You are on page 1of 59

Zbigniew Herbert

Hermes pies i gwiazda

Wiersze

Chrzest U wrt doliny Dotyk Chciabym opisa Gos Ankhenaton Nefertiti Podr do Krakowa Cienie i re Co robi nasi umarli Przypowie Koatka Wybracy gwiazd Trzy studia na temat realizmu Nigdy o tobie Niepoprawno Dojrzao Biay kamie Balkony Pokj umeblowany Deszcz

Pan od przyrody Zbieracz bambusw Madonna z lwem Sidmy anio Pudeko zwane wyobrania O tumaczeniu wierszy Rowe ucho Epizod Jedwab duszy Moje miasto Piciu yciorys Do pici Proba Ornamentatorzy Pie o bbnie May ptaszek Przypowie o emigrantach rosyjskich Jak nas wprowadzono Substancja Odpowied Wgrom

Proza poetycka

Skrzypce Guzik Ksiniczka Matka i jej synek Pijacy Klawesyn Przedmioty Muszla Kraj Kot Krasnoludki Studnia Epizod w bibliotece Osa Wariatka Raj teologw Umarli Krypta Po koncercie Pieko Hotel Siedmiu aniow Miasteczko Mur Wojna Wilk i owieczka Ballada o starych kawalerach Wiea Kawiarnia Niedwiedzie Harfa Piraci Dziadek

Drnik Od koca W drodze do Delf Wiatr i ra Kura Klasyk Malarz Pejzae kolejowe Hermes,pies i gwiazda Szwaczka Ogrd botaniczny Las Cesarz onierz So Martwa natura Ryby ywot wojownika Pogrzeb modego wieloryba Ofiarowania Ifigenii Gabinet miechu W szafie Samobjca Rwnowaga Magiel Z technologii ez Bajka japoska Sen cesarza Organista Ksiyc Luneta kapitana Bajka ruska Fotoplastikon

Chrzest Weterani czterdziestodniowych potopw dowiadczeni urwaniem nieba ktrzy widzieli mier gr i zbawienie myszy siedz teraz w przyzbie patrz na falujce zboe pikne jak opadanie wd - to by bardzo szczliwy pomys powierzy nadzieje ptakom odtd ich wiara jest mocna jak gobnik ocaleni z poncych domw gdzie czowiek pali si jak pierze zagldaj we wntrza czaszek w bezmylne zwoje rowej anatomii oni ktrzy znaj wag ciaa mwi dobrze zasuyli na nieruchomo zbrodniarz kot i astronom zych i dobrych porwna pytki d na koniec my z tczujc grudk ziemi pod powieka ktrzy dostrzegamy ruch w gr i,ruch w d wznoszenie si ofiar i opuszczenie powiek mwimy jedni i, drudzy maj racj chrzczonych z wody chrzczonych z ognia pogodzi nico lub miosierdzie i tylko nas przeciwko ktrym ojcowie kocioa pisaliby broszury contra academicos tylko nas spotka los straszny pomie i lament bowiem przyjwszy chrzest ziemi zbyt mni bylimy w niepewnoci

U wrt doliny Po deszczu gwiazd na ce popiow zebrali si wszyscy pod stra aniow z ocalaego wzgrza mona obj okiem cae beczce stado dwunogw naprawd jest ich niewielu doliczajc nawet tych ktrzy przyjd z kronik bajek i ywotw witych ale do tych rozwaa przeniemy si wzrokiem do garda doliny z ktrego dobywa si krzyk po wicie eksplozji po wicie ciszy ten gos bije jak rdo ywej wody jest to jak nam wyjaniaj krzyk matek od ktrych odczaj dzieci gdy jak si okazuje bdziemy zbawieni pojedynczo anioowie stre s bezwzgldni i trzeba przyzna maj cik robot ona prosi - schowaj mnie w oku w doni w ramionach zawsze bylimy razem nie moesz mnie teraz opuci kiedy umaram i potrzebuj czuoci starszy anio z umiechem tumaczy nieporozumienie staruszka niesie zwoki kanarka (wszystkie zwierzta umary troch wczeniej) by taki miy - mwi z paczem wszystko rozumia kiedy powiedziaam gos jej ginie wrd oglnego wrzasku

nawet drwal ktrego trudno posdzi o takie rzeczy stare zgarbione chopisko przyciska siekier do piersi - cae ycie bya moja teraz te bdzie moja ywia mnie tam wyywi tu nikt nie ma prawa - powiada nie oddam ci ktrzy jak si zdaje bez blu poddali si rozkazom id spuciwszy gowy na znak pojednania ale w zacinitych piciach chowaj strzpy listw wstki wosy ucite i fotografie ktre jak sdz naiwnie nie zostan im odebrane tak to oni wygldaj na moment przed ostatecznym podziaem na zgrzytajcych zbami i piewajcych psalmy

Dotyk Podwjna wszystkich zmysw prawdaprzez oczy idzie karawana obrazw s jak widok w wodzie i midzy czerni midzy biel kolorw sypie si niepewno i chwieje si w powietrzu czystym nasz wzrok jest lustrem albo sitem przez ktry sczy si po kropli wilgotnych oczu chwiejna mdro na dnie sodyczy gorycz drzemie wic krzyczy obkany jzyk a w muszli suchu gdzie ocean

jak kbek nici gdzie milczenie biaego cienia cignie kamie jest tylko gwiazd i lici zamt

ze rodka ziemi zapach w kbach wiat midzy wchem a zdziwieniem wtedy przychodzi pewny dotyk rzeczom przywraca nieruchomo nad kamstwo uszu oczu zamt dziesiciu palcw ronie tama nieufno twarda i niewierna ukada palce w ranie wiata i od pozoru rzecz oddziela o najprawdziwszy ty jedynie potrafisz wypowiedzie mio ty jedynie moesz mnie pocieszy bomy oboje gusi lepi - na skraju prawdy ronie dotyk

Chciabym opisa Chciabym opisa najprostsze wzruszenie rado lub smutek ale nie tak jak robi to inni sigajc po promienie deszczu albo soca chciabym opisa wiato ktre we mnie si rodzi ale wiem e nie jest ono podobne do adnej gwiazdy bo jest nie tak jasne nie tak czyste i niepewne chciabym opisa mstwo nie cignc za sob zakurzonego lwa a take niepokj nie potrzsajc szklank pen wody inaczej mwic oddam wszystkie przenonie

za jeden wyraz wyuskany z piersi jak ebro za jedno sowo ktre mieci si w granicach mojej skry ale nie jest to wida moliwe i aby powiedzie - kocham biegam jak szalony zrywajc narcza ptakw i tkliwo moja ktra nie jest przecie w wody prosi wod o twarz i gniew rny od ognia poycza od niego wielomwnego jzyka tak si miesza tak si miesza we mnie to co siwi panowie podzielili raz na zawsze i powiedzieli to jest podmiot a to przedmiot zasypiamy z jedn rk pod gow a z drug w kopcu planet a stopy opuszczaj nas i smakuj ziemi maymi korzonkami ktre rano odrywamy bolenie

Gos Id nad morze aby usysze ten gos midzy jednym uderzeniem fali a drugim ale gosu nie ma

jest tylko starcza gadatliwo wody sone nic skrzydo biaego ptaka przyschnite do kamienia id do lasu gdzie trwa nieprzerwany szum ogromnej klepsydry przesypujcej licie w czarnoziem czarnoziem w licie potne uchwy owadw trawi milczenie ziemi id na pole pyty zielone- i te przytwierdzone szpilkami owadzich istnie dwicz za kadym dotkniciem wiatru gdzie jest ten gos powinien odezwa si gdy na chwil zamilknie niezmordowany monolog ziemi nic tylko szmery klaskanie wybuchy wracam do domu i dowiadczenie przyjmuje posta alternatywy albo wiat jest niemy albo jestem guchy ale by moe obaj jestemy napitnowani kalectwem musimy zatem wzi si pod rk i przed siebie ku nowym widnokrgom ku skurczonym gardom z ktrych wydobywa si niezrozumiae bulgotanie

Ankhenaton

Inskrypcja Dusza Ankhenatona, pod postaci ptaka,usiada na brzegu czoa, aby odpocz przed daleka podr. Lecz zamiast patrze w horyzont, spojrzaa w twarz zmarego. A twarz ta bya jak lustro bogw. Prba rekonstrukcji Po co mam wdrowa -pomylaa duszaprzez zawie pytania ku bstwom szczekajcym po co ciemnym korytarzem i przez donie szorstkie ku wagom wom i skarabeuszom tutaj zostan poznam sekret uszu ktre le przy gowie pasko jak psy przytrzymam odzie sodkich powiek aby nie wypyny ku wklsym skroniom wejd w nozdrza a do miejsca gdzie przysech ostatni zapach ziemi i zetr ten lad uwij dwa gniazda w kcikach ust ktre milcz i nabrzmiewaj paczem bd pracowaa aby pogodzi Ankhenatona z cieniem tak mwia dusza ale my ktrzy kamienn gow Ankhenatona trzymamy na kolanach czujemy jak ona wszy jak ona tucze

jak ona krzyczy

Nefertiti Co si stao z dusz po tylu miociach ach to ju nie ptak olbrzymi biaymi skrzydami bijcy do witu kadej nocy motyl wylecia przez usta umarej Nefertiti motyl jak kolorowy oddech jake daleka jest droga od ostatniego westchnienia do najbliszej wiecznoci lata motyl nad gowa umarej Nefertiti osnuwa j w kokon jedwabny Nefertiti larwo jak dugo czeka na twj odlot na uderzenie skrzyde ktre poniesie ciebie w dzie-jeden w noc-jedn nad wszystkie bramy przepaci nad wszystkie urwiska niebios

Podr do Krakowa

Jak tylko pocig ruszy zacz wysoki brunet i tak mwi do chopca z ksik na kolanach - kolega lubi czyta - A lubi - odpowie tamtenczas szybciej leci w domu zawsze robota tu w oczy nikogo nie kole -No pewnie macie racje a co czytacie teraz - Chopw - odpowie tamten bardzo yciowa ksika tylko troch za duga i w sam raz na zim Wesele take czytaem to jest waciwie sztuka bardzo trudno zrozumie za duo osb Potop to co innego czytasz i jakby widzia dobra - powiada - rzecz prawie tak dobra jak kino Hamlet - obcego autora te bardzo zajmujcy tylko ten ksi duski troch za wielki mazgaj tunel ciemno w pocigu rozmowa si nagle urwaa umilk prawdziwy komentarz na biaych marginesach lad palcw i ziemi znaczony twardym paznokciem zachwyt i potpienie

