You are on page 1of 10

Aleksander Kuś

Mowa jako konstytutywny egzystencjał dla otwartości bycia - analiza § 34 i 35.

To, że przedmiotem niniejszej analizy, jest właśnie zagadnienie mowy, nie wynika
wyłącznie ze znaczenia tego fenomenu dla ontologicznej struktury Dasein - co już jasno
sugeruje tytuł - powód jest o wiele bardziej prozaiczny. Bowiem w pierwszej kolejności,
zanim zostanie ujawniona nam właściwa rola mowy przez Heideggera, stajemy w obliczu
samej - „mowy heideggera”. Wówczas trudno oprzeć się wrażeniu, że autor Sein und Zait
przyznaje tej, prawo do takiej dowolności w posługiwaniu się słowami, jaka zdecydowanie
przekracza ich zwykłą wieloznaczność. Pamiętając że dla starożytnych punktem wyjścia dla
filozofii, była sokratejskiej metody redukowania dwuznaczności pojęć - tendencja którą
kolejne epoki starały się zachować - wydaje się że we współczesności refleksja filozoficzna
całkowicie zmieniła kierunek swego dążenia, godząc się na arbitralność w posługiwaniu
językiem, co w najwyższym stopniu czyni właśnie „mowa heideggera”. Cały szereg
niejasności i dwuznaczności, specyficzna terminologia - nabiera w jego tekstach szczególnej
roli, uzyskuje funkcje uniwersalnej zasady heurystycznej. Heidegger zaczyna traktować tę
wieloznaczność, jako źródło ukrytych w języku skarbów prawdy. Oczywiście sposób w jaki
się to myślenie wypowiada nie jest przypadkowy, powodem dla którego buduje on własny
język - poza sprzeciwem wobec dyskursu racjonalistycznego - jest zwrócenie uwagi na głos
mówiącego, samodzielnie stawiającego pytania, które go bezpośrednio dotyczą. Myślenie na
drodze analizy egzystencji, obejmuje zawsze tego kto myśli. To swoista hermeneutyka
określająca w jaki sposób ontologiczna jest egzystencja i ontologiczny jest jej opis. Sein und
Zeit uznaje koło hermeneutyczne za ontyczno-ontologiczną regułę istnienia i rozumienia -
dopiero z przedrozumiejącego otwarcia Dasein na samo bycie, może się wyłonić poznanie i
samopoznanie jestestwa w zewnętrznej rzeczywistości, jako przejaw bycia-w-świecie.
Zadaniem mowy jest wyrażanie bycia, ujmowanie jego ontologicznej podstawy. Z tych
samych względów, „mowa heideggera” może stać się pułapką dla każdego, kto podejmuje się
zadania eksplikacji jakiegoś wątku tej filozofii. Łatwo bowiem popaść w typową żonglerkę
pojęć, bardziej lub mniej świadomie grać z „mową heideggera”, coraz bardziej pogrążając się
w chaosie niejasności. W takiej sytuacji, tylko wytrawni heideggeryści nie poczują się

1
zagubieni i z satysfakcją mogą przytoczą słowa mistrza o monologicznym użyciu języka -
„Język jest monologiem, tzn. tylko język przemawia i przemawia on sam”.1 Pomny tej
przestrogi, przechodzę do tekstu.
Zajęcia seminaryjne zakończone zostały przy rozpatrywaniu § 26 i 27 koncentrujących się
na analizie powszechnego współbycia. Wspólnego bycia-w-świecie, w ramach którego świat
jest już zawsze przez nas dzielony z innymi. Przez innych nie należy rozumieć jakiejś całej
reszty, wszystkich poza mną, z pomiędzy których moje Ja się wydobywa. Inni to zwykle ci,
od których sam się nie odróżniam i wśród których jestem. Tym samym zniesiona zostaje
indywidualność poszczególnych podmiotów, a istota bycia wspólnego polega na
wewnątrzświatowej dominacji innych („Dasein jako powszednie wspólne bycie jest pod
władzą innych”2). Stanowi to fundament dla dyktatury „Się”, którą Heidegger mistrzowsko
opisuje. Do sfery wspólnoty należy też mówienie, to dzięki językowi porozumiewamy się z
innymi. W końcowych linijkach § 26, przy okazji omawiania charakterystyki fenomenu
„wczucia”, wypowiedziana zostaje uwaga - „jego specyficzna hermeneutyka będzie musiała
pokazać, jak różne możliwości bycia samego jestestwa wypaczają i tarasują wspólne bycie i
jego znajomość siebie nawzajem tak, iż rzetelne „rozumienie” ulega deprecjacji, a jestestwo
ucieka się do namiastek. Zakłada to dla jego możliwości pozytywny egzystencjalny warunek
należytego rozumienia obcych”.3
Zamiarem moim jest podjęcie tego wątku, który swą najpełniejszą postać uzyskuje w
sytuacji, gdy w powszechności wspólnego bycia zaprzepaszczona zostaje właściwa funkcja
MOWY (Die Rede), a na jej miejscu pojawia się GADANINA (Gerede). Powiązanie między tymi
paragrafami (§26, 27 i §34, 35) staje się wyraźne, gdy uświadomimy sobie, że Gadanina
ściśle wiąże się z tym, co stanowi „opinię publiczną”, a tym samym przynależy do sfery Się.
Dasein zawsze nieuchronnie pogrążone jest w Się i nim owładnięte. Publiczność Się, w
którą jesteśmy rzuceni, stanowi pewną szczególną otwartość przysługującą temu modusowi
bycia. Pozwala widzieć w szczególny dla siebie sposób. Jakie możliwości bycia sobą
przyjmuje i przyswaja sobie Dasein poddane panowaniu Się?

1
M. Heidegger, Unterwegs zur Sprache, Pfullingen, 1959, str. 265.

2
M. Heidegger, Bycie i Czas, tłum. B. Baran, PWN, Warszawa 1994, str. 180.

3
Tamże, str.179.

2
Cel heideggerowskiej analizy sposobu bycia mowy właściwego dla Się, jest czysto
ontologiczny, unika wartościującej krytyki. „Wyrażenie „Gadanina” nie ma być tu używane
w jakimś pejoratywnym znaczeniu. Oznacza ono terminologicznie pewien pozytywny
fenomen, który konstytuuje sposób bycia rozumienia i wykładania powszedniego
bytowania”.4 Jego ekwiwalentem jest opinia publiczna, której genezę - w innym tekście -
Heidegger definiuje w następujący sposób: „Jest uwarunkowanym metafizycznie, bo
mającym swe korzenie w panowaniu subiektywności, wysiłkiem kierującym jawność bytu w
bezwarunkowe uprzedmiotowienie wszystkiego. Oto dlaczego mowa popada w degradującą
ją służbę środkom masowej komunikacji, w której zacierając wszelkie granice panoszy się
uprzedmiotowienie jako jednolita dostępność wszystkiego wszystkim”.5
Egzystencjalnie, zdolność do pozbawiania nas samodzielnego rozstrzygania i sądzenia
zawarta jest immanentnie w fakcie przeciętnej zrozumiałości mowy. Słyszący nie musi
osiągać źródłowego rozumienia treści wypowiedzi, by jakoś ją ogarnąć i przyswoić. Nie tyle
rozumie się omawiany byt, ile raczej słucha się czegoś obgadanego jako takiego. To coś jest
rozumiane bez bycia ku „o czym” mowy, tylko w przybliżeniu, powierzchownie. Uważa się
wówczas to samo, gdyż to, co powiedziane rozumie się wspólnie na płaszczyźnie tej samej
przeciętności. Mowa komunikowana na sposób przeciętnej zrozumiałości cechuje się
rozumieniem, które nie ma udziału w otwartym byciu tego co komunikowane. Człowiek
przyjmuje do wiadomości, a nie źródłowo rozumie. Taka mowa zatraca zdolność pierwotnego
otwierania bycia. To raczej wspólne przeciętne bycie odkrywa się wśród wspólnego
mówienia ze sobą i wśród zatroskania o to, co obgadywane. Ważne jest tu to, że się mówi,
opinii publicznej zależy na tym by gadano. To, co powiedziane, powtarzane, ręczy teraz za
rzetelność i rzeczowość mowy i jej rozumienie. Rzeczowość mowy to branie
odpowiedzialności za to, że się mówi.
Mówienie zatraca pierwotne odniesienie do bycia, jego wytyczną staje się powtarzanie za
kimś, przekazywanie wiadomości. Mowa komunikuje się nie w sposób źródłowego
przyswajania sobie bytu, lecz na drodze plotkowania i powtarzania. To, co obgadywane jako
takie, zatacza coraz szersze kręgi. Jest coraz bardziej powszechnie znane i nabiera
autorytatywnego charakteru. Dana rzecz jest „tak a tak”, bo tak się mówi. Unika się

