You are on page 1of 101

Jzef Ignacy Kraszewski Bracia Zmartwychwstacy

Powie z XI wieku.

Tom drugi.

Rozdzia 1. Obyczajem byo Bolesawa Wielkiego, gdy do grobu mczennika do Gniezna przybywa, czas jaki trwa przy nim na cichej modlitwie. Znao duchowiestwo t pobono pask i gdy si uroczyste piewanie skoczyo, ustpili wszyscy w milczeniu ku wielkiemu otarzowi i zakrystii, krla zostawujc samego przy dwu drogich grobowcach, kryjcych zwoki matki, ktr kocha gorco, a ktrej ducha czu w sobie, i apostoa, dla ktrego cze mia jak dla niebios zesaca. Dwr te krlewski wysun si z katedry, przed wielkimi drzwiami jej oczekujc na wyjcie paskie. Bolesaw pozosta u trumny witego Wojciecha, owieconej kilku lampami, palcymi si zawsze u zwok apostoa. Doznawa tu dziwnego uczucia, jak gdyby go z duchem tego patrona i porednika zwizek jaki tajemniczy czy, jakby od zwok tych pyna pociecha, otucha i natchnienie. Korzy si tu i spowiada w myli i nieraz czu, jakby gos wewntrzny na jego wyznania odpowiada. Skada tu troski i odchodzi mniejszym. Na podesanym wezgowiu, przyklknwszy, z gow spuszczon, w zwycizca w tylu krwawych zapasach pokornym si stawa pokutnikiem. W kociele nie byo nikogo, panowaa cisza, niepostrzeony tylko zza supa wpatrywa si w klczcego mnich w, ktry pozosta, gdy

duchowiestwo odchodzio, i oczyma nienawistnymi zdawa si napawa widokiem pogrenia i smutku, ktry si w postawie krla malowa. Nieruchomy sta tak z dala, ciskajc pici, hamujc si, jakby razem pragn i lka si wybuchn; kilkakro krok ju uczyni naprzd i cofn. Z piersi krla wyrwao si gbokie westchnienie. Bolesaw podnis gow i wpatrzy si bezmylnie w ciemn gb kocioa. Oczy jego oswojone ju z ciemnoci patrzay bystro i posta owa czarna uderzya Bolesawa, cho rysw jej dostrzec nie mg, po sukni tylko poznawszy duchownego, krl zda si uderzony jego przytomnoci niezwyk, domylajc si w nim obcego. W tych cikich mylach, jakie go obarczay, szuka ulgi i tak samo, jak si spowiada przed pustelnikiem, rad by dziwnie zesanego kapana tego wezwa na pomoc i rad. Skin wic rk ku temu cieniowi mnicha, aby bliej przystpi. Postrzeg to stojcy naprzeciw, zadra, zawaha si, lecz wprdce czarny kaptur narzuciwszy na gow, tak, by twarz zakrywa, wolnym krokiem ku trumnie przystpi. Trumna ta tylko dzielia ich od siebie. Obcy tu jestecie? zapyta krl cichym gosem. Pielgrzymem jestem odpar gos cichy i drcy dziwnie. Znacie mnie? Wiem, ecie panem i wadc tego kraju. Jeli pielgrzymem jestecie, rozka wam da zasiek na drog, a prosz o modlitw. Mnich sta niemy. Zasiku adnego nie potrzebuj, przysigem na ubstwo odezwa si gosem stumionym a modlitwy moje krlewskiej duszy twej ulgi nie przynios, jeli z niej sam nie zrzucisz brzemienia, co na niej ciy. Tylko od kapana mg Bolesaw cierpliwie znie mow tak, ale z ust duchownego nie zdaa mu si dziwn, westchn tylko. Mnich zamilk chwil, jakby z sob walczy, i przerwa dobrowolnie milczenie. Cho krlem jeste, kaja ci si trzeba, bo tam, gdzie nas sdz wszystkich, adna korona nie idzie na szal, a purpura plam nie osoni. Bg mi da pielgrzymujc po wiecie spotyka ofiary twojego gniewu. Modl si one za ciebie, lecz by zemst niebios cigny. Gos mnicha drcy coraz si podnosi, krl oczy we wlepiwszy, zdumiony, przelky niemal, sucha go w niemym podziwieniu. Mnich jestem doda suknia, ktr nosz, prawd mi rzec kae. Kaja ci si trzeba i krzywdy nagrodzi, bez tego nie znajdziesz spokoju duszy ani u tego grobu, ani w wityni Paskiej, ani w yciu, ani przy zgonie. To mwic podnis mnich rk do gry, spod kaptura byso oczw dwoje lnicych i szybkim oddali si krokiem w gb, nim Bolesaw czas mia powsta i zawoa.

Gdy si wreszcie ruszy z klcznika krl i obejrza wkoo, nie widzc nikogo, z zakrystii wygldajcy kapan postrzeg to i na skinienie pospieszy. Bolesaw sta blady, gniewny i poruszony. Kto by ten mnich, ktry mi mia przerwa modlitw? zapyta. Kapan zrazu nie wiedzia, co odpowiedzie, trwoga go ogarna. Krl, jakby mu duszno byo w kociele, spiesznie pocz ku drzwiom wielkim kroczy, gdzie sta cay dwr jego i gnienieska czekaa na grodowa starszyzna, ktrej ulubieniec krla, stary Stoigniew przewodniczy. Kapan w lad dy za krlem. Kto i skd jest ten mnich obcy, ktry pozosta w kociele i przerwa mi modlitw? powtrzy Bolesaw na progu katedry stanwszy. Nie wiem odpar zlkniony ksidz. Przybywa tu duchownych pielgrzymujcych niemao. By dzi mnich jeden, ktry si opowiada, jakoby z klasztoru w Korbei. Szukajcie go i na grd mi prowadcie. Chc mwi z nim doda Bolesaw ju si hamujc i nie chcc gniewu da pozna po sobie. Ksidz zwrci si spiesznie nazad do kocioa skoniwszy przed krlem, a tu dwr go otoczy i z siw gow odkryt do kolan mu si zniy Stoigniew. Krl z czuoci druha rce obie pooy na ramionach jego i ozwa si gosem zagodzonym. Witaj mi, Stoigniewie! Ja do ciebie przybyem w gocin. Nie spodziewalicie si mnie, nieprawda? Radzi mi moe nie bdziecie bardzo. Miociwy krlu a ojcze ywo pocz Stoigniew kaniajc si i prostujc natychmiast wycie tu gospodarzem nie ja, Stoigniew sug. I druhem moim doda wesoo krl. Na zamek nas prowad. Niedaleko od katedry byy dworce paskie, piastowskich jeszcze czasw pamitne. Na grodzie jako namiestnik krla siedzia Stoigniew, razem z opatem Aronem praw rk pask. M to by swojego czasu w kraju tyle znaczcy, i mu nikt nie dorwnywa powag i rozumem a nauk. Bolesaw czsto go uywa tam, gdzie przebiegoci i spokoju, zimnej krwi i mstwa byo potrzeba, nie do walki, cho rycerzem by niepolednim, ale do zbierania owocw jej. Gdy zamawszy nieprzyjaciela pokj zawiera, warunki stawi, przy swoich prawach obsta, wyjedna ustpstwa byo potrzeba, nikt nad opata Arona i Stoigniewa nie by do tego zdolniejszym. Krl zna samego siebie. Burzyo si w nim atwo i czciej po miecz siga, ni cierpliwoci zaywa. Usta jego wypowiaday zrazu, co w myli zapisane stao, otwart by ksig krl i wojakiem nawet czasu pokoju. Stoigniew mia wytrwao ma, co wiele przebywszy, ludzi zna i zaywa ich umia. Nie ulk si on ani oblicza cesarskiego, ani adnego wadcy, niczym w wiecie uj go nie byo mona ani zastraszy. Spojrzawszy te na t dostojn posta, uszanowanie dla niej czu kady. Stoigniewa nic wzburzy, nic krwi jego biegu przyspieszy nie zdoao, na pozr zimny jak

Aron, sucha i patrza, a gdy ci, co z nim si ukadali, myleli ju, i go pokonali, ze spokojem odpowiada im do swojego powracajc, dopki woli swej nie przewid. Drogi te to by czowiek dla krla. Stoigniew nie starszym by nad niego, ale mu trudy siwizn przyspieszyy. Obok wosw obfitych, srebrzystych, twarz zachowa modziecz, wie, rumian i zmarszczkami nawet nie pooran. Dziwnie sprzeczay si na niej krasne barwy, ywy blask oczw, miejce si usta z t siwizn przedwczesn. Na czele mw dwunastu, co otaczali Bolesawa, Stoigniew sta pierwszym, przodowa on im i dla niego pan nie mia adnych tajemnic. W sprawach krla wiele musia pokryjomu podrowa po wiecie, tote jzyki obce umia dobrze, a co na owe czasy, oprcz duchownych, mao kto zna, Stoigniew pismo czyta i w acinie by biegym. Liczn otoczony rodzin, trzeci raz ju onaty, powiernik paski mia yjcych synw szeciu, crek pi, z ktrych trzy ju polubione. Zwykle przebywa on na zamku w Gnienie jako namiestnik paski, lecz i wasnych ziem ze szczodrobliwoci krla mia pod dostatkiem. Dwr te go otacza niemal ksicy, a ycie mg prowadzi, jak krl chcia, by mu wstydu nie czyni. I tu stoy musiay gotowe sta dla przybywajcych ze skargami, radami i probami. Skarb paski na to dostarcza. Mia oprcz tego piecz namiestnik nad biednymi winiami, ktrych trzymano na zamku w Gnienie. Tu miotajc si bezsilnie i zorzeczc losowi swemu skoczy ycie Bolko olepiony, tu zmar Prybuwoj, tu y jeszcze z ndz sw Odylon i mnodzy inni winowajcy, ktrych dla spokoju w zamkniciu trzyma byo potrzeba. Po wspaniaym palatium krla w Poznaniu starodawny dworzec gnienieski ubogo wyglda, ale szanownym by pamitkami, ktre do cian jego przylegy. Izb te w nim znajdowao si mnogo i najliczniejsze poczty mieciy si w otaczajcych go zabudowaniach. Gniezno naleao do tych grodw za Bolesawa Wielkiego, w ktrych wojsk jego zawsze gotowe do wyjcia w pole zastpy si gromadziy. W Poznaniu mia krl przy sobie trzynacie sotni pancernikw konnych, a cztery tysice piechoty z tarczami. Gniezno ywio pitnacie secin pierwszych, a pi tysicy tarczownikw; zatem, wicej jeszcze, ni Bolesaw przy sobie ich chowa, Inne te miasta, jak Wocawek i Gdecz, zaogami podobnymi opatrzone byy czasu pokoju. Gdy na wojn wystpowa byo potrzeba, sano do nich jak do spiarni i rusza si lud orny, gdzie mu wskazano. Na Gnienie te namiestnika musia stanowi krl takiego, ktry by najliczniejsz osad, oka z niej nie spuszczajc, zgnunie jej nie dajc, czujn zawsze i gotow utrzyma. W progu zamkowym czekaa na Bolesawa druyna wielka, starszyzna wojskowa, upanowie i wadyki, ktrzy si tu znaleli. duchowni, przeoeni i rodzina Stoigniewa.

Nim do progu tego doszed krl, czas mia ochon z wraenia, jakie na nim mnich uczyni, wypogodzi twarz, a stosujc si do Stoigniewa, ktry zawsze spokojnym by i przy powadze wesoym, Bolesaw te chcia si okaza dobrej myli. Wic na powitanie gromady odpowiedzia pozdrowieniem wdzicznym i szybko Wszed na dworzec. Tu czas miano si przysposobi na przyjcie pana i jego towarzyszw. Stoy ju byy ponakrywane, pachokowie z pochodniami stali po ktach. Najstarszy z duchownych wiedzc, i krl znuony by i zgodniay, natychmiast modlitw pobogosawi wieczerz i misy znosi zaczto. Sam Stoigniew krlowi nalewk i mis przynis, a urodziwa ona jego trzymaa szyty rcznik. Twarze otaczajcych, rade z widzenia pana, miay si weselem. W istocie bowiem czystym bdc w sumieniu kady si mg cieszy ze spotkania z panem. Rzadko si obeszo, aeby krl nie obdarzy swoich wiernych nadaniem jakim, komi, szatami i orem. Byo to zwyczajem nawczas po wszystkich dworach, a Bolesaw, szczodrobliwy z natury i wspaniay, hojnie szafowa skarbami, jakich mu wojny dostarczay. Nie byo nawczas waciwie pastwa stolicy, wszdzie gdzie chwilowo krl przebywa a z nim wojsko i dwr, z nim najwyszy sd i urzdnicy, grd si chwilowo stawa stoecznym. Zjedali do niego pokrzywdzeni z aob, biedni z probami. Letniego czasu krl pod dbem lub lip zasiada rozsdza sprawy; zimow por dziao si to w wielkiej izbie. A mia Bolesaw sposb mdry godzenia z sob zwanionych, ktry rzadko si nie powid. Gdy na sd krlewski przybyy strony, przyjmowano je na dworze obie, dni czstokro dwa i trzy gomi byli u stou i boku paskiego. Nie dopuszczajc do mwienia o sprawie zmusza ich Bolesaw do wsplnej rozmowy, ktr umia uczyni spokojn. Tak si powoli umysy podranione uspokajay, a gdy namitno ostyga, nawczas sprawa sza ju zagodzon przed sd, ktry zblionych przejednywa i zbraconych do domw odsya. A gdziekolwiek te krl si znajdowa, cho rokw adnych nie wyznaczano, czsto w obozie, czasem w polu i na owach, peno byo zawsze biegncych pod sd jego ojcowski. Znano go te, e przemocy monych nie folgowa ani krzywdzi biednych bezkarnie nie dopuszcza i dobra ludzi maluczkich pilnowa, moe sumienniej si o nie troszczc ni skarbw najwikszych. Napyw do by zawsze mnogi, niekiedy dzie i dwa pod oknami sta musiay gromady, nim kolej na nich przysza. Tym razem nikt si krla nie spodziewa w Gnienie, wic tylko ci si znaleli, ktrych tu traf zgromadzi. Siedli ju wszyscy za stoy i krl mia rozpocz wieczerz, gdy jakby sobie co przypomniawszy, skin na siedzcego niedaleko duchownego. Szo mu o owego mnicha, ktry w kociele do z napomnieniem wystpi, chcia go tu mie i pozna bliej.

Posano natychmiast komornika krlewskiego po kapana, ktry mia zlecenie wyszuka pielgrzyma. Nadszed i on sam, ale widocznie zafrasowany zbliy si do ucha krla. Miociwy panie odezwa si mnicha tego szukalimy na prno i okoo kocioa, i po caym zamku, i na grodzie, i na podzamczu. Str we wrotach widzia go uchodzcym spiesznie. Zaspio si nieco czoo krla, ale wnet Stoigniew, ktremu Bolesaw o mnichu powiedzia, wyprawi ludzi swych kilku, aby miasteczko strzsiono cae. Nie byo wtpliwoci, e w noc zimow i nieyc pielgrzym nigdzie dalej nad podzamcze uj nie mg, obiecywano wic sobie lub tego dnia, albo do jutra go wyszuka koniecznie. Sowa, ktre powiedzia, utkwiy w pamici krla silnie, pozby si z niej ich nie mg, pragn wic nieodmiennie, aby mu tego czowieka przyprowadzono. Gos mu si zdawa znanym, cho przypomnie nie mg, gdzie i kiedy go sysza.. Zakapturzona umylnie twarz budzia dziwne podejrzenia. Stoigniew, ktry sam panu u stou chcia posugiwa, cho mu przy nim usi nakazano, wesooci sw i swobod prno stara si czarne myli rozpdzi. Bolesaw chwilami dawa si rozweseli, ale wnet wracay chmury. Tak przesiedzia krl wieczerz, po ktrej mu spoczynek nalea, i cho dwr pozosta jeszcze przy penych dzbanach, Stoigniew zaraz pana do jego sypialni zaprowadzi. Tu ju ogie pon, ciepe szaty czekay i suba staa pogotowiu. Zaledwie wszedszy Bolesaw znowu spyta o mnicha i chcia si dowiedzie, czy go kto dnia tego nie widzia w kociele lub nie mwi z nim. Posano do ksiy, przyby wybrany kleryk z opowiadaniem, jako mnich ten, zdajc si z mowy i obejcia wcale nie obcym i owszem dobrze obeznanym z miejscowoci, rnych ludzi o rne bada sprawy i rzeczy, wyda si wielu podejrzanym, obcowa z nikim poufalej nie chcia, strawy nawet pielgrzymiej nie skosztowawszy gdzie si skry, i go nigdzie odszuka i ladu znale nie byo podobna. Wysuchawszy opowiadania krl kleryka nagrodzonego odprawi, ze Stoigniewem pozostajc sam. Miociwy panie odezwa si namiestnik c ten biedny jaki mnich, ptnik, pana mojego ma tak niepokoi? Czy si odezwa zuchwale? Moe nie wiedzc, do kogo mwi? Wiedzia on, co i do kogo rzek odpar krl. Duchownemu by to byo przebaczonym, owszem za dobre poczytanym, gdybym pewnym by, i w istocie mnich to jest, a nie skryty wysaniec czyj, co chcia podpatrze czynnoci moje i zo mi uczyni? Dlaczeg zasoni twarz, czemu uszed tak skoro? I Stoigniewowi podejrzanym si to wydao, ale zmilcza, a krl, jak dla tajemnic nie mia, wyla si zaraz z caym alem swoim.

Stoigniewie mj odezwa si zaprawd, gdym na spoczynek zasuy, Bg mi wanie najwiksze zsya niepokoje. Wiecie o Jaksw sprawie, co byo ich krwi i rodu, pierzchno ode mnie. Co dzie kto uchodzi. Niemcy siedz cicho, lecz czekaj pory, na Rusi nielepiej, nieprzyjaciele zdaj si patrze tylko, bym osab, aby na pastwo uderzy i rozszarpa! Co czyni, aby umocni gmach! Co czyni? Stoigniew nie podziela wida obawy krla i do kolan mu si pokoni. Prne te trwogi rzek odpdzi je trzeba. Sumiennie panie miociwy, wolabym i ja, aebycie Jaksom miosierdzie okazali, lecz gdy rzecz niepowrotna co czyni? Czas ale ukoi. acniej si krl Bolesaw bez nich, ni oni obej potrafi bez niego. Synowie Janka ju si z kraju, sysz, wynosz. Ziemi z sob nie zabior odpar Stoigniew. Ale rce i serca dzielne! doda wzdychajc krl. al! al! Miociwy panie aowa ju nie pora. Cieszcie si raczej walecznym synem waszym, ktry gdziekolwiek pjdzie, jak wy pokonywa i zwycia. Ciesz si nim i trwo szepn krl wojakiem jest mnym i szczliwym, lecz na wojn ja go posya musz. Nie rwie si on sam ani jej pragnie, woli przy Ryksie spoczywa. Stoigniew jeszcze raz krla za kolana cisn. Panie! Panie! Bogu trzeba dzikowa, a nie naprzd widzie ze, ktre nie przyszo i nie przyjdzie. W chmurne dni wszystko wydaje si czarnym! Mieszkowi mwi Bolesaw jakby nie zwaajc na Stoigniewa przeznaczyem panowanie po sobie, w nim pooyem nadziej. Mieszko... Krl nie dokoczy, bo Stoigniew poruszony cay, rce bagalnie zoywszy sta przed nim, wzrokiem zdajc si przeciwi i opiera panu swojemu. Miociwy panie! nie godzi si, przebacz mi! Daj Bg, bycie wy janiej widzieli ni moje ojcowskie oczy. Przed tob mog dusz otworzy. Wiesz, Bezprym, Bezprym, co milczy i chodzi zaspiony, ktry mnie unika al majc do mnie, Bezprym, ktregom ja odsdzi, silniejszym jest. Ulk si nieomal Stoigniew posyszawszy te sowa, krl bowiem nawet przed nim nie zwyk by nigdy wspomina o Bezprymie, synu swym pierworodnym, ktrego dla Mieczysawa niemal by odepchn od siebie. Byo to dzieci ony, ktrej pami krlowi zostaa cik i przykr, dzieci, dla ktrego serca nie mia Bolesaw, wychowane midzy sugi, zgorzke od niedoli, znienawidzone i nienawidzce. Nieustannie miany na oku, trzymany bez dziau, bez zatrudnienia, zawsze w Poznaniu, rzadko dopuszczany do ojca, Bezprym w istocie tym blem rozdraniony silniejszym by od ulubieca Mieszka, by starszym. Sta si on ran i grob dla krla, co rad by o nim zapomnie.

Wzmianka o Bezprymie wiadczya Stoigniewowi, jak krl rozalonym by musia, gdy si to imi, ktrego chcia zaby, na ustach jego znalazo. Stoigniew te, mwi nie miejc o tym, przeczuwa w odrzutku przyszego wichrzyciela. W istocie do byo na spojrze, by z nim chwil, aby si go ulkn. Krl pozby si pragnc tego syna, chcia go zrazu do stanu duchownego sposobi. Dany wic by ksiom na nauk, z ktrej chciwie korzysta, lecz gdy przyszo skada luby, okaza do nich wstrt taki, a sami duchowni uznali w nim natur tak gwatown, nie pohamowan i namitn, i luby odoy przynajmniej doradzali. Stao si wic, e Bezprym pozosta tak, ycie wiodc bez celu i napawajc si mylami gorzkimi, ktre zazdro w nim rozbudzaa. Pomidzy nim a Mieszkiem nie byo adnego ani braterskiego, ni nawet dalszego stosunku. Otoczony maym dworem zoonym z nadzorcw, Bezprym kry si po ktach, milcza, udawa pokor, ale z oczw i czoa mu patrzao zemst straszliw. Zamknity w sobie, nigdy si z adn nie odkry myl, lecz krl wiedzia przez oddanych sobie ludzi, e gwatowniejszego i namitniejszego nad niego nie byo w rodzinie charakteru. Gdy go Bolesaw strofowa i do posuszestwa nakania, milcza z gow spuszczon, sowa nie rzek, a krl czu w nim co swojej natury elaznej i niezamanej, tylko jakby przemoc wepchnitej do rodka, gdzie zamknita kipiaa. Nie mia na wspomnienie o Bezprymie nic rzec Stoigniew, a krl odezwa si patrzc na. Co z tym uczyni? Mieszkowi to niebezpieczny wrg ronie. Jak radzisz mi? Krew to moja! Znam j. Buchnie prdzej, pniej. Miociwy krlu a dlaczeg, dopki wybuch nie jest niebezpiecznym, wykipi jej nie dacie? Czemu go trzyma w bezczynnoci i zamkniciu, aby w nim gorycz rosa i mnoya si? Cugle mu puci odpar krl ani ja go wstrzyma potrafi. Wasnej krwi obawia si musz. Po matce ma krewnych, znajdzie atwo sprzymierzecw midzy Niemcami. Azali przeciw cesarzowi Ottonowi wasny syn nie powstawa? Spospnia Stoigniew, spuci gow. Gdzie czowiek nie moe nic rzek Bogu trzeba sprawa zleci i Jego prosi. Westchnli oba, a Bolesaw wpatrujc si w ogie szepta jakby sam do siebie. Stary mj! Policz wrogw, zrachuj, co grozi, a nie dziwuj si czou pospnemu i temu, co mi z duszy bucha. Na jednego Mieszka Bezprym, trzech synw Ody, Czechy, Niemcy, Ru, dalecy i bliscy, a Mieszek jeden... jeden...i wojak dzielny, ale wdz? Wodzem si wojak staje przerwa Stoigniew. Zamilkli znowu, a stary namiestnik ju by rad przerwa nie mi rozmow i do snu nakoni.

Noc pna rzek spocz by naleao. Gdy na to nie byo odpowiedzi, skoni si do kolan, zwoa komornikw, aby oe przygotowali i na stray pozostali. Tak dzie ten si zakoczy dugi i ciki dla krla, ktry z myl o mnichu ukada si do spoczynku. Nazajutrz rano, gdy Stoigniew zjawi si znowu u krla, znalaz ju u niego Sagana, ktry przyszed by z oznajmieniem, i mimo poszukiwa na podzamczu i po gocicach mnicha nigdzie nie znaleziono, ani te wieci o nim adnej nie byo. Wybuchn krl gniewem wielkim. Zdrajcami wic tu nawet otoczonym by musz zawoa kiedy mi jeden saby jaki, nieznany czek mie si w oczy urga i spod rki si mojej wylizga! Jeli uj nie mg, to go przechowano. Kt on jest! Suknia go broni, wic si zemsty mojej obawia nie moe. Dlaczeg uchodzi? Szo o to wielce Stoigniewowi, a jeszcze bardziej duchownym przy katedrze, aeby tajemniczego tego mnicha odkryto i zdjto z nich posdzenie, e go przechowywa mogli. Dnia wic tego nie byo zaktka w Gnienie, kdyby pachokowie z grodu i klerycy nie ledzili zbiega, na gocicu zatrzymywano wozy i jadcych, rozesano na drogi rne, wszystko bezskutecznie. Popoch tylko wielki sprawio to pomidzy ludnoci ca, a krl jak przyby chmurnym, nawet pogod Stoigniewow rozweseli si nie da. Jedyn rozrywk byo i pociech dla, gdy mu tego dnia sotnie pancernikw jego i puki piechoty wyprowadzono na okaz, bo tymi si mg pochlubi. Ani niemieckie lepiej uzbrojone i wdroone do wojny nie byy. onierz by z najlepszego ludu wybrany, zahartowany wyprawami, za domem ju nie tsknicy, bo w obozie o nim zapomnia. Stoigniew i starszyzna rozradowaa si ujrzawszy, jak Bolesaw spogldajc na swj lud oywia si, otrzsa z gnieww i frasunkw i swoje wyprawy przypominajc woa, e z nimi jeszcze pjdzie w pole. Czu si sam lejszym i modszym patrzc na nich. Do stou te usiadszy, gdy zagaili starzy dowdcy o dawnych wojnach, posza mowa wesoa, miechy i przypomnienia. Krl si onierzem sta i pokrzepi tym lepiej ni najpikniejszym sowem otuchy. Dzie te szed lepiej, a Bolesaw z powrotem do Poznania nie spieszy, cel majc w tej podry. Zaraz pierwszego wieczora nakaza wysa Stoigniewowi do dwunastu radnych wezwanie, aby si do Gniezna cignli. Tu, na uboczu i bez rozgosu, chcia jeszcze omwi spraw krlestwa i korony i rodki obmyli ku spenieniu myli swojej. Korona z namaszczeniem rzymskim, z bogosawiestwem duchownym potrzebna mu bya nie dla siebie, ale dla syna, ktremu j chcia jak tarcz od napaci zostawi. Gdy tu krl na zjazd powoanych ze starszyzny czeka, tymczasem mnich, ktry by znik z Gniezna bez ladu zjawi si trzeciego dnia w Poznaniu.

Niebytno krla, majcego si za trzyma w Gnienie, omielia go sna do tego kroku i ksidz Petrek wcale si go ju widzie nie spodziewajcy ulk si, gdy go znowu na swym progu zobaczy, ulk si tak, i rce zaama. Bg z wami zawoa mnich dumnie i szydersko razem obawia si nie macie czego! Wracam ja z gorszego niebezpieczestwa! W Gnienie oko w oko spotkaem si z Bolesawem, goni mnie tam i ledz! Gniezno cae strzsiono, po drogach cigano apano. Umiechn si dumnie. Na Boga, dlaczeg nie uchodzicie co prdzej, jeeli wam ycie mie? zawoa ksidz Petrek. Kt wam powiedzia, e ono mi jest miym? odpar mnich, za t chwil, ktrom mia u grobu apostoa krlowi rzucajc jad w dusz, nie szkoda by i ycia! Ksidz Petrek blady sta i drcy, widocznym byo, eby si rad pozby co najrychlej gocia tego niebezpiecznego. Szczciem opata Arona nie byo w Poznaniu i przyjcia jego si nie lka, obawia si, aby inni szpiegowie, ktrych dwr mia dosy, nie postrzegli przybysza. Mnich zna te obawy z twarzy ksiyny wyczyta, pogardliwie na spojrza i odezwa si: Nie trwcie si, mj ojcze, ani siebie, ani was nie chc podawa na zemst krla, id std precz, a jestem bezpieczny, bo matce mej i mnie zostali jeszcze, mimo lat wielu, przyjaciele wierni. Mw mi, co mam zanie tam, skd przybyem? Bolesaw trawiony jest niepokojem o swe pastwo, to jawne. Czuje, e to, co sklei upieami, spod rki mu si rozleci. Ksidz Petrek moe dla acniejszego pozbycia si mnicha zbliy si do i pocz mwi szybko. Ani si udzi, ani spa nie godzi, m to silny i doradcw ma rozumnych. ycia ma jeszcze dosy przed sob, by elaznymi klamrami zwiza te kraje. I doda: wiem od opata o jednej sprawie, ktra moe mu da si wielk. Otto woy mu na skro koron, pamita on o tym i krlem si zowie, ale mu trzeba z Rzymu od Ojca witego korony namaszczonej, o t koron stara si bdzie, pjd po ni posy! Rozumiecie! To groba dla cesarza. Cesarz posw do Rzymu nie powinien dopuci, cesarz w Rzymie musi zapobiec, aby mu nie dano namaszczenia. Na wszystkich drogach posacw jego pilnowa trzeba! Pjd przebrani, przeodziani za obcych, manowcami, krc dokoa. Mwi szybko a cicho, mnich sucha napawajc si t mow. Dajcie zna do arcybiskupa, gdy posy wyjd, kto, ktrdy, kiedy. Noga ich nie pozostanie, zgnij w lochach lub szyj dadz. Tak rzek smutnie ksidz dam zna, jeeli co wiedzie bd. Nie z wszystkiego mi si zwierza opat Aron, nie kad rzecz on powie. Umie milcze chytry doradca nawet przede mn, co mu jak pies su. Wicej si domyla i zgadywa bdzie potrzeba, ni mona dowiedzie. Rk potar po czole.

Opat Aron! doda do wszystkiego jest zdolny, wiedzcie o tym. Moe wyprawi posy jawne, aby skrytych nimi osoni, moe nie jedno, ale trzy i cztery wysa poselstwa, moe. Potrzsa gow. Nie znacie ich koczy coraz si rozgrzewajc. Bolesaw zy, zawzity, gniewny, lecz chytrym i skrytym jak ojciec by umie, gdy mu Stoigniew i opat Aron naka chytro i milczenie. Szpiegi nasze po wszystkich dworach, ma ich Bolesaw w Magdeburgu, w Kolnie, w Akwizgranie, w Rzymie...albo ja wiem, gdzie jeszcze! Ma na dworze cesarza, ma u markgrafw i ksit. Zota na to nie auje. Ma swoich patnych w Rzymie i w Rawennie, wszdzie! Lecz papie mu korony da nie moe odezwa si mnich cesarz zaprzeczy. Jemu korona! Lecz mymy z matk gnienieskie i poznaskie kraje zoyli w darze Apostolskiej Stolicy, ktra nam je, a nie komu innemu nada przyrzeka. To nie moe by. W Rzymie! Nie moe by? ruszajc ramionami szepn ksidz Petrek niedowierzajco. Wy to mwicie? Zmienia si panujcy, zmieniaj widoki. Pochmurno wejrza mnich. Bezpieczniej mu korony nie dopuci, gdy zostanie wysan, ni jej zaprzeczy w Rzymie mwi ksidz Petrek a wic, niech cesarz baczno ma, niech pilnowa kae. Znane s gocice. Do Rzymu one wszystkie prowadz odpar mnich. Waszym obowizkiem wyszpera, kto i ktrdy pojedzie, da zna, wysa natychmiast. Sparty na stole ksidz pisarz zadumany by smutnie. Mylicie, e mi to atwo? zawoa miejc si ponuro i szydersko, pisa nie mog, pismo jest najstraszniejszym zdrajc. Wysa nie mam kogo, komu zaufa? Oba milczeli dug chwil. Mame ja na to czeka, abym si tu o czym wicej dowiedzia? spyta mnich. Gotowym. Rkami podniesionymi ksidz Petrek zaprotestowa. Po cecie krlowi w oczy wpadli? Na cocie na siebie cignli podejrzenie? Wam nie pozostaje nic, tylko jak najpieszniej sukni zrzuciwszy uchodzi. Kto wie, po gocicach ju mog by dane rozkazy cigania mnicha z Korbei. Nie zdawaa si groba ta ustrasza bynajmniej przybysza. Bd wiedzia, co poczyna rzek chmurno ale wy, wy mwcie, co macie czyni? Powiedziaem wam to, co mogem, do, bycie si na bacznoci mieli, reszta nie do mnie naley. Cesarz silnym jest do, by rodki obmyli, o co chodzi, wy wiecie. Koron ma na myli, do niej wzdycha, chce j zostawi

synowi Emnildy, cho ma starszego syna wgierskiej Judyty, ktry marnieje zamknity. Pamita o nim cesarz i my! mrukn mnich. Rozmowa poczta trwaa dugo jeszcze, a gdy na ostatek mnich, nie mwic dokd i jak ma si oddali, poegna ksidza Petrka, pisarz bojaliwie wyszed obejrze si dokoa, aby upewni, e nikt nie postrzee wymykajcego si z jego mieszkania. Jako nie byo nikogo w tej stronie podwrza, bo gdy krl wyjeda, przerzedzay si tumy dworskie i folgowaa sobie czelad paska, siedzc po komorach. Bystrym okiem obejrzawszy wszystkie kty ksidz Petrek powrci przekonany, i mnich bezpiecznie uj moe ale nie dopatrzy ukrytego za wgem Zyga, ktry moe przypadkiem si tam znajdowa. Zobaczywszy wychodzcego duchownego nieznanego sobie, Zyg natychmiast si wyrwa ze swej kryjwki i zabieg mu drog, domagajc si pocaowania rki i bogosawiestwa. Nie strwoyo to mnicha, ktry zado uczyni probie kara, chcc si go pozby co prdzej. Nie przyszo to atwo, Zyg by natrtny, a nie mia co robi, by nadzwyczaj ciekawy i gadatliwy, zwaszcza z ludmi nowymi. Jaka to szkoda, mj ojcze! zawoa skaczc przed nim e krla pana nie ma doma! Przyjto by was na dworze, napojono, nakarmiono i naadowano kieszenie, ale moe bycie poszli do krlowej? Jestem pielgrzymem, zwiedzam kocioy, do dworw nie zachodz odpar mnich przyspieszajc kroku. To le czynicie, le mwi Zyg grosz by si przyda! Suknie macie wytart! Widz, ecie po jamunie byli u ksidza Petrka, ale on nikomu nie da nic. Wzi, wemie od kadego ale obdarzy! E! e! Mdry to czeczyna. U nas tu mdrszego nie ma. Mwi, e opat Aron rozumny, ale ksidz Petrek i tego za nos wodzi, ani si spostrzee. Prno zaskakujcego mu drog kara chcia wymin mnich, prowadzi go tak wesoek krlewski a do bramy w okopach usiujc namwi do zamku lub do katedry i ksiy. Wreszcie u mostu karze przyzosta, stan poegnawszy przychodnia i tu na now jak czatowa zabawk. Ksidz Petrek widzia Zyga idcego za mnichem i rce zaama. Rozdzia 2. W oddalonej czci dworca starego nad Cybin znajdowao si opuszczone dosy i zaniedbane teraz mieszkanie, ktre niegdy cz niewieciego dworu Mieszka pierwszego zajmowaa. Osobny dziedziczyk z furt na drg noc zamykan poprzedza je. W podwrku tym niechlujno byo i nie baczono wida, aby oku mio spocz byo na nim. Psy wylegiway si tu na rozrzuconej somie. Pod daszkiem z jednej strony siedziao na grzdach kilka krogulcw, jastrzbi i biaozorw zaspionych, z najeonymi pirami. Kiedy

niekiedy przemyka si jaki pacho niezdarny z gow ostrzyon, w odzieniu lichym, w skrzniach starych, w kouchu podartym i jakby znudzony, zwlkszy si pod dach, znika. Wszedszy przez sie do wntrza, kilka izb napenionych sub niepoczesn przej byo trzeba, nim si do gwnej wietlicy dostao. Chocia zamek by i dworzec paski, nigdzie tu przepychu bolesawowskiego zna nie byo. Dostatek wprawdzie zna byo wszdzie, lecz adu i ochdstwa brako. Czelad jakby upiona, jak wpdrzemica nudzia si przy ogniskach wraz z psami, ktre powycigane byy na ziemi. Wrd niej ogromnego wzrostu czek stary, z samych koci zbudowany, obcignitych skr grub, pomarszczon i czarn, zdawa si pierwsze miejsce zajmowa. Odziany w krtki kouszek, niegdy suknem niebieskim, teraz spowiaym pokryty, w obcisych spodniach i skrzniach sznurowanych, z brod posiwia, krtko postrzyon, siedzia stary wpatrzony w ogie, obie rce sparszy na kolanach, a gow na rkach. Opieszale i cicho mruczca gawied, co go otaczaa, nie zdawaa go si wcale obchodzi. Nie sucha jej artw, miechw, przedrwiewa i ziewania. Mylami widocznie by gdzie indziej. Wieczr nadchodzi i w izbach zaczynao by ciemno. Stary siedzia na pieku, grza si, ale cho nieruchomy, nie usypia, czarne oczy spod brwi nawisych mu byskay ogniem modzieczym niemal. Wrd czeladzi, ktr by otoczony, olbrzymi ten starzec wychudy na pierwszy rzut oka obcym si wydawa. Twarz mia jakby ogorza, czarniejsze gaki oczw wypukych, budowa ciaa twardsza bya, potniejsza, inna. Cho wos mu siwia, gdy otworzy usta, zby mu byszczay jak u zwierzcia dzikiego. ostre, do ksania stworzone. Wejrzenia te, ktrymi rzuca na swych towarzyszw, agodnymi nie byy, malowaa si w nich zo i pogarda razem. Czelad, leca na ziemi i po awach, czasem ku staremu spogldaa z pewn trwog a zarazem nienawici. Nie okazywali mu poszanowania pachokowie, lecz ba si musieli jego siy. On te na nich nie zwaa i jakby wstrt mia do obcowania z nimi, sam z sob co duma czy przypomina i o to, co go otaczao nie zdawa si troszczy. Gdy wreszcie z pieka, na ktrym siedzia, powsta nie obrci si te do zalegajcych izb pachokw, dwu z nich na ziemi lecych przestpi ogromnymi nogami, kilku rozepchn i skierowa si niedbale wlokc ku drzwiom, wiodcym do wietlicy. Wstawszy olbrzym ten wydawa si ogromniejszy jeszcze, lecz spod odziey koci mu sterczay. Chudy by straszliwie. Policzki mia wpade, a na szyi skra marszczya si i fadowaa w najdziwaczniejsze zwoje. Drzwi do wietlicy wiodce prowadziy do wskiej sionki, ktra izb czeladzi od niej przedzielaa. Drugie dopiero otworzywszy starzec si znalaz w obszernej komnacie. Tu niead prawie taki jak na podwrcu panowa. Psw kilka lecych na ziemi, gdy wchodzcego posyszay, podniosy gowy i poznawszy go legy znowu spokojnie. W kcie na berle siedzia ptak zaspiony,