Ciernie i re wity Ignacy biay i pomienny przechodzc koo ry na krzak si rzuca kaleczc ciao dzwonem czarnego habitu pragn zaguszy urod wiata ktra tryskaa z ziemi jak z rany i kiedy lea na dnie koyski kolcw zobaczy e krew spywajca z czoa zastyga na rzsach w ksztat ry i lepa rka szukajca cierni przebita zostaa sodkim dotykiem patkw paka oszukany wity pord szyderstwa kwiatw ciernie i re re i ciernie szukamy szczcia

Co robi nasi umarli Pan przyszed dzisiaj rano ni mi si ojciec mwi jecha w dbowej trumnie ja blisko karawanu id a ojciec do mnie: adniecie mnie ubrali

i pogrzeb bardzo pikny tyle kwiatw o tej porze to musi duo kosztowa niech tam si ojciec nie martwi mwi - niech ludzie widz emy kochali ojca niczego nie aujemy szeciu w czarnych liberiach idzie adnie po bokach ojciec si zastanowi i mwi - kluczyk od biurka jest w srebrnym kaamarzu w drugiej szufladzie po lewej jest jeszcze troch pienidzy za te pienidze - mwi kupimy ojcu pyt du z czarnego marmuru nie trzeba - mwi ojciec lepiej rozdajcie biednym szeciu w czarnych liberiach idzie adnie po bokach dwiga ponce latarnie znw jakby si zastanowi - pilnujcie kwiatw w ogrodzie nakryjcie je na zim nie chc aby zmarniay ty jeste najstarszy - mwi z woreczka za obrazem we spinki z prawdziw per niech ci przynios szczcie dostaem je od matki kiedy zdaem matur potem ju nic nie mwi zasn widocznie mocniej tak to troszcz si o nas nasi umarli napominaj przez sen odnosz zgubione pienidze staraj si nam o posad szepcz numery losw albo gdy tego nie mog stukaj palcem w okno

a my im z wdzicznoci wielkiej wymylamy niemiertelno zaciszn jak norka myszy

Przypowie Poeta naladuje glosy ptakw wyciga dug szyj a wystajca grdyka jest jak palec niezgrabny na skrzydle melodii piewajc wierzy gboko e przyspiesza wschd soca od tego zaley ciepo piewu i czysto wysokich tonw poeta naladuje sen kamieni z gow w ramionach jest jak kawaek rzeby oddychajcej rzadko i bolenie pic wierzy e on jeden zgbi tajemnic istnienia i e bez pomocy teologw chwyci w spragnione usta wieczno czym byby wiat gdyby nie napeniaa go nieustanna krztanina poety wrd ptakw i kamieni

Koatka S tacy ktrzy w gowie hoduj ogrody a wosy ich s ciekami do miast sonecznych i biaych

atwo im pisa zamykaj oczy a ju z czoa spywaj awice obrazw moja wyobrania to kawaek deski a za cay instrument mam drewniany patyk uderzam w desk a ona mi odpowiada tak - tak nie - nie innym zielony dzwon drzewa niebieski dzwon wody ja mam koatk od nie strzeonych ogrodw uderzam w desk a ona podpowiada suchy poemat moralisty tak-tak nie-nie

Wybracy gwiazd To nie anio to jest poeta nie ma skrzyde ma tylko upierzon praw do bije t doni w powietrze ulatuje na trzy cale i zaraz znw opada kiedy jest cakiem nisko odbija si nogami na chwil zawisa w grze wymachujc upierzon doni ach gdyby oderwa si od przycigania gliny mgby zamieszka w gniedzie gwiazd

mgby skaka z promienia na promie mgby ale gwiazdy na sam myl e byyby jego ziemi przeraone spadaj poeta przesania oczy upierzon doni nie marzy ju o locie ale o upadku co kreli jak byskawica profil nieskoczonoci

Trzy studia na temat realizmu 1 Ci ktrzy maluj mae lusterka jezior oboki i abdzie sceny przy strumieniu ci ktrzy jak nikt potrafi odda sodycz snu nagie rami pod gow otwarty li i niebo a jeli ju odwa si opowiada morze atwo mieszcz to sowo w ustach o brzegach rowych oni nosz nas w maych koszykach z wikliny i skadaj na piersi z ktrej pilimy ongi nie krzyczmy na nich e wiat ich bez burzy zwidnie jak kwiat zerwany o zachodzie soca ich maa krga ciepa rzeczywisto jak policzek pasterza kiedy gra na flecie oni myleli e znajdziemy szczcie w zacisznym sercu krajobrazu z tcz 2 ci ktrzy maluj wntrza golarni niechlujne staruszki osy i warzywa sceny pijackie brutalnych odakw wszystko to cikim i brzowym ugrem a promie wiata ktry si przedziera midzy belkami okopconej izby na st upada na nim porzucone soczyste cie omglone bkity promie jest na to aby na nim ostrzy surowy pdzel zgarbionego mistrza

wic przenikaj wntrza czynszowych kamienic i zagldaj w serce jak w mieszek srebrnikw i tylko widz lepca ktry liczy pery dziewczyn pohabion bitych oszukanych ciemny pacz nisko i sznury na strychu o jasn wod potopw uprasza pdzel 3 na koniec oni autorzy pcien podzielonych na praw stron i lew stron ktrzy znaj tylko dwa kolory kolor tak i kolor nie wynalazcy prostych symbolw otwartych doni i zacinitych pici piewu i paczu ptakw i pociskw umiechw i szczerzenia zbw ktrzy mwi potem kiedy zamieszkamy w owocach bdziemy uywali subtelnego koloru "moe" i "pod pewnym warunkiem" o perowym poysku ale teraz wiczymy dwa chry i na pust scen pod olepiajce wiato rzucamy ciebie z okrzykiem: wybieraj pki czas wybieraj na co czekasz wybieraj I aby ci pomoc nieznacznie popychamy jzyczek wagi

Nigdy o tobie Nigdy o tobie nie omielam si mwi ogromne niebo mojej dzielnicy ani o was dachy powstrzymujce wodospad powietrza pikne puszyste dachy wosy naszych domw milcz take o was kominy laboratoria smutku porzucone przez ksiyc wycigajce szyje i o was okna otwarte-zamknite

ktre pkacie w poprzek gdy umieramy za morzem Nie opisz nawet domu ktry zna wszystkie ucieczki i moje powroty cho may jest i nie opuszcza powieki zamknitej nic nie odda zapachu zielonej portiery ani skrzypienia schodw po ktrych wnosz zapalon lamp ani licia nad bram Chciabym waciwie napisa o klamce furtki tego domu o jej szorstkim ucisku i przyjaznym skrzypieniu i cho wiem o niej tak wiele powtarzam tylko okrutnie pospolit litani sw Tyle uczu mieci si midzy jednym uderzeniem serca a drugim tyle przedmiotw mona uj w obie rce Nie dziwcie si e nie umiemy opisywa wiata tylko mwimy do rzeczy czule po imieniu

Niepoprawno Oto jest moje pikno niepowane a kruche jest jak wosy i jak szko ukadam swe przyrzdy piewne na brzegu stolic przeddzie grozy tu may kubek upojenia i struna jak zabity wierszcz lutnia nie wiksza ni do dziecka faszywy cie zmylony miech oto szkatuka barw zachodu puzderko pieszczot ez flakonik muzyki pukiel i modoci to bd nis jak chleb i mio mijajc ciaem tor elaza oto jest moje kruche pikno ukadam swe przyrzdy piewne na brzegu mrz na lotnym piasku

a fala widzc moj pocho kamie podaje zamiast kwiatu

Dojrzao Dobre jest to co mino dobre jest to co nadchodzi a nawet dobra jest teraniejszo W gniedzie uplecionym z ciaa y ptak bil skrzydami o serce nazywalimy go najczciej : niepokj a czasem: mio wieczorami szlimy nad rwc rzek alu mona si byo przejrze w rzece od stop do gw teraz ptak upad na dno chmury rzeka utona w piasku bezradni jak dzieci i dowiadczeni jak starcy jestemy po prostu wolni to znaczy gotowi odej W nocy przychodzi miy staruszek ujmujcym gestem zaprasza - jak si nazywasz - pytamy strwoeni - Seneka - tak mwi ci ktrzy koczyli gimnazjum a ci ktrzy nie, znaj aciny woaj mnie: umary

Biay kamie Oczy tylko zamkn-

krok mj oddala si ode mnie jak guchy dzwon pochonie go powietrze i gos mw wasny gos ktry z daleka woa zamarza w kbek pary rce opadaj zoone wok woajcych ust lepe zwierz dotyk cofnie si w gb w pieczary ciemne i wilgotne zostanie zapach ciaa palcy si wosk wtedy ronie we mnie nie strach nie mio ale biay kamie wic to tak si spenia los co rysuje nas na lustrze paskorzeby widz zaklsn twarz wypuka pier i guche muszle kolan stopy zadarte wizk suchych palcw gbszy ni ziemi krew bujniejszy ni drzewo jest biay kamie obojtna penia lecz znw krzycz oczy kamie si cofa znw jest ziarenkiem piasku zatopionym pod sercem poykamy obrazy wypeniamy pustk gos si zmaga z przestrzeni uszy rce usta dr pod wodospadami w muszl nozdrzy wpywa okrt wiozcy aromat Indii i zakwitaj tcze od nieba do oczu czekaj biay kamieniu oczy tylko zamkn

