You are on page 1of 72

Disputatio

memento mori

TOM II

GDAŃSK 2007
Studenckie zeszyty naukowe wydawane przez:
Koło Naukowe „Rhetoricus” oraz
Koło Debat Politycznych.

Redaktor Naukowy:
dr Oktawian Nawrot

Redaktor Naczelny:
Jakub H. Szlachetko
jakubszlachetko@gmail.com

Rada Redakcyjna:
Tomasz Karasek
Paweł Szczepański
Karol Ważny

Konsultacja naukowa:
Mgr Michał Gałędek

Publikacja sfinansowana została przez:


Parlament Studentów Uniwersytetu Gdańskiego,
oraz Radę Samorządu Studenckiego WPiA UG.

Skład i redakcja techniczna:


Paweł Szczepański
Karol Ważny

Okładka:
Karol Ważny
Spis treści

Disputatio
memento mori

Spis Treści
Str.
1. Słowo wstępne............................................................................. 4
2. Od Redakcji……......................................................................... 6
3. Jakub H. Szlachetko, Prawna ochrona życia............................ 8
4. Tomasz Karasek, Odejść czy umrzeć?....................................... 13
5. Karol Ważny, System kar w Constitutio Criminalis
Carolina....................................................................................... 17
6. Bartosz Szczygieł, Regulacja śmierci w prawie
międzynarodowym ...................................................................... 24
7. Paweł Mazurek, Taniec śmierci, taniec życia ........................... 32
8. Paweł Szczepański, Śmierć w czterech wielkich religiach
świata .......................................................................................... 46
9. Marta Tymińska, Taphophilia, czyli o miłości do cmentarzy... 61
10. Lucjan Sroczyński, Zmaganie się światła z cieniem - refleksja 67
nad przenikaniem się życia i śmierci w eseju Gustawa Herlinga
Grudzińskiego „Caravaggio światło i cień”...............................

Disputatio – Tom II – “memento mori”


Słowo wstępne

Słowo wstępne

Ale oto już i czas odejść; mnie na śmierć, wam do życia. Kto z nas idzie do tego, co
lepsze, tego nie wie jasno nikt – chyba tylko Bóg.
Platon, Obrona Sokratesa, 42 A

Śmierć, jest jednym z tych zjawisk, które od wieków zajmują, fascynują,


przerażają, i wielkich, i małych. Zdaniem wielu, śmierć jest jedynym pewnikiem w
naszym życiu, a jednocześnie, paradoksalnie niczego pewnego o niej powiedzieć
nie możemy. Jak bowiem zauważył Epikur, gdy my jesteśmy, śmierci nie ma,
a gdy pojawia się śmierć, nas nie ma… a przynajmniej nasza forma substancjalna
jest już zgoła odmienna. I mimo iż przez większość danych nam dni żyjemy tak,
jakby śmierć była czymś co nas nie dotyczy, nie sposób uciec od pytań
i problemów z nią związanych.
W lutym bieżącego roku niemalże całą Polskę zelektryzowała wiadomość,
że do śląskiego sądu wpłynął wniosek o wydanie zgody na odłączenie
wnioskodawcy od aparatury podtrzymującej życie (konkretnie respiratora).
O prawo do śmierci walczył trzydziestodwuletni Janusz Świtaj, który, w skutek
poniesionych w wypadku drogowym obrażeń, od czternastu lat przykuty był do
łóżka. Sprawa Janusza poruszyła opinię publiczną z kilku powodów, tu
wymienimy tylko dwa z nich – pierwszy to problem cierpienia człowieka i jego
dramatycznego apelu o prawo do śmierci, drugi bezpośrednio z nim związany, to
problem wartości ludzkiego życia. Prawo do życia jest bowiem jednym
z fundamentalnych praw człowieka, bez zagwarantowania tego prawa mówienie
o jakichkolwiek innych prawach i wolnościach jednostki staje się farsą. Z drugiej
strony, mimo iż życie jest wartością fundamentalną, nie jest przecież wartością
najwyższą. Z historii znamy wiele, prawdziwie heroicznych, przykładów
poświęcenia życia dla ratowania innych wartości. Czy zatem życie jest prawem,
czy obowiązkiem? Czy chroniąc życie możemy w istocie deptać wolę jednostki?
Czy jednostka może swobodnie decydować o swoim życiu i o… śmierci?
Postawione wyżej pytania to zaledwie czubek góry lodowej wątpliwości
związanych z umieraniem i śmiercią człowieka. Mówiąc o śmierci nie sposób więc
uciec od problemu życia i vice versa mówienie o życiu człowieka, a jednoczesne
spuszczenie zasłony milczenia na fakt jego kruchości, powoduje iż mamy jedynie
do czynienia z potokiem dźwięków pozbawionych głębszej treści.
Niniejszy, drugi tom Disputatio, w całości poświęcony został właśnie
problematyce śmierci. Czytelnik odnajdzie w nim teksty dotyczące różnych
aspektów umierania człowieka, oczywistym bowiem jest, że zjawiska śmierci nie
można ograniczyć jedynie do faktu czysto biologicznego. W niniejszym tomie
znajdują się więc artykuły opisujące regulacje prawne, których przedmiotem jest
umieranie człowieka, artykuły dotyczące prób kulturowego i religijnego
4
Disputatio – Tom II – “memento mori”
Słowo wstępne
„oswajania” śmierci, artykuł dotyczący broni masowej zagłady, artykuł dotyczący
fascynacji zjawiskiem śmierci etc. Pomimo tak szerokiego podejścia do
problematyki śmierci, autorzy zdają sobie sprawę, iż z całą pewnością nie
wyczerpali tematu. Nie było to zresztą ich ambicją. Jedyny cel, który im
przyświecał, sprowadza się do sprowokowania rzeczowej i poważnej dyskusji na
temat zasygnalizowanych problemów. Autorzy pozwalają sobie wyrazić nadzieję,
iż przynajmniej w wąskim zakresie, cel ten zostanie osiągnięty.

dr Oktawian Nawrot
Opiekun Koła Naukowego
„Rhetoricus”

5
Disputatio – Tom II – “memento mori”
Od Redakcji

Od Redakcji

Śmierć zawsze była nieodłączną częścią życia, chociaż ludziom było


i w dalszym ciągu jest bardzo trudno się z tym pogodzić. Człowiek rozumny od
początku zadawał sobie pytania o sens istnienia, sens śmierci. Nie mogąc
zaakceptować perspektywy nieuchronnego końca, szukał możliwości przedłużenia
życia, a zwłaszcza młodości. Kult młodego, sprawnego ciała jest obecnie
powszechny. Ale czy życie musi się kończyć śmiercią? Z biologicznego punktu
widzenia – tak. I nie ma innej możliwości! Bowiem życie to proces nieustannego
doskonalenia gatunków, jak najlepszego ich przystosowania do lokalnych
warunków środowiska. Dojrzałe osobniki, które wydały już na świat potomstwo
spełniły swoją biologiczną rolę. To nie one będą motorem napędowym ewolucji,
czytaj: postępu, lecz kolejna generacja. Istotą procesu płciowego jest powstanie
osobnika, który będzie posiadał odmienną od rodzicielskiej kombinację genów –
jeśli będzie ona przynajmniej tak dobra jak rodzicielska, osobnik ma
szanse przeżyć i upowszechnić swoje geny w populacji. Jeśli kombinacja genów
potomka będzie pod jakimkolwiek względem gorsza od rodzicielskiej, osobnik
zginie. Ta zasada przeżywania osobnika najlepiej przystosowanego do danych
warunków, legła u podstaw filozofii Darwina i nurtu w biologii, zwanego
ewolucjonizmem. Z tego punktu widzenia zarówno życie, jak i śmierć są w pełni
uzasadnione – prowadzą bowiem do udoskonalania gatunków. Śmierć osobnika
sprawia – jakkolwiek brutalnie by to nie brzmiało – że zwalnia się miejsce dla
jego następcy, następcy o nowych możliwościach. To młode osobniki szybciej się
uczą, a zarazem są najbardziej krytyczne w stosunku do osiągnięć poprzedników.
Rewolucji dokonywali zwykle młodzi ludzie!
Życie pojawiło się na Ziemi prawdopodobnie ponad 4 mld lat temu.
W zasadzie od początku, jego istnienie było zagrożone przez zjawiska
katastroficzne pochodzenia ziemskiego lub kosmicznego. Katastrofy zmieniały
warunki środowiskowe tak drastycznie, że w pewnych okresach powodowały
wymieranie od 50% do 90% organizmów. Przynajmniej dwukrotnie życie na Ziemi
było o włos od całkowitej zagłady. A jednak za każdym razem odradzało się,
chociaż w odmiennej formie niż przed katastrofą.
Zróżnicowanie form życia na Ziemi określa się terminem „różnorodność
biologiczna”, lub tłumacząc dosłownie z angielska – „bioróżnorodność”
(biodiversity). Prawdopodobnie obecnie obserwujemy najwyższy stopień
zróżnicowania form żywych w historii Ziemi. Biologom udało się skatalogować,
czyli nadać łacińska nazwą naukową około 1,5 mln gatunków roślin, zwierząt,
grzybów i mikroorganizmów. W większości przypadków poza nazwą i krótkim
naukowym opisem niewiele więcej na temat tych gatunków wiadomo. W jakich
warunkach żyją, jak się odżywiają, jakie maja zwyczaje godowe, czy mogą być
przydatne człowiekowi? – najczęściej domyślamy się tylko, rzadziej dysponujemy
informacjami podpartymi rzetelnymi badaniami naukowymi. Pod koniec ubiegłego
stulecia prowadzono intensywne badania, których celem było oszacowanie liczby
6
Disputatio – Tom II – “memento mori”
Od Redakcji
gatunków żyjących na Ziemi. Same badania były bardzo czasochłonne
i kosztowne, ale ich rezultat zaszokował świat naukowy. Okazało się, że na Ziemi
występuje prawdopodobnie około 80 mln gatunków.
Bez wątpienia gatunkiem dominującym obecnie na Ziemi jest Homo
sapiens. Można by zaryzykować stwierdzenie, że człowiek to jedyny gatunek,
który wymknął się spod kontroli procesów ewolucyjnych, rządzących przecież
wszystkimi żywymi organizmami. Człowiek to także jedyny gatunek, który potrafi
tak drastycznie zmieniać warunki środowiskowe. Trudno byłoby dziś
jednoznacznie napisać, co jest naturalnym środowiskiem człowieka – pierwotny
las, którego w Europie już nie ma? A może miasto? Betonowe blokowisko?
Niestety, przekształcając środowisko, człowiek niszczy inne organizmy. Nie
szanuje życia. Bez większej przesady możemy powiedzieć, że człowiek jest
najskuteczniejszym czynnikiem odpowiedzialnym za niszczenie życia. Nasza
działalność może być porównywalna ze skutkami zderzenia Ziemi z meteorytem.
Niszczymy inne gatunki świadomie, polując na nie, by zawiesić nad kominkiem
trofeum, lub tępiąc chemikaliami tzw. szkodniki upraw. Niszczymy inne gatunki
także bezwiednie, np zgniatając pająka albo muchę. Dlaczego? Bo się ich boimy,
nie lubimy, nie podobają się nam… A jeśli podoba nam się jakiś kwiatek? Nic
prostszego tylko go zerwać. Biolodzy szacują, że każdego dnia z powierzchni
Ziemi znika bezpowrotnie kilka gatunków organizmów. Już nigdy nie dowiemy
się, które z nich mogły być przydatne w leczeniu różnych chorób lub dolegliwości.
A przecież niszczenie gatunków to także niszczenie ICH środowiska naturalnego,
np lasów tropikalnych, raf koralowych. Ze zwykłego, praktycznego punktu
widzenia takie działanie człowieka jest wysoce nieracjonalne. I bardzo kosztowne!
Człowiek nie jest panem życia na tej planecie. Im szybciej to zrozumie, tym
lepiej. Nie możemy bezkarnie niszczyć środowiska przyrodniczego. Prędzej czy
później odbije się to na nas samych. Już obecnie obserwuje się coraz częściej
anomalie pogodowe – ciepłe zimy, suche i upalne lata, gwałtowne ulewy
i huragany. Rośliny i zwierzęta są oczywiście w stanie do takich nowych
warunków się przystosować. Pod warunkiem, że zmiany te nie zachodzą w takim
tempie!

Jakub H. Szlachetko
Redaktor Naczelny

7
Disputatio – Tom II – “memento mori”
Prawna ochrona życia

Jakub H. Szlachetko

Prawna ochrona życia

„Piękno tej ziemi skłania mnie do wołania o jej zachowanie dla przyszłych
pokoleń. Jeżeli miłujecie ojczystą ziemię, niech to wołanie nie pozostanie bez
odpowiedzi! Zwracam się w szczególny sposób do tych, którym powierzona została
odpowiedzialność za ten kraj i za jego rozwój, aby nie zapominali o obowiązku
chronienia go przed ekologicznym zniszczeniem! Niech kształtują nade wszystko
postawy poszanowania dobra wspólnego, praw natury i życia! Niech ich wspierają
organizacje, które stawiają sobie za cel obronę dóbr naturalnych!”
Jan Paweł II, 1999, Zamość

Życie jest fundamentalnym dobrem człowieka. To wartość sama


w sobie i niezależnie od stanu jego zaawansowania zawsze jest wartością. Zarówno
w fazie prenatalnej, w okresie dzieciństwa, młodości, dojrzałości oraz w fazie
wieku starczego troska o nie i o zdrowie powinna być podstawowym obowiązkiem
państwa, społeczeństwa oraz każdego obywatela. Państwo wywiązuje się z niego
poprzez stanowienie odpowiedniego prawa. Podstawowym źródłem prawnym
omawianej materii jest konstytucja, jak również ratyfikowane umowy
międzynarodowe oraz ustawodawstwo krajowe – o czym słów kilka.

Ochrona życia człowieka


Pierwotnie obowiązujące w Rzeczypospolitej Polsce od roku 1989 regulacje
konstytucyjne nie normowały tej sfery w sposób bezpośredni. Podstawowym
przepisem był art.1. Konstytucji, który stanowił, że: „Rzeczpospolita Polska jest
demokratycznym państwem prawnym, urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości
społeczności” 1 . Wynika z niego klauzula demokratycznego państwa prawnego.
W latach 1989-1997, ze względu na deficyt konstytucyjnych regulacji praw
i wolności człowieka, Trybunał Konstytucyjny wielokrotnie opierał właśnie na tej
klauzuli orzecznictwo. We wskazanym okresie zasada demokratycznego państwa
prawnego była traktowana jako „zbiorczy wyraz szeregu zasad i reguł o bardziej
szczegółowym charakterze, które nie są wprawdzie wyraźnie zapisane
w konstytucji, ale z niej wynikają w sposób pośredni” 2 . „Wyszukiwano” kolejnych
zasad uzupełniających teksty konstytucji, którym nadawano rangę konstytucyjną
i tym samym wiązano nimi ustawodawcę zwykłego. W taki właśnie sposób
ustanowiono prawo do sądu (orzeczenie K 8/91v z 7 stycznia 1992 roku), prawo do
prywatności (orzeczenie K 21/97 z 24 czerwca 1997) oraz główny przedmiot

1
Dz. U. 1952 nr 33 poz. 232 z późniejszymi zmianami.
2
L. Garlicki, Polskie prawo konstytucyjne, Warszawa 2004, s.61.

8
Disputatio – Tom II – “memento mori”
Prawna ochrona życia
rozważań – prawo do życia (orzeczenie K 26/96 z 28 maja 1997). W 1997 roku
mogłoby się wydawać, że sytuacja ulegnie zmianie ze względu na nowopowstały
ład konstytucyjny. Tak się jednak nie stało. Zasada demokratycznego państwa
prawnego została potwierdzona w art.2 Konstytucji, jednak treść samego artykułu
w ogóle nie uległa modyfikacji. Powstało jednak pytanie, czy nadal obowiązuje
orzecznictwo wydane pod rządem starej ustawy zasadniczej i czy jest ono wciąż
aktualne. Trybunał Konstytucyjny udzielił odpowiedzi w orzeczeniu K 26/97 z 25
listopada 1997 3 roku stwierdziwszy, iż: „podstawowa treść zasady
demokratycznego państwa prawnego wyrażonej w art.2. [nowej] Konstytucji może
i powinna być rozumiana w taki sam sposób, jak rozumiano treść tej zasady
w poprzednim porządku konstytucyjnym.” Ważnym novum jest to, że nowa
Konstytucja w art.38 bezpośrednio odwołuje się do zagadnienia ochrony życia –
„Rzeczpospolita Polska zapewnia każdemu człowiekowi prawną ochronę życia” 4 .
Przywoływane już orzeczenie K 26/96 z 28 maja 1997 roku określa
interakcje zachodzące pomiędzy zasadą demokratycznego państwa prawnego
a ochroną życia normowaną szeregiem aktów prawnych, zwłaszcza nowelizacją
ustawy z dnia 7 stycznia 1993 o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego
i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży. „Państwo takie [demokratyczne
państwa prawne – przyp. autor] realizuje się bowiem wyłącznie jako wspólnota
ludzi, i tylko ludzie mogą być właściwymi podmiotami praw i obowiązków
stanowionych w takim państwie. Podstawowym przymiotem człowieka jest jego
życie. Pozbawienie życia unicestwia więc równocześnie człowieka, jako podmiot
praw i obowiązków. Jeżeli treścią zasady państwa prawa jest zespół podstawowych
dyrektyw wyprowadzanych z istoty demokratycznie stanowionego prawa,
a gwarantujących minimum jego sprawiedliwości, to pierwszą taką dyrektywą musi
być respektowanie w państwie prawa wartości, bez której wykluczona jest wszelka
podmiotowość prawna, tj. życia ludzkiego od początków jego powstania.
Demokratyczne państwo prawa jako naczelną wartość stawia człowieka i dobra
dla niego najcenniejsze. Dobrem takim jest życie, które w demokratycznym
państwie prawa musi pozostawać pod ochroną konstytucyjną w każdym stadium
jego rozwoju” 5 .
20 listopada 1989 roku Zgromadzenie Ogólne Narodów Zjednoczonych
przyjęło Konwencję o prawach dziecka. Konwencja stanowi, iż „dziecko z uwagi
na swą niedojrzałość fizyczną oraz umysłową, wymaga szczególnej opieki i troski,
a zwłaszcza właściwej ochrony prawnej, zarówno przed, jak i po urodzeniu” 6 .
Zamysł ten znalazł odzwierciedlenie w ustawodawstwie polskim. Ustawa
o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności
przerywania ciąży we art.1 podaje, iż: „prawo do życia podlega ochronie, w tym
również w fazie prenatalnej [w granicach określonych w ustawie]. 7 ” Zgodnie
z Konwencją dziecko „oznacza każdą istotę ludzką w wieku poniżej osiemnastu lat,
3
Z.U. 1997 / 5_6 / 64.
4
Dz. U. 1997 nr 78 poz. 483 z późniejszymi zmianami.
5
Z.U. 1997 / 2 / 19.
6
Dz. U. 1991 nr 120 poz. 526 z późniejszymi zmianami.
7
Dz. U. 1993 nr 17 poz. 78 z późniejszymi zmianami.

9
Disputatio – Tom II – “memento mori”
Prawna ochrona życia
chyba, że zgodnie z prawem odnoszącym się do dziecka uzyska ono wcześniej
pełnoletniość”. Jednocześnie art.6 stwierdza niezbywalne prawo do życia każdego
dziecka.
Ustawodawca krajowy kryminalizuje zachowania polegające na
przerywaniu ciąży. Owe przestępstwa określa Kodeks Karny z 1997 roku:
„Art. 152. § 1. Kto za zgodą kobiety przerywa jej ciążę z naruszeniem
przepisów ustawy,
podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
§ 2. Tej samej karze podlega, kto udziela kobiecie ciężarnej pomocy
w przerwaniu ciąży z naruszeniem przepisów ustawy lub ją do tego
nakłania.
§ 3. Kto dopuszcza się czynu określonego w § 1 lub 2, gdy dziecko poczęte
osiągnęło zdolność do samodzielnego życia poza organizmem kobiety
ciężarnej, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.
Art. 153. § 1. Kto stosując przemoc wobec kobiety ciężarnej lub w inny
sposób bez jej zgody przerywa ciążę albo przemocą, groźbą bezprawną lub
podstępem doprowadza kobietę ciężarną do przerwania ciąży, podlega
karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.
§ 2. Kto dopuszcza się czynu określonego w § 1, gdy dziecko poczęte
osiągnęło zdolność do samodzielnego życia poza organizmem kobiety
ciężarnej, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10” 8 .
Wyżej wskazane regulacje otaczają aurą ochrony życie na początku swego
istnienia. Prawo zawiera także szereg regulacji odnoszących się do życia w każdym
wieku. Doskonałym przykładem jest Kodeks Karny, który zawiera rozdział –
przestępstwa przeciwko życiu i zdrowiu.
Tematem o dużej wrażliwości społecznej jest zagadnienie eutanazji –
śmierci na życzenie. Niezwykle istotne są również międzynarodowe regulacje
normujące zbrodnie przeciwko ludzkości, zbrodnie ludobójstwa, czy też zbrodnie
wojenne. Oba tematy zostały przedstawione w pozostałej części tomu.

Ochrona życia zwierząt


Nie tylko życie człowieka podlega prawnej ochronie, prawno otacza
ochroną również inne formy życia. Źródłem o najważniejszym znaczeniu
w zakresie ochrony życia zwierząt jest ustawa z dnia 21 sierpnia 1997 roku
o ochronie zwierząt. Definicja legalna zawarta w art.1 ustawy określa zwierzę jako
„istotę żyjącą, zdolną do odczuwania cierpienia” 9 . W związku z tym nie należy
w ujęciu prawnym utożsamiać zwierząt z rzeczami, choć w sprawach ustawą
nieuregulowanych stosują się do nich przepisy dotyczące rzeczy. Zwierzętom
należy się szacunek, ochrona i opieka. „Nieuzasadnione lub niehumanitarne
zabijanie zwierząt oraz znęcanie się nad nimi jest zabronione.” 10 . Przez znęcanie
się ustawa rozumie „zadawanie albo świadome dopuszczanie do zadawania im

8
Dz. U. 1997 nr 88 poz. 553 z późniejszymi zmianami.
9
Dz. U. 1997 nr 111 poz. 724 z późniejszymi zmianami.
10
Dz. U. 1997 nr 111 poz. 724 z późniejszymi zmianami.

10
Disputatio – Tom II – “memento mori”
Prawna ochrona życia
bólu lub cierpień” 11 . Za naruszenie ustawowych regulacji właścicielowi lub
opiekunowi zwierzęcia grozi czasowe odebranie i przekazanie na rzecz schroniska
dla zwierząt, ogrodu zoologicznego lub państwowej jednostki organizacyjnej
prowadzącej gospodarstwo rolne. Podstawą prawną odbioru jest decyzja wójta,
burmistrza, prezydenta miasta właściwego ze względu na miejsce pobytu
zwierzęcia. Decyzja jest wydawana z urzędu lub na wniosek określonych
podmiotów, np. policji, lekarza weterynarii, uprawnionego organu organizacji,
której celem statutowym jest ochrona zwierząt.
Szereg aktów prawnych sankcjonuje zachowania wypełniające znamiona
określone w przepisach z nich wynikających. Ustawa o ochronie zwierząt zawiera
przepisy karne, w których normuje konsekwencje uboju zwierzęcia w sposób
sprzeczny z ustawą, znęcania się nad nimi, prowadzenia hodowli lub utrzymywania
psa rasy uznanej za agresywną bez wymagalnego zezwolenia, a także niezgodnego
z ustawą transportu. Kodeks Karny kryminalizuje również niektóre zachowania
kierowane względem zwierząt. Przykład może stanowić art. 181 – „§ 1. Kto
powoduje zniszczenie w świecie roślinnym lub zwierzęcym w znacznych
rozmiarach, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5. § 2. Kto,
wbrew przepisom obowiązującym na terenie objętym ochroną, niszczy albo
uszkadza rośliny lub zwierzęta powodując istotną szkodę, podlega grzywnie, karze
ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.” 12 .

Ochrona przyrody oraz środowiska


Istotnymi aktami odnoszącym się do omawianej materii są ustawy dnia 16
kwietnia 2004 roku o ochronie przyrody oraz z dnia 27 kwietnia 2001 roku –
prawo ochrony środowiska.
Ustawa o ochronie przyrody za swój przedmiot regulacji uznaje cele,
zasady i formy ochrony przyrody żywej i nieożywionej oraz krajobrazu. W
zakresie desygnatów pojęcia przyrody żywej znajdują się zgodnie z ustawą:
zwierzęta, rośliny, grzyby (występujące dziko, objęte ochroną gatunkową oraz ich
siedliska) jak również twory przyrody żywej, zieleń w miastach i wsiach oraz
zadrzewienia. Celami ochrony przyrody jest:
„1) utrzymanie procesów ekologicznych i stabilności ekosystemów;
2) zachowanie różnorodności biologicznej;
3) zachowanie dziedzictwa geologicznego i paleontologicznego;
4) zapewnienie ciągłości istnienia gatunków roślin, zwierząt i grzybów,
wraz z ich siedliskami, przez ich utrzymywanie lub przywracanie do
właściwego stanu ochrony;
5) ochrona walorów krajobrazowych, zieleni w miastach i wsiach oraz
zadrzewień;
6) utrzymywanie lub przywracanie do właściwego stanu ochrony siedlisk
przyrodniczych, a także pozostałych zasobów, tworów i składników
przyrody;

11
Dz. U. 1997 nr 111 poz. 724 z późniejszymi zmianami.
12
Dz. U. 1997 nr 88 poz. 553 z późniejszymi zmianami.

11
Disputatio – Tom II – “memento mori”
Prawna ochrona życia
7) kształtowanie właściwych postaw człowieka wobec przyrody przez
edukację, informowanie i promocję w dziedzinie ochrony przyrody” 13 .
Wskazane cele są realizowane na wiele sposobów. Ustawa przewiduje miedzy
innymi takie formy ochrony przyrody jak parki narodowe, rezerwaty przyrody,
parki krajobrazowe, obszar Natura 2000, ochronę gatunkową roślin, zwierząt oraz
grzybów i inne.
Zgodnie z ustawą park narodowy obejmuje obszar wyróżniający się
szczególnymi wartościami przyrodniczymi, naukowymi, społecznymi,
kulturowymi i edukacyjnymi, o powierzchni nie mniejszej niż 1.000 ha. Na
obszarze parków narodowych ochronie podlega cała przyroda i walory
krajobrazowe. „Rezerwat przyrody obejmuje obszary zachowane w stanie
naturalnym lub mało zmienionym, ekosystemy, ostoje i siedliska przyrodnicze,
a także siedliska roślin, siedliska zwierząt i siedliska grzybów oraz twory
i składniki przyrody nieożywionej, wyróżniające się szczególnymi wartościami
przyrodniczymi, naukowymi, kulturowymi lub walorami krajobrazowymi” 14 .
Natomiast parkiem krajobrazowym jest teren chroniony ze względu na wartości
przyrodnicze, historyczne i kulturowe oraz walory krajobrazowe. Program Natura
2000 został ustanowiony dla specjalnej ochrony ptaków oraz ich siedlisk. W skład
obszarów objętych programem mogą w części lub całości wchodzić tereny innych
obiektów względem, których zastosowano inne formy ochrony przyrody.
Ustawa – prawo ochrony środowiska 15 – określa zasady ochrony
środowiska oraz warunki korzystania z jego zasobów, z uwzględnieniem wymagań
zrównoważonego rozwoju. Między innymi normuje założenia polityki ekologicznej
oraz programów ochrony środowiska wraz z zasadami i trybem ich tworzenia.
Każdemu obywatelowi przysługuje prawo do informacji o środowisku oraz jego
stanie ochrony. Ustawa przewiduje odpowiedzialność karną względem podmiotów
działających na szkodę środowiska.
Niniejszy artykuł przedstawia tylko w zarysie zagadnienie prawnej ochrony
życia. Życie, jego istota i sens jednoznacznie wskazują na konieczność
bezwzględnej ochrony. Od tej zasady nie powinno być wyjątków, które
naruszałyby status quo wyznaczone prawem natury. Oczywiście w mniemaniu
autora chodzi o każdą formę życia, bowiem owo nie powinno podlegać
jakiejkolwiek gradacji. Sytuacją paradoksalną jest to, iż człowiek poszukując
innych form życia we wszechświecie, przeznaczając na owe poszukiwania
niebagatelnej wielkości sumy środków pieniężnych zapomina o życiu – odkrytym,
czy też nie, to nie istotne – występującym na Ziemi. A czas działa na niekorzyść.
Quo vadis pytam?