wida ulubieniec pana. Chowane wilcze szczeni wystawio eb spod awy i zniko. U okna, na pokrytej skr awicy szerokiej, p siedzia, p lea modzian wysokiego wzrostu, ktry spojrza te na wchodzcego i zwrciwszy do twarz, pozosta tak wpatrujc si w gocia. Starzec widocznie tu by domowy, szed powoli, rozgldajc si. Tu i wdzie porozrzucane szaty zmite zbiera i skada, kubki na stole stojce ustawi inaczej, do prnego dzbana zajrza i postawi go w miejscu, gdzie znalaz. Czyni to jakby z bezczynnoci, aby czym zaj rce. Mody czek patrza na to milczcy. Odziany w sukni zszarza, ktra nigdy nie bya pikn i kosztown, z piersiami na p obnaonymi, niedbale podpasany, zna nie rusza si dnia tego spod dachu. Twarz jego niada, nie bez wdziku, wyblad bya i zmczon. Oczy mia jakby naogiem ukrywania wzroku wpade pod brwi i skryte, usta zacite, wyraz cay ponury i srogi razem. Na wchodzcego spogldajc agodnia widocznie. By to Bezprym, starszy syn krlewski z Judyty Wgierki, odepchnity przez ojca na korzy Mieszka, niegdy do duchownego przeznaczony stanu, dzi niepewien, jakie go czekay losy. Co ty tu tak bdzisz, Gheza? zapyta gosem guchym krlewicz. Czego szukasz? Stary rce zoywszy spuszczone, stan naprzeciw Bezpryma, gow przechyli i wpatrzy si w niego milczcy. A kog i czeg bym ja szuka? odezwa si Gheza po wgiersku, bo Bezprym go w jzyku matki zagadn Kogo? Czego? Szukam ciebie krlewiczu mj! Co ty? Co tobie? Jak? Jak? Mnie? Dziesi razy na dzie pytasz o to. Poczciwy Ghezo, jake mi ma by? Jako tym, co w ciemnicy siedzc czekaj wyroku mierci. Rzucie to, rzucie! zawoa Gheza. Myli tych mie nie trzeba, a siy zbiera i czeka. Hej! hej! Przyjdzie i nasza godzina, przyjdzie! Znajdziemy i my przyjaci, bdziemy i my panowali. Bezprym sucha si zda z przyjemnoci powolnego marzenia swego sugi, a oczyma jakby do mwi: praw no dalej co wicej? Gheza ta cign gosem cichym i nie spieszcym. Albo to krlewicz mj nie jest prawym pierworodnym synem krlewskim? Albo to jemu nie naley pastwo? Ma to i do klasztoru i w mnichy, to chyba Mieszko, a pikn Ryks po nim dostanie mj pan! I krlestwo, i skarby, i koron! Stary klasn w rce. Podparty na doni sucha Bezprym. Praw, praw stary szepn tyle mojego, e w tej niewoli mam ciebie, co mi jak piastunka dziecku bajki prawisz! Tyle mojego. Ty mi zosta jeden. Mam ojca, ktry mnie na oczy nie dopuszcza, mam brata, co mnie zna

nie chce, no i wizienie, troch tylko janiejsze i przestronniejsze od tego, w ktrym trzymaj skazanych. Gobiu ty mj, sokole mj biay! Orle zotopiry! pocz stary Gheza. Nie narzekaj, a karm si, aby silny by, gdy ci z klatki przyjdzie wylecie; przyjdzie ta godzina, przyjdzie! Ja j widz oczyma moimi, hej hej. Eljen! Sysz, jak ci krlem witaj. Zbliy si krokw par i rzek ciszej. Pytaem starej wieszczki. Te baby czarownice, one wszystko wiedz. Kazaem jej wry przyszo. Laa wosk, wylaa z niego koron! Krlem bdziesz. Ple stary! mia si Bezprym ano, czarownic, co ze zym duchem maj do czynienia, nie pytaj! Splun Gheza i rk w powietrzu zamachn nad gow. To moja sprawa. Co dzi we dworze? pyta Bezprym. Co? Co zawsze. Krlowa Emnilda si modli i pacze. Krl kdy na owach. Moda pani Ryksa zaspiona w krosnach szyje na maonka czekajc. Mieszka krl kdy na Pomorcw wyprawi. Spocz mu nie daje, wojowa musi, choby nie chcia. A ma on w sercu wojn? spyta Bezprym. Gheza gow potrzsa. Woli u spdnicy siedzie, w jedwab si ubra i sucha pieni rzek powoli. Juci w polu, gdy czek zobaczy nieprzyjaciela, eby w nim kropli krwi nie byo, ruszy si i bi bdzie! Mieszek si bije, a prowadz go tak, aby ochoty do tego nabra, ale to pieszczony syn Dobromirowej crki, a nie krew mojego krlewicza. Bezprym si zerwa z awy, z zapaem jakim dzikim, doni si zdawa szuka miecza i pocz szybko do Ghezy. Oni myl, prawda? Oni myl, em ja do niczego niezdatny? em ja zgni, i zwid, i zapaka si, i zamczy! Gheza? prawda e ja dobrze udaj przed nimi. Patrz... ot, jakim. To mwic rce na piersiach zoy, gow spuci, wzrok utopi w ziemi, zmala i skuli si pokornie. Ale gdy na swobod wylec Ghezo, gdy mi wolno bdzie o moje si upomnie prawa, dopiero poznaj, kim ja jestem! Odprostowa si, czoo wznis do gry, dugie odrzucajc wosy, usta mu si dumnie umiechny, uj si rk w bok jedn, a drug dwign w powietrze. Stary suga uradowany przypad mu do kolan i pocz w nogi caowa. Tak! Tak! Krlewiczu mj! Orle mj zoty! Takim ci trzeba by, takim ci jeszcze stare moje oczy zobacz. Przed nimi milczymy, ja i ty! O! Usta zszyte mie, mie trzeba. Pytaj mnie czsto chytrzy ludzie co Bezprym? Ja tylko ruszam ramionami, Ginie marnie, tsknota go zera! mwi Ano, niech uchowa Bg, aby to prawda bya.

A jednak ot tak y, Ghezo, tak czeka, tak nasuchiwa zawoa Bezprym ciko! S godziny, chce si i wydusi wszystkich i choby zgin samemu. Niech Bg uchowa, tsyt! Nie mwcie nawet tego odezwa si stary w rk go caujc nie mwcie. Trzeba y, trzeba y, aby pikn krlow mie i koron zot, i... Machn znw rk po swojemu. Na wspomnienie krlowej dziki wzrok Bezpryma rozpomienia. Graa w nim gorca krew matki i namitna dziada i ojca, w marzeniach swych sennych i dziennych widzia bia krlow i czarne oczy wlepione w siebie. Z dziecinn jak lekkomylnoci, chwytajc za rk Ghez, rzek mu miejc si. Wezm Ryks Mieszkowi, pikna jest! Pikna! Widziaem j ma, gdy cesarz Otto przysa na nasz dwr, eby si chowaa na on dla tego... wyraz doda plugawy. Nawczas ju bya pikna, ale czy ty widziae, Gheza, jaka ona dzi, jaka ona wybujaa, rozkwita, jaka z niej krlowa? Zakradaem si w kociele, eby si tych niewiast piknych do syta napatrze. Gheza rk uderzy po czole. A ksidz na to co mwi? Bezprym nie odpowiadajc cign dalej. O! Pikne krla niewiasty i niewolnice, i dwr, i ony upanw, gdy si postroj do pana, ale pikniejszej nad Ryks nie ma adnej. Gheza, ja mu j wezm! H? Stary gow kiwn. On mi moje prawo pierwordztwa chce wydrze! Mog go zabi, a j... zabra. Bratow? niedowierzajco spyta Wgier. W Rzymie rozgrzesz, ja wiem. Gorzej ni bratow, Oda, druga ona Mieszkowa, bya Chrystusow oblubienic, a wzi j i nie byo mu nic. Mwi z tak gorczk, e Gheza przerywa nie mia, a zreszt wierzy wszystkiemu i pochwala wszystko, co ukochany pan powiedzia. Po wiecie jeszcze pikniejszych nad Ryks i modszych duo, szepn. Tu chwil pomilczawszy Gheza dla zabawy sna biednego winia do ucha mu szepta pocz. No, a wwczas w kociele, jakecie to babom si przypatrywali, nie widzielicie markgrafianki Ody, h? To dopiero kobieta. Widziaem ywo zawoa Bezprym pikna jest. Juci bym j wzi, ale nie na on. Na krlow si nie zdaa, bo oczyma bardzo strzela po ludziach. O! Strzela, strzela miejc si doda Gheza i ju sobie tura upolowaa, h h! Bezprym uderzy go po ramieniu.

Kogo? Myl, e niejednego? zapyta. Ma ich dostatkiem, co za ni chodz i miej si do niej. A co jeden ten, za wszystkich stanie. Kto? kto? Mw! Czy nie wiecie? Mnie bo wam mwi trudno. Zawahawszy si nieco doda zaraz. A, krla! Krla! Wysoko patrzy moda markgrafwna, wysoko siga, miaa dziewka, bo myli, e star krlow jeszcze wysadzi i nam zapanuje. Zaduma si Bezprym, a w kocu gow potrzs. Ojciec moe j sobie wzi, bo nie auje, gdy mu co po myli. Mia ich i ma dosy, ano, do korony jej daleko. Ludzie mwi, e blisko szepn Gheza a co ja wiem... Dosy nas ju jest zawoa Bezprym Mieszko, ja, Dobromir. Ta by nam jeszcze braci naprowadzia! Potrzs gow. Gheza pomilczawszy pocz znowu z cicha. E, na dworze napatrzy si i nasucha jest czego. Na mnie oni nie bardzo zwaaj, nie strzeg si, dziwy czasem plot. Wszyscy Odzie panowanie przepowiadaj, ma ona tu swoich, krlowa by si jej rada ze dworu pozby, a nie mie. Nie spojrzy nawet na ni, przecie ona nic nie zwaa na to. A gdy krla ma przed sob, to go tak oczyma apie, e gdyby i starszy jeszcze by, i nie tak gorcy, jak jest, nie obroniby si. Rne prawi te rzeczy cign dalej Gheza. Sysza pan mj o Jaksach, co ich traci mieli. Mwi, e krlowa ich gdzie schowaa, ludzie prorokuj, e si to wyda i krl skorzysta, by w gniewie star porzuci, a wzi mod. Bezprym si wstrzsn. Co mi tam! zawoa mnie z tego nic! Mojego losu to nie poprawi! Kto wie! szepn Gheza. Gdy tak rozmawiali, a w izbie ciemniao, przez okna, ktre ku okopom wychodziy na gociniec, dosyszeli szumu i wrzawy. Bezprym spojrza. Orszak wojenny zblia si powoli. Na czele jego jecha na koniu siwym, wykwintnie rycersko ubrany modzieniec piknej i wesoej twarzy. Na gowie mia szyszak z pirem czerwonym, lnicy od zotej blachy, ktr by w czci okryty, na piersiach pancerz uskowy, na nim paszcz z futrem. Pas, nasadzany kamieniami, trzyma miecz w zoto okuty u boku. Twarz jedca z dum zwracaa si ku zamkowi, do ktrego jecha. Za nim dwu starych wojewodw konno i wietny orszak postpowa, pancernicy wszyscy ludzie dorodni i doborni. Przez okno wysoko umieszczone tylko gowy koni i ludzi mg dojrze Bezprym. Zobaczywszy na czele jadcego Mieszka poblad i pici zacisn. Zerwa si z awy, aby unikn tego widoku, nic nie mwic, ale cay drcy. Gheza, ktry dojrza przyczyny tego wzruszenia, star gow potrzsa w milczeniu. Dopiero gdy cay ten orszak powracajcych z wyprawy przesun si

przed oknem, Bezprym gwatownie okiennice zasun i krokiem ywym po izbie si zacz przechadza. Zafrasowany piastun podoy ognia, zakrci si po komnacie i do kolan mu si pokoniwszy szepn: Niechaj! Niechaj! Bdziemy i my tak jedzili! Bdziemy i my tak powracali, albo jeszcze lepiej, orle ty mj zoty, bdziemy. Nic nie odpowiadajc na t zwrotk codzienn, z ktr oby si do syta, Bezprym da rozkaz Ghezie, aby si dowiedzia, skd Mieszko i z czym powraca. Bolao go to, i czu w nim zwycizc. Znowu pobi! Znw cay i zdrw wraca! mrucza. Przyjdzie na godzina, jak w Czechach! Jak w Czechach! szepn odchodzc Gheza i ze drzwi ruchem gowy przepowiedni t potwierdzi. W podwrze wyszedszy stary Gheza znalaz tu wszystko w ruchu. Istotnie Mieszko, jak zwykle, wraca z upem i niewolnikiem. Wycieczka ta zimowa bya jakby rodzajem polowania na upatrzonego. Mszczc jakiej napaci nadgranicznej Bolesaw posa syna spali kilka si i nabra jecw, aby rozbjniczych ssiadw pogan nastraszy. Wysani przodem szpiegowie opatrzyli miejsca, czas oznaczyli i Mieszko jak burza spad na Pomorcw, ktrym stada cae, mienie i mnogo jecw nabrano. Jak tylko oznajmiono o przybyciu jego, stara krlowa pierwsza wysza na spotkanie, pierwsza go ucisna paczc z radoci. Mieszko wiedzia ju, e ojca na zamku nie byo, a nim ona pospieszya przeciw niemu, on sam ju by w jej komnacie. Matka mu towarzyszya. Z maym Kazimierzem na rku Ryksa w progu ma witaa. W istocie siostrzenica cesarska bya niewiast uderzajcej piknoci, ale twarz jej moda i wdziczna miaa na sobie wyraz powagi jakiej niemal surowej i chodnej. Co zakonnego w ubiorze, w obejciu si, co wyniosego i zdajcego si w dali wiat trzyma od siebie, miaa pikna Ryksa. Midzy modzieczym Mieszkiem wesoej twarzy, nie mwicej wiele, a on jego, ktrej kade poruszenie i sowo obrachowane si by zdawao, trudno byo zrozumie wze, co czy dwa tak rne charaktery. Krlewicz wyglda na lekkomylnego onierza, nawykego do obozowego ycia, Ryksa miaa oblicze i wyraz witobliwych niewiast, karmicych si tylko modlitw. Wszystko, co otaczao w jej mieszkaniu mod pani, byo wytworne, wietne, lecz zarazem powane jak ona. Staa przed mem w sukni czarnej, w czepcu matek, sama krzy majc na piersi i dzieci trzymajc umiechnite, na ktrego biaej szyi take krzyyk zoty by zawieszony. Mieszko ku obu wycign rce na powitanie. Ryksa wedle zwyczaju schylia si do rki swojego pana, on usta z lekka przyoy do jej czoa, dzieciaka pocaowa i wnet krlewna oddaa go stojcej za sob niewiecie. Emnilda nie chcc w tej pierwszej chwili synowi by i synowej natrtn, do wnuka posza i z nim razem znika w bocznej izbie. Na twarzy Mieszka nie tyle zna byo radoci co znuenia.

Zwlec si musz z tych elaznych pt! zawoa do ony. Godny jestem, spragniony. Id zbroj zoy i powrc. Ryksa chciaa o co go spyta, rk da zna, jakby sucha nie chcia i wyszed. Gdy jej z oczu znik, jaki czas staa z wzrokiem w ziemi wlepionym, potem zwrcia si ku stronie, w ktr wyniesiono dzieci, i spokojna, chodna wysza za star krlow. W izbie, w ktrej si krlewicz rozbiera, gwarno byo. Komnata sypialna caa na zbrojowni wygldaa; obwieszona tarczami, siekierami bojowymi, wczniami, pancerzami wytwornymi. Ogie, ktry si na kominie pali, byska na elaznych i zotych blachach, ktre ciany okryway. Rzewa modzie otoczya krlewicza, spieszc porozwizywa rzemyki, porozpina sprzki, uwolni z tych pt, ktre go dugo wiziy, wczesne wojenne uzbrojenie ju niepospolitej wymagao siy i wprawy do dwigania. Pod pancerzem z uski elaznej, ktry cae ciao okrywa, noszono jeden lub dwa skrzane kaftany. Pancerze byy grubo kute, aby mieczom i dzidom przeciwnikw opr silny stawi mogy. Bro te, ktr dwiga zmuszony by rycerz, tarcza, wcznia, miecze, moty, uk, oszczep przyczyniay brzemienia. Czelad paska, zna ulubiona Mieszkowi i spoufalona z nim, miejc si i artujc rozdziewaa modego wojaka, ktry umiechem jej odpowiada. Wida byo w Mieszku onierza dzielnego, lecz niezbyt rozmiowanego w swym rzemiole i nie wiedzionego do boju, jak ojciec, myl wielk. Walka bya dla rozrywk rycersk, bo brzemi panowania jeszcze na innych spoczywao barkach i synowi nie byo pilno je odziedziczy. Gdy pancerz z niego cignito, odetchn krlewicz i rzuci si na posanie, z wyrazem widocznego zadowolenia. Hej, Michno! zawoa do jednego z czeladzi id mi zobacz, czy ania napalona. Nie poczn nic, dopki si w niej nie wyparz i zimn nie oblej wod. Dopiero mi siy powrc! ania bya nawczas niemal tak jak chleb nieodzown potrzeb, naleaa do nawyknie ycia, i si nikt bez niej jak bez jada nie obchodzi. Po caych dniach na krlewskim zamku anie dla dworu i dla panw musiay sta w pogotowiu. Urzdzano je z prosta, rozpalajc ogromne gazy utrzymywanym cigle ogniem pod nimi i lejc na nie wod. Drewniane awy, sigajce niemal do stropu, na ktrych stawano, siadano lub legano, wedle upodobania, i od ktrych szo przysowie: "im kto wyej siedzi, tym mocniej si poci", kuby z wod zimn, winniki brzozowe cay przyrzd aziebny wielce niewykwintny skaday. Nie mia i krl Bolesaw wytworniej urzdzonej ani, a chadza do niej, jak wiadomo, chtnie i chtnie z sob drugich prowadzi. Mieszko te nie wtpi, i ani napalon i gotow znajdzie, pilno mu byo do niej, aby pozby ostatkw znuenia.

Wtem nadbieg wysany Michna, lecz z twarz, na ktrej wida byo, e si nie tak sprawi, jak si spodziewa. ania? zapyta Mieszek. Michno si po gowie tar rk. ania? powtrzy krlewicz. Dali jej stre zastygn? To nie moe by! A! Nie, nie! popieszy chopak. Wic do ani! zawoa krlewicz zrywajc si z posania. Ale, ania... miociwy Panie... ania...zajta wyszepta chopiec. Przecie niewiasty swoj maj? rozmia si krlewicz, a kt mia krlewsk zajmowa? Michnie wyrazy na ustach zastygy. Mwe! krzykn zniecierpliwiony pan, kto mia. Michno opuciwszy gow zaniemia. Wygna precz! woa Mieszko i popatrzywszy na chopca rk go chwyci za rami trzsc nim. Bdziesz ty mi mwi! Kto wlaz do mojej ani? Oczy podnis bagajc Michno i jeszcze si nie zebra na wyznanie. Krlewicz Bezprym jest w ani! krzykn wreszcie czujc, e go Mieszko chwyci silniej. Kto? Krlewicz? Jaki? Tu nie ma innego nade mnie! ofukn Mieszek. Syszysz ty; to? Bezprym! Nie mg si pj my razem ze sub? Kto mu pozwoli do krlewskiej ani? Won go wygna! C to! Ja na Bezpryma ask bd czeka? To mwic kouch na siebie wdzia krlewicz i przez podwrze do ssiedniej ani pospieszy. Z dala drzwi jej pozna byo atwo po buchajcej z nich parze. Mieszko kroczy wprost, sub prowadzc za sob. Bracia, cho w jednym yli dworze, nigdy si prawie z sob nie spotykali. Dawniej Mieszko si prbowa zblia do Bezpryma, lecz ten go pogardliwym zbywa milczeniem, przysza pniej tajemnie tlejca braterska nienawi i rosa z dniem kadym. Spotykajc si w dziedzicu, omijali si, jakby nie widzieli. Zmuszono Bezpryma do oddawania czci modszemu, ale wybranemu bratu; krl jeden tylko twardym rozkazem mg to na nim wymc, nikt inny. Syn Judyty mia prawo starszestwa i pierworodztwa wedle europejskiego zwyczaju, dzieci Emnildy, sowiaskim obyczajem modszych, czuo si powoane do spadku wadzy po ojcu. Do nienawici obu przyczynio si moe, i w Bezprymie czu Mieszek wole niezomn i rozum bystrzejszy, e si go obawia. Nieraz moe przyszo mu na myl, co sysza o kneziach ruskich, na co patrzy w domu, e wspzawodnika krwawo przyjdzie pozbywa. W barbarzyskich tych wiekach ch panowania, przykad drugich, usprawiedliwiay te krwawe zapasy nawet w rodzinach. Z gniewem w piersi wszed krlewicz do ani, u ktrej drzwi dwch ludzi smolne trzymao pochodnie. Pomimo ich wiata we wntrzu, penym pary

gstej, nic wida nie byo. Bezprym, ktremu oznajmiono o Mieszku, nie myla si rusza z grnej awy. Stanwszy w progu gniewny pan zawaha si wszake, co mia uczyni. Brat mu ustpi nie chcia, gwatem go wyrzuci i rozjtrzy, a niepotrzebn we dworze czyni wrzaw nie yczy sobie krlewicz. Zza obokw pary w tej chwili ujrza nagle Bezpryma na grnej awie, z rkami pod gow podoonymi, z nogami podniesionymi do gry, zdajcego si czeka i wyzywa gwat. To zuchwalstwo rozgniewao Mieszka. Precz! do ani czeladnej! Syszysz! krzykn rk podnoszc. Ka mnie wyrzuci! odpar chodno Bezprym jeli si waysz na to. Ale twojej czeladzi by porozbijam, jeli si mnie tkn way. Mamli ja czeka na ciebie? pocz rzucajc si Mieszko. Wolno ci si parzy, ja nie broni szydersko mrukn Bezprym. Nie mogc wytrzyma duej, idcym za sob wskaza krlewicz, nic nie mwic, na brata. Sudzy zawahali si. Stali spogldajc jedni na drugich. Bezprym by silny i odwany, mg dotrzyma, co obiecywa. Pachokom nie bardzo si chciao gw nadstawia. Poza nimi jednak stao dwch z czeladzi aziebnej, na p nagich drabw ogromnych i silnych niewolnikw wojennych, stworze na p dzikich, dla ktrych walka bya niemal podan. Na dany znak ruszyli oni ku awie. Bezprym ujrzawszy to chwyci za aw i zdar z niej lekko przybity kawa drzewa, ktry uj w do siln, siad i gotowa si do obrony. Dwaj niemi aziebnicy troch si wstrzymali, popatrzyli na si, ruszyli nagle ku rusztowaniu i zrcznie podwignwszy je na barkach obalili na ziemi. Razem z awic, na ktrej siedzia uczepiwszy si jej oburcz, spad i Bezprym, a nim mia czas potuczony wydoby si spod desek, naskoczyli aziebni pachokowie i chwyciwszy go na rce, cho im wosy dar z gowy, pdem lecc wynieli i rzucili na podwrzec nagiego. We drzwiach stojca gawied pocza si mia z nieszczliwego Bezpryma, ktry lea w niegu. Drzwi od ani natychmiast zawalono drgiem i nim si do pomsty zebra mg pokrzywdzony, nie mia ju przed sob nikogo. Klcza tylko u ng jego stary Gheza i obejmowa go rkami trzsc si z gniewu cay, cignc swojego pana, na ktrego wasn opocz narzuci, na jego podwrze. Bezprym powsta, obejrza si obkanym wzrokiem ku ani i podtrzymywany przez sug wiernego znik w furcie wiodcej do jego dworca. W podwrzu cicho byo i pusto, dopiero po oddaleniu si Bezpryma wyjrzaa czelad Mieszkowa z ani rozgldajc si bojaliwie. Krlewicz zwyciy wprawdzie, lecz sam nierad by swojemu zwycistwu. Czu to dobrze, e do mnogich uraz doda jeszcze jedn nie przebaczon. Pozostao w nim niepokojce trwogi jakiej uczucie.

Ze sromem i spuszczon gow, milczcy jak kamie, Bezprym si przywlk do izby swojej. Tu Gheza przyklknwszy pocz go ociera, rozgrzewa, pieci jak dzieci, przemawia do wyrazy penymi sodyczy. Syn Judyty siedzia guchy, niemy jak posg. za mu nie pocieka z oka, wyraz z ust si nie doby, pici mia zacinione, zdawa si skamieniay z blu, zabity. Gowa, opada na piersi, wisiaa bezwadnie. Jak dzieci da si oblec, jak nieprzytomny pooy. Piastun mu przynis kubek jakiego napoju ciepego i wla w usta prawie si. Prbowa on na prno rozmaitymi pytaniami wywoa z niego cho wyraz, cho westchnienie. Bezprym usta mia zacinite i nie otworzy ich nawet dla poczciwego sugi. Rk tylko zimn pogaska go po gowie za odpowied ca. Gheza mwi za dwu: Sokole mj, orle mj zoty! Zobaczysz, doczekamy, wybije zemsty godzina. Odpaci nam za to Mieszek, wemiemy mu krlestwo, zabierzemy on, wyeniem go z tej ziemi, tak jak on mia. I Gheza nogi wychowanka swojego obejmujc rkami tuli, osania, a pki znuenie i bl zdrtwienia okrutnego nie zmieniy w sen gorczkowy. Gdy Mieszko po ani przyodziawszy si powrci do ony i matki, Ryksa atwo pozna moga po twarzy jego, ktra nigdy nic ukry nie umiaa, e nim jeszcze jaki nie dogorzay gniew miota, ale pyta go nie miaa. Pospnym by krlewicz i milczcym, a zwierza si nie chcia z tego, co uczyni. Nie mogo to pozosta w ukryciu tajemnic dla nikogo. Z okien owego podwrka wielu na to patrzao ludzi, czelad krlewicza bya wiadkiem wypadku, natychmiast wie si rozbiega po dworze, dosza do krlowej, ktra j przyja z przeraeniem, do Ryksy, wcale nie mylcej ujmowa si za Bezpryma, na ostatek do Ody, ktra si tym uradowaa. Tego wieczora pno ju do celi ksidza Petrka, ktry jeszcze odprawia modlitwy, zapuka zdyszany Harno. Z twarzy zaraz pozna ksidz, e mu wie jak ciekaw przy nosi, i posun si naprzeciw niemu. Krlewicz powrci! ozwa si przybyy. Nie miae z czym przychodzi, bo to dla mnie nie nowina przerwa kwano ksidz Petrek. To nic doda komornik to nic, ale zaraz przybywszy zachciao mu si do ani. Tam parzy si Bezprym i ustpi mu nie chcia. Kaza go precz na dwr, na nieg wyrzuci i aziebnicy ledwie mu dali rad. Ksidz Petrek sucha z widoczn radoci, ktrej w pierwszej chwili zapomnia nawet ukry. Harno te, jak czowiek prosty, co si z kadej psoty mieje, niemal si cieszy z tej przygody. I Bezprym to znis? Tak? zapyta ksiyna i nic? A co mia czyni? Zamknito drzwi ani wewntrz drgiem. Gheza go wzi, otuli i niemal zanis do izby, bo ledwie mg i potuczony. Umiechu bogiego jakiego uszczliwienia, ktry si po ustach ksidza Petrka przelizn, nie podobna opisa. Rad by widocznie tej katastrofie, lecz

przed Harnem nie chcia si zdradzi, wprdce wic twarz zaspi i rzek po cichu. Wielkie to nieszczcie, gdy si ludzie bliscy tak nienawidz. i takich dopuszczaj gwatw na sobie. A byli wiadkowie? aziebnicy, czelad, peno ludzi, srom widzieli wszyscy. Ksidz Petrek gow litociwie potrzsa. Harno ucaowawszy rk jego, rad, e pierwszy mu przynis wiadomo t tak wan, pokoni si i z izby wysun. Tego wieczora wiedziano o tym na podzamczu, mwiono w caym grodzie. Ludzie jedni brali stron krlewicza, mniejsza liczba litowaa si nad Bezprymem, w tych wiekach panowania siy, uczucie chrzecijaskie nie byo jeszcze tak wyrobionym, aeby po stronie sabszego stan miao. Cieszono si, e spadkobierca Bolesawa takie mstwo okaza. Rozdzia 3. Gdy si Jaksowie znaleli w nowym wizieniu, do ktrego dalekie jakie dochodziy mruczenia i gosy nie byli jeszcze pewni ocalenia. Zdawao si im, e mier moga by tylko odroczon. Wrd ciemnoci poczli szuka, na czym by si zeprze lub pooy mogli, lecz izba bya pust. Legli wic przy cianie na ziemi z obojtnoci ludzi, co nic do stracenia nie majc nie troszcz si, jak ostatnie chwile przecignitego ycia przepdz. Upyn czas dugi, a nic ciszy i mroku nie przerwao. Na ostatek usyszeli klucz chodzcy w zamku drzwi nie tych, ktrymi ich wprowadzono, lecz w innej umieszczonych cianie. Ukazao si w nich wiateko i wszed maleki, przygarbiony czowiek niemody, z lampk w rku, ktr osania. Okryty by sukni czarn, kroju, jakim j duchowni nosili, z sukna grubego. Na gowie mia czapeczk z futrem, ktra mu uszy i cz bladych okrywaa policzkw. Wszedszy jakby z obaw i wahaniem, wzrokiem niepewnym, strwoonym popatrza na dwu braci, pilno si im przygldajc. By moe, i inaczej wcale wyobraa sobie zbjcw na mier skazanych. Gdy zobaczy agodne a smtne twarze Jaksw, ktrzy za rce si trzymajc powstali z ziemi, mocno zdziwionym si zdawa. Palec pooy na ustach. Zawrci si szybko ku drzwiom, ktrymi wszed i zza nich wydoby kosz zostawiony. Byo w nim jedzenie, jakiego dawno ju dwaj skazani nie kosztowali, by dzbanek z napojem. W milczeniu starowina koszyk postawi przed nimi, ruchem rki zachcajc ich do jedzenia, lampk postawi na przymurku Sam rce zoywszy sta niemy i zaciekawiony, cigle w nich wpatrujc. Andruszka pierwszy si odezwa po cichu. Mj ojcze, kiedy nas traci maj? Usyszawszy gos jakby si go ulk przybyy, znowu rk na ustach pooy. Nic, nic nie wiem, nic.

Lecz... To wam powie kto inny, nie moja rzecz. I rk na kosz pokaza. Chocia niepewni przyszego losu swego, Jaksowie tak byli zgodniali, e Jurga wycign rk do kosza. Zobaczywszy ich jedzcych stary posta chwil, zostawi lampk mao co dajc wiateka i wyszed drzwi zamykajc za sob. W dzbanie by mid, jado z misiwa i chleba zoone, wydao si ono zgodniaym dziwnie dobrym. Zapomnieli, e moe wkrtce przyjdzie umiera. Srogi gd mia swe prawa, ktre zmuszay zapomnie nawet o niebezpieczestwie. Przygotowani na mier z rycersk obojtnoci czekali godziny wyroku. Jak si now wla w nich napj i jado, Andruszka si umiechn. Po co nas karmi na mier? zawoa. Kto wie? rzek Jurga co si sta musiao. Wyrok krlewski mier przede dniem zapowiada, a to ju dzie, biay dzie. Jurga wskaza okno w grze wysoko, przez ktrego okiennicy szczeliny wida byo przedzierajcy si blask dnia jasnego. Tak, dzie potwierdzi Andruszka. Moe si na jednym wreszcie zlituj doda modszy. Jeeli wa jeszcze, ktrego maj traci jam gotowy. Starszy go po rku uderzy i gow potrzs, w teje chwili klucz si w zamku obrci. Otworzyy si one i schylajc si wszed inny duchowny, nieznany obu braciom, m powany, z krzyem na piersiach, na cikim zotym zwieszonym acuchu. Za nim wida byo staruszka, co przynis kosz, ale ten, wpuciwszy go, sam nie wchodzc, zewntrz pozosta. Bracia powstali na widok ksidza, ktrego rk poszli ucaowa wedle zwyczaju. Pikna twarz duchownego, cho surowa, nie zdawaa si im nic zego zwiastowa. Szed, jakby pociech niosc z sob, a nim mwi pocz, zmierzy te wejrzeniem bacznym Jaksw. Ci stali przed nim milczcy. Przyszedem wam, moje dzieci, zwiastowa jeeli nie ocalenie, to nadziej tego. Nie mog, bo prawa nie mam powiedzie wam, ani komu to winni jestecie, ani co wam przeznaczono. Uczyniono wszake tyle, i spod gniewnej rki krla miociwa opieka was wyrwaa. Nadzieja wic w Bogu, i czas uagodzi pana i moecie by ocaleni. Lecz w Boej to woli, w Boej asce. Mdlcie si o ni. Tu zamilknwszy nieco duchowny mwi dalej. Na swobod wynij, chobycie rycerskim sowem byli zwizani, nie moecie. Kto nieopatrzny zobaczyby was, wydaaby si przed czasem tajemnica. S dobrzy, ale i zych ludzi jest wielu. Musicie wic pozosta w zamkniciu, tu lub moe gdzie indziej. Dla wiata umarli jestecie, nikt wiedzie nie powinien, e yjecie. Macie czas na pokut i al za grzechy.

Suchajc tej mowy, cho otucha w serca ich wstpia, dwaj Jaksowie mniej daleko radoci okazali, ni spodziewa si byo mona. Ludziom rycerskiego powoania, nawykym do swobody, do ruchu, do nieustannego zajcia niewola wrd czterech murw wydawaa si niemal mierci rwn. Siedzie tak w tej ciszy nie widzc nikogo, nie wiedzc, co si wkoo dziao, nie mogc rozkurczy, chwyci powietrza, pocieszy wiatem, kar byo okrutn. Pocieszao ich to moe jedno, e rozdzielonymi by nie mieli. Tak si przynajmniej spodziewali. Andruszka rzek z westchnieniem. Ojcze przewielebny, zostawicie nas przynajmniej razem. Sroga by rzecz bya. Bdziecie z sob odpar duchowny nie zbdzie wam na niczym, oprcz, niestety swobody i ludzi. A ebycie za o Bogu nie zapomnieli, par razy w tydzie moecie zza kraty, do ktrej was zawiedzie str, wysucha rannej mszy witej. Powtarza wam nie trzeba, i gdybycie, na nieszczcie, poznani i napatrzeni przez kogo byli, yciem to przypaci moecie. Wic idc na msz i w kociele twarze zakrywa musicie i do nikogo nie mwi sowa. Ksidz doda: Bg z wami! skin gow i z powag krokiem wolnym wyszed z izby. Drzwi zaryglowano za nim. Bracia padli sobie w objcia i ciska si zaczli radonie. Mieli przynajmniej nadziej. Cay ten dzie szeptali z sob gubic si w domysach, kto ich mg od zguby uratowa, czyjej odwadze winnymi byli to przechowanie. Znali oni dobrze Bolesawa i wiedzieli, na jakie naraa si niebezpieczestwo ten, co si mia woli jego przeciwi. Jurga wpada na myl, i ojcu Teodory mg by winien t ask, a zom jego crki. Andruszka posdza raczej opata tynieckiego, ktrego przybycie do ciemnicy byo jakby obietnic lepszego losu. aden nie sign nawet myl do krlowej, ktrej porednictwa w sprawie swej nie przypuszczali. Tego dnia stary kleryk przynis im som na posanie i dzban wody. Zdawa si przeznaczonym na ich usugi, lecz gdy si z nim rozgada prbowali, kad palec na ustach i przestraszony zaklina si, i o niczym nie wie. W niedziel, ktra w par dni potem nastpia, ten sam staruszek przynis im dwie czarne z kapturami opocze i kazawszy si w nie odzia, korytarzami poprowadzi z sob, zakazujc rozmowy. Ciemnymi przejciami dostali si do izdebki pustej nad zakrysti, z maym oknem kraciastym na koci wychodzcym. U wielkiego otarza kapan wychodzi wanie z prymari odprawian o dnia brzasku. Koci by mao owiecony i prawie pusty. Poznali atwo, e byli w tumie poznaskim, w ktrym tylekro z orszakiem krla naboestwu

uroczystemu byli przytomni. Kilku duchownych tylko wida byo w chrze i kilka jakich pobonych osb wieckich w gbi. Jak tylko naboestwo si skoczyo, stary ich str otworzy izb i nazad przeprowadzi do wizienia. Srogo si ono ju dwom Jaksom czu dawao. Cisza, milczenie, prnowanie, niewiadomo, jak dugo potrwa moe ta niewola, czyniy j nad wyraz srog i cik. Jurga, ktrego ju sen nawet nie bra, rzuca si zrazu jak dziki zwierz, potem zbolay opad na siach, zatskni, zachorza. Nie wstawa z posania, milcza, zdawa si mierci wyglda. Wytrwalszy brat czuwa nad nim i widzc go tak w oczach gincym zakl stra, aby o tym starszego duchownego uwiadomi. Tego dnia nadszed on do wizienia. Jurga ledwie zobaczywszy mg podnie gow, ktra zaraz na posanie opada bezsilna. Andruszka zwlk si do ksidza. Mj ojcze rzek winnimy ocalenie nas od mierci gwatownej dobroczynnoci, asce, nie wiemy czyjej. Lecz zgnijemy tu z tsknicy, natura nasza nie znosi zamknicia i wizienia. Jurga mi w oczach ginie. Umrze on, umr i ja po nim. Tyle tylko, e si pomczemy duej. Ksidz wysucha ze smutkiem skargi, lecz zdawa si nie wiedzie, co z nimi pocz. Zbliy si do Jurgi i przekona sam, i go choroba trawia. Nie mwic nic, uczyniwszy tylko nadziej powrotu, odszed. Drugiego dopiero dnia powrci nie sam. Znany braciom opat tyniecki Aron mu towarzyszy, ktremu tamten wielkie okazywa uszanowanie. Opat pocz od rozpatrzenia si i wybadania Jurgi i przekona, e mu istotnie grozio niebezpieczestwo. Zdawa si jednak i on nie wiedzie, co pocz, jak radzi. Idzie o ycie wasze rzek. Ktokolwiek was na swobodzie zobaczy, wyda, nawczas nie tylko wy zginiecie, ale zgubicie osoby, ktre ocali was chciay. Nie widz ja nic innego, tylko przeprowadzenie was do szerszego wizienia, do mojego klasztorku w Tycu, gdzie w celach zakonnych przynajmniej na soce patrze, z brami, co was nie wydadz, obcowa bdziecie mogli. Lecz jake si wam nie postrzeonym i nie poznanym dosta do Tyca? Andruszka podchwyci ywo porczajc, e gotowi bd nocami, manowcami przedziera si na miejsce, ludzi unikajc, nie mwic do nikogo, bodaj twarze osoniwszy. Jurga nawet zasyszawszy o tym, podnis gow i sabym gosem porczy, e raczej umrze gotowi ni dobroczycw swych zdradzi. Pocza si tedy narada duga i wielka, jak podr t, na owe czasy niema, przyprowadzi do skutku. Uatwiao j to jedno, e obu braciom, nawykym do wycieczek i wypraw wojennych, kraj cay dobrze by znany, e umieli i w obcych stronach dawa sobie rad, a wczesne lasy i puszcze, poow znaczniejsz ziemi zalegajce, i pora, nawet zimowa, podr tajemn moliw czyniy.