4
Tamże, str. 237.

3
źródłowości i gruntowności wypowiedzi - dominuje bezgruntowość i nieźródłowość. Domeną
Gadaniny pozostaje już nie tylko to, co zasłyszane. Rozciąga się również na słowo zapisane.
Pisanina „żywi się powierzchownym czytaniem. Przeciętne zrozumienie czytelnika nigdy nie
będzie mogło rozstrzygnąć, co zostało stworzone źródłowo jako własne dokonanie, a co
ściągnięte. „Więcej nawet, przeciętne zrozumienie wcale nie będzie pragnęło takiego
zrozumienia. Jest mu to zbędne, bo przecież ono wszystko rozumie”.6
Gadanina jest możliwością wyjaśnienia wszystkiego bez uprzedniego wmyślenia się w
sprawę. Daje się od razu pojąć i tym samym, wręcz strzeże przed niebezpieczeństwem
chybionego zrozumienia. Niepokój egzystencji zostaje zagadany. Gadanina, którą może
podjąć każdy, odrywa od zadania rzetelnego przyswojenia, wykształcając bierną
zrozumiałość, dla której nic już nie jest zamknięte. Brak gruntu w gadaninie nie tylko nie
zamyka jej wstępu na teren opinii publicznej, lecz wręcz temu sprzyja, stając się właściwym
jej siedliskiem.7 Gadanina przyjmując postać mody, zamiast otwierać, zamyka byt z wnętrza
świata. Sama w sobie nie musi mieć intencji zakrywania, aby je powodować - nie musi łudzić
w sposób zamierzony. Nie jest na sposób świadomego podawania czegoś za coś, to tylko
nieodpowiedzialna paplanina. Jej rozplenianie się, bezpodstawne powiedzenie czegoś i
przekazywanie tego dalej wystarcza by otwieranie obróciło się w zamykanie. Coś
powiedzianego bywa bowiem zawsze mówione jako zrazu „mówiące coś”, tj. odkrywające.
Gadanina rezygnuje ze zwracania się ku podstawie tego co omawia, w tym sensie jest
zakrywaniem. To zamykanie jest potęgowane przez jej narzucająca się zrozumiałość.
Sprawia, że milknie wszelkie dalsze dochodzenie istoty zagadnienia - mówi się i już; tak się
mówi! - jakakolwiek dyskusja jest zbędna. Powstrzymuje wszelkie nowe zapytywanie i
wszelki namysł, w swoisty sposób je tłumiąc i opóźniając. Wiele rzeczy poznanych tym
sposobem, nie wykracza poza takie przeciętne ujęcie. Dasein często nie jest już w stanie
oderwać się od takiego rozumienia. Jest ono naznaczone powszechną wykładnią, nie może

5
M. Heidegger, „List o humanizmie”, tłum. J. Tischner, W: Budować, mieszkać, myśleć. Eseje wybrane. Warszawa 1977,
str. 80.

6
M. Heidegger, Bycie i Czas, tłum. B. Baran, PWN, Warszawa 1994, str. 239.

6
Warto zwrócić uwagę na zawarte w Retoryce arystotelesowskie ujęcie topoi - loci comunes - miejsc w dyskursie,
wychodząc od których najłatwiej nam znaleźć wspólny punkt odniesienia z innymi, co jednak rzutuje na wartość
(merytoryczną jakość) takiej rozmowy. Od razu jesteśmy we wzajemnym komunikowaniu się, ale żadne nowe rozumienie
nie ma doń przystępu, bazuje się na stereotypach.