13
Dz. U. 2004 nr 92 poz. 880 z późniejszymi zmianami.
14
Dz. U. 2004 nr 92 poz. 880 z późniejszymi zmianami.
15
Dz. U. 2001 nr 62 poz. 627 z późniejszymi zmianami.

12
Disputatio – Tom II – “memento mori”
Odejść czy umrzeć?

Tomasz Karasek

Odejść czy umrzeć?

Gdy dowiedziałem się jaki będzie temat przewodni kolejnego numeru


niniejszego pisma, pomyślałem, że jest trochę za wcześnie na rozważania
o śmierci. Za wcześnie nie ze względu na wiek redaktorów, ale z powodu... pory
roku. Wszak do 1 listopada jeszcze daleko, dlaczego zatem poświęcać całe pismo
temu zagadnieniu. Po chwili refleksji zrozumiałem jak potrzebny jest ten temat
właśnie teraz.
Prasa codzienna i magazyny uciekają od niego, przypominając sobie
o śmierci tylko na kilka jesiennych dni. Na co dzień śmierć przybiera wymiar liczb,
sprowadzana jest do bezosobowego aktu, którego obecność w mediach nikogo już
nie porusza. I trudno się temu dziwić – dzięki rozwojowi technologii bardzo
szybko możemy się dowiedzieć o tym, że na drugim końcu świata ktoś zginął. Czy
mamy przejmować się do głębi każdym tego typu doniesieniem? Ale, co gorsza,
jednocześnie unikamy tematu śmierci w wymiarze egzystencjalnym. Ksiądz
dr Piotr Krakowiak, Krajowy Duszpasterz Hospicjów, w wywiadzie dla Gazety
Uniwersyteckiej zauważył: „Współczesny człowiek ucieka od myśli o śmierci, boi
się ich, stara się je odsunąć, zapomnieć. Współczesność uczyniła ze śmierci temat
tabu”. Jeszcze dalej w swym osądzie posuwa się Marcin Koszałka, reżyser takich
filmów jak Pręgi czy Śmierć z ludzką twarzą: „Industrialne społeczeństwa
opakowane reklamami, zwariowane na punkcie wyglądu, ze śmierci uczyniły towar
niechodliwy”. Czasem jednak nie da się uniknąć tego tematu, jak chociażby
w przypadku śmierci znanych osób. Skoro już trzeba, to w jaki sposób można
poradzić sobie z takim „niechodliwym towarem”? Wystarczy dobrze go opakować.
„Ciekawe jest (...), jakim językiem mówimy o śmierci w mediach i to świeckich, ale
też na ambonie. Słowo „odszedł” nagminnie używane zamiast „umarł” jest
przecież słowem niebezpiecznym dla niewierzących i niezbyt chrześcijańskim dla
chrześcijan. Wierzący nie ma gdzie odchodzić. Nie wynosi się poza czasoprzestrzeń
(...)” – mówi Ojciec Wacław Oszajca, jezuita, poeta, redaktor naczelny
miesięcznika Przegląd Powszechny.
Nasz stosunek do śmierci zmieniał się na przestrzeni wieków. Dawniej
powszechne było umieranie we własnym domu, w obecności najbliższych. Ciało
do pogrzebu przygotowywała rodzina. Dzisiaj ciepło i bezpieczeństwo domu
zostało zastąpione przez sterylność szpitala, a ostatnie tchnienie wielu ludzi wydaje
w samotności lub wśród obcego im personelu szpitalnego. Przygotowaniem zwłok
do pochówku zajmują się zakłady pogrzebowe, które z ludzkiej śmierci uczyniły
pożądany towar, czego skrajnym przykładem był proceder „handlu skórami”
w łódzkim pogotowiu. Żałoba także nie przyjmuje dawnej, tradycyjnej formy,
często ograniczając się do zwykłej czarnej tasiemki.
Inny jest też współczesny ideał śmierci. Na pytanie „jakiej śmierci byśmy
13
Disputatio – Tom II – “memento mori”
Odejść czy umrzeć?
sobie życzyli?” najczęściej odpowiadamy: nagłej i bezbolesnej. To zupełne
przeciwieństwo podejścia naszych przodków, dla których ważna była tzw. „dobra
śmierć”, czyli taka, do której można się było odpowiednio przygotować, m.in.
poprzez spowiedź, przyjęcie sakramentu chorych czy pożegnanie z rodziną
i sąsiadami. W modlitwach proszono Boga o tę możliwość słowami „Od nagłej
i niespodziewanej śmierci zachowaj nas, Panie”, a już od średniowiecza pojawiały
się poradniki na temat godnego umierania.
Średniowiecze to pod tym względem okres wyjątkowy, który odznaczał się
szczególnym zainteresowaniem kruchością ludzkiego żywota i śmiercią jako
przejściem między życiem doczesnym a wiecznym. To wtedy upowszechniły się
słynne motywy danse macabre (obrazowano go np. w formie szkieletu
porywającego do tańca przedstawicieli wszystkich grup społecznych, podkreślając
tym samym równość wobec śmierci) i ubi sunt (Francois Villon zawarł go
w Balladzie o paniach minionego czasu w formie słynnego, powracającego pytania
Ach, gdzie są niegdysiejsze śniegi!). Motyw śmierci dominował w sztuce i stał się
nieodłącznym elementem kultury tego okresu. A jak jest dzisiaj?
W popkulturze, gdzie wzorce konsumpcji wyznaczają media – prasa, radio,
telewizja, Internet, nie ma miejsca na poważne traktowanie śmierci. Reklamy
kreują wizerunek ludzi beztroskich i pozbawionych zmartwień, a z ekranu
wyglądają osoby uśmiechnięte i radosne, przekazując nam informację „chcecie być
jak my? kupcie nasz produkt!”. Na co dzień mamy dość swoich problemów
i wolimy w radiu posłuchać raczej czegoś radosnego niż trudniejszego w odbiorze
utworu ze zmuszającym do zastanowienia tekstem. Dlatego temat śmierci w ujęciu
poważnym wkracza w popkulturę niezwykle rzadko. Swego rodzaju ewenementem
jest tu wielki przebój grupy Queen The Show Must Go On, śpiewany przez lidera
zespołu - Freddiego Mercury’ego, który wiedział już o nieuchronnie zbliżającym
się końcu swego życia (był chory na AIDS). Utwór wydany na 6 tygodni przed
jego śmiercią wdarł się na listy przebojów po obu stronach Atlantyku, ale jeszcze
większą furorę zrobił gdy zmarł jego wykonawca. Tak duże sukcesy nagrań
o podobnej tematyce są raczej sporadyczne, a jako przykład może służyć napisana
przez Erica Claptona po tragicznej śmierci jego czteroletniego syna piosenka Tears
In Heaven. Dlaczego stały się tak popularne? Bo mówiły o doświadczeniach osób
bliskich słuchaczom. Zarówno Mercury, jak i Clapton w owym czasie mieli już
status gwiazd z rzeszami oddanych im fanów.
Nieco podobny mechanizm zadziałał na początku kwietnia 2005 roku,
kiedy to umierał Papież Jan Paweł II. Media stanęły przed szalenie trudnym
zadaniem – oto nagle śmierć stała się głównym tematem wszystkich serwisów
przez kilka dni. Początkowo, jak zauważa o. Oszajca, „stanęły bezradne – czy
katolickie, czy publiczne, czy prywatne – jedyne, co miały do powiedzenia, to
formułka, że „ludzie się gromadzą” i albo współczują Papieżowi, albo modlą się
o jego zdrowie. Broniono się przed świadomością, że ten człowiek umiera. Później
jednak okazało się, że Jan Paweł II nie był osobą obojętną. A więc gdy zaczęliśmy
widzieć i słyszeć o kimś, kto jest nam bliski i na naszych oczach umiera, nie można
było nie zająć wobec tego stanowiska. I tu media umiały pokazać coś bardzo
ważnego: wielkość człowieka umierającego, jego godność, odwagę, mocowanie się
14
Disputatio – Tom II – “memento mori”
Odejść czy umrzeć?
– już przecież nie o życie, ale o ludzką śmierć”. Ale jeżeli ktoś oczekiwał zwrotu
w polskiej kulturze masowej po tych trudnych dniach, srodze się pomylił.
Śmierć była zawsze wdzięcznym tematem dla poetów i, na szczęście, dziś
także nim pozostaje. Leszek Kołakowski, wybierając wiersze do zbioru „128
bardzo ładnych wierszy stworzonych przez sześćdziesięcioro ośmioro poetek i
poetów polskich” pogrupował je tematycznie w pięciu częściach. Znamienne, że
tomik otwiera część pt. „O umieraniu i umarłych”. Od opłakującego córkę Jana
Kochanowskiego po współczesnych nam Zbigniewa Herberta (U wrót doliny,
Fotografia) i Wisławę Szymborską (Kot w pustym mieszkaniu) – wszyscy wśród
swych najpopularniejszych utworów mają też te o przemijaniu. Dzięki przenikaniu
do kultury masowej niektóre cytaty utrwaliły się już w pamięci przeciętnego
odbiorcy, jak np. słynne słowa pochodzące z wiersza ks. Jana Twardowskiego:

„Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą


zostaną po nich buty i telefon głuchy”.

Wiersze często stają się inspiracją dla muzyków, którzy komponują do nich
melodię. Tak powstała poezja śpiewana stanowi dalszy element sprzyjający
docieraniu prowokującego do refleksji przekazu do szerokiego grona odbiorców.
Doskonałym przykładem jest tu album Zanim będziesz u brzegu, będący studyjnym
zapisem piosenek ze spektaklu Jerzego Satanowskiego pod tym samym tytułem.
Hanna Banaszak i Mirosław Czyżykiewicz wspaniale interpretują teksty Jana
Kochanowskiego, Bolesława Leśmiana i innych autorów w całości poświęcone
przemijaniu. Pod względem tematyki jest to płyta niespotykana.
Różnice między stosunkiem do śmierci współczesnych i minionych pokoleń
są aż nadto widoczne. Czy zatem zupełnie odeszliśmy od dawnych wzorców
postrzegania śmierci? Sądzę, że nie. Jest coś, co łączy nas z naszymi przodkami -
to reakcja na śmierć bliskich nam osób. Choć warunkowana w pewnym stopniu
przez kulturę, w której przychodzi nam żyć, to jednak nadal w dużej mierze
zależna od naszej indywidualnej wrażliwości i głębokości więzi łączącej nas ze
zmarłym. Ewa Woydyłło w eseju opublikowanym w Newsweeku z 3.11.2002 r.
zauważa: „Śmierć kogoś bliskiego zawsze nas zaskakuje. Nie można nażyć się
z kimś na zapas, tak by w chwili odejścia pożegnać go niczym gotowego do dalszej
drogi współbiesiadnika, który po obfitej uczcie wstaje syty od wspólnego stołu.
Niemal wszyscy dorośli stykają się z czyjąś śmiercią, i to nie raz, nie dwa, lecz
niekiedy wiele razy. I im bogatsze życie, im więcej w nim miłości i kochających nas
ludzi, tym więcej traumatycznych przeżyć. Można by powiedzieć – to cena
wspaniałego życia. Cena, która nie zmienia się, niezależnie od epoki”. Cena, którą
każdy płaci sam. Jednym czas może przynieść ukojenie, innym – nie. Aleksander
Łysek, ojciec Michała, 24-letniego wybitnie uzdolnionego studenta, śmiertelnie
pobitego w marcu 1997 roku w Krakowie: „Mówi się, że czas goi rany. W moim
odczuciu jest inaczej: czas odziera mnie ze skóry jak pumeks, staję się bardziej
czuły i wrażliwy. Kiedyś łatwiej mi było zagłuszyć to uczucie, teraz jest coraz
trudniej”. Wisława Szymborska poproszona o opisanie swoich doświadczeń
związanych ze stratą bliskiej osoby (w 1990 roku zmarł Kornel Filipowicz, jej
15
Disputatio – Tom II – “memento mori”
Odejść czy umrzeć?
wieloletni przyjaciel i towarzysz życia) odpowiedziała: „Nic nie powiem... Nie
umiem na ten temat mówić. Może kiedyś napiszę o tym wiersz”.
O. Oszajca na pytanie dlaczego Chrystus płakał nad zmarłym Łazarzem,
skoro według religii chrześcijańskiej śmierć to tylko przejście, odpowiedział:
„Myślę, że płaczemy nad sobą. Stajemy bowiem bezradni wobec tego wszystkiego,
co nas z drugim człowiekiem łączyło”. Czy współcześnie jesteśmy w stanie
okazywać nasze uczucia w podobny sposób? Marcin Koszałka stawia trafną
diagnozę: Rozpacz jest niemodna. „To byłoby bardzo źle widziane pójść na
przykład do superfirmy i przy jej szefie rozpłakać się z żalu po ojcu. Nie wolno
przecież okazywać emocji. Żyjemy w kulturze jak z książek Lema, zimnej,
metalicznej, sterylnej”.
Może warto „oswoić” śmierć w naszej świadomości? W końcu czeka nas
wszystkich. Dlaczego ma być tematem tabu? Spróbujmy porozmawiać o śmierci na
co dzień. Pretekstem niech będzie wiersz, piosenka. Przeczytawszy ten artykuł,
Szanowny Czytelniku, wpisz w wyszukiwarkę internetową tytuł jednego
z wymienionych utworów, np. Kot w pustym mieszkaniu i poświęć chwilę na
lekturę. Prześlij adres strony swoim znajomym i podyskutuj z nimi: o tym jak autor
przedstawił śmierć w swym utworze, czy Wasza wizja była podobna etc.
Rozmawiajmy, by myśląc o śmierci podśpiewywać do radosnej melodii słowa
piosenki zespołu Raz Dwa Trzy Nie tylko dla Ciebie:

„Jak znajdę się w niebie


napiszę do ciebie
że jestem niewidzialny
gdzie spojrzysz tam byłem
zniknąłem bo żyłem
jestem niewidzialny”.

Literatura: Dusza z ciała wyleciała Magdalena Machowska, Puls Biznesu


28.10.2005; Miłość zostaje Ewa Woydyłło, Wisława Szymborska, Aleksander
Łysek, Newsweek 03.11.2002. Nie musimy się bać śmierci - wywiad
z o. Wacławem Oszajcą, Gazeta Wyborcza, 31.10 – 01.11. 2005; Śmierć nie musi
kończyć życia - wywiad z Marcinem Koszałką „Polityka” nr 44 (2578), 04.11.2006;
Uśmiechać się do końca - wywiad z ks. dr Piotrem Krakowiakiem, Gazeta
Uniwersytecka, Listopad 2006.

16
Disputatio – Tom II – “memento mori”
System kar w Constitutio Criminalis Carolina

Karol Ważny

System kar w Constitutio Criminalis Carolina

„Kara za przestępstwo, (...), jest przewidzianą przez prawo karne


konsekwencją popełnienia przestępstwa, która zawiera określoną przez to prawo
dolegliwość i w której wyraża się dezaprobata popełnienia czynu i jego sprawcy.” 1
Historycznie wywodzi się ona z zemsty rodowej, której wymierzanie należało do
osób prywatnych. Wzmacniający swą pozycję wczesnośredniowieczni
monarchowie, wkrótce zainteresowali się skutecznym orężem w utrzymywaniu
ładu społecznego, jakim był wymiar sprawiedliwości. W konsekwencji państwo
stopniowo stawało się monopolistą w tej materii. U schyłku wieków średnich,
w wielu krajach europejskich ostatecznie zwyciężyła zasada publicznoprawna -
przestępstwa, jako naruszające interes ogółu, karane były wyłącznie przez
instytucje państwowe, całkowicie eliminując
kary prywatne. Ewolucji ulegała również
racjonalizacja kary, którą należy tłumaczyć za
Bronisławem Wróblewskim jako uzasadnienie
istoty i celu kary. Wróblewski wyróżnił trzy
historycznie ukształtowane rodzaje racjonalizacji
- sakralną, sprawiedliwościową
i celowościową. Powolny proces desakralizacja
kary sprawił, że pod koniec średniowiecza nie
traktowano jej już jako formy przebłagania
rozgniewanego przestępstwem Boga, lecz
odpłatę za zło wyrządzone społeczeństwu w jego
wyniku, a także sposób na realizację
zamierzonych, społecznie użytecznych celów.
W czasach wczesnonowożytnych
żródło: Wikipedia
najważniejszym celem kary była prewencja, którą można podzielić
na dwa rodzaje - prewencję generalną i prewencję indywidualną (szczególną).
Pierwsza miała charakter zapobiegawczego oddziaływania na społeczeństwo, co
w tym okresie utożsamiano z odstraszającym zadaniem kary. Potencjalni złoczyńcy
zniechęcani byli do zejścia na drogę przestępstwa poprzez rozbudowany katalog
okrutnych, wykonywanych publicznie, kar. W miastach, gdzie zagęszczenie
ludności było największe, często istniał wręcz obowiązek biernego uczestnictwa
w spektakularnym wymierzaniu sprawiedliwości. Drugi rodzaj prewencji polegać
miał na skutecznej eliminacji przestępcy ze społeczeństwa. Sposobem na
osiągnięcie tego celu była przede wszystkim kara śmierci, która zwłaszcza
w stosunkach miejskich cieszyła się ogromną popularnością. Podstawą tego nowo

1 A. Marek, Prawo karne, Warszawa 2004.

17
Disputatio – Tom II – “memento mori”
System kar w Constitutio Criminalis Carolina
wykształconego systemu represji karnych były ukazujące się w XVI, XVII i XVIII
wieku kodyfikacje kryminalne, które zrewolucjonizowały całą gałąź prawa
karnego. Fundamentem zmian była wydana w 1532 r. Constitutio Criminalis
Carolina [dalej: Carolina], której wpływy widoczne były niemalże w całej
Europie.
Powstanie ogólnoniemieckiej ordynacji karnej postulowano już podczas
Sejmów Rzeszy, zwoływanych u schyłku XV w. W tym celu utworzono nawet
specjalną komisję, która miała zająć
się sporządzeniem odpowiedniego
aktu. Idea reformy prawa karnego nie
uzyskała jednak aprobaty cesarza
Maksymiliana I, co sprawiło, że
zmiany na terytorium całej Rzeszy nie
mogły zostać zrealizowane. Nie
oznacza to jednak, że całkowicie
porzucono próby reform
w poszczególnych państwach Rzeszy.
Już w 1507 roku doszło bowiem w
bawarskim Bambergu do spisania
rewolucyjnej, opartej na włoskiej
doktrynie, ordynacji karnej -
Constitutio Criminalis Bambergensis,
za której twórcę uznaje się
przewodniczącego dworskiego sądu
Jana von Schwarzenberga. Określana
niekiedy jako mater Carolinae, 2
kodyfikacja bamberska, wkrótce
znalazła swoich naśladowców źródło
w innych państwach niemieckich http://www.uni-mannheim.de/mateo/desbillons/bambi.html
(m.in. Constitutio Criminalis Brandenburgica – określana jako siostra Caroliny
[soror Carolinae] 3 ). Rozwijające się na terenie Rzeszy ustawodawstwo karne,
skłoniło ostatecznie Sejm Rzeszy oraz cesarza Karola V do podjęcia zaprzestanych
prac nad ogólnoniemiecką ordynacją. Niemal dziesięcioletnie wysiłki
kodyfikatorów, okraszone kilkakrotnie zmienianymi projektami, ostatecznie
zakończyły się sukcesem podczas Sejmu Rzeszy w Augsburgu w 1530 r. Nowe
ustawodawstwo karne weszło w życie po ratyfikacji, jakiej dokonano na
Reichstagu w Ratyzbonie 27 czerwca 1532 r. Oficjalny tytuł ordynacji brzmiał
Keyser Karls des fuenfften vnd des heyligen Roemischen Reichs peinlich gerichts
ordnung 4 , w niemieckiej doktrynie funkcjonuje jednak do dziś jako peinliche
Halsgerichtsordnung Karls V, najbardziej upowszechniła się natomiast łacińska
nazwa Constitutio Criminalis Carolina (C.C.C.). Ordynacja zawierała 219

2 http://www.historicum.net/themen/hexenforschung/lexikon/sachbegriffe/.
3 susi.e-technik.uni-ulm.de:8080/Meyers2/seite/werk/meyers/band/17/seite/0974/meyers_b17_s0974.html.
4 http://www.koeblergerhard.de/Fontes/PeinlicheGerichtsordnungKarlsV.pdf.

18
Disputatio – Tom II – “memento mori”
System kar w Constitutio Criminalis Carolina
artykułów, z czego 143 poświęcone były prawu procesowemu, a pozostałe 76 (art.
104-180) prawu materialnemu. Te ostatnie, zwykle bardzo rozbudowane, określały
przestępstwa, jakie mógł popełnić potencjalny sprawca oraz zagrożenia karne,
grożące za dopuszczenie się czynów zabronionych.
Szczegółowy opis poszczególnych kar odnajdujemy w artykułach 192-198
C.C.C. 5 Jak już wcześniej wspomniano, system sankcji, jakie przewidywała
Carolina był niezwykle rozbudowany. Na pierwszy plan wyraźnie wysuwają się
kary na życiu i ciele. Centralne miejsce pośród nich zajmowała kara śmierci, która
wykonywała była na skazanych w 8 różnych odmianach:
1. Zwykłe kary śmierci
a. Ścięcie – uznawane za śmierć niehańbiącą. Przeznaczone w związku
z tym dla ludzi szlachetnie urodzonych. Wykonywane było przy
pomocy miecza.
b. Powieszenie – uznawane za śmierć hańbiącą, spotykało przede
wszystkim złodziei recydywistów oraz złodziei, którzy dokonali
rabunku przy użyciu broni. Nie było przeznaczone dla arystokracji.
Kara polegała na założeniu skazańcowi pętli na szyję oraz
przytwierdzeniu drugiego końca stryczka do belki znajdującej się
ponad jego głową. W chwili egzekucji usuwano podtrzymującą
skazańca belkę, co powodowało upadek i w konsekwencji
zaciśnięcie się pętli pod wpływem ciężaru ciała. Skazaniec wbrew
obiegowym opiniom (jakoby przyczyną śmierci było uduszenie),
najczęściej umierał na skutek zerwania rdzenia kręgowego pod
wpływem ciężaru upadającego ciała. Dla celów prewencji ogólnej,
ciało skazanego często pozostawiano na szubienicy do jego
rozkładu. Zwiększeniu hańby, jaka spotykała skazanego, mogło
służyć wywieszenie obok niego psa.
2. Kwalifikowane kary śmierci (wymierzane za cięższe przestępstwa, miały
obostrzony charakter)
a. Spalenie żywcem – skazańca przywiązywano do słupa, wokół
którego znajdował się stos z drewna. Z chwilą podpalenia stosu
skazaniec najczęściej dusił się czadem lub dwutlenkiem węgla. W
ten sposób karano za czasów Caroliny przede wszystkim
czarownice i heretyków. Najsłynniejszym, straconym w tym
okresie, „heretykiem” był filozof Giordano Bruno.
b. Wbicie na pal – przed egzekucją przygotowywano (poprzez
naostrzenie) drewniany słup, który miał służyć za pal. Skazańca
przywiązywano następnie do koni, pal kładziono zaś pomiędzy jego
nogi. W momencie, gdy zwierzęta zaczęły iść, pal wbijał się
stopniowo w ciało. Po odwiązaniu koni, pal ustawiano pionowo,
pozwalając, by skazaniec powoli pogrążał się na nim i konał
w ogromnych mękach. Pal pozostawiano w takiej pozycji do
momentu śmierci skazanego, co mogło trwać nawet do 3 dni po

5 http://www.koeblergerhard.de/Fontes/PeinlicheGerichtsordnungKarlsV.pdf.

19
Disputatio – Tom II – “memento mori”
System kar w Constitutio Criminalis Carolina
egzekucji. Niekiedy zaostrzano tę karę smarując pal substancją
łatwopalną i podpalano ją przed nabiciem skazańca.
c. Ćwiartowanie – wykonywane przede wszystkim wobec przestępców
przeciwko życiu władcy. Poszczególne kończyny skazańca
przywiązywane były do lin, które następnie odciągano od siebie
przy pomocy koni. Egzekucja kończyła się w momencie, gdy
udawało się oderwać wszystkie kończyny od tułowia (zazwyczaj
jedna z kończył pozostawała przytwierdzona do korpusu, co
powodowało, że ciało podzielone było na cztery części). Inne
warianty kary polegały np. na związaniu ze sobą rąk oraz nóg
i ciągnięciu lin w dwie przeciwległe strony, a także na odcinaniu
poszczególnych kończyn przy pomocy piły lub ostrego narzędzia.
Skazany umierał przy zastosowaniu ćwiartowania na skutek
wykrwawienia lub rozszarpania narządów wewnętrznych.
d. Łamanie kołem – kara stosowana przede wszystkim wobec
zdrajców, napadających na drogach oraz notorycznych
rozpustników. Skazańca rozbierano i przykuwano do metalowych
pierścieni, po czym podkładano pod jego biodra, kolana, kostki,
łokcie i nadgarstki kawałki drewna. Następnie, przy pomocy koła
(zawierającego metalowe okucia) łamano po kolei jego kości.
Istniały dwie wersje – łamanie od dołu – gdy rozpoczynano
egzekucję od nóg, oraz łamanie od góry, kiedy z litości dla
skazanego, w pierwszej kolejności przetrącano kręgosłup,
eliminując w ten sposób ból przy miażdżeniu kolejnych kości. 6
e. Utopienie – w czasach C.C.C. karano w ten sposób przede
wszystkim kobiety (zwłaszcza czarownice). Wiązało się to przede
wszystkim z symboliką wody, jako siły oczyszczającej. Utopienia
dokonywano najczęściej poprzez związanie skazanej i wrzucenie do
wody, a następnie przyduszenie jej pod taflą przy pomocy długich
kijów. Stosowano także wariant z workiem, w którym zaszywano
skazaną, wrzucając go później do wody.
f. Zagrzebanie żywcem – kara rzadko stosowana, miała swój rodowód
z Cesarstwa Rzymskiego. Polegała na wtrąceniu skazanego do
wcześniej wykopanego rowu, a następnie na jego zasypaniu. Śmierć
następowała w tym wypadku przez uduszenie.

6 http://www.baieruther-katzbalgerey.de/Seiten/Allerley/mainGerichtsbarkeit.html (tłumaczenie własne).

