You are on page 1of 239

Ksi Archentar, jeden z siedmiu Wielkich Ksit krlestwa Troy, siedzia zaspiony na zalewanym czerwonymi promieniami zachodzcego soca

tarasie zamku. Modziutki pa, ktry przynis wiadomo, sta za nim przestpujc z nogi na nog, nie wiedzc, czy ma odej bez pozwolenia, czy sta, naraajc si na gniew pana, jeeli ten uzna, e zadanie chopca skoczyo si wraz z przyniesieniem listu. Pa dopiero zaczyna sub na zamku. Jeszcze dziesi dni temu mieszka u rodzicw w wiosce, potem zabrano go i przebrano w dworskie szaty. Owszem, by wczeniej przyuczany do suby, ale co innego nauki, a co innego poczu na wasnej skrze, co to jest obowizek. Teraz cierpia z powodu niewiedzy. Ksi Archentar jednak w najmniejszym stopniu nie zwraca na niego uwagi. Trwa zaspiony w przepastnym fotelu ustawionym tak, eby mona byo podziwia rozjanione teraz blaskiem soca morze. Pprzymknite oczy zdaway si sugerowa, e drzemie, ale nie, ksi nie spa, jego myli kryy intensywnie wok crki pitnastol Achai. Achaja bya niezwykle wyksztacon dziewczyn nawet jak na warunki krlestwa Troy, gdzie nie odmawiano dziewcztom prawa do nauki. Z natury bystra i inteligentna, pod rk najlepszych nauczycieli szybko przerosa wikszo chopcw. Achaj nauczono pokonywa kobiece saboci, wyszkolono w fechtunku tak, e bya w stanie wada nie tylko krtkim mieczem piechoty, wczni, noem i sztyletem, ale nawet dwurcznym, cikim mieczem rycerskim z atwoci rwn tej, z jak inne dziewczta posugiway si ig do ha owania. Szermierskie zdolnoci modej ksiniczki pozwalay cik szabl jazdy odpiera ataki nawet dwch naraz instruktorw fechtunku. Achaja potrafia strzela z uku jak chopak, biega i pywa jak chopak, jedzi na koniu jak chopak, z rozkraczonymi nogami, ale... Ale chopcem raczej nigdy nie zostanie. I ta wanie myl mcia spokj Wielkiego Ksicia. Od mierci pierwszej ony straci nadziej na posiadanie mskiego potomka. Wedug prawa, to Achaja miaa 3 po nim dziedziczy tytu wielkoksicy. Ale jako kobieta nie moga zasiada w Radzie Krlewskiej, co spdzao Archentarowi sen z oczu i napawao wstydem, ilekro musia uczestniczy w zebraniach sam, podczas kiedy inni ksita byli tam z synami. Czu, e paliy go policzki, kiedy Achaja musiaa pierwsza pochyla gow przed ludmi z rodw daleko niszych ni jego wasny, przed byle chopcem, ktry ledwie mia tytu szlachecki. Archentarowi byo al Achai, ale jednoczenie co w nim, co w gbi umysu chciao ukara niewinn dziewczyn, dziewczyn albo siebie samego i perfidnie, bra j ze sob wszdzie tam, gdzie moga by naraona na upokorzenia. Achaja znosia to dzielnie, z jakim przedziwnym, wewntrznym spokojem zbudowaa sobie wasny wiat, gdzie krya si, ilekro kto dokucza jej za bardzo. Ale to nie wystarczao Archentarowi. Kiedy tylko krl udzieli mu dyspensy, zgodzi si na pierwsze maestwo zaproponowane przez rad. Owszem tak kaza obyczaj, ale przy odrobinie chci mona byo znale setki sposobw na obejcie norm zwyczajowych. Archentar jednak (albo ta cz, ktra w nim dya do samokarania si i karania dziewczyny) postanowi zda si na lepy los, czy raczej zoliwo zoonej z jego wrogw rady. Wynik jednak zaskoczy go. Kiedy eni si z o rok modsz od crki dziewczyn, nie przypuszcza, e los obdarzy go w szybkim czasie mskim potomkiem. A poza tym czternastoletnia dzi Asija nie bya z on. Miaa tylko jeden minus, nienawidzia adniejszej, zdolniejszej i silniejszej Achai w sposb ywioowy, a poniewa etykieta dawaa pen wadz nad pasierbic, zamienia jej ycie w prawdziwy koszmar. Prawo stwierdzao jasno pen wadz nad crk sprawowaa ona. M, nawet gdyby chcia, nie mg ingerowa w decyzje. Achaja jednak bya pierwszym dzieckiem Archentara z pierwszej ony i od decyzji ma tylko zaleao, kto odziedziczy tytu. Tylko to powstrzymywao Asij od odprawienia wszystkich nauczycieli i postronnych wiadkw tego, co robia z Achaj. Nie chciaa, eby wspczucie wielkiego ksicia dla crki obrcio si przeciwko jej dziecku. Archentar nagle otworzy oczy. Pro on! powiedzia do pazia, ktry drtwia za jego plecami. Chopak, czujc nag ulg, skoczy tak szybko, e nawet zaspiony ksi spojrza za nim z lekkim zdziwieniem. Archentar zoy trzymany dotd w rkach list. Powoanie... Powoanie do wojska. Tak. Kade dziecko ze szlachetnego rodu (a szczeglnie wielkoksice dla przykadu) musiao odsuy kilkaset dni w wojsku. Kada rodzina musi odda chopca. Jeli nie ma chopca to dziewczyn. Oczywicie dla bogatych byo wiele sposobw na uniknicie tego prawa, mona byo usynowi jakie drobnoszlacheckie dziecko, wykazujc

si przed rad mniej lub bardziej nacignitym stopniem pokrewiestwa, kaza mu odsuy swoje, a potem odprawi, dajc w zamian kilka wiosek i zaskarbiajc sobie jego dozgonn wdziczno, ale... Panie Asija, stajc z boku, zoya gboki ukon. 4 Podnie si dziecko Archentar czsto apa si na tym, e okrela j tym, czym bya w istocie. Nie mia pojcia, czy jest jakikolwiek sens w radzeniu si dziecka. By je dnak do stary, a staro skaniaa ku dokadnemu poddawaniu si rytuaom. Przeczytaj to. Asija chwycia list i szybko przebiega po nim oczami. Tylko z najwikszym trudem powstrzymaa si od okazania jakiegokolwiek uczucia. Nie wiedziaa, po co wezwa j ksi. Mimo jednak modego wieku czua, e nadarza si niezwyka szansa pozbycia si Achai na zawsze. Jeli nie ona sama, to ojciec. Jej ojciec na pewno co wymyli. Ta gup ia krowa nie zagrodzi drogi jej dziecku! Panie? Co o tym sdzisz? Myl, e... Asija gorczkowo zastanawiaa si, co powiedzie. Jak t gupi dup wrobi w wojsko? To jedyna droga, eby Achaja moga dziedziczy tytu powiedziaa ostronie. Jeli odsuy wszystko, da przykad. A wtedy... Hmmm Archentar zawaha si, czy wprowadza on w rozmylania nad tym, kto ma zosta jego dziedzicem. Zreszt, to i tak bez znaczenia. Byo jeszcze duo czasu. Prawo kae nam podporzdkowa si decyzji. Asija uwanie obserwowaa twarz ksicia. Widziaa, e nie by jeszcze zdecydowany. Przecie moja rodzina moe osodzi jej sub w wojsku zawiesia znaczco gos. Jej powicenie zrobi odpowiednie wraenie. A Wielki Ksi nie bdzie zamieszany w ten sposb w ewentualn spraw pomocy dla crki. Zrobi to kto inny, z innej rodziny. My nie bdziemy zamieszani. A motywy tego kogo mog by przecie rne... Odetchna z ulg, widzc odprenie na twarzy Ksicia. To, e przygldaa si wszystkim intrygom na dworze ojca, teraz przynosio efekty. Wiedziaa jakich sw doroli uywaj w takich okolicznociach i z atwoci naladowaa ten jzyk. Archentar pocztkowo zdziwi si, syszc jej sowa. Potem jednak ta cz umysu, ukryta gdzie w gbi, podszepna mu, e Asija ma racj. e jest to najprostszy sposb na pozbycie si problemu. Zreszt, wywiczona Achaja na pewno poradzi sobie w wojsku. Zdawa si ukrywa prawd sam przed sob. Czyste sumienie byo dostatecznie wan rzecz, eby pozby si wtpliwoci, ktre mogyby pomc crce. A poza tym kupi si przecie czyje zastpstwo do maszerowania i ciszych robt. Moe i tak nie podj jeszcze decyzji. Trzeba to gboko rozway Asija o mao nie zadawia si wasn lin. Moe si zgodzi!!! Ten gupi staruch moe zgodzi si odda crk we wadz jej rodziny! To... To bdzie koniec rodu Archentara. Jej syn zostanie Wielkim Ksiciem. Przygotujcie si obie do kolacji Ksi nie podejrzewa nawet, co dzieje si w umyle ony. Jak zwykle odoy decyzj na pniej. Bdziemy goci czarownika Mereditha i cesarskiego posa. 5 Asija pochylia si w gbokim ukonie, tak gbokim, eby ukry wyraz triumfu na twarzy. Wycofaa si z tarasu. Zrobia kilkanacie krokw spokojnie, a potem, kiedy nie mg ju sysze odgosu jej sandaw, zacza biec, unoszc przd sukni. Caa dygotaa z przejcia. Ten gupi staruch moe da szans, eby zabi wasn crk! Tyle sama rozumiaa. Tylko jak to zrobi? Wpada do pomieszcze dla suby. Wszyscy won!!! rykna, momentalnie rozsyajc do zada sucych zdziwionych tym, e ksiniczka biegnie z zakasan kieck jak, nie przymierzajc, dziewka na targu goniona przez pijanych onierzy. Tylko jeden z lokajw wiedzia, e rozkaz nie jest skierowany do niego. Niby te zacz ucieka, ale zaraz zawin si za najbliszym rogiem korytarza i wrci ukradkiem, by zoy Asiji peny, paacowy ukon. To by szpieg jej ojca na dworze Archentara. Dziewczyna, dygoczc z podniecenia, wyszeptaa mu do ucha najnowsze informacje.

le zrobia, pani szepn, gnc si w ukonie. Bardzo le. Ale to si da naprawi. Co radzisz? sykna. To niepowtarzalna okazja. A twj m, pani, jest zbyt nadty, eby mu cokolwiek wprost powiedzie. Ty, pani, masz go odwodzi od decyzji wysania Achai do wojska. Jak to odwodzi, idioto??? Tak pani. Przekonuj go, e nie powinien wysya crki do wojska. Ale co drugie twoje sowo do niego ma brzmie: honor!. Jeli powiesz do ma dwiecie sw, to sto z nich ma by sowem honor!. On ma fioa na tym punkcie. A inni ju go przekonaj, e trzeba wysa... na specjalnych warunkach. No zaraz. Jak na specjalnych warunkach, to jej si nic nie stanie. Ale moja pani. To tylko Archentar ma tak myle. No ale... zawahaa si. A wojacy zrobi co zego tej suce, jak bd wiedzie, e to ksiniczka? To nikt z tych synw chopw i mieszczan rki nie omieli si podnie. Lokaj z najwyszym trudem powstrzyma westchnicie. Umiechn si do tego gupiego dziecka ciepo. Moja pani... W wojsku to si szepnie, e to podstawiona dziewczyna. Oczywicie wynajta szlachcianka. Przecie musi mwi z odpowiednim akcentem, musi mie maniery i odpowiedni klas. Ale zwykej szlachciance to oni przylej porzdnie, choby z zazdroci i zemsty za ndzny los. A pniej... zdaj si na ojca. On ju to zaatwi. Przygryza wargi. To co mam robi? 6 Musisz odwodzi Archentara od tej decyzji. Ale nienachalnie. I pamitaj: honor, honor, honor... Tylko o tym macie mwi. Spraw, eby to on ci prosi o przechowanie Achai gdzie na boku i podstawienie wynajtej szlachcianki. Mylisz, e to wystarczy? Zdaj si na ojca, moja pani powtrzy. Popatrzy jej prosto w twarz i umiechn si nagle. Ona te si umiechna. Triumfalnie. * * * Ksiniczka Achaja staa nieruchomo, owinita w cieniutkie przecierado, kiedy dwie suce rozczesyway jej dugie, wilgotne jeszcze po kpieli wosy. Obie suce lubiy Achaj za to, e bya cicha, wyrozumiaa, nigdy nie podnosia gosu, czsto umiechaa si do nich i nigdy nikogo nie uderzya. Bay si jednak okazywa sympati. Asija, przed ktr draa caa suba, nie tolerowaa nawet cienia sympatii okazywanej pasierbicy. Ksiniczka czytaa rozoon na specjalnym podnku ksig. Nie moga wyj z podziwu nad umiejtnociami staroytnego autora teraz ju nikt nie byby w stanie tak piknie operowa sowem. Zamierzcha opowie rozgrywaa si w ogromnym lesie, li ludzie pojmali rodzin kupcw, udao si uj jedynie ich maej creczce. I teraz biedna dziewczynka biega wrd drzew, w kompletnych ciemnociach, w kadym odgosie lasu upatrujc jakiego strasznego niebezpieczestwa. Pohukiwanie sowy byo dla niej krzykiem upiora, trzaniecie gazki to sygna zbliania si drapienego zwierza, a szelest traw zwiastowa niechybnie obecno jadowitego wa. Achaja draa lekko. Jak on to opisa! By przecie jasny dzie, soce za oknami stao jeszcze wysoko, ale ksiniczka ledzc losy bohaterki opowieci, mimowolnie rozgldaa si wok, czy przypadkiem jaki leny demon nie wyglda z kominka albo czy pod stoem nie czyha dziki kot... Przez chwil mylaa, e sama jest zagubionym dzieckiem ze staroytnej opowieci, biegncym z paczem przez dzik puszcz. C jej wiat, cho nie byo w nim drzew ni baniowych upiorw, bardzo tak puszcz przypomina. Achaja bya spokojn dziewczyn. Lubia marzy, uwielbiaa wieczorne spacery po ogrodzie, a kiedy Asija ograniczya jej t moliwo, lubia siedzie w oknie, patrzc na gwiazdy owietlajce dziwnym wiatem ca okolic. Lubia ksiki i nauczycieli, nawet tych od fechtunku i konnej jazdy (nie cierpiaa tych lekcji wiedziaa jednak, e musi by silna i sprawna, eby zastpi ojcu syna). Teraz jednak, kiedy pojawia si modsza od niej samej macocha i kiedy urodzia prawdziwego chopca, te wanie zajcia straciy znaczenie. Achaja wiedziaa, e tamta prdko zrobi co, co pozbawi j moliwoci dziedziczenia, ale nie bya czowiekiem czynu i nie umiaa, ani nie chciaa si przeciw7 stawia. Skoro ju nie zostanie Wielk Ksin, nie bdzie miaa moliwoci jakiegokolwiek wyboru w kwestii zampjcia. Miaa tylko nadziej, e ma zdy jeszcze wybra jej ojciec, a nie Asija. Miaa nadziej, e wyjdzie za jakiego miego, cho troch inteligen

nego chopca, ktry zawiezie j do jakiego wiejskiego dworku, gdzie bd si kocha na sianie, a ona bdzie mu rodzi dzieci i zajmowa si gospodarstwem. Tak, pamitaa taki lub, kuzynki, jedno z najpikniejszych zdarze w dotychczasowym yciu, kiedy udao jej si zosta druhn i przez cay czas trwania ceremonii staa tu obok przytulonych do siebie chopaka i dziewczyny. Achaja przymkna oczy. Pamitaa tamt dziewczyn, jej rozemiane oczy i dziwnie rozleniwione ciao... Czy to moliwe, eby j sam te to spotkao? Bo jeli ma wybierze jej Asija, to bdzie nim albo bezzbny staruch albo ktry z ich wrogw, ktremu odda si dziewczyn wycznie dla polityki. Wiedziaa, jak wygldaj takie luby w zastpstwie. Jaka suca ubierze j, Achaj, w lubn sukni i wyprowadzi do sali penej wiadkw. Tam, publicznie posadzi si j na wysokim, maeskim stoku, a mistrz ceremonii brutalnie sprawdzi jej dziewictwo. Potem zao jej pas i wysannik ma poprowadzi wiey nabytek do pana. Achaja zagryza wargi. Cae ycie w pasie cnoty... Syszc miechy naonic z drugiej sali. Dziewczyna nie miaa zbyt duych wymaga od ycia. Wiedziaa, e jeli jedynym potomkiem w rodzinie wielkoksicej jest dziewczyna, oznacza to ogromne kopoty. Dawno pogodzia si z tym, e nie wszystko bdzie ukada si wedug yczenia i nie miaa nawet pretensji do Asiji... No, moe troch. Bya jednak od niej starsza i duo bard ziej inteligentna. Waciwie traktowaa j jak dziecko. Wszystkie zoliwoci i upokorzenia znosia ze stoickim spokojem, usiujc wyczy si z intryg, z dziecinnego, zoliwego wiata, w ktrym krlowaa zawi, dza wadzy i wasne, mae interesy. Wiedziaa, e to wredne dziecko moe zatru jej ycie, ale nie czynia nic, eby temu zapobiec, wierzc, e ojciec zdy wyda j za m, zanim bdzie za pno. Wiadomo o tym, e Asija urodzia syna, waciwie przyja z ulg, jako koniec wasnych kopotw. Niejasno przeczuwaa tylko, e macocha nie jest w stanie zrozumie niechci Achai do walki, niechc i do wycigu, w ktrym wedle Asiji, kady kto tylko ma szans, musi wzi udzia. To mogo by niebezpieczne, ale... Achaja drgna, syszc odgos zbliajcych si krokw. Podniosa wyej przecierado, kiedy otworzyy si drzwi i stana w nich Asija wraz z paziem, ktry przynis wiadomo od ma. Wszystkie trzy dziewczta, Achaja i dwie suce pochyliy gowy w ukonie. Asija na widok owinitej w cieniutki rcznik pasierbicy z najwyszym trudem ukrya umiech triumfu. Pokae tej gupiej dupie, gdzie jej miejsce! Co to ma znaczy? wyniosym ruchem uniosa brwi. Peny ukon... Wy nie ruchem rki powstrzymaa zamierzajce upa na ziemi suce. Nie o suce tutaj chodzio. 8 Achaja zagryza wargi. Nie moga uwierzy, e Asija chce j a tak upokorzy. Peny ukon... To przecie oznaczao, e musi unie ramiona. Przecierado kpielowe musi opa na ziemi i... Nie, to niemoliwe, nie zrobi jej tego. No, czekam. Achaja miaa ochot dopa to mae, zoliwe dziecko i stuc je po tyku. Czy ona wie, co chce zrobi?! Czy ten dzieciak jest a tak bezczelny?! Achaja nie moga skupi myli, bezradna w swej bezsilnoci. Tamta przecie, jeli zechce, wymyli tysic kar, jakie jej wymierzy, jeeli nie zastosuje si do tego, bd co bd, zwyczajowego polecenia. A z drugiej strony, jeeli jej si podda, to zrobi z siebie suc pozbawion resztek szacun u. Nie wolno jej! Nie wolno tej smarkatej dziewczynce upokorzy jej tak przy subie! Suchaj, crko mojego ma Asija dobrze wiedziaa, co czuje stojca przed ni dziewczyna. Wiele razy widziaa podobne sceny na dworze ojca. Dobrze te, wiedziaa, co ma robi, eby tamt zabolao jak najbardziej. Czy mam kaza temu paziowi wychosta twj goy tyek? Achaja poczua, e oczy zachodz jej mg. Pod powiekami wyranie zbieray si zy. Nie moga tego opanowa, chocia za wszelk cen nie chciaa da po sobie pozna, co czuje. Czekam Asija upajaa si triumfem. Uwanie obserwowaa twarz stojcej przed ni dziewczyny. No to przemwi ci do rozumu. Chopcze skina na pazia

We rzg i przy temu dziecku! Pa zaczerpn powietrza i tak ju zosta, cay purpurowy, tak przeraony, e nie mg nawet drgn. Szybko chopcze Asija umiechna si szeroko i naprawd przyjanie. Bo ciebie ka chosta do skutku, a potem zwrci rodzinie ciao. Nagromadzone powietrze uszo z puc chopca. Czujc, e nie moe rozewrze wasnych, zacinitych do granic moliwoci szczk, ruszy w stron kominka, gdzie staa waza z tradycyjnymi przyrzdami do wychowywania dziewczt. Achaja czua nieznony bl w gardle. zy pod powiekami zdaway si cisn coraz mocniej, eby tylko wypyn na zewntrz. Dawia si wasn bezsilnoci i poczuciem krzywdy. By moe po raz pierwszy poczua, e ma za ze ojcu, e na to pozwala. No, kotku? Asija zbliya si do Achai. Ukon czy?... Achaja przekna lin. Nagle ugia nogi i opada na kolana, opierajc rce na pododze. Cieniutki rcznik zsun si z niej, ukazujc wszystkie szczegy nagiego ciaa. No widzisz. I po co byo si upiera? Asija bawia si w najlepsze ale zarazem czua, e rado ze zwycistwa upaja j i podnieca coraz bardziej. Wsta! Chc ci pouczy. 9 Achaja dopiero teraz zrozumiaa, e to jeszcze nie koniec. Za wszelk cen chciaa tego unikn, ale ju nie moga. Wielkie zy pocieky jej po policzkach. Wstaa posusznie, zagryzajc wargi. Podniosa oczy, eby tylko nie napotka czyjego wzroku i spojrzaa na sufit. A to co ma znaczy, moja panno? Asija stana przed ni, delektujc si zami nagiej dziewczyny. Spu oczy! krzykna. Achaja spucia wzrok, patrzc na twarz Asiji. Ta pozwolia na to przez chwil. Przez czas, eby tamta w peni uwiadomia sobie, e jest cakowicie naga i stoi tu przez cakowici ubran Asij. Potem krzykna: Pochyl gow! Achaja pochylia gow, czujc jak zy wstydu pyn po policzkach. Asija przesza obok niej tak, eby fady sukni otary si o jej go skr. Obesza dziewczyn wok i znowu stana z przodu. Achaja bya pikna i Asija zazdrocia jej tego rwnie mocno, jak nienawidzia za inne sprawy. Teraz patrzya na wyprostowan, nag dziewczyn, oceniajc jej due piersi, pikne, okrge biodra, ksztatne nogi... Wikszo dziewczt rozebranych pod przymusem moe wyglda miesznie, ale naga Achaja wygldaa jak rasowa klacz. Jej dugie, pomalowane na czerwono wosy opaday na plecy i tworzyy wietn opraw do licznej twarzy z duymi, lekko skonymi oczami. Stojc nago, wygldaa jak pikna dzikuska z malowide wiszcych w gwnej sali zamku. Asija bez zaenowania patrzya na jej podbrzusze, na rwny trjkt skbionych wosw u zbiegu ud. Masz nawet adn pup rozemiaa si. Syszc to, pa odruchowo podnis wbity dotd w podog wzrok. I od tej chwili nie mg go ju opuci. Ksiniczka bya pierwsz nag dziewczyn, jak widzia w yciu. Bya tak pikna... Czu, e co zaczyna go dusi. Achaja te odruchowo podniosa gow. Opu wzrok!!! Co to ma znaczy?! Asija czua, jak jakie dziwne ciepo rozlewa si w okolicy brzucha. Nogi robiy si mikkie, a oddech krtki. To byo jak... jak w ou z Archentarem, ale Wielki Ksi nigdy nie doprowadzi jej a do takiego stanu. Ty gupia dziewczyno! Jeste gupia i krnbrna! Jeste gupia jak wiejska dziewka!!! Powtrz! Achaja znowu odruchowo podniosa gow. Opu wzrok!!! Achaja posusznie pochylia gow, nie mogc powstrzyma coraz bardziej obfitych ez. Jak miesz na mnie patrze, kiedy do ciebie mwi?! krzykna Asija. Ty gupia dupo!!! Achaja czua, e nie wytrzyma duej. 10 Nie jestem gupia... sykna, ale Asija nie daa jej skoczy. Coooo!?! Co ty powiedziaa!?! przysuna si jeszcze bliej tak, eby suknia dotykaa podbrzusza tamtej. Chciaa da odczu sytuacj. Chciaa, eby tamta musiaa

jeszcze mocniej poczu swoj nago i bezbronno. Powtrz to! Achaja staa nieruchomo ze spuszczon gow. Pod naporem macochy cofna si o may krok, ale Asija nie ustpowaa. Jeste gupia jak wieniaczka! Powtrz! Ja... Asija zamachna si nagle i uderzya Achaj w twarz. Dziewczyna targna si, unoszc gow. Opu wzrok!!! Achaja posusznie opucia gow. Asija uderzya j w drugi policzek lew doni. Czua, e ciepo w okolicy brzucha zamienia si w ar. Dzikuj! podsuna jej rce do ust. Dzikuj wyszeptaa Achaja przez zacinite gardo i pocaowaa j w praw do. To ju nie byy pojedyncze zy. Achaja pakaa jak skrzywdzone dziecko. Naucz si robi to porzdnie! Asija uderzya j w twarz z tak si, e gowa Achai odskoczya na bok. No! Dzikuj pani... Achaja pocaowaa j w rk. A teraz powtrz! Jestem gupi dziewczyn wyszeptaa Achaja. Asija znowu uderzya j w twarz. Czua, e jeszcze moment i sama nie zdoa powstrzyma jku. Ale w jej przypadku byby to jk rozkoszy. Dzikuj pani... Jestem gupia jak... przeknicie liny. Jak wiejska dziewka. Przepro mnie! Co pko w Achai. Opada na kolana. Posusznie schylia gow. Bardzo pani przepraszam, e omieliam si pani rozgniewa. Asija oddychaa gboko. Nie byoby dobrze, gdyby suba zobaczya, co si z ni dzieje. Patrzya z gry na nagie ciao klczcej przed ni dziewczyny. Triumf jakiego doznaa urasta w jej oczach do czego najpikniejszego w yciu. Ten dzie mia by ukoronowaniem uporczywych stara i nic ju nie mogo jej przeszkodzi. Won! krzykna na sub. Dwie dziewczyny i chopak znalazy si za drzwiami w czasie krtszym ni zaczerpnicie oddechu. No i co gupia krowo? Klczysz przede mn golusieka i caujesz do, ktr ci biam Asija uniosa palcem jej gow tak, eby tamta spojrzaa jej w oczy. Mylaa, e ze mn wygrasz? Przycisna j do siebie tak, e jej due piersi i szyja dotykay delikatnego materiau sukni. Och, jaka ty jeste gupia! Dziewczta patrzyy sobie prosto w oczy. Asija umiechaa si lekko. Cigle nie moga uspokoi oddechu. Och, creczko... Waciwie nie powinnam ci tego mwi znowu gboki wdech i wydech. Masz adnie si ubra. Na kolacji bdzie cesarski pose i... przytulia twarz Achai do swojej sukni. I Meredith. Nie masz ju wiele czasu, radz ci si pospieszy Spogldaa z gry na zgrabny tyeczek klczcej dziewczyny. Moesz nie zdy. Asija nagle odwrcia si i wysza bez sowa. Ju za drzwiami opara si plecami o chodny mur i zakrya twarz domi. Musiaa si uspokoi, eby wygra t ostatni ju bitw z Archentarem. Pozbdzie si tego krwska na zawsze! Na zawsze, psiama!!! Achaja klczaa cigle w tej samej pozycji. Potem podniosa si i rwnie przycisna obie donie do twarzy. Ciepe zy moczyy palce. Wydawao si, e cae powietrze uszo z niej razem z energi. Staa tak, a rozlego si pojedyncze uderzenie dzwonu. 12 R Ciemne, zadymione wntrze karczmy nie sprawiao dobrego wraenia na kim, kto wchodzi do niej z roziskrzonej, mlecznobiaej od wieego niegu przestrzeni na zewntrz. Bywalcy jednak, gwnie chopi, czasem zabkany kupiec czy wdrowny rzemielnik, umieli doceni jej dobre strony. Mona byo darowa poczerniae od staroci awy, popstrzone pajczynami belki u poway czy prawie uwdzone od dymu deski wobec niewtpliwych zalet. A waciwie jednej zalety. By ni stary arendarz, wedug nowej mody nazywany czasem karczmarzem, co prawda kutwa zawsze odmawia kredytu, ale... Ale te, w pewnym sensie, by czowiekiem uczciwym. Mia pdzon u siebie w domu, niefaszowan gorzak, i najtasze piwo w caej okolicy, do ktrego nigdy nie dolewa wody. Zaan, stary skryba witynny, siedzia wanie pochylony smtnie nad wielkim kuflem, zastanawiajc si, dlaczego przyszo mu koczy ycie wanie tutaj. Urodzi si,

co prawda, w pobliskiej wsi i tam, jak wszyscy chopi, powinien umrze. Ale... Zaan we wasnym mniemaniu nie zasugiwa na tak dol. Kiedy zobaczy co to umiech losu. Dawno, dawno temu kapani z pobliskiej wityni Wszystkich Bogw dostrzegli w tym, rnicym si od innych, dziecku yw inteligencj i mimo niskiego urodzenia wzili go na nauk. Zaan mia szczcie. Szybko nauczy si licznie kaligrafowa i zamiast i na sub do jakiego prowincjonalnego, szlacheckiego majtku, gdzie moe nawet dostpiby aski podawania do stou, zosta witynnym skryb. Omino go bicie, znoszenie humorw pana z nazwy szlachcica, a z zachowania wiejskiego przygupa i chama, jak kady szlachcic w tej zapyziaej okolicy. Zosta skryb. Pozornie skryba to co gorszego ni szlachecki pachoek, ale Zaan szybko odkry, e to stanowisko daje dostp do jednego z najwspanialszych miejsc w jego wiecie witynnej biblioteki. Po poudniu, a w zimie po zmroku dawao mu to dostp do wszystkich zgromadzonych tam ksig i Zaan czyta... O rycerzach, o smokach, o Bogach i ludziach, o dalekich krain ach, 13 o wyprawach i przygodach, pogldach i mylach tych, ktrzy stworzyli ksigi. Z pozoru skryba to kto zaledwie troch lepszy od witynnych ciurw, ale... Nie, to kto, kto mia dostp do drugiej czci biblioteki. Tej dla kapanw. Tej, gdzie najbardziej wtajemnic zeni powinni studiowa najwiksze tajemnice bytu. He... witynia kiedy moga mie takich ludzi. Teraz podupada, miaa takich kapanw jak caa ta zapomniana przez wszystkich okolica tpych, obartych chopsk dziesicin namiestnikw Bogw, nie rnicych si niczym od zgupiaej okolicznej szlachty, od tustych urzdnikw pastwa, ktrych zesano tu kiedy za jakie przewinienia w miastach lub dlatego, e byli po prostu zbyt gupi, by suy gdzie indziej. Nie. Jedynym czowiekiem, ktry po kryjomu czyta dziea z tajnej czci biblioteki, by Zaan. To byo jego krlestwo. Krlestwo demonw, Prawdziwych Bogw i Boga Zdrajcy, Zakonu i Jego misji. Czego, co byo utajnione, odgrodzone od zwykych zjadaczy chleba jak trucizna od ciaa chorego. Zaan czyta. Czyta wszystko, pamita wszystko, mia w rkach wszystkie tomy o treci zbyt trudnej, by mogli j poj miejscowi kapani. Zacz rozumie, zacz myle, zacz marzy. W snach widzia siebie jako rycerza, jako czarownika rozwizujcego najwiksze zagadki, jako medyka leczcego krlw. Zacz marzy o innym yciu, ktre nie byo mu dane. Mia czterdzieci lat. Jego udziaem bya nuda. Nuda i piwo w karczmie, na ktre ledwie go byo sta. Coraz czciej apa si na tym, e zamiast czyta, zamiast podziwia, szed do karczmy i zrozumia take, e czyni to coraz czciej. e musi to robi codziennie. Zastawi prawie wszystko, srebrny piercie, ktry da mu kiedy szlachcic za napisanie pozwu i kolczyk od jakiej modej pani za napisanie miosnego listu. Przepija wszystko ze swoich malekich zarobkw. Wiedzia, e przepije take cae oszczdnoci cztery brzowe, zaszyte gboko w poduszce barogu. Cztery brzowe dorobek ycia witynnego skryby. Bdzie tak tu siedzia, wieczr za wieczorem, nic nie mwic, nikomu nie przekazujc wiedzy o dalekich krajach, o wspaniaych miastach, o zdarzeniach, ludziach i Bogach, a nawet o straszliwych Ziemcach, naj wikszej tajemnicy wityni... A ktrego dnia nie bdzie si mg podnie. Chopi zanios go do wityni, kapani pol jakiego ciur po cyrulika, ktry przyjdzie i zamknie mu oczy. Taaaak... Nie czekao go ju w yciu nic. Nic, czego mgby chcie, pragn, poda. Na nic caa wiedza, na nic nawet herezje, ktre pozna z zakazanych ksig, na nic dawne opowieci. Dla niego jest tylko nuda, pociemniae deski aw w karczmie, towa rzystwo chopw i piwo, na ktre ledwie go byo sta. Dzie w dzie, rok po roku a do kresu ycia. Na zewntrz rozlegy si kroki. nieg skrzypia pod butami. Skrzypny drzwi, wpuszczajc do rodka olepiajcy blask niegu i wirujce, biae patki. Obcy zamkn szybko drzwi, eby nie wyzibia izby. Zaan patrzy z zaciekawieniem. Mczyzna, a waciwie chopak, mg mie nie wicej ni szesnacie, siedemnacie lat, ubrany by w obcise skrzane spodnie i wielk, rwnie skrzan kurt z postawionym wysoko konierzem z biaego, baraniego futra. Przy biodrze mia dugi miecz. Oczy zakrywa14 y mu okulary z przydymionego szka, takie jakie nosi szlachta z gr, eby nie olepn od niegu, ale te wykonane byy o wiele lepiej, miay opraw z cienkiego, mistrzowsko ksztatowanego drutu, a i szko wygldao na trwale i rwnomiernie przydymione. Bya

to jednak jedyna lepsza rzecz, jak posiada. Zarwno buty, jak spodnie i kurta nosiy lady dugiego uywania i wielu le wykonanych napraw. Ale nie to zwrcio uwag Zaana. Obcy mia skr tak bia, jakiej nie mia nigdy najbardziej osabiony dugotrwa chorob czowiek bya jak najczystsze wapnowane ptno, jak mka, jak ple. To czowiek zza Wielkiego Lasu, biaoskry czy jak oni tam... tak, oni nazywaj si ludmi, a my to niby zwierzta. Zaan nagle zda sobie spraw, e po raz pierwszy w yciu jego mdro wyniesiona ze starych ksig znalaza praktyczne zastosowanie. Tak, powinien si od razu domyli: biaa skra i jasne wosy. By jedynym czowiekiem w karczmie, ktry wiedzia, z jak daleka przyby ten czowiek, by moe jedynym w tym pastwie. Aaaaa... Na co komu ta wiedza? Czu, e i tak zdechnie przy piwie na tej samej awie, na ktrej wanie siedzia i nie bdzie musia dugo na to czeka. Chopak tymczasem przesun okulary do gry tak, e tkwiy teraz na jego jasnych, prawie biaych wosach i podszed do stou przy komorze. Arendarz wsta, biorc do rki dzban i naczynia, ale chopak powstrzyma go ruchem rki. To byo dziwne. Obcy, z tak daleka? Z ca pewnoci przemierzy dzisiaj dug drog i nie chcia niczego? Zaan zowi jednak jego tskne spojrzenie, ktrym omit wiszce u poway pocie soniny i zrozumia natychmiast. On nie mia pienidzy. Jestem szlachetnym rycerzem powiedzia chopak, przesuwajc wzrokiem po wntrzu karczmy. Widok tpych, chopskich mord wywoa na twarzy lekkie skrzywienie. A gdzie le twoje ziemie, panie? Nie mam ziemi co w gosie chopca wiadczyo, e jest troch skonfundowany. Jestem bdnym rycerzem wyjani. Przemierzam gocice i... przekn lin zabijam smoki, demony, potwory. Bdny rycerz umiechn si w duchu Zaan. Bez ziemi. W takim razie ciekawe, z czego yje. Przemierza gocice. A pienidze ma skd? Gdzie jego wsie, jego folwarki? Za co niby przemierza gocice? Przecie co musi je, myta paci, noclegi fundowa. Zabija smoki. Zaan pokrci gow. Smokw, wiadomo, nie ma. Demony... Demony albo s, albo te nie ma. Jeli s, to ten chopczyk za may na nie. A potwory? O taaaak. Potwory to ty zabijasz. Takie, co chodz na dwch nogach i gadaj ludzkim jzykiem. Za pienidze. C. Zbj, czy nie zbj, by to absolutnie pierwszy rycerz, ktrego Zaan widzia na wasne oczy. Musia by w potrzebie, skoro odway si gono opowiada o swojej zbjeckiej ofercie. W wiecie podobno byo peno takich szlachcicw i rycerzy, co to zabijali smoki, demony i potwory, a na razie, z braku powyszych, mogli za psi grosz pomaca mieczem niewypacalnego dunika. Ale ten by wyjtkowo bezczel15 ny. Mwi w karczmie takie rzeczy?... Nie ba si czy jak? Zaan mia wraenie, e to nie tylko jego pierwszy rycerz, ale take pierwszy naprawd wolny czowiek, jakiego zdarzyo mu si widzie. Ja... Tego... No, przepraszam, e pytam o ziemie powiedzia arendarz. No? Bo ja chciaem wiedzie, jak na janie pana woaj? Sirius. O! To, to, to... wanie. Znasz mnie? Nie, nie... Ja, tego... Bo tu by jeden taki pan... Znaczy janie pan... i on... no, zostawi dla pana pismo. Dla janie pana pismo. Jakie... chopak tylko chwil pniej ni Zaan zorientowa si, e adnego pisma nie ma. Gdzie je masz? spyta. Tu w komorze arendarz wskaza przejcie. Tu prosz, wielmonego pana, prosz zgi si w ukonie, przepuszczajc chopaka przodem. Zaan w jednej chwili zapomnia o prawie penym jeszcze kuflu. Tu dziao si co, o czym dotd mg tylko czyta w ksigach. Co, co nigdy wicej mogo si nie zdarzy w tej zapomnianej przez bogw krainie. Prawdziwy rycerz! I to nie aden zakonny, tyl ko wolny. Przez moment Zaan gotw by nawet uwierzy w smoki. Ciekawo pchna go w stron wejcia do komory. Nie baczc na pogronych w swojej powolnej rozmowie chopw, przypad tu pod drzwiami. Kto to ma by? to by gos chopca. Piekarz. Piekarz, tu niedaleko, nie... cztery chaupy dalej. Dug jaki mam zabra?

Nie. No to co? Powiedzie co? Niby co? No, e to za twoj krzywd, czy co. Nie, nic nie mwcie. al do niego mam. No dobra. Dziesi srebrnych i piekarzowa moe da na katafalk. Co? No psiama, zrobi to za dziesi srebrnych, wsioku. Sze. gos karczmarza zdecydowanie stwardnia. Sze brzowych. Co?!!! Sze brzowych. Nie wygodzi mi, jak mia. On... Dwadziecia brzowych. Sze. Dziesi? 16 Wida byo, e chopak zrobiby to nawet za misk strawy. No mwi, e sze. Psiama, dobra. Dawaj. Dam potem. Spotkamy si na ce buanego. A gdzie to, zaraza, jest? Za wsi, wedle rzeki. Tam dwanacie wiosen temu ko buany si... Dobra, dobra. Sze brzowych i daj mi teraz re, bo si zrzygam z godu. Zje dam. Ale odlicz od tych szeciu. A z godu si nie zrzygacie. Jak odek pusty, to nie ma czym. Zaan odskoczy w ostatniej chwili i wrci do swego kufla. Gospodarz, znowu dla niepoznaki w ukonach, odprowadzi chopca do stou. Zaraz te rzuci jajka na piec, nakroi chleba i odci gruby pat soniny. I gorzak! Przy misce szybko pojawi si suszny kubek dobrej okowity. Zaan dopi piwo, wsta i udajc obojtno, zacz wkada dugi paszcz. Wyszed z karczmy, kiedy chopak pochania swj posiek. Do piekarza nie byo daleko. Zaan szed jak zamroczony. Rycerz! Nie, zbj, szumowina.. . To niewane! Dziao si co dziwnego. Czterdziestoletni skryba czu, e ycie moe ukada si jak dawne sagi, jak opowieci o zamierzchych herosach. Moe bdzie wiadkiem czego, o czym mgby opowiada wnukom, gdyby kiedykolwiek mia wnuki lub przyjacioom w karczmie, gdyby kiedykolwiek mia jakich przyjaci. Szed jak w gorczce. W jego yciu miao si zdarzy co wanego, co absolutnie innego ni wszystko dotd. Tu przy piekarni skrci i ukry si za rogiem chaupy naprzeciw. Mrz by ostry, ale nie musia czeka dugo. Chopak pojawi si chwil pniej, jeszcze obcieraj usta po posiku. W przeciwiestwie do Zaana jednak jego krok by pewny i dugi. Chopak, czyli szlachetny rycerz, jak sam si przedstawia, ledwie zerkn na piekarni. Od razu podszed do poczonego z ni domu piekarza. Otwiera! hukn pici w drzwi. Drzwi jednak byy zawarte. Hej tyyyyy!!! Otwieraj, psiama! Piekarz musia jednak co wywszy. Jego twarz migna przez moment w oknie na pitrze i wida byo, e ani myli otwiera. Hej ty! Na jednej nodze! chopak chcia go wzi podstpem. Chleb przyszedem kupi! Chleba nie ma rozleg si przytumiony gos z gry. No to mk kupi. Mnie tam za jedno! Po mk? A to do myna idcie! To zima zdziwi si autentycznie chopak. Myn zamknity. Piekarz nie znalaz kontrargumentu. Cisza przeduaa si coraz bardziej. 17 Hej tyyyy! chopak zrozumia, e tamten nie otworzy po dobroci. Wiesz po co przyszedem? Juci! No to otwieraj! A nie... To czerwonego kura puszcz! A czym ogie skrzeszecie na zibie?

Istotnie, porywisty wiatr zdawa si przybiera na sile, potgujc mrz i sypic niegiem. Ju ty si nie martw. Kura puszcz. onka i dziecka zgorzej. Po co? Juci! We niegu chaupa si nie zajmie! O esz ty chopcu rwnie skoczyy si argumenty. Stkajc z wysiku, chwyci b sucy w lecie do pojenia koni, rozpdzi si i waln nim w drzwi. Ale drzwi byy mocne. Chopak uderzy obem raz i drugi, potem odszed i znowu si rozpdzi. Tym razem b pk na p. Psia twoja ma! Sirius zdj okulary i schowa je pod skrzan kurt. Obj sup podtrzymujcy wypust dachu i usiowa wyrwa go z ziemi, ale sup ani drgn. To jednak podsuno mu pewn myl. Chwyci drg, na ktrym poprzednio lea b, unis go i chwiejc si od ciaru, uderzy w okno na pitrze. Zamachn si jeszcze raz i jeszcze dwa razy trafi w cian. Dopiero kolejne uderzenie roztrzaskao okno. Na chwil ukazaa si w nim czyja gowa, sdzc po targanych wiatrem, dugich wosach, najwyraniej kobieca. Potem gowa znika, a jej miejsce zaj spory nocnik, ktrego zawarto poszybowaa w d. Chopak odskoczy w ostatniej chwili. Wyranie zdenerwowany opar drg o framug okna i uywajc rk i ng zacz si wspina, a raczej peza w gr po chwiejnym, ukonym pomocie. Piekarz z on rzucali w niego garnkami, sprztami i wszystkim, co tam mieli pod rk. Stojcy naprzeciw Zaan wiedzia jednak, e go nie powstrzymaj. Wiedzia te, e do domu mona atwo si dosta z drugiej strony, od piekarni, gdzie drzwi trzyma tylko may haczyk. Nie chcc uroni ani chwili, pobieg w tamt stron, zadysza si ju na tak krtkim odcinku i niewiele mylc, run ciarem caego ciaa na drzwi od piekarni. Haczyk puci od razu i Zaan cho przez chwil poczu si jak Sirius. Wbieg do rodka, przemierzy sie i wpad do izby na parterze. Sysza dobiegajce z gry wrzaski i szlachetnego rycerza, ktry kl w ywy kamie. Chcia wbiec po schodach, ale musia uskoczy, bo wanie spada po nich zakrwawiony piekarz goniony przez chopca z obnaonym mieczem w doni. Piekarz podnis si, znaczc cian krwi. Chwia si na nogach, ale chwyci stoek i trzymajc go oburcz, osania si przed rycerzem. No przesta, psiama, ucieka tumaczy mu Sirius. Piekarz nie da si przekona, wycofywa si w stron pieca, parujc uderzenia stokiem. Chopak nie mg wzi zamachu w ciasnej izbie. Waln mieczem w powa, potem strci z szafy lichtarz i stuk dzbanek stojcy na awie. Dopiero kolejnym ciosem 18 udao mu si wytrci stoek z rk piekarza. Ten jednak nie zamierza si podda. Dokonujc cudw zrcznoci, wcisn swoje tuste cielsko w wsk szczelin pomidzy cian a piecem. Sirius kl, nie przebierajc w sowach, piekarz wrzeszcza, bo piec parzy go coraz bardziej, trzy kobiety ona i crki pakay, stojc na schodach. Chopak zrezygnow z zamachu i cicia, ustawi si tu przy szparze i pchn silnie na olep. Nie mg celowa w takiej ciasnocie. Piekarz wrzeszcza z takim samym nateniem jak przedtem. Sirius wycofa okrwawiony miecz i pchn jeszcze raz i jeszcze... Wrzask zac z sabn, ale chopak nie mia na tyle siy, eby pchniciem zabi od razu tak grubego czowieka. Uj miecz obydwoma rkami, ale tak nie mg nic zdziaa szpara bya za wska. Odrzuci miecz, wyj zza cholewy n i wciskajc si za gorcy piec, syczc z blu od gorca, zada dwa ciosy. W izbie zapada cisza. Kobiety nie pakay ju, Zaan ba si goniej odetchn. Sirius wzi z otwartego kufra jak szmat i wytar ostrze, potem schowa n z powrotem do buta. Rozejrza si wok. I widzisz zerkn w stron nieywego ju piekarza przez ciebie zawinilimy juch ca chaup. potrzsn gow i piec trzeba bdzie rozebra, eby ci wyj. Podnis miecz i spojrza na wtulone, jedna w drug, kobiety na schodach. No to teracie sieroty mrukn. Pienidze macie. Z domu nic nie bior. Szarpn mocno potn zasuw, otworzy drzwi, ale zatrzyma si jeszcze na chwil. Rad wam dam spojrza na przeraon matk tulc do siebie dwie chlipice crki. Stara jeszcze nie jeste. Dom masz i piekarni. Bierz szybko chopa, ktry chleb umie miesi. Wtedy crki nie umr z godu splun na prg. Wielu si zdecyduje, bo posag masz suszny. Bdziesz moga wybiera. Sirius wyszed na zewntrz. Zatrzyma si jednak jeszcze raz i krzykn z dworu: Gupio mi, e ci chaup rozpieprzyem i e piec bdziesz musiaa rozbiera

ostatni raz spojrza na kobiet stojc dokadnie na rodku schodw. No, ale sama widziaa. On ucieka. Ruszy zanieon ulic. Chwil potem z domu wypad Zaan i zwymiotowa dokadnie w miejscu, gdzie niedawno jeszcze sta b. Ale to bya tylko sabo ciaa. Jego umys pochonity by czym innym. O tym zdarzeniu ludzie w okolicy bd mwi jeszcze przez pidziesit lat! Ich wnukowie bd opowiada ca histori przyjezdnym jeszcze za sto lat! Bogowie! Dwanacie lat temu buany ko kowala zama na ce nog to teraz z nazwy ka Buanego. A ta piekarnia?! Wie, ktra nie miaa nawet nazwy bd teraz nazywa Wsi Zabitego Piekarza? A on to widzia! Uczestniczy w historii. By wiadkiem, jak si tworzya. Nie, nie wiadkiem, uczestnikiem. On wsptworzy histori, bo i o nim bd teraz miejscowi opowiada. Zaan wytar usta i wyprosto19 wa si, czujc na policzkach mrone powiewy wiatru. A niech zbutwiej ci wszyscy ludzie! Niech rozprawiaj, roztrzsaj, dyskutuj o tym przez wszystkie wieczory swojego ycia. On ju nie naley do ich wiata. On zobaczy, e mona y inaczej, e mona si nie ba, mona by wolnym, mona nie gi karku przed byle lepiej urodzonym. I jeszcze co, byo w tym jeszcze co, czego nie mg sobie uwiadomi albo po prostu nazwa. e co? powiedzia do swoich wasnych wtpliwoci. e tego chopca zapi i powiesz na stryku? Pewnie, e na stryku, przecie w caej okolicy nie ma mistrza topora, ktry by go ci. I tak to lepsza mier ni na awie, w karczmie albo w swoim barogu byle cicho, byle nawet wasn mierci nie zakci spokoju tych, ktrzy uoyli porzdek wrd ludzi. A szlag! Zaan zdecydowa si nagle i ruszy w lad za Siriusem. I tak bd tu y przez pidziesit lat! krzykn, majc na myli to, co przewidywa odnonie przyszych gminnych legend. yciem lepszym ni dotychczas. Wiatr, tak mocny przed chwil, zdawa si cichn. Za to nieg znowu zacz pada. Zaan, ktry straci chopca z oczu, musia przyspieszy, ale nie ba si, e zgubi lad wiedzia, gdzie jest ka buanego. Kiedy dotar na miejsce, karczmarz ju czeka. Nie by sam, towarzyszyo mu dwch osikw. Zaan ukry si za kp onieonych krzakw, skd mg ich dobrze widzie. Mia obawy, czy nie zostanie dostrzeony, ale na szczcie nikt nie patrzy w jego stron. Masz pienidze? Sirius cigle trzyma miecz w doni. Dokadnie i precyzyjnie czyci kling szmat. A jake, mam karczmarz wrczy zapat. By skner, nie ufa nikomu, ale na swj dziwny sposb by uczciwy. Dwch parobkw byo mu potrzebnych jedynie dla zapewnienia bezpieczestwa. Jaki wsiok laz za mn cay czas. Aaaaa... wiem karczmarz potwierdzi ruchem gowy. Nie zawracajcie nim gowy. To skryba ze wityni. Skryba? To jest nikt. Zaan dopiero teraz zda sobie spraw, e mwi o nim. No to... Hej wy tam! rozleg si donony gos. Zaan drgn tak mocno, e cae paty niegu osuny si z krzaka, za ktrym by schowany. Nikt jednak nie zwrci na niego uwagi. Z boku zblia si kto, Zaan nie mg go na razie dostrzec, czyja obecno sprawia, e karczmarz i pachokowie runli na kolana. Sirius rwnie patrzy w bok, ale nie wyglda na zbytnio przejtego. Powoli czyci kling swojego miecza. Rzu to zbju i na kolana! 20 Zaan dopiero teraz dostrzeg tego czowieka. Zascho mu w gardle. To by... To by... Rycerz Zakonu. Drugi rycerz, ktrego widzia tego samego dnia, ale tym razem Zaan czu jedynie strach. Do ciebie mwi psie! Bogowie! Rycerz Zakonu! Musia popasa gdzie w pobliu obyczaj zakonny nie pozwala na nocleg w izbie, nawet przy takiej pogodzie bo nie mia na sobie pancerza , jedynie pasy z przytroczonym na plecach mieczem. Na plecach... Nie raczy nawet wyj Sirius nie by godnym go przeciwnikiem. Pachokowie upadli przed nim na twarz. Karczmarz by moe zrobiby to samo, ale strach odebra mu moliwo uczynienia jakiegokolwiek ruchu.

Zabie piekarza, psie rycerz podszed do chopca na odlego mniejsz ni dwa kroki. Jego twarz wykrzywiaa nie skrywana pogarda do wszystkiego, co niskie, a do czego zmuszony jest mwi. Na kolana albo wezm na powrz i powcz za koniem do... Sirius zrobi w swoim mniemaniu bardzo gron min, ktry to efekt osiga przez silne marszczenie brwi i wysuwanie szczki. Kiedy Rycerz Zakonu prychn miechem, chopak bez ostrzeenia, przez szmat, ktr cigle trzyma na klindze, pchn mocno mieczem. A stkn z wysiku. By to najbardziej brudny chwyt, jaki Zaan mg sobie wyobrazi. W adnej z ksig o rycerzach nie czyta o czym takim. Ale pchnicie byo skuteczne. Rycerz Zakonu nie by jakim tam grubym wieniakiem. Umartwianie, szkoa, regua postu sprawiy, e by co prawda ylasty i silny, ale by te chudy. Miecz Siriusa wszed w brzuch jak n w ciasto, a chopak zamiast wyj go i da przeciwnikowi szans obraca nim na wszystkie strony, eby powikszy ran i upyw krwi. Rycerz Zakonu by wietnie wyszkolony. Zdoa wydoby miecz z pochwy na plecach, zoy si i nawet wzi zamach... potem jednak to on uklk przed Siriusem, by po chwili run twarz na nieg. A on skd tutaj? chopak od nowa zacz czyci swj miecz. Donis kto na mnie. P... p... p... oczy karczmarza dosownie wychodziy z orbit. Co tam gadasz? P... Panie... on... Co? T... to... to przecie Rycerz Zakonu. O... oni s najlep... najlepsi w mieczu i w wa lce... najlepiej wyszkoleni... n... n... najszybsi... Ha! No patrz! chopak odrzuci szmat i schowa miecz do pochwy. A ja po prostu, psiama... rozemia si ja po prostu nie wiedziaem, e on jest tak strasznie szybki. Pachokowie dopiero teraz odwayli si podnie gowy. Obaj rzucali na boki podejrzliwe spojrzenia. 21 No. Bywaj jeden z drugim Sirius, cigle miejc si, ruszy w stron gocica. Zaan dopiero teraz otrzsn si z paraliujcego strachu. To, co widzia, byo niebywae. Ale to, co dziao si w nim samym, wprawiao go w jeszcze wiksze zdziwienie. Zacz biec, najpierw chykiem, potem ju jak mg najszybciej, rodkiem gocica. Dogoni chopca w coraz wikszej zamieci. Ten odwrci si i nawet lekko umiechn. A to ty. I co tak za mn azisz? Chc by waszym giermkiem! wypali Zaan umiechajc si radonie. O esz ty... chopak otworzy usta ze zdumienia. e jak? Chc by waszym giermkiem. Psiama. Giermek starszy od rycerza? Hm. To moe by mrukn Zaan. Ale tylko wtedy, gdy rycerz modszy od giermka. Chopak umiechn si lekko. A nie jeste czasem donosicielem? Ten, co donis, od dawna w chaupie... nagrody wyglda. Nic to. Wnet wszyscy bd i tak wiedzie, e wy tego Rycerza Zakonu zrobi gest jakby palcem podrzyna sobie szyj. Za to kara jedna. I mimo to chcesz?... Tym razem umiechn si Zaan. Czu jak krew pulsuje w skroniach. Ano ja tam widziaem tylko, jak ecie we wsi smoka ubili. Brwi chopca powdroway do gry. A potem... tego, no... bazyliszka! Sirius rozemia si gono. Podobasz mi si machn rk i ruszy od razu szybkim krokiem. No to chod. Konia nie mam. Rycerz Zakonu mia konia Zaan o mao nie wpad na chopca, bo ten zatrzyma si nagle. O esz ty... No przecie podrapa brod. Ale gdzie on? A na gocicu. To Janie Wielmony Pan Rycerz nie bdzie popasa w chaszczach.

No... A w ktrej stronie? Ano, stamtd Zaan wskaza za siebie przyszlimy. No to pewnie bdzie tam wskaza kierunek, w ktrym mieli i. Chopak znowu si rozemia. Kucie smokw i bazyliszkw od rana osabia rozum ruszy zanieonym gocicem, ale tym razem tak, eby Zaan mg nady Wiesz... Ciesz si, e ci wziem. Do usug Zaan czu, e w tym tempie niedugo chwyci go zadyszka. Na szczcie nie musieli i daleko. Tu za zakrtem, w niewielkiej niszy wrd drzew, ktre osaniay od niegu zobaczyli dwa konie. Pilnowa ich moe trzynasto, moe czternastoletni chopak, zapewne giermek rycerza. Nie ma ci tu! Ale ju!!! Sirius nawet nie dotkn miecza. Giermek jednak musia co wyczu w jego gosie. Czmychn w las tak, e po chwili syszeli ju tylko tratowane przez niego krzaki i nieg osypujcy si z drzew. Zaan z pewnym niepokojem popatrzy na rumaka, ktry przypad mu z podziau. Zbliy si do niego, ale odskoczy zaraz, kiedy ko spojrza i zara gwatownie. Zerkn w bok. Sirius z pewn min chwyci wierzchowca za uzd. Kiedy jednak tamten potrzsn gow odskoczy rwnie szybko jak Zaan. Obaj dopiero po duszej chwili rwnie niezgrabnie wgramolili si na grzbiety zwierzt. Siriusowi po duszej szarpaninie udao si nawet umieci drug nog w strzemionie. Ty suchaj z wyranym poczuciem wyszoci spojrza na Zaana moe powinnimy jednak zapa tego szczyla. No zapa mona. Ale po co? Ludziom rozpowie. Ma koni zna. Moe jakie znaczne? Eeeee... Karczmarz te chce y. Co? Karczmarz go do piachu... Znaczy do niegu. Mg widzie, jak si na polanie rozmawiacie. A ci jego pachokowie... Zapi chopca w kniei? Zapi. Oni te chc y. Sirius wyranie uspokojony, opar do na ku sioda. No to w drog! Mwi si: w konie poprawi go Zaan obznajomiony z rycerskimi romansami. Chopak spojrza na niego spod oka, ale po chwili posusznie powtrzy. W konie! 23 R Wielki ksi Archentar oszczdnym, cile okrelonym przez etykiet ruchem rki, zaprosi goci do stou. Lath i Meredith zasiedli po obu stronach gospodarza, pilnujc, eby aden z nich nie zrobi tego szybciej ni drugi. Potem jednak atmosfera znacznie si rozlunia. Pose poprosi o moliwo obsugiwani go przez wasne niewolnice tylko one wiedziay, co wolno mu je, a czego nie. Na nim te, jako na gociu honorowym, spoczywa ciar nawizania rozmowy. Lath wiedzia, co najbardziej interesuje gospodarza. A jak tam, panie gospodarzu, sprawy waszego handlu powiedzia. Doszy mnie suchy, e poprzez zmniejszenie ce, odebralicie lwi cz obrotw Pastwom Wschodu. Lwi cz? mrukn Archentar. Doprawdy przesada. Nooooo... Ale nowy zacig ogosilicie. Powiedziae panie Archentar skin gow e handel ma wpyw na armi spojrza na Mereditha czy niczego nie pomyliem? Tak, panie gospodarzu. Jeli upadnie handel, Pastwa Wschodnie nie bd mogy paci odu. Wojsko obrci si przeciwko zuboaym wadcom, bowiem ich si, ich jedynym rdem bogactwa, jest handel... Czy moesz to wytumaczy, panie wtrcia Asija przecie to bogate kraje, jak syszaam. Wanie Lath umiechn si do dziewczyny jak upadnie handel, zabraknie wikszoci dochodw tych pastw. Dziwne nie moga zrozumie Asija to pastwo ma dochody i straty jak jaki handlarz? Przecie oni s zbyt bogaci, eby straci wpywy i... przez chwil szukaa odpowiedniego sowa ...i dochody. Taaaak cesarski pose nie mg si powstrzyma, eby nie wetkn Asiji szpilki.

Bogactwo Pastw Wschodu bierze si z ich bogactwa, zaiste. 24 Ale armia i handel? skrzywi si Meredith. Czy to nie przesada czy te sprawy? Bogactwo bierze si z ziemi. To w takim razie, dlaczego Linnoy utrzymuje port w Dei? To malutka, zagubiona w morzu skaa, gdzie nic nie ronie. Wszystko trzeba dowozi morzem. Utrzymanie portu kosztuje majtek. Po co im to? Nikt si nie odezwa. Utrzymywanie portu w Dei byo powszechnie uwaane za fanaberie starego ksicia Linnoy, ale nikt nie odway si powiedzie tego gono, na oficjalnej uczcie. Nawet wtedy, kiedy nie byo w pobliu nikogo z poddanych Linnoya. eby kontrolowa pobliskie cieniny odezwaa si nagle Achaja. Trzymaj port, eby mogy sta tam wojenne okrty. Bez ich zgody nikt nie sforsuje cienin pomidzy morzami. To bzdura wtrcia Asija. Przecie kady wie, e Linnoy nie pobiera ce ani opat za przepywanie cienin. Zreszt, nawet gdyby je brali, to i tak wpywy nie pokryyby kosztw utrzymania portu przypomniaa sobie dyskusje na dworze jej ojca. Co ty na to, moja panno? Meredith zwrci si do Achai. Robi tak, bo wicej zyskw maj z handlu ni z opat i ce. Cieniny to zoto z gr, to nasze zboe i wena, to wyroby rzemielnikw zachodu, bydo z poudnia i elazo z pnocy. Cay handel odbywa si teraz w miastach Linnoya. Wystarczy, e kto sprbuje zaoy faktori w pobliu cienin, on je od razu zablokuje i mamy drug Wojn Wiatrw, w ktrej mae ksistewko pokonao olbrzymi tyrani, odcinajc jej w kocu dopyw wszystkich towarw. Milcz, gupia sykna Asija, zdenerwowana zbyt dug wypowiedzi pasierbicy. Pani Meredith lekko pochyli gow. Czuj podziw dla pani wychowawcw. A wic czujesz podziw gwnie dla pani Asiji, ktra uczy mnie, nie szczdzc wysikw. Lath i Meredith tylko cudem powstrzymali si od parsknicia miechem. Lath pooy nawet do na ustach, jakby obawia si, e nie bd posuszne jego woli. Meredith, bardziej opanowany, krzywi wargi i skupi wzrok na swoim kielichu wina, jakby nagle odkry tam co interesujcego. Nawet Archentar poczu znowu co, jakby szacunek dla crki, ktra potrafia znieway Asij, oficjalnie wypowiadajc pochlebstwo. To dziecko naprawd byo ywe, inteligentne i bystre. A moe... moe uchroni j od wojska... moe j obra nastpc? Archentar nie mg mie najmniejszego pojcia, e decyzja, ktr on sam uwaa za drugorzdn w yciu moe mie tak wane skutki dla wiata. Nie mia pojcia, bo nie mg mie, e wanie w tej chwili, w jego gowie, way si los caej znanej cywilizacji, caej historii w jej najbardziej istotnym wle. Archentar nie by jednak kim, kto zmienia raz powzite decyzje. Tym samym, nie wiedzc o tym, odrzuci dan 25 mu moliwo zmiany losu. Historia nie zapamitaa go, nie odnotowaa w swoich annaach, nawet jako starego, uczciwego i ponad wszystko, ponad los wasnej rodziny, oddaneg o pastwu czowieka, za jakiego chcia we wasnych oczach uchodzi. Archentar zapad w nico dokadnie w chwili, kiedy odrzuci myl o zapobieeniu subie wojskowej Achai i postanowi jednak, gnany swoim faszywym poczuciem przesadnej sprawiedliwoci, skarci crk. Achajo wmwi sobie jako dodatkowe usprawiedliwienie, e robi to take, by ochroni crk od zemsty swojej ony reszt uczty spdzisz na stojco. Achaja wstaa szybko, pochylajc gow. Meredith spojrza spod oka na gospodarza. Nawet Lath unis w zdziwieniu brwi. Etykieta nie pozwalaa jednak na najmniejszy nawet komentarz dotyczcy surowoci obyczajw gospodarza. Panie... stary kucharz podszed do stou i ciko opad na kolana. By bardzo ociay i coraz trudniej byo mu stosowa si do wymogw obyczaju. Ale by te mistrzem. Mistrzem, ktremu darowywao si nawet wiksze uchybienia i ktry mg liczy na spokojn staro, kiedy obdarowany majtkiem, a moe nawet wasn wiosk, osidzie gdzie, wrd dbr swojego pana. Dobrze, zaczynaj ksi klasn w rce. Jedzono w milczeniu. Dziewczta przy stole rzucay tylko ukradkowe spojrzenia na niewolnice, ktre pojawiy si razem z kucharzem i zaczy usugiwa Lathowi. Obie byy przestraszone. Niewolnice byy praktycznie nagie. Kada z nich miaa na sobie tylko rodzaj fartuszka. Nie uszo to rwnie uwadze Archentara. On te by poruszony

i chocia sysza o niewolnicach cesarstwa, zastanawia si, jak zapyta o takie zhabienie kobiet, eby nie obrazi gocia. Z kopotu wybawi go sam Lath. Przepraszam, widz, e widok niewolnic wzbudza pogard. Ale... Wiem, jakie s zwyczaje Krlestwa Troy. U nas take si je szanuje. Wiem te, e adna kobieta nie moe chodzi pnago. One s cakiem nagie wtrci Meredith. Tak. Ale to nie kobiety. To niewolnice. Nieludzie cierpliwie wyjania pose. To tak jakbycie panie dopucili do stou psy. One rwnie nie nosz szat. A... Archentar czu, e czerwieniej mu policzki. Dlaczego tak dziwnie wydymaj usta? Och, to takie zabezpieczenie. Kadej niewolnicy wypala si na poladku znak jej stanu. W usta wkada si im specjalny knebel, ktry sprawia, e nie mog rozewrze szczk ani poruszy jzykiem. One nawet nie mog nikogo poprosi o pomoc. Straszne mrukn Meredith. To tylko niewolnice. 26 Obie dziewczta przy stole byy przeraone. Asija jednak po pewnym czasie przemoga si. Nie moga nawet powstrzyma umiechu, wyobraajc sobie Achaj w takim stroju, z zakneblowanymi ustami. Szczeglnie, e ksiniczka nic sobie nie robia z kary stania przy stole. Manewrowaa tym nowomodnym widelcem z tak wpraw, jak stary wojownik wada mieczem. Nawet najmniejszy ksek nie spad na st. Po chwili gwny kucharz ponownie pojawi si w jadalnej sali. Tym razem pochyli si, nie zadajc sobie trudu, eby cho uda, e chce przyklkn. Archentar, ktry lubi go, nawet nie dlatego, e sam by arokiem, ale z powodu wpywu, jaki miay na goci wietne posiki, umiechn si do niego. Podnis rk i w sali zapada cisza. Znajd w piwnicy najlepsze wino! poleci zgodnie z nakazem etykiety. Wino stao przygotowane od dawna w kuchni. Kucharz jednak musia je przynie osobicie. Kiedy pojawi si z powrotem z wielkim dzbanem, Archentar wskaza crk. Obyczaj nakazywa, eby pierwszy kielich wychyli kto najmniej znaczny przy stole. W tym celu zawsze, w kadej uczcie towarzyszyo rodzinie, oficjalnym gociom i przyjac ioom domu kilku tak zwanych ubogich krewnych ludzi, ktrzy nigdy nie mieli prawa zabierania gosu, ktrych ignorowao si i traktowao jak powietrze, a ich jedynym zadaniem byo kosztowanie pierwszych kielichw (by nikomu cho troch bardziej znacznemu nie przypad w udziale ten poniajcy obowizek), branie na siebie winy za zbyt gone czknicia czy pierdnicia oficjalnych goci (tak, tak... kady przecie pamita, jak uporczywe wiatry ksicia Linnoy podczas uczty doprowadziy do prawie dwudziestoletniej wojny pomidzy jego ksistwem, a tyrani Symm). Ci ludzie czsto nie byli nawet prawdziwymi krewnymi. W kracowych przypadkach mona byo wynaj kogo ze zuboaej szlachty, a nadworny heraldyk robi z nich krewnych jednym pocigniciem pira. Teraz jednak Archentar wskaza na swoj crk. Chcia j ukara za to, e perfidnie tak dobrze radzia sobie, nawet stojc? Za jej wczeniejszy ostry wo bec macochy jzyk? Ale bya to kara zbyt sroga. Meredith zesztywnia zaskoczony, nawet Lath spojrza na dziewczyn, eby upewni si, czy to na pewno crka gospodarza. Asija stumia umiech. Kucharz, z reguy mao czuy na wymogi etykiety, podszed do dziewczyny tak denerwujco powoli, e dosownie chwile dzieliy go od chosty. Achaja jednak dzielnie podniosa swj kielich. Kucharz, nie zwaajc na tusz, nalewa go na klczkach. Meredith i Asija zamarli w bezruchu, kiedy dziewczyna podnosia wino do ust. Meredith, dlatego bo j lubi i nie chcia, eby nieopatrzna skarga z jej ust doprowadzia do jeszcz e wikszych upokorze w jego obecnoci, Asija przeciwnie, liczc na to, e tamta popeni jaki bd, co da jej moliwo natychmiastowego zareagowania. Na twarzy ksiniczki pojawi si jednak lekki umiech. Przez chwil waya w gowie, na co moe sobie pozwoli, a potem... Potem podniosa kryszta do ust i wychylia zawarto jednym wielkim haustem, odrzucajc gow do tyu. To bya jej zemsta na ojcu niech przez moment gocie sdz, e ma crk zajad pijaczk.

27 Kucharz zzielenia bardziej nawet ni sam Archentar. Ksice dziecko, a goli wino jak marynarz w porcie! Taka zniewaga! Taki policzek wymierzony gociom!? Takie splunicie w twarz posa Latha! Kucharz egna si z yciem, Asija nie moga uwierzy w swe szczcie, Lath zastanawia si, czy moe sam wypowiedzie wojn, czy musi czeka na decyzj cesarza... Och powiedziaa Achaja sodkim gosem to wino jest tak znakomite i tak mocne, e upiam si samym zapachem. Z Archentara uszo powietrze. Asija przeciwnie, wcigna je z gonym sykiem. Meredith zachichota, a Lath poczu ulg. Tak dobre wino, e upija sam zapach? Obraza zamienia si nagle w komplement dla goci. Czarownik umiechn si do dziewczyny. Ten brzdc naprawd jest sprytny. Lath zacz klaska w donie. By przekonany, e gospodarz ukartowa to wszystko z crk. Ot, takie mae wytchnienie od nudy oficjalnych przyj. Jedynie kucharz, cudem uniknwszy miecza, nie mg napeni pozostaych kielichw, bo dray mu rce. Biesiadnicy, w przeciwiestwie do ksiniczki, ledwie umoczyli wargi. Przyjdzie czas i na pijastwo. Obyczaj jednak kaza zachowywa si bardziej konwencjonalnie, przynajmniej na pocztku. A wiecie Pastwo Lath znowu podj temat politycznej dyskusji, wiedzc, e w dalszym cigu to na honorowym gociu spoczywa obowizek podtrzymywania rozmowy. Wiecie, e s krainy gdzie nie ma pojcia honoru, ani godnoci, ani... Choby kraje Pnocy mrukn Meredith, wzruszajc ramionami. A nie, nie. Oni tam swj psi i pody, ale honor jednak maj. S kraje o jeszcze bardziej nikczemnych obyczajach? zdziwi si Wielki Ksi. By odpowiedzialny za dyplomacj Krlestwa Troy, a jednak nie sysza o wikszym prostactwie ni na Pnocy. A s, s Lath pogadzi swoj rwno przycit brod. Mwi o Chorych Ludziach zza Wielkiego Lasu. Zachd? mglicie kojarzy Archentar. Stamtd wyroby rzemielnicze pyn i jeszcze... nie mg sobie przypomnie co jeszcze. Wielki Las? Syszaem, e tak naprawd nie jest za wielki. O nie, panie czarowniku. Jest przeogromny, jest nieprzebyty. To jak docieraj do nas towary? Morzem albo poprzez gry Pnocy. To podnosi cen, wiem, ale przez las? Nie. Nie ma mowy. Wielki Ksi skin gow. No, a dlaczego, panie pole cesarski, nazywasz ich ludmi bez honoru? Ach Lath rozsiad si wygodniej i skosztowa wina. 28 Posowaem do Krla Hemenroy. Mj okrt zatrzyma si wanie we wspaniaym porcie-twierdzy Hem, od samego imienia wadcy nazwanym. Miaem ju rusza w gb kraju, do stolicy, ale wstrzymano mnie, mwic, e wiadkiem wielkiej bitwy zosta mog. Tako nastpnego dnia, zgodnie z zapowiedzi zwiadowcw z okrtw kaperskich, na redzie flota Chorych Ludzi si pojawia. Aaaaa... jaka tam flota. odzi e w duej kupie i kilka moe pomniejszych statkw handlowych. Okrty miasta Hem uderzyy na nich, spustoszenie czynic. Nie mino p dnia, a wszystkie ju byy sczepione, dym nis si ku niebu, a ja rozczarowany byem, bo to nie adna bitwa, tylko zwyka rze. I nie poddali si? Ha! cesarski pose uderzy rk w st. Nie byo komu si poddawa. Mylaem, ju po nich. Wszystkie okrty spalone po abordau. A Chorzy Ludzie zamiast w jasyr, to do wody skakali. To na brzegu ich poapali? Lath pokrci gow. Suchajcie panowie. Staem na brzegu, w porcie na murach. Wszystko widziaem. Ci rozbitkowie do portu pynli... Jak to? Wpaw? A jake. Sia ich dopyna do achy, na ktr odzie kupieckie wycigano. Chciaem i ju. Co bd si kani przyglda, ale oni... pose znowu ykn wina. Oni,

jak dopynli, to za miecze i tum, co si tam zebra, siec zaczli. Meredith, cho byway w wiecie, skrzywi si z odrazy. No to ich chyba wojsko raz dwa rozproszyo? powiedzia Archentar. Jakie wojsko? To wojsko na okrtach bitw czynio! Stra uderzya i murowi. Ale tam tum by, przestrach i krzyki... Nie doszli. Ciba runa do bram, a Chorzy Ludzie wrd nich. Dgajc kobiety na rwni z innymi. Nie zamknito bram? Jak? Ciba uciekaa do miasta. Jak unie most, skoro dwustu chamstwa po nim biegnie? Przy kole nikt nie wydoli, a i liny si pourywaj. A Chorzy Ludzie wrd nich? Jak mwi. Na ulicach si rozlunio troch. Stra przypara kilku topielcw. Ale reszta... Tu do karczmy si wdarli, drzwi zamknli i dawaj z rodzin karczmarza so bie poczyna. Stra szturmuje, a oni miechy sobie urzdzaj. To w kocu onierstwo z dymem karczm pucio. To si dopiero ciba obruszya. I dawaj barw stray ly, kamieniam obrzuca. A z takim uporem, e stra si cofna. Panowie oficerowie na zamek pobiegli, komendy wyglda. Co czyni? A pan burmistrz wanie w wityni by. Kto go noem dziabn na schodach. Chorzy Ludzie? 29 A ktby? Pan komendant stray jeno na konia zdoa wsi, jak go kto mieczem pomaca. I ju we krwi lea. Stra zbja, ktry to zrobi na strzpy rozerwaa, jeszcze ubranie mia mokre. Ale co dalej? Kto ma komend bra? A tu domy pon. Chamstwo tumult czyni, w wityniach kapani pokotem le i nikt nie wie, kto ich do wasnych bogw wyprawi. Kto rabuje domy, skady, kantory... Chorzy Ludzie czy zwyky gmin zamieszaniem rozzuchwalony? Wtedy do ksicia, pod paac, stra ruszya tam si najazdowi przeciwstawi. I nawet wydawao si, po krzykach i nawoywaniach sam ksi na schody wychodzi... Ale nie... To jaki cham z Chorych Ludzi, jeno w skrwawiony m i rozdartym, ksicym paszczu. Pije to swoje bezbarwne, cuchnce wino, pluje i urga... i zorzeczy wszystkim, i wszystkiemu wok. Stra si rzucia, ale zdy jeszcze krzykn, e bogactwa ksicia teraz do kadego nale, bo nie ma ju wadzy w miecie Hem... Potem byo tratowanie, i rabowanie, i palenie... ale nie Chorzy Ludzie to urzdzili. Nie byo ju miasta Hem. Gdy bram chykiem opuszczaem to Chorzy Ludzie ogaszali, e teraz ju ce nie ma, ani podatkw, e kady sobie panem by moe. Potem swoj wadz ustanowili, a ze wzgrz jeszcze zdyem zobaczy, jak opornych z murw zrzucaj. Bitw przegrali i miasto zdobyli? Lath smtnie skin gow. Nie orem tylko wistwem zdobyte. Nie ma u nich komendy, nie ma porzdku. Ale jak wcieke psy gryz. Jak ucapi, ycia nie stanie. Z caego towarzystwa jedynie Achaja zwrcia uwag na zmian, jakiej podda si jzyk posa. Nadworny kronikarz i nauczyciel kaligrafii, wiele razy zwraca jej uwag, eby uwaaa na jzyk, jakim ludzie mwi. Kady niby mwi tak po prostu. Oczywicie inaczej chopstwo, inaczej kupiectwo, a jeszcze inaczej panowie. Ale nie o to tu c hodzi. Zupenie inaczej ludzie mwi na co dzie, a inaczej zapisuje si to w kronikach. Jeli kto nagle zaczyna mwi kronikarskim jzykiem, to znaczy, e albo nie opowiada tego, czego sam dowiadczy, albo owszem, ale byo to dawno, zdy podyktowa wspomnienia, ktre kronikarze uwiecznili, a on sam potem je czyta, jak kady inny... I wiesz, ksiniczko, mwi preceptor kaligrafii, jeli kiedy ludzie zaczn pisa tak jak mwi, niczego nie zmieniajc, to bd si dziwi, czytajc nasze opowieci: jakim dziwnym jzykiem mwilimy.... Meredith pokiwa smtnie gow. Taaaak. Te ju widziaem Chorych Ludzi. Ale kilkudziesiciu raptem. Gdzie to byo? zainteresowa si Archentar. Opowiedzcie o tym, panie czarowniku. Jeli nie znudz suchaczy... powid wzrokiem po wszystkich obecnych, ale nikt oczywicie nie zgasza zastrzee. Byem na uroczystoci odnowienia lubw Tyrana Symm. Miasto Heberon, te port zerkn w stron posa. Lath umiechn si lekko.

30 Przecie Chorzy Ludzie go nie zdobyli. Ach, nie, nie... bronili nawet. Ale do rzeczy. Ot dziwna to bya uroczysto. Wojska Linnoya oblegay Heberon od roku. Dwudziestoletnia wojna miaa si ku kocowi. Symm przegrywao ju zaduszone bied, ale... Tyran nie aowa niczego. Nigdy przedtem nie widziaem takiej uczty. Stosy wymylnych potraw sigay sufitw w Starym Paacu. Gocie, poselstwa z caego wiata, wspaniae szaty, ksita... samych sucych byo wicej ni goci. A pod oknami ciba zabijajca si, by ogry wyrzucane resztki. Ludzie? zdziwi si Archentar. Nie psy? Wszystkie psy dawno zjedzono w czasie oblenia. Dziwna to bya uczta. Wojska Linnoya szturmuj mury, gocie si bawi, tonc w zbytku, a o krok dalej chamstwo wyyna si, nie szczdzc kobiet ani dzieci, by wyssa choby dawno ogryzion ko. Straszna noc. Ogie na murach, krew pod oknami, muzyka wewntrz paacu. A gdzie Chorzy Ludzie? spyta Lath. Ano tyran zgromadzi wiele osobliwoci. Byy dziwne ptaki, pawie, pikniejsze ni honorowa gwardia, byy sonie eby je na sale wprowadzi musieli dwie ciany w paacu rozebra dziwne kwiaty, ktre chwytay owady jak zwierzta w paszcz. Byli i Chorzy Ludzie. Czterdziestu ich tyran sprowadzi, pacc ich wadcy by huk dawali , czynic dym... Co dawali, przepraszam? nie dosysza Lath. Huk. Ot wszyscy mieli ze sob dugie rury, muszkiety, czy jak im tam. I jak wszyscy naraz pod cian si ustawili, to huk i dym taki zrobili, e kawaki poway spady na goci. No taaaak... mrukn Archentar. Moe i dobrze, e Tyran Symm wojn przegra. Powa goci podejmowa? To i bez Chorych Ludzi da si uczyni. I taniej wyjdzie ni jadem rozemia si Lath. Takie zdania i wrd poruszonych ksit paday cign Meredith. Ot, dali palb, poszli i starczy. Niespodzianka si tyranowi niezbyt udaa czarownik przerwa na chwil i pocign yk ze swojego kielicha. Nastpnego dnia rano wojska Linnoy mury zdobyy. Na ulicach gwat, tumult i krzyki. Ogie z podpalonych domw i dym. Paac zdobyty, onierze, pono lecych na podogach goci, co do komnat nie doszli, nogami tratowali. Nie wiem, do portu biegem, ale tam jeszcze wikszy zgiek, wszyscy na statki, byle uciec, byle dalej, gwardia wasny gmin mieczami cia, by da drog swojem u wadcy. Potem stra uderzya i murowi. Ciba lega w porcie pod mieczami wasnych obrocw. Rze... No ale drog otworzyli. Dostaem si na jaki statek, pacc kapitanowi tyle, e dwie wsie mg za to kupi, chcemy odbija wrd innych statkw, ale na wodzie tok, cisk, jak na wiejskim jarmarku. A z okrtw wojennych Symm ucznicy strzelaj, jak kto im w drog wejdzie, nie ma litoci. I patrz, a wojska Linnoy ju do portu wkraczaj. Zwarci, w ordynku, aden nawet raz kroku nie zmyli. Pikny to by widok , cho straszny w swej grozie. A z karczmy, co jej jeszcze nikt dotd nie ruszy, Chorzy Ludzie wychynli. Pikne kubraki, kolorowe spodnie, ktre wczoraj jako dziw ogldano, dzi w nieadzie, potargane, ca noc pewnie pili. Jeden rzyga pod cian, inni na widoku si zaatwiaj, kto gow moczy w fontannie. A mierdzieli tak, e ich na statku czuem gorzej ni szewc po sutym obiedzie w amfiteatrze. Sam upadek i sama poruta. I ruszyli na nich ksicy wojacy. Sami modzi chopcy w jednakowych pancerzach, w hemach z piropuszami, rwnym krokiem do szturmu. Pikny to by widok, i ramiona i uda, lnice w socu od namaszczenia oliw, byszczce nagolenice, tarcze i miecze. Kto tam zacz zwoywa Chorych Ludzi, a oni niechtnie, chwiejc si na nogach, swoj bro przygotowywali. Ksicy coraz bliej, wida, e w mig roznios, ich dwustu, a szubrawcw moe czterdziestu... I co? nie wytrzyma Lath. Zebrali si jako. W cztery szeregi si ustawili, ale nierwne... nierwne... Tu chopcy Linnoya, a tu pijane wieprze Meredith pocign kolejny yk. I zrobili huk jeszcze raz. Pierwszy szereg zawrci i ruszy w ty, drug dziesitk odsaniajc. Tamci rwnie wypalili i tak samo trzeci szereg. A ksice wojsko cae we krwi. Zaczli onierze pada. I nie by to ju ten pikny, wspaniay hufiec. Byli ludzie jczcy i ci co

leeli na ziemi, i... ci co uciekali jak dzieci. Co? achn si Archentar. W dwustu przed czterdziestoma uciekali? Jak mwi czarownik pokiwa smutno gow. Ostatni szereg Chorych Ludzi w plecy im pali. Nie moe by. Dwustu doborowego wojska?! Eeeee... wczy si Lath. Hufiec cinity w portowej uliczce. Na polu raz dwa by im rad dali. Zapewne zgodzi si Meredith. Ale to ju nie byli ci ludzie, ktrych widziae panie w miecie Hem. Pijani, szubrawcy... Ale komend znali. I co dalej? wyrwao si Asiji. Dalej ju nic. Chorzy Ludzie dobiegli do mojego statku i o ratunek prosili. Kapita n ich wzi. Pewnie ba si, eby w niego nie wypalili... I z portu jako wypynlimy. Ha! Archentar uderzy doni w st. Jednak uciekli. Prawda zawtrowa mu Lath. Jakich czasw jednak doylimy. eby zwyky cham mg z kuszy czy z... tego, jak mu... muszkietu w rycerza godzi. Nic, tylko upadek obyczajw i koniec kultury. Prawda, prawda potwierdzi Wielki Ksi. Na szczcie, cigle nie ma to jednak jak uderzy konnic i pieszym wojskiem. Miecz i honor doda cesarski pose. Tylko to pozostanie godne dla mczyzny na wieki. 32 R Dziki pomysowoci Zaana, a raczej jego znajomoci zwyczajw i niewielkiego rozumu miejscowych urzdnikw pastwa, uniknli pogoni i zasadzek. Jeli oczywicie ospali urzdnicy zdoali w ogle zorganizowa jakie pogonie czy zasadzki. Do wiedzy Zakonu jeszcze nic nie mogo doj, bo byo za daleko. Teraz, tak jak to dawniej Zaan czyta w rycerskich romansach, obozowali w zasypanej niegie m kniei, pod goym niebem, przy ognisku. Mska przyja, wsplnie odczuwane niebezpieczestwo, urocze, rycerskie pieni, ktrymi zabawia go Sirius w rodzaju: Ech ycie, ycie... Sranie i gorzay picie! Wszystko byo jak w romansach. Poza jednym czasem. Zaan bolenie odczuwa na sobie rnic pomidzy literatur, a yciem. Co innego przeczyta w ksidze jednym tchem zdanie: Noc bya bardzo mrona, a co innego odczuwa ten mrz od zmierzchu do witu... Zgrabiaymi palcami otwiera i czyta listy, ktre Rycerz zakonu wiz w jukach. He Sirius nagle przesta piewa otwierasz te listy i zalepiasz, eby znaku nie byo. A po co? Mog si przyda. Lepiej rzuci w ogie. Nieee... A moe przyjdzie potrzeba, eby komu pokaza taki list. To pieczcie zamane. Nie. Nie ami pieczci. Chopak nachyli si nad ogniskiem, eby lepiej widzie. Psiama! Rzeczywicie w jego gosie brzmia niekamany podziw. Papier nie ma dla mnie tajemnic Zaan umiechn si na wspomnienie wszystkich tych tajnych i zakazanych ksig, ktre czyta w wityni. Nie takie pieczcie zdejmowa bez najmniejszego uszczerbku, by potem nienaruszone zakada znowu. Przez ostatnie trzydzieci lat nie zajmowaem si niczym innym. 33 Eeeee... dla chopca czterdziestoletni mczyzna by czym niewyobraalnym. Ludzie tak dugo nie yj. Sirius... Zaan schowa listy na powrt do sakwy. Po naszemu Syriusz. Tak? Taaa... Ja si tak nie nazywam wyzna chopak. Hm... Syriusz, Orion, Achaja, Archentar to ksice imiona z krlestwa Troy. Od gwiazd, od nieba. Mhm. A ty jak masz na imi? skoczywszy z listami, Zaan wzi si na powrt do obrbki korzenia, ktry znalaz rano. Korze by wielki, prawie tak wielki jak nikczemnego

wzrostu czowiek. Z grubego pncza wyrastay trzy rozwidlenia koczce si nieregularnymi zgrubieniami. Zaan wyrwnywa je wanie noem, eby uzyska podany ksztat. Nie wiem. Zaan umiechn si z niedowierzaniem. No jak to? Tak to chopak zachmurzy si nagle. Nie wiem. Zaan spojrza na majaczc pomidzy zanieonymi wierzchokami drzew czer nieba. Usiowa opatuli si bardziej swoim dugim paszczem, ale niezbyt gruby materia ledwie chroni przed mrozem. Przysun si jeszcze bliej do ogniska. Opowiesz mi? A co tu opowiada? chopak uamanym patykiem grzeba w mokrym popiele wok ognia. Moe lepiej nic o mnie nie wiedzie? Co tam jednak wiem. Niby co? A to, e raz mwisz jak rycerz, raz jak janie wielmony pan, a raz jak... chop zaryzykowa. Jak kupiec, jak karczmarz. Ano mwi. Potrafi mwi jak kady jak pan i jak suga. Gdzie ci tego nauczyli? Chopak westchn. Potem machn rk. Ano porwali mnie wyd wargi, potem doln przygryz w zamyleniu. Piraci. Ile miae lat? A bo ja wiem? Sirius przechyli gow. Trzy? Zabrzmiao to jak pytanie. Zabrali mnie z osady... potem si dowiedziaem... od Chorych Ludzi mnie porwali, to jest a za Wielkim Lasem. Wiem. Chcieli mnie sprzeda, ale nikt nie chcia kupi. No to yem w psiarni, znaczy z psami na ich okrcie. Trzymali psy, eby pilnoway obozu, jak przybijali w nocy do 34 brzegu Chopak podrapa si w ucho. Nie ma lepszego stranika jak pies znowu wyd wargi. A potem jak podrosem na ogryzanych kociach, co to nam rzucali... nam znaczy mnie i psom razem. Chopak plta si coraz bardziej, ale Zaan nie chcia przerywa pytaniami, eby go nie sposzy. Powoli i dokadnie obrabia swj korze. Nie by rzebiarzem i musia bardzo uwaa, eby nie zepsu ksztatu. No to jak podrosem, to znowu ze mnie czowieka zrobili. Ju nie psa. Nie wiem, jak mam na imi, oni te nie wiedzieli, to woali na mnie: hej ty!. Hej tyyyyy! krzycza Sirius do piekarza, jak mia go zabi przypomniao si Zaanowi. No i... zaczem im bro czyci i straw nosi, a potem... jak znowu podrosem... to na brzeg chodziem. Znaczy do wsi, na szpiegowanie. eby zobaczy czy domy bogate, gdzie karczma, czy dwr jaki jest, czy wojsko moe stoi. I ja piratom wszystko mwiem, a oni potem w nocy... Chopak zama w palcach patyk, ktrym dotd si bawi. Jak w nocy szli, to ja mogem i za nimi. Czasem nawet jakiego chopa mieczem ciachnem, jak go kto wczeniej dziabn, a nie ubi nagle Sirius umiechn si smutno. Tomy si bili, rabowali i palili. Fajnie byo z piratami westchn ciko A potem znowu podrosem. Miaem... zamyli si siedem lat albo osiem... To mnie na galery sprzedali. Omioletniego chopca? nie wytrzyma Zaan. A na choler takie dziecko na galerach? To byy galery tyranii Symm. Oni mieli bitwy z ksistwem Linnoy i galernicy marli. Piraci im sprzedawali wszystkich jak leci. A ja... silny byem. Albo... Moe dziesi lat miaem. Zaan pokiwa gow. No i mnie przykuli z takim jednym chopakiem jak ja. On te by cay biay, jak ja. No to skuli nas do jednego wiosa, e my niby krajanie, ebymy pogada se mogli. Ale nie. On nie by zza Wielkiego Lasu. On tylko by taki biay... no bo... jak soce na niego padao... Wiem mrukn Zaan. By albinosem. No... czy co takiego. Ja nie miaem imienia, a on mia wanie Sirius. Bylimy

podobni do siebie, to mnie galernicy nazwali Sirius 2. A on by wielkim ksiciem. Ta k jak mwie z krlestwa Troy. Te go piraci zapali i sprzedali, ale nie ze wsi jak mnie tylko... chopak podrapa si w gow jego statek, co on nim pyn, uton i go piraci wyowili. Jak burza bya, to go jego sucy przywizali do masztu, eby go woda nie zmya, a jak maszt si zama, to on z nim pyn, a tam reja bya i on by na wierzchu, a nie pod wod... 35 To nieistotne przerwa mu Zaan. Wspominanie czegokolwiek przychodzio chopcu z wielkim trudem i zaczyna miesza coraz bardziej. Jak to moliwe, eby syna wielkiego ksicia nie wypucili za okup? A kto by go tam sucha? chopak rozemia si chrapliwie. Na galerach to wszyscy mwili stranikom, e s wielcy panowie, znaczy eby ich odkuli. Wszyscy oni to niby byli synami krlw i ksit, a jeden to nawet mwi, e by szwagrem cesarza Luan, ale mu nie uwierzyli, tylko w mord czciej bra ni inni. A jeden chop to ga, e jest synem wjta ze swojej wsi, bo nikt wikszy nie przyszed mu do gowy. A ja na przykad mwiem, e jestem synem czarownika. Kady chcia, eby go odkuli, bo na galerach wcale nie byo dobrze... To skd wiesz, e ten twj Sirius to prawdziwy ksi? Aaaaa... Bo jak stranikw nie byo, to kady mwi o sobie. Wszystko mwi. Co trzeba byo mwi, bo jak si nic nie robio, to si ludzie zmieniali, rozum gdzie z nich odchodzi. No, jeden to jad wasn... wasn... no wiesz... a jeden to bi gow w wioso, a krew si pucia, a on cigle bi, a potem dosta gorczki i mia zemrze, to go stranicy wzili na tortury na postrach dla innych. A jeszcze jeden to tak krzycza cay czas nawet jak go stranicy bili, eby nie krzycza to on dalej krzycza, a go ubili. No dobra. I ten ksi wszystko ci opowiedzia? Wszystko. Nie tylko mi. Ja znam cae ycie ze czterdziestu ludzi, kad chwil ich ycia. Tam si wszystkiego nauczyem, bo eby rozum nie odszed, to starsi uczyli modszych, a tam byli i kupcy, i onierze, i chopi, i uczeni, i eglarze... wszyscy tam byli. Tyl ko ja nic nie mogem opowiedzie, to ich naladowaem dla miechu. I umiem mwi jak chop i jak pan, i jak... Jak umiesz to... Zaan kilkoma ruchami wystruga na kocu korzenia co, co wygldao jak wielki pazur. To opowiedz nastpny fragment tak, jakby to zrobi wielki pan. No c chopak umiechn si lekkim, ksicym skrzywieniem warg. Cignc opowie o moich peregrynacjach, pragn zauway, e owe naladowanie innych przychodzio mi atwo puci oko do Zaana. Czyniem tak, ku pochej rozrywce, a take dlatego, i moi nieszczni towarzysze niedoli, kiedy ubawiem ich krotochwil, dawali mi czasem ks strawy ze swoich porcji. No i jak? Zaan w zamyleniu potar brod. Hmmmm... Po oszlifowaniu moe ujdzie. I co dalej? Ano dalej... dalej te pywaem na galerze, rok po roku, inni umierali, a ja silny byem. A waciwie, razem z ksiciem mielimy najmniejsze wioso, to pierwsze od steru, bo bylimy mniejsi ni inni. No i szczcie mielimy, e nas nie zatopili. Bo wiesz, galerni k idzie... Na dno ze swoim okrtem dokoczy Zaan. 36 A potem znowu ktra tam bitwa bya. No i nas osaczyli. Taki jeden okrt ksistwa Linnoy na nas pyn, bo chcia si zderzy. To nas stranicy tak bili, eby znaczy szybciej, e duo ludzi rzygao z wysiku... i wiosowali, a jeden to umar, tak z siebie, i go odcili, eby nie hamowa, nie byo czasu ku, to przecili jego, a nie acuch, a kilku mdlao, to ich stranicy budzili rozpalonym elazem... No, alemy nie uciekli. Tamten okrt nas hukn dziobem i si zacza bitwa. Chopak ukry twarz w doniach. Milcza dusz chwil. No i potem nas znosio... razem z nimi... Gdzie znosio? Na mielizn. Zaraz, a bitwa?

Chopak wzruszy ramionami. Krzyk, krew i woda, co nas zatapiaa. Wlewaa si przez t dziur, co tamten okrt zrobi znowu wzruszy ramionami. Co si dziao na grze, na pokadzie to nie wiem. Widziaem tylko jak galernikw tych z drugiej strony zalewa woda. Oni byli coraz niej, a my, po drugiej stronie, coraz wyej. A wszyscy przykuci. I patrzylimy jak powoli... powoli ton. Jeden to nawet odgryz... chopak potrzsn gow ale mu si nie udao. Zaan dorzuci gazi do ognia. No i co? Jak nas znioso to utknlimy na mielinie. Ci co jeszcze nie utonli, to myleli, e moe cho na razie ujd z yciem, ale nie. Okrt si osuwa, wody zaczo przybywa. A zaoga? Ci na pokadzie to si ju do tej pory chyba wszyscy wyrnli. Okrt si pali od gry, a ton od dou wyjani Sirius. Mymy krzyczeli i szarpali, ale... chopak zamilk. Cisza przeduaa si coraz bardziej. Mrz zdawa si te. Zaan otrzepywa swoje oszronione brwi. Z trudem wsta, eby przynie troch drewna na ogie. Chopak wyranie si zaci, wic nie spieszy si, amic suche, ukryte pod grubym niegiem, gazie. Ruch go nie rozgrza. Kiedy wrci do ognia czu, e dr mu rce. Dopiero po duszym zacieraniu i rozgrzewaniu mg wrci do rzebienia w drewnie. Powiesz mi, co byo dalej? spyta. Chopak spojrza na niego z zupenie innym wyrazem twarzy. No jego gos by teraz dziarski. No i wszyscy utonli, nasz okrt tak osiada, e ja byem najwyej i patrzyem, jak wszyscy ton. A woda sigaa mi do szyi, a potem do brody, a potem do ust, ale si wygiem i jeszcze zapaem jeden oddech. No, a jak si znalazem pod wod, myl sobie, to ju po mnie. Tym bardziej, e ryby aroczne si do statku dostaway przez t dziur, co j obcy okrt zrobi. Godne byy i chciay zje ga37 lernikw. Ale patrz, a tam ryba-pia wpyna. No to za ogon zapaem i przepiowaem ni acuchy. Ledwie powietrza stao, jak wypynem. I stranicy mnie opadli, a ja ich t ryb-pi po gardach. A w drugiej rce te ryba. Miecznik si nazywaa. No to ja... A naprawd? ziewn Zaan. A naprawd to... chopak spuci oczy. Znowu milcza dusz chwil. Jeden stranik mnie lubi. Bo... bo on lubi chopcw, nie dziewczyny... I ja mu kilka razy... bo... on mi lepsze jedzenie czasem da, i mniej bi... I jak emy osiedli na tej mielini e, to on przyszed, bo nadzorcy ju nie byo, i chcia, ebym mu zrobi... wielkie wistwo. I ja mu powiedziaem, e tak... i mnie odku. I inni go prosili, eby ich te odku, ale on si tylko mia i narzdzia kowalskie rzuci w wod. No to ci, co jeszcze yli i co byli blis o, go zapali i... i... i go rozdarli... normalnie rkami na strzpy. I mi kazali nurkowa po te narzdzia. A statek ju cay woda zalewaa. I... no, nurkowaem, ale woda mtna, krwi peno, trupy si unosz na acuchach... A woda coraz wyej. Okrt zacz si zsuwa. No to myl, co ja bd z nimi umiera. Poszedem w gr, ja wolny, oni przykuci... I... No, odpynem... A ten twj przyjaciel? To nie by mj przyjaciel. No to ten ksi? No nic... Patrzy na mnie jak odpywaem. Patrzy i patrzy... Inni krzyczeli, on nie. Tylko patrzy. Ale zaraz woda ich wzia. Zaan rzebi noem swj korze. nieg wok sprawia, e opowieci z mrz poudniowych brzmiay tu jak bajki. Jak legendy, ktre nigdy nie zdarzyy si naprawd, a powstay jedynie w umysach trubadurw, ku uciesze gawiedzi. Upa, soce, ciepa, morska woda. Tu? W kniei wrd zamarznitych gr? To byo jak opowieci z ksig, ktre czyta Zaan. W ksigach jednak nie byo nic o oczach, ktre patrzyy w kadym nie, w kadym, zmrueniu powiek. Oczach, ktre przeladoway Siriusa, zawsze kiedy tylko ni, e pyn. Zaan struga swj korze, powoli, niespiesznie nadajc mu ksztat, ktry wyklu si w jego gowie. Chopak milcza pogrony w pospnych wspomnieniach. Siedzieli tak w ciszy, a lekki jeszcze brzask rozwietli niepewnie wschodni cz nieba. Zaan schowa n do kieszeni. Robota bya skoczona.

Co to jest? Chopak chyba ockn si z krtkiej, mczcej drzemki, bo jego oczy nie byy zbyt przytomne. Noga wyjani Zaan. Jaka, psiama, noga? Wyglda jak kurza stopa. To dobrze. No ale... Sirius nachyli si, eby oceni wielko korzenia. Gdyby kura miaa tak stop, to by musiaa by wielka jak zamek! 38 Jak... Zaan te oceni wielko kury na podstawie wykonanego przez siebie dziea jak piciu postawionych jeden na drugim ludzi. Owin swe dzieo szmat i przywiza sznurkiem do jukw. No. Zbierajmy si. Teraz? Po nocy? Ano, po nocy. To drog zgubimy. nieg ubity, gociniec szeroki. Nie zgubimy. Sirius wsta niechtnie i rwnie zacz szykowa si do drogi. Jaka myl nie dawaa mu jednak spokoju. Suchaj przystan z wdzidem w rku. Jak mwiem to... jako tak dziwnie si umiechae. Nie umiechaem si odpar Zaan. No moe nie... ale... na czole Siriusa pojawia si pionowa zmarszczka. Ale... najwyraniej nie mg ubra w sowa tego, co czu instynktownie. Ale jako tak... nie dziwie si? zabrzmiao to jak pytanie. Ano, nie dziwiem si. Przecie nie moesz mnie zna. Bo nie znam. No to skd wiedziae? Nie wiedziaem Zaan przystan z sakw rycerza w rce. Nie znaem tego, co ci si przydarzyo. Wiedziaem jednak, e musiao to by wanie co takiego. Dziecko wychowane wrd psw, wrd piratw, ktrzy pozwalali ci dobija chopw, potem na galerach. Fakty nie s wane. Wiedziaem, e to bdzie co takiego. Skd wiedziae? Bo... tym razem zawaha si Zaan. I tak nie zrozumiesz. Powiedz. Bo jeste istot kompletnie amoraln. Czyst energi skierowan donikd. Co? chopak, zdaje si nie zrozumia ani sowa. Zaan wzruszy ramionami. Zabie, bogom ducha winnego, piekarza za sze brzowych. Karczmarz odliczy ci poow za jedzenie i gorzak. Dla trzech brzowych. Zabie go na oczach jego ony i crek, i ani ci w gowie nie postay adne wtpliwoci... To energia. Jeste cakowici amoralny, ale nie jeste wredny, nie jeste zy. To po prostu twoje ycie. Z tej chaupy moge wzi wicej grosza ni pewnie widziae w yciu, moge sobie zabra jego creczk i teraz byoby ci ciepo, ale nie. Jeste istot amoralnie uczciw. Jak ten karczmar . Co? powtrzy Sirius. To syn suki! Sknera, dziad, zoliwiec. Ale nie donis na ciebie rycerzowi, cho mg i zaoszczdziby swoje brzowe. Jeszcze nagrod by wzi. 39 Te by go cili. Nie. On jest sprytny, ty nie. Ale zapaci uczciwie za niegodziwo. Grosze, orn ci, ale zapaci. Jestecie tacy sami. Ja znam jego histori. On te by na galerach? Zaan achn si. Mwiem, e nie zrozumiesz podszed do konia i zacz zakada mu uprz. Sirius sta nieruchomo przy ogniu. A dlaczego zgodzie si do mnie na giermka? Suchaj Zaan odwrci si i opar o koski ciepy bok. Ja przez trzydzieci lat nie robiem niczego, tylko czytaem ksigi. Znam je wszystkie, wiem wicej ni jakikol wiek kapan z mojej wityni. Wiem wicej, ni mona to sobie wyobrazi, bo nie

ma drugiego czowieka, ktry przez trzydzieci lat nie robi nic innego, jak czytanie mdr ych ksig od rana do pnej nocy! Skoro jeste taki mdry, to dlaczego nie jeste bogaty? Zaan rozemia si chrapliwie. Poniewa mdro to odwrotno dziaania. Jeli chciaem co zrobi, a przychodziy mi do gowy takie myli, to zawsze tylko wyobraaem sobie przeszkody pitrzce si przede mn. Jeli chciaem co zrobi, to widziaem tylko, co moe si ze mn sta, jeli si nie uda. A... Zaan potrzsn gow a pewnego dnia zobaczyem czowieka, ktry nie widzi przed sob adnych przeszkd. Ktry potrafi dziaa. Ktry zabi piekarza, naraajc si przy tym na nagonk, na stryk, na tortury za trzy brzowe! Ktry zabi Rycerza Zakonu, o niebo lepszego od siebie, tylko dlatego, e... e po prostu ni e wiedzia... Nie wiedzia, nie przeczuwa, nie podejrzewa, e rycerz jest od niego po stok ro lepszy w mieczu Zaan przerwa dla zaczerpnicia oddechu. Ty to by nawet zabi matk w poogu. Ale dziecko, ktre rodzia pewnie zawinby w jak szmat i da komu, eby si nie zmarnowao. Nie jeste z natury zy rozemia si nagle. Ty po prostu nie wiesz co to prawo, co to moralno, co to czowieczestwo. Sirius rozemia si rwnie. Jego mina jednak wiadczya, e nie bardzo rozumia wywodu swojego giermka. W gruncie rzeczy Zaan powrci do oporzdzania koni. Jestemy tacy sami. Pod pewnym wzgldem. Reszt prac wykonali w milczeniu. Zaan promienny, mimo chodu szarpicego ciao, Sirius zamylony, robicy miny, ktre w jego mniemaniu miay mu chyba pomc w zrozumieniu usyszanych sw. Zaan skoczy pierwszy i z trudem wgramoli si na siodo. A ognisko? Sirius wskaza za siebie. Przecie las moe zgorze. No to co? He! Sirius zamyli si, a potem rozemia na cay gos. To zrozumia na pewno. No pewnie! wskoczy na siodo i ruszyli w stron toncego w mroku gocica. Chopak mia si jeszcze, kiedy dotarli do drogi. To mwisz, emy tacy sami? powiedzia, tumic chichot. W pewnym sensie. To jacy niby jestemy? Zaan spojrza na niego, potem popdzi konia. Kompletnie amoralni!!! krzykn, wysforowujc si do przodu. Sirius nie rozumia tego sowa, ale mia si jak z wybornej dykterii. Znaczy jacy? Tacy, co to ich wieszaj na stryku. Ale tylko wtedy jak im si nie uda! No to w konie!!! chopak rykn jak mg najgoniej. W konie! zawtrowa mu Zaan. Cay wiat czeka na nas! 41 R Achaja przymkna oczy. Owszem, zdarzao si wczeniej, e ksice dzieci brano do wojska na rwni ze wszystkimi (a nawet szczeglnie je dla przykadu), ale to byo dawniej, w czasach, ktre opisuje si w starych kronikach. W czasach kiedy honor i miecz, jak mwi pose Lath, rzeczywicie co znaczyy. Nie syszaa, eby ktokolwiek z ludzi, ktrych znaa, poszed suy jako prosty onierz. No moe kto tam... Ale na pewno nie crka Wielkiego Ksicia. A jeli ju... To owszem, wpisywano tak osob na list rekrutw, a w dwa dni pniej kierowano, dajmy na to, do armijnego zespou muzycznego, gdzie przez dwa lata penia (honorowo) funkcj konsultanta, na przykad do spraw poezji. Zdarzao si, e nikt z waciwej jednostki (ani zespou artystycznego oczywicie) w ogle nie wiedzia, jak wyglda wysoko urodzony rekrut. Wiedziony swoj chorobliw uczciwoci Archentar kaza jej jednak odsuy wszystko, jak kady zwyky onierz. Pocztkowo uwaaa, e dzieje jej si wielka krzywda, potem uznaa, e moe i dobrze, e jest to jaka przygoda w jej yciu, e przynajmniej na troch wyrwie si spod wadzy zoliwej Asiji. Teraz jednak, po dwch dniach drogi odbytej w towarzystwie sug, kiedy zostaa wreszcie sama na punkcie zbornym Armii Zachodu, czua lekki niepokj. Chocia moe to za mao powiedziane.

Czua strach? Nie potrafia sama powiedzie. W kocu, po raz pierwszy w swym yciu bya sama, absolutnie sama, daleko poza domem. Staa wanie w swej piknej, bogatej i kolorowej sukni, w otoczeniu dzieci chopw, kupcw i niszych urzdnikw, ktrych stroje duo bardziej pasoway do tego miejsca szare, biae, biedne, rednie, czasem schludne, czasem wrcz brudne nie rniy si zbytnio od tego, co nosili armijni urzdnicy. Wygldaa tutaj jak samotny, rajski ptak, ktry przysiad na wizce somy, rzuconej na kup gnoju. W niewielkim pomieszczeniu panowaa cisza. Szesnastu chopcw i pi dziewczyn nie miao ochoty na jakiekolwiek rozmowy. Urzdnicy zbyt byli zajci pisaniem sni42 stych dokumentw, by zwraca uwag na grupk przestraszonych dzieci. Chocia spojrzenia rzucane w stron kolorowej sukni, cho ukradkowe, nie naleay do rzadkoci. Co jaki czas tylko wchodzi dziesitnik i wyczytywa z listy czyje imi. Dzieciakw w sali rozprowadzania ubywao powoli. Achaja, crka Archentara! O kim on mwi? Bogowie, co za fatalny akcent. Prawie w ogle nie mona go zrozumie. Achaja, crka Archentara! powtrzy dziesitnik. To... Bogowie, to ja! Dziesitnik by pierwszym w jej yciu czowiekiem z gminu, ktry nie uy przed jej imieniem zwrotu ksiniczka. Ale to byo jeszcze do przeknicia. Jak ten cham mia pomin tytu Wielki Ksi przed imieniem jej ojca. Powinna go obruga, ale... Co takiego nie zdarzyo si jeszcze nigdy, nigdy odkd moga pamita. Dziesitnik straci cierpliwo. Nagle przesta udawa, e nie wie, kto to jest Achaja (naprawd trudno byo jej nie zauway w ciasnym pomieszczeniu) i wycign rk. Tutaj! wskaza drzwi za swoimi plecami. Ruszya za nim, starajc si okaza jak najwiksz pogard. Ale dziesitnik nie interesowa si ni zupenie. Wyprowadzi j na zewntrz, gdzie przy wielkim stole kilku onierzy ocenio na oko jej wymiary. Kto wskaza do spory worek, ktry musiaa wzi (sama!) i przej do kolejnego, zbitego z nierwnych desek baraku. Przebieraj si mrukn dziesitnik i ruszy z powrotem po kolejnego rekruta. Barak nie by pusty. Krcio si w nim kilku onierzy, jacy ludzie, sdzc po strojach, sucy. Nikt jednak nie zamierza jej szykanowa. Wskazano jej pomieszczenie za przepierzeniem gdzie moga, caa czerwona ze wstydu, ale sama, zdj wreszcie bogato zdobion sukni i woy... O Bogowie! Krtk tunik ze zgrzebnego ptna, krciutk spdniczk ze le wyprawionej skry, ktra (co za ponienie...) nie sigaa jej nawet do poowy ud, sanday i co w rodzaju pancerza (czy oni w tym wojsku naprawd nie wiedz, co to pancerz?) zrobionego ze zszytych nierwno kawakw... skry!!! No moe nabijanej spiowymi wiekami, ale skry! Przecie to nawet... A, mniejsza z tym! Gorzej, e cay ten strj by najwyraniej przewidziany dla chopca. Achaja nie wiedziaa, co zrobi z piersiami. Jakkolwiek nie poprawiaaby oporzdzenia, przy kadym ruchu obcierao j, zadajc coraz wikszy bl. Szczeglnie (tfu...) pancerz, jego le zszyte, pop ne pasy, ustawiay si albo nad sutkami albo pod. Przecie w tym stanie nie bdzie moga zrobi nawet kroku. Wysza za przepierzenie, zagryzajc zby. Po raz pierwszy w yciu jacy mczyni mogli widzie jej praktycznie goe nogi! W caym baraku nikt jednak nie zwraca na ni uwagi. Posadzono j (do delikatnie nawet) na i krzele pod cian. Zmoczono jej wosy (z pewn atencj, eby odda sprawiedliwo) i zmyto z nich czerwon farb, przywracajc naturaln czer. Potem cyrulik obci j na chop43 ca, czyli do ramion i zwiza to, co zostao, w koski ogon, na czubku gowy kawakiem (za przeproszeniem...) zwykego sznurka. Kto inny wyda jej pas, krtki miecz (Bogowie , rkoje bya tak le obrobiona, e ju na pocztku wbia sobie w do du drzazg) i drugi worek przewizany rzemieniem, ktry musiaa sobie zarzuci na plecy (kretyni... miaa go sama nie, czyj jak?). Na szczcie w caym pomieszczeniu nie byo lustra, w ktrym mogaby si przejrze inaczej umaraby ze wstydu. Chcieli, eby podpisaa jaki papier, mwic z przyzwyczajenia pewnie: moesz postawi trzy krzyy ki. Zagubiona posusznie postawia, ozdabiajc je jednak na koniec zamaszystym podpisem. Wreszcie, kazano jej (do grzecznie) wyj. Opucia barak, czujc, e pal j policzki. Lekki wiatr chodzi jej (goe, goe, goe!!!) nogi, pancerz sprawia, e obolae sutki sterczay coraz bardziej (Bogowie! Co za haba!), idiotyczna fryzura sprawiaa, e po raz pierwszy w yciu poczua chd na goym karku. Mylaa, e zapadnie si pod ziemi, ale inny dziesitnik kaza jej doczy do oddziau, zszokowanych, tak jak i ona,

chopcw i dziewczt. Czekali nie duej ni trzy modlitwy. Przyszed jaki onierz (nie sposb byo rozpozna jego funkcji), rzuci komend, ktrej nikt (chyba) nie zrozumia, tak fatalny by jego prostacki akcent, niemniej gesty mona byo jako poj. Kolumna zoona z moe trzydziestu rekrutw ruszya ku gwnej bramie. Ale to jeszcze nic. Kiedy wyszli na ulice wielkiego miasta, Achai zdawao si, e wszyscy na ni patrz. Normalny ruch, zgiek, do ktrego bya przyzwyczajona, podrujc w lektyce, teraz wydawa si czym, co stworzono specjalnie, by pognbi j, crk Wielkiego Ksicia. Wszyscy, dosownie wszyscy, patrzyli chyba tylko po to, eby da odczu jak wielka bya jej haba. Przekupnie , sugi, strae, obywatele, kbili si na ulicach tylko po to, eby dojrze, e ksiniczka krwi musi i z goymi nogami, ze zgrzebnym workiem na plecach i obcitymi przez jakiego idiot wosami po to tylko, eby zadouczyni ambicjom swego (nie powtarzajmy sowa, ktre tu pado) ojca. Bolao j wszystko, piersi, stopy od zgrzebnych sandaw, plecy od wypenionego jakim debilizmem worka... Krok za krokiem. Ile mona tak i? Jak wiele krokw mona w yciu uczyni? Pidziesit? Sto? Owszem, bya szkolona przez swoich nauczycieli, biegaa nawet, i to w penym pancerzu (prawdziwym !) z tarcz... Ale wasne nogi jako sposb na podrowanie? To jaki idiotyzm. Przy tysicu krokw stracia rachub. Kiedy wyszli z miasta, nogi, a waciwie stopy, bolay coraz bardziej. Na najbliszym postoju, mniej wicej w poudnie, zdja sanday, eby z pewnym zdziwieniem (w kocu nie bolao a tak bardzo) stwierdzi, e ma na wypielgnowanyc h stopach krwawice rany. Powiedziaa o tym dziesitnikowi, ten, cho cham, marszczc brwi patrzy autentycznie zdziwiony, jak na bazyliszka stojcego porodk u rynku. Poradzi jej (do grzecznie nawet), eby owina stopy ptnem, a nawet pomg, przez cay czas dziwic si niepomiernie. Zignorowa jednak pytanie, kiedy przyjad wozy dla nich lub kiedy podstawi konie. Achaja miaa wraenie, e midli 44 pod nosem w swym prostackim jzyku jakie zdanie w rodzaju: Konie? Co to, jazda? Do jasnego groma? Czy piechota, psiama?, ale nie bya pewna. Jego chamski akcent i fakt, e czu si (jak sdzia) oniemielony obecnoci kogo lepiej urodzonego, sprawiay, e nie mona byo czegokolwiek zrozumie. Ruszyli dalej. Achaja nie sdzia, e mona na wasnych nogach i tak daleko. Odstawaa coraz bardziej i dziesitnik, aczkolwiek marszczc brwi, by zmuszony opni tempo pochodu. Mamrota co, ale kto by zwraca na niego uwag. Pozostali rekruci zaczli jednak sarka. Achaja nie zamierzaa zawraca sobie gowy dziemi kupcw, chopw i rzemielnikw. Do obozu wojskowego doszli pnym wieczorem. Ich dziesitnik przekaza wszystkich rekrutw innemu dziesitnikowi i odszed bez poegnania, krcc gow i klnc pod nosem. Ich nowy dowdca nie by jednak ju niczym skrpowany. Czego, kurwa, tak pno? rykn na przywitanie. Kto z szeregu usiowa co odpowiedzie, ale dziesitnik urwa szybkim: Stul pysk, niepytany! By to oczywisty idiotyzm. Wszak sam zada przedtem, cho w chamskiej formie, pytanie. Nooooo adnie. Podpadka na samym pocztku umiechn si oblenie. Ju ja was, psy, wymusztruj! Co za cham mrukna Achaja. Cooooo?!!! Ktry to powiedzia?! Ja. Dziesitnik zbliy si do dziewczyny. A ty kto? Ksiniczka Achaja, crka Wielkiego Ksicia Archentara. Dziesitnik straci rezon na krtk chwil. No! kiwn jej palcem. Potem jednak odszed, by przyczepi si do innych rekrutw. aja za wszystko, e rynsztunek w nieadzie, e twarz spocona, e wosy le uoone, e sanda krzywo naoony, e kto patrzy pod nogi, zamiast przed siebie, e kto inny patrzy przed siebie, zamiast pod nogi... Dostao si wszystkim. Ale nie to byo n ajgorsze.

Dziesitnik poprowadzi ich do sporego nawet budynku dowdztwa i wskaza podog ze startego piaskowca. No, psiekrwie stan na rozkraczonych nogach. Prnowalicie przez cay dzie, a to przecie wasz pierwszy dzie w wojsku. Nie moe by, ebycie go nie zapamitali rozemia si chrapliwie. Rozda wszystkim szmatki, moe dugie na palec i szerokie na palec. Szorowa podog! Ma si byszcze jak psu jajca! Rekruci rzucili si na kolana oprcz Achai, ma si rozumie. Dziewczyna, abstrahujc od ordynarnego jzyka tego czowieka, nie moga zrozumie jednej kwestii. Miaa w paacu wiele psw, ale adnemu, te, no... nie wieciy si w aden sposb. 45 A ty co? dziesitnik przyskoczy do niej. Dla janie pani, mam da specjalne zaproszenie? Achaja kucna, ale zaraz zdaa sobie spraw, e w krtkiej spdniczce, wyglda w aden sposb nie przystajcy ksiniczce. Chcc nie chcc, opada na kolana. Podoga wydawaa si do czysta. Zacza j trze na sucho, ale malutka szmatka zwina si w jej doni, tak, e wycieraa piaskowiec waciwie wasn skr. Wstaa niezadowolona. No co ty!!! dziesitnik a zapia. Nie syszaa? Panie dziesitniku Achaja wkadaa wszystkie siy, eby nie obsobaczy chama. Ja nie wiedziaam, e nasze wojsko znajduje si w tak trudnej sytuacji finansowej. Coooooo?!!! Ja kupi wojsku due, porzdne szmaty. I wynajm sucych, eby to wyczycili umiechna si. Eeeee... dziesitnik wybauszy oczy. Co takiego nie zdarzyo si nigdy, podczas jego dugiej, wojskowej kariery. Yyyyyyyy... czkn gono, nie mogc sobie poradzi z problemem. Ja... Ja ci... przekn lin. Ja z ciebie pasy drze ka!!! rykn. Sucham? Achaja zmienia ton na oficjalny. Jej oczy zamieniy si w szparki. Dziesitnik spurpurowia, potem zsinia. Najwyraniej nie wiedzia, co zrobi. Normalnego rekruta walnby w zby, tak, e trzeba by ich przez dwa dni szuka, ale ona... Psiama, ksiniczka. Tyyyyy... chrzkn, groc palcem. Potem zawin si i odszed, szukajc wsparcia u wyszych szar. Nie musieli czeka dugo. Wrci niebawem w towarzystwie starego, siwego ju, setnika. Cao powsta! rzuci dziesitnik. A kiedy rekruci niespiesznie speniali jego polecenie doda: Ale ju, kurwy! Setnik chwia si na nogach. Najwyraniej nie by trzewy tego wieczora. Mtnym wzrokiem powid po zebranych chopcach i dziewcztach. Troch duej zatrzyma si na Achai. Potem spojrza na podoficera. To ja ci mam uczy jak rekruta szkoli, chuju?!!! rykn. Achaja poczerwieniaa, syszc tak ordynarne przeklestwo. Dziesitnik jednak, zamiast si przestraszy, jakby pokrania. Stek przeklestw, spywajcy na jego gow z ust oficera, zamiast go pogra, zdawa si sprawia oywczy efekt. Dziesitnik rs, prostowa si, nabiera powagi i pewnoci siebie. Setnik, zmoony alkoholem, nie mia jednak niewyczerpanych si. Zadysza si i zamilk, usiujc odzyska gos. Po duszej chwili podszed do zbitej grupki rekrutw. No! rozkraczy si i uj pod boki. A wic jestecie w wojsku, psy! 46 Nie zaczyna si zdania od: a wic pomylaa Achaja, ale nie powiedziaa tego gono. Kady z was rozpoczyna dzisiaj sub dla naszego ukochanego Krla! Pochodzicie z gminu, czy skd tam... machn rk, chwiejc si na nogach. Niewane. Kady z was, che, che, moe doj nawet do godnoci stratega! Cha, cha, cha... Jak to mwi nasz Krl: Kady onierz nosi buaw stratega w plecaku!... Ale nie bierzcie sobie tego, pki co, do serca. No. Rozmasowa sobie twarz i rzuci podoficerowi: Wykona rozkaz! Dziesitnik nie pyta, jaki rozkaz, cho aden nie pad przecie. Po odejciu setnika zbliy si do Achai z jadowitym umiechem. Janie pani nie chce sprzta? spyta, nie oczekujc odpowiedzi. No nie ma sprawy. Niech janie pani usidzie sobie, tu jest aweczka umiechn si nawet mio.

Potem odszed do reszty rekrutw. Zda szmatki! rykn. Przestraszeni, nowi onierze oddali szmatki z zadziwiajc szybkoci. Nabrudzi tu!!! zawy dziesitnik. Tego nawet dzieci kupcw, chopw i rzemielnikw nie mogy poj. Dziesitnik rozsierdzi si ich gupot. No, nawnosi tu ziemi, debile!!! krzykn. A pola wod, a naszcza, jak bdzie trzeba!!! Duszy czas patrzy na niezbyt zborne wysiki nabrudzenia czynione przez oddzia. Umiecha si coraz szerzej. No i jak? zagadn Achaj siedzc na awce. Moe by? To idiotyzm mrukna dziewczyna. Heee... nie taki bardzo odpowiedzia zadziwiajco przytomnie jak na czowieka z gminu. No ju, ju krzykn. A teraz sprzta, psiekrwie! Ale czym? kto da si zaskoczy. A mord gnoju! Wasn mord! wzi si pod boki. Nie idzie?! wrzasn do bardziej opornych, ktrzy po pierwszych sowach nie opadli na kolana. To zlizuj, psie! Wyli mi to do czysta!!! Chopcy i dziewczta szorowali podog goymi rkami, zlizywa jako nikt nie chcia. Gorczkowa praca wydawaa si nie mie koca i nie przynosi adnych efektw. Dziesitnik nie by zadowolony. Hej, ty! wskaza na chopaka bardziej rosego ni inni. Ty si nie przykadasz! Robi co inni, panie! chopak zdwoi wysiki. Nie pyskuj! Wsta i podskakuj, gnoju! Chopak wsta co prawda, ale nie bardzo wiedzia, co ma uczyni. 47 No skacz, debilu! W gr! wrzasn dziesitnik. Widzc jak tamten podskakuje niepewnie, kilka razy powstrzyma go ruchem rki. Ty dotkn ramienia jakiej dziewczyny. Wa mu na plecy! Co? Nie co, zarazo, tylko: sucham, prosz pana! No kurde blade, na barana nigdy nie jedzilicie? Ojciec nie nosi? Co jakby cie zrozumienia odbi si na twarzach dwjki skazacw. Dziewczyna z trudem wdrapaa si na plecy chopca, usiujc przytrzyma przy udach krtk spdniczk. No skacz! Wiejski osiek podskoczy kilka razy, ale nie mogo to zadowoli dziesitnika. Wyej, wyej! Co, ojciec je nie dawa? To skd tak wyrose? Wyej, mwi! Chopak podskoczy jak mg najwyej, a dziewczyna palna gow o powa i zwalia mu si przez plecy. No co ty robisz, psie? Zabi chcesz? No to ja ci za to ka dwadziecia razy wok placu przebiec. O esz ty! doda, widzc jego zdziwione spojrzenie. To tyle razy, ile masz palcw u rk i ng, no jazda! Stj!!! A plecak co? Zapomniae? Zignorowa wysiki tych, ktrzy usiowali pomc lecej na ziemi dziewczynie, ale tylko na chwil. A wy co? Pracowa nie chcecie?! No to teraz kady z was wyjmie miecz, wymachuje i krzyczy: Bd broni mojego dziesitnika!. Goniej! Goniej! I podog czyci przy tym! Jak to czym, kretynie? Drug rk masz woln! Krzycz i machaj! A ty co? szturchn jak dziewczyn, ktra nie moga sobie poradzi z bojowym okrzykiem, machaniem mieczem i czyszczeniem podogi jednoczenie. Nie chcesz mnie broni? Taka jeste zajada suka? Dwadziecia razy wok placu, dogo koleg! A ty? dopad jakiego sapicego chopca. Nie chcesz mnie broni? To cesarz Luan wojska przeciwko mnie wyprawi. W tobie jedyna nadzieja... Krzycz! Krzycz, to go moe przestraszysz. O nieeeee... Tak nawet kurwy z burdelu nie wyposzysz. Dwadziecia razy... Achaja odwrcia wzrok, eby nie by wiadkiem tych upokarzajcych scen. Po powrocie musi powiedzie ojcu, co si tu naprawd wyrabia. Ju ona pokae tym wszystkim zezwierzconym chamom. A mwili nauczyciele: z gminem nie zadajemy si nie z powodu ich niskiego urodzenia, ale dlatego, e nie ma po co.... Zaiste! Nie potra fia sobie wyobrazi adnego powodu do jakiegokolwiek obcowania z nimi po zaledwie jednym dniu spdzonym wrd gminu. Ale z drugiej strony nie sdzia, eby co takiego... A co to za haas? pisarz dowdztwa otworzy drzwi, ale zamar w p ruchu.

Naprawd widok trzydziestu ludzi czyszczcych podog na kolanach, a jednoczenie wymachujcych mieczami pord gromkich okrzykw: Bd broni swojego dziesitnika!, nawet tutaj nie nalea do rzeczy codziennych. Pierwsze skaleczenia u kilku osb barwiy ju nowe tuniki na czerwono, jeszcze chwila, a potocz si gowy. 48 wiczenia bojowe zaraportowa dziesitnik. Aha umiechn si pisarz. A co oni takiego zrobili? Nic nie zrobili. Aha pisarz spojrza w stron siedzcej na aweczce Achai i domyli si wszystkiego. Suy w wojsku od dwudziestu lat. Masz pecha dziecko szepn i zamkn drzwi. Ksiniczka zignorowaa jego sowa. Jeszcze jeden z, jak to si okrelao w paacu, ciby ludzkiej. Dziesitnik jednak nie dawa za wygran. Sprztacze sabli, co prawda, coraz bardziej, ale tych najbardziej osabionych wysya kilka razy wok placu na orzewienie i ju po paru modlitwach mdlejcy, ale z nowym wigorem, wracali do pracy. By rodek nocy, kiedy skoczyli. Dziesitnik ustawi wszystkich w chwiejcym si i amicym szeregu. No... ziewn. Nie ebycie to jako tak adnie posprztali... zerkn na lnic podog. Ale po prostu mi was al, niedojdy. Przeszed pomidzy skonanymi, ledwie trzymajcymi si na nogach ludmi. Kilku powiedzia, e bd sprzta tu do wasnej mierci, bo pot z ich twarzy znowu brudzi podog, kogo obsztorcowa za to, e mia oczy przymknite, kogo innego za to, e mia oczy za szeroko otwarte. Potem znowu stan przed frontem oddziau. No! powoli powid wzrokiem po wszystkich obecnych. A wiecie dlaczego tu sprztalicie brud... hm... dodatkowy? Nikt nie mia si odezwa. Ano z tej przyczyny kontynuowa nie zraony brakiem odzewu dziesitnik e wasza koleanka wskaza na cigle siedzc na awce Achaj nie chciaa pracowa razem z wami. Nie chciaa, poniewa jest ksiniczk i pewnie nie wie, jak to si robi. No to wy pokazalicie jej, co to jest praca umiechn si szeroko. I jutro te bdziecie pokazywa. Achaja wzruszya ramionami. Miaa wraenie, e cay oddzia ukarano i to za ni. To jaki bezsens. Ale te nie miao sensu analizowanie tego, co czyni gmin. Dziesitnik nie wyzoliwia si wicej. Bez dalszych szykan zaprowadzi ich do ogromnego namiotu, gdzie mieli spdzi noc. Achaja ze zgroz obserwowaa, e sienniki, co prawda grubo wypchane som, pooono wprost na goej ziemi. Nie moga uwierzy, e to wszystko, co przeznaczono im do spania, zanim wspuczestnicy niedoli nie zaczli wali si na nie, w wikszoci zasypiajc w ubraniu. Sama usiada gdzie w kcie, zastanawiajc si, co ma na siebie woy. Nie miaa nocnej koszuli. Czy gmin pi nago? Chopcy i dziewczta razem? Nie wiedziaa, jak z tego wybrn. Czua obrzydzenie do wszystkiego wok, do tego strasznego, niezrozumiaego, gupiego i mierdzcego wiata, jaki j otacza. Czua tsknot za domem i coraz mocniejsze osamotnienie. Postanowia siedzie tak do rana, a kto przyjdzie, zobaczy jak strasznie cier49 pi i co z tym wreszcie zrobi. Nie moga jednak utrzyma gowy w pionie. Nie sprztaa, co prawda, feralnej podogi, ale i tak zrobia dzisiaj wicej krokw ni dotd przez cae ycie. A niech tam... W jakim sensie bya jednak silna. Ten kto, kto mia przyj i zobaczy jak strasznie cierpi, moe to zrobi jutro. Po chwili wahania zdja pancerz i skrzan spdniczk. Pooya si w samej tunice od razu nakrywajc bezbarwnym, cho czystym kocem. Znowu miaa wraenie, e nie zanie w tym ponieniu, ale trwao to tylko chwil. Zmczenie i mocny zapach wieej somy z siennika sprawiy, e zasna natychmiast. Tym, co j obudzio, nie by bynajmniej piew skowronkw. Ale nie by to rwnie dziesitnik wzywajcy na poranny apel. Gruby koc zakrywa szczelnie jej gow, skutecznie tumic krzyk, kiedy na cae ciao spaday mocne ciosy. Rce czy nogi?... Nie miaa pojcia, co uderzao j, raz za razem, sprawiajc, e dawia si krzykiem, nie mogc zaczerpn oddechu. Brzuch, gowa, plecy, znowu brzuch i znowu... Oszoomione snem ciao nie byo w stanie odkry, gdzie budz si nowe ogniska blu. Strach dawi j, walczc o lepsze z kompletnym zagubieniem. Umiera! Na pewno umiera! To ju koniec, Bogowie, ju po wszystkim. Ale gdzie jest? Co oni robi? Co... Grad ciosw usta nagle. Achaja leaa zupenie nieruchomo. Usiowaa zaczerpn powietrza do puc.

Jeszcze raz i jeszcze raz... Co strasznego dziao si z jej ciaem. Jakie przeraajce gor sucho w ustach, a jednoczenie pot, zupenie tak, jakby przebiega nagle tysic krokw. Czemu tak ciemno? Umara ju? Naprawd nie ya? To dlaczego wszystko tak boli? Usiowaa poruszy rk. Niespodziewanie co zakuo j w boku. Aaaaach! Lewa do, udao si z trudem zewrze palce na fadzie koca. Skubna go lekko. Jeszcze raz. Tym razem jczc cigna go z twarzy. witao ju. Wntrze namiotu rozjaniaa leciutka jeszcze szaro. Co ciepego pyno po skrze. Usiowaa wsta i nawet, na przekr blowi i dreniu rk zdoaa si oprze na okciach. Wszyscy wok leeli nieruchomo. Spali? Jeli nie, to udawali dobrze. Nie widziaa, eby kto choby drgn. Sprbowaa zsun si z siennika, ale bl w plecach sprawi, e zamara w bezruchu. Pobudka! Pobudka! co zaomotao w cian namiotu. Nie leni si ajzy! Wstawa! Dziesitnik odchyli szerok pacht i wszed do rodka. No co jest?!!! Jazda na dwr, psiekrwie!!! Kopa wstajce powoli postacie, a tych, ktrzy ju byli na nogach, pcha w stron wyjcia. No! No szybciej! No... Kur... A tobie co? nagle zmieni ton, nachylajc si nad Achaj. Cho sam sprowokowa cae zajcie, to jednak widzc jej pokrwawion twarz przestraszy si nagle. Nawet tego nie potrafi zaatwi! sykn, nachylajc si nad lec. Chopskie syny, psiakrew! wyrwao mu si, ale nie mia racji. Chop nawet 50 tutaj, nawet w takiej sytuacji, nie podnisby rki na janie panienk. Do armii przychodz i coraz gorszy element i dziesitnik krci gow, nie wiedzc, co zrobi. Kocwka? Nie ma sprawy, nic tak nie utrzymuje dyscypliny jak porzdna kocwka zrobiona przez wasnych kolegw. Par siniakw, moe podbite oko, prgi na plecach od razw pasami. Ale nie krew! Co oni, zabi j chcieli czy jak? Dziesitnik wcieky i niele przestraszony kaza reszcie oddziau biega wok namiotw, a sam znowu nachyli si nad Achaj. Moesz wsta? Dziewczyna uniosa si lekko, zagryzajc wargi. Pomg jej wsta, a waciwie unis i wyprowadzi na zewntrz. Rzekie powietrze przynioso pewn ulg rozpalonemu ciau, ale tylko z trudem dotara, prawie niesiona przez podoficera, do najbliszego koryta z wod. Pomg jej umy twarz, kawakiem szmaty przetar nawet ran na puchncym teraz uku brwi. No nie macie si, Achaja przybra bardziej oficjalny ton. W kocu nic si nie stao. Ch... odkaszlna z trudem, bya zbyt otpiaa, eby obrazi si za to, co powiedzia chcieli mnie zabi. Eeee... zara zabi wzruszy ramionami i rozejrza si, jakby skd miao przyby rozwizanie. Prowad do setnika krcio si jej w gowie. Do setnika? A po co? zdziwienie w jego gosie byo autentyczne. Widziaa, kto ci bi? Nie. No to... Spojrzaa na niego tak, e straci cz pewnoci. Przez chwil co analizowa w mylach, wydymajc wargi (jeli oczywicie umys czowieka z gminu by w ogle zdolny do analizy czegokolwiek). Potem wzruszy ramionami. Jak tam sobie chcesz ruszy w stron domu setnikw, tym razem nie zamierzajc jej pomaga. Achaja westchna ciko. Z trudem oderwaa si od koryta. Nie staraa si go dogoni, jej ciki krok nie pozwala na to, ale przysiga sobie, e dziesitnik bdzie pierwsz osob, ktr dosignie straszliwy gniew jej ojca. On... On... Wielki Ksi po prostu zmiecie to miejsce z powierzchni ziemi! Kamie na kamieniu tu nie pozostanie, ziar nko piasku na ziarnku piasku! Popamitaj j, popamitaj... O mao nie uderzya w cian domu. Z zacinitymi zbami, starajc si zachowa rwnowag, wesza do rodka z rozpdu opierajc si o st, za ktrym zasiada wanie setnik. adne krzeso nie byo

dla niej przewidziane. Popamitaj... 51 Sucham! setnik zerkn na swojego podoficera prcego si obok, potem przenis wzrok na dziewczyn. Poznaa go, ten sam co wczoraj, tym razem jednak trzewy. Chcieli... mnie zabi! Cooooo? oczy oficera o mao nie wyskoczyy z orbit. Kto?!!! Nie wiem bkna. Ci... ci co ze mn spali dodaa po chwili. A skd niby to wiecie? Achaja chciaa zrobi jak kliw uwag na temat mwienia do niej w liczbie mnogiej, ale zrezygnowaa. W tej chwili, tak naprawd, chciaa ju tylko jak najszybciej si std wydosta. A kto inny mgby? westchna. Ty te mnie popamitasz, chamie dodaa w mylach. Setnik patrzy dusz chwil na dziewczyn, potem przenis wzrok na dziesitnika. Jak byo? rzuci. Eeeee... zwyka kocwka. Ponioso modziakw. Jak byo, pytam?!!! rykn setnik. Dziesitnik przez chwil wyglda, jakby uderzy w niego piorun. Potem wypry si tak, jakby mimo swojego nikczemnego wzrostu chcia jednak oprze gow o powa. Po ogoszeniu pobudki wszedem do namiotu krzycza, skandujc rwnomiernie pojedyncze sowa. Wszyscy wyszli, natomiast onierz Achaja lea... znaczy leaa dalej, nie odpowiadajc wzmoonymi ruchami ciaa na wezwanie! Kretyn mrukn setnik. Tak jest, prosz pana! rykn dziesitnik. lady jakie widziae? Nie widziaem, prosz pana!!! Kto z zewntrz si nie przedosta? Nie, prosz pana!!! Wszyscy spali na swoich miejscach, jak wszede? Tak jest, prosz pana!!! Setnik pokiwa gow. No i widzisz zwrci si do dziewczyny. Nie ma winnego... to kogo ukara? Wszystkich. Obaj: oficer i podoficer spojrzeli na ni w szczerym zdziwieniu. No jak to wszystkich? W wojsku jest odpowied... odpowiedzialno... pami dugo nie podsuwaa odpowiedniego sowa. eeeee... mmmm... indywidualna! pado wreszcie wraz z penym dumy umiechem. 52 Ja... gdyby miaa do si, udusiaby ich wasnymi rkami. Z wielu powodw zrezygnowaa jednak z szybkiego spenienia zabjczych zamiarw. Dobrze... westchna. No to mnie zwolnijcie i zawiecie do... Co mamy zrobi? przerwa jej setnik. Jak to co? Zwolni mnie z wojska! Dziesitnik nie mia nawet odetchn gbiej. Nie zdarzyo mu si by wiadkiem takiej sceny podczas caej, dugiej suby. Setnik patrzy na ni podejrzliwie, zastanawiajc si, czy od pobicia nie postradaa zmysw. Przekn lin, nie wiedzc, co o tym sdzi. Dziewczyna z pozoru patrzya na niego zupenie normalnie. Dla pewnoci przybra oficjalny ton. Dziesitnik! Odprowadzi onierza! Tak jest, prosz pana! Zostaw! Achaja wyszarpna mu rami, za ktre zdoa ju chwyci. Co wy sobie tu mylicie? Chcecie, ebym zostaa w... Milcze! setnik uderzy pici w st. Tylko dlatego nie zareagowa ostrzej, bo on te widzia co takiego po raz pierwszy w yciu. Achaja zrozumiaa, e najwyraniej zamierzaj obaj j zamczy. Z trudem powstrzymaa zy napywajce do oczu. Chc napisa do ojca chlipna. To ty pisa umiesz?... Ach prawda achn si setnik. Ksiniczka... zaraz jednak wrci do poprzedniego tonu Odprowadzi! Ile razy bd powtarza?!!!

Dziesitnik znowu chwyci j za rami. No co wy? szarpna si znowu. Chcecie mnie da do tych mordercw? pojedyncza za popyna jej po policzku. A gdzie? wyrwao si setnikowi. Tfu! zreflektowa si nagle. Do jakich mordercw, miertelna zaraza?!!! Nie moga w to uwierzy, nie moga w to... Oni naprawd sprawi, e tu zostanie! Chc... nie wiedziaa, co powiedzie. Prosz mnie przenie gdzie indziej. Setnik po raz kolejny tego dnia oniemia (a by wit dopiero). Dziesitnik nie zdziery. Ryzykujc swoj dalsz karier, w obecnoci przeoonego i bez rozkazu nachyli si do ucha dziewczyny. Nie rb tego, maa sykn. Oficer podrapa si po brodzie. Podnis brwi i powiedzia do cichym nawet, jak na niego, gosem. Zgoda. Przenie do innego oddziau. Wykona! Tak jest! Dziesitnikowi tym razem udao si j wyprowadzi bez dalszego oporu. Zaraz jednak, o kilka krokw od budynku dowdztwa zwolni troch i spojrza na dziewczyn. 53 Ale se zaatwia mrukn. Ojciec nie uczyli, e w wojsku, to aby si nie wychyla? Mj ojciec jest... urwaa jednak, przypominajc sobie, e nie ma sensu rozmawia z chamem. Wiem, wiem dziesitnik wzruszy ramionami. Wielkim ksiciem mimo i byo to wbrew regulaminowi, sam wlizgn si do namiotu po jej worek i oporzdzenie. W gruncie rzeczy nie by zym czowiekiem robi co mg, eby utrzyma si w jednostce szkoleniowej, ktrej przecie nigdy nie wysyano na wojn. Wiem, e ksi powrci do tematu, pomagajc jej zaoy worek na plecy. Ino po co robi ci tak krzywd? machn rk. Mwi teraz szczerze i od siebie, wic gdzie znikn wojskowy argon pyncy dotd z jego ust. By chopem. To, e dosuy si stopnia dziesitnika zakrawao na cud. No nic crko, idziem ci zda w rce innego dziesitnika. Przez ca drog Achaja milczaa zawzicie. Dziesitnik te nie odezwa si wicej, przynajmniej do niej. Poszepta chwil z napotkanym koleg i oddali si bez poegnania. Nowy podoficer zaprowadzi j na sam skraj pola, wskaza jaki namiot i rwnie odszed. Niepewna wesza do rodka, ale na szczcie, ciemne wntrze z poukadanymi pod sznurek siennikami byo puste. Usiada, opierajc si o centralny sup, nawet nie zdejmujc z plecw worka. Czua si... nie... bya najbardziej nieszczliwym czowiekiem na wiecie. Tak, na pewno. Przypomniaa sobie o ksice, ktr czytaa jeszcze kilka dni temu. Opowie o dziewczynce zagubionej w lesie podczas gdy wok, w straszliwych ciemnociach, czaj si krwioercze bestie. Nie sdzia wtedy, e kiedykolwiek sama znajdzie si w podobnych okolicznociach. Chciao jej si spa, bolao j cae ciao, szczeglnie rana na gowie i puchnce wargi. Nie wiedziaa, czy nie dostanie gorczki. Samotno przerwao jej tylko przybycie funkcyjnego onierza, ktry przynis jej nowy siennik i jak si sam wyrazi, suchy prowiant (dwa niewiadomego pochodzenia placki oraz kawaek, cakiem niezego, sera). onierz wyjani, e jej oddzia jest na wiczeniach i bdzie pewnie dopiero wieczorem. Potem poszed sobie, nie zaszczycajc j nawet spojrzeniem. Achaja siedziaa, cigle w tej samej pozycji wiksz cz dnia. Czasem pakaa cicho, cho usiowaa nie robi tego za wszelk cen. Czasem drzemaa chwil. Czua si tak osamotniona, jak dziewczynka z kart ksiki, ktr cigle rozpamitywa Nie moga nawet podejrzewa, e jest na wiecie tak straszna samotno. Ach... Musiaa zasn. Obudzio j wieczorem nage wejcie kilkunastu ludzi, zmczonych, spoconych i klncych na cay gos. Na jej widok jednak kilka twarzy rozjanio si umiechem. Ty, Durban jaki krpy chopak szturchn koleg okciem. Patrz, nowa. No, ale jej kto przyadowa. 54 W caym oddziale byy jedynie trzy dziewczyny. adna z nich nie zwrcia uwagi na Achaj. Za to chopcy przeciwnie. Ty, nowa. Daj dupy! krzykn kto z tyu. Nie moga zauway kto z powodu toku, ktry zrobi si, kiedy wszyscy naraz zdejmowali oporzdzenie. Bogowie! Nowy siennik jaki barczysty chopak w przykrtkiej tunice zwali

si na posanie Achai. W sam raz dla mnie. To mj! zerwaa si spod supa. Odpieprz si! warkn. We se mj. Z pchami? zaartowa kto spod przeciwlegej ciany. Achaja czua, e znowu do oczu napywaj jej zy. Powstrzymaa si jednak, mylc, czy jeli rzuci si na niegodziwca, to zdoa przytrzyma go pod sob. Kto jednak chwyci j za konierz. Ty, nowa onierz nazwany wczeniej Durbanem poda jej kubek. Biegnij po wod. Oszoomiona nieprawdopodobnie bezczeln propozycj cisna mu kubek pod nogi. Ale Durban nie oponowa. Podnis naczynie i umiechn si przymilnie. Nie to nie. Ja skocz po wod dla ciebie ruszy w stron wyjcia z namiotu. Musimy sobie pomaga. Nareszcie jaki cham wie, gdzie jego miejsce pomylaa. Moe ten oddzia bdzie inny? Zdziwio j jednak, e tu onierze, przecie tylko troch starsi od niej staem, nie zamierzali najwyraniej spa w tunikach. Ju kilku chopcw i wszystkie dziewczta pooyy pod kocami zupenie nadzy... Nie wiedziaa, gdzie patrzy, ale z konsternacji wyrwa j Durban, przynoszc napeniony kubek. Masz podszed do niej z umiechem. Dopiero drugi dzie w wojsku, co? Ciko? Rzeczywicie chciao jej si pi. Przytkna naczynie do warg i... O mao nie zwymiotowaa w nagym paroksyzmie rozlewajc, zawarto. On... On tam... normalnie nasika!!! Cay namiot trzs si ze miechu. Jestem tu Starszy wyjani Durban, wypowiadajc przymiotnik tak, jakby by jak nazw. I moje rozkazy to jak rozkazy od Bogw, dupo! Chciaa wymierzy mu policzek, ale kto kopn j w tyek. Odwrcia si, ale z tyu kady patrzy w inn stron. Nie moga zgadn, kto si omieli. Kolejny cios znowu spad na plecy, odwrcia si tylko po to, eby znowu kto mg j kopn w siedzenie. Skoczya do przodu, ale Durban usun si zrcznie tak, e wyldowaa na kim, kto lea ju pod kocem. Co? Chcesz si dupczy? usyszaa niewyranie. Najpierw si popiecimy Czyja pi ugodzia j w czoo. Spada na ziemi i ju sama nie wiedziaa, czy to ona sama uderzya w czyj nog, czy czyja noga w ni. Rozleg si odgos krokw i cay oddzia, oczywicie oprcz Achai, byskawicznie znalaz si pod kocami. Jaka do szarpna zason i ukaza si jej nowy dziesitnik. Co si tu dzieje?! rykn. Ja wam... urwa, patrzc na dziewczyn prawie pod jego nogami. A ty co tu robisz?!!! Noc jest, masz spa!!! Pobili mnie Achaja niezgrabnie gramolia si na nogi. Te winie... Co??? Ze mn chcesz dyskutowa?!!! zapia dziesitnik. Worek na plecy, oporzdzenie i dziesi razy wok placu! Nie! Achaja zachysna si wasn wciekoci. Przecie mwi, e oni... Nie to nie dziesitnik umiechn si nagle. Moesz tu zosta Dusz chwil patrzy w rozszerzajce si ze zdumienia oczy dziewczyny, a potem rykn. Oddzia wsta!!! Ubiera si! Oporzdzenie, bro, plecakiiiii... W! Dziesi razy wok placuuuuu... zawiesi gos obserwujc spowodowane swoj komend zamieszanie. Zakoczy niespodziewanie cicho Albo nie. Widzi mi si, pobiegniecie jutro przez moment napawa si nag cisz i dezorientacj, a potem wyszed umiechnity. Wiedzia, e nie musieli biec. I bez tego osign to, co byo jego celem. Achaj, pic na czyim, nie pachncym najadniej, sienniku, znowu obudzi koc zarzucony na gow. Ci, ktrzy to zrobili, byli jednak bardziej dowiadczeni od nieopier zonych rekrutw z poprzedniego namiotu. Bili pasami, dodatkowo owinitymi w szmaty. Bl by ten sam, a moe nawet gorszy. Nastpnego dnia jednak prawie nie byo ladw, nie utracia te si. Zagryzajc wargi i jczc, moga wic wiczy razem z innymi. 56 R Meredith szed niespiesznie krlewsk drog numer 6, skpan w ostrym, poudniowym socu, ktre sprawiao, e ostatnie krople niedawnego deszczu

paroway teraz, tworzc biaaw zawiesin rozwiewajc si leniwie przed nogami. Ciepe, wilgotne powietrze sprawiao, e czu si troch senny, ale zarazem odprony, spokojny i przepeniony radoci ycia. Strzeliste pinie, rosnce na poboczu, rzucay cie chronicy wdrowca przed zbyt palcymi promieniami. Leciutki, rodzcy si wanie wiaterek chodzi jego czoo. Rozwietlone, jarzce si nieskaziteln biel oboki, na lazurowym niebie, suny powoli ku swemu tajemniczemu przeznaczeniu. Czarownik umiechn si do siebie. Odgos sandaw, stuk jego skatego kija, szum, a waciwie szelest lici to wszystko tworzyo jaki rodzaj muzyki o dziwnym, pokrtnym, ale wesoym rytmie. Kiedy dotar do placyku postojowego dla oddziaw wojskowych, przysiad na murku okalajcym wyoon dopasowanymi do siebie, kamiennymi pytami powierzchni. Od rana, od niadania w przydronym zajedzie, nie mia nic w ustach. Z przewieszonej przez rami torby wyj lnian chust i rozoy sobie na kolanach. Sign po chleb i ser... kiedy... Ockn si, z trudem otwierajc oczy. Na jego kolanach kilka maych ptakw, kcc si i wiergocc wydziobywao z chusty resztki sera. Teraz zerway si do lotu, trzepoczc skrzydami. Meredith spojrza na niebo. Soce znajdowao w zupenie innym miejscu ni przed... ile czasu upyno? Jak dugo siedzia nieruchomo pogrony w fali najjaniejszego wiata? Byo pne popoudnie. Meredith strzsn z kolan pozostawione przez ptaki okruchy. To by bysk. Najsilniejszy bysk jakiego dozna w yciu. Wsta powoli, czujc drenie zmczonych dugim bezruchem mini. Schowa chust na powrt do torby i podnis swj kij. Nie mia wicej jedzenia, nie byo wic sen57 su zostawa tu duej. Meredith ruszy drog, przygryzajc w zamyleniu warg. Usiowa przypomnie sobie, co widzia w bysku. Zamazane wspomnienia obrazw taczyy mu przed oczami. Rozstaje drg? Nie. Zwyka cieka odchodzca od krlewskiej drogi. Tam bya zamana pinia. Zamana? Uscha. cieka prowadzia w d. Przypomnia sobie widok maych jeziorek w lesie. Maa wioska ukryta wrd drzew. Na rodku fontanna, bez wody, pochodzca z zamierzchych czasw, z jakiego zapomnianego paacu, ktry od dawna ju nie istnia. Cembrowina fontanny uksztatowana bya jak awka, na ktrej mg spocz strudzony wdrowiec. Wie? Nie pamita wicej adnego obrazu. Bysk jednak przekaza mu co jeszcze. Nie obraz. Nie sowa. Bya to czyja obecno. Nawet nie czyja. Dziwna, ledwie uchwytna obecno cienia czego potnego. Czego, czego Meredith nie napotka nigdy w swoim yciu. Czarownik stan przed uschnit pini. Tak, jak widzia w bysku, za martwym drzewem zaczynaa si wska cieka prowadzca po zboczu a do lasu poniej. Zaintrygowany porzuci krlewsk drog i ruszy w d, czujc dziwne napicie kumulujce si wok niego. Co miao si wydarzy? Nie by pewien. Kiedy wszed pomidzy pierwsze drzewa, zrobio si chodniej. Meredith ruszy szybciej, nie chcc, by noc zastaa go w lesie. cieka wia si, omijajc co wiksze drzewa i mae jeziorka, z ktrych wstawa biaawy opar. Meredith przypomnia sobie parujc w socu wod na krlewskiej drodze. Dozna jakiego nieokrelonego uczucia. Co w nim samym usiowao go ostrzec? Czujc ostre igieki, nie, nie strachu jeszcze, a niepokoju, zacz gwizda jak skoczn melodi. Nie poczu si przez to raniej, ale przynajmniej sysza co jeszcze poza odgosem wasnych krokw. Przypomnia sobie, e po opuszczeniu przydronego zajazdu, nie spotka dzisiaj adnego czowieka. Teraz w gstym lesie, z perspektyw spdzenia w nim nocy, nie wydao mu si to faktem bez znaczenia. Przyspieszy kroku, ale zaraz zwolni znowu. Nie pamita, by kiedykolwiek dotd niepokj a tak nad nim zapanowa. Przesta gwizda i nakaza sobie spokj. Przecie wiedzia, e wie jest ju niedaleko. Umiechn si, syszc stumione jeszcze odlegoci szczekanie psa. Wie rzeczywicie bya niewielka. Na samym rodku przecinki, na placu wrd chaup, zobaczy kamienn, dawno nieczynn, fontann. Po paacu, ktrego czci bya kiedy fontanna, zostay jedynie spkane, kamienne schody oplecione rolinnoci, prowadzce teraz donikd reszt pochon las. Meredith usiad na cembrowinie uksztatowanej jak awka, wystawiajc twarz ku zachodzcemu socu. Chodny kamie przynosi ukojenie jego rozpalonej wysikiem skrze. Czu zapach dymu unoszcy si z chaup, wiedzia, e chopi obserwuj zza zasonitych okien, ale nie zwaa na to niepokj opuci go, ustpujc miejsca harmonii i pojednaniu, ktre wypeniy jego umys. Znowu,

po raz drugi tego dnia, dozna bysku. Tym razem jednak bysk by saby, w peni 58 kontrolowany przez czarownika. Meredith zobaczy odleg przyszo moe za piset, moe za tysic lat. Widzia dwch onierzy, ktrzy usiedli na tej samej, co on, kamiennej awce. Byli zmczeni, nie rozmawiali ze sob, ale wypeniao ich poczucie dobrze spenionego obowizku. Potem zobaczy co jeszcze. Chopak i dziewczyna, duo, duo pniej, moe sto lat po onierzach, te siedzieli na awce. Lasu ju nie byo. Chopak gadzi jej wosy. Wspaniay zachd powiedzia jak soce antyku... Meredith nie rozumia tego sowa. Wiedzia jednak, e mwi o nim, o jego czasach. Soce antyku... I zobaczy co jeszcze. Jakie trzysta lat po onierzach na awce przysiad mczyzna. Nie by sam, ale jego towarzysze odwiedzali stragany przekupniw, ktre wyrosy jak strzeliste wiee wok starej fontanny. Mczyzna obwieszony jakimi torbami i futeraami siedzia pogrony w zadumie. By tak blisko, e Meredith mg prawie nawiza z nim kontakt. Mczyzna myla wanie, kto przed nim mg siedzie na tej starej, kamiennej awce. By o krok, o wycignicie rki... Nie... Mczyzna, wyobraajc sobie przesze czasy, dotar jedynie do onierzy, ktrzy byli tu trzy wieki przed nim. Nie przeczuwa obecnoci Mereditha tysic albo wicej lat wczeniej. Bysk zgas nagle, pozostawiajc jedynie wizj bardzo blisk czarownika siedzcego w chacie sotysa. Meredith umiechn si lekko. Krg zamyka si powoli. On, wielki czarownik Meredith, bdzie teraz pomaga ludziom jak wdrowny, wiejski magik, tak jak robi to, zanim wcign go wiat ksit, krlw, dyplomacji i polityki. Podnis si ociale z kamiennej awki wok dawno wyschej fontanny. Chaty wok byy mae i biedne, zbyt zapuszczone jak na wie lec tak blisko krlewskiej drogi. No tak, ale z drugiej strony, kto mg zbacza z drogi i zaglda do takiej guszy? Chopi w dalszym cigu bali si wyjrze ze swoich chaup. Czarownik w jego wieku, w paszczu zrobionym z materiau, ktrego na pewno nikt nigdy tutaj nie oglda i pewnie nie zobaczy po raz drugi, musia wzbudza strach. Przynajmniej na pocztku. Meredith ruszy w gb wsi. Odpdzajc kijem patajce si pod nogami kury i psy, wszce zupenie nowy zapach, dotar do chaty sotysa. Stan przed zbitymi z krzywych desek drzwiami. W oczach zakrciy mu si zy nostalgii za utracon modoci. Tak wanie zaczyna przed... Przed wielu, wielu laty. Jak nakazywa obyczaj, stukn kijem po trzykro w niski dach chaupy. Drzwi otworzyy si natychmiast, sotys, jak inni, musia obserwowa go od duszego czasu. Witajcie, panie barczysty chop zgi si w ukonie do ziemi. Prosiemy w gocin. Meredith musia pochyli si rwnie, eby wej do rodka, tak niskie byo przejcie. Przemierzy sie i w lad za gospodarzem wszed do izby. Zgodnie z obyczajem, kobiety ukryy si w komrce obok. Do stou podawa syn gospodarza. Meredith usiad na wysokim krzele sotysa. Mimo, e przepad mu poudniowy posiek, nie by godny. Jednak chleb, a waciwie suche, chlebowe placki i oliwki bardzo mu smakoway. Cien59 kie wino musiao pochodzi z miejscowej winnicy, jeli oczywicie w tych lasach moga istnie jakakolwiek winnica. W kadym razie, gospodarz nie dola do niego wody. Meredith jad powoli, w milczeniu, bawic si wyranie wyczuwalnym napiciem, obaj chopi, ojciec i syn, siedzcy na awie pod cian, nie mogli powstrzyma si od rzucania ukradkowych spojrze, to na niego, to na siebie nawzajem. Modo, lata ktre spdzi chodzc po takich jak ta wsiach, przypominaa mu si z ca wyrazistoci. Wreszcie, kiedy skoczy je, powoli otar usta, a kiedy syn sotysa sprztn ze stou, zgodnie z obyczajem, stukn kijem w podog. Stary chop znowu zgi si w ukonie. Cigle zgity, twarz do czarownika, wycofa si i otworzy drzwi do sieni. Razem z synem zoyli jeszcze jeden ukon i wycofali si do komory, gdzie czekay kobiety. Meredith zastuka kijem w podog. Przez dusz chwil nic si nie dziao. Sysza jakie szepty, przepychanki a nawet poszturchiwania, a potem prg przekroczya moda kobieta przestraszona tak bardzo, e odruchowo, eby dopasowa si do jej wyobrae, zrobi srog min. Panie wieniaczka baa si podnie gow Wielki panie... No co tam? Kobieta zbliya si do stou. Najwyraniej nie miaa pienidzy. Z podoka wysypaa na blat dorodne, zebrane w lesie orzechy i opada na kolana przestraszona wasn miaoci i mizeri proponowanej zapaty. No sucham.

Panie... Bo ja... Bo my ju, panie... Z moim, dwa roki min jak lub by i... I co? No... panie... bo dzieckw nie ma! Czarownik nachyli si i pooy jej do na brzuchu. Nie bj si crko by pewien, e moe zaj w ci. Nie bj si powtrzy. Teraz bdziesz moga mie dzieci. Dziki Panie kobieta chciaa pocaowa go w rk, ale szybko cofn do. Dziki Panie cofaa si do wyjcia, bojc si odwrci do niego tyem. Bardzo lubi orzechy powiedzia, eby nie martwia si z powodu skromnej zapaty. Umiechna si, ale zaraz potem przygia kark w jeszcze gbszym ukonie. Czarownik znowu zastuka kijem w podog. Witajcie panie nastpnym by mody jeszcze chop. Ukoni si sztywno, wida nie nawyky do tego i pooy na stole dwa brzowe. Nie wiedzia, co zrobi z oczami, wic opuci gow, patrzc na swoje nogi. No co tam? Ba ja panie... Bo tego... No bo zeszej wiosny ona mi odumara. Moda bya, cakiem zdatna, ale zim, co to bya taka ostra zima jak nigdy tu, zamrz j chwyci, no 60 i wiosn odumara. No ja jej aowa. Ale... no, panie, ja mody jeszcze. Pole due mam, ziemia jest, a chaupa bez kobity... no, nie godzi si tak i nie obyczaj. Oenie si po raz drugi? Tak jest. No ta druga te udatna. Moda, ale robi w obejciu umie. I ja j lubi, bo nie gada za duo. Dobrze ma u mnie, nie narzeka... no i... No i co si stao? No... chop krci gow, sowa przychodziy mu z wyranym trudem. No jak teraz wiosna nasza... to tamta... to noc tamta ona przysza, ta co odumara... We nie? Nie. Nie we nie. Noc. Ja si budz, patrz i ona wedle sieni stoi. Cicha taka. I lepi we mnie. I mwi: Co ty? Ju mnie zapomniae? I tak... I tak co noc przychodzi. I ja... Ja ju... Kto j widzia oprcz ciebie? Chop pokrci gow. Nie. Raz czy dwa chciaem obudzi moj... ale ona moda, pi gboko. Zanim dobudz, to tamta ju pjdzie. Demon jaki... Co noc przychodzi. I mwi, e jej nie pamitam ju. Meredith przymkn oczy. Nie jeste temu winien powiedzia. Ale demon! Kobieta demon, przychodzi chop umilk nagle patrzc na czarownika. Wy, panie, wiecie, co to jest? Wiem. I co mam robi? Powiedzcie panie. Meredith milcza dusz chwil. We misk i nasyp do niej grochu. Postaw misk przy ku. Jak demon przyjdzie, we gar grochu, pen gar, tak eby sam nie wiedzia ile i podnie w jej stron. Potem spytaj: Ile ziaren grochu mam w doni?. Jeli to demon bdzie wiedzia. Ale jeli to nie demon, jeli to tylko twj umys... Nie bdzie wiedzia i nigdy ju ci nie nawiedzi. Chop zgi si w ukonie. Dziki, panie. Id. To nie przyjdzie wicej. Po jego wyjciu Meredith zgnit w palcach jeden z orzechw lecych na stole i zjad go, rozkoszujc si smakiem jakiego nigdy nie miay orzechy dostarczane na stoy ksit. Zapad ju zmrok. Syn gospodarza przynis ojow wiec, wykorzystujc przerw pomidzy potrzebujcymi, a potem znowu znik w komorze. Czarownik zastuka kijem. Rozsdzi spr pomidzy ssiadami, poradzi otyej chopce, jakie lekarstwo zastosowa na ropiejce oczy, powiedzia staremu chopu, co trzeba zrobi, eby 61 jego syn nie przesiadywa w karczmie, a drugiemu jak zaradzi, eby crka, przyrzeczona modziecowi z innej wsi, nie ogldaa si za tutejszymi chopcami. Ani razu nie

uy magii. Mia wraenie, e wiat potrzebowa coraz mniej magii. e to wszystko, czego dzisiaj dokona mogliby zrobi za niego jacy przedstawiciele owieconej, cywilnej administracji. Chocia... Chopi z ca pewnoci woleli odbiera rady od niego ni od kogokolwiek, kto reprezentowa owiecon wadz, nawet gdyby taka istniaa. Ostatni z chopw nie domkn drzwi i Meredith mg obserwowa, jak do pustej ju sieni wchodzi mody chopak w paszczu czarownika. Paszcz, to moe za duo powiedziane, jego materia za bardzo przypomina chopskie sukno, ale... Chopak odstawi kij, opierajc go o cian, zdj sanday i wszed do izby. Panie z szacunkiem ukoni si gboko. Panie odpowiedzia Meredith, rwnie kaniajc si uprzejmie, mimo e nie wsta z krzesa. Chopakowi wyranie to zaimponowao. Panie powtrzy poczuem w sobie moc. Pomagam ludziom, lecz... Jestem czarownikiem. Zadaniem czarownika nie jest pomaganie ludziom upomnia go Meredith. Chopak zawaha si przez chwil. Ty im pomagasz, panie. Zadaniem czarownika cign Meredith, jakby nie syszc jego sw jest utrzymywanie istniejcego porzdku. Nie uczyli ci tego w szkole? Nie chodziem do szkoy czarnoksistwa, panie. Poczuem w sobie moc. Mog pomc, mog... Chopcze przerwa mu Meredith wchodzc tutaj, bardzo uprzejmie, odstawie swj kij i zdje sanday. ywi szacunek dla ciebie panie. Czy moesz odpowiedzie na dwa pytania? Chtnie, panie policzki chopca rozpali rumieniec. Wyranie oczekiwa jakich niesamowitych zada. Czy swj kij opare o cian po lewej czy po prawej stronie sandaw? Kompletnie zaskoczony chopak zmarszczy brwi. Usiowa sobie przypomnie. Wreszcie po chwili powiedzia niepewnie. Po... prawej, panie. A czy deska, o ktr go opare, ma w sobie sk? Chopak zamkn oczy. Cisza nie trwaa dugo. Nagle opuci gow i po chwili opad na kolana. Wybaczcie panie. Dziki wam, zrozumiaem, e nie jestem jeszcze czarownikiem. 62 Meredith da mu znak, eby powsta. Wybaczcie panie moje sowa... Nie martw si. Wybaczcie. Meredith umiechn si ciepo. Kiedy zostaniesz czarownikiem powiedzia. Na pewno. Aaa... jaka myl nie dawaa chopcu spokoju. Aaaa... Moecie powiedzie czy ta deska ma sk? spyta peen niepokoju. Meredith rozemia si cicho. Nie wiem. Chopak skoni si raz, potem drugi i stropiony, tyem jak reszta chopw opuci izb. Meredith zgnit upin nastpnego orzecha. Ciemno za oknami bya ju nieprzenikniona. Niky pomie wiecy ledwie rozprasza mrok w chaupie. Co niepokojcego dziao si wok. Czu to wyranie, zgarniajc ze stou swoj skromn zapat w brzowych do sakiewki, w ktrej przewaay srebrne i zote. Mia przy sobie wicej pienidzy ni moga kiedykolwiek widzie caa ta wie razem wzita. Co on tu robi? On, nawyky do wielkich miast, do zgieku, uczonych dysput, wykwintnych da, wielkiej polityki i ludzi, ktrzy jeli kiedykolwiek kaniali si to tylko z powodu wymogw etykiety. Nie mam dzieckw, panie... co robi? mwia chopka. Trzydziestotysiczna armia stoi oparta o pasmo wzgrz, czy ruszy j na poudnie? pyta zaledwie kilka dni temu Wielki Ksi, stukajc palcem w map, ktra kosztowaa wicej ni cay dobytek ludzi tutaj. Ile takich wsi zniszczy armia zaledwie przez dziesi dni marszu? Meredith zgnit upiny nastpnych orzechw. Naprawd mu smakoway. Wielki

Ksi paci mu zotem, ale czarownik nie czu wtedy radoci. Trzydziestotysiczna armia istnieje po to, eby zabi tysice ludzi. Chopka bdzie miaa kilkoro dzieci. Obydwoje, ksi i chopka zapacili mu za usug. Ksi zapaci zotem za rad, jak atwiej zabi tysice ludzi, chopka orzechami za to, jak kilku urodzi. Pomg obydwojgu. Czarownik jest po to, by utrzyma istniejcy porzdek. Porzdek rzeczy. Bogowie, jak ciemno... wiato wiecy rzeczywicie zaczo przygasa, cho sama wieca bya jeszcze susznej dugoci. Wydawao si, e co w samej izbie pochania wiato. Naga jakby duszno, jakby morowe powietrze, czy bagienny zaduch nie pozwala wiatu promieniowa wok. Meredith czu, e dr mu rce. Co dziao si wok... Co dziao si wok jedna i ta sama myl kiekowaa mu w gowie, ale nie by zdolny stawi czoa ewentualnemu niebezpieczestwu. Po prostu pyn wraz z nurtem wydarze, poddajc si mu, jak bezwolny pie w rzece zabrany przez wysok fal powodzi. Co dziao si wok... Do! Podnis gow i dostrzeg dziwny blask w sieni. Blask 63 bez wiata. Jak gdyby czyst jasno. Jasno bez rda, ogie bez pomienia, soce bez soca. Co na niego czekao. A nawet nie na niego. Na jego decyzj. Kolejny potrzebujc y, tym razem jednak... nie z tego wiata. Czu to wyranie. Czu te strumyczki potu ciekajce mu po plecach. Bogowie. Meredith, jakby wbrew sobie, podnis swj kij i stukn w podog. Jasno drgna ledwie zauwaalnie, potem rozbysa nagle sprawiajc, e wiato wiecy stao si mniejsze ni blask robaczka podczas wiosennej nocy. Ciemno wok paradoksalnie zgstniaa. Co zbliao si do wejcia, do izby. Meredith opuci wzrok. Siedzia nieruchomo, czujc jak ciemno gstnieje jeszcze bardziej, by po chwili ustpi zimnemu blaskowi, ktry zdawa si bi zewszd, z podogi, z poway, ze cian. Meredith, czujc jak co dawi go w gardle, podnis gow. Przez moment poczu jak staje mu serce, by po chwili znowu zacz bi, tym razem w potwornym galopie. Jaki dziwny parali, jakby wewntrzne zimno, ogarn jego rce i nogi. Przed nim sta otulony w intensywn jasno modzieniec o idealnie obojtnej, pozbawionej jakiejkolwiek ekspresji twarzy. Meredith czu jak zimny pot wystpuje mu na czoo. To... To... To by Bg! Widzia... Mia przed sob Boga! Przekn lin i by to jedy odgos w absolutnej ciszy, ktra zalega wok. O... O... Czy mona pomyle: O Bogowie! w obecnoci Boga? skd przysza gupia myl. Bg uklk przed nim i zastyg w pozycji ebraczej, ujmujc czarownika pod kolana. Gdyby... Gdyby to by zwyky potrzebujcy, jaki tam wiejski proszalnik, znaczyoby to, e nie ma czym zapaci i prosi o darmow porad. Ale Bg? Czarownik powinien uderzy go kijem w plecy Pomoc bdzie ci udzielona lub w podog Odejd. Ale jak uderzy Boga?! Z najwyszym trudem, pokonujc parali nagle drcej rki, podnis kij i dosownie musn, nie nawet nie musn, po prostu zbliy go do plecw Boga. wietlisty modzieniec wyprostowa si, cigle jednak klczc. Panie, potrzebuj pomocy. S... Meredith chcia powiedzie sucham, ale obyczaj nakazywa inaczej. No... No co tam? z trudem przeszo mu przez gardo. Panie oczy na twarzy Boga wydaway si namalowane, byy tak nieruchome, tak pozbawione jakiegokolwiek wyrazu, e przywodziy na myl bardziej oczy trupa ni yjcej osoby Chc, eby uda si na wysp Zakonu. Ale... Meredith przekn lin. Przecie nie wolno... poniewczasie zda sobie spraw, e Bg przecie moe ama boskie prawa. Wiem martwe oczy nie drgny ani na jot. Chc, eby poszed do czarownika wyspy. Meredith czu, jak jaka obrcz zaciska mu si wok garda. Czarownik wyspy. Najpotniejszy czarownik caego wiata. Kto, kto rzdzi Zakonem, a poprzez Zakon sprawami wszystkich cywilizowanych pastw, wszystkich krlestw, ksistw, nawet ce64 sarstwa Luan. Bogowie... ugryz si w jzyk. Przecie na wysp nie mia wstpu absolutnie nikt. A kara za zamanie zakazu bya tylko jedna. Meredith mia nadziej, e boska opieka pozwoli mu spotka si z czarownikiem Zakonu, bez utraty gowy citej przez mistrza topora. Bg odpowiedzia tak, jakby czyta w jego mylach. Nie pomog ci nienaturalnie nieruchome, jakby wyciosane w kamieniu oblicze,

ani na moment nie zmienio swojego pooenia. Chc, eby powiedzia czarownikowi, e za dugo ju yje. Powiedz mu, eby umar. Meredith czu tylko ciarki na plecach. Jeli ci si uda, zajmiesz jego miejsce. A... a... sowa jako nie chciay przej przez cinite gardo. A... jeli mi si nie uda? wiedzia albo wydawao mu si, e wiedzia, co bdzie, jeli mu si nie uda. Powiedzia to zamiast pytania, ktrego ba si zada: czy mgby nie wykona woli Boga?. Bg tkwi nieruchomo cigle w tej samej pozycji. Gdyby nie bijca od niego powiata, gdyby nie to, e by Bogiem wanie roztaczajcym wok aur swej woli, mona byoby, patrzc z boku, wzi go za wiejskiego gupka nie rozumiejcego najprostszych sw. Meredith przerazi si nagle swojego porwnania. Ju mia powiedzie, e si podejmie, e z pokor wykona zadanie, kiedy Bg odpowiedzia mu: A jaki sens ma ycie bez celu? Jaki sens ma ycie czowieka, kiedy nie ma oparcia w Bogach? Zapada duga mczca cisza. Nie sycha byo ani psw w wiosce, ani wiatru, ani nawet skrzypienia desek nierwnej podogi w izbie obok. Zupenie tak, jakby wszyscy i wszystko zamaro w oczekiwaniu. Bg trwa nieruchomo, nie wiadomo pic lub bdc martwym. Pjd na wysp. Panie wyszepta czarownik. Nie nastpia adna reakcja. Speni twoj wol powiedzia Meredith goniej. Znowu nic. Przeduajca si cisza. Swd gasncej, jakby przytoczonej zimnym wiatem wiecy. Czy chcesz zada mi jakie pytanie? odezwa si nagle Bg. Meredith drgn nie przygotowany na takie sowa. Chcia spyta, dlaczego wybrano wanie jego, ale ba si, czu, e takie pytanie nie byoby na miejscu. O co spyta kogo, kto wie wszystko? Potrzsn gow, nie mogc zebra myli. Przez cae ycie wydawao mu si, e opowieci o Bogach schodzcych do ludzi, to stare legendy powtarzane przez tych, ktrzy lubi bajki. Ale teraz... Poczu dreszcze. A jeli i inne legendy s pr awd. Jeli prawd jest wszystko to, czym matki strasz niegrzeczne dzieci? Smoki, upiory, demony i... 65 Czy istniej Ziemcy? byo to najgupsze pytanie z moliwych, ale te Ziemcy byli najbardziej strasznymi potworami, jakie pamita z bajek syszanych w dziecistwie. Tak odpowiedzia Bg. Meredith czu, e nagle zrobio mu si zimno. Co podchodzio mu do garda. Mia wraenie, e zaraz zwymiotuje. Aaaa... Dlaczego nikt... nikt ich dotd nie spotka? Dotd powtrzy Bg jak echo. Przyjdzie czas, e ludzie spotkaj Ziemcw. Czarownik czu jednoczenie niesamowito i mieszno sytuacji. Siedzia gdzie w zagubionej dla wiata wsi, przed nim klcza Bg we wasnej osobie i prosi o pomoc, skazujc go tym samym na pewn mier i mwi, e wszystkie bajki, w ktre nie wierzy, wszystkie koszmary jego dziecistwa s prawd! Meredith przypomnia sobie nagle swojego mistrza. W szkole czarnoksistwa, do ktrej zosta oddany, by czarownik mistrz. Mistrz nie wychowywa chopcw, nie uczy ich niczego. Suy rad, pomaga, pamitali go jako dobrodusznego staruszka, ktry w zimie pozwala si ogrza przy swoim ogromnym piecu, dawa ciasto i akocie, goi rany tym, ktrzy zbyt nieostronie przechodzili przez wielki pot. Dlaczego zwano go mistrzem? Bo by najstarszy? Nie. Staruszek by rwnie odlegy od wiata magii, jak chop od spraw ksicia. Jego cela bya jedynym normalnym miejscem w caej szkole, jedynym, ktre przypominao dom. Staruszek upodoba sobie Mereditha. Moe dlatego, e obaj byli maomwni? Moe dlatego, e obaj byli kiedy chopami? A moe podobao mu si po prostu to, e tylko Meredith, jedyny z caej szkoy, nie podnieca si czarami i wadz, jak daway czowiekowi? Ich wsplne wieczory upyway na czytaniu wieckich ksig, przygotowywaniu zioowych naparw (staremu bardzo dokucza reumatyzm) i udawaniu, e s gdzie indziej, w domu, na wsi, gdzie, gdzie wszystkie sprawy pozbawione s magii, wiedzy tajemnej, s proste, zwyke, ogarnialne dla starego czowieka. W kocu jednak stary umar. Meredith, jako prawie powiernik mistrza, mia uporzdkowa jego papiery i caymi dniami,

coraz bardziej znudzony, grzeba w bezwartociowych zapiskach mwicych o tym, czy lato zboe obrodzio, ilu chopcw przyjto do szkoy, ilu zachorowao, a ilu oddalono z braku postpw. By gotw spali wszystkie te notatki dotyczce iloci wi w szkolnej zagrodzie, wysokoci wpyww do szkolnej kasy, postpw uczniw, ktrzy od dawna opucili szkolne mury i sami byli ju mistrzami (a sdzc po datach na margines ach byli ju pewnie mistrzami zapomnianymi), kiedy... Kiedy nastpio co, co do dzisiaj powodowao u niego, na samo wspomnienie, dreszcze niepokoju. Natrafi na zapis dokonany drc rk na marginesie jakich rozlicze: Tak naprawd to boj si nie tej strasznej osoby, ktra od dwudziestu lat stoi za moim krzesem, lecz jej gosu . Nie jej sw przecie, a tonu, nieludzkiego, potwornie nieartykuowanego. Bogowie, gdyby chocia mwia ludzkim gosem, gdybym rozumia cokolwiek.... 66 Meredith potrzsn gow. Bg przed nim kogo mu przypomina, ale teraz w zdenerwowaniu, nie mg sobie przypomnie kogo. Kogo... Kogo lub co. Panie zdecydowa si nagle a... dlaczego tyle za jest na wiecie? Tyle nienawici, tyle niesprawiedliwoci. Nie ma za na wiecie powiedzia Bg, a Meredith czu, jak brwi wdruj mu do gry. Nie ma nienawici, nie ma niesprawiedliwoci. Wszyscy ludzie zostali stworzeni na nasz obraz i podobiestwo. Zapodnilimy nieskoczon liczb wiatw, a w kadym z nich panuje pokj, dobro i harmonia Bg zamilk na dusz chwil, ani na chwil jednak nie burzc swojego niesamowitego bezruchu. By jednak bg zdrajca, bg Seph. Nie wierzy w dzieo boe, nie wierzy w spenienie ycia. To on stworzy Ziemcw, co, co nie ma prawa y, co nie ma prawa istnie. Seph zosta uwiziony, ale jego dzieci, jego menaeria... mnoy si gdzie, gotujc do skoku, gotujc do poarcia wszystkich wiatw, ktre stworzono na nasz obraz i podobiestwo. Meredith nagle zda sobie spraw, co przypomina mu Bg. On... on by podobny do... kota. Do zwierzcia potraficego trwa w absolutnym bezruchu i pozornej obojtnoci przez bardzo dugi czas, by uderzy nagle, w najmniej spodziewanym momencie. Znowu przestraszy si swojego porwnania. Wy jestecie inni ni wszyscy. Zostalicie stworzeni po to, by powstrzyma Ziemcw Bg znowu zamilk na duszy czas. Wy jestecie ludem wybranym. Wy przejdziecie przez pomie, krew i zy. U was dzieje si inaczej ni gdzie indziej. Wszystko inaczej. Ale to wy... tylko wy... moecie zmierzy si z Ziemcami z podniesionym czoem znowu nieprzyjemnie przeduajca si cisza. Stworzylimy was, stworzylimy Zakon i stworzylimy waszych cichych braci. Po to, ebycie stanli w naszej obronie. Meredithowi szumiao w gowie. Jakie potwory mogy by tak silne, eby zagrozi bogom?! Kto to s cisi bracia?! Pamitaj, Ziemcy nie maj prawa istnie. Wszystko musi by zniszczone, wszystko musi pawi si w ogniu Bg sprawia teraz wraenie kogo, kto albo ni albo podlega dziaaniu silnych czarw. Cigle jednak nie drgn ani jeden jego misie wszystko musi zgin. wiat zoony ze wszystkich wiatw musi pozosta bez za, bez nienawici, bez... Znowu cisza. Zimna jasno zdawaa si przygasa. Pomie wiecy wid coraz bardziej i w izbie robio si ciemno. wiat przeznaczony jest dla harmonii. Ziemcy nie maj prawa istnie powtrzy Bg. Ale Seph zostawi im lad. Trafi tutaj, do jego grobu, do miejsca jego uwizienia, a wy zmierzycie si z nimi. Panie... Bg podnis do i by to pierwszy ruch, jaki wykona od czasu, kiedy uklk przed czarownikiem. Czy miao to znaczy nie pytaj wicej? A przecie... Kim naprawd s Ziemcy? Kto to s cisi bracia? Czy istniej smoki? Czy istniej demony? Ktra z legend jest prawdziwa, a ktra nie? Czym kierowa si...? Id na wysp Zakonu powiedzia Bg. To wszystko, o co ci prosz. Ale... chciabym... Id na wysp. Ale... Pomie, krew i zy Bg podnis si z klczek Pomie, krew i zy. Nie pytaj wicej.

Meredith skoowany, przestraszony, e by moe jedyna okazja dowiedzenia si czego o istocie bytu, o wszystkich sprawach wiata, o sensie istnienia umyka mu wanie. Wsta rwnie, nie mogc zebra myli. Musi si dowiedzie. Musi spyta jeszcze... Cisi bracia, Ziemcy, demony i smoki i... Panie... Bg cofa si do wyjcia. Jego martwa twarz nie wyraaa niczego. Panie ze skoatanej gowy, do ktrej cisny si tysice myli, nie mogy wyj odpowiednie sowa. Panie czy... Czy istniej demony? Znowu najgupsza z moliwoci. Ale jak mona wybra cokolwiek wanego z tego chaosu, z tysica moliwoci? Jak?... Bg powstrzyma go ruchem rki, wchodzc do sieni. Na to pytanie ci nie odpowiem. wieca zaskwierczaa nagle i jej niky pomie zgas nagle. W chaupie zrobio si ciemno. 68 R Mwi, e w nowym miejscu najtrudniejsze s pierwsze dni. Achaja wtpia w prawdziwo tego powiedzenia, a raczej nie miaa kiedy si nad nim zastanawia. Dzie za dniem mija jej w jakim otpieniu, w ktre popad jej umys. Wycieczone ciao rwnie ogarn dziwny bezwad. Nie bolao ju tak bardzo, kiedy bili j koledzy. Nie bolao tak strasznie, kiedy zdejmowaa z ng zakrwawione sanday po biegu dwadziecia razy wok placu. Tak, wykonaa taki bieg. Szczerze mwic niejeden. Poja nareszcie, do czego dy dziesitnik, wysyajc zamiast niej cay oddzia. To, co oddzia robi z ni potem w nocy, byo o wiele gorsze od wszystkiego, co mg wymyli dziesitnik. Ale nie pakaa wicej. Bya zbyt zmczona na pacz. Kiedy po raz pierwszy przyniosa kubek wody, bo kaza jej zrobi to Durban... co si w niej przeamao. Nie bya ju ksiniczk, crk Wielkiego Ksicia. Od tej chwili staa si materi na wzorowego onierza. Koledzy dalej bili j, szturchali, kradli jej rzeczy, ale od kiedy zacza spenia ich polecenia, robili to ju bez zoliwoci. Staa si popychadem w oddziale a w wojsku to nawet pewnego rodzaju awans. Kiedy po jakich dwudziestu, trzydziestu dniach (naprawd stracia rachub) pancerz wiecznego, wszechogarniajcego zmczenia zacz si kurczy (moe si hartowaa, moe apaa drugi oddech) stwierdzia, e jest chyba jaki cie szansy, malutki cie, e doyje do koca suby. Po raz pierwszy pomylaa o tym, ile zostao jeszcze do koca, ale poniewa wychodzia jej jaka niewyobraalna liczba dni, daa sobie z tym spokj. W wojsku nie wszystko byo ze. Natomiast (wedug jej wyobrae przynajmniej) wszystko byo gupie. Na przykad takie jedzenie. Nie to, eby byo niesmaczne, wprost przeciwnie ser, oliwki, raz na dziesi dni miso byo wydawane w cile odmierzonych porcjach, ale wcale nie najgorszego gatunku, jak moga si spodziewa. Oczywicie, jeli kto trafi na zgnie, jego pech, wicej nie dosta. Za to suche placki leay w koszach, przy dugich korytach z wod, gdzie jedli i kady mg wzi dowoln ilo. 69 Nie o to chodzio. Najgorsz rzecz by brak jakichkolwiek przypraw. Nie jakich wyszukany ch bynajmniej jakichkolwiek. Jeli armia wydawaa fortun na cakiem dobre wyywienie dla onierzy, dlaczego nie dorzucia paru groszy na przyprawy? Nie moga tego zrozumie. Albo sanday. Dzie w dzie przecie wydawano jakie horrendalne sumy na tuszcz, ktrym kady onierz wieczorem dugo i uporczywie musia je naciera. Przecie taniej by wyszo, gdyby od razu kupi sanday z dobrej skry. Problem krwawicych stp wbrew pozorom dotyka nie tylko jej... Albo wiczenia. Zamiast uczy si czego porzdnego, dziesitnik kaza im wykopa d i zakopa, wykopa i zakopa, dwadziecia razy wok placu, wyrwna mieczami klepisko w namiocie, eby byo gadkie jak marmurowy st, a potem dugo ostrzy stpione miecze... Czysty kretynizm. Nienawidzia dziesitnika tak, e stawa si w jej oczach uosobieniem za, za wyjtkowo gupiego zreszt, cho... w tym pogldzie nie bya bynajmniej odosobniona. Nie wszystkie wiczenia byy bez sensu. Kiedy prowadzi je setnik, byy po prostu nuce. Trzeba byo trzyma drzewce dugiej piki na cile okrelonej wysokoci, oddychajc przy tym rytmicznie. Puca bolay, ale byo to nic w porwnaniu z rozdzieranymi bblami na doniach. Potem bieg z tarcz, bez tarczy, z tarcz, mieczem i plecakiem, bez miecza, ale za to z pik, w hemie i nagolennicach (kilka osb zemdlao i Achaja przez

krciutk chwil bya dumna, e nie znalaza si wrd nich). Poza tym jednak przez cay czas robia wszystko nie tak. le smarowaa sanday (wic bya sama winna temu, e ma obtarte stopy), le mya naczynia (wic sama bya winna temu, e staje na kocu kolejki po najgorsze porcje), le ostrzya miecz (wic sama bya winna, e dostaje najgors ze warty), le ukadaa koc na sienniku (wic sama bya winna... nie wiadomo ju czemu). Prawie przekonano j, e wojna pomidzy Troy i Luan, ktra znowu rozgorzaa na granicach, wybucha z jej osobistej winy. Pewnym wytchnieniem z otaczajcej j gupoty byy wiczenia przeprowadzane przez taktykw (brali za to dodatkowe wynagrodzenie i do czsto zjawiali si na ich placu). W kadym razie oficerowie wyszych szar potrafili si przynajmniej poprawnie wysawia. onierz Achaja bdzie teraz trzyma pik, celujc w tamten rondel zawieszony na drzewie. Dziewczyna z najwyszym trudem uniosa cikie i niesamowicie dugie drzewce. ...wyobraajc sobie, e celuje w jedca, ktry jest o dwadziecia krokw od niej cign taktyk. le! Musisz tego jedca mie przed oczami, dziecko. W prawdziwej bitwie niczego nie bd musiaa sobie wyobraa pomylaa Achaja, usiujc jednoczenie nie stka z wysiku. Pewnie mylisz sobie, e w prawdziwej bitwie nie bdzie sobie musiaa niczego wyobraa? To bd. Co by to byo, jakby kady z was trzyma pik inaczej. Jazda rozniosaby was... Hej, chcesz zabi jakiego komara? 70 Koniec drzewca rzeczywicie chwia si coraz bardziej. Nieeeee... Nie tak. Pika nie suy do zabijania komarw. Achaja zalewaa si potem. Tego naprawd nie da si utrzyma ani chwili duej. Wolabym, eby celowaa w rondel, a nie w mj brzuch powiedzia taktyk. Chyba, e oczywicie masz jaki powd, eby czyni inaczej. Koniec drzewca rzeczywicie zatacza coraz wiksze koa w zmczonych rkach dziewczyny. Hmmmmm... Czy wiesz, czym si rni rondel od chmury? S... Sucham, prosz pana? Czym si rni rondel od chmury? Chyba potrafisz je odrni? Tak, prosz pana Achaja nie moga zaczerpn oddechu, miaa wraenie, e to straszne narzdzie tortur odpadnie jej razem z rkami. To dlaczego celujesz w chmur? zainteresowa si taktyk. W rondel... Nawet w najtrudniejszej sytuacji onierz powinien odpowiada jasno i caym zdaniem taktyk z zainteresowaniem obserwowa chwiejc si na nogach dziewczyn. Gdyby na przykad podczas wojny wysano ci z meldunkiem, docierasz do dowdcy i mwisz: pobili i przeszli lini!. Ani kto kogo pobi, ani kiedy i jak lini przeszed. Wyrzuciliby ci z dowdztwa na zbity pysk. I by moe przez ciebie bymy wojn przegrali? A wtedy co? Nie byoby ju armii, w ktrej mogaby suy. Achaja w penym oporzdzeniu, hemie, z tarcz i w nagolennicach marzya ju tylko o tym, eby wreszcie przesta mwi. Byaby w stanie celowo przekrci kady meldunek, byleby tylko nie byo ju armii, w ktrej mogaby suy. Meldowa trzeba caym zdaniem cign niestrudzony oficer. No sprbuj. Melduj, e lanc celuj w... Wr! skrzywi si taktyk. Jak lanc, do mierciononej dupy? Co to na chwil zamknem oczy, a oni w midzyczasie przenieli ci do lekkiej jazdy? Melduj, e kopi cel... Jak kopi? Co to, przeniosa si do formacji rycerstwa na pnocy? Melduj, e dzid... Jak dzid?!!! Co ty jeste dzikus czy onierz krlestwa Troy? Dziewczynie ciemne patki latay przed oczyma. Bya tak skoowana, e na zo nie moga sobie przypomnie tego sowa. Oszczep? Tyka? erd? Grabie? podsuwa jej yczliwie oficer. Pi... pi... Pijana jeste, wic bd ci mia zaintonowa pocztek wulgarnej piosenki. Pika! wypalia nareszcie dziewczyna, dumna, e w tym stanie pamitaa

w ogle, do czego suy jzyk w ustach. Pika! 71 Bogowie westchn taktyk, wznoszc oczy ku niebu. Czy nie mwiem wanie, e melduje si penym zdaniem? Innym razem postanowio j wyszkoli a dwch oficerw. Poniewa zncali si ju wczeniej nad prawie poow oddziau, wiedziaa, e s zoliwi, ale trzeba im przyzna, byli te do pogodni. Najpierw jeden dugo rozwodzi si, e kady onierz musi dokadnie wiedzie, co ma przy sobie, eby mc wszystko w odpowiedniej chwili wykorzysta, potem drugi kaza jej wyliczy wszystko, co ma w plecaku. Stana wyprona na baczno i zacza recytowa. Kubek, miska, yka, koc, drewniany, zaostrzony palik, krzesiwo, sznurek... Wr! Jaki znowu sznurek, do rozwolnionego gwna? Jeszcze raz! Kubek, miska, yka, koc, drewniany, zaostrzony palik, krzesiwo, sznurek... Bogowie! A moe od razu wsteczka?!!! Dziewczyna bya zbyt otpiaa ze zmczenia i upau. Kubek, miska, yka, koc, drewniany, zaostrzony palik, krzesiwo, sznu... rzemie tym razem udao jej si wymieni wszystkie dwadziecia osiem przedmiotw, ktre miaa w worku na plecach. A nie zapomniaa przypadkiem o czym? spyta drugi oficer. Nie prosz pana! No to przebiegnij wok placu razem z tym swoim plecakiem, moe sobie przypomnisz. Ruszya biegiem cho bya pewna, e niczego nie przeoczya. Kiedy zalana potem stana znowu przed taktykami, skandowaa jeszcze raz: Kubek, miska, yka, koc, drewniany, zaostrzony palik, krzesiwo, rzemie... wyrecytowaa wszystko, robic tylko dusze przerwy na zaczerpnicie oddechu. To wszystko? Tak, prosz pana! No to jeszcze jedno okrenie! Historia powtrzya si z dziesi razy. Achaja stracia rachub okre, saniaa si na nogach i biega zygzakiem. Co masz w plecaku? Kubek, miska, yka, koc... gorczkowo zastanawiaa si, o co moe im chodzi. Kiedy dotara do koca listy dodaa jeszcze: i powietrze! Obaj wytrzeszczyli oczy, a potem ryknli miechem. Powietrze! Cha, cha, cha... Powietrze... sprytna jeste. Jeszcze raz wok placu. Nie moga ju biec. Zataczajc si, powczya nogami. Widziaa jednak, e jej pomys wyranie spodoba si taktykom. Miaa wraenie, e odtd, nastpne pokolenia rekrutw bd drczone rwnie tym nieszczsnym powietrzem. No? usyszaa, kiedy z trudem stana przed nimi wyprostowana. Co masz w plecaku? 72 Wymienia wszystko. I co jeszcze? Ju nic, prosz pana. Masz jeszcze co... Tak, prosz pana. Wiesz co? Nie, prosz pana. Buaw stratega!!! Cha, cha... Nie syszaa jak sam krl mwi, e kady onierz nosi w plecaku buaw stratega, idiotko? Cha, cha, cha... Czasem miaa chwil drobnej satysfakcji. Ich dziesitnik pokazywa na czym polega zasona wykonana krtkim mieczem. Tym nie wywija jak cepem krzycza. Trzyma tak! przycisn okie do boku. Tera wam, psiama, nikt miecza z rki nie wybije... a wy za to moecie od razu ciachn! No! A jak eta si nauczyli, pokae... powid wzrokiem po obecnych Reena! Smuka dziewczyna wysza z szeregu i przyja pozycj. Podoficer bez trudu wytrci jej miecz i waln mocno w tarcz, a dziewczyna si wywrcia. Eeeeee... Dupa jeste i do dupy umiesz oceni. Jazda wok placu! Achaja! Tera ty, psie nasienie!

Na ksicym dworze nauczyciele od fechtunku pokazywali jej sztuczki z mieczem, przy ktrych caa wiedza podoficera bya jak umiejtnoci dziecka. Kiedy dziesitnik zaatakowa, Achaja ugia si lekko, ruszya skrcajc rk i to ona, bez adnego trudu, wytrcia mu miecz. Cooooo?!!! rykn. Kazaem sta, a nie giba! Dziesi razy wok placu! Kiedy dugo potem wrcia skonana, czeka ju na ni, wrzeszczc z daleka. No to tera si poprbujem! To nie cyrk ino wojsko! Stawaj w pozycji i nie skacz, psiama, na boki! Ciekawym gdzie uskoczysz, stojc w linii razem z kolegami, co? To nie cyrk, mwi! Zaatakowa od razu, kiedy przyja pozycj. Tym razem si nie ruszaa. Opucia miecz, kiedy wisn swoim i sparowaa uderzenie tarcz. Kiedy zaskoczony podnis rami do nastpnego ciosu, mogaby go zabi jednym pchniciem. Wzniesione ostrze zalnio w socu, potem opado, napotykajc tak zwan trzeci zastaw, przez chwil zawirowao znowu odbijajc soce, tym razem w wietlistym krgu i opado na piasek. Dziesitnik po raz drugi pozosta bez broni. Dziesi razy wok placu sykn. I na nastpny raz rb, jak stoi w regulaminie, bo... Ledwie trzymajc si na nogach po zrobieniu kolejnych okre, nie ryzykowaa nastpnego razu. Daa sobie wytrci miecz i obruga przez dziesitnika. Oddzia patrzy na to obojtnie. 73 Achaja czua, e si zmienia. Wyranie tpiaa, obojtniaa na wszystko, byo jej wszystko jedno czy robi z niej popychado, czy wzorowego onierza... Najdziksze rozkaz y przyjmowaa spokojnie, nie dziwio j, kiedy kazano im przerobi cian baraku na talerz z gulaszem (co polegao na uporczywym wcieraniu wasnych porcji w sprchniae deski), nie dziwio jej, kiedy chwil pniej kazano im przywrci barakowi dawny blask (co polegao na zeskrobaniu gulaszu). Nie pytaa, dlaczego caymi dniami musieli nosi wod z do oddalonej rzeki i wylewa na suchy plac, potem maszerowa w bocie, potem czyci sanday i oporzdzenie, a potem znowu nosi wod, bo boto ju wyscho. Waciwie przywyka nawet do tego, by uwaa wzorowe ukadanie pojedynczych somek we wasnym sienniku za najwaniejszy element szkolenia bojowego (zreszt faktem jest, e gdyby tylko uzna siennik za wroga, to taka czynno deklasyfikow aa go zupenie po uoeniu somek nie nadawa si ju do niczego). Nie wszystko jednak poddawao si zobojtnieniu. Pamitaa jak ustawiali ostrok rzecz jak zwykle w wojsku bez sensu dawno ociosane, ba, wylizgane od dotyku doni caych pokole rekrutw, drewniane bale czekay przygotowane w rogu placu wicze. Mieli wykopa odpowiednie doy (goymi rkami waciwie, w zeschnitej na kamie ziemi), woy w nie gotowe elementy, umocowa, a potem wyj, zasypa doy i ubi ziemi... Robota w sam raz dla nowych onierzy, istniaa nadzieja, e w palcym socu, w penym oporzdzeniu, co najmniej kilku z nich wyzionie ducha. Setnik, ktry doglda robt, cho nic nie robi (przynajmniej w sensie fizycznym), ledwie trzyma si na nogach z powodu upau. Zdj nawet swoj, wyszywan zotem kurtk, zawiesi na gazi i skry si pod jedynym w caej okolicy, skarowaciaym drzewem. Ostrok by zbyt powan spraw, eby powierzy j jakiemu tam dziesitnikowi, ale... Malutkie listki nie daway praktycznie adnego schronienia przed palcymi promieniami. Setnik cmoka, wzdycha, kl pod nosem, wreszcie machn rk i odszed w kierunku swojego namiotu, eby pokrzepi si czym mokrym (niekoniecznie wod, jak mona byo sdzi po tym, jak oblizywa spierzchnite wargi). Oddzia pracowa dalej, wszyscy wiedzieli ju, e nawet pozostawieni samym sobie, bez opieki, nie zdoaj wyrwa ani chwili dla siebie. Jakikolwiek zwierzchnik, ktry cho przypadkiem pojawiby si w pobliu, mg bez trudu zamieni reszt dnia w najgorsze chwile ich ycia. Nawet nadejcie dwch nowych rekrutw, ktrzy mieli doczy do ich oddziau nie oderwao nikogo od bezsensownego rycia w skamieniaej ziemi. Nikogo, oprcz Achai. Dziewczyn po prostu zamio. Sama nie wiedziaa, czy przez chwil zdawao jej si, e znowu jest na dworze swojego ojca, czy to po prostu upa sprawi, e byo jej wszystko jedno... Wyprostowaa si nagle, przecigna ziewajc szeroko i podesza do karowatego drzewa, gdzie przestpujc z nogi na nog, stali przestraszeni rekruci. Bezczelnie zarzucia sobie na ramiona kurtk setnika.

74 Wiecie jak to jest mrukna, patrzc gdzie nad ich gowami. Oficer musi da przykad, musi pokaza swoim onierzom, jak si pracuje ziewna znowu. Obaj byli zbyt przestraszeni, eby zwraca uwag na szczegy. Wspaniay akcent Achai, jej dworskie maniery, sposb poruszania si i gesty w mgnieniu oka przekonay ich, e naprawd jest setnikiem. Obaj od razu pochylili gowy. No co tam? dziewczyna spojrzaa na nich podpatrzonym u jednego z taktykw zowrogim spojrzeniem. Za jakie zbrodnie was tu zesali? Chopcy wybauszyli oczy. My... my... Do wojska, prosz pani... wyduka odwaniejszy. My nie za zbrodnie tutaj. No co ty opowiadasz! warkna. Nic nie zrobilicie? To niby dlaczego skierowali was do karnego oddziau, co?! Obaj najchtniej zapadliby si pod ziemi. My... my nic... jka ten bardziej odwany. Achaja westchna ciko tak, jakby miaa do czynienia z kim szczeglnie gupim. Obja wyszego chopca ramieniem i poprowadzia w stron oddziau. Patrz, kotku wskazaa rzdy ludzi kopicych ziemi wasnymi rkami. Sdzisz, e tak idiotyczne prace wykonuje si w wojsku? No co ty, szaleju si najade? Tu sami skazacy i robi to za kar. Ale, ja... Ja... Pani, my... Stary, ja jestem crk Wielkiego Ksicia pokazaa wosy na karku, skd przebijay jeszcze resztki le zmytej czerwonej farby. Ale zabiam swojego brata. I zesali mnie tutaj, eby dowodzi tymi mordercami i zodziejami pucia chopca i odepchna go lekko. A teraz mw kogo zabie, tylko bez kamstwa! Jej jzyk, ton i ksice maniery robiy takie wraenie, e obaj chopcy byli bliscy rozpakania si ze strachu. Pani! Ja nikogo! Nikogo, przysigam. Nie yj! Tu nawet dziesitnik, cho nikogo nie zabi, te jest zesany, bo szczeglnie gupi i sabuje na umyle. Pani, my naprawd nikogo... odezwa si drugi chopak, drc ze strachu. My... my... Ci w dowdztwie to nic tylko, eby si wina napi, a za dziewkami ugania... Achaja machna rk. Znowu pomylili przydziay Udawaa, e myli nad czym intensywnie. No dobra. Idcie do tamtego namiotu i obudcie podoficera. Obaj chopcy kiwali gowami. Powiedzcie mu, e chcecie, eby was std wypisali, bo robota tu gupia, a dziesitnik szczeglnie sabuje na umyle. Zapamitacie? Tak, pani! 75 A nie pomyli mi ani sowa! No ju, ju. Obaj rzucili si biegiem. Achaja zdja kurtk setnika i wrcia do pracy. Byo jej wszystko jedno. Serce, co prawda, walio jej jak motem w kowado, ale nie zastanawiaa si nad kar, jak jej wyznacz. Zagryzaa wargi, eby si nie rozemia. Nikt z oddziau nie przerwa roboty, ale te, bya zupenie pewna, co chwil kto zerka w stron pobliskiego namiotu. Ju po chwili usyszeli przeklestwa budzonego dziesitnika, a potem niemiae: ...wypisa... gupia robota... dziesitnik szczeglnie sabuje na umyle... Ryk, a waciwi wycie podoficera powinno rozerwa namiot na strzpy. Achaja skulia si w sobie. Usiowaa nie patrze w stron rozjuszonej postaci cigncej za uszy nowych rekrutw. Powsta!!! Oddzia wyprostowa si jak jeden m, przerywajc dotychczasowe zajcia. Kto wam to kaza powiedzie?!!! Ale ju! Obaj chopcy wskazali na Achaj. Dziewczyna zamkna oczy w oczekiwaniu na najgorsze, ale wtedy stao si co niesamowitego. Z szeregu wystpi Durban. Panie dziesitniku! wyprostowa si, jakby pokn kij. Oni kami! Jaka dziewczyna rwnie zrobia krok do przodu. Panie dziesitniku! Ona pracowaa tu przy mnie, nic nie mwia! Obaj kami! doda jaki chopak z oddziau. Sami se wymylili, eby... Milcze!!! rykn dziesitnik. Nie chcecie si przyzna, co?!!! No to wkada

plecaki, kadych dwch bierze jedn cz ostrokou i dwadziecia razy wok placu!!! Biegiem!!! Trudno opisa, co si pniej dziao. Achai wydawao si, e nie doyje dwudziestego okrenia. Ociosane pnie waliy si na ziemi wraz z tymi, ktrzy mdleli pod ciarem. Kademu jednak, kto zemdla, wlepiano trzy noce najgorszych wart poza kolejnoci. Potem byo kopanie dow, ustawianie ostrokow, zdejmowanie ostrokow, ubijanie ziemi... Kto zdoa doj do namiotu, wali si na posanie, bardziej tracc przytomno ni zasypiajc. Achaja czua, e nie przeyje nocy. Oddzia zamorduje j, jak tylko ocknie si pierwszy z onierzy. Ale... Mylia si. Durban, jeden z nielicznych, ktrz y nie padli na siennik zaraz po wejciu klepn j w rami. Ty, Achaja okazao si, e pamita jej imi. Do tej pory zwraca si do niej per Nowa albo Dupa. Ka tym dwm nowym przynie wody! Achaja z trudem otrzsna si ze zdziwienia. Bra kubki i jazda po wod! krzykna do cigle oszoomionych chopcw. Nie przyszlim tu wody nosi odpar ten odwaniejszy. Nie to nie umiechna si przyjanie. Ja wam przynios w formie przeprosin. Pjd z tob Durban ruszy za ni. Trzeba nowym pomc. W kocu to ich pierwszy dzie. Kiedy ukryci za namiotem sikali do kubkw, Achaja zrozumiaa, e wanie zostaa penoprawnym czonkiem oddziau. I bya to pierwsza rzecz w jej yciu, ktrej nie zawdzicza pozycji swojego ojca. 77 R Siarczysty mrz ledwie pozwoli doczeka ranka. Waciwie nie ranka nawet, lecz mglistej szaroci witu. Dziewczyna ze wsi, ktra wysza na brzeg rzeki, z kubem na wod, rwnie ledwie si ruszaa. Z trudem oderwaa przymarznity do ziemi drg przy pomocie i zacza wali nim w ld na wodzie, kiedy zaczajony w krzakach Sirius zarzuci jej worek na gow. Wyrywaa si, ile si, ale Zaan szybko krpowa j sznurem. Szybciej, szybciej pogania szeptem szlachetnego rycerza. Niech ani zipnie goniej. No, psiama, przecie trzymam zziajany Sirius z trudem cign j w stron koni. nieg na szczcie nie pada. Zaan, mimo chodu, zdj swj paszcz, by zatrze nim lady stp na biaym kobiercu. Usiowa skrzesa ogie, by podpali krzaki na brzegu, ale zgrabiae palce odmawiay mu posuszestwa. Odplta wic zawieszon na plecach, wyrzebion w drewnie kurz stop i zacz odciska ogromny ksztat w niegu. Cofa si, zacierajc wasne odciski stp, a zostawiajc w tym miejscu lady monstrualnej kury. * * * wit przerodzi si ju w ranek, nawet blade soce wyszo zza chmur, by roziskrzy okrywajcy wszystko biay puch, kiedy chopi zaczli gromadzi si wok pomostu. Rozgldali si wanie bezradni, pocierajc brody i marszczc czoa, kiedy na gocicu, od strony lasu, pojawi si niezwyky jedziec. Czarny, dugi paszcz ostro odcina si od jasnej maci jego konia. Wprawniejsze oko z atwoci dostrzegoby, e tylko z najwyszym trudem utrzymuje si w siodle, ale chopi nie znali si na koniach pod wierzch. Wszyscy jak na komend zdjli czapki. 78 No co tam, ludzie? Zaan najwyszym wysikiem woli opanowa swojego wierzchowca i z wyran ulg zsun si z sioda. Co to za poruszenie z rana? Czemu nie w chaupach? No bo... przed cib chopw wysun si rosy mczyzna w bogatszym ni u innych ka anie. Noo... My... Ty kto? Zaan wycelowa w niego palcem. Ja wjt, panie konkretne pytanie wywaro wyrany wpyw na wymow chopa. No to mw Zaan denerwowa si rwnie mocno jak chopi, robi jednak wszystko, eby to ukry. Lata spdzone na studiowaniu ksig day mu moe i du wiedz o ludziach, ale z ca pewnoci nie day mu praktycznych umiejtnoci, eby t wiedz wykorzysta. Rce dray mu coraz bardziej, gos wiz w gardle. Wymyli intryg,

siedzc ukryty w krzakach, to jedno. Drugie, to jej osobista realizacja. I byy to dwie absolutnie rne rzeczy. Co zaszo? Noooo... wjtowi gos rwnie wiz w gardle, ale z zupenie innego powodu. By po prostu oniemielony obecnoci tak wielkiego, w jego mniemaniu, pana. Dziewczyna po wod wysza. No i nie ma. Czego nie ma? Wody? usiowa zaartowa Zaan, ale widzc brak jakiejkolwiek reakcji, podj znowu. Jaka dziewczyna? Ano, tego tu crka wjt wskaza na chudego, zaronitego jakby nie goli si od jesieni mczyzn, ktry niechtnie wysun si przed pozostaych chopw. Wysza i nie wrcia? upewni si Zaan. Wszyscy naraz zaczli kiwa gowami. Kilku chopw wycigno rce w stron pomostu. Przecie ld jest. Nie utona. No nie. No to szuka trzeba Zaan wystudiowanym ruchem rozejrza si wok. Drc troch ze strachu, troch z napicia, niby to szukajc, zbliy si do kpy krzakw. Uuuuuuu! Nieszczcie! aden z chopw si nie odezwa. Kilku jednak, wrd nich wjt i ojciec dziewczyny zbliyo si troch. Patrzcie tylko Zaan wskaza lady na niegu. Co takiego! gos nadal mu dra, ale teraz uwaa, e to pomaga mu w aktorstwie. Co takiego. A co tamoj wida? odezwa si kto odwaniejszy z tyu. Jakby ledy kury powiedzia wjt. Ale due jakie. Due? Zaan zgrabiaym palcem postuka si w czoo. Ogromne! Co tam? znowu odezwa si kto z tyu. Kura? ledy jakie naszli powiedzia kto inny. Jakoby kura, ale wielgachna. Jako chaupa. A ka posza? 79 Moech by zapali? No. Do gara wsadzilibym, to i dla caej wsi... Jaka znowu kura?! zdenerwowa si Zaan tym razem na gupot chopw. To smok! Smok dziewk porwa. W zapadej nagle ciszy sycha byo nawet skrzypienie niegu pod czyimi butami zza najbliszej chaupy. Zaan podszed do jukw i wyj skomplikowany przyrzd sporzdzony ze zamanego kija i kawaka sznurka. Chopi cofnli si o kilka krokw. Patrzyli z uwag, jak obcy mierzy co, wbijajc kij w ziemi i rozcigajc sznurek. O jej, jej... gos troch mu okrzep, niestety ze szkod dla sztuki aktorskiej. To najwikszy smok jakiego widziaem. Oj, nieszczcie, nieszczcie wtrowa mu ojciec dziewczyny. Smok. A creczka taka dobra, taka robotna bya. Sotys przestpowa z nogi na nog. Patrzy to na swoich towarzyszy, to w stron wsi, jakby stamtd wanie miaa nadej pomoc. Grubymi palcami o twardej, prawie zrogowaciaej skrze czochra swoje skotunione wosy tak, a wypaday z nich kawaki somy i pierza. Co nam trzeba czyni, panie? odway si w kocu. Musicie naj rycerza Zaan wyprostowa si i pieczoowicie zoy swj naukowy przyrzd. Znowu zdj go strach, e wymyli co, co mogoby znale si na kartach ksig, ktre czyta w wityni. W rzeczywistoci jego plan mg si nie uda. Wicej, nie mg si uda. Z pewnym wahaniem, po raz pierwszy przyjrza si uwanie chopom. Cho na zdrowy rozum wydawao si to niemoliwe, wszyscy najwyraniej wierzyli w smoka i w ca opowie. Rycerz smoka zabije i dziewk uwolni doda znacznie pewniejszym gosem. Rycerz... Smok... Taaaak... Taaaaak... rozlegy si gosy. Aaaaa... wjt gwatownie pociera brod. Znowu spojrza na swoich towarzyszy, potem znowu w stron wsi. A gdzie takiego rycerza naj mona, panie? Nooo... Zaan popatrzy w stron lasu. O! Wypadkiem jeden wanie nadjeda. Istotnie, spord drzew wyaniaa si posta na wspaniaym koniu, z wielkim mieczem u boku. Aaaaa... tym razem nie byo spojrze na boki. Wjt sprawdzi zawarto swojej kieszeni. A duo taki rycerz wemie? No, tani nie jest.

Ojciec dziewczyny zafrasowa si nagle. No... Ale cra za dobra to nie bya. I do roboty nieskora. Niech kady co da Zaan wzruszy ramionami. Smok w lesie, koo wsi. Jeszcze wiele dziewek naapie. 80 Rycerz przyspieszy konia i zwrci si wprost ku zbiegowisku przy pomocie. Hej, dobrzy ludzie. No co tam? Smok! Smok, panie! Pomocy! Jaki smok? Mwcie po ludzku! Zaan wystpi z tumu, by przej prowadzenie negocjacji. Wielce szlachetny panie rycerzu. Ci oto chopi, drczeni uczynkami niegodziwego smoka, chc zoy si i ofiarowa ci zapat za ubicie rzeczonego. No dobra, dobra przerwa mu Sirius. Ile chc da? Chopi przez chwil patrzyli jeden na drugiego, potem zaczli szuka po kieszeniach, co tam ktry mia zawinite w chucie. Czy aby ten rycerz nie za mody? wjt nachyli si do Zaana. Da rad smoka ubi? Ha! Sirius usysza cich uwag. Mnie osobicie tyran Symm nagradza, e mu smoki biem jeden za drugim. A cesarz Luan to mi crk za on i p cesarstwa ofiarowa za to, e mu... Zaan chcc skrci przemow szlachetnego rycerza, sam zaj si zbirk wrd chopw, ktra od tego momentu ruszya znacznie wawiej. A na ten przykad krl Troy to mi chcia da tyle zota, ile sam wa razem z koniem, ma si rozumie i zbroj Sirius przerwa bo zapata bya ju zebrana. Zerkn na gar brzowych i mina mu troch zrzeda. Aaaaaa... Niech tam schowa monety do sakiewki. Moe by. To teraz smoka ubijecie, panie? odway si spyta wjt. A jake, ubij Sirius poprawi si w siodle. Tylko ten tam, no, mdrzec ma jecha ze mn, eby smoka... no... chopak zapomnia sowa. Sklasyfikowa szepn Zaan. eby sklas... sklasa... eby go w ksigach opisa. No! Zaan, zerkajc na chopw, skwapliwie skorzysta z propozycji. Z pewnym trudem wdrapa si na siodo i chwyci uzd. Jeszcze raz omit wzrokiem zafrasowan grup poniej i dostrzeg swj naukowy przyrzd lecy na ziemi. Powinien go zabra dla zachowania pozorw, ale myl o schodzeniu i ponownym wdrapywaniu si na konia napawaa go lekk trwog. No machn rk. Czu gorco rozlewajce si w piersiach. Mimo mrozu czoo mia zroszone potem. Jedmy. W konie! krzykn Sirius, ruszajc do szybko jak na swoje jedzieckie umiejtnoci. Na smoka! Zaan, z trudem panujc nad swoim wierzchowcem, dogoni go dopiero gdzie na rodku wsi. Jeszcze raz zerkn do tyu, ale uspokojony widokiem cigle nieruchomych chopw zwrci si do chopca. 81 No i jak? A bdzie... Sirius zway w doni swoj sakiewk ze dwadziecia brzowych. Eeee... Chopi biedni. I tak lepiej... Zaan musia przerwa, bo jego ko szarpn nagle i dusz chwil zajo mu sprawdzenie, czy jeszcze trzyma si w siodle. I tak lepiej ni zabicie piekarza za sze. Niby tak chopak wzruszy ramionami. Baem si, e dziewucha za szybko wrci. Nie byo jak zawie jej dalej w las. Zaan umiechn si nagle. Nic, nic. Zobaczysz, co bdzie dalej. * * * omot do drzwi zdawa si z kad chwil przybiera na sile, jakby co dodawao wci nowych i nowych si czowiekowi na zewntrz. Gender, pisarz gminny, wyjrza przez okno, ale oprcz prszcego coraz gciej niegu i mglistych zarysw drewnianych domw naprzeciw nie mg dostrzec niczego. Kryty krzywym gontem wykusz zasania sylwetk natrta.

Otwieraj! Otwieraj zaraz! Gos obcego z ca pewnoci nie nalea do czowieka, ktry chcia mu zrobi krzywd. W zaguszanym szumem wiatru gosie brzmia strach. Gender jednak nie nalea do ludzi skorych do niesienia pomocy. Zszed, a waciwie zwlk swe grube cielsko na d, starajc si omija co bardziej zdradliwe schody, nadweronego zbem czasu domostwa, nalecego do Rady Gminy. Powoli podszed do podpartych susznym kokiem, wzmocnionych drzwi. A kto tam? krzykn, kiedy omot odezwa si ze zdwojon si. Pisarz! No otwieraj wreszcie! Jaki pisarz? Gender ani myla tyka si cikiej zasuwy. Gminny. Gminny pisarz. Jak i ty! w gosie obcego strach zdawa si walczy z rosncym zniecierpliwieniem. Gminny pisarz... A skd? Obcy krzykn jakie miano w odpowiedzi, ale strach sprawi, e mwi za szybko i zbyt niewyranie, eby go zrozumie. Skd? powtrzy Gender. Obcy powtrzy. Rwnie szybko i rwnie niezrozumiale. No wpu mnie wreszcie. Mam wiadomo! Aaaaa... Gender potar brod. A od kogo? Od siebie bcwale. Chc ci ostrzec! 82 Gender dugo zastanawia si nad otrzyman odpowiedzi. Nie dlatego nawet, e towarzyszyo jej ordynarne przezwisko. Kto mgby chcie go ostrzec? I niby przed czym? ycie pisarza gminnego w maej miejscowoci toczyo si od wielu, wielu lat, spokojnym i niezmconym rytmem, z dala od spraw wiatowych, od zgieku dworw i, wiadomo, zagmatwanych spraw szlacheckich. Gdyby Gender by szlachcicem... Wtedy inna sprawa. Oczywicie byoby, czy te mogoby by mnstwo przyczyn, dla ktrych kto miaby powd go ostrzega. Ale tak? Gdzie on, osoba bardzo nieznaczna, mg wej w drog komu znacznemu? Caa sprawa bya dziwna i niecodzienna, a umysowi Gendera nigdy, w caym yciu, nie przyszo analizowa ani spraw dziwnych, ani niecodzien nych. A co chcecie rzec? krzykn, bo wydawao mu si to najlepszym wyjciem. Mam krzycze? eby wszyscy wiedzieli? Jacy wszyscy? Zamie zaguszy przecie. Co jednak, jakby cie niepokoju, lekko cisno trzewia Gendera. Powoli, z wahaniem odstawi koek spod drzwi, ju nawet pooy do na zasuwie, kiedy znowu opady go wtpliwoci. A kto wy? krzykn, przystawiajc koek na powrt. Z zewntrz dobieg jk. Pisarz. Jak i ty! Jaki pisarz? Gminny znowu jk. A skd? Zamiast uprzejmej, choby nawet penej zniecierpliwienia, odpowiedzi, dobieg go stek tak ordynarnych i wymylnych przeklestw, e w pierwszej chwili odrzucio go od drzwi. Jednak nie waha si. Tak mow rozumia dobrze. W ten sposb zwracali si do niego wielcy panowie (no... na tyle wielcy, na ile mogli by w tej zapadej okolicy) . Gender kopn kij i szybko odsun zasuw. Drzwi z hukiem otworzyy si same i do rodka wpad kto w onieonym, czarnym paszczu. Wydao si! krzykn. Wszystko si wydao! Co si wydao? spyta Gender zbielaymi wargami. Wiedz wszystko! Kto?... Znaczy, co?... cili ju trzech pisarzy! Za oszustwa! obcy pokasywa lekko. Zabili ju... rozkaszla si na dobre. I... znowu kaszlnicie te zabili! Kogo? Gender rozpaczliwie usiowa domyli si imion pisarzy, ktrych cito. Kogo?! No mwi nowy atak kaszlu znowu jednak zaguszy sowa obcego. Wysali rycerza, eby czyni sprawiedliwo. Jakiego rycerza? Bogowie!

83 Odkryli wszystkie matactwa w naszych pismach! Rycerz ju w drodze! Gender znowu potar brod. Jakie matactwa? Przecie nie mogli odkry, e zamiast dwch srebrnych zada czterech od pana na Jasnym Dworze, w zeszym roku jak pisa mu... Nie mogli wiedzie, e od chopw bra siedem brzowych za pisanie wyzww, a do ksigi wpisywa sze. Ale... Jaka myl opornie drya warstwy tuszczu w jego grubym cielsku. K... Kwi... Kwity Gminnej Rady... Co si dogadali ze skarbnikiem.. . i tam... na kadym papierze jest co innego... ni... ni w... ni... Bogowie! Ale przeci e tego nie mg nikt odkry! By dogadany z samym skarbnikiem!!! To nie mog by kwity, nie mog, za nic nie mog, nie... bekota bezwiednie. Jakie kwity? obcy przez chwil zdziwi si autentycznie, ale po chwili powrci do swojej roli. Ju jedzie! Syszysz? K... kto? Rycerz, bcwale! Po nas jedzie, durniu! Gender nie zdy nawet wzi gbszego oddechu, kiedy ledwo domknite drzwi rozwary si znowu i do izby wpad w tumanie niegu mody czowiek z obnaonym mieczem w rku. Aaaaaaa! Tu was mam, kmioty! To ja was teraz... Na kolana! krzykn obcy w czarnym paszczu. Promy o ask. Gender uklk razem z nim i nigdy jeszcze w swoim dorosym yciu nie zrobi tego tak szybko. Bekota co o asce i jakich kwitach. Zabij jak psy! rycza coraz goniej rycerz, wymachujc mieczem. On bierze. On bierze szepta ten w czarnym paszczu prosto do ucha Gendera. Zabij was. Oszust na oszucie! On bierze. On bierze. Skoatany umys Gendera uchwyci si nadziei, jak nis ze sob szept. Co? te odway si szepn. Co bierze? Obcemu w czarnym paszczu opady rce. No daj mu do apy. Wykup si. Gender dopiero teraz zrozumia. Prawie kajc ze strachu, zdj z szyi sakiewk na dugim sznurku i drc coraz bardziej, podsun rycerzowi. Cooooo?!? Chcesz przekupi szlachetnego rycerza?!!! Uniesiony do gry miecz odupa z poway liczne drzazgi. Gender, zdawao si, nie y. Jego twarz przybraa barw niegu prszcego na zewntrz. Z boku jednak rozleg si uspokajajcy szept. Bierze, bierze. Tylko nie obra go wysokoci kwoty. Gender szlochajc gono, na klczkach dotar do skrzyni, z ktrej wyj stary, owinity szmat dzban. Potrzsa nim uporczywie, a w jego doni znalaza si druga sakiewka, bardziej pkata ni poprzednia. 84 Coooooo?!!! Ty znowu? Szlachetnego rycerza?!!! Wycign jednak rk, zway sakiewk i schowa j za pazuch. No doda zupenie spokojnym ju tonem. Dusz chwil szamota si po izbie, usiujc schowa swj miecz do pochwy. W ciasnocie, dugie ostrze zwalio naczynia ze stou, gminne ksigi z kolawej pki, a wreszcie wbio si we framug. Rycerz zakl siarczycie, wyszarpn je i wyszed, by dokoczy operacji na dworze. Gender osun si na podog. Skd... skd wiedzia o kwitach?... Obcy w paszczu podnis si z kolan. Nikt nic nie wiedzia, bcwale! powiedzia zupenie innym ni dotd tonem. Zrobi ruch jakby chcia wyj, ale zatrzyma si jeszcze. Kady z was ma co na sumieniu rozemia si zimno. Ja to wymyliem. Ruszy do drzwi, ale zatrzyma si znowu. Powoli przygryzajc w zamyleniu warg, odwrci si jeszcze do oniemiaego Gendera. Nazywam si Zaan powiedzia cicho. Zapamitasz? Zaan. Splun i wyszed, Gender jednak zauway, e by wyranie zdziwiony wasnymi sowami, jakby to nie on sam wymwi je przed chwil. * * *

Poborca podatkw, Sibelius, by czowiekiem pewnym siebie. By czowiekiem, ktrego nikt nie lubi, ale ktrego bali si wszyscy. Nie urodzi si szlachcicem i fakt ten sprawia, e by szczeglnie wyniosy w stosunku do tych, ktrym szacowa powinnoci. Nie mg bra dziesicin od szlachty, za wysokie progi dla niego, zwykego poborcy, ale te by szczeglnie skrupulatny w obliczaniu podnoci dworskich pl, dochodw, ktre przynosiy im wsie, datku karczemnego, gorzelnianego i myta, jeli oczywicie jaki dwr sprawowa piecz nad mostem czy grobl. Teraz, w zimie, Sibelius nie mia wiele roboty. Ot, obej stajnie i chlewy, czy chopi czego nie zachachmcili, zerkn na przdzalnie, jak leci, posucha co w karczmach, ilu goci, jak stoj gorzelnie, co u szewca, rymarza, kowala... Wanie przyprzg swoj star klacz (przecie nie da karego na zmarnowanie zim) do wozu, ktry budzi strach wrd okolicznej ludnoci, eby objecha kupcw z pozdrowieniem i pytaniem: co u nich? (eee... co moe by teraz, zim?). Wrci do domu po rejestr, sprawdzi inakust i pira, wyszed znowu, a tu... Bogowie! Ani klaczy, ani wozu! Jak dugo mg by w domu? No przecie nie dugo. Jeszcze lady k na niegu widoczne. A to zodziej bezczelny! Jego, poborc podatkw, okra? Niedoczekanie. Starawa ona, widzc min ma, wolaa skry si w kuchni. Ale tym razem nie czekao j bicie. Musiaa jeno wysucha, e klacz nie bya taka cakiem stara (waciwie 85 bya cakiem moda, po chwili ju rebi nawet), uprz dopiero co od kupca (od kiedy dwadziecia lat to dopiero co, ale nie wchodmy w szczegy), a wz sam kowal oceni jako wietny i prawie jak nowy. Sibelius wie dobrze, e wikszo zodziei si apie, bo dugie s ramiona sprawiedliwoci, ale w tym przypadku, z porczenia samego Sibeliusa , ramiona te oka si szczeglnie dugie, tak dugie, e... e nie wymylono jeszcze miary dugoci tych ramion. A poza tym, nie stryk czeka zodzieja, bo w jego przypadku zostanie sprowadzony sam mistrz umierania i dziesi dni, na rynku, bdzie zodzieja sprawia, ku nauce i przestrodze dla innych. W te dziesi dni to ju nawet ona nie moga uwierzy, wiadomo wszak, e najlepszy mistrz ledwie trzy dni mczy umie, a prowincjonalny moe jeno dzie raptem, ale zo ma udzielaa jej si po trosze, wic daleje, ja ly zodzieja, a nawet supono czy ich kilku nie byo, wszak dom na uboczu, poza innymi zabudowaniami, na wzgrzu, atwo jeden mg patrze, zwyczaje domownikw poznawa i innych napuci. Tak na wzajemnym podniecaniu dzie upyn i udali si maonkowie na spoczynek, zemst okrutn, czyli zawiadomienie samego rzdcy okrgu, planujc. Jakie byo zdziwienie poborcy, kiedy nastpnego ranka z domu wychodzc, nie zobaczy swej wasnej klaczy, wyczyszczonej, z uczesan grzyw i ogonem, w nowej uprzy i z naprawionym wozem stojcej. Czego takiego Sibelius nie spodziewa si nigdy. Uwanie oglda uprz, pasek po pasku, kad sprzczk, kady wze. Wszystko nowe, pachnce olejem. Cay wz, nowe osie, nowe siedzenie, nowa skrzynia, nasmoowane szczeliny, wymalowane deski. Bogowie. Tym razem ona nie krya si w kuchni. Zapali go? krzykna radonie, widzc twarz ma. Nie. Bogowie! Co zatem? Kaza jej wyjrze przez okno. A to jeszcze nie wszystko z zanadrza wyj folia jakiego uywaj gminni pisarze do przechowywania pism. Patrz tutaj rozprostowa zmite lekko pismo. Wielce szanowny Panie czyta na gos, akcentujc szczeglnie sowo Panie. Nie mog niczym wyrazi mojej rozpaczy po tym, czego si dopuciem. Nie ma niczego na wiecie, co mogoby wynagrodzi wielce szanownemu Panu... znowu szczeglny akcent i spojrzenie na on ...kopot jaki przeze mnie sprawiony Wam zosta. Ot, niczego nie majc na swe usprawiedliwienie, w kilku sowach pragn nakreli, co zaszo. Moja ona w poogu bdc, mrze zacza, a poonica rzeka, e ju tylko w Bogach nadzieja. Tedy, czowiekiem czynu bdc, na rkach z domostwa on moj wyniosem i do cyrulika biea chciaem. Nie wydolibym pewnie, a tu nagle... Wasz, Wielce Szanowny Panie, wz na podworcu widzc, pomylaem, e los dobry go zsya, zajem i w te pdy do miasta on powiozem. Urodzia szczliwie. Wtedy do86 piero opamitanie na mnie przyszo i zrozumiaem, czego si dopuciem wobec Wielce Szanownego Pana. Prosz przebaczcie mi Panie. Wz wyrychtowany zwracam, a za

czas stracony, przyjmijcie zadouczynienie w formie trzech srebrnych i pidziesiciu biletw na loteri, co na najbliszym festynie ma by cigniona. Bogowie! przerwaa mu ona. Pidziesit biletw? I trzy srebrne! S jeszcze ludzie, ktrzy wiedz, ile mj czas kosztuje. Pidziesit... To musimy co wygra! I wz odnowiony! Ach... Ale... dlaczego si nie ujawni? No... Sibelius przybra urzdow, powan min. C. Kradzie to jednak kradzie. Boi si prawa. I susznie, skdind. Ale przecie go teraz nie podasz? Noooooo... Przecie rne wypadki po ludziach chodz. Trzeba zrozumie nawet otra. Na festyn pojedziemy? To to dzie drogi w jedn stron. Pojechali na festyn. Sibelius wygra na loterii kouch z niedwiedziego futra, a jego ona sznur przecudnych korali. W tym czasie Sirius i Zaan odwiedzili jego dom z duuuuuymi siekierami. P dnia zajo im wywaenie specjalnie wzmocnionych drzwi. Drugie p dnia i ca noc spdzili na wyrbywaniu drogi do piwnicy, gdzie poborca trzyma podatkowe nalenoci. Ale nie spieszyli si. Mieli zagwarantowane trzy dni, sam na sam ze skarbcem. * * * Liczba klientw, ktrzy przewinli si tego dnia przez sklep Keela, kogo niewprawnego mogaby przyprawi o zawrt gowy. Sam Keel jednak, waciciel najwikszego skadu w miasteczku przey ju wiksze najazdy. Wizyta ksicia w warowni, przegld wojsk i zwizany z tym jarmark zawsze przycigay tumy z caej okolicy. Ludzie chtnie odwiedzali korzennego faktora. Teraz w zimie, co prawda, miso nie psuo si tak szybk o jak w lecie, ale nisze ni w sezonie ceny, a take bogaty wybr przypraw do ciast zawsz e przycigay mieszczan z onami i crkami. By to jedyny skad, gdzie mona byo dosta nie tylko pospolite zioa jak tymianek, kolendra, kardamon czy mita, ale take wyszukane przyprawy z dalekich stron, takie jak pieprz, cynamon, imbir, papryk, godziki, wanili, gak muszkatoow, czy kmin. By to wybr absolutnie niespotykany w caej okolicy, ba, w caym pastwie bodaj i dlatego Keel nigdy nie narzeka na brak klientw. Teraz jednak co burzyo jego spokj i zadowolenie z pracowicie spdzonego dnia. Pod wieczr resztki kupujcych rzedy zawsze, najbardziej opieszali decydowali si wreszcie i nadchodzi moment, kiedy drzwi przestay si otwiera. Jeden z klientw 87 jednak nie zamierza niczego wybiera. Starszy ju mczyzna, odziany w dugi, czarny paszcz stan pod supem, ignorujc umieszczone wok kosze i worki z przyprawami. Sta z przymknitymi oczami, tak jakby czeka a ostatni ludzie opuszcz skad, nie zwracajc uwagi na nagabywania uczniw faktora i czeladzi. Keel obserwowa go z wysokoc i swojego kantoru. Im duej to trwao, tym mniej podoba mu si obcy. Jego kupiecki nos wszy kopoty. Mczyzna w czarnym paszczu odczeka, a zamkn si drzwi za ostatnim klientem. Wtedy dopiero, cigle niespiesznie, jakby chcia okaza pogard caemu otoczeniu, zbliy si do kantoru. Ka im wyj powiedzia cicho. Kim jestecie panie? Obcy pozostawi to pytanie bez odpowiedzi. Ka im wyj powtrzy. Byo co w jego gosie, co sprawio, e Keel strzeli palcami i wykona doni gest: won i warowa za drzwiami. By dowiadczonym kupcem i adni zbjcy, adni rabusie nigdy dotd nie poywili si na jego krwawicy. Czeladnicy i uczniowie skryli si, co prawda za drzwiami komory, ale wiedzia, e czekaj teraz na najlejszy szmer, eby wkroczy znowu uzbrojeni w drgi i noe. Kim jestecie panie? spyta raz jeszcze. Nazywam si... twarz obcego skurczya si jakby toczy walk sam ze sob. Potem z jakim wewntrznym zdziwieniem, jakby sam nie wiedzia, co mwi, dokoczy: Nazywam si Zaan.

Chcecie naby zioa? Poa czarnego paszcza uchylia si, ukazujc du podrn sakw. Mczyzna wyj z niej list i pokaza piecz z wyranie odcinitymi w laku oczami uoonymi w koo. Patrzymy na ciebie. Bogowie! To piecz Zakonu! Keel czu jak zimny pot zrasza mu czoo. Panie... zgi plecy w ukonie. Przyjdzie tu do ciebie mody chopak z mieczem. To rabu. Nie wydoli odway si powiedzie Keel. Mam dziesiciu pachokw, nie liczc uczniw i czeladzi. Milcz, kiedy waniejsi od ciebie nic nie mwi. Cichy, beznamitny gos obcego sprawi, e kupiec skurczy si w sobie. To syn samego... Zaan urwa nagle. Nie mog powiedzie czyj. Jest chory albo uzna, e jest bezkarny. Keel doskonale wiedzia, czyj to mg by syn. Czyjego imienia nie mg powoa przy postronnych nawet suga Zakonu. Poczu, e rce dr mu coraz bardziej. Chodzimy za nim ju dugo podj Zaan. Ale ojciec zawsze dotd ukrywa jego grabiee. P... Panie... Milcz. Wiemy, e przyjdzie tu dzisiaj zbjectwo czyni. W karczmie nasz suga si dowiedzia. Keel zgi si w ukonie. Panie zaryzykowa. Zapiemy go. Bdziesz go mia, panie. A wtedy twoja gowa potoczy si po tych schodach Zaan wskaza stopnie prowadzce do kantoru. Bdzie twoje sowo przeciwko sowu samego... znowu urwa znaczco. Bogowie! Keel w jednej chwili zrozumia, e tamten ma racj. Co czyni, panie? Dasz mu cay utarg. Bez sowa! I ani si wa alarmowa strae. Wiesz komu one su? Tak, panie! No! A my mokosa zapiemy z upem przy bramie. Teraz si nie wywinie. Tak, panie. Dobrze mnie zrozumiae? upewni si Zaan. T... tak, panie. We wszystkim mnie zrozumiae? T... t... tak, panie. Ja... No to bywaj czarny paszcz zaopota, kiedy obcy odwraca si ku drzwiom. Keel nawet nie mia podnie oczu. Wiedzia, e prno od Zakonu wyglda nagrody. Ale kade wygodzenie jego sugom, to przynajmniej brak kary. miertelnej kary. Kiedy w dwie modlitwy pniej mody rycerz, wymachujc mieczem wkroczy do jego skadu, kupiec posusznie odda mu cay utarg. Prno jednak czeka na sugi Zakonu, eby odzyska stracone pienidze. Nie wiedzia, e w tym czasie Sirius i Zaan liczyli je w przydronych zarolach. 89 R Drzewa nagle przerzedziy si i Meredith wyszed z lasu wprost pod palce, poudniowe soce. Mia wraenie, e wszystkie wydarzenia poprzedniego wieczoru, ta dziwna wie, wizyta Boga, znaki i byski, ktrych dozna, byy snem tylko, czym co nie miao prawa si zdarzy. Nasun na gow kaptur, eby cho troch osoni twarz przed socem. Zwolni troch, eby wyrwna oddech i nagle odkry, e kto za nim idzie. A nawet nie za nim. Kilkanacie krokw z tyu, obok drogi, wprost przez pole, na ktrym kiekowao zboe szed wiejski chopak z dugim, przerzuconym przez rami kijem, na kocu ktrego wisia may toboek zrobiony z szarej chusty. Chopak umiechn si do niego. Musia poda za czarownikiem od samego rana, ale w lesie nie sposb byo go zauway. Witajcie panie chopak krzykn wesoo. Meredith odwrci si bez sowa. Panie chopak nie ustawa w prbach nawizania rozmowy. A nie nuy si wam tak i samemu? Zupenie.

Juci chopak zrcznie przeskoczy krzaki dzielce pole od drogi i szed teraz tu za czarownikiem. Pewnie si nuy, tylko powiedzie nie chcecie. Meredith zasapa si nieco, wchodzc na szczyt agodnego wzgrza. Droga dalej prowadzia w d, a do roziskrzonej socem powierzchni ogromnego jeziora. Na jego skraju, tam gdzie rozchodziy si pola, wida byo ma wie, na poy rolnicz, na poy sdzc po rozwieszonych sieciach ryback. A ze mn to bdzie wesoo w gosie chopca nie czu byo najmniejszego ladu zadyszki. I zawsze raniej ni samemu. Meredith szed w milczeniu, nie chcc nawizywa rozmowy. A wiecie panie, co chroni chaup przed ogniem? 90 Co? Meredith da si jednak sprowokowa. Dym. Co? Ano. Bo jak dym uchodzi z chaupy, to chaupa si pali chopak rozemia si na cay gos. Po chwili jednak, widzc brak jakiejkolwiek reakcji, doda: A jak dym nie uchodzi, to si nie pali. Znaczy dym chroni przed ogniem. Pojem krotochwil za pierwszym razem mrukn Meredith nie trzeba tumaczy. Ja tylko tak chopak zafrasowa si, ale ju po chwili chwyci swj kij w zby, kucn, gibn si i zacz i na rkach. Trzeba przyzna, e szo mu to bardzo sprawnie. Prawie e dorwnywa kroku czarownikowi. Widzc jednak brak zainteresowania, powrci do normalnej pozycji. Nie rozmieszyem was, panie? by wyranie zawiedziony. Jak wida. Szkoda. Ale poka wam lepsz sztuczk. W tej wsi, do ktrej zmierzamy... My? przerwa mu czarownik. No... Wy panie i ja chopak nie da si zbi z pantayku to udawajmy, e mnie nie ma, co? Niczego nie bd udawa. To nic. Ja bd udawa, e mnie nie ma, co? A moe dasz mi spokj? Juci, mog da, ale... Ja t wie znam chopak machn lekcewaco rk. Ona zupenie nie jest wesoa. Chopi s gupi i za duo ni, panie. Meredith chcia spyta czy on sam, jako chop, nie jest przypadkiem rwnie gupi, ale powstrzyma si, syszc uwag o snach. Rzadko spotyka si z tak odwag, kiedy chop mia czelno zagadn czarownika. Kto to jest? zmierzy chopca wzrokiem. Mwi jak chop i nie jak chop zarazem. A mniejsza z tym. Wchodzili wanie pomidzy pierwsze chaupy. Chopak stroi porozumiewawcze miny, e niby teraz bd udawa, e go nie ma i rzeczywicie by w tym do zabawny. Meredith jednak przesta zwraca na niego uwag. Zsun kaptur z czoa i przyspieszy kroku. Jak w kadej wsi musia odgania kijem psy i kury patajce si pod nogami. Dopiero nad samym brzegiem jeziora domy, zbudowane z suszonej na socu gliny, rozstpiy si, tworzc do spory placyk z rusztowaniami, na ktrych suszyy si ryby. Wieniacy na widok czarownika przerywali prac. Ci, ktrzy stali na jego drodze, rozstpowali si, chylc gowy z szacunkiem. Meredith zatrzyma si przy rosym mczynie czyszczcym niewielk dk. Przewieziesz mnie na drugi brzeg? Na jego twarzy pojawi si grymas strachu. Chop zgi si w gbokim ukonie. Panie... ja... 91 No, wydu z siebie wreszcie. Panie... Panie ja, my... znaczy... Nie mog! Czemu? czego takiego nie widzia jeszcze nigdy. Bo... Panie... ja... chop jka si coraz bardziej. Sen by. Sen miaem. e... wielki czarownik do wsi... znaczy przyjdzie... i... eby mu d da... ale samemu nie pyn Panie. Na wzmiank o nie, Meredith spojrza na chopca, ktry z nim przyszed. Ten jednak, wmieszany w tum otaczajcych ich chopw, caym sob udawa, e go nie ma i po raz pierwszy by naprawd zabawny. No dobrze. A kto inny? Chop przygi kark prawie do ziemi.

Panie... Ja... My, my wszyscy mielimy sen... my... Taki sam? Tak panie, wszyscy... wszyscy ten sam... chop by naprawd przeraony, a wieniacy wok przytakiwali gowami. w nocy sen... w nocy... Nieprawdopodobne zakpi czarownik w nocy? W nocy sen mielicie? Zerkn na chopca, ktry chichota, zakrywajc usta doni. I nikt mnie nie przewiezie? podj. Chop run na kolana. Wybaczcie panie. Wecie d... bez zapaty. Ano czarownik wszed do odzi przywizanej do pala wbitego tu przy brzegu skoro sny miewacie... i to w nocy. Klczcy dotd wieniak podnis si i zacz odwizywa sznur. Czarownik rozejrza si za wiosami. Panie rozemiany chopak przesta nagle udawa, e go nie ma i podszed bliej. Wecie mnie ze sob. A wiosowa umiesz? Meredith spostrzeg, e czu do niego sympati. Szczeglnie tu, w otoczeniu tych ciemnych ludzi, ktrzy nagle wydawali si jeszcze bardziej przestraszeni ni w trakcie rozmowy o snach. Oj... nie umiem, zupenie nie umiem. No to bdziesz musia pyn sam czarownik straci cierpliwo. Stary wieniak upora si wreszcie ze sznurem. Wszed po kolana do wody, eby odepchn d, ale zwleka jeszcze. Wybaczcie, wybaczcie... szepta. No ju, ju. Panie bo... uwaajcie na siebie, bo... szepn jeszcze ciszej. Jego twarz zdawaa si wyraa jeszcze wiksze przeraenie ni przed chwil. Co? 92 ...bo... to nie by dobry sen odepchn agodnie d, pokoni si jeszcze raz i wrci na brzeg.. Meredith zaoy krtkie wiosa i usiad na chybotliwej aweczce. Na szczcie wiosa byy lekkie. Cign nimi rwno, przypominajc sobie po raz kolejny mode lata i oddalajc si szybko od wsi z jej przestraszonymi mieszkacami, i od wyranie zgnbioneg o chopca. Soce palio ostro, ale nie chciao mu si zakada kaptura, lekki wiaterek marszczcy powierzchni jeziora chodzi mu czoo i dodawa si w skwarne poudnie. Nie sdzi, e wiosowanie przyjdzie mu tak atwo. Dugie pocignicia nadaway odzi stosunkowo du szybko i wydawao si, e bez jakiego szczeglnego zmczenia osignie odlegy jeszcze, drugi brzeg. Znowu powrciy refleksje dotyczce poprzedniego wieczoru. Czy ma uda si na wysp Zakonu? Przecie nie moe pokona czarownika wyspy... Bg zleca mu zadanie i z gry mwi, eby na niego nie liczy, nawet chopi nie chc go przewie na drug stron, bo... Ach, mniejsza z tym. Znikd pomocy. Znikd pomocy rozleg si tu obok czyj gos. Meredith o mao nie wpad do wody. d zachybotaa si od jego gwatownego podskoku, nabierajc troch wody. Tu obok... Nie, to niemoliwe! Tu obok, po powierzchni wody, szed chopak z kijem i tobokiem, ten sam, ktrego czarownik zostawi na brzegu. Znikd pomocy powtrzy chopak. Nie chcielicie mnie przewie, panie, chopi nie chcieli da mi odzi. Zreszt, po co mi d i tak bym z niej nie skorzysta. No i musz i na piechot. Meredith z trudem opanowa koyszc si gwatownie dk. Nie czu wok adnej magii! Nie czu wok adnej magii! Kim jeste? Nie kim tylko czym poprawi go chopak. Meredith czu, e rozszalae niesamowitym spotkaniem serce uspokaja si troch. No to czym jeste? Oooo... to trudno powiedzie. Czarownik zdy ju zapomnie, jak trudno rozmawia si z chopcem. Nie jeste chyba...

Bogiem? chopak wpad mu w sowo. No co wy? Rozum z was uszed? nie byo w nim ju poprzedniej udawanej unionoci, ale perfidnie, przez cay czas wydawa si sympatyczny. Czy ja wygldam na Boga? W tej stojcej na powierzchni wody postaci byo co niepokojcego, ale te i miego, a nawet pocigajcego, tak pocigajcego wanie. Jaki specyficzny urok emanujcy od drobnej sylwetki sprawia, e wydawaa si przyjazna, ale i... grona. A jak ci zw? 93 Mnie? No... Rnie chopak zrobi zabawn min. Zaley gdzie. Powiesz? No mwi, e rnie. Zw mnie Wielkim Baznem albo Wielkim Kamc, albo Tym, Ktry Przychodzi We nie. To nie by dobry sen powiedzia chop nie tak dawno. Ale tak naprawd nazywam si Wirus. Dziwne imi. Chopak przysiad na brzegu odzi, a ta ani drgna, zupenie jakby nie obciono jej adnym dodatkowym ciarem. Jak moesz chodzi po wodzie? cign Meredith. Wok nie ma adnej magii. Ach! To was tak przestraszyo Wirus zerwa si nagle i zrobi fikoka na powierzchni wody, a ta nie zmarszczya si nawet, zupenie tak, jakby bya kamienn posadzk. Z drugiej strony, na lazurowej tafli wyranie wida byo jego odbicie. No... to trudno wytumaczy. Skoro nie chcesz mi odpowiedzie na adne pytanie, to po co rozmawiamy? Wirus rozemia si gono. Ale pytajcie... pytajcie. Kim jeste? Och chopak skrzywi si, jakby odpowied miaa by rzeczywicie wielkim problemem. Jestem dzieem Boga. Czyli czowiekiem? Nie. Ludzie to dzieci Bogw. Ja jestem dzieem Boga. Nie rozumiem. Nie jeste czowiekiem? Nie. Jestem rzecz. Przedmiotem. Meredith potrzsn gow. W ten sposb do niczego nie dojdziemy, prawda? Chopak zaama rce. Panie, wybaczcie porwnanie, ale czy jestecie w stanie wytumaczy dziaanie magii psu? Mmmm? No taki na ten przykad pies. Czy zrozumie wasze sowa? Nie. Bo w jego jzyku nie ma takich sw. Tak jak wy, jeszcze raz wybaczcie, nie zrozumiecie tego, co bd mwi w moim jzyku, w ktrym to si da wytumaczy, bo w nim s odpowiednie sowa. No ale moesz sprbowa nie ustawa Meredith. Czu co dziwnego. Rozmowa z chopcem bya jak magia. Dotyka czego, czu co potnego, ale to co wymykao si z jego doni, goszczc w nich przez tak krtk chwil, e istotnie nie mona byo okreli swych uczu sowami. Czarownik czu, e ma do czynienia z jak zamierzch tajemnic. e widzi jej rbek, jej skraj, ale niewiele zrozumie, jeli nie posunie si poz a granic, za ktr czaio si potne niebezpieczestwo. 94 No dobrze chopak zrezygnowany znw przysiad na burcie odzi, a ta znowu nie drgna nawet troszeczk. Pamitacie z tej waszej tajemnej szkoy, kto to jest czowiek, a kto to czarownik? Meredith nie musia wysila pamici. T inwokacj kady adept musia recytowa dwa razy dziennie. Czowiek jest czynem i sowem, czarownik, sowem i czynem. O! chopak podnis palec w identycznym gecie jak jego stary nauczyciel. Czarownik, mimo sonecznego ciepa, poczu ogarniajcy go chd. Czyn mona tumaczy jako ciao, sowo jako wol, dziaanie, magi... U czowieka najpierw jest ciao, potem wola i magia. U czarownika odwrotnie.

A u ciebie? Ja jestem tylko sowem. Magi? Nieeee... Sowem chopak rozemia si nagle traktujcie to jak najbardziej dosownie zaakcentowa sowo i dosownie, by wida byo, e powtarza si w jednym zdaniu i zanis si miechem, jakby powiedzia jak krotochwil. A jakiego Boga jeste dzieem? spyta Meredith sdzc, e postpuje wyjtkowo podchwytliwie. Jak mylisz? Czarownik wybra odpowied, ktrej najbardziej si ba. Sepha? Wirus skromnie opuci oczy. Mhm. Faszywego Boga. Boga Zdrajcy. Och, nie wierzcie we wszystko, co o nim mwi. Czarownik zagryz wargi. To on stworzy... Ziemcw. Nie! Skd! Wiem, e to on. Ale skd twarz Wirusa wyraaa teraz udawane wzburzenie On? W yciu! Nigdy! Taak? To za co inni Bogowie go uwizili? Och... Wirus znw skromnie spuci oczy. Za mnie. Wiem, e kamiesz Meredith stara si mwi spokojnie. On stworzy Ziemcw. Tak mi powiedzia. Nie przerwa mu chopak. Ziemcw stworzyem ja! Z Mereditha uszo powietrze. Dusz chwil siedzia w milczeniu, nie mogc zebra myli. Lekki wiaterek usta wanie, powierzchnia jeziora wygadzia si z leciutkich zmarszczek. Z oddali dochodziy jedynie odgosy jakich ptakw. 95 Dopiero po duszej chwili czarownik spojrza na Wirusa. Chopak wystawia wanie do soca swoj twarz o sympatycznych rysach. Wielki Kamca? Wielki Bazen? Czy Ten, Ktry... Kto to s Ziemcy? Aaaaaach... Wirus umiechn si obuzersko. To regularne potwory. Perfekcyjne. Straszne. Pikne. Przyjd tu i zrobi porzdek. Dlaczego ze mn rozmawiasz, skoro chcesz mnie zabi? czarownik zmieni temat. Ja chc was zabi? zaperzy si chopak. Ja wam moe nawet podaruj ycie wieczne. Nie chc suy Bogowi Zdrajcy. A kto mwi o sueniu? Pamitacie moe, co wam powiedzia ten Bg, co was wczoraj odwiedzi? Bye tam? Pewnie, e byem. Schowany za wiec Wirus wzruszy ramionami. On wbrew pozorom powiedzia wam ca prawd. Tylko jestecie za gupi, eby t prawd zrozumie zapada mczca cisza. Chopak jednak, prychajc i zymajc si, bardziej udawa ni naprawd by rozoszczony. Po chwili umiechn si znowu. A dlaczego sdzicie, e chc was zabi? Stworzye potwornych Ziemcw, a oni przybd, eby zrobi ze mn porzdek. Sami jestecie potworem krzykn chopak. Skoro sdzicie, e zrobienie przez nich porzdku oznacza zabicie was osobicie. Meredith westchn ciko. Zastanawia si, czy godzi mu si rozmawia z Wirusem. Jeli Bogowie milcz uparcie, a suga za jest taki rozmowny... Czy mona prbowa dowiedzie si od sugi za czego o planach Bogw? A kto to s cisi bracia? spyta jednak po chwili. O Bogowie chopak podnis do gry rce w teatralnym gecie. Czy nie moglibycie cho raz zapyta mnie, co to jest krowa? Albo co to jest st? Albo wosy? Wtedy bym wam odpowiedzia i bycie zrozumieli. A wy pytacie o sprawy, ktrych po waszemu wyrazi si nie da! Nie chcesz powiedzie.

Aaaaaaaaaaaaa! Ratunku!!! Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa! chopak nagle przesta krzycze i spojrza na czarownika zupenie spokojnie. Czy wiesz, jak wyglda wiat? Tym razem Meredith wzruszy ramionami. To wielka paszczyzna otoczona morzem. A wok morza s Gry Bogw, ktrych przekroczy niepodobna, bo strzee ich Kltwa, a za nimi nie ma ju wiata. Eeeee... Zapomnielicie o czym. O czym? 96 By taki mdrzec, co twierdzi, e wiat musi by kul. Bo kula to ksztat doskonay. Nie moe by. Przecie ludzie po drugiej stronie chodziliby do gry nogami i... a poza tym przecie spadliby z kuli. No taaaak... Wirus ukry twarz w doniach. Wiecie co? podj po duszej chwili Moe jednak sprbuj opowiedzie wam wszystko od pocztku, co? Meredith spojrza w oczy chopca, oczy, ktre byszczay yciem i inteligencj w przeciwiestwie do oczu Boga wczoraj. To przecie Wielki Kamca. To Zo! Dlaczego wic Zo jest tak pocigajce? Tak bliskie? Ale pamitaj zastrzeg si jeszcze Wirus e w moich sowach bdziecie mogli zobaczy tylko cie tamtych wydarze, tylko uudn mg bdc kalekim odbiciem zamierzchych rzeczy. Bo nie wszystko da si powiedzie Chopak rozsiad si wygodnie, w jakiej niemoliwej do utrzymania dla czowieka pozycji, na burcie odzi. Byo tak... Nasi wspaniali Bogowie yli sobie dawno, dawno temu... Tak dawno, e ju nikt nie pamita. I nie byo dla nich rzeczy niemoliwych, jak to u Bogw bywa, zreszt. I zastanawiali si, co jest starsze: oni czy wiat... To nie Bogowie stworzyli wiat? Chopak powstrzyma czarownika ruchem rki. Tych spraw absolutnie nie mona wyrazi w waszym jzyku. Tu chodzi o rzeczy, ktre dziay si w tak krtkich chwilach i w takich warunkach, e nie sposb ich nawet oglnie opisa. A jaki przykad? Nie ma adnego przykadu. Nie ma na caym wiecie niczego podobnego. A mwi o Wielkim wiecie, ktry skada si z ogromnej liczby takich wiatw jak wasz. I co byo dalej? Bogowie natrafili na pewn barier. Nie pytaj jak zastrzeg si Wirus mimo, e Meredith siedzia bez sowa. Nie potrafili jej przej ani omin. By moe byo to co starszego ni oni. Co starszego ni Bogowie. A na to... chopak ciszy gos i rozejrz si wok tak, jakby chcia sprawdzi, czy nikt ich nie sucha no wic oni... znaczy Bogowie, nagle... znowu nerwowe spojrzenie na boki nagle schwycili czarod ziejsk rczk i zaczli si ni okada po pyskach! Czarownik oniemia, a chopak zacz si mia. Nie, nie... artuj chopak jednak nie mg si uspokoi. Przyznasz jednak, e wizja Bogw zanosi si miechem dajcych sobie nawzajem w mord jest do zabawna. Przesta. No ju, ju Wirus otar nieistniejce zy ze swojej twarzy. Bariera istniaa. Bogowie okazali si bezsilni. Wtedy mniej wicej wpadli na pomys zasiania ycia w ca97 ym Wielkim wiecie. Skoro oni nie potrafili pokona bariery, to moe zrobi to ludzie. Taaak... Ludzie stworzeni zostali na obraz i podobiestwo Bogw. Posacy ycia mieli by wysani do wszelkich wiatw w Wielkim wiecie. By moe w niezmierzonej, nieskoczenie wielkiej liczbie wiatw narodz si w kocu tacy ludzie, ktrzy zdoaj przekroczy barier... Seph jednak myla inaczej. Skoro Bogowie nie potrafi przeby bariery myla to by moe s bdem, bdem popenionym przez co jeszcze wikszego. A jeli tak, to tworzenie nieskoczenie wielkiej liczby wiatw zamieszkaych przez kogo stworzonego na obraz i podobiestwo jest z drog. Po co powtarza bd? Przecie bd powtrzony nieskoczon ilo razy, jest dalej bdem, tyle, e bdem zmultiplikowanym. Seph myla inaczej. Chcia stworzy istoty nie na obraz i podobiestwo. Chcia stworzy ludzi, ktrzy pozbawieni bd wszystkich ogranicze, ktre mieli Bogowie. I nawet wymyli ich. Ziemcw? Taaaak. Wymyli Ziemcw, ale... Ziemcy okazali si potworami. To byy istoty

nieskoczenie agresywne, pozbawione wiary i moralnoci, ze, okrutne, przebiege i bardziej mordercze ni najgorsza zaraza, ale... ale oni mieli szans. Bg, ktry nawie dzi was wczoraj mwi: nie ma na wiecie za, nie ma nienawici, nie ma niesprawiedliwoci. Jest pokj, dobro i harmonia. Tak wanie stworzono wszystkich ludzi na Wielkim wiecie. Bogowie nie zgodzili si z planem Sepha. Przestraszyli si jego potwo rw. A to tylko powtarzanie bdu. Powtarzanie bdu w nieskoczono. Seph nie mg sam zmieni treci zarodnikw ycia. I dlatego stworzy mnie chopak umiechn si zimno. Stworzy samo sowo. Kogo bez ciaa, bez ycia, rzecz, ktra miaa mu suy. Bez ciaa, bez ycia, a wic co, czego nie mona zabi, nie mona zniszczy, co co nie mogo przesta istnie. Bogowie strzegli swojego nowego ycia. Nikt nie mg dotkn zarodnikw ycia, nikt nie mia dostpu do nowych ludzi, ktrzy mieli powsta na wszystkich wiatach. Seph nie mg nic zrobi. Ale... Ale ja mogem. Bogowie stworzyli najwikszego wojownika wszechczasw. Kogo, kto mia strzec ich dziea. Stranika doskonaego. Jak on si nazywa? odway si przerwa Meredith. Nazywa si 28-30. Ale to nieistotne. By najgroniejszym wojownikiem w caym wczesnym Wielkim wiecie. By Seph, ktry nie mg nic zrobi, byli Bogowie i... byem ja chopak rozmarzy si nagle. Miliony lat temu. Tysice milionw lat temu... Bogowie, jaka to niewyobraalna liczba. Ja... ja, malutki Wirusik, przeciwko najwik szej potdze wczesnego Wielkiego wiata Wirus umiechn si nagle. 28-30 by mistrzem mistrzw. Mia w sobie ca wczesn wiedz walki chopak nagle zbliy twarz do twarzy czarownika. Kiedy wyeraem mu mzg powiedzia, a Meredith cofn si odruchowo okazao si, e nie jest a tak wielki... Mia sab stron. A ja nie palec chopca prawie dotkn oczu czarownika. eby istnie, potrzebowa choby najmniejszej czstki materii... A ja nie! 98 Zabie go? Zniszczyem chopak zamyli si nagle. To te bya rzecz. Jak ja. I co byo dalej? Niestety. 28-30 nie by a taki gupi i bezsilny jakby si wydawao. Zanim zgin, zapisa sobie wszystko, co zrobiem. Ja stworzyem Ziemcw, a Bogowie dowiedzieli si, co zrobiem. Uwizili Sepha? Tak. Ja stworzyem istoty perfekcyjne, idealnych agresorw, bez zudze, bez iluzji, potraficych gin bez skargi, nie dostrzegajcych przeszkd przed nimi, nie znajcych magii, ktra by ich sptaa, nie bdcych waciwie ludmi... a oni... oni dowiedzieli si o wszystkim. Nie mogli zniszczy Ziemcw? Jak? rozemia si chopak. Posacy ycia zostali wysani. A ja zmieniem tre tylko w jednym. Nieskoczona liczba. Nieskoczenie wiele moliwoci. Jak ich znale? Jak odszuka? Czy wiesz, jak wielki jest Wielki wiat? Powiedziae przedtem, e Ziemcy tu przyjd, czy... Dobrze mylicie wpad mu w sowo chopak. Oni maj ten sam problem. Ale... Seph kaza mi umieci wskazwk. Trop zawarty w nich samych. I denie... Czy wiecie, panie, e oni nic i jedzc, i chodzc, i srajc, i bijc, i chdoc, myl tylko o tym, jak tu si dosta? Gin, nic z tego nie maj, ale przez cae swoje krtkie ycie o nic ym innym nie myl, tylko o tym, jak przej czarn pustk! Dlaczego chc dotrze wanie tu? Bo tu bya siedziba Bogw. Tu jest wizienie Sepha, a on ma prezent dla swoich dzieci. Wiedzia, e zostanie uwiziony wanie tutaj? Wiedzia. To by wtedy jedyny wiat. Ale... Bogowie dowiedzieli si o wszystkim. Zanim odeszli. Bogowie odeszli? Umarli, jak wolicie. Przestali istnie. Przecie wczoraj widziaem...

Widzielicie tylko obraz. Ale... Nie przerywajcie mi, rzecz nie w szczegach. Bogowie byli cwani. Mieli wszystko to, co zapisa im 28-30, wic wiedzieli, z grubsza, jak bd wyglda Ziemcy. Nie z wygldu oczywicie, z wygldu niczym si od was nie rni, cho ludmi w penym tego sowa znaczeniu nie s. Wiedzieli, e to p-ludzie, p-zwierzta i, e maj tu... chopak wskaza na swoj gow Maj tu zdrowo pomieszane. Wirus rozemia si gono. 99 Oj zdrowo. Zapamitajcie dobrze moje sowa, powtarza nie bd zwrci si do czarownika. Ziemcy to takie istoty, ktre... uwaaj chopak znowu ponis palec dobra chcc, zo czyni! rozemia si jeszcze goniej, szczeglnie ukontentowany. To bardzo wane... Prawdziwe dzieci Sepha. One przejd barier. Ile za przedtem uczyniwszy? Oj, za i za... wiat byby bardziej pikny, gdyby wykrelono to sowo. Albo przynajmniej, gdyby ludzie mniej si go bali chopak podpar brod na zwinitej w kuak doni. Mniejsza z tym. Bogowie wiedzieli, kim lub raczej czym s Ziemcy. Nie mogli ich znale i zniszczy. Wiedzieli, e prdzej czy pniej dotr a tutaj. Rozwizanie nasuwa si samo. Tu wanie urzdzili puapk na Ziemcw. Pamitacie, co mwi wam Bg? Nie ma na wiecie za, nie ma nienawici, nie ma niesprawiedliwoci. Jest pokj, dobro i harmonia. A tutaj? Zo, nienawi i niesprawiedliwo. Czy nie tak? Bg powiedzia wam prawd. Tu jest inaczej ni gdzie indziej. To puapka! Wirus rozemia si znowu, ale tym razem nie by to miy miech. A dlaczego? Dlaczego tak jest? Bo to wy macie zmierzy si z Ziemcami. Tu jest inaczej ni gdzie indziej znowu zacytowa sowa Boga. O taaaak. Tu wszystko dzieje si inaczej. Wy zostalicie stworzeni, eby zmierzy si z Ziemcami chopak machn rk Prny trud. Ziemcw stworzyem ja. A was tylko jacy tam Bogowie... No, niemniej przygotowali si niele. Wasz wiat jest inny, nie tylko z powodu innych prawide. Jest kul. Ale nie tak, jak inne. Na obwodzie kuli istnieje piercie stworzony z gr tak wysokich, e przej ich nie sposb. Wiem, kltwa... Nie ma adnej kltwy. Po prostu, jak czowiek zacznie si za wysoko wspina, najpierw zrobi si strasznie zimno, a potem zabraknie powietrza. Gry sigaj a do czarnej pustki chopak zwiesi nogi przez burt odzi i cho zanurzy je woda, nie zostaa zmcona, nie pojawi si aden lad. Po drugiej stronie gr yj wasi cisi bracia. Nie moe by Meredith czu, e opowie Wirusa wciga go coraz bardziej. Gdyby tam by ktokolwiek, czarownicy musieliby ich czu. Magia... Tam nie ma adnej magii. Cichy brat to czowiek, ktrego nie zobaczycie t swoj magi. Oni... oni s bardzo podobni do Ziemcw. Bardzo. Ale to nie Ziemcy! Plan Bogw by taki: wy jestecie prawie tacy, jak inne wiaty chopak umiechn si zoliwie plus oczywicie zo, nienawi i niesprawiedliwo rozoy rce w gecie: to naprawd nie moja wina. Cisi bracia s prawie tacy sami jak Ziemcy, che, che, jak oni mao wiedz o Ziemcach... bd si uczy jak opanowywa przedmioty... a potem... poczycie si i stawicie czoa chopak tylko krci gow. To tylko wiadczy, e Bogowie nie pojli do koca, kim s Ziemcy. Ich si nie jest ani brak magii, to raczej sabo, ani to jak opanowuj przedmioty. A co jest ich si? Ju zapomnielicie? chopak dotkn palcem swojego czoa. To, e dobra chcc, zo czyni znowu ten przewrotny wyraz twarzy, ni to umiech, ni grymas Na takie potwory nie jestecie przygotowani. Meredith siedzia w znieruchomiaej odzi i myla nad tym, co suga Za powiedzia mu o planach Bogw. Nie wiedzia, co w tej, jak sdzi, pltaninie garstw, przeinacze i zmyle zawiera jakie dbo, jaki cie prawdy. Ale... Bogowie milczeli, a suga Za mwi wiele. Stary problem. Czy godzi si o Dobru dowiadywa od Za, czy mona o sprawy Dnia pyta Noc? Meredith mia wraenie, e siedzi na skraju wiata. e pod jego stopami rozwiera si otcha, w jak nie spojrza jeszcze aden czarownik przed nim. Bogowie! Wskacie, co garstwo, a co prawda. Dlaczego to monstrum, ten chopak jest sympatyczny, a Bg jak martwy? Dlaczego Zo dominuje na wiecie, a Dobro sczy si gdzie i sporo si trzeba natrudzi, by odrni jego ziarno od plew? I wreszcie: dlaczeg Zo... jest przyjazne... a Dobro, jak panna wrd zalotnikw, tego wybierze, kto j

najgorzej traktuje. Dlaczego Zo jest jak karczma kady moe wej, weseli si i jeszcze wytchnienie zyska, a Dobro jak uboga twierdza w grach nieliczni mog j zdoby, a i z tych wielu odpadnie, bo na c tu aszczy si? Chopak nagle spospnia i sta si powany. Usyszelicie histori wiata powiedzia cicho. W co uwierzycie, a w co nie... wasza wola. Pamitajcie jednak o tym, e Bg, ktregocie wczoraj widzieli... prawd wam mwi. Tylko wycignijcie z tego nauk. Zrozumcie, co on wam powiedzia! Meredith czu dreszcze niepokoju. Wysannik Za przekonywa go o tym, e Bg, e samo Dobro objawio mu prawd! No bywajcie chopak zeskoczy z burty na powierzchni wody. Na mnie ju czas. Zobaczymy si jeszcze? A jake. Do nikogo nie przychodz na prno. Meredith, syszc sowa Wirusa, dopiero teraz zda sobie spraw, e nie wie, jaki cel miaa ta rozmowa. Majc umys ogarnity mrocznymi wizjami zarania dziejw wiedzia, e musi spyta o co jeszcze. Popatrzy na posta wiejskiego chopca z kijem i tobokiem oddalajc si po powierzchni jeziora. Powiedz... krzykn za nim. Czy istniej demony? Wirus odwrci si i przybra wyraz twarzy, ktry mia wczoraj Bg martwy i... gupi. A na to pytanie wam nie odpowiem. Zupenie nagle, bez wczeniejszego ostrzeenia, nawet bez sowa Bywajcie run w d, jakby nagle straci oparcie i uton, a woda, tak jak poprzednio, nie zmarszczya si nawet. 101 R Obz wojskowy to miejsce, gdzie wszystko zorganizowane jest z niesamowit skrupulatnoci. Pobudka zawsze o tej samej porze (no chyba, e zoliwy dziesitnik obudzi wczeniej), te same pory wydawania posikw (chyba, e dziesitnik w ogle nie pole oddziau na jedzenie... ale to zdarzao si rzadko), te same pory wicze (jeli dziesitnik nie wlepi dodatkowych). Ten dzie jednak by inny. Dziesitnik obudzi wszystkich grubo przed witem, ale tym razem nie ze zoliwoci. Stao si co niesamowitego! On... on nagle zamieni si w czowieka. Zamiast gromkiego Pobudka, psy!!! i ciosw, pado ciche Wstawa, wstawa szybko. Jak zwykle w popiechu komu urwa si rzemie u sandaa, kto wywali zawarto plecaka na ziemi, kto inny skotuni swj siennik, a tu... adnych przeklestw. Podoficer sam wyrwna siennik, poukada co bardziej niezgrabnym onierzom koce, a nawet sam z siebie pomg przyszy urwany rzemie. Oddzia zamar w bezgranicznym zdumieniu. Ale dziwne rzeczy dziay si nadal. Kiedy wyszli przed namiot, dziesitnik pobieg, eby przynie im niadanie, potem z trosk w oczach poprawia na nich oporzdzenie. Doszo nawet do tego, e skoczy jeszcze raz do kuchni po gar mki, ktr osobicie wtar w poplamion tunik Reeny. W jego oczach najwyraniej czai si strach! O Bogowie! szepn jeden z nowych Wojna! Achaja kopna go w tyek, a Durban poprawi z pici. Nawet przy tak odmienionym podoficerze nie naleao gada w szeregu. Stali dugo w rosncym napiciu. W obozie natomiast wrzao. Oficerowie biegali z jednej strony na drug. Setnicy, tak tycy, ba, nawet kilku strategw przenosio jakie papiery, kwity i listy, nie zwracajc uwagi na wystraszonych onierzy, ktrym zdawao si, e stojc w niewaciwej postawie, popeniaj wykroczenie wbrew wszystkim punktom regulaminu. Kiedy soce ukazao si nad horyzontem, bieganina ustaa. Cae wojsko, dosownie wszystko, co yo, stao w rwnych szeregach, czekajc na jaki kataklizm. W ko dostawali wszyscy. Rekru102 ci, podoficerowie, setnicy, taktycy... Muchy, unoszce si nad morzem coraz bardziej spoconych cia, byy jedynym ruchomym elementem krajobrazu. Soce pio si wyej i wyej, co sabsi zaczynali chwia si na nogach, a wreszcie oczekiwany kataklizm nastpi, wraz z pojawieniem si kilku wozw, ktre wychyny zza najbliszego wzgrza. Co, jakby naga zima zamrozia zwarte szeregi. Wszystko znieruchomiao do tego stopnia, e poprzedni stan (te do nieruchomy wszake) mg si kojarzy z targowiskiem w dzie poboru podatkw. Co mniej odwani rekruci usiowali nawet przesta oddycha. Wozy powikszay si wraz ze zmniejszaniem si odlegoci od bramy. Ju

nie tylko onierze, ale wielu podoficerw uznao, e oddychanie wcale nie jest potrzebne mona go spokojnie zaprzesta, jeli tylko na bezdechu zacznie si przypomina rzeb w kamieniu. Kiedy pierwszy wz zatrzyma si przed frontem oddziaw, oddychania zaprzestali oficerowie. A kiedy z wozu wysiad siwy czowiek z buaw w rce, oddycha przesta nawet dowdca obozu. Siwy czowiek z buaw nie zamierza jednak choby rzuci okiem na wyprone oddziay. Skin na swoj wit i wraz z wyszymi oficerami obozu skry si w budynku dowdztwa. Co jakby wiatr powia ponad szeregami. Ale nie by to zefirek zesany przez Bogw dla ulenia spalonej socem ziemi. To tylko tysic osb zebranych na placu wypucio powietrze z puc. Noooo... moecie si rozej powiedzia ich dziesitnik, cigle jednak zadziwiajco agodnym tonem. No ju, ju doda widzc, e nikt nie spieszy, by speni ten niecodzienny rozkaz. Co teraz bdzie? spyta jeden z nowych. Zarobi od razu dwa ciosy od najbliej stojcych, ale jak si okazao, zupenie niepotrzebnie. Dziesitnik, o dziwo, nie zamierza si rozedrze. Bdzie wymarsz mrukn. Dostaniecie nowego podoficera. A mnie ju nie spotkacie. I odszed bez dalszych komentarzy. Byo to tak niecodzienne, e dopiero po duszej chwili odwayli si usi. Kilka osb poluzowao nawet paski oporzdzenia. Nikt si nimi nie interesowa. Czekali... Po raz pierwszy od pocztku suby mieli cho chwil dla siebie chwil, ktra nie bya wyrwana z nawau bezsensownych obowizkw. I nagle okazao si, e nie bardzo maj o czym mwi. e waciwie si nie znaj. Siedzieli w milczeniu, okazao si, e soce tak okrutne, jak si stoi na placu w penym oporzdzeniu, jest nawet przyjemne, kiedy si siedzi w cieniu namiotu. e plecak, ktry stanowi dotd narzdzie tortur, jest cakiem fajn poduszk, jeli pooy go pod gow, e, wreszcie, w penym umundurowaniu wygldaj cakiem niele, jak starzy onierze po bitwie, zdobywcy wiata, o ktrych mwi si w balladach. Pojawiy si pierwsze, niemiae jeszcze, umiechy, kto zacz opowiada o domu i nie dosta za to w mord, jaka dziewczyna zacza nuci piosenk i szo jej bardzo dobrze... Po raz pierwszy wszy103 scy czuli si... jako inaczej. Wymarsz? A kogo to obchodzi? Ju nie s idiotami, nie s wyjtkowo gupimi rekrutami. S onierzami Krlestwa Troy. S zdobywcami. S niesamowicie dobrze wyszkoleni. e jest kolejna wojna pomidzy Luan i Troy? Co z tego? Poka tym rozlazym gnojom, gdzie ich miejsce! Spokj przerwao dopiero przyjcie ich nowego dziesitnika. Stary, dowiadczony onierz, ju z daleka jednak krzycza: Siedzie, siedzie, spokojnie... Podnieli si jednak kiedy podszed bliej. onierz Durban melduje... Ciiiiii ich nowy dowdca zgasi zapa chopca. Przecie mwiem, spokojnie. My... Ciiii. Nazywam si Haran i jestem waszym dziesitnikiem stary onierz zawaha si patrzc na Reen. A co to jest? spyta, otrzepujc mk z jej poplamionej tuniki. Ja wyczyszcz, prosz pana!!! dziewczyna wyprya si, za wszelk cen chcc uzyska najmniejsz z moliwych kar. No, co tak krzyczysz, dziecko? skrzywi si Haran. Naley ci si nowa tunika. Id, pobierz w magazynie. Dziewczyna skamieniaa ze zdumienia. A ty co masz na nogach? dziesitnik nie ustawa w indagacjach. Panie dziesitniku, melduj, e na nogach mam sanday!!! wykrzycza Durban. Ty co? Nie umiesz odpowiedzie jednym sowem? podoficer nachyli si, eby lepiej widzie. Sanday? Chyba wiczebne. Przecie w czym takim nie zrobisz nawet stu krokw. Suchaj zwrci si dobrotliwie do Reeny. Id do magazynu i przynie porzdne sanday dla wszystkich. Co oni tu, zaraza, z wami zrobili? Oddzia patrzy na niego z niedowierzaniem. A ty dziesitnik zwrci si do Achai. Co masz w plecaku? Melduj, e buaw stratega!!! wywrzeszczaa dziewczyna, prc si jak struna. Coooo? Haran wytrzeszczy oczy. Dziecko... W rozumie masz pomieszane? Melduj, e mam kubek, misk, yk, koc, drewniany, zaostrzony palik, krzesiwo,

rzemie... Ciiiiiii... zgasi j podoficer. Wyrzu natychmiast ten palik, kubek i par innych rzeczy. Wszyscy wyrzucie. Nie bdziecie przecie tego tacha na plecach. Oddzia osupia. A kiedy Reena wrcia w nowej tunice i z workiem penym sandaw osupienie zamienio si w co znacznie gorszego. Wojsko miao porzdne sanday! Psiama, wojsko naprawd miao porzdne, mikkie, dostosowane do rozmiaru 104 nogi sanday!!! Wrd niepewnych jeszcze miechw zaczo si przymierzanie. Nowy dziesitnik przyglda si temu, gryzc jak somk. Kiedy skoczyli, niespiesznie zacz ich ustawia do wymarszu. Pozwoli zdj skrzane pancerze i nagolennice, pozwoli poluzowa paski hemw. Niedugo potem w lunym szyku opucili obz, ktry u nikogo nie pozostawi przyjemnych wspomnie. Maszerowanie bez zbytniego obcienia byo nawet przyjemne. W aden sposb nie mona byo tego porwna z forsownymi marszami, ktre odbywali podczas szkolenia. Teraz ich cikie piki podroway osobno, uoone na specjalnych wozach. Nawiasem mwic, ju na pocztku podry piki (razem z wozami) gdzie si zgubiy i nie musieli nawet dostosowywa kroku do tempa pocigowych koni. Ludzie z mijanych wiosek wychodzili na drog, eby popatrze na wojsko. Chopcy z oddziau umiechali si do wiejskich dziewczyn, po raz pierwszy od rozpoczcia suby byli dla kogo obiektem zachwytw. Stare chopki daway dziewcztom w mundurach mleko, czasem nawet yk cierpkiego wina. Mwiy: oj, biedne wy creczki, wam dziecka rodzi, a nie na wojn si wybiera.... Pierwszy popas zarzdzono w pne poudnie, na specjalnym placyku wybrukowanym rwnymi kamieniami, tu obok krlewskiej drogi. Rozdano placki i wod, ale chopcy z oddziau skombinowali gdzie kur. Reena, ktra urodzia si na wsi, zabia j, oskubaa i wypatroszya byskawicznie. Piekli j ukradkiem na maym ognisku, ukrytym za otaczajcymi placyk drzewami. Ta stara, chuda i ykowata kura, przypalona z jednej strony, a prawie surowa z drugiej, smakowaa im lepiej ni wszystko, co do tej pory jedli. Kiedy po duszej przerwie ruszyli dalej, mona byo sdzi, e s grup przyjaci, ktrzy wybrali si na spacer. Dziesitnik nie wtrca si do niczego, przymkn oko nie tylko na kur, ale nawet na wino, ktre kto kupi w miasteczku lecym na drodze ich marszu. Miasteczko utkwio im w pamici z jeszcze jednego powodu. Otoczya ich tam zgraja kilkuletnich chopcw, ktrzy dugo biegli za nimi. Pytali o wszystko, dokd id, z kim bd walczy i co naley zrobi, eby zosta onierzem. Gdyby cesarz Luan sysza cho cz rzucanych przez czonkw oddziau odpowiedzi, ju dawno powinien ze strachu odebra sobie ycie. W kadym razie dzieci byy chyba jedynymi istotami na wiecie, ktre zazdrociy onierzom ich losu. Nocleg przypad im w nastpnym miecie. I to nie byle gdzie, tylko w piknych koszarach, gdzie byy prawdziwe ka i gorca kolacja. Nie wyznaczono im adnych wart, adnego zmywania, ani szorowania podg. Nie byo capstrzyku, ani nawet apelu. Wielu wydawao si, e jeli tak ma przebiega ich dalsza suba, to waciwie najgorsze w wojsku maj ju za sob... Pikny sen trwa dalej nastpnego dnia. Po pierwsze pozwolono im si wyspa, po drugie nakarmiono ich serem i owocami, nie obdzielajc adnymi dodatkowymi subami, nie kazano niczego sprzta, my ani wygadza. Ich wiezione wozami piki znala105 zy si rano, ale kiedy ruszyli w dalszy marsz, zgubiy si znowu, wic w dalszym cigu nie musieli dorwnywa kroku pocigowym koniom. Dziesitnik wyda im nawet ma na obolae stopy, ale nikt jej nie uy, bo starsi onierze z innych oddziaw wytumaczyli im, e ma chopi uywaj do polepszenia smaku wina i pac za ni ogromne pienidze. Istotnie w najbliszej wsi udao si opchn cay zapas starsi onierze nie kamali. Wina jednak, tym razem, nikt nie kupi. Szlak prowadzi ich doskona Krlewsk Drog (cho nikt nie zdradzi im jej numeru, ani nazwy, mniej wicej wiedzieli, e zmierzaj w stron granicy z Cesarstwem Luan). Na najbliszym postoju postanowili odway si i spyta dziesitnika, co z nimi bdzie. Ten jednak rozemia si. Wiem tyle, co i wy powiedzia. Dugo nie mogli ochon. Po raz pierwszy, od czasu rozpoczcia suby, zwierzchnik przyzna si, co do swojej niewiedzy w czymkolwiek. On sam jednak zorientowa si, e taka odpowied nie satysfakcjonuje podopiecznych. Suchajcie usiad na murku otaczajcym placyk manewrowy przy drodze.

Rekruta nie wysya si od razu w bj. Chyba, e dostalimy tgie wciry sign do skrawka trawy, ktra uchowaa si w cieniu murku i urwa somk, ktr woy sobie do ust. Ale nie wyglda na to, eby nasza kochana, cha, cha, Armia Zachodu dostaa duuuue lanie... Wiecie dlaczego? Powid wzrokiem po skupionych wok niego onierzach, ale na adnej ze spoconych twarzy nie malowa si nawet cie zrozumienia. No bo odchrzkn jakbymy dostali, to na kadym postoju byaby bieganina. Wszyscy by latali jak z pieprzem w dupie! Nie? Dalej nikt nie rozumia co ma wsplnego bieganina z klsk? Oj, nooooo... dziesitnik machn rk. No bo jest tak. Jakbymy w dup wzili, to by wozy nie jechay do granicy tylko od granicy wyjani. A widzielicie jaki wz, ktryby nas mija z naprzeciw? Widzielimy odway si powiedzie Durban. Aaaaaach znowu troch lekcewace machnicie rk. Nie, eby kupiec jaki, chop, czy, tfu, poborca. O wojskowe wozy mi chodzi. Sztaby, dowdztwa, ranni, peno wszelakiego dobra... Aaaaaaaa... cie zrozumienia odbi si na twarzach onierzy. No. A tu nic dziesitnik wyplu somk i urwa sobie nastpn. Pewnie jak zwykle, oni nas ciachnli, my ich ciachnlimy, dwa dni drogi do przodu, dwa dni drogi w ty i rokowa czas wyglda. Nie raz, nie dwa i nie dziesi razy ciachalimy si z Luan. Dziesitnik u somk i nikt nie odway si przerwa ciszy. Potem podj znowu. 106 No, ale nigdy nie cignlimy rekruta na granic. Rekrut nie do tego jest odchrzkn znowu. Rekruta si daje po kilku do tych oddziaw, co ludzi potraciy w walce. Nie? Nigdy nie pamitam tak, eby cay obz do granic, nigdy. Si najpierw cofa wykrwawione oddziay, dodaje rekruta i nazad, jak jest potrzeba. To z was gwno, nie wojsko, pki co. Kilka osb poruszyo si niespokojnie. Nie, eby mieli inne zdanie, ale wikszo uwaaa, e po tym, co przeszli w obozie, s wojskiem co najmniej wyborowym. Taaaaa... kontynuowa dziesitnik. Was razem to, tfu, w try miga rozprosz w polu, jakby co. A jak rozprosz to... wyplu somk nocy doczeka co pidziesity. A jakby was dodali do starego wojska, po kilku na ten przykad na setk, to bycie si w marszu od starych kolegw poduczyli, co i jak. Cisza przeduaa si nieznonie. Noooo... Nigdym jeszcze tyle rekruta nie prowadzi nad granic dziesitnik cmokn i pokiwa gow. Ale te w dup nie dostalimy za bardzo poduba paznokciem w zbach. Jakbymy dostali, to tu wok inaczej by wygldao. By wszyscy biegali, krzyczeli... i tok by by na drodze... i sam strateg by przychodzi i mowy d o was wygasza... nieeeeeee... Musi co nowego wymylili. Moe na Syrinx idziemy? wyrwa si kto stojcy z tyu. Syrinx bya stolic Luan. A ostro brzmica nazwa, w przeciwiestwie do mikkich nazw stosowanych w cesarstwie pono, wedug legend i poda, wiadczya, e nie od zawsze miasto naleao do Luan. Ju ci kiwn gow dziesitnik. Do Syrinx. Tylko mnie obud, jak dojdziemy, ebym nie przespa. Rozemieli si. Wojna pomidzy Luan a Troy, z krtszymi lub duszymi przerwami, toczya si od bez maa setek lat. I nigdy, aden z adwersarzy nie zdoby niczego, co wykraczaoby poza przechodzcy z rk do rk nadgraniczny pas kilku miast, osad i portw. Pustynia, rozdzielajca oba pastwa na wikszej czci wsplnej granicy, skutecznie hamowaa, co bardziej wojownicze zapdy kolejnych wadcw. Oba pastwa, poza przygranicznym handlem, ktry rozkwita w bardziej sprzyjajcych okresach czasu, nawet nie znay wzajemnie swoich kultur. Synny poncy pas sta si ju przysowiowy. Jeli w jednej wsi mieszkao tu obok dwch nienawidzcych si ssiadw, inni mieszkacy mwili o nich: lubi si jak Luan i Troy. Nie da si zdoby Syrinx powiedziaa Achaja. Prawd mwisz dziecko mrukn dziesitnik, ale zaraz si zorientowa. A skd wiesz? To ksiniczka umiechn si Durban. Uczona. Aaaaaaa... To mw dziecko, co ci powiedzieli.

Achaja przypomniaa sobie wszystko, co mwiono na dworze jej ojca. Po raz pierwszy moga pochwali si swoj wiedz i, co waniejsze, jej koledzy chcieli sucha. 107 Oba pastwa dzieli pustynia, na ktrej nie da si walczy, bo nie ma wody ani drg. Jak armia tam wejdzie, to wykoczy si sama wrg nie jest potrzebny. czy nas wski pas nadbrzeny. Tak wski, e wystarczy wystawi trzydziestotysiczn armi przeciw stutysicznej nie przejd. Mona si wedrze na dwa, trzy dni drogi przez zaskocze nie. Moe na cztery. Potem zatrzymaj, bo zdobd przewag w ludziach. I trzyma swoje po zwycistwie, bo to handel, wane porty. Ile si da. A nie odbij. Kiedy nasz poprzedni krl planowa wysadzenie desantu morskiego za poncym pasem i zwycistwo... A co to jest desant? spyta Durban. Wsadza si wojsko na okrty i wysadza poza pasem umocnie wroga. Ale si nie udao. Na jeden okrt wchodzi do pidziesiciu onierzy z wyposaeniem. Troy ma jakie szedziesit okrtw. To daje trzy tysice szeciuset onierzy. Tyle co nic. Musiayby pywa wiele razy, a to oznacza czas i fakt, e tamci musieliby nie odkry ldujcych oddziaw. Tego si nie da zrobi. Mamy tylko szedziesit okrtw? zdziwi si Durban. W bitwie pod Annop wystawilimy trzysta! Achaja rozemiaa si cicho. Mwiam o wojennych okrtach. Rnych statkw moemy wystawi i tysic. No to czemu? Statek handlowy, nawet przerobiony, moe zabra na pokad raptem dwudziestu onierzy. Ale nie to jest najwaniejsze. Jak zabierzemy kupcom wszystkie statki, to upadnie handel i bdzie gd. Naremy si w Luan! eby zaj cae Luan, trzeba czterech lat. Ich prowincje, ktre daj ziarno, pooone s na zachodzie, to tereny najbardziej oddalone od nas. Cztery lata! A co bdziemy jedli w drugim roku wojny? Psiama. Mona troch przegodowa, eby... To tylko teoria. Rekwizycja wszystkich statkw handlowych zajmie pewnie z rok. Przecie nie stoj w porcie, tylko pywaj. Tego si nie da ukry. W tym czasie Luan wystawi flot wojenn zoon z trzystu prawdziwych okrtw wojennych i pole nasze na dno, zanim my dopyniemy gdziekolwiek. To czemu sami nie wybudujemy? Wybudowanie tylu okrtw, ile potrzeba, zajmie te rok. Luan przez cay ten czas, na pewno si dowie, co robimy i sam wystawi wicej. Nasze okrty bd obcione wyposaeniem onierzy do walki na ldzie ich puste! Na jednego naszego onierza na morzu przypadnie dwch luaskich i... koniec. A nie poruszylimy jeszcze kwestii finan sowej. Za co niby wybudujemy tysic okrtw jak normalnie sta nas na szedziesit? 108 Dziewczyna ma racj przerwa im dziesitnik. Ale... rozpalony dyskusj Durban nie chcia da za wygran. Ma racj powtrzy podoficer. Wojna to pienidz. Ja tam si nie rozumiem na tych wszystkich... zme przeklestwo. Jedno wiem. Im wiksz armi wystawisz, tym prdzej gd w oczy zajrzy. A los na bitwie nigdy nie przesdzony. Ale... Chopcu znowu nie byo dane dokoczy. To nie znikd masz ludzi w wojsku. Oni od puga, od handlu, od rzemiosa i od rzdzenia oderwani. A jedz jak wszyscy. Ubra ich trzeba. O spanie zadba, dach nad gow da, miecz przypasa, eby nim mogli wywija, drogi pobudowa, fortece postawi... Mnie mwi jeden stary strateg, comy go pijanego raz wieli... Wojsko mwi jest jak wrzd na ciele zdrowego czowieka. Tyle tylko, e tego wrzoda wrogowie si boj. Ale jak wrzd zajmie cae ciao... To wtedy czowiek sam umrze, bez pomocy wrogw. Oddzia sta w wikszoci z otwartymi ustami tak nowe i nie za bardzo zrozumiae byy prawdy, ktre wanie usyszeli. To byo zupenie co innego od wszystkiego, co usyszeli w obozie. No dobra dziesitnik podnis si ociale i spojrza na coraz dusze cienie

drzew. Rusza nam trzeba. A co mdrego jeszcze doda... to ju szara wymyli. Ruszyli dalej, ale tym razem nieskoro. Wszystkich frapowaa myl, co z nimi zrobi. Obserwowali dziesitnika, czy si aby nie zdradzi z jakimi nowymi przemyleniami. Ale ten, po rozmowie ze swoim oddziaem, wyranie powesela. Kilka razy w marszu zerka na Achaj i kto idcy tu obok niego przysiga potem, e sysza wyrane mruczenie: Ha! Ksiniczka z nami. To w bj nie pol. Na hazard jej przecie nie wystawi. Powolny marsz trwa siedem dni. Okolica wok wyranie pustynniaa. Coraz mniej wiosek, coraz mniej drzew, coraz mniej rzek i strumykw, tylko droga ta sama. Nocl egi w koszarach, wszystkie pomieszczenia puste, jakby wichura wymiota ludzi poza niel iczn obsug. Szeregi maszerujcych topniay z kadym dniem, co chwil jakie oddziay kierowano w inne miejsca. Na postojach wszystko czekao przygotowane z wojskow precyzj, kuchnie, namioty medykw, stosy porcji ywieniowych, ktre wysuszay si lub gniy powoli w palcym socu nie byo odpowiedniej liczby ludzi, ktrzy mogliby wykorzysta to wszystko... Na poboczach przygotowane piki, pancerze, miecz e i tarcze, ot rzucone wprost na ziemi, wszystko nowe, przygotowane na przemarsz ja kich wojsk, ktre pewnie nigdy nie nadejd w zakadanej przez strategw liczbie. Mona byo bra, wybiera, dopasowywa poszczeglne czci wyposaenia w zalenoci od potrzeb lub zwykej chci pies z kulaw nog nie interesowa si tym dobrem. Po siedmiu dniach marszu ich oddzia wyglda jak reprezentacyjna sotnia strzegca samego krla. Wszystko byszczao, lnio na nich, jeszcze par dni i nie zdoaj udwign coraz to lepszych rzeczy. 109 Potem jednak sytuacja ulega zmianie. W zaopatrzeniu pojawiy si pierwsze braki, a na poboczach pierwsze punkty opatrywania rannych. Posiki z dnia na dzie jaowiay coraz bardziej (waciwie, od pewnego momentu podawano im same placki i wod), ju nie byo stosw niepotrzebnego sprztu, a stare wojsko czsto prowadzio na drogach rekwizycje (o mao co nie stracili swoich nowych, metalowych tarcz tylko ostra ingerencja setnika i jakie papiery, ktre pokaza uratoway sytuacj). Naprawd le zaczo si dzia jednak od chwili, kiedy dowdca napotkanego punktu opatrunkowego spyta ich, czy nie maj jakiego medyka lub choby kogo, kto zna si na leczeniu. Widok cierpicych ludzi uoonych wprost na drodze, nie wpyn kojco na ich morale. Tego dnia po raz pierwszy w ogle nie dostali kolacji. Za to zaserwowano im wiczeni a bojowe. Ustaw si w dwuszeregu, frontem do nieprzyjaciela... Obniy piiiikiiiiiiii... wkopa! adnych pik oczywicie nie byo. Ich wasne dawno zgubiy si wraz z wozami, a nowych nie wzili ze sob, kiedy jeszcze pitrzyy si w rwnych stosach przy drodze. Teraz musieli udawa, e trzymaj cikie drzewca i machali w powietrzu pustymi rkami. Noce paradoksalnie byy coraz bardziej chodne, pustynny wiatr, zamiast przyno si nagrzane za dnia powietrze, nis chd powodujcy dreszcze. Pozbawieni moliwoci skorzystania nie tylko z koszar, ale nawet z byle jakich namiotw, trzli si z zimna, przytulajc do siebie nawzajem. Po raz pierwszy te zajrza im w oczy strach. W nocy miny ich wozy jadce w przeciwlegym kierunku. Nie widzieli wiele, ale dochodzce z nich jki sprawiy, e wiele osb zasaniao sobie rkami uszy. Nastpny dzie by jeszcze gorszy. Poczyy si z nimi jakie inne oddziay wszystko nowe wojsko, nikt niczego nie wiedzia, nikt nie bra udziau w adnej walce. Musieli wzi dodatkow wod, kady adowa bukak na plecy, a suszone i pocite na paski miso do plecaka. Pojawiy si piki na wozach, nie ich wasne, skd, jakie stare, wiele z krwi na drzewcach. Nieli je po dwie, opierajc na ramionach tak, e kady by obciony poow swojego ciaru i poow ciaru kolegi. I tak to rozwizanie byo lepsze od tego, e kady niesie swoj. Szybko marszu spada zaledwie o poow. A potem... Potem kazano im zej z drogi. Zaczli maszerowa, a waciwie wlec si przez piaski pustyni. Twarz dziesitnika spochmurniaa nagle. Achaja czua, e co ciska j za gardo. Strach? Nie, waciwie, nie. Ale co dziao si wok. Tak... Tak si nie walczy! Wojsko ace po pustyni? Niby w jakim celu? Gorcy piach wsypywa si do sandaw, parzc stopy. Kazano im podociga

wszystkie paski, woy nagolennice... Kady onierz zamieni si tym samym w indywidualny piec, w ktrym sam si wypieka. Na szczcie nie trwao to dugo. Lekko zaledwie przypaleni dotarli na szczyt wzgrz, skd zobaczyli wicej wojska. Ustawia si! rykn dziesitnik. Szereg od lewej, rwna z nastpnyyyyyym!! Kady chwyci swoj pik, kilka, le ujtych potoczyo si w d zbocza po piasku. 110 Stj! nagy okrzyk podoficera powstrzyma tych, ktrzy chcieli po nie pobiec. Ich oddzia byskawicznie formowa lini, usiujc poczy si z innymi grupami ich setki. Zwyke w takich razach przeklestwa, kuksace i przepychanki zostay jednak przerwane przez samego setnika. Uformowali do poszarpan lini, ktra w aden sposb nie przypominaa idealnej prostej, jak nauczyli ich robi w obozie. Dwch taktykw przegalopowao na koniach, wznoszc tumany pyu. Poniej, pomidzy rozlegymi wydmami, stay oddziay przygotowane na odparcie ataku. Idealnie rwny rzd pik by wymierzony w przeciwlege wzgrze. Co teraz bdzie? spyta Durban. To s wiczenia? To bitwa warkn dziesitnik. Kilka osb znowu chciao ruszy po upuszczone piki, ale podoficer powstrzyma je ostrym gestem. Patrzcie! wskaza wzgrze naprzeciw, na ktrym zaroiy si nagle drobne postacie. Konnica i piechota. Achaja rozejrzaa si przeraona. Ich oddzia, caa dziesitka staa na lewym skrzydle setki rozwinitej na szczycie piaszczystego wzgrza. Druga setka, takich samych jak oni nowicjuszy, staa po prawej. Bogowie! Tak si nie ustawia ludzi do bitwy!!! Spoj rzaa na trzy setki ustawione na zboczu poniej i jeszcze trzy na samym dole, pomidzy wzgrzami. Co to ma by? Bogowie... Ale nie tylko jej wydao si to dziwne. Dziesitnik oddziau, ktry sta obok, podszed do Harana. Widziae ju, kurza twarz, co takiego? spyta. W yciu ich podoficer rozglda si wok jak wszyscy. Czekaj... strzeli palcami. mam tu jedn tak... ksiniczk. Obaj podeszli do Achai. Suchaj dziecko powiedzia Haran. na pewno uczyli ci strategii. Tak, prosz pana! No to... Hm... Co o tym mylisz? Gdyby nie to, e sylwetki na przeciwlegym wzgrzu rosy coraz szybciej, sytuacja mogaby by zabawna. Oto dwch starych, dowiadczonych onierzy pyta o opini swojego wieutekiego rekruta. Ale nikomu nie byo do miechu. Ksiniczk rzeczywicie nauczono strategii i zrobili to mistrzowie, przy ktrych dwaj podoficerowie nie mieliby prawa nawet pojawi si w orszaku. To wyglda... eeee... na dziaania opniajce albo pozoracyjne. Co? Dlaczego tu jest tak mao naszego wojska? Armia planuje uderzenie gdzie indziej. Pewnie wzdu drogi. A nas ustawili po to, ebymy odcignli cz si przeciwnika. A to dziwne ustawienie? mrukn Haran. Zaraz, co ty gadasz dziecko? 111 Wanie doda drugi dziesitnik. Przecie sypnli nami prosto z marszu. Prosto w bitw. Achaja przekna lin. Tak, bo... To odcinek bez adnego znaczenia. Mamy tylko ich odcign od gwnej bitwy. Zaraz, a to kretyskie ustawienie oddziaw? Nie jest takie gupie dziewczyna wzia gbszy oddech. Bdziemy ich wiza do wieczora. Chyba nisz. Nie posun si naprzd bo sdz, e za nami nastpuj inne oddziay. Idealne rozwizanie mniej ni tysic najsabszych onierzy zwie par tysicy ich doborowego wojska. Na gwn bitw gdzie indziej ju nie zd. Znaczy, wystawili nas? Dziewczyna niezbyt pewnie skina gow. Potem jednak wzruszya ramionami. Nie wiem. Ustawienie warstwowe, jak tutaj, jest typowo obronne, opniajce.

Ale nie chodzi o adn obron, bo obok nie ma innych wojsk i teren nie sprzyja taktyce powstrzymywania znowu wzruszya ramionami. Moe ci tutaj wskazaa na oddziay przeciwnika to jaki korpus, ktry chcia doczy do si gwnych, a nasi chc opni go jak najmniejszym kosztem. A moe prowadzono dziaania pozoracyjne ju wczeniej i udao si oderwa jakie siy z gwnego zgrupowania na czas decydujcej bitwy. Haran skin gow, zagryzajc wargi. A Achaja dopiero teraz zdaa sobie w peni spraw z tego, co powiedziaa i z tego, o co j pytaj. W nagym przebysku zobaczya twarz Asiji, swojej macochy. Zamkna na chwil oczy. To moe by... Taaak dziesitnik przesun wierzchem doni po brodzie ledwie wystajcej spod paska hemu. Ale, zaraz, wystawiliby ciebie? Ksiniczk? Westchna ciko. By moe... prawie szepna, przypominajc sobie dokadnie kwestie dziedziczenia nie rozstrzygnite pomidzy ni, a dzieckiem jej macochy. By moe chodzi tylko o mnie. Haran zakl soczycie. Drugi dziesitnik pokiwa gow, potem splun na piasek. Obaj spojrzeli na siebie, a potem odwrcili wzrok. No, wszystko jasne mrukn obcy dziesitnik. e te, kurza twarz, mnie... zakl nagle, nie koczc zdania. Haran klepn Achaj w rami. No nic, dziecko przymkn oczy. Nic, nic... Achaja rwnie przymkna oczy. Czy to moliwe, eby Asija uknua to wszystko? Ona sama nie, ale jej rodzina? Tak, mogli ukartowa wszystko nie tylko z wojskiem, ale 112 nawet z cesarstwem Luan. By moe ci wszyscy ludzie wok realizuj teraz plan rodziny Asiji, zupenie nie zdajc sobie z tego sprawy. Bogowie! Zupenie nagle zdaa sobie spraw, e jest sama, cakiem, sama i bardzo si boi. A moe si pomylia? Moe zaraz dotr do nich nowe oddziay, ktre... Nie. Nie byo sensu si udzi. Bardzo si baa, bardzo chciaa si myli, ale z ca pewnoci nie bya gupia. Kto posya na pustyni niewielk ilo wojska? Gupiec lub intrygant. Poniewa gupcw, wbrew pozorom, nie ma tak wielu, to... Kto o bardzo dugich rkach obmyli to wszystko i postawi wok cae mury pozorw, eby wszystko wygldao na zwyk operacj wojskow. A to, e zorientowaa si teraz? e powie kilku ludziom? Przecie zgin i tak. Dziecko Asiji odziedziczy wielkoksicy tytu, a wszystko to przez... jej wasnego ojca. Czy Archentar mg by a tak gupi? Przecie cae ycie mia do czynienia z dyplomacj, z intrygami. Mg. Mg to zrobi. By uczciwy, a przynajmniej za takiego chcia uchodzi. Powici wszystko tylko po to, eby ludzie uwaali go za idea uczciwoci? No, patrzta teraz! rzuci kto z boku. Oddziay na przeciwlegym wzgrzu wyrwnay linie i ruszyy do przodu. Piechota w centrum, konnica, ospale i leniwie, jak wydawao si z tej odlegoci, gdzie w bok. Bogowie mrukn Haran. Ich wasne wojsko stojce poniej, druga linia, rwnie ruszya w d. Achaja wiedziaa, e to manewr majcy na celu osonicie bokw pierwszej linii przed obc jazd. A w takim razie... ich wasny oddzia rwnie powinien ruszy w d, eby osoni tyy. Ale nikt nie wyda rozkazu. Stali nieruchomo w gorcym powietrzu, patrzc jak las pik tych z przodu pochyla si w stron wroga. Druga linia po chwili dotara do pierwszej i rozdzielia si, flankujc wysunite oddziay. Obca konnica w chmurach pyu i piasku zatoczya ju p obwodu koa. Uderz z boku mrukn Haran. Szykowa si! Zaraz nas pol w d. Myli si, w dalszym cigu aden rozkaz nie pad. Piechota Luan zatrzymaa si nagle. Zza plecw onierzy uniosa si w gr chmara strza i poszybowaa na wojska Troy skupione na dole. Achaja, stojc na szczycie wzgrza , patrzya wraz z innymi, jak strzay opadaj na ludzi. Zobaczya krew, po raz pierwszy w yciu, cho z dala widziaa padajce sylwetki. Tu na szczycie, gdzie stali, bitwa bya ledwie syszalna. Jakie odlege krzyki, zguszony ttent konnicy, cichuteki chrzst oporzdzenia tak, piechota tamtych znowu ruszya do przodu tym razem szybciej. Konnica wanie rozpdzaa si na lewym skrzydle. Dlaczego nie posyaj nas w d? mrukn Haran.

Ju po nich! Achaja odwrcia gow, eby zobaczy, kto to powiedzia, ale nie dostrzega nikogo, kto mgby wiedzie co wicej. Z pozoru na dole nie dziao si jeszcze nic gronego. Piechota Troy staa w rwnym szyku za ochronn barier pochylonych pik. ucznicy nie zdziaali wiele. W szeregach nie byo adnych wikszych wyrw. Nie byo zamieszania. 113 Patrzcie tam! Haran wskaza kierunek. Obca konnica w coraz wikszym pdzie skrcia lekko w ich stron. Gotowa si? Durban pochyli odruchowo swoj pik. Stj rwno, durniu! Konnica skrcia znowu, tym razem w stron wysunitych linii. Piechota zacza si gorczkowo przegrupowywa. Oficerom udao si nawet skrci prawe skrzydo i posa posiki na lewe, ale w tej wanie chwili uderzya piechota. Tym razem wrzawa bya lepiej syszalna na grze. Ostry szczk, krzyki i ochrype nawoywania oficerw. Na nic... mrukn Haran. Konnica wroga runa wanie na niezbyt skbione jeszcze szeregi lewego skrzyda. Rozleg si straszliwy trzask amanych pik i przeraliwe renie koni. Py unosi si coraz wyej, utrudniajc obserwacj, ale ktra z linii musiaa wytrzyma, nie utworzyo si jeszcze bezwadne kbowisko ludzi i zwierzt. Konnica na piasku nie moga rozwin odpowiedniej prdkoci do przeamujcej szary. Teraz jedcy toczyli si coraz bardziej, chcc swoj mas rozerwa lini obrony. Nie musieli dugo czeka. Prowizoryczne posiki, przybywajce ze skrconego prawego skrzyda, zamiast przynie pomoc, uczyniy jeszcze wikszy rozgardiasz. Modzi onierze, pozbawieni jakiegokolwiek bitewneg o dowiadczenia walczyli, co prawda rozpaczliwie, ale nie potrafili ju wykona adnego manewru. Lewy skrt! Lewy skrt!!! jaki oficer wy tak, e jego sowa byy wyranie syszalne nawet na wzgrzu, gdzie staa Achaja. Zwin skrzydo!!! Niech zamkn tyy szepta Haran, cho wiedzia, e to ju niemoliwe. Niech domkn czworobok. Jedcy wroga naparli tak silnie, e poszarpana linia obrocw rozprzga si w jednej chwili. Kilka czy kilkanacie osb rzucio si do ucieczki, ale wszyscy zostali stratowa ni lub cici zakrzywionymi mieczami. Z powstaego kbowiska wyryway si tylko pojedyncze sylwetki kawalerzystw, ani jednego pieszego... Jednoczenie klin piechot y Luan rozdzieli pierwsz lini tak, e caa obrona stracia sens. Jeszcze toczyy si indywid ne pojedynki, jeszcze krzyczano i walczono, jeszcze resztki prawego skrzyda usioway przebi korytarz do centrum, ale... to ju by koniec. Zamkn oczy warkn Haran. To rozkaz, kurwa! Nikt jednak, zdaje si, nie speni niecodziennego rozkazu. Rozszerzone oczy rekrutw ledziy z uwag wszystko, co dziao si przed nimi. Otoczonych kolegw, rzucajcych bro jakby chcieli si podda, a potem cinanych na zawody przez luaskich piechociarzy. Kilku chopcw, bez hemw ju i tarcz, ktrzy zetknli si plecami dla wsplnej obrony, przeszytych strzaami z odlegoci kilku krokw, przez rozemianych, zupenie nie spieszcych si ucznikw. Jak dziewczyn, ktra uklka przed podoficerem, proszc o co, a ten... Bogowie! Trzeba byo zamkn oczy! Trzeba byo zamkn 114 oczy!!! Haran znowu mia racj! ta sama myl przebiega przez cay szereg na wzgrzu. Kto zwymiotowa nagle, kto modli si gono. Jaki chopak w coraz rzadszym kbowisku na dole paka i biega w kko poganiany kopniakami zwycizcw. Potem zaczli kaleczy go noami, a on cigle paczc, usiowa zasoni si goymi rkami. Wzili go na miecze, ale powoli, powoli... Tam krzykn Durban. Kilku onierzy wyrwao si z krgu mierci. Zaczli biec w stron wasnych szeregw na wzgrzu. Byli bez broni, bez tarcz i ciszego oporzdzenia. Zadawao si, e chocia jeden bdzie mia szans. Zaraz jednak za plecami pojawili si jedcy. W przeciwies e do swych ofiar nie spieszyli si jednak. Jadc stpa, utrzymywali cigle ten

sam dystans. Biegncy dobywali ostatnich si. Kto upad i zosta wzity na arkan. Na razie nic mu nie zrobiono niech patrzy, niech auje, e nie by do silny. Jeszcze sto krokw! Jeszcze dziewidziesit. Mogli ju rozpozna twarze biegncych. Tutaj! Tutaj! No jeszcze!!! wok rozlegy si okrzyki. Haran wyj miecz, ale nie po to, eby pomc uciekajcym. Jak kto si ruszy, zabij na miejscu! Ich wasny strateg podjecha na koniu. Oficerska wita patrzya w d obojtnie. Koledzy! wrzasn jeden ze ciganych. Ratujcie! Krzyczc, straci rytm, potkn si. Jeden z jedcw wzi go na arkan i zacz cign, ale nie z powrotem w d. Jecha dokadnie wzdu linii wojsk na wzgrzu. Pomcie! Koledzy, ratujcie! krzycza chopak na sznurze, ale zaraz zachysn si piaskiem. Jeszcze pidziesit krokw! Czterech biegncych miao cie szansy! Jeszcze czterdzieci krokw. Jedcy ruszyli szybciej. wisny arkany. Trzech ciganych zatrzymao si w miejscu, przez chwil trwali oplecieni przez skrzane rzemienie, a potem runli w d cignici przez zawracajce konie. Czwarty upad, zawin si w bok i zagryzajc wargi do krwi wsta, by ruszy dalej. wisn kolejny arkan, ale chopak zwali si znowu, powsta i ruszy do przodu, dobywajc ostatnich si. Tutaj! Tutaj! Biegnij! rycza szereg na grze, a dziesitnicy, bijc rkojeciami mieczy, powstrzymywali tych, co chcieli rozerwa lini. Jeszcze trzydzieci krokw! Bogowie! Tylko trzydzieci! To przecie o wycignicie rki. Jeszcze tylko!... Jadcy za nim jedziec pochyli si nad kulbak, potem unis w strzemionach i chlasn mieczem w rami chopca. Achaja zamkna oczy. Nie moga jednak zamkn uszu. Syszaa oddalajcy si ttent, krzyki zawodu wok i... i... ten ryk, to wycie i... jak to nazwa... bulgot?... Chciaa zasoni uszy rkami, nie udao si, wasn tarcz walna kogo obok i o mao nie upucia cikiej piki. Kto paka tu obok, jaki kolega? Nie to nie on. To nie moe by ten biedny chopak. Bogowie! Niech kto co zrobi! Niech on nie pacze!!! 115 Odruchowo otworzya oczy. Nie bya jedyna jeli chodzi o nieonierskie zachowanie. Kto rzuci bro i poszed do tyu, kto usiad na piasku, ukrywajc gow w splecionych ramionach. Dziesitnicy wciekymi kopniakami zaprowadzali porzdek, ale szereg i tak falowa, gi si i wybrzusza. Na szczcie grupa oficerw na koniach przesoni Achai widok na lec posta. No... mrukn taktyk, ocierajc pot z czoa. Oddzia jest zdemoralizowany. Strateg kiwn gow. Uspokaja konia, klepic go po szyi. Cofamy si? Gdzie? Nie mamy nic z tyu? taktyk unis si w strzemionach, cho rwnie dobrze jak inni wiedzia, e z tyu nie ma adnych wojsk. No to... do przodu? Taaaa... Do przodu... strateg splun na piasek. Wy dwaj! Taktyk skrzywi si lekko, ale nic mu nie powiedzia. Towarzyszcy mu setnik wyrwa stojcemu najbliej onierzowi z rk pik i z trudem manewrujc na koniu, cikim drzewcem unis j ostrzem do gry. Obaj nie mwic nic wicej, stpa ruszyli w d. No tomy si nawalczyli mrukn Haran. Nie tylko on odgad zamiary dowdztwa. Jego kolega, dziesitnik, z ktrym rozmawiali przedtem, przypad do konia stratega. Panie! Pozwlcie! Panie! Strateg zmierzy go dugim spojrzeniem. Pozwalam. Kilku innych podoficerw zaczo krzycze. I ja! Ja te! Panie! Ale strateg tylko potrzsn gow. Dziesitnik zdj hem, zrzuci pancerz i wyj miecz. Powoli podszed do Harana. Pomoesz mi? Ten skrzywi si, jakby mia pokn ab, ale wzi miecz z jego rki. Obaj bez sowa ruszyli za najblisz wydm. onierze w szeregu obrzucali si zdziwionymi spojrzeniami. Tymczasem taktyk wraz z setnikiem zbliali si do luaskich oddziaw. Na ich

spotkanie ruszyo kilku, sdzc po bogatych mundurach, znaczniejszych jedcw. Spotkali si mniej wicej w poowie drogi. Co oni robi? szepn Durban. Achaja nie moga niczego powiedzie. Chwiaa si na nogach. Byo jej niedobrze, czua, e jeszcze chwila, a przewrci si prosto w gorcy piasek i wicej nie podniesie. Straszliwie chciao jej si pi. Wiedziaa, e ma prawie peny bukak na plecach, ale nie moga go zdj cae jej ciao ogarno dziwne odrtwienie. Odrtwienie i coraz wiksza sabo. 116 Haran powrci po chwili, patrzc tpo na zakrwawiony miecz. Ach, zaraza! warkn. Udao mu si, psiej krwi! Odrzuci miecz, klnc pod nosem. Potem spojrza na nic nie rozumiejcych swoich onierzy. A tera... do niewoli! wypali. Ju si tam na grze umawiaj, kogo za jaki wykup puszcz. Jak to do niewoli? szarpn si Durban. Jak? Kogo wypuszcz? dopiero teraz zrozumia drug cz wypowiedzi zwierzchnika. Nie ciebie. Wykupi si panowie oficerowie, bo z bogatych rodzin zakl siarczycie i splun na piasek. A my do koca ycia w ptach jcze bdziem. Jak to? Pozwolimy na to? Bez walki?!!! To id i walcz. Ale... Haran ju go jednak nie sucha. Podszed do Achai. Dziecko szepn. Nie jestem uczony, ale swoje wiem. Swoje lata mam. Zapamitaj, co ci powiem. Achaja z trudem uniosa powieki cice jakby byy ze spiu. Pamitaj creczko ochrypy gos dziesitnika by coraz niszy. Ty niczemu niewinna, skoro jeste tu z nami. Niech ci to nigdy po nocach nie mczy. Skoro jeste tu z nami, to ty niczemu nie winna. Pamitaj! Dziewczyna z trudem skina gow, nie bardzo docierao do niej, co mwi. I druga rzecz. Ty dobrze mylaa... o tym wszystkim zatoczy ramieniem koo. Dobrze mylaa. Ty myl tak dalej dugo patrzy jej w oczy. Pewnie teraz nie usuchasz, taaaaak... i bdziesz aowa. Ale ja ci powiem... przekn lin, potem odchrzkn. Zabij si, jak bdziesz moga. egnaj dziecko. Postpi krok w ty i zwrci si do caej ich dziesitki. Niewola powiedzia cicho, eby strateg nie sysza gorsza ni zaraza. Lepiej si zabi. Ale modzicie, gupi, tak i jeszcze si nacierpicie. Dam wam jednak dwie rady. Jak mwiem, lepiej si zabi i to teraz, pniej sposobnoci nie bdzie. Druga rada: kto chce y, niech teraz zje, co ma ze sob i wypije wod. No! A ja pierwszy raz w yciu rozkazu nie wykonam wyj z plecaka mae, drewniane naczyko, wyrwa zbami korek, wyplu go i podnis do ust. Wiele widziaem, to i przygotowa si zdyem. Przekn zawarto jednym haustem i bez sowa ruszy w stron wydmy, za ktr lea jego kolega. Ty!!! rykn strateg. Wr!!! Haran zacz biec, ale zaraz zwolni. Po jakich dziesiciu krokach zwali si na piasek. Zdoa jeszcze przewrci si na plecy, potem znieruchomia. Taktyk z setnikiem wracali wanie, tym razem galopem. Strateg spojrza na nich, pokiw a gow i zwrci si do dwch setek ludzi cigle stojcych w szeregu na wzgrzu. Pikiiii kad! jako najwyszy oficer nie by wdroony do osobistego wywrzaskiwania komend, ale wola nie powierza tego jakiemu podoficerowi. Tarcze kad! Dwa kroki do przoduuuu... marsz! Szereg niezbyt zbornie wykonywa polecenia. Hemyyyyyy zdejm! Dwa kroki do przoduuuuu... Ostre komendy wprowadziy jednak jaki taki ad. Postpowali krok za krokiem, zostawiajc za sob rzdy w wikszoci nowiutkiego wyposaenia a do momentu, kiedy zostali w samych tunikach i sandaach. Achaja niezbyt przytomnie rozejrzaa si wok. Nie wygldali ju jak wojsko. Wygldali miesznie. Chopcy i dziewczta w przepoconych, krtkich tunikach, bezradni, omieszeni, bezbronni. I po co byo to wszystko? Ta bitwa, tyle niepotrzebnych mierci, tyle nieszczcia... Oszoomienie powoli przeradzao

si w strach. Co z ni teraz bdzie? Co z ni zrobi? Bogowie! Jak strasznie chciao jej si pi... Obejrzaa si, jej nietknity prawie bukak lea kilkanacie krokw z tyu. Haran mia racj. Haran zawsze mia racj. Usiowaa zmusi si do mylenia, tak jak jej radzi. No myl! Myl dziewczyno! strofowaa si sama. To dziwne ustawienie wojsk, to, e nie rzucili ich do walki, a teraz niewola. Bogowie! Tak! Przecie rodzina Asiji, wchodzc w ukad z cesarstwem Luan, musiaa czym zapaci za realizacj planu. Musiaa zapaci jak cen. I to du. Bogowie. Nagle zrozumiaa. T cen bya ona sama. Przez moment zamroczyo j, potem o mao nie zsikaa si z duszcego strachu. Obejrzaa si znowu. Jej wasny miecz lea daleko z tyu, ale i tak nie wiedziaa, czy udaoby si jej uy go przeciw samej sobie. Haran znowu mia racj. 118 R Sirius i Zaan wpadli do wntrza przydronej karczmy tak onieeni, e bardziej przypominali bawany lepione w dziecicych zabawach ni ywych ludzi. Karczmarz jednak mia wprawne oko. Sam fakt, e klnc gono otrzepywali si na samym rodku izby, a nie cichcem przy drzwiach, wystarczy eby pozna w nich znakomitych panw. Pchn czelad by zaja si komi, a sam zgity w ukonie poprowadzi dostojnych goci do bocznej komnaty, odseparowanej od gwnej izby. Daj co zje mrukn Zaan, zajmujc miejsce przy szerokiej awie. Byle gorcego. Zamrz taki... Ju stawiam na ogie mj gulasz karczmarz zgi si jeszcze bardziej. Za niedugo bdzie gotowy. C to? W taki dzie nie trzymasz strawy na ogniu? Jasny panie gospodarz wykona prawie e dworski ukon. Na ogniu mam normalny gulasz dla normalnych goci. Dla janie panw bdzie janiepaski. Aaaaaaaaaaaa Zaan umiechn si z aprobat. Prosz, a tu na razie przynios, eby co przeksi szybkim krokiem ruszy w stron gwnej izby. Uuuu... Duo pienidza tu zostawimy mrukn Sirius. Gospodarz zna si na swym rzemiole. Ano. Istotnie, ju po chwili karczmarz z czeladzi zaczli stawia na stole misy z solon ryb, misem na zimno, sonin, kwaszonymi ogrkami, kapust, a do tego chleb i sj z borwkami. I gorzak! krzykn Sirius. Na jednej nodze! gospodarz rzuci si biegiem i w mgnieniu oka na stole pojawi si garniec gorzaki i dwa kubki. 119 O to to to to to... Sirius sign po solon ryb i ca wsadzi sobie do ust. To rozumiem! doda niezbyt wyranie. Zaan zaczerpn kubkiem gorzaki, wypi j jednym haustem i rwnie sign po ryb. Nawet kiedy zostali sami, duszy czas jedli i pili w milczeniu. Dopiero zaspoko iwszy pierwszy gd, Sirius rozpar si na awie. Aaaaach. To jest ycie! Zaan urwa spory kawa misa, dokadnie umacza go w borwkach i woy do ust. Zapi nas mrukn. Co? Zaan u dusz chwil, zanim powtrzy: Zapi nas wytar usta rkawem. Przez chwil Sirius wyglda na zaniepokojonego, ale bya to bardzo krtka chwila. Eeeee... Co wymylisz. Nie wymyl. Zapi nas powtrzy po raz trzeci Zaan. No i po co pusto gada. Nie wszystkich, psiama, api. W kocu... wszystkich. Sirius podnis zdziwione oczy. No a... zamyli si na chwil. A zbjcy w lasach? Przecie stale grasuj. Stale nowi.

Babskie gadanie. No dobra Zaan wychyli zawarto swojego kubka, wzi z misy ogrek i nabra na niego spor porcj kapusty. Nie wszystkich odgryz prawie poow trzymanej w doni porcji i przez chwil u w milczeniu; Moe jaki zbj siedzi w lesie do wasnej mierci, na co nie za dugo trzeba czeka. Zamrz w koci wchodzi i... Zaan waciwie mwi o sobie. Mia czterdzieci lat i coraz wikszy reumatyzm. Jeli tylko wia wiatr bl nie opuszcza go przez cay czas. By stanowczo za stary na obozowanie pod goym niebem, by za stary na zbjowanie, za stary na konn jazd. Z popkanej od mrozu skry na zewntrznej stronie nadgarstkw stale sczya si krew. Oczy zawiy bez przerwy, uszy pieky i co w nich dzwonio. Jedynie suchy kaszel nie by jeszcze za bardzo dokuczliwy. Jeszcze. I co? I ginie z godu Zaan dokoczy przerwan myl. Eeeee... Zbjcy byli i bd. Posuchaj mnie. Zbjcy, owszem, s. Tylko pomyl o jednym. Albo zbj siedzi w lesie i upi chopw na drodze wtedy przeyje dugo. Tylko co u chopw zrabuje? Albo kradnie w osadach. A takich api. Prdzej czy pniej. Gociniec i kupcy przemierzaj. Nie tylko chopi. 120 Taaaak. W konwojach z czeladzi, a jak znaczniejsi to i z wojskiem opaconym u ksicia. We dwch nie poradzimy. A jak kup zbjw zbierzemy i konwj zupimy, to wrzawa bdzie i sam ksi przeciw nam ruszy Zaan zagarn palcami reszt kapusty a przeciw wojsku ksicia nikt tu nie strzyma woy kapust do ust. Eeeee... Sirius zaczerpn kubek gorzaki i podnis do ust. e nas na stryku powiesz... zagryz ogrkiem tomy se na pocztku powiedzieli przez chwil jeszcze krzepka gorzaka wstrzsaa nim, nie pozwalajc mwi. Maa strata. Maa i nie maa. Sirius spojrza na niego badawczo. Znaczy... O co si rozchodzi? Mylaem ostatnio... O czym? Raczej o kim Zaan rwnie zaczerpn kubek gorzaki. By, dawno, dawno, czowiek imieniem Cheelos. Bogowie, co za imi. To byo daleko std. I naprawd dawno. Ot Cheelos by zwykym poddanym, ani szlachcic, ani mieszczanin, co prawda ksztacony, ale tylko rzemielnik. Wiedzia, e przeminie, jak wszyscy. e o nim zapomn, e zapomn nawet imienia jego ksicia, jeli tylko minie wiele lat od jego mierci. A on chcia y. y wiecznie. Psiama! Nie tak jak mylisz. Chcia, eby jego imi byo pamitane, i pamitane, i pamitane. I co? Wzi si za zbjowanie? Zaan rozemia si cicho. A jak si nazywa ten zbj, co go p roku temu stracili w ksicym grodzie? Sirius wzruszy ramionami. Nie wiem. A by jaki stracony? Nie wiem Zaan rozoy rce. No i widzisz. Mina Siriusa wiadczya, e nie do koca pojmuje wywd swojego giermka. No, ale wracajc do Cheelosa. On pewnej, suchej nocy wyszed za miasto, tak, eby wiatr mie zza plecw i podpali kilka domw. Wiatr rozprszy ogie i cae miasto zgorzao do rana. Sirius pokrci gow z podziwem. To ci zbj. Ile ludzi niewinnych potraci... No ale, co z tego mia? Czekaj. Nastpnego dnia rano grodzki ksi, rada i kapani wszystkich zebrali i ogaszaj, e jak kto znajdzie tego, co kura puci, to nagroda wielka oczekuje. Na to Cheelos wystpi wobec i rzek, e on to sprawi. 121 Psiama! Sam na siebie donis?! Sirius zaczerpn kolejny kubek gorzaki, ktrej pozostao tyle tylko, e musia przechyli garniec. On co na umyle sabowa, nie? wychyli gorzak i zagryz misem. Zaraz, a moe sam za siebie nagrod

chcia wzi? Tylko na co mu przed mierci? Zaan umiechn si lekko. On wymyli inaczej. Ale po kolei. Ksi spyta go, a dlaczego dopuci si takiej zbrodni. A na to Cheelos, e zrobi to, by imi jego pamitano przez wieki. He! No i co? No i go zatukli, a ksi, rada i kapani zapowiedzieli ludowi, e odtd imi zbjcy ma by zapomniane na zawsze. No to mu si nie udao... Zaraz Sirius zorientowa si chwil pniej. To niby skd znasz jego imi? Wanie. Cheelos myla tak: jeli uczyni zbrodni, o ktrej nikomu si nie nio, to bd go pamitali, ale nie przez wieki. Wymyli, e sam musi si przyzna i powiedzie, dlaczego to zrobi. Wtedy jako kar dla niego na pewno naznacz zakaz pamitania. A jak ludowi da zakaz... To zawsze inaczej postpi. To by wolny czowiek. Absolutnie wolny! Eeeee... Wolny jak go zatukli... Jakby spyli w las, to moe by mu si udao. Zaan potrzsn gow. Pewien mdrzec powiedzia, e czowieka nie mona uczyni bardziej wolnym ni jest sam z siebie. aden las, adne wizienie nie uczyni nikogo bardziej lub mniej wolnym ni by przedtem. Sirius popatrzy na Zaana z pewn podejrzliwoci. Znaczy... Chcesz w jakim grodzie czerwonego kura puci? Nieeeee! Ale jak kto si poway na co niemoliwego, na co co... no... nie moe by w adnym razie, to w pamici yje przez wieki, nawet jak go komi rozwcz. Eeeee... Tego twojego... jak mu tam? Pierwsze sysz. Zaan wznis oczy ku powale. W jednym mu si nie udao mrukn. Chcia, eby pamita go lud, a znaj go wanie ludzie wyksztaceni. Przerwao mu wejcie karczmarza, ktry nis spory kocio. Postawi go na rodku kolawego stou i pooy obok dwie drewniane yki. Panie zwrci si do Siriusa, wskazujc na parujce naczynie ino go mieczem nie mieszajcie, bo wam stpieje. Taki gulasz ostry! Sirius umiechn si zadowolony. A parobkw masz? spyta. Juci, mam. Aby mocnych? 122 Gospodarz dopiero teraz zrozumia i rzuci si z powrotem do izby. Po chwili wrci, stawiajc przed gomi nowy garniec z gorzak. Oni sub swoj znaj. Mocni! Nie uroni was na schodach jani panowie, jak was bd nie do izb na nocleg szybko sprzta niepotrzebne naczynia. Nie uroni. Moecie by spokojni, jasny panie! Karczmarz wycofa si w ukonach, a Sirius i Zaan wzili si za gulasz. Chopca jednak wyranie co mczyo w gbi duszy. Jad szybko, ledwie dmuchajc na zawarto drewnianej yki. Po chwili sign po kubek i zaczerpn gorzaki. Skoro nie chcesz puci kura w grodzie... nie chcesz zbjowa po osadach... wychyli zawarto jednym haustem i przez chwil siedzia w milczeniu, usiujc pogodzi w sobie gorcy gulasz z zimn gorzak. To co chcesz? Zaan odchyli si na awie, otar usta i rwnie napeni swj kubek. Przez chwil patrzy na pobielone ciany, ledwie co okopcone uczywem, potem spojrza na chopca. Myl, eby zrobi co znacznego wychyli zawarto swojego kubka i umiechn si szeroko. Co, na co nikt jeszcze si nie way. Ty... ty... gowa chopca z pewnym trudem utrzymywaa pionow pozycj. Prawd mwic chwiaa si na boki coraz bardziej. A mimo to drewniana yka regularnie nabieraa gst straw i niosa w gr cho z trafieniem prosto do ust byy ju pewne problemy. Ja syszaem... Nie myl sobie... U pisarza gminnego... Co syszae? Ty si cofne i... powiedziae mu swoje imi! Zaan pokiwa gow. To co wtedy zrobi dziwio jego samego. Jakby to nie on sam uczyni. Ale potem... Potem myla nad tym dugo, nie mogc spa w przeraliwie zimnej, onieonej kniei.

A tak. Powiedziaem przekn ks strawy. Najwyraniej nie szo mu to tak szybko jak chopcu. Powiedziaem, jakby si nie udao... Jakby co? Jakby si nie udao, to niech przynajmniej wiedz kto prbowa. Sirius jednak nie mg zrozumie. Dusz chwil marszczy brwi usiujc nada swej twarzy jak najmdrzejszy wyraz ale nie przynioso to spodziewanego efektu. Olnienie nie nastpio. Zniechcony machn rk i znowu napeni swj kubek. A co chcesz zrobi? spyta. Chc by zbjem nad zbje, oszustem nad wszystkich oszustw! Chc dokona czego, czego nikt nie dokona. Chopak przekn porcj gulaszu, ktry mia w ustach i wznis swj kubek. No to za powodzenie twojego... zorientowa si nagle. A konkretnie co chcesz uczyni? 123 Chc, eby udawa prawdziwego ksicia Siriusa. Chc zwrci ojcu syna! No to zdrowie... Coooooo?!!! gorzaka z kubka polaa si po awie szerok strug. Chc, eby ksi Sirius powrci do Krlestwa Troy. To on nie yje! Zaan umiechn si lekko. To wiesz tylko ty. No co ty... No co ty powtarza chopak. A co by byo gdyby to nie ty, a on wypyn wtedy z galery na wolno? Ale on tam zosta. Taaaa? Zaan zmierzy chopca badawczym wzrokiem. A kto zawiadczy? Aaaaaa... Sirius zamar z otwartymi ustami. Zaan nie ustawa w atakach. Sam mwie: bylicie podobni, znasz wszystkie jego opowieci, jego dziecistwo, jego ojca i rodzestwo, jego paace i wszystko, co mu si zdarzyo w yciu. Psiama! To bylimy podobni jak krajanie! Nie jak bracia. Che Zaan wzruszy ramionami. Mino tyle lat... Psiama! To... To... To nas na pal wbij. Ju nie stryk, ale dziesi dni umierania mistrz nam sprawi. aden mistrz dziesiciu dni nie sprawi Zaan zastanawia si, o ile nawczenie na pal jest bardziej bolesne od reumatyzmu. Mao ktry do trzech ofiar doprowadzi. Sirius wyglda tak, jakby nagle cay wiat zwali mu si na barki i do ziemi przygniata. Zaan wyj mu z rki kubek, napeni gorzak i przytkn do ust. Pij. Pij. Jako ksi poudniowych krain bdziesz pi tylko wino. Chopak zakrztusi si. Chcia co powiedzie, ale Zaan znowu napeni kubek i zmusi do wypicia caej zawartoci. Nie chcesz by ksiciem? spyta z umiechem. Oczy chopca powdroway do gry, ale nie by to gest zdziwienia. Po prostu nie mg zogniskowa wzroku. Psiama! Uczyni ruch, jakby chcia wsta, ale nogi odmwiy mu posuszestwa. To... To... bardzo dugo szuka w gowie odpowiedniego sowa. To szalestwo. A tak zgodzi si ochoczo Zaan. To jest tylko dla zupenie zwariowanych. Zu... zu... zupenie... Ano Zaan pokiwa gow dla normalnych albo tylko troch szalonych... nie tdy droga. To wyjcie wycznie dla kompletnych wariatw. Sirius podj ostatni wysiek opanowania wasnego ciaa. Wyrwa kubek z rk Zaana i z desperacj, prbujc uspokoi drce rce, usiowa napeni go ponownie. Nie mg jednak trafi we waciwe miejsce. Ach psiama! Psiama! odrzuci kubek i z pewnym trudem chwyci garnek z gorzak. Karczmarz! krzykn. Karczmarz!!! Tak panie? usuna posta prawie od razu pojawia si w progu. Woaj parobkw Sirius przysun krawd garnka do ust i zacz pi. 125 R Szli, a waciwie byli pdzeni przez nastpne pi dni. Przez pierwsze dwa nie dostali

nic do jedzenia ani, co gorsze, nic do picia. Wiele osb mdlao byli cuceni przez eskort poprzez wbicie miecza w tyek. Sze osb zmaro, sami chopcy, stranicy zdawali si oszczdza dziewczta. Potem dostali wod, we wsplnym korycie, jak konie, o mao nie pozabijali si sami do reszty. Kto si opnia, kto sdzi, e nie zrobi ju wicej ani kroku, by popdzany grubym batem tak, e szybko lokowa si na czele kolumny. Ten bat, zszyty z nieforemnych kawakw skry ni im si po nocach. Jedno uderzenie rozdzierao tunik na plecach, barwic j na czerwono. Drugie sprawiao, e czowiek krzycza, wykonujc niezborne ruchy i robi wszystko, eby unikn trzeciego. Opucili pustyni, wracajc na drog, ktra bya przedueniem tej, ktr dostali si na teren bitwy. Ale to ju nie bya krlewska droga to synna Aleja Syrinx zwana przez pdzonych ni niewolnikw alej mierci. Ach, jak mao jeszcze wiedzieli o mierci. Nie mieli pojcia, e stranicy waciwie tylko bawi si z nimi. Jeszcze nie przyszed rozkaz selekcji, jeszcze nie wyznaczono im upokarzajcych rl, ktre w habie i ponieniu mieli peni do koca krtkiego ycia. Na razie wiedzieli jedno. Jakkolwiek le nie byo w obozie dla rekrutw, to jednak ich poprzednich opiekunw obowizywao jakie prawo. Musieli liczy si z jakimi przepisami, jak odpowiedzialnoci. A poza tym nie byli ich wrogami. Teraz wystarczyo, e jeden z chopcw powiedzia szeptem: Jak dugo bd nas tak pdzi? Przecie jestemy ludmi. Jaki stranik usysza, podszed umiechnity. A taaaaak. Jeste czowiekiem, may, ale ju niedugo wbi mu miecz w brzuch, nie za gboko i zostawi przeraonego, zgitego wp i paczcego na skraju drogi. Nikt nie omieli si powiedzie nic wicej. W milczeniu szli przez wioski, gdzie nikt ju nie patrzy na nich cho troch przychylnie. Gawied rzucaa odchodami i ka126 mieniami, mali chopcy kopali po nogach albo okadali witkami po twarzach, mczyni pluli lub rzucali przeklestwa. Aleja Syrinx. Wielu nie mogo zasn w nocy ze wstydu i upokorzenia, szczeglnie, e wszyscy jako tam wyobraali sobie przedtem, e bd kroczy tu jako zwycizcy. Czasem karmiono ich ze wsplnej beczki (jeli kto zdy wzi troch kaszy we wasne donie, mia szczcie), a czasem nie. Czasem bya woda rano i wieczorem (oczywicie w korycie dla byda), a czasem nie. Ludzie saniali si na nogach, wikszoci byo ju wszystko jedno, ale... tak im si tylko na razie wydawao. Szstego dnia spdzono ich na wielki piaszczysty plac na skraju drogi. Tu ju czekali na nich urzdnicy. Pr zy pomocy bata ustawiono jecw w dugi szereg, otoczyo ich wojsko. Rosy mczyzna w zocistej tunice wystpi naprzd. Achaja, crka Archentara krzykn. Do mnie suko! Dziewczyna zagryza wargi w nagym paroksyzmie strachu. Bogowie! Teraz... teraz j zabij. Nie miaa racji. No szybko, psiama! Chwiejc si, wystpia z szeregu. Mczyzna podszed do niej powoli. Ile wie jest w twoim paacu? spyta. Co? bya kompletnie zaskoczona. Mczyzna uderzy j w twarz tak, e zatoczya si i usiada na piasku. Kopn j w biodro i cignc za ucho zmusi do wstania. Tu nie dwr Troy, dupo. Ile wie jest w twoim paacu? O... osiem szepna przeraona. Ile folwarkw naley do was w okrgu stolicy? kontynuowa indagacj. Dwanacie. A ile w prowincji Koai? Trzydzieci jeden. Mczyzna sprawdzi odpowiedzi na jakim papierze wyjtym z sakwy. To ona rzuci urzdnikowi stojcemu za nim. Chwyci dziewczyn za wosy. Kto zwiza jej z tyu rce bolenie kaleczc skr, a potem kopniakami wpdzili j do przygotowanej zawczasu drewnianej klatki, tak niskiej, e ledwie moga tam siedzie w kucki. Wicej si ni nie zajmowano. Ten sam mczyzna w zocistej tunice powrci przed szereg jecw. Rozbiera si! krzykn. Tych, ktrzy mieli jeszcze jakie resztki wstydu albo po prostu nie byli do szybcy, wcieke razy batw zmusiy do wikszego popiechu. Mczyzna w zotej tunice przechadza si wzdu szeregu, oceniajc wiey nabytek. Jednoczenie kowal w asycie

dwch onierzy rozpalonym elazem wypala na tykach niewolnicze pitno. Krzyk ofiar zmiesza si z gosami tych, ktrzy chcieli jako zareagowa. Stranicy szybko jed127 nak zaprowadzili porzdek kilka osb, ktre zemdlay od razw batoga, kopniakami odsunito od szeregu. onierze tymczasem chwycili kolejn ofiar. To Reena Achaja przycisna twarz do prtw klatki. Oprawcy ciosem w brzuch sprawili, e si pochylia, kowal powoli i dokadnie wypali jej znak niewolnicy na poladku. Jej krzyk wibrowa jeszcze dugo po tym, jak tamci chwycili kolejn ofiar Durbana. Inny kowal, wraz z pomocnikami, zakuwa nogi winiw. Najpierw zaciska poczone acuchem obrcze tu nad kostkami jeca, a potem na specjalnym kowadle wbija w poczenia rozpalone do biaoci, metalowe trzpienie. Bogowie! Przecie jest ponad dwustu jecw, mylaa Achaja, a stranikw i wojska raptem pidziesiciu. Dlaczego nie rzuc si na nich? Przecie lepiej nawet zgin ni da z sob zrobi co takiego... Nikt jednak nie zdoa niczego zrobi. Chopcy i dziewczta dawali si pokornie zakuwa, wypala pitna, a potem pakali tylko z blu i upokorzenia... Jaki urzdnik zacz sortowa niewolnikw. Kopalnia. Kopalnia. Budowa drogi szed wolno wzdu szeregu, oceniajc wzrost, si i wygld. Kopalnia. Galery. Ooooo... ten jest adny do haremu. Opierajcego si chopca wycignito spord innych. Achaja zamkna oczy, bo wiedziaa, co teraz nastpi. Nie moga jednak zamkn uszu syszaa krzyki kastrowanego chopaka, przeklestwa cyrulika, ciche komendy dowdcy. Wiedziaa, e teraz zakopi go po szyj w piasku, czytaa o tym. Podobno rany zadane w ten sposb nie chciay si goi, natomiast z kilku zakopanych w suchym piasku chopcom tylko jednemu, dwm bdzie si jadzi. Pozostali bd zdatni do upokarzajcej suby. Tymczasem urzdnik szed dalej. Kopalnia. Droga. Droga. O, liczna dziewczyna do suby w komnatach. Kopalnia. Kopalnia. Droga. Harem. Nie! Nieeeeee!!! Kopalnia. Kopalnia. Ten w ogle niezdatny, stranik, bierz go! Droga. Harem. Nie! Panie! Nie rbcie mi tego! Nieeeee... Kopalnia. Achaja z najwyszym trudem woya gow midzy wasne kolana i zacisna je, eby cho troch zakry sobie uszy, eby cho w czci odci si od tego okrutnego wiata zwierzt i ich bezwolnych ofiar. Powieki zacisna tak, e zy, nie mogc znale ujcia, zaczy piec w oczy coraz bardziej. Ale wiat z zewntrz nie chcia jej wypuci. Prosz, nie rbcie mi nic zego, co? Prosz... lekko stumione gosy dolatyway do niej zewszd. I bya w tym wszystkim tak strasznie sama. Sama! Zacza paka zupenie otwarcie. Ta potworna, nieogarnialna wprost rozka. To straszne zagubienie. Znowu przypomniaa sobie o opowieci, ktr czytaa nie tak dawno przecie w swoim paacu. O dziewczynie zagubionej w lesie, samej, otoczonej niepokojcymi odgosami nocy. Nie, to ju nie odgosy! Ona jest otoczona przez potwory! Bogowie! Coraz gortsz e zy spyway jej na ydki. 128 Kilku niewolnikw tymczasem przymocowao specjalne drgi do jej klatki. Chwil pniej podnieli chybotliw konstrukcj i ruszyli w stron drogi. Achaja otworzya oczy dopiero, kiedy wnieli j na uoone z niezwyk starannoci kamienne pyty. Odgosy selekcji jej wasnego oddziau cichy nieco, potem, po kilku modlitwach marszu, zaniky zupenie. W niczym jednak nie pomogo to dziewczynie. Czua, e co si w niej przeamao. e rozpada si powoli, e niknie gdzie jej charakter, wola, umys, a ona sama zamienia si w mae, zaszczute zwierztko. Co z ni zrobi? A skd moga wiedzie przecie nie oddadz za okup... Nie po to rodzina jej macochy Asiji, zadaa sobie tyle trudu, eby teraz moga powrci do Troy. Co za rnica? To ju koniec. To koniec wszystkich jej, nawet najskromniejszych marze, jej planw, zamysw. Ju nigdy nie bdzie ksiniczk, crk Wielkiego Ksicia. Bdzie nikim, mniej ni nikim pnag niewolnic podajc do stou ku uciesze jakiego wielmoy albo obozow ciur gwacon przez jakich odakw Prosz jakie mamy wojsko, u nas to si gwaci ksiniczki krwi!. Albo zabijaj i wrzuc razem z innymi do jakiego bezimiennego dou. Co za rnica. Czua, e jej umys drtwieje coraz bardziej, a ona sama zamienia si w kod drewna niesion bezwolnie z prdem rzeki wydarze. Nie wiedziaa, ile tak szli. Codziennie, rano i wieczorem dawali jej je dwie miski,

jedna z wod, druga z kasz czy czym tam pojawiay si w jej klatce. Z rkami zwizanymi na placach musiaa klka za kadym razem i chepta jak pies. Nie byo jak nawet obetrze ust. Prbowaa kolanem, ale i tak po paru dniach na twarzy utworzya si jej skorupa zastygego jedzenia. Jej gste wosy skotuniy si, skra swdziaa coraz bardziej, ale jedyne, co moga zrobi, to czochra si o prty klatki. Potem z reguy zapadaa w psen, pmajak. Tkwia nieruchomo przez cay dzie, obojtna na gwizdy i szczucie gawiedzi z mijanych wiosek. Obojtna na to, czym j obrzucano, na plucie, na dganie zaostrzonymi patykami. Potem, ktrego dnia zobaczya Syrinx. Wysokie mury wietnej stolicy Luan. Ale nie wprowadzono jej do miasta. Niewolnicy skrcili gdzie w bok, schodzc z drogi i zanieli j do niewielkiego majtku odlegego moe o p dnia drogi od gwnego szlaku. Tu wyjto j nareszcie z klatki. Kto rozwiza jej rce, poczua straszliwy bl, w aden sposb nie moga rozprostowa palcw, pozostay przygite i niesprawne. Pozwolono jej si umy, niestety w asycie dwch stranikw uzbrojonych w harapy, ale przestaa zwaa na wszystko, jako tam odwracaa si przed ich wzrokiem, nie zdejmujc koszmarnie ju brudnej tuniki. Kto naoy jej na rce grube wojokowe pokrowce, a na twarz elazny kaganiec. Wprowadzono j do niewielkiej, obitej matami celi. Teraz dopiero zrozumi aa wszystko. Nie chcieli, eby sobie co zrobia. Tak. Bya im do czego potrzebna. Ale kiedy to nastpi? Nie liczya upywajcych dni. Znowu karmiono j dwa razy dziennie, tym razem jednak niewolnik przytrzymywa jej misk przy ustach. Woda bya w pytkim korycie, w kadej chwili moga chepta do woli, moga szybkimi ruchami gowy umy kaganiec, mogaby nawet przepuka wosy, jeli tylko potrafiaby si odpowiednio wygi. Nie robia tego, pniej musiaaby pi t wod. Po jakim czasie usiowaa zagadn odwiedzaj j niewolnika, ale ten tylko umiechn si lekko i otworzy usta. Odwrcia wzrok mia ucity jzyk. Nikt z waniejszych osb nie odwiedza jej nigdy, nikt o nic nie pyta. Stranicy zagldali do celi przez specjalny otwr, ale aden si nie odzywa. Jak dugo siedziaa? Nie moga nawet rysowa kresek na cianie. Dni, jeden za drugim, cigny si niemiosiernie, kady taki sam, podobny do poprzedniego, podobny do wszystkich innych. 130 R Niewielki statek handlowy zmieni kurs, eby zbliy si do wyspy. Waciwie bya to d, ktrej kto w przypywie optymizmu nada miano statku, ale d szybka, z dobr zaog, jak dowiody ostatnie dni, wprawion w przemytniczym rzemiole, w wynajdywaniu szlakw, ktre omijay okrty Zakonu. Teraz jednak, w pobliu wyspy zaoga wyranie zdawaa si traci odwag. Coraz czstsze spojrzenia na siedzcego pod masztem Mereditha nie byy przepenione nienawici (jeszcze), ale te nie wryy niczego dobrego. Czarownik nie dziwi si zaodze. Zakon, ktry wada wszystkimi sprawami ