You are on page 1of 3

Intelekt vis mózg!

Czy coś takiego jak rozum w ogóle istnieje? Na pozór to pytanie jest wręcz absurdalne, bo
w swoim założeniu kwestionuje „oczywistą oczywistość”. Nie wydaje się jednak, aby
nieistnienie rozumu było logicznie niemożliwe. Żartem powiem, że skoro ojcu Bocheńskiemu
logarytm wolno było nazwać „krową” to, dlaczego my zawodowymi filozofami nie będąc, nie
moglibyśmy rozumu określić „czarnym kotem”, którego Hegel już dawno w zupełnie
zaciemnionym pokoju bez powodzenia szukał? Niektóry, twierdzą, że rozum, to tylko funkcja
wyżej zorganizowanego systemu nerwowego. Oczywiście nie podważa to samego istnienia
rozumu, ale pewne jego rozumienie, klasycznym zwane, i zdaje się, ze do Arystotelesa
nawiązujące. Tradycyjnym oczekiwaniem kierowanym pod adresem rozumu jest tworzenie
meta-porządku złożonego z racjonalności. Ma on jak gdyby spajać owe racjonalności w jedną
całość, totalność rozumu1. Dziś, to zresztą norma, że wielkie narracje kultury europejskiej
poddaje się w wątpliwość, można nawet powiedzieć, że takich w ogóle nie ma. Gdzieżby tam,
ktoś współczesny, chciał Platona słuchać, gdy ten mówi: „A największy rozum - powiada - to
ten, który powinien państwem i domem rządzić, a któremu na imię panowanie nad sobą i
sprawiedliwość”2.
Ponieważ nie sposób dowodzić wprost nieistnienia czegoś, dlatego pozostaje skorzystać z
drogi pośredniej, a mianowicie pokazując, że przy takich a takich cechach jego istnienie
byłoby wewnętrznie sprzeczne. M. Krąpiec twierdzi: „Szczególnie wymownym dowodem
istnienia rozumu jest nasza samowiedza, która jest przykładem pełnej refleksji, ujmującej w
„sobie” własne „ja”, o ile jest ono spełniaczem aktów poznania. Samowiedza świadczy o
poznawczym ujmowaniu „pola poznawcze-go”, wyznaczonego przez 2 bieguny: „ja”, jako
spełniacza aktów poznania i innych aktów „moich”, oraz treści zewnętrznych, narzucających
się mi, nigdy niebędących „ja”, zaczerpniętych zazwyczaj z otaczającego świata”. Wobec
powyższego, gdybyśmy nawet założyli, że całe nasze poznanie włącznie z tym, że to ja
poznaje, jest złudzeniem, to i tak, jak ripostuje Kartezjusz, nie da się logicznie zaprzeczyć, że
jestem poznawczo zwodzony, czyli jakoś myślę, a zatem istnieję, chociaż ten ostatni wniosek
z poprzedniego, tj. że jestem zwodzony, nie wypływa logicznie, czego z resztą Kartezjusz
bynajmniej nie twierdzi.
W związku z powyższym należałoby podjąć analizę zagadnienia: czy fakt czyjegoś
myślenia, chociażby przez zwodzenie, jest wystarczającą gwarancją pewności istnienia

1
Europa wobec kryzysu racjonalności. Problemy i wyzwania, Artykuł opublikowany (w): Z. Drozdowicz (red.),
Europa wspólnych wartości, Poznań 2005
2
Platon, Uczta 209 a.
umysłu? Jak się wydaje, logicznie niesprzecznym byłoby twierdzenie, iż to zwodnicze
myślenie jest Spinozjańskim modi, i żaden odrębnie istniejący umysł ludzki nie istnieje.
Problem ze Spinozą jest ten, że jego rozumienie ludzkiego umysłu jest niesprzeczne, ale na
gruncie jego własnej aksjomatyki. Nie to jednak nas zajmuje. Bardziej istotnym problemem w
obrębie szeroko pojętej tematyki rozumu jest pytanie o naturę ludzkiego rozumu.
Rozwiązanie, że rozum jest wyższą funkcją systemu nerwowego, wydaje się być
niewystarczające. Główne powody są trzy: 1’ – badania medyczne, 2’ – wyniki badań
psychologicznych, 3’ – ustalenia antropologiczne. Na dodatek owa teza jest w oczywistej
sprzeczności z większością znaczących koncepcji filozoficznych. Oto, co Edward Nęcka,
profesor zwyczajny na Uniwersytecie Jagiellońskim, specjalizujący się w problematyce
twórczości, inteligencji i poznania mówi na temat tej przedostatniej jako funkcji biologicznej
mózgu: „Mechanizmy genetycznego uwarunkowania inteligencji są faktem. Trzeba jednak
dodać kilka zastrzeżeń. Po pierwsze, co już mówiłem, jakość mózgu jest ważną przesłanką
inteligencji, ale nie jedyną. Kształt dłoni jest określony genetycznie i prawdopodobnie jakość
mózgu również. Ciało człowieka – wszystkie jego organy, w tym szczególnie układ nerwowy
– jest jednak systemem bardzo plastycznym i podatnym na doświadczenie. Zmienia się
radykalnie pod wpływem oddziaływania środowiskowego”3. Gdyby przyszło nam się
zgodzić, że inteligencja, rozum to wyłącznie kwestia biologii, to nie byłoby powodu
człowieka widzieć godniej jak zwierzęcia, a ponadto nie ma żadnych etycznych przesłanek by
zakazać definitywnie manipulacji jego tj. rozumu, strukturą, jak i funkcjami. Wyrazicielem
tego stanowiska jest Searle. Naturalizm biologiczny - tak nazywa się jego stanowisko.
Krytykuje on zarówno monizm (za pomijanie istotnych atrybutów umysłu) jak i tradycyjny
dualizm (kartezjański dualizm substancji, ale też dualizm własności). Głosi tezę o
biologicznym ugruntowaniu procesów psychicznych, podstawowym organem jest oczywiście
mózg. Zajmując się umysłem, pomija pytanie o jego strukturę i istotę, skupiwszy całą uwagę
na jego zawartości. Dopasowanie stanów mentalnych do świata zewnętrznego odbywa się na
zasadzie związku przyczynowo - skutkowego: podmiot poznający nakierowuje swoje zmysły
na przedmiot, pozyskuje pewne impulsy, prowadzące do uzyskania pewnej treści mentalnej.
Intencjonalność powoduje odzwierciedlanie świata w umyśle. Stany intencjonalne (pierwotne
względem czynności mowy) realizowane są przez operacje w mózgu, przez jego struktury i
nie przysługuje im odrębny status. W ten sposób unika on dualizmu. Problem relacji między
światem a umysłem traktuje w kategoriach metodologiczno - językowych (uwzględnienie

3
Janek. Sowa, Na zdrowy rozum, (w) „Polityka” z 07 września 2005.
różnicy w poziomach opisu). Psychologiczna kategoria umysłu generowana jest z
biologicznej kategorii mózgu, wobec czego nie ma tradycyjnego kartezjańskiego mind-body
problem4.

4
http://maws.ctgt.pl/frame.php?id_article=2

You might also like