You are on page 1of 170

Salvatore znw przywouje w doskonay sposb magi Zapomnianych Krain...

Niewane, czy jeste nowym gociem na tych ziemiach, czy te jeste dobrze obeznany z ich zwyczajami, ksika ta proponuje ci przyjemn i ekscytujc podr." - West Coast Review of Books Art & Ertenteinment

FORGOTTEN

REAL MS

Bezgwiezdna noc
R.A. Salvatore

Tumaczenie: Piotr Kucharski Tytu oryginau: STARLESS NIGHT

A pierwszego dnia Ed stworzy wiat ZAPOMNIANYCH KRAIN, dajc tym mojej wyobrani miejsce, w ktrym moga zamieszka. Dla Eda Greenwooda, z podzikowaniami i podziwem.

PRELUDIUM
Drizzt przejecha palcami po ksztatach statuetki przedstawiajcej czarn panter, ktrej czarny onyks by idealnie gadki, bez skaz nawet w okolicach uminionego karku. Wygldaa tak samo jak Guenhwyvar, bya jej idealnym odzwierciedleniem. Jake Drizzt mg si teraz zmusi, by si z ni rozsta, w peni przekonany, e ju nigdy wicej nie ujrzy wielkiej pantery? - egnaj Guenhwyvar - wyszepta drow tropiciel, a gdy spojrza na figurk, na jego twarzy wymalowa si smutek. - Sumienie nie pozwala mi zabra ci ze sob w t podr, bowiem bardziej obawiabym si o twj los ni o mj. - W jego westchnieniu sycha byo szczer rezygnacj. Wraz z przyjacimi walczyli dugo i ciko, by osign ten stan pokoju, jednak Drizzt doszed do przekonania, i to zwycistwo byo faszywe. Chcia temu zaprzeczy, chcia wsun Guenhwyvar z powrotem do sakiewki i na lepo pj dalej, majc nadziej na najlepsze. Drizzt otrzsn si z tej chwili saboci i poda figurk Regisowi, halflingowi, Regis wpatrywa si przez dug, milczc chwil z niedowierzaniem w Drizzta, zszokowany tym, co drow mu powiedzia i czego od niego wymaga. - Pi tygodni - przypomnia mu Drizzt. Anielskie, chopice rysy halflinga zmarszczyy si. Gdyby Drizzt nie wrci w przecigu piciu tygodni, Regis mia odda Guenhwyvar Catti-brie i powiedzie jej oraz krlowi Bruenorowi prawd na temat odejcia Drizzta. Z mrocznego i pospnego tonu drowa Regis rozumia, e Drizzt nie spodziewa si wrci. Pchnity nagym impulsem, halfling upuci figurk na ko i zacz gmera przy wiszcym na jego szyi acuszku, ktrego klamra zapltaa si w dugich, mocno skrconych lokach jego brzowych wosw. W kocu zdoa jodpi i zdj wisiorek - duy, magiczny rubin. Teraz Drizzt by zszokowany. Zna warto klejnotu Regisa oraz jego zaborcz mio do tego przedmiotu. Powiedzie, e Regis zachowuje si niezgodnie ze swoim charakterem, byoby ogromnym niedomwieniem. - Nie mog - spiera si Drizzt, odpychajc kamie. - Mog nie wrci i on moe zagin... - We to! - zada ostro Regis. - Za to wszystko co dla mnie... co dla nas zrobie, z pewnoci na to zasugujesz. Zostawienie Guenhwyvar to jedno, bowiem rzeczywicie byoby tragedi, gdyby pantera wpada w apy twoich zych pobratymcw, jednak to jest tylko magiczna zabawka, a nie ywa istota, a moe pomc ci podczas podry. Zabierz to, tak jak zabierasz swoje sejmitary. - Halfling przerwa, jego mikkie spojrzenie skrzyowao si z fioletowymi oczyma Drizzta. - Mj przyjacielu. Regis strzeli nagle palcami, przerywajc chwil ciszy. Pobieg przez pokj, jego bose stopy klapay po zimnym kamieniu, a nocna koszula delikatnie powiewaa. Z szuflady wycign kolejny przedmiot, raczej nie wyrniajc si niczym szczeglnym mask. - Odzyskaem j - powiedzia, nie chcc ujawnia caej historii zwizanej z tym, jak zdoby ten znajomy przedmiot. Tak naprawd Regis wyszed z Mithrilowej Hali i znalaz Artemisa Entreri wiszcego bezradnie na wystajcej skale wysoko ponad zboczem parowu. Regis szybko ograbi zabjc, po czym przeci szew w jego paszczu. Potem sucha z pewn doz satysfakcji jak w paszcz, jedyna rzecz, ktra utrzymywaa poszarpanego, ledwo przytomnego mczyzn w powietrzu, zacz si drze. Drizzt przyglda si dugo magicznej masce. Ponad rok temu zabra j z siedziby banshee. Uywajca jej osoba moga zmieni cay swj wygld, ukry sw tosamo. - To powinno ci pomc wej i wydosta si - powiedzia z nadziej Regis. Drizzt mimo to nie poruszy si. - Chc, eby j wzi - nalega Regis, le rozumiejc wahanie drowa i wycigajc jaw stron Drizzta. Regis nie zdawa sobie sprawy ze znaczenia, jakie maska miaa dla Drizzta Do'Urdena. Drizzt nosi j kiedy, by ukry sw tosamo, bo wiem mroczny elf przemierzajcy powierzchni wiata nie mg czu si zbyt bezpiecznie. Zacz postrzega t mask jako kamstwo, jakkolwiek uyteczna mogaby by, i po prostu nie by w stanie znw jej

zaoy, niezalenie od korzyci, jakie moga przynie. Czy te mg? Drizzt zastanawia si, czy mg odrzuci ten dar. Jeli maska moga pomc w jego sprawie - sprawie, ktra z pewnoci wpynie na tych, ktrych pozostawi za sob- to czy zaoenie jej nie leao w zgodzie z sumieniem? Nie, zdecydowa w kocu, maska nie bya a tak cenna dla jego sprawy. Trzy dekady poza miastem byo dugim czasem, a nie wyrnia si a tak bardzo wygldem, z pewnoci nie by za tak znany, by obawia si, e kto go rozpozna. Podnis rozoon do, odrzucajc podarek, a Regis, po jeszcze jednej niepomylnej prbie, wzruszy swymi maymi ramionami i odoy mask. Drizzt odszed, nie mwic ju nic. Do witu pozostao jeszcze wiele godzin. Na grnych poziomach Mithrilowej Hali dogasay pochodnie i niewielu krasnoludw krztao si w okolicy. Wydawao si by idealnie cicho i spokojnie. Szczupe palce mrocznego elfa, dotykajc lekko, nie powodujc adnego dwiku, musny wzr na drewnianych drzwiach. Nie mia zamiaru przeszkadza osobie, ktra znajdowaa si wewntrz, cho wtpi, czy jej sen by spokojny. Tej nocy Drizzt chcia i do niej i j pocieszy, jednak nie zrobi tego, wiedzia bowiem, e jego sowa nie uczyniyby wiele, by zagodzi al Catti-brie. Podobnie jak podczas wielu innych nocy, kiedy sta przy tych drzwiach, niczym czujny i bezradny stranik. Tropiciel odszed w kocu kamiennym korytarzem, przemykajc przez cienie nisko poncych pochodni, a jego stopy nie wyday nawet najlejszego szmeru. Po zaledwie krtkim przystanku przy innych drzwiach, drzwiach do jego najdroszego krasnoludzkiego przyjaciela, Drizzt opuci zamieszkae obszary. Dotar do miejsca formalnych zebra, gdzie krl Mithrilowej Hali zabawia przyjezdnych wysannikw. Znajdowao si tu paru krasnoludw - prawdopodobnie onierzy Dagny - nie usyszeli jednak ani nie dostrzegli, e przechodzi obok nich drow. Drizzt znw przystan, dotarszy do wejcia do Sali Dumathoina, gdzie krasnoludy z klanu Baltlehammer przechowyway swoje najcenniejsze przedmioty. Wiedzia, e powinien i dalej, powinien opuci to miejsce, zanim klan zacznie si krzta, nie mg jednak zignorowa emocji kbicych si w jego sercu. Nie przychodzi do tej witej komnaty od dwch tygodni, odkd jego pobratymcy zostali pokonani, wiedzia jednak, e nie wybaczyby sobie, gdyby nie spojrza cho raz. Potny mot bojowy, Aegis-fang, spoczywa na kolumnie na rodku ozdobnej sali, w najbardziej zaszczytnym miejscu. Wydawa si tam pasowa, bowiem dla fioletowych oczu Drizzta Aegis-fang dalece przewysza wszystkie inne artefakty: lnice zbroje, wielkie topory oraz hemy dawno zmarych bohaterw, kowado legendarnego kowala. Drizzt umiechn si na myl, e ten mot nigdy nie by uywany przez krasnoluda. By broni Wulfgara, przyjaciela Drizzta, ktry dobrowolnie odda swe ycie, by inni z jego niewielkiej druyny mogli przetrwa. Drizzt wpatrywa si dugo i bacznie w potn bro, w lnic mithrilow gowic, bez adnego zadrapania pomimo wielu gwatownych bitew, ktrych mot by wiadkiem, na ktrej wyryto idealnie linie pieczci krasnoludzkiego boga Dumathoina. Spojrzenie drowa przesuno si w d broni, osiadajc na zaschnitej krwi na rkojeci z ciemnego adamandytu. Bruenor, uparty Bruenor, nie pozwoli, by wytrze krew. Przez myli drowa przemkny wspomnienia o Wulfgarze, o walkach u boku tego wysokiego, silnego mczyzny, o jego zotych wosach i zotej skrze. W swoich mylach Drizzt znw spojrza w jasne oczy Wulfgara, w ich lodowaty bkit pnocnego nieba, w oczy zawsze wypenione iskrami ekscytacji. Wulfgar by tylko chopcem, jego dusza nie daa si ujarzmi twardej rzeczywistoci brutalnego wiata. Tylko chopcem, jednak takim, ktry dobrowolnie, z pieni na ustach, powici wszystko dla tych, ktrych nazywa swymi przyjacimi. - egnaj - wyszepta Drizzt i znikn, tym razem biegnc, cho nie goniej ni wczeniej szed. Po kilku sekundach min balkon i zszed po schodach do rozlegej i wysokiej komnaty. Przeszed przed czujnymi oczyma omiu krlw Mithrilowej Hali, ktrych podobizny zostay wyrzebione w kamiennej cianie. Ostatni z wizerunkw, przedstawiajcy krla Bruenora

Battlehammera, by najbardziej uderzajcy. Bruenor mia ponur twarz, za owa pospno bya jeszcze bardziej zintensyfikowana przez gbok szram biegnc od czoa do uchwy oraz pusty prawy oczod. Drizzt wiedzia, i zranione zostao wicej ni tylko oko Bruenora. Zranione zostao wicej ni tylko twarde jak skaa i nieugite krasnoludzkie ciao. Najbardziej cierpiaa dusza Bruenora, ugodzona strat chopca, ktrego nazywa synem. Czy krasnolud mia rwnie siln dusz jak ciao? Drizzt nie zna odpowiedzi. W tym momencie, spogldajc na przecit blizn twarz Bruenora, Drizzt czu, e powinien zosta, powinien usi przy swoim przyjacielu i pomc mu zaleczy rany. Bya to przelotna myl. Jakie rany mogy by jeszcze zadane kra-snoludowi? Krasnoludowi i wszystkimjego pozostaym przyjacioom? *** Catti-brie miotaa si i wia, znw przeywajc t pamitn chwil, podobnie jak kadej nocy - a przynajmniej kadej, kiedy wyczerpanie pozwalao jej zasn. Syszaa Wulfgara piewajcego do Tempusa, swego boga bitwy, i widziaa pogod w spojrzeniu potnego barbarzycy, pogod, ktra pozwalaa mu uderza w osabiony kamienny strop, cho wszdzie wok niego spaday bloki granitu. Catti-brie widziaa gbokie rany Wulfgara, biel koci, jego skr oderwan od eber przez rekinie zby yochlola, zej, poza wymiarowej bestii, paskudnej bryy woskowatego ciaa, ktre przypominao na wp stopion wiec. Ryk, jaki rozleg si, gdy strop zawali si na gow jej mioci, spowodowa, e Catti-brie podniosa si na swoim ku, oblana zimnym potem, a jej gste, kasztanowe wosy przykleiy si do twarzy. Potrzebowaa dugiej chwili, by uspokoi oddech, powtarzajc sobie raz za razem, e to tylko sen, straszne wspomnienie, dotyczce jednak wydarzenia, ktre ju mino. wiato pochodni przezierajce przez kontur jej drzwi pocieszao j i uspokajao. Miaa na sobie jedynie cienk koszul, a miotajc si zrzucia koce. Na jej rkach pojawia si gsia skrka, byo jej zimno, wilgotno i czua si nieszczliwa. Gwatownie chwycia najgrubszy ze swych kocw i nakrya si nim a po szyj, po czym pooya pasko na ku, wpatrujc si w ciemno. Co byo nie w porzdku. Czua, e co jest nie na miejscu. Moda kobieta powtarzaa sobie racjonalnie, e zbyt wiele sobie wyobraa e niepokj j sny. wiat nie by dla niej sprawiedliwy, by daleki od sprawiedliwoci, mwia sobie jednak stanowczo, e znajduje si w Mithrilowej Hali, otoczona armi przyjaci. Mwia do siebie, e zbyt wiele sobie wyobraa. Drizzt by ju daleko od Mithrilowej Hali, kiedy wstao soce. Tego dnia nie usiad i nie podziwia witu, jak to leao w jego zwyczaju. Ledwo spojrza na podnoszce si soce, bowiem wydawao mu si teraz faszyw nadziej na rzeczy, ktre nie mog istnie. Kiedy pocztkowy jaskrawy blask zmniejszy si, drow spojrza na poudnie i wschd, daleko za gry, i przypomnia sobie. Jego do podya do szyi, do hipnotycznego wisiorka, ktry da mu Regis. Wiedzia, jak bardzo halfling polega na tym klejnocie, jak go kocha, i znw zastanowi si nad jego ofiar ofiar prawdziwego przyjaciela. Drizzt zna prawdziw przyja, jego ycie stao si bogatsze, odkd wkroczy do jaowej krainy zwanej Dolin Lodowego Wichru i pozna Bruenora Battlehammera oraz jego adoptowan crk Catti-brie. Drizzt czu bl mylc, e moe ich ju nigdy wicej nie zobaczy. Drow cieszy si jednak, e ma magiczny wisiorek, przedmiot, ktry moe mu pozwoli uzyska odpowiedzi i wrci do swoich przyjaci, cho czu wicej ni tylko lekk win za decyzj o powiedzeniu Regisowi o swoim odejciu. Wybr ten wydawa si Drizztowi saboci potrzeb polegania na przyjacioach, ktrzy, w tym mrocznym okresie, niewiele mogli da. Mg to tumaczy jednak jako konieczne zabezpieczenie dla przyjaci, ktrych zostawia za sob.

Poleci Regisowi, by powiedzia Bruenorowi prawd za pi tygodni, by w razie gdyby podr Drizzta okazaa si nieskuteczna, klan Battlehammer mia przynajmniej czas, by przygotowa si na ciemno, ktra moga nadej. By to logiczny czyn, jednak Drizzt musia przyzna, e powiedzia to wszystko Regisowi rwnie ze wzgldu na siebie. A co z magiczn mask? - zastanawia si. Czy odrzucajc j, rwnie okaza sabo? Ten potny przedmiot mg mu pomc, a co za tym idzie, mg pomc jego przyjacioom, jednak nie mia do siy, by j nosi, nawet by jej dotkn. Wszdzie wok drowa unosiy si wtpliwoci, kryy w powietrzu, szydzc z niego. Drizzt westchn i potar rubin pomidzy swymi szczupymi, czarnymi domi. Pomimo swojego obycia z broni, pomimo ogromnego powicenia zasadom, pomimo caego tropicielskiego stoicyzmu, Drizzt Do'Urden potrzebowa swoich przyjaci. Zerkn z powrotem na MithrilowHal i zacz zastanawia si, dla wasnego dobra, czy susznie zrobi, podejmujc si tego zadania samotnie i w tajemnicy. Kolejna sabo, uzna uparty Drizzt. Wypuci rubin, odrzuci krce wtpliwoci i wsun do za swj zielony niczym las paszcz podrny. Z jednej z jego kieszeni wycign pergamin, map krain pomidzy Grami Grzbietu wiata a Wielk Pustyni Anauroch. W dolnym prawym rogu Drizzt zaznaczy miejsce, pooenie jaskini, z ktrej niegdy wyszed, jaskini, ktra zaprowadzi go do domu.

Cz l ZWIZANY OBOWIZKIEM
adna rasa w caych Krainach nie rozumie lepiej sowa zemsta ni drowy. Zemsta jest dla nich deserem na codziennym stole, sodkoci, ktr smakuj swymi umiechnitymi wargami, jakby bya najwiksz delicj i przyjemnoci. Tak wic godne jej drowy zwrciy si w moj stron. Nie mog uciec przed gniewem i win, jakie odczuwam z powodu straty Wulfgara, z powodu blu, jaki wrogowie z mojej mrocznej przeszoci sprowadzili na przyjaci, ktrzy s mi tak drodzy. Za kadym razem, gdy spogldam w pikn twarz Catti-brie, widz gboki i nieprzerwany smutek, ktrego nie powinno tam by, brzemi, na ktre nie ma miejsca w roziskrzonych oczach dziecka. Jako podobnie zraniony nie mam stw, by j pocieszy, i wtpi, czy istniej sowa, ktre mogyby przynie ukojenie. Moim zadaniem jest wic chroni dalej mych przyjaci. Zdaem sobie spraw, e musz wyj spojrzeniem poza moje poczucie straty Wulfgara, poza smutek, ktry ogarn krasnoludy z Mithrilowej Hali oraz twardych ludzi z Settlestone. Wedug wiadectwa Catti-brie o tej pamitnej walce, stworzeniem, z ktrym zmaga si Wulfgar, byt yochlol, sluga Lloth. Z powodu tej ponurej informacji musz wyj poza aktualny smutek i przygotowa si na to, co moe jeszcze nadej. Nie rozumiem wszystkich chaotycznych gierek Pajczej Krlowej - wtpi, czy nawet le wysokie kapanki znaj prawdziwe projekty tego niegodziwego stworzenia -jednak w obecnoci yochlola kryje si znaczenie, ktrego nawet ja, najgorszy z drowich teologw, nie mog przegapi. Pojawienie si sugi ujawnio, i polowanie zostao uwicone przez Pajcz Krlow. Fakt za, e yochlol wczy si do walki, nie wry dobrze na przyszo Mithrilowej Hali. To wszystko s oczywicie przypuszczenia. Nie wiem, czy moja siostra Vierna dziaaa we wsppracy z innymi mrocznymi mocami Menzoberranzan albo te czy po mierci Vierny, mierci mojej ostatniej krewnej, moja wi z miastem znw bdzie badana. Kiedy spogldam w oczy Catti-brie, kiedy patrz na straszne blizny Bruenora, przypominaj mi one, e przypuszczenia pene nadziei s niebezpieczne. Moi li pobratymcy zabrali mi jednego przyjaciela. Nie wezm ju nikogo wicej. Nie znajd odpowiedzi w Mithrilowej Hali, nie bd pewien, czy mroczne elfy wci s dne zemsty, dopki kto z Menzoberranzan nie wyjdzie znw na powierzchni, by zada nagrody za moj gow. Gdy ta prawda ciy na moich ramionach, jak mog dalej podrowa do Silverymoon albo do innego pobliskiego miasta, powracajc do wczeniejszego stylu ycia? Jak mog spa spokojnie, kiedy moje serce bdzie trzyma niezwykle rzeczywisty strach, e mroczne elfy mog wkrtce wrci i znw zagrozi mym przyjacioom? Wyrany spokj Mithrilowej Hali, jej cisza, nie uka mi adnych planw przyszoci obmylanych przez drowy. Jednak, dla dobra mych przyjaci, musz pozna te mroczne intencje. Obawiam si, e pozostaje mi tylko jedno miejsce, w ktrym mog ich szuka. Wulfgar oddal swoje ycie, by jego przyjaciele mogli przetrwa. Czy, w zgodzie z sumieniem, moja ofiara moe by mniejsza? - DrizztDo'Urden

ROZDZIA l AMBICJA
Najemnik opar si o kolumn, od ktrej rozpoczynay si szerokie schody Tier Breche, na pnocnym kracu jaskini, w ktrej miecio si Menzoberranzan, miasto droww. Jarlaxle zdj swj kapelusz o szerokim rondzie i przejecha doni po ogolonej na yso gowie, wymrukujc pod nosem par przeklestw. W miecie palio si wiele wiate. W wysokich oknach domw wykutych z naturalnych formacji stalagmitowych migotay pochodnie. wiata w miecie droww! Wiele z zawiych budowli byo udekorowanych delikatnym blaskiem ognia faerie, gwnie purpurowymi i niebieskimi odcieniami, te jednak byy inne. Jarlaxle przesun si na bok i skrzywi, przenisszy ciar na niedawno rann nog. Ran zaja si sama Triel Baenre, mistrzyni opiekunka Arach-Tinilith, jedna z najwyszych rang kapanek w miecie, jednak Jarlaxle podejrzewa, e niegodziwa ksiniczka celowo nie dokoczya swej pracy, pozostawiajc odrobin blu, ktry mia przypomina najemnikowi o porace w schwytaniu renegata Drizzta Do'Urdena. - Blask rani moje oczy - dobiega z tyu sarkastyczna uwaga. Jarlaxle odwrci si i ujrza najstarsz crk opiekunki Baenre, t sam Triel. Bya nisza ni wikszo droww, nosia si jednak z niezaprzeczaln godnoci i powag. Jarlaxle zna jej moce (oraz zmienny temperament) lepiej ni inni i z pewnoci traktowa niewielk kobiet z najwysz ostronoci. Wpatrujc si z przymruonymi oczyma w miasto, podesza do niego. - Przeklty blask mrugna. - To na rozkaz twojej opiekunki - przypomnia jej Jarlaxle. Jego jedno zdrowe oko unikao jej wzroku, drugie za znajdowao si pod ciemn przepask, zawizan z tyu gowy. Zaoy z powrotem swj wielki kapelusz i nacign go nisko, starajc si ukry umieszek na widok j ej grymasu. Triel nie bya zadowolona ze swojej matki. Jarlaxle wiedzia to od momentu, jak opiekunka Baenre zacza zdradza swoje plany. Triel bya chyba najbardziej fanatyczn z kapanek Pajczej Krlowej i nie wystpiaby przeciwko opiekunce Baenre, pierwszej opiekunce miasta chyba e poleciaby jej to Lloth. - No chod - warkna kapanka. Odwrcia si i przesza przez Tier Breche do najwikszego i najbardziej ozdobnego z trzech budynkw akademii droww, wielkiej struktury uksztatowanej tak, by przypominaa gigantycznego pajka. Jarlaxle celowo pojkiwa i zwalnia z kadym kulejcym krokiem. Jego prby doproszenia si odrobiny magii leczcej nie byy jednak skuteczne, bowiem Triel zatrzymaa si po prostu przy wrotach do wielkiego budynku i czekaa na niego z cierpliwoci, ktra, jak wiedzia Jarlaxle, bya niezgodna z jej charakterem. Zaraz po wejciu do wityni najemnik zosta zaatakowany przez miriady aromatw, od zapachu kadzide po wo wysychajcej krwi ostatnich ofiar, oraz przez piewy dochodzce z kadego bocznego wejcia. Triel nie zwrcia na nic uwagi, nic nie zrobia sobie rwnie z kilku uczennic, ktre ukoniy si, widzc, jak idzie korytarzami. Pochonita jedn myl, crka Baenre przesza na najwysze poziomy, do prywatnych kwater mistrzyni szkoy, i wkroczya do maego korytarza, ktrego podoga bya wrcz ywa od pezajcych pajkw (w tym kilku sigajcych Jarlaxle'owi do kolan). Triel zatrzymaa si przed dwoma rwnie ozdobnymi drzwiami i wskazaa Jarlaxle'owi, by wszed w te po prawej. Najemnik przystan, starajc si ukry swoje zakopotanie, lecz Triel spodziewaa si tego. Chwycia go za rami i szorstko obrcia. - Bye tu ju wczeniej ! - rzucia oskarajce. - Tylko po ukoczeniu szkoy wojownikw-po wiedzia Jarlaxle, odsuwajc si od kobiety. Jak wszyscy wychowankowie Melee-Maghtere.

- Bye na grnych poziomach - warkna Triel, spogldajc prosto na Jarlaxle'a. Najemnik zachichota. - Zawahae si, gdy wskazaam ci, aby wszed do komnaty -cigna Triel. - Wiedziae bowiem, e te po lewej to moje prywatne pokoje. Wanie tam spodziewae si pj. - W ogle nie spodziewaem si, e zostan tu wezwany - odpar Jarlaxle, prbujc zmieni temat. Rzeczywicie by troch zbity z tropu, gdy Triel przygldaa mu si tak uwanie. Czyby nie doceni jej niepokoju co do ostatnich planw jej matki? Triel wpatrywaa si w niego dugo i stanowczo, nie mrugajc. - Mam swoje rda - przyzna w kocu Jarlaxle. Min kolejny dugi moment, a Triel wci nie mrugna. -Poprosia, ebym przyszed-przypomnia jej Jarlaxle. - Zadaam - sprostowaa Triel. Jarlaxle pochyli si w niskim, przesadzonym ukonie, zrywajc kapelusz i wymachujc nim na odlego wycignitej rki. Oczy crki Baenre zabysy zoci. -Do! -wrzasna. - I do twoich gierek! - odwarkn Jarlaxle. - Poprosia, ebym przyszed do akademii, miejsca, w ktrym nie czuj si najlepiej, ale przyszedem. Masz pytania, za ja, by moe, mam odpowiedzi. Jego zastrzeenie zawarte w ostatnim zdaniu spowodowao, e Triel zmruya oczy. Podobnie jak kady w miecie wiedziaa, e Jarlaxle jest chytrym przeciwnikiem. Wielokrotnie zaatwiaa interesy z przebiegym najemnikiem i wci nie bya do koca pewna, czy zamaa si wobec niego, czy nie. Odwrcia si i wskazaa, by wszed w lewe drzwi, on za, po kolejnym wyraajcym wdziczno ukonie, uczyni to, wchodzc do wyoonego grubym dywanem i ozdobionego pokoju, ktry by owietlony delikatnym magicznym blaskiem. - Zdejmij buty - polecia Triel i sama zdja swoje, zanim wesza na okaza wykadzin. Jarlaxle sta tu za progiem pod ozdobion gobelinem cian, spogldajc z powtpiewaniem na swoje buty. Kady, kto zna najemnika, wiedzia, e sone magiczne. - Bardzo dobrze - stwierdzia Triel, zamykajc drzwi i przemykajc obok niego, by zaj miejsce w duym, nadmiernie wymoszczonym fotelu. Stao przed ni zasuwane biurko, z tyu za wisia jeden z licznych gobelinw, przedstawiajcy ofiar skadan z gigantycznego elfa z powierzchni przez hord taczcych droww. Ponad elfem majaczyo niemal przejrzyste widmo, w poowie drowka, w poowie pajk, z pikn i pogodn twarz. -Nie lubisz wiate swojej matki? - spyta Jarlaxle. - Sama owietlasz swj pokj? Triel przygryza doln warg i znw zmruya oczy. Wikszo kapanek utrzymywao w swych prywatnych komnatach przymione wiato, aby mogy czyta swoje ksigi. Wyczuwajca ciepo infrawizja nie przydawaa si zbytnio w dostrzeganiu runw na stronach. Istniay atramenty, ktre potrafiy zachowa przez wiele lat sabe ciepo, byy jednak drogie i trudno dostpne nawet dla kogo tak potnego jak Triel. Jarlaxle wpatrywa si w ponur twarz crki Baenre. Triel zawsze bya na co wcieka, pomyla najemnik. - Tamte wiata wydaj si pasowa do tego, co zaplanowaa twoja matka cign. - W istocie -zauwaya Triel zjadliwym tonem. - A czy ty jeste takim arogantem, e sdzisz, i rozumiesz motywy mojej matki? - Pjdzie do Mithrilowej Hali - powiedzia otwarcie Jarlaxle, wiedzc, e Triel ju dawno temu wycigna ten sam wniosek. - Czyby? - spytaa niemiao Triel. Ta zagadkowa odpowied zaniepokoia najemnika. Podszed o krok w stron drugiego, mniej obitego fotela, a jego pity mocno stukny, chocia szed po niewyobraalnie grubym i mikkim dywanie. Triel umiechna si, magiczne buty nie zrobiy na niej wraenia. Byo powszechnie wiadomo, e Jarlaxle potrafi i tak cicho lub tak gono, jak tylko zapragn. Jego krzykliwa biuteria, bransolety i inne cacka wydaway si podobnie zaklte, bowiem dzwoniy lub pozostaway absolutnie bezszelestne, zaley czego sobie yczy najemnik.

- Jeli zrobisz w moim dywanie dziur, wypeni j twoim sercem - obiecaa Triel, gdy Jarlaxle rozsiad si wygodnie w obszytym kamiennym fotelu, wygadzajc fad na porczy, by materia ukaza peen obraz czamo-tego pajka gee'antu, zamieszkujcej w Podmroku odmiany tarantuli z powierzchni. - Dlaczego podejrzewasz, e twoja matka tam nie pjdzie? -spyta Jarlaxle, celowo ignorujc grob, cho z tego, co wiedzia o Triel Baenre, szczerze zastanawia si, czy wkna dywanu nie oplatay przypadkiem innych serc. - A tak jest? - spytaa Triel. Jarlaxle westchn przecigle. Spodziewa si, e bdzie to spotkanie, podczas ktrego Triel bdzie wyciga wszelkie skrawki informacji, ktre najemnik ju uzyska, niewiele oferujc w zamian. Mimo to, kiedy Triel nalegaa, eby Jarlaxle przyszed do niej, zamiast ich zwyczajowych spotka, kiedy to wychodzia z Tier Breche, eby porozmawia z najemnikiem, Jarlaxle mia nadziej na co wicej. Szybko stawao si dla niego oczywiste, i jedynym powodem, dla ktrego Triel chciaa spotka si w Arach-Tinilith, by fakt, i w tym bezpiecznym miejscu nie usysz ich wcibskie uszy jej matki. Teraz za, po tych wszystkich kopotliwych przygotowaniach, to wielce wane spotkanie stao si bezuytecznym przekomarzaniem. Triel wydawaa si rwnie wzburzona. Wychylia si nagle ze swego fotela, a w jej twarzy pon ar. - Ona pragnie dziedzictwa! - oznajmia kobieta. Bransolety Jarlaxle'a zadzwoniy, gdy potar o siebie palcami, sdzc, e w kocu udao im si gdzie zaj. - Opiekunce Baenre nie wystarcza ju wadza nad Menzoberranzan - cigna Triel, spokojniej, i znw si opara. - Musi rozszerzy sw sfer wpyww. - Sdziem, e wizja twojej matki zostaa jej dana przez Lloth -zauway Jarlaxle i by szczerze zdumiony wyranym niesmakiem na twarzy Triel. - By moe - przyznaa Triel. - Pajcza Krlowa ucieszyaby si z podboju Mithrilowej Hali, zwaszcza jeli doprowadziby on z kolei do ujcia tego renegata Drizzta Do'Urdena. Trzeba jednak wzi pod uwag inne rzeczy. - Blingdenstone? - spyta Jarlaxle, majc na myli miasto svirf-nebli, gbinowych gnomw, tradycyjnych przeciwnikw droww. - To jest jedno - odpara Triel. - Blingdenstone ley niedaleko od cieki do tuneli, ktre prowadz do Mithrilowej Hali. - Twoja matka wspomniaa, e ze svirfnebli bdzie mona zaatwi odpowiednio spraw podczas drogi powrotnej - zasugerowa Jarlaxle, uznajc, e musi wtrci jaki ksek, aby Triel wci tak otwarcie z nim rozmawiaa. Najemnikowi wydawao si, i Triel musi by gboko wzburzona, jeli pozwala mu na takie wejrzenie w jej najbardziej osobiste uczucia i obawy. Triel przytakna, przyjmujc t informacj ze stoicyzmem i bez zaskoczenia. - Trzeba wzi pod uwag inne rzeczy - powtrzya. - Zadanie, ktrego podejmuje si opiekunka Baenre, wymaga sprzymierzecw, by moe nawet ilithidw. Rozumowanie crki Baenre gboko poruszyo Jarlaxle'a. Opiekunka Baenre od dawna trzymaa przy sobie ilithida, jedn z najbrzydszych i najniebezpieczniejszych bestii, jakie kiedykolwiek widzia najemnik. Nigdy nie czu si najlepiej przy humanoidach o gowach jak omiornice. Jarlaxle przetrwa dziki temu, e rozumia i potrafi przechytrzy swoich wrogw, jednak j ego umiejtnoci nie zdaway si na nic w przypadku ilithidw. upiecy umysu, tak bowiem nazywano czonkw tej zej rasy, po prostu nie myleli w taki sam sposb jak inne gatunki i postpoway zgodnie z zasadami i reguami, ktrych nie wydawa si zna nikt poza nimi. Mimo to mroczne elfy czsto kontaktoway si ze spoecznoci ilithidw, odnoszc z tego korzyci. W Menzoberranzan znajdowao si dwadziecia tysicy wyszkolonych wojownikw, podczas gdy liczba ilithidw w okolicy sigaa zaledwie setki. Obawy Triel wydaway si przesadzone.

Jednak Jarlaxle nie powiedzia jej tego. Zwaywszy na jej mroczny i zmienny nastrj, najemnik wola sucha ni mwi. Triel wci potrzsaa gow z typow dla siebie kwan min. Zeskoczya z fotela, a jej czarno-purpurowe, ozdobione pajkami szaty zaszeleciy, gdy wykonaa obrt. - To nie bdzie sam dom Baenre - przypomnia jej Jarlaxle w nadziei, e j uspokoi. - Wiele domw pokazao wiata w swych oknach. - Matka odniosa sukces w zebraniu domw razem - przyznaa Triel, a tempo jej nerwowego kroku zmniejszyo si. - Jednak wci si obawiasz - stwierdzi najemnik. - I potrzebujesz informacji, aby moga przygotowa si na konsekwencje. - Jarlaxle nie mg powstrzyma lekkiego, ironicznego chichotu. On i Triel byli od dawna wrogami, adne z nich nie ufao drugiemu - i mieli po temu powody! Teraz go potrzebowaa. Bya kapank w lecej na uboczu szkole, z dala od szeptanych w miecie plotek. W normalnych okolicznociach jej modlitwy do Pajczej Krlowej day by jej wszystkie potrzebne informacje, jednak teraz, jeli Lloth usankcjonowaa dziaania opiekunki Baenre (a fakt ten wydawa si oczywisty), Triel pozostawaa, dosownie, w ciemnoci. Potrzebowaa szpiega, a w Menzoberranzan Jarlaxle oraz jego sie, Bregan D'aerthe, nie mieli sobie rwnych. - Potrzebujemy si nawzajem - odpara wymownie Triel, odwracajc si, by spojrze bezporednio na najemnika. - Matka stpa po niebezpiecznym gruncie, to jest oczywiste. Jeli si potknie, zastanw si, kto zajmie miejsce w rzdzcym domu? Prawda, w milczeniu stwierdzi Jarlaxle. Triel, jako najstarsza crka domu, bezdyskusyjnie znajdowaa si zaraz za opiekunk Baenre, za jako mistrzyni opiekunka Arach-Tinilith zajmowaa najpotniejsze stanowisko w miecie zaraz po matkach opiekunkach omiu rzdzcych domw. Triel ju zbudowaa sobie robic wraenie podstaw. Wszelako w Menzoberranzan, gdzie pozory prawa nie byy niczym wicej ni tylko fasad lecego pod spodem chaosu, podstawy byy rwnie stabilne jak zbiorniki lawy. - Dowiem si, czego bd mg - odpowiedzia Jarlaxle i wsta, by odej. - I powiem ci, czego si dowiedziaem. Triel zrozumiaa zawart w sowach przebiegego najemnika pprawd, musiaa jednak zaakceptowa jego ofert. Krtk chwil pniej Jarlaxle szed swobodnie szerokimi, krtymi alejami Menzoberranzan, przechodzc przed czujnymi oczyma oraz gotow do uycia broni domowych stranikw, wystawionych na niemal kadym stalagmicie - oraz na tarasach nisko wiszcych stalaktytw. Najemnik nie ba si, jego szeroki kapelusz wskazywa wyranie kademu w miecie, kim jest, a aden dom nie pragn konfliktu z Bregan D'aerthe. Bya to najbardziej sekretna z band - niewiele osb w miecie byoby w stanie choby zgadn liczb jej czonkw a jej bazy byy rozsiane po licznych zaktkach i szczelinach rozlegej groty. Reputacja kompanii bya jednak szeroko znana, tolerowana przez rzdzce domy, i wikszo mieszkacw miasta umieciaby Jarlaxle'a w gronie najpotniejszych mczyzn w Menzoberranzan. Jarlaxle czu si tak pewnie, i ledwo zauwaa spoczywajce na nim spojrzenia niebezpiecznych stranikw. Jego myli byy skierowane do wewntrz, stara si odcyfrowa subtelne komunikaty ze swojej rozmowy z Triel. Zakadany plan podboju Mithrilowej Hali wydawa si bardzo obiecujcy. Jarlaxle by w fortecy krasnoludw, widzia jej rodki obronne. Cho byy znaczne, wydaway si traci na znaczeniu w porwnaniu z potg armii droww. Kiedy Menzoberranzan podbije Mithrilow Hal, z opiekunk Baenre na czele wojska, Lloth bdzie niezwykle zadowolona, a dom Baenre osignie szczyt swej chway. Jak to uja Triel, opiekunka Baenre otrzyma swoje dziedzictwo. Szczyt chway? Myl ta zawisa w umyle Jarlaxle'a. Przystan przy Narbondel, wielkiej kolumnie sucej Menzoberranzan za zegar, a na jego mahoniowej twarzy rozkwit umiech. - Szczyt chway? - wyszepta na gos. Nagle Jarlaxle zrozumia niepokj Triel. Obawiaa si, e jej matka moe przekroczy granic, moe postawi swoje ju robice wraenie imperium dla nastpnego nabytku. Jeszcze

rozwaajc t ide, Jarlaxle zrozumia gbsze znaczenie tego wszystkiego. Zamy, e opiekunka Baenre osignie sukces, e Mithrilowa Hala zostanie podbita, po niej za Blingdenstone? Czy pozostan jeszcze jacy przeciwnicy, ktrzy bd mogli zagraa miastu droww, aby trzeba byo utrzymywa chwiejn hierarchi Menzoberranzan? No wanie, dlaczego przez te wszystkie stulecia pozwalano przetrwa Blingdenstone, siedzibie wrogw, tak blisko Menzoberranzan? Jarlaxle zna odpowied. Wiedzia, e gnomy niewiadomie suyy za klej, ktry utrzymywa domy Menzoberranzan ze sob. Dziki tak bliskiemu wrogowi cige walki wewntrzne droww musiay by utrzymywane pod kontrol. Teraz jednak opiekunka Baenre chciaa to wszystko rozklei, rozszerzy swoje imperium tak, aby obejmowao nie tylko Mithrilowa Hal, lecz rwnie kopotliwe gnomy. Triel nie obawiaa si, e drowy zostan pokonane, nie baa si te sojuszu z ma koloni ilithidw. Jej strach wzbudzaa myl, e jej matce moe si powie, e zdobdzie swoje dziedzictwo. Opiekunka Baenre bya stara, wiekowa nawet jak na standardy droww, a Triel bya nastpna w kolejce do tronu. W chwili obecnej byoby to naprawd wygodne miejsce, staoby si jednak znacznie bardziej chwiejne i niebezpieczne, gdyby Mithrilowa Hala i Blingdenstone zostay zajte. Nie istniaby ju wtedy wsplny wrg, spajajcy ze sob domy, a Triel musiaaby si martwi o poczenie ze wiatem powierzchni, daleko od Menzoberranzan, gdzie nieunikniony byby odwet sprzymierzecw Mithrilowej Hali. Jarlaxle rozumia, czego chciaa opiekunka Baenre, zastanawia si jednak, co miaa na myli Lloth, popierajc plany tej wyniszczonej kobiety. - Chaos - zdecydowa. Menzoberranzan byo od bardzo dawna spokojne. Niektre domy walczyy. Dom Do'Urden oraz dom DeVir, obydwa bdce domami rzdzcymi, zostay unicestwione, jednak zasadnicza struktura miasta pozostawaa solidna i niezagroona. - Ach, ale ty jeste rozkoszna - powiedzia Jarlaxle, na gos wypowiadajc swe myli o Lloth. Nagle zacz podejrzewa, e Lloth zapragna nowego porzdku, odwieajcego oczyszczenia miasta, ktre stao si nudne. Nic dziwnego, e Triel, pierwsza w kolejce po dziedzictwo swej matki, nie bya zachwycona. ysy najemnik, sam bdcy mionikiem intryg i chaosu, rozemia si szczerze i spojrza na Narbondel. Ciepo zegara znikao ju, pokazujc, e w Podmroku panowaa pna noc. Jarlaxle zastuka pitami o kamie i skierowa si w stron Qu'ellarz'orl, wysokiego paskowyu na wschodniej cianie Menzoberranzan, gdzie znajdoway si najpotniejsze domy miasta. Nie chcia spni si na spotkanie z opiekunk Baenre, ktrej zoy raport o swoim sekretnym" spotkaniu z jej najstarsz crk. Jarlaxle zastanawia si, jak wiele powie wyniszczonej matce opiekunce i jak moe przeinaczy jej sowa, by wycign z tego jak najwiksze korzyci. Jake on kocha intrygi.

ROZDZIA 2 POEGNALNE ZAGADKI


Spogldajc przez zamglone oczy po kolejnej, niespokojniej nocy, Catti-brie nacigna na siebie szat i przesza przez swj may pokj w nadziei, e znajdzie troch ukojenia w wietle dnia. Jej gste, kasztanowe wosy spaszczyy si po jednej stronie gowy, po drugiej zostawiajc niesforne kosmyki, jednak nie dbaa o to. Zajta wycieraniem oczu niemal potkna si o prg i przystana tam, uderzona nagle czym, czego nie rozumiaa. Przejechaa palcami po drewnie drzwi i staa zakopotana, niemal cakowicie ogarnita przez to samo uczucie, jakie miaa poprzedniej nocy, e co jest nie na miejscu, e co jest nie w porzdku. Zamierzaa uda si prosto na niadanie, jednak poczua si zobowizana i zamiast tego do Drizzta. Moda kobieta przemkna szybko korytarzami do komnaty Drizzta i zapukaa w drzwi. Po kilku chwilach zawoaa - Drizzt? Gdy drow nie odpowiedzia, ostronie przekrcia klamk i pchnwszy drzwi, otworzya je. Catti-brie zauwaya natychmiast, e sejmitary oraz paszcz podrny Drizzta znikny, zanim jednak zacza si nad tym zastanawia, jej wzrok spocz na ku. Byo pocielone, starannie przykryte narzut, cho to nie byo niezwyke u drowa. Catti-brie podesza do ka i przyjrzaa si zakadkom. Byy schludne, lecz nie ciasne, i zrozumiaa, e to ko zostao pocielone dawno temu, e nikt w nim nie spa tej nocy. - O co w tym wszystkim chodzi? - spytaa moda kobieta. Rozejrzaa si szybko po maym pokoju, po czym wrcia na korytarz. Drizzt opuszcza ju wczeniej MithriIow Hal bez ostrzeenia, i czsto wychodzi w nocy. Zazwyczaj podrowa do Silverymoon, osawionego miasta o tydzie marszu na wschd. Dlaczego tym razem Catti-brie czua, e co jest nie tak? Dlaczego ta wcale nie tak niezwyka sytuacja wydawaa jej si tak bardzo nie na miejscu? Moda kobieta staraa si z tego otrzsn, zapanowa nad szczerymi obawami. Stracia Wulfgara i teraz czua si nadopiekucza wobec pozostaych przyjaci. Wkrtce przystana przy innych drzwiach. Zapukaa lekko, po czym, nie uzyskawszy odpowiedzi (cho bya pewna, e ta osoba nie wstaa jeszcze), zacza stuka mocniej. Ze rodka dobiego jknicie. Pchniciem otworzya drzwi i przesza przez pokj, zatrzymujc si przy maym ku, przyklkajc i brutalnie cigajc koce ze picego Regisa, askoczc go pod pachami, gdy zacz si wierci. - Hej! - krzykn pucoowaty halfling. Obudzi si natychmiast i chwyci mocno okrycie. - Gdzie jest Drizzt? - zapytaa Catti-brie, silniej cigajc koce. - Skd mam wiedzie? - zaprotestowa Regis. - Nie wychodziem jeszcze dzisiaj z pokoju! - Wstawaj - Catti-brie bya zdumiona ostroci w swoim gosie, nagoci swojego polecenia. Znw poczua to niepokojce uczucie, tym razem mocniej. Rozejrzaa si po pomieszczeniu, starajc si okreli, co mogo je spowodowa. Ujrzaa figurk pantery. Spojrzenie Catti-brie utkwio na tym przedmiocie, najdroszym jaki Drizzt posiada. Co ona robi w pokoju Regisa? - zastanawiaa si. Dlaczego Drizzt odszed bez niej? Teraz rozumowanie modej kobiety zaczo dochodzi do porozumienia z jej uczuciami. Przeskoczya nad kiem, zagrzebujc Regisa w pltaninie kocw (ktre szybko owin wok ramion) i chwycia panter. Nastpnie wrcia i znw pocigna za okrycia upartego halflinga. - Nie! - protestowa Regis, szarpic w drug stron. Rzuci si twarz na materac, zaciskajc rogi poduszki wok swej pulchnej twarzy. Catti-brie chwycia go za kark, wycigna z ka i przecigna przez pokj, by posadzi go na jednym z drewnianych krzese, stojcych po przeciwlegych stronach maego stou. Wci trzymajc w doniach poduszk, wci przyciskajc j mocno do twarzy, Regis pooy gow na stole.

Catti-brie chwycia cicho jedn z krawdzi poduszki, staa przez chwil spokojnie, po czym nagle szarpna, wyrywajc jaz obj zaskoczonego halflinga, tak e jego gowa uderzya mocno o drewniany blat Jczc i mamroczc Regis usiad prosto na krzele i przejecha domi po spltanych i krconych, brzowych wosach, ktrych sprysto nie zmniejszya si po caej nocy snu. - Co? - zapyta. Catti-brie postawia gwatownie figurk pantery na stole, zostawiajc jprzed siedzcym halflingiem. - Gdzie jest Drizzt? - spytaa znw, bardziej stanowczo. - Pewnie w Podmiecie - mrukn Regis, przejedajc jzykiem po obolaych zbach. Dlaczego nie pjdziesz zapyta Bruenora? Wzmianka o krlu krasnoludw znw zaalarmowaa Catti-brie. Zapyta Bruenora, powtrzya z ironi w mylach. Bruenor mao z kim rozmawia i by tak pogrony w swoim alu, e pewnie nic by nie wiedzia, nawet gdyby cay jego klan wyszed w rodku nocy! - Wic Drizzt zostawi Guenhwyvar - stwierdzi Regis, zamierzajc umniejszy znaczenie caej sprawy. Jego sowa wypady jednak niezrcznie w uszach spostrzegawczej kobiety i granatowe oczy Catti-brie zmruyy si, gdy zacza przyglda si uwaniej halflingowi. - Co? - znw spyta niewinnie Regis, wyczuwajc ar tego nieugitego ledztwa. - Gdzie jest Drizzt? - zapytaa spokojnym gosem Catti-brie. -I dlaczego masz kocic? Regis potrzsn gow i jkn bezradnie, znw opuszczajc dramatycznie gow na st. Catti-brie przejrzaa go. Zbyt dobrze znaa Regisa, by da si nabra na jego urok. Zapaa gar krconych, brzowych wosw i podnios jego gow do gry, drug za doni chwycia go za przd koszuli nocnej. Jej szorstko zaskoczya halflinga, widziaa to wyranie w jego twarzy, jednak nie ustpowaa. Regis zosta podniesiony z krzesa. Catti-brie zrobia z nim trzy szybkie kroki, po czym uderzya nim o cian. Grymas Catti-brie zagodnia jedynie na chwil, a jej wolna rka trzymaa nocn koszul halflinga wystarczajco dugo, by moga stwierdzi, e Regis nie ma na sobie swego magicznego, rubinowego wisiorka, przedmiotu, ktrego nigdy nie zdejmowa. Kolejny zagadkowy fakt, ktry w ni ugodzi, podsyci jej wzmagajce si przekonanie, e istotnie co byo bardzo nie w porzdku. - Z pewnoci dziej e si tu co, co nie powinno si dzia - powiedziaa Catti-brie. - Catti-brie! - odpar Regis, spogldajc na swoje owosione stopy, dyndajce p metra nad podog. - A ty wiesz co o tym - cigna. - Catti-brie! - zawy znw Regis, starajc si sprowadzi rozognion modkobiet na ziemi. Catti-brie uja oburcz koszul nocn halflinga, odcigna go od ciany, po czym znw mocno nim uderzya. - Straciam Wulfgara - powiedziaa ponuro, wymownie przypominajc Regisowi, e by moe nie ma on do czynienia z kim racjonalnym. Regis nie wiedzia, co o tym myle. Crka Bruenora Battlehammera zawsze bya zrwnowaon kobiet, wywieraa cichy wpyw, ktry doprowadza pozostaych do porzdku. Nawet opanowany Drizzt czsto wykorzystywa Catti-brie jako drogowskaz do swego sumienia. Teraz jednak... Regis ujrza w gbinach granatowych, penych zoci oczu Catti-brie obietnic blu. Znw odcigna go od ciany i kolejny raz uderzya jego plecami o kamie. - Powiesz mi to, co wiesz - rzeka pewnym gosem. Regisowi pulsowao ju w gowie od tych uderze. By przeraony, bardzo przeraony, w rwnym stopniu co o siebie, ba si o Catti-brie. Czy al doprowadzi j do takiej desperacji? I dlaczego wanie on znalaz si w centrum tego wszystkiego? Wszystkim czego Regis chcia od ycia, byo ciepe ko i jeszcze cieplejszy posiek. - Powinna i i porozmawia z Brue... - zacz, jednak Catti-brie przerwaa mu, uderzajc go w twarz. Podnis do do piekcego policzka i poczu jak powiksza si tam prga. Nie mrugn,

spoglda tylko z niedowierzaniem na mod kobiet. Gwatowna reakcja Catti-brie najwyraniej rwnie mocno zdumiaa j jak Regisa. Halfling ujrza, e z jej delikatnych oczu lej si zy. Zatrzsa si, a Regis naprawd nie wiedzia, co ona moe teraz zrobi. Halfling rozwaa przez dug chwil sytuacj i doszed do wniosku, e niewielk rnic zrobi, czy bdzie to kilka tygodni czy kilka dni. - Drizzt poszed do domu -powiedzia cicho halfling, zawsze z chcirobic to, czego wymagaa sytuacja. Na martwienie si o konsekwencje przyjdzie czas pniej. Catti-brie uspokoia si troch. - Tojest jego dom - stwierdzia. - Chyba nie masz na myli Doliny Lodowego Wichru? - Menzoberranzan - sprostowa Regis. Gdyby Catti-brie dostaa w tej chwili w plecy betem z kuszy, nie ugodziby on jej mocniej ni to jedno sowo. Opucia Regisa na podog i zatoczya si do tyu, wpadajc na jego ko. - Tak naprawd zostawi Guenhwyvar dla ciebie - wyjani Regis. -Tak bardzo troszczy si o ciebie i o kocic. Jego kojce sowa nie zdjy przeraonej miny z twarzy Catti-brie. Regis aowa, e nie ma swego rubinowego wisiorka, wtedy bowiem mgby uy jego nieodpartego uroku, by uspokoi mod kobiet. - Nie moesz powiedzie o tym Bruenorowi - doda Regis. -Poza tym Drizzt mg nie zaj jeszcze zbyt daleko. - Halfling uzna, e moe daleko si posun w upikszaniu prawdy. Powiedzia, e zamierza zobaczy si z Alustriel, eby zdecydowa, gdzie powinna prowadzi jego droga. - Nie bya to do koca prawda, bowiem Drizzt jedynie wspomnia, e zamierza zatrzyma si w Silverymoon, by sprawdzi, czy moe potwierdzi swoje obawy, jednak Regis zdecydowa, e trzeba da Catti-brie troch nadziei. - Nie moesz powiedzie Bruenorowi - powtrzy z wikszym naciskiem halfling. Catti-brie podniosa na niego wzrok, a jej mina bya jednym z aosniejszych widokw, na jakie kiedykolwiek spoglda Regis. - Wrci - powiedzia Regis, podchodzc, by usi przy niej. -Znasz Drizzta. On wrci. To byo ju za wiele dla Cati-brie. Jeszcze raz spojrzaa na figurk pantery, stojc na maym stole, nie miaa jednak do siy, by j zabra. Catti-brie wysza cicho z pokoju, z powrotem do swoich komnat, gdzie pada obojtnie na ko. *** Drizzt spdzi rodkow cz dnia pic w chodnym cieniu jaskini, wiele kilometrw od wschodnich wrt Mithrilowej Hali. Wczesnowiosenne powietrze byo ciepe, wiatr dmcy z grskich lodowcw niewiele mg zdziaa wobec potnych promieni sonecznych na bezchmurnym, wiosennym niebie. Drow nie spa ani dugo, ani dobrze. Jego odpoczynek by wypeniony mylami o Wulfgarze, o wszystkich przyjacioach oraz o odlegych obrazach, wspomnieniach z tego okropnego miejsca, Menzoberranzan. Drizzt przeszed do wejcia do pytkiej groty, by spoy posiek. Wygrzewa si w cieple jasnego popoudnia, w otoczeniu zwierzcych odgosw. Jake to wszystko byo inne od jego domu w Podmroku! Jake wspaniae! Drizzt rzuci suchar na piasek i uderzy pici w podog za sob. Rzeczywicie, jake wspaniaa bya ta faszywa nadzieja, ktra powiewaa przed jego zdesperowanymi oczyma. Wszystkim czego pragn od ycia, byo uciec od zwyczajw swych pobratymcw, y w pokoju. Nastpnie wyszed na powierzchni, a niedugo potem zdecydowa, e to miejsce - pene bzyczcych pszcz i piewajcych ptakw, ciepego wiata soca i czarujcego blasku ksiyca - powinno by jego domem, nie za wieczny mrok tych tuneli, ktre pozostawi pod sob.

Drizzt Do'Urden wybra powierzchni. Co jednak oznacza ten wybr? Oznacza, e pozna nowych, drogich przyjaci i sam swoj obecnoci wcignie ich w swoje mroczne dziedzictwo. Oznacza, e Wulfgar zginie przez co, co zostao przyzwane przez siostr Drizzta, a wszyscy w Mithrilowej Hali mog si wkrtce znale w niebezpieczestwie. Wybr ten oznacza, e by faszywy, e nie wolno mu tu zosta. Zdyscyplinowany drow uspokoi si szybko i zjad jeszcze troch, przepychajc poywienie przez zacinite ze zoci gardo. Jedzc zastanawia si nad tras. Droga, ktra znajdowaa si przed nim, wyprowadzi go z gr i minie wiosk zwan Pengallen. Drizzt by tam niedawno i nie mia zamiaru wraca. W ogle nie pjdzie t drog, zdecydowa w kocu. Czemu miaoby suy pjcie do Silverymoon? Drizzt wtpi, czy lady Alustriel bdzie tam teraz, kiedy sezon handlowy jest w penym rozkwicie. Zreszt nawet jeli tam bdzie, czy moga powiedzie mu co, czego jeszcze nie wiedzia? Nie, Drizzt ustali ju sw tras i nie potrzebowa Alustriel, by j potwierdzi. Zebra swoje rzeczy i westchn, znw zastanawiajc si, jake pust wydawaa si droga bez jego towarzyszki. Wkroczy w jasny dzie, kierujc si prosto na wschd, oddalajc si od poudniowo-wschodniej drogi. Jej odek nie skary si, e niadanie oraz obiad miny, a ona wci ley bez ruchu na ku, uwiziona w sieci rozpaczy. Stracia Wulfgara, zaledwie par dni przed planowanym lubem, a teraz Drizzt, ktrego kochaa rwnie mocno jak barbarzyc, take odszed. Wydawao jej si, jakby cay wiat pada wok niej w gruzy. Fundamenty, ktre byy zbudowane z kamienia, przesuway si niczym piasek na wietrze. Przez cae swoje mode ycie Catti-brie bya wojowniczk. Nie pamitaa swej matki i ledwo przypominaa sobie ojca, ktry zosta zabity podczas najazdu goblinw na Dekapolis, gdy bya bardzo moda. Zabra jdo siebie Bruenor Battlehammer i wychowa jako swoj crk, a Cattibrie wioda odpowiadajce jej ycie wrd krasnolu-dw z klanu. Jednak poza Bruenorem, krasnoludy byy przyjacimi, nie rodzin. Catti-brie zdobywaa now rodzin stopniowo najpierw by Bruenor, pniej Drizzt, nastpnie Regis i w kocu Wulfgar. Teraz Wulfgar by martwy, a Drizzt odszed, wrci do swej niegodziwej ojczyzny, z ktrej, wedug Catti-brie, mia nike szans powrotu. Catti-brie czua si tak bezradna, jeli chodzio o to wszystko! Obserwowaa, jak Wulfgar umiera, widziaa, jak zrzuca sobie na gow strop, by moga uciec z pt potwornego yochlola. Prbowaa mu pomc, lecz nie powiodo jej si, i ostatecznie wszystkim co zostao, bya sterta gruzu oraz Aegis-fang. Dotychczas, przez te kilka tygodni, Catti-brie bezskutecznie staraa si zrzuci paraliujcy al. Czsto pakaa, cho czciej potrafia zdusi to po kilku chlipniciach za pomoc gbokiego oddychania oraz siy woli. Jedyn osob, z ktr moga porozmawia, by Drizzt. Teraz Drizzt znikn, Catti-brie pakaa, a spazmy wstrzsay jej delikatn sylwetk. Chciaa, eby Wulfgar wrci! Protestowaa wobec wszystkich bogw, ktrzy mogli jej sucha, e by zbyt mody, by go od niej zabra, zbyt wiele wspaniaych uczynkw jeszcze na niego czekao. Jej szloch sta si gwatownym powarkiwaniem, zaciekym zaprzeczaniem. Przez pokj poleciay poduszki, po czym Catti-brie zwina koce w kul i rwnie nimi cisna. Nastpnie przewrcia ko, dla samej przyjemnoci suchania, jak jego drewniany szkielet uderza o tward podog. - Nie! - krzykna. Strata Wulfgara nie bya uczciwa, jednak Catti-brie nie moga nic na to poradzi. Odejcie Drizzta nie byo uczciwe, nie w zranionym umyle Catti-brie, jednak nic nie moga... Myl ta zawisa w umyle Catti-brie. Wci si trzsc, lecz ju panujc nad sob, staa przy przewrconym ku. Rozumiaa, dlaczego drow odszed w tajemnicy, dlaczego Drizzt, tak jak zawsze, wzi cae brzemi na siebie. - Nie - powtrzya moda kobieta. Zdja z siebie nocne ubranie, chwycia koc, by zetrze z

siebie pot, po czym przywdziaa bryczesy i koszul. Catti-brie nie skonia si do zastanowienia nad swymi czynami, bojc si, e gdyby wszystko to przemylaa racjonalnie, mogaby zmieni zdanie. Szybko zaoya gitk kolczug, a na ni mithrilowy pancerz, tak doskonale zrobiony przez krasno-ludy, e by ledwo widoczny, gdy nakrya go pozbawion rkaww tunik. Wci poruszajc si w szaleczym tempie, Catti-brie wsuna buty, chwycia paszcz oraz skrzane rkawice, po czym przesza przez pokj do szafy. Tam znalaza swj miecz z pasem, koczan, oraz Taulmarila Poszukiwacza Serc, swj zaklty uk. Pobiega, nie posza, ze swojego pokoju do halflinga, i tylko raz zabbnia w drzwi, zanim wpada do rodka. Regis znw by w ku - wielka niespodzianka - a jego brzuch by peen od niadania, ktre trwao nieprzerwanie a do obiadu. Nie spa jednak i nie ucieszy si zbytnio widzc, e Cattibrie znw spieszy do niego. Podcign si do pozycji siedzcej i spojrza na ni z zaciekawieniem. Na jej policzkach wida byo lady po strumieniach ez, za wspaniae granatowe oczy otoczone byy czerwonymi ykami. Regis przey wikszo swego ycia jako zodziej, przey, bowiem potrafi rozumie ludzi i nietrudno byo mu odgadn powody kryjce si za nagym arem modej kobiety. - Gdzie pooye panter? - zapytaa Catti-brie. Regis wpatrywa si w niprzez dug chwil. Catti-brie potrzsna nim ostro. -No mw szybko. I tak straciam ju duo czasu. - Na co? - spyta Regis, cho zna odpowied. - Po prostu daj mi kocic - powiedziaa Catti-brie. Regis niewiadomie zerkn na swoje biurko, a Catti-brie podbiega do niego, otworzya i zacza przetrzsa zawarto szuflad, jedna po drugiej. - Drizztowi si to nie spodoba - rzek spokojnie Regis. - A wic do dziewiciu piekie z nim! -wypalia Catti-brie. Znalaza figurk i podniosa j do oczu, zachwycajc si jej pikn sylwetk. - Mylisz, e Guenhwyvar zaprowadzi ci do niego - bardziej stwierdzi ni zapyta Regis. Catti-brie wrzucia figurk do sakiewki przy pasku i nie kopotaa si odpowiedzi. - Zamy, e go dogonisz - cign Regis, gdy moda kobieta skierowaa si do drzwi. - Jak bardzo pomoesz Drizztowi w miecie droww? Ludzka kobieta bdzie si tam troch wyrnia, nie sdzisz? Sarkazm halflinga zatrzyma Catti-brie, zmusi japo raz pierwszy do zastanowienia si nad tym, co zamierza zrobi. Jake prawdziwe byo rozumowanie Regisa! Jak moga wej do Menzoberranzan? Nawet za gdyby jej si udao, czy zobaczyaby przed sob cho kawaek podogi? - Nie! - wrzasna w kocu Catti-brie, cay jej racjonalizm zosta zdmuchnity przez to powikszajce si poczucie bezradnoci. -1 tak do niego pjd. Nie usid tu i nie bd czeka, a dowiem si, e kolejny z moich przyjaci zosta zabity! - Zaufaj mu - poprosi Regis i po raz pierwszy halfling zacz myle, e by moe nie bdzie w stanie powstrzyma porywczej Catti-brie. Potrzsna gow i znw ruszya do drzwi. - Poczekaj! - zawoa bagalnie Regis, a moda kobieta obrcia si, by na niego spojrze. Regis znajdowa si w niedogodnej sytuacji. Wydawao mu si, e powinien pobiec z krzykiem po Bruenora albo po generaa Dagn, czy te jakiekolwiek inne krasnoludy, zdobywajc sojusznikw, by powstrzyma Catti-brie, jeeli zajdzie taka potrzeba to nawet si. Bya szalona, jej decyzja pjcia za Drizztem w ogle nie miaa sensu. Regis rozumia jednak jej pragnienie i sympatyzowa z ni caym sercem. - Gdybym to ja posza - zacza Catti-brie - a Drizzt chciaby i za mn... Regis pokiwa twierdzco gow. Gdyby Catti-brie lub ktrekolwiek z nich udaoby si gdziekolwiek, gdzie grozioby mu wyrane niebezpieczestwo, Drizzt Do'Urden rozpoczby pocig i przyjby na siebie walk niezalenie od przewagi liczebnej przeciwnikw. Drizzt, Wulfgar, Catti-brie oraz Bruenor przeszli przez ponad poow kontynentu w poszukiwaniu Regisa, gdy porwa go Entreri. Regis zna Catti-brie od dziecka i zawsze mia do niej najwyszy

szacunek, nigdy jednak nie by z niej bardziej dumny ni w tym momencie. - Czowiek bdzie dla Drizzta zawad w Menzoberranzan - powtrzy. - Nie obchodzi mnie to - powiedziaa pod nosem Catti-brie. Nie rozumiaa, do czego zmierza Regis. Halfling zeskoczy z ka i przebieg przez pokj. Catti-brie napia minie, sdzc, e chce j zapa, on jednak przemkn obok, kierujc si do biurka, i wycign jedn z dolnych szuflad. -A wic nie bd czowiekiem - oznajmi halfling i rzuci jej magiczn mask. Catti-brie zapaa j i staa, wpatrujc si w ni zaskoczona, gdy Regis znw przebieg obok niej, wracajc do ka. Entreri wykorzysta t mask, by dosta si do Mithrilowej Hali. Dziki jej magii przebra si tak idealnie za Regisa, e przyjaciele halflinga, nawet Drizzt, dali si nabra. - Drizzt naprawd kieruje si do Silverymoon - powiedzia jej Regis. Catti-brie bya zdumiona, uwaaa bowiem, e drow po prostu wejdzie do Podmroku przez dolne poziomy Mithrilowej Hali. Kiedy to jednak przemylaa, zdaa sobie spraw, e Bruenor umieci w tych komnatach wielu stranikw, wydajc im rozkazy, by trzymali drzwi dokadnie zamknite. - Jeszcze jedno - rzek Regis. Catti-brie zawiesia mask przy pasku i odwrcia si w stron ka. Zobaczya, e Regis stoi na odsunitym materacu, trzymajc w doniach wspaniale wysadzany klejnotami sztylet. -Nie bd go potrzebowa -wyjani Regis. -Nie tutaj, gdy s przy mnie Bruenor i jego tysice. - Wycign bro przed siebie, lecz Catti-brie nie wzia jej natychmiast. Widziaa ju wczeniej ten sztylet, sztylet Artemisa Entreri. Zabjca przycisn go kiedy do jej szyi, pozbawiajc j odwagi, czynic, e czua si bardziej bezradna ni kiedykolwiek wczeniej w swoim yciu. Catti-brie nie bya pewna, czy moe wzi go od Regisa, nie wiedziaa, czy zdoa zabra go ze sob. - Entreri nie yje - zapewni j Regis, nie cakiem rozumiejc jej wahanie. Catti-brie pokiwaa z roztargnieniem gow, cho jej myli pozostaway pene wspomnie o tym, jak bya wiziona przez Entre-riego. Pamitaa jego ziemisty zapach i rwna on si teraz dla niej z aromatem czystego za. Bya tak bezsilna... niczym w chwili kiedy na Wulfgara spada strop. Czy teraz, kiedy Drizzt mg jej potrzebowa, te bdzie bezsilna? Catti-brie zacisna zby i wzia sztylet. Chwycia go mocno, po czym wsuna za pas. - Nie moesz powiedzie Bruenorowi - powiedziaa. - On bdzie wiedzia - sprzeciwi si Regis. - Udao mi si zby jego ciekawo na temat odej cia Drizzta, bowiem on zawsze gdzie odchodzi, jednak Bruenor szybko zda sobie spraw, e ci nie ma. Catti-brie nie wiedziaa, co na to powiedzie, jednak to rwnie jej nie obchodzio. Musiaa dosta si do Drizzta. To byo jej zadanie, jej sposb na odzyskanie kontroli nad yciem, ktre tak szybko przewrcio si do gry nogami. Podbiega do ka, chwycia Regisa w mocny ucisk i pocaowaa go w policzek. - egnaj, mj przyjacielu! - krzykna, puszczajc go na materac. - egnaj! I znika, a Regis siedzia tam, z podbrdkiem w tuciutkich doniach. Tak wiele rzeczy zmienio si ostatniego dnia. Najpierw Drizzt, teraz Catti-brie. Po mierci Wulfgara tylko Regis i Bruenor pozostali z piciorga przyjaci z Mithrilowej Hali. Bruenor! Regis przetoczy si na bok i jkn. Schowa twarz w doniach namyl o potnym krasnoludzie. Jeli Bruenor dowie si, e Regis pomg Catti-brie w jej niebezpiecznej wyprawie, rozerwie halflinga na strzpy. Regis nie by nawet w stanie zacz myle, jak mgby to powiedzie krasnoludzkiemu krlowi. Nagle poaowa swojej decyzji, poczu si gupio, e pozwoli swoim uczuciom, swoim sympatiom, wej w drog odpowiedniemu osdowi. Rozumia potrzeb Catti-brie i czu, e dobrze jest dla niej, aby posza za Drizztem, jeli naprawd tego pragna - w kocu bya

dojrza kobiet oraz dobr wojowniczk-jednak Bruenor nie zrozumie. Podobnie jak Drizzt, zda sobie spraw halfling i znw jkn. Zama sowo, jakie da drowowi, zdradzi tajemnic ju pierwszego dnia! A jego bd posa Catti-brie prosto w niebezpieczestwo. - Drizzt mnie zabije! - zawy. Zza odrzwi pojawia si z powrotem gowa Catti-brie, a jej umiech by szerszy, bardziej peen ycia ni Regis widzia u niej od dugiego, dugiego czasu. Nagle wydaa si t pen werwy dziewczyn, ktr on i inni pokochali, t mod kobiet, ktr stracili, gdy na Wulfgara spad strop. Nawet czerwie ustpia z jej oczu, zastpiona radosnymi iskierkami. - Miej tylko nadziej, e Drizzt wrci, by ci zabi! - zaszczebiotaa, posaa halflingowi umiech i odbiega. - Poczekaj! - zawoa bez przekonania Regis, cho by szczliwy, e Catti-brie nie zatrzymaa si. Wci uwaa, e dziaa irracjonalnie, a nawet gupio, i wci wiedzia, e bdzie musia odpowiedzie za swoje czyny zarwno przed Bruenorem, jak i Drizztem, jednak ten ostatni umiech Catti-brie, jej iskra ycia, ktra wyranie do niej powrcia, rozwizyway spraw.

ROZDZIA 3 WYBIEG BAENRE


Najemnik zbliy si cicho do zachodniego kraca kompleksu Baenre, przemykajc z cienia w cie, by zbliy si do srebrnej pajczyny, ktra otaczaa to miejsce. Jak kady, kto podchodzi blisko domu Baenre, ktry obejmowa dwadziecia wielkich i wydronych stalagmitw oraz trzydzieci ozdobionych stalaktytw, Jarlaxle znw zauway, e robi na nim ogromne wraenie. Wedug standardw Podmroku, gdzie przestrze bya w cenie, miejsce to byo wielkie, miao niemal ptora kilometra dugoci i poow tego szerokoci. Wszystko w strukturach domu Baenre byo wspaniae. W wykonaniu nie przeoczono adnego szczegu, niewolnicy pracowali bez przerwy, rzebic nowe rysunki w tych niewielu miejscach, ktre nie zostay jeszcze ozdobione. Magiczne detale, wykonane gwnie przez Grompha Baenre, starszego syna opiekunki Baenre, bdcego rwnie arcymagiem Menzoberranzan, byy nie mniej spektakularne, byy to gwnie purpurowe i niebieskie ognie faerie, podkrelajce tylko odpowiednie obszary kopcw, by wywoa jak najlepszy efekt. Siedmiometrowe ogrodzenie kompleksu, ktre wydawao si tak drobne w porwnaniu z gigantycznymi stalagmitami, byo jednym z najwspanialszych obiektw Menzoberranzan. Niektrzy mwi, e jest to dar od Lloth, jednak nikt w miecie, moe poza wiekow opiekunk Baenre, nie y wystarczajco dugo, aby by wiadkiem jego powstania. Bariera bya uformowana z silnych jak elazo pasm, grubych j ak rami drowa oraz zakltych tak, by chwytay i uparcie trzymay silniej ni jakakolwiek pajczyna. Nawet najlepsze ostrza droww, chyba najostrzejsza bro na caym Torilu, nie moga przeci pasm potu Baenre, za raz zapane stworzenie, niezalenie od swojej siy, nawet gigant lub smok, nie byo w stanie si od niego odklei. W normalnych okolicznociach gocie domu Baenre szukali jednej z bram umieszczonych symetrycznie dookoa kompleksu. Znajdujcy si tam stranik mg wypowiada obowizujc w danym dniu komend i pasma ogrodzenia rozwijay si na zewntrz, tworzc otwr. Jarlaxle nie by jednak normalnym gociem, a opiekunka Baenre polecia mu, by utrzymywa swoje wizyty w tajemnicy. Czeka w cieniu, idealnie ukryty, gdy kilku pieszych onierzy przechodzio obok podczas patrolu. Nie byli zbytnio czujni, zauway Jarlaxle, zreszt dlaczego mieliby by, jeli staa za nimi potga Baenre? Dom Baenre utrzymywa przynajmniej dwadziecia pi setek zdolnych do walki i doskonale uzbrojonych onierzy oraz szczyci si szesnastoma wysokimi kapankami. aden inny dom w miecie - adne pi poczonych ze sob domw - nie mogo dorwna takiej sile. Najemnik zerkn na kolumn Narbondel, by sprawdzi, ile jeszcze bdzie musia czeka. Ledwo co skierowa wzrok z powrotem na kompleks Baenre, kiedy zad rg, czysto i potnie, a zaraz potem nastpny. Z wntrza dobieg zapiew w niskiej tonacji. onierze pospieszyli na swoje posterunki i stanli na baczno, prezentujc przed sob ceremonialnie bro. By to spektakl, ktry pokazywa honor Menzoberranzan, zdyscyplinowany, doskonay dryl, ktry szydzi z zapewnie jakichkolwiek potencjalnych wrogw, e mroczne elfy s zbyt chaotyczne, by zebra si razem we wsplnej sprawie lub dla wsplnej obrony. Nie bdcy drowami najemnicy, zwaszcza szare krasnoludy, paciy czsto spore sumy w zocie i klejnotach tylko po to, by mc obserwowa zmian domowej warty Baenre. W gr stalagmitowych kopcw podyy strumienie pomaraczowego, czerwonego, zielonego, niebieskiego i purpurowego wiata, aby spotka si z podobnymi promieniami biegncymi z gry, z poszarpanych zbw stalaktytw skadajcych si na kompleks Baenre. Efekt ten powstawa dziki zakltym emblematom domu, noszonych przez stranikw Baenre. Owe mroczne elfy jedziy na podziemnych jaszczurach, ktre z rwn atwoci poruszay si

po podogach, cianach i sufitach. Muzyka trwaa. Lnice strumienie uformoway miriady wzorw w janiejcych formacjach na grze i dole kompleksu, wiele z nich przybrao form arachnida. Wydarzenie to miao miejsce dwa razy dziennie, kadego dnia, a kady drow znajdujcy si w zasigu wzroku za kadym razem przystawa i obserwowa. Zmiana domowej warty Baenre bya w Menzoberranzan zarwno symbolem niewyobraalnej potgi domu, jak i niegasncej lojalnoci miasta wobec Lloth, Pajczej Krlowej. Jarlaxle, jak polecia mu opiekunka Baenre, wykorzystywa to widowisko dla odwrcenia uwagi. Podkrad si do ogrodzenia, zdj swj kapelusz z szerokim rondem, by wisia mu na plecach, i zaoy na gow mask z czarnego aksamitu, z omioma przymocowanymi po bokach odnami. Rozejrzawszy si szybko, najemnik ruszy w gr, do za doni, jakby pasma byy ze zwyczajnego elaza. adne magiczne czary nie oddayby tego efektu, adne zaklcia lewitacji czy teleportacji, czy te jakakolwiek inna magiczna podr, nie przeniosyby nikogo za barier. Jedynie rzadka i bezcenna pajcza maska, wypoyczona Jarlaxle'owi przez Grompha Baenre, moga kogo tak atwo zaprowadzi do wntrza tak dobrze strzeonego kompleksu. Jarlaxle przerzuci nog przez szczyt ogrodzenia i zelizgn si w d po drugiej stronie. Zamar w bezruchu na widok pomaraczowego bysku po lewej stronie. Przeklby swoje szczcie, gdyby zosta zapany. Stranik nie stanowiby adnego niebezpieczestwa - wszyscy w kompleksie Baenre znali dobrze najemnika - gdyby jednak opiekunka Baenre dowiedziaa si, e zosta odkryty, najprawdopodobniej oderwaaby mu skr od koci. Byszczce wiato niemal natychmiast zamaro i gdy oczy Jarlaxle'a dostosoway si do zmiennych odcieni, ujrza przystojnego modego drowa ze starannie przycitymi wosami, siedzcego na wielkim jaszczurze, prostopadle do podogi, i trzymajcego trzymetrow, ykowan lanc. Lanc mierci, wiedzia Jarlaxle. Naoono na ni zaklcie chodu, jej wygodniay i ostry jak brzytwa czubek zdradza swj miertelny mrz w wyczuwajcych ciepo oczach najemnika. - Mio ci spotka, Berg'inyonie Baenre - najemnik pokaza w zawiym i bezszelestnym jzyku gestw, ktry stosoway drowy. Berg' inyon by najmodszym synem opiekunki Baenre, przywdc jaszczurczych jedcw domu, i nie by wrogiem dowdcy najemnikw. - Ciebie rwnie, Jarlaxle - odpowiedzia Berg' inyon. - Szybki jak zawsze. - Na danie twojej matki - doda Jarlaxle. Berg'inyon bysn umiechem i wskaza najemnikowi, by ruszy dalej w swojdrog, po czym kopn swego wierzchowca i zacz si wdrapywa po stalagmicie na obchd stropu. Jarlaxle lubi najmodszego mczyzn Baenre. Spdzi ostatnio wiele czasu z Berg'inyonem, uczc si od modego wojownika, bowiem Berg'inyon by niegdy w jednej klasie w Melee-Maghtere z Drizztem Do'Urdenem i czsto walczy z posugujcym si sejmitarami drowem. Ruchy Berg'inyona w walce byy pynne i niemal idealne. Wiedza o tym, jak Drizzt pokona modego Baenre, wzmoga szacunek Jarlaxle'a dla renegata. Jarlaxle niemal aowa, e wkrtce nie bdzie ju Drizzta Do'Urdena. Bdc ju za ogrodzeniem, najemnik schowa pajcz mask z powrotem do sakwy i przeszed nonszalancko przez kompleks Baenre, trzymajc swj zdradzajcy go kapelusz nisko na plecach i zaciskajc mocno paszcz, dziki czemu mg ukry fakt, e mia na sobie tunik bez rkaww. Nie mg jednak schowa swej ysej gowy, do niezwykej cechy, i wiedzia, e przynajmniej dwch stranikw Baenre rozpoznao go, gdy wkroczy niedbale do wielkiego kopca, ogromnego i bogato ozdobionego stalagmitu, w ktrym zamieszkiwaa szlachta Baenre. Ci stranicy nie zauwayli go jednak, albo udali, e nie zauwayli, jak im najprawdopodobniej polecono. Jarlaxle niemal rozemia si na gos - tak wielu kopotw mona by unikn, gdyby wchodzi do kompleksu przez bardziej widoczn bram. Wszyscy, wliczajc w to Triel, wiedzieli doskonale, e tam bywa. Wszystko to byo gr udawania i intryg, za opiekunka Baenre bya graczem kontrolujcym sytuacj. - Z 'ressl - najemnik krzykn sowo oznaczajce u droww si i bdce hasem dla tego kopca, po czym pchn kamienne drzwi, ktre cofny si natychmiast na ca szeroko.