Balkony Balkony eheu nie jestem pasterzem nie dla mnie gaj mirtowy strumie i oboki zostay mi balkony wygnany arkadyjczyk patrze musz na dachy jak na pene morze

gdzie okrtw toncych skarga dymi duga c mi zostao c krzyk mandolin lot krtki i upadek na kamienne dno gdzie si czeka wrd gapiw na przypyw wiecznoci oddajc w zamian troch krwi nie tego czekaem nie to nie jest modo sta z gow w bandaach i rce przyciska i mwi gupie serce przestrzelony ptaku zosta tu na urwisku jest w zielonej skrzynce groszek pachncy i kwiaty nasturcji idzie wiatr przedwieczorny od strzyonych ogrodw z upieem na konierzu bryza chromy sztorm sypie si tynk na pokad na pokad balkonu z gow w bandaach szcztkiem liny jak kosmykiem wosw stoj wrd kamiennej powagi starczych ywiow tak zegarze tak trucizno to bdzie jedyna podr podro promem na drugi brzeg rzeki nie ma tam cienia morza ani cienia wysp s tylko cienie naszych bliskich tak tylko podr promem tylko prom na koniec o balkony jaki bl ebracy piewaj na dnie i do ich zawodzenia przycza si gos gos pojednania przed podr promem - wybaczcie nie do was kochaem trwoniem modo szukajc prawdziwych ogrodw i wysp prawdziwych w grzmocie fal

Pokj umeblowany W tym pokoju s trzy walizki ko nie moje szafa z pleni lustra kiedy otwieram drzwi sprzty nieruchomiej ogarnia mnie zapach znajomy pot bezsenno i pociel jeden obrazek na cianie przedstawia Wezuwiusza

z piropuszem dymu nie widziaem Wezuwiusza nie wierz w czynne wulkany drugi obraz to wntrze holenderskie z mroku kobiece rce nachylaj dzbanek z ktrego sczy si warkocz mleka na stole n serweta chleb ryba pczek cebuli idc za zotym wiatem wchodzimy na trzy schody przez uchylone drzwi wida kwadrat ogrodu licie oddychaj wiatem ptaki podtrzymuj sodycz dnia nieprawdziwy wiat ciepy jak chleb zoty jak jabko odrapane tapety meble nie oswojone bielma luster na cianach to s wntrza prawdziwe w pokoju moim i trzech walizek dzie si roztapia w snu kauy

Deszcz Kiedy mj starszy brat wrci z wojny mia na czole srebrn gwiazdk a pod gwiazdk przepa

to odamek szrapnela trafi go pod Verdun a moe pod Grunwaldem (szczegw nie pamita) mwi duo wieloma jzykami ale najbardziej lubi jzyk historii

do utraty oddechu podrywa z ziemi polegych kolegw Rolanda Feliksiaka Hannibala krzycza e to ostatnia wyprawa krzyowa e wkrtce Kartagina padnie a potem wrd szlochu wyznawa e Napoleon go nie lubi patrzylimy jak blednie zmysy go opuszczay wolno obraca si w pomnik w muzyczne muszle uszu wstpi kamienny las a skra twarzy zapita zostaa na niewidome i suche dwa guziki oczu zosta mu tylko dotyk co za historie opowiada rkami w prawej mia romanse w lewej wspomnienia onierskie zabrali mego brata i wywieli za miasto wraca teraz co jesie szczupy i cichy nie chce wchodzi do domu puka o szyb bym wyszed chodzimy sobie po ulicach

a on mi opowiada niestworzone historie dotykajc twarzy lepymi palcami paczu

Pan od przyrody Nie mog przypomnie sobie jego twarzy stawa wysoko nade mn na dugich rozstawionych nogach widziaem zloty acuszek popielaty surdut i chud szyj do ktrej przyszpilony by nieywy krawat on pierwszy pokaza nam nog zdechej aby ktra dotykana ig gwatownie si kurczy on nas wprowadzi przez zloty binokular w intymne ycie naszego pradziadka pantofelka on przynis ciemne ziarno i powiedzia: sporysz z jego namowy w dziesitym roku ycia zostaem ojcem gdy po napitym oczekiwaniu z kasztana zanurzonego w wodzie ukaza si ty kieek i wszystko rozpiewao si wokoo w drugim roku wojny zabili pana od przyrody

obuzy od historii jeli poszed do nieba moe chodzi teraz na dugich promieniach odzianych w szare poczochy z ogromn siatk i zielona skrzynk wesoo dyndajc z tyu ale jeli nie poszed do gry kiedy na lenej ciece spotykam uka ktry gramoli si ; na kopiec piasku podchodz szastam nogami i mwi: - dzie dobry panie profesorze pozwoli pan e mu pomog przenosz go delikatnie i dugo za nim patrz a ginie w ciemnym pokoju profesorskim na kocu korytarza lici

Zbieracz bambusu Jak gsta mga szary opar nad gowa tylko prty bambusw widz przed oczyma gdzie jest niebo potrzsajce obokami i wiatem pikni panowie na tarasie soca ogldaj sowika i r na nitkach jedwabiu pikni panowie recytuj modlitwy

przed oczami ich dynda zoty warkocz pogody krzyk dzikich ptakw gsta mga widz rzsisty szary deszcz bambusw

Madonna z lwem Przez ziemi mona na osioku ale naprawd jedzie Maria na ksiycu tustym jak karp i byszczcym jak talerz golibrody Drzewa Rodzaju podnosz gowy inicjaowe kwiaty wzdychaj cudnie bd pochwalona - woaj ptacy - dzie dobry - odpowiada krlowa prorokw ona cieli Maria ale najbardziej lubi podrowa na powym i wygimnastykowanym lwie ktry idzie agodnie i lekko a kiedy grzyw potrzsa strzelaj oswojone pioruny Ten lew jest nieludzko dobry wszystko bierze powanie pod kadym drzewem wszy symbole za Mari kroczy Angiel obosieczny peen sw ostatecznych a troch za nim ulubieniec Marii - Janio niesie za ni paszcz i cie jej zoony we czworo Janio jest pulchny i dobroduszny nie ma tylko suchu Ju dojedaj lew porykuje czujc obor pen marchwi na kocu bukszpanowego szpaleru kolorowa bariera raju

Sidmy anio Sidmy anio jest zupenie inny nazywa si nawet inaczej Szemkel to nie co Gabriel zocisty podpora tronu i baldachim ani to co Rafael stroiciel chrw ani take Azrael kierowca planet geometra nieskoczonoci doskonay znawca fizyki teoretycznej Szemkel jest czarny i nerwowy by wielokrotnie karany za przemyt grzesznikw midzy otchani a niebem jego tupot nieustanny nic nie ceni swojej godnoci i utrzymuj go w zastpie tylko ze wzgldu na liczb siedem ale nie jest taki jak inni nie to co hetman zastpw Micha cay w uskach i piropuszach ani to co Azrafael dekorator wiata opiekun bujnej wegetacji ze skrzydami jak dwa dby szumice ani nawet to co Dedrael apologeta i kabalista Szemkel Szemkel

- sarkaj anioowie dlaczego nie jeste doskonay malarze bizantyscy kiedy maluj siedmiu odtwarzaj Szemkela podobnego do tamtych sdz bowiem e popadliby w herezj gdyby wymalowali go takim jak jest czarny nerwowy w starej wyleniaej aureoli

Pudeko zwane wyobrani Zastukaj palcem w cian z dbowego klocka wyskoczy kukuka wywoa drzewa jedno i drugie a stanie las zawistaj cienko a pobiegnie rzeka mocna ni ktr zwizano gry z dolinami chrzknij znaczco oto miasto z jedn wie szczerbatym murem i domkami tymi jak kostki do gry teraz zamknij oczy spadnie nieg zgasi zielone pomyki drzew wie czerwon

pod niegiem jest noc z byszczcym zegarem na szczycie sow krajobrazu.

O tumaczeniu wierszy Jak trzmiel niezgrabny siad na kwiecie a zgia si odyga wiotka przeciska si przez rzdy patkw podobnych sownikowym kartkom do rodka dy gdzie aromat i sodycz jest i cho ma katar i brak mu smaku jednak dy a bije gow w ty supek i tu ju koniec trudno wnikn przez kielich kwiatw do korzeni wic trzmiel wychodzi bardzo dumny i gono brzczy: byem w rodku tym za co mu nie cakiem wierz nos pokazuje z tym pyem

Rowe ucho Mylaem znam j przecie dobrze tyle lat yjemy razem znam

ptasi gow biae ramiona i brzuch a pewnego razu w zimowy wieczr usiada przy mnie i w wietle lampy padajcym z tylu ujrzaem rowe ucho mieszny patek skory muszla z yjc krwi w rodku nic wtedy nie powiedziaem dobrze byoby napisa wiersz o rowym uchu ale nie taki eby powiedzieli te sobie temat wybra pozuje na oryginaa eby nawet nikt si nie umiechn eby zrozumieli e ogaszam tajemnic nic wtedy nie powiedziaem ale noc kiedy leelimy razem delikatnie prbowaem egzotyczny smak rowego ucha

Epizod Idziemy nad morzem trzymajc mocno w rkach dwa koce staroytnego dialogu - kochasz mnie - kocham ze cignitymi brwiami streszczam ca mdro dwu testamentw astrologw prorokw filozofw z ogrodw i filozofw klasztornych

a brzmi to bez maa tak: - nie pacz - bd dzielna - popatrz wszyscy ludzie wydymasz wargi i mwisz - powiniene by kaznodziej i zagniewana odchodzisz nie kocha si moralistw c mam powiedzie nad brzegiem maego martwego morza woda powoli wypenia ksztaty stp ktre zniky

Jedwab duszy Nigdy nie mwiem z ni ani o mioci ani o mierci tylko lepy smak i niemy dotyk biegay midzy nami gdy pogreni w sobie leelimy blisko musz zajrze do jej wntrza zobaczy co nosi w rodku gdy spala z otwartymi ustami zajrzaem i co i co jak mylicie co zobaczyem spodziewaem si

gazi spodziewaem si ptaka spodziewaem si domu nad wod wielk i cich a tam na szklanej pycie zobaczyem par jedwabnych poczoch mj Boe kupi jej te poczochy kupi ale co zjawi si wtedy na szklanej pycie maej duszy czy bdzie to rzecz ktrej nie dotyka si ani jednym palcem marzenia