4
więc stawać wobec świata w sobie, aby tylko przypatrywać się temu, co tam napotyka - być
jego świadkiem. Samo wzrasta zwiedzione i poruszone tym wyłożeniem bycia. Się decyduje
nawet o możliwościach ulegania nastrojowi. Dominujące publicznie wyłożenie, rozstrzyga o
podstawowym sposobie w jaki świat nas obchodzi. Określa co i jak się widzi. W niej, z niej i
przeciw Gadaninie, dokonuje się wszelkie rzetelne komunikowanie, wykładanie i rozumienie
- odkrywanie na nowo i przyswajanie sobie na nowo. Gadanina, która tak zamyka -
egzystencjalnie biorąc - jest sposobem bycia wykorzenionego rozumienia jestestwa. Przez
swe źródłowe oderwanie od podstaw, jest egzystencjalnie wykorzeniona na sposób ciągłego
wykorzenienia. Utrzymując się wśród gadaniny Dasein jako bycie-w-świecie zostaje odcięte
od pierwotnych i źródłowo-rzetelnych relacji bycia do świata, do współjestestwa, do samego
bycia-w. Trwa ono w zawieszeniu.
Jest więc oczywiste, że przez mowę Heidegger nie określa potocznych, zwyczajnych
wypowiedzi, nie nazywa nią także języka zastosowanego na użytek określonego celu
przedmiotowego - języka nauki, czy techniki. Mowa nie polega na zwykłym mówieniu, na
posługiwaniu się językiem. Według Heideggera przypada jej rola wypowiadania bycia.
Myślenie jako aletheia, otwarcie, pozwala mowie uczynić bycie jawnym. Mowa wiąże się z
myśleniem równie ściśle, jak myślenie z byciem. Myślenie, prawda i mowa wskazują na
relację człowiek - bycie.
Mowa jest podstawowym sposobem bycia Dasein, obok znajdowania się (Położenia) i
rozumienia. W równie fundamentalny sposób konstytuuje ona bycie „tu-oto”. Jest
pierwotnym egzystencjałem otwartości bycia, artykulacją zrozumiałości. Zrozumiałość
wypowiada się jako mowa. Poszukuje swego wyrazu w mowie. Z drugiej strony mówienie
jest zawsze rozczłonkowywaniem zrozumiałości bycia-w-świecie, mowa kawałkuje jestestwo
na poszczególne konteksty znaczeniowe. W mowie zawarta jest nasza aktualnie osiągnięta i
pojęta odkrytość bytu, jak i obecne zrozumienie bycia, ale także wszystkie dostępne
możliwości i horyzonty nowej jego wykładni i pojęciowej artykulacji.
Wcześniejsze analizy Heideggera (§33) wykazały, że jednym ze znaczeń wypowiedzi jest
wypowiadanie w sensie komunikowania, jako dzielenia się - powiedzenia komuś czegoś,
mówienia mu o czymś. Wypowiedź jako udzielanie wspólnego widzenia. Wypowiadający
ukazuje byt w jego określoności, to widzenie może być zakomunikowane innym. To, co
wypowiedziane, może być podzielane z tymi, którzy nie stykają się bezpośrednio z bytem
wskazanym przez wypowiedź. Wypowiedź jest prawdziwa, gdy otwiera, gdy odsłania się na

