoich poprzednikw. Przez usta mu nie przeszo ani swko na temat wiadomego odmawiania przez Koci nawet fundamentalnych praw ludzkich. Nie ma moralnoci bez religii? Czy nie ma moralnoci z religi? Twierdzenie, jakoby moralnoci nie dao si uzasadni ani przestrzega bez podstaw religijnych, ma sens tylko wtedy, jeeli do rozwaa wczy si jej zaoenia i cele. le si dzieje, e nawet w krajach, gdzie przyja si sekularyzacja, religijnoci nie traktuje si pod ktem widzenia jej wasnych celw, lecz uwaa si j za podstaw dobrych obyczajw i odpowiednio do tego szanuje. Reformatorzy prdzej czy pniej porzucaj Koci papieski. Szczyc si tym, e nie maj nic wsplnego z pasterzami, ktrzy siedz w swoich katedrach i napawaj si bogosawiestwem centralnego ogrzewania. Papie chtnie pozbywa si tych wichrzycieli. Ich nadzieje nie s jego nadziej. Ich progw on nie przekracza. Ma lepsze zajcia. Wygasza kazania o amaniu praw ludzkich w Ameryce aciskiej: lecz nie odcina si od tych, ktrzy tam rzdz. Genera Rios Montt w Gwatemali cieszy si poparciem ze strony Papiea tak samo jak szef junty Pinochet w Chile i dyktator Somoza w Nikaragui. Kiedy wiat reagowa na ludobjstwo Somozy, Wojtya nie odezwa si ani swkiem. Nie omieszka natomiast ostatnio jak najosobiciej zoy Pinochetowi gratulacji z okazji zotego wesela... W Brazylii Papie nazywa bezprawnie rzdzcych ministrw i wojskowych przedstawicielami narodu i chwali "oficjalne stosunki przyjani" pomidzy Watykanem a tym rzdem, "z biegiem czasu coraz bardziej si zacieniajce". Krytykowa rwnie co prawda poczynania w dziedzinie planowania rodziny i przerywania ciy, natomiast pary z ust nie puci w sprawie tortur, uprawianych przez rzd. Tote ledwie wyjecha, rzd ogosi, e cakowicie popiera wypowiedzi znakomitego gocia. Czyby w takich reimach rozkwitay ideologie pene nadziei, pasujce do koncepcji papieskiej? Z ktrymi mona kolaborowa? Szczeglnie powinno byo skoni Wojty do uwanego zbadania sprawy to, co wyprawia w Argentynie nuncjusz papieski Pio Laghi. Najwyszy rang przedstawiciel Watykanu by jedn z gwnych podpr ideologicznych wojskowego reimu. Stan po stronie sprawcw, utosamia ich mio ojczyzny z mioci do Boga, przekazywa bogosawiestwo papieskie tym, ktrych "uwaam za braci". Wychwalano tych braci za to, e "wierni rozkazom swych przeoonych gotowi s nie ofiar swej wasnej krwi". O przelewaniu cudzej krwi w drodze tortur i mordw pasterz nie wspomnia. A musia o nich wiedzie: kt, jeli nie nuncjusz, ma by w takich sprawach zorientowany? Laghi nie kiwn palcem. Jego osobiste, bliskie stosunki z szefem junty, praktykujcym katolikiem Videl, i waciwe mu pojmowanie suby nuncjusza zapobiegy temu, aby w tak katolickim kraju uruchomi niema potg Kocioa dla przeciwstawienia si torturom i mordom. Kiedy za jemu i Watykanowi ziemia w Argentynie zacza si pali pod stopami, Papie wycofa go z pola ostrzau i uczyni swoim przedstawicielem w USA. Jan Pawe II, mistrz rozdwojonego jzyka, mierzy podwjn miar. Niewtpliwie wytwarza, jak z tamy produkcyjnej, pikne swka. Wypeni nimi ca now ksik. Ale nadzieja dla wszystkich? Take i dla Ameryki aciskiej? Papier jest cierpliwy. Co dziao si za urzdowania Laghiego? "Obrona naszego Boga" i wartoci chrzecijaskich jako motywy ideologiczne byy wida tak przekonujce, e zrozumiae dla drczycieli a do niszych stopni subowych wcznie. Czemu by nie? Katolicka Ameryka aciska nie przyswoia sobie europejskiej nowoytnoci w sposb tak kompletny, eby ogarn wszystko. Ku zadowoleniu biskupw wiksza cz ludnoci yje wyobraeniami wiary, na jak europejscy teologowie si nie powouj, co nie znaczy jednak, e ju "uniewanionej". Jeden przykad: przetrzsajc dom, ktrego wacicieli uprowadzono, sprawcy zniszczyli wszystko, co im wpado pod rk, i wreszcie nabazgrali na cianie hasa: "Niech

yje krl Chrystus!" i "Zbawienie przez Chrystusa!" Nie byo w tym wynaturzenia. Kto zna obiegowe wyobraenie "naszego Boga" i wyprbowan "chrystologi" apostolsk, nie bdzie si dziwi; wszystko si zgadza. W kwietniu 1983 argentyska soldateska na odchodnym opublikowaa dokument kocowy, majcy z gry zapobiec jakiemukolwiek dochodzeniu tego, co byo. Przybrano go we frazesy, zaczerpnite z regu jzyka konserwatywno-katolickiego. Na przykad brudn wojn przeciwko inaczej mylcym okrelono jako skuteczn sub dla dobra spoeczestwa. Udowodnione zbrodnie nazwano godnymi ubolewania odosobnionymi przypadkami, ktre jako "indywidualna sprawa sumienia podpadaj pod sd Boy i ludzk wyrozumiao". Terrorystw za, ktrzy si ulotnili, podano za nieyjcych i nawet "przebaczono" im: "Oby znaleli przebaczenie w jednoci swego dziecistwa u Boga." Ledwie junta upada, zaczto stopniowo odkrywa setki nie zidentyfikowanych zwok, przewanie noszce lady tortur. Proces przeciwko sprawcom doprowadzi faktycznie do uniewinnienia tych, ktrzy popenili niezliczone bestialstwa. Zapado a pi wyrokw skazujcych, w tym trzy z bardzo niskimi karami. Tortury i morderstwa pozostay niemal bez nastpstw. Taki efekt podziaa nader uspokajajco nie tylko na argentyskich wojskowych, ale i na wszystkie inne reimy kontynentu. Sprawujcy wadz w Ameryce Poudniowej odetchnli. Watykan si nie odezwa. Najwidoczniej Papie podziela nadzieje oprawcw. Brazylia ju w 1979 roku udzielia amnestii setkom wskazanych po nazwisku siepaczy, ktrzy torturowali, i zatrzymaa wielu z nich w subie pastwowej. Sprawy mogy toczy si dalej, jak dotd. Subkontynent, na ktry po II wojnie wiatowej ucieko mnstwo nazistw, wci jeszcze chroni oprawcw, ywicych szczeglny podziw dla metod Hitlera. Zreszt nazistom pomagali w tej ucieczce wysocy dostojnicy Kocioa. Watykaskie paszporty byy nader poszukiwane po 1945 roku i jak najbardziej dostpne zbrodniarzom, ktrzy nagle okazali si ofiarami. Ze wszystkich si pomaga im w tym Watykan, ktry do dzisiaj nie podpisa Karty Narodw Zjednoczonych o prawach czowieka. Wida niektrzy z praatw nie doszukali si w sobie od 1933 do 1945 roku, tylko dopiero potem, serca dla ludzi, ktrzy padli (albo i nie padli) ofiar. Z ust Wojtyy do dzisiaj nikt nie usysza ani jednej wzmianki, dajcej nadziej, e Watykan lub on sam mogliby si od tego odci. Ten Papie - nauczyciel wszystkich ludzi, nauczyciel caej prawdy? - doszcztnie usuwa ze swojego pola widzenia wszystko, co mu nie odpowiada. We wszystkich swoich wypowiedziach pomija te sprawy tak doszcztnie, jakby w ogle nie istniay. Jan Pawe II, wedle wasnego kazania Papie Kocioa wiatowego, ma waniejsze sprawy ni troszczy si o takie drobnostki. Zwrci oczy na Wschd. Tam jedynie by wrg. Zwycistwo odnie moga, Wojtya w kko to powtarza, wycznie wiara chrzecijaska. Chrzecijastwo, a cilej mwic: jego wasny Koci, wykae si znowu "modziecz si" i ocali Europ Wschodni. Pomog w tym zaprzysigli wierni. Przede wszystkim za ci wzorowi pasterze, ktrych Papie tak niezmordowanie wychwala. Niezgodnoci z histori pokrywa si w miar monoci modlitw albo pochwa. Przykad: wanie teraz, we wrzeniu 1994 roku, Wojtya na mszy wigilijnej w Zagrzebiu chwali chorwackiego kardynaa Alojsija Stepinaca za jego wierno dla wiary. Pasterz ten zosta w 1946 roku skazany przez komunistyczne wadze Jugosawii na 16 lat robt przymusowych za kolaboracj z wiernym wobec hitlerowcw reimem Ante Pavelicia. Wierno wobec wiary? Czy wobec katolickiego przyjaciela nazistw? Jan Pawe II nie jest tu jedyny. Ju wychwalany przez niego Pius XII przesa swoje szczeglne bogosawiestwo zdeklarowanemu faszycie i katolikowi Paveliciowi, winnemu kani i wymordowania setek tysicy ludzi, gdy ten na wygnaniu w Hiszpanii spoczywa na ou mierci... Kto jeszcze w 1994 roku publicznie wychwala tak kreatur i wsplnika zbrodni

Pavelicia jak Stepinac, musi wiedzie, co czyni. Nie daje nadziei ofiarom i tym, ktrzy po nich przeyli. Obsuguje nacjonalistyczn klientel na koszt innych. Rozdzia 20 ksiki Wojtyy nosi [lecz nie w polskim wydaniu. Przyp. tum.] tytu: By niegdy komunizm. By raz sobie... Bajka koczy si tym, e objawi si "cud", "tajemnica", "palec Boy" (PPN 106). "Chrystus mwi: 0jciec mj dziaa a do tej chwili i Ja dziaam (Jan 5, 17)": tak Papie rozpoczyna swe wywody o zagadzie znienawidzonego przez siebie wiata (PPN 106) i zaraz powtarza ten sam cytat z Pisma witego (PPN 109). Szczerze cieszy si, e chrzecijastwo jest take "religi Boego dziaania oraz ludzkiego dziaania" (PPN 106). Jeeli dziaa kto inny, ni jego wierni, zwaszcza jeli dziaaj wbrew interesom papiestwa, osdza ich nadzwyczaj surowo. Potrafi na przykad powiedzie o rewolucji francuskiej, e za swoich rzdw terroru "zburzya otarze powicone Chrystusowi, powalia przydrone krzye, wprowadzia natomiast kult bogini rozumu" (PPN 56). Mao tego: gdy nard proklamowa zasady wolnoci, rwnoci i braterstwa, "duchowe, a w szczeglnoci moralne dziedzictwo chrzecijastwa zostao" przez to "wyrwane ze swego podoa ewangelicznego". W tej a niewiarygodnej wypowiedzi Wojtya godnie staje w szeregu swych poprzednikw, ktrzy w rewolucyjnie wprowadzonych wbrew papiestwu prawach czowieka widzieli "bezsens", "obd", "szalestwo". Warto przypomnie sobie o takich przejawach myli sprzed czasw demokracji, ilekro Jan Pawe II gldzi o godnoci czowieka. Wojtya mwi - wie, dlaczego to czyni! - w zwizku z twrcami zwycistwa nad komunizmem o "stowarzyszeniach, a take o ruchach kwitncych w Kociele" (PPN 107) i o nauce spoecznej swego Kocioa, jak rwnie o przepowiedni trojga dzieci z Fatimy (PPN 108). Wydanie, ktre mam przed sob, mwi co prawda, e dzie zamachu na ycie Papiea by "rocznic pierwszego pojawienia si Fatimy" [w polskim wydaniu ta cz zdania zostaa opuszczona. Przyp. tum.], chyba jednak nastpio pomieszanie: wszak czynna tam bya nie muzumaska dziewczyna imieniem Fatima, tylko Matka Boska we wasnej osobie. Ledwie nastpi zwrot, ju Papie chepi si i natychmiast rozszerza swe aspiracje. Tym razem mwi o caej Europie. Powinna si ona "po chrzecijasku zjednoczy". Ta "niezmordowana nowa ewangelizacja", nad ktr si tak obszernie rozwodzi w swej ksice (PNN 92-99), zatroszczy si o osignicie tego celu. Wojtya ju marzy o pielgrzymkach, o "ponownym odkryciu w naszych czasach autentycznych wartoci tak zwanej religijnoci ludowej" (PPN 98 i nast.). Czyby chcia politycznie zmobilizowa pielgrzymw, aeby ocali Europ? Ale jak widzi w tym kontekcie przyszo swego Kocioa? Przecie jakoby nie zalicza si on, pielgrzymki czy nie pielgrzymki, do tych religii, ktre podlegaj "systematycznemu procesowi rozkadu" (PPN 90)? Jak rozwizuje wspomniany w paru linijkach konflikt midzy Pnoc a Poudniem? Szukajc odpowiedzialnych za rozpoczcie "walki z Bogiem" i "systematycznej eliminacji wszystkiego, co chrzecijaskie" (PPN 109)? Czy nic wicej Papie nie ma do powiedzenia? Czyby sta tak dalece poza nawiasem rzeczywistych problemw? "Wci na nowo Koci podejmuje zmaganie si z duchem tego wiata, co nie jest niczym innym jak zmaganiem si o dusz tego wiata" (PPN 96). Istniej co prawda potne siy przeciwne, nie wyczajc wasnej "antyewangelizacji, ktra ma te swoje rodki i swoje programy i z ca determinacj przeciwstawia si Ewangelii i ewangelizacji" (PPN 96). Ale moce za nie zwyci, wykrzykuje na puszczy Wojtya, mimo e rozporzdzaj, co podkrela w wielu miejscach swej ksiki (np. PPN 134), ogromnymi rodkami finansowymi (czego wida nie mona powiedzie o jego Kociele!). Zobaczymy. W kadym bd razie spodziewana nowa ewangelizacja najbardziej przydaaby si samemu Watykanowi, te bdcemu czstk Europy, mimo e najdrobniejsz. Kiedy wreszcie papiee przestan poucza wiat, zamiast zaj si wasnym

podwrkiem? W polityce wewntrznej bowiem Jan Pawe II te nie zrobi ani kroku naprzd. Na tym terenie rwnie zadowala si wzniosymi sowami. Przykadw nie brakuje. Prowadzony przez byego "marszaka podrnego" u Wojtyy, arcybiskupa Marcinkusa, bank papieski, umieszczony w jednym z najlepiej zakamuflowanych i osonitych rajw podatkowych wiata kapitalistycznego, by po prostu skorumpowany. Nie tylko uwikany by w skandale, ktre w midzyczasie wykryto, w afery, wice si z nazwiskami Sindona i Calvi. Pomaga te w praniu brudnych pienidzy mafii. Papie jeszcze na pocztku lat osiemdziesitych, kiedy wygldao, e wszystko ujdzie, wzbrania si przed uznaniem jakichkolwiek zarzdze, wydawanych przez woskie sdy przeciwko Marcinkusowi. Odpowied Watykanu brzmiaa, e w stosunkach midzy dwoma suwerennymi pastwami naley przestrzega etykiety. Nie powiedziano jednak tak wyranie, czy w przypadku kradziey przeszo miliarda dolarw na szkod Woch te naley si liczy z tylekro ogaszan papiesk moralnoci. Marcinkus, zaprzyjaniony i bdcy na ty z gospodarczym przestpc Calvim, mia by przez Jana Pawa II nawet wyniesiony do godnoci kardynaa. Jedynie sprzeciw, jaki zgosi papieski minister spraw zagranicznych Casaroli (ktrego nazwisko te figurowao na potwierdzonej licie wolnomularzy!) sprawi, e Wojtya si zreflektowa. Jednak byaby to ju zbyt raca utrata twarzy. W swoim bestsellerze W imi Boe David Yallop wygasza miadc opini o Wojtyle: "Pontyfikat Jana Pawa II okaza si szczliwym trafem dla onglujcych pienidzmi i dla kramarskich dusz, dla lizusw i wszelakiej swooczy, dla midzynarodowych gangsterw politycznych i finansowych." Watykan nie omieli si wytoczy Yallopowi procesu o obraz. Papie zapewne boi si, e mgby dosta od tego dziennikarza nieodparte dowody, potwierdzajce t wypowied. Taki dziennikarz, jak zadajcy pytania Messori, jest wzgldnie nieszkodliwy; stawia on wszystko na gowie i dziki temu przywraca "waciw hierarchi rzeczy" (PPN 15). Ogranicza si do pyta o Pana Boga, ktre dla Watykanu, jak wiadomo, s niezbyt kopotliwe. Inne pytania s problematyczne. Wydarzenia, ktre - czy to przypadek? - zbiegaj si z okresem rzdw Wojtyy, ujawniaj na przykad, jak wty jest paszczyk, ktrym Papie si osania. Przytoczymy tu co typowego dla takiej dziaalnoci Jana Pawa II, jaka przez normalnych miertelnikw uwaana jest za moraln dwulicowo: W roku 1978 Wojtya wygasza kazanie o potrzebie ewangelizacji miasta Rzymu. Rwnoczenie wcale nie odcina si od kardynalskiego wikariusza Ugo Polettiego, dawno ju skompromitowanego w zwizku z idcym w miliardy oszustwem podatkowym dotyczcym olejw mineralnych. Zatwierdza garza, ktrego prokuratura przyapaa na gorcym uczynku, na stanowisku odpowiedzialnego za duszpasterstwo w Rzymie. Przed amerykask konferencj biskupw Wojtya w 1979 roku wychwala rol pewnego biskupa w goszeniu penej prawdy Ewangelii. Wygaszajc to myli, by moe, o tym, e dopiero co zainkasowa on 50 tysicy dolarw apwki z tajnego funduszu pewnego kardynaa. Ten arcybiskup Chicago, John Patrick Cody, swoicie interpretowa sw sub na rzecz czowieka i Ewangelii: zostawi po sobie w dwch poprzednich diecezjach po 30 milionw dolarw dugw, w roku 1970 uziemi dwa miliony przy spekulacjach giedowych i z kasy kocielnej finansowa sobie rowe baleciki. Ataki na swj styl ycia Cody, bezkarnie cieszcy si przychylnoci mocarnego kolegi Wojtyy, potrafi odpiera, gromko pitnujc poczynania, wymierzone "przeciw caemu Kocioowi". W roku 1979 w Dublinie Wojtya oznajmia, e ludzie wieccy we wszystkich sprawach swego ycia widz w biskupach swoich ojcw, przywdcw, pasterzy. O tym, e wieccy, do ktrych si zwraca, widz rwnie takich biskupw jak Marcinkus i Cody, aby wymieni tylko dwch (a ich lista jest duga), Jan Pawe II nawet si nie zajkn. A wszystko

to wiedzia. W roku 1994 Watykan zmusi do ustpienia biskupa Seszelw, poniewa nie zgadza si on ze stanowiskiem Watykanu na temat przerywania ciy. Oficjalnie Papie zarzuci pasterzowi jego skonno do pomosw i narkotykw. e z tych samych powodw naleaoby wyla cay szereg biskupw, o czym pisze Sddeutsche Zeitung, tego Wojtya nie zauwaa. Ci bowiem przynajmniej zgadzaj si z jego nauk o kontroli urodze i przerywaniu ciy. Na Filipinach Papie ogasza, i Kocioowi potrzebne jest wiadectwo celibatu, dobrowolnie przyjtego i przestrzeganego w imi Nieba. Daje on bowiem wiadectwo "wymiarowi mioci, mierzonemu umiowaniem samego Chrystusa". Wygaszajc to Wojtya ju najdokadniej wie, e pozostawi na urzdzie kardynaa Cody, zgoa inaczej rozumiejcego wymiar mioci, pomimo tysicznych protestw, skadanych przez ludzi. Jan Pawe II raz po raz nakazuje przestrzeganie nawet form zewntrznych, na przykad pedantyczne trzymanie si przepisw liturgicznych. W ten sposb ma si strzec "prawdziwego porzdku mistycznego ciaa Chrystusa". Niby tak nieskazitelnie goszc wierno i dyscyplin, zarazem osania finansistw, ktrzy popenili milionowe defraudacje i z pen wiadomoci powierza im przyszo watykaskich finansw. W roku 1984 w Szwajcarii Papie mwi na temat etyki w bankowoci i stwierdza, e "wiat wielkich finansw rwnie jest wiatem ludzkim, naszym wiatem, dlatego musi przestrzega naszych kryteriw moralnych". Wygaszajc to, rwnoczenie chroni szereg domniemanych oszustw na wielk skal, bez wyjtku zarzdzajcych wielkimi finansami Watykanu. Akurat w momencie, gdy Jan Pawe II znowu choszcze apartheid w Afryce Poudniowej, jego rodzimy bank przyznaje tamtejszemu rzdowi kredyt wynoszcy w przeliczeniu ponad 100 milionw dolarw. W grudniu 1985 roku przy zamachach bombowych w Wiedniu i w Rzymie mier ponosi 20 osb. Papie jak najsurowiej potpia sprawcw. Kady wiedzia, e naley ich szuka w Libii. W dwa dni po wybuchu bomby penomocnik banku papieskiego omawia w Tripolisie warunki milionowego kredytu dla Kadafiego. Papie nazywa swj Koci "biedniejszym, ni wikszo ludzi przypuszcza". Aeby dorwa si do pienidzy tych ludzi, Watykan kupczy papieskimi bogosawiestwami, orderami, tytuami. wiadectwo bogosawiestwa w wydaniu luksusowym kosztuje w przeliczeniu 5 tysicy marek, ordery zalenie od klasy do 120 tysicy marek, tytu ksicy okoo 2,5 miliona marek. Dodatkowe koszta wyniesienia do stanu ksicego w Katedrze w. Piotra wynosz jeszcze 50 tysicy marek. Nigdy nie okazao si, aby z tych dochodw cho jeden lir przekazany by biednym. Na to Watykan nie moe sobie pozwoli. "wiat musi wiedzie, e Afryka pogra si w ndzy", stwierdza Wojtya w styczniu 1990 roku. A we wrzeniu dokonuje powicenia bazyliki "Naszej Pani Pokoju" w rodzinnej miejscowoci dyktatora Wybrzea Koci Soniowej. Przyjmuje przy tym w podarku t zbytkown budowl wraz z otaczajcym j parkiem (trzy razy wikszym ni cay Watykan). Afryka w ndzy? Ta afrykaska Katedra w. Piotra pochona 7 tysicy metrw kwadratowych witray. Mao tego: z Woch sprowadzono 120 tysicy metrw kwadratowych marmuru do tego kraju na pograniczu Sahelu, aeby wybrukowa triumfaln alej dla Wojtyy. Zbudowano te paac o 20 luksusowych pokojach specjalnie po to, aby zapewni jeden nocleg Papieowi i jego wicie. Katedr owietlao prawie 1900 reflektorw po 1100 watw kady; na Wybrzeu Koci Soniowej dziewi rodzin na dziesi w ogle nie ma elektrycznoci. Tylko co dwunasty mieszkaniec kraju jest katolikiem. To si musi zmieni, powiada Wojtya, i rzuca haso "afrykanizacji Kocioa", spodziewajc si reewangelizacji Europy przez afrykaskich misjonarzy (PPN 96-98). Katedra czarnego dyktatora, tymczasowo w posiadaniu papieskim, jest niewtpliwie kamieniem milowym na drodze w tym kierunku. Jan Pawe II, Papie pobonych superlatyww, gada, lamentuje, oskara. Do

polepszenia sytuacji wszystkich ludzi jego polityka przyczynia si rwnie mao, jak jego kazania. atwiej "sta si wszystkim dla wszystkich", zajmowa si "wymiarem ycia kadego czowieka" (PPN 60), przyozdabia katechizm "blaskiem prawdy" (PPN 128) i zachca na skal wiatow do odpowiadajcej temu nadziei.

IX OPEROWANIE STRACHEM I NADZIEJ Skd w ofercie Papiea to rozwodnione chrzecijastwo?


"Jest wic prawd objawion, e zbawienie jest tylko i wycznie w Chrystusie. Koci za jest prostym narzdziem zbawienia, o ile jest Ciaem Chrystusa" (PPN 111). Na jakiej podstawie opiera si ta centralna pozycja Jezusa Chrystusa? Jakie znaczenie jej przypisuje Jan Pawe II i dlaczego to robi? Na pytania te nie wystarczy odpowiedzie po prostu, e w Kociele zachodnim wiara tradycyjnie dotyczy nie kogo innego, tylko Jezusa Chrystusa, i e Papie w adnym wypadku nie moe odstpi od takiej tradycji czy nawet poda "objawienia" w wtpliwo. Mona przynajmniej spyta, jak Wojtya rozkada akcenty w swojej chrystologii. Z odpowiedzi da si midzy innymi wyczyta, jak Jan Pawe II rozumie swj urzd, bdcy jeszcze dla wielu - i naturalnie dla samego Wojtyy - tym, co naley do ziemskiego namiestnika Chrystusa (PPN 27 i nast.). Przy analizie odnonych wypowiedzi Jana Pawa II znw rzuca si w oczy zamiowanie Papiea do malowania wszystkiego w barwach czarno-biaych. Jego wypowiedzi na temat Chrystusa odcinaj si od ta, ktre jest pene zdronoci i wrcz wyzywa Zbawiciela. To pogrone w ndzy rodowisko tworz w pierwszej linii wiat i czas, ale take ludzie, tu i teraz yjcy w trwodze, a nie mogcy si zdecydowa przede wszystkim na suszn prawd i przez to da si wyzwoli. "Czego nie mamy si lka? Nie mamy si lka prawdy o nas samych" (PPN 26). I dalej: "dlatego wiat nie moe by dla czowieka rdem zbawienia" (PPN 68). Mocne to sowa i surowy wyrok. Lecz Wojtya pawi si w tej misjonarskiej mentalnoci. Nie jest ona z natury charakterystyczna dla wszelkiej religii. Czy dalajlamie przyszoby do gowy dziaa na rzecz swojej religii choby w przyblieniu tak po misjonarsku, jak czyni to Papie? Mniejsza ju o ten chwyt, e najpierw maluje si wszystko, co tylko istnieje, na czarno, aeby wasne rozwizanie, czyli Chrystusa, ukaza w czystej i olniewajcej bieli. Przyjdzie nam uwzgldni fakt, i papie Jan Pawe II wiadomie zmierza do tego, aby wytwarza rwnoczenie lk i nadziej. Widocznie nadzieja, ktr przekazuje, za saba jest sama przez si, aby ludzie si ni zarazili. "Zem jeszcze bardziej radykalnym jest odrzucenie czowieka przez Boga, czyli potpienie wieczne jako konsekwencja odrzucenia Boga ze strony czowieka" (PPN 68). Potpienie wieczne? Tak jest. Nadzieja Wojtyy potrzebuje strachu: i to j demaskuje. Nie jest bezinteresowna, niesiona ludziom bez ukrytej myli. Diagnoza i terapia spoczywaj w tych samych rkach, u nauczyciela ludzkoci. Kim ten chce by, stao si od dawna jasne. Wojtya nie przestaje co prawda gada, jak to stara si "by czowiekiem". Ale wychodzi mu tylko rola mentora. Stawiane przeze na nowo, a jednak bardzo stare pytania nie znajduj si w izolacji. Wskazuj na co poza sob, mianowicie wstecz. Staje si to jasne, jeeli wzi pod uwag kocowe sowa o "epoce najgbszych trwg czowieka", ktre Jan Pawe II wypowiedzia w 1979 roku w Puebli, w Meksyku. Jeli suchacz przyswoi sobie te sowa Papiea, atwo przyjmie takie rozwizanie wszystkich problemw, jakie proponuje Jan Pawe II. Opisawszy w coraz to nowych ujciach osamotnienie, beznadziejno, egoizm, drogi ucieczki od prawdy i trwogi bezdomnego w wiecie czowieka - jak on to widzi - Papie jako wybawienie od cierpienia proponuje swj wasny pogld: "Papie, ktry jest wiadkiem Chrystusa i szafarzem Dobrej Nowiny, jest przez to samo czowiekiem radoci i czowiekiem nadziei, czowiekiem tej podstawowej animacji wartoci istnienia, wartoci stworzenia i nadziei ycia wiecznego" (PPN 37). Jak dalece rado kiedykolwiek bya myl przewodni kocielnego czy papieskiego

posannictwa, uczy choby najbardziej pobiene spojrzenie na histori i teraniejszo tej instytucji. Wojtya jeszcze raz plecie bez pokrycia, mwic o swym wasnym Kociele. Czy dotd si nie nauczy, e ludzi ju nie mona traktowa jak gupcw? Czy wanie usiuje to robi, jak dugo si da? Jan Pawe II (tak brzmi jeden z najpowaniejszych zarzutw stawianych jego urzdowaniu) nie identyfikuje si z ludmi. Nie znia si do nich; nawet w teorii nie podziela ich trosk i kopotw; a take ich prawdziwych nadziei. Pozostaje tam w grze, na Stolicy Apostolskiej, i przemawia na temat ludzi, na temat ich trwg i nadziei. Brzmi to protekcjonalnie. I tak samo rzecz si ma w jego nowej ksice. "Bg umiowa wiat." Ale "dla umysowoci owieceniowej wiatu nie jest potrzebna mio Boga. wiat jest samowystarczalny" (PPN 58). I dalej: "Ten wiat, jaki zasta Syn Boy stajc si czowiekiem, zasugiwa na potpienie, a to z racji grzechu, ktry w nim zdominowa dzieje czowieka, poczynajc od upadku pierwszych ludzi. Ale to jest z kolei ten punkt, z ktrym si absolutnie nie godzi umysowo poowieceniowa. Nie godzi si mianowicie z rzeczywistoci grzechu, w szczeglnoci nie godzi si z grzechem pierworodnym" (PPN 59). Warto przypomina sobie takie zdanka: wiat zasugiwa na potpienie. Miliony ludzi przed uczowieczeniem si Chrystusa nie zasuguj na nic innego, tylko na potpienie. A ci yjcy "po Owieceniu" te nie s lepsi. Nie chc sysze o grzechu, w dodatku o grzechu pierworodnym. Ich stanowiska w ogle nie traktuje si powanie. Ani jedno zdanie w ksice nie oddaje im szacunku. Wojtya stwierdza po prostu, e wszyscy razem potrzebuj Kocioa, ktry przyniesie im zbawienie w Chrystusie. I znw stoi na gruncie uciechy ze swego stanu posiadania. Papie nie ma jednak powodw, jeli si bliej przyjrze, do uciechy ani do przemdrzaej wyszoci. Z antropocentrycznych teorii mona po czci zrezygnowa. Prawdy, ktre gosi Wojtya, s w nieporwnanie wikszym stopniu skompromitowane historycznie. Tylko zawodowi lepcy mog widzie histori wiatopogldu kocielnego tak optymistycznie, jak ten Papie. Wikszo natomiast wie, co sdzi o tej historycznej babraninie. Rado, wolno, nadzieja nie s akurat szczeglnie widoczne w dziejach Kocioa. Tylko e Jan Pawe II ani jednej wzmianki nie powica mrocznym aspektom tej historii. Beztrosko wali na przeaj. Ukrywa z przeszo i teraniejszo. ywi si prawdami wybirczymi, a nie "ca prawd", na ktr wci si zaklina. Ta prawda za bardzo rzadko si konkretyzuje. Tak daleko papieska nadzieja nie siga. Od wszelkiej konkretyzacji Papie woli pusty frazes: czowiek "zosta stworzony, aby w Chrystusie stawa si dla stworze kapanem, prorokiem i krlem" (PPN 35). Ani sowa czy w tym miejscu, czy jakimkolwiek innym w caej ksice, o niszczycielskich skutkach tej teologii. Jakbymy nie widzieli wszyscy, do czego doprowadzia taka definicja czowieka jako "krla wszelkich stworze" na ziemi. Ani sowa o zniszczeniu rodowiska, o rabunkowej eksploatacji przyrody, ani jednego zdania o cierpieniach zwierzt. Czy wszystko to s problemy "kocielnej biurokracji" (PPN 14) i nic wicej? Czy rodowisko naturalne, ochron przyrody, opiek nad zwierztami Papie uwaa za sprawy tak mao istotne, jak dziennikarz Messori, ktry pytania takie z gry wykluczy? Papiea, "wiadka i szafarza Dobrej Nowiny... podstawowe animujcego warto stworzenia" (PPN 37) nie sta ani na jedno sowo o cierpieniu, jakie chrzecijanie cignli i nadal cigaj na to wanie stworzenie. Znaczce, bardzo znaczce s te wiadome pominicia, to nieangaowanie si Papiea, ta niemota w obliczu najbardziej palcych problemw wiata. Jan Pawe II chciaby uwolni swych suchaczy od drczcej troski, w ktr wtrca ich, przedstawiajc to mroczne rodowisko. Wyzwolenie dokonuje si za pomoc wzmianki o tym, ktremu pniejszy zainteresowany, nawet nie wiadek naoczny, woy w usta, jakoby by "drog, prawd i ywotem" (Jan 14, 6). Zwraca uwag fakt, e Papie moe pod koniec

XX wieku cytowa tego Jana, jakby rzeczywicie "ujrza wasnymi oczami" i dotyka rkoma tego, co autor Pierwszego listu w. Jana mg przecie zna tylko ze syszenia (PPN 53). Czy Wojtya nie orientuje si nawet w najprostszych wynikach bada biblijnych? Czy te musi wiadomie maskowa prawd i kry j przed ludmi, aby pozyska ich dla swoich wywodw? Ale Papie trzyma si swego tematu: Jezus Chrystus ma rozwiza wszystkie problemy czowieka. Jest i pozostanie nawet wybawc czowieka jako takiego. W powtarzajcych si bez koca zdaniach, w kko i w kko, wykada Wojtya swoj doktryn: "wielki hymn radoci... e czowiek zosta odkupiony przez Chrystusa... jego dusza i ciao" (PPN 54). Z tego punktu widzenia nie dziwota, e wiato prawdy Chrystusowej, majce rozwietla mroczn teraniejszo i wszystkie zaktki wiata, roznoszone jest po wszystkich miejscach, ktre Papie odwiedza. Wojtya w podrach swoich i w nowej ksice czyni si wiadkiem takiej prawdy. I wzywa swych czytelnikw: "Nie lkajcie si by wiadkami godnoci kadej ludzkiej osoby, od chwili poczcia a do mierci" (PPN 31). A mwi, co dla wielu zwiksza jego wiarygodno, jako rzekomo dowiadczony czowiek do ludzi. Fragmenty autobiograficzne, ktrymi Papie si posuguje, aby wyjani unikalno pozycji Jezusa Chrystusa, usprawiedliwiaj te wobec siebie samego i swoich jego wybr zawodu: Karol Wojtya para si w modoci aktorstwem i ju wtedy - jak stwierdza jego przyjaciel Mieczysaw Maliski - domaga si rozumienia sztuki jako "misji, posannictwa, powoania i kapastwa". W kocu zaniedba t warto, uznawszy j za przejciow, na rzecz jakoby najwyszego powoania, cho niektrzy z jego kolegw uwaali, e Karol mgby spoytkowa cae swoje zdolnoci tylko jako aktor, a nie jako ksidz. Mody Wojtya wiedzia, czego chce. Maliski interpretuje wybr dewizy Totus Tuus, cakowitego oddania si temu, co ostateczne i najwysze, z pewnoci w sensie papieskim, kiedy pisze: "Czy nie lepiej obra drog uwiconego kapastwa, gdzie od samego pocztku, z definicji, mwi si o Bogu osobistym, o Bogu wcielonym, o duchu Boga?" Czy jednak ten wybr nie by zacienieniem si, jako e rozlego i ogrom wiata jako takiego - a nie tylko sztuki i literatury - zredukowa on nieodwoalnie i skierowa na ciasne tory klerykalne? Wojtya wytrwa w postanowieniu, e urzeczywistni w swym yciu prawd o caym czowieku, ktry uznaje take religijny (a nie kocielny, tym bardziej nie rzymskokatolicki!) skadnik swojej istoty. Swoje dowiadczenia z Jezusem Chrystusem, wybawc, mia przekazywa - jako ksidz, biskup i papie - wszystkim innym ludziom (por. PPN 149). To godne szacunku. Nie musi to by jednak ostatnim sowem, ostateczn wartoci ycia ludzkiego. Alternatywy s niemniej zaszczytne. Na bazie wiarygodnoci, jak daa mu wasna biografia, Jan Pawe II nie ustaje w wygaszaniu wiatu cigle tej samej prawdy o Jezusie Chrystusie. Papie uwaa za swj obowizek, aby nie milcze, tylko dzieli si tym chlebem z godnymi. Ale kiedy bliej si przyjrze, zaraz wychodzi na jaw, jak wielka rozbieno dzieli te aspiracje od rzeczywistoci. Na przykad Afryka podug Wojtyy to kontynent, na ktrym panuje gd. Kto by teraz nadstawi uszu i nie zna Watykanu, spodziewaby si propozycji, jak rozwiza ten problem godu. I od razu wali si, jak z grubej rury: poniewa nie samym chlebem czowiek yje, wic gd zaspokoi moe jedynie Chrystus poprzez Koci swj misjonarski (por. PPN 96). Rozwizania przychodz Papieowi a nazbyt lekko! Tak atwo si tego nie zrobi, jeli mamy go bra powanie. Przede wszystkim naleaoby wyjani kilka zaoe: czy rzeczywicie Afryka jest zagodzona take w sensie duchowym? Skd Papie to wie? Czym uzasadni to twierdzenie? I czy chodzi o ca Afryk? Czy cay kontynent czeka na duchowo-duchowne rozwizanie? I jakie? Czy akurat z Watykanu si wywodzce? Czy naprawd tym rozwizaniem jest Chrystus? Czy Mahomet? Albo ktry z innych duchowych nauczycieli tego wiata?

Jan Pawe II popenia wiecznie te same bdy: nie analizuje, tylko poucza. Jego ksika nie przynosi adnej pomocy, chyba e okrelone fundamentalistycznie mylenie pragnoby zasign rady co do tego, jak y w stylu encykliki. Wojtya sam zadaje sobie odpowiednie pytania, albo pozwala, by Vittorio Messori je przykrawa na miar, po czym na te i tylko na te pytania udziela susznych wedug siebie odpowiedzi. Z premedytacj pomija wikszo problemw. Takie wanie czstkowe, nieraz powierzchowne i tylko pozorne kryteria i miary Wojtya cigle wytyka w swojej ksice innym ludziom i ugrupowaniom, zawsze swym wiatopogldowym przeciwnikom i konkurentom. Co si tyczy samego Chrystusa, ktry jest "yciem wiecznym" (Jan 3, 16): "Kade sowo tej Chrystusowej odpowiedzi w rozmowie z Nikodemem jest waciwie kamieniem obrazy dla umysowoci zrodzonej z przesanek Owiecenia, i to nie tylko francuskiego, rwnie angielskiego i niemieckiego" (PPN 58). W roku 1979 w Krakowie Wojtya tak przeciwstawia si wszelkim zgaszanym wtpliwociom co do jego doktryny: "Czy mona odrzuci Chrystusa i wszystko to, co on wnis do historii ludzkoci? Czy mona to wszystko odtrci? Czy mona zwyczajnie powiedzie: nie? Oczywicie mona. Czowiek jest wolny. Ale oto zasadnicze pytanie: czy wolno? I w czyim imieniu wolno? Jaki argument rozumowy, jak warto woli i serca moesz przedstawi samemu sobie i bliniemu, rodakom i narodowi, aeby odrzuci wszystko to i odpowiedzie nie na wszystko, z czym przeylimy tysic lat?" Czy mona? Czy wolno? Jako Polak i jako czowiek? Wojtya po mistrzowsku dobiera tu sugestywnych sw. Ale ta gra na zastraszenie jest nieuczciwa. Nie przekonuje. Kady jednak suchacz musi w obliczu pozornie tak nieodpartego wywodu Wojtyy najpierw zawstydzi si swej owieconej forma mentis (postawy mylowej), gdy ogarn go wtpliwoci, gdy nazbyt doskonae wyda mu si to wszystko, co przedstawia mu si jako nieodpart doktryn. Kiedy ogarniaj go wtpliwoci, czy stan po stronie Papiea, ktrego sowa w tej chwili brzmi przekonujco, czuje si parszywie. I to wanie mia Wojtya na celu. Heinrich Blia nie mia lekko w rodowisku tych zawsze przekonanych, gdy w 1981 roku wyrazi odmienny pogld: "Co rni pisarza, jeli rzeczywicie nim jest ze wszystkimi bdami i potkniciami, jakie popenia w swym zawodzie i osobicie, od oficjalnych wypowiedzi Kocioa, i rwnie politykw, to fakt, e waciwie zawsze dostarcza on zarazem wtpliwoci, w tym rwnie wtpic w samego siebie i swoje rodki wyrazu. Natomiast - mwic w uproszczeniu - publiczne wypowiedzi Kocioa, i rwnie politykw, s w wikszoci wypadkw tak gadkie, a wos si jey. Nic w nich, ale to nic, nie pozostaje otwarte... Przecie w katechizmie jest odpowied na wszystko, nic nie ma poza tym, adnej wtpliwoci. Wiksze, by moe, zaufanie do pisarza i take do malarza - wszak mona przenie to na sztuki plastyczne - bierze si z faktu, e dostarcza on zarazem wtpliwoci i najczciej pozostawia sprawy otwarte, nie zamyka ich, trzask, trzask i koniec, sprawa zaatwiona." Jan Pawe II inaczej widzi spraw wikszego, by moe, zaufania. On obsuguje wiernych. Wtpliwoci traktuje jako zjawisko przejciowe i marginesowe, jako hipotez nielicznych, ktr natychmiast mona pokry rzekom prawd. "Czowieku, ktry sdzisz Boga, ktry kaesz Mu si usprawiedliwi przed twoim trybunaem, pomyl o sobie, czy to nie ty jeste odpowiedzialny za mier Tego Skazaca (tzn. Jezusa), czy sd nad Bogiem nie jest ostatecznie sdem nad tob samym?" (PPN 67). I jeszcze: "To objawienie jest definitywne, mona je tylko przyj lub odrzuci" (PPN 29). A rwnoczenie ten Papie, ktry niewiernym, inaczej mylcym grozi sdem Boym, wyznaje pogld, e wszyscy ludzie jeszcze dzisiaj zgodniali s prawdy wyzbytej wtpliwoci. Ta prawda, gotowe i opacalne rozwizanie, a zarazem oglna teoria tumaczca sens ludzkiej egzystencji, wedug niego pochodzi moe - ze stanowczo przyobiecan pomoc Boga i

"wci modego Chrystusa" (PPN 96) - wycznie od jego Kocioa. "Czowiek zbawia si w Kociele, o ile zostaje wprowadzony w misterium Trynitarne Boga, czyli w misterium wewntrznego ycia Boego" (PPN 112). "Jest wic prawd objawion, e zbawienie jest tylko i wycznie w Chrystusie. Koci za jest prostym narzdziem zbawienia, o ile jest Ciaem Chrystusa" (PPN 111). Dalej: "Nie dostpuje jednak zbawienia, choby by wcielony do Kocioa, ten, kto nie trwajc w mioci, pozostaje wprawdzie w onie Kocioa ciaem, ale nie sercem" (PPN 113). I dalej: "Koci katolicki cieszy si, kiedy inne wsplnoty chrzecijaskie gosz z nim Ewangeli, chocia wie, e penia rodkw zbawienia jemu jest powierzona" (PPN 114). Warto przypomina sobie o tej totalnej pretensji do wycznoci, ilekro Papie proponuje dialog alternatywnym Kocioom i wiatopogldom. Zaufanie i wiarygodno zdobywa si, podug Wojtyy, dziki - zakotwiczonej, powiadczonej i wykazanej w yciu nauczajcego - pewnoci prawdy Chrystusowej. Godujcy, jeeli pjd za Papieem, nie nasyc si wtpliwociami. Nie chc czego niegotowego, poowicznego czy choby otwartego, tylko "caej prawdy o czowieku". T za mona znale, co w kko si podkrela, tylko u Chrystusa, ktrego prawdziwie naucza Koci rzymski. Wojtya ani razu nie potrafi uchroni si przed tym, aby nie przemawia, trzask, trzask, up, jak komiwojaer - i nie doj do wniosku, porwnujc konkurencyjne proszki do prania, i ten, ktry on sam reprezentuje, reklamuje i sprzedaje, jest wanie tym, ktry zawsze pierze najczyciej. Wtpliwoci nie s dopuszczalne, porwnywanie rwnie. Komiwojaer wszystko to ju zaatwi. Konkurenci z wielu innych obozw wyznaniowych, religijnych czy wiatopogldowych bd myleli swoje. Czy mog usi z takim czowiekiem do stou, przyj jego propozycje rozmowy? I rozmawia z Papieem, chccym reprezentowa Koci, ktry widocznie "jeden tylko moe przemawia w imieniu Chrystusa" (PPN 117)? Wszystkie czysto ludzkie rozwizania, jakkolwiek by si przedstawiay, pozostaj czstkowe, poucza komiwojaer. Wszystkie pozostae prawdy s tylko pprawdami. Jedynie wyrb watykaski ma szans na rynku wiatopogldw. A kady czowiek, ktry by odrzuci prawd rzeczywistoci, ktry by - posugujc si stylem Wojtyy - sam siebie uczyni miar i wprowadzi na miejsce Boga, kady, ktry by mniej czy bardziej wiadomie uwaa, e poradzi sobie bez Boga, stwrcy wiata, i bez Jezusa, zbawcy czowieka, ktry by zamiast szuka Boga ugania si za bokami, ju ucieka przed zbawcz prawd. Czy ludzie wierz Papieowi? Czy wi swe nadzieje z jego produktem? Czy gotowi s zapomnie wszystkiego, co historycznie i wspczenie wiedz o produkcie, ktry zachwala Wojtya? Wyrzuci za burt swj rozum, swoj wiedz, swoje moliwoci wyboru? A co sycha u konkurencji? Co robi ci, ktrzy wspzawodnicz z Wojtya o ludzk przychylno? Jan Pawe II, jak mona si byo z gry spodziewa, ma gotow odpowied na wszystkie alternatywy. Nie ma si nad czym zastanawia, skoro decyzja ju zapada. Kardyna Ratzinger, alter ego papiea Wojtyy, wyrazi to krtko: "Co wybitne duchy rozstrzygny, tego ju nie trzeba uzasadnia." A sam Wojtya: "Jestemy Kocioem rwnie jako uczestnicy hierarchicznej struktury, a przede wszystkim jako uczestnicy mesjaskiej misji Chrystusa, ktra ma troisty charakter: prorocki, kapaski i krlewski" (PNN 134). W porwnaniu z tym bledn buddyzm, judaizm, islam; deprecjonuje si je bardziej czy mniej delikatnie jako religie, nie majce peni po Chrystusowemu katolickiej (PPN 73-88). Najwidoczniej nigdy nie bd "cieszy si absolutn peni prawdy" (PPN 69), o ktrej roi Wojtya. Orzeczona w diagnozie Papiea ucieczka w warunkach nowoczesnego spoeczestwa, nie uznajcego ju monopoli na prawd, moe prowadzi do wiatopogldw, wcale ju nie nacechowanych rzymskim katolicyzmem. Wzajemne kontaktowanie si rnych obrazw

wiata tylko dopty nie stwarzao problemw, dopki coraz to inne widzenie wiata mona byo traktowa jako wiar cudzoziemcw, w sumie nieciekaw i niegron. Odkd jednak wytworzyy si uniwersalistyczne obrazy wiata, ktre uksztatoway jednolite pojcie ludzkoci i swoimi wasnymi aspiracjami do prawdy objy ca ludzko, narodzia si potrzeba dyskusji nad jednolitoci wasnego obrazu wiata. Jeeli konkurencyjnej wykadni si nie przeciwstawia, wasna obrasta w wtpliwoci. Tak wic jeden wiatopogld przyznaje negatywny status drugiemu i ocenia jego system interpretacji jako pprawdy. Albo wyraa odchylenie w kategoriach wasnego obrazu wiata, aby je uzasadni jako element zawsze w nim obecny i nie popadajcy z nim w adn sprzeczno. Papie Wojtya uderzajco czsto wygasza przestrogi wobec wartoci nieostatecznych. Cierpi one jakoby na to, e nie wyraaj caej prawdy o czowieku, lecz zatrzymuj si w p drogi i przeciwstawiaj si po czci indyferentnie, po czci wrogo temu Kocioowi, ktry jest w stanie nakreli i urzeczywistni cakowicie prawdziwy obraz czowieka. Jan Pawe II przypisuje na przykad wasn win "kocioom i wsplnotom, ktre wyszy z Reformacji" (PPN 118). Rnice dzielce je od katolicyzmu "sigaj daleko gbiej, gdy dokonao si tutaj naruszenie pewnych podstawowych elementw Chrystusowego ustanowienia", ni choby w przypadku kociow prawosawnych. Mocno to powiedziane: protestantyzmowi zarzuca si wyranie, i naruszy fundamentalne, przez samego Chrystusa ustanowione znamiona Kocioa i wiary. Zakadam, e Papie ma midzy innymi na myli swj wasny urzd. Podkrelanie dystynkcji znaczeniowych, jakie przeprowadza Jan Pawe II, wiadczy o postawie nadzwyczaj defensywnej. Jest ona objawem bardzo trwonie przeywanego zagroenia wasnego systemu, operujcego przewanie (zbawiennymi) dobrami niematerialnymi, przez konkurencyjne wiaty znacze konkurencyjnych. Podkrelanie to nie przekracza progu nadziei. Pozostaje uwikane w lk. Papie przekazuje dalej ten lk, a nie nadziej. Prdom i systemom, o ktre Papie nie dba, czowiek musi dla wasnego dobra sam si przeciwstawia, bo "straszny jest obraz ycia w ustrojach totalitarnych, gdzie czowieka ograbiono z podstawowego celu jego egzystencji, bycia czowiekiem: ze swobody wasnej oceny i wasnego dziaania". W jakiej mierze Papie sam siebie osdza? Pozostawiam to nie rozstrzygnite. Zdania jego atwo byoby odnie do Kocioa. Nie cakiem bezpodstawne jest podejrzenie, e stanowi on ustrj zbudowany totalitamie i po dyktatorsku... Oceny tej, zdaniem wielu, nie da si przenie na uwielbianego przez Wojty Jezusa z Nazaretu. Jezus jako myliciel totalitarny? Prorok optany wadz? Chyba nie. Gdzie indziej zajem si dokadniej osob Jezusa. Tu daruj sobie pytanie, jak dalece wybroniby si on w odniesieniu do sw, przypisywanych mu w Ewangeliach. Do samego "Jezusa", jakim go ksztatowano od pocztku do dnia dzisiejszego, naleaoby podchodzi nader sceptycznie: poniewa o nim samym przekazano tyle co nic, musia od pocztku suy za pewnego rodzaju wieszak, na ktrym dao si zawiesza najrniejsze rzeczy, jakie byy w czyim interesie. Jan Pawe II umiejtnie wcza si do szeregu tych zainteresowanych. Jego "Jezus Chrystus" jest odpowiednio przykrojony. Pasuje wrcz idealnie do stanu interesw Watykanu. Chrystus tego Papiea, jako ywo nie "cay", wspiera tylko okrelony rodzaj nadziei. Jest ona zawona do spraw kocielnych i politycznych. Odpdza szczeglnego pokroju trwogi. Jeden przykad: Syn Czowieczy jest wedug Jana Pawa II wszystkim, tylko nie "politykiem, rewolucjonist i wywrotowcem z Nazaretu", jak oznajmi Papie w 1979 roku w Puebli. Istnieje wprawdzie niebezpieczestwo, e kto zechce z Syna Boego zrobi buntownika i heretyka, ktry przewodzi walce, jednak nie jest to powane zagroenie w skali wiatowej. Znieksztacenia postaci i prawdy Nazarejczyka pojawiaj si co najwyej u

niektrych teologw Ameryki aciskiej. Ale te Watykan, jak wiadomo, potrafi zdyscyplinowa. Papie wnioskuje z tego, e rewolucyjny Chrystus nie jest rdem nadziei. Innym cigle zdarza si to widzie inaczej. Wojtya interpretuje Chrystusa jako uwzniolajcy, darzcy bogosawiestwem element przede wszystkim kultury zachodniej. "Chrystologia Nowego Testamentu jest zdumiewajca" [w oryginale dirompente: moe raczej "przeomowa". Przyp. tum.] (PPN 53), powiada Papie. Ale przeom ten nastpuje po linii watykaskiej... albo wcale. Wojtya dobywa z orzeczonego przez siebie kryzysu ludzkoci swoj doktrynaln energi, by przeprowadza zadanie Kocioa, rozumiane jako prawo do caej ludzkoci. W tym te uwidacznia si jego z gruntu konserwatywna mentalno. Na bazie cigego dodawania sobie odwagi Papie zabiera si do nakrelenia form i treci nowego-starego ycia w Chrystusie, z ktrych pomoc chrzecijanie mieliby rozwietla mroki swojego bezbonego otoczenia. Mrok chrzecijaskiej przeszoci w praktyce si nie pojawia. Natomiast jeszcze raz przeprowadza si rozrnienie dobra i za w sensie konserwatywnym: wiat i jego ideologie s w bdzie, Koci rzymski i jego prawda s po susznej stronie, wierni chrzecijanie za maj tylko jedno zadanie: urzdza wedug tego swj wiat. Wspomniaem, jak to przeobraanie wiata w szczegach powiodo si Wojtyle ju w Watykanie. Wprawdzie to bezkrwista oferta pod wzgldem zarwno chrystologicznym, jak i eklezjologicznym. Ale tylko taka utrzyma si w katalogu Wojtyy. Wszystko, cokolwiek by si dalej posuwao, jego strach ju z gry odrzuci. Gdyby go nie zapa za sowo, Papie mgby, majc za plecami swego Chrystusa, wystpowa na przykad jako nauczyciel w zakresie praw ludzkich i wygasza kazania o wolnoci, sumieniu, godnoci czowieka. Ale czy rzeczywicie moe? Aeby kto mu nie wypomnia, jak to byo i jest z prawami ludzkimi w Kociele? Aeby kto mu nie powiedzia, e prawa ludzkie trzeba byo przeprowadza wbrew stanowczemu oporowi jego poprzednikw; eby mu nie podetknito pod nos odpowiednich dokumentw poprzednich papiey, ktrzy potpiali te same prawa, w imi ktrych on teraz gosi nadziej, jako szalestwo i blunierstwo; eby go kto nie upomnia, i lepiej byoby trzyma si prawdy i zatroszczy si najpierw we wasnej organizacji o wane i podstawowe prawa czowieka, na przykad o wolno przekona i wolno nauki. Wikszo ludzi nie jest ju tak naiwna, jak to zakada Wojtya, gdy pisze ksiki. Papieowi powinien da do mylenia chociaby fakt, e ostatnio 89% Francuzw zdeklarowao, i niepotrzebna jest im adna religia, aby y odpowiedzialnie pod wzgldem etycznym. Skd maj ludzie bra nadziej, skoro ich kaznodzieja niewtpliwie nie stwarza po temu lepszych podstaw i wiadomie kae swej trzodzie drepta daleko z tym za tym, co wspczesno ju osigna w zakresie wiadomoci praw ludzkich? Czy Papie chce najcisze zaniedbania swych poprzednikw i swoje wasne zwali na "caego Jezusa Chrystusa"? Jakby to Chrystus by odpowiedzialny za to, e w Kociele katolickim przestrzega si uderzajco niewielu praw ludzkich, nie mwic ju o demokracji? A moe Wojtya tylko tak gada, nadzwyczaj wybirczo traktujc histori i teraniejszo swego Kocioa? Tak sobie, za cen skrtw w posannictwie Chrystusa? Czyby wic oferta nadziei Jana Pawa II bya oszukaczym opakowaniem i niczym wicej? Czyby na jego produkcie widniaa faszywa etykieta? Na to oko Jan Pawe II jest lepy. Cofnicie si we wasne proprium, w Chrystusowe misterium, ustrzec ma jego Koci przed niepohamowanym zagubieniem si w wiecie. Koci ten nie potrzebuje obcych wiatopogldw, gdy jego wasne objawienie zawiera ca prawd o czowieku (PPN 29, 53 i nast.). Uzupenianie wasnego stanowiska nie wchodzi w gr. Prawda Chrystusowa, przekazywana i nauczana bez skrtw, wystarczy, aby rozwiza wszystkie problemy ludzkie i wybawi cay wiat. Uwaga! Im czciej Papie rezerwuje dla

wasnej prawdy okrelenia "caa" i "nie skrcona", tym bardziej odczuwa konieczno deprecjonowania swych konkurentw na wiatowym rynku prawd. Ma to odwraca uwag od wasnej saboci, nie przedstawia bowiem dowodw, ktre zachowayby wano poza jego wasn doktryn, na powtarzane cigle twierdzenie, e tylko jego Koci jest posiadaczem caej prawdy. Gdyby mia cho troch pojcia o nowoczesnej teorii nauk, zamiast o przedpotopowej teologii, wiedziaby, e argumenty musz przedstawia nie ci, ktrzy kwestionuj, tylko ci, ktrzy co twierdz. Tymczasem on potwierdza swoj rzekom si. Jego zdaniem nie mona zrezygnowa z troskliwego zachowywania prawdy i chronienia jej przed wieckimi wpywami. Mowy by nie moe o adaptacji czy przyswajaniu. Pasterze jako stranicy przekazanej nauki wzywani s do tego, aby pozostawali wierni swojemu - wci uznawanemu za apolityczne! - powoaniu i ludowi dawali przykad wiary, lecz nie jakiejkolwiek aktywnoci politycznej. Te samopotwierdzenia uwaam nie tylko za oznak saboci. S one take naiwne. Ignoruj pytania, ktre stawia rosnca liczba ludzi. Par z nich wymieni. Wczeniejsze przyswojenia? Adaptacja Kocioa do minionych epok i ducha ich czasw? Czy na przykad hierarchiczna organizacja Kocioa spada z nieba? Czy nie zostaa szczegowo dopasowana do bizantyjskich i redniowiecznych wyobrae i form sprawowania wadzy? Czy stworzyli j anioowie, czy po prostu apczywi na wadz szubrawcy? Czy obecnie pasterzom trzeba zabroni dziaalnoci politycznej, chocia nie kcia si ona z koncepcj przez lat niemale dwa tysice? A c wobec tego z polityczn dziaalnoci Papiea? Czy to, co dziao si w Watykanie od kilku stuleci, a nawet w ostatnich latach, jest zgodne z aspiracjami naszego kaznodziei, aby stanowio przykad dla ludu? Przykad wiary Chrystusowej? Przekraczajcej prg nadziei dla wszystkich ludzi? A to przykrojenie Chrystusa, pasujce tylko do katolicyzmu? Usuwajce poza nawias i potpiajce jako pprawdy wszystko, co wybiega na teren niekatolicki, niewyznaniowy, niereligijny (PPN 68-91)? W kadym miejscu, gdzie ludzie si dopytuj, budowla nauk Wojtyy si kruszy. Budowanie nadziei na tak chwiejnej podstawie jest samobjcze. Prba za opierania nadziei ludzkiej na takich fundamentach jest nieuczciwa. A co z t rzekom pomoc w yciu, ktr Wojtya oferuje? Co on waciwie ma do zaproponowania w yciu codziennym jako podstaw wiary? Jak przedstawiaj si konkretnie jego propozycje? W sprawach ekumenicznych Jan Pawe II radzi gwnie "wiele si modli" (PPN 119). Twierdzi co prawda, e jego Koci przyswoi sobie myl o jednoci w wierze "z entuzjazmem" i e jest ona dzie w dzie "bardzo gruntownie realizowana" (PPN 120). Kto zna sprawy dnia powszedniego, uzna to za nieprawd. Papie umacnia swoich wiernych w przestrzeganiu szczeglnie, i wycznie, konwencjonalnych form pobonoci. Na przykad takich jak indywidualna spowied, jak odmawianie raca. Kiedy spoglda w przyszo, stawia na pielgrzymki i podre pielgrzymujce (PPN 98 i nast.). "Ponowne odkrycie autentycznych wartoci tak zwanej religijnoci ludowej" jest co prawda ubouchn baz dla przyszoci modziey i wiata. Wojtya wyczuwa to, kiedy mwi, e Koci nie potrzebuje nastawia si na "atwe sukcesy" (PPN 90). Nawet i wzmoone budowanie kociow ma swoje dziedziczne miejsce w zawonym, papieskim widzeniu wiata. W roku 1980 w Brazylii Jan Pawe II wywici w samym rodku najgorszych slumsw kosztown kaplic, za ktr mona byo zbudowa co najmniej piset mieszka dla biednych. Jeszcze raz przypomnijmy sobie w tym kontekcie afrykask Katedr w. Piotra, ktr Wojtya przyj w podarku: jedn z utrwalonych w kamieniu haniebnych plam jego pontyfikatu. Nadzieja dla wszystkich? Droga wiodca w nastpne tysiclecie? Papie dobrze wie, dlaczego musi wskazywa na potrzeb prawdziwej katechezy. Co

o tym konkretnie sdzi, a nadto pokaza jego wiatowy katechizm. Wprawdzie upyn rok z okadem i dzieo to jest ju niemale zapomniane, mimo e Papie wrcz zaklina si na co odwrotnego (PPN 128). Wobec tradycyjnych form i argumentw kocielnej religijnoci napomknicia Wojtyy o nowym - czy te zorientowanym po Chrystusowemu? - stylu ycia wygldaj bardzo rachitycznie. Cierpi na galopujce suchoty. Choby na temat pracy ludzkiej Jan Pawe II nie przytacza waciwie ani sowa Paskiego; jego nowa ksika w ogle nie wspomina o tej kwestii. Przecie i Jezus z Nazaretu na ten temat wiele nie powiedzia. Syn robotnika nie odwoywa si do wasnego dowiadczenia. Praca nie bya tematem dla Jezusa. Na odwrt. Take i w tym wzgldzie Nazarejczyka cechowaa raczej nonszalancka beztroska: "Ptaki niebieskie nie siej ani zna, a Ojciec niebieski ywi je" (Mat. 6, 26). Tym wymowniej argumentowa w 1981 roku Wojtya w encyklice na ten temat. Na stu stronach z okadem (ktrych zapewne nie przeczyta ani jeden robotnik) rozprawia o pracy. Przy tym jego program brzmia: "owszem... ale". Na przykad wypowiedzia si za strajkiem, ale tylko ograniczonym. Uzna zwizki zawodowe, ale nie chcia widzie w nich partii politycznej. Do tego Wojtya by si nie posun. Jeszcze podaje si za tego, co ratuje wiat, a nie za dziedzica nieszczsnej przeszoci, ktra na przykad okaleczya duchowo Europ, jak adna inna wsplnota wiatopogldowa. Jeszcze wypowiada si Papie, jak w 1991 roku w Czstochowie, o nauce spoecznej swego Kocioa jako programie budowy "cywilizacji mioci". Jeszcze broni tej historycznej biedy w swej ksice (PPN 108 i nast.). Jeszcze chce zobowiza modzie Europy w "historycznej walce dobra ze zem" do przestrzegania tradycyjnych wartoci (PPN 100 i nast.). Jeszcze proponuje swoj "now ewangelizacj" jako namiastk ideologii (PPN 129-131). Czy jego nadzieja ma jakie podstawy? O "nauce spoecznej" Kocioa nie bd si tu wypowiada. Bya nie czym innym, tylko reakcj na cudze przewidywania; sam Wojtya musia to przyzna (PPN 108 i nast.). I nie przyniosa, na przykad w Ameryce aciskiej, na tym "katolickim kontynencie", w praktyce adnych efektw. Ta encyklika Wojtyy przemilczaa te problem eksploatowania naszej planety przez pastwa przemysowe XX wieku, natomiast powoaa si z aprobat na formu "uczycie sobie ziemi poddan", ktra zakrzepa w postaw mylow "panowania nad ziemi" (PPN 34, 38). Pamitajmy, e byo to zaledwie par lat temu. W midzyczasie aktywni byli take inni, ktrzy ju myleli i dziaali, kiedy Wojtya jeszcze milcza. Tymczasem ju i Papie odkry istnienie rodowiska naturalnego. Nikogo w tym nie wyprzedzi, tak samo jak w sprawie zagroenia atomowego, o ktrym jego ksika w ogle (!) nie wspomina. Jeszcze w 1982 roku Jan Pawe II wobec Organizacji Narodw Zjednoczonych wystpowa w obronie zbroje atomowych jako moralnych: w czasach, gdy dzielna i przewidujca modzie ju dawno wysza w wiecie na ulice, aby pooy kres obdowi zbroje. I od niego ma przyj nadzieja dla wiata? Za mao znany jako krytyk religii Mark Twain opisuje t zasad: "Kiedy nauka pokona chorob, ktra czynia dzieo Boe, dzikuje si za to Bogu i ze wszystkich ambon rozbrzmiewa chwaa jego dobroci. Tak, to on, on tego dokona. Moe tylko czeka z tym tysic lat. I to jeszcze nic: kaznodzieje zapewniaj, e przez cay czas o tym rozmyla. Kiedy wzburzone masy powstan, obal tyrana i wyzwol nard, natchniony kapan przede wszystkim pochwali to jako dzieo Boga i napomni, aby nard dzikowa mu za to na kolanach... Zapominaj przy tym, e Bg najpowolniej w caym wszechwiecie przejawia sw potg i e oko jego, ktre nigdy nie pi, susznie to robi, gdy potrzeba mu stulecia, by dojrze to, co kady inny wypatrzy w tydzie; e nie ma w historii wiata przykadu, aby dostrzeg jaki szlachetny czyn jako pierwszy, ale zawsze go zauwaa dopiero wwczas, kiedy ju kto inny go dostrzeg i zadziaa. Wtedy on wyciga rk i zgarnia swj udzia." Katolicki dziennikarz Franz Alt ostro wtedy skrytykowa Papiea: "My, ludzie

dzisiejsi, nie potrzebujemy zachty do panowania nad przyrod, tylko do jej chronienia. Szkoda, e Papie przeoczy bogosawiestwo agodnych z Nowego Testamentu." Przeoczy? Wojtya wykluczy to, co mu z Nowego Testamentu nie pasowao do kierujcej si interesami argumentacji. Cay Chrystus? Cay czowiek? Caa ziemia? Tak si to w zaweniu toczy, gdziekolwiek Papie zabiera gos i dziaa. Jeeli go zapa za sowo, Jan Pawe II opar swoj encyklik o pracy na europocentrycznie zawonym pojciu pracy, w adnym razie nie odnoszcym si do caego wiata. Czy to zawenie pochodzce z Zachodu, nie odpowiadajce za caej prawdzie o czowieku, przyczynio si do wyjanienia kwestii? Czy praca musi by synonimem samourzeczywistnienia? Czy europejska etyka pracy ma si przyj na caym wiecie z pomoc Wojtyy? Czy poczenie ascetycznego trybu ycia z ostateczn industrializacj, typowe dla wiata zachodniego, ma za tre cakowit prawd? Czy w religii Zachodu raczej nie bije wci kapitalistyczne serce? I to ma by dla wszystkich ludzi? Doprawdy wta nadzieja, panie Wojtya! W papieskich wypowiedziach zwraca take uwag brak pojcia wolnego czasu. Wzmaga si przez to wraenie, jak gdyby pomocniczo wzmiankowany "spoczynek" rozumiano jako stan przygotowania do nowej pracy. To rwnie objaw mieszczaskiego zawenia duchowoci pracowniczej do etyki wydajnoci, a nie zapowied nowego stylu ycia. TU na pewno nie przekroczono adnego progu! Nie okaza si te nazbyt brzemienny nadziej wikszy nacisk, jaki Papie pooy na rol kobiety. Patriarchalnie zabarwione u Wojtyy pojcie pracy nadal przestrzega podziau zaj, ktry jest rzekomo ponadczasowy. Nikt nie powinien tego zmienia, gdy naraziby si na odstpstwo od prawdy. Mczyzna pracuje poza domem, a kobieta, niezastpiona jako matka, w domu. Sia robocza mska przywizana jest do kapitau, a kobieca do dbaoci o dom i o rodzin. Nic nowego! Najczystsze mylenie w kategoriach patriarchatu. Wiksza cz ludnoci wiata ju od dawna w myleniu i dziaaniu posuna si dalej. Ktrego dnia jaki papie take to zauway i zmieni. "Koci, jako Ciao mistyczne Chrystusa, przenika nas wszystkich i wszystkich ogarnia. Jego duchowa, mistyczna pojemno jest o wiele wiksza, anieli potrafi to ukaza jakiekolwiek socjologiczne statystyki" (PPN 115). Takie puste frazesy i zaklcia, kierowane do samego siebie, niczego nie zaatwi. Czy dadz si na przykad zweryfikowa sowa Wojtyy, w ktrych brzmi pewno zwycistwa, o "silniejszym ukochaniu Chrystusa" w przeszoci, jak i w teraniejszoci rzymskokatolickiego chrzecijastwa? To nie jest ju nawet dyskusyjne. Historia kryminalna chrzecijastwa krwawo wiadczy przeciwko temu. Ale take w dziedzinie sztuki i literatury nic nie przemawia za twierdzeniami Papiea. Katolicy wiec tu nieobecnoci: jedyni katoliccy pisarze rangi wiatowej, Heinrich Blia i Glinter Grass, wystpili z Kocioa i nie s jego czonkami. Czy to nie objaw rzeczywistej sytuacji, w ktrej nic nie da si zmieni, choby nawet intencje - w co mona wtpi - byy jak najlepsze? Jan Pawe II zbyt sobie uatwia spraw, gdy w coraz to nowych podejciach wmawia ludzkoci wci t sam prawd, tak jak on j rozumie, o zbawcy i wybawcy Jezusie Chrystusie. Ju nie sposb twierdzi, e katolicy, uwaani za nosicieli duchowo-duchownego postpu, przyczyni si do powstania nowego wiata, naznaczonego doktryn Wojtyy: abstrahujc od pozaeuropejskich wyjtkw, ktre Papie traktuje podejrzliwie. Nie wida tu postpw nadziei, zwaszcza dla wszystkich ludzi. Byle rzut oka wiadczy przeciwko temu. Nowe formy ycia i zalki mylenia, nioscego nadziej, pochodz od niekatolikw albo od takich, ktrzy dawno ju pokazali plecy Kocioowi rzymskiemu. Pozorna sia tego rodzaju chrzecijastwa, ktry reprezentuje Wojtya, polega na podkrelaniu utartych postaw i wartoci. Papieskiego pojcia prawdy nie sposb uzna za

nowe i wybiegajce w przyszo; jego nauka o Chrystusie te dwiga na sobie pitno tradycji. Jan Pawe II cigle jeszcze posuguje si obiektywizujcym - i cakiem oderwanym od rzeczywistego ycia ludzkiego - wyobraeniem o Chrystusowej prawdzie. Opiera si ona na ustaleniu i zabezpieczeniu okrelonych dogmatw. Chrystus Wojtyy z pewnoci reguluje ycie czowieka. Czyni to jednak za pomoc formalnego autorytetu, ktry nie dopuszcza sprzeciwu ani wtpliwoci. Syn Boy, o jakim naucza bez adnych skrele Koci rzymski, musi przypisywa sobie bezwarunkow wiarygodno, przy czym o prawdzie tej wspdecyduje prawdziwy Koci. Czowiek, do ktrego ten Koci si zwraca, moe mu jedynie przytakn, jeeli chce - w pojciu Wojtyy - by lub sta si prawdziwym czowiekiem: "Poniewa Chrystus tak powiedzia, a Koci powiadcza sowo Syna Boego, wierz w to dla mego wasnego dobra jako czowiek i jako chrzecijanin." Autorytet Chrystusa rczy wic za prawd ludzkiej wiary. Takiego autorytetu nie mona zakwestionowa. Jest to definitywne. Wszelk niepewno osobistej wiary tumi wci widoczna obecno Kocioa, ktry mwi czowiekowi - ustami Papiea - co jest prawd, a co nieprawd. Po Janie Pawle II nie sposb pozna, czy Jezus mgby te mie dla czowieka jakie znaczenie oparte nie na formalnym autorytecie zatwierdzonego przez dogmaty synostwa Boego, lecz na jego praktyce, rozumianej po ludzku i rzeczowo. W swojej nauce o Chrystusie, umotywowanej na pozr po ludzku, Papie zachowuje resztki prawdy zobiektywizowanej. Rozumie si j, wiadomie lub niewiadomie, jako asekuracj dla ubezpieczajcego mylenia. Dziki temu wierzcy dostaje prawd i moe na tej podstawie wszystko oceni i zobiektywizowa. Owszem, moe mie w ten sposb nawet Chrystusa, dokadnie, a moe zbyt dokadnie wiedzc, co ma uczyni, aby Chrystus uzasadnia jego ludzkie ycie i nadawa mu sens. Erich Fromm tak to wyraa: "W trybie posiadania wiara jest szczudem dla wszystkich, ktrzy pragn pewnoci, ktrzy chc doszuka si w yciu sensu, nie majc odwagi, aby go poszuka o wasnych siach." Wojtya przyblia Chrystusa, zbawc i wybawc, ludziom nastawionym na posiadanie i tylko takim. Maj poczucie, e ten Papie i jego nauka zwracaj si do nich osobicie. Prawdy szukaj tylko do pewnego punktu. Gdy j znaleli - a cilej: gdy jaki autorytet im oznajmi, e ley ona tu czy tam, gotowa do wzicia i uwierzenia - ich poszukiwanie nagle si koczy. Fundamentalici szybko zmienili si w posiadaczy. Odtd ju wiedz dokadnie, co jest prawd, a co nieprawd, co wolno, a czego nie wolno, co dobre, a co ze. Nie s chrzecijanami, pielgrzymami, szukajcymi. Maj to swoje chrzecijastwo. I tego stanu posiadania bd broni a do przelewu krwi przed wszystkimi, ktrzy maj inne dowiadczenia ze sob i ze wiatem. Potwierdza to historia i teraniejszo Kocioa. Wojtya, ich rzecznik, dba o bezpieczestwo. Jego doktryna o zbawcy zaspokaja szczeglne potrzeby tych, co czuj si niepewni i zatroskani o to, czy przeyj. Nie przypadkiem tak wielu zdaje si wrcz potrzebowa do ycia Jana Pawa II i jego nauk. Ich autorytarne oczekiwania speniaj si dziki niemu i temu, jak on sprawuje swj urzd. Koci bez papiea, jakich od dawna ju nie brakuje na wiecie, byby dla takich ludzi czym niepojtym. Nie wiedzieliby, jak y sprawiedliwie po ludzku, to znaczy w sposb obyczajowo dozwolony. Jezus z Nazaretu za mao im da. Ci fundamentalistycznie wierni nie wiedzieliby, co z nim pocz. Na przykad w sprawach moralnoci, ktre im najbardziej doskwieraj, on niczego nie zadekretowa. Jego gwny nakaz, czyli mio, pozosta do abstrakcyjny. Szczegowych przepisw raczej unika. W dodatku chcia by siewc niepokoju i sprowadzi na ziemi ogie (Mat. 10, 34). Wanie tego Jezusa nie ceni wikszo chrzecijan pokroju tradycyjnie katolickiego. Tskni do prawdziwego wodza w sprawach duchowych. Chc

takiego, ktry ma ostatnie sowo i ruguje wszelk niepewno mylenia, wiedzy i wiary. Nie rewolucja i rne tam bazestwa, tylko cigo, spokj, pewno i porzdek, prawda, stra wiary i urzd czyni ycie bezpiecznym. Niezgbiony lk przed niesystematycznym i niepewnym, a nawet wygupiajcym si Jezusem z Nazaretu domaga si wic nieodzownie systemu, ktry na tym i na tamtym wiecie wszystko uporzdkuje. Na lk prawdziwy chrzecijanin sobie nie moe pozwoli: lk przed ponownym przyjciem Chrystusa, lk przed sdem ostatecznym i jego konsekwencjami, lk przed innoci, lk przed niecigoci, lk przed odstpstwem i przed nieodpartymi wtpliwociami, lk przed utrat wiary i wiedzy. Te lki staj si znone dopiero wtedy, gdy w Kociele znalaz si jaki czowiek mocny, a cilej mwic: czowiek ze skonnoci do mocnych sw. Tu i tylko tu Wojtya ma swoj publiczno. Tutaj on, propagator najprostszej wiary, moe dawa nadziej. Bez porwnania wikszej reszcie wiata mgby tego oszczdzi. Zawony, interesowny wizerunek Jezusa, nakrelony przez tego Papiea, odpowiada tylko jego wiernym. Nie przekona natomiast jeszcze adnego z tych, co myl i czuj fundamentalistycznie, taki Jezus, ktry nie pozwala si czowiekowi wygodnie urzdzi. Gotthold Hasenhtti opisa t postaw, ktra czyni z papiestwa fetysz dla ludu pragncego pewnoci: "Magicznie zafascynowany tum wrzeszczy z zachwytu na Placu w. Piotra w Rzymie, ucisk doni za czy inne dotknicie uchodz za wielk ask. Krlowie i wadcy wszystkich czasw uchodzili za podobne idole, koncentrujc w sobie ludzki entuzjazm. Jakby spotykao si tu z czym wicej ni ze zwykym czowiekiem, ktry doszed do wadzy nad ludmi... Wyniosa stylizacja wadcw jest proporcjonalna do zniewolenia poddanych i nieraz cakowicie ucinionych. Jest wic papiestwo punktem wzowym si reakcyjnych." A socjolog z Frankfurtu Alfred Lorenzer stwierdza: "Idea wiatopogldowa (ktra moe stopi si z osob przywdcy) wyzwala napicia w osobowoci, obiecuje rozwizanie aktualnych konfliktw i fatalnie likwiduje odosobnienie jednostki. Dostarcza kulturalnych wykadni, rwnie nieprzejrzystych jak nietykalnych, gdy popdy i przepis na postpowanie spoeczne cz si w niedobr, jakkolwiek stabiln jedno. Im dotkliwsze jest podranienie sytuacji spoecznej, tym gwatowniejsze staje si pragnienie narkotyku, jakim jest wiatopogld." Karol Wojtya go dostarcza. A nawet jest przekonany, e czowiekowi o to jedynie chodzi. Bdzie mu za to wdziczny ten, komu taka pomoc w yciu jest potrzebna. Wojtya szczeglnie demaskuje swoj teori o "mioci i peni ycia" (PPN 71), gdy porusza takie tematy jak grzech, zbawienie, sd, niebo i pieko. Moe wtedy przemawia do duchw podobnie lkliwych, jak on sam, ale do nikogo innego. "Istnieje take przeznaczenie na mk wieczn - naucza ten Papie, peen nadziei - a mka ta to nic innego, jak definitywne odrzucenie od Boga, definitywne zerwanie komunii z Ojcem i Synem, i Duchem witym. To nie tyle Bg odrzuca czowieka, ile czowiek odrzuca Boga" (PPN 70). Godna zastanowienia i tchnca nadziej teologia o Bogu, ktry odrzuca czowieka, cho "nie tyle" i nie tak bardzo... Jako e "potpienie wieczne jest z pewnoci zapowiedziane w Ewangelii" (PPN 70), Wojtya musi wskaza drog do uniknicia tej kary. Tak jak mona si byo spodziewa, zaczyna od wychwalania przeszoci Kocioa: "Ilu ludzi te kazania i nauki o sprawach ostatecznych skoniy do nawrcenia, do spowiedzi!... Mona powiedzie, e te kazania, cakowicie odpowiadajce treci Objawienia w Starym i Nowym Testamencie, penetroway gboko wiat wewntrzny czowieka. Wstrzsay jego sumieniem, rzucay go na kolana, przyprowadzay do kratek konfesjonau, miay swoje potne oddziaywanie zbawcze" (PPN 136). Ot i grob niosce posannictwo Papiea, ktry nie tylko uwaa za uzasadnione w Nowym Testamencie kazania wygraajce piekem, co wydawao si ju przezwycione, ale nawet cieszy si z tego, jak to zastraszanie "rzucao na kolana" przestraszonych ludzi i

"przyprowadzao ich do kratek konfesjonau". Ten ustp, jeden z najpodlejszych i najbardziej demaskujcych w caej ksice, na pewno nie przynoszcej nadziei, pokazuje, o co faktycznie chodzi Janowi Pawowi II. Jego rzekomo radosne posannictwo, jego entuzjazm dla pokoju i radoci Ewangelii sprowadzaj si raptem do najwredniejszego zastraszania. Trwoga bowiem, trwoga przed piekem, ma "potne oddziaywanie zbawcze". Wojtya nie wstydzi si tego oznajmi. Choby uywane tu superlatywy dyskredytuj ca reszt jego witobliwej gadaniny jako pustosowie. Mao tego. Papie spoglda w niedawn przeszo i w teraniejszo: "czowiek si zgubi, kaznodzieje si zgubili, katecheci si zgubili, wychowawcy si zgubili. Nie maj ju odwagi straszy piekem. Moe nawet suchacze przestali si go lka" (PPN 138 i nast.). To si musi zmieni. Ci "zgubieni" maj na przyszo znw sami odczuwa strach i straszy innych. Albowiem pieko to fakt, w ktry mocno wierzy gosiciel strachu i nadziei Wojtya. Gdyby jeszcze byo trzeba dowodu, jak marn klientel ten Papie wycznie obsuguje, ot i on. al mi wielu innych katolikw, majcych takiego Papiea za pasterza. Czas by nareszcie wsta i powiedzie co panu Wojtyle. Czy Jan Pawe II ze swoj nauk "dors do wszystkich ludzi"? Coraz wiksza ich liczba susznie uwaa, e Wojtya w ogle nie dotyka prawdy o czowieku, a nawet nie moe jej dosign, gdy wystpuje u niego tylko mistyfikacyjnie-ideologiczna forma wyrazu, w ktrej jawi mu si istota czowieka, nie on sam. W epoce, gdy nauki humanistyczne coraz czciej, we waciwy im sposb, dochodz do uwiadomienia, e waciwoci, tradycyjnie przypisywane czowiekowi, w istocie s zudzeniami, Papieowi jest trudniej, ni sam si domyla, wiarygodnie zaprezentowa istot caego czowieka. Rwnie i wyobraenie Wojtyy o Chrystusie, ktry to wszystko rozwie, jest nazbyt jednostronnie przykrojone na miar tych spord suchaczy Papiea, ktrzy potrzebuj takiej pomocy. Nie odpowiadaj mu ani w teraniejszoci, ani w przyszoci, realia tego wiata i jego ludzi. Wikszo ludzi - czyby przez to ju byli zej woli? - w ogle potrafi si obej bez takiego autorytetu Syna Boego, nie ponoszc przez to uszczerbku na swoim czowieczestwie ani na duszy. Papie si do nich nie zwraca. Maj oni inne wyobraenie o prawdzie ni Jan Pawe II. Nikt nie mie dyskredytowa ich jako ludzi, ktrzy zatrzymali si w poowie drogi; take i Papie. Kto wie, czy nie bliej im do Jezusa, ni lk Wojtyy mgby si z tym pogodzi.

X W BITWACH BOYCH ONA ZAWSZE ZWYCIA Co robi Matka Boska w herbie i w klapie?
W nauce papiea Jana Pawa II rzucaj si w oczy kult Matki Boskiej i mio do niej. Od czasu Piusa XII nie spotykao si ju u papiey takiego podejcia. Wspominali czsto imi Maryi, lecz nie daliby si okreli jako jej szczeglni czciciele. Natomiast papie Wojtya mwi o niej raz po raz i czyni to z przejciem, wiadczcym o zayoci caego ycia (PPN 157). Niesusznie byoby jednak tumaczy t pobono tylko wzgldami emocjonalnymi. Nauczyciel Wojtya wcale nie czuje si swojsko wycznie w pewnego rodzaju polskim niebie, mimo e jego kult Maryi w innym rodowisku, ni polskie, raczej nie dojrzaby do takiej intensywnoci. Mio ta jest nie tylko marzycielsko zwrcona ku zawiatom. Nie polega jedynie na mglistych uczuciach z lat dziecicych dla Wielkiej Matki. U kogo takiego jak Jan Pawe II jest rwnie mocno zakorzeniona w dogmatycznych tradycjach Kocioa katolickiego. I zawiera te, co czsto bywa przeoczone, element polityczny. Zasadniczo maryjne nastawienie tej duchowoci wywodzi si z wiary Kocioa, w ktrym Maryi nie czci si po prostu z ludowej pobonoci, gdzie natomiast osoba Matki Boskiej postrzegana jest nie bez zwizku z dzieem zbawicielskim Chrystusa. Zbyt powierzchowne byoby traktowanie Karola Wojtyy jako maryjnego maksymalisty, ktry we wszystkim i zawsze ucieka si marzycielsko do tej Jedynej. Wojtya za duo wie rozumowo o swojej uwielbianej, aby jej - bez zastanowienia - odda tylko swe serce. Papie uderzajco czsto mwi w swej ksice o Chrystusowych powizaniach swojej postawy; moe zbyt czsto wysuchiwa w ubiegych latach krytyki na ten temat: "Maryjno i mariologia Kocioa jest tylko innym aspektem wspomnianej koncentracji chrystologicznej" (PPN 52). I: "zrozumiaem, e prawdziwe naboestwo do Matki Boej jest wanie chrystocentryczne, co wicej, jest najgbiej zakorzenione w Trynitarnej tajemnicy Boga, zwizane z misterium Wcielenia i Odkupienia. Tak wic nauczyem si na nowo Maryjnoci i ten dojrzay ksztat naboestwa do Matki Boej idzie za mn od lat..." (PPN 157). I: "Od najmodszych lat maryjno wizaa si wic dla mnie cile z wtkiem chrystologicznym" (PPN 158). Umiarkowanie katolickie zdania, przestrzegajce granic i nie nadajce si do poparcia tych maksymalnych aspiracji, ktre bywaj niekiedy zgaszane - na przykad przez Lefebvre'a w zwizku z dyskusj o ewentualnym wstawiennictwie Maryi - jednak dotychczas nie sprowokoway wicego spenienia tych ycze ze strony Watykanu. Na tle stanowczego wyznania Chrystusowego tym uporczywiej wypada milczenie, jakim obecna teologia otacza maryjne nastawienie papiea Wojtyy. W krgach fachowych znowu prawie si nie wspomina o sile, z jak wypowiada si ten kult maryjny. Zaopatrzony w przedmow kardynaa Kniga niemiecki wybr dzie Karola Wojtyy, pod niewtpliwie interesujcym take z mariologicznego punktu widzenia tytuem O godnoci krlewskiej czowieka, zawiera wrd 41 obszernych tekstw tylko jeden jedyny, odnoszcy si - te tylko ubocznie - do Maryi. W dostpnych komentarzach o Papieu nie zwraca si nawet uwagi na tak zewntrzny symbol jak wybrany przez Jana Pawa II herb. Nie nawizuje on ju, mimo e otoczony nieodzownymi, jak wida, insygniami papieskiej wszechwadzy, jak tiara i klucze, do wtpliwej tradycji, wyraajcej si w nieraz pseudoszlacheckich godach poprzednich papiey. Zawiera tylko pod duszym ramieniem krzya wielk liter M. Najnowsza ksika Wojtyy z rozmysem ukazuje ten herb na obwolucie. Nie byoby le, gdyby do tej manifestacji znalaz si te komentarz. Nie jest ona pozbawiona znaczenia. Mwi bardzo wiele o czowieku, ktry wybra sobie wanie ten herb. Uwaam, e to za mao,

jeli ksika przyozdabia si tylko herbem papieskim, nie pytajc si, co on waciwie znaczy. To M, w formie graficznej, ktra na Jasnej Grze daje zna, e Madonna jest w klasztorze obecna, zinterpretowane zostao poniekd oficjalnie w Osservatore Romano z 12 listopada 1978 roku: ma przypomina o obecnoci Maryi pod krzyem Jezusa i o jej niezwykym udziale w wybawieniu ludzkoci. Czy ten emblemat spenia wymagania heraldyki, mniej nas tu interesuje, ni tre papieskiego herbu. Domaga si ona wykadni teologicznej, mimo e w przypadku Wojtyy nie wolno te przeoczy narodowego skadnika kultu maryjnego. Interpretacj uatwia wybrana jeszcze przez biskupa Wojty i przejta przeze jako papiea dewiza herbowa Totus Tuus, "cay Twj", najwidoczniej zwrcona do Maryi. 4 czerwca 1979 na Jasnej Grze Papie ustosunkowa si do tego przewodniego hasa swojego pontyfikatu w nastpujcym sensie: "Powoanie syna polskiego narodu na Stolic Piotrow mieci w sobie wszak oczywiste odniesienie do tego witego miejsca, do tego przybytku ogromnej nadziei: Totus Tuus..." A teraz Papie: "Totus Tuus... Formua ta nie ma tylko charakteru pobonociowego, nie jest wyrazem tylko dewocji, lecz jest czym wicej" (PPN 157). Jan Pawe II ju wczeniej przekroczy wykadni cile teologiczn i opisa w 1979 roku historyczne rodowisko swej ojczyzny, ktre przyczynio si do wyboru tej dewizy: "Przychodzilimy tu wiele razy. Stawalimy na tym miejscu, jak gdyby nastawiajc czujnego ucha pasterskiego, aeby nasuchiwa, jak w sercu Matki bije serce Kocioa i Ojczyzny... Histori Polski mona pisa rozmaicie, zwaszcza ostatnich stuleci, mona j interpretowa przy uyciu klucza uniwersalnego. Ale jeeli chcemy wiedzie, jak ta historia ttni w sercach Polakw, musimy przyby tutaj. I przyoy ucho do tego witego miejsca. A potem musimy si wsucha w echo zbiorowego ycia narodu w sercu Matki naszej i Krlowej!" Rwnie tak zwany Cud nad Wis w 1920 roku, kiedy to Polacy odparli Armi Czerwon, byy biskup Regensburga, Rudolf Graber, tumaczy jako zwycistwo Maryi oraz "ocalenie Europy przed bolszewizmem". Watykan sam podchwytywa takie interpretacje i zezwala biskupstwom polskim na ich wasne wito kocielne, objaniajce to zwycistwo nad Rosj Sowieck w nastpujcych sowach: "W dniu jej wniebowstpienia, kiedy w Czstochowie tumy ludzi z wiar w sercu wzyway na klczkach Matk Bosk, przeamano potny front nieprzyjacielski." A na dzie 3 maja zapisano w polskim brewiarzu: "Ledwie Polska zdya odzyska wolno, ju wrg imienia chrzecijaskiego stan u bram Warszawy. W tym strasznym niebezpieczestwie Maryja Panna okazaa si jedynym ratunkiem. To ona w dniu swego Wniebowstpienia skruszya potny front wroga." Teraz sam Wojtya: "Dziewica Jasnogrska czczona jest od wiekw jako Krlowa Polski. Jest to sanktuarium caego Narodu. U swej Pani i Krlowej Nard polski szuka przez wieki i szuka nadal oparcia i siy duchowego odrodzenia. Jest to miejsce szczeglnej ewangelizacji. Wielkie wydarzenia w yciu Polski s zawsze jako z tym miejscem zwizane. Dawna i wspczesna historia mojego Narodu wanie tam, na Jasnej Grze, znajduje punkt swej szczeglnej koncentracji" (PPN 158). Wielu Polakw susznie uznaoby to podcignicie "caego narodu" za bdne. Co prawda warto przyjrze si bliej temu pobonie wojowniczemu rodowisku. Religia chrzecijaska i wojna s przecie, mimo e obecnie w kazaniach niedzielnych moe to si nazywa inaczej, pojciami z gry i w peni bynajmniej si nie wykluczajcymi. Historia Kocioa przez stulecia dowodzi czego wrcz odwrotnego. Midzy deklaracjami pokoju a rzeczywistoci wojny akurat w chrzecijastwie zieje przepa. To nie donos: potwierdzeniem s dwa tysiclecia historii. Zgodzi si ze mn kady, kto nie ma tak niewinnych oczt jak trzoda wpatrujca si w pasterza. Chrzecijanie co prawda uwielbiaj zamyka oczy i skwapliwie zaciera setki krwawych konfliktw

religijnych, jak rwnie miliony krwawych ofiar. Ale pami ludzkoci sprawia, e ju nie tak atwo to uczyni, jak dawniej. Jan Pawe II w swojej obecnej ksice jeszcze raz usiuje przemilcze t krwaw histori. Kto go zapie ze sowo, nie da mu si wykrci milczeniem. Nic nie przyjdzie z frazesw pojednania i pokoju: raczej na odwrt. S one kolejn obelg dla niezliczonych ofiar. Nie musimy tutaj docieka, czy specyficznie religijny potencja agresji, kryjcy w sobie gotowo do porachunkw z inaczej mylcymi, da si zmobilizowa jeszcze i do nastpnej wojny religijnej. Ale jaka wojna, wedle doktryny Kocioa, byaby sprawiedliwa, jeli nie ta, ktr prowadzio si i prowadzi w trosce o istnienie albo nieistnienie, o suszno albo niesuszno i na polecenie samego Boga? Nie tylko biskupi podczas wojny w Zatoce i nie tylko RFN-owski biskup polowy Johannes Dyba wypowiadali si a nadto wyranie. Po prostu domagali si interwencji zbrojnej, jako e chodzio znowu o "sprawiedliw wojn". Trzeba to byo przey: studenci, ktrzy na moim odczycie mieli zy w oczach, gdy "wybucha" ta wojna z towarzyszeniem pocieszajcych sw arcy-pasterza... W tym kontekcie pojawia si funkcjonalizacja Matki Boskiej jako prawdziwej bogini wojny. Wikszo zbrodni, jakie popeniano w imi chrzecijastwa, bya z pewnoci dzieem mczyzn, co jest typowe dla stosunkw patriarchalnych i tym samym rdzennie chrzecijaskich. Ale i tak zwana "eska" strona religii nie jest tak po prostu apolityczna, a ju na pewno nie bezkrwawa i nie pozbawiona wojowniczoci. Maryja uchodzi wprawdzie za "pann czyst" i "przenajwitsz panienk", do ktrej wci jeszcze pielgrzymuj tumy modlcych si pci obojga. Ale i Matka Boska nie bya i nie jest bynajmniej zbyt pokojowo nastawiona: jak jej poprzedniczki - bogini mioci i wojny Isztar lub dziewicza bogini wojny Atena - ona te staa si wielk bogini zemsty. Nazywa si j "nasza pani bitewna" lub "zwyciczyni we wszystkich bitwach Boych". Zabija wykrzykujc imi Maryi to pradawny obyczaj; atwo udowodni, e bojownicy Kocioa na kad wojn religijn wyruszali z imieniem Maryi na ustach. To "zawoanie bojowe chrzecijan" rozlegao si wszdzie: w krucjatach u panw rycerskich, w polowaniach na heretykw u panw zakonnych, w wojnach tureckich u panw zachodnich, w walkach dobra z bezbonymi, bolszewickimi podludmi w niedawnej przeszoci. Matka Boska zawsze przynosi swoim zwycistwo, bo "kto suy Maryi, nigdy nie zginie". Choby pad na katolickim polu chway, nie bdzie zapomniany: Maryja si o to zatroszczy. Na czoo kultu Maryi wysuwaj si takie rysy charakteru, z ktrymi pani z Nazaretu nie miaa nic wsplnego: Maryja zwyciajca wszelkie herezje, panujca nad bitwami, zwyciska. Do tego wyrazicie politycznego zjawiska naley w XX wieku zwrot ku Maryi, ktra ukazuje si raz po raz, pozwala zajrze w otcha piekieln, domaga si modlitw i ofiar, jest gotowa powstrzyma gniew Boy... albo te go nie powstrzymywa. Ten fenotyp mariologiczny odnajduje si w maryjnej apokaliptyce, zwizanej z imieniem Fatimy i pokrewnymi jej osobistymi objawieniami wobec pastuszkw. Relacje o Fatimie i szczeglnie wci ulepszane wspomnienia pozostaej przy yciu wizjonerki jasno ukazuj ten klimat: religijno rozpalona a do histerii, nieustanna indoktrynacja, masochistyczne samoudrczenie, psychotyczna obawa grzechu, witoszkowata pokuta, niedostateczne odywianie si, wielogodzinne klczenie, wzajemne wpywanie na siebie i podeganie si. Jednake nie tylko kardyna z Kolonii Meisner da si porwa. Papie take popiera t subkultur i podnosi j do urzdowej rangi kocielnej. Apostoki wiedz swoje: Maryja, ta z Fatimy czy jaka inna, odniosa jeszcze jedno wiee zwycistwo i tylko patrze, jak Rosja si nawrci.

Jan Pawe II podzikowa Niepokalanej 13 maja 1991 w portugalskiej Fatimie nie tylko za szczliwe ocalenie od zamachu na swoje ycie w 1981 roku, ale i za spowodowane przez ni "wyzwolenie Europy Wschodniej". Dla ludzi, ktrzy faktycznie spowodowali to wyzwolenie, nie mia ani jednego sowa. Nic dziwnego: wszak tylko nieznaczna ich cz bya katolikami; a tym bardziej nie wierzyli w Fatim. Wcieke ruchy teologiczne akurat za Wojtyy znw zyskay podstawy, aeby w koszmarnych wizjach piekielnych uzalenia szczcie i nieszczcie ludzkoci od tego, czy wiat i jego poszczeglne rejony powicone zostan Maryi. Dotyczce tego wskazania zapoycza si z jawnie i na bieco rozgaszanych wizji, ukazujcych krwawe ofiary, jakie miewaj wspczeni nawiedzeni, a mordercza wojna w Boni sprowadza si do tego, e odpowiedzialni za to biskupi tego rejonu dotychczas nie oddali swego kraju w opiek Niepokalanemu Sercu Maryi. Swoje wizyty, skadane w kolejnych miejscach pielgrzymek w krajach, ktre odwiedza, Jan Pawe II uwaa za kulminacyjne punkty wszystkich podry papieskich. Tu najatwiej uzmysowi, specjalnie to urzdziwszy, sens jego nauki. Tu wanie "przygotowana jest widownia" - jak mwi w. Ignacy Loyola - i tu deficyt wiadomoci ludzkiej daje si naocznie podbechta i zarazem przeobrazi w ordownictwo Maryi. Bo ten Papie wszdzie czuje si jak w domu. Maryja wie jego urzd i jego osob z tymi, co id wiernie w jego lady. Dziki Maryi stwarza si wan dla strategii Kocioa platform porozumienia pomidzy intelektualnym, teologicznym i kapaskim wytwrc treci z jednej strony, a wierzcym wieckim odbiorc. Przetwarza ona w dogmatach dla mas elitarne sposoby mylenia religijnego w celu ustabilizowania wiadomoci kocielnej zwolennikw; jest to skuteczna dla psychologii masowej, swoista manifestacja tamtego wiata na tym wiecie. W porwnaniu do wszechogarniajcej mioci, jaka czy Maryj i czowieka, ktrej naucza Jan Pawe II, trudno si poapa w tym, jak rozoone s u Wojtyy akcenty kultu maryjnego, tym bardziej za jego preferencje dla okrelonej tytulatury i treci mariologicznych. A jednak istniej takie priorytety, jakkolwiek trudno je wyowi z mnstwa podobnie brzmicych tytuw. Oczywicie czsto wtrcane wezwania typu ordowniczego, niemal stereotypowo pojawiajce si zwaszcza pod koniec papieskich wystpie, s nie do wyakcentowane, aby dao si wyciga z nich daleko idce wnioski. Take i rozmaite okrelenia Maryi, jakie przytacza na przykad oficjalny indeks do papieskich owiadcze w podry do Azji 1981 roku, nie s w tej analizie pomocne: "Matka Boa; Matka Nieustajcej Pomocy; Krlowa Mczennikw i Matka Kocioa; Matka naszego Zbawiciela; pod Krzyem na Kalwarii uczyniona Matk dla wszystkich; gotowa do wszelkiej pomocy; wzr dla chrzecijan; wzr dla prowadzcych ycie powicone Bogu; Matka i wzr wszystkich ludzi zakonnych; nieustanna Przywdczyni; kochajca i troskliwa Matka Narodu; Matka Jezusa; Krlowa Apostow; Matka i wzr dla wszystkich katechetw; nasza Matka; nasza Nauczycielka; ukochana Pani Pokoju i Dobrej Podry; Krlowa Raca witego; Krlowa Chin; Krlowa kleru; Matka kapanw i seminarzystw; Matka Miosierdzia i piknej mioci; Matka wszystkich chrzecijan..." O ile w takich i podobnych wypowiedziach odbija si na og pobono ludowa, jak i w tak zwanej Litanii Loretaskiej z XVI wieku - powszechnie uywanej modlitwie naprzemiennej ku czci Matki Boskiej z Loreto - o tyle niektre z typowo lokalnych okrele Maryi, wypowiadanych przez Wojty, s ju ciekawsze. Nie przypadkiem wic Jan Pawe II w Irlandii mwi o "Krlowej Pokoju", w Afryce podobnie aktualizujce o misjonarskim nastawieniu Matki Boej, w Brazylii o Maryi jako "Gwiedzie Ewangelizacji", a w Republice Federalnej Niemiec o "potnym wiadectwie wiary" kobiety, do ktrej powiedziano: "bogosawiona, ktra uwierzya (por. k. l, 45)".

Lecz i te okrelenia, odnoszce si do szczeglnych sytuacji, nie dotycz waciwie prawd uchwytnych dogmatycznie. Wyraaj si w nich, mniej czy bardziej, wezwania swoicie zalene od miejsca i z tego punktu widzenia s one wymienne. Troska Maryi, Matki Nieustajcej Pomocy, ktrej mio ogarnia wszelkie problemy ludzkie, jest tutaj po prostu od wypadku do wypadku przykrawana do odnonej specyfiki, lecz bez dostatecznej konkretyzacji. Nieco inaczej rzecz si ma z tymi wezwaniami, ktre Wojtya raz po raz chtnie stosuje do Maryi, gdy nazywa j "Matk Kocioa". Na witej grze w Polsce powiedzia o tym 4 czerwca 1979 roku: "Tytu ten pozwala nam wnikn w ca tajemnic Maryi, od chwili Niepokalanego Poczcia przez Zwiastowanie, Nawiedzenie i przez Betlejem a do Kalwarii. Tytu ten pozwala nam wszystkim odnale si w sali Ostatniej Wieczerzy, gdzie apostoowie wraz z Maryj, Matk Chrystusa, trwaj w modlitwie i po Wniebowziciu Paskim oczekuj spenienia obietnicy: zejcia Ducha witego, aeby narodzi si Koci! W narodzinach Kocioa ma szczeglny udzia ta, ktrej zawdziczamy narodziny Chrystusa." Wzniosy tytu "Matki Kocioa" nie tylko ogniskuje w sobie wedug Jana Pawa II cay ywot Maryi, ale i poza tym wskazuje na prawdziwe miejsce tej niewiasty w Boskim planie wybawienia przez Koci. Aeby zapobiec wszelkim nieporozumieniom, ktre by eksponoway posta Maryi kosztem Zbawiciela, Jezusa Chrystusa, Papie nie pozostawia wtpliwoci co do susznej hierarchii w ekonomii zbawienia: Maryja przedstawiana jest raz po raz jako ta, ktra jedynie i wycznie wskazuje na Chrystusa i wiedzie ku niemu. Powierzenie caego wiata Maryi, "powicenie" go przez rzymskiego papiea odbywa si u Jana Pawa II nie tylko w sensie tradycji, ktra interpretuje Maryj raczej jako przyjmujc, lecz waciwie nieaktywn. Karol Wojtya przej dalej idcy obraz Maryi, znany Kocioowi gwnie od Piusa XII. Maryja, ktrej Jan Pawe II powica i tym samym cakowicie powierza siebie i ca ziemi, ma si nie ogranicza do miejsca "w sercu". Zostaje ona w wypowiedziach Wojtyy, ustawionych cakiem doktrynalnie, wyposaona take w moce, dotychczas uwaane za typowo mskie: jest zwyciczyni. Podobnie sformuowa to Pius XII w swej modlitwie z 1942 roku, powicajc wiat Niepokalanemu Sercu Maryi, nazywajc j "zwyciczyni we wszystkich bitwach Boych". Data nie jest tu pozbawiona znaczenia: w rodku II wojny wiatowej, w rodku ataku Hitlera na Zwizek Radziecki. Czyje to or zwyciczyni miaa podwczas wesprze? Maryja to nie tylko ordowniczka, ktra wymodlia program odnowy, widzenie, poznanie i ca autentyczn prawd. Ona sama si zaktywizowaa. Tym samym zamyka si nam zaczyna krg papieskiej interpretacji wiata: konieczna dla zbawienia wszystkich ludzi prawda o Chrystusie, wybawcy i zbawicielu, prezentowana jest zagroonemu intelektualnie wiatu przez Maryj, jego matk. Jeli czowiek powierzy si Maryi - najlepiej powiciwszy si jej na sposb Totus Tuus - to przyj t ofert i dokona waciwego wyboru. Odtd ju stoi po stronie zwyciskiej prawdy. Niektrych pokrzepia to niezmiernie w nadziei. Sowa Boe, wcielone w Maryi, nie tylko byy w stanie przemwi do naiwnie wierzcych pasterzy w Betlejem i przekona ich, ale zwracaj si te - za porednictwem Maryi - do intelektualistw tej ziemi. Dotycz nie tylko skrytych uczu wiary, lecz take intelektu. Nie jest wykluczony z tego aden czowiek dobrej woli, powicenie si za Maryi nie pozostaje bez uchwytnych racjonalnie konsekwencji. Cakowite oddanie nie tylko woli, ale i rozumu prawdzie Zbawiciela - w Maryi i przez ni przedstawionej wiatu - stanowi najgbsz tre kadego powicenia Matce Boej, przede wszystkim w formie Totus Tuus Karola Wojtyy. Ale przeczuwamy ju, co nastpi: wedle nauki obydwu maryjnych papiey, Piusa XII i

Jana Pawa II, powicenie Maryi wcale nie ogranicza si do wntrza jednostki, do serca i intelektu. Nie spenia si ono prywatnie, lecz dziaa na spoeczestwo. Jest wyrazem pewnej teologii politycznej. W zwizku z powiceniem swojego kraju Matce Boskiej Czstochowskiej, podjtym w 1966 roku przez polski episkopat, Jan Pawe II mwi o "jzyku polskich dowiadcze historycznych, polskich cierpie, ale take i polskich zwycistw". Wida nie zapomnia Papie o historycznych "cudach czstochowskich": w jego wykadni Maryja pozostaje zwyciska i czowiek moe si jej powierzy w potrzebie, aby uwolnia go od wszelkiego cierpienia. Prastare dowiadczenie co najmniej katolickiej czci narodu okazuje si nieprzerwane. Nie dziwi w tych okolicznociach, i - aby ograniczy si do jednego przykadu najmodsza crka obecnego prezydenta Wasy, ktry nosi w klapie wizerunek Matki Boskiej Czstochowskiej, otrzymaa na chrzcie w 1982 roku imi Maria Wiktoria, czyli Maryi zwyciskiej, kiedy w kraju panowa stan wojenny. Maryi przypisuje si wiele walk i zwycistw. Jan Pawe II sign do legendarnej tradycji, mwic w 1979 roku w Czstochowie o tym, e Matka Boska "na swj sposb uczestniczy w ksztatowaniu procesw historycznych w Polsce". Papie zna prawd, swoj prawd. Obecnie, "po upadku komunistycznego imperium" (PPN 162), pisze: "W jaki sposb Maryja uczestniczy w tym Chrystusowym zwycistwie, o tym wiedziaem przede wszystkim z dowiadcze mego Narodu" (PPN 161). I dalej: "Wchodzc w sprawy Kocioa powszechnego, wraz z wyborem na Papiea, przynosiem z sob to przewiadczenie, e rwnie w tym uniwersalnym wymiarze zwycistwo, jeli przyjdzie, bdzie odniesione przez Maryj. Chrystus przez Ni zwyciy, bo chce, aby zwycistwa Kocioa w wiecie wspczesnym i przyszym czyy si z Ni." Cakowite albo czciowe przeoczenie faktu, e w obliczu tak maryjnomesjanistycznie zabarwionego katolicyzmu realia polityczne Polski i wiata znowu naraone s na niebezpieczestwo, moe zadziwia u papiea, ktrego aktywno jest tak wiatowo ukierunkowana, jak u Wojtyy. Ale jedynie ten, kto nie bierze Wojtyy dosownie i powanie, dziwiby si, e Jan Pawe II wie ze swoim wizerunkiem Maryi tylko te wyselekcjonowane prawdy, ktre odpowiadaj pewnej czstkowej tradycji: zachowanie lub odzyskanie wiernoci i posuszestwa religii, ewangelizacja wycznie przez prawdziw nauk, zwycistwo susznoci i wysoka ocena tradycyjnego porzdku. "Jasna Gra zostaa wpisana w dzieje mojej Ojczyzny w XVII wieku jako swoiste: Nie lkajcie si! wypowiedziane przez Chrystusa ustami Jego Matki. Kiedy w dniu 22 padziernika 1978 r. przejmowaem rzymskie dziedzictwo posugi Piotrowej, miaem z pewnoci gboko w pamici przede wszystkim to polskie dowiadczenie Maryjne" (PPN 161). Take i polityka wewntrzna Wojtyy bazuje na specyficznie zmajstrowanej, odpowiednio do potrzeb, prawdzie o Maryi. Stwierdzenie to ma swoj wag. Jan Pawe II take i w tym wypadku naucza nie caej prawdy, jak gosi, tylko jednego z jej czstkowych aspektw. Dlatego wcale nie uwaam Wojtyy - wbrew pozorom - za "maryjnego Papiea". Papie powouje si mianowicie take na Matk Bo, aby si swej nauki odwraca choby najskromniejsze zalki reformatorskie. Kiedy w roku 1979 w USA z okazji wizyty papieskiej rozlegy si gosy, wskazujce na upoledzenie kobiet w Kociele rzymskokatolickim, Papie odpowiedzia w duchu najcilej tradycyjnym: "Maryja czczona jest jako Krlowa Apostow, nie bdc wczona do hierarchii kocielnej. Ewangelia jej nie wymienia wrd uczestnikw Ostatniej Wieczerzy." wicenia kapaskie dla kobiet, ostatnio znw "definitywnie" odrzucone przez Wojty danie wielu w Kociele, zaatwiono odmownie z powoaniem si na sowo Pisma

witego, interpretowane jako niewtpliwe: zgodnie z tradycj pobonoci ludowej Maryja jest co prawda Krlow Apostow. Rwnie i Jan Pawe II nazywa j "Krlow Kocioa". Jednak w adnym wypadku nie uczestniczy ona w szczeglnym kapastwie tego Kocioa. Hierarchicznego urzdu cigle si jej odmawia. W takich kontekstach Maryja wspominana bywa tylko na marginesie: nie jest kapank z urzdu. Zajmuje kobiec pozycj ordowniczki. W sprawach kapastwa adna kobieta w Kociele czy poza Kocioem nie moe si na ni powoa. Kto chce tutaj przekroczy prg nadziei, wkracza w Kociele Wojtyy na grunt beznadziejnoci. Maryja jest dla Papiea jak najbardziej "symbolem kobiecej odwagi wszystkich czasw". Lecz odwaga ta nie zwraca si do przodu, tylko wyczerpuje si w milczcej wiernoci. "I tutaj musimy wrci do postaci Maryi. Zarwno posta Maryi, jak i naboestwo do Niej, jeli jest przeywane w caej peni, staje si wielkim i twrczym natchnieniem rwnie i na tej drodze" (PPN 159). Papie mwi to w zwizku z upragnionym "odrodzeniem si autentycznej teologii kobiety", ktrej wt tre ju omawiaem. Jakkolwiek mocno angauje si Maryja Wojtyy na obszarze polskiego chciejstwa narodowego, tak te bierna pozostaje, ilekro chodzi o dziaalno reformatorsk, nie odpowiadajc tradycyjnej, konserwatywnie rozumianej zawartoci radosnego posannictwa i odstpujc od doktryny praojcw. Dziennikarka Hildegard Lning tak podsumowaa swoje wraenia z Meksyku z okazji III Konferencji Biskupw Ameryki aciskiej w 1979 roku: "W cigu tych pierwszych dni w Meksyku Papie o niczym nie mwi tak czsto, serdecznie i uporczywie, jak o Maryi, matce Jezusa. Moi koledzy z Europy rodkowej odebrali to jako do odstrczajce, szczeglnie protestanci. Mog ich zrozumie, mimo e jestem katoliczk. Prawdopodobnie kocielne pochodzenie i szkolna dyscyplina za lat dziewczcych jeszcze bardziej nadwyryy moj maryjno ni u tych mczyzn, dziennikarzy niemieckich, holenderskich, francuskich i szwajcarskich, jak ja towarzyszcych w roli sprawozdawcw Papieowi i III Konferencji Biskupw Ameryki aciskiej. Wyrosam w niemieckim katolicyzmie. Siostry szarytki, nauczycielki z czasw mej szkoy wyznaniowej, z maryjn dobrotliwoci i na odstraszajcym przykadzie grzesznej Ewy wpajay nam nasz rol kobiec: pokor, czysto, posuszestwo, ulego. Komu? Mczynie. Ojcu, ksidzu, mowi, Bogu. Kiedy pniej odrzucaymy ten ciasny idea kobiecoci, Maryja te odsunita zostaa na bok. Bya symbolem caego wpojonego nam samozaparcia si i pogardy dla samej siebie." Tak te zacnie widzi Jan Pawe II swoj Maryj. Jego Wielka Matka nie mie wychyli si poza dyspozycyjno, bycie pustym naczyniem, wierno i milczce gotowanie cieek. Akurat w Ameryce aciskiej Maryja Wojtyy nie daje po sobie pozna niczego z tej siy rewolucyjnej, jak niektre drobne ugrupowania wi z postaci Maryi. Zacytowa wprawdzie Jan Pawe II swego poprzednika Pawa VI i podkreli fakt, e "Maryja w wiernym spenianiu woli Boej stanowi wzr take i dla tych, ktrzy nie godz si biernie z nieznonymi warunkami ycia wasnego i spoecznego, nie ulegaj te samozniechceniu, jak si to dzisiaj okrela, ktrzy natomiast gosz razem z ni, e Bg jest obroc maych i ucinionych, e czasem rwnie i wadcw strca z tronu, jak powiedziano w Magnificat" (Por. k. l, 51-53). Skoczyo si jednak na cytacie. Wojtya ani si zbytnio nie troszczy o pooenie biednych i ucinionych, ani te, w przeciwiestwie do innych tematw, powtarzajcych si cigle w jego przemwieniach maryjnych, nie zajmowa si ju tym wywrotowym Magnificat. Wprost przeciwnie: nad Magnificat przeszed zwyczajnie do porzdku na rzecz oklepanego: "Co on wam powiada, to czycie!" Nie ma to prawdziwej wartoci jako cytat w nauce Wojtyy. Papie maryjny? Nauczyciel caej prawdy?

A przecie dla wielu w Ameryce aciskiej radosne, bo rewolucjonizujce wszystkie moce i potgi posannictwo Maryi niesie uzasadnion nadziej, e pewnego dnia bogacze dostan za swoje, kiedy Pan si tym zajmie. Nie bez powodu nadaj sobie od historycznej Maryi nazwanie Maria, te porzucone matki, ktre same wychowuj dzieci, te ony robotnicze, ktre musz ze swymi dziemi porzuca rodzinne wioski, aby przey. Te "Marie naszych dni" naday wydawanemu przez siebie czasopismu tytu: Maria, Wyzwolenie Ludu. Natomiast Maryja Wojtyy nigdy nie way si przekroczy surowych granic wasnego Kocioa lub wasnego narodu. Pozostaje zadomowiona w przebrzmiaym porzdku wiary. Spoczywa na onie prawdy, bronic jej przed tymi dogmatycznymi odstpcami, ktrzy wol nieraz wypowiedzi jeszcze bardziej hymniczne, chocia z drugiej strony nie tak witoszkowate. Papieskiej Matce Boej nie przyszyby do gowy rewolucyjne myli, ktre w Kociele - a tym bardziej poza nim - nios ze sob co nowego. Tak daleko nie siga intelektualna atrakcyjno Maryi. Wojtya zadowala si raczej tym, e w kontemplacjach swych kry wok przedziwnego cudu tyle ziemskiego, co i boskiego macierzystwa Maryi. Okazuje si przy tym zdefiniowany w kategoriach tego zbonego kultu, nioscego w sobie wiarygodno, i modli si z dowiadczenia zwyciskich cierpie swej wasnej ojczyzny do Maryi, swej Matki. Ale kiedy bliej si przyjrze, tre owych rdzennie polskich implikacji stanowio tylko wyzwolenie tradycyjnego Kocioa z pt ateizmu pastwowego. Nigdzie w doktrynie Wojtyy, a tym bardziej w jego nowej ksice (PPN 157-159), nie da si tego przenie na inny ukad sytuacji: aden ruch wyzwoleczy nie bdzie si mg powoywa na polsk Matk Bosk, jak przedstawia Jan Pawe II. Co suszne dla Polski, to dugo jeszcze nie bdzie stosowne dla Ameryki aciskiej. Nadzwyczaj zawony to punkt widzenia. Po prostu beznadziejnie zawony. Odniesie socjalnych, wychodzcych poza specyficzny ukad sytuacji w ojczystym rodowisku Wojtyy, Papie w praktyce w ogle nie uwzgldnia. Ludzki wiat zewntrzny ze swymi" napiciami spoecznymi, gospodarczymi i politycznymi, w odniesieniu do Maryi poza Polsk, wystpuje tylko w oglnikowym hale "ordownictwa". Nic bardziej szczegowego si nie mwi. Umacnia si przez to wraenie, jakie narzucao si przy analizowaniu jzyka Wojtyy, jak gdyby w dobitnie medytacyjnym i pouczajcym wntrzu pogldw papieskich wszelkie konkretyzacje, dotyczce blinich, tylko zawadzay, jak gdyby wszystkie one naruszay pobone rodowisko, w jakim ten Papie demonstruje sw mariologi. Maryja jest najchtniej usuwana w co na ksztat miosnego wpatrywania si. Jej posta przybiera charakter osobliwie wyodrbnionych cytatw. Maryja wycofuje si na miejsce w ekonomii zbawienia, dobrze zabezpieczone dogmatycznie i chronione przed wszelkimi odchyleniami z lewej czy z prawej, ktrego nie wolno jej opuci. Dzieli z ludmi ich egzystencj nie tyle jako posta historyczna, ile jako krlowa tych, ktrzy zostali jej powiceni. Maryja: matka wszystkich ludzi? Czy tylko niektrych ulubiecw? Na pytanie to atwo odpowiedzie. Maryja, Matka Nieustajcej Pomocy, wykazujca najwiksz, jaka moe by, si ducha i wci obecna jako rzeczywicie pomocna, wcignita zostaa przez Wojty w aktualne kopoty przede wszystkim Kocioa rzymskiego. O ile jeszcze w Polsce - i moe w caym wczesnym zasigu wpyww komunistycznych - Maryja bya powoana do tego, aby uzyska dla Kocioa rzymskiego konkretnie sformuowane swobody, o tyle teraz ju krluje, jako ordowniczka, nad caym wiatem i jego bliej nieokrelonymi problemami. Wyranej stronniczoci nie wolno jej okazywa. Nie ma nic do roboty w szczegach, ktre by nie pasoway do aktualnej polityki Papiea. Jan Pawe II odmawia sobie i swym suchaczom jakiegokolwiek wyranie

emancypacyjnego lub feministycznego spojrzenia na kobiet, ktrej powicone Magnificat zawiera w swym tekcie szereg formu wyranie rewolucyjnych, ktra jednak - podobnie jak jej syn Jezus, ktremu nie wolno uchodzi za wywrotowca z Nazaretu - nie powinna w tych kwestiach doj do gosu. Tak agodnie i apolitycznie wygldajce poza Polsk interpretacje maryjne Wojtyy pomijaj, w sposb jak gdyby oczywisty, bolesne dowiadczenia ydowskiej kobiety imieniem Maria z potgami, ktre manifestoway sw moc i wadz od narodzin Jezusa do jego mierci. Ten Papie - czyby tak cakiem maryjny? - cakowicie przemilcza potg Rzymian, jak rwnie wadz panujcego wtedy stronnictwa religijnego i twardo serca u posiadajcych, jakie przejawiay si w historycznie uchwytnym ywocie Marii. Jego Maryja, kiedy mwi o niej Jan Pawe II, nie pozostaje w adnym stosunku do tych potg i wadz. A tym bardziej mowy nie ma o konsekwencjach. A przecie jakie nawizania do przeszoci i do teraniejszoci takich stosunkw w wiecie, opartych na przemocy, z pewnoci nie uczyniyby mniej ciekaw historycznej i dzisiejszej postaci Matki Boskiej. Natomiast zaklinanie si na "Krlow Pokoju" wypada na tym tle nadzwyczaj blado. Jest mao prawdopodobne aby tak jednostronne i z premedytacj skrtowe wyobraenie Maryi oraz jej kultu trafiao do wszystkich ludzi i pobudzao ich do czynu, jak tego pragn Wojtya, mwic o "caej prawdzie czowieka". Moe i pod tym wzgldem tylko grupy tradycjonalistw maj poczucie, e Jan Pawe II je aprobuje: kto wie?

XI NAJGBSZA Z PIOTROWYCH TRWG Dlaczego Papie nigdy si nie wychyli?


Najcilej tradycyjne i bynajmniej nie przez wszystkich katolikw podzielane nastawienie Wojtyy na prawd, ktra nie dopuszcza adnych wtpliwoci, staje si szczeglnie wyrane w wypowiedziach tego Papiea o Kociele. Jego podsuwacz nagwkw zapytuje ze szczeroci w oczach: "Rwnie liczni chrzecijanie, a nawet katolicy zadaj pytanie: dlaczego pord wszystkich Kociow chrzecijaskich tylko Koci katolicki miaby posiada i tylko on miaby naucza caej prawdy Ewangelii?" (PPN 111). No wanie, dlaczego? O to wprawdzie pytaj miliony, a nie tylko czasami "nawet katolicy". Odpowied na to pytanie ju od dawna staa si problemem, ktry bdzie wspdecydowa o dajcych si uj spoecznie losach tego wanie Kocioa. Jan Pawe II znowu sobie uatwia spraw, wystpujc wrcz jako nauczyciel wiadomoci, ktra - zwizana z postaw na wskro autorytarn - uwaa Koci, majcy zapewnion sobie jedyn prawd, za niewzruszon i wrcz nieomyln podstaw wszelkich ludzkich nadziei. Wprawdzie takie pojmowanie papieskie nie odpowiada najnowszym osigniciom wiedzy, niemniej Jan Pawe II ze swoj teologi "apostolskich podstaw" (PPN 29 i nast.) Kocioa nie jest odosobniony. Ju Sobr Trydencki w roku 1563 utrwali dogmatycznie zasady tego pogldu: w Kociele katolickim i tylko w nim istnieje - na bazie rozporzdzenia Boskiego i praktyki apostolskiej - tak zwana hierarchia, skadajca si z biskupw, ksiy i diakonw, ustalona przez samego Chrystusa. Syn Boy, Chrystus, jest podstaw tej hierarchii i dopiero przez ni zawiaduje Kocioem. Tak wic Kocioowi posuszny jest i naley do niego kady, kto podporzdkowa si tym pasterzom. Konstytutywne s tu nadrzdno i podrzdno, a nie rwno, wolno i braterstwo. Tak zwany laik usprawiedliwia sw obecno we wsplnocie Kocioa tylko wwczas, gdy przyjmuje od pasterzy wskazania, jak ma y: poj to wida naiwnie wierzcy autor wywiadu z Papieem. Pasterze odnajduj swoj tosamo w posuszestwie wobec zaoyciela, ktrego reprezentuje najwyszy pasterz, i odpowiednio do tego nauczajc swych prawd i yjc. Niektrzy mog co prawda okaza sabo, popa w odchylenie, albo w ogle odpa. Kt o tym lepiej wie ni Watykan? Jednak sama instytucja Kocioa nigdy nie moe odpa od prawdy. Sam Chrystus zapewni swej hierarchii trwanie przy prawdzie. Dlatego prawdy nie docieka si w dialogu midzy rwnymi. Staa si ona zobiektywizowanym wyrazem zatwierdzonego przez Boga urzdu. Ten za stoi ponad wszystkim i kadym i naley go "przyj" (PPN 29). Nowoczenie mylcy i czujcy ludzie nie dopatrz si w tej konstrukcji podstaw do nadziei, inni natomiast i owszem. Posuszestwo - i wynikajca ze pewno - staj si dla nich pryncypiami apriorycznego mylenia. Jan Pawe II niezmordowanie przekazuje t wiadomo swoim staym suchaczom. Wci na nowo stara si przyblia swj pogld w formie tej prociutkiej trjki, e wiara, obyczajne ycie i prawo postpowania sprowadzaj si ostatecznie do jednej instytucji. Kto j zaakceptuje, ma zagwarantowane szczliwe ycie do mierci i po mierci, ni mniej, ni wicej. Heinrich Blia mgby znw powiedzie: trzask, trzask... i koniec. Lecz Wojtya uwaa, e tylko rzymski Koci posiada prawd obiektywn. "Chce wszystkim wskazywa drogi zbawienia wiecznego, czyli zasady ycia w Duchu i w Prawdzie" (PPN 114). Wszystkie inne Kocioy znaj tylko fragmenty prawdy: "Koci katolicki cieszy si, kiedy inne wsplnoty chrzecijaskie gosz z nim Ewangeli, chocia wie, e penia rodkw zbawienia jemu jest powierzona" (PPN 114). Jeeli inni take chc posi prawd Bo, musz - w dugim procesie posusznego dopasowywania si przez