Moje miasto Ocean ukada na dnie gwiazd soli powietrze destyluje byszczce kamienie uomna pami tworzy plan miasta rozgwiazd ulic planety dalekich placw ogrodw zielone mgawice emigranci w zamanych kaszkietach skar si na ubytek substancji skarbce z dziurawym dnem roni drogie kamienie pozostali w sile wieku nio mi si e id z domu rodzicw do szkoy

wiem przecie ktrdy id po lewej sklep Paszandy trzecie gimnazjum ksigarnie wida nawet przez szyb gow starego Bodeka chc skrci do katedry widok si nagle urywa nie ma dalszego cigu po prostu nie mona i dalej a przecie dobrze wiem to nie jest lepa ulica ocean lotnej pamici podmywa kruszy obrazy w kocu zostanie kamie na ktrym mnie urodzono co noc staj boso przed zatrzanit bram mego miasta

Piciu 1 Wyprowadzaj ich rano na kamienne podwrze i ustawiaj pod cian piciu mczyzn dwu bardzo modych pozostali w sile wieku nic wicej nie da si o nich powiedzie 2 kiedy pluton podnosi bro do oka wszystko nagle staje w jaskrawym wietle oczywistoci

ty mur zimny bkit czarny drut na murze zamiast horyzontu jest to moment buntu piciu zmysw ktre rade by uciec jak szczury z toncego okrtu zanim kula dojdzie do miejsca przeznaczenia oko zauway nadlatujcy pocisk such utrwali stalowy szelest nozdrza napeni si ostrym dymem munie podniebienie patek krwi a dotyk skurczy si i rozluni teraz ju le na ziemi cieniem nakryci po oczy pluton odchodzi ich guziki rzemienie i stalowe hemy s bardziej ywe od tych lecych pod murem 3 nie dowiedziaem si dzisiaj wiem o tym nie od wczoraj wic dlaczego pisaem niewane wiersze o kwiatach o czym mwio piciu w nocy przed egzekucja o snach proroczych o przygodzie w burdelu o czciach samochodw o morskiej podry o tym, e jak mia piki nie trzeba byo zaczyna o tym e wdka najlepsza po winie boli gowa o dziewczynach owocach yciu a zatem mona uywa w poezji imion greckich pasterzy mona kusi si o utrwalenie barwy porannego nieba pisa o mioci a take jeszcze raz ze miertelna powaga

ofiarowa zdradzonemu wiatu r

yciorys 1 Napisa pierwszy wiersz o ry i sztuczn obmy w deszczu ez gimnazjum klasa II A przysiga na jedyne serce e zawsze bdzie piknej broni i nie ulknie si przemocy e nigdy nigdy zawsze zawsze pod pulpitem awki ley ten chopak przyciskajc do piersi nieporadne wyznanie na pulpicie jego nazwisko wzr na objto stoka odmiana puer bonus i sowo Jadzia 2 tercjan wybieg z wielkim dzwonkiem otworzy usta i zadzwoni na poar odwracay si szybko obrazy biay budynek sta si czerwony a potem w obraz wstpiy drzewa ktre stay za szkoa na podwrze gdzie bawili si chopcy wbiegli uzbrojeni mczyni i rozpocza si apanka ci ktrym udao si uciec zbiec do lasu bawili si dalej w andarma i zbjw 3

ten z II Aale waciwie by to zupenie inny chopiec handlujcy walutami bity po twarzy wieziony na stracenie lezc na betonie uparcie czogajcy si za misk napenion godem ycia obdarty do koci a jednak ywy kiedy go wyzwolono paka e wstydu zapaka po raz drugi 4 trzeba mu odda sprawiedliwo nieprdko zgodzi si na ycie przybiera wartki strumie zdarze on sta na pustkowiu i zawodzi szuka pamitek po ruinach modli si imionami zmarych poezja crka jest pamici stoi na stray cia w pustkowiu szelesty wierszy tyle warte ile jest w nich oddechu tamtych siedzi samotny przy stoliku bbni palcami woa pustk 5 przysiad si yczliwy i mwi nie mona patrze jak si mczysz i nawet piszesz gorzej wypij ciebie chciwe usta umarych na jednej strunie wygrasz tylko skarg komara odrzuc ciebie chciwe rce ywych wiem trudno si z tym zgodzi nie wszystko jest tak

jak by powinno zwr jednak kroki ku przyszoci wyjd ze wspomnie do ziemi nadziei prbowae przekrzycze czas zwracajc si do zmarych sprbuj przekrzycze czas zwracajc si do nienarodzonych nikt nie chce aby zdradza siebie pozosta w swojej sferze pisz o tym czego nie ma 6 czyta poeta noc broszurki z ekonomii noc buduje poeta raj dla swoich umarych jest to biay blok jak kawa sera w ktrym kady bdzie mia swj otwr tusty cichy i ciepy ten raj bdzie gotowy gdy skoczy si wielka walka klas i gdy z hektara bdziemy otrzymywa tyle a tyle zabynie wtedy miliard arwek i goniki zanios si pieni 7 znw poeta pisze przyzywa nienarodzonych do raju przyszoci ponad kamienna przepaci rozpina most ze somki przebiega po nim lekkomylny jak nadzieja 8 odbudowano poecie stolik w rodku miasta odbudowano kawiarnie akwarium dla artystw

teraz ju nie jest sam siedzi z nim mody muzyk pewien rzebiarz rudy krytyk i dwie modelki jak dobrze i z ludem -myli poetai przebiera pod stolikiem nogami czasem dyskutuj o tym czy dyktatura proletariatu nie wyklucza prawdziwej sztuki potem patrz na siebie i wybuchaj miechem e jeszcze nie odwykli od pyta retorycznych

Do pici Piec palcw co po strunach chodz zegna si jak elazo w ogniu w owoc granatu martwy splot i dziesi palcw pazie pieszczot uklkn zedr czuy jedwab i umr jak umiera li tysice palcw kwiatw doni otwarta przyja ziarno wa i dnia dugiego snuj kokon wtedy przychodzi wielki rzdca mci si nitka przyja plcze i pustych sw makwka dzwoni potem zakrzepa krew w sztandarach i palcw wze ponad gow taki sam wze w mzgu pi

Proba Naucz nas take palce zwija

i drzwi podpiera z tamtej strony pokojw prnej ju mioci niech kiedy trzeba bdzie pici to co marzyo tak o szczciu i osaniao chudy pomyk a potem po skoczonej walce pozwl nam rozprostowa palce choby ju bya tylko pustka gdy w do otwart przyjmiesz klsk gdy czaszk w czue palce wemiesz zacznie si wtedy jeszcze raz otwartych doni wielka sprawa po strunach podro po zabawach ostatnie ziarno ocalenia

Ornamentatorzy Pochwaleni niech bd ornamentatorzy ozdabiacze i sztukatorzy twrcy aniokw fruwajcych i ci take ktrzy robi wstki a na wstkach napisy krzepice (pod wstkami wiatr od wyschych rzek) a take skrzypkowie i flecici ktrzy dbaj aby ton by czysty oni strzeg arii Bacha na strunie G no i ma si rozumie poeci bowiem staj w obronie dzieci mwi umiech donie i oczy oni maj racj nie jest spraw sztuki prawdy szuka to s rzeczy nauki sztukatorzy czuwaj nad ciepem serca eby bya nad bram mozaika gob ga albo soce w kwiatach (kto za bram cignie symbole za sznurek) s ju takie sowa kolory i rytmy

co si miej i pacz jak ywe sztukatorzy przechowuj te sowa e si pdzi przy tym ciemne myny my si o to sztukatorzy nie martwimy my jestemy parti ycia i radoci na ulicy radosnych pochodw szary mur wizienny w oczy kuje brzydka plama w krajobrazie idealnym sztukatorw co najlepszych wezwali ca noc sztukatorzy malowali nawet plecy tych co siedz z tamtej strony na rowo

Pie o bbnie Odeszy pasterskie fletnie zoto niedzielnych trbek zielone echa waltornie i skrzypce takie odeszy pozosta tylko bben i bben gra nam dalej odwitny marsz aobny marsz proste uczucia id w takt na sztywnych nogach dobosz gra i jedna myl i sowo jedno gdy bben wzywa strom przepa niesiemy kosy lub nagrobek co mdry nam wywry bben gdy w skr brukw bije krok ten hardy krok co wiat przemieni na pochd i na okrzyk jeden nareszcie idzie ludzko caa nareszcie kady trafi w krok cielca skra paki dwie rozbiy wiee i samotno i stratowane jest milczenie a mier niestraszna kiedy tumna kolumna prochu nad pochodem rozstpi si posuszne morze

zejdziemy nisko do czeluci do pustych piekie oraz wyej nieba sprawdzamy nieprawdziwo i wyzwolony od przestrachw w piasek si zmieni cay pochd niesiony przez szyderczy wiatr i tak ostatnie echo przejdzie po nieposusznej pleni ziemi zostanie tylko bben bben dyktator muzyk rozgromionych

May ptaszek O drzewo rozoyste jak drzewo rodzaju nam ptakom przeznaczone na zielony dom pod oddechem wstrzymanym wirujcych sfer pord piasku i gliny pord gliny i piasku w rodku pusty do ktrych miujcy wiatr przynosi tylko suchy deszcz popiow jake mieszka gdzie indziej ni na drzewie jedynym gdy sycha gste krople spadajcych pszcz i szumi lici peny dzban ja may ptaszek znam swe miejsce znam przykuty do gazi chciabym liciem by najmniejszym listkiem ktry dry - bo mwi mdry w ktry na drzewie mieszka ktry drzewo oplata ktry drzewem rzdzi e zginie ten ktry opuci drzewo od pragnienia i godu ze strachu przed sob choby swoj ucieczk nazwa piknie wolno zaprawd wam powiadam mwi mdry w jeli wy nie bdziecie posuszne jak licie rwnie pokorne sabe i wiatrom powolne zginiecie i zaginie wszelki po was lad ja may ptaszek znam sw warto znam nie jestem jak w wierszcz co pod kamieniem siedzi swobodny lekkomylny bo ma tylko usk ktra wkrtce zostanie - pusty pomnik po nim

a my mamy histori i ruiny gniazd i domy bardzo mdrze wyoone puchem i szkol piewu ktra jak ufamy przetrwa gwiazd roje nieme i niemuzykalne - gdy zginie ptak to zaraz w niebie dziura przez ktr sypie szary proch na ziele ziemi * ofiara skrzyde naprzd boli a z tego blu mona piewa potem si kocha nieruchomo i strach dyktuje sowo pieni t pieni oddalajc wyrok posuszni instynktowi ycia na dnie skrywamy iskr buntu kiedy chwalimy sodk przemoc przez wskie gardo dugie ody od tego pewnie gardo pka i pka serce gdy za blisko przybliy oczy nieruchome ty co pod drzewem czytasz ksik i pord ludzi jeste ptakiem tobie to piro - jeli moesz elegi napisz na mj zgon piro zachowaj w nim kolory strachu mioci i rozpaczy moe napiszesz nim poemat o doli ptakw w srogich czasach