5
świat (tradycyjnie filozofia właśnie w wypowiedzi widzi miejsce ujawniania się prawdy -
Heidegger przenosi tę kategorię z epistemologii do ontologii, przysługuje ona nie sądom lecz
formom egzystencji człowieka). Derywatem wykładni o takim charakterze jest język. Sam
Heidegger konkluduje w następujący sposób - „To, że język dopiero teraz staje się tematem,
ma wskazywać, że fenomen ten ma swe korzenie w egzystencjalnym ukonstytuowaniu
otwartości jestestwa. Egzystencjalno-ontologicznym fundamentem języka jest mowa”.8
Wypowiadalność mowy to język. Skoro mowa, artykulacja zrozumiałości „tu-oto”, jest
pierwotnym egzystencjałem otwartości, tę zaś konstytuuje najpierw bycie-w-świecie, to i
mowa musi z istoty mieć specyficznie światowy sposób bycia. Mowa wypowiadająca byt
przekazuje różnorodne sensy, ich nośnikiem są znaczenia, te z kolei znajdują wyraz słowny.
W owym całokształcie słów mowa przejawia swój wewnątrzświatowy wymiar. Na tym
poziomie język może być zepchnięty do czegoś poręcznego.9 Tak pojęty dawałby się
rozczłonkowywać na poszczególne słowa-rzeczy. Dalej, autor Sein und Zait przechodzi do
omówienia struktury mowy jako takiej. Rozróżnia następujące jej aspekty:
⎯ mówienie jest zawsze „mową o”. O czym mowy niekoniecznie ma charakter tematu
wypowiedzi coś określającej, a nawet zwykle go nie ma. To, że mowa zawsze: traktuje o
czymś, posiada swoje odniesienie, coś omawia, wynika ściśle z tego, że wyraża otwartość
bycia-w-świecie. Przez to sama jej struktura poddaje się wymodelowywaniu przez
podstawowe ukonstytuowanie Dasein. Słowo i byt, choć nie są identycznością tworzą
strukturę nierozerwalną.
⎯ Mówienie opiera się na komunikatach. Komunikat należy rozumieć w jak najszerszym
zakresie. Tendencja bycia komunikatem zmierza do tego, by Słyszącego doprowadzić do
udziału w otwartym byciu ku temu, co w mowie omawiane. Słowa ludzkie nie „wiszą w
przestrzeni”, one się komunikują, a komunikując porządkują tak, by przekaz był jak
najpełniejszy. Właśnie ten porządek Heidegger określa jako logos wypowiedzi. W nich
konstytuuje się artykulacja rozumiejącego wspólnego bycia. Mowa wydobywa to, co już
pierwotnie jest podzielane we współbyciu, tyle że na sposób niewyraźny - nie

8
Tamże, str.231.

9
Że mowa jest przez Heideggera w pierwszej kolejności pojmowana na sposób poza lingwistyczny, może świadczyć
zacytowana we wstępie monologiczna definicja języka. Spełniające ją Holzwege, drogi które prowadzą do nikąd, to takie
słowa, które niczemu poza samą mową (mową bycia) nie mają służyć, słowa te - w najpełniejszym znaczeniu - są
bezinteresowne. Współczesna kultura zna tylko jeden taki sposób użycia słów - poezję. Dlatego Heidegger pisząc o
Hölderlinie i o Rilkem, przyznaje im tę wielkość wypowiadania bycia bez konieczności oglądania się na byt.

6
uchwycony, nie przyswojony. Dlatego Heidegger mówi, że komunikat nie jest czymś w
rodzaju transmisji przeżyć, np. poglądów, życzeń, z wnętrza jednego podmiotu do
wnętrza innego. Każde tego typu obwieszczenie jest nam już jakoś znane. Jego
zwerbalizowanie jest nadaniem wyłącznie słownego wyrazu. Świat jest zawsze przez
wypowiadającego się, już jakoś interpretowany, ma dla niego jakiś sens. Reguły
wypowiedzi odpowiadają tej interpretacji, stosują się do niej, są jej wyrazem i dlatego
można je nazwać regułami sensowności.
⎯ Mówiąc Dasein „wypowiada się” nie dlatego, że jest zrazu jako coś wewnętrznego, coś
zakrytego, zamknięte wobec zewnętrza, lecz dlatego, że jako bycie-w-świecie rozumiejąc
jest już „na zewnątrz”. To „na zewnątrz” jest aktualnym położeniem Dasein, jego
nastrojem. Człowiek zawsze jest już jakoś nastrojony. Tę nastrojowość trzeba ośmielić
ontologicznie, by ukazała się jako egzystencjał. Językowy wskaźnik zmienności nastroju,
poczucia jego chwilowego braku, może stanowić: intonacja, modulacja głosu, szybkość
mówienia i sposób „wysławiania się”.
Heidegger szczególnie mocno podkreśla, że wszystkie te składniki to nie „żadne własności
dające się tylko empirycznie wykryć w języku, lecz zakorzenione w ukonstytuowaniu bycia
jestestwa egzystencjalne charaktery, które dopiero czynią ontologicznie możliwym coś
takiego, jak język. Faktycznej postaci językowej określonej mowy może brakować niektórych
spośród tych momentów, lub mogą one pozostawać niezauważone. To, że często nie znajdują
one słownego wyrazu, dowodzi jedynie określonego typu mowy, która jeśli jest, to zawsze
musi być w całokształcie wspomnianych struktur”.10
To, że przy próbach uchwycenia istoty języka zawsze koncentrowano się na jednym z tych
elementów, lub starano się definiować mowę poprzez synkretystyczne zsumowanie jej
wszystkich aspektów sprawiało, że zabiegi te kończyły się niepowodzeniem. Jakiś element
języka wymykał się proponowanym definicjom.
W najbardziej istotny sposób język mówiony cechują - słyszenie i milczenie. Decydują one
o egzystencjalnej możliwości mowy. Dzięki tym jakościom prześledzić można, do jakiego
stopnia mowa jest osadzona w Dasein, jak silny jest jej związek ze zrozumieniem i z
rozumieniem. Zdolność słyszenia jest warunkiem koniecznym mowy, bezpośrednio znajduje
to swój wyraz w zdolności rozumienia. „Gdy ‘niedobrze’ usłyszeliśmy, nieprzypadkowo