20
Disputatio – Tom II – “memento mori”
System kar w Constitutio Criminalis Carolina
Wszystkie większe ośrodki miejskie miały specjalnie przygotowane miejsca
egzekucji, w których odbywało wymierzanie sprawiedliwości przestępcom.
W przypadku kary ścięcia najczęściej były to rynki miejskie, hańbiące powieszenie
odbywało się natomiast za murami miasta. Stosowanie kwalifikowanych rodzajów
kary śmierci często połączone było z dodatkowymi obostrzeniami. Mogły nimi być
chłosta, wleczenie końmi na miejsce kaźni, szarpanie ciała rozpalonymi
szczypcami, a także darcie pasów, czyli obdzieranie skazańca ze skóry. Innym
sposobem na wzmocnienie cierpienia
skazanego było wymierzenie mu kary
odzwierciedlającej np. poprzez odcięcie
ręki złodziejowi czy wyrwanie języka
bluźniercy. Kary odzwierciedlające, tj.
unaoczniające popełnione przestępstwo
stosowane były również jako kary
samoistne. Przybierały one formę kar
mutylacyjnych, tzn. mających na celu
okaleczenie sprawcy. Wymierzano przede
wszystkim kary w postaci obcięcia ręki,
palca, uszu, języka czy wyłupaniu oczu.
Carolina przewidywała również
możliwość stosowania kar na czci.
Jednym z jej rodzajów była proskrypcja
(wywołanie), czyli wyjęcie spod prawa.
Polegała ona na pozbawieniu skazanego
ochrony prawnej, a w konsekwencji na
śmierci cywilnej. Człowieka wyjętego
spod prawa można było bezkarnie zabić,

źródło jego żona uznawana była za wdowę,


dzieci natomiast za sieroty. Zbliżona do
http://www.uni-mannheim.de/mateo/desbillons/bambi.html
niej była kara wygnania z kraju, którą często łączono z czasowym lub trwałym
pozbawieniem części majątku. Karą na honorze było z kolei ścięcie włosów oraz
noszenie upokarzającego stroju. Ujmy na honorze można było doznać także
wieszając na szyi oraz nosząc haniebny przedmiot. Mogła nim być haniebna maska
(np. w formie świńskiej głowy), czy czapka błazeńska. 7 Ten sam efekt osiągano
poprzez publiczne zakucie skazanego w dyby lub zamknięcie w klatce.
Samodzielną karą na ciele była również chłosta, na którą skazywano drobnych
przestępców. Wykonywano ją przy pomocy rózgi lub bicza, a ilość uderzeń
określana była w wyroku skazującym. Samoistny charakter przybierała także kara
majątkowa, której najcięższym wymiarem była konfiskata całego majątku. Ponadto
w systemie represji funkcjonowała konfiskata części majątku oraz zwykle
najlżejsza spośród dolegliwości majątkowych - kara grzywny. Wciąż pozbawiona
znaczenia była natomiast kara pozbawienia wolności. Teoretycznie istniała ona
w formie osadzenia w wieży, praktyka zupełnie ją jednak pominęła, mając do

7 http://mywebpage.netscape.com/corpungermany/jur2.htm (tłumaczenie własne).

21
Disputatio – Tom II – “memento mori”
System kar w Constitutio Criminalis Carolina
wybory szereg innych kar, które w owym czasie zdawały się w większym stopniu
realizować cel sprawiedliwościowy oraz prewencyjny represji karnej. Osadzenie
w lochach stosowano wówczas jedynie jako stadium przejściowe, dla przestępców
oczekujących na wykonanie wyroku śmierci.
Okrutny system kar, jaki stworzyła i spetryfikowała na długie lata ordynacja
karna Karola V, doprowadził na przestrzeni XVI, XVII i XVIII wieku do śmierci
wielu, często niewinnych, osób w całej Europie. Za przykład może posłużyć
Norymberga, gdzie w latach 1503-1743 stracono niemal 1000 osób na podstawie
przepisów zawartych w C.C.C. Kres brutalizacji prawa karnego przyniosła dopiero
epoka oświecenia, której podstawowym założeniem była idea humanitaryzmu.
W konsekwencji odstąpiono od masowego stosowania kary śmierci (w miastach
wymierzano ją dotychczas nawet w połowie wyroków skazujących) 8 na rzecz kary
pozbawienia wolności. Ostatnią wielką ordynacją karną, która wzorowała się na
Constitutio Criminalis Carolina była wydana w 1768 roku austriacka Constitutio
Criminalis Theresiana, będąca rodzajem resentymentu absolutnej władzy wobec
stosowania twardych metod w zarządzaniu państwem. Wkrótce miały się jednak
ukazać rewolucjonizujące prawo karne kodeksy oświeceniowe.

Ilość wykonanych straceń w Norymberdze w latach 1503-1743


Okres Ilość straceń
1503-1520 79
1521-1540 90
1541-1560 81
1561-1580 180
1581-1600 167
1601-1620 113
1621-1640 66
1641-1660 29
1661-1680 29
1681-1700 36
1701-1720 25
1721-1743 44
Łącznie 939
Opracowanie własne; żródło: Wikipedia
dane - http://www.rewi.hu-berlin.de/jura/ls/srd/material/quellen/qs_10.htm

Literatura: Marek A., Prawo karne, Warszawa 2004; Maciejewski T., Historia
ustroju i prawa sądowego Polski, Warszawa 2003;

8 T. Maciejewski, Historia powszechna ustroju i prawa, Warszawa 2004.

22
Disputatio – Tom II – “memento mori”
System kar w Constitutio Criminalis Carolina

Źródła internetowe:
http://www.rewi.hu-berlin.de/jura/ls/srd/material/quellen/qs_10.htm;
http://mywebpage.netscape.com/corpungermany/jur2.htm;
http://de.wikipedia.org/wiki/Constitutio_Criminalis_Carolina;
http://www.koeblergerhard.de/Fontes/PeinlicheGerichtsordnungKarlsV.pdf;
http://www.forensic.am.wroc.pl/karasm.doc;
http://www.uni-mannheim.de/mateo/desbillons/bambi.html;
http://www.baieruther-katzbalgerey.de/Seiten/Allerley/mainGerichtsbarkeit.html;
http://www.llv.li/pdf-llv-la-recht-1532__peinliche_halsgerichtsordnung__
carolina_.pdf.

23
Disputatio – Tom II – “memento mori”
Regulacja śmierci w prawie międzynarodowym

Bartosz Szczygieł

Regulacja śmierci w prawie międzynarodowym

Mówiąc o unormowaniu kwestii śmierci w prawie międzynarodowym


publicznym nie można ominąć historii, szczególnie okresu XVII - XX wieku, który
był czasem kształtowania się zasad prawa międzynarodowego, sprecyzowania
zasady odpowiedzialności i ustanowienia konsekwencji prawnych za popełnione
zbrodnie.
Wzmianki o zbrodniach wojennych można znaleźć już w starożytności,
gdzie były określane jako „barbarzyństwo wojenne”. Jednak ze względu na
charakterystykę tamtych czasów były one regulowane tylko przez prawo
zwyczajowe, którego bardzo często nie miał kto egzekwować.
W średniowieczu kodeks rycerski stanowił, iż nie należy zabijać wroga, jeśli
można wziąć go do niewoli. Za czyn haniebny uznano znęcanie się nad jeńcami
i dobijanie rannych. Drugi Sobór Laterański miał również swój wkład
w zwiększenie sprawiedliwości wojennej: zakazał używania w wojnach pomiędzy
narodami chrześcijańskimi kusz, łuków, strzał i machin oblężniczych. Jednak
dopiero za sprawą urodzonego w Delft w 1583 roku Hugo Grocjusza zostały
utworzone podstawowe zasady prawa międzynarodowego. Dzięki dziełu, które
nosiło tytuł: „De iure belli ac pacis libri tres” (tytuł polski: „Trzy księgi o
prawie wojny i pokoju”) Grocjusz został przez niektórych nazwany ojcem prawa
międzynarodowego. Holender odróżniał prawo boskie od naturalnego, które
definiował: „Prawo naturalne jest to nakaz prawego rozumu, który wskazuje, że
w każdej czynności, zależnie od jej zgodności z rozumną naturą człowieka, tkwi
moralna ohyda lub moralna konieczność”. Ważne było ustalenie zasad prawa
naturalnego, wśród nich wyróżniono: powinność dotrzymywania umów, zakaz
naruszania cudzej własności, obowiązek naprawienia zawinionej szkody
i potrzeba karania przestępstw. Grocjusz uważał, że na tych zasadach powinno się
wspierać każde prawodawstwo w każdej dziedzinie, zarówno prawo
międzynarodowe, jak i prawo krajowe.
Pierwsze procesy legislacyjne prawa międzynarodowego rozpoczęły się
dopiero w XIX wieku. Zapoczątkowała je „Deklaracja w przedmiocie prawa
wojny morskiej” z 16 kwietnia 1856 roku, zwana również Deklaracją Paryską.
Została ona podpisana przez 7 państw europejskich: Austrię, Francję, Prusy, Rosję,
Sardynię, Turcję i Wielką Brytanię. W późniejszym czasie przystąpiło do tej
deklaracji 47 państw, jej ostatnim chronologicznie sygnatariuszem jest Meksyk.
Deklaracja ta normowała stosunki pomiędzy państwami neutralnymi i wojującymi,
jak również utrzymywała zniesienie korsarstwa i mówiła o ważności blokad
morskich.
Kolejne unormowania prawa międzynarodowego powstawały już w miarę
systematycznie. 11 grudnia 1868 roku w Petersburgu została podpisana

24
Disputatio – Tom II – “memento mori”
Regulacja śmierci w prawie międzynarodowym
„Deklaracja w sprawie pocisków wybuchających małego kalibru”, która była
pierwszą wielostronną umową międzynarodową, zabraniającą używania niektórych
rodzajów broni, w tym wypadku „wszelkich pocisków, wagi mniejszej niż 400
gramów, które by były wybuchające lub zawierały materie piorunujące czy
zapalne” 1 . Jednak głównymi wartościami tej deklaracji są tezy głoszące: „jedynym
prawnie dopuszczalnym celem działań wojennych powinno być osłabienie
wojskowej siły przeciwnika; w tym celu należy obezwładnić możliwie wielką liczbę
żołnierzy; wykraczałoby poza ten cel stosowanie broni zwiększających
niepotrzebnie cierpienia żołnierzy niezdolnych do walki lub czyniących ich śmierć
nieuniknioną; użycie takich broni jest sprzeczne z zasadami humanitaryzmu” 2 .
Następnymi dokumentami o dużym znaczeniu, dokumentami stanowiącymi
wszechstronny zbiór prawa wojennego były „Konwencje Haskie”. Zostało
przyjętych dwanaście Konwencji. Najważniejszą z nich jest czwarta, która zawiera
jako załącznik tzw. „Regulamin Haski”. Regulamin określa zakazane sposoby
walki, mówi w jak sposób należy postępować z jeńcami wojennymi, jak należy
zachowywać się na okupowanym terytorium nieprzyjacielskim, określa zasady
zawierania rozejmów. Również w czwartej Konwencji znalazła się „klauzula
Martensa”, która stanowi, że w przypadkach nie regulowanych w tej konwencji
i załączonym do niej regulaminie „ludność i strony wojujące pozostają pod
opieką i władzą zasad prawa narodów, wypływających ze zwyczajów
ustanowionych między cywilizowanymi narodami, oraz z zasad humanitarności
i wymagań społecznego sumienia” 3 .
Kolejnym unormowaniem był Protokół Genewski z 17 czerwca 1925 roku,
zawierał on zakaz używania gazów bojowych i substancji podobnych oraz środków
bakteriologicznych. Wszystkie wprowadzone i podpisane przepisy prawa
międzynarodowego miały za zadanie ochronę życia i minimalizację śmierci.
Zaczęto wprowadzać zasady humanitarnego traktowania jeńców i ludności
cywilnej. Sygnatariusze podpisanych źródeł prawa międzynarodowego mieli
ograniczyć do minimum zadawanie śmierci niepotrzebnej. Jednak te wszystkie
unormowania prawne nie ustanowiły konsekwencji prawnych za popełnione
zbrodnie – nakładały tylko obowiązek na sygnatariuszy regulacji tych kwestii
w ustawodawstwie swojego kraju.
Brak karnych konsekwencji obciążających podmioty dopuszczające się
łamania prawa międzynarodowego doprowadził do jego masowego przekraczania
w czasie drugiej wojny światowej. Już sam gwałtowny najazd na Polskę bez
wypowiedzenia wojny był pogwałceniem trzeciej Konwencji Haskiej z 1907 roku,
której Niemcy były sygnatariuszem. Machina wojenna uruchomiona przez
kanclerza Niemiec Adolfa Hitlera wywołała najkrwawszą i najokrutniejszą wojnę
w dziejach ludzkości. Naloty i bombardowania miast i osiedli, zabijanie jeńców
wojennych i ludności cywilnej, deportacje ludności krajów okupowanych do III
Rzeszy, ludobójstwo, stosowane zwłaszcza wobec ludności Polski, Związku

1
M. Fleming, Międzynarodowe Prawo Wojenne, Warszawa 1978, s. 22.
2
M. Fleming, Międzynarodowe Prawo Wojenne, Warszawa 1978, s. 9.
3
M. Fleming, Międzynarodowe Prawo Wojenne, Warszawa 1978, s.10-11.

25
Disputatio – Tom II – “memento mori”
Regulacja śmierci w prawie międzynarodowym
Radzieckiego i Jugosławii, zbrodnie Holocaustu, więzienie ludności podbitej
w obozach pracy, to wszystko to barbarzyńskie zbrodnie, „stanowiące
przerażającą próbę realizacji faszystowskiej ideologii przemocy, bezprawia
i rasizmu” 4 . Podczas trwania II wojny światowej zginęło ok. 45 mln. osób.
Inwalidami zostało ok. 30 milionów osób. Świat nigdy nie był świadkiem takiej
przemocy. Dlatego jeszcze w trakcie trwania wojny państwa koalicyjne uzgodniły
w Deklaracji Moskiewskiej z dnia 30 października 1943 roku, że „ci oficerowie
i żołnierze niemieccy oraz członkowie partii narodowosocjalistycznej, którzy
ponoszą odpowiedzialność za okrucieństwa i zbrodnie albo którzy brali w nich
udział za swą zgodą, będą odesłani do krajów, gdzie popełnili swoje wstrętne
czyny żeby być osądzonymi i ukaranymi stosownie do ustaw tych oswobodzonych
krajów i wolnych rządów, które tam będą utworzone” 5 . Dało to początek
wprowadzania do prawa międzynarodowego odpowiedzialności za przekraczanie
i łamanie ustalonych wcześniej norm. Pierwszym powojennym dokumentem
wprowadzającym odpowiedzialność za poważne naruszenie praw i zwyczajów
wojennych w czasie konfliktu zbrojnego o charakterze międzynarodowym, było
Porozumienie Londyńskie z 8 sierpnia 1945 roku. Zostało zawarte przez rządy
ZSRR, Francji, USA i Wielkiej Brytanii. Powoływało do życia Międzynarodowy
Trybunał Wojskowy (MTW) „dla sądzenia przestępców wojennych, których czyny
przestępne nie dadzą się powiązać z żadną określoną miejscowością, niezależnie od
tego, czy będą oni oskarżeni indywidualnie, albo jako członkowie organizacji lub
grup, albo w jednym i drugim charakterze” 6 . Powołanie Międzynarodowego
Trybunału Wojskowego rozpoczęło tzw. proces norymberski, który toczył się od
20 listopada 1945 roku do 1 października 1946 roku, przeciwko 24 zbrodniarzom,
głównym przestępcom hitlerowskim. Statut MTW określił katalog przestępstw, za
których popełnienie ponoszono się przed nim odpowiedzialność. Artykuł VI Karty
Trybunału mówi: „Czyny niżej wymienione albo niektóre z nich podlegają
jurysdykcji Trybunału i pociągają za sobą odpowiedzialność osobistą:
a) Zbrodnie przeciw pokojowi, mianowicie: planowanie,
przygotowywanie, początkowanie lub prowadzenie wojny napastniczej albo
wojny będącej pogwałceniem traktatów, porozumień lub gwarancji
międzynarodowych, albo współudział w planie lub zmowie w celu
dokonania jednego z wyżej wymienionych czynów;
b) Zbrodnie wojenne, mianowicie: pogwałcenie praw i zwyczajów
wojennych. Takie pogwałcenie będzie obejmowało, ale nie będzie
ograniczone do morderstw, złego obchodzenia się lub deportacji na roboty
przymusowe albo w innym celu ludności cywilnej na okupowanym obszarze
lub z tego obszaru; do mordowania lub złego obchodzenia się
z jeńcami wojennymi lub osobami na morzu; do zabijania zakładników; do
rabunku własności publicznej lub prywatnej; do bezmyślnego burzenia
osiedli, miast lub wsi albo spustoszeń nie usprawiedliwionych

4
M. Fleming., Międzynarodowe Prawo Wojenne, Warszawa 1978, s.11.
5
M. Fleming., Międzynarodowe Prawo Wojenne, Warszawa 1978, s.371.
6
M. Fleming, Międzynarodowe Prawo Wojenne, Warszawa 1978, s.372.

26
Disputatio – Tom II – “memento mori”
Regulacja śmierci w prawie międzynarodowym
koniecznością wojenną;
c) Zbrodnie przeciw ludzkości, mianowicie: morderstwa, wytępienie,
obracanie ludzi w niewolników, deportacja i inne czyny nieludzkie, których
dopuszczono się przeciwko jakiejkolwiek ludności cywilnej przed wojną lub
podczas niej, albo prześladowania ze względów politycznych, rasowych lub
religijnych przy popełnianiu jakiejkolwiek zbrodni wchodzącej
w zakres kompetencji Trybunału lub w związku z nią, niezależnie od tego,
czy było to zgodne, czy też stało w sprzeczności z prawem kraju, w którym
zbrodni dokonano.
Przywódcy, organizatorzy, podżegacze i wspólnicy, uczestniczący
w układaniu lub wykonaniu wspólnego planu albo zmowy w celu popełnienia
jednej z wyżej wymienionych zbrodni, odpowiadają za wszelkie czyny, których
dopuścił się ktokolwiek bądź w związku z wykonywaniem takiego planu” 7 . Za
wymienione przestępstwa przed Trybunałem Norymberskim stanęło 24
zbrodniarzy wojennych. Dwunastu zostało skazanych na karę śmierci, siedmiu na
dożywotnie lub długoterminowe więzienie, trzech sąd uniewinnił, jeden popełnił
samobójstwo, a sprawę kolejnego, ze względu na jego chorobę, wyłączono do
odrębnego postępowania.
19 stycznia 1946 roku został powołany Międzynarodowy Trybunał
Wojskowy dla Dalekiego Wschodu, który miał osądzić zbrodnie przywódców i
pozostałych obywateli Japonii podczas II wojny światowej. Statut Trybunału
wyróżniał identyczne co Trybunał Norymberski przestępstwa wojenne: zbrodnie
przeciwko pokojowi, zbrodnie wojenne, zbrodnie przeciwko ludzkości. Przed
Trybunałem Tokijskim stanęło 25 oskarżonych, z czego 7 skazano na karę śmierci,
a 16 na karę dożywotniego więzienia. Wydane wyroki były pierwszymi tego typu
w historii, a zasady sformułowane w statucie Międzynarodowego Trybunały
Wojskowego w Norymberdze, stały się podstawą odpowiedzialności karnej
jednostek w prawie międzynarodowym:
- Prawo międzynarodowe może penalizować czyny nie ścigane w prawie
wewnętrznym poszczególnych państw,
- Prawo międzynarodowe może bezpośrednio nakładać obowiązki na
jednostki,
- Pełnione funkcje państwowe nie zwalniają od odpowiedzialności przed
międzynarodowymi sądami karnymi,
- Działanie na rozkaz nie stanowi czynnika zwalniającego
z odpowiedzialności za popełnione czyny,
- Katalog zbrodni podlegających ściganiu zostanie ustalony aktami prawa
międzynarodowego,
- Jednostki mogą ponosić odpowiedzialność za te zbrodnie z mocy samego
prawa międzynarodowego.
Jeszcze w 1946 roku Zgromadzenie Ogólne ONZ zleciło umieszczenie VI
artykułu Statutu Trybunału Norymberskiego w kodeksach krajowych
i dzięki ich uchwale zasady o karaniu przestępstw wojennych weszły na stałe do

7
M. Fleming, Międzynarodowe Prawo Wojenne, Warszawa 1978, s.374-375.

27
Disputatio – Tom II – “memento mori”
Regulacja śmierci w prawie międzynarodowym
prawa międzynarodowego.
Pisząc o okrucieństwach i łamaniu praw międzynarodowych
i praw człowieka, nie można przemilczeć zbrodni Rosji Radzieckiej w latach 1917-
1953. Z powodu:
- „wojny domowej i klęski głodu na Powołżu w latach 1918 – 1922
podlegało eksterminacji - od 3 do 5 milionów ludzi,
- Represji politycznych w latach dwudziestych - dziesiątki tysięcy osób,
- Przymusowej kolektywizacji i rozkułaczania po roku 1929 – od 10 do 14
mln osób,
- Głodu okresu terroru na Ukrainie w latach 1932 – 1933 – od 6 do 7 mln
osób,
- Okresu wielkiego terroru 1934 – 1939 i czystek – ok. 1 mln osób,
- Deportacji do łagrów do 1937 roku – ok. 10 mln osób,
- Rozstrzelania i przypadkowych egzekucji w latach 1937 – 1939 – ok. 1
mln osób,
- Deportowania z terenów wschodniej Polski, państw bałtyckich i Rumunii
w latach 1939 – 1940 – ok. 2 mln osób,
- Traktowania jeńców wojennych innych państw: Polaków, Finów,
Niemców, Rumunów, Japończyków – ok. 1 mln osób,
- Deportacji do łagrów w latach 1939 – 1945 – ok. 7 mln osób,
- Masowych przesiedleń ludności: Niemców nadwołżańskich, Czeczenów,
Inguszów, Tatarów Krymskich, itd. – ok. 1 mln osób,
- Znęcania się nad mieszkańcami poprzednio okupowanych terenów – od 5
do 6 mln osób” 8 .
Takie zestawienie daje nam liczbę ok. 54 mln osób poddanych
eksterminacji Rosji Radzieckiej. Jest to ogromna liczba, pokazująca nam okrutność
tamtych czasów i bezwzględność systemu komunistycznego. Trzeba ubolewać nad
faktem, iż większość ze zbrodni Radzieckich nigdy nie została
i prawdopodobnie nie zostanie osądzona. Wszelkie warunki stawiają zwycięzcy,
w tym ZSRR, który jako jeden z nich w znacznym stopniu przyczynili się do
powstrzymania agresji III Rzeszy, szukając sprawiedliwości w sprawie zbrodni
faszystowskich nie pozwolili osądzić własnych zbrodniami.
Katalog przestępstw międzynarodowych ciągle się rozszerzał. Konwencja
Zgromadzenia Ogólnego ONZ z 9 grudnia 1948 roku wprowadziła do języka
międzynarodowego zbrodnię ludobójstwa. Warto wspomnieć, że termin
ludobójstwo został użyty po raz pierwszy przez polskiego prawnika, Rafała
Lemkina w swojej pracy zatytułowanej „Axis Rule in Occupied Europe” wydanej
w 1944 roku. Użyto go w akcie oskarżenia w procesie norymberskim, ale nie został
on uwzględniony w Statucie Trybunału Norymberskiego. Po raz pierwszy do
języka prawnego, termin ludobójstwo wszedł za sprawą Konwencji ONZ, której
wstępny projekt był współtworzony przez Lemkina. Zgodnie z artykułem II
wymienionej konwencji, ludobójstwem jest „którykolwiek z następujących czynów,
dokonany w zamiarze zniszczenia w całości lub części grup narodowych,

8
N. Davies, Europa, Kraków 2002, s.1337.

28
Disputatio – Tom II – “memento mori”
Regulacja śmierci w prawie międzynarodowym
etnicznych, rasowych lub religijnych jako takich:
a) Zabójstwo członków grupy,
b) Spowodowanie poważnego uszkodzenia ciała lub rozstroju zdrowia
psychicznego członków grupy,
c) Rozmyślne stworzenie dla członków grupy warunków życia, obliczonych
na spowodowanie ich całkowitego lub częściowego zniszczenia fizycznego,
d) Stosowanie środków, które mają na celu wstrzymanie urodzin
w obrębie grupy,
e) Przymusowe przekazywanie dzieci członków grupy do innej grupy”.
Natomiast w myśl artykułu III karze podlegają następujące czyny:
a) Ludobójstwo,
b) Zmowa w celu popełnienia ludobójstwa,
c) Bezpośrednie i publiczne podżeganie do popełnienia ludobójstwa,
d) Usiłowanie popełnienia ludobójstwa,
e) Współudział w ludobójstwie. 9 ”
Formułowanie nowych terminów przestępstw międzynarodowych
doprowadziło do rozpoczęcia dyskusji na temat powołania Międzynarodowego
Trybunału Karnego. Pierwsze rozmowy na ten temat rozpoczęły się już w 1944
roku ale były to tylko przymiarki do ogólnonarodowej dyskusji. Po II wojnie
światowej, po procesach norymberskim i tokijskim, ze względu na rozpoczęcie
zimnej wojny ten temat przycichł. Wiele państw podchodziło sceptycznie do idei
praw człowieka i przez cały ten okres były jedynie prowadzone czysto teoretyczne
prace o charakterze eksperckim. Temat Międzynarodowego Trybunału karnego
ponownie powrócił po zakończeniu zimnej wojny, a jego powołanie zostało
przyspieszone przez zorganizowanie Międzynarodowych Trybunałów dla byłej
Jugosławii i Rwandy. Te Trybunały pokazały jak duże znaczenie ma karanie
zbrodniarzy wojennych dla ochrony życia i utrzymania pokoju międzynarodowego.
Po wieloetapowych i wieloletnich przygotowaniach i rozmowach, 15 czerwca 1998
roku w siedzibie Organizacji ds. Wyżywienia i Rolnictwa ONZ w Rzymie,
rozpoczęła się Konferencja Dyplomatyczna Pełnomocników Rządów do spraw
Utworzenia Międzynarodowego Trybunału Karnego. Wzięli w niej udział
przedstawiciele 160 państw, 33 organizacji międzyrządowych oraz 236 organizacji
pozarządowych. 17 lipca 1998 roku ostatecznie uchwalono Statut
Międzynarodowego Trybunału Karnego. Za jego uchwaleniem było 120 państw, 7
było przeciw, 21 wstrzymało się od głosu. Jednakże Statut Trybunału wskazywał,
że niezbędne do tego, aby Międzynarodowy Trybunał Karny mógł rozpocząć
funkcjonowanie jest to, bo został ratyfikowany przez co najmniej 60 państw. Udało
się to osiągnąć 1 lipca 2002 roku i tego dnia rozpoczął on oficjalnie swoją
działalność. Statut Międzynarodowego Trybunału Karnego w ścisły sposób
reguluje szereg najważniejszych kwestii. Część III Rzymskiego Statutu
Międzynarodowego Trybunału Karnego przedstawia ogólne zasady prawa karnego
i odpowiedzialności przed Trybunałem:
„Art. 22 – Nullum crimen sine lege

9
M. Fleming , Międzynarodowe Prawo Wojenne, Warszawa 1978, s.377.

29
Disputatio – Tom II – “memento mori”
Regulacja śmierci w prawie międzynarodowym
Nikt nie może być pociągnięty do odpowiedzialności karnej na podstawie
niniejszego statutu, jeżeli jego czyn w chwili popełnienia nie stanowił
zbrodni podlegającej jurysdykcji Trybunału.
Art. 23 – Nulla poena sine lege
Osobie skazanej przez Trybunał może zostać wymierzona kara jedynie
zgodnie z niniejszym statutem.
Art. 24 – Zasada retroaktywności i ratione personae
Nikt nie może być pociągnięty do odpowiedzialności karnej na podstawie
niniejszego statutu za czyn popełniony przed wejściem w życie statutu.
Art. 25 – Indywidualna odpowiedzialność karna
Jurysdykcja Trybunału określona statutem ma zastosowanie do osób
fizycznych.
Osoba, która popełniła zbrodnię objętą jurysdykcją Trybunału, ponosi
indywidualnie odpowiedzialność karną i podlega karze na podstawie
niniejszego statutu.
Art. 26 – Wyłącznie jurysdykcji wobec osób poniżej osiemnastego roku
życia
Jurysdykcją Trybunału nie są objęte osoby, które nie ukończyły 18 roku
życia w chwili popełnienia zarzucanej mu zbrodni.
Art. 27 – Irrelewantność pełnionej funkcji publicznej
Immunitety i inne przywileje związane z pełnieniem funkcji publicznej danej
osoby, przewidziane przez prawo krajowe lub międzynarodowe, nie
stanowią przeszkody do wykonywania jurysdykcji Trybunału wobec takiej
osoby.
Art. 29 – Wyłączenie przedawnienia
Zbrodnie objęte jurysdykcją Trybunału nie podlegają przedawnieniu” 10 .
Część II określa jurysdykcje Trybunału:
„Art. 5 – Przestępstwa objęte jurysdykcją Trybunału
Jurysdykcja Trybunału jest ograniczona do najpoważniejszych zbrodni
wagi międzynarodowej. Jurysdykcja Trybunału na podstawie niniejszego
statutu obejmuje następujące zbrodnie:
a) Zbrodnię ludobójstwa (na podstawie definicji zaczerpniętej z konwencji
w sprawie zapobiegania i karania zbrodni ludobójstwa z 1948 roku.);
b) Zbrodnie przeciwko ludzkości (zabójstwo, eksterminacja, niewolnictwo,
deportacja, uwięzienie, tortury, zgwałcenie, prześladowanie, wymuszone
zaginięcia, zbrodnia apartheidu);
c) Zbrodnie wojenne (na podstawie konwencji genewskich o ochronie
ofiar wojny z 1949 r., wraz z protokołami dodatkowymi z 1977 r.,
deklaracje haskie o zakazie używania pocisków z gazami oraz
rozszerzających się lub spłaszczających w ciele ludzkim z 1899 r., IV
konwencji Haskiej o zasadach wojny lądowej z 1907 r., protokołu o zakazie
używania broni chemicznej i gazowej z 1925 r.);
d) Zbrodnię agresji” 11 .
10
Dz. U. 2003 nr 78 poz. 708.
11
Dz. U. 2003 nr 78 poz. 708.
30
Disputatio – Tom II – “memento mori”
Regulacja śmierci w prawie międzynarodowym
Trzeba zauważyć, że Międzynarodowy Trybunał Karny może sądzić tylko
zbrodniarzy, którzy: są obywatelami państwa, które podpisało traktat; popełnili
zbrodnie na terenie takiego państwa; inne osoby, w przypadku gdy o wszczęcie
dochodzenia zwróci się Rada Bezpieczeństwa ONZ. W sprawie rozpoczęcia
postępowania wnioski mogą zgłaszać: strony statutu rzymskiego, prokurator
Międzynarodowego Trybunału Karnego oraz Rada Bezpieczeństwa ONZ.
Najwyższa przewidziana kara to 30 lat pozbawienia wolności lub dożywocie.
Powołanie MTK było wydarzeniem ważnym dla całego świata z tego
względu, że sygnatariusze statutu rzymskiego przekazali na rzecz
międzynarodowej organizacji część swojej suwerenności – tak bardzo
chronione sądownictwo karne. Jednak w poszanowaniu tej suwerenności MTK
ma charakter komplementarny w stosunku do sądownictwa krajowego, tzn. sądzi
on zbrodniarzy wojennych tylko wtedy, gdy nie mogą oni z jakichś powodów
zostać ukarani przez sąd krajowy. Ogromnym zawodem jest brak podpisania lub
ratyfikacji statutu rzymskiego przez państwa takie jak Chiny, Rosję, USA czy
Izrael, co odejmuje prestiżu i zmniejsza praktyczny sens MTK. Warto jednak
zauważyć, że od momentu podpisania pierwszego dokumentu międzynarodowego
z 16 kwietnia 1856 roku, prawo ochrony życia i minimalizacji śmierci bardzo się
rozwinęło. Począwszy od małych kroków sugerujących państwom, wprowadzenie
odpowiedzialności międzynarodowej za zbrodnie wojenne, osiągnięto powołanie
osobnego organu do ścigania takich przestępstw. Udało się zdefiniować największe
przestępstwa wojenne, które na stałe weszły do prawa międzynarodowego. Żadna
osoba dokonująca ludobójstwa, bezprawnie niszcząca mienie publiczne czy
prywatne, zniewalająca innego człowieka nie może już czuć się bezkarna. Dzięki
nowym uregulowaniom prawnym odpowie za wszelkie dokonane czyny. Prawo
międzynarodowe nie jest już bytem istniejącym oddzielnie i nie pociągającym do
odpowiedzialności karnej. Teraz staje się główną bronią w ściganiu
międzynarodowych zbrodniarzy wojennych i dzięki staraniom wielu krajów
europejskich oraz organizacji międzynarodowych możemy być pewni, że z czasem
będzie dalej ewoluować, starając się dostosować do nowych realiów i zagrożeń.

Literatura: Góralczyk W., Sawicki S., Prawo Międzynarodowe Publiczne w


zarysie, Warszawa 2001; Fleming M., Międzynarodowe Prawo Wojenne, zbiór
dokumentów, Warszawa 1978; Davies N., Europa, Kraków 2002; Rees L., Hitler
i Stalin, Warszawa 1999.

31
Disputatio – Tom II – “memento mori”
Taniec śmierci, taniec życia

Paweł Mazurek

Taniec śmierci, taniec życia

„Gdy jedna armia będzie w stanie zniszczyć drugą w przeciągu chwili,


ludzie z pewnością trwać będą przy pokoju” 1
Alfred Nobel

„Gdybym wiedział, że Niemcy nie zdołają wyprodukować własnej bomby,


nie kiwnąłbym nawet palcem” 2
Albert Einstein

16 lipca 1945 roku o godzinie 529 niebo nad pustynią Nevada roziskrzyło
się blaskiem tysiąca Słońc. Obserwatorom tego zjawiska, znajdującym się
w odległości 10 km, dane było podziwiać krajobraz utopiony w świetle zarazem
„złotym, purpurowym, fioletowym, sinym i niebieskim” 3 , uczestniczyć w zjawisku,
które później opisywać będą jako absolutnie piękne, pełne harmonii i spokoju.
W 30 sekund później ziemia zaczęła się trząść pod stopami, a przeciągły grzmot
rozerwał powietrze, wygrywając pierwszy akord ery atomu i zapraszając całą
ludzkość do tańca. Test pod kodową nazwą Trinity pierwszej amerykańskiej
bomby atomowej (Gadjet była bombą bazującą na plutonie Pu-239) zakończył się
sukcesem. Już po czterech godzinach na ciężki krążownik USS Indianapolis
stojący w porcie San Francisco rozpoczął się załadunek podzespołów dwóch bomb
przeznaczonych do zrzucenia na Hiroszimę, Kokurę, Nagatę bądź Nagasaki, gdyby
Japonia w dalszym ciągu odmawiała podpisania bezwarunkowej kapitulacji.
Choć to Stany Zjednoczone stały się tym samym pierwszym mocarstwem
atomowym, na początku niewiele na to wskazywało. Wszystkie czołowe ośrodki
fizyki okresu międzywojennego mieściły się w Europie, głównie we Włoszech,
Francji i Wielkiej Brytanii, przede wszystkim zaś w Niemczech. Iskrą, która
wznieciła pożar badań nad rozpadami promieniotwórczymi, było doświadczenie
włoskiego uczonego Enrica Fermiego, który bombardując neutronami jądra
najcięższego znanego wówczas pierwiastka – uranu – otrzymał substancję wysoce
radioaktywną. Zjawisko to błędnie tłumaczył uzyskiwaniem cięższego od uranu,
niestabilnego pierwiastka. Jako pierwsza postulat rozpadu jąder uranu pod
wpływem neutronów w pierwiastki niestabilne i promieniotwórcze wysunęła Ida
Noddack w 1934 roku, jednak przekonanie o trwałości atomu jako takiego było tak
silnie zakorzenione w świadomości ówczesnych fizyków, że zaowocowało to

1
http://www.lucidcafe.com/library/95oct/alfnobel.html.
2
G. Jezierski, Energia Jądrowa wczoraj i dziś, Warszawa 2005, s.119.
3
G. Jezierski, Energia Jądrowa wczoraj i dziś, Warszawa 2005, s.79.

32
Disputatio – Tom II – “memento mori”
Taniec śmierci, taniec życia
odrzuceniem tezy niemieckiej chemiczki. Kobietą, która wniosła największy wkład
w zrozumienie badanego zjawiska, była Austriaczka żydowskiego pochodzenia
Lise Meitner, która wraz z Otto Hahnem oraz Fritzem Strassmannem prowadziła
w Berlinie badania nad poszukiwaniem pierwiastków transuranowych (tj. o licznie
atomowej większej od uranu), spodziewając się je uzyskać metodą bombardowania
jąder uranu neutronami. Mimo swojego niearyjskiego pochodzenia jako
cudzoziemka mogła jeszcze jakiś czas po dojściu faszystów do władzy
kontynuować prace, jednak ostatecznie zmuszona była uciekać z Niemiec przez
Holandię do Szwecji. Stamtąd też kontaktowała się listownie ze
współpracownikami, instruując ich i interpretując obecność w próbkach uranu U-
238 poddanego bombardowaniu neutronami izotopu baru Ba-138 jako koronny
dowód na rozpad jądrowy (ang. fission). W grudniu 1938 roku Hahn i Strassmann
opublikowali w „Naturwissenshaften” artykuł z taką właśnie interpretacją wyników
badań, jednak ze względu na swoje bezpieczeństwo nie wspomnieli w nim
o udziale Lise Meitner w eksperymentach. Otto Hahn otrzymał samodzielnie w
1944 za odkrycie rozpadu jądrowego Nagrodę Nobla, co międzynarodowa
społeczność fizyków przyjęła jako wielką niesprawiedliwość.
Dalsze badania Frischa potwierdziły, że produkty rozszczepienia mają
bardzo dużą energię kinetyczną. W artykule ze stycznia 1939 roku Meitner i Frisch
oszacowali, że w wyniku podziału jądra uranu po pochłonięciu neutronu powstają
dwa jądra mniej więcej tej samej wielkości, które ze względu na wzajemne
odpychanie (oba niosą ładunek dodatni) osiągać mogą sumaryczną energię
kinetyczną około 200 MeV, co w porównaniu ze zwykłymi energiami reakcji
chemicznych - rzędu kilku eV - było wartością niezwykle dużą. Warto zauważyć
tutaj dwie rzeczy: po pierwsze, rozpad jądrowy nie jest zjawiskiem
deterministycznym, tj. nie można sprecyzować, na jakie produkty rozpadnie się
konkretne jądro. Na podstawie danych statystycznych stwierdzić można jedynie, że
najbardziej prawdopodobne jest otrzymywanie jąder z dwóch grup, gromadzących
się wokół kryptonu Kr-90 oraz ksenonu Xe-140. Po drugie, suma mas substratów
reakcji (jądro uranu i neutron) jest większa od sumy mas jej produktów (dwa
niestabilne jądra atomowe, podlegające dalszemu rozpadowi w wyniku emisji
neutronów, poprzez rozpad alfa (emisja jądra helu 42He) lub beta (emisja
elektronów w wyniku rozpadu neutronu w jądrze: neutron -> proton + elektron +
neutrino elektronowe). Ta brakująca masa jest źródłem potężnej energii
wyzwalanej w reakcji zgodnie z einsteinowskim E=∆mc2, gdzie E –energia, ∆ m –
różnica mas, c – prędkość światła, unoszonej przez fale elektromagnetyczne, czyli
fotony, zgodnie z E=hf, gdzie h oznacza stałą Plancka, a f - częstotliwość fali. Stąd
oślepiający błysk świetlny (widmo widzialne fal elektromagnetycznych), stąd kula
ognia i ciepło odczuwalne na twarzach obserwatorów zwróconych w kierunku
wybuchu (widmo podczerwone).
Dlaczego więc dochodzi w ogóle do rozpadu promieniotwórczego? Tak jak
każdy układ fizyczny, jądro atomu dąży do osiągnięcia stanu o najniższej energii
potencjalnej (jabłko spada na Ziemię, ponieważ w ten sposób obniża swoją energię
potencjalną względem Ziemi, dwa ładunki o takich samych znakach odpychają się,
ponieważ oddalając się zmniejszają swoją energię potencjalną). Na wykresie
33
Disputatio – Tom II – “memento mori”
Taniec śmierci, taniec życia
przedstawiono zależność energii wiązania w odniesieniu na jeden nukleon
(składnik jądra) w zależności od liczby masowej pierwiastka. Widać, że największą
wartością energii wiązania (czyli najmniejszą wartością energii potencjalnej)
charakteryzuje się jądro żelaza Fe-56. Naturalną skłonnością jąder jest dążność do
osiągnięcia jak najmniejszej energii potencjalnej, zatem pierwiastki z lewej strony
wykresu w reakcji fuzji zachodzącej w bardzo dużej temperaturze i ciśnieniu
wykorzystywanej w bombie termojądrowej, zwanej także wodorową, zachodzącej
także we wnętrzach gwiazd, jak i te po prawej stronie w reakcji rozpadu (ang.
fission) – począwszy od uranu rozpadające się samorzutnie – dążyć będą do
osiągnięcia stanu jądra Fe-56, emitując w opisanych przemianach energię w postaci
kwantów promieniowania elektromagnetycznego γ oraz energii kinetycznej
produktów rozpadu.

Publikacje niemieckich naukowców zaowocowały aktywnością tzw. grupy


francuskiej, głównie Frederica Juliot-Curie, Francisa Perrin’a, Hansa Falbana i Lwa
Kowarskiego, która potwierdziła, że w wyniku rozszczepienia pojedynczego jądra
uranu zachodzącego na skutek niestabilności spowodowanej wchłonięciem
neutronu generowane są statystycznie 2,5 neutrony wtórne, które mogłyby
zapoczątkować reakcję łańcuchową. Gdyby bowiem zgromadzić dostatecznie dużą
ilość materiału rozszczepialnego, tzw. masę krytyczną, stwarzałoby to duże
prawdopodobieństwo, że neutron wtórny, nim opuści objętość paliwa, „wpadnie”
na kolejne jądro uranu i je rozszczepi. W Wielkiej Brytanii zaobserwowano także,
że jądro izotopu uranu U-235 (zawierające 92 protony i 143 neutrony,
92+143=235) jest znacznie lepszym paliwem jądrowym niż jądro izotopu U-238
(92 protony i 147 neutronów, 92+146=238) – izotopami nazywamy postacie tego
samego pierwiastka (a więc charakteryzujące się tą samą liczbą protonów)
z odmienną liczą neutronów . Jednocześnie wartość przekroju czynnego na
rozszczepienie σ (wyrażanego w barnach, 1 barn=10-24 cm2 odpowiada rzędowi
przekroju jądra atomowego), określającego powierzchnię wokół jądra, z jakiej
34
Disputatio – Tom II – “memento mori”
Taniec śmierci, taniec życia
neutron zostaje przez nie pochłonięty, silnie zależy od energii kinetycznej
(prędkości) neutronów. Jak pokazuje wykres, prawdopodobieństwo wychwytu
neutronu przez jądro U-235 osiąga wartość największą dla niskich wartości energii
neutronu, w każdym zakresie energii przewyższa też prawdopodobieństwo
wychwytu neutronu przez jądro U-238. Tymczasem energia neutronów
powstających w wyniku reakcji łańcuchowej jest dosyć duża, bo rzędu 6 MeV.
Dlatego też w reaktorach jądrowych, celem podtrzymania reakcji łańcuchowej,
konieczne jest użycie substancji zwanej moderatorem, która zwalnia neutrony tym
samym podnosząc prawdopodobieństwo ich wchłonięcia i, w konsekwencji, zajścia
reakcji rozpadu; bądź też paliwa uranowego bez moderatora, ale za to w dużej
ilości i ze wzbogaceniem ponad stan naturalny w izotop U-235. Na nieszczęście,
w postaci naturalnej U-235 stanowi tylko 0,7% masy próbki uranu, 0,006 %
stanowi izotop U-234, resztę zaś, a więc ponad 99% - izotop U-238.

W listopadzie 1940 roku Norman Feather i Egon Bretscher wykazali, że


poddany bombardowaniu neutronami uran U-238, jeśli już pochłonie neutron,
rozpada się w cyklu rozpadów beta (proton, będący jednym z produktów tej
reakcji, zwiększa liczbę atomową jądra) przez neptun Ne-239 w pluton Pu-239. Na
przełomie 1940/1941 roku grupa kierowana przez Glenna Seaborga na
Uniwersytecie Kalifornijskim metodą bombardowania neutronami
przyspieszanymi w akceleratorze otrzymała izotop Pu-238, a wkrótce także Pu-
239. Mimo, że w końcu 1942 roku dysponowali oni zaledwie 0,5 mg soli plutonu,
udało się potwierdzić właściwości Pu-239 jako izotopu znacznie silniej
rozszczepialnego niż U-235, i to bez względu na energię neutronów.
Tak więc istniały dwie zasadnicze koncepcje co do budowy bomby
35
Disputatio – Tom II – “memento mori”
Taniec śmierci, taniec życia
atomowej (sam pomysł stworzenia ładunku wybuchowego czerpiącego energię
z reakcji łańcuchowej powodowanej przez emisję neutronów należy przypisać
Węgrowi Leo Szilardowi) zakładające albo użycie masy krytycznej wzbogaconego
uranu U-235, do produkcji którego nie jest potrzebny reaktor jądrowy - za to
niezwykle energochłonne instalacje odseparowujące go od U-238; bądź znacznie
mniejszej masy krytycznej plutonu, którego wytwarzanie na skalę przemysłową
możliwe jest jedynie z uranu U-238 w warunkach intensywnego bombardowania
neutronami w reaktorach jądrowych, których jeszcze nie zbudowano.
W momencie wybuchu wojny intensywne dotąd kontakty pomiędzy
naukowcami zachodnimi i niemieckimi zostały zerwane, a priorytetem stało się
wykorzystanie energii jądrowej w celach militarnych. Tym niemniej z tej racji, że
zarówno w Niemczech, jak i w USA zdecydowano się na jednoczesne prowadzenie
prac nad bombą uranową i plutonową, konieczna była budowa reaktorów do
wytwarzania tego ostatniego pierwiastka. Podstawową przeszkodą, jaką należało
pokonać, było znalezienie moderatora, czyli substancji spowalniającej neutrony.
Właściwością moderatora powinna być wysoka redukcja prędkości neutronów oraz
mały stopień ich pochłaniania, która to absorpcja przez spowalniacz owocować
mogłaby redukcją tempa, a nawet zatrzymaniem reakcji łańcuchowej. Biorąc pod
uwagę spowalnianie neutronów na moderatory najbardziej nadają się pierwiastki
lekkie, z których ze względu na wysokie pochłanianie wykluczono lit(3) oraz bor
(5), ze względu na zbyt małą gęstość – hel (2) oraz toksyczność – beryl (4) -
wartości w nawiasach oznaczają ilość protonów w jądrze, czyli liczbę atomową.
Uwagę skupiono więc na trzech materiałach, graficie będącym odmianą alotropową
węgla C-14, ciężkiej wodzie oraz wodzie zwykłej – w zderzeniu z jej cząsteczką
neutron traci ok. 36% swej energii kinetycznej, jej zaletą jest więc wysoki
współczynnik redukcji prędkości oraz dostępność. Ciężka woda, w której miejsca
wodoru H1 zajmuje jego izotop deuter z jednym neutronem: D1, charakteryzuje się
nieco mniejszym współczynnikiem redukcji energii kinetycznej, jednak posiada
wyraźnie mniejszy, rzędu 10-3 barna przekrój na pochłanianie neutronów, co
umożliwiałoby znaczącą redukcję ilości paliwa jądrowego (mniej strat neuronów
na pochłanianie przed zapoczątkowaniem przez nie kolejnego kroku reakcji
łańcuchowej) . Wadą ciężkiej wody, stanowiącej 0,015% koncentracji wody
naturalnej, są wysoce energo- i czasochłonne metody jej otrzymywania za pomocą
elektrolizy bądź przy wykorzystaniu małej różnicy temperatury wrzenia
w stosunku do lekkiej wody (aby otrzymać 1 litr D20, konieczne jest przerobienie
165 t wody naturalnej). Z kolei grafit, o mniejszym, bo dwunastoprocentowym
współczynniku redukcji prędkości neutronu przy jednokrotnym zderzeniu
charakteryzuje się dość małym pochłanianiem neutronów i występuje w przyrodzie
dość powszechnie. Aby służyć jako moderator musi mieć on jednak niezwykle
uporządkowaną sieć krystaliczną, co można osiągnąć albo poprzez eksploatowanie
niezwykle czystej rudy, albo poprzez jego wygrzewanie bądź obróbkę chemiczną.
Chłodziwem, a więc ośrodkiem, który opływając pręty paliwowe i nagrzewając się
odbiera w ten sposób energię emitowaną w wyniku reakcji rozpadu jądrowego
w postaci kwantów γ oraz energii kinetycznej neutronów może być w reaktorze
substancja charakteryzująca się niskim współczynnikiem pochłaniania neutronów,
36
Disputatio – Tom II – “memento mori”
Taniec śmierci, taniec życia
o wysokiej przewodności i pojemności cieplnej,
dodatkowo nie korodująca z elementami reaktora ani niewrażliwa na
działanie silnego strumienia neutronów. Z tych względów preferowana do użycia
w reaktorach jądrowych jako chłodziwo jest ciężka woda, ponadto woda zwykła,
ciekłe metale (sód, potas, bizmut, ołów), możliwe jest także zastosowanie gazów
CO2 oraz He. W reaktorach wytwarzających energię elektryczną obecnie prawie
wyłącznie stosuje się zwykłą wodę przechodzącą w parę wodną pod wpływem
energii emitowanej z rozpadu jądrowego, która na skutek konwekcji
wznosi się i kierowana jest na turbinę, gdzie wykonuje pracę napędzając tym
samym generator prądu elektrycznego (identycznie jak to ma miejsce w przypadku
elektrowni węglowej, tam jednak energia powodująca parowanie wody pochodzi ze
spalania węgla). Następnie para wodna (w ogólności chłodziwo) kierowana jest do
skraplacza, gdzie w kontakcie z zewnętrznym wymiennikiem ciepła, np. chłodną
wodą morską, pochodzącą z jeziora lub rzeki, ulega kondensacji i w postaci ciekłej
kierowana jest na powrót do reaktora. Jako że w reaktorach jądrowych
powstających podczas drugiej wojny światowej produkcja energii elektrycznej nie
była priorytetem, z reguły nie podłączano do nich turbin i generatorów,
a chłodziwo kierowano do skraplacza bez wykonania przez nie pracy
mechanicznej.
1. Rdzeń reaktora
2. Pompa
3. Pręty paliwowe
4. Generator pary
5. Para kierowana na
turbinę napędzającą
generator
6. Osłona reaktora

Schemat współczesnego
wodnego reaktora
ciśnieniowego do wytwarzania
energii elektrycznej z dwoma
obiegami chłodziwa –
zewnętrznym i wewnętrznym

Jedynym celem
działalności reaktora była
z reguły produkcja plutonu Pu-
239, powstającego z uranu U-238 stanowiącego w prętach paliwowych otulinę dla
właściwego paliwa – wzbogaconego do kilku procent, w zależności od
zastosowanego moderatora (im gorszy moderator, tym konieczne większe
wzbogacenie) uranu U-235. Dodatkowo, aby odbić neutrony opuszczające reaktor
z powrotem do jego wnętrza celem ich wykorzystania w reakcjach rozszczepienia
i tym samym redukcji koniecznej masy krytycznej, stosuje się tak zwany reflektor,
czyli otulinę reaktora wykonaną najczęściej z substancji stanowiącej jednocześnie
moderator, o grubości minimum 15 cm w przypadku zwykłej wody do 80 cm

37
Disputatio – Tom II – “memento mori”
Taniec śmierci, taniec życia
w przypadku grafitu. Do regulacji pracy reaktora służą wsuwane doń w razie
potrzeby celem powstrzymania reakcji łańcuchowej pręty bezpieczeństwa
(całkowite zatrzymanie reakcji rozszczepienia), pręty kompensacyjne
(modelowanie zmian długookresowych) oraz pręty sterujące (regulacja bieżących
fluktuacji współczynnika powielania reakcji K; gdy K>1, oznacza to, że po
uwzględnieniu pochłaniania neutronów przez moderator i chłodziwo, a także ich
ucieczki poza reaktor, więcej neutronów powstaje w wyniku reakcji rozpadu, niż
jest przez nią zużywanych, reakcja łańcuchowa przyspiesza więc). Wszystkie pręty
do regulacji reaktora wykonane są z substancji o bardzo wysokim przekroju na
pochłanianie neutronów, np. z kadmu w postaci jego stopów z innymi metalami
bądź w stalowej powłoce (ze względu na jego właściwości palenia się w wyższych
temperaturach) lub też boru w postaci węgliku boru B4C (z powodu tworzenia
przez bor pierwiastkowy mieszaniny wybuchowej z tlenem i azotem w wyższych
temperaturach). Należy podkreślić, że wybudowanie pierwszych reaktorów
jądrowych poprzedzone być musiało szeregiem badań materiałowych,
stwierdzających, jakie substancje spełniać mogą funkcje moderatora, chłodziwa,
refraktora czy być składnikiem prętów regulacyjnych.

„To nowe zjawisko doprowadzić może do konstrukcji bomb i jest do pomyślenia –


choć to znacznie mniej prawdopodobne – że można będzie w ten sposób zbudować
niezwykle potężne bomby nowego typu” 4
Albert Einstein w liście do prezydenta Roosvelta,
2 sierpnia 1939 r.

„(…) Jest to ponadto jedyna metoda wytwarzania materiałów wybuchowych o sile


przewyższającej najsilniejsze dotąd znane o kilka potęg dziesiętnych” 5
Werner Heisenberg w raporcie dla Urzędu Uzbrojenia Armii, Berlin,
6 grudnia 1939 r.

Nawet jednak pokonanie trudności w budowie reaktora nie oznaczało


jeszcze sukcesu. Choć uran rozpowszechniony jest w skorupie ziemskiej na terenie
całego globu, to znanych miejsc, w których występowałby w postaci
skoncentrowanej rudy tlenku uranu, było w latach 40-tych jedynie kilka. Głównym
źródłem uranu dla prowadzonego w Trzeciej Rzeszy Uranprojekt pozostawały
zajęte w 1938 roku kopanie w Czechosłowacji, podczas gdy Stany Zjednoczone
przy realizacji projektu Manhattan czerpały to bezcenne paliwo przede wszystkim
z dwóch źródeł – Kanady, gdzie pozyskiwany był do tej pory jako produkt uboczny
w kopalniach fosforu oraz z Konga Belgijskiego. To właśnie fakt zakazu wywózki
rudy uranowej z terenu Rzeszy skłonił Amerykanów do podjęcia przeświadczenia,
że Niemcy na poważnie myślą o militarnym wykorzystaniu energii jądrowej. Pod
listem w sprawie konieczności zainteresowania się budową nowego rodzaju broni
podpisał się nawet, znany ze swych pacyfistycznych poglądów, Einstein, który

4
G. Jezierski, Energia Jądrowa wczoraj i dziś, Warszawa 2005, s.33.
5
G. Jezierski, Energia Jądrowa wczoraj i dziś, Warszawa 2005, s.39.

38
Disputatio – Tom II – “memento mori”
Taniec śmierci, taniec życia
zresztą po wybuchach w Hiroszimie i Nagasaki miał sobie tego nigdy nie
wybaczyć. Rozpoczął się wyścig. Z jednej strony Niemcy dysponowały
doświadczeniem swych naukowców – nazwiska noblisty Haisenberga, Otto Hahna,
Hansa Geigera, von Veizsackera czy von Ardenna mówią same za siebie. Z drugiej
jednak strony grono fizyków amerykańskich zostało zasilone tuż przed
rozpoczęciem i na początku wojny przez kilkudziesięciu naukowców z Europy,
początkowo uciekinierów z Niemiec i krajów faszystowskich, potem z kolejnych
państw okupowanych, żeby wymienić choćby Alberta Einsteina, Lise Meitner,
Edwarda Schrodingera, Rudolfa Peierlsa, Otto Sterna z Niemiec, Enrico Fermiego
i Bruna Pontecorvo z Włoch, Loe Szilarda, Jahna von Neumanna z Węgier, Georga
Gamowa, Georga Kistiakowskiego i Eugene Rabinowicza z ZSRR, Georga Placzka
z Czech, Otto Frischa, Wolfganga Pauliego z Austrii, Petera Debye’a i Georga
Uhlenbecka z Holandii, czy Kazimierza Fajansa, Leopolda Infelda i Stanisława
Ulama z Polski. Tym niemniej faszystowskie Niemcy przystępowały do prac nad
nową bronią z poczuciem wyraźnej wyższości nad innymi ośrodkami naukowymi.
Głównym czynnikiem, który zaciążyć miał na niepowodzeniu niemieckiego
projektu U było chyba jednak to, że Trzecia Rzesza, w przeciwieństwie do USA,
znajdowała się od 1939 roku w stanie wojny i narażona była, szczególnie od 1944
roku, na naloty alianckie. Nie bez znaczenia był także błąd popełniony przez
Bothego i Jansena w styczniu 1941 roku, kiedy dysponując prawdopodobnie
zanieczyszczoną próbką wykluczyli oni grafit jako materiał możliwy do
zastosowania jako moderator, kierując wszystkie wysiłki w kierunku badań nad
zastosowaniem ciężkiej wody. Jedyna wówczas fabryka tej substancji, w zajętej
w 1940 roku Norwegii znajdująca się w Rjukan i należąca do firmy Norsk Hydro,
produkowała D20 jako produkt uboczny przy wytwarzaniu amoniaku. Po zajęciu
Norwegii Niemcy znacznie zwiększyli produkcję z 240 l do 1500 l rocznie, kolejno
akcje partyzantów norweskich w lutym 1943 roku, nalot 140 amerykańskich B-17
w listopadzie, wreszcie wysadzenie przez komandosów promu przewożącego 613
litrów ciężkiej wody i 3030 litrów z pośrednich stadiów wzbogacania podczas
ewakuacji fabryki do Niemiec 20 lutego 1944 roku na jeziorze Tinnsjo skutecznie
uniemożliwiały uczynienie przez Niemców z zajętej instalacji użytku. Fabryka
ciężkiej wody w oparciu o technologię Karla Geiba zaczęła działać w Rzeszy
dopiero w styczniu 1945 roku. Jeszcze jednym ważnym czynnikiem był fakt, że
o ile w USA stosowano różne metody osiągania tego samego celu, i tak
wzbogacano uran zarówno metodą elektrodyfuzji, dyfuzji gazowej jak
i termodyfuzji w kilkunastu zakładach, wybudowano kilka oddalonych od siebie w
celu uniemożliwienia wzajemnego uszkodzenia w wypadku awarii zakładów
odzyskiwania plutonu ze zużytego paliwa, tak w Niemczech ze względu na
ograniczenia toczącej się już na terenie Rzeszy wojny badania wykonywano
jednotorowo, co stwarzało niebezpieczeństwo utkwienia w ślepym zaułku. I tak 23
czerwca 1942 roku w reaktorze L-IV (literą L oznaczano reaktory budowane
w Lipsku, literą B – w Berlinie-Dahlem) doszło do pożaru i wybuchu, tym samym
do opóźnienia prac o kilka miesięcy. W październiku 1941 roku szef niemieckiego
programu uranowego Heisenberg udał się w tajemnicy do Nielsa Bohra do
Kopenhagi z prośbą o pośrednictwo w porozumieniu z zachodnimi naukowcami
39
Disputatio – Tom II – “memento mori”
Taniec śmierci, taniec życia
o zaniechaniu badań nad bronią atomową. Bohr nie podjął się jednak tej misji, więc
Haisenberg wrócił do pracy. Punktem zwrotnym dla niemieckiego programu
U okazał się 6 czerwca 1942 roku, kiedy to Heisenberg, oceniając w raporcie
przełożonym Albertowi Speerowi masę krytyczną przyszłej bomby atomowej na
kilkadziesiąt ton (jak wkrótce miało się okazać, wynosi ona jedynie kilkadziesiąt
kilogramów) wyrażał się sceptycznie o jądrowym programie wojskowym. Do
końca niewyjaśnionym pozostaje, na ile Heisenberg pomylił się w obliczeniach,
a na ile nie chciał dać Hitlerowi bomby atomowej. Tym niemniej od marca 1943
roku zdjęto wojskową kontrolę nad projektem U, a dalsze badania posuwały się
coraz wolniej, głównie ze względu na brak materiałów. Gdy reaktor B-VIII,
w którym w obliczu braku ciężkiej wody zastosowano tymczasem jako moderator
grafit gotowy był do pracy 29 stycznia 1945 roku, naukowcy musieli przenieść się
z Brandenburgii do Haigerloch w pobliżu granicy ze Szwajcarią. Zmontowany tam
w marcu powtórnie w podziemnej jaskini pod kościołem reaktor B-VIII nie
osiągnął jednak stanu krytycznego (tj. K=1). Prawdopodobnie gdyby miał on
kształt kulisty zamiast cylindrycznego, samopodtrzymująca się reakcja jądrowa
nastąpiłaby. W dniach 23 i 24 kwietnia 1945 roku Haigerloch i Hechingen zajęte
zostały przez amerykańskich komandosów w ramach operacji Alsos - mimo, że
znajdowały się na terenie francuskiej strefy okupacyjnej. Naukowców pojmano,
reaktor B-VIII sfotografowano i rozmontowano i wraz z przejętymi zasobami
ciężkiej wody i rudy uranu przewieziono do USA. Na tym etapie wojny
Amerykanie strzegli tajemnic bomby już nawet przed własnym sojusznikami.
Zakłady wzbogacania uranu firmy Auer w Brandenburgii w przyszłej radzieckiej
strefie okupacyjnej zostały pod koniec 1944 roku zrównane z ziemią przez
amerykańskie lotnictwo. Godnym uwagi pozostaje odnotowanie faktu zdziwienia
Amerykanów niezaawansowaniem Niemców w dziedzinie broni jądrowej, jak
i niedowierzanie, z jakim niemieccy naukowcy przyjęli wiadomość o zrzuceniu
amerykańskiej bomby na Hiroszimę.
Jako że celem tego artykułu nie jest opisywanie amerykańskiego projektu
budowy bomby atomowej Manhattan szczegółowo, wspomnieć należy chociaż
o jego głównych cechach. Była nim z całą pewnością gigantyczna skala
przedsięwzięcia, które śmiało można nazwać największym projektem w historii
ludzkości. Pierwszym amerykańskim reaktorem, który osiągnął stan krytyczny, był
stos CP-1 zmontowany pod trybunami do gry w squasha na terenie Uniwersytetu
w Chicago. O godzinie 1525 2 grudnia 1942 człowiek przeprowadził pierwszą
kontrolowaną samopodtrzymującą się reakcję jądrową. Jednak droga do bomby
była jeszcze daleka. W krótkim czasie wybudowano kilka oddalonych od siebie
reaktorów prototypowych głównie do badań materiałowych, a także
szkoleniowych. Od podstaw stworzono procedury wyjmowania i obróbki zużytego
U-238 celem pozyskania plutonu Pu-239. W Hanford w stanie Columbia powstał
ośrodek kilku reaktorów produkujących pluton oraz zakłady jego chemicznej
ekstrakcji z wypalonego paliwa. W lutym 1943 roku w pobliżu Clinton
w Tennessee rozpoczęto budowę zakładów rozdzielania uranu metodą
elektromagnetyczną (po zjonizowaniu cięższe jądra U-238 poruszają się po
większym promieniu w polu magnetycznym od lżejszych U-235, co umożliwia ich
40
Disputatio – Tom II – “memento mori”
Taniec śmierci, taniec życia
separację) oraz gazową (dyfuzja zgazowanego tlenku uranu U06 zachodzi przez
porowatą przegrodę szybciej w przypadku lżejszego U-235). Należy zdać sobie
tutaj sprawę z trudności, jakie sprawia odseparowanie od siebie w skali
przemysłowej izotopów tego samego pierwiastka (nie wchodzą praktycznie w grę
metody chemiczne), polegać można jedynie na ich nieznacznych różnicach mas.
Inną metodą separacji jest tzw. termodyfuzja, bazująca na większej tendencji do
unoszenia we wstępującym prądzie konwekcyjnym cieczy lżejszych jąder U-235.
Inną metodą, nie stosowaną wcześniej ze względu na problemy techniczne, ale
popularną dziś, jest metoda wirówkowa, w której materiał cięższy (tj . o większej
koncentracji U-238) zbiera się przy ściankach szybko wirującego wokół własnej
osi cylindra. Należy podkreślić wysoką energochłonność wszystkich
wymienionych procesów wzbogacania uranu, w celu otrzymania odpowiedniego
wzbogacenia stosuje się bowiem całe kaskady, w przypadku dyfuzji gazowej
w liczbie dochodzącej do paru
tysięcy kapilar. Ocenia się, że pod
koniec wojny same tylko zakłady
kompleksu wzbogacania uranu w
Oak Ridge zużywały 1/7 energii
elektrycznej produkowanej przez
całe Stany Zjednoczone. Ogółem
przy całym projekcie Manhattan, nie
tylko tych zatrudnionych w Los
Alamos, ale ogólnie na wszystkich
stadiach obróbki paliwa i obsługi
reaktorów pracowało ok. 150 – 200
tys. osób.
Ukoronowaniem ich prac, po pokonaniu Schemat bomby plutonowej
szeregu problemów nie opisanych w tym artykule, inicjowanej metodą implozji
stał się udany wybuch bomby plutonowej Gadget w
teście Trinity. Uruchomienie reakcji łańcuchowej odbyło się w sposób typowy dla
bomby plutonowej, tj. metodą implozji. Polega ona w uproszczeniu na utworzeniu
masy krytycznej na skutek ściśnięcia masy plutonowej znajdującej się w centrum
bomby przez falę uderzeniową pochodzącą z wybuchu konwencjonalnych
ładunków rozmieszczonych na obwodzie. W przypadku bomb uranowych stosuję
się metodę inicjacji reakcji łańcuchowej
określaną mianem metody działa, który
bazuje na wstrzeleniu w cel (rdzeń uranowy)
pocisku uranowego, które po połączeniu
tworzą masę krytyczną. W obu typach bomb
zastosowanie znajdują powłoki reflektorowe
odbijające neutrony do środka bomby celem
zwiększenia jej mocy. Aby zwiększyć moc
wybuchu, stosuje się także silne źródła
neutronów, zwane inicjatorami. Zapewniają
one dodatkowy strumień neutronów,
41
Schemat bomby uranowej
Disputatio – Tom II – “memento mori”
inicjowanej metodą działa
Taniec śmierci, taniec życia
których obecność przyczynia się do rozszczepienia większej ilości uranu bądź
plutonu jeszcze przed rozerwaniem bomby. Źródłem neutronów może być na
przykład reakcja polonu z berylem, które to pierwiastki należy w odpowiedni
sposób wprowadzić do konstrukcji bomby.
O godzinie 815 6 sierpnia 1945 roku, kiedy samolot Anola Gay przeleciał
nad mostem Aioi na rzece Ota w centrum Hiroszimy, zwolniony został przełącznik
i uranowy Little Boy o masie całkowitej 4045 kg, w tym 64 kg masy krytycznej
U-235, opuścił ładownię. Bomba spadała 44,4 sekundy, by wybuchnąć na
wysokości 580 metrów. Zniszczonych zostało 92% budynków miasta (ze względu
na gęstą drewnianą zabudowę szczególnie podatnych na działanie kuli ognia),
zginęło około 140 tys. osób. Dalsze 60 tys. ze 100-180 tys., które przeżyły
eksplozję (hibakusha) zmarło później w wyniku choroby popromiennej. Siłę
wybuchu oszacowano na równą eksplozji 15 kt TNT (piętnastu kiloton trotylu).
W chwili wybuchu Hiroszima liczyła 280-290 tys. mieszkańców, stacjonowało też
tam ok. 43 tysięcy żołnierzy.
Kiedy Leo Szilard, pomysłodawca bomby atomowej, dowiedział się o jej
użyciu przeciwko Japonii, określił to jako jeden z największych błędów w historii.
W opinii większości naukowców bomba miała być bowiem jedynie elementem
odstraszającym. W przeprowadzonej 12 lipca 1945 roku ankiecie wśród
pracowników Mat Labu w Chicago 23 osoby głosowały za takim użyciem bomby,
aby doprowadzić do jak najszybszej kapitulacji Japonii, 39 osób proponowało
oficjalny test z udziałem wysłanników japońskich i dopiero w razie odmowy
złożenia kapitulacji zrzucenie bomby na rzeczywisty cel, 69 było za
zademonstrowaniem potęgi bomby na terytorium Japonii, ale po uprzednim
ostrzeżeniu o miejscu ataku, 16 osób w ogóle wykluczyło możliwość wojskowego
użycia bomby i proponowały tylko publiczną demonstrację działania, 3 były za
dalszym prowadzeniem prac w tajemnicy. Oficjalnym powodem, dla którego
prezydent Truman zdecydował się na użycie nowej broni, była uporczywa odmowa
przez Japonię złożenia kapitulacji mimo jej katastrofalnego położenia (oceniano, że
w wyniku inwazji na Wyspy Japońskie życie stracić może nawet pół miliona
żołnierzy amerykańskich). Zwrócić jednak należy uwagę jeszcze na kontekst
geopolityczny, jakim była chęć zademonstrowania nowej broni Związkowi
Radzieckiemu - w tym sensie wybuch z 6 sierpnia był pierwszym akordem zimnej
wojny. Wobec chwiejnej postawy rządu Cesarstwa, aby nie dać się otrząsnąć
Japonii i aby zademonstrować światu posiadanie więcej niż jednego ładunku
nuklearnego, 9 sierpnia zrzucono bombę na japońskie „okno na świat”, port
Nagasaki. Mimo, że nominalna moc tej bomby plutonowej sięgała 22 kt TNT,
spustoszenie przez nią wywołane, ze względu na ukształtowanie terenu oraz
warunki pogodowe było znacznie mniejsze niż w Hiroszimie. Tym niemniej
wskutek fali uderzeniowej, promieniowania cieplnego, natychmiastowego
promieniowania neutronowego i promieniowania gamma śmierć poniosło 74 tys.
osób, a 75 tys. odniosło rany. W przypadku obu wybuchów nie miało miejsca
intensywne skażenie promieniotwórcze, tak więc dziś Nagasaki zamieszkuje 440
tys., a Hiroszimę ponad milion mieszkańców. Tymczasem prezydent Truman
obwieścił, że Stany Zjednoczone dysponują dalszymi ładunkami i będą
42
Disputatio – Tom II – “memento mori”
Taniec śmierci, taniec życia
wykonywać zarówno bombardowania konwencjonalne, jak i atomowe aż do
skutku. W rezultacie, po pięciodniowym wahaniu, 14 sierpnia Japonia ogłosiła
kapitulację.
USA nie cieszyły się jednak długo z monopolu na bombę atomową. Tzw.
czerwona bomba, jak ją ochrzciła prasa amerykańska, eksplodowała 29 sierpnia
1949 roku na poligonie 170 km od Semipałatyńska-21 (obecnie Kurczatow).
Pierwsza Błyskawica była ładunkiem plutonowym o mocy około 20 kt TNT i jej
wybuch nastąpił zaledwie po 8 eksplozjach bomb amerykańskich (testy na atolach
Bikini i Eniwetok). Stanowiło to zaskoczenie zarówno dla prezydenta Trumana, jak
i amerykańskiego wywiadu, który nie spodziewał się, że kraj tak wyniszczony
gospodarczo jak Związek Radziecki będzie w stanie w krótkim czasie
przeprowadzić szalenie kosztowny program atomowy. Z pewnością tempo prac
radzieckich uległo przyspieszeniu na skutek informacji wywiadowczych, m.in.
przesyłanych do Moskwy za sprawą małżeństwa Rosenbergów, skazanych w 1951
roku w USA na śmierć za szpiegostwo, czy dzięki współpracy z Nielsem Bohrem,
który uważał, że tak potężna broń, jaką jest bomba atomowa nie powinna
znajdować się w rękach jednego tylko mocarstwa. Jednak z drugiej strony mając na
uwadze fakt, że Wielkiej Brytanii, której grono naukowców zaangażowanych było
bezpośrednio w projekt Manhattan, stworzenie bomby atomowej zajęło 6 lat, nie
należy przeceniać znaczenia informacji wywiadowczych, a niespotykane tempo
prac w ZSRR tłumaczyć raczej poziomem radzieckiej nauki, z takimi
osobistościami jak Kurczatow, Sacharow czy Chariton.
Test Pierwszej Błyskawicy skłonił Stany Zjednoczone do prowadzenia prac
nad nowym, potężnym rodzajem broni, czyli bombą termojądrową. Działanie jej
opiera się na reakcji fuzji deuteru i trytu, która jako zachodząca w bardzo wysokiej
temperaturze i ciśnieniu inicjowana jest poprzez wybuch bomby
rozszczepieniowej. Warto wspomnieć, że jednym z głównych twórców
amerykańskiej bomby termojądrowej (zwanej także wodorową, H) był Polak
Stanisław Ulam. Zaletą bomby H jest brak pojęcia masy krytycznej, należy tylko
osiągnąć określone parametry reakcji fuzji. Pierwsza eksplozja bomby
termojądrowej miała miejsce 1 listopada 1952 roku na atolu Eniwetok na wyspie
Elugelab. Uczeni, który ją zbudowali, nie do końca potrafili przewidzieć skutki
wybuchu, obawiano się nawet podwodnego trzęsienia Ziemi czy zapalenia się
wodoru w atmosferze. Eksplozja miała moc około 10,4 Mt TNT (megaton trotylu),
była więc 800 razy silniejsza od tej, która zniszczyła Hiroszimę i 6 razy silniejsza
od prognozowanej, bowiem na skutek olbrzymiej temperatury powstałej w wyniku
reakcji fuzji możliwa stała się reakcja rozpadu promieniotwórczego U-238,
tworzącego otoczkę bomby. W wyniku tego pierwsza eksplozja bomby wodorowej
była jednocześnie pierwszym wybuchem trójstopniowym: rozpad – fuzja – rozpad
(ang. fission-fusion-fission). Herbert York powiedział: „Świat Nagle przesunął się
ze swojej drogi i znalazł się na innej, bardziej niebezpiecznej. Bomby
rozszczepieniowe mimo swej niszczącej siły mają jednak ograniczoną moc. Teraz
okazało się, iż nauczyliśmy się przekraczać tę granicę i budować bomby, których

43
Disputatio – Tom II – “memento mori”
Taniec śmierci, taniec życia
moc jest nieograniczona” 6 . Już w 9 miesięcy później, 12 sierpnia 1953 roku na
poligonie Semipałatyńsk w Kazachstanie eksplodowała pierwsza radziecka bomba
wodorowa. W przeciwieństwie do bomby atomowej, podczas prac nad którą ZSRR
korzystał z przecieków z amerykańskiego programu Manhattan, projekt wodorowy
był całkowicie radziecki – tym bardziej więc zaskoczył zachodnią opinię
publiczną. Wkrótce, po dołączeniu w 1952 roku Wielkiej Brytanii, w 1960 roku
Francji i Chin w 4 lata później do grona mocarstw atomowych stało się jasne, że
każde państwo przy odpowiednio dużym zaangażowaniu jest w stanie
wyprodukować bombę. Obecnie broń atomową posiadają także Indie (od 1974
roku), Pakistan (1998 rok), Korea Północna oraz prawdopodobnie Izrael. Jedynym
państwem, które dysponowało w pewnym okresie ładunkami jądrowymi, ale
pozbyło się w całości swojego arsenału, jest Republika Południowej Afryki.
W warunkach zimnowojennych średnio co 9 dni na świecie
przeprowadzano próbne wybuchy jądrowe, w okresie 1945-1998 ogółem 2051
testów, wśród nich znaczna część w początkowym okresie w atmosferze, co
skutkowało rozprzestrzenianiem się substancji promieniotwórczych. Największa
eksplozja wywołana przez człowieka miała miejsce 30 października 1961 roku na
Nowej Ziemi, kiedy zdetonowana została bomba H o nazwie Bomba Cara
o niewyobrażalnej mocy 58 Mt TNT. Moc wybuchu przekroczyła dziesięciokrotnie
moc wszystkich ładunków użytych podczas drugiej wojny światowej, nie
wyłączając bomb zrzuconych na Hiroszimę i Nagasaki. Błysk światła widziany był
z odległości 1000 km, a obserwator znajdujący się w odległości 270 km od miejsca
wybuchu poczuć mógł na skórze twarzy ciepło. W przeciwieństwie do bomb
rozszczepialnych, bomby H nie pozostawiają praktycznie żadnych opadów
promieniotwórczych, głównym produktem reakcji syntezy jest bowiem hel,
wchodzący w skład powietrza. Negatywnym rezultatem wybuchów wodorowych
jest natomiast tworzenie się w generowanej przez nie olbrzymiej temperaturze
dużych ilości tlenków azotu.
Przez 50 lat zimnej wojny ludzkość żyła z piętnem grożącej jej zakłady.
Ilość zapasów broni jądrowej na świecie osiągnęła maksimum w liczbie 65 057
ładunków w roku 1986, by ostatecznie zmaleć do 20 120 w roku 2002. Podczas
tych lat zdarzały się także incydenty z bronią jądrową, jak stoczenie się do wody
z podnośnika lotniskowca w regionie wysp Riukiu samolotu A-4E Skyhawk
z bombą wodorową B-43. Ponieważ samolot osiadł na głębokości 5000 m, nadal
nie można być pewnym, czy pod wpływem ciśnienia wody eksplozja kiedyś nie
nastąpi. Bez odpowiedzi pozostanie też pytanie, czy poczucie strachu towarzyszące
ludzkości nie było ceną za 50 pokoju. Mając w pamięci wydarzenia historyczne,
trudno byłoby zaprzeczyć, że gdyby nie groźba nuklearnej zakłady
prawdopodobnie doszłoby do konfliktów zbrojnych wschód-zachód podczas
kryzysów berlińskich czy kryzysu kubańskiego. Znaleźliśmy się w równowadze
niezwykle stabilnej, ale upadek może nas kosztować wszystko. A naukowcy, mimo
dobrodziejstw energetyki atomowej, już nigdy nie pozbędą się poczucia
odpowiedzialności za to, co stworzyli.

6
G. Jezierski, Energia Jądrowa wczoraj i dziś, Warszawa 2005, s.127.

44
Disputatio – Tom II – “memento mori”
Taniec śmierci, taniec życia
Pierwsze amerykańskie bomby atomowe po uaktywnieniu przez załogę
samolotu nie miały mechanizmu dezaktywacji, toteż instrukcja w przypadku
niemożności zrzucenia ładunku nad japońskim miastem przewidywała
wypuszczenie go do oceanu. Członek załogi samolotu Elona Gay tak opisywał
aktywację: „ Stała się teraz niezależna od samolotu. Czułem, że bomba posiada
własne życie i że teraz nie możemy z nią już nic zrobić…” 7

Jestem czczona i znienawidzona,


Jestem dziwką i świętą”. 8
Fragment z Nag Hammadi 6,2
Umberto Eco, Wahadło Foucaulta

Literatura: Jezierski G., Energia Jądrowa wczoraj i dziś, Wydawnictwa


Naukowo-Pedagogiczne, Warszawa 2005; Wróblewski A.K., Historia Fizyki,
Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2006; Bielański A., Podstawy chemii
nieorganicznej t.1, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2006; Strzałkowski
A, Wstęp do fizyki jądra atomowego, PWN, Warszawa 1978; Umberto Eco,
Wahadło Foucaulta, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1993.

Źródła internetowe: www.wikipedia.com; www.bbcnews.com.

7
G. Jezierski, Energia Jądrowa wczoraj i dziś, Warszawa 2005, s.91.
8
Fragment z Nag Hammadi 6,2 z Umberto Eco, Wahadło Focaulta, Warszawa 1993, s.300 .

45
Disputatio – Tom II – “memento mori”
Śmierć w czterech wielkich religiach świata

Paweł Szczepański

Śmierć w czterech wielkich religiach świata

Nieodłączną częścią każdej religii jest wykształcenie zespołu poglądów na


temat śmierci. Niektórzy naukowcy twierdzą wręcz, że religie powstały w celu
wytłumaczenia jej istoty i sensu. Będąc dalekim od komentowania tej opinii,
w mojej pracy skupiłem się wyłącznie na opisie wierzeń, wyobrażeń oraz rytuałów
związanych z umieraniem. Skoncentrowałem się na dwóch wielkich religiach
wschodu – Hinduizmie i Buddyzmie oraz dwóch zachodu, mających wspólne
korzenie – Judaizmie i Chrześcijaństwie. Wiadomości na ten temat czerpałem
głównie z kompleksowej pod tym względem książki autorstwa Kenneth’a Paula’a
Kramer’a „Śmierć w różnych religiach świata”. Pozycja ta okazała się niezwykle
bogata w teksty źródłowe związane z Hinduizmem i Buddyzmem, jak również
w opisy rytuałów, do których dostęp w normalnych warunkach byłby utrudniony.
Opisując wyobrażenia nt. śmierci w dwóch pozostałych religiach, skupiłem się na
przekazie płynącym ze Starego i Nowego Testamentu („Biblia Tysiąclecia”), jak
też z Katechizmu Kościoła Katolickiego. Mam nadzieje, że choć w pewnym
stopniu udało mi się przybliżyć czytelnikom podstawowe założenia każdej z nich
i zachęcić do lepszego ich poznania.

