You are on page 1of 3

Thomas Morus – Utopia

Przedstawienie ustroju legendarnej Utopi Thomas More poprzedza opisem jej


geograficzno-naturalnych uwarunkowań. Te zaś, z uwagi na fantastyczny charakter utworu,
można by, jak się wydaje, pominąć. Jest jednak solidny powód by owego pominiencia nie
powziąć. liczbowe projektu Utopi ma swe zdroworozsądkowe zasady, bo założone na
doświadczeniu historycznym ludzi Renesansu, jak również jest ono (doprecyzowanie) jakąś
odpowiedzią na ówczesne, czyli odrodzeniowe problemy demograficzne, i związane z nimi
kwestie urbanistyczne. Jednak to, co najbardziej uderza już we wstępnym opisie, nota bene
geograficznym, to rzeczowe uwiarygodnienie projektu. I nie wynika ono wcale z mentalności
współczesnego czytelnika tj. jego scholastycznej edukacji, człowiek renesansu bowiem to
spadkobierca greckiego odkrywcy, który ze sobą, i z opornym losem idzie w zapasy, dlatego
jak Hellenowie, którzy zbudowali kolosa Rodezyjskiego czy latarnie morską na Faros, tak
współcześni Morusowi za dzieło utopi wziąć się mogą. „Wszystkie miasta założone są
według jednego planu i takie same mają budynki, jeśli tylko pozwalają na to warunki
miejscowe. Najmniejsza odległość między miastami wynosi 24000 kroków, największa zaś
wymaga jednego dnia drogi pieszej”.
Na liczbach rodzin składających się na miasta Utopi opiera się jej system
przedstawicielski rządzenia. „Corocznie z każdego miasta trzej starsi i doświadczeni
obywatele udają się jako posłowie do miasta do Amaurotum na obrady, dotyczące wspólnych
spraw całej wyspy”. Jakże współczesny to obraz?!. Jedyną rysą na nim jest podleganie coraz
wyższych przedstawicieli miast absolutnej władzy księcia, to bowiem umiejscawia Utopię
bardziej w średniowieczu niż we współczesności. Ostrość tytułu „książęcego” osłabia fakt, że
książe również jest wybierany z pospośród czterech proponowanych przez syfograntów –
przedstawicieli rady miasta - prowincji. I zdaje się, że z ujmą dla włodarzy Utopi było by,
gdybyśmy tych ostatnich próbowali porównać np. do władz naszej Rzeczpospolitej, z
premierem Tuskiem na czele, który nawet w nijakiej sprawie z prezydentem do zgody dojść
nie może, choć obaj o dobru Polski, jako najwyższym parytecie, rozprawiają.
Ów wyborny humanista wprowadza znakomitą idee formowania praworządnej
państwowości. Reformę należy zaczynać nie od drastycznej regulacji prawa, ale od
wychowania obywateli. Przypadek Rewolucji Francuskiej pokazał, że w tej kwestii racje miał
Thomas Morus, a mylił się, o zgrozo!, Robespierre. „Przecież głównym celem całego ustroju
społecznego Utopii, obok zaspokojenia koniecznych potrzeb ogólnych, jest zapewnienie
wszystkim obywatelom jak największej ilości czasu, aby, oderwawszy się od trosk
materialnych, mogli swobodnie poświęcać się kulturze duchowej”. Dzieci poznając tajniki
wiedzy, mają również okazję wejść w praktykę życia codziennego mieszkańców Utopi, bo
mogą w formie zabawy podejmować pod okiem starszych czynności rzemieślników czy
rolników.
Przejrzy do meritum wiedzy. W jej przedmiocie wyróżnia się w szczególności jej
strona praktyczna, gdyż z nauk uprawianych w zdobycznym państwie Utopusa – legendarnym
założycielu Utopi, uprawia się przede wszystkim języki obce, dalej zaś idą: medycyna, fizyka,
filozofia moralna, stroni się zaś od prawa i logiki. Sami prawnicy zresztą w państwie tym
mają niewiele do powiedzenia, bo lud ma prawa proste, a od przestępstwa, jak od czarnej
zarazy stroni. Oczywiście nie wszyscy szczyty wiedzy osiągają, bo też nie wszyscy to samo w
Utopi muszą robić, bo wiedza praktyce służy, a każdy temu się oddaje, do czego ma
zamiłowanie i wystarczające zdolności posiada, nikt jednak nie próżnuje!
Na straży szczęśliwości Utopi stoi religia. Jest ona swego rodzaju perpetuum mobile.
Prawość wiary utrwala ustrój, ten znów jako stabilny uprawomocnia wiarę. W państwie
obowiązuje wiara w Boga, który jest źródłem normotwórczym, a zarazem gwarantem
nienaruszalności praw sumienia człowieka jako takiego, i przez co tymi prawami stoi. Jeżeli
obywatel ma inne zdanie niż kapłani, ci, co w sprawach wiary ponoć się nie mylą, wolno mu
przy nim pozostać, pod warunkiem jednak, że nie będzie go (poglądu) szerzył, narażając
sprawę pokoju dla zaspokojenia własnych ambicji, czy realizacji niekiedy nawet niecnych
pobudek. Życie społeczne bowiem trwalszą ma podstawę w moralności niż w prawie
stanowionym, zresztą między nimi nie ma konfliktu, gdyż jedno i drugie pozostaje w zgodzie
z prawem naturalnym i opartym na nim zdrowym rozsądku. „Przez cnotę rozumieją życie
zgodne z naturą, z takim bowiem zamiarem stworzył nas Bóg. Ten zaś tylko idzie za
przewodnictwem natury, kto w unikaniu jednych rzeczy oraz w pożądaniu innych posłuszny
jest rozumowi”.
I teraz najważniejsze pytanie: czy Utopia More’a mogłaby kiedykolwiek i
gdziekolwiek mieć swoją inkorporacje? Odpowiedz brzmi – zdecydowanie tak! Trzeba tu
jednak poczynić pewne zastrzeżenia. Po pierwsze owo wcielenie nie ma charakteru
literalnego. Jest przede wszystkim projektem na życiu osobistym, przynajmniej w tym sensie,
że wyznając katolicyzm wielu ma, a przynajmniej powinno mieć wyrzuty sumienia, że
sprawę Chrystusa za parę marnych srebrników zaprzedało. Po drugie, każda szlachetna dusza
ów ideał piękna w sobie nosi, i nie mało jest takich, którzy za tę wartość życiem swoim
zapłacili, czego wzniosłym przykładem jest sam autor Utopi. Zarzut, że idea budowy
uniwersalnego społeczeństwa kończy się tym, czym zakończała się rewolucja bolszewicka,
jest w przypadku Utopi Morusa nietrafny, bowiem na gruncie praktyki z powodzeniem
przeczy temu chociażby kibuc izraelski. Tak czy inaczej, angielski humanista dobitnie
pokazuje, że „(…) ustrój tego państwa, które moim zdaniem nie tylko najlepiej jest
urządzone, lecz także jest jedynym, które może zupełnie słusznie nazywać się
rzeczpospolitą”.

You might also like