10
Tamże, str. 231.

7
mówimy, że nie zrozumieliśmy”.11 W słyszeniu czegoś dajemy świadectwo otwartości
naszego Dasein jako współbycia na innego. Dasein słyszy, ponieważ rozumie. Jako
rozumiejące bycie-w-świecie z innymi jest ono posłuszne współjestestwu i samemu sobie i w
tym oddaniu przynależne. W każdym momencie historii, człowiek jakoś rozumie siebie,
napotyka zjawiska i przedmioty i to rozumienie, nieraz nie pewne konfrontuje z innymi. W
ten sposób je wypełnia, umacnia, zmienia. Słyszenie-siebie-nawzajem może przyjmować
różne postacie: kroczenia śladem, dotrzymywania kroku, czy w prywatywnych modi nie
słyszenia - sprzeciw, opór, odwracanie się plecami.

Na gruncie zdolności słyszenia funduje się pierwotniejsze egzystencjalnie - słuchanie.


Słuchanie ma sposób bycia rozumiejącego słyszenia. Percypowane dźwięki są przez nas
momentalnie dopełniane różnorakimi obrazami, odczytujemy ich faktyczny bądź możliwy
kontekst, zawsze je jakoś rozumiejąc. „To, że najpierw słyszymy motocykle i wozy, stanowi
fenomenalny dowód na to, że jestestwo jako bycie-w-świecie zawsze już utrzymuje się przy
tym, co wewnątrz świata poręczne”.12 Słysząc mowę innego od razu jesteśmy odniesieni do
tego, o czym jest mowa. Nie musimy słyszeć pojedynczo wypowiadanych dźwięków, aby
automatycznie być przy treści tego, co wypowiedziane. Język niepoprawnie artykułowany
albo obcy zawsze przyjmiemy jako mowę, a nie zespół fonemów. Usłyszymy nie-zrozumiałe
„słowa”. O ścisłym powiązaniu rozumienia ze słyszeniem może świadczyć i to, że bez
rozumienia „o czym” traktuje dana mowa nie wyczujemy sposobu wymówienia, specyfiki
wypowiedzi - „finezji ujęcia zagadnienia”. Nie ocenimy adekwatności „jak” bycia
powiedzianym do tematycznego „o czym” mowy. Przy naturalnym słyszeniu coś, co nie
rozumiane, ucieknie naszej uwadze, zostanie pominięte, po prostu nie usłyszane. Heidegger
chcąc uwypuklić ścisłość tego sprzężenia wprowadza termin „słyszące rozumienie”.
Mówienie i słyszenie opierają się na rozumieniu. To ostatnie zaś nie powstaje ani wskutek
potoku mowy, ani wskutek zaabsorbowanego nasłuchiwania. Rozumieć - tzn. wydobywać na
jaw sens; to kroczyć za ruchem sensu ku odniesieniu (od tego że ktoś mówi, do tego o czym
się mówi); otwierać się na świat, zarówno na to co jasne, jak i na to co ciemne, niezbadane,
tajemnicze i w pierwszej kolejności domagające się rozjaśnienia. Tylko ten, kto już rozumie,