Hinduizm
Przyglądając się bliżej świętym tekstom i opowieściom, można dostrzec
jakim wielkim zainteresowaniem cieszy się wśród wyznawców hinduizmu
zagadnienie śmierci i tym co po niej następuje. Mając na uwadze wielość pism,
ograniczę się do przytoczenia treści dwóch najważniejszych. ”Kathaka-
upaniszadzie”, to jedno z najstarszych pism hinduskich, datowane na 800 – 500 rok
p.n.e.. Jednym z jego bohaterów jest Wadżaśrawas, pragnący poprzez ofiarę ze
swojego majątku pozyskać przychylność boga ognia, Agnema. Podczas jej
składania, nastoletni syn Wadżaśrawasa, Nacziketas, zauważył, że ojciec poświęca
jedynie krowy, które były zbyt słabe i stare by dawać mleko. Pełen żarliwości
religijnej, krzyknął wyzywająco do ojca: „Jestem tym, co masz najlepszego; mnie
ofiaruj”. Wadżaśrawas z początku udawał, że nie słyszy słów syna, jednak
młodzieniec powtórzył swą prośbę. Wyprowadzony z równowagi ojciec krzyknął:
„Oddaję cię na śmierć!”. Nacziketas zrozumiał w tej chwili marność rzeczy
doczesnych, zasług i wszelkich majętności. Zdecydował się wyjść na spotkanie
śmierci, jednak w inny sposób niż pozostali ludzie – zamierzał wrócić z królestwa
śmierci, poznawszy wcześniej jej tajemnicę.
By zrealizować swój plan, musiał udać się do Ziemi Śmierci, którą władał
Jama („powstrzymujący”). Z pism hinduskich dowiadujemy się, że władca
królestwa śmierci był pierwszym z nieśmiertelnych, który zrezygnował
z nieśmiertelności po to, by jako człowiek pokonać śmierć. Jama uważany jest za
46
Disputatio – Tom II – “memento mori”
Śmierć w czterech wielkich religiach świata
boga umarłych, władcę tych, którzy już odeszli, tego, który opiekuje się nimi
i przygotowuje im miejsce wiecznego spoczynku. Przedstawia się go zwykle
pokrytego zieloną skórą i z jarzącymi się czerwonymi oczami.
Nacziketas, zostawiwszy ojca, udał się w daleką i niebezpieczną podróż.
Gdy po wielu dniach męczącej wędrówki dotarł do domu Jamy, dowiedział się, że
ten wyjechał i wróci dopiero za kilka dni. Niestrudzony Nacziketas przeczekał trzy
dni, nie jedząc, nie pijąc i nie zakłócając swoim zachowaniem spokoju domu boga
śmierci. Gdy Jama powrócił, zdumiał się wytrwałością młodzieńca i postanowił go
wynagrodzić spełnieniem jego trzech pragnień.
Pierwszym z nich było, by po powrocie ojciec nie żywił do niego urazy,
a między z nimi znów zapanował pokój. Jama był pod wrażeniem tej prośby, gdyż
nie dotyczyła ona samego młodzieńca – nie żądał bogactwa czy też
nadprzyrodzonej mocy. Uzyskawszy zapewnienie, że po powrocie do domu
wszystko będzie jak dotychczas, Nacziketasa wyraził swoje drugie życzenie –
zapragnął posiąść wiedzę o składaniu ofiary ognia – sposobu osiągnięcia
nieśmiertelności. Jama i tym razem nie odmówił – nauczył młodzieńca jak stawiać
ołtarz, z czego ma być zrobiony oraz na jaką wysokość ma się wznosić. Tym
samym bohater opowieści osiągnął nieśmiertelność, przekraczając granicę życia.
W końcu Nacziketas wyraził swoją ostatnią prośbę:

„Kiedy umiera człowiek, zostaje wątpliwość,


Niektórzy mówią, że jest, inni, że go nie ma,
To chciałbym wiedzieć, jeśli mi to powiesz,
Oto trzecie życzenie; proszę być je spełnił”. 1

Młodzieniec, nie będąc już we władaniu śmierci, chciał poznać jej tajemnicę
i dowiedzieć się co znajduje się poza nią. „Wypowiedz inne życzenie” odparł Jama,
„proś, o co chcesz, ale nie pytaj o śmierć”. Jednak Nacziketas nie dawał za
wygraną: „Przyjemności zmysłowe są nietrwałe. Umierają tak samo jak śmiertelni
ludzie. Rozprosz moją wątpliwość. Czy człowiek żyje po śmierci, czy też nie?”.
Wobec nieustępliwości młodzieńca, Jama odsłonił przed nim, co było dotąd
zakryte. Przekazując dźwięk „Om” oznaczający absolutnego Brahmana
(wydawanie tego dźwięku jest istotną częścią praktyki medytacyjnej), rzekł:

„Mędrzec nie rodzi się ni nie umiera,


Znikąd przychodzi; nikim się nie staje,
Wieczny i niezrodzony, pradawny, odwieczny,
Ten co zabija ciało, jego nie zabija,
Jeśli zabójca pomyśli „zabiłem”,
Jego ofiara „oto mnie zabito”;
Obaj nie znają prawdy, tkwią w niewiedzy:
Ni ten nie zabił, ni tamten zabity.
Najsubtelniejsza wielka ponad wszystko

1
P. K. Kenneth., Śmierć w różnych religiach świata, Kraków 2007. s.51.

47
Disputatio – Tom II – “memento mori”
Śmierć w czterech wielkich religiach świata
Jaźń jest ukryta tu, w sercu stworznenia:
Kto jest bez pragnień, kto wyzbył się żalu,
Ten ją ogląda w całym majestacie,
Jaźń z łaski tego, co daje rozkazy.” 2

Oprócz ciała, człowiek posiada także jaźń – „Atman”, która nie umiera.
Zrozumienie tajemnicy życia i śmierci polega na uświadomieniu sobie istniejącej
w sercu Najwyższej Jaźni. Możliwe jest to jedynie poprzez medytację, łaskę oraz
sam akt wybrania przez Jaźń – to ona decyduje, komu chce objawić swoje
istnienie. „Ten kto rozpoznał Jaźń”, mówi Jama, „uśmierca śmierć”. Świadomość
istnienia Jaźni – „moksza” (wyzwolenie) – wyzwala człowieka od wędrówki
powodowanej przez życiową karmę (działanie) oraz od „samsary” (nieskończony
krąg narodzin, śmierci i ponownego narodzenia). Ci którzy w godzinie śmierci nie
uświadomili sobie Jaźni, rodzą się ponownie lub też wracają na niższy szczebel
ewolucji, który wyznaczony jest im przez karmę wg dokonanych w życiu czynów.
Natomiast ci, którzy uświadomili sobie istnienie Jaźni, wyzwalają się z koła
narodzin i śmierci osiągając wieczny pokój. 3
Drugim świętym dla Hindusów tekstem opowiadającym o śmierci, jest
datowany na 500 – 200 rok p.n.e., „Bhagawad gita” (Pieśń Pana). Jego treścią jest
dialog pomiędzy wojownikiem Ardżuną i jego woźnicą – wcielonym Kriszną.
Akcja toczy się na polu bitwy, gdzie naprzeciwko siebie stają do walki dwa
spokrewnione ze sobą rody Kaurawawów i Pandawów. Kaurawawie bezprawnie
zajęli ziemie należące do Pandawów, a Ardżura, będąc członkiem tego drugiego
rodu, wzdraga się na myśl o mordowaniu swoich pobratymców i nie chce
uczestniczyć w bitwie. Kriszna, będąc jednocześnie objawieniem Wisznu (Wisznu,
Brachma i Śiwa stanwią razem absolut – Brachman), tłumaczy wojownikowi, że
nie ma on wyjścia, gdyż taka jest jego „dharma” (obowiązek). Następnie naucza:

„Kto myśli, że może stać się zabójcą,


Albo kto myśli, że będzie zabity,
Ten nie ma wiedzy ani rozeznania;
Bo nie zabija, nie bywa zabity
Ani nie rodzi się, ni umiera,
Nigdy nie powstał, nigdy być nie zacznie,
Nienarodzony, wieczny i pradawny,
Nie ginie, kiedy zabijają ciało.
A jeśli wie się, że jest niezniszczalny
Nienarodzony, wieczny, nie odchodzi,
Jakże i kogo kiedy mógłby zabić
Lub być zabity?
Jak człowiek zrzuca znoszone odzienie
Na jego miejsce przywdziewając nowe,

2
ibidem, s.52.
3
ibidem, s.52.

48
Disputatio – Tom II – “memento mori”
Śmierć w czterech wielkich religiach świata
Tak dusza w ciele zrzuca stare ciało,
By w inne ciała na nowo się wcielić” 4

Wynika z tego, że śmierć jest czymś naturalnym i nieuniknionym,


a zarazem nie jest rzeczywista. Rzeczywiste jest tylko zjednoczenie z Brachmanem
poprzez „Atmana”. By uświadomić sobie istnienie wieczystej jaźni i połączyć się
z nią, Kriszna uczy Ardźunę jogi pobożności i oddania – specyficznej techniki
medytacyjnej. Wojownik obawia się, że nie sprosta jej wymaganiom i nigdy nie
osiągnie celu. Kriszna jednak rozwiewa jego wątpliwości, mówiąc, by miał na
uwadze to by skupić się na samym dążeniu do celu, a nie jego uzyskaniu. By
uwolnić się od lęku przed śmiercią należy w swoim postępować bez pragnień
i celów, niezależnie od wyników naszych działań. Mamy tu do czynienia
z paradoksem działania pozbawionego działania. To sytuacja, w której pływak do
tego stopnia zgrał się ze swoim rytmem, że to już nie on porusza swoim ciałem,
lecz to ruchy poruszają nim. Ofiarując każdy czyn Krisznie i pozbywając się
przywiązania do zasług z nim związanych, sprawca czynu umiera w Krisznie i staje
się prawdziwą jaźnią. Należy odrzucić wszelkie przywiązania i poddać się bóstwu
poświęcając mu swoje wszystkie czyny. Naszym celem powinno być podążanie za
Kriszną i wypełnienie nim i jego nauką całego swojego życia. Praktyka ofiary
w Upaniszadach wiązała się z zewnętrznym rytuałem, na który składały się ogień,
napoje, śpiewy i ofiary ze zwierząt, natomiast Kriszna naucza ofiary pobożności.
Poświęcenie siebie staje się w hinduizmie drugim narodzeniem: pierwsze to
sprawowanie obrzędów i zewnętrznych rytów ofiarnych, a drugie to wewnętrzne
umieranie. Znikają wówczas wszelkie formy i rytuały, również recytacja świętych
tekstów schodzi na dalszy plan. W ten sposób nie tylko poddajemy się bóstwu, lecz
również zakochujemy się w nim pozostawiając za sobą sprawy doczesne.
Pochłonięci przez jego miłość, stajemy się gotowi do przyjęcia nadchodzącej
śmierci. 5
Innym istotnym aspektem doktryny „Upaniszad” jest pojęcie „samasary”,
czyli reinkarnacji, zwanej też transmigracją. Pojęcie to oznacza zjawisko
przechodzenie indywidualnej duszy („dżwia”) poprzez szereg wcieleń w kolejnych
życiach, układające się w nieskończony ciąg narodzin i śmierci. Na samym
początku tego cyklu pradawna Jednia podzieliła się na dusze jednostkowe, które
rozpoczęły swoją wędrówkę. To, czy któreś z nich narodzą się ponownie i na
którym szczeblu ewolucyjnym, determinowane jest przez „karmę”. Jest ona
prawem przyczynowości, która realizuje się w sferze moralnej i duchowej.
Uwarunkowana jest dobrymi i złymi uczynkami, które bezpośrednio wpływają na
następne wcielenia. Jednocześnie sama „karma” może być dobra lub zła. Jeśli jest
dobra, to wywołuje pozytywne skutki zarówno w życiu obecnym jak
i w przyszłym. Dana osoba może odrodzić się w wyższej kaście społecznej, jak
również w środowisku o wyższej świadomości duchowej. „Karma” jest więc
czynnikiem bezpośrednio wpływającym na formę przyszłego życia.

4
ibidem, s.56.
5
ibidem, s.59.

49
Disputatio – Tom II – “memento mori”
Śmierć w czterech wielkich religiach świata
Należy zadać pytanie: czy jest możliwe wyrwanie się z nieskończonego
kręgu narodzin i śmierci? W chwili samej śmierci opada z człowieka ciało
zewnętrzne (skóra, kości, mięśnie, mózg wraz z układem nerwowym), jak tez ciało
subtelne (związki karmiczne, wiedza, oddech i umysł). „Dżiwa”, która z początku
przebywa w ciele lub blisko niego, w końcu otrząsa się i wchodzi w rzeczywistość
uwarunkowaną pragnieniami, jakie żywiła za życia. Następnie znajduje się
w tymczasowym stanie szczęśliwości dopóki, w czasie wyznaczonym przez
„karmę”, nie odrodzi się w nowym ciele. Istnieje jednak możliwość przerwania
łańcucha narodzin i śmierci. W tym celu w jednym ze swoich wcieleń „dżiwa”
budzi się z „awidji” (z nieświadomości tego kim się jest), wyzwala się z „karmy”
i z „maji” (z iluzji odrębnej tożsamości) i odkrywa w sobie prawdziwą jaźń
(„Atman”). Uświadomienie sobie „Atmana” stanowi punkt zwrotny – od tego
momentu dana osoba uwolniona jest od ponownych narodzin. 6
Przyjrzyjmy się teraz postępowaniu Hindusów przed śmiercią. Przed
śmiercią syn i krewni umierającego wlewają mu do ust wodę pochodzącą
z Gangesu, by w ten sposób mógł uzyskać jego błogosławieństwo. Jednocześnie
rodzina i przyjaciele śpiewają nabożne pieśni i intonują mantry wedyjskie, które
bardziej niż słowa uspokajają umierającego i przygotowują go na śmierć. Jeśli przy
zdarzeniu obecny jest mnich, recytuje on mantry by przywrócić konającego do
życia. Jeśli jego próby zawiodą, ogłasza on jego śmierć. Następnie zmarłemu
obcinane są włosy broda, a jego ciało zostaje umyte i zabalsamowane oraz
przywdziane w nowe ubranie. W czasie procesji na miejsce kremacji, krewni
intonują wersy wzywające pomocy Jamy, a następnie umieszczają szczątki
doczesne członka rodziny na stosie pogrzebowym. Jeśli umarł mężczyzna, żona
czuwa przy nim w pozycji klęczącej, następnie prosi się ją by wstała. Wreszcie
najstarszy syn trzy razy okrąża stos, za każdym razem wylewając święta wodę na
zmarłego, a następnie poświęconą pochodnią podpala stos. Krewni w tym czasie
intonują mantry wedyjskie by przyśpieszyć uwolnienie duszy z ciała. Oto tekst
jednej z nich:

„Niech twoje oko odejdzie do słońca; twoje życie niech wróci do wiatru;
przez pełne zasług czyny, których dokonałeś za życia, idź do nieba, by
potem wrócić na ziemię; albo powrócić do Wód jeśli czujesz, że tam jesteś u
siebie. Pozostań wśród wonnych ziół z ciałami, które chcesz przyoblec” 7

Kremacja jest niezbędna – Hindusi wierzą, że póki ciało jest widoczne, dusza
będzie pozostawać w nim lub w jego pobliżu przez całe dnie, a nawet tygodnie.
Dlatego też paląc zwłoki pomaga się duszy uwolnić się i wyruszyć w podróż. Gdy
żałobnicy wrócą do domu, zobowiązani są do rytualnej kąpieli, ponownej recytacji
mantr oraz ofiarowania libacji na ołtarzu rodzinnym. Ceremonie trwają dziesięć
dni. Trzy dni po śmierci najstarszy syn wraca na miejsce kremacji by zebrać
szczątki po zmarłym, a następnie zakopać lub wrzucić do rzeki. Rytuał ten ma

6
ibidem, s. 64.
7
ibidem, s. 66.

50
Disputatio – Tom II – “memento mori”
Śmierć w czterech wielkich religiach świata
pomóc w wędrówce duszy na tamten świat – zarówno z jednego ciała do drugiego,
jak też do połączenia się z wiecznym Brahmanem. 8

Buddyzm
Religia buddyzmu bezpośrednio wiąże się z postacią Siddhartha Gautamy
(560 – 480 p.n.e.), bogatego księcia, żyjącego na granicy dzisiejszych Indii
i Nepalu. W związku z przepowiednią, jakoby miał opuścić dom rodzinny, jego
ojciec zamknął go w pałacu i już od najmłodszych lat otaczał zbytkiem i luksusem,
spełniając jego każde życzenie. Nie widział chorób ani śmierci; nie dopuszczano do
niego niczego nieprzyjemnego. W końcu Siddhartha, w wieku dwudziestu
dziewięciu lat, odczuwając wewnętrzny brak czegoś, czego nie potrafił określić,
postanowił wybrać się za mury. Używając rydwanu ojca cztery razy opuścił pałac,
by za każdym razem zobaczyć coś, co na zawsze zmieniło jego sposób pojmowania
świata. Za pierwszym razem ujrzał starszą kobietę – dało to impuls do rozważań
nad starością i jej nieuchronnością. Następnie napotkał na swej drodze człowieka,
którego skóra była pokryta ropiejącymi wrzodami. Przerażony tym widokiem,
zaczął zastanawiać się czy i jego kiedyś dotknie tak straszliwe cierpienie. W czasie
gdy po raz trzeci przebywał po za pałacem, zobaczył pogrzeb: wielu ludzi
w różnobarwnych strojach wznosiło stos pogrzebowy służący do kremacji zwłok.
Siddhartha, który nie tylko nigdy nie uczestniczył w tym obrzędzie, lecz także nie
słyszał o śmierci, zaczął zadawać pytania swojemu woźnicy. Ten wyjaśnił księciu,
że śmierć jest rzeczą ostateczną każdego z ludzi i nie ma przed nią ucieczki.
Pierwszy raz Siddhartha stanął twarzą w twarz z fizycznymi ograniczeniami życia.
Mimo to postanowił po raz czwarty opuścić mury pałacu. Zobaczył wtedy
ubranego w żółtą szatę pustelnika z ogoloną głową. Woźnica, zapytany
o pustelnika, odpowiedział: „Oto człowiek, który postąpił na przód”. „Co oznacza
>>postąpić na przód<<?” spytał książę. W odpowiedzi usłyszał:

„Postąpić na przód, mój panie, to znaczy być sumiennym w życiu religijnym, być
sumiennym w życiu pełnym pokoju, w dobrych czynach, w działaniu pełnym zasług,
w nieczynieniu krzywdy, w łagodnym i miłym podejściu do wszystkich stworzeń” 9

Po obejrzeniu czwartej tzw. Wizji Przemijania Gautama stwierdził, że nie


może pozostać obojętnym wobec faktu choroby, cierpienia starości i śmierci. Te
cechy ludzkiej kondycji kazały mu stawiać pytania, na które nie znajdował
odpowiedzi. Opuścił pałac swojego ojca i przez sześć lat praktykując jogę i ascezę
słuchał najlepszych nauczycieli, ucząc się osiągania kolejnych etapów
medytacyjnej ekstazy. Jednak nie znalazł nikogo, kto byłby bardziej
zaawansowany na drodze ku oświeceniu niż on. W końcu usiadł u stóp drzewa
„bodhi” (Drzewa Mądrości) i zdecydował, że nie opuści tego miejsca dopóki nie
osiągnie intuicji Najwyższego Oświecenia. Siedząc tak, Siddhartha skupił się na
swym oddechu, podążając za podnoszeniem i opadaniem się brzucha. Natychmiast

8
ibidem, s. 66-67.
9
ibidem, s.74.

51
Disputatio – Tom II – “memento mori”
Śmierć w czterech wielkich religiach świata
doznał pokus ze strony Mary, „tego który sprowadza śmierć”. Skupiony na
medytacji Gautama oparł się atakom, a następnie powiedział do Mary:

„Przyjemność krótko trwa jak błyskawica


Lub jak jesienny deszcz, tylko przez moment...
Czemuż bym więc miał pożądać rozkoszy,
O których mówisz, do których mnie kusisz?
Widzę twe ciała, pełne nieczystości:
Zrodzenie, śmierć, choroba: oto twoja własność;
Widzę też cel najwyższy, tak trudny dla ludzi –
Prawdziwą, trwałą wiedzę, dostępną mędrcowi.” 10

Po odejściu kusiciela Siddhartha zapadał w coraz głębsze stany skupienia.


Wreszcie z oczyszczonym umysłem i nieruchomym ciałem przypomniał sobie
wszystkie swoje poprzednie wcielenia, a jego wszechwiedzące oko otworzyło się
i ujrzał prawdę o łańcuchu przyczyn (wzajemnej zależności pomiędzy ciałem,
umysłem, świadomością, zmysłami, dotykiem, odczuciami, pragnieniami,
przywiązaniem, starością, chorobą i śmiercią). Wtedy też wszedł do Krainy Bez
Śmierci – osiągnął „nirwanę”. Od tego momentu jego życie zmieniło się
diametralnie. Nie był już poszukującym, lecz Buddą – przebudzonym. Uzyskawszy
najwyższą wiedzę, uświadomił sobie, że zniszczony został krąg ponownych
narodzin. Odeszły wszelkie stare pragnienia, lęki jak również pytania o sens
starości i śmierci. Oświecony wyszedł poza trzy stany trzymające ludzi w niewoli:
stan przywiązania, stan nieprzywiązania i stan niebycia przywiązanym. Należy
wyjaśnić, że Budda nie umarł dla pragnienia, gdyż bez pragnień nie można żyć;
umarło w nim przywiązanie do pragnień, a nawet pragnienie oświecenia –
uświadomił sobie bowiem, że nie ma nic do uświadomienia i nie ma też nikogo,
kto mógłby sobie uświadomić.
Przez następne czterdzieści lat Budda nauczał mądrości Środkowej Drogi,
Czterech szlachetnych Prawd (o cierpieniu, pragnieniu, wyzwoleniu i Ośmiorakiej
Ścieżce), powtarzając przy tym, że życie religijne nie zależy od doktryn i formuł.
Zachęcał również, by porzucić uzależnienie od jakiegokolwiek zewnętrznego
systemu nauk. Istota duchowego odkrycia Buddy wyrażała się we współczuciu dla
wszystkich stworzeń w momencie śmierci. Umierając za życia, odkrył, że śmierć
fizyczna nie skrywa żadnej rzeczywistości
Nauczanie Buddy o śmierci najlepiej wyraża się w historii o Kisie Gotami,
opowiedzianej kiedyś przez Oświeconego swoim uczniom. Gotami była ubogą
i prosta kobietą. W tamtym czasie panował obyczaj, wg którego kobieta po
zawarciu związku małżeńskiego przeprowadza się do rodziny swojego męża.
Mimo niskiego urodzenia, nie była źle traktowana przez krewnych swojego
małżonka. Rodząc syna, zyskała szacunek rodziny męża. Jednak gdy dziecko
umarło, nękał ją lęk o to, że straci szacunek, jaki zdobyła pierwszy raz w swoim
życiu. Pragnąc znaleźć sposób na przywrócenie swojego syna do życia, udała się

10
ibidem, s.74.

52
Disputatio – Tom II – “memento mori”
Śmierć w czterech wielkich religiach świata
do pobliskiego klasztoru, gdzie mieszkał Budda. W czasie rozmowy z nim,
opowiedziała o swoim zmartwieniu. Mędrzec poradził jej, by poszła do miasta
i prosiła o ziarenko gorczycy w domach, w których nikt nie umarł. Gotami szybko
zorientowała się, że nie jest w stanie znaleźć takiego domu, gdyż śmierć spotyka
każdego z ludzi. Uświadamiając to sobie, opanowało ją współczucie dla całej
miejscowości. Przebudzona tą nową świadomością, zaniosła ciało swojego syna na
miejsce kremacji i wrzuciła go do ognia. Gdy Gotami wróciła do Buddy, ten spytał
ją, czy udało się jej znaleźć ziarna gorczycy. „O czcigodny – rzekła – sprawa
ziaren gorczycy jest już załatwiona”. W odpowiedzi Nauczyciel wypowiedział te
słowa:

„Choć przeżyć można nawet i sto lat


Nie widząc Krainy Bez Śmierci,
Lepiej byłoby żyć tylko dzień jeden
I ujrzeć Krainę Bez Śmierci...” 11

Kraina Bez Śmierci to „nirwana”, w której wygasa nasza tożsamość, lęk


przed śmiercią – jest tylko doskonała rozwaga i troska. Gotami nauczyła się, że jej
gwałtowne uczucie do syna zaślepiło ją, uniemożliwiając doświadczenie
prawdziwego współczucia dla całej ludzkości. Jeśli jest się przywiązanym do
uciech tego życia, niezależnie czym one są, to tragedia czy śmierć mogą je łatwo
zniweczyć. Należy odrzucić wszystkie nieprzemijające składniki naszego życia – to
jedyna droga do pokonania śmierci i osiągnięcia „nirwana”.
Buddyzm odrzuca wiele założeń Hinduizmu. Neguje istnienie „Atmana” –
nie istnieje żadna jaźń, którą należałoby sobie uświadomić. Budda nauczał, że to
jedynie projekcja naszego umysłu – względna, uwarunkowana i nietrwała. Istnieje
tylko połączenie pięciu elementów – materii, odczuć, doznań, tworów umysłu
i świadomości – które regularnie co jakiś czas tworzą pewną psychofizyczną
konfigurację. Wraz ze śmiercią te czasowo połączone ze sobą elementy rozpadają
się. O ile mędrcy hinduscy uważali, że dusza przechodzi do kolejnego ciała, to dla
Buddy nie istniało nic, co mogłoby przejść dalej. W pismach buddyjskich ponowne
narodziny nazywane są ponowną śmiercią – nowa osoba stanowi powtórzenie
procesu ewolucyjnego i jeśli za jej życia nie nastąpi przebudzenie, to powtórzy go
po raz kolejny.
Budda konsekwentnie unikał odpowiedzi na pytania dotyczące życia po
śmieci, gdyż uważał je za nieistotne dla religii. Celem jego nauki było wyzwolenie
od wszelkich pytań, dążeń, przyzwyczajeń i spraw doczesnych – wyzwolenie się
od samego siebie. „Nirwanę” można osiągnąć jedynie w sposób mistyczny przez
bezpośrednie doznanie – nie da się jej pomyśleć, ani pojąć. Dzięki niej stajemy się
wyrwani spod władzy śmierci i cierpienia, zostają wygaszone nasze pragnienia
oraz wyeliminowana nasza niewiedza.
Czas przyjrzeć się teraz praktykom związanym ze śmiercią. Są one bardzo
zróżnicowane w zależności od regionu i szkół buddyjskich. Powszechnie Buddyści

11
ibidem, s. 71.

53
Disputatio – Tom II – “memento mori”
Śmierć w czterech wielkich religiach świata
uważają, że stan umierającej osoby ma pierwszorzędne znaczenie. Konający
powinien być wolny od strachu, paniki, lęku czy niepewności. W tym celu krewni
recytują święte pisma buddyjskie („sutry”) i powtarzają mantry, by pomóc
odchodzącemu uzyskać pogodny stan ducha. Czuwanie trwa do samej śmierci,
a nawet po niej.
Ze względu na różnorodność buddyjskich rytuałów pogrzebowych, opiszę
praktykę stosowaną w pewnej birmańskiej wiosce. Gdy jej mieszkaniec umrze,
męscy członkowie rodziny zabierają jego ciało i myją je. Następnie ciało zawija się
w strój właściwy dla zmarłych, a kciuki i wielkie palce u nogi wiąże się włosami
zmarłego członka rodziny. W jego ustach umieszcza się monetę, zaś u jego głowy
stawia się wazon z kwiatami, aby umarły mógł oddawać cześć Buddzie. W czasie
pomiędzy śmiercią a kremacją ciało jest wystawione, tak by bliscy mogli przyjść
i wyrazić zmarłemu szacunek. Krewni przygotowują posiłki dla gości,
a w pomieszczeniu gdzie znajduje się ciało zmarłego gromadzą się mężczyźni
i grają w różne gry hazardowe. Birmańscy Buddyści wierzą, że świadoma dusza
pozostaje w ciele lub w jego okolicach przez okres do trzech dni, po szczątki
doczesne zostają spalone. Siódmego dnia po śmierci do domu przychodzą mnisi,
by intonowali fragmenty świętych tekstów. Ma to za zadanie odpędzenie złych
duchów do zmarłego oraz przymnożenie duszy zasług. Śpiewy pomagają też
żywym oczyścić się od wszelkich lęków przed duchami czy przed zmarłymi.
Praktykowany rytuał ma uświadomić zgromadzonym, że życie ludzkie trwać
będzie przez niezliczone ilości wcieleń, dopóki każdy nie osiągnie „nirwany”. 12

Judaizm
Judaizm, jedna z trzech wielkich religii semickich, tworzy monoteistyczny
fundament kultury zachodniej. Stosunek Żydów do śmierci jest oparty na
przeświadczeniu, że zarówno życie jak i śmierć jest darem od Boga i dlatego obie
te rzeczy są dobre. Wg tradycji hebrajskiej w śmierć w zasadzie nie istnieje,
bowiem ciało jak i dusza trwają nadal i wracają do swego źródła. Odejście ze
świata ziemskiego jest częścią stworzenia, a nie wyrokiem czy też karą. Warto
zwrócić również uwagę na fakt, iż tradycja judaistyczna nie jest teologicznym
monolitem. Odnaleźć w niej można cały szereg poglądów na życie po śmierci,
począwszy od zupełnego braku opinii na ten temat, aż po wiarę
z zmartwychwstanie ciała i nieśmiertelność duszy. W związku z powyższym
opisywanie tego zagadnienia nastręcza wiele trudności.
W Starym Testamencie śmierć rozpatrywana jest w trzech znaczeniach:
jako śmierć biologiczna, jako moc sprzeciwiająca się Bożemu stworzeniu i jako
metafora tego wszystkiego, co odwodzi człowieka od życia. Dominujące jednak
było to pierwsze znaczenie. Wg niego śmierć następuje z chwilą gdy siła życiowa
(„ruach”) lub oddech uchodził z ciała przez gardło. O ile wg wcześniejszych
poglądów z człowieka pozostawał zaledwie cień, który następnie miał być
zamknięty w „Szeolu” („świat podziemny” lub „nieziemia”), to zgodnie
z późniejszymi zapatrywaniami dusza obdarzona jest pamięcią i osobowością,

12
ibidem, s. 71.

54
Disputatio – Tom II – “memento mori”
Śmierć w czterech wielkich religiach świata
tworząc ona wraz z ciałem szczególny związek (hebrajczycy uważali, że człowiek
rodzi się z czystą duszą i ze świętym ciałem; w tym związku dusza zawsze jest
przed ciałem – jako, że stworzona została przed nim i przebywała razem z Bogiem
to ona daje ciału życie).
Wg Biblii śmierć nie jest wrogiem: ”Wszyscy bowiem umrzemy
z pewnością, jesteśmy jak woda rozlana po ziemi, której już zebrać niepodobna” 13 ,
jak również nie jest intruzem, który wdziera się niespodziewanie w nasze życie
„Wszystko ma swój czas i jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy pod
niebem” 14 . Jest także czymś z czym należy się pogodzić: „Dał Pan i zabrał Pan.
Niech będzie imię Pańskie błogosławione” 15 , gdyż taka jest wola Boża. Pobożny
Żyd znajduje zatem w śmierci wyraz boskiego porządku, któremu nic nie jest
w stanie się przeciwstawić.
Zwrot w twierdzeniach na temat życia pośmiertnego następuje po zburzeniu
pierwszej świątyni jerozolimskiej, a wiąże się z postacią Mesjasza. Zgodnie
z literaturą rabiniczną, na ziemi po okresie nieszczęść miała nastąpić era mesjańska
(„jemot hamaszia”), w której nastąpi pokój („szalom”). Jerozolima miała zostać
wtedy odbudowana, a dusze zmarłych połączyć się z ciałami, stając się doskonałą
społecznością, którą władać będzie Mesjasz. Wg niektórych Mesjasz to nie
pojedynczy zbawca, lecz zbiorowe odkupienie. Jego osoba interpretowana jest
w sensie ery mesjańskiej, czasów rzeczywistego pokoju pomiędzy ludźmi na całym
świecie. W dniu jej nadejścia nie będzie już śmierci jakiej teraz doświadczamy.
W tym samym czasie nastąpiła ewolucja pojęcia „Szeolu”. Kraina ta, w której po
śmierci przebywa cień, najsłabsza część człowieka, stała się dla wielu miejscem
późniejszego połączenia się duszy i ciała, sama dzieląc się na raj dla
sprawiedliwych i „gehennę” dla nieprawych.
Ważnym aspektem tradycji hebrajskiej są wizje apokaliptyczne związane
z przyjściem Mesjasza i zmartwychwstaniem. W Księdze Daniela znajdujemy
najstarszą i przy tym jedyną wypowiedź pism kanonu hebrajskiego na temat
zmartwychwstania umarłych:

„W owych czasach wystąpi Michał, wielki książę, który jest opiekunem


dzieci twojego narodu. Wtedy też nastąpi okres ucisku, jakiego nie było,
odkąd narody powstały, aż do chwili obecnej. W tym samym czasie naród
twój dostąpi zbawienia: ci wszyscy, którzy zapisani są w księdze. Wielu zaś,
co po posnęli w prochu ziemi, zbudzi się: jedni do wiecznego życia, drudzy
ku hańbie, ku wiecznej odrazie” 16

Tekst ten potwierdza opinię Żydów na temat charakteru ludzkiej osoby, wg której
dusza (siła życiowa) i ciało nie posiadają odrębnej od siebie nawzajem egzystencji.
Dla Hebrajczyków „psyche” i „soma” (ciało) stanowią jedność. W tym samym

13
1 Sm 14, 14, Stary Testament, Biblia Tysiąclecia, Warszawa 1971. Z tego wydania pochodzą wszystkie dalsze cytaty
mające swoje źródło w Starym Testamencie.
14
Koch 3,1.
15
Hi 1,21.
16
Dn 12, 1-2.

55
Disputatio – Tom II – “memento mori”
Śmierć w czterech wielkich religiach świata
piśmie znajdujemy również proroctwo przyjścia Mesjasza:

„Patrzałem w nocnych widzeniach:


a oto na obłokach nieba przybywa
jakby Syn Człowieczy.
Podchodzi do Przedwiecznego
i wprowadzają Go przed Niego.
Powierzono Mu panowanie,
chwałę i władze królewską,
a służyły Mu wszystkie narody, ludy i języki.
Panowanie Jego jest wiecznym panowaniem,
które nie przeminie,
a Jego królestwo nie ulegnie zagładzie” 17

Tekst ten dawał Izraelczykom otuchę i nadzieję – po latach niewoli uciemiężenia


na Ziemię zstąpi Mesjasz, który posiądzie wszelką władzę. Odtąd naród żydowski
nie będzie już cierpiał ucisku – jako naród wybrany, zostanie ocalony i dostąpi
zaszczytu bycia ludem Bożym.
W kulturze żydowskiej osobą, która jest bliska śmierci, należy się
nieustannie zajmować. Przed odejściem umierający odbywa spowiedź, do której
jednak nie jest potrzebna obecność rabina. Bliscy wznoszą modlitwy, łącznie
z „Szema” – „Słuchaj Izraelu, Pan jest twoim Bogiem, Pan jest jedyny” („Szema
Izrael, Adonai elohenu, Adonai ehad”). Przez cały czas od śmierci, aż do pogrzebu
ciała nie zostawia się bez opieki. Syn zmarłego lub jego najbliższy krewny zamyka
mu oczy, a następnie wspólnie z innymi obmywa go i odziewa w białe płótno lub
całun (zwyczaj ten sięga czasów, gdy grzebano zmarłych w całunach na znak
pokory, by zaprotestować przeciwko rzymskiemu przepychowi szat grzebalnych),
by na końcu pochować je w sosnowej trumnie. Na koniec nabożeństwa
pogrzebowego odmawia się „kadisz”, modlitwę żałobną wielbiącą Boga i życie. Do
istotnych obowiązków krewnych zmarłego należy odmawianie tej modlitwy przez
rok po jego śmierci. Po opuszczeniu trumny do grobu żałobnicy rzucają garści
ziemi na znam ostatecznego pożegnania. Przez następne siedem dni rodzina
odbywa w intensywną pokutę („sziwa”). W jej czasie zamiera normalne życie –
zakazane są wszelkie rozrywki, jak też praca, obcowanie płciowe, a nawet golenie
i noszenie butów. 18

Chrześcijaństwo
Chrześcijaństwo to kolejna, po judaizmie, monoteistyczna religia, która
nierozerwalnie łączy się z kulturą zachodu. Jej wpływ na budowę i rozwój
europejskiej cywilizacji, mimo zaprzeczeń wielu, jest nieoceniony. Chrześcijanie
uważają, że życie nie kończy się wraz ze śmiercią – śmierć to specyficzne przejście
do wyższego stanu świadomości, które daje spotkanie z Bogiem. Apostoł Jan pisze:

17
Dn 7, 13-14.
18
P. K. Kenneth., Śmierć w różnych religiach świata, Kraków 2007, s. 201-203.

56
Disputatio – Tom II – “memento mori”
Śmierć w czterech wielkich religiach świata
”będziemy do niego podobni, bo ujrzymy go takim jakim jest”. 19 Niebo to cel
ostatecznej podróży każdego chrześcijanina, miejsce wiecznego i bezpośredniego
kontaktu z Stwórcą, gdzie doznaje on ogromu jego nieskończonej miłości.
Zanim jednak skoncentrujemy się wizji zaświatów, swoją uwagę zwróćmy
na Jezusa – centralną postać Nowego Testamentu. Przez jednych uważany za
proroka, przez innych za nauczyciela i uzdrowiciela, dla chrześcijan jest Bogiem,
który zstąpił na ziemię, by przybrawszy ludzką postać zbawić swój lud. Jezus
pojawia się w historii judaizmu jako ktoś, kto naucza o rychłym przyjściu
Królestwa Bożego, wpajając zasady miłosierdzia i sprawiedliwości, nakazującej
miłować bliźnich. Odpuszczając grzechy, dokonując reinterpretacji Tory oraz
przemawiając do „władz religijnych”, naraża się Sanhedrynowi (arystokracji
zarządzającej rytuałami religijnymi) oraz faryzeuszom (specjalistów od
interpretacji przepisów religijnych; doktryna moralna faryzeuszy opierała się na
doprowadzonej do przesady wierności literze Prawa odnośnie przepisów
rytualnych i czystości kultycznej), którzy uznają Go za zagrożenie. W rezultacie
zostaje aresztowany, osądzony i stracony na krzyżu. Jego męka i śmierć stanowią
podstawę chrześcijańskich wyobrażeń o śmierci.
W Nowym Testamencie odnajdujemy cztery różne historyczne sylwetki
historyczne Jezusa: wersję apostołów Marka, Mateusza, Łukasza i Jana. Każda
z nich skreślona jest w inny nieco sposób i przeznaczona dla różnych odbiorców,
lecz dla naszych potrzeb zestawimy je ze sobą skupiając się na relacji
o aresztowaniu, procesie i straceniu Jezusa. Został On aresztowany w Jerozolimie
w przeddzień święta Paschy. Po krótkim procesie Kajfasz, najwyższy kapłan,
osądził Jezusa jako bluźniercę i skazał Go na śmierć. Z racji tego, że Żydzi nie
mogli wykonywać tego wyroku, Jezus został postawiony przed oblicze rzymskiego
prokuratora Judei, Piłata. Ten uznał jednak, że nie jest On winny zarzucanych mu
czynów. Nie chcąc jednak narażać się Żydom i wypuszczać Go bez żadnej kary,
nakazał ubiczować Jezusa. Mimo to Żydzi wciąż domagali się śmierci Jezusa:
„Jeśli wypuścisz tego człowieka, nie jesteś przyjacielem Cezara”. W ten sposób
został sformułowany nowy zarzut, w świetle którego Jezus był już nie tylko
religijnym bluźniercą, lecz Chrystusem – królem żydowskim, który zagrażał
władzy Rzymu. Przestraszony Piłat w końcu uległ i nakazał Go ukrzyżować.
Następnie, niosącego krzyż Jezusa, wprowadzono na Golgotę, wzgórze za murami
Jerozolimy, a tam ukrzyżowano, przybijając gwoździami Jego ręce i nogi. 20
W ostatnich słowach Jezusa odzwierciedla się zarówno Jego boska jak
i ludzka natura. „Eli, Eli, lema sabachthani” – „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie
opuścił?” 21 – to słowa człowieka odrzuconego, osamotnionego i opuszczonego
w chwili największego cierpienia i próby. Natomiast druga wypowiedź : „Ojcze,
przebacz im, bo nie wiedzą co czynią” 22 jest wyrazem niezwykłego, boskiego
miłosierdzia okazanego swoim prześladowcom i katom. W Jezusie zawiera się

19
1 J 3, 2.
20
Nowy Testament, Biblia Tysiąclecia, Warszawa 1971. Z tego wydania pochodzą wszystkie dalsze cytaty mające swoje
źródło w Nowym Testamencie.
21
Mt 27, 46.
22
Łk 23, 34.

57
Disputatio – Tom II – “memento mori”
Śmierć w czterech wielkich religiach świata
jednocześnie rzeczywistość ludzkiego serca odczuwającego ból i opuszczenie, jak
i ponadludzkiego współczucia i przebaczenia zdolnego darować wszystkie grzechy.
Ostatecznym celem męki i śmierci Jezusa było zmartwychwstanie. Przez
ten akt ukazał On nie tylko swoją boską moc, lecz także pokonał śmierć i otworzył
ludziom bramy nieba. Jak stwierdza święty Paweł, jeśli Chrystus nie
zmartwychwstał, daremna jest wiara. Chrześcijanie uważają zmartwychwstanie za
punkt zwrotny w historii ku któremu wszystko zmierza i od którego wszystko
pochodzi, za spełnienie Bożych obietnic. Obrazują to słowa Jezusa:

„Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem.


Kto we Mnie wierzy,
choćby i umarł, żyć będzie.
Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie,
nie umrze na wieki.” 23

Mówiąc „zmartwychwstaniem i życiem” Jezus oznajmia, że jest kimś, kto


ma moc ożywienia Łazarza i zarazem moc wskrzeszenia samego siebie. Oznacza
to, że jedna On w sobie życie i śmierć – umierając zwycięża śmierć i daje życie
tym wszystkim, którzy w Niego wierzą.
Przyjrzyjmy się teraz obrazowi życia po śmierci. W teologii
chrześcijańskiej śmierć kończy życie człowieka jako czas otwarty na przyjęcie lub
odrzucenie łaski Bożej. Nowy Testament mówi o sądzie przede wszystkim
w perspektywie ostatecznego spotkania z Chrystusem w Jego drugim przyjściu, ale
także w wielokrotnie potwierdza, że zaraz po śmierci każdego nastąpi zapłata
stosownie do jego czynów i wiary. Każdy człowiek poprzez swoją nieśmiertelną
duszę otrzymuje zaraz po śmierci zapłatę na tzw. sądzie ostatecznym, który polega
na odniesieniu jego życia do Chrystusa. Polega on albo na bezpośrednim otwarciu
wejścia do szczęścia nieba, albo na oczyszczeniu w czyśćcu albo na wiecznym
potępieniu.
Przebywać w niebie oznacza bezpośrednie przebywanie z Chrystusem.
Wybrani żyją „w Nim” zachowując i, co więcej, odnajdując tam swoją prawdziwą
tożsamość. Nie ma tu więc mowy o rozpływaniu się w bóstwie, jak w Hinduizmie,
czy też zanikaniu jak w Buddyzmie. Tajemnica komunii z Bogiem i tymi
wszystkimi, którzy są w Chrystusie, przekracza wszelkie możliwości naszego
zrozumienia i wyobrażenia. Pismo święte by określić niebo używa słów takich jak:
życie, światło, pokój, uczta weselna, dom Ojca, niebieskie Jeruzalem, raj: „To,
czego ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało
pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują” 24 .
Ci którzy umierają w łasce i przyjaźni z Bogiem, ale nie są całkowicie
oczyszczeni, przechodzą po śmierci oczyszczenie, by zyskać świętość konieczną
do wejścia do radości nieba. To końcowe oczyszczenie wybranych Kościół nazywa
czyśćcem. Nauka wiary dotycząca czyśćca została sformułowana na Soborze

23
J 11, 25.
24
1 Kor 2, 9.

58
Disputatio – Tom II – “memento mori”
Śmierć w czterech wielkich religiach świata
Florenckim (1439-1443) i Soborze Trydenckim (1545-1563). Kościół od początku
czcił pamięć zmarłych i ofiarował im liczne pomoce, w szczególności Ofiarę
eucharystyczną, by po oczyszczeniu mogli dostąpić łaski nieba.
Ostatnią „możliwością” jest piekło. Kościół uznaje, że grzesząc
dobrowolnie wyrzekamy się miłości Boga. Żyjąc bez Jego miłości, nie jesteśmy
godni nieba i zostaniemy na zawsze oddzieleni od Niego. Ten stan ostatecznego
samowykluczenia z jedności z Bogiem i świętymi określa się właśnie słowem
„piekło”. Jezus często wspomina o „ogniu nieugaszonym” czy też o „ogniu
wiecznym”. Nauczanie Kościoła potwierdza istnienie piekła i jego wieczność.
Dusze tych, którzy umierają w stanie grzechu śmiertelnego, bezpośrednio po
śmierci idą do piekła, gdzie cierpią męki. Zasadnicza kara piekła polega na
wiecznym oddzieleniu od Boga, gdyż wyłącznie w Bogu człowiek może mieć
życie i szczęście, dla których został stworzony i których pragnie.
Zmartwychwstanie ciała i połączenie się go z nieśmiertelną duszą nastąpi
dopiero w dniu Sądu Ostatecznego. Nastąpi on podczas chwalebnego powrotu
Chrystusa. Będzie to „godzina, w której wszyscy, którzy spoczywają w grobach
usłyszą głos Jego: a ci, którzy pełnili dobre czyny, pójdą na zmartwychwstanie
życia; ci którzy pełnili złe czyny – na zmartwychwstanie potępienia” 25 . Jak mówi
Jezus, jedynie Jego Ojciec zna czas sądnego dnia i to On o nim decyduje. Wtedy to
sprawiedliwość Boga zatriumfuje nad wszystkimi niesprawiedliwościami
popełnionymi przez ludzi, a Jego miłość okaże się silniejsza niż śmierć.
Ostateczną realizacją Bożego zamysłu jest tajemnicze odnowienie, które
przekształci ludzkość i świat. Pismo święte nazywa owo przemienienie „nowym
niebem i nową ziemią” 26 . W tym nowym świecie Bóg będzie mieszkać razem
z ludźmi. „I otrze z ich oczu wszelką łzę, a śmierci już odtąd nie będzie. Ani żałoby,
ni krzyku, ni trudu już odtąd nie będzie, bo pierwsze rzeczy przeminęły” 27 . Nowa
ziemia nie będzie skażona grzechem i niesprawiedliwością. Będzie ona krainą
wiecznego szczęścia pokoju i miłości, które jest celem każdego Chrześcijanina. 28
Wyznania chrześcijańskie wykształciły wiele różnych praktyk
pogrzebowych. Jednym z najbardziej złożonych obrzędów jest katolicka msza za
zmarłych. Jednak zamiast skupiać się na jej przebiegu, przedstawię dwa elementy,
które zazwyczaj towarzysza umierającemu: są to sakramenty i modlitwa. Już
w pierwszych wiekach Kościół przywiązywał wagę to tego w jaki sposób odchodzi
człowiek i wykształcił ryty znane jako „ostatnia posługa”. Składają się na nią trzy
sakramenty – namaszczenie chorych, spowiedź oraz Eucharystia. Sakramenty te,
będące zewnętrznymi symbolami wewnętrznej, duchowej łaski, dają chrześcijanom
pewność, że wchodząc w otchłań śmierci są wspierani przez Chrystusa, który
przemienia ich i łączy ze sobą. Udzielając sakramentu namaszczenia chorych
kapłan wypowiada słowa: „Niech Bóg, który uwalnia cię od grzechu, zbawi cię
i podniesie”, a następnie namaszcza sześć części jego ciała (oczy, uszy, nozdrza,
wargi, ręce i stopy) świętym olejem pobłogosławionym uprzednio przez biskupa.
25
1 J 5, 28-29.
26
2 P 3, 13.
27
Ap 21, 2.
28
Katechizm Kościoła Katolickiego, Warszawa 1994, s. 249-258.

59
Disputatio – Tom II – “memento mori”
Śmierć w czterech wielkich religiach świata
Wysłuchawszy spowiedzi umierającego i odpuściwszy mu w imieniu Boga
grzechy, duchowny udziela sakramentu Eucharystii. Sakramenty mają na celu nie
tylko zjednoczenie się z Bogiem, lecz także pocieszenia chorego i umożliwienie
mu spokojnego, a niekiedy nawet zwycięskiego wyjścia naprzeciw śmierci.
chrześcijanin umiera pogrążony w modlitwie, mając nadzieje, że po śmierci dostąpi
łaski zjednoczenia się z Bogiem. 29

Zakończenie
Jak możemy zauważyć, wspólną cechą wszystkich religii jest odrzucenie
tego co doczesne i śmiertelne, a otwarcie się na to co boskie i nieskończone. Czy
jest to połączenie z Brachmanem, czy też komunia z Bogiem w niebie, dla
człowieka oznacza jedno – kres jego ziemskiej wędrówki i osiągnięcie celu do
którego zmierzał. Na jego drodze czyha wiele niebezpieczeństw, które mogą nie
tylko wydłużyć czas jej pokonania, ale nawet uniemożliwić pomyślne jej
ukończenie: od pokus dnia codziennego zaczynając, a na ponownych narodzinach
i otchłani piekieł kończąc. Na szczęście człowiek ma do pomocy wskazówki
przekazywane przez przewodników duchowych, proroków, a nawet przez
wcielenia bóstw czy też samego Boga. Jednak tylko od niego samego zależy jakich
dokona w życiu wyborów, czemu zawierzy i za kim pójdzie. Mając na uwadze
wszystkie podobieństwa, a nawet wspólne korzenie jak w przypadku Judaizmu
i Chrześcijaństwa, nasuwa się pytanie o stopień nienawiści pomiędzy ich
wyznawcami i sens tych antagonizmów. Wielu ludzi poniosło śmierć we
wzajemnych walkach, wielu straciło bliskich czy też stało się uchodźcami. Religia,
a raczej jej zła i pokrętna interpretacja, była powodem krzywd wielu niewinnych
istnień, prowadząc do straszliwych tragedii. Możemy mieć tylko nadzieję, że
ludzkość XXI wieku będzie potrafiła dostrzec wszystko to co ją łączy
i zaakceptować to co ją dzieli.

Literatura: Kenneth P.K., Śmierć w różnych religiach świata, Kraków 2007; praca
pod redakcją Brunner-Traut E., Pięć wielkich religii świata, Warszawa 1987;
Biblia Tysiąclecia, Warszawa 1971; Katechizm Kościoła Katolickiego, Warszawa
1994.

29
P. K. Kenneth, Śmierć w różnych religiach świata, Kraków 2007, s. 227-228.

60
Disputatio – Tom II – “memento mori”
Taphophilia, czyli o miłości do cmentarzy

Marta Tymińska

Taphophilia, czyli o miłości do cmentarzy

Z terminem „taphophilia” zetknęłam się w książce Borysa Akunina,


a właściwie Grigorija Czchartaszwiliego, pt. „Historie cmentarne” 1 . Jest
to pozycja wyjątkowa ze względu na to, iż porusza tematykę śmierci z perspektywy
cmentarza i tego, co z nim związane (nagrobki, epitafia itp.). Grigorij
Czchartiszwili to uznany japonista i krytyk literacki, który tworzy eseistyczno-
reportażową część książki, natomiast Borys Akunin to jego alter ego – autor
fabularnych opowiadań, będących ilustracją do rozważań tego pierwszego. W
swoim zbiorze zajmuje się tematyką śmierci, ale właśnie poprzez opis cmentarzy,
ich historii i znaczenia. Lektura tej pozycji stanowiła dla mnie punkt wyjścia do
rozważań na temat roli cmentarzy w kulturze.
Słowa „taphophilia” nie zdołałam znaleźć w polskiej literaturze (oprócz
książki Czchartaszwiliego), dopiero angielska wersja Wikipedii przyszła
mi z pomocą i określiła ten termin jako „zainteresowanie pogrzebami, grobami
oraz cmentarzami, w skład czego wchodzą napisy nagrobne, fotografia, historia,
sławne śmierci (...)” 2 . W Internecie funkcjonuje również serwis dla taphophilów 3 .
Można tam znaleźć forum, liczne działy tematyczne, artykuły z dziedziny
taphophilii, jak i tanatologii. Obecne tam są teksty kultury, zawierające motywy
śmierci, pogrzebu i cmentarza, np. poezje Percy’ego B. Shelleya, Johna Miltona
i George’a Byrona, opowiadania Edgara Alana Poe. Ponadto umieszczone są tam
też fotografie cmentarzy, słownik terminów oraz forum. Definicja taphophilii na tej
stronie to zainteresowanie cmentarzami, umiłowanie ich lub (w terminologii
medycznej) niezdrowa obsesja na ich punkcie 4 .
Zjawisko wydaje się nowe, aczkolwiek jego korzenie sięgają odwiecznego
zainteresowania człowieka śmiercią, gdzie pogrzeb, nagrobek i cmentarz stają się
tego materialnymi wyrazami. Cmentarz jako motyw kulturowy może być widziany
z wielu perspektyw, staje się wyrazem wiary, pamięci, lęku czy też fascynacji
śmiercią.

Grób to tożsamość
Homo neandethalensi zamieszkujący Europę jeszcze trzydzieści tysięcy lat
temu, oprócz wytwarzania narzędzi i wzniecania ognia praktykował rytualnych
pochówek zmarłych. Człowiek z Cro-Magnon, czyli Homo sapiens, również

1
B. Akunin (Grigorij Czchartaszwili), Historie cmentarne, Warszawa 2006.
2
http://en.wikipedia.org/wiki/Taphophilia data dostępu 2007-05-13 10:29.
3
http://www.taph.com/ data dostępu 2007-05-13 10:32.
4
Ibidem.

61
Disputatio – Tom II – “memento mori”
Taphophilia, czyli o miłości do cmentarzy
rozwijał praktyki pogrzebowe. Zarówno dla antropologów jak i dla archeologów
jest to wyznacznik początków historii człowieka takiego, jakim go znamy teraz.
Takie odkrycia umożliwiają dotarcie do genezy ludzkich wyobrażeń o otaczającym
go świecie. W większości przypadków to właśnie miejsca pochówku dostarczają
najwięcej informacji na temat danego kręgu kulturowego.
Najstarsze znane nam grobowce to głównie miejsca szeroko pojętego kultu.
Piramidy egipskie albo olbrzymie mastaby miały świadczyć o sile i potędze
potomków Ra. Stawały się skarbnicami treści kultury od mitów po dokumentacje
codzienności. Egipcjanie, zdaje się, oswoili śmierć na tyle, iż stanowiła ona dla
nich moment przejścia. Wiara w rozbudowane życie pozagrobowe,
przeświadczenie o wyższości tamtego życia nad tym, dodawało im motywacji do
tworzenia monumentalnych budowli. Nekropolie te w czasie budowy, a także po
pogrzebie tętniły życiem, zaludniali je liczni kapłani, artyści, pisarze, urzędnicy
i inni.
„Przechodniu, powiedz Sparcie, że tu leżymy posłuszni jej prawom” głosi
napis na grobie Spartan pod Termopilami. Jego twórcą tak jak i innych
epigramatów był grecki poeta Symonides 5 . Było to zupełne przeciwieństwo
rozwlekłych i bogatych w treść napisów wewnątrz grobowców egipskich. Do dziś
istnieje nieco już zapominania tradycja epitafiów – napisów nagrobkowych na
cześć zmarłych. W polskim Internecie zetknęłam się z dwoma stronami, która
oferuje możliwość stworzenia epitafium ku czci zmarłego. To rodzaj wirtualnych
bibliotek pożegnań 6 . Można tam wpisać dane swoich zmarłych bliskich, można też
oddać cześć postaciom wybitnym. Obie strony opisują swoją działalność jako
próbę oddania czci zmarłym „w nowy i nieznany dotąd sposób” i skierowane są dla
osób, które nie mają czasu udać się na cmentarz, czy udać się do innego kraju na
pogrzeb.
W Starożytnym Rzymie bogaci przedstawiciele stanu senatorskiego lub
ekwickiego budowali mauzolea (m.in. grobowiec Cecylii Metelii) na chwałę
zmarłemu i jego rodzinie. Popularne było również, jak w Grecji, całopalenie
i przechowywanie prochów zmarłego w ozdobnej urnie. Szczątki zmarłych często
znajdowały się w domach lub ich pobliżu. Inskrypcje nagrobne, które można
zobaczyć na przykład w Muzeum Czartoryskich w Krakowie, z wzruszającą
prostotą przedstawiają życie i status społeczny pochowanych.
Dla pogańskich Słowian chowanie w mogile w ziemi było rzeczą
odrażającą, chrześcijańscy misjonarze z wielkim trudem przekonywali
ich do zaprzestania tworzenia stosów pogrzebowych. Grób w ziemi oznaczał,
iż zmarły wkrótce napuchnie i stanie się wampirem. Ponadto cmentarz wyznaczał
wyraźną granicę pomiędzy światem żywych i umarłych. Miejsca graniczne
od zawsze były postrzegane jako „pęknięcia” w zwyczajnej przestrzeni, mogły
stanowić przejście do innego, niezbadanego świata. Stąd też w wielu kulturach
cmentarz kojarzy z istotami nadprzyrodzonymi. W baśniach i legendach
funkcjonuje jako miejsce groźne, którego należy unikać. Grozą cmentarzy

5
K. Mrozewicz, Przeszłość to dziś. Podręcznik do pierwszej klasy liceum i technikum, Warszawa 2003. s.45.
6
http://epitafium.com/ i http://www.zaduszki.com/.

62
Disputatio – Tom II – “memento mori”
Taphophilia, czyli o miłości do cmentarzy
zainteresowała się epoka romantyzmu. Powieść gotycka czerpie inspirację
z motywów grobu i cmentarza, jak na przykład w „Przedwczesnym pogrzebie”
autorstwa Edgara Alana Poe 7 .
Miejsce pochówku to również miejsce rozmaitych praktyk nekromanckich.
Pierwsi czarownicy i czarownice w starożytnej Grecji udawali się na cmentarze
w poszukiwaniu rzeczy, które były w posiadaniu zmarłego, co miało nakłonić jego
ducha do służby 8 . Z tego powodu też zarówno groby, jak i czarownice zaczęto
postrzegać jako niebezpieczne.
Na dalekim Wschodzie natomiast, zarówno w Chinach, Japonii i Korei
istniał silny kult przodków. Ich szczątki przechowywane były w okolicach domu,
oddawana im była, zresztą i jest wręcz boska cześć. Szacunek do zmarłych nie
wykluczał lęku przed nimi, chociaż obawiano się głównie nienarodzonych albo
zmarłych przedwcześnie dzieci. Wyjaśnia to obecność w Japonii licznych
kapliczek z małymi posążkami ubranymi w dziecięce czapeczki w otoczeniu
zabawek. Na cmentarze miejsca brakuje, szczątki mieszkańców Wschodu do dziś
się kremuje i przechowuje w domu lub w okolicznej świątyni 9 .

Ukryta wiadomość
Głównym motywem „Historii cmentarnych” jest „ukryta” w cmentarzu
wiadomość. Taka prywatna wskazówka, która każdy z nas może odnaleźć. Grigorij
Czchartaszwili szukał tych informacji na sześciu zupełnie różnych cmentarzach:
w Moskiwe, Londynie, Jokohamie, Paryżu, Nowym Jorku i Jerozolimie. Wybierał
te miejsca za pomocą specyficznego klucza – na tych cmentarzach już rzadko
pojawiały się nowe groby, te cmentarze to już historia. „Przedmiotem moich badań
nie są krwawiące rany, lecz stare blizny; nie ból po stracie, lecz śmierć pokryta
patyną czasu(...)” 10 . I każdy z nich opowiada o zupełnie innych relacjach ze
śmiercią.
Cmentarz Père-Lachaise intensywnym „życiem” usiłuje zapomnieć
o śmierci. Stary Doński Cmentarz jest pełen zadumy, a na tym w Jerozolimie po
prostu nikt śmierci się nie boi – to są wnioski autora. Można by do nich dodać
mityczność mogił powstańczych i poetykę brzozowych krzyży, uzupełnić
o niezwykłość wileńskiego cmentarza na Rossie, czy piękno warszawskich
Powązek. W kontekście polskich cmentarzy mówimy głównie o martyrologii,
o dramatycznych losach Polaków i wojennych zawieruchach. Powoli odkrywamy
również opuszczone i zdewastowane cmentarze żydowskie. Każdy cmentarz
posiada swoje przestrzenie sacrum i profanum, określony jest przez historię,
ideologie i wierzenia. Osoby pochowane na nim mogą tworzyć swoistą legendę
tego miejsca. Jim Morrison, Oscar Wilde i Edith Piaf na Père-Lachaise, grobowce
króla Absaloma i proroka Zachariasza w Jerozolimie czy Karol Marks na Highgate
w Londynie, to postacie kreujące te miejsca, dające wyraz niepokojom czasów.
7
Poe Edgar Alan, Opowiadania, Wrocław 2005.
8
A. Wypustek, Magowie w społeczeństwie. [w:] Magia antyczna, Wrocław 2001.
9
http://kobieta.gazeta.pl/wysokie-obcasy/1,53662,1459310.html data dostępu: 2007-05-14 23:53.
10
B. Akunin (Grigorij Czchartaszwili), Historie cmentarne, Warszawa 2006r. s.211.

63
Disputatio – Tom II – “memento mori”
Taphophilia, czyli o miłości do cmentarzy
Można to również odnieść do Cmentarza Powązkowskiego, gdzie spoczywają
m.in. Bolesław Prus, Edward Rydz -Śmigły, czy Jacek Kaczmarski. Miejsce to
staje się nośnikiem tożsamości i każdy odwiedzający może odnaleźć tą ukrytą
wiadomość, której na każdym cmentarzu poszukuje między innymi Grigorij
Czchartaszwili.
Gdańsk jest niestety pozbawiony tych prawdziwie starych cmentarzy,
zostały one zmiecione z powierzchni ziemi wraz z licznymi działaniami
wojennymi. Ich symbolicznym ekwiwalentem jest pomnik zwany Cmentarzem
Nieistniejących Cmentarzy, który mieści się w parku koło kościoła Bożego Ciała
przy ul. 3 Maja 11 . Jego wygląd ma przywodzić na myśl świątynię z bocznymi
nawami i kolumnami, które rozświetla padające pod odpowiednim kątem światło.
To miejsce usiłuje nam przypomnieć o historii i o tysiącach bezimiennych, którzy
spoczywają pod naszymi stopami, o których istnieniu nawet nie wiemy. Reszta
trójmiejskich nekropolii to miejsca, do których Grigorij Czchartaszwili na pewno
by nie zajrzał. Zbyt wiele śmierć świeżej oraz „hurtowej” aby można było odnaleźć
ukryte treści.
Rodzi się pytanie, czy naprawdę cmentarze można pokochać? Cóż jest
w nich takiego fascynującego dla kultury, która raczej odżegnuje się
od jakichkolwiek relacji ze śmiercią? Według Philipe’a Ariès 12 kultura zachodnia
opiera się głównie na wyciszaniu i zaprzeczaniu zjawisku śmierci. Nadchodzący
koniec ma być tajemnicą Poliszynela, moment śmierci jest niezauważalny
i zmedykalizowany, a pogrzeb jak najcichszy oraz jak najszybszy. Śmierć ukrywa
się w szpitalu lub domu opieki, zmarły już nie spoczywa w domu do dnia
pogrzebu. Przemysł pogrzebowy rozwija się w kierunku zupełnej
niezauważalności. Praktyki kremacyjne zabierają mniej miejsca i są tańsze,
w Stanach Zjednoczonych oraz w krajach Europy Zachodniej mamy do czynienia
z minimalizacją pochówku. Często pogrzeb i odwiedziny cmentarza są
zastępowane przez milczenie i mechanizm wyparcia. Tendencja ta jednak wydaje
się powstrzymywać właśnie przez zjawisko taphophilii. Mitologia cmentarza
została odrodzona przez subkultury gotycką i metalową. Sfera cmentarza zostaje
ponownie oswojona, staje się miejscem ponownie tajemniczym i fascynującym
i mniej niebezpiecznym.

Pamiętajcie o cmentarzach
Parafrazując tekst Jonasza Kofty 13 pragnę powiedzieć, iż warto zarazić się
taphophilią. Może to być bowiem rozwiązanie odpowiednie dla naszej cywilizacji,
która zmierza ku zupełnej marginalizacji nieuniknionej śmierci. Cmentarze są
źródłem opowieści, wspomnień, to miejsca pełne ukrytych przekazów. Słowa te
mogą brzmieć niczym traktat mistyczny, przypuszczam jednak powrót do myślenia
mitycznego to dobry sposób na oswojenie odwiecznego lęku przed śmiercią 14 .
11
http://www.pg.gda.pl/~jkrenz/projekty-r4.html data dostępu: 2007-05-13 20:55.
12
P. Ariès, Śmierć odwrócona.[w:]Antropologia śmierci .Myśl francuska, Warszawa 1993.
13
http://www.poezja.org/index.php?akcja=wierszeznanych&ude=1799 data dostępu:2007-05-13 23:25.
14
M. Eliade, Czas święty i mity. [w:] Sacrum, mit, historia. Wybór esejów, Warszawa 1974. s. 86-113.

64
Disputatio – Tom II – “memento mori”
Taphophilia, czyli o miłości do cmentarzy
Rumuński religioznawca Mircea Eliade zaznaczał, iż człowiek tak naprawdę jest
homo religiosus, a powrót do czasu mitycznego, przebywanie w przestrzeni
sacrum 15 to jego stan naturalny.
Przestrzenią świętą może stać się cmentarz. Poszczególne nagrobki, epitafia
i medaliony, kaplice i mauzolea wszystko obecne na cmentarzach może
opowiedzieć nam historię człowieka i jego wyobrażeń na temat śmierci, stanowi
ubranie jej w ramy określonej konwencji. Wizyta na każdym z nich może być
lekcją historii, antropologii, jak również estetyki.
Ciekawym zjawiskiem są z pewnością wirtualne cmentarze, gdzie można
wystawić kamień nagrobny, za opłatą zapalić wirtualny znicz i kwiaty. Można też
umieścić biogram i galerię zdjęć zmarłego 16 . Mam mieszane uczucia wobec takich
inicjatyw. Z jednej strony stwarzają one bowiem możliwość oddania hołdu
zmarłym w każdym miejscu na ziemi, z drugiej jednak wydaje się, iż są one
zupełnym uproszczeniem i spłyceniem znaczenia miejsc pochówku. Dodatkowo,
kiczowata stylistyka tych witryn zupełnie pozbawia
Moja Babcia będąc jeszcze małą dziewczynką podczas wizyt we Lwowie
zawsze udawała się z rodzicami na spacer po Cmentarzu Orląt Lwowskich (chociaż
miejscowi nazywali to miejsce Cmentarzem Lwowskich Dzieci). Było to dla niej
zawsze głębokie przeżycie, mogła opowiadać o nim naprawdę długo. Powtarzała,
że jeżeli będę kiedyś we Lwowie, to tam właśnie mam skierować się na wieczorny
spacer. Miejsce to było dla niej synonimem dzieciństwa, sielanki i piękna. Nie było
w nim strachu lub grozy. Zawarta była natomiast tożsamość, poczucie więzi
zarówno z żywymi jak i pochowanymi. Jest to dowód na to, jak wiele różnych
treści cmentarz może przekazywać dalszym pokoleniom.
Cmentarze tak naprawdę mówią nam o nas, o tym, jak zmienia się nasz
świat, nasza relacja z nimi jest wyznacznikiem naszego spojrzenia na śmierć
i na historię. Warto odwiedzać cmentarze, poznawać ich historie, poznawać
opowieści o ludziach tam spoczywających. Warto odkrywać te ukryte przekazy,
które czekają tam tylko na nas. Warto zostać taphophilem.

Literatura: Akunin B.(Czchartaszwili G.), Historie cmentarne, Warszawa 2006;


Mrocewicz K., Przeszłość to dziś. Podręcznik do pierwszej klasy liceum
i technikum, Warszawa 2003; Poe Edgar Alan, Opowiadania, Wrocław 2005;
Wypustek A., Magowie w społeczeństwie. [w:] Magia antyczna, Wrocław 2001;
Ariès P., Śmierć odwrócona.[w:] Antropologia śmierci . Myśl francuska, Warszawa
1993; Eliade M., Czas święty i mity. [w:] Sacrum, mit, historia. Wybór esejów,
Warszawa 1974; Eliade M., Święty obszar i sakralizacja świata. [w:] Sacrum, mit,
historia. Wybór esejów, Warszawa 1974

15
M. Eliade, Święty obszar i sakralizacja świata. [w:] Sacrum, mit, historia. Wybór esejów, Warszawa 1974. s. 86-113.
16
http://www.wirtualnycmentarz.pl/ data dostępu: 2007-05-14 11:36.

65
Disputatio – Tom II – “memento mori”
Taphophilia, czyli o miłości do cmentarzy

Źródła internetowe:
www.epitafium.com;
www.wirtualnycmentarz.pl;
www.zaduszki.com;
www.kobieta.gazeta.pl;
www.poezja.org.pl;
www.wikipedia.pl;
www.taph.com.

66
Disputatio – Tom II – “memento mori”
Zmaganie się światła z cieniem...

Lucjan Sroczyński

Zmaganie się światła z cieniem - refleksja nad


przenikaniem się życia i śmierci w eseju Gustawa
Herlinga Grudzińskiego „Caravaggio światło i cień”

„...jednocześnie cieszyłem się skrycie na myśl o wyzwoleniu od dziwnego


i niszczącego uroku, jaki rzuciła na mnie ta proza tak nasycona beznadziejnością
i rozpaczą, że życie stawało się w niej cieniem jedynie nie kończącej się agonii
codziennego konania..”
Gustaw Herling Grudziński
Inny Świat

Autor „Innego Świata” w swej twórczości często dotyka spraw


ostatecznych. Zajmując się przybliżeniem niejasności, których pełne jest ludzkie
życie, udaje mu się unikać kaleczących tak poważną tematykę uproszczeń. Sztuka
niewątpliwie należy do przejawów działalności człowieka, które niełatwo zamknąć
w sztywne ramy. Pełna sprzeczności nie daje się wyjaśnić w prosty sposób,
stanowiąc jej siłę i pozwalając na twórcze interpretacje. Przyjrzyjmy się w jaki
sposób Gustaw Herling Grudziński odczytuje subtelną sztukę malarską
Michelangela Merisi da Caravaggia.
W swoim eseju „Caravaggio: światło i cień” przybliża nam sylwetkę tego
znakomitego malarza. W pierwszej części cytując Jacoba Burckhardta -
szwajcarskiego historyka sztuki żyjącego w XIX wieku i Rogera Fry’a - artystę
i krytyka działającego na przełomie XIX i XX wieku, wskazuje w jaki sposób
próbowano sklasyfikować Caravaggia - jako „naturalistę” lub „realistę”.
Grudziński nie zgadza się jednak z tymi poglądami. Zadając czytelnikowi pytania
retoryczne, pragnie wykazać bezzasadność owego szufladkowania. Jasnym jest, że
„Caravaggio był rewolucjonistą. Jak wezbrana rzeka występował z brzegów.
Łamał przegrody i tamy. W pewnym sensie sam nie panował, także jako malarz,
nad utajoną w nim siłą i gwałtownością.” Porównanie to potęguje wrażenie, że
Herling nie godzi się na zamknięcie tej twórczości w sztywne schematy. Opis
malarstwa Caravaggia jest tu niezwykle dynamiczny, a nawet gwałtowny -
adekwatny do tego co możemy podziwiać na płótnach sławnego mistrza.
Autor przenosi nas na płaszczyznę skomplikowanych losów artysty.
Caravaggio jako jedenasto letni chłopiec został sierotą - jego rodzina odeszła
podczas panującej wówczas w Mediolanie epidemii dżumy, piętnując jego
dzieciństwo śmiercią. Artysta w młodym wieku przyjeżdża do Rzymu. Porywczy
charakter, skłonność do alkoholu i wybujałego życia towarzyskiego oraz
zasugerowany przez Grudzińskiego pociąg do odmienności seksualnej - „gustował
w modelach chłopców o cechach efebów”, sprawiły, że w recepcji dzieł malarza, od
67
Disputatio – Tom II – “memento mori”
Zmaganie się światła z cieniem...
XIX wieku „stopniowo przyjmowała się moda na przeklętego malarza”. Termin
ten został zapożyczony od pojęcia przeklętego poety - "poetę maudit",
wprowadzonego przez Verlaine do literatury w drugiej połowie wieku XIX.
Oznaczał poetę zbuntowanego przeciw konwenansom, żyjącego na marginesie
społeczeństwa, często mającego kłopoty z używkami, żyjącego krótko
i intensywnie. W tej części tekstu dowiadujemy się o licznych podobieństwach
w życiu „peintre maudit” Caravaggia i Rimbauda, jednego z najbardziej znanych
„poetów przeklętych”, obu zmuszonych do nieznośnej ucieczki i mających na
sumieniu ludzkie życie. Malarz światła i cienia zabił w 1606r. w Rzymie partnera
do gry w ówczesnego tenisa, natomiast Rimbaud dopuścił się morderstwa
przebywając na Cyprze. Etykieta "peintre maudit" podobnie jak wcześniej etykieta
„naturalisty”, okazuje się jednak za sztywna, Grudziński, aby to ujawnić posługuje
się ironią „do kompletu właściwości poety lub malarza przeklętego należał ateizm,
podejrzewano go, że „wbrew pozorom” był w „głębi ducha” bezbożnikiem”.
Herling opisuje też ostatnie chwile Caravaggia, kiedy to
wyrzucony z Hiszpańskiego statku na plażę upada „rażony promieniem słońca”.
Warto zwrócić uwagę na to, że Grudziński zaznacza wyraźnie kiedy odchodzi od
relacji opartej na faktach, na rzecz swojej wizji „Wyobrażam go sobie, jak biegł
w obie strony po plaży w kleszczach sierpniowego słońca, jak z pianą na ustach
krzyczał i złorzeczył w kierunku oddalającej się feluki”. Caravaggio do końca
zmagał się z rzeczywistością. Z właściwą sobie gwałtownością próbował jeszcze
„poderwać się, zarywszy palce obu rąk w czarnym piasku. W końcu rozpłaszczył
się martwy w dziwnej pozycji, jakby głowę odcięła mu od tułowia niska fala
przypływu” - owa fala wypełnia budzącą grozę przepowiednię.
Autor „Innego świata” płynnie przechodzi od obrazu ściętej falą głowy
malarza do motywu odciętej głowy w jego twórczości. Grudziński stwierdza, że
Caravaggio „miał wbity w skórę cierń śmierci”, co sprawiało że przeczuwał
nadchodzący koniec. Analizując obraz „Dawid z głową Goliata” wyjaśnia
czytelnikowi: „Uważa się powszechnie, że odcięta głowa Goliata w lewej ręce
Dawida jest autoportretem malarza.” Herling widzi ponadto w głowie Goliata
wcielenie Zła, ponieważ pozostaje ona w cieniu. Uderza to, że głowa, którą trzyma
Dawid, będąca na pierwszym planie prawie przebija obraz, wdziera się w naszą
rzeczywistość, przeraża. Grudziński wyjaśnia symbolikę sceny triumfu otoczonego
światłem Dawida, który jest ikonograficznym prekursorem Jezusa. Dobro pokonuje
Zło, a błądzący człowiek odnosi porażkę. Jednak refleks światła rozjaśnia też
martwe oko Goliata, co może nasuwać myśl, artysta nie zostaje całkiem potępiony.
Herling odnajduje w tym istotę malarstwa Caravaggia: "światło i cień wyrażają
widzialny i niewidzialny świat", Zło przenikane jest przez Dobro.
Świadomość z jaką malarz operuje światłem jest godna podziwu.
Grudziński rozważa hipotezę popularnej interpretacji jakoby Caravaggio wpisywał
się w nurt „pauperyzmu” w Kontrreformacji. Mają o tym świadczyć przedstawienia
świętych podkreślające ich pospolitość lub nawet ubóstwo. Idee takie mieli
zaszczepić w „mistrzu z Lombardii” jego znani protektorzy, Karol Boromeusz
(który został świętym) i kardynał Federico Boromeusz. Herling obala tę tezę, gdyż
obrazy Caravaggia wielokrotnie natrafiały na przeszkody w akceptacji przez
68
Disputatio – Tom II – “memento mori”
Zmaganie się światła z cieniem...
społeczeństwo, a sam artysta nie był "malarzem dyspozycyjnym przywykłym do
konwencjonalności zamówień". Autor demaskuje fałszywe osądy i dosadnie mówi,
że „tylko głupcy mogli węszyć "bezbożnictwo", określając Caravaggia: "malarskim
dramaturgiem, religijności głębokiej, bardzo osobistej". Powtórzenie zwrotu
”w głębi ducha", użytego wcześniej do próby zaszufladkowania Caravaggia jako
malarza przeklętego tu staje się emfazą pokrewieństwa duchowego z "heretykiem
skazanym na stos", którego rozumie lepiej niż świętego i kardynała.
Owym heretykiem okazuje się Giordano Bruno. Podobieństwo Caravaggia
do Bruna nie jest pozorne i naciągane, dotyczy spraw subtelniejszych, a zarazem
esencjonalnych, w przeciwieństwie do tych analogii, których złudność została
zdemaskowana w pierwszej części eseju. Grudziński zauważa, że obu pociągało
zagadnienie światła i cienia, Caravaggia jako mistrza sztuk plastycznych,
świadomie i niezwykle delikatnie operującego nimi tak w płaszczyźnie estetycznej
jak i symbolicznej, Bruna kontrowersyjnego dominikanina, światło i cień zajmują
na płaszczyźnie filozoficznej. „Bóg, czyli światło, nie może być w pełni ogarnięty;
człowiek może się doń zbliżyć tylko cieniem”. Herling pisze „Bruno umiejscawiał
Boga i poszukiwał Go, w niezmiernie wąskiej smudze między światłem i cieniem”
W tym właśnie tkwi ich pokrewieństwo ponieważ „Caravaggio(...)malarsko robił
to samo”. Grudziński cytując Bruna zwraca uwagę na jego nietypowy jak na
filozofa poetycki język, zapewne ogarnięty furror poeticus pisze „Bóg czyli
światło, nie może być w pełni ogarnięty; człowiek może się doń zbliżyć tylko
cieniem”, wiemy, że życie jego pełne było wątpliwości, zmagania się
z przeciwnościami ale dzięki temu nie ustawał w poszukiwaniu prawdy.
W podrozdziale zatytułowanym „Deus abscondictus” (Bóg ukryty),
Herling odnajduje podobieństwo poszukiwań Giordana Bruna do myśli Pascala:
„Gdyby nie było ciemności, człowiek nie odczuwałby swego skażenia, a gdyby nie
było światła człowiek nie miałby nadziei uleczenia”. Caravaggio i Bruno w swojej
spuściźnie rozpięci są między świadomością skażenia a nadzieją. Pascal pisał
również o poszukiwaniu Boga, „Dwa są tylko rodzaje osób, które można nazwać
rozsądnymi: te które służą Bogu z całego serca bowiem Go znają, lub też te które
Go z całego serca szukają bowiem Go nie znają" Bruno i Caravaggio z pewnością
należeli do tej drugiej grupy, męczeni wątpliwościami, poszukujący rozwiązania
tajemnicy. Grudziński łączy śmierć obu poszukujących myślą Pascala: Bruno ginie
nie widząc nic przez gęste płomienie, Caravaggio oślepiony jest słońcem, co
znaczy że „W ostatniej, przedśmiertelnej chwili znali obaj tylko własną nędzę. Bóg
ukrył się przed nimi całkowicie”.
Grudziński relacjonuje historię Caterine Vannini - „świętej nierządnicy”,
której w cieniu grzesznego życia, udaje się dostrzec światło Boga - będąc
młodocianą prostytutką „zapukała do bramy klasztoru w Sienie”. Prowadząc życie
zakonne zbliżyła się ponoć do świętości, umierając w wieku 44 lat na puchlinę
wodną. Protektor Caravaggia Federico Borromeo zainicjował po jej śmierci proces
beatyfikacyjny. Sam malarz malując „Morte della Vergine” jak opisuje Grudziński
„przemycił puchlinę wodną sieneńskiej Katarzyny”. Obrazuje to osobliwą
religijność Caravaggia i jego skłonność do niełatwych przemyśleń. Herling
używając nacechowanego negatywnie - „przemycił” sugeruje, iż zabieg ten nie
69
Disputatio – Tom II – “memento mori”
Zmaganie się światła z cieniem...
spotkał się z powszechną akceptacją, budził kontrowersje.
W ostatnim fragmencie eseju Grudziński rekonstruuje zdarzenia z 17 lutego
1600 roku odbywające się w Rzymie na placu Campo di Fiori, kiedy spalono na
stosie Giordana Bruna. Przedstawia ten dzień inaczej niż Czesław Miłosz
w wierszu „Campo di Fiori”. Herling wychodzi z innych założeń, chce odtworzyć
najprawdopodobniejszą wersje wydarzeń, podpierając się historycznymi
przekazami „opowiadam się za dniem chłodnym i szarym, bezwietrznym
i bezsłonecznym, dusznym i przytłaczającym, jednym z tych dni, które wilgotnym
ziąbem przenikają do kości i zwalniają krążenie krwi w żyłach” Ludzie zajęci
swoimi sprawami czekają na moment rozrywki, gdy palący się na stosie wyda
z siebie krzyk, ale on milczy.
Dalsza część podrozdziału Herling ponownie rekonstruuje wydarzenia tego
dnia, ale z perspektywy Caravaggia, który „był z całą pewnością w Rzymie”.
W tym momencie porzuca jednak metodę dokładnego odtworzenia - „Nie wierzę w
tę wersję” pisze. Zastępuje ją własną wizją tych wydarzeń, przedstawia spotkanie
poszukujących rewolucjonistów: „zataczając się lekko po drodze, przemierzył cały
plac, by zatrzymać się przed kupą dymiącego popiołu”. Wtedy właśnie
Caravaggiovi dane jest zbliżenie się do wielkiej tajemnicy: „teraz dopiero dusza
Bruna uleciała ku Niebu”. Ujrzawszy ten widok „stanął w Cieniu i dłońmi zakrył
twarz”. oznacza to że Giordano Bruno nie został potępiony przez Boga, sugeruje,
że podobnie stało się z Caravaggiem. Spotkanie dwóch zmagających się ze swoimi
wątpliwościami osobowości, napiętnowanych za własne poszukiwania jest
symbolem tego, że nawet jeśli w „ostatniej chwili” zna się „tylko własną nędzę”
można pojednać się z Bogiem.
Dla Grudzińskiego sztuka poszukująca Caravaggia była „dziwnym
i nieszczącym urokiem”, zostawiającym po sobie znamię cierpienia, dająca bolesną
świadomość. Tematyka eschatologiczna pasjonowała autora „Innego Świata” od
młodości. Choć esej „Caravaggio: światło i cień” został napisany po czterdziestu
latach od skończenia najbardziej znanego dzieła, to jednak to w jaki sposób
pojmował sztukę niewiele się zmieniło. Bez niej bylibyśmy ubożsi duchowo żyli w
dziecięcej nieświadomości, ale z drugiej strony byłoby w nas więcej radości,
zniknęłoby napięcie niszczące powoli artystów pokroju Caravaggia. Wynika ono
z poszukiwania tajemnicy Boga, w przestrzeni między światłem, a cieniem,
tajemnicy, której do końca nie można odkryć. Tak żył Caravaggio świadomy tego
że „cierń śmierci” tkwi za jego skórą, tworząc intrygujące obrazy, których
kontemplowanie może nas zbliżyć do świadomości tajemnic życia ludzkiego.

Literatura: Herling Grudziński G., Szeć Medalionów i srebrna szkatułka,


Warszawa 1994; Herling Grudziński G., Inny świat, Warszawa 1989; Tatarkiewicz
W., Historia Filozofii, tom II, Warszawa 2002.

70
Disputatio – Tom II – “memento mori”
Zmaganie się światła z cieniem...

Źródło: http://www.artbible.info/art/work/caravaggio.html

71
Disputatio – Tom II – “memento mori”

You might also like