"odnowienie" - znale drog do jednoci z Rzymem. Podstaw do wycznego posiadania prawdy, podug Wojtyy, jest przede wszystkim to, e jego wasny, katolicki Koci zaoy Jezus z Nazaretu. Jan Pawe II wywodzi Koci cakowicie z Chrystusa, gwaranta wszelkiej ludzkiej nadziei. "Jest wic prawd objawion, e zbawienie jest tylko i wycznie w Chrystusie" (PPN 111). I dalej: "W Chrystusie Koci jest katolicki czyli powszechny i nie moe by inny" (PPN 112). Ju i to zaoycielskie mylenie Wojtyy nie jest tak zasadne, jak by si wydawao. Nie bez powodu zaoenia Kocioa - nie tylko jego hierarchii - przez Jezusa Rzym nigdy nie potwierdzi dogmatycznie. Wypowiedzi Rzymu w tej kwestii a do naszego stulecia byy dziwnie wymijajce. I nie przypadkiem wci jeszcze liczne wypowiedzi teologii wspczesnej wychodz z tego, e Jezus w ogle nie zaoy adnego Kocioa, tylko dziaalnoci swoj stworzy przesanki, prowadzce do prawowitego powstania kocielnej wsplnoty. Jezus Chrystus nie daje autorytatywnych podstaw Kocioowi, temu za brak usprawiedliwienia, jakoby to on wyranie go powoa do ycia. Dopiero w powstaniu tej wsplnoty mieci si usprawiedliwienie, i kontynuuje ona to, co sam Chrystus urzeczywistni. Cigo czca Chrystusa i Koci, tak naucza dzi wielu teologw, nie da si uzasadni jakim szczeglnym aktem czy dokumentem zaoycielskim, tylko samoistnym powstaniem wsplnoty, czerpicej przesanki z Jezusa, czyli Kocioa. Inne bowiem uzasadnienie zapewniaoby tylko autorytarnie ustalon wiadomo prawdy, ktra zwyka si wci powoywa na instytucj i urzd jako takie. Wtpliwe, czy Wojtya jest tego wiadom. Jego wypowiedzi przemawiaj raczej za czym odwrotnym. W zwizku z innymi Kocioami wiata Wojtya posuguje si obrazem "zaszczepienia". Nie mwi to o samorzutnym wytworzeniu si wsplnoty, lecz o swego rodzaju biernym przyczeniu si do ju istniejcej instytucji, ktra miaaby ze swej strony by zaoona bezporednio przez Jezusa. Takie wypowiedzi wskazuj, e Jan Pawe II zna tylko jeden jedyny prawdziwy, zaoony przez Jezusa Koci "z orodkiem w Rzymie". Jeli Wojtya powouje si przy tym na Rzym i Koci, to z pewnoci nie ma na myli "wyrazu iluzji trwajcej od dwch tysicy lat" (PPN 26), hierarchicznie rozczonkowanej instytucji, bdcej ustanowion przez Boga gwarantk nadziei i wiary wiata: "Nie dostpuje jednak zbawienia, choby by wcielony do Kocioa, ten, kto nie trwajc w mioci, pozostaje wprawdzie w onie Kocioa ciaem, ale nie sercem" (PPN 113). Ilu to ludzi, nie liczc pewnej okrelonej subkultury, pocigaoby jeszcze dzisiaj takie wyobraenie? Nie dziwi si, e milczce porzucanie Kocioa pana Wojtyy, tego "przeytku dawnych mitw i legend" (PPN 25), postpuje bez przerwy. Tu nie ma nadziei. Zwaszcza takiej, ktra by przekraczaa granice. Nie chciabym ponosi takiej odpowiedzialnoci przed sdem ludzkim, jak bierze na siebie Papie i ktrej nie da si wytumaczy sam tylko starcz zawzitoci. Jednake podug Wojtyy akurat hierarchiczny Koci rzymski, oparty na gwarancji tak zwanych sw Jezusa (PPN 27-30), beztrosko i bezkonkurencyjnie zapewnia sta pomoc we wszelkich ludzkich kopotach. Jego pojmowanie wsplnoty zachowuje co prawda konieczno spoecznego traktowania jednostki i susznie nadaje takiemu traktowaniu wano take i chrystologiczn. Wsplnota jednak okrela si dla tego Papiea nie przez dialog, tylko przez zarzdzenie o panowaniu i posuszestwie. atwo przy tym przeoczy fakt, e wraz z takim panowaniem dokonuje si podzia klasowy, ktry znosi rwno wszystkich wierzcych i degraduje wsplnot do spoecznoci klasowej. Ale Piotr - "jako czowiek bdcy moe lotnym piaskiem" (PPN 29) - odczuwa gbok trwog. Jego potrzeba zabezpieczenia si dochodzi do tego, e on i jego wierna trzoda musz powoa nieomyln instytucj: szczyt mylenia apriorycznego, ktre tak dugo

domaga si pewnoci zbawienia, a ta okae si nieomylnie zabezpieczona. Ta instytucja, po prostu zawierajca w sobie wsplnot ludzk, to rzecz absolutna i nie podlegajca dyskusji, w ktr jednostka si musi posusznie wczy. Jest ona podstaw spoecznie ukierunkowanego dziaania jednostki; z niej si moe rozwija ycie Kocioa i jednostkowe powoanie do jego dwigania. Bez niej nic nie dziaa. Ale taka instytucja Kocioa nakada czowiekowi kajdany. Aby ciar ten uczyni lejszym, interpretuje si j po prostu jako spraw zbawienia. Co si tyczy papiestwa, bdcego "tajemnic, znakiem sprzeciwu, prowokacj" (PPN 30), Jan Pawe II w roku 1979 naucza wobec polskiej konferencji biskupw w Czstochowie: "Ukoronowaniem hierarchicznego porzdku Kocioa jest posannictwo i posuga Piotrowa. Temu posannictwu i tej posudze Stolica Apostolska zawdzicza swj wasny charakter... Koci potrzebuje hierarchicznego porzdku po to, aby jak najskuteczniej suy czowiekowi w zakresie obyczajowym." Myl o sueniu czowiekowi, ulubione powiedzonko papiea Wojtyy, w ksice pojawia si jako co oczywistego: "W tej perspektywie okrelenie Namiestnik Chrystusa nabiera prawdziwego sensu. Wskazuje nie tyle na godno, co na sub: pragnie podkreli zadania Papiea w Kociele, jego posug Piotrow, majc na celu dobro Kocioa i wiernych" (PPN 31). Ale jak wyobraa sobie Papie t posug wasn i swoich? Wojtya, we wasnej opinii "szafarz Dobrej Nowiny" (PPN 37), mwi na przykad w 1979 roku do czonkw rady biskupw Ameryki aciskiej: "Czy jest w naszych gminach jaka posta, ktr lud kocha bardziej ni nauczyciela? Czy mogoby prawdziwe pasterstwo, prawdziwy ruch odnowy opiera si na innej podstawie ni prawda o Jezusie Chrystusie, o Kociele i o czowieku... Wierno wobec wiary Kocioa w odniesieniu do osoby i misji Jezusa Chrystusa ma podstawowe znaczenie i ogromne oddziaywanie pasterskie." Czy lud kocha akurat nauczycieli? A gdyby tak byo: ktry konkretnie lud? Czy to ma by karta do chway dotychczasowego nauczyciela wiata, takiego jak rzymski papie, jeeli ludzie w 200 lat po Owieceniu (dla ktrego Wojtya ma tylko oceny negatywne: np. PPN 41, 44, 47) pozostaj zdani na doradcw i nie potrafi y na wasn odpowiedzialno? Jeeli zamiast tego musz znosi zarzuty "immanentyzmu i subiektywizmu" (PPN 55), gdy prbuj wyama si z tradycji papieskiej? Koci interpretuje si w pierwszym rzdzie jako autentycznego nauczyciela ludu, pozostajcego wiernym stranikiem prawdy. Zdaniem Wojtyy suy on czowiekowi, ludowi, narodowi, wiatu przez swj zapewniajcy bezpieczestwo ustrj, majcy gwarantowa trwanie przy prawdzie. "Czowiek wspczesny (jak to Papie przesadza nawet i w chciejstwie) ponownie odkrywa Sacrum, cho nie zawsze umie je nazwa po imieniu" (PPN 44). Czy aby w tego rodzaju posudze miosnej nie chodzi jedynie o pomoc w spenianiu ycze tych osobowoci, ktre szczeglnie akn pewnoci, lecz nie o potrzeb ludzi o innej strukturze, ktrym tego rodzaju porednictwo w prawdzie i posuszestwo nie s w ogle, albo s tylko w nieznacznym stopniu potrzebne? Lk i nadzieja podaj sobie rce, ilekro przemwi Wojtya. Mnstwo wasnego lku, mnstwo daremnego samopotwierdzania si, mnstwo piknych sw rzucanych na wiatr i niewiele nadziei dla "wszystkich ludzi". Stanowczo, niewzruszono i pewno maj wyrazicie cechowa tak interpretacj prawdy. Jedynie to co pewne, nieomylnie pewne, czego pewno jest zagwarantowana przez Boga, moe roci sobie prawo do posuszestwa. Tak wyraa si nagi strach. Odchylenia, a nawet bdy nosz przecie - znw dziaa tu trwoga przed dobr alternatyw - pitno niekocielnoci, niewytrwania w tej prawdzie obiecanej przez Chrystusa, ktrej Rzym jako instytucja cigle uczy i wci jeszcze zdaje mu si, e uczy jej bez adnych skrtw. "Tak wic wyrok czowieka na Boga nie opiera si na prawdzie, ale na przemocy, na doranej koniunkturze" [w oryginale, jak poprzednio: na

arogancji, na perfidnej zmowie. Przyp. tum.] (PPN 65): tak wyrokuje Papie o milionach ludzi dnia dzisiejszego. Co moe nasuwa mu si dobitniej ni to, e hierarchicznie ustawiona instytucja, wobec swoich zobowiza przed Bogiem, musi dooy wszelkich stara, aby dla dobra powierzonych jej ludzi moliwie dosownie podawa dalej przekazan jej prawd i narzuca j swoim jako powinno? Jest wic obowizkiem Kocioa wskazywanie drogi do tego, jak zbudowa spoeczestwo suce czowiekowi i szanujce czowieka. Jakiego mianowicie czowieka? Czy tego zinterpretowanego przez Watykan, pasujcego do koncepcji papieskiej, utrzymywanego w lku i niedojrzaoci? Czy tego, ktrego nowoczesne mylenie dawno ju wyzwolio dla niego samego? Na razie brzmi to u Wojtyy wyzwalajce: "o ile wicej znaczy to christianus ni episcopus, nawet gdyby chodzio o Biskupa Rzymu" (PPN 32). I dalej: "istotny poytek wiary polega przede wszystkim na tym, i czowiek realizuje przez ni dobro swojej rozumnej natury" (PPN 144). I dalej: "Ewangelia jest najpeniejszym potwierdzeniem wszystkich praw czowieka" (PPN 147). Rzecz koczy si jednak na deklaracjach. Biskup Rzymu znaczy w praktyce "duo wicej" ni caa reszta ludzi. Zalety rozumu uznaje si tylko wwczas, gdy pasuj one Papieowi; Wojtya dostarczy a zbyt wielu dowodw, jak prdko sumienie ustpuje wobec doktryny. O prawach ludzkich za w ogle nie powinien wspomina, nawet w kontekcie Ewangelii. Historia i teraniejszo nie daj najmniejszych podstaw do przypuszczenia, e z tej strony mona by si spodziewa choby tylko zadowalajcej wypowiedzi na temat "czowieka". Papie wyraa raczej to, co wydaje mu si osobicie istotne i daje mu nadziej pozbycia si wasnego lku: poczte z woli Boej posannictwo swego Kocioa; proroczy urzd pasterstwa rzymskiego; moliwo pojcia tych prawd kocielnych przez wszystkich ludzi na ziemi; wewntrzny obowizek kadego, aby raz poznan prawd uznawa take w swoim yciu i czyni j owocn dla spoeczestwa, czy mu to wygodne, czy nie. Jak to Papie powiedzia w 1980 roku do zachodnioniemieckich teologw: "wiemy ma prawo wiedzie, na czym si opiera w swojej wierze, teologia za musi czowiekowi pokazywa, w czym znajdzie ostateczne oparcie". Ostateczne oparcie? W Watykanie? W ciasnym systemie tej nauki? W ciko zaduonej hipotece dziejw Kocioa? Mona by na to odpowiedzie wybuchem zbiorowego miechu, gdyby sprawa nie bya tak makabryczna. Mimo to urzd nauczycielski bezczelnie domaga si od czowieka, szukajcego w nim pewnoci, aby si identyfikowa bez reszty z tym i wycznie z tym Kocioem: coraz intensywniejsza musi by ta identyfikacja, i to nie z "bezgrzesznym Kocioem, o ktrym wszyscy marzymy", lecz z konkretnym, dzisiejszym Kocioem, na ktrym bez ustanku ciy ludzka sabo. Jakie za ma by nastpstwo wanoci, ktrego Wojtya yczy sobie w identyfikacji z tym konkretnym Kocioem, o tym wiadcz jego wskazwki dla zgromadzonych w Waszyngtonie zakonnic, do ktrych woa w 1979 roku, e ich ycie musi "charakteryzowa si absolutn dyspozycyjnoci", mianowicie "gotowoci do takiej suby, jakiej wymagaj potrzeby Kocioa, gotowoci, aby publicznie dawa wiadectwo Chrystusowi". Papie jak gdyby si nie spostrzeg, e jeli chodzi o ludzk dyspozycyjno, wymienia przede wszystkim potrzeby Kocioa, a dopiero na drugim miejscu dawanie przez wiernych wiadectwa Chrystusowi. Wojtya nadzwyczaj wawo podporzdkowuje - w ksice swej bardzo marginesowo potraktowane (PPN 74, 83 i nast.) - braki swej instytucji kryjcemu wszystko poczuciu wiary u katolikw, dajc identyfikacji z niedomagajcym po ludzku Kocioem. Tym samym nie tylko udziela bogosawiestwa swojej wasnej, groz budzcej, fundamentalistycznej polityce w Watykanie i gdzie indziej, ale rwnie prawie uniemoliwia obyczajowo reformatorskie dociekanie czegokolwiek. Oglnikowy paragraf o "identyfikacji" z gry podkada wini

reformatorom i odwraca uwag od tego, jak Koci zawodzi w konkretnych sprawach. Czyby wic nietolerancja i fundamentalizm (PPN 183 i nast.), nienawi i dza wadzy (PPN 185 i nast.) wystpoway tylko u innych? Jeeli wierzy Wojtyle, wewntrz Kocioa wszystko jest czyciutkie jak za. W swoich pouczajcych wypowiedziach Jan Pawe II narzuca ludziom swoisty obowizek posuszestwa, ktry mona egzekwowa instytucjonalnie. Czy przez to czowiek, coraz bardziej uprzedmiotowiony, nie zaczyna zawdzicza samego siebie i swej godnoci instytucji, ktra jakoby nadaje mu prawdziwy sens? Bd co bd formalny autorytet instytucji, jak wida, okrela take jednostk i jej stosunek do wsplnoty. Za pomoc tego autorytetu, ktry ze swej strony jest najwyszy i niewtpliwy, jako e wiedzie si od Boga, instytucja oferuje racjonalizacj, dziki ktrej jednostka ma by odciona i zarazem nadaje si jej sens, ktrego nie wolno zakwestionowa. Si rzeczy narzuca si tym, ktrych Vittorio Messori okrela jako "zwykych ludzi", rol do wykonania, jeli chc, aby im si szczcio w yciu. Nie ma ju w tym miejsca na wasn odpowiedzialno, na wolno, a nawet na charyzmaty jednostki, na samourzeczywistnienie si mioci czowieka chociaby w subie dla innych. Bo i te charyzmaty maj by podporzdkowane temu, co zawyrokuje pasterz. Historia kocielnej caritas ma o tym wiele do powiedzenia: wszelkie alternatywy byy systematycznie utrcane, a w najlepszym razie podporzdkowywane sobie. Czyni dobro znaczy: dziaa w duchu oficjalnie kocielnym. Ale czy nie znajdzie si dzi, jak okiem sign, do duo innych ludzi, ktrzy troszcz si o swych blinich - lub o zwierzta, roliny, rodowiska - i nie potrzebuj do tego bogosawiestwa Watykanu? Dlaczego Wojtya ich przemilcza, nic nie majc do powiedzenia o nich, o ich pracy, o ich problemach? Czy s mniej wani od jego ludzi? Co tu jeszcze ma do roboty twierdzenie, e chrzecijastwo jest "zawsze otwarte na wiat, na jego pytania, na jego niepokoje [w oryginale ai suoi interrogatwi, alle sue inquietudini, chyba lepiej: problemy i troski. Przyp. tum.], na jego oczekiwania" (PPN 72)? Jeeli "dzieje zbawienia to take nieustanny sd czowieka nad Bogiem" (PPN 62), to Papie w obliczu tego sdu jest najgorszym obroc Boga, jakiego mona sobie wyobrazi. Dawno te Koci utraci przypisywany sobie od wiekw monopol w sprawach diakostwa. Nawiasem mwic: to historyczne kamstwo, e mio bliniego jest darem Ewangelii. Mio bliniego ani nie pojawia si na wiecie z Chrystusem, ani te nie zniknie, gdy przestan istnie Kocioy. Jednake dla Wojtyy wsplnota jest czym pochodnym. Ma racj bytu jedynie w ramach instytucjonalnego Kocioa i w nim tylko moe si urzeczywistnia. Nic dziwnego, e w tych okolicznociach przypisuje hierarchii nawet i t charyzm, w istocie okrelajc Koci. Jan Pawe II w rzeczy samej nie dopuszcza rozrnienia midzy urzdem a charyzm, ktre miaoby konsekwencje dla struktury i tworzenia si wsplnoty chrzecijaskiej. Natomiast wszelka dziaalno jednostki w Kociele poddana jest wadzy interpretowanego przeze jako charyzma - urzdu. Ci dwaj lub trzej, o ktrych mwi Jezus, wic nieliczni, ktrzy bdc razem tworz wsplnot mioci, podporzdkowani s systemowi wadzy kocielnej, i uwiecznia si w podzia na panw i poddanych, ktry jest widocznie jedyn moliwoci, aeby doprowadzi do szczliwego koca trwone poszukiwanie pewnego gruntu i ostatecznego oparcia. Ju w 1978 roku w swej homilii na zakoczenie konklawe Jan Pawe II w tym duchu objani swj wasny urzd, bronic go w tonie deontologicznym od wszelkich zarwno rzeczywistych, jak i domniemanych zarzutw: "Wanie nas, powoanych na najwyszy urzd w Kociele, stanowisko to zobowizuje do bycia przykadnym wzorem stanowczoci i inicjatywy. Musimy ze wszystkich si przejawia t wierno, co da si przeprowadzi

jedynie, gdy zachowamy nienaruszony skarb wiary, wypeniajc szczeglnie te z przykaza Chrystusa, z ktrymi da klucze do krlestwa niebieskiego Szymonowi jako ustalonej przez siebie opoce Kocioa (por. Mat. 16, 18). To jemu nakaza umacnia braci (por. k. 22, 32) i na dowd swojej mioci pa baranki i owce swojego stada (por. Jan 21, 15 i nast.)." Wobec tak zawzitego wskazywania na pozycj Piotra i jego nastpcw jako stranikw nienaruszonego dobra wiary, posiadaczy kluczy do krlestwa niebieskiego i najwyszych pasterzy trzody Chrystusowej nic dziwnego, e Papie do rzadko cytuje te inne miejsca z Ewangelii, krelce odmienny obraz. Jeeli Papie w praktyce nigdy nie wspomina o odprawie, jak dosta Piotr jako Szatan, ktry "jest zgorszeniem, bo nie myli o tym, co Boskie, lecz o tym, co ludzkie" (Mat. 16, 23), mona to jeszcze zrozumie: takie cytaty zabrzmiayby tu nieprzyjemnie. Tote nowa ksika Papiea, pena aprobaty dla samego siebie, przezornie ich nie zawiera. Tym energiczniej powinien rzekomy nastpca Piotra rozprawia si z relacj z teje Ewangelii (Mat. 14, 22-31), kiedy mwi o swym urzdzie. Ot Jezus i Piotr s tutaj wrcz przykadnie zestawieni ze sob. Nic nie przeszkadza w uznaniu tego tekstu nie tylko za dorane i wobec tego przestarzae wskazanie dla Kocioa, lecz take za obowizujce ponadczasowo. Opowiada si tam, e Jezus pozosta sam, aby si modli, natomiast d z uczniami wypyna na morze i wpada w tarapaty, bo zerwa si przeciwny wiatr. Okraszona cudami opowie mwi zaraz po tym co wrcz sensacyjnego: wczesnym rankiem Jezus "przyszed do nich, idc po morzu. Uczniowie za, widzc go idcego po morzu, zatrwoyli si i krzyknli ze strachu mwic, e to widmo. Ale Jezus zaraz do nich powiedzia: Bdcie spokojni. To ja. Nie lkajcie si. A Piotr odpowiadajc mu rzek: Panie, jeli to rzeczywicie ty, ka mi przyj do siebie po wodzie." A Jezus rzek: Przyjd! I Piotr, wysiadszy z odzi, poszed do Jezusa. Ale gdy poczu mocny wiatr, znowu si przelk i zacz ton, i zawoa: Panie, ratuj mnie! A Jezus natychmiast wycign rk, chwyci go i powiedzia mu: Czowieku maej wiary! Dlaczego zwtpie? Po czym weszli obaj do odzi, a wicher usta." Moe to nie fair w stosunku do jednego lub drugiego, przypomina ten zapomniany fragment Ewangelii, dla ktrego w ksice zabrako miejsca. Lecz i ta opowie naley do caej prawdy o Piotrze. Tym bardziej z ulg czytamy, gdy obecny nastpca tego apostoa nie poprzesta (PPN 27) na cytowaniu wycznie mocnych i cigle z pozycji Watykanu interpretowanych sw o Piotrze i jego urzdzie (Mat. 16, 16-18). Kto tak lubi mwi o nadziei, jak Wojtya, mgby si raz przynajmniej odway na to, aby ufajc Panu wyj z zagroonej odzi, wyrzec si bezpieczestwa i prawdy swej instytucji. Znaczyoby to: jako rwny midzy rwnymi, wraz ze wszystkimi pozostaymi ludmi - i nie asekurujc si Bosk gwarancj - wystawi si na zawieruch wiata. Jednake trwoga Piotrowa pozostaje wiksza od tej nadziei. W dodatku wypowiedzi Papiea zdradzaj tylko pozorn si. Trzyma si on bezpieczestwa oraz jego skadowych i na tym opiera sw ufno, e moe wytycza drog wiatu. Z tego nie wynika jeszcze ani cie wtpliwoci ani saboci, cho tak wielu wci odnosi wraenie, e instytucja rzymska niewzruszenie interpretuje sam siebie w zwyky sposb: czyli w poczuciu, e posiada cakowit prawd, wan take poza wasnym systemem mylenia, chocia nigdy nie zadaa sobie fatygi, aby to udowodni. Tak czy owak reszta ludzi i wsplnot kocielnych wobec domniemanej pewnoci papieskiej nie ma adnych szans. Dopki Jan Pawe II bdzie przypisywa ca prawd wycznie sobie, inni skazani s na drugorzdno. Oto kilka przykadw: "Przy wszystkich punktach zbienych Chrystus nie jest podobny ani do Mahometa, ani do Sokratesa, ani do Buddy. Jest cakowicie oryginalny i niepowtarzalny" (PPN 52). I dalej: "Osobna sprawa to odradzanie si starych pogldw gnostycznych w postaci tak zwanego New Ag. Nie mona si udzi, e prowadzi on do odnowy religii" (PPN 80). I dalej: "Dla kadego, kto znajc Stary i Nowy Testament, czyta z kolei Koran,

staje si rzecz jasn, e dokona si w nim jaki proces redukcji Boego Objawienia... Cae to bogactwo samoobjawienia si Boga... zostao w jaki sposb w islamie odsunite na bok... Nie ma caego dramatu odkupienia" (PPN 82 i nast.). Wobec takiego deprecjonowania innych jest ju prost oczywistoci, e "Koci katolicki nic nie odrzuca z tego, co w religiach owych prawdziwe jest i wite" (PPN 75). Wszak byoby z jego strony gupot, gdyby mia odrzuca to, co prawdziwe. A jednak by przez cae stulecia tak lepy, e tego nie dostrzega i tak morderczo gupi, e to przeladowa. Uderzajcy jest fakt, e tak wielu wci jeszcze nabiera si na pozbawion samokrytycyzmu argumentacj Papiea. Jake ocenia tych politykw i mwcw wyborczych, tak ochoczo przyznajcych "ostateczne wartoci" Papieowi, Kocioowi, chrzecijastwu, religii? Czy oni naprawd yj, przynajmniej w okresie kampanii wyborczej, w redniowieczu? Czy w ogle nie dotara do nich od dawna prowadzona dyskusja o moliwoci bezwyznaniowego, niereligijnego uzasadnienia etyki i moralnoci? Czy Hume, Kant, Schopenhauer to chiszczyzna, ktrej nigdy nie mieli w rku? Tacy mwcy powinni raz wreszcie uzasadni, dlaczego w tak wanej kwestii daj pierwszestwo akurat Wojtyle. Nawet i pozornie krzepice sowa, ktre Papie wygasza do ludzi i Kociow, nie mog zmieni opinii o jego anachronicznym systemie. Brzmi one - umylnie czy nieumylnie - jak oznajmienia z pozycji siy, ktra ze swoimi "przedostatnimi wartociami" od czasu do czasu nachyla si wspczujco do ludzi (PPN 82-S7). Wojtya zreszt spaliby si, gdyby innym Kocioom, ni wasny, przyznawa pen prawd o Chrystusie. Skoro ju traktuje Rzym jako centrum Kocioa powszechnego, skoro przedstawia swj Koci jako instytucj zaoon przez historycznego Jezusa i przypisuje mu ducha Boego jako gwaranta wiernoci, nie moe z drugiej strony tamtych wsplnot religijnych, ktrym odmwiono podobnie zinstytucjonalizowanej darowizny, uznawa za rwnorzdne Kocioy, nie mwic ju o religiach niechrzecijaskich. I nie robi tego Wojtya w adnym miejscu. Po prostu uwaa si za pasterza jedynego Kocioa powszechnego. Urzd pasterski, o ktrym mwi, z pewnoci nie oznacza tylko "priorytetu mioci", jak to wyrazi wczesny przewodniczcy rady EKD (Kocioa Ewangelickiego w Niemczech) biskup hanowerski Eduard Lohse na spotkaniu rady EKD z Papieem 17 listopada 1980. Wszak hierarchia rzymska po dzie dzisiejszy nie godzi si z przyznaniem papiestwu po prostu priorytetu mioci albo czci w Kociele powszechnym. W pojciu Rzymu by pasterzem to nieporwnanie wicej. Oznacza to nie co innego ni rzdy, jurysdykcj, najwysz wadz nauczycielsk, kapask i wykonawcz. Cakiem spora wadza, nieprawda? Historia tych mskich rzdw nad ludmi tyle razy jednak odchodzia od wymaganej i gadatliwie zaprzysiganej - mioci midzy chrzecijanami, e nie wydaje si niestosowna uwaga biskupa Lohsego, zwrcona do Papiea, o pierwotnym pragnieniu reformacji: "Przybywa Pan do kraju reformacji, ktra chciaa nawoywa chrzecijastwo do odnowy i zwrotu ku pocztkom, aby cae ycie chrzecijan byo codzienn pokut. Nie inaczej ni z tym nastawieniem, ktre opisa by Marcin Luter, wolno nam i moemy si z Panem dzisiaj spotyka." Jednake Papie potraktowa t ch tylko marginesowo i zby oglnikowymi cytatami z Biblii konkretyzacje, ktre oznaczayby jaki postp: "W szkole apostoa narodw Pawa uwiadamia si nam, e wszyscy potrzebujemy zwrotu. Nie ma ycia chrzecijaskiego bez pokuty i nie ma prawdziwego ekumenizmu bez wewntrznego nawrcenia si." (Por. te PPN 119.) W tych piknych sowach nie ma mowy o jakim brzemiennym w skutki zwrocie ze strony Rzymu. Nie zdobyto si nawet na konsekwentne przyznanie winy. Ten Koci, ktry nakania miliony ludzi do spowiedzi, pokuty, skruchy, naprawiania win, bodaje zna te