Dotkniciem kapelusza Jarlaxle zasalutowa niewidocznym stranikom (prawdopodobnie wielkim minotaurzym niewolnikom, ulubiecom opiekunki Baenre), gdy przemierza wski korytarz wejciowy, pomidzy kilkoma otworami, bez wtpienia usianymi gotowymi do ataku mierciononymi lancami. Wntrze kopca byo owietlone, Jarlaxle by wic zmuszony przystan i pozwoli swym oczom przej w spektrum widzialnego wiata. Wok krztay si tuziny mrocznych elfek, ich srebrno-czame uniformy Baenre byy cile dopasowane do ich zgrabnych i powabnych cia. Wszystkie oczy zwrciy si na nowo przybyego -przywdca Bregan D'aerthe by w Menzoberranzan uznawany za wietn zdobycz - i lubieny sposb, w jaki oceniay go te kobiety, w ogle nie spogldajc na jego twarz, powodowa, e Jarlaxle musia tumi miech. Niektrzy mczyni mrocznych elfw czuli si uraeni takimi spojrzeniami, jednak dla Jarlaxle'a wyrana dza tych elfek dawaa mu tylko poczucie wikszej potgi. Najemnik podszed do wielkiej, czarnej kolumny w sercu centralnej, okrgej komnaty. Dotkn gadkiego marmuru i odnalaz pytk, ktrej nacinicie otwierao fragment zakrzywionej ciany. W rodku Jarlaxle natkn si na Dantraga Baenre, domowego fechmistrza, opierajcego si niedbale o cian. Jarlaxle szybko dostrzeg, i w wojownik czeka na niego. Podobnie jak jego modszy brat, Dantrag by przystojny, wysoki (blisko metr osiemdziesit) i szczupy, z wyranie zarysowanymi miniami. Jego oczy miay niezwyky kolor bursztynu, cho staway si czerwone, gdy si ekscytowa. Biae wosy zbiera ciasno w kucyk. Jako fechmistrz domu Baenre Dantrag by lepiej wyekwipowany do walki ni jakikolwiek inny drow w miecie. Gdy si odwrci, jego migoczca czarna kolczuga zalnia, dostosowujc si do jego ciaa tak doskonale, e wydawaa si drug skr. Na wysadzanym klejnotami pasie wisiay dwa miecze. Ciekawostk byo, ijedynie jeden z nich by roboty droww, najdoskonalsze ostrze, jakie kiedykolwiek widzia Jarlaxle. Drugi, wedug doniesie zabrany mieszkacowi powierzchni, posiada rzekomo swoje wasne pragnienie i mg wygadza krawdzie twardych gazw ani troch si nie tpic. Czupurny wojownik podnis jedn rk, by zasalutowa najemnikowi. Robic to, wyranie pokaza jedn ze swych magicznych bransolet, ciasnych paskw czarnego materiau otoczonych lnicymi mithrilowymi piercieniami. Dantragowi nie powiedziano nigdy, czemu su owe bransolety. Niektrzy sdzili, e oferuj one magiczn ochron. Jarlaxle widzia Dantraga w walce i nie mg si z tym nie zgodzi, bowiem takie obronne rkawice nie byy niezwyke. Jeszcze bardziej zadziwia najemnika fakt, i Dantrag zazwyczaj atakowa jako pierwszy. Jarlaxle nie mg by pewien swych podejrze, bowiem nawet bez bransolet ani adnej innej magii Dantrag Baenre by jednym z najlepszych wojownikw w Menzoberranzan, jego gwnym rywalem by Zaknafein Do'Urden, ojciec i nauczyciel Drizzta, jednak nie y on ju, zoony w ofierze za bluniercze czyny wobec Pajczej Krlowej. To pozostawiao jedynie Uthegentala, wielkiego i silnego fechmistrza domu Barrison Del'Armgo, drugiego domu miasta, jako odpowiedniego rywala dla niebezpiecznego Dantraga. Znajc dum obydwch wojownikw, Jarlaxle podejrzewa, e pewnego dnia spotkaj si w tajemnicy w walce na mier tylko po to, by sprawdzi, ktry z nich jest lepszy. Myl o takim widowisku zaintrygowaa Jarlaxle'a, cho nigdy nie rozumia tak destrukcyjnej dumy. Wielu, ktrzy widzieli przywdc najemnikw w walce, spieraoby si, czy dorwnaby tym dwm, jednak Jarlaxle nie bawi si nigdy w takie intrygi. Wydawao mu si, e duma jest gupim powodem do walki, zwaszcza gdy tak doskonaa bro i umiejtnoci mog by wykorzystane, by da bardziej materialne korzyci. By moe jak te bransolety? - zamyli si Jarlaxle. Czy te moe te osawione bransolety pomog Dantragowi w ograbieniu ciaa Uthegentala? Dziki magii wszystko byo moliwe. Jarlaxle umiechn si, obserwujc dalej Dantraga. Najemnik uwielbia egzotyczn magi, a nigdzie w Podmroku nie byo lepszej kolekcji magicznych przedmiotw ni w domu Baenre. Jak ten cylinder, do ktrego wszed. Wydawa si nie wyrnia niczym szczeglnym,

zwyczajna okrga komnata z otworem w stropie na lewo od Jarlaxle'a i w pododze na prawo. Skin gow Jarlaxle'owi, ktry machn rk na lewo, i Jarlaxle wszed pod otwr. Pochwycia go wywoujca mrowienie magia, stopniowo podnoszc w powietrze, lewitujc go na drugi poziom wielkiego kopca. Wewntrz cylindra obszar ten wyglda identycznie jak niej i Jarlaxle przeszed na drug stron, pod otwr w stropie, ktry zabierze go na trzeci poziom. Dantrag wznis si na drug kondygnacj, gdy Jarlaxle bezszelestnie wznosi si na trzeci, i fechmistrz szybko wzlecia na gr, chwytajc Jarlaxle'a za rami, gdy ten siga do mechanizmu otwierajcego drzwi na ten poziom. Dantrag wskaza gow nastpny otwr w stropie, ktry prowadzi na czwarty poziom, do prywatnej sali tronowej opiekunki Baenre. Czwarty poziom? - zastanawia si Jarlaxle, gdy przeszed za Dantragiem w odpowiednie miejsce i znw zacz si wznosi. Zazwyczaj pierwsza matka opiekunka dawaa audiencje na trzecim poziomie kopca. - Opiekunka Baenre ma ju gocia - Dantrag wyjani mow znakw, gdy gowa Jarlaxle'a wyonia si nad podog. Jarlaxle skin gow i odszed od otworu, pozwalajc Dantragowi si prowadzi. Dantrag nie sign jednak do drzwi, lecz woy do do sakiewki i wycign jaki poyskliwy srebrny proszek. Puciwszy oko do najemnika, cisn pyem w ty In cian. Rozjania si i poruszya, formujc srebrn pajczyn, ktra nastpnie zwina si na zewntrz, podobnie jak bramy Baenre, pozostawiajc wyrany otwr. - Za tob - grzecznie zasugeroway donie Dantraga. Jarlaxle przyjrza si diabelskiemu wojownikowi, starajc si okreli, czy w powietrzu wisi zdrada. Czy byo moliwe, e przejdzie przez t wyranie ponadwymiarow bram tylko po to, by znale si na jakim piekielnym planie istnienia? Dantrag by opanowanym przeciwnikiem, jego pikne, wycyzelowane rysy oraz wysokie policzki absolutnie nic nie ujawniay przed badawczym spojrzeniem Jarlaxle'a. Najemnik przeszed jednak przez otwr, uznajc w kocu, i Dantrag by zbyt dumny, by posa go na zgub. Gdyby chcia pozby si Jarlaxle' a, uyby broni, nie czarodziejskich sztuczek. Syn Baenre przeszed tu za Jarlaxlem, do maej, ponadwymiarowej kieszeni dzielcej przestrze z sal tronow opiekunki Baenre. Dantrag poprowadzi Jarlaxle' a wzdu cienkiej srebrnej nici na przeciwlegy koniec maej komnaty, do otworu wychodzcego na sal. Tam, na wielkim szafirowym tronie, siedziaa wyniszczona opiekunka Baenre, ktrej twarz bya poprzecinana tysicami pajczych kresek. Jarlaxle spdzi dug chwil, przygldajc si tronowi, zanim przenis wzrok na matk opiekunk i niewiadomie przygryz wargi. U jego boku Dantrag zachichota, bowiem czujny Baenre wiedzia, czego pragnie najemnik. Na kocu kadego z opar tronu znajdowa si wielki diament, nie mniejszy ni trzydzieci karatw. Sam tron zosta wyrzebiony z najczystszego czarnego szafiru, by lnic studni, ktra zapraszaa w swoje gbiny. Wok wntrza tej sadzawki czerni poruszay si wijce ksztaty. Plotki gosiy, i drczone dusze wszystkich tych, ktrzy byli niewierni Lloth i zostali z kolei zmienieni w ohydne dridery, spoczyway w atramentowoczarnym wymiarze wewntrz osawionego tronu opiekunki Baenre. Ta trzewica myl wydobya najemnika z jego zadumy. Mg si nad tym zastanawia, jednak nigdy nie bdzie tak gupi, by zabra jeden z tych diamentw! Wtedy spojrza na opiekunk Baenre oraz skulone przy niej dwie nie wyrniajce si niczym szczeglnym skryby, pracowicie wykonujce notatki. Po lewej stronie matki opiekunki znajdowaa si Bladen'Kerst, najstarsza crka we waciwym domu, trzecia pod wzgldem starszestwa z rodzestwa, po Triel i Gromphie. Jarlaxle jeszcze mniej lubi Bladen'Kerst ni Triel, poniewa bya niewyobraaln sadystk. Przy kilku okazjach najemnik myla, e bdzie musia jzabi w samoobronie. Znalazby si wtedy w trudnej sytuacji, cho podejrzewa, i tak naprawd opiekunka Baenre ucieszyaby si ze mierci niegodziwej Bladen'Kerst. Nawet potna matka opiekunka nie moga jej w peni kontrolowa. Po prawej stronie opiekunki Baenre staa kolejna z najmniej ulubionych istot Jarlaxle'a, ilithid, Methil El-Viddenvelp, omiornicogowy doradca opiekunki Baenre. Mia na sobie, jak

zawsze, swoje cakiem zwyczajne ciemnokarmazynowe szaty, z tak dugimi rkawami, by stwr mg trzyma swoje wychudzone, trjpalczaste donie z dala od oczu innych. Jarlaxle aowa, i ta paskudna istota nie ma na sobie rwnie maski i kaptura. Jego nabrzmiaa, purpurowa gowa, z czterema mackami w miejscu, w ktrym powinny by usta, oraz mlecznobiaymi, pozbawionymi renic oczyma, bya jedn z najbardziej odraajcych, jakie Jarlaxle kiedykolwiek widzia. W normalnych okolicznociach, jeli mona byo co uzyska, Jarlaxle wychodzi wzrokiem poza wygld stworzenia, z ktrym mia do czynienia, jednak wola nie mie zbyt wiele kontaktw z brzydkimi, tajemniczymi i miertelnie niebezpiecznymi ilithidami. Wikszo droww ywia wobec ilithidw podobne odczucia i przez chwil uderzyo Jarlaxle'a, e opiekunka Baenre ustawia El-Viddenvelpa tak bardzo na widoku. Przyjrzawszy si jednak drowce skierowanej twarz do Baenre, najemnik zrozumia. Bya mizerna i niska, nawet nisza ni Triel, wygldaa na znacznie sabsz. Jej czarne szaty nie rzucay si w oczy i nie miaa na sobie adnego widocznego ekwipunku - z pewnoci nie by to ubir pasujcy do matki opiekunki. Jednak ta drowka, K'yorl Odran, rzeczywicie bya matk opiekunk, przywdczyni Oblodra, trzeciego domu Menzoberranzan. - K 'yorll -palce Jarlaxle'a wskazay Dantragowi, a twarz najemnika pena bya niedowierzania. K'yorl by jednym z najbardziej pogardzanych domw Menzoberranzan. Osobicie opiekunka Baenre nienawidzia jej i wielokrotnie otwarcie wyraaa swe przekonanie, i w Menzoberranzan byoby znacznie lepiej bez kopotliwej Odran. Jedyn rzecz, jaka powstrzymywaa dom Baenre przed wyeliminowaniem Oblodra, by fakt, i kobiety z trzeciego domu dysponoway tajemniczymi mocami umysu. Jeli ktokolwiek mg zrozumie motywacje i prywatne myli zagadkowej i niebezpiecznej K'yorl, by to ilithid, El-Viddenvelp. - Trzy setki - mwia K'yorl. Opiekunka Baenre zapada si w swoim fotelu z kwanym wyrazem twarzy. - Skromnie odpara. Poowa moich niewolnikw - odrzeka K'yorl, byskajc swym zwyczajowym umieszkiem, dobrze znanym sygnaem, e kamie. Opiekunka Baenre zarechotaa. Wychylia si w przd ze swego fotela, opierajc szczupe donie na osawionych diamentach. Jej rubinowoczerwone oczy zwziy si do wskich szparek. Wypowiedziaa co pod nosem i zdja j ednrk z diamentu. Wspaniay klejnot rozjani si wewntrznym yciem i wypuci skupion wizk purpurowego wiata, trafiajc w sug K'yorl, nie rzucajcego si w oczy mczyzn, i otaczajc go szeregiem przesuwajcych si, iskrzcych krgw byszczcej purpur energii. Krzykn i wyrzuci rce w powietrze, walczc z pochaniajcymi go falami. Opiekunka Baenre uniosa drug do i do pierwszego promienia doczy drugi. Teraz drow wyglda zupenie jak purpurowa rzeba. Jarlaxle przyglda si uwanie, jak K'yorl zamkna oczy i zmarszczya brwi. Jej oczy niemal natychmiast otworzyy si z powrotem i wpatrzya si z niedowierzaniem w ElViddenvelpa. Najemnik dysponowa wystarczajc wiedz, by zda sobie spraw, i w tym uamku sekundy miaa miejsce walka woli, i nie by zdumiony, i najwyraniej zwyciy upieca umysu. Nieszczsny mczyzna Oblodron by ju wtedy zaledwie cieniem, a chwil pniej nie by ju nawet nim. Po prostu ju go nie byo. K'yorl Odran skrzywia si ze wciekoci, wydawaa si znajdowa na krawdzi wybuchu, jednak opiekunka Baenre, najbardziej miercionona yjca drowka, nie poddaa si. Nieoczekiwanie K'yorl znw szeroko si umiechna i obwiecia niedbale - To by tylko mczyzna. - K'yorl! - warkna Baenre. - Ten obowizek zosta usankcjonowany przez Lloth, a ty bdziesz wsppracowa! - Groby? - spytaa K'yorl. Opiekunka Baenre wstaa ze swego tronu i podesza prosto do nieporuszonej K'yorl. Uniosa sw lew do do policzka Oblodran, ktra skrzywia si. Na tej rce opiekunka Baenre nosia

duy, zoty piercie, ktrego cztery niepene obrcze poruszay si, j akby byy nogami ywego pajka. Jego wielki, niebiesko-czarny szafir migota. Ten piercie, jak wiedziaa K'yorl, zawiera yjcego velsha-ress orbb, krlewskiego pajka, znacznie bardziej mierciononego kuzyna czarnej wdowy z powierzchni. - Musisz zrozumie znaczenie - rzeka opiekunka Baenre. Ku zdumieniu Jarlaxle'a (zauway te, e do Dantraga natychmiast podya do rkojeci miecza, jakby fechmistrz by w stanie wyskoczy z ponadwymiarowej kieszeni szpiegowskiej i zabi bezczeln Oblodran), K'yorl odtrcia rk opiekunki Baenre. - Barrison Del' Armgo zgodzi si - powiedziaa spokojnie opiekunka Baenre, unoszc do w gr, by powstrzyma sw niebezpieczn crk oraz doradc ilithida przed podejmowaniem jakichkolwiek akcji. K'yorl umiechna si, co byo oczywistym blefem, bowiem matka opiekunka trzeciego domu nie moga by nie poruszona, syszc, i dwa pierwsze domy uformoway sojusz, ktrego chciaa unikn. - Podobnie jak Faen Tlabbar - dodaa z chytr min opiekunka Baenre, majc na myli czwarty dom miasta i najbardziej znienawidzonych rywali Oblodra. Sowa Baenre byy wyran grob, bowiem majc u swego boku dom Baenre oraz dom Barrison Del'Armgo, Faen Tlabbar zaczn szybko dy do zniszczenia Oblodra i zajcia trzeciego miejsca w miecie. Opiekunka Baenre wrcia na swj szafirowy tron ani na chwil nie zdejmujc wzroku z K'yorl. - Nie mam w domu wielu droww - rzeka K' yorl, i by to pierwszy raz, kiedy Jarlaxle sysza, by ta parweniuszka Oblodra mwia z pokor. - Nie, ale masz duo koboldw! - rzucia opiekunka Baenre. -I nie miej nawet przyznawa si do szeciu setek. Tunele Szpono-szczeliny pod domem Oblodra s rozlege. - Dam ci trzy tysice - odpowiedziaa K'yorl, najwyraniej mylc o twardym targowaniu si. - Dziesi razy tyle! -warkna Baenre. K'yorl nic nie powiedziaa, zadara tylko gow i spojrzaa na pierwsz matk opiekunk wzdu swego szczupego, mahoniowego nosa. - Nie zadowoli mnie nic mniej ni dwadziecia tysicy - powiedziaa wtedy opiekunka Baenre, zajmuj c si obydwoma stronami targowania. - W krasnoludzkiej fortecy bd znajdowa si sprytne rodki obronne i potrzebujemy po prostu misa armatniego, by si przedrze. - Koszt jest wielki - rzeka K'yorl. - Dwadziecia tysicy koboldw nie przekada si na koszt nawet jednego ycia drowa przypomniaa jej Baenre, po czym dodaa dla efektu - w oczach Lloth. K'yorl zacza ostro odpowiada, jednak opiekunka Baenre prze-rwaajej natychmiast. - Oszczd mi swoich grb! - wrzasna Baenre, a jej chuda szyja wydawaa si jeszcze mizerniejsza, gdy miaa tak zacinite zby i wychylaa gow w przd. - W oczach Lloth wydarzenie to wychodzi poza walki domw droww, a obiecuj ci, K'yorl, i nieposuszestwo domu Oblodra pomoe w awansie Faen Tlab-bar! Oczy Jarlaxle'a rozszerzyy si ze zdumienia i spojrza na Dan-traga, ktry nie mia dla niego wyjanie. Nigdy wczeniej najemnik nie by wiadkiem ani nie sysza o tak bezceremonialnej grobie jednego domu przeciwko drugiemu. Tym razem ze strony K'yorl nie byo adnego umiechu, adnej przebiegej odpowiedzi. Obserwujc kobiet, milczc! wyranie starajcsi utrzyma swe rysy spokojnymi, Jarlaxle widzia nasiona anarchii. K'yorl i dom Oblodra nie zapomn szybko groby opiekunki Baenre, a zwaywszy na arogancj pierwszej opiekunki, inne domy bez wtpienia bd ywi podobne odczucia. Najemnik pokiwa gow, mylc o swoim spotkaniu z pen obaw Triel, ktra najprawdopodobniej odziedziczy t niebezpieczn sytuacj. - Dwadziecia tysicy - zgodzia si cicho K'yorl -jeli uda si zebra tak wiele tych kopotliwych maych szczurw. Nastpnie matka opiekunka domu Oblodra zostaa odprawiona. Gdy wesza do

marmurowego cylindra, Dantrag wyszed z ponadwymiarowej kieszeni do pokoju tronowego. Jarlaxle wyoni si za nim, stajc swobodnie przed tronem. Pochyli si w niskim ukonie, a sterczce z jego wielkiego kapelusza piro diatrymy zamioto podog. - Jake wspaniae przedstawienie - powita opiekunk Baenre. - To dla mnie przyjemno, e pozwolono mi by wiadkiem... - Zamknij si - powiedziaa do niego ociekajcym jadem gosem opiekunka Baenre, rozsiadajc si w swoim tronie. Wci umiechajc si, najemnik wyty uwag. - K'yorl jest niebezpiecznym utrapieniem - rzeka opiekunka Baenre. -Nie prosz jej domu o wiele, cho ich dziwne moce umysu przydayby si w amaniu woli nieugitych krasnoludw. Wszystko, czego potrzebujemy od nich, to koboldy jako miso armatnie, a w zwizku z tym, e to robactwo mnoy si jak szczury, ich ofiara nie bdzie zbyt wielka. - A co po zwycistwie? - omieli si zapyta Jarlaxle. - Wtedy K'yorl bdzie musiaa zdecydowa - odpara natychmiast opiekunka Baenre. Wskazaa pozostaym, nawet swoim skrybom, by opucili pokj, a wszyscy wiedzieli, e zamierza wyznaczy bandzie Jarlaxle'a misj zwiadowcz- przynajmniej - do domu Oblodra. Wszyscy wyszli nie narzekajc, poza niegodziw Bladen'Kerst, ktra przystana, by rzuci najemnikowi niebezpieczne spojrzenie. Nienawidzia ona Jarlaxle'a rwnie silnie jak wszystkich innych mczyzn, uwaajc ich jedynie za kukieki, na ktrych moga wyprbowywa swoje techniki tortur. Najemnik przesun sw przepask i w odpowiedzi puci do niej lubienie oko. Bladen' Kerst spojrzaa natychmiast na matk, jakby proszc j o pozwolenie na skatowanie tego bezczelnego mczyzny do nieprzytomnoci, jednak opiekunka Baenre dalej odprawiaa jruchem rki. - Chcesz, eby Bregan D'aerthe mieli baczenie na dom Oblodra - stwierdzi Jarlaxle, zaraz gdy znalaz si sam na sam z Baenre. -Nieatwe zadanie... -Nie -przerwaa opiekunka Baenre. -Nawet Bregan D'aerthe nie mogliby atwo szpiegowa w tym tajemniczym domu. Najemnik cieszy si, e to opiekunka Baenre, a nie on, bya t, ktra o tym wspomniaa. Rozway nieoczekiwane wnioski, po czym zrozumiawszy, umiechn si szeroko, a nawet pochyli w ukonie. Opiekunka Baenre chciaa, by pozostali, zwaszcza El-Viddenvelp, sdzili, e wysaa Bregan D'aerthe na przeszpiegi w domu Oblodra. W ten sposb moga utrzymywa K'yorl zbitz tropu, szukajc zjaw, ktre nie istniej. -Nie dbam o K'yorl, poza tym e potrzebuj jej niewolnikw -cigna opiekunka Baenre. Jeli nie zrobi tego, co jej zostao polecone w tej kwestii, wtedy dom Oblodra zostanie zrzucony do Szponoszczeliny i zapomniany. Jej niedbay ton, ukazujcy zdecydowan wyszo, zrobi wraenie na najemniku. - A jaki wybr ma K'yorl, gdy pierwszy i drugi dom s zjednoczone? - spyta. Opiekunka Baenre zacza si nad czym zastanawia, jakby Jar-laxle jej o czym przypomnia. Otrzsna si z tej myli i szybko podja wtek. - Nie mamy czasu, by omawia twoje spotkanie z Triel - powiedziaa, a Jarlaxle sta si bardziej ni troch zaciekawiony, uwaa to bowiem za gwny powd swojej wizyty w domu Baenre. - Chc, eby zacz planowa nasz pochd do siedziby krasnoludw. Bd potrzebowaa map zamierzonej trasy, podobnie jak szczegowych opisw moliwych kocowych podej do Mithrilowej Hali, aby Dantrag i jego generaowie mogli jak najlepiej zaplanowa atak. Jarlaxle przytakn. Z pewnoci nie zamierza spiera si z obdarzon paskudnym temperamentem matk opiekunk. - Moglibymy wysa szpiegw gbiej w kompleks krasnoludw - zacz, lecz niecierpliwa Baenre znw mu przerwaa. - Nie potrzebujemy ich - powiedziaa. Jarlaxle spojrza na niz zaciekawieniem. - Nasza ostatnia ekspedycja nie dotara do Mithrilowej Hali - przypomnia. Wargi opiekunki Baenre wykrzywiy si w idealnie paskudnym umiechu, ktry

spowodowa, e Jarlaxle niecierpliwie oczekiwa na rewelacje, ktre mog nadej. Matka opiekunka signa powoli za przd swej wspaniaej szaty, wycigajc acuch, na ktrym wisia piercie, zrobiony jak si wydawao z duego zba. -Wiesz co o tym? - spytaa, podnoszc przedmiot, by mg si przyjrze. - Jest to podobno zb krasnoludzkiego krla, a w piercieniu jest uwiziona jego udrczona dusza - odpar najemnik. - Krasnoludzkiego krla - powtrzya opiekunka Baenre. -A widzisz, w okolicy nie ma zbyt wielu krasnoludzkich krlestw. Jarlaxle zmarszczy brwi, po czym jego twarz rozjaniaa. - Mithrilowa Hala? - spyta. Opiekunka Baenre przytakna. - Los podarowa mi wspaniay zbieg okolicznoci -wyjania . - Wewntrz tego piercienia znajduje si dusza Gandaluga Battlehammera, pierwszego krla Mithrilowej Hali, patrona klanu Battlehammer. W mylach Jarlaxle'a zawiroway moliwoci. Nic wic dziwnego, i Lloth polecia Yiemie uda si za jej zbuntowanym bratem! Drizzt by zaledwie wizi z powierzchni, pionkiem w wikszej grze, w podboju. - Gandalug rozmawia ze mn - wyjania opiekunka Baenre gosem rwnie zadowolonym jak mruczenie kota. - Pamita Mithrilow Hal. Wesza wtedy Sos'Umptu Baenre, ignorujc Jarlaxle'a i przechodzc obok niego, by stan przed swoj matk. Matka opiekunka nie zajaa jej, czego najemnik mgby si spodziewa po tak niezapowiedzianym wtargniciu, lecz skierowaa w jej stron zaciekawiony wzrok i pozwolia jej si wypowiedzie. - Opiekunka Mez'Barris Armgo staje si niecierpliwa - rzeka Sos'Umptu. W kaplicy, zda sobie spraw Jarlaxle, bowiem Sos'Umptu bya opiekunk wspaniaej kaplicy Baenre i rzadko j opuszczaa. Najemnik zastanawia si przez chwil nad t informacj. Mez'Barris bya matk opiekunk domu Barrison Del'Armgo, drugiego domu w miecie. Dlaczego znajdowaa si jednak w kompleksie Baenre jeli, jak oznajmia opiekunka Baenre, Barrison Del'Armgo zgodzi si ju na ekspedycj? No wanie, dlaczego? - By moe powinna zobaczy si najpierw z opiekunk Mez'Barris -powiedzia najemnik z chytr min do opiekunki Baenre. Wyniszczona, stara opiekunka przyja j ego uwag umiechem ukazujcym, e jej ulubiony szpieg dobrze myla. - K'yorl bya trudniejsza - odpara Baenre. - Gdybym kazaa jej czeka, wpadaby w jeszcze paskudniejszy nastrj ni zwykle. Mez'Barris jest znacznie spokojniejsza, lepiej zna si na korzyciach. Zgodzi si na wojn z krasnoludami. Opiekunka Baenre przesza obok najemnika do marmurowego cylindra. Sos'Umptu bya ju w rodku, czekajc. - Poza tym - dodaa z paskudnym umiechem pierwsza matka opiekunka teraz, kiedy dom Oblodra wszed do sojuszu, jaki wybr ma Mez'Barris? Ta stara bya zbyt pikna. Zbyt pikna. Rzuciwszy ostatnie, aosne spojrzenie na wspaniae diamenty na porczach tronu Baenre, najemnik westchn gboko, po czym wyszed za obydwoma kobietami z wielkiej fortecy domu Baenre.

ROZDZIA 4 OGIE W JEJ OCZACH


Catti-brie owina wok siebie swj szary paszcz, by ukry sztylet oraz mask, ktre dostaa od Regisa. Gdy zbliaa si do prywatnych komnat Bruenora, osaczyy j mieszane uczucia. Z jednej strony chciaa, by by, z drugiej pragna, by go nie byo. Jake moga odej, nie zobaczywszy si z Bruenorem, swoim ojcem? Krl wydawa si terazjednak Catti-brie zaledwie skorup swego dawnego siebie, zmczonym, starym krasnoludem, czekajcym na to, a umrze. Nie chciaa go takim widzie, nie chciaa zabra ze sob takiego obrazu Bruenora do Podmroku. Podniosa rk, by zapuka do drzwi do salonu Bruenora, jednak delikatnie otworzya drzwi i zajrzaa do rodka. Ujrzaa krasnoluda stojcego z boku poncego kominka, jednak nie by to Bruenor. Thibbledorf Pwent, szaojownik, podskakiwa dookoa, najwyraniej starajc si zapa natrtn much. Mia na sobie sw kanciast zbroj (jak zawsze), razem z nabijanymi rkawicami, szpikulcami na kolanach i okciach oraz innymi mierciononymi palcami wystajcymi pod kadym moliwym ktem. Pancerz zaskrzypia, gdy krasnolud obrci si i podskoczy, by to jeden z bardziej irytujcych dwikw, jakie Catti-brie kiedykolwiek syszaa. Otwarty hem Pwenta spoczywa na krzele obok niego, wystajcy z czubka szpikulec by w poowie tak wysoki jak krasnolud. Bez niego, jak widziaa Catti-brie, szaojownik by prawie ysy, pozostae mu cienkie strki przetuszczonych wosw przylegay cile do bokw gowy, ustpujc nastpnie miejsca gstej, krzaczastej, czarnej brodzie. Catti-brie pchna drzwi troch mocniej i ujrzaa Bruenora siedzcego przed poncym sabo ogniem, w roztargnieniu starajcego si obrci kod, by ar znw rozpali si do ycia. Widzc jak bez przekonania szturcha kod, Catti-brie skrzywia si. Przypomniaa sobie nie tak dawne czasy, kiedy to haaliwy krl signby po prostu do kominka i przesun upart belk go doni. Spojrzawszy na Pwenta (ktry wanie co jad, a Catti-brie miaa szczer nadziej, e nie jest to mucha), moda kobieta wesza do pokoju, po drodze poprawiajc paszcz, by sprawdzi, czy przedmioty s odpowiednio ukryte. - Hej, tam! - Pwent zawy pomidzy chrupicymi ksami. Bardziej ni zdegustowana na myl, e to moe by mucha, Catti-brie bya zdumiona, e moe on j tak dugo u! - Powinna zapuci brod! - zawoa szaojownik, co byo jego zwyczajowym powitaniem. Od pierwszego spotkania brudny krasnolud powtarza Catti-brie, i byaby naprawd atrakcyjn kobiet, gdyby tylko zapucia brod. - Pracuj nad tym - odpara Catti-brie, szczerze zadowolona z rozlunienia atmosfery. -Mog ci obieca, e nie goliam twarzy od dnia, kiedy si poznalimy. - Pacna szaojownika w czubek gowy, po czym natychmiast tego poaowaa, czujc na doni tust ma. - Dobra dziewczynka - odrzek Pwent. Zauway kolejnego latajcego insekta i skoczy za nim w pocig. - Gdzie idziesz? - spyta ostro Bruenor, zanim jeszcze Catti-brie zdoaa si z nim przywita. Catti-brie westchna, widzc grymas ojca. Jake tsknia za tym, by znw ujrze jego umiech! Catti-brie zauwaya ran na czole Bruenora, zadrapany fragment zacz si w kocu pokrywa strupem. Wedug doniesie kilka nocy temu wpad w sza i wrcz roztrzaska cikie, drewniane drzwi za pomoc gowy, gdy dwch modszych krasnoludw gorczkowo starao si go powstrzyma. Rana czya si z paskudn blizn Bruenora, biegnc od j ego czoa do bocznej czci uchwy, przez oczod, w ktrym niegdy znajdowao si oko, czynic starego krasnoluda naprawd poobijanym! - Gdzie idziesz? - zapyta ponownie Bruenor ze zoci. - Do Settlestone - skamaa moda kobieta, majc na myli miasto barbarzycw, ludu Wulfgara, w grach niedaleko od wschodniego wejcia do Mithrilowej Hali. - Plemi buduje

kopiec, by uczci pami Wulfgara. - Catti-brie bya do zdumiona, jak atwo przychodzi jej kamstwo. Zawsze bya w stanie oczarowa Bruenora, wykorzystujc pprawdy i gierki semantyczne, by omin szorstk prawd, jednak nigdy jeszcze tak otwarcie mu nie kamaa. Przypomniawszy sobie jak to wszystko jest wane, podejmujc wtek, spogldaa rudobrodemu krasnoludowi w oko. - Chc ebym bya tam, zanim zaczn budowa. Jeli maj to zrobi, niech zrobi dobrze. Wulfgar nie zasuguje na nic mniejszego. Jedyne sprawne oko Bruenora wydawao si zamgli, przybrao jeszcze bardziej mtny wygld, i poznaczony szram krasnolud odwrci wzrok od Catti-brie, wracajc do bezcelowego szturchania ognia, cho zdoa kiwn beznamitnie gow, wyraajc sw zgod. Nie byo w Mithrilowej Hali tajemnic, e Bruenor nie lubi rozmawia o Wulfgarze - uderzy nawet pici jednego kapana, ktry twierdzi, e Aegis-fang nie moe, zgodnie z krasnoludzk tradycj zosta zoony na honorowym miejscu w Sali Dumathoina, bowiem to czowiek, nie krasnolud, si nim posugiwa. Wtedy Catti-brie zauwaya, e zbroja Pwenta przestaa skrzypie, i odwrcia si, by spojrze na szaojownika. Sta przy otwartych drzwiach, patrzc rozpaczliwie na ni i na plecy Bruenora. Skinwszy modej kobiecie gow (cicho jak na szaojownika w zardzewiaej zbroi), opuci pokj. Najwyraniej Catti-brie nie bya jedyn, ktra odczuwaa bl widzc, jakim aosnym nieszcznikiem sta si Bruenor Battlehammer. - Masz ich sympati - odezwaa si do Bruenora, ktry wydawa si nie sysze. - Wszyscy w Mithrilowej Hali mwi dobrze o swym rannym krlu. - Zamilknij -powiedzia Bruenor kcikiem ust. Wci wpatrywa si w niskie pomienie. Catti-brie wiedziaa, e zawarta w jego wypowiedzi groba bya saba, bya kolejnym przypomnieniem upadku Bruenora. Niegdy, gdy Bruenor zasugerowa komu, by zamilkn, ten kto robi to albo Bruenor mu w tym pomaga. Teraz, od walki z kapanem oraz drzwiami, ogie Bruenora, niczym ten w kominku, dogasa. - Czy zamierzasz szturcha ten ogie a do koca swoich dni? -spytaa Catti-brie, starajc si wywoa ktni, dmuchn na iskry dumy Bruenora. - Jeli tak bdzie mi si podobao - odpar zbyt spokojnie krasnolud. Catti-brie westchna i celowo przesuna paszcz na biodro, odsaniaj c magiczn mask oraz wysadzany klejnotami sztylet Entreriego. Nawet jeli moda kobieta zdecydowaa podj t przygod sama i nie chciaa si z tego tumaczy przed Bruenorem, modlia si, by krasnolud mia w sobie cho tyle ycia, by zauway. Miny dugie minuty, ciche, nie liczc trzaskania co jaki czas wgli oraz syku niewysuszonego drewna. - Wrc, kiedy wrc! - warkna zdenerwowana kobieta i skierowaa si do drzwi. Bruenor w roztargnieniu pomacha jej przez rami, nawet nie trudzc si, by na ni spojrze. Catti-brie przystana przy drzwiach, po czym otworzya je i cicho zamkna, nie opuszczajc pokoju. Zaczekaa par chwil, nie wierzc, e Bruenor pozostanie przed ogniem, szturchajc go beznamitnie. Nastpnie przemkna przez pomieszczenie do innych drzwi, do sypialni krasnoluda. Catti-brie podesza do wielkiego, dbowego biurka Bruenora -daru od ludu Wulfgara, wykonanego z byszczcego drewna oraz wizerunkami Aegis-fanga, potnego mota bojowego, ktry wyku Bruenor, wyrzebionymi po bokach. Catti-brie staa nieruchomo przez dug chwil, pomimo tego, e musiaa wyj, zanim krasno-lud uwiadomi sobie, co ona robi, i wpatrywaa si w te wizerunki, przypominajc sobie Wulfgara. Nigdy nie przejdzie do porzdku dziennego nad t strat. Rozumiaa to, wiedziaa jednak rwnie, e jej czas alu zblia si do koca, e musiaa zaj si yciem. Zwaszcza teraz, przypomniaa sobie, kiedy kolejny z jej przyjaci szed prosto w niebezpieczestwo. W kamiennym kuferku na biurku Catti-brie znalaza to, czego szukaa - may medalion na srebrnym acuchu, dar dla Bruenora od Alustriel, pani Silverymoon. Kiedy przyjaciele pierwszy

raz znajdowali si w Mithrilowej Hali, myleli, e Bruenor zgin. Jaki czas pniej uciek od zych szarych krasnoludw, ktrzy zawaszczyli sobie Hal, i z pomoc Alustriel znalaz Cattibrie w Longsaddle, wiosce na poudniowy zachd. Drizzt i Wulfgar odjechali na dugo przedtem na poudnie, w pocigu za Regisem, ktry zosta pojmany przez zabjc Entreriego. Alustriel daa wtedy Bruenorowi magiczny medalion. Wewntrz znajdowa si malutki portret Drizzta i dziki temu urzdzeniu kra-snolud mg mniej wicej ledzi drowa. Odpowiedni kierunek oraz odlego od Drizzta mogy by okrelone dziki stopniowi magicznego ciepa, ktre emanowao z wisiorka. Metalowa byskotka bya teraz chodna, zimniej sza ni powietrze w pokoju, i Catti-brie wydawao si, e Drizzt jest ju daleko od niej. Catti-brie otworzya medalion i przyjrzaa si idealnemu obrazowi swego przyjaciela drowa. Zastanawiaa si, czy powinna go zabra. Dziki Guenhwyvar najprawdopodobniej i tak moga poda za Drizztem, jeli tylko trafi na jego trop, a i miaa wiadomo, e gdy Bruenor dowie si prawdy od Regisa, w jego oczach pojawi si ogie i ruszy w pocig. Spodoba jej si ten obraz zaciekego Bruenora, chciaa, by ojciec pospieszy jej oraz Drizztowi na pomoc, zdawaa sobie jednak spraw, e to dziecica nadzieja, nierealna i niezwykle niebezpieczna. Catti-brie zamkna medalion i zacisna go w doni. Wymkna si z sypialni Bruenora i przesza przez jego salon (gdzie rudobrody krasnolud wci siedzia przed ogniem, milion kilometrw dalej), po czym pospieszya poprzez korytarze grnego poziomu, wiedzc, e jeeli szybko nie wyruszy w drog, mogjej puci nerwy. Bdc ju na zewntrz, znw spojrzaa na medalion. Wiedziaa, e zabierajc go, przecia wszelkie szans, i Bruenor za ni pody. Bya zdana na siebie. Wanie tak miao by, zdecydowaa Catti-brie i zawiesia acuszek na szyi, po czym wyruszya w gry, majc nadziej dotrze do Silverymoon niedugo po Drizzcie. *** Przemyka si tak cicho i nie rzucajc si w oczy, jak tylko mg ciemnymi ulicami Menzoberranzan, a jego wyczuwajce ciepo oczy pony rubinow czerwieni. Wszystkim, czego chcia, byo wrci do bazy Jarlaxle'a, z powrotem do drowa, ktry dostrzega jego warto. - Waela riwil! - dobieg z boku przenikliwy krzyk. Zatrzyma si i opar znuony o pknity gaz w pobliu niezamieszkanego stalagmitowego kopca. Sysza ju wczeniej czsto te sowa - zawsze te same dwa sowa, wypowiadane z wyran drwin. - Waela riwil! - powtrzya drowka, zbliajc si do niego z trzyman w doni czerwonobrzow rzg, ktrej trzy dwu i pmetrowe macki wiy si z wasnej woli, jakby chciay wystrzeli z ca sw niegodziwoci i uderzy w niego. Przynajmniej ta kobieta nie miaa bicza z zbami, pomyla, wyobraajc sobie bro zaopatrzon w liczne wowe gowy, ktrych uywao wiele ze znajdujcych si wyej w hierarchii kapanek droww. Nie stawia oporu, gdy podchodzia, by stan przed nim, z szacunkiem opuci oczy, jak nauczy go Jarlaxle. Podejrzewa, e ona rwnie przemierzaa ulice, starajc nie rzuca si w oczy -z jakiego bowiem innego powodu drowka, wystarczajco potna, by mie przy sobie jedn z tych paskudnych rzg, skradaaby si tak alejk w gorszej dzielnicy Menzoberranzan? Wyrzucia z siebie swym melodyjnym gosem szereg drowich sw, zbyt szybko, by w nowo przybyy zrozumia. Pochwyci wyraz auarth, oznaczajcy rozkaz, oraz harl 'ii 'cik, czyli klka, zreszt i tak si ich spodziewa, bowiem zawsze rozkazywano mu klka. Opad na ziemi, posusznie i bez ocigania, cho na twardym kamieniu bolay go kolana. Drowka przesza powoli obok niego, pozwalajc mu spojrze duej na swoje ksztatne nogi, a nawet odcigajc jego gow w ty, by mg wpatrzy si w jej niezaprzeczalnie pikn twarz, podczas gdy ona cedzia swoje imi - Jerlys.

Poruszya si tak, jakby zamierzaa go pocaowa, po czym zamiast tego uderzya go, wywoujc pieczenie na policzku. Natychmiast jego donie podyy do miecza i sztyletu, uspokoi si jednak i przypomnia sobie o konsekwencjach. Drowka wci przechadzaa si obok niego, mwic w rwnym stopniu do niego, jak i do siebie. - Iblith - powtrzya wielokrotnie termin oznaczajcy u droww odchody, dopki on w kocu nie odpowiedzia pojedynczym sowem abban", znaczcym sojusznika, czego rwnie nauczy go Jarlaxle. - Abban del darthiirl - odkrzykna, znw uderzajc, tym razem w ty gowy, niemal przewracajc go na twarz. Nie zrozumia wszystkiego, wydawao mu si jednak, sdarthi-ir ma co wsplnego z faerie, elfami z powierzchni. Zacz dochodzi do wniosku, e tym razem znalaz si w powanych kopotach i nie uda mu si tak atwo z nich wydosta. - Abban del darthiirl - znw krzykna Jerlys i tym razem jej rzga, nie rka, spada na niego z tyu, wszystkie trzy macki uderzyy go bolenie w bark. Chwyci si za ran i pad pasko na kamienie. Jego prawa rka nie nadawaa si do uytku i przetaczay si przez ni fale blu. Jerlys znw zaatakowaa, w jego plecy, lecz nagy ruch ocali go przed trafieniem przez wszystkie trzy macki. Jego myli pdziy jak szalone. Wiedzia, e musi dziaa szybko. Kobieta szydzia z niego, uderzajc rzg o ciany alei i co jaki czas w jego krwawice plecy. Wiedzia ju, e zaskoczy t kobiet, e znajdowaa si w jakiej sekretnej misji, i e najprawdopodobniej nie wyjdzie ywy z tego spotkania. Jedna z macek trafia go w ty gowy. Jego prawa rka wci pozostawaa martwa, osabiona magi jednoczesnego potrjnego uderzenia. Musia jednak dziaa. Przesun lew do do prawego biodra, do sztyletu, po czym zmieni zdanie i przenis j na drug stron. - Abban del darthiir! - krzykna ponownie Jerlys, a jej rka wystrzelia do przodu. Obrci si i podnis, a jego miecz, nie wykonany przez drowy, zabysn wciekle, zetknwszy si z mackami. Pojawi si zielony rozbysk i jedna z odng odpada, lecz jedna z pozostaych przedara si przez zastaw i trafia go w twarz. - Jiwin! - oczarowana drowka krzykna sowo oznaczajce zabaw i zacza porusza si z wiksz gracj, dzikujc mu za jego gupi kontratak, ktry dostarczy jej tyle radoci. - Pobaw si z tym - odpowiedzia j ej i natar. Opada na niego kula przyzwanej ciemnoci. - Jiwin! - znw zamiaa si Jerlys i wysza w przd, by uderzy sw rzg. Nie by on jednak nowicjuszem w walce z mrocznymi elfami i, ku swemu zdumieniu, kobieta nie znalaza go w swojej kuli. Wyoni si z drugiej strony mroku, jedna jego rka zwisaa bezwadnie, druga j ednak byskaa w j edn i drug stron we wspaniaym pokazie szermierki. Mia wszake do czynienia z drowka, dobrze wyszkolon w sztuce walki i uzbrojon w rzg. Sparowaa i skontrowaa, uzyskujc kolejne trafienie. Nie rozumiaa swego przeciwnika. Znw wyprowadzi proste pchnicie, odwrci si w lewo, jakby chcia kontynuowa ciciem z obrotu, po czym przekrci chwyt na broni, skrci z powrotem wprawo i cisn mieczem, jakby by wczni. Czubek broni zagbi si podliwie pomidzy piersiami zdumionej kobiety, krzeszc iskry, gdy przechodzi przez solidn kolczug. Pody za swoim rzutem za pomoc salta z wyskoku i kopn obydwiema nogami w przd, tak e zetkny si z drc rkojeci miecza i wbiy bro gbiej w pier niegodziwej kobiety. Drowka wpada na stert kamieni i potkna si o ni, dopki w kocu nie opara si o nierwn cian stalagmitu w pozycji na wp wyprostowanej. Jej oczy byy szeroko otwarte. - Szkoda, Jerlys - wyszepta jej do ucha, po czym delikatnie pocaowa jaw policzek, chwytajc za rkoje miecza. Celowo stan na wijcych si mackach, by przygwodzi je do podogi. -Jakich przyjemnoci moglimy zazna.

Wycign miecz i skrzywi si, rozmylajc nad konsekwencjami pyncymi ze mierci drowki. Nie mg jednak odmwi sobie satysfakcji, e odzyska troch kontroli nad swoim yciem. Nie przeszed przez te wszystkie walki tylko po to, by skoczy jako niewolnik! Krtk chwil pniej opuci alejk, w ktrej pod kamieniami leaa pogrzebana Jerlys i jej rzga, a do jego krokw powrcia sprysto.

ROZDZIA 5 POPRZEZ LATA


Drizzt czu na sobie wzrok. Wiedzia, e byy to elfie oczy. Tropiciel beztrosko kontynuowa sw podr przez Ksiycowy Las, ze schowan broni i kapturem zielonego paszcza cignitym z gowy, ujawniajc swe dugie biae wosy oraz elfie rysy. Soce przedzierao si leniwie przez liciaste drzewa, pstrzc las plamami bladej ci. Drizzt nie unika ich, zarwno po to, by pokaza elfom z powierzchni, e nie jest zwyczajnym drowem, jak dla szczerej mioci do ciepa soca. Szlak by szeroki i gadki, co byo nieoczekiwane w wydawaoby si dzikim i gstym lesie. Gdy minuty przeszy w godzin, a las wok niego zgstnia, Drizzt zacz zastanawia si, czy uda mu si przej przez Ksiycowy Las bez adnego incydentu. Z pewnoci nie chcia adnych kopotw, pragn jedynie kontynuowa i zakoczy swoje zadanie. Jaki czas pniej dotar do maej polanki. Wok osonitego kamieniami paleniska uoono w kwadrat kilka kd. Drizzt wiedzia, e nie byo to zwyczajne obozowisko, lecz miejsce wyznaczonych spotka, obz dla wszystkich tych, ktrzy respektowali prawa lasu oraz stworzenia yjce pod oson jego konarw. Drizzt przeszed obrzeem obozu, rozgldajc si po drzewach. Spojrzawszy na kp mchu u podstawy duego dbu, drow zauway kilka znakw. Cho czas rozmy ich kontury, jeden wyglda na stojcego na tylnych apach niedwiedzia, inny na dzika. Byy to symbole tropicieli, a drow, skinwszy z uznaniem gow, przeszuka nisze konary drzewa, odnajdujc w kocu dobrze ukryt dziupl. Sign do niej ostronie i wycign pakunek z suszonym jadem, toporek oraz bukak wypeniony niezym winem. Drizzt wzi jedynie may kubek wina, aowa jednak, e nie moe nic dooy do schowka, potrzebowa bowiem wszystkiego, co by w stanie unie, a nawet jeszcze wicej, na sw dug podr przez niebezpieczny Podmrok. Schowa zapasy po wykorzystaniu toporka do porbania znalezionego nieopodal powalonego drzewa, po czym delikatnie wyry swj wasny znak tropiciela, jednoroca, w mchu u podstawy pnia, i wrci do najbliszej kody, by rozpali ogie na posiek. -Nie jeste zwyczajnym drowem - dobieg zza niego melodyjny gos, zanim jeszcze jedzenie zdyo si przygotowa. Bya to elfia mowa, podobnie jak tembr gosu, byo w nim wicej melodii ni u ludzi. Drizzt odwrci si powoli, rozumiejc e byo w niego najprawdopodobniej wycelowanych kilka ukw. Sta przed nim jeden elf. Bya to moda dziewczyna, modsza jeszcze od Drizzta, cho drow przey zaledwie jedn dziesit swego oczekiwanego okresu ycia. Miaa na sobie lene kolory, podobnie jak Drizzt, oraz brzow tunik i legginsy. Przez jej rami by przewieszony swobodnie dugi uk, a przy biodrze przypity by wski miecz. Jej czarne wosy lniy tak, e wydaway si granatowe, a skra bya tak blada, e odbija si w niej ten ciemnoniebieski odcie. Oczy rwnie byy jasne i lnice, niebieskie, upstrzone zotem. Drizzt wiedzia, e bya srebrnym elfem - ksiycowym elfem. Podczas lat, jakie przey na powierzchni, Drizzt spotka niewiele elfw powierzchni, i byy to zote elfy. Z ksiycowymi zetkn si jedynie raz w swoim yciu, podczas pierwszej wyprawy na powierzchni, w najedzie mrocznych elfw, kiedy to jego pobratymcy zamordowali cay niewielki klan elfw. Owe straszne wspomnienia wrciy teraz gwatownie do Drizzta, gdy sta przed t pikn i delikatn istot. Jedynym ksiycowym elfem, ktry przetrwa to spotkanie, bya maa dziewczynka, ktr Drizzt ukry w tajemnicy pod okaleczonym ciaem jej matki. Ten akt zdrady wobec zych droww wywoa powane konsekwencje, kosztowa rodzin Drizzta utrat aski Lloth, za Zaknafeina, jego ojca, ycie. Drizzt znw sta przed ksiycowym elfem, dziewczyn w wieku moe trzydziestu lat, z iskrami w oczach. Tropiciel czu, jak krew odpywa mu z twarzy. Czy to w tej okolicy pojawi si wraz z drowami upiecami?

-Nie jeste zwyczajnym drowem - powtrzya elfka, wci uywajc mowy elfw. Jej oczy byszczay niebezpiecznie, a ton gosu by ponury. Drizzt trzyma rce przy bokach. Zdawa sobie spraw, e powinien co powiedzie, jednak nie by w stanie myle o adnych sowach - ani przepchn ich przez zacinite gardo. Oczy elfiej dziewczyny zmruyy si, jej uchwa trzsa si, a do instynktownie opada na rkoje miecza. - Nie jestem wrogiem - zdoa powiedzie Drizzt, wiadom, e musi si odezwa albo zostanie zmuszony do walki. W mgnieniu lawendowego oka dziewczyna rzucia si na niego, byskajc mieczem. Drizzt nie wycign broni, sta tylko ze spokojnym wyrazem twarzy. Elfka zatrzymaa si tu przed nim ze wzniesionym mieczem. Jej mina zmienia si nagle, jakby zauwaya co w oczach Drizzta. Wrzasna dziko i zacza si zamachiwa, lecz Drizzt, zbyt szybki dla niej, wyskoczy w przd, chwyci jedn donijej rk z broni, drugim za ramieniem otoczy ji przycign blisko do siebie, trzymajc jtak blisko, e nie moga dalej walczy. Spodziewa si, e zacznie go drapa albo nawet ugryzie, jednak, ku jego zaskoczeniu, opada bezwadnie w jego ramiona, zanurzya twarz w jego piersi, a jej barki zaczy si trz od paczu. Zanim Drizzt zdoa wypowiedzie jakie pocieszajce sowa, poczu ostry czubek efiego miecza przycinity do swego karku. Natychmiast puci kobiet i znw rozoy szeroko rce, a spomidzy drzew wyoni si inny elf, starszy i z bardziej stanowcz twarz, lecz o podobnie piknych rysach, by zabra mod dziewczyn dalej. -Nie jestem wrogiem - powtrzy Drizzt. - Dlaczego przemierzasz Ksiycowy Las? - niewidoczny elf z tyu zapyta go we wsplnej mowie. - Twoje sowa s suszne - odpar z roztargnieniem Drizzt, bowiem jego myli wci byy skoncentrowane na zagadkowej dziewczynie. -Zamierzam jedynie przemierzy Ksiycowy Las, z zachodu na wschd, i nie przynios szkody ani wam, ani lasowi. - Jednoroec - Drizzt usysza z tyu gos innego elfa, z okolic wielkiego dbu. Uzna, e znalaz on w mchu jego znak tropiciela. Ku uldze drowa, miecz zosta zdjty z jego karku. Drizzt milcza przez dug chwil, sdzc e tym razem nadesza kolej elfw, by mwi. W kocu zdoby si na obrt-jedynie po to, by stwierdzi, e ksiycowych elfw ju nie byo, znikny w krzakach. Zastanawia si, czy za nimi nie pj, przeladowa go wizerunek tej modej elfki, by jednak wiadom, e nie mg zakca im spokoju tego miejsca, ich lenego domu. Szybko skoczy swj posiek, upewni si, e okolica jest tak czysta, jak j zasta, po czym zebra swj ekwipunek i ruszy w drog. Okoo ptora kilometra dalej natrafi na kolejny zagadkowy widok. Sta tam cicho i spokojnie czarno-biay ko, w peni osiodany, na jego wodzach wisiay dzwoneczki. Ujrzawszy, e drow si zblia, zwierz pogrzebao kopytem ziemi. Podchodzc, Drizzt agodnie mwi. Ko wyranie si uspokoi, a nawet szturchn Drizzta nosem, gdy ten si zbliy. Z tego co mg stwierdzi tropiciel, zwierz byo doskonae, dobrze uminione i zadbane, cho niezbyt wysokie. Pokryte byo czarnymi i biaymi plamami, nawet na pysku, bowiem jedno oko otoczone byo biel, drugie za wygldao, jakby znajdowao si pod czarn mask. Drizzt przeszuka okolic, lecz nie znalaz na ziemi adnych innych ladw. Podejrzewa, e ko zosta mu dostarczony przez elfy, nie mg jednak by pewien, a zdecydowanie nie chcia nikomu ukra wierzchowca. Klepn konia w kark i zacz przechodzi obok niego. Uszed zaledwie kilka krokw, gdy ko parskn i obrci si. Podbieg do drowa i znw stan przed nim na ciece. Zaciekawiony Drizzt powtrzy ten manewr, przechodzc obok konia, a on zaraz znalaz si przed nim. - Czy powiedzieli ci, eby to robi? - spyta bezceremonialnie Drizzt, drapic konia w pysk.

- Czy kazalicie mu tak robi?! - Drizzt zawoa gono do otaczajcego go lasu. - Pytam elfy z Ksiycowego Lasu, czy ten ko przeznaczony jest dla mnie? Wszystkim, co dobiego w odpowiedzi, byy pene protestu piewy jakich ptakw, zaniepokojonych krzykiem Drizzta. Drow wzruszy ramionami i uzna, e zabierze konia do koca lasu, ktry zreszt i tak nie by daleko. Wsiad na niego i pogalopowa, znacznie zyskujc na czasie na szerokiej i paskiej ciece. Dotar do wschodniego kraca Ksiycowego Lasu pnym popoudniem, kiedy z wysokich drzew zwieszay si ju dugie cienie. Uznawszy, e elfy day mu wierzchowca tylko po to, by mg szybciej opuci ich krain, zatrzyma konia, wci znajdujc si w cieniu, zamierza bowiem zsi i posa zwierz z powrotem do lasu. Uwag tropiciela zwrci ruch na rozlegym polu, rozcigajcym si za drzewami. Zauway elfa siedzcego na wysokim, czarnym ogierze, tu za lini krzakw, spogldajcego w jego stron. Elf przyoy donie do ust i wyda z siebie przenikliwy gwizd, a wtedy ko Drizzta wyskoczy z cieni i pobieg po gstej trawie. Elf znikn natychmiast w krzakach, jednak Drizzt nie zatrzyma konia. Zrozumia, e elfy postanowiy mu pomc, na swj odlegy sposb, przyj wic dar i odjecha. Zanim rozoy tej nocy obz, Drizzt zauway, e elfi jedziec porusza si rwnolegle do niego, w pewnej odlegoci na poudnie. Wydawao si, e zaufanie do niego ma swoje granice. *** Catti-brie nie miaa zbyt duych dowiadcze z miastami. Bya w Luskan, leciaa w zakltym rydwanie ponad wspaniaociami potnego Waterdeep oraz podrowaa przez wielkie poudniowe miasto Calimport. Nic jednak nie dorwnywao widokom, ktre oczekiway na ni, gdy wesza na szerokie i zakrzywione aleje Si-lverymoon. Bya tu ju kiedy, lecz wtedy bya winiem Artemisa Entreri i niezbyt zauwaaa pene wdziku spirale oraz pynne ksztaty cudownego miasta. Silverymoon byo miejscem dla filozofw, dla artystw, miejscem znanym z tolerancji. Tutaj architekt mg pozwoli, by jego wyobrania wzlatywaa w gr wraz z trzydziestometrowymi iglicami. Tutaj poeta mg stan na rogu ulicy, dzielc si sw sztuk i zarabiajc na godziwe ycie dziki datkom rzucanym przez przechodniw. Pomimo powagi jej zadania oraz wiadomoci, e wkrtce moe wkroczy w mrok, na twarzy Catti-brie rozkwit szeroki umiech. Rozumiaa, dlaczego Drizzt opuszcza czsto Mithrilow Hal, by odwiedza to miejsce. Nigdy nie spodziewaaby si, i wiat moe by tak zrnicowany i wspaniay. Kierujc si impulsem, moda kobieta odesza na bok jednego budynku, kilka krokw w gb ciemnej, cho czystej alejki. Wyja figurk pantery i postawia j przed sob na bruku. - Chod, Guenhwyvar - zawoaa cicho. Nie wiedziaa, czy Drizzt wprowadza wczeniej panter do miasta, czy nie, nie wiedziaa te, czy nie amaa jakich zasad, uwaaa jednak, e Guenhwyvar powinna pozna to miejsce. Z jakiego powodu bya przekonana, i w Silverymoon moga poda za gosem serca. Figurk otoczya szara mga, zawirowaa i stopniowo nabraa ksztatw. Staa przed ni wielka pantera, trzysta kilo atramentowej czerni, muskularna kocica, sigajca barkami wyej ni talia Catti-brie. -Jestemy w Silverymoon, Guen-wyszeptaa Catti-brie. Pantera potrzsna gow, jakby wanie si obudzia, i wydaa z siebie niski, cichy pomruk. - Trzymaj si blisko - polecia Catti-brie - tu przy moim boku. Nie wiem, czy moesz tu by, czy nie, ale chciaam, eby chocia zobaczya to miejsce. Wyszy obok siebie z alejki. - Widziaa ju wczeniej to miejsce, Guen? - spytaa Catti-brie. - Szukam pani Alustriel. Wiesz, gdzie moe by?

Pantera przycisna si tu do nogi Catti-brie i ruszya dalej, najwyraniej w jakim celu, za Catti-brie podya zaraz za ni. Wiele gw odwracao si, by spojrze na ciekaw par, pokryt kurzem drogi kobiet oraz jej niezwyk towarzyszk, jednak spojrzenia te byy nieszkodliwe i nikt nie wrzasn ani nie rzuci si do ucieczki. Dochodzc do zakrcajcej alei, Guenhwyvar niemal wpada na dwch rozmawiajcych elfw. Odskoczyli instynktownie i przenieli wzrok z pantery na mod kobiet. - Jake wspaniae! -jeden z nich powiedzia piewnym gosem. - Niewiarygodne - zgodzi si drugi. Wycign powoli rk w stron pantery, sprawdzajc reakcj. - Czy mog? - spyta Catti-brie. Nie spodziewajc si, by chcia wyrzdzi jak krzywd, przytakna. Twarz elfa rozjania si, gdy przejeda swymi smukymi palcami po uminionym karku Guenhwyvar. Spojrza na swego zachowujcego si z wiksz rezerw towarzysza, a jego umiech wydawa si siga mu do uszu. - Och, kup kota! - drugi zgodzi si z ekscytacj. Catti-brie skrzywia si. Guenhwyvar pooya po sobie uszy i wydaa z siebie ryk, ktry odbi si echem od miejskich budynkw. Catti-brie wiedziaa, e elfy potrafisi szybko porusza, jednak ci dwaj zniknli z pola widzenia, zanim zdya wytumaczy im ich pomyk. - Guenhwyyar! - wyszeptaa ostro do ucha pantery. Kocica podniosa uszy, odwrcia si i stana na tylnych nogach, kadc grube apy na ramionach Catti-brie. Stukna gow w twarz dziewczyny i obrcia si, by pogadzi jej gadki policzek. Catti-brie musiaa stara si, by utrzyma rwnowag, i potrzebowaa dugiej chwili, by wyjani panterze, e przeprosiny zostay przyjte. Kiedy szy, spojrzeniom towarzyszyy wycignite palce, a par osb przed nimi przemkno na drug stron alei, by pozwoli kobiecie i kocicy przej. Catti-brie wiedziaa, e zwracaj zbyt wiele uwagi i zacza sdzi, e postpia gupio, sprowadzajc tu Guenhwyvar. Chciaa odesa kocic z powrotem na Plan Astralny, podejrzewaa jednak, e nie uda jej si tego zrobi, nie wzbudzajc jeszcze wikszego zainteresowania. Nie bya zdumiona, kiedy kilka chwil pniej otoczy j w przyzwoitej odlegoci oddzia uzbrojonych onierzy, majcych na sobie nowe, srebrno-bkitne uniformy stray miejskiej. - Pantera jest z tob- stwierdzi jeden z nich. - Guenhwyvar - odpara Catti-brie. - Jestem Catti-brie, crka Bruenora Battlehammera, smego krla Mithrilowej Hali. Mczyzna przytakn i umiechn si, a Catti-brie uspokoia si, wydajc gbokie westchnicie. - To rzeczywicie kot drowa! - wypali inny ze stranikw. Zaczerwieni si z powodu swego nieproszonego wybuchu, spojrza na dowdc i szybko spuci oczy. - Aha, Guen jest przyjacik Drizzta Do'Urdena - odrzeka Catti-brie. - Czy on jest w miecie? - nie moga nie zapyta, cho, logicznie rzecz biorc, wolaaby zada to pytanie Alustriel, ktra mogaby da jej peniejsz odpowied. - Nie syszaem o tym - odpar dowdca stray. - Jednak Silverymoon jest zaszczycone twoj obecnoci, krlewno Mithrilowej Hali. - Pochyli si w gbokim ukonie, a Catti-brie sponia si, nienawyka do takiego traktowania. Dobrze ukrya swe rozczarowanie wieciami, przypominajc sobie, e odnajdywanie Drizzta nie jest proste. Nawet jeli przyby do Silverymoon, najprawdopodobniej zrobi to w tajemnicy. - Przyszam porozmawia z pani Alustriel - wyjania Catti-brie. - Powinna bya zosta odprowadzona od bramy - burkn dowdca stray, rozzoszczony niedopenieniem zasad protokou. Catti rozumiaa gniew mczyzny i zdaa sobie spraw, e najprawdopodobniej wpakowaa wanie niewiadomych niczego onierzy na Ksiycowym Mocie, niewidzialnej budowli przecinajcej rzek Rauvin, w kopoty. - Nie wiedzieli, kim jestem - dodaa szybko - ani po co id. Uznaam, e najlepiej bdzie zjawi si tu sama.

- Nie zapytali o obecno takiego... - roztropnie powstrzyma si przed powiedzeniem pupila" - ...takiej pantery? -cign. - Guen nie byo przy mnie - odpara bez zastanowienia Catti-brie, po czym skrzywia si, uwiadamiajc sobie milion pyta, ktrych lawin wanie wywoaa. Na szczcie stranicy nie poruszyli ju tej kwestii. Syszeli wystarczajco wiele opisw roznamitnionej modej kobiety, by uzna, i to rzeczywicie jest crka Bruenora Battlehammera. Odprowadzili Catti-brie oraz Guenhwyyar (w wyraajcej szacunek odlegoci) przez miasto, ku zachodniej cianie oraz penego gracji i czarujcego paacu pani Alustriel. Pozostawiona sama w komnacie dla oczekujcych Catti-brie zdecydowaa zatrzyma Guenhwyvar przy boku. Obecno pantery doda jej opowieci wiarygodnoci, uznaa te, e jeli Drizzt by tutaj, albo wci jest, Guenhwyvar wyczuje to. Minuty mijay, a niespokojna Catti-brie stawaa si coraz bardziej znudzona. Przesza do bocznych drzwi i delikatnie pchna je, odsaniajc udekorowan toalet, z miednic do mycia oraz maym, przystrojonym zotem stolikiem, poczonym z duym lustrem. Znajdowa si na nim wybr grzebieni oraz szczotek, zbir maych fiolek oraz otwarta szkatuka zawierajca wiele rnokolorowych paczuszek z barwnikami. Zaciekawiona moda kobieta spojrzaa przez rami, by sprawdzi czy wszystko w porzdku, po czym wesza do rodka i usiada. Wzia szczotk i przejechaa ni niedbale po swych potarganych i gstych, kasztanowych wosach, uwaajc, e powinna wyglda jak najlepiej, gdy stanie przed pani Silverymoon. Skrzywia si, zauwaywszy kurz na policzku, szybko zanurzya wic do w misie i umya twarz. Zerkna znw do przedsionka, by upewni si, e nikt nie idzie. Leca wygodnie na pododze Guenhwyyar spojrzaa na ni i warkna. - Och, zamknij pysk-powiedziaa Catti-brie, po czym wrcia do toaletki i zacza oglda fiolki. Wyja z jednej z nich ciasny korek i powchaa, jej granatowe oczy otworzyy si szeroko ze zdziwienia. Za drzwiami Guenhwyvar znw warkna i kichna, a Catti-brie rozemiaa si. - Wiem, co masz na myli - powiedziaa do kocicy. Catti-brie sprawdzia kilka fiolek, marszczc nos przy niektrych, kichajc przy wicej ni jednej, a w kocu znajdujc t, ktrej aromat jej si spodoba. Przypomina jej pole dzikich kwiatw, nie by przytaczajcy, lecz subtelnie pikny, by pyncw tle muzyk do wiosennego dnia. Niemal wyskoczya z butw, niemal wsadzia sobie fiolk do nosa, gdy jaka do chwycia j za rami. Catti-brie odwrcia si i strcia oddech. Staa tam Alustriel -to musiaa by ona! -jej wosy lniy srebrem i opaday do poowy plecw, za oczy byszczay wyraniej ni Catti-brie kiedykolwiek widziaa - wyraniej ni jakiekolwiek oczy z wyjtkiem Wulfgara. Wspomnienie to zabolao j. Alustriel miaa metr osiemdziesit w porwnaniu z metrem szedziesit pi Cati-brie, a jej sylwetka bya szczupa i pena gracji. Miaa na sobie purpurow sukni z najlepszego jedwabiu, o wielu warstwach, ktre wydaway si jednoczenie opina jej kobiece krgoci i skrywa je kuszco. Na jej gowie znajdowaa si wysoka korona ze zota i klejnotw. Guenhwyyar oraz Alustriel najwyraniej znay si, bowiem pantera pooya si cicho u jej boku, zamknwszy z zadowoleniem oczy. Z jakiego powodu, ktrego nie rozumiaa, martwio to Catti-brie. -Zastanawiaam si, kiedy w kocu si spotkamy - powiedziaa cicho Alustriel. Catti-brie staraa si zamkn z powrotem fiolk i odoy j na st, lecz Alustriel pooya swe dugie, szczupe donie na rkach modej kobiety (a Catti-brie poczua si w tym momencie jak maa i gupia dziewczynka!) i wsuny pojemnik do jej sakwy przy pasie. - Drizzt mwi o tobie czsto - cigna Alustriel - i z sympati. Ta myl rwnie niepokoia Catti-brie. Mogo to by niezamierzone, jak zdawaa sobie spraw, lecz wydawao jej si, e Alustriel bya troch protekcjonalna. Catti-brie za, stojc w pokrytym kurzem podrnym ubraniu, z lekko tylko uczesanymi wosami, z pewnoci nie czua

si wygodnie przy osawionej kobiecie. - Chod do moich prywatnych komnat - zaprosia pani. - Tam bdziemy mogy swobodniej porozmawia. - Zacza i, przechodzc nad pic panter. - Chod z nami, Guen! powiedziaa, a kocica podniosa si natychmiast, otrzsajc znuenie. - Guen? - poruszya bezszelestnie wargami Catti-brie. Nigdy nie syszaa, by kto poza ni, oraz bardzo rzadko Drizztem, woa panter w tak poufay sposb. Spojrzaa na kocic ze zbola min i posusznie wysza za Alustriel z pokoju. To, co z pocztku wydawao si Catti-brie zakltym paacem, teraz powodowao, e czua si zupenie nie na miejscu, gdy Alustriel prowadzia j przez krte korytarze oraz wspaniae pomieszczenia. Catti-brie wci spogldaa na swoje lady, zastanawiajc si z obaw, czy nie pozostawia bota na wypolerowanej pododze. Suba oraz inni gocie - prawdziwa szlachta, uwiadomia sobie moda kobieta - wpatrywali si w przechodzc niezwyk karawan, a Catti-brie nie moga odwzajemni ich spojrze. Czua si maa, taka maa, idc za wysok i pikn Alustriel. Catti-brie ucieszya si, gdy weszy do prywatnego salonu Alustriel i pani zamkna za nimi drzwi. Guenhwyvar podbiega do wysoko wycieanej otomany i wskoczya na ni, a oczy Cattibrie rozszerzyy si w szoku. - Za stamtd - wyszeptaa ostro do pantery, lecz Alustriel jedynie zachichotaa, przechodzc obok. Pooya do na gowie uoonej wygodnie kocicy i wskazaa Catti-brie, by usiada. Catti-brie znw skierowaa na Guenhwyvar wcieke spojrzenie, czujc si troch zdradzona. Jake wiele razy pantera kada si na tej wanie kanapie? - zastanawiaa si. - Co sprowadza crk krla Bruenora do mojego skromnego miasta? - spytaa Alustriel. auj, e nie wiedziaam, i si zjawisz. Mogabym si lepiej przygotowa. - Szukam Drizzta - odpowiedziaa zwile Catti-brie, po czym skrzywia si na ostrzejszy ni zamierzaa ton swej wypowiedzi. Na twarzy Alustriel natychmiast pojawio si zaciekawienie. -Drizzta? - powtrzya. - Nie widziaam go ju od jakiego czasu. Miaam nadziej, e powiesz mi, i on rwnie jest w miecie, lub przynajmniej zmierza do niego. Cho bya podejrzliwa i sdzia, e Drizzt bdzie stara si jej unika, a ta Alustriel bez wtpienia postpiaby zgodnie z jego yczeniami, Catti-brie zauwaya, e jej wierzy. - Ach, c - westchna Alustriel, szczerze i wyranie rozczarowana. Podniosa natychmiast gow. - A jak si miewa twj ojciec? - spytaa uprzejmie. -1 ten przystojny Wul fgar. Wyraz twarzy Alustriel zmieni si nagle, jakby wanie zdaa sobie spraw, e co jest bardzo nie w porzdku. - Twj lub? -spytaa niepewnie, gdy wargi Catti-brie zwziy si w grymasie. -Przygotowywaam si, by odwiedzi Mithrilow Hal... Alustriel przerwaa i wpatrywaa si w Catti-brie przez dug chwil. Catti-brie pocigna nosem i opara si. - Wulfgar nie yje -powiedziaa pewnym gosem - a mj ojciec nie jest ju taki, jakim go pamitasz. Przyszam tu w poszukiwaniu Drizzta, ktry opuci hale. - Co si stao? - spytaa Alustriel. Catti-brie wstaa z krzesa. - Guenhwyyar! - zawoaa, budzc panter. - To nie czas na opowieci - rzeka krtko do Alustriel. -Jeli Drizzt nie przyby do Silverymoon, to i tak zmarnowaam ju za duo twojego i mojego czasu. Skierowaa si do drzwi i zauwaya, e przez chwil zalniy bkitem, ich drewno wydawao si rozszerza i blokowa we framudze. Catti-brie i tak do nich podesza i pocigna za klamk, lecz bez skutku. Wzia kilka gbokich oddechw, policzya do dziesiciu, nastpnie do dwudziestu, i odwrcia si do Alustriel. - Mam przyjaciela, ktry mnie potrzebuje - wyjania, a jej gos by pewny i niebezpieczny. Lepiej otwrz te drzwi. - W przyszoci, spogldajc wstecz na t chwil, Catti-brie ledwo moga

uwierzy, e grozia Alustriel, wadczyni najwikszego i najpotniejszego miasta pooonego w gbi ldu! Grozia Alustriel, ktra miaa reputacj jednej z najsilniejszych czarodziejek pnocy! W tej jednak chwili arliwa moda kobieta braa na serio kade wypowiedziane przez siebie ponure sowo. - Mog pomc - zaproponowaa wyranie zmartwiona Alustriel. - Jednak najpierw musisz powiedzie mi, co si stao. - Drizzt nie ma czasu - warkna Catti-brie. Znw szarpna bezowocnie za zamknite magi drzwi, po czym uderzya w nie picii spojrzaa przez rami na Alustriel, ktra wstaa i sza powoli w jej stron. Guenhwyyar pozostaa na otomanie, cho podniosa gow i wpatrywaa si w kobiety z uwag. - Musz go znale - powiedziaa Catti-brie. - A gdzie bdziesz szuka? - odpara Alustriel, rozkadajc rce, gdy stana przed mod kobiet. To proste pytanie pozbawio Catti-brie caego zacietrzewienia. No wanie, gdzie? zastanawiaa si. Gdzie w ogle zacz? Czua si bezradna, stojc w miejscu, do ktrego nie pasowaa. Bezradna, gupia i niczego nie pragnca bardziej, ni znale si z powrotem w domu, obok swego ojca oraz przyjaci, obok Wulfgara i Drizzta, eby wszystko byo tak jak wczeniej... zanim mroczne elfy przybyy do Mithrilowej Hali.

ROZDZIA 6 ZNAK Z NIEBIOS


Catti-brie obudzia si nastpnego poranka w mikkim ku penym poduszek, w okazaej komnacie wypenionej koronkowymi draperiami, pozwalajcymi, by przedostajce si przez nie wiato soneczne delikatnie witao si z jej zaspanym wzrokiem. Nie przywyka do takich miejsc, nie bya nawet przyzwyczajona do spania nad ziemi. Poprzedniej nocy odmwia kpieli, cho pani Alustriel obiecaa nawet, i wok niej bd si pieni egzotyczne olejki oraz myda, odwieajc j. Dla wyksztaconych wrd krasnoludw zmysw Catti-brie by to nonsens, a co gorsza sabo. Mya si czsto, jednak w mronych wodach grskich strumieni i bez pachncych olejkw z dalekich krain. Drizzt powiedzia jej, e mroczne elfy potrafiy ledzi w Podmroku swych przeciwnikw po ich zapachu przez cae kilometry krtych jaski, i wydawao si jej gupie, by kpa si w aromatycznych olejkach i w ten sposb pomaga swym wrogom. Tego poranka jednak, gdy soce przedzierao si przez cienkie firanki, a balia znw bya napeniona parujc wod, moda kobieta ponownie przemylaa spraw. - Z pewnoci jeste uparta - cicho oskarya pani Alustriel, zdajc sobie spraw, e powodem, dla ktrego z wody znw unosia si para, bya najprawdopodobniej magia Alustriel. Catti-brie przyjrzaa si szeregowi butelek i zastanowia nad czekajc j dug i brudn drog, drog, z ktrej moe nigdy nie wrci. Co si w niej wtedy wzburzyo, potrzeba jeszcze jednego dogodzenia sobie, i zanim jej pragmatyczna strona zdya si sprzeciwi, zrzucia z siebie ubrania i siedziaa w gorcej kpieli, a wok niej pieniy si bbelki. Z pocztku zerkaa nerwowo na drzwi do pokoju, szybko jednak pozwolia sobie zanurzy si gbiej w balii i zrelaksowa, czujc ciepo i mrowienie na skrze. - Mwiam ci - sowa te wytrciy Catti-brie z drzemki. Usiada, po czym natychmiast zanurzya si z powrotem, zawstydzona, zauwaya bowiem nie tylko pani Alustriel, lecz rwnie zagadkowego krasnoluda ze nienobia brod i wosami, w jedwabistych i zwiewnych szatach. - W Mithrilowej Hali mamy zwyczaj pukania, zanim wchodzimy do czyjego prywatnego pokoju - stwierdzia Catti-brie, odzyskawszy troch godnoci. - Pukaam - odpara Alustriel. - Zatracia si w cieple kpieli. Catti-brie odgarna z twarzy mokre wosy, pozostawiajc na policzku gar mydlin. Zdoaa ocali sw dum i zignorowa na chwil pian, po czym zrzuciajze zoci. Alustriel tylko si umiechna. - Moecie ju i - rzucia do zbyt dostojnej pani. - Drizzt rzeczywicie kieruje si do Menzoberranzan - oznajmia Alustriel, a Catti-brie znw si pochylia, tracc zawstydzenie w obliczu waniejszych wieci. - Zeszej nocy zawdrowaam do wiata duchw - wyjania Alustriel. - Mona tam znale wiele odpowiedzi. Drizzt podrowa na pnoc od Silverymoon, przez Ksiycowy Las, zmierzajc w prostej linii do gr otaczajcych Przecz Martwego Orka. Mina Catti-brie pozostaa zagadkowa. - To wanie tam Drizzt wyszed z Podmroku - cigna Alustriel - w jaskini na wschd od osawionej przeczy. Wedug mnie zamierza wrci t sam drog, ktra wyprowadzia go z ciemnoci. - Zaprowad mnie tam - zadaa moda kobieta, wstaj c z wody, zbyt przejta, by przejmowa si skromnoci. - Dostarcz wierzchowce - powiedziaa Alustriel, podajc jej gruby rcznik. - Zaklte konie pozwol ci pogna przez t krain. Podr nie powinna zabra ci wicej ni dwa dni. - Nie moesz uy swojej magii, eby mnie tam po prostu wysa? - spytaa Catti-brie. Jej ton by ostry, jakby nie wierzya, e Alustriel robi wszystko, co w jej mocy.

- Nie znam pooenia jaskini - wyjania srebrnowosa pani. Catti-brie przestaa si wyciera, niemal upucia swoje ubrania, ktre zebraa razem, i spogldaa przed siebie tpo, bezradnie. - Wanie dlatego przyprowadziam Freta - odezwaa si Au-striel, podnoszc do, by uspokoi mod kobiet. - Fredegar Rockcrusher - krasnolud sprostowa dziwnie melodyjnym, piewnym gosem, po czym rozoy dramatycznie rce i pochyli si w penym gracji ukonie. Catti-brie pomylaa, e brzmi on troch jak elf uwiziony w ciele krasnoluda. Zmarszczya brwi i po raz pierwszy przyjrzaa mu si dokadniej .Przez cae ycie miaa do czynienia z krasnoludami, a nigdy nie widziaa takiego jak ten. Mia schludnie przystrzyon brod, idealnie czyste szaty, a jego skra nie ukazywaa sob typowej twardoci. Zbyt wiele kpieli w pachncych olejkach, zdecydowaa moda kobieta i spojrzaa pogardliwie na parujc bali. - Fret by czonkiem druyny, ktra wyledzia Drizzta z Podmroku - cigna Alustriel. Gdy Drizzt opuci ju tamt okolic, moja zaciekawiona siostra i jej towarzysze poszli po ladach drowa i zlokalizowali jaskini, wejcie do gbokich tuneli. - Waham si, czy pokaza ci t drog - powiedziaa pani Silve-rymoon po dugiej przerwie, w jej tonie oraz wyrazie twarzy wida byo wyranie trosk o bezpieczestwo modej kobiety. Granatowe oczy Catti-brie zmruyy si i szybko nacigna swoje bryczesy. Nikt nie bdzie na ni patrzy z gry, nawet Alustriel, i nikt nie bdzie decydowa o jej postanowieniach. - Widz - stwierdzia Alustriel ze skinieniem gowy. Jej natychmiastowe zrozumienie przystopowao troch Catti-brie. Alustriel wskazaa Prtowi, by zabra plecak Catti-brie. Twarz schludnego krasnoluda przecia kwana mina, gdy podszed do brudnego pakunku i podnis go ostronie dwoma wyprostowanymi palcami. Spojrza rozpaczliwie na Alustriel, a gdy ona nie raczya odwzajemni wzroku, opuci pokj. - Nie prosiam ci o adnego towarzysza - stwierdzia bezceremonialnie Catti-brie. - Fret bdzie przewodnikiem do wej cia - sprostowaa Alustriel - i nikim wicej. Twoja odwaga jest godna pochway, cho troch lepa - dodaa, i zanim moda kobieta zdoaa znale sowa, by odpowiedzie, Alustriel znikna. Catti-brie staa w ciszy przez kilka chwil, woda z jej mokrych wosw spywaa na nagie plecy. Zwalczya uczucie, e jest tylko ma dziewczynk w wielkim i niebezpiecznym wiecie, e jest naprawd maa przy wysokiej i potnej pani Alustriel. Jednak wtpliwoci wci kryy wok niej. Dwie godziny pniej, po solidnym posiku oraz sprawdzeniu zapasw, Catti-brie oraz Fret wyszli przez wschodni bram Silverymoon, bram Sundabar, u boku pani Alustriel, za orszak onierzy zachowywa pen szacunku, lecz bezpieczn odlego od swej przywdczyni. Na dwoje podrnych oczekiway czarna klacz oraz kudaty szary kuc. - Czy musz? - Fret spyta chyba po raz dwudziesty, odkd opucili zamek. - Czy szczegowa mapa nie wystarczyaby? Alustriel tylko si umiechna, poza tym cakowicie zignorowaa zadbanego krasnoluda. Fret nienawidzi wszystkiego, co mogo go zabrudzi, wszystkiego, co utrzymywao go z dala od jego obowizkw jako ulubionego mdrca Alustriel. Z pewnoci droga w dzicz w pobliu Przeczy Martwego Orka kwalifikowaa si do obydwu kategorii. - Kopyta s zaklte i wasze wierzchowce bd lecie niczym sam wiatr - Alustriel wyjania Catti-brie. Srebrnowosa kobieta spojrzaa przez rami na mamroczcego krasnoluda. Catti-bie nie odpowiedziaa, nie zaoferowaa przeprosin. Nic do niej nie powiedziaa od spotkania o poranku i zachowywaa bezbdnie chodn postaw. - Przy odrobinie szczcia dotrzesz do jaskini przed Drizztem -rzeka Alustriel. - Przemw do niego i zaprowad go do domu, bagam ci. W Podmroku nie ma dla niego miejsca, ju nie. - Miejsce Drizzta zaley tylko i wycznie od niego - odpara Catti-brie, lecz tak naprawd chciaa zaznaczy, e od jej decyzji zaley jej miejsce. - Oczywicie - zgodzia si Alustriel i znw bysna tym umiechem, wyraajcym

wiadomo i wie, e Catti-brie czuje si przy niej maa. - Nie zatrzymuj ci - nadmienia Austriel. - Zrobiam co w mojej mocy, by pomc ci w tym, co wybraa, niezalenie od tego, czy uwaam ten wybr za suszny, czy nie. Catti-brie zachichotaa. - Nie moga si powstrzyma przed dodaniem tego - odpara. - Czy nie przysuguje mi wasna opinia? - spytaa Alustriel. - Przysuguje i przekazujesz j wszystkim, ktrzy suchaj -stwierdzia Catti-brie, a Alustriel, cho rozumiaa rdo zachowania modej kobiety, bya cakowicie zaskoczona. Catti-brie znw zachichotaa i kopniciem skonia konia do chodu. - Kochasz go - powiedziaa Alustriel. Catti-brie pocigna mocno za wodze, by zatrzyma konia, i obrcia si do poowy. Teraz to ona miaa zaskoczon min. - Drowa - rzeka Alustriel, bardziej by podeprze swoje ostatnie stwierdzenie, ni wyjani co, co wyranie nie wymagao dalszych wyjanie. Catti-brie przygryza warg, jakby szukaa odpowiedzi, po czym szorstko obrcia wierzchowca i odjechaa. - To duga droga - zaskomla Fret. - Wic wracaj do mnie szybko - powiedziaa Alustriel -razem z Catti-brie i Drizztem. - Jak sobie yczysz, moja pani - odpar posuszny krasnolud, popdzajc swego kuca do galopu. - Jak sobie yczysz. Alustriel staa przy wschodniej bramie, obserwujc, na dugo po tym jak Catti-brie oraz Fret odjechali. Bya to jedna z wcale nie tak rzadkich chwil, kiedy to pani Silverymoon aowaa, e jest tak bardzo obciona odpowiedzialnoci wadzy. Tak naprawd Alustriel wolaaby chwyci wasnego konia i pojecha u boku Catti-brie, a nawet zapuci si do Podmroku, jeli byoby to konieczne, by znale wyjtkowego drowa, ktry sta si jej przyjacielem. Nie moga jednak. Drizzt Do'Urden by w kocu zaledwie maym graczem w rozlegym wiecie, wiecie, ktry bez przerwy prosi o audiencj na zapracowanym dworze pani Silverymoon. - Jed szybko, crko Bruenora - powiedziaa pod nosem pikna, srebrnowosa kobieta. - Jed szybko i niech ci szczcie sprzyja. *** Drizzt zwolni tempo swego wierzchowca na kamienistym szlaku, wznoszcym si w gry. Wia ciepy wietrzyk, a niebo byo czyste, jednak w cigu kilku ostatnich dni okolic t nawiedzia burza i szlak pozostawa do botnisty. W kocu, obawiajc si, e ko potknie si i zamie nog, Drizzt zsiad z niego i prowadzi ostronie zwierz za sob. Tego poranka widzia wielokrotnie ledzcego go elfa, cieka bya bowiem do otwarta, a na wznoszcej si i opadajcej trasie przez coraz wysze gry dwaj jedcy nie byli daleko od siebie. Drizzt nie by zbytnio zaskoczony, gdy okry zakrt i zauway, e elf zblia si szlakiem rwnolegym do niego. Bladoskry elf rwnie prowadzi swego wierzchowca i skin z aprobat gow, widzc, e Drizzt robi to samo. Przystan, wci znajdujc si w odlegoci siedmiu metrw od drowa, jakby nie wiedzia, jak powinien zareagowa. - Jeli jeste tu, by pilnowa konia, moesz rwnie dobrze jecha lub i obok mnie zawoa Drizzt. Elf znw przytakn i podprowadzi swego lnicego, czarnego ogiera do czarnobiae-go wierzchowca Drizzta. Drizzt spojrza w przd, na grski szlak. - To jest ostatni dzie, kiedy potrzebuj konia wyjani. - Tak naprawd nie wiem, czy znw bd jedzi. - Nie zamierzasz opuci tych gr? - spyta elf. Drizzt przejecha rk po rozpuszczonych biaych wosach, jakby zaskoczony ostatecznoci tych sw i zawart w nich prawd. - Szukam zagajnika, ktry znajduje si niedaleko std - powiedzia. -Niegdy bdcego

domem Montolio DeBrouchee. - lepego tropiciela - potwierdzi elf. Drizzt by zaskoczony. Rozway odpowied swego bladego towarzysza i przyjrza mu si uwanie. Nic w ksiycowym elfie nie wskazywao, e jest tropicielem, jednak wiedzia o Montolio. -To dobrze, e imi Montolio DeBrouchee yj e w legendzie - drow uzna na gos. - A co z imieniem Drizzt Do'Urden? - spyta peen niespodzianek ksiycowy elf. Umiechn si, widzc min Drizzta i doda -Tak, wiem o tobie, mroczny elfie. - A wic masz przewag - stwierdzi Drizzt. - Jestem Tarathiel - rzek ksiycowy elf. - To nie przypadek, e spotkalimy si z tob podczas twojej podry przez Ksiycowy Las. Kiedy mj may klan odkry, e to ty, zdecydowalimy, e najlepiej bdzie, jeli Ellifain ci pozna. - Dziewczyna? - uzna Drizzt. Tarathiel przytakn, a jego rysy wydaway si niemal przejrzyste w wietle soca. - Nie wiedzielimy, jak zareaguje na widok drowa. Jestemy ci winni przeprosiny. Drizzt skin gow, okazujc akceptacj. -Nie jest z waszego klanu - zgad. - A przynajmniej nie bya, gdy bya bardzo moda. Tarathiel nie odpowiedzia, jednak zaintrygowanie, jakie rozlao si po jego twarzy, pokazao Drizztowi, e jest na waciwym tropie. - Jej lud zosta zabity przez drowy - cign Drizzt, obawiajc si spodziewanego potwierdzenia. - Skd wiesz? - zapyta Tarathil, i po raz pierwszy od pocztku rozmowy w jego gosie pojawia si ostra nuta. - Byem wrd tej grupy - przyzna Drizzt. Tarathiel sign po miecz, jednak Drizzt, z prdkoci byskawicy chwyci go za nadgarstek. - Nie zabiem adnych elfw - wyjani Drizzt. - Jedynymi, z ktrymi chciaem walczy, byli ci, ktrzy towarzyszyli mi w wyprawie na powierzchni. Minie Tarathiela rozluniy si i cofn rk. -Ellifain nie pamita wiele z tej tragedii. Mwi o niej wicej we nie ni na jawie, a wtedy jej wypowiedzi s niejasne. - Przerwa i spojrza Drizzto-wi prosto w oczy. - Wspomniaa o purpurowych oczach - powiedzia. - Nie wiedzielimy, co o tym myle, za ona, gdy j o to pytalimy, nie potrafia da odpowiedzi. Purpura nie jest powszechnym kolorem oczu droww, tak mwi nasze legendy. -Nie jest -potwierdzi Drizzt, a jego gos cich, gdy znw przypomina sobie t straszn noc, ktra miaa miejsce tak dawno temu. To bya ta elfia dziewczyna! Ta, dla ktrej Drizzt ryzykowa, eby j ocali. Ta, ktrej oczy pokazay Drizztowi bez cienia wtpliwoci, e zwyczaje jego ludu nie s zgodne z jego sercem. - Tak wic, kiedy usyszelimy o Drizzcie Do'Urdenie, drowie przyjacielu - drowie przyjacielu z purpurowymi oczyma - krasno-ludzkiego krla, ktry odzyska Mithrilow Hal, uznalimy, e bdzie najlepiej, jak Ellifain stawi czoa swojej przeszoci-wyjani Tarathiel. Drizzt znw zaledwie przytakn, jego umys bardziej spoglda w ow przeszo ni na otaczajcy go grski krajobraz. Tarathiel zakoczy na tym. Ellifain najwyraniej obejrzaa sw przeszo i widok ten prawie jpokona. Ksiycowy elf odrzuci prob Drizzta, by zabra jego konia i odszed, wic jaki czas pniej, tego samego dnia, znw jechali razem grskim szlakiem na wysok przecz, drog, ktr Drizzt dobrze pamita. Pomyla o Montolio, Mooshiem, swoim mentorze z powierzchni, lepym, starym tropicielu, ktry potrafi strzela z uku kierowany pohukiwaniami swojej sowy. Montolio by tym, ktry powiedzia Drizztowi o boskiej istocie, ktra uosabiaa te same uczucia, ktre kbiy si w sercu drowa, oraz te same zasady, ktre kieroway sumieniem zbuntowanego mrocznego elfa. Nazywaa si Mielikki, bya bogini lasu, i od czasu spdzonego z Montolio Drizzt Do'Urden kroczy pod jej cich, opiek. Gdy szlak zboczy od krawdzi i zacz wspina si po bardziej stromym podejciu przez obszar potrzaskanych gazw, Drizzt poczu, jak wrze w nim fontanna emocji. By przeraony

tym, co moe znale. By moe horda orkw - paskudnych humanoidw, ktre byy a zbyt powszechne w tej okolicy - zawadna wspaniaym zagajnikiem starego tropiciela? By moe spali go ogie, pozostawiajc jaow blizn na kraj obrazie? Dotarli do gstej kpy drzew, podali wzdu wskiego, lecz do czystego szlaku, a Drizzt prowadzi. Zobaczy, jak w przedzie las rzednieje, za nim za znajdowao si mae pole. Zatrzyma swego czarno-biaego konia i zerkn do tyu na Tarathiela. -Zagajnik-wyjani i zelizgn si z sioda, a Tarathiel uczyni to samo. Sptali konie pod oson drzew i podkradli si rami przy ramieniu do kraca lasu. Znajdowa si tam zagajnik Mooshie'ego, mierzcy moe z szedziesit metrw wzdu, z pnocy na poudnie, i poow tego szeroki. Pinie stay wysoko i prosto - zagajnika nie nawiedzi aden poar - a pomidzy drzewami, na rnych wysokociach, wida byo mosty linowe, ktre skonstruowa lepy tropiciel. Nawet niski, kamienny mur by nietknity, aden gaz nie zosta ruszony ze swego miejsca. - Kto tam mieszka - stwierdzi Tarathiel, bowiem miejsce to wyranie nie zdziczao. Kiedy spojrza na Drizzta, zobaczy, e drow, ze stanowcz i ponur twarz, trzyma w doniach sejmitary, a jeden z nich jania niebieskawym wiatem. Tarathiel zakada ciciw na swj dugi uk, podczas gdy Drizzt wyczoga si z krzakw i przemkn do kamiennego muru. Nacign ciciw i skin pospnie gow. - Za Montolio? Drizzt przytakn i wyjrza ponad ogrodzeniem. Spodziewa si zobaczy orki, ktre wkrtce stayby si martwymi orkami. Drow zastyg w bezruchu, ramiona obwisy mu po bokach, a oddychanie przychodzio mu z trudem. Tarathiel trci go lekko, szukajc odpowiedzi, lecz nie otrzymawszy adnej, elf wzi swj uk i wyjrza nad murem. Z pocztku nic nie widzia, lecz pniej pody za spojrzeniem Drizzta na poudnie, ku maej przerwie w drzewach, gdzie koysaa si ga, jakby wanie co si o niotaro. W cieniu Tarathiel zauway przebysk bieli. Ko, pomyla. Wtedy wyoni si z cienia potny rumak pokryty lnicym, biaym wosem. Jego niezwyke oczy janiay ognistym rem, za z czoa wystawa rg mierzcy przynajmniej poow wysokoci elfa. Jednoroec spojrza w kierunku towarzyszy, podrapa kopytem ziemi i parskn. Tarathiel mia wystarczajco rozsdku, by si schyli i pocign oszoomionego Drizzta Do'Urdena za sob. - Jednoroec - elf wyszepta cicho do Drizzta, a do drowa podya instynktownie pod przedni konierz j ego podrnego paszcza, do przedstawiajcego gow jednoroca wisiorka, ktry Regis wyrzebi mu z koci wielkiego pstrga. Tarathiel wskaza z powrotem na gst kp drzew i zasygnalizowa, e powinni ju i, jednak drow potrzsn gow. Odzyskawszy opanowanie, Drizzt znw wyjrza za kamienny mur. Okolica bya pusta, bez adnego ladu, e w pobliu by jednoroec. - Powinnimy i - powiedzia Tarathiel zaraz, gdy rwnie spostrzeg, e nigdzie blisko nie ma potnego ogiera. - Nabierz otuchy i wiedz, e zagajnik Montolio jest pod jak najlepsz opiek. Drizzt usiad na murku i wpatrywa si intensywnie w pltanin pinii. Jednoroec! Symbol Mielikki, najczystszy symbol wiata natury. Dla tropiciela nie istniaa idealniejsza istota, za dla Drizzta nie byo lepszego stranika dla zagajnika Montolio DeBrouchee. Wolaby pozosta przez jaki czas w okolicy, chciaby znw mie moliwo rzucenia okiem na to ulotne stworzenie, wiedzia jednak, e czas mija, a mroczne korytarze czekaj. Spojrza na Tarathiela i umiechn si, po czym odwrci, by ruszy w drog. Zauway jednak, e drog przez mae pole blokuje potny jednoroec. - Jak ona to zrobia? - spyta Tarathiel. Nie byo ju potrzeby szepta, bowiem jednoroec spoglda prosto na nich, drapa nerwowo ziemi i krci wielk gow.

- On - sprostowa Drizzt, widzc brod, cech samcw jednoroca. Wtedy przysza Drizztowi do gowy myl. Wsun sejmitary z powrotem do pochew i zeskoczy ze swego siedziska. - Jak on to zrobi? - poprawi si Tarathiel. - Nie syszaem odgosw kopyt. - Oczy elfa rozjaniy si nagle i spojrza z powrotem na zagajnik. - Chyba e jest wicej ni jeden. - Jest tylko jeden - zapewni go Drizzt. - W jednorocu zawarta jest odrobina magii. - Id dookoa na poudnie - wyszepta Tarathiel. - Ja za pjd na pnoc. Jeli nie zagrozimy bestii... -ksiycowy elf przerwa, widzc, e Drizzt ju odchodzi, oddalajc si od ciany. - Uwaaj - ostrzeg Tarathiel. - Jednoroce s niezwykle pikne, jednak, wedug wszelkich doniesie, mog by niebezpieczne i nieprzewidywalne. Drizzt unis przed sob rk, by uciszy elfa, i odchodzi dalej wolnym krokiem od kamiennego muru. Jednoroec zara i zacz miota wielk gow, a jego grzywa silnie powiewaa. Uderzy kopytem w ziemi, kopic spor dziur w mikkim torfie. - Drizzcie Do'Urden - ostrzeg Tarathiel. Zgodnie z rozsdkiem Drizzt powinien zawrci. Jednoroec mg go z atwoci stratowa, wgnie w ziemi, a wielka bestia wydawaa si stawa coraz bardziej poruszona z kadym wykonywanym przez drowa krokiem. Zwierz nie odbiego jednak, nie opucio te swego wielkiego rogu i nie ubodo Drizzta. Po chwili drow by ju zaledwie kilka krokw od niego, czu si may przy wspaniaym ogierze. Drizzt wycign rk, poruszajc powoli i delikatnie palcami. Wyczu pasma gstej i lnicej sierci jednoroca, po czym podszed jeszcze o krok i pogadzi uminiony kark cudownej bestii. Drow ledwo mg oddycha. aowa, e nie ma przy nim Guenhwyvar, aby moga ujrze ten idea natury. aowa, e nie ma tu Catti-brie, ona bowiem doceniaby ten widok w takim samym stopniu, co on. Spojrza na Taranthiela. Elf siedzia na kamiennej cianie i umiecha si z zadowoleniem. Nagle na twarzy Taranthiela pojawio si zaskoczenie, a kiedy Drizzt odwrci wzrok, ujrza, e jego do gadzi puste powietrze. Jednoroec znikn.

Cz 2 MODLITWY BEZ ODPOWIEDZI


Od dnia kiedy opuciem Menzoberranzan, nigdy nie byem tak rozdarty co do czekajcej na podjcie decyzji. Siedziaem obok wejcia do jaskini, spogldajc na rozpocierajce si przede mn gry, za za moimi plecami znajdowa si tunel prowadzcy do Podmroku. By to moment, w ktrym wierzyem, e moja przygoda si rozpoczyna. Kiedy opuciem Mithrilow Hal, niewiele uwagi powicaem myli tej czci mojej podry, ktra zabierze mnie do tej groty, braem bowiem za pewnik, e obejdzie si ona bez wypadkw. Widziaem wtedy Ellifain, dziewczyn, ktr uratowaem ponad trzy dekady wczeniej, kiedy bya zaledwie przeraonym dzieckiem. Chciaem znw do niej pj, porozmawia z ni i pomc przezwyciy cierpienie wywoane tym strasznym najazdem droww. Chciaem uciec z tej jaskini, dogoni Tarathiela i wrci u boku elfa do Ksiycowego Lasu. Nie mogem jednak zlekceway kwestii, ktre zaprowadziy mnie w to miejsce. Zawczasu wiedziaem, i wizyta w zagajniku Montolio, miejscu tak dobrych wspomnie, okae si emocjonalnym, a nawet duchowym przeyciem. By moim pierwszym przyjacielem na powierzchni, moim mentorem, ktry wskaza mi Mielikki. Nigdy nie wyra radoci, jak odczuem, dowiadujc si, e zagajnik Montolio znajduje si po d opiekuczy m okiem jednoroca. Jednoroca! Widziaem jednoroca, symbol mojej bogini, szczyt naturalnej perfekcji! Mogem by pierwszym z mojej rasy, ktry dotkn mikkiej grzywy oraz muskularnego karku tej istoty, pierwszy, ktry spotka si z jednorocem w przyjani. Rzadko zdarza si widzie lady wiadczce, zew pobliu przebywa jednoroec, a jeszcze rzadziej mona na niego spojrze. Niewielu w Krainach moe powiedzie, e znajdowao si w pobliu jednoroca, a jeszcze mniej, e go dotkno. Ja mog. Czy by to znak od mojej bogini? W dobrej wierze musz ywi przekonanie, e tak byo, e Mielikki signa do mnie w namacalny i poruszajcy sposb. Co to jednak znaczyo? Rzadko si modl. Wol rozmawia z moj bogini poprzez codzienne czyny oraz szczere emocje. Nie potrzebuj tumaczy, co si stao za pomoc bahych sw, przekrcajc je, by ukaza si w jak najlepszym wietle. Jeli Mielikki jest ze mn, to zna prawd, wie, co robi i co czuj. Tej nocy przy wejciu do jaskini modliem si jednak, modliem si o przewodnictwo, o co, co wskae mi znaczenie, jakie nioso za sob pojawienie si jednoroca. Jednoroec pozwoli mi si dotkn, zaakceptowa mnie, a to jest najwyszy zaszczyt, o jaki moe prosi tropiciel. Co jednak pociga za sob w zaszczyt? Czy Mielikki mwia mi, e tutaj, na powierzchni, jestem i bd akceptowany, i e nie powinienem opuszcza tego miejsca? Czy te obecno jednoroca miala mi pokaza, e bogini pochwala mj wybr powrotu do Menzoberranzan? Czy te jednoroec byl sposobem, w jaki Mielikki powiedziaa mi egnaj? Ta ostatnia myl przeladowaa mnie przez ca noc. Po raz pierwszy, odkd opuciem Mithrilow Hal, zaczlem zastanawia si, co ja, Drizzt Do 'Urden, mam do stracenia. Pomylaem o moich przyjacioach, Montolio i Wulfgarze, ktrzy odeszli z tego wiata, oraz o innych, ktrych prawdopodobnie ju nigdy nie zobacz. Osaczyo mnie mrowie pyta. Czy Bruenor pogodzi si kiedykolwiek z utrat swego adoptowanego syna? Czy Catti-brie przemoe swj al? Czy zaklta iskra, mio do ycia, powrci kiedykolwiek do jej granatowych oczu? Czy kiedykolwiek jeszcze opr znuon rk na muskularnym boku Guenhwyvar? Bardziej ni kiedykolwiek chciaem uciec z tej jaskini, wrci do Mithrilowej Hali i stan u

boku swych przyjaci, ujrze ich poprzez ich al, prowadzi ich, sucha ich, albo po prostu obejmowa si z nimi. Wci nie mogem lekceway kwestii, ktre zaprowadziy mnie do tej jaskini. Mogem wrci do Mithrilowej Hali, lecz to samo mogli zrobi moi mroczni pobratymcy. Nie winiem si za mier Wulfgara - nie mogem wiedzie, e przyjd mroczne elfy. Nie mog jednak nie myle o niegodziwych zwyczajach oraz nienasyconym pragnieniu Lloth. Gdyby drowy wrciy i zgasiy to - tak umiowane! - wiato w oczach Catti-brie, wtedy Drizzt Do 'Urden umarby tysicem przeraajcych mierci. Modliem si przez ca t noc, nie znalazem jednak boskiego przewodnictwa. Ostatecznie, jak zawsze, uwiadomiem sobie, e musz poda za tym, co w sercu uwaam za suszn drog, musz zaufa, i to, co znajduje w moim sercu, jest w zgodzie z wol Mielikki. W wejciu do tej jaskini pozostawiem ploncy ogie. Musiaem widzie jego wiato, czerpa z niego odwag przez tak wiele krokw, jak to tylko byo moliwe, gdy schodziem w mrok. Gdy schodziem w mrok. - Drizzt Do'Urden

ROZDZIA 7 NIEDOKOCZONE SPRAWY


Berg'inyon Baenre zwisa do gry nogami z wysokiego stropu jaskini, bezpiecznie przypity do sioda swego jaszczurczego wierzchowca. Przyzwyczajenie si do tej pozycji zajo modemu wojownikowi troch czasu, jednak jako dowdca jaszczurczych jedcw Baenre spdzi wiele godzin obserwujc miasto z tego dogodnego miejsca. Poruszenie z boku, za kp stalaktytw, postawio Berg'inyona w stan gotowoci. Jedn rk opuci sw trzymetrow lanc mierci, druga za przytrzymywaa wodze jaszczura, spoczywajc jednoczenie na rkojeci gotowej do strzau kuszy. - Jestem synem domu Baenre - powiedzia na gos, uznajc, e bdzie to wystarczaj ca groba, by powstrzyma j akiekolwiek nieczyste gierki. Rozejrza si, szukajc wsparcia, i przesun swobodn do do sakwy przy pasie oraz zwierciada sygnaowego, kawaka metalu ciepego z jednej strony i wykorzystywanego do komunikowania si ze stworzeniami uywajcymi infrawizji. W pobliu znajdoway si tuziny innych jaszczurczych jedcw domu Baenre i pospieszana wezwanie Berg'inyona. - Jestem synem domu Baenre - powtrzy. Najmodszy Baenre uspokoi si niemal natychmiast, gdy zza stalaktytu wyoni si jego starszy brat Dantrag, jadcy na jeszcze wikszym podziemnym jaszczurze. Naprawd ciekawie wyglda starszy Baenre, gdy jego kucyk zwisa prosto w d z jego odwrconej gowy. - Podobnie jak ja - odpar Dantrag, podjedajc swym wierzchowcem o kleistych apach do Berg'inyona. - Co robisz tu na grze? - spyta Berg' inyon. - I skd przywaszczye sobie wierzchowca bez mojego pozwolenia? Dantrag parskn na to pytanie. - Przywaszczyem? - odpar. -Jestem fechmistrzem domu Baenre. Wziem jaszczura i nie potrzebowaem pozwolenia Berg'inyona. Modszy Baenre spojrza na niego wieccymi czerwieni oczyma, lecz nie powiedzia nic wicej. - Zapominasz, kto ci wytrenowa, mj bracie - stwierdzi cicho Dantrag. Stwierdzenie to byo prawd. Berg'inyon nigdy nie zapomni, nie bdzie w stanie zapomnie, e Dantrag by jego mentorem. - Czy jeste przygotowany, by znw stawi czoa Drizztowi Do'Urdenowi? - to bezceremonialne pytanie niemal wysadzio Berg'inyona z sioda. - Moe si tak zdarzy, przecie udajemy si do Mithrilowej Hali - doda chodno Dantrag. Berg'inyon wyda z siebie dugie westchnienie, by mocno zdenerwowany. On i Drizzt chodzili do tej samej klasy w Melee-Maghtere, szkole wojownikw w akademii. Berg'inyon, wytrenowany przez Dantraga, poszed tam, oczekujc w peni, e bdzie najlepszym wojownikiem w klasie. Drizzt Do'Urden, renegat, zdrajca, pozbawia go co roku tego honoru. Berg'inyon radzi sobie dobrze w akademii - tak uwaali wszyscy poza Dantragiem. - Czy jeste przygotowany na spotkanie z nim? - naciska Dantrag, a jego ton stawa si coraz powaniejszy i byo w nim wicej zoci. -Nie! - Berg'inyon spojrza wilkiem na swego brata, siedzcego na wiszcym jaszczurze, z czupurnym umiechem na przystojnej twarzy. Berg'inyon wiedzia, e Dantrag mia powd, by wymusi t odpowied. Dantrag chcia si upewni, e Berg'inyon zna swoje miejsce, miejsce widza, na wypadek gdyby razem natknli si na banit Do'Urdena. Berg'inyon wiedzia rwnie, dlaczego jego brat chcia pierwszy zetkn si z Drizztem. Drizzt zosta wyszkolony przez Zaknafeina, gwnego rywala Dantraga, jedynego fechmistrza w Menzoberranzan, ktrego umiejtnoci walki byy cenione wyej ni Dantraga. Wedug wszelkich doniesie Drizzt sta si przynajmniej rwny Zaknafeinowi, a jeli Dantrag zdoa go pokona, uda mu si w kocu wyj z ogromnego cienia Zaknafeina.

-Walczye z nami obydwoma -powiedzia z chytr min Dantrag. - Powiedz mi, drogi bracie, kto jest lepszy? Berg'inyon nie by w stanie odpowiedzie na to pytanie. Nie walczy z Drizztem Do'Urdenem, a nawet u jego boku, od ponad trzydziestu lat. - Drizzt by ci pokona -rzek i tak tylko po to, by upokorzy brata. Rka Dantraga migna szybciej, ni Berg'inyon mg nady. Fechmistrz posa swj okrutnie ostry miecz przez grny pasek sioda Berg'inyona, z atwoci go przecinajc, cho by zaklty, by zwikszy jego wytrzymao. Druga rka Dantraga wystrzelia rwnie szybko, wyrywajc wodze z uzdy jaszczura, gdy Berg'inyon wypada z siedziska. Modszy brat spadajc, odwrci si gow w gr. Wejrza w przestrze wrodzonej magii wsplnej dla wszystkich droww, a silniejszej u szlachetnie urodzonych. Wkrtce przesta spada, dziki czarowi lewitacji, ktry nastpnie wznis Berg'inyona, wci z lanc mierci w doni, na spotkanie z jego miejcym si bratem. - Opiekunka Baenre zabije ci, gdy dowie si, e zawstydzie mnie przed zwykymi onierzami - rce Berg'inyona bysny w bezszelestnej mowie znakw. - Lepiej mie podcit dum ni gardo - zasygnalizowa w odpowiedzi Dantrag, po czym odszed z powrotem za stalaktyty. Znw znalazszy si przy jaszczurze, Berg'inyon stara si zwiza grny pasek i przymocowa wodze. Powiedzia, e Drizzt jest lepszym wojownikiem, jednak zwaywszy na to, co mu wanie zrobi Dantrag, wykonawszy idealnie celny podwjny atak, modszy Baenre wtpi w swoje sowa. Uzna, e to Drizzt Do'Urden bdzie aowa, jeli ci dwaj wojownicy zetknsi ze sob. Myl ta ucieszya modego Berg'inyona. Od czasw akademii y w cieniu Drizzta, podobnie jak Dantrag Zaknafeina. Gdyby Dantrag pokona Drizzta, wtedy bracia Baenre okazaliby si lepszymi wojownikami, a reputacja Berg'inyona wzrosaby tylko z powodu jego pozycji jako protegowanego Dantraga. Berg'inyonowi podobaa si ta myl, podobao mu si to, co uzyska bez koniecznoci stawiania znw czoa temu diabelnemu purpurookiemu Do'Urdenowi. By moe ta walka zakoczy si jeszcze bardziej obiecujco, omieli si mie nadziej Berg'inyon. By moe Dantrag zabije Drizzta, a nastpnie, znuony i najprawdopodobniej ranny, padnie atw ofiar miecza Berg'inyona. Reputacja modego Baenre, podobnie jak jego pozycja, wzrosaby jeszcze bardziej, i byoby logiczne, e zastpiby swego nieyjcego brata na podanym stanowisku fechmistrza. Mody Baenre przekrci si w powietrzu, by zaj miejsce na naprawionym siodle, umiechajc si zowrogo, gdy myla o moliwociach, jakie mog dla niego wynikn z planowanej wyprawy do Mithrilowej Hali. *** - Jerlys -wyszepta ponuro drow. - Jerlys Horlbar? - spyta Jarlaxle, po czym opar si o szorstk cian stalagmitowej kolumny, by rozway zaskakujce wieci. Jerlys Horlbar bya matk opiekunk, jedn z dwch wysokich kapanek wadajcych domem Horlbar, dwunastym domem Menzoberranzan. Leaa tutaj, martwa, pod stert gruzu, a jej zniszczona rzga zagrzebana bya obok niej. - Dobrze, e za nim poszlimy - stwierdziy migoczce palce onierza, bardziej by uagodzi przywdc najemnikw, ni by zakomunikowa co odkrywczego. Oczywicie, e byo dobrze, eby kto za nim poszed. By niebezpieczny, niezwykle niebezpieczny, jednak, widzc matk opiekunk, wysok kapank Pajczej Krlowej, lec martw, zabit przez okrutny miecz, najemnik zastanawia si, czy on go jednak przypadkiem nie ocenia zbyt nisko. - Moemy o tym donie i uwolni si z wszelkiej odpowiedzialnoci - zasygnalizowa inny z mrocznej bandy Bregan D'aerthe. Z pocztku myl ta wydaa si Jarlaxle'owi suszn rad. Ciao matki opiekunki zostanie znalezione i zacznie si powane ledztwo prowadzone, jeli nie przez nikogo innego, to przez

sam dom Horlbar. Wina za wspprac bya w Menzoberranzan na porzdku dziennym, zwaszcza za tak powan zbrodni, a Jarlaxle nie chcia skrytej wojny z dwunastym domem, nie teraz, gdy wayo si tak wiele waniejszych rzeczy. Wtedy Jarlaxle pozwoli, by zbiegi okolicznoci zaprowadziy go w inn alej moliwoci. Wprawdzie wypadek ten nie wydawa si szczliwy, jednak najemnik mg go wci obrci na korzy. W grze, w ktr graa opiekunka Baenre, bya przynajmniej jedna dzika karta, nieznany czynnik, ktry mg znie zbliajcy si chaos na wyyny chway. - Pogrzebcie j jeszcze raz - zasygnalizowa najemnik. - Tym razem glbiej, lecz nie cakowicie. Chc, eby jej ciao zostao odnalezione, lecz nie natychmiast. Jego cikie buty nie wywoyway adnych dwikw, jego obfita biuteria nie dzwonia, gdy najemnik zacz wychodzi z alejki. - Czy mamy si zebra? - bysn do niego jeden z onierzy. Jarlaxle potrzsn gowi szed dalej, opuszczajc odlegy zauek. Wiedzia, gdzie znale tego, kto zabi Jerlys Horlbar oraz jak wykorzysta t informacj przeciwko niemu, by moe, by wzmocni jego niewolnicz lojalno wobec Bregan D'aerthe, by moe dlajakich innych powodw. Jarlaxle by wiadom, e musi to wszystko rozegra bardzo ostronie. Musia kroczy wsk ciek pomidzy intryg a wojn. Nikt w miecie nie potrafi tego lepiej. *** - Uthegental wykae si w nadchodzcych dniach. Dantrag Baenre skrzywi si, gdy ta myl wpyna do jego umysu. Rozumia jej rdo oraz subtelne znaczenie. On oraz fechmistrz domu Barrison DerArmgo, gwnego rywala domu Baenre, byli uwaani za dwch najlepszych wojownikw w miecie. - Opiekunka Baenre wykorzysta swoje umiejtnoci - ostrzega nastpna telepatyczna wiadomo. Dantrag wycign swj skradziony z powierzchni miecz i spojrza na niego. Wzdu niemoliwie ostrej krawdzi zabysn wsk, czerwon lini wiata, za dwa rubiny wprawione w oczy wyrzebionej w ksztacie demona gaki zapony wewntrznym yciem. Do Dantraga chwycia za gak i ogrzaa si, gdy Khazid'hea, Przecinaczka, kontynuowaa wi. -Jest silny i dobrze sobie poradzi podczas najazdu na Mithrilow Hal. Pragnie krwi miodego Do 'Urdena, dziedzictwa Zaknafeina, tak bardzo jak ty - a moe nawet bardziej. Dantrag umiechn si szyderczo na t ostatni uwag, rzucon tylko dlatego, e Khazid'hea chciaa doprowadzi go na skraj wciekoci. Miecz uwaa Dantraga za swego partnera, nie pana, i wiedzia, e atwiej si manipuluje Dantragiem, gdy jest rozgniewany. Po tak wielu dekadach uywania Khazid'hei Dantrag rwnie o tym wiedzia i zmusi si do zachowania spokj u. - Nikt nie pragnie mierci Drizzta Do'Urdena bardziej ni ja -zapewni Dantrag powtpiewajcy miecz. - A opiekunka Baenre dopilnuje, ebym to ja, nie Uthegental, mia okazj zabi renegata. Opiekunka Baenre nie chciaaby, eby zaszczyty, jakie bez wtpienia towarzyszy bd temu wyczynowi, spady na wojownika z drugiego domu. Czerwona linia miecza znw rozjania si intensywnie, odbijajc si w bursztynowych oczach Dantraga. -Zabij Uthegentala, a jej zadanie stanie si prostsze. Dantrag rozemia si gono na t myl, a diabelskie oczy Kha-zid'hei znw zapony. Zabi go? - powtrzy Dantrag. - Zabi kogo, kogo opiekunka Baenre uznaa za wanego w czekajcej nas misji? Obdaraby mnie ze skry! - Ale mgby go zabi? Dantrag znw si zamia, bowiem pytanie to miao za zadanie zakpi z niego, popchn go do walki, ktrej Khazid'hea pragna od tak dawna. Miecz by dumny, przynajmniej tak dumny jak Dantrag albo Uthegental, i desperacko chcia znale si w doniach bezdyskusyjnie najlepszego fechmistrza w Menzoberranzan, ktrykolwiek z nich nim by. - Mdl si, ebym mg - odpar Dantrag, zmieniajc sytuacj na niekorzy bezczelnego

miecza. - Uthegental woli swj trjzb. Gdyby okaza si zwycizc, to Khazid'hea mogaby skoczy w pochwie gorszego wojownika. - Uywaby mnie. Dantrag schowa miecz, uwaajc, e nie warto odpowiada na takie przedwczesne roszczenia. Rwnie zmczona tym bezcelowym przekomarzaniem Khazid'hea umilka. Miecz wzbudzi w Danragu pewne troski. Zna znaczenie zbliajcego si szturmu. Gdyby zdoa pokona modego Do'Urdena, wtedy caa chwaa przypadaby jemu, jeli jednak Uthegental dostaby go pierwszy, wtedy Dantrag uwaany byby za drugiego w miecie i nigdy nie zmieniby tej pozycji, dopki nie odnalazby i nie zabi Uthegentala. Dantrag wiedzia, e jego matka nie byaby zadowolona z takiego obrotu wydarze. ycie Dantraga byo nieszczliwe, gdy y Zaknafein Do'Urden, bowiem opiekunka Baenre wci podjudzaa go, by znalaz i zabi legendarnego fechmistrza. Tym razem opiekunka Baenre nie pozwoli mu najprawdopodobniej nawet na tak moliwo. W zwizku z tym, e Berg'inyon zblia si do doskonaoci, opiekunka Baenre moe po prostu powici Dantraga i przekaza cenne stanowisko fechmistrza swemu modszemu synowi. Gdyby udao jej si wykaza, i ruch ten zosta wykonany dlatego, e Berg'inyon jest lepszym wojownikiem, w spoeczestwie znw rozgorzayby wtpliwoci, ktry dom ma lepszego fechmistrza. Rozwizanie byo proste: Dantrag musia zabi Drizzta.

ROZDZIA 8 NIE NA MIEJSCU


Szed bezszelestnie pozbawionymi wiata tunelami, a jego oczy pony lawendowo, szukajc zmian we wzorach ciepa na pododze oraz cianach, ktre wskazywayby na zaomy, bd na przeciwnikw w korytarzu. Wydawa si by w domu, by stworzeniem Podm-roku, poruszajcym si z typow cich gracj oraz ostron postaw. Drizzt nie czu si jednak jak w domu. Znajdowa si ju gbiej ni najnisze tunele Mithrilowej Hali i napierao na niego stojce powietrze. Spdzi niemal dwie dekady na powierzchni, uczc si i yjc wedug zasad, ktre rzdziy zewntrznym wiatem. W rwnym stopniu rniy si one od waciwoci Podmroku jak dziki, leny kwiat rni si od jaskiniowego grzyba. Czowiek, goblin, nawet czujny elf z powierzchni nie zauwayliby przechodzcego cicho Drizzta, nawet gdyby mija ich w odlegoci zaledwie paru krokw, jednak on czu si niezdarny i haaliwy. Drow tropi ciel krzywi si przy kadym kroku, obawiajc si, e wzbudzane przez niego echo odbija si od kamiennych cian setki metrw dalej. By to Podmrok, miejsce poznawane mniej za pomoc zmysu wzroku, a bardziej suchem oraz wchem. Drizzt spdzi prawie dwie trzecie swego ycia w Podmroku, a spor cz ostatnich dwudziestu lat pod ziemi, w jaskiniach klanu Battlehammer. Nie uwaa si ju jednak za stworzenie Podmroku. Pozostawi swoje serce za sob, na grskim zboczu, obserwujce gwiazdy i ksiyc, wschd i zachd soca. Bya to kraina bezgwiezdnych nocy - nie, nie nocy, bya to jedna nie koczca si noc, uzna Drizzt - stojcego powietrza oraz spogldajcych z gry stalaktytw. Szeroko tunelu zmieniaa si mocno, czasami by tak wski jak ramiona Drizzta, czasami wystarczajco szeroki, by obok siebie mg i tuzin mczyzn. Podoga bya lekko nachylona, prowadzc Drizzta jeszcze gbiej, jednak strop poda rwnolegle do niej, pozostajc na wzgldnie staej wysokoci przekraczajcej dwukrotnie wzrost mierzcego metr szedziesit pi drowa. Przez dugi czas Drizzt nie wykrywa bocznych jaski czy korytarzy i by z tego zadowolony, nie chcia bowiem by jeszcze zmuszany do wyboru kierunku, a na tym odcinku wszyscy potencjalni przeciwnicy bd i na niego z przodu. Drizzt by szczerze przekonany, e nie by przygotowany na adne niespodzianki, jeszcze nie. Nawet infrawizja go bolaa. W gowie pulsowao mu, gdy stara si sortowa i interpretowa rozmaite wzory ciepa. Za modych lat Drizzt przez tygodnie, a nawet miesice mg mie oczy dostrojone do spektrum podczerwieni, szukajce temperatur zamiast odbija wiato. Teraz jednak, gdy oczy mia tak przyzwyczajone do soca oraz pochodni w korytarzach Mithrilowej Hali, infrawizja go drania. Wycign w kocu Bysk i zaklty sejmitar zapon delikatnym, niebieskawym wiatem. Drizzt opar si o cian i pozwoli, by jego oczy wrciy do zwyczajnego spektrum, po czym uywa broni jako latarni. Wkrtce potem dotar do rozwidlenia, dwa krzyujce si poziome korytarze przecinay si z pionowym szybem. Drizzt schowa Bysk i spojrza w gr szybu. Nie zobaczy adnych rde ciepa, lecz nie uspokoio go to zbytnio. Wiele drapienikw Podmroku potrafio maskowa temperatur swego ciaa, podobnie jak tygrys z powierzchni wykorzystywa swe prgi, by skrada si przez grube odygi gstej trawy. Na przykad przeraajce hakowe poczwary wyksztaciy egzoszkielet. Kociane pyty osaniay ciepo ciaa stwora tak, e w wyczuwajcych ciepo oczach wyglda on jak nie wyrniajce si niczym szczeglnym kamienie. Poza tym wiele potworw Podmroku byo gadami, zimnokrwistymi i trudnymi do zauwaenia. Drizzt wcign kilka razy nosem stche powietrze, po czym stan nieruchomo i zamkn oczy, pozwalajc, by uszy dostarczyy wszystkich zewntrznych wrae. Nie usysza niczego poza biciem wasnego serca, sprawdzi wic swj ekwipunek, by upewni si, e wszystko jest

przymocowane, i zacz schodzi w d szybu, uwaajc na niebezpieczne, lune kamienie. Niemal pokona bezszelestnie dwadziecia metrw dzielcych go od niszego korytarza, gdy wylizgn si spod niego jeden kamie, uderzajc z ostrym trzaskiem w podog tunelu prawie w tej samej chwili, gdy mikkie buty Drizzta cicho opuciy cian. Drizzt zamar w bezruchu, nasuchujc, jak dwik odbija si echem od ciany do ciany. Jako dowdca patrolu droww Drizzt by niegdy w stanie doskonale poda za echem, niemal instynktownie wyczuwajc z jakiego kierunku i od jakiego rodzaju cian wracaj odgosy. Teraz jednak mia trudnoci z przedarciem si suchem przez poszczeglne dwiki echa. Znw czu si nie na miejscu, przytoczony przez zalegajc ciemno. Czu si rwnie naraony, bowiem wielu mieszkacw ciemnych cieek potrafio poda za ladem echa, ten za prowadzi bezporednio do Drizzta. Szybko przemierza pltanin przecinajcych si korytarzy, niektre z nich skrcay ostro i opaday, przechodzc pod innymi, albo te wspinay si naturalnymi schodami na nowe poziomy krtych cieek. Drizzt bolenie tskni za Guenhwyvar. Pantera potrafiaby znale drog w tym labiryncie. Znw pomyla o kocicy jaki czas pniej, gdy min rg i natkn si na wiee zwoki. By to jaki rodzaj podziemnego jaszczura, zbyt okaleczony, by Drizzt mg dokadnie okreli, co to byo. Nie miao ogona, podobnie jak uchwy, a jego brzuch by rozdarty i wyarto z niego wntrznoci. Drizzt znalaz na skrze dugie bruzdy, jakby wyryte przez szpony, oraz dugie i cienkie blizny, niczym uczynione przez bicz. Za kau krwi, kilka krokw od ciaa drow znalaz pojedynczy lad, odcisk apy, z ksztatu i rozmiaru bardzo podobny do odcisku Guenhwyyar. Kocica Drizzta znajdowaa si jednak setki kilometrw std, za te zwoki, wedug szacunku tropiciela, miay zaledwie godzin. Stworzenia Podmroku nie bkay si tak jak istoty powierzchni, wic niebezpieczny drapieca przebywa najprawdopodobniej niedaleko. *** Bruenor Battlehammer pdzi korytarzami. Na chwil pozbawia go alu niezaprzeczalnie wzrastajca wcieko. Obok krla bieg Thibbledorf Pwent, jego usta wypluway jedno pytanie za drugim, a zbrj a denerwujco skrzypiaa przy kadym ruchu. Bruenor zatrzyma si gwatownie i odwrci do szaojownika, ustawiajc paskudn blizn w jednej linii z zaronit krzaczast brod twarzPwenta. - Moe by si tak wykpa! -rykn Bruenor. Usyszawszy ten rozkaz, Pwent zatoczy si do tyu i zacz krztusi. Wedug niego krasnoludzki krl rozkazujcy swojemu poddanemu, by wzi kpiel, by mniej wicej odpowiednikiem ludzkiego krla, mwicego swoim rycerzom, by poszli zabija niemowlta. Istniay pewne granice, ktrych wadca po prostu nie mg przekracza. - Ba! - parskn Bruenor. -Niech wic ci bdzie. Ale id nasmarowa t cholern zbroj. Jak krl ma myle z tym caym twoim skrzypieniem i piszczeniem? Gowa Pwenta kiwna, zgadzajc si na ten kompromis, i oddali si, niemal bojc si zosta, przestraszony, e ten tyran Bruenor znw zada od niego kpieli. Bruenor chcia tylko, by szaojownik go zostawi - nie obchodzio go tak naprawd, w jaki sposb to zrobi. To byo trudne popoudnie. Krasnolud spotka si wanie z Berkthgarem miaym, wysannikiem z Settlestone, i dowiedzia si, e Catti-brie nie zjawia si w osadzie barbarzycw, cho opucia Mithrilow Hal niemal tydzie temu. Myli Bruenora pdziy po wydarzeniach, jakie miay miejsce, gdy ostatni raz spotka si z crk. Przypomina sobie obrazy modej kobiety, stara sieje bada i przywoywa kade sowo, ktre wypowiedziaa, szukajc jakiej wskazwki, co mogo si sta. Bruenor by jednak wtedy zbyt pochonity. Jeli Catti-brie napomkna o czym innym ni zamiar pjcia do Settlestone, krasnolud po prostu to przegapi. Jego pierwsz myl, gdy rozmawia z Berkthgarem, byo, e jego crk spotkay jakie kopoty w grach. Niemal wezwa oddzia krasnoludw, by przeszukali t okolic, jednak,

kierowany impulsem, wstrzyma si jeszcze wystarczajco dugo, by zapyta emisariusza o kopiec wznoszony dla Wulfgara. - Jaki kopiec? - odpar Berkthgar. Bruenor wiedzia ju, e zosta oszukany, a jeli Catti-brie nie braa sama udziau w tym spisku, z atwoci mg odgadn tosamo jej wsplnika. Niemal wyrwa drewniane, obite elazem drzwi Bustera Bracera, wysoko cenionego patnerza, z zawiasw, gdy wpad do rodka, zaskakujc stalowobrodego krasnoluda oraz jego klienta halflinga. Regis sta na maej platformie i by wanie mierzony, aby mona byo poszerzy jego zbroj do powikszajcego si brzucha. Bruenor rzuci si do piedestau (a Buster by wystarczaj co rozsdny, by pa w ty), chwyci halflinga za przd tuniki i podnis go jedn rk w powietrze. - Gdzie mj a dziewczynka?! - rykn krasnolud. - Settle... - zacz kama Regis, lecz Bruenor potrzsn nim gwatownie, miotajc nim w ty i w przd niczym jak szmacian lalk. - Gdzie moja dziewczynka? - znw spyta krasnolud, ciszej, w jego sowach krya si groba. -1 nie baw si ze mn, Pasibrzuchu. Regis stawa si ju zmczony cigymi atakami ze strony domniemanych przyjaci. Szybko mylcy halfling natychmiast spreparowa bajeczk, jak to Catti-brie udaa si do Silverymoon w poszukiwaniu Drizzta. W kocu nie bdzie to takie cakowite kamstwo. Spogldajc na przecit szram twarz Bruenora, wykrzywion wciekoci, lecz tak wyranie wypenion blem, halfling nie mg si jednak zmusi do kamstw. - Postaw mnie - powiedzia cicho, a Bruenor najwyraniej zrozumia uczucia halflinga, bowiem delikatnie opuci go na ziemi. Regis wyprostowa swoj tunik, po czym potrzsn przed krasnoludzkim krlem pici. Jak miesz?! - rykn. Bruenor zakoysa si na pitach na ten nieoczekiwany i nietypowy wybuch, jednak halfling si nie poddawa. - Najpierw przychodzi do mnie Drizzt i zmusza mnie, bym dochowa tajemnicy - wyjani Regis. - Nastpnie pojawia si Catti-brie i potrzsa mn, dopki jej nie powiem. Teraz ty... Jake wspaniaymi przyjacimi si otoczyem! Te dobitne sowa uspokoiy pory wczego krasnoluda, jednak tylko troch. O jakiej tajemnicy wspomnia Regis? Wtedy do pomieszczenia wpad Thobbledorf Pwent. Jego zbroja ju nie skrzypiaa, cho twarz, broda oraz donie byy rwnie z pewnoci nasmarowane. Zatrzyma si przy krlu, przez krtk chwil przygldajc si nieoczekiwanej sytuacji. Pwent potar ochoczo domi przed sob, po czym przejecha nimi po froncie paskudnie kanciastej zbroi. - Mam go ucisn? -spyta z nadziej krla. Bruenor podnis rk, by powstrzyma szaojownika. - Gdzie moja dziewczynka? - krl krasnoludw spyta po raz trzeci, w tym przypadku cicho i spokojnie, jakby zwraca si do przyjaciela. Regis zacisn zby, po czym kiwn gow i zacz. Opowiedzia Bruenorowi o wszystkim, nawet o tym jak pomg Catti-brie, jak da jej sztylet zabjcy oraz magiczn mask. Twarz Bruenora znw zacza wykrzywia si wciekoci, jednak Regis stan prosto i rozproszy narastajcy gniew. - Czy miaem mniej zaufa Catti-brie, ni ty by to zrobi? -spyta po prostu, przypominajc krasnoludowi, e jego ludzka crka nie bya ju dzieckiem, a niebezpieczestwa drogi to dla niej nie pierwszyzna. Bruenor nie wiedzia, jak to wszystko przyj. Maa jego cz chciaa udusi Regisa, rozumia jednak, e wylaby wtedy jedynie swoj frustracj, a halflinga naprawd nie mona byo wini. Gdzie jednak indziej mona byo si zwrci? Drizzta i Catti-brie ju od dawna nie byo, znajdowali si w drodze, a Bruenor nie mia pojcia, jak mgby si do nich dosta. W tej jednak chwili krasnolud nie mia do siy, by tego prbowa. Opuci wzrok na

kamienn podog. Pozby si ju gniewu i wrci do niego al, bez sowa wyszed z pomieszczenia. Musia to przemyle, za dla dobra jego najdroszego przyjaciela oraz ukochanej crki, musia myle szybko. Pwent spojrza na Regisa i Bustera, szukajc odpowiedzi, lecz oni tylko potrzsnli gowami. *** Lekki szmer, by moe mikkie kroki polujcego kota, byo wszystkim, co Drizzt zdoa wychwyci. Tropiciel sta cakowicie nieruchomo, ze wszystkimi zmysami dostrojonymi do otoczenia. By to kot. Drizzt wiedzia, e by on wystarczajco blisko, by wyczu jego wo, i bez wtpienia wiedzia, e co weszo na jego terytorium. Drizzt powici chwil, by przyjrze si okolicy. Tunel by nieregularny, czasami szeroki, czasami wski, za caa ta cz bya poszarpana i nierwna, podoga pena wybrzusze i dziur, a ciany usiane naturalnymi alkowami i zagbieniami. Strop rwnie nie by ju stay, czasami niski, czasami wysoki. Drizzt widzia przed sob, wysoko na cianach, zrnicowane gradacje ciepa i wiedzia, e znajduj si tam liczne pki skalne. Mg stamtd wyskoczy wielki kot, obserwujcy z gry sw zamierzon zdobycz. Myl ta niebya zbyt przyjemna, jednak Drizzt musia i dalej. Gdyby si wycofa, musiaby wrci do szybu i wspi si na wyszy poziom, a nastpnie bka w nadziei na znalezienie innej drogi w d. Drizzt nie mia czasu do stracenia, podobnie jak jego przyjaciele. Idc dalej, przycisn plecy do ciany i przesuwa si pochylony, z jednym sejmitarem wycignitym, drugim za, Byskiem, gotowym do wyjcia z pochwy. Drizzt nie chcia, by lnienie magicznego ostrza jeszcze bardziej ujawniao jego pooenie, cho wiedzia, e koty Podmroku nie potrzeboway wiata. Lekko przeszed obok wejcia do szerokiej i pytkiej alkowy, po czym dotar do krawdzi drugiej, wszej i gbszej. Gdy upewni si, e ta rwnie nie jest zamieszkana, odwrci si, by przyjrze si okolicy. Z pki skalnej na przeciwlegej cianie wpatryway si w niego zielone, kocie oczy. Wyoni si Bysk, wiecc gniewnym bkitem i zalewajc teren swym blaskiem. Drizzt, ktrego oczy przechodziy z powrotem ze spektrum podczerwieni, ujrza wielk, ciemn sylwetk. Potwr skoczy, a on zwinnie odsun mu si z drogi. Kot opad lekko na d wszystkimi szecioma nogami! - i obrci si, pokazujc biae ky i zowieszcze oczy. Przypomina panter, jego sier bya tak czarna, e lnia granatem, i by niemal tak wielki jak Guenhwyvar. Drizzt nie wiedzia, co o tym myle. Gdyby to bya zwyczajna pantera, staraby siej uspokoi, pokaza, e nie chce zrobi jej krzywdy i przejdzie tylko obok jej legowiska. Ten kot, ten potwr, mia jednak sze ng! Z jego barkw wystaway za dugie, przypominajce bicze wypustki, machajce gronie i usiane kocianymi wyrostkami. Warczc, bestia zacza podchodzi, pooywszy po sobie pasko uszy i obnaywszy ogromne ky. Drizzt pochyli si, wycign przed siebie sejmitary, a stopy ustawi w idealnej rwnowadze, tak by mg odskoczy w bok. Bestia przystana. Drizzt obserwowa uwanie, jak jej rodkowe i tylnie nogi przysiadaj. Natara szybko. Drizzt skierowa si w lewo, lecz stwr zatrzyma si nagle, a Drizzt zrobi to samo, rzucajc si w przd, by wykona proste pchnicie jednym ostrzem. Sejmitar pody dokadnie pomidzy oczy pantery. Nie trafi niczego poza powietrzem, a Drizzt zachwia si w przd. Instynktownie zanurkowa na kamienie i przetoczy si w chwili, gdy jedna macka smagna tu nad jego gow, druga za trafia go lekko w biodro. Wielkie apy drapay i uderzay wszdzie wok niego, jednak wymachiwa szaleczo sejmitarami, w jaki sposb powstrzymujc je. Podnis si i odbieg, szybko odkadajc kilka krokw pomidzy sob a niebezpiecznym kotem. Drow przeszed do swego defensywnego przykucnicia, bdc ju mniej pewny siebie. Bestia bya sprytna - Drizzt nigdy nie spodziewaby si takiej finty ze strony zwierzcia. Co

gorsza, drow nie mg zrozumie, w jaki sposb chybi. Jego pchnicie byo staranne. Nawet dziki swej niewyobraalnej kociej zrcznoci bestia nie moga si tak szybko usun z drogi. Macka ruszya w jego stron z prawej, wyrzuci wic w tym kierunku sejmitar, nie tylko by sparowa, lecz majc rwnie nadziej to co odci. Chybi, po czym ledwo zdoa, z powodu zdumienia, obrci si w lewo. Znw oberwa w biodro, tym razem bolenie. Bestia rzucia si do przodu, wysuwajc przed siebie jednap, by zahaczy obracajcego si drowa. Drizzt stan pewnie, z Byskiem gotowym do bloku, jednak apa ugodzia go dobre trzydzieci centymetrw pod blokujcym ktem broni. Znw uratowaa go szybko reakcji, bowiem zamiast walczy z nachylon do wewntrz ap (ktra wyryaby wielkie szramy na jego ciele), zanurkowa w t sam stron co ona, na kamienie, po czym podnoszc si i wierzgajc, przemkn obok kapicej paszczy pantery. Czu si jak mysz wbiegajca pod domowego kota, cho w tym przypadku byo jeszcze gorzej, bowiem ten kot mia wicej ng! Drizzt uderzy okciem, dgn w gr i uzyska solidne trafienie. W nagej dzikiej furii nie mg widzie i dopiero gdy wyoni si z boku pantery, zda sobie spraw, ze owa lepota bya dla niego ask. Rzuci si do biegu, po czym wyskoczy w przd tu przed bliniaczymi mackami. Nie by w stanie widzie, a uzyska swoje jedyne trafienie. Pantera znw si zbliaa, warczc z wciekoci, a jej zielone oczy wpatryway si w drowa niczym lampy. Drizzt splun w te oczy i cho wydawao mu si, e dobrze celowa, a bestia nie wykonaa uniku, jego lina trafia jedynie kamienn podog. Kota nie byo tam, gdzie wydawa si by. Drizzt stara si przypomnie sobie szkolenie z Akademii w Menzoberranzan. Sysza raz o takich bestiach, lecz byy one bardzo rzadkie i nie powicono im wicej czasu na lekcjach. Kot natar. Drizzt wyskoczy do przodu, prosto w zasig tych dotkliwych macek. Zgadujc, wymierzy swj atak kilka krokw w prawo od miejsca, w ktrym widzia besti. Przeciwnik by jednak z lewej, a gdy jego sejmitar przecina nieszkodliwie powietrze, Drizzt wiedzia, e jest w kopotach. Wyskoczy prosto w gr i poczu, jak pazur rozcina mu stop - t sam stop, ktra bya ranna podczas walki z Artemisem Entreri na pce skalnej za MithrilowHal. Bysk ci w d i wspaniae ostrze trafio w przedni ap, zmuszajc kota, by j cofn. Drizzt wyldowa na wp spleciony z besti, czu na przedramieniu gorcy oddech jej linicej si paszczy, i wymierzy cios, obracajc nadgarstek tak, by jelec broni powstrzyma potwora przed wyrwaniem mu rki. Zamkn oczy -jedynie zmyliyby go - i uderzy rkojeci Bysku, trafiajc w gow potwora. Nastpnie wyrwa si i odbieg. Poleciaa za nim kocista kocwka macki, uderzajc go w plecy, on za rzuci si w przd, przejmujc jedynie cz siy uderzenia. Podnisszy si z powrotem, Drizzt rzuci si do biegu. Dotar do szerokiej oraz pytkiej alkowy i wpad do rodka, a potwr tu zanim. Drizzt sign w gb siebie, do swych wrodzonych magicznych zdolnoci, i przywoa kul nieprzeniknionej ciemnoci. wiato Bysku znikno, podobnie jak lnice oczy bestii. Drow przeszed dwa kroki i rzuci si w przd, nie chcc, by potwr uciek z zaciemnionego obszaru. Poczu wist macki, prawie trafiajcej, po czym wyczu, jak wraca z drugiej strony. Drizzt umiechn si z zadowoleniem, gdy jego sejmitar wyruszy jej na spotkanie, przecinajc j. Bolesny ryk bestii pozwoli Drizztowi zorientowa si, gdzie jest potwr. Wiedzia, e nie moe si za bardzo zbliy, jednak dziki swym sejmitarom mia przewag zasigu. Podnisszy Bysk, by zasoni si przed pozostaa mack, raz za razem dga drugim ostrzem, uzyskujc kilka drobnych trafie. Rozwcieczony kot skoczy, jednak Drizzt wyczu to i pad pasko na podog, przetaczajc si na plecy i pchajc obydwoma ostrzami prosto w gr i uzyskujc podwjne trafienie w brzuch potwora.

Kot opad ciko, wpadajc na cian, i zanim zdoa si otrzsn, Drizzt by ju przy nim. Sejmitar uderzy w jego czaszk, ranic mu gow. Kot obrci si i wyskoczy w przd, z rozoonymi apami i otwartym szeroko pyskiem. Bysk czeka. Czubek sejmitara ugodzi besti w brod i zelizgn si pod pysk, by wbi si w szyj. apa odtrcia ostrze, niemal wyrywajc je drowowi z wycignitej rki, jednak Drizzt wiedzia, e musi je utrzyma, od tego bowiem zaleao jego ycie. Nastpi gwatowny atak, jednak drow, wycofujc si, zdoa utrzyma besti z dala od siebie. Wyonili si z mroku, bestia coraz bardziej naciskaa. Drizzt zamkn oczy. Wyczuwa, e pozostaa bestii macka uderzy w niego, zmieni wic kierunek, nagle rzucajc cay swj ciar za Byskiem. Macka owina si za jego plecami, a on zdoa podnie drugi okie, akurat by powstrzyma jej koniec przed trafieniem go w twarz. Bysk zagbi si do poowy w potworze. Z garda bestii wydobyway si wiszczce i charczce odgosy, jednak jej cikie apy wci mciy boki Drizzta, odrywajc strzpy jego paszcza oraz drapic mithrilow kolczug. Kot prbowa obrci swj przebity kark, by ugry Drizzta w przedrami. Do dziaania przystpia wolna rka Drizzta, z furi podnoszc si i opadajc, a trzymany w niej sejmitar opada raz za razem na gow kota. Poczu, jak szpony chwytaj go i trzymaj, a pysk znajduje si o par centymetrw od jego brzucha. Jeden pazur przelizgn si przez ogniwo kolczugi, lekko wbijajc si drowowi w bok. Sejmitar uderza raz za razem. Padli bezadnie w d. Drizzt, lec na boku, wpatrujc si w paskudne oczy, myla, e jest zgubiony i stara si wyrwa. Ucisk kota zela jednak i drow uwiadomi sobie, e bestia jest martwa. Uwolni si w kocu i spojrza na zabitego stwora. Jego zielone oczy wieciy nawet po mierci. *** - Nie wchod tam - powiedzia do Regisa jeden z dwch stranikw przy sali tronowej Bruenora, gdy ten odwanie zblia si do drzwi. Halfling przyjrza im si uwanie - nigdy jeszcze nie widzia tak bladego krasnoluda! Drzwi otworzyy si z hukiem i wypad z nich oddzia krasnoludw, w peni uzbrojonych i opancerzonych, wpadajcych na siebie, gdy biegli kamiennym korytarzem. Za nimi poleciaa werbalna tyrada, strumie przeklestw ze strony ich krla. Jeden ze stranikw zacz zamyka drzwi, lecz Regis przeskoczy obok niego i wepchn si do rodka. Bruenor przechadza si obok swego tronu, za kadym razem gdy si wystarczajco zbliy, uderzajc pici w wielkie siedzisko. Genera Dagna, dowdca wojskowy Mithrilowej Hali, siedzia na przeznaczonym dla niego krzele z do skwaszon min, za za Bruenorem podskakiwa radonie Thibbledorf Pwent, ostronie odsuwajc si na bok za kadym razem, gdy krl si obrci. - Gupi kapani! - warkn Bruenor. - Po mierci Cobble'a nikt nie jest wystarczajco potny... -stara si interweniowa Dagna, lecz Bruenor nie sucha. - Gupi kapani! - odezwa si z wikszym naciskiem krasno-ludzkikrl. - Taa! - ochoczo zgodzi si Pwent. - Mj krlu, wysaem dwa patrole do Silverymoon i jeszcze jeden na pnoc od miasta prbowa go przekona Dagna. - A tunele na dole przemierza poowa moich onierzy. - A ja wyl tam drug poow, jeli ci, co s na dole, nie poka mi drogi! - rykn Bruenor. Regis, wci stojc nie zauwaony przy drzwiach, zaczyna chwyta, o co chodzi, i nie by niezadowolony z tego, co widzi. Bruenor - znw wydawa si starym Bruenorem! -porusza niebo i ziemi, by odnale Drizzta oraz Catti-brie. Stary krasnolud rozpali swj wewntrzny ogie!

- Ale tam na dole jest tysic oddzielnych tuneli - spiera si Dagna. - A niektre mog wymaga tygodnia, zanim odkryjemy, e s lepe. - To polij na d tysic krasnoludw! - warkn Bruenor. Znw przeszed obok tronu, lecz nagle zatrzyma si gwatownie - a Pwent wpad mu na plecy - gdy zauway halflinga. - Na co si gapisz? - zapyta Bruenor, dostrzegszy szeroko rozwarte oczy Regisa. Regis wolaby powiedzie na mojego starego przyjaciela", jednak wzruszy tylko ramionami. Przez chwil dostrzeg przebysk zoci w jedynym szaroniebieskim oku krasnoluda i pomyla, e Bruenor pochyla si w jego stron, by moe walczc z wewntrznym pragnieniem, by rzuci si na niego i udusi. Krasnolud uspokoi si jednak i usiad na tronie. Regis zbliy si ostronie, obserwujc Bruenora i nie zwracajc wikszej uwagi na twierdzenia pragmatycznego Dagny, e nie ma sposobu na dogonienie dwojga oddalajcych si przyjaci. Halfling usysza wystarczajco wiele, by domyli si, e Dagna nie martwi si zbytnio o Drizzta i Catti-brie, i nie zdziwio go to mocno, bowiem oschy krasnolud nie przepada szczeglnie za nikim, kto nie by krasnoludem. - Gdybymy mieli tego cholernego kota- zacz Bruenor, a gdy spojrza na halflinga, znw pojawi si ten przebysk zoci. Regis schowa rce za plecami i pochyli gow. - Albo mj cholerny medalion! - rykn Bruenor. - Gdzie, na dziewi piekie, wsadziem mj cholerny medalion? Regis krzywi si przy kadym dononym ryku, jednak zo Bru-enora nie zmieniaa jego odczucia, i dobrze postpi, pomagajc Catti-brie i posyajc z niGuenliwyvar. Poza tym, cho mg si spodziewa, i krasnolud w kadej chwili moe uderzy go pici w twarz, nie zmieniao to jego odczucia, i cieszy si, widzc Bruenora znw penym ycia.

ROZDZIA 9 W KLATCE
Podajc kamienistym szlakiem musieli czciej prowadzi konie ni jecha na nich. Kady centymetr wywoywa w Catti-brie cierpienie. Poprzedniej nocy widziaa wiato ogniska i wiedziaa, e by to Drizzt. Pobiega prosto do konia, zamierzajc go osioda i pojecha tam, uywajc wiata jako drogowskazu do drowa, jednak zatrzyma j Fret, wyjaniajc, e magiczne podkowy, ktre miay na sobie ich wierzchowce, nie chroniy ich przed wyczerpaniem. Przypomnia jej rwnie o niebezpieczestwach, jakie mogaby prawdopodobnie napotka noc w grach. Catti-brie wrcia wtedy do wasnego ogniska, pena cierpienia. Zastanawiaa si, czy nie zawoa Guenhwyvar i nie posa jej za Drizztem, otrzsna si jednak z tej myli. Ogie by zaledwie kropk gdzie na wyszych szlakach, wiele kilometrw std, i tak naprawd nie moga si dowiedzie, czy to naprawd Drizzt. Teraz jednak, pokonujc wysze szlaki, prc w staym lecz bolenie powolnym tempie w tym samym kierunku, Catti-brie obawiaa si, i si pomylia. Obserwowaa Freta, ktry drapa si w swoj bia brod, rozgldaa si po nie wyrniajcym si niczym szczeglnym krajobrazie i aowaa, i nie maj ogniska, ktre by ich prowadzio. , - Dojdziemy tam! - mwi jej czsto schludny krasnolud, spogldajc na jej pen niesmaku min. Poranek przeszed w popoudnie i dugie cienie zalegy nad okolic. - Musimy rozoy obz - oznajmi Fret, gdy zapad zmierzch. - Idziemy dalej - spieraa si Catti-brie. - Jeli byo to ognisko Drizzta, to ju ma nad nami dzie przewagi, niezalenie od twoich magicznych podkw! -Nie uda mi si odszuka jaskini w tych ciemnociach! - odpar krasnolud. - Moglibymy znale giganta, moe trolla, i jestem pewien, e w pobliu jest wiele wilkw, ale jaskini? spogldajc na pogbiajcy si grymas Catti-brie, Fret zacz zastanawia si nad susznoci swego sarkazmu. - Och, dobrze! - krzykn zadbany krasnolud. - Bdziemy szuka, dopki cakowicie nie zapadnie noc. Parli dalej, dopki Catti-brie nie zacza mie trudnoci z dostrzeganiem wasnego konia idcego obok, a kuc Freta niemal potkn si o krawd urwiska. W kocu nawet uparta Cattibrie musiaa ustpi i zgodzi si na rozoenie obozu. Udaa si nastpnie na poszukiwanie drzewa, wysokiej pinii, i wspia si prawie na jej czubek, by trzyma wart. Jeli pojawi si ogie, uznaa moda kobieta, wyruszy tam albo przynajmniej pole panter. Tej nocy nie byo ogniska. Gdy tylko wiato witu na to pozwolio, znw ruszyli. Zaledwie godzin pniej Fret klasn swymi czystymi domi, sdzc, e znalaz znajomy szlak. - Jestemy niedaleko obieca. Szlak szed w gr i w d, do kamienistych, wypenionych drzewami dolin, a pniej znw w nagie, smagane wiatrem skay. Fret przywiza swego kuca do gazi drzewa i poprowadzi dalej po stromym zboczu, mwic Catti-brie, e znaleli odpowiednie miejsce. Dwie godziny wspinania pniej odkry, e wdrapuj si na z gr. Wczesnym popoudniem doszli do wniosku, i obietnica krasno-luda, e s niedaleko", bya suszna. Kiedy krasnolud to stwierdzi, poszukiwana jaskinia znajdowaa si nie wicej ni trzy czwarte kilometra od miejsca, w ktrym si znajdowali. Odnalezienie okrelonej jaskini w grskim terenie nie jest jednak atwym zadaniem, nawet dla krasnoluda, za Fret by tu jedynie raz - prawie dwadziecia lat temu. Znalaz j w kocu, gdy znw zalegy dugie cienie. Catti-brie potrzsna gow, ogldajc

wejcie oraz palenisko wykorzystane dwie noce temu. Wgle byy uoone z wielk dbaoci, jak mg to zrobi tropiciel. - By tu -powiedziaa moda kobieta do krasnoluda. - Dwie noce temu. - Catti-brie podniosa si znad paleniska i odsuna z twarzy swe gste, kasztanowe loki, spogldajc na krasnoluda tak, jakby to bya jego wina. Popatrzya z jaskini wstecz, na miejsce w ktrym byli, z ktrego widziaa ten wanie ogie. - Nie dotarlibymy tu tamtej nocy - odpowiedzia krasnolud. -Mogaby biec, a nawet jecha przez ciemno najszybciej jak by zdoaa, a... - Ognisko wskazywaoby nam drog - przerwaa Catti-brie. - Jak dugo? - zapyta krasnolud. - Znalelimy jeden korzystny punkt, jedn przerw w grujcych szczytach. Zaraz gdybymy weszli w parw albo szli blisko zbocza, nie widzielibymy wiata. Gdzie wtedy bymy si znajdowali, uparta crko Bruenora? Znw grymas Catti-brie przerwa krasnoludowi. Westchn gboko i rozoy rce. Catti-brie wiedziaa, e on ma racj. Cho od tamtej nocy weszli zaledwie kilka kilometrw w gb gr, szlak by zdradziecki, wznosi si i opada, wi si niczym w pomidzy licznymi szczytami. Wraz z krasnoludem przeszli przynajmniej trzydzieci kilometrw, by dosta si do tego miejsca i nawet gdyby przyzwaa Guenhwyvar, pantera nie zdoaaby dotrze do Drizzta. Rozumowanie to niewiele jednak zrobio, by zdusi narastajc w Catti-brie frustracj. Przysiga, e pjdzie za Drizztem i sprowadzi go do domu, teraz jednak, stojc na skraju opuszczonej jaskini w dziczy, miaa przed sob wejcie do Podmroku. - Wrcimy do pani Alustriel - powiedzia do niej Fret. - By moe ma jakich sprzymierzecw - ma ich tak wielu! - ktrzy bd lepiej potrafili zlokalizowa drowa. - O czym ty mwisz? - chciaa wiedzie Catti-brie. - To odwany pocig - odpar Fret. - Twj ojciec byby dumny z twoich wysikw, ale... Catti-brie podbiega do krasnoluda, odepchna go na bok i potykajc si, rzucia w stron tylnej czci jaskini, w kierunku nachylonego w d wejcia do tunelu. Uderzya si mocno w nog o wystajcy z podogi gaz, powstrzymaa jednak krzyk, a nawet jk, nie chcc, by Fret uwaa j za niezdar. Kiedy jednak przetrzsaa swj plecak, starajc si znale krzesiwo, lamp i oliw, pomylaa o sobie, e jest mieszna. - Wiesz, e ona ci lubi? - odezwa si od niechcenia Fret. Pytanie to spowodowao, e moda kobieta zatrzymaa si. Spojrzaa na krasnoluda, ktry by zaledwie nisk, ciemn sylwetk na janiejszym tle panujcej na zewntrz nocy. - Chodzi mi o Alustriel - wyjani Fret. Catti-brie nie miaa odpowiedzi. Nie czua si swobodnie przy wspaniaej pani Silverymoon, zdecydowanie nie. Alustriel czynia j mniejsz, cakowicie pozbawion znaczenia. - Tak jest - nalega Fret. - Lubi ci i podziwia. - Chyba w mylach orka - prychna Catti-brie. Pomylaa, e si z niej szydzi. - Przypominasz jej siostr - cign Fret, nie tracc wtku. -Dove Falconhand, kobiet pen werwy i radoci ycia. Tym razem Catti-brie nie odpowiedziaa. Syszaa wiele opowieci o siostrze Alustriel, legendarnej tropicielce, i rzeczywicie wyobraaa sobie czasami, e jest do niej podobna. Nagle sowa krasnoluda nie wydaway si ju tak ironiczne jak przedtem. - Niestety dla Alustriel - zauway Fret. - auje, e nie jest taka j akty. - Chyba w mylach orka! - wypalia Catti-brie, nie mogc si powstrzyma. Myl, e Alustriel, osawiona pani Silverymoon, mogaby cho troch by zazdrosna o Catti-brie, wydawaa si absurdalna. - W ludzkich mylach, powiadam! - odpar Fret. - Co takiego jest w waszej rasie, e nikt nie jest w stanie oceni odpowiednio wasnej wartoci? Kady czowiek wydaje si myle o sobie wicej ni powinien, albo mniej ni jest to podane! Alustriel ci lubi, powiadam, a nawet ci podziwia. Gdyby tak nie byo, gdyby uwaaa, e ty i twoje plany s gupie, dlaczego by si tak kopotaa? Dlaczego wysaaby z tob mnie, cennego mdrca? I dlaczego, crko Bruenora Battlehammera, daaby ci to?

Podnis jedn do, w ktrej trzyma co delikatnego, czego Catti-brie nie moga dostrzec. Staa przez chwil, by przetrawi to, co powiedzia, po czym podesza do niego. Krasnolud trzyma srebrny acuszek, obrcz na gow z klejnotem na rodku. - Jest pikny - przyznaa Catti-brie, ogldajc bladozielony kamie z czarn lini biegnc przez rodek. - Wicej ni pikny - powiedzia Fret wskazujc gestem, by Catti-brie go zaoya. Umiecia klejnot na miejscu, na rodku czoa, i niemal zemdlaa, bowiem obraz wok niej nagle zamgli si i zafalowa. Widziaa krasnoluda - nie tylko sylwetk, lecz jego rysy! Rozejrzaa si z niedowierzaniem, skupiajc si na tylnej czci jaskini. Wydawao si, jakby bya skpana w wietle gwiazd, tak e Catti-brie moga wystarczajco dobrze odrnia nierwnoci i zagbienia. Nie moga tego oczywicie zobaczy, lecz cienka czarna linia w rodku klejnotu rozszerzya si niczym renica. - Wchodzenie do Podmroku z ponc pochodni nie jest najmdrzejszym posuniciem stwierdzi Fret. -Nawet jedna wieczka wskazywaaby, e jeste tam obca, i naraaaby ci na niebezpieczestwo. Poza tym jak wiele oliwy moesz wzi? Twoja lampa staaby si bezuyteczna, zanim skoczyby si pierwszy dzie. Widzisz, Kocie Oko eliminuje t potrzeb. - Kocie Oko? - Agat Kocie Oko - wyjani Fret, wskazujc na klejnot. - Alu-striel sama go zakla. Normalnie zaczarowany w ten sposb kamie pokazywaby jedynie odcienie szaroci, jednak pani ceni sobie wiato gwiazd. Niewielu w Krainach moe poszczyci si, e otrzymao taki dar. Catti-brie przytakna i nie wiedziaa, co odpowiedzie. Czua si winna, uznaa si za mieszn, e bez przerwy wtpi - e pozwala, by zazdro przysaniaa jej osd. - Polecono mi odwie ci z niebezpiecznej drogi - cign krasnolud. - Alustriel wiedziaa jednak, e mi si to nie uda. Rzeczywicie jeste jak Dove, samowolna i uparta, oraz wydaje ci si, i jeste niemiertelna. Wiedziaa, e pjdziesz, nawet do Podmroku. I cho Alustriel obawia si o ciebie, wie, e nic nie mogoby ani nie powinno ci zatrzyma. Ton krasnoluda nie by ani sarkastyczny, ani udawany, i Catti-brie znw bya zbita z tropu, nie przygotowana na te sowa. - Czy spdzisz noc w jaskini? - spyta Fret. - Mgbym rozpali ogie. Catti-brie potrzsna gow. Drizzt by ju zbyt daleko przed ni. - Oczywicie - mrukn cicho schludny krasnolud. Catti-brie nie usyszaa go. Sza ju w stron tylnej czci jaskini, w stron tunelu. Zatrzymaa si i przywoaa Guenhwy var, zdajc sobie spraw, e jeli ma i dalej, bdzie potrzebowaa wsparcia pantery. Gdy kocica zmaterializowaa si, Catti-brie spojrzaa z powrotem na wejcie do jaskini, by powiedzie krasnoludowi, eby przekaza Alustriel podzikowania, jednak Fret ju znikn. - Chod, Guen - powiedziaa moda kobieta z wymuszonym umiechem na twarzy. Musimy znale Drizzta. - Pantera powszya troch w okolicach wejcia do tunelu, po czym zacza schodzi, najwyraniej znalazszy trop. Catti-brie stana na dug chwil, spogldajc na wylot jaskini i rozcigajce si dalej gwiedziste niebo. Zastanawiaa si, czy ujrzy jeszcze kiedy te gwiazdy.

ROZDZIA 10 STARZY PRZYJACIELE


Pokonywa wskie tunele oraz sale rozcigajce si na boki i do gry, poza zasig wzroku. Szed po bocie i nagim kamieniu, nie powodujc pluskw ani innych odgosw. Kady krok, ktry Drizzt Do'Urden wykonywa w gb Podmroku, pobudza bardziej jego pami, kierowa go z powrotem do czasw, ktre przetrwa w dziczy, kiedy by owc. Musia odnale t wewntrzn istot, tego pierwotnego dzikusa, ktry tak dobrze sysza woanie jego instynktw. W dziczy Podmroku nie byo czasu na racjonalne kalkulacje, mona byo tylko dziaa. Drizzt nienawidzi perspektywy poddania si tej dzikiej czci, nienawidzi caej tej podry, musia jednak prze dalej, wiedzc, e jeli zawiedzie, jeli zostanie zabity, zanim dotrze do Menzoberranzan, ta wyprawa wyjdzie na szkod jego przyjacioom. Odejdzie, jednak mroczne elfy nie bdo tym wiedzie i zaatakuj Mithrilow Hal. Dla dobra Bruenora, Regisa oraz drogiej Catti-brie, Drizzt musia i dalej i musia znw sta si tym pierwotnym owc. Na pierwszy odpoczynek wspi si pod sufit wysokiego korytarza i spa, wiszc do gry nogami, z nogami zatknitymi do kolan w wskiej szparze, a palcami zahaczonymi za pas, obok sejmitarw. Po zaledwie godzinie drzemki obudzio go odlege echo w dalszej czci tunelu. By to lekki dwik, by moe wejcie w zasysajcy mu, jednak Drizzt wisia cakowicie nieruchomo, wyczuwajc poruszenie stojcego powietrza, nasuchujc echa i prawidowo odgadujc kierunek. Wycign nogi i obrci si, opadajc pi metrw na ziemi. Czubki jego mikkich butw pierwsze dotkny podogi, by wchon si upadku i sprowadzi go bez szmeru na d. Pobieg, majc baczenie, by trzyma si z dala od tego echa, nie pragn bowiem adnych konfliktw, zanim nie dotrze do miasta droww. Z kadym krokiem stawa si bardziej pewny siebie. Wracay do niego instynkty wraz ze wspomnieniami czasu, jaki spdzi samotnie w dziczy Podmroku. Dotar do kolejnego botnistego obszaru, gdzie powietrze byo ciepe, a ogrzana woda syczaa i bulgotaa. Teren usiany by wilgoci, pokrywajc stalagmity i stalaktyty, widoczn w wyczuwajcym ciepo wzroku drowa, przeksztacajc w jego oczach ten jeden tunel w pltanin. Drizzt zna to miejsce, pamita je z podry, ktr przedsiwzi na powierzchni. Fakt ten sprowadzi na drowa zarwno strach, jak i niepokj. Cieszy si, e by na dobrej trasie, lecz nie mg odrzuci wypywajcych z tego samego powodu obaw. Pozwoli, by prowadzi go odgos wody, wiedzia bowiem, e za gorcymi rdami znajdzie odpowiednie tunele. Powietrze stawao si coraz cieplej sze i wkrtce byo wrcz nieprzyjemne, jednak Drizzt wci mia na sobie zacinity paszcz, nie chcia da si przyapa w tak niebezpiecznym miejscu z czym wicej ni sejmitarem w rku. Drow wiedzia, e to istotnie jest niebezpieczne miejsce. Za ktrym z pagrkw mogo si kry cae mrowie potworw i Drizzt musia podejmowa wielki wysiek, by i cicho przez gstniejce boto. Jeli cho przez chwil utrzymywa stop w jednej pozycji, kleista ma przylepiaa mu si do buta i nastpne postawienie takiej stopy owocowao odgosami plani. Przy jednej takiej okazji Drizzt przystan, powoli podnoszc stop i starajc si dosysze wzory echa. Zaledwie chwili potrzebowa, by zrozumie, e odbite dwiki, ktre sysza, byy powodowane przez wicej stp ni jego dwie. Drizzt szybko przyjrza si okolicy zastanawiajc si nad temperatur oraz intensywnoci blasku stalagmitw. Kroki staway si goniejsze, a drow zda sobie spraw, e nadciga spora grupa. Przyjrza si wszystkim bocznym tunelom i doszed szybko do wniosku, e banda nie niesie adnego rda wiata. Drow wszed pod wski kolec stalaktytu, ktrego czubek wisia nie wicej ni metr dwadziecia nad podog. Skuli pod sob nogi i przysiad. Uoy paszcz wok ng tak, by

nada mu ksztat dzwonu, uwaajc, by na caym jego ciele nie byo wikszych nierwnoci, jak na przykad wystajca zbyt daleko stopa. Nastpnie drow spojrza w gr na stalaktyt, podnis rce, by wyczu jego czubek, po czym przejecha nimi wyej, obejmujc go. Zamkn oczy i wsun gow pomidzy uniesione ramiona. Zakoysa si kilka razy, wyczuwajc rwnowag i wygadzajc krawdzie swojej sylwetki. Drizzt sta si stalagmitem. Wkrtce usysza odgosy zasysania oraz piskliwe, chrapliwe gosy, i wiedzia, e wszdzie wok niego znajduj si gobliny. Wyjrza zaledwie raz i to tylko na chwil, upewniajc si, czy nie maj rde wiata. Jake byby widoczny, gdyby obok niego znalaza si pochodnia! Ukrywanie si w pozbawionym wiata Podmroku rnio si jednak znacznie od krycia si w lesie, nawet ciemn noc. Wykorzystana tutaj sztuczka polegaa na rozmyciu wyranych linii ciepa ciaa, a Drizzt by pewien, e otaczajce go powietrze oraz stalagmity byy przynajmniej tak ciepe jak jego paszcz. Sysza gobliny w odlegoci zaledwie kilku krokw i wiedzia, e dua grupa - Drizzt wierzy, e liczca przynajmniej dwudziestu osobnikw -jest wszdzie dookoa. Zastanawia si nad przemylanymi ruchami, ktre byyby potrzebne, by jak najszybciej pooy rce na sejmitarach. Gdyby jeden z goblinw otar si o niego, gra byaby skoczona i rzuciby si do dziaania, rozrywajc ich szeregi i starajc si dosta za nie, zanim jeszcze uwiadomiyby sobie, e tutaj jest. Nie doszo do tego. Grupa goblinw kontynuowaa swj marsz przez kp zoon ze stalaktytw, stalagmitw oraz jednego drowa. Drizzt otworzy swe lawendowe oczy, ktre zalniy wewntrznym ogniem owcy. Jeszcze przez par chwil pozostawa cakowicie nieruchomo, aby upewni si, e nie ma maruderw, po czym odbieg, nie czynic najlejszego szmeru. *** Catti-brie od razu wiedziaa, e to Drizzt zabi t szecionog, pantero podobn besti z mackami. Przykucnwszy przy cierwie, rozpoznawaa zakrzywione, cite rany i wtpia, czy ktokolwiek inny mgby tak czysto zabi. - To by Drizzt - mrukna do Guenhwyvar, a pantera wydaa z siebie niski pomruk. -Nie dawniej ni dwa dni temu. Ten martwy potwr przypomina jej, jakie niebezpieczestwo moe jej grozi. Jeli Drizzt, przy caym swoim treningu w skradaniu si oraz wiedzy o Podmroku, zosta zmuszony do walki, to jake ona moga mie nadziej, e przejdzie nietknita? Catti-brie opara si o uminiony bok pantery, potrzebujc wsparcia. Wiedziaa, e nie moe ju duej trzyma Guenhwyvar przy sobie. Magiczna kocica bya istot z Planu Astralnego i musiaa tam czsto wraca, by odpoczywa. Catti-brie chciaa spdzi pierwsz godzin w tunelu sama, chciaa opuci jaskini bez pantery u boku, jednak po pierwszych kilku krokach puciy jej nerwy. W tym obcym miejscu potrzebowaa namacalnego wsparcia swej kociej towarzyszki. Z biegiem dnia Catti-brie przywyk troch do otoczenia i zamierzaa odesa Guenhwyvar, zaraz gdy szlak stanie si wyraniejszy, zaraz gdy znajdzie okolic z mniejsz iloci bocznych korytarzy. Wygldao na to, e znalazy takie miejsce, lecz byy tam rwnie zwoki. Catti-brie szybko ruszya dalej, instruujc Guenhwyvar, by trzymaa si blisko jej boku. Wiedziaa, e powinna uwolni panter, nie obcia siy Guenhwyvar, na wypadek gdyby potrzebowaa kocicy w niebezpieczestwie, usprawiedliwiaa jednak opnienie, wmawiajc sobie, i w pobliu moe by wicej cierw lub innych szecionogich kocich bestii. Dwadziecia minut pniej, w ciemnym i cichym tunelu, moda kobieta zatrzymaa si i zacza szuka w sobie siy. Odesanie wtedy Guenhwyvar byo jedn z odwaniejszych rzeczy, jakie Catti-brie kiedykolwiek zrobia, a gdy mga rozproszya si, a dziewczyna schowaa statuetk z powrotem do sakwy, bya naprawd zadowolona z daru od Alustriel.

Bya sama w Podmroku, sama w gbokich tunelach, wypenionych mierciononymi wrogami. Moga przynajmniej widzie, a gwiedzista iluzja - pikna nawet tutaj, na tle szarych ska - dodawaa j ej otuchy. Catti-brie wzia gboki oddech i uspokoia si. Przypomniaa sobie Wulfgara i znw wypowiedziaa swojprzysig, e nie zginie ju aden inny przyjaciel. Drizzt jej potrzebowa, nie moga pozwoli, by pokona jjej wasny strach. Chwycia medalion w ksztacie serca, trzymajc go w doni tak, by jego magiczne ciepo utrzymywao j na odpowiedniej drodze. Znw ruszya, z wysikiem stawiajc jedn stop przed drug. Oddalaa si coraz bardziej od wiata soca. *** Za gorcymi rdami Drizzt przyspieszy kroku, bowiem przypomnia ju sobie drog i pamita o licznych przeciwnikach, ktrych musia bacznie unika. Dni mijay bez przeszkd, stay si tygodniem, a nastpnie dwoma dla biegncego drowa. Ponad miesic zajo Drizztowi wydostanie si na powierzchni z Blingdenstone, miasta gnomw jakie szedziesit do osiemdziesiciu kilometrw na zachd od Menzoberranzan, teraz za, gdy Mithrilowej Hali grozio niebezpieczestwo, by zdecydowany jeszcze skrci ten czas. Dotar do krtych i wskich tuneli, odnalaz znajome rozwidlenie szlaku, jeden korytarz biegncy na pnoc, drugi cigncy si dalej na zachd. Drizzt podejrzewa, i pnocn drog dostaby si szybciej do miasta droww, pozosta jednak na zachodniej trasie, w nadziei, e by moe na tej znanej mu ciece uzyska wicej informacji i by moe spotka po drodze jakich starych przyjaci. Kilka dni pniej wci bieg, teraz jednak przystawa czsto i przykada ucho do ska, nasuchuj c rytmicznego uderzania. Drizzt wiedzia, e Blingdenstone jest niedaleko i w pobliu mog znajdowa si gnomi grnicy. Korytarze pozostaway jednak ciche i Drizzt zacz zdawa sobie spraw, e nie ma za wiele czasu. Pomyla o udaniu si prosto do miasta gbinowych gnomw, jednak ju spdzi zbyt wiele czasu w drodze i nadesza chwila, by skierowa si do Menzoberranzan. Godzin pniej, gdy Drizzt ostronie okra zaom niskiego korytarza, ktry pokryty by wieccym liszajem, jego czue uszy wychwyciy daleki dwik. Z pocztku drow umiechn si, sdzc, e znalaz jakich grnikw, jednak gdy sucha dalej, apic odgosy metalu ocierajcego si o metal, wyrazjego twarzy znacznie si zmieni. Niedaleko std toczya si walka. Drizzt pobieg. Coraz goniejsze echo kierowao jego krokami. Dotar do lepego zauka i musia si wraca, wkrtce jednak znw by na dobrej drodze, trzymajc wycignite sejmitary. Dotar do rozwidlenia korytarza. Obydwa tunele cigny si w podobnym kierunku, cho jeden wznosi si ostro, a obydwa rozbrzmieway krzykami bitwy. Drizzt zdecydowa si uda w gr, biegnc i skradajc si. Za zakrtem zauway otwr i wiedzia ju, e trafi na walk. Wyoni si z tunelu, wychodzc na pk skaln, znajdujc si kilka metrw nad rozleg komnat z poszarpan i upstrzon kamiennymi pagrkami podog. Poniej miotay si sylwetki svirfnebli i droww. Svirfhebli i drowy! Drizzt opar si plecami o cian i opuci sejmitary po bokach. Wiedzia, e svirfnebli, gbinowe gnomy, nie s ze, rozumia w sercu, e to drowy byy tymi, ktrzy wszczli walk, najprawdopodobniej zastawiajc puapk na wypraw grnicz gnomw. Serce Drizzta krzyczao, by zeskoczy na d i pomg mocno naciskanym gnomom, nie potrafi jednak znale w sobie siy. Walczy zdrowami, zabija drowy, jednak nigdy z czystym sumieniem. To byli jego pobratymcy, jego krew. Czy mg tam by inny Zaknafein? Inny Drizzt Do'Urden? Jeden mroczny elf, w gorczkowej pogoni za rannym gnomem, wdrapa si po zboczu kamienistego pagrka jedynie po to, by dowiedzie si, i sta si on yw ska, ywioakiem

ziemi, sprzymierzecem gnomw. Wielkie, kamienne ramiona chwyciy elfa i zmiadyy go. ywioak nie zwrci uwagi na bro, ktra nieszkodliwie musna jego naturalny skalny pancerz. Drizzt skrzywi si na ten potworny widok, lecz odczu pewn ulg, e gnomy si trzymaj. ywioak obrci si powoli, roztrzaskujc blokujcy mu drog stalagmit i wyrywajc z ziemi swe wielkie stopy. Gnomy pospieszyy za swego gigantycznego sojusznika, starajc si przegrupowa w panujcym chaosie. Czyniy postpy, wielu z nich kluczyo przez skalisty labirynt, by doczy do swych powikszajcych si gwnych si, za mroczne elfy cofay si przed niebezpiecznym olbrzymem. Jeden krzepki gnom, wedug Drizzta nadzorca kopaczy, wyda polecenie do marszu. Drizzt przykucn nisko na pce. Ze swego dogodnego punktu mg widzie wyszkolonych drowich wojownikw, rozchodzcych si wachlarzem wok gnomw, zachodzcych z boku i kryjcych si za pagrkami. Inna grupa przelizgiwaa si do przeciwlegego wyjcia, celu gnomw, i zajmowaa tam strategiczne pozycje. Jeli jednak ywioak wytrzyma, gnomy przedr si najprawdopodobniej tamtdy, a znalazszy si ju w korytarzu, zostawi za sob giganta, by blokowa drog, i pobiegn do Blingdenstone. Trzy drowki wyszy, by zmierzy si z gigantem. Drizzt westchn, widzc e maj na sobie nie dajce si pomyli z niczym innym ozdobione pajkami szaty wyznawczy Lloth. Rozpozna, e s to kapanki i wiedzia, e gnomy nie uciekn. Jedna po drugiej kobiety zaczy piewa i rozoyy przed sob rce, posyajc strumie mgy. Gdy pyn trafi w kamienistego ywioaka, olbrzym zacz si rozpywa, lit ska zastpoway strugi bota. Kapanki kontynuoway pie, swj szturm. Kamienisty gigant rzuci si na nie, ryczc z wciekoci, a jego rysy stay si znieksztacone spywajcym szlamem. Pocisk mgy trafi prosto w niego, tworzc na piersi potwora spywajc strug bota, jednak kapanka, ktra wykonaa ten atak, bya zbyt na nim skoncentrowana i nie wycofaa si wystarczajco szybko. Kamienna rka wystrzelia w przd, uderzajc j, amic koci i posyajc jaw powietrze, by roztrzaskaa si o stalaktyt. Pozostae dwie drowki znw trafiy ywioaka, rozpuszczajc mu nogi, i pad bezradnie na podog. Natychmiast zacz odtwarza koczyny, jednak kapanki kontynuoway swj miercionony prysznic. Widzc, e stracili sojusznika, dowdca gnomw zarzdzi szar i svirfnebli ruszyli, zalewajc sw mas jedn z kapanek, zanim zachodzce z boku mroczne elfy zbliyy si niczym ksajca paszcza. Walka znw toczya si na pen skal, tym razem tu pod Drizztem Do'Urdenem. Widzc to wszystko, z trudem wciga powietrze. Zobaczy, jak gnom trafiany jest po kolei przez trzy drowy i pada na podog. Drizztowi skoczyy si wymwki. Odrnia dobro od za, zna znaczenie pojawienia si kapanek Lloth. W jego lawendowych oczach zapony ognie. Wyoniy si jego sejmitary, a bysk rozjarzy si bkitnym yciem. Zauway ostatni kapank, na dole po lewej. Staa za wysokim, wskim pagrkiem, jedn rk dotykajc svirfnebli. Gnom nie wykonywa przeciwko niej adnych ruchw, sta jedynie i jcza, trzsc si pod magicznymi atakami kapanki. Po rce drowki peza w gr czarna energia, ktra wrcz wysysaa si yciow ze swej nieszczsnej ofiary. Drizzt wsun Bysk pod drugie rami i skoczy, chwytajc czubek owego wskiego pagrka i obracajc si dookoa niego, gdy szybko opada. Dotkn podogi tu za kapank i chwyci z powrotem bro. Zaskoczona drowka wypowiedziaa szereg ostrych komend, najwyraniej uwaajc Drizzta za sprzymierzeca. Bysk zanurzy si w j ej sercu. Na wp wykoczony gnom spojrza z ciekawoci na Drizzta, po czym zemdla. Drizzt pobieg, wykrzykujc do gnomw w ich wasnej mowie ostrzeenia, e mroczne elfy zajy pozycje w pobliu wyjcia. Tropiciel baczy jednak, by trzyma si z dala od otwartych przestrzeni, zdajc sobie spraw, e kady gnom, na ktrego si natknie, najprawdopodobniej go zaatakuje, a kady drow, na ktrego si natknie, moe go rozpozna.

Stara si nie myle o tym, co wanie zrobi, stara si nie myle o oczach kobiety tak podobnych do oczu jego siostry Vierny. Przycisn plecy do pagrka, a wszdzie wok niego rozbrzmieway krzyki bitwy. Zza innego stalagmitu wyskoczy gnom, wymachujc niebezpiecznie motem bojowym, i zanim Drizzt zdoa wyjani, e nie jest wrogiem, obok wyoni si kolejny drow, stajc rami w rami z Drizztem. Nagle zbity z tropu gnom rozejrza si, szukajc drogi ucieczki, lecz nowszy przeciwnik skoczy na niego. Kierujc si czystym instynktem, Drizzt ci drowa w rk z broni, jego sejmitar wyry gbok szram. Mahoniowoskry elf upuci miecz i obrci si, by spojrze z przeraeniem na drowa, ktry nie by sojusznikiem. Potykajc si, drow popatrzy przed siebie wanie w chwili, gdy w twarz uderzy go mot gnoma. Gnom nie zrozumia tego oczywicie i gdy mroczny elf pad, jedynym, o czym pomyla, byo naszykowanie broni na drugiego wroga. Jednak Drizzt ju dawno znikn. W zwizku z tym, e kapanki byy ju powalone, gnomi kapan podbieg do lecego ywioaka. Umieci na stercie gruzu kamie i roztrzaska go swym motem, po czym zacz nuci. Wkrtce ywioak odtworzy si rwnie wielki jak wczeniej i popdzi niczym ruchoma lawina w poszukiwaniu przeciwnikw. Szaman obserwowa jego ruchy, powinien by jednak raczej zajmowa si wasn sytuacj, bowiem podkrad si do niego kolejny mroczny elf, z buzdyganem wzniesionym do miertelnego ciosu. Szaman zda sobie spraw z niebezpieczestwa, dopiero gdy buzdygan opada... i zosta przechwycony przez sejmitar. Drizzt odtrci szamana na bok i stan przed oszoomionym dro-wem. - Przyjaciel? - szybko zapytay palce wolnej rki mrocznego elfa. Drizzt potrzsn gow, po czym posa Bysk na buzdygan drowa, odrzucajc go na bok. Drugi sejmitar tropiciela pody szybko tsamciek, dwiczc gono o metalowy buzdygan i odtrcajc go daleko na lewo od Drizzta. Przewaga Drizzta wynikajca z zaskoczenia nie bya jednak tak wielka, jak przypuszcza, bowiem wolna do drowa zelizgna si ju do pasa i chwycia wski sztylet. Nowa bro wystrzelia zza fad piwafwi, prosto w serce Drizzta, a zy drow warkn zwycisko. Drizzt obrci si w prawo, wycofujc przed niebezpieczestwem. Skierowa bliszy sejmitar w poprzek i w d, zahaczajc rkoje sztyletu i prostujc drowowi rk. Dokoczy obrt, przykadajc swoje plecy cile do piersi przeciwnika i cignc za sob jego rozcignit rk. Drow stara si ustawi buzdygan pod takim ktem, by mg ugodzi Drizzta, jednak tropiciel znajdowa si w lepszej pozycji i by szybszy. Odsun si i zaraz wrci, posyajc okie w twarz wroga, raz, drugi, i kolejnych klika razy. Drizzt posa daleko rk ze sztyletem drowa i rozsdnie odwrci swj obrt, podnoszc Bysk akurat na czas, by chwyci zamach buzdyganem. Szybki obrt i uderzenie Byskiem posao buzdygan w powietrze, a Drizzt wymierzy cios lew doni. Rkoje Bysku ugodzia drowa w bok uchwy, przewracajc go na podog. Drizzt spojrza na szamana gnomw, ktry sta z otwartymi ustami, ciskajc nerwowo swj mot. Wok nich walka staa si bezadnym odwrotem, wskrzeszony ywioak prowadzi svirfnebli do zdecydowanego zwycistwa. Do szamana doczyy dwa gnomy, spogldajce na Drizzta z podejrzliwoci i strachem. Drizzt sta przez chwil, przypominajc sobie jzyk svirfnebli, wykorzystujcy melodyjn intonacj podobn do elfiego z powierzchni wraz z twardymi spgoskami bardziej charakterystycznymi dla krasnoludzkiego. -Nie jestem wrogiem - powiedzia i by udowodni swoje sowa, upuci sejmitary na ziemi. Drow na pododze jkn. Gnom skoczy na niego i wymierzy swj kilof w ty czaszki mrocznego elfa. - Nie! - krzykn w protecie Drizzt, rzucajc si do przodu i pochylajc nisko, by przechwyci uderzenie.

Drizzt podnis si nagle, bo poczu w krgosupie palcy bl. Widzia, jak gnom dobija oszoomionego drowa, nie mg jednak zastanowi si nad tym brutalnym czynem, gdy jego grzbiet targany by maymi eksplozjami. Paz jakiej diabelskiej broni ugodzi go pomidzy krgi. Drizzt sta bez ruchu przez okres wydajcy si bardzo dug chwil. Poczu, jak mrowi go nogi, jakby kady si spa, a nastpnie nie czu ju nic od pasa w d. Stara si utrzyma rwnowag, zachwia si jednak i upad. Lea, drapic kamienn podog i prbujc odzyska oddech. Wiedzia, e zaraz zemdleje, bowiem ledwo pamita, kim jest i dlaczego tu przyby. Sysza szamana, jednak ta maa iskra wiadomoci, ktra pozostaa Drizztowi, nie daa mu nadziei. Doleciao do niego - Zabi go.

ROZDZIA 11 NA PRNO
To jest to miejsce? - spyta szaojownik, krzyczc, by jego opryskliwy gos mg by syszany przez smagajcy wiatr. Wyszed z Mithrilowej Hali z Regisem i Brueno-rem - tak naprawd zmusi halflinga, by go zabra -w poszukiwaniu ciaa Artemisa Entreri. - Znajdziecie wskazwki tam, gdzie je znajdziecie -P went powiedzia w typowym dla siebie zagadkowym wyjanieniu. Regis nacign kaptur swego za duego paszcza, by ochroni si przed udleniami wiatru. Znajdowali si w wskiej dolinie, parowie, ktrego ciany wydaway si skupia silny wiatr w wicher. - To byo gdzie tutaj - rzek halfling, wzruszajc ramionami, by pokaza, e nie jest pewien. Gdy wyszed znale zmasakrowanego Entreri, wybra wysz ciek, wzdu krawdzi parowu i innych pek skalnych. By przekonany, e jest to mniej wicej ta okolica, jednak prawd mwic, z tej perspektywy wszystko wygldao inaczej. - Znajdziemy go, mj krlu - Thibbledorf zapewni Bruenora. - eby to co dao - mrukn przygnbiony Bruenor. Regis skrzywi si na przybity ton krasnoluda. Widzia wyranie, ze Bruenor osuwa si z powrotem w al. Krasnoludy nie znalazy drogi przez pltanin tuneli pod Mithrilow Hal, cho szuka ich tysic, a wieci ze wschodu nie byy obiecujce - jeli Catti-brie i Drizzt udali si do Silverymoon, ju dawno minli to miejsce. Bruenor zacz zdawa sobie spraw, e wszystko to jest robione na prno. Miny tygodnie, a on nie znalaz drogi z Mithrilowej Hali, ktra zaprowadziaby go w poblie przyjaci. Krasnolud traci nadziej. - Ale mj krlu! - rykn Pwent. - On zna drog. - On nie yje - Bruenor przypomnia szaojownikowi. - Nie martw si! - zagrzmia Pwent. - Kapani potrafi rozmawia ze zmarymi, poza tym moe mie map. Och, znajdziemy drog do tego miasta droww, powiadam ci, i pjd tam, dla mojego krla! Zabij kadego mierdzcego drowa, poza tym tropicielem- doda, puszczajc oko do Regisa - i sprowadz twoj dziewczynk do domu! Bruenor westchn tylko i wskaza Pwentowi, by kontynuowa poszukiwania. Pomimo caego swojego narzekania krasnoludzki krl ywi jednak nadziej, e widok poamanego ciaa Entreriego przyniesie mu troch satysfakcji. Krtk chwil pniej podjli szukanie. Regis bez przerwy wyglda spod kaptura, starajc si okreli swoj pozycj. W kocu halfling dostrzeg wysokie wyniesienie skalne, przypominajc ga iglic skaln. - Tam - powiedzia, wskazujc drog. - To musi by to. Pwent podnis wzrok, po czym skierowa go po linii prostej na dno parowu. Zacz szpera dookoa na czworakach, wchajc ziemi jakby prbowa wychwyci wo zwok. Regis obserwowa go oczarowany, po czym odwrci si do Bruenora, ktry sta oparty o cian doliny, z rkna skale, potrzsajc gow. - Co to jest? - spyta Regis, podchodzc. Syszc pytanie i zauwaywszy krla, Pwent podnis si, by do nich doczy. Kiedy si zbliyli, Regis dostrzeg co wzdu kamiennej ciany, co szarego i matowego. Przyjrza si bliej, gdy Bruenor zdj ze skay troch tej substancji i wycign przed siebie. - Co to jest? - powtrzy Regis, omielajc si tego dotkn. Sprysty materia przylgn do jego cofajcego si palca i potrzebowa troch wysiku, by strzsn kleist substancj. Bruenor musia kilkakrotnie przekn ciko lin. Pwent powcha cian, po czym przebieg przez parw, by zbada ska po drugiej stronie. Bruenor i Regis podnieli wzrok na iglic skaln, w milczeniu rozwaajc implikacje pynce z sieci rozcignitej pod spadajcym zabjc.

*** Palce bysny zbyt szybko, by mg za nimi nady, przekazujc jakie instrukcje, ktrych zabjca nie rozumia. Potrzsn z furi gow, a zdenerwowany drow zacisn mahoniowe donie, powiedzia ,Jblith" i odszed. Iblith, Artemis Entreri powtrzy cicho w mylach. Sowo to oznaczao u droww mie i byo wyrazem, jaki sysza najczciej, odkd Jarlaxle zabra go do tego paskudnego miejsca. Czego ten drow onierz mg od niego oczekiwa? Dopiero zaczyna uczy si zawiego jzyka znakw, w ktrym ruchy palcw byy tak precyzyjne i szczegowe, i Entreri wtpi, czy cho jeden z dwudziestu ludzi byby w stanie w pewnym stopniu go pozna. Poza tym stara si desperacko nauczy rwnie mwionego jzyka droww. Zna kilka sw i posiada podstawow wiedz na temat struktury zda, mg wic czy ze sob proste pojcia. I zna te sowo iblith. Zabjca opar si o cian maej jaskini, w tym tygodniu bdcej baz operacji Bregan D'aerthe. Czu si mniejszy, bardziej pozbawiony znaczenia ni kiedykolwiek. Gdy Jarlaxle oywi go w jaskini w parowie za Mithrilow Hal, uzna ofert najemnika (a raczej bardziej rozkaz, teraz uwiadamia sobie Entreri), e zabierze go do Menzoberranzan, za wspania rzec z, za wielk przygod. Nie bya to przygoda, lecz ywe pieko. Entreri by colnbluth, nie-drowem, yjcym w rodku dwudziestu tysicy czonkw rasy, ktra nie uchodzia za zbytnio tolerancyjn. Nie nienawidzili jako szczeglnie ludzi, nie bardziej ni nienawidzili wszystkich innych, lecz w zwizku z tym, e by colnbluth, niegdy potny zabjca znalaz si pomidzy najniszymi szeregami drowiego oddziau Bregan D'aerthe. Niewane co robi, niewane kogo zabija, w Menzoberranzan Artemis Entreri nie mg osign wyszej pozycji w hierarchii ni dwadziecia tysicy i jeden. I te pajki! Entreri nienawidzi pajkw, a to pezajce paskudztwo byo wszdzie w miecie. Hodowano wiksze, bardziej jadowite gatunki i trzymano je jako zwierztka domowe. Zabicie pajka byo natomiast zbrodni pocigajc za sob yrwwi quui'elghinn, tortury a do mierci. Na wschodnim kracu wielkiej jaskini, zagajniku mchu i grzybw w pobliujeziora Donigarten, gdzie dawano czsto Entreriemu zadanie dogldania gobliskich niewolnikw, pajki pezay tysicami. Chodziy wok niego, chodziy po nim, opuszczay si na niciach, zwisajc o centymetry od twarzy cierpicego czowieka. Zabjca wycign swj lnicy zieleni miecz i podnis jego okrutne ostrze przed oczy. Przynajmniej byo teraz w miecie wicej wiata, bowiem z jakiego nieznanego Entreriemu powodu magiczne wiata oraz migoczce pochodnie stay si znacznie czstsze w Menzoberranzan. - Nie byoby rozsdnie splami tak wspaniaego ostrza krwi drowa - dobieg od drzwi znajomy gos, z atwoci mwicy wspln mow. Entreri nie spuci wzroku z ostrza, gdy Jarlaxle wszed do pomieszczenia. - Zakadasz, e znalazbym w sobie do siy, by zrani jednego z potnych droww odpar zabjca. - Jake ja, iblith... - zacz pyta, lecz miech Jarlaxle'a zakpi z jego rozczulania si nad sob. Entreri zerkn przez rami na najemnika i zobaczy, e drow trzyma w rku swj kapelusz o szerokim rondzie, ozdobiony pirem diatrynty. - Zawsze doceniaem twoje mstwo, zabjco - rzek Jarlaxle. -Przetrwae kilka walk z Drizztem Do'Urdenem, a niewielu w Menzoberranzan mogoby powiedzie to samo. - Byem mu rwny w walce - odpar przez zacinite zby Entreri. Samo wypowiadanie tych sw bolao go. Walczy z Drizztem kilka razy, lecz jedynie dwukrotnie nikt im przedwczenie nie przeszkodzi. W obydwu tych przypadkach Entreri przegra. Desperacko chcia wyrwna rachunki, chcia okaza si lepszy. Mimo to musia przyzna, przynajmniej przed sob, e w gbi serca nie pragn kolejnej walki z Drizztem. Kiedy pierwszy raz z nim przegra, w botnistych kanaach i na ulicach Calimportu, kadego dnia dy do rewanu, cae jego ycie

ksztatowao si wok jednego wydarzenia, nastpnego pojedynku z Drizztem. Jednake po drugiej porace, kiedy to skoczy, wiszc poamany na skalnej iglicy w smaganym wichrem paro wie... Co jednak? - zastanawia si Entreri. Dlaczego nie chcia ju walczy z tym drowem renegatem? Czy problem ju si rozwiza? Czy te po prostu za bardzo si ba? Uczucia te niepokoiy Artemi-sa Entreri, byy rwnie mu obce, jak on w miecie droww. - Byem mu rwny w walce -wyszepta z takim przekonaniem, najakie mg si zdoby. - Nie stwierdzabym tego tak otwarcie na twoim miejscu - odpar najemnik. - Dantrag Baenre i Uthegental Armgo walczyliby ze sob tylko po to, by okreli, ktry z nich bdzie mg ci zabi. Entreri nawet nie mrugn. Jego miecz rozjarzy si, jakby odzwierciedlajc jego wzburzon dum i zo. Jarlaxle zamia si ponownie. - Aby okreli, ktry z nich bdzie mg z tob walczy sprostowa najemnik i pochyli si w niskim, przepraszajcym ukonie. Czy mg odzyska cz dumy, zabijajc jednego z tych legendarnych wojownikw? zastanawia si Entreri. Czy te znw przegra i, co bdzie gorsze ni mier, zostanie zmuszony y z tym faktem? Entreri opuci miecz i wsun go do pochwy. Nigdy wczeniej tak si nie waha, nie by taki niepewny. Nawet jako mody chopiec, walczcy o przetrwanie na brutalnych ulicach Calimportu, Entreri promieniowa pewnoci siebie i wykorzystywa j jako przewag. Nie tutaj jednak, nie w tym miejscu. - Twoi onierze szydz ze mnie - rzuci nagle, przenoszc swe frustracje w stron najemnika. Jarlaxle rozemia si i zaoy z powrotem kapelusz na ysgow. - Zabij paru z nich - zaproponowa, a Entreri nie mg stwierdzi, czy ten chodny, wyrachowany drow artuje, czy nie. - Wtedy reszta zostawi ci w spokoju. Entreri splun na podog. Zostawi go w spokoju? Reszta poczeka a zanie, a wtedy pokroi go na mae kawaki, by nakarmi pajki z Donigarten. Myl ta przeamaa koncentracj zabjcy. Zabi kobiet (co w Menzoberranzan byo gorsze od zabicia mczyzny) i jaki dom w miecie moe ju godzi swoje pajki w oczekiwaniu na ludzk uczt. - Ach, jeste taki nieokrzesany -powiedzia najemnik, jakby czu lito dla czowieka. Entreri westchn i odwrci wzrok, podnoszc do, by obetrze mokre od liny wargi. Czym si stawa? W Calimporcie, w gildiach, nawet pomidzy paszami oraz innymi, ktrzy nazywali si jego panami, posiada kontrol. By zabjc najmowanym przez najbardziej zdradzieckich, dwulicowych zodziei w caych Krainach, a mimo to nikt nigdy nie prbowa sprzeciwi si Artemisowi Entreri. Jake bardzo tskni, by znw ujrze blade niebo Calimportu! -Nie obawiaj si, mj abbilu - rzek Jarlaxle, uywajc sowa oznaczajcego wrd droww zaufanego przyj aciela. - Ujrzysz znw wschd soca. - Najemnik umiechn si szeroko, widzc min Entreriego, rozumiejc najwyraniej, e wanie odczyta myli zabjcy. - Ty i ja obejrzymy wschd soca z progu Mithrilowej Hali. Wracajpo Drizzta, uwiadomi sobie Entreri. Tym razem, zwaywszy na wiata w Menzoberranzan, ktre ju rozumia, klan Battlehammer zostanie zmiadony! - Tak jest - cign Jarlaxle. - Chyba e dom Horlbar powici troch czasu, by dowiedzie si, e to ty zabie jedn z ich matek opiekunek. Stuknwszy butami i zasalutowawszy do kapelusza, Jarlaxle wyszed z pokoju. Jarlaxle wiedzia! A ta kobieta bya matk opiekunk! Czujc si bardzo aonie, Entreri opar si ciko o cian. Skd mia wiedzie, e ta okrutna bestia w alejce bya cholern matk opiekunk? ciany wydaway si zblia do mczyzny, dusi go. Na jego normalnie chodnej brwi zaperli si zimny pot i z trudem przychodzio mu oddychanie. Wszystkie jego myli skupiay si na moliwociach ucieczki, lecz wpaday na nieugite kamienne ciany. Rwnie mocno jak ostrza droww trzymaa go logika.

Prbowa raz uciec, wydosta si z Menzoberranzan przez wschodnie wyjcie. Gdzie jednak mg si uda? Podmrok by pltanin niebezpiecznych tuneli oraz gbokich dziur penych potworw, z ktrymi zabjca nie wiedzia jak walczy. Entreri by istot z zupenie odmiennego wiata powierzchni. Nie rozumia dzikiego Podmroku, nie mg ywi nadziei, i przetrwaby w nim dugo. Z pewnoci nigdy nie odnalazby drogi na powierzchni. By uwiziony, zamknity w klatce, odarty z dumy i godnoci, a wczeniej czy pniej zostanie w straszny sposb zabity.

ROZDZIA 12 DOROSN DO OKAZJI


Moemy zawali ca t sekcj - stwierdzi genera Da-gna, celujc skatym palcem w rozoon na stole map. - Zawali?! - rykn szaojownik. - Jeli to zawalicie, to jak zabijemy te cuchnce drowy? Regis, ktry zorganizowa to spotkanie, spojrza z niedowierzaniem na Dagn oraz trzech innych krasnoludzkich dowdcw zebranych przy stole. Nastpnie przenis wzrok z powrotem na Pwenta. - Strop zabije cuchnce drowy - wyjani. - Ba, piaskowiec! - prychn szaojownik. - I co to za zabawa? Musz nasmarowa moj zbroj krwi droww, ale z waszym gupim planem bd musia kopa przez miesic, by znale jakie ciao, o ktre bd mg si otrze. - Poprowad tdy szar - zaproponowa Dagna, wskazujc na inn cz otwartych korytarzy na mapie. - Reszta z nas da ci trzy-dziestometrowy rozbieg. Regis spojrza kwano na generaa, a nastpnie spojrza po kolei na pozostae krasnoludy, ktre kiway twierdzco gowami. Halfling wiedzia, e Dagna tylko czciowo artuje. Wicej ni zaledwie garstka czonkw klanu Battlehammer nie uroniaby zy, gdyby Thibbledorf Pwent znalaz si przypadkiem wrd polegych w ewentualnej walce z mrocznymi elfami. - Zawalcie tunel - powiedzia Regis do nich, by znw wprowadzi ich myli na odpowiedni tor. - Potrzebujemy silnej obrony tutaj i tutaj - doda, wskazujc dwa otwarte obszary w tunelach, ktre zasadniczo byy cianiejsze i nisze. - Mam jeszcze dzisiaj spotkanie z Berkthgarem z Settlestone. - Sprowadzasz tu mierdzcych ludzi? - spyta Pwent. Nawet krasnoludy, ktre ceniy sobie silne zapachy pokrytych sadz, spoconych cia, skrzywiy twarze, syszc t uwag. W Mithrilowej Hali mwiono, e pacha Pwenta jest w stanie doprowadzi do zwidnicia nawet najbardziej wytrzymae kwiaty z odlegoci pidziesiciu metrw. - Nie wiem, co robi z ludmi - odrzek Regis. - Nie powiedziaem im jeszcze o moich podejrzeniach co do najazdu droww. Jeli zgodz si przyczy do naszej sprawy, a ja nie mam powodu, by sdzi, e tak nie bdzie, podejrzewam, i rozsdnie bdzie trzyma ich z dala od niszych tuneli, nawet jeli planujemy je owietli. Dagna przytakn twierdzco. - Istotnie, rozsdny wybr - powiedzia. - Wysocy ludzie s lepiej dostosowani do walki na zboczach. Wedug mnie drowy przejd nie tylko przez gr, lecz rwnie dookoa niej. -Natkn si na ludzi z Settlestone - doda inny krasnolud. *** Bruenor Battlehammer wyjrza z ciekawoci z cienia czciowo zamknitych drzwi z boku pokoju. Zdumiewao go, jak szybko Regis przej nad wszystkim kontrol, zwaszcza zwaywszy na fakt, e halfling nie mia swego rubinowego wisiorka. Po zajaniu Brue-nora, e nie dziaa szybko i stanowczo, e wpada w al nad sob, bo droga do Catti-brie i Drizzta jest najwyraniej zamknita, halfling, cignc za sob P wenta, uda si prosto do generaa Dagny i innych dowdcw. Bruenora nie dziwi fakt, e krasnoludy ochoczo zaczy przygotowywa si do wojny, lecz to, e wygldao na to, i Regis im przewodzi. Halfling spreparowa oczywicie kamstwo, by obj t rol. Wykorzystujc powrt obojtnoci Bruenora, Regis udawa spotkania z krlem krasnoludw, a nastpnie szed do Dagny i pozostaych mwic, e przynosi polecenia prosto od Bruenora. Odkrywszy ten podstp, Bruenor chcia z pocztku udusi halflinga, jednak Regis stan

przed nim i zaproponowa, bardziej ni szczerze, i odsunie si na bok, jeli Bruenor chce przej kontrol. Bruenor chciaby to zrobi, desperacko chciaby znw odnale w sobie t energi, jednak wszelkie myli o wojnie powadziy go do wspomnie o jego wasnych ostatnich bitwach, wikszoci z nich u boku Drizzta, Catti-brie i Wulfgara. Sparaliowany tymi bolesnymi wspomnieniami Bruenor po prostu puci halflinga, pozwalajc mu zachowa ca t fasad. Dagna by niezrwnanym strategiem, jednak jego dowiadczenia byy do ograniczone na polu ras innych ni krasnoludy czy gupie gobliny. Regis nalea do najlepszych przyjaci Drizzta i setki razy sucha opowieci Drizzta o jego ojczynie oraz pobratymcach. Regis nalea rwnie do najlepszych przyjaci Wulfgara, a jego ludu krasnoludy bd potrzebowa jako sprzymierzecw, jeli nadejdzie wojna. Mimo to Dagna nigdy nie przepada za nikim, kto nie by krasno-ludem, i fakt, e caym sercem akceptowa rady halflinga - i to nie syncego z odwagi! - bardziej ni troch dziwi Bruenora. Rani rwnie krla. Bruenor wiedzia o mrocznych elfach i krasnoludach przynajmniej tyle, co Regis, za krasnoludzk taktyk rozumia lepiej ni ktokolwiek. Powinien by przy tym stole, wskazujc obszary na mapie. Powinien by tym, ktry z Regisem u boku spotka si z Berkthgarem miaym. Bruenor opuci wzrok na podog i potar doni skro, a nastpnie zjecha niw d groteskowej blizny. Poczu bl w pustym oczodole. Puste byo rwnie jego serce, oprnione po stracie Wulfgara i amice si na p na myl, e Drizzt i jego droga Catti-brie udali si w niebezpieczestwo. Wydarzenia wok niego wykraczay poza jego odpowiedzialno jako krla Mithrilowej Hali. Bruenor powica si przede wszystkim swoim dzieciom, jednemu straconemu, jednemu zaginionemu, oraz swym przyjacioom. Ich los nie zalea teraz od niego. Mg jedynie mie nadziej, e im si uda, e przeyj i wrc do niego, bowiem Bruenor nie mia sposobu, by dosta si do Catti-brie i Drizzta. Bruenor nigdy nie dostanie si do Wulfgara. Krasnoludzki krl westchn i odwrci si, idc powoli z powrotem w stron swego pustego pokoju, nie zauwaajc nawet, e spotkanie zostao przerwane. Regis obserwowa Bruenora w ciszy, aujc, e nie ma swego rubinowego wisiorka, jeli inne sposoby nie mogy rozpali ognia w przybitym krasnoludzie. *** Catti-brie przyjrzaa si podejrzliwie rozcigajcemu si przed ni szerokiemu korytarzowi, starajc si odrni ksztaty pomidzy licznymi stalagmitowymi kopcami. Dotara do regionu, w ktrym boto mieszao si z kamieniem, i wystarczajco wyranie widziaa lady -wiedziaa, e to tropy goblinw, na dodatek wiee. Z przodu majaczyo idealne miejsce na zasadzk. Catti-brie wycigna z zawieszonego na biodrze koczanu strza, po czym podniosa Taulmarila Poszukiwacza Serc, swj magiczny uk. Pod jedn z pach, gotowa do upuszczenia, tkwia figurka pantery. W ciszy spieraa si ze sob, czy powinna przywoa Guenhwyvar z Planu Astralnego. Nie miaa adnego realnego dowodu, e gobliny s w pobliu - wszystkie pagrki w korytarzu wydaway si naturalne - czua jednak, jak wosy na karku stajjej dba. Zdecydowaa odoy na pniej wezwanie kocicy, logika przewaya nad instynktami. Przycisna si do lewej ciany i powoli ruszya do przodu, krzyczc za kadym razem, gdy jej podnoszcy si but zasysa boto. Gdy za ni by ju tuzin stalagmitowych pagrkw, wci przycinita do lewej ciany kobieta przystana i znw zacza nasuchiwa. Wszystko wydawao si by idealnie ciche, nie moga jednak pozby si uczucia, e kady jej krok jest obserwowany, e niedaleko czai si jaki potwr, gotw, by wyskoczy i j udusi. Czy caa droga przez Podmrok bdzie tak wyglda? -

zastanawiaa si. Czy doprowadzi si do szalestwa wyobraanymi niebezpieczestwami? Albo te gorzej, czy faszywe alarmy jej zmylonych instynktw pozbawi j czujnoci przy tej jednej okazji, gdy naprawd pojawi si niebezpieczestwo? Catti-brie potrzsna gow, by oczyci myli, i zmruya oczy, by przyjrze si owietlonemu magicznym blaskiem gwiazd mrokowi. Kolejn korzyci pync z daru pani Alustriel byo to, i oczy Catti-brie nie pony mogc j zdradzi czerwieni infrawizji. Moda kobieta, niedowiadczona w takich sprawach, nie wiedziaa o tym jednak. Bya jedynie wiadoma, i ksztaty przed ni wydaj si naprawd zowieszcze. Ziemia i ciany nie byy solidnie osadzone, jak w innych czciach tuneli. Boto i otwarta woda pyny swobodnie w rnych miejscach. Wiele stalagmitw wydawao si mie wypustki - by moe rce goblinw, trzymajce paskudn bro. Catti-brie znw odrzucia niechciane myli i ruszya dalej, lecz natychmiast zamara w bezruchu. Usyszaa dwik, lekkie drapnicie, niczym czubek broni ocierajcy si o ska. Poczekaa dug chwil, lecz nie rozlego si nic wicej, wic znw powiedziaa sobie, e ponosi j wyobrania. Czy jednak te lady goblinw byy wytworem jej wyobrani? -zapytaa si, wykonujc kolejny krok naprzd. Catti-brie upucia figurk i obrcia si, podnoszc uk. Zza najbliszego stalagmitu wypad goblin, jego paskudna twarz wydawaa si jeszcze szersza z powodu tkwicego na niej umiechu, a wysoko nad gow trzyma zardzewiay i wyszczerbiony miecz. Catti-brie wystrzelia z bezporedniej odlegoci i dopiero co zdya opuci uk, gdy gowa stwora eksplodowaa wielokolorowymi iskrami. Pocisk przelecia dalej, znw krzeszc iskry, gdy odci kawaek stalagmitowego kopca. - Guenhwyvar! - zawoaa Catti-brie przygotowujc uk. Wiedziaa, e musi si przesun, e to miejsce zostao wyranie oznaczone deszczem iskier. Przyjrzaa si szarej mgle, ktra zacza wirowa wok niej i wiedzc, e przywoanie si zakoczyo, chwycia figurk i odbiega od ciany. Przeskoczya ciao martwego goblina i rzucia si dookoa najbliszego stalagmitu, po czym wlizgna pomidzy dwa inne. Kcikiem oka zauwaya kolejn mierzc metr dwadziecia skulon sylwetk. Strzaa rzucia si za ni w pocig, swym srebrnym ladem rozpraszajc ciemno. Zaliczya kolejne trafienie. Catti-brie nie umiechna si jednak, bowiem bysk wiata ujawni tuzin brzydkich humanoidw, przemykajcych si i czogajcych wok pagrkw. Zawyy i rzuciy si do ataku. Pod cian szara mga ustpia miejsca materialnej formie potnej pantery. Guenhwyvar dostrzega pilno wezwania i natychmiast przesza w stan gotowoci, kadc po sobie uszy i rozgldajc si dookoa lnicymi zielonymi oczyma, ogarniajc ca sceneri. Ciszej ni noc kocica pobiega. Catti-brie poruszaa si po uku, oddalajc od ciany, sza naokoo, by zbliy si z flanki do nadcigajcej grupy. Za kadym razem gdy mijaa kolejny blokujcy pagrek, wypuszczaa strza, rwnie czsto trafiajc w goblina, co w kamie. Wiedziaa, e zamt jest tutaj jej sprzymierzecem, e nie moga dopuci, by stwory si zorganizoway, wtedy bowiem otoczyyby j. Poleciaa nastpna strzaa, a w jej blasku Catti-brie ujrzaa bliszy cel, goblina przykucnitego za pagrkiem, ktry wkrtce minie. Wesza za stalagmit, zatrzymaa si nagle i wrcia t sam drog, desperacko starajc si zaoy strza. Goblin wyprysn zza pagrka i rzuci si na ni, trzymajc przed sob miecz. Catti-brie zamachna si ukiem, ledwo odtrcajc bro na bok. Usyszaa za sob odgos zasysania i instynktownie upada na kolana. Goblin przelecia nad jej nagle obnion sylwetk i wpad na zaskoczonego towarzysza. Wstali jednak szybko, rwnie szybko jak Catti-brie. Kobieta trzymaa przed sob uk, by nie dopuci ich do siebie, za woln doni prbowaa chwyci wiszcy przy pasie wysadzany klejnotami sztylet.

Wyczuwajc swprzewag, gobliny zaatakoway - i zostay przywalone przez trzysta kilo pantery. - Guen - wyszeptaa w cichej wdzicznoci Catti-brie i obrcia si, wycigajc strza z koczanu. Takjak si spodziewaa, gobliny zbliay si szybko z tyu. Taulmaril brzkn raz, drugi, a nastpnie trzeci, czynic luk w ich szeregach. Wykorzystaa nage i miercionone eksplozje smug pociskw i iskry jako oson i odbiega niedaleko, lecz prosto przed siebie, wracajc wczeniejsz tras. Oszukaa ich, rzucajc si za inny, szeroki pagrek i niemal zachichotaa, gdy wyskoczy przed nigoblin, przecierajc bolce od wiata oczy i spogldajc w drugstron. Znajdujc si zaledwie ptora metra od gupiego stwora, Catti-brie wypucia strza. Pocisk wyrwa dziur w plecach goblina, posyajc go w powietrze. Catti-brie odwrcia si i zacza biec wok tylnej strony szerokiego pagrka. Usyszaa ryk Guenhwyyar, po nim za donone wrzaski innej grupy goblinw. Z przodu oddalaa si od niej skulona posta, uniosa wic uk, gotowa do oczyszczenia sobie drogi. Co uderzyo jaw biodro. Wypucia ciciw i strzaa poleciaa daleko od celu, wypalajc dziur w cianie. Catti-brie potkna si i stracia rwnowag. Walna podbrdkiem w wystajcy kamie i niemal przewrcia, zatrzymujc na jednym kolanie. Sigajc do koczanu po nastpn strza, poczua, jak ciepa wilgo jej krwi wylewa si szczodrze z gbokiej rany na biodrze. Dopiero wtedy oszoomiona Catti-brie uwiadomia sobie gorce fale blu. Zachowaa zmysy i odwrcia si, zakadajc strza. Goblin by tu przy niej, przez jego spiczaste, te zby wydobywa si gorcy i smrodliwy oddech. Miecz trzyma wysoko nad gow. Catti-brie wystrzelia. Goblina unioso w powietrze, jednak opad. Za nim nastpny stwr dosta strza pod podbrdek i potny pocisk oderwa mu tyln cz czaszki. Catti-brie pomylaa, e jest martwa. Jak moga chybi? Czy strzaa przelizgna si goblinowi pod pach, gdy podskoczy przeraony? Nie miao to dla niej sensu, nie moga jednak teraz si nad tym zastanawia. Bya pewna, e moment mierci jest blisko, nie moga bowiem podnie swego uku wystarczajco szybko, by sparowa nastpny atak goblina. Nie moga zablokowa opadajcego miecza. Miecz jednak nie opad. Goblin po prostu stan, trzyma si cakowicie nieruchomo przez chwil, ktra wydawaa si Catti-brie wiecznoci. Nastpnie jego miecz brzkn o kamienie, ze rodka klatki piersiowej rozleg si wist, po ktrym wypyna cienka struka krwi. Potwr przewrci si na bok, martwy. Catti-brie uwiadomia sobie, e jej strzaa naprawd trafia w cel, przesza czysto przez pierwszego goblina i zabia drugiego. Catti-brie zmusia si, by powsta. Prbowaa pobiec, jednak znw zalay j fale blu i zanim zrozumiaa, co si dzieje, znw bya na pododze, znw na jednym kolanie. Czua w boku chd, a w odku wirujce mdoci i, ku swemu przeraeniu, ujrzaa, e zblia si szybko nastpny z tych aosnych goblinw, wymachujc nabijan kolcami pak. Zbierajc ca swoj si, Catti-brie zaczekaa a do ostatniej chwili i zamachna si przed sob ukiem. Goblin wrzasn i pad do tyu, unikajc ciosu, jednak jego nagy odwrt da Cattibrie czas na wycignicie krtkiego miecza oraz wysadzanego klejnotami sztyletu. Staa walczc z blem i mdociami. Goblin powiedzia co swym denerwujcym, piskliwym gosem. Catti-brie wiedziaa, e jest to co gronego, cho brzmiaojak typowe skamlanie goblinw. Paskudny stwr natar na ni nagle, wymachujc pak w t i z powrotem, a Catti-brie odskoczya do tyu. W jej boku eksplodowa bl, niemal pozbawiajc j rwnowagi. Goblin atakowa, schylony, wyczuwajc zwycistwo. Wci do niej mwi, szydzi z niej, cho nie moga zrozumie jego jzyka. Zachichota i wskaza na jej rannnog. Catti-brie bya przekonana, e moe pokona goblina, obawiaa si jednak, e nie zda si to

na nic. Nawet gdyby ona i Guenhwyvar wygray, zabijajc lub zmuszajc do ucieczki wszystkie gobliny, co dalej? Noga ledwo moga j utrzymywa -z pewnoci nie na tyle, by moga kontynuowa swoje zadanie - a wtpia, czy potrafi odpowiednio oczyci i zabandaowa ran. Gobliny mogy jej nie zabi, jednak j powstrzymaj. Catti-brie obrcia oczy i zacza si chwia. Mrugna, otworzya oczy i uspokoia si, gdy goblin chwyci przynt i zaatakowa. Gdy zda sobie spraw z podstpu, stara si zatrzyma, lecz polizgn si na bocie. Goblin machn szaleczo pak w poprzek, jednak krtki miecz Catti-brie przej uderzenie, zahaczajc o jeden z kolcw. Wiedzc, e nie ma do siy, by odtrci maczug na bok, naciskaa w przd, na goblina, zbliajc do siebie rk z mieczem i zmuszajc rami goblina, by zawino si wok niej, gdy si obracaa. Przez cay ten czas wysadzany klejnotami sztylet kierowa si do brzucha stwora. Goblin podnis woln rk, by go zablokowa, i jedynie czubek sztyletu przelizgn si przez skr. Catti-brie nie wiedziaa, jak dugo moe wytrzyma w zwarciu. Opuszczay j siy, niczego nie chciaa bardziej, ni zwin si w may kbek i zemdle. Nagle, ku jej zdumieniu, goblin wrzasn z blu. Szarpn gow w przd i w ty oraz potrzsn gwatownie ciaem, prbujc si osun. Catti-brie, ledwo powstrzymujca niebezpieczn pak, musiaa mu dotrzymywa kroku. Przez sztylet przepyn strumie energii, idc dalej w gr jej ramienia. Moda kobieta nie wiedziaa, co z tym zrobi, nie wiedziaa, co si dzieje, gdy goblin wpad w seri gwatownych konwulsji, z ktrych kada posyaa w jego przeciwniczk kolejn fal energii. Stwr pad na kamienie, jego blokujca rka obwisa, a pd Catti-brie zanis jbliej, zanurzajc okrutny sztylet po rkoje. Nastpny strumie energii niemal zwali Catti-brie z ng i jej oczy rozszerzyy si z przeraenia, gdy uwiadomia sobie, e bro Artemisa Entreri wrcz wysysa z goblina jego si yciow, przenoszc j do jej ciaa! Goblin rozcign si na krawdzi stalagmitu, jego oczy byy otwarte i nie mrugay, a ciaem wstrzsay miertelne spazmy. Catti-brie pada do tyu, pocigajc zakrwawiony sztylet za sob. Staraa si zaczerpn powietrza, dyszc z niedowierzania i spogldajc na ostrze ze wstrtem. Ryk Guenhwyvar przypomnia jej, e bitwa si jeszcze nie skoczya. Wsuna sztylet z powrotem za pas i odwrcia si, sdzc, e musi znale swj uk. Przebiega dwa kroki, zanim zdaa sobie spraw, e jej nodze ju atwiej jest jwspiera. Skd goblin cisn wczni, ktra odbia si od skay tu za biegnc kobiet i przerwaa jej bieg myli. Catti-brie zahamowaa na bocie i schylia si po uk. Spojrzaa na swj koczan i ujrzaa, e jego potna magia ju zajmuje si uzupenianiem wykorzystanych strza. Zobaczya te, e z jej rany nie pynie ju krew. Ostronie przejechaa po niej rk i wyczua na jej miejscu twardy strup. Potrzsna z niedowierzaniem gow, uniosa uk i zacza strzela. Ju tylko jeden goblin zbliy si do Catti-brie. Zakrad si wok szerokiego pagrka. Moda kobieta zacza opuszcza uk i siga po bro do walki wrcz, zatrzymaa si jednak (podobnie jak goblin!), gdy na gow stwora opada wielka panterza apa i w pochylone czoo goblina wbiy si dugie szpony. Guenhwyvar szarpna stworem w ty z tak nag, dzik si, e jeden z tandetnych butw potwora pozosta tam, gdzie sta. Catti-brie odwrcia wzrok, gdy potna paszcza Guenhwyvar zamkna si na gardle oszoomionego goblina i zacza zaciska. Catti-brie nie widziaa ju goblinw, wypucia jednak jeszcze jedn strza, by rozjani koniec korytarza. P tuzina goblinw uciekao najszybciej jak mogo, a Catti-brie posaa za nimi deszcz pociskw, doganijcje i powalajc. Minut pniej wci jeszcze strzelaa - w jej zakltym koczanie nigdy nie koczyy si pociski - kiedy podesza do niej Guenh-wyvar i otara si o ni. Catti-brie westchna gboko i opucia do na muskularny bok pantery, a jej oczy skieroway si na wysadzany klejnotami sztylet, spoczywajcy obojtnie przy pasie.

Widziaa, jak Entreri nosi ten sztylet, raz nawet miaajego ostrze przy swoim gardle. Moda kobieta wzdrygna si, przypominajc sobie tamt straszn chwil, wy dajc si jeszcze gorsz teraz, gdy rozumiaa waciwoci tej okrutnej broni. Guenhwyvar warkna i przycisna si do niej, skaniajc j do dalszego marszu. Catti-brie rozumiaa ponaglanie pantery. Zgodnie z opowieciami Drizzta, gobliny rzadko przemierzay Podmrok w oddzielnych bandach. Jeli tu byo dwudziestu, w pobliu byo najprawdopodobniej dwustu. Catti-brie spojrzaa na tunel za sob, tunel, ktrym przysza i do ktrego umkny gobliny. Zastanawiaa si przez chwil, czy nie zawrci, pokona pozosta garstk i nie uciec na powierzchni, gdzie byo jej miejsce. Bya to przelotna myl, wybaczalna chwila saboci. Wiedziaa, e musi i dalej, lecz jak? Catti-brie jeszcze raz spojrzaa na swj pas i umiechna si, odwizujc magiczn mask. Uniosajdo twarzy, niepewna sposobu w jaki dziaa. Westchnwszy do Guenhwyvar, moda kobieta przycisna mask do twarzy. Nic si nie stao. Trzymajc j mocno, pomylaa o Drizzcie, wyobrazia sobie siebie z mahoniow skr i ostrymi rysami drowa. Przy kadym porze twarzy poczua mrowice ukszenia magii. Po chwili odsuna do, a maska trzymaa si twarzy sarna z siebie. Catti-brie mrugna wielokrotnie, bowiem w magicznym wietle gwiazd dawanym jej przez Kocie Oko ujrzaa, ijej cofajca si rka lni idealn czerni jej palce s szczuplejsze i delikatniejsze nije zapamitaa. Jake atwe to byo! Catti-brie aowaa, e nie ma lustra, by moga sprawdzi przebranie, czua jednak w sercu, e to prawda. Pomylaa, jak idealnie Entreri naladowa Regisa, gdy przyby do Mithrilowej Hali, a do stopnia ekwipunku halflinga. Z t myl moda kobieta spojrzaa na swj raczej brudny i znoszony strj. Przypomniaa sobie opowieci Drizzta o jego ojczynie, o osawionych i zych wysokich kapankach Lloth. Znoszony paszcz podrny Catti-brie sta si bogat szat, lnic purpur i czerni. Jej buty sczerniay, a koce zawiny si delikatnie. Bro pozostaa jednak ta sama i Catti-brie wydawao si, i przy takim wygldzie wysadzany klejnotami sztylet Entreriego bdzie najodpowiedniejszy. Moda kobieta znw skupia swe myli na tym okrutnym ostrzu. Jej cz chciaa rzuci go w boto, zagrzeba tam, gdzie nikt nie bdzie mg go znale. Zacisna nawet palce na jego rkojeci. Pucia jednak natychmiast sztylet, umocnia si w swym postanowieniu i wygadzia drowie szaty. Ostrze pomogo jej, bez niego byaby okulawiona i zagubiona, jeli nie martwa. Bya to bro, tak jak jej uk, i cho jej brutalne waciwoci naruszay jej wraliwo, w tym momencie Catti-brie je akceptowaa. Gdy dni przeszy w tydzie, a nastpnie w drugi, ju atwiej jej si nioso sztylet. By to Podmrok, gdzie moga przetrwa jedynie dziko.

Cz 3 CIENIE
W Podmroku nie ma cieni. Dopiero po latach spdzonych na powierzchni zaczem rozumie znaczenie tego, wydawaoby si drobnego, faktu - znaczenie kontrastu pomidzy wiatem a ciemnoci. W Podmroku nie ma cieni, nie ma obszarw tajemniczoci, gdzie moe si uda jedynie wyobrania. Jak wspania rzecz jest cie! Widziaem moj wlasn sylwetk, idc pode mn, gdy soce si wznosio. Widziaem, jak wistak rs do rozmiarw wielkiego niedwiedzia, gdy niskie wiato za nim rozcigao jego zowieszcz sylwetk daleko po ziemi. Przemierzaem lasy o zmroku i mj wzrok przechodzi pomidzy janiejszymi obszarami, chwytajcymi ostatnie promienie dnia, liciast zieleni przechodzc w szaro oraz tymi ciemniejcymi patami, miejscami, gdzie mogo si uda jedynie oko mego umysu. Czy mg tam si czai potwr? Ork albo goblin? Czy te moe pod oson mroku lea ukryty skarb, wspaniay i zaginiony, zaklty miecz? Czy te moe co tak zwyczajnego jak potrzask na lisy? Kiedy przemierzam lasy o zmierzchu, obok mnie kroczy moja wyobrania, wzmacnia moje zmysy, otwiera mj umys na wszelkie moliwoci. Jednak w Podmroku nie ma cieni, nie ma miejsca na wyobrani. Wszystko wszdzie tkwi w objciach ciglego drapienego popiechu oraz niezwykle rzeczywistego, wiecznie obecnego niebezpieczestwa. Wyobraanie sobie przykucnitego wroga albo ukrytego skarbu jest radosnym wiczeniem, stanem czujnoci, oywienia. Kiedy jednak ten wrg zbyt czsto jest rzeczywisty, nie wyobraony, kiedy kady wystajcy kamie, kada potencjalna kryjwka, staje si rdem napicia, wtedy nie ma ju tak wiele zabawy. Nie da si i korytarzami Podmroku z wyobrani przy boku. Wyobraanie sobie wroga za jednym kamieniem moe olepi na tego rzeczywistego, ktry kryje si za drugim. Wlizgnicie si w sen na jawie oznacza utrat gotowoci, a w Podmroku brak czujnoci oznacza mier. Kiedy wrciem do tych pozbawionych wiatla korytarzy, wanie to okazao si dla mnie najtrudniejsz zmian. Znw musiaem sta si pierwotnym owc musiaem przetrwa kad chwil, opierajc si na instynktach, na stanie nerwowej energii, ktra utrzymywaa moje minie bez przerwy napitymi, zawsze gotowymi do skoku. Na kadym kroku liczya si jedynie teraniejszo, poszukiwanie potencjalnych kryjwek potencjalnych przeciwnikw. Nie mogem pozwoli sobie na wyobraanie tych wrogw. Musiaem na nich czeka i wypatrywa ich, reagowa na wszelkie ruchy. W Podmroku nie ma cieni. W Podmroku nie moe dziaa wyobrania. Nie mog tam istnie nadzieje i sny. -DrizztDo'Urden

ROZDZIA 13 SPRAGNIONA BOGINI


Doradca Firble z Blingdenstone zazwyczaj cieszy si z podry poza miasto gbinowych gnomw, jednak nie tego dnia. May gnom sta w maej komnacie, ale jej wymiary wydaway si dla niego wielkie, czu si bowiem do zaniepokojony. Kopa twardymi butami w kamienie rozrzucone na paskiej pododze, krci palcami za plecami i co jaki czas przejeda doni po niemal ysej gowie, ocierajc struki potu. Do tej groty prowadzi tuzin tuneli i Firble by troch uspokojony faktem, i cztery dziesitki wojownikw svirfnebli, wliczajc w to kilku szamanw z zakltymi gazami, ktrymi mogli wezwa ywioaki ziemi, stay w gotowoci, by pospieszy mu na pomoc. Firble zna jednak drowy z Menzoberranzan, lecego szedziesit, osiemdziesit kilometrw na wschd od Blingdestone, lepiej ni ktokolwiek z jego pobratymcw, i nawet obecno uzbrojonej eskorty nie pozwalaa mu si odpry. Doradca wiedzia dobrze, e gdyby mroczne elfy zastawiy puapk, to nie wystarczyyby wszystkie gnomy i caa magia Blingdenstone. Z tunelu lecego dokadnie po przeciwlegej stronie maej komnaty dobiego znajome stukanie i chwil pniej wszed do rodka Jarlaxle, niezwyky drow najemnik, ktrego kapelusz o szerokim rondzie ozdobiony by wielkim pirem diatrymy, a kamizelka zostaa wysoko wycita, by odsania minie brzucha. Podszed do gnoma, po czym pochyli si w niskim ukonie, zamiatajc podog trzymanym w wycignitej rce kapeluszem. - Witaj! - powiedzia serdecznie Jarlaxle wyprostowawszy si, zginajc nad sob rk w taki sposb, e kapelusz spoczywa na okciu. Szarpnicie rk posao nakrycie gowy w krtki obrt, tak e wyldowao dokadnie na ogolonej gowie napuszonego najemnika. - Dopisuje ci dzisiaj dobry humor - stwierdzi Firble. - A dlaczego nie? - spyta drow. - Oto kolejny chwalebny dzie w Podmroku! Dzie, ktrym trzeba si cieszy. Firble nie wyglda na przekonanego, jednak zdumiewao go, jak zawsze, opanowanie przez drowa mowy svirfnebli. Jarlaxle mwi jego jzykiem z tak atwoci i tak pynnie jak ktrykolwiek z zamieszkujcych w Blingdenstone gbinowych gnomw, cho najemnik wykorzystywa skadni bardziej charakterystyczn dla mowy droww, a nie inwersj lubian przez wielu gnomw. - Zaatakowano wiele wypraw grniczych svirfnebli - rzek Firble, a jego ton zahacza o oskarenie. - Wypraw pracujcych na zachd od Blingdenstone. Jarlaxle umiechn si chytrze i rozoy szeroko rce. - Ched Nasad? - spyta niewinnie, wskazujc na nastpne co do odlegoci miasto droww. - Menzoberranzan! -podtrzymywa swoje pretensje Firble. Ched Nasad byo wiele tygodni drogi dalej. - Jeden z mrocznych elfw mia na sobie emblemat domu z Menzoberranzan. - Bandy banitw - uzna Jarlaxle. - Modzi wojownicy, ktrzy opucili miasto dla przyjemnoci. Wskie wargi Firble'a niemal znikny przy grymasie, jaki wystpi na jego twarzy. Obydwaj wiedzieli, e atakujce drowy nie byy zwyczajnymi modymi awanturnikami. Szturmy byy doskonale skoordynowane i przeprowadzone, a wielu svirfnebli zgino. - C mog powiedzie? - zapyta niewinnie Jarlaxle. - Jestem zaledwie pionkiem w otaczajcych mnie wydarzeniach. Firble parskn. - Dzikuj ci za twoje przekonanie co do mojej pozycji - powiedzia najemnik nie tracc wtku. - Jednak naprawd, drogi Firble, przerobilimy to ju wczeniej. Tym razem wydarzenia znajduj si poza moj kontrol. - Jakie wydarzenia - zada Firble. On i Jarlaxle spotkali si dwukrotnie w przecigu ostatnich dwch miesicy, omawiajc wanie ten temat, bowiem aktywno droww w pobliu

miasta svirfnebli zwikszya si dramatycznie. Przy kadym spotkaniu Jarlaxle niemiao napomyka o jakich wanych wydarzeniach, nigdy jednak tak naprawd niczego nie powiedzia Firble'owi. - Czy przyszlimy tu, eby przekomarza si nad t kwesti? -spyta znuonym gosem najemnik. -Naprawd, drogi Firble, mcz mnie twj e... - Schwytalimy drowa -przerwa Firble, krzyujc swe krtkie, lecz krzepkie ramiona na piersi, jakby ta wie niosa za sobjakie znaczenie. Na twarzy Jarlaxle'a pojawio si niedowierzanie i znw rozoy szeroko rce, jakby pytajc -1 co? - Uwaamy, e ten drow pochodzi z Menzoberranzan - cign Firble. - Kobieta? - zapyta Jarlaxle, mylc, e gnom, najwyraniej uznajc swj informacj za istotn, musi mie na myli wysok kapank. Najemnik nie sysza o adnych zaginionych wysokich kapankach (poza oczywicie Jerlys Horlbar, lecz ona tak naprawd nie zagina). - Mczyzna - odpar Firble, a na twarzy najemnika znw pojawiy si wtpliwoci. - To go stracie - stwierdzi pragmatyczny Jarlaxle. Firble zacisn mocniej rce na piersi i zacz tupa niecierpliwie stop. -Naprawd, Firble, czy wierzysz, e wizie, ktry jest drowem mczyzn, daje waszemu miastu jak pozycj przy targowaniu si? - zapyta najemnik. - Czy spodziewasz si, e pobiegn z powrotem do Menzoberranzan, bagajc o tego jednego mczyzn? Czy spodziewasz si, e rzdzce matki opiekunki zadaj, aby wszelka dziaalno w tej okolicy zostaa zaprzestana dla jego dobra? - A wic przyznajesz, e aktywno w tej okolicy jest usankcjonowana! - rzuci svirfnebli, kierujc krpy palec w stron Jarlaxle'a i przemawiajc takim tonem, jakby zapa najemnika na kamstwie. - Mwi czysto hipotetycznie - sprostowa Jarlaxle. - Przekazaem ci twoje przewidywania, abym mg prawidowo odzwierciedli twoje intencje. - Moich intencji nie znasz, Jarlaxle - zapewni go Firble. Dla Jarlaxle'a byo jednak wyrane, e gnom stawa si bardziej pobudzony przez chodn postaw najemnika. Z Jarlaxlem zawsze przebiegao to w ten sam sposb. Firble spotyka si z drowem tylko wtedy, gdy sytuacja bya krytyczna dla Blingdenstone i spotkania te kosztoway go czsto sporo w drogich kamieniach lub innych skarbach. - Okrel wic swj cen - cign gnom. -Moj cen? - Moje miasto jest zagroone - rzek ostro Firble. - A Jarlaxle wie dlaczego. Najemnik nie odpowiedzia. Umiechn si tylko i odsun od gnoma. - Jarlaxle zna rwnie imi tego drowa, ktrego wzilimy - cign Firble, tym razem on stara si by chytry. Po raz pierwszy najemnik ujawni, aczkolwiek nieznacznie, swoje zaintrygowanie. Firble naprawd nie chcia, by rozmowa zasza tak daleko. Nie zamierza ujawnia tosamoci winia". Drizzt Do'Urden by w kocu przyjacielem Belwara Dissengulpa, wielce szanowanego nadzorcy kopaczy. Drizzt nigdy nie okaza si wrogiem Blingdenstone, a nawet pomg svirfnebli dwadziecia lat temu, gdy pierwszy raz trafi do miasta. Poza tym, wedug wszelkich doniesie, zbuntowany drow pomg svirfnebli ponownie po swoim powrocie, w walce w tunelach przeciwko swym drowim pobratymcom. Mimo to Firble by przede wszystkim lojalny wobec swego ludu i miasta, a jeli podanie Jarlaxle'owi imienia Drizzta mogo pomc gnomom w ich aktualnej sytuacji, mogo ujawni nadcigajce wydarzenia, o ktrych wspomina Jarlaxle, to dla Firble'a byo to warte swej ceny. Jarlaxle milcza przez dug chwil, starajc si okreli, w jak stron powinien skierowa t nabierajc nagle znaczenia rozmow. Uzna, e drow ten byj akim banit, by moe dawnym czonkiem Bregan D'aerthe uznanym za zaginionego w zewntrznych tunelach. Albo te gnomy ujy szlachcica z jednego z wyej postawionych domw, co byoby naprawd dobr zdobycz. Rubinowe oczy Jarlaxle'a rozjaniy si na myl o korzyciach, jakie taki szlachcic mgby przynie Bregan D'aerthe.

- Czy on ma imi? - zapyta najemnik. - Imi, ktre znane jest tobie i nam - odpar Firble, czujc sw wyszo (co rzadko si zdarzao w kontaktach z przebiegym najemnikiem). Jego enigmatyczna odpowied daa jednak Jarlaxle'owi wicej informacji, ni drow potrzebowa. Niewielu droww byo znanych po imieniu gnomom z Blingdenstone i Jarlaxle mg do atwo okreli pooenie wikszoci z nich. Oczy najemnika rozszerzyy si nagle, jednak szybko odzyska spokj, a j ego umys pody ciek nowych moliwoci. - Opowiedz mi o wydarzeniach - zada Firble. - Dlaczego drowy z Menzoberranzan sw pobliu Blingdenstone? Powiedz mi, a ja podam ci imi! - Daj mi imi, jeli chcesz - zadrwi Jarlaxle. - Wydarzenia? Mwiem ci ju, eby spojrza na Ched Nasad albo rozrywkowych modziecw, by moe studentw akademii. Firble podskoczy, zaciskajc przed sob pici, jakby zamierza rzuci si na nieprzewidywalnego najemnika. Wszelkie odczucia, e zyska przewag, znikny w mgnieniu oka. - Drogi Firble - przymila si Jarlaxle. -Naprawd, nie powinnimy si spotyka, jeli nie mamy waniejszych spraw do omwienia. Ty za i twoja eskorta nie powinnicie tak daleko odchodzi od domu w tak mrocznych czasach. May svirfnebli wyda z siebie niezamierzony jk frustracji na cige aluzje najemnika, i dzieje si co naprawd powanego, e wzmoona aktywno droww powizana bya z jakim wikszym planem. Jarlaxle jednak, stojcy z jedn rk w poprzek brzucha, opierajcy okie na doni, pozosta obojtny, wydawa si wrcz rozbawiony tym wszystkim. Firble zda sobie spraw, e nie otrzyma tego dnia adnej odpowiedniej informacji, ukoni si wic krtko i obrci, kopic kamienie przez ca drog, jaka pozostaa mu do wyjcia z komnaty. Najemnik utrzyma sw zrelaksowan pozycj jeszcze przez dugi czas po wyjciu gnoma, po czym niedbale unis jedn rk i da sygna do tunelu za sob. Wyoni si czowiek, cho jego oczy pony czerwieni, dziki powszechnej wrd ras Podmroku infrawizji, daru od wysokiej kapanki. - Czy byo to dla ciebie zabawne? - Jarlaxle spyta w jzyku powierzchni. - I ksztacce - odpar Entreri. - Kiedy wrcimy do miasta, powinno by ci atwo ustali tosamo schwytanego drowa. Jarlaxle spojrza na zabjc z zaciekawieniem. - Nie znasz jej jeszcze? - spyta. -Nie znam zaginionych szlachcicw - odpar Entreri, a mwic to przyglda si uwanie najemnikowi. Czy co przegapi? -Z pewnociich wizie musi by szlachcicem, bowiem jego imi znane jest tylko tobie i gnomom. Szlachcic albo dny przygd kupiec. - Zamy, e powiem ci, i ten drow z Blingdenstone nie jest winiem - zasugerowa Jarlaxle z paskudnym umiechem na swej mahoniowej twarzy. Entreri spojrza na niego bezradnie, najwyraniej nie majc pojcia, o czym mwi najemnik. - Oczywicie - Jarlaxle rzek chwil pniej. - Nie znasz wydarze z przeszoci, nie wiesz wic, jak poskada informacje ze sob. By sobie kiedy drow, ktry opuci Menzoberranzan i zatrzyma si na jaki czas, by pomieszka z gnomami, cho nie za bardzo spodziewaem si, e wrci. - Chyba nie sugerujesz, e... - powiedzia Entreri, wrcz tracc oddech. - Dokadnie - odpar Jarlaxle, obracajc wzrok w stron tunelu, w ktrym znikn Firble. Wyglda na to, e mucha przysza do pajkw. Entreri nie wiedzia, co myle. Drizzt Do'Urden wrci do Podm-roku! Czy plany zostan porzucone? Czy Entreri straci ostatni szans na ujrzenie wiata powierzchni? - Co zrobimy? - spyta najemnika z nut desperacji w gosie. - Zrobimy? - powtrzy Jarlaxle. Odchyli si do tyu i wyda z siebie szczery miech. - Zrobimy? - znw zapyta drow, jakby ta myl bya absurdalna. - C, usidziemy i bdziemy si dobrze bawi, oczywicie! Jego odpowied nie bya zupenie nieoczekiwana dla Entreriego, nie, gdy powici chwil,

by si nad ni zastanowi. Jarlaxle by mionikiem ironii - dlatego tak dobrze prosperowa w wiecie chaotycznych droww - a w niespodziewany zwrot wydarze z pewnoci si do nich zalicza. Dla Jarlaxle'a ycie byo gr, w ktr naleao gra i cieszy si ni nie zastanawiajc si nad konsekwencjami ani moralnoci. Niegdy Entreri mgby podziela t postaw, a nawet j przyj, jednak nie teraz. Zbyt wiele rzeczy wayo si dla Artemisa Entreri, dla biednego nieszczsnego zabjcy. Obecno Drizzta tak blisko Menzoberranzan stawiaa istotne pytania o przyszo zabjcy, przyszo, ktra rysowaa si naprawd blado. Jarlaxle znw si rozemia, dugo i mocno. Entreri sta ponuro, wpatrujc si w tunel prowadzcy do miasta gnomw, a jego umys patrzy w twarz, w fioletowe oczy jego najbardziej znienawidzonego przeciwnika. Drizzt nabra sporej otuchy, widzc wok siebie znajome otoczenie. Niemal czu, e musi ni, bowiem mae, kamienne mieszkanie byo dokadnie takie, jakim je zapamita, znajdujc si w hamaku, w ktrym wanie lea. Wiedzia jednak, e to nie sen, wiedzia, bo nie czu nic od pasa w d, ani wzw hamaka, ani nawet mrowienia nagich stp. - Obudzony? - dobiego pytanie z drugiego, mniejszego pokoju. Sowo to ugodzio silnie Drizzta, byo bowiem wypowiedziane w jzyku svirfbebli, tej zaskakujcej mieszance elfiej melodyki oraz ostrych krasnoludzkich spgosek. Do myli Drizzta popieszyy sowa svirfhebli, cho ani nie sysza, ani nie uywa tej mowy od ponad dwudziestu lat. Troch wysiku wymagao od niego obrcenie gowy, by spojrze na zbliajcego si nadzorc kopaczy. Na jego widok serce drowa zgubio kilka uderze. Bel war zestarza si troch, jednak wci wyglda krzepko. Stukn o siebie domi", gdy zda sobie spraw, e Drizzt, jego dawny przyjaciel, rzeczywicie si obudzi. Drizzt ucieszy si, widzc te donie, dziea metalicznej sztuki, przymocowane do ramion gnoma. To brat Drizzta obci Belwarowi rce, gdy Drizzt i gnom spotkali si po raz pierwszy. Toczya si bitwa pomidzy gbinowymi gnomami a druyn droww, i z pocztku Drizzt by winiem Belwara. Dinin przyby jednak szybko bratu na pomoc i sytuacja si odwrcia. Gdyby nie Drizzt, Dinin zabiby Belwara. Drizzt nie by jednak pewien, ile bya warta prba uratowania svirfnebli ycia, bowiem Dinin rozkaza okaleczy Belwara. W brutalnym Podmroku kalekie stworzenia zazwyczaj nie yy dugo. Gdy Drizzt znw spotka Belwara, kiedy przyby do Blingdenstone jako uchodca z Menzoberranzan, zauway, e svirfnebli, zupenie inaczej ni zrobiyby drowy, pomogy swemu rannemu przyjacielowi, tworzc odpowiednie zakoczenia dla jego krzepkich rk. Na prawej rce wielce szanowany nadzorca kopaczy (jak gbinowe gnomy nazyway Belwara) mia mithrilow gowic mota, pokryt wspaniaymi runami oraz szkicami potnych stworze, midzy innymi ywioaka ziemi. Podwjny kilof, jaki Bel war nosi na lewej rce, by nie mniej spektakularny. Byy to niezrwnane narzdzia do kopania i walki, okazay si jednak jeszcze lepsze, bowiem szamani svirfnebli zaklli je. Drizzt widzia, jak Belwar przebija si przez lit ska niczym kret przez mikk ziemi. Tak dobrze byo widzie, e Belwar wci dobrze si trzyma, e z pierwszym przyjacielem Drizzta, z pierwszym jego przyjacielem po Zaknafeinie, wszystko w porzdku. - Magga camarra, elfie - svirfnebli stwierdzi chichoczc, gdy podchodzi do hamaka. Mylaem, e nigdy si nie obudzisz. Magga camarra, powtrzy umys Drizzta. Na kamienie. Ten zagadkowy zwrot, ktrego Drizzt nie sysza od dwudziestu lat, uspokoi drowa, zaprowadzi jego myli z powrotem do spokojnych czasw, jakie spdzi w Blingdenstonejako go Belwara. Wyoni si z tych osobistych myli i zauway, e svirfhebli znajduje si u jego stp, badajc jego sylwetk. - Jak one si czuj? - spyta Belwar. - Nie czuj si - odpar Drizzt. Gnom kiwn swj bezwos gow i podnis kilof, by podrapa si po duym nosie. -

Zostae zakantowany - stwierdzi. Drizzt nie odpowiedzia, wyranie nie rozumiejc. - Zakantowany - powtrzy Belwar, podchodzc do szafki przybitej do ciany. Zahaczy drzwiczki swym kilofem i otworzy je, po czym uy obydwu doni, by chwyci jaki przedmiot ze rodka i wycign go, by Drizzt mg go zobaczy. -Niedawno zaprojektowana bro -wyjani Belwar. - Uywana dopiero od kilku lat. Drizzt pomyla, e przedmiot przypomina ogon bobra, na wszym kocu znajdowaa si krtka rczka, szerszy za by zakrcony pod ostrym ktem. By na caej dugoci gadki, za wyjtkiem jednej pikowanej krawdzi. - Kantownik - powiedzia Belwar, podnoszc przedmiot wysoko. Wylizgn si z jego niepewnego uchwytu i spad na podog. Belwar wzruszy ramionami i stukn o siebie mithrilowymi domi. - Jak to dobrze, e mam swoj bro! - Belwar ponownie brzk-n o siebie motem i kilofem. - Masz szczcie, Drizzcie Do'Urden - cign - e svirfnebli w bitwie rozpozna ci jako przyjaciela. Drizzt parskn. W tej chwili nie uwaa si za specjalnego szczciarza. - Mg ci trafi ostr krawdzi- kontynuowa Belwar. - Wtedy przeciby w poowie twj krgosup! - Mj krgosup czuje si, jakby by przecity w poowie - stwierdzi Drizzt. - Nie, nie - powiedzia Belwar, podchodzc do hamaka - tylko zakantowany. - Gnom dgn mocno swym kilofem podeszw stopy Drizzta, a drow skrzywi si i poruszy. - Widzisz, wraca ju czucie - obwieci Belwar i umiechajc si szelmowsko, znw dgn Drizzta. - Znw bd chodzi, nadzorco kopaczy - obieca z ulg drow, a jego ton grozi, e moe si jeszcze bawi w t gr. Belwar stukn go jeszcze raz. - Chwil to potrwa! - rozemia si. - A wkrtce te i askotki poczujesz! Przypominao to Drizztowi dawne czasy, wydawao mu si, jakby bardzo pilne problemy, ktre ciyy mu na ramionach, zostay z nich na jaki czas zdjte. Jake dobrze byo znw widzie starego przyjaciela, tego gnoma, ktry z samej lojalnoci uda si z nim w dzicz Podmroku, ktry zosta schwytany wraz z Drizztem przez przeraajcych upiecw umysu i u boku drowa wyrbywa sobie drog do wolnoci. - To by zbieg okolicznoci, szczliwy dla mnie i dla twoich pobratymcw w tunelu, e wanie wtedy znalazem si w okolicy -rzek Drizzt. - To nie byo takie zrzdzenie losu - odpar Belwar i jego radosna mina spospniaa. - Walki stay si zbyt czste. Przynajmniej jedna na tydzie i wielu svirfnebli zgino. Drizzt zamkn swe lawendowe oczy i stara si przetrawi niepodane wieci. - Lloth jest spragniona, tak si mwi - cign Belwar - a ycie nie byo dobre dla gnomw z Blingdenstone. Prbujemy dowiedzie si o przyczyny tego wszystkiego. Drizzt przeszed nad tym wszystkim do porzdku dziennego, czujc teraz, bardziej ni kiedykolwiek, i dobrze zrobi wracajc. Opis Belwara, stwierdzenie, e Lloth jest spragniona, wydawao si by celne. Drizzt znw zosta dgnity, mocno, a gdy otworzy oczy, ujrza wpatrujcego si w niego umiechnitego nadzorc kopaczy, po-chmurno ostatnich wydarze najwyraniej ju go opucia. -Wystarczy jednak ciemnoci! - oznajmi Bel war. - Musimy sobie opowiedzie dwadziecia lat, ty mnie, a ja tobie! - Sign w d i zahaczy jeden z butw Drizzta, podnoszc go i wchajc podeszw. - Znalaze powierzchni? - spyta ze szczer nadziej . Dwaj przyjaciele spdzili reszt tego dnia, wymieniajc si opowieciami, z tym e mwi gwnie Drizzt, ktry uda si do tak odmiennego wiata. Wielokrotnie Belwar traci oddech i mia si, a raz dzieli zy ze swoim przyjacielem drowem, wydajc si szczerze zraniony strat Wulfgara. Drizzt wiedzia wtedy, i odkry na nowo jednego ze swych najdroszych przyjaci. Belwar sucha uwanie, baczc na kade sowo Drizzta, pozwalajc mu dzieli si ze sob najbardziej osobistymi chwilami ostatnich dwudziestu lat i wspierajc milczco swego prawdziwego

przyjaciela. Kiedy zjedli wieczorem kolacj, Drizzt wykona pierwszy niepewny krok, a Belwar, ktry widzia ju wczeniej niszczce efekty dobrze trzymanego kantownika, zapewni drowa, e za niewiele wicej ni dzie znw bdzie biega po wypenionych wirem cianach. Wiadomo ta zostaa przyjta jedynie jako czciowe bogosawiestwo. Drizzt cieszy si oczywicie, e si wyleczy, jednak maa cze niego aowaa, e proces ten nie potrwa duej, aby mg przecign sw wizyt u Belwara. Drizzt wiedzia bowiem, e gdy tylko jego ciao bdzie do tego zdolne, wyruszy w dalsz podr do Menzoberranzan i zrobi wszystko, by zo zgnie w zarodku.

ROZDZIA 14 PRZEBRANIE
Zaczekaj tu, Guen - wyszeptaa Catti-brie do pantery, gdy obydwie wpatryway si w szerszy obszar, komnat wzgldnie woln od stalagmitw, ktra majaczya przed nimi. Z owej groty dochodziy liczne gosy goblinw. Catti-brie zgada, e to gwne siy, najprawdopodobniej robice si nerwowe, gdy ich oddzia zwiadowczy nie wraca. Moda kobieta wiedziaa, i ta garstka, ktra przeya, idzie pewnie szybko za ni. Wraz z Guenhwyvar zrobiy dobr robot, wskazujc im drog, posyajc ich w przeciwnym kierunku korytarzem, jednak prawdopodobnie zawrcili. Walka za miaa miejsce mniej ni godzin marszu od tego miej sca. Nie byo adnej widocznej drogi dookoa tej komnaty, a nawet nie widzc hordy goblinw, Catti-brie rozumiaa, i tych paskud jest zbyt wiele, by z nimi walczy lub je przestraszy. Ostatni raz spojrzaa na swe mahoniowe donie, uspokoia si, widzc, e wygldaj jak u drowki, po czym wygadzia swe gste wosy - teraz biae zamiast kasztanowych - oraz mikkie szaty, i odwanie ruszya do przodu. Najblisi stranicy rzucili si w ty z przeraeniem, gdy do ich legowiska wesza niedbale drowia kapanka. Jedynie liczba powstrzymywaa grup przed ucieczk, bowiem, jak Catti-brie oszacowaa, obozowao tu ponad sto goblinw. W gr unioso si tuzin wczni, skierowanych w jej stron, lecz ona sza dalej miarowym krokiem do rodka jaskini. Gobliny zgromadziy si wok modej kobiety, odcinajc wszelkie moliwoci ucieczki. Inne przykucny przed tunelem, z ktrego wyonia si Catti-brie, nie wiedzc, czy nie wypadn stamtd inne drowy. Mimo to morze cia rozstpowao si przed nieoczekiwanym gociem. Brawura oraz przebranie Catti-brie najwyraniej zbiy stwory z tropu. Dotara do poowy komnaty i widziaa, e korytarz cignie si dalej, jednak morze zamkno si wok niej, wolniej ustpujc miejsca i zmuszajc rwnie zmienion w drowk dziewczyn do zwolnienia kroku. Zostaa zatrzymana, wcznie goblinw wymierzone byy w jej stron, a szepty wypeniay ca komnat. - Gund ha, mog moga -zadaa. Jej znajomo mowy goblinw bya co najmniej szcztkowa i nie bya cakiem pewna, czy powiedziaa wanie odsucie si i dajcie mi przej", czy wrzucie moj matk do rowu". Miaa nadziej, e to pierwsze. - Moga gund, geek-ik moon 'ga 'woon 'ga! -powiedzia chrapliwie jeden goblin, niemal tak wielki jak czowiek, przesuwajc si przez hord, by stan przed Catti-brie. Moda kobieta zmusia si do zachowania spokoju, jednak korcio j, by zawoa Guenhwyvar i uciec std. By to najwyraniej przywdca goblinw, albo przynajmniej szaman plemienia. Stwr potrzebowa jednak kilku porad w kwestii mody. Mia na sobie wysokie, czarne buty, niczym u szlachty, lecz wycite po bokach, by weszy tam jego wielkie, kacze stopy. Za bryczesy suya mu para kobiecych spodni, otoczonych szerokimi krezami. Poza tym, cho bestia wyranie bya samcem, miaa te na sobie damskie majtki i gorset wraz z miseczkami na bardzo ksztatne piersi. Jego skrzast szyj otaczao kilka niedopasowanych naszyjnikw, niektre zote, niektre srebrne, oraz jeden sznur pere, za kady zakrzywiony palec ozdobiony by byszczcym piercieniem. Catti-brie rozpoznaa opask na czole jako symbol religijny, cho nie bya do koca pewna jakiej sekty. Przypomina promieniste soce ozdobione dugimi, zotymi wstkami, jednak Catti-brie bya cakiem przekonana, i goblin zaoy go odwrotnie, siga bowiem przed nachylon skro stwora, a jedna ze wstek dyndaa goblinowi przed nosem. Bez wtpienia goblin uwaa si za wzr zodziejskiej mody, odziany by w ubrania nieszczsnych ofiar plemienia. Wci gada co swym piskliwym gosem, zbyt szybko, by Catti-

brie moga wychwyci co wicej ni pojedyncze sowo. Nastpnie stwr przesta i uderzy si piciw pier. - Mwisz jzykiem powierzchni? - spytaa Catti-brie, starajc si znale jak wspln paszczyzn. Walczya ciko, by zachowa spokj, spodziewaa si jednak, e w kadej chwili wjej plecach moe si pogry wcznia. Przywdca gob linw przyj ra jej si z zaciekawieniem, wyranie nie rozumiejc ani sowa z tego, co powiedziaa. Przyjrza si kobiecie od gry do dou i jego byszczce czerwieni oczy spoczy w kocu na medalionie, ktry wisia Catti-brie na szyi. - Nying so, wucka - stwierdzi i wskaza najpierw na przedmiot, nastpnie na Catti-brie, po czym machn rk, by wskaza odlege wyjcie. Gdyby medalion by zwyczajnym fragmentem biuterii, Catti-brie z chci oddaaby go w zamian za przejcie, potrzebowaa jednak tego magicznego przedmiotu, jeli miaa zachowa jakie szans na znalezienie Drizzta. Goblin powtrzy swoje danie pilniejszym tonem, a moda kobieta wiedziaa, e musi dziaa szybko. Umiechna si nagle i wycigna przed siebie wyprostowany palec. -Nying-powiedziaa, sdzc, e sowo to oznacza u goblinw dar. Dwukrotnie klasna szybko przed sob domi i bez ogldania si za rami krzykna - Guenhwyvar. Zaskoczone krzyki goblinw w tylnej czci jaskini powiedziay jej, e pantera jest w drodze. - Podejd spokojnie, Guen - zawoaa Catti-brie. - Chod do mnie bez walki. Pantera kroczya powoli, miarowym tempem, z opuszczon gow i pooonymi po sobie uszami. Co jaki czas Guenhwyvar wydawaa z siebie niski pomruk tylko po to, by najblisze gobliny miay si na bacznoci. Tum cofa si, dajc wspaniaemu kotu szerok drog do drowiej kapanki. Guenhwyyar bya ju u boku Catti-brie, szturchajc pyskiem biodro kobiety. -Nying-powtrzya Catti-brie, pokazujc palcem z pantery na goblina. - Ty wemiesz kota, a ja wyjd korytarzem - dodaa, jak najlepiej starajc si przekaza t wiadomo gestami. Brzydki krl mody podrapa si w gow, przesuwajc opask na bok. - No, podejd i bd mia - Catti-brie wyszeptaa do Guenhwy-var. Popchna kocic nog. Pantera spojrzaa na ni, wydajc si do mocno znudzona tym wszystkim, po czym podesza do przywdcy goblinw i pooya si u jego stp (z twarzy stwora odpyna krew). -Nying- powiedziaa jeszcze raz Catti-brie, wskazujc, by go-blin wycign rk i pogaska kocic. Stwr popatrzy na ni z niedowierzaniem, jednak stopniowo, dziki jej namowom, zmusi si, by dotkn gstego filtra. Spiczasty umiech poszerzy si i goblin omieli si znw dotkn kocicy, porzdniej. Pochyli si jeszcze raz i kolejny i za kadym razem mocniej gaska grzbiet pantery. Przez cay ten czas Guenhwyvar mierzya Catti-brie znuonym wzrokiem. - A teraz zostaniesz tu z tym przyjaznym goblinem - Catti-brie polecia kocicy, upewniajc si, e jej ton nie zdradza, co naprawd ma na myli. Poklepaa si po wiszcej u pasa sakwie, tej, w ktrej znajdowaa si figurka, i dodaa - Zawoam ci, nie martw si. Nastpnie Catti-brie wyprostowaa si i stana przed dowdc goblinw. Przyoya do do swojej piersi, po czym wycigna j prosto przed siebie, wskazujc na odlege wyjcie, a jej twarz wykrzywia si. - Id! - oznajmia i wykonaa krok do przodu. Z pocztku przywdca goblinw wyglda tak, jakby zamierza j zatrzyma, jednak szybkie spojrzenie na potnego kota u jego stp zmienio jego zdanie. Catti-brie doskonale rozegraa t gr. Pozwolia nadmiernie dumnemu dowdcy zachowa sw godno, sama wygldaa przez cay czas jak potencjalnie niebezpieczna przeciwniczka, oraz strategicznie umiecia trzysta kilogramw walecznej sojuszniczki u stp goblina. - Nying so, wucka - powtrzy goblin, wskazujc na Guenhwyvar, a nastpnie na wyjcie, po czym ostronie odsun si na bok, by drowka moga przej. Catti-brie przemierzya pozosta cz komnaty, uderzajc na odlew jednego goblina, ktry nie odsun si wystarczajco z jej drogi. Stwr rzuci si natychmiast na ni z podniesionym

mieczem, jednak Catti-brie nawet si nie wzdrygna, a krzyk przywdcy, u ktrego stp wci leaa pantera, powstrzyma atak goblina. Catti-brie rozemiaa mu si w paskudn twarz, pokazujc, e ma swj sztylet, wspania, wysadzan klejnotami bro, gotow do uycia. Dotara do wszego tunelu i sza dalej powoli po licznych stopniach. Nastpnie zatrzymaa si, zerkna w ty i wycigna figurk pantery. W komnacie przywdca goblinw pokazywa wanie plemieniu nowy nabytek, wyjaniajc, jak przechytrzy to gupie drowie kobiece co" i zabra jej kota. Nie byo wane, e pozostae gobliny widziay cae zajcie. W kulturze goblinw historia bya zmieniana niemal codziennie. Gadki umiech dowdcy zmniejszy si nagle, gdy wok pantery pojawia si szara mga i materialna forma kocicy zacza si rozpywa. Goblin zaskowycza strumieniem protestw oraz kltw i rzuci si na kolana przed szybko zanikajcym kotem. Z mgy wyonia si wielka apa, owina si wok gowy dowdcy i wcigna go do rodka. Nastpnie bya ju tylko mga, a zaskoczony i niezbyt bystry goblin udawa si wraz z panter na przejadk po Planie Astralnym. Pozostae gobliny zawyy i rozbiegy si, wpadajc na siebie i przewracajc si nawzajem. Niektre pomylay, by podj pocig za oddaljc si drowk, jednak w chwili gdy zaczy si organizowa, Catti-brie ju dawno znikna. *** Tunele byy dla niego znajome - zbyt znajome. Jake wiele razy mody Drizzt Do'Urden szed tymi ciekami, zazwyczaj suc za szpic w patrolu droww? Wtedy mia przy sobie Guenhwyvar, teraz by sam. Kula lekko, jedno z jego kolan wci byo sabe po uderzeniu kantownikiem svirfnebli. Nie mg wykorzysta tego jednak jako wymwki, by pozosta duej w Blingdenstone. Wiedzia, e sprawa jest pilna, a Belwar, cho rozstanie zabolao nadzorc kopaczy, nie spiera si z decyzj Drizzta o wyruszeniu w drog, co wskazywao drowowi, i inni svirf-nebli pragn jego odejcia. Byo to dwa dni temu, dwa dni oraz okoo osiemdziesit kilometrw krtych jaski. Drizzt po drodze przeci szlak przynajmniej trzem patrolom droww, niezwykej iloci wojownikw, zwaywszy na odlego od Menzoberranzan, i da wiary twierdzeniom Belwara, e szykuje si co niebezpiecznego, e Pajcza Krlowa jest spragniona. Przy wszystkich tych trzech okazjach Drizzt mg z atwoci docign grup droww i prbowa si do niej doczy. Pomyla o spreparowaniu jakiej historii, e jest wysannikiem z kupieckiego Ched Nasad. Trzy razy Drizzt straci pewno siebie i pozosta na drodze do Menzoberranzan, odkadajc t pamitn chwil, kiedy nawie kontakt. Teraz tunele byy zbyt znajome, a ta chwila bya blisko. Uwaa na kady krok, zachowujc idealn cisz, gdy dotar do szerszego tunelu. Przed sob usysza jakie haasy, szelest wielu stp. Wiedzia, e to nie drowy. Mroczne elfy nie wydaway dwikw. Tropiciel wspi si po nierwnej cianie i przesuwa wzdu pki skalnej cztery metry nad podog. Czasami trzyma si na opuszkach palcw, a stopy bujay mu si w powietrzu, jednak nie zraa si tym i nie czyni adnych odgosw. Zamar w miejscu, syszc przed sob ruch. Na szczcie pka znw si poszerzya, uwalniajc mu rce, wic ostronie wycign sejmitary z pochew, koncentrujc si, by powstrzymywa Bysk przed wieceniem. Chlipice dwiki zaprowadziy go za zaom, gdzie spostrzeg grup niskich, skulonych humanoidw, majcych na sobie obszarpane peleryny z kapturami nacignitymi na twarze. Nic nie mwiy, jedynie miotay si dookoa, i tylko ich odstajce uszy mwiy Drizztowi, e to gobliny.

Na dodatek gobliscy niewolnicy, co mg stwierdzi po ich przygarbionych sylwetkach, bowiem jedynie niewolnicy nosili taki ciar rezygnacji. Drizzt obserwowa przez chwil w ciszy, starajc si zauway pilnujcego ich drowa. W tej jaskini znajdowao si przynajmniej osiem dziesitek goblinw, otaczajcych krawd maej sadzawki nazywanej przez drowy Zbiornikiem Heldaeyna. Byy spragnione, jakby nie piy od wielu dni. Pewnie tak wanie byo. Drizzt dostrzeg kilka rothw. Byo to mae bydo z Podmroku, ktre krcio si w pobliu, i zda sobie spraw, i ta grupa opucia najprawdopodobniej miasto w poszukiwaniu zaginionych zwierzt. Na takich wyprawach niewolnikom dawao si mao do jedzenia, cho nieli cakiem sporo zapasw. Towarzyszcy im drowi stranicyjedli jednak sporo, zazwyczaj tu przed godujcymi niewolnikami. Trzaniecie bicza postawio gobliny z powrotem na nogi i odsuno je od krawdzi sadzawki. W polu widzenia Drizzta pojawio si dwoje droww, jeden mczyzna i jedna kobieta. Rozmawiali swobodnie, a kobieta co jaki czas trzaskaa biczem. Z drugiej strony jaskini inni drow wy krzycza jakie polecenia i gobliny zaczy zbiera si w nierwny szereg, raczej wyduon kup ni jak zorganizowan formacj. Drizzt wiedzia, e nadszed dla niego najkorzystniejszy moment. Stranicy niewolnikw byli jednymi z najgorzej zorganizowanych pozami ej skich grup z Menzoberranzan. Ich oddziay skaday si zazwyczaj z mrocznych elfw z kilku rnych domw uzupenionych modymi studentami z kadej z trzech szk akademii. Drizzt zelizgn si cicho z pki i obszed wystajc cian, dajc doni zwyczajowy sygna powitalny (cho jego palce czuy si niezgrabnie wykonujc zawie ruchy) do droww w jaskini. Kobieta popchna sw msk eskort do przodu i stana zanim. Rka mczyzny podniosa si natychmiast w gr, trzymajc typow dla droww rczn kusz, ktrej bety byy najprawdopodobniej pokryte siln trucizn usypiajc. -Kim jeste? - do kobiety spytaa ponad ramieniem mczyzny. - Wszystkim co pozostao z grupy patrolowej, ktra udaa si w poblie Blingdenstone -odpowiedzia Drizzt. - Powiniene wic wej w pobliu Tier Breche - odpara gono kobieta. Gdy Drizzt usysza jej gos, tak typowy dla drowek, gos, ktry mg by niesychanie melodyjny lub niesychanie przenikliwy, jego myli pospieszyy do tamtych lat z przeszoci. Zda sobie wtedy w peni spraw, e jest zaledwie kilkaset metrw od Menzoberranzan. - Wcale nie chc wchodzi - odrzek Drizzt. - Przynajmniej nie bez zapowiedzi. - Drizzt wiedzia, e to rozumowanie byo jak najbardziej sensowne. Jeli rzeczywicie byby jedynym ocalaym z zaginionego patrolu, zostaby ochoczo przesuchany przez akademi droww, by moe nawet torturowany, dopki mistrzowie nie byliby pewni, e nie odegra adnej zdradzieckiej roli w klsce patrolu. - Jaki jest pierwszy dom? - spytaa kobieta, utkwiwszy oczy w lawendowych renicach Drizzta. - Baenre - odpowiedzia natychmiast Drizzt, spodziewajc si takiego testu. Szpiedzy z rywalizujcych miast mrocznych elfw nie byli nieznani w Menzoberranzan. - Ich najmodszy syn? - zapytaa z chytr min kobieta. Wykrzywia wargi w lubienym i wygodniaym umiechu. Drizzt uwiadomi sobie to, gdy wci wpatrywaa si gboko w jego niezwyke oczy. Szczliwym zbiegiem okolicznoci Drizzt uczszcza w akademii do tej samej klasy co najmodszy syn domu Baenre - chyba e wiekowa opiekunka Baenre wychowaa nastpne dziecko podczas trzech dekad nieobecnoci Drizzta. - Berg'inyon -odpowiedzia pewnym gosem, krzyujc butnie rce na pasie (i zbliajc je do sejmitarw). - Kim jeste? - kobieta powtrzya pytanie, po czym oblizaa wargi, wyranie zaintrygowana.

- Nikim, kto ma jakie znaczenie - odpar Drizzt, zrwnujc si z ni umiechem oraz intensywnoci spojrzenia. Kobieta pacna zasaniajcego j mczyzn w rami i jej palce wskazay mu, by odszed. - Czy jestem zwolniony z tego aosnego obowizku? - spyta w ciszy palcami, z nadziej na twarzy. - Tego dnia boi zajmie twoje miejsce - wycedzia kobieta, okrelajc Drizzta sowem oznaczajcym u droww co tajemniczego lub intrygujcego. Mczyzna umiechn si szeroko i odsun do z kusz. Zauwaywszy, e jest gotowa do strzau, oraz widzc stojce w pobliu cae stado goblinw, poszerzy umiech i unis bro, by z niej wystrzeli. Drizzt nie zareagowa, cho bolao go, gdy widzia gobliny traktowane w ten sposb. - Nie - powiedziaa kobieta, kadc do na nadgarstku mczyzny. Wycigna rk i zdja bet z kuszy, zastpujc go innym. -Twj pooyby go do snu-wyjania i zachichotaa. Mczyzna przyglda jej si przez chwil, po czym najwyraniej zrozumia. Wymierzy w goblina guzdrzcego si na skraju wody i strzeli. Goblin wzdrygn si, gdy may bet wbi mu si w plecy. Zacz si obraca, lecz przewrci si do sadzawki. Drizzt przygryz wargi, z bezowocnego miotania si goblina wnioskujc, e podana przez kobiet strzaka bya pokryta trucizn paraliujc, ktra pozostawiaa ofiar w peni wiadom. Goblin straci prawie cakowicie kontrol nad swymi koczynami i z pewnoci utopi si, a co gorsza bdzie zna swj okrutny los. Zdoa wygi grzbiet na tyle, by twarz wyonia si ponad poziom wody, lecz Drizzt wiedzia, e zmczy si na dugo przed tym, jak paskudna trucizna przestanie dziaa. Mczyzna zamia si dononie, schowa kusz do maej pochwy wiszcej ukonie na jego piersi i odszed tunelem na lewo od Drizzta. Zanim uszed tuzin krokw, kobieta zacza trzaska z bicza i woa do garstki drowich stranikw, by prowadzili karawan tunelem po prawej. Po chwili skierowaa chodne spojrzenie na Drizzta. -Dlaczego tam stoisz? - zapytaa. Drizzt wskaza na goblina w sadzawce, zanurzonego ju do mocno, ledwo trzymajcego usta nad wod. Zmusi si do miechu, jakby cieszy go ten makabryczny widok, jednak w tym momencie powanie zastanawia si, czy nie rzuci si na z kobiet i nie zabi jej. Przez ca drog z maej jaskini Drizzt szuka moliwoci, by zbliy si do goblina, by wycign go z wody, aby mia szans uciec. Drowka ani na chwil nie przestaa go jednak obserwowa i Drizzt rozumia, e miaa na myli wicej ni tylko doczenie go do karawany. W kocu dlaczego ona nie zrobia sobie przerwy, gdy nieoczekiwanie pojawi si nowy stranik niewolnikw? Za wychodzcym Drizztem poday ostatnie pluski umierajcego goblina. Drow renegat przeyka z trudem lin i walczy z mdociami. Niewane ile razy by jej wiadkiem, nigdy nie przywyknie do brutalnoci swych pobratymcw. I by z tego powodu zadowolony.

ROZDZIA 15 MASKI
Catti-brie nigdy nie widziaa takich stworze. Przypominay troch gnomy, przynajmniej z postawy, majc okoo metra wysokoci, nie miay jednak wosw na swych pomarszczonych, zarumienionych gowach, a ich skra, w wietle gwiazd danym jej przez magiczn opask, bya szarawa. Byli do krpi, niemal tak uminieni jak krasnoludy, a oceniajc po doskonaych narzdziach, ktre mieli ze sob, oraz dopasowanych metalowych zbrojach, rwnie jak krasnoludy byli biegli w grnictwie i rzemiole. Drizzt opowiada Catti-brie o svirrhebli, gbinowych gnomach, i zakadaa, e wanie na nich spogldaa. Nie moga by jednak pewna i obawiaa si, e moe to by jaka boczna ga zych duergarw, szarych krasnoludw. Przykucna za kp wysokich, cienkich stalagmitw w okolicy wielu przecinajcych si korytarzy. Gbinowe gnomy, jeli to rzeczywicie byy one, przyszy z przeciwnej strony i teraz krztay si po paskiej czci korytarza, rozmawiajc pomidzy sob nie zwracajc wikszej uwagi na stalagmity siedem metrw dalej. Catti-brie nie bya pewna, jak po winna postpi. Jeli to byli svirfnebli, a bya o tym mocno przekonana, mogli okaza si cennymi sprzymierzecami, jak jednak miaa si do nich zbliy? Z pewnoci nie mwili tym samym jzykiem i ludzie byli dla nich rwnie nieznani jak oni dla niej. Zdecydowaa, e najlepiej bdzie po prostu przyczai si i pozwoli im przej. Catti-brte nigdy jednak nie docenia wyjtkowoci infrawizji i nie doceniaa w peni, e siedzc pomidzy chodnymi stalagmitami ma temperatur ciaa o kilkanacie stopni wysz ni skay i praktycznie byszczy si w widzcych ciepo oczach svirfnebli. Jeszcze gdy moda kobieta kucaa i czekaa, gbinowe gnomy rozeszy si po tunelach wok niej, starajc si okreli, czy ta drowka (bowiem Catti-brie wci miaa na sobie magiczn mask) bya sama, czy te jest czci wikszej grupy. Mino kilka minut. Catti-brie spojrzaa na swoj do, sdzc, e wyczua co w kamieniu, by moe lekkie wibracje. Moda kobieta wci wpatrywaa si z ciekawoci na sw mrowic rk. Nie wiedziaa, e gbinowe gnomy porozumiewaj si w sposb bdcy czciowo telepati, czciowo telekinez, wysyajc swe wzorce mylowe do innych poprzez skay i e czua do moe wykry wibracje. Nie wiedziaa, e krtkie mrowienie byo potwierdzeniem od zwiadowcw, e klczca za stalagmitami drowka rzeczywicie bya sama. Jeden ze znajdujcych si w przedzie svirfnebli rzuci si nagle do dziaania, wypiewujc kilka sw, ktrych Catti-brie nie zrozumiaa, i ciskajc w jej stron kamie. Pochylia si niej dla osony i prbowaa zdecydowa, czy woa, e si poddaje, czy te wycign uk i stara si przestraszy stworzenia. Kamie wyldowa w nieszkodliwej odlegoci i roztrzaska si, jego odamki rozsypay si na maym obszarze przed kp stalagmitw. Zaczy dymi i sycze, a ziemia zatrzsa si. Zanim Catti-brie zorientowaa si, co si dzieje, skaa przed ni uniosa si niczym gigantyczna baka, po czym przyja ksztat wielkiego, piciometrowego humanoida, na szeroko wypeniajcego praktycznie cay korytarz. Stwr mia ogromne, skaliste rce, ktrymi mgby roztrzaska budynek. Dwa przednie stalagmity uczestniczyy w procesie tworzenia potwora i suyy teraz za niebezpieczne szpikulce wystajce z jego masywnej piersi. W dalszej czci korytarza gbinowe gnomy wyday z siebie okrzyki bojowe - odbijajce si echem wszdzie dookoa wystraszonej kobiety. Catti-brie rzucia si do tyu, gdy gigantyczna rka zamachna si, strcajc czubek jednego ze stalagmitw. Upucia onyksow figurk i z desperacj zawoaa Guenhwyvar, jednoczenie zakadajc strza na ciciw. ywioak ziemi przesun si do przodu, a jego potne nogi zleway si ze skalnymi

stalagmitami, przelizgiway si pomidzy nimi. Znw prbowa chwyci kobiet, jednak j ego kamienn twarz przebia srebrna strzaa, wywoujc pknicie pomidzy oczyma potwora. Stwr wyprostowa si i zatoczy, po czym za pomoc doni znw zczy gow w jedn cao. Spojrza z powrotem na stalagmity i ujrza nie drowk, lecz wielkiego kota, przykucnitego na tylnych apach. Catti-brie wyonia si zza kpy, zamierzajc ucieka, ze wszystkich bocznych tuneli wyaniay si jednak gbinowe gnomy. Pobiega wzdu gwnego korytarza, przemykajc od pagrka do pagrka w poszukiwaniu osony i nie omielajc si zerka za siebie na Guenhwyyari ywioaka. Wtedy co uderzyo j mocno w gole. Rozoya si na ziemi. Obrcia si szybko i ujrzaa kolejnego ze svirfnebli podnoszcego si zza pagrka, z kilofem wci ustawionym tak, jakby si o niego wanie potkna. Catti-brie podniosa uk i przesza do pozycji siedzcej, jednak bro zostaa jej wytrcona. Instynktownie przetoczya si na bok, usyszaa jednak szuranie stp, gdy trzy gnomy dotrzymyway jej kroku, z motami uniesionymi wysoko, by j zmiady. Guenhwyvar parskna i skoczya, zamierzajc przelecie obok behemota i obrci go. ywioak by jednak szybszy ni pantera si spodziewaa i wielka kamienna rka wystrzelia w powietrze, chwytajc kocic w locie i przycigajc j do masywnej piersi. Guenhwyvar zawya, gdy szpikulec stalagmitu wbi jej si w bark, a gbinowe gnomy, biegnce obok swego bohatera, rwnie wrzasny, z radoci, e drowka i jej nieoczekiwana sojuszniczka wkrtce zostan pokonane. Mot opad w stron gowy Catti-brie. Wyszarpna swj krtki miecz i przechwycia go pomidzy rczk a gowic, odbijajc wystarczajco mocno, by brzkn gono o podog. Moda kobieta gorczkowo parowaa, starajc si wystarczajco odsun od gnomw, by mc wsta, napastnicy doganiali j jednak, wymachujc swymi motami w krtkich, wymierzonych uderzeniach, by szybko mczca si mroczna elfka nie miaa moliwoci do czystego kontrataku. Widok wspaniaej pantery, ktra miaa zaraz zosta cakowicie przebita i zmiadona, sprowadzi na garstk podajcych ladem potwora syirmebli dreszczyk zwycistwa, jednak u dwch innych spowodowa jedynie zakopotanie. Tych dwch, nazywajcych si Seldig i Pumkato, bawio si w modoci z tak panter, a w zwizku z tym, e Drizzt Do'Urden, drowrenegat, u ktrego boku bawili si niemal trzydzieci lat temu, wanie opuci Blingdenstone, czuli, e pojawienie si pantery nie moe by zbiegiem okolicznoci. - Guenhwyvar! - krzykn Seldig, a pantera rykna w odpowiedzi. Imi, tak doskonale wypowiedziane, ugodzio silnie Catti-brie i spowodowao, i trzy gbinowe gnomy wok niej rwnie si zawahay. Pumkato, ktry przyzwa ywioaka, kaza potworowi sta spokojnie, a Seldig szybko wykorzysta swj kilof, by wspi si czciowo na behemota. - Guenhwyvar? - zapyta kilka krokw od pyska pantery. Uszy uwizionej kocicy podniosy si i spojrzaa proszco na cakiem znajomego gnoma. - Kto to jest? - spyta Pumkato, pokazujc na Catti-brie. Cho nie rozumiaa nawet jednego ze sw svirfnebli, Catti-brie zdaa sobie spraw, e nie bdzie miaa lepszej okazji. Upucia miecz na kamienie, podniosa woln rk i cigna magiczn mask, a jej rysy natychmiast powrciy do twarzy modej, ludzkiej kobiety. Trzy gbinowe gnomy obok niej krzykny i rzuciy si w ty, z niezbyt uprzejmymi, kwanymi minami, jakby jej nowy wygld by do paskudny jak na ich standardy. Pumkato zdoby si na odwag, by podej i stan przed ni. Zna on jedno imi, uwiadomia sobie Catti-brie, i miaa nadziej, e by moe rozpozna drugie. Wskazaa na siebie, po czym rozoya szeroko rce i przycigna j e do siebie, jakby kogo obejmowaa. - Drizzt Do'Urden? - spytaa. Szare oczy Pumkato otworzyy si szeroko, po czym przytakn, cho nie powinien by zdumiony. Opanowujc swj wstrt dla ludzkiego wygldu, gnom wycign rk i pomg Catti-brie wsta. Catti-brie podniosa figurk i odprawia Guenhwyvar. Pumkato rwnie odesa swego

ywioaka z powrotem w skay. *** - Kolsen 'shea orbb - Jarlaxle wyszepta tajemne zdanie, rzadko wypowiadane w Menzoberranzan, ktre mona byo z grubsza przetumaczy jako wyrywanie ng pajkowi". Wydawao si, e lita ciana, ktra staa przed najemnikiem, zareagowaa na haso. Przesuna si i zmienia w pajczyn, po czym zwina na zewntrz, jej pasma zbiy si ze sob, by pozostawi otwr, przez ktry mg przej najemnik wraz ze swoj eskort. Nawet Jarlaxle, zwykle bdcy o krok przed innymi drowami, by do zaskoczony przyjemnie zaskoczony - widzc Triel Baenre czekajc w znajdujcym si dalej maym gabinecie w prywatnych komnatach Grompha Baenre w Sorcere, szkole magii w akademii droww. Jarlaxle mia nadziej, e Gromph bdzie tu wiadkiem jego powrotu, lecz Triel bya jeszcze lepsza. Entreri wszed za najemnikiem i roztropnie stan z tyu w zasigu wzroku kaprynej Triel. Zabjca rozejrza si po intrygujcym pomieszczeniu, na stae zalanym delikatnym, niebieskawym wiatem, jak wiksza cz wiey czarodziejw. Wszdzie walay si pergaminy, na biurku, na trzech krzesach, na pododze. Wzdu cian stay pki zawierajce tuziny duych, zakrytych butelek oraz mniejszych pojemnikw w ksztacie klepsydr, z ktrych zdjto przykrywki, a obok pooono zapiecztowane paczuszki. Wrd caej tej kotowaniny leay dziesitki innych zagadkowych rzeczy, zbyt dziwnych, by mieszkaniec powierzchni mg cho odgadywa ich przeznaczenie. - Sprowadzasz colnbluth do Sorcere? - zapytaa Triel, a jej brwi uniosy si w zdumieniu. Entreri uwaa, by kierowa wzrok w podog, cho zdoa zerkn kilkakrotnie na crk Baenre. Nie widzia Triel nigdy dotd w tak silnym wietle i teraz sdzi, e nie jest taka pikna jak na standardy droww. Bya za niska i zbyt przysadzista w ramionach jak na jej bardzo wyraziste rysy twarzy. Zdumiewao zabjc, i Triel osigna tak wysok pozycj wrd droww, rasy cenicej fizyczne pikno. Uzna, e jej potga wynika z tego, e jest crk Baenre. Entreri nie rozumia wiele z jzyka droww, cho zdawa sobie spraw, i Triel wanie go chyba obrazia. Normalnie zabjca odpowiada na obelgi broni, jednak nie tutaj, nie tak daleko od swojego ywiou i nie wobec niej. Jarlaxle dziesitki razy ostrzega Entreriego przed Triel. Szukaa powodu, by go zabi -niegodziwa crka Baenre zawsze szukaa powodw, by zabi kadego colnbluth, a take paru droww. - Sprowadzam go w wiele miejsc - odpowiedzia Jarlaxle. -Nie sdziem, by twj brat mia co przeciwko temu. Triel rozejrzaa si po pokoju, po osawionym biurku z wypolerowanych krasnoludzkich koci oraz stojcym za nim wycieanym fotelu. Nie byo tu przej do adnych innych pomieszcze, adnych widocznych kryjwek, nie byo te Grompha. - Gromph musi tu by - stwierdzi Jarlaxle. - Inaczej dlaczego mistrzyni opiekunka ArachTinilith byaby w tym miejscu? To jest naruszenie zasad, z tego co pamitam, wykroczenie przynajmniej rwnie powane, jak sprowadzenie przeze mnie do Sorcere nie-drowa. - Uwaaj, gdy kwestionujesz czyny Triel Baenre - odpara niska kapanka. - Asanue - odrzek z niskim ukonem Jarlaxle. Byo to do dwuznaczne sowo, mogce oznacza, jak sobie yczysz" albo rwnie". - Dlaczego tu jeste? - zapytaa Triel. - Wiedziaa, e przyjd - stwierdzi Jarlaxle. - Oczywicie - odpowiedziaa z chytr min Triel. - Wiem o wielu rzeczach, chc jednak usysze od ciebie wyjanienie, dlaczego wszede do Sorcere przez prywatne drzwi zarezerwowane dla rektorw, na dodatek do prywatnych kwater arcymaga miasta. Jarlaxle sign pomidzy fady swego czarnego paszcza i wycign dziwn, pajcz mask, magiczny przedmiot przenoszcy go przez zaklte ogrodzenie domu Baenre. Rubinowoczerwone oczy Triel poszerzyy si.

- Twoja matka polecia mi, abym zwrci to Gromphowi - powiedzia do kwano najemnik. - Tutaj? - nie dowierzaa Triel. - Ta maska naley do domu Baenre. Jarlaxle nie mg ukry lekkiego umiechu i spojrza na Entreriego, w nadziei e zabjca rozumie co z tej rozmowy. - Gromph j odzyska - odpowiedzia Jarlaxle. Podszed do biurka z koci krasnoludw, wypowiedzia pod nosem odpowiednie sowo i szybko wsun mask do szuflady, cho Triel zacza protestowa. Zbliya si do biurka i przyjrzaa si podejrzliwie zamknitej szufladzie. Gromph zaoy w niej wyranie puapk i strzeg jej jakim sekretnym hasem. - Otwrz j- polecia Jarlaxle'owi. - Przechowam mask dla Grompha. - Nie mog - skama Jarlaxle. - Haso zmienia si po kadym uyciu. Dostaem tylko jedno. - Jarlaxle wiedzia, e gra tu w niebezpieczn gr, jednak Triel i Gromph rzadko rozmawiali ze sob, za Gromph, zwaszcza w tych dniach, przy wszystkich majcych miejsce w domu Baenre przygotowaniach, rzadko odwiedza swe biuro w Sorcere. Tym, czego Jarlaxle teraz potrzebowa, byo pozby si maski - otwarcie, aby nie moga by z nim w aden sposb powizana. Pajcza maska bya jedyn rzecz w caym Menzoberranzan, wliczajc w to czary, ktra potrafia przenie kogo za magiczne ogrodzenie domu Baenre, a jeli wydarzenia pod torem, ktrego Jarlaxle si spodziewa, maska moga sta si wkrtce wanym elementem - i dowodem. Triel zapiewaa cicho i dalej wpatrywaa si w zamknit szuflad. Rozpoznawaa zawie wzory magicznej energii, glify i znaki, byy jednak splecione zbyt mocno, by moga je atwo rozplata. Jej magia naleaa do najsilniejszych w Menzoberranzan, jednak Triel obawiaa si wystpowa przeciwko magicznej potdze swego brata. Skierowawszy na przebiegego najemnika grone spojrzenie, przesza z powrotem przez pokj i stana koo Entreriego. - Spjrz na mnie - powiedziaa we wsplnej mowie powierzchni, co zdumiao zabjc, bowiem niewielu droww w Menzoberranzan mwio tym jzykiem. Entreri unis wzrok, by spojrze w wyraziste oczy Triel. Stara si zachowa spokj, stara si wyglda na ujarzmionego, zamanego duchem, jednak Triel bya zbyt spostrzegawcza na takie fasady. Ujrzaa w zabjcy si i umiechna si, jakby to doceniaa. - Co wiesz o tym wszystkim? - spytaa. - Wiem tylko to, co mwi mi Jarlaxle - odpar Entreri, po czym opuci sw fasad i spojrza stanowczo na Triel. Jeli yczya sobie pojedynku woli, to zabjca, ktry przetrwa i prosperowa na najbardziej niebezpiecznych ulicach Faerunu, nie cofnie si. Triel przez krtk chwil dorwnywaa jego wzrokowi i nabraa przekonania, e nie uda jej si wykorzysta tego umiejtnego przeciwnika. - Idcie std - powiedziaa do Jarlaxle'a, wci uywajc jzyka powierzchni. Jarlaxle przemkn obok crki Baenre, po drodze chwytajc Entreriego. - Szybko - stwierdzi najemnik. - Musimy znale si daleko od Sorcere, zanim Triel sprawdzi t szuflad! - Z tymi sowy przeszli przez pajcze drzwi, ktre szybko zamkny si za nimi w lit cian, blokujc strumie kltw Triel. Crka Baenre bya jednak bardziej zaintrygowana ni rozwcieczona. Zauwaya trzy zbiegajce si tutaj cieki: jej, jej matki, a teraz najwyraniej rwnie Jarlaxle'a. Wiedziaa, e najemnik ma co namyli, co, w co jest wmieszany Artemis Entreri. *** Gdy byli ju bezpiecznie daleko od Tier Breche i akademii, Jarlaxle przetumaczy Entreriemu co si stao. - Nie powiedziae jej o zbliajcym si przybyciu Drizzta -stwierdzi zabjca. Sdzi, e wanie ten drobny skrawek informacji by istot krtkiej rozmowy z Triel, jednak najemnik nic o tym nie powiedzia.

- Triel ma wasne sposoby zdobywania informacj i - odpar Jar-laxle. - Nie zamierzam uatwia jej zadania, nie bez sporego i uzgodnionego zysku. Entreri umiechn si, po czym przygryz doln warg, przetrawiaj c sowa najemnika. W tym piekielnym miecie zawsze tak wiele si dziao, zamyli si zabjca. Nic dziwnego, e Jarlaxle tak uwielbia to miejsce! Entreri niemal aowa, e nie jest drowem, wtedy bowiem mgby zdoby sobie pozycj podobn do Jarlaxle'a, stpajc po krawdzi katastrofy. Niemal. - Kiedy opiekunka Baenre polecia ci, eby zwrci mask? -zapyta zabjca. On i Jarlaxle byli przezjaki czas poza Menzoberranzan, udali si do zewntrznych jaski, by spotka si z informatorem svirfnebli. Wrcili zaledwie na krtko przed wypraw do Sorcere, a Jarlaxle, z tego co wiedzia Entreri, nie uda si nigdzie w poblie domu Baenre. - Jaki czas temu - odrzek Jarlaxle. - eby przynis j do akademii? -naciska Entreri. To wszystko wydawao mu si by nie na miejscu. I dlaczego Jarlaxle zabra go ze sob? Nigdy wczeniej nie zosta zaproszony do tak wanego miejsca, a nawet raz mu odmwiono, kiedy poprosi Jarlaxle'a, by mg towarzyszy mu do Melee-Magthere, szkoy wojownikw. Najemnik wyjani, e rozmawianie tam z colnbluth, nie-drowem, byoby ryzykowne, teraz jednak, z jakiego powodu, Jarlaxle uzna za odpowiednie, by zabra Entreriego do Sorcere, zdecydowanie najniebezpieczniejszej szkoy. - Nie okrelia, gdzie ma by zwrcona - przyzna Jarlaxle. Entreri nic nie odrzek, cho zdawa sobie spraw z prawdziwoci tej odpowiedzi. Pajcza maska bya cenion wasnoci klanu Ba-enre, potencjalnym sabym punktem wjego solidnej osonie. Powinna znajdowa si w zabezpieczonym miejscu w domu Baenre i nigdzie indziej. - Gupia Triel - stwierdzi od niechcenia Jarlaxle. - To samo sowo, asangue, otworzyoby j ej tamt szuflad. Powinna wiedzie, e jej brat jest na tyle zarozumiay, by uwaa, e nikt nie sprbuje mu niczego ukra, nie spdza wic czasu nad sztuczkami z hasem. Najemnik rozemia si, a Entreri doczy zaraz do niego, cho by bardziej zaintrygowany ni rozbawiony. Jarlaxle rzadko robi, bd mwi co bezcelowo, i powiedzia mu o tym wszystkim z jakiego powodu. Ale z jakiego?

ROZDZIA 16 MENZOBERRANZAN
Tratwa suna powoli przez Donigarten, mae, ciemne jezioro na wschodnim kracu wielkiej jaskini, mieszczcej w sobie Menzoberranzan. Drizzt siedzia na dziobie, spogldajc na zachd, gdy grota otwieraa si przed nim szeroko, jednak, przy jego infrawizji, obraz wydawa si dziwnie zamglony. Drizzt z pocztku tumaczy to ciepymi prdami w jeziorze i nie powica wikszej uwagi. By zajty, jego umys w rwnym stopniu oglda teraniejszo, co przeszo, chwia si pod zalewem kbicych si wspomnie. Rytmiczne pojkiwania znajdujcych si za nim orkowych wiolarzy pozwoliy mu odnale spokj, dziki czemu wspomnienia pyny jedno za drugim. Tropiciel zamkn oczy i zdecydowa si na zmian z wyczuwajcej ciepo infrawizji na spektrum zwyczajnego wiata. Pamita splendor stalagmitowych i stalaktytowych struktur Menzoberranzan, ich zawie i umiejtnie wykonane ksztaty podkrelone janiejcym purpurowym, niebieskim i czerwonym ogniem faerie. Nie by przygotowany na to, co ujrza, gdy otworzy oczy. Miasto byo pene wiata! Nie tylko ognia faerie, lecz migoczcych, tych i biaych punktw, wiata pochodni oraz jaskrawych zakl. Przez bardzo krtk chwil Drizzt pozwoli sobie wierzy, i obecno wiata moe wskazywa na zmian mrocznych zwyczajw drowow. Zawsze czy wieczny mrok Podmroku z mrocznym charakterem swego ludu, a przynajmniej uwaa ciemno za odpowiedni rezultat mrocznych zasad drowow. Dlaczego wiata? Drizzt nie by na tyle zarozumiay, by sdzi, e ich obecno moe by w jaki sposb powizana z polowaniem na niego. Nie uwaa, e by tak wany dla drowow, i podejrzewa, e dzieje si co paskudnego. (Nie mia pojcia, e planuje si najazd na powierzchni na pen skal.) Chcia w tej kwestii wypyta ktrego z pozostaych drowow zwaszcza kobieta miaa najprawdopodobniej jakie informacje -jak jednak mg poruszy temat bez zdradzania, e jest osobz zewntrz? Jakby na zawoanie, kobieta znalaza si u jego boku, siadajc niewygodnie blisko. - Dni na Wyspie Rothw s dugie - powiedziaa niemiao, a w jej poncych czerwieni oczach widniao wyrane zauroczenie. - Nigdy nie przywykn do wiata - odpar Drizzt, zmieniajc temat i spogldajc z powrotem na miasto. Jego oczy wci funkcjonoway w normalnym spektrum i mia nadziej, e jego sowa pozwol rozpocz rozmow w tej kwestii. - Kuje mnie w oczy. - Oczywicie, e kuje - wymruczaa kobieta, przysuwajc si, a nawet biorc go pod rk. Przywykniesz jednak w swoim czasie. W swoim czasie? W czasie na co? - chcia zapyta Drizzt, z jej tonu wnioskowa jednak, e ma na myli jakie wane wydarzenie. Nie mia jednak pojcia, jak zacz pytanie, a gdy kobieta przysuwaa si coraz bliej, uzna, e ma bardziej istotne problemy. W kulturze drowow mczyni byli podrzdni i odrzucenie zalotw kobiety mogo spowodowa powane kopoty. - Jestem Khareesa - wyszeptaa mu do ucha. - Powiedz, e chcesz by moim niewolnikiem. Drizzt podskoczy nagle i wyszarpn swoje sejmitary z pochew. Odwrci si od Khareesy, skupiajc sw uwag na jeziorze, by upewni si, e zrozumiaa, i nie stanowi dla niej zagroenia. - O co chodzi? - zapytaa zaskoczona kobieta. - Poruszenie w wodzie - skama Drizzt. - Saby dolny prd, jakby co duego przepyno pod nasz tratw. - Khareesa skrzywia si, lecz wstaa i spojrzaa w ciemne jezioro. Byo powszechnie wiadomo w Menzoberranzan, e pod wodami Donigarten zamieszkiway mroczne istoty. Jednz ulubionych zabaw stranikw niewolnikw byo zmuszanie goblinw oraz orko w, by pyny z wyspy na brzeg, by sprawdzi, czy ktry z nich zostanie wcignity w czarn

otcha. Mino cicho kilka chwil i jedynym rozlegajcym si dwikiem by cigy, jkliwy piew orkw siedzcych po bokach tratwy. Do Drizzta i Khareesy doczy na dziobie trzeci drow, spogldajc na wieccy si niebiesko sejmitar. - Wystawiasz nas na cel kademu wrogowi w okolicy -jego donie zasygnalizoway w mowie znakw. Drizzt schowa sejmitary i pozwoli, by jego oczy znw przeszy na infrawizj. - Jeli nasi wrogowie s pod wod, to ruch tratwy wystawia nas na cel bardziej ni jakiekolwiek wiato odpowiedziay jego rce. - Nie ma wrogw - dodaa Khareesa, wskazuj c, by trzeci drow wrci na swoje stanowisko. Kiedy odszed, skierowaa na Drizzta lubiene spojrzenie. - Wojownik? - spytaa, patrzc uwanie na purpurookiego mczyzn. - Moe dowdca patrolu? Drizzt przytakn i nie byo to kamstwo. Rzeczywicie by dowdc patrolu. - Dobrze - stwierdzia Khareesa. - Lubi mczyzn, ktrzy s warci wysiku. - Podniosa wtedy wzrok, zauwaajc, e zbliaj si szybko do Wyspy Rothw. - Porozmawiamy pniej. Nastpnie odwrcia si i odesza, zakadajc rce na plecy, by jej szaty podcigny si wysoko na ksztatnych nogach. Drizzt skrzywi si, jakby zosta uderzony w twarz. Rozmawianie byo ostatni rzecz, jak Khareesa miaa na myli. Nie mg zaprzeczy, jej rysy byy jak wyrzebione, miaa gste zadbane wosy oraz zgrabne ciao. Podczas lat spdzonych wrd droww Drizzt Do'Urden nauczy si jednak patrze poza fizyczne pikno i zauroczenie. Nie oddziela formy fizycznej od emocjonalnej. By doskonaym wojownikiem, poniewa walczy caym swoim sercem, i w rwnym stopniu nie stanby do walki dla samej walki, jak nie kochaby si z kim dla samego fizycznego aktu. - Pniej - powtrzya Khareesa, zerkajc przez swoje delikatne, ksztatne rami. - Gdy robaki zjedz twoje koci - Drizzt wyszepta przez udawany umiech. Z jakiego powodu pomyla wtedy o Catti-brie i ciepo tego obrazu odepchno na bok chd spragnionej drowki. *** Blingdenstone oczarowao Catti-brie pomimo jej oczywistych kopotw oraz faktu, e svirfnebli nie traktowali jej jak dawno zaginionej przyjaciki. Rozebrana ze swojej broni, pancerza, biuterii, a nawet butw, zostaa zabrana do miasta jedynie w podstawowym ubraniu. Gnomia eskorta nie obraaa jej, jednak nie bya te mia. Zwizali jej ciasno rce w okciach i cignli j wskimi, kamienistymi drkami obronnych przedsionkw miasta. Zdjwszy kobiecie z gowy opask, gnomy z atwoci odgady jej funkcj i zaraz za przedsionkami oddali Catti-brie jej cenn wasno. Drizzt opowiada jej o tym miejscu, o tym jak gbinowe gnomy potrafiy wtopi si w swoje rodowisko, nigdy nie wyobraaa sobie jednak, i sowa drowa nios w sobie tak wiele prawdy. Krasnoludy byy grnikami, najlepszymi na wiecie, lecz gbinowe gnomy wykraczay poza ten opis. Wydawao si, e byy czci ska, stanowiy z nimi jedno. Ich domy mogyby by przypadkowo stoczonymi gazami po jakiej dawnej erupcji wulkanu, a ich korytarze krtymi korytami pradawnych rzek. Gdy Catti-brie bya wprowadzana do waciwego miasta, poday za ni dziesitki par oczu. Zdawaa sobie spraw, i jest najprawdopodobniej pierwszym czowiekiem, jakiego widz svirfnebli, i nie przeszkadzao jej ich zaciekawienie, bowiem ona bya nie mniej oczarowana przez svirfnebli. Ich rysy, w dzikich tunelach wydajce si tak szare i ponure, teraz wyglday agodniej, milej. Zastanawiaa si, j ak na twarzy svirfnebli moe wyglda umiech i chciaa to zobaczy. To byli przyjaciele Drizzta, wci przypominaa sobie, i uspokajaa j ich ocena przez tropiciela. Zostaa zaprowadzona do maego, okrgego pomieszczenia. Stranik wskaza jej, by usiada na jednym z trzech kamiennych foteli. Catti-brie uczynia to z wahaniem, przypomniaa sobie

bowiem opowie Drizzta, jak to fotel svirfnebli magicznie go uwizi. Nic takiego si teraz jednak nie stao i chwil pniej do rodka wszed bardzo niezwyky gnom, z magicznym medalionem z wizerunkiem Drizzta zwisajcym z koca mithrilowego kilofa. - Belwar - stwierdzia Catti-brie, nie mogo by bowiem dwch gnomw, ktrzy tak idealnie odpowiadaliby podanemu przez Drizzta opisowi jego drogiego przyjaciela svirfnebli. Wielce szanowany nadzorca kopaczy zatrzyma si gwatownie i spojrza podejrzliwie na kobiet, najwyraniej zbity z tropu, e go rozpoznaa. - Drizzt... Belwar - powiedziaa Catti-brie, znw owijajc si rkoma, jakby kogo ciskaa. Wskazaa na siebie i rzeka: - Catti-brie... Drizzt - po czym powtrzya ruch. Nie znali nawet dwch wsplnych sw, jednak po krtkim czasie, uywajc gestw i jzyka ciaa, Catti-brie przekonaa do siebie nadzorc kopaczy, a nawet wyjania mu, e szuka Drizzta. Nie spodobaa jej si ponura mina, jak Belwar przybra po tym stwierdzeniu, a jego wyjanienie, jedna nazwa, nazwa miasta droww, nie dodawao otuchy. Drizzt poszed do Menzoberranzan. Dostaa posiek z gotowanych grzybw oraz jakich rolinopodobnych porostw, ktrych nie znaa, po czym oddano jej rzeczy, w tym medalion i onyksow panter, lecz nie magiczn mask. Nastpnie zostaa zostawiona sama, wydawaoby si przez godziny. Siedziaa w owietlonej blaskiem gwiazd ciemnoci, w ciszy bogosawic Alustriel za jej cenny dar i zastanawiajc si, jak nieszczsna byaby ta wyprawa bez Kociego Oka. Nawet nie ujrzaaby Belwara, by go rozpozna! Jej myli wci skierowane byy na Belwara, gdy w kocu wrci wraz z dwoma innymi gnomami w dugich, mikkich szatach, zdecydowanie nietypowych dla grubych, skropodobnych, naszywanych metalowymi pytkami ubiorw tej rasy. Catti-brie uznaa, i ci dwaj musz by kim wanym, by moe doradcami. - Firble - wyjani Belwar, wskazujc na jednego ze svirfnebli, tego, ktry nie wyglda na zadowolonego. Chwil pniej Catti-brie dowiedziaa si dlaczego, bowiem Belwar wskaza na ni, nastpnie na Firble'a, po czym na drzwi, i wypowiedzia dugie zdanie, z ktrego zrozumiaa tylko jedno sowo: Menzoberranzan. Firble pokaza jej gestem, by posza za nim, najwyraniej niecierpliwic si, by wyruszy w drog, a Catti-brie, cho wolaaby zosta w Blingdenstone i dowiedzie si wicej o intrygujcych svirfnebli, posusznie si zgodzia. Drizzt i tak by ju za daleko przed ni. Wstaa z fotela i zacza wychodzi, jednak kilof Belwara chwyci j za rami, odwrcia si wic do nadzorcy kopaczy. Wycign zza pasa magiczn mask i poda jej j. - Drizzt -powiedzia, wskazujc swym motem na jej twarz. - Drizzt. Catti-brie przytakna, rozumiejc, i nadzorca kopaczy uwaa za rozsdne, by wygldaa jak drowka. Odwrcia si do wyjcia, lecz kierowana nagym impulsem obrcia si z powrotem i pocaowaa Belwara lekko w policzek. Umiechajc si z wdzicznoci, moda kobieta wysza z budynku, a nastpnie, podajc za Firblem, z Blingdenstone. - Jak przekonae Firble'a, by zgodzi si zabra j do miasta droww? - zapyta drugi doradca nadzorc kopaczy, gdy zostali sami. - Bivrip! - krzykn Belwar. Stukn o siebie swymi mithrilo-wymi domi i natychmiast wyleciay z nich iskry oraz promienie energii. Spojrza krzywo na doradc, ktry rozemia si piskliwie, jak to svirfhebli. Biedny Firble. *** Drizzt cieszy si, e moe eskortowa grup orkw w z powrotem z wyspy na ld, jeli cho w ten sposb mg unikn ochoczej Khareesy. Obserwowaa go z brzegu, a wyrazjej twarzy by

czym pomidzy nadsaniem a oczekiwaniem, jakby chciaa powiedzie, e Drizzt moe uciek, ale tylko na jaki czas. Zostawiwszy za sob wysp, Drizzt wyrzuci z umysu wszelkie myli o Khareesie. Jego zadanie oraz niebezpieczestwa leay przed nim, w samym miecie, i szczerze nie wiedzia, gdzie powinien zacz szuka odpowiedzi. Obawia si, e to wszystko skoczy si jego kapitulacj, e bdzie musia odda siebie, by ochroni swych przyjaci. Pomyla o Zaknafeinie, swym ojcu i przyjacielu, ktry zamiast niego zosta powicony zej Pajczej Krlowej. Pomyla o Wulfgarze, swym straconym przyjacielu, i wspomnienia o modym barbarzycy umocniy Drizzta w jego przekonaniach. Nie da adnych wyjanie zaskoczonym stranikom niewolnikw, ktrzy na play oczekiwali na tratw. Sama jego mina mwia im, eby go nie wypytywali, gdy przechodzi obok ich obozu. Wkrtce porusza si z atwoci, ostronie, krtymi drogami Menzoberranzan. Min blisko paru mrocznych elfw, przeszed pod wicej ni zaciekawionym spojrzeniem wielu stranikw domowych, trzymajcych wart na swych tarasach na zboczach wydronych stalaktytw. Drizzt nis w sobie irracjonaln myl, e moe zosta rozpoznany, i musia sobie wielokrotnie powtarza, e nie byo go w Menzoberranzan przez ponad trzydzieci lat, e Drizzt Do'Urden, a nawet dom Do!Urden, to ju tylko cz historii Menzoberranzan. Jednak, jeli bya to prawda, to dlaczego by tutaj, w tym miejscu, w ktrym nie chcia by? Drizzt aowa, e nie ma piwafwi, czarnego paszcza droww. Jego zielone jak las okrycie, grube i ciepe, byo lepiej przystosowane do rodowiska wiata zewntrznego i w oczach obserwatorw mogo czy go z tym rzadko widywanym miejscem. Opuci nisko kaptur i szed dalej. Wierzy, e bdzie to jedna z jego licznych wypraw do waciwego miasta, podczas ktrych znw bdzie przyzwyczaja si do krtych alejek i mrocznych cieek. Migotanie wiata za zakrtem zdumiao go, zapieko jego wyczuwajce ciepo oczy. Przycisn si do ciany stalagmitu, z jedn doni pod paszczem, trzymajc rkoje Bysku. Zza zakrtu wyonio si czterech droww, rozmawiajcych swobodnie i nie zwracajcych uwagi na Drizzta. Mieli na sobie symbol domu Baenre, co Drizzt zauway, gdy jego wzrok powrci do zwyczajnego spektrum, a jeden z nich nis pochodni! Niewiele z tego, co Drizzt dowiadczy w caym swoim yciu, wydawao si dla niego by tak nie na miejscu. Dlaczego? - pyta si raz za razem czujc, e to wszystko jest w jaki sposb z nim powizane. Czy drowy przygotowyway atak na jakie miejsce na powierzchni? Myl ta wstrzsna Drizztem a do szpiku koci. onierze domu Baenre noszcy pochodnie, przyzwyczajajcy swe podmroczne oczy do wiata. Drizzt nie wiedzia, co o tym myle. Uzna, e wrci na Wysp Rothw, uwaa bowiem, e to lece na uboczu miejsce byo znacznie bezpieczniejsz baz wypadow ni jakiekolwiek inne miejsce w miecie. By moe uda mu si wycign od Khareesy informacje na temat znaczenia tych wiate, aby nastpna podr do miasta okazaa si bardziej owocna. Przemyka przez miasto, z opuszczonym kapturem, mylami skierowanymi do wewntrz, nie zauwaajc ledzcych go cieni. Niewielu w Menzoberranzan zauwaao Bregan D'aerthe. *** Catti-brie nigdy nie widziaa czego tak tajemniczego i wspaniaego, a w gwiezdnym wietle jej wzroku blask stalagmitowych wie oraz wiszcych stalaktytw wydawa j ej si jeszcze cudowniejszy. Ognie faerie podwietlay w Menzoberranzan tysice wspaniaych paskorzeb, niektrych o okrelonych ksztatach (gwnie pajkw), innych za o swobodnych formach, surrealistycznych i piknych. Zdecydowaa, e w innych okolicznociach przywykaby do ycia tutaj. Chciaaby by odkrywczyni badajc puste Menzoberranzan, aby mc bezpiecznie bada i pochania dziea i zabytki droww. Bowiem, cho wspaniao miasta droww robia na niej ogromne wraenie, bya szczerze przeraona. Wok niej znajdowao si dwadziecia tysicy droww, dwadziecia tysicy

miertelnych przeciwnikw. Jakby opierajc si temu strachowi, moda kobieta cisna mocno magiczny medalion Alustriel i pomylaa o zamknitym w nim obrazie, o Drizzcie Do'Urdenie. Wierzya, e by tutaj, gdzie blisko, a jej przypuszczenia zostay potwierdzone, gdy medalion sta si nagle ciepy. Nastpnie ochd. Catti-brie przemieszczaa si metodycznie, kierujc z powrotem na pnoc, do sekretnych tuneli, ktrymi doprowadzi j tu Firble. Medalion pozosta zimny. Przesuna si w prawo i stana twarz ku zachodowi, patrzc na znajdujc si niedaleko rozpadlin - nazywan Szponoszczelin- oraz na znajdujcy si dalej wyszy poziom. Nastpnie obrcia si na poudnie, do najwyszej i najwspanialszej czci, oceniajc po zawiych lnicych wzorach, medalion wci pozostawa zimny, po czym zacz si ociepla, gdy kobieta kontynuowaa obrt, spogldajc za najblisze stalagmitowe kopce na wzgldnie pusty obszar na poudniu. Drizzt by tam, na wschodzie. Catti-brie wzia gboki oddech, a po nim nastpny, starajc si uspokoi i zebra odwag, by cakowicie wyoni si spod osony tunelu. aowaa, e nie ma przy sobie Guenhwyvar - pamitaa te chwile w Silverymoon, kiedy to pantera kroczya u jej boku po ulicach - nie bya jednak pewna, jak kocica zostaaby przyjta w Menzoberranzan. Ostatni rzecz na jak miaa ochot, byo zwrci na siebie uwag. Sza szybko i cicho, narzuciwszy kaptur na gow. Przygarbia si i trzymaa medalion, by wskazywa jej drog i dodawa otuchy. Staraa si mocno unika wzroku licznych stranikw i celowo odwracaa wzrok, widzc, jak z przeciwnej strony idzie w jej kierunku alej inny drow. Niemal mina obszar stalagmitw, widziaa ju oe mchu, zagajnik grzybw, a nawet rozcigajce si za nimi jezioro, kiedy z cieni wyonio si nagle dwch droww, blokujc jej drog, cho ich bro pozostawaa schowana. Jeden z nich zada jej pytanie, ktrego oczywicie nie zrozumiaa. Podwiadomie skrzywia si i zauwaya, e patrz na jej oczy. Jej oczy! Oczywicie, nie pony infrawizj, o czym poinformoway j gbinowe gnomy. Mczyzna powtrzy pytanie, troch bardziej stanowczo, po czym spojrza przez rami, na oe mchu i jezioro. Catti-brie podejrzewaa, e ci dwaj sczcipatrolu i chc wiedzie, jakie sprawy pro wadz j do tej czci miasta. Zauwaya dworny sposb, w jaki si do niej zwraca j i przypomniaa sobie to wszystko, co Drizzt opowiada jej o kulturze droww. Bya kobiet, a oni tylko mczyznami. Znw rozlego si niezrozumiae pytanie, a Catti-brie odpowiedziaa warkniciem. Jeden z mczyzn opuci donie na rkojeci swych bliniaczych mieczy, lecz Catti-brie wskazaa na nie i znw warkna gronie. Dwaj mczyni popatrzyli na siebie z wyranym zakopotaniem. Wedug nich ta kobieta bya lepa, a przynajmniej nie uywaa in-frawizji, za wiata w miecie nie byy takie jasne. Nie powinna bya widzie wyranie ich ruchw, a jednak, w zwizku z jej wycignitym palcem, widziaa. Catti-brie odesaa ich machniciem rki, a oni, ku jej zaskoczeniu (oraz ogromnej uldze), wycofali si, spogldajc na ni podejrzliwie, lecz nie wykonujc adnych ruchw przeciwko niej. Zacza si przygarbia, zamierzajc znw schowa si pod kapturem, jednak zmienia zdanie. Byo to Menzoberranzan, pene mrocznych elfw, pene intryg, miejsce, w ktrym wiedza - a nawet jej udawanie - o czym, o czym nie wie twj przeciwnik, moe zachowa ci przy yciu. Catti-brie odrzucia kaptur i stana prosto, potrzsajc gow, by jej gste wosy same uwolniy si z fadw materiau. Spojrzaa gronie na dwch mczyzn i zacza si mia. Uciekli. Moda kobieta niemal przewrcia si z ulgi. Wzia kolejny gboki oddech, zacisna mocno medalion w rce i skierowaa si w stron jeziora.

ROZDZIA 17 UOSOBIENIE WROGW


Wiesz, kim on jest? - palce drowa onierza spytay stanowczo w zawiej mowie gestw. Khareesa odchylia si na pitach, nie do koca rozumiejc, o co chodzi. Na Wysp Rothw przyby kontyngent dobrze uzbrojonych droww, domagajc si odpowiedzi oraz przesuchujc zarwno orczych i gobliskich niewolnikw, jak i garstk obecnych na wyspie drowich nadzorcw. Nie mieli na sobie emblematw adnego domu, a z tego co Khareesa bya w stanie stwierdzi, byli wycznie mczyznami. To nie powstrzymywao ich jednak przed traktowaniem j ej w ostry sposb, bez odpowiedniego protokou nalenego zazwyczaj jej pci. - Wiesz? - drow spyta na gos. Ten nieoczekiwany dwik przycign natychmiast do jego bokw dwch jego towarzyszy. - Odszed - mczyzna wyjani, by uspokoi swych kompanw. - Do miasta. - Wraca ju jednak z powrotem - czwarty drow odpar w jzyku znakw, podchodzc do pozostaych. - Wionie otrzymalimy sygnay z brzegu. Zaciekawiona Khareesa nie moga ju znie narastajcej intrygi. -Nazywam si Khareesa FTKar - oznajmia, okrelajc si jako szlachciank jednego z pomniejszych domw miasta. -Kim jest ten mczyzna, o ktrym mwicie? I dlaczego jest taki wany? Czterej mczyni popatrzyli si chytrze po sobie, po czym nowo przybyy skierowa na Kharees zowrogie spojrzenie. - Syszaa o Daermon N' a' shezbaernon? - spyta cicho. Khareesa przytakna. Oczywicie, e syszaa o tym potnym domu, nazywanym powszechnie domem Do'Urden. By niegdy smym domem miasta, spotka go jednak tragiczny koniec. - A o ich drugim chopcu? - cign mczyzna. Khareesa wyda z niepewnoci wargi. Staraa si przypomnie sobie tragiczn histori domu Do'Urden, co o renegacie, kiedy inny z mczyzn pobudzi jej wspomnienia. -DrizztDo'Urden- po wiedzia. Khareesa zacza przytakiwa - syszaa ju wczeniej to imi, przelotnie - kiedy jej oczy rozszerzyy si, gdy zdaa sobie spraw ze znaczenia przystojnego, purpurowookiego drowa, ktry opuci Wysp Rothw. - Ona jest wiadkiem - stwierdzi j eden z mczyzn. - Nie byla nim - spiera si inny - dopki nie powiedzielimy j ej imienia renegata. - Ale teraz jest -rzek pierwszy i spojrzeli wsplnie na kobiet. Khareesa dawno ju dostrzega ich paskudn gierk i stopniowo odsuwaa si od nich, z biczem i mieczem w doniach. Zatrzymaa si, poczuwszy jak czubek innego miecza delikatnie szturcha z tyu jej zbroj i rozoya szeroko rce. -Dom H'Kar-zacza,jednak przerwaa gwatownie, gdy mczyzna za jej plecami przebi swj osawiony miecz drowiej roboty przez jej kolczug i nerk. Khareesa poruszya si gwatownie, gdy drow wyszarpn bro. Opada na jedno kolano, starajc si utrzyma koncentracj pomimo nagej fali blu, prbujc utrzyma bro. Czterej onierze rzucili si na ni. Nie mogo by wiadkw. *** Gdy tratwa lizgaa si powoli po ciemnych wodach Donigarten, wzrok Drizzta wci pozostawa utkwiony w dziwnie owietlonym miecie. Pochodnie? Myl ta ciya mu mocno w umyle, poniewa przekona ju si do mocno, i drowy szykoway potn wypraw na powierzchni. Z jakiego innego powodu tak raniyby

swoje delikatne oczy? Gdy tratwa suna przez zaronit glonami zatok Wyspy Rothw, Drizzt zauway, i do wyspy nie byo przycumowanych adnych innych odzi. Nie powici temu wikszej uwagi, gdy przechodzi przez dzib i zeskakiwa lekko na mech play. Orki ledwo zdyy odoy wiosa, gdy inny drow przemkn obok Drizzta i wskoczy do odzi, rozkazujc niewolniczej zaodze, by udaa si z powrotem na ld. Na brzegu zgromadzili si pasterze rothw, kady przycupnity w mchu i bocie, okrywajc si mocno obszarpanymi pelerynami. Nie byo to niezwyke, poniewa nie mieli wiele do roboty. Wyspa nie bya dua, zaledwie sto metrw dugoci, a nawet mniej szerokoci, pokryta bya jednak niezwykle gst rolinnoci, gwnie mchami i grzybami. Krajobraz by nierwny, peen dolin i stromych zboczy, a najwikszym zadaniem stojcym przed orkami, nie liczc woenia rothw z wyspy na ld oraz szukaniem zagubionych sztuk, byo po prostu upewnianie si, i adne ze zwierzt nie spadnie do paroww. Tak wic niewolnicy siedzieli na brzegu, rozmylajc w ciszy. Wydawali si Drizztowi do podenerwowani, jednak temu rwnie nie powici wikszej uwagi. Zerkn na posterunki nadzorcw i uspokoi si, widzc, i wszystkie mroczne elfy znajdoway si najwyraniej na swoich miejscach, stojc cicho i spokojnie. Na Wyspie Rothw nie dziao si zbyt wiele. Drizzt skierowa si w gb ldu, z dala od maej zatoczki, do najwyszego punktu wyspy. Sta tam jedyny na wyspie budynek, may, dwukomnatowy dom, zbudowany z gigantycznych trzonkw grzybw. Idc, zastanawia si nad sw strategi, mylc, jak moe wycign od Khareesy niezbdne informacje, nie doprowadzajc do otwartej konfrontacji. Wydarzenia wydaway si jednak szybko przesuwa i uzna, e jeli zostanie zmuszony uy swych sejmitarw, by j przekona", zrobi to. Zaledwie trzy metry przed drzwiami do budynku Drizzt zatrzyma si i obserwowa, jak wrota delikatnie si otwieraj. Na prg wyszed drowi onierz i niedbale cisn obcit gow Khareesy Drizztowi do stp. - Z tej wyspy nie mona odej, Drizzcie Do'Urden - stwierdzi drow. Drizzt nie odwrci gowy, lecz przeksztaci swj wzrok, starajc si uzyska pojcie o okolicy. Nie zwracajc na siebie uwagi, wsun stop pod mikki mech, zagrzebujc ja po kostk. - Przyjm twj kapitulacj - cign drow. -Nie moesz... Drow przerwa nagle, gdy w stron j ego twarzy poleciaa kpka mchu. Wyszarpn miecz i instynktownie wyrzuci przed siebie rce w obronie. Za darni ruszy atak Drizzta. Tropiciel przeskoczy trzy metry dzielce go od przeciwnika, po czym opad w zudnym obrocie, okrcajc si na opuszczonym kolanie. Wykorzystujc swj pd, Drizzt posa Bysk w paskudne, niskie cicie, ktrym ugodzi zaskoczonego drowa w bok kolana. Drow wykona pene salto nad ranic go kling, uderzajc z guchym odgosem w mikk ziemi i wydajc z siebie okrzyk blu, gdy chwyci si za uszkodzon nog. Drizzt czu, e w budynku znajduj si inne mroczne elfy, podnis si wic szybko i zacz biec, okrajc dom i znikajc z pola widzenia zza drzwi, a nastpnie ruszy po stromym zboczu pagrka. Zanurkowa, zacz si lizga i toczy, by nabra tempa. W jego mylach panowa mtlik, a desperacja narastaa. Na zaronitym mchem zboczu paso si kilka tuzinw rothw, beczcych i postkujcych, gdy Drizzt przedziera si pomidzy nimi. Tropiciel usysza za sob kilka brzkni i dobiego do niego, jak bet z kuszy uderza w jednego rotha. Drizzt trzyma si nisko, skradajc si, starajc si okreli, gdzie moe pobiec. Znajdowa si na wyspie zaledwie od krtkiego czasu, nigdy nie by tu podczas lat spdzonych wczeniej w miecie i nie by obznajomiony z jej krajobrazem. Wiedzia jednak, i to wzgrze opada do stromego parowu i pomyla, e to jego najwiksza szansa. Z tyu poleciao wicej strza, do betw doczy oszczep. Boto i dar wzlatyway w powietrze, gdy rothy, przestraszone biegncym mrocznym elfem oraz pociskami, miotay si, wpadajc w popoch. Drizzt wiedzia, e zostanie zmiadony.

Jego problemy zwikszyy si, gdy dotar do kraca stada rothw, bowiem pomidzy nogami jednego ze stworze zauway buty. Niewiele mylc, Drizzt unis bark i wpad na rotha, spychajc go w d zbocza, na przeciwnika. Jeden z sejmitarw unis si w gr, trafi w opadajcy miecz. Drugi ugodzi nisko, pod brzuchem rotha, jednak wrg odskoczy poza zasig. Drizzt skuli pod sob nogi i wybi si z caej siy, wykorzystujc dla swej korzyci do strome nachylenia gruntu. Roth unis si z ziemi i polecia w bok, wpadajc na drowa. By on wystarczajco zwinny, by podnie nog nad niskim grzbietem rotha i przenikn czysto nad nim, obracajc si, by skierowa si bezporednio do Drizzta. Drizzta jednak nie byo nigdzie wida. Beczenie z boku byo jedynym ostrzeeniem, jakie drow otrzyma, gdy zacieky tropiciel rzuci si na niego, byskajc sejmitarami. Zaskoczony drow wyrzuci przed siebie miecze, obracajc si, i ledwo zdoa odbi cicia sejmitarw. Jedna stopa zacza mu si zelizgiwa na bok, podnis si jednak szybko i zacz wymachiwa szaleczo mieczami, utrzymujc Drizzta w bezpiecznej odlegoci. Drizzt przesun si szybko w prawo, znw wchodzc na wyszy teren, cho wiedzia, e manewr ten przyblia go do kusznikw na szczycie wzgrza. Utrzymywa swe sejmitary w ruchu, skupiajc wzrok przed sob, nasuchiwa jednak odgosw z tyu. Miecz wystrzeli nisko, zosta przechwycony przez Bysk i utrzymany w dole. Drugie pchnicie nadeszo rwnolegle do pierwszego, jednak odrobin wyej, i odpowiedzia na nie drugi sejmitar Drizzta, wychodzc nieoczekiwanie w poprzek i wyginajc rk z mieczem drowa w stron dolnej czci ramienia Drizzta. Drizzt usysza z tyu lekki wist. Wrogi drow bysn paskudnym umiechem, sdzc, e uda mu si trafi, gdy ostrza zamigotay w poprzek, jednak Drizzt rwnie posa Bysk w ruch, rwnie szybko, odsuwajc za nim daleko rk drowa. Drizzt wymachiwa sejmitarami w gr i w d, wykorzystujc ich wygite ostrza, by miecze poruszay si w jednej linii. Zatoczy peen obrt, przesuwajc obydwa ostrza wysoko nad gow i przechodzc jeden krok na bok od wrogiego drowa. Zaufanie, jakie pokada w umiejtnociach niewidocznego strzelca, nie zawiodo go, i jego przeciwnik szarpn biodrami w bok w dramatycznej prbie odsunicia si przed oszczepem. Zosta dotkliwie trafiony i skrzywi si z blu. Drizzt popchn go, posyajc w d zbocza. Drow odzyska rwnowag, gdy tropiciel opad na niego w dzikiej pogoni. Sejmitar znw uderzy o miecz, a potem ponownie i jeszcze raz. Drugie ostrze Drizzta podao wedug bardziej bezporedniego i diabelskiego wzoru, wykonujc pchnicia wycelowane w brzuch drowa. Zasony rannego elfa nie robiy wikszego wraenia w obliczu tak gwatownego ataku, jednak zjedna nog zdrtwia z blu coraz bardziej nabiera pdu. Zdoa zerkn za siebie i zauway iglic skaln, wznoszc si ponad krawd siedmiometrowego, pionowego urwiska. Zamierza uda si w jej stron i oprze o ni plecami dla wsparcia. Jego sojusznicy biegli w d zbocza i znajd si przy nim za kilka sekund. Nie mia kilku sekund. Obydwa sejmitary natary zaraz po sobie, uderzajc w stal mieczy drowa, zmuszajc go do schodzenia w d. W pobliu urwiska Drizzt posa sw bro w przd, jedn przy drugiej, skrzyowanymi ciciami, odwracajc bieg czubkw mieczy wroga. Nastpnie Drizzt wybi si, uderzajc w pier drowa i pozbawiajc go rwnowagi, tak, e ten wpad na skaln iglic. W gowie oszoomionego drowa rozlegy si eksplozje. Osun si na mech, wiedzc, e ten renegat, Drizzt Do'Urden, oraz jego okrutne sejmitary, rusz tu za nim. Drizzt nie mia czasu ani ochoty, by dobi ofiar. Zanim drow przesta opada, Drizzt przeskoczy przez krawd, w nadziei, e na dole znajdzie mech, nie ostre gazy. Znalaz boto i wpad w nie z pluskiem, skrcajc sobie kostk. Zdoa si jednak utrzyma na nogach i pobieg tak szybko, jak mg, kluczc pomidzy stalagmitowymi kolumnami i pochylajc si nisko pod oson kopcw, spodziewa si bowiem, i strzelcy znajd si wkrtce

na urwisku. Widzc sylwetk poruszajc si rwnolegle do niego wzdu rzdu stalagmitw, zda sobie spraw, e wrogowie znajduj si wszdzie wok niego. Drizzt wszed za jeden z kopcw i zamiast wyj z drugiej strony, skrci, by uda si prosto na przeciwnika. Pad na kolana, wyszedszy zza drugiego kopca, wykonujc niskie cicie w oczekiwaniu, i jego wrg si tam znajduje. Tym razem Bysk uderzy w leccy nisko miecz. Drizzt nie uzyska przewagi zaskoczenia, przynajmniej nie swoim manewrem, jednak drow by z pewnoci zbity z tropu, a jego drugi miecz by wzniesiony wysoko do ciosu, gdy Drizzt wystrzeli swym drugim sejmitarem prosto w gr, szybciej ni jego przeciwnik mgby si spodziewa. Ostry czubek przebi drowowi przepon i cho Drizzt, wci wykonujc lizg, nie mg wycign wystarczajco mocno rki, by dokoczy ruch, drow pad na stalagmit, wyczony z walki. Tu za nim by jednak sojusznik, ktry rzuci si energicznie na klczcego Drizzta, wymachujc zaciekle mieczami. Bdc wiadomy swej niekorzystnej sytuacji, Drizzt przywoa sw wrodzon magi i przyzwa na siebie oraz przeciwnika kul ciemnoci. Stal wci dwiczaa o siebie, bro stykaa si ze sobi lizgaa, a obydwaj walczcy otrzymywali zadranicia. Drizzt warkn i zwikszy tempo, parujc i kontratakujc. Wyszkolony wojownik stopniowo przenis ciar ciaa, by postawi pod sob jedn stop. Wrogi drow natar z nagym i zaciekym podwjnym ciciem -i niemal przewrci si, gdy jego ostrza nie natrafiy na nic poza powietrzem. Obrci si natychmiast, zamachujc si mieczami w poprzek - i niemal tracc j e, gdy uderzyy w bok kamiennego kopca. W gorczce walki zapomnia, jak wyglda okolica, zapomnia o znajdujcym si blisko stalagmicie. Drow sysza o reputacji Drizz-ta Do'Urdena i zrozumia nagle powag swojej pomyki. Drizzt, przykucnity wysoko na zaokrglonej odnodze pagrka, skrzywi si, syszc, jak pod nim ostrza zgrzytajc ska, nie zyskujc z tego zbyt wiele satysfakcji. Nie widzia janiejcego niebieskiego wiata Bysku, gdy sejmitar opada w kul ciemnoci. Chwil pniej bieg, jego kostka wci bolaa. Wyszed z drugiej strony parowu i wdrapa si na krawd przeciwleg do wysokiego wzgrza. Drizzt sdzi, e znajduje si tam zatoka, niezbyt daleko, a jeli zdoa do niej dotrze, zamierza zanurkowa. Niech diabli wezm legendy o wodnych potworach. Znajdujcy si wszdzie wok niego wrogowie byli a nazbyt rzeczywici! *** Catti-brie syszaa trwajc na wyspie szamotanin. Dwiki przenosiy si czysto po nieruchomych, ciemnych wodach Donigarten. Zza trzonka jednego z grzybw przyzwaa Guenhwyvar i odbiega, gdy mga zacza przyjmowa solidn form. Przy jeziorze moda kobieta, wci nie wierzc w swoje mroczno elfie przebranie, omina garstk znajdujcych si w pobliu droww i wskazaa rk na bdcego w pobliu orka. Nastpnie pokazaa na d, starajc si przekaza, e stwr maj zabra na wysp. Ork wydawa si zdenerwowany, a przynajmniej zakopotany. Odwrci si i zacz odchodzi. Catti-brie uderzya go pici w ty gowy. Kulc si z wyranego strachu, odwrci twarz w jej stron. Catti-brie popchna go w kierunku maej dki i tym razem stwr wsiad, podnoszc wioso. Zanim Catti-brie zdoaa doczy do orka, przeszkodzi jej drow, zaciskajc siln do na jej okciu. Spojrzaa na niego gronie i warkna, starajc si znw zablefowa, jednak ten zdeterminowany mroczny elf nie chwyta przynty. W wolnej doni trzyma sztylet, tu pod okciem Catti-brie, zaledwie par centymetrw od jej eber. -Odejd! -powiedzia. -Bregan D'aerthe mwi ci, eby odesza!

Catti-brie nie zrozumiaa z tego nawet sowa, jednak zdumienie jej przeciwnika byo ogromne, gdy obok przemkna pantera, wrzucajc zaskoczonego drowa do wody, daleko od odzi. Catti-brie odwrcia si gwatownie do orka, ktry uda, e nic nie widzia, i zacz zaciekle wiosowa. Chwil pniej moda kobieta spojrzaa z powrotem na brzeg, bojc si, i Guenhwyvar zostanie z tyu i bdzie musiaa przepyn ca odlego. Wielki plusk za dk (niemal j przewracajcy) powiedzia jej jednak co innego i teraz pantera prowadzia. Byo to zbyt wiele dla przeraonego orka. aosne stworzenie wrzasno i wskoczyo do wody, pync z desperacj do brzegu. Catti-brie chwycia wioso i nie ogldaa si za siebie. *** Z pocztku pka skalna bya otwarta po obu stronach i Drizzt sysza wist bet w przecinajcych powietrze ponad jego gow i tu za nim. Na szczcie dla niego strzelajce drowy znajdoway si po przeciwlegej stronie parowu, u podstawy wysokiego wzgrza, a ich mae kusze nie byy zbyt celne na tak daleki zasig. Drizzt nie by zdumiony, gdy jego biegnca sylwetka zacza pon purpurowym ogniem, najego ramionach i nogach pojawiy si mae pomienie faerie, nie parzc, jednak czynic go widocznym dla przeciwnikw. Poczu ukszenie w lewym barku i szybko sign tam rk, wycigajc may pocisk. Rana bya jedynie powierzchowna, energia betu zostaa pochonita gwnie przez mithrilow kolczug krasnoludzkiej roboty, ktr Drizzt mia na sobie. Bieg dalej, mg mie jedynie nadziej, i do jego krwi nie wpyno wystarczajco wiele trucizny, by go wyczerpa. Pka skrcia w prawo, kierujc Drizzta z powrotem na jego wrogw. Poczu si wtedy bardziej odsonity, szybko zda sobie jednak spraw, e ten zakrt moe by dobr rzecz, pozwoli mu zwikszy dystans pomidzy nim a kuszami. Krtko pniej bety odbiy si nieszkodliwie za nim, a pka znw skrcia, wracajc w lewo i okrajc podstaw kolejnego wzgrza. Dziki temu po prawej stronie Drizzta znalazy si chlupoczce wody Donigarten, cztery metry pod nim. Pomyla, by schowa klingi i wskoczy tam, jednak z wody wystawao zbyt duo poszarpanych gazw, by tak ryzykowa. Gdy spieszy dalej pk, pozostawaa ona gwnie otwarta na jego praw stron, a spadek by co jaki czas blokowany przez stalagmity. Na lewo od Drizzta majaczyo wzgrze, cakowicie zasaniajc go przed odlegymi strzelcami... jednak nie przed bliszymi przeciwnikami, jak zda sobie spraw. Ominwszy lekki zakrt, odkry w ostatniej chwili, e zaraz dalej znajduje si otwr, a w nim czeka przeciwnik. onierz wyskoczy Drizztowi na drog, wymachujc mieczem i sztyletem. Sejmitar odtrci miecz na bok i Drizzt wykona prosto przed siebie pchnicie, wiedzc, e druga bro zostanie przechwycona przez sztylet. Gdy ostrza zetkny si, jak mona byo przewidzie, Drizzt wykorzysta swj pd, by odepchn daleko sztylet, i podnis kolano, by ugodzi drowa mocno w odek. Drizzt zacisn swe rozoone szeroko rce, jednoczenie uderzajc rkojeciami sejmitarw o twarz przeciwnika. Natychmiast cofn bro, bojc si, e zaatakuje go miecz lub sztylet, jednak jego wrg nie by ju zdolny do dziaa odwetowych. Pad prosto na ziemi, nieprzytomny, a Drizzt przeskoczy nad nim i pobieg dalej. Tropiciel osign idealne tempo. Gotoway si w nim dzikie instynkty i wierzy, e aden drow nie jest mu w stanie zagrozi. Szybko wraca do stanu owcy, uosobienia pierwotnego, namitnego szau. Zza nastpnego stalagmitu wyskoczy mroczny elf. Drizzt opad na jedno kolano i obrci si, wykonujc manewr podobny do tego, co w przypadku drowa przy drzwiach do grzybowego

domu. Tym razem jednak przeciwnik mia wicej czasu na reakcj, trzyma nisko miecz, by wykona blok. owca wiedzia, e mu si uda. Przednia stopa Drizta znalaza oparcie i podnis si ze swego lizgu, drug nog wykonujc zamaszyste kopnicie, ktre ugodzio zaskoczonego drowa pod brod i wyrzucio go przez krawd urwiska. Zdoa si chwyci niedaleko niej, zamroczony od ciosu, sdzc, e ten purpurowooki diabe z pewnoci go zabije. owcaju jednak znikn, biegnc dalej, biegnc w stron wolnoci. Drizzt ujrza przed sob na ciece innego drowa, tym razem trzymajcego rk wycignit przed sob, najprawdopodobniej celujcego z kuszy. owca by szybszy ni bet. Jego instynkty powtarzay mu to raz za razem i okazay si mie racj, gdy zamach sejmitarem przechwyci pocisk. Wtedy Drizzt rzuci si na drowa oraz jego sojusznika, ktry wyoni si zza najbliszego pagrka. Dwaj wrogowie wymachiwali zaciekle sw broni, uwaajc, e wystarczy im przewaga liczebna. Nie rozumieli owcy - jednak Artemis Entreri, obserwujcy wszystko ze znajdujcej si w pobliu dziury, rozumia.

Cz 4 W SIECI
Jedna z sekt Faerunu wylicza siedem grzechw ludzkoci, a najwaniejsz spord nich jest duma. Moja interpretacja tej wizji zawsze polegaa na myleniu o zarozumiaoci krlw, ktrzy obwieszczali si bogami, a przynajmniej przekonywali swych poddanych, e rozmawiaj z jakimi boskimi istotami, tworzc w ten sposb przekonanie, i ich wadza zostaa im dana przez bogw. Jest to tylko jedna z manifestacji tego najbardziej miertelnego z grzechw. Nie trzeba by krlem, aby da si ponie falszywej dumie. Montolio DeBrouchee, mj mentor tropiciel, ostrzeg mnie przed tym, jednak jego nauki dotyczyy osobistego aspektu dumy. ,, Tropiciel czsto kroczy samotnie, jednak nigdy bez swych przyjaci w pobliu " - wyjanil mdrzec.,, Tropiciel zna swoje otoczenie i wie, gdzie mona znale sojusznikw. " Wedug sposobu mylenia Montolio duma byla lepot, zamgleniem wnikliwoci i wiedzy, oraz zaufania. Zbyt dumna osoba kroczy samotnie i nie przejmuje si tym, gdzie moe znale sojusznikw. Kiedy odkryem, e sie Menzoberranzan staje si coraz gstsza wok mnie, zrozumiaem swj bd, sw zarozumiao. Czy zaczem tak dobrze myle o sobie i swoich zdolnociach, e zapomniaem o tych przyjacioach, dziki ktrym do tej pory przetrwaem? W swojej zoci po mierci Wulfgara oraz w obawie o Catti-brie, Bruenora i Regisa, nie zastanawiaem si nigdy nad tym, i ci yjcy przyjaciele mog pomc w troszczeniu si o nich. Uznaem, e problemem, ktry powali nas wszystkich, bya moja wasna wina, a w zwizku z tym moim obowizkiem byo to naprawi, jakkolwiek niemoliwe wydawao si to zadanie dla pojedynczej osoby. Pjd do Menzoberranzan, odkryj prawd i zakocz konflikt, nawet jeli bdzie to oznaczao powicenie mojego ycia. Jakime gupcem byem. Duma powiedziaa mi, e to ja przy czyniem si do mierci Wulfgara. Duma powiedziaa mi, e tylko ja mog wszystko naprawi. Czysta zarozumiao powstrzymaa mnie przed otwartym kontaktem z moim przyjacielem, krasnoludzkim krem, ktry mg zebra siy niezbdne do pokonania wszelkich nadcigajcych szturmw droww. Na tej pce skalnej na Wyspie Rothw uwiadomiem sobie, e zapac za moj zarozumiao. Pniej miaem si dowiedzie, e inne drogie mi osoby rwnie mogy za ni zapaci. Porak duszy jest dowiedzie si, e czyja zarozumiao powoduje tak wielkie straty i bl. Duma skania ci, by wznie si na wyyny osobistego triumfu, jednak na owych wyynach wiatr jest silniejszy, a oparcie niepewne. Dalej jest tylko upadek. -DrizztDo'Urden

ROZDZIA 18 MIAA PORAKA


Zauwaya na przystani wyspy mrocznego elfa, wymachujcego ramionami i wskazujcego jej, by zawrcia. Wydawa si by sam. Catti-brie uniosa Taulmarila i wypucia strza. Pocisk przeci ciemno niczym byskawica, uderzajc zaskoczonego drowa w pier i ciskajc nim tuzin krokw w ty. Chwil pniej Catti-brie i Guenhwyyar zeszy na pla. Moda kobieta dotkna medalion i zacza mwi Guenhwyvar, by ta pobiega od prawej strony, jednak pantera wyczua ju blisko swego pana i pdzia przez nierwny krajobraz, oddalajc si od przystani. Kobieta podya za ni najszybciej jak moga, jednak niemal natychmiast stracia z oczu biegnckocic, bowiem Guenhwyvar okrya gwatownie podstaw najbliszego pagrka, podrywajc apami wilgotny torf. Catti-brie usyszaa peen zaskoczenia krzyk, a kiedy obesza w pagrek, ujrzaa mrocznego elfa onierza, odwracajcego od niej wzrok i najwyraniej ledzcego spojrzeniem tor pantery. Jedna z jego rk bya uniesiona i trzymaa jednorczn kusz. Catti-brie wystrzelia w biegu i jej pocisk wznis si wysoko, wypalajc nastpnie dziur w cianie pagrka, centymetry nad gow drowa. Obrci si natychmiast i podj kroki odwetowe. Jego bet wbi si w ziemi obok rzucajcej si na bok i koziokujcej kobiety. Szybko naoywszy nastpn strza, Catti-brie znw wypalia, wydzierajc dziur wpiwafwi cigncym si za umykajcym drowem. Opad na jedno kolano, szybko zakadajc bet, i ponownie wystrzeli. Catti-brie te strzelia, jej pocisk roztrzaska kusz oraz przebi do drowa, rozcinajc mu nadgarstek i zagbiajc si w grnej czci klatki piersiowej. Wygraa pojedynek, stracia jednak bezcenny czas. Zdezorientowana moda kobieta znw musiaa uy medalionu, by naprowadzi si na odpowiedni kierunek, po czym pobiega. *** Zacieke ataki wyszkolonych przeciwnikw Drizzta stay si szybko wyliczonymi uderzeniami, gdy parowa kady manewr, a nawet udawao mu si wykonywa skuteczne kontry. Jeden z droww trzyma teraz tylko jedn bro, za trzymajc sztylet rk przycisn blisko do boku, by zatamowa upyw krwi ze szramy po zagitym sejmitarze. Pewno siebie Drizzta coraz bardziej wzrastaa. Jake wielu przeciwnikw byo na tej wyspie? - zastanawia si i omiela si wierzy, e moe wygra. Serce mu zamaro, gdy usysza za sob ryk, sdzi bowiem, i jaki potworny sojusznik przyby na pomoc jego wrogom. Ranny onierz otworzy szeroko oczy z przeraenia i zacz si wycofywa, jednak Drizzta nie uspokoio to zbytnio. Wikszo sprzymierzecw droww bya chwiejnymi, chaotycznymi stworzeniami o ogromnej i nieprzewidywalnej mocy. Jeli z tyu rzeczywicie skrada si jaki przywoany potwr, jaki demoniczny sojusznik, to z pewnoci Drizzt by jego gwnym celem. Cofajcy si drow rzuci si do dzikiej ucieczki, biegnc wzdu pki skalnej, a Drizzt wykorzysta jego zniknicie, by przesun si w bok i sprbowa spojrze na to, czemu zaraz bdzie musia stawi czoa. Obok niego migna czarna kocia sylwetka, cigajc uciekajcego przeciwnika. Przez chwil pomyla, e jaki drow musi mie podobn figurk j ak on i moe przyzywa kota podobnego do Guenhwyvar. Jednak to bya Guenhwyyar! Drizzt wiedzia to instynktownie. To bya jego Guenhwyyar! Ekscytacja przerodzia si w zakopotanie. Drizzt pomyla, e Regis musia przyzwa panter w Mithrilowej Hali i kocica pobiega za nim. Nie miao to jednak sensu, bowiem

Guenhwyvar nie moga pozosta na Materialnym Planie wystarczajco dugo, by odby podr z krasnoludzkiej fortecy. Figurka musiaa zosta przyniesiona do Menzoberranzan. Przebiege pchnicie mieczem przedostao si na chwil przez obron Drizzta. Czubek broni musn jego wymienit kolczug i wywoa bl w piersi. Wycign rozproszonego tropiciela z rozmyla, przypomnia Drizztowi, e musi si zajmowa tylko jednym problemem naraz. Rzuci si przed siebie w olepiajcym zrywie, wymachujc i obracajc sejmitarami, uderzajc mrocznego elfa z rnych ktw. Drow przeszed jednak test, jego miecze odbijay miercionone ostrza, a nawet udao mu si musn bok buta Drizzta, gdy tropiciel stara si kopn go w kolano. - Cierpliwoci - przypomnia sobie Drizzt, jednak przy tak nagym pojawieniu si Guenhwyvar i tak wielu pytaniach bez odpowiedzi, trudno byo si na ni zdoby. *** Uciekajcy drow okry zakrt. Nastpnie, poniewa pantera go szybko doganiaa, otoczy zdrow rk najbliszy stalagmit i obrci si w prawo, zeskakujc z krawdzi, by wpa w boto. Udao mu si utrzyma rwnowag i cigle by jeszcze pochylony, starajc si odzyska upuszczony miecz, kiedy spada na niego Guenhwyyar, wpychajc go do wody. Rzuca si i wierzga przez chwil, a gdy panterze udao si uzyska orientacj w pltaninie cia, chwycia pyskiem kark przyszpilonego drowa i cisna. Mia gow nad wod, nie mg jednak oddycha, ju ni gdy nie mia zaczerpn oddechu. Guenhwyyar podniosa si znad swojej ofiary i obrcia, by wskoczy cztery metry wzwy na pk skaln, skulia si jednak i odwrcia gow, warczc podejrzliwie, gdy podleciaa nad ni baka mienica si kolorami tczy. Zanim Guenhwyyar zdoaa zareagowa, dziwna kula wybucha i Guenhwyvar zostaa zalana drobinkami wzbudzajcej mrowienie substancji. Guenhwyyar skoczya w stron pki, czua jednak, jakby zamierzony cel coraz bardziej si oddala. Pantera znw rykna, w protecie, zrozumiawszy natur owych drobinek, wiedzc, e odsyaj jaz powrotem na jej plan istnienia. Ryk zagubi si szybko w delikatnych objciach wzbudzonych fal oraz brzku stali z pki skalnej. Jarlaxle opar si o skalncian, zastanawiajc si nad nowym odkryciem. Odoy cenn metalow piszczak, przedmiot, ktry odesa niebezpieczn panter, i podnisjeden z butw, aby zetrze z niego szlam. Czupurny najemnik odwrci si niedbale w stron odgosw trwajcej cigle walki, pewien e Drizzt Do'Urden zostanie wkrtce pojmany. *** Catti-brie bya unieruchomiona w parowie. Dwa mroczne elfy znajdujce si bezporednio przed ni byy osonite bliniaczymi pagrkami, trzeci za strzela ze swej kuszy zza podstawy wzgrza na lewo od niej. Przycisna si bliej do ochraniajcego j stalagmitu, cigle jednak czua si naraona na rykoszetujce wszdzie wok niej bety. Co jaki czas udawao si jej wystrzeli, jednak przeciwnicy byli dobrze osonici i srebrzyste strzay odbijay si nieszkodliwie od licznych gazw. Bet musn kolano modej kobiety, drugi zmusi j do cofnicia si gbiej w nisz i przybrania pozycji, z ktrej nie bdzie najprawdopodobniej w stanie dalej strzela. Catti-brie zacza odczuwa strach, sdzc, e poraka moe by blisko. Nie istnia sposb, w jaki mogaby zwyciy tych trzech dobrze wyszkolonych i uzbrojonych onierzy. Bet trafi jaw podeszw buta, nie przebi jej jednak. Moda kobieta wzia dugi, gboki oddech. Powtarzaa sobie uparcie, e musi sprbowa kontrataku, e pozostawanie tu na nic si nie zda, a na dodatek zapewni mier -jej i Drizztowi. Pomylawszy o swoim przyjacielu, nabraa odwagi i wygia si do strzau. Puszczajc ciciw zakla gono, bowiem jej wrogowie znw byli dobrze ukryci.

Jednak czy naprawd? Catti-brie wspia si nagle na ty In cz kpy stalagmitw, starajc si wywoa jak najwiksze zamieszanie. Bya teraz wyranym celem dla dwch znajdujcych si przed ni onierzy, jednak tylko wtedy, gdyby zdoali co wystrzeli. Taulmaril brzcza raz za razem, bez przerwy, gdy kobieta osabiaa potn barykad. Nie widziaa adnych sylwetek, w ktre mogaby strzela, jednak zamiast tego celowaa w ich oson, tak e kada zaklta strzaa uderzaa w bliniacze stalagmity. Wszdzie wok jej celu latay iskry, a odamki kamienia syczay, wznoszc si w powietrze. Nie bdc w stanie wychyli si na wystarczajco dugo, by wykona kontratak, dwa drowy straciy odwag i ucieky w d parowu. Catti-brie trafia jednego w plecy i podniosa strza dla drugiego. Poczua ukucie w boku i obrcia si, by ujrze kolejnego wroga, zaledwie trzy metry od niej, umiechajcego si i trzymajcego przed sob kusz. Catti-brie skierowaa na niego swj miercionony uk. Usta drowa otworzyy si w nagym, penym przeraenia wrzasku, a Catti-brie posaa strza prosto w jego twarz z tak si, e zacz koziokowa. Moda kobieta spojrzaa na krwawicy bok. Skrzywia si i wyrwaa kujcy bet, po czym wstaa i rozejrzaa si. Nie moga by pewna, czy ten ostatni drow by tym ze wzgrza, czua jednak jak podstpna trucizna wkrada si w jej czonki i wiedziaa, e nie moe tu czeka, by upewni si, czy nie ma wok niej innych przeciwnikw. Z determinacj zacza wspina si po nierwnej cianie parowu i szybko znalaza si na pce skalnej, sza powoli, starajc si zachowa kierunek i rwnowag. *** Bysk zahaczy o miecz drowa i Drizzt posa go w ruch obrotowy, tak e dwa ostrza zataczay wielkie krgi pomidzy walczcymi. Jego przeciwnik wykona za krcymi szybko klingami podstpne pchnicie, jednak drugi sejtnitar Drizzta znalaz si na jego drodze, odtrcajc go nieszkodliwie na bok. Drizzt utrzymywa tempo, a nawet wzmg nacisk na obrt. Ostrza wiroway w d i w gr i teraz to Drizzt popycha za nimi sw woln bro sprytnymi uderzeniami, ktre zmuszay jego wroga do odskakiwania i pozbawiay go rwnowagi. Dziki wikszej zwinnoci Drizzt panowa nad krcymi klingami i obydwaj przeciwnicy wiedzieli, e tropiciel zyskuje przewag. Wrogi drow napi minie, by przyoy kontrnacisk do Bysku - robic dokadnie to, na co czeka przebiegy Drizzt. W chwili w ktrej poczu nacisk na swoje ostrze, kiedy miecz i sejmitar wznosiy si w gr przed jego oczyma, zakoczy swe okrne cicie, odwrci kierunek i uderzy Byskiem w krtkiej ptli, trafiajc w miecz drowa z drugiej strony. Pozbawiony rwnowagi przez nage rozczenie, onierz zatoczy si i nie by w stanie odwrci nacisku na miecz. Jego ostrze zanurkowao w d i poleciao daleko za jego ciao, obracajc go na bok. Stara si przesun drugi miecz, by zablokowa, jednak drugi sejmitar Drizzta by zbyt szybki, wbi si mocno w bok j ego brzucha. Zatoczy si do tyu, upuszczajc miecz na kamienie. Drizzt usysza woanie. Co uderzyo go mocno w rami, ciskajc nim na kamienn cian. Odbi si od niej i obrci unoszc sejmitary. Entreri! Szczka Drizzta opada wraz z jego gard. Catti-brie dostrzega Drizzta na pce skalnej i widziaa, e inny drow cofa si, trzymajc za bok. Krzykna widzc, jak kolejna ciemna sylwetka wypada z wnki i rzuca si na Drizzta. Podniosa uk, zdaa sobie jednak spraw, e jeli ciao wroga nie zatrzyma strzay, przebije si ona przez nie i ugodzi Drizzta. Poza tym moda kobieta poczua fal otpienia, nasenna trucizna zacza ju kry w jej yach. Trzymaa Taulmarila w gotowoci i para do przodu, jednak pitnacie metrw do Drizzta wydawao jej si niczym sto kilometrw.

*** Miecz Entreriego zapon zielonym wiatem, jeszcze bardziej ujawniajc zabjc. Jake to jednak mogo by? - zastanawia si Drizzt. Pokona go, zostawi Entreriego na mier w krtym wwozie za Mithrilow Hal. Najwyraniej nie wszyscy zostawili Entreriego na mier. Miecz wyprysn do przodu w diabelskim, polegajcym na dwch uderzeniach manewrze. Jedno z nich byo niskim pchniciem w ebra Drizzta, drugie za, cicie w gr, niemal trafio drowa w oczy. Drizzt stara si odzyska rwnowag oraz zmysy. Entreri rzuci si na niego, atakujc szaleczo i powarkujc przez cay czas. Gwatowne kopnicie trafio tropiciela w kolano i musia odepchn si od ciany, gdy spad na niego poncy zieleni miecz, krzeszc lini iskier. Powarkujcy zabjca obrci si wraz z Drizztem, posyajc sztylet szerokim zamachem. Sejmitar Drizzta brzkn o krtsz bro i wytrci j, jednak do Entreriego podaa dalej, zwijajc si w pi, i znalaza si ju wewntrz blokujcego kta klingi Drizzta. Na uamek sekundy przed tym, jak pi zabjcy trafia go w nos, Drizzt uwiadomi sobie, i Entreri znajdowa si o krok przed nim, e oczekiwa, a nawet pragn wanie takiego parowania. Oszoomiony tropiciel zatoczy si do tyu. Jedynie wski kopiec stalagmitowy powstrzyma go przed spadniciem z pki skalnej. Entreri rzuci si natychmiast na niego. Zielone i niebieskie iskry zajaniay, gdy brutalny zamach miecza zabjcy wytrci Drizztowi z rki Bysk. Drugie ostrze Drizzta sparowao nastpne cicie na odlew, zanim jednak zacz pochyla si, by podnie upuszczon bro, En-treri przykucn i kopniciem strci Bysk z pki. Wci pozbawiony rwnowagi Drizzt sprbowa dolnego cicia, ktre zostao z atwoci odbite, za zabjca skontrowa kolejnym cikim ciosem pici, trafiajc potnie w brzuch Drizzta. Entreri poderwa si w gr, posyajc miecz w skierowany na zewntrz uk i zabierajc za nim sejmitar Drizzta. Bya to gra w szachy, a Entreri gra biaymi, zdoby przewag i nie rezygnowa z ofensywy. Gdy miecz i sejmitar znalazy si z boku, rozwcieczony zabjca rzuci si ciaem na tropiciela, trzymajc przed sob przedrami. Uderzy Drizzta w twarz oraz grzmotn brutalnie jego gow o ska. Miecz Entreriego znw trafi w sejmitar, odtrcajc go na bok, i znw, w gr, za Drizzt, trzymajc rk wysoko w grze i widzc, e Entreri szykuje si, by na niego natrze, zda sobie spraw ze swojej zguby. Rzuci si na bok, gdy miecz ci w poprzek, przecinajc j ego paszcz, zgrzyta) c o wykuty przez krasnoludy pancerz i wyrzynajc lini przez pach, wspomagajc tym pd jego ruchu. Nastpnie Drizzt zlatywa ju z pki skalnej, twarz w boto. Entreri instynktownie odskoczy i obrci si, zauwaywszy ktem oka bysk. Srebrzysta strzaa przebia si przez pltanin paszcza, po czym poleciaa dalej, pozostawiajc Entreriego stojcego nieruchomo na skale. Zdoa wycign spod siebie do, kierujc palce do upuszczonego sztyletu. - Drizzt! - zawoaa Catti-brie, ktrej otpienie mino chwilowo na widok spadajcego przyjaciela. Wycigajc miecz, otumaniona kobieta przyspieszya tempa, niezbyt pewna, czy najpierw chce skoczy z zabjc, czy spojrze w d na drowa. Zbliywszy si zboczya w stron stalagmitu, jednak jej wybr zosta poddany dyskusji, bowiem zabjca poderwa si gwatownie, najwyraniej cay i zdrowy. Strzaa chybia, wycinajc jedynie dziur w obwisym paszczu Entreriego. Catti-brie walczya przez zazawione oczy i zacinite zby, odtrcajc na bok pierwsze pchnicie mieczem Entreriego, i signa do wysadzanego klejnotami sztyletu wiszcego jej u paska. Jej ruchy byy jednak ospae, bowiem podstpna nasenna trucizna pokonywaa szybko przypyw adrenaliny, i gdy zacisna rce na swej ozdobnej broni, zauwaya nagle, e jej miecz zosta odtrcony, a sztylet przeciwnika naciska na jej do, przygwadajc j do rkojeci noa.

Czubek miecza Entreriego unis si w gr, niebezpiecznie wysoko i niebezpiecznie swobodnie. Catti-brie wiedziaa, e czeka j koniec. Czua jedynie chodn stal miecza Entreriego, przelizgujc si przez delikatn skr jej szyi.

ROZDZIA 19 FASZYWA DUMA


On yje -zasygnalizowa onierz Jarlaxle'owi, przygldajc si lecemu tropicielowi. Dowdca najemnikw wskaza onierzowi, by odwrci Drizzta, tak by jego twarz znajdowaa si nad wod. Jarlaxle spojrza przez nieruchome jezioro, rozumiejc, e odgosy walki byy wyranie syszalne za jej wodami. Najemnik ujrza znamienny, bladoniebieski blask dryfdyskw, latajcych platform energii, leccych z wybrzea. Jarlaxle wiedzia, e znajdowali si na nich onierze domu Baenre. - Zostaw go - dowdca najemnikw zasygnalizowa swemu onierzowi -i jego ekwipunek. -Zarazpniej wycign z powrotem sw piszczak, przyoy j do ust, odwrci si do Drizzta i zagra wysok nut. Dweomer piszczaki ukaza mu, i tropiciel ma na sobie magiczn zbroj, roboty przynajmniej tak dobrej jak drowia. Jarlaxle westchn, widzc moc zaklcia Bysku. Z rozkosz dodaby ten sejmitar do swojej zbrojowni, jednak w Menzoberranzan byo dobrze wiadomo, e Drizzt Do'Urden walczy dwoma sejmitarami i gdyby ktrego z nich brakowao, najemnik sam prosiby si o kopoty ze strony opiekunki Baenre. Drizzt nie mia na sobie wicej zakltych rzeczy, nie liczc jednego przedmiotu, ktry przycign i utrzyma uwag najemnika. Jego magia bya naprawd silna, lnia odcieniami typowymi dla zakl urokw, by to przedmiot dokadnie z tego rodzaju, ktre szczwany Jarlaxle wykorzystywa, by uzyska jak najlepszy efekt. Jego onierz, przesunwszy nieprzytomnego tropiciela tak, by jego gowa znajdowaa si nad wod, ruszy w stron Jarlaxle'a, jednak dowdca najemnikw zatrzyma go. - Zabierz wisiorek -poleciy palce Jarlaxle'a. onierz obrci si i wygldao na to, i po raz pierwszy dostrzeg zbliajce si dryfdyski. Baenre? - spyta cicho, odwracajc si do swego dowdcy. - Znajd sw zdobycz - odpar z przekonaniem Jarlaxle. -A opiekunka Baenre bdzie pamitaa, kto dostarczy jej Drizzta Do 'Urdena. *** Entreri nie mia zamiaru pyta, jak drowk zabija tym razem. Pracowa wraz z Bregan D'aerthe, za ta drowka, jak ta w grzybowym domu, wtrcia si i bya wiadkiem. Krtkie zerknicie ukazao mu jednak co, co sprawio, i zatrzyma si, pokazao mu znajomy, wysadzany klejnotami sztylet, wiszcy u pasa tej drowki. Entreri przyjrza si bliej kobiecie, trzymajc czubek miecza przy jej szyi i upuszczajc mae kropelki krwi. Przesun zwinnie ostrze i na gadkiej skrze kobiety ukazaa si delikatna linia. - Dlaczego tu jeste? - wydysza Entreri, szczerze zdumiony. Wiedzia, e nie przybya do Menzoberranzan u boku Drizzta -doradca Firble z Blingdenstone z pewnoci wspomniaby o niej. Jarlaxle zdecydowanie wiedziaby o niej! Bya tu jednak, i to zdumiewajco zaopatrzona. Entreri znw zdj miecz z jej szyi i delikatnie wsun jego czubek pod fadk pod podbrdkiem, wykorzystujc go, by zdj magiczn mask. Catti-brie walczya usilnie z narastajcym przeraeniem. To zbyt mocno przypominao jej pierwszy raz, kiedy bya w szponach Artemisa Entreri. Zabjca wywoywa w niej niemal irracjonalngroz, gboki strach, ktrego nie potrafiby sprowadzi aden potwr ani smok, ani diabe z Tarterusa. Znw by tutaj, zdumiewajco ywy, z mieczem przy jej wraliwym gardle. - Nieoczekiwana premia - zamyli si Entreri. Zachichota paskudnie, jakby stara si

obmyli sposb na wycignicie najwikszych korzyci ze swojej winiarki. Catti-brie zastanawiaa si nad zeskoczeniem z pki skalnej -nawet gdyby znajdowaa si w pobliu trzystumetrowej przepaci, rozwayaby to! Poczua, jak wosy na karku stajjej dba, a po skroni spywa jej pot. - Nie - rzeka, a twarz Entreriego wykrzywia si zdumieniem. -Nie? - powtrzy, nie rozumiejc, e jej uwaga moga by skierowana do wewntrz. Catti-brie zmierzya go stalowym spojrzeniem. - A wic przeye - stwierdzia niedbale. Aby y wrd tych, ktrzy s do ciebie najbardziej podobni. Po lekkim grymasie wida byo, i Entreriemu nie podoba si zbytnio ten opis. Potwierdzi to, uderzajc j rkojeci miecza, wskutek czego na policzku kobiety pojawia si prga, a z nosa popyna struka krwi. Catti-brie pada do tyu, lecz wyprostowaa si natychmiast, wpatrujc si uwanie w zabjc. Nie pozwoli Entreriemu na satysfakcj ogldania jej przeraenia, nie tym razem. - Powinienem ci zabi - wyszepta Entreri. - Powoli. Catti-brie rozemiaa si. - A wic zrb to - odpara. - Ju ujrzaam dowd, e Drizzt jest od ciebie lepszy. W nagym przypywie wciekoci Entreri niemal j zmiady. -By - sprostowa, spogldajc paskudnym wzrokiem na pk skaln. -Widywaam ju, jak obydwaj spadalicie Catti-brie zapewnia go z tak wielkim przekonaniem, najakie moga si tylko zdoby w tej mrocznej chwili. - Nie nazw adnego z was martwym, dopki nie dotkn zimnego ciaa! - Drizzt yje - dobieg szept z tyu, wypowiedziany w pynnej wsplnej mowie powierzchni, gdy Jarlaxle oraz dwaj onierze Bregan D'aerthe podchodzili do zabjcy. Jeden z nich przystan, by dobi wijcego si drowa z ran w boku. Utraciwszy kontrol nad sob na rzecz szau, Entreri instynktownie obrci si z powrotem do Catti-brie, jednak tym razem kobieta uniosa zesztywniark i obrcia nadgarstek, lekko odtrcajc cios. Jarlaxle znalaz si pomidzy nimi, spogldajc na Catti-brie z wicej ni tylko przelotnym zainteresowaniem. - Na szczcie pobogosawionego przez Lloth pajka - stwierdzi przywdca najemnikw, po czym unis do, by dotkn posiniaczonego policzka Catti-brie. - Baenre si zbliaj- przypomnia onierz znajdujcy si za plecami dowdcy najemnikw, uywajc mowy droww. - Istotnie-odpar z roztargnieniem Jarlaxle, znw w jzyku powierzchni. Wydawa si cakowicie pochonity t egzotyczn kobiet, ktra bya przed nim. - Musimy wyruszy w drog. Catti-brie wyprostowaa si, jakby oczekiwaa, e spadnie zabjczy cios. Zamiast tego Jarlaxle podnis rk i zdj opask z jej gowy, w rezultacie olepiajc j. Nie stawiaa oporu, gdy zabierano jej Taulmarila oraz koczan. Wiedziaa, e to brutalna rka Entreriego wyrwaa wysadzany klejnotami sztylet z pochwy na jej pasie. Silna, lecz zdumiewajco delikatna do podniosa j i odprowadzia - z dala od Drizzta. *** Znw pojmany, pomyla Drizzt, tym razem wiedzia jednak, e przyjcie nie bdzie tak mie jak pobyt w Blingdenstone. Wszed w pajczyn, dostarczy cenn zdobycz prosto na st jadalny. By przykuty kajdanami do ciany, sta na czubkach palcw, by nie wisie na zbolaych nadgarstkach. Nie pamita przybycia do tego miejsca, nie wiedzia, jak dugo tu wisi, w tym ciemnym i brudnym pomieszczeniu, jednak obydwa nadgarstki bolay go i ukazyway w infrawizji gorce szramy, jakby zdarto mu skr. Drizzt czu rwnie bl w lewym barku oraz nieprzyjemne rwanie w grnej czci klatki piersiowej i w pasze, gdzie ugodzi go miecz Entreriego. Uwiadomi sobie jednak, i jaka kapanka musiaa oczyci ran i uleczy go, bowiem gdy

spad z pki skalnej, rana bya gorsza. Przypuszczenie to nie uczynio wszelako zbyt wiele, by podnie Drizzta na duchu, bowiem ofiary u droww znajdoway si zazwyczaj w jak najlepszym zdrowiu, zanim zostay oddane Pajczej Krlowej. Przez cay ten bl oraz brak nadziei tropiciel walczy jednak usilnie, by si troch uspokoi. W sercu Drizzt wiedzia przez cay czas, i to si tak skoczy, e zostanie pojmany i zabity, aby jego przyjaciele w Mithrilowej Hali mogli y w spokoju. Dawno temu Drizzt zaakceptowa mier i pogodzi si z t ewentualnoci, gdy opuci Hal. Dlaczego wic czu si tak niespokojnie? Nie wyrniajce si niczym szczeglnym pomieszczenie byo zaledwie jaskini z acuchami przymocowanymi wzdu trzech cian do skay oraz klatk wiszc ze stropu. Ogldziny zostay raptownie przerwane, gdy okute elazem drzwi otworzyy si ze skrzypieniem i do rodka wmaszeroway dwie umundurowane onierki, stajc na baczno po obydwu stronach wrt. Drizzt zacisn zby i spojrza tam, zdecydowany stawi czoa mierci z godnoci. Przez drzwi wszed ilithid. Drizztowi opada szczka, szybko jednak odzyska postaw. upieca umysu? - nie mg uwierzy. Kiedy jednak powici chwil na zastanowienie si nad tym stworem, doszed do wniosku, e musi znajdowa si w lochu domu Baenre. Nie bya to przyjemna myl ani dla niego, ani dla jego przyjaci. Za ilithidem weszy dwie kapanki, jedna niska i z paskudn min oraz wiecznie wydtymi wargami, druga za wysza, bardziej dostojna, jednak nie mniej imponujca. Nastpnie pojawia si osabiona, wyniszczona matka opiekunka, siedzca wygodnie na dryfdysku, a u jej boku znajdowaa si kolejna kobieta, modsza i pikniejsza wersja opiekunki Baenre. Na kocu tego korowodu weszo dwch mczyzn, wojownikw, sdzc po ich stroju i broni. Blask dysku opiekunki Baenre pozwoli Drizztowi przenie wzrok do zwyczajnego spektrum - i drow zauway kupk koci lec pod jednymi z kajdan. Drizzt spojrza z powrotem na wit, na mczyzn, i jego wzrok spocz przez dug chwil na modszym z nich. Sdzi, e to Berg'inyon, z ktrym by w jednej klasie w akademii droww, drugi w hierarchii klasy pod wzgldem umiejtnoci walki - drugi po Drizzcie. Trzy modsze kobiety stany wachlarzem za dryfdyskiem opiekunki Baenre, za dwaj mczyni zajli miejsca przy onierkach u drzwi. Ilithid, ku zdumieniu oraz ogromnemu niepokojowi Drizz-ta, podszed do niego i zamacha mu mackami obok twarzy, pocierajc nimi skr, dranic go. Drizzt widzia, jak takie macki wysysaj mzg mrocznego elfa, jednak niewiele mg zrobi, by utrzyma swe nerwy pod kontrol gdy to paskudne stworzenie byo tak blisko niego. - Drizzt Do'Urden - stwierdzia opiekunka Baenre. Znaa jego imi i Drizzt uzna to za zy znak. Znw zakotowao si w nim to nieprzyjemne uczucie i zacz rozumie dlaczego. - Szlachetny gupcze! - wypalia nagle opiekunka Baenre. -eby przyj do Menzoberranzan wiedzc, e na twoj aosn gow jest naoona nagroda! - Zesza raptownie z dryfdysku i uderzya Drizzta w twarz. - Szlachetny, zarozumiay gupcze! Czy omielae si wierzy, e moesz wygra? Czy sdzie, e kto tak aosny jak ty moe zakci pi tysicy lat tego, co miao miejsce? Wybuch ten zdumia Drizzta, utrzyma jednak nieruchomy wyraz twarzy i wpatrywa si prosto przed siebie. Grymas opiekunki Baenre znikn, zastpiony nagle krzywym umiechem. Drizzt zawsze nienawidzi tej cechy typowej dla jego ludu. Mroczne elfy byy tak ulotne i nieprzewidywalne, zbijay z tropu zarwno wrogw, jak i przyjaci, nigdy nie pozwalajc winiowi, by wiedzia dokadnie, na czym stoi. -Niech twoja duma zostanie zaspokojona, Drizzcie Do'Urdenie - powiedziaa opiekunka Baenre chichoczc. - Przedstawiam ci moj crk, Bladen'Kerst Baenre, drug po Triel. Wskazaa na kobiet w rodku. - I Vendes Baenre - kontynuowaa, pokazujc najmniejsz z

trjki. - I Quenthel. Z tyu stoj moi synowie, Dantrag i Berg'inyon, ktry jest ci znany. - Mio ci spotka - Drizzt powiedzia do Berg'inyona. Zdoa doda do pozdrowienia umiech i otrzyma kolejny bolesny policzek od matki opiekunki. - Szecioro Baenre przybyo, by ci ujrze, Drizzcie Do'Urdenie - cigna opiekunka Baenre, a Drizzt zamarzy, aby przestaa koczy kade zdanie powtarzaniem jego imienia! Powiniene czu si zaszczycony, Drizzcie Do'Urdenie. - Podabym im rk - odpar Drizzt - ale... - Spojrza bezradnie na skute donie i zaledwie wzdrygn si, gdy, jak mona si byo spodziewa, kolejne piekce uderzenie wyldowao na jego twarzy. - Wiesz, e zostaniesz oddany Lloth - rzeka Baenre. Drizzt spojrza jej prosto w oczy. - Ciaem tak, ale nigdy dusz. - Dobrze - wycedzia matka opiekunka. - Nie umrzesz szybko, obiecuj ci. Okaesz si studni informacji, Drizzcie Do'Urdenie. Po raz pierwszy w toku tej rozmowy rysy Drizzta przysonia ciemna chmura. - Poddam go torturom, matko - zaproponowaa ochoczo Vendes. - Duk-tak! - odezwaa si ganico opiekunka Baenre, odwracajc si ostro do swej crki. - Duk-tak - wyszepta pod nosem Drizzt i rozpozna nazw. W jzyku droww duk-tak znaczyo, dosownie, witego kata. By to rwnie przydomek jednej z crek Baenre najwyraniej tej -ktrej dziea, w postaci mrocznych elfw zamienionych w rzeby, byy czsto wystawiane w akademii droww. - Cudownie - mrukn Drizzt. - Syszae o mojej cudownej crce? - spytaa opiekunka Baenre, odwracajc si z powrotem do winia. - Spdzi z tob sporo czasu, obiecuj ci to, Drizzcie Do'Urdenie, jednak najpierw dostarczysz mi pewnych cennych informacji. Drizzt rzuci w stron wyniszczonej drowki powtpiewajce spojrzenie. - Jeste w stanie wytrzyma kad tortur - stwierdzia opiekunka Baenre. - Nie wtpi w to, szlachetny gupcze. - Uniosa pomarszczon do, by pogaska ilithida, ktry podszed do jej boku. - Czy zniesiesz jednak wtargnicie upiecy umysw? Drizzt poczu, jak krew uchodzi mu z twarzy. By kiedy winiem okrutnych ilithidw, bezradnym i nieszczliwym gupcem, o umyle niemal zamanym przez ich wszechogarniajc wol. Czy mg odepchn takie wtargnicie? - Mylae, e to wszystko zakoczy, o szlachetny gupcze! -zaskrzeczaa opiekunka Baenre. - Dostarczye nagrod, gupi, zarozumiay, szlachetny gupcze! Drizzt poczu, jak to nieprzyjemne uczucie powraca wzmocnione po dziesiciokro. Nie mg schowa swego grymasu, gdy matka opiekunka cigna dalej Jej tok rozumowania poda tym nieuniknionym torem, ktry rozrywa Drizztowi Do'Urdenowi serce. - Jeste zaledwie jedn nagrod - powiedziaa. - I pomoesz nam w podbiciu kolejnej. Mithrilowa Hala atwiej stanie si nasza teraz, gdy na drodze nie stoi najsilniejszy sprzymierzeniec krla Bruenora Battlehammera. Ten sam sprzymierzeniec pokae nam krasnoludzkie sabostki. - Methi l! - rozkazaa, a ilithid stan bezporednio przed Drizztem. Tropiciel zamkn oczy, czu jednak, jak cztery omiornicowe macki groteskowej gowy stwora wij mu si po twarzy, jakby szukajc jakich okrelonych miejsc. Drizzt krzykn w przeraeniu i pokrci szaleczo gow, a nawet zdoa ugry jednz macek. Ilithid rzuci si do tyu. - Duk-tak! - rozkazaa opiekunka Baenre, a ochocza Vendes podesza, uderzajc pokryt mosidzem doni w policzek Drizzta. Zrobia to drugi raz, a nastpnie trzeci, nabierajc tempa, karmic si tortur. - Ma by przytomny? - spytaa bagalnym tonem. - Do! - Drizzt usysza odpowied opiekunki Baenre, cho jej gos wydawa si oddalony. Vendes ugodzia go jeszcze raz i poczu, jak macki znw ocieraj si o jego twarz. Stara si sprzeciwia, krci gow, nie mia jednak wystarczajco duo siy.

Macki znalazy oparcie, a Drizzt poczu na twarzy lekkie pulsowanie energii. Jego rozlegajce si przez najbliszych dziesi minut wrzaski byy czysto instynktowne, pierwotne. upieca umysw sondowa jego ja, posya w jego myli straszne obrazy i pochania kad mentaln zason, ktr Drizzt by w stanie postawi. Czu si nagi, wraliwy, odarty z wasnych uczu. Przez cay ten czas Drizzt, cho o tym nie wiedzia, walczy dzielnie, a gdy Methil odsun si od niego, odwrci si do matki opiekunki i wzruszy ramionami. - Czego si dowiedziae? - zadaa opiekunka Baenre. - Jest silny - odpar telepatycznie Methil. - Wymaga wicej sesji. - Kontynuuj! - warkna Baenre. - Umrze - Methil powiedzia w j aki sposb bulgoczcym, wodnistym gosem. -Jutro. Opiekunka Baenre rozmylaa przez chwil, po czym pokiwaa twierdzco gow. Spojrzaa na Vendes, sw niegodziw Duk-tak, i strzelia palcami, posyajc dzik drowk w wir dziaania. wiat Drizzta odpyn w czer.

ROZDZIA 20 OSOBISTY PLAN


Kobieta? - Triel spytaa niecierpliwie, przemierzajc prywatne komnaty Jarlaxle'a w sekretnej grocie wzdu jednej ze cian Szponoszczeliny, wielkiej rozpadliny w poudniowowschodniej czci Menzoberranzan. - Pozbawiona gowy - odpowiedzia spokojnie najemnik. Wiedzia, e Triel stosuje jaki rodzaj magii wykrywajcej kamstwa, by jednak przekonany, e jest w stanie lawirowa pomidzy takimi czarami. - Bya najmodsz crk, drobn szlachciank z pomniejszego domu. Triel zatrzymaa si i skupia wzrok na wykrtnym najemniku. Jarlaxle wiedzia dobrze, e rozzoszczona Baenre nie pyta o t kobiet, o t Kharees H'Kar. Khareesa, podobnie jak wszyscy stranicy niewolnikw na Wyspie Rothw, zostaa zabita, zgodnie z rozkazami, jednak raporty dochodzce do Triel wzmiankoway o innej kobiecie, a take o tajemniczym, wielkim kocie. Jarlaxle by w grze spojrze lepszy ni ktokolwiek. Siedzia wygodnie za swym wielkim biurkiem, wyglda wrcz na zrelaksowanego. Odchyli si do tyu i pooy obute nogi na blacie. Triel przemkna pospiesznie przez pokj i zrzucia jego stopy. Pochylia si nad biurkiem, przysuwajc sw skrzy wion twarz do czupurnego najemnika. Kapanka usyszaa lekkie szurnicie z boku, nastpnie kolejne na pododze, i zacza podejrzewa, i Jarlaxle ma tu wielu sprzymierzecw, ukrytych za sekretnymi drzwiami, gotowych wyskoczy i chroni przywdc Bregan D'aerthe. - Nie ta kobieta - wydyszaa, starajc si uspokoi. Triel kierowaa najwaniejsz szko w akademii droww, bya najstarsz crk pierwszego domu Menzoberranzan oraz potn wysok kapank cieszc si pen ask (z tego, co wiedziaa) Pajczej Krlowej. Nie obawiaa si Jarlaxle'a czyjego sojusznikw, obawiaa si jednak gniewu swej matki, jeli wywoa konflikt pomidzy cennymi Bregan D'aerthe a domem Baenre. Wiedziaa te, e Jarlaxle zdaje sobie spraw z jej niemocy wobec niego, wiedziaa, e Jarlaxle rozumie j lepiej ni ktokolwiek i wykorzysta sytuacj w najlepszy moliwy sposb. Celowo przestajc si umiecha i udajc, e jest powany, najemnik unis swj krzykliwy kapelusz i przejecha powoli doni po boku ysej gowy. - Droga Triel - odpar spokojnie. Mwi ci z ca szczeroci, e na Wyspie Rothw nie byo adnej innej drowki, ani te w pobliu wyspy, nie liczc onierek domu Baenre. Triel odsuna si od biurka i przygryza wargi, zastanawiajc si, w ktr stron ma si teraz skierowa. Z tego co moga powiedzie, najemnik nie kama, albo wic znalaz jaki sposb, by opiera si jej magii, albo mwi prawd. - Gdyby bya, z pewnoci donisbym ci o tym - doda Jarlaxle, a w umyle Triel zagraa nieczysto nuta kamstwa. Jarlaxle dobrze ukry swj umiech. Rzuci to ostatnie kamstwo tylko po to, by upewni Triel, e jej czar dziaa. Po jej niedowierzajcej minie Jarlaxle wiedzia, i wygra t rund. - Syszaam o wielkiej panterze - naciskaa Triel. - Wspaniay kot - zgodzi si Jarlaxle - wasno pewnego Drizzta Do'Urdena, jeli dobrze przeczytaem histori tego renegata. Nazywa si Guenhwyvar i zostaa zabrana od ciaa Masoja Hun'etta po tym, jak Drizzt zabi go w walce. - Syszaam, e ta pantera, ta Guenhwyvar, znalaza si na Wyspie Rothw-ucilia niecierpliwie Triel. - W istocie - odrzek najemnik. Wycign spod paszcza metalow piszczak i przytrzyma j przed j ej oczyma. -Bya na wyspie, po czym rozpyna si w niematerialn mg. - A urzdzenie przywoujce? - Masz Drizzta, moja droga Triel - odpar spokojnie Jarla-xle. - Ani ja, ani nikt z mojej

druyny, nie przebywalimy w pobliu renegata, nie liczc walki. Za, jeli nigdy nie widziaa Drizzta Do'Urdena w walce, pozwl e ci zapewni, i moi onierze mieli co innego na gowie ni przeszukiwanie mu kieszeni! Na twarzy Triel pojawia si podejrzliwo. - Och, jeden pomniejszy onierz podszed do lecego renegata -ucili Jarlaxle, jakby zapomnia o tym drobnym szczegle. -Nie zabra jednak figurki, nie zabra Drizztowi adnego urzdzenia przywoujcego, mog ci zapewni. - I ani ty, ani aden z twoich onierzy, nie natknlicie si na onyksow figurk? - Nie. Przebiegy najemnik znw powiedzia jedynie prawd, bowiem, technicznie rzecz biorc, Artemis Entreri nie by onierzem Bre-gan D'aerthe. Czar Triel mwi jej, i sowa Jarlaxle'a s prawdziwe, jednak wszystkie doniesienia gosiy, i pantera bya na wyspie, a onierze domu Baenre nie zdoali odnale cennej figurki. Niektrzy sdzili, i moga wypa Drizztowi, gdy spad z pki skalnej, ldujc gdzie w mtnej wodzie. Czary magicznej detekcji nie zlokalizoway jej, jednak mona to byo z atwoci wyjani natur Donigarten. Ciemne jezioro byo spokojne na powierzchni, znane byy jednak dobrze jego silne prdy, wiedziano rwnie o mrocznych istotach czajcych si wgbi. Mimo to crka Baenre nie bya przekonana ani co do kobiety, ani co do figurki. Wiedziaa, e tym razem Jarlaxle j pokona, w rwnym jednak stopniu ufaa swoim raportom, jak nie ufaa najemnikowi. Natomiast mina, ktr nastpnie zrobia, nadsanie tak niezwyke u dumnej crki Baenre, zdoao zbi Jarlaxle'a z tropu. - Plan idzie do przodu - powiedziaa nagle Triel. - Opiekunka Baenre szykuje wysoki rytua, ceremoni, ktrej znaczenie zostanie zwikszone, gdy posiada ju najcenniejsz ofiar. Jarlaxle rozway uwanie jej sowa oraz powag, z jak Triel je wypowiadaa. Drizzt, najwaniejsze ogniwo z Mithrilow Hal, zosta dostarczony, jednak opiekunka Baenre wci zamierzaa wprowadza w ycie, najszybciej jak to moliwe, podbj Mithrilowej Hali. Co Lloth o tym pomyli? - zastanawia si najemnik. - Z pewnoci twoja opiekunka powici sporo czasu na rozwaenie wszystkich moliwoci - odrzek spokojnie Jarlaxle. - Zblia si do mierci - warkna w odpowiedzi Triel. - Jest dna podboju i nie pozwoli sobie na mier, dopki go nie osignie. Jarlaxle niemal rozemia si, syszc zdanie nie pozwoli sobie na mier", po czym zastanowi si nad wyniszczon matk opiekunk. Baenre powinna umrze wieki temu, a mimo to w jaki sposb wci ya. By moe Triel miaa racj, zamyli si najemnik. By moe opiekunka Baenre zrozumiaa, e dekady w kocu j doganiaj, dy wic do podboju, nie zwaajc na konsekwencje. Jarlaxle kocha chaos, kocha wojn, jednak to bya kwestia wymagajca uwanego zastanowienia si. Najemnik naprawd lubi swoje ycie w Menzoberranzan. Czy opiekunka Baenre moga j e zakci? - Sdzi, e pojmanie Drizzta jest dobr rzecz- cigna Triel. - I jest, naprawd jest! Ten renegat jest ofiar ktra dawno temu powinna zosta zoona Pajczej Krlowej. - Ale... - naciska Jarlaxle. - Ale wjaki sposb uda si utrzyma sojusz, gdy inne matki opiekunki dowiedz si, e Drizzt zosta ju pojmany? - wskazaa Triel. - Bdzie co najmniej chwiejny, a sytuacja jeszcze si pogorszy, gdy niektrzy dojd do przekonania, i najazd nie jest ju usankcjonowany przez Lloth, e gwny cel wyprawy na powierzchni zosta ju osignity. Jarlaxle zoy przed sob palce i milcza przez dug chwil. Ta crka Baenre bya mdra i bardziej obeznana w zwyczajach droww ni ktokolwiek w miecie - poza jej matk i by moe Jarlaxle'em. Teraz jednak, majc tak duo wicej do stracenia, ukazaa najemnikowi co, o czym on sam nie pomyla, potencjalnie powany problem. Bezskutecznie starajc si ukry sw frustracj, Triel odwrcia si od biurka i przesza przez may pokj, ledwo zwalniajc, gdy wkraczaa w niekonwencjonalny portal,

midzyplanarn lepko, ktra zmusia j do przemierzenia wielu krokw wodnistym korytarzem (cho drzwi wydaway si mie zaledwie kilkanacie centymetrw), zanim wysza pomidzy dwoma umiechajcymi si stranikami Bregan D'aerthe w korytarzu. Chwil pniej Jarlaxle ujrza za niemal przejrzystymi drzwiami ogrzany zarys drowiej doni, sygna, e Triel opucia kompleks. Dwignia pod blatem biurka najemnika otworzya siedem rnych sekretnych drzwi - na pododze i cianach - i wyonio si z nich kilku mrocznych elfw oraz jeden czowiek, Artemis Entreri. - Triel syszaa doniesienia o kobiecie - Jarlaxle powiedzia do onierzy, swych najbardziej zaufanych doradcw. - Idcie pomidzy szeregi i dowiedzcie si, kto, jeeli w ogle kto, zdradzi nas crce Baenre. - Mamy go zabi? - spyta ochoczo jeden z droww, osobnik, ktrego umiejtnoci Jarlaxle ceni sobie, gdy dochodzio do przesuchania. Dowdca najemnikw zmierzy porywczego drowa protekcjonalnym spojrzeniem, a pozostali Bregan D'aerthe uczynili to chwil pniej. Tradycja podziemnej druyny nie polegaa na likwidowaniu szpiegw, lecz raczej na subtelnej manipulacji. Jarlaxle dowid wielokrotnie, i rwnie wiele moe zdziaa dezinformujc przeciwnika i kada wtyczka, jak Triel umiecia pomidzy jego szeregami, moe przynie korzyci. Nie czujc potrzeby powiedzenia czego wicej do swych dobrze wywiczonych i dowiadczonych doradcw, Jarlaxle odesa ich machniciem rki. - Z kad godzin robi si coraz zabawniej - stwierdzi najemnik, gdy tamci zniknli. Spojrza zabjcy prosto w prawe oko. -Pomimo rozczarowa. Uwaga ta zbia Entreriego z tropu. Stara si doj, o czym mwi Jarlaxle. - Wiedziae, e Drizzt znajduje si w Podmroku, wiedziae nawet, e jest w pobliu Menzoberranzan i wkrtce si tu pojawi -zacz najemnik, cho jego sowa nie przekazay Entreriemu niczego odkrywczego. - Puapka zostaa idealnie zastawiona i idealnie wykonana - spiera si zabjca, a Jarlaxle naprawd nie mg si nie zgodzi, cho kilku onierzy zostao rannych, a czterech zgino. Trzeba byo liczy si z takimi stratami, gdy miao si do czynienia z kim takim jak Drizzt. Byem tym, ktry powali Drizzta i schwyta Catti-brie - wymownie przypomnia mu Entreri. - W tym ley twj bd - powiedzia Jarlaxle. Entreri spojrza na niego ze szczerym zakopotaniem. - Ludzka kobieta o imieniu Catti-brie podaa za Drizztem a tutaj, wykorzystujc Guenhwyvar oraz to - rzek, trzymajc magiczny medalion w ksztacie serca. - Sza na lepo, z tego co mona stwierdzi, poprzez krte jaskinie i straszne labirynty. Nie byaby w stanie cofn si po swoich ladach. - Nie miaa zamiaru wraca - doda sucho Entreri. - W tym ley twj bd - powtrzy Jarlaxle. Umiecha si szeroko i Entreri zacz rozumie, o co chodzi. - Tylko Drizzt Do'Urden mgby wyprowadzi ci z gbin Podmroku - powiedzia mu jasno Jarlaxle. Najemnik cisn medalion Entreriemu. - Poczuj jego ciepo - wyjani - ciepo krwi wojownika krcej w yach Drizzta Do'Urdena. Kiedy si ochodzi, bdziesz wiedzia, e Drizzta ju nie ma, e twj soneczny wiat jest dla ciebie na zawsze stracony. - Nie liczc by moe krtkiego zerknicia, kiedy Mithrilowa Hala zostanie zajta - doda Jarlaxle z chytrym mrugniciem. Entreri powstrzyma impuls, by przeskoczy przez biurko i zamordowa najemnika gwnie dlatego, i podejrzewa, e kolejna dwignia pod blatem otworzy siedem innych drzwiczek i wypadn na niego najblisi doradcy Jarlaxle'a. Naprawd jednak, po tej pocztkowej chwili, zabjca by bardziej zaintrygowany ni rozwcieczony, zarwno przez nag proklamacj Jarlaxle'a, e nigdy wicej nie ujrzy wiata powierzchni, jak i myl, e Drizzt Do'Urden mgby wyprowadzi go z Podmroku. Rozmylajc i wci trzymajc medalion, zabjca skierowa si do drzwi. - Czy wspomniaem, e dom Horlbar zacz ledztwo w sprawie mierci Jerlys? - zapyta

Jarlaxle, zatrzymujc zabjc w p kroku. -Zwrcili si nawet do Bregan D'aerthe, pragnc zapaci suto za informacje. Jake to ironiczne, nie sdzisz? Entreri nie odwrci si. Podszed po prostu do drzwi i wnikn w nie. Mia sporo do przemylenia. Jarlaxle rwnie rozmyla - o tym, e cay ten epizod moe sta si jeszcze bardziej apetyczny. Myla o tym, e Triel ukazaa mu pewne puapki, ktrych opiekunka Baenre, zalepiona sw dz potgi, nigdy nie dostrzee. Zastanawia si gwnie nad tym, i Pajcza Krlowa, w swoim umiowaniu chaosu, umiecia go w pozycji, dziki ktrej moe odwrci wiat Menzoberranzan do gry nogami. Opiekunka Baenre miaa swoje rozkady zaj, podobnie jak z pewnoci Triel, i teraz Jarlaxle ustala wanie swoje, tylko po to, by wywoa gwatowny chaos, z ktrego przebiegy najemnik zawsze wydawa si wyania potniejszy ni wczeniej. *** Pprzytomny Drizzt nie wiedzia, jak dugo trwaa kara. Vendes bya niesamowita w swym okrutnym rzemiole, wynajdywaa kady wraliwy punkt na ciele bezradnego winia i bia go, drya, szarpaa paskudnymi, spiczastymi przyrzdami. Utrzymywaa Drizzta na skraju nieprzytomnoci, nawet na chwil nie pozwalajc mu cakowicie zemdle, aby czu drczcy bl. Nastpnie odesza, a Drizzt obwis na acuchach, nie bdc w stanie poj obrae, jakie twarde krawdzie bransolet zadaja jego nadgarstkom. Wszystkim, czego w tej strasznej chwili pragn tropiciel, byo opuci ten wiat oraz zbolae ciao. Nie mg myle o powierzchni, o swych przyjacioach. Pamita, e na wyspie pojawia si Guenhwyvar, nie mg si jednak wystarczajco mocno skoncentrowa, by przypomnie sobie znaczenie tego faktu. By pokonany. Po raz pierwszy w yciu Drizzt zastanawia si, czy mier nie byaby lepsza od ycia. Poczu, jak kto chwyta go szorstko za wosy i odchyla jego gow do tyu. Stara si spojrze przez zamglone i nabrzmiae oczy, obawia si bowiem, e powrcia niegodziwa Vendes. Gosy, ktre usysza, byy jednak mskie. Do jego ust przyoono butelk i odsunito mu na bok gow, aby pyn mg spywa mu w d garda. Instynktownie, uwaajc to za trucizn albo jaki eliksir, ktry skradnie mu ycie, Drizzt opiera si. Wyplu troch pynu, jednak uderzono silnie jego gow o cian i w gardo wpyno wicej kwaskowatej cieczy. Drizzt poczu pieczenie w caym ciele, jakby jego wntrznoci stany w ogniu. W tym, co uwaa za ostatnie chwile ycia, walczy zaciekle z nie poddajcymi si acuchami, po czym opad, wyczerpany, oczekujc na mier. Pieczenie stao si mrowicym, sodkim odczuciem. Drizzt poczu si nagle silniejszy, a gdy z jego oczu zacz znika obrzk, powrci mu wzrok. Stali przed nim bracia Baenre. - Drizzt Do'Urden - powiedzia pewnym gosem Dantrag. -Czekaem wiele lat, by ci pozna. Drizzt nie odpowiedzia. - Znasz mnie? Wiesz o mnie? - spyta Dantrag. Drizzt znw nie przemwi, a tym razem milczenie kosztowao go policzek w twarz. - Znasz mnie? - spyta bardziej stanowczo Dantrag. Drizzt stara si usilnie przypomnie imi, jakim okrelia go opiekunka Baenre. Berg'inyona zna z lat spdzonych wsplnie w akademii i na patrolach, nie pamita jednak miana jego brata. Wiedzia, e w gr wchodzio tu ego pytajcego i rozsdniej byoby zaspokoi t faszyw dum. Przyglda si jeszcze przez chwil strojowi mczyzny, wycigajc wnioski, ktre mia nadziej, e s suszne. - Fechmistrz domu Baenre - zdoa powiedzie, a z kadym sowem z jego udrczonych ust

wylewaa si krew. Zauway, e pieczenie pynce z ran nie jest ju tak wielkie, jakby si szybko leczyy, i zacz rozumie natur eliksiru, ktry zosta mu wlany do garda. - Zaknafein powiedzia ci wic o Dantragu - stwierdzi mczyzna, wypinajc pier niczym podwrkowy kogut. - Oczywicie - skama Drizzt. - Wiesz w takim razie, dlaczego tu jestem. - Nie - odpowiedzia szczerze Drizzt, bardziej ni troch zdumiony. Dantrag spojrza przez rami, cigajc spojrzenie Drizzta na drug stron pomieszczenia, ku stercie ekwipunku - ekwipunku Drizzta! -uoonej schludnie w przeciwlegym kcie. - Przez wiele lat pragnem walczy z Zaknafeinem - wyjani Dantrag -aby udowodni, e jestem lepszy. Ba si mnie i nie chcia wyj ze swojej nory. Drizzt powstrzyma ochot, by parskn. Zaknafein nikogo si nie ba. - A teraz mam ciebie - cign Dantrag. - Aby mc udowodni swj wyszo? - zapyta Drizzt. Dantrag unis do, jakby do uderzenia, zdoa jednak utrzyma swj temperament na wodzy. - Bdziemy walczy, a ty mnie zabijesz. Co wtedy powie opiekunka Baenre? - spyta Drizzt, rozumiejc dylemat Dantraga. Zosta pojmany z waniejszych powodw, ni tylko by zaspokoi dum dziecka Baenre. Wszystko to nagle wydao si niczym gra - gra, w ktr Drizzt grywa wczeniej. Kiedy jego siostra przybya do Mithrilowej Hali i schwytaa go, j ej umowa ze wsplnikiem polegaa na tym, aby pozwoli temu mczynie, Artemisowi Entreri, na osobist walk z Drizztem, jedynie po to, aby mg udowodni wasn wyszo. - Chwaa mojego zwycistwa przymi jakkolwiek kar - odpar niedbale Dantrag, jakby szczerze wierzy w swoje sowa. - Poza tym by moe ci nie zabij. By moe okalecz ci i zakuj znowu w acuchy, aby Vendes moga si dalej bawi. To wanie dlatego dalimy ci ten eliksir. Bdziesz uleczany, doprowadzany na skraj mierci i znw uleczany. Bdzie si to cigno przez sto lat, jeli taka bdzie wola opiekunki Baenre. Drizzt pamita zwyczaje swego mrocznego ludu i ani przez chwil nie wtpi w te sowa. Sysza plotki o pojmanych szlachcicach, ujtych w midzy domowych wojnach, ktrzy byli trzymani przez stulecia jako torturowani niewolnicy zwyciskich domw. - Nie wtp w to, e nasza walka bdzie miaa miejsce, Drizzcie Do'Urden - rzek Dantrag. Przysun sw twarz tu do Drizzta. -Kiedy bdziesz uleczony i zdolny, by si broni. - Szybciej ni mogy nady oczy Drizzta, Dantrag podnis w gr donie i uderzy go po kolei w obydwa policzki. Drizzt nigdy wczeniej nie widzia takiej szybkoci i zwrci na ni baczn uwag, podejrzewajc, i pewnego dnia znw jej dowiadczy w bardziej niebezpiecznych okolicznociach. Dantrag obrci si na picie i przeszed obok Berg'inyona w stron drzwi. Modszy Baenre zamia si z wiszcego winia i splun Drizztowi w twarz, zanim uda si za swoim bratem. *** - Taka pikna - stwierdzi ysy najemnik, przejedajc szczupymi palcami po gstwinie kasztanowych wosw Catti-brie. Catti-brie nawet nie mrugna, wpatrywaa si tylko w sabo owietlon, niezaprzeczalnie przystojn sylwetk. Spostrzegawcza moda kobieta zdawaa sobie spraw, i w tym drowie jest co innego. Nie sdzia, by mg co na niej wymusi. Pod zawadiack fasad Jarlaxle'a spoczywao wypaczone poczucie honoru, bdce mimo wszystko ustalonym kodeksem postpowania, podobnym do tego Artemisa Entreri. Zabjca trzyma kiedy przez wiele dni Catti-brie jako winia i nie pooy na niej doni, nie liczc popychania jej po drodze w odpowiedni stron. Tak byo rwnie z Jarlaxle'em, jak wierzya, jak miaa nadziej Catti-brie. Jeli najemnik naprawd uwaa j za atrakcyjn, bdzie stara si do niej zaleca, przyciga jej uwag, przynajmniej przez jaki czas.

- I nie mona kwestionowa twojej odwagi - cign Jarlaxle w swoim niepokojco idealnym jzyku powierzchni. - eby przyj samotnie do Menzoberranzan! - Najemnik potrzsn z niedowierzaniem gow i spojrza na Entreriego, jedyn poza nimi osob w maym, kwadratowym pokoju. - Nawet Artemis Entreri musia by tu zwabiony i bez wtpienia odszedby, gdyby potrafi znale drog. - To nie jest miejsce dla mieszkacw powierzchni - stwierdzi Jarlaxle. Aby podkreli swoje sowa, szarpn nagle rk, znw zdejmujc z gowy Catti-brie opask Kocie Oko. Otoczya j czer, gbsza nawet ni noce w najgbszych kopalniach Bruenora, i musiaa usilnie stara si, by nie zalaa j fala paniki. Jarlaxle by tu przed ni. Czua go, czua jego oddech, jednak wszystkim co widziaa, byy ponce czerwieni oczy, ogldajce jaw spektrum podczerwieni. Po przeciwlegej stronie pokoju oczy Entreriego wieciy w podobny sposb, a Catti-brie nie rozumiaa, jak on, czowiek, uzyska taki wzrok. Jake aowaa, e rwnie nie posiada takiej zdolnoci. Ciemno wci j przygniataa, pochaniaa. Jej skra bya bardzo czua, wszystkie zmysy znajdoway si na granicach swych moliwoci. Chciaa krzykn, jednak nie moga da swym stranikom tej satysfakcji. Jarlaxle wypowiedzia sowo, ktrego Catti-brie nie zrozumiaa, i pomieszczenie zostao nagle zalane delikatnym, niebieskim wiatem. - Tutaj widzisz - rzek do niej. - Tam, za drzwiami, jest jedynie ciemno. - Dranico przytrzyma opask przed tsknym spojrzeniem Catti-brie, po czym wsunj do kieszeni w bryczesach. - Wybacz mi - powiedzia mikko do Catti-brie, zbijajc j z tropu. - Nie chc ci drczy, musz jednak zachowa ostrono. Opiekunka Baenre ci poda, do mocno, z tego co mi si wydaje, w zwizku z tym, e trzyma Drizzta jako winia, i wie, i byaby odpowiednim sposobem do zamania jego potnej woli. Catti-brie nie krya swojej ekscytacji, ulotnej nadziei na wie, e Drizzt wci yje. - Oczywicie, e go nie zabili - cign najemnik, mwic w rwnym stopniu do Entreriego, jak zda sobie spraw zabjca, jak do Catti-brie. - Jest cennym winiem, fontann informacji, jak to mwi, o powierzchni. -Zabij go - stwierdzi Entreri ze spor zoci, jak przytomnie zdoaa zauway Catti-brie. - W kocu tak - odrzek Jarlaxle i zachichota. - Wy dwoje najprawdopodobniej dawno ju wtedy umrzecie ze staroci, podobnie jak wasze dzieci. Chyba, e bd pdrowami - doda chytrze, puszczajc oko do Catti-brie. Powstrzymaa ochot, by uderzy go pici w oko. - Szkoda, naprawd, e wydarzenia potoczyy si takim torem -kontynuowa Jarlaxle. - Tak bardzo pragnem porozmawia z legendarnym Drizztem Do'Urdenem, zanim dostanie go Baenre. Gdyby pajcza maska bya w moim posiadaniu, poszedbym do kompleksu Baenre jeszcze tej nocy, kiedy kapanki bd odprawia wysoki rytua, i wlizgn si, by z nim porozmawia. Na pocztku ceremonii, oczywicie, gdyby przypadkiem opiekunka Baenre zdecydowaa si go powici jeszcze tej nocy. Ach, c - zakoczy z westchnieniem i wzruszeniem ramion, po czym ostatni raz przejecha delikatnymi palcami po gstych wosach Catti-brie, zanim skierowa si do drzwi. - I tak nie mgbym i - powiedzia do Entreriego. - Musz spotka si z opiekunk Ker Horlbar, by przedyskutowa koszty ledztwa. Entreri jedynie umiechn si w odpowiedzi na celowo okrutn uwag. Wsta, gdy najemnik go mija, by wyj za nim, jednak zatrzyma si nagle i spojrza na Catti-brie. - Sdz, e zostan i z ni porozmawiam - rzek zabjca. - Jak chcesz - odpar najemnik - nie zra jej jednak. Albo te, jeeli to zrobisz - sprostowa znw chichoczc - nie uszkod przynajmniej jej piknych rysw. Jarlaxle wyszed z pokoju i zamkn za sob drzwi, po czym pozwoli, by jego magiczne buty stukay dononie, gdy szed kamiennym korytarzem, aby upewni Enteriego, e odszed.

Idc sign do kieszeni i umiechn si odkrywszy, bez zaskoczenia, i znikna z niej opaska. Jarlaxle zasia ziarna chaosu. Teraz mg usi i obserwowa, jak rosn owoce jego dziaalnoci.

ROZDZIA 21 ODSONITE WARSTWY


Catti-brie i Entreri spdzili dug chwil, wpatrujc si w siebie, sami po raz pierwszy od jej pojmania, w maym pokoju w sekretnym kompleksie Bregan D'aerthe. Po wyrazie malujcym si na twarzy Entreriego, Catti-brie wiedziaa, i ma on co na myli. Unis przed siebie do i poruszy palcami, a agat Kocie Oko opuci si a do koca swego srebrnego acuszka. Catti-brie wpatrywaa si w niego z zaciekawieniem, niepewna motyww zabjcy. Ukrad to oczywicie z kieszeni Jarlaxle'a, dlaczego ryzykowa jednak kradzie od tak niebezpiecznego mrocznego elfa? - Jeste tak samo winiem jak ja - stwierdzia w kocu Catti-brie. - On ci tu trzyma, eby robi to, co chce. - Nie lubi tego sowa - odpar Entreri. - Wizie. Oznacza ono stan bezradnoci, a ja, zapewniam ci, nigdy nie jestem bezradny. Catti-brie wiedziaa, e skada si on w tej chwili w dziewiciu czciach z brawury, a w jednej z nadziei, jednak zachowaa t myl dla siebie. - A co zrobisz, gdy Jarlaxle dowie si, e mu to zgino? - spytaa. - Do tego czasu bd ju taczy po powierzchni - odpowiedzia chodno zabjca. Catti-brie przyjrzaa mu si. Wypowiedzia to czysto i wyranie bez ladu intrygi. Dlaczego jednak opaska? - wci si zastanawiaa i nagle zaczte si ba. Entreri mg zdecydowa, e woli jej gwiezdne wiato lub te uzupenia ono jego infrawizj. Nie powiedziaby jej jednak tego, gdyby zamierza j tu zostawi -yw. - Nie potrzebujesz tego - uznaa Catti-brie, starajc si zachowa pewno w gosie. Otrzymae infrawizj i wystarczajco dobrze widzisz drog. - Ale ty tego potrzebujesz -powiedzia Entreri, rzucajc modej kobiecie opask. Catti-brie chwycia ji trzymaa w doniach, starajc si rozway konsekwencje jej zaoenia. - Nie potrafi wyprowadzi ci na powierzchni - rzeka, sdzc, e zabjca si przeliczy. Znalazam drog na d tylko dlatego, e miaam panter oraz medalion wskazujcy mi kierunek do Drizzta. Zabjca nawet nie mrugn. - Powiedziaam, e nie potrafi ci std wyprowadzi - powtrzya. - Drizzt potrafi -powiedzia Entreri. - Oferuj ci ukad, ktrego nie moesz odrzuci. Wydostan ciebie i Drizzta z Menzoberranzan, a wy dwoje zaprowadzicie mnie na powierzchni. Znalazszy si tam, pjdziemy w swoj stron i moemy pozosta oddzielnie przez ca wieczno. Catti-brie powicia dug chwil na rozwaenie zaskakujcej propozycji. - Mylisz, e ci zaufam? - spytaa, lecz Entreri nie odpowiedzia, nie musia odpowiada. Catti-brie siedziaa uwiziona w pokoju otoczonym zaciekymi nieprzyjacimi, a sytuacja Drizzta bya najprawdopodobniej jeszcze gorsza. Niezalenie jakie zo mg jej zaoferowa Entreri, nie mogo by gorsze. - Co z Guenhwyvar? - zapytaa Catti-brie. - I z moim ukiem? - Mam uk i koczan - odrzek Entreri. - Jarlaxle ma panter. - Nie pjd bez Guenhwyyarpowiedziaa Catti-brie. Entreri spojrza na ni z niedowierzaniem, jakby sdzi, e blefuje. Catti-brie rzucia mu opask do stp. Wskoczya na may stolik i butnie skrzyowaa rce na piersi. Entreri spojrza na przedmiot, a nastpnie na Catti-brie. - Mgbym sprawi, e pjdziesz obieca. - Jeli uwaasz, e mgby, to le uwaasz - odpowiedziaa Catti-brie. - Wydaje mi si, e potrzebujesz mojej pomocy i wsppracy, aby wydosta si z tego miejsca, a ja ci ich nie dam

bez kocicy. - Wiedz te, e Drizzt zgodziby si z moim postanowieniem -cigna Catti-brie, akcentujc swoje stanowisko. - Guenhwyvar jest przyjacik nas obojga, a my nie zostawiamy przyjaci! Entreri wsun czubek stopy w ptle opaski i niedbale podrzuci j przez pokj do Catti-brie, ktra znw j chwycia i tym razem woya na gow. Bez sowa zabjca wskaza kobiecie, by usiada, i nagle opuci pomieszczenie. Pojedynczy stranik przy prywatnym pokoju Jarlaxle'a nie okaza zbytniego zainteresowania zbliajcym si czowiekiem. Entreri praktycznie musia szturchn drowa, by zwrci jego uwag. Nastpnie zabjca wskaza na dziwne, falujce drzwi i spyta - Jarlaxle? onierz pokrci gow. Entreri znw wskaza na wodniste drzwi, a jego oczy rozszerzyy si nagle z zaskoczenia. Gdy onierz wychyli si, by sprawdzi, co jest nie w porzdku, zabjca chwyci go za ramiona i cisn przez portal, tak e obydwaj wpadli do wodnistego korytarza. Entreri szarpa i obraca si w zwolnionym tempie w zapasach z zaskoczonym drowem. By od niego wikszy i rwnie zwinny, wic czyni miarowe postpy, cignc stranika za sob. Wypadli z drugiej strony, wpadajc do pokoju Jarlaxle'a. Drow sign po miecz, lecz lewy sierpowy Entreriego sprawi, e si zachwia. Zaraz potem nastpia szybka kombinacja ciosw pici, a kiedy drow pad na kolano, stopa zabjcy ugodzia silnie w jego policzek. Entreri na wp zacign, na wp przenis drowa na bok pokoju, gdzie rzuci nim o cian. Uderzy go jeszcze kilka razy, by upewni si, e nie bdzie stawia dalszego oporu. Wkrtce mroczny elf by bezradny, klcza na kolanach, ledwo przytomny, z rkoma zwizanymi za plecami i ciasno zakneblowanymi ustami. Przycisn drowa do ciany i zacz szuka mechanizmu zwalniajcego. Uchyliy si drzwi do sekretnej wnki i Entreri wcisn drowa do rodka. Entreri zastanawia si, czy zabi go, czy nie. Z jednej strony, gdyby zabi drowa, nie byoby wiadkw i Jarlaxle musiaby spdzi troch czasu, szukajc sprawcy zbrodni. Co powstrzymywao jednak sztylet Entreriego, jaki instynkt mwicy mu, by przeprowadzi t operacj w czysty sposb, bez strat ze strony Bregan D'aerthe. To wszystko byo zbyt proste, uwiadomi sobie Entreri, odnalazszy nie tylko figurk Guenhwyvar, lecz rwnie magiczn mask Catti-brie, czekajce na niego - tak, czekajce na niego! - na biurku Jarlaxle'a. Entreri podnis je ostronie, szukajc w pobliu jakich diabelskich puapek i sprawdzajc przedmioty, by upewni si, e s prawdziwe. Dziao si tu co dziwnego. Entreri rozwaa niezbyt subtelne wskazwki, ktre zostawia Jarlaxle, fakt, e najemnik zabra go do Sorcere i uprzejmie pokaza drog do pajczej maski. Sign do kieszeni i wycign magiczny medalion Alustriel, drogowskaz do Drizzta Do'Urdena, ktry niedbale cisn mu Jarlaxle. Najemnik zdoa nawet wylizgn si w odpowiednim czasie na t prb, podczas wczesnych godzin wysokiego rytuau odprawianego tej nocy w domu Baenre. O co w tym wszystkim chodzio? - zastanawia si Entreri. Jarlaxle mia swoje prywatne plany, ktre najwyraniej skierowane byy przeciwko roszczeniom domu Baenre wobec Mithrilowej Hali. Kiedy Entreri sta tak w biurze najemnika, wydawao mu si oczywiste, i Jarlaxle wykorzystuje go jako marionetk. Entreri chwyci mocno medalion, po czym wrzuci go z powrotem do kieszeni. Bardzo dobrze, uzna. Bdzie naprawd skuteczn marionetk. Dwadziecia minut pniej Entreri, wykorzystawszy magiczn mask, by wyglda jak drow onierz, oraz Catti-brie, przemykali w ciszy krtymi drkami Menzoberranzan, idc pnocno wschodni ciek wzdu stalagmitowych kopcw, w stron wyszych poziomw Tier Breche oraz akademii droww. *** Znw ujrza spitrzone schody wielkiego krasnoludzkiego Podmiasta, serca Mithrilowej

Hali. Wyobrazi sobie wejcie z zachodniej bramy przez Dolin Stranika, w jego mylach stana znw wielka rozpadlina znana jako Wwz Garumna. Drizzt walczy usilnie, by wypaczy te obrazy, by znieksztaci prawd o Mithrilowej Hali, jednak szczegy byy dla niego zbyt wyrane. Byo tak, jakby znw tam si znajdowa, idc swobodnie u boku Bruenora i innych. W blu hipnozy upiecy umysw Drizzt czu si przytoczony. Nie mia ju adnych barier, ktre mgby postawi przeciwko mentalnej inwazji pupila opiekunki Baenre, nie mia ju siy woli przeciwko umysowemu gigantowi. Gdy owe obrazy przychodziy do Drizzta, czu jak s odsaniane, mentalnie zdzierane z jego mzgu, niczym poywienie dla paskudnego ilithida. Kade wtargnicie pieko bolenie, wzbudzao elektryczne wstrzsy wzdu synaptycznych pocze w umyle tropiciela. W kocu Drizzt poczu, jak podstpne macki stwora osabiaj uchwyt na skrze jego czoa i oklap. Jego umys by niczym galimatias zmieszanych ze sob obrazw, a gowa pulsowaa mu blem. - Uzyskalimy dzisiaj pewne informacje - usysza odlegy, wodnisty gos. Uzyskalimy pewne informacje... Sowa rozbrzmieway zowieszczo w umyle Drizzta. Ilithid i opiekunka Baenre wci rozmawiali, jednak on nie sucha, koncentrujc si na tych trzech sowach, uwiadamiajc sobie konsekwencje tych trzech strasznych sw. Lawendowe oczy Drizzta uchyliy si, trzyma jednak gow opuszczon, skrycie zerkajc na Methila. Stwr by do niego odwrcony tyem, znajdowa si zaledwie kilka krokw dalej. Ilithid zna teraz cz rozkadu Mithrilowej Hali, a cige wtargnicia w umys Drizzta uka mu wkrtce cay kompleks. Drizzt nie mg na to pozwoli. Donie drowa zacisny si powoli mocniej na acuchach. Naga stopa Drizzta uniosa si w gr, uderzajc pit w gbczast gow niegodziwego stwora. Zanim Methil zdoa si odsun, tropiciel owin nogi wok jego szyi i zacz wierzga w ty i przd, starajc si zama potworowi kark, Drizzt poczu, jak macki dotykaj jego skry, wiedzia, e wbijaj si w jego nogi, odrzuca jednak od siebie obrzydzenie i szamota si zaciekle. Zobaczy, jak z boku podchodzi okrutna Vendes i wiedzia, co si stanie, koncentrowa si jednak na tym, co robi. Dla dobra jego przyjaci, Methil musia zosta zabity! Ilithid rzuci si caym ciarem do tyu, starajc si zaskoczy Drizzta i wyrwa z uchwytu, jednak dowiadczony tropiciel obrci si i Methil pad na ziemi. By teraz na wp oparty o cian, trzymany w grze przez silny uchwyt Drizzta. Drow unis go i pchn go z powrotem, zwalniajc nieskuteczny chwyt. Ilithidy nie byy zbyt imponujce pod wzgldem fizycznym i Methil unis aonie swe trjpalczaste donie, starajc si zasoni przed miadcymi uderzeniami stp. Co twardego ugodzio Drizzta u podstawy eber, pozbawiajc go tchu. Uparcie depta, jednak zosta ponownie uderzony, a nastpnie trzeci i czwarty raz. Wiszc bezwadnie na acuchach, tropiciel stara si skrci ciao, by ochroni obszar, w ktry grzmocia Vendes. Kiedy Drizzt spojrza w rozwcieczone oczy niegodziwej Duk-tak, wypenione mieszanin jadu, nienawici i ekstazy, i uzna, e pozwolono jej wyzwoli nagromadzon wcieko, pomyla, e wkrtce zginie. Zatrzymaa si, wczeniej ni Drizzt omiela si mie nadziej, i spokojnie odesza, pozostawiajc Drizzta wiszcego w acuchach, starajcego si podcign ciao, lecz nie mogcego odnale do siy. Methil zbliy si do opiekunki Baenre, siedzcej wygodnie na swoim dryfdysku i spoglda na Drizzta swymi pozbawionymi renic, mlecznobiaymi oczyma. Drizzt wiedzia, e kiedy nastpnym razem Methil wedrze si do jego umysu, zrobi wszystko co w jego mocy, by uczyni bl jeszcze dotkliwszym. - Nie dawa mu eliksiru - opiekunka Baenre polecia Dantragowi, stojcemu obojtnie przy drzwiach. Pody za wzrokiem swej matki ku kilku buteleczkom stojcym wzdu ciany na lewo od Drizzta i przytakn.

-Debluth - powiedziaa do Drizzta, uywajc szydercze sowo oznaczajce u droww banit. - Wysoki rytua odniesie wikszy sukces, gdy bdziemy mie wiadomo, e cierpisz. - Skina gow do Vendes, ktra obrcia si, ciskajc ma strzak. Trafia Drizzta w odek i poczu drobne, lecz piekce uczucie. Nastpnie cay jego brzuch wyda si zapon szalejcymi pomieniami. Mdlio go, prbowa krzycze, i czysty bl da mu si, by si podcign. Zmiana pozycji nie pomoga. Magiczna strzaka wci wlewaa w niego kropelki trucizny, wci palia jego wntrznoci. Poprzez zalane zami oczy Drizzt ujrza dryfdysk wylatujcy z jego celi. Vendes i Methil wyszli posusznie za opiekunk Baenre. Dantrag, z beznamitnym wyrazem twarzy, opiera si przezja-ki czas o framug, po czym podszed do Drizzta. Drizzt zmusi si, by przesta krzycze i tylko jcza przez zacinite zby, a fechmistrz sta przy nim. -Jeste gupcem - powiedzia Dantrag. - Jeli twoje prby zmusz mojmatk do zabicia ci, zanim otrzymam swojszans, obiecuj ci, e osobicie bd torturowa i zabij kade yjce stworzenie, ktre nazywa si przyjacielem Drizzta Do'Urdena! Znw z szybkoci, ktra wymykaa si wzrokowi Drizzta, Dantrag uderzy go w twarz. Tropiciel obwis bezwadnie na zaledwie sekund, po czym by zmuszony znw si podcign, gdy w jego odku wybuchy ogniste eksplozje pynce z zatrutej strzaki. *** Poza zasigiem wzroku, za zaomem, u podstawy szerokich schodw prowadzcych do Tier Breche, Artemis Entreri usilnie stara si przywoa obraz Grompha Baenre, arcymaga miasta. Widzia Grompha zaledwie kilka razy, gwnie gdy szpiegowa dla Jarla-xle'a. (Jarlaxle sdzi, e arcymag skraca noce w Menzoberranzan, rozpalajc ognie w zegarze Narbondel kilka chwil za wczenie, i interesowao go, do czego dy niebezpieczny czarodziej. Wysya wic Entreriego, by szpiegowa drowa.) Paszcz Entreriego zmieni si w obszerne szaty czarodzieja, jego wosy stay si gciejsze i dusze, wygldajc teraz jak bujna biaa czupryna, a wok oczu pojawiy si delikatne, ledwo widoczne zmarszczki. -Nie mog uwierzy, e tego prbujesz - Catti-brie powiedziaa do niego, gdy wyszed z cieni. - Pajcza maska jest w biurku Grompha - zabjca odpowiedzia chodno, ani troch si nie przejmujc. - Nie ma innego sposobu, by dosta si do domu Baenre. - A jeli ten Gromph siedzi wanie przy swoim biurku? - Wtedy ty i ja zostaniemy rozsmarowani po caej jaskini - odpar opryskliwie Entreri, po czym przemkn obok modej kobiety, chwyci jza rk i pocign do szerokich schodw. W rwnym stopniu co na umiejtnoci, Entreri liczy na szczcie. Wiedzia, e Sorcere, szkoa czarodziejw, bya pena cenicych sobie samotno mistrzw, ktrzy zasadniczo nie wchodzili sobie w drog, i mg mie zaledwie nadziej, e Gromph, cho by tylko mczyzn, zosta zaproszony na wysoki rytua do domu Baenre. ciany tego tajemniczego miejsca byy chronione przed szpiegowaniem oraz teleportacj, a jeli jego przebranie zadziaa wobec wszelkich magicznych barier, ktre mogy by ustawione, powinien by w stanie wej i wyj z pokoju Grompha bez wikszych zakce. Arcymag miasta uchodzi za osobnika grubiaskiego i z gwatownym temperamentem. Nikt nie wchodzi mu w drog. Na szczycie schodw, na poziomie Tier Breche, ujrzeli trzy budowle akademii droww. Na prawo od nich znajdowaa si prosta, piramidalna sylwetka Melee-Magthere, szkoy wojownikw. Tu przed nimi majaczya budowla robica najwiksze wraenie, wielki budynek w ksztacie pajka, Arach-Tinilith, szkoa Lloth. Entreri cieszy si, e nie musi prbowa wej do ktrej z tych dwch budowli. W Melee-Magthere roio si od stranikw, za Arach-Tinilith byo chronione przez wysokie kapanki Lloth, pracujce wsplnie dla dobra ich Pajczej Krlowej. Jedynie wdzicznie skrcony budynek na lewo, Sorcere, by wystarczajco

tajemniczy, by dao si do niego przenikn. Catti-brie cofna do i niemal ucieka z przeraeniem. Nie miaa przebrania i czua si tutaj cakowicie odsonita. Moda kobieta odnalaza jednak odwag i nie opieraa si, gdy Entreri znw chwyci j szorstko i pocign z wielk prdkoci za sob. Weszli do Sorcere przez otwarte frontowe wrota, gdzie dwch stranikw zablokowao im pospiesznie drog. Jeden zacz zadawa Entreriemu pytanie, jednak zabjca uderzy go w twarz i odepchn, w nadziei, e okrutna reputacja Grompha przeprowadzi ich dalej. Trik zadziaa i stranicy wrcili na swoje posterunki, nie omielajc si nawet nic mrukn do siebie, dopki arcymag nie znalaz si daleko od nich. Entreri pamita dokadnie krt drog i dotar wkrtce do" gadkiej ciany, otaczajcej prywatne komnaty Grompha. Wzi gboki oddech i spojrza na sw towarzyszk, w ciszy trawic fakt, ejeli Gromph znajduje si za tymi drzwiami, to oboje s ju martwi. - Kolsen 'shea orbb - wyszepta zabjca. Ku uldze Entreriego, ciana zacza si rozciga i zwija, stajc si pajczyn. Nici obrciy si, pozostawiajc otwr i odsaniajc delikatny, niebieski blask, a Entreri szybko (zanim puciy mu nerwy) wszed do rodka i wcign Cattibrie za sob. Grompha nie byo w rodku. Entreri podszed do biurka z krasnoludzkich koci, pocierajc o siebie domi i chuchajc w nie, zanim sign do odpowiedniej szuflady. Tymczasem Catti-brie, zaintrygowana wyranie magicznymi rekwizytami, przechadzaa si, spogldajc na pergaminy, a nawet podesza do ceramicznej butelki i odwaya si wycign z niej korek. Serce Entreriego podskoczyo do odka, gdy usysza gos arcymaga, uspokoi si jednak, gdy zda sobie spraw, e dochodzi z butelki. Catti-brie spojrzaa z zaciekawieniem na naczynie i korek, po czym zamkna butelk, uciszajc gos. - Co to byo? - spytaa, nie zrozumiawszy ani sowa w jzyku droww. - Nie wiem - odpar szorstko Entreri. - Nie dotykaj niczego! Catti-brie wzruszya ramionami, gdy zabjca zaj si z powrotem biurkiem, starajc si upewni, e odpowiednio wypowiedzia haso do szuflady. Przywoa rozmow z Jarlaxle'em, kiedy to najemnik poda mu to sowo. Czy Jarlaxle by szczery, czy te to wszystko byo czci jakiej zawiej gry? Czy Jarlaxle przycign go do tego miejsca, aby wypowiedzia jakie nieprawidowe sowo, otworzy szuflad i zniszczy siebie wraz z poow Sorcere? Wydawao si Entreriemu, e Jarlaxle mg woy do szuflady faszyw replik pajczej maski, po czym podstpem skoni zabjc, by przyszed tu i naruszy potne rodki ochronne Grompha, niszczc w ten sposb do wody. Entreri otrzsn si z tych niepokojcych myli. Zaangaowa si w to wszystko, doszed do przekonania, e jego prba uwolnienia Drizzta jest w jaki sposb czci ogromnych planw Jarlaxle'a, czymkolwiek one byy, i nie moe si teraz podda swoim obawom. Wypowiedzia sowo i otworzy szuflad. Czekaa na niego pajcza maska. Entreri chwyci j i odwrci do Catti-brie, ktra napenia czubek maej klepsydry drobnym, biaym piaskiem i obserwowaa teraz, jak z kad chwil si przesypuje. Entreri odskoczy od biurka z krasnoludzkich koci i rzuci si w jej stron, przewracajc przedmiot na bok. Catti-brie spojrzaa na niego z zaciekawieniem. - Sprawdzaam czas - powiedziaa spokojnie. - To nie jest zegar! - szorstko wyjas'ni zabjca. Odwrci klepsydr do dou i ostronie usun piasek, wsypujc go z powrotem do paczuszki. - To rodek wybuchowy. Kiedy piasek si przesypie, caa okolica wybucha pomieniami. Nie moesz niczego dotyka! -zaja j ostro. Gromph nawet si nie dowie, e w ogle tu bylimy, jeli wszystko bdzie w odpowiednim porzdku. - Mwic to, Entreri rozejrza si po zagraconym pomieszczeniu. - A przynajmniej w odpowiednim nieporzdku. Nie byo go tu, kiedy Jarlaxle zwraca pajcz mask. Catti-brie przytakna i wygldaa na szczerze zawstydzon, jednak bya to tylko fasada. Moda kobieta przez cay czas podejrzewaa ogln, jeli nie dokadn, natur klepsydry i nie pozwoliaby przelecie piaskowi. Zacza go przesypywa, by uzyska potwierdzenie od

bardziej obeznanego Entreriego. Obydwoje szybko opucili pokj czarodzieja oraz Sorcere. Catti-brie nie daa po sobie pozna, e ma przy sobie, w sakwie przy pasku, kilka tych niebezpiecznych klepsydr oraz odpowiedni ilo paczuszek z wybuchowym piaskiem.

ROZDZIA 22 WTARGNICIE
Qu'ellarz'orl, paskowy zajmowany przez niektre z najdumniejszych domw szlacheckich, by dziwnie cichy. Entreri, znw wygldajcy jak zwyczajny drow onierz, oraz Catti-brie, przemykali cicho, nie wzbudzajc podejrze wzdu wielkiego zagajnika grzybw, w stron wysokiego na siedem metrw pajczynowego ogrodzenia otaczajcego kompleks Baenre. Ogarna ich panika i adne z nich nic nie mwio, koncentrujc si na stawce, o ktr toczya si ta gra - cakowitym zwycistwie albo cakowitej porace. Przykucnwszy w cieniu za stalagmitem, obserwowali, jak wielka procesja, prowadzona przez kilka kapanek siedzcych na wieccych bkitem dryfdyskach, idzie przez otwarty teren kompleksu w kierunku wielkich wrt ogromnej centralnej kaplicy. Entreri rozpozna opiekunk Baenre i wiedzia, i niektre kobiety z jej otoczenia byy najprawdopodobniej jej crkami. Obserwowa z ciekawoci liczne dyski, dochodzc do przekonania, i w procesji bray udzia matki opiekunki z innych domw. By to wysoki rytua, jak powiedzia Jarlaxle, i Entreri parskn widzc, jak dokadnie przebiegy najemnik to wszystko zaplanowa. - O co chodzi? - spytaa Catti-brie, nie rozumiejc jego prywatnego dowcipu. Entreri potrzsn gow i skrzywi si, wskazujc, e kopotliwa moda kobieta powinna si zamkn. Catti-brie przygryza doln warg i nie wyrzucia z siebie licznych ociekajcych jadem odpowiedzi, ktre miaa na myli. Potrzebowaa teraz Entreriego, a on potrzebowa j ej. Ich osobista nienawi musiaa poczeka. Czekanie za byo dokadnie tym, co Catti-brie oraz Entreri robili. Czaili si przez wiele minut za pagrkiem, gdy duga procesja znikaa stopniowo w sklepionej kaplicy. Entreri uzna, i do budowli wszed ponad tysic droww, moe nawet dwa tysice, a ze swojej pozycji widzia teraz paru onierzy oraz jaszczurczych jedcw. Kolejna korzy z czekania daa si pozna, gdy powietrze wok kompleksu wypeniy pieni do Lloth, wypywajce z wrt do kaplicy. - Kocica? - Entreri wyszepta do Catti-brie. Catti-brie namacaa statuetk w sakwie i zastanowia si nad jego pytaniem, po czym spojrzaa z powtpiewaniem na pajczynowe ogrodzenie Baenre. - Kiedy si tam przedostaniemy - wyjania, cho nie miaa pojcia, w jaki sposb Entreri zamierza pokona t wydawaoby si nieprzeniknion barier. Wkna sieci byy rwnie grube jak przedrami Cattibrie. Entreri przytakn twierdzco, po czym wycign wykonan z czarnego aksamitu pajcz mask i wsun j na gow. Catti-brie nie moga powstrzyma wzdrygnicia, gdy spojrzaa na zabjc, ktrego twarz przypominaa teraz groteskow karykatur wielkiego pajka. - Ostrzegam ci tylko raz - wyszepta zabjca. - Jeste litociwa, lecz w krainie droww nie ma miejsca na lito. Niech ci si nie wydaje, e bdziesz rani albo pozbawia przytomnoci przeciwnikw, na ktrych si natkniemy. Masz zabij a. Catti-brienie trudzia si odpowiedzi, a gdyby Entreri mg ujrze ognie gorzejce w modej kobiecie, nie trudziby si, aby wypowiedzie t uwag. Wskaza jej, by posza za nim, po czym zacz przedziera si ostronie cieniami a do podstawy potu. Entreri dotkn z wahaniem wkien, upewniajc si, e jego palce si do nich nie przyklej, po czym stan pewnie i poprosi Catti-brie, by wspia mu si na plecy. - Uwaaj, eby nie dotkn ogrodzenia! - ostrzeg. - Inaczej bd musia odci ci t koczyn, ktra si przyklei. Catti-brie ostronie zapaa si zego mczyzny, owijajc rce wok jego piersi, jedn przez rami, drug pod pach Entreriego. Zczya ciasno donie i zacisna je z caej siy.

Entreri nie by wielkim mczyzn, nie przewysza Catti-brie ciarem o wicej ni dwadziecia kilogramw, by jednak silny, minie mia przystosowane do walki, z atwoci zacz si wic wspina, utrzymujc ciao tak daleko od niebezpiecznego ogrodzenia jak tylko to byo moliwe, aby donie modej kobiety nie przy-kleiy si. Najwiksze problemy pojawiy si na szczycie bariery, zwaszcza gdy Entreri dostrzeg par zbliajcych si jaszczurczych jedcw. - Nawet nie oddychaj - ostrzeg Catti-brie, po czym przesun si wzdu grnej krawdzi potu, by jak najbardziej schroni si w cieniu wspierajcego go stalagmitu. Gdyby w kompleksie nie byo wiate, z pewnoci zostaliby schwytani, bowiem, na tle chodnego kamienia pagrka wida byoby wyranie ich cieplejsze sylwetki. wiata pony jednak, a patrolujcy onierze Baenre nie uywali infrawizji. Minli ogrodzenie nie wicej ni tuzin krokw od intruzw, jednak Artemis Entreri by tak wyszkolony w chowaniu si w cieniu, e nawet nie zauwayli dziwnego wybrzuszenia na wczeniej gadkim stalagmicie. Kiedy zniknli, Entreri podcign si na szczycie ogrodzenia do pozycji stojcej i obrci na bok, aby Catti-brie moga oprze si o pagrek. Mia na myli jedynie krtki odpoczynek, jednak moda kobieta, zdecydowana rusza dalej, nieoczekiwanie zesza z jego plecw na stalagmit i na wp zjechaa, na wp zesza po jego zboczu na teren Baenre. Entreri pospieszy w d ogrodzenia, by do niej doczy, po czym zerwa mask i zmierzy j spojrzeniem, uwaajc jej czyn za pochopny i bezmylny. Catti-brie nie ugia si pod jego wzrokiem, spojrzaa jedynie gronie na znienawidzonego zabjc i bezgonie poruszya wargami-Gdzie? Entreri wsun do do kieszeni i poszuka magicznego medalionu, po czym obrci si, kierujc w rne strony, dopki przedmiot nie nabra najwyszej temperatury. Odgad pooenie Drizzta, zanim medalion je potwierdzi - wielki pagrek, miejsce strzeone najlepiej w caym kompleksie. Mogli jedynie mie nadziej, e wikszo elitarnych onierzy Baenre uczestniczy w wysokim rytuale. Przejcie przez otwarty teren do zawiej struktury nie byo trudne, poniewa wida byo jedynie kilku stranikw, za cieni byo duo, a dochodzcy z kaplicy piew zagusza wszelkie odgosy. aden dom nie spodziewaby si ataku ani nie miaby wzbudza gniewu Pajczej Krlowej, dokonujc ataku podczas wysokiego rytuau, a w zwizku z tym, e jedyne moliwe zagroenie dla domu Baenre mogo pochodzi tylko ze strony innego domu droww, bezpieczestwo w kompleksie nie znajdowao si w tej chwili na najwyszym poziomie. - Tam - wyszepta Entreri, gdy wraz z Catti-brie oparli si pasko o cian z boku wrt do wielkiego, wydronego stalagmitu. Entreri dotkn ostronie kamiennych drzwi, by sprbowa wykry ewentualne puapki (cho uzna, e wszelkie puapki miayby magiczn natur i odnalazby je dopiero, gdy wybuchyby mu w twarz). Ku jego zaskoczeniu wrota uniosy si nagle, znikajc w szczelinie w grnej czci framugi i odsaniajc wski, sabo owietlony korytarz. Wymienili z Catti-brie pene powtpiewania spojrzenia i po dugiej, milczcej chwili obydwoje weszli do rodka - i obydwoje niemal przewrcili si z ulgi uwiadomiwszy sobie, e wci s ywi. Ich ulga bya jednak krtkotrwaa, zakcio j bowiem gardowe woanie, by moe pytanie. Zanim para zdoaa odcyfrowa sowa, na drugim kocu korytarza pojawia si sylwetka wielkiego, muskularnego humanoida, liczcego sobie przynajmniej dwa metry dziesi i rwnie szerokiego jak ptorametrowy hol, niemal cakowicie zasaniajcego przymione wiato. Catti-brie niemal wyskoczya z butw, gdy drzwi za jej plecami zasuny si. Minotaur znw wymrucza pytanie w jzyku droww. - Prosi o haso - Entreri wyszepta do Catti-brie. - Tak sdz. - Daj mu je wic. atwiej powiedzie ni zrobi, wiedzia dobrze Entreri, bowiem Jarlaxle nie wspomina nigdy o jakichkolwiek hasach do wewntrznych struktur Baenre. Zabjca uzna, e bdzie

musia poruszy z najemnikiem t drobn kwesti -jeeli kiedykolwiek bdzie mia szans. Potworny minotaur zblia si gronie, wymachujc przed sob kolczastym, adamantytowym drgiem. - Jakby minotaury nie byy wystarczajco potne bez broni wykonanej przez drowy wyszepta Entreri do Catti-brie. Kolejny krok ustawi minotaura zaledwie trzy metry od towarzyszy. - Usstan bel boi... usstan belbau ulu... dos - wyjka Entreri, potrzsajc sakw przy pasku. -Dossfl Minotaur przesta si zblia i podrapa si w bycze rysy. - Co powiedziae? - wyszeptaa Catti-brie. - Nie mam pojcia - przyzna Entreri, cho wydawao mu si, e wspomnia co o podarunku. Z ust coraz bardziej zniecierpliwionego minotaurzego stranika wydoby si niski pomruk. -Dosst? - spytaa miao Catti-brie, trzymajc uk w jednej rce i starajc si wyglda na radosn. Umiechna si szeroko i pokiwaa gupawo gow, jakby oferujc uk, przez cay ten czas wsuwaa za drug do pod fady swego paszcza podrnego, namacujc wiszcy u biodra koczan. - Dosstl - powtrzya, a minotaur pukn si w pier wielkim, skatym paluchem. - Taa, dla ciebie! - warkna Catti-brie, po czym wyszarpna strza, nacigna ciciw i wystrzelia, zanim gupi minotaur zdy si pochyli. Pocisk wbi si w pier potwora powodujc, e stwr zachwia si do tyu. - Uyj palca, by zatka dziur! - rykna Catti-brie, nacigajc nastpn strza. - Jak wiele palcw jeszcze masz? Zerkna szybko na Entreriego, ktry wpatrywa si w ni oniemiay. Catti-brie rozemiaa si i skierowaa kolejn strza w pier stwora, cofajc go znowu o kilka krokw, gdzie przewrci si w szerszym pomieszczeniu, lecym za korytarzem. Kiedy upad, jego miejsce zajo natychmiast p tuzina innych minotaurw. - Jeste szalona! - Entreri wrzasn na kobiet. Nie trudzc si odpowiedzi, Catti-brie wpakowaa strza w brzuch najbliszego minotaura. Zgi si wp z blu i zosta stratowany przez szarujcych towarzyszy. Entreri wycign swe klingi i przyj natarcie, zdajc sobie spraw, e musi utrzyma gigantw z dala od Catti-brie, aby moga uywa swego uku. Spotka si z pierwszym minotaurem dwa kroki od koca korytarza, wyrzucajc swj miecz w gr, by odbi cios kolczastym drgiem stwora (i cay bok zabjcy zamrowi od siy woonej w owo uderzenie). Atak giganta Entreri skontrowa trzema szybkimi pchniciami sztyletem w tors stwora. Kolczasty drg spad w d i cho miecz Entreriego przyj cios, zabjca musia wykona peen obrt, by zmniejszy si uderzenia. Wyoni si z obrotu, trzymajc przed sob miecz, ktrego janiejcy zieleni czubek wyci prost lini pod uchw minotaura, przecinajc ko oraz krowi ogon. Z pyska bestii wylaa si krew, jednak znw si zamachna, spychajc Entreriego w ty. Srebrzysta strzaa pozbawia obydwu walczcych wzroku, gdy pocisk Catti-brie przelecia nad barkiem rozwcieczonego minotaura, by wbi si w grub czaszk nastpnego z kolei stwora. Entreri mg jedynie ywi nadziej, i minotaur jest podobnie olepiony, gdy wykonywa podyktowany desperacj atak, dgajc zaciekle sztyletem i wykonujc mieczem brutalne, skierowane w d cicie. Zaliczy jedno szybkie jak byskawica trafienie na oszoomionej bestii, a gdy powrci mu wzrok, potwr osun si przed nim na ziemi. Entreri nie waha si. Wskoczy na plecy stwora, po czym rzuci si dalej wzdu grzbietu nastpnej martwej bestii, wykorzystujc jej cielsko, by dosta si do kolejnego minotaura. Jego miecz zaatakowa stwora, trafiajc solidnie w bark. Entreri uzna, e bdzie on atw zdobycz, bowiem jego rami obwiso bezuytecznie przy boku, nigdy wczeniej nie walczy jednak z byczogowymi stworami i zdumia si, gdy potwr uderzy go gow, trafiajc w pier.

Minotaur rzuci si na bok i rozpocz szar przez pomieszczenie, wci trzymajc zabjc pomidzy rogami. - A niech to - mrukna Catti-brie widzc, jak obszar pomidzy ni a pozostaymi potworami staje nagle otworem. Pada na jedno kolano i zacza szaleczo wyciga strzay, posyajc je w gb korytarza. Olepiajca bariera powalia jednego, a nastpnie drugiego minotaura, jednak trzeci z kolei chwyci upadajcego drugiego i trzyma go przed sob jako tarcz. Catti-brie zdoaa przelizgn strza obok jego wielkiej gowy, nie zadaa jednak powanych obrae i potwr szybko si zblia. Moda kobieta wystrzelia jeszcze raz, w rwnym stopniu w nadziei, e zatrzyma szar, jak i e olepi potwory, po czym rzucia si na podog i miao poczogaa w przd, przelizgujc pomidzy dudnicymi nogami. Minotaur uderzy mocno w zewntrzne drzwi. Trzymajc przed sob martwego towarzysza, nie mg stwierdzi, e Catti-brie wylizgna si, odsun wic wielki zewok od ciany i grzmotn nim raz jeszcze. Wci znajdujc si na pododze, Catti-brie przedzieraa si pomidzy trzema parami podobnych drzewom ng. Wszystkie trzy minotaury porykiway, dajc pewn oson, mylay bowiem, i ten na przedzie miady mizern kobiet. Niemal jej si udao. Ostatni minotaur w szeregu poczu, jak co ociera mu si o nog i spojrza w d, po czym rykn i chwyci oburcz swj kolczasty drg. Catti-brie przetoczya si na plecy, wycigajc przed siebie uk. W j aki sposb oddaa strza, zaledwie na chwil odrzucaj c stwora w ty. Kobieta instynktownie podniosa nogi, przerzucajc je za siebie, koziokujc w ten sposb w ty. Drg olepionego minotaura wyrwa spory kawaek kamiennej podogi kilka centymetrw pod wygitym grzbietem Catti-brie. Catti-brie podniosa si, stajc przed besti. Zamachaa przed sob ukiem i obrcia si, opuszczajc korytarz. *** Uderzenie pozbawio jego ciao tchu. Minotaur owin zdrow rk wok talii Entreriego, trzymajc go mocno, i odskoczy w ty, najwyraniej znw zamierzajc grzmotn zabjco cian. Zaledwie kilka krokw dalej inny stwr radonie zagrzewa swego towarzysza, by kontynuowa. Trzymajca sztylet rka Entreriego wymachiwaa szaleczo, bezowocnie starajc si przebi grub czaszk bestii. Gdy zabjca uderzy drugi raz o cian, poczu, jakby jego krgosup wanie si roztrzaska. Zmusi si jednak do wykonania szybkiego ogldu sytuacji. Entreri wiedzia, e najwiksz przewag wojownika byo opanowanie, szybko wic zmieni taktyk. Zamiast tylko uderza sztyletem w solidn ko, umieci jego czubek na skrze pomidzy byczymi rogami minotaura, po czym przejecha nim w d twarzy stwora, przykadajc rwn si, by go przesuwa i wpycha w gb. Znw uderzyli w cian. Entreri utrzymywa rk, przekonany, e sztylet wykona swoje zadanie. Z pocztku ostrze zelizgiwao si, nie bdc w stanie si przebi, nagle jednak znalazo mikkie miejsce i Entreri natychmiast zmieni kt, wbijajc je gboko. W oko minotaura. Zabjca poczu, jak wygodniay sztylet chwyta si yciow minotaura, poczu jej pulsowanie, posyajce fal energii w jego rami. Minotaur dra przez dug chwil, trzymajc si ciany. Jego obserwujcy towarzysz wci si cieszy, sdzc, e jego kompan przerabia czowieka na miazg.

Pad martwy, a zwinny Entreri dotknwszy podogi zacz biec, docierajc do klatki piersiowej drugiego, zanim ten zdy zareagowa. W mgnieniu oka wykona potrjn kombinacj, miecz-sztylet-miecz. Zaskoczony minotaur cofn si, jednak Entreri nadal trzyma swj sztylet wbity gboko, karmic si jego energiyciow. Umierajcy stwr sprbowa zamachn si niezdarnie sw maczug, jednak Entreri z atwoci zastawi si mieczem. A jego sztylet ucztowa. *** Biegnc dotara do maego pomieszczenia, wykonaa pobrt i pada na jedno kolano. Wiedziaa, e nie ma potrzeby celowa, bowiem cielska cigajcych j minotaurw zasaniay cakowicie korytarz. Najbliszy nie pdzi na szczcie z maksymaln prdkoci, bowiem w jego ydce tkwia wbita do poowy strzaa. Ranny minotaur by jednak uparty, przyjmowa jedno brutalne trafienie za drugim i wci si zblia. Z tyu nastpny minotaur wrzasn szaleczo trzeciemu, temu, ktry walczy z kobiet, aby poszed inn drog. Minotaury nie odznaczay si jednak nigdy inteligencj, tak wic ostatni w szeregu upiera si, e zgnit kobiet. Ostatnia strzaa poleciaa z bezporedniego zasigu, jej czubek opuci Taulmarila zaledwie pitnacie centymetrw przed nosem nacierajcego stwora. Rozszczepi nozdrza oraz czaszk, niemal przepoawiajc gow upartego minotaura. Stwr zgin na miejscu, jednak jego pd ponis go dalej, na Catti-brie. Nie bya powanie ranna, nie istnia jednak sposb, by zdoaa wystrzeli z uku i powstrzyma nastpnego atakujcego minotaura, ktry wanie wypada z korytarza. Drog stwora przecia wlizgujca si sylwetka, tnc i dgajc, a kiedy zamglony ksztat przemkn, minotaur schyli si, chwytajc za rozcite kolana. Rzuci si w bok w pocigu za najnowszym przeciwnikiem, jednak Entreri obrci si i z atwoci uchyli. Pobieg na rodek pomieszczenia, za czarn marmurow kolumn, a minotaur ruszy za nim, pochylajc si do przodu. Entreri okry przeszkod, a stwr, mylc szybko (jak na minotaura), pozwoli sobie na przejcie w kutykajcy bieg, zahaczy rk o kolumn i wykorzysta swj pd, by si obrci. Entreri myla szybciej. Zaraz gdy znikn z pola widzenia minotaura, zatrzyma swj bieg wok kolumny i cofn si o kilka krokw. Obracajcy si minotaur wtoczy si dokadnie pomidzy zabjc a przeszkod, umoliwiajc Entreriemu tuzin czystych pchni w jego bok oraz plecy. Artemis Entreri nie potrzebowa a tylu. *** Minotaur podnis swego martwego towarzysza i odskoczy trzy kroki w ty, po czym rykn, ciskajc ciaem o zewntrzne kamienne drzwi. Zaklta strzaa wbia mu si w plecy. - Huh? -mrukn, prbujc si odwrci. Druga strzaa wgryza mu si w bok, rozrywajc puco. - Huh? - Obrci si w kocu na tyle, by ujrze Catti-brie, stojc na kocu korytarza, z ponur twarz i tym paskudnym ukiem przed sob. Trzeci pocisk ugodzi w bok twarzy minotaura. Bestia wykonaa krok w przd, jednak czwarta strzaa uderzya j w pier, odrzucajc z powrotem na martwego towarzysza. -Huh? Zosta trafiony jeszcze pi razy - i nie poczu adnego z uderze - zanim Entreri wrci do Catti-brie i powiedzia jej, e walka si skoczya.

- Mamy szczcie, e w pobliu nie byo droww - wyjani zabjca, spogldajc nerwowo na dwanacie drzwi i alkw otaczajcych okrge pomieszczenie. Wymaca medalion w sakwie, po czym odwrci do biegncej od podogi do stropu rodkowej kolumny. Bez sowa wyjanienia zabjca podbieg do kolumny. Czue palce przejechay po jej gadkiej powierzchni. - O co chodzi? - spytaa Catti-brie, gdy rce Entreriego przestay si porusza i umiechn si w jej stron. Znw zapytaa, a zabjca w odpowiedzi wcisn kamie, powodujc, e fragment marmuru odsun si, ujawniajc, e kolumna jest pusta. Entreri wszed do rodka, wcigajc Catti-brie za sob, a drzwi same zamkny si za nimi. - Co to jest? - znw spytaa Catti-brie, sdzc, e wanie weszli do jakiego schowka. Spojrzaa na otwr w stropie oraz drugi w pododze, na prawo od niej. Entreri nie odpowiedzia. Idc za gosem medalionu podszed do dziury w pododze, po czym przykucn na kolanie i zajrza do rodka. Catti-brie pochylia si przy nim, spogldajc na niego z ciekawoci, gdy nie ujrzaa drabiny. Nastpnie zacza rozglda si po marmurowym pomieszczeniu, szukajc jakiego miejsca, gdzie mona by przymocowa lin. - By moe tam s uchwyty - stwierdzi Entreri i przelizgn si przez krawd do szybu. Na jego twarzy pojawio si niedowierzanie, gdy poczu, jak z jego ciaa uchodzi ciar i jak unosi si w powietrzu. - Co to jest? - spytaa niecierpliwie Catti-brie, widzc jego zdumione spojrzenie. Entreri unis donie z podogi rozkadajc je szeroko i umiechn si opadajc powoli. Catti-brie znalaza si w otworze tu za nim, opadajc swobodnie przez mrok. Zauwaya pod sob Entreriego, zakadajcego z powrotem magiczn mask. - Jeste moj winiark- zabjca rzek chodno, a Catti-brie przez chwil nie zrozumiaa i pomylaa, e Entreri j oszuka. Gdy opada na podog obok niego, zabjca wskaza na Taulmarila i zrozumiaa jego zamiary. - uk - Entreri powiedzia niecierpliwie. Catti-brie uparcie potrzsna gow, a zabjca wiedzia, e lepiej nie spiera si w tej kwestii. Podszed do najbliszej ciany i zacz po niej jedzi domi, otwierajc wkrtce drzwi tego poziomu. Czekao na nich dwch droww, trzymajc w gotowoci kusze, a Catti-brie zastanawiaa si, czy dobrze zrobia tak kurczowo trzymajc uk. Jake szybko owe kusze (oraz dwie drowie szczki) opady, gdy stranicy ujrzeli stojc przed sob Triel Baenre! Entreri chwyci szorstko Catti-brie i pchn j do przodu. -Drizzt Do'Urden! -krzykn gosem Triel. Stranicy nie mieli ochoty na spr z najstarsz crk Baenre. Ich rozkazy nie mwiy nic o eskortowaniu Triel ani kogokolwiek innego ni opiekunka Baenre, do cennego Drizzta, jednak nie wspominay te o adnych ludzkich winiarkach. Jeden ruszy korytarzem, drugi za podszed, by chwyci Catti-brie. Moda kobieta zasaba, upuszczajc swj uk i zmuszajc jednego z mrocznych elfw oraz Entreriego, by j przy trzy mai i pod ramionami. Drugi drow szybko podnis Taulmarila, a Catti-brie nie moga powstrzyma lekkiego grymasu, widzc wspania bro w rkach zego stworzenia. Przeszli ciemnym korytarzem, obok kilku okutych elazem drzwi. Drow na przedzie zatrzyma si przed jednymi z nich i wycign may prt. Wsun go pod me tal ow pytk przy klamce, po czym stukn w pytk. Drzwi otworzyy si. Prowadzcy drow zacz si obraca, umiechnity, jakby by wdziczny, e mg zadowoli Triel. Rka Entreriego uderzya go w twarz, odrzucajc jego gow do tyu i w bok, a zaraz potem ruszy sztylet zabjcy, ktrego ostrze zagbio si w gardle oszoomionego drowa. Szturm Catti-brie nie by rwnie umiejtny, ale rwnie skuteczny. Obrcia si na jednej stopie, posyajc drug wysoko, by uderzy drowa w odek, gdy wpadali na cian. Catti-brie

odskoczya o p kroku i zamachna si gow, miadc czoem delikatny nos elfa. Nastpnie na drowa spada ulewa ciosw piciami, kolejny cios w odek, tym razem kolanem, po czym Catti-brie wepchna swego przeciwnika do komnaty. Wpada tu za drowem i podniosa go z podogi, owinwszy rce pod pachami elfa i zacisnwszy silnie palce na jego szyi. Drow miota si szaleczo, jednak nie mg przeama uchwytu. Wtedy w rodku pojawi si Entreri, rzucajc pod cian ciao. - Bez litoci! - Catti-brie warkna przez zacinite zby. Entreri podszed cicho. Drow szarpn si, uderzajc butem o blokujce jego cios przedrami Entreriego. - Triel! - krzykn zakopotany onierz. Entreri cofn si o krok, umiechn i zdj mask, a przeraenie na twarzy bezradnego drowa jeszcze bardziej si zwikszyo. Zabjca wbi mu sztylet w serce. Catti-brie poczua, jak mroczny elf poruszy si gwatownie, po czym obwis. Zalao j nieprzyjemne odczucie, nie utrzymao si jednak, gdy rozejrzaa si i ujrzaa Drizzta, pobitego i skutego. Zwisa ze ciany, jczc i bezskutecznie starajc si podcign, by zwin w kbek. Catti-brie upucia martwego drowa na podog i podbiega do swego drogiego przyjaciela, natychmiast zauwaajc ma, lecz wyranie paskudn strzak wystajc mu z brzucha. - Musz j wycign! - powiedziaa do Drizzta, w nadziei e si zgodzi. Zmysami by jednak daleko std. Nie przypuszczaa, by zdawa sobie w ogle spraw, e bya w tym pomieszczeniu. Entreri podszed do niej. Zerkn jedynie przelotnie na strzak, bardziej troszczc si o acuchy trzymajce Drizzta. Wydmuchnwszy szybko powietrze, Catti-brie chwycia paskudn strzak i wy szarpna j. Drizzt zwin si i wyda z siebie ostry okrzyk blu, po czym obwis nieprzytomny. - Tu nie ma zamkw! - warkn Entreri widzc, e kajdany byy litymi obrczami. - Odsu si - dobiego polecenie Catti-brie, gdy odbiegaa od ciany. Gdy Entreri odwrci si, by na ni spojrze, ujrza, e kobieta unosi swj miercionony uk i szybko umkn na bok. Dwa strzay zerway acuchy i Drizzt opad. Ranny tropiciel zdoa jako otworzy jedno napuchnite oko. Ledwo by w stanie rozumie, co si dzieje, nie wiedzia czy to przyjaciele, czy wrogowie. -Butelki-poprosi. Catti-brie rozejrzaa si dookoa i dostrzega pod cian rzd butelek. Podbiega do nich, znalaza jedn pen i zaniosa j Drizz-towi. - On powinien by martwy - stwierdzi Entreri, gdy zbliya si z cuchncym pynem. - Ma zbyt wiele blizn. Co musiao go podtrzymywa. Catti-brie spojrzaa z powtpiewaniem na butelk. Zabjca pody za jej wzrokiem i przytakn. - Zrb to! - poleci, wiedzc e nigdy nie uda im si wycign Drizzta z kompleksu Baenre, jeli bdzie w tym stanie. Catti-brie przyoya flaszk do ust Drizzta i odchylia mu gow w ty, zmuszajc do przeknicia duego haustu. Prychn i splun, a modej kobiecie wydawao si przez moment, e otrua lub zadusia swego najdroszego przyjaciela. - Jak si tu znalaza? - spyta Drizzt, jego oczy stay si nagle szerokie, gdy po ciele zacza si rozlewa sia. Mimo to drow wci nie mg sta, a jego oddech by niebezpiecznie pytki. Catti-brie podbiega do ciany i wrcia z jeszcze kilkoma butelkami, wchajc je najpierw, by upewni si, e pachn tak samo, po czym wlewajc ich zawarto w gardo tropiciela. Po zaledwie kilku minutach tropiciel sta pewnie, spogldajc cakowicie zdumiony na sw najdrosz przyjacik oraz najwikszego wroga, stojcych przed nim rami przy ramieniu. - Twj ekwipunek - stwierdzi Entreri, szorstko obracajc Drizzta, by spojrza na kupk. Drizzt spojrza bardziej na Entreriego ni na kupk, zastanawiajc si. W jak makabryczn gr bawi si zabjca. Kiedy Entreri zauway jego min, obydwaj wrogowie skrzyowali zawzite spojrzenia. - Nie mamy czasu! - krzykna ostro Catti-brie.

- Mylaem, e nie yjesz - powiedzia Drizzt. - le mylae - odrzek pewnie Entreri. Nawet nie mrugnwszy, przeszed obok Drizzta i podnis kolczug, podajc j idcemu za nim drowowi. - Obserwuj korytarz - Entreri poleci Catti-brie. Moda kobieta obrcia si w tamt stron akurat w momencie, gdy otworzyy si okute elazem drzwi. Odwrcia si w tamt stron, by spojrze na rdk Vendes Baenre.

Cz 5 OKO WOJOWNIKA
Odwaga. W moim jzyku sowo to ma wyjtkowe brzmienie. Podejrzewam, e jest to podyktowane zarwno penym czci sposobem, w jaki jest wymawiane, jak i rzeczywistymi dwikami gosek. Odwaga. Sowo to wywouje obrazy wielkich czynw i wielkich postaci: ponury szereg twarzy mczyzn bronicych murw swego miasta przed gobliskimi upiecami; pogoda ducha matki troszczcej si o swoje dzieci, gdy cay wiat sta si nieprzyjazny. W wielu wikszych miastach Krain ulicami bkaj si mae dzieci, bez rodzicw, bez domu. Jest to wyjtkowa odwaga, stawianie czoa zarwno fizycznym, jak i emocjonalnym trudom. Podejrzewam, e Artemis Entreri stoczy tak walk w botnistych uliczkach Calimportu. Z jednej strony z pewnoci wygra, z pewnoci pokona wszelkie fizyczne przeszkody i uzyska niewiarygodn potg oraz powaanie. Z drugiej strony Artemis Entreri z pewnoci przegra. Jaki mgby by, zastanawiam si czsto, gdyby nie by tak wypaczony? Nie myl jednak mojej ciekawoci z litoci. Szans Entreriego byy nie wiksze ni moje. Mg wygra sw walk zarwno w ciele, jak i w sercu. Kiedy opuciem Mithrilow Hal, zdecydowany zaegna zagroenie dla moich przyjaci, uwaaem si za odwanego, altruistycznego. Sdziem, e ofiarowuj najwysz ofiar dla dobra tych, ktrzy byli mi drodzy. Kiedy Catti-brie otworzya m cel w domu Baenre, kiedy, poprzez pprzymknite oczy dostrzegem j ej pikne i zwodniczo delikatne rysy, poznaem prawd. Kiedy opuszczaem Mithrilow Hal, nie rozumiaem swoich motywacji. Byem zbyt peen nieznanego alu, by zdawa sobie spraw z wasnych wyrzecze. Kiedy szedem do Podmroku, nie byem odwany, bowiem, w najgbszym zaktku serca, czuem si jakbym nie mia nic do stracenia. Nie pozwalaem sobie na al po Wulfgarze i pustka ta pozbawia mnie woli oraz ufnoci, e mona wszystko naprawi. Odwani ludzie nie pozbywaj si nadziei. Podobnie byo z Artemisem Entreri. Nie by odwany, gdy wraz z Catti-brie przyszed mnie uratowa. Jego czyny byy podyktowane czyst desperacj, gdyby bowiem pozosta w Menzoberranzan, z pewnoci byby zgubiony. Cele Entreriego, jak zawsze, byy czysto samolubne. Swoj prb ratunku dokona wiadomego wyboru, e pjcie po mnie byo jego najwiksz szans na przetrwanie. Pomoc bya aktem wyrachowania, nie odwagi. W chwili gdy Catti-brie ucieka z Mithrilowej Hali w pocigu za swoim gupim przyjacielem c/rowem, szczerze przeamaa swj al po Wulfgarze. Proces alu zatoczy dla niej pene koo i j ej czyny byy motywowane jedynie lojalnoci. Miaa wszystko do stracenia, a mimo to udaa si sama do dzikiego Podmroku dla dobra przyjaciela. Zrozumiaem to, gdy pierwszy raz spojrzaem w j ej oczy w lochach domu Baenre. Wtedy to zrozumiaem w peni znaczenie sowa odwaga. Rwnie wtedy, po raz pierwszy od mierci Wulfgara, poznaem co to inspiracja. Walczyem jako owca, dziko i bezlitonie, jednak dopiero gdy spojrzaem znw na sw lojaln przyjacilk, odzyskaem oczy wojownika. Odeszo moje zrezygnowanie oraz pogodzenie si z losem, odeszo przekonanie, e wszystko bdzie dobrze, gdy dom Baenre otrzyma swoj ofiar - odda moje serce Lloth. W tym lochu leczce eliksiry przywrcily si mym umczonym czonkom, a widok ponurej, zdeterminowanej Catti-brie przywrci si memu sercu. Przysiglem wtedy, e bd si opiera, e bd walczy'z przygniatajcymi nas okolicznociami, i bd walczy, by wygra. Kiedy ujrzaem Catti-brie, przypomniaem sobie wszystko, co miaem do stracenia. -DrizztDo'Urden

ROZDZIA 23 DUK-TAK
Signa po strza, po czym przesuna uk defensywnie przed siebie, gdy z rdki wyleciaa zielonkawa kula i skierowaa si w jej stron. uk znalaz si nagle tu przy Catti-brie i kobieta poleciaa w stron ciany. Jedn rk miaa przycinit do piersi, drug za do biodra, i nie moga poruszy nogami. Nie moga nawet spa ze ciany! Prbowaa krzycze, lecznic poruszaa si jej szczka, a jedno oko nie chciao si otworzy. Moga ledwo widzie drugim okiem i w jaki sposb udawao jej si cigle zaczerpywa powietrza. Entreri obrci si, ustawiajc w gotowoci miecz i sztylet. Kiedy ujrza, jak wchodz do rodka trzy drowki, z ktrych dwie celoway w jego stron z kusz, rzuci si w bok, na rodek pomieszczenia, przed Catti-brie. Zwinny zabjca przekoziokowa, stajc z powrotem na nogach i skierowa si do przodu, jakby chcia skoczy na napastniczki. Nastpnie zanurkowa nisko, trzymajc przed sob miecz. Wyszkolone drowki wstrzymay strzay podczas zwodu zabjcy, po czym znw je nakieroway na niego. Pierwszy bet trafi Entreriego w bark, ugadzajc go mocniej, ni si spodziewa. Nagle straci tempo i stan prosto. Z pocisku wystrzeliy czarne uki elektrycznoci, wijc si niczym iskrzce macki i palc go, odrzucajc kilka krokw w ty. Drugi bet trafi go w brzuch i cho pocztkowo zabjca nie czu zbyt duego blu, zaraz pniej pojawio si ogromne wyadowanie elektryczne, ciskajc go na ziemi. Jego miecz wznis si w powietrze, ledwo co chybiajc unieruchomi ona Catti-brie. Entreri zatrzyma si u stp modej kobiety. Wci ciska swj wysadzany klejnotami sztylet i pomyla natychmiast, e mgby nim rzuci. Mg jednak tylko obserwowa, jak palce jego doni poruszaj si mimowolnie, osabiajc uchwyt na ostrzu. Zmusza do, by cisna sztyletem, jednak minie nie odpowiedziay i ostrze wypado po chwili z drcych palcw. Lea na kamieniach u stp Catti-brie, zdumiony i wystraszony. Pierwszy raz w jego yciu te doskonale wyszkolone minie wojownika nie odpowiedziay na jego wezwanie. To trzecia kobieta, w rodku trjcy, przykuwaa uwag Drizzta: Vendes Baenre, Duk-tak, od tak wielu dugich dni jego bezlitosna drczycielka. Drizzt sta cakowicie nieruchomo, trzymajc przed sob kolczug i nie wac si nawet mrugn. Otaczajce okrutn Baenre kobiety odoyy kusze i kada wycigna dwa lnice miecze. Gdy Vendes zapiewaa co szybko pod nosem, Drizzt spodziewa si, e zostanie rozerwany albo przytrzymany jak magi. - miali przyjaciele -zauwaya niegodziwa szlachcianka sarkastycznie, uywajc idealnego wsplnego jzyka powierzchni. Drizzt zrozumia wtedy natur jej czaru, dweomeru pozwalajcego jej komunikowa si z Entrerim oraz Catti-brie. Usta Entreriego poruszyy si dziwacznie, a wyraz jego twarzy lepiej ukazywa to, co chcia powiedzie, ni jakiekolwiek niezrozumiae sowa. - Wysoki rytua? - Istotnie - odpara Vendes. - Mj a matka i siostry, a take wiele odwiedzajcych nas matek opiekunek zebray si w kaplicy. Zostaam zwolniona z pocztkowych ceremonii i polecono mi przyprowadzi do nich pniej Drizzta Do'Urdena. - Spojrzaa na Drizz-ta i wygldaa na cakowicie zadowolon. - Widz, e twoi przyjaciele oszczdzili mi kopotu wmuszania do twego garda eliksirw leczcych. - Czy naprawd oczekiwae, e tak atwo wejdziesz do domu Baenre, porwiesz naszego cennego winia i odejdziesz? - Vendes spytaa Entreriego. -Zostalicie dostrzeeni, zanim przekroczylicie pajczynowe ogrodzenie, i z pewnoci wyniknie ledztwo, w jaki sposb pooye swe brudne paluchy na masce mojego brata! Gromph, a by moe ten niebezpieczny

Jarlaxle, bd musieli odpowiedzie na duo pyta. - Tob te jestem zaskoczona, zabjco - cigna. - Twoja reputacja ci wyprzedza, spodziewaabym si lepszego wystpu. Czy nie zrozumiae znaczenia zwyczajnych mczyzn strzegcych naszej cennej zdobyczy? Spojrzaa na Drizzta i potrzsna gow. - Ci tak zwani stranicy, ktrych tu umieciam, mogli oczywicie zosta powiceni -powiedziaa. Drizzt nie poruszy si, w jego rysach nie wida byo odpowiedzi. Czu, e siy wracaj do niego, gdy eliksiry leczce wykonyway swoje zadanie, zdawa sobie jednak spraw, i owe siy nie zrobi mu wikszej rnicy, gdy mia do czynienia z takimi jak Vendes oraz dwie doskonale uzbrojone i wytrenowane kobiety. Tropiciel spojrza z pogard na sw kolczug - na niewiele mu si zda trzymana w rkach. Umys Entreriego pracowa ju wyraniej, lecz ciao nie. Wci przechodziy przez niego elektryczne impulsy, nie dopuszczajc do jakichkolwiek skoordynowanych prb ruchu. Zdoa jednak wsun jedn do do sakiewki, w odpowiedzi na co, co Vendes powiedziaa, na ulotn nadziej. - Podejrzewaymy, e ludzka kobieta yje - wyjania Vendes. -Najprawdopodobniej w szponach Jarlaxle'a, cho nie spodziewaymy si za bardzo, e zostanie nam tak dostarczona. Entreri nie mg nie zastanowi si, czy Jarlaxle go nie oszuka. Czy najemnik stworzy ten zawiy plan tylko po to, aby dostarczy Catti-brie do domu Baenre? Nie miao to dla Entreriego sensu, jednak niewiele czynw Jarlaxle'a z ostatnich godzin miao dla niego sens. Wzmianka o Catti-brie wywoaa ogie w oczach Drizzta. Nie mg uwierzy, e moda kobieta bya tutaj, w Menzoberranzan, e zaryzykowaa tak wiele, aby pj za nim. Gdzie bya Guenhwyvar? - zastanawia si. Poza tym, czy wraz z Catti-brie przyszli Bruenor i Regis? Skrzywi si spojrzawszy na mod kobiet, otoczon zielonkaw mas. Jake bezradna si teraz wydawaa. Ognie w lawendowych oczach Drizzta zapony mocniej, gdy wrci wzrokiem do Vendes. Znikn jego strach przed ciemiycielk, znikno zrezygnowanie, poczucie, e wszystko si zakoczy. Jednym szybkim ruchem Drizzt upuci kolczug i wyszarpn swe sejmitary. Na skinienie Vendes dwie kobiety rzuciy si na Drizzta, otaczajc go z bokw. Jedna stukna swym mieczem o zakrzywione ostrze Bysku, wskazujc, e Drizzt powinien rzuci bro. Spojrza na Bysk i logika podpowiedziaa mu, by si podporzdkowa. Zamiast tego zatoczy sejmitarem dziki uk, odtrcajc miecz kobiety na bok. Jego drugie ostrze unioso si natychmiast w gr, odbijajc pchnicie z przeciwnej strony, zanim si na dobre rozpoczo. - O gupcze! - krzykna do niego z wyranym zachwytem Vendes. - Tak pragn zobaczy, jak walczysz, Drizzcie Do'Urden, w zwizku z tym, e Dantrag tak chce ci zabi! Sposb, wjaki to powiedziaa, sprawi, i Drizzt zacz si zastanawia, czy Vendes nie chce przypadkiem, aby wygra t potencjaln walk. Nie mia jednak czasu, by zastanawia si nad wiecznymi intrygami chaotycznego wiata, nie, gdy dwie drowki tak na niego naciskay. Vendes wrcia wtedy do jzyka droww, rozkazujc swym onierkom, by walczyy zaciekle z Drizztem, lecz by go nie zabiy. Drizzt zatoczy nagy obrt, niczym ruba, a jego ostrza utkay ze wszystkich stron niebezpieczny wzr. Wyoni si nagle z wiru, zadajc paskudne pchnicie kobiecie z lewej. Zaliczy drobne trafienie, nie zadajc groniejszych obrae z powodu osawionej kolczugi droww - ktrej na sobie nie mia. Kwestia ta zostaa zaakcentowana przez czubek miecza, ktry musn Drizzta z prawej. Skrzywi si i obrci do tyu, a jego cicie na odlew odtrcio miecz, zanim zdoa zada powaniejsze obraenia. *** Entreri modli si, by Vendes bya rwnie zajta walk co jej wojowniczki, poniewa kady

wykonywany przez niego ruch wydawa mu si niezdarny i widoczny. W jaki sposb zdoa wycign pajcz mask ze swojej sakwy, a nastpnie wycign rk w gr i chwyci pas Catti-brie. Jego drce palce nie zdoay jednak utrzyma chwytu i pad z powrotem na podog. Vendes zerkna niedbale w jego stron, parskna - najwyraniej nie zauwaywszy maski - i zwrcia wzrok z powrotem na walk. Entreri siedzia na wp oparty o cian, starajc si odnale w sobie kontrol, by odtrci paskudne zaklcie, wszystkie jego wysiki okazyway si jednak bezuyteczne, a minie wci mimowolnie dray. * ** Miecze atakoway Drizzta pod kadym moliwym ktem. Jeden wyrysowa na jego policzku piekc bolenie lini. Wyszkolone kobiety, wsppracujce idealnie ze sob, wciskay go wci w rg, nie dajc miejsca na manewry. Mimo to Drizzt parowa doskonale, a Vendes pochwalaa jego niesamowite, cho bezowocne wysiki. Drizzt wiedzia, e jest w powanych kopotach. Bdc bez pancerza i wci saby (cho magiczne eliksiry pyny nadal w jego yach), nie dysponowa zbyt wieloma sztuczkami, ktre mogyby go przeprowadzi przez tak niebezpieczny duet. Niskie cicie mieczem i Drizzt przeskoczy nad ostrzem. Kolejne, z drugiej strony, lecz Drizzt, przykucnwszy zaraz po podskoku, podnis Bysk, by je odbi. Drugi sejmitar przemkn z jednej strony na drug, odbijajc dwa ataki na rodkowej wysokoci, po jednym od kadej z kobiet, i dopeniajc poczwrne parowanie. Drizzt nie mg jednak kontrowa nieprzerwanego natarcia adnymi ofensywnymi manewrami, musia si wycofywa i porusza bronipod dziwnymi ktami. Podskoczy i schyli si, obrci ostrza w j edn oraz drug stron i w jaki sposb zdoa powstrzyma te dlce ostrza przed wyciciem gbokich otworw w jego ciele, cho zaczy si ju gromadzi drobniejsze rany. Tropiciel zerkn rozpaczliwie na Catti-brie, przeraony tym, czemu bdzie musiaa wkrtce stawi czoa. *** Entreri wci toczy sw bezowocn walk, po czym w kocu oklap, pokonany, sdzc, e nie uda mu si znale sposobu, by pokona potne zaklcie. Zabjca nie przetrwa jednak na ulicach niebezpiecznego Calimportu, nie uzyska przywdczej pozycji w zym podziemiu tego poudniowego miasta, godzc si z porakami. Zmieni swj sposb mylenia, decydujc, e musi dziaa w obrbie swych ogranicze. Rka Entreriego wystrzelia wysoko w gr. Jego palce nie chwyciy - nie stara si chwyci - zamiast tego uderzy silnie doni w zielonkaw galaret. Wanie tego potrzebowa. Z ogromnym wysikiem Entreri zgi swe zesztywniae rami i podcign si do poowy unieruchomionej kobiety. Catti-brie obserwowaa go, bezradnie i bez nadziei, nie majc pojcia, co zamierza zrobi. Skrzywia si nawet i prbowaa uchylic (cho nie moga oczywicie poruszy gow nawet o centymetr), gdy swobodna rka zabjcy zamachna si w jej stron, jakby obawiaa si, e chce j uderzy. W owej doni nie tkwi jednak wysadzany klejnotami sztylet, lecz pajcza maska, i gdy znalaza si ona na czubku jej gowy, Catti-brie zacza rozumie. Z pocztku nie zelizgna si daleko, blokowana przez wic j galaret, lecz zielonkawa substancja zacza szybko ustpowa miejsca potnej magii przedmiotu. Catti-brie bya cakowicie olepiona, gdy fala mazi, a nastpnie dolna krawd pajczej

maski, zakrya jej jedyne wolne oko. Chwil pniej otworzyo si jej drugie oko. *** Gdy walka zwikszya tempo, zaczy si krzesa iskry. Dwie kobiety naciskay z wikszstanowczocina uparte bloki zbuntowanego mczyzny. - Skoczcie z tym! - warkna zniecierpliwiona Vendes. - Powalcie go na ziemi, ebymy mogy zacign go do kaplicy, eby mg patrze, jak powicamy t gupi kobiet Lloth! Ze wszystkich rzeczy, ktre Vendes moga powiedzie, ze wszystkich grb, ktre moga rzuci na Drizzta Do'Urdena, adna nie moga by bardziej gupia. Wizja Catti-brie, drogiej i niewinnej Catti-brie, oddawanej potwornej, niegodziwej Pajczej Krlowej, to byo zbyt wiele jak na wytrzymao Drizzta. Nie by ju Drizztem Do'Urdenem, bowiem jego racjonalna tosamo zostaa zastpiona kipicymi dzami pierwotnego owcy, dzikusa. Kobieta z lewej wysza z kolejn wymierzon kontr, jednak ta z prawej uderzya mielej, jeden z jej mieczy zosta wypchnity daleko poza czubek blokujcego sejmitara Drizzta. By to przebiegy manewr, jednak dla wzmocnionych zmysw owcy owo pchnicie wydawao si porusza niemal w zwolnionym tempie. Drizzt pozwoli, by czubek znalaz si zaledwie kilkanacie centymetrw od jego wraliwego odka, zanim ostrze w jego lewej doni cio w poprzek, odbijajc szeroko miecz i krzyujc si z nim pod jego uniesionym ramieniem, gdy drugi sejmitar ciera si z drugim mieczem kobiety. Jego sejmitary skrzyoway si nastpnie w ukonej zastawie, z przeciwlegych stron, po czym jego lewa rka wystrzelia w poprzek i do gry, za prawa w poprzek i do dou. Pad na kolana, prosto przed siebie, wykorzystujc ciao najbliszej przeciwniczki, by druga kobieta go nie ugodzia. Prawa do skierowaa si do rodka, zrcznie obracajc ostrze tak, by cio w zewntrzn stron kolana nieprzyjaciki. Drizzt wykona cios lew pici, trafiajc kobiet w brzuch i przewracajc j nad uszkodzon nog. Wci znajdujc si na kolanach, tropiciel obrci si z desperacj, tnc w poprzek lewym ostrzem, gdy druga kobieta rzucaa si na niego. Bya zbyt wysoko. Sejmitar odtrci daleko jeden z mieczy, drugi jednak kierowa si nisko. Drugi sejmitar owcy przechwyci go i obrci na bok, cho rozci on Drizztowi skr i musn ebro. Zastawy i pchnicia nastpoway po sobie, a owca nie czu blu od najpowaniejszej rany. Wydawao si to Vendes niemoliwe, jednak Drizzt zdoa wsun pod siebie stop i chwil pniej sta na tej samej wysokoci co jej wyszkolona onierka. Druga kobieta wia si na ziemi, trzymajc si za zranion nog i przyciskajc mocno rk do rozcitego brzucha. - Do! - krzykna Vendes, kierujc rdk w stron Drizzta. Cieszya j ta spektakularna walka, nie zamierzaa jednak traci kobiet. - Guenhwyyar! - rozleg si przenikliwy wrzask. Vendes spojrzaa w bok, na ludzk kobiet - majc na sobie pajcz mask! - przykucnit i pozbawion wicej j galarety. Catti-brie zaszarowaa spod ciany, po drodze upuszczajc magiczn figurk i podnoszc pewien sztylet. Instynktownie Vendes wypucia kolejn kul galarety, wygldao jednak na to, e przemkna obok nacierajcej kobiety i rozlaa si nieszkodliwie po cianie. Do zdezorientowana i zdecydowanie pozbawiona rwnowagi Catti-brie zanurkowaa po prostu w przd, wycigajc przed siebie sztylet. Zdoaa musn Vendes w do, jednak drog ciosu przecia rdka, odwracajc miercionone ostrze, zanim zdoao si zagbi. Catti-brie wpada potnie na uda drowki i kobiety pady razem na podog. Moda kobieta prbowaa si utrzyma, za Vendes szamotaa si i wierzgaa, by si wydosta.

*** Sejmitary Drizzta uderzay w miecze drowki z tak szybkoci, i brzmiao to jak jeden zgrzytliwy odgos. Trzeba jej przyzna, i dotrzymywaa przez kilka chwil kroku jego furii, jednak stopniowo jej zastawy pojawiay si coraz pniej przed naporem pchni i ci. Miecz poderwa si do gry z prawej strony, odtrcajc Bysk. Jej drugi miecz skierowa si w gr i na zewntrz, by przechwyci drugi sejmitar, wykonujcy pchnicie z boku. Drugi sejmitar nie wykonywa jednak tak naprawd pchnicia i to miecz kobiety polecia na zewntrz. Uwiadomia sobie zwd i zatrzymaa sw bro, natychmiast jzawracajc. Zbyt pno. Sejmitar Drizzta przebi si przez jej kolczug. By wystawiony na kontr, jednak kobieta nie miaa w sobie siy, nie miaa ycia, gdy okrutny sejmitar przebija jej serce. Wzdrygna si, gdy Drizzt wycign ostrze. *** Seria ciosw pici ugodzia w gow Catti-brie, gdy moda kobieta trzymaa si mocno ng niegodziwej drowki. Pajcza maska obrcia si i Catti-brie nie moga widzie, zdaa sobie jednak spraw, e jeli Vendes ma pod rk bro, znajdzie si w kopotach. Catti-brie na olep wycigna rk, starajc si chwyci drowk za nadgarstek. Vendes bya jednak zbyt szybka na ten manewr i nie tylko odsuna rami, lecz oswobodzia rwnie jedn nog. Podkurczya j i kopna, a Catti-brie niemal zemdlaa. Vendes odepchna j silnie, uwalniajc si, a Catti-brie na czworakach prbowaa schwyci cofajce si nagle nogi. Moda kobieta zawahaa si zaledwie na chwil, by zerwa kopotliw mask z gowy, po czym krzykna w protecie, gdy ujrzaa jak stopy Vendes odsuwaj si poza jej zasig. Crka Baenre wstaa szybko i wybiega z pomieszczenia. Catti-brie moga sobie z atwoci wyobrazi konsekwencje wypuszczenia jej z rki. Uparcie wsuna pod siebie rk i zacza wstawa, lecz zostaa z powrotem przyparta do podogi przez delikatn do. Ujrzaa bose stopy Drizzta Do' Urdena uderzajce przed ni o kamienn posadzk. Drizzt wykrzywi si dziwacznie wypadszy na korytarz. Rzuci si do tyu i na podog tak gwatownie, i Catti-brie obawiaa si, e zosta podcity. Zrozumiaa jednak, e by to czyn Drizzta, bowiem nad nim przeleciaa zielonkawa galareta. Obrt umieci stopy Drizzta z powrotem pod nim i wybi si niczym skaczcy kot. Za skaczca kocica, Guenhwyvar, popdzia za nim, przeskakujc nad Catti-brie i wpadajc w korytarz, obracajc si tak idealnie, gdy jej apy dotkny kamieni, e Catti-brie musiaa zamruga, by upewni si, e nie ma zwidw. - Naul - dobieg peen protestu krzyk z korytarza. Wojownik, ktrego Vendes torturowaa, ktrego bia bezlitonie, rzuci si na ni, a jego oczy gorzay ogniem zemsty. Guenhwyyar para tu za nim, zdecydowana pomc Drizztowi, jednak w momencie, ktrego kocica potrzebowaa, by wczy si do walki, sejmitar wbi si ju gboko w brzuch Vendes. *** Jk z boku odwrci uwag Catti-brie. Zauwaya rann kobiet, czogajc si po upuszczon przez siebie bro. Catti-brie rzucia si natychmiast na ni, pozostajc na pododze, i owina nogi wok szyi drowki, ciskajc jaz caej siy. Obydwie mahoniowe donie signy w gr, by j szarpa, by j uderza. Nagle jednak kobieta uspokoia si, a Catti-brie uznaa, e si poddaa - dopki nie dostrzega, i wargi drowki poruszaj si. Rzucaa czar! Kierujc si czystym instynktem, Catti-brie wbia raz za razem palec w oczy drowki. piew sta si wrzaskami blu oraz protestu, ktre przeszy nastpnie w saby wist, gdy Catti-brie

zacisna mocniej nogi. Catti-brie nienawidzia tego z caego swego szczodrego serca. Zabijanie j odrzucao, zwaszcza takie walki jak ta, kiedy to musiaa obserwowa przez bolesne sekundy, by moe minuty, jak dusi wroga. Niedaleko wypatrzya sztylet Entreriego i chwycia go. Jej niebieskie oczy wypeniy zy wciekoci i utraconej niewinnoci, gdy unosia miercionone ostrze. *** Guenhwyvar zatrzymaa si gwatownie, a Drizzt szorstko wycign zagbione ostrze i odstpi o krok. - Nau? - powtrzya oszoomiona Vendes, wypowiadajc sowo oznaczajce u droww nie. Niegodziwa Duk-tak wydaa si wtedy Drizztowi maa, niemal aosna. Bya zgita wp z blu i caa si trzsa. Pada Drizztowi do stp. Jej usta poruszyy si, ostatni raz formuujc sowo zaprzeczenia, lecz aden dwik nie wydoby si z pozbawionych oddechu warg, a jej ponce czerwieni oczy zamkny si na zawsze.

ROZDZIA 24 NA EB, NA SZYJ


Drizzt wrci do swojej celi i ujrza Catti-brie lec wci na kamiennej pododze, trzymajc pajcz mask i starajc si uspokoi oddech. Za ni Entreri wisia nieporadnie za jedno rami, wykrcone i przyklejone do pokrytej galaret ciany. - To go uwolni - wyjania Catti-brie, ciskajc mask Drizztowi. Drizzt chwyci j, lecz nie poruszy si, majc na gowie waniejsze rzeczy ni uwalnianie zabjcy. - Regis mi powiedzia - wyjania kobieta, cho wydawao si to wystarczajco oczywiste. -Zmusiam go do tego. - Przysza sama? Catti-brie potrzsna gow, a Drizzt przez moment niemal zemdla, sdzc, e kolejny z jego przyjaci moe by w niebezpieczestwie albo martwy. Kobieta wskazaa jednak na Guenhwyyar, a tropiciel wyda z siebie westchnienie ulgi. - Jeste bezmylna - odpar Drizzt, a jego sowa niosy za sob czyste niedowierzanie oraz gniew. Skrzywi si, patrzc na Catti-brie, chcc, by wiedziaa, e nie jest zadowolony. -Nie bardziej ni ty - odpowiedziaa moda kobieta z chytrym umiechem, umiechem, ktry zdj z twarzy Drizzta grymas. Mroczny elf nie mg zaprzeczy radoci, jak odczuwa, widzc znw Catti-brie, nawet w tak niebezpiecznych okolicznociach. - Chcesz teraz o tym rozmawia? - spytaa Catti-brie, wci si umiechajc. - Czy te wolisz poczeka, a wrcimy do Mithrilowej Hali? Drizzt nie mia gotowej odpowiedzi, potrzsn jedynie gow i przejecha rkpo swych gstych wosach. Spojrza nastpnie na pajcz mask oraz na Entreriego, i powrci mu grymas. - Mamy ukad - szybko wtrcia si Catti-brie. - Doprowadzi mnie do ciebie i powiedzia, e wyprowadzi std nas oboje, za my zaprowadzimy go na powierzchni. - A gdy si tam znajdziemy? - nie mg nie zapyta Drizzt. - On pjdzie swoj drog, a my swoj- odrzeka pewnym gosem Catti-brie, jakby potrzebowaa usysze si swego gosu, by utrzyma swe postanowienie. Drizzt znw przenis powtpiewajce spojrzenie z maski na zabjc. Perspektywa ogldania Artemisa Entreri wolnym na powierzchni nie odpowiadaa zbytnio szlachetnemu tropicielowi. Jak wiele osb ucierpi z powodu tego, co zrobi teraz Drizzt? Jak wiele osb bdzie znw terroryzowanych przez mrok, ktry uosabia Artemis Entreri? - Daam sowo - Catti-brie oznajmia w obliczu wyranych wtpliwoci swego przyjaciela. Drizzt rozwaa dalej konsekwencje. Nie mg odmwi Entreriemu potencjalnej przydatnoci podczas podry, ktra ich czekaa, zwaszcza walk, jakie bd musieli najprawdopodobniej stoczy, by wydosta si z kompleksu Baenre. Drizzt walczy ju wczeniej u boku zabjcy pr2y podobnych okazjach i wsplnie zbliali si do doskonaoci. Mimo to... - Przyszedem w dobrej wierze - Entreri wyjka przez szczkajce zby. -Ocaliem... ocaliem j. -Jego wolna rka wykrzywia si, jakby chcia wskaza na Catti-brie, lecz przeszy j nagle gwatowny wstrzs i uderzya o cian. - Mam wic twoje sowo - stwierdzi Drizzt, podchodzc do mczyzny. Mia zamiar posun si dalej i wycign od Entreriego obietnic, e jego ze uczynki zakocz si, a nawet e znalazszy si na powierzchni, zmierzy si dobrowolnie ze sw mroczn przeszoci. Entreri spostrzeg to jednak i zatrzyma krtko Drizzta, jego wzbierajcy gniew da mu na moment kontrol nad nie chccymi z nim wsppracowa miniami. -Nic wicej! -warkn.-Masz to, co jej zaoferowaem! Drizzt spojrza natychmiast na Cattibrie, ktra wstaa i posza po swj uk. - Daam sowo - odpara z wikszym naciskiem, nie uchylajc si pod jego wtpicym

wzrokiem. - A my... tracimy... czas - doda Entreri. Tropiciel pokona szybko ostatnie dwa kroki i nasun mask Entreriemu na gow. Rka wysuna si z mazi i mczyzna opad na podog, nie bdc w stanie kontrolowa si nawet na tyle, by sta. Drizzt poszed po pozostae butelki z eliksirem, w nadziei e przy wrc zabjcy wadz nad miniami. Wci nie by w peni przekonany, e ukazanie Entreriemu drogi na powierzchni jest dobrym wyborem, zdecydowa jednak, e nie moe czeka i rozwaa tej kwestii. Uwolni zabjc i razem z nim, oraz z Guenhwyvar, sprbuj uciec z kompleksu i miasta. Innymi problemami trzeba bdzie zaj si pniej. Bdzie to zreszt poza dyskusj, jeli lecznicza magia eliksirw nie zdoa pomc zabjcy, bowiem Drizzt i Catti-brie z pewnoci nie mogli go std wynie. Entreri wsta jednak, zanim skoczy jeszcze pierwszy haust zaczerpnity z ceramicznej buteleczki. Efekty pocisku byy tymczasowe i szybko si neutralizoway, za odywcza ciecz jeszcze przyspieszya ten proces. Drizzt i Catti-brie podzielili si kolejn flaszk, a Drizzt, ubrawszy si w zbroj, przypi sobie do pasa dwie z szeciu pozostaych i da po dwie swym towarzyszom. - Musimy wydosta si z wielkiego pagrka Baenre - powiedzia Entreri, szykujc si do podry. - Wysoki rytua bez wtpienia wci trwa, jednak jeli na wyszym poziomie zostay odkryte zabite minotaury, to najprawdopodobniej natkniemy si na czekajce na nas zastpy onierzy. - Chyba e Vendes, w swojej zarozumiaoci, zesza tu sama -odrzek Drizzt. Jego ton oraz odpowiadajce mu spojrzenie zabjcy ukazyway, e aden z nich nie uwaa tej moliwoci za zbyt prawdopodobn. - Na eb, na szyj - zaproponowaa Catti-brie. Obydwaj jej towarzysze spojrzeli na ni, nie rozumiejc. - Po krasnoludzku - wyjania moda kobieta. - Kiedy masz plecy przyparte do muru, pochyl gow i pozwl, eby ci prowadzia. Drizzt spojrza na Guenhwyvar, na Catti-brie i jej uk, na Entrerie-go i jego miercionone ostrza, oraz na wasne sejmitary -jake mio, e czupurny Dantrag, oczekujc na walk z pojmanym tropicielem, umieci wszystkie rzeczy Drizzta pod rk! - By moe nas otoczyli -przyzna Drizzt. - Wtpi jednak, czy rozumiej, kogo otoczyli! *** Opiekunka Baenre, opiekunka Mez' Barris Armgo oraz K'yorl Odran stay w zwartym trjkcie na szczycie centralnego otarza ogromnej kaplicy domu Baenre. Pi innych matek opiekunek, wadczy domw od czwartej do smej rangi, uformowao piercie wok tej trjcy. Owa elitarna grupa, rada rzdzca Menzoberranzan, spotykaa si czsto w maym, sekretnym pomieszczeniu wykorzystywanym jako komnata rady, jednak od wiekw nie zbieraa si razem na mody. Opiekunka Baenre czua si naprawd, jakby znajdowaa si u szczytu potgi. Zgromadzia je razem, co do jednej, zebraa osiem rzdzcych domw w sojuszu, ktry zmusi cae Menzoberranzan, by podyo pod przewodem opiekunki Baenre na Mithrilow Hal. Nawet niegodziwa K'yorl, tak oporna w kwestii wyprawy i sojuszu, wydawaa si teraz by naprawd zaangaowana w narastajcy sza. Podczas wczeniejszej czci ceremonii K'yorl, bez adnego namawiania, zaproponowaa wzi osobicie udzia w ataku, za Mez'Barris Armgo - nie chcc, by wadczyni domu znajdujcego si dalej w hierarchii, lnia mroczniej w oczach opiekunki Baenre - uczynia natychmiast to samo. Lloth bya z nimi, opiekunka Baenre wierzya w to caym swym zym sercem. Pozostae rwnie wierzyy, i Lloth jest z wyniszczon matk opiekunk, tak wic sojusz by solidnie zespolony.

Opiekunka Baenre ukrywaa dobrze swj umiech podczas nastpnych czci ceremonii. Staraa si bardzo by cierpliwa w stosunku do Vendes. Posaa w kocu sw crk po Drizzta, a Vendes bya wystarczajco obznajomiona z rytuaami droww, by rozumie, e renegat moe nie przetrwa ceremonii. Jeli Vendes zabawiaa si teraz z winiem za pomoc paru tortur, opiekunka Baenre nie moga jej za to wini. Baenre nie zamierzaa powica Drizzta w rytuale. Musiaa zagra z nim jeszcze w wiele gierek i bardzo chciaa da Dantragowi szans przymienia wszystkich fechmistrzw w Menzoberranzan. Religijne szay zwyky jednak czasami same decydowa o swoim przebiegu, Baenre wiedziaa o tym, wic jeli sytuacja bdzie tego wymaga, Drizzt zostanie oddany Lloth, a wtedy ona z ochot wemie do rki ofiarny sztylet. Wizja ta nie naleaa do nieprzyjemnych. *** Na przedzie okrgej budowli, obok wielkich wrt, Dantrag i Berg'inyon stanli przed jednakowo trudnym wyborem. Do rodka wlizgn si stranik, donoszc, e w wielkim pagrku miao miejsce jakie zamieszanie, e podobno zostao zabitych kilku minotaurw i e Vendes wraz ze sw eskort udaa si na niszy poziom. Dantrag spojrza wzdu szeregw siedzcych mrocznych elfw na centralne podwyszenie. Byy tam wszystkie jego pozostae siostry, podobnie jak jego starszy brat, Gromph (cho nie wtpi, i Gromph z chci pogodziby si z wymwk, aby zosta wyczonym ze zdominowanej przez kobiety scenerii). Wysoki rytua by ceremoni polegajc na emocjonalnych szczytach i dolinach, a rzdzce matki opiekunki, zataczajce coraz szybsze krgi na podwyszeniu, klaskajce w donie i piewajce szaleczo, z pewnoci zmierzay na szczyt. Dantrag popatrzy w oczekujce oczy Berg'inyona. Modszy Baenre nie wiedzia jak powinni teraz postpi. Fechmistrz wyszed z gwnego holu, zabierajc ze sob stranika i Berg'inyona. Za nimi rozlego si crescendo narastajcych rozszalaych krzykw. - Id do ogrodzenia - donie Dantraga bysny do Berg 'inyona, bowiem musiaby krzycze, aby zosta usyszanym. -Sprawd, czy jest bezpieczne. Berg'inyon skin gow i ruszy zakrcajcym korytarzem, by otworzy sekretne boczne drzwi, gdzie zostawi swego jaszczur-czego wierzchowca. Dantrag powici krtk chwil, by sprawdzi swj ekwipunek. Vendes miaa najprawdopodobniej sprawy - jeeli wynikny w ogle jakie sprawy -pod kontrol, jednak w gbi Dantrag niemal mia nadziej, e tak nie jest, e walka z Drizztem spadnie na niego. Czu jak jego mylcy miecz zgadza si z t myl, poczu, jak z broni dobiega fala okrutnego pragnienia. Dantrag pozwoli, by jego myli podyy dalej t ciek. Zaniesie ciao zabitego renegata odprawiajcej wysoki rytua matce, pozwalajc, by ona oraz pozostae matki opiekunki (a take Uthegental Armgo, siedzcy na widowni), dowiadczyli rezultatw jego mstwa. Wizja ta nie naleaa do nieprzyjemnych. *** - Na eb, na szyj - wyszeptaa niemal bezgonie do swych towarzyszy Catti-brie, gdy za pomoc marmurowego cylindra pojawili si na gwnym poziomie. Guenhwyvar przycupna przed ni, gotowa do skoku, za Drizzt i Entreri stali po obu stronach kocicy z wycignit broni. Catti-brie nacigna Taulmarila. Gdy marmurowe drzwi rozsuny si, tu przed wejciem staa drowka wysokiej rangi, onierka. Jej czerwone oczy otworzyy si szeroko i wyrzucia przed siebie rce. Strzaa Catti-brie przeleciaa przez jej aosn oson, wbijajc si w kobiet i trafiajc

rwnie znajdujcego si za ni drowa. Guenhwyvar skoczya w lad za pociskiem, z atwoci omijajc dwoje upadajcych mrocznych elfw i wpadajc na gromad innych, rozpraszajc ich po okrgym pomieszczeniu. Drizzt i Entreri wypadli na zewntrz, na obie strony od wejcia, trzymajc przed sob byskajc bro. Niemal natychmiast zrwnali si z powrotem z Catti-brie, a ich bro pokrya si krwi. Catti-brie znw wystrzelia, tu pomidzy nimi, wyrywajc dziur w murze z drowich cia, blokujcym przejcie do korytarza wyjciowego. Wyskoczya pomidzy swych towarzyszy, za Drizzt i Entreri wykonywali po jej bokach wspania robot za pomoc mieczy. Wystrzelia jeszcze raz, przybijajc drowa do jednych z bocznych drzwi w okrgej komnacie. Sztylet Entreriego wgryz si silnie w serce drowa, za sejmitary Drizzta skrzyoway si wysoko z broni przeciwnika, po czym wykonay kontratak, rysujc zgrabn liter X na gardle drowa. Gwna rola naleaa jednak do Guenhwyvar. Wewntrz zatoczonego pomieszczenia nic nie byo w stanie wywoa wicej oglnego zamtu i paniki ni trzysta kilogramw powarkujcej, drapicej furii. Guenhwyvar rzucaa si w jedn i drug stron, uderzajc jednego drowa w bok, przewracajc innego ugryzieniem w kostk. Kocica nie zabia tak naprawd adnych mrocznych elfw w swym dzikim przejciu przez komnat do korytarza, zostawia jednak za sob wielu rannych oraz znacznie wicej uciekajcych i przeraonych. Catti-brie znalaza si pierwsza w korytarzu. - Strzel w te cholerne drzwi! - krzykn do niej Entreri, lecz ona nie potrzebowaa ponaglania i wystrzelia dwa pociski, zanim jeszcze zabjca dokoczy polecenie. Wkrtce ledwo bya w stanie dostrzega wrota, bowiem strumienie iskier zapalay wszystko, co znajdowao si wok nich, jednak to, co bya w stanie ujrze, wygldao na solidne. - Otwrzcie si, och otwrzcie! - wrzasna moda kobieta, sdzc, e zostan uwizieni w korytarzu. Kiedy tylko chaos w komnacie zeleje, ich przeciwnicy pochon ich. eby jeszcze bardziej podkreli obawy Catti-brie, korytarz sta si nagle czarny. Ocalio ich jedynie szczcie, bowiem nastpna strzaa kobiety ugodzia w zawarty w drzwiach mechanizm otwierajcy. Wci biegnc na olep, potykajc si, Catti-brie wypada z budynku Baenre. Drizzt i Entreri, a za nimi Guenhwyvar, wyonili si zaraz potem. Ujrzeli byszczce emblematy domu, pozostawiajce za sob strumie wiata, gdy kilku jaszczurczych jedcw wpadao na niespokojny teren. Towarzysze musieli natychmiast podj wybr, bowiem o kamienie wok nich zaczy si obija bety. Entreri obj prowadzenie. Jego pierwsz myl byo uda si do ogrodzenia, zda sobie jednak spraw, e ich trjka, majca tylko jedn pajcz mask, nie zdoa pokona tej bariery na czas. Pobieg na prawo, wok wielkiego pagrka. ciana bya nierwna, bowiem budowla skadaa si tak naprawd ze stojcych ciasno obok siebie stalagmitw. Catti-brie oraz Drizzt znajdowali si tu za nim, jednak Guenhwyvar zawrcia cakowicie tu za drzwiami i wpada z powrotem do rodka, roztrcajc najblisze cigajce ich mroczne elfy. Umys Entreriego pracowa na najwyszych obrotach, starajc si przypomnie sobie oglny rozkad wielkiego kompleksu i starajc si okreli, jak wielu stranikw mogo znajdowa si na subie, a take gdzie byli zazwyczaj rozlokowani. Rozlege tereny domu zajmoway niemal osiemset metrw w jedn stron i czterysta w drug, i wielu stranikw, jeli Entreri dobrze zgadywa, nie zdoa nawet zbliy si do walki. Wydawao si jednak, jakby wszystkie drowy z domu znalazy si teraz wok nich, rzucajc si z furize wszystkich stron na uciekajcych winiw. - Nie ma gdzie ucieka! - krzykna Catti-brie. Oszczep uderzy w ska tu nad jej gow i obrcia si w tamt stron, trzymajc Taulmarila w gotowoci. Wrogi mroczny elf zmieni ju miejsce, znikajc z pola widzenia za pagrkiem w pobliu ogrodzenia, jednak Catti-brie mimo to wystrzelia. Magiczny pocisk odbi si od kamienia i wpad na pot, znikajc w ogromnym deszczu srebrnych i purpurowych iskier. Przez chwil kobieta omielia si mie nadziej, i szczcie ukazao jej sposb roztrzaskania bariery, kiedy jednak iskry opady, zdaa sobie spraw, i pasma potnego ogrodzenia nie byy nawet zadrapane.

Catti-brie wahaa si przez chwil, rozmylajc nad strzaem, jednak Drizzt uderzy j szorstko w plecy, zmuszajc do biegu. Zabjca okry kolejny zaom jedynie po to, by stwierdzi, i wiele droww naciera na nich z przeciwnego kierunku. Zwaywszy, e mieli tak blisko przeciwnikw, wbiegnicie na otwarty teren rwnaoby si z samobjstwem, a nie mogli ani i dalej, ani cofn si drog ktr przy s z i. Entreri i tak pobieg przed siebie, po czym skrci ostro w prawo, wskakujc na pagrek, na wsk biegnc do gry ciek, uywan gwnie przez gobliskich niewolnikw, ktrych rodzina Baenre zapdzaa do pracy przy rzebieniu zewntrznej czci okazaego paacu. Owa pka skalna nie stanowia trudnoci dla zabjcy, ktry przywyk do biegania wysoko pooonymi, wskimi rynnami domw poudniowych miast. Podobnie byo w przypadku obdarzonego ogromn zrcznoci i zmysem rwnowagi Drizzta. Gdyby jednak Catti-brie postanowia zatrzyma si na chwil i zastanowi si nad t drog najprawdopodobniej nie byaby w stanie uda si dalej. Biegli ciek szerok na niecae p metra, otwart z jednej strony (na coraz gbsz przepa), za z drugiej ograniczon nierwn cian. Mroczne elfy znajdoway si jednak niedaleko z tyu i adne z uchodcw nie miao czasu, by zastanawia si nad drog. Catti-brie nie tylko udawao si dotrzymywa kroku Entreriemu, lecz zdoaa nawet wystrzeli kilka pociskw w d, by ich przeciwnicy musieli gorczkowo szuka osony. Gdy po okreniu zakrtu Entreri natkn si na dwch patrzcych gupawo gobliskich robotnikw, uzna, e trafili na przeszkod. Przeraeni niewolnicy nie chcieli jednak bra udziau w jakiejkolwiek walce i rzucili si przez krawd chodnika, zjedajc po nierwnym zboczu pagrka. Za kolejnym zakrtem zabjca dostrzeg szeroki i ozdobny balkon, ptora metra w bok od cigncego si dalej chodnika. Entreri wskoczy tam, widzc wznoszce si z tamtego miejsca lepiej wykute schody. Zaraz gdy wyldowa, z drzwi w tylnej czci balkonu wypady dwa mroczne elfy. Pierwszy zosta powitany przez srebrzy sta strza, ktra wbia go z powrotem do wykutego pomieszczenia, a Entreri zaatwi szybko kwesti pozostaego, koczc z nim, zanim jeszcze Drizzt i Catti-brie zdyli doskoczy do niego. Nastpnie skoczya Guenhwyyar. Pantera przeleciaa obok trojga zdumionych towarzyszy, by obj prowadzenie na schodach. Wchodzili coraz wyej, pitnacie metrw, trzydzieci metrw, szedziesit metrw nad ziemi. Sapic i dyszc zmczona grupka biega dalej, nie majc innego wyboru. W kocu gdy odoyli ju pod sob trzysta metrw, wielki stalagmit sta si stalaktytem, a ich schody ustpiy miejsca poziomym chodnikom, czcym wiele z wikszych wiszcych stokw kompleksu Baenre. Pomostem z drugiej strony nacieraa grupa droww, odcinajc towarzyszy. Zbliajc si mroczne elfy wystrzeliy ze swych kusz do kadcej po sobie uszy i rzucajcej si do ataku Guenhwyvar. Bety ugodziy kocic, pompujc w ni sw trucizn, jednak Guenhwyvar nie daa si zatrzyma. Zdawszy sobie z tego spraw, idcy gsiego czonkowie oddziau odwrcili si i zaczli ucieka. Cz z nich, ci, ktrzy znaleli si zbyt blisko kocicy, przeskoczya po prostu przez barierk pomostu, wykorzystujc swe wrodzone moce lewitacji, by utrzyma si w powietrzu. Catti-brie trafia natychmiast jednego z nich strza, a sia uderzenia obrcia umierajcego drowa do gry nogami, tak e wisia w powietrzu w groteskowy sposb, a struki krwi wypyway swobodnie z jego rany, roszc niczym deszcz kamienn podog setki metrw niej. Pozostae lewitujce mroczne elfy, uwiadomiwszy sobie jak bardzo s wystawione, znikny szybko z pola widzenia. Guenhwyvar rzucia si na elfy, ktre pozostay na chodniku. Entreri szed tu za ni, dobijajc drowy ranne w wyniku zaciekej szary pantery. Zabjca spojrza za siebie, na swych towarzyszy, i wyda z siebie peen determinacji krzyk, widzc przed nimi pusty odcinek, ktry mogli przebiec.

Catti-brie rwnie wrzasna, jednak Drizzt zachowywa cisz. Wiedzia lepiej od pozostaych, w jak wielkich kopotach naprawd si znajdowali. Wielu z droww Baenre byo najprawdopodobniej w stanie lewitowa, wykorzystujc zdolno, ktr Drizzt utraci z jakiego powodu, gdy spdzi troch czasu na powierzchni. onierze Baenre znajd si wkrtce obok pomostw, kryjc si wrd stalaktytw z gotowymi do strzau kuszami. Chodnik dotar do kolejnego stalaktytu i rozdziela si wok niego na dwie czci. Guenhwyvar posza w lewo, a Entreri w prawo. Podejrzewajc puapk, zabjca ruszy wok zaomu na klczkach. Oczekiwaa na niego drowka, wycigajca przed siebie rk. Mroczna elfka szarpna kusz w d, zaraz gdy ujrzaa, e zabjca rzuca si na ni od dou. Wystrzelia, lecz chybia, a miecz Entreriego przebi jej bok. Zabjca podnis si szybko. Nie majc czasu na jakiekolwiek dusze walki, Entreri wykorzysta swj miecz jako dwigni i przerzuci kobiet przez balustrad. Drizzt oraz Catti-brie usyszeli ryk i ujrzeli mrocznego elfa, uderzonego przez panter, ktry spada z lewej strony. Catti-brie ruszya t drog, usyszaa jednak gwizd z tyu i zerkna przez rami, akurat gdy poszarpany zielony paszcz Drizzta powiewa w powietrzu. Kobieta uchylia si instynktownie, po czym zacza si wpatrywa w bet, ktry zaplta si w jej grube ubranie, a zosta wymierzony w ty jej gowy. Drizzt opuci paszcz i przemkn na bok od Catti-brie, pozwalajc jej ujrze dokadnie pomost za nimi i zbliajc si szybko grup droww. Na wskim chodniku nie istniaa adna bro lepsza ni Taulmaril. Byskawica za byskawic poday wzdu jego dugoci, zabijajc i ranic kilku droww. Catti-brie sdzia, i jest w stanie powstrzymywa ten szturm w nieskoczono, dopki wszyscy cigajcy ich przeciwnicy nie zostan zabici, lecz nagle Drizzt chwyci j za rami i rzuci na bok, przyciskajc pasko sob na zaomie wok wielkiego stalaktytu. W ska uderzya byskawica, dokadnie tam, gdzie przed chwil stali, zalewajc ich oboje wielokolorowymi iskrami. - Cholerny czarodziej! - wrzasna wzburzona kobieta. Uniosa si na jednym kolanie i znw wystrzelia, sdzc e zlokalizowaa maga. Jej pocisk zanurkowa w zbliajc si grup i znikn w nicoci. - Cholerny czarodziej! - krzykna ponownie Catti-brie, po czym znw biega, cignita przez Drizzta. Pomost za stalaktytem by czysty, a towarzysze wysforowali si daleko przed pocig, bowiem mroczne elfy musiay uwaa na ewentualne puapki przy kolumnie. Przed nimi rozpocierao si wiele przecinajcych chodnikw, pltanina grujca nad ogromnym kompleksem, a w okolicy nie byo wida zbyt wielu onierzy Baenre. Znw wydawao si, jakby przyjaciele mieli przed sob otwarty teren do ucieczki, gdzie jednak mogli si uda? Przed i pod nimi otwieraa si szeroko caa jaskinia Menzoberranzan, jednak w kadym kierunku pomosty koczyy si przed granicami Baenre, a niewiele stalaktytw opadao wystarczajco nisko, by czy si ze stalagmitowymi pagrkami i pozwoli im dosta si z powrotem na d. Guenhwyyar, podzielajc najwyraniej owe myli, wrcia do grupy, a Entreri znw obj prowadzenie. Dotar wkrtce do rozwidlenia pomostu i spojrza na Drizzta, szukajc rady, jednak drow wzruszy tylko ramionami. Obydwaj dowiadczeni wojownicy zdawali sobie spraw, e obrona wok nich szybko si zacienia. Dotarli do kolejnej stalaktytowej kolumny i podyli ukowatym chodnikiem, wznoszcym si po jego zboczu. Znaleli drzwi, bowiem skaa ta bya wydrona, w rodku znajdowao si jednak tylko pojedyncze pomieszczenie - nie nadajce si na kryjwk. U szczytu wznoszcego si piercienia pomost szed w dwch kierunkach. Entreri ruszy w lewo, lecz zatrzyma si nagle i pad pasko. Tu nad nim mign oszczep, trafiajc kamienny stalaktyt tu na prawo od twarzy Catti-brie i zagbiajc si w nim. Moda kobieta wpatrywaa si, jak na jego drgajcym drzewcu wij si czarne macki, wgryzajc si w ska. Catti-brie moga sobie jedynie wyobraa, jaki bl mogo

spowodowa to ze zaklcie. - Jaszczurczy jedcy -wyszepta Drizzt do jej ucha, znw cignc j za sob. Catti-brie rozejrzaa si dookoa, wypatrujc celu i usyszaa przebierajce apy podziemnych jaszczurw, biegajcych po stropiejaskini. W sabym wietle, otrzymywanym dziki magicznej opasce, nie widziaa jednak wyranych celw. - Drizzcie Do'Urden! - dobieg krzyk z niszego, rwnolegego pomostu. Drizzt zatrzyma si, spojrza w tamt stron i ujrza Berg'inyona Baenre na jego jaszczurze, wiszcego pod najblisz krawdzi kamiennego chodnika i szykujcego oszczep. Rzut modego Baenre by godzien podziwu, zwaywszy na odlego i dziwny kt, jednak bro mimo to nie zdoaa dolecie. Catti-brie odpowiedziaa strzaem, gdy jedziec rzuca si z powrotem pod kamienny most. Jej strzaa musna ska i opada swobodnie na rozcigajc si tak daleko w dole podog. - To by Baenre - wyjani jej Drizzt. - Naprawd niebezpieczny. - By - odpowiedziaa pewnie Catti-brie, po czym napia uk i znw wystrzelia, tym razem celujc w rodek niszego pomostu. Magiczna strzaa przebia si przez kamie i rozleg si wrzask. Berg'inyon wylecia spod mostu, a jego martwy jaszczur lecia za nim. Poza zasigiem wzroku towarzyszy mody szlachcic uaktywni swe moce lewitacyjne i obrci si w powietrzu, opadajc powoli na podog jaskini. Drizzt pocaowa Catti-brie w policzek z podziwu za jej wspaniay strza. Nastpnie ruszyli biegiem, za Entrerim i Guenhwyvar. Po okreniu nastpnego stalaktytu ujrzeli, jak Entreri i kocica kad trupem kolejnego mrocznego elfa. Wszystko to wydawao si jednak beznadziejne, bezskuteczne. Mogli przez nieskoczone godziny zalicza pomniejsze zwycistwa i nie naruszy zasobw domu Baenre. Co gorsza, wczeniej lub pniej obrona kompleksu zostanie cakowicie zorganizowana, a matka opiekunka i wysokie kapanki, najprawdopodobniej wraz z paroma potnymi czarodziejami, wyoni si ze sklepionej kaplicy, by doczy do pocigu. Wspili si na pomost otaczajcy kolejny stalaktyt, docierajcy do najwyszych wykoczonych poziomw jaskini. Wci byo wok nich wielu droww, kryjcych si w cieniach na swych jaszczurczych wierzchowcach i wybierajcych starannie cele. Guenhwyvar zatrzymaa si nagle i wyskoczya pionowo w gr, znikajc w kpie wiszcych gazw osiem metrw nad pomostem. Po chwili pantera opada na d, szarpic i drapic jaszczura, ktrego pocigna za sob. Uderzyli w kamienny chodnik, mocujc si i gryzc, a Drizzt myla przez chwil, e Guenhwyvar spadnie poza krawd. Entreri zatrzyma si w bezpiecznej odlegoci od walczcych bestii, jednak tropiciel wyskoczy przed niego, posyajc sejmitary do mierciononej pracy nad zapltanym jaszczurem. Catti-brie rozwanie kierowaa wzrok ku grze, a kiedy z kpy stalaktytw wyoni si powoli drow, Taulmaril j uzna niego czeka. Mroczny elf wystrzeli ze swej kuszy i chybi, bet odbi si od pomostu za kobiet. Catti-brie odpowiedziaa, utrcajc czubek stalaktytu tu na bok od drowa. Drow zda sobie natychmiast spraw, e nie jest w stanie wygra z t kobiet i jej mierciononym ukiem. Przedziera si wzdu stalaktytw, odpychajc si od nich nogami i lecc wzdu stropu jaskini. Kolejna strzaa trafia w ska, nie tak daleko za nim, po czym nastpna utrcia gaz wiszcy przed nim, akurat gdy zamierza si go chwyci. Lewitujcy drow zosta pozbawiony uchwytw, wisia w powietrzu siedem metrw nad i kilkanacie w bok od pomostu. Powinien by rozproszy swj czar lewitacji i opa w stron ziemi, przyzywajc znw magiczn energi, gdy znalazby si daleko poniej poziomu Cattibrie. Zamiast tego uda si w gr, szukajc bezpieczestwa wrd szczelin w nierwnym stropie. Catti-brie obraa zabjczy cel i wystrzelia. Srebrzysta strzaa przebia si przez zgubionego

drowa i uderzya w strop ponad nim, znikajc w skale. Uamek sekundy pniej z gry dobiega kolejna eksplozja, skd nad sklepieniem jaskini. Catti-brie spogldaa w tamt stron z zaciekawieniem, starajc si odcyfrowa znaczenie tego drugiego wybuchu.

ROZDZIA 25 DESPERACKA UCIECZKA


Opiekunka Baenre pocia si z dumy, gdy rytua cign si dalej, nie zakcony wydarzeniami na terenie kompleksu. Nie wiedziaa, e Dantrag i Berg'inyon wyszli z kaplicy, nie wiedziaa, e jej niegodziwa Duk-tak nie ya, zabita przez tego samego renegata, ktrego opiekunka Baenre miaa nadziej zaprezentowa wkrtce innym rzdzcym matkom opiekunkom. Wszystkim czego teraz bya wiadoma opiekunka Baenre, by sodki smak potgi. Zawizaa najpotniejszy sojusz w najnowszej historii droww, z sob na jego czele. Wymanewrowaa przebieg K'yorl Odran oraz wrcz zastraszya Mez'Barris Armgo, drug pod wzgldem wpyww drowk w miecie. Wierzya, e Lloth umiecha si szeroko do matki opiekunki domu Baenre. Wszystkim co syszaa, by piew, nie za odgosy walki, a wszystkim co widziaa, spogldajc w gr, bya wspaniaa iluzja Pajczej Krlowej, ktra przechodzia sw nie koczc si przemian z arachnida w drowk i z drowki w arachnida. Jake moga ona lub ktokolwiek z pozostaych, obserwujcych ten widok z podobnym zachwytem, wiedzie, e niemal trzysta metrw ponad kopu tej katedry, pomidzy poczonymi pomostami stalaktytami domu Baenre szaleje walka? *** - Tunel! - Catti-brie krzykna do Drizzta. Chwycia go za rami i odwrcia w stron wci kwitujcego martwego drowa. Drizzt spojrza na ni tak, jakby nie rozumia. - Wysoko! - krzykna. Znw podniosa swj uk i wystrzelia w tamtym kierunku. Strzaa uderzya w podstaw stalaktytu, jednak nie przeleciaa dalej. - Jest tam, mwi ci! - woaa moda kobieta. - Inny tunel, nad jaskini! Drizzt spojrza z powtpiewaniem w tamt stron. Nie kwestionowa sw Catti-brie, nie mia jednak pojcia, jak mogliby dosta si do tego rzekomego tunelu. Najbliszy pomost by pene cztery metry stamtd, za aby wej na w pomost, cho znajdowa si on zaledwie dziesi metrw std i niewiele wyej ni ich aktualna pozycja, towarzysze musieliby pj naokoo, co oznaczao wiele setek metrw biegu. - O co chodzi? -krzykn Entreri, wracajc pospiesznie do ocigajcych si towarzyszy. Spogldajc za nich, wzdu pomostu, zabjca ujrza sylwetki licznych zbierajcych si droww. -Nad nami moe by tunel - szybko wyjani Drizzt. Grymas Entreriego ukaza, i nie uwaa tej informacji za zbyt cenn, jednak jego wtpliwoci jedynie doday Catti-brie animuszu. Uniosa tuk i wystrzelia pociski, jeden za drugim, wszystkie wycelowane w podstaw tego upartego stalaktytu. Na ich pomocie eksplodowaa kula ognista, niezbyt daleko za nimi, i cay chodnik zadra, gdy metal oraz kamie stopiy si i poruszyy, groc zawaleniem. Catti-brie obrcia si i wypucia dwa szybkie strzay, zabijajc jednego drowa i odganiajc pozostae pod oson najbliszego wspierajcego ciek stalaktytu. Gdzie w ciemnoci przed ni warkna Guenhwyvar i brzkny kusze. - Musimy rusza! - ponagli ich Entreri, chwytajc Drizzta i prbujc go cign. Tropiciel utrzymywa jednak pozycj i obserwowa z wiar, jak Catti-brie odwraca si znw w bok i wypuszcza kolejn ze swych strza. Uderzya solidnie w osabiony gaz. Bdcy celem ataku stalaktyt zatrzeszcza w protecie i zsun si z jednej strony w d, wiszc pod dziwnym ktem. Chwil pniej spad swobodnie w rozcigajc si pod nimi przepa. Przez chwil Drizzt sdzi, e trafi moe w janiejc purpur kopu kaplicy, rozbi

si jednak o kamienn podog niewiele dalej, roztrzaskujc si na setki kawakw. Nasuchujc bacznie swymi bystrymi uszami, Drizzt rozszerzy oczy, skupiajc si na dziurze, a na jego twarzy pojawi si wyrany bysk nadziei. - Wiatr - wyjani bez tchu. - Wiatr z tunelu! Bya to prawda. Z otworu w stropie wydobywa si nie dajcy pomyli si z niczym innym odgos dmcego wiatru, bowiem cinienie powietrza w rozcigajcych si w grze grotach rwnowayo si z cinieniem w ogromnej jaskini. - Ale jak si tam dostaniemy? - spytaa Catti-brie. Przekonany ju Entreri grzeba wanie w swoim plecaku. Wycign zwj liny wraz z kotwiczk i wkrtce zacz wymachiwa ni nad gow. Jednym rzutem zahaczy j o pomost najbliej tunelu. Entreri podszed do balustrady wasnego chodnika i przywiza sznur, za Drizzt, bez najmniejszego wahania, wskoczy na lin i zacz po niej ostronie i. Zrczny drow nabiera stopniowo prdkoci oraz pewnoci siebie. Pewno owa lega w gruzach, gdy pojawi si nagle zy mroczny elf. Wyoniwszy si z zaklcia niewidzialnoci, uderzy lin swym niezwykle ostrym mieczem. Drizzt pad pasko na sznur i trzyma si go z desperacj. Dwa cicia uwolniy lin od kotwiczki i Drizzt opad niczym wahado, koyszc si w t i z powrotem trzy metry pod swymi towarzyszami na pomocie. Szeroki umiech wrogiego drowa zosta szybko starty przez srebrzyst strza. Drizzt zacz si wspina, po czym zatrzyma si i wzdrygn, gdy obok wisn bet. Zaraz po nim pody nastpny, a drow spojrza w d i ujrza grup zbliajcych si droww, strzelajcych w locie. Entreri cign zaciekle za lin, starajc si pomc tropicielowi wrci na pomost. Zaraz gdy Drizzt chwyci si krawdzi, zabjca wcign go, po czym zabra od niego lin. Spojrza na ni z powtpiewaniem, zastanawiajc si, jak na dziewi piekie maj znw zahaczy o odlegy pomost bez kotwiczki. Entreri warkn z determinacj, po czym zrobi ze sznura lasso i odwrci si, szukajc celu. Drizzt przeoy jedno kolano przez pomost i stara si ustawi pod sob stop, jednak potny wybuch uszkodzi chodnik tu pod nim. Tropiciel oraz Catti-brie zostali zwaleni z ng. Drizzt znw spad i wisia na koniuszkach palcw, za na skale pod Catti-brie ukazaa si rysa. Bet z kuszy trafi w kamie tu przed twarz drowa. Inny stukn o podeszw jego buta, lecz nie przebijej. Nastpnie Drizzt zacz lni, otoczony wyranym ogniem faerie, czynicym go jeszcze atwiejszym celem. Tropiciel spojrza w d na zbliajce si mroczne elfy i przyzwa jedn ze swych wrodzonych zdolnoci, rzucajc przed nich kul ciemnoci. Nastpnie podcign si na krawd pomostu, by ujrze, jak Catti-brie wymienia salwy z mrocznymi elfami, znajdujcymi si za nimi, za Entreri wciga rzucone lasso, przeklinajc przez cay czas. - Nie mam jak tego zahaczy - warkn zabjca i nie musia mwi o implikacjach swego niepowodzenia. Drowy byy za nimi i pod nimi, zbliajc si niechybnie do druyny. Pomost, osabiony magicznymi atakami, nie wydawa si ju taki bezpieczny, poza tym, niczym ostatni gwd do trumny, towarzysze ujrzeli spieszc do nich z powrotem Guenhwyvar, znajdujc si najwyraniej w odwrocie. - Nie poddamy si - wyszeptaa Catti-brie z oczyma penymi determinacji. Posaa kolej na strza wzdu pomostu, po czym pada na brzuch i zaczepia si domi o krawd. Unoszcy si czarodziej wyania si wanie z kuli mroku Drizzta, celujc rdk w chodnik. Strzaa Catti-brie trafia dokadnie w t rdk, rozszczepiajc j, po czym rozoraa bark drowa. Kiedy czarodziej spojrza na zniszczon rdk, jego krzyk zawar w sobie wicej przeraenia ni blu, pomyla bowiem o magicznej energii, ktra za chwil si wyzwoli. Z typow dla droww lojalnoci czarodziej rzuci rdk za siebie, w ciemno, pomidzy swych wznoszcych si towarzyszy. Wykorzysta ca prdko swego czaru lewitacji, by jak najbardziej oddali si od niewidocznych, trzaskajcych byskawic, i usysza przeraajce

wrzaski swych umierajcych kompanw. Powinien by zamiast tego spojrze w gr, nie dowiedzia si bowiem, co w niego trafio, gdy nastpna strzaa Catti-brie roztrzaskaa mu krgosup. Wyeliminowawszy, a przynajmniej spowolniwszy to zagroenie, moda kobieta znw uklka na kolanach i znw otworzya ogie zaporowy do upartych mrocznych elfw na pomocie. Ich kusze nie mogy dosign Catti-brie, i drowy nie mogy ywi nadziei, e dorzuc tak daleko oszczepami, kobieta wiedziaa jednak, e co planuj, obmylaj jaki sposb na wprowadzenie zamtu. Guenhwyyar nie bya zwyczajn panter, posiadaa inteligencj przewyszajc dalece normy swego kociego rodzaju. Spieszc do swych zapdzonych w rg towarzyszy, dostrzega szybko ich kopoty i nadzieje. Pantera bya powanie ranna, w jej skr wbity by tuzin zatrutych betw, jednak jej zacieka lojalno bya cakowicie skierowana na Drizzta. Entreri rzuci si do tyu i krzykn gono, gdy pojawia si przy nim i wyrwaa mu lin z doni. Zabjca rzuci si natychmiast po bro, sdzc, e kocica zamierza go zaatakowa, jednak Guenhwyvar zatrzymaa si gwatownie - odtrcajc Entreriego i Drizzta kilka krokw w ty obrcia w prawo i wyskoczya. Guenhwyvar prbowaa si zatrzyma, drapic pazurami gadki kamie bdcego jej celem pomostu. Pd kocicy by jednak zbyt wielki i Guenhwyvar, wci ciskajc mocno lin, przechylajc si przez przeciwleg krawd chodnika, zatrzymaa si gwatownie na kocu liny, jakie siedem metrw poniej mostu. Bardziej troszczc si o kocic ni o siebie, Drizzt wskoczy instynktownie na napit lin i przebieg po niej, nie zwaajc na fakt, i chwyt Guenhwyvar by co najmniej niepewny. Entreri chwyci Catti-brie i pocign j, wskazujc, by podya za drowem. - Nie potrafi chodzi po linie! - wyjania zdesperowana kobieta, a jej oczy byy szeroko otwarte z przeraenia. - To si naucz! - szorstko odpar zabjca i pchn Catti-brie tak mocno, e niemal wypada z drugiej strony pomostu. Postawia jedn stop na linie i zacza przenosi na ni ciar, cofna si jednak natychmiast, krcc gow. Entreri przeskoczy obok niej na lin. - Pracuj dobrze swoim ukiem! - wyjani. -1 bd gotowa, by odci ten koniec! Catti-brie nie zrozumiaa, nie miaa jednak czasu napytania, gdy Entreri zacz biec, pdzc po konopnym mocie tak lekko jak Drizzt. Catti-brie wystrzelia za siebie w pomost, po czym musiaa obrci si i strzeli w drug stron, przed siebie, w te drowy, ktre cigay Guenhwyvar. Wci obracajc si w ty i w przd nie miaa czasu na celowanie i zaledwie kilka jej strza trafio w przeciwnikw. Catti-brie wzia gboki oddech. Szczerze aowaa przyszoci, ktrej nigdy nie pozna. Westchnieniu towarzyszy jednak zrezygnowany, lecz jednoczenie zdeterminowany umiech. Jeli miaa zgin, to chciaa zabra za sob swoich przeciwnikw, aby da Drizztowi wolno. *** Niektrzy ze zgromadzonych wewntrz wielkiej kaplicy Baenre usyszeli i poczuli jak stalaktyt uderzy w podog kompleksu, jednak tylko troch, bowiem ciany budowli byy z grubego kamienia, za w rodku dwa tysice drowich gosw czyo si w szaleczej pieni do Lloth. Opiekunka Baenre zostaa poinformowana o tym incydencie kilka chwil pniej, gdy Sos'Umptu, jej crka zajmujca si sprawami kaplicy, znalaza moliwo, by wyszepta jej, i na terenie kompleksu co moe by nie tak. Opiekunk Baenre bolao zakcenie ceremonii. Popatrzya dookoa po twarzach innych matek opiekunek, jej jedynych ewentualnych rywalek, i pozostaa w przekonaniu, i wszystkie byy w peni zaangaowane w jej plan. Mimo to daa Sos'Umptu pozwolenie na wysanie dyskretnie - kilku czonkw elitarnej stray kaplicy.

Nastpnie pierwsza matka opiekunka powrcia do ceremonii, umiechajc si, jakby nie dziao si nic nadzwyczajnego - poza oczywicie tym nadzwyczajnym zgromadzeniem. Opiekunka Baenre bya tak przekonana o potdze swego domu, i jedyne jej obawy w tej chwili polegay na tym, i co moe zakci wito ceremonii, co moe j pomniejszy w oczach Lloth. Nie bya wstanie wyobrazi sobie majcych miejsce daleko w grze wyczynw trojga uchodcw i pantery. *** Wiszc nisko nad krawdzi! przemawiajc czule do swej drogiej, rannej towarzyszki, Drizzt nie sysza, jak Entreri zeskakuje na kamienie za nim. - Nic nie moemy zrobi dla kota! - powiedzia szorstko zabjca, a Drizzt obrci si, zauwaajc natychmiast, i Catti-brie znajduje si po drugiej stronie w niekorzystnej sytuacji. -Zostawie j! -krzykn tropiciel. - Nie moga przej! - warkn mu w twarz Entreri. - Jeszcze nie! -Drizzt, ogarnity wciekoci, sign po swe klingi, jednak Entreri zignorowa go i skupi si z powrotem na Catti-brie, ktra klczaa na kamieniu, mruczc co, czego zabjca nie mg zrozumie. - Rozwi lin! - zawoa Entreri. - Ale trzymaj najmocniej, jak potrafisz, i przele tu! Drizzt, uwaajc si za niewiarygodnie gupiego, e nie zrozumia planw Entreriego, zwolni uchwyt na rkojeciach broni i przyklkn, by pomc zabjcy trzyma sznur. Zaraz gdy Catti-brie rozwie drugi koniec, trzysta kilo ciaru - spadajcej pantery - szarpnie za lin. Drizzt nie udzi si, e mgby wraz z Entrerim utrzyma panter w powietrzu duej ni niewielk chwil, mogli jednak uczyni, e sia z drugiej strony bdzie mniejsza, by Catti-brie bya w stanie si utrzyma. Moda kobieta nie skierowaa si natychmiast ku linie, pomimo wrzaskw Entreriego oraz mrocznych elfw zbliajcych si z obydwu stron. W kocu signa po ni, podniosa si jednak natychmiast i zawoaa - Chyba jest za mocna! - Cholera, ona nie ma ostrza - jkn Entreri, uwiadamiajc sobie sw pomyk. Drizzt wycign Bysk i wszed z powrotem na lin, zdeterminowany zgin przy swojej drogiej Catti-brie. Moda kobieta przewiesia jednak Taulmarila przez rami i wskoczya na chwiejny most, majc na twarzy wyraz najczystszego przeraenia. Zawisa pod sznurem, zaciskajc mocno donie i kolana. Pokonaa trzy metry, nastpnie pi, bya ju w poowie drogi do swych przyjaci. Mroczne elfy zbliay si szybko, widzc, e nie lec ju na nich te okrutne strzay. Biegnce na czele drowy dotary ju prawie do liny, trzymajc uniesione kusze, a Catti-brie stanowia naprawd atwy cel! Wtedy jednak mroczne elfy na przedzie zatrzymay si nagle i zaczy szamota si, by uciec, niektre nawet zeskakiway z pomostu. Drizzt nie rozumia tego, co widzi, i nie mia czasu, by zgadywa, gdy na drugim chodniku wybucha kula ognia, tu pomidzy zbliajcymi si grupami mrocznych elfw. Na Drizzta potoczyy si fale pomieni i pad do tyu, rozkadajc przed sob rce. Uamek sekundy pniej Entreri krzykn, a lina, przepalona na drugim kocu, zacza przemyka obok nich, bowiem Guenhwyvar znacznie przewaaa Catti-brie. Entreri i Drizzt wystarczajco szybko rzucili si, by zapa sznur, kiedy przesta miga obok nich, kiedy to miaa Guenhwyvar, rozumiejc, e Catti-brie nie utrzyma niepewnego chwytu, gdy zetknie si ze cian pomostu, pucia i spada w mrok. Chodnik po drugiej stronie pk i zacz spada, miadc jednego kwitujcego drowa, ktry przey eksplozj rdki, oraz zrzucajc te mroczne elfy, ktre pozostay na platformie. Wikszo z tych, ktre jeszcze yy, moga lewitowa, i nie spadnie, by zgin, jednak wybuch pozwoli z pewnoci przyjacioom zyska na cennym czasie. Catti-brie, z twarz czerwon od gorca i maymi pomieniami pezajcymi po jej paszczu,

zachowaa wystarczajco duo przytomnoci umysu, by wycign rk i chwyci zaoferowan przez Drizzta do. -Pozwl Guen odej! -poprosia bez tchu, z pucami bolcymi od gorca, a Drizzt zrozumia natychmiast. Wci trzymajc mocno rk kobiety, tropiciel wyowi z sakwy Catti-brie figurk i zawoa do Guenhwyvar, aby odesza. Mg jedynie mie nadziej, e magia zadziaaa, zanim pantera uderzya o podog. Nastpnie tropiciel wcign Catti-brie na pomost i uciska j mocno. Tymczasem Entreri odzyska kotwiczk i wanie j przywizywa. Zrczny rzut umieci zaczep w otworze, ktry Catti-brie utworzya, strcajc stalaktyt. - Id! -powiedzia zabjca do Drizzta, a drow poszed, wspinajc si do za doni, gdy Entreri przymocowa lin do metalowej balustrady. Catti-brie ruszya nastpna, zdecydowanie wolniej ni Drizzt, a Entreri rzuca w jej strony przeklestwa, uwaajc, e jej powolno pozwoli przeciwnikom ich dogoni. Drizzt widzia ju mroczne elfy wznoszce si z podogi jaskini pod jego aktualnym stanowiskiem, cho minie wiele minut, zanim dotr tak wysoko. - Jest zabezpieczony! - Drizzt zawoa z tunelu powyej, a wszyscy odczuli ogromn ulg dowiadujc si, i naprawd by tam korytarz, a nie maa wnka! Entreri odwiza lin, po czym wskoczy na ni, gdy koysaa si bezporednio pod otworem. Drizzt wcign Catti-brie i zastanowi si nad wspinajcym mczyzn. Mg odci lin i posa Entreriego na mier, a wiat bez zabjcy z pewnoci staby si lepszym miejscem. Honor kaza jednak Drizztowi dotrzyma sowa. Nie mg odmwi zabjcy miaych wysikw, by doprowadzi ich wszystkich a tak daleko i nie mg posun si do zdrady. Chwyci Entreriego, gdy mczyzna si zbliy, i wcign go. Trzymajc Taulmarila Cattibrie wrcia do dziury, wypatrujc mrocznych elfw, ktre mogy by w polu widzenia. Wtedy zauwaya co innego: purpurowy ogie faerie wielkiej sklepionej kaplicy, niemal bezporednio pod ni. Pomylaa, jak wygldayby miny na twarzach droww odprawiajcych wysoki rytua, gdyby przez ten dach wpada Guenhwyvar - i myl ta naprowadzia j na inny pomys. Umiechna si paskudnie, spogldajc znw na kopu, a nastpnie na strop nad ni. Tunel by naturalny i nierwny, wystarczajco jednak szeroki, by mogli i nim we troje obok siebie. W przedzie ciemno zostaa przecita przez bysk, mwicy towarzyszom, e nie s sami. Drizzt pobieg do przodu, z sejmitarami w doniach, zamierzajc oczyci drog. Entreri chcia pody za nim, jednak zawaha si, widzc, e Catti-brie nie wiadomo dlaczego sza w przeciwn stron. - Co ty robisz? - zapyta zabjca, jednak kobieta nie odpowiedziaa. Idc, zaoya jedynie strza na ciciw. Minwszy boczny korytarz, pada na ziemi i krzykna, gdy wypad na ni drow onierz, zanim jednak zdoa wymierzy miecz, w jego klatk piersiow wbi si cinity sztylet. Entreri podbieg tam, cierajc si z nastpnym drowem i woajc do Catti-brie, by uciekaa w przeciwn stron, do Drizzta. -Zatrzymaj ich! -byo to jedyne wyjanienie, jakie zaoferowaa moda kobieta, prc dalej w swj stron. - Zatrzymaj ich? - powtrzy Entreri. ci drugiego drowa i zmierzy si z trzecim, podczas gdy dwch innych pobiego w stron, z ktrej przyszed. Drizzt pochyla si na zakrtach, a nawet wskakiwa na zakrzywione ciany, by utrzyma sw desperack prdko. - Odwane! - dobiego powitalne woanie, wypowiedziane w jzyku droww, a tropiciel zwolni, widzc Dantraga i Berg'inyona Baenre, siedzcych niedbale na swych jaszczurczych wierzchowcach na rodku tunelu. - Odwana prba! - powtrzy Dantrag, jednak jego umiech kpi z caej tej ucieczki, powodowa u Drizzta uczucie, i wszystkie ich wysiki nie doprowadziy do niczego wicej jak tylko do uciechy czupurnego fechmistrza oraz jego niepokonanego ataku.

ROZDZIA 26 NIESPODZIANKA CATTI-BRIE


Wydawao mi si, e twj jaszczur zosta zestrzelony -stwierdzi Drizzt, starajc si zabrzmie pewnie w obliczu swego rozczarowania. Berg'inyon zmierzy popdliwego renegata stanowczym spojrzeniem swych janiejcych czerwieni oczu i nie odpowiedzia. - Dobry strza - zgodzi si Dantrag. - Jednak to by w kocu tylko jaszczur, wart zreszt z nawizk rozrywki, jak dostarczye wraz ze swymi aosnymi przyjacimi. - Dantrag wycign od niechcenia rk i wzi od brata dug lanc mierci. - Jeste gotw, by umrze, Drizzcie Do'Urdenie? - spyta opuszczajc miercionony koniec. Drizzt pochyli si, apic rwnowag, i skrzyowa przed sob sejmitary. Gdzie bya Cattibrie i Entreri? - zastanawia si, obawiajc, i mogli si natkn na opr w korytarzu - onierzy Dantraga? Gdy pomyla, e Catti-brie moe ju nie y, zalaa go nagle rozpacz, odepchn j jednak, przypominajc sobie, by jej ufa, by wierzy, e potrafi o siebie zadba. Jaszczur Dantraga wyskoczy w przd, po czym pomkn bokiem po cianie. Drizzt nie mia pojcia, w ktr stron skieruje si stwr, gdy si do niego zbliy. Z powrotem na podog? Wyej na cian? A moe wejdzie na strop i zaniesie swego wiszcego jedca tu nad j ego cel? Dantrag wiedzia, e Drizzt przez wiele lat przebywa na powierzchni, gdzie nie byo stropw - czy nie uwaa tej ostatniej moliwoci za najbardziej diabelsk? Drizzt skierowa si ku przeciwlegej cianie, pad jednak na kolana w tej samej chwili, w ktrej Dantrag wprowadzi swego biegncego szybko na kleistych apach wierzchowca na strop. Czubek dugiej lancy ledwo chybi gow uchylajcego si tropiciela, a gdy jedziec min go, Drizzt podskoczy, chwytajc za drzewce broni. Poczu ukucie w dolnej czci plecw i odwrci si, by ujrze Berg'inyona siedzcego spokojnie na swym wierzchowcu i przeadowujcego kusz. - Nikt nie powiedzia, e to bdzie uczciwa walka, Drizzcie Do'Urdenie! - wyjani ze miechem Dantrag. Obrci swego dobrze wyszkolonego wierzchowca, sprowadzi go z powrotem na ziemi, po czym znw opuci lanc. *** Miecz i sztylet pobyskiway szaleczo, gdy Entreri stara si dobi upartego mrocznego elfa. By on jednak dowiadczonym wojownikiem, a jego zastawy byy szybkie i celne. Za owym drowem pozostae mroczne elfy zbliay si stopniowo w stron Entreriego, nabierajc pewnoci, gdy obserwoway, jak ich towarzysz powstrzymuje diabelskie ataki zabjcy. - Co robisz? - Entreri zapyta Catti-brie, widzc, e klczy ona obok duego skalnego pagrka. Kobieta wstaa i wystrzelia pocisk w gaz, nastpnie drugi, po czym opada z powrotem na kolana. - Co robisz? - spyta z wikszym naciskiem Entreri. - Przesta marudzi i skocz z tym drowem - odwarkna Catti-brie, a Entreri popatrzy na ni z niedowierzaniem, nagle nie bdc ju taki pewny, co myle o tej zaskakujcej istocie. Po zastanowieniu Catti-brie cisna onyksow figurk na ziemi. - Wracaj, Guenhwyvar powiedziaa zbyt spokojnie. - Mj bohaterski towarzysz potrzebuje twojej pomocy. Entreri warkn i natar na przeciwnika ze zwikszon furi -wanie takiego efektu oczekiwaa przebiega Catti-brie. Jego miecz zacz wykonywa obroty, za wysadzany klejnotami sztylet wykonywa pchnicia przy kadej nadarzajcej si sposobnoci. Mroczny elf zawoa co, a jeden z tych najbliej niego zdoby si na odwag i doczy do walczcych. Entreri warkn i z wahaniem cofn si o krok.

Przed zabjc bysna srebrzysta strzaa, pozbawiajc go wzroku, a gdy mg ju widzie, znw stawia czoa jednemu drowowi, za ci, ktrzy obserwowali z tyu, z bocznego korytarza, ju dawno zniknli. Entreri zmierzy Catti-brie sarkastycznym spojrzeniem, jednak ona strzelaa z powrotem do gazu (oraz rozmawiaa z panter, ktra wrcia) i tego nie widziaa. *** Drizzt czu w plecach pieczenie wywoane trucizn, odczuwa jednak rwnie mrowienie wypitych niedawno leczcych eliksirw. Zacz mdle - celowo - i usysza, jak Dantrag mieje si z niego, wyszydza go. Rozlego si przewidywalne brzknicie kuszy Berg'inyona i Drizzt pad na kamienie, a bet przemkn nad nim, cierajc rado z twarzy fechmistrza, odbi si bowiem od skay niezbyt daleko od gowy Dantraga. Dantrag ruszy do natarcia, zanim Drizzt zdoa si w peni podnie, tym razem fechmistrz szarowa prosto na niego. Drizzt pad na jedno kolano, wybi si i obrci, zaciekle tnc w niebezpieczn i zaklt lanc, gdy przemykaa tu pod jego uniesionym ramieniem. Przejedajc, Dantrag wykona rk niemoliwie szybkie uderzenie na odlew w twarz Drizzta. Tropiciel, ktrego obydwa ostrza zajte byy powstrzymywaniem lancy, nie mg odpowiedzie. Fechmistrz bardzo szybko zawrci i Drizzt musia rzuci si na bok, podczas gdy potna lanca wyrya gbokie szczerby w skale. Drizzt odwrci natychmiast kierunek, majc nadziej trafi, zanim lanca przemknie, jednak Dantrag znowu by zbyt szybki. Wyszarpn swj miecz i nie tylko odbi zamach Drizzta, lecz rwnie skontrowa uderzeniem w bok wycignitej rki tropiciela. Nastpnie miecz wrci do pochwy, zbyt szybko, by Drizzt mg nady za tym ruchem. Jaszczur zawrci, w tym natarciu wbiegajc na cian i zmuszajc Drizzta do szaleczego przekoziokowania w ty. - Jak dugo, Drizzcie Do'Urdenie? - spyta czupurny fechmistrz, wiedzc, e Drizzt, przy swoim cigym unikaniu, musia si mczy. Drizzt warkn i nie mg si nie zgodzi, kiedy jednak wsta z podogi, odwracajc si, by spojrze na tor ruchu jaszczura, ujrza kcikiem oka przebysk nadziei - znajomy pysk pewnej pantery wyaniajcy si zza zaomu korytarza. Dantrag obraca wanie swego wierzchowca do pitego natarcia, gdy wpada na niego Guenhwyvar. Jaszczur przewrci si, podobnie jak przypity do niego Dantrag. Fechmistrz zdoa jako rozpi uprz, gdy bestia toczya si dalej, i wsta, do wstrznity, odwracajc si do tropiciela. - Teraz walka jest uczciwa - oznajmi Drizzt. wisn bet z kuszy, przelatujc obok Dantraga i nadstawionego do bloku sejmitara Drizzta, trafiajc tropiciela w rami. - Nie bardzo - sprostowa Dantrag, znw si umiechajc. Szybciej ni mogy nady oczy Drizzta, wyszarpn z pochew dwa miecze i zacz si miarowo zblia. Wewntrz jego gowy mylcy miecz, pragncy tej walki chyba bardziej ni sam fechmistrz, zgodzi si telepatycznie. - Nie bardzo. *** - Co ty robisz?! -wrzasn Entreri, gdy Guenhwyyar przemkna obok niego, nie zwaajc na jego przeciwnika. Rozzoszczony zabjca wyadowa sw frustracj na walczcym z nim nieszczsnym samotnym drowie, trafiajc go skadajc si z trzech ci kombinacj, ktra pozbawia go rwnowagi i zrania powanie jedn z rk. Entreri mgby najprawdopodobniej dobi go w tym momencie, jednak jego uwaga wci bya w pewnym stopniu skupiona na Cattibrie. - Robi tylko dziury - powiedziaa moda kobieta, jakby to powinno wszystko wyjani.

Wystrzelia kilkakrotnie raz za razem, odupujc kamienie od ogromnego stalaktytu. Jedna strzaa wpada do rozcigajcej si w dole jaskini. - Przed nami jest walka! - zawoa Entreri. - A przez t dziur w stropie zaczn wkrtce wlatywa mroczne elfy. - To skocz to, co robisz! - wrzasna do niego Catti-brie. -I pozwl zrobi to samo mi! Entreri powstrzyma nasuwajc mu si odpowied, zacisn wargi i zdecydowa, e jeli wyjdzie ywy z tego wszystkiego, Catti-brie bdzie aowaa, e ona rwnie. Walczcy z zabjc drow zaatakowa nagle, sdzc, e jego przeciwnik ma rozproszon uwag. Miecz Entreriego pody jednak gwatownie w lewo, prawo i prosto, odtrcajc obydwa ostrza i zaliczajc drobne trafienie, znw w krwawic rk. *** Guenhwyvar oraz podziemny jaszczur byli toczc si kul sierci i usek, tkwili spltani w drapicym i gryzcym galimatiasie. Dziki swej duszej szyi jaszczur przesun gow, gryzc Guenhwyvar w bok, jednak pantera uparcie trzymaa chwyt na podstawie szyi stwora. Jeszcze gorszy by fakt, i apy Guenhwyvar znajdoway si w obrbie zasigu jaszczura, dajc jej wyran prze wag podczas przetaczania si. Przednie apy pantery utrzymyway ciasny i stay chwyt, podczas gdy tylne podkuliy si i rozpoczy paskudne szarpice kopnicia, rozrywajc besti. Zwycistwo byo dla osaczonej pantery w zasigu apy, jednak nagle poczua na grzbiecie okrutne ukucie, ukucie miecza. Pantera szarpna szaleczo pyskiem, wyrywajc kawa barku jaszczura, jednak bl sprowadzi czer, a Guenhwyvar, ranna ju podczas ucieczki pomostami, musiaa si podda, musiaa rozla si w niematerialn mg i pody tunelem z powrotem na Plan Astralny, Rozszarpany jaszczur wi si na kamieniach, krwawic z szyi oraz bokw, a spod skry wyleway mu si wntrznoci. Odczoga si tak szybko, jak tylko mg, szukajc dziury, w ktr mgby wpezn. Berg'inyon nie zwraca na niego uwagi. Siad tylko z powrotem na swoim wierzchowcu, obserwujc toczc si walk z wicej ni tylko przelotnym zainteresowaniem. Zacz przeadowywa kusz, lecz zmieni zdanie i jedynie siedzia. Wydawao mu si, e jest tutaj tylko po to, by zyska, niezalenie od tego, kto wygra pojedynek. Z rozoonymi rkoma i ostrzami mieczy spoczywajcymi na barkach, fechmistrz podszed niedbale, by stan przed Drizztem. Zacz co mwi, jak sdzi Drizzt, kiedy nagle zamachn si mieczem. Drizzt unis swoje ostrze do bloku i usysza brzk stali o stal, po czym Dantrag ci drug kling i wymierzy cios w przd rkojeci pierwszej broni. Drizzt ledwo mg dostrzec jego ruchy. Podnis Bysk na czas, by zablokowa drugie ostrze i oberwa solidnie w twarz od ciosu. Nastpnie zosta uderzony kolejny raz, gdy w gr uniosa si druga do Dantraga, zbyt szybko, by Drizzt mg jchwyci. Jak magi dysponowa ten drow? - zastanawia si Drizzt, nie uwaa bowiem, by ktokolwiek mg porusza si tak szybko. Ostra jak brzytwa klinga jednego z mieczy Dantraga zacza lni sab czerwon lini, cho Drizztowi wydawaa si ona jedynie niewyran mgiek, gdy fechmistrz wykonywa dalej swe szybkie jak byskawica manewry. Drizzt mg jedynie reagowa na kady ruch, wymachiwa swymi ostrzami na wszystkie strony i odczuwa pewn ulg, syszc brzk stali. Opuciy go wszelkie myli o kontrataku, mg jedynie ywi nadziej, i Dantrag szybko si zmczy. Dantrag umiechn si jednak, zdajc sobie spraw, e Drizzt, jak kady inny drow, nie mg porusza si wystarczajco szybko, by wykona skuteczny kontratak. Bysk przechwyci cicie mknce na Drizzta z lewej. Dnigi miecz Dantraga, ten wieccy, wykona szeroki uk z prawej, a Drizzt zosta lekko pozbawiony rwnowagi, gdy wysun na jego spotkanie drugi sejmitar, czubkiem pionowo w gr, blokujc. Miecz zetkn si z

sejmitarem w pobliu jego czubka i Drizzt wiedzia, e nie ma do siy, by cakowicie zatrzyma w cios, zastawiajc si pod tak trudnym ktem. Gdy jego ostrze w nieunikniony sposb cofao si, zanurkowa prosto w d, a miecz wisn mu nad gow, uderzajc w kamienn cian i wbijajc si w ni! Drizzt niemal krzykn, widzc, jak niewiarygodnym ostrzem obdarzona jest ta bro, tnca ska z tak atwoci, jakby by to ukochany, cuchncy ser Bruenora Battlehammera! - Jak dugo jeszcze moesz? - spyta go kpico Dantrag. - Twoje ruchy ju scoraz wolniej sze, Drizzcie Do' Urden. Wkrtce otrzymam twoj gow. - Pewny siebie fechmistrz ruszy do ataku, a jego pewno staa si jeszcze wiksza, gdy ju ujrza w walce legendarnego renegata. Drizzt zosta wzity przez zaskoczenie, cofa si, obawiajc o konsekwencje swej poraki. Zmusi si do uwiadomienia sobie teraz tego, zmusi si do wejcia w trans medytacyjny, skupiajc si cakowicie na przeciwniku. Nie by w stanie reagowa na byskawiczne ruchy Dantraga, musia spojrze gbiej, by zrozumie metody swego wyszkolonego i przebiegego adwersarza, jak zrobi, gdy Dantrag za pierwszym razem zaszarowa na niego na jaszczurze. Drizzt wiedzia, e nacierajcy Dantrag uda si na strop, zdoa bowiem spojrze na sytuacj poprzez oczy fechmistrza. Tak te stao si teraz. Dantrag natar kombinacj pchni z lewej, prawej, lewej i lewej, a ostrza Drizzta za kadym razem ustawiay zastaw. Drizzt rozpoczyna wrcz bloki, zanim jeszcze Dantrag zaczyna ataki. Natarcia fechmistrza nie rniy si a tak bardzo od atakw Zaknafeina, poznanych podczas tak wielu lat wicze. Cho Dantrag porusza si szybciej ni jakikolwiek drow, z ktrym zetkn si kiedy Drizzt, tropiciel zacz podejrzewa, i Dantrag nie jest w stanie improwizowa, zaczwszy ju jaki manewr. Chwyci leccy z gry miecz, wykona peen obrt, by zamachn si w poprzek Byskiem i odtrci przewidywalne pchnicie drugiego. Drizzt wiedzia ju, e to prawda. Dantrag by w rwnym stopniu niewolnikiem wasnej prdkoci jak j ego przeciwnik. Zaatakowa zaciekle, jednak Drizzt by ju na kolanach, wysuwajc jeden sejmitar nad gow, by powstrzyma opadajc bro Dantraga. Drugie uderzenie fechmistrza byo w drodze, zaamao si jednak uamek sekundy pniej, gdy Bysk wystrzeli w przd i wyci zgrabn lini na boku goleni Dantraga, zmuszajc go do odskoczenia. Wydajc z siebie wcieke warknicie, fechmistrz rzuci si zaraz z powrotem, uderzajc w ostrza Drizzta i powoli zmuszajc je do uniesienia si. Drizzt kontrowa kady ruch, dostosowujc si do wzorca atakw. Z pocztku umys tropiciela wybiega w przyszo, by wypracowa skuteczny kontratak, j ednak nagle Drizzt zrozumia stojcy za tym manewrem cel Dantraga, scenariusz ktry Drizzt rozgrywa ze swym ojcem. Dantrag nie mg wiedzie - poniewa wiedzieli to tylko Drizzt i Zaknafein - e Drizzt odnalaz rozwizanie tego zwykle nie dajcego si obroni ataku. Sejmitary uniosy si wyej, a Dantrag znajdowa si pod nimi i w ich zasigu. Atak ten nazywany by niskim, podwjnym pchniciem, a jego celem byo doprowadzenie, by przeciwnik unis wysoko bro, potem nastpio cofnicie i powrt z wasnymi klingami. Drizzt odskoczy i uderzy swymi skrzyowanymi sejmitarami od gry w lecce ostrza, wykonujc jedyn moliw zastaw do tego ciosu, dolny krzy. Drizzt skontrowa jednak jeszcze, gdy blokowa, przenoszc ciar na wysunit stop, podczas gdy druga wykonaa kopnicie, pomidzy rkojeci sejmitarw, pomidzy zaskoczone oczy Dantraga. Trafi dokadnie w twarz fechmistrza, powodujc, e Dantrag zatoczy si kilka krokw do tyu, Drizzt skoczy za nim, zasypujc oszoomionego drowa dzikimi atakami. Teraz to on wymusza ruchy, uderzajc raz za razem, by przeciwnik nie mg przej do ofensywy, by nie mg w peni wykorzysta swej niewiarygodnej prdkoci. Teraz to Dantrag reagowa na olepiajce ataki Drizzta, sejmita-ry uderzajce w niego pod kadym podstpnym ktem. Drizzt nie wiedzia, jak dugo jest w stanie utrzyma ten dziki szturm, rozumia jednak, e nie moe pozwoli, by Dantrag przeszed do ofensywy, by znw zacz go spycha. Trzeba przyzna Dantragowi, e zdoa wystarczajco dobrze zachowywa rwnowag, by

broni ataki, i e uchyla si na bok za kadym razem, gdy sejmitar przelizgiwa si przez zastaw. Drizzt zauway, i jedynie donie Dantraga wydaway si posiada t niewyobraaln szybko. Reszta ciaa drowa poruszaa si odpowiednio, z idealn rwnowag, jak mona by oczekiwa po fechmistrzu Baenre, jednak, nie liczc doni, Dantrag nie by szybszy od Drizzta. Bysk wystrzeli w przd. Miecz Dantraga brzkn o jego bok. Przebiegy Drizzt obrci sejmitar, wykorzystujc jego zakrzywione ostrze, by przetoczy go po broni fechmistrza i ugodzi go w rami. Dantrag odskoczy, starajc si rozerwa zwarcie, jednak Drizzt docign go, wymachujc sejmitarami. Znw, a pniej jeszcze raz Drizzt obrci doskonae zastawy Dantraga w drobne trafienia, pynne ruchy jego zakrzywionych kling pokonyway proste bloki mieczy., Czy Dantrag mg przewidywa ruchy Drizzta rwnie dobrze, jak on przewidywa manewry fechmistrza? - zastanawia si tropiciel z wicej ni tylko niewielkim sarkazmem i zdusi paskudny umiech. Bysk wystrzeli wprzd, a na jego spotkanie wyruszy blokujcy miecz, jedyna moliwa w tej sytuacji obrona. Drizzt zacz obraca ostrze, a Dantrag zacz cofa rk. Drizzt zatrzyma jednak nagle manewr i odwrci kierunek, posyajc Bysk w poprzek szybciej, ni Dantrag mg zareagowa. miercionony sejmitar zanurzy si gboko w drugim przedramieniu fechmistrza, odtrcajc je na bok, po czym wrci w poprzek, a Drizzt wykonujc ten ruch podszed o krok, wycinajc zwart lini przez brzuch Dantraga. Krzywic si z blu, fechmistrz zdoa odskoczy od swego niebezpiecznego przeciwnika. Dobry jeste - przyzna, i cho stara si utrzyma fasad pewnoci siebie, po dreniu w jego gosie Drizzt mg stwierdzi, e ostatnie trafienie byo powane. Dantrag umiechn si nieoczekiwanie. - Berg'inyon! - zawoa, spogldajc na bok. Jego oczy rozszerzyy si mocno, gdy ujrza, e jego brata ju tam nie ma. - Chciaby zosta fechmistrzem - stwierdzi spokojnie Drizzt. Dantrag rykn ze wciekoci! wyskoczy w przd. Jego ataki nastpoway raz za razem, przeamujc ofensyw przeciwnika. *** Miecz mign w gr i wcieky zabjca postpi krok do przodu, a jego miecz sczy ochoczo yciodajn krew jego przeciwnika. Entreri szarpn broni raz i drugi, po czym odstpi o krok, pozwalaj c martwemu drowowi pa na kamienie. Zabjca zachowa przytomno umysu, by skoczy natychmiast na bok korytarza i potrzsn bezradnie gow, gdy kilka betw odbio si od ciany naprzeciwko otworu. Entreri odwrci si do wci klczcej Catti-brie i znw zapyta, co zamierza zrobi. Kasztanowo wosa kobieta, tak zudnie niewinna, umiechna si szeroko i podniosa ostatni z naadowanych klepsydr, po czym wsuna j do jednej z dziur wyrwanych przez strzay. Krew odpyna zabjcy z twarzy, gdy uwiadomi sobie, w jaki sposb Catti-brie wysadzia pomost w jaskini i zda sobie spraw, co robi ona teraz. - Powinnimy ucieka - stwierdzia Catti-brie, podnoszc si z klczek z Taulmarilem w garci. Entreri ju ruszy, nie zagldajc nawet w mijany boczny korytarz. Catti-brie podaa tu za nim, wrcz si miejc. Zatrzymaa si na wystarczajco dugo przy otworze w pododze, prowadzcym z powrotem do gwnej jaskini, by krzykn do zmierzajcych w jej stron mrocznych elfw, i najprawdopodobniej nie spodoba im si przyjcie. *** Pchnicie z lewej, pchnicie z prawej, dolne cicie z lewej, dolne cicie z prawej. Ataki Dantraga byy szybkie i brutalne, jednak sejmitary Drizzta byy w odpowiednich miejscach do

zastaw i blokw, a sprytny tropiciel znw wykorzysta sw trzeci bro -but - by kontratakowa. Wyrzuci stop w gr, by ugodzi fechmistrza w ju zraniony brzuch. Dantrag nie mg si powstrzyma przed pochylaniem, po czym znw znalaz si w defensywie, reagujc desperacko na nieugite ataki Drizzta. Zza zaomu wyoni si Entreri. - Uciekaj! - krzykn, i cho potrzebowa Drizzta, by jego ucieczka moga si cakowicie powie, nie omieli si zatrzyma i pocign tropiciela za sob. Catti-brie pojawia si jako nastpna, akurat by ujrze jak sejmitary Drizzta wy strzeli wuj w przd i zostaj rozsunite oraz przytrzymane przez blokujce miecze Dantraga. Gdy w nieunikniony sposb zetknli si ze sob, kolano Drizzta unioso si w gr szybciej ni Dantraga, i w nagej eksplozji blu ranny fechmistrz zrozumia, e nie jest w stanie utrzyma Drizzta. Drizzt obrci Bysk nad blokujcym mieczem i wycelowa go w ebra Dantraga, po czym wydawao si, e znieruchomieli obydwaj, patrzc sobie w oczy. - Zaknafein by ci pokona -obieca ponuro tropiciel, po czym zagbi Bysk w sercu Dantraga. Drizzt obrci si do Catti-brie, starajc si odgadn przyczyn przeraenia w jej szeroko otwartych oczach. Rzucia si na niego szaleczo i tropiciel potrzebowa chwili, by zda sobie w ogle spraw, e uniosa si z podogi, niesiona fal uderzeniow wybuchu.

ROZDZIA 27 WYJANIANIE
Zatrzeszcza i jkn w protecie, fale uderzeniowe oraz palce pomienie utrzymyway si na stropie jaskini. Nastpnie spad, niczym wielka wcznia, wiszczc podczas swego trzystumetrowego upadku. Bezradne i przeraone mroczne elfy, ktre lewitoway w pobliu, obserwoway z przeraeniem jak przelatuje obok. Wewntrz sklepionej kaplicy ceremonia trwaa bez zakce. onierka z elitarnej gwardii domu Baenre, jednak z pewnoci nie szlachcianka, zacza wbiega na centralne podwyszenie, wrzeszczc szaleczo. Z pocztku opiekunka Baenre oraz pozostae sdziy, i pochwycia j szalona furia, nazbyt powszechne zjawisko podczas niekontrolowanych rytuaw droww. Stopniowo doszy do zrozumienia, i ta onierka wydaje z siebie ostrzegawcze okrzyki. Siedem matek opiekunek skierowao nagle podejrzliwe spojrzenia na opiekunk Baenre, a nawet jej crki nie wiedziay, o co chodzi. Wtedy uderzy stalaktyt. *** Drizzt chwyci Catti-brie w locie, po czym on rwnie si wznis. Odwrci si, gdy ldowali, zasaniajc sob mod kobiet. Obydwoje wrzeszczeli, adne nie syszao jednak niczego poza grzmotem i rykiem powikszajcej si kuli ognia. Drizzt czu na plecach ciepo, a jego paszcz zapali si w kilku miejscach, gdy trafia go krawd ognistej burzy. Nagle wszystko skoczyo si tak szybko, jak zaczo. Drizzt sturla si z Catti-brie i zacz szamota, by zdj poncy paszcz, po czym podbieg do swej wci lecej towarzyszki, obawiajc si, i w wyniku eksplozji stracia przytomno albo stao si co jeszcze gorszego. Catti-brie otworzya niebieskie oko i bysna przebiegym, zoliwym umieszkiem. - Mog si zaoy, e droga za nami jest czysta - parskna, a Drizzt niemal rozemia si na gos. Podnis ji przytuli mocno, czujc w tej chwili, e by moe s z powrotem wolni. Pomyla o przyszoci w Mithrilowej Hali, o przyszoci, ktr spdzi u boku Bruenora, Regisa i Guenhwyyar, a take, oczywicie, Catti-brie. Drizzt nie mg uwierzy, e z wasnej winy niemal straci to wszystko. Puci Catti-brie na chwil i pobieg za zaom, by upewni si, e wszystkie cigajce ich drowy znikny. - Witaj - Catti-brie wyszeptaa pod nosem, spogldajc na wspaniay miecz lecy obok pokonanego fechmistrza. Podniosa ostronie bro, zdumiona, dlaczego zy drowi szlachcic nosi miecz, ktrego rkoje miaa ksztat jednoroca, symbolu dobrej bogini Mielikki. - Co znalaza? - spyta Drizzt. - Sdz, e bdzie do ciebie pasowa - stwierdzia Catti-brie, podnoszc bro, by pokaza mu niezwyk gowni. Drizzt wpatrywa si z zaciekawieniem w miecz. Nie zauway tej rkojeci podczas walki z Dantragiem, cho z pewnoci zapamita, i wanie to ostrze z tak atwoci przebio kamienn cian. - Ty go zatrzymaj - zaproponowa wzruszajc ramionami. -Wol sejmitary, a jeli to naprawd jest bro Mielikki, to bdzie zadowolona, widzc j u biodra Catti-brie. Catti-brie zasalutowaa Drizztowi, umiechna si szeroko i wsuna miecz za pas. Odwrcia si, syszc e Entreri wraca, podczas gdy Drizzt nachyli si nad ciaem Dantraga i w ciszy zsun z nadgarstkw martwego drowa bransolety. - Nie moemy si ociga! - warkn wyranie zdenerwowany zabjca. - Wie ju o nas cae Menzoberranzan, a nawet tysic kilometrw pomidzy mn a tym paskudnym miastem to bdzie za mao!

Chyba po raz pierwszy Drizzt stwierdzi, i w peni zgadza si z zabjc. Przypicie do biodra ludzkiej kobiety nie byo dokadnie tym, co mylca Khazid'hea miaa na myli. Miecz usysza sporo o Drizzcie Do'Urdenie i po porace Dantraga zmieni wygld swej magicznej rkojeci, by mc spocz w garci legendarnego wojownika. Drizzt nie chwyci przynty, jednak miecz, nie na darmo noszcy imi Przecinaczka, mg zaczeka. *** Podr przebiegaa gadko, przez ca reszt dnia oraz dugo w noc nie byo wida ladw pocigu. W kocu grupa nie miaa innego wyboru, musiaa zatrzyma si i odpocz, byy to jednak niespokojne i nerwowe chwile. Tak cigno si to przez trzy dni ucieczki, odkadajcej za nimi kolejne kilometry. Drizzt prowadzi i trzyma si z dala od Blingdenstone, obawiajc si zaplta svirfnebli w t niewiarygodn i niebezpieczn pajczyn. Nie mg zrozumie, dlaczego nie dopady ich jedce na jaszczurach patrole, nie mg uwierzy, e w korytarzach za nimi albo po bokach, nie przyczaiy si dziesitki mrocznych elfw, czekajc, a wejd w zasadzk. Tak wic Drizzt nie zdumia si, widzc znajomego, krzykliwego mrocznego elfa, stojcego na rodku korytarza, z szerokim kapeluszem w doni, czekajcego, by powita jego oraz jego uciekajcych towarzyszy. Catti-brie, wci wzburzona, wci kierujca si instynktami wojowniczki, natychmiast podniosa Taulmarila. - Tym razem nie uciekniesz - mrukna pod nosem, przypominajc sobie, jak przebiegy Jarlaxle wykiwa ich po walce w Mithrilowej Hali. Entreri chwyci strza, zanim Catti-brie nacigna uk, a moda kobieta, widzc, e Drizzt nie wykonuje adnego ruchu, by wycign bro, nie kontynuowaa. - Prosz, droga i pikna kobieto - powiedzia do niej najemnik. - Przyszedem tylko po to, by si poegna. Jego sowa szarpny nerwy Catti-brie, jednak z drugiej strony nie moga zaprzeczy, i Jarlaxle traktowa j z godnoci, nie napastowa jej, gdy bya bezradn winiark. - Z mojej perspektywy wydaje si to dziwne - stwierdzi Drizzt, starajc si, by jego gos brzmia spokojnie. Wymaca w sakiewce onyksow figurk, jednak jej obecno nie uspokoia go, wiedzia bowiem, i jeli zajdzie potrzeba przywoania pantery, najprawdopodobniej wszyscy zgin. Drizzt oraz Entreri, znajc metody Bregan D'aerthe i rodki ostronoci podejmowane przez ich nieuchwytnego przywdc, wiedzieli, e sotoczeni przez przytaczajc liczb wyszkolonych wojownikw. - By moe nie byem tak przeciwny twojej ucieczce, Drizzcie Do'Urden, jak wydajesz si sdzi - odpar Jarlaxle, a nikt nie mia wtpliwoci, i kierowa t uwag gwnie do Artemisa Entreri. Entreri nie wydawa si by zaskoczony tymi sowami. Wszystko uoyo si tak dogodnie dla zabjcy - opaska Catti-brie oraz medalion, ktry pomg odszuka Drizzta, pajcza maska, wzmianki Jarlaxle'a o sabociach domu Baenre podczas wysokiego rytuau, a nawet figurka pantery, czekajca na biurku Jarlaxle'a, by j wzi. Nie wiedzia, jaki by cel oraz zaangaowanie Jarlaxle'a w aranowaniu tego wszystkiego, z pewnoci rozumia jednak, e najemnik przewidzia bieg wydarze. - Zdradzie swj lud - rzek zabjca. - Mj lud? - wypali Jarlaxle. - Zdefiniuj ten termin, lud. - Jarlaxle milcza przez kilka chwil, po czym rozemia si, nie syszc odpowiedzi na sw prob. -Nie wsppracowaem z planarni pewnej matki opiekunki - sprostowa. - Pierwszej matki opiekunki - wtrci si Entreri. - Na razie - doda z chytrym umiechem najemnik. - Nie wszystkie drowy byy zadowolone z sojuszu, jaki utworzya Baenre, nawet nie wszystkie w jej wasnej rodzinie. - Triel - powiedzia Entreri, bardziej do Drizzta ni do najemnika.

- Midzy innymi - rzek Jarlaxle. - O czym oni mwi? -wyszeptaa Catti-brie do Drizzta, ktry wzruszy jedynie ramionami, nie rozumiejc caoci zdarze. - Omawiamy los Mithrilowej Hali - wyjani jej Jarlaxle. - Polecam si do usug, droga i pikna pani. - Pochyli si w zgrabnym ukonie, ktry Catti-brie uznaa z jakiego powodu za bardziej ni troch niezrczny. Jarlaxle spojrza na Drizzta. - Dabym bardzo wiele, by cho zerkn na miny tych wszystkich matek opiekunek wewntrz kaplicy Baenre, gdy stalaktytowa wcznia twojej licznej towarzyszki przebia si przez dach! Drizzt i Entreri skierowali wzrok na Catti-brie, ktra wzruszya tylko ramionami i umiechna si niewinnie. -Nie zgino wielu droww - doda szybko Jarlaxle. - Zaledwie garstka w kaplicy i nie wicej ni dwa tuziny podczas caej waszej ucieczki. Dom Baenre otrznie si z tego, cho moe potrwa troch, zanim dojdzie do tego, jak oddzieli twoje dzieo z ju nie tak idealnie sklepionego stropu! Dom Baenre si z tego otrznie. - Ale sojusz - stwierdzi Drizzt, zaczynajc rozumie, dlaczego w pocig tunelami nie ruszyy inne drowy ni tylko Bregan D' aerthe. - Tak, sojusz - odrzek Jarlaxle, nie dajc wyjanie. - Tak naprawd sojusz majcy pj na Mithrilow Hal zosta pogrzebany z chwil, kiedy Drizzt Do'Urden zosta ujty. - Ale pytania! - cign Jarlaxle. - Na tak wiele z nich trzeba odpowiedzie. To wanie dlatego przyszedem, oczywicie. Troje towarzyszy popatrzyo po sobie, nie rozumiejc, co sugeruje najemnik. - Macie co, co musz zwrci - wyjani Jarlaxle, patrzc bezporednio na Entreriego. Wystawi pust do. - Oddajcie to! - A jeli nie? - zapytaa z zaciekoci Catti-brie. Jarlaxle rozemia si. Zabjca wycign natychmiast pajcz mask. Oczywicie, e Jarlaxle musia j zwrci do Sorcere, inaczej bdzie zamieszany w ucieczk. Oczy Jarlaxle'a zalniy, gdy ujrza przedmiot, ostatni element potrzebny do ukoczenia jego ukadanki. Podejrzewa, e Triel Baenre ledzia kady krok Entreriego i Catti-brie, gdy weszli do Sorcere, by ukra mask. Naprowadzenie zabj cy na ten przedmiot przez Jarlaxle'a oraz uatwienie Drizztowi Do'Urdenowi ucieczki byy jednak cakowicie zgodne z pragnieniami najstarszej Baenre. Wierzy, e nie zdradzi go swej matce. Jeli tylko zdoa zwrci mask do Sorcere - co byo niezbyt trudnym wyczynem - zanim Gromph Baenre zda sobie spraw, e zgina... Entreri spojrza na Drizzta, ktry nie mia gotowej odpowiedzi, po czym cisn mask Jarlaxle'owi. Po chwili zastanowienia najemnik sign rk i zdj z szyi rubinowy wisiorek. - Nie dziaa zbyt dobrze na szlachetne drowy - wyjani i rzuci go nieoczekiwanie Drizztowi. Do Drizzta wyskoczya w przd zbyt szybko i wisiorek, wisiorek Regisa, uderzy o przedrami tropiciela. Najszybciej jak tylko mg, Drizzt cofn rk, chwytajc przedmiot, zanim zelizgn si cho o centymetr. - Bransolety Dantraga -powiedzia Jarlaxle ze miechem, zauwaajc oson na nadgarstku tropiciela. - Spodziewaem si tego po nich. Nie obawiaj si, przyzwyczaisz si do nich, Drizzcie Do'Urden, a wtedy staniesz si naprawd niezrwnany! Drizzt nic nie odrzek, nie wtpi jednak w sowa najemnika. Entreri, nie uwolniony jeszcze z chci rywalizacji z Drizztem, zmierzy tropiciela gronym spojrzeniem, nie bdc ani troch zadowolony. - Tak wic pokrzyowalicie plany opiekunki Baenre - cign pompatycznie Jarlaxle, pochylajc si w kolejnym ukonie. - Ty za, zabjco, zasuye sobie na wolno. Spogldajcie jednak przez rami, miali przyjaciele, bowiem pami mrocznych elfw jest duga, a ich metody diabelskie. Nastpi wybuch i pojawi si tuman pomaraczowego dymu, a kiedy si rozwia,

Jarlaxle'ajunie byo. - Baba z wozu, koniom lej - mrukna Catti-brie. - Powiem wam tak, gdy rozdzielimy si na powierzchni - obieca ponuro Entreri. - Tylko dlatego, e Catti-brie daa ci swoje sowo - odpar Drizzt rwnie pospnym tonem. Wraz z Entrerim skrzyowali bezkompromisowe spojrzenia, pene czystej nienawici, a Cattibrie, stojca pomidzy nimi, poczua si naprawd nieprzyjemnie. Zostawiwszy za sob bezporednie zagroenie ze strony Menzoberranzan, starzy wrogowie stali si najwyraniej z powrotem stary mi wrogami.

EPILOG
Towarzysze nie wrcili do jaskini za Przecz Martwego Orka. Dziki przewodnictwu Guenhwyvar dotarli do tuneli gboko pod Mithrilow Hal, a Entreri zna ju odtd wystarczajco dobrze drog, by prowadzi ich przez tunele poczone z dolnymi kopalniami. Zabjca oraz tropiciel rozstali si na tej samej pce skalnej, na ktrej niegdy walczyli, pod tym samym gwiadzistym niebem, ktre widzieli noc podczas swego pojedynku. Entreri odszed wzdu pki, zatrzymujc si may kawaek dalej, by odwrci si i spojrze na znienawidzonego rywala. - Moja pami rwnie jest duga, nawizujc do poegnalnych sw Jarlaxle'a. - A czy moje metody nie s mniej diabelskie ni droww? Drizzt nie trudzi si odpowiedzi. - Pewnie, e przeklinam wasne sowa - Catti-brie wyszeptaa do Drizzta. - Niczego nie chciaabym bardziej, ni wbi mu strza w plecy! Drizzt otoczy ramieniem mod kobiet i zaprowadzi j z powrotem do tunelu. Nie mg si nie zgodzi, e gdyby Catti-brie oddaa swj strza, wiat staby si bezpieczniejszym miejscem, jednak nie obawia si ju Artemisa Entreri. Drizzt wiedzia, e Entreri ma wiele rzeczy na myli. Zabjcy nie spodobao si to, co ujrza w Menzoberranzan, w tak wyranym zwierciadle jego mrocznej duszy, i dugo bdzie si otrzsa z emocjonalnych prb, dugo bdzie wraca w mylach do tak odlegego drowa tropiciela. Mniej ni godzin pniej dwoje przyjaci trafio na miejsce mierci Wulfgara. Zatrzymali si i stali tam przez dug chwil, w ciszy, rka w rk. Kiedy odwrcili si, by odej, pojawia si dwudziestka uzbrojonych i opancerzonych krasnoludw, blokujcych wszystkie wyjcia machinami wojennymi. - Poddajcie si albo zrobimy z was marmolad! -rozleg si okrzyk, kiedy za dwoje intruzw zostao rozpoznanych, odezway si zaskoczone wycia. Krasnoludzcy onierze zbliyli si, otaczaj c par. - Zabra ich do dowdcy stray! - dobieg okrzyk i Drizzt oraz Catti-brie zostali zaniesieni z zawrotn prdkoci przez krte korytarze i poprzez formalne wejcie do tuneli Mithrilowej Hali. Niewielki kawaek dalej natrafili na wspomnianego dowdc i dwoje przyjaci byo tak samo mocno zaskoczonych, jak i Regis. -Dowdca? -byo to pierwsze sowo Catti-brie, gdy ujrzaa znw swego maego przyjaciela. Regis zerwa si i wskoczy jej w ramiona, w tym samym czasie zarzucajc rk na szyj Drizzta. - Wrcilicie! - krzycza raz za razem, a jego anielskie rysy janiay. - Dowdca? - spytaa ponownie Catti-brie z nie mniejszym niedowierzaniem. Regis wzruszy lekko ramionami. - Kto musi si tym zajmowa -wyjani. - A on, jak na mj gust, zajmuje si tym dobrze - powiedzia jeden krasnolud. Inni brodacze w pomieszczeniu zgodzili si szybko, co wywoao rumieniec na twarzy halflinga. Regis wzruszy lekko ramionami, po czym pocaowa Catti-brie tak mocno, e posiniaczy jej policzek. *** Bruenor siedzia jakby by zamieniony w kamie, a inne znajdujce si w sali audiencyjnej krasnoludy, powitawszy si serdecznie z Catti-brie, rozsdnie wyszy. - Sprowadziam go z powrotem - moda kobieta zacza od niechcenia, kiedy znalaza si sama z ojcem, starajc si zabrzmie tak, jakby nie stao si nic nadzwyczajnego. - A twoje oczy z pewnoci po winny zakosztowa widokw Menzoberranzan! Bruenor skrzywi si, a w jego niebieskoszarych oczach zalniy zy. - Cholerna gupia

dziewczynka - powiedzia na gos, pozbawiajc Catti-brie bohaterskiej postawy. Znaa Bruenora, odkd sigaa pamici, i nie bya pewna, czy krasnolud chce j uciska, czy udusi. - Sam jeste cholernym gupcem - odpowiedziaa z charakterystycznym dla siebie uporem. Bruenor wyskoczy do przodu i podnis rk. Nigdy wczeniej nie uderzy swej adoptowanej crki, lecz teraz zdoa jedynie powstrzyma si w ostatniej chwili. - Sam jeste cholernym gupcem! -powtrzya Catti-brie, jakby omielajc Bruenora, by j uderzy. - Siedzisz tu lamentujc nad czym, czego nie moesz zmieni, kiedy to, co wymaga zmiany, przemija sobie radonie! Bruenor odwrci si. - Czy sdzisz, e cho troch mniej ni ty tskni za Wulfgarem? - cigna Catti-brie, chwytajc go za rami (cho nie bya w stanie odwrci krzepkiego krasnoluda). - Czy sdzisz, e Drizzt mniej za nim tskni? - On te jest gupcem! - rykn Bruenor, odwracajc si, by spojrze bezporednio na ni. Przez krtk, ulotn chwilk Catti-brie ujrzaa t star iskierk, ten stary ogie poncy w wilgotnym oku krasnouda. - A on jest pierwszym, ktry by si z tob zgodzi - odpara Cat-ti-brie, a na jej licznej twarzy rozkwit umiech. -Wszyscy jestemy tacy czasami. Obowizkiem przyjaciela jest jednak pomc, gdy kto jest gupcem. Bruenor podda si, oferujc ucisk, ktrego jego droga crka tak bardzo potrzebowaa. - A Drizzt nigdy nie mgby mie lepszej przyjaciki ni Catti-brie - przyzna, przytulajc si do szyi modej kobiety, mokrej od ez starego krasnoluda. *** Za Mithrilow Hal Drizzt Do'Urden siedzia na kamieniu, nie zwaajc na piekcy wiatr oznajmiajcy atak zimy, cieszc si witem, o ktrym sdzi, e ju go nigdy nie ujrzy.

You might also like