Opat Aron nie przyrzekajc nic bra to do namysu, a gdy towarzyszcy mu duchowny wyszed, doda z pewnym wahaniem: Znajdziecie w Tycu braci moj z rnych stron i jzykw wiata tam zebran. Moglibycie z tego korzysta. Do stanu duchownego nie myl was namawia, bo wiem, e to nie dla takich rycerzy jak wy powoanie. Moglibycie wszake, rozpytawszy si i objaniwszy u ojcw, przygotowa do podry wikszej daleko, ktra by wam ocalenie zapewnia. Tu spojrzawszy na ciekawie go suchajcych cign opat dalej. Krl a pan nasz miociwy potrzeb mie bdzie wielk wysa ludzi zrcznych i pewnych w sprawie wanej...daleko... Kto wie? Do Rzymu moe? Do samego Ojca witego. Zrcznoci do niej i mstwa wielkiego potrzeba, niebezpieczestw do przebycia znajdzie si dosy. Moglibycie mie w pomoc dodanego braciszka Wocha. Na sam wzmiank o wyprawie podobnej Andruszka rzuci si rce opata caowa, a Jurga podnis, jakby mu si przybyo. Lecz dnia tego na kilku si sowach skoczyo. Natychmiast prawie ody modszy. Uradowany Andruszka ujrza go tego wieczora znacznie orzewionym, noc przespa spokojnie, obudzi si silniejszy, smak mu do jada powrci i gdy trzeciego dnia opat Aron przyby do nich, znalaz go ju trzymajcego si o swej sile. Stano tedy na tym, i przygotowania do podry uczynione by miay, ale e si to wszystko tajemnie odbywao, czasu wic troch zabra musiay. Jurga i Andruszka raz noc wydobywszy si za bramy zamkowe, co opat uatwi obiecywa, nie potrzebowali ju przewodnika. Nadchodziy pod peni noce ksiycowe, mieli wic jecha lasami i nocami, odpoczywajc w szaasach, w gszczach przez dzie i nigdzie nie zajedajc. Na to Jaksowie uroczyste da musieli sowo rycerskie, a co rzekli, na to si spuci byo mona. Ofiarowali si zreszt choby uroczyst stwierdzi swe przyrzeczenia przysig. Tym waniejsza to rzecz doda opat i nie wiem, w jaki sposb i z jakiego powodu obudziy si w ludziach podejrzenia, i nie zostalicie straceni. Nieprzyjaciele tych, ktrym winnicie ocalenie (opat wymieni nie chcia nikogo) mogliby z najmniejszej korzysta poszlaki, by przed krlem ich oskary. Ostronoci wic potrzeba nadzwyczajnej. Chocia opat Aron chcia czeka na to, aby Jurga, ktry przychodzi do siebie, si wicej nabra, zarczyli mu oba, e podoaj i najciszej podry, gdy si na swobod, powietrze i wiato wydobd. Dnia jednak nie wyznaczono do wyjazdu. Oba bracia z gorczk niecierpliw go wyczekiwali. Jednego wieczora, gdy kady szelest ich porusza, tak e si natychmiast zrywali sdzc, i ju nadesza godzina w istocie pniej ni zwykle we drzwiach klucz si da sysze. Otwar je kleryk stary, ale za nim wida byo w progu stojce i jakby wahajce si, czy wnij maj, dwie jeszcze osoby. Potwierdziy si domysy Jurgi, gdy z dala we drzwiach pozna naprzd starego Sieciecha ale za nim sza z zason na twarz zapuszczon niewiasta.

Serce powiedziao winiowi, cho si tego nie mg nigdy spodziewa, e to bya Teodora. I ona to bya w istocie. Pieszczona ojca jedynaczka wybagaa u niego t nadzwyczajn ask, by Jurg, ktrego za narzeczonego swego przyszego uwaaa, moga widzie, nimby na niepewne puci si losy. Dugo opiera si stary nie chcc dozwoli na to, ubagaa go crka, dopucia krlowa, aeby z ust jej Jurga posysza wyrazy do poprawy ycia pobudzajce. Pikna Sieciechwna, ktra tyle mstwa okazaa napraszajc si, by jej narzeczonego widzie dozwolono, gdy si znalaza w progu tej izby strasznej i ciemnej, gdy zobaczya Jurg tak chorob i niewol zmienionym, w ndznej odziey, rozpakaa si i osaba. Uklk przed ni po rycersku Jaksa, ale wnet te chwilowa owa sabo mina i odwane dziewcz odzyskao przytomno. Sw tam wyrzeczono mao. Sieciech po ojcowsku napomina zacz, Teodora prosia obu eby si nie naraali na to, by zdradzonymi by mogli. Przyniosa ona od siebie powicony krzyyk narzeczonemu, ktry go mia broni od niebezpieczestwa. Jurga sta si wesoym niemal. A! Wiedziaem ja! zawoa komu ocalenie nasze mielimy zawdzicza. Jeeli mylicie, i mnie lub ojcu mojemu je winnicie odpowiedziaa Teodora mylicie si. Prosiam ja i on za wami, lecz,.. lecz ocali was kto inny, czyjego imienia wyrzec mi si nie godzi. Zdziwili si Jaksowie, lecz i teraz jeszcze krlowa im na myl nie przysza. Wiedzieli, e prosia i ona za nimi, ale proba odrzucon zostaa. Dopytywa nie mieli. Po krtkim poegnaniu, z ktrego dowiedzieli si, i teje nocy wyruszy maj, Sieciech z crk opuci wizienie, a bracia ywo poczli si gotowa do drogi, do ktrej ju odzie i or mieli przez opata dostarczone. Stary kleryk im pomaga. Pna ju bya noc, gdy wszed opat Aron. Z nim razem opucili cel w tumie i zeszli w podwrze, gdzie na nich dwa konie czekay. Kazano im je a do wrt, w ktrych stra staa, prowadzi w rku. Niedaleko od tumu furta wioda na pole. U tej jak u innych, cho czasu pokoju byo to zbytecznym, stra staa, gdy Bolesaw wszelakiej zdrady, podejcia i napaci si obawia. Opat Aron pierwszy dajc si pozna stray wyszed std na pole i opowiadajc, swoich dwu posacw, braci za sob wyprowadzi. Ucaowawszy rk jego, dosiedli koni z niewysowionym tym uczuciem, jakiego doznaje czowiek dugo zamknity, gdy nagle wydobdzie si na swobod. Nie mwic do siebie sowa poparli konie, co ywiej oddalajc si od grodu, ktrego okolice szczeglniej byy niebezpieczne. Lecz zimow noc spotkania czyjegokolwiek mao si mogli obawia, a po zmarzej ziemi i wodach na wprost skierowali si ku najbliszym lasom. Obu okolica doskonale

bya znan, bo nieskoczon liczb razy w niej z krlem polowali. Zbkania si wic obawy nie mieli. Jeszcze opat sta w furcie, aby si naocznie upewni o ich oddaleniu, gdy puciwszy konie Andruszka i Jurga znikli mu ju w zarolach. ledzcy pilnie spraw Jaksw ksidz pisarz Petrek nabiera przekonania silniejszego coraz, i co w tym byo ciemnego. Doszed on z pomoc Harna, e stracenie Jaksw byo niepodobiestwem. Daleko trudniej mg si dowiedzie, co z nimi uczyniono i kto by gwn tej sprawy spryn. Opat Aron, ktrego zaufanie posiada (jak mu si zdawao), z rnych stron zrcznie badany, nie da z siebie ani swka wydoby. Sdzi wic ksidz Petrek, i nie wiedzia chyba o niczym. Posdzi starego ojca Teodory, ale ten okazujc mu wielkie uszanowanie, jakie si kademu naleao duchownemu, trzyma si od niego z dala. W tumie ksia byli w dobrych z ksidzem Petrkiem stosunkach, ktry ich sobie jedna przepisujc im na kawakach pargaminu rozmaite hymny i sekwencje kocielne. I ci jednak, przyjmujc ksidza protonotariusza gocinnie, bliszych z nim nie zawierali stosunkw. Umia on zrcznie i tu, i gdzie indziej rozmow naprowadza na smutn tragedi Jaksw, rzuca dwuznaczne wyrazy pragnc da do zrozumienia, e co wiedzia i e by do tajemnicy przypuszczony, to mu jednak do wydobycia jej nie pomogo. Z rozmaitych poszlak zdawao si ksidzu pisarzowi, i Jaksowie gdzie indziej schronienia znale nie mogli, tylko u tych ksiy. Tu wic skierowa swe kroki ju nie do starszyzny si zwracajc, ale do klerykw i posugaczy kocielnych. Milczcy staruszek, ktry mia klucz od wizienia Jaksw i w ogle od wszystkich izb na tumie, dla goci obcych i dla winowajcw przeznaczonych, zda mu si najpewniej rzeczy wiadomym. By to milczcy starowina, pobony suka kocioa, ktry nad jedno wicenie wicej nie mia i mie nie pragn, przy katedrze gorliwie chodzi, szanowa starszych, rozkazy ich spenia i daleko nie widzia. Zwano go bratem Ruprechtem. Przy pierwszej swej bytnoci okoo tumu ksidz Petrek rozmow z nim przyjazn zawiza. Brat Ruprecht, ktremu pochlebiao to, e kapan tak wysoko u dworu pooony poufale si z nim obchodzi, chtnie si wda w gawd nie sdzc, aeby dla ksidza Petrka mogy by jakie tajemnice. Sam on nie wiedzia dobrze, co to byli za winowajcy, ktrych mu strzec kazano, mia ich za grzesznikw- srog kocieln odbywajcych pokut. Ciekawo wiek ju w nim przytpi. Duo masz i roboty, i zachodu, mj bracie mwi do pisarz na twe stare lata ciko ci ju by musi. Nie, soli Deo gloria! rzek braciszek bo zwyk by ten pobony wykrzyk czsto powtarza. Ju si czowiek wdroy i drepcze nie czujc znuenia. Macie bo pewnie i winiw w tumie do pilnowania.

A zawsze ich tam co jest, rzek stary, ludzie nie anioy, to to jeszcze ppoganw duo. Tak, tak potwierdzi ksidz Petrek a z tymi winiami cika sprawa, bo to butne i zuchwae. Nie wszyscy, kaja si wielu. Teraz ich tam duo u was? zapyta nawiasowo ksidz Petrek. Byo wicej, dwu mi wczoraj ubyo. Wczoraj, na raz dwu! Ulga wielka, c to za ludzie byli? Pono wojenni jacy, na rycerzy wygldali ano dziwnie agodni i cisi byli. Modzi, starzy? Modzi jeszcze oba. Jeden mi tu chorza z tsknoty czy zamknicia, ano odszed. C to za jedni mogli by? bo ja tu o wszystkich wiem, a takich dwu przypomnie sobie nie mog. Jam te nazwisk i imion nie by ciekawy. Zdao mi si, e brami chyba by musieli, gdy si z sob kochali bardzo. Na wolno ich puszczono? zapyta ksidz Petrek, ktry by ju pewien, e za ni chwyci, i chcia dotrze do kbka. Pewnie, pewnie, ja tam nie wiem, nie moja to rzecz, nie moja rzek stary. Noc ich wyprowadzono ode mnie. Wczoraj? Tak jest rzek dobroduszny Ruprecht. To mwic, poniewa go ju kdy powoywano, poegna pokornie ksidza protonotariusza i pospieszy z powrotem. Jeden z komornikw zna widzia go na rozmowie z ksidzem Petrkiem i ulk si, aby go nie bada. Zaledwie stary podszed ku niemu, zapyta, czy pisarz nie wyciga go na rozmowy o winiach. Zdziwiony niezmiernie, nie przyzna si winowajca do tego, co mwi z ksidzem Petrkiem, ktremu nie dowierzano i lkano si go powszechnie. Ju pisarz, rad z podchwyconej wiadomoci, mia powraca do swej celi, gdy go zaproszono, aby wstpi i spocz. Trzeba byo naprawi, co poczciwy popsu starowina, i zbi z tropu ksidza Petrka. Dosy zrcznie si do tego wzito, niby z wypadku rozmow zwrciwszy na dwu braci zmylonego nazwiska, ktrzy za ycie rozwize wieo wizieniem i postem byli karani, a wczoraj wypuszczeni, po odbyciu pokuty. Opowiadanie miao wszelkiego prawdopodobiestwa cechy, zachwiao nieco ksidza protonotariusza, lecz po rozmyle uzna on to, czym byo, podejciem tylko. Sta przy swoim. Jaki czas przebywszy na obojtnej rozmowie w tumie powrci ksidz Petrek do swej celi. Tu pocz dopiero rozmyla, jak mia postpi, aby trudw swych nagrod osign. Wszystko, co mogo krlowi Bolesawowi przyczyni trosk, gniewu, niepokoju, podanym byo dla skrytego sugi arcybiskupa merseburskiego i

cesarza. Zasia we dworze wa, podejrzenie, pobon krlow usun, ktr za opiekunk i ordowniczk uwaano celem byo dla ksidza Petrka. Opat Aron nazajutrz wyjecha by do jednego z podlegych mu pomniejszych klasztorkw, ktre wwczas zakadali moni. Spodziewano si powrotu krla. W czasie niebytnoci powiernika duchownego, ksidz Petrek mia dobr zrczno docisn si do niego i gdyby si udao rzuci jakie ziarnko, co by kiekowao w przyszoci. Czeka wic niecierpliwie aeby krl z Gniezna powrci, a modli si o to, aby opata z sob nie przywiz lub by go ten nie uprzedzi do Poznania. Proby te zostay wysuchane, nastpnego wieczora krl w licznym orszaku, weselszy, ni wyjecha, rad, e syna ulubionego zobaczy, stawi si na grd nad Cybin. Ciche dworce natychmiast nowym yciem zakipiay. Co yo, ruszyo przeciw panu i na jego posugi. Rozjaniy si lica, Bolesaw powraca dobrej myli. Ksidz Petrek ju przez swoich wiedzia, e w Gnienie narada bya paskiej druyny, e zgodzili si na to wszyscy, i krl uroczycie koronowanym by powinien, e wszelkimi sposoby o koron, choby ofiar najwiksz, stara si byo potrzeba. Wieczora tego krl by tak otoczony i domownikami, i rodzin, i posami, ktrzy tu na czekali, i si do docisn byo prawie niepodobiestwem. Gdy krl do dworca si zblia, zoyo si jako tak dziwnie, i nim o przyjedzie dowiedziaa si i wyj moga na spotkanie krlowa Emnilda, ju Oda miaa wiadomo o powrocie krla i pierwsza w przedsienie powita go wybiega. Krl si rozmia do niej rzucajc na ni ognistym wejrzeniem, bo namitnoci swych, niestety nigdy nie nawyk by hamowa. Wybiegnicie to naprzeciw Bolesawa wkraczao niejako w prawa krlowej i mogo gniew jej cho cichy, milczcy, wywoa, markgrafwna wic Oda nie czekajc, a si pani ukae, skina tylko krlowi, daa mu znak jaki i skrya si natychmiast. We dworze to postrzeono jednake i gowami potrzsano. Krl, gdy si ukazaa Emnilda, niemniej j z wielk czuoci i poszanowaniem powita. Oda kusia go po szatasku, a swawolnego i nawykego chuciom puszcza cugle czowieka atwo byo jej pocign, nie zmniejszao to jednak czci Bolesawa dla niewiasty, ktr i on, i duchowiestwo, i wszyscy za wit niemal uwaali. Korzy si przed ni i sroma krl, a im si czu winniejszym, tym powolniejszym okazywa si dla niej. Duchowiestwo, szczeglniej opat Aron, nieraz z tym sumieniem szukajcym wybiegw rnych, aby si oczycio niemae trudnoci mieli. Kady grzech jawniejszy sowitymi dary opaca krl dla kociow lub pokut jak, a nazajutrz znowu we wpada. Chrzecijastwo z duchem swym caym, ze znaczeniem gbszym, nie tylko jemu, lecz wikszej czci europejskich wadcw i najprzedniejszego rycerstwa obcym byo. Formy jego zewntrzne

ledwie im dostpnymi by mogy. Owiata w ogle w X i XI wieku, z wyjtkiem duchowiestwa i klasztorw, staa bardzo nisko. Zwolna usiowano krzewi wiar, wiele przebaczajc zrazu tym, co j przyjmowali i przykadem swym lud wiedli. Ksidz Petrek czyhajcy na krla dnia tego nie mg do dostpi, nie byo powodu, a prcz tego nadziei, aby z nim sam na sam mwi mia zrczno. Nazajutrz rosa obawa, aeby opat Aron nie nadjecha bo wwczas ksidz Petrek nie miaby nawet pozoru do nastrczania si panu. Harno przyszed wedle zwyczaju donie ksidzu, e krl wrci weselszy, e u wieczerzy wesoych nawet do zbytku, przy niewiastach, artw sobie pozwala, tak, e oprcz Ody, co si ich nie lkaa i przyjmowaa je umiechem, inne oczy sobie zakrywa musiay. Rnych tego rodzaju plotek dosy przynisszy swemu duchownemu opiekunowi, Harno take oznajmi, e krl nazajutrz na przedsieni dworca przypatrywa si ma, jak Niemiec pewien z modym Sdkiem, sawnym siaczem, o lepsze si potyka w podwrzu bd. Gonitwy takie i rodzaje turniejw odbyway si za kadym przybyciem cesarzw do Quedlinburga, Dziewina, Rieseburga, Akwizgranu. Wystpowali w nich najdzielniejsi, krl sam nawet, gdy modszym by, nieraz w nich uczestniczy i u siebie je te mie lubi, a zwycizcw sam nagradza. Gdy si podobne trafiao widowisko, dwr cay, mski i niewieci, pachokowie i czelad zalegali podwrce, ciekawi byli wszyscy. Duchowiestwu te wzbronionym nie byo przypatrywa si popisom dzielnoci rycerskiej, na ktrej sta wiat wczesny. Ksidz Petrek zamierzy wic sobie ustawi si tak, gdzie blisko Bolesawa, aby mu wpa w oczy i korzystajc z chwili, wcign go w rozmow. Krl w istocie siad patrze na dwu zapanikw, co si byli w obecnoci jego wyzwali. Protonotariusz z waciw zrcznoci na oczy mu si nasun, a gdy go pan postrzeg, powita go pokonem do ziemi. Za czym ju mia powd przybliy si, zagadn i prbowa, azali krl, stskniony za opatem, zawsze rad duchownych chciwy, nie zada si z nim rozmwi. Stao si nadspodziewanie dla ksiyny szczliwie. Surowy by bez miary opat Aron dla krla, zaledwie w ten sposb mogc cokolwiek namitnoci jego pohamowa wybuchy. Petrka Bolesaw nie lubi, ale kunszt czytania i pisania w oczach krla wysoko go podnosi. Za uczonego mia go i w kanonach biegego. Przyszo wic na myl panu, gdy si walka skoczya tym, e oba zapanicy z niej wyszli niecali, a zwycistwo wtpliwym zostao. Skin na ksidza Petrka i poprowadzi go za sob do sypialni. Z bijcym sercem, skulony, szczliwy, szed kroki cichymi za panem ksidz pisarz. Gdy si w izbie sami znaleli, bo komornikom krl za progiem kaza pozosta, pocz od tsknicy za opatem Bolesaw.

Gdyby mio wasza mi co do rozkazania miaa odezwa si ksidz Petrek cho tak wielkiego ma nie potrafi nigdy zastpi i niegodzien jestem rozwiza rzemyka jego, starabym si. Suchaj no, mj ojcze rzek krl opat mnie straszy wielce grzechami moimi, s w istocie przepisy ycia tak srogie, aby za najmniejsze przestpstwo pieko zaraz otworem stao? Ksidz Petrek gow w ramiona wnurzy, rce rozoy, milcza dugo. Miociwy panie rzek. Koci zna saboci ludzkie i folguje szczeglnym osobom, gdy ich pooenie, krewko, stosunki popenione wykroczenia tomacz. Tym, na ktrych ramiona woone jest brzemi wielkie wicej te odpuszcza prawo. Czcz i padam na twarz przed wielk wiatoci i witobliwoci mojego dobroczycy przewielebnego Arona ale surowym on jest nad miar jak dla siebie tak i dla drugich. Tak mi si zda rzek krl. Ksidz Petrek drc czeka, aeby Bolesaw szczeglny jaki wypadek wymieni i z czym mu si zwierzy lecz do tego nie przyszo. Spyta tylko krl niewyranie i niejasno o rnic jakiego grzechu miertelnego od powszedniego i wysucha odpowiedzi umiejtnej bardzo ksidza pisarza, ktry wprawdzie nie skama, bo mu na to nie dozwalao sumienie lecz miertelnego grzechu rozgrzeszenie wskaza jako moliwe i naturalne. Innych par pyta zdawszy zamyli si krl i zamilk. Ksidz Petrek tymczasem umia naprowadzi rozmow na sprawy dworu. Wiedzia, e krl rad powieci sucha o tym, co si u niego w domu dziao. Pocz ubolewa nad zoliwoci ludzk, nad dziwnymi czsto baniami, jakie sobie ludzie roili i doda, szo mu najwicej o to. Nie obeszo si i teraz, gdy mio wasza tak sprawiedliwie skarci zuchwaych i niewdzicznych Jaksw, bez rnego o tej sprawie gadania. Krl chmurno spojrza, lecz pocztej rzeczy wstrzyma ju wcale nie podobna byo. Mwi wic pisarz, cigle krla oczyma badajc. Po dworze chodz najniedorzeczniejsze pogoski, jakoby mimo rozkazu i wyroku paskiego, Jaksw czyja opieka ocali miaa. Wiadomo to wszystkim, i modszy z crk Sieciechow by zaswatany, wic jego, a nawet wit, miociw pani nasz, posdzaj o nieposuszestwo i bunt przeciw woli twej panie. Bolesaw suchajc podnis zdziwione oczy i wlepi je bacznie w mwicego. Co ty mwisz? zapyta; gorzki, dziwny jaki umiech przebieg mu usta. Co mwisz? Wiem, miociwy panie, e tak nie jest i nie moe by, bo kt by mia stan przeciwko twej woli wszechwadnej, lecz oto, czym jest zo ludzka!

Rzucajc krlowi t wiadomo do serca sdzi ksidz Petrek, i zasieje ni nieufno, podejrzenie i gniew moe, lecz z twarzy krla rozpozna nawet nie umia, co myla i czu. Bolesaw nie rzek sowa, zwrci mow na opata i klasnwszy na komornikw wprdce pisarza odprawi. Wyszed on drcy. Wiodo mu si a do ostatniej chwili szczliwie, lka si, aby teraz nie polizna si noga. Skutek wiadomoci zda mu si chybiony, krl j lekceway i nawet nie wzi do serca. Ksidz pisarz odszed wielce niespokojny pocieszajc si tym, e ziarno pniej moe zacz kiekowa. Rozdzia 4. Tyniec, ktrego opactwo pierwszy krl Bolesaw z Judyt Wgierk, matk Bezpryma, zaoy i uposay, star by osad i grodkiem. Podanie powiadao, i nie jeden, ale trzy warowne zameczki stay tam niegdy u brzegu Wisy. Okolica len bya i cho o ptorej tylko mili od chrobackiej stolicy Krakowa odleg, spokojna, tak jak zakonne wymagao ycie. Jak w caej Europie nawczas, i w Polsce zakonnicy witego Benedykta przynosili z sob wiato. Od tych ognisk klasztornych, przy ktrych pierwsze szkki powstaway, miao si ono zwolna po na p pogaskim jeszcze rozchodzi kraju. Nie starczyy rzadko rozsiane katedry i biskupstwa ani duchowiestwo wieckie, wielkiemu dzieu nawracania i cywilizacji. Wszdzie zakonnicy, mnisi, najdzielniejsz im, niezbdn byli po moc. Tote za Mieszka, a wic jeszcze za Bolesawa Wielkiego, wznosiy si z kolei pustelnie, klasztory, kocioy w Sieciechowie, na ysej Grze, w Tycu. Potrzeba byo przysposobi duchowiestwo krajowe, ktre by jzykiem zrozumiaym do ludu mogo przemawia. Zadaniem byo mnichw cignitych z Kluniaku z Monte Cassino, z innych ju kwitncych i rozwinitych monasterw Zachodu, sta si kolonistami chrzecijaskimi, na dziewiczej, jak nasza, ziemi. Tu wszystko byo do zrobienia. Benedyktyni nieli z sob szkoy, rkopisma, rzemiosa, sztuki. Regua witego Benedykta, zrodzona z potrzeby owiecania i na wracania, oprcz ascetycznych swych prawide, cudownie praktycznie obmylan bya. Mieci si w niej zarwno obowizek pracy, jak obowizek modlitwy, posuszestwo i swoboda, pobono i zadouczynienie obowizkom ycia powszedniego, Pracowali wszyscy wedle si, nieustannie, i kady klasztor by maym wiatkiem, ktry sam musia starczy sobie. Szkk dla nowicjuszw wewntrz, szkk dla ludu poza obrbem cichej klauzury mia kady. Kapastwo i wicenie nie byo wcale warunkiem klasztornego ycia, znaczniejsza cz czonkw miaa tylko jedno wicenie i nie daa i wyej, przykadem witego Benedykta, ktry te kapanem nie by, cho by patriarch

zgromadzenia. Wasnymi po wikszej czci rkami benedyktyni zagospodarowywali si na nowych siedzibach. Zakon mia budowniczych, rzebiarzy, cielw, mularzy, zotnikw, rzemielnikw i artystw, a gdy tego wymagaa potrzeba, iluminator od rkopismu, ktry zoci i malowa, szed do lasu drzewa rba, rzebiarz rzuca duto i posugiwa we mynie. aden rodzaj pracy nie by im wstrtny. Gdy Bolesaw zakada opactwo w Tycu, sta tam ju nad brzegiem rzeki, z drugiej strony lasem okolony, zameczek, spalony, zniszczony i zaledwie licho na przyjcie tych goci polepiony, kocioa nie byo. Lecz na ziemi nadanej mieli przybywajcy wszystko, co do budowy mogo by potrzebnym, mieli i ludzi a sub dodan im dla wyrczenia si w pierwszej chwili. Szybko wic naprzd wznis si kociek klasztorny na starym grodzisku, a tu przy nim i zabudowania wszelkie. Nie wygldao to nawczas tak wspaniale jak pniej, gdy opactwo centum villarum (stu wsi) rozrosn si miao, klsk doznawszy wprzdy. Nie byo tu wspaniaych murw, nierycho potem wzniesionych ani wieycy z dala widnej przy kociele, ani gmachw rozlegych. Tyny po czci stare, w czci nowsze, obejmoway znaczn przestrze na klasztor, ogrody i rne budowle zajt. Wikszo ich bya jeszcze z drzewa, a nawet chrustu. Lecz pod tymi dachami z dranic i somy synowie witego Benedykta, witego Odona i Abbona przepisywali ju kanony, pisma Boecjusza i Rbana Maura, wczytywali si w uczone rozprawy Gerberta. Chwytano ju tu ubog dziatw na nauk i przysposabiano przyszych kapanw. Z Francji i Zachodu przywiezione latorole zieleniay w pierwszych ogrodach i winnicach, sposobili si kamieniarze, aby dawnych cieli sowiaskich zastpi. Nie bdziemy opisywali podry Jaksw do Tyca, ktra trwaa do dugo, ju dlatego, e miejsc wiele wymija musieli i od oczw si chroni. Szczciem udao si im unikn spotkania z ludmi, co by pozna ich mogli. W lasach czsto syszeli owcw, psy i uganiania si za zwierzem, ale bacznie si od nich chronili. Wieniakw, ktrych wymin nie byo podobna, obawia si nie mieli powodu. Podr bya mczca, mrz i zawieje czyniy j przykr. Rozpalali wprawdzie ognie i klecili szaasy dla ogrzania si i spoczynku, lecz sukni z siebie nigdy zwlec nie mogli. Jeden z nich zawsze czuwa musia, aby zaskoczonymi nie byli. Nie obeszo si te bez obdu , ktry czasu dosy kosztowa, nim si znowu znaleli, gdzie byo potrzeba. Gocicw nawczas mao mia kraj jeszcze, latem stay za nie rzeki i one najlepiej drog wskazyway. Zimow por instynktem, rozpytywaniem, ba i gwiazdami nawet kierowa si niekiedy musieli. aden jednak wypadek groniejszy przez cay przecig podry si nie trafi. Jurga i Andruszka, oba myliwi namitni, kilka razy na widok zwierza nie wytrzymawszy pucili si za nim; suy on im za straw, bo jej kupowa po osadach nie chcieli. Chleba troch mieli w sakwach, a konie musieli karmi u cudzych stogw, gdy si u

osadnikw nie dao owsa dosta. Rumaki, zarwno jak jedcy wytrzymae, niewiele ucierpiay w podry, lecz i one, i ich panowie tsknili ju ostatniego dnia za ogniskiem, ciepym pokarmem i wypoczynkiem, i upatrywali, rycho si ten przyobiecany Tyniec okae. Opat Aron da im wasn rk zapisany zrzynek pargaminowy, pod piecztk sw, do zastpujcego go ojca przeora. Wiele na nim jednak pisa nie mg i nie chcia, zleci wic Andruszce, by reszt ustnie opowiedzia. Chocia mieli nadziej dnia tego dobi si do klasztoru, noc ich raz jeszcze w lesie zaskoczya, gdy Krakw chcc pomin, gdzie si widzianymi by obawiali, nadto si daleko w gszcze pucili. A e przybycie po nocy do nieznanego miejsca zdao si im nieprzystojnym, musieli szaas stawi i do dnia w nim czeka. Mrz noc wzi ostry, lecz niebo si wyjanio nad podziw piknie i gdy z rana si do koni zerwali, nowy w nich duch wstpi. Zaledwie wyruszyli z noclegu, z wielkim podziwieniem swoim o staj kilkanacie, z lasu si wydostawszy, na urwistym wzgrzu, nad rzek, zamarz teraz, ujrzeli w ogrodzeniu budowle, a nad nimi wysoko krzy, ktry im Tyniec zwiastowa. Z dala sycha byo odgos klasztornego dzwonka. Supy dymu podnosiy si nad dachami. Z niewymown pociech w duszy czujc si ocalonymi popdzili konie, by si co rychlej dosta pod dach gocinny. Nie byo trudnoci z przebyciem lodu, a dobra droga wyjedona, ktr wida drzewo z lasu woono, poprowadzia ich do bramy. Bya ona dosy warown wprawdzie, nie bez myli o jakim nieprzyjacielu, opatrzona czstokoami i ostrym zaborolem, lecz nie wygldaa pokanie. Na mur czasu jeszcze nie stao. Przez te wrota na zewntrzne dojechali podwrze, z ktrego furta druga prowadzia do waciwego klasztoru. Rozsiadali tu z koni i prowadzc je w rkach podstpili ku zapartym wrotkom. Te si jednak natychmiast otworzyy i str w odziey ciemnej ciekawymi mierzy ich oczyma. By to braciszek, ktry ju troch jzyka rozumia, i gdy mu Andruszka opowiedzia, e s od opata posani, a z przeorem mwi potrzebuj, wnet od nich konie pobrano, a ich samych do foresterium wpuszczono. Gospoda ta dla obcych pust bya, ale gotow na ich przyjcie. Ogie si pali na kominie, i z wielkiej tej izby wida byo drzwi kilkoro do osobnych cel prowadzcych. Ogromny st, na ktrym par kuflw cynowych zapomniano, na cianie wizerunek Chrystusa, awy i par stow, podoga matami wysana oto wszystko, co w gospodzie znaleli. Zaledwie do niej weszli, gdy czarno ubrany, z weso twarz, z oczyma ciemnymi, penymi ognia, rumiany, z wyrazem jakiego spokoju i szczcia, ktrego Jaksowie dawno ju nie spotykali na ludzkich obliczach, ukaza si na progu mody nowicjusz. Widocznie obowizkiem jego by musiao goci tu wita i przyjmowa. Francuz rodem, nauczy si by jako tako jzyka i sam dobrodusznie mia si z wasnej mowy. Przywitawszy Jaksw spyta, czyby godni nie byli, i zarazem oznajmi, e ojciec przeor jest w chrze, a za chwil, gdy si skocz modlitwy,

przyjdzie do nich. Zaj si zaraz bardzo pilnie przybyymi i z wielk troskliwoci o drog, o ktrej nie bardzo mwi mogli, rozpytywa pocz. Obowizki gocinnoci zarazem i ciekawo poznania tego kraju, ktrego jeden widzia tylko zaktek, pobudziy modego kleryka do rozmowy trudnej dla niego, bo cho ju wiele jzyka miejscowego si poduczy, brako mu samemu wyrazw, a mow Jaksw nie zawsze mg zrozumie. Lecz ze skromnoci i pokor dziwn, z agodnoci dziecic patrza w oczy modym gociom i usiowa odgadywa, co mwili. Oba Jaksowie, jak na dziwne zjawisko patrzyli na t posta zupenie dla nich now, w ktrej modo czya si z takim pomiarkowaniem i rozumem. W rycerskim stanie szumia ten wiek wanie najgortsz but. Dziwia ich take wesoo i wyraz spokoju na twarzy modego kleryka, ktrego stan wyobraali sobie penym ostrych prb i nieustannych umartwie. Kleryk Odon zabawia ich, jak mg i umia, dopki wreszcie nie zbliy si czas wychodzenia z chru. Z umiechem wymkn si ywo, oznajmujc im, e idzie o przybyciu ich opowiedzie przeorowi. Niedugo te razem z klerykiem ukaza si ksidz przeor w czarnej sukni i paszczu, jakiego benedyktyni w chrze uywali. By to niemody ju, ale czerstwy mczyzna piknej postaci, w ktrego rysach to samo uspokojenie bogie malowao si, jakie ich na twarzy modego chopaka zdziwio. Byo ono jakby charakterem tej familii zakonnej, o czym si pniej przekonali. Ostre ycie okrywa ten wyraz wewntrznej ducha spokojnoci i wesela. Andruszka pozdrowiwszy pocaowaniem rki ojca Benedykta odda mu pargaminowy zwitek opata. Poszed z nim do okna przeor i chwil poczytawszy klerykowi da znak, aeby si oddali. Z pisma wiedzia, e si na osobnoci z przybyymi rozmwi byo potrzeba. Ojciec Benedykt, acz od lat ju kilku y w Tycu i z jzykiem si oby, rwnie trudno jak kleryk mg nim mwi. Nie poszo wic atwo porozumienie, chocia bystry umys wielu si okolicznoci domyli potrafi. Zrozumia przeor, e mia tu ukry przysanych nie naraajc ich na spotkanie z rycerstwem i osobami do dworu krla nalecymi; w kartce stao, i dobrze by byo, jeli nie obu, to zdolniejszego z nich prbowa jakiego nauczy jzyka, z ktrym by w podr do Woch wybra si byo mona. Jaksowie prosili, w obawie nie tak o siebie, jak o tych co ich ocalili, by si jak najmniej pokazywa mogli i pozosta w ukryciu. adne wam tu niebezpieczestwo nie zagraa odezwa si przeor. Zim zwaszcza do klasztoru mao kto uczszcza z osb rycerskiego stanu. Dla niepoznaki moglibycie woy suknie nowicjuszw, ale i to nie jest potrzebnym, Gdyby kto do klasztoru przyby, zawsze si ukry moecie i w celi waszej, ktr wam wyznacz, pozosta. Natychmiast wic da ojciec Benedykt modemu klerykowi, powoanemu z sieni, rozkaz, aeby si zaj umieszczeniem dwu braci. A e z yciem

zakonnym obezna si i zastosowa do musieli, kaza im pokaza klasztor i objani, jak dzie tu by rozoony. Z wielk uprzejmoci mody kleryk j si zaraz speni rozkazy, zabierajc z sob Jaksw naprzd do wyznaczonego im mieszkania. Nie postawiono ich jednak w celach zakonnikw, szczupych i tylko na godziny pracy i modlitwy cichej przeznaczonych, lecz w jednej z izb gocinnych, w ktrej osobne posanie mie mogli. Zakonnicy krtkie i przerywane snu godziny spdzali we wsplnej sypialni. Regua ich zmuszaa wstawa do chru i noc, Dla Jaksw znalaza si komnata czysta, z oknami ku Wile zwrconymi, w ktrej komina nie brako i na posanie miejsca. Mieli te st i awy, a nawczas niczego ju wicej nie potrzebowano. Zniesiono tu ich juki podrne i po dugiej jedzie, w cigu ktrej ni razu si przebra nie mogli, pierwszy raz przeodzieli si i z cikich kaftanw wyzwolili. Kleryk im we wszystkim wesoo, po bratersku posugiwa, usiujc rozchmurzy czoa i natchn dobr myl. Kilka razy wchodzi i wychodzi, nim w pogotowiu byli posiliwszy si tym, co im tu przynis do zjedzenia, a co si im dziwnie smacznym wydao, tak byli wygodnieli; na ostatek zabra ich ze sob, aeby, wedle rozkazu przeora, ca t osad klasztorn obejrze mogli. Wszyscy, ktrych tu spotykali, nawet do najciszych posug uyci, mieli na sobie suknie zakonne, wszyscy te mieli te twarze jasne i umiechami oywione, ktre tak Jaksw dziwiy. Mijajc nie mwili nic, gdy milczenie panowao w ogle w klasztorze caym zdumiewajce dla przybyszw, ale wejrzenia i oblicza zdaway si wita przyjanie. Kleryk Odon, jak mg i umia, tumaczy Jaksom to, co im okazywa. Naprzd wprowadzi ich do kocika, ktry cho may by nawczas, cho skromny, dosy jednak ozdobnie wyglda, dziki szczodrobliwoci krla i kunsztowi samych ojcw. Tu pomodliwszy si przed wielkim otarzem, za ktrym by chr zakonny, i rzuciwszy okiem na dwa boczne, misternie zoceniami przy ozdobione, wyszli naprzd do wielkiej wsplnej izby jadalnej. A trafili wanie w chwili, gdy cae zgromadzenie w milczeniu za dugim stoem siedziao. Na maym wywyszeniu mody kleryk w wieku Odona w jzyku Jaksom niezrozumiaym czyta co z ksigi. Zakonnicy razem wszyscy zebrani byli, oprcz przeora, ktry mia miejsce osobne i siedzenie wywyszone, a na usugach jego stao dwu klerykw. Modzie wdraaa si w ten sposb do karnoci i pokory. Na cianie wizerunek Chrystusa i kilka innych mniejszych obrazw na zoconych deskach zdobiy ciemn i nisk jadalni, widocznie tymczasowo sklecon. Std szli do podobnej jej izby sypialnej, jeszcze uboszej, bo to, co si tu posaniem zwao, ledwie na imi to zasuy mogo. Rzucona na desk gar somy, suknem grubym pokryta, stanowia oe mnisze. Wielki komin w porodku ciany starczy na ogrzanie izby zim.

Przechodzc potem dugie chodniki i podsienia, z ktrych drzwi do celi zakonnikw wida byo, kleryk im kilka tych mieszka pokaza. Niemal w kadym z nich znaleli zdumieni jaki przybr i narzdzia rzemielnicze, ktrych uytku nie mogli odgadn, obok mnogich gode religijnych wida byo warsztaty, duta, siekiery, krawieckie noyce itp. Nie byo i jednego z ojcw, co by nie mia zajcia. Brat Odon tumaczy im z uniesieniem, jakie oni tu spokojne, szczliwe, niczym nie zamcone ycie prowadz, czas dzielc midzy modlitw a rnymi robotami. Latem doda to wozimy, budujemy, sadzimy, siejemy, tniemy i gospodarujemy a mio. Pokazawszy im w gwnym gmachu, co byo najciekawszego do widzenia, z oczyma promieniejcymi nareszcie zapyta, czyliby i najpikniejszej a najdroszej pracowni oglda nie chcieli? Nie zrozumieli oni tego zrazu, bo w jednej z cel ju widzianych pokazywa im Odon zotniczy warsztat, srebro i zoto, ktre jeden z braci misternie rzebi i ku z nich najpikniejsze naczynia, kamieniami nasadzane. Zdao si im, e po zocie i klejnotach nic ju rwnie szacownego widzie nie byo mona. Odon mwi im o czym, czego ani si domyle, ani zrozumie nie umieli. Tym mocniej obudzio to ich ciekawo i zdumieli si mocno, gdy wpuszczeni do obszernej i wiatej izby nie dostrzegli w niej wicej nic nad kilka plic drewnianych, zapenionych czym, co pniej okazao si ksigami, jakie oni tylko po kocioach widywali. Ogromny st w porodku, kilku pulpitami opatrzony, zarzucony by kartami biaymi, ze skry wygadzonej i jasnej. Na niektrych z nich wida byo poczte malowania i zocenia. Obok stay mae skorupki rnej barwy, pdzle i przyrzdy do pisania. Kilka ksig duych, ktre przepisywano, leao take na stole. Mody Odon z uwielbieniem spoglda na t prac, ktrej piknoci rycerze wcale oceni nie mogli. Zocone rysunki, niektre figury witych wprawiay ich w podziwienie, lecz zakrytym byo znaczenie tych skarbw dla niewiadomych pisma wojakw. Na cianie biblioteki, gdy tak si nazywaa izba kopistw, wisia obraz ojca zakonu, witego Benedykta, na zoconym tle, z ksig w rku, wystawujc regu zakonn i oznaczon wyrazami, od ktrych si ona poczyna (Ausculta o fili) - suchaj synu. Odon wskaza im ten obraz i stara si go wytumaczy, a umiech jego twarzy i wesoo byy najlepszym Komentarzem do sw, ktre nad nim stay u gry: Ipse fundator placide quietis (Sam to zaoyciel miego spokoju). Wszystko to miecio si w gwnym gmachu klasztornym, lecz otaczay go liczne zabudowania, ktre kleryk im z pewn chlub chcia koniecznie pokaza wszystkie. Tu obok bya szkoa klasztorna, gdzie klerykom wykadano nauki wysze, midzy ktrymi ju matematyczne pisma Gerberta, jego Abacus i

zabawna Rithomachia miejsce znalazy. Uczono pilnie muzyki, ktrej wwczas wysz daleko wag nadawano ni dzisiaj, wprawiano si w komput kocielny, bo ten niezbdnie kademu duchownemu by potrzebnym. Izba szkolna pust staa o tej godzinie, awy tylko i siedzenie nauczyciela, otoczone nimi, nadaway jej odrbny charakter. Szkka dla ubogich dzieci i sierot przychodzcych, o ktre nawczas nie byo atwo, znajdowaa si poza tynem klasztornym. aczkowie bowiem przynosili z sob wewntrz klauzury zbyt wiele wrzawy, ktra naboestwu czstokro zawadzaa. Opodal od gwnej budowy wida byo myny, arna, piekarni, kuchnie, drewutnie, wszystko w porzdku najwikszym i wszdzie czarne suknie mnisze, wesoe ich twarze, wszdzie uroczyst cisz i ad dziwny. Gdy tak, obszedszy wszystko, nareszcie znaleli si znowu Jaksowie w swej izbie sami z sob, a brat Odon poegna ich wesoo obiecujc i nadal suy za tumacza i pomocnika, dugo nie przemwili sowa do siebie. Nie byo na pozr nic tak bardzo dziwnego w tym, co im tu okazywano. Nieskoczenie wspanialszy by dwr krlewski, bogactw widzieli w yciu i na wojnie stokro wicej, a przecie to, co tu ogldali, byo dla nich nowym i zdumiewajcym, jak gdyby wiat jaki nieznany odkryli. Caa ta "rodzina", wedle wyrazw Odona, zoona z ludzi obcych narodowoci, rnych krajw i jzykw, tak doskonale jednym prawem mioci spojona, szczliwa, umiechnita, spokojna, pracujca tak ochoczo okoo robt, ktre si Jaksom wydaway ledwie dla niewolnikw przeznaczone, cisza i ad pod tym dachem, tryb cay zakonnego ywota, wprawia ich w niezmierny podziw i osupienie. Odon im te wytumaczy, e si oni zwali "rycerzami Chrystusowymi" (milites Christi), nowe wic cae rycerstwo, ktrego nie znali dotd, mieli przed sob. aden z nich, cho czsto spotykali duchownych, nie widzia dotd klasztoru i nie zna ycia jego. Dla nich ono z dala wydawao si kar okrutn i wizieniem nieznonym, tu za spotykali ludzi, co wedle wyrazw kleryka nie tylko szli dobrowolnie, lecz gwatem si wpraszali do rodziny i widomie w niej i z ni szczliwymi byli. Dla wojakw Bolesawowskich, modych a butnych, nawykych do niepomiernej, dzikiej swobody, byo to niepojt zagadk. aden z nich drugiego nie mia zapyta o ni, badali si oczami. Ha! odezwa si Jurga wreszcie spozierajc ku bratu, jeden Bg wiedzie to raczy, jak nam tu dugo y przyjdzie. Ludzie jacy dobrzy i przyjacielscy, ano...ycie? Tsyt! Lepsze ni w ciemnociach na poznaskim tumie odpar starszy. Tobie by si to chciao, Sieciechwn zabrawszy w lasy, gdzie uj z ni i siedzie po staremu midzy kuflem a polowaniem i wesoymi druhami albo na wypraw ruszy. Ale nierycho do tego przyjdzie. C my tu z nimi robi bdziemy? spyta Jurga. Je, pi i spa? albo z tym modzieniaszkiem gawdzi? Modli si i spa znowu. Za pot w las nie wolno, do konia ani przystpu!

Przecie si nam opat jakiego jzyka uczy kaza przerwa Andruszka, a ja nie jestem przeciw temu, to si i na wojnie przyda nieraz moe. Zadumali si oba. Jak ci si zda? Dugo to potrwa moe? spyta Jurga. Zda mi si, e nie krtko rzek Andruszka. Gdyby to niezbyt dugo miao si cign, w Poznaniu by nas przetrzymali. Ale juci w las chyba czasem na owy nam bdzie wolno doda modszy ktremu swoboda smakowaa, i westchn. Ja o to przeora nawet nie bd mia pyta rzek Andruszka. O ptorej godziny od Krakowa, gdzie namiestnik krlewski siedzi, a koo niego i ludzie si ode dworu krc, nu by nas kto pozna? Smutna taka rozmowa pocigna si do wieczora. Z izby swej suchali bracia, jak dzwoniono na modlitwy, syszeli, jak szli na nie i wracali zakonnicy. Wieczorem przyniesiono im znowu posiek skromny, ale dostatni, taki, jakiego uywali mnisi sami, ktrzy misa czworononych zwierzt nigdy nie jedli, dwoma daniami si ograniczali, lecz mieli oprcz tego chleb, miark wina i owoce latem. Tu piwo i mid zastpoway kosztowny napj zachodni. Pochlebiali sobie wprawdzie benedyktyni, e klimat ostry zwyci i winnice zaprowadzi bd mogli, lecz szo to oporem i powoli. Po wieczerzy Odon im yczy wypocz za dug i nuc podr i poartowawszy z nimi wesoo zostawi samych. Nazajutrz tene miy przewodnik oznajmi im msz wit i zaprowadzi do kocioa na rann, zrozumiawszy to, e si z obcymi spotyka nie mieli. Po naboestwie wezwa ich do przeora. Mia czas ojciec Benedykt i w pimie opata si rozczyta, i rozmyle lepiej, jak z brami postpi. Mieszkanie jego, do ktrego weszli, obszerniejsze, bo w nim dostojnych czstokro goci musia przyjmowa, ozdobniejsze od cel innych byo tylko wiksz iloci gode religijnych i witoci. St zajmoway pargaminy i ksigi, ktre si rozsyay kocioom, sprzedaway biskupom i nowofundujcym klasztorom. Tak samo obrazki i naczynia wyrabiane przez braci, kunsztami zatrudnionych, szy na podarki i zamiany. Opat przyj ich z uprzejmoci, ale powag ojcowsk. Dzieci moje rzek widzielicie ju wczora, e my tu wszyscy nie tylko usty, ale i rkami Boga chwalimy robic kady, co kto umie i moe. Wycie stanu i rzemiosa wojennego ludzie. Co wy tu poczyna bdziecie? W bezczynnoci y sroga to kara, ktrej bym wam chcia oszczdzi. Ojcze przewielebny rzek umiechajc si Andruszka my oprcz oszczepem i mieczem robi, a komi, toczy nie umiemy bo nic, a uczy si i za starzy jestemy i... No i ochoty pewno jako rycerze nie macie podchwyci przeor. Na modlitwie, choby ona zdrow dla duszy bya, nie wytrwacie po dniach caych. Patrza na nich ciekawie, bracia stali z oczyma spuszczonymi.

Jzyka si nam jakiego uczy przykaza opat, ojciec i dobroczyca nasz rzek Jurga bratu mojemu starszemu moe by to byo ciko, jam gotw, bylebym kogo mia. Rzymskiej mowy potrzeba by wam, gdy pono do Rzymu i za pokut macie odezwa si przeor. Chcecie wic? Sucha musimy rozkazu opata doda Jurga. Nie szo o czytanie i pisanie, ktrych laikw nawczas prawie nie uczono, a rycerze nawet uwaali je moe za uwaszczajce dla siebie, lecz o mow sam. Do tej najlepszym nauczycielem wyda si kleryk Odon, ktrego ju bracia na wstpie poznali i pokochali. Stano wic na tym, aeby on w pewnych godzinach rozmow ich naucza prbowa praktycznie, co cz dnia zaj mogo. Andruszce chciao si bardzo wyjedna pozwolenie na owy w lasach do opactwa nalecych, lecz tego dnia wspomnie jeszcze nie mia przeorowi o gorcym daniu. W istocie al mu byo brata, a Jurga potajemnie to samo danie i myl mia, przy danej sposobnoci rozrywk t wyjedna dla Andruszki. Od razu w tak dobrych byli stosunkach z modym klerykiem, i oba si spodziewali z jego pomoc wyjedna zezwolenie. Tymczasem zabawk byo rozgldanie si w owym yciu klasztornym i chodzenie okoo koni, ktre tak cudownie cik podr wytrzymay. Z mnogich stad, jakie niegdy mieli, dzi zostay im tylko te dwa niepoczesne, grube koniska, wzite gdzie spod prostych pancernikw i do ktrych po odbytej podry przywizali si dziwnie. C wart by wojak bez konia? Najgorszy nawet drogim si stawa, gdy by jedynym. Pozbawieni koni czuliby si stokro wicej niewolnikami. Lkali si tylko, aby w kocu ciar, jaki nimi klasztorowi przyczynili, nie zmusi do pozbycia si ich. Andruszka nie mia o tym mwi Jurdze, ten te ba si zasmuci domysem brata. Kilka dni ju upyno im w Tycu wrd ciszy i spokoju, gdy raz okoo poudnia gwar usyszeli w podwrcach i Jurga wybiegszy do przedsienia najrza przybywajcy orszak rycerski, cale pokany, przeciw ktremu sam przeor wyszed na powitanie. Nie majc czasu rozpatrywa si w nim, Jurga natychmiast si cofn przestraszony oznajmujc bratu, aby krokiem za prg nie rusza. W chwil potem Odon wbieg z oznajmieniem, i namiestnik krakowski przyby z rozkazania krlewskiego dowiedzie si, czyby zakonnicy co do dania nie mieli. Oba Jaksowie na dworze krla niejeden raz starego Belin, ktry teraz na zamku wawelskim siedzia, widywali. Ulkli si wic mocno dopytujc, jaki poczet i ludzi mia z sob i czyby w klasztorze dugo myla zabawi? Odon o wszystkim przyrzek si dowiedzie i oznajmi. Poniewa poczet Beliny by dosy znaczny, przyjmowano ich wszystkich razem w refektarzu, gdzie si i kleryk mg atwo wcisn i co byo potrzeba dowiedzie. Nierycho jednak powrci i nie byo go, a znowu w podwrcu zattniay konie, a caa

owa druyna namiestnicza nazad do Krakowa wybiera si pocza. Czekali na bracia z niecierpliwoci wielk. Nie mogem odej, miociwi panowie rzek wrciwszy musiaem tam by troch tumaczem, bo Belina ciekaw histori opowiada, a ojciec przeor zdawa si ni bardzo mocno zajty. Pewnie ona i wam jest wiadom, historia to dwch nieszczliwych braci, dziwnie jako nazywajcych si, podobnie do greckiego bohatera Ajaksa. Ci bracia kupca na drodze zupili i zabili okrutnie, za co ich krl na mier skaza. Mwi, e teraz sam wielce ich auje, bo byli rycerze mni, a e rodzin mieli mon i liczn, ktra si od dworu usuna, strat krl w tym ponis znaczn... Gdy to mwi, Jurga i Andruszka strwoeni, oczy spuciwszy, siedzieli drc, aby Odon si w nich nie domyli winowajcw i serca do nich nie straci. Chocia liczba braci i czas mogy atwo na domys ten prowadzi Odona, nie zdao mu si wszake, aby ci dobrzy rycerze, do ktrych si przywiza, takimi mogli by zbrodniarzami. Z szczebiotliwoci modziecz Odon opowiedzia im usyszan z ust namiestnika histori, ktra ju dosza bya przez kogo do Krakowa, o starym Tomku, co mis krwi krla mia w domu uraczy, sam si z niego wynisszy i nie chcc z nim by pod jednym dachem. Jaksowie nie mogli si powstrzyma od gorcego wykrzyku i wzruszenia, ktre ich zdradza mogo, lecz Odon znajdowa to wraenie naturalnym i wyszed zaraz upewniwszy ich, e si ju nie maj obawia spotkania z nikim. Po wyjciu kleryka Jurga i Andruszka poczli si ciska, pocieszeni nieco tym, i rodzina, co ich odpychaa wprzdy, jednake w ostatku do wizw krwi si poczua i spraw ich trzymaa, cho ju umarymi sdzc. Lecz wdziczni bdc Jaksom swym i powinowatym, oba doznawali uczucia, ktrego by w nich trudno si byo domyla, caowali krla. Bolesaw mia t mio u swoich wojakw, z ktrymi odbywa wyprawy, a nieraz u jednego legiwa ogniska, mio niemal bawochwalcz, ktrej nawet zbytnia surowo zachwia nie moga. Andruszka mwi w wizieniu, i w miejscu krla takeby Jaks jednego na mier skaza. I on, i Jurga nie mieli do swojego pana alu, kochali go jak przedtem, a teraz dowiadujc si, i mier ich przyczynia mu trosk i strat, gniewali si na siebie. Niewielu wodzw umie sobie tak jedna serca, a Bolesaw nalea wanie do tych, co obchodzc si czsto surowo, zawsze sprawiedliwie, obudzali zapa w wojakach i kocha si kazali. Pamitna bya ta z Rusi potyczka u Buga, gdy czelad polska flaki puczc w wodzie na sowa si powania z przeciwnym obozem, gdy Bolesawa aja pocz jeden od sw ostatnich i on sam rzuci si w wod gniewny, niepamitny na niebezpieczestwo. Nawczas, co yo, dopado koni, chwycio, co miao pod rk i niespodziewana walka, co si od rzucania flakw i obelg rozpocza, wietnym skoczya si zwycistwem. Jaksowie litowali si w tej chwili wicej moe nad krlem, do ktrego jak do ojca byli przywizani, ni nad wasnym losem. Ledwie by byli za ze nie

mieli powinowatym, i go odstpowali, a gdyby w tej chwili zasyszeli o niebezpieczestwie grocym Bolesawowi, wayliby si pewnie bodaj na mier, by go ratowa. Z tymi uczuciami sprzecznymi, i wdzicznoci dla rodziny, i mioci dla krla, spdzili wieczr cay na rozmowie tak oywionej, i si nie spostrzegli, jak zadzwoniono na pierwszy piew w chrze. Bya noc; zakonnicy spieszyli chwali Boga na zaraniu. A im sen sklei powieki. Nastpnego dnia odwiedzi ich przeor, z ktrego twarzy domylili si tylko, i mia dla nich yczliwe usposobienie. By mogo, i wczorajsze opowiadania o znaczeniu rodziny podniosy ich w oczach jego. Jurga, mielszy, skorzysta z tego dobrotliwego usposobienia ojca Benedykta i wybieg za odchodzcym w korytarz. Tu po wtrnie ucaowawszy rk jego odezwa si po cichu. A! Mj ojcze! Mam do was prob wielk. Bg widzi, nie dla mnie, o brata mi wicej idzie. Mymy tak do zamknicia midzy czterema cianami nie nawykli. Andruszka mi schnie patrzc na lasy. Gdybycie pozwolili nam na owy wybiec... Proba ta bya tak naturalna nawczas ze strony wojakw, i si jej przeor nie mg zadziwi. Widywa on sam we Francji nie jednego opata zagorzaym myliwym. Umiechn si wic agodnie. Kt by wam tego broni! rzek. Lecz sami zwacie, na co si wystawiacie. W Krakowie goci duo, rycerzy, co was zna i pozna mog. Ci niemal co dzie wyjedaj w lasy i zapuszczaj si nieraz daleko. Jestecie pewni, e unikniecie spotkania? A jeli si zetkniecie z takimi ludmi, co was poznaj, ju nie siebie, ale innych narazi moecie. A! ojcze przeorze! zawoa Jurga my to na wasnym sumieniu mamy, a i o nasz te skr idzie. Lasy szerokie, miejsca dosy, ucho mamy bystre, konie rcze, ani si napa znienacka, ani dogna nie damy. C mam wam rzec? odezwa si ojciec Benedykt, czycie, jako chcecie, a patrzcie, bycie w nieszczcie nie popadli. Jurga jeszcze raz w rk go pocaowa i z twarz umiechajc si do izby powrci. Chwil siedzia naprzeciw brata u ognia. Hej, Andruszka rzek figlarnie co to tu za lasy dokoa! Mnisi w nich nie poluj! Co tu zwierza by musi! Lepiej o tym nie wspomina, kiedy nam tego kosztowa nie wolno! odpar starszy smutnie. Hm zawoa Jurga dlaczego nie ma by wolno? Konie stoj, oszczepy i uki mamy, z rana si w las moemy wymkn, ani nas kto postrzee. Nie kusiby mnie odezwa si Andruszka nie godzi si, przeor by si gniewa. Obiecalimy mu by posuszni... Wtem Jurga duej wytrzyma nie mogc, poskoczy do. Przeor pozwoli! Zerwa si tak starszy, jak gdyby teje godziny chcia na ko si.

Kamiesz! krzykn mw prawd! Prawdem rzek uderzajc si w piersi rk odpar modszy. Przyznam ci si, prosiem go. Wprawdzie dawa mi rady i przestrogi, ale drzwi nam nie zapiera. Jutro w las! Jutro w las! klaszczc w donie pocz woa spragniony Andruszka. Ja bym si go prosi by nie way. Ty dobry brat... ale jeeli, jeeli si co stanie. C si sta moe? Nu spotkamy kogo? Albo nas moe pochwyci znienacka? odpar Jurga. Andruszka waha si niepewny, a zna byo po nim, e pokusie ulegnie; oczy mu byskay, poszed zaraz do kta, gdzie bro zoon mieli. W lasach zwierza dostatkiem by musi! pocz jakby upojony. Jutro do dnia, na owy! Jutro do dnia... I przez cay wieczr cieszyli si jak dzieci, dray im rce do oszczepw. W las! W las! powtarza jeden, to drugi. I po pierwszej mszy pobiegli do stajni, a chwil potem ju ich w klasztorze nie byo. Rozdzia 5. Ksidz Petrek niespokojnie troch czeka powrotu opata; krl dziwnie jako lekcewac przyj jego doniesienie, lka si wic by ono skutkw jakich kopotliwych nie pocigno za sob. Ko bya rzucona, musia ju teraz popiera innymi rodkami rozpoczt spraw; nie chcia sam pozosta z ni, wsplnikw mu byo potrzeba. Nazajutrz wic po widzeniu si z krlem, ktre si milczeniem skoczyo i nie zbliyo go do niego, korzystajc z wieczornego obchodu niewieciego dworu wczeniej ni zwykle wcisn si do markgrafwny. Znalaz j zarumienion mocno, niespokojn, na cichej rozmowie ze star niewiast, ktra si wciskaa wszdzie, nawet do krla i niezrozumiaym jakim na dworze trudnia si rzemiosem. Zwano j star Panich. Nosia ona na piersi ogromny krzy cynowy na znak widomy, e bya ochrzczon, siadywaa duo w kruchci kocielnej, gniewaa si gdy j posdzano o czary, zamawiania i praktyki bawochwalskie, jednak leczya rnymi sobie tylko znanymi zioami, przy ktrych i szepty, i zaegnywania rwnie odprawiaa. Ludzie si jej lkali. Bojc si, aby j nie przeladowano o czarnoksistwo, Panicha duchownym okazywaa cze nadzwyczajn, tak e na twarz padaa przed nimi i kraj sukien ich caowaa. W kociele jczaa i modlia si tak, aby ludzie syszeli j i widzieli. Mimo to wszystko, wicej si jej lkano, ni lubiono. Wcisn si umiaa wszdzie, a czujc, e obudzaa pewn obaw, korzystaa z tego wyudzajc od kadego, co tylko moga. Modsze jej ycie mao znane byo. Z dawien dawna wisiaa przy dworze.

Niegdy pewnie pikn by musiaa, dzi stara ju, z wosami siwymi, ale biaymi jeszcze zbami i oczyma przenikajcymi, postaw miaa zrczn, chd rzeki i z dala wydawa si moga mod, cho twarz jej ca marszczki pooray. Pokorna do zbytku, umiaa by zuchwa bez miary. We dworze nie byo czowieka, ktrego by ycia tajemnic nie znaa, wszystkich wad jego i saboci. Pomidzy tumem a dworem paskim snua si bezustannie. Niekiedy nika na dni kilka i wracaa niepostrzeona. Do jednej krlowej Emnildy nie miaa przystpu, odprawiano j tu datkiem, ale ani jej sucha, ani przypuszcza do siebie nie dozwalaa witobliwa pani. li ludzie utrzymywali, e mimo okazywanej pobonoci Panicha miaa z poganami po lasach stosunki i gusa z nimi odprawiaa. Inni mwili, e stara czarownica midzy modzie pci obojej na dworze bya chtn poredniczk. Chocia wydawaa si ubog, chodzia odarto, byli i tacy, co si przysigali, e miaa ju niemay skarb uzbierany i gdzie zakopany na rozdrou. Panicha chadzaa do ksidza Petrka, lecz ten obawia si czarw, posdza j o nie i wstrt mia do niej, mimo e mu si narzucaa. Gdy wszed do komnaty markgrafwny, widocznym byo, i si ywa rozmowa przerwaa. Oda staa caa zarumieniona, Panicha u progu, zawinita w pachty, rk jeszcze co wskazywa si zdawaa, gdy ksidz Petrek w progu si pokaza. Wnet stara ogarna si znowu, spucia gow i na widok ksidza pospiesznie ku niemu podbiegszy upada przed nim na ziemi, rk chwycia brzeg sukni, ucaowaa, a potem obie donie ku niebu wzniosa. To uczyniwszy, podobnie poegnaa Od i oddalia si spiesznie. Na twarzy ksidza Petrka to spotkanie widocznie odbio si chmur, dugo si nie odezwa sowa. Oda miaa paajce oczy i twarz oywion jakby jak nadziej, z ktr si nie spieszya zwierzy pisarzowi. Co ona tu robi, ta czarownica? szepn ksidz po wszystkich ktach jej peno. A! Mj ojcze! To biedna, uboga ebraczka, ktra si wysuguje, jak moe, dla kawaka chleba, a pobon jest bardzo. A szatan od niej z dala cuchnie! odezwa si ksidz Petrek. Wiedz ludzie, co ona umie. Komu ona nieprzyjacik, temu si nic nie wiedzie, zna si ona ze... zym. Ale, nie! Nie! przebkna Oda. Ksidz zamilk. Dobrze by byo jednak, abycie jej unikali dokoczy pisarz. To mwic przybliy si ku piknej markgrafwnie, ktra nie spokojnie rkami co na stole skadaa. Ja tu do waszej mioci rzek zniajc gos przychodz w wanej sprawie, w sprawie tak wanej... Oda rzucia, co miaa w rku, i spojrzaa na oczyma chciwymi wieci.

Nie ulega wtpliwoci mwi pisarz e nie wiem kto, ale najpewniej krlowa z Sieciechem ocalia Jaksw przeciwko woli krla! Tak! Okamano pana, sprzeciwiono mu si, wykradziono ich. Siedzieli ukryci w tumie, par dni temu gdzie ich do innej kryjwki uprowadzono. Oda suchajc rce cisna biae, a usta si jej umiechay zoliwie. Ja tego doszedem mwi dalej ksidz Petrek a wam to oddaj, abycie wy z tego korzystali. Krl ju si pono zdrady domyla. Kogo posdza? Nie wiem... Trzeba, abycie wy, miociwa pani, donieli mu o tym, gdy mona bdzie, potajemnie. Lecz nie wyjawiajcie, skd to wiecie. Niech krl zapyta tylko krlow, pod przysig, pobona niewiasta faszu nie powie. Nawczas. Nawczas sdzicie? spytaa Oda e na krlow gniew jego spadnie? Ksidz spojrza na ni bystro. Miociwy pan nasz rzek jest w sile wieku, bez niewiasty on y nie moe. Jeeli inn pod t por umiuje gorco, bdzie mu na rk rozsta si z crk Dobromira. Oda si zarumienia mocno. Nie bya ona zbyt wstydliw niewiast, a wspczeni historycy daj to pozna mocno, i si nawet wydawa ni nie staraa. Wiek te i obyczaj do otwartoci wikszej upowania; w sowach nie kryto myli, ale j wypowiadano jawnie. Pniejsze wieki dopiero nauczyy si najsromotniejsze sprawy gadkimi omawia wyrazy. Oda snad miaa ju pen gow i pier owej przyszoci, ktr na namitnoci Bolesawa opara. Pocza te mwi szybko. Krl we mnie rozmiowany, ja to wiem! Ale mnie mie nie bdzie, tylko gdy z nim obok si na tronie prawo mi da. Inaczej nie, nie, nie! Wiem, e dla mnie wszystkie mu zbrzydy! Rozmiaa si. Krlowa zna to dobrze, rada by mnie dawno do ojca odprawi! We dworze mnie czerni, jakobym jeszcze w domu miaa kochanka. Co mi tam! Moda i pikna jestem, niech mwi, co chc, krl si o to nie spyta. Zechce mnie mie, musi przed otarz prowadzi. Ksidz sucha, troch oczy spuszczajc. Wszystko to wiem i Wasza Mio wiesz te, e ja, suga wierny cesarza, ycz, aby si tak stao, jak chcecie. A kto do tego dy, trzeba, by umia drogi sobie znale. Jakie drogi? Ja go oczyma trzymam na uwizi, byle mi si nawin pocza Oda, krlowa si krzywi, Ryksa gow od wraca, nie dbam o to. miej si przy nich. Wczoraj, gdymy szy, zostaam ostatnia, umylnie, Bolesaw sta z boku, pochyliam mu si tak, e mnie pocaowa. Nie widzia nikt. To wszystko nie pomoe szepn ksidz Petrek pki krlowa nie zostanie odprawion do klasztoru. Jej tam lepiej bdzie. A mnie na jej miejscu! rozmiaa si Oda.

Wic czycie, pomagajcie sobie, aby to miejsce otrzyma! pocz naglc ksidz Petrek. Powiedzcie mu o Jaksach i o zdradzie krlowej. Jeeli to nie jej sprawa - ale kt by si way na ni? No, to si oczyci. Ksidz Petrek doda jeszcze kilka sw i szybko si oddali. Nadchodzia godzina wieczerzy. Dnia tego na dworze ludzi byo wielu. Z dwunastu panw radnych Bolesawa poowa z nim przybya z Gniezna, byli posowie rni; by z Danii goniec od krla i z Rusi dwu kneziw, ktrym rad by Bolesaw, bo ich potrzebowa. We wszystkich izbach stoy byy peno obsadzone, czelad z pochodniami staa u cian, gwar panowa wesoy we dworcu. Pomidzy panem a gomi i czeladzi zwizek by jaki ywy, tak e ilekro krl Bolesaw milczcym by i pochmurzonym, odbijao si to w otoczeniu gdy wiedziano, e rubaszne swe odzyska usposobienie, miao si wszystko, Zyg chodzi inaczej, pachokowie i komornicy ywiej si obracali. Wolne sowo, ktre si innego czasu nikomu z ust wyrywa nie miao, leciao a do paskich uszw... Od powrotu z Gniezna raniejszym by Bolesaw, wszyscy te za nim ochocze mieli twarze i po ktach gzia si czelad i komornicy, a w podwrcach nie bardzo te byo cicho. Rozlegay si niekiedy miechy bujne, z dzik si, niemal strachem mogc nabawi. Mwiono, e historii aziebnej Mieszka z Bezprymem dowiedziawszy si krl, gdy sdzono, e dla starszego syna okae lito, a Mieszka zgromi, przeciwnie, zda si ni uradowany. Nie uwierzy jej zrazu, powtarza j sobie kaza rnym i mrucza. Mieszko miaby tak dum i dzielno! Zaprawd, nie spodziewaem si po nim tego! I nie tylko e nie zgani krlewicza, lecz serdeczniejszym dla by pocz. To mu przyczynio dobrej myli. Zyg, ktry czyta w oczach, miao si teraz naraa z tustymi i rubasznymi wybrykami swoimi. Nie marszczy si na nie pan wcale, wita je szerokim miechem. By moe, i oczy Ody przyczyniay si te do oywienia starego rycerza, ktry jak ojciec dla niewiast mia sabo do zgonu. Hamowaa go pobona krlowa, przecie nigdy ustatkowa si zupenie nie mg, a gorca krew w nim graa do ostatka. Gdy opat Aron z obowizku go czasem do pomiarkowania tych chuci nakania, Bolesaw milk, korzy si, a wida byo, i do serca tego nie bra. Kady wybryk natychmiast sowitym darem dla kocioa opaciwszy, zdao mu si, i ju si oczyci z niego. Pocztek wieczerzy powaniejszym by, siedziaa u stou krlowa, opat Aron, dwu obcych duchownych, panowie radni, posowie. O rycerskich sprawach, oru i wojnie mwiono: ktry nard najdzielniejszy, jakie miecze najlepsze, jakie hemy najtrwalsze i jak w polu si cina najrozumniej. Krl i jego wojewodowie mwili przypominajc wasne dzieje, gdzie si im i jak bro wysuya najskuteczniej. Duczyk swoich chwali uzbrojenie, inni niemieckie, tamci woskie, a byli tacy, co i wgierskie sawili.

Gdy tak rozprawiano, krl, ktry rad pi i drugim nalewa kaza, wprdce si jeszcze bardziej rozochoci. Gdy duchowiestwo dla modlitwy odeszo od stow, a krlowa te ze starszymi si cofna, Bolesaw modszym niewiastom piewa i skaka kaza dla oczw zabawy. Kubki chodziy gsto i miechy rozlegay si coraz goniejsze, biaogowy modsze, rade wesooci, suchay wyrazistych owiadcze, ktrych im nie szczdzono. Gdy si ju tak w izbie rozochocili wszyscy, krlowa Emnilda i Ryksa te odeszy do swoich komnat. Oda nie chciaa widzie, gdy inne szy, wmieszaa si do tanecznic i przodowaa im. A mio na ni byo popatrzy, gdy ciki paszcz rzuciwszy, w opitej sukni popisywaa si z ksztatn sw i rozkwit bujno postaci. Krl te z oczw jej nie spuszcza, a ona, cho si zdawaa zajta zabaw, ani si zbyt od niego oddalaa, ani si daa drugim zasoni. Staa cigle na widoku. Mieszko rozmawia z Duczykami, radni rozprawiali z posami. Bolesaw si zabawia. Trwao to ju dugo, gdy ku markgrafwnie skin; podesza do niego w skokach. Raduj si wam oczy! zawoa. C, gdy tylko oczyma si wami radowa mona? Oda ustami do gry podniesionymi co mwia niezrozumiaego. Po chwili rzucia z niechcenia: Albo to wina moja? A czyja? spyta krl. Oczw, co si raduj same i na tym im dosy odpara Oda. Krl si zaduma patrzc na ni. Mnie bo was al pocza jakby korzystajc ze zblienia si markgrafwna i z tego, e nikt si nie przysuchiwa rozmowie mnie bo was al. Jeeli aujecie, to pomiujcie! rozmia si Bolesaw rozochocony. Chobym i miowaa, c z tego? pocza Oda. Ja wolna, wy nie wolni... Na to nie byo odpowiedzi dugo, popi Bolesaw z kufla i wsy otar. Spojrza na ni bystro i wyzywajco, odpowiedziaa mu takim samym wzrokiem. Mnie bo was al powtrzya znowu was tu nikt moe tak jak ja nie miuje, tak jak ja nie auje, a zdradzaj wszyscy! Wszyscy? zapyta Bolesaw miejc si wszyscy? Ej! A tak! Wszyscy! mwia Oda. Zmarszczy si krl nieco. Wszyscy? spyta jeszcze raz. Wszyscy powtrzya markgrafwna jam miaa, ja kama nie umiem. Co mi tam! Mog jutro do ojca powrci. Dawno by czas, by i o mu pomyleli dla mnie. Pogniewacie si na mnie, to odelijcie. Z ciekawoci krl sucha.

Za c si ja mam gniewa? zapyta. Za to, co powiem. Tu zniya si do ucha krlowi. Krlowa nawet was zdradza! Tak. Skazalicie Jaksw na mier, ona sprawia, e yj. Spojrzenie surowe Bolesawa nie zmieszao j. Ja wiem, e tak jest. Sdzia Oda, i twarz krla, ktra atwo gniewem si okrywaa purpurowym, zmieni si i nasroy, gotow bya do wybuchu i pyta. Lecz Bolesaw wycign rk do prnego kubka, uderzy nim w st, co znaczyo, by go podczaszy napeni; twarz mu si nie zaspia, owszem umiech po niej si przesun. A! Ty niemiecka dzierlatko! rzek. Szpaczku ty, co tak szczebioczesz adnie i wawo, kto ci to takie banie przynosi? Wy we wszystko wierzycie? Oda zarumieniona staa. Wierz prawdzie, cay dwr o tym ju prawi! zawoaa. A kto wam mwi o tym? Oda zacia usta; sama nie wiedziaa, na kogo to zoy i czym si wytumaczy. Mnie, a, niewiasty! Tylko o tym na dworze prawi. A kto mia uczyni? Wiedz wszyscy! Pobona krlowa. Mylicie dodaa e ja, gdybym on bya, uczyniabym kiedy co przeciw pana woli? Ani dla rodzonego brata! Bolesaw nie odpowiedzia sowa. Szpiegujca go oczyma markgrafwna zrozumie ju nie moga, co myla, ale mwi o krlowej nie chcia widocznie. Zwrcia si wic w inn stron. Krlowa... ja nie wiem... a drudzy Sieciecha wini. Crk mia za Jaks zaswatan. Biaymi zbami rozmia si krl i ramionami ruszy. Co wicej? Praw, sroczko rowa! Choby nie do rzeczy paplaa, zawsze ci sucha mio. Hej! Modo wionie od ciebie jak na wiosn od wieych pczkw brzeziny, gdy si rozwin. Gdy przy mnie stoisz, zdaje mi si, e i mnie inne lata wracaj. Praw, co chcesz, a zbli si do ucha, wszystko ci wolno. Urazia si nieco Oda, cho sowa byy pochlebne. Nie takam ja krtkowidzca, jak mylicie! miociwy panie! zawoaa ywo. Krtkowidzca, atwowierzca! rozmia si krl. Wolno ci to, bo za to warkocz dziewiczy masz dugi! Co mi u niewiasty po rozumie, kiedy krasy nie ma. U niej cay rozum w krasie i pty rozumu, co modoci. Oda staa nadsana.