pojcia jedynie wwczas, gdy odnosz si one do innych (PPN 118), ale nigdy do siebie samego. A moe kto potrafi przytoczy wypadek, gdy Koci przeprasza za swe historyczne zbrodnie nie tylko w pustych sowach bez jakichkolwiek nastpstw? Gdy Koci uczci swoje ofiary albo zdoby si na konkretn napraw swych win? Kto si rozejrzy po Niemczech, prdko dostrzee olbrzymie bogactwo Kocioa w pienidzach, nieruchomociach, posiadociach ziemskich. Czy odbya si kiedykolwiek publiczna dyskusja o tym, w jaki sposb Koci, najwikszy niepastwowy posiadacz ziemski w Republice Federalnej Niemiec, naby te skarby, ile krwi kosztowao uzyskanie tego majtku? Ktokolwiek o tym milczy, czy arcypasterz w swojej ksice, czy jego trzoda, traci prawo do gadania o pokucie, skrusze i naprawianiu win. Co prawda milczenie Papiea i jego pasterzy nikogo nie dziwi. Kto uwaa samego siebie za reprezentanta caej prawdy Chrystusowej i uzasadnia ten pogld, powoujc na koronnego wiadka ducha Boego, temu nie trzeba skruchy ani nawrcenia. Nie przypadkiem ju na przedpolu podry Papiea do kraju reformacji pojawiy si due trudnoci z tym, aby Kocioy protestanckie te powanie traktowa w ich godnoci i nie spycha ich tak po prostu na marginesy wydarze historycznych. A wic przewidywano tylko krtkie spotkanie z Janem Pawem II i dopiero gdy kierownictwo EKD zasygnalizowao, e Wojtya musi powici rozmowie ekumenicznej wicej czasu, ni pierwotnie zaplanowa, odpowiedzialni za to opamitali si. Widocznie ani Papie, ani konferencja biskupw niemieckich nie mieli do wyczucia tej szczeglnej sytuacji i szczeglnych uprawnie reformacji w kraju jej pochodzenia. Skierowana do Wojtyy zachta, aby nie poprzesta na piknych swkach i uczyni wreszcie co konkretnego, trafia w pustk. Wojtya ani wtedy, ani pniej nic nie zrobi, eby na mocy swego pasterskiego urzdu - dla jednoci Kocioa - od rki zlikwidowa istniejce w prawie kocielnym przeszkody, tj. ustalenia ludzkie. Zamiast wyda rozporzdzenie, ktre usunoby ze wiata te nieszczsne problemy, Jan Pawe II podkreli, e nie moe by jednoci bez prawdy, tym samym wita eucharystii dla chrzecijan rnego wyznania, bez cakowitego wyjanienia problemu prawdy. Takie byo jego ostatnie sowo w sprawie ekumeny. Wraz z odnonymi kazaniami niedzielnymi do "oddzielonych braci". Jan Pawe II nieomylnie trzyma si przy wymaganiu penej wiary. Zalicza do niej nie tylko ustalenia ludzkie (ktrych nie likwiduje, chocia mgby to zrobi), ale rwnie filary samej instytucji, czyli Koci rzymski, jego posannictwo i pasterstwo. Odpowiada temu wygoszone niedugo po tym zalecenie Papiea dla niemieckiej konferencji biskupw: "Kompromis si nie liczy; tylko ta jedno, ktr ustanowi Pan we wasnej osobie: jedno w prawdzie i w mioci... Jedno, pochodzca od Boga, zostaa nam podarowana na krzyu. Nie wolno nam omija krzya, gdy wykluczajc dojcie do prawdy, podamy ku popiesznej prbie zharmonizowania w tym, co nas rni." Co prawda "krzy" uderzajco czsto pojawia si u Wojtyy jako swoisty znak zwycistwa, widniejcy zwaszcza ponad udanym yciem katolickim (PPN 72, 161). Jak Wojtya wyobraa sobie w tych warunkach realizacj jednoci wszystkich Kociow katolickich, skoro nie wolno tkn rzekomej prawdy, prby harmonizowania s podejrzane i kompromis si nie liczy? To jego tajemnica. Wypowiedzi jego pozwalaj co najwyej przyj, e waciwie przeprowadzona "odnowa" wszystkich chrzecijan doprowadziaby wreszcie do uznania prawdy i w rezultacie do przygotowanego racjonalnie i spodziewanego w modach powrotu ich wszystkich na ono Kocioa rzymskiego. Papie nie kiwnie w tym celu palcem. Upragnion - i ludzkimi rodkami niezbyt osigaln - jedno wszystkich rozumie on jako tajemniczy podarek od Boga (PPN 119). Jednake nie mwi ju Wojtya, jak jego poprzednicy, o powrocie braci, ktrzy si odczyli, do Kocioa rzymskiego. W doborze sw wykazuje duo wiksz ostrono. Nie chce rozdrapywa starych ran. Mimo to jego wzmianka o "nieustannym nawracaniu si naszego

ycia, tak cile zwizanym z kwesti jednoci chrzecijan" oznacza taki wanie powrt i nic innego. Mwic o odnowie, Wojtya nie ma na myli ani reformy, ani te nawracania. Odnowa - jak wyjani w roku 1980, zwracajc si do biskupw francuskich - to synonim przywrcenia. Inaczej konserwatysta nie potrafi: dla niego kada odnowa to przestawienie si z powrotem na wartoci tradycjonalne. Te za znajduj si - nie zafaszowane i wiernie przechowane - nie u wszystkich Kociow, tylko u jednego, katolickiego, rzymskiego. Ekumena - "Wywodz si bowiem z narodu, ktry uwaany bywa za przewaajco katolicki, ale ktry ma swoje ekumeniczne tradycje" (PPN 116) - nie oznacza bynajmniej, jak to Wojtya wyoy w swej pierwszej encyklice, "rezygnacji ze skarbw prawdy Boej, stale znanej i nauczanej przez Koci, ani jakiegokolwiek zrywania z nimi". Do skarbw tych zaliczaj si, o czym warto przypomnie, rzymskokatolickie dogmaty w rodzaju nastpujcych: e "Chrystus nada Kocioowi swemu konstytucj hierarchiczn"; e "nadane apostoom wadze hierarchiczne przeszy na katolickich biskupw"; e "Chrystus ustanowi apostoa Piotra pierwszym wrd apostow i widoczn gow caego Kocioa, bezporednio i osobicie przekazujc mu zwierzchno jurysdykcji"; e "wedle rozporzdzenia Chrystusa Piotr bdzie mia po wszystkie czasy nastpcw w zwierzchnoci nad caym Kocioem"; e "nastpcy Piotra w jego zwierzchnoci s biskupami rzymskimi"; e "Papieowi przysuguje pena i najwysza wadza jurysdykcji nad caym Kocioem, nie tylko w sprawach wiary i obyczajw, ale take w dyscyplinie kocielnej i rzdzeniu Kocioem"; e "Papie, kiedy wypowiada si ex cathedra, jest nieomylny". Twardo to brzmi. Jan Pawe II musi w wypowiedziach swych gra na zwok, albo i zaciemnia spraw (PPN 120), ilekro odwouje si do ponownego zjednoczenia podzielonych Kociow. Trudno przecie na zdrowy rozum poj, jak mona w takich okolicznociach, gdy okrelone prawdy Rzymu uchodz za niezbywalne, osign ponowne zjednoczenie si Kociow. Jeli wymienione przed chwil dogmaty s nienaruszalne, gdy nale do Boskiej skarbnicy prawdy, chrzecijanom nierzymskim pozostaje tylko mglista nadzieja na jaki dar aski Boej, ktry doprowadzi do podanej jednoci, albo te wyrzeczenie si wasnych nauk i pogldw, aby dostosowa si odpowiednio do Rzymu. Nie wykluczone, e Wojtya myli o takim wanie dostosowaniu si, kiedy mwi o obyczajowej odnowie chrzecijastwa. Odnowa w yciu obyczajowym, bdc z koniecznoci odtworzeniem tradycyjnego porzdku, jest podug Jana Pawa II nieodzowna dla jednoci chrzecijan. Tylko gdy chrzecijanie wystpuj wsplnie przeciw niemoralnoci tych czasw, dziaaj w myl Kocioa Chrystusowego. Aeby jednak zagwarantowa to wsplne wystpienie, naleaoby zlikwidowa w "gboki rozam w kwestiach moralnoci i etyki", ktry - jak w sprawach kontroli urodze lub rozwodw - wci jeszcze dzieli Kocioy chrzecijaskie. Rozam ten da si usun jedynie wtedy, gdy ycie w wierze mona bdzie uzna za uporzdkowane. O co chodzi Wojtyle w tej wypowiedzi, jest mniej wicej jasne: bez nieprzemijajcej prawdy, powierzonej przez Jezusa za porednictwem apostow Kocioowi rzymskiemu i mimo wszelkich szczegowych niedocigni zachowanej przeze bez uszczerbku, ycie ludzkie jest niedoskonae. adna inna wsplnota kocielna oprcz papieskiej nie potrafi zagwarantowa czowiekowi, ktry szuka, tej ostatecznej i najdoskonalszej prawdy. Wojtya przygotowuje si wprawdzie, na swj sposb, do najbliszej przemiany. Wszak moe nadej dzie, w ktrym religie wiata bd musiay si zjednoczy i zjednocz si przeciw "bezbonoci". Tym wiadomiej unika Jan Pawe II sw, ktre mogyby urazi podzielonych braci lub religie niechrzecijaskie. Pod tym wzgldem Watykan si czego nauczy. Wojtya obchodzi si z innymi wyznaniami i religiami coraz bardziej tak jakby z potencjalnymi sojusznikami. Raczy ich najnowszymi obiegowymi swkami z watykaskiego repertuaru: suba, dialog, pojednanie, tolerancja, wiatowa wsplnota. Do spki z reszt

religijnych ogasza wiecko naszych czasw oraz ich odejcie od wiary wrogiem caej ludzkoci. "Ostatecznie wobec Ukrzyowanego bierze w nas samych gr ten czowiek, ktry jest uczestnikiem odkupienia, nad czowiekiem, ktry jest zagorzaym sdzi Boych wyrokw w jego wasnym yciu i w yciu ludzkoci" (PPN 66). I dalej: "Zbawi, to znaczy wyzwoli od za. Chodzi tu nie tylko o zo spoeczne, takie jak niesprawiedliwo, zniewolenie, wyzysk; nie tylko o choroby, katastrofy, klski ywioowe i wszystko, co nazywa si nieszczciem w dziejach ludzkoci. Zbawi, to znaczy wyzwoli od za radykalnego, ostatecznego" (PPN 68). I dalej: "Modzi w gruncie rzeczy szukaj zawsze pikna w mioci, chc, aeby ich mio bya pikna. Jeli ulegaj swoim sabociom, jeeli id za tym wszystkim, co mona by nazwa zgorszeniem wspczesnego wiata, a jest ono, niestety, bardzo rozprzestrzenione, to w gbi serca pragn piknej i czystej mioci" (PPN 103). Jak ten Papie sobie wyobraa przyszo, w ktrej panuje religia, jego religia? Od czasu do czasu zgrzytnie co w tonach jego fletni: w marcu 1991 wezwa ludno Sowacji, nie patyczkujc si, aby "wytpia" w kraju "resztki materializmu i ateizmu". Ju sam dobr sw nawizuje do koszmarnych czasw, gdy pochodzi ze sownictwa potworw ludzkich. Take i poczenie ateizmu z materializmem jest ryzykowne w zestawieniu z nierozcznym maestwem, jakie czy Koci i pienidze. Szczeglnie jednak daje do mylenia fakt, e Jan Pawe II nawet si nie zajkn o tolerancji w stosunku do inaczej mylcych. Czy to polizgnicie? Czy obsunicie si w nawyki mylowe? Nadziei nie wida u Papiea, ktry tymczasem rozjeda si po krajach jak midzynarodowy wity Mikoaj i w odrnieniu od wielu swych poprzednikw uywa takich sw jak pokj i pojednanie, ani razu jednak nie oddawszy si od niezliczonych, czsto wrcz wojowniczych przejaww nietolerancji w swoim Kociele. Czy nikt tego nie zauwaa? Jak zabrzmiaby wyrok wiata, gdyby kto inny pozwoli sobie na tak obud? Wida, e trzoda wci jeszcze potrafi znosi co takiego. Nie tylko kler, ju od dawna wiedzcy, ile Watykan wykrci podych numerw. Nie tylko katoliczki i katolicy, nie buntujcy si przeciw bredniom i wrzaskom, przeciw kazaniom niedzielnym, zakamaniu idcemu z Watykanu i przeciw olbrzymiemu haraczowi, jaki pod pretekstem wiary wyciga si im z kieszeni. Wspuczestnictwa nie brakuje take u podzielonych sistr i braci. Czy Luter nie wystpowa przeciw Antychrystowi w Rzymie? Gdzie on siedzia, jeli nie na tak zwanej katedrze Piotrowej? Czy nie przekrciby si w grobie ten reformator, gdyby usysza o ekumenizmie naszych czasw, o elastycznie protestanckich biskupach, superintendentach, najwyszych radach kocielnych, oferujcych swe usugi ideologom z Rzymu, kaniajcych si Kocioowi papieskiemu, spoufalajcych si z nim... niby to dla dobra wsplnej sprawy? Jan Pawe II ma atw rozgrywk, dopki nikt mu si twardo nie przeciwstawi. Protestanci tak wiele przeykaj, a wydao im si, e wszystko zdoaj przekn. Wystarczy, e Papie si umiechnie: "Jestem Piotr, wasz brat!" i ju ci agodni heretycy czuj si zaaprobowani, chwal zalki reform, przeczuwaj sw rehabilitacj, bredz o wpywie ducha, o zblieniu, jednoci, widz, jak zblia si do nich lepsza, bardziej tolerancyjna przyszo. "Jestem Piotr, wasz ojciec!" Nastpca nie robi najmniejszego kroku w ich stron. Po prostu nie rusza si z miejsca, wygasza przez okno kazania o rodzinie, powcigliwie ubolewa nad rozk, liczy na czasy przychylniejsze dla Rzymu, stoi z broni u nogi. Kto by sdzi inaczej, niech wymieni jakie przekonujce dowody ekumenicznej woli - a nie gadaniny - ze strony Wojtyy i niech przytoczy jakiekolwiek fakty, wiadczce, i ten Papie konkretnie usun jakie przeszkody na drodze do ekumenizmu. Ja uwaam ewangelicznych chrzecijan w znacznej mierze za religijnych

masochistw. Chcieliby przynajmniej zebra "niwo" swych cierpie i eby ich wreszcie pokochano. W piset lat po Lutrze doczekali si uznania przynajmniej na odlego. Postpuj zatem wbrew sumieniu, wychodz naprzeciw Papieowi, urzdzaj wsplne posiedzenia z katolikami, zaklinaj si na te same pocztki, na wsplny cel, uskaraj si na trudn drog, jaka do prowadzi: i daj si chykiem nabiera. Rzymska konkurencja zna si na swojej robocie. Jest w niej zasiedziaa od wiekw. Nikt nie moe sobie na dusz met pozwala na tyle chybionych inwestycji, co protestanci, jeli chce zachowa samodzielno. Albo musi zwin interes i da si pokn temu wikszemu. Tymczasem grubiastwa poprzednich papiey jak gdyby poszy w niepami. Kiedy Papie zwraca si do "oddzielonych" chrzecijan, lubi manifestowa optymizm wiary, przekonany o swej wasnej wiernoci prawdzie. Gotw jest mwi raczej o upokorzeniach i przeladowaniach, jakie musia znosi prawdziwy Koci, ni o tych upokorzeniach i przeladowaniach, ktre tene Koci wyrzdza innym. Nie kady suchajcy papieskich stw byby rwnie skonny uznawa dialog prawdy i mioci, jaki proponuje Wojtya, za co wicej ni - nie pokrywajce si z faktami zapewnienia werbalne i przyjmowa tego rodzaju propozycje. Czy odmowa wynika jedynie z braku dobrej woli po stronie zagadywanych, ktrzy od niedawna widz Rzym, to stare wilczysko, tylko "w owczej skrze porozumienia", jak mwi Alfred Lorenzer? Czy wywodzi si z najgbszej niezdolnoci tego Papiea do prowadzenia dialogu? Czy konserwatywne duchy tego pokroju zawsze potrafi rozmawia wycznie z takimi, jak oni sami?

XII PRZEAMA CHOBY JEDN Z BARIER! Czego po Janie Pawle II mona si jeszcze spodziewa?
Ludzie gromadzcy si wok Papiea po tylu latach jego pontyfikatu wci jeszcze licz si na setki tysicy. Prowadzcy wywiad Messori mwi nawet o rosncym i "niekwestionowanym prestiu" (PPN 13) Stolicy Apostolskiej. Moe si zatem wyda komu bdnym, jakkolwiek wsparte przez wyniki ankiet (nie pasujce Papieowi do jego entuzjastycznych koncepcji: PPN 89) mniemanie: e ten rodzaj Kocioa, jaki reprezentuje Karol Wojtya, ju nie odpowiada wikszoci ludzi. Ta charakterystyczna forma spoeczna ju nie moe dla nich stanowi nadrzdnego systemu orientacji. Papie nie Obawia si co prawda nowych rozamw, nawet "jeeli Koci posoborowy ma trudnoci w dziedzinie doktryny, czy dyscypliny" (PPN 130 i nast.). Nie dostrzega jednak, e problem nie na tym polega. Gdyby z jego Kocioa wyodrbniy si mae grupki postpowcw i fundamentalistw, albo nawet si odczyy, Papiea mogoby to poniekd radowa. Mniej mgby si cieszy z milczcego odchodzenia od Kocioa milionw ludzi, ktrym wewntrzne, kocielne rozrnienie "postpowcw" i "integralistw" jest najzupeniej obojtne. Koci Wojtyy nie daje podstaw do nadziei. Aspiracja do tego, e nadzieja ta nawet "przekracza progi", dla wikszoci ludzi nie jest na niczym oparta. Nawet sam Papie zgasza wtpliwoci co do "instynktownego zwrotu do religii" (PPN 134). Tylko mniejszo widzi to inaczej. Moe mniejsza, lecz bardziej wyszukana czstka? wita resztka? Ju na prostych przykadach rachunkowych mona stwierdzi, e suchacze, pojawiajcy si z okazji wizyt papieskich, to dosy niski procent obywateli odwiedzanych krajw. Nawet bardzo optymistyczne przypuszczenie, e Papie dociera mniej wicej do 20% ludnoci, musi liczy si z tym, i ogromnej wikszoci ludzi, do ktrych si zwraca, w ogle to nie interesuje. Nie zmieni tego zaklinanie si Wojtyy na "now wiosn ewangelizacji" (PPN 97). W milionowych narodach "wielu" to wci jeszcze mao, a szare masy ludnoci miejskiej pozostaj obojtne na wszystko, co jego uroszczenia wywodz z autorytetu patriarchalnego, susznie odczuwanego jako anachroniczny, o wasnej tytulaturze mwic, e nie naley si jej lka (PPN 26 i nast.). Wspczesne formy propagandy, ktrymi Watykan posuguje si, adaptujc je do nawykw tych, co lataj odrzutowcami, i rodowiska wielkich menederw, a ktre Jan Pawe II niezalenie od tego gromi w swych napaciach na rodki przekazu (PPN 109, 132), nie wzbudzaj mimo wszystko tego gbokiego zainteresowania, ktre reklama obiecuje take gdzie indziej. Stwierdzenie to moe si jeszcze raz potwierdzi w oddziaywaniu, jakie bdzie miaa rzucana milionami na rynek nowa ksika Papiea. Nawet w przyblieniu mowy tu by nie moe o jakim "nowym wiecie, nowej Europie i nowej cywilizacji" (PPN 135). Nie daje si zauway nawet ten powrt wielu kocielnych dysydentw, ktrego spodziewano si po objciu urzdu przez Karola Wojty. Jeeli ostatnio anglikascy wierni i duchowni przechodz do Kocioa rzymskiego, bo nie podobaj im si kapaskie wicenia dla kobiet, wzrasta dziki temu jedynie udzia konserwatystw, ktrych Jan Pawe II i tak obsuguje. Przeomu nie spodziewa si po tym ju nawet Watykan. Papie podpiera si, w sposb typowo klerykalny, teori "nieznanego chrzecijanina": e ludzie ostatnio wierz w skrytoci (PPN 76) i zostaj po prostu objci ask, pomimo e deklaratywnie odrzucaj Koci i chrzecijastwo (PPN 145). Liczba chrzecijan i "zbawionych" (PPN 68) w rzeczywistoci co prawda nie wzrasta, lecz w teologicznym rachunku i owszem.

Rwnie polityczny wpyw Papiea, ktry wierzy - jak sdz dyplomaci - e "przez swj osobisty presti moe wpywa na konflikty polityczne", jest bez porwnania mniejszy, anieli si spodziewano. Jego wizyty, skutecznie otrbione w rodkach przekazu jako "pielgrzymki pokoju", a za czsto wsikaj w piach. Choby przykad wojny o Falklandy lub wydarzenia zwizane z wizyt na terenach wojny jugosowiaskiej niezbyt przyczyniy si do prestiu Wojtyy, gdy serbscy biskupi prawosawni (chrzecijanie, wspbracia w urzdzie biskupim!) z gry zaatwili spraw odmownie i "gobek pokoju w ostatniej chwili zawrci". Jan Pawe II, przedwczenie ochrzczony jako papa coraggio, zmuszony by podj w sprawie Sarajewa "najbardziej gorzk decyzj swego pontyfikatu", jak zauway mediolaski Corriere delia Sera. Co prawda w sytuacj t wmanewrowaa go cakiem niefortunna dyplomacja watykaska, w przedsiwzicie, ktre od pierwszej chwili byo nieudolnie skalkulowane i musiao wreszcie, ku rozczarowaniu wielu, doprowadzi do rezygnacji. Nic na to nie poradzi upitraszona w zwizku z niefortunnymi odwiedzinami legenda. Daje ona skutki odwrotne. Jeden przykad: Elmar ur Bonsen bredzi w Sddeutsche Zeitung z 10/11 wrzenia 1994, e podczas planowanych odwiedzin w Sarajewie Jan Pawe II by nawet gotw "narazi swe ycie". Skd dziennikarz to wiedzia? Czy rozmawia z Karolem Wojty? Czy po prostu by tak uprzedzajco posuszny, e oznajmi, czego nie omieliby si powiedzie aden biskupi rzecznik prasowy? Tak samo bezpodstawnie mona by spekulowa, e wpywowe krgi Watykanu umylnie wmanewroway Papiea w t sytuacj, aeby si go pozby. C to miaoby waciwie znaczy, e Papie by gotw zaryzykowa swe ycie? Czyby Wojtya liczy na mczestwo? Narazi swe ycie znaczy, ni mniej, ni wicej, tylko e Papie by gotw pozwoli, aby jaki snajper namierzy go w celowniku i zastrzeli. Co za teologiczna gupota, nie mwic ju o ignorancji dziennikarza! Nikomu nie wolno, jeeli rozumiem co z nauki Kocioa, dobrowolnie wystawi si na mier. Rwnie po to, czy nawet szczeglnie po to, aby zosta mczennikiem za dobr spraw. Papie Jan Pawe II wie o tym rwnie dobrze, jak inni. Po ludzku zrozumiae jest, e ewidentnie starzejcy si i coraz bardziej podupady na zdrowiu Papie chce upora si z moe ju niedalek mierci. Jak i miliony innych ludzi. Ale czy miaby jej szuka, liczy na ni, jak wyduma jaki dziennikarz? W gruncie rzeczy miaem nadziej, e taki zagany bekot naley ju do przeszoci. Podsumowanie pontyfikatu Wojtyy marniutko wypada nie tylko pod wzgldem technicznym. O nadziei w ogle nie moe by mowy. Wskazana wydaje si raczej ostrono, gdy z osob tego Papiea wie si co w rodzaju odrodzenia wiary rzymskokatolickiej i reklama kiekujcej nadziei. Jak dotd jaskka nie uczynia wiosny. Do jakiego stopnia jaowe pozostan usiowania Wojtyy, to wczenie ju si pokazao. Wspomn tu o "walce o ycie", jak prowadzono w 1981 roku w kwestii przerywania ciy z okazji referendum we Woszech. A nie chodzio tu o sprawy marginesowe lub osobliwoci przekona klerykalnych, lecz -jak stwierdzi sam Papie - o "centralne zagadnienie czowieka". Klska okazaa si miadca. Wochy day Watykanowi cik odpraw. Wprawdzie przez kilka tygodni uwaga przewaajce katolickiego kraju zwrcona bya na "ruch dla ycia", za ktrym opowiedzieli si stanowczo chadecja, neofaszyci i woscy biskupi. Rwnie i Wojtya jednoznacznie wyrazi swj pogld. Ale nawet jedna trzecia wyborcw nie gosowaa za oficjaln lini Kocioa. Katolickie danie, aby uchwalon przez parlament ustaw "w interesie caoci narodu" uniewani, odrzucono wikszoci wynoszc prawie 68% gosw. Nawet zamach na ycie Papiea (PPN 108, 162) na krtko przed gosowaniem, ktry wzmg obawy, e uczuciowi Wosi mog przez solidarno gosowa za pogldem Papiea, nie zdoa spowodowa zwrotu w opinii. Nard woski raczej odwrci si od ciko chorego

Papiea. Proces przeobrae spoecznych, ktry zaznaczy si ju przy zatwierdzaniu prawa do rozwodw, sign jeszcze gbiej, ni si zdawao. Wosi otwarcie powiedzieli Papieowi: nie! Waga jego urzdu nauczycielskiego okazaa si niedostateczna i Papie zmuszony by, jak nieraz jeszcze po tym, przekona si, e nie kady, kto wykrzykuje na jego cze, podziela te jego pogldy. Najwidoczniej Wojtya nie jest w stanie pocign za sob wikszoci nawet w sprawach zasadniczych. Ani w swojej trzodzie, ani poza ni. Mona mi odpowiedzie: kwestia wikszej czy mniejszej liczby nie jest decydujca. Nawet znikoma mniejszo, co historia ludzkoci nieraz ju udowodnia nie tylko w przypadku wczesnego chrzecijastwa, moe jak ta odrobina zakwasu, o ktrej mwi Ewangelia, zrewolucjonizowa wiat. Tym bardziej otrzewiajco dziaa stwierdzenie, e Koci rzymski przegra sw historyczn szans. Nie wida, aby wiat, ktrego nawrcenie jakoby poruczone byo chrzecijastwu, w cigu dwch tak zwanych chrzecijaskich tysicleci, ktre ma ono ju za sob, przyswoi sobie nakazy Watykanu. Okazao si raczej na odwrt: wyznanie rzymskokatolickie znajduje si obecnie, jeli spojrze w perspektywie caego wiata, w sytuacji bez porwnania gorszej ni przed kilkoma stuleciami, a nawet kilkadziesit lat temu. I nie ma nadziei na popraw, cokolwiek twierdzi o tym Wojtya (PPN 96 i nast.). Papie ma powody do obaw. Zrozumiae wic, e wiczy woanie na puszczy i uprawia onglerk nie tylko doktrynami teologicznymi, ale i liczbami, jakie mu odpowiadaj (PPN 89). Nie jest za prawdopodobne, aeby goszone przez Wojty - "papiea roku 2000"? pojmowanie Kocioa, ktre staraem si ukaza w tej ksice na rnych przykadach, mogo wiele zmieni w tej beznadziejnej sytuacji. Przyczyn tego jest sam Papie. Wojtya tkwi w lepym zauku. Jego trwoga nie wyprowadzi go na woln przestrze. Zamiast przekracza granice i przemawia do wszystkich ludzi, trzyma si on jedynie subkultury. Ta podejrzanie zatrca o fundamentalizm. Wanie tego robi by nie naleao. Ale Jan Pawe II posuguje si tylko czstkow tradycj: mianowicie t, ktra, jak si zdaje, na skutek dobitnie goszonych przez Wojty objaww strachu (PPN 137-139) oraz uwieczniania doranych przepisw i wartoci coraz to bardziej zniechca ludzi do Kocioa rzymskiego. Wanie dlatego, e uparcie powouje si na rzekomo niezmienn prawd nauki Rzymu, Papie identyfikuje si z tym rodowodem. A zarazem oficjalnie neguje, otwarcie lub skrycie, wszelkie inne tradycje kacerskorewolucyjne, choby wywodziy si one z mistyki (PPN 78-79), ktr Wojtya tak bardzo ceni. Po alternatywne nadzieje Papie siga jedynie po to, aby si od nich odci i potwierdzi wasn tosamo. Identyfikowanie si z tradycj, ktr streszcza w swojej plakatowo goszonej dewizie Totus Tuus (PPN 157 i nast.), niektrzy na pewno przyjmuj entuzjastycznie i uwaaj za przejaw siy. Przemawiay za tym niegdy pokazujce si na Placu w. Piotra transparenty z napisami: "Jeste chlub Kocioa, jeste wikingiem Boym, jeste przyjacielem wszystkich ludzi, jeste darem niebios" albo: "Papieu, jeste mocniejszy ni Superman". Tak samo poszukiwane przez niektrych, bynajmniej nie przez ca modzie, "wodzostwo" (PPN 102). Jednake entuzjazm, z jakim ci ludzie - bynajmniej nie stanowicy wikszoci, a tym bardziej nie wszyscy - witali nauki papiea Wojtyy, potwierdza tylko nastawienie entuzjazmujcych si i niczyje wicej. Jan Pawe II w swoim mass appeal zwraca si i nadal si zwraca wci do tej samej grupy. Tych zagorzaych w swojej trzodzie, ktrzy zaklinaj si na par konserwatywnych formu i treci dumnej, czstkowej tradycji "posiadania prawdy" i ktrzy - ze wzgldu na wasne poczucie bezpieczestwa - ani na jot nie odstpi od swoich pogldw.