Obudnym Przypowie o emigrantach rosyjskich Byo to w roku dwudziestym a moe dwudziestym pierwszym przyjechali do nas rosyjscy emigranci bardzo wysocy blondyni o marzycielskich oczach

z kobietami jak sen kiedy przez rynek przechodzili mwilimy - wdrowne ptaki chodzili na ziemiaskie bale szeptano wok - co za pery ale gdy gasy wiata zabaw bezradni zostawali ludzie szare gazety wci milczay i tylko pasjans si litowa milky gitary za oknami i nawet blady oczy czarne wieczorem do rodzinnych stacji zawozi ich samowar z gwizdkiem po paru latach mwiono tylko o trojgu o tym ktry zwariowa o tym ktry si powiesi i o tej do ktrej chodzili mczyni reszta ya na uboczu i wolno obracaa si w proch T przypowie opowiada Mikoaj ktry rozumie konieczno dziejw aby mnie przerazi to znaczy przekona

Obudnym protektorom Jak nas wprowadzono Bawiem si na ulicy nikt mn si nie zajmowa robiem babki z piasku mruczc pod nosem Rimbauda raz starszy pan to posysza jeste chopcze poet my wanie teraz robimy oddolny ruch literacki

pogadzi po brudnej gwce dal mi duego lizaka a nawet kupi ubranie w ochronnej barwie modoci takiego licznego ubrania nie miaem od pierwszej komunii krtkie spodenki i wielki marynarski konierzyk czarne lakierki z klamr biae skarpetki do kolan wzi starszy pan za rk i poprowadzi na bal tam byli inni chopcy take w krtkich spodenkach starannie wygoleni szurajcy nogami no teraz bawcie si chopcy dlaczego stoicie po ktach - pytali starsi panowie no zrbcie koo myskie a mymy nie chcieli berka nie chcielimy ciuciu babki do mielimy starszych panw bylimy bardzo godni wic zaraz nas posadzono wok wielkiego stou dano nam wody z sokiem i po kawaku tortu teraz wstawali chopcy przebrani za dorosych grubym gosem chwalili lub bili nas po apach niczegomy nie syszeli niczegomy nie czuli wpatrzeni wielkimi oczami w kawaek tortu ktry coraz bardziej si topi w gorcych naszych rkach i sodycz ta pierwsza w yciu gina w ciemnym rkawie

Substancja Ani w gowach ktre gasi ostry cie proporcw ani w piersiach otwartych poniechanych na rysku ani w doniach dwigajcych zimne bero i jabko ani w sercu dzwonu ani pod stopami katedry nie zawiera si wszystko ci ktrzy tocz wzki po le brukowanym przedmieciu i uciekaj z poaru z butl barszczu ktrzy wracaj na ruiny nie po to by woa zmarych ale aby odnale rur elaznego piecyka godzeni - kochajcy ycie bici w twarz - kochajcy ycie ktrych trudno nazwa kwiatem ale s ciaem to jest yw plazm dwoje rk do zasaniania gowy dwoje ng szybkich w ucieczce zdolno zdobywania pokarmu zdolno oddychania zdolno przekazywania ycia pod murem wiziennym gin ci ktrzy kochaj bardziej pikne sowa ni tuste zapachy ale jest ich na szczcie niewielu nard trwa i wracajc z penymi workami ze szlakw ucieczki wznosi luk triumfalny dla piknych umarych

Odpowied To bdzie noc w gbokim niegu ktry ma moc guszenia krokw w gbokim cieniu co przemienia ciaa na dwie kaue mroku leymy powstrzymujc oddech i nawet szept najlejszy myli

jeli nas nie wyledz wilki i czowiek w szubie co koysze na piersi szybkostrzeln mier poderwa trzeba si i biec w oklasku suchych krtkich salw na tamten upragniony brzeg wszdzie ta sama ziemia jest naucza mdro wszdzie czowiek biaymi zami pacze matki koysz dzieci ksiyc wschodzi i biay dom buduje nam to bdzie noc po trudnej jawie ta konspiracja wyobrani ma chleba smak i lekko wdki lecz wybr by pozosta tu potwierdza kady sen o palmach przerwie sen nagle wejcie trzech wysokich z gumy i elaza sprawdz nazwisko sprawdz strach i zej rozka w d po schodach nic z sob zabra nie pozwol prcz wspczujcej twarzy stra

helleska rzymska redniowieczna indyjska elbietaska woska francuska nade wszystko chyba troch weimarska i wersalska tyle dwigamy naszych ojczyzn na jednym grzbiecie jednej ziemi lecz ta jedyna ktrej strzee liczba najbardziej pojedyncza jest tutaj gdzie ci wdepcz w grunt lub szpadlem ktry hardo dzwoni tsknocie zrobi spory d

Wgrom Stoimy na granicy

wycigamy rce i wielki sznur z powietrza wiemy bracia dla was z krzyku zaamanego z zacinitych pici odlewa si dzwon i serce milczce na trwog prosz ranne kamienie prosi woda zabita stoimy na granicy stoimy na granicy stoimy na granicy nazywanej rozsdkiem i w poar si patrzymy i mier podziwiamy 1956

PROZA POETYCKA
Skrzypce Skrzypce s nagie. Maj chude ramionka. Niezdarnie chc si nimi zasoni. Pacz ze wstydu i zimna. Dlatego. A nie, jak twierdz recenzenci muzyczni, eby byo pikniej. To nieprawda. Guzik Najadniejsze bajki s o tym, e bylimy mali. Ja lubi najbardziej t, jak to raz poknem kociany guzik. Mama wtedy pakaa.

Ksiniczka Ksiniczka najbardziej lubi lee twarz do podogi. Podoga pachnie prochem, woskiem i nie wiadomo - czym. W szparach ksiniczka ukrywa swoje skarby i czerwony koralik, srebrny drucik i jeszcze cos, o czym nie mog powiedzie, bo poprzysigem. Matka i jej synek

W chatce na skraju lasu mieszkaa sobie matka i jej synek. Oni kochali si. Bardzo. Razem ogldali zachody soca i hodowali oswojone godziny. Nie chcieli take umrze. Ale mama umara. Synek zosta. Naprawd by to do stary dywanik przed ko. Pijacy Pijacy s to ludzie, ktrzy pij do dna i duszkiem. Ale krzywi si, bo na dnie widz znw siebie. Przez szyjk butelki obserwuj dalekie wiaty. Gdyby mieli silniejsz gow i wicej smaku, byliby astronomami. Klawesyn Jest to waciwie szafka z orzechowego drzewa z czarnym obramowaniem. Mona by pomyle, e przechowuj tam spowiae listy, cygaskie dukaty i wstki. A naprawd jest tam tylko kukuka zaplatana w gszczu srebrnych lici. Przedmioty Przedmioty martwe s zawsze w porzdku i nic im, niestety, nie mona zarzuci. Nie udao mi si nigdy zauway krzesa, ktre przestpuje z nogi na nog, ani ka, ktre staje dba. Take stoy, nawet kiedy s zmczone, nie odwa si przyklkn. Podejrzewam, e przedmioty robi to ze wzgldw wychowawczych, aby wci nam wypomina nasz niestao.

Muszla Przed lustrem w sypialni rodzicw leaa rowa muszla. Zbliaem si do niej na palcach i nagym ruchem przytykaem do ucha. Chciaem zapa j kiedy na tym, e nie tskni jednostajnym szumem. Chocia byem may, wiedziaem, e nawet jeli kogo bardzo si kocha, czasem zdarza si nam o tym zapomnie. Kraj Na samym rogu tej starej mapy jest kraj, do ktrego tskni. Jest to ojczyzna jabek, pagrkw, leniwych rzek, cierpkiego wina i mioci. Niestety wielki pajk rozsnu na nim sw sie i lepk lin zamkn rogatki marzenia. Tak jest zawsze : anio z ognistym mieczem, pajk, sumienie.

Kot Jest cay czarny, lecz ogon ma elektryczny. Gdy pi na socu, jest najczarniejsz rzeczka, jak sobie mona wyobrazi. Nawet we nie apie przeraone myszki. Pozna to po pazurkach, ktre wyrastaj mu z apek. Jest strasznie miy i niedobry. Zrywa z drzew ptaszki, zanim dojrzej.

Krasnoludki Krasnoludki rosn w lesie. Maj specyficzny zapach i biae brody. Wystpuj pojedynczo. Gdyby si dao zebra ich gar, ususzy i powiesi nad drzwiami - moe mielibymy spokj. Studnia Studnia stoi na rodku placu wrd kamienic, gobi wie. W yle zimnej cembrowiny bije rdeko. Bije tak niespokojnie, jakby za chwil miao zamrze. Na grze wyrzebiono sen kamiennego psa. Gowa z piaskowca ley midzy apami. pi mocno. Nic go nie obchodzi koniec wiata. Epizod w bibliotece Jasna dziewczyna pochylia si nad wierszem. Ostrym jak lancet owkiem przenosi na bia kartk sowa i zamienia je na kreski, akcenty, cezury. Lament polegego poety wyglda teraz jak salamandra objedzona przez mrwki. Kiedy nielimy go pod ostrzaem, wierzyem, e jego ciepe jeszcze ciao zmartwychwstanie w sowie. Teraz, kiedy widz mier sw, wiem, ze nie ma granicy rozkadu. Pozostan po nas w czarnej ziemi rozrzucone goski. Akcenty nad nicoci i prochem. Osa Kiedy jednym ruchem skoszono ze stou kwiecisty obrus, mid i owoce, rzucia si do odlotu. Uwikana w dawicy dym firanki, brzczaa dugo. Wreszcie dotara do okna. Raz po raz uderzaa sabncym ciaem o zimne zestalone powietrze szyby. W ostatnim poruszeniu skrzyde drzemaa ta sama wiara, e niepokj cia zdolny jest obudzi wiatr nioscy nas ku upragnionym wiatom. Wy, ktrzycie stali pod oknem ukochanej, wy, ktrzycie widzieli swoje szczcie na wystawie - czy potraficie wyjc do tej mierci?

Wariatka Jej paajce spojrzenie trzyma mnie mocno jak w objciach. Mwi sowa pomieszane ze snami. Zaprasza. Bdziesz szczliwy, jeli uwierzysz i zaczepisz swj wzek o gwiazd. Jest agodna, kiedy karmi piersi oboki, a1e gdy opuci j spokj, biegnie nad morzem i wyrzuca ramiona w niebo. W jej oczach widz, jak u moich ramion staj dwaj anioowie: blady, zoliwy anio Ironii i potny, miujcy anio Schizofrenii. Raj teologw Aleje, dugie aleje, wysadzane drzewami starannie przycitymi jak w parku angielskim. Czasem przechodzi tdy Anio. Wosy starannie utrefione, skrzyda szumice acina. Ma w rku zgrabny przyrzd zwany sylogizmem. Idzie szybko nie poruszajc powietrza i piasku. Mija w milczeniu kamienne symbole cnot, czyste jakoci, idee przedmiotw i wiele innych rzeczy zupenie niewyobraalnych. Nie znika nigdy z oczu, bowiem nie ma tu perspektyw. Orkiestry i chory milcz, ale muzyka jest obecna. Jest pusto. Teologowie mwi przestronnie. To te ma by dowd.

Umarli

Wskutek zamknicia w ciemnych i nie przewietrzanych pomieszczeniach twarze ich zostay dokadnie przenicowane. Bardzo chcieliby mwi, ale wargi zjad piasek. Czasem tylko zaciskaj w pici powietrze i prbuj podnie gow niezdarnie jak niemowlta. Nic ich nie ciesz ani chryzantemy, ani wiece. Nie mog pogodzi si z tym stanem, stanem rzeczy. Krypta Mog jeszcze poprawi wity obrazek, aby wiadomym byo twoje pojednanie z koniecznoci, a takie szarf, aby napis najdroszej" by rdem ez. Ale co zrobi z much, czarn much, ktra wazi do pprzymknitych ust i wynosi ocalae okruszynki duszy? Po koncercie Wisi jeszcze nad cit gow symfonii elazny miecz tutti. Puste pulpity-nagie szypuki, z ktrych opada kantylena patek po patku. Wida trzy poziomy milczenia: koci-wystyga kad huku, pk basw, ktre pi pod ciana jak pijani chopi, a niej, najniej ucity smyczkiem pukiel.

Pieko Liczc od gry: komin, anteny, blaszany, pogity dach. Przez okrge okno wida zapltan w sznury dziewczyn, ktr ksiyc zapomnia wcign do siebie i zostawi na pastw plotkarek i pajkw. Niej kobieta czyta list, chodzi twarz pudrem i znw czyta. Na pierwszym pitrze mody czowiek chodzi tam i z powrotem i myli: jak ja wyjd na ulic z tymi pogryzionymi wargami i w rozlatujcych si butach. W kawiarni na dole pusto, bo to rano. Tylko jedna para w kcie. Trzymaj si za rce. On mwi: "Bdziemy zawsze razem, Prosz pana czarn i oranad". Kelner idzie szybko za kotar i tam dopiero wybucha miechem.

Hotel Dywan za mikki. Take palma w hallu niewiarogodne Maitre (bad) dugo patrzy nam w twarz i obraca w rku paszport. "Takie podkrone oczy, takie podkr4ione oczy. Znalem jednego kupca ze Smyrny, te mia wstawiony zb na przodzie. W tych czasach trzeba strasznie uwaa wszdzie s donosiciele i skorpiony". W windzie stajemy naprzeciw lustra, ale ju za pierwszym szarpniciem widzimy, j na miejscu twarzy pojawia si srebrna ple.

Siedmiu aniow Co rano przychodzi siedmiu aniow. Wchodz bez pukania. Jeden z nich nagym ruchem wyjmuje mi z piersi serce. Przykada do ust. Inni robi to samo. Wtedy usychaj im skrzyda, a twarze ze srebrnych staj si purpurowe. Odchodz ciko tukc sabotami. Serce zostawiaj na krzele jak pusty garnuszek. Cay dzie trzeba napenia, aby nad ranem anioowie nie odchodzili srebrni i skrzydlaci.

Miasteczko W dzie s owoce i morze, w nocy gwiazdy i morze. Ulica di Fiori to stoek wesoych kolorw. Poudnie. Sonce wali bia lask w zielone aluzje. W laurowym gaju osy piewaj

pochwal cienia. Oto pora, w ktrej postanowiem wyzna mio. Morze milczy, a miasteczko jest wypuke jak piersi malej sprzedawczyni fig. Mur Stoimy pod murem. Zdjto nam modo jak koszul skazacom. Czekamy. Zanim tusta kula usidzie na karku, mija dziesi, dwadziecia lat. Mur jest wysoki i mocny. Za murem jest drzewo i gwiazda. Drzewo podwdza mur korzeniami. Gwiazda nagryza kamie jak mysz. Za sto, dwiecie lat bdzie ju mae okienko.

Wojna Pochd stalowych kogutw. Chopcy malowani wapnem. Aluminiowe opiki burz domy. Wyrzucaj oguszajce kule w powietrze cakiem czerwone. Nikt nie uleci w niebo. Ziemia przyciga ciao i ow.

Wilk i owieczka Mam ci - powiedzia wilk i ziewn. Owieczka obrcia ku niemu zazawione oczy. - Czy musisz mnie zje? Czy to naprawd jest konieczne? - Niestety musz. Tak jest we wszystkich bajkach: Pewnego razu nieposuszna owieczka opucia mam. W lesie spotkaa zego wilka, ktry... Przepraszam, nie jest tu las, tylko zagroda mego gospodarza. Nie opuciam mamy. Jestem sierot. Moj mam zjad takie wilk. Nic nie szkodzi. Po mierci zaopiekuj si tob autorzy pouczajcych czytanek. Dorobi to, motywy i mora. Nie miej do mnie alu. Pojcia nie masz, jak to gupio by zym wilkiem. Gdyby nie Ezop, usiedlibymy na tylnych apach i ogldalibymy zachd soca. Bardzo to lubi. Tak, tak, kochane dzieci. Zjad wilk owieczk, a potem obliza si. Nie naladujcie wilka, kochane dzieci. Nie powicajcie si dla morau.

Ballada o starych kawalerach Gol si brzytw. Potem dugo szukaj spinki pod komod. Starannie wic krawat i umiechaj si do lustra. Bo teraz to jest agodny jedwab, a wtedy za pierwszej mioci by sznur. No c, wszystko mija. Przeyo si to i owo. Wystyg czowiek. Szelki wisz z tylu. Gdyby byy dzieci, biegayby za tymi szelkami. "Rachelo, kiedy Pan..." - to zawsze przy nakadaniu kamizelki. Nieodzowne.

Wiea Wiea ma pidziesit okci w d i tyle w niebo. W lochu pod wie siedzi czowiek. Krl przywiza go do sumienia acuchem. Po piknym yciu liczy dni, ale nie czeka. Na szczycie wiey mieszka astronom. Krl kupi mu lunet, aby przywiza go do wszechwiata. Astronom rachuje gwiazdy, ale nie boi si. Ten na grze i ten niziutko zasypiaj peni liczb. Dlatego rozumiej si. Nie maj gobia, ale za to czarny kot nosi wiadomoci z lochu na szczyt. - Przyby jeden dzie - mwi astronomowi.

A do zbrodniarza : - Urodzia si gwiazda. Wszyscy trzej maj zielone oczy. Od tego wypatrywania, nie od nadziei.

Kawiarnia Nagle dostrzega si, e w szklance nie ma nic, e podnosi si do ust przepa. Marmurowe stoliki odpywaj jak kra. Tylko lustra wdzicz si w lustrach, tylko one wierz w nieskoczono. Oto pora, gdy naley, nie czekajc na morderczy skok pajka, odej. Noc mona przyj znowu, aby przez zapuszczon krat obserwowa upiorny szlachtuz sprztw. Bestialsko pomordowane krzesa i stoliki le na grzbietach z nogami wycignitymi w wapienne niebo. Niedwiedzie Niedwiedzie dziel si na brunatne i biae oraz apy, gow i tuw. Mordy maj dobre, a oczka mae. One lubi bardzo akomstwo. Do szkoy nie chc chodzi, a1e spa w lesie - to prosz bardzo. Jak maj mao miodu, to api si rkami za gowy i s takie smutne, takie smutne, e nie wiem. Dzieci, ktre kochaj Kubusia Puchatka dayby im wszystko, ale po lesie chodzi myliwy i celuje z fuzji midzy tych dwoje maych oczu. Harfa Woda nisko. W wodzie wiato zote i paskie. W srebrnych trzcinach palce wiatru oplataj jedyn ocala kolumn. Czarna dziewczyna obejmuje harf. Jej wielkie egipskie oko pynie wrd strun jak smutna ryba. Daleko za nim mae palce. Piraci Piraci graj w krgle. Niebo jest przy tym czerwone. Zupenie. Kiedy krl chwieje si podcity kul, na horyzoncie pojawiaj si biae okrty. Sycha wspaniay miech i grzmot. Dziadek By dobry. Kocha kanarki, dzieci i dugie msze. Jada lazowe cukierki. Wszyscy mwili: dziadek ma zote serce. A raz to serce zaszo mg. Dziadek umar. Porzuci to dobre, zatroskane ciao i stal si upiorem. Drnik Nazywa si 176 i mieszka w duej cegle z jednym oknem. Wychodzi - may ministrant ruchu i rkami cikimi jak z ciasta salutuje przelatujce pocigi. Na wiele mil wkoo - pustka. Rwnina z jednym garbem i grupa samotnych drzew porodku. Nie trzeba mieszka tu trzydzieci lat, aby wyliczy, e jest ich siedem. Od koca A potem ustawiono wszelki st i odbya si wspaniaa weselna uczta. Ksiniczka bya tego dnia jeszcze pikniejsza ni zwykle. Graa muzyka. Dziewczta liczne jak ksiyce taczyy na dole. No dobrze, ale co byo przedtem? Ach, nie mylmy nawet o tym. Czarna wrka bije o okna jak ma. Czterdziestu rozbjnikw pogubio w ucieczce dugie noe i brody, a smok zamieniony w chrabszcza pi spokojnie na liciu migdau.

W drodze do Delf Byo to w drodze do Delf. Wanie mijaem czerwon skal, kiedy z przeciwnej strony pojawi si Apollo. Szed szybko nie zwracajc na nic uwagi. Kiedy zbliy si, zauwayem, e bawi si gow Meduzy skurczona i wyschnit od staroci. Szepta co pod nosem. Jeli dobrze usyszaem, powtarza: "Sztukmistrz musi zgbi okruciestwo". Wiatr i ra W ogrodzie rosa rdza. Zakocha si w niej wiatr. Byli zupenie rni, on - lekki i jasny, ona nieruchoma i cika jak krew. Przyszed czowiek w drewnianych sabotach i goymi rkami zerwa r. Wiatr skoczy za nim, ale tamten zatrzasn przed nim drzwi. Obym skamienia - zapaka nieszczliwy. - Mogem obej cay wiat, mogem nie wraca wiele lat, ale wiedziaem, ze na zawsze czeka. Wiatr rozumia, e aby naprawd cierpie, trzeba by wiernym. Kura Kura jest najlepszym przykadem, do czego doprowadza bliskie wspycie z ludmi. Zatracia zupenie ptasi lekko i wdzik. Ogon sterczy nad wydatnym kuprem jak za duy kapelusz w zym gucie: Jej rzadkie chwile uniesienia, kiedy staje na jednej nodze i zakleja okrge oczy boniastymi powiekami, s wstrzsajco obrzydliwe. I w dodatku ta parodia piewu, podernite suplikacje nad rzecz niewypowiedzianie mieszn: okrgym, biaym, umazanym jajkiem. Kura przypomina niektrych poetw. Klasyk Wielkie drewniane ucho zatkane wat i nudziarstwami Cycerona. Wspaniay stylista - mwi wszyscy. Nikt ju dzisiaj takich dugich zda nie pisze. I co za erudycja. W kamieniu nawet umie czyta. Tylko nigdy nie domyli si, e yki marmuru w termach Dioklecjana to s pknite naczynia krwionone niewolnikw z kamienioomw. Malarz Pod cianami biaymi jak las brzozowy rosn paprocie obrazw. W zapachu terpentyny i olejw Miron odtwarza dramat cytryny skazanej na wspycie z zielon draperi. Jest tu takie jeden akt kobiety. Moja narzeczona - mwi Miron. - Pozowaa mi w czasie okupacji. Bya zima bez chleba i wgla. Pod jej bia skora krew zbiegaa si w sine plamki. Wtedy malowaem cieple rowe to. Pejzae kolejowe Na elaznych gaziach dojrzewaj czerwone i zielone owoce sygnaw. S tu takie ciche perony z wiszcymi w skrzynkach miniaturowymi ogrodami Semiramidy. Ale na nic nasturcje i zabkana pszczoa. Kiedy okrga gilotyna minut wskae 1231, poknie to wszystko czarny potwr, ktry zblia si wanie w syku biaych atmosfer.

Hermes, pies i gwiazda Hermes idzie przez wiat. Spotyka psa. Jestem bogiem - przedstawia si grzecznie Hermes. Pies wcha jego nogi. Czuj si samotny. Ludzie zdradzaj bogw. Ale zwierzta niewiadome i miertelne, oto czego podamy. Wieczorem po caodziennej wdrwce usidziemy pod dbem. Powiem ci wtedy, e czuj si stary i chc umrze. To bdzie kamstwo potrzebne, aby liza moje rce. Owszem - odpowiada niedbale pies - bd liza twoje rce. S chodne i maj dziwny zapach. Id, id. Spotykaj gwiazd. Jestem Hermes - mwi bg - i wydobywa jedn ze swych najpikniejszych twarzy. - Czy nie chciaaby pj z nami na koniec wiata? Postaram si, aby tam byo przeraliwie i aby musiaa oprze gow na moim ramieniu. Dobrze - mwi szklanym gosem gwiazda. Wszystko mi jedno, dokd id. A z tym kocem wiata to naiwno. Niestety nie ma koca wiata. Id. Id. Pies, Hermes i gwiazda. Trzymaj si za rce. Hermes myli, e gdyby drugi raz wyrusza szuka przyjaci, nie byby taki szczery. Szwaczka Od rana pada deszcz. Bdzie pogrzeb tej z naprzeciwka Szwaczki. Marzya o lubnym piercionku, a umara z naparstkiem na palcu. Wszyscy si z tego miej. Poczciwy deszcz ceruje niebo z ziemi. Ale z tego te nic nie bdzie. Ogrd botaniczny To jest pensjonat rolin, prowadzony bardzo surowo jak szkoy klasztorne. Trawy, drzewa i kwiaty rosn przyzwoicie bez adnej wegetacyjnej bujnoci, wystrzegajc si niedozwolonych pieszczot z trzmielami. S wci skrpowane swoj acisk godnoci i tym, e musz by przykadem. Nawet re sznuruj usta. Marz o zielniku. Staruszkowie przychodz tu z ksikami i zasypiaj pod ospae tykanie sonecznych zegarw. Las cieka biegnie boso do lasu. W lesie jest duo drzew, kukuka, Ja i Magosia i inne mae zwierztka. Tylko krasnoludkw nie ma, bo wyszy. Jak si ciemni, sowa zamyka las duym kluczem, bo jakby si tam zakrad kot, to by dopiero narobi szkody. Cesarz By sobie raz cesarz. Mia te oczy i drapien szczk. Mieszka w paacu penym marmurw i policjantw. Sam. Budzi si w nocy i krzycza. Nikt go nie kocha. Najbardziej lubi polowania i terror. Ale fotografowa si z dziemi wrd kwiatw. Kiedy umar, nikt nie mia zdj jego portretw. Zobaczcie, moe jest jeszcze u was w domu jego maska. onierz Idzie onierz na wojenk. Szarfa purpurow przepasa piersi. Sznurem iskier zwiza koniec szabli z ostrogami! Kapelusz z trzema pirami na lekk gow. Idzie onierz i piewa. Spotyka chopa, ktry prowadzi konia na targ. Dzielny onierz kupuje konia za mocny kuak i jedno piro z kapelusza.

Noc zabra nieznanej dziewczynie sen, a zostawi jej nadziej kiekujc pod sercem i jedno piro z kapelusza. O wicie zabi onierza z niebiesk szarfa. Siedzia guptas na skraju drogi jak zajc nad miedz. To wanie bya wojna. O spraw najwaniejsz. Czy sztandary maj by szyte z purpurowego czy te z niebieskiego jedwabiu. A raz na rozstaju zobaczy kocist staruszk. Zdj kapelusz i z alem zobaczy, e trzecie i ostatnie piro wolno opada na ziemi. So Waciwie sonie s bardzo wraliwe i nerwowe. Maj bujn wyobrani, ktra pozwala im niekiedy zapomnie o swoim wygldzie. Kiedy wchodz do wody, zamykaj oczy. Na widok wasnych ng wpadaj w rozdranienie i pacz. Sam znalem sonia, ktry zakocha si w kolibrze. Chud, nie spa i w kocu umar na serce. Ci, ktrzy nie znaj natury soni, mwili: by taki otyy. Martwa natura Z przemyln niedbaoci wysypano na st te ksztaty przemoc odczone od ycia: ryb, jabko, gar jarzyn przemieszanych z kwiatami. Dodano do tego martwy li wiata i maego ptaka o skrwawionej gowie. w ptak zaciska w skamieniaych szponach ma planet, zoon z pustki i zabranego powietrza. Ryby Nie mona wyobrazi sobie snu ryb. Nawet w najciemniejszym kcie stawu, wrd trzcin, ich spoczynek jest czuwaniem: wiecznie ta sama pozycja i absolutna niemono powiedzenia o nich: zoyy gow. Takie ich Izy s jak krzyk w pustce - niepoliczone. Ryby nie mog gestykulowa swojej rozpaczy. To usprawiedliwia tpy n, ktry skacze po grzbiecie zdzierajc cekiny usek. ywot wojownika Stan na progu pokoju, w ktrym lea jego umary ojciec, owinity jak jedwabnik w woskow cisz - i krzykn. Od tego to si zaczo. Czepi si huku i pi si po nim w gr, gdy wiedzia, e cisza oznacza mier. Rytm podkutych butw, ttent kopyt na mocie - bkitne szarawary huzara. Grzmot bbnw i muszkieterowie wstpuj w chmur dymu - srebrna szpada oficera. Ryk armat, ziemia jczy jak bben - trjktne czako marszaka. Wic kiedy umar, wierni onierze chc, aby po drabinie wrzawy wstpi w niebo. Sto dzwonnic rozkoysao miasto. W chwili gdy znajduje si ono najbliej nieba, kanonierzy strzelaj. Ale nie mog odupa twardego lazuru na tyle, aby marszaek zmieci si cay ze szpad i trjktnym czakiem. Teraz znw si odklei i spad na twarz ziemi. Wierni onierze podnosz go i jeszcze raz strzelaj w gr. Pogrzeb modego wieloryba Konie morskie o zadach tustych i oczach ironicznych, konie, odziane w kapy pomaraczowe, cign karawan - czarn cukiernic, ronic po drodze domowe pantofle z du per zamszow, naszyt na ciemne to.

Wioz go alej wwozw wrd szelestu bezmiernej wody przeciekajcej kropla po kropli, wrd niezliczonych nieskoczonoci gwiadzisto-piaszczystych, piaszczysto-gwiadzistych, piaszczystych. Sonce wie powietrze w mae kokardki. Motyle pilnuj go, aby nie ulecia. Sznury kwiatw trzymaj, aby nie wypyn z zatoki aobnego wozu. Pasikoniki morza - chitynowe, ale wyczulone na problem istnienia, pacz: co to komu szkodzio, e kpi dobrodusznie z okrtw, lubi gos trby powietrznej i mia pene pudeko topielcw, ktrymi bawi si jak onierzami z oowiu. Co to komu szkodzio? Wioz go przez ogromne polany zalane cytrynowym wiatem, przez paskie przestrzenie, z ktrych uchodzi syczc biay tlen jak nie domknity widok. Teraz dopiero przychodz dzwony. Montuj na wysokociach wielkie krosna. Tkaj cienisty pokrowiec na cay kondukt, ciao zmarego, a nawet kawaek alu. Rzuc na ten pokrowiec pocztek poematu : O rowa gro sodkiego misa - egnaj, O melonie przedwczenie zerwany ze szklanej gazi oceanw-

Ofiarowanie Ifigenii Agamemnon jest najbliej stosu. Paszcz zarzuci na gow, ale oczu nie zamkn. Sdzi, e przez tkanin dostrzee bysk, ktry stopi jego crk, jak szpilk do wosw. Hipiasz stoi w pierwszym szeregu onierzy. Widzi tylko mae usta Ifigenii, ktre ami si od paczu, jak wtedy gdy zrobi jej straszn awantur o to, e wpina kwiaty we wosy i daje si na ulicy zaczepia nieznajomym mczyznom. Raz po raz widok Hipiasza wydua si niepomiernie i mae usta Ifigenii zajmuj ogromn przestrze od nieba do ziemi. Kalchas, o oczach dotknitych bielmem, widzi wszystko w mtnym owadzim wietle. Jedyna rzecz, ktra go naprawd porusza, to obwise agle okrtw stojcych w zatoce, ktre sprawiaj, e smutek staroci wydaje mu si w tej chwili nie do zniesienia. Podnosi przeto rk, aby rozpoczto ofiar. Chr umieszczony na zboczu obejmuje wiat we waciwych proporcjach. Niewielki byszczcy krzak stosu, biaych kapanw, purpurowych krlw, gon miedz i miniaturowe poary onierskich hemw, a wszystko to na tle jaskrawego piasku i niezmiernego koloru morza. Widok jest pyszny, jeli przywoa na pomoc odpowiedni perspektyw.

Gabinet miechu Hutawka, diabelski myn, strzelnica - to rozrywki ludzi pospolitych. Umysy subtelne, natury refleksyjne wol gabinet miechu. Jego celem wzniosym i ukrytym jest przygotowa nas na najgorsze. Oto w jednym lustrze pokazuje ciao nasze zdjte z koa - nieforemny worek poamanych koci, w innym ciao nasze zdjte z haka po dugotrwaej suchej destylacji powietrza. Odwiedzajcie gabinet miechu. Odwiedzajcie gabinet miechu. To przedsionek ycia, przedpokj tortury.

W szafie Zawsze podejrzewaem, e to miasto jest falsyfikatem. Ale dopiero w zamglone poudnie wczesnej wiosny, kiedy powietrze pachnie krochmalem, odkryem na czym polega oszustwo. Mieszkamy we wntrzu szafy, na samym dnie zapomnienia, wrd poamanych lasek i zatrzanitych pudeek. Sze brzowych cian, nogawki chmur nad gowa i to, co do niedawna uwaalimy za katedr - ja jest smuka butelk zwietrzaych perfum. O, biedne noce, kiedy modlimy si do przelatujcej komety mola. Samobjca By taki teatralny. Stan przed lustrem w czarnym ubraniu z kwiatem w butonierce. Woy do ust narzdzie, czeka, a lufa ociepli si i umiechajc si z roztargnieniem do swego odbicia - strzeli. Spad jak paszcz zrzucony z ramion, ale dusza staa jeszcze jaki czas potrzsajc gow coraz lejsz, coraz lejsz. A potem ocigajc si wesza w to zakrwawione u szczytu ciao w chwili, gdy wyrwnywaa si jego temperatura z temperatur przedmiotw, co - jak wiadomo - wry dugowieczno. Rwnowaga By to ptak, a waciwie aosny szcztek ptaka zjadanego przez pasoyty. Obdarty z pierza, o sinej skrze, ktr wstrzsa dreszcz blu i obrzydzenia, prbowa si jeszcze broni wyskubujc dziobem biae robaki pokrywajce go ruchom gstw. Zawinem go w chustk i zaniosem do znajomego przyrodnika. Chwile obserwowa, a potem powiedzia: -Wszystko w porzdku. Robaki, ktre go tocz, nosz w sobie niewidoczne dla oka pasoyty i najprawdopodobniej w komrkach tych ostatnich rozgrywa si proces wzmoonej przemiany materii. Jest to zatem klasyczny przykad zamknitego ukadu o nieskoczonej drabinie wspzalenoci antagonistycznych, warunkujcych rwnowag caoci. Wbrew pozorom, to co widzimy, jest rumianym owocem labo, psow ra ycia. Trzeba dba o to, by gsta tkanina oddechu i duszenia nie pka w adnym miejscu, gdy wtedy ujrzelibymy co znacznie gorszego od mierci i bardziej przeraajcego od ycia. Magiel Inkwizytorzy s wrd nas. yj w suterenach wielkich kamienic i tylko napis MAGIEL TUTAJ zdradza ich obecno. Stoy o napitych brzowych miniach, potne walce, miadce wolno, ale dokadnie, koo napdowe, ktre nie zna litoci - czekaj na nas. Przecierada, ktre wynosz z magla, s jak puste ciaa czarownic i heretykw. Z technologii ez W obecnym stanie wiedzy tylko zy faszywe nadaj si do obrbki i dalszej produkcji. zy prawdziwe s gorce, wskutek czego bardzo trudno oddzieli je od twarzy. Po doprowadzeniu do stanu staego okazao si, e s bardzo kruche. Nad problemem eksploatacji ez prawdziwych gowi si technolodzy. zy faszywe przed mroeniem poddaje si zabiegowi destylacji, gdy z natury s mtne i doprowadza si je do stanu, w ktrym pod wzgldem czystoci nie ustpuj prawie zom prawdziwym. S bardzo twarde, bardzo trwale i nadaj si nie tylko do ozdb, ale takie do krajania szka.

Bajka japoska Krlewna Idanaki ucieka przed smokiem, ktry ma cztery apy purpurowe, a cztery zote. Krlewicz Itanagi pi pod drzewem. Nie wie, w jakim niebezpieczestwie znajduj si mae stopy Idanaki . A smok jest coraz bliej. Gna Idanaki do morza. W kadym oku ma dziewi czarnych piorunw. Krlewicz Itanagi pi. Krlewna rzuca za siebie grzebie. Staje siedemnastu rycerzy i rozpoczyna si krwawa walka. Gin jeden po drugim. Zbyt dugo przebywali w czarnych wosach Idanaki . Zniewiecieli doszcztnie. Krlewicz Itanagi znalaz nad brzegiem morza ten grzebie. Zbudowa dla niego marmurowy grobowiec. Kto widzia, aby dla grzebienia budowa grobowiec? Ja widziaem. Dziao si to w dzie drzewa i rebca. Sen cesarza Szpara! - krzyczy przez sen cesarz, a dry nad jego gow baldachim strusich pir. onierze, ktrzy chodz wok sypialni z obnaonymi mieczami, sdz, e cesarz ni oblenie. Teraz wanie dostrzeg szczelin w murze i chce, by przez ni wdzierali si do twierdzy. A naprawd cesarz jest teraz stonog, ktra biegnie po pododze w poszukiwaniu resztek jedzenia. Naraz widzi nad gow ogromny sanda, ktry ju ju ma go zmiady. Cesarz szuka szpary, w ktr mgby si wcisn. Podoga jest gadka i liska. Tak. Nie ma nic pospolitszego nad sny cesarzw. Organista Mieszka w lesie nagich pni. Zaszczepia im licie, gazie, cae korony zielone i pomienne. Uderza wiatrem. Niekiedy roznieca poar zwany fug albo choraem. Ksidz may jak kornik przesuwa si w lusterku wiszcym nad nutami, a on smaga do wdziczniejszego taca, do wspanialszych upadkw. Koczy spazmem archanielskich trb, schodzi po ciemnych, krconych schodach, kaszle i spluwa w kraciast chustk gst flegm. Ksiyc Nie rozumiem, jak mona pisa wiersze o ksiycu. Jest tusty i niechlujny. Dubie w nosie kominw. Jego ulubione zajcie to wazi pod bika i wcha buty. Luneta kapitana Kupiem j w Neapolu od ulicznego sprzedawcy. Miaa nalee do kapitana aglowca Maria, ktry zaton tu koo Zotego Wybrzea w soneczny dzie wrd tajemniczych okolicznoci. Dziwny przedmiot. Na cokolwiek skierowa j, wida tylko dwa niebieskie pasy - jeden ciemnoszafirowy, a drugi bkitny. Bajka ruska Postarza si car ojczulek, postarza. Ju nawet gobka wasnymi rkami nie mg zadusi. Siedzia na tronie zloty i zimny. Tylko broda mu rosa do podogi i niej. Rzdzi wtedy kto inny, nie wiadomo kto. Ciekawy lud zaglda do paacu przez okno, ale Kriwonosow zasoni okna szubienicami. Wic tylko wisielcy widzieli co nieco. W kocu umar car ojczulek na dobre. Dzwony biy, ale ciaa nie wynoszono. Przyrs car do tronu. Nogi tronowe pomieszay si z nogami carskimi. Rka wrosa w porcz. Nie mona go byo oderwa. A zakopa cara ze zotym tronem - al.

Fotoplastikon Wielka brzowa beczka, w ktr lej z gry bkit paryski, srebro arabskie, ziele angielsk. Dodaj jeszcze szczypt ru indyjskiego i mieszaj wielk chochl. Gsta ciecz wycieka przez szpary, a ludzie, ktrzy obsiedli beczk jak muchy, zlizuj apczywie kropla po kropli. Ale nie trwa to dugo, niestety. Tramwaj, ironiczny transatlantyk, dzwoni na marzycieli.

You might also like