Praw, praw! mwi Bolesaw. Ano i to wiedz, e komu ja rzekem, i umrze ma, ten umary i pogrzebiony, a kto by mi go z rki chcia wydrze, z nim te pjdzie tam, skd nie wracaj. Moja wola i o tysic mil siga. Rozumiesz to? Byo to niegdy, miociwy panie, byo, a dzi, ty ju ciki! Ty guchy, gdy nie chcesz sysze i lepy, gdy ci widzie niemio! Skina rk i ywo odskoczya, jakby odej chciaa. Krl rad by j powstrzyma, pierzchna. Zdao si jej, e na ostatku trafia mu w serce i strzaa utkwia. A krl siedzia tak spokojny, jakby posucha piosenki, i wnet si obrci do tych, co o wojnie prawili, zagadujc ich o zbroje i moty... Pno w noc ruszy si wreszcie Bolesaw i dwr cay z nim, cho po izbach jeszcze niektrzy zostali u dzbanw, rozgadani. Sieciech i komornicy prowadzili go do sypialni. Zyg te szed prbujc, czy mu si jeszcze raz rozmieszy nie uda. Miociwy panie mwi Sieciechowi staruszkowi da byo spocz, a zamiast ochmistrza markgrafiank dzi byo ochmistrzyni mianowa. Krl go rk po gowie klapn bez gniewu. Ona by pewnie bardzo nie bya markotn doda Zyg. Widzc umieszek na twarzy, bazen dalej cign. Tylko z ksidzem Aronem bieda, bo oni o wszystkim na dworze musz wiedzie, a mao co im do smaku. Milcz nicponiu! grono ofukn krl i silnie go uderzy. Na ksiy nie miej rwa si z jzykiem, bo ci go obern ka. Zyg skuli si wp, sykn i wysun rk pocierajc miejsce, w ktre zosta uderzony. Prowadzcy krla z pochodniami do sypialni doszli do jej drzwi tylko; tu postawiono stra, a dwaj komornicy i Sieciech tylko towarzyszyli Bolesawowi do oa, na ktre rozebrany leg natychmiast. Sieciech stary odchodzi mia, gdy go krl znakiem, ktry zrozumia, zatrzyma. Czsto bardzo dawa mu na dzie nastpny rozkazy, czeka wic na nie suga, ale Bolesaw nie odezwa si, a wyszli suebni. Rk skin, aby si do Sieciech przybliy. Suchaj ty, stary rzek co mi tu trutnie do uszu przynosz na krlow i na was o tych nieszczsnych Jaksach. Nie do em si nimi namczy, pki yli, nie do ich mier odaowa, jeszcze z grobu mnie przeladuj. Kto tu zmyla bani, e krlowa i wy dla crki waszej spod moich rk ich wyrwalicie i ywicie! Kto to mwi mie i powtarza. Ja o tym dwakro ju sysz, a nierad bym trzeci raz tej wieci! Ogocie mi po dworze, kto bdzie mia si z tym nosi i mwi o tym, nie jak psu odszczekiwa mu ka pod aw, ale jak psa go wyen lub ubi ka.

Sieciech sucha zblady i osupiay; gdyby nie mrok w izbie, owieconej tylko ogniem komina, ktrego blask do oa nie siga, Bolesaw poznaby by na twarzy sugi przeraenie i niemal przyznanie si do winy. Starzec dra, potrzebowa zebra myli, nimby si zdoby na sowo. Krl mwi ju przesta, czeka na odpowied, Sieciech sta oniemiay. Syszelicie i wy pewnie o tym? doda krl. Lub moe wam w oczy nie miano tego rzec, bo was wini. Wini krlow. Bezecne jzyki jadowite mi na wit porywa si niewiast. Ktra ju na wiecie bezpieczn bdzie, gdy ta nie jest poszanowan, co nikomu nigdy nie uczynia za, a tyle robia dobrego? Syszelicie wy o tym? Sieciech co mrucza tak niezrozumiaego, i krl pewnie nie dosysza sw jego, ale mu nie szo o odpowied. Nie wytrbia tego, bo nie warto doda, ale powiedzie starszynie, kto mi to nosi bdzie mia, tego ukarz jak psa. To rzekszy krl si kouchem osoni. By to znak odejcia. Sieciech posun si ku drzwiom niepewnym krokiem, peen jeszcze niepokoju i trwogi. W pierwszej chwili wyszedszy z komnaty chcia natychmiast o rad biec do opata i z przestrog do krlowej lecz pnocne koguty piay, nie pora bya. Oprcz wspbiesiadnikw krla we dworze spao wszystko. Starzec, ktry si nigdy do adnych knowa nie miesza, widzia przecie jasno, co si tu dziao, rozumia wic dobrze, i krlowi donie mogli tylko ci li ludzie, co pobon Emnild zgubi pragnli, a dla swych widokw w jej miejscu mod Od postawi. Nie miaby by bada krla, od kogo to mia, lecz z rozmowy cichej z markgrafwn, na ktr patrza z ubocza, odgadywa, e ona to Bolesawowi przynie musiaa. Ona jedna. Kt drugi? Kto by ten skryty nieprzyjaciel, tego odgadn nie umia. Ze zwieszon na piersi gow wysun si Sieciech do mieszkania swego, nazajutrz zamierzajc o tym uprzedzi opata naprzd, potem oznajmi krlowej. Sen go te prawie do brzasku nie wzi i gdy si dwr rusza pocz do dnia, wsta z oa niespokojny. Opat Aron zwykle rano odprawia w tumie msz wit, tak by pniej by na krla zawoanie. Tu naprzd pospieszy stary, swoje obowizki dworskie zwierzywszy zastpcy. Opat si modli ju w zakrystii, gdy do niej wszed Sieciech, na ktrego twarzy pomieszanie wida byo. Sama jego przytomno tu niezwyka ju opatowi dawaa do mylenia. Lka si, by co krlowi si nie przytrafio. Wyszli wnet razem nie do izby, bo si cian lka stary, lecz w podwrze katedry. W krtkich sowach opowiedzia Sieciech powd przybycia. Opat Aron rce zaama, lecz gdy doszed do koca powieci, uspokoi si znacznie. Krl, dziki Bogu rzek adnej do tego nie przykada wiary, lecz kto i jak odkry tak pilno strzeon tajemnic? Kto j zdradzi zoliwie? O tym prno myleli oba, odgadn byo trudno. Opat wrci wnet do ksiy przy tumie, a ochmistrza nazad odprawi, aby wczenie a ogldnie

krlow ostrzeg. Tu nie potrzebowa ledzi dugo, by doj, e biedny stary str da si na sowo jakie wycign ksidzu Petrkowi. W ten sposb wszystko si tumaczyo. Ksidz protonotariusz pochlebia sobie od dawna, i umia si wkra w aski i posiad zupene zaufanie opata. Nie zna jednak opata Arona, ktrego kronici niemieccy zowi: "z sukni duchownym, z natury lisem", by on nierwnie przebieglejszym, nieli si wydawa. W obejciu si peen prostoty, na pozr otwarty, ostronym by i bacznym. Wiedzia dobrze, i cesarscy przyjaciele, niemieckie duchowiestwo, ktre sobie do zwierzchnictwa nad kocioem polskim prawa rocio, mie bd na dworze Bolesawa swych ludzi i donosicieli; zna stosunki ksidza Petrka z Dziewinem, i dlatego trzyma si go, i przeze dowiadywa si Henryk cesarz i arcybiskup o tym tylko, co opatowi dogodnie byo im da wiedzie. Zdrada protonotariusza nie bya dla tajemnic, uywa jej jako narzdzia nie dajc pozna po sobie, i wiadomym jest wszystkiego. Tak samo jak cesarz na dworze Bolesawa mia swe sugi, Bolesaw sowicie opacanych ludzi trzyma w Dziewinie i gdziekolwiek cesarz przebywa. Mia ich w Rzymie, a gdy ostatni raz papie Benedykt zjeda do Niemiec, skorzystano z tego, by w jego otoczeniu zjedna sobie przyjaci. Chytry ksidz Petrek wcale nie posdza opata o gr tak mdr. Z tumu wprost ksidz Aron poszed do protonotariusza. Znalaz go na modlitwie. Widzielimy, e by to czowiek, mimo swej zdrady, pobony, bo nawet gorliwo religijna pobudk dla do niej bya. Mj ojcze odezwa si wchodzc, gdy tamten modlitw dokoczy. Moecie mi odda usug wielk. Zaniepokojono krla plotk nie do wiary o jakim ocaleniu i wykradzeniu Jaksw; krl jest w wielkim gniewie na tych, co to wymylili. Kaza Sieciechowi ogosi we dworze, e jak psa ukarze, kto bdzie mia powtarza t ba. Nie syszelicie wy o tym? Nie wiecie, kto moe by jej sprawc? Ksidz Petrek uda wybornie zadziwionego, przejtego i pocz do pytywa, czy, uchowaj Boe, nie zaszkodzio to "witej pani" lub "czcigodnemu Sieciechowi"? Uspokoi go opat odpowiedzi, e zoliwa ba na to bya stworzon zapewne, aby pomidzy krlem a krlow zasia nieufno i obudzi niech, lecz wielki rozum i serce paskie odgado cel i sprawca tylko mg ucierpie na tym. Ksidz Petrek sta widocznie pomieszany, starajc si niepokj ten pokry troskliwoci o wit pani i czcigodnego starca. Nie wiedzia, co pocz, bo si lka, aby krl na zapytanie Arona nie wyjawi mu, e od niego to sysza. Przyzna si nie chcia i nie widzia sposobu, ktrego wanie szuka w gowie, aby z siebie win kamstwa i zatajenia zrzuci. Nie pozostawao mu nic innego, jak faszem nowym obaamuci opata, w ktrego zaufanie dla siebie mia wiar.

Po chwili milczenia i namysu skoni gow i boleciwie rce rozkadajc odezwa si cicho. Musz si przyzna, e mnie o tym ju wieci doszy, i krlowi co podobnego doniesiono. Ogarna mnie trwoga wielka, a e waszej przewielebnoci nie byo nawczas, prbowaem sam umys krla odwrci od podejrze. Mwiem z nim o tym. Jake to przyj? zapyta chodno opat. Z oburzeniem, zawoa ksidz Petrek. Milczenie krtkie przerwao rozmow, protonotariuszowi brako wyrazw, miesza si widocznie, by nieswj. Przebiegy opat zdawa si tego nie widzie i nie rozumie. Jak sdzicie? zapyta, kto mg by sprawc? C ja o tym sdzi mog! z pokor wielk pocz pisarz. Ja, ktry tu siedz zamknity, do niczego si nie mieszajc, czas pdzc na modlitwie i pracy? Obcy jestem temu, co si tu dzieje przypadkiem chyba wie mnie jaka dolecie moe. Wasza przewielebno znacie lepiej ludzi i sprawy, ktre jakby sieci opasuj miociwego pana naszego! Wszdzie zych peno. Podnis oczy ku niebu i zamilk. Opat patrzy na z rodzajem chodnej ciekawoci, po twarzy przebiegy jakby strumienie jakie wstrzsajce jej rysami, hamowa si jednak, Petrek by mu potrzebny. Protonotariusz mia czas ochon i uspokoi si nieco. Mwmy wic o czym innym siadajc w krzeso u stou pocz opat zwolna. Nie tajno to wam, miy bracie, e krl korony od Ojca witego pragn, jako potwierdzenie tytuu i wieca, ktry od witego przyjaciela swojego cesarza Ottona otrzyma. yczy sobie pan miociwy wprost si uda do Ojca witego, alemy go przekona zdoali, i cesarza omin i bez jego woli nic si uczyni nie da. Drogi mamy do Stolicy Apostolskiej zamknite. Cesarz wszechwadnym jest od granic naszych poczwszy do Rzymu, ani posy by nie doszy do niego, ani powrci do nas mogy z koron. Petrkowi oczy pobyskiway, gow potwierdza w milczeniu, Nie spodziewa si takiego zwrotu i cho nie okazywa zdziwienia, w duszy wielce by zdumionym. Mwi sobie suchajc: "Zaprawd, jeeli pozwolenia cesarskiego czeka bdziecie, poczekacie na nie dugo!" Opat zwolna cign dalej. Cesarz wanie na przysze wita Wielkanocne do Niemiec ma zjecha; potrzebujemy ma rozumnego, yczliwego, sprzyjajcego krlowi i jego sprawie, ktry by na dwr arcybiskupi z tym jecha i spraw o koron opiece jego powierzy... Pado oko krlewskie i moje na was, mj ojcze. Ksidz Petrek spojrza i drgn. Chlubno mu byo zosta posacem krla, dogodnie mu si zdawao w ten sposb zapobiec, aby Bolesaw upragnionej nie otrzyma korony; lecz zarazem niepokj go przejmowa, kto tu w jego miejscu stanie na stray?

Pochyli nisko gow z dzikczynieniem pokornym. Miociwie nadto dla mizernego sugi waszego odezwa si sowa cedzc powoli ani miem pochlebia sobie, bym dostojestwa by godzien i podoa wielkiemu celowi. Sabe ramiona, wte siy moje! Krl was wysa pragnie! doda opat. Nie moecie si woli jego opiera. Dane wam bdzie na podr, co potrzeba, bycie godnie przedstawiali u dworu wielkiego krla naszego. Wezwijcie w pomoc Ducha witego i sposbcie si do drogi. To mwic i wymwek nie suchajc wsta opat, ksidz Petrek milcza rad i zafrasowany razem. Odprowadzi go do drzwi, niepewien jeszcze, czy go spotkao szczcie, czy si gotowao niebezpieczestwo. Lecz odezwa si niemiao do odchodzcego ju kt mnie tu wam zastpi, jeliby pismo jakie sporzdza przyszo? O tej potrzebie wtpi rzek opat. W pilnym razie ojciec Pawe wezwanym by moe z Trzemeszna. Opat szed ju dalej, gdy protonotariusz o drzwiach otwartych zapomniawszy sta w nich jeszcze rozmylajc nad sob. Zwolna potem przymkn je wracajc do izdebki. Stan u ognia, zapatrzony w ar czerwony. Miaeby opat by tak przebiegym, by mnie chcia zwie i okama? rzek w duchu. On? Mnie! Miaeby posdza! Chcie si pozby! Umiech mu skrzywi usta. Nie, nie moe to by, odrzuci nie mog poselstwa, bdzie ono i mnie suyo. Duma dugo chytry zwolennik cesarski, lecz widzia, i musia by posusznym. al mu tylko byo chwili, jak mu si zdao, stanowczej i wanej dwr opuszcza; trapio go to, i cich sw robot podziemn na czas porzuci bdzie musia. Opat spieszy ju do krla, aby go schwyci wprzdy, nim wrzawa dworska otoczy. Bolesaw zobaczywszy ulubieca swojego pospieszy go powita pocaowaniem rki. Na widok jego starszyzna, ktr by powoa dla narady, natychmiast pierzchna. Zostali sami. Miociwy panie szepn opat ksidza Petrka si nam pozby ze dworu potrzeba, inaczej to, co przedsibierzemy dla otrzymania korony z Rzymu, nigdy by si nam nie powiodo. Ze swej celi ma on oko i ucho wytone na wszystko. Daem mu wiedzie, e si ju wcale u papiea omijajc cesarza Henryka stara o ni nie mylimy. To ich uspokoi. Wyprawiam protonotariusza do cesarza. Cho wiemy dobrze, i nam odmown odpowied przyniesie. To nam da czas drg innych prbowa. Zby si go std na teraz jest nieuchronnym. Oznajmiem ju mu o podry. Krl si umiechn.

Czycie, jako si wam zda najlepiej rzek jam przy was, gdy o mdre chodzi sprawy prostaczkiem; Petrek nam przydatny ale z nim igramy jako z ogniem, ktry i straw zgotowa pomoe, i strzech zaegn. A najlepiej by moe byo napisa na dwr cesarski do tych, co nam sprzyjaj doda opat aby naszego posa tak gocinnie przyjmowano, by si rycho oddali i wraca do nas nie mg. Opat gow potrzs znaczco. Dla niepoznaki rzek w kocu mio wasza odprawi go obdarowanym i z pilnym zachceniem do wiernej usugi, z obietnic nagrody. Bolesaw, ktry oczy mia z poszanowaniem wlepione w mwicego, by przy nim niemal pokornym i posusznym. W tych sprawach czu najlepiej wyszo jego. Uczyni, jak mi powiecie rzek lecz kt nam listy do Rzymu uoy? Kto powiecie? Z Trzemeszna i Tyca sprowadzimy wiernych ludzi mwi opat, a ci tajemnicy nie zdradz. Nie jedno, lecz trzy rnymi drogami wylemy poselstwa do Rzymu, a daj Boe, aby chocia z nich jedno dostao do apostolskich progw i do nas wrcio. Wiedz cesarscy dobrze, i si o koron staramy, nie zudzi ich to, i si do Henryka udamy o ni! Na wszystkich gocicach czatowa bd, podrnych chwyta i listw szuka, na wszystkich drogach zabiega. Westchn opat Aron. Kog wylecie? zapyta krl. Dobierzemy duchownych, dodamy im dzielnych rycerzy ku obronie mwi opat. Stoigniew stary do jednego z poselstw zdatny przerwa Bolesaw. Znajdziemy i innych doda zamylony opat Aron zostaw mi to, miociwy panie, rozmyla i modli si bd. Ani chc, bycie wiedzieli, co i jak uczyni, bym niepokoju nie pomnaa. Bior to na barki moje, a Bg miociwy wesprze zechce sug swojego. Radosnym, byszczcym okiem spojrza Bolesaw na Arona. Ojcze mj zawoa, nie dla tej ju siwiejcej gowy korony mi potrzeba, dopki ona oczu nie zamknie, krlem bd i bez niej, trzeba mi jej, abym ni pokry kraj od Dunaju do Batyku i rozpa mu si nie da, trzeba mi jej, aby na skro Mieszka przyniosa bogosawiestwo i duchem j Boym owiecia. Nie dla siebie jej pragn. Ten sam ojciec nasz rzymski, co wchodzcemu do Rzymu cesarzowi zot kul ziemsk na znak panowania da w rce i bogosawi zwycistwom nad Saracenami, niech mi koron pobogosawi, aeby dzieo ojca i moje wniwecz si nie rozsypao. Nie sobie, ale synowi aski jego pragn, a potem umr spokojny! Opat Aron rk krzy zakreli w powietrzu i krl wiodc go wyszed do stow, przy ktrych na gocie i dwr oczekiwali. Rozdzia 6.

Ranek by jakby dla oww wybrany i pod szczliw wrb wyjechali za klasztorne wrota Jaksowie. wiat im si mia cay! Zdawao dawne powraca ycie w Jaksowych Borach, za owych dobrych czasw, co si tak le skoczyy! Twarze ich janiay na przemiany to radoci, e znowu wolnym boru oddychali powietrzem, to smutkiem oblekay, gdy przypomnieli, e dawniej mieli poczet liczny przy sobie, e im wasne psy radonie naszczekiway, a owiecka gromada piewaa stare pieni myliwskie. Ju ni tej zgrai gosw ni tych ludzi piewu nigdy sysze nie mieli i tych domowych progw oglda, za ktrymi dusznie tsknili. Lecz po c bole za tym, co si wymodli nie mogo? Umiechali si spogldajc na lasy. Stay one w pogodnego dnia blasku: okryte szronem lnicym, ciche, majestatyczne, tajemnicze, wabic ku sobie. Ranek zimowy by cudny. Niedawno troch niegu przypado, potem mokry nieek w wilgotn mg si zamieni, ktra do drzew i traw przyrosa mrozem. Kada gazka, kade dziebeko mae przystroio si w bia, poyskujc szat i w niej to nawet, co dla oka pospolitych dni niewidzialnym byo, stao si widocznym. Las zdawa si gstszy, gazie obfitsze, a na ziemi, co pozostawia jesie, odyo w bielinie zimowej, jakby wskrzeszone do nowego pomiertnego ywota. Stay puszcze ciche, otwierajc swe gbie, a nigdy moe obu Jaksom nie wyday si tak cudownie piknymi jak teraz. Konie ich, teraz wypoczte, rade swobodzie prychay i szy lekko a rano. Rozgldali si po okolicy dobrze, aby na powrt znale drog. Wasnymi te lady mogli nazad dosta si do klasztoru. W okolicy nie poszonego zwierza obiecywao si dosy lecz na drobnego si nie myleli porywa. Czu byo las stary jeleniami, kozami, moe niedwiedziami i dzikiem. Andruszka i Jurga jadc spogldali, czy gdzie nie dojrz tropu. Lecz lisie i zajcze obojtne im byy. Spieszyli gbiej si w br zapuci, jakby powracali do domu. Czuli si w nim swojsko, wszystko, cho w okolicy nieznanej, zdao si im znajomym, przeczuwali niemal doliny, zakrty i gszcze, ktre mieli spotyka. Jechali cicho, czasem spogldajc na siebie i mwic oczyma jak nam tu dobrze! W klasztorze odezwa si Andruszka ludzie mili i gocina przyjemna, niech im Bg za schronienie paci, lecz zawsze to wizienie. A ludzie ci w nim po dobrej woli yj i Odon powiada, eby swej celi za krlewskie nie zamieni paace. wici s doda Andruszka ano witych trzeba, eby wytrzyma z nimi. Straszne ycie! Kadego dnia wraca jednakowe, zawsze te same. Usn z nimi mona. A oni weseli s i z twarzy ich wida, e szczliwi rzek Jurga. Inni to jacy ludzie odpar starszy chyba w sobie wojaczej krwi nie maj.

Gdy tak mwili rozpatrujc si po lesie, Jurga sykn wskazujc tropy wiee. Pozna w nich pisanie dzika, ktry powleka leniwymi nogami i nieg pokreli za sob. Oni czytaj z karty rzek Andruszka miejc si a my lepiej za to od nich po ziemi. Jakbym dzika widzia i miar bym jego da gotw. wiey lad! zawoa Jurga. Dotrzyjmy. Ruszyli spieszniej, rozstpujc si nieco, tak aby odyca tropy w porodek wzi midzy siebie. W kilku miejscach wasajcy si wieprz prbowa ry, ale zamarzej ziemi nie naruszywszy porzuci. Oba Jaksowie zapomniawszy ju o wszystkim, z oczyma wlepionymi w lady zwierza, gorczkowo dogania go zaczli. Z dala wida byo jak kod cik przysiadego ogromnego odyca, z najeon sierci, z bielejcymi kami, z ryjem olbrzymim. Ten si nierycho zobaczywszy ich ruszy szparko i ryknwszy krtko pocz uchodzi. Zwierz by niezmiernego wzrostu, niezgrabny, ciki, ale straszny si. Wpad na zasp niegow, w ktrej si ukry prawie do grzbietu, i wyskoczy z niej na kod, przy ktrej nieg si nagromadzi. Za t chrust by i gszcz powikana, a z tej si doby znowu przychodzio z trudnoci gdy Andruszka dopad go pierwszy i oszczepem gn po grzbiecie. Uwiz ci on w boku odyca, lecz miertelnego nie zada ciosu, Jurga z drugiej strony zabiera si go dokona, gdy rozjuszone zwierz koniowi jego nogi przednie kami podcio. Ko i jedziec padli razem tu obok wieprza, ktry paszczk krwaw broni si wciekle. Przytomnoci swej winien Jurga, e w tej chwili miecza dobywszy uskoczy i z boku nim tak zrcznie uderzy, i dzik, krwi rzygnwszy, pad dogorywajc. Drogo to byo okupione zwycistwo, bo ko mia nogi rozcite, a jedna z nich na skrze si tylko trzymaa. Biedne zwierz tarzao si pasujc z blem i mierci. Jaksowie stali przeraeni wypadkiem. Konia Jurdze al byo niemal jak przyjaciela, rce zaama nad nim. Wiedzia, e go ocali nie potrafi, i oszczdzajc mu boleci gardo podern przez lito. Andruszka zsiad ze swojego, ktry si acha i rwa. Stali niemi nad nieszczliw zwierzyn nie wiedzc sami, co z ni poczn i z sob. Wprawdzie oddalenie od klasztoru nie byo tak wielkie, aeby si do niego pieszo nie mona byo dosta lecz odyca nie mogli myle zabra z sob. Ko by go nie udwign, a im obu za cign byoby ciko. W klasztorze te chyba dla obcych mg si na co przyda odyniec, bo tu misa czworonogich nie jadano. Strata konia bolaa obu okrutnie, Jurga czu si winnym i wyrzuca j sobie. Zajli si tak mocno doznan strat i rozmylaniem co dalej robi, bo do klasztoru chyba powraca trzeba byo natychmiast, a dzie im przepad cay e ani syszeli, ani spostrzegli, gdy tu ku nim nadbieg konno jedziec i stan. Nie widzieli go jeszcze, ale dwa psy bure ju im si pod nogi do zwierza rzuciy. Z nich si dopiero domyliwszy, i kto zbliy si mg i pochwyci ich tu

znienacka, podnieli oczy strwoone. Andruszka uchodzi chcia, ale brata zostawi nie mg. Jedziec, ktrego ko sapa i bokami robi, by im szczciem nieznany; czek ju niemody, odziany dziwnie, wyglda dziko i stanu jego odgadn byo trudno. Konia mia pod sob, mierzyna grubego, okrytego zimow sierci, grub i najeon. Ponad nim wida byo zgarbion nieco siln budow czowieka okrytego kouchem niedwiedzim, wosem na wierzch woonym. Na gowie czapka ze ba meszki, z biaymi kami, nadawaa mu straszne oblicze, spod niej dugie pasma wosw na p siwych i brod na dwoje rozdzielon, rozczochran, policzki te i oczy czarne wida byo. Uzbrojenie mia starowieckie: ciki topr, mieczyk may, dzid w rku. Zgarbiony trzyma si na mierzynie i milczc spoglda na dwu braci i lecego konia i dzika. Spod wsw mona si byo domyle umiechu szyderczego, z mow wcale nie pieszy. Sta, jakby by w domu i jakby czeka, by go ci obcy pierwsi zagadnli. Oni te najmniejszej do tego nie mieli ochoty. Wreszcie nie pozdrowiwszy ich po chrzecijasku, co ich uderzyo obu, stary zawoa. Droga zwierzyna! Skd wy? Andruszce si nie bardzo odpowiada chciao, ale by rad zby go. Bylimy w gocinie u ojcw na Tycu pozwolili nam zapolowa, ano owy niesamowite. Zmierzy oczyma nieznajomy obu, wspomnienie o ojcach i Tycu nie zdawao mu si do smaku. Pewnie krlewscy jestecie ode dworu? zapyta. Jestemy wojacy nie dworacy odpar Jurga. Stary gow pokrci. Co mylicie poczyna? spyta. Wraca, jeden pieszo, drugi z koniem rzek Jurga. A dzik? Moecie go sobie wzi, jeli chcecie odezwa si Andruszka nam si on na nic nie zda. Naprawd? spyta stary. Wieprz, co si zowie, zdrw i wypas si bodaj u mnie, rad mu bd. Ale ja darmo podarkw nie bior, niedaleko std moja dziura, spoczniecie u mnie. W klasztorze o smaku misa zapomnielicie, a i miodu oni syci nie umiej, te czarowniki zza morza. Rk pogardliwie rzuci. Wraca bo nam trzeba odezwa si Andruszka niespokojnie. Wrcicie w czas, drog wam poka mwi stary gocin ubog gardzi si nie godzi. I pomylawszy doda. Moe nie macie ochoty i, nie wiedzc do kogo? Stary jestem czek, ktrego ojcowie niegdy cay ten kraj dokoa trzymali. Nasz on by. Dzi u nas nikt nic nie ma, krl jeden wszystko. Nowa wiara, pany nowe, jam starych lat czowiek i ebrak. Zostaa mi zagroda i prawo do oww. Reszt mnichom dano,

zabior tu oni dokoa, co zechc. Kt to panem, jeli nie oni. Krl ich pierwszy suga. Zdumiony Jurga wtrci. Nie jestecie chyba chrzecijaninem? Albo ja si ciebie pytam odpar dumnie stary z jakim ty trzymasz bogiem? Zamilk nieco. Chcecie do Starowej Skay rzek po chwili dobrze, nie to niech dzik gnije, a wy bywajcie zdrowi, ale... po staremu... gocin si gardzi nie godzi. Spojrzeli po sobie bracia. Niebezpieczestwo im u tego czowieka, co si dziczy na krla i na nowe sprawy, nie grozio adne, ciekawo braa. Skinli ku sobie. Andruszka dzikujc gow skoni. Stary maego, prostego roka doby zza odziey i dwa razy krtko si odezwa. Stali czekajc, gdy dwch ludzi z gszczy nadbiego z oszczepami. Gowy mieli postrzyone, cho odrose i wida w nich byo albo niewolnikw, lub parobita. Powrozy mieli na plecach, oszczepy w rku, odkryte wosy bez czapek. Stary im pokaza dzika rk, a sam nie mwic nic, ruszy. Jurga na konia brata skoczy z tyu, siedzenie swe zabrawszy na plecy. Nie mwic sowa prowadzi ich z sob stary Domosul Stara. Nie syszeli o nim w klasztorze dotd, ale czek by z buty, uporu i dzikoci znany. Przez nie on woci potraci, a nie chcc si ochrzci, zupenie od ludzi odczy. Mieszkowi i Bolesawowi wypowiedzia posuszestwo, ziemie sobie da pozabiera i przez lito tylko do ywota go zostawiono na starym grodku, nie bronic mu oww i na jego sprawy patrzc przez szpary. Szanowano w nim krew star wadykw tej ziemi dawnych, dawano mu doywa w tym, co on swoj dziur nazywa. Lasem jadc poczli si spina na gr, u ktrej wierzchu wida byo okop stary i tyny mocne. Wrota z bierwion ogromnych same wyglday jak ciana jakiego gmachu. Spoza nich i wau nic wida nie byo. Gdy u nich stanli, dzid uderzy trzykro Domosul i szeroka furta si otworzya, za ktr wski most na wysokich sta palach. Za nim w podwrcu tak ndzne szopy z chrustu i lada jakie kleci wida byo, i lito braa nad tym, co w nich mieszka musia. W porodku troch pokaniejszy dworek z przedsieniem na supkach zdawa si by Domosulowym. Tu te on stan, a wnet postrzyone parobki podobne tym, ktrych w lesie widzieli, przybiegy konie zabra do szopy. Nic nie mwic Domosul wszed do dworu penego niewiast ubogo w szare ptno poprzybieranych. Bya to suba paska, gdy rodziny nie mia. W izbie, do ktrej wprowadzi, panowa taki niead, dym, walao si tak miecie po ktach, i w niej nawet posadzi gdzie nie byo goci. Przeprowadziwszy przez ni, gospodarz nie mwic nic przodowa dalej przez komor nielepsz, z

ktrej poczli i jakim podsieniem na supach podpartym, a to si w przeciwn gry stron zniao i schodzio gdzie dostrzec nie mogli. Otwar drzwi Domosul i spojrzawszy na Jaksw rzek. Idcie za mn, do starej jamy dojdziemy, zobaczycie star jam, kdy lwy spoczyway. Odwrci si i szed wiodc ich dalej za sob. Z podsienia zstpowali jakby do lochu w grze wykutego, w ktrego cianie z jednej strony porobione byy otwory przepuszczajce wiato. Schodzili cigle w d. Domosul drugie drzwi popchn i znaleli si w izbie na p w skale, p w twardej ziemi czysto i piknie wykutej. Gdzie wysoko rosnce drzewa korzeniami poprzechodziy a do podziemia i sploty ich zwieszay si u sklepienia, jakby umylnie dla ozdoby poczepiane. Z okopcenia cian i wytarcia zna byo, e nie od dzi tu ludzie mieszkali. Z izby wielkiej, w ktrej te kilka otworw wiato dawao, drzwi w ziemi wiody do innych zna mieszka i kryjwek podziemnych. Ponad nimi w wyobieniach z niemaym zdziwieniem ujrzeli Jaksowie stojce nieforemne bawanki z drzewa, z ponasadzanymi w oczach, u pasw i na gowach kamykami. Przy jednej ze cian kamieniami oboone byo ognisko, na ktrym olbrzymie dwie suche gorzay kody, a dym wymyka si otworem, ktry ponad grzbiet gry wychodzi. Wszystko tu byo osobliwe i dziwne jak gospodarz tego domu. Mnstwo skr ucielao ziemi, do cian poprzybijane byy rogi jelenie, kozw i osiw, na nich wisiay odziee, futra, opony stare, bro odwieczna. St dbowy w porodku siedzia na pniach wkopanych w ziemi. Zamiast aw byy kute siedzenia dokoa, kouchami pookrywane. Domosul wprowadziwszy ich tu, sowa nie mwic, zwrcony ku nim, rkami obiema powita. Dziwujecie si moe! odezwa si spogldajc na nich ano, mi si stare dworzysko spalio, wicem wcign do jamy, kdy praszczury nasze siedziay. I dobrze mi tu, ciepo i cicho. W istocie mimo mrozu na dworze w podziemiu czu byo a do zbytku ogie, ktry je ogrzewa. Otwory pozatykane byy bonami sosnowymi cienkimi tak, e tawe wiateko przez nie wchodzio. Zaraz za gospodarzem wbiego pacholt dwoje bosych, w kouszkach, a tym kazano, aby wnet jedzenie byo. Siedli rozpatrujc si Jaksowie, Domosul przypad te na p na skrach. Or, ktry wisia na cianach, mg ciekawo obudzi, bo podobnego ju za Bolesawa nie ogldano. Byy tam jeszcze miedziane miecze z rkojeciami maymi i tarcze stare, porbane w bitwach zapomnianych, kolce, wownice i siekiery bojowe, podsadzane na potnych drgach, a niektre z nich zoty drut oplata. Domosul zrzuci z siebie cikie okrycie i stan przed nimi w kaftanie skrzanym, w ktrym zwykle doma chadza. Wkrtce te chopaki i stare gospodynie poczy znosi misy z niewytwornym jadem, na dawny sposb z

prosta przyrzdzonym, kasz, misem pieczonym i warzonym, z kubkami miodw i piwa domowego. St pokryto grubym rcznikiem szarym. Gospodarz zasiad swe miejsce i goci do mis zaprosi. Jurdze si jednak je odechciao, tak mu straconego konia srogi al byo. Biedzi si niepomiernie. A dzie to ju by nieszczliwy jaki, bo ledwie do stou za siedli, gdy z dala haas jaki usyszeli. Jaksom si zdawao przyjmujc zaprosiny starego Domosula, i w tym pustkowiu spotka si z nikim nie byo niebezpieczestwa. Gospodarz ucha niecierpliwie nastawi, gocie spojrzeli po sobie. Nie byo si ju co tai, i wszelki obcy przybyy mg dla nich by zdrajc. Odezwa si wic Andruszka. Miy panie, sycha jak wrzaw. Mielibycie spodziewa si goci? Domosul gow potrzs, jakby nie by pewien sam. Musz wam wyzna doda ywo Andruszka, i, uchowaj Boe, kto z krlewskiego dworu nas zobaczy, zgubieni by moemy. Stary zmarszczywszy brwi popatrza na nich ciekawie. Z mojej jamy zdradzie wyj nie dam odpar bdcie spokojni. U mnie nie goci nigdy nikt, krom jednego synowca, Jaka z Tczyna, ktry by mnie chcia na swoj wiar nawrci i wyrwa z mojego spokojnego grodziska. Ale Jako z Tczyna zna nas! zawoa zrywajc si Jurga. Jeeli on istotnie jest, ucieka trzeba. Domosul spojrza na nich coraz mocniej zdziwiony. Nie pytaem was, cocie za jedni! rzek go gociem. Zbroilicie co przeciw krlowi? Tym wicej was broni i osania bd, bo go nie cierpi. Szmer, stpanie i rozmowa si zbliay. Domosul si zamyli chwil i rk im wskaza na boczne wnijcie do drugiej izby. Andruszka i Jurga zerwawszy si od stou pobiegli si ukry w niej. Domosul zosta w miejscu. Otwary si drzwi i schylajc si wszed mczyzna susznej urody, piknej twarzy, odziany starannie i bogato. Wesoo z progu Domosula pozdrowi, oczyma rzucajc po izbie. Stary nie wstajc i misa, ktre trzyma w rku, nie porzuciwszy, odwrci gow nachmurzon. Czoem stryjowi! odezwa si wchodzcy, czoem. No, ale c to? Przerwaem, widz, posiek. Mwili mi, e macie goci. Nie widz ich. C si z nimi stao? Domosul ko ogryza i wysysa spokojnie. Tobie co do moich goci? spyta. Stan gow pokrcajc Jako. Przeciem nie potwora jaka, aby ludzie ode mnie uciekali rzek. C to jest? Co ci do moich goci? powtrzy Domosul h?

Or i odzie zwierzchnia, ktr Jaksowie zrzucili, leay na widoku. Jako na nie oczyma rzuci ciekawymi i umiechn si. Widz, ecie mi nieradzi rzek wzdychajc. Za co ja wam rad by mam? odpar Domosul, do stou i jada nawet nie proszc. Ja inny czek ni wy, cho krew w nas jedna. Wy ludzie nowi, jam dzik stary. Albo ja wam przeszkadzam panu pokony bi i nowemu Bogu? Albo co od was potrzebuj? Dajcie staremu zdechn w pokoju. Moja ndza mi nie cika, a waszych skarbw wam nie zazdroszcz. Przybyy Jako przybliy si do stou, spar o i widocznie oczyma szuka, gdzie mu si skryli gocie, ktrych yki drewniane przy misie zdradzay. Zaprawd doda po chwili sroga to dla mnie obraza, e si ludzie chowaj lub wy ich chowacie przede mn! Wic bycie si wy dla nich lub dla siebie lkali czego i myleli, e Jako z Tczyna, bratanek wasz, zdradzi? Hej, hej! mrukn stary jedzc cigle, kto nie chce si sparzy, ten w ogie palca nie kadnie. Rzuci si troch gniewnie przybyy. Jestecie dla mnie we wasnym domu nieaskawi rzek. Nicem ja wam nie zawini, chyba tym, e si o was troszcz, gdy wy nas i mnie zna nie chcecie. Ano, nie chc rzek Domosul krtko, cigle bardzo spokojnie chodzc okoo misy. Krwi si swej tak odpycha i wyrzeka nie godzi! stkn Jako. Kiedy ta krew si wasnego starego obyczaju wypara mrukn Domosul i do wrogw przystaa. Do jakich wrogw! wybuchn Jako. Moecie krla naszego, wielkiego bohatera, wrogiem nazywa? Wrogiem go zw! potwierdzi Domosul nie tylko moim, ale wszystkich, ktrym ta ziemia mia. Co ojciec jego rozpocz, on dokona. Oddali nas w rce Niemcw. A kt kiedy szczliwiej z Niemcami wojowa nad Bolesawa? pocz gorco Jako. A komuemy to winni, e nas ssiedzi szanuj i dr przed nami? Domosul drgn tylko. Czekajcie koca zawoa czekajcie koca. Jako wzruszony pocz si przechadza po izbie mruczc. Par razy przesun si koo drzwi, za ktrymi stali Jaksowie, wpatrujc si w nie, jak gdyby czu, e za nimi s ukryci. Stan przy nich na chwil, a e izdebka bya maa, uchem myliwca i wojaka oddech ich moe usysza i umiech mu przebieg po ustach. Domosul obejrza si troch niespokojnie, gdzie sta bratanek jego, ktry ruch ten spostrzeg. Jako jednak nie ustpi.