Mentalno i rodowisko tych ludzi, ktrych liczba poniej wieku emerytalnego gwatownie si zmniejsza, wiody papiea Wojty od wystpu do wystpu. W ich stowarzyszeniu Jan Pawe II czuje si zawsze swojsko, w ich imieniu naucza. Ich system wartoci, ich poczucie cnoty, ich preferencje i uprzedzenia przenis, w najdrobniejszych szczegach, do swego urzdu. A to, e Wojtya sprawuje swj urzd z osobistym wdzikiem, czyni go dla wielu po ludzku sympatycznym i zapewnia mu szacunek u niemaej liczby suchaczy; nie zmienia to jednak faktu, e wystpuje on jako rzecznik okrelonego typu autorealizacji. Jan Pawe II, ktry na swym urzdzie jako ziemski namiestnik Chrystusa (PPN 27-29, 31 i nast.) powinien by reprezentowa uzewntrznione sumienie wielu, przyczy si, jako dobrowolna ofiara systemu, do stanowiska czstkowych grup, w ktrych imieniu przemawia i ktre go darz poklaskiem. Jego polskie pochodzenie (PPN 161) oraz jego klerykalnie okrelona droga yciowa (PPN 149) chyba sprawiy, e nie mia innego wyboru. Wybr stanu duchownego, pierwsza identyfikacja z zastanym, wyodrbnionym rodowiskiem i z polityczno-spoecznymi tworami, ktrych religi jest katolicyzm, okazay si ju nieodczne od jego caego ycia. Tego wanie dotycz typowo konserwatywne mowy Wojtyy o wiernoci i wytrwaoci w wierze. Inne uwiadomienia, inne dowiadczenia, inne ryzyko odpdza od siebie przez cale ycie. Tote w jego biografii nie ma waha, a tym bardziej odstpstwa lub przekraczania granic. ycie Wojtyy jest absolutnie uporzdkowane. Wytwarza on i uprawia bez przerwy t sam wiar przytakujc. Zna i uznaje podporzdkowanie si i nadrzdno, ukady siy i bezsiy, hierarchie wiedzy i wiary. Moe to godne szacunku pord takich, jak on. Nadziei to adnej nie stwarza. Albo tylko dla takich, jak on. Ot i wymowne wspomnienie: ledwie mody ksidz Wojtya wrci po studiach w Rzymie, przyjaciele zapytali go, co teraz zamierza robi. Odpowiedzia: "Cokolwiek wymyli dla mnie ksidz biskup metropolita!" Gdybym nalea do jego przyjaci, dalej bym ju nie pyta. Ta odpowied przesdza o wszystkim. Posusznie przyjta wiedza yciowa Papiea dotyczy tych prawd o czowieku i (za porednictwem Maryi: PPN 52, 157-158) o Chrystusie i Bogu, w ktrych od zarania go uspoeczniono. Nigdy ju nie odstpi od nich, jako e sowa Boe, jak si wyrazi Wojtya w 1964 roku, s proste i gbokie. Czowiek, ktry si im zawierzy, nie potrzebuje si uczy niczego wicej. "Najwyszy prawodawca" (PPN 156) wszystko ju ustali, a czowiekowi wystarczy po to zdecydowanie sign (PPN 31). Prostota wiary, w przeciwiestwie do rozwijajcej si w szczegach wiedzy, skania do prostej akceptacji. Dowiadczenia, ktre mogyby obali zastany porzdek i wyswobodzi uporzdkowanego czowieka dla samego siebie, nie wystpuj. Nie moe by mowy o rozpadzie tego ojcowskiego wiata, jego pobonego instrumentarium, jego pedagogicznych form wadzy i jego sztywno ustalonych granic porozumienia. System Wojtyy jest zamknity. Jego nadzieja rwnie. U goszonego przeze Boga prawa i sdu nie istnieje niepewno, a wierzcy, ktry wie, e jest w posiadaniu prawdy, nie potrzebuje si naraa na jakie nowe praktyki radzenia sobie z yciem, obarczone ryzykiem i przekraczaniem progw. Gdy reaguje na faktyczn niepewno sytuacji, powtarza stereotypowe zdanie, e tylko Chrystus, Syn Boy, stanowi o rozwizaniu wszelkich problemw (PPN 50-54). I tak wanie czyni znowu, po raz kolejny, Karol Wojtya w swej obecnej ksice. Jest to naumiane, wywiczone... i dosy beznadziejne. Kto wie sw nadziej z wyobraeniem Zbawiciela, w ktrym powinna by zawarta konkretna odpowied rodowiska na wyzwanie spoeczne, ten w yciu nie zbdzi. Kto natomiast uwaa, e moe zrezygnowa z takiego zabezpieczenia, musi pogra si w lku epoki i w beznadziejnoci wiata (PPN 36, 47, 55 i nast, 59, 68 i nast., 132 i nast.). Takie to

proste... z t nadziej, ktra przekracza prg na mod papiesk. Podgrupa spoeczna, ktra entuzjastycznie przytakuje Wojtyle i wci jeszcze cakowicie identyfikuje si z nim - a wic sama ze sob - uwaa tego Papiea za "katolickiego" namiestnika Chrystusa (PPN 27, 31 i nast.). Jan Pawe II wyjmuje im to z serca i z ust, ilekro przedstawia swj radonie fundamentalistyczny wizerunek czowieka, wiata i Kocioa. Wszystkie swoje troski i trwogi przenieli na wszechobecnego arcykapana. On jest dla nich Kocioem. Tote on inicjuje wszelkie procesy decyzji w tej instytucji, on je kontroluje i definitywnie rozstrzyga. Pan od dawna jest - jak to uj Franco Basaglia - "totalnoci dla niewolnikw". Tylko e niewolnicy sami zabior gos w sprawie wyzwolenia i bd przekada swoj wolno nad kad inn, uzyskan w drodze odpowiedzialnoci. Co prawda ludzie zafiksowani na instytucji nie dopytuj si, jak katolickie, jak powszechne, jak uniwersalne jest w rzeczywistoci papiestwo, reprezentowane przez Jana Pawa II. Wierz i akceptuj to jako swoj totalno. Takich ludzi nie mog i nie chc przekonywa do jakiejkolwiek alternatywy. Oni dawno ju - tak jak apologeta i dziennikarz Messori (PPN 13) - opancerzyli si przeciw jakiejkolwiek argumentacji. Nadziej mog znale tylko u takich, jak oni. Albo u Papiea, "nauczyciela wiary", ich wiary (PPN 13). Ten wyjania, e "pesymizmu egzystencjalnego" (PPN 36) ma nie by i koniec. Bez porwnania wiksza liczba ludzi pyta si, czy papiestwo rzymskie w swej pouczajcej pompatycznoci nie wyraa po prostu zafiksowanych efektw okrelonego przystosowywania si okrelonych duchownych do okrelonych dowiadcze yciowych, ktre z biegiem stuleci uksztatowano w formie systemw teologicznych, obrzdw, praw i sposobw wyraania si. Inni znw pytaj, czy - mao skuteczne historycznie - pojcia trzody o Kociele, religii, Bogu s pocigajce dla ogu dzisiejszych ludzi; albo czy przynajmniej zachcaj do dialogu z wszystkimi ludmi; czy budz nadziej. Natomiast ci wierni, ktrzy myl konserwatywnie lub fundamentalistycznie, licz co jest typowe dla ograniczonej duchowoci getta - tylko na jedno: e prdzej czy pniej goszone przez Papiea prawdy zostan przyjte, e nastpi powrt do infantylnej sytuacji lepego posuszestwa, i to bez adnych zastrzee. Wszak naucza tu nie kto inny, powiadaj, tylko sam ustanowiony przez historycznego Jezusa Koci! Tote zbawienne jest dla czowieka dobrej woli, aby si do niego przyczy. W przeciwnym razie trzeba mu po prostu odmwi dobrej woli albo peni ycia... Trudz si wic dla nawrcenia innych, ktre Wojtya nazywa "odnow" przez uznanie prawdy (PPN 92, 95-98,148 i nast., 129-131) i zuywaj na sw misj maksimum religijnej i duchowej energii. Lecz brakuje im tej energii, kiedy trzeba podj prawdziwe, yciowe problemy dzisiejszych ludzi i znale na nie odpowied. Nie tak bardzo myli si Nietzsche, gdy stwierdzi, e czowiek religijny myli tylko o samym sobie. Ale staa publiczno Wojtyy nie dostrzega tego problemu. Jest z zaoenia jednooka lub lepa. Alternatywne propozycje rozwiza, ktre te mogyby mie oparcie w Ewangelii i rycho zdemaskowa faworyzowane obecnie pogldy konserwatywne jako bajk o nowych szatach krla (albo papiea), dla zapatrzonego wstecz chciejstwa nie maj w ogle charakteru problemowego. Wszelkie tego rodzaju pytania Messori od pocztku wykluczy (PPN 14-15). Kardyna Hffner - na tle pyta o koszta podry papieskich - w roku 1980 w Fuldzie powiedzia, jakby z ust wyjmujc to wielu prawdziwie wierzcym: "Ojcze wity, wiemy, jak cikie jest brzemi Twego urzdu. Bdc pomidzy nami przybliasz obecno tego, ktry nosi koron cierniow!... Nie boisz si zgorszenia i gupoty krzya. Posta Ukrzyowanego rozjarza si w Papieu Sprzecznoci, ale nie w takim nastpcy Piotra, ktry by si wszdzie przystosowa." Co w tym rodzaju potwierdza sam Papie (PPN 30). Czy wszystko to mogoby te

by zgoa inaczej, zwaszcza gdy tak wielu nie moe si opdzi wraeniu, e w Karolu Wojtyle przejawia si zgorszenie raczej ksicia apostow ni biednego gupca Jezusa z Nazaretu (a nie wspaniaego Chrystusa Wojtyy), to dla Kocioa rzymskiego problem wci otwarty. Od tego, jaka bdzie odpowied, zaley w znacznej mierze przyszo tej instytucji oraz jej wiary. Podsumuj: czy Jan Pawe II suy urzdowi Piotrowemu u schyku tego stulecia? Czy raczej zaostrza, osobicie i przez sprawowanie urzdu, ten kryzys swego Kocioa, ktry szybciej, ni przypuszczamy, moe si okaza pocztkiem koca potnej niegdy idei i instytucji? Wyrok historykw co do tego, jak zaszeregowa ten pontyfikat w historii Kocioa i co do faktycznego znaczenia tych lat jeszcze nie zapad; najnowsza ksika Wojtyy bdzie miaa swj udzia w tej ocenie. Tak czy owak gosowanie nogami odbywa si ju na caego. Pod koniec tego okresu rzdw, ktry wielu ju uwaa za nazbyt przeduajcy si, atwiej ni na pocztku odpowiedzie na nie zaatwione do dzisiaj kwestie, ktre zapodziay si gdzie w radosnym zgieku wstpnego okresu. Przynajmniej tyle wida ju coraz wyraniej, e wiatowe oddziaywanie papiea Wojtyy w adnym razie nie prowadzi do odrodzenia katolicyzmu. Wrcz przeciwnie. Karol Wojtya, przepchnity na konklawe jako spolegliwie obliczalny kandydat, nie sprawia adnych trudnoci, jeli chodzi o pjcie na rk konserwatystom wszystkich obozw. Ale tylko w tych krgach mgby uchodzi za wyborny sposb na powstrzymanie wszdzie ujawniajcej si i szybko postpujcej erozji za pomoc budowania tam i umocnie. Przykad najwieszy i gony na cay wiat: konferencja ONZ w Kairze w sprawach zaludnienia. Tu wiat podj nareszcie prb ustalenia pierwszego midzynarodowego planu dziaania, aby pohamowa zgubny przyrost ludnoci. Watykan przez pi dni blokowa konferencj i wreszcie przeobrazi j w paraliujc debat o przerywaniu ciy. Wprawdzie na prno. Aby zakamuflowa swoj klsk, delegacja papieska zagosowaa wreszcie za. Nie ustpia jednak, niezdolna do nauczenia si czegokolwiek, z pozycji rygorystycznych: spdzanie podu i zapobieganie ciy s jednakowo tabu. Hans Kling mwi o watykaskim Waterloo. Wojtya jeszcze raz porwa si do walki przeciw caemu wiatu. I jeszcze raz przegra. Chodzi mi o to, e przegra szczeglnie z kobietami. Pitnowany w jego ksice "mski egoizm" (PPN 153) dawno ju przerodzi si u Papiea w klerykalny, watykaski egoizm. Niewiele to pomoe, i ukaza on "gboki wpyw kultu Maryi na ca problematyk kobiety" (PPN 159) w dzisiejszym wiecie. Puste frazesy atwo daj si przejrze, zwaszcza kiedy je wygasza Wojtya. Kobiety, domagajce si nareszcie czynw, uzyskay skuteczne poparcie ze strony rozstrzygajcych instancji ONZ i USA. Natomiast do sojuszu midzy patriarchalnymi twierdzami Watykanu a pastwami muzumaskimi jednak nie doszo. Wielkie narody muzumaskie, jak Indonezja, Pakistan, Iran i Egipt, nie day si zaprzc do papieskiego wzka. Papie zdoa zmobilizowa tylko niektre z pomniejszych krajw Ameryki aciskiej; natomiast wielkie, jak Argentyna, Brazylia i Meksyk, nie dopisay. Nawet i katolickie za kobiety, wbrew nadziejom Wojtyy, nie stany w Kairze po stronie tak zwanego urzdu nauczycielskiego. Dziennik Washington Post pisa o osobistym dramacie 74-letniego Papiea. Wprawdzie wyglda na to, e pokona on - albo jego Matka Boska - sowiecki komunizm, nie potrafi jednak upora si ze wspczesnym wiatem. Jego nadzieja zamyka si wewntrz dnia wczorajszego. Nie sposb przyj, e Wojtya potrafi jeszcze wyzwoli si z systemu swojej nauki. Tego progu nadziei on nie przekroczy. redniowieczno-absolutystyczny system, ktrego gorszce szczegy tu przedstawiem, przypisuje - w sposb typowy dla swojego czasu - pojedynczemu patriarsze

("papie") monopol na prawd i wadz. Po upadku sowieckiego komunizmu (PPN 106 i nast.) Koci katolicki Wojtyy pozosta jedyn dyktatorsk instytucj i organizacj w wiecie zachodnim. Jeeli Papie tego chce, moe nie dopuszcza kobiet do wice, odmawia milionom kobiet moliwoci zapobiegania ciy, zabrania ksiom maestwa, poniewiera rozwodnikami, ktrzy zawarli ponowne maestwo, tak samo jak biskupami, ktrzy ujmuj si za nimi w tym specyficznie katolickim nieszczciu, oprnia parafie z duszpasterzy, zakada kolejnym teologom kaganiec, paraliowa i zbywa modlitw (PPN 116-122) zalki reformy ekumenicznej, interpretowa anachroniczne dogmaty i zasady moralne jako ponadczasowe. I tego chce Jan Pawe II. W kadym przypadku. Wskaza kademu z "laikw", sobr nie sobr, stae miejsce na samym dole i zatwierdzi na dobre, z wyyn ostatniego ju tronu patriarchalnego, "rwnorzdn" rol kobiety, suebn i macierzysk, jak i odpowiadajce temu oczekiwania mczyzn (PPN 241 i nast.). Spotka si za to z rozleg aprobat tych, ktrych specyficznie katolickie posuszestwo jest na ziemi tak samo niepowtarzalne jak ta dwuklasowa spoeczno - wytwarzajca panw i niewolnikw - ktra przykada si do uzasadnienia takiego posuszestwa i utrwala je. Kto nie skacze z uciechy widzc, jak koo historii kocielnej obraca si daleko wstecz do pooenia przedsoborowego i przeddemokratycznego, moe jednak dostrzec, czym to si koczy. Papie, agodnie mwic, pozbawiony jest dobrej woli. Tymczasem poszkodowani licz si na miliony: niewtpliwie Jan Pawe II - i to na dziesitki lat! - jest wspodpowiedzialny za masowy odwrt od Kocioa rzymskiego i w ogle od chrzecijastwa. Autorytarna postawa patriarchy Wojtyy kompletnie podkopaa jego moraln wiarygodno. Zwaszcza kobiety i ludzie modsi wypowiadaj Papieowi posuszestwo. Jan Pawe II zbywa ten rozwj wydarze po prostu gadanin (PPN 97-105). Na okres rzdw Papiea, uchodzcego za talent polityczny, przypad zwrot sytuacji w Europie Wschodniej. Jaki by jego wasny udzia w tych wydarzeniach, to cilej oceni dopiero sd historii. Z pewnoci nie mona go nawet w przyblieniu porwna do tego, czego dokonay setki tysicy ludzi na ulicach: ktrych Wojtya w ksice swej nie zaszczyca ani swkiem (PPN 108 i nast.). Wida i temu Papieowi te nie dano by tym, ktry wyprzedza mylowo i kroczy na przedzie. W padzierniku 1993 roku Wojtya mwi, e rozstrzygajc rol w zwycistwie nad ustrojem komunistycznym odegra nie on, tylko - niezomnie reprezentowane przez niego chrzecijastwo jako takie, ze swym religijnym i moralnym posannictwem i obron godnoci ludzkiej. Podobnie dalekosine przyczyny sprawcze wymienia w swej ksice (PPN 108109). Wypowiedzi te dobijaj si o zasugi, ktrych w tej formie nie byo. Jeli mierzy je w oparciu o histori i teraniejszo katolicyzmu, jest to nadzwyczaj ryzykowne. A zupenie ju nie oddaje sprawiedliwoci ludziom, ktrzy spowodowali ten przeom. Jeeli ju mamy mwi o Papieu przeomu, to w innym sensie: Jan Pawe II, od strony wojowniczo zaangaowanej postrzegany jako symbol ofensywy dobra i dla dobra, nie przepuszcza adnej okazji, aby urzd swj wykorzysta dla odtworzenia ortodoksyjnej tradycji, przez tych, ktrym zbyt pochopnie zawitaa nadzieja, uwaanej za dawno ju anachroniczn. Chociaby czystki, jakie przeprowadza on cichaczem w swej elitarnej kadrze, s przykadem celowego sprawowania wadzy przez tego Papiea starego pokroju: kto za Wojtyy awansuje na biskupa lub kardynaa, zawdzicza to swej nieskazitelnej wiernoci wobec Rzymu. Choby tysice zaskoczonych tym ludzi w Kolonii, St. Polten albo Chur sprzeciwiay si tej polityce kadrowej, Wojtya nigdy nie ustpi. Natomiast wyrozumiale traktowa Jan Pawe II z bied zatuszowane skandale w Watykanie i gdzie indziej. Niemniej te ponure wydarzenia pozostaj niezatartymi pitnami na okresie jego rzdw. Jeeli zreszt wiele osb uwikanych w watykaskie machlojki, cho bynajmniej nie wszystkie - arcybiskupw, kardynaw, maklerw, kanciarzy, lobbystw -

znamy dzisiaj z nazwiska, z pewnoci nie jest to zasug Papiea. Zajada nieustpliwo, wyraajca si w obsesyjnie wrcz powtarzanych wypowiedziach Wojtyy na temat moralnoci seksualnej i roli teologw w Kociele, moe co prawda - tak samo jak odpychanie wszelkich kwestii dotyczcych kapastwa kobiet, celibatu, laicyzacji ksiy, statusu ponownie zalubionych rozwodnikw - odpowiada twardemu jdru wiernych i biskupw. Nie moe jednak nawet podj wychodzcych raz po raz na wiato problemw Kocioa rzymskokatolickiego. Zreformowane za Jana Pawa II w kierunku tradycyjnym prawo kanoniczne i niewydarzony zarwno stylistycznie, jak i treciowo, wiatowy katechizm (PPN 127-128) nie s adnym drogowskazem. Nie bez powodu jedno i drugie ju odchodzi w niepami. W sumie: fatalna hipoteka Kocioa katolickiego, obcienie dla ekumeny, blokada najbardziej palcych problemw wiatowej wsplnoty. Nie wida w tym zalkw choby najskromniejszej nadziei; pozostao ju co najwyej miejsce na zarzut nieodpowiedzialnoci w stosunku do wiata. Nalecy do woskiego koncernu Mondadori (czyli do Silvia Berlusconiego) magazyn Panorama zajrza, przy sprzeciwie Stolicy Apostolskiej, w najblisz przyszo. Wydrukowa nie tylko fragmenty z ksiki Wojtyy, ale take przyozdobi je ma galeri fotografii tych kardynaw, ktrych ju dzisiaj bierze si pod uwag jako nastpcw Wojtyy. Moe si to niektrym wyda nietaktowne, pozwala jednak na wycignicie pewnych wnioskw co do rzeczywistej oceny Jana Pawa II. Oznaki si mno: opublikowany w padzierniku 1994 artyku biskupa L. A. Elchingera ze Strassburga w czasopimie Anzeigerfur die Seelsorge roztrzsa na caej stronicy pytanie, dlaczego "strwonilimy po czci nastpstwa II Soboru Watykaskiego". Biskupowi udao si nie wspomnie o rzdzcym Papieu. Czyby zakada, e Jan Pawe II mimo wielu sw, jakie wygosi na temat Soboru, nie przyoy si do jego nastpstw? Zaniedbania i cikie bdy Wojtyy bd si mciy ju w najbliszych latach. Na barki jego nastpcy spadnie cikie brzemi, jakkolwiek na wstpie znw moemy si spodziewa wybuchw radoci: nie jest to dobry znak dla obecnego Papiea, raczej sd nad nim, ta ju teraz przebijajca nadzieja czego nowego, niosca w sobie poegnanie i niepami. Choby tylko po to, aby przetrwa - a kt zna si na tym tak dobrze jak kocielna dyplomacja i teologia? - Rzym bdzie zmuszony w najbliszym czasie znowu popuci cugli, zapewni sobie przychylno wielu przyduszanych dotd biskupw i teologw Kocioa wiatowego, i tym samym ostronie odkrca pojmowanie wiary i polityk kocieln Wojtyy. Zawenie katolicyzmu pod rzdami Jana Pawa II zdawio przecie tyle nadziei, e potrzebna bdzie nowa strategia. W Watykanie myli si nad tym ju od dawna. Wtpliwe jednak, czy uda si odzyska stracony teren, a tym bardziej utracone zaufanie milionw. Papieskie zaduanie si u przeszoci zwaszcza wtedy si nie opaca, gdy przeobraa si caa epoka. Zrozumiae jest, e Jan Pawe II chciaby przynajmniej zmniejszy nasilajce si w skali wiatowej, powane wtpliwoci co do sprawowania przeze urzdu i szerzce si zarzuty pod adresem jego doktryny. Konsekwencj tego jest wiara, e zdoa tego dokona tylko za cen kolejnego potwierdzenia, agresywnego wzmocnienia tego, co starodawne, swoistej chrystyfikacji swojego urzdu, jeli nie swej osoby. Prdzej czy pniej fundamentalizm musi wpa we wasne zapadnie. Im mniej wiary napotka, tym bardziej nieubagane bd jego samoakceptacje i wymagania, tym wyej usadowione zostan instancje, do ktrych bdzie musia si odwoywa i odsya innych. Nadzieja, ju ostatnia, cigle istnieje. Karol Wojtya, ktremu biografowie przypisuj uzdolnienia wybitnie medytacyjne, mgby zdoby si na rzeczywist powag, przekroczy

prg i - zrzekajc si swojego urzdu - wycofa si do klasztoru. Moe nastpny papie, wbrew oczekiwaniom, znw rozszerzy nieco perspektyw widzenia Ewangelii. Wprawdzie jak dotd tylko jeden jedyny w dugim szeregu papiey poprzedzi go na tej drodze rezygnacji z urzdu: Celestyn V. Jednak rezygnacja byaby nie najbahszym znakiem odnowienia instytucji, ktra pyszni si swym stanem posiadania. Zaproponowaem to ju ponad dziesi lat temu. Wielu wci jeszcze ma nadziej. Wykraczajc daleko poza Jana Pawa II.

You might also like