11
Tamże, str. 231.

12
Tamże, str. 232.

8
może się przysłuchiwać. Na płaszczyźnie mowy, innym wariantem mówienia jest milczenie.
„Ktoś milczący podczas wspólnej rozmowy może w bardziej właściwy sposób „dawać do
zrozumienia”, tzn. wykształcać zrozumienie, aniżeli ktoś, komu nie zbywa słów”.13 Niemy
ma właśnie skłonność do „mówienia”. Brak mu jakiejkolwiek możliwości udowodnienia, że
nie jest zdolny do milczenia, bo tylko w rzeczywistym mówieniu możliwe jest rzeczywiste
milczenie. Aby móc milczeć, Dasein musi mieć coś do powiedzenie. To znaczy musi
dysponować właściwą i bogatą otwartością samego siebie. Dasein jako bycie-w-świecie
dysponujące językiem wypowiada samo siebie. W innym tekście - „List o humanizmie”, eseju
z 1947 roku, a więc o dwadzieścia lat starszym od Sein und Zeit, gdzie chodzi o odparcie
wielu zarzutów stawianych Heideggerowi z powodu mylnej eksplikacji jego poglądów -
pisze: „Myślenie w swej opowieści, przemienia nie wypowiedziane słowo bycia w mowę”.
Dasein jako bycie-w-świecie dysponujące językiem, wypowiada samo siebie. Pokazując to od
drugiej strony - „Bycie przemienia się w mowę, czyniąc się prześwitem [...] dopiero tak
mowa jest na ów tajemniczy i opanowywujący nas od wewnątrz sposób. Kiedy
doprowadzona do pełni swej istoty mowa staje się dziejowa, bycie przechowuje się w
pomnieniu”.14 Zasadniczo, to „opowieść” myśliciela przemienia dzieje Sein w mowę. Stąd też
pewność Heideggera, „że prawdziwi myśliciele zawsze mówią to samo. To samo nie znaczy:
jednakowo”.15 Sartre, Camus wybierają literaturę jako formę wyrazu swych przekonań, on
sam buduje język pełen metafor, archaizmów i neologizmów - „mowę heideggera”
Tę właściwość jestestwa jako wypowiadającego bycie-w zawarli Grecy w definicji
człowieka - animal rationale - jako bytu który mówi. To później w tradycji łacińskiej i
nowożytnej uwypuklono ten sens formuły Arystotelesa, który dotyczy zdolności
poznawczych i logicznych gatunku ludzkiego. Odsunięto w cień zasadniczy logos mowy - że
człowiek wypowiadając się jest na sposób odkrywania świata i siebie samego. Stąd jeden z
zabiegów Heideggera będzie polegał na zachęceniu nas do skoku wstecz ponad wszystkie
procesy zniekształcające i degradujące język. Ponieważ słowo dopóty jest żywe, dopóki jest
otwarte, dopóki nie traci możliwości semantycznych przetworzeń dokonywanych na słowach

13
Tamże, str. 233.

14
M. Heidegger, „List o humanizmie”, tłum. J. Tischner, W: Budować, mieszkać, myśleć. Eseje wybrane. Warszawa 1977,
str. 124.

15
Tamże, str. 124.

9
wypowiedzianych w przeszłości, czy wypowiadanych obecnie. Powrót do owych znaczeń
nietkniętych i pierwotnych, to nic innego jak heideggerowska metoda analizy dawnych
greckich kategorii i dobywania z nich zasadniczego dla nich sensu. Nawet jeżeli czyni się
zarzut, że z filologicznego punktu widzenia tak przeprowadzone etymologie nie są zawsze
prawidłowe, to nie niszczy się tym samym tego, co dla tej myśli najistotniejsze. Ważne jest to
przeświadczenie, że prawda wypowiedziana przez naszych przodków, może mięć wartość
także dla nas i że to co istotne, nie ma innej drogi przez historię jak tylko w słownym
wyrażeniu. Albowiem mowa nie jest podobnie jak język, zaledwie tylko obecna - lecz jej
bycie ma samo charakter jestestwa.

Aleksander Kuś, Jagiellonian University in Krakow 1999

10

You might also like