Tamecie waszych goci zakryli przede mn? rzek rk na drzwi wskazujc. C to, chyba zbje s i mordercy jacy, e si oczw czystego czowieka obawiaj? Jaksowie syszeli te wyrazy wymwione tu blisko i zakipiao w obu. Jurga byby moe wyskoczy z kryjwki, gdyby go Andruszka nie wstrzymywa gwatem. Domosul nie odpowiedzia nic. Nie za kogo innego mam goci waszych, jeno za ludzi bez czci i wiary, gdy si ukrywa potrzebuj przed Jakiem z Tczyna... Tych wyrazw domawia, gdy Jurga wyrwa si i stan przed nim. Na widok czowieka, o ktrego mierci by przekonanym Jako, bo o niej szeroko goszono wszdzie, cofn si oniemiay i przestraszony, jakby widmo z grobu wstajce ujrza. Andruszka nie zosta za bratem, w milczeniu wyszli oba i dumnie, sowa nie mwic, grono wpatrzyli si w przeraonego gocia. Jaku z Tczyna odezwa si Andruszka jeelimy si kryli przed tob, to nie dla wasnego bezpieczestwa. Winnimy ycia ludziom litociwym, co nas ocalili bez wiedzy krla, czynimy to dla nich, i si nie pokazujemy. Chcielicie nas widzie, macie, ale wiedzcie to, e jeeli nam nie dacie sowa i przysigi, e nie wydacie nas, ycie wam wzi musimy. Jako sta jeszcze nie mogc przyj do siebie z wielkiego zdumienia. Patrza i oczom nie wierzy, sucha i nie wiedzia, co trzyma o tych dwu nieboszczykach. Poj mu byo trudno, by krla oszuka kto mia dla ich ocalenia. Zna on Bolesawa. Za Andruszk Jurga powtrzy. Sowo nam dajcie, lub... Nie potrzebujecie mi grozi! zawoa Jako. Nie jestem krlewskim dziesitnikiem i pachokiem, ale wojakiem jak wy. Bilimy si niejeden raz obok siebie. Ciesz si, ecie ocaleli, a zdradza was, niech mnie Bg broni wszechmogcy. Innego sowa nie potrzebowali Jaksowie i wnet z nim ciska si zaczli. Zatem, cho Domosul sam jedzc za st nie prosi synowca, siedli wszyscy do mis. Jakowi pilno si byo dowiedzie o cudownej braci przygodzie. Lecz zaledwie dopytywa zacz, gdy Andruszka przerwa: Nie badajcie nas, nie moemy mwi nic nad to, i nas widzicie przy yciu. Tajemnica to nie nasza. Lecz c mylicie z sob? odezwa si Jako. Uchodzicie do Ugrw czy do Czech? Do nieprzyjacielskiego kraju? Nie rzek Jurga. Kryjemy si czekajc szczliwszej godziny, a do obcych nie mylimy i, cho dzisiejszy dzie by nas nauczy winien, jak si to schowa od oczw ludzkich trudno jak borsuka z jamy mona sowem wykurzy.

Jeeli w tej okolicy mylicie si ukrywa doda Jako ja wam te w Tczynie ofiaruj chtn gospod. Za serce dobre niech Bg paci rzek Andruszka. Ano nie godzi si nam wczy po wiecie. Przed wami wyzna moemy, emy gomi na Tycu. Wyprosilimy si na owy. Konia Jurdze raniony dzik podci i tumy na chwil si schronili, ale do klasztoru powraca trzeba. U was te z Krakowa rycerstwo goci czsto i skry by si byo nie podobna. Kt juci by si znalaz odpar Jako ale nie chc gwatu wam zadawa. Tylko mi na jedno pozwolicie, abym spod jedca ktrego z moich najlepszego konia wzi i Jurdze da za zabitego. Pieszego mi al. Nie wymawia si od ofiary Jaksa. A mylicie przerwa Domosul e u mnie ju i konia zapanego nie ma? Jam tu przecie pierwszy, zdaje mi si. Ubogi jestem, prawda, pozabierali mi krlowie wasi, com mia nie od nich, ale od ojcw naszych, tyle jednak zostao, e si jeszcze pieszaka na co ma wsadzi. Wszcza si tedy rozmowa ywsza. Jaksowie, cho niedawno przybyli, ciekawymi byli dowiedzie si, co si na wiecie wicio, co w Krakowie o nich i o krlu mwiono... i czy o wojnie sycha nie byo. Wzdychali do niej wszyscy, a cho Jaksom i na ni nie byo by dozwolonym, dowiedzie si o niej pragnli przynajmniej. Jako, ktry by jak oni nawyky do wypraw, westchn usyszawszy o wojnie. Ju nie wiem, kiedy jej doczekamy odezwa si. Krl ocia, obsiady go niewiasty, otoczyli go ludzie nierycerscy. Chciaby Niemcom si przyczai, aby, jak mwi, koron od nich dosta i na gow syna j woy. Mieszko onierz mny, ano. Ojca nie dors i nie dojdzie mu nigdy do pasa. Potrzs gow. Jam prosty czek odezwa si Domosul jam dziki zwierz, co siedzi w swej jamie i wiata nie widzi, prawda? Tak wy o mnie trzymacie? Ale starym, gdy wzrok sabnie, bogowie daj widzenie inne, co ciany przebija. Wszystko to, co oni zbudowali, w proch si rozsypie! Niemcw myl Piastowicze poy chytroci, przebierajc si w ich odzie i przyjmujc obyczaj. Zdaje si Bolkowi, e wa oszuka, e jaszczurk podejdzie! Ja nie wiem nic, sysz, co gadaj ludzie... Bolko chytreko kania si cesarzowi i popija mid, pewny, e podlazszy mu pod bok, nog podstawi, a lepy, jak ci, ktrych poolepia. Nie widzi nic! Naprowadzi ksidzw niemieckich, ktrym rce cauje, ci za to cesarzowi donosz jego najtajniejsze myli. Synowa Niemka, Niemek peen dwr. Nie powie sowa, nie poduma, czego by Niemcy nie wiedzieli. Dadz mu pokj... do czasu, potem sypn si i podpiowane supy strzsn tylko, a dach na ziemi poleci... Mwi jakby sam do siebie Domosul. Ochrzcili nard cay cign dalej miejc si kaniaj si wszyscy przed krzyem ze strachu. Ano, pjdcie na Kupa w lasy, zajrzyjcie

do chat, jaki tam bg panem. Tam czekaj tylko, aby do starego powrci! Wy i krl widzicie tylko, co macie przed sob. Spytajcie mnie, co si u nas dzieje? Nie powiem wam! Po co? Co musi si sta, to si stanie. Poleje si krew, o! poleje! Dziwnej tej mowy, do ktrej nie byli nawykli, suchali w milczeniu Jaksowie i Jako. Gociom si ze starym gospodarzem spiera i nie chciao, i nie godzio, tylko synowiec rzek, gdy on swojego dokoczy. Bg nas od nieszczcia uchowa, a dzieo krla, pana naszego, pobogosawi. miechem szyderskim Domosul odpowiedzia wstajc z awy, aby wieej napi si wody. Co z wami gada! mrukn. Jaja od kur mdrzejsze dzi. Na rozmowie czasu dosy upyno, wstali Jaksowie do odjazdu si sposobic. Wsta te Jako ofiarujc si dla bezpieczestwa ku Tycowi ich przeprowadzi. Gdy si ze starym egnali, upar przecie, aby konia od siebie da pod Jurg, i wyszed z nimi w podwrze, gdzie ju mierzyn niepozorny sta gotowy. Za uzd go ujwszy Domosul cugle od niej odda Jurdze w rce, gow kiwn i na synowca nie spojrzawszy nawet powrci nazad do swojego podziemia. Tak tedy w towarzystwie Jaka ruszyli ze Skay w las znowu, a gdy si od niej oddalili, westchn on zwracajc ku niej gow Domosul umrze, jakim y rzek. Stara swoboda i obyczaj milsze mu nade wszystko. Ani krla, ani duchownych zna nie chce. Zuboa tym uporem, da sobie zabra i ziemi, ale si nie ugi. Niewielu, szczciem, takich jak on upartych przy starym rzek Andruszka nikomu on oprcz sobie nie szkodzi. Z upanw dawnych mao ktry stoi tak twardo jak on odezwa si Jako ale ubogiego narodu, co trzyma z nim i z takimi jak on, jest duo! U gry krl, rycerstwo, wadycy, duchowiestwo, a u dou lud, co yje, jak y, i patrzy tylko, by wrci do dawnej swobody. Jeeli Mieszko ojcowskiej nie bdzie mia doni... Mieszko wojownik dzielny odpar Jurga. Daj mu Boe szczcie zakoczy Jako, bo jeli mu si nie stanie i my wszyscy pogin moemy Wspomnia jakby z niechcenia Bezpryma i zamilkli wszyscy. Powrt do klasztoru atwiejszym by z towarzyszem, ktry si do nich przyczy. Jako zna dobrze okolic i by najlepszym przewodnikiem. Dowid ich wic a do polany, z ktrej grd tyniecki wida ju byo. Tu rozsta si musieli. Hej! rzek na rozjezdnym wzdychajc Jako jakbym ja wam rad by, gdybycie mi przybyli w gocin, ale... Andruszka gow potrzsa, siedcie w dziurze zamknici i pocie z mnichami! A gdy si wam zatskni, huknijcie do mnie, cho na owy razem pjdziemy w lasy!

Jaku zawoa Jurga a milczcie! Pooyli palce na ustach, skinli ku sobie gowami i Jaksowie pospieszyli do klasztoru. Wieczr ju by pny, wrota byy zaparte, przeor i braciszek Odon na prno ich wygldali niespokojni. Ludzie, ktrzy drwa wozili do klasztoru, zabitego konia znalazszy w lesie, opowiedzieli o nim ojcom, std domysy powstay i trwoga o Jaksw. Z widoczn wic radoci wrotnik im otworzy, a mody Odon wybieg na ich spotkanie. Bogu wszechmogcemu niech bd dziki zawoa bylimy o was w strasznej trwodze! Nic si nie stao? Dlaczego wracacie tak pno? Czycie si zabkali w lesie? Braciszek nie pozna zamienionego konia, a bracia odprowadziwszy do stajni wierzchowce, cichutko wrcili do swojej celi. Rozdzia 7. Ksicy, jeli nie krlewski dwr, na p duchowny, p rycerski otacza monego arcybiskupa w Magdeburgu. Zwierzchnik duchowny nad biskupstwami otaczajcymi, by zarazem arcypasterzem, wadc wielkich ziem i zwierzchnim panem mnogich wasalw, ktrzy od niego trzymajc lenna winni mu byli sub wojenn i posuszestwo. Grd arcybiskupi grono i powanie wznosi si u rozdzielonych ramion aby, obejmujcych siln twierdz, nad ktr panowaa katedra komi witego Maurycego wsawiona. Naprzeciw niej wznosi si, jakby duchem nad ziemi t panujc jeszcze, wizerunek Ottona pierwszego. Miasto, cinite w maych rozmiarach, skadajce si z krtych ulic i domostw, pene byo zawsze ycia i gwaru. Stolica duchowna, grd paski, targowica u brzegw rzeki, roi si cigle stary Dziewin przybywajcymi zewszd biskupami, cesarskimi posy, ksity, panami i kupiectwem. Okoo wspaniaego na owe czasy katedralnego kocioa i paacu arcybiskupiego przez dzie cay snuli si poboni pielgrzymi, pokorni sudzy, rycerstwo ze skargami, poczty wojenne ksicia kocioa, ktry nieraz zmuszony by miecz przypasywa do boku. Na placu tym gwarno byo do pnej nocy, a gdy mrok pad, stra jeszcze czuwa musiaa, aby midzy cib po gospodach porzdek utrzyma. Jednego wieczora may orszak jezdnych, wrd ktrych atwo byo pozna duchownego, ze sub i pocztem dla bezpieczestwa dodanym, zbliy si do wrt starego miasta pospiesznym krokiem, opniwszy si w podry. Nie spytaa stra przybywajcego we wrotach, skd cignie, gdy suknia duchowna ju go opowiadaa. Orszak towarzyszcy nie oznajmywa znacznego czowieka. Skromnym by, a ze stroju ludzi nie umiaa stra odgadn, skd jechali. Ksidz skromnie te i pokornie wyglda. Lecz kto by by si wpatrzy w twarz jego w chwili, gdy wrota mija, ujrzaby na niej rado wygnaca, co po

dugich latach do wasnego powraca domu. Smutne dosy i niemiego wyrazu lice umiechao mu si na widok kopu kocielnych, egna si pobonie, mrucza pacierze, ale oczy wiadczyy, e mylami innymi by zajty. W miar jak si zblia do rynku, oczy jego coraz ywszego nabieray blasku, konia popdza, a gdy u drzwi dawnego opactwa benedyktyskiego stan, spiesznie zsiad nie troszczc si o konia i ludzi swych, zostawi ich u wrt, sam ywym krokiem wpadszy do wntrza. W podwrcu obszernym cicho ju byo i pusto. Przybyy obejrza si dokoa i ciasnymi wschodkami dostawszy si w przejcia ciemne, do pierwszych drzwi zapuka. Poruszyo si co we wntrzu, go wszed. W sklepionej izbie palio si ju wiato, u stou w siedzeniu poduszkami wysanym spoczywa mczyzna ogromnego wzrostu a jeszcze wikszej tuszy, ktremu otyo podnie si dozwalaa z trudnoci. Obiema rkami wsparty na porczach mia zapewne myl ruszy si, ale wysiku potrzebowa na to wielkiego. Na stoliku przed nim wida byo ogromny kufel cynowy z przykryw i kilka grzanek suchych na misce. Twarz rumiana, rozlana, ogromna, z krtko przystrzyonym wosem, wiecia rozumnymi oczyma bystrymi i zaufaniem w sobie. Zmruywszy nieco powieki siedzcy usiowa pozna w mroku przybywajcego, lecz nierycho dopiero, gdy si ten ruszy ku niemu, zawoa. Go niespodziewany! ksidz Petrek! C za gwiazda szczliwa ciebie tu do nas przyprowadzia w por? Protonotariusz szed do pocaowania rki, a otrzyma ucisk braterski. Najmilejszy bracie mwi otyy duchowny oczom nie wierz. Tye to? Ojcze Emerardzie! ja jestem! Ja. Acz sam ledwie wierz, jakem si tu mg znale, gdym najmniejszej nie mia tego szczcia nadziei. Z niczym zym przecie nie przybywacie? Z niczym dobrym te! rzek ksidz Petrek. Lecz, mog was o gocin prosi tu... czy... Dla was znajdzie si izba odpar stary ludzi wylijcie do gospody. Peno u nas jak zawsze. Najdostojniejszy pan nasz, arcybiskup, nigdy od najazdu wolnym nie jest. Ojciec Emerard mwic to w donie klasn, nakaza milczenie przybyemu, powtrzy ten znak i wchodzcemu braciszkowi wyda rozkazy. Najdostojniejszego pana naszego rzek odprawiwszy braciszka dzi si ani ujrze spodziewajcie. Brandenburskiego mamy gocia, z ktrym zgod czynimy albo raczej on z nami, cigi wziwszy. Cesarski posaniec na listy czeka. Za chwil chleb wieczorny w refektarzu dla nas podadz, pjdziecie ze mn. Arcybiskup dzi jeszcze wiedzie o was bdzie. Ale, c niesiecie? Pokj czy wojn? I miejc si doda opasy Emerard.

Nie acno z wami majc do czynienia rozezna, czy wojna nie jest pokojem, czy pokj nie zmieni si na wojn. C ten wasz chytry w, ta jadowita mija, ten wrg nasz zajady czyni i myli? Pytacie mnie, ojcze Emerardzie odezwa si ksidz Petrek co on mwi, a nie sdcie, bym wiedzia, co myli. To, co myli, tego nie powie, co mwi, tego nie myli pewnie. Kto go odgadnie? Kt, jeli nie wy? rozmia si otyy lecz o tym do bdzie czasu mwi jeszcze. Przybywam w poselstwie od niego pocz ksidz Petrek zdaje si, e Tragbir ocia, e mu prne z cesarstwem walki dojady, e naszarpawszy i nachwytawszy rad by si przy swej pastwie utrzyma. Wic z pokor le a z prob, aby mu czci najgodniejszy, najdostojniejszy arcybiskup u cesarza dopomg do uzyskania od papiea Benedykta korony! Mwicy spojrzeli sobie w oczy. Ojciec Emerard zrazu wierzy si nie zdawa, potem wielkim miechem wybuchn. I mieli si oba, mieli dugo, jeden drugiemu przyczyniajc miechu wesooci. Zaprawd, albo sam rozum postrada rzek ojciec Emerard lub myli, e my go nie mamy! Koron bymy mu si mieli wywdzicza za to, e nas nka nie przestaje! Ruszyli ramionami. Z tym przybywam odezwa si ksidz Petrek. I niech tak zasugi witego Maurycego duszy mej grzesznej bd pomocne. Wchodzcy braciszek oznajmi o wieczerzy w refektarzu, w ktrym si klasztornym obyczajem katedralne duchowiestwo zbierao na obiady i chleb popoudniowy. Ojcu Emerardowi pomc byo potrzeba do powstania z siedzenia, ale gdy raz wsparszy si o st i rami braciszka na nogach stan wysapa si, dwign, krokiem pewnym wid ksidza Petrka za sob. Braciszek przywieca im przodujc korytarzami do sali na dole, w ktrej ju kilkadziesit osb zgromadzonych byo. Dugie stoy, otoczone awami, przygotowane byy dla goci, ale ci stali jeszcze rozmawiajc z sob i zdajc si na kogo oczekiwa. Zgromadzenie przedstawiao widok wcale do refektarza zakonnego niepodobny, cho goda na cianach i may pulpit dla lektora - na podniesieniu miejsce to cechoway jako dla duchowiestwa przeznaczone. Nie trzymali si nawczas duchowni wieccy jednej formy w sukniach, jakie nosili, obowizkowymi byy tylko barwy skromne i ciemne, wzbronione wiecida i rycerskie przybory. Ale i w tym wiele swobody dawano, wiele modych i do monych rodzin nalecych ksiy wyamywao si z praw oglnych. Wida wic byo rozmaicie popostrzygane gowy, na ktrych korony ledwie dostrzec byo mona, i wsy zawiesiste, i brody rnie trefione, a przy nich suknie szare, brzowe, oszywane pasami na sadzanymi bogato, ujte i czarne sutanny, i krtkie odziee, przy ktrych buty jakby do konia, ostrogami

opatrzone, niczyjego nie zwracay oka. Jeden z modszych ksiy, krewny arcybiskupa, przyszed tu z sokoem ulubionym na rku, ktrym si lubowa i drugim go okazywa, nie zbywao te na psach oczekujcych na resztki wieczerzy. Gwar w refektarzu panowa wesoy. Kilku goci wieckich, wmieszanych midzy duchowiestwo, dodawao rozmowie rubasznego ognia, ktry w owe czasy zdronym si nie wydawa nikomu. Przytomni, na kilka kupek rozdzieleni, rozprawiali jedni o cudach i pobonych przedmiotach, drudzy o owach, a inni o wojnie. Gdy ksidz Emerard z protonotariuszem ukazali si w progu, wiele oczw zwrcio si ku nim. Ksidza Petrka nie wszyscy tu znali. Z oddalonego kta wystpi zobaczywszy go w benedyktyskiej sukni mnich i jakby oczom nie wierzy, rce szeroko rozpi. By to ten sam, ktry ksidza Petrka odwiedza w Poznaniu, a krlowi Bolesawowi uszed w Gnienie. Przystpi on ywo do przybyego i popatrzywszy na dug chwil, rzek. Jake si stao, e ja tu was widz? Wycie to! Jam jest! kaniajc si odpar ksidz Petrek. Wygnano was? Nie, z czci mnie jako posa tu wyprawiono. Skoni Si mnich z pokor szydersk ksidzu Petrkowi. Czoem przed wami! rzek, nie ma na wiecie przebieglejszego nad was czowieka ani droszego nam... Witajcie. Gdy to mwili, szmer si sta i wszyscy miejsce na awach szukajc siada poczli. Dla ojca Emerarda byo krzeso wygodne w kocu jednego stou. Obok siebie z jednej strony posadzi przywiedzionego gocia. Na kazalniczce ukaza si mody kleryk, ktremu drugi przywieca. Wszyscy powstali, uciszono si, czytano bogosawiestwo stou i modlitw. Lecz na tym si czytanie skoczyo, bo zgromadzenie te milczenia zakonnego zachowywa nie mylao i gdy kleryk zszed z miejsca, rozmowy gwarne i mieszki rozlegy si po caym refektarzu. Nalewano kufle, misy ustawione dymiy na stoach, wszystkie rce wycigay si ku nim. Jado byo obfite, a majcy je spoywa zdawali si zgodniali i chwytali je chciwie. Ksidz, ktry z sokoem przyby, mia swe miejsce i tu wbity koek dla ptaka, zastpujcy bero. Posuszny sok siad na nim dzwonic ptami, ktre mu nogi krpoway. Spod stow tu i wdzie warczenie psw sycha byo. Kto by rozmw podsucha zaprawd dziwiby si im nie mniej jak obrazowi tego wieczernika, podobniejszego do gospody ni do refektarza. Dwr te arcybiskupi by niemal gospod dla mnstwa podrnych. Nie przecigno si jednak zbyt dugo biesiadowanie, bo godzina bya spniona, i gdy misy a kufle pooprniano, ten i w wstawa pocz, nie czekajc na wspln modlitw, odmawia j stojc przy swej awie i odchodzi. Wyprnia si zwolna refektarz, stoy puste na p stay, a ojciec Emerard jeszcze u kufla siedzia z ksidzem Petrkiem i benedyktynem

rozmawiajc. Lice jego zarumienione, oczy janiejsze, twarz rozpromieniona dowodziy, e i gociowi, i wieczerzy rad by bardzo. Nazajutrz rano ksidz Petrek mia si stawi u arcybiskupa, a mnich pilno si dopomina, aby mu te towarzyszy byo wolno. Tak si dzie skoczy dla posa, ktry nazajutrz rano pospieszy si pomodli naprzd u grobu witego Maurycego. Chcia tu zaczerpn si i natchnienia, aby wielkiego dziea jak najskuteczniej dokona. Mia bowiem tu jak najdzielniej szkodzi Bolesawowi, a zarazem przyniesion odpowied uczyni mu znon i nie obudzajc podejrzenia. Ksidz Petrek suy cesarstwu z przekonania i by pewien w sumieniu swym, i speni wity obowizek zdradzajc krla Bolesawa. Gorco wic uzbroi si modlitw i przejty posannictwem swoim poszed do paacu oczekiwa na posuchanie. Tu, mimo godziny rannej, przedsienie i izby wszdzie przepenione ju byy. Orszaki panw przypuszczonych do arcybiskupa, mnodzy suplikanci, ubogie duchowiestwo wiejskie, comesy i baronowie sascy, rycerstwo tumnie si cisno. Dworska suba paacowa staraa si jakkolwiek porzdek utrzyma. Tum by taki, e cz jego przelewaa si z przedsieni w dziedzice. Wygldao to monarchicznie i wspaniale, rycerstwa byo peno, zbroi tyle prawie, co czarnych habitw. Sala, w ktrej arcybiskup Gero przyjmowa, uderzaa wielk na owe czasy wspaniaoci. Dostojny pan otoczony by dworem, wasalami, urzdnikami, dowdzcami wojsk swoich, dukami, baronami. Rodzaj podniesienia krzesa jego i najbliszych osoby paskiej ponad tum zebrany dokoa wywyszao i z dala widnymi czynio. Kanclerz arcybiskupi, opaci, notariusze, sdziowie duchowni trybunau, na ktrego czele sta arcybiskup, w kosztownych futrach i jedwabiach, z acuchami na szyjach, z laskami w rku cisnli si okoo Gerona. Sam on, podeszych ju lat m, sparty na okciu, siedzia na wygodnej stolicy, okiem rozumnym i bystrym przygldajc si przybywajcym. Rysy jego twarzy spokojne, energiczne, wydaway czowieka, co wiele przetrwawszy szczliwie sta u kresu i pewien by swej potgi. Na skinienie jego chyliy si gowy, zwracay uszy, pieszyli wszyscy posusznie, okazujc mu cze i poszanowanie gbokie. Do spraw, ktre mu przedstawiano, cho ucha nakania, skpy by na sowa, dawa mwi, spoglda ku swoim, jakby ich uwag zwraca na to, co opowiadano, dozwala swoim przybocznym zabiera gos, a dopiero gdy obie strony dostatecznie roztrzsny kwesti, sowem j krtkim rozstrzyga. Duchowiestwo w owym czasie nieskoczenie wiksze i waniejsze zajmowao stanowisko nieli w pniejszych wiekach. Cesarstwo dzielio si z nim wadz, uposaao je obficie, nadawao mu prawa, potgi Jego nad duszami ludzkimi uywajc do utwierdzenia swej wadzy. Cesarz rzymski i papie byli najwyszymi panami, sdziami, zwierzchni wadz, spod ktrej nikt si nie mg wyama. Rka w rk szo cesarstwo z papiestwem zakreliwszy sobie pole dziaania, ktrego coraz wicej jednak obejmowao duchowiestwo. We wszystkich krajach stanowio ono jedno wojsko, jedno rycerstwo Chrystusowe,

majce wodza w Rzymie, naczelnikw w metropoliach, pukownikw w diecezjach, tysicznikw i setnikw po caej ziemi. Koci wspiera cesarza, lecz nawzajem mia w nim obroc i sug. On rozstrzyga najwysze spory i wyrokowa, gdzie sam zada, by sdzi. Od kolebki do grobu podlegali wszyscy wadzy jego. Maestwa panujcych, dziedzictwa, nastpstwa, dziay, wszystko si rozstrzygao przed trybunaami duchownymi, a kltwa biskupa, gdy wyrzucia ze spoecznoci chrzecijaskiej bodaj najmoniejszego pana, cigaa go a za grb i odmawiaa mu nawet pogrzebu na wiconej ziemi. Cesarz i wadza wiecka - waciwie by tylko pierwszym sug i wykonawc rozporzdze kocioa, dziery on to jabko symboliczne, ktrym go obdarzy Benedykt VIII, ale musia pomnie, e je z rk jego otrzyma. Arcybiskup magdeburski dotd mia pod sob koci polski i czeski, i po witym Wojciechu, gdy, naleao nastpc wyznaczy, zesa tam paralityka Thietmara, z ramienia swego wyznaczajc go. Nie mogo mu by miym, e "chytry Bolesaw" spod tej zwierzchniej wadzy wyrwa mu polskie diecezje i osobn dla nich metropoli ustanowi, chcc dla niej by cesarzem i pierwszym sug. Chocia ten sam Gero zaprzysiga w imieniu cesarza ostatnio spokj z Bolesawem, wymuszony jego zwycistwy, i na pozr przyjacielem liczy si musia, nie mia nigdzie krl Polan wikszych nieprzyjaci, zajadlejszych jak tutaj wrogw. Samo imi Bolesawa wprawiao w gniew i burzyo ich bo mu nic uczyni nie mogli. On, co z mieczem szed przed cesarzem raz w yciu penic miecznika urzd chwilowo tym samym mieczem dobi si niezawisoci. Z umysu posacowi Bolesawa ostatnie wyznaczono posuchanie. Ksidz Petrek mia czas przysucha si, jak dumnie arcybiskup zbywa dukw, jak grozi baronom, jak hody przyjmowa obojtnie. Dopiero gdy wszystkich niemal odprawiono, podkomorzy dworu oznajmi wysaca Bolesawowego, a arcybiskup skin tylko, aby przystpi. Upad na kolana ksidz Petrek jak przed dawnym zwierzchnikiem, proszc o bogosawiestwo, a nastpnie z urzdu rzecz sw rozpocz. Wiedzia ju o celu poselstwa arcybiskup, sucha wic na saku wsparty i da mu wyoy spraw, jako krl przez Ottona III, cesarza, danej i przyrzeczonej z Rzymu korony dopominajc si, u najdostojniejszego arcybiskupa o porednictwo prosi do cesarza, u cesarza o opiek do Ojca witego. Wysuchawszy Gero podnis nieco gow i umiechn si wzgardliwie. Nie bd tai rzek jakim sercem poselstwo to urgajce si cesarskiej wadzy przyjmuj. Wiem to i ja, wie cesarz, i na przyja i sojusz krla waszego cale rachowa nie moemy. Zama on wszystkie przyrzeczenia, zawid wszelkie nadzieje. Wszystek ten stosunek z nami, poczenie si ojca jego i jego maestwy, cilejsza zayo wicej nam dotd w istocie szkody przy niosy ni korzyci. I na przyszo nic innego spodziewa si nie mona.

Jeli udanym pokojem na czas jaki przyjaznym si nam ukazuje, tysicem praktyk potajemnych narusza u nas mio i zgod, a upatrzywszy por czyha na zgub nasz"* (* Thietmar ; dosownie przyp. Autora). Dziwne to jest poselstwo zatajonego nieprzyjaciela, ktre z rk naszych ora przeciw nam samym si dopomina. Skoczy arcybiskup, gdy z otoczenia jego wsta merseburski biskup, Thietmar, zdajc si gosu domaga u pasterza, a gdy ten skin na, wybuchn gwatownie. Za szyderstwo i urgowisko t prob chyba poczyta naley rzek. Azali si nie znamy i nie wiemy, co w sercach jest waszych? Cesarstwo nigdy z was przyjaci mie nie bdzie ani koci powszechny usug powolnych. Da znak Gero, aby Thietmar poprzesta, i sam zakoczy sowy. Mwimy to wam, miy bracie, jako znanemu z wiernoci sudze kocioa, nie ebycie to krlowi odnie mieli i gniew jego a zo rozarzy, lecz bymy sercom ulyli przez wiadectwo dane prawdzie. Jak za odpowied zanie macie, o tym jeszcze radzi bdziemy. Wsta tedy Gero, a wnet i krucyfer i dwr, kanclerz, podkomorzowie, rycerstwo ruszyo si odprowadza go uroczycie do komnat jego. Pokoniwszy si ksidz Petrek ustpi na stron. Wiedzia on zawczasu, co go tu spotka: ojciec Emerard oznajmi mu, i tajemna narada i posuchanie w pobocznej izbie na dworcu arcybiskupim w porze poobiedniej ma si odby. Do tej narady biskup merseburski, znany z nienawici dla Sowian i wiadomoci jzyka i obyczajw zosta wezwany. Kanclerz, ojciec Emerard i mnich benedyktyn mieli te by przytomni. Ksidz Petrek majcy wiele do czynienia w Magdeburgu, wiele dawnych znajomych do widzenia, chwili nie traci. Tu wrd swoich innym si widzia czowiekiem, mielszym, mowniejszym, ywszym, bo nie potrzebowa ukrywa si z tym, co mia na dnie serca swojego. Nie domyla on si wcale, i nawet tu ledzi mg kto za nim i kady krok jego mie na oku. Izba, przeznaczona dla narady, do komnaty arcybiskupiej bya przyleg, panowa tu kanclerz i pisarze, a ogromne wolumina i kodeksa zalegay pki dokoa. U wielkiego stou, nie zajte nigdy, stao wzniesione na stopniu krzeso arcybiskupie, na ktrym on zasiada, ilekro sam schodzi dla spraw waniejszych, obok siedzia ju surowego oblicza, oczw dzikich, niskiego czoa, wyrazu twarzy gwatowny znamionujcego charakter biskup merseburski. By to jeden z najgortszych swojego czasu kapanw i apostow, ale, jak to sam wyznaje, w rodki agodnoci nie wierzy, si chcia dokonywa wszystkiego. Kanclerz by mem wikszego pomiarkowania i przebiegoci, cho nie innych dla Polski usposobie. Ojciec Emerard ywi dla niej te same uczucia, ktrym w rozmowie zwrot tylko rubaszniejszy nadawa; na ostatek mnich benedyktyn z nowej Korbei, osobisty wrg krla, take mg tylko oliwy do

ognia dolewa, a ksidz Petrek, wrzekomo przybyy dla popierania interesu, wiemy, jak by usposobiony. Czekajc na przybycie arcybiskupa biskup merseburski, ktremu dugie milczenie byo trudnym i ktry nieustannie co opowiada musia, czego dowodzi lub o co si spiera a by z tego znanym dobrze zabra gos nie mogc znie myli tej, by Bolesawowi nawet pozorn wywiadczono powolno. To s groby pobielane mwi wszyscy Sowianie, tak dobrze ci, co si ponawracali pozornie, jak ci, co nie nawrciwszy si udaj, i z nami chc i razem. Nigdy ja tego nie pochwalaem, nawet cesarzowi, i na Bolesawa, tego najniegodniejszego, idc, Lutykw pogan bra z sob. To nam wwczas nieszczcie cigno i niebogosawiestwo Boe! Lutycy obok naszych chorgwi z krzyami nieli swoj z namalowan bogini nag, w ktr wyrostek z orszaku margrabi Hermana kamieniem cisn. Za to si pniej cesarzowi skaryli i dwanacie grzywien dostali wynagrodzenia. A godzio si chrzecijaskiemu panu paci? Nielepsi ci, ktrych juemy wicon wod i sowem pochrzcili... Widziaem sam, e si do elaznej obrczy modl Honidem j zowic i okoo trzd j obnoszc. Nielepiej pewnie i koo Gniezna? zwrci si do ksidza Petrka. Bogw ci powywracano w lasach odpar protonotariusz ale ich chowaj ludzie po pieczarach, a dawne swe obrzdy odprawiaj pewnie. Wiksza cz dobrze, jeeli si przeegna umie. Tak ci jest! potwierdzi biskup merseburski tak jest w krajach wielu, gdzie krzye zatknito, co si chrzecijaskimi zowi, a w rzeczy pogaskimi s. Mamy si dziwowa, i Bg mciwy karze, i znaki si ukazuj na niebie i ziemi srogie a przeraajce? To wasza przewielebno syszaa wtrci ojciec Emerard i niedawno soce przed zajciem swym dziwnie krwawym byo i jakby na p rozcitym widziane. W miesicu sierpniu doda Thietmar ukazaa si nowa jaka gwiazda obok Niedwiedzicy, ktra daleko rozchodzcymi si promieniami przestrach we wszystkich obudzaa. Nigdy za naszej pamici nic podobnego nie ogldalimy. "Ale, ktry wszystko wie, zna j i znalaz j roztropnoci swoj" (Baruch III, ). W prowincji Turyngii czynio szkod trzech wilkw ukazujcych si razem, dotd nigdy przez mieszkacw nie widywanych, ludzi i bydo zajadle napastujcych. Mwi to Thietmar z przejciem wielkim i namaszczeniem, z wiar gbok, jak wszyscy nawczas podzielali, i te niezwyczajne zjawiska zwiastoway ludziom straszne kary i klski. Sam o sobie te pisa z mocnym przekonaniem o prawdziwoci wypadku, e go raz szatani we nie zmusili do zjedzenia jakiej zoliwej strawy, uwarzonej dla umylnie, ktrej skutek ten by, e kilka potem cikich dopuci si bdw... Nikt te nie wtrci sowa w to opowiadanie ani mia przeczy. dodawano raczej do niego.

Mnich benedyktyn mwi, e w jednym z miast saskich niewiasta urodzia dzieci z dwoma gowami, a kada z nich miaa w sobie po troje oczu. Nad wykadem mocno si zaduma biskup merseburski, lecz nie podoawszy mu narazi, wnis tylko, i straszliwe klski miay spa na wiat z rozdwojenia wadzy, najpewniej duchownej, z nowych herezji, ktre oczy oznacza bardzo mogy. Rozpowiadano i inne budujce powieci tego rodzaju, gdy arcybiskup wszed poprzedzany przez pacholt dwoje. Te, drzwi otworzywszy, gdy wszyscy na powitanie powstali zniky natychmiast w przedsieni. Gero sen jeszcze mia poobiedni na oczach, zwlk si do tronu swojego, zasiad na nim i zagai krtkim sowem. Mwcie, bracia mili, rad sucha bd a co Duch wity natchnie... ogosz wam. Czci najgodniejszy, witobliwy, dostojny panie odezwa si ksidz Petrek niech mi wolno bdzie rzec naprzd sowo nie z urzdu, lecz z sumienia. Skin Gero, a protonotariusz cign dalej. Tak jest, z sumienia mwi bd. Przybyem tu jako posannik tego, ktry u pana naszego cesarza nie zasuy na ask i wiar. Niech mi to za ze policzonym nie bdzie. Tego si domagam, dla uspokojenia duszy mojej o to prosz, a czcigodnego ojca Emerarda oraz innych tu przytomnych wzywam, aby mi dali wiadectwo. Szmer si rozszed po izbie. Spokojni bdcie! Ojciec Emerard rzuci kilka sw pochway. Skoni si ksidz Petrek i ustpi. Wic tedy w niepoczciwy zdrajca i wrg korony da? odezwa si Thietmar. I do nas si o ni odzywa? Naprawd zuchwalstwa wikszego wyobrazi trudno, alici to jest wicej ni zuchwaoci, bo urgowiskiem! Nie urga si on odpar ksidz Petrek boleje i mczy si. Potga cesarska czu si mu daje. Dojada mu zazdro, bo Czesi, Duczycy i Wgrowie nawet ju to posiedli, o co on si dopiero dobija. Czesi si od kocioa powszechnego ani spod mojego zwierzchnictwa nie wyamuj odezwa si arcybiskup. Bolesaw korony chce tylko na to, aby si niepodleglejszym od nas uczyni rzek Thietmar. I aby synowi doda benedyktyn ktry siy jego mie ni bdzie, da z ni bogosawiestwo apostolskie, bogosawiestwo, ktre by uwicio upiee i nieprawe nabytki pieczci sw zamkno. C mu rzeczemy? spyta Gero. Kanclerz zada gosu. Wasza dostojno rzek zwracajc si do Gerona atwo si zbdziecie natrtnej proby tym, i chociaecie poredniczyli do pokoju z

Bolesawem i poprzysigali go w imieniu cesarza, wanie przez to, e pokj w spokoju nie przynis uczestnikami adnych traktowa by nie moecie. Szmer pochwalny sowa te utwierdzi, a Gero gow da znak, i znalezion form odpowiedzi przyjmowa. Na tym nie dosy odezwa si Thietmar na tym nie dosy. Jakkolwiek od ona macierzystego metropolii magdeburskiej nieprawnie oddarto polskie kocioy niemniej czci najdogodniejszy pan nasz a zwierzchnik musi kraj polski uwaa jako sobie podlegy. Gero znowu gowy skonieniem prawd przyzna wnioskowi. Wic i pieczoowitoci jego pasterskiej przynaley cign Thietmar dalej czuwa nad losami tego kraju. Korony mie on nie bdzie, pki cesarz wada imperium i wiatem; raczej zawczasu myle trzeba, co czyni, by oderwane kraje wrciy do prawej wadzy. wite sowa potwierdzi benedyktyn. Matka moja dziedzictwo swoje i nasze ofiarowaa Apostolskiej Stolicy. Czyni si na dworze Bolesawowskim od lat wielu wszystko, co zwycistwo da moe cesarstwu z czasem pocz ojciec Emerard. Powolna to praca, trud ciki i ofiarny, ale z pewnoci do celu wiedzie. Dlaczego Od, matk wasz, z klasztoru dano Mieszkowi. Nie dla tego tysica winiw niemieckich, ktrych wyzwolia, ale dla zbawiennego wpywu na dworze. Dlaczego przemdry pan Otto III, acz si da gadkim Bolesawa uwodzi sowem, zaszczyci syna jego zwizkiem z Ryks, wasn siostrzenic? Wszystko si to czynio i czyni, aby wpyw tam nasz powoli utwierdzi i zapewni go. Mao tego rzek cicho ksidz Petrek z pewnym wstydem i wahaniem. Jest jeszcze do uczynienia co, co dokona spiesznie naley. Bolesawa chuci s znane, niewiecia pe go cignie ku sobie, moe nad nim wiele niewiasta. Emnilda krlowa nie nasz jest ani ku nam serca nie ma. T mu odj, a da Od markgrafwn, na ktr ju okiem rzuci winno by celem zabiegw. miaa ta myl zrazu milczeniem przyjt zostaa. Lecz jake to si moe speni? zapyta ojciec Emerard. Wielce atwo, jeeli si ku temu rki przyoy doda ksidz Petrek. To rzecz wasza rzek Thietmar wy te czuwa powinnicie, abycie go obsadzili ludmi nam poytecznymi. Sprzyja nam pobona i rozumna Ryksa, moe ona ich wzywa ku sobie. Mnoy potrzeba tych, na ktrych by si opiera, a tak jak on nas niecny, przewrotny czek sieci swych podstpw otacza, my go winnimy opasa wiernymi naszymi. Mam nadziej w Bogu, i to krlestwo jego mwi cicho ksidz Petrek nie ostoi si dugo. Zlepek to z chrustu i gliny, purpur na chwil pokryty. Synowie krlowej Ody, Bezprym odepchnity od nastpstwa przez ojca, Mieszko, Ru zwyciona, Wgry pokrzywdzone, Czesi rozdranieni,

poganie czyhaj na chwil dogodn, rozerw to pastwo, gdy ten, co je skleci, gow w mogile zoy. Amen! zawoa Thietmar z gorcoci oby si sowa wasze ziciy, albowiem nie tylko interes cesarstwa i nierozerwanego z nim kocioa domaga si tego, nie tylko sprawiedliwo chce, ale upokorzenie nasze czyni to koniecznym: poganin ten jadowity zmusi nas do pokoju, odebra nam kraje, mia powag cesarsk nadwery i wstrzsn ni, to pomsty woa! Arcybiskup wszystko, co mwiono, oczyma i ruchem rki potwierdza. Niech Bg nie pamita witemu panu Ottonowi III ozwa si w kocu i nie poznawszy si na zdrajcy umiowa go, wbi w pych i da mu or w rce. Wczni witego Maurycego! westchn Thietmar nieoszacowany w skarb, ktrego cudowna sia daa temu psu wciekemu zwycistwo. Bo nie inaczej jest, ni on pokona nas, czek nieprawoci peen, wszetecznoci do szpiku zjedzony. Przyczynia si do tego doda ksidz Petrek z przekonaniem gbokim i zasuga witego Adalberta, ktrego ciao wykupiwszy czci otoczy. To mu jest tarcz i wczni. Westchnli. Z samych niebios przeciw nam czerpie ore! zawoa Thietmar tak przebiegym jest poganin w. Nie mona mu te zarzuci, aby wiary nie krzewi doda ksidz Petrek mnichw z Kluniaku sprowadzono sia, a cigle nowi pyn. I su mu, jak ten lis opat tyniecki, niegodny sukni, ktr nosi rzek Thietmar. Przewrotno go pobonym czyni wtrci benedyktyn Boga mie chce przeciw cesarstwu z sob. Lecz runie przy pierwszej burzy to gniazdo nieprawoci woa Thietmar a im wyej je osadzono, tym haniebniejszym bdzie upadek jego. Z kolei arcybiskup szepn amen, a e na siedzeniu swym niecierpliwie troch poruszy, poczto myle o zamkniciu wyczerpanej narady. Spieszne macie rozkazy do powrotu? rzek Gero. Azali nie byoby lepiej zwlec z odpowiedzi, w niepewnoci go zostawi, aby innych ubocznych stara nie dopuci. Rada mdrca! rzek Thietmar. Nie, ebym Stolicy Apostolskiej lub siedzcemu na niej mnemu pogromcy Saracenw, Benedyktowi, wsplnemu ojcu naszemu uwacza, lecz przez Tuskulan do trafi mog, zabiec. Papie ucha moe da doradcom. Kt wie, azali mu nie przyle korony, uwiedziony tym, e j Otto III przyobieca, e on bdzie chytrze obiecywa cesarstwu podlego. Tak jest, czcigodny pasterzu, tak jest, zwlec odpowiedzi. Nie ja bym si na to uskara odezwa si ksidz Petrek. Zaprawd nie ja, co si tu mog modli u grobu patrona mojego osobliwego, a napawa woni tego, co go otacza. Sabe siy moje, lecz azali i te, gdy ich tam

nie stanie, gdy stray i pilnoci zabraknie nie dadz im nowej mocy? Kto wie, co oni tam pod niebytno moj przedsibra mog? Co knu tajemnego? A kt to o tym doniesie, gdzie naley? Suszna, co mwicie odezwa si Gero. Wic wszystko to rozwaywszy na szali roztropnoci, odpowied wam damy w niedugim czasie. To mwic pobogosawi zgromadzenie, ktre powstao, i ruszyli si z miejsc wszyscy. Milczenie panowao w izbie. Thietmar idc u boku zwierzchnika towarzyszy mu do komnat wewntrznych. Ojciec Emerard zabra si te do wyjcia z widoczn radoci, i si narada skoczya. Mnich benedyktyn pospny si wysun, dajc widzie po sobie, i cho wicej mwi nie mia, myla wiele i inaczej. Ojciec Emerard uj pod rk ksidza Petrka i szepn mu na ucho: Wszystko to sprawy powane i wielkiej a najwikszej wagi, alici sprawa odka w czowieku miertelnym i uomnym do polednich si liczy nie powinna. Z niego pyn siy na chwa Bo si spotrzebowujce. Tu pochyli mu si jeszcze bliej ucha. Chod rzek wino mam, ofiarowane mi z Burgundii, koronowanych ust godne, skosztujemy go, bo takiego u Bolesawa pi nie bdziesz. Ten, sysz, w piwo wierzy i pogaski swj mid, mwi. Ktry do pogardzenia nie jest odpowiedzia cicho ksidz Petrek znam takie, ktre z winem w zapasy i mog! A ja ich prbowa nie chc i nie myl zakoczy wesoy ojciec Emerard. I mwic, skoniwszy gow wszystkim dokoa, z ksidzem Petrkiem razem wysun si drzwiami bocznymi, przez korytarze ciemne kierujc do celi, ktrej wygodne siedzenie i cynowy w kufel z dala mu si umiechay. Gdy si to dziao, a ksidz Petrek z zupenym spokojem dokonywa, co zamierzy, w myli si tylko przygotowujc do powieci, z jak mia wystpi, gdy powrci maluczki pisarzyna, czecze pokorne i nieznaczne, wychowaniec kanclerza arcybiskupiego, braciszek Arnolf, gotowa z wszystkiego, co si tu dziao, mwio, co ksidz Petrek wypowiada, czym grozili inni wierne sprawozdanie, Spisane na kawaku tak zwanego "pargaminu greckiego" (papieru bawenianego), wklejone w okadziny kodeksu przeznaczonego dla benedyktynw w Trzemesznie, miao ono przez wasne rce ksidza Petrka z nim razem jecha do opata tynieckiego. Mge chytry i przebiegy protonotariusz nawet przypuci, i co podobnego z dworu arcybiskupa wynij, a jego rk uy za narzdzie, si omieli ku przestrodze krlowi Bolesawowi? Nad kufelkiem wina siedzc Ksidz Petrek, cho nie wtrowa, ale si umiecha nuccemu cichutko ojcu Emerardowi staroytn, bardzo weso piosnk klasztorn: Bibit ille, bibit illa, Bibit servus cum ancilla...

Bibit iste, bibit ille, Bibunt centum, bibunt mille... (Pije tamten, tamta pije, pije suga i suca, pije jeden, pije drugi, i stu pije i tysice.) Rozdzia 8. Chocia si chwilowo pozbyto ksidza Petrka, ktrego opat umia wyprawi nie cigajc krlewskiego podejrzenia, obawa krlowej Emnildy trwaa cigle, aby si jej pobone kamstwo nie wydao. Dochodziy j zewszd zatrwaajce wieci, i o ocaleniu Jaksw mwiono wiele, e na dworze panowao przekonanie, i uszli za granic. Ciche te zrazu szepty z czasem si zwikszay, rozchodziy, nabieray coraz wikszego prawdopodobiestwa, bo je wiele ust gosio. Wielu mwio, e ich tam i wdzie widziano, e o nich posuchy miano, jakoby si na dwr wgierski schronili, inni o nich opowiadali, e w Czechach gocili, inni, e na Rusi przyjaci znaleli, co ich przechowywali. Dochodzio to krlow ze wszech stron i trwoya si wita pani, modlc a paczc, gotowa raczej ju przyzna do swojego przestpstwa, ni y w tej cigej trwodze i uczuciu przewinienia. Na prno opat i inni duchowni, ktrym si na spowiedzi zwierzya, pocieszali j i starali dowie, e grzechu nie popenia, e to by grzech ofiary i miosierdzia. wita niewiasta czua si winna wzgldem tego, ktremu poprzysiga wiar i posuszestwo. By to wiek obfity w tak pobone jak Emnilda niewiasty; wpyw duchowiestwa, wychowanie, mnogie przykady, podnosiy je na duchu. Wprawdzie Oda, Mieczysawowa ona druga, daa si uwie z klasztoru i rzucia ycie zakonne, lecz i ona aujc pniej tego postpku wrcia do zakonu po mierci ma, a przebaczenia szukaa w Rzymie. Wrd wczesnych pa, on cesarzw, krlw i ksit, przykady witobliwoci s niezmiernie liczne. Wiele z nich buduje klasztory i zamyka si w nich, wiele prowadzi ycie mczeskie i dobrowolne. Mnstwo takich niewiast pobonych przypominaj wspczesne kroniki; cesarskiej krwi pa, ktre ndz, chd i gd znosiy, aby umartwi ciao, a dusz dwign ku niebiosom, i umieray jak owa Elfryda i Irmingerda, przy kociele Rotunda w Magdeburgu, uwaane za bogosawione. Tak nam opisuje Thietmar, ow pustelni w Traubitz, nieporwnanej pobonoci niewiast, ktra za czasw Ottona II, ju bya wyswatan w maestwie, a potem uszedszy od niego przez lata wytrwaa w yciu najostrzejszym. "Przez ten przecig czasu pisze kronikarz nigdy si w zim najtsz przy ognisku nie ogrzaa, a najwikszym rodkiem do rozcieplenia czonkw zdrtwiaych bywao, i na ogrzanym troch kamieniu krtko rce i nogi potrzymaa. Wewntrz swej celi trwaa na nieustannej modlitwie, ze zy rzsistymi, a napywajcy do niej lud nauczaa i pocieszaa. Nie zrzucaa z siebie robactwa, ktre j cigle obsiadao,

nie korzystajc z podarkw, ktre lud jej znosi w ofierze, rozdawaa je midzy ubogich." Na takie to przykady zapatryway si wczesne krlowe i staray si je naladowa. Emnilda sza w lady innych wielu i bya prawdziw chrzecijank wrd dworu i otoczenia, ktre mimo najwikszej chci dla wiary, ducha jej w sobie nie miay. ycie jej, cho blask otacza, byo niemal cig walk i mczestwem. Patrzy musiaa na przekroczenia, ktrych powstrzyma nie moga, czsto milcze i paka, rzadko omielajc si rzec sowo i baga krla o napraw zego. witobliwo j osamotniaa, bo cho synowa rwnie si okazywaa pobon, wicej si ju sprawy wieckimi zajmowaa. Widyway si rzadko, wynurzay przed sob rzadziej jeszcze. Tylko usilna proba opata moga krlow powstrzyma od zawczesnego zdradzenia tajemnicy i przyznania si do winy. Opat Aron nie bez powodu przewidywa, i krl sam aowa bdzie zbyt surowego wyroku, szczeglniej z tego powodu, i kara na Jaksw wyrzeczona odebraa mu cay zastp sug wiernych, rd mony i spowinowacony z nim, ktre si od dworu i krla usuway. Bolesaw ju razy kilka bola nad strat, jak ponosi. Dotkliw ona bya w chwili, gdy wanie przyszy tron synowski usiowa otoczy silnymi podpory. Wrd tej trwogi krlowej Emnildy baczna markgrafwna Oda, ktra i jej, i Mieszkowej onie, Ryksie, i wszystkiemu, co jej na drodze do tronu stao, szkodzi si staraa, rzucia myl na zapomnianego i odsunitego Bezpryma. Opowiadanie o wypadku w ani, ktre si rozeszo szybko po dworze, obudzio jej ciekawo razem i poddao myl zblienia si do niego. Chciaa mie w nim na przypadek sprzymierzeca. Czua to dobrze, i opuszczony przez wszystkich, znkany Bezprym wdzicznym by by za kade sowo i wejrzenie yczliwsze. Nieszczciem wiele przeszkd nie dopuszczao jej zbliy si do niego, ale od czeg bya Panicha? Wchodzia ona i wciskaa si wszdzie, nosia, co jej kto powierzy. Sudze wic kazaa wyszuka starej baby i zamkna si z ni sam na sam. Przybya pada jej naprzd do ng, tysicznymi obsypujc bogosawiestwy. Mwia, gdy jej nic nie przeszkadzao, z obfitoci wyrazw nadzwyczajn, cho niewielkim ich doborem. Kwiatku ty paski mj, krlowo ty moja, bo tobie tak i by krlow... licznoci ty moje...czym ndzna Panicha suy tobie moe? Oda nie odpowiedziaa rycho, a Panicha cigna ywo. O! Wiem ci ja to, wiem, co takiemu hoemu, rozkwitemu kwiatkowi dawno potrzeba, eby sam nie wid na odydze, ale o wielkiej krwi trzeba i wielkiego rodu ma! Ano, poczekajcie maluczko, znajdzie si taki, co wysoko ci posadzi. Masz lito nad ubogimi, to si te Bg Chrystus miosierny nad twoj tsknot ulituje dziewicz. Ja to wiem, ja to czuj. Wielkie ci losy czekaj. Umiechna si Oda dumnie, lubia pochlebstwo.

Ja ani si nudz moim dziewictwem, ani si troszcz o przyszo rzeka. Pewnie, e nie zmarnuje si mj wianek. O tym nie mwmy, stara, o czym innym chc ci powiedzie. Na rozkazanie twe, krlowo moja, uszy i rce, i nogi zawoaa stara. Tu si nie wszystko tak dzieje, jakby ono powinno mwia Oda powoli, nimi si zabawiajc aby na star nie patrze. Serce litociwe znie tego nie moe, a rade by z pociech dla biednych. Nie rozumiejc jeszcze, o co to i mogo, Panicha krcia tylko gow potakujc, mruczaa cicho: Pewnie! Pewnie! Jedni maj do zbytku, drugim na chlebie niemal zbywa mwia dalej markgrafwna jednych otaczaj dwory; drugim i pachoka brak. Wtem wstaa i podesza do baby. Widziaa ty kiedy krlewskiego syna Bezpryma? spytaa. Oczy Panichy jak przestraszone biega zaczy dokoa, twarz przybraa wyraz niepokoju. Tego, ktrego krlewicz modszy niedawno precz z ani wyrzuci kaza jak niewolnika? Tego samego. Z dalekam go widziaa szepta pocza szybko baba. Zdrw i silny, ale niepikny, zamczyli go, trzymaj ze psy i ptakami w zamkniciu. Jeden stary Ugr, wierny mu, nie odstpuje od niego. Zna Panicha posdzia Od o jakie zamysy na krlewicza i gow zacza potrzsa. E! Jemu na t bied trudno radzi, krl miociwy pan sam go na ni skaza? Ju on z tej dziury, w ktrej go zamknito, nie wyjdzie, nie wyjdzie, chyba... Potrzsa gow nie domawiajc. Co wam po takim biedaku? dodaa. Oda si rozmiaa pogardliwie. C ci si ni, ty stara? przerwaa mylisz, e mi si upodoba? Panicha popatrzaa na ni. Dlaczeg o niego pytacie, krlowo ty moja? Bo mi go al. Chciaabym mu pomc, na jaw go wydoby, ale mu trzeba doda serca, bo je straci. Baba widocznie nie rozumiaa dobrze, lecz okazywaa postaw sw, e na wszystko bya gotow. Chodzicie wy na ich podwrze? zapytaa Oda. Psy ze, ale... juci, a kij od czego? Znacie starego Ghez? Kilka razymy si ajali, czemu nie mruczaa stara. Powiedzcie tylko, czego chcecie, a ju reszta moj spraw.

Chc, bycie Wgra starego do mnie przysali, aby przyszed potajemnie na rozmow. Moe si jemu i panu zdam na co? To mwic rzucia co w fartuch Panisze, ktra rce podniosa i do ziemi dzikujc przypada. Potem nie mwic nic, gow znak daa, e speni rozkaz, i wysza spiesznie. Panicha wszdzie si wcisn umiaa; ludzie cho j podejrzewali o rne sprawy, wymiewali si chtnie, szydzili z niej i to ich zabawiao. Tego samego dnia znalaza si w podwrku Bezpryma i pod cian usiadszy na pieku udawaa, e drzemie. Najrzeli j pachokowie i zaczli krzycze, aja i przedrwiewajc; odpowiedziaa im przeklestwy dajc, by jej spokojnie dali cho zasn, gdy gdzie indziej nie miaa pokoju. Udawaa tak na p upion, gdy nierycho Gheza si przewlk w brudnym kouchu przez podwrze. Najrzawszy go posuna si za nim do sieni. Wgier si obawia czarownic i krzykn, aby si do niego nie zbliaa. Ja z wami mwi musz, nie dla was, dajby was licho gnioto zawarczaa baba a dla waszego krlewicza. Jeli go miujecie, to mnie posuchajcie. Gheza stan, wszake z daleka si trzymajc. Zwolna, nie chcc podnosi gosu, zbliya si Panicha ostronie. Staraj si, ty stary, dosta potajemnie do markgrafwny, ona wam na bied wasz radzi chce. Rozumiesz? A Panu Bogu i starej babie podzikujcie, e wam to przyniosa. Gheza nie zdawa si dobrze rozumie, powtrzya inaczej to samo Panicha usiujc mu wpoi przekonanie, e wiele na tym dla Bezpryma zalee moe. Gheza sta jeszcze jakby odurzony, gdy stara gniewna, e si nawet przybliy do niej nie chcia, odesza. Od nieszczcia, jakie go w ani spotkao, Bezprym jeszcze nie przyszed by do siebie. Wrza zemst, ktra mu niemal zmysy odejmowaa. Rzadko na awie wylea, psy swe nogami kopa, po izbach latajc z piciami zacinionymi. Gheza go nie hamowa, chcc mu si da wyburzy. Z poselstwem Panichy wchodzc zasta go jakim wypadkiem po wysiku takim gniewnym upionego snem twardym na awie. Jeden z psw jego ulubionych siedzia na stray przy nim, gow na nogach jego trzymajc opart. Gheza jak ten pies przysiad cicho i sparty na rku czeka te, a si Bezprym obudzi. W godzin moe zerwa si z krzykiem i nierycho opamita obaczywszy wiernego sug, ktry mu kubek poda, aby si po snu orzewi. Spalone wargi przyoy do Bezprym chciwie i okiem mu podzikowa. Leg zaraz znowu. Gheza przysun mu si do ucha. Suchajcie no dobrze, panie mj, co to ja wam przynosz. Suchajcie a rozwacie. i mwcie, co ja mam poczyna? Nosz tu jedne star bab ze duchy po dworze. Czarownica to pewno, jdza za. Przysza dzi do mnie z litociwym

sowem (splun stary) jakoby od markgrafwny Ody, abym si ja z ni stara widzie, a ona tobie, krlu ty mj a panie, co pomc moe. Zerwa si Bezprym i siad. Naprawd? spyta. Albobym mia kama przed tob, sokole ty mj zoty? z wyrzutem niemal odezwa si Gheza Ja? Nic wicej nie mwia? Nic. Co mam czyni? Co? pocz Bezprym gorco. Co? Bezmzgi stary, czy nie rozumiesz tego, e mnie, gdyby szatan przyszed pomaga, musz go wzi. Gheza a si cofn przestraszony tymi sowy, brwi mu si najeyy. Nie mwcie w z godzin! zawoa nie woajcie licha, aby nie przyszo. Chcecie, rzek po chwili, to pjd dla was gdzie kaecie. Trzeba ci i, trzeba i, sucha pilno, odnie mi sowo kade! Syszaa pewnie markgrafwna, co zrobi ten pies, al j wzi nade mn, krlewskiej krwi dzieckiem. Trzeba i... Pjd odpar Gheza acz niechtnie, pjd, ano si to na nic nie zda! Ona tu nic nie znaczy, j sam std lada dzie wyen. Daj Boe! zawoa Bezprym, to by wrcia silniejsza. I zamyli si milczcy. Potem powtrzy jeszcze kilka razy. Trzeba ci i, niech nie czeka, aby si w niej co nie zmienio. A jak si do niej dosta? mrucza stary Jak, eby ludzie nie widzieli? Zobacz mnie tam, to mnie pletniami wysmagaj precz. Bezprym zerwa si z awy. W kcie izby staa skrzynia okuta, poszed do niej prdko i otworzy wieko. Trzyma w niej po matce reszt droszej spucizny. Doby ze dna zoty obrczyk i przynis go Ghezie. Nie dabym za nic tego, co macierz moja nosia rzek ano trzeba, aby dziecko jej obroni si mogo od sromoty. Nie mam nic, co za dziw, e sprzeda chc, abym sobie szat dosta now. Powiesz, e do niej posany ode mnie. Rozumiesz, ale obrcz t dasz jej ode mnie tak przez wdziczno, e wspomniaa o zelonym Bezprymie. Gheza nic nie mwic wzi zote kko i wsun je za nadr, z gow spuszczon z izby wnet wyszedszy spieszy si przyodzia lepiej. Wstyd mu byo stan tak przed markgrafwn. Nieznacznie si potem z podwrza wymkn i bdzi pocz, jakby nic nie majc do roboty, okoo wietlic niewiecich. Krci si tu czas jaki to zbliajc, to oddalajc, to zagldajc w przedsie, gdy suebna jaka znak mu daa. Szed tedy za ni ostronie. Bocznymi drzwiczkami wprowadzia go do maej izdebki. Tu ju Oda na oczekiwaa. Wpuciwszy wymkna si suga, a Gheza przypad na kolana przed pikn pani, ktra z rozognionymi policzkami i oczyma zbliya si do klczcego.

Powiedzcie rzeka spiesznie powiedzcie panu swojemu krlewiczowi, e s ludzie, co si nad jego losem lituj i postaraj si mu pomc u ojca. Czemu on siedzi zamknity i nawet nie mruknie, kiedy si nad nim zncaj? Nawet nie jknie, kiedy go bij? Niech ma odwag i miao, gdy mu mwi dadz. Rozumiesz, powiedz mu to, niech ma odwag, niech si skary, niech grozi, niech si uczyni strasznym, a bd si go bali. Gdy si go nie zlkn, to go zgniot. Gheza wysucha pilnie. Odzie spieszno odej byo, sza ju, gdy przypomnia sobie obrczyk zoty i pooy go u ng jej. Miociwa pani rzek klejnot to po nieboszczce krlowej, mj pan go wam przysya jako dar dzikczynny. Schwycia markgrafwna z widoczn radoci, wcale si nie bronic od przyjcia go i wnet na rk woywszy kilka razy j obrcia przeciw wiatu, aby si przypatrze, jak pulchnej rce byo piknie w zotej, grubej przepasce. Gheza pospieszy do pana, aby jednego nie zapomnie sowa i odnie mu, co nakazano. U wieczerzy Oda si gotowaa do rozmowy z krlem, a ilekro chciaa jej, potrafia zawsze uczyni, jak postanowia. Zwykle, gdy do pieww przychodzio i plsw modziey, wychodzia krlowa Emnilda, czsto i Ryksa sza za ni. Nawczas panowanie piknej Niemkini si poczynao. miao czynia, co si jej podobao, nie troszczc, co o tym nazajutrz mwi bd. Nie unikaa krla, na rzucaa mu si, kilka razy daa publicznie schwyci i pocaowa. miechem przyjmowaa to, wcale si nie sromajc. Raz spad jej wianuszek, co byo jakby niedobr przepowiedni, zdja go z ziemi i woya na gow nie zarumieniwszy si wcale. Tego wieczora krl patrza z dala na plsy niewiecie, nie byo przy nim ze dworu nikogo, oprcz starego Sieciecha, ktry, gdzie si zabawiano, wicej crki pilnowa ni krla. Przysuna si wic Oda do Bolesawa miao. Oko jego pado na jej rk i zdawao si ze zdumieniem wielkim poznawa w obrczyk zoty. Spojrzenie zrozumiaa Oda i rk potrzsa tak zrcznie, aby krl si mg dobrze klejnotowi przypatrze. Nie spyta jednak, skd go miaa. Po chwili sama si, obrcz znowu nadstawiajc, przysuna do krla. Pamitacie pewnie kolce te na rku krlowej Judyty? Ot si owo mnie dostao. Syn krlowej nie ma za co sprawi opoczy i po matce klejnoty sprzedaje i mienia. Jak psa wyganiaj go z ani, a ojciec milczy? Kto si wygania daje zawoa krl ten wart, by go precz wyrzucono. Dzi sam i bezsilny przyczai si, zmilczy, a co si namota na jutro! E! Jutro dla Mieszka by moe straszne. Nie trzeba drani i zajca, bo ugryzie. Wy robicie sobie, miociwy panie, z wasnej krwi wrogw. miaa jeste, e mi to mwi si waysz! Dlaczego bym milcze miaa? Kto dobrze yczy, ten prawd mwi. Rbcie jak lepiej.

I pobiega do dziewczt, jakby j to ju nie obchodzio. Krl ciga j oczyma dugo i wkrtce wyszed do sypialni. Sieciech go jak zwykle odprowadza, Zyg te towarzyszy panu, to miauczc jak kot, to burczc jak pies, to skowyczc jak jakie zwierz dzikie. Ale krl ani si obejrza na niego, milczcy by. Gdy domownicy odeszli na chwil, Bolesaw si ockn. Sieciechu mj odezwa si niesuszna wreszcie jest, aby ten gnunik Bezprym gni zamknity. Nie chc dla uczyni wiele, ale nie mog nic nie zrobi. Zo tylko w nim kipi, trzeba ich z Mieszkiem pojedna i da mu swobody wicej. Dziecko to moje. Skoni si stary uradowany. wite sowa twe, Panie! rzek, ale je dawno rzec naleao. Przebaczcie! Rzekbym je by dawno, gdyby si one przyday na co pocz krl. Jak dawniej, tak teraz nic z nich nie bdzie. Bezpryma znam, zy jest a bezsilny, bdzie pragn wiele, a nie otrzyma nic. Alici sumienie uspokoi musz. Przywiedcie go jutro do mnie. Sieciech zapyta o godzin, krl rann wyznaczy. Kacie mu si odzia przystojnie i niech Mieszko tu bdzie razem. Rozkaz krlewski spenia si zawsze cile, wnet wic z sypialni pody Sieciech do krlewicza Mieszka, ktry z Ryks i kilku Niemcami z jej dworu na rozmowie siedzia jeszcze. Gdy wol ojcowsk mu objawi, Mieszko si zerwa zaczerwieniony i zburzony, lecz ona go natychmiast do opamitania przywioda kilku sowami, a ochmistrz wyszed spieszc do Bezpryma. Tu nadzwyczajne odwiedziny jego popoch wzbudziy ogromny, a gdy nie oznajmujc si wszed do izby Bezpryma, ktrego zasta w ndznej odziey przed ogniem wycignitego na ziemi z psami razem, krlewski syn ledwie oczom swym wierzc dugo na patrza, nim powsta, aby posucha, z czym przychodzi. Sieciechowi al byo Bezpryma jak wielu innym na dworze. Przychodz do was, miociwy panie, od krla rzek ze sowem dobrym. Rozmia si Bezprym szydersko. Nie miejcie si mwi stary krl chce was jutro widzie u siebie i z Mieszkiem pojedna. Krew uderzya na twarz synowi Judyty. Zerwa si z ziemi cay, wstajc jak oparzony, psy za nim skoczyy przelke zaczynajc warcze i szczeka. Co krl kae, speni si musi spokojnie doda Sieciech a dla waszego dobra te tego potrzeba. Otrzymacie wicej swobody i pewnie inne jakie dobrodziejstwa. Serce krlewskie poruszyo si dla was. Milcza umiechajc si drwico Bezprym, patrza w ziemi, Sieciech cign powoli.

Ojcu potrzeba wiele zapomnie. Kt wie, azali on nie prbuje i nie dowiadcza? Bdcie dobrej myli, a jutro go nie dranijcie sowami ostrymi. Wemijcie, co wam dadz, aby potem wicej otrzyma. Skoni si Sieciech i nie czekajc odpowiedzi wyszed natychmiast, w pierwszej izbie nakazawszy Ghezie, aby nazajutrz odzia Bezpryma, jak przystao, i nie da mu si ndznie stawi przed krlem, by gniewu jego nie budzi. Ca niemal noc Bezprym chodzi po swej izbie wrzcy. Gheza siedzia i uspokaja go, szeptali z sob. Bezprym go odpycha, ten do kolan przypada, godzili si i swarzyli jak niaka z dzieckiem. Pospali si wreszcie nade dniem, nie zmgszy jeden drugiego. Gdy nazajutrz nadesza godzina naznaczona, Bezprym niemal gwatem odziany w suknie najlepsze poszed do sypialni Bolesawa. Nie byo tu nikogo, nie spieszy si do niej Mieszek. Wszedszy, dugo sta w progu syn Judyty, nim si rzuci do ng krlewskich. Speni t powinno, lecz z widocznym chodem i wstrtem. Bolesaw nie odezwa si te, a go u ng zobaczy. Kazaem ci przyj rzek. Do tej niewoli. Bd mi posuszny, a bdzie ci z tym dobrze, zuchwaych nie znosz. Mieszkowi przeznaczone krlestwo wedle obyczaju sowiaskiego. Zreszt taka jest wola moja. I ty otrzymasz sw dzielnic, krew ci moja w tobie pynie ale przysic musisz posuszestwo. Mieszko ci skrzywdzi, zganiem mu to, przyjdzie ci rk poda. Nie masz si kry jak wilk. Przychod na dwr, jed na owy, id na wojn, ale bd wiernym mnie i moim postanowieniom. Bezprym milcza. Krl widocznie czeka odpowiedzi, po kilkakro wyzywajc do niej spojrzeniem. Mw doda. Nie mam co mwi odpar Bezprym uczyniony zostaem niewolnikiem, rab nie ma prawa ust otworzy. Jam mwi zapomnia. Zawrza z gniewu krl. Do zawoa. Przebaczam ci to, ano mwi do, chceszli by cay. Do! Nikt mnie nie ma prawa do rachunku pozywa, oprcz Boga! Milcz! Bezprym chcia odej. Stj, Mieszko przyjdzie. Nastao milczenie cikie. Niekiedy syn i ojciec mierzyli si oczyma. Mieszko nie nadchodzi. Krl Bolesaw gniewnym ju by na niego. Zawoa komornikw stojcych u drzwi, aby go natychmiast przywiedziono. Na ostatek usyszano krok spieszny i ciki, wchodzi Mieszko przybrany z niemiecka, strojny, dumny. U drzwi stojcego brata potrci mijajc i widzie go nie chcc szed krlowi si pokoni. Nie odpowiadajc mu Bolesaw wskaza Bezpryma. Skrzywdzie brata rzek le uczyni, chc, bycie yli zgodnie.

Podajcie sobie rce i niech to bdzie zapomniane. Pierwszy teraz, co si porwie na drugiego przede mn odpowie, jakby nie by synem krlewskim, ale prostym buntownikiem. Zawaha si Mieszko idcy do Bezpryma, ktry kroku ku niemu od drzwi nie zrobi; lecz przystpi do musia. Zacite mia dumnie usta, dra, sycha byo oddech piersi ciki. Na krok stanwszy od brata zatrzyma si Mieszko, grono sobie w oczy popatrzali. Bezprym czeka blady jak chusta, ale z pomieniami w renicach. Krl Bolesaw kady ruch ich ledzi si zdawa z nadzwyczajnym zajciem. Zawoa na Mieszka. Rk mu daj! Dopiero gdy na ten rozkaz drc do wysun Mieszek, Bezprym wycign j take. Dotknli si zaledwie i jakby w klamr elazn Bezprym pochwyci t rk wycignit do wrzekomej zgody. Oba, nawzajem co mieli si, cisnli donie, a cho Mieszkowi z blu krew uderzya do twarzy, nie odezwa si, nie drgn. Cisn i on Bezpryma ca si gniewu, lecz podoa mu nie mg. Gdy nareszcie rozerwa si ucisk braterski, Mieszko musia schowa rk, gdy krew cieka mu zza paznokci. Bya to jakby zapowied przyszoci. Krl Bolesaw na ten raz nie da wicej. Mieszko mu si pokoni i spiesznie wyszed z sypialni. Bezprym sta. Id odezwa si krl a bywaj co dzie u boku mojego i nie kryj si po dziurach, chc ci widzie. Gdy Bezprym wyszed, wsta krl, oko jego pado przypadkiem na to miejsce, gdzie stali bracia jednajc si z sob. Na wieo wymytej pododze biaej pi wielkich kropli krwi, jeszcze nie zaschej wiecio. Wejrzenie Bolesawa oderwa si od nich nie mogo. Zrozumia on, co krew t wycisno, lecz chcia odgadn, z czyjej spyna rki. Silnego potrzebowa nastpcy, ktry by nie krew z siebie da sczy, ale j toczy umia. Ani si dziwi krl, i gniew paa w braciach i przemg posuszestwo, chcia tylko pewnoci, ktry z nich silniejszy? A gdy chwil potem krl wszed do izby zastawionych stow, gdzie na oczekiwa zwyky tum swoich i obcych i ujrza tam Mieszka przy onie, Bezpryma w dali osamotnionego, nie poglda im na twarze, szuka ich rk, aby si przekona, ktra z nich krwaw bya. Gdy Mieszko sign do misy, sczerniae jego paznogcie zdradziy tajemnic. Na dworze tego dnia wiele twarzy si rozjanio. Nie mwic nic tryumfowaa Oda. Na rku jej zoty byszcza obrczyk, a w oczach jaka rado zwyciska, ktra strach obudzaa. Patrzaa na Bezpryma i zdawaa si go pobudza do mnej walki. Krlowa, ktra si dowiedziaa z rana o nakazie krlewskim, podzikowa mu przysza za Bezpryma przypuszczenie do aski. Ciyo na sercu to, e dla dziecicia jej cierpia kto i bola. Lej teraz oddychaa. Krl by w usposobieniu wesoym i rubasznym. Pochway, ktre zewszd odbiera, bo i opat Aron zgod uczynion jako wysok mdro pask wynosi

czyniy mu przyjemno. udzi si moe t nadziej, i z czasem dwaj bracia, ocierajc si cigle o siebie, zbli, poznaj i przejednaj. Wierzono nawczas w si krwi i wzy tajemne, ktrymi ona czya. W yciu jednak i obyczaju Bezpryma niewielka zasza zmiana. Zrazu ze swobod, wrcon mu, nie wiedzia prawie, co pocz, ciyli mu ludzie, wrd ktrych on, syn krlewski, sta na polednim jakim miejscu, zawsze jakby odepchnity i wydziedziczony. Gdy Mieszka otacza dwr wietny i liczny, i nadskakiwania tych, co sobie na przyszo aski jego zaskarbi pragnli, do Bezpryma mao kto si przybliy jawnie omieli, aby nie by posdzonym o jak niech dla wybranego przez ojca nastpcy. Jedna Oda pierwszego dnia zaraz miaym okiem i sowem jawnie zaczepia Bezpryma, jakby naumylnie, okazujc mu wspczucie na przekor Ryksie, ktrej widok tego, w kim nieprzyjaciela przeczuwaa, niemal obaw obudza. Gdy po uczcie wszyscy wyruszyli patrze na rycerskie zapasy, ktre si w podwrcach od byway codziennie, Bezprym postawszy chwil wrci do swojego dawnego mieszkania, aby rozmyle si, co mia poczyna. Znalaz tam Ghez, ktry z zaoonymi pod siebie nogami u ognia siedzia. Na widok swojego wychowanka wsta stary radujc mu si, chocia niespokojny te by o niego. Mio dla krlewicza w Ghezie rozwijaa dziwne myli, ktrym sam niemal si zdumiewa. Chcia mu koniecznie je wypowiedzie, ale naprzd z niego doby co o pierwszym posuchaniu. Lka si wybuchu. Pocz nagli swego sokoa, aby mu powiedzia wszystko, co u krla byo, jak si obeszo pojednanie z bratem. Bezprym nawyky do zwierzania si staremu piastunowi nie skry nic przed nim. Gdy przyszo do podania rk, z umiechem wyzna, i Mieszkowi do krwi palce zdusi. Zrazu Ghez uradowao to, ale wnet gow potrzs. lecie uczynili rzek le, na co im pokazywa si? Wasza rzecz, sokole mj zoty, utai dech, uczyni si pokornym, zrobi nawet ich sug, aby si nie lkali, aby nie odgadli, ani co mylisz, ani co moesz. Tak mwi po chwili widzc, e Bezprym sucha go z uwag. Kogo si oni boj, temu albo oczy wyupi ka, albo go strzaa nie minie. Ty, panie mj, musisz si sta pokornym, schodzi im z drogi, a nie pokaza nawet, e ci si chce czego wicej nad to, co masz. Mieszkowi si kaniaj, krlowi ojcu dzikuj, niech sobie powiedz Bezpryma nie ma si czego obawia, dopiero bdzie dobrze. Sucha sparszy si na stole Bezprym. A pki ja si tak mam dusi w sobie? zapyta. Pki, a sobie druhw nie zjednacie i drg nie obmylicie. Druhw! rozmia si Bezprym A czym? Siy nie mam, aski te i zota im nie dam. Albo to Mieszko nie ma wrogw? pocz Gheza a kto jego wrogiem, ten bdzie wam przyjacielem. Powoli, sokole zoty, powoli i bacznie. Ja czowiek prosty i gupi, ano tu przemoc nic nie zrobi, chytroci trzeba. Ucisn jego nogi.

Radzisz dobrze odezwa si Bezprym sucha ci musz, cho si we mnie warzy i burzy. le si stao, em mu rk zdusi, ano mi kama ciko. Co kiedy trzeba, aby ycie obroni? rzek gorco Gheza. Komu to mio gb sobie wala kamem i gi si, gdy si chce uderzy? Inaczej zemsty nie bdzie. Zbliy si i stan nad siedzcym, mwic coraz ywiej, jakby go co natchno. Ty jeszcze tu bdziesz kiedy krlowa, synu Judyty, ty zawadniesz t ziemi i pomcisz si niewoli swojej, tylko teraz cierp. Ani patrz na to, co oni wyprawuj, aby nie pomyleli, e im zazdrocisz. Wemij psy i sokoy, idmy w las. W lesie rni si ludzie spotykaj i tacy, co nie bardzo ich kochaj, a co nas za to polubi mog. W puszczach i na uroczyskach rna gawied, co si nam przyda moe. Niech myl, e my tylko na niedwiedzie polujemy, upolujemy moe i lepszego zwierza. Znajdzie si, znajdzie. Gdy Gheza tak prawi wychowankowi rady, ktre mu si dla najzbawieszymi wydaway, Bezprym sucha, to si rzucajc, to umiechajc im na przemiany. Radowao go, e Gheza tak marzy o przyszoci wietnej i widzia j moliw. Czu, e t drog moe najatwiej doj do niej bdzie, i cho nie odpowiedzia mu wyranie, do serca wzi rad Ghezy. Stary chcia z niego wydoby, co myli, aby si przekona, i si z nim godzi, lecz Bezprym nie by atwym do sowa, oczyma w nim czyta musia tylko. Zostawao mu zawsze troch niepewnoci i duej mczy wychowanka namowy swymi, ciskajc mu kolana, powtarzajc cigle jedno, aby wrazi w myl koniecznie, co na sercu leao. Pno ledwie w noc skoczyy si te nalegania, gdy znuony Bezprym rzek wreszcie: Nie bj si, stary, zataj si i zaczaj zobaczysz, nie po znaj si na mnie, a gdy kto ciebie o mnie pyta bdzie... Ghezie oczy si zamiay. A dowie si tego, co potrzeba. rzek krtko, energicznym ruchem rki popierajc sowo. Rozdzia 9. Miao si ju ku wionie, a cho j w powietrzu czu byo, pora w istocie najprzykrzejsza w roku si poczynaa, walka ustpujcej niechtnie zimy ze socem i ciepem, ktre si ustali nie mogo. niegi leay po lasach, zalegay parowy, rzekami pyn kry zaczynay, ziemia miejscami rozmarza, a w cieniu okryta bya jeszcze lodu skorup. Jeden dzie przynosi z sob wiosn i cuda czyni wskrzeszajc zmare roliny i odrtwiae drzewa, drugi wraca zim, szronem i mrozem, sypa niegiem i zabija chodem. Jak dwaj zapanicy walczyli z sob ld i ciepo, mier i ycie, zwtpienie i nadzieja.

Na kach najwytrwalsza trawa zaczynaa zielenie i rosn, dobywaa si spod skorup zamroonych, wytykaa ze niegu, starsze drzewa stay guche ledwie wac na pczki. Gdzieniegdzie ozy okryy si kotkami bujno; wczesna wierzba pkaa ale na niebie wicej byo obokw szarych ni soca. Rzadko kto w tej porze puszcza si w drog, chyba gwatowna pdzia go potrzeba. Rzeki wzbieray i trudne byy do przebycia, gdzie zamrz zszed, tam grzzy konie w nieprzebytym bocie, na resztkach lodu lisko byo i niebezpiecznie. Czekali wszyscy, aby wody kry uniosy, ziemia wilgo wypia i soce wysuszyo drogi. Ksidz Petrek jednak niespokojny o to, co si tam bez niego dziao nad Cybin, z poleceniami rnymi wyruszy wanie w tej porze z powrotem. Po kilkakro wstrzymyway go rozlane rzeki, par razy przeprawia si musia z niebezpieczestwem ycia ale gorliwo nadmierna i wiara gorca pdziy go do celu i dodaway mstwa. Jecha nie zwaajc na to, e konia ju jednego utraci i e dodany poczet odradza popiech, a ostronym by radzi. By pewien ksidz protonotariusz, e godnym si czujc osobliwej aski niebios i opieki, mie je bdzie za sob. W najgorszych razach modli si, a e mia ofiarowane mu przez kanclerza relikwie witych przywiezione z Rzymu, ufajc im nie lka si adnej przygody. Cho zwolna wic, posuwa si ku granicy i na ostatek przejechawszy j jeszcze silniejsz uczu gorczk popiechu, aby znowu znale si w swej celi i na stray pilnej okoo krla, ku ktremu pobyt w Magdeburgu jeszcze wiksz natchn go nienawici. W myli swej ukadajc, co i jak powie opatowi zdajc z poselstwa spraw, minwszy rubie na pierwszy nocleg zmuszony by stan na pustkowiu i skraju lasu, bo nigdzie szopy ani osady do koa nie byo. Ludzie ju mieli szaas klei dla niego i miejsca suchego szukali tylko, gdy jeden z nich puciwszy si dalej troch nadbieg da zna, i niedaleko byo obozowisko oddziau wojska Bolesawowskiego i e bezpieczniej byo a weselej do niego si przyczy. Ksidz Petrek, rad si czego dowiedzie zawsze, zwaszcza po duszej niebytnoci w domu, zgodzi si na to chtnie. Oddzia pancernikw z troch piechoty wyprawiony by przeciwko Lutykom, ktrzy czsto dopuszczali si grabiey nad granicami. Doniesiono krlowi wanie przez szpiegw, i zamierzali wtargn, a krl przybyego na dwr Jaka z Tczyna, ktry mu si jak na owy na t wypraw prosi wysa, aby da poganom nauk. Byli oni, acz poganie, sprzymierzecami cesarskimi i patnymi jego pomocnikami, zbjeck szajk, mia i okrutn a dokuczliw. Jako z Tczyna radowa si temu wielce, i si z mstwem i przebiegoci popisze, wic cho mu kraj by obcy, dobra sobie ludzi, opatrzy pooenie i sta ju par dni na zasadzce. Tym oczekiwaniem zmczeni ludzie i oni ucieszyli si bardzo, gdy nad wieczr swoich zobaczyli powracajcych z dala. Jako szczeglniej ksidzu by rad, a e namiot mia ju rozbity i wszystkiego pod dostatkiem, pisarza pokornie do siebie j prosi rce jego caujc.

Nie zna ksidz Petrek Jaka cho o nim sysza i rodzie jego, ten za tylko tyle wiedzia o protonotariuszu z pierwszych jego sw, i poufaym by opata Arona i przez krla uywanym do spraw wanych. Samo poselstwo, o ktrym zaraz nadmieni, wysokie dao Jakowi wyobraenie o czowieku, ktrego u siebie przyjmowa. Cze mu wic wyrzdza najwiksz. Zesza si inna starszyzna do namiotu, ktra ksidza Petrka znaa i widywaa w Poznaniu, i wszyscy nader ciekawie wypytywa zaczli o podr i o to, co w Niemczech i u cesarza sycha byo. Wiedzia przebiegy ksidz Petrek, czym mu tu by naleao, co mwi i jakie okazywa usposobienie. Nie kosztowao go to, bo zawsze mwi sobie, i czyni wszystko na chwa Bo. Przed wojakami krla inaczej jak nieprzyjacielem cesarstwa i Niemcw okazywa si nie mg. Suchano go nie bez wielkiego podziwu nad rozumem i pobonoci, jak okazywa. Gromadka starszych jednak wkrtce si z na miotu rozesza, bo wieczr by pny, a Jako wasne posanie onierskie ustpiwszy ksidzu, sam nie opodal siodo i skr sobie podoywszy leg take do spoczynku. Ksidz Petrek modlitwy dokoczywszy, widzc, e Jako nie pi jeszcze, a czaty za chwil ma obchodzi, sam te do snu nie spieszy i zagai znowu rozmow pytajc, co by na dworze sycha byo. Jako niedugo tam bawi, bo zaledwie przybywszy korzysta z wyprawy, aby si do niej przyczy, wiedzia jednak, i krl Bezpryma do wikszych ask przypuci i e to powszechnie wpywowi piknej Ody przypisywano, ktra si nad losem pognbionego ulitowaa. Wiadomo ta mocno zajmowa si zdawaa ksidza Petrka, dopytywa zacz pilno o inne wieci. Przed Jakiem nie inaczej si malowa, tylko jako pokorny suga opata Arona, posiadajcy cae jego zaufanie. Wybadawszy o Bezpryma wtrci wnet ubolewanie nad tym, i pokrewni Jaksw i caa rodzina tak si od krla usuwaa. Mwic to, czy z umysu, aby wyprbowa Jaka, czy przypadkiem, ksidz Petrek odezwa si dwuznacznie, i tym gorzej czynili, gdy jak powszechnie i nie bez przyczyny utrzymywano Jaksowie straceni nie zostali, a do czasu si przechowywali. Usyszawszy to Jako, a pewnym ju bdc, i ksidz jest do tajemnicy przypuszczonym, rozmia si gono i znaczco. Uderzyo to ksidza Petrka. I wy tak sdzicie? odezwa si podnoszc z posania gow. A jakebym inaczej mg odpar Jako kiedym ja ich na wasne oczy oglda i mwiem z nimi. Ksidz Petrek palec pooy na ustach, dajc mu znak milczenia. Juci wiem, przed kim to mwi ozwa si Jako bobym tajemnicy ich nigdy w wiecie nie zdradzi. Wam przecie nie tajno, co opat czyni, a on ich wyswobodziwszy wysa do Tyca, gdzie do czasu prawdziw pokut odsiaduj, bo rycerzowi klasztor cika to rzecz.

Gdyby nie mrok w namiocie, byby moe pozna sam nieopatrzny Jako, jak radoci napeni serce ksidza Petrka, czynic przed nim to zwierzenie, tak dla niego podane. To, czego na aden sposb nigdzie pochwyci nie mg, mimo caej przebiegoci swojej ksidz Petrek, acno mu teraz niespodzianie wpado w ucho. Mia to za cud Opatrznoci. Nie dajc zna po sobie j rozpytywa ostronie, co i jak sobie poczynali Jaksowie. Nudz si srodze biedni, i lito nad nimi bierze odezwa si Jako z Tczyna. Cho naprawd nie powinni by si za klasztorem ukazywa, wyprosili si u przeora, e im cho do lasu troch dozwoli wybiec. Tam dzik podci nogi koniowi modszego i mj stryj, zapamitay poganin, naskoczy na nich, gdy wanie dobijali zwierza. Wzi ich z sob w gocin, a tam i ja si z nimi zetknem, czemu zrazu nieradzi byli, bo si srodze lkaj, by ich kto nie zdradzi. I susznie to czyni doda ksidz Petrek nie o ich tylko skr idzie, ale o tych, co j ocalili. Krl, pan nasz miociwy, jak askaw jest i szczodry dla tych, co mu su wiernie, tak nieubaganym dla nieposusznych. A na Jaksw by mocno zaalonym i gniewnym, wicby te i tym, co mu zemst jego wychwycili, askaw nie by. Tak wydobywszy z Jaka, co si tylko dao, rad niezmiernie kad si ksidz Petrek osobliwsz modlitw dzikujc witym Paskim, ktrych relikwie wiz z sob i mu tak wan odkryli tajemnice. Zaledwie usypia poczli, gdy od granicy wysany czek nadbieg zwiastujc, e Lutycy stali nad rzek, i nazajutrz si do dnia przeprawia myleli. Nie zwaali oni na to, i lada chwil lody musiay prysn i odwrt im przeci, a chcieli korzysta z tego, e w tym miejscu osonionym jeszcze si kry nie ruszyy. Musia Jako nie dospawszy natychmiast rusza przeciwko Lutykom, tak aby ich u brzegu pochwyci i pobi, nimby wtargnli. Ksidz Petrek te wsta, bo i jemu pilno byo, i tak rana nie doczekawszy, rozjechali si. Jako prosi dla siebie i oddziau o bogosawiestwo, ktrego ksidz protonotariusz odmwi nie mg. Gdy pancernicy odcigali ochoczo i spiesznie z obozowiska, ksidz ze swoj garstk ruszy do Poznania z sercem rozradowanym, przemylajc tylko nad tym, jak z tajemnicy skorzysta. Zdao mu si, i krlowi zaskary ani opata, ani tych, co mu pomagali, nie byo bezpiecznie, pierwsza prba go o tym przekonaa, postanowi wic na inny sposb spoytkowa wiadomo okazujc opatowi Aronowi, jak niesprawiedliwie kry si przed nim, zamiast ufa mu cakowicie i na pomoc przyzywa. Tajemnica ta moga by broni w rku jego dla otrzymania od Arona co najmniej jakiego daru krlewskiego. Chocia ksidz Petrek sam dla siebie potrzebowa mao, ceni jednak nabytek, bo umia go na cel, do ktrego dy, uywa.

Z tymi mylami, po cikiej podry, ktra, cho w znajomym kraju, acno nie posza dla roztopw okrutnych, dojecha na ostatek ksidz pisarz do Poznania, a stanwszy u drzwi swej celi, gdzie go zaraz Harno przyszed powita. Bogu podzikowa, e go szczliwie doprowadzi. Spyta natychmiast o opata i oznajmiono mu, i na dworze si znajdowa. Wnet te kto pobieg z wieci o powrocie. Ksidz Petrek nie mia jeszcze czasu sukni zrzuci podrnej, gdy opat Aron we drzwiach si ukaza. Podbieg ku niemu z przyklkniciem witajc go, jakby nadzwyczaj przejty i poruszony, ksidz pisarz. Spieszcie si przeodzia bo krl czeka nie lubi, a ju wie o powrocie waszym i wnet si przed nim stawi musicie. Ja nie pytam was o nic, posysz, co przyniesiecie przed krla. Westchn ksidz Petrek. Czci najgodniejszy panie rzek nieszczliwe to byo owo poselstwo moje. Zawczasu wiedziaem o tym, i nie sprawi nic, przecie posuszny jecha musiaem, wypi ten kielich goryczy. I z niczym was odprawiono? odezwa si opat. Ksidz Petrek rce rozoy szeroko. Nie mog tego powiedzie odpar pgbkiem mi obietnice czyniono, bom nalega mocno a czy onym przyrzeczeniom ufa mona c ja wiem? Jeszcze sta opat, gdy drugi posaniec nadbieg od krla, ksidza Petrka wzywajcy natychmiast przed niego. Opat wyprzedzi posa. Krl siedzia sam za stoem w izbie, ktr radn zwano. Bya ona przeznaczon na zwoywanie narady dwunastu wojewodw paskich. Na cianach jej wisiay dwanacie malowanych tarczy i dwanacie siedze rzezanych z drzewa misternie stay dokoa stou. Najwiksze, purpur okryte, dla krla byo przeznaczone, nad ktrym te i tarcza zocista, i dwa wielkie miecze zawieszone byy. Gdy si otwary drzwi i wszed opat, podnis krl gow badajc go oczyma. Aron przystpi a do ucha paskiego i po cichu szybko mwi co pocz, jakby chcia ostrzec i przypomnie. Skin Bolesaw na, e go zrozumia. Gdy wszed ksidz Petrek, opat sta ju opodal i patrza przez roztworzon okiennic. Krl pobonie, z uszanowaniem ksidza Petrka przywita. Mwcie bez ogrdki, co wieziecie z sob zawoa krl miodu dla osodzenia piounu nie potrzebuj. C Geron? Najmiociwszy panie odezwa si Petrek. Zrazu i mnie, i mioci waszej prob przyjto nieaskawie. Pracowaem nad tym, aby wielkie std dla kocioa i cesarstwa korzyci okaza, jeelim nie przekona i nie nawrci, wina w tym nie moja. Wymogem tyle, i mi przyrzeczone wstawienie si do cesarza uroczycie, lecz arcybiskup za skutek jego nie porcza.

Byleby uczyni co przyrzek odezwa si krl. Tu pocz dopytywa si o cesarza i pobon Kunegund, maonk jego, o innych powinowatych cesarza i dukw a markgrafw, ktrych ksidz Petrek mg widzie w Magdeburgu, o Guncelina, przyrodniego brata swego, wreszcie o wiadomoci z Woch, zwycistwa nad Saracenami itp. Ksidz Petrek rad, e rozmowa si na ten tor zwrcia, obszernie rozciga si pocz szczeglniej nad potg cesarza i witobliwoci czystego jego ywota, ktra go zawczasu w poczet bogosawionych zalicza dozwalaa. Nie zapomnia o tym, i owo jabko, ktrym papie Benedykt go obdarzy, Henryk zoy Bogu na ofiar do kocioa w Kluniaku. Trwao opowiadanie dosy dugo, po czym Bolesaw ask sw ksidzu Petrkowi za jego trudy przyrzekajc dla spoczynku go odprawi. Ksidz pisarz jednak, acz znuony, nie pomyla o nim tak rycho... Wnet pozwa kaza do siebie Harna i bada dugo, aby niebytno nagrodzi a wieci ze dworu pochwyci. Najpilniej dopytywa o Bezpryma, jakby si on teraz znajdowa i co czyni. Zawiadczy Harno, i rad ze swobody, Bezprym najwicej myla o owach, o niewiastach, zreszt Mieszka unika, pokornym wcale by i nie zdawa si niczego wicej pragn nad to, by modoci w zamkniciu nie zmarnowa. I nie dumnym jest jak Mieszko doda Harno przystp do niego atwy, rozmowa ludzka. Ludzie tylko mwi, e rozumu niewiele. Rzadko na zamku goci, byle z oww powrci, wnet si znowu w lasy wybiera. Szczeglniej, ze ptaki jedzi lubi. Takim si w istocie Bezprym wszystkim wydawa. Nazajutrz ksidz Petrek do tumu poszed rano pozdrowi znajomych, przy tej zrcznoci upatrujc, azali tam i opata w celi, ktr czsto dla naboestwa zajmowa, nie zastanie. Chcia si dowiedzie, azali pod jego niebytno ten, ktry go z Trzemeszna mia zastpowa, sporzdza pismo jakie. Kodeks te w dla opata przysany nis z sob. Aron owego zastpc pisarza, cho by pewien, i z niczym si ostrzeonym bdc nie wymwi tego rana pod pozorem potrzeby klasztoru nazad odprawi. Z kodeksem, ktry przynis w rku, ksidz Petrek wsun si do celi. Zobaczywszy go uradowany Aron natychmiast pochwyci skarb drogi. Wiedzia dobrze, co on powinien by zawiera. Dzikowa ksidzu pisarzowi, i mu w caoci dowiz tak podany nabytek. To podobno odezwa si ksidz Petrek najpikniejszy owoc mojej podry, niewiele mam nadziei, aby u Gerona proby nasze skutkoway. I okiem bystrym rzuciwszy na Arona, badajc go, doda. Zamiast pomocy uywa cesarskiej, tajemnie by cesarza pomin i wprost do Rzymu trafi naleao. Kt wie, czyby si ku temu drogi i rodki nie znalazy. Walka z Saracenami wyprnia skarbiec Ojca witego, zdaoby si zoto. Aron spojrza i potrzs gow.

Nie, mj ojcze rzek, wymin cesarza nam niepodobna ni czujnoci jego upi, tego si ani spodziewam, ani udzi bym si tym nie radzi. Jeszcze kilka sw wtrciwszy ksidz Petrek, jakby sobie co przy pomnia, zbliy si do opata i unienie w rk go pocaowawszy szepn. Czci najgodniejszy panie, al mam do was... Do mnie? Tak jest, al w tej sprawie Jaksw, z ktrej dla mnie uczynilicie tajemnic, jak gdybym ja, stary, wierny, pokorny wasz suga, na adne nie zasugiwa zaufanie. Opat chcia przerwa, ksidz Petrek pochwyci ywo. Przecie wiem o wszystkim dobrze, tak jak o tym i innych wielu wie, i do Tyca wysani zostali przez Przewielebno Wasz. Opat Aron, mimo obawy, jaka go ogarna, nie okaza nic po sobie. Wzrokiem zimnym przeszy mwicego. Mj ojcze odpar spokojnie ja wasne tajemnice zwierzam wam chtnie, ale cudzych nikomu. To mwic cofn si nieco opat i doda po cichu: Rozumiecie mnie? I na tym koniec niech bdzie. Ksidz Petrek, ktrego znowu nadzieja zawioda, zmilcza. Opat wzi w rk przywieziony kodeks, zdawa mu si przypatrywa chwil od niechcenia, po chwili wtrcajc. Nieszczcie to jest ta grzeszna ciekawo ludzka, ktra wszdzie si wcisn pragnie, oprcz zaktkw wasnego sumienia. Nieszczcie to jest ten nieuspokojony jzyk ludzki, ktry si utrzyma w mierze nie umie, oprcz gdy wasne grzechy wyznaje... Wic ta wiadomo o Jaksach tak jest ju rozpowszechniona? Niestety odezwa si ksidz Petrek. Skde do was ona dosza? bada opat, cigle si kodeksowi przypatrujc. Waszej przewielebnoci tai tego nie bd. W podry spotkaem oddzia pancernikw krlewskich mwi protonotariusz jednym z jego oddziaw dowdc by Jako z Tczyna, ten na wasne ich widzia oczy. Zna si wcale nie wystrzegaj, ci si z nim kdy na owach spotkali. Oburzony opat wzdrygn si i nie rzek ju ani sowa. Ksidz Petrek wyczekawszy mia odchodzi, gdy mu szepn. Prosz was, nie powtarzajcie tego przed czasem. Wszystko si to, da Bg, inaczej skoczy, ni ludzie sdz, ale chwila jeszcze nie przysza. Wicej nie doda opat i odprawi pisarza, zaraz po jego wyjciu ryglujc cel ze rodka. Wiadomo mu byo, e nadesany kodeks w okadce zawiera wiadomo o postpowaniu, mowach i pobycie ksidza Petrka w Magdeburgu. Rozci wic wewntrz okadziny i wydoby z nich w kawaek "greckiego

pargaminu", na ktrym drobnym pismem staa relacja podana i natychmiast odczytywa j zacz. Chocia zna dobrze ksidza protonotariusza, nie spodziewa si, aby on tak jawnie przeciw krlowi mia wystpowa i do narad przeciwko niemu nalee. Oburzy si czytajc lecz cel by osignity. Arcybiskup mg si udzi, i innymi drogami o koron Bolesaw si stara nie bdzie. Do mylenia te dawaa wie przywieziona o rozgoszonym ocaleniu Jaksw, ktre spokojnoci krlowej zagraa mogo. Z tego stanu niepewnoci wyj byo potrzeba. Pobony opat westchn szukajc w myli rodka, jakim by mg przyspieszy rozwizanie wypraszajc ask dla Jaksw a przebaczenie dla witobliwej pani, co im ocalia ycie. Zdawao si to niemoliwym, gdy krl Bolesaw niejeden ju raz zwierza si opatowi, i mu odstpienie od dworu tylu rodzin i tylu mw do rady i ora potrzebnych srodze ciyo. To uchylenie si wszystkich, choby najdalej spokrewnionych z Jaksami, co dzie si zwikszao i zaraliwym stawao, nawet ci, ktrzy, zrazu krlowi pozostali wiernymi, pocignici pniej przez bliskich i powinowatych, znikli i przestali przybywa do Poznania. Krl w czasie uroczystoci, wit i niemal cigle lubi gromadne otoczenie, dwr tumny i wietny. Wprawiao go to w najgorsze usposobienie, gdy dnia ktrego puciej byo na grodzie, gdy nowych cigle nie widzia twarzy, nie mia kogo obdarza i z kim rozprawia o wojnach i zwycistwach. Napyw do Poznania zawsze by znaczny, lecz brako mu wanie tych twarzy znajomych, do ktrych by nawyk, co mu przypominay wyprawy ruskie, boje z Niemcami, Kijw i Budziszyn, a choby nawet Prag. Okoo stou radnego miejsc kilka byo oprnionych, bo ci, co je zajmowali, nie przybywali, tumaczc si na rne sposoby. Krl nie chcia naznacza im zastpcw, bo si zawsze tym udzi, e starzy do niego powrc. Do trosk opata przybya nowa, gdy si tego dnia dowiedzia, i grecka niewolnica, ktr Jaksa by wywiz z Kijowa, wzita na dwr krlowej, nagle znika. Ucieczka jej bya prawie niewytumaczona, gdy z pyta i ledze si okazao, e przebrana sama jedna usza. Sieciechwna, do ktrej si w ostatnich czasach zbliya i pokochaa j, ojcu wyzna miaa, jakoby Antonia dowiedziaa si od kogo o ocaleniu Jaksw i posza przebrana po msku szuka nieszczliwego Andruszki, aby mu suy teraz, gdy by nieszczliwym i nikogo do usug swych nie mia. Dowiedziawszy si o tym od starego Sieciecha, tym wicej trwoy si opat, widzc, jak tajemnica bya ju rozgoszon i powszechnie znan. Zdao mu si koniecznym naradzi z krlow Emnild nie wybawiajc jej wszake obawy swojej. Ucieczka Antoni bya dostatecznym pozorem. Dnie krlowej upyway cae niemal na modlitwie i dobrych uczynkach. Zmuszona pokazywa si na dworze, trwaa tylko na nim tak dugo, jak m wymaga, spieszc do swojej kaplicy, do tumu lub do ubogich, ktrych karmia i

okrywaa. U drzwi jej przez cay niemal dzie cisny si gromady najbiedniejszych, dla ktrych zastawiano stoy, rozdawano im odzie, darzono wszelk jamun. Korzystali, z tego i ci, co nie bardzo byli godni pomocy, lecz byle si kto umia przeegna, mia prawo do miosierdzia. Zwykle kapan przy tym lub sama krlowa nauczali modlitwy Paskiej, dziesiciorga przykaza i najgwniejszych wiary artykuw. Nie tylko w Polsce, ale w Niemczech dugo po przyjciu wiary chrzecijaskiej lud zaledwie zewntrzne jej zna cechy, powoli musiaa ona wnika w oddalone zaktki, tam zwaszcza, gdzie kociow i klasztorw brako. Krlowa wic te nieustannie apostoowa musiaa, a dobroczynno poczona z apostolstwem bya najlepszym rodkiem nawracania. Nadchodzcy opat znalaz krlow Emnild jak zwykle otoczon ubogimi i odmawiajc dla nich modlitwy, ktre oni za ni powtarzali. Poprzedzao to zawsze rozdawanie pokarmw, napojw, krzyykw i szat, jako widomych znakw przyjcia do chrzecijaskiego spoeczestwa. Ujrzawszy opata Arona zwierzya starszej niewiecie rozdzielanie jamuny, a sama wesza z nim do swej komnaty. Miociwa pani rzek opat wchodzc dowiedziaem si o ucieczce Greczynki Antonii. Ludzie mwi, e posza szuka Jaksy przez przywizanie do niego, zatem, e si o jego ocaleniu dowiedziaa. Tajemnica si nie daje utrzyma. Posdzam Teodor szepna krlowa e ona pocieszajc j moga nieostronym sowem si zdradzi. To by jeszcze byo najmniejszym zem rzek opat Aron lkam si, by i wicej ludzi nie domylao si. Mj ojcze, a gdyby si domylali? Krl by si mg dowiedzie. A gdyby si dowiedzia? powtrzya krlowa z rezygnacj. Niech si dzieje wola Boa. Nie ma tu nikogo winnego, oprcz mnie, a ja na kar wszelk jestem gotow i w sumieniu spokojn. Skoni gow opat. Miociwa Pani, Miociwa Pani, odezwa si, inaczej radzi trzeba, tak, by krl wdziczen ci by a nie gniewny, aeby za dobry uczynek dzikowa, a nie kara! Do tego, zda mi si przyprowadzimy go, gdy co dzie mu Jaksw al wicej. C czyni radzicie? spytaa Emnilda. To, co i ja sam co dzie czyni i czyni nie przestan mwi opat Aron wspomina mu Jaksw, budzi po nich bl i al, dzielno ich i wierno chwali, utyskiwa, emy tak poyteczn dla pana naszego stracili si. Nie miem, dr, gdy ich imi wspomni kto przebkna krlowa spuszczam oczy, aby mojego kamstwa nie wyday.

Krl sam dokoczy opat czsto teraz ich wspomina, wic tylko mu potakiwa. Zmilczaa pobona pani. Tymczasem, jak si to czsto zdarza, e zym szyki miesza niewidzialna rka, tego, czego uczyni nie chciaa krlowa, podja si Oda z zamiarem szkodzenia tej, ktrej miejsce tak jej zaj byo pilno. Usyszawszy o ucieczce Antonii i o domniemanych jej powodach, tego dnia przy biesiadzie chodno pocza przy krlu mwi o Jaksach z oczu nie spuszczajc krlowej. Wzdrygna si i zarumienia Emnilda. Opat podchwyci zaraz wystpujc z alem i pochwaami dla rycerzy. Krlowa omielona rzucia swko. Przy stole paskim nie byo nikogo z obcych. Sieciech sta tylko, siedzia Mieszek i Ryksa. Reszta dworu przy osobnych stoach gono si zabawiaa. Gdy si mowa rozpocza o Jaksach, nachmurzona twarz krla zaspia si zrazu, okiem potoczy dokoa. Sucha, nie mwic nic dugo. Gdy si ju prawie nie spodziewano, by si o nich mia odezwa, potrzs gow, pocz pgosem. Nie ma dnia, aebym ja sam nad losem Jaksw nie bola., ebym nie przypomnia, jacy byli rycerze dzielni a mnie wierni sudzy. Straciem ich, nie dosy na tym, trac co dzie wszystkich, co nale do rodziny. Uciekaj mi, a ci co zostali, serca do mnie nie maj. Gniew jest zym doradc! Westchn krl, milczaa Emnilda, jakby siy w sobie szukajc. Miociwy panie mj rzeka wici czyni cuda, mdlmy si, moe ktry z nich dla nas te cud uczyni i z martwych ich wskrzesi. Bolesaw smutnie gow potrzs. Nie wiem ja, azalim godzien cudu takiego odezwa si. Jeeli kto, to wy, witobliwa niewiasto, moglibycie go wyprosi. Zaprawd, z duszy bym wam za to by wdziczen. Spadby mi z sumienia ciar wielki, poweselaoby koo mnie. Ano po co mwi o tym, co si nigdy sta nie moe? Wtem opat przerwa. Bg jest wszechmogcym rzek jeste niepodobiestwem Temu, co wiat stworzy z niczego, wskrzesi czowieka, choby by umarym? Bolesaw popatrzy na zdumiony. A c by uczyni? dodaa omielajc si Emnilda, ktrej twarz rumiecem paaa co by uczyni, panie mj, gdyby si sta cud taki? Co by zrobi ze zmartwychwstaymi? Krlowi dziwna ta rozmowa przykr si by zdawaa, lecz w miar, jak si przecigaa, budzio si w nim podejrzenie czy ciekawo. Ostatnie sowa krlowej przyj zadumany, wzrokiem pilnie badajc on i opata. Co bym uczyni? rzek zwolna, rozmylajc. Moesze wtpi, ibym im przebaczy jak ojciec i do aski przywrci, aby zapomnieli, co wycierpieli? Bogdajbym ich mg z sob wzi do ani i sam na sam da im nauk, aby wicej nie broili, a potem u stou posadzi poczestnie.

Opat spojrza na krlow, ktra oczy spucia, nie mwic nic wicej. Sieciech, ktry sta nie opodal, sucha cay drcy, sdzi, e Emnilda wicej powie po tak dobrym poczciu, lecz krlowa zamilka, a krl sparty na rku cign sam dalej. Z nimi powrciliby mi wszyscy ich powinowaci do rady i do boju, wszyscy starzy druhowie moi, co przy mnie i, za mnie krew leli. O! Jaka by to bya uroczysto wielka i wito! Ale przewielebny ojcze, zwrci si do opata Arona Bg takich cudw nie czyni dzi. Dlaczegoby dzi nie mg uczyni, co wczoraj czyni? A jeli kto godniejszy takiego cudu nad miociw pani nasz. Niech ona si modli, ja w cud wierz. Krlowi dziwnie wesoo zawieciy oczy. Emnildo moja! zawoa. Twoim modlitwom si polecam! Mdl si. To mwic i nie czekajc odpowiedzi krl powsta od stou widocznie weselszy i jakby oywiony. Zyg mu zabieg drog patrzc w oczy. Miociwy panie zawoa, nigdy jeszcze w takim strachu nie by Zyg. Uchowaj Boe jaki wity wskrzesi Jaksw, to Zyga kto zabije na prb, czy i on z martwych nie wstanie. Ja wol tak sobie y, nie wstajc z mokrej ziemi. Za art krl zamierzy si go uderzy, ale Zyg w por unikn i odskoczy. Oda, ktra w milczeniu suchaa caej rozmowy, rozgorczkowana i gniewna, bo krl na ni nie rzuci ju nawet okiem, odstpia natychmiast do siebie al majc, i niepotrzebnie o Jaksach tych napomkna. Inni te z dala pochwytawszy sowa krla i Emnildy rozmaicie je tumaczyli. Stojcy nie opodal Harno stara si zapamita i natychmiast z doniesieniem pobieg do ksidza Petrka. Siedzia ksidz pisarz u pulpitu i bawi si okoo pargaminu jakiego, gdy zdyszany wpad komornik. Ojcze! zawoa. Na moje uszy syszaem, mwiono za stoem krlewskim o Jaksach. Opat utrzymywa, e Bg cud uczyni moe i wskrzesi ich za wstawieniem si jakiego witego! Moe to by! To wy bycie te mogli mojego brata wskrzesi, a mnie by z sumienia spad ciar, i nieboszczyk przestaby mnie przeladowa. Ofukn go ksidz Petrek, i nie do rzeczy prawi. Zakl si Harno, i wanie opata sysza wyrazy dodajc, i krl sam myl, jakoby z grobu powsta mogli, tak by rozradowany, jakby ju ich ywymi widzia. Szeroko o tym mwic, powtarzajc si Harno niezbyt zrozumiaym si sta i zarobi tylko na poajanie u ksidza Petrka, ktrego jednak rozmowa na troch zaniepokoia. Skorzysta z wieczornego obchodu niewiecich komnat, aby si dosta do Ody. By pewien, e od niej si o tym wicej dowie. Zasta j rwc z gniewu nici, ktrymi szya i rzucajc kbkami. Gdy si zjawi ksidz Petrek, cisna ostatni i zerwaa si od krosien.

Zbiera si na dziwne sprawy! zawoaa ywo krlowa wskrzesza myli tych, co nie pomarli, krla jak dziecko wodz i baamuc, a on si im daje oszukiwa! Jacy wici Jaksw z grobu wyprowadz! Zrobi cud! Syszelicie? Opat zarczy, i si takie cuda dziej! Tylko co nie wida, jak ich tu sprowadz. Ruszya ramionami. Krlowa, ktrej naleaa si kara, otrzyma za to podzikowanie i cze! Kt by si tego mg spodziewa mwia Oda gwatownie. Krl zesab. Jeste to prawda, o czym mwi, jakoby si gotowao? Zapyta pisarz. Moe to by? Zdaje si, kiedy krla prbowali rzeka Oda. Ale mnie ju i ten dwr, i to wszystko dojado. Wrc do ojca, nie mam tu siedzie czego, ani na co czeka. Zamyli si ksidz Petrek. To rzeczy liskie szepn, trzeba czeka a z drogi nie schodzi. Tak ycz. Zobaczymy, kto krla zna? Dzi on agodny, a jutro moe by wcieky, gdy sobie lekcewaenie swych rozkazw przypomni. Zamilka Oda. Cichy szept jaki zakoczy rozmow i ksidz Petrek posun si dalej. Gdy si to dziao u markgrafwny, krlowa si gorco modlia oczekujc na opata. Wstaa ujrzawszy go wchodzcego i upada na kolana przed nim. Promieniaa twarz jej radoci niezmiern. Opat Aron, cho wzruszony, twarz mia nie zmienion, na ktrej zawsze jeden spokj, nie zakcony nigdy niczym, si malowaa. Rado go nie rozjaniaa wicej, smutek nie gnbi widomie. Mw, ojcze, co teraz czyni mamy? zapytaa krlowa. Wysyam natychmiast, dzi jeszcze, do Tyca odezwa si Aron aby Jaksowie przybywali. Gdy tu stan, ty Miociwa Pani sama, ty jedna moesz rzuci si z nimi razem do ng krla, pana naszego, nie ma wtpliwoci, e im przebaczy, e wieczn wdziczno zachowa dla was. Ja pilno bd sta na stray, aby jaki wpyw obcy nie popsu tego, co si tak szczliwie uczyni dao. Bogu cze i chwaa! KONIEC TOMU DRUGIEGO Jan Matejko Bolesaw I Chrobry

You might also like