You are on page 1of 199

Salvatore R.A.

Trylogia Doliny Lodowego Wichru Ksiga Trzecia Klejnot Halfinga

Poczekajcie! - dobiego woanie ze wzgrza. Wszyscy troje odwrcili si i zobaczyli Catti-brie, w peni przygotowan do drogi, z Taulmarilem - magicznym ukiemAnariel, ktry zabraa z ruin Mithrilowej Hali - przewieszonym przez rami. Biega w stron powozu. Nie zamierzalicie tak mnie zostawi? - zapytaa Bruenora. Bruenor nie mg spojrze jej w oczy. W istocie mia zamiar j zostawi, nawet bez poegnania. Ba! - parskn. - Prbujesz mnie tylko zatrzyma! Nigdy nie miaam takiego zamiaru! - warkna Catti-brie. -Sdz, e postpujesz prawidowo. Lecz zrobiby lepiej, gdyby si posun i zrobi mi miejsce! Bruenor potrzsn gow. Mam takie samo prawo jak ty! - zaprotestowaa Catti-brie. Ba! - parskn znowu Bruenor. - Drizzt i Pasibrzuch samymi najprawdziwszymi przyjacimi! Moimi te! -A Wulfgar jest dla mnie jak syn! - krzykn Bruenor, sdzc, e zwyciy w tej rundzie. -A dla mnie moe by kim wicej - odpara Catti-brie -jeli wrci z poudnia! - Catti-brie nie musiaa nawet przypomina Bruenorowi, e to ona poznaa go z Drizztem. Pokonaa wszystkie argumenty krasnoluda. - Posu si, Bruenorze Battlehamme-rze, i zrb mi miejsce! Mam do tego takie samo prawo jak ty i mam zamiar wyruszy wraz z tob! Mojej siostrze Susan Kta nigdy nie dowie si Jak wiele znaczyo dla mnie jej wsparcie W ciagu kilku ostatnich lat Preludium Czarodziej spojrza niepewnie na mod kobiet. Staa tyem do niego, widzia kaskad kasztanowych kdziorw, spadaj cych na jej pene i drce ramiona. Czarodziej zna powd smulku, ktry malowa si w jej oczach. Bya tak moda, wysza zaledwie z wieku dziecicego i tak cudownie niewinna. Jednak to pikne dziecko wbio miecz w serce jego ukochanej Sydney. Harkle Harpell odpdzi niechciane wspomnienia o swej nieyjcej narzeczonej i zacz schodzi z pagrka. Pikny dzie - powiedzia radonie, gdy dotar do modej kobiety. Sdzisz, e wybudowali wie? - zapytaa go Catti-brie, nie spuszczaj c wzroku z poudniowego horyzontu. Harkle wzruszy ramionami. Jeli jeszcze nie, to wkrtce - przyglda si Catti-brie i nie mg powiedzie, e jest zy na ni za to, co zrobia. Zabia Sydney - to prawda, lecz Harkle tylko spojrzawszy na ni wiedzia, e to konieczno, nie za za wola prowadzia jej rk miecz. Teraz mg jej tylko wspczu. Kim jeste? - wyjka Harkle, zdumiony odwag, jak wykazaa w obliczu tych straszliwych wydarze, w ktrych uczestniczya wraz z przyjacimi. Catti-brie pokiwaa gowi odwrcia si do maga. Z pewnoci w jej ciemnoniebieskich oczach widnia smutek, lecz w gwnej mierze pony one upartym postanowieniem, ktre odpdzao najlejszy nawet cie saboci. Stracia Bruenora, krasnoluda, ktry jadoptowa i traktowa jak

wasn crk od najwczeniej9 7* R. A. SAWATORE KLEJNOT HALFUNGA

szych dni jej dziecistwa. Pozostali przyjaciele Catti-brie nawet teraz pochonici byli desperackim pocigiem przez poudniowe krainy za morderc. - Jak szybko zmieniaj si rzeczy- szepn pod nosem Har-kle, wyranie czujc sympati do modej kobiety. Pamita czas, jakie kilka tygodni wczeniej, gdy Bruenor Battleham-mer i jego maa kompania przechodzili przez Longsaddle w poszukiwaniu Mithrilowej Hali, utraconej ojczyzny krasnoluda. Byo to pene ciepa i serdecznoci spotkanie, w czasie ktrego wymieniano opowieci i obiecywano przysz przyja z klanem Harpellw. Nikt z nich wtedy nie wiedzia, e druga grupa, prowadzona przez okrutnego morderc i przez Sydney Harkle'a, trzymajc Cattibrie jako zakadniczk, zgromadzia si, aby ciga kompani. Bruenor znalaz Mithrilo-wHal, by tam zgin. A Sydney, kobieta-mag, ktr Harkle tak szczerze kocha, w pewnym stopniu przyczynia si do mierci krasnoluda. Harkle wzi gboki oddech dla uspokojenia. - Bruenor powinien by pomszczony - powiedzia krzywic si. Catti-brie pocaowaa go w policzek i zacza wspina si na wzgrze, w kierunku Bluszczowej Posiadoci. Rozumiaa szczery bl czarodzieja i naprawd podziwiaa jego decyzj o udzieleniu jej pomocy przy dotrzymaniu przysigi powrotu do Mithrilowej Hali i odebraniu go dla Klanu Battlehammer. Harkle nie mia innego wyboru: Sydney, ktr tak kocha, bya tylko fasad lukrem pokrywajcym nieczuego potwora o szalonej sile, a i on sam mia swj udzia w tej tragedii, niewiadomie powiadamiajc Sydney o grupie Bruenora. Harkle przyglda si jak Catti-brie idzie; ciar kopotw spowalnia jej kroki. Nie mg ywi wobec niej jakichkolwiek urazw - Sydney sama bya winna swojej mierci, a Catti-brie nie miaa innego wyjcia, jak tylko j wyeliminowa. Czarodziej popatrzy na poudnie. On te martwi si i zastanawia nad losem elfa i olbrzymiego barbarzycy. Przywlekli si do Longsaddle zaledwie trzy dni temu - przepeniona smutkiem i wyczerpana gnipka, desperacko potrzebujca wypoczynku. Jednak nie zaznali *8* go, nie teraz, gdy nikczemny morderca uciek z ostatnim z ich grupy, halflingiem Regisem. W cigu tych kilku tygodni wydarzyo si tak wiele, cay wiat Harkle'a wywrci si do gry nogami z powodu dziwnej mieszanki bohaterw z dalekiego, zapomnianego kraju zwanego DolinLodowego Wichru i piknej, modej kobiety, ktrej nie mona byo obwinia. I przez kamstwo, ktre byo jego najgbsz mioci. Harkle pooy si na trawie i przyglda si dryfujcym po niebie kbiastym obokom pnego lata. *** Ponad chmurami, tam, gdzie gwiazdy wiec wiecznie, przechadzaa si podniecona

Guenhwyvar - istota pantery. Upyno wiele dni, odkd wadca kota, drw imieniem Drizzt Do'Urden, nie wzywa jej na plan materialny. Guenhwyvar bya czua na onyksow figurk, suc jako cznik z jej panem i tym innym wiatem; pantera czua mrowienie dochodzce z tego tak bardzo oddalonego miejsca nawet wtedy, gdy jej pan zaledwie dotkn statuetki. Guenhwyvar ju od pewnego czasu nie czua tej wizi zDrizztem, w jaki sposb, w swej inteligencji pochodzcej z innego wiata, zdawaa sobie spraw, e drw nie posiada ju figurki i bya tym teraz zdenerwowana. Guenhwyvar doskonale pamitaa czas przed Drizztem, gdy inny, zy drw by jej panem. Cho w swej istocie bya zwierzciem, Guenhwyvar posiadaa sw godno, jako, ktr skrad j ej pierwotny pan. Guenhwyvar pamitaa czasy, gdy bya zmuszana do okrutnych, tchrzliwych czynw dla przyjemnoci swego pana. Lecz to si diametralnie zmienio od momentu, kiedy Drizzt Do'Urden wszed w posiadanie figurki. By on istot wspczujc i praw midzy nim a Guenhwyvar narodzio si prawdziwe uczucie mioci. Kot wskoczy na owietlone przez gwiazdy drzewo i wyda niski pomruk, ktry widzowie tego astralnego spektaklu mogliby wzi za westchnienie rezygnacji. Westchnby zapewne znacznie gbiej, gdyby wiedzia, e figurk posiada teraz Artemis Entreri, morderca. 9* Cze 1 W poowie drogi do wszdzie Wiea zmierzchu Stracilimy dzie, a moe i wicej - mrukn jadcy na koniu barbarzyca, ogldajc si przez rami. Dolny brzeg tarczy sonecznej znikn ju pod lini horyzontu. - Morderca oddala si od nas nawet w tej chwili! Dobrze zrobilimy, suchajc rady Harkle'a - odpar Drizzt Do'Urden, mroczny elf. - Nie wyprowadzi nas na manowce. Gdy soce zaszo, Drizzt zsun kaptur swego czarnego paszcza na ramiona i roztrzasn loki biaych wosw. Wulfgar wskaza na wysokie sosny. To musi by ten zagajnik, o ktrym mwi Harkle Harpell powiedzia. -Ale nie widz wiey ani adnych ladw jakiejkol wiek budowli w tym zapomnianym kraju. Drizzt, usiujc znale jaki dowd, aby przekona swego modego przyjaciela, z olbrzymim nateniem patrzy przed siebie swymi lawendowymi oczyma, przystosowanymi do widzenia w zapadajcym zmierzchu. Z pewnoci to byo wanie to miejsce, ktre wskaza Harkle, gdy niedaleko znajdowao si mae jeziorko, a za nim gste arom lasu Neverwinter. Nie upadaj na duchu - pocieszy Wulfgara. - Czarodziej nazywa cierpliwo najwiksz pomoc w znalezieniu domu Malchora. Bdziemy tam za godzin. Droga staje si coraz dusza - mrukn barbarzyca, niewiadom tego, e czue uszy drowa nie opuszcz ani jednego sowa. To bya istota narzeka Wulfgara, Drizzt wiedzia o tym, gdy opowiadania chopw w Longsaddle - o ciemnym, owinitym w paszcz mczynie i halflingu, jadcych na koniu - umiejscawiay morderc o dziesi dni drogi przed nimi, a jechali szybko. * 13 * R. A. SALVATORE

Drizzt raz ju spotka Entreriego i zna ogrom wyzwania, j, kiego si podj. Chcia uzyska wszelk moliw pomoc w celi uratowania Regisa z rk tego niebezpiecznego czowieka. We dug sw chopw Regis nadal y, a Drizzt by pewien, e En treri przed przybyciem do Calimportu nie zrobi mu nic zego Harkle Harpell nie wysyaby ich tutaj bez powodu. Przenocujemy tam? - zapyta Wulfgar. - Wedug mnie, po winnimy jecha z powrotem do traktu i na poudnie. Ko Entre riego niesie dwch i moe by ju zmczony. Zyskamy na cza sie, jeli pojedziemy noc. Drizzt umiechn si do przyjaciela. Przejedali przez miasto Waterdeep - wyjani. - Entrer mg tam dosta nowe konie. -1 na tym zakoczy dyskusj na< t spraw, obawiajc si jednak czego innego. Tego, e morderca dotar do morza, do siebie. Wic czekanie jest jeszcze wiksz gupot! - przekonywa Wulfgar. W midzyczasie jego ko, wychowany przez Harpellw, podchodzc do maego jeziorka zacz parska i wyciga< nogi nad wod tak, jakby szukajc brodu. W chwil pniej r& szta soca zanurzya si pod zachodnim horyzontem i dzienne wiato zgaso. W magicznym mroku zmierzchu, na niewielkie, wysepce na jeziorze ukazaa si przed nimi magiczna wiea. Je kady cal migota jak gwiazdy, a w gr, w wieczorne niebo, strze lay jej poskrcane wieyczki. Bya szmaragdowo-zielons i tajemniczo ncca, jak gdyby do jej stworzenia przyoyy rak elfy i wrki. Nad wod, tu pod kopytami konia Wulfgara, rozpociera sic. lnicy most z zielonego wiata. Drizzt zsiad ze swego konia. Wiea Zmierzchu - powiedzia do Wulfgara, jakby od pocztku widzia w tym wszystkim oczywistlogik. Wycign rk w stron budowli, w gecie zaproszenia swego przyjaciela, zu4 penie jakby chcia go tam zaprowadzi. Lecz Wulfgar cakowicie by oguszony ukazaniem si budowli. cisn wodze swego konia jeszcze mocniej, co spowodowao, e zwierz przysiado na zadzie i pooyo uszy po sobie. Sdziem, e przezwyciye ju swoje uprzedzenia wobec magii - zadrwi Drizzt. * 14 KLEJNOT HALFUNGA Wulfgar, jak wszyscy barbarzycy Doliny Lodowego Wichru, zosta wychowany w wierze, e czarodzieje s sabowitymi sztukmistrzami i nie naley im wierzy. Jego lud - dumni wojownicy tundry - za miar prawdziwego mczyzny uwaa si ramienia, nie za zrczno w sztuce magicznej. W cigu tych wielu tygodni podry, Drizzt przekona si jednak, e Wulfgar przezwyciy naleciaoci owego wychowania i rozbudzi w sobie tolerancj, a nawet ciekawo wobec czarnoksiskich praktyk. Napiwszy potne minie, Wulfgar opanowa swego wierzchowca. Przezwyciyem - wydusi przez zacinite zby, po czym zsun si z sioda. - Martwi mnie Harpellowie. Na twarzy Drizzta pojawi si szeroki umiech, gdy nagle zrozumia wahania swego przyjaciela. On sam, bdc wychowanym wrd wielu najpotniejszych i najbardziej przeraajcych czarnoksinikw w caych Krainach, goszczc u ekscentrycznej rodziny w Longsaddle wiele

razy krci gow z niedowierzaniem. Harpellowie posiadali nietypowe - i czsto nieszczsne spojrzenie na wiat, cho nie gocio w ich sercach zo. Wadali te sw magi z wasnej perspektywy - najczciej wbrew logice rozsdnie mylcych ludzi. Malchor nie jest podobny do swojej rodziny - zapewni Wulfgara Drizzt. - Nie mieszka w Bluszczowej Posiadoci i j est doradc krlw pnocnych krain. Jest Harpellem - stwierdzi Wulfgar z przekonaniem, z ktrym Drizzt nie mg dyskutowa. Pokrciwszy jeszcze raz gow i odetchnwszy gboko, aby si uspokoi, Wulfgar chwyci wodze swego konia i ruszy przez most. Drizzt, nadal umiechajc si, poszed za nim. Harpell - mrukn znowu Wulfgar, gdy przyszli na wysp i okryli budowl. Wiea nie miaa drzwi. Cierpliwo - po raz kolejny przypomnia mu Drizzt. Nie czekali jednak dugo, gdy p kilku sekundach usyszeli, e bolec zosta wyjty i otwierane drzwi szczkny. W chwil pniej prosto przez zielone kamienie ciany, jak jakie przezro9 15 * R. A. SALVATORE czyste widmo przeszed kilkunastoletni chopiec i ruszy w id kierunku. \ Wulfgar chrzkn i zdj z ramieniaAegis-fang - swj potej ny mot bojowy. Drizzt chwyci barbarzyc za rami, obawiaj si, e jego przyjaciel, powodowany czyst frustracj, moe ude rzy, zanim bd mogli okreli intencje chopca. Gdy chopiec podszed do nich, zobaczyli wyranie, e jest taj jak i oni z krwi i z koci, nie za jakim widmem z innego wiatsj Wulfgar rozluni swj chwyt. Modzieniec skoni si niskj i skin rk aby szli za nim. Malchor? - zapyta Drizzt. Chopiec nie odpowiedzia, lecz ponownie skin rk i ruszj^ w stron wiey. i Mylaem, e jeste starszy, jeeli to ty jeste Malchorem J powiedzia Drizzt, idc o krok za chopcem. | Co z komi? - zapyta Wulfgar. '"' Chopiec cigle milczc szed w stron wiey. ] Drizzt spojrza na Wulfgara i wzruszy ramionami. \ Wprowad je wic i niech nasz milczcy przyjaciel si o mi martwi - powiedzia mroczny elf. Stwierdzili, e przynajmniej jeden odcinek ciany jest iluzjij maskujc drzwi, ktrymi weszli do duego, okrgego pomieszczenia, bdcego najniszym pitrem wiey. Przegrody pod jedn ze cian potwierdziy suszno ich postanowienia, aby zabra konie ze sob. Przywizali je szybko i podyli za oddalajcym si chopcem; ten nawet nie zwolni kroku i wszed w nastpne drzwi. Poczekaj na nas - zawoa Drizzt; przechodzc przez odrzwia, ale nie znalaz tam przewodnika. Wszed do niezbyt jasno owietlonego korytarza, ktry delikatnie si wznosi, po czym skrca, najwidoczniej w lad za obwodem wiey. Jest tylko jedna droga, ktr moemy i - powiedzia do Wulfgara, ktry wszed za nim. Ruszyli wic. Drizzt sdzi, e zatocz cay okrg, aby dosta si na drugie pitro wiey - co najmniej dziesi stp - gdy nagle natknli si na chopca, oczekujcego na nich obok ciemnego, bocznego korytarza, prowadzcego w stron rodka budowli. Chopak nie 9 16 *

KLEJNOT HALFUNGA zwrci adnej uwagi na to przej cie i ruszy w gr wiey gwnym korytarzem. Wulfgar straci cierpliwo dla tej tajemniczej gry, jego jedy-ntroskbyo to, e Entreri i Regis oddalajsi z kad sekund. Min wic Drizzta i chwyci chopca za rami, odwracajc go do siebie. Jeste Malchorem? - zapyta wprost. Chopiec zblad syszc burkliwy ton olbrzyma, lecz nie odpowiedzia. Zostaw go - powiedzia Drizzt. - To nie Malchor. Jestem tego pewien. Wkrtce znajdziemy pana wiey - spojrza na prze straszonego chopca. - Prawda? Chopiec szybko skin gow i ruszy znowu naprzd. Wkrtce - pospieszy Drizzt, aby uciszy pomruki Wulfgara. Roztropnie omin barbarzyc, stajc midzy nim a przewodnikiem. Harpell - jkn za nim Wulfgar. Korytarz wznosi si teraz bardziej stromo, jego zakrty byy coraz wsze i obaj przyjaciele zorientowali si, e zbliaj si do szczytu wiey. W kocu chopiec zatrzyma si przed jakimi drzwiami, otworzy je i skin rk eby weszli. Drizzt, obawiajc si, e gniew barbarzycy mgby zrobi niekorzystne wraenie na magu gospodarzu, ruszy szybko, aby znale si w pokoju pierwszy. Po drugiej stronie pokoju, rozparty na biurku, najwidoczniej czekajc na nich, spoczywa wysoki i mocny mczyzna o doskonale przystrzyonych, szpakowatych wosach. Rce mia skrzyowane na piersi. Drizzt zacz wita go serdecznie, lecz Wulfgar, omal nie przewrciwszy si przez niego, podszed wprost do biurka. Barbarzyca z jedn rk opart na biodrze, drug trzymajc Aegis-fang, przyglda si przez chwil mczynie. Ty jeste czarodziejem, zwanym Melchiorem Harpellem? zapyta nabrzmiaym wciekoci gosem Jeli nie, to gdzie na Dziewi Otchani moemy go znale? miech mczyzny zabrzmia wprost z jego brzucha. -Oczywicie odpar zeskoczywszy z biurka i klepnwszy Wulfgara silnie w rami. Wol goci ktrzy nie kryj swych

R. A. SALVATOBE uczu za miymi swkami! - krzykn. Przeszed obok osupiaego barbarzycy w stron drzwi i chopca. Rozmawiae z nimi? - zapyta. Chopiec zblad jeszcze bardziej i potrzsn gow. -Ani sowa? - wrzasn Malchor. Chopiec zadra w widoczny sposb i znw potrzsn przeczco gow. Nie powiedzia ani... - zacz Drizzt, lecz Malchor przerwa mu wycigajc rk. Jeli stwierdz, e powiedziae chocia jedn sylab... -zagrozi. Odwrci si znw w stron pokoju i zrobi krok. Gdy tylko stwierdzi, e chopiec mgby si odpry, odwrci si nagle znw do niego, powodujc, e ten omal nie wyskoczy ze swych butw.

Dlaczego jeszcze tu jeste? - zapyta. - Znikaj! Drzwi zatrzasny si, zanim czarodziej zdy skoczy swj rozkaz. Malchor znw si rozemia, napicie rozlunio jego minie, gdy wraca do biurka. Drizzt stan obok Wulfgara; obaj popatrzyli na siebie zaskoczeni. Zabierajmy si std - powiedzia Wulfgar do Drizzta. Drw spostrzeg, e jego przyjaciel walczy z pokus przeskoczenia przez biurko i chwycenia za gardo aroganckiego czarodzieja. W pewnym stopniu podziela t ch, lecz wiedzia, e sprawy dotyczce wiey i jej mieszkacw wyjani si w swoim czasie. Witaj, Malchorze Harpellu - powiedzia, a jego lawendowe oczy utkwiy w mczynie. Twoje zachowanie mimo wszystko nie pasuje do tego opisu, jaki da nam twj kuzyn Harkle. Zapewniam ci, e jestem taki, jak opisa mnie Harkle - odpar chodno Malchor. - Witam ci, Drizzcie Do'Urdenie i ciebie, Wulfgarze, synu Beomegara. Rzadko widuj tak znamienitych goci w mej skromnej wiey. - Przy tych sowach skoni si nisko, aby uzupeni swe askawe i dyplomatyczne, cho moe nie najwaciwsze, powitanie. Chopiec nie zrobi nic zego - warkn do niego Wulfgar. KLEJNOT HALFUNGA Nie, postpi w sposb godny podziwu - przyzna Malchor. Czarodziej przyjrza si olbrzymiemu barbarzycy: minie Wulfgara cigle jeszcze pryy si z wciekoci. Zapewniam ci, e chopiec jest dobrze traktowany. Wedug mnie nie jest - odpar Wulfgar. Chce zosta czarodziejem - wyjani Malchor nie zraony zaczepk barbarzycy. - Jego ojciec jest potnym posiadaczem ziemskim i poprosi mnie, abym pokierowa chopcem. Ten dzieciak posiada niezy potencja, bystry umys i mio do sztuki, lecz zrozum, Wulfgarze, e czarnoksistwo nie rni si tak bardzo od twego zajcia. Umiech Wulfgara wskaza, e jego opinia na ten tematjest inna. Dyscyplina - kontynuowa niezraony Malchor - gdy co kolwiek robimy w swym yciu, dyscyplina i kontrola nad wa snymi dziaaniami jest ostatecznmiarpoziomu naszego sukce su. Chopiec ma wysokie aspiracje i lady mocy, ktrej jeszcze nie moe zrozumie. Lecz jeli nie moe utrzyma w milczeniu swych myli przez jeden miesic, to nie bd traci na niego ca ych lat. Twj towarzysz to rozumie. Wulfgar spojrza na Drizzta, stojcego obok niego w rozlunionej pozycji. Rozumiem - powiedzia Drizzt do Wulfgara. - Malchor postawi modzieca przed prb, testem jego zdolnoci do suchania rozkazw i poznania gbi swych pragnie. Wybaczysz mi? - zapyta czarodziej. To niewane - mrukn Wulfgar. -Nie przybylimy tu po to, by toczy boje o chopca. Oczywicie - powiedzia Malchor. - Wasz interes nagli; Harkle mi mwi. Wracajcie na d i obmyjcie si. Chopiec go-tuje obiad. Przyjdzie po was, gdy nadejdzie czas posiku. On ma j akie imi? - powiedzia Wulfgar z widocznym sarkazmem. Jeszcze sobie na nie nie zapracowa - odpowiedzia dwornie Malchor. *** Cho spieszno im byo, by znw wyruszy w drog, Wulfgar nie mg odmwi wspaniaociom stou Malchora Harpella.. Wraz

* 18 * 9 19 R. A. SALVATORE uczu za miymi swkami! - krzykn. Przeszed obok osuPia~ ego barbarzycy w stron drzwi i chopca. Rozmawiae z nimi? - zapyta. Chopiec zblad jeszcze bardziej i potrzsn gow. -Ani sowa? - wrzasn Malchor. Chopiec zadra w widoczny sposb i znw potrzsn prze~ czco gow. Nie powiedzia ani... - zacz Drizzt, lecz Malchor przerwa mu wycigajc rk. Jeli stwierdz, e powiedziae chocia jedn sylab?- ~ zagrozi. Odwrci si znw w stron pokoju i zrobi krok- ^dy tylko stwierdzi, e chopiec mgby si odpry, odwrci sienagle znw do niego, powodujc, e ten omal nie wyskoczyze swych butw. Dlaczego jeszcze tu jeste? - zapyta. - Znikaj! Drzwi zatrzasny si, zanim czarodziej zdy skoczy swj rozkaz. Malchor znw si rozemia, napicie rozlunio jego minie, gdy wraca do biurka. Drizzt stan obok Wulfgara; obaj popatrzyli na siebie zaskoczeni. Zabierajmy si std - powiedzia Wulfgar do Drizzta. Drw spostrzeg, e jego przyjaciel walczy z pokusprzeskoczenia przez biurko i chwycenia za gardo aroganckiego czarodzieja. W pewnym stopniu podziela t ch, lecz wiedzia, ze sprawy dotyczce wiey i jej mieszkacw wyjani si w swoim czasie. Witaj, Malchorze Harpellu - powiedzia, a jego lawen^" we oczy utkwiy w mczynie. - Twoje zachowanie mimo wszystko nie pasuje do tego opisu, jaki da nam twj Jcuzyn Harkle. Zapewniam ci, e jestem taki, jak opisa mnie Harkle - "" par chodno Malchor. Witam ci, Drizzcie Do 'Urdenie i ciebie Wulfgarze, synu Beornegara. Rzadko widuj tak znamiefiitych goci w mej skromnej wiey. - Przy tych sowach skoni si ~ sko, aby uzupeni swe askawe i dyplomatyczne, cho moe nie najwaciwsze, powitanie. Chopiec nie zrobi nic zego - warkn do niego Wulfg31* 18 * KLEJNOT HALFUNGA -Nie, postpi w sposb godny podziwu - przyzna Malchor-Czarodziej przyjrza si olbrzymiemu barbarzycy: minie Wulfgara cigle jeszcze pryy si z wciekoci. Zapewniam ci?> e chopiec jest dobrze traktowany. Wedug mnie nie jest - odpar Wulfgar. Chce zosta czarodziejem - wyjani Malchor nie zraony zaczepk barbarzycy. - Jego ojciec jest potnym posiadaczem ziemskim i poprosi mnie, abym pokierowa chopcem. Ten dzieciak posiada niezy potencja, bystry umys i mio do sztuka lecz zrozum, Wulfgarze, e czarnoksistwo nie rni si tak bardzo od twego zajcia. Umiech Wulfgara wskaza, e jego opinia na ten tematjest inna. Dyscyplina - kontynuowa niezraony Malchor - gdy co kolwiek robimy w swym yciu, dyscyplina i kontrola nad wa

snymi dziaaniami jest ostatecznmiarpoziomu naszego sukce su. Chopiec ma wysokie aspiracje i lady mocy, ktrej jeszcze nie moe zrozumie. Lecz jeli nie moe utrzyma w milczeniu swych myli przez jeden miesic, to nie bd traci na niego ca ych lat. Twj towarzysz to rozumie. Wulfgar spojrza na Drizzta, stojcego obok niego w rozlunionej pozycji. Rozumiem - powiedzia Drizzt do Wulfgara. - Malchor postawi modzieca przed prb testem jego zdolnoci do suchania rozkazw i poznania gbi swych pragnie. Wybaczysz mi? - zapyta czarodziej. To niewane - mrukn Wulfgar. -Nie przybylimy tu po to, by toczy boje o chopca. Oczywicie - powiedzia Malchor. - Wasz interes nagli", Harkle mi mwi. Wracajcie na d i obmyjcie si. Chopiec go*-tuje obiad. Przyjdzie po was, gdy nadejdzie czas posiku. On ma jakie imi? - powiedzia Wulfgar widocznym sarkazmem. Jeszcze sobie na nie nie zapracowa - odpowiedzia dwornie Malchor. *** Cho spieszno im byo, by znw wyruszy w drog, Wulfgar nie mg odmwi wspaniaociom stou Malchora Harpella.. Wraz *19* R. A. SALVATORE z Drizztem pojedli sobie zdrowo, wiedzc, e prawdopodobnie jest to ich ostatnie tak dobre poywienie w perspektywie wielu nadchodzcych dni. Powinnicie zosta tu na noc - powiedzia do nich Malchor, gdy skoczyli je. - Dobrze wam zrobi mikkie ko - argumentowa przeciw niechtnemu spojrzeniu Wulfgara. Wyruszycie wczenie, obiecuj. Zostaniemy, i dzikujemy - odpar Drizzt. - Z pewnoci lepiej nam bdzie w wiey ni na zewntrz, na twardej ziemi. Doskonale - rzek Malchor. - Pjdcie zatem. Mam kilka rzeczy, ktre powinny wam pomc w poszukiwaniach. - Wyprowadzi ich z pokoju i dalej w d, opadajcym korytarzem, na nisze poziomy budowli. Gdy szli, Malchor opowiedzia im o stworzeniu wiey i jej ksztacie. W kocu skrcili w jeden z ciemnych bocznych korytarzy i przeszli za cikie drzwi. Drizzt i Wulfgar zatrzymali si na dusz chwil przy wejciu, aby oswoi si z cudownym widokiem, jaki rozpociera si przed nimi - weszli do muzeum Malchora, kolekcji najwspanialszych przedmiotw magicznych i innych, ktre mag znajdowa w cigu wielu lat swych wdrwek. Byy tu miecze i pene, byszczce zbroje, lnice, mithrilowe tarcze i korona dawno zmarego krla. Na cianach wisiay prastare gobeliny, za w wietle pochodni znajdujcych si w pomieszczeniu migotaa szklana skrzynia z bezcennymi gemmami i klejnotami. Malchorprzeszedprzezpokjdogabinetui gdy Wulfgari Drizzt znw spojrzeli na niego, na czym siedzia, niedbale onglujc trzema podkowami. Gdy zaczli si przyglda doda czwart, bez wysiku kontrolujc je w czasie wznosze i spadkw taca. Zaczarowaem je i wasze konie pobiegn teraz szybciej ni jakiekolwiek zwierz w tym kraju - wyjani. - Oczywicie tylko przez krtki czas, lecz wystarczajcy, aby dotrze do Waterdeep. Samo to powinno by warte opnienia spowodowanego przybyciem tutaj. Dwie podkowy na konia? - zapyta z powtpiewaniem Wulfgar.

To by nie dziaao - odpar Malchor, tolerancyjny wobec saboci modego barbarzycy. Chyba e chcesz, aby twj ko * 20 * KLEJNOT HALFUNGA wspi si na dwie nogi i bieg jak czowiek! - rozemia si, lecz twarz Wulfgara pozostaa pochmurna. Nie bj si - powiedzia Malchor odchrzknwszy chybiony art. - Mam drugi komplet - spojrza na Drizzta. - Syszaem, e niewielu jest tak zrcznych, jak drowy. Syszaem te, od tych, ktrzy widzieli Drizzta Do'Urdena w walce i w grze, e lni on nawet midzy swymi ciemnymi pobratymcami - nie przerywajc onglowania rzuci jedn podkow Drizztowi. Drizzt chwyci j bez trudu i tym samym ruchem wyrzuci w powietrze. Potem posza druga i trzecia, a Drizzt, nie odrywajc oczu od Malchora, wprawi je w ruch. Czwarta podkowa nadleciaa nisko, zmuszajc Drizzta, aby pochyli si do ziemi, by j pochwyci. Lecz Drizzt da sobie i z tym rad, nie opuszczajc przy tym pochwycenia lub rzucenia adnej z pozostaych podkw. Wulfgar przyglda si temu z zaciekawieniem i zastanawia si nad motywami, ktre kieroway czarodziejem, aby wyprbowa drowa. Malchor sign do szuflady i wycign drugi komplet podkw. Pita - ostrzeg, rzucajc j Drizztowi. Drw pozosta beztroski, chwytajc pewnie podkow i wczajc j w szereg. Dyscyplina! - powiedzia z emfaz Malchor, kierujc sw uwag do Wulfgara. - Poka mi, drowie! - zada byskawicznie rzucajc szst sidm i sm do Drizzta. Drizzt skrzywi si, gdy do niego doleciay, zdecydowany sprosta wyzwaniu. Jego rce stay si zamazan plam. Szybko, ale harmonijnie podrzuca i chwyta wszystkie osiem podkw, a gdy ju zapa rytm, zrozumia gr czarodzieja. Malchor podszed do Wulfgara i klepn go znw po ramieniu. Dyscyplina - powiedzia ponownie. - Spjrz na niego, mo dy wojowniku, gdy twj ciemnoskry przyjaciel jest naprawd mistrzem swych ruchw, a tym samym mistrzem swego rzemio sa. Teraz jeszcze tego nie rozumiesz, ale obaj nie jestecie od siebie tak bardzo rni. Pochwyci wzrok Wulfgara. - My trzej wcale tak bardzo si nie rnimy. Rne metody, zgadzam si, lecz koniec ten sam! 21 * R. A. SALVATORE Zmczony gr Drizzt wychwyci podkowy jedn po drugiej i zawiesi je na przedramieniu wszystko przy aprobujcym spojrzeniu Malchora. Widzc, e jego mody przyjaciel pogry si w mylach, drw nie by pewien co byo wikszym darem, zaczarowane podkowy, czy lekcja. -Ale do tego - powiedzia nagle Malchor, ruszajc z miejsca. Podszed do sekcji ciany, na ktrej wisiay tuziny mieczy i innej broni. Widz, e twoja pochwa jest pusta - powiedzia do Drizzta. Wycign z uchwytw przepiknie wykuty sejmitar. - Moe to wypeni jwe waciwy sposb.

Drizzt czu moc broni, gdy bra j od czarodzieja, czu take z jak trosk zostaa wykonana, jak doskonale bya wywaona. W gowni sejmitara samotnie byszcza gwiadzisty niebieski szafir. Nazywa si Bysk - powiedzia Malchor. - Wykuty przez elfw dawno temu. Bysk - powtrzy Drizzt. Nagle ostrze broni rozjarzyo niebieskawe wiato. Drizzt poczu, jak przepyn przez ni prd, po czym wyczu w jaki sposb, ktra z krawdzi jest najlepsza do cicia. Machn kilka razy, znaczc za kadym razem w powietrzu wietlny, niebieski lad. Jak atwo kreli uki w powietrzu; jak atwo pooyby przeciwnika! Drizzt woy sejmitar z uszanowaniem do pustej pochwy. Zosta wykuty w magii mocy, ktra jest droga wszystkim el fom, mieszkajcym na powierzchni ziemi - powiedzia Malchor. - Gwiazd i ksiyca, i tajemnic ich duszy. Zasuye na, Drizzcie Do'Urdenie, niechaj ci dobrze suy. Drizzt nie mg znale odpowiednich sw odpowiedzi, lecz Wulfgar, poruszony honorem jaki uczyni Malchor jego czsto szalonemu przyjacielowi, odpowiedzia za niego. Dzikujemy ci, Malchorze Harpellu - powiedzia, zwalczyw szy cynizm przepeniajcy jego ostatnie dziaania. Zaraz te skoni si nisko. -Nie upadaj na duchu, Wulfgarze, synu Beornegara - odpar Malchor. - Duma moe by uytecznym narzdziem albo moe * 22 * KLEJNOT HALFLINGA zamkn twe oczy na prawdy yjce wok ciebie. Teraz id i przepij si. Obudz ci wczenie i wyprawi w drog. *** Drizzt usiad na ku i przyglda si swemu przyjacielowi, gdy Wulfgar ukada si do snu. Niepokoi si o Wulfgara, bdcego tak daleko od tundry, ktra bya niegdy jego domem. W poszukiwaniu Mithrilowej Hali przewdrowali poow pnocy, walczc o kad mil. Znalazszy cel, ich prby dopiero si rozpoczy, gdy musieli wywalczy sobie drog przez prastary kompleks kopalniany krasnoludw. Wulfgar straci tam swego mentora, a Drizzt swego najdroszego przyjaciela i naprawd przywlekli si do Longsaddle w poszukiwaniu dugiego wypoczynku. Rzeczywisto nie pozwolia im na przerw. Entreri mia w swych szponach Regisa, a Drizzti Wulfgarbyli jedynnadziej dla swego przyjaciela halflinga. W Longsaddle zakoczyli jedn podr, lecz znaleli tu pocztek drugiej, moe nawet duszej. Drizzt dawa sobie rad ze swymi sabociami, lecz Wulfgar wydawa si by pogrony w ciemnoci, zawsze biegnc po granicy niebezpieczestwa. By modziecem po raz pierwszy w swym yciu rzuconym z dala od Doliny Lodowego Wichru -kraju, ktry kiedy by jego jedyn ojczyzn. Teraz ochraniajca go tundra, gdzie wiay wieczne wichry, bya daleko na pnocy. Calimport by jeszcze dalej, na poudniu. Drizzt pooy si na poduszce, przypominajc sobie, e pjcie z nimi byo wasn decyzj Wulfgara. Drizzt nie mgby go powstrzyma, nawet gdyby prbowa. Drw zamkn oczy. Najlepsz rzecz, jak teraz mg zrobi dla siebie i dla Wulfgara, byo zasn i by gotowym na to, co przyniesie nastpny ranek. * ***

Ucze Malchora obudzi ich - cicho - kilka godzin pniej i zaprowadzi do pokoju jadalnego, gdzie czeka ju czarodziej. Postawiono przed nimi doskonae niadanie. - Wasza droga prowadzi na poudnie - powiedzia do nich Malchor. - Wedug sw mego krewniaka, cigacie czowieka, ktry pochwyci waszego przyjaciela, tego halflinga, Regisa. 9 23 R. A. SALVATORE Tak, nazywa si Entreri - odpar Drizzt. -1 bdziemy mieli z nim twardy orzech do zgryzienia, wedug mojej oceny. Ucieka do Calimportu. Jeszcze trudniej - doda Wulfgar - bdzie go nam zlokalizowa na drodze - wyjani Malchorowi, cho Drizzt zna sowa, ktre mogyby mu pomc. - Teraz moemy mie jedynie nadziej, e nie zboczy z obranej przez siebie trasy. Jego droga nie stanowi tajemnicy - przekonywa Drizzt. -Kieruje si do Waterdeep na wybrzeu. Mg wczeniej tdy przechodzi. Wic jest na morzu - stwierdzi Malchor. Wulfgar omal nie udawi si jedzeniem. Nawet nie rozway tej moliwoci. Tego si obawiam - powiedzia Drizzt. - Myl zrobi to samo. To niebezpieczny i kosztowny kurs - powiedzia Malchor. -Piraci gromadz si przy ostatnich kursach na poudnie, gdy lato zblia si ku kocowi i jeli nie poczyni si odpowiednich przygotowa... -pozwoli sowom zawisn zowieszczo. Lecz macie niewielki wybr - kontynuowa czarodziej. -Konie nie mog dorwna szybkoci eglujcemu statkowi, a droga morska jest bardziej prosta ni ldowa. Radz wam wic popyn morzem. Moe bd mg uczyni co, aby przyspieszy wasze przystosowanie. Mj ucze ju przybi zaczarowane podkowy do kopyt waszych wierzchowcw i z ich pomocw cigu niewielu dni bdziecie mogli dotrze do wielkiego portu. Jak dugo powinnimy eglowa? - zapyta przeraony Wulfgar, wicie przekonany, e Drizzt postpi wedug rady czarodzieja. Twj mody przyjaciel nie rozumie zasigu tej podry -powiedzia do Drizzta Malchor. Czarodziej pooy swj widelec na stole i drugi o kilka cali od niego. - Tu jest Dolina Lodowego Wichru - wyj,ani Wulfgarowi wskazujc na pierwszy widelec. - A ten drugi, to Wiea Zmierzchu, w ktrej w tej chwili siedzicie. Dzieli je odlego prawie czterystu mil. Wrczy Drizztowi trzeci widelec, ktry ten pooy przed sob, w odlegoci okoo trzech stp od widelca reprezentujcego ich obecn pozycj. KLEJNOT HALFUNGA To droga, ktr musisz przeby, pi razy dusza od tej, ktrju przebye - powiedzia Malchor Wulfgarowi. - Gdy ostatni widelec to Calimport, dwa tysice mil i kilka krlestw na poudnie. Wic jestemy pokonani -jkn Wulfgar, nawet nie prbujc wyobrazi sobie takiej odlegoci. Nie - powiedzia Malchor. - Popyniesz bowiem pod aglami wypenionymi pnocnym wiatrem, pod uderzeniami pierwszych nieyc zimy. Znajdziesz kraj i ludzi bardziej przystosowanych do ycia na ziemiach poudniowych. Zobaczymy - powiedzia cigle nie przekonany mroczny elf. Dla Drizzta ludzie zawsze oznaczali kopoty. -Ach - zgodzi si Malchor, uzmysawiajc sobie trudnoci, na jakie zawsze napotyka drw wrd mieszkacw wiata na powierzchni. -Ale mam dla was jeszcze jeden podarek: map do

skarbu, ktry moecie odzyska jeszcze tego dnia. Kolejna zwoka - powiedzia Wulfgar. To niewielka cena - odpar Malchor. - A ta krtka wycieczka powinna zaoszczdzi ci wielu dni na zamieszkaym poudniu, gdzie drw moe porusza si tylko noc. Tego jestem pewien. Drizzt by zaintrygowany tym, e Malchor tak doskonale rozumie jego dylemat i najwidoczniej traktuje to jako alternatyw. Drizzt nie byby mile widziany nigdzie na poudniu. Miasta, ktre oferoway swobodne przejcie ajdakowi Entreriemu, gdyby prbowa do nich wej, zakuyby go w acuchy, gdy drowy ju dawno temu zasuyy sobie na sw reputacj, jako kracowo li i niewypowiedzianie nikczemni. Tylko niewielu w Krainach rozpoznaoby w Drizzcie Do'Urdenie wyjtek od reguy. Na zachd std, ciemn drk przez Las Neverwinter do jaskini z drzew, mieszkania potwora, ktrego miejscowi chopi nazywaj Agalha - powiedzia Malchor. - Kiedy bya elfic, j ak sdz i dobrym magiem, na swj sposb, jak mwi legenda, ale ta wstrtna rzecz yje po mierci i wzywa noc swego czasu. Drizzt zna zowieszcze legendy o takich stworzeniach i zna ich nazw.

* 24 * 25 * R. \. SAVATORE gd, jak to czsto czyni w modoci, kierujc si tam, gdzie chci i wdrujc wbrew wszelkim przeciwnociom. Harkle oceni pra widowo zasady tej dwjki, Malchor wiedzia o tym i j ego krew niak mia racj, proszc go o pomoc. Czarodziej opar si o drzwi. Niestety, dni jego przygd, kru cjaty sprawiedliwoci wzitej na swe barki, byy ju zanim. Lec podniosy go na duchu wydarzenia ostatniego dnia. Jeli drw i jego barbarzyski przyjaciel byli jak wskazwk, to pomg tylko przekaza pochodni w godne rce. CystAce onMb uifec Morderca jak zahipnotyzowany przyglda si obracajcemu si rubinowi, ktry chwyta taniec pomieni w tysice doskonaych, maych miniatur - zbyt wiele odbi; aden klejnot nie ma tylu tak maych fasetek i do tego tak nieskazitelnych. Teraz wida byo pochd, wir cienkich wiec, wcigajcych go coraz gbiej w czerwie kamienia. Nie wyci go aden jubiler, precyzja przekraczaa poziom osigalny za pomoc narzdzi. To byo dzieo magii, przemylane dzieo przeznaczone, jak sobie ostronie przypomnia, do wcigania patrzcego w ten zstpujcy wir, w spokj czerwieniejcych gbi kamienia. Tysice maych wiec. Nic dziwnego, e tak atwo nakoni kapitana, eby zawiz ich do Calimportu. Sugestii pyncych z gbin cudownych tajemnic tego klejnotu nie mona byo atwo zbagatelizowa. Sugestii spokoju i odpoczynku, sw wymawianych tylko przez przyjaci... Na zazwyczaj

ponurej twarzy pojawi si umiech. Mg wdrowa gbiej w chd. Entreri otrzsn si z wpywu kamienia i przetar oczy, zaskoczony tym, e nawet kto tak zdyscyplinowany jak on, mg by podatny na dziaanie klejnotu. Spojrza w rg maej kabiny, gdzie siedzia cakowicie nieszczliwy, skulony Regis. - Teraz rozumiem, dlaczego ukrade ten klejnot - powiedzia do halflinga. Regis porzuci swe rozmylania zaskoczony tym, e Entreri odezwa si do niego - po raz pierwszy od chwili, gdy weszli na pokad w Waterdeep. * 28 * 9 Z9 R. A. SALVATORE Wiem te, dlaczego Pasha Pook tak desperacko chce go od2 ska - kontynuowa Entreri, mwic bardziej do siebie, ni i Regisa. Regis przechyli gow, przygldajc si mordercy. Czyb" rubinowy wisiorek wywar swj wpyw nawet na Artemisa En treriego? To naprawd pikny klejnot - zaopiniowa z nik nadziej nie bdc pewnym, jak ma traktowa ten, niezwyky ze stron; zimnego mordercy, objaw sympatii. To duo wicej ni klejnot - powiedzia zamylony Entreri jego oczy patrzyy na tajemniczy wir w uudnych fasetkach. Regis pozna chodne oblicze mordercy, gdy sam mia min, gdy po raz pierwszy przyglda si cudownemu wisiork" wi Pooka. By wtedy wzitym zodziej em i wcale niele sobie y! w Calimporcie. Lecz obietnice magicznego kamienia okazay si by bardziej pocigajce od komfortu zaywanego w gildii zodziei. Moe to wisiorek mnie skrad - zasugerowa w nagym im^ pulsie. Lecz nie doceni siy woli Entreriego. Morderca rzuci mu' lodowate spojrzenie, z umiechem niechybnie wskazujcym na to, e wie do czego zmierza Regis. Halfling, chwytajc si wszelkiej nadziei, na jak mg si zdoby, mimo wszystko naciska dalej: Sdz, e opanowaa mnie sia wisiorka. To nie powinno by przestpstwem, nie miaem wyboru... Przerwa mu ostry miech Entreriego. Jeste zodziejem lub jeste saby -warkn. - W obu przy padkach nie znajdziesz litoci w mym sercu. Tak czy owak za suye na gniew Pooka! - chwyci w rk wisiorek wiszcy na kocu zotego acuszka i woy go do sakiewki. Potem wycign co innego - onyksow statuetk wyrzebion w posta pantery. Powiedz mi o tym - poleci Regisowi. Regis zastanawia si, dlaczego Entreri wykazuje takie zainteresowanie figurk. Widziajak morderca bawi si ni w Wwozie Garumna w Mithrilowej Hali, drwic z Drizzta stojcego po druKLEJNOT HALFUNGA riej stronie rozpadliny. Lecz do tej chwili Regis by ostatnim, ktry widzia Guenhwyvar, magicznpanter. Regis bezsilnie wzruszy ramionami.

Po raz drugi nie zapytam - zagrozi Entreri, a lodowata pew no nieuchronnoci losu, nieunikniona aura zagroenia, ktr doskonale znay wszystkie ofiary Artemisa Entreri, ponownie opanowaa Regisa. -Tojestdrowa-wyjkaRegis. -Nazywasi Guen... -ugryz si w jzyk, gdy rka Entreriego wycigna nagle wysadzany klejnotami sztylet; gotowa do uderzenia. Wzywasz sojusznika? - zapyta zoliwie Entreri. Wrzuci statuetk do sakiewki. - Znam imi tej bestii, halflingu. I zapewniam ci, w chwili, w ktrej kot przybdzie, ty bdziesz martwy. Obawiasz si kota? - odway si zapyta Regis. Nie ryzykuj - odpar Entreri. -Ale chciaby wezwa panter? -naciska Regis, cigle szukajc j akiego sposobu na zmian ukadu si. - Towarzysza swych samotnych drg? miech Entreriego by drwicy. Towarzysza? Czyja potrzebuj towarzysza, may gupcze? Co bym zyska? Z liczebnoci przychodzi sia - przekonywa Regis. Gupiec - powtrzy Entreri. - W tym si mylisz. Na ulicach towarzysze nios ze sob zaleno i przeznaczenie! Spjrz na siebie, przyjacielu drowa. Jak pomoc moesz by teraz dla Drizzta Do'Urdena? Goni na olep, aby ci pomc, czujc si odpowiedzialnym za ciebie, jako swego towarzysza-wyplu sowa z obrzydzeniem. - Do swego ostatecznego unicestwienia! Regis zwiesi gow i nie odpowiedzia. Sowa Entreriego brzmiay prawdziwie. Jego przyjaciele stanli w obliczu niebezpieczestwa, ktrego nie mogli sobie nawet wyobrazi, z jego powodu, z powodu bdw jakie popeni, zanim nawet ich spotka. Entreri woy sztylet do pochwy i rzuci si do wyjcia. Ciesz si noc may zodzieju. Kp si w chodnym, ocea nicznym wietrze; posmakuj wszystkich wrae tej podry jako

* 30 * * 31 R. A. SALVATOKE czowiek stojcy w obliczu mierci, gdy Calimport z cape noci stanie si twoim ostatecznym przeznaczeniem. I prze naczeniem twych przyjaci! - Wylizn si z kajuty zatrzs jc za sob drzwi. Nie zamkn ich na klucz, zauway Regis. Nigdy nie zamyk drzwi na klucz! Lecz nie musia tego robi, przyzna ze zo* Regis. Terror by acuchem mordercy, tak skutecznym, jak el zne kajdany. Nie byo dokd ucieka, nie byo gdzie si ukry Regis ukry twarz w doniach. Zacz sobie uwiadamia koys_ nie si statku, rytmiczne, monotonne trzaski starych desek poka du; jego ciao nieodparcie stawao si chronometrem. Poczu ja] wntrznoci ubijajsijak w maselnicy. Halflingi nigdy nieprzei paday za morzem, a ponadto Regis by wyjtkowo strachliwy nawet wedug miar swej rasy. Entreri nie mg wymyli wiek* szej mczarni dla Regisa ni podr na poudnie statkiem, przea Morze Mieczy. -Nigdy wicej -jkn Regis, wlokc si w kierunku niewiel kiego portalu w kabinie. Otworzy bulaj i wystawi gow na dzia* anie odwieajcego chodu nocnego powietrza. i

*** Entreri przechadza si po pustym pokadzie, cile owinwi szy si paszczem. W grze agle nabrzmieway wypeniajc siq wiatrem; pierwsze zimowe sztormy pchay statek na poudnie* Niebo znaczyy miliardy gwiazd, migocc w pustej ciemnoci, a po horyzont zaznaczony tylko pask lini morza. Entreri ponownie wycign rubinowy wisioreki pozwoli, eby jego magia pochwycia wiato gwiazd. Przyglda si, jak si krci i bada jego wirowanie, zamierzajc doskonale je pozna jeszcze przed kocem podry. Pasha Pook a si trzs z chci odzyskania wisiorka. Dawa mu tak moc! Wiksz moc, jak to teraz stwierdzi Entreri, ni mona byo sdzi. Przy pomocy wisiorka Pook robi z wrogw przyjaci, a z przyjaci - niewolnikw. - Nawet ze mnie - zaduma si Entreri, oczarowany maymi i gwiazdami w czerwonej powiacie klejnotu. - Czy staem si ofiar? Czy moe si ni stan? Nie mg uwierzy, e on, Artemis Entreri zostanie kiedykolwiek pochwycony przez magiczny czar, KLEJNOT HALFUNGA lecz wpyw rubinowego wisiorka by niezaprzeczalny. Rozemia si gono. Sternik, jedyna prcz niego osoba na pokadzie, rzuci mu zaciekawione spojrzenie, lecz nie zwrci wikszej uwagi na niego. Nie - szepn Entreri do wisiorka. - Nie oczarujesz mnie znowu. Znam twoje sztuczki, a naucz si ich jeszcze lepiej! Pj d za twymi daniami i znajd drog z powrotem! - miejc si, zawiesi sobie zoty acuszek wisiorka na szyi i woy rubin pod skrzan kamizelk. Potem pomaca sw sakiewk, chwyci figurk pantery i spojrza na pnoc. Widzisz, Drizzcie Do'Urdenie? - zapyta w noc. Zna odpowied. Gdzie daleko, w Waterdeep lub w Longs-addle, lub gdzie midzy nimi, lawendowe oczy drowa zwrcone byy na poudnie. Ich przeznaczeniem byo spotka si ponownie; obaj o tym wiedzieli. Ju kiedy walczyli w Milhrilowj Hali, lecz aden z nich nie mg wtedy ogosi si zwycizc. Tym razem bdzie jeden zwycizca. Entreri nigdy przedtem nie spotka nikogo z refleksem rwnym jego refleksowi, czy ostrzem rwnie mierciononym jak jego ostrze. Wrci wspomnieniami do rnic dzielcych go od DrizztaDo'Urdena, cigajcych kadjego myl. Byli tak podobni, ich ruchy pochodziy z tego samego taca, a jednak drw, wspczujcy i troszczcy si o innych, posiada podstawowe ludzkie uczucia, ktre Entreri dawno odrzuci. Uwaa, e na takie uczucia, takie saboci nie powinno by miejsca w sercu wojownika. Rce Entreriego zadray z niecierpliwoci, gdy pomyla o drowie. Parskn ze zoci, wydmuchujc obok pary w zimnym powietrzu. - Cho, Drizzcie Do'Urdenie - powiedzia przez zacinite z?by. - Przekonajmy si, kto jest silniejszy! W jego gosie czu byo mierteln determinacj, z subtelnym, prawie niezauwaalnym odcieniem obawy. To bdzie najbardziej wiarygodne wyzwanie w yciu ich obu, test zasad, ktre kieroway kadym ich dziaaniem. Dla Entreriego nie istniay sympatie. Sprzeda sw dusz swej zrcznoci i jeli Drizzt Do'Urden pokona go, a nawet

* 32 * * 33 R. A. SALVATORE tylko bdzie mu rwny, cae ycie mordercy okae si tylko stym kamstwem. Lecz nie powinien tak myle. Entreri y, by zwycia. *** Regis take patrzy w nocne niebo. Rzekie powietrze us koio jego odek, a gwiazdy wysay jego myli przez du mile do jego przyjaci. Jak czsto siadywali razem w t noce w Dolinie Lodowego Wichru, aby dzieli si opowie1 mi o przygodach, lub po prostu, aby posiedzie tyl w milczeniu w swym towarzystwie. Dolina Lodowego Wic" bya nagim pasmem zamarznitej tundry, krain brutalnej gody i brutalnych ludzi, lecz przyjaciele, ktrych tam po ska - Bruenor i Catti-brie, Drizzt i Wulfgar, ogrzewali naj mniejsze zimowe noce i tpili da ksajcego, pnocne wiatru. Dolina Lodowego Wichru bya dla Regisa krtkim przysl kiem w jego intensywnych podrach, na ktrym spdzi mni ni dziesi ze swych pidziesiciu lat. Lecz teraz, wracajc poudniowego krlestwa, w ktrym spdzi wikszo swego ' cia, Regis stwierdzi, e Dolina Lodowego Wichru tak napraw bya jego domem. A przyjaciele, ktrych tak czsto przyjmow jako co oczywistego w jego yciu, byli jedyn rodzin, jak n prawd mia. Otrzsn si z tych smutnych myli i zmusi si do rozw " niatego, co go czekao teraz. Drizzt na pewno wyruszy jego dem, Wulfgar i Catti-brie prawdopodobnie take. Ale Bruen nie. Wszelka ulga, jakiej dozna, gdy Drizzt wrci do nich b szkody w trzewiach Mthrilowej Hali, uleciaa nad Wwozem G rumna wraz ze mierci krasnoluda. Smok zapa ich w puapk podczas gdy tumy szarych krasnoludw zbliay si do nich tyu. Bruenor, kosztem wasnego ycia, oczyci drog przed ni runwszy w d na grzbiecie smoka z beczuk poncej oli strcajc besti - i siebie - w gboki wwz. Regis nie m znie wspomnienia tej straszliwej sceny. Mimo caej swej szo stkoci i drwin Bruenor Battlehammer by najdroszym towarz szem halflinga. KLEJNOT HALFUNGA Na nocnym niebie znaczya swj poncy lad spadajca gwiazda. Koysanie si statku nie ustawao, a sony zapach oceanu na dobre rozgoci si w jego nosie, lecz tu - w oknie, wrd ostrego powietrza czystej nocy, Regis nie czu nudnoci, a jedynie smutek, gdy przypomina sobie te szalone czasy spdzone z dzikim krasnoludem. Pomie Bruenora Battlehammera pon naprawd, jak pochodnia na wietrze, skaczc, taczc i walczc do samego koca. Pozostaym przyjacioom Regisa udao si uciec. Halfling by tego pewien-tak pewien, jak Entreri. Podzanim. Drizzt nadejdzie i wszystko naprawi. Regis wierzy w to. Jeeli chodzi o jego udzia, misja wydawaa si oczywista. W Calimporcie Entreri znajdzie sojusznikw wrd ludzi Pooka. Morderca bdzie tam na wasnym terenie, gdzie zna kad najciemniej szdziur i ma nad nimi ogromnprzewag. Regis musi go powstrzyma. Znalazszy si w wizji celu, Regis rozejrza si po kabinie, szukajc jakiego tropu. Raz po raz stwierdza, e jego oczy przyciga wieca. - Pomie - mrukn do siebie, po jego twarzy powoli rozla si umiech. Podszed do stou i wyj wiec z lichtarza. Maa kaua ciekego wosku byszczaa u podstawy knota, obiecujc bl. Lecz Regis nie waha si. Zakasa rkaw i zla rzd kropelek na caej dugoci przedramienia,

krzywic si od ich gorcych uksze. Powstrzyma Entreriego. *** Nastpnego ranka Regis ukaza si na pokadzie, co dotychczas czyni niezmiernie rzadko. Poranek nadszed jasny i czysty, za halfling chcia zakoczy swoje sprawy, zanim soce znajdzie si zbyt wysoko na niebie i wywoa nieprzyjemnmieszani-n? gorca i zimnego prysznicu. Sta przy relingu powtarzajc sobie co ma czyni i zbierajc odwag do pokonania niewypowiedzianych grb Entreriego. Nagle obok niego znalaz si Entreri. Regis ciska reling, bojc si, e morderca w jaki sposb domyli si jego planw. - Linia brzegowa - rzek do niego Entreri.

* 34 * 9 35 * R. A. SALVATORE Regis poszed za wzrokiem Entreriego w kierunku horyzontu i odlegej linii ldu. Znowu w zasigu wzroku - kontynuowa Entreri. -1 to nie zbyt daleko - spojrza na Regisa i wykrzywi si w nikczemnym grymasie umiechu. Regis wzruszy ramionami. Zbyt daleko. Moe - odpar morderca. - Lecz moesz tam dotrze, cho o twej pwymiarowej rasie nie mwi si jako o dobrych pywakach. Rozwaye szanse? Nie pywam - powiedzia Regis. Biedny - rozemia si Entreri. -Ale gdyby si zdecydowa sprbowa, to najpierw mi powiedz. Regis cofn si zmieszany. Pozwol ci sprbowa - zapewni go Entreri. - Bd si cie szy takim widowiskiem! Na twarzy halflinga pojawi si wyraz wciekoci. Wiedzia, e drwiono z niego, lecz nie mg sobie wyobrazi celu mordercy. W tych wodach s dziwne ryby.- powiedzia Entreri, spogldaj c w wod. - Szybkie ryby. Pyn za odzi czekajc, a kto z niej wypadnie. Znw spojrza na Regisa, by zobaczy efekt tych sw. - Nazywaj je ostropetwcami - kontynuowa, widzc e przycign ca uwag halflinga. - Przecinajwod zupenie jak dzib statku. Jeli bdziesz patrzy wystarczajco dugo, to z pew-nocijak wypatrzysz. Po co miabym to czyni? Nazywaj je te rekinami - mwi dalej Entreri ignorujc zadane mu pytanie. Wycign sztylet i wbi jego koniec w swj palec wystarczajco silnie, aby ukazaa si kropla krwi. Zachwycajca ryba. Rzdy zbw dugich i ostrych jak sztylet, a paszcza moe przegry czowieka na p - spojrza Regisowi w oczy. - Halflinga moe pokn w caoci. Nie pywam! - mrukn Regis, nie pochwalajc makabrycznych, lecz niewtpliwie efektownych metod Entreriego. Biedny - raz jeszcze rozemia si morderca. -Ale powiedz mi, gdyby zmieni zamiar. -

Gdy odchodzi, jego czarny paszcz powiewa za nim. KLEJNOT HALFLINGA Skurwysyn - mrukn pod nosem Regis. Ruszy w stron relingu, lecz zmieni zamiar, gdy tylko zobaczy przed sob gbok wod; odwrci si na picie i poszuka bezpieczniejszego miejsca na rodku pokadu. Na jego twarz powrcia blado, gdy olbrzymi ocean wydawa si zamyka nad nim i do tego jeszcze te wywoujce wymioty nieskoczone koysanie si statku... Wydaje mi si, e dojrzae do relingu, may - rozleg si radosny gos. Regis odwrci si i zobaczy niskiego eglarza o pakowatych nogach, tylko kilku zbach i zezowatych oczach. Nie jeste przyzwyczajony do morskich podry, prawda? Regis mimo nudnoci wzdrygn si i przypomnia sobie o swej misji. To co innego - odpar. eglarz nie zauway podtekstu. Nadal umiechajc si zamierza odej. Ale dzikuj ci za tw trosk - powiedzia z naciskiem Re gis. -1 za twoj odwag w zabraniu nas do Calimportu. eglarz zatrzyma si zakopotany. Czsto zabieramy kogo na poudnie - powiedzia, nie rozumiej c do czego miaoby si odnosi sowo odwaga". Tak, ale biorc pod uwag niebezpieczestwo, cho jestem pewien, e nie jest wielkie! doda szybko Regis, sprawiajc wraenie, e prbuje zminimalizowa t nieznan grob. - To nie wane. Calimport powinien nas wyleczy - mrukn pod nosem, ale na tyle gono, aby eglarz mg to usysze, po czy doda jeszcze. - Jeli dotrzemy tam ywi. Hm, co masz na myli? - zapyta eglarz, podchodzc do Regisa. Umiech znik mu z twarzy. Regis zapiszcza i chwyci si nagle za przedrami, jakby go zabolao. Skrzywi si i wydawa si walczy z blem, w midzyczasie zdrapujc ukradkiem suche placuszki wosku i strupki pod nimi. Z rkawa wypyn cieniutki strumyczek krwi. eglarz chwyci go za rkaw i podcign nad okie. Spojrza z zaciekawieniem na rany. Oparzenie? Nie dotykaj tego! - krzykn Regis ostrym szeptem. - To zaraliwe, jak sdz.

936 * 9 37 9 R. A. SALVATORE eglarz coih rk z przeraeniem, zauwaajc kilka dalszych strupw. Nie widziaem adnego ognia! Jak si sparzye? Regis wzruszy bezsilnie ramionami. Po prostu pojawiy si. Od rodka. Tym razem eglarz zblad. Ale chcesz mnie dowie do Calimportu - stwierdzi bez przekonania. - To potrwa kilka miesicy, zanim mnie to pore. A wikszo mych ran jest wiea - Regis spojrza w d i pokaza swe opryszczone rami. - Widzisz? - lecz gdy znw spojrza w gr, eglarza ju tam nie byo, spieszy w kierunku kajuty kapitana.

Jak e taki mdry, to porad sobie z tym, Artemisie Entreri - wyszepta Regis.

tHimA CoT>yBRRy - To te gospodarstwa, o ktrych mwi Malchor - powiedzia Wulfgar, gdy wraz z Drizztem dotarli do kpy drzew na granicy wielkiego lasu. Daleko na poudniu, na wschodnim skraju lasu stao zbitych w grupk okoo tuzina chat. Otoczone byy z pozostaych trzech stron szerokimi, pofadowanymi polami. Wulfgar chcia ju ruszy koniem naprzd, lecz Drizzt nagle go zatrzyma. To proci ludzie - wyjani drw. - Chopi yjcy w pajczynie niezliczonych podejrze. Nie powitaliby z chci mrocznego elfa. Wejdmy w nocy. Moe znajdziemy drog bez ich pomocy - zaproponowa Wulfgar, nie_fhcc traci nastpnego dnia. Bardziej prawdopodobne bdzie, e zgubimy si w lesie -odpar Drizzt, zsiadajc z konia. - Odpocznij, przyjacielu. Noc zapowiada przygod. -Noc jest jej czasem - zauway Wulfgar, przypominajc sobie sowa Malchora o banshee. Drizzt umiechn si szeroko. Nie ta noc - szepn. Wulfgar zobaczy znajomy bysk w lawendowych oczach dro-wa i posusznie zeskoczy z sioda. Drizzt ju przygotowywa si do walki; zawsze lekko napite minie drowa pryy si z podniecenia. Lecz nawet przekonany co do przydatnoci Wul-fgara, jako towarzysza, nie mg powstrzyma dreszczu, jaki przebieg mu po plecach, gdy pomyla o ywym potworze, znajdujcym si przed nimi. W nocy.

* 38 * *39 R. A. SALVATORE * * * Spdzili dzie na spokojnej drzemce, cieszc si piewe oraz tacami ptakw i wiewirek, przygotowanych ju d zimy, i przyjemn atmosfer lasu. Po zapadniciu zmierzch w Lesie Neverwinter zapanowaa zupenie inna atmosfera. Wrd grubych gazi drzew zapad mrok zbyt uspokajajcy; nastaa naga cisza, niespokojna cisza zagraajcego niebezpieczestwa. Drizzt obudzi Wulfgara i natychmiast poprowadzi go na p udnie, nie zatrzymujc Si nawet na krtki posiek. Kilka minut pniej podprowadzili swe konie do najbliszej farmy. Na szcz cie noc bya bezksiycowa i tylko blisze przygldanie siej mogoby ujawni ciemne pochodzenie Drizzta. ) Powiedz czego chcesz lub znikaj! - zada grony gos ze szczytu dachu, zanim jeszcze zdyli si zbliy na tyle wystar czajco, aby mc zapuka do drzwi. Drizzt spodziewa si tego. Przybylimy wyrwna rachunki. Jakich to wrogw mog mie tacy, jak wy, w Conyberry? -) zapyta gos.

W waszym piknym miecie? - wymiga si Drizzt. - Nie, walczymy ze wsplnym wrogiem. Z gry dolecia odgos jakie poruszenia a potem, na rogu domu ukazao si dwch mczyzn z ukami w rkach. Drizzt i Wulfgar wiedzieli, e z dachu - a prawdopodobnie take z bokw domu -., wycelowanych jest w nich wicej par oczu i bez wtpienia wi-" cej ukw. Jak na prostych chopw ludzie ci byli najwidoczniej' doskonale przygotowani do obrony. Ze wsplnym wrogiem? - zapyta Drizzta jeden z mczyzn z rogu, prawdopodobnie ten sam, ktry wczeniej odezwa si z dachu. - Z pewnoci wczeniej nie widzielimy nikogo podob nego do ciebie, elfie, ani do twego olbrzymiego przyjaciela! Syszc jakie niespokojne poruszenie na dachu, Wulfgar zdj z ramieniaAegis-fang. Nigdy nie przechodzilimy przez wasze pikne miasteczko - . odpar z powag nie zraony tym, e nazwano go olbrzymem. Drizzt wtrci si szybko. 40 * KLEJNOT HALFUNGA Nasz przyjaciel zosta zabity w pobliu, na ciemnej ciece w lesie. Powiedziano nam, e moecie nas tam zaprowadzi. Nagle otworzyy si drzwi domu i stara, pomarszczona kobieta wysadzia przez nie gow. Hej, czego chcecie od lenego ducha? - warkna ze zoci. -Nie zawracajcie gowy tym, ktrzy pozostawiajjw spokoju! Drizzt i Wulfgar spojrzeli po sobie zakopotani nieoczekiwanym zachowaniem si staruchy. Lecz mczyzna w rogu by najwidoczniej tego samego zdania. Tak, zostawcie Agath - powiedzia. Odejdcie! - doda niewidoczny mczyzna z dachu. Wulfgar, bojc si, e ludzi ci mog znajdowa si pod wpywem jakiego zego zaklcia, cisn mocniej swj mot, lecz Drizzt poczu co innego w ich gosach. Powiedziano mi, e duch, Agatha, jest zym duchem - powiedzia do nich chodno Drizzt. - Moe si przesyszaem? Moe dobrzy ludzie pokonali go? Ba, zy! Co jest ze? - warkna starucha przysuwajc sw pomarszczon twarz i skorup swego ciaa bliej do Wulfgara. Barbarzyca dumnie cofn si o krok, lecz starucha zgia si, sigajc prawie poziomu jego ppka. Duch broni jej domu - doda mczyzna z rogu. - I biada tym, ktrzy tam wejd! Biada! - wrzasna starucha, przysuwajc si bliej i celujc kocistym palcem w potn pier Wulfgara. Wulfgar usysza wystarczajco wiele. Wracaj! - rykn potnie do kobiety. Uderzy Aegis-fan-giem w woln rk; nagy przepyw krwi napi jego rce i ramiona. Kobieta wrzasna i znika w domu, zatrzaskujc ze strachu drzwi. Biedna - szepn Drizzt, rozumiejc w peni co Wulfgar wprawi w ruch. Drw rzuci si w bok i przetoczy po ziemi, gdy strzaa z dachu uderzya w ziemi w miejsce gdzie przed chwil sta. Wulfgar, take spodziewajc si strzay, ruszy. Zamiast niej jednak zobaczy ciemn sylwetk mczyzny, zeskakujcego na z dachu. Jedn tylko rkpotny barbarzyca chwyci w powie* 41 *

R. A. SALVATORE trzu niedoszego napastnika i zatrzyma go - buty nieznajomego; znalazy si o dobre trzy stopy nad ziemi. W tej samej chwili Drizzt stan przed dwoma mczyznami w rogu, z sejmitarami: wycelowanymi w ich garda. Nie mieli nawet czasu nacign ciciw swych ukw. Ku swemu wikszemu przeraeniu dopiero teraz rozpoznali, kim jest Drizzt, lecz nawet gdyby jego skra bya tak blada, jak skra jego kuzynw zamieszkujcych powierzchni, ogie w jego oczach odebraby im si. Mino kilka dugich sekund, w cigu ktrych jedynym ruchem byo drenie trzech chopw. - Niefortunne nieporozumienie - powiedzia Drizzt do mczyzn. Cofn si i schowa do pochew swe sejmitary. - Pu go - rzek do Wulfgara. - Delikatnie! - doda szybko. Wulfgar postawi mczyzn na ziemi, lecz przeraony chop i tak upad w py, patrzc na olbrzymiego barbarzyc z podziwem i strachem. Wulfgar mia nadal ponury wyraz twarzy, oczywicie tylko po to, aby zastraszy farmera. Drzwi domu otworzyy si znowu i maa starucha ponownie si w nich ukazaa, tym razem niemiao. Nie zabijecie biednej Agathy, prawda? - prosia. Na pewno nie zostanie skrzywdzona za wasnymi drzwiami - doda mczyzna w rogu drcym gosem. Drizzt spojrza na Wulfgara. Nie - powiedzia barbarzyca. - Odwiedzimy Agath i zaatwimy z ni swoj spraw. Bdcie jednak pewni, e nie zrobimy jej krzywdy. Pokacie nam drog - zada Drizzt. Dwaj mczyni w rogu popatrzyli po sobie i zawahali si. Natychmiast! - rykn Wulfgar na mczyzn na ziemi. Do gstwiny brzz! - odpar natychmiast mczyzna. - Tam zaczyna si cieka, prowadzca na wschd! Krta, lecz nie zaronita. egnaj, Conyberry - powiedzia grzecznie Drizzt, kaniajc si nisko. - Chtnie pozostalibymy tutaj chwil duej, aby rozproszy wasze obawy, ale mamy wiele do zrobienia i dug jeszcze drog przed sob. - Wskoczyli na konie i odjechali. 9 42 * KLEJNOT HALFUNGA Poczekajcie! - zawoaa za nimi starucha. Ich konie a przysiady na zadach, gdy Drizzt i Wulfgar obejrzeli si przez rami. - Powiedzcie nam, nieustraszeni lub gupi wojownicy, kim jestecie? Wulfgar, syn Beomegara - odkrzykn barbarzyca, usiujc zachowa pokorn min, cho jego pier wypia si z dum. -I Drizzt Do'Urden! Syszaem te imiona! - krzykn jeden z chopw nagle poznajc ich. -1 powiniene je usysze ponownie! - obieca Wulfgar. Przystan na chwil, a potem pospieszy, aby doczy do przyjaciela. Drizzt nie by pewien, czy rozsdnym byo uj awnienie, kim s i w konsekwencji ujawnienie pooenia w sytuacji, gdy byli poszukiwani przez ArtemisaEntreriego. Lecz gdy zobaczy szeroki i dumny umiech na twarzy Wulfgara, zachowa swe troski dla siebie i pozwoli mu cieszy si chwil. *** Gdy wiata Conyberry za nimi stay si ju tylko maymi punkcikami, Wulfgar spowania. Nie wydawali si li - powiedzia do Drizzta. -Ale chroni banshee i nawet powiedzieli o

niej po imieniu! Moe zostawilimy ciemno za sob. Nie ciemno - odpar Drizzt. - Conyberry jest tym, co widzielimy: skromn wiosk dobrych i uczciwych ludzi. Ale Agalha? - zaprotestowa Wulfgar. W tych rejonach znajduj si setki takich wiosek - wyjani Drizzt. - Wiele z nich nie posiada nawet nazw, a wszystkie pozo-stajpoza zasigiem zainteresowa wadcw tych krain. Jednak wszystkie wioski, a nawet, jak si domylam, Lordowie Water-deep syszeli o Conyberry i o duchu z LasuNeverwinter. Agatha jest przyczyn tego rozgosu - wywnioskowa Wulfgar. -1 jak ochron bez wtpienia - doda Drizzt. Poniewa bandyci unikaj drg do Conyberry, gdy duch na wiedza okolic? - rozemia si Wulfgar. - Jednak wydaje si to dziwnym mariaem. * 43 * R. A. SALVATORE Ale to nie nasza sprawa - powiedzia Drizzt zatrzymuj konia. -A oto gstwin o ktrej mwi mczyzna -wskaza zagajnik pokrconych brzz. Za nim widnia Las Neverwintetf ciemny i tajemniczy. Ko Wulfgara pooy uszy po sobie. Jestemy blisko - powiedzia barbarzyca, zelizgujc si^ z sioda. Sptali konie i ruszyli w gstwin; Drizzt cicho jak kot, lecz Wulfgar - zbyt duy, jak na tak blisko siebie rosnce drzewa chrzci przy kadym kroku. Masz zamiar to zabi? - zapyta Drizzta. Tylko wtedy, jeli bdziemy do tego zmuszeni - odpar drw. Jestemy tu tylko po mask i na dodatek dalimy sowo mie szkacom Conyberry. -Nie wierz, abyAgatha oddaa nam dobrowolnie swe skarby -przypomnia Wulfgar Drizztowi. Przedar si przez ostatni rzd brzz i sta obok drowa przed ciemnym wejciem pord grubych dbw lasu. Teraz bd cicho - szepn Drizzt. Wycign Bysk i poz woli, aby jego delikatna, niebieska powiata prowadzia ich w ciemnoci. Wydawao si, e drzewa zamykajsi wok nich; miertelna cisza lasu spowodowaa, e mieli wraenie, jakby zwielokrotniony odgos ich krokw rozdziera ich myli. Nawet Drizzt, ktry spdzi setki lat w gbinach jaski, czu na swych ramionach ciar tego najciemniejszego zaktka Neverwinter. Lgo si tutaj zo, a gdyby on, czy Wulfgar mieli kiedy wtpliwoci co do zasadnoci legend o banshee, to teraz si ich pozbyli. Drizzt wycign z sakiewki przy pasie cienk wiec, zama jna p i wrczy jeden kawaek Wulfgarowi. Zatkaj sobie uszy - wyjani szeptem, przypominajc ostrze enie Malchora. - Usysze jej jk, to mier. ciek byo atwo wdrowa, nawet w gbokiej ciemnoci, mimo e z kadym krokiem aura za przytaczaa coraz mocniej ich ramiona. Po przejciu kilkuset krokw zobaczyli wiato ogniska. Obaj przykucnli instynktownie, eby zbada otoczenie. Przed nimi znajdowaa si kopua z gazi, jaskinia z drzew, bdca legowiskiem banshee.

Jedynym wejciem by may otwr * 44 * KLEJNOT HALFUNGA - na tyle duy, aby mg si tam wczoga czowiek. Myl o wejciu na owietlon przestrze w rodku na czworakach nie przerazia adnego z nich. Wulfgar trzyma Aegis-fang przed sob i pokazywa, e poszerzy otwr. miao podszed do kopuy. Drizzt skrada si za nim, nie bdc pewien susznoci postpowania Wulfgara. Drizzt mia uczucie, e stworzenie, ktre przeyo tak dugo, jest chronione przed tak oczywist taktyk. Lecz drw nie mia w tej chwili lepszego pomysu, wic tylko cofn si o krok, gdy Wulfgar podnis mot bojowy nad gow. Wulfgar rozstawi szeroko nogi dla utrzymania rwnowagi, uspokoi oddech i z caej siy uderzy Aegis-fangiem. Kopua zadraa pod uderzeniem; drewno rozpryso si na wszystkie strony i troski drowa szybko przybray realne ksztaty. Gdy drewniana skorupa rozleciaa si, mot Wulfgara wbi si w ukryt sie. Zanim barbarzyca zdy powstrzyma cios, jego rce i Aegisfang byy zupenie oplatane. Drizzt zobaczy cie poruszajcy si na tle wiata ogniska i, zdawszy sobie spraw z bezbronnoci swego towarzysza, nie waha si ani chwili. Zanurkowa midzy nogami Wulfgara w legowisko, wymachujc i kujc dziko swymi sejmitarami. Bysk wbi si w co na chwil, w co niezbyt rzeczywistego - Drizzt wiedzia, e uderzy stwora nie z tego wiata. Oszoomiony nag intensywnoci wiata mia trudnoci ze wstaniem na nogi. Zobaczy jednakjeszcze, e banshee popdzia w cienie po drugiej stronie. Przetoczy si pod cian, opar si o niplecami i wsta, zrcznie przecinaj c Byskiem wizy Wulfgara. Nagle rozleg si jk. Przebi si przez wtpliw ochron wosku ze wiecy z wstrzsajc wszystkimi komi intensywnoci, podkopujc si Drizzta i Wulfgara, i spuszczajc na nich oszaamijcczer. Drizzt opar si ciko o cian, za Wulfgar, wyrwawszy si w kocu z wizw upartej sieci, cofajc si w czarn noc przewrci si na wznak. Drizzt, osamotniony wewntrz, wiedzia, e znalaz si w powanych kopotach. Walczy z kujcym blem gowy i usiowa skupi wzrok na wietle ogniska. Mimo podjtego wysiku zobaczy tylko dwa tuziny ogni taczcych przed jego 45* R. A. SALVATORE oczyma, wiate, ktrych nie mg si pozby. Jak sdzi, po si ju wpywu ostroci swego zmysu wzroku i chwil zabr mu zorientowanie si, gdzie jest. Magicznym stworzeniem bya Agatha, a magiczne ochro konfundujce iluzje lustrzanych obrazw, chroniy jej dom. Nagle Drizzt stan przed wicej ni dwudziestoma poskrc mi obliczami od dawna martwej elficy. Jej skra bya pop i nacignita na zapad twarz, a oczy pozbawione byy najmni zego nawet ladu ycia. Lecz oczy te widziay - wyraniej jakiekolwiek inne w tym zudnym labiryncie. Drizzt zoriento1 si, e Agatha doskonale wie, gdzie on si znajduje. Zataczaa mionami koa i umiechna si do swej ofiary. Drizzt rozpo-w ruchach banshee zawizanie zaklcia. Tkwic nadal w sieci j iluzji drw mia tylko jedn szans. Wezwawszy wrodzone zdo noci swej ciemnej rasy - desperacko wierzc, e prawidowo d myli si, ktry ogie jest prawdziwy - otoczy ogie kul ci noci. Wntrze jaskini z drzew stao si smolicie czarne, a Dri upad na brzuch. Niebieska byskawica przecia ciemno, ud rzajc w cian tu nad lecym drowem. Powietrze wok nie zaskwierczao, koce jego siwych wosw zataczyy.

Wystrzeliwszy w ciemny las okrutny piorun sprawi, e Wul, fgar otrzsn si. - Drizzt -jkn z trudem wstajc. Jego przyjaciel prawd-podobnie ju nie y, a za wejciem bya czer zbyt gboka dl ludzkich oczu. Zupenie bez strachu, nie zwracajc uwagi n wasne bezpieczestwo, co rusz potykajc si, Wulfgar ruszy w stron jaskini z drzew. Nagle ciemno znika, pozostawiajc go porodku ciany - na lewo od wejcia. Wszdzie wok niego widoczne byy ypice oczyma obrazy Agathy, splatajce wanie nowe zaklcie. Drizzt rozejrza si w poszukiwaniu dogodnej drogi ucieczki, lecz stwierdzi, e Agatha wcale nie patrzy na niego. Po drugiej stronie pomieszczenia, w czym co musiao by rzeczywistym zwierciadem, Drizzt zobaczy inny obraz: Wulfgara wpezajcego przez nisze wejcie. Tym razem take nie waha si. Zaczyna rozumie ustawienie labiryntu iluzji i mg si domyle oglnego kierunku na banshee. Wstaf na jedno kolano * 46 * KLEJNOT HALFUNGA tzebra gar pyu, po czym rozrzuci go szerokim ukiem po ' caym pomieszczeniu. Wszystkie obrazy zareagoway w ten sam sposb, nie dajc Drizztowi tropu, ktry z nich by jego przeciwnikiem. Lecz prawdziwa Agatha, gdziekolwiek by bya, zostaa obsypana pyem; Drizzt zama zaklcie. Wulfgar wsta i natychmiast uderzy swym motem w cian po prawej stronie od wejcia, potem odwrci zamach i rzuci Aegis-fangiem w obraz naprzeciw drzwi, prosto nad ogniskiem. Aegisfang znw uderzy w cian, wybijajc dziur na ogarnity noclas. Drizzt, rzuciwszy na prno swym sztyletem w inny obraz, pochwyci okiem migotanie w miejscu, gdzie widzia odbicie Wulfgara. Gdy Aegis-fang w magiczny sposb wrci do rki Wulfgara, Drizzt rzuci si biegiem w ty pomieszczenia. - Prowad mnie! - krzykn, majc nadziej, e uczyni to na tyle gono, by Wulfgar go usysza. Wulfgar zrozumia. Rykn: Tempos! - aby ostrzec drowaprzed rzutem i wypuci Aegis-fang ponownie z rak. Drizzt przetoczy si po ziemi, gdy mot wisn mu nad plecami, uderzajc w zwierciado. Poowa obrazw w pomieszczeniu znika, a Agatha wrzasna z wciekoci. Lecz Drizzt nie zwolni. Skoczy przez roztrzaskanram lustra i resztki szka. Prosto do skarbca Agathy. Wrzask banshee sta si tysickro bardziej przenikliwy, zabjcze fale dwiku uderzyy ponownie w Drizzta i Wulfgara. Spodziewali si jednak tym razem tego uderzenia i odepchnli atwiej jego si. Drizzt podpez do stosu skarbw zbierajc wiecideka i zoto do sakiewki. Wulfgar cakiem rozwcieczony zacz demolowa kopu w nieopanowanym szalestwie. Wkrtce olbrzymie przedramiona Wulfgara poznaczone byy cienkimi strumyczkami krwi, a miejsce gdzie kiedy stay ciany zasane byo drzazgami. Barbarzyca nie czu blu, tylko straszliw furi. Gdy sakiewka bya ju pena, Drizzt zamierza odwrci si i ucieka, ale jego wzrok przycigna jeszcze jedna rzecz. Dozna prawie ulgi, e nie znalaz tego, wiksza cz jego istoty nie chciaa, aby to tu byo, gdy taka rzecz nie powinna istnie. Hf 47 * R. A. SALVATORE Lecz leaa tutaj, nie wyrniajca si niczym maska o dobrotliwych rysach, z jednym sznurkiem do umocowania jej na twarzy tego, ktry j nosi. Drizzt wiedzia, e to musi by ta rzecz, o ktrej mwi mu Malchor i jeli mia jakie myli o zignorowaniu jej, to teraz znikny one

cakowicie. Regis go potrzebowa, a eby dotrze szybko do Regisa, Drizzt potrzebowa maski. Mimo takich wnioskw nie mg powstrzyma westchnienia, gdy podno- / si jze stosu skarbw, czujc jej mrowic moc. Nie namylajc si duej, woy j do sakiewki. Agathanie zamierzaa tak atwo odda swoich skarbowi duch, ktry zastpi drog Drizztowi, gdy ten wycofywa si przez strzaskane zwierciado, by nazbyt rzeczywisty. Bysk lni zowrogo, gdy Drizzt odparowywa szalone ciosyAgathy. Wulfgar podejrzewa, e Drizzt go potrzebuje, uspokoi si wic, wiedzc e w tych okolicznociach musi myle na chodno. Rozejrza si powoli po pomieszczeniu, gotujc Aegisfang do nastpnego uderzenia, lecz uzmysowi sobie, e nie rozezna si jak dotd we wzorze zwodniczych zakl i zamieszaniu tuzinw obrazw - strach, e moe uderzy Drizzta powstrzyma go przed rzutem. Drizzt bez wysiku taczy dokoa oszalaej banshee, spychajc j w kierunku skarbca. Mg uderzy kilka razy, lecz da sowo chopom z Conyberry. Nagle znalaz si na dogodnej pozycji. Wycign przed siebie Bysk i postpi dwa kroki do przodu. Plujc i przeklinajc, Agatha cofna si, przesza przez roztrzaskan ram lustra i znikna w ciemnociach. Drizzt rzuci si w stron drzwi. Patrzc na prawdziw Agath, gdy inne obrazy zniky z pola widzenia, Wulfgar pody za jego stkniciem i w kocu wydosta si z kopuy. Przygotowa Aegis-fang do mierciononego uderzenia. - Zostaw j! - krzykn do niego Drizzt, przebiegajc obok i uderzajc Wulfgara w plecy pazem Bysku, aby przypomnie mu o ich obietnicy. Wulfgar odwrci si, eby na spojrze, lecz zrczny drw znikn ju w ciemnociach nocy. Wulfgar odwrci si i zobaczy Agath, wstajcna nogi z wyszczerzonymi zbami i zacinitymi piciami. KLEJNOT HALFLINGA Przepraszamy za to wtargnicie - powiedzia grzecznie, ka niajc si nisko, wystarczajco nisko, aby pody za przyjacie lem w bezpieczne miejsce. Puci si biegiem ciemn ciek chcc dogoni niebiesk powiat Bysku. Wtedy rozleg si trzeci wrzask banshee, cigajcy ich na ciece. Drizzt by ju poza zasigiem sprawianego przeze blu, lecz jego do dosigo Wulfgara i wytrcio go z rwnowagi; barbarzyca na olep, z penym zadowolenia z siebie umiechem, potykajc si ruszy przed siebie. Drizzt odwrci si i prbowa go pochwyci, ale olbrzym przewrci drowa i szed dalej. Prosto na drzewo. Zanim Drizzt zdy mu pomc, Wulfgar by znowu na nogach i ucieka, zbyt pokiereszowany i otumaniony, by mg chociaby jkn. Agatha posaa za nim bezsilne wycie. * * * Gdy pierwsze zawodzenia Agathy, niesione nocnym wiatrem dotary do Conyberry, chopi wiedzieli, e Drizzt i Wulfgar znaleli jej legowisko. Wszyscy, nawet dzieci, zgromadzili si przed domami i nasuchiwali, gdy dwa nastpne jki przetoczyy si w nocnym powietrzu. Teraz za, dobiegay bardziej kopotliwe, nieustajce krzyki banshee. Tyle krzykw na tych obcych - rozemia si jeden z mczyzn. Nie, mylisz si - powiedziaa starucha, rozpoznajc subteln zmian w gosie Agathy. To s jki po stracie. Pokonali j! Zrobili to i odeszli! Pozostali siedzieli w milczeniu, przysuchujc si wrzaskom Agathy i wkrtce przekonali si o

prawdziwoci spostrzee starej kobiety. Spojrzeli po sobie z niedowierzaniem. Jak oni si nazywali? - zapyta jeden z mczyzn. Wulfgar - odpar inny. -1 Drizzt Do'Urden. Syszaem o nich wczeniej.

* 4-8 * 49 * <& 4 & (YlfASCo C^uiAg Przed witem byli znowu na gwnym trakcie, wdrujc na zachd, w kierunku wybrzea i miasta Waterdeep. Po wizycie u Malchora i spotkaniu z Agath, ktre nie leay na ich szlaku, Drizzt i Wulfgar skupili znowu swe myli na czekajcej ich drodze i przypomnieli sobie o niebezpieczestwie, na jakie naraony bdzie halfling, jeli nie zdoaj go uwolni. Ich podkute zaczarowanymi podkowami Malchora wierzchowce poruszay si ze straszliw szybkoci. Migaj cy wok nich kraj obraz wydawa si by zamazan plam. Nie przerwali jazdy, gdy za nimi wsta wit, nie zrobili te przerwy na posiek, gdy soce wspio si nad ich gowy. - Odpoczniemy ile dusza zapragnie, gdy wejdziemy na pokad statku i poeglujemy na poudnie obieca Wulfgarowi Drizzt. Barbarzyca nie potrzebowa ponagle - najwaniejsze byo uratowanie Regisa. Znw nadesza ciemno nocy, a mimo to oskot podkw nie ustawa. Potem, gdy za ich plecami wsta nastpny ranek, powietrze wypenia sona bryza i na zachodnim horyzoncie ukazay si wysokie wiee Waterdeep - Miasta Chway. Obaj jedcy zatrzymali si na szczycie wysokiego urwiska, tworzcego symie umocnienia wschodniej granicy. Jeli Wulfgar by oszoomiony wczeniej w tym roku, gdy piset mil std w gr wybrzea zobaczy po raz pierwszy Luskan, to teraz po prostu oniemia. Bowiem Waterdeep, klejnot Pnocy i najwikszy port w caych Krainach, byo dziesi razy wiksze od Luskanu. Nawet w swych wysokich murach, rozciga si leniwie i bez koca wzdu wybrzea, jego wiee i wie 50 KLEJNOT HALFUNGA yczki sigay wysoko w nadmorsk mg, do granic zasigu wzroku towarzyszy. Ilu ludzi tu mieszka? - zapyta Wulfgar Drizzta. Sto twoich szczepw znalazoby schronienie w tym miecie - wyjani drw. Z trosk zauway malujcy si na twarzy Wul-fgara niepokj. Miasta i ich ycie byy czym obcym w dowiadczeniach modzieca i gdy Wulfgar zaryzykowa wejcie do Luskanu, zakoczyo si to nieomal fatalnie. Teraz czekao ich Waterdeep, z dziesiciokrotnie wiksz iloci ludzi, dziesiciokrotnie wiksz iloci intryg - i dziesiciokrotnie wiksz ilocikopotw. Wulfgar zosta nieco z tyu, Drizzt nie mia innego wyboru, jak tylko zawierzy modemu wojownikowi. Mia teraz swj wasny problem, osobist walk, ktr teraz rozpocz. Z werw wycign z wiszcej u pasa sakiewki magiczn mask. Wulfgar rozumia determinacj kierujcpenym wahaniapo-stpowaniem drowa i patrzy na przyjaciela ze szczerym wspczuciem. Nie wiedzia, czy sam zdobyby si na co takiego -nawet , gdyby od jego dziaania zaleao ycie Regisa.

Drizzt obraca w rkach gadk mask, zastanawiajc si nad ograniczeniami jej magii. Czu, e nie jest to zwyka rzecz. Jej moc mrowia jego wraliwe palce. Czy po prostu zabierze mu jego wygld? Czy te skradnie jego tosamo? Sysza o takich, spodziewanie dajcych korzy magicznych przedmiotach, ktrych po naoeniu nie mona ju byo zdj. Moe zaakceptujci takim, jakim jeste - powiedzia z na dziej Wulfgar. Drizzt westchn i umiechn si, gdy podj ju decyzj. Nie - odpar. - onierze Waterdeep nie pozwol wej do miasta drowowi, ani aden kapitan statku nie przewiezie mnie na poudnie. - Bez dalszej zwoki naoy mask na twarz. Przez chwil nic si nie dziao i Drizzt zacz si zastanawia, czy wszystkie jego troski nie byy bezpodstawne, skoro maska w rzeczywistoci miaa okaza si oszustwem. Nic - zachichota niespokojnie po kilku sekundach, w jego gosie brzmiaa wyrana ulga. - Ona nie... - Drizzt przerwa w p zdania, gdy zauway osupiay wyraz twarzy Wulfgara. * 51 R. A. SALVATORE Wulfgar pogrzeba w swym plecaku i wycign lnic metalow filiank. - Spjrz na to - rzek do Drizzta i wrczy mu zaimprowizo-' wane zwierciado. Drizzt wzi naczynie w drce donie - donie zadray jeszcze mocniej, gdy Drizzt stwierdzi, e nie s ju czarne -i podnis je do twarzy. Odbicie byo czyste, dla przyzwyczajonych do nocy oczu drowa nawet bardziej czyste w porannym wietle, lecz Drizzt nie mg si myli co do obrazu, ktry ujrza. Jego rysy nie zmieniy si, lecz czarna skra miaa teraz zoty odcie skry elfw zamieszkujcych powierzchni ziemi. Wosy, kiedy srebrno siwe, byy lnico te i byszczay tak, jakby pochwyciy i zatrzymay promienie soneczne. Tylko oczy Drizzta pozostay takie, jak uprzednio: gbokie sadzawki byszczcej lawendy. adna magia nie zaciemniaa ich blasku i Drizzt odczu nieznaczn ulg z tego powodu, e przynajmniej jego wntrze nie zostao skaone. Nie wiedzia jednak, jak zareagowa na rac go zmian. Zszokowany spojrza na Wulfgara, szukajc akceptacji. Wulfgar zrobi kwan min. - Wedug wszelkich prawide znanych przeze mnie, wydajesz mi si takim, jak kady inny przystojny elfi wojownik - odpar na pytajcy wzrok Drizzta. - Z pewnoci jaka dziewczyn no moe dwie sponrumiecem i odwrc oczy, gdy bdziesz obok przechodzi. Drizzt wbi oczy w ziemi i usiowa ukry swj niepokj, wynikajcy z takiej oceny zmiany. -Ale nie podoba mi si to - kontynuowa szczerze Wulfgar. -W ogle mi si nie podoba. - Drizzt spojrza na niego wyranie zaniepokojony, prawie z bojani. - Jeszcze mniej podoba mi si wyraz twej twarzy, niepokj twego ducha - cign Wulfgar, teraz najwidoczniej troch zakopotany. - Jestem wojownikiem, ktry walczy bez strachu z olbrzymami i smokami. Lecz zbladbym na samo wyobraenie pokonania Drizzta Do'Urdena. Pamitaj kim jeste, szlachetny pograniczniku. Na twarzy Drizzta pojawi si umiech. *52* KLEJNOT HALFUNGA Dzikuj ci, przyjacielu - powiedzia. - Ze wszystkich wyzwa jakie podejmowaem, to jest moe najtrudniejsze.

Wol ci bez tego - powiedzia Wulfgar. Ja te - rozleg si za nimi inny gos. Odwrcili si i zobaczyli idcego w ich kierunku mczyzn w rednim wieku, doskonale uminionego i wysokiego. Wydawa si na pierwszy rzut oka zwyczajny: odziany by w proste szaty, mia schludnie przystrzyon czarn brod, jego^vosy - take czarne - poprzetykane byy pasemkami siwizny. Witaj, Wulfgarze i Drizzcie Do'Urdenie - powiedzia gnc si we wdzicznym ukonie. Jestem Khelben, wsppracownik Malchora. Ten najwspanialszy z Harpellw prosi mnie, abym oczekiwa waszego przybycia. Czarodziej? - zapyta Wulfgar, nie majc zamiaru wypowiedzie tej myli gono. Khelben wzruszy ramionami. Leniczy - odpar. - Z zamiowaniem do malowania, cho odwa si powiedzie, e nie jestem w tym zbyt dobry. Drizzt przyglda si Khelbenowi, cakiem nie wierzc w jego owiadczenie: otaczaa go wyrniajca aura, posiada dystyngowane maniery i pewno siebie, charakteryzujce lorda. Wedug oceny Drizzta Khelben by co najmniej rwny Malchorowi. A jeli ten czowiek naprawd lubi malowa, to Drizzt nie wtpi, e jego sztuka bya rwnie doskonaa, jak wszystkich na Pnocy. Zaprowadzisz nas do Waterdeep? - zapyta Drizzt. Zaprowadz was do przewodnika - odpar Khelben. - Wiem o twoich poszukiwaniach i znam twoje potrzeby. Przejazd statkiem o tak pnej porze roku nie jest rzecz atw, jeli nie wiesz gdzie si dowiadywa o szczegy. Chodcie wic do bramy poudniowej, gdzie bdziemy mogli znale kogo, kto wie co trzeba. - Zabra swego konia, ktry sta troch dalej i poprowadzi ich na poudnie. Minli urwisko chronice wschodnie granice miasta majce w najwyszym miejscu sto stp wysokoci. W miejscu, gdzie urwisko opadao do poziomu morza, rozciga si mur. Khelben w tym miejscu wykrci od miasta, cho wida byo poudniow 9 53 R. A. SALVATORE bram i wskaza na trawiasty pagrek, na ktrego szczycie rosa samotna wierzba. Gdy weszli na pagrek, z drzewa zeskoczy may czowieczek; jego czarne oczy niespokojnie biegay dokoa. Sdzc po stroju, nie by biedakiem, za niepokj, ktry okazywa, gdy si zbliyli wzmg jeszcze bardziej podejrzenia Drizzta, e Khelben jest kim wicej ni to powiedzia. -Ach, Orlparze. Jak to dobrze, e przyszede - powiedzia od niechcenia Khelben. Drizzt i Wulfgar wymienili porozumiewawcze umiechy; pod tym wzgldem mczyzna nie da im wyboru. Witajcie - powiedzia szybko Orlpar, chcc zakoczy spraw tak szybko, jak to tylko byo moliwe. - Przejazd jest zabezpieczony. Macie czym zapaci? Kiedy? - zapyta Khelben. Za tydzie - odpar Orlpar. - Tancerz Wybrzea odpywa za tydzie. Khelben nie mg nie zauway zmartwionych spojrze, j akie wymienili Drizzt i Wulfgar. To zbyt dugo - powiedzia do Orlpara. - Kady eglarz w porcie zawdzicza ci co. Moi przyjaciele nie mog czeka. Takie przygotowania wymagaj czasu! - przekonywa Orlpar podnoszc gos. Jednak potem, jakby sobie nagle przypomnia do kogo mwi, skurczy si i spuci oczy. Zbyt dugo - powtrzy chodno Khelben.

Orlpar pociera brod, szukajc jakiego rozwizania. Deudermont - powiedzia patrzc z nadziejna Khelbena. Kapitan Deudermont wypywa tej nocy na Duszku Morskim. Uczciwszego czowieka nie znajdziesz, cho nie wiem, jak dale ko na poudnie ma zamiar eglowa. Ale cena bdzie wysoka. -Ach - umiechn si Khelben. -Nie obawiaj si, mj may przyjacielu. Dzi mam cudowny towar dla ciebie. Orlpar spojrza na podejrzliwie. Mwie o zocie. To co lepszego ni zoto - odpar Khelben. - Moi przyjaciele jechali z Longsaddle trzy dni, a ich wierzchowce nawet si nie spociy. Konie? - zapyta bez ogrdek Orlpar. KLEJNOT HALFUNGA Nie, nie konie - powiedzia Khelben. - Ich podkowy. Magiczne podkowy niosce konia jak wiatr! Prowadz interesy z eglarzami! - zaprotestowa Orlpar z takim oywieniem, na jakie si odway. - Jaki poytek bd mia z koskich podkw? Spokojnie, Orlparze - powiedzia cicho Khelben, mrugajc okiem. - Pamitasz o tym, eby nie sprawia kopotw twemu bratu? Z pewnoci znajdziesz jaki sposb, aby odnie korzyci z magicznych podkw, jestem o tym przekonany. Orlpar odetchn gboko, eby nie wybuchn gniewem -Khelben najwidoczniej zapdzi go w lep uliczk. Zabierz tych dwch do Ramion Syreny - powiedzia. - Zobacz, co si da zrobi. Powiedziawszy to odwrci si i podrepta w d pagrka, w stron poudniowej bramy. Ukadasz si z nim bez trudu - zauway Drizzt. Posiadam nad nim niejak przewag - odpar Khelben. -Brat Orlpara przewodzi szlachetnemu rodowi w miecie. Czasami przynosi to Orlparowi wielkie zyski. Jednak stanowi to take przeszkod, gdy musi uwaa na to, eby nie sprawi kopotw swej rodzinie. Do j ednak o tym - kontynuowa Khelben. - Musicie zostawi mi konie. Jeli o was chodzi, to idcie teraz do poudniowej bramy. Tamtejsi stranicy zaprowadz was na ulic Portow, a stamtd bez trudu ju znajdziecie Ramiona Syreny. Nie pjdziesz z nami? - zapyta Wulfgar zelizgujc si z sioda. Mam inne zajcia - wyjani Khelben. - Lepiej bdzie, jeeli pjdziecie sami. Bdziecie bezpieczni; Orlpar nie sprzeciwi mi si w niczym, a kapitana Deudermonta znam jako uczciwego eglarza. Obcy nie srzadkociw Waterdeep, szczeglnie w dzielnicy portowej. Lecz obcy wdrujcy w towarzystwie Khelbena malarza" mogliby zwrci uwag stwierdzi Drizzt z odrobin sarkazmu. Khelben umiechn si, ale nie odpowiedzia. Drizzt zeskoczy z sioda. Konie powrc do Longsaddle? Oczywicie.

9 54 * * 55

R. A. SALVATORE Dzikujemy ci, Khelbenie -powiedzia Drizzt. - Z pewnoci; bardzo nam pomoge. Pomyla przez chwil, patrzc na swego konia. - Musisz wiedzie, e czar Malchora rzucony na podkowy nie przetrwa. Orlpar nie bdzie mia korzyci z ubitego dzisiaj interesu. Sprawiedliwo - rozemia si Khelben. - Wiele razy robi nieuczciwe interesy, wierz mi. Moe to dowiadczenie nauczy go pokory i przekona, e jego wasne sposoby srwnie bdne. Moe - powiedzia Drizzt i skoniwszy si, wraz z Wulfgarem poczli schodzi ze wzgrza. Bd ostrony, ale bd te spokojny - zawoa za nimi Khelben. -W porcie nie brakuje rzezimieszkw, lecz policja jest wszdzie obecna. Wielu obcych spdza swpierwsznoc w miejskich lochach! Przyglda si im, jak schodzili ze wzgrza. Przypomnia sobie, podobnie jak Malchor, dawno minione dni, gdy to on wdrowa drogami ku odlegym przygodom. On zastraszy tego czowieka - zauway Wulfgar, gdy Khelben nie mg ich ju usysze. - Prosty malarz? Bardziej prawdopodobne, e to czarodziej, wicej nawet, bo potny czarodziej - odpar Drizzt. - Znowu musimy podzikowa Malchorowi, ktrego wpywy uatwiaj nam t wycieczk. Zapamitaj moje sowa, to nie prosty malarz moe poskromi takich, jak Orlpar. Wulfgar obejrza si na pagrek, lecz Khelbena i koni nie byo nigdzie wida. Nawet ze sw ograniczon znajomoci czarnej sztuki Wulfgar stwierdzi, e tylko magia moga usun stamtd Khelbena i trzy konie w tak szybkim tempie. Umiechn si i pokrci gow, dziwic si po raz kolejny ekscentrycznym osobnikom, jakich pokazuje mu szeroki wiat. *** Idc wedug wskazwek udzielonych im przez stranikw przy poudniowej bramie, Drizzt i Wulfgar znaleli si szybko na ulicy Portowej, dugiej drodze biegncej przez ca dugo Portu Waterdeep w poudniowej dzielnicy miasta. Ich nozdrza wypeni zapach ryb i soli, nad gowami skaryy si mewy. Ulic zapeniali eglarze i kupcy przybyli ze wszystkich zaktkw Krain KLEJNOT HALFUNGA - niektrzy zajci swoimi sprawami, lecz wikszo stanowili ci, ktrzy wyszli na brzeg na ostatni odpoczynek przed dugpodr do poudniowych portw. Ulica Portowa bya doskonale przystosowana do takich zabaw, na kadym rogu znaj dowaa si tawerna. Lecz w przeciwiestwie do dzielnicy portowej w uskanie, oddanej przez radnych miejskich szumowinom ju dawno temu, ulica Portowa w Waterdeep nie bya zym miejscem. Waterdeep byo miastem prawa, a czonkowie synnej stray miejskiej Waterdeep, zawsze byli w zasigu wzroku. Byo wielu twardych poszukiwaczy przygd, zahartowanych w bitwach wojownikw, noszcych swojbro z chodn zna-jomocirzeczy. Drizzt i Wulfgar czuli na sobie wiele par oczu, a gdy przechodzili prawie kada gowa odwracaa si w ich stron. Drizzt maca swoj mask, najpierw bojc si, e w jaki sposb si zelizgna i ukazaa jego pochodzenie zdumionym widzom. Szybkie zbadanie rozwiao jego obawy, gdy jego rce nadal pokryte byy zotaw skr elfw powierzchni. Drizzt omal nie rozemia si w gos, gdy zwrci si do Wul-fgara o potwierdzenie faktu, e maska nadal zmienia jego rysy, gdy stwierdzi, e to nie on jest obiektem zainteresowania gapiw. Przez ostatnie kilka lat by tak blisko modego barbarzycy, e przyzwyczai si do fizycznej postawy Wulfgara. Majcy prawie siedem stp wzrostu Wulfgar cay zbudowany z masywnych mini, ktre grubiay z kadym rokiem, pewny siebie kroczy dumnie ulic

Portow, niosc na ramieniu Aegis-fang. Ten modzieniec wytrzymaby porwnanie z najwikszymi wojownikami w Krainach. Na razie wydaje si, e to nie j a jestem celem tych spojrze powiedzia Drizzt. Zdejm mask, drowie - odpar Wulfgar, jego twarz zaczerwienia si od napywu krwi. -1 zabierz te oczy ze mnie! Chciabym, ale Regis - odpar Drizzt mrugnwszy okiem. Ramiona Syreny nie rniy si niczym od wielu tawern znajdujcych si w tej dzielnicy Waterdeep. Dobiegay z niej krzyki i miechy, dolatywa ciki zapach taniego piwa i wina. Przed

* 56 * * 57 R. A. SALVATORE drzwiami zgromadzia si grupa awanturnikw, popychajc si i przeklinajc tych, ktrych nazywali przyjacimi. Drizzt spojrza na Wulfgara zatroskany. Jedyny raz, gdy modzieniec by w takim miejscu - w Cutlass w uskanie - zakoczyo si rozniesieniem na strzpy tawerny i wikszoci jej bywalcw w czasie bjki. Trzymajcy si ideaw honoru i odwagi Wulfgar nie pasowa do pozbawionego zasad wiata miejskich tawern. Nagle z Ramion Syreny wyszed Orlpar i z atwoci przedar si przez tum obuzw. Deudermont jest przy barze - szepn ktem ust. Przeszed obok Wulfgara i Drizzta, wydajc si nie zauway ich. - Wyso ki, niebieska kurtka i ta broda - doda. Wulfgar chcia mu co odpowiedzie, lecz Drizzt popchn go do przodu, rozumiejc, e Orlpar woli zachowa ich znajomo w tajemnicy. Tum rozstpi si, gdy Drizzt i Wulfgar przebijali si przez niego, wszystkie spojrzenia skupi na sobie Wulfgar. Bungo chciaby go dosta - szepn jeden z nich, gdy dwaj towarzysze skierowali si w stron baru. Warto byoby popatrze - rozemia si inny. Ostry such drowa pochwyci t rozmow i Drizzt spojrza znowu na swego olbrzymiego przyjaciela, zauwaajc jak same rozmiary Wulfgara wydaj si zawaa na uczestnictwie barbarzycy w tgo typu kopotach. Wystrj wntrza Ramion Syreny nie stanowi zaskoczenia. Powietrze byo gste od dymu z egzotycznych cygar i smrodu skwaniaego piwa. Kilku pijanych eglarzy leao z twarzami wtulonymi w stoy lub siedziao wspartych o ciany, podczas gdy inni wczyli si dokoa, rozlewajc swe napoje - czsto na bardziej jeszcze pijanych goci, ktrzy odpowiadali odepchniciem obraajcych ich na podog. Wulfgar zastanawia si, ilu z tych ludzi spnio si na swoje statki. Bd zatacza si tutaj, dopki nie skocz si im pienidze, po to, by zosta wyrzuconymi na ulic, na ndz nadchodzcej zimy, bez adnego schronienia? - Dwukrotnie widziaem trzewia miasta - szepn Wulfgar do Drizzta. -1 w obu przypadkach przypominaem sobie przyjemno, j ak daje otwarta droga!

58 * KLEJNOT HALFUNGA Gobliny i smoki? - odpar niefrasobliwie Drizzt, prowadzc Wulfgara do pustego stou nieopodal baru. To duo lepsze ni to - zauway Wulfgar. Kelnerka znalaza si przy nich, zanim nawet zdyli usi. Czego sobie yczycie? - zapytaa odruchowo, dawno ju straciwszy zainteresowanie klientami, ktrych obsugiwaa. Wody - odpar ochryple Wulfgar. I wina - doda szybko Drizzt wycigajc sztuk zota, aby rozjani nage zachmurzenie si kobiety. To musi by Deudermont -powiedzia Wulfgar, chcc unikn nadcigajcej bury za sposb potraktowania dziewczyny. Wskaza na wysokiego mczyzn opierajcego si o barierk baru. Drizzt natychmiast wsta, sadzc, e najlepiej bdzie, gdy bez zwoki zaatwi swj interes i wynios si z tawerny tak szybko, jak to tylko bdzie moliwe. Pilnuj stou - powiedzia do Wulfgara. Kapitan Deudermont nie by zwyczajnym bywalcem Ramion Syreny. Wysoki i wysmuky, by subtelnym mczyzn, mogcym jada z lordami i damami. Leczjak wszyscy kapitanowie statkw zawijajcych do portu Waterdeep, szczeglnie w dniu ich odpynicia, Deudermont spdza wikszo swego czasu na ldzie, nie spuszczajc uwanych oczu ze swej cennej zaogi i przeszkadzajc jej skoczy w przepenionych wizieniach Waterdeep. Drizzt przecisn si obok kapitana, wytrzymujc pytajcy wzrok barmana. Mamy wsplnego przyjaciela - powiedzia cicho do Deudermonta. Z trudem zaliczybym Orlpara do mych przyjaci - odpar niedbale kapitan. - Ale widz, e nie przesadzi, jeli chodzi o wielko i si twego modego przyjaciela. *** Deudermont nie by jedynym, ktry zauway Wulfgara. Jak kada inna tawerna w tej dzielnicy Waterdeep - i wikszo barw w caych Krainach - Ramiona Syreny miay swego szermierza. Troch dalej przy barierce baru, potny, ciki osiek * 59 * R. A. SALVATORE imieniem Bungo bacznie przyglda si Wulfgarowi od chwili. gdy tylko mody barbarzyca przeszed przez drzwi. Bungowi nie podoba si jego wygld, ale nie tylko. Bardziej jeszcze nie podobay mu si muskularne ramiona, peen wdziku krok Wul-fgara i atwo, z jak nis swj potny mot bojowy, wskazujce na dowiadczenie daleko wiksze, ni wiadczyby o tym jego wiek. Koledzy Bungo zgromadzili si wok niego w oczekiwaniu zbliajcej si bjki, krzywe umiechy i mierdzce piwem oddechy pobudzay ich przywdc do dziaania. Normalnie pewny siebie Bungo stara si utrzyma swj strach pod kontrol. Otrzyma wiele uderze w cigu swego siedmioletniego panowania w tawernie, teraz jego posta bya zgita, mia poamany co najmniej tuzin koci i drugie tyle naderwanych mini. Patrzc na zdumiewajc posta

Wulfgara, Bungo naprawd zastanawia si czy dotrzymaby mu pola nawet wtedy, gdy by zdrowszy i modszy. Lecz bywalcy Ramion Syreny patrzyli na niego. To by ich teren, a on by ich przywdc. Zapewniali mu darmowy wikt i piwo - Bungo nie mg ich opuci. Wulfgar widzia zbliajc si grup, zanim nawet si ruszyli. Ta scena bya zbyt znajoma dla modego barbarzycy; w peni spodziewa si, e ponownie - tak jak to byo w Cutlass w uskanie - zosta wybrany ze wzgldu na swoje rozmiary. - Czego tu chcesz? - powiedzia Bungo z rkami na biodrach i z sykiem, gdy growa nad siedzcym mczyzn. Pozostali otrzykowie otoczyli st, zamykajc dokadnie Wulfgara w swym krgu. Instynkt podpowiedzia Wulfgarowi, aby wsta i powali na miejscu pretensjonalnego osika. Nie ba si omiu przyjaci Bungo. Uwaa, e s to tchrze, ktrzy potrzebuj przywdcy, eby doda im ostrg. Jeli jeden cios powali Bungo - a Wulfgar nie wtpi, e tak bdzie - pozostali zawahaj si, zanim uderz, a zwoka ta moe ich drogo kosztowa. Lecz w cigu tych ostatnich kilku miesicy Wulfgar nauczy si take panowa nad swoim gniewem, nauczy si te szeiszej definicji honoru. Wzruszy ramionami, nie robic adnego ruchu, ktry mgby si wyda grob. 9 60 KLEJNOT HALFUNGA Miejsca, aby usi i co wypi - odpar chodno. -A kim ty jeste? Nazywam si Bungo - powiedzia osiek, plujc kropelkami liny przy kadym sowie. Wypi dumnie pier, jakby jego imi miao co oznacza dla Wulfgara. Wulfgar, ocierajc z twarzy lin, ktr oplu go Bungo, ponownie opar si podszeptom instynktu walki. Wraz z Drizztem mieli waniejszy sprawy, przypomnia sobie. Kto powiedzia, e moesz wej do mego baru? - warkn Bungo, sdzc - a waciwie majc nadziej - e zepchnie Wul fgara do defensywy. Spojrza na swych przyjaci, ktrzy pochy lili si bliej nad Wulfgarem, wzmagajc pozory zastraszenia. Z pewnociDrizzt zrozumie konieczno powalenia tego durnia, stwierdzi Wulfgar, zaciskajc pici. Jedno uderzenie - mrukn cicho, patrzc na grup ajda kw. Grup, ktra lepiej by wygldaa rozcignita bez przytom noci po rogach na pododze. Wulfgar przywoa obraz Regisa, eby odsun sw wrzc wcieko, lecz nie mg zignorowa faktu, e jego rce zacinite byy na krawdzi stou z tak si, e a pobielay kostki palcw. *** Umowa? - zapyta Drizzt. Stoi - odpar Deudermont. - Mam dla ciebie kajut na Duszku Morskim i mile witam dodatkowe rce i ostrza, szczeglnie takich weteranw przygd. Lecz podejrzewam, e moesz nie zdy na wypynicie. Po tych sowach chwyci Drizzta za rami i odwrci w stron kopotw narastajcych przy stole Wulfgara. Tawerniany osiek i jego przyjaciele - wyjani Deudermont. - Cho stawiam na twego przyjaciela. Dobrze ulokowane pienidze - odpar Drizzt - lecznie mamy

czasu... Deudermont skierowa wzrok Drizzta w ciemny rg tawerny, w ktrym siedziao czterech mczyzn, chodno przygldajcych si narastajcemu tumultowi. Stra - powiedzia Deudermont. - Walka bdzie kosztowaa twego przyjaciela noc w lochach. Nie mog zosta w porcie. * 61 * R. A. SALVATORE Drizzt rozejrza si po tawernie szukajc jakiego wyjcia z tej sytuacji. Wszystkie oczy wydaway si by zwrcone na Wulfga-ra i otrzykw, z niecierpliwoci oczekujcych bjki. Drw stwierdzi, e gdyby podszed teraz do stou, to wanie wtedy zaczaby si caa zabawa. *** Bungo wypi brzuch o cale od twarzy Wulfgara, aby pokaza szeroki pas naznaczony w stu miejscach. Za kadego, ktrego pokonaem - pochwali si. - Daje mi to co do roboty przez noc w wizieniu - wskaza na due na cicie na brzegu klamry. - To oznacza zabicie kogo. Roztrza skaem jego gow naprawd piknie. Kosztowao mnie to pi nocy. Wulfgar rozluni swj chwyt - przechwaki nie zrobiy na nim wraenia, ale uwiadomiy teraz konsekwencje dziaa, ktrych miaby si teraz podj. Musia zdy na statek. Moe przyszedem zobaczy Bungo - powiedzia krzyujc ramiona na piersi i rozpierajc si na krzele. Walnij go! - mrukn jeden z otrzykw. Bungo spojrza zoliwie na Wulfgara. Przyszede szuka zaczepki? Nie, nie sdz - odpar Wulfgar. - Walka? Nie, jestem tylko chopcem, ktry wyruszy, aby zobaczy szeroki wiat. Bungo nie mg ukry swego zdziwienia. Spojrza na swych przyjaci, ktrzy w odpowiedzi wzruszyli tylko ramionami. Usid - zaproponowa Wulfgar. Bungo si nie ruszy. otrzyk stojcy za Wulfgarem szturchn go mocno w rami i warkn. Po co tu przyszede? Wulfgar wiadomie przytrzyma swoj rk, eby ta nie wystrzelia i nie zmiadya brudnych palcw otrzyka - teraz si kontrolowa. Nachyli si bliej do potnego lidera. Nie po to, aby walczy, lecz po to, by si przyjrze - powie dzia cicho. - Moe pewnego dnia uznam, e mog dotrzyma pola takim jak Bungo i tego dnia wrc, gdy nie wtpi, e nadal bdziesz przywdc w tej tawernie. Lecz obawiam si, e ten dzie nastpi za wiele lat. Musz si jeszcze wiele nauczy. KLEJNOT HALFUNGA Wic po co przyszede? - zapyta Bungo przepeniony pewnoci siebie. Pochyli si nad Wulfgarem niebezpiecznie blisko. Przyszedem, aby si nauczy - odpar Wulfgar. - Uczy, przygldajc si najsilniejszemu wojownikowi w Waterdeep. Zobaczy jak postpuje Bungo i jak zaatwia swoje sprawy. Bungo wyprostowa si i spojrza na swych przeraonych towarzyszy, ktrzy pochylili si tak, e

omal nie poprzewracali si na st. Bungo bysn swym bezzbnym umiechem, jak to zawsze czyni, gdy mia przetrzepa komu skr, a otrzykowie steli. Lecz nagle przywdca zaskoczy ich, przyjanie klepic Wulfgara mocno po ramieniu. W tawernie rozleg si wyranie jk zawodu, gdy Bungo przycign krzeso, aby wypi z obcym. Zabierajcie si std! - rykn do swych towarzyszy. Ich twarze wykrzywiy rozczarowanie i niezadowolenie, lecz nie odwayli si nie posucha. Ten za Wulfgarem szturchn go znowu, tym razem po przyj acielsku, a potem pody za inny mi do baru. * ** Mdre posunicie - zauway Deudermont. Dla nich obu - odpar drw opierajc si o barierk. Masz jeszcze jakie sprawy w miecie? - zapyta kapitan. Drizzt pokrci gow. Nie. Zabierz nas na statek - odpowiedzia. - Obawiam si, e Waterdeep moe sprawi tylko kopoty. * ** Miliony gwiazd wypeniay niebo tej bezchmurnej nocy. Sigay w d z aksamitnego baldachimu, aby poczy si z odlegymi wiatami Waterdeep, rozwietlajc pnocny horyzont. Wulfgar znalaz Drizzta na pokadzie, siedzcego cicho w rozkoysanym spokoju oferowanym przez morze. Powinienem wrci - powiedzia Wulfgar, podajc za wzrokiem przyjaciela ku odlegemu teraz miastu. -Aby wyrwna rachunki z pijanym otrzykiem i jego ajdackimi przyj acimi - wywnioskowa Drizzt. Wulfgar rozemia si, lecz przerwa nagle, gdy Drizzt odwrci si do niego.

* 62 * * 63 * R. A. SALVATORE -A jaki bdzie koniec? - zapyta Drizzt. - Chcesz go zastpi jako zabijaka w Ramionach Syreny? Takiego ycia nie zazdroszcz - odpar Wulfgar, miejc si znowu, cho tym razem z lekkim niepokojem. -A wic zostaw tego Bungo - powiedzia Drizzt, odwracajc si znowu w stron wiate miasta. Umiech Wulfgara ponownie znik z jego twarzy. Miny sekundy, moe minuty, a jedynym dwikiem byy uderzenia fal o dzib Morskiego Duszka. Pod dziaaniem impulsu Drizzt wycign z pochwy Bysk. Pikny sejmitar wrci do ycia w rku drowa, ostrze byszczao w wietle gwiazd - od tego wzio si imi Bysku. Ta bro doskonale do ciebie pasuje - zauway Wulfgar. Doskonay towarzysz - przyzna Drizzt, badajc skomplikowany wzr wyryty wzdu ostrza. Przypomnia sobie inny magiczny sejmitar, ktry kiedy by w jego posiadaniu, ostrze, ktre znalaz w legowisku smoka zabitego przez niego i Wulfgara. Tamto ostrze take byo

doskonaym towarzyszem. Wykonane w magii lodu, wykute zostao jako zguba stworze ognia, nieprzenikliwe, wraz z tym, ktry nim wada, dla ich pomieni. Dobrze suyo Drizztowi, uchronio go nawet przed pewn i bolesn mierci od ognia demona. Drizzt spojrza znw na Wulfgara. Mylaem o naszym pierwszym smoku - odpowiedzia na pytajce spojrzenie barbarzycy. - Ty i ja, sami w lodowej jaskini przeciwko Lodowej mierci, doskonaemu przeciwnikowi. Mgby nas zabi - doda Wulfgar. - Gdyby nie ten olbrzymi sopel lodu, ktry na szczcie wisia nad grzbietem smoka. Na szczcie? - odpar Drizzt. - Moe. Lecz czciej, odwa si to powiedzie, szczcie jest po prostu przewag, jak zyskuje prawdziwy wojownik, postpujc rozsdnie i z gow. Wulfgar przyj ten komplement z dum, to on strci sopel, zabijajc smoka. Szkoda, e nie mam sejmitara, ktry zabraem z legowiska Lodowej mierci, ktry mgby by towarzyszem Bysku - zau way Drizzt. KLEJNOT HALFUNGA _ To prawda - odpar Wulfgar, umiechajc si na wspomnienie swych wczesnych przygd u boku drowa. - Lecz, niestety, przepad w Wwozie Garumna wraz z Bruenorem. Drizzt zamruga oczyma, jakby zimna woda chlusna mu w twarz. Przed oczami stan mu nagle obraz, a to co zawiera w sobie byo zarwno pene nadziei, jak i przeraajce. Obraz Bruenora Battlehammera dryfujcego powoli w d, w gbiny wwozu na grzbiecie poncego smoka. Poncy smok! Po raz pierwszy Wulfgar zauway drenie w gosie swego zazwyczaj opanowanego przyjaciela, gdy Drizzt wychrypia: - Bruenor mia moje ostrze?

* 64 9 65 * 35 5 Popfog Pokj by pusty, pon w nim tylko niewielki ogie. Wiedzi e w ssiednim pokoju, za uchylonymi drzwiami s szare krasn ludy - duergarowie, lecz musia zaryzykowa. Ta sekcja kompl _ ksu bya zbyt pena szumowin, aby mg i dalej tunelami be zamaskowania si. Przelizn si z gwnego korytarza i przeszed obok bocznych drzwi, aby dotrze do paleniska. Przyklkn przedj nim i pooy obok siebie swj doskonay mithrilowy topr. arzce si wgle spowodoway, e wzdrygn si, cho nie poczu blu,; gdy woy palec w popi. Kilka sekund pniej usysza, e boczne drzwi otworzyy si, roztar wic ostatnigar popiou na twarzy, majc nadziej, e wystarczajco pokry sw synn rud brodi i blad skr swego dugiego nosa, a po jego czubek. Co robisz? - dobiego krakanie z tyu. Pokryty popioem krasnolud dmuchn w wgle. Pojawi si may pomyczek. Troch za zimno - odpar. - Musz odpocz. - Wsta i odwrci si, podnoszc mithrilowy topr.

Dwa szare krasnoludy przeszy przez pokj i stany przed nim. Ich bro spoczywaa bezpiecznie w pochwach. Kim jeste? - zapyta jeden z nich. - Nie jeste z Klanu McU- i duck i nie naleysz do tych tuneli! Jestem Tooktoook z Klanu Trilk - skama krasnolud, uywajc imienia szarego, ktrego zabi poprzedniego ranka. - Patrolowaem i zgubiem si! Jestem szczliwy, e znalazem pokj z kominkiem! Szare krasnoludy spojrzay po sobie, a potem podejrzliwie na obcego. Syszeli raporty z kilku ostatnich tygodni - odkd Shim 66 9 KLEJNOT HALFUNGA mergloom, smok cienia, bdcy dla nich bogiem zosta zabity -o wymordowanych duergarach, czsto pozbawionych gw, znaj-dowanychw zewntrznych tunelach. Dlaczego ten jest sam? Gdzie jest reszta patrolu? Z pewnoci Klan Trilk jest na tyle mdry, aby trzyma si z daleka od tuneli Klanu McUduck. I dlaczego, zauway jeden z nich, w brodzie tego krasnoluda jest rude pasmo? Krasnolud zda sobie natychmiast spraw z ich podejrze i wiedzia, e nie moe ju duej podtrzymywa tej zabawy w ciuciubabk. - Straciem dwch z mego klanu - powiedzia. - Przez drowa - umiechn si, zobaczywszy rozszerzone oczy duergarw. Sama wzmianka o drowie zawsze powodowaa to, e szare krasnoludy chwiay si na obcasach i daa przysmolonemu krasnoludowi kilka dodatkowych sekund. - Ale to byo warte tego! - oznajmi podnoszc mithrilowy topr obok gowy. - Dao mi to zoliwe ostrze! Widzisz? Gdy jeden z duergarw pochyli si, zachwycony lnicbro-ni, rudobrody krasnolud da mu bliszy wgld na ni, wbijajc okrutne ostrze gboko w twarz. Drugi duergar ledwie zdy sign do rkojeci swego miecza, gdy zosta trafiony ciosem na odlew, ktry pogry koniec rkojeci topora w jego oku. Zatoczy si do tyu, lecz wiedzia, w mgle blu, e to jego koniec, na sekund przedtem, zanim mithrilowy topr przeci mu szyj. Z przedpokoju wpado dwch nastpnych duergarw z wycignitbroni. - Idziemy z pomoc! - wrzasn jeden z nich, rzucajc si do walki. Drugi run do drzwi. Szczcie znw byo po stronie rudobrodego. Kopn jaki przedmiot, lecy na pododze, odrzucajc go w kierunku uciekajcego duergara i w midzyczasie parujc sw zot tarcz pierwszy cios najnowszego przeciwnika. Uciekajcy duergar by tylko o kilka krokw od korytarza, gdy co potoczyo si midzy jego stopami, podcinajc go i sprawiajc, e rozcign si jak dugi na pododze. Uklkn szybko, lecz zawaha si, walczc z wzbierajcw jego gardle ci gdy zobaczy o co si potkn. 1*67 R. A. SALVATORE O gow swego pobratymca. Rudobrody krasnolud uchyli si przed nastpnym cios po czym rzuci si przez pokj, aby uderzy tarcz w klczc teraz duergara i roztrzaska nieszczsne stworzenie o kamie cian. Krasnoluda wytrci jednak z rwnowagi wasny sk przyklkn wic na jedno kolano, podczas gdy dopad go j

zostay przy yciu duergar. Intruz podnis nad gow sw t cz, aby zablokowa cios miecza duergara i odpowiedzia n skim zamachem topora, celujc w jego kolana. Duergar odsk czy na czas, otrzymujc cicie tylko w jedn z ng, ale zani zdy przyj do siebie i odpowiedzie ciosem, rudobrody ws' ju i by gotowy. Twj e koci rzuc na poarcie padlinoercom - warkn I snolud. Kim jeste? - zapyta duergar. -Na pewno nie z naszej rasy Na pokrytej popioem twarzy rozla si umiech. I Nazywam si Battlehammer - warkn, pokazujc herb na swej tarczy, kufel pienicego si piwa Klanu Battlehammer. Bruenor Battlehammer, prawowity krl Mithrilowej Hali! Bruenor zachichota cicho, widzc jak twarz szarego krasno* luda zbielaa. Duergar cofn si w stron drzwi prowadzcych do przedpokoju, wiedzc teraz, e nie zdoa przeciwstawi si tak potnemu przeciwnikowi. W desperacji odwrci si i rzuci si do ucieczki, usiujc zatrzasn za sob drzwi. Lecz Bruenor domyli si, co zamierza duergar i woy swj ciki but midzy drzwi a prg, zanim zdyy si zamkn. Potny krasnolud uderzy ramieniem w twarde drzewo, co sprawio, e duergar wpad do maego pokoju, roztrcajc st i krzeso. Bruenor wkroczy do pokoju pewnie, nie obawiajc si adnego zaskoczenia. Nie widzc drogi ucieczki, szary krasnolud rzuci si dziko na niego, z wysunit do przodu tarcz i mieczem wzniesionym nad gow. Bruenor bez trudu zablokowa cios skierowany w d, a potem uderzy toporem w tarcz duergara. Ona take bya z mithrilu i topr nie mg si w ni wbi, lecz uderzenie Bruenora byo tak potne, e skrzane rzemienie rozerway si, a rami duergara zdrtwiao i opado bezsilnie. Duergar wrzasn przeraony i wystawi swj krtki miecz, eby ochroni od* 68* KLEJNOT HALFUNGA sonit flank. Bruenor uderzy w rami duergara sw tarcz, celujc w okie, czym sprawi, e jego przeciwnik straci rwnowag. W byskawicznej kombinacji z toporem, Bruenor cia w odsonite rami duergara. Druga gowa spada na podog. Bruenor chrzkn, uznajc robot za dobrze wykonani powrci do wikszego pomieszczenia. Duergar,lecy obok drzwi, dopiero co odzyska przytomno, gdy wtem Bruenor uderzy go tarcz-szary wpad na cian. - Dwudziesty drugi - mrukn do siebie, liczc szare krasnoludy, ktre zabi w cigu ostatnich kilku tygodni. Wyjrza na ciemny korytarz. Nie byo nikogo. Zamkn cicho drzwi i wrci do ognia, aby poprawi swj makija. W czasie szalonego spadku na dno Wwozu Garumna, na grzbiecie poncego smoka, Bruenor straci przytomno. By naprawd zaskoczony, gdy udao mu si otworzy oczy. Gdy tylko si rozejrza zobaczy, e smok nie yje, lecz cigle nie mg zrozumie jak si to stao, e on, lec na grzbiecie poncego smoka, nie spon. Wok niego wwz by cichy i ciemny; nie mg domyli si, jak dugo pozostawa bez przytomnoci. Wiedzia jednak, e jego przyjaciele, jeli udao si im uciec, pjd prawdopodobnie drog powrotn przez tylne drzwi, kierujc si na bezpiecznpowierzchni. A Drizzt y! Obraz lawendowych oczu drowa, patrzcych na niego ze ciany wwozu, gdy smok

zelizgiwa si obok niego, pozosta wyryty w pamici Bruenora. Nawet teraz, tygodnie pniej, o ile mg si zorientowa, uywa obrazu nieposkromionego Drizzta Do'Urdena, jak litanii przeciwko beznadziejnoci swej sytuacji. Nie mg bowiem wspi si z dna wwozu, gdzie ciany wyrastay pionowo i prostopadle w gr. Musia wlizn si w samotny tunel, biegncy do podstawy wzniesienia, i wdrowa przez nisze poziomy kopalni. Przez armi szarych krasnoludw - duergarw, najbardziej zaniepokojonych, gdy smok, ktrego zabi Bruenor, Shimmer-gloom, by ich wodzem. Zaszed daleko, a kady krok zblia go do swobody i powierzchni. Lecz zblia go take do gwnej czeredy duerga9 69 * R. A. SALVATORE rw. Nawet teraz sysza szum ogni kuni wielkiego, podzi nego miasta, rojcego si niewtpliwie od szarych szumo Bruenor wiedzia, e musi przej tamtdy, eby dotrze do neli czcych si z wyszymi poziomami. Lecz nawet tu w ciemnociach kopal, jego maskowanie nie mogo spro; bliszemu badaniu. Jak mu si powiedzie w ciemnoci podziemnego miasta, z tysicami rojcych si wok szar krasnoludw? Bruenor otrzsn si z tych myli i roztar na twarzy wi-popiou. Teraz nie trzeba si martwi, znajdzie jaki sposb, e przej. Wzi topr i tarcz, po czym skierowa si ku drzwio Pokrci gowi umiechn si, gdy uparty krasnolud obok dn znw odzyska przytomno i usiowa stan na nogach. Br nor uderzy nim o cian po raz trzeci i od niechcenia, gdy ten j" osuwa si, ci toporem w gow, aby tym razem ju nigdy ni odzyska przytomnoci. - Dwudziesty drugi -podsumowa ponuro, wychodzc na k~ rytarz. Odgos zatrzaskiwanych drzwi ponis si echem w ciem* noci, a gdy ucich, Bruenor usysza znowu szum kuni ognisk? - podziemne miasto, jego jedyna szansa. Wzi gbszy od-; dech, eby si uspokoi, a potem uderzy zdecydowanie toporem o tarcz i ruszy korytarzem w stron wabicego go dwiku. Nadszed czas, aby zaatwi sprawy do koca. Korytarz wi si i skrca, a wreszcie zakoczy si niskim ukiem, otwierajcym si na jasno owietlonjaskini. Po raz pierwszy od prawie dwustu lat, Bruenor Battlehammer spojrza na wielk, podziemn Mithrilow Hal, ulokowane w olbrzymiej rozpadlinie, ze cianami pocitymi stopniami i szeregami ozdobnych drzwi. Jego potne pomieszczenia stanowiy domostwo dla caego Klanu Battlehammer, ale wiele jeszcze pokoi pozostawao pustych. Miejsce to byo dokadnie takie samo, jakim je krasnolud pamita z dawnych czasw i teraz, jak w odlegych dniach jego modoci wiele kuni janiao od ogni, a podoga roia si od zgarbionych postaci krasnoludz-kich rzemielnikw. KLEJNOT HALFUNGA Jak wiele razy mody Bruenor i jego przyjaciele patrzyli na spaniao tego miejsca i suchali uderze kowalskich motw i cikie sapanie olbrzymich miechw? Zapad we wspo> mnienia. Bruenor odpdzi przyjemne obrazy, gdy przypomnia sobie, e ci zgarbieni rzemielnicy to li duergarowie, nie za jego pobratymcy. Wrci w mylach do teraniejszoci i czekajcego go zadania. Jako musia przeby otwartprzestrze podogi i stopnie po drugiej stronie, aby dosta si do tunelu, ktry zaprowadzi go w wysze partie kompleksu. cisn mocniej topr nie miejc odetchn i zastanawiajc si, czy oto nie nadszed czas jego ostatniej chway. Patrol ciko uzbrojonych duergarw podszed do uku i poszed dalej, od niechcenia tylko

rzuciwszy okiem w gb tunelu. Bruenor odetchn gboko i zgani si za chwil saboci. Nie mg pozwoli sobie na oczekiwanie; kada chwila jak tu spdza niebezpiecznie podnosia ryzyko. Szybko rozway moliwoci: by mniej wicej w poowie wysokoci ciany, pi stopni nad podog, most na wyszym poziomie spina oba brzegi rozpadliny, lecz nie ulegao wtpliwoci, e jest dobrze strzeony, a samotne przejcie po nim, z dala od krztaniny na pododze, mogo wyda si zbyt podejrzane. Przejcie przez podog wydawao si by najlepszym rozwizaniem. Tunele w poowie przeciwlegej ciany, prawie dokadnie naprzeciw miejsca, w ktrym sta obecnie, powinny zaprowadzi go w zachodni koniec kompleksu, do pomieszczenia, do ktrego wkroczy najpierw po swym powrocie do Mithrilowej Hali i dalej -w otwart kotlin Doliny Stranika. To bya jedyna szansa - wedug jego oceny -jeli oczywicie udaoby mu si przej przez otwart przestrze podogi. Wyjrza spod uku, szukajc oznak powracajcego patrolu. Zadowolony, e nie zauway niczego takiego, przypomnia sobie, e jest krlem, prawowitym krlem kompleksu i dumnie wyszed na pk. Najblisze schody w d znajdoway si na lewo, lecz patrol skierowa si w tamt wanie stron i Bruenor pomyla, e lepiej bdzie trzyma si od nich z daleka. Jego pewno siebie wzrastaa z kadym krokiem. Min grup szarych

* 70 * * 71* R. A. SALVATORE krasnoludw odpowiadajc na ich zdawkowe pozdrowienia kim skiniciem gowy i nie zwalniajc kroku. Zszed na niszy stopie, potem na jeszcze niszy i 2 mia czas zastanowi si nad swym postpem, na ostatnim s niu zosta skpany w jasnym wietle olbrzymich palenisk ledwie pitnacie stp nad podog. Skuli si instynktw lecz stwierdzi, e jasno jest teraz jego sprzymierzec Duergarowie byli stworzeniami ciemnoci, nie przystoso nymi do wiata, ani te go nie lubicymi. Ci, ktrzy znaj wali si na pododze, mieli kaptury nisko nacignite na t rze, aby chroni oczy - Bruenor uczyni tak samo, wzmaci jc tylko swoje maskowanie. Widzc niezorganizowane ru na pododze zacz wierzy, e przejcie jej powinno by twe. , Ruszy najpierw wolno, by powoli zwiksza szybko, zostajc pochylonym, z kapturem cile przylegajcym do liczkw, w swym poobijanym, jednorogim hemie nisko n; nitym na brwi. Usiujc wydawa si niefrasobliwym, tr ma swe lewe rami przy boku, lecz jego druga rka spocz; waa na rkojeci zatknitego za pasem topora. Gdyby dosz do wymiany ciosw, Bruenor postanowi, e bdzie gotw Min trzy centralne kunie i grono zajtych w nich duerga rw bez adnego problemu, potem poczeka cierpliwie, a prze

jedzie karawana taczek z rud. Usiujc zachowa beztrosk* kordialn atmosfer skin gow przechodzcej grupie, lec^ podesza mu do garda, gdy zobaczy adunek mithrilu w taczkach - sama myl, e szare szumowiny wybieraj sza-; chtne metale ze cian jego witej ojczyzny podnosia mu poziom adrenaliny. - Zapacicie za to wszystko - mrucza pod nosem. Otar rkawem brwi. Zapomnia, jak gorce staje si dno podziemnego miasta, gdy pon ognie w kuniach. I podobnie jak u wszystkich tutaj, strumyczki potu poczy cieka mu po twarzy. * 72* Bruenor pocztkowo nie czu niepokoju, lecz ostatni z przechodzcych grnikw nagle spojrza na niego przecigle. Bruenor pochyli si jeszcze niej i szybko poszed dalej, uzmysowiwszy sobie jaki wpyw moe mie pocenie si na jego bardzo KLEJNOT HALFUNGA dyskusyjne maskowanie. Gdy dotar do pierwszego podestu po jjrugiej stronie rozpadliny, caa jego twarz bya naznaczona jasnymi bruzdami, a cz bokobrodw ukazaa swj prawdziwy kolor. Nadal jednak, pomyla, moe mi si to uda. Lecz w poowie schodw zdarzyo si nieszczcie. Zajty bardziej ukrywaniem swej twarzy, ni patrzeniem pod nogi Bruenor potkn si i wpad na onierza stojcego o dwa stopnie wyej. Odruchowo spojrza w gr, a jego oczy napotkay oczy duergara. Osupiay wzrok szarego krasnoluda powiedzia Bruenorowi bez najmniejszych wtpliwoci, e gra si skoczya. Szary sign po miecz, lecz Bruenor nie mia czasu na walk. Wsadzi gow midzy kolana duergara, zdzierajc jtdennakolannik pozostaym rogiem swego hemu i podnis duergara nad siebie, po czym z caej siy zrzuci go ze schodw. Bruenor rozejrza si. Kilku zauwayo to, ale bjki w szeregach duergarw-byy tutaj na porzdku dziennym. Spokojnie ruszy znw w gr po schodach, lecz onierz nie straci przytomnoci po upadku i by na tyle pozbierany w sobie, e wycign palec w stron podestu i krzykn: Zatrzymajcie go! Bruenor straci wszelknadziej zachowania swej tosamoci. Wycign mithrilowy topr i rzuci si podestem w stron nastpnych schodw. W rozpadlinie rozlegy si alarmowe krzyki. Wok Bruenora zacienio si, porozsypywano adunek taczek, rozleg si szczk wyciganej broni i tupot obutych stp. W chwili, gdy ju mia wbiec na nastpne schody, dwch stranikw zeskoczyo z gry. O co chodzi? - krzykn jeden z nich, cakiem zdezoriento wany, nie wiedzc, e przyczyntego caego poruszenia jest kra snolud, ktry sta przed nimi. Obaj stranicy w pewnym momen cie z przeraeniem rozpoznali Bruenora - w chwili, gdy topr rozdar twarz jednego, a pchnicie ramieniem zrzucio drugiego z pki. Bruenor wbieg po schodach po to tylko, aby natychmiast wrci swymi ladami, gdy aich szczytu ukaza si patrol. Po caym podziemnym miecie biegay setki szarych krasnoludw, ich uwa 73 * R. A. SALVATORE

ga zacza si koncentrowa na Bruenorze. Musia wic zn~" inne schody - pobieg na drugi poziom. Jednak zatrzyma si w puapce. Z dwch stron zblia si do niego z wycignit" ni tuzin onierzy duergarw. Bruenor desperacko rozejrza si. Zamieszanie cigi wicej ni stu szarych krasnoludw na podog, biegli t przez ni i wspinali si na te schody, na ktre i on pierwo wszed. Na jego twarzy rozla si szeroki umiech, gdy rozy. y desperacki plan. Spojrza znw na atakujcych onie i wiedzia, e nie ma wyboru. Zasalutowa im, poprawi h i zeskoczy nagle z pki, uderzajc w tum, ktry zgroma si na stopniu poniej. Nie tracc rozpdu toczy si po p strcajc po drodze kilku nieszczsnych szarych krasnolud w inn grup na pododze. Byskawicznie wsta i pocz s przez nich przebija. Zaskoczeni duergarowie w tumie zacz si wspina jeden na drugiego, aby tylko zej z drogi szal nemu krasnoludowi i jego mierciononemu toporowi. W ci_ kilku sekund Bruenor przebieg nie zaczepiany przez niko przez ca podog. Zatrzyma si na chwil i rozejrza si dokoa. Dokd tei*, powinien i? Midzy nim a kadym z wyj z podziemnego mia, sta byy dziesitki duergarw, ktrzy z kad sekund stawali si coraz lepiej zorganizowani. Jeden z onierzy zaatakowa go, lecz zosta city jednym; uderzeniem. '{ - Dalej! - krzykn Bruenor, wyobraajc sobie uczciwy udzia i nastpnych duergarw gincych wraz z nim. - Dalej, ilu was tam jest! Poznajcie gniew prawdziwego krla Mithrilowej Hali! W jego tarcz uderzya strzaa z kuszy, hamujc troch jego ; przechwaki. Bardziej instynktownie ni wiadomie, rzuci si ; nagle w jedynym nie strzeonym kierunku - ryczcych palenisk. Nie zwalniajc biegu woy swj mithrilowy topr w ptl przy pasie. Nie dozna szkd od pomieni na grzbiecie spadajcego smoka, a ar popiou, ktry roztar na swej twarzy wcale nie dotkn jego skry. Ponownie, stojc w rodku otwartego paleniska, stwierdzi, e jest odporny na pomienie. Nie mia czasu zastanawia si nad ttajemnici mg tylko domyla si, e ochro 74* KLEJNOT HALFUNGA przed ogniem jest waciwoci magicznej zbroi, ktr woy, gdy pierwszy raz wszed do Mithrilowej Hali. Naprawd jednak bya to zasuga sejmitara, utraconego przez Drizzta schludnie przywizanego pod plecakiem Bruenora i prawie zapomnianego przez krasnoluda, ktry ju raz zosta dziki niemu uratowany. Ogie zasycza w protecie i w obecnoci magicznego ostrza pocz przygasa, lecz wybuch znowu, gdy Bruenor pocz wspina si do komina. Krasnolud sysza za sob krzyki zdumionych duergarw, wraz z woaniem, eby zgasi ogie. Nagle jaki gos wybi si nad inne rozkazujcym tonem: - Udusi go dymem! Namoczone szmaty wrzucono w ogie i Bruenora otoczy wielki kb szarego dymu. Sadza wypenia jego oczy, nie mg zapa powietrza, lecz nie mia innego wyjcia, jak tylko kontynuowa wspinaczk. Na olep szuka szczelin, w ktre mgby wsadzi swe piekowate palce, aby podcign si w gr z caych si. Wiedzia, e gdy wemie oddech, to prawdopodobnie umrze, lecz nie mg przesta oddycha; jego puca krzyczay z blu. Niespodziewanie znalaz otwr w cianie i prawie do niego wpad. Boczny tunel? - zastanowi si zdumiony. Przypomnia sobie nagle, e wszystkie kominy

podziemnego miasta byy ze sob poczone, eby atwiej byo je czyci. Bruenor odsun si od strugi dymu i wtoczy si do nowego tunelu. Prbowa wytrze sadz z oczu, jego puca z ulg zaczerpny powietrza, lecz pogorszy tylko spraw wycierajc oczy pokrytym sadzrkawem. Nie widzia krwi pyncej z jego rk, lecz mg domyli si stopnia poranienia z oslrego blu paznokci u rak. Mimo wyczerpania wiedzia, e nie moe pozwoli sobie na zwok. Peza wzdu maego tunelu majc nadziej, e palenisko pod nastpnym kominem, do ktrego zda, nie jest w uyciu. Podoga przed nim opada nagle i Bruenor omal nie stoczy si w inny szyb. Nie ma dymu, zauway, a ciany s tak popkane i atwe do wspinania si, jak w pierwszym kominie. Przycisn ekwipunek, ponownie poprawi hem i ruszy w gr, na olep szukajc uchwytu dla rk i ignorujc bl w ramionach i palcach. Wkrtce znowu porusza si pewnie. 75 * R. A. SALVATORE Lecz dla wyczerpanego krasnoluda, sekundy wydaw minutami, za minuty godzinami. W kocu zorientowa i odpoczywa tyle samo czasu, ile si wspina, a jego oddech szed w cikie sapanie. Podczas jednego z takich odpocz Bruenorowi wydao si, e usysza nad sobjakie szuranie,: ruchomia, aby bardziej wsucha si w dwik. Szyby te nie powinny si czy z adnymi bocznymi 1 wyszych poziomw ani z przestrzenimiasta, pomyla. W sz si przecie prosto w otwart przestrze nad powierzc Wycign si, aby popatrze w gr swymi zasypanymi; oczyma. By pewien, e usysza jaki dwik. Zagadka wyj-a si nagle, gdy potworna posta zsuna si w d szybu, c wtpliwej grzdy Bruenora, a wielkie, owosione nogi poc~ bi w niego jak cepy. Krasnolud natychmiast rozpozna nie* pieczestwo. Olbrzymi pajk. Ociekajce jadem szczypce wydary kawa ciaa z prze' mienia Bruenora. Krasnolud zignorowa bl i moliwe n stwa rany i zareagowa z rwn furi Podcign si w gr, sw gow w cebulaste ciao tej obrzydliwej rzeczy i odepc si od ciany z caej siy. Pajk zacisn swe miercionone kL szcze na cikim bucie i wali tyloma nogami, ile tylko mg: ten cel przeznaczy, utrzymujc si przy tym w swej pozycj* Zdesperowanemu krasnoludowi wydawa si prawdopodobna tylko jeden sposb ataku: wyparcie pajka. Chwyci za owosie ne nogi i wykrci si tak, by je oderwa, a przynajmniej odcit gna od punktw uchwytu na cianie. Jego rami pono od trucizny, a stopa, mimo e but opar si szczkom pajka, bya wykrcona i prawdopodobnie zamana. Nie mia jednak czasu myle o blu. Z warkniciem chwyci nastpn nog i oderwa j. Nagle spadli. Pajk - gupie stworzenie - zwin si w kul i puci krasnoluda. Bruenor spadajc poczu pd powietrza i blisko cian. Mg tylko mie nadziej, e szyb jest wystarczajco prosty, aby uchroni go przed jakimi ostrymi krawdziami. Wspi si na pajka jak tylko mg, ustawiajc jego cebulaste ciao midzy sob a zbliajcym si miejscem ldowania. KLEJNOT HALFUNGA Wyldowali na wielkiej pce. Bruenora a zatkao, lecz dziki -krej eksplozji pajka pod sob nie odnis powaniejszych Nadal nie widzia gdzie jest, lecz stwierdzi, e musia zno-ijU wyldowa na poziomie podogi podziemnego miasta, lub -4>czym mogy wiadczy na szczcie nie syszane krzyki zaniepokojenia - w mniej zaludnionej sekcji. Oszoomiony, lecz flie zniechcony, uparty krasnolud wsta i wytar z rk pyn zpjka. - Z pewnoci jutro bdzie burza - mrukn, przypominajc sobie stare zabobony, dotyczce

zabicia pajka. Ruszy znw w gr szybu zupenie nie zwaajc na bl rak, eber i stopy, a take palce jadem przedrami. I nie mylc o innych pajkach czajcych si w grze. Wspina si godzinami, uparcie wysuwajc jedn rk przed drugi podcigajc si. Zdradziecki jad pajka przepywa przez niego falami mdoci i odbiera si jego ramionom. Lecz Bruenor by twardszy ni grski kamie. Mg umrze z ran, lecz postanowi, e nastpi to na zewntrz, na wolnym powietrzu, pod gwiazdami lub pod socem. Ucieknie z Mithrilowej Hali. Chodne uderzenie wiatru usuno wyczerpanie. Spojrza z nadziejw gr, lecz nadal nic nie widzia - moe na zewntrz bya noc. Przez chwil bada podmuch wiatru i wiedzia, e znajduje si tylko o jardy od celu. Ostatkiem si zmusi si do rzutu w kierunku wylotu komina - i blokujcej go elaznej kraty. Niech mot Moradina jrozbije! - splun Bruenor. Odskoczy od ciany i chwyci prty kraty okrwawionymi palcami. Prty ugiy si pod jego ciarem, lecz nadal trzymay mocno. Wulfgar mgby je wyama - powiedzia Bruenor, na wp oszoomiony z wyczerpania. Daj mi swojsi, mj wielki przyjacielu - zawoa w ciemno, gdy zacz napiera i skrca. Setki mil std, pogrony w koszmarnych wspomnieniach swego utraconego mentora, Bruenora, Wulfgar rzuca si niespokojnie po swej koi na Duszku Morskim. Moe duch modego barbarzycy mg przyj na pomoc Bruenorowi w tej desperackiej chwili, lecz bardziej prawdopodobne byo, e to nieustpliwy upr krasnoluda okaza si silniejszy ni elazo. Prt kraty wygi si

9 76 977 * R. A. SALVATORE w d na tyle, aby wylizgn si z gniazda w kamiennej; i zosta Bruenorowi w rku. Wiszc na jednej rce, Bruenor rzuci prt w pustk pod Ze zoliwym umiechem mia nadziej, e jaki duergar mo' w tej chwili na dnie komina, ogldajc martwego p i spogldajc w gr, zastanawia si nad przyczynjego mi Bruenor wychyli si do poowy z maej dziury, ktr do co otworzy, lecz nie mia si przecign ud i brzucha. Z wyczerpany wspar si na krawdzi, podczas gdy jego nogi day swobodnie nad tysicstopowprzepaci. Opar gow na elaznych prtach i straci przytomno. UlROCA BAU)URA Do burty! Do burty! -krzykn jaki gos. Wyrzuci ich! - zgodzi si inny. Tum eglarzy nastpowa coraz bliej, wymachujc zakrzywionymi mieczami i pakami. Entreri sta chodno porodku caej burzy, zdenerwowany Re-gis obok niego. Morderca nie mg zrozumie nagego wybuchu gniewu wrd zaogi, lecz domyla si, e w jaki sposb stoi za tym ten ndzny halfling. Nie wycign broni, wiedzia, e zawsze zdy przygotowa sw szabl

i sztylet, kiedy tylko zajdzie taka potrzeba, a aden z eglarzy, mimo wszystkich przechwaek i grb, nie podejdzie do niego bliej ni na dziesi stp. Kapitan statku, krpy, chodzcy koyszcym si krokiem, ze sterczcymi, siwymi bokobrodami, perowo biaymi zbami i oczyma zmruonymi w staym zezie, wyszed z kabiny, aby zbada przyczyny awantury. Do mnie, Czerwonooki - skin na ponurego eglarza, ktry pierwszy przynis mu wiadomo o tym, e pasaerowie s za raeni jak straszliw chorob, oczywicie dzielc si wiadomociz resztzaogi. Czerwonooki posucha natychmiast, idc za kapitanem przez rozstpujcy si tum, aby stan przed Entrerim i Regisem. Kapitan powoli wyj fajk i wytrzsn popi, nie spuszczajc badawczego wzroku z Entreriego. Wyrzuci ich za burt - rozlega si od czasu do czasu okrzyk, lecz kapitan ucisza mwicego za kadym razem machniciem rki. Chcia dokadnie oceni obcych, zanim podejmie jakie dzia anie, cierpliwie wic pozwala pyn chwilom, gdy zapala faj k i zaciga si dymem

* 78* 9 79* R. A. SALVATORE Entreri nie mrugn okiem ani nie odwrci wzroku od kapita5 na. Odsun paszcz poza pochw u pasa i skrzyowa ramion byo to chodne i pewne siebie dziaanie, wygodnie umiej scawi jce kad z jego rk o cal od rkojeci broni. Powiniene mi powiedzie, panie - rzek w kocu kapitan. Twoje sowa s tak samo nieoczekiwane, jak dziaania twe' zaogi - odpar chodno Entreri. Istotnie - rzek kapitan, pykajc znw fajeczk. Niektrzy czonkowie zaogi nie byli tak cierpliwi jak ich szy per. Jeden z nich, mczyzna o klatce piersiowej jak beczka? i potnie uminionych i wytatuowanych ramionach uzna, e) mczy go ju to przedstawienie. miao podszed za morderc,. zamierzajc wyrzuci go za burt i skoczy z nim. W chwili, gdy eglarz chcia chwyci morderc za szczupe ramiona, En treri rzuci si do ataku, odwracajc si i wracajc do swej pozy cji ze skrzyowanymi rkoma tak szybko, e eglarze przyglda-i jacy si mu mrugali oczyma w socu, chcc uwiadomi sobie, czy w ogle si poruszy. ' Mczyzna o torsie jak beczka osun si na kolana i upad twarz na pokad - w mgnieniu oka obcas roztrzaska jego rzep- ) k, a wysadzany klejnotami sztylet opuci pochw i podstpnie ! wbi si w jego serce, po czym niezauwaony powrci, by spocz ponownie na udzie mordercy. Twoja reputacja wyprzedza ci - powiedzia kapitan, nie mrugnwszy okiem.

Uwaam, e postpiem sprawiedliwie - odpar Entreri z drwicym ukonem. W istocie - powiedzia kapitan. Wskaza na lecego mczyzn. - Jego przyjaciele mog zobaczy, czy mona mu pomc? On ju nie yje - zapewni kapitana Entreri. - Jeli ktry z jego przyjaci naprawd chce podej do niego, to niech wystpi. S przestraszeni - wyjani kapitan. - Byli wiadkami wielu straszliwych chorb w portach Wybrzea Mieczy. Choroba? - powtrzy Entreri. Twj towarzysz zachorowa - powiedzia kapitan. 9 80 KLEJNOT HALFUNGA Umiech rozla si po twarzy Entreriego, gdy wszystko stao si dla niego jasne. Byskawicznie zdar paszcz z Regisa, chwyci go za nadgarstki, podnis w gr i spojrza w przeraone oczy halflinga wzrokiem obiecujcym powoln i bolesn mier. Entreri natychmiast zauway strupy na przedramieniu Regisa. Oparzenia? - zdziwi si. Tak, may powiedzia, e to wanie si zdarzyo - krzykn Czerwonooki, chowajc si za kapitana, gdy Entreri utkwi w nim wzrok. - To znaczy oparzenia od rodka! Bardziej prawdopodobne, e to oparzenia od wiecy - odpar Entreri. - Sam zbadaj te rany - powiedzia do kapitana. -Tu nie ma adnej choroby, tylko desperackie sztuczki zapdzonego w lep uliczk zodzieja - rzuci Regisa z oskotem na pokad. Regis lea nieruchomo, nie mic nawet odetchn. Sytuacja jednak nie ulega tak szybko rozwizaniu, jak mia nadziej. Wyrzuci ich za burt! - krzykn jaki anonimowy gos. Nie da im szans! - wrzasn inny. Ilu potrzebujesz do eglowania swym statkiem? - zapyta kapitana Entreri. -Na strat ilu moesz sobie pozwoli? Kapitan, widzc morderc w dziaaniu i znajc reputacj tego czowieka, nie potraktowa prostych pyta j ak czczych pogrek. Co wicej, wzrok Entreriego utkwiony teraz w nim, mwi bez adnych wtpliwoci, e bdzie pierwsz ofiar, jeli zaoga wystpi przeciwko zabjcy. Wierz twoim sowom - powiedzia rozkazujco, uciszajc pomruki swej nerwowej zaogi. - Nie ma potrzeby bada ran. Jednak czy choroba, czy nie, nasza umowa ju nie istnieje spojrza znaczco na martwego marynarza. Nie mam zamiaru pyn wpaw do Calimportu - sykn Entreri. Istotnie - odpar kapitan. - Za dwa dni zawiniemy do Wrt Baldura. Powiniene tam znale innego przewonika. A ty powiniene mi odda kad sztuk zota - powiedzia chodno Entreri. Kapitan znw pocign z fajki. To nie bya potyczka, w ktrej mgby zwyciy. *81* R. A. SALVATORE - Istotnie - powiedzia z rwnym chodem. Ruszy w stron swej kabiny, rozkazujc zaodze

wrci na swoje stanowiska. *** Przypomnia sobie te leniwe, letnie dni na brzegach Maer Du-aldon w Dolinie Lodowego Wichru. Ile godzin tam spdzi, owic nieuchwytne pstrgi lub tylko kpic si w nieczstym cieple letniego socaDoliny Lodowego Wichru. Spogldajc wstecz na te wszystkie lata w Dekapolis, Regis z trudem mg uwierzy, e los tak si od niego odwrci. Myla, e znalaz swoje miejsce, wygodn egzystencj - bardziej jeszcze wygodnz pomocskradzionego rubinowego wisiorka - dziki lukratywnej karierze rzebiarza pamitek z koci, wycinajcego z rybiej koci, podobnej do koci soniowej, cudowne, mae byskotki. Lecz nadszed ten nieszczsny dzie, w ktrym w Bryn Shander zjawi si Artemis Entreri - w miecie, ktre Regis przywyk ju nazywa swoim domem - i spowodowa, e halfling wyruszy w drog przygody wraz ze swymi przyjacimi. Nawet Drizzt, Bruenor, Catti-brie i Wulfgar nie byli w stanie obroni go przed Entrerim. Wspomnienia nie day mu ukojenia. W cigu tych kilku godzin spdzonych w samotnoci, w zamknitej kabinie, Regis chciaby si ukry w przyjemnych wspomnieniach swej przeszoci, lecz jego myli niezmiennie wracay do straszliwej teraniejszoci i stwierdzi, e zastanawia si, jak zostanie ukarany za swj # nieudany podstp. Entreri, prowadzc Regisa w d do kabiny by spokojny, a nawet rozbawiony po incydencie na pokadzie, potem znikn bez sowa. Zbyt spokojny, pomyla Regis. To bya cz maski tajemniczoci mordercy. Nikt nie zna Artemisa Entreriego na tyle, aby nazwa go przyjacielem i aden z wrogw nie zna go na tyle dobrze, aby nawet dotrzyma mu pola. Regis skuli si pod cian gdy Entreri w kocu przyszed zamaszycie otwierajc drzwi i podchodzc do stou, uprzednio zerknwszy tylko na halflinga. Morderca usiad, odgarniajc do tyu swe atramentowo czarne wosy i przygldajc si samotnej wiecy poncej na stole. * 82 * KLEJNOT HALFLINGA wieca - mrukn, najwidoczniej rozbawiony. Spojrza na Regisa. -v Zrobie sztuczk lub dwie, halflingu - rozemia si. Regisowi nie byo do miechu. Wiedzia, e serce Entreriego nie wypenio si nagym ciepem i byby przeklty, gdyby pozwoli jo\yialnej masce mordercy osabi swoj czujno. Wartociowa praca - kontynuowa Entreri. - Efektywna. Moe zaj nam tydzie, zanim znajdziemy przejazd na poudnie z Wrt B&ldura. Dodatkowy tydzie dla twych przyjaci, aby mogli zmniejszy dystans. Nie spodziewaem si, e odwaysz si na to. Umiech znik nagle z jego twarzy, a ton gosu zauwaalnie sta si bardziej ponury, gdy doda: Nie sdz, aby z tak sam ochot by gotw ponie tego konsekwencje. Regis przechyli gow, eby widzie kady jego ruch. Uwaga! _ szepn pod nosem. Oczy\vicie bd konsekwencje, may gupcze. Pochwalam twojprb, mam nawet nadziej, e zapewnisz mi bardziej ekscytujce chwile podczas tej nudnej podry! Lecz nie mog zwleka z kar Gdybym tak uczyni, odebrabym miao, a tym samym i smCzek twoim sztuczkom. Wsta z krzesa i ruszy wok stou. Regis wrzasn i zamkn oczy, wiedzia, e nie ma

ucieczki. Ostatni rzecz jak widzia, by wysadzany klejnotami sztylet obracajcy si powoli w rce mordercy. *** Nastpnego popoudnia dotarli do rzeki Chionthar i pokonali prdy przy pomocy silnej bryzy, wypeniajcej ich agle. Wraz z zapadniciem nocy na wschodnim horyzoncie ukazay si wysze dzielnice Wrt Baldura, a gdy znikny ostatnie promienie soca, ich cel zaczy wyznacza wiata wielkiego portu. Jednak miasto nie zezwalao wpywa do portu po zachodzie soca i statek stan na kotwicy na redzie o p mili od brzegu. Regis, nic mogc spa tej nocy, ruch Entreriego usysza znacznie pniej. Halfling zacisn powieki i zmusi si do spokojnego, rwnego oddychania. Nie mia pojcia jakie zamiary ma Entreri, lecz jakiekolwiek by one nie byy, Regis nie chcia, eby 83 * R. A. SALVATORE chociaby podejrzewa, e nie pi. Entreri nie da mu czasu do namysu. Cicho jakkot- i jak mier -morderca wylizn si za drzwi. Dwudziestu piciu czonkw zaogi zaludniao statek, lecz po dugich dniach eglugi i z Wrotami Baldura czekajcymi ich o pierwszym brzasku dnia tylko czterech z nich nie spao. Morderca przelizn si przez kubryk, podajc w kierunku samotnej wiecy na rufie. W kuchni kucharz zajty by przygotowywaniem niadania, gstej zupy w wielkim kotle. Podpiewujc sobie, jak to zawsze czyni przy pracy, kucharz nie zwraca uwagi na otoczenie. Lecz nawet gdyby milcza i uwaa, nie usyszaby cichych krokw za sob. Zgin z twarz w swej zupie. Entreri wrci przez kubryk, gdzie zgino dalszych dwudziestu, nie wydawszy nawet dwiku. Potem wrci na pokad. Tej nocy ksiyc wisia wysoko na niebie, lecz nawet pat cienia by wystarczajcy dla zrcznego mordercy, a Entreri zna doskonale zachowanie si wachty. Spdzi wiele nocy na studiowaniu ruchw wachtowych, przygotowujc si, jak zawsze, na najgorszy z moliwych scenariuszy. Wyliczywszy kroki dwch wachtowych na pokadzie, przelizn si pod grotmaszt, trzymajc w zbach swj wysadzany klejnotami sztylet. Kilka wyrzutw wywiczonych mini zanioso go na bocianie gniazdo. Potem pozostao ju tylko dwch. Zszedszy na pokad, Entreri podszed spokojnie i otwarcie do relingu. - Statek! - zawoa, wskazujc w ciemno. - Zblia si do nas! Dwaj pozostali wachtowi pospieszyli instynktownie do mordercy i wytylioczy, eby dostrzec niebezpieczestwo w mroku; bysk sztyletu zdradzi podstp. Pozosta tylko kapitan, Entreri mg bez trudu otworzy zamek w drzwiach kabiny i zabi go we nie, lecz morderca chcia bardziej dramatycznego zakoczenia swego dziea; chcia, aby kapitan w peni zrozumia los, jaki spotka jego statek tej nocy. Entreri podszed do drzwi, otwierajcych si na pokad i wycign ze swych narzdzi dugi, cienki drut. KLEJNOT HALFUNGA Kilka minut pniej wrci do swej kabiny i obudzi Regisa. Jeden dwik, a obetn ci jzyk - ostrzeg halflinga. Regis teraz zrozumia, co si stao. Gdyby zaoga zesza na ld w porcie Wrt Baldura, bez wtpienia rozprzestrzeniaby pogoski o miertelnie niebezpiecznym

mordercy i jego zaraonym" przyjacielu, uniemoliwiajc Entreriemu poszukiwania transportu na poudnie. Morderca pod adnym pozorem nie mg na to pozwoli, a Regis nie mg powstrzyma si od uczucia odpowiedzialnoci za nocnjatk. Szed przez kubryk obok Entreriego bezsilnie i cicho, zauwaajc brak chrapania i cisz panujc w kuchni za pomieszczeniem. Z pewnoci zblia si wit, z pewnoci kucharz powinien by zajty przygotowywaniem niadania. Lecz spoza na wp przymknitych drzwi kuchni, nie dochodzi aden dwik. Na statek zaadowano w Waterdeep du ilo oliwy, gdy bya to ostatnia podr do Calimportu i beczki z ni stay nadal w swych uchwytach. Entreri otworzy luk do adowni i wynis dwie cikie baryki. Wybi szpunt w jednej z nich i kopn j tak, aby potoczya si przez kubryk, rozlewajc po drodze oliw. Potem przynis drug i - na wp niosc Regisa, ktry sflacza ze strachu i obrzydzenia - wyszed na pokad, rozlewajc w ciszy oliw pkolem przed drzwiami kapitana. We j - powiedzia do Regisa, wskazujc na d wioso w, wiszc na stojaku przy sterburcie. -1 we to - wrczy halflingowi may woreczek. podesza Regisowi do garda, gdy pomyla o tym, co byo w woreczku, lecz wzi go i trzyma bezpiecznie, wiedzc, e gdyby go straci, Entreri zdobyby drugi. Morderca przebieg lekko przez pokad, przygotowujc w biegu pochodni. Regis przyglda mu si z przeraeniem, wzdrygnwszy si na widok jego zacienionej twarzy, gdy wrzuci pochodni przez luk do zalanego oliw kubryku. Gdy tylko pomienie rykny, Entreri z ponur satysfakcj wrci przez pokad do drzwi kapitana. egnaj! - byo jego jedynym wyjanieniem, gdy uderzy w drzwi. Dwa kroki zaniosy go do odzi. Kapitan wyskoczy z ka, usiujc rozezna si w sytuacji. Statek by dziwnie spokojny, z wyjtkiem wielomwnego trze-

9 84t 9 85 * R. A. SALVATORE KLEJNOT HALFLBMGA

szczeni i smuki dymu, ktra sczya si przez szpary midzy deskami pokadu. Z mieczem w rku wyj zatyczk i otworzy drzwi. Rozejrza si desperacko i krzykn na zaog. Pomienie nie dotary jeszcze na pokad, lecz byo dla oczywiste - i powinno by jasne dla wachtowych e statek ponie. Zaczynajc podejrzewa straszliwprawd kapitan wybieg z kabiny, odziany tylko w nocnkoszul. Poczu szarpnicie drutu-puapki i skrzywi si rozumiejc wicej, gdy ptla z drutu wcia si gboko w jego nag kostk. Rozcign si jak dugi, miecz wypad mu z rki. Zapach wypeni jego nozdrza i w peni zrozumia miertelne skutki, jakie nis ze sob liski pyn, ktry zmoczy jego koszul. Wycign si w kierunku rkojeci miecza i, na prno, gramoli si po drewnianym pokadzie, a zakrwawi sobie palce.

Spomidzy desek pokadu wyskoczy jzyczek ognia. Dwiki nios si niesamowicie nad otwartymi przestrzeniami wd, szczeglnie w ciemnej pustce nocy. Jeden dwik wypeni uszy Entreriego i Regisa, gdy morderca pcha ma d wioso-wprzeciw prdom rzeki Chionthar. Przebi si nawet przez gwar tawern w porcie Wrt Baldura, o p mili dalej. Jakby wzmocniony przez niewypowiedziane krzyki protestu martwej zaogi - i przez sam gincy statek - samotny, umczony gos wrzeszcza za nich wszystkich. Potem by tylko trzask pomieni. *** Entreri i Regis dotarli na piechot do Wrt Baldura wkrtce po wschodzie soca Zostawili dk w zatoczce kilkaset jardw w d rzeki i zatopili j. Entreri nie chcia zostawia adnych dowodw czcych go z nieszczciem minionej nocy. Dobrze jest wraca do domu - dokucza Regisowi morderca, gdy szli rozlegymi nabrzeami przedmie. Zwrci uwag Re gisa na duy statek kupiecki przycumowany przy jednym z zewntrznych pirsw. - Przypominasz sobie flag? Regis spojrza na flag na maszcie statku, zote pole przecite ukonymi, niebieskimi liniami, sztandar Calimportu. Kupcy z Calimportu nigdy nie zabieraj na pokad pasae rw - przypomnia mordercy, majc nadziej rozwia zarozu miae nastawienie Entreriego. Zrobi wyjtek - odpar Entreri. Wycign spod swej skrza nej kurtki rubinowy wisiorek i pokaza go ze zoliwym umie chem. Regis znowu umilk. Doskonale zna moc rubinu i nie mg si spiera ze stwierdzeniem mordercy. Pewnymi krokami, wskazujcymi na to, e nieraz ju wczeniej bywa we Wrotach Baldura, Entreri zaprowadzi Regisa do biura kapitanatu portu, maej chatki tu obok dokw. Regis szed za nim posusznie, jego myli koncentroway si bez reszty na minionych wydarzeniach. Nadal nie mg si pozby koszmaru tragedii poprzedniej nocy, usiujc przeanalizowa swj udzia w mierci dwudziestu szeciu ludzi. Z trudem zauway obecno kapitana portu i nawet nie zapamita jego imienia. Ju po kilku sekundach rozmowy Regis zda sobie spraw z tego, e Entreri w peni pochwyci tego czowieka w czar rubinowego wisiorka. Halfling nie pamita w ogle tego spotkania, zdegustowany tym, jak doskonale Entreri opanowa moce klejnotu. Jego myli poszyboway znowu ku przyjacioom i domowi, cho teraz patrzy na te obrazy z alem, nie nadziej. Czy Drizzt i Wulfgar umknli z horroruMthrilowej Hali i teraz goniza nim? Widzc Entreriego w dziaaniu i wiedzc, e wkrtce znajdzie si znowu w granicach krlestwa Pooka Regis mia prawie nadziej, e nie pod za nim. Ile jeszcze krwi splami jego mae rce? Regis stopniowo zacz zwraca uwag na to, co si wok niego dzieje, na wp suchajc sw rozmowy i wmawiajc sobie, e moe si z niej dowie czego wanego. Kiedy odpywaj? - zapyta Entreri. Regis nastawi uszu. Czas by wany. Moe jego przyjaciele dotr w midzyczasie tutaj, nadal o tysic mil od woci Pashy Pooka. Za tydzie - odpar kapitan portu, nie mrugnwszy nawet okiem i nie odrywajc wzroku od wirujcego klejnotu. To zbyt dugo - mrukn pod nosem Entreri. Potem zwrci si do kapitana portu. -

Chciabym si spotka z ich kapitanem. To jest moliwe do zrobienia. -Tej nocy... tutaj. Kapitan portu wzruszy ramionami zgadzajc si.

* 86 * * 87 R. A. SALVATORE I jeszcze jedna proba, przyjacielu - powiedzia Entreri z drwicym umiechem. Odnotowujesz kady statek zawijajcy do portu? To moja praca - powiedzia oszoomiony mczyzna. -1 z pewnocimasz baczenie take na bramy? - zapyta mrugnwszy okiem Entreri. Mam wielu przyjaci - odpar kapitan portu. - We Wrotach Baldura nie moe si nic wydarzy, o czym bym nie wiedzia. Entreri spojrza na Regisa. Daj mu to - poleci. Regis, nie rozumiejc czego si od niego da odpowiedzia na polecenie pustym wzrokiem. Woreczek - wyjani morderca, uywajc tego samego ser decznego tonu, ktry pobrzmiewa w niedbaej wymianie zda z okpionym kapitanem portu. Oczy Regisa zwziy si - nie poruszy si ani na jot w akcie oporu przeciwko swemu przeladowcy, na jaki nigdy dotd si nie odway. Woreczek - powtrzy Entreri, tym razem tonem miertelnie powanym. - To nasz podarunek dla przyjaci. - Regis zawaha si tylko przez chwil, a potem rzuci may woreczek kapitanowi portu. Dowiaduj si o kady statek i kadego wdrowca, ktry przybdzie do Wrt Baldura wyjani Entreri kapitanowi portu. -Odszukaj grup wdrowcw, co najmniej dwch: jeden z nich to elf, prawdopodobnie opatulony w paszcz dla zachowania tajemnicy, za drugi, to olbrzym, barbarzyca o blond wosach. Tak wic odszukaj ich, mj przyjacielu. Znajd poszukiwacza przygd, ktry nazywa si DrizztDo'Urden. Ten podarunek jest przeznaczony wycznie dlajego oczu. Powiedz mu, e oczekuj jego przybycia do Calimportu - spojrza zoliwie na Regisa. -Z dalszymi podarunkami. Kapitan portu woy woreczek do kieszeni i zapewni Entre-riego, e go nie zawiedzie. Musz i - powiedzia Entreri, stawiajc Regisa na nogi. Spotkamy si w nocy - przypomnia kapitanowi portu. - Godzi n po zachodzie soca. KLEJNOT HALFUNGA * ** Regis wiedzia, e Pasha Pook ma powizania z Wrotami Baldura, lecz by zdumiony stopniem, w jakim morderca czu si tutaj jaku siebie w domu. W cigu niecaej godziny Entreri znalaz dla nich pokj i na czas oddalenia si w jakich sprawach zapewni nad Regisem stra dwch bandytw.

Czas na twoj drug sztuczk? - zapyta Regisa chytrze tu przed odejciem. Spojrza na dwch rzezimieszkw opartych o dalsz cian pokoju, pogronych w mniej ni intelektualnej debacie, powiconej szeroko znanym umiejtnociom miejscowej damy". Moesz i z nimi - szepn Entreri. Regis odwrci si, nie rozmieszony bynajmniej makabrycznym artem mordercy. -Ale pamitaj, mj may zodzieju, na zewntrz znajdziesz si na ulicach, w cieniach alejek, gdzie nie znajdziesz przyjaci i gdzie ja bd czeka - odwrci si ze zoliwym chichotem i wylizn si za drzwi. Regis spojrza na dwch bandytw, pogronych teraz w gorcej dyskusji. Mgby wyj za drzwi w tej chwili. Rzuci si z powrotem na ko z penym rezygnacji westchnieniem niezrcznie zaoywszy rce za gow, bl w jednej z nich dobitnie przypomina mu o cenie brawury. * ** Wrota Baldura dzieliy si na dwa okrgi: nisze miasto - portowe i wysze miasto, otoczone murami, w ktrym zamieszkiwali waniejsi mieszczanie. Miasto dosownie wrzao w szalonych powizaniach handlowych na Wybrzeu Mieczy. Jego stare mury stanowiy wygodne poczenie midzy zmieniajcymi si stale eglarzami i poszukiwaczami przygd, ktrzy niezmiennie napywali do miasta, a osiadymi rodzinami tej krainy. W poowie drogi do wszdzie" - byo tu niezwykle popularnym powiedzeniem, odzwierciedlajcym w przyblieniu rwn odlego od Waterdeep na pnocy i Calimportu na poudniu, dwch najwikszych miast Wybrzea Mieczy. W nieustannej krztaninie i bieganinie, odpowiadajcej tej nazwie, Entreri nie zwraca na siebie uwagi, przemykajc zauka-

* 88 * 9 89 R. A. SALVATORE mi w stron centrum miasta. Mia tu sojusznika, potnego czarnoksinika imieniem Oberon, ktry by te powizany z Pasha Pookiem. Oberon naprawd by wierny Pookowi, Entreri wiedzia o tym, a czarnoksinik bez wtpienia powiadomi natychmiast mistrza gildii w Calimporcie o odzyskaniu wisiorka i o niedalekim powrocie Entreriego. Lecz Entreri nie troszczy si o to, czy Pook dowie si o jego powrocie, czynie. Jego cel by zanim, jako Drizzt Do'Urden, nie za przed nim, jako Pook, a czarnoksinik mg okaza si dla bardzo wartociowy, przekazujc mu wicej informacji o miejscu pobytu cigajcej go grupy. Po spotkaniu, ktre trwao reszt dnia, Entreri opuci wie Oberona i wrci do kapitanatu portu na zaaranowane spotkanie z kapitanem statku kupieckiego z Calimportu. Wygld Entreriego odzyska swoj zwyk pewno siebie, mia ju za sob ten nieszczsny incydent ubiegej nocy i wszystko znw szo gadko. Obraca w palcach rubinowy wisiorek, zbliajc si do chaty. Tydzie by zbyt du zwok. *** Regis by naprawd zaskoczony, gdy Entreri wrci pno w nocy do pokoju i oznajmi, e

przekona" kapitana statku z Calimportu do zmiany rozkadu jazdy. Wypyn za trzy dni. epfLoq Wulfgar napi si i wycign na linach, usiujc ustawi gwny agiel na wiatr; zaoga Duszka Morskiego patrzya zdumiona. Prd Chiontharu odpycha statek, za kady kapitan rzuciby kotwic, aby poczeka na bardziej sprzyjaj cy wiatr, ktry zepchnby ich do portu. Lecz Wulfgar pod opiek starego wilka morskiego imieniem Mirky zamieni ten problem w majstersztyk swych umiejtnoci. Poszczeglne doki Wrt Baldura byy ju w zasigu wzroku i Duszek Morski, ku uciesze kilkudziesiciu eglarzy przy-gldjcych si monumentalnemu pocigniciu, wkrtce zawin do portu. Mgbym uy dziesiciu takich jak on za camojzaog - powiedzia kapitan Deudermont do Drizzta. Drw umiechn si, rwnie zdumiony si swego modego przyjaciela. Wydaje si, e sprawia mu to przyjemno. Nigdy nie pozwolibym, aby zosta eglarzem. Ani ja - odpar Deudermont. - Miaem tylko nadziej skorzysta z jego siy, gdyby napadli nas piraci. Lecz Wulfgar okrzep ju na morzu. I cieszy go to wyzwanie - doda Drizzt. - Otwarty ocean, zew wody i wiatru, wyprboway go w sposb rny od tego, j aki zna dotychczas. Sprawuje si lepiej ni wielu innych - odpar Deudermont. Dowiadczony kapitan spojrza w d rzeki, gdzie czeka otwarty ocean. - Ty i twj mody przyjaciel odbylicie tylko krtkpodr wzdu brzegu. Nie dowiadczylicie ogromu i potgi otwartego morza.

90 * * 91 * R. A. SALVATORE Drizzt spojrza na Deudermonta z prawdziwym podziwem, a nawet z zazdroci. Kapitan by dumnym czowiekiem, lecz powciga swdum logicznym tumaczeniem. Deudermont mia powaanie dla morza i akceptowa je jako wadc. Akceptacja, a moe bardziej gbokie zrozumienie swego miejsca w wiecie dawao kapitanowi tak sam przewag, jak ktokolwiek mg osign nad nieokieznanym oceanem. Drizzt pody za tsknym spojrzeniem kapitana i zastanowi si nad tajemniczym, nccym wpywem otwartych wd, ktry jak si wydawao odczuwa kady. Rozway ostatnie sowa Deudermonta. Moe pewnego dnia - powiedzia cicho. Byli teraz ju wystarczajco blisko i Wulfgar rozluni swj uchwyt i osun si mocno wyczerpany na pokad. Zaoga pracowaa jak szalona, aby zakoczy cumowanie, lecz kady z niej przystan przynajmniej na chwil, aby poklepa olbrzymiego barbarzyc po ramieniu. Wulfgar by zbyt zmczony, eby mc im odpowiedzie. Bdziemy tu sta przez dwa dni - powiedzia Deudermont do Drizzta. - Powinnimy tu spdzi co najmniej tydzie, ale wiem, e si spieszysz. Rozmawiaem ostatniej nocy z zaog i zgodzili si co do jednego - aby wypyn znowu jak najszybciej.

Dzikujemy im i tobie - odpar szczerze Drizzt. W pewnym momencie muskularny, doskonale ubrany niczy-zna zeskoczy na molo. -Ahoj, Duszek Morski? - zawoa. - Jest przy relingu Deudermont? Pellman, kapitan portu - wyjani Drizztowi kapitan. - Jest! - zawoa do mczyzny. Mio mi ci znowu widzie. Witaj, kapitanie - zawoa Pellman. -Najlepsze cumowanie jakie widziaem! Jak dugo bdziecie w porcie? Dwa dni - odpar Deudermont. - Potem znw na morze, na poudnie. Kapitan portu przerwa na chwil, jakby usiowa sobie co przypomnie. Potem zapyta, j ak pyta kady statek, ktry w cigu ostatnich kilku dni zawija do portu. Zada pytanie, ktre Entreri zaszczepi w jego umyle. KLEJNOT HALFUNGA Szukam dwch poszukiwaczy przygd - zawoa do Deu dermonta. - Moe ich widziae? Deudermont spojrza na Drizzta, domylajc si, podobnie jak i drw, e to pytanie nie jest przypadkowe. Nazywaj si Drizzt Do'Urden i Wulfgar - wyjani Pellman. - Cho mog uywa innych imion. Jeden jest niewysoki i tajemniczy - podobny do elfa - drugi jest olbrzymi i silny jak mao kto! Jakie kopoty? - zawoa Deudermont. Nie - odpar Pellman. - Przesanie. Wulfgar podszed do Drizzta i usysza ostatni cz rozmowy. Deudermont spojrza na Drizzta oczekujc instrukcji. -Decyduj. Drizzt nie sdzi, aby Entreri zastawi na nich jak powan puapk, wiedzia, e morderca ma zamiar walczy z nimi, a przynajmniej z nim osobicie. Porozmawiamy z nim - odpar. S ze mn- zawoa Deudermont do Pellmana. - To jest Wulfgar- spojrza na barbarzyc i mrugn okiem, a potem powtrzy opis Pellmana: - Silny jak mao kto, przycumowa do nabrzea! Deudermont podprowadzi ich do relingu. Jeli bdziecie mieli jakie kopoty, zrobi wszystko, co tylko bd mg, eby was z nich wydosta - powiedzia cicho. -Moemy te czeka w porcie co najmniej dwa tygodnie, j eli zaszaby taka potrzeba. Ponownie dzikujemy - odpar Drizzt. - Naprawd Orlpar z Waterdeep znalaz nam dobry statek. Nie wymawiaj imienia tego psa - odpar Deudermont. - Rzadko miewam tak szezliwe zakoczenie w prowadzonych z nim interesach! A wic egnaj. Moecie spa na statku, jeli chcecie. Drizzt i Wulfgar podeszli ostronie do kapitana portu, Wulfgar na przedzie, Drizzt z tyu szukajc oznak zasadzki. Jestemy tymi, ktrych szukasz - powiedzia z powag Wulfgar, grujc nad kapitanem. Witajcie - powiedzia Pellman z rozbrajajcym umiechem. Pogrzeba w swojej torbie. Spotkaem waszego towarzysza -wyjani. - Ponurego mczyzn z lokajem halflingim.

* 92 *93 R. A. SALVATORE Drizzt podszed do Wulfgara i obaj wymienili porozumiewawcze spojrzenia. Zostawi to - kontynuowa Pellman wycigajc do Wulfgara niewielki woreczek. - Prosi mnie te, abym wam przekaza, e bdzie oczekiwa waszego przybycia w Calimporcie. Wulfgar z wahaniem wzi woreczek, jakby podejrzewa, e wybuchnie mu w twarz. Dzikujemy - powiedzia Drizzt do Pellmana. - Powiemy naszemu koledze, e doskonale wypenie swoje zadanie. Pellman skin gow i ukoni si. Odwrci si, aby odej do swych obowizkw, lecz najpierw - stwierdzi nagle - musia wypenijeszcze jedn misj, podwiadomy rozkaz, ktremu nie mg si oprze. Postpujc wedug rozkazu Entreriego, kapitan portu wyszed z dokw i skierowa si w stron grnej czci miasta. Do domu Oberona. Drizzt odprowadzi Wulfgara na bok, z dala od ciekawych spojrze. Widzc zaniepokojony wzrok przyjaciela, wzi woreczek i z werwrozwiza zamykajcgo tasiemk, trzymajc na wszelki wypadek z dala od siebie. Wzruszywszy ramionami cofn si ostronie o krok, opuci woreczek do poziomu pasa i zajrza do wntrza. Wulfgar podszed bliej, ciekawy, ale i zatroskany tym, e ramiona Drizzta opady. Drw spojrza na niego z bezsiln rezygnacj i odwrci woreczek, pokazujc jego zawarto. Palec halflinga. Cz 2 Sprzymierzecy * 94 * UlzRuszertfA Pierwsz rzecz, jak zauway, by zupeny brak wiatru. Lea dugie godziny na swej pce u szczytu komina i przez cay czas, nawet w swym pprzytomnym stanie, doskonale zdawa sobie spraw z tego, e nieustannie wieje wiatr. Wrci w mylach do Doliny Lodowego Wichru, swego domu od prawie dwch stuleci. Bruenor nie znalaz ukojenia w beznadziejnymjku nawanicy, nieustannym przypomnieniu swego kopotliwego pooenia i ostatniego dwiku, jak myla, e usyszy. Lecz teraz ju go nie byo. Cisz zakcao jedynie trzaskanie pobliskiego ognia. Bruenor podnis cik powiek i patrzy pusto w pomienie, usiujc oceni swj stan i dostrzec otoczenie. Byo mu ciepo i wygodnie, ramiona mia otulone grub kodr, By w jakim pomieszczeniu, bo ogie pon w piecu - nie byo to ognisko obozowe. Oczy Bruenora powdroway obok pieca i skupiy si na uoonym w stos ekwipunku. Jego ekwipunku! Jednorogi hem, sejmitar Drizzta, mithrilowa zbroja i jego nowy topr bojowy, a take lnica

tarcza. Lea wycignity pod kodr odziany tylko w jedwabn nocn koszul. Poczuwszy si nagle bardzo bezbronnym, Bruenor opar si na okciach. Przetoczyy si nad nim fale ciemnoci, posyajc myli w wir, zachciao mu si wymiotowa. Opad ciko na plecy. Odzyska wzrok na chwil wystarczajco dug aby zauway posta wysokiej i piknej kobiety, klczcej obok niego. Jej dugie, byszczce srebrem w wietle ognia wosy opaday na twarz. - Jad pajka - powiedziaa cicho. - Powinien zabi wszystko, z wyjtkiem krasnoluda. 9 97 * R. A. SALVATORE Potem bya tylko ciemno. *** Odzyska przytomno kilka godzin pniej, mocniejszy, ale i bardziej zaniepokojony. Usiujc nie poruszy si i nie zwrci na siebie uwagi, na wp otworzy jedno oko i rozejrza si najpierw odszuka stosik. Zadowolony, e cay jego ekwipunek jest na miejscu, powoli odwrci gow. By w maym pomieszczeniu, najwidoczniej jakiej jednoizbowej budowli, gdy na zewntrz wydaway si prowadzi jedyne drzwi. Kobieta, ktr widzia wczeniej - cho nie by pewien, a do teraz, czy nie by to tylko sen - staa obok drzwi, wygldajc na nocne niebo przez jedyne okno pomieszczenia. Jej wosy byy naprawd srebrne. Bruenor wiedzia, e ich kolor nie by iluzj wywoan przez gr wiate pomieni, lecz nie bya to te srebrzysto spowodowana wiekiem - lnica grzywa janiaa drgajcym yciem. Przepraszam ci, o pikna pani - zacharcza krasnolud, gos ama mu si przy kadej sylabie. Kobieta odwrcia si i spojrzaa na z ciekawoci. Mgbym dosta co do jedzenia? - zapyta Bruenor, nigdy nie mieszajc priorytetw swego jestestwa. Kobieta pospiesznie przesza przez pokj i pomoga Brueno-rowi usi. Krasnoluda znw ogarna fala ciemnoci, lecz udao mu si j odpdzi. Tylko krasnolud! - mrukna kobieta, zdumiona tym, e Bru enor przeszed prb, Bruenor podnis gow. Znam ci, pani, lecz nie mog w mylach odszuka twego imienia. To niewane - odpara kobieta. - Wiele przeszede, Brue-norze Battlehammerze. Bruenor pochyli gow na dwik swego imienia, lecz kobieta uspokoia go i mwia dalej. Opatrzyam twoje rany najlepiej jak mogam, cho baam si, e dotaram do ciebie zbyt pno, by mc zniweczy dziaanie trucizny pajka. Bruenor spojrza na zabandaowane przedrami, przeywajc ponownie te straszliwe chwile, gdy spotka olbrzymiego pajka. Jak dugo? KLEJNOT HALFUNGA Nie wiem jak dugo leae na wyamanej kracie - odpara ko bieta. - Lecz tutaj odpoczywasz ponad trzy dni... Chyba zbyt dugo, aby podobao si to twemu odkowi! Przygotuj co do jedzenia. Gdzie jestem? Umiech kobiety uspokoi go. Na polanie, niedaleko od kraty. Baam si ciebie rusza. Bruenor nie zrozumia. W twoim domu? Och, nie - rozemiaa si kobieta wstajc od jego leyska. -

To taka kreacja i to tymczasowa. Zniknie o wicie, jeli poczu jesz si na tyle silny, aby mc wdrowa. Aluzj a dotyczca magii pobudzia wspomnienie. Jeste Pani Silverymoon! - rzek nagle Bruenor. Clearmoon Alustriel - powiedziaa kobieta z grzecznym ukonem. - Witaj, szlachetny Krlu. Krl?! - powtrzy z obrzydzeniem Bruenor. - Przecie me woci opanowane zostay przez szumowiny. Zobaczymy - powiedziaa Alustriel. Lecz Bruenor nie sucha jej. Nie myla o Mithrilowej Hali, lecz o Drizzcie, Wulfgarze i Regisie, a szczeglnie o Catti-brie, radoci swego ycia. Moi przyjaciele -jkn bagalnie do kobiety. - Wiesz co o moich przyjacioach? Odpoczywaj - odpara Alustriel. - Uciekli z kopal, wszyscy. -Nawet drw? Alustriel skina gow. Drizztowi Do'Urdenowi nie jest sdzone umrze w domu swego najdroszego przyjaciela. Znajomo Alustriel z Drizztem wyzwolia u krasnoluda inne wspomnienia. Spotkaa si z nim wczeniej - powiedzia. - Gdy wdro walimy do Mithrilowej Hali. Wskazaa nam drog. Std znasz moje imi. -1 wiedziaam, gdzie ci szuka - dodaa Alustriel. - Twoi przyjaciele myl, e nie yjesz, ku swemu nieutulonemu alowi. Lecz jajestem pewnego rodzaju wrki mog rozmawia ze wiatami, ktre czsto przynosz zaskakujce rewelacje. Gdy widmo Mor-

* 98 * 99 * R. A. SALVATORE kai'a, dawnego towarzysza, ktry zszed z tego wiata przed kilku laty, pokazao mi obraz nieprzytomnego krasnoluda, tkwicego do poowy w dziurze na zboczu gry, poznaam prawd o losie Brue-nora Battlehammera. Miaam tylko nadziej, e nie bdzie za pno. Ba! Gotowy jak zawsze! - obrazi si Bruenor, uderzajc si pici w pier. Gdy przesun ciar swego ciaa, poczu kujcy bl w siedzeniu i skrzywi si. Strzaa z kuszy - wyjaniaAlustriel. Bruenor pomyla przez chwil. Nie przypomina sobie, aby zosta trafiony, cho wspomnienia ucieczki z podziemnego miasta mia zupenie wyrane. Wzruszy ramionami i przypisa to zalepieniu szaem bitewnym. - Wic jedna z tych szarych szumowin trafia mnie... - zacz mwi, lecz nagle zaczerwieni si i spuci oczy na myl, e ta kobieta wyjmowaa mu strza z zadka. Alustriel bya na tyle delikatna, e od razu zmienia temat. Zjedz i odpocznij -polecia. - Twoi przyjaciele sbezpieczni... jak dotd.

Gdzie... Alustriel przerwaa mu wycignwszy do.' Moja wiedza w tym wzgldzie nie jest wystarczajca - wyja nia. - Wkrtce powiniene znale odpowiedzi na swe pytania. Rankiem zabior ci do Longsaddle i Catti-brie. Bdzie moga ci powiedzie wicej ni ja. Bruenor chcia uda si natychmiast do dziewczyny, ktr znalaz w ruinach wioski zniszczonej w czasie najazdu goblinw i wychowa jak swojcrk, mc wzi j W ramiona i powiedzie jej, e wszystko jest w porzdku. Przypomnia sobie jednak, e w istocie wczeniej spodziewa si ju nigdy nie zobaczy Catti-brie i mg cierpie jeszcze przez jedn noc. Wszystkie obawy odpyny w spokoju snu, ktry nadszed w cigu niewielu minut po posiku. Alustriel czuwaa nad nim, dopki pene zadowolenia chrapanie nie wypenio magicznego schronienia. Zadowolona z tego, e tylko zdrowy sen moe wywoywa tak gone odgosy, Pani Silverymoon opara si o cian i zamkna oczy. To byy trzy dugie dni. * 100 KLEJNOT HALFUNGA *** Bruenor przyglda si zdumiony, jak z pierwszymi promieniami witu budowla wok niego znika, jakby ciemno nocy uyczya swej materii do jej konstrukcji. Odwrci si do Alustriel, aby co powiedzie, lecz zobaczy j rzucajc wanie zaklcie, zwrcon twarz do rowiejcego nieba i wycigajc rk tak, jakby chciaa pochwyci promienie soca. Zacisna donie i podniosa je do ust, szepczc do nich zaklcie. Potem wyrzucia pochwycone wiato przed siebie, wykrzykujc kocowe sowa zaklcia: Konie, zapocie! Byszczca kula czerwieni uderzya w kamie i wybucha fajerwerkiem pomieni, tworzc prawie natychmiast poncy wz i dwa konie. Ich obrazy taczyy wraz z ogniem, ktry da im posta, lecz nie paliy ziemi. Pozbieraj swoje rzeczy - polecia Pani Bruenorowi. - Czas odjeda. Bruenor sta bez ruchu jeszcze przez chwil. Nigdy nie nauczy si aprobowa magii, z wyjtkiem tej, ktra wzmacniaa bro lub zbroj, lecz nigdy te nie zaprzecza jej uytecznoci. Pozbiera swj ekwipunek, nie troszczc si o naoenie zbroi czy tarczy i doczy do Alustriel za wozem. Wszed za ni, jako niechtnie, lecz wz nie parzy i by rwnie twardy jak drewniany. Alustriel wzia ogniste lejce w swe szczupe donie i cmokna na konie. Jedno odbicie podnioso ich w poranne niebo, omijajc masyw gry konie pogalopoway na zachd, a potem na poudnie. Osupiay krasnolud zoy skromny ekwipunek u swych stp, przycisn podbrdek do piersi i zacisn donie na burcie wozu. Gry przetaczay si pod nim; zauway ruiny Settlestone, prastarego miasta karw - teraz, daleko w dole i tylko w sekund pniej, daleko za nim. Wz gna nad otwartymi stepami i skrci na zachd wzdu pnocnej granicy Trollmoors. Bruenor odpry si na tyle, aby splun przeklestwem, gdy unosili si nad miastem Nesme, przypomniawszy sobie niezbyt gocinne przyjcie, jakiego dozna wraz z przyjacimi ze strony tamtejszego patrolu. Przelecieli nad dorzeczem Dessarin, lnicego wa wi* 101 *

R. A. SALVATORE jcego si wrd pl. Bruenor dostrzeg na pnocy due obozowisko barbarzycw. Alustriel skrcia swym ognistym wozem znw na poudnie i po kilku minutach pojawia si synna Bluszczowa Posiado na Wzgrzu Harpellw, w pobliu Longsaddle. Na szczycie wzgrza zgromadzi si tum zaciekawionych czarodziejw, przygldajc si zbliajcemu si pojazdowi, cieszc si przy tym smtnie - w prbie zachowania pozorw godnoci, jak zawsze, gdy Pani Alustriel zaszczycaa ich swojobecnoci. Jedna twarz w tumie zbielaa, gdy ukazaa si ruda broda, dugi nos i jednorogi hem Bruenora Battlehammera. -Ale... ty... hmm... spade... na mier - wyjka Harkle Har-pell, gdy Bruenor zeskoczy z wozu. - Mnie take mio ci widzie - odpar Bruenor, odziany tylko w nocn koszul i hem. Zebra swj ekwipunek z wozu i rzuci go na stos u stp Harkle'a. - Gdzie moja crka? -Tak, tak... dziewczyna... Catti-brie... och, gdzie ona jest? Och, tu - mamrota, nerwowo bbnic palcami jednej rki po dolnej wardze. - Chod, tak chod! - chwyci Bruenora za rk i pomkn wraz z krasnoludem do Bluszczowej Posiadoci. Zastali Catti-brie, ktra dopiero co wstaa z ka, odzian w puszyst szat, idc dugim korytarzem. Oczy modej kobiety otworzyy si szeroko, gdy zobaczya biegncego do niej Bruenora, upucia rcznik, ktry trzymaa w doniach; ramiona opa-dyjej bezsilnie wzdu bokw. Bruenor zanurzy swbrod w jej twarz, obejmujc j w pasie tak mocno, e pozbawi jtchu. Gdy tylko przysza do siebie po pocztkowym szoku, oddaa ucisk dziesiciokrotnie. - Moje modlitwy - wyjkaa, w jej gosie drao kanie. - Na bogw, mylaam, e zgine! Bruenor nie odpowiedzia, usiujc pozosta opanowanym. Jego zy wsikay w szat Catti-brie, czu na plecach oczy tumu Harpellw. Otworzy drzwi obok siebie, zaskakujc tym na wp ubranego Harpella. - Przepra... - zacz czarodziej, lecz Bruenor chwyci go za rami i wycign na korytarz, wprowadzajc jednoczenie Catti-brie do pokoju. Drzwi zatrzasny si przed nosem czarodzie*102 * KLEJNOT HALFUNGA ja, gdy ten odwrci si z powrotem w stron swego pokoju. Popatrzy bezsilnie na zgromadzon rodzin, lecz ich szerokie umiechy i rado, ktra nagle znalaza swe ujcie powiedziay mu, e u nich nie znajdzie wsparcia. Wzruszywszy wic ramionami ruszy do swych porannych zaj, jakby nic niezwykego si nie stao. Po raz pierwszy Catti-brie widziaa krasnoluda naprawd paczcego. Bruenor nie troszczy si o to i nie uczyni niczego, aby zapobiec tej scenie. Moje modlitwy take - szepn swej ukochanej crce, ludzkiemu dziecku, ktre przygarn jak swe wasne wicej ni pitnacie lat temu. Gdybymy wiedzieli - zacza Catti-brie, lecz Bruenor pooy delikatnie palec na jej ustach, aby j uciszy. To nie byo wane; wiedzia, e Catti-brie i pozostali nigdy by go nie opucili, gdyby mieli chociaby cie nadziei na to, e yje. Sam nie wiedziaem, jak przeyem - odpar krasnolud. -Ogie nie dotkn mojej skry wzdrygn si na wspomnienie tego tygodnia spdzonego samotnie w kopalniachMilhrilowej Hali. -Nie mwmy juo tym miejscu-baga. -To ju jest poza mn. I niech za mn zostanie! Catti-brie, wiedzc o zblianiu si armii majcych na celu odzyskanie ojczyzny krasnoludw, chciaa potrzsn gow, ale Bruenor nie zauway tego ruchu. Co z moimi przyjacimi? - zapyta mod kobiet. - Widziaem oczy drowa, gdy spadaem.

Drizzt yje - odpara Catti-brie - podobnie jak i morderca, ktry porwa Regisa. Wspi si na pk w chwili, gdy spade i uprowadzi maego. Pasibrzucha? - sapn Bruenor. Tak, jak rwnie kota drowa. -Nie zgin... Sdz, e nie - szybko odpara Catti-brie. - Jeszcze nie. Drizzt i Wulfgar podaj za tym szatanem na poudnie, wiedzc, e zmierza do Calimportu. Duga droga - mrukn Bruenor. Spojrza na Catti-brie zmieszany. - Mylaem, e bdziesz z nimi. 9 103 * R. A. SALVATORE Mam swoj drog - odpara Catti-brie, jej twarz nagle spo waniaa. - Dug do spacenia. Bruenor natychmiast zrozumia. Mithrilowa Hala? - wykrztusi. - Zamierzasz tam powrci, pomci mnie? Catti-brie skina gow nie mrugnwszy okiem. Jeste szalona, dziewczyno! - powiedzia Bruenor. - Drw pozwoli ci i tam samej? Samej ? - powtrzya Catti-brie. Nadszed czas, eby prawowity krl dowiedzia si wszystkiego. -Nie, ani nie chc tak gupio zakoczy mego ycia. Setki twoich ludzi maszeruj tam z pnocy i z zachodu. A z nimi znaczna liczba ludzi ze szczepu Wulfgara. To nie wystarczy - odpar Bruenor. - Kopalnie trzyma armia tych szumowin, duergarw. Dalsze osiem tysicy z Cytadeli Adbar na pnoc i na wschd - kontynuowaa z powag Catti-brie. - Krl krasnoludw z Adbaru, Harbromm, powiedzia, e chce widzie kopalnie znowu wolne! Nawet Harpellowie obiecali sw pomoc. Bruenor zobaczy w mylach zbliajce si armie: czarodziejw, barbarzycw i toczc si lawin krasnoludw - z Catti-brie na czele. Na jego twarzy pojawi si lekki umiech. Spojrza na swoj crk z czym wicej ni zauwaalnym respektem, jaki zawsze jej okazywa, jego oczy znw byy wilgotne od ez. Nie pokonaj mnie - warkna Catti-brie. - Chc zobaczy tw twarz wyrzebionw Hali Krlw i zamierzam umieci twe imi na waciwym miejscu, w miejscu chway! Bruenor przycign jbliej i ucisn z caej siy. Ze wszystkich paszczy i wawrzynw, ktre znalaz w minionych latach i jakie bdzie mg znale w latach, ktre dopiero nadejd, aden nie pasowaby tak doskonale i nie bogosawiby go tak, jak Ojciec". *** Bruenor sta tego wieczoru samotnie na poudniowym stoku Wzgrza Harpellw, przygldajc si jak znikaj ostatnie barwy na zachodnim niebie i pustce rozlegych rwnin na poudniu. Jego myli byy przy przyjacioach, szczeglnie przy Regisie - PasiKLEJNOT HALFUNGA brzuchu, kopotliwym halflingu, ktry niezaprzeczalnie znalaz mikki kcik w twardym jak kamie sercu krasnoluda. Drizzt by doskonay - Drizzt by zawsze doskonay - a wraz z potnym Wulfgarem u boku mgby pokona ca armi. Ale Regis... Bruenor nigdy nie wtpi, e beztroski sposb ycia halflinga, nie zwaajcego na innych, z na wp usprawiedliwiajcym, na wp zdumionym wzruszeniem ramion, ostatecznie pogry go w

boto zbyt gbokie dla jego krtkich nek, aby mg si z niego wydoby. Pasibrzuch by gupcem, kradnc rubinowy wisiorek swemu mistrzowi gildii. Lecz same zasugi" nie mogy rozproszy alu krasnoluda za przyjacielem halflingiem, ani zoci Bru-enora spowodowanej tym, e nie mg mu przyj z pomoc. W jego pooeniu jego miejsce byo tutaj - powinien poprowadzi gromadzce si armie do zwycistwa i chway, miadc duergarw i przynoszc ponownie czas prosperity dla Mithrilo-wej Hali. Jego nowe krlestwo powinno by przedmiotem zazdroci caej Pnocy, wyroby, rywalizujce z dzieami dawnych dni powinny wypywa na szlaki handlowe caych Krain. To byo jego marzeniem, celem jego ycia od tego straszliwego dnia, prawie dwa stulecia temu, gdy Klan Battlehammer zosta nieomal starty z powierzchni ziemi, a ci nieliczni, ktrzy przeyli - w wikszoci dzieci - zostali wygnani ze swej ojczyzny do skromnych kopal Doliny Lodowego Wichru. Marzenie ycia Bruenora powrcio, lecz jake puste wydawao mu si teraz, gdy jego przyjaciele zaangaowani byli w desperack pogo przez cae Poudnie. Ostatnie wiato zgaso na niebie, gwiazdy obudziy si do ycia. Noc, pomyla Bruenor lekko uspokojony. Czas drowa. Pierwsze zalki umiechu zniky jednak tak szybko, jak si pojawiy, gdy Bruenor zacz widzie zapadajacciemno z innej perspektywy. - Noc - szepn gono. Czas mordercy.

* 104 * 9 105 * PROSCA, BRZOUOA S2ACA Wysmuka, drewniana budowla na kocu Krgu ajdakw wydawaa si wyjtkowo skromna, nawet jak na chylc si ku upadkowi dzielnic rozlegego miasta Calimport. Budynek mia kilka okien, wszystkie zamykane okiennicami lub zakratowane, nie posiada te adnych tarasw, czy balkonw. Podobnie nie identyfikowa budynku aden szyld ani nawet numer na drzwiach, lecz wszyscy w miecie znali ten dom i wyrniali go doskonale, gdy za okutymi elazem drzwiami sceneria dramatycznie si zmieniaa. Podczas gdy strona zewntrzna prezentowaa tylko zniszczony przez pogod brz starego drewna, wntrze ukazywao miriady jasnych barw i tapet, grubo tkanych dywanw i posgw ze szczerego zota. Bya to gildia zodziei, rywalizujca piknem i bogactwem z samym wadc Calimshanu. Nad poziomem ulicy wznosiy si trzy pitra, poniej kryy si jeszcze dwa pitra piwnic. Najwysze pitro byo najwspanialsze, z picioma pomieszczeniami - omioktnym centralnym hallem i czterema przedpokojami - wszystkie przeznaczone byy dla wygody jednego tylko czowieka: Pashy Pooka. By mistrzem gildii, architektem powikanej sieci zodziei. By te pierwszym, ktry cieszy si upami pracownikw jego gildii. Pook przechadza si po centralnym pomieszczeniu najwyszego pitra, przystajc za kadym nawrotem,' aby pogaska lnice futro lamparta lecego obok jego wielkiego krzesa. Na okrgej twarzy mistrza gildii malowa si obcy jej zazwyczaj niepokj. Pasha, w przerwach midzy pieszczotami swego egzotycznego ulubieca, krci nerwowo palcami mynka. Szaty, w

ktre by ubrany, zrobione byy z najdelikatniejszego je* 106 KLEJNOT HALFUNGA dwabiu, lecz prcz broszki spinajcej ich fady Pook nie nosi adnych klejnotw, tak zwykych wrd innych o jego pozycji - i tylko jego zby byszczay czystym zotem. Prawd mwic, wydawa si by zmniejszon o poow wersj jego czterech eunuchw, olbrzymw ze wzgrz, trzymajcych stra pod cianami pomieszczenia; niepozorna posta, jak na elokwentnego mistrza gildii, ktry rzuca na kolana sutanw i sprawia, e najsilniejsi z otrzykw grasujcych na ulicach kryli si w najciemniejszych dziurach. Pook omal nie podskoczy, gdy u gwnych drzwi komnaty rozlego si gone pukanie. Waha si przez dug chwil, zastanawiajc si, czy doprowadzi ju czekajcego do stanu mierci klinicznej ze strachu - w istocie jednak potrzebowa.czasu, aby samemu si opanowa. Potem skin na jednego ze swych eunuchw i podszed do bogatego tronu, stojcego na podniesionej platformie naprzeciw drzwi i znw pooy rk na swym rozpieszczonym kocie. Wszed chudy wojownik, jego cienki rapier taczy buczucznie w takt pewnych krokw. Odziany by w zebran przy szyi czarn peleryn, swobodnie powiewajc mu za plecami. Mia gste i krcone brzowe wosy, jego szaty byy ciemne i gadkie, poprzecinane pasami i rzemieniami, na ktrych wisiay sakiewki lub sztylety w pochwach, czy te jaka inna niezwyka bro. Jego wysokie skrzane buty, znoszone ponad wszelkie wyobraenie, nie wydaway adnego dwiku, gdy szed. Witaj, Pook - powiedzia poufale. Na jego widok oczy Pooka zwziy si natychmiast. Rassiter - odpar szczuroakowi. Rassiter podszed do tronu i skoni si bez entuzjazmu, rzuciwszy lecemu lampartowi zowrogie spojrzenie. Bysnwszy umiechem zepsutych zbw, wskazujcym na jego urocze pochodzenie, postawi jedn stop na krzele i pochyli si nisko, aby mistrz gildii mg poczu jego gorcy oddech. Pook, z umiechem, ktry nawet nieokrzesany Rassiter uzna za zbyt rozbrajajcy, spojrza na zakurzony but postawiony na jego piknym krzele, a potem z powrotem na mczyzn. Stwierdziwszy, e mg posun si z poufaociami w stosunku do part 107 R. A. SALVATORE nera zbyt daleko, Rassiter zdj stop z krzesa i com si o kroki? Umiech Pooka znikn, lecz byo wida, e jest zadowolony. Zrobione? - zapyta go. Rassiter zatoczy koo i omal nie rozemia si w gos. Oczywicie - odpar i wycign z sakiewki naszyjnik z pere. Pook zachmurzy si na ten widok, cho chytry wojownik spodziewa si tego wyrazu. Musisz zabija ich wszystkich? - sykn mistrz gildii. Rassiter wzruszy ramionami i pooy naszyjnik. Powiedziae, e chcesz, aby j usun. Zostaa usunita. Pook zacisn rce na porczach tronu. Powiedziaem, eby usun jz ulic do czasu, gdy praca zostanie ukoczona.

Wiedziaa za duo - odpar Rassiter, ogldajc swe paznokcie. Bya wartociow dziewuch - powiedzia Pook, znw si kontrolujc. Niewielu ludzi byo w stanie rozzoci Pooka, a jeszcze mniej mogo opuci ten pokj ywymi. Jedna z tysica - rozemia si chudy wojownik. Otworzyy si inne drzwi i wszed starszy mczyzna, jego purpurowe szaty oblamowane byy zotymi gwiazdami i ksiycami, a ogromny diament zdobi jego wysoki turban. Musz si widzie... Pook spojrza na z ukosa. Nie teraz, LaValle. -Ale Mistrzu... Oczy Pooka znw zwziy si niebezpiecznie, idc w lad za zym grymasem zacinitych warg. Starzec ukoni si usprawiedliwiajco i znikn za drzwiami, zamknwszyje za sob ostronie i cicho. Rassiter rozemia si na ten widok. Dobra robota! 9 108 Powiniene si nauczy manier od LaValle'a - powiedzia Pook. Daj spokj, Pook, jestemy partnerami - odpar Rassiter. Podskoczy do jednego z dwu okien pokoju, tego, ktre patrzyo na poudnie, na port i szeroki ocean. - Tej nocy ksiyc bdzie w peni - powiedzia podniecony, odwracajc si do KLEJNOT HALFUNGA Pooka. - Powiniene doczy do nas, Pasho! Bdzie wielkie wito! Pook wzdrygn si na sam myl o makabrycznym stole, jaki zamierzali zastawi Rassiter i jego kumple szczuroaki. Moe dziewucha jeszcze nie jest martwa... Otrzsn si z tych myli. Obawiam si, e musz ci odmwi - powiedzia cicho. Rassiter rozumia obrzydzenie Pooka, ale mimo to celowo go kusi. Taczc podbieg z powrotem i postawi stop na tronie znw prezentujc Pookowi swj mierdzcy oddech. Nie wiesz, co tracisz - powiedzia. - Ale wybr naley do ciebie, taki by nasz ukad - odwrci si i ukoni nisko. - Ty jeste panem. -Ukad, ktry dobrze suy tobiei nam-przypomniamuPook. Rassiter rozoy szeroko donie, a potem klasn w nie. Nie przecz, e moja gildia ma si znacznie lepiej od czasu, gdy nas dopucie do interesu - znw si ukoni. - Wybacz mi zuchwalstwo, mj drogi przyj acielu, lecz z trudem mog powstrzyma si od radoci. A tej nocy ksiyc bdzie w peni. Wic id na swoje wito, Rassiterze. Chudy mczyzna znowu si skoni, raz jeszcze obrzuciwszy nieprzyjemnym wzrokiem lamparta, i wyskoczy z pokoju. Gdy drzwi si zamkny, Pook przecign palcami po swych brwiach i po stylowo uczesanych resztkach tego, co kiedy byo gstymi splotami czarnych wosw. Potem pooy podbrdek na pulchnej doni i rozemia si z powodu przykroci, jak odczuwa majc do czynienia z Rassiterem, szczuroakiem. Spojrza na drzwi do haremu, zastanawiajc si, czy nie byoby dobrze oderwa myli od swego towarzysza, lecz przypomnia sobie LaValle'a. Czarnoksinik nie niepokoiby go ot tak -z pewnocinie wtedy, gdy Rassiter by w komnacie - gdyby jego nowiny nie byy wystarczaj aco wane. Podrapa po brodzie swego ulubieca i ruszy przez pokj w stron poudniowowschodnich drzwi, do sabo owietlonych kwater czarnoksinika.

LaValle, uwanie patrzc w swkrysztaowkul, nie zauway jego wejcia. Nie chcc przeszkadza czarnoksinikowi, Pook cicho usiad na krzele po przeciwnej stronie maego stou i czeka, * 109 * R. A. SALVATORE bawic si przygldaniem dziwnym znieksztaceniom w krysztaowej kuli rzadkiej, szarej brody LaValle'a, gdy czarnoksinik porusza gow W kocu LaValle spojrza w gr. Widzia wyranie linie napicia na twarzy Pooka, co nie byo niczym niezwykym po wizycie szczuroaka. -A wic, zabili j? - zapyta, z gry znajc odpowied. Gardz nim - powiedzia Pook. LaValle pokiwa gow zgadzajc si. Lecz nie moesz wyrzec si siy, jak da ci Rassiter. Czarnoksinik mwi prawd. W cigu tych dwch lat, odkd Pook sprzymierzy si ze szczuroakami, jego gildia staa si wiodc i najpotniejsz organizacj w miecie. Mg y doskonale tylko z dziesiciny, jak kupcy portowi pacili mu za ochron - ze swej wasnej gildii. Nawet kapitanowie wielu odwiedzajcych port statkw kupieckich byli na tyle rozsdni, e nie odwracali si od poborcw Pooka, gdy spotykali ich w dokach. Ci za, ktrzy nie wiedzieli, o co w tym wszystkim chodzi, dowiadywali si szybko. Nie, Pook nie mg nie docenia korzyci pyncych z dziaa Rassitera i jego towarzyszy, lecz mistrz gildii nie lubi tych wstrtnych likantropw, ludzi w dzie, a czego bestialskiego - pszczurw i pludzi - w nocy. Nie podobay mu si te sposoby, w jakie zaatwiali swe interesy. - Do ju o nim - powiedzia Pook, kadc rce na pluszowym, czarnym obrusie. - Jestem przekonany, e powinienem spdzi kilka godzin w haremie, aby przyj do siebie po tym spotkaniu - umiech wskazywa, e myl ta nie sprawiaa mu przykroci. - Czego chciae? Na twarzy czarnoksinika pojawi si szeroki umiech. - Rozmawiaem dzisiaj z Oberonem we Wrotach Baldura -powiedzia z pewn dum w gosie. - Dowiedziaem si czego, co moe pomc ci zapomnie o caej rozmowie z Rassiterem. Pook czeka zaciekawiony, pozwalajc czarnoksinikowi odegra swe przedstawienie. LaValle by doskonaym i wiernym pomocnikiem, najbliszym tego, kogo mistrz gildii mgby nazwa swym przyjacielem. - Wraca twj morderca! - oznajmi nagle LaYalle. * 110 KLEJNOT HALFUNGA Przemylenie znaczenia sw czarnoksinika, a zwaszcza tego, co za sob pocigay, zabrao Pookowi kilka chwil. A gdy wreszcie dotary do niego w swej peni - a podskoczy na krzele. Entreri? - sapn. LaValle pokiwa gowi omal nie rozemia si na gos. Pook przecign rk po twarzy. Trzy lata. Entreri, najbardziej miercionony ze mierciononych, wraca do niego po trzech dugich latach. Spojrza z ciekawoci na czarnoksinika. Ma halflinga - odpar LaValle na nie zadane pytanie. Twarz Pooka rozjania si szerokim umiechem. Pochyli si do przodu z niecierpliwoci, zote zby zalniy w wietle wiecy. LaValle naprawd by szczliwy, mogc zadowoli swego mistrza gildii przyniesieniem mu nowin, na ktre czeka tak dugo. -1 rubinowy wisiorek! - oznajmi czarnoksinik, uderzajc

piciw st. Tak! - warkn Pook, wybuchajc miechem. Jego klejnot, najcenniejsza rzecz, jakposiada. Z tymi niesamowitymi hipnotyzujcymi mocami mg osign jeszcze wyszy poziom prosperity i potgi. Nie tylko mgby dominowa nad wszystkimi, z ktrymi si spotyka, lecz mgby uczyni ich szczliwymi, e mog tego dowiadcza. Ach, Rassiterze - mrukn Pook, pomylawszy nagle o przewadze, jakosignie nad swym sprzymierzecem.-Nasze stosunki zmieni si, mj gryzoniowaty przyjacielu. W jakim stopniu naprawd go potrzebujesz? - zapyta LaYalle. Pook wzdrygn si i spojrza w kt pokoju, ku maej zasonie. Krg Tarosa. LaValle zblad na myl o tej rzeczy. Krg Tarosa by potn rzecz, mogc przemieci swego waciciela przez plany istnienia. Lecz moc tego urzdzenia nie bya darmowa. Byo z gruntu ze i za kadym, nieczstym razem, gdy LaValle go uywa, czu, e jaka cz jego istoty zostaje wysysana, jakby Krg Tarosa ywi si kradzion mu si yciow. LaValle nienawidzi Rassitera, lecz mia nadziej, e mistrz gildii znajdzie lepsze rozwi9 111 . R. A. SALVATORE zanie ni Krg Tarosa. Czarnoksinik spojrza na Pookal i stwierdzi, e i ten patrzy na niego. I Powiedz mi wicej! - zada Pook niecierpliwie. 1 LaValle wzruszy bezsilnie ramionami i pooy rk na kry-1 sztaowj kuli. 1 Nie byem w stanie zobaczy ich osobicie - powiedzia. -1 Artemis Entreri zawsze potrafi umkn mej ledzcej kuli, lecz i wedug sw Oberona nie s zbyt daleko. egluj po wodach na I pnoc od Calimshanu, jeli ju nie w jego granicach. I lec na i szybkim wietrze, Mistrzu. Tydzie lub dwa, nie wicej. 1 -Regis jest z nim?-zapyta Pook. I Jest. i -ywy? I Ma si doskonale - powiedzia czarnoksinik. i Dobrze! - warkn Pook. Jak bardzo chcia zobaczy znowu i zdradzieckiego halflinga! Zacisn swe pulchne donie wok jego I szyi! Gildia podupadaa, odkd Regis uciek z magicznym wi- 1 siorkiem. Prawd mwic, problem lea w niepewnoci Pooka - i wynikajcej z braku klejnotu, ktrego uywa tak dugo - ; w stosunkach z ludmi i w obsesyjnej - acz kosztownej - pogoni mistrza gildii za halflingiem. Lecz wedug Pooka, wina leaa wycznie po stronie Regisa. Obwinia halflinga nawet za przy mierze z gildi szczuroakw, gdyby mia wisiorek, z pewnoci nie potrzebowaby Rassitera. Teraz wszystko z pewnoci pjdzie ku lepszemu, Pook wie- ' dzia o tym. Posiadajc wisiorek i panujc nad szczuroakami, 1 moe bdzie mg pomyle o rozszerzeniu swego panowania P poza Calimport, z zaczarowanymi towarzyszami i sprzymierzecami likantropami przewodzcymi gildiom na caym poudniu. ; Gdy Pook znw spojrza na niego, LaValle wydawa si by bardziej powany. Jak sdzisz, co Entreri poczuje do naszych nowych sprzymierzecw? - zapyta ponuro.

Och, nie dowie si - powiedzia Pook, zdajc sobie spraw z nastpstw. - Nie byo go zbyt dugo. Pomyla przez chwil, j a potem wzruszy ramionami. - Mimo wszystko robi to samo. j Entreri powinien go zaakceptowa. ' 9112 KLEJNOT HALFUNGA Rassiter niepokoi kadego z kim si spotka - przypomnia mu czarnoksinik. - Spodziewasz si, e przeciwstawi si Entreriemu? Pook rozemia si na t myl. Zapewniam ci, e Rassiter moe sprzeciwi si Entreriemu tylko raz, przyjacielu. -A potem zawrzesz ukad z nowym przywdc szczuroakw -parskn LaValle. Pook klepn go w rami i skierowa si ku drzwiom. Dowiedz si wszystkiego, czego bdziesz mg -poleci czar noksinikowi. - Jeli ich znajdziesz w swej krysztaowej kuli, zawoaj mnie. Nie chc czeka na moliwo rzucenia okiem na twarz Regisa, halflinga. Zawdziczam mu tak wiele. -A gdzie bdziesz? W haremie - odpar Pook mrugnwszy okiem. - Napicie i stresy, wiesz. LaValle opad znw na krzeso, gdy Pook wyszed i ponownie rozway skutki powrotu swego gwnego rywala. Wiele zyska od czasu, gdy Entreri odszed, nawet przeniesienie si do tego pokoju na trzecim pitrze - jako gwny asystent Pooka. Ten pokj, pokj Entreriego. Lecz czarnoksinik nigdy nie mia adnych problemw z morderc. Byli wygodnymi sprzymierzecami, jeli nie przyjacimi, i w przeszoci wiele razy pomagali sobie wzajemnie. LaValle nie mgby zliczy, ile razy pokaza Entreriemu najkrtsz drog do celu. Powstaa nieprzyjemna sytuacja z Mancasem Tiverosem, take magiem. Mancas Potny, jak nazywali go inni czarnoksinicy w Calimporcie, wyszydzi go w czasie dyskusji dotyczcej rde pewnego zaklcia. Obaj przypisywali sobie jego odkrycie i wszyscy oczekiwali, e wybuchnie nieoczekiwana wojna magw. Lecz Mancas nagle znikn bez wyjanienia, pozostawiaj c notatk stwierdzajc, e nie mia adnego udziau w stworzeniu tego zaklcia i ca zasug przypisujcLaValle'owi. Mancasa ju od tej pory nie widziano - w Calimporcie, czy gdziekolwiek indziej. 9 113 * R. A. SALVATORE -Ach, dobrze - westchn LaValle wracajc do krysztaowej kuli. Artemis Entreri by uyteczny. Drzwi do pokoju otworzyy si i Pook wsadzi gow. Wylij przesanie do gildii stolarzy - powiedzia. - Powiedz im, e potrzebujemy natychmiast kilku zrcznych ludzi. LaValle z niedowierzaniem przechyli gow. Harem i skarbce zostaj - powiedzia Pook, walczc z frustracj spowodowan niezdolnoci czarnoksinika do do strzeenia logiki w jego poleceniu. - Z pewnoci nie oddam te

mego pokoju! LaValle nachmurzy si, powoli zacz rozumie. -Nie mam te zamiaru powiedzie Artemisowi Entreri, e nie moe wrci do swego pokoju powiedzia Pook. - Nie teraz, gdy tak doskonale spisa si ze swojmisj! Rozumiem - powiedzia ponuro czarnoksinik, mylc, e znw zostanie wyrzucony na nisze pitro. Naley wic wybudowa szsty pokj - rozemia si Pook, cieszc si swmagr. Midzy pokojem Entreriego a haremem - mrugn znowu do swego wartociowego pomocnika. Moesz go sam zaprojektowa, mj drogi LaValle. I nie oszczdzaj na niczym! - trzasn drzwiami i znikn. Czarnoksinik otar wilgo z oczu. Pook zawsze go zaskakiwa, lecz nigdy go nie rozczarowa. Jeste szczodrym mistrzem, mj Pasha Pooku - szepn do pustego pokoju. Pasha Pook by naprawd doskonaym przywdc, gdy La-Valle wrci do swej krysztaowej kuli, z zacinitymi w determinacji zbami; znajdzie Entreriego i halflinga. Za nic nie rozczaruje swego hojnego mistrza. *9* Pdzony teraz prdami Chiontharu i wiatrem z pnocy, Duszek Morski z ogromn szybkoci oddala si od Wrt Baldura, rozsiewajc biay prysznic bijcej w przeciwnym kierunku wody. Pnym popoudniem opucimy Wybrzee Mieczy - rzek Deudermont do Drizzta i Wulfgara. -1 dalej, bez ldu w zasigu wzroku, a dotrzemy do Kanau Asavira. Potem podr na pou dnie wok krawdzi wiata i z powrotem na wschd, do Calimportu. Calimport - powtrzy, wskazujc na now flag powiewa jc na maszcie Duszka Morskiego: zote pole przecite ukony mi, niebieskimi liniami. Drizzt spojrza podejrzliwie na Deudermonta, wiedzc, e nie jest to powszechna praktyka na aglowcach. Pynlimy pod flag Waterdeep na pnoc od Wrt Baldura - wyjani kapitan. - Pod flag Calimportu na poudnie. To przyjta praktyka? - zapyta Drizzt. Dla tych, ktrzy znaj cen - rozemia si Deudermont. -Waterdeep i Calimport rywalizuje sob, trwajw upartej nienawici. Chciayby ze sob handlowa - mogyby tylko zyska na tym - ale nie zawsze pozwalaj statkom noszcym bander przeciwnika wpywa do swego portu. Gupia duma - zauway Wulfgar, bolenie przypominajc sobie podobne praktyki swego klanu, j akie jeszcze miay miej sce kilka lat temu. Polityka - rzek Deudermont wzruszajc ramionami. - Ale lordowie obu miast w tajemnicy chc utrzymywa stosunki han dlowe i kilkadziesit statkw utrzymuje takie poczenia. Duszek

9 114

*115 R. A. SALVATORE Morski ma dwa porty macierzyste i wszyscy czerpi wszelkie korzyci z takiego stanu rzeczy. - Dwa rynki dla kapitana Deudermonta - zauway chytrze Drizzt. - Praktyczne. -1 nadaje sens dobremu eglowaniu - kontynuowa umiech- * nity Deudermont. - Piraci grasujcy na wodach na pnoc od f Wrt Baldurarespektujflag Waterdeep ponad wszystkie inne, j a ci na poudnie std uwaaj, aby nie wzbudzi gniewu Calim- 4 portu i jego potnej floty. Piraci wzdu Kanau Asavira pory- \. wajwiele statkw kupieckich, a preferujnapady na takie, ktre ; nosz flag mniej powaan. i -A ciebie nigdy nie atakowano? -Wulfgar nie mg powstrzyma si od pytania, w jego gosie pobrzmiewa sarkazm, jakby nie mg sobie wyobrazi, jak on mgby zaaprobowa takpraktyk. Nigdy? - powtrzy Deudermont. -Nie nigdy", lecz rzad ko. I w tych przypadkach, gdy piraci zbliaj si do nas, stawia my agle i uciekamy. Niewiele statkw moe dogoni Duszka Morskiego, gdy ma agle pene wiatru. -A jeli ci pochwyc? To dlatego zapracowalicie sobie na przejazd - rozemia si Deudermont. - Domylam si, e bro, ktr nosisz przy so bie mogaby ostudzi zapa wielu piratw i wybi im z gowy ewentualnpogo. Wulfgar wycign przed siebie Aegis-fang. Modl si, ebym wystarczajco poj ruchy statku przy takiej bitwie - powiedzia. Bdne machnicie mogoby wyrzuci mnie za burt! Wic wal w burt pirackiego statku - rozemia si Drizzt -i skocz z nim! *** Z zaciemnionego pokoju w swej wiey we Wrotach Baldura, czarnoksinik Oberon przyglda si egludze Duszka Morskiego. Zajrza gbiej w magiczn krysztaow kul, aby odszuka elfa i potnego barbarzyc, stojcych obok kapitana statku na pokadzie. Nie byli z tych stron, czarnoksinik wiedzia o tym. Sdzc po ubraniu i kolorze skry, barbarzyca pochodzi * 116 * KLEJNOT HALFUNGA z jednego z tych oddalonych szczepw, zamieszkujcych dalek pnoc, a za Luskanem i grami Grzbietu wiata, w tym opustoszaym kraju, znanym jako Dolina Lodowego Wichru. Jake daleko by od domu i jakie to byo niezwyke widzie kogo z jego ludu eglujcego po otwartym morzu! - Jak rol odgrywajci dwaj w powrocie klejnotu Pashy Pooka? - zastanawia si gono Oberon, naprawd zaintrygowany. Czy Entreri dotar a do tego odlegego skrawka tundry w poszukiwaniu halflinga? Czy ci dwaj cigajgo na poudnie? Lecz nie byo to zmartwieniem czarnoksinika. Oberon by tylko szczliwy, e Entreri zada spaty dugu w tak nieskomplikowany sposb. Morderca zabija dla Oberona - niejeden raz kilka lat temu i cho nigdy nie wspomnia o rewanu w czasie swych licznych wizyt w wiey

Oberona, czarnoksinik czu si tak, jakby morderca zaciska ciki acuch na jego szyi. Lecz tej nocy, dawny dug zostanie spacony przez wysanie prostego sygnau. Ciekawo Oberona zatrzymaa go dostrojonym do oddalajcego siDuszka Morskiegomeco duej. Skupi si na elfie - Drizzcie Do'Urdenie, jak nazwa go Pell-man, kapitan portu. Dowiadczonemu oku czarnoksinika wydawao si, e czego brakuje temu elfowi. Nie by na nie swoim miejscu, jak barbarzyca, to byo raczej co nie tak w sposobie, w jaki nosi si Drizzt, a moe to, jak patrzy tymi unikalnymi, lawendowymi oczami. To oczy wydaway si nie pasowa do osoby Drizzta Do'Urdena. Moe czar, domyli si Oberon. Ciekawy czarnoksinik chcia mie wicej informacji dla Pashy Pooka. Rozwaa moliwo wlizgnicia si na pokad statku celem bliszego zbadania sytuacji, lecz nie mia przygotowanych odpowiednich zakl do takiego przedsiwzicia. Prcz tego, przypomnia sobie ponownie, to nie byo jego zmartwienie. Nie chcia te wchodzi w drog Artemisowi Entreriemu. * * * Tej samej nocy Oberon wylecia ze swej wiey i, z rdk w rku, wzbi si w nocne niebo. Setki stp nad miastem wypuci waciw sekwencj ognistych kul. 9 117 R. A. SALVATORE * * * Chodzc po pokadzie statku z Calimportu, noszcego nazw Diabelski Tancerz, dwiecie mil na poudnie, Artemis Entreri przyglda si pokazowi. - Morzem - mrukn zapamitujc kolejno wybuchw. Zwrci si do stojcego obok niego halflinga: - Twoi przyjaciele cigaj nas morzem - powiedzia. - S za nami o mniej ni tydzie! Dobrze si spisali! Regis, mimo e ta nowina pobudzia w nim dawno ju zgas nadziej, nie mrugn nawet okiem. Zmiana klimatu bya teraz coraz bardziej widoczna, z upywem kadej nocy i kadego dnia. Zostawili zim daleko za sobi gorce wiatry poudniowych Krain uderzay niespokojnie w ducha halflinga. Podr do Calimportu nie zostanie przerwana ju adnym postojem i aden statek - nawet ten o mniej ni tydzie za nimi - nie mg mie nadziei dogonienia szybkiego Diabelskiego Tancerza. Regis znw zmaga si z wewntrznym dylematem, usiujc wyobrazi sobie jakie warunki nieuchronnego spotkania ze swym dawnym mistrzem gildii. Pasha Pook nie by wielkodusznym czowiekiem. Regis by osobicie wiadkiem tego, jak Pook postpowa wzgldem niektrych zodziei, ktrzy omielili si skra co innym czonkom gildii. Regis posun si jeszcze dalej ni oni: okrad samego mistrza gildii. Za rzecz, ktr ukrad - magiczny, rubinowy wisiorek bya najcenniejszym przedmiotem, jaki Pasha Pook posiada. Pokonany i zrozpaczony halfling zwiesi gow i powoli wrci do swej kabiny. Ponury nastrj halflinga w najmniejszym nawet stopniu nie wzruszy Entreriego. Pook dostanie swj klejnot i halflinga, a Entreri zostanie doskonale wynagrodzony za sw usug. Lecz w wyobraeniach mordercy zoto Pooka nie byo prawdziwym wynagrodzeniem za jego wysiki. Entreri chcia Drizzta Do'Urdena. * * * Drizzt i Wulfgar take przygldali si tej nocy fajerwerkom nad Wrotami Baldura. Na otwartym morzu, lecz nadal jeszcze okoo stu pidziesiciu mil na pnoc od Diabelskiego Tancerza, mogli si tylko domyla znaczenia tego przedstawienia. KLEJNOT HALFLINGA Czarnoksinik - zauway Deudermont, podchodzc do nich. - Moe walczy zjak wielk besti latajc? - zaproponowa

kapitan, usiujc wysnu stdjak zabawn histori. - Smok lub jaki inny potwr na niebie! Drizzt zmruy oczy, aby lepiej przyjrze si ognistym wybuchom. Nie widzia adnego ciemnego ksztatu latajcego w pobliu ogni ani adnego ladu mogcego wiadczy o tym, e to oni s celem. Lecz moliwe, e Duszek Morski by po prostu zbyt daleko, aby mona byo dostrzec takie szczegy. To nie bitwa, to sygna - powiedzia Wulfgar, rozpoznajc wzr eksplozji. - Trzy i jedna. Trzy i jedna. Po chwili doda. -Wydaje si to troch zbyt kopotliwe, jak na prosty sygna, czy jedziec przewocy notatk nie byby lepszy? Jeli nie oznacza to sygnau dla statku - zaproponowa Deudermont. Drizzt ju wczeniej pomyla o tym samym i teraz wicej ni podejrzewa, jakie jest rdo tego przedstawienia, a take jaki jest jego cel. Deudermont przyglda si nieco duej przedstawieniu. Moe to i jest sygna - zgodzi si, rozpoznajc prawidowo ci wzoru dostrzeone przez Wulfgara. - Kadego dnia do Wrt Baldura wpywa i wypywa wiele statkw. Czarnoksinik wita niektrych przyjaci lub egna w wielkim stylu. Albo przekazuje informacje - doda Drizzt spogldajc na Wulfgara. Wulfgar nie zawid drowa, z chmurnej miny barbarzycy, Drizzt mg wywnioskowa, e Wulfgar powzi podobne do jego podejrzenia. Lecz dla nas to tylko widowisko i nic wicej - powiedzia Deudermont, yczc im dobrej nocy i klepic ich po ramieniu. -Widowisko dla uciechy. Drizzt i Wulfgar spojrzeli po sobie, powanie wtpic w oszacowanie fajerwerkw przez Deudermonta. *** W co gra Artemis Entreri? - zapyta retorycznie Pook, mwic gono co myli. Oberon, czarnoksinik w krysztaowej kuli wzruszy ramionami.

9 118 * * 119 * R. A. SALVATORE Nie miaem nigdy zamiaru rozumie motyww Artemisa Entreriego. Pook pokiwa gow, zgadzajc si z tym i nadal przechadza si za krzesem LaValle'a. Jednak domylam si, e ci dwaj niewiele maj wsplnego z twoim wisiorkiem - powiedzia Oberon. Jaka osobista wendeta, jakiej dopracowa si Entreri w czasie swych wdrwek - zgodzi si Pook. Przyjaciele halflinga? - zdziwi si Oberon. - Wic dlaczego Entreri prowadzi ich w prawidowym kierunku? Kimkolwiek s mog sprowadzi na nas tylko kopoty -powiedzia LaValle, siedzcy midzy mistrzem gildii a urzdzeniem ledzcym. Moe Entreri zamierza zastawi na nich puapk - zasugerowa Pook Oberonowi. - To by

wyjaniao jego danie, eby wysa sygna. Entreri poleci kapitanowi portu, aby im powiedzia, e chce si spotka z nimi w Calimporcie - przypomnia Pookowi Oberon. -Aby si ich pozby - powiedzia LaValle. - Sprawi, eby wierzyli, e droga jest czysta, a do przybycia do poudniowego portu. To nie jest sposb Artemisa Entreriego - powiedzia Obe ron, a Pook pomyla to samo. - Nigdy nie znaem mordercy uy wajcego tak oczywistych sztuczek, aby zyska przewag we wspzawodnictwie. Najwikszradocidla Entreriego jest spo tkanie z wyzwaniem twarz w twarz. Dwaj czarnoksinicy i mistrz gildii, ktrzy przeywali i prosperowali dziki prawidowym reakcjom na takie zagadki, zamylili si przez chwil, aby na spokojnie rozway wszelkie moliwoci. Pook troszczy si tylko o to, aby odzyska swj cenny wisiorek - majc go mg powikszy swpotg dziesiciokrotnie, moe nawet zyska przewag nad rzdzcym aktualnie Pa-shCalimshanu. - Nie podoba mi si to - powiedzia w kocu Pook. - Nie chc adnych komplikacji, a do powrotu halflinga, albo mojego wisiorka - przerwa znowu wac konsekwencje postpowania, na 9 120 * KLEJNOT HALFLINGA jakie si zdecydowa. Pochyli si nad plecami LaValle'a, eby by bliej obrazu wywoanego przez Oberona. -Nadal masz kontakt z Pinochetem? - zapyta chytrze czarnoksinika. Oberon domyli si, o czym myli mistrz gildii. Piraci nie zapominaj o swych przyjacioach - odpar tym samym tonem. - Pinochet kontaktuje si ze mn ilekro zawija do Wrt Baldura. Pyta take o ciebie, majc nadziej, e z jego starym przyjacielem jest wszystko w porzdku. Jest teraz na wyspach? Zimowy handel przenis si w d od Waterdeep - odpar Oberon ze miechem. - Gdzie indziej mgby by pirat, aby odnie jakie sukcesy? Dobrze - mrukn Pook. Mam zaaranowa powitanie cigajcych Entreriego? - zapyta pospiesznie Oberon, cieszc si z intrygi i okazji do przysuenia si mistrzowi gildii. Trzy statki i adnych szans - powiedzia Pook. - Nic nie powinno przeszkodzi w powrocie halflinga. Mam z nim tak wiele do przedyskutowania! Oberon przez chwil rozwaa zadanie. Szkoda - zauway. - Duszek Morski by doskonaym stat kiem. Pook powtrzy jedno sowo z naciskiem, czynic absolutnie jasnym fakt, e nie bdzie tolerowa pomyek. -By. * 121 * KLEJNOT HALFUNGA OAR KRLeuiSKfeo

PASZCZA Halfling wisia gow w d, powieszony za kostki, na acuchu nad kotem wrzcego pynu. I nie bya to woda, lecz co ciemniejszego, moe nawet czerwona farba. A moe krew. Zatrzeszczaa korba i halfling opad o cal niej. Jego twarz bya wykrzywiona; usta mia szeroko otwarte, jakby w niemym krzyku. Nie byo sycha adnego krzyku, tylko jk korby i zowieszczy miech niewidocznego kata. Mglista scena przesuna si, ukazaa si korba poruszana powoli jednrk, ktra wydawaa si by zawieszona w powietrzu - nie poczona z niczym. Nastpia przerwa w opadaniu. Nagle zy gos rozemia si po raz ostatni. Rka szarpna, odwracajc wysignik. Rozleg si wrzask, przeszywajcy i tncy, krzyk mki - krzyk mierci. *** Pot zalewa oczy Bruenora, jeszcze zanim je w peni otworzy. Otar wilgo z twarzy i odwrci gow, usiujc odpdzi straszliwe obrazy i dostosowa swe myli do otoczenia. By w Bluszczowej Posiadoci, w wygodnym ku, w wygodnym pokoju. Nowa wieca, ktr zapali, wypalia si ju prawie cakowicie. Zupenie nie mg sobie poradzi, ta noc podobna bya do innych, nastpny koszmar. Przewrci si na bok i usiad na brzegu ka. Wszystko byo tak, jak powinno by. Mithrilowa zbroja i zota tarcza leay na krzele obok jedynego w pokoju kreden* 122 * su, topr, ktrego uy do wyrbania sobie drogi z legowiska duergarw, spoczywa oparty o cian obok sejmitara Drizzta i dwch hemw lecych na kredensie - poobijanego, jednorogiego hemu, ktry krasnolud nosi w czasie przygd przez dwa ostatnie stulecia i korony krla Mithrilowej Hali, wysadzanej tysicem byszczcych klejnotw. Jednak dla oczu Bruenora wszystko byo nie tak, jak powinno by. Spojrza w okno i w ciemno nocy zanim. Niestety, wszystkim, co mg zobaczy byo odbicie owietlonego wiec pokoju, korony i zbroi krla Mithrilowej Hali. To by trudny tydzie dla Bruenora. Dni wypenione byy podnieceniem, rozmowami o armiach nadcigajcych z CytadeliAd-bar i Doliny Lodowego Wichru, aby odzyska MilhrilowHal. Krasnoluda bolay ramiona od poklepywania go przez Harpel-lw i innych odwiedzajcych posiado, wszystkich chccych gratulowa mu zbliaj acego si powrotu na tron. Lecz Bruenor chodzi przez te ostatnie dni jakby nieobecny, grajc rol narzucon mu, zanim naprawd gotw by najej przyjcie. Najwyszy czas, eby przygotowa si do przygody, o ktrej marzy od dnia swego wygnania, blisko dwa stulecia temu. Ojciec jego ojca by krlem Mithrilowej Hali, jego ojciec przed nim i tak wstecz, a do pocztkw Klanu Battlehammer. Prawo urodzenia Bruenora wymagao, aby poprowadzi armie majce odzyska MithrilowHal, aby zasiad na tronie, ktry nalea mu si z prawa dziedzictwa. Lecz w najgbszych pomieszczeniach prastarej ojczyzny krasnoludw Bruenor Battlehammer przekona si o tym, co jest naprawd dla niego wane. W czasie ostatnich dziesiciu lat, w jego yciu pojawio si czterech wyjtkowych towarzyszy, a aden z nich nie by krasnoludem. Przyja, ktr zbudowali w piciu, bya wiksza ni krlestwo krasnoludw i cenniejsza dla Bruenora ni wszystek mithril wiata. Realizacja marzenia o podboju wydawaa mu si pusta. Te noce pochaniay teraz serce i umys Bruenora. Sny, nigdy takie same, lecz zawsze z tym samym, straszliwym zakoczeniem, nie znikay wraz z nastaniem dnia. - Jeszcze jeden? - dobieg cichy gos od drzwi. Bruenor obejrza si przez rami i zobaczy Cattibrie zerkajc na niego. 123 *

R. A. SALVATORE Bruenor nie mia odpowiedzi. Opar gow na rce i potar oc Znw o Regisie? - zapytaa Catti-brie podchodzc bli Bruenor usysza jak cicho zamkny si drzwi. O Pasibrzuchu -poprawi cicho Bruenor, uywajc psei nimu, nadanego przez niego halflingowi, ktry by jego najbh" szym przyj acielem od prawie dziesiciu lat. Bruenor pooy nogi na ko. Powinienem by z nim - powiedzia burkliwie. -A przyna; mniej z drowem i Wulfgarem, szukajc go! Twoje krlestwo czeka - przypomniaa mu Catti-brie, bar4f dziej po to, aby rozproszy jego poczucie winy, ni eby zagodzi to, w co naprawd wierzy - wyobraenie tego, co moda* kobieta caym sercem podzielaa. - Twj szczep z Doliny Lodo-1 wego Wichru bdzie tu w cigu miesica, armia z Adbaru w cigu dwch miesicy. Tak, ale nie moemy wyruszy do kopal, zanim zima si nie skoczy. Catti-brie rozejrzaa si, szukajc jakiego sposobu podtrzymania zamierajcej rozmowy. Bdzie pasowaa do ciebie - powiedziaa radonie, wskazujc na wysadzan klejnotami koron. Co? - odpar Bruenor troch ostro. Catti-brie spojrzaa na powyginany hem, tak aosny obok tego penego chway i omal nie parskna w gos, lecz odwrcia si do Bruenora, zanim skomentowaa t spraw, a ponury wyraz twarzy, z jakim krasnolud bada stary hem, powiedzia jej, e Bruenor nie jest w nastroju do zadawania pyta. W tej chwili, stwierdzia Catti-brie, Bruenor uwaa jednorogi hem za nieskoczenie cenniejszy ni korona, do ktrej noszenia by stworzony. S w poowie drogi do Calimportu - zauwaya Catti-brie, sympatyzujc z pragnieniami krasnoluda. - Moe dalej. Tak, kilka statkw opuci Waterdeep przed nadejciem zimy - mrukn ponuro Bruenor, powtarzajc te same argumenty, jakich uya Catti-brie drugiego poranka w Bluszczowej Posiadoci, gdy po raz pierwszy wspomnia o swym pragnieniu podenia za swymi przyjacimi. * 124 * KLEJNOT HALFUNGA _ Musimy przygotowa milion rzeczy - powiedziaa Catti-brie, uparcie utrzymujc radosny ton. Z pewnocizima minie szybko i odbijemy kopalnie, gdy akurat powrc Drizzt, Wulfgar i Regis. Wzrok Bruenora nie zmik. Oczy mia utkwione w pogitym hemie, lecz j ego umys bdzi poza tym, co widzia w Wwozie Garumna w czasie rozstrzygajcych wydarze. Przynajmniej pogodzi si z Regisem, zanim si rozstali... Wspomnienia Bruenora opuciy go nagle. Rzuci krzywym spojrzeniem na Catti-brie. Sdzisz, e mog wrci na czas, aby walczy? Catti-brie wzruszya ramionami. Jeli wrc prosto stamtd - odpara, zaciekawiona tym py taniem, gdy wiedziaa, e Bruenor myli o czym wicej, ni o walce u boku Drizzta i Wulfgara w bitwie o MilhrilowHal. - Mog przewdrowa wiele mil na poudniu, nawet w zimie.

Bruenor wyskoczy z ka i rzuci si do drzwi, porywajc po drodze hem z jednym rogiem i wkadajc go na gow. W rodku nocy? - zawoaa za nim Catti-brie. Podskoczya i wybiega za nim na korytarz. Bruenor nie zwolni. Poszed prosto do drzwi Harkle'a Har-pella i zapuka w nie wystarczajco gono, aby obudzi kadego w tym skrzydle domu. Harkle! - rykn. Catti-brie wiedziaa, e nie ma co go uspokaja. Wzruszaa tylko usprawiedliwiajco ramionami do kadej gowy, ktra wyzieraa zza drzwi, aby rzuci okiem na korytarz. W kocu Harkle, odziany tylko w nocn koszul i szlafmyc z pomponem, ze wiecw rku, otworzy drzwi. Bruenor wepchn si do pokoju, z Catti-brie nastpujc mu napity. Moesz mi zrobi powz? - zapyta krasnolud. Co? - ziewn Harkle, na prno usiujc odpdzi sen. Powz? Powz! - warkn Bruenor. - Z ognia. Taki jak ten, ktrym Pani Alustriel przywioza mnie tutaj! Powz z ognia! Hmmm - zajkn si Harkle. - Nigdy nie... Moesz czy nie?! - rykn Bruenor, nie majc cierpliwoci na wysuchiwanie niespjnego bekotu. * 125 * R. A. SALVATORE - Tak... hmm, moe - oznajmi Harkle z takim przekonaniemj na jakie mg si zdoby. - W istocie, to zaklcie jest specjalno*! ci Alustriel. Nikt tutaj nawet nigdy... - przerwa, czujc prze*' wiercajce go spojrzenie Bruenora. Krasnolud sta na wyprostowanych nogach, jedn nag pit wbi w podog, skate ramio*' na skrzyowa na piersi, wystukujc nerwowo piekowatymi palcami jednej rki niecierpliwy rytm na wlastym bicepsie. Porozmawiam z Pani rano - zapewni go Harkle. - Jestem pewien... -Alustriel jest tutaj jeszcze? - przerwa mu Bruenor. Co? Tak - odpar Harkle. - Zostaa na kilka dodatkowych... Gdzie ona jest? - zapyta Bruenor. Dalej, korytarzem. -Ktry pokj? Zaprowadz ci do niej rank... - zacz Harkle. Bruenor chwyci za przd nocnej koszuli czarodzieja i pocign go w d, do poziomu swoich oczu. Bruenor okaza si silniejszy nawet w nosie, gdy jego dugi, ostro zakoczony nos rozpaszczy nos Harkle'a na jego policzku. Bruenor nie mrugn okiem, wypowiadajc kade sowo wolno i wyranie, wanie w taki sposb, w jaki chcia uzyska odpowied. Ktry pokj? Zielone drzwi, obok porczy - wykrztusi Harkle. Bruenor dobrodusznie mrugn do czarodzieja okiem i puci go. Min Catti-brie, obdarzajc j zachwycajcym umiechem, zdecydowanie potrzsn gow i wypad na korytarz. Och, nie powiniene niepokoi Pani Alustriel o tak pnej

porze! - zaprotestowa Harkle. Catti-brie nie moga powstrzyma si od miechu. No to zatrzymaj go! Harkle przysuchiwa si cikim krokom krasnoluda, rozlegajcym si echem w korytarzu; goe stopy Bruenora dudniy na drewnianej pododze, jak spadajce z gr kamienie. Nie - odpar Harkle, jego umiech dorwna jej umiechowi. - Nie zamierzam. 126 Obudzona nagle w nocy Pani Alustriel wydawaa si nie mniej pikn ni za dnia, jej srebrna grzywa jako tajemniczo pasowaa KLEJNOT HALFUNGA do mikkiej ciemnoci wieczoru. Bruenor uspokoi si zobaczywszy kobiet, przypominajc sobie jej pozycj i maniery. Hmm, prosz o wybaczenie, pani - wyjka, nagle bardzo zawstydzony swym postpowaniem. Jest pno, dobry krlu Bruenorze - powiedziaa grzecznie Alustriel z umiechem na twarzy, gdy przyjrzaa si krasnoludowi, ubranemu tylko w nocn koszul i pognieciony hem. Co mogo ci sprowadzi do mych drzwi o tej porze? Przy tym wszystkim, co si tu dzieje, nie wiem nawet, czy nadal jestemy w Longsaddlewyjani Bruenor. Zobaczymy si przed moim odjazdem - odpara Alustriel w tym samym, serdecznym tonie. - Nie ma potrzeby, aby zakca i swj, i mj sen. Nie myl o poegnaniu - powiedzia Bruenor. - Potrzebuj przysugi. Tak nagle? Bruenor z zapaem pokiwa gow. -Przysugi, o ktrpowinienem poprosi, zanim przybylimytutaj. Alustriel wprowadzia go do pokoju i zamkna drzwi, zdajc sobie spraw z powagi proby krasnoluda. Potrzebuj nastpnego powozu -powiedzia Bruenor. -Aby zawiz mnie na Poudnie. Masz zamiar dogoni swych przyjaci i pomc im szuka halflinga stwierdziaAlustriel. Tak, znam swoje miejsce. Ale ja nie mog ci towarzyszy - powiedziaa Alustriel. -Musz rzdzi krlestwem; moja pozycja nie pozwala mi podrowa do innych krlestw bez zapowiedzi. Nie dam, eby wyruszya ze mn- odpar Bruenor. Kto bdzie powozi? Nie masz dowiadczenia z tak magi. Bruenor pomyla przez chwil. Harkle mnie zabierze! - powiedzia. Alustriel nie moga ukry umiechu na sammyl o takim nieszczciu. Harkle, tak jak wikszo z jego rodziny, zazwyczaj sam robi sobie krzywd rzucajc zaklcia. Wiedziaa, e nie moe wpyn na decyzj krasnoluda, lecz czua si w obowizku nawietli mu wszystkie saboci tego pomysu. *127* R. A. SALVATORE

KLEJNOT HALFLINGA

Do Calimportu jest naprawd daleko - powiedziaa.- Jaz tam powozem bdzie szybka, lecz powrt moe zabra wi miesicy. Czy prawdziwy krl Mithrilowej Hali nie chce popi wadzi gromadzcych si armii do walki o swj tron? Chce - odpar Bruenor - gdyby to byo moliwe. Ale mo' miejsce jest przy moich przyjacioach. Jestem im to winien! Wiele ryzykujesz. Nie wicej ni oni ryzykowali dla mnie i to wiele razy. Alustriel otworzya drzwi. Dobrze - powiedziaa. - Szanuj twoj decyzj. Bdziesz szlachetnym krlem, Bruenorze Battlehammerze. Krasnolud zaczerwieni si jak nigdy dotd. Teraz id i odpocznij - powiedziaa Alustriel. - Zobacz czego bd moga si dowiedzie tej nocy. Spotkamy si na po udniowym stoku Wzgrza Harpellw przed witem. Bruenor pokiwa z entuzjazmem gow i wrci do swego pokoju. Po raz pierwszy od swego przybycia do Longsaddle spa spokojnie. * * * Pod rozjaniajcym si niebem przedwitu Bruenor i Harkle spotkali si z Alustriel na wyznaczonym miejscu. Harkle z entuzjazmem zgodzi si na t podr; zawsze chcia sprbowa powoenia jednym ze synnych powozw Pani Alustriel. Ubrany w swe szaty czarodzieja, wetknite w sigajce ud skrzane buty i w hemie o dziwnym ksztacie, z puszystymi, biaymi, futrzanymi skrzydami i wizjerem stale opadajcym mu na oczy, wydawa si zupenie nie na miejscu obok przygotowanego do bitwy krasnoluda. Alustriel nie spaa przez reszt nocy. Bya zajta patrzeniem w krysztaow kul, ktr dostarczyli jej Harpellowie, badajc odlege plany w poszukiwaniu ladw przyjaci Bruenora. W cigu tego krtkiego czasu wiele si dowiedziaa uzyskaa nawet poczenie z nieyjcym magiem Morkai'em w wiecie duchw, aby uzyska dalsze informacje. To za, czego si dowiedziaa zaniepokoio j bardziej ni tylko troch. Teraz staa ze skadnikami zaklcia w rku i czekaa witu, spokojnie patrzc na wschd. Gdy pierwsze promienie soca wyjrzay ponad ho* 128* ryzont, chwycia je w do i wypowiedziaa sowa zaklcia. Sff chwil pniej na stoku wzgrza pojawi si pomienisty powz i dwa ogniste konie, magicznie zawieszone o cal nad powierzchni ziemi. Jzyki ich pomieni wysyay cienkie struki dymu z osmalanej przez nie trawy. -Do Calimportu! - ogosi Harkle, rzucajc si do zaczarowanego powozu. Nie - poprawia Alustriel. Bruenor spojrza na ni cakiem zaskoczony. Twoi przyjaciele nie dotarli jeszcze do Imperium Piaskw -wyjania. - Sana morzu i tego dnia spotkaj si z powanym niebezpieczestwem. Jedcie na poudniowy zachd, ku morzu, a potem na poudnie, majc wybrzee w zasigu wzroku - wrczya Bruenorowi medalionik w ksztacie serduszka. Krasnolud otworzy go i znalaz w rodku miniatur Drizzta Do'Urdena. Medalion stanie si gorcy, gdy zbliysz si do statku wiozcego twych przyjaci powiedziaa Alustriel. - Stworzyam to wiele tygodni temu, sdziam bowiem, e wasza grupa

pokae si w Silverymoon w drodze powrotnej z Mithrilowej Hali. Unikna pytajcego wzroku Bruenora, wiedzc, e przez umys krasnoluda musz przepywa miliardy pyta. Cicho, jakby zakopotana, dodaa: - Chciaabym, aby to do mnie wrcio. Bruenor zachowa swe uwagi dla siebie. Wiedzia o nasilajcych si powizaniach midzy Pani Alustriel a Drizztem. Z kadym dniem staway si coraz wyraniejsze. Wrci - zapewni j. Zamkn medalion w doni i poszed w lad za Harklem. Nie zwlekajcie ani chwili - powiedziaa do nich Alustriel. -Tego dnia bd was bardzo potrzebowa! Poczekajcie! - dobiego woanie ze wzgrza. Wszyscy troje odwrcili si i zobaczyli Catti-brie, w peni przygotowan do drogi, z Taulmarilem-magicznym ukiem Anariel, ktry zabraa z ruin Mithrilowej Hali - przewieszonym przez rami. Biega w stron powozu. Nie zamierzalicie tak mnie zostawi? - zapytaa Bruenora. Bruenor nie mg spojrze jej w oczy. W istocie mia zamiar j zostawi, nawet bez poegnania. * 129 * R. A. SALVATORE Ba! - parskn. - Prbujesz mnie tylko zatrzyma! Nigdy nie miaam takiego zamiaru! - warkna Catti-brie/ Sdz, e postpujesz prawidowo. Lecz zrobiby lepiej, gdy si posun i zrobi mi miejsce! Bruenor potrzsn gow. Mam takie samo prawo jak ty! - zaprotestowaa Catti-brie./ Ba! - parskn znowu Bruenor. - Drizzt i Pasibrzuch snr najprawdziwszymi przyjacimi! Moimi te! -A Wulfgar jest dla mnie jak syn! - krzykn Bruenor, sdzc e zwyciy w tej rundzie. -A dla mnie moe by kim wicej - odpara Catti-brie -jeli' wrci z poudnia! - Catti-brie nie musiaa nawet przypominaj Bruenorowi, e to ona poznaa go z Drizztem. Pokonaa wszyst-; kie argumenty krasnoluda. - Posu si, Bruenorze Battlehamme- rze, i zrb mi miejsce! Mam do tego takie samo prawo jak ty: i mam zamiar wyruszy wraz z tob! -A kto zajmie si armiami? zapyta Bruenor. - Harpellowie zao dla nich obozowisko. Nie wyrusz do kopal do naszego powrotu, a przynajmniej do wiosny. -Ale jeli oboje wyruszycie i nie powrcicie? - przerwa Har-kle, pozwalajc pytaniu zawisn nad nimi przez chwil. - Jestecie jedynymi, ktrzy znaj drog. Bruenor zapa zakopotany wzrok Catti-brie i uzmysowi sobie, jak gbokie jest jej pragnienie doczenia w tym poszukiwaniu. Wiedzia te, e ma do tego prawo, gdy tak samo jak on zainteresowana bya pogoni przez krainy poudnia. Pomyla przez chwil, biorc nagle w dyskusji stron Catti-brie. Pani zna drog - powiedzia wskazujc na Pani Alustriel. Alustriel skina potakujco gow. Znam - odpara. -1 chtnie zaprowadziabym armie do ko pal, ale powz moe zabra tylko dwie osoby. Westchnienie Bruenora byo rwnie gone jak Catti-brie. Wzruszy bezsilnie ramionami. Zosta lepiej - powiedzia cicho. - Przywiod ich z powrotem dla ciebie. *I30

Catti-brie wcale nie chciaa si tak atwo podda. KLEJNOT HALFUNGA Gdy walka si rozpocznie - powiedziaa - a rozpocznie si na pewno, bdziesz chcia mie obok siebie Harkle'a i jego za klcia, czy mnie i mj uk? Bruenor spojrza niedbale na Harkle'a i natychmiast dostrzeg logik w sowach modej kobiety. Czarodziej sta trzymaj c lejce i usiujc znale jaki sposb utrzymania wizjera swego hemu nad lini brwi. W kocu Harkle podda si i odchyli gow tak daleko do tyu, aby mc widzie pod wizjerem. Hej, zgubie kawaek - powiedzia do niego Bruenor. - To dlatego nie chce utrzyma si w grze! Harkle odwrci si i zobaczy Bruenora wskazuj cego na ziemi za powozem. Przecisn si obok Bruenora i pochyli si, usiujc zobaczy na co pokazuje krasnolud. Gdy Harkle nachyli si, aby spojrze, ciar jego srebrnego hemu, ktry w istocie nalea do znacznie rosiej szego kuzyna, przeway i czarodziej rozcign si jak dugi na trawie, twarz do ziemi. W tej samej chwili Bruenor wcign do powozu Catti-brie. O cholera! -jkn Harkle. - Tak chciaem jecha! Pani zrobi dla ciebie inny - powiedzia Bruenor, aby go pocieszy. Harkle spojrza na Alustriel. Jutro rano - zgodzia si Alustriel, naprawd rozbawiona ca scen. Potem zapytaa Bruenora. - Potrafisz powozi powozem? Tak dobrze jak on, jak si domylam! - oznajmi krasnolud, biorc w donie ogniste lejce. - Trzymaj si, dziewczyno. Musimy przeby p wiata! - szarpn lejcami i powz wzbi si w poranne niebo, przecinajc ognistymi liniami bkitno-szar mg witu. Wiatr gwizda wok nich, gdy wystrzelili na zachd. Powz zatacza si dziko z boku na bok, w gr i w d, Bruenor walczy jak szalony, aby utrzyma kurs; Catti-brie walczya tylko o to, eby nie spa. Burty si trzsy, ty opada i wznosi si, raz nawet zrobili pen beczk, cho stao si to zbyt szybko - na szczcie - i adne z nich nie zdyo wypa. Kilka minut pniej pojawia si przed nimi pojedyncza burzowa chmura. Bruenor zobaczy j, a Catti-brie krzykna ostrzegawczo, lecz krasnolud nie opanowa na tyle wszystkich subtelnoci powoenia pojazdem, aby mc uczyni cokolwiek w celu * 131 R. A. SALVATORE KLEJNOT HALFUNGA

zmiany kursu. Przebili si przez ciemno, pozostawiajc syczcy ogon pary na swym kilwaterze i wzlecieli pionowo nad chmj-r. Fotem Bruenor, z twarz byszczc od potu, opanowa wreszcie lejce. Wyrwna do poziomu kurs powozu i utrzymywa go tok aby rniec wschodzce soce za s;vym prawym ramieniem Catti-brie take znalaza ju pewne oparcie dla stp, cho nadal* SSuda rCk baiierk PW0ZU' dg *** dki P*35202 * * * Srebrny smok, unoszony porannymi wiatrami, przetoczy sie leniwie na grzbiet, wszystkie

cztery nogi skrzyowawszy na W chu, i na wp zamkn swe zaspane oczy. Dobry smok uwielbia tetae poranne lizganie si, pozostawiajc zgiek wiata daleko w dole i chwytajc niczym nie skaone promienie soneczne ponad chmurami. Lecz zachwycajce oczy smoka otworzyy si nagleszerokogdyzobaczyognistsmugzbliajcsiLnie: mu ze wschodu. Mylc, e pomienie te sprzednimi ogniami ktrymi zion zy czerwony smok, srebrny wzbi si w gr i w wysokiej chmurze chcia zaoy zasadzk. Lecz wcieko opucia oczy smoka, gdy rozpozna dziwny statek powietrzny ognisty powo, z ktrego wystawa hem wonicy.jakijednoroS,W^Z^bk St3a moda kobieta> & ^ztanowe loki powieway nad jej ramionami. Otworzywszy ze zdumienia sw potznpaszcz srebrny smok przyglda sijakpowzprzelataje obok mego. Kilka rzeczy naraz zwrcio uwag prastarego stwJ! Kerna, ktre yo tak wiele lat, a mimo to z capowagrozwaza nastpstwa tej nieprawdopodobnej sceny. Powia nagle chodny wiatr i wywia wszystkie inne myli z umysu srebrnego smoka. y dn""Ludzie: mrukn, przewracajc si znowu na plecy i krcc gow z niedowierzaniem. *** Catti-brie i Bruenor nawet nie zauwayli smoka. Oczy mieli utJewione w jednym punkcie, gdzie na wprost przed sob, gdzie wasme na zachodnim horyzoncie ukazao si szerokie morze w^rewfetV7Tmg- P g0dziny pnieJ ^baczyli wysokie wiee Waterdeep na pnocy i wylecieli nad wod, prze* 132 -aczajc lini Wybrzea Mieczy. Bruenor, lepiej ju wyczuwane lejce, skierowa powz na poudnie i opuci go niej. J Zbyt nisko. Zanurzywszy si w szary welon mgy usyszeli szum fal w dole . ?yk pary, gdy kropelki wody zetkny si z ich ognistym pojem. Podnie go! - wrzasna Catti-brie. - Jestemy zbyt nisko! Musimy by nisko! - sapn Bruenor, walczc z lejcami, jsiowa zamaskowa swoje braki w sztuce powoenia, lecz j peni zdawa sobie spraw z tego, e w istocie s zbyt blisko jody. Szarpic z caej wiy, udao mu si podnie powz o kilka {p i wyrwna go. No i co? - pochwali si. - Trzymaj prosto i nisko - spojrza rzez rami na Catti-brie. - Musimy by nisko - powtrzy wi dzc jej powtpiewanie. - Musimy zobaczy ten cholerny statek, ^eby go znale! Catti-brie potrzsna tylko gow. Nagle zobaczyli statek. Nie ten statek, lecz bez wtpienia sta-^k, grujcy we mgle zaledwie o trzydzieci stp przed nimi. Catti-brie wrzasna; Bruenor take. Krasnolud upad do tyu / lejcami, zmuszajc tym samym powz do wzbicia si w gr ,od niemoliwym ktem. Pokad statku przetoczy si pod nimi. jednak maszt nadal stercza nad nimi! Gdyby duchy wszystkich eglarzy, ktrzy kiedykolwiek zginli na morzu wstay ze swych wodnych grobw w poszukiwaniu zemsty na tym wanie statku, twarz marynarza w bocianim gniedzie nie miaaby bardziej prawdziwego wyrazu przeraenia. Prawdopodobnie zeskoczy ze swej grzdy - bardziej prawdopodobne, e wypad ze strachu - lecz jak by nie byo, nie trafi w pokad . spad bezpiecznie w wod, w ostatniej chwili przed uderzeniem /ognistego pojazdu w

top grotmasztu. Catti-brie i Bruenor pozbierali si i obejrzeli za siebie. Zobaczyli wierzchoek masztu poncy, jak samotna wieca w szarej - Bylimy zbyt nisko - powtrzya Catti-brie. * 133 * CJoRAce uifcimy i Duszek Morski eglowa pod czystym, bkitnym niebem, w rozleniwiajcym cieple poudniowych Krain. Silny wiatr wy* penia agle i ju po szeciu dniach od wypynicia z Wrt Bal-dura pojawi si w zasigu wzroku zachodni koniec pwyspu, Tethyr - podr taka zazwyczaj trwaa wicej ni tydzie. Lecz wezwanie czarnoksinika wdrowao jeszcze szybciej. Kapitan Deudermont skierowa Duszka Morskiego na rodek Kanau Asavira, usiujc zachowa bezpieczn odlego od zatok pwyspu - zatok, ktre czsto chroniy piratw, czyhajcych na przepywajce statki kupieckie - a take chcc mie bez-piecznprzestrze wodnmidzy swoim statkiem a wyspami na zachodzie: Nelanther, cieszcymi si z saw Wyspami Piratw. Kapitan czu si bezpiecznie na uczszczanym szlaku morskim, z flag Calimportu powiewajc na maszcie i aglami kil- ; ku innych statkw kupieckich, widniejcymi na horyzoncie przed i za Duszkiem Morskim. Uywajc znanego sposobu kupcw, Deudermont zbliy si do jakiego statku i pyn jego kursem, \ utrzymujc Duszka Morskiego na jego kilwaterze. Mniej zwrotny i wolniej szy od Duszka Morskiego, pyncy pod flag Muran-nu, maego miasta na Wybrzeu Mieczy, statek ten by atwiejszym celem dla kadego pirata w tym rejonie. Osiemdziesit stp nad wod trzymajc wacht w bocianim gniedzie Wulfgar mia niczym nie przesonity widok na pokad pyncego przed nimi statku. Przy swej sile i zwinnoci barbarzyca szybko sta si prawdziwym eglarzem, z zapaem biorcym udzia w kadej pracy obok reszty zaogi. Obowizkiem, ktry lubi najbardziej byy wachty w bocianim gniedzie, cho trudno mu byo wcisn si KLEJNOT HALFUNGA we z powodu swych rozmiarw. Zaywa spokoju w ciepym wietrze i samotnoci. Opiera si o maszt i osaniajc jedn rk oczy przed blaskiem soca, przyglda si dziaaniom zaogi na statku pyncym przed nimi. Usysza, e marynarz z bocianiego gniazda tamtego statku zawoa co w d, jednak nie mg rozrni sw, potem zobaczy, e zaoga pocza pospiesznie biega, kierujc si w znacznej liczbie na dzib i patrzc na horyzont. Wulfgar wyprostowa si i wychyli z bocianiego gniazda, wytajc oczy na poudnie. *** Jak oni si czuj holujc nas? - zapyta Deudermonta Drizzt, stojc obok niego na mostku. Podczas gdy Wulfgar budowa swe stosunki z zaog pracujc wraz z ni Drizzt zawar zbudowan na mocnych podstawach przyja z kapitanem. Cenic warto opinii elfa, Deudermont podziela jego wiedz o ich pooeniu i o morzu. - Wiedz o swej roli przynty? Znaj nasz cel krycia si w ich cieniu, a ich kapitan, jeli jest oczywicie dowiadczonym eglarzem, uczyniby to samo, gdyby nasze pozycje si odwrciy - odpar Deudermont. - Jednak i my zapewniamy im take dodatkowe bezpieczestwo. Sama obecno statku z Calimportu moe odstraszy wielu piratw.

Z pewnoci czuj, e przyjdziemy im z pomoc w razie ta kiego ataku? - zapyta Drizzt. Deudermont wiedzia, e Drizzt chce si dowiedzie, czy Du-* szek Morski rzeczywicie ruszyby na pomoc innemu statkowi. Drizzt mia silne poczucie honoru i Deudermont to rozumia, a posiadajc rwnie wysokie morale podziwia go za to. Lecz odpowiedzialno Deudermonta, jako kapitana statku, byaby zbyt zaangaowana w tak hipotetyczn sytuacj. Moe - odpar. Drizzt zakoczy wypytywanie zadowolony z tego, e Deudermont utrzymuje w rwnowadze szale obowizku i moralnoci. agle na poudniu - dobiego woanie Wulfgara z gry, po wodujc, e wielu czonkw zaogi Duszka Morskiego rzucio si do przedniego relingu. Wzrok Deudermonta powdrowa ku horyzontowi; kapitan krzykn do Wulfgara:

* 134 *135* R. A. SALVATORE KLEJNOT HALHJNGA

-Ile? Dwa statki! - odkrzykn Wulfgar. - Pynna pnoc w duej odlegoci od siebie! Jaki port i kierunek? - zapyta Deudermont. Wulfgar wymierzy w mylach ich kurs i potwierdzi podejrzenia kapitana. Przejdziemy midzy nimi! Piraci? - zapyta Drizzt, znajc odpowied. Tak si wydaje - odpar kapitan. Odlege agle stay si ju widoczne dla ludzi na pokadzie. Nie widz flagi - zawoa do kapitana jeden z eglarzy, stojcy w pobliu mostka. Drizzt wskaza na statek kupiecki, pyncy przed nimi. -Oni s celem? Deudermont ponuro pokiwa gow. Tak si wydaje - powtrzy. Wic podpymy bliej nich - powiedzia drw. - Dwch przeciwko dwm wydaje si uczciwsz walk. Deudermont spojrza w lawendowe oczy Drizzta i prawie osupia na widok ich nagego bysku. Jak kapitan mg mie nadziej, e ten honorowy wojownik zrozumie ich miejsce w tym scenariuszu? Duszek Morski nosi flag Calimportu, ten drugi statek flag Murranu. Oba miasta nie odnosiy si przyjanie do siebie. Spotkanie moe nie doprowadzido walki - powiedzia Drizz-

towi. - Statek murraski zrobiby mdrze poddajc si. Drizzt zacz rozumie wszystkie motywy tej ukadanki. -A wic pywanie pod flag Calimportu zwalnia od odpowiedzialnoci, przynoszc jednak korzyci? Deudermont wzruszy bezsilnie ramionami. Pomyl o gildiach zodziei w miastach, ktre znasz - wyja ni. - Piraci nie rni si od nich, oznaczaj nieuniknione przy kroci. Jeli wczylibymy si do walki, zniszczylibymy po wcigliwo piratw i sprowadzilibymy wiksze kopoty ni to konieczne. -1 narazilibymy na niebezpieczestwo kady statek, eglujcy kanaem pod flag Calimportu doda Drizzt, nie patrzc ju na kapitana, lecz przygldajc si spektaklowi rozgrywajcemu si przed jego oczyma. wiato w jego oczach zgaso. Deudermont, pod wpywem zasad Drizzta-nie pozwalajcych na akceptacj jakiegokolwiek ajdactwa - pooy rk na ramieniu elfa. Jeli spotkanie przerodzi si w walk - powiedzia kapitan, cigajc znw na siebie wzrok Drizzta - Duszek Morski wczy si do niej. Drizzt odwrci si ku horyzontowi i poklepa rk Deuder-monta. Entuzjastyczny ogie powrci do jego oczu, gdy Deudermont ogosi alarm dla zaogi. Kapitan w istocie nie spodziewa si walki. Widzia niejedn tak sytuacj i gdy piraci przewyszali liczebnociswofiar zupienie statku dokonywao si bez rozlewu krwi. Lecz Deudermont, majc za sob tak wiele lat dowiadcze na morzu stwierdzi wkrtce, e tym razem jest co dziwnego w zachowaniu si piratw. Ich statki szy nadal w duej odlegoci od siebie, przechodzc zbyt daleko od statku z Murranu, aby dokona abordau. W pierwszej chwili Deudermont pomyla, e piraci zamierzaj zaatakowa z daleka -jeden z ich statkw mia zamontowan katapult na tylnym pokadzie - aby zmiady ofiar, cho nie wydawao si to konieczne. Nagle kapitan poj ca prawd. Piraci nie interesowali si statkiem z Murranu. Ich celem by Duszek Morski. Ze swej grzdy Wulfgar take stwierdzi, e piraci omijajsta-tek prowadzcy. Wecie bro! - krzykn do zaogi. - My jestemy ich celem! Rzeczywicie, bdziesz mia swoj walk - powiedzia do Drizzta Deudermont. - Wydaje si, e tym razem flaga Calimportu nas nie ochroni. Dla przyzwyczajonych do nocy oczu Drizzta odlege statki byy tylko niewielkimi, czarnymi plamkami w blasku lnicej wody, lecz drw doskonale mg sobie wyobrazi co si stao. Nie rozumia logiki wyboru piratw i mia dziwne uczucie, e to on i Wulfgar sjako powizani z rozwijajcymi si wydarzeniami. Dlaczego my? - zapyta Deudermonta. Kapitan wzruszy ramionami.

136 * 9 137 *

R. A. SALVATORE Moe syszeli plotki, e jeden ze statkw z Calimportu wi * zie wartociowe towary? Obraz ognistych kul, wybuchajcych na nocnym niebie n Wrotami Baldura bysn w umyle Drizzta. Sygna? Zastanowi' si ponownie. Nie by jeszcze w stanie poskada wszystkich ka* wakw ukadanki, lecz jego podejrzenia prowadziy niezmiennie do tej samej konkluzji, e to on i Wulfgar swjaki sposb1 wpltani w taki, a nie inny wybr celu przez piratw. Bdziemy walczy? - chcia zapyta Deudermonta, lecz zo-baczy, e kapitan dziaa ju zgodnie ze swoim planem. Ster w prawo na burt! - rzek Deudermont do sternika. - >, Pymy na zachd, do Wysp Piratw. Zobaczmy, czyte psymaj brzuchy odporne na rafy! - Wysa innego czowieka z zaogi na bocianie gniazdo, chcc siy Wulfgara do waniejszych obowizkw na pokadzie. Duszek Morski wbi si w fale i pochyli nisko w ostrym skrcie w prawo. Statek piracki ze wschodu, teraz najbardziej oddalony, poszed na przecicie ich kursu, aby ciga ich bezporednio, podczas gdy drugi, wikszy, utrzymywa nadal swj kurs, zbliajc si z kad chwil do Duszka Morskiego, aby mc odda strza ze swej katapulty. Deudermont wskaza nanajwikszz kilku wysp widniejcych na zachodzie. Podpy do niej - powiedzia do sternika. - Lecz uwaaj na pojedyncze rafy. Woda jest niska, wic powinny by widoczne. Wulfgar zeskoczy na pokad obok kapitana. Zap t lin - rozkaza mu Deudermont. - Obsuguj grotmaszt. Jeli ka ci cign, to pocignij z caej siy! Moemy nie mie drugiej szansy. Wulfgar chwyci cik lin z determinacj owijajc j cile wok nadgarstkw i doni. Ogie na niebie! - krzykn jeden z marynarzy, wskazujc na poudnie, w kierunku wikszego z pirackich statkw. Kula poncej smoy przeleciaa w powietrzu i spada bezsilnie w ocean z sykiem protestu, o zbyt wiele j ardw przed Duszkiem Morskim. Strza smugowy - wyjani Deudermont - pomagajcy im ustali nasz odlego. * 138* KLEJNOT HALFUNGA Deudermont oceni odlego i wyobrazi sobie, jak bardzo zbli si piraci, zanim Duszek Morski osignie wysp midzy nimi. Wylizgniemy si im, jeli popyniemy kanaem midzy raf a wysp - powiedzia do Drizzta, kiwnwszy gow, eby potwierdzi, e wybra najbardziej pomylne perspektywy. Lecz zanim drw i kapitan zaczli si uspokaja myl o ucieczce, wyrosy przed nimi maszty trzeciego statku na zachodzie, wypywajcego wanie z tego kanau, do ktrego mia nadziej dotrze Deudermont. Mia zwinite agle i by przygotowany do abordau. Deudermonta wbio w pokad. Czatowali na nas - powiedzia do Drizzta. Zwrci si do elfa w gecie zupenej bezsilnoci. - Czatowali na nas. Ale nie wieziemy adnego cennego adunku - kontynuowa kapitan, usiujc zrozumie ten niezwyky dla niego obrt wypadkw. - Dlaczego piraci wypynli trzema statkami, eby zaatakowa pojedynczy statek? Drizzt zna odpowied.

*** Dla Bruenora i Catti-brie jazda bya teraz atwiejsza. Krasnolud siedzia wygodnie przy lejcach ognistego powozu, poranna mga podniosa si. Pynli wzdu Wybrzea Mieczy, wywoujc zdumienie na mijanych statkach i pene ogupienie u kadego eglarza, ktry spojrza w niebo. Wkrtce minli ujcie rzeki Chionthar, bram do Wrt Baldura. Tutaj Bruenor przystan na chwil, aby rozway nagy pomys, a potem skierowa powz od wybrzea, w stron otwartego morza. Pani prosia nas, abymy trzymali si wybrzea - powiedzia a Catti-brie, gdy tylko stwierdzia zmian kursu. Bruenor chwyci rkmagiczny medalion Alustriel, ktry mia zawieszony na szyi i wzruszy ramionami. To mwi mi co innego - odpar. *** Drugi adunek poncej smoy uderzy w wod, tym razem niebezpiecznie blisko Duszka Morskiego. * 139 * Moemy mu uciec - powiedzia Drizzt do Deudermonta, gdy trzeci statek nadal nie podnosi swych agli. R. A. SALVATORE Dowiadczony kapitan wiedzia, dlaczego statek ma zwini< agle. Zasadniczym zadaniem statku nadpywajcego od stron: wysp, byo zablokowanie wejcia do kanau. Duszek Morski isto' nie mg przepyn obok statku, lecz Deudermont wola trzy* ma swj statek z dala od niebezpiecznej rafy i wrci na otwais, te morze. Jednak wtedy znaleliby si w zasigu katapulty. Deu* dermont obejrza si przez rami. Statek piracki najdalej wysiK' nity na wschd mia agle pene wiatru i ci wod tak samo szybko, jak Duszek Morski. Jeli kula poncej smoy trafi w cel i Duszek Morski dozna uszkodze agli, to zostanie szybko opanowany. Nagle uwag kapitana zwrci drugi problem. Przez pkadDuszka Morskiego strzelia byskawica, zrywajc niektre liny i odszczepiajc drzazgi z grotmasztu, ktry pochyli si i jkn pod ciarem penych agli. Wulfgar zapar si nogami i szarpn lin z caej siy. Trzymaj go! - krzykn Deudermont. - Trzymaj nas prosto i mocno! Maj czarnoksinika - zauway Drizzt, stwierdziwszy, e strza nadszed ze statku bdcego przed nimi. Te si tego obawiaem - odpar ponuro Deudermont. Ogie, byszczcy w oczach Drizzta, powiedzia Deudermontowi, e elf ju wczeniej zaplanowa pierwsze posunicie w walce. Nawet w ich oczywistym niekorzystnym pooeniu kapitan poczu wspczucie dla czarnoksinika. Widzc, jak bardzo desperacki plan ma w zamyle Drizzt, Deudermont przybra chytry wyraz twarzy. Kieruj nas prosto na jego lew burt - powiedzia do sterni ka. - Wystarczajco blisko, eby w nich uderzy! -Ale kapitanie - zaprotestowa eglarz. - To to zaprowadzi nas na rafy! Tak jak spodziewaj si tego te psy - odpar Deudermont. Niech myl e nie znamy tych wd, niech myl e skay zaa twi za nich spraw! Drizzt czu si spokojniejszy, syszc pewno w gosie kapitana. Chytry, stary eglarz myla o czym szczeglnym. Gotw? - zawoa Deudermont do Wulfgara.

Barbarzyca skin gow. 9 140 * KLEJNOT HALFLINGA Gdy zawoam: cignij, to czowieku cignij, jakby od tego zaleao cae twoje ycie! - powiedzia mu Deudermont. Stojcy obok kapitana Drizzt zauway cicho: Bdzie cign. * ** Z mostka swego statku flagowego, szybko pyncego ze wschodu, pirat Pinochet przyglda si z zatroskaniem manewrom Duszka Morskiego. Zna reputacj Deudermonta na tyle dobrze, aby wiedzie, e kapitan nie byby a tak gupi, eby wpakowa statek na rafy w samo poudnie podczas odpywu. Deudermont mia zamiar walczy. Pinochet spojrza na pkaty statek i wymierzy kt do Duszka Morskiego. Katapulta powinna odda dwa strzay, moe trzy, zanim cel przepynie obok blokujcego statku w kanale. Statek Pinocheta mia nadal jeszcze wiele minut, zanim bdzie mg wczy si do akcji i piracki kapitan zastanawia si, jakie straty poniesie Deudermont, zanim on bdzie mg doczy do swych sprzymierzecw. Lecz Pinochet szybko wygoni ze swych kalkulacji wszelkie myli o kosztach tej misji. Robi osobist przysug mistrzowi gildii najwikszego gangu zodziei w caym Ca-limporcie. Jakakolwiek byaby cena, zapata Pashy Pooka z pewnocijprzeway! * ** Catti-brie przygldaa si z niecierpliwoci kademu nowemu statkowi, jaki pojawia si w zasigu wzroku, lecz Bruenor -pewien, e magiczny medalion zaprowadzi go do drowa - nie zwraca na nie uwagi. Krasnolud szarpa za lejce, usiujc przyspieszy bieg ognistych koni. W jaki sposb - moe bya to jeszcze jedna waciwo medalionu - Bruenor czu, e Drizzt ma kopoty i popiech jest konieczny. Nagle wycign przed siebie swj skaty palec. Tam! - krzykn, gdy tylko Duszek Morski ukaza si w zasigu wzroku. Catti-brie nie oponowaa. Szybko zorientowaa si w rozgrywajcym si poniej dramacie. W powietrzu przeleciaa nastpna kula poncej smoy, uderzajc w ruf Duszka Morskiego na linii wodnej, lecz nie czynic * 141 * R. A. SALVATORE wikszych szkd. Catti-brie i Bruenor zobaczyli, e kati zostaa nacignita ponownie, aby odda nastpny strza; j gldali si zaodze statku w kanale - z mieczami w rkach cz jcej na zblienie si Duszka Morskiego - i zobaczyli trzeci; tek piracki, nadpywajcy z tyu, aby zamkn puapk. Bruenor skierowa powz na poudnie, w stron najwiksze statku. -Najpierw za katapult! -krzykn z wciekoci krasnol * * * Pinochet, podobnie jak wikszo zag na pokadach dw statkw pirackich, przygldali si ognistej rzeczy spadajcej w < z pnocnego nieba, lecz kapitan i zaoga Duszka Morskiego, o~ drugiego statku kupieckiego, bya zbyt zajta sw nie najleps sytuacj eby troszczy si jeszcze o wydarzenia rozgrywaj si z tyu. Jednak Drizzt powici wicej uwagi powozowi, zau

waywszy lnice odbicie, ktre mogo by pojedynczym rogie pogniecionego hemu, sterczcym nad pomieniami, i stoj z tyu posta z powiewajcymi wosami, ktre wydaway si bar4' dziej ni znajome. Lecz moe bya to tylko sztuczka, spatani przez wiato i niezomn nadziej Drizzta. Powz oddali si? w ognistej powiacie i Drizzt straci go z oczu, nie majc czasu, zastanawia si nad nim duej. Zaoga Duszka Morskiego wylega na przedni pokad, strzelajc z kusz do pirackiego statku i majc nadziej ponad wszystko tak zaj czarnoksinika, aby nie mg uderzy w nich ponownie. Rykna druga byskawica, leczDuszek Morski podskakiwa dziko na falach odbijajcych si od rafy i pocisk czarnoksinika wyci tylko niewielk dziur w gwnym aglu. Deudermont spojrza z nadziejna Wulfgara; napity i gotw do wydania szybkiego rozkazu. Przepynli nagle obok piratw, zaledwie pidziesit jardw od drugiego statku, kierujc si najwidoczniej samobjczym kursem na rafy. - Cignij! - krzykn Deudermont i Wulfgar pocign, a kady misie jego olbrzymiego ciaa poczerwienia od nagego napywu krwi i adrenaliny. Grotmaszt jkn w protecie, reje zatrzeszczay i popkay, wypenione wiatrem agle stawiy opr, gdy Wulfgar owin lin * 142 * KLEJNOT HALFUNGA wok swych ramion i ruszy do przodu. Duszek Morski obrci si w wodzie, jego dzib podnis si nad fale i przechyli nagle w stron pirackiego statku. Zaoga Deudermonta, cho bya wiadkiem siy Wulfgara na rzece Chionthar, zdumiona chwycia si desperacko relingu. Osupiali piraci, nie spodziewajcy si nigdy, e statek pod penymi aglami moe dokona tak nagego zwrotu, w ogle nie zareagowali. Przygldali si zdumieni, gdy dzib Duszka Morskiego uderzy w ich lewburt, wic oba statki w miertelnym ucisku. - Przywicie nas do nich! - krzykn Deudermont. W powietrze wyleciay haki, wic mocniej Duszka Morskiego ze statkiem pirackim, opuszczono pomosty abordaowe i umocowano je. Wulfgar stan na rozstawionych szeroko nogach i zdj z plecw Aegis-fang. Drizzt wycign swe sjmitary, lecz nie zrobi adnego bezporedniego ruchu, przepatrujc pokad pirackiego statku. Szybko skupi si na pewnym mczynie, nie ubranym tak jak czarnoksinicy, lecz o ile Drizzt mg to powiedzie na pewno - take nie uzbrojonym. Mczyzna ten wykonywa jakie ruchy, jak podczas rzucania zaklcia, a synne magiczne iskierki wypeniay przestrze wok niego. Drizzt by szybszy. Wezwawszy swe wewntrzne, wrodzone zdolnoci otoczy posta czarnoksinika nie czynicymi krzywdy purpurowymi pomieniami. Materialne ciao czarnoksinika zniko z pola widzenia, gdy zadziaao z kolei jego zaklcie niewidzialnoci. Lecz purpurowa otoczka pozostaa. - Wulfgarze, czarnoksinik! - krzykn Drizzt. B arbarzyca podbieg do relingu i przeszuka wzrokiem piracki statek, z atwoci odnajdujc magiczny obrys. Czarnoksinik, oceniwszy swe kopotliwe pooenie, zanurkowa za jakie beczki. Wulfgar nie waha si. Rzuci Aegis-fangiem. Potny mot boj owy przebi si przez beczki, rozbryzgujc w powietrzu wod i drewno i znalaz swj cel po dru,giej stronie. Mot wyrzuci strzaskane ciao czarnoksinika-nadal widoczne tylko dziki konturowi magicznego ognia drowa -w powietrze i przez dalszy reling pirackiego statku. Drizzt * 143*

R. A. SALVATORE i Wulfgar pokiwali do siebie gowami z ponur satysfakcj. Deu-dermont przetar rk swe niedowierzajce oczy. Moe mieli szans. * * * Piraci na pokadach dwch pozostaych statkw zaprzestali wykonywania swych czynnoci, patrzc na latajcy powz. Gdy Bruenor zatoczy krg wok rufy wielkiego statku z katapult i nadlecia zza niego, Catti-brie napia ciciw Taulmarila. *- Pomyl o naszych przyjacioach - uspokoi j Bruenor, widzc jej wahanie. Zaledwie kilka tygodni wczeniej Catti-brie zabia bez potrzeby czowieka i nadal nie moga si z tym pogodzi. Teraz, gdy zbliali si do statku z gry, miaa spuci deszcz mierci na odsonitych eglarzy. Odetchna gboko, eby si uspokoi i wycelowaa w marynarza stojcego z otwartymi ustami, nie zdajcego sobie nawet sprawy z tego, e czeka go mier. By na to jednak inny sposb. Catti-brie zauwaya lepszy cel. Skierowaa uk w stron rufy statku i wysaa srebrn strza. Uderzya w rami katapulty roztrzaskujc drewno, jej magiczna energia wypalia czarn dziur. - Posmakujcie moich pomieni! - krzykn Bruenor, kierujc powz w d. Szalony krasnolud skierowa swe pomieniste konie prosto przez gwny agiel, pozostawiajc potargany achman. Cel Catti-brie take by doskonay, srebrne strzay raz po raz wbijay si w katapult. Gdy powz ruszy ponownie do tyu, strzelcy na statku usiowali odpowiedzie kul poncej smoy, lecz drewniane rami katapulty doznao zbyt wielu uszkodze, aby wytrzyma jakiekolwiek naprenie i kula smoy wyleciaa tylko na kilka stp w gr i na kilka stp dalej. Spada na pokad wasnego statku! - Jeszcze jeden najazd! - rykn Bruenor, ogldajc si przez rami na pomienie szalejce teraz na maszcie i na pokadzie. 144* Lecz wzrok Catti-brie skierowany by do przodu, tam gdzie Duszek Morskiuderzy w jeden ze statkw i gdzie drugi z pirackich statkw podpywa, aby doczy do walki. KLEJNOT HALFUNGA - Nie ma czasu! - krzykna. - Bd nas potrzebowali tam z przodu! * * * Rozleg si szczk stali, gdy zaoga Duszka Morskiego stara si z piratami. Jeden z rabusiw dostrzeg rzut Wulfgara motem bojowym, wic przeskoczy na Duszka Morskiego i rzuci si na nieuzbrojonego barbarzyc, zapewne widzc w nim atw ofiar. Ruszy do ataku z wycignitym przed siebie mieczem. Wulfgar bez trudu zrobi unik, chwyci pirata jedn rk za nadgarstek, drug za za krocze. Lekko zmieniajc jego kierunek, lecz nie zmniejszajc samego pdu, Wulfgar podnis go w powietrze i wyrzuci przez burt Duszka Morskiego. Dwaj inni piraci, pocztkowo majc taki sam zamiar wzgldem nieuzbrojonego barbarzycy, jak ich nieszczliwy towarzysz, zatrzymali si i poczli szuka lepszego uzbrojenia lub mniej niebezpiecznego przeciwnika. Nagle Aegis-fang w magiczny sposb powrci do czekajcego Wulfgara i nadesza kolej na atak z jego strony. Trzech ludzi z zaogi Deudermonta, usiujc przedosta si na piracki statek po mostku abordaowym, zostao zabitych i teraz piraci rzucili si przez mostek, aby sw liczb zala pokad Duszka Morskiego. Drizzt Do'Urden powstrzyma ten napyw. Z sejmitarami w rkach Bysk jania wciekym, niebieskim wiatem - elf wskoczy lekko na szeroki pomost abordaowy. Grupa piratw, widzc samotnego, szczupego przeciwnika zagradzajcego im drog, sdzia, e atwo si przebije. Lecz ich napr osab widocznie, gdy trzech ludzi w pierwszym szeregu zwalio si przy furkocie ostrzy, bezskutecznie apic si za rozpatane garda i brzuchy.

Deudermont i sternik, ktrzy rzucili si na pomoc Drizztowi, zwolnili i patrzyli na to wymienite przedstawienie. Bysk i jego towarzysz podnosiy si i opaday z olepiajc wrcz szybkoci i mierteln dokadnoci. Pad nastpny pirat, a jeszcze inny wypuci z rki miecz, nurkujc w wod w ucieczce przed straszliwym elfim wojownikiem. Pozostaych piciu piratw zamaro jak sparaliowanych, z otwartymi szeroko ustami w niemych okrzykach przeraenia. Deudermont i sternik take odskoczyli zaskoczeni i lekko przeraeni, gdy zaabsorbowanemu walk Drizztowi magiczna ma* 145* R. A. SALVATORE ska zrobia niespodziank. Zsuna si z twarzy drowa, ukazujc wszystkim wok jego ciemne dziedzictwo. * ** Nawet gdyby spali agle, statek wczy si do walki - zauwaya Catti-brie, obserwujc niewielk odlego midzy pozostaym statkiem pirackim, a unieruchomionym statkiem u wej cia do kanau. agle? - rozemia si Bruenor. - Mam zamiar zrobi co wicej, ni tylko to! Catti-brie cofna si od kara, rozwaajc jego pomys. Zwariowae! - otworzya usta, gdy Bruenor skierowa pojazd w d, na poziom pokadu. Ba! Zatrzymam te psy! Trzymaj si, dziewczyno! Demonie, bd si trzymaa! - odkrzykna Catti-brie. Poklepaa Bruenora po gowie i zacza realizowa kontrplan, zeskakujc z powozu do wody. wawa dziewczyna - zachichota Bruenor, przygldajc si jak bezpiecznie plusna w wod. Potem skierowa wzrok z powrotem ku piratom. Zaoga na tylnym pokadzie widziaa jego zblianie si i rozbiega si we wszystkich kierunkach, aby zej mu z drogi. Pinochet na dziobie obejrza si na to nieoczekiwane poruszenie dokadnie w chwili, gdy Bruenor uderzy w statek. Moradin! * ** Okrzyk bojowy krasnoluda rozbrzmia na pokadzie Duszka Morskiego i trzeciego statku pirackiego nad caym bitewnym zgiekiem. Piraci i marynarze na walczcych statkach obejrzeli si na odgos eksplozji na statku flagowym Pinocheta, a jego zaoga odpowiedziaa na okrzyk Bruenora wrzaskiem przeraenia. Wulfgar przerwa, syszc wezwanie do boga krasnoludw, przypominaj c sobie drogiego przyjaciela, ktry mia zwyczaj wykrzykiwa takie imi w obliczu wrogw. Drizzt tylko si umiechn. * ** Gdy powz uderzy w pokad, Bruenor odtoczy si w ty, a zaklcie Alustriel rozleciao si, przeksztacajc powz w toczKLEJNOT HALFUNGA c si kul zniszczenia. Pomienie rozpezy si po pokadzie, lic maszty i chwytajc dobie brzegi agli. Bruenor stan na nogach, trzymajc w jednym rku swj mi-Ihrilowy topr, z lnic zottarczpnywizando drugiej. Lecz w tej chwili nikt nie odway si go zaatakowa. Ci z piratw, ktrym udao si unikn pocztkowego zniszczenia, zainteresowani byli tylko jak najszybszucieczk Bruenor splun za nimi i wzruszy ramionami. Potem, ku zdumieniu tych

nielicznych, ktrzy go widzieli, szalony krasnolud wszed prostow pomienie, kierujc si na dzib, aby przekona si, czy jacy piraci na przo-dzie chc z nim walczy. Pinochet natychmiast zrozumia, e statek jest stracony. Nie po raz pierwszy, a prawdopodobnie i nie po raz ostatni, pociesza si, chodno skinwszy na najbliszego oficera, aby pomg mu opuci ma d wiosow. Dwaj inni czonkowie zaogi wpadli na ten sam pomys i gdy nadszed Pinochet ju mieli odwizan ma dk. W caym tym nieszczciu kady myla tylko o sobie, Pinochet zada mieczem cios w plecy jednemu z nich, drugiego za odpdzi. Wtedy te wynurzy si nietknity przez pomienie Bruenor i zobaczy dzib statku prawie opustoszay. Umiechn si uszczliwiony, gdy zobaczy ma dk i kapitana piratw, opuszczajcego si w niej na wod. Inni piraci pochyleni byli nad relingiem, odwizujc ostatnie liny. Gdy pirat przeoy jednnog nad relingiem, Bruenor pomg mu, kopnwszy go obut stop w tyek, przerzuciwszy tym samym przez reling. Oddaj j, dobrze? - warkn Bruenor do kapitana piratw, wskakujc ciko do dki. - Musz wycign z wody pewn dziewczyn! Pinochet z werw wycign miecz z pochwy i zerkn przez rami. Oddasz? - zapyta znowu Bruenor. Pinochet odwrci si i cia potnie w stron krasnoluda. A wystarczyo powiedzie tylko jedno: nie - zadrwi Brue nor, blokujc uderzenie tarcz i tnc swym toporem w kolana pi rata. ***

* 146 * * 147 R. A. SALVATORE KLEJNOT HALFUNGA

Ze wszystkich nieszcz, jakie spotkay piratw tego dnia, adne nie przerazio ich bardziej, ni wkroczenie Wulfgara do walki. Nie potrzebowa pomostu abordaowego - potny barbarzyca po prostu przeskoczy szczelin midzy statkami i wbi si w szeregi piratw, roztrcajc ich potnymi zamachami swego mota bojowego. Drizzt przyglda si widowisku z gwnego pokadu. Drw nie zauway, e jego maska zelizna si, nie miaby zreszt nawet czasu, by co z tym zrobi. Chcc doczy do przyjaciela, rzuci si na piciu pozostaych na pokadzie piratw. Rozbiegli si bez namysu, wolc wod w dole, ni zabjcze ostrza drowa. Dwaj bohaterowie, dwaj przyjaciele byli znw razem, wyrbujc ciek zniszczenia przez pokad pirackiego statku. Deu-dermont i jego zaoga, bdc sami wywiczonymi wojownikami, oczycili wkrtce Duszka Morskiego z piratw i zwyciali na wszystkich pomostach

abordaowych. Wiedzc teraz, e zwycistwo nie wymknie si im ju z rak, czekali przy relingu pirackiego statku, eskortujc wzrastajc fal jecw do adowni Duszka Morskiego, podczas gdy Drizzt i Wulfgar koczyli swe zadanie. *** Zginiesz, brodaty psie! - rykn Pinochet, tnc mieczem. Bruenor, usiujc stan pewnie na nogach na kiwajcej si dce, pozwoli mu pozostawa w ofensywie, czekajc ze swymi ciosami na lepsze chwile. Jedna z nich nadesza nieoczekiwanie, gdy pirat, ktrego Bruenor strci z poncego statku, zacz pyn w kierunku dryfujcej dki. Bruenor przyglda si ktem oka, jak si zblia. Mczyzna chwyci si burty maej dki i podcign si w gr po to tylko, by otrzyma cios mithrilowe-go topora Bruenora w szczyt gowy. Pirat run w ty obok dki, zabarwiajc wod na czerwono. To twj przyjaciel? - zadrwi Bruenor. Pinochet natar z jeszcze wiksz wciekoci, ni si tego spodziewa Bruenor. Nie trafi dzikim machniciem, tracc rwnowag po prawej strome Bruenora. Krasnolud pomg mu, przesuwajc jego ciar ku burcie i uderzajc kapitana piratw tarcz w plecy. Jeli chcesz y - zawoa Bruenor, gdy Pinochet hutajc si na wodzie odpyn o kilka stp - to pu miecz! - Krasnolud rozpozna wan pozycj tego czowieka i chcia, eby wioso wa kto inny. Nie majc innego wyjcia, Pinochet posucha i podpyn z powrotem do maej dki. Bruenor wcign go przez burt i posadzi go midzy wiosami. Odwr j! - rykn krasnolud. -1 cignij mocno! *** Maska ci spada - szepn Wulfgar do Drizzta, gdy ju skoczyli swoj robot. Drw wlizn si za maszt i umocowa na miejscu sw mask. Sdzisz, e widzieli? - zapyta Drizzt, gdy powrci do Wulfgara. Jednak gdy to mwi zauway zaog Duszka Morskiego, stojc na pokadzie pirackiego statku i przygldajc si mu podejrzliwie; z broniw rku. Widzieli - zauway Wulfgar. - Chod - baga Drizzta, kierujc si w stron pomostu abordaowego. - Zaakceptuj to! Drizzt nie by tego pewien. Pamita inne razy, gdy ratowa ludzi po to tylko, aby si od niego odwrcili, gdy zobaczyli pod kapturem paszcza prawdziwy kolor jego skry. Lecz to bya cena, jakpaci za swj wybr porzucenia wasnego ludu i wyjcia na powierzchni ziemi. Drizzt zapa Wulfgara za rami i szed obok niego, zdecydowanie kierujc si z powrotem w stron Duszka Morskiego. Spojrzawszy na swego modego przyjaciela, mrugn okiem i cign mask z twarzy. Woy swe sejmitary do pochew i odwrci si do zaogi. Niech poznaj Drizzta Do'Urdena - warkn cicho za nim Wulfgar, uyczajc Drizztowi caej siy, jakiej ten mg potrze bowa.

9 148 149

CouiAftzusze Bruenor znalaz Catti-brie, chlapic si w wodzie, za szcztkami statku Pinocheta. Jednak Pinochet nie zwrci uwagi na mod kobiet. W oddali zaoga jego pozostaego na wodzie, wielkiego, artyleryjskiego okrtu opanowaa ogie i zawrcia, odpywajc tak szybko, jak tylko moga. Mylaam, e zapomniae o mnie - powiedziaa Catti-brie, gdy tylko dka si zbliya. Powinna zosta u mego boku - rozemia si do niej krasnolud. Nie mam tak dobrych stosunkw z ogniem, jak ty - odpara Catti-brie z pewn doz podejrzliwoci. Bruenor wzruszy ramionami. Jest tak od czasu kopal - odpar. - Moe to zbroja ojca mojego ojca. Catti-brie chwycia za burt dki i zacza si podciga, nagle jednak przestaa w nagym olnieniu, gdy zobaczya sejmitar przewieszony przez plecy Bruenora. Wzie ostrze drowa! - powiedziaa, przypominajc sobie histori, ktr opowiedzia jej Drizzt o swej walce z ognistym demonem. Magia wykutego w lodzie sejmitara uchronia Drizzta tego dnia przed ogniem. - Z pewnoci to byo twoj ochron! Dobre ostrze - mrukn Bruenor, spogldajc na rkoje sterczc nad jego ramieniem. Elf powinien znale dla niego imi! - - dka nie utrzyma ciaru trojga - przerwa Pinochet. Bruenor rzuci na niego wciekle okiem i warkn. KLEJNOT HALFUNGA -Wic spywaj! Twarz Pinocheta wykrzywia si i zacz si podnosi. Bruenor stwierdzi, e w drwinach z dumnego pirata posun si zbyt daleko. Zanim jednak tamten zdy si wyprostowa, krasnolud uderzy czoem w pier Pinocheta, wyrzucajc go z odzi przez burt. Krasnolud chwyci za nadgarstek Catti-brie i wcign j, by posadzi obok siebie. Wyceluj w niego swj uk, dziewczyno - powiedzia na tyle gono, aby Pinochet, znw chlapicy si w wodzie, mg usy sze. Rzuci piratowi koniec liny. - Jeli nie bdzie si trzyma, zabij go! Catti-brie naoya srebrn strza na ciciw Taulmarila i wycelowaa w Pinocheta, udajc, e mu grozi, cho w istocie nie miaa zamiaru umierci bezsilnego czowieka, Mj uk nazywaj Poszukiwaczem Serc - ostrzega. - Zro bisz lepiej, jeli bdziesz za nami pyn. Dumny pirat owin si lin i zacz mci wod rkoma i nogami. *** aden drw nie wrci na ten statek! - warkn jeden z czonkw zaogi Deudermonta do Drizzta. Czowiek ten otrzyma uderzenie w ty gowy za te sowa i ju tylko usun si na bok zakopotany, gdy Deudermont wszed na pomost abordaowy. Kapitan bada wyraz twarzy swej zaogi tak, jak oni badali drowa, ktry by ich towarzyszem od tygodni. Co z nim zrobisz? - odway si zapyta jeden z marynarzy. Mamy ludzi w wodzie - odpar kapitan, nie odpowiadajc na pytanie. - Wycignijcie ich i

osuszcie, a piratw zakujcie w acuchy. - Odczeka chwil, a zaoga si rozejdzie, lecz marynarze pozostali na swych miejscach, oczarowani dramatem mrocznego elfa. -1 rozczcie te statki! - rykn Deudermont. Po chwili zwrci si do Drizzta i Wulfgara. Chodmy do mojej kabiny - powiedzia chodno. - Powinnimy porozmawia. Drizzt i Wulfgar nie odpowiedzieli. Poszli z kapitanem w milczeniu, przyjmujc na siebie ciekawe, przeraone i obraone spojrzenia zaogi.

9 150 * * 151 * B. A. SALVATORE Deudermont zatrzyma si w poowie pokadu, doczajc do grupy marynarzy patrzcych na poudnie, za poncy statek Pino- ; cheta, na ma d wiosow pyncw ich stron. Wonica ognistego powozu, ktry pdzi po niebie - wyj- ni jeden z marynarzy. Zatopi tamten statek! - krzykn drugi, wskazujc na szcztki flagowego statku Pinocheta, teraz mocno przechylonego " i zaczynajcego ton. -1 zmusi trzeci do ucieczki! Wic jest naszym przyjacielem - odpar kapitan. -Naszym take - doda Drizzt, powodujc, e wszystkie oczy '; znw spojrzay na niego. Nawet Wulfgar spojrza zaciekawiony na swojego towarzysza. Sysza okrzyk do Moradina, lecz nie mia mie nadziei, e to rzeczywicie Bruenor Battlehammer idzie ; im na pomoc. Rudobrody krasnolud, jeli me domysy s prawidowe kontynuowa Drizzt. -A wraz z nim moda kobieta. Wulfgar otworzy usta. Bruenor? -wyszepta. - Catti-brie? Drizzt wzruszy ramionami. - Tak si domylam. Powinnimy si wkrtce dowiedzie - zapewni ich Deuder- j mont. Poleci zaodze przyprowadzi pasaerw dki do swej ; kabiny, gdy tylko znajd si na pokadzie, a potem odprowadzi Drizzta i Wulfgara, wiedzc, e na pokadzie drw bdzie rozprasza uwag zaogi. A teraz miaa wiele roboty przy oczyszczaniu statku. Co zamierzasz z nami zrobi? - zapyta Wulfgar, gdy Deudermont zamkn drzwi kabiny. - Walczylimy dla... Deudermont przerwa mu uspokajajcym umiechem. Z pewnoci - przyzna. - Chciabym mie tak potnego marynarza w kadej podry na poudnie. Teraz z pewnocipiraci bd ucieka, gdy tylko Duszek Morski pokae si na hory zoncie! Wulfgar zagodzi sw obronn postaw. Moje maskowanie si nie miao na celu sprowadzenie szko dy - powiedzia ponuro Drizzt. - Tylko mj wygld by kam stwem. Musiaem uda si na poudnie, aby uratowa przyjaciela i to pozostaje prawd. * 152 *

KLEJNOT HALfJNGA Deudermont pokiwa gow lecz zaitim zdy odpowiedzie, zapukano do drzwi i zajrza jaki maryiiarzProsz o wybaczenie - zacz. O co chodzi? - zapyta Deudermont. Idziemy za tob wszdzie, kapitanie - powiedzia marynarz. - Lecz sdzimy, e powiniene wiedzo, co rzeczywicie czujemy do elfa. Deudermont przyglda si przez clicie, marynarzowi, a potem Drizztowi. Zawsze by dumny ze swej zaogi, wikszo ludzi bya razem ju od wielu lat, lecz powanie zastanawia si. J3* poradz sobie z tym problemem. . Mw dalej - powiedzia, uparcie pierzc w swoich liJdzi. C, wiemy, e jest drowem - zacz marynarz. -1 wiemy co to oznacza - przerwa, wac ostronie $we nastpne sowa. Drizzt wstrzyma oddech w oczekiwaniu; t rund przegra ju wczeniej. - Ale oni obaj wycignli nas dzisiaj z cikiej opresji -nagle wyrzuci z siebie marynarz. - Be nich nie dalibymy sobie przecie rady! Chcecie wic, aby pozostali na pofcadzie? - zapyta Deudermont, na jego twarzy pojawi si umiech. Jego zaoga jeszcze raz stana na wysokoci zadania. Tak! - odpar marynarz. - Wszyscy! Jestemy dumni majc ich wrd nas. Inny marynarz, ten ktry zaatakow^ Drizzta przed chciana pomocie, wsadzi gow do kabiny. Byem przestraszany, to wszystko - usprawiedliwi si przed Dnzztem. Zakopotany Drizzt nie mg zapa oddechu. Pokiwa gow przyjmujc usprawiedliwienie. Wyjdcie wic na pokad - powiedzia drugi marynarz i znikn z drzwi. Mylelimy tylko, e powiniene wiedzie - rzek pierwszy marynarz do Deudermonta, a potem t^ze znikn. To doskonaa zaoga - powiedz- Deudermont do Drizzta i Wulfgara, gdy drzwi si zamkny. A ty, co o tym mylisz? - zapyta Wulfgar. Oceniam czowieka - elfa - wedug jego charakteru, a nie wygldu - oznajmi Deudermont. - Jeli o to chodzi, to nie za9 153 * R. A. SALVATORE kadaj ju maski, Drizzcie Do 'Urdenie. Jeste duo przystojnie; szy bez niej! Niewielu podziela to zdanie - odpar Drizzt. NaDuszku Morskimwszyscyl - rykn kapitan. - Teraz, mimo e zwyciylimy w tej walce, jest jeszcze duo do zrobienia. Podejrzewam, e twoja sia przyda si na dziobie, potny barbarzyco. Musimy oczyci te statki i odpyn, zanim trzeci pirat. wrci, prowadzc wicej swych przyjaci! - Jeli za chodzi o ciebie - powiedzia do Drizzta z chytrym umiechem - to sdz, e nikt lepiej nie utrzyma porzdku wrd winiw ni ty. Drizzt cign mask z gowy i woy j do swego plecaka. S te korzyci z koloru mej skry - przyzna, potrzsajc lokami swych biaych wosw. Chcia wyj z Wulfgarem, gdy drzwi do kabiny nagle si otworzyy.

Doskonae ostrze, elfie! - powiedzia Bruenor Battlehammer, stojc w kauy morskiej wody. Wrczy Drizztowi magiczny sejmitar. - Znajd dla niego imi, dobrze? Ostrze takie jak to powinno mie imi. Dobre do pieczenia wieprzo winy! Lub krasnolud polujcy na smoki - zauway Drizzt. Trzy ma sejmitar z uszanowaniem, przypominajc sobie znowu, gdzie zobaczy go po raz pierwszy, lecego wrd skarbw martwego smoka. Potem woy go do pochwy, w ktrej uprzednio trzyma zwyke ostrze, sdzc, e to stare bdzie stosownym towarzy szem dla Bysku. Bruenor podszed do drowa i chwyci go moc no za nadgarstek. - Gdy zobaczyem twoje oczy, patrzce na mnie tam, w wwozie - zacz cicho krasnolud, walczc z czym dawicym go w gardle, grocym zaamaniem si jego gosu. - Byem pewien, e pozostali moi przyjaciele bd bezpieczni. -Ale nie s - odpar Drizzt. - Regis jest w powanym niebezpieczestwie. Bruenor mrugn okiem. *154* - Dostaniemy go, elfie! aden mierdzcy morderca nie wykoczy Pasibrzucha! - cisn mocno rami drowa po raz ostatni KLEJNOT HALFUNGA i zwrci si do Wulfgara, ktrego wprowadzi do czowieczestwa. Wulfgar chcia co powiedzie, lecz nie mg, mia cinite gardo. W przeciwiestwie do Drizzta barbarzyca nie wiedzia, e Bruenor mg pozosta ywym i zobaczenie teraz swego drogiego mentora, krasnoluda, ktry sta si dla niego wicej ni ojcem, byo po prostu ponad jego siy, nie wiedzia jak to znie. Chwyci za ramiona Bruenora w chwili, gdy krasnolud mia co powiedzie i podnis go w gr, zamykajc w niedwiedzim ucisku. Bruenor kilka chwil szamota si, zanim zdoa si uwolni na tyle, aby mc przynajmniej zapa oddech. Gdyby tak cisn smoka - wykaszla - nie musiabym je cha na nim na dno wwozu! Wesza Catti-brie, ociekajca wod z wosami przylepionymi do szyi i ramion. Za ni wszed Pinochet - przemoczony i pokorny. Jej oczy najpierw napotkay wzrok Drizzta, zatrzymujc drowa w cichej chwili emocji, sigajcej gbiej ni zwyka przyja. Witaj - szepna. - Dobrze jest znw spojrze na Drizzta Do'Urdena. Moje serce byo cay czas z tob. Drizzt umiechn si do niej zdawkowo i odwrci swe lawendowe oczy. Jako wiedziaem, e doczysz do nas w naszych poszuki waniach, zanim si skocz. Wzrok Catti-brie powdrowa za drowa, d9 Wulfgara. Dwukrotnie ju bya rozdzielona z tym czowiekiem i po raz drugi, gdy znw si spotykali, przypominaa sobie, jak bardzo go pokochaa. Wulfgar take j zobaczy. Kropelki morskiej wody byszczay na jej twarzy, lecz blady wobec bysku jej umiechu. Barbarzyca, nie spuszczajc wzroku z Catti-brie, postawi Bruenora na pododze. Tylko zakopotanie spowodowane tym, e patrz na nich Drizzt i Bruenor, utrzymao ich z dala od siebie. Kapitanie Deudermont - powiedzia Drizzt. - Przedstawiam

ci Bruenora Battlehammera i Catti-brie, dwoje najdroszych przy jaci i doskonaych sprzymierzecw. * 155 * R. A. SALVATORE Przynosimy ci te prezent - rozemia si Bruenor. - W" dzc, e nie mamy pienidzy, aby zapaci za przejazd. - Brr nor podszed do Pinocheta, chwyci go za rkaw i wycign na rodek kabiny. - Kapitan statku, ktry spaliem, jak si do lam. Witam was oboje - odpar Deudermont. -1 zapewniam ci e wicej ni mocno zapracowae na swpodr. - Kapitan pod szed, aby przyjrze si Pinochetowi, podejrzewajc, ejestjdmjf wanym. Wiesz kim jestem? - zapyta pirat rozdraniony, sdzc, e teraz ma do czynienia z kim rozsdniejszym ni ponury krasnolud. Jeste piratem - odpar chodno Deudermont. Pinochet przechyli gow, aby przyjrze si kapitanowi. Na jego twarzy pojawi si chytry umieszek. Zapewne syszae o Pinochecie? Deudermont pomyla i obawia si, e rozpozna tego czowieka, gdy tylko Pinochet wszed do kabiny. Kapitan Duszka Morskiego w istocie sysza o Pinochecie - kady kupiec wzdu Wybrzea Mieczy sysza o Pinochecie. dam, eby uwolni mnie i moich ludzi! - oznajmi bez ogrdek pirat. W swoim czasie - odpar Deudermont. Drizzt, Bruenor, Wulfgar i Catti-brie nie znajc zasigu wpywu piratw, spojrzeli na Deudermonta z niedowierzaniem. Ostrzegam ci, e konsekwencje twego postpowania bd straszne! - kontynuowa Pinochet, nagle uzyskuj c przewag w tej konfrontacji. -Nie jestem skonny do wybaczania, podobnie jak moi sprzymierzecy. Drizzt, ktrego nard nagminnie nagina zasady sprawiedliwoci do swych wasnych regu, natychmiast zrozumia dylemat kapitana. Uwolnij go - powiedzia. W jego obydwu rkach pojawiy si magiczne sejmitary; Bysk jania niebezpiecznie. - Uwolnij go i daj mu bro. Ja te nie wybaczam. Widzc przeraone spojrzenie, jakim obdarzy drowa pirat, Bruenor szybko doczy do dyskusji. * 156 KLEJNOT HALFUNGA Tak, kapitanie, uwolnij tego psa - warkn. - Zatrzymaem jego gow na jego ramionach tylko po to, aby da ci ywy poda rek. Jeli go nie chcesz... - Bruenor wycign zza pasa swj to pr i machn nim bez trudu. Wulfgar te nie chcia traci okazji. Goe rce i pod maszt! - rykn barbarzyca napinajc swe minie tak, e wydawao si, i wybuchn. - Pirat i ja! Niech zwycizca pozna chwa zwycistwa. A pokonany niech zginie! Pinochet patrzy na trzech szalonych wojownikw. Potem, prawie bagajc o pomoc, zwrci si znw do Deudermonta. -Ach, wszyscy zapomnielicie o zabawie - Catti-brie umiechna si, nie chcc pozosta w tyle. - Gdzie tu zabawa w rozdarciu pirata na strzpy? Daj mu dk i niech odpywa! - Jej

rozradowana twarz staa si nagle ponura, spojrzaa zoliwie na Pinocheta. - Daj mu dk powtrzya - i niech robi uniki przed moimi srebrnymi strzaami. Dobrze, kapitanie Pinochet - zacz Deudermont, z trudem ukrywajc umiech rozbawienia. -Nie chc rozwcieczy pira tw. Jeste wolny i moesz pyn, gdzie chcesz. Pinochet rozejrza si niepewnie. Albo - kontynuowa kapitan Duszka Morskiego - ty i twoja zaoga moecie pozosta w mojej adowni, pod moj osobist ochron, a dopyniemy do portu. Nie moesz kontrolowa swojej zaogi? - parskn pirat. Oni nie nale do zaogi - odpar Deudermont. -A jeli tych czworo postanowi ci zabi, to zapewniam ci, e niewiele bd mg zrobi, aby ich powstrzyma. Mj lud nie ma zwyczaj u pozostawia swych wrogw ywymi! - przerwa Drizzt tonem tak nieczuym, e zadreli nawet jego najblisi przyjaciele. - Jednak potrzebuj ci, kapitanie Deudermont i twojego statku. - Schowa sejmitary do pochew byskawicznym ruchem. Pozostawi pirata przy yciu, w zamian za wypenienie warunkw naszego ukadu. adownia, kapitanie Pinochet? - zapyta Deudermont, skinwszy na dwch czonkw swej zaogi, aby odprowadzili przywdc piratw. Pinochet znw spojrza na Drizzta. 9iS7 * R. A. SAVATORE Jeli kiedykolwiek znowu bdziesz tdy eglowa... - zacz zowieszczo uparty pirat. Bruenor kopn go w tyek. Uwaaj na to, co mwisz, psie - rykn. -Albo bd pewien, e ci obetn jzor! Pinochet wyszed cicho z marynarzami Deudermonta. *** Znacznie pniej, gdy zaogaDuszka Morskiegokontyauowa-a napraw statku, poczeni znowu przyjaciele wrcili do kabiny Drizzta i Wulfgara, aby wysucha przygd Bruenora w Mithrilowej Hali. Gwiazdy ju poczy migota na wieczornym niebie, a krasnolud cigle jeszcze opowiada, mwic o bogactwach, jakie widzia, o prastarych i witych miejscach, przez ktre przechodzi w swej ojczynie, o wielu potyczkach z patrolami duer-garw i o swej kocowej, miaej ucieczce przez wielkie, podziemne miasto. Catti-brie siedziaa naprzeciw Bruenora, przygldajc si mu w przesuwajcym si wietle samotnej wiecy poncej na stole. Syszaajego opowie ju wczeniej, lecz Bruenor przekrca histori tak, jak kad, wic pochylia si do przodu w swym krzele, ponownie oczarowana jego gosem. Wulfgar przysun krzeso zanii obj jzaramiona swymi dugimi rkami. Drizzt sta przy oknie i patrzy na senne niebo. Jak bardzo przypominao to dawne czasy, jakby w jaki sposb zabrali ze sob kawaek Doliny Lodowego Wichru. Byo wiele takich nocy, gdy przyjaciele zbierali si, aby opowiada historie ze swej przeszoci lub po prostu tylko po to, by cieszy si spokojem spdzonego razem wieczoru. Oczywicie pity czonek grupy by zawsze z nijni i zawsze jego opowieci z dalekich krajw przewyszay wszystkie inne. Drizzt spojrza na swych przyjaci, a potem znowu w nocne niebo, mylc, a waciwie majc nadziej, e nadejdzie dzie, w ktrym picioro przyjaci znowu si poczy. Pukanie do drzwi sprawio, e trjka przy stole podskoczya, tak byli zaabsorbowani - nie

wyczajc samego Bruenora - opowieci krasjioluda. Drizzt otworzy drzwi. Wszed kapitan Deu-dermont. KLEJNOT HALFUNGA Witajcie - powiedzia grzecznie. - Nie chciabym wam przeszkadza, ale mam pewne nowiny. Tylko eby byy dobre - mrukn Bruenor. - Albo lepiej byoby z nimi troch poczeka! Rozmawiaem znowu z Pinochetem - powiedzia Deuder-mont. - W tym kraju jest on bardzo wysoko postawionym czowiekiem i nie byo przypadkiem, e wysa trzy statki, aby nas zatrzyma. Goni za czym. Za nami - stwierdzi Drizzt. Nie powiedzia niczego bezporednio - odpar Deudermont. - Lecz wydaje mi si, e istotnie tak byo. Prosz zrozumie, e nie mog naciska go zbyt mocno. Ba! Zmusz psa do szczekania! - obrazi si Bruenor. Nie ma potrzeby - powiedzia Drizzt. - Piraci szukali nas. Ale skd wiedzieli? - zapyta Deudermont. Ogniste kule nad Wrotami Baldura - stwierdzi Wulfgar. Deudermont pokiwa gow przypominajc sobie to widowi sko. Wydaje si, e zyskalicie jakich potnych wrogw. Czowiek, ktrego szukamy wiedzia, e przybdziemy do Wrt Baldura - powiedzia Drizzt. - Zostawi nawet dla nas przesanie. Artemisowi Entreriemu nie sprawiao trudnoci zaaranowanie wysania sygnau jak i kiedy je opucimy. Lub zaaranowanie zasadzki - powiedzia ponuro Wulfgar. Tak si wydaje - powiedzia Deudermont. Drizzt milcza, lecz podejrzewa co innego. Po co Entreri prowadziby ich przez ca drog tylko po to, aby zabili ich piraci? Wmiesza si tu kto inny, Drizzt by o tym przekonany i mg si tylko domyla, e tym kim jest sam Pasha Pook. Jednak s inne kwestie, ktre musimy omwi - powiedzia Deudermont. - Duszek Morski jest zdolny do eglugi, lecz do znalimy powanych uszkodze, podobnie jak i statek piracki, ktry opanowalimy. Masz zamiar pyn obydwoma statkami? - zapyta Wulfgar. Tak - odpar kapitan. - Powinnimy uwolni Pinocheta i jego ludzi, gdy zawiniemy do portu. Tam chc odzyska swj statek.

158* *159 * R. A. SALVATORE Piraci zasuyli sobie na co gorszego - mrukn Bruenor. Czy to uszkodzenie spowolni nasz podr? - zapyta Drizzt, bardziej zainteresowany ich misj. Tak - odpar Deudermont. - Mam nadziej, e dopyniemy do krlestwa Calimshanu, do

Memnonu, tu za granic Tethyru. Nasza flaga pomoe nam w pustynnym krlestwie. Tam bdziemy mogli zadokowa i naprawi uszkodzenia. -Na jak dugo? Deudermont wzruszy ramionami. Tydzie, moe duej. Nie bdziemy wiedzieli, dopki wa ciwie nie ocenimy uszkodze. I jeszcze tydzie na eglug wo k pwyspu do Calimportu. Czworo przyjaci wymienio przygnbione i zmartwione spojrzenia. Ile dni ycia pozostao Regisowi? Czy halfling moe pozwoli sobie na zwok? Jest jednak jeszcze inne wyjcie - powiedzia Deudermont. - Podr z Memnonu do Calimportu statkiem, wok miasta Te-shburl i przez Lnice Morze jest znacznie dusza ni prosta droga ldem. Karawany opuszczaj Calimport prawie kadego dnia i podr, cho trudna, przez Pustyni Calim zabiera tylko kilka dni. Nie mamy zbyt wiele zota, aby zapaci za przejazd - powiedziaa Catti-brie. Deudermont machn na to rk. Koszt j est niewielki - powiedzia. - Kada karawana wdrujca przez pustyni bdzie szczliwa majc was za stranikw. Zasuylicie take na wielk nagrod ode mnie za pomoc w pokonaniu piratw - potrzsn sakiewk zota, uwizan u pasa. - Jeli wolicie, moecie pozosta z Duszkiem Morskim tak dugo, jak tylko bdziecie chcieli. Jak dugo potrwa podr do Memnonu? - zapyta Drizzt. To zaley od tego, czy wiatr si utrzyma - odpar Deudermont. - Pi dni, moe tydzie. Opowiedz nam o tej Pustyni Calim - powiedzia Wulfgar. -Co to jest pustynia? - Nagi kraj - odpar ponuro Deudermont, nie chcc pomniejsza wyzwania jakie stanie przed nimi, jeli wybior t drog. KLEJNOT HALFIJNGA Pusty kraj z gorcymi wichrami, nioscymi kujce piaski Tam gdzie potwory panujnad ludmi i wielu nieszczsnych wdrowcw peznie do mierci, a ich koci oczyszczaj padhncSoro przyjaci otrzsno si z ponurego opisu kapitana. Z wyjtkiem odmiennej temperatury, byo to bardzo podobne do ich domu.

* 160 * *161* Kor>seKuieT?cje Doki cigny si w kadym kierunku poza zasig wzroku," gle tysicy statkw pstrzyy bladoniebieskie wody Lniceg Morza i zabraoby im cae godziny wdrwki, by przej prz cae miasto, bez wzgldu na to, ktr bram by weszli. Calim port, najwiksze miasto w caych Krainach, byo rozleg konfederacj chat i potnych wity, wysokich wie wyrastajcych z rwnin niskich, drewnianych domw. Byo orodkiem poudniowego wybrzea, olbrzymim placem handlowym, kilkakrotnie wikszym ni powierzchnia Waterdeep. Enlreri wyprowadzi Regisa z portu do miasta Halfling nie stawia oporu, by zbyt pochonity emocjami wywoanymi unikalnymi zapachami, widokami i dwikami, jakie oferowao miasto.

Nawet przeraenie i myl o spotkaniu z PashPookiem poczy gasn pod natokiem wspomnie wywoanych powrotem do swego dawniejszego domu. Spdzi tutaj cae dziecistwo, jako porzucone, osierocone dziecko, kradnc jedzenie na ulicach i pic zwinity przy ogniskach rozpalanych przez innych wczgw na ulicach w zimne noce. Lecz mia przewag nad innymi wagabundami Calimportu. Ju jako mody chopiec mia niezaprzeczalny czar i szczcie, ktre pozwalao mu zawsze spa na cztery apy. Pewnego dnia kolega wprowadzi go do jednego z wielu domw publicznych miasta Panie" okazay Regisowi wiele yczliwoci, pozwalaj ac mu sprzta i gotowa, z powodu jego stylu ycia, ktrego jego starsi przyjaciele mogli tylko zazdroci. Rozpoznawszy charyzmatyczny potencja halflinga, panie" poznay Regisa z czowiekiem, ktry sta si jego mentorem i ktry przeksztaci go w jednego z najlepszych zodziei jakich kiedykolwiek znao miasto - z PashPookiem. KLEJNOT HALFUNGA Imi to wrcio do Regisa jak uderzenie w twarz, przypominajc mu straszliw rzeczywisto, ktrej zmuszony by teraz stawi czoa. By ulubionym, maym rzezimieszkiem Pooka, dum i uciech mistrza gildii, lecz teraz pogarszao to tylko pooenie Regisa Pook nigdy nie wybaczy mu jego zdrady. Nagle ywsze wspomnienia sprawiy, e pod Regisem zmiky nogi, gdy Entreri skrci w kierunku Krgu Bandytw. W dalszym jego kocu, w lepej uliczce, frontem do wejcia sta nie rzucajcy si w oczy, drewniany budynek z pojedynczymi drzwiami. Regis jednak zna wspaniaoci kryjce si za t bezpretensjonaln fasad. I przeraenie. Entreri chwyci go za konierz i pocign w tamtym kierunku, nie zwalniajc nawet kroku. - Teraz, Drizzcie, teraz - wyszepta Regis, modlc si o to, eby jego przyjaciele byli gdzie w pobliu, gotowi do desperackiej akcji ratunkowej w ostatniej chwili. Wiedzia jednak, e jego modlitwy pozostan bez odpowiedzi. W kocu wdepn w boto zbyt gboko, aby ot tak sobie uciec. Dwaj stranicy, przebrani za ebrakw podeszli do nich, gdy zbliyli si do drzwi. Entreri nie powiedzia nic, rzuci im tylko mordercze spojrzenie. Stranicy najwidoczniej rozpoznali morderc. Jeden z nich usun si na bok, potykajc si o wasne stopy, podczas gdy drugi pospieszy do drzwi i gono zapuka. Otworzy si judasz i stranik wyszepta co do odwiernego wewntrz. W chwil pniej drzwi otworzyy si szeroko. Spojrzenie we wntrze gildii zodziei przerastao siy halflinga. Otoczya go ciemno i poczu, e wiotczeje w elaznym uchwycie mordercy. Nie okazujc emocji ani zaskoczenia, Entreri zarzuci sobie Regisa na ramiona i wnis go do domu gildii i po znajdujcych si za drzwiami schodach, jak worek kartofli. Dwaj nastpni stranicy ruszyli, aby go odprowadzi, lecz Entreri szed nie zwracajc na nich uwagi. Miny Irzy dugie lata odkd Pook wysa go za Regisem, lecz morderca nie zapomnia drogi. Przeszed przez kilka pokoi, potem w d na niszy poziom, a potem pocz si wspina dugimi, spiralnymi schodami. Wkrtce znalaz si ponownie nad poziomem ulicy i wspina si dalej, do najwyej pooonych pokoi budowli.

9 162 * 163*

R. A. SALVATORE Regis odzyska przytomno, wszystko w jego oczach byo nak zamazan plam. Desperacko rozglda si dokoa, o* stay si wyraniejsze i przypomnia sobie w kocu gdzie Entreri trzyma go za kostki, gowa halflinga chwiaa si w po plecw mordercy, a jego rka bya tylko o kilka cali od wys nego klejnotami sztyletu. Lecz nawet gdyby szybko udao m zdoby bro, Regis wiedzia, e nie ma szans ucieczki - nie nioscym go Entrerim, z idcymi za nimi dwoma stranik i ciekawymi oczyma wygldajcymi z kadych drzwi. Szepty powdroway przez gildi szybciej ni Entreri. Regis wysun podbrdek za bok Entreriego i udao mu rzuci okiem na to, co znajdowao si wprzodzie. Dotarli podest, gdzie dalsi czterej stranicy rozstpili si przed nimi _ sowa, otwierajc drzwi na krtki korytarz, zakoczony ozd nymi, obitymi elazem drzwiami. Drzwi do pokoju Pashy Poo Ciemno ponownie ogarna Regisa. Wszedszy do pokoju, Entreri znalaz wszystko tak, jak si te spodziewa. Pook siedzia wygodnie na swym tronie, LaValle b^ obok niego, a ulubiony lampart u jego stp. aden z nich mrugn nawet okiem na nage pojawienie si dwch dugo ni obecnych towarzyszy. Morderca i mistrz gildii dugo patrzyli i siebie w milczeniu. Entreri bada go uwanie. Nie spodziewa si tak formalnego spotkania. Co tu nie grao. Entreri cign Regisa z ramion i wycign go - nadal gow w d - na odlego ramienia, jakby prezentowa zdobycz. Przekonany, e halfling jest przytomny, Entreri puci go. Regis run ciko na podog. Pook na ten widok zachichota. Miny trzy dugie lata - powiedzia mistrz gildii, rozprasza jc napicie. Entreri skin gow. Mwiem ci wyruszajc, e to moe potrwa. May zodziej uciek na krace wiata. Lecz nie poza twj zasig, h? - powiedzia Pook, z pewnym sarkazmem. - Doskonale wykonae swoje zadanie, jak zawsze, Mistrzu Entreri. Twoja nagroda bdzie taka, jak obiecano. - Pook 9 164 KLEJNOT HALFUNGA osiad znw na swoim tronie i przybra swojodlegpostaw, pocierajc palcami wargi i przygldajc si podejrzliwie Entreriemu. Entreri nie mia pojcia, dlaczego Pook po tylu trudnych latach i zakoczonej sukcesem misji traktuje go tak le. Regis wymyka si z rk mistrza gildii wicej ni pi lat, zanim w kocu Pook wysa Entreriego w pocig. Entreri nie uwaa wic trzech lat za dugi okres dla wypenienia swej misji. Morderca nie chcia si te bawi w jakie ukryte gry. Jeli jest jaki problem, to powiedz -powiedzia bez ogrdek. By problem - odpar tajemniczo Pook, dajc wyrany nacisk na czas przeszy w swym stwierdzeniu. Entreri cofn si o krok, zupenie zakopotany -jeden z bardzo nielicznych razy w yciu. Regis poruszy si w tym momencie i udao mu si usi, lecz obaj mczyni pogreni w wanej rozmowie, nie zwrcili na niego uwagi. Bye ledzony - wyjani Pook, nie chcc przedua tej gry z morderc. - Co z przyjacimi halflinga? Regis nastawi uszu.

Entreri milcza przez dusz chwil, aby zastanowi si nad odpowiedzi. Domyla si, do czego zmierza Pook i atwo mg si domyli, i Oberon musia powiadomi mistrza gildii o czym wicej, ni tylko o jego powrocie zRegisem. Zanotowa sobie w myli, e musi odwiedzi Oberona, gdy bdzie nastpnym razem we Wrotach Baldura i wyjani mu waciwe granice szpiegowania i waciwy umiar w lojalnoci. Nikt po raz drugi nie wchodzi w drog Artemisowi Entreriemu. Mniejsza z tym - powiedzia Pook, widzc, e odpowied nie nadchodzi. - Nie bdju nam przeszkadza. Regis poczu si sabo. To byo poudnie, dom Pashy Pooka Jeli Pook dowiedzia si o pocigu jego przyjaci, z pewnocimg ich wyeliminowa. Entreri take wiedzia o tym. Walczy o zachowanie spokoju, podczas gdy wzbieraa w nim ponca wcieko. Sam troszcz si o swoje sprawy - warkn do Pooka, jego ton utwierdzi mistrza gildii w przekonaniu, e morderca gra pry watn gr ze cigajcymi go. A ja o swoje! - krzykn Pook, prostujc si w swym krze le. -Nie wiem, co ci czy z elfem i barbarzyc, Entreri, lecz 165* R. A. SALVATORE KLEJNOT HALFUNGA

oni nie maj nic wsplnego z moim wisiorkiem! - pozbiera si szybko i usiad ponownie, wiedzc, e konfrontacja staa si zbyt, niebezpieczna, aby j kontynuowa. -Nie mogem ryzykowa. Napicie mini Entreriego zmalao. Nie chcia wojny z Poo*-kiem i nie mg zmieni tego, co mino. Jak? - zapyta. Piraci - odpar Pook. - Pinochet mia dug wdzicznoci wobec mnie. To jest potwierdzone? Co ci to obchodzi? - zapyta Pook. - Jeste tutaj. Halfling? jest tutaj. Mj wi... - przerwa nagle, uzmysowiwszy sobie, e jeszcze nie widzia rubinowego wisiorka. Teraz nadesza kolej Pooka, aby poci si i zastanawia. To jest potwierdzone? - zapyta ponownie Entreri, nie ro- bic adnego ruchu w stron magicznego wisiorka, wiszcego, w ukryciu, na jego szyi. Jeszcze nie - wyj ka Pook. - Lecz trzy statki zostay wysa* ! ne w pogo za jednym. Nie powinno by wtpliwoci. "i Entreri ukry umiech. Zna drowa i potnego barbarzyc na tyle, e uwaa ich za ywych, dopki nie zobaczyby ich zwok ' Tak, istotnie s wtpliwoci - szepn pod nosem, cigajc rubinowy wisiorek przez gow i wrczajc go mistrzowi gildii. Pook chwyci go w rce, wiedzc natychmiast, po znajomym mrowieniu, e to prawdziwy klejnot. Jak teraz bdzie wada, si! Majc w rkach magiczny rubin, z Artemisem Entreri u boku, i szczuroakami Rassitera pod jego dowdztwem, bdzie niepo- % konany. LaValle pooy uspokajajco rk na ramieniu mistrza

gildii. Pook, janiejc w oczekiwaniu wzrostu swej siy, spojrza na niego. i Dostaniesz obiecan nagrod - powtrzy Pook, gdy tylko mg zapa oddech. -1 jeszcze wicej! Entreri skoni si. A wic witaj, Pasho Pooku - odpar. - Dobrze jest by w domu. i Biorc pod uwag elfa i barbarzyc - powiedzia po namyle Pook, nagle cieszc si z wiecznego niedowierzania mordercy. Entreri uciszy go wycignit rk. 9 166 * Wodny grb posuy im rwnie dobrze, jak kanay Calimportu - powiedzia. -Nie martwmy si o to, co ju za nami. Na okrgej twarzy Pooka pojawi si umiech. Zgoda, witaj wic - rozpromieni si. - Szczeglnie, gdy czeka nas tak przyjemne zajcie - spojrza zym okiem na Regisa, lecz halfling, siedzc skulony na pododze obok Entreriego, nie zauway tego. Regis nadal rozwaa nowiny dotyczce swych przyjaci. W tej chwili nie troszczy si o to, jak ich mier mogaby wpyn na jego wasnprzyszo - lub jej brak. Martwi si o to, e zginli. Najpierw Bruenor w Mithrilowej Hali, potem Drizzt i Wulfgar, a moliwe, e i Catti-brie. Jeli tak byo, to pogrki Pashy Pooka byy naprawd czcze. Co mg mu zrobi Pook, co zabolaoby tak, jak te straty? Spdziem wiele bezsennych nocy, niepokojc si zawodem, jaki mi sprawie - powiedzia Pook do Regisa. - A spdz je szcze wicej zastanawiajc si, jak ci za to odpaci. Drzwi si otworzyy, przerywajc tok myli Pooka. Mistrz gildii nie musia patrze, eby wiedzie kto si omieli wej bez pozwolenia. Tylko jeden czowiek w gildii mia tak miao. Rassiter wlizn si do pokoju i zatoczy niespokojny, ciasny krg badajc nowoprzybyych. Witaj, Pook - powiedzia bezceremonialnie, z oczyma utkwionymi w morderc. Pook nie odezwa si, opar brod na doni i przyglda si. Czeka na to spotkanie od duszego czasu. Rassiter by wyszy prawie o stop od Entreriego, co dodawao tylko prnoci postawie szczuroaka. Jak u wielu prostych zbirw, u Rassitera wysoko nie sza w parze z si i patrzenie z gry na czowieka, ktry by legendulic Calimportu - a tym samym jego rywalem -sprawiao, e sdzi, i ju przez samo to zyska przewag. A wic to ty jeste wielkim Artemisem Entrerim - powie dzia z wyczuwalnpogardw gosie. Entreri nawet nie mrugn okiem. Morderstwo czaio siew jego oczach, gdy wodzi spojrzeniem za Rassiterem, ktry cigle kry. Nawet Regis oniemia widzc tak zimnkrew u obcego. Nikt nigdy nie traktowa Entreriego tak lekcewaco. *167* R. A. SALVATORE - Witaj -powiedzia w kocu Rassiter, zadowolony z wynik swych ogldzin. - Jestem Rassiter, najbliszy doradca i kontrol Pashy Pooka w porcie.

Entreri nie odpowiedzia. Spojrza na Pooka oczekujc wyj1:* nie. Mistrz gildii odpowiedzia na zaciekawione spojrze*' Entreriego umiechem i podnis donie w gecie bezsilnoci. < Rassiter posun swoj poufao jeszcze dalej. - Ty i ja - szepn do Entreriego - powinnimy razem dok na wielkich rzeczy. - Chcia pooy rk na ramieniu morder: cy, lecz Entreri zmierzy go lodowatym spojrzeniem, tak mier dononym, e nawet zarozumiay Rassiter zacz zdawa sobid spraw z niebezpieczestwa, ktre nioso takie postpowanie, i Przekonasz si, e mam ci wiele do zaoferowania - powie " dzia Rassiter, cofajc si ostronie o krok. Widzc, e odpo-*' wied nie nadchodzi, zwrci si do Pooka. - Pozwolisz mi zatroszczy si o maego zodzieja? - zapyta szczerzc swe tej zby. On jest mj, Rassiterze - odpar bez wahania Pook. - Ty i twoi trzymajcie swe okryte nitrem apy z daleka! Entreri nie pomin odniesienia. Oczywicie - odpar Rassiter. - Mam co do zaatwienia. Id - skoni si szybko i odwrci si, aby odej, napotykajc oczy Entreriego po raz ostatni. Nie mg wytrzyma tego lodowatego spojrzenia; nie mg dorwna jego prostej intensywnoci inten sywnoci swego wasnego wzroku. Rassiter potrzsn z niedowierzaniem gow, przechodzc obok przekonany, e Entreri przez cay czas nie mrugn okiem. Ty znikne. Mj wisiorek znikn - wyjani Pook, gdy drzwi si zamkny. - Rassiter pomg mi zachowa, a nawet rozszerzy si gildii. To jest szczuroak - zauway Entreri, jakby to samo wyczerpywao wszelk dyskusj. To gowa ich gildii - odpar Pook. - S wystarczajco lojalni i atwo ich kontrolowa podnis do gry rubinowy wisiorek. -Teraz bdzie jeszcze atwiej. * 168 * Entreri mia trudnoci ze zrozumieniem tego wszystkiego, nawet w wietle bezskutecznych prb wyjanienia ze strony Pooka. KLEJNOT HALFUNGA Musia mie czas na rozwaenie nowej sytuacji, uzmysowi sobie, jak wiele rzeczy zmienio si wok domu gildii. Mj pokj? - zapyta. LaValle poruszy si niespokojnie i spojrza na Pooka. Uywaem go - wyjka czarnoksinik. -Ale ju si buduj kwatery dla mnie - spojrza na nowo osadzone drzwi w cianie midzy haremem a dawnym pokojem Entreriego. - Lada dzie zostan ukoczone. Wynios si z twego pokoju natychmiast. Nie ma potrzeby - odpar Entreri, mylc, e budowla jest w stanie bardziej zaawansowanym, ni bya w rzeczywistoci. W kadym razie potrzebowa pewnej odlegoci od Pooka na jaki czas, aby lepiej rozezna si w sytuacji w jakiej si znalaz i obmyli swe nastpne posunicia. -Znajd pokj niej, gdzie bd mg lepiej zrozumie nowe sposoby dziaania gildii. LaValle odpry si ze syszalnym westchnieniem ulgi. Entreri podnis Regisa za konierz. Co mam z nim zrobi? Pook skrzyowa ramiona na piersi i przechyli gow. Obmyliem dla ciebie milion tortur odpowiadajcych twe mu przestpstwu - powiedzia do Regisa. - Jednak widz, e zbyt wiele, gdy naprawd nie wiem, jak odpaci ci za to, co mi zro

bie - spojrza znw na Entreriego. - Mniejsza z tym - roze mia si. - Wymyl co. Wrzu go do Cel Dziewiciu. Na wzmiank o majcych z saw lochach Regis znowu sflacza. Ulubione cele Pooka byy przeraaj cymi pomieszczeniami normalnie zarezerwowanymi dla zodziei, ktrzy zabili innych czonkw gildii. Entreri umiechn si, widzc halflinga tak przeraonego na sam wzmiank o tym miejsca Bez wysiku podnis Regisa z podogi i wynis go z pokoju. Nie poszo dobrze - powiedzia LaValle, gdy Entreri wyszed. Poszo wspaniale! - sprzeciwi si Pook. -Nigdy nie widziaem Rassitera tak zdenerwowanego, a taki widok zapewnia nieskoczenie wicej zadowolenia, ni nawet mogem sobie wyobrazi. Entreri go zabije, jeli nie bdzie ostrony - zauway ponuro LaYalle. * 169 R. A. SALVATORE Pook wydawa si by rozbawiony t myl. - Powinnimy ustali, kto nadaje si na nastpc Rassitera' spojrza na LaValle'a. - Nie obawiaj si, mj przyjacielu. Rassi" przeyje. Nazywa ulice swym domem przez cae swoje ycie i wi kiedy skry si w bezpieczestwo cieni. Nauczy si, gdzie jest je miejsce obok Entreriego i okae mordercy naleny szacunek. Lecz LaValle nie myla o bezpieczestwie Rassitera - s' czsto myla o pozbyciu si obrzydliwego szczuroaka. Czarn ksinik martwi si moliwoci pogbienia si rozdarcia w; wntrz gildii. -Co bdzie, jeli Rassiter zwrci si swych sprzymierzec" przeciwko Entreriemu? - zapyta jeszcze bardziej ponurym t~, nem. - Wojna, jaka wybuchnie na ulicach, moe rozedrze gildi na czci. f Pook odpdzi t moliwo machniciem rki. - Nawet Rassiter nie jest a tak gupi - odpar, bawic si w palcach rubinowym wisiorkiem, swpolisubezpieczeniow. LaValle odpry si, usatysfakcjonowany zapewnieniami swego mistrza i zdolnociami Pooka w dziaaniu przy delikatnych sytuacjach. Pook jak zwykle mia racj, stwierdzi LaValle. En* treri zdenerwowa szczuroaka samym spojrzeniem, odnoszc; wszelkie moliwe korzyci. Moe teraz Rassiter bdzie dziaa bardziej stosownie do swojej rangi w gildii. Gdy Entreri zakwa-, teruje si w niedalekiej przyszoci na tym samym pitrze, moe narzucanie si brudnego szczuroaka bdzie rzadsze. Tak, to dobrze, e Entreri wrci. * * * Cele Dziewiciu nazwano tak z powodu dziewiciu cel wyci tych w centrum podogi - po trzy w rzdzie. Tylko jedna, rodkowa cela pozostawaa nie zajta, w pozostaych omiu Pasha Pook trzyma sw najcenniejsz kolekcj, wielkie, uywane do polowa koty z kadego zaktka Krain. Entreri wrczy Regisa profosowi, olbrzymiemu mczynie i cofn si, eby lepiej przyjrze si widowisku. Profos obwiza halflinga jednym kocem cikiej liny, przechodzcej przez bloczek umocowany do sufitu nad rodkow cel i powracajcej do korby na bocznej cianie. *170* KLEJNOT HALFUNGA - Odwi j, gdy bdziesz ju w rodku - warkn profos do Regisa. Popchn Regisa do przodu. Ruszaj. Regis ruszy z werw wzdu brzegu zewntrznych cel. Wszyst

kie miay okoo dziesiciu stp kwadratowych, z jaskiniami wy kutymi w cianach, gdzie koty mogy i odpocz. Lecz teraz adna z bestii nie odpoczywaa i wszystkie wydaway si by rw nie godne. , Zawsze byy godne. Regis wybra desk midzy biaym lwem i cikim tygrysem, sdzc, e te dwa olbrzymy najmniej nadaj si do wspicia si na dwudziestostopow cian i wyszarpnicia miecha z jego kostki, gdy bdzie przechodzi. Postawi jedn nog na cianie, majcej zaledwie cztery cale szerokoci, oddzielajcej cele i nagle zawaha si przeraony. Profos przynaglajco szarpn za lin, o mao nie zrzucajc Regisa na biaego lwa. Ostronie ruszy do przodu, koncentrujc si na tym, eby stawia stopy jedna przed drug i usiuj c nie zwraca uwagi na warczenia i szpony w dole. Prawie dotar do rodkowej celi, gdy nagle tygrys uderzy caym ciarem ciaa o cian, wstrzsajc ni potnie. Regis straci rwnowag i spad z krzykiem. Profos pocign za korb, zatrzymujc go w poowie drogi w d, tu nad zasigiem wyskoku tygrysa. Regis uderzy w dalsz cian, ocierajc sobie ebra, lecz nawet nie czu blu w tak krytycznym momencie. Wdrapa si na cian i koysa si swobodnie, zatrzymujc si w kocu nad rodkiem centralnej celi, gdzie profos go opuci. Ostronie postawi stopy na pododze i cisn lin, jako swj moliwy ratunek, nie mogc uwierzy, e musi zosta w tym koszmarnym miejscu. Odwi to! - zada profos, a ton gosu mczyzny wyjtkowo jasno zasugerowa Regisowi, e brak posuszestwa bdzie rwnoznaczny z niewypowiedzianym blem. Zsun lin. pij dobrze - rozemia si profos, wycigajc lin poza zasig halflinga. Zakapturzony mczyzna wyszed wraz z Entrerim, gaszc wszystkie pochodnie w pomieszczeniu i zatrzaskujc za sob elazne drzwi, pozostawiajc Regisa samotnie w ciemnoci wraz z omioma godnymi kotami. 9 171 * R. A. SALVATORE ciany oddzielay bardzo solidnie klatki kotw, nie pozv jc, eby zwierzta zrobiy sobie nawzajem krzywd, lecz kowa cela oddzielona bya od nich tylko prtami, rozstawion na ryle szeroko, aby kot mg woy ap. Ta izba tortur bf okrga, zapewniajc atwy dostp od strony wszystkich pozo ych omiu cel. Regis nie odway si ruszy. Lina umiecia go w samym r ku celi, jedynym miejscu, w ktrym nie mg go dosign zad z omiu kotw. Patrzy dokoa w kocie oczy, byszczce zo wie w pmroku. Sysza drapanie pazurw, a nawet czu szel powietrza, gdy ktremu z nich udao si przesun ap pomi dzy prtami na tyle daleko, aby zada cios. Za kadym raze gdy potna apa uderzaa w podog obok niego, Regis p min sobie, eby nie uskakiwa w bok - tam, gdzie czeka i kot. Pi minut wydawao si godzin i Regis dra na myl o' jak dugo Pook zechce go tutaj trzyma. Moe lepiej byoby sk czy z tym wszystkim, pomyla Regis, myl t podzielao wiel umieszczonych w rym miejscu. Jednak patrzc na koty, halflin odrzuci t moliwo. Nawet gdyby przekona sam siebie, * szybka mier w szczkach tygrysa byaby lepsza, ni los, kt. / bez wtpienia go czeka, nigdy nie znalazby na tyle odwagi, aby si na to zdecydowa. Chcia y -jak zawsze - i nie mg zaprzeczy tej upartej dnoci swego charakteru, ktra nie chciaa si podda bez wzgldu na to, jak czarno malowaaby si jego przyszo. Sta teraz nieruchomo jak posg i usilnie pracowa nad tym, aby myle o swej niedalekiej

przeszoci, o latach, ktre spdzi poza Calimportem. W swych wdrwkach przey wiele przygd, pokona wiele niebezpieczestw. Regis przeywa w mylach raz po raz te walki i ucieczki, usiujc odczu to czyste podniecenie, jakiego dowiadczy - byy to aktywne myli, ktre nie pozwalay mu zasn. Gdyby ogarna go sabo i gdyby upad na podog, jaka jego cz mogaby si znale zbyt blisko kotw. Niejeden z winiw zosta chwycony pazurem za nog i przycignity do ciany, aby tam zosta rozerwany na strzpy. Nawet ci, ktrzy przeyli Cele Dziewiciu, nigdy nie zapominali *172* godnego wzroku szesnastu byszczcych oczu. 2 14- CAT5CZACC isite Szczcie dopisywao uszkodzonemu Duszkowi Morskiemu i zdobytemu statkowi pirackiemu, gdy morze byo spokojne, a wiatr stay, lecz agodny. Jednak podr wok Pwyspu Te-thyr bya nudna i zbyt wolna dla czworga niecierpliwicych si przyjaci, gdy za kadym razem, gdy wydawao si, e oba statki zrobijaki postp, na jednym lub drugim pojawia si jaki problem. Na poudnie od pwyspu Deudermont skierowa swe statki przez szeroki obszar wodny zwany Biegiem, z powodu czstego tu widoku statkw kupieckich uciekajcych przed pocigiem piratw. Jednak adni inni piraci nie sprawiali Deudermontowi i jego zaodze kopotw. Nawet trzeci statek Pinocheta nie pokaza ponownie swoich agli. Nasza podr zblia si wreszcie ku kocowi - powiedzia Deudermont do czworga przyjaci, gdy trzeciego dnia pojawia si przed ich oczyma wysoka linia brzegowa Purpurowych Wzgrz. - Tam, gdzie kocz si te wzgrza, zaczyna si Calimshan. Drizzt przechyli si nad pfzednim relingiem i patrzy w blado-niebieskie wody poudniowych mrz. Zastanawia si po raz kolejny, czy dotrze do Regisa na czas. W gbi ldu jest kolonia twego ludu - powiedzia mu Deu dermont, odcigajc go od jego myli. - W ciemnym lesie zwa nym Mir - kapitan mimowolnie wzdrygn si. - Drowy nie s mile widziane w tym regionie, radz ci naoy mask. Drizzt bez namysu wcign magiczn mask na twarz, przybierajc natychmiast wygld elfa zamieszkujcego powierzchni 9 173 * R. A. SALVATORE ziemi. Czyn ten mniej zmartwi drowa ni jego trjk przyjacin ktrzy spojrzeli na niego z pen rezygnacji pogard. Drizzt zro| bi tylko to, co naleao zrobi, przypomnieli sobie, postpuj* z tym samym, nie skarcym si na nic stoicyzmem, ktry kieroS wa jego yciem od dnia, w ktrym porzuci swj lud. Nowa pol sta Drizzta nie podobaa si oczom Wulfgara i Catti-brie. BrueJ nor splun w wod, rozgoryczony wiatem zbyt lepym, aby oda czyta ksig zapisan we wntrzu przyjaciela.

Wczesnym popoudniem, na poudniowym horyzoncie ukaza o si setki agli i potna linia dokw wzdu wybrzea, orali rozlege miasto z chaupami z gliny i jaskrawymi namiotami roz|i cigajcymi si za nimi. Doki byy tak samo ogromne, jak w Memfl nonie, lecz ilo statkw rybackich, kupieckich i wojennych TOM sncej floty Calimshanu bya znacznie wiksza. Duszek MorskM i pochwycony przez niego statek piracki byy zmuszone zarzucioB kotwic na redzie i czeka, a zwolni si odpowiednie miejsgM przy nabrzeu - czekanie to, jak poinformowa DeudermontaHj kapitan portu, mogo potrwa i tydzie. fl Odwiedz nas nastpnie przedstawiciele floty wojennej Cafl limshanu - wyjani Deudermont, gdy szalupa kapitana porttifl oddalia si. - Aby dokona inspekcji pirackiego statku i przesw ucha Pinocheta. lH Maj zamiar troszczy si o tego psa? - zapyta Bruenor. a Deudermont potrzsn gow. jH Niezupenie. Pinochet i jego ludzie s moimi winianaiM i moim zmartwieniem. Calimshan chce skoczy z dziaalnoci|H piratw i wielkimi krokami zmierza do celu, lecz wtpi, czJjH odwa si zadrze z kim tak potnym jak Pinochet. dH Wic co z nim bdzie? - warkn Bruenor, usiujc zrozuJM mie jakie podstawy tej podwjnej polityki. f jH Odpynie, aby niepokoi inny statek, innego dnia - odparf^B Deudermont. . JH -1 aby ostrzec tego szczura, Entreriego, e wyliznlimy sif^H z jego matni - parskn Bruenor. '1^1 Rozumiejc niezrczn pozycj Deudermonta, Drizzt zapyWfj^H rzeczowo. |^| *174* - Ile czasu nam dajesz? 'UH KLEJNOT HALFUNGA Pinochet nie dostanie swego statku przed upywem tygodnia, i - kapitan chytrze mrugn okiem - widziaem, e nie nadaje si do podry morskiej. Powinienem nadrobi tydzie lub dwa. Gdy piraci bdznw mogli wypyn, bdziesz mg powiedzie temu Entreriemu o swej ucieczce osobicie. Wulfgar nadal nie rozumia. Co zyskae? - zapyta Deudermonta. - Pokonae piratw, lecz odpyn swobodnie, smakujc odwet na swych wargach. ZaatakujDttfzfoj Morskiego w nastpnej podry. Oka ci tyle litoci, gdy zwyciw nastpnym spotkaniu? Gramy w dziwn gr - przyzna Deudermont z bezsilnym umiechem. - Lecz prawd mwic wzmocniem mpozycj na tych wodach, oszczdzajc Pinocheta i jego ludzi. W zamian za wolno, kapitan piratw wyrzek si zemsty. aden ze sprzymierzecw Pinocheta nie bdzie ju niepokoi Duszka Morskiego, a grupa ta obejmuje wikszo piratw pywajcych po Kanale Asavira! Wierzysz sowom tego psa? - zapyta bez ogrdek Bruenor. S wystarczajco honorowi - odpar Deudermont -Na swj sposb oczywicie. Istnieje

honorowy kodeks piratw i jest przez nich przestrzegany, jego zamanie wywoaoby otwart wojn z poudniowymi krlestwami. Bruenor znw splun w wod. Tak samo byo w kadym miecie i krlestwie, a nawet na otwartym morzu: organizacje zodziei tolerowane w granicach przyzwoitoci. Bruenor mia inny pogld na t spraw. Dawniej, w Mithrilowej Hali, jego klan wybudowa zwyczajnie pomieszczenie przeznaczone do przechowywania odcitych rak, ktre zostay pochwycone w kieszeniach, do nich nie nalecych. Wic postanowione - zauway Drizzt, widzc, e nadszed czas, aby zmieni temat. - Nasza podr morzem skoczya si. Deudermont, ju wczenie oczekujc na to owiadczenie, wrczy mu sakiewk zota. Mdry wybr - powiedzia kapitan. - Dotrzesz do Calimportu na tydzie lub duo, duo wczeniej, zanim zawinie tam Duszek Morski. Lecz wr do nas, gdy zaatwisz swoje sprawy. Powinnimy odpyn z powrotem do Waterdeep, zanim stop*175 * R. A. SALVATORE niejna pnocy ostatnie niegi zimy. Wedug mnie, zarobie przejazd. Opucimy Calimport znacznie wczeniej - odpar Bruen - Ale dzikujemy za propozycj. Wystpi Wulfgar i chwyci kapitana za rk. Dobrze byo suy ci i walczy obok ciebie - powiedzia. Oczekuj dnia, w ktrym znw si spotkamy. Jak i my wszyscy - doda Drizzt. Podnis sakiewk. Odwdziczymy si za to. Deudermont machn rk. Nie ma o czym mwi - mrukn. Wiedzc, e przyjad si spiesz, skin na dwch marynarzy, aby opucili szalup. egnajcie! - zawoa, gdy odbijali od burty Duszka Morski go. - Szukajcie mnie w Calimporcie. * * * Ze wszystkich miejsc, jakie towarzysze odwiedzili, ze wsz stkich krain, jakie przewdrowali, adne nie wydawao si i tak obce, jak Memnon w krlestwie Calimshanu. Nawet Drizj pochodzcy z obcego wiata droww, patrzy zdumiony, w drujc otwartymi ulicami i placami targowymi miasta. Dziw^-na muzyka, piskliwa i smutna - czciej przypominajca jk blu ni jak melodi - otaczaa ich i niosa. Ludzie toczy** si wszdzie. Wikszo nosia szaty koloru piasku, lecz byli te odziani jaskrawo i wszyscy mieli jakie nakrycia gowy, turban lub kapelusz z woalem. Przyjaciele nie mogli si domyle liczby mieszkacw miasta i wtpili, czy kto kiedykolwiek stara si ich policzy. Lecz Drizzt i jego towarzysze wyobraali sobie, e gdyby wszyscy ludzie ze wszystkich miast wzdu Wybrzea Mieczy, nie wyczajc Waterdeep, zebrali si w jednym ogromnym obozie uchodcw, przypominaby on Memnon. Gorcym powietrzem Memnonu pyna dziwna kombinacja zapachw, kanau pyncego przez targ perfumeryjny, zmieszanego z ostrym zapachem potu i niezbyt przyjemnymi zapachami oddechw wszechobecnego tumu. Domostwa pobudowano w sposb bardzo dowolny, jak si wydawao, nadajc Memno-nowi pozory miasta zbudowanego bez adnego planu. Ulice bieKLEJNOT HALFUNGA gy we wszystkich kierunkach, ktrych nie blokoway domy, cho czworo przyjaci doszo do

wniosku, e nawet same ulice su za domy wielu ludziom. W centrum tego caego zamieszania znajdowali si kupcy. Na kadej ulicy oferowali bro, artykuy ywnociowe, egzotyczne zioa do fajek - nawet niewolnikw - wykadajc swe dobra na kady sposb, ktry mg przycign klientw. Na jednym z rogw potencjalni kupujcy wy-prbowywali dukusz, strzelajc do klatki z ywymi niewolnikami. Na innym kobieta pokazywaa wicej skry ni szat -a i te byy tylko przejrzystymi szalami - skrcajc si i wijc w synchronicznym tacu z olbrzymim wem, owijajc si potnymi zwojami gada, a potem wylizgujc si z nich z atwoci. Wulfgar zatrzyma si z otwartymi ustami, zahipnotyzowany dziwnym i kuszcym tacem chwil pniej otrzyma uderzenie w ty gowy od Catti-brie i usysza pene zdumienia miechy dwch pozostaych towarzyszy. Nigdy tak nie tskniem za domem - westchn olbrzymi barbarzyca. To tylko nastpna przygoda, nic wicej - przypomnia mu Drizzt. -Nigdzie nie moesz nauczy si wicej, ni w kraju niepodobnym do swojego. To prawda - powiedziaa Catti-brie. -Ale wydaje mi si, e zaczyna panowa tu klimat dekadencji. yjwedug odmiennych regu - odpar Drizzt. - Prawdopodobnie rwnie dobrze mogliby y wedug regu obowizujcych na pnocy. Pozostali nic na to nie odpowiedzieli, a Bruenor, ktrego ekscentryczne postpowanie ludzi nigdy nie zaskakiwao, lecz raczej tylko zdumiewao, kiwa swrudbrod. Przygotowani na przygod przyjaciele byli dalecy od oryginalnoci w handlowym miecie. Lecz bdc obcymi przycigali tum, najczciej nagie, ciemnoskre dzieci, proszce o monety i podarki. Kupcy take przygldali si poszukiwaczom przygd - obcy zazwyczaj przynosili bogactwo -jeden z nich, szczeglnie obleny, nie spuszcza z nich badawczego spojrzenia.

* 176 * *177 R. A. SALVATORE C, c? - zapyta asicowaty kupiec swego przygarbio go towarzysza. Magia, wszdzie magia, mj panie - wysepleni may gob absorbujc sensacje poyczonej mu magicznej rdki. Ws j ponownie za pas. - Mocniejsza od jakiejkolwiek broni: mi czy elfw, toporw krasnoludw, ukw dziewczt, a szczeglni motw olbrzymw! - pomyla jeszcze o znaczeniu dziwny rewelacji, jakich udzielia mu rdka na temat twarzy elfa, le postanowi nie denerwowa swego nerwowego mistrza bard ni to byo niezbdne. - Ha, ha, ha, ha, ha - zakraka kupiec machajc palcem, lizgna si, aby zaczepi obcych. Prowadzcy grup Bruenor zatrzyma si na widok ylastego mczyzny, odzianego w szaty w to-czerwone prki i poncy, rowy turban z olbrzymim diamentem na przodzie. - Ha, ha, ha, ha, ha, witajcie! - krzykn do nich mczyzna, bbnic palcami po swej piersi, z umiechem od ucha do ucha

okraszajcym szkaradngb i ukazujcym wszystkim, e co drugi zb ma zoty, za mostki midzy nimi z koci soniowej. - Jestem Sali Dalib, tak wanie, tak wanie! Kupcie, ja sprzedam! Dobry; interes, dobry interes! - wyrzuca sowa zbyt szybko, eby je mona byo natychmiast zrozumie. Przyjaciele spojrzeli wic'1 po sobie, wzruszyli ramionami i chcieli odej. f Ha, ha, ha, ha, ha - nalega kupiec zastpujc im drog. -( Sali Dalib ma wszystko czego potrzebujecie. W obfitoci te, f duo. Tookie, nookie, bookie. Tytonie, kobiety i ksigi w kadym znanym na wiecie jzyku - przeoy seplenicy gpblin. - Mj mistrz jest kupcem niczego i wszystkiego. ] Najlepsze z najlepszych - zapewni Sali Dalib. - Czego po^ trzebujecie... Sali Dalib ma - dokoczy za niego Bruenor. Krasnolud spojrza na Drizzta, pewien, e myl o tym samym: im szybciej opuszcz Memnon, tym lepiej. Jeden dziwaczny kupiec bdzie tak samo dobry, jak i drugi. *178* Konie - powiedzia do kupca krasnolud. Chcemy uda si do Calimportu - wyjani Drizzt. KLEJNOT HALFUNGA Konie, konie? Ha, ha, ha, ha, ha - odpar zwycisko Sali Dalib. - To nie na dug jazd, nie. Zbyt gorco, zbyt sucho. Lepsze bd wielbdy! Wielbdy... konie pustyni - wyjani goblin, widzc osupienie na twarzach towarzyszy. Wskaza na duego dromadera prowadzonego ulic przez odzianego w brzowe szaty waciciela. - Znacznie lepsze do podry przez pustyni. A wic wielbdy - parskn} Bruenor, przygldajc si z powtpiewaniem potnej bestii. - Lub co tam macie! Sali Dalib zatar z zapaem rce. Czego tylko potrzebujecie... Bruenor wycign rk, aby powstrzyma podnieconego kupca. Wiemy, wiemy. Sali Dalib wysa swego asystenta z jak prywatn instrukcj i z wielk szybkocipoprowadzi przyjaci przez labirynt Mem-nonu, cho wydawao si, e w ogle nie odrywa stp od ziemi sunc przez ulice. Przez cay czas trzyma rk wycignitprzed siebie, krcc mynka palcami. Wydawa si jednak na tyle nieszkodliwy, e przyjaciele byli bardziej rozbawieni ni zatroskani. Sali Dalib zatrzyma si przed wielkim namiotem na zachodnim kocu miasta, dzielnicy biedniejszej nawet wedug standardw ubogich Memnonu. Z tyu kupiec znalaz to, czego szuka. Wielbdy! - oznajmi z dum. Ile za cztery? - zapyta Bruenor, chcc jak najszybciej zaatwi interes i wraca na szlak. Sali Dalib wydawa si nie rozumie. Cena? - zapyta krasnolud. Cena? Czeka na propozycj - zauwaya Catti-brie. Drizzt rozumia to doskonale. W Menzoberranzanie, miecie droww, kupcy stosowali t sam technik. Dajc kupujcemu -szczeglnie takiemu, ktry nie zna si na towarze - moliwo zaproponowania ceny, czsto uzyskiwali kwot wielokrotnie przekraczajc warto towaru. Jeli oferta bya zbyt niska, kupiec zawsze mg wycign warto rynkow.

Piset sztuk zota za cztery - zaoferowa Drizzt, domyla jc si, e zwierzta s warte, co najmniej dwukrotnie wicej. 9 179 9 R. A. SALVATORE Palce Sali Daliba rozpoczy znw swj taniec, w jego blado* szarych oczach pojawiy si iskierki. Drizzt spodziewa si du* szej przemowy, a potem nieziemskiej cyfry, lecz Sali Dalib nagli si uspokoi i bysn swym zoto-soniowym umiechem. - Zgoda - odpar. Drizzt ugryz si w jzyk, zanim zdy wypowiedzie swpla-' nowan odpowied. Zagulgota tylko niezrozumiale. Spojrza z zaciekawieniem na kupca, a potem odwrci si, aby odliczy potrzebn sum z sakiewki, ktr da mu Deudermont. -1 jeszcze pidziesit, jeli doczysz nas do jakiej karawany zdajcej do Calimportu zaoferowa Bruenor. Sali Dalib przyj poz kontemplujcego, bbnic palcami po swych ciemnych bokobrodach. Jest jedna, ktra wyruszya wanie teraz - odpar. - Moecie j z atwoci dogoni. Powinnicie. Ostatnia w tym tygodniu do Calimportu. Na poudnie! - wykrzykn uszczliwiony krasnolud do swych towarzyszy. Na poudnie? Ha, ha, ha, ha, ha! - wybuchn Sali Dalib. -Nie na poudnie! Na poudnie jest przynta dla zodziei! Calimport jest na poudniu - odpar podejrzliwie Bruenor. -I tam prowadzi droga, jak si domylam. Droga do Calimportu prowadzi na poudnie - zgodzi si Sali Dalib - lecz ci, ktrym si spieszy, wyruszaj na zachd lep sz drog. Drizzt wrczy kupcowi sakiewk ze zotem. Jak moemy dogoni karawan? Na zachd - odpar Sali Dalib, wrzucajc sakiewk do gbokiej kieszeni, nie sprawdzajc nawet jej zawartoci. - Wyruszyli przed godzin, atwo wic ich dogonicie. Jedcie za drogowskazami na horyzoncie. Nie ma problemu. 180 * Bdziemy potrzebowali zaopatrzenia - zauwaya Catti-brie. Karawana jest dobrze zaopatrzona - odpar Sali Dalib. -Najlepsze miejsce do kupowania. Teraz jedcie. Zapcie ich, zanim skrc na poudnie, na Kupiecki Szlak! - Ruszy, aby pomc im wybra wierzchowce: duego dromadera dla Wulfgara, dwu-garbnego dla Drizzta i mniejsze dla Catti-brie i Bruenora. KLEJNOT HALFUNGA Pamitajcie, dobrzy przyjaciele - powiedzia do nich ku piec, gdy wspili si ju na swe wierzchowce. - Czego potrze bujecie... Sali Dalib dostarczy! - czwrka odpowiedziaa jednogonie. Z kocowym rozbyskiem swego zoto-soniowego umiechu kupiec wszed do namiotu. Liczy na wicej, jak mi si wydaje - zauwaya Catti-brie, gdy skierowali si ostronie na sztywnonogich wielbdach w stron pierwszego drogowskazu. - Mg dosta wicej za te bestie. Oczywicie kradzione! - rozemia si Bruenor, uwaajc to za oczywiste. Lecz Drizzt nie by tego taki pewien.

Kupcy tacy, jak on prbuj dosta lepsz cen nawet za kradzione dobra - odpar. -Az tego, co wiem o reguach wymiany handlowej, powinien przeliczy zoto. Ba! - parskn Bruenor, walczc o to, eby jego wierzchowiec szed prosto. -Dae mu prawdopodobnie wicej, ni to jest warte! Wic co sdzisz? - zapytaa Drizzta Catti-brie, bardziej zgadzajc si z jego stwierdzeniem. ' Gdzie? - zapyta i odpowiedzia jednoczenie Wulfgar. -Wysa goblina z jakim przesaniem. Zasadzka - powiedziaa Catti-brie. Drizzt i Wulfgar pokiwali gowami. To bardzo prawdopodobne - powiedzia barbarzyca. Bruenor rozway wszystkie moliwoci. Ba! - parskn na t uwag. - Nie ma w gowie tyle rozumu, abyjzastawi. Ta uwaga moe go uczyni tylko bardziej niebezpiecznym -zauway Drizzt, spogldajc po raz ostatni w stron Memnonu. Wracamy? - zapyta krasnolud, nie spieszc si z rozpraszaniem widocznych obaw drowa. Jeli nasze podejrzenia oka si bezpodstawne i nie zapiemy karawany... - przypomnia im zowieszczo Wulfgar. Czy Regis moe czeka? - zapytaa Catti-brie. Bruenor i Drizzt spojrzeli po sobie. 9 181 * R. A. SALVATORE Jedziemy - powiedzia w kocu Drizzt. - Zobaczymy, co bdzie. Nigdzie nie nauczysz si wicej, ni w kraju niepodobnym do swego - zauway Wulfgar, powtarzajc myl Drizzta wygoszon tego ranka. Gdy minli pierwszy drogowskaz, ich podejrzenia nie osaby. Do supka przybita bya dua deska, nazywajca ich drog w dwudziestu jzykach: najlepsza droga". Przyjaciele jeszcze raz rozwayli wszystkie moliwoci i jeszcze raz stwierdzili, e nie maj czasu. Zadecydowali, e powinni jecha dalej przez , godzin. Jeli w tym czasie nie znajd ladw karawany, wrc do Memnonu i przedyskutuj" t spraw z Sali Dalibem. Nastpny drogowskaz wskazywa t sam drog, podobnie jak i nastpny. Gdy minli pity, pot przemoczy ich ubrania i zalewa oczy, miasto zniko z pola widzenia, pogrywszy si gdzie w pylistym arze wznoszcych si wydm. Ich wierzchowce nie ? czyniy podry atwiejsz. Wielbdy skrnbrnymi zwierztami, a jeszcze krnbrniejszym, gdy kieruje nimi niedowiadczony i jedziec. Szczeglnie wierzchowiec Wulfgara mia paskudn opini o swymjedcu, gdy wielbdy lubi chodzi wasnymi drogami, za barbarzyca, ze swymi potnymi rkami i nogami, zmusza wielbda, aby szed tam, gdzie on chce. Dwukrotnie wielbd wygi szyj w uk i splun w twarz Wulfgara. Wulfgar \ przyjmowa to wszystko ze stoickim spokojem, lecz spdzi niejedn chwil wyobraajc sobie, jak rozpaszcza garb wielbda swym motem. Stjcie! - rozkaza Drizzt, gdy zjechali w zagbienie midzy dwoma wydmami. Drw wycign rami, kierujc ich zaskoczone oczy ku niebu, gdzie kilka spw kryo zataczajc leniwe koa. Tu jest gdzie jaka padlina - zauway Bruenor. Lub wkrtce bdzie - odpar ponuro Drizzt.

Gdy to powiedzia, linia wydm otoczya ich, przeksztacajc , si nagle z zamglonego, paskiego brzu gorcych piaskw w zowieszcze sylwetki jedcw z wycignitymi i byszczcymi w socu krzywymi mieczami. Zasadzka - stwierdzi spokojnie Wulfgar. KLEJNOT HALFUNGA Bruenor, niezbyt zaskoczony tym faktem rozejrza si, aby szybko oceni szanse. Pi do jednego - szepn do Drizzta. Tak jak zawsze - odpar Drizzt. Powoli zdj uk z ramienia i napi go. Jedcy pozostawali na swych pozycjach przez dusz chwil, badajc sw przypuszczaln ofiar. Sdzisz, e bd rozmawia? - zapyta Bruenor, wysilajc si na dowcip w niewesoej sytuacji. -Nie - odpowiedzia sam sobie, gdy adne z pozostaej trjki nie umiechno si. Dowdca jedcw szczekn komend i nastpi byskawiczny atak. Niech szlag trafi cay ten przeklty wiat - warkna Catti-brie, cigajc z ramienia Taulmarila i zelizgujc si z wielbda. - Wszyscy chc walczy. A wic dalej! - krzykna do jedcw. - Lecz niech walka bdzie uczciwsza! uruchomia magiczny uk, wysyajc jedn srebrn strza po drugiej, strzelajc nad wydmami i zrzucajc z siode jednego jedca po drugim. Bruenor gapi si na swoj crk, nagle tak okrutn. Dziewczyna potraktowaa ich prawidowo! - oznajmi zsia dajc ze swego wielbda. Gdy stan na ziemi, chwyci swj ple cak i wycign z niego dwie flaszki oliwy. Wulfgar poszed za przykadem swego mentora, uywajc jako zasony boku swego wielbda. Lecz jego wierzchowiec okaza si pierwszym jego wrogiem, gdy poirytowana bestia odwrcia si do niego i ugryza go paskimi zbami w przedrami. uk Drizzta doczy do miertelnej pieni Taulmarila, lecz gdy jedcy zbliyli si drw zdecydowa si na inny sposb dziaania. Wykorzystujc przeraenie, jakie wywoywaa reputacja jego ludu, Drizzt cign sw mask i kaptur paszcza, wskakujc stopami na grzbiet swego wielbda i stajc jedn nog na kadym garbie. Zbliajcy si do Drizzta jedcy zatrzymali si, widzc nage pojawienie si drowa. Jednak atak na flanki pozostaej trjki nie osab, gdy atakujcy jedcy nadal przewyszali liczebnie przyjaci.

* 182 * 9 183 R. A. SALVATORE Wulfgar spojrza z niedowierzaniem na swego wielbda, a potem uderzy go swpotnpicimidzy oczy. Oguszony wielbd prdko zwolni swj chwyt i odwrci eb. Olbrzym nie skoczy jednak ze zdradzieckbesti. Zauway trzech jedcw zbliajcych si do niego, postanowi wic uy jednego przeciwnika przeciw drugiemu. Wlaz pod wielbda, podnis go z ziemi i rzuci nim w nacierajcych jedcw. Ledwie udao mu si odskoczy przed kbic si mas koni, jedcw, wielbdw i piasku. Potem chwyci Aegis-fang i

skoczy w ten galimatias, miadc bandytw, zanim zorientowali si, co ich uderzyo. Dwaj j edcy znaleli drog wrd wielbdw pozbawionych jedcw, aby dosta si do Bruenora, lecz przyszed mu na pomoc Drizzt, stojcy samotnie tam, gdzie nastpi pierwszy atak na niego. Wezwawszy swe magiczne zdolnoci, drw przywoa kul ciemnoci przed lini atakujcych bandytw. Prbowali si zatrzyma, lecz wpadli w ni. To dao Bruenorowi tyle czasu, ile potrzebowa. Swym krzesiwkiem skrzesa iskry na szmaty wetknite we flaszki z oliw a potem rzuci ponce granaty w kul ciemnoci. Nawet gdy ogniste wiata eksplozji nie mogy by widoczne w kuli zaklcia Drizzta, z wrzaskw, ktre wybuchy wewntrz, Bruenor mg atwo wywnioskowa, e trafi w cel. - Dzikuj, elfie - krzykn krasnolud. - To szczcie by znowu z tob! -1 za tob! - brzmiaa odpowied Drizzta, gdy w czasie, gdy Bruenor mwi, trzeci jedziec wydosta si z kuli, okry j i galopowa teraz na krasnoluda. Bruenor instynktownie skoczy w kul, wycigajc nad siebie sw tarcz. Ko nastpi na Bruenora i potkn si w mikkim piasku, zrzucajc swego jedca. Wytrzymay krasnolud skoczy na rwne nogi i otrzsn piasek z oczu. Takie nastpienie z pewnoci by bolao, gdyby min sza bitewny, lecz teraz Bruenor czu tylko wcieko. Zaatakowa jedca, ktry take ju wsta, z mithrilowym toporem wzniesionym nad gow. W chwili, gdy mia zada cios, srebrna linia bysna nad jego ramieniem i bandyta upad martwy. Nie mogc zatrzyma swego pdu, krasnolud potkn si o lece na ziemi ciao i przewrci si jak dugi. KLEJNOT HALFUNGA - Nastpnym razem ostrze mnie w jaki sposb, dziewczyno! - rykn Bruenor do Catti-brie, plujc piaskiem przy kadym sowie. Catti-brie miaa wasne kopoty. Przykucna, syszc nadbiegajcego z tyu konia i wypucia strza. Zakrzywiony miecz wisn tu koo jej gowy, ranic jw ucho i jedziec przelecia obok niej .'Zamierzaa wypuci za nim nastpn strza, lecz gdy si pochylia, zobaczya jeszcze jednego bandyt zbliajcego si do niej z tyu z wycelowan wczni i wysunit przed siebie cik tarcz. Catti-brie i Taulmaril okazali si szybsi. W jednej chwili nastpna strzaa znalaza si na ciciwie magicznego uku i zostaa wysana. Uderzya w cik tarcz bandyty i przebia j, zrzucajc bezsilnego mczyzn z jego wierzchowca i posyajc go w krlestwo mierci. Ko, pozbawiony w ten sposb jedca, zatrzyma si. Catti-brie chwycia jego cugle i wskoczya na siodo, aby ciga bandyt, ktry zrani jw ucho. Drizzt nadal sta na swym wielbdzie, grujc nad swymi przeciwnikami, robic uniki przed ciosami jedcw przelatujcych obok i przez cay czas wymachujc swymi dwoma magicznymi sejmitarami w hipnotyzujcym tacu mierci. Raz po raz bandyci, sdzcy, e bd mieli atw okazj do zadania ciosu stojcemu elfowi, stwierdzali, e ich miecze czy wcznie natrafiaj tylko na puste powietrze i znajdowali cicie Bysku lub drugiego magicznego sejmitara na swych gardach - akurat, gdy zamierzali odjecha. Nagle dwch z nich zbliyo si naraz, najedajc szerokim ukiem z tyu wielbda, na ktrym sta Drizzt. Zrczny drw odwrci si, nadal wygodnie stojc na swej grzdzie i w cigu niewielu sekund zepchn obu przeciwnikw do defensywy. Wulfgar skoczy z ostatnim z trjki, ktra go atakowaa i odskoczy od caego zamieszania po to tylko, aby znale swego upartego wielbda wyrosego bez uprzedzenia przed nim. Uderzy znowu zoliwe stworzenie, tym razem Aegis-fangiem i zwali go na ziemi obok bandytw. Pierwsz rzecz jak barbarzyca zauway skoczywszy sw walk, by Drizzt. Zachwyca si wspaniaym tacem ostrzy drowa, ich uderzeniami w d w celu odparowywania zakrzywionych mieczy lub wytrcania

* 184 * 185* R. A. SALVATORE z rwnowagi jednego ze swych przeciwnikw. Pozbycie si i< przez Drizzta byo kwesti sekund. Nagle Wulfgar spojrza drowa, skd cicho nadjeda nastpny jedziec, z wczni v mierzon prosto w plecy Drizzta. - Drizzt! - wrzasn barbarzyca, rzucajc Aegis-fangien^ w stron przyjaciela. | Syszc ten krzyk, Drizzt pomyla, e Wulfgar znalaz si w kopotach, lecz gdy spojrza i zobaczy wirujcy mot, leccy w kierunku jego kolan, natychmiast zorientowa si w sytuacji. Bez wahania skoczy nad swymi przeciwnikami w piknym salcie. Atakujcy wcznik nie mia nawet czasu poaowa ucieczki swej ofiary, gdy potny mot przelecia nad garbami wielbda i i uderzy go prosto w twarz. Skok Drizzta okaza si korzystny, gdy zaskoczy obu przeciwnikw. W krtkiej chwili ich waha- * nia drw, mimo e znajdowa si gow w d w czasie skoku, ; wbi swe ostrza. Bysk wbi si gboko w pier. Drugiemu bandycie udao si zrobi unik przed drugim sejmitarem, lecz znalaz si wystarczajco blisko Drizzta, aby ten mg wbi jego rkoje pod rami przeciwnika. Obaj jedcy przewrcili si wraz z drowem, lecz tylko Drizzt wyldowa na nogach. Jego ostrza zabysy dwukrotnie - tym razem koczc szamotanin. Widzc olbrzymiego barbarzyc bez broni, nastpny jedziec :! ruszy w jego stron. Wulfgar zobaczy zbliajcego si mczyzn i rzuci si do desperackiego ataku. Gdy ko nadbieg, barbarzyca skoczy z prawej strony, z dala od miecza jedca, jak ten si tego spodziewa. Nagle Wulfgar zmieni kierunek i rzuci si prosto pod konia. Przyj oguszajce uderzenie i zacisn swe ramiona wok szyi konia, obejmujc swymi nogami przednie nogi zwierzcia przewracajc rym samym i jego, i siebie. Potem potny barbarzyca pchn z caej siy, przerzucajc nad sob konia i jedca. Zaskoczony bandyta nie zareagowa, jednak udao mu si krzykn, gdy ko zrzuci go na ziemi. Gdy rumak w kocu przetoczy si dalej, bandyta pozosta pogrony gow w piasku po pas, wymachujc groteskowo nogami w powietrzu. Z butami i brodpenymi piasku Bruenor rozejrza si za kim, z kim mgby walczy. Wrd wysokich wierzchowcw niski 186 KLEJNOT HALFUNGA krasnolud zobaczy kilku bandytw. Jednak wikszo z nich bya ju martwa. Bruenor wybieg zza zasony wielbdw, uderzajc toporem w tarcz, aby zwrci na siebie uwag. Zobaczy jednego z jedcw, majcego zamiar uciec z tej nieszczsnej sceny. Hej! - szczekn za nim Bruenor. - Twoja matka bya kurw obcaowujcorkw! Sdzc, e posiada przewag nad stojcym krasnoludem, bandyta nie mg nie skorzysta ze sposobnoci odpowiedzi na tak zniewag. Rzuci si na Bruenora i ci mieczem. Bruenor podnis tarcz, aby zablokowa cios i skoczy przed konia. Jedziec odwrci si, eby dosign krasnoluda z drugiej strony, lecz Bruenor zyska przewag dziki swemu niewielkiemu

wzrostowi. Nieco pochyliwszy si, wlizn si pod brzuch konia z drugiej strony i uderzy toporem w gr, nad gow, trafiajc zaskoczonego mczyzn w udo. Gdy ten przechyli si z blu na bok, Bruenor podnis swe rami z tarcz, chwyci turban i wosy w swe skate palce i cign jedca z sioda. Z penym zadowolenia chrzkniciem ci w kark bandyty. Zbyt atwo! - mrukn cigajc ciao na ziemi. Rozejrza si za nastpn ofiar, lecz walka ju si skoczya. W dolince nie pozosta ju aden bandyta, Wulfgar, mw z Aegis-fangiem w rkach, i Drizzt- obydwaj stali spokojnie. Gdzie jest moja dziewczyna? - krzykn Bruenor. Drizzt uspokoi go spojrzeniem i wycigniciem palca. Na szczycie wydmy siedziaa i przepatrywaa pustyni Catti-brie na koniu, ktrego sobie zdobya; z Taulmarilem w rku. Kilku jedcw galopowao po piasku w panicznej ucieczce, pozostali leeli martwi po drugiej stronie wydmy. Catti-brie wycelowaa w jednego z nich i stwierdzia nagle, e walka ju si skoczya. -. Do - szepna przesuwajc uk o cal i wysyajc strza w rami uciekajcego bandyty. Wystarczy ju zabijania tego dnia, pomylaa. Catti-brie popatrzya na obraz rzezi i godne spy, cierpliwie krce nad gow. Opucia Taulmaril. Ponura twarz powoli zacza si rozpogadza. 187 * KLEJNOT HALFLINGA 15 PRZeUlOOTtfK Zobacz, oto obiecane rozkosze - zadrwi mistrz gildii, dra pic rko wsate ostrze, sterczce z drewnianego klocka, stoj cego na maym stoliku porodku pokoju. Regis wygi wargi w gupawym umiechu, chcc dopatrze si oczywistej logiki w sowach Pooka. Uderz tylko w to rk - zakraka Pook. - A z miejsca do- \ znasz radoci i znowu bdziesz czci naszej rodziny. Regis szuka sposobu ucieczki z tej puapki. Raz wczeniej uy podstpu, kamstwa w kamstwie, udajc, e znalaz si pod wpywem magicznego czaru. Potem rozwin to do perfekcji, przekonujc zego czarnoksinika o swej lojalnoci, a potem w krytycznym momencie zrobi zwrot, eby pomc swym przy-jacioom. Tym razem Regis zosta zaskoczony, nie poddajc si dziaaniu rubinowego wisiorka. By pochwycony: kto naprawd oszukany przez klejnot byby rad, nabijajc rk na wsaty szpikulec. Regis wyrzuci rk nad gow i zamkn oczy, usiujc nie zobaczy oszustwa. Machn ramieniem w d, majc zamiar zastosowa si do sugestii Pooka. W ostatniej chwili jego rka zboczya i uderzya w st, nie czynic sobie krzywdy. Pook rykn z wciekoci, podejrzewajc, e Regis w jaki ) sposb umkn spod wpywu wisiorka. Chwyci halflinga za nadgarstek i nabi jego ma rk na szpikulec i przekrci j, gdy ostrze przez ni przeszo. Wrzask Regisa przybra na sile dziesiciokrotnie, gdy Pook szarpn jego rk z powrotem do gry, na wsaty szpikulec. Potem, gdy Regis przycisn sw zranion rk do piersi, Pook puci i uderzy go w twarz.

* 188* Zdradziecki psie! - krzykn mistrz gildii, bardziej rozwcieczony tym, e wisiorek go zawid, ni zachowaniem si Regisa. Mi zamiar uderzy w twarz ponownie, lecz uspokoi si i postanowi skierowa upart wol Regisa przeciwko niemu. Szkoda - zadrwi. - Gdyby wisiorek przej ponownie kontrol nad tob, mgbym znale dla ciebie miejsce w gildii. Z pewnocizasuye na mier, may zodzieju, lecz nie zapomniaem o tym, jak bye wartociowy dla mnie w przeszoci. Bye najlepszym zodziejem w Calimporcie, a t pozycj mog ci znowu zaoferowa. Wic nie auj tego, e wisiorek zawid - odway si od powiedzie Regis - gdy aden bl nie przeway obrzydzenia, jakie czubym bdc lokajem Pashy Pooka! Odpowiedzi Pooka by ciki cios, ktry zrzuci Regisa z krzesa na podog. Halfling lea skulony, usiujc zatamowa krew pync z rki i z nosa. Pook rozpar si na krzele i zaoy rce za gow. Spojrza na wisiorek spoczywajcy przed nim na stole. Zawid go wczeniej tylko raz, gdy prbowa jego dziaania na woli, ktra nie zostaa pochwycona przez jego czar. Na szczcie Artemis Entreri nie zorientowa si, e miaa miejsce takowa prba, a Pook by na tyle mdry, eby nie prbowa ponownie wisiorka na mordercy. Pook przenis swj wzrok na Regisa, ktry teraz straci z blu przytomno. Musia przyzna honor maemu halflingowi. Nawet jeli jego znajomo wisiorka daa mu przewag w tej walce, to tylko elazna wola moga si oprze jego wpywowi. - Jednak nie pomog ci - szepn Pook do nieprzytomnej postaci. Usiad znw na krzele i zamkn oczy, usiujc sobie wyobrazi nastpn mczarni dla Regisa. *** Odziana w brzowy rkaw rka wlizna si przez po namiotu, trzymajc wiotkie ciao rudobrodego krasnoluda gow w d, za kostki. Palce Sali Daliba poczy krci swego zwyczajnego mynka i bysn swym zoto-soniowym umiechem tak, e wydawao si, i poknie swoje uszy. Jego may asystent, goblin, podskakiwa u jego boku piszczc: magia, magia, magia! 189* R. A. SALVATORE Bruenor otworzy jedno oko i podnis rk, eby odsun s dug brod z twarzy. Cieszysz si z tego, co widzisz? -zapyta chytrze krasnok Umiech Sali Daliba znik; pokurcz nerwowo splt palce. Nioscy Bruenora Wulfgar, odziany w szaty jedneg z bandytw, wszed do namiotu, Catti-brie wesza zaraz za nr A wic to ty nasae na nas bandytw - warkna mo kobieta. Okrzyk przeraenia Sali Daliba wypad bardzo bekotliwi podstpny kupiec odwrci si, aby ucieka... napotka jedn dziur wycit w tyle namiotu i stojcego w niej Drizz Do'Urdena, opartego na jednym z sejmitarw, podczas gdy < gi oparty by na jego ramieniu. Aby powikszy przeraenie 1 c Drizzt znowu zdj sw magiczn mask. Uh... hmm, najlepsza droga? - wyjka kupiec. i Najlepsza dla ciebie i twoich przyjaci! - warkn Bruenots Tak myleli - wtrcia szybko Catti-brie.

Sali Dalib umiechn si gupkowato, lecz by w opaach ju* setki razy i zawsze znajdowa z nich jakie wyjcie. Podnis rce,: jakby mwic przyapalicie mnie", lecz nagle szarpn si w oszaamiajcym manewrze, wycigajc z jednej z wielu kieszeni w swych szatach kilka maych, ceramicznych kulek. Uderzy nimi o podog u swych stp. Eksplozje rnobarwnego wiata pozostawiy gsty, olepiajcy dym i chytry kupiec rzuci si w bok namiotu. Wulfgar odruchowo rzuci Bruenora i skoczy do przodu, jednak chwyci tylko powietrze. Krasnolud klapn na ziemi jak dugi i przetoczy si do pozycji siedzcej, jego jed-norogi hem przekrzywi si na bok. Gdy dym si rozwia, zaaferowany barbarzyca spojrza na krasnoluda, ktry potrzsn tylko z niedowierzaniem gow i wymamrota. - Z pewnoci, bdzie to duga przygoda. Tylko Drizzt, zawsze czujny, nie straci kontroli nad sob. Drw osoni oczy przed wybuchem i zauway zamglon sylwetk kupca rzucajc si w lewo. Drizzt zapaby go, zanim uciek z namiotu przez zamaskowan klap, lecz wpad na asystenta Sali Daliba, ktry napatoczy si na jego drog. Nie zwalniajc biegu, Drizzt uderzy maego goblina w czoo rkojeci Bysku, po* 190 KLEJNOT HALFUNGA zbawiajc stworzenie przytomnoci, potem nacign mask ponownie na twarz i wyskoczy na ulice Memnonu. Catti-brie rzucia si za Drizztem, Bruenor take zerwa si na nogi. - Za nim, chopcze! - krzykn krasnolud do Wulfgara. Rozpocza si pogo. Drizzt zauway kupca wlizgujcego si w tum na ulicy. Nawet jaskrawe szaty Sali Daliba wtopiy si w miriady kolorw miasta, Drizzt za doda do nich swj wasny. Podobnie, jak w przypadku niewidzialnego maga na pokadzie pirackiego statku, drw wysa na kupca byszczce purpur oblamowanie taczcych pomieni. Drizzt rzuci si w pogo, kluczc w tumie ze zdumiewajc atwoci, nie spuszczajc z oka chwiejnej, purpurowej linii na przodzie. Bruenor porusza si z mniejszym wdzikiem. Torowa drog Catti-brie - rzuci si w tum, uywajc tarczy do odtrcania cia ze swej drogi. Wulfgar, tu za nim, pozostawia za sob jeszcze szersz ciek i Catti-brie nie miaa adnych trudnoci w podaniu za nimi. Przebiegli z tuzin ulic i wypadli na otwarty plac targowy, Wulfgar przypadkowo przewrci wz peen olbrzymich, tych melonw. Wybuchy za nimi okrzyki protestu, lecz oni patrzyli przed siebie, usiujc nie zgubi widniejcej przed nimi sylwetki we wszechobecnym tumie. Sali Dalib take zorientowa si natychmiast, e jest zbyt widoczny z powodu ognistego obramowania, aby mc uciec na otwartej ulicy. Niekorzystne te byo to, e na kadym zakrcie pozdrawiay go oczy i wycignite palce ciekawskich gapiw, co byo drogowskazem dla cigajcych go. Chwytajc si jedynej szansy kupiec przeci jedn z ulic i wbieg do duego, kamiennego budynku. Drizzt odwrci si, aby upewni si, e jego przyjaciele s cigle za nim, a potem wpad przez drzwi, zatrzymujc si z polizgiem na liskiej od pary wodnej marmurowej posadzce publicznej ani. Dwaj potni eunuchowie ruszyli, eby zatrzyma odzianego elfa, lecz podobnie jak kupiec, ktry wpad tu przed chwil, zrczny Drizzt odzyska sw szybko zbyt prdko, aby mogli to uczyni. Przejecha jak na ywach przez krtki * 191 * R. A. SALVATORE korytarz wejciowy do gwnego pomieszczenia - duej, otwartej ani, wypenionej gst par,

pachncej potem i wonnymi mydami. Na kadym kroku natyka si na nagie ciaa i wyjtkowo musia uwaa, gdzie kadzie rce. Bruenor prawie upad, gdy wszed do liskiego pokoju, a eunu-chowie, ktrzy wrcili ju na swe pozycje, tym razem zastpili drog intruzowi. - adnych ubra! - zada jeden z nich, ale Bruenor nie mia czasu na prn dyskusj. Nastpi swym cikim butem na nag stop jednego z olbrzymw, a chrupno, za Wulfgar, wpadajc tu za nim, odrzuci drugiego eunucha na bok. Barbarzyca pochylony do przodu w biegu nie mia szans, aby zatrzyma si na liskiej pododze i gdy Bruenor odwrci si, eby przebiec po przektnej ani, Wulfgar uderzy w niego. Obaj przewrcili si na podog. Przetoczyli si nad brzegiem basenu i wpadli do wody. Wulfgar wypyn midzy dwiema zmysowymi i nagimi, chichoczcymi kobietami. Barbarzyca pocz jka jakie usprawiedliwienie, stwierdzajc z przeraeniem, e jzyk mu si plcze. Uderzenie w ty gowy przywrcio go znw do rzeczywistoci. Szukamy kupca, pamitasz o tym? - przypomniaa mu Catti-brie. Szukam! - zapewni j. Wic rozgldaj si za kim z purpurow otoczk! - krzykn a Catti-brie. Wulfgar, zmruywszy oczy w oczekiwaniu nastp nego uderzenia, zauway jednorogi hem, wystajcy z wody. Pospiesznie zanurzy rk, chwyci Bruenora za fad skry na karku i wycign z basenu. Niezbyt szczliwy krasnolud wynu rzy si z rkoma skrzyowanymi na piersiach, potrzsajc po nownie z niedowierzaniem gow. Drizzt wybieg przez tylne drzwi ani i znalaz si na pustej ulicy, jedynej nie zaludnionej, jak zobaczy od czasu przybycia do Memnonu. W poszukiwaniu lepszego punktu obserwacyjnego drw wspi si po cianie ani i szed dalej po dachach. Sali Dalib zwolni kroku sdzc, e unikn pogoni. Purpurowy pomie drowa zgas, wzmagajc poczucie bezpieczestwa u kupca, skierowa si wic przez labirynt bocznych uliczek. Nie byo na*192 KLEJNOT HALFUNGA wet opierajcych si tu zazwyczaj o ciany pijakw, ktrzy mogliby poinformowa cigajcych. Przeby sto krtych zaukw, potem drugie sto, a potem skierowa si w alej, o ktrej wiedzia, e prowadzi do najwikszego placu targowego w Mem-nonie, gdzie kady w mgnieniu oka mg sta si niewidzialny. Jednak, gdy Sali Dalib doszed do koca alei, jaka elfia posta zeskoczya przed niego, a dwa sejmitary wyskakujc z pochew rozbysy przed jego nosem i zagrodziy drog osupiaemu kupcowi, spoczywajc na jego obojczykach, a potem znaczc lady po obu stronach jego szyi. Gdy czworo przyj aci wrcio do namiotu kupca ze swym jecem, znalazo, ku swej uldze, maego goblina lecego tam, gdzie powali go Drizzt. Bruenor niezbyt delikatnie pocign nieszczsne stworzenie za Sali Daliba i zwiza ich plecami do siebie. Wulfgar pospieszy z pomoc i owin niechccy jednym zwojem sznura przedrami Bruenora. Krasnolud wyszarpn je i odepchn barbarzyc. Powinienem by zosta w Mithrilowej Hali - mrukn Brue nor. -Bybym bezpieczniejszy z szarymi, ni z tobi dziewczyn! Wulfgar i Catti-brie spojrzeli na Drizzta w poszukiwaniu pomocy, ale drw umiechn si tylko i usun pod cian namiotu. Ha, ha, ha, ha, ha - zachichota nerwowo Sali Dalib. - Nie ma problemu. Uoymy si.

Jestem bardzo bogaty. Czego potrzebujecie... Zamknij si! - warkn do niego Bruenor. Mrugn do Drizzta, wskazujc, e ma zamiar odegra rol kogo gronego w tym spotkaniu. -Nie chc bogactw od kogo, kto mnie oszuka - warkn Bruenor. - Moje serce paa pragnieniem odwetu! - spojrza na swych przyjaci. - Wszyscy widzielicie jego twarz, gdy myla, e nie yj. Z pewnoci to on nasa na nas bandytw. Sali Dalib nigdy... -wyjka kupiec. Powiedziaem, zamknij si! - krzykn mu w twarz Bruenor. Podnis topr i wspar go na ramieniu. Przeraony i zdezorientowany kupiec spojrza na Drizzta, gdy drw ponownie naoy sw mask i wyglda teraz jak elf z powierzchni. Sali Dalib domyla si prawdy o tosamoci 9 193 * R. A. SALVATORE Drizzta, wyobraajc sobie, e czarna skra bardziej pasowaaby do mierciononego elfa i nie myla nawet baga go o lito. Poczekaj z tym - powiedziaa nagle Catti-brie, chwytajc za rkoje broni Bruenora. Moe jest sposb, aby ten pies uratowa swoj skr. Ba! Czego moemy od niego chcie? - odpar Bruenor, mru gajc okiem do Catti-brie, eby jak najlepiej odegraa swojrol. Zaprowadzi nas do Calimportu - odpara Catti-brie. Spojrzaa stalowym wzrokiem na Sali Daliba ostrzegajc go, e nie zdobdzie tak atwo jej litoci. - Z pewnoci tym razem poprowadzi nas prawdziw drog. Tak, tak, ha, ha, ha, ha, ha - wybuchn Sali Dalib. - Sali Dalib pokae wam drog! Pokae? - zapyta Wulfgar, nie chcc pozosta na uboczu. -Zaprowadzisz nas do samego Calimportu! To bardzo duga droga - wymamrota kupiec. - Pi dni lub duej. Sali Dalib nie moe... Bruenor podnis topr. Tak, tak, oczywicie - znowu wybuchn kupiec. - Sali Dalib zaprowadzi was tam. Zaprowadzi was prosto do bramy... przez bram - poprawi si szybko. - Sali Dalib dostarczy nawet wody. Musimy dogoni karawan. adnej karawany - przerwa Drizzt, zaskakuj c nawet swych przyjaci. - Bdziemy wdrowa samotnie. To niebezpieczne - odpar Sali Dalib. - Bardzo, ale to bardzo. Pustynia Calim jest pena potworw. Smokw i bandytw. adnej karawany - powtrzy Drizzt tonem, po ktrym nikt nie odway si kwestionowa jego sw. - Rozwicie ich, niech wszystko przygotuj. Bruenor skin gow, a potem przybliy sw twarz do twarzy Sali Daliba. Mam zamiar sam ich pilnowa - powiedzia do Drizzta, cho przesanie skierowane byo do Sali Daliba i maego goblina. Jedna sztuczka i rozetn ich na poowy! Nieca godzin pniej pi wielbdw wyruszyo z poudniowej dzielnicy Memnonu w kierunku Pustyni Calim, niosc przytroczone do siode gliniane dzbany z wod. Drizzt i Bruenor 194 * KLEJNOT HALFUNGA

jechali na przedzie, kierujc si drogowskazami Szlaku Handlowego. Drw mia na twarzy swmask, lecz kaptur paszcza mia opuszczony tak nisko, jak to tylko byo moliwe, gdy olepiajce wiato soneczne odbite od biaych piaskw palio go w oczy, ktre przecie byy kiedy przystosowane do absolutnych ciemnoci podziemnego wiata. Sali Dalib, ze swym asystentem siedzcym przed nim, jechali w rodku, za Wulfgar i Catti-brie zamykali pochd. Catti-brie trzymaa Taulmarila na kolanach, a srebrna strzaa obracana w palcach bya nieustannym ostrzeeniem dla zdradzieckiego kupca. Dzie by gortszy ponad wszystko, czego przyjaciele kiedykolwiek dowiadczyli. Dla wszystkich, oczywicie z wyjtkiem Drizzta, ktry y w samych trzewiach wiata. adna chmurka nie przesaniaa brutalnych promieni soca, aden powiew wiatru nie przynosi ulgi. Sali Dalib bardziej ni oni przyzwyczajony do gorca wiedzia, e brak wiatru jest bogosawiestwem, gdy wiatr na pustyni oznacza tncy i olepiajcy piasek, bdcy najbardziej niebezpiecznym zabjcna Pustyni Calim. Noc bya lepsza, gdy temperatura spada, a ksiyc w peni zamieni nie koczc si lini wydm w srebrny, bajkowy krajobraz, podobny do toczcych si fal oceanu. Przyj aciele na kilka godzin rozbili obz, pilnujc po kolei swych przymusowych przewodnikw. Catti-brie obudzia si jako po pnocy. Usiada i przecigna si, sdzc, e nadesza jej zmiana. Zobaczya Drizzta stojcego na krawdzi krgu wiata rzucanego przez ognisko i patrzcego w rozgwiedone niebo. Czy przypadkiem to Drizzt nie mia pierwszej wachty? - zastanowia si. Zbadaa pozycj ksiyca, aby upewni si co do pory nocy. Nie mogo by wtpliwoci: noc trwaa ju dugo. Jakie kopoty? - zapytaa cicho, podchodzc do Drizzta. Gone chrapanie Bruenora odpowiedziao na pytanie zamiast Drizzta. Mog ci wic o co zapyta? - spytaa. - Nawet drowy potrzebuj snu. Odpoczywam pod kapturem mego paszcza - odpar Drizzt, odwracajc si, aby napotka lawendowymi oczyma na jej zatroskany wzrok. - Wtedy, gdy soce jest wysoko. *195 R. A. SALVATORE - Mog wic doczy do ciebie? - spytaa Catti-brie. - Naprawd zachwycajca noc. Drizzt umiechn si i spojrza znowu w niebo, lce w jego serce zew tajemniczej tsknoty, tak gboki, jakiego nie dowiadczy aden elf zamieszkujcy powierzchni. Catti-brie wsuna swe szczupe palce w jego do i staa cicho obok niego, nie chcc , zakca dalej jego oczarowania, dzielc wicej ze swym najdroszym przyjacielem, ni mogyby to przekaza sowa. * * * Nastpnego dnia gorco byo jeszcze wiksze, potem byo jeszcze gorzej, lecz wielbdy szy bez wysiku, a czworo przyjaci, ktrzy przeyli ju tak wiele trudnych chwil, przyjo t brutaln drog jako jeszcze jedno utrudnienie w podry, ktr musieli odby. Nie widzieli innych ladw ycia i uwaali to za bogosawiestwo, gdy wszystko yjce w tym opustoszaym kraju mogo by < tylko wrogie. ar by wystarczajcym wrogiem, czuli, jakby skra marszczya si i odpadaa patami. Gdyby ktrekolwiek z nich chciao si podda, gdy nieustanne soce, parzcy piasek i gorco staway si nie do zniesienia, myleli po prostu o Regisie. Jakie straszliwe mczarnie cierpia teraz halfling w rkach swego dawnego pana? epMoq

Z cienia wykusza Entreri przyglda si, jak Pasha Pook schodzi po schodach w kierunku wyjcia z domu gildii. Nie minajeszcze godzina, odkd Pook odzyska swj rubinowy wisiorek, a ju gotw by do jego uycia. Entreri wierzy mistrzowi gildii; nigdy nie spnia si na gong obiadowy. Morderca poczeka, a Pook opuci dom, a potem poszed na najwysze pitro. Stranicy przed drzwiami nie zrobili adnego ruchu, eby go zatrzyma, cho Entreri nie przypomina ich sobie z czasw swego wczeniejszego pobytu w gildii. Pookmusia celowo rozpuci wieci o stanowisku Entreriego w gildii, dajcym mu wszelkie przywileje. Nigdy nie spnia si na gong obiadowy. Entreri podszed do drzwi swego dawnego pokoju, w ktrym rezydowa teraz LaValle, i cicho zapuka. Wejd, wejd - zaprosi go czarnoksinik, naprawd zaskoczony tym, e morderca go odwiedzi. Dobrze jest wrci - powiedzia Entreri. Dobrze jest mie ci znowu - odpar z przewiadczeniem czarnoksinik. - Nie jest ju tak jak byo, zanim nas opucie, a w ostatnich miesicach wszystko si jeszcze pogorszyo. Entreri zrozumia czarnoksinika. Rassiter? LaValle skrzywi si. Trzymaj si plecami do ciany, gdy kto taki jest w pobliu -wzdrygn si cay, lecz szybko si opanowa. - Teraz, gdy wrcie do Pooka, Rassiter szybko nauczy si, gdzie jest jego miejsce. Moe - odpar Entreri. - Lecz nie jestem pewien, czy Pook jest zadowolony widzc mnie znowu.

* 196 * 197 * R. A. SALVATORE - Zrozum Pooka - rozemia si LaValle. - Zawsze myli jak f mistrz gildii! Chcia ustanowi warunki waszego spotkania, aby zapewni sobie autorytet. Lecz ten incydent jest ju za nami. Wyraz twarzy Entreriego zrobi na czarnoksiniku wraenie, e ten nie jest tego taki pewien. Pook zapomni o tym - zapewni go LaValle. Tych, ktrzy mnie cigaj, nie mona tak atwo zapomnie -odpar Entreri. Pook wezwa Pinocheta dla dokoczenia tej sprawy - powiedzia LaValle. - Pirat nigdy go nie zawid. Pirat nigdy nie mia do czynienia z takimi przeciwnikami -odpar Entreri. Spojrza na st i krysztaow kul LaValle'a. -Powinnimy si upewni. La Valle pomyla przez chwil, a potem skin gow zgadzajc si. I tak mia zamiar wyledzi co. - Patrz w kul - poleci Entreriemu. - Zobacz, czy bd mg przywoa obraz Pinocheta. Krysztaowa kula pozostawaa ciemna przez kilka chwil, a potem wypenia si dymem. LaValle nie mia zbyt czsto do czynienia z Pinochetem, lecz zna pirata na tyle, aby mc go wyledzi. Kilka sekund pniej ukaza si zadokowany statek - nie statek piracki, lecz kupiecki. Entreri

natychmiast zacz podejrzewa, e co tu jest nie tak. Krysztaowa kula zajrzaa gbiej, za burt statku i przypuszczenia mordercy potwierdziy si, gdy w odosobnionym rogu adowni siedzia dumny kapitan piratw, z okciami na kolanach i twarz ukryt w doniach, przykuty do ciany. Osupiay LaValle spojrza na Entreriego, lecz morderca by zbyt zafascynowany widokiem, aby zdoby si na jakie wyjanienie. Na twarzy Entreriego pojawi si nieczsto tam goszczcy umiech. LaValle rzuci czar na krysztaow kul. Pinochecie - zawoa cicho. Pirat podnis gow i rozejrza si. Gdzie jeste? - zapyta LaYalle. Oberon? - spyta Pinochet. - To ty, czarnoksiniku? * 198 * Nie, jestem LaValle, czarnoksinik Pooka w Calimporcie. Gdzie jeste? KLEJNOT HALFUNGA W Memnonie - odpar pirat. - Moesz mnie std wycign? Co z elfem i barbarzyc? - zapyta Entreri LaValle'a, lecz Pinochet take usysza pytanie. Miaem ich! - sykn pirat. - Zapaem ich w kanale, bez moliwoci ucieczki. Lecz nagle pojawi si krasnolud, powocy latajcym, ognistym powozem, a wraz z nim uczniczka; miercionona uczniczka - przerwa, walczc z niesmakiem, jaki wywoao w nim samo wspomnienie tego spotkania. Jak to si skoczyo? - zapyta LaValle, zdumiony rozwojem sytuacji. Jeden statek uciek, jeden statek - mj statek - zaton, a trzeci zosta przechwycony jkn Pinochet. Wykrzywi twarz w grymasie zoci i zapyta znowu, z wikszym naciskiem. -Moesz mnie std wycign? LaValle spojrza bezradnie na Entreriego, ktry sta teraz wyprostowany nad krysztaow kul chonc kade sowo. Gdzie oni s? - mrukn morderca tracc cierpliwo. Zniknli - odpar Pinochet. - Zniknli wraz z dziewczyn i krasnoludem w Memnonie. -Jak dawno? Przed trzema dniami. Entreri da znak czarnoksinikowi, e usysza ju wszystko, co chcia wiedzie. Postaram si, aby Pasha Pook natychmiast wysa polecenie do Memnonu - zapewni pirata LaValle. - Bdziesz uwolniony. Pinochet opad do swej poprzedniej, przygnbionej pozycji. Oczywicie, e zostanie uwolniony; to ju wczeniej zostao uzgodnione. Mia nadziej, e LaValle w jaki magiczny sposb wycignie go z adowni Duszka Morskiego, zwalniajc go ze wszelkich obietnic, jakich zmuszony by udzieli Deudermontowi. Trzy dni - powiedzia LaValle do Entreriego, gdy kryszta pociemnia. - Mogju by w poowie drogi do nas. Entreri wydawa si by rozbawiony t uwag. Pasha Pook nie moe si o tym dowiedzie - powiedzia nagle. LaValle zapad si w swym krzele. Musi si o tym dowiedzie. * 199

R. A. SALVATORE Nie! - warkn Entreri. - To nie jego sprawa. Gildia moe znale si w niebezpieczestwie - odpar ] Valle. Nie wierzysz, e jestem zdolny poradzi sobie z tym? -: pyta Entreri ponurym tonem. LaValle poczu, e twarde oca mordercy przeszywaj go, jakby nagle sta si nastpn barie do pokonania. Lecz wzrok Entreriego zagodnia. Wreszcie morderca umiec na si. Znasz zamiowanie Pashy Pooka do kotw ownych - po4 wiedzia sigajc do sakiewki. -Daj mu to. Powiedz, e zrobie to dla niego - rzuci czarnoksinikowi przez st may przedmiot.? LaValle chwyci go, jego oczy rozszerzyy si, gdy tylko poz< na, co to jest. Guenhwyvar. Na odlegym planie wielki kot poruszy si, gdy czarnoksinik dotkn statuetki i zastanowi si, czy jego pan ma zamiar w kocu go wezwa do siebie. Lecz po chwili uczucie to zniko i kot pooy gow w spoczynku. Mino tak wiele czasu. *** Zawiera sam istot - sapn czarnoksinik, czujc moc onyksowej statuetki. Potn istot - zapewni go Entreri. - Gdy nauczysz si j kontrolowa, dasz gildii nowego sojusznika. Jak mam dzikowa... - zacz LaValle, lecz przerwa, stwierdziwszy, e ju powiedziano mu cen pantery. - Po co kopota Pooka szczegami, ktre go nie obchodz? - Czarnoksinik rozemia si narzucajc zason na krysztaow kul. Entreri poklepa LaValle'a po ramieniu przechodzc w stron drzwi. Minione trzy lata nie zmniejszyy porozumienia, jakie kiedy zawizao si midzy tymi dwoma mczyznami. Lecz wobec zbliajcego si Drizzta i jego przyjaci Entreri mia pilniejszy interes. Musia pj do Celi Dziewiciu i zoy wizyt Regisowi. Morderca potrzebowa nastpnego daru. Cz 3 Pustynne imperia 200 * T>e ow uiscRcptejszeo mfeJscA Entreri przelizn si przez cienie trzewi Calimportu cicho jak sowa, lecca przez las o zmierzchu. To by jego dom, miejsce, ktre zna najlepiej i wszyscy ludzie ulicy powinni zapamita dzie, w ktrym Entreri znw bdzie chodzi wrd nich - lub za nimi. Entreri nie mg si powstrzyma od umiechu, gdy za nim rozlegay si stumione szepty bardziej dowiadczone rzezimieszki mwiy nowicjuszom, e przyby krl. Nigdy nie pozwala, aby jego reputacja i legendy o czynach - choby nie wiem jak zasuone - wpyway na stay stan gotowoci, ktry utrzymywa go przy yciu przez lata. Na ulicach mit siy wyznacza czowieka na cel dla innych ambitnych, szukajcych swego wasnego mitu. Pierwszym jego zadaniem w miecie, prcz odpowiedzialnoci przed Pash Pookiem, byo odtworzenie sieci informatorw i wsppracownikw pomagajcych utrzyma pozycj. Jednemu

z nich ju wczeniej wyznaczy wane zadanie w zwizku ze zblianiem si Drizzta i jego towarzyszy- i doskonale wiedzia, komu je powierzy. Syszaem, e wrcie - zapiszcza niewielki typek, wygl dajcy jak chopiec, gdy Entreri pochyli si i wszed do jego mieszkania. - Domylam si, e wielu syszao. Entreri przyj komplement skiniciem gowy. Co si zmienio, mj przyjacielu halfhngu? Niewiele - odpar Dondon. - A zarazem duo. - Podszed do stou w ciemniejszym kcie swej maej kwatery, bocznego * 203 * R. A. SALVATORE pokojuwtamejgospodziezwanejGospodPodZwinitym^ zem. - Prawa ulicy nie ulegy zmianie, lecz gracze tek EnSlo adnieZaPalneJ lamPy' ^^-JTw < - Mimo wszystko, Artemis Entreri znikn - wyjani halflir azenie. - Na krlewskim tronie by wakat. i odS;szXgow zgadzajc si; haifli^dp^ Ktow^^ ^alaz innego agenta na twojemiejsce. Cay rj agentw -D ndon umilk a chwil, eby mc spokojnie pomS e^Zn S doS' Z^ SWO' ^ 4>ow?e- e ^ M?ut > ^^^^^^'^PashaPookniekontr luje ulic, ale nadal ma ulice pod kontrol. ^Entreri wiedzia do czego zmierza may halfling, zanim naw Rassiter - powiedzia ponuro Mona by wiele powiedzie o nim i jego zaodze - Dondon z^Lr^ k0C2C SWC ^ ^~ uwa^^ewS9 CU^ !fCZUroakom * mieszki z ulicy' uwaaj, zby nie wejsc w drog gildii stwierdzi Entreri Rassiter i jego rasa graj ostro. Rwnie ostro upadn. Chd tonu Entreriego oderwa oczy Dondona od lampy i no nego, ulicznego wojownika, ktry zbudowa swoje S?. Sbizw?7^sp^^ zSlJITetlT elT ip0rUSZy Si ^P^ojnie. a zooaczy ten efekt i szybko zmieni temat dia debS : pedzia-'Ni e martw si ^ maiy-Mam Ola ciebie zadanie, bardziej pasujce do twych talentw *204* Dondon zapali w kocu lamp i przysun krzeso zapraszajc swego dawnego szsfa, aby na nuS usiad^ozmalTwlSj KLEJNOT HALFLINGA ni godzin, a latarnia staa si jedyn obron przed napierajc czerni nocy. Potem Entreri wyszed przez okno na ulic. Nie sdzi, aby Rassiter by tak gupi, by uderzy, zanim nie oceni w peni moliwoci mordercy - zanim szczuroak nie zacznie nawet rozumie wymiarw swego przeciwnika. Entreri nie posdza Rassitera o wysoki stopie inteligencji. Jednak moe to wanie Entreri nie zrozumia w peni swego przeciwnika lub tego, w jakim

stopniu Rassiter i jego wstrtni towarzysze opanowali ulice w cigu tych ostatnich trzech lat. Mniej ni pi minut po wyjciu Entreriego drzwi do kwatery Dondona otworzyy si znowu. Wszed Rassiter. Czego chcia? - zapyta zuchway rzezimieszek, siadajc wy godnie na krzele przy stole. Dondon odsun si zaniepokojony, zauwaywszy dwch dalszych przyjaci Rassitera, trzymajcych stra na korytarzu. Po wicej ni roku halfling czu si nadal nieswojo w obecnoci Rassitera. No mw - zada Rassiter. Zapyta ponownie, tym razem bardziej ponuro. - Czego on chcia? Ostatni rzecz, jakiej chcia Dondon, byo dostanie si w krzyowy ogie midzy szczuroakami a morderc, lecz nie mia innego wyjcia, jak tylko odpowiedzie Rassiterowi na jego pytanie. Jeli Entreri kiedykolwiek dowie si o tej podwjnej grze, to doskonale wiedzia, e jego dni zostan szybko policzone. Jednak, jeli nie odpowie Rassiterowi, by moe jego koniec bdzie nie mniej pewny, za to metoda bardziej okrutna. Westchn nie widzc wyjcia z sytuacji i opowiedzia Rassiterowi wszystko, ze szczegami. Rassiter nie sprzeciwi si instrukcjom Entreriego. Wola pozwoli Dondonowi odegra cay scenariusz dokadnie tak, jak zaznaczy go Entreri. Najwidoczniej szczuroak sdzi, e potrafi wycign z tego swe wasne korzyci. Siedzia milczc przez dug chwil, drapic si w sw bezwos brod i napawajc si atwym zwycistwem, jego poamane zby byszczay jeszcze gbsz ci w wietle lampy. - Pjdziesz z nami tej nocy? - zapyta halflinga, zadowolony z zakoczenia sprawy mordercy. Ksiyc bdzie jasny - poga* 205 * > A. SALVATORE ska jeden z cherubinowych policzkw Dondona - Futro gste, h? Dondon odsun si. - Nie tej nocy - odpar, troch zbyt ostro. Rassiter przechyli gow, przygldajc si z ciekawo ndonowi. Zawsze podejrzewa, e halfling nie czuje si d~ w nowej sytuacji. Moe to wyzwanie zwizane jest z powrotem jego da szefa? - zastanowi si. Rozdranij go, a zginiesz - odpar Dondon, wywouj szcze bardziej zaciekawione spojrzenie szczuroaka. Nie zacze nawet rozumie mechanizmw dziaania czowieka - kontynuowa Dondon. - Z Artemisem Entre~ mona si bawi; jeli kto jest mdry. On wie wszystko, bdzie widziany szczur uciekajcy z paczk, ja strac a twoje plany bdzrujnowane. - Podszed nie zwaajc na dzenie i umieci sw powan twarz o cal od nosa Rassit - Strac ycie - powtrzy. - Co najmniej. Rassiter wyskoczy z krzesa, odepchnwszy je na drogi nie pokoju. Sysza ju zbyt wiele o Artemisie Entrerim w je' dniu. Gdziekolwiek si zwrci, drce wargi powtarzay mordercy. - Czy nie wiedz? - powiedzia sobie raz jeszcze, idc ze ci do drzwi. - To Rassitera powinni si ba! Poczu swdi na brodzie, potem przeszo przez jego ciao mrowienie. Dondon cofn si i odwrci oczy, nigdy nie bdzie mg przyzwyczai do tego spektaklu.

Rassiter zrzuci buty, rozwi koszul i spodnie. Teraz widoczne byy wosy, wyrastajce z j skry skpymi kpkami i patami. Upad pod cian, gdy gr' ka ogarna go cakowicie. Skra kipiaa i wybrzuszaa si, szc golnie w okolicach twarzy. Wrzasn, gdy jego nos wyduy ? cho mka nie bya tym razem wiksza - moe tysicznym ras - ni w czasie jego pierwszej transformacji. Chwil pniej s n przed Dondonem na dwch nogach, jak czowiek, U z wsami wyrastajcymi z futra i z dugim, rowym ogone wystajcym z nogawki, jak u gryzonia. Doczysz do mnie? - zapyta halflinga. * 206 * KLEJNOT HALFUNGA Ukrywajc obrzydzenie Dondon szybko si podda. Patrzc na czekoszczura, halfling zastanawia si, jak pozwoli Rassiterowi ugry si i zarazi t likantropiczn zmor. Dam ci moc! - obieca Rassiter. Ale jakim kosztem? - pomyla Dondon. Aby wyglda j mierdzie jak szczur? Tonie byo bogosawiestwo, lecz choroba. Rassiter domyla si niesmaku halflinga, wykrzywi swj szczurzy nos i sykn gronie, a potem zwrci si ku drzwiom. Zanim wyszed z pokoju, odwrci si do Dondona. Trzymaj si z dala od tego! - ostrzeg halflinga. - Rb, jak ci nakazano i ukryj si! Co do tego nie mam nawet najmniejszych wtpliwoci - szepn Dondon, gdy drzwi si zanikny. *** Aura, wyrniajca Calimport j ako dom tak wielu calishitw, przybyszom z pnocy wydaa si mierdzca. Drizzt, Wulfgar, Bruenor i Catti-brie byli naprawd zmczeni piciodniow podr przez Pustyni Calim, lecz patrzc na miasto Calimport mieli ch odwrci si i wyruszy znowu w piaski. To byo wstrtne Memnon na duo wiksz skal, z dzielnicami tak racymi krzykliwym bogactwem, e czworgu przyjacioom Calimport wydawa si kracowo perwersyjny. Wyszukane domy, pomniki wiadczce o bogactwie poza wszelkie wyobraenie znaczyy przestrze miasta. Jednak: obok paacw cigny si ulice walcych si szaasw z popkanej gliny i potarganych skr. Przyjaciele nie mogli si domyli ilu ludzi tu mieszka - z pewnoci wicej ni w Waterdeep i Memnonie razem wzitych! - i wiedzieli natychmiast, e w Calimporcie, tak jak i w Memnonie, nikt nie troszczy si o to, aby ich policzy. Sali Dalib zsiad z wielbda, proszc pozostaych, aby uczynili to samo i poprowadzi ich z ostatniego pagrka do nie otoczonego murami miasta. Z bliska Calimport nie wyglda wcale lepiej. Nagie dzieci, z wydtymi z godu brzuszkami, uciekay z drogi lub po prostu byy tratowane, wzki cignite przez niewolnikw leniwie przejeday ulicami. Jeszcze gorsze byy boki tych ulic, po prostu rowy, suce jako otwarte cieki bie9Z07 * R. A. SALVATORE dniej szym dzielnicom miasta. Wrzucano tu ciaa ubogii ktrzy upadli na chodnikach, cicho koczc sw aosn eg zystencj. - Pasibrzuch z pewnocinigdy nie wspomina o takich wid" kach, gdy mwi o domu - mrukn Bruenor nacigajc peleryn na twarz, aby odgrodzi si przed straszliwym smrodem. - Nie mog sobie wyobrazi, jak mg tak dugo wytrzyma w takimi; miejscu! -To jest najwiksze miasto na wiecie! -wykrzykn Sali Dalib, podnoszc rce dla podkrelenia swych sw. Wulfgar, Bruenor i Catti-brie spojrzeli na z niedowierzaniem. Tumy ludzi, ebrzcych i

godujcych nie byy ich wyobraeniem wielkoci. Drizzt jednak nie zwraca uwagi na kupca. Zajty by porwnywaniem Calimportu z innym miastem, ktre zna - z Menzoberranzanem. Istniay niewtpliwe podobiestwa, a mier nie bya rzadszym zjawiskiem w Menzoberranzanie, lecz Calimport wydawa si jako bardziej wstrtny ni miasto dro-ww. Nawet najsabszy z ciemnych elfw mia jak ochron, dziki silnym wizom rodzinnym i mierciononym, wewntrznym zdolnociom, a tutaj ci aoni biedacy Calimportu, a tym bardziej ich dzieci, wydawali si naprawd bezsilni i pozbawieni < nadziei. W Menzoberranzanie elfy z najniszych krgw mogy wywalczy sobie drog do lepszej pozycji, za dla wikszoci ludzi z Calimportu dany by jedynie niedostatek, ndzna egzystencja z dnia na dzie, a ldowali na stosach szarpanych przez spy cia, gdzie w kanaach. Zaprowad nas do domu gildii Pashy Pooka - powiedzia Drizzt, przechodzc do sedna sprawy, chcc jak najszybciej za atwi sw spraw i wynie si z Calimportu. -1 moesz spo kojnie odej. Sali Dalib zblad syszc takie danie. Pasha Pook? - wyj aka. - A kto to j est? Ba! - parskn Bruenor, podchodzc niebezpiecznie blisko do kupca. - On go zna! Z pewnoci zna - zauwaya Catti-brie. -1 boi si go. Sali Dalib nie... - zajkn si kupiec. KLEJNOT HALFUNGA Bysk wyskoczy z pochwy i niebezpiecznie wisn, zatrzymujc si pod brod kupca - uciszajc go natychmiast. Drizzt pozwoli swej masce zsun si nieco, przypominajc Sali Dali-bowi o swym pochodzeniu. Ponownie jego nagle powane zachowanie si wytrcio z rwnowagi nawet jego przyjaci. Myl o moim przyjacielu - powiedzia Drizzt chodnym, spokojnym tonem, jego lawendowe oczy patrzyy nieobecnie na miasto - torturowanym w czasie, gdy my tu mitrymy bezcenny dla niego czas. -Nagle spojrza w twarz Sali Daliba i warkn. - Gdy ty mitrysz! Zaprowad nas do domu gildii Pashy Pooka - powtrzy, tym razem z wikszym naciskiem. -I bdziesz wolny. Pook? Och, Pook - rozpromieni si kupiec. - Sali Dalib zna tego czowieka, tak, tak. Wszyscy znaj Pooka. Tak, tak, zaprowadz was tam, a potem odejd. Drizzt z powrotem naoy mask, lecz zachowa powany wyraz twarzy. Jeli ty, lub twj may towarzysz bdziecie prbowali ucie ka - obieca z takim chodem, e ani kupiec, ani jego asystent nie wtpili nawet przez chwil w jego sowa-dogoni was i zabij. Troje przyjaci drowa wzruszyo w zaenowaniu ramionami i wymienio zatroskane spojrzenia. Byli przekonani, e znaj Drizztado gbi, leczbarwajego gosu bya tak ponura, e nawet oni zaczli si zastanawia, na ile jego obietnica bya tylko czcz pogrk. *** Wicej ni godzin zabrao im przebycie labiryntu uliczek Calimportu, ku obrzydzeniu przyjaci, ktrzy nie pragnli niczego wicej, ni wydostania si z tych zaukw i znalezienia si z dala od ich smrodu. W kocu - ku ich niezmiernej uldze - Sali Dalib skrci za ostatni rg, ku Zbjeckiemu Krgowi i wskaza na nie rzucajc si w oczy drewnian budowl na jego kracu, dom gildii Pashy Pooka. - Tam jest Pook - powiedzia Sali Dalib. - Teraz Sali Dalib zabierze swoje wielbdy i wrci do

Memnonu. Przyjaciele jednak nie chcieli tak szybko odprawi chytrego kupca.

9 208* 209 * R. A. SALVATOKE Jak si domylam, Sali Dalib pospieszy do Pooka, aby powiedzie mu co o czworgu przyjacioach - mrukn Bruenor. C, mamy na to sposb - powiedziaa Catti-brie. Spojrzaa chytrze na Drizzta, a potem podesza do zaciekawionego i przeraonego kupca, sigajc po drodze do swego plecaka. Wyraz jej twarzy sta si nagle ponury i tak zoliwy, e Sali Dalib rzuci si do tyu, gdy jej rka zbliya si do jego czoa. Stj spokojnie! - warkna do niego ostro. Nie mg oprze si mocy jej tonu. W pakunku miaa proszek, substancj podob n do maki. Recytujc co, co brzmiao jak tajemne zaklcie, narysowaa sejmitar na czole Sali Daliba. Kupiec prbowa pro testowa, lecz ze strachu zapomnia jzyka w ustach. Teraz czas na maego -powiedziaa Catti-brie, zwracajc si do goblina Sali Daliba. Goblin zapiszcza i usiowa jej umkn, lecz Wulfgar chwyci go w jedn rk i wycign w stron Catti-brie, ciskajc coraz mocniej, a przesta wierzga. Catti-brie powtrzya ca ceremoni, a potem zwrcia si do Drizzta. Teraz bdpoczeni z twoim duchem - powiedziaa. - Czu jesz ich? Drizzt, rozumiejc sztuczk, skin ponuro gow i powoli wycign swe dwa sejmitary. Sali Dalib zblad i omal nie zemdla, lecz Bruenor, ktry podszed bliej, aby przyjrze si sztuczce swej crki, szybko podtrzyma przeraonego czowieka. Ach, pucie ich. Skoczyam ju swe czary - powiedziaa Catti-brie do Wulfgara i Bruenora. - Drw teraz bdzie czu wa sz obecno - sykna do Sali Daliba i goblina. - Bdzie wie dzia, co robicie i kiedy odejdziecie. Jeli zostaniecie w miecie i jeli pomylicie o pjciu do Pooka, drw bdzie wiedzia i pjdzie za wami, a wtedy zabije was - umilka na chwil, cze kajc a obaj w peni zrozumiej zagroenie, w obliczu ktrego stanli. -A bdzie zabija was powoli. - Zabierajcie swe garbate konie i znikajcie! - rykn Bruenor. - Jeli znowu zobacz wasze mierdzce twarze, drw zrobi uytek ze swych sejmitarw! * 210 * KLEJNOT HALFUNGA Zanim krasnolud zdy skoczy, Sali Dalib i goblin w panice pozbierali swoje wielbdy i odjechali w stron pnocnych kracw miasta.

Wic ci dwaj wyruszyli na pustyni - rozemia si Bruenor, gdy zniknli. - Doskonaa sztuczka, dziewczyno. Drizzt wskaza w poowie uliczki na szyld gospody: Pod Plujcym Wielbdem". Wynajmijmy tam pokoje - powiedzia do swych przyja ci. - Pjd za nimi, aby upewni si, e rzeczywicie opucili miasto. Tracisz czas - zawoa za nim Bruenor. - Dziewczyna zmu sia ich do ucieczki, albo jestem brodatym gnomem! Drizzt jednak odszed, zanurzajc si w labirynt ulic Calim-portu. Wulfgar, niewiadom jej nietypowej sztuczki i cigle nie bdc pewnym, co waciwie si zdarzyo, spojrza z uwag na Catti-brie. Bruenor zauway jego przeraony wzrok. Zapamitaj to dobrze - powiedzia krasnolud. - Z pewnoci dziewczyna naznaczy ci take tym niebezpiecznym znakiem, gdyby kiedykolwiek chcia od niej uciec. Grajc dalej swgr, ku uciesze Bruenora, Catti-brie spojrzaa na olbrzymiego barbarzyc zwonymi oczyma, powodujc, e Wulfgar ostronie cofn si o krok, Magia czarownicy - zachichotaa. - Powie mi, kiedy twoje oczy spocznna innej kobiecie! - odwrcia si powoli, nie spu szczajc z niego wzroku dopty, dopki nie zrobia trzech kro kw ulicw kierunku gospody, ktr wskaza Drizzt. Bruenor wycign rk i klepn Wulfgara w plecy, gdy ten ruszy za Catti-brie. Dobry chopiec - zauway. - Nie pozwl jej tylko na adne szalestwa! Wulfgar otrzsn si ze zmieszania i zmusi si do umiechu, przypominajc sobie, e magia" Catti-brie bya tylko podstpem, majcym na celu przestraszenie kupca. Lecz wzrok Catti-brie i sama jego sia szy za nim, gdy poda przez Zbjecki Krg. Wzdu krgosupa przebieg mu zarwno dreszcz strachu, jak i niewymownie sodkie mrowienie. *** 211 * R. A. SALVATORE Soce ju do poowy zanurzyo si pod zachodni ho>yzon-t zanim Drizzt wrci do Zbjeckiego Krgu. Szed za SaJi Dau-bem i jego asystentem daleko na Pustyni Calim, cho j?0SPie~ szne kroki kupca wskazyway, e nie ma najmniejszego z^nuaru wraca do Calimportu. Drizzt po prostu nie chcia traci s^11^' byli zbyt blisko znalezienia Regisa i zbyt blisko Entrerieg0Zamaskowany, teraz jako elf- Drizzt zacz uzmysawiac so~ bie, jak atwo teraz przychodzi mu zmiana powierzchownie! ~ poszed do gospody Pod Plujcym Wielbdem i podszed do biurka waciciela. Powita go niewiarygodnie chudy mc^y2113' zwrcony zawsze plecami do ciany i rozgldajcy si nerVv'owo we wszystkich kierunkach. Troje przyjaci - powiedzia ochryple Drizzt. - Krasn^ud> kobieta i olbrzym o zotych wosach. Na grze - powiedzia mczyzna! - Na lewo. Dwie s^1"0 zota, jeli zamierzasz zosta na noc - wycign kocist r^*?Krasnolud ju zapaci - powiedzia ponuro Drizzt, cca-c odej.

Za siebie, dziewczyn i olbrzymiego... - zacz karczrtjarz chwytajc Drizzta za rami. Jednak spojrzenie w jego laweo"0" we oczy zatrzymao go w miejscu. Zapaci - wyjka przeraony czowiek. - Oczywicie, pr^" pominam sobie. Zapaci. Drizzt odszed bez sowa. Znalaz dwa pokoje po przeciwny^1 stronach korytarza w dalszej czci budowli. Mia zamiar pjj^c prosto do pokoju Wulfgara i Bruenora i troch odpocz, che53-0 wyj na ulice, gdy noc ju zapadnie w peni, a Entreri z pewno*3-bdzie gdzie tam. Zamiast nich jednak znalaz Catti-brie, najw71" doczniej czekajc na niego. Skina, aby wszed i zamkn drzy^ za sob. Drizzt usiad na samym brzeku jednego z dwch krzese p<?~ rodku pokoju, uderzajc lekko stop w podog przed sob. * 212 * Catti-brie, idc do drugiego krzesa bacznie mu si przygldao Znaa Drizzta od lat, lecz nigdy nie widziaa go tak poruszonego - Wygldasz tak, jakby mia si sam rozedrze na kawaki -^ powiedziaa do niego. Drizzt spojrza na ni chodno, lecz Catti'" brie rozemiaa si. - Masz zamiar mnie uderzy? KLEJNOT HALFUNGA Drw cofn si na krzele. Nie no te tej gupiej maski - nachmurzya si nagle Cattibrie. Drizzt sign do maski, lecz zawaha si. Zdejmij j! - rozkazaa Catti-brie, a drw posucha, zanim zdy si ponownie zastanowi. Bye nieco powany tam, na ulicy, zanim odszede - zauwaya Catti-brie, jej gos sta si bardziej mikki. Musielimy si upewni - odpar spokojnie Drizzt. - Nie wierz Sali Dalibowi. -Ani ja-przyznaa Catti-brie. -Lecz, jak widz, nadal jeste ponury. To ty wadasz magi czarownicy - odpar Drizzt obronnym tonem. - Wic, to Catti-brie okazaa si sroga. Catti-brie wzruszya ramionami. To byo konieczne - powiedziaa. - Porzuciam to, gdy ku piec znikn. Ale ty - powiedziaa z naciskiem, pochylajc si i kadc uspokajajco rk na kolanie Drizzta - ty gotujesz si do walki. Drizzt chcia odsun kolano, lecz stwierdzi suszno jej obserwacji i zmusi si do odprenia pod jej przyjacielskim dotkniciem. Odwrci wzrok, gdy stwierdzi, e nie moe zagodzi wyrazu swej twarzy. O co chodzi? - szepna Catti-brie. Drizzt spojrza na ni i przypomnia sobie wszystkie chwile, ktre dzielili w Dolinie Lodowego Wichru. W jej powanej trosce o niego, Drizzt przypomnia sobie pierwszy raz, gdy si spotkali, gdy umiech dziewczynki - gdy bya wtedy zaledwie dziewczynk- da nadziej zniechconemu elfowi na ycie wrd mieszkacw powierzchni. Catti-brie wiedziaa o nim wicej, ni ktokolwiek inny, o rzeczach, ktre byy dla niego wane i uczynia jego pustelnicz egzystencj znon Ona jedna rozpoznaa obawy kryjce si pod jego czarn skr, brak pewnoci, maskowany zrcznocijego ramienia. Entreri - odpar cicho.

Masz zamiar go zabi? Zrobi to. *213 R. A. SALVATORE Catti-brie coma si na krzele, aby rozway te sowa. - Jeli zabijesz Entreriego, eby uwolni Regisa - powiedziaa; w kocu - i aby go powstrzyma od czynienia krzywdy komukolwiek innemu, to serce mi mwi, e bdzie to dobra rzecz. - Znw pochylia si do przodu, zbliajc sw twarz do twarzy Drizzta. -4* Lecz jeli zamierzasz go zabi po to, aby si sprawdzi, lub aby j zaprzeczy temu, czym jest, to moje serce bdzie paka z blu. Z takim samym skutkiem mogaby uderzy Drizzta w twarz. Usiad wyprostowany i przechyli gow, jego rysy wykrzywiy si we wciekym zaprzeczeniu. Pozwoli Catti-brie mwi dalej, ? gdy nie mg nie doceni wanoci spostrzee kobiety. ' Z pewnoci wiat nie jest uczciwy, mj przyjacielu. Z pewnoci wedug miar serca mylisz si. Lecz czy gonisz morderce z powodu wasnego gniewu? Czy zabicie Entreriego na prawi zo? Drizzt nie odpowiedzia, lecz jego twarz znw spowaniaa. Spjrz w lustro, Drizzcie Do'Urdenie - powiedziaa Cattibrie. - Bez maski. Zabicie Entreriego nie zmieni koloru twojej skry ani koloru samego ciebie. Drizzt znw otrzyma policzek - a tym razem w sowach dziewczyny zadwiczaa niezaprzeczalna prawda. Cofn si na krzele, patrzc na Catti-brie tak, jak nigdy wczeniej na ni nie patrzy. Gdzie si podziaa maa dziewczynka Bruenora? Przed nim bya kobieta, pikna i wraliwa, odsaniajca sw dusz w kilku sowach. Dzielili ze sob wiele, to prawda, lecz skd znaa go tak dobrze? I dlaczego wybraa wanie ten czas? - Masz prawdziwszych przyjaci, ni to moesz sobie wyobrazi - powiedziaa Catti-brie. - I nie z tego powodu, e tak zrcznie wymachujesz mieczem. Masz innych, ktrzy nazw si przyjacimi, jeli tylko bd mogli dosta si w zasig twojego ramienia, jeli tylko naucz si patrze. Drizzt rozwaa te sowa. Przypomnia sobieDuszka Morskiego, kapitana Deudermonta i jego zaog, stojc za nim nawet wtedy, gdy wiedzieli o jego pochodzeniu. - Gdyby tylko nauczy si kocha - kontynuowaa Catti-brie, jej gos by ledwie syszalny. - Z pewnoci nie zwaaby na to, Drizzcie Do' Urdenie. * 214 * KLEJNOT HALFUNGA Drizzt przyglda si jej uwanie, widzc blask jej ciemnych, podobnych do spodkw oczu. Prbowa wysondowa do czego zmierza, jakie osobiste przesanie prbuje mu przekaza. Nagle otworzyy si drzwi i do pokoju wpad Wulfgar, z umiechem od ucha do ucha, z oczekiwaniem przygody byszczcym w jego bla-doniebieskich oczach. Dobrze, e wrcie - powiedzia do Drizzta. Przeszed za Catti-brie i obj juspokajajco ramieniem. - Zapada noc, nad wschodnim horyzontem janieje ksiyc. Nadszed czas polowa

nia! Catti-brie pooya do na rce Wulfgara i bysna do czarujcym umiechem. Drizzt by szczliwy, e ci dwoje znaleli si. Razem bd mieli bogosawione i radosne ycie, wychowujc dzieci, ktrych bd im bez wtpienia zazdroci na caej Pnocy. Catti-brie znw spojrzaa na Drizzta. Wanie tak, jak mylisz, przyjacielu - powiedziaa spokoj nie. - Jeste bardziej zwizany sposobem, w jaki widzi ci wiat, czy sposobem jaki ty widzisz, e postrzega ci wiat? Napicie opucio minie Drizzta. Jeli Catti-brie miaa racj, to mia kilka spraw do przemylenia. -Czas na polowanie! -krzykna Catti-brie, zadowolona z tego, e przeforsowaa swj punkt widzenia. Wstaa i skierowaa si ku drzwiom, lecz obejrzaa si przez rami na Drizzta po raz ostatni, jej spojrzenie powiedziao mu, e moe powinien pyta Catti-brie o co wicej tam, w Dolinie Lodowego Wichru, zanim w jej yciu pojawi si Wulfgar. Gdy opucili pokj, Drizzt westchn i instynktownie sign po sw magiczn mask. Instynktownie? - zastanowi si. Rzuci j nagle i cofn si na swym krzele w zamyleniu, zaoywszy rce za gow. Rozejrza si z nadziej, lecz w pokoju nie byo lustra. * 215 * * 17 La Valle trzyma rk w sakiewce przez dusz chwil, dokuczajc Pookowi. Byli sami, nie liczc eunuchw, w centralnym pomieszczeniu na najwyszym pitrze. LaValle obieca swemu mistrzowi dar przewyszajcy nawet nowin o powrocie jego rubinowego wisiorka, za Pook wiedzia, e czarnoksinik zoy tak obietnic z wielk ostronoci. Nie mia zamiaru rozczarowa mistrza gildii. LaValle by pewien swego daru i nie ba si swego buczucznego owiadczenia. Wycign rk i pokaza jej zawarto Pookowi, umiechajc si szeroko. Pook wstrzyma oddech, donie mu si spociy, gdy dotkn onyksowej statuetki. Wspaniaa - mrukn oczarowany. - Nigdy nie widziaem takiego cudeka kunsztu rzebiarskiego; takie szczegy. Kto musia to lubi! Kto lubi - szepn pod nosem LaValle. Czarnoksinik nie chcia natychmiast ujawni wszystkich waciwoci daru, odpar wic. - Jestem szczliwy, e jeste zadowolony. Gdzie to zdobye? LaValle poruszy si niespokojnie. To nie jest wane - odpar. - To dla ciebie, Mistrzu, dane z wyrazami mojej wiernoci tobie. - Szybko poprowadzi rozmo w dalej, aby zapobiec naciskaniu Pooka w tej materii. - Mistrzo stwo wykonania tej figurki jest zaledwie czcijej wartoci -po wiedzia, wywoujc tym zaciekawienie w spojrzeniu Pooka. * 216 * - Syszae o takich figurkach - cign dalej LaValle, zadowolony z tego, e tym razem ponownie mistrz gildii zosta oczarowany. - Moe by magicznym towarzyszem swego waciciela. KLEJNOT HALFUNGA Rce Pooka zadray na t myl.

To - wyjka podekscytowany - to moe powoa panter do ycia? Chytry umiech LaValle'a udzieli penej odpowiedzi na to pytanie. Jak? Kiedy mgbym... Kiedy tylko bdziesz chcia - odpar LaValle. Powinnimy przygotowa klatk? - zapyta Pook. Nie ma potrzeby. Lecz przynajmniej dopki pantera nie zrozumie, kto jest jej panem... Posiadasz figurk - przerwa LaValle. - Stworzenie, ktre wezwiesz, jest w peni twoje. Posucha kadego twojego rozkazu dokadnie tak, jak bdziesz sobie tego yczy. Pook przycisn statuetk do piersi. Nie mg uwierzy w swe powodzenie. Wielkie koty byy jego pierwszi najwiksz mioci, a majc w swym posiadaniu takiego, o takim posuszestwie, rozcignicie swej wasnej woli podniecio go bardziej, ni cokolwiek do tej pory. Teraz - powiedzia. - Chc teraz przywoa kota. Powiedz mi sowa. LaValle wzi statuetk i pooy jnapododze, a potem szepn co do ucha Pooka, uwaajc, aby wymwienie przez niego imienia kota nie przywoao Guenhwyvar i nie zrujnowao tej chwili dla Pooka. Guenhwyvar - zawoa cicho Pook. Pocztkowo nic si nie stao, lecz zarwno Pook, jak i LaValle poczuli, e zaczyna si tworzy poczenie z oddalon istot. Cho do mnie, Guenhwyvar! - rozkaza Pook. Jego gos przetoczy si przez bramy midzy planami istnienia, ciemnym korytarzem do planu astralnego, domu istoty pantery. Guenhwyvar obudzia si na wezwanie. Kot ostronie wyruszy w drog. Guenhwyvar - dobiego znowu wezwanie, lecz kot nie mg rozpozna gosu. Mino ju wiele tygodni od chwili, gdy jej pan wezwajna Pierwszy Plan Materialny, gdzie pantera bardzo si zasuya i bardzo potrzebowaa odpoczynku, lecz ten, kto teraz 9 217 * R. A. SALVATORE j wzywa, czyni to z wielk ostronoci. Teraz, gdy wzywa nieznany gos, Guenhwyvar zrozumiaa, e co kracowo si i nio. Z wahaniem, lecz nie mogc oprze si wezwaniu, wielki 1 poda korytarzem. Pook i LaValle przygldali si jak zahipnotyzowani, gdy uk za si szary dym, kbicy si na pododze wok figurki. Wir wa leniwie przez kilka chwil, a potem przybra okrelony ksztal twardniejc w posta Guenhwyvar. Kot sta doskonale nieruch mo, prbujc rozpozna otoczenie. Co mam zrobi? - zapyta Pook LaValle'a. Kot sta dwik jego gosu. Gosu pana. Co sobie tylko yczysz - odpar LaValle. - Kot moe sie4, dzie obok ciebie, polowa dla ciebie, chodzi ci przy nodzej' moe zabija dla ciebie. Syszc to ostatnie stwierdzenie, w umyle mistrza gildii powsta pewien pomys. Jakie sjego ograniczenia? LaValle wzruszy ramionami. Wikszo magii tego rodzaju zanika po dugim czasie, cho moesz znowu wezwa kota, gdy odpocznie - doda szybko, widzc zniechcony wyraz twarzy Pooka. - Tego nie mona

zabi; powrci tylko na swj plan, chocia posek mona po ama. Pook znw zrobi kwan min. Rzecz ju staa si dla niego zbyt cenna, aby bra pod uwag jej strat. - Zapewniam ci, e zniszczenie statuetki nie jest atwym zadaniem - kontynuowa La Valle. - Jej magia jest naprawd silna. Najsilniejszy kowal w caych Krainach nie zrobi na niej rysy najciszym motem! Pook by usatysfakcjonowany. Chod do mnie - rozkaza kotu wycigajc rk. Guenhwyvar posuchaa i stulia uszy, gdy Pook delikatnie pogaska jej mikkie, czarne fiitro. 218* Mam zadanie - oznajmi nagle Pook, patrzc z podnieceniem na LaValle'a. -Pamitne i wspaniae zadanie! Pierwsze zadanie dla Guenhwyvar. KLEJNOT HALFUNGA Oczy LaValle'a rozbysy, widzc czyst rozkosz na twarzy Pooka. Sprowad Regisa - powiedzia Pook. - Niech Guenhwyvar najpierw zabije halflinga, ktrym najbardziej pogardzam! *** Wyczerpany dowiadczeniami w Celach Dziewiciu i rnymi mczarniami, jakie zada mu Pook, Regis bezwadnie osun si na twarz przed tronem Pooka. Z trudem wsta, zdecydowany przy-j nastpn tortur - nawet, gdyby to miaa by mier -z godnoci. Pook skin rk na stranikw, aby wyszli z komnaty. Cieszysz si, e jeste z nami? - zadrwi z Regisa. Regis odgarn z twarzy kosmyk wosw. Mona wytrzyma - odpar zaczepnie. - Ssiedzi s troch zbyt goni, warcz i mruczprzez ca noc. Cisza! -warkn Pook. Spojrza na LaValle'a, stojcego obok wielkiego krzesa. - Znajdzie tu ma zabaw - powiedzia mistrz gildii ze zjadliwym chichotem. Regis przeszed ju jednak poza strach, w rezygnacj. Wygrae - powiedzia chodno, majc nadziej pozbawi nieco przyjemnoci Pooka. - Zabraem twj wisiorek i zostaem pochwycony. Jeli uwaasz, e to przestpstwo zasuguje na kar mierci, to mnie zabij. Och, zrobi to! - sykn Pook. - Planowaem to od samego pocztku, lecz nie znaem stosownej metody. Regis zachwia si. Moe nie by tak opanowany, jak sdzi? Guenhwyvar - zawoa Pook. Guenhwyvar? - powtrzy pod nosem Regis. Chod do mnie, moja kochana. Halfling zmartwia, gdy magiczny kot wlizn si przez uchylone drzwi do pokoju LaValle'a. S... skd go dostae? - wyjka Regis. Wspaniay, prawda? - odpar Pook. - Lecz nie martw si, may zodzieju. Bdziesz mia okazj przyjrze si mu z bliska. Zwrci

si do kota. - Guenhwyvar, kochana Guenhwyvar -mrucza Pook - ten may zodziej skrzywdzi twojego pana. Zabij go, moja przer pikna, ale zabijaj go powoli. Chc sysze jego wrzaski. * 219 R. A. SALVATORE Regis patrzy w wielkie oczy pantery. - Spokj, Guenhwyvar - powiedzia, gdy kot zrobi wolny, peen wahania krok w jego stron. Regisa naprawd bolao zob. czenie wspaniaej pantery pod rozkazami kogo tak nikczemn; go, jak Pook. Guenhwyvar naleaa do Drizzta. Lecz nie m powici zbyt wiele czasu na rozwaanie skutkw pojawi-' si kota. Jego podstawow trosk bya jego przyszo. - To on -krzykn Regis do Guenhwyvar, wskazujc na Po, oka. - On rozkazuje temu zemu, ktry zabra ci od twego praw| dziwego pana, tego zego, ktrego twj prawdziwy pan poszu kuje! \ - Doskonale! - rozemia si Pook, sdzc, e Regis chwyci' si desperackiej linii postpowania, aby zbi z tropu zwierz, -i Ten pokaz moe by wart maje, jakie cierpiaem z twoich rk, zodzieju Regisie! LaValle poruszy si niespokojnie, odnajdujc wicej prawdy w sowach Regisa. Dalej, mj ulubiecze! - rozkaza Pook. - Zadaj mu bl! Guenhwyvar warkna basowo, jej oczy zwziy si. Guenhwyvar - powiedzia znowu Regis, cofajc si o krok. - Guenhwyvar, znasz mnie. Kot nie da adnego znaku, e rozpozna halflinga. Poganiana gosem nowego pana przywara nisko do podogi i pocza skrada si w stron Regisa. Guenhwyvar! - wrzasn Regis, posuwajc si przy cianie w poszukiwaniu ucieczki. To jest imi kota - rozemia si Pook, nadal nie zdajc so bie sprawy z tego, e halfling naprawd rozpozna besti. - e gnaj Regisie. Pociesz si tym, e zapamitam t chwil na reszt mego ycia! Pantera stulia uszy i przywara jeszcze bardziej do podogi, przebierajc tylnymi nogami dla lepszego utrzymania rwnowagi. Regis rzuci si do drzwi, cho nie mia wtpliwoci, e s zamknite, za Guenhwyvar skoczya, nieprawdopodobnie szybko i dokadnie. Regis zaledwie zorientowa si, e kot jest na nim. Jednak ekstaza Pashy Pooka nie trwaa dugo. Wyskoczy ze swego krzesa, majc nadziej lepiej zobaczy ca akcj, gdy Gue* 220 KLEJNOT HALFLINGA nhwyvar przykrya Regisa. Nagle kot znikn, rozpywajc si powoli w powietrzu. Halfling take znikn. Co? - krzykn Pook. - To tak? Nie ma krwi? - odwrci si do LaValle'a. - To w taki sposb to zabija? Przeraony wyraz twarzy czarnoksinika powiedzia Pooko-wi co innego. Nagle mistrz gildii zrozumia prawd przekomarzania si Regisa z kotem. To go zabrao! - rykn Pook. Obieg krzeso i przybliy

sw twarz do twarzy LaValle'a. - Dokd? Powiedz mi! LaValle omal nie zemdla. To niemoliwe - sapn. - Kot musi sucha swego pana, posiadacza. Regis zna kota! - krzykn Pook. To niemoliwa wierno - odpar LaValle naprawd osupiay. Pook opanowa si i usiad na krzele. Kto ci to da? - zapyta LaValle'a. Entreri - odpar bez wahania czarnoksinik. Pook podrapa si w brod. Entreri - powtrzy. Czci ukadanki zaczy pasowa do siebie. Pook zna na tyle Entreriego, aby wiedzie, e morderca nie oddaby czego tak wartociowego, nie otrzymujc czego w zamian. - To naleao do jednego z przyjaci halflinga - stwierdzi Pook, przypominajc sobie aluzje Regisa, co do prawdziwego pana kota. Nie pytaem o to - odpar LaValle. Nie pytae o to! - krzykn Pook. - To naleao do jednego z przyjaci halflinga i to prawdopodobnie do jednego z tych, o ktrych mwi Oberon. Tak. A Entreri da ci to w zamian za... - spojrza ze zoci na LaVaJle'a. Gdzie jest pirat, Pinochet? - zapyta chytrze. LaValle omal nie zemdla, pochwycony w pajczyn obiecujc mier gdziekolwiek by si nie zwrci. Nie trzeba nawet mwi - powiedzia Pook, domylajc si wszystkiego z bladoci twarzy czarnoksinika. -Ach, Entreri zaduma si - nawet ty przyprawiasz mnie o bl gowy, jednak 9 221 * R. A. SALVATORE dobrze mi suysz. A ty - sapn do LaValle'a - mw gdzie oni zniknli? LaValle potrzsn gow. Plan istnienia kota - powiedzia bez ogrdek - to jedyna moliwo. Kot moe wrci na ten wiat? Tylko wezwany przez posiadacza statuetki. Pook wskaza na figurk, lec na pododze przed drzwiami. Wezwij kota - LaValle ruszy po figurk. Nie, poczekaj - zrewidowa swe polecenie Pook. - Pozwl} mi najpierw zbudowa klatk na to. Z czasem Guenhwyvar bdzie moja. Nauczy si dyscypliny. LaValle podszed i podnis statuetk, nie bardzo wiedzc, co j pocz dalej. Pook chwyci go, gdy przechodzi obok tronu. ' -Ale halfling - warkn Pook, przyciskajc swj nos do nosa LaValle'a. -Na twe ycie, czarnoksiniku, sprowadhalflinga z powrotem do mnie! Pook odepchn LaValle'a i skierowa si do drzwi prowadzcych na niszy poziom. Chcia otworzy pewne oczy na ulicach, aby dowiedzie si, gdzie jest Artemis Entreri i czego wicej o tych przyjacioach halflinga, czy jeszcze yj, czy zginli \ w Kanale Asavira. Gdyby to by ktokolwiek inny, nie Artemis Entreri, Pook uyby rubinowego wisiorka, lecz ta opcja nie bya \ wykonalna w przypadku niebezpiecznego mordercy. Pook mrukn do siebie wychodzc z pokoju. Mia nadziej, po powrocie Entreriego, e nigdy ju nie ucieknie si do tego sposobu, lecz z LaVallem, tak oczywicie uwikanym w gr mordercy, jedyn

opcj Pooka by Rassiter. *** Chcesz go usun? - zapyta szczuroak, aknc zacztkw swej roli, jakich nigdy dotd Pook mu nie da. Nie pochlebiaj sobie - odpar Pook. - Entreri to nie twoja sprawa, Rassiterze, i poza twoim zasigiem. -Nie doceniasz siy mojej gildii. -Nie doceniasz sieci mordercy, liczcej prawdopodobnie wielu z tych, ktrych mylnie nazywasz towarzyszami - ostrzeg go Pook. -Nie chc wojny wewntrz mojej gildii. 9 222 KLEJNOT HALFLINGA -A wic co? - warkn szczuroak wyranie rozczarowany. Syszc sprzeciwiajcy si ton Rassitera, Pook zacz bawi si w palcach rubinowym wisiorkiem wiszcym mu na szyi. Wiedzia, e moe pchn Rassitera w objcia jego czaru, ale mimo wszystko nie chcia tego. Zaczarowani nigdy nie postpowali tak dobrze, jak dziaajcy wedug wasnych pragnie, a jeli przyjaciele Regisa istotnie uciekli Pinochetowi, Rassiter i jego przyjaciele powinni by najlepsi, eby mc ich pokona. Za Entrerim kto poda do Calimportu - wyjani Pook. Jak sadz, przyjaciele halflinga i mogby niebezpieczni dla na szej gildii. Rssiter pochyli si do przodu, udajc zaskoczenie. Oczywicie ju wczeniej dowiedzia si od Dondona o zblianiu si ludzi z Pnocy. Wkrtce powinni by w miecie - kontynuowa Pook. - Nie masz zbyt wiele czasu. Oni s ju tutaj, w milczeniu odpowiedzia Rassiter, usiujc ukry umiech. Chcesz ich zapa? ' Wyeliminowa - poprawi Pook. - Ta grupa jest zbyt silna. Nie ma szans. Wyeliminowa... - powtrzy Rassiter. - Nawet tak, jak ja lubi? Pook wzdrygn si. Poinformuj mnie, gdy zadanie zostanie wykonane - powie dzia kierujc si do drzwi. Rassiter w milczeniu rozemia si za plecami mistrza. -Ach, Pook - szepn, gdy mistrz gildii wyszed. - Jak ty mao wiesz o moich wpywach. Szczuroak zatar donie w oczekiwaniu. Noce byy coraz dusze, a ludzie z Pnocy wkrtce mieli pokaza si na ulicach - gdzie powinien ich znale Dondon. 9 223 ? o v>. o 00

I*

In 5 R. A. SALVATORE - Nie musimy szuka Entreriego - przeci Wulfgar, idc m lini myli Drizzta. - Morderca znajdzie nas. 'M Jakby w odpowiedzi, stwierdzenie Wulfgara przypomniao ta| o niebezpiecznym otoczeniu, wszyscy zwrcili oczy na zewna ich maej gromadki i przygldali si tumowi na ulicach. Ciemni oczy przyglday si im z kadego rogu, kady, kto przechodz obok nich rzuca im przecige spojrzenie. Calimport by przyzwyl czajony do obcych -mimo wszystko by to port handlowy- lecz ta czwrka wolaaby sta na ulicy kadego innego miasta w Krainaclffl Zdajc sobie spraw z ich podatnoci na atak, Drizzt zdecydowaa e musz zmieni miejsce. Ruszy wic wzdu Zbjeckiego Krwi gu, skinwszy na pozostaych, aby do niego doczyli. 1 Zanim Wulfgar, bdcy na kocu powstajcego szeregu, zdawl y zrobi nawet krok, z cienia gospody Pod Plujcym Wielb-J dem zawoa do niego dziecicy gos."\ Hej - zaprosi do awantury. - Szukasz guza? ! Wulfgar, nie rozumiejc o co chodzi, podszed nieco bliej i zajrza w ciemno. Sta tam Dondon, wydajc si modym, za niedbanym chopcem. J O co chodzi? - zapyta Bruenor, podchodzc do Wulfgara. I Wulfgar wskaza na rg. I ' Czego chcesz? - zapyta znowu Bruenor, zwracajc si teraz I do zaniedbanej, ciemnej postaci. a Szukacie guza? - zapyta ponownie Dondon, wychodzc \ z ciemnoci. \ Ba! - parskn Bruenor machnwszy rk. - To tylko chopiec. Pozbd si go. Nie mamy czasu na zabawy! - chwyci Wulfgara za rami. Mog wam pomc - powiedzia za nimi Dondon. Bruenor nie zwracajc uwagi ruszy przed siebie, a za nim Wulfgar, lecz tym razem, zauwaywszy chwilowy postj swych towarzyszy i syszc ostatnie sowa chopca, zatrzyma si Drizzt. To tylko chopiec! - wyjani Bruenor drowowi, gdy ten si do nich zbliy. Ulicznik - poprawi Drizzt, mijajc Bruenora i Wulfgara i wracajc w kierunku chopca. O oczach i uszach, ktrych uwagi niewiele ujdzie. * 226 * KLEJNOT HALFUNGA Jak moesz nam pomc? - szepn Drizzt do Dondona, zbli

ajc si do budynku, eby zej z widoku ciekawskim oczom tumu. Dondon wzruszy ramionami. Tu mona wspaniale kra, wielu kupcw przybyo tu dzi siaj. Czego szukacie? Bruenor, Wulfgar i Catti-brie zajli obronne pozycje wok Drizzta i chopca, z jednej strony patrzc na ulic, a z drugiej nastawiajc uszu, aby usysze coraz bardziej interesujc dla nich rozmow. Drizzt przykucn i poprowadzi wzrok Dondona za swym wasnym spojrzeniem w kierunku budynku na kocu krgu. Dom Pooka - zauway natychmiast Dondon. - Najbardziej gangsterski dom w Calimporcie. Ale ma jak sabo? - naciska Drizzt. Wszystkie maj- odpar chodno Dondon, grajc doskonale rol prnego ulicznika. Bye tam kiedy? Moe i byem. Widziae kiedy sto sztuk zota? Dondon pozwoli rozbysn swym oczom i zacz przestpowa z nogi na nog. Zabierz go do pokoju w gospodzie - powiedziaa Catti-brie. - cigacie tu zbyt wiele par oczu. Dondon atwo si na to zgodzi, lecz rzuci Drizztowi ostrzeenie w postaci lodowatego spojrzenia i oznajmi: Umiem liczy do stu! Gdy wrcili do pokoju, Drizzt i Bruenor nakarmili Dondona staym strumieniem monet, za halfiing opisa im drog do sekretnego, tylnego wejcia do domu gildii. Nawet zodziej e - oznajmi Dondon - nie wiedz o nim! Przyjaciele skupili si, dni szczegw. W relacji Dondona caa operacja bya atwa. Zbyt atwa. * 227 * Drizzt wsta i odwrci si, kryjc swj umiech przed informatorem. Czy nie rozmawiali z kontaktem Entreriego? Zaledwie minuty wczeniej ten owiecajcy ich chopiec przyby w tak dogodnej chwili, aby ich prowadzi. R. A. SALVATORE Wulfgarze, zdejmij mu buty - powiedzia Drizzt. Jego' przyjaci zwrcio si do niego z zaciekawieniem. Dondon sk si na krzele. U5 Jego buty - powtrzy Drizzt odwracajc si i wskazujc stopy Dondona. Bruenor, bdc tak dugo przyjacielem halflga, zorientowa si o co chodzi drowowi i nie czeka na reak Wulfgara. Krasnolud chwyci za lewy but Dondona i cign j ujawniajc gst kpk wosw stopy - stopy halflinga. Dondon wzruszy bezsilnie ramionami i skuli sina krzele. S; tkanie przebiegao dokadnie tak, jak przepowiedzia to Entreri. Powiedzia, e moe nam pomc - zauwaya Catti-brie, st wiajc sowa Dondona w bardziej zowrbnym wietle.

Kto ci wysa? - warkn Bruenor. Entreri - odpar za Dondona Wulfgar. - On pracuje dla En, treriego, ktry wysa go tu, aby zaprowadzi nas w puapk - Wulfgar pochyli si nad Dondonem, przysaniajc swym olbrzymim ciaem wiato wiecy. '<Bruenor odepchn barbarzyc i zaj jego miejsce. Ze swym, chopicym wygldem Wulfgar nie by po prostu tak imponujcy, jak ostronosy, rudobrody wojownik o krasnoludzkich ognistych oczach, w poobijanym hemie. -A wic, maa mijo - warkn Bruenor w twarz Dondonowi - teraz popracujemy nad twym mierdzcym jzykiem. Jeli bdzie co nie tak jak trzeba, uchlastam ci go! Dondon zblad - to potrafi robi jak na zamwienie - i zacz dre. Uspokj si - powiedziaa do Bruenora Catti-brie, tym ra zem grajc pozytywniejsz rol. - Ju z pewnoci wystarczaj co przestraszye tego maego. Bruenor odsun jdo tyu, odwracajc jna tyle od Dondona, aby mrugn do niej, by ten tego nie widzia. Przestraszyem go? - zagrzmia. Podnis topr na wysoko ramienia. - Mam zamiar zrobi co wicej, ni tylko go przestraszy! Poczekaj! Poczekaj! - prosi Dondon, paszczc si jak tylko halflingi to potrafi. Zrobiem tylko to, co kaza mi morderca i za co mi zapaci. * 228 KLEJNOT HALFUNGA Znasz Entreriego? - zapyta Wulfgar. Wszyscy znaj Entreriego - odpar Dondon. - A w Calim-porcie wszyscy suchajrozkazw Entreriego! Zapomnij o Entrerim! - warkn mu w twarz Bruenor. - Mj topr powstrzyma go przed uczynieniem ci krzywdy. Sdzisz, e potrafisz zabi Entreriego? - odpar Dondon, cho wiedzia, co w istocie Bruenor ma na myli. Entreri nie bdzie mg skrzywdzi trupa - odpar ponuro Bruenor. - Mj topr uderzy go w gow! Czy tego chcesz? - powiedzia Dondon do Drizzta, chcc uspokoi sytuacj. Drizzt pokiwa gow, lecz milcza. Co wydawao si nie pasowa do tego miejsca spotkania. Nie miaem wyboru - prosi Dondon Bruenora, widzc, e Drizzt mu nie pomoe. - Robi tylko to, co musz, aby przey. I tym razem przeyjesz, jeli powiesz nam, jak dosta si do rodka - powiedzia Bruenor. - Bezpiecznie dosta si do rodka. To miejsce jest jak forteca - Dondon wzruszy ramionami. - Nie ma bezpiecznej drogi. Bruenor pocz przysuwa si bli ej, zachmurzenie jego twarzy pogbio si. - Lecz jeli bym prbowa - powiedzia bez ogrdek halfling - to prbowabym kanaami. Bruenor spojrza na swych przyjaci.

To wydaje si brzmie prawidowo - zauway Wulfgar. Drizzt przyglda si halflingowi nieco duej, szukajc jakie go tropu w rozbieganych oczach Dondona. W porzdku - powiedzia w kocu drw. -A wic uchroni sw szyj - powiedziaa Catti-brie. -Ale co z nim zrobimy? Zabierzemy go ze sob? O tak - powiedzia Bruenor spogldajc chytrze. - On nas poprowadzi. Nie - odpar Drizzt zaskakujc swych towarzyszy. - Hal fling zrobi to, co my mu kaemy. Pucie go. -1 pjdzie prosto opowiedzie Entreriemu, co si wydarzyo? - zapyta Wulfgar. *229 * R. A. SALVATORE Entreri nie zrozumie - odpar Drizzt. Spojrza Dondono w oczy, nie dajc halflingowi wskazwki, e w tej grze umie sw ma gr. - Ani nie wybaczy. Serce mi mwi, eby raczej go zabra - zauway Bruen Pucie go - powiedzia spokojnie Drizzt. - Wierzcie mi. Bruenor parskn i opuci topr, mruczc co w brod, g szed do drzwi. Wulfgar i Catti-brie wymienili zatroskane sp renia, lecz odsunli si mu z drogi. Dondon nie waha si, lecz Bruenor stan przed nim, gdy si ga do drzwi. Jeli zobacz ponownie twojtwarz - zagrozi - lub jakko wiek mask, ktr mgby nosi, to zabij ci! i Dondon przelizn si obok niego i wypad na korytarz, ni patrzc nawet na niebezpiecznego krasnoluda i pdem z nied wierzaniem krcc gow nad tym, jak doskonale Entreri opis to spotkanie i jak doskonale morderca zna tych przyjacit a szczeglnie drowa. Domylajc si prawdy o tym spotkaniu, Drizzt rozumiaa e ostatnia groba Bruenora niewiele znaczya dla podstpnego halflinga. Dondon zignoruje oba kamstwa bez zmruenia oka. Lecz Drizzt pokiwa gow z aprobat, gdy cigle nachmurzony Bruenor wrci do pokoju, gdy drw wiedzia te, e groba, jak nic innego, sprawia, e Bruenor czu si bardziej bezpiecznie. Wedug sugestii Drizzta wszyscy pooyli si, eby si troch przespa. Przy tym ruchu na ulicach nigdy nie byliby w stanie wlizn si nie zauwaeni za jedn z krat kanaw, lecz tum prawdopodobnie zrzednie w nocy, a strae zmieni si z niebezpiecznych rzezimieszkw wieczora na chopw gorcego dnia. Sam Drizzt nie mg zasn. Siedzia oparty o drzwi pokoju, nasuchujc dwikw wydawanych przez kadego, kto si zblia, pogrony w rozmylaniach i wsuchany w rytmiczne oddechy swych towarzyszy. Spojrza w d - na mask wiszc mu na szyi. Takie proste kamstwo i moe wdrowa swobodnie przez wiat. Lecz czy zostanie zapany w pajczyn wasnego oszustwa? Jak wolno moe znale w zaprzeczaniu prawdy o sobie? 9 230 * KLEJNOT HALFLINGA Drizzt spojrza na Catti-brie, spokojnie lec w jedynym ku pokoju, i umiechn si. W niewinnoci bya naprawd wiedza, ya prawdy w idealizmie nieskaonej percepcji. Nie mg jej oszuka. Drizzt czu pogbiajcy si na zewntrz mrok - to ksiyc zaszed. Podszed do okna i wyjrza na ulic. Nocni ludzie cigle wdrowali, byo ich jednak teraz mniej, a noc zbliaa si ku kocowi. Drizzt obudzi swych towarzyszy; nie mogli sobie ju pozwoli na adnzwok. Otrzsnli si

ze saboci snu, pozbierali swe rzeczy i wyszli na ulic. Przy Zbjeckim Krgu znajdowao si kilka elaznych krat ciekowych, wygldajcychjakby byy przeznaczone bardziej do powsti7ymywaniaws1rtaychrzeczyzamieszlcujcychkanay,ni bdcych odpywami dla wd rzadkich, lecz potnych ulew, jakie uderzay w miasto. Przyjaciele wybrali jedn z nich w alejce obok gospody, z dala od gwnej ulicy, lecz wystarczajco blisko domu gildii, tak e powinni znale sw podziemn drog bez wikszych kopotw. Chopiec powinien to podnie - zauway Bruenor skinw szy na Wulfgara. Wulfgar pochyli si i chwyci za elazo. Jeszcze nie - szepn Drizzt, rozgldajc si wok podejrzI liwymi oczyma. Skin na Catti-brie, aby posza na koniec alei, w stron Zbjeckiego Krgu, i uskoczy na ciemniejsz stron. Gdy by ju zadowolony, e wszystko jest pewne, skin na Bruenora. Krasnolud spojrza na Catti-brie, ktra skina gow z aprobat. - Podnie to, chopcze - powiedzia Bruenor. - Ale cicho! Wulfgar chwyci mocniej elazo i wzi gboki oddech. Jego potne ramiona zaczerwieniy si od napywu krwi, gdy pocign, z jego warg wydobyo si stknicie. Krata jednak opara si sile szarpnicia. Wulfgar spojrza z niedowierzaniem na Bruenora, a potem ponowi swj wysiek, tym razem nawet z poczerwienia twarz. Krata jkna w protecie, lecz podniosa si tylko na kilka cali. - Z pewnoci co j trzyma - powiedzia Bruenor pochylaj c 231 * si, aby to zbada. R. A. SALVATORE Trzask pkajcego acucha by jedynym ostrzeeniem dla snoluda, gdy krata zostaa uwolniona. Wulfgar przewrci si' tyu. Podnoszce si elazo uderzyo Bruenora w czoo, zdzi: jc mu z gowy hem i zwalajc go do pozycji siedzcej. \\i fgar, nadal ciskajc krat uderzy ciko i gono w cian, spody. Ty przeklty, gupi... - zacz mrucze Bruenor, lecz Dii i Catti-brie, podbiegszy, aby mu pomc, szybko przypomni mu o koniecznoci zachowania tajemnicy przy ich misji. Po co acuch na kracie ciekowej? - zapytaa Catti-brie. Wulfgar otrzepa si z kurzu. Od wewntrz - doda. - Wydaje si, e co tam w dole i chce, aby miasto tam si przedostao. Wkrtce dowiemy si, co - zauway Drizzt. Przysiad ob^ otwartej dziury i wsun w ni nogi. - Przygotujcie pochodni " powiedzia. - Zawoam was, jeli wszystko bdzie w porzdku.' Catti-brie zobaczya entuzjastyczny bysk w oczach drov i spojrzaa na z zatroskaniem. , - To dla Regisa - zapewni j Drizzt. -1 tylko dla Regisa. -;' Potem znikn w ciemnoci. Czer taka jak ta, z nieowietlonych^ tuneli, bya jego ojczyzn. Pozostaa trjka usyszaa ciche chlupnicie, gdy dotar do dna." Potem zapada cisza. Mino wiele penych strachu chwil. Zapal pochodni - szepn Bruenor do Wulfgara. Catti-brie chwycia Wulfgara za rami, eby go powstrzyma.

Wierz mu - powiedziaa do Bruenora. Za dugo - mrukn krasnolud. - Za cicho. Catti-brie trzymaa za rami Wulfgara jeszcze przez chwil, dopki nie dotar do nich cichy gos Drizzta. W porzdku - powiedzia drw. - Szybko na d. Bruenor wzi pochodni od Wulfgara. *** Ja pjd ostatni - powiedzia - i zasun krat za sob. Nie ma potrzeby mwi wiatu, dokd si udalimy. Pierwsz rzecz, jak zauwayli towarzysze, gdy wiato pochodni owietlio kana, by acuch mocujcy krat. By nowy * 232 * *** KLEJNOT HALFUNGA J co do tego nie byo wtpliwoci - przymocowany by do zamka Da cianie kanau. Myl, e nie jestemy tu sami - szepn Bruenor. Drizzt rozejrza si wok, podzielajc niepokj krasnoluda. Zdj z twarzy mask, stajc si znowu drowem w rodowisku stosownym dla drowa. Bd prowadzi - powiedzia - na granicy krgu wiata. Uwaajcie. - Odszed cichymi krokami po brzegu strumienia ciemnej wody pyncej powoli rodkiem tunelu. Nastpny szed z pochodniBruenor, zanim szli Catti-brie i Wulfgar. Barbarzy ca musia si pochyli nisko, aby trzyma gow z dala od olizego sklepienia. Szczury umykay przed obcym tu wiatem, a ciemniejsze rzeczy wycofyway si cicho pod wod. Dwik ciekncej wody nasila tylko zmieszanie, towarzyszc przyjacio om przez chwil, potem rozlegajc si goniej gdzie z boku, a potem jeszcze goniej z przeciwnego kierunku. Bruenor odsun od siebie myli krce wok tych odgosw, ignorujc boto i cuchncy smrd i skoncentrowa si na tym, aby trzyma si szlaku wyznaczanego przez ciemn figur, skaczcto tu, to tam na granicy wiata rzucanego przez pochodni. Gdy dotar do zbijajcej z tropu wielodronej sekcji, ktem oka zauway obok siebie jaka posta. Gdy mia ju za ni pj stwierdzi, e Drizzt jest nadal z przodu. Uwaaj! - krzykn Bruenor, rzucajc pochodni na suche miejsce obok siebie i podnoszc topr i tarcz. Jego czujno uratowaa ich wszystkich, gdy w uamek sekundy pniej nie jedna, lecz dwie owinite w paszcze postacie wynurzyy si z bocznego tunelu, z podniesionymi mieczami i ostrymi zba mi byszczcymi pod drgajcymi wsami. Byy rozmiarw czo wieka, nosiy ludzkie ubrania i miay miecze. W swej zwykej postaci byy rzeczywicie ludmi, nie zawsze podymi, lecz w noce peni ksiyca przybierali ciemniejsz, Hkantropiczn form swej egzystencji. Poruszali si jak ludzie, lecz mieli wy duone nosy, lnice brzowe futra i rowe ogony - szczu rw z kanaw. Celujc nad szczytem hemu Bruenora, Catti-brie zadaa pierwszy cios. Srebrny bysk jej

mierciononej strzay owietli cian * 233 R. A. SALVATOREI^ tunelu jak byskawica, ukazujc wicej zowrbnych postaci c gncych w stron przyjaci. Rozbysk z tyu spowodowa, Wulfgar odwrci si w kierunku nacierajcego gangu szc~ akw. Wbi obcasy w boto i chwyciAegis-fang, stajc w p: gotowoci do uderzenia. -Atakuj nas, elfie! - krzykn Bruenor. Drizzt ju wczeniej doszed do takiego samego wniosku.' pierwszy krzyk krasnoluda uskoczy dalej, poza wiato pocb dni, aby wykorzysta przewag, jak dawaa mu ciemno. G wyszed za rg stan twarz w twarz z dwoma postaci i domyli si ich zej natury, zanim nawet podnis niebies*' wiato Bysku wystarczajco wysoko, aby dojrze ich krzacza* ste brwi. Szczuroaki - pomyla, z pewnoci nie spodzieway si, kog znajd stojcego przed nimi w gotowoci. Moe byo to spow" dowane tym, e byli przekonani, e ich przeciwnicy znajduj si wycznie w krgu wiata rzucanym przez pochodni, lecz bardziej prawdopodobnym byo te to, e to czarna skra drowa spra-; wia, e odwrcili si na picie i rzucili do ucieczki. Drizzt nie straci okazji, cinajc ich jednym byskawicznym; ruchem, zanim nawet zdyli otrzsn si z szoku. Nastpnie drw znw wtopi si w czer, szukajc sposobu wcignicia w zasadzk tych, ktrzy z kolei zastawili na nich zasadzk. Wulfgar trzyma atakujcych go na dystans dugimi wyma-chami Aegis-fanga. Mot zwala z ng kadego szczuroaka,; ktry zaryzykowa podejcie zbyt blisko i odrywa kaway bota ze cian kanau za kadym razem, gdy koczy swj lot po uku. Lecz gdy szczuroaki poczy zdawa sobie spraw z siy potnego barbarzycy i zaczy naciera na niego z mniejszym entuzjazmem, najlepsze co Wulfgar mg osign, to by pat -miertelna rwnowaga, ktra moga trwa tak dugo, jak dugo mia si w swych potnych ramionach. Stojcym za Wulfgarem Bruenorowi i Catti-brie wiodo si wyranie lepiej. Magiczny uk Catti-brie - wysyajc strzay nad gow krasnoluda -dziesitkowa szeregi zbliajcych si szczuroakw, a ci nieliczni, ktrzy dotarli do Bruenora, wytrceni z rwnowagi i przykucajcy dla uniknicia mierciononych strza wysya* 234 KLEJNOT HALFLINGA nych przez stojc za nim kobiet, stawali si atwymi ofiarami krasnoluda. Lecz obcy napierali zewszd. Przyjaciele doskonale zdawali sobie spraw, e nawet jedna najmniejsza pomyka moe ich drogo kosztowa. Szczuroaki, wciekle syczc i plujc odstpiy od Wulfgara. Zorientowawszy si, e rozpoczynajbardzij zdecydowany atak, barbarzyca ruszy do przodu. Nagle rozdzieliy swe szeregi wzdu tunelu, a na samym kocu krgu wiata pochodni Wulfgar zobaczy jednego z nich podnoszcego cik kusz i strzelajcego z niej. Olbrzym instynktownie przytuli si do ciany i by na tyle zrczny, aby usun si z drogi pocisku, lecz Catti-brie, bdca tu za nim i patrzca w inn stron nie zauwaya nadlatujcej strzay. Poczua nagle palcy bl, a potem ciepo krwi pyncej po skroni. Ogarna j ciemno; bezwadnie opara si o cian. *** Drizzt przelizn si przez ciemne przejcia cicho jak mier. Bysk spoczywa w pochwie, drw nie chcia ujawnia jego wiata - szed z\>bnaonym drugim magicznym ostrzem. By w labiryncie, lecz mniej wicej wiedzia jak musi wybra drog, aby doczy do swych

przyjaci. Jednak kady tunel, do ktrego wszed, rozwietlony by na kocu wiatem pochodni, gdy coraz wicej szczuroakw zdao do walki. Ciemno bya wystarczajca dla opanowanego drowa, aby mg pozosta w ukryciu, lecz Drizzt mia niepokojce uczucie, e jego ruchy s ledzone, a nawet oczekiwane. Wok niego otwieray si dziesitki przej, lecz mia coraz mniejszy wybr, gdy za kadym zakrtem ukazyway si szczuroaki. Z kadym krokiem droga do przyjaci stawaa si coraz dusza, lecz Drizzt szybko uzmysowi sobie, e nie ma innego wyboru, jak tylko i dalej do przodu. Szczuroaki wypeniy za nim gwny tunel i poday jego ladem. Drizzt zatrzyma si w ciemnoci jednego z zaktkw i rozejrza si dokoa, obliczajc ponownie odlego jak przeby i liczb przej, w ktrych teraz migotay pochodnie. Najwidoczniej nie byo tak wielu szczuroakw, jak pierwotnie sdzi; ci, ktrzy ukazywali si za kadym zakrtem, byli prawdopodobnie tsam *235 * R. A. SALVATORE grup z poprzednich tuneli, biegnc rwnolegle do Driz i wbiegajc do kadego nowego przejcia, gdy Drizzt wcho do niego z drugiej strony. Lecz odkrycie prawdziwej liczby szczuroakw byo dla Dri niewielkim pocieszeniem. Teraz nie wtpi w swe podejrzenia By odcity od reszty. Wulfgar odwrci si i ruszy w kierunku swej lecej ukoch nej, swej Catti-brie, lecz natychmiast zaatakoway go SZCZUTO ki. Teraz w potnego barbarzyc wstpia furia. Wdar w szeregi atakujcych, roztrzaskujc i rozrzucajc ich ciosa swego mota bojowego, ktry druzgota koci, lub wycigaj go rk, aby skrci kark kademu, kto tylko przelizn i obok niego. Szczuroakom udao si zada mu kilka ciosw, e te cicia i niewielkie rany nie powstrzymay rozwcieczone barbarzycy. Stpa po powalonych, wciskajc swe obute ] w ich umierajce ciaa. Pozostae szczuroaki odpezay w st aby tylko zej mu z drogi. Na kocu ich szeregw kusznik mota si w panice, aby ponownie zaadowa swbro, a zad byo tym trudniejsze, e nie mg oderwa oczu od widoku z jcego si barbarzycy. W kocu stao si to podwjnie 1 ne, gdy uzmysowi sobie, e to on jest orodkiem gniewu pot nego mczyzny. Bruenor, przed ktrym przerzedziy si szeregi szczuroak mia wicej czasu, aby zaj si Catti-brie. Pochyli si nad -d kobiet, a jego twarz przybraa barw popiou, gdy odga z jej twarzy gst grzyw kasztanowych wosw, gstsz t od jej krwi. Catti-brie spojrzaa na niego otpiaymi oczyma. O cal dalej, a moje ycie zakoczyoby si - powied z mrugniciem oka i umiechna si. Bruenor popez na czworakach, aby zbada ran i stwie z ulg, e jego crka miaa racj. Strzaa pozostawia zo wyobienie, lecz byo to zaledwie municie. -Nic mi nie jest -powiedziaa Catti-brie usiujc wsta. Bruenor j ednak przytrzyma j . Jeszcze nie - szepn. * 236 KLEJNOT HALFUNGA Walka si jeszcze nie skoczya - odpara Catti-brie, nadal usiuj c umieci pod sob sw stop. Bruenor popatrzy wzdu tunelu, na Wulfgara i porozrzucane wok niego ciaa.

To nasza szansa - zachichota. - Niech chopak myli, e zgina. Catti-brie przygryza wargi zdumiona t scen. Powalonych ju byo z tuzin szczuroakw, a Wulfgar cigle wali, jego mot odrzuca tych nieszczsnych, ktrym nie udao si zej mu z drogi. Nagle jaki gwar z przeciwnej strony zwrci uwag Catti-brie. Bez jej uku wracay szczuroaki z przodu. Oni s moi - powiedzia do niej Bruenor. - Le! Jeli bdziesz mia kopoty... Jeli bd ci potrzebowa, to tak - zgodzi si Bruenor. Ale teraz le! Niech chopak ma o co walczy! *** DrizzWbowa zawrci, lecz szczuroaki szybko zamkny wszystkietunele. Wkrtce wszystkie drogi odwrotu zostay zre-dukowane\do jednej: szerokiego, suchego przejcia, prowadzcego w przeciwnym kierunku do tego, w ktrym zamierza i. Szczuroaki szybko zbliay si do niego, a w gwnym tunelu musiaby z nimi walczy z kilku rnych kierunkw I naraz. Wlizn si w przejcie i przywar do ciany. Dwa szczuroaki weszy do przejcia i patrzyy w ciemno, woajc trzeciego - z pochodni, aby do nich doczy. wiato, ktre znaleli nie byo tym migotaniem pochodni, lecz na-; g lini niebieskoci, gdy Bysk zosta uwolniony z pochwy. Drizzt zaatakowa ich, zanim nawet zdyli wycign bro, wbijajc jedno z ostrzy w pier jednego i tnc drugim ostrzem w kark drugiego. Gdy upadli, ogarno ich wiato pochodni, drw sta z obu ostrzami ociekajcymi krwi. Najblisze szczuroaki wrzasny, niektre z nich nawet rzuciy bro i ucieky, lecz wikszo z nich gronie zbliya si, blokujc wszystkie wejcia do tuneli na tym terenie, a sama przewaga liczebna dawaa im pewn doz pewnoci siebie. Powoli, spogldajc po sobie przy kadym kroku dla podtrzymania si na duchu, zbliali si do Drizzta. 237 * R. A. SALVATORE Drizzt rozwaa zaatakowanie jednej grupy, majc na przebi si przez ich szeregi i wydosta si z puapki, lecz sz roaki byy w dwch rzdach w kadym przejciu, w niektr nawet w trzech lub czterech. Nawet przy swojej zrczn i zwinnoci Drizzt nigdy nie przebiby si przez nich na tyle ko, aby unikn ataku z tyu. Rzuci si w boczne przej i przywoa kul ciemnoci u jego wejcia, a potem pobieg jej zasig, eby zaj pozycj tu za ni. Ohydne stworzenia spieszywszy swj atak, gdy tylko Drizzt znikn znw w run zatrzymay si nagle w polu nieprzenikliwej czerni. W pierw chwili mylay, e zgasy ich pochodnie, lecz ciemno bya' gboka, e wkrtce zorientoway si/w-naturze zaklcia dro Wycofay si do gwnego tunelu i ostronie zawrciy. Nawet Drizzt ze swymi przyzwyczajonymi do nocy ocz_ nie mg zajrze w smolist czer wywoan swym zaklci lecz stojc po drugiej stronie, mg wbi w ni czubek sw~ miecza, potem drugiego, kadc dwa szczuroaki znajdujce na przedzie. Nie zdyy nawet wyj z ciemnoci, gdy drw atakowa, odtrcajc ich miecze na bok i wbijajc swe sejmit na odlego wycignitego ramienia w ich ciaa. Ich przedmi ~ ne wrzaski spowodoway, e pozostae szczuroaki wycofay i do gwnego korytarza i day Drizztowi chwil do rozwa swojej pozycji. *** Kusznik wiedzia, e nadszed jego koniec, gdy dwch je ostatnich towarzyszy odepchno go na bok w desperackiej uch ce przed rozwcieczonym olbrzymem. Naoy w kocu st

tblisk i podnis kusz, aby wystrzeli. Lecz Wulfgar by zbyt 1 Barbarzyca zapa za kusz, skrci j i wyrwa z rak szczur ka z tak dzikoci, e rozleciaa si na kawaki, gdy uderzy o cian. Szczuroak chcia ucieka, lecz wzrok Wulfgara p-ku go do miejsca. Przyglda si przeraony jak Wulfgar eh" ci w obie rce Aegis-fang. Uderzenie Wulfgara byo niewia godnie szybkie. Szczuroak nawet nie zorientowa si, e by miertelny dla niego cios. Poczu tylko nagy wybuch na szczy~ gowy. Ziemia ruszya na jego spotkanie. Byju martwy, za nawet plusn w boto. Wulfgar, z oczyma zaczerwienionymi KLEJNOT HALFUNGA ez, wali swym motem wstrtne stworzenie, pki jego ciao nie stao si krwawym strzpem nieokrelonego ksztatu. Ochlapany jg-wi, botem i czarn wod Wulfgar opar si w kocu o cian. Gdy opad poerajcy go gniew, usysza za sobodgosy walki. Odwrci si i zobaczy Bruenora walczcego z dwoma szczuro-akami, kilku dalszych widniao za nimi. Za krasnoludem, pod cian leaa bez ruchu Catti-brie. Widok ten rozpali ponownie ogie w Wulfgarze. - Tempos! - rykn do swego boga wojny i rzuci si przez boto z powrotem do tunelu. Szczuroaki walczce z Brueorem wpady na siebie usiujc uciec, dajc krasnoludowi moliwo zabicia jeszcze dwch - by wyjtkowo szczliwy, mogc z tego skorzysta. Pozostali uciekli w labirynt tuneli. Wulfgar zamierza ich goni, zabi kadego z nich i wzi odwet, lecz Catti-brie wstaa, zagradzajc mu drog. Rzucia mu si na piersi, zaskakujc go tym cakowicie, obja jego szyj ramionami i pocaowaa go z takim uczuciem, z jakim nigdy nie wyobraa sobie, e mona pocaowa. Trzyma j w ramionach, jkajc cokolwiek zaskoczony, dopki po jego twarzy nie rozla si radosny umiech i nie usun wszystkich innych uczu. Potem ucisn j oczekujc nastpnego pocaunku. Bruenor rozdzieli ich. - Elf? - przypomnia im o przyjacielu. Podnis pochodni, teraz na wp pokrytbotem i ledwie si tlci poprowadzi ich tunelem. Nie odwayli si skrci w adne z wielu bocznych przej w obawie przed zgubieniem si. Gwny korytarz by naj szybsz drog, bez wzgldu na to, dokd ich moga zaprowadzi i mogli tylko mie nadziej zobaczy lub usysze co, co doprowadzioby ich do Drizzta. Zamiast tego znaleli drzwi. Gildia? - szepna Catti-brie. A co innego by to mogo by? - odpar Wulfgar. - Tylko siedziba zodziei posiada drzwi prowadzce do kanaw. Znad drzwi, z sekretnego ukrycia, Entreri przyglda si z ciekawoci trojgu przyjacioom. Wiedzia, e co przeoczy, gdy szczuroaki zaczy si zbiera w kanaach tego wieczoru.

* 238 * 239 * R- A. SALVATORE KLEJNOT HALFUNGA

Entreri mia nadziej, e wyrusz na miasto, lecz wkrtce , si oczywiste, e zamierzaj pozosta. Nagle tych tpoje podeszo pod drzwi bez drowa. Entreri opar brod na doni i pocz rozwaa kierunek s\ dalszego postpowania. Bruenorz zaciekawieniem bada drzwi. Ponad poziomem czowieka przybita bya do nich maa, drewniana skrzynka, majc czasu bawi si w zagadki krasnolud miao sign zdar skrzyneczk i zajrza do niej. Twarz wykrzywia si m widok tego, co znajdowao si w rodku. Wzruszy ramior i wycign skrzyneczk do Wulfgara i Catti-brie. Wulfgar by zbyt zaskoczony. Ju wczeniej widzia co podobne w dokach Wrt Baldura. Nastpny podarunek od Artemisa treriego - nastpny palec halflinga. - Morderca! - rykn i uderzy ramieniem w drzwi. Wya je z zawiasw i Wulfgar wpad do pokoju znajdujcego si nimi, trzymajc drzwi przed sob. Zanim nawet zdy je odr ci na bok, usysza trzask za sob i zrozumia jak niemdry t ten ruch. Wpad prosto w puapk Entreriego. W wejciu zap da si krata, odcinajc go od Bruenora i Catti-brie. * * * Ostrza dugich wczni prowadziy szczuroaki przez kul cieni, noci Drizzta. Drowowi udao si powali na ziemi jedneg z prowadzcych szczuroakw, lecz odpychany by stale prz* nacisk grupy idcej za nim. Ustpowa, parujc ich pchnicia i cicia. Gdy spostrzega brak zasony, sam zadawa cios. Nagle; jeden zapach zdominowa nawet smrd kanaw. Zapach sodkiego syropu, ktry wywoa u drowa odlege wspomnienia. Szczu- \ roaki nacisny mocniej, jakby ten zapach odnowi ich dz walki. Drizzt przypomina sobie. W Menzoberranzanie, swym rodzinnym miecie, niektrzy z droww trzymali jako maskotki stworzenia wydzielajce taki zapach. Nazywano te potworne bestie rosiczkami, byy to kluchowate masy postrzpionych, lepkich wypustek, ktre po prostu otaczay i rozpuszczay wszystko, co znalazo si zbyt blisko nich. Teraz Drizzt walczy o kady krok. Naprawd by otoczony, sta w obliczu straszliwej mierci, albo wzicia do niewoli, gdy * 240 rosiczki poeray swe ofiary bardzo powoli, a tylko pewien pyn mg rozluni ich chwyt. Drizzt poczu trzepotanie i obejrza si przez rami. Rosiczka bya oddalona od niego zaledwie o dziesi stp, wycigajc ju sto lepkich palcw. Sejmitary Drizzta wiy si i nurkoway, odwracay i ciy we wspaniaym tacu, w jakim zawsze walczy. Szczuroak otrzymywa pidziesit ciosw, zanim nawet stwierdzi, e pierwszy z nich dosign celu. Lecz szczuroakw byo zbyt wiele, aby Drizzt mg utrzyma sw pozycj, a widok rosiczki pobudzi w nim brawur. Czu askotanie drgajcych wypustek na swych plecach. Nie mia teraz miejsca do manewrowania; wcznie z pewnoci popchn go na potwora. Umiechn si; w oczach rozbysy ognie. - To w ten sposb koczysz? - szepn gono. Nagy wybuch jego miechu wstrzsn szczuroakami. Z wycignitym do przodu Byskiem, Drizzt odwrci si na picie i zanurkowa w samo serce rosiczki. * 241 * * 19 * SzCUCZKf f PUlAPKf

Wulfgar znalaz si w kwadratowym, nieumeblowanym pokoju o kamiennych cianach. W uchwytach na nich pony dwie pocho- dnie, ukazujc przed nim nastpne drzwi, naprzeciw portalu. Odrzu-: ci na bok poamane drzwi i odwrci si do swych przyjaci. - Chro moje plecy - powiedzia do Catti-brie, lecz ona ju ( wczeniej wyobrazia sobie swojrol w tej sytuacji i skierowaa swj uk w stron drzwi po drugiej stronie pokoju. Wulfgar zatar rce przygotowujc si do prby podniesienia kraty. Mimo e by to potny kawaek elastwa barbarzyca nie sdzi, e przeronie jego siy. Chwyci za elazo i zanim nawet sprbowa je podnie, z obrzydzeniem upad do tyu. Prty byy czym wysmarowane. Entreri, albo jestem brodatym gnomem - mrukn Bruenor. - Wsadzie swoj twarz w gwno, chopcze. Jak si std wydostaniemy? - zapytaa Catti-brie. Wulfgar spojrza przez rami na zamknite drzwi. Wiedzia, ( e nie mog niczego innego zrobi poza staniem tutaj i obawia <' si, e haas wywoany zawaleniem si kraty musia zwrci czyj uwag - uwag, ktra moga tylko oznacza niebezpieczestwo dla jego przyjaci. Nie zamierzasz i gbiej? - zaprotestowaa Catti-brie. -A jaki mam wybr? - odpar Wulfgar. - Moe tam jest korba do jej podnoszenia? Bardziej prawdopodobne, e morderca - rzek Bruenor. Musimy jednak sprbowa. 242* Catti-brie nacigna mocniej ciciw, gdy Wulfgar podszed ! do drzwi - sprbowa klamki, lecz stwierdzi, e s zamknite. KLEJNOT HALFUNGA Spojrza znw na swych przyjaci i wzruszy ramionami, a potem odwrci si i uderzy swym cikim butem. Drewno zadrao i rozpryso si, ukazujc nastpny pokj, tym razem pogrony w ciemnoci. - We pochodni - rzek do niego Bruenor. Wulfgar zawaha si. Czu, e co tu nie jest w porzdku, jaki nieprawidowy zapach. Jego szsty zmys, instynkt wojownika powiedzia mu, e drugi pokj nie bdzie tak samo pusty, jak ten pierwszy, lecz nie majc wyboru podszed po jedn z pochodni. ledzc sytuacj wewntrz pokoju, Bruenor i Catti-brie nie zauwayli ciemnej postaci wyskakujcej z kryjwki na cianie w niedalekiej odlegoci w tunelu. Entreri przyglda si przez chwil tym dwojgu. Mg ich atwo dosta i prawdopodobnie cicho, lecz morderca odwrci si i znikn w ciemnoci. Ju wczeniej wyznaczy sobie cel. *** Rassiter przestpi dwa ciaa lece u wejcia do tunelu. Zatrzymani w poowie transformacji midzy szczurem a czowiekiem, zmarli w niewypowiedzianych mkach, o ktrych moe wiedzie tylko likantrop. Jednak dalsze ciaa w gwnym tunelu byy pocite i pokute z niebywaprecyzj a jeli linia martwych cia nie wyznaczaa wyranie drogi, to kula ciemnoci, wiszca w bocznym przejciu z pewnoci bya drogowskazem. Rassite-rowi wydao si, e ta puapka zadziaaa, cho cena bya bez wtpienia wysoka. Przypad do niszego rogu ciany i skrada si wzdu niej, omal nie potykajc si o nastpne ciaa czonkw swej gildii. Szczuroak pokrci gow z niedowierzaniem, idc tunelem i przestpujc co kilka stp ciaa szczuroakw. Ilu zabi ten mistrz fechtunku? - Drw! - wykrztusi Rassiter nagle zrozumiawszy, gdy wyszed za ostatni rg. Tu wznosiy si ju stosy cia jego towarzyszy, lecz Rassiter patrzy poza nie. Z chci zapaciby tak cen za nagrod, jak zobaczy przed sob, gdy teraz mia w rku ciemnego wojownika, drowa jako

winia! Zdobdzie wzgldy Pashy Pooka i na zawsze wzronie ponad Entreriego. Na kocu przejcia Drizzt opiera si cicho o rosiczk, spowity tysicami wypustek. Nadal trzyma swe dwa sejmitary, lecz 9 243 R. A. SALVATORE jego ramiona zwisay bezsilnie u bokw, jego gowa opada w dJ^ lawendowe oczy byy zamknite. Szczuroak szed korytarzem ostronie, majc nadziej, e dnr nie jest jeszcze cakiem martwy. Sprawdzi bukak wypenion; octem, majc nadziej, e zabra go wystarczajco duo, aby roz lunie chwyt rosiczki i uwolni drowa. Rassiter szczerze pragn,, eby jego zdobycz bya ywa. Pook milej powita taki prezent. ; Wycign miecz, aby szturchn drowa, lecz zwin si z blu^j gdy bysn wysadzany klejnotami sztylet, rozcinajc mu rami. Odwrci si na picie i zobaczy Artemisa Entreriego, z wycia-? gnit szabl i dzmordu w ciemnych oczach. Rassiter znalaz si w puapce, ktrsam zastawi; z tego korytarza nie byo uciecz>-' ki. Przywar do ciany, ciskajc swe zranione rami i cal po calu pocz si wycofywa. Entreri postpowa za nim nie mrugnwszy okiem. Pook nigdy ci tego nie wybaczy - ostrzeg Rassiter. Pook nigdy si o tym nie dowie - sykn Entreri. Przeraony Rassiter rzuci si obok mordercy, spodziewajc si miecza wsadzonego w bok, gdy przebiega, lecz Entreri nie .| zwraca uwagi na Rassitera, jego oczy powdroway korytarzem, ku postaci Drizzta Do'Urdena, bezsilnego i pokonanego. Entreri ruszy, aby odzyska swj wysadzany klejnotami sztylet, niezdecydowany, czy uwolni drowa, czy pozwoli mu umrze powoln mierci w objciach rosiczki. -1 tak umrzesz - wyszepta w kocu, wycierajc boto ze sztyletu. * * * Z wycignit przed siebie pochodni Wulfgar z werw wszed do nastpnego pokoju. Tak jak i pierwszy, by on kwadratowy i nieumeblowany, lecz jedna strona przesonita bya w poowie parawanem sigajcym od podogi do sufitu. Wulfgar wiedzia, e niebezpieczestwo czai si za zason, wiedzia, e bya to cz puapki zastawionej przez Entreriego, w ktr wpad zupenie na olep. Nie mia czasu na ajanie siebie za brak rozsadka Stan porodku pokoju, nadal tak, aby go widzieli jego przyjaciele i pooy pochodni u swych stp, ciskajc oburcz Ae-gis-fang. * 244 KLEJNOT HALFUNGA Lecz gdy to rzucio si na niego, barbarzyca sta tylko, gapic si zdumiony. Osiem wowych bw wio si w hipnotyzujcym tacu, jak igy oszalaej kobiety robicej na drutach szal. Wulfgarowi wbrew skojarzeniu nie byo do miechu w tej chwili, gdy kada paszcza wypeniona bya rzdami ostrych jak brzytwa zbw. Catti-brie i Bruenor zrozumieli, e Wulfgar ma kopoty, gdy zobaczyli, e cofn si o krok. Spodziewali si Entreriego lub grupy onierzy. Nagle przez otwarte drzwi wysza hydra. Wulfgar! - krzykna z obrzydzeniem Catti-brie, wypuszcza jc strza. Srebrny pocisk wybi gbok dziur w wowej szyi i hydra rykna z blu, odwracajc jedn z gw w stron kogo atakujcego j z boku. Siedem pozostaych bw uderzyo w Wulfgara. * * * Rozczarowae mnie, drowie - kontynuowa Entreri. - S

dziem, e jeste mi rwny lub prawie rwny. Podjem si ko potw i niejakiego ryzyka, aby sprowadzi ci tutaj, gdzie moe my zadecydowa, czyje ycie jest kamstwem. Aby przekona ci, e dla tych emocji, do ktrych jeste tak szczerze przywiza ny, nie ma miejsca w sercu prawdziwego wojownika. Ale teraz widz, e me wysiki byy prne - aowa morderca. - To zaga dnienie zostao rozwizane ju wczeniej, jeli w ogle byo to jakim zagadnieniem. Ja nigdy nie wpadbym w tak puapk! Drizzt spojrza jednym, potwartym okiem i podnis gow, aby napotka na wzrok Entreriego. Ani ja - powiedzia, odsuwajc bezwadne wypustki mar twej rosiczki. -Ani ja! Gdy Drizzt si odsun, ukazaa si rana; jednym pchniciem Drizzt zabi rosiczk. Na twarzy Entreriego pojawi si nagle umiech. Doskonale zrobione! - krzykn wycigajc swe ostrza. -Wspaniale! Gdzie jest halfling? - warkn Drizzt. To nie ma nic wsplnego z halflingiem - odpar Entreri. -Ani z twoj gupi zabawk, panter. Twarz Drizzta wykrzywia si w gniewie. 9 245* R. A. SALVATORE - Och, yj - drwi Entreri, majc nadziej wytre" z rwnowagi swego przeciwnika gniewem. Moe, a moe i Nieokieznana wcieko czsto pomagaa wojownikoJ w starciu ze sabszym przeciwnikiem, lecz w wyrwnanej walJ dwch zrcznych szermierzy ciosy musiay by perfekcyjr* wymierzone, nie naleao te zapomina o obronie. Drizzt nat-obu ostrzami, Entreri odbije w bok szabli odpowiedzia pchni-ciem sztyletu. Drizzt uchyli si przed sztyletem, zrobi peny obi i ci Byskiem. Entreri sparowa cios szabl tak, e rkoje ud rzya o rkoje, zbliajc obu walczcych. - Dostae mj podarunek we Wrotach Baldura? - rozemia si morderca. Drizzt nawet nie zadra. Nie myla teraz o Regisie i Guenh-; wyvar. Skoncentrowa si tylko i wycznie na Artemisie Entre-rim. Tylko na Artemisie Entrerim. Morderca naciska. - Maska? - zapyta z szerokim umiechem. - Na j, dro-wie. Rocij sobie pretensje do czego, czym nie jeste. Drizzt pchn nagle, odrzucajc Entreriego do tyu. Morderca odskoczy, chcc kontynuowa walk z dystansu, lecz gdy usiowa si zatrzyma, jego noga wpada do wypenionej botem dziury i osun si najedno kolano. Drizzt byskawicznie znalaz si przy nim, oba sejmitary zawyy. Rce Entreriego poruszay si rwnie szybko, sztylet i szabla skrcay si i obracay parujc i odbijajc ciosy. Jego gowa i ramiona hutay si widocznie, gdy usiowa odzyska rwnowag. Drizzt wiedzia, e straci przewag. Co gorsza, znalaz si w niezgrabnej pozycji, z jednym ramieniem zbyt blisko ciany, bo gdy Entreri pocz wstawa, Drizzt odskoczy do tyu. Tak atwo? - zapyta Entreri, gdy znw stanli naprzeciw siebie. - Sdzisz, e szukaem tej walki tak dugo, tylko po to, aby zgin w otwartej wymianie ciosw?

Nie mog sobie nawet wyobrazi, czym zainteresowany jest Artemis Entreri - odpar Drizzt. - Jeste dla mnie zbyt obcy, morderco. Nie mam zamiaru rozumie twoich motyww ani nie troszcz si o to, by je pozna. *246* KLEJNOT HALFUNGA Motywy? - rzek Entreri. - Jestem wojownikiem, czystej krwi wojownikiem. Nie mieszam do mojego ycia kamstw delikatnoci i mioci - wycign przed siebie szabl i sztylet. - To s moi jedyni przyjaciele, a z nimi... Jeste niczym - przeci Drizzt. - Twoje ycie jest czczym kamstwem. Kamstwem? - odkrzykn Entreri. - To ty nosisz mask, drowie. To ty musisz si ukrywa. Drizzt przyj te sowa z umiechem. Kilka dni przedtem takie sowa mogy go uku, lecz teraz, po tym j ak Catti-brie daa mu wgld w samego siebie, zabrzmiay pusto. Ty jeste kamstwem, Entreri - odpar chodno. - Jeste tyl ko zaadowankusz, nieczubroni, ktra nigdy nie zazna praw dziwego ycia. - Ruszy w stron mordercy, zacisnwszy szcz ki, wiedzc, co musi zrobi. Entreri ruszy z rwnym przekonaniem. Zgi, drowie! - splun. *** Wulfgar cofa si szybko, wymachujc przed sob swym motem bojowym, aby odparowywa oszaamiajce ataki hydry. Wiedzia, e nie utrzyma tej niezmordowanej rzeczy dugo na odlego. Musia znale sposb przeciwstawienia si furii jej atakw. Lecz w obliczu siedmiu kapicych zbami paszczy, wijcych si w hipnotyzujcym tacu, atakujcych pojedynczo lub naraz nie mia zbyt wiele czasu na przygotowanie ataku. Catti-brie, poza zasigiem bw, ze swym ukiem odnosia wiksze sukcesy. zy wypeniy jej oczy ze strachu o Wulfgara, lecz powstrzymywaa je, aby nie podda si. Nastpna strzaa wbia si w samotn gow, ktra zwrcia si w jej kierunku, wypalajc dziur dokadnie midzy oczyma. eb wzdrygn si i szarpn do tyu, a potem opad na podog z guchym odgosem martwy. Atak, a moe spowodowany nim bl, na sekund sparaliowa reszt hydry, a zdesperowany barbarzyca nie przepuci takiej sposobnoci. Zrobi krok do przodu i uderzy z caej siy Aegisfangiem w pysk nastpnego ba, roztrzaskujc go. I ten take opad bez ycia na podog. * 247* R. A. SALVATORE - Trzymaj to przed drzwiami! - zawoa Bruenor. -1 nie pr chod bez krzyknicia. Dziewczyna z pewnoci zabiaby cis Jeli hydra bya nawet gupi besti, to w kocu zrozumi taktyk. Zwrcia swoje ciao pod ktem do otwartych drzwi, P dajc Wulfgarowi najmniejszej szansy, aby mg przez nie przej Dwa by byy pokonane, za nastpna srebrna strzaa, a po ni druga syczc wbiy si tym razem w tuw hydry. Wulfgar, p-cujc rkoma jak szalony, a skoczywszy przed chwil wcie walk ze szczuroakami, pocz odczuwa zmczenie. Nie zd y odparowa ataku jednego z bw i potne szczki zacisnj si na jego rce, wyszarpujc krwaw dziur tu pod ramieniem; Hydra prbowaa potrzsn szyj i oderwa rami mczyzny, co byo jej zwyk taktyk lecz nigdy przedtem nie miaa do czy4i nienia z kim o sile Wulfgara.

Barbarzyca przycisn mocno rk? do boku, krzywic si z potwornego blu, i zatrzyma hydr w miejscu. WolnrkchwyciAegis-fang tu pod gowici wbi rkoje w oko hydry. Bestia rozlunia swj chwyt i Wulfgar wydar si z jej obj, po czym upad do tyu, w odpowiednim czasie, aby unikn ugryzie piciu innych gw. Mg nadal walczy, lecz rana spowalniaa jego ruchy. Wulfgarze! - krzykna znowu Catti-brie syszc jego jk. Odejd stamtd, chopcze! - wrzasn Bruenor. Wulfgar ju si ruszy. Zanurkowa pod tyln cian i przetoczy si wok hydry. Dwa najblisze by podyy za nim i pochyliy si, eby podnie go w gr. Wulfgar stan na nogach i zmieni kierunek ruchu, roztrzaskujc jedn szeroko otwartpaszcz potnym uderzeniem. Catti-brie, widzc desperack ucieczk Wulfgara posaa strza w oko drugiego ba. Hydra rykna w mce i wciekoci i odwrcia si, wlokc teraz po pododze cztery martwe by. Wulfgar, wracajc na drugi koniec pokoju, zobaczy co znajdowao si za zason. - Nastpne drzwi! - krzykn do swych przyjaci. Catti-brie oddaa jeszcze jeden strza, gdy hydra przechodzia cigajc Wulfgara. Wraz z Bruenorem usyszaa trzask, gdy drzwi zostay wyrwane z zawiasw i szumicy oskot, gdy nastpna krata opada za olbrzymem. KLEJNOT HALFIJNGA *** Entreri zaatakowa po raz ostatni, wisnwszy szablnad szyj Drizzta i jednoczenie tnc nisko sztyletem. By to odwany ruch i gdyby morderca nie wada tak zrcznie broni, Drizzt bez wtpienia znalazby odsonite miejsce, aby wbi ostrze w jego serce. Jednak wszystko co mg zrobi drw, to podnie jeden z sejmitarw, aby zablokowa cios szabli i opuci drugi, eby zepchn na bok sztylet. Entreri wykona ca seri takich podwjnych atakw, a Drizzt odpiera je za kadym razem, wynoszc ze spi tylko mae cicie na ramieniu, zanim w kocu Entreri zmuszony by ustpi. Pierwsza krew naley do mnie - zapia Entreri. Przecign palcem po ostrzu swej szabli, pokazujc drowowi czerwon barw. Liczy si ostatnia krew - odpar Drizzt, zbliajc si z wycignitymi przed siebie sejmitarami. Uderzyy w morderc pod niemoliwym ktem, jeden zagbi si w ramieniu, drugi wznis si, aby znale uk eber. Entreri, podobnie jak Drizzt, odparowa atak perfekcyjnymi ciosami. *** yjesz, chopcze? - zawoa Bruenor. Krasnolud usysza ponownie odgosy walki w korytarzu za sobi dozna ulgi, gdy dwiki te powiedziay mu, e i Drizzt nadal yje. Jestem bezpieczny - odpar Wulfgar rozgldajc si po nowym pokoju, do ktrego wszed. By umeblowany kilkoma krzesami i stoem, ktry - j ak si wydawao - by niedawno uywany do gry. Wulfgar nie wtpi w to, e by teraz pod budynkiem, najprawdopodobniej pod siedzib gildii zodziei. Droga za mnjest zamknita - zawoa do swych przyjaci. - Znajd Drizzta i wracajcie na ulic. Znajd sposb, eby tam do was doczy! Nie zostawi ci! - odpara Catti-brie. Powinienem ci zostawi - odkrzykn Wulfgar. Catti-brie spojrzaa na Bruenora.

Pom mu - prosia. Spojrzenie Bruenora byo rwnie powane.

* 248 * 249 * R. A. SALVATOBE Nie mamy nadziei utrzymania si tutaj, gdzie jestemy - za woa Wulfgar. - Z ca pewnoci ja nie mog wrci, nawet gdyby udao mi si podnie krat i pokona hydr. Id, moj& kochana i miej nadziej, e spotkamy si znowu! Posuchaj chopca - powiedzia Bruenor. - Twoje serce mw| ci, eby tu zosta, lecz nie pomoesz Wulfgarowi idc za jego gosem. Musimy zawierzy chopakowi. Brd zmiesza si z krwi na gowie Catti-brie, gdy ta opara si ciko o prty kraty. Z gbin kompleksu pokoi, jak cios mo tem w serce, rozleg si dwik nastpnych roztrzaskiwanych drzwi. Bruenor chwyci crk delikatnie za okie. | Chod, dziewczyno. Drw jest gdzie w pobliu i potrzebuje naszej pomocy. Wierz w siy Wulfgara. Catti-brie oderwaa si od kraty i podya tunelem za krasnoludem. *** Drizzt atakowa, badajc twarz mordercy; udao mu si wysu- blimowa jego nienawi do mordercy, zwaajc na sowa Catti-brie i pamitajc o priorytetach tej przygody. Entreri sta si dla niego tylko jeszcze jedn przeszkod na drodze do uwolnienia Regisa. Z chodnym umysem Drizzt skupi si na obecnej chwili, odpowiadajc na ciosy przeciwnika tak chodno, jakby by na lekcji szermierki w Menzoberranzanie. Twarz Entreriego, czowieka, ktry gosi sw wyszo nad nim, jako wojownika | z powodu braku uczu, czsto wykrzywiaa si potnie, bdc na granicy wybuchu wciekoci. Entreri naprawd nienawidzi Drizzta, gdy cae ciepo i przyja, jakie drw odnalaz w swym yciu, on zawdzicza tylko swemu perfekcyjnemu wadaniu broni. Za kadym razem, gdy Drizzt rutynowo udaremnia atak Entreriego i odpowiada rwnie zrcznymi ciosami, uwydatnia pustk egzystencji mordercy. Drizzt rozpozna wrzcy w Entrerim gniew i szuka sposobu wykorzystania go. Zada nastpn seri ciosw, lecz znw zostay odparte. Nagle zada podwjne uderzenie, trzymajc sejmitary przy sobie, o cal tylko jeden od drugiego. Entreri odbi je w bok uderzeniem szabli, szczerzc zby na oczywisty bd Drizzta. Warczc zowrogo, Entreri zada cios sztyletem, kierujc go w serce drowa. Lecz Drizzt spodziewa si KLEJNOT HALFUNGA tego mchu-to byjego wabik na morderc. Przykucn i skrzywi swj sejmitar dokadnie w chwili, gdy szabla ju miaa go odbi, wbijajc go pod ostrze Entreriego, i ci w odwrotn stron. Rka Entreriego, trzymajca sztylet znalaza si dokadnie na drodze sejmitara i zanim morderca zdy wbi swe ostrze w serce Drizzta, sejmitar Drizzta zagbi si w jego okie. Sztylet upad w boto. Entreri chwyci si za zranione rami, krzywic si z blu, i odskoczy do tyu. Jego oczy zwziy si w zoci i zaskoczeniu. Twj gd przesoni twoje zdolnoci - powiedzia do niego

Drizzt podchodzc o krok. - Tej nocy obaj stanlimy przed lu strem. Z pewnoci nie bdziesz cieszy si widokiem, jaki ci pokazaem. Entreri zaczerwieni si ze wciekoci. Jeszcze nie zwyciye - rzek wyzywajco, cho wiedzia, e drw zyska olbrzymi przewag. Moe nie - Drizzt wzruszy ramionami - lecz ty zginae ju wiele lat temu. Entreri umiechn si zoliwie i skoni nisko, a potem zacz ucieka korytarzem. Drizzt zacz go ciga, jednak zatrzyma si w chwili, gdy dotar do brzegu kuli ciemnoci. Usysza szuranie nogami po drugiej stronie. Zbyt gone, jak na Entreriego, uzmysowi sobie i zacz podejrzewa, e wrciy jakie szczuroaki. Jeste tam, elfie? - rozleg si znajomy gos. Drizzt rzuci si przez ciemno i stan obok swych zdumionych przyjaci. Entreri? - zapyta, majc nadziej, e ranny morderca nie uciek niezauwaony. Bruenor i Catti-brie wzruszyli ramionami i odwrcili si, aby pody za Drizztem, ktry pobieg w ciemno.

9 250 * 251 * * 20 * CzRT5 r BteL Wulfgar, omal nie padajc z wyczerpania i blu w ramieniu, opar si ciko o gadk cian, wznoszcego si w gr przejcia. cisn mocno ran, aby zatamowa upyw krwi. Czu si tak niesamowicie samotny. Wiedzia, e mia racj odsyajc swych przyjaci. Nie mogli mu pomc, a zostaj c tutaj, w gwnym korytarzu, tu przed miejscem, ktre Entreri wybra na zastawienie puapki, za bardzo byli naraeni na niebezpieczestwo. Wulfgar szed teraz prawdopodobnie w serce majcej z saw gildii zodziei. Puci biceps i zbada ran. Hydra ugryza gboko, lecz stwierdzi, e nadal moe porusza ramieniem; z zapaem machn kilka razy Aegis-fangiem. Potem znw opar si o cian, usiujc ustali plan dziaania w sytuacji, ktra naprawd wydawaa si beznadziejna. *** Drizzt przelizgiwa si z tunelu do tunelu, czasami zwalniajc kroku, aby nasuchiwa delikatoych dwikw, ktre pomogyby mu w prowadzeniu pocigu. W rzeczywistoci nie spodziewa si, e cokolwiek usyszy, Entreri mg si porusza tak cicho, jak on sam. I, podobnie jak Drizzt, porusza si bez pochodni, czy nawet wiecy. Lecz Drizzt czu si tak, jakby by prowadzony przez motyw, ktry kierowa Entrerim. Czu obecno mordercy, zna go lepiej, ni chcia i mg to przyzna przed sob, i Entreri nie mg przed nim uciec bardziej, ni on przed Entrerim. Ich walka zacza si w Mithrilowej Hali przed miesicami - lub moe byli obecnymi wcieleniami w kontynuacji wikszych zmaga, powstaych u zarania czasu - lecz dla Drizzta i Entreriego, dwch zao* 252

KLEJNOT HALFUNGA e w bezczasowej walce zasad, ten rozdzia wojny nie mg si zakoczy, dopki jeden z nich nie ogosi si zwycizc. W pewnej odlegoci Drizzt zauway bysk z boku - nie migotanie tego wiata pochodni, lecz stay strumie srebra. Podszed ostronie i znalaz otwartkrat, przez ktrpadao wiato ksiyca, owietlajc mokre, elazne szczeble drabiny umocowanej na cianie kanau. Szybko rozejrza si - zbyt szybko -i rzuci si do drabiny. Cienie po jego lewej stronie eksplodoway ruchem i Drizzt dostrzeg wielomwne lnienie ostrza w sampor, aby usun si z linii cicia. Rzuci si w przd, czujc palcy bl w ramieniu, a potem wilgo krwi ciekajcej w d po jego paszczu. Zignorowa bl, wiedzc, e kade zawahanie z pewnoci przyniesie mu mier i odwrci si, uderzajc plecami o cian i wystawiajc przed siebie zakrzywione ostrza obu sej-mitarw w obronnej gardzie. Entreri tym razem nie artowa. Natar z wciekoci, tnc sw szabl i wiedzc, e skoczy z Drizztem zanim ten otrznie si z szoku spowodowanego zasadzk. Zjadliwo zastpia elegancj, pograjc morderc w szalestwie nienawici. Skoczy na Drizzta, przytrzymujc jedno z ramion drowa pod swym wasnym, zranionym ramieniem i prbujc uy brutalnej siy, aby wbi szabl w plecy przeciwnika. Drizzt opanowa si na tyle szybko, eby mc kontrolowa pocztkowy atak. Pozwoli mordercy przytrzyma swe rami, koncentrujc si tylko na podniesieniu swego wolnego sejmitara celem zablokowania ciosu. Rkoje ostrza znw zakleszczya si z rkojeci szabli Entreriego, zatrzymujc j w poowie zamachu midzy obu walczcymi. Zza swych ostrzy Drizzt i Entreri patrzyli na siebie z otwart nienawici, ich wykrzywione twarze znajdoway si tylko o cale od siebie. - O ile zbrodni powinienem ci oskary, morderco? - warkn Drizzt. Wzmocniony tym mocnym odezwaniem odepchn o cal szabl, przesuwajc swe miercionone ostrze w stron Entreriego. Entreri nie odpowiedzia, nie wydawa si nawet zaniepokojony lekkim przesuniciem si ostrzy. W jego oczach pojawi si * 253 * R. A. SALVATORE dziki, oywiony wyraz, a jego wargi rozcigny si w zoliwym umiechu. Drizzt wiedzia, e morderca ma w zanadrzu jeszcze jedn sztuczk. Zanim jednak zdy si zorientowa, Entreri splun trzymanw ustach brudn wod z kanau w jego lawendowe oczy. * ** Odgosy podjtej ponownie walki prowadziy tunelami Bruenora i Catti-brie. Zobaczyli skpane w wietle ksiyca, zma-! gjce si postacie akurat w chwili, gdy Entreri zagra zoliw > kart ? Drizzt! - krzykna Catti-brie, wiedzc, e nie dotrze do nie- , go, a nawet nie wystrzeli strzay z uku na czas, aby powstrzyma Entreriego. Bruenor warkn i rzuci si do przodu zjedna tylko myl jeli Entreri zabije Drizzta, przetnie tego psa na poow. * **

Uderzenie wody zamao koncentracj Drizzta tylko na uamek sekundy, lecz wiedzia, e nawet uamek sekundy to zbyt dugo w walce z Artemisem Entrerim. Desperacko szarpn go- \ w w bok. Entreri ci sw szabl rozplatajc czoo Drizzta ! i miadc kciuk drowa midzy skrcajcymi si rkojeciami. Mam ci! - zakwicza, wierzc w nag zmian sytuacji. W tej straszliwej chwili Drizzt nie mg si z tym nie zgodzi, lecz nastpny ruch drowa kierowany by bardziej instynktem, ni ~ chodn kalkulacj, a jego zrczno zaskoczya nawet Drizzta. : Jednym nagym podskokiem Drizzt woy jedn stop zakostk Entreriego, drug za wetkn midzy niego a cian. Pchn go. Na liskiej pododze Entreri nie mia szans na wydostanie si z tej puapki i run do tyu w ciemny strumie, za Drizzt rzuci si na niego rozchlapujc wod. Upadajce cikie ciao Drizzta wbio poprzeczk rkojeci jego sejmitara w oko Entreriego. Drizzt otrzsn si z zaskoczenia wasnym ruchem szybciej ni Entreri i nie zmarnowa okazji. Skrci rk nad rkojeci i odwrci ruch ostrza, uwalniajc je od ostrza Entreriego i kierujc w ty i w d. Czubek sejmitara zagbi si w ebra mordercy. Z ponur satysfakcjDrizzt poczu, jak zaczyna si wbija. Teraz nadesza kolej na desperacki ruch Entreriego. Nie majc czasu na uycie 9 254 * KLEJNOT HALFUNGA szabli, Entreri uderzy w twarz Drizzta jej rkojeci. Nos Drizzta rozpaszczy si na jego policzku, barwy eksplodoway przed jego oczyma i poczu, e jest unoszony i odrzucany na bok, zanim sejmitar zakoczy swe zadanie. Entreri odpez poza jego zasig i wylaz z ciemnej wody. Drizzt take si odtoczy, walczc z zawrotami gowy, aby stan znw na nogach. Gdy mu si to udao, stwierdzi, e znw stoi twarzw twarz z Entrerim, bdcym nawet w lepszej kondycji ni on. Entreri spojrza nad ramieniem drowa w tunel, na szarujcych krasnoluda i Catti-brie z jej mierciononym ukiem, trzymanym na wysokoci twarzy. Odskoczy w bok, ku elaznym szczeblom i pocz wspina si w gr, na ulic. Catti-brie podya gadko za nim, widzc go ju martwym. Nikt, nawetArtemis Entreri nie ucieknie jej, gdy wyceluje w niego. Zostaw go, dziewczyno! - wrzasn Bruenor. Drizzt by tak zaangaowany w walk, e nawet nie zauway przybycia przyjaci. Odwrci si i zobaczy toczcego si Bru-enora i Catti-brie majc ju wypuci strza. Stj! - warkn Drizzt tonem, ktry na miejscu zatrzyma Bruenora, a Catti-brie przeszy dreszczem. Oboje gapili si z otwartymi ustami na Drizzta. On jest mj! - rzek do nich drw. Entreri nie waha si, aby po prnicy zastanawia si nad swoim szczciem. Tam, na otwartych ulicach, jego ulicach, mg znale kryjwk. Nie czekajc na odpowied ze strony swych zdenerwowanych przyjaci, Drizzt naoy swmagicznmask na twarz i szybko pody za morderc. *** wiadomo, e kada zwoka z jego strony moe sprowadzi niebezpieczestwo na przyjaci gdy odeszli szuka jakiej drogi wyjcia, aby spotka si z nim na ulicy - popchna Wul-fgara do dziaania. cisn mocniej zranion rk Aegis-fang, zmuszajc uszkodzone minie do odpowiedzi na swe polecenia. Nagle pomyla o Drizzcie, o tej zdolnoci, jak posiada jego przyjaciel, cakowitej sublimacji strachu w obliczu najbardziej niemoliwych okolicznoci i zastpienie go zjadliw furi. Tym razem to oczy Wulfgara pony wewntrznym ogniem. Sta

9 255 R. A. SALVATORE w korytarzu szeroko rozstawiwszy nogi, jego oddech by chrap wy, jak ciche warczenie, za minie kurczyy si i rozkurcz! rytmicznie, gotujc si do perfekcyjnej walki. Gildia zodziei, najsilniejsza organizacja w Calimporcie - j myla. Po twarzy barbarzycy przemkn umiech. Bl znikn z koci odpyna sabo. Ruszajc do przodu zacz si serd nie mia. Czas walki. Zauway, e tunel wznosi si i wiedzia, e nastpne drzwij przez ktre przejdzie, bd na poziomie ulicy lub w jej pobliufc! Wkrtce natrafi na nie - nie jedne, lecz troje drzwi; jedne o kocu tunelu i dwoje po kadej jego stronie. Nie zwolni nawet, wyobraajc sobie, e kierunek, w ktrym poda jest tak samo dobry j ak kady inny i wpad przez drzwi na kocu korytarza do omioktnej wartowni, w ktrej znajdowao si czterech bardzo zaskoczonych stranikw. - Hej! - krzykn jeden z nich, stojcy porodku pokoju, gdyf potna pi Wulfgara zwalia go na podog. Barbarzyca zauway inne drzwi, dokadnie naprzeciwko tych, ktrymi wszed i rzuci si ku nim, majc nadziej, e przejdzie przez pokj, nie., wywoujc walki. Jeden ze stranikw, drobny, ciemnowosy, may rzezimieszek okaza si od niego szybszy. Rzuci si ku? drzwiom, woy klucz i przekrci go w zamku, a potem odwrci si do Wulfgara, trzymajc klucz przed sob i szczerzc swe popsute zby. Klucz - szepn, rzucaj c go do swego towarzysza z boku. Potna rka Wulfgara chwycia go za koszul, wyszarpujc jednoczenie niejeden wos na piersi i may rzezimieszek poczu, jak jego stopy odrywajsi od podogi. Jedntylko rk Wulfgar rzuci nim przez drzwi. Klucz - powiedzia barbarzyca, przestpujc stosik drzazg i zodzieja. Jednak Wulfgar nie unikn niebezpieczestwa Nastpne pomieszczenie byo wielk hal spotka, z lecymi za ni tuzinami pokoi. Krzyki zaniepokojenia goniy barbarzyc, gdy przebiega przez nie, a wszdzie wok niego zaczto realizowa doskonale wypracowany w szczegach plan obrony. Zodzieje, lu* 256 * KLEJNOT HALFUNGA dzie, oryginalni czonkowie gildii Pooka, uciekali w cieni bezpieczestwo swoich pokoi, gdy zwolnieni byli od odpowiedzialnoci w dziaaniu z intruzami od ponad roku - odkd Rassiter i j ego zaoga doczyli do gildii. Wulfgar pokona krtki bieg schodw i wpad przez drzwi na ich szczycie. Przed nim widnia labirynt korytarzy i otwartych pokoi, skarby dzie sztuki - posgi, obrazy i gobeliny przewyszajce wszystko, co mg sobie kiedykolwiek wyobrazi. Nie mia czasu na podziwianie dzie sztuki. Zobaczy cigajce go postacie. Widzia je wybiegajce z bokw i gromadzce si w korytarzach widniejcych przed nim, aby odci mu drog. Wiedzia kim s, by przecie w ich kanaach. Zna ju zapach szczuroakw. *** Entreri po przejciu otwartej kraty stan w peni gotw naprzy-jcie Drizzta. Gdy drw pocz wynurza si na ulic, morderca cia potnie w d sw szabl. Drizzt, biegnc w gr po elaznych szczeblach w doskonaej rwnowadze, mia wolne rce. Spodziewajc si takiego

ruchu, skrzyowa swe sejmitary nad gow. Chwyci szabl Entreriego w noyce i odepchn jw bok. Stanli teraz naprzeciw siebie na otwartej ulicy. Nad wschodnim horyzontem ukazay si ju pierwsze barwy witu, temperatura zacza wzrasta i senne miasto wok poczo si budzi. Entreri natar, a Drizzt odepchn go zjadliwymi przeciwcio-sami i czyst si. Drw nie mrugn okiem, jego rysy stay w grymasie determinacji. Metodycznie naciera na morderc, oba sejmitary ciy rwnymi, pewnymi ciosami. Ze swym bezuytecznym lewymramieniem, z lewym okiem, widzcym jak przezmg, Entreri wiedzia, e nie ma szans na zwycistwo. Drizzt wiedzia o tym take i wzmg tempo, uderzajc raz po raz w coraz wolniejsz szabl, prbujc zmusi sabncego Entreriego tylko do obrony. Lecz gdy Drizzt naciera coraz silniej, jego magiczna maska znowu si rozlunia i spada mu z twarzy. Entreri umiechn si wiedzc, e oto znowu unikn niechybnej mierci. Znalaz wyjcie. - Przyapany na kamstwie? - szepn zoliwie. 9 257 R. A. SALVATORE KLEJNOT HALFUNGA

Drizzt zrozumia. Drw! - krzykn Entreri do gromady ludzi, o ktrych wie dzia, e przygldaj si walce z pobliskich cieni. - Z Lasu Mii Szpieg, poprzedzajcy armi! Drw! Ciekawo wycigna teraz tum z kryjwek. Walka ji wczeniej bya wystarczajco interesuj ca, lecz teraz ludzie ulic zbliyli si, aby sprawdzi prawdziwo owiadczenia Ent riego. Wok walczcych pocz tworzy si stopniowo a Drizzt i Entreri usyszeli dzwonienie mieczy wyciganyc| z pochew. egnaj, Drizzcie Do'Urdenie - szepn Entreri wrd i stajcego zamieszania i okrzykw drw", rozlegajcych si i caym terenie. Drizzt nie mg zaprzeczy efektywnoci zag mordercy. Rozejrza si nerwowo dokoa, spodziewajc si w kadej chwili ataku z tyu. Entreri rozproszy uwag przeciwnika na tyle, na ile potrzeb wa. Gdy Drizzt znw spojrza w bok wyrwa si i wmiesza i w tum, krzyczc: Zabijcie drowa! Zabijcie go! Drizzt zrobi obrt, z ostrzami w pogotowiu, bowiem wroj tum ostronie zblia si do niego. Catti-brie i Bruenor; li si na ulicy w tej wanie chwili i natychmiast zorientov si co si stao. Bruenor pobieg do Drizzta, a Catti-brie na ya strza. Cofnijcie si! - warkn krasnolud. - Tu z pewnocinie i za, z wyjtkiem tego, ktremu wy, gupcy, pozwolilicie odeji Pewien mczyzna zbliy si miao z wycignit wcz Wybuch srebra trafi w rkoje broni, odamujc jej zakocz nie. Przeraony mczyzna rzuci zaman wczni i spojr w bok, gdzie Catti-brie naoya wanie nastpn strza. Odejd! - warkna do niego. - Zostaw elfa w spokoju, alfc nastpny strza nie bdzie szuka twojej broni.

Mczyzna cofn si, a tum straci serce do walki tak szyb jakje znalaz. W istocie nikt nie pali si do walki z drowem i te byli bardziej ni szczliwi, mogc wierzy sowom krasnohi e ten elf nie jest zy. Nagle wszystkie gowy zwrciy w kierunku poruszenia, jakie nastpio w dalszym kocu uli<| Dwaj stranicy, syszc odgosy walki, przebrani za wczgw i znajdujcy si na zewntrz gildii zodziei otworzyli drzwi i wpadli do rodka, zatrzaskujc drzwi za sob. Wulfgar! - krzykn Bruenor, biegnc ulic. Catti-brie ru szya za nim, lecz odwrcia si, aby spojrze na Drizzta. Drw sta, nie mogc si zdecydowa patrzy w jedn stron -w stron gildii, a potem w drug, w ktr uciek morderca. Mg zabi Entreriego; ranny mczyzna prawdopodobnie nie dotrzymaby mu pola. Jak mg pozwoli uciec Entreriemu? Twoi przyjaciele ci potrzebuj - przypomniaa mu Cattibrie. - Jeli nie dla Regisa, to dla Wulfgara. Drizzt potrzsn gowrobic sobie wyrzuty. Jak mg nawet rozwaa porzucenie swych przyjaci w tak krytycznej chwili? Pobieg za Catti-brie, cigajc Bruenora. *** Ponad Zbjeckim Krgiem wiato witu dotaro ju do bogatych pokoi Pashy Pooka. LaValle podszed ostronie do zasony pod ciani odsun jna bok. Nawet on, dowiadczony czarnoksinik, nie omiela si zblia do narzdzia niewypowiedzianego za przed wschodem soca, do Piercienia Tarosa, swego najpotniejszego i najbardziej przeraajcego narzdzia. Chwyci za elaznram i wycign je z maej szafki. Na swej podstawie i kkach byo wysze od niego, z roboczym piercieniem wystarczajco duym, aby mg przeze przej czowiek na stop nad podog. Pook zauway, e jest podobne do piercieni, jakich uywa trenujc swe wielkie koty. Lecz aden lew, ktry przeskoczyby przez Piercie Tarosa, nie wyldowaby bezpiecznie po drugiej stronie. LaValle odwrci piercie na bok i przyglda si mu, badajc symetrycznpajczyn wypeniaj cjego wntrze. Wydawaa si krucha, lecz LaValle zna moc jej nici, magicznmoc przenikajccae plany istnienia. Wyj wyzwalacz instrumentu, cienkie bero zakoczone ogromn czarn per woy go za pas i wycign Piercie Tarosa do centralnego pokoju na pitrze. Chciaby mie czas, eby zbada swj plan, gdy z pewnoci nie chcia zawie znowu swego mistrza, lecz soce byo ju

* 258 * 9 259 * R. A. SALVATORE prawie w peni na wschodnim niebie, a Pook nie byby zadw lony nawet z chwili zwoki. Nadal w nocnej koszuli Pook przyszed do centralnego pok na woanie LaValle'a. Oczy mistrza gildii rozbysy na wid Piercienia Tarosa, ktry on, nie bdc czarnoksinikiem i: rozumiejc niebezpieczestw zwizanych z takim urzdzenien uwaa po prostu za cudown zabawk. LaValle, trzymajc bero w jednym rku, a onyksow figu Guenhwyvar w drugim, sta przed

urzdzeniem. Trzymaj to - powiedzia do Pooka, rzucajc mu statuetk. Kota moemy dosta pniej, do tego zadania nie potrzebuj kota Pook odruchowo woy statuetk do kieszeni. Przeszukaem plany istnienia - wyjani czarnoksinik. Wiem, e kot jest na Planie Astralnym, lecz nie jestem pewienj: czy halfling tam nadal pozostaje; jeli znalaz drog stamtd: Oczywicie Plan Astralny jest bardzo rozlegy. Do! - rozkaza Pook. - Zaczynaj! Co chciae mi poka za? Tylko to - odpar LaValle, machnwszy berem przed Pier-, cieniem Tarosa. Pajczyna zadzwonia moc i zawiecia drb*; nymi rozbyskami byskawic. Stopniowo wiato stawao si bar dziej stae, wypeniajc przestrze midzy nitkami i obraz paj czyny znikn w tle niebieskich chmur. LaValle wypowiedzia sowo rozkazu i piercie zerodkowa si na jasnej, dobrze owietlonej szaroci, na scenie PlanuAstral-nego. Siedzia tam Regis, z rkoma zaoonymi za gow i nogami skrzyowanymi przed sob, wygodnie oparty o obraz drzewa, sylwetk dbu owietlonjakby wiatem gwiazd. Pook otrzsn si z oszoomienia. Dosta go - zachrypia. - Jak moemy go dosta? Zanim LaValle odpowiedzia, otworzyy si drzwi i do pokoju wtoczy si Rassiter. *2609: Walka, Pook - wysapa nie mogc zapa tchu - na dolnych pitrach. Olbrzymi barbarzyca. Obiecae mi, e zajmiesz si tym - warkn do niego Pook. Przyjaciele mordercy... - zaczaj Rassiter, lecz Pook nie mia czasu na wyjanienia. Nie teraz. KLEJNOT HALFUNGA Zamknij drzwi - powiedzia do Rassitera. Rassiter umilk i zrobi tak, jak mu powiedziano. Pook wystarczajco rozzoci si na niego, gdy dowiedzia si o niepowodzeniu w kanaach - nie trzeba byo naciska w tym wzgldzie. Mistrz gildii zwrci si znw do LaValle'a, tym razem nie z pytaniem. Dosta go - powiedzia. LaValle zapiewa cicho zaklcie i znw machn berem przed Piercieniem Tarosa, a potem sign przez szklist zason od-dzieljcplany i chwyci zaspanego Regisa za wosy. Guenhwyvar! - udao si krzykn Regisowi, lecz LaValle przecign go przez bram i rzuci na podog. Regis potoczy si do stp Pashy Pooka. Hmm... witaj - wyjka, patrzc z usprawiedliwieniem na Pash Pooka. - Moemy o tym porozmawia? Pook kopn go w ebra i postawi koniec swego kija na piersi Regisa. Bdziesz tysickro baga o mier, zanim uwolni ci z tego wiata - obieca mu mistrz gildii. Regis nie wtpi w ani jedno jego sowo. 261

9 21 * CATTI, qozfe pfe uifecf sor Wulfgar uskakiwa i przykuca, przelizgujc si wrd _ gw lub przemykajc za cikimi gobelinami. Byo tu po j zbyt wiele szczuroakw, zbliajcych si do niego ze ws kich stron, aby mg mie nadziej na ucieczk. Wszed do nego z korytarzy i zobaczy trzech szczuroakw, biegn w jego stron. Walczc z przeraeniem skoczy za otwr, j stan i przycisn plecy mocno do rogu. Gdy szczuroaki w do pokoju, powali je szybkimi uderzeniami Aegis-fanga. Wrci potem korytarzem, majc nadziej, e zaskoczy i cigajcych go. Wszed do duego pokoju z rzdami kr i wysokim sufitem - do prywatnego teatru Pooka, w ktrym j way wdrowne trupy. Nad rodkiem wisia ogromny wiec z tysicami poncych wiec i z marmurowymi kolumnami, rz bionymi delikatnie w postacie znanych bohaterw i egzotyczny potworw, umieszczonymi wzdu cian. Znw nie mia c podziwia wspaniaoci dekoracji. W pokoju zauway tylko j rzecz: krtkie schody pod jedn ze cian, prowadzce na balk Szczuroaki wpady do pokoju przez liczne wejcia. Wulfj obejrza si przez rami na korytarz, lecz stwierdzi, e i on j zablokowany. Wzruszy ramionami i pobieg schodami w g sdzc, e przynajmniej w ten sposb bdzie mg walc z szeregami atakujcych, a nie za z ich tumem. Dwa szczura ki pobiegy za nim po schodach, lecz gdy Wulfgar dotar do pod* stu i odwrci si ku nim, zorientoway si, e s w gorszym po-?; oeniu. Barbarzyca growa nad nimi nawet na rwnym poziomie. Teraz, trzy stopnie wyej jego kolana byy na wysokoci ich oczu. Nie bya to za pozycja do ataku, szczuroaki mogy zaata* 262 * KLEJNOT HALFUNGA fcowa nie chronione nogi Wulfgara, lecz gdy Aegis-fang zatoczy przeraajcy uk w d, aden ze szczuroakw nie mg zwolni jego ruchu. Na schodach nie mieli te miejsca, aby W miar szybko zej mu z drogi. Mot bojowy trzasn w czaszk jednego ze szczuroakw z si wystarczajc do zamania kostek u ng, drugi za zblad pod swym brzowym futrem i zeskoczy ze schodw. Wulfgar omal nie rozemia si w gos. Nagle zobaczy przygotowywane wcznie. Pobieg na balkon, aby ukry si za balustrad i krzesami, majc nadziej znalezienia innego wyjcia. cigajce go szczuroaki wpyny na schody. Nie znalaz innych drzwi. Pokrci gow stwierdziwszy, e znalaz si w puapce i ju trzyma Aegis-fang w pogotowiu. Co Drizzt mwi mu o szczciu? To, e prawdziwy wojownik zawsze znajdzie waciw drog, jedn otwart ciek, ktr przypadkowi obserwatorzy mog uwaa za szczliw? Rozemia si w gos. Kiedy zabi smoka, strcajc sopel lodu wiszcy nad jego grzbietem. Zastanowi si, co moe zrobi potny wiecznik z tysicami poncych wiec w pokoju penym szczuroakw. - Tempos! - rykn barbarzyca do swego boga wojny, szukajc pewnej dozy szczcia inspirowanej przez bstwo, ktra mogaby mu pomc - mimo wszystko, Drizzt nie moe wiedzie o wszystkim! Miotn Aegis-fangiem z caej siy, rzucajc si w lad za nim. Aegisfang przelecia przez pokj tak dokadnie, jak zawsze, gdy rzuca nim Wulfgar. Przebi zawieszenie yrandola, odbijaj c przy okazji potny kawa sufitu. Szczuroaki rozbiegy si na boki, gdy olbrzymia kula krysztau i ognia eksplodowaa na pododze. Wulfgar postawi stop na balustradzie balkonu i skoczy. *** Bruenor warkn i podnis topr nad gow, majc zamiar wyrba drzwi do domu gildii jednym

uderzeniem, lecz gdy z tupotem pokonywa ostatnie metry, nad jego ramieniem wisna strzaa, wypalajc dziur wok zamka i drzwi si otworzyy. Nie mogc si zatrzyma, wpad przez otwr i przetoczy si przez gow po wewntrznych schodach, zabierajc ze sobdwoch * 263 * R. A. SALVATORE zaskoczonych stranikw. Oszoomiony podnis si na koa i spojrza w gr na schody. Ujrza Drizzta przeskakujcego pi stopni naraz i Catti-brie podajc za nim. Do cholery z tob, dziewczyno! - rykn. - Mwiem ci, ab" mi mwia, gdy masz zamiar to zrobi! Nie ma czasu - przerwa Drizzt. Zeskoczy z ostatnich sis miu stopni, tu nad klczcym krasnoludem, aby zagrodzi < g dwm szczuroakom, zbliajcym si z tyu do Bruenora. v Bruenor wzi swj hem, naoy go na miejsce i odwrci si aby doczy do zabawy, lecz oba szczuroaki od dawna byy jujji martwe -jeszcze zanim zdy stan na nogach, za Drizzt biegJ ju w kierunku odgosw wikszej bitwy, rozgrywajcej si gdzie1 wewntrz kompleksu. Bruenor zaproponowa swe rami Cattil' brie, gdy przebiegaa obok niego tak, e mg co zyska ze swego pdu w tym pocigu. Olbrzymie nogi Wulfgara przeniosy go bez wysiku nad szcztkami yrandola. Barbarzyca obj gow ramionami, gdy wpad w grup szczuroakw, odsuwajc ich kopniakami. Oszoomiony, lecz nadal wiadom kierunku, w ktrym powinien biec, przetoczy si przez drzwi i wpad do innego, duego pokoju. Przed nim widniay otwarte drzwi, prowadzce do nastpnego labiryntu pokoi i korytarzy. Lecz nie mg mie nadziei dotarcia tam, przy kilkudziesiciu szczuroakach blokujcych mu drog. Przelizn si pod cian pokoju i przycisn plecy do ciany. Sdzc, e nie jest uzbrojony szczuroaki ruszyy na niego, wrzeszczc w ciemnoci. Nagle Aegis-fang w magiczny sposb wrci do rak Wulfgara i ten zwali z ng dwch pierwszych, ktrzy akurat dotarli do niego. Rozejrza si w poszukiwaniu nastpnej dawki szczcia. Nie tym razem. Szczuroaki syczay na niego ze wszystkich stron, zgrzytajc swymi popsutymi zbami. Nie potrzebowali Rassitera, aby wyjani im moc, jak taki olbrzym - olbrzym szczuroak - mg doda ich gildii. Barbarzyca poczu si nagle nagi w swej tunice bez rkaww, gdy kade z ugryzie coraz bliej mijao celu. Wulfgar sysza wystarczajc ilo legend dotyczcych takich 9 264 KLEJNOT HALFUNGA stworw, aby rozumie jak straszliwe w skutkach s ugryzienia likantropa i walczy kad odrobin siy, jaka mu jeszcze pozostaa. Niewiele ju mu daway uderzenia adrenaliny pompowanej przez strach. Spdzi poow nocy na walce i odnis wiele ran, z ktrych najciszbyo ugryzienie ramienia przez hydr, ktre ponownie si otworzyo podczas jego skoku z balkonu. Zamachy poczy by coraz wolniejsze. Normalnie, Wulfgar walczyby do koca z pieni na ustach, wznoszc stos martwych przeciwnikw u swych stp i umiechajc si na myl o tym, e zginie jak prawdziwy wojownik. Lecz teraz, wiedzc, e sytuacja jest beznadziejna, przy nastpstwach gorszych od mierci rozglda si po pokoju, szukajc jakiego sposobu popenienia samobjstwa. Ucieczka bya niemoliwa. Zwycistwo take. Jedyn myl i pragnieniem Wulfgara w tej chwili byo uniknicie niegodzi-woci i udrki likantropii. Nagle do pokoju wpad Drizzt. Nadszed z tyu szeregw szczuroakw, jak nage tornado spadajce na nie przygotowan

wiosk. W cigujednej chwili jego sejmitary rozbysy czerwienikrwi, po caym pokoju rozleciay si kpki futra. Te kilka szczuroakw, ktrym udao si uciec, podkulio pod siebie swe ogony i znikno z pokoju. Jeden szczuroak odwrci si i podnis miecz, aby odparowa cios, lecz Drizzt odci jego rami w okciu i wbi drugie ostrze w pier bestii. Nagle drw znalaz si obok swego olbrzymiego przyjaciela, a jego obecno dodaa nowych si i odwagi Wulfgarowi. Wulfgar chrzkn z radoci, trafiajcAegis-fangiem w pier jednego z atakujcych i wbijajc wstrtnbesti w cian. Szczuroak lea martwy na plecach w jednym pokoju, jego nogi, wystajce przez nowe okno pokoju, byy groteskowo skrcone. Szczuroaki spojrzay po sobie, szukaj c wzajemnie wsparcia i zbliyy si ostronie do obu wojownikw. Z niewysokim morale uciekyby w chwil pniej, lecz do pokoju wpad z rykiem krasnolud, poprzedzany salw srebrnych strza, powalajcych szczuroaki z niechybn precyzj. Dla tych pzwierzt, pludzi sytuacja bya tym bardziej nieciekawa, e stracili wczeniej tej samej nocy ju ponad dwa tuziny swych towarzyszy. Nie mieli serca stan przeciwko czworgu zj ednoczonym towarzyszom i ci, ktrzy * 265 R. A. SALVATORE mogli uciec, zrobili to. Ci za, ktrzy pozostali mieli niewi wybr: mot, ostrze sejmitara, topr lub strza. Pook usiad znw w swym wielkim krzele, przygldajc zniszczeniu w obrazie w Piercieniu Tarosa. Mistrzowi gildii sprawia blu widok gincych szczuroakw - kilka dobrze v mierzonych ugryzie na ulicach uzupeni ilo tych wstrur stworze - lecz Pook wiedzia, e bohaterowie wyrbujcy so drog przez jego gildi stan wkrtce przed nim. Regis, podniesiony z podogi za siedzenie spodni przez jed go z olbrzymw eunuchw Pooka, przyglda si take temu o*: zowi. Sam widok Bruenora, o ktrym Regis sdzi, e z ' w Mithrilowej Hali wywoa zy w oczach halflinga. A myl, jego najdrosi przyjaciele przewdrowali ca szeroko Kr aby go uratowa i teraz walcz dla niego z tak moc, jakiej i dy nie by wiadkiem, przygniataa go. Wszyscy odnieli szczeglnie Catti-brie i Drizzt, lecz nie zwaali na bl, gdy w li si w szeregi stranikw Pooka. Przygldajc si padajc" przy kadym ciciu przeciwnikom, Regis nie wtpi, e zwyci; i dotr do niego. Potem halfling spojrza w bok od Piercie Tarosa, gdzie sta LaValle, nieporuszony, ze skrzyowanymi piersi rkoma, stukajc si lekko w rami zakoczonym berem. Twoi ludzie nie spisali si zbyt dobrze, Rassiterze - zauwai mistrz gildii. - Kto mgby nawet zauway ich tchrzostwo. Rassiter niespokojnie przestpi z nogi na nog. Czyby nie mg utrzyma swojej partii na wyznaczony stanowiskach? Moja gildia walczya tej nocy z potnymi przeciwnikami wyjka Rassiter. - Oni... nie bylimy w stanie... Walka jeszc nie jest stracona! Moe jednak powiniene dopilnowa tego, aby twoje szcz ry walczyy lepiej - powiedzia chodno Pook, a Rassiter nie m nie zauway groby w jego tonie. Skoni si nisko i wybiegi z pokoju zatrzaskujc drzwi za sob. Nawet mistrz gildii nie mg obarcza szczuroakw penft odpowiedzialnoci za obecne niepowodzenie. * 266 KLEJNOT HALFUNGA Wspaniale - mrukn, gdy Drizzt odparowa dwa rwnocze

sne ciosy i zabi dwa szczuroaki pojedynczymi, lecz w tajemniczy sposb bliniaczymi ciosami. - Nigdy nie widziaem takiego wdziku we wadaniu ostrzem. Przerwa na chwil, aby rozwa y t myl. - Moe raz. Zaskoczony tym Pook spojrza na LaValle'a, ktry skin gow zgadzajc si. Entreri - wtrci LaValle. - Podobiestwo jest wyjtkowe. Teraz wiemy, dlaczego morderca cign t grup na poudnie. Aby walczy z drowem? - zaduma si Pook. - W kocu znalaz kogo rwnego sobie? Tak si wydaje. Ale gdzie on jest? Dlaczego si nie pokazuje? Moe ju si pokaza - odpar ponuro LaValle. Pook przerwa na dusz chwil, aby rozway te sowa; byy dla niego zbyt niewiarygodne, aby mg w nie uwierzy. Entreri pokonany? - sapn. - Entreri martwy? Sowa te brzmiay dla Regisa jak sodka muzyka, przygldajcemu si z przeraeniemrywalizacjimidzymorderca Drizztem od samego pocztku. Przez cay czas Regis spodziewa si, e dojdzie midzy nimi do pojedynku, z ktrego tylko jeden z nich wyjdzie z yciem. I przez cay czas halfling obawia si o swego przyjaciela, drowa. Myl, e nie ma ju Entreriego postawia przed Pash Pookiem trwajc walk w nowej perspektywie. Nagle znw potrzebowa Rassitera i jego kohort, nagle rze, ktrej przyglda si przez Piercie Tarosa, nabraa nowego znaczenia dla bezporedniej siy jego gildii. Zerwa si z krzesa i podszed do urzdzenia za. Musimy to powstrzyma - warkn do LaValle'a. - Odelij ich w ciemne miejsce! Czarnoksinik umiechn si zoliwie i poszed, aby przynie ogromn ksig oprawion w czarn skr. Otworzywszy j na zaznaczonej stronie LaValle podszed przed Piercie Tarosa i zacz pocztkowe zapiewy zowrbnej inkantacji. *** Bruenor wypad pierwszy z pokoju, szukajc prawdopodobnej drogi do Regisa i nastpnych szczuroakw, ktrych mgby * 267 * R. A. SALVATORE ci. Przebieg jak burza przez krtki korytarz i jednym kopni ciem otworzy drzwi, znajdujc nie szczuroakw, lecz dw bardzo zaskoczonych zodziei - ludzi. Majc jak doz lito w swym stwardniaym w walkach sercu - mimo wszystko by intruzem - Bruenor powstrzyma sw wymachujc toporem r-' i tarcz powali oba rzezimieszki na ziemi. Wypad po" z powrotem na korytarz i doczy do pozostaych towarzyszy. Uwaaj z prawej! - krzykna Catti-brie, zauwaywszy ja ruch za kilimami w przodzie, obok Wulfgara. Barbarzyca zdar ci ki kilim jednym pocigniciem, ujawniajc drobnego czowiecz tylko nieco wyszego od halflinga, przykucnitego i gotowego ucieczki. Odsonity may zodziej szybko straci serce do walki i 1 wzruszy w usprawiedliwieniu ramionami, gdy Wulfgar odtrci bok jego may sztylet. Wulfgar chwyci kurdupla za kark, podni w powietrze i przycisn swj nos do nosa zodzieja. Czym jeste? - warkn. - Czowiekiem czy szczurem? Nie szczurem! - wrzasn przeraony zodziej. Splun ziemi dla podkrelenia swych sw. -Nie szczurem!

Regis? - zapyta Wulfgar. - Znasz go? Zodziej pospiesznie pokiwa gow. Gdzie mog znale Regisa? - rykn Wulfgar, sprawiaj e z twarzy zodzieja odpyna caa krew. Na grze - zapiszcza czowieczek. - W pokojach Poo* Cay czas w gr. Dziaajc tylko pod wpywem instynktu przeycia i nie eh; niczego innego, jak tylko uwolni si od potwornego barba cy, zodziej sign jedn rkpo ukryty sztylet, zatknity za \ sem na plecach. To by zy pomys. Drizzt uderzy pazem sejmitara w rami zodzieja, zwracaj Wulfgarowi uwag na ten ruch. Wulfgar uy czowieczka otworzenia nastpnych drzwi. Pocig rozpocz si ponownie. Szczuroaki rozbiegy w cienie po bokach czworga przyjaci, lecz kilku stano z \ twarzw twarz. Ci, ktrzy nawinli si im po drodze, znaleli tam czciej przypadkiem ni celowo. Roztrzaskano nastpne drzwi, opustoszay dalsze pokoje i 1 minut pniej ukazay si schody. Szerokie, wyoone dyws * 268 * KLEJNOT HALFUNGA z rzebion balustrad z lnicego drewna, mogy tylko prowadzi do pokojw Pashy Pooka. Bruenor rykn radonie i wbieg na nie. Wulfgar i Catti-brie pospieszyli za nim. Drizzt zawaha si i rozejrza dokoa, nagle przestraszony. Drowy byy z natury czuymi na magi, a Drizzt czu teraz dziwne i niebezpieczne mrowienie, pocztek wycelowanego w niego zaklcia. Zobaczy, e ciany i podoga wok niego nagle zachwiay si, jakby stay si mniej solidne. Nagle zrozumia. Ju wczeniej wdrowa przez Plany Istnienia, jako towarzysz Guenhwyvar, swego magicznego kota i teraz wiedzia, e kto lub co wyciga go z jego miejsca na Pierwszym Planie Materialnym. Spojrza przed siebie i zobaczy Bruenora i pozostaych podobnie zmieszanych. Chwycie si za rce! - krzykn drw, biegnc, aby do czy do przyjaci, zanim zaklcie zabierze ich wszystkich. *** Regis przyglda si w bezsilnym przeraeniu, jak jego przyjaciele skupili si razem. Nagle scena w ptli Tarosa zmienia si. Zniky nisze pitra domu gildii, ukazao si ciemne miejsce, miejsce dymu i cieni, duchw i demonw. Miejsce, gdzie nie wiecio soce. -Nie! -krzykn halfling, zorientowawszy si w zamiarach czarnoksinika. LaValle nie zwrci na uwagi, a Pook tylko parskn. W kilka sekund pniej Regis znw zobaczy swoich przyjaci, tym razem w wirujcym dymie ciemnego planu. Pook opar si ciko na swym kiju i rozemia si. Jak bardzo lubi zawiedzione nadzieje! - powiedzia do czar noksinika. - Jeszcze raz wykazae sw nieocenion warto dla mnie, mj drogi LaValle! Regis przyglda si, jak jego przyjaciele stanli do siebie plecami w aosnej prbie obrony. Ciemne postacie krciy si ju wok nich lub groway nad nimi - istoty wielkiej mocy i wielkiego za. Regis opuci oczy, nie mogc na to patrze. Och, nie odwracaj oczu, may zodziejaszku - rozemia si Pook. - Przygldaj si jak umieraj i bd szczliwy, gdy za9 2699

R. A. SALVATORE pewniam ci, e bl jaki bd cierpie nie moe by poro z mczarniami, jakie przewidziaem dla ciebie. Regis, nienawidzc tego czowieka i nienawidzc siebie to, e wtrci swych przyjaci w takie opay, spojrza wcie na Pooka. Przyszli tu dla niego. Przemierzyli wiat dla nie Walczyli z Artemisem Entrerim i tumami szczuroak a prawdopodobnie i z innymi przeciwnikami. Wszystko to' bili dla niego. - Niech ci szlag trafi - splun Regis, nagle ju si nie Zelizn si i ugryz mocno eunucha w wewntrzn stron Olbrzym wrzasn z blu i rozluni swj chwyt, rzucajc Re na podog. Halfling zacz ucieka. Przebieg przed Pooki kopnwszy w kij, ktrym podpiera si mistrz gildii, zanu jednoczenie gboko rk w kieszeni Pooka, aby wyj z -pewn statuetk. Potem podbieg do LaValle'a. Czarnoksinik mia wicej czasu na reakcj i zacz ju ca szybkie zaklcie, lecz halfling okaza si szybszy. Pc czy i wsadzi dwa palce w oczy LaValle'a, przerywajc ' cie, a czarnoksinik zatoczy si do tyu. Gdy czarnoksi^ walczy o utrzymanie rwnowagi, Regis wyrwa mu zakoc perbero i podbieg do Piercienia Tarosa. Po raz ostatni i ra si po pokoju, zastanawiajc si, czy nie mgby znale. twiejszej drogi. W caym obrazie dominowa Pook. Z twarz nabieg* i wykrzywionz wciekoci mistrz gildii dochodzi do sie ataku i teraz krci swym kijem jak broni ktr Regis z wiadczenia zna j ako mierteln. - Prosz, daj mi go -wyszepta Regis do jakiegokolwiek" ktry mg go sysze. Zacisn zby i pochyli gow, i si w przd, z wycignitym przed sobberem, w Pierci rosa. SzczeLfT>A Dym, wydobywajcy si dokadnie z gruntu, na ktrym stali, snu si pospnie i kbi wok ich stp. Przy zmianach jego kierunku i sposobie, w jaki odpywa tylko na stop lub dwie w jedn czy drug stron, po to tylko, by wznie si nastpn chmur, przyjaciele rozpoznali, e znajduj si na wskiej pce - mocie, prowadzcym przez jak nieskoczon rozpadlin. Podobne mosty, nie wicej ni na kilka stp szerokie, czyy oba brzegi szczeliny przed i za nimi i jak mogli spostrzec, byy jedynymi drogami na caym planie. W adnym kierunku nie byo wida jakiego staego gruntu, tylko skrcajce si spiralne mosty. Ruchy przyjaci byy powolne, senne, walczyli z ciarem powietrza. Samo to miejsce, ciemny, przygniatajcy wiat smrodw i penych boleci krzykw, ziao zem. Wstrtne, nieksztatne potwory kryy nad ich gowami i wok nich w ciemnej pustce, krzyczc radonie na niespodziewane pojawienie si tak smakowitych ksw. Czworo przyjaci, tak nieposkromionych wobec niebezpieczestw swego wiata, stwierdzio, e zabrako im odwagi. Dziewi Otchani? - szepna Catti-brie sabym gosem, bojc si, e jej sowa mog zburzy chwilowy bezruch gromadzcych si jestestw we wszechobecnych cieniach. Hades - domyli si Drizzt, wicej wiedzcy o znanych planach. - Domena Chaosu. Cho sta tu obok swych przyj a-ci> jego sowa dobiegy jakby z daleka, podobnie jak sowa Catti-brie. Bruenor ju mia zamiar warkn co w odpowiedzi, lecz jego itos ucich, gdy spojrza na Cattibrie i Wulfgara, swe dzieci - za

* 270 * 271 * R. A. SALVATORE takie ich przynajmniej uwaa. Teraz nic nie mg zrobi, aby i pomc. Wulfgar spojrza na Drizzta, poszukujc odpowiedzi. Jak moemy std uciec? - zapyta bez ogrdek. - S tu ja drzwi? Okno prowadzce na nasz wiat? Drizzt potrzsn gow. Chcia ich uspokoi, podnie na chu w obliczu niebezpieczestwa, tym razemjednak drw nie odpowiedzi. Nie widzia ucieczki ani nadziei na ni. Stworzenie o skrzydach nietoperza, podobne do psa, j o twarzy groteskowo nieomylnie ludzkiej, zanurkowao na W" fgara, chwytajc ramiona barbarzycy brudnym szponem. Padnij! - wrzasna Catti-brie do Wulfgara w ostatniej eh" li. Barbarzyca nie kwestionowa rozkazu. Upad na twarz, a st chybi celu. Zatoczy krg i zawisn w miejscu na uamek kundy, a potem nadlecia znowu, godny ywego ciaa. Catti-u bya ju jednak gotowa i gdy potwr zbliy si do grupy,1 cia strza. Wyleciaa leniwie w stron potwora, cignc za s mtny, szary lad zamiast, jak zwykle, srebrnego. Magiczna st uderzya jednak ze zwyk si, wypalajc dziur w psim fir* i wytrcajc potwora z rwnowagi w locie. Przetoczy si tu nimi, usiujc wyprostowa swj lot, lecz Bruenor ci go : toporem, zwalajc w d, w ciemno pod nimi. Przyjaciele mogli cieszy si zbytnio tym maym zwycistwem. Setki pod nych bestii przemykay si nad, pod i po bokach, wiele z i byo dziesi razy wikszych od tego, ktrego strcili Brua i Catti-brie. Nie moemy tu zosta - mrukn Bruenor. - Dokd pjc my, elfie? Drizzt byby zadowolony, gdyby mg zosta tu gdzie) teraz, lecz wiedzia, e odejcie std uspokoi jego przyja i da im przynajmniej poczucie, e robi jaki postp Wi wizaniu tego dylematu. Tylko drw rozumia gbi przed jak teraz stanli. Tylko Drizzt wiedzia o tym, e kdkolwiek pjd sytuacja bdzie taka sama: brak moli ci ucieczki. Tdy - powiedzia po chwili udawanego namysu. - Jeli;, s drzwi, to czuj, e wanie w tym kierunku. Zrobi krok* KLEJNOT HALFLINGA wskim mocie, lecz zatrzyma si nagle, gdy przed nim unis si i zawirowa dym. Potem przed nim pojawio si co. Ksztatem przypominao czowieka, wysokie i szczupe, z bulwiast, podobn do abiej gow i trjpalczastymi, zakoczonymi szponami palcami. Wysze nawet od Wulfgara, growao nad Drizztem. Chaos, mroczny elfie? -wyseplenio gardowym, obcym go sem. - Hades? W rku Drizzta zajania Bysk, jego drugie ostrze, wykute w magii lodu, prawie rzucio si na potwora. Mylisz si - zakraka stwr. Bruenor podbieg do Drizzta. Cofnij si, demonie -warkn. To nie demon - powiedzia Drizzt, rozumiejc odniesienia stwora i przypominajc sobie wiele z lekcji, na ktrych si uczy o Planach

w czasie lat spdzonych w miecie droww. - Demodand. Bruenor popatrzy na niego z zainteresowaniem. -1 nie Hades - wyjani Drizzt. - Tartar. Dobrze, mroczny elfie - zakraka demodand. - Twj lud zna nisze plany. Wic take rozumiesz moc, jak posiada mj lud - blefowa Drizzt. -1 wiesz, w jaki sposb odpacamy nawet lordom demonw, gdy stan na naszej drodze. Demodand rozemia si, jeli w ogle mona byo to nazwa miechem, gdy brzmiao to bardziej jak zamierajcy gulgot topicego si czowieka. Martwy drw si nie mci. Jeste daleko od domu! - wyci gn leniwie rk w stron Drizzta. Bruenor rzuci si obok swego przyjaciela. Moradin! - krzykn i machn swym mithrilowym toporem w stron demodanda. Demodand by j ednak szybszy, ni krasno lud si tego spodziewa i z atwoci uchyli si przed ciosem, odpowiadajc uderzeniem swego ramienia, ktre wysao Bruenora lizgajcego si na twarzy w odleg cz mostu. Demodand sign szponem po przejedajcego krasnoluda. Bysk przeci rk demodanda na poow, zanim dosiga Brue-nora. Demodand zwrci si do Drizzta zdumiony.

* 272 273 R. A. SALVATORE - Zranie mnie, mroczny elfie - zakraka, cho w jego gosie nie sycha byo blu. -Niestety jednak musisz si poprawi! -r wycign zranion rk w stron Drizzta, a gdy ten odruchowo uchyli si przed ni, demodand wycign drug, aby dokoczya zadanie pierwszej, wyorujc potrjn lini w ramieniu rozcignitego krasnoluda. -Niech to cholera! -rykn Bruenor, podnoszc si na kolana. - Ty brudny, olizgy... - mrukn robic unik przed drugim nieskutecznym atakiem. Tu za Drizztem balansowaa Catti-brie, przykucaa usiujc uzyska czysty strza z Taulmarila. Obok niej Wulfgar sta w pogotowiu, nie majc miejsca na wskim mocie, aby mc przedosta si obok drowa. Drizzt porusza si w limaczym tempie, jego sejmitary niezdarnie skrcay si w niepewnych sekwencjach. Moe spowodowane to byo zmczeniem po caonocnej walce lub niezwy- >< kym ciarem powietrza na tym planie, ale Catti-brie, spogldajc na z ciekawoci, nigdy nie widziaa drowa tak zniechconego w swych wysikach. Dalej, na mocie, cigle na kolanach Bruenor wymachiwa toporem bardziej z frustracji, ni ze swej zwykej dzy walki. Catti-brie ju wiedziaa. To nie byo zmczenie, czy te ciar powietrza. Jej przyjaciele stracili ca nadziej. Spojrzaa na Wulfgara, aby prosi go o interwencj, lecz wygld barbarzycy, stojcego obok niej nie uspokoi jej. Jego zranione rami zwisao bezwadnie przy boku, a cika gowica Aegis-fan-ga opada poniej nisko snujcego si dymu. Ile jeszcze walk go czeka? Ilu jeszcze z tych wstrtnych demodandw bdzie zdolny pokona, zanim znajdzie swj koniec? A jaki koniec moe przynie zwycistwo na planie nie koczcych si walk? Zastanawiaa si Catti-brie. Drizzt najostrzej odczuwa rozpacz. W czasie wszystkich prb, jakie przechodzi w swym

twardym yciu, drw wierzy w ostateczn sprawiedliwo. Wierzy, cho nigdy nie odway si do tego przyzna, e jego niezomna wiara w cenne zasady, przyniesie mu nagrod, j akiej oczekiwa. A teraz nade- 't szo to, walka, ktra zakoczy si moga tylko mierci; miej- h 9 274 * KLEJNOT HALFUNGA sce, gdzie jedno zwycistwo przynie mogo tylko dalsze konflikty. Do cholery z tym wszystkim! - krzykna Catti-brie. Nie miaa pewnego strzau, lecz mimo to wystrzelia. Jej strzaa przecia krwaw lini rami Drizzta, lecz eksplodowaa w demodandzie, przewracajc go i dajc Bruenorowi szans przedostania si do Drizzta. Stracie sw walk? -nachmurzya si Catti-brie. Spokojnie, dziewczyno - odpar pospnie Bruenor, tnc toporem nisko w kolana demodanda. Stwrprzeskoczynad ostrzem i ruszy do nastpnego ataku, ktry odparowa Drizzt. Sam si uspokj, Bruenorze Battlehammerze! - krzykna Catti-brie. -Nazwae si krlem swego klanu. Ha! Garumn prze wrciby si w grobie widzc, e tak walczysz! Bruenor spojrza wciekle na Catti-brie, mia zbyt cinite gardo, by jej odpowiedzie. Drizzt prbowa si umiechn. Wiedzia co ta moda, ta cudowna moda kobieta chce osign. Lawendowe oczy rozbysy wewntrznym ogniem. Id do Wulfgara - powiedzia do Bruenora. - Chro jego tyy i uwaaj na ataki z gry. Drizzt spojrza na demodanda, ktry zauway nag zmian w jego zachowaniu. Chod, farastu - powiedzia spokojnie drw, przypomniawszy sobie nazw nadawan temu wanie rodzajowi stworw. Farastu - szydzi - najpodlej szy z gatunkw demodandw. -Chod, poczujesz cicia ostrzy drowa. Bruenor cofn si od Drizzta, prawie si miejc. Cz jego istoty chciaapowiedzie: O co chodzi", lecz wiksza cz, strona, ktr obudzia Catti-brie swym gryzcym przytykiem do jego dumnej historii, mwia co innego. Chod wic i walcz! - rykn w cienie niezgbionej szczeli ny. - Mamy do si na cay wasz przeklty wiat! W jednej chwili Drizzt przej inicjatyw. Jego ruchy pozostay powolne pod dziaaniem ciaru planu, lecz byy nie mniej wspaniae, ni w ich wiecie. Robi zwody i cia, rba i parowa ciosy, .harmonijnie stosujc si do kadego ruchu wykonywanego przez demodanda. Wulfgar i Bruenor instynktownie ruszyli mu na po*275 R. A. SALVATORE moc, lecz zatrzymali si, eby lepiej przyjrze si przedstawieniu;, Catti-brie nie patrzya, strzelajc z uku w kad wstrtn postaci] wynurzajc si z zalegajcego dymu. Spojrzaa tylko na ciao spa^ dajce wanie z ciemnoci wysoko w grze. W ostatniej chwili; odsuna Taulmaril w cakowitym zaskoczeniu. -Regis!-krzykna. V

Halfling zakoczy swe spadanie, siadajc z mikkim plani-ciemw dymie na drugim mocie, o kilkanacie jardw od swych; przyjaci. Wsta i usiowa utrzyma si na nogach mimo fal zawrotw gowy i dezorientacji. Regis! - krzykna znowu Catti-brie. - Jak si tu dostae? Widziaem was w tej przeraajcej ptli - wyjani halfling. - Pomylaem, e moecie potrzebowa mojej pomocy. -Ba! Bardziej ni twego przybycia tutaj, Pasibrzuchu- odpar Bruenor. -1 mnie jest mio ci widzie - odkrzykn Regis. -Ale tym ra- j zem to ty si mylisz. Mam swj wasny wybr. Podnis zakoczone t, per bero, aby mogli je dokadnie zobaczy. - Aby ci to da. ' Bruenor by naprawd szczliwy, widzc swego maego przyjaciela. Zanim Regis zdy odeprze jego podejrzenia, przyzna si do bdu, skoniwszy si nisko Regisowi. Broda zanurzya si w wirujcym dymie. Wznis si w gr nastpny demodand, na tym samym mocie co Regis. Halfling znw pokaza bero swym przyjacioom. Wecie to - prosi, przymierzajc si do rzutu. - To wasza jedyna szansa na wydostanie si std! Opanowa swe zdenerwo wanie, tu w ogle istniaa tylko jedna szansa i rzuci berem za caej siy. Poleciao wirujc, hipnotyzujco powoli, w kierunku trzech par wycignitych rk. Nie mogo jednak przelecie wystarczaj co szybko przez cikie powietrze i utracio szybko tu przed mostem. Nie! - krzykn Bruenor, widzc, jak ich nadzieje spadaj w d. Catti-brie warkna chcc zaprzeczy temu, rozpia pas i odrzucia Taulmaril jednym ruchem. Skoczya za berem. Bruenor rzuci si desperacko na pask, aby chwyci j za kostki, lecz bya ju zbyt daleko. Wyraz zadowolenia pojawi si na *276 KLEJNOT HALFIJNGA jej twarzy, gdy chwycia bero. Przekrcia si w powietrzu i rzucia je w rce czekajcego Bruenora, a potem znikna z pola widzenia bez sowa skargi. * * * LaValle bada zwierciado drcymi rkoma. Obraz przyjaci i plan Tartaru znikn w ciemnej mgle, gdy Regis przeskoczy przez nie z berem. Lecz teraz to byo najmniejszym zmartwieniem czarnoksinika. Cienka szczelina, widoczna tylko przy dokadnym badaniu, powoli posuwaa si w kierunku rodka Piercienia Tarosa. Rzuci si na Pooka i wyrwa mu kij. Zbyt zaskoczony, aby odepchn czarnoksinika Pook odda lask i cofn si o krok. LaValle rzuci si znw ku lustru. - Musimy zniszczy jego magi! - wrzasn i uderzy lask w szklisty obraz. Drewniany kij pod dziaaniem siy urzdzenia rozlecia si w jego rkach na kawaki, a sam LaValle zosta odrzucony przez cay pokj. - Rozbij to! Rozbij to! - baga Pooka, jego gos przeszed w aosny jk. Sprowad z powrotem halflinga! - odpar Pook, bardziej zatroskany Regisem i statuetk. Nic nie rozumiesz! - krzykn LaValle. - Halfling ma bero! Bramy nie mona zamkn z drugiej strony! Wyraz twarzy Pooka zmieni si z zaciekawionego na zatroskany, gdy dotar do niego ciar

przeraenia czarnoksinika. Mj drogi LaValle - zacz chodno. - Czy ty chcesz mi powiedzie, e z tych pokoi mamy otwart bram do Tartaru? LaValle potulnie pokiwa gow. Rozbij to! Rozbij to! - wrzasn Pook do stojcego obok niego eunucha. - Zrb tak, jak mwi czarnoksinik! Roztrza skaj t piekieln ptl na kawaki! Pook podnis kawaek swej roztrzaskanej laski, bogato rzebionej laski wrczonej mu przez samego Pash Calimshanu. Poranne soce widniao jeszcze nisko na wschodnim niebie, ale mistrz gildii ju wczeniej wiedzia, e nie bdzie to dobry dzie. 9 277 9 *** R. A. SALVATORE Drizzt, drc z udrki i wciekoci rzuci si w stron demodanda, jego kady cios wymierzony by w krytyczny punkt bestii. Stwr, zwinny i dowiadczony, zrobi unik przed pocztkowym atakiem, lecz nie mg dotrzyma pola rozwcieczonemu drowo-wi. Bysk odci blokujce rami w okciu, a drugie ostrze zagbio si w serce demodanda. Drizzt poczu przepyw mocy przez swoje rami, gdy jego sejmitar wyssa siy yciowe ze wstrtnego stwora, lecz drw posiada wasn si zawart w jego gniewie. Gdy stwr leg bez ycia, Drizzt odwrci si do swych towarzyszy. Ja nie... - wyjka Regis przez rozpadlin. - Ona... ja... Ani Bruenor, ani Wulfgar nie odpowiedzieli mu. Stali jak ska mieniali, patrzc w pust ciemno w dole. Uciekaj! - zawoa Drizzt, widzc kolejnego demodanda, zbliajcego si od tyu do halflinga. - Powinnimy si dosta do ciebie! Regis oderwa oczy od rozpadliny i rozejrza si w sytuacji. Nie ma potrzeby! - odkrzykn. Wycign statuetk i podnis jdo gry, aby Drizzt mg j widzie. - Guenhwyvar mnie std zabierze, a przynajmniej kot moe pomc... Nie - przerwa mu Drizzt, wiedzc co may chce zasugerowa. - Wezwij panter i znikaj! Spotkamy si znowu w lepszym miejscu - zaproponowa Regis, pocigajc nosem. Pooy statuetk przed sob i zawoa cicho. Drizzt wzi bero od Bruenora i pooy uspokajajco rk na ramieniu przyjaciela. Potem przycisn magiczny instrument do piersi, dostrajajc swe myli do jego magicznych emanacji. Domysy zyskay potwierdzenie, bero rzeczywicie byo kluczem do bramy prowadzcej na ich plan, bramy, ktra jak czu Drizzt, bya cigle otwarta. Podnis Taulmaril i pas Catti-brie. Idziemy - powiedzia do swych dwch przyjaci, cigle patrzc w ciemno. Popchn ich przez most delikatnie, lecz nie ustpliwie. *** Guenhwyvar wyczua obecno Drizzta Do'Urdena, gdy znalaz si na planie Tartaru. Wielki kot ruszy z wahaniem, gdy Regis KLEJNOT HALFLINGA wezwa go, aby go std zabra, lecz teraz halfling posiada statuetk, a Guenhwyvar od dawna ju

uwaaa halflinga za przyjaciela. Wkrtce Regis znalaz si w wirujcym tunelu ciemnoci, dryfujc w stron odlegego wiata oznaczajcego plan Guenh-wyvar. Nagle halfling zrozumia swj bd. Onyksowa statuetka, poczenie z Guenhwyvar, nadal leaa na zadymionym mocie w Tartarze. Regis odwrci si, walczc z pchajcymi go prdami tunelu planarnego. Zobaczy ciemno na jego kocu i mg domyli si ryzyka przejcia przez ni Nie mg pozostawi statuetki, nie tylko z obawy przed utrat swego wspaniaego, kociego przyjaciela, lecz przede wszystkim dlatego, e nie mg znie myli, e ktra ze wstrtnych bestii z niszych planw mogaby przej kontrol nad Guenbwyvar. Odwanie wsadzi sw trjpalczast do przez bram. Wszystkie jego zmysy pomieszay si. Przytaczajcy wybuch sygnaw i obrazw z dwu planw zala go oszaamiajc fal. Zablokowa je, uywajc swej doni jako punktu skupienia i koncentrujc wszystkie swe myli i ca energi na odczuciach tej doni. Nagle jego rka natrafia na co twardego, co ywo rzeczywistego. Oparo si jego szarpniciu, jakby nie miao zamiaru przej przez tak bram. Wycign si teraz, jego nogi trzymane byy przez nieustanne przyciganie tunelu, za rka uparcie ciskaa statuetk, ktrej nie chcia zostawi. Kocowym szarpniciem, z ca sijak may halfling mg zebra - i jeszcze troch wiksz - przecign statuetk przez bram. Gadka jazda przez tunel planarny zamienia si w koszmarne obijanie si i podskakiwanie, gdy Regis toczy si wrd skrcajcych si cian, ktre jakby chciay udaremni mu przejcie. Przez cay czas myla tylko o jednym; nie wypuci z rki statuetki. Czu, e z pewnocipowinien umrze. Nie mg przey tego obijania si, przyprawiajcego o zawroty gowy wirowania. Niespodziewanie to wszystko si skoczyo tak nagle, jak si zaczo i Regis, cigle trzymajc statuetk, siedzia obok Guenhwy-var, oparty o astralne drzewo. Zamruga oczyma i rozejrza si, nie mogc uwierzy swemu szczciu.

9 278 * 9 279 R. A. SALVATORE -Nie martw si -powiedzia do pantery. - Twj pan i pozostali wrc do swego wiata. - Spojrza na statuetk, jego jedyne poczenie z Pierwszym Planem Materialnym. -Ale jak jato zrobi? Podczas gdy Regis pogra si w rozpaczy, Guenhwyvar za*-' reagowaa inaczej. Pantera zatoczya cakowity krg iryknfetj potnie w gwiezdnpustk planu. Regis przyglda si zdumio*. ny reakcjkota, gdy Guenhwyvar podskoczya i rykna znowu," a chwil potem skoczya w astralnnico. Regis, bardziej zbity? z tropu, ni kiedykolwiek, spojrza na statuetk. W tej chwili jedna myl, jedna nadzieja odsuna wszystko inne. Guenhwyvar wiedziaa o czym. *** Drizzt prowadzi pospiesznie dwoje pozostaych przyjaci,, cinajc wszystko, co tylko omielio si pojawi na ich drodze. Bruenor i Wulfgar walczyli dziko, sdzc, e drw prowadzi ich' do Catti-brie. Most pi si skrtami i zakosami i gdy Bruenor v stwierdzi, e si wznosi, stawa si coraz bardziej zatroskany;; Chcia ju zaprotestowa, przypomnie drowowi, e Cattibrie spada w d, lecz gdy obejrza si zobaczy, e poziom, z ktrego;i wyruszyli jest wyranie nad nimi. Bruenor by krasnoludem przyzwyczajonym do pozbawionych wiata tuneli i

nieomylnie mg wyczu najmniej sze zmiany poziomu. Szli w gr, teraz bardziej stromo ni uprzednio, za poziom, ktry pozostawiali za sob: nadal wznosi si nad nimi. - Jak to jest, elfie? - krzykn. - Idziemy cigle w gr, lecz oczy mi mwi, e idziemy w d! Drizzt obejrza si i szybko zrozumia o czym mwi Bruenor. ] Drw nie mia czasu na filozoficzne rozwaania, po prostu szed \ za emanacjami bera, ktre z pewnoci prowadziy ich do bra- \ my. Jednak przystan na chwil, aby rozway jedyny moliwy skrt w tym bezkierunkowym, najwidoczniej okrgym planie. Przed nimi wyrs nastpny demodand, lecz Wulfgar zmit go z mostu, zanim ten nawet zdy uderzy. Teraz barbarzyc prowadzia lepa wcieko, trzeci wybuch adrenaliny, nie pozwalajcy mu zwaa na jego rany i sabo. Przystawa co kilka krokw, eby si rozejrze, szukajc czego wstrtnego, aby mc w to uderzy, a potem podbiega znw do przodu, obok Drizzta, KLEJNOT HALFUNGA aby mc pierwszy uderzy we wszystko, co prbowaoby zablokowa im drog. Nagle snujcy si dym rozdzieli si przed nimi i zobaczyli owietlony obraz, zamazany lecz wyrany - obraz ich wasnego planu. Brama - powiedzia Drizzt. - Bero trzymaj otwart. Bru enor przejdzie przez ni pierwszy. Bruenor spojrza na Drizzta zdumiony. Wyj std? - zapyta prawie bez tchu. - Jak moesz da, ebym std odszed, elfie? Moja dziewczyna jest tutaj. Ona zgina, mj przyjacielu - powiedzia cicho Drizzt. Ba! - parskn Bruenor, cho zabrzmiao to bardziej jak pocignicie nosem. - Nie bd taki szybki w wygaszaniu takich stwierdze. Drizzt spojrza na niego ze szczerym wspczuciem, lecz nie zmieni zdania. -A jeli ona zgina, ja take tu zostan - oznajmi Bruenor. -Po to, aby znale jej ciao i wynie je z tego wiekuistego pieka! Drizzt chwyci krasnoluda za ramiona i odwrci go twarzdo siebie. Wracaj Bruenorze tam, gdzie jest miejsce nas wszystkich -powiedzia. - Nie umniejszaj ofiary, jak zoya dla nas Catti-brie. Nie myl o jej mierci. Jak moesz da ode mnie tego, abym std odszed? - powiedzia Bruenor pocigajc nosem. W kcikach jego szarych oczu pojawiy si zy. - Jak moesz... Nie myl o tym co mino - powiedzia ostro Drizzt. - Za bramjest czarnoksinik, ktry nas tu wysa, czarnoksinik, ktry wysa tu Catti-brie! To byo wszystko, czego Bruenor Battlehammer potrzebowa w takiej chwili. W jego oczach zy zostay zastpione przez ogie i z rykiem wciekoci, z toporem uniesionym przed sob zanurkowa przez bram. Teraz... - zacz Drizzt, lecz Wulfgar przerwa mu. Id, Drizzcie - odpar barbarzyca. - Pomcij Catti-brie i Regisa. Zakocz poszukiwanie, ktre razem rozpoczlimy. Jeli o mnie chodzi, to nie spoczn. Moja pustka si nie skoczy.

* 280 * 281 *

R. A. SALVATORE KLEJNOT HALFUNGA

Ona zgina - powtrzy Drizzt. Wulfgar pokiwa gow. -Takjakija-powiedzia cicho. Drizzt szuka jakiego sposobu odparcia tego argumentu, lecz al Wulfgara naprawd wydawa si zbyt gboki, aby kiedykolwiek mg si z niego otrzsn. Nagle Wulfgar strzeli oczyma, jego usta otworzyy si w penym przeraenia - i podniecenia -niedowierzaniu. Drizzt odwrci si, nie tak zaskoczony, lecz przygnieciony widokiem rozpocierajcym si przed nim. Catti-brie opada bezwadnie z ciemnego nieba nad nimi. To by okrgy plan. Wulfgar i Drizzt oparli si o siebie. Nie mogli stwierdzi, czy Catti-brie yje, czy nie. Bya ciko ranna, ale gdy tak si jej przygldali, skrzydlaty demodand zelizn si w d i chwyci jza nog potnymi szponami. Zanim w umyle Wulfgara zdya powsta jaka przytomna myl, Drizzt napi Taulmarila i wysa srebrn strza. Uderzya w skro demodanda, pozbawiajc go ycia, w chwili, gdy stwr akurat chwyta mod kobiet. Dalej! - wrzasn Wulfgar do Drizzta, robic krok ku niemu. - Teraz widz swj cel! Wiem, co musz zrobi! Drizzt mia inny pomys. Woy stop midzy nogi Wulfgara i przewrci si, wbijajc drug stop pod kolana barbarzycy, popychajc go w stron bramy. Wulfgar zrozumia zamys dro-wa natychmiast i gramoli si ju, aby odzyska rwnowag. Drizzt by znowu szybszy. Koniuszek jego sejmitara wbi si pod ko policzkow Wulfgara, utrzymujc jego kroki w podanym kierunku. Zbliyli si do bramy i w chwili, gdy Drizzt zacz podejrzewa barbarzyc o jaki desperacki manewr opar but na jego siedzeniu i pchn go potnie. Zdradzony Wulfgar wpad do centralnej komnaty Pashy Pooka. Zignorowa otoczenie, chwyci Piercie Tarosa i potrzsn nim z caej siy. Zdrajco! - wrzasn. - Nigdy ci tego nie zapomn, przeklty drowie! Zajmij swoje miejsce! - odkrzykn Drizzt przez plany. -Tylko Wulfgar ma si utrzyma bram otwart i bezpieczn. Tylko Wulfgar! Trzymaj j, synu Beornegara. Jeli zaley ci na * 282 * Drizzcie Do'Urdenie i jeli kiedykolwiek kochae Catti-brie, trzymaj bram! Drizzt mg si tylko modli, e apeluje do tej maej czci rozwagi, ktra jeszcze istniaa w gowie rozwcieczonego barbarzycy. Drw odwrci si od bramy, woy bero za pas i przewiesi Taulmaril przez rami. Catti-brie bya teraz pod nim, nadal lec bez ruchu. Drizzt wycign swe oba sejmitary. Zastanowi si, ile czasu zajmie mu przecignicie Catti-brie do mostu i znalezienie z powrotem drogi do bramy? Lub czy on take zostanie pochwycony przez nieskoczono, skazany, zginie? Jak dugo Wulfgar utrzyma bram otwart? Odsun te pytania. Nie mia czasu na zastanawianie si nad odpowiedziami. Ognie byszczay w lawendowych oczach. Bysk jania w jednej rce, czu ponaglenie drugiego ostrza, proszcego, aby mogo si wbi w serce jakiego demodanda. Zca odwag, cechujcegzystencjDrizztaDo'Urdena, krc w jego yach i z potn furi odczuwanej niesprawiedliwoci, jaka spotkaa t pikn kobiet w beznadziejnej pustce,

zanurkowa w ciemno. * 283 * 23 * jeli KfeoyKoUuteK KocbAte Bruenor wpad do komnat Pashy Pooka, klnc i wymachujc toporem i w chwili, gdy wytraca swj pd, znalaz si w pokoju po drugiej stronie od Piercienia Tarosa i od dwch eunuchw, ' olbrzymw ze wzgrz, stanowicych stra Pooka. Mistrz gildii , by najbliej rozwcieczonego krasnoluda, patrzc na niego bardziej z zaciekawieniem, ni ze strachem. Bruenor nie zwraca jednak uwagi na Pooka. Patrzy na tuciocha, na odzian w szaty posta siedzc pod cian, na czarnoksinika, ktry wygoni [ Catti-brie do Tartaru. Zobaczywszy mordercz nienawi w oczach rudobrodego krasnoluda, LaValle skoczy na rwne nogi \ i wbieg przez drzwi do swego pokoju. Jego mocno bijce serce uspokoio si, gdy usysza za sob zatrzanicie si drzwi, gdy byy to magiczne drzwi z kilkoma zaklciami zamykajcymi i ostrzegajcymi. By bezpieczny - a przynajmniej tak sdzi. Czarnoksinicy czsto bywaj zalepieni sw wasn znaczn moc, nie pozwalajc zobaczy im innych form potgi - moe mniej pokrtnych, lecz rwnie silnych. LaValle nie mg wiedzie o wrzcymkotle.jakimbyterazBruenor Battlehammeri nie mg spodziewa si brutalnoci rozzoszczonego krasnoluda. Zaskocze-nie byo zupene, gdy mithrilowy topr jak piorun roztrzaska jego chronione magi drzwi i dziki krasnolud wpad do pokoju. ** Wulfgar, niepomny na otoczenie i chccy wrci tylko do Tartaru i Catti-brie, przeszed przez Piercie Tarosa w chwili, gdy Bruenor opuci komnat. Jednak woania Drizzta przez plany, * 284 * KLEJNOT HALFUNGA bagajcego go, aby trzyma bram otwart, nie mg zignorowa. Barbarzyca czu jednak w tej chwili - dla Catti-brie czy Drizzta - e nie mg zaprzeczy, e jego miejscem jest pilnowanie lustra. W jego sercu pon obraz Catti-brie, spadajcej w wiecznej ciemnoci tego przeraajcego miejsca, i chciaby przeskoczy z powrotem przez Piercie Tarosa i pospieszy jej z pomoc Zanim barbarzyca zdecydowa, czy i za gosem serca czy umysu, potna pi uderzya go w skro i powalia na podog. Upad twarz w d midzy nogami wielkimi jak pnie drzew dwu olbrzymw Pooka. To nie by najlepszy sposb na wczenie si do walki, lecz wcieko Wulfgara bya teraz nieco wiksza od wciekoci Bruenora. Jeden z olbrzymw prbowa postawi cik stop na Wulfga-rze, lecz ten by zbyt zrczny na tak niezgrabny manewr. Wyskoczy do gry midzy eunuchami i uderzy jednego z nich w twarz sw potn pici Olbrzym popatrzy osupiay na Wulfgara, nie mogc uwierzy, e czowiek moe zada taki cios, a potem odskoczy do tyu i bezsilnie osun si na podog. Wulfgar zwrci si ku drugiemu, roztrzaskujc mu nos rkojeci Aegis-fanga. Olbrzym zapa si za twarz oburcz i zatoczy si; dla niego waka zakoczya si. Wulfgar jednak nie traci czasu na upewnianie si. Kopn olbrzyma w pier, odrzucajc go na rodek pokoju. Teraz pozostaem tylko ja - rozleg si gos. Wulfgar spoj rza przez pokj ku olbrzymiemu krzesu, sucemu za tron mi strzowi gildii i ku samemu Pashy Pookowi, stojcemu za nim. Pook sign za krzeso i wycign dobrze ukryt, cik kusz, zaadowan i gotow do uycia. Mog by gruby, jak ci dwaj - rozemia si Pook. - Lecz

nie jestem tak gupi - opar kusz o krzeso. Wulfgar rozejrza si. By w sytuacji bez wyjcia, nie majc szans uchyli si przed strzaem. Lecz moe nie musia tego robi? Zacisn szczki i wypi pier. -A wic strzelaj - powiedzia bez zmruenia oka, pukajc si palcem w serce. - Zastrzel mnie obejrza si przez rami, gdzie obraz w Piercieniu Tarosa pokazywa teraz cienie gromadzcych si demodandw. - Otworzysz wejcie na plan Tartaru. 9 285* R. A. SALVATORE KLEJNOT HALFUNGA

Pook zdj palec z cyngla. Jeli stwierdzenie Wulfgara zrobio wraenie, urzeczywistnio si w chwil pniej, gdy szponiasta rka demodanda signa przez bram i zacisna si na ramieniu Wulfgara. *** Drizzt porusza si jakby pyn w swym spadaniu przez ciemno, ruchy rak prowadziy go do Catti-brie. By jednak odsonity i wiedzia o tym. Tak, jak wiedzia o tym skrzydlaty demodand, przygldajcy si jego spadaniu. Wstrtny stwr zeskoczy ze swej grzdy, gdy tylko Drizzt przelecia obok niego, machaj c skrzydami, aby zyska szybko w locie nurkowym. Wkrtce dogoni drowa i wycign swe ostre jak brzytwa szpony, eby rozedrze go na kawaki. Drizzt zauway besti w ostatniej chwili. Wykrci si dziko, usiujc zej z drogi nurkujcemu stworowi i szamoczc si, aby przygotowa swe sejmitary. Nie powinien mie szansy. To byo rodowisko demodandw, a byy to uskrzydlone stworzenia, lepiej czujce si w locie ni na ziemi. Lecz Drizzt Do 'Urden nigdy nie traci nadziei. Demodand przelecia obok, jego szpony wydary nastpndziu-r w dobrym paszczu Drizzta. Bysk, gotw jak zawsze, odci jedno ze skrzyde demodanda. Stwr zatrzepota bezsilnie i spada nadal koziokujc. Nie mia ju serca do walki z drowem, ani i skrzyda. Drizzt nie zwaa na niego. Jego celem byo dotarcie do Catti-brie. Chwyci Catti-brie w ramiona, przyciskajc jmocno do piersi. Bya zimna, jak zauway ponuro, lecz wiedzia te, e za-brn zbyt daleko, aby nawet myle o tym. Nie by nawet pewien, czy brama midzy planami jest nadal otwarta i nie mia pojcia, jak moe zatrzyma to nieskoczone spadanie. Rozwizanie nadeszo w postaci nastpnego skrzydlatego demodanda, przecinajcego tor lotu jego i Catti-brie. Stwr nie mia zamiaru go atakowa, by to tylko przelot; chcia przelecie pod nimi, aby lepiej przyjrze si przeciwnikom. Drizzt nie straci szansy. Gdy stwr przelatywa pod nimi, mroczny elf rzuci si w d, wycigajc do granic moliwoci rk z ostrzem. Nie zabijajc, sejmi-tar trafi w cel, wbijajc si w grzbiet stwora. Demodand rykn i run w d, chcc uwolni si od ostrza. Jego ruch pocign za * 286 * sob Drizzta i Catti-brie, zmieniajc kt ich spadku na tyle, e znaleli si na rwnym poziomie z jednym z zadymionych mostw. Drizzt skrca si i zwija chcc utrzyma ich na poziomie, wycigajc swj paszcz, aby pochwyci jak w agiel prd powietrza. W ostatniej chwili przesun si pod Catti-brie, eby uchroni jod uderzenia. Z cikim omotem i wybuchem

dymu wyldowali. Drizzt wypez spod Catti-brie i uklk, usiujc zapa oddech. Catti-brie leaa pod nim, blada i poobijana, widoczne byy tuziny ran, najgorsza bya odniesiona w potyczce ze szczu-roakami. Wikszo jej szat nasika krwi, krew zlepia jej wosy, lecz serce w Drizzcie nie opado na ten przeraajcy widok, gdy zauway pewn oznak ycia, gdy spadali. Catti-brie jkna. *** LaValle gramoli si za maym stolikiem. Trzymaj si z dala ode mnie, krasnoludzie - ostrzeg. - Je stem czarnoksinikiem o wielkiej mocy! Po Bruenorze nie byo zna przeraenia. Ci swym toporem przez st i pokj wypenia eksplozja dymu i iskier. Gdy LaVal-le w chwil pniej odzyska wzrok, stwierdzi, e stoi twarz w twarz z Bruenorem; z rk i brody krasnoluda unosiy si smuki szarego dymu. May st lea poamany na pododze, a krysztaowa kula czarnoksinika rozupana bya na p. Tylko tyle potrafisz? - zapyta Bruenor. LaValle nie mg wykrztusi sowa. Bruenor chcia go zabi, wbi swj topr dokadnie midzy krzaczaste brwi tego czowieka, lecz to wanie Catti-brie, jego pikna crka nienawidzia zabijania z caego serca, jeli miao ono oznacza zemst. Bruenor nie chcia splami jej pamici. Cholera! -jkn, walc czoem w twarz LaValle'a. Czar noksinik uderzy w cian i sta tam, oszoomiony i w bez ruchu, a Bruenor chwyci go rk za pier, wydzierajc przy okazji sporgar wosw i rzuci twarz o podog. - Moi przy jaciele mog potrzebowa twojej pomocy, czarnoksiniku warkn krasnolud - wic pezaj. I wiedz, e jeli zrobisz cho jeden ruch, ktry nie bdzie mi si podoba, mj topr odetnie ci gow! 9 287 9 R. A. SALVATORE Na wp wiadomy LaValle z trudem sysza sowa, lecz do^ skonale wiedzia, co krasnolud ma na myli, i zmusi si do pe-'' zania na czworakach. Wulfgar opar stop o elazn podstaw Piercienia Tarosa^ i zacisn swj elazny chwyt na okciu demodanda, opierajc': si potnemu cigniciu stwora. W drugiej rce barbarzyca trzy-' ma w pogotowiuAegis-fang, nie chcc jednak nim machn przez planarnl>ram, lecz majc nadziej, e na tym wiecie pojawi, si co bardziej podatnego na zranienie, ni okie. Szpony demodanda wyrway gbokie rany w jego ramieniu, : brudne rany, ktre bd si dugo goiy, lecz Wulfgar nie zwaa na bl. Drizzt powiedzia mu, aby trzyma bram otwart, jeli ". kiedykolwiek kocha Catti-brie. Bdzie trzyma bram otwart. Mina nastpna sekunda i Wulfgar zobaczy, e jego rka zelizguje si niebezpiecznie blisko bramy. Mg dorwna si demodandowi, lecz sia demodanda bya magiczna, nie fizyczna, a Wulfgar osab ju dawno. Jeszcze cal, a jego rka przejdzie i przez bram do Tartaru, gdzie bez wtpienia czekaj inne godne ( demodandy. W umyle Wulfgara zabyso wspomnienie, ostatni obraz Catti-brie, pobitej i lecej bez ycia. - Nie! - warkn, cignc potnie sw rk, a razem z demodandem znaleli si na pozycjach wyjciowych. Nagle opuci rami, szarpnwszy demodanda w d. Zadziaao. Demodand straci rwnowag i przewrci si, jego gowa wychylia si przez Piercie Tarosa na Pierwszy Plan Materialny tylko na sekund, lecz na wystarczajc, aby Aegis- _ fang szybkim uderzeniem roztrzaska j ego czaszk.

Wulfgar cofn si o krok i chwyci swj mot bojowy w obie rce. Nastpny demodand chcia przej przez bram, lecz Wulfgar odrzuci go z powrotem do Tartaru kolejnym potnym uderzeniem. Pook przyglda si temu wszystkiemu zza swego tronu, jego kusza cigle bya wycelowana, aby zabi. Nawet mistrz gildii stwierdzi, e jest zahipnotyzowany sam si olbrzymiego mczyzny, a gdy jeden z eunuchw przyszed do siebie i wsta, Pook i skin rk, aby odsun si od Wulfgara nie chcc zakca ogl* 288 KLEJNOT HALFUNGA danego spektaklu. Jednak jakie szuranie z boku zmusio go do oderwania wzroku. To LaValle wypez ze swego pokoju; wymachujcy toporem krasnolud poda tu za nim. Bruenor natychmiast zobaczy straszliwe niebezpieczestwo, w obliczu ktrego sta Wulfgar i wiedzia, e czarnoksinik moe tylko skomplikowa spraw. Chwyci LaValle'a za wosy i pocign go tak w gr, e ten a uklk. Obszed go, eby mc stan przed j ego twarz. Dobry dzie do spania - skomentowa krasnolud, uderzajc czoem w czoo czarnoksinika, pozbawiajc LaValle'a przytomnoci. Usysza jeszcze szczknicie za sob, gdy czarnoksinik osun si na ziemi i odruchowo unis tarcz midzy sob a rdem dwiku, w sam por, aby zasoni si przed strza z kuszy Pooka. Strzaa wybia dziur w herbie przedstawiajcym kufel pienicego si piwa i mina w niewielkiej odlegoci rami Bruenora, przebijajc si na drug stron. Bruenor wyjrza ponad brzegiem swej cennej tarczy i spojrza gronie na Pooka. Nie powiniene by rani mej tarczy! - warkn i ruszy do przodu. Olbrzym ze wzgrz chcia si wtrci. Wulfgar zobaczy jego ruch ktem oka i take chcia doczy - szczeglnie, e Pook zajty by ponownym adowaniem swej cikiej kuszy - lecz mia swe wasne kopoty. Przez bram wpad nagle skrzydlaty demodand i bysn obok Wulfgara. Tylko doskonale wyrobione odruchy uratoway barbarzyc, gdy wyrwa rk i chwyci demodanda za nog. Pd stwora rzuci Wulfgara do tyu, jednak barbarzycy udao si utrzyma chwyt. Rzuci demodanda obok siebie i zwali go na podog jednym ciosem mota bojowego. Kilka ramion, rak i gw wysuno si przez Piercie Tarosa, a Wulfgar, wymachujc z furi Aegis-fangiem, mg je tylko utrzyma na odlego. *** Drizzt, z Catti-brie przewieszonbezwadnie przez rami, bieg zadymionym mostem. Nie napotyka dalszego oporu przez wiele minut i zrozumia dlaczego, gdy dotar w kocu do bramy planarnej. Wok niej siedziao dziesitki przykucnitych, blokujcych przejcie, demodandw. Drw z obrzydzeniem przyklk na * 289 R. A. SALVATOBE jedno kolano i pooy delikatnie obok siebie Catti-brie. Rozwa-? y uycie Taulmarila, lecz stwierdzi, e jeeli chybi, jeeli strzaa w jaki sposb znajdzie drog przez zgromadzon hord, przej- * dzie przez bram to wpadnie do pokoju, w ktrym sta Wulfgar. Nie chcia korzysta z takiej szansy. Tak blisko - szepn bezsilnie, spogldajc na Catti-brie. Trzyma jmocno w ramionach i odgarn may kosmyk wosw z jej twarzy. Wydawaa si taka zimna. Drizzt pochyli si nad

ninisko, majc zamiar wyczu tylko rytm jej oddechu, lecz zna laz si zbyt blisko niej i zanim zda sobie spraw z tego, co robi^ jego wargi znalazy si na jej wargach w czuym pocaunku. Cat( ti-brie poruszya si, lecz nie otworzya oczu. Jej ruch doda Drizztowi odwagi. Za blisko, a ty nie zginiesz w tym mierdzcym miejscu mrukn ponuro. Przerzuci Catti-brie przez rami i owin cili, swoim paszczem, eby j zabezpieczy. Chwyci potem mocno sejmitary, przecign swymi czuymi palcami po skomplikow nych rzebieniach na ich rkojeciach, stajc si jednoci ze swsf broni, czynic je zabjczym przedueniem czarnych ramion. Odetchn gboko. ,'< Ruszy cicho, jak to tylko drowy potrafi na ty wstrtnej hordy* * * * Regis wsta zaniepokojony, gdy czarne sylwetki polujcy* kotw przemykay si tu i tam, otaczajc go. Nie wydaway siej mu zagraa - jeszcze nie - lecz gromadziy si. Wiedzia be adnych wtpliwoci, e to on jest orodkiem ich zainteresowa nia. Nagle wpada i stana przed nim Guenhwyvar. eb wielkiego kota by na poziomie j ego gowy. Wiesz co - powiedzia Regis, widzc podniecenie w ciemnych oczach pantery. Regis podnis statuetk i zbada j% zauwaajc, e koty stay na widok figurki. Moemy wrci przy pomocy tego - powiedzia halfling na* gle domylajc si. - To jest klucz do naszej podry, a z tym,; moemy i dokd zechcemy! - rozejrza si i rozway pewne-bardzo interesujce moliwoci. - Wszyscy? Jeli kory mog si umiecha, to Guenhwyvar wanie to uczy-? ia. * 290 * LepKA TXC (YTfozyplAPui Zejd mi z drogi, ty przeadowana beczko! - rykn Bruenor. Olbrzymi eunuch rozstawi szeroko nogi i sign po krasnoluda swolbrzymiap ktr zresztBruenor natychmiast ugryz. Nigdy nie suchaj - mrukn. Pochyli si nisko i zanur kowa midzy nogami olbrzyma, a potem wyprostowa si szyb ko. Samotny rg jego hemu podnis biednego eunucha z pod ogi. Po raz drugi tego dnia przewrci si, tym razem trzyma jc si rkoma za najnowsz ran. Z dz mordu w szarych oczach Bruenor zwrci si do Pooka. Mistrz gildii jednak nie wydawa si tym zatroskany, a prawd mwic ledwie go zau way. Skoncentrowa si znw na kuszy, zaadowanej i wyce lowanej prosto w niego. *** Jedyn emocj Drizzta by gniew, gniew na bl, jaki zaday Catti-brie wstrtne stwory Tartaru. Take cel byjeden, maa plamka wiata w ciemnoci, brama planarna prowadzca do jego wiata. Sejmitary prowadziy go i Drizzt umiechn si na myl o przedarciu si przez ciao demodanda, lecz musia na chwil zwolni; jego gniew osab na widok celu. Mg rzuci si na hord demodandw w szaleczym ataku i prawdopodobnie udaoby mu si przelizn przez bram, lecz czy Catti-brie zniosaby razy, ktre potne stwory z pewnocizadayby, zanim

Drizzt by j przenis? Drw odnalaz jeszcze inny sposb ucieczki. Gdy zblia si do tylnej linii demodandw, wycign szeroko swe ostrza na obie strony i poklepa dwa demodandy po ich zewntrznych ramio 291 * R. A. SALVATORE nach. Gdy stwory odruchowo odwrciy si, aby sprawdzi swe tyy, Drizzt desperacko rzuci si midzy nie. Ostrza drowa zlay si w jeden wirujcy dzib, odcinajc rce demodandw, ktre usioway pochwyci atakujcego. Poczu szarpnicie Catti-brie i natychmiast odwrci si, jego wcieko podwoia si. Nie zobaczy celu, lecz wiedzia, e poczy si z czym, gdy wbi Bysk i naraz usysza wrzask demodanda. Cikie rami uderzyo go w skro; normalnie uderzenie to powinno go powali, lecz Drizzt odwrci si znowu i zobaczy wiato bramy tylko o kilka stp w przodzie - i sylwetk samotnego demodanda blokujcego mu drog. Ciemny tunel cia demodandw pocz zamyka si wok niego. Inne wielkie rami zatoczyo koo, lecz Drizzt zanurkowa pod nim. Gdyby demo-dandby szybszy o jedn sekund, zostaby pochwycony i zabity. Znowu instynkt, szybszy ni myl, przenis Drizzta. Ci w ramiona demodanda szeroko rozstawionymi sejmitarami i pochyli gow, uderzajc ni w pier demodanda, pd wyrzuci stwora przez bram. * ** Ciemna gowa i ramiona wynurzyy si z bramy w zasigu wzroku Wulfgara. Uderzy Aegisfangiem. Potne uderzenie roztrzaskao krgosup demodanda i wstrzsno Drizztem, ktry pcha z drugiej strony. Demodand run martwy, jedna poowa jego ciaa bya w Piercieniu Tarosa, za druga poowa na zewntrz; do pokoju Pooka wytoczy si bezwadnie oguszony drw - pod ciaem Catti-brie. Wulfgar zblad na ten widok i zawaha si, lecz Drizzt, uzmy-, sowiwszy sobie, e wkrtce przejdzie przez bram wicej potworw, podnis gow z podogi. Zamknij bram - sapn. Wulfgarju wczeniej zauway, e nie moe roztrzaska zwiet-f ciada w ptli - uderzenie w nie wysaoby tylko gowic jego mota bojowego do Tartaru. Zacz opuszcza Aegis-fang. Nagi zauway ruch po drugiej stronie pokoju. * ** Jeste wystarczajco szybki z t tarcz? - zadrwi Pook kuszy. i KLEJNOT HALFUNGA Majc uwag zwrcon na bro, Bruenor nawet nie zauway wspaniaego weicia Drizzta i Catti-brie. - Wic masz tylko jeden strza, aby mnie zabi, psie - splun, nie bojc si mierci- ~I tylko jeden - zrobi krok naprzd. Pook wzrusz)* ramionami. By dowiadczonym strzelcem wyborowym, a je/0 kusza bya zaczarowana, jak kada bro w Krainach. Jed811 strza* powinien wystarczy. Lecz nigdy go nie odda. Wirujcy mo* bojowy eksplodowa na tronie, przewracajc olbrzymie krzes0 na mistrza gildii i

rzucajc nim ciko o cian. Bruenor odwr'* s*$ z ponurym umiechem, aby podzikowa swemu barbarzyi^kiemu przyjacielowi, lecz jego umiech zamar, a sowa uwizy inu w gardle, gdy zobaczy Drizzta - i Catti-brie! - lecych obok Piercienia Tarosa. Krasnolud sta, jakby go kto zamieni w karnik e mrugnwszy okiem, nie biorc najlejszego oddechu. ^& sie. Pd mm "gity, opad na kolana. Rzuci topr i tarcz i p<>czai peza na czworakach do swej crki. Wulfgar chwyci* elazne brzegi Piercienia Tarosa i prbowa zewrze je. Caa grna poowa jego ciaa zaczerwienia si, yy i potne mini*5 wystpiy jak elazne sznury na jego potnych ramionach. Lecz jeli nawet co si poruszyo w bramie, byo to nieznaczne poruszenie. Rami demodanda signo przez bram, eby przeszkodzi jej zamkniciu, lecz jego widok doda Wulfgarowi now/cn si*- Rykn do Temposa i napar z caej siy, usiujc zewrze n*ce, zginajc brzegi ptli, aby si spotkay. Szklisty obraz zgi si- Plany sie. przesuny i rami demodanda upado na podog, rwno odcite. Podobnie demodand, ktry lea martwy u stp Wiiu'sara> poow ciaa nadal w bramie, przesun si i odwrci. Wulfgar odwr"* oczy d przeraajcego widoku skrzydlatych demodandw' pochwyconych w skrcajcym si tunelu planarnym, zginanych i amanych, a ich skra pocza pka z przeraliwym chrzCstem- Magia Piercienia Tarosa bya potna i mimo caej sy^J siy> Wulfgar nie mia nadziei zgi go na tyle, aby uzna dfi0 7Z zakoczone. Skrzywi i zablokowa bram, lecz na jak dh^0? Gdy sie. zmczy, a Ptla Tarosa powrci do swego normalnego ksztatu, brama zostanie otwarta ponowni' 29$ 9 292.* R. A. SALVATORE nie. Rykn z uporem i napar znowu, odwracajc gow w bok w oczekiwaniu strzaskania si szklistej powierzchni. * ** Wydawaa si taka blada, jej wargi byy prawie sine, a skra sucha i chodna. Bruenor widzia, e rany byy cikie, lecz krasnolud czu take, e zasadniczymi ranami nie byy cicia czy otarcia. Wydawao si raczej, e jego droga dziewczyna stracia swego ducha, jakby zrezygnowaa z chci do ycia, gdy spada W ciemno. Leaa teraz bezwadnie zimna i blada w jego ramionach. Na pododze. Drizzt instynktownie rozpozna niebezpieczestwo. Przetoczy si na bok i rozcign szeroko paszcz, zasaniajc swym wasnym ciaem Catti-brie i Bruenora, ktry by zupenie niewiadom otoczenia. Po drugiej stronie pokoju poruszy si LaValle. Uklk i rozejrza si po pokoju, natychmiast rozpoznajc wysiki Wulfgara, majce na celu zamknicie bramy. Zabij ich - szepn Pook do czarnoksinika, nie omielajc si jednak wypezn spod przewrconego krzesa. LaValle nie usucha, on ju wczeniej rozpocz splatanie zaklcia. * ** Po raz pierwszy w yciu Wulfgar przekona si, e jego sia jest niewystarczajca. Nie mog! - stkn spogldajc na Drizzta, tak jak zawsze spoglda na Drizzta, w poszukiwaniu odpowiedzi. Ranny drw z trudem orientowa si w tym, co si naokoo niego dzieje. Wulfgar chcia zrezygnowa. Jego ramiona pony od ugryzie hydry, z trudem utrzymywa si na nogach, jego przyjaciele leeli bezsilnie na pododze. A jego sia nie bya wystarczajca! Rzuca oczyma tu i

tam w poszukiwaniu jakiego innego sposobu. Ptla, jakkolwiek potna, osabnie.. A przynajmniej -szukajc jakiej nadziei - Wulfgar w to wierzy. Regis przeszed przez to, znalaz sposb, aby okpi jej moc. Regis. Wulfgar znalaz odpowied na swoje pytanie. Napar po raz ostatni na Piercie Tarosa, a potem puci go szybko, wprawiajc bram w chwilowe drenie. Nie traci cza* 294 * KLEJNOT HALFUNGA su na ogldanie niesamowitego widowiska, zanurkowa i wyrwa zakoczone per bero zza pasa Drizzta, a potem wyprostowa si i uderzy kruchym narzdziem w szczyt Piercienia Tarosa, roztrzaskujc czarnper na tysic drobniutkich skorup. W tej samej chwili LaValle wypowiedzia ostatni sylab swego zaklcia, uwalniajc potny adunek energii. Przelecia obok Wulfgara, opalajc wosy na jego ramieniu i uderzy w rodek Piercienia Tarosa. Szklisty obraz, popkany w kolisty wzr pajczej sieci w wyniku chytrego uderzenia Wulfgara, rozlecia si na kawaki. Potna eksplozja wstrzsna fundamentami domu gildii. W pokoju zawiroway paty ciemnoci; widzowie mogliby sdzi, e zawirowao cae to miejsce, w ich uszach zagwizda nagy wiatr, jakby wszyscy zostali pochwyceni w zamieszanie, ktre wybucho w szczelinie powstaej w samych planach istnienia. Otoczyy ich kby czarnego dymu. Zapanowaa zupena ciemno. Nagle, tak szybko jak si to wszystko zaczo -mino. wiato dnia powrcio do zrujnowanego pokoju. Drizzt i Bruenor byli pierwsi na nogach, badajc uszkodzenia i tych, ktrzy przeyli. Piercie Tarosa lea pogity i strzaskany, zgita rama z bezwartociowego elaza, z gst, podobn do pajczyny sub-stancj , ktra z uporem przywara do niego porozdzieranymi patami. Skrzydlaty demodand lea martwy na pododze, odcite rami innego stwora leao obok niego, a p ciaa jeszcze innego leao obok nich, nadal skrcajc si w miertelnych drgawkach; gsty, czarny pyn wypywa na podog. Kilka stp dalej, z twarzpoczerniaod dymu i cay drc siedzia Wulfgar, wsparty na jednym okciu, wygldajcy na lekko zmieszanego -jego jedno rami byo jasnoczerwone od dziaania energetycznego pocisku LaValle'a. Ciao barbarzycy pokryway setki maych plamek krwi. Najwidoczniej szklisty obraz bramy planarnej by czym wicej, ni tylko obrazem. Wulfgar spojrza nieobecnym wzrokiem na swych przyjaci, zamruga kilka razy oczyma i pad na plecy. LaValle jkn, zauwaywszy Drizzta i Bruenora. Chcia si podnie na kolana, lecz stwierdzi, e tylko wystawi si na wi9 295 R. A. SALVATORE dok zwyciskich intruzw. Opad ponownie na podog i le bez ruchu. Drizzt i Bruenor popatrzyli po sobie, zastanawiajc si co i bi dalej. Dobrze jest zobaczy znowu wiato - dobieg ich cichy g z tyu. Spojrzeli w d i napotkali wzrok Catti-brie, jej gboki niebieskie oczy byy znowu otwarte. Bruenor ze zami opad na kolana i chwyci jw objcia. Drr chcia uczyni to samo, lecz poczu, e powinna to by ich pry* watna chwila. Poklepa uspokajajco Bruenora po ramieni; i odszed na bok, aby upewni si, e z Wulfgarem jest wszystka^ w porzdku. Gdy klka obok swego

barbarzyskiego przyjad-vi la, nagy ruch przerwa mu t czynno. Wielki tron, poamany, i i spalony, przewrci si pod cian. Drizzt odepchn goi,, z atwoci, lecz gdy to czyni, zauway Pash Pooka, ktry*' wybieg zza tronu i ucieka w kierunku gwnych drzwi pokoju. ' Bruenor! - zawoa Drizzt, lecz wiedzia, e ten jest zbyt < zajty swoj crk, eby troszczy si o takie drobnostki. Drizzt odepchn wielkie krzeso i cign z plecw Taulmaril i nacignwszy go rzuci si w pogo. Pook wybieg za drzwi i odwrci si, aby zatrzasn je za sob. Rassi... - chcia wrzasn, gdy odwrci si ku schodom, lecz sowa uwizy mu w gardle, gdy zobaczy Regisa: ze skrzyowanymi ramionami, stojcego przed nim na szczycie schodw. Ty! - rykn Pook, z wykrzywion z wciekoci twarz. Nie, ona - poprawi Regis wskazujc palcem w gr, gdy lnica, czarna posta skoczya na Pooka. Dla osupiaego Pooka Guenhwyvar bya tylko lecc kul olbrzymich zbw i szponw. Gdy Drizzt wyszed zza drzwi, wadanie Pooka jako mistrza gildii zakoczyo si z trzaskiem. Guenhwyvar! - zawoa Drizzt, znajdujc si blisko swego cennego przyjaciela po raz pierwszy od wielu tygodni. Olbrzy mia pantera popdzia susami do Drizzta i pocza obwchiwa go gorco, szczliwa kad sw czstk z ponownego pocze nia. Jednak inne widoki i dwiki skrciy to spotkanie. Po pierw sze by tu Regis, uoony wygodnie na rzebionej porczy, z rkoma zaoonymi za gow i skrzyowanymi swymi poroniKLEJNOT HALFUNGA tymi futrem nogami. Drizzt by szczliwy, widzc znowu Regisa, lecz niepokoiy go dwiki dochodzce z gry schodw: wrzaski przeraenia i gardowe warknicia. Bruenor take je usysza i wyszed z pokoju, aby zbada, co to jest. Pasibrzuch! - pozdrowi Regisa, podajc za Drizztem do halflinga. Spojrzeli w d na wielkie schody i walk toczc si w dole. Od czasu do czasu przebiega szczuroak cigany przez panter. Grupa mieszacw utworzya obronny krg, ich ostrza aonie byskay dokoa, aby odeprze kocich przyjaci Guenhwyvar, lecz fala czarnych futer i byszczcych kw przykrya ich tam gdzie stali. Koty? - sapn Bruenor do Regisa. - Przyprowadzie koty? Regis umiechn si i przesun gow w koysce z rk. Znasz lepszy sposb na wypdzenie myszy? Bruenor pokrci gow i nie mg ukry umiechu. Spojrza na ciao mczyzny, ktry uciek z pokoju. Te nie yje - zauway ponuro. To by Pook - powiedzia im Regis, cho ju wczeniej do mylali si personaliw mistrza gildii. - Teraz go ju nie ma i, jak wierz, stanie si tak z jego szczuroaczymi towarzyszami. Regis spojrza na Drizzta wiedzc, e potrzebne bdzie mae wyjanienie. Przyjaciele Guenhwyvar polujtylko na mieszacw - po wiedzia. -1 na niego, oczywicie - wskaza na Pooka. - Praw dziwi zodzieje ukryli si w swych pokojach; jeli oczywicie byli dostatecznie zwinni, lecz pantery nie zrobi im krzywdy.

Drizzt pokiwa goww stron Regisa pochwalajc sposb, jaki wybrali Regis i Guenhwyvar. Guenhwyvar nie bya czujk. Wszyscy przeszlimy dziki statuetce - kontynuowa Regis. - Zabraem j, gdy wychodziem z Tartaru wraz z Guenhwyvar. Koty bdmogy dziki niej wrci na swj plan, gdy tylko zada nie zostanie wykonane - rzuci figurk jej prawowitemu waci cielowi. Na twarzy halflinga pojawio si zaciekawienie. Strzeli palcami i zeskoczy z balustrady, jakby jego ostatnie dziaanie podsu-

* 296 * 297 * R. A. SALVATORE no mu pewien pomys. Podbieg do Pooka, odwrci gow J ego mistrza gildii na bok prbujc zignorowa bardzo n ran na jego szyi - i zdj rubinowy wisiorek bdcy pr czyntej caej przygody. Zadowolony Regis zwrci si do s zaciekawionych towarzyszy. Czas, aby zdoby pewnych sprzymierzecw - wyjani fling i zbieg po schodach. Bruenor i Drizzt popatrzyli po sobie z niedowierzaniem. Chce zawadn gildi- powiedzia Bruenor do drowa. Drizzt nie dyskutowa. *** Z ulicy w Zodziejskim Krgu Rassiter, znw w swej ludzki postaci, sysza krzyki umierajcych szczuroakw. Szybko: zumia, e gildia zostaa opanowana przez bohaterw z pnocy, a gdy Pook wysa go na d, eby kierowa walk, ucie* w schronienie bezpiecznych kanaw. Teraz mg tylko suc" krzykw i zastanawia si, ilu z jego likantropw przeyje t ciemny dzie. Zbuduj now gildi - poprzysig sobie, cho w peni zda* wa sobie spraw z ogromu tego zadania, szczeglnie teraz, gdy osign taki rozgos w Calimporcie. Moe wywdruje do innego miasta, Memnonu lub Wrt Baldura, gdzie dalej wzdu wy* brzea. Przesta si nagle zastanawia, gdy paz zakrzywionego / ostrza spocz na jego ramieniu, ostra jak brzytwa krawd zary* sowaa krwaw lini na boku jego szyi. Rassiter wycign wysadzany klejnotami sztylet. To twj, jak sdz - powiedzia starajc si, aby w jego go-; sie brzmia spokj. Szabla odsuna si i Rassiter odwrci si do Artemisa Entreriego. Entreri wycign zabandaowane rami, aby wzi sztylet, chowajc jednoczenie szabl do pochwy. Wiem, e zostae pokonany - powiedzia bez ogrdek Rassiter. - Obawiaem si, e nie yjesz. Obawiae si? - umiechn si Entreri. - Czy miae nadziej? To prawda, e zaczlimy rywalizowa ze sob- zacz Rassiter.

298 * KLEJNOT HALFUNGA Entreri znw si umiechn. Nigdy nie uwaa szczuroaka za tak wartociowego, aby myle o nim jak o rywalu. Rassiter gadko przekn obraz. Lecz wtedy suylimy temu samemu panu - spojrza na dom gildii, gdzie wrzaski zaczy stopniowo cichn. - Sdz, e Pook nie yje, a przynajmniej zosta odarty z siy. Jeli spotka drowa, to nie yje - powiedzia Entreri, sama myl o Drizzcie Do'Urdenie napenia jego gardo ci: Wic ulice s otwarte - stwierdzi Rassiter. Mrugn chytrze okiem do Entreriego. - Do opanowania. Ty i ja? - zaduma si Entreri. Rassiter wzruszy ramionami. Kilku w Calimporcie bdzie ci si przeciwstawia - powie dzia szczuroak. -Ale mymi zaraliwymi ukszeniami, w cigu kilku tygodni zbior tum lojalnych wsppracownikw. Z pewnoci nikt nie odway si oprze nam w nocy. Entreri podszed do niego i wraz z nim patrzy na dom gildii. Tak, mj aroczny przyjacielu - powiedzia cicho - ale pozostaj dwa problemy. -Dwa? Dwa - powtrzy Entreri. - Po pierwsze, dziaam sam. Ciao Rassitera wypryo si, gdy ostrze sztyletu wbio si w jego krgosup. Po drugie, jeste ju martwy - kontynuowa Entreri. Wy szarpn skrwawiony sztylet i trzyma go pionowo, aby wytrze ostrze o paszcz Rassitera, gdy szczuroak bez ycia osun si na ziemi. Entreri przyjrza si swemu dzieu i bandaom na zranionym okciu. Ju mocniejsze - mrukn do siebie i ruszy, aby znale ja k ciemn dziur. By ju jasny ranek i morderca, cigle potrze bujc odpoczynku, nie by gotw spotka si z wyzwaniami, ja kie niosy ulice w dzie. * Z99 * * 25 *> DROQA. UI stolcu Bruenor zapuka lekko do drzwi, nie spodziewajc si od wiedzi. Jak zwykle odpowiedzi nie byo. Tym razem jednak upj krasnolud nie odszed. Nacisn klamk i wszed do ciemnegaf pokoju. Na ku, tyem do Bruenora siedzia rozebrany do pass' i gadzcy szczupymi palcami gst grzyw biaych wosvj| Drizzt. Nawet w ciemnoci Bruenor wyranie widzia przykrytej, strupem lini przecinajcplecy drowa. Krasnolud wzdrygn s%, nie wyobraajc sobie w tych dzikich godzinach walki, e Drizzt zosta tak powanie zraniony przez Artemisa Entreriego. - Pi dni, elfie - powiedzia cicho Bruenor. - Mylisz prze* y cae swe ycie tutaj? Drizzt odwrci si powoli do swego przyjaciela. -A dokd to niby miabym pj? - odpar. Bruenor przyglda si lawendowym oczom, w ktrych odbijao si wiato korytarza za otwartymi drzwiami. Lewe byo znowu otworzone, zauway z nadziej. Obawia si, e cios demo-danda

na zawsze zamkn oko Drizzta. Najwyraniej jednak zostao wyleczone, lecz nadal te cudowne oczy martwiy Bruenora.-Wydawao si, e straciy zbyt du cz swego blasku. Co z Catti-brie? - zapyta Drizzt, naprawd zatroskany o mod kobiet, chcc jednoczenie zmieni temat rozmowy. Bruenor umiechn si. Jeszcze nie moe chodzi - odpar. - Lecz ochota do walki ju powrcia i dziewucha nie moe ulee spokojnie na ku rozemia si, przypominajc sobie scen, jaka miaa miejsce wczeniej tego dnia, gdyjeden ze sucych chcia poprawi podu szk jego crce. Samo spojrzenie Catti-brie spowodowao, e 9 300 KLEJNOT HALFLINGA z twarzy mczyzny odpyna caa krew. - Tnie sucych ostrzem swego jzyka, gdy jej zbytnio nadskakuj. Umiech Drizzta wydawa si wymuszony. -AWulfgar? Chopiec ma si lepiej - odpar Bruenor. - Cztery godziny zabrao mi zeskrobanie z niego tej pajczyny, jest te ranny w rk, co bdzie wymagao co najmniej miesica rekonwalescencji, aby mg odzyska w niej si, lecz trzeba czego wicej, aby powa li tego chopca! Krzepki jak gra i prawie tak wielki! Patrzyli na siebie, a umiechy zaniky, a cisza staa si niewygodna. Zaczyna si biesiada u halflinga - powiedzia Bruenor. Idziesz? Wydaje mi si, e z tak okrgym brzuchem Pasibrzuch przygotowa doskonay st. Drizzt wzruszy wymijajco ramionami. Ba! - parskn Bruenor. - Nie moesz przey caego ycia w tych ciemnych cianach! Przerwa, gdy w jego gowie powstaa naga myl. -A moe wychodzisz w nocy? - zapyta chytrze. Wychodz? Polowa - wyjani Bruenor. - Polujesz na Entreriego? Teraz Drizzt si rozemia, widzc, e Bruenor czy jego po danie samotnoci z jak obsesj dotyczc mordercy. Poniesz z dzy spotkania si z nim - stwierdzi Bruenor. -A on z kolei ponie dz spotkania si z tob jeli jeszcze oddycha. Idziemy - powiedzia Drizzt, nacigajc lun koszul przez gow. Przypi magiczn mask i pocz sa ko, lecz zatrzyma si, aby si jej przyjrze. Zwin j w rkach i rzuci na stolik. - Nie moemy si spni na wito. Domysy Bruenora, co do Regisa, nie chybiy; st czekajcy na obu przyjaci by wspaniale udekorowany lnicymi srebrami i porcelan a zapachy wspaniaoci kulinarnych spowodoway, e idc do wskazanych krzese niewiadomie oblizywali wargi. Regis siedzia u szczytu dugiego stou. Tysice klejnotw, jakie naszy na sw tunik chwytao wiato wiec w migotliwych wybuchach przy kadym jego poruszeniu na krzele. Obok niego stao dwch olbrzymw ze wzgrz, eunuchw, ktrzy strzegli *301 *

R. A. SALVATORE Pooka do gorzkiego koca, ich twarze byy poobcierane i zab" daowane. Po prawej stronie halflinga siedzia LaValle, ku ] nemu niesmakowi Bruenora, za po lewej halfling z oczyma j szparki oraz pucoowaty modzieniec, naczelny dowdca w no gildii. W pewnej odlegoci siedzieli Wulfgar i Catti-brie, o* siebie, trzymajc si za rce, co byo, jak domyla si Drizzt, po bladoci i zmczonym wyrazie twarzy - bardziej wzajemny wsparciem, ni prawdziwym afektem. Jednak, mimo zmcz ich twarze rozjania umiech, tak jak rozjania si twarz Regi gdy zobaczy Drizzta wchodzcego do pokoju - by to przecie pierwszy raz od prawie tygodnia, gdy ktokolwiek mg ujrzefe drowa. Witajcie! Witajcie! - powiedzia uszczliwiony Regis. - T \ byoby pytkie wito, gdyby do nas nie doczy! Drizzt wlizn si na krzeso obok LaYal^a, cigajc na* siebie zatroskany wzrok niemiaego czarnoksinika. Dowdca take poruszy si niespokojnie na myl o spoyciu obiadu* z drowem. Drizzt umiechn si z powodu powagi ich niepoko-t, ju, w kocu to by ich problem, a nie jego. Byem zajty - powiedzia do Regisa.> Ualaniem si nad sob" chcia powiedzie Bruenor, siadajp obok Drizzta, lecz taktownie ugryz si w jzyk. Wulfgar i Catti-brie patrzyli na swego mrocznego przyjaciela ; przez st. Przysige mnie zabi - chodno powiedzia drw do Wul- fgara, powodujc, e olbrzym cofn si gbiej w krzeso. Wulfgar zaczerwieni si i cisn za rk Catti-brie. Tylko sia Wulfgara moga utrzyma bram -wyjani Drizzt. Kciki jego ust uniosy si w smutnym umiechu. -Aleja... - zacz Wulfgar, Catti-brie jednak przerwaa mu. Do o tym - zadaa, walc piciw udo Wulfgara. -Nie rozmawiajmy o kopotach, ktre na cae szczcie ju miny. Zbyt wiele jest jeszcze przed nami! Moja dziewczyna ma racj - wybuch Bruenor. Dni uciekaj, gdy my tak tu siedzimy i leczymy si! Jeszcze tydzie i ominie nas wojna. Jestem gotw wyruszy - oznajmi Wulfgar. * 302 KLEJNOT HALFUNGA -Nie jeste -odpara Catti-brie. -Ani ja. Pustynia nas zatrzyma, zanim nawet rozpoczniemy sw dug drog. Hm... - zacz Regis zwracajc ich uwag. - Jeli chodzi o wasze odejcie... - przerwa, aby rozway ich spojrzenia, zaniepokojone tak otwartym postawieniem sprawy. - Ja... hmm... mylaem, e... miaem na myli... Wypluj to wreszcie - zada Bruenor, domylajc si, co jego may przyjaciel ma na myli. C, zbudowaem tutaj miejsce dla siebie - kontynuowa Regis. -1 zostajesz tutaj - stwierdzia Catti-brie. -Nie mamy do ciebie pretensji, cho jestemy pewni, e popeniasz bd! Tak - powiedzia Regis - i nie. - Tu jest miejsce i bogactwo. A z wasz czwrk u mego boku... Bruenor powstrzyma go wycigniciem rki. -Wspaniaa propozycja, -powiedzia. -Lecz mj

dom jest na pnocy. Armie czekajna nasz powrt - dodaa Catti-brie. Regis zrozumia nieodwoalno odmowy Bruenora i wiedzia, e Wulfgar z pewnocipjdzie za Catti-brie - nawet z powrotem do Tartaru, jeli ta takwybierze. Halfling zwrci wic swe nadzieje kuDrizztowi, ktry w cigu kilku ostatnich dni sta si dla nich wszystkich zagadk. Drizzt usiad i rozwaa propozycj, jego wahanie w odrzuceniu propozycji wywoao zatroskane spojrzenia Bruenora, Wulfgara, a szczeglnie Catti-brie. Moe ycie w Calimporcie nie byoby takie ze, a z pewnoci drw mia narzdzia, eby dobrze si miewa w ciemnym krlestwie, zaplanowanym przez Regisa. Spojrza Regisowi prosto w oczy. Nie - powiedzia. Zwrci si przez st na syszalne wes tchnienie ulgi Catti-brie i spojrza jej w oczy. - Ja przeszedem ju przez zbyt wiele cieni - wyjani. - Czeka mnie szlachetne poszukiwanie, a na prawego krla czeka szlachetny tron. Regis rozpar si w krzele i wzruszy ramionami. Jeli jestecie tak zdeterminowani, aby wraca z powrotem w poszukiwaniu walki, to bybym kiepskim przyjacielem jeli bym wam nie pomg w tym poszukiwaniu. * 303 * KLEJNOT HALFUNGA R. A. SALVATORE Pozostali spojrzeli na niego z ciekawoci; nigdy jeszcze byli zdumieni z powodu niespodzianek, jakie ten may mg wsze zrobi. i W tym celu - kontynuowa Regis - jeden z mych age donis tego ranka o przybyciu do Calimportu wanej osoby, wynika to oczywicie z opowiada Bruenora o waszej na poudnie.-Strzeli palcami i zza bocznej zasony wyszed dy sucy, prowadzc kapitana Deudermonta. Kapitan ukoni si nisko Regisowi, a jeszcze niej swym gim przyjacioom, jakich zyska w czasie niebezpiecznej z Waterdeep. Wiatr wia nam w plecy - zacz wyjania - i Duszek ski pyn szybciej, ni kiedykolwiek. Moemy wypyn j o wicie; z pewnocikoysanie si statku ukoi osabione ko -A handel? - powiedzia Drizzt. - Rynek jest tutaj, w Cali porcie. Jest sezon. Nie moesz planowa odpynicia przed staniem wiosny. Mog nie by w stanie zawie was do samego Waterdeep powiedzia Deudermont. - Powiedz o tym wiatry i ld. Lc z pewnoci bdziecie bliej celu, gdy znw znajdziecie si ladzie - spojrza na Regisa, a potem z powrotem na Drizzta. Moje straty w handlu zostan mi wystarczajco wynagrodzone Regis wsadzi kciuki za swj wysadzany klejnotami pas. ' To przynajmniej mog ci przyrzec! Ba! - parskn Bruenor z byskiem dzy przygody w oku. Dziesiciokrotnie,

Pasibrzuchu, dziesiciokrotnie! Drizzt przez jedyne okno w pokoju wyglda na ciemne ulice Calimportu. Wydaway si spokojniejsze tej nocy, przyciche w oczekiwaniu spodziewanej intrygi - oczekiwaniu na walk potg, ktre Bieuchronnie powinny doprowadzi do upadku tak potnego misorza gildii, jak Pasha Pook. Wiedzia, e tam na zewntrz sinne oczy, patrzce na niego, na dom gildii, czekajce na sowo drowa -czekajce na drug szans walki z Drizztem Do'Urdenem. N"oc upywaa leniwie, a Drizzt, nie ruszajc si od okna, przyglda si jak przechodzi w wit. Bruenor znw by pierwszy w jesgo pokoju. *304* Jeste gotw, elfie? - zapyta niecierpliwy krasnolud, zamykajc drzwi za sob. Cierpliwoci, dobry krasnoludzie - odpar Drizzt. -Nie moemy odpyn przed przypywem, a kapitan Deudermont zapewni mnie, e bdziemy czeka jeszcze przez cay ranek. Bruenor usiad na ku. Tym lepiej - powiedzia w kocu. - To da mi wicej czasu na porozmawianie z maym. Boisz si o Regisa - zauway Drizzt. Tak - przyzna Bruenor. - May by wzgldem mnie uczciwy - wskaza na onyksow statuetk na stoliku. - Wzgldem siebie te. Powiedzia sobie: tu jest bogactwo do wzicia. Pooka ju nie ma i naley bra to, co jest do zabrania. Jeli chodzi o Entreriego, to mi si to nie podoba. A pozostae szczuroaki bez wtpienia patrztylko, aby odpaci maemu za swe straty. A czarnoksinik! Regis powiedzia, e zapanowa nad nim przy pomocy klejnotu, wiesz co mam na myli, lecz nie wydaje mi si prawdopodobne, eby czarnoksinik da si pochwyci przez taki czar. Mnie te - zgodzi si Drizzt. On mi si nie podoba i nie wierz mu! - oznajmi Bruenor. -Pasibrzuch musi go trzyma blisko przy sobie. Moe powinnimy zoy LaVallemu wizyt tego ranka - zaproponowa Drizzt - abymy mogli oceni, po czyjej jest stronie. Technika pukania Bruenora zmienia si subtelnie, gdy przybyli pod drzwi czarnoksinika, od delikatnego pukania do drzwi Drizzta, do cikich jak walenie taranem uderze. LaValle wyskoczy z ka i pobieg zobaczy, o co chodzi i kto tak wali w jego nowiusiekie drzwi. Dzie dobry, czarnoksiniku - warkn Bruenor, wpychajc si do pokoju, gdy tylko drzwi si uchyliy. Tak jak mylaem - mrukn LaValle, patrzc na kominek i lecy obok niego stos drzazg, bdcych kiedy jego drzwiami. * 305 * Witaj, dobry krasnoludzie - powiedzia z tak grzecznoci, na jak tylko mg si w tej sytuacji zdoby. - I mistrzu Do'Urdenie - doda szybko, gdy zauway Drizzta wlizgujce go si za nim. - Nie odjechalicie jeszcze? R. A. SALVATORE Mamy czas - powiedzia Drizzt. -1 nie odjedziemy std, dopki nie przekonamy si, e P~-:

brzuch jest bezpieczny - wyjani Bruenor. Pasibrzuch? - powtrzy LaValle. Halfling! - rykn Bruenor. - Twj pan! Ach, tak, Pan Regis - powiedzia zamylony LaValle z ywszy rce na piersi, jego oczy patrzyy gdzie w dal. Drizzt zamkn drzwi i patrzy na niego podejrzliwie. Trans LaValle'amin, gdy zorientowa si, e drownawetnie mrugn okiem. Podrapa si w brod, rozgldajc si, gdzie by tu uciec:? Stwierdzi, e nie moe zrobi z drowa gupca. Moe z krasnoluda,' halflinga, ale nie z niego. Te lawendowe oczy przewiercay go na wylot. - Nie wierzysz, e twj may przyjaciel rzuci na mnie swj czar - powiedzia. Czarnoksinicy mogunikn puapek innych czarnoksinikw - odpar Drizzt. Wystarczajco - powiedzia LaValle wlizgujc si na krzeso. Ba! Wic te jeste kamc! - warkn Bruenor i sign po topr zatknity za pasem. Drizzt zatrzyma go. Jeli wtpisz w oczarowanie - powiedzia LaValle - to nie wtp w moj lojalno. Jestem praktycznym czowiekiem, ktry suy wielu panom w swym dugim yciu. Pook by najwikszym z nich, lecz Pooka ju nie ma. LaValle yje, aby suy znowu. Bardziej prawdopodobne, e widzi szans stanicia na szczycie - zauway Bruenor, spodziewajc si wciekej odpowiedzi ze strony LaValle'a. Zamiast tego, czarnoksinik rozemia si serdecznie. Mam swj zawd - powiedzia. - To wszystko o co si tro szcz. yj wygodnie i mog robi co chc. Nie potrzebuj gro zi mistrzowi gildii - spojrza na Drizzta, jako na bardziej ro zumnego z nich dwch. - Bd suy halflingowi, a jeli Regis upadnie, bd suy temu, ktry zajmie jego miejsce. Logika ta zadowolia Drizzta i przekonaa go, e czarnoksinik bdzie lojalny, mimo wszelkich czarw, jakie mg rzuci na rubinowy wisiorek. Chodmy std - powiedzia do Bruenora i ruszy ku drzwiom. * 306 * KLEJNOT HALFLINGA Bruenor wierzy osdowi Drizzta, ale nie mg si powstrzyma od ostatniej groby. Wszede mi w drog, czarnoksiniku - warkn od drzwi. - Omal nie zabie mojej dziewczyny. Jeli mj przyjaciel le skoczy, zapacisz za to gow. LaValle pokiwa gow, lecz nie odezwa si. Pilnuj go - zakoczy krasnolud mrugnwszy okiem i z hukiem zatrzasn drzwi. On naprawd nienawidzi mych drzwi - zasmuci si czarnoksinik. *** Caa grupa zgromadzia si w gwnym wejciu do domu gildii godzin pniej. Drizzt, Bruenor, Wulfgar i Catti-brie byli ubrani znowu w swe zwyke ubiory, magiczna maska Drizzta wisiaa mu na szyi. Doczy do nich Regis z ca sw asyst. Chcia pj do Duszka Morskiego obok swych wspaniaych przyjaci. Niech wrogowie zobaczjego sprzymierzecw w caym ich splendorze, pomyla chytrze nowy mistrz gildii - szczeglnie drowa! Ostatnia propozycja, zanim si rozstaniemy - oznajmi Regis. Nie zostaniemy - odpar Bruenor. Nie dla ciebie - powiedzia Regis. Zwrci si wprost do Drizzta. - Dla ciebie.

Drizzt czeka cierpliwie, gdy halfling zaciera rce. -Pidziesit tysicy sztuk zota-powiedzia w kocu Regis. - Za twojego kota. Oczy Drizzta rozszerzyy si ze zdumienia. Zatroszcz si o Guenhwyvar, zapewniam ci... Catti-brie palna go w potylic. No wiesz, wstyd si - nachmurzya si. -Nie oceniaj drowa tak nisko! Drizzt uspokoi j umiechem. Skarb za skarb? - powiedzia do Regisa. - Wiesz, e musz odmwi. Guenhwyvar nie jest na sprzeda, cho miae dobre intencje. Pidziesit tysicy - parskn z irytacj Bruenor. - Gdyby my tego chcieli, zabralibymy drugie tyle przed odejciem! 307 * R. A. SALVATORE Regis nagle uzmysowi sobie absurdalno oferty i zaczer- M wieni si zakopotany. W Jeste pewien, e przewdrowalimy wiat, aby ci pomc? - zapyta go Wulfgar. Zbity z tropu Regis spojrza na barbarzyc. M - A moe przyszlimy tu za kotem - kontynuowa z powag Wulfgar. I Osupiay wyraz twarzy Regisa by czym wicej, ni kade i z nichmogo znie i wybuch miechu, jakiego nie dowiadczyo I adne z nich ju od miesicy, zarazi nawet Regisa. i Masz - zaproponowa Drizzt, gdy ju si uspokoili. - We to <\ w zamian. - cign z szyi magicznmask i wrczy j halflin- I gowi. Czy nie powiniene jej nosi, zanim wsidziemy na statek? - >' zapyta Bruenor. Drizzt spojrza na Catti-brie szukajc odpowiedzi, lecz jej ' umiech pochway i podziwu odrzuci wszystkie wtpliwoci, ja kie jeszcze mogy pozosta w jego umyle. | Nie - powiedzia. - Niech calishici myl o mnie, co chc- ' otworzy drzwi, pozwalajc porannemu socu zamigota w swoich lawendowych oczach. Niech szeroki wiat myli o mnie, co tylko sobie chce - powiedzia szczerze zadowolony, gdy po kolei patrzy w oczy kadego z czworga swych przyjaci. Wiedz kim j estem. epfl-oq Duszek Morski rozpocz trudny kurs na pnoc wzdu Wybrzea Mieczy w zimowych wichrach, lecz kapitan Deudermont i jego wdziczna zaoga zdecydowana bya zobaczy czworo przy-jaci bezpiecznych z powrotem w Waterdeep. Wyraz zdziwienia na twarzach wita podskakuj acy na falach statek, kiedy wpywa do portu Waterdeep, mijajc falochron i kry lodowe. Z ca zrcznoci nabyt przez lata dowiadcze, Deudermont bezpiecznie zacumowa Duszka Morskiego. Czworo przyjaci w znacznym stopniu odzyskao zdrowie i humor w cigu tych dwch miesicy

na morzu, mimo trudnej podry. Wszystko w kocu zakoczyo si szczliwie - nawet rana Catti-brie wydawaa si by zupenie wyleczona. Lecz jeli podr morska na pnoc bya trudna, to wdrwka przez zamarznity kraj bya jeszcze gorsza. Zima mijaa, lecz sroya si jeszcze, a przyjaciele nie mogli sobie pozwoli na czekanie, a stopniej niegi. Poegnali si z Deudermontem i zaog Duszka Morskiego, woyli cikie paszcze i buty i wyruszyli przez bram Waterdeep Drog Handlowana pnocny wschd, do Long-saddle. Prboway ich zatrzyma zamiecie niene i wilki. lad drogi i jej liczne drogowskazy tak byy zasypane niegiem, e mona si byo ich tylko domyla. Drw odczytywa pooenie z gwiazd i soca. Jednak jako przeszli i dobrnli do Longsad-dle, gotowi do odebrania Mithrilowej Hali. By tu ju klan Brue-nora z Doliny Lodowego Wichru, gotowy do powitania ich, wraz z picioma setkami mczyzn z klanu Wulfgara. Po niecaych dwch tygodniach genera Dagnabit z cytadeli Adbar przyprowadzi osiem tysicy krasnoludw. 9 309 * * 308 * R. A. SALVATORE Opracowywano plany wojenne. Drizzt i Bruenor zebrali swe wspomnienia podziemnego miasta i kopalnianych jaski, eby stworzy modele miejsca i okreli si armii duergarw, ktrej musieli stawi czoa. Gdy wiosna pokonaa ostatnie uderzenia zimy, na kilka dni przed wyruszeniem armii w gry, zupenie nieoczekiwanie przybyy jeszcze dwie grupy sprzymierzecw: kontyngenty ucznikw z Silverymoon i Nesme. Bruenor w pierwszej chwili chcia odesa wojownikw z Nesme, przypominajc sobie, jak potraktowa jego samego i jego przyjaci patrol z Nesme w czasie ich pierwszej wdrwki do Mithrilowej Hali i dlatego, e zastanawia si, na ile ten pokaz wiernoci motywowany jest nadziejprzyjani, a na ile nadziej zysku. Lecz, jak zwykle, przyjaciele Bruenora przekonali go. Krasnoludy mogy mie wiele do czynienia z Nesme, najbliszym Mithrilowej Hali miastem, gdy kopalnie zostan otwarte ponownie, a kuty na cztery nogi przywdca powinien z miejsca pozby si wszelkich zych uczu. * ** Ich liczba bya przytaczajca, determinacja niezrwnana, a przywdcy wspaniali. Bruenor i Dagnabit prowadzili gwne siy zahartowanych w bojach krasnoludw i dzikich barbarzycw, wypdzajc z kolejnych pokoi duergarskie szumowiny. Catti-brie, ze swym ukiem, kilku Harpellami, ktrzy wyruszyli w t podr i ucznikami z obu miast, oczyszczaa boczne korytarze w miar, jak gwne siy posuway si naprzd. Drizzt, Wulfgar i Guenhwyvar tak, jak czsto to czynili w przeszoci, dziaali samotnie, przeszukujc przestrzenie przed i pod armi zabijajc wicej duergarw, ni na nich przypadao. W cigu trzech dni grne poziomy zostay oczyszczone. W cigu dwch tygodni zostao oczyszczone cae podziemne miasto. Gdy w pnocnych krainach wiosna nastaa w peni, w cigu niecaego miesica, odkd armia wyruszya z Longsaddle, moty Klanu Battlehammer zaintonoway znowu swojdwicznpie w prastarych kopalniach. Prawowity krl obj swj tron. * ** Drizzt patrzy z gr na odlege wiata zaczarowanego miasta Silverymoon. Przedtem zawrcono go od tego miasta - byo to 9 310 *

KLEJNOT HALFUNGA bolesne odrzucenie - lecz nie tym razem. Mg i dokd chcia, z gowpodniesion wysoko, z kapturem swego paszcza odrzuconym do tyu. Wikszo wiata nie traktowaa go inaczej; niewielu tylko znao imi Drizzta Do'Urdena. Lecz Drizzt wiedzia teraz, e nie potrzebuje si usprawiedliwia, czy przeprasza za sw czarn skr, a tym, ktrzy niesprawiedliwie go oceniali, nie oferowa niczego. Ciar pobienej oceny wiata ciy mu nadal, lecz Drizzt nauczy si, dziki wnikliwoci Cattibrie, przeciwstawia si temu. Jakbya dla niego cudownprzyjacik. Drizzt przyglda si jak wyrasta na bardzo szczegln mod kobiet i by teraz zadowolony, e znalaza swj dom. Myl o niej - z Wulfgarem u boku Bruenora, dotykaa mrocznego elfa, ktry nigdy nie dowiadczy bliskoci rodziny. Jak bardzo wszyscy zmienilimy si - szepn drw do gr skiego wiatru. W jego sowach nie sycha byo jednak smutku. *** Jesie ujrzaa pierwsze rzeby wypywajce z Mithrilowej Hali do Silverymoon, a gdy zima zostaa zastpiona wiosn, handel kwit w caej peni. Barbarzycy z Doliny Lodowego Wichru stali si ajentami, rozprowadzajcymi dobra krasnoludw. Tej wiosny poczto take rzebi w Hali Krlewskiej -podobizn Bruenora Battlehammera. Dla krasnoluda, ktry wy-wdrowa tak daleko od swego domu, i ktry widzia tyle cudownych - i przeraajcych - widokw, powtrne otwarcie kopal, a nawet rzebienie jego popiersia wydawao si mie mniejsze znaczenie w porwnaniu z tym, co zaplanowa na ten rok. Mwi wam, e wrci - powiedzia Bruenor do Wulfgara i Catti-brie siedzcych obok niego w sali przyj. - Elf nie moe nie przyby na wasze wesele! Genera Dagnabit, ktry za przyzwoleniem krla Harbromme'a z cytadeli Adbar pozosta z dwoma tysicami krasnoludw, lubujc wierno Bruenorowi, wszed wanie do sali, towarzyszc smukej postaci, ktra stawaa si w cigu kilku ostatnich miesicy coraz mniej zauwaalna w Mithrilowej Hali. * 311 R. A. SALVATORE Witajcie - powiedzia Drizzt podchodzc do swych przyjaci. A wic zrobi to - powiedziaa nieobecnie Catti-brie, walczc z brakiem zainteresowania. Nie bralimy go pod uwag - doda Wulfgar od niechcenia. - Modl si, aby znalazo si dodatkowe krzeso przy stole. Drizzt tylko si umiechn i skoni si w usprawiedliwieniu. By ostatnio nieobecny naprawd czsto - potrafi przepada nawet na cae tygodnie. Osobistemu zaproszeniu do odwiedzenia Pani Silverymoon i jej zaczarowanego krlestwa nie mona byo atwo odmwi. Ba! - parskn Bruenor. - Mwiem wam, e wrci! I tym razem zostanie! Drizzt pokrci gow. Bruenor w odpowiedzi przechyli gow, zastanawiajc si co tym razem naszo jego przyjaciela. Polujesz na morderc, elfie? - nie mg powstrzyma si od pytania. Drizzt wyszczerzy zby i znw potrzsn gow.

Nie mam yczenia spotka go znowu - odpar. Spojrza na Catti-brie, ona go rozumiaa, a potem znw na Bruenora. - Jest wiele widokw na szerokim wiecie, drogi mj krasnoludzie, ktrych nie mona zobaczy z cienia. Wiele dwikw przyjemniejszych ni szczk stali i wiele zapachw przyjemniejszych od smrodu mierci. Przygotowuj nastpne wito - mrukn Bruenor. - Z pewnoci elf widzi inine wesele! Drizzt pozostawi t uwag bez odpowiedzi. Moe w sowach Bruenora dwiczaa prawda, cho dotyczca jakiej odlegej chwili. Drizzt nie ogranicza ju swych nadziei i pragnie. Powinien widzie wiat tak, jak chcia go widzie i dokonywa wyboru wedug swych pragnie, a nie wedug ogranicze, ktre sam na siebie nakada. Teraz jednak Drizzt znalaz co zbyt osobistego, aby si tym dzieli. Po raz pierwszy w yciu drw znalaz spokj. Do sali wszed nastpny krasnolud i pospieszy do Dagnabita. Wyszli obaj, lecz Dagnabit wrci po kilku chwilach. KLEJNOT HALFUNGA O co chodzi? - zapyta Bruenor, zupenie wyprowadzony z rwnowagi caym tym zamieszaniem. Nastpny go - wyjani Dagnabit, lecz zanim go przedstawi, do sali wlizna si posta halflinga. Regis! - krzykna Catti-brie. Wraz z Wulfgarem ruszya na spotkanie starego przyjaciela. Pasibrzuch! - wrzasn Bruenor. - Co na Dziewi Otchani... Sdzie, e strac tak okazj? - obrazi si Regis. - Wesele dwojga moich najdroszych przyjaci? Jak si dowiedziae? - zapyta Bruenor. Nie doceniasz swej sawy, krlu Bruenorze - powiedzia Regis, pochylajc si w penym wdziku ukonie. Drizzt patrzy z ciekawoci na halflinga. Mia marynark na-szywan klejnotami, prcz tego nosi inne klejnoty, wczajc w to rubinowy wisiorek, w iloci jakiej drw nigdy nie widzia w j ednym miej scu. Sakiewki wiszce u pasa Regisa z pewnoci zawieray te zoto i drogie kamienie. Moesz zosta na duej? - zapytaa Catti-brie. Regis wzruszy ramionami. Jako wyjtkowo nie spiesz si - odpar. Drizzt podnis brwi. Mistrz gildii zodziei nieczsto opuszcza miejsce swojej siy, zbyt wielu czyhao tylko na okazj, aby mu je odebra. Catti-brie wydawaa si uszczliwiona t odpowiedzi, jak i powrotem halflinga na czas. Lud Wulfgara wkrtce odbuduje miasto Settlestone u podna gr. Ona i Wulfgar zamierzali jednak pozosta w Mithrilowej Hali, u boku Bruenora. Po lubie zamierzali odby niewielkpodr, moe do Doliny Lodowego Wichru, moe pniej, wraz z kapitanem Deudermontem, gdy Duszek Morski poegluje znw na poudnie. Catti-brie baa si powiedzie Bruenorowi, e chc go opuci, choby tylko na kilka miesicy. Poniewa Drizzt tak czsto si oddala, obawiaa si, e krasnolud bdzie zmartwiony. Lecz jeli Regis zamierza pozosta tu przez jaki czas... Czy mog dosta pokj - zapyta Regis - aby zoy swe rzeczy i odpocz po dugiej podry? Zatroszczymy si i o to - powiedziaa Catti-brie.

* 312 * 9 313 R. A. SALVATORE -A co z twoj ekip? - zapyta Bruenor. Och - zajkn si Regis, szukajc odpowiedzi. - Ja... przybyem sam. Poudniowcy nie znosz zbyt dobrze chodw wiosny na pnocy, wiesz o tym. No c, id wic - powiedzia Bruenor. - Z pewnoci teraz nadesza moja kolej, aby wyprawi wito dla zadowolenia twego brzucha. Regis z niecierpliwoci zatar donie i odszed wraz z Wulf-garem i Catti-brie, rozmawiajc o swych ostatnich przygodach, zanim nawet opucili sal. Z pewnoci kilku ludzi w Calimporcie syszao moje imi, elfie - powiedzia Bruenor do Drizzta, gdy pozostali wyszli. A kto na poudnie od Longsaddle wiedzia o weselu? - popatrzy chytrze na swego ciemnego przyjaciela. - Z pewnocimay przy nis ze sob troch skarbw, co? Drizzt doszed do takiego samego wniosku w chwili, gdy Regis wszed do komnaty. * 314 * On ucieka. Znw znalaz si w kopotach - parskn Bruenor. - Albo jestem brodatym gnomem! Opis z okadki Halfling Regis, porwany przez asasyna Artemisa Entreri, /t>-< przewieziony na poudnie do Calimportu i oddany w rce Paszy Pooka. jeli Pook zdoa ujarzmi magiczn panter Guenhwyvar, Regis zginie w prawdziwej grze w kotka i myszk. Uywajc zaczarowanej maski, mroczny elf Drizzt Do'Urden ukrywa swoje dziedzictwo i wraz z barbarzyc Wulfgarem spieszy z pomoc swojemu przyjacielowi. W momencie gds Entreri uruchamia puapk, zjawia si niespodziewany sprzymierzeniec. Czy jednak Regisowi uda si przetrwa i Towarzysze z Doliny Lodowego Wichru zmagaj si z piratami na synnym Wybrzeu Miec/y, stawiaj czoa pustyni Calimshan oraz walcz z bestiami z innych planw, aby uratowa swojego przyjaciela i... siebie. Klejnot Halflinga to emocjonujce zakoczenie R. A. Salvatore'a do Trylogii Doliny Lodowego Wichru, ze wiata Zapomianych Krain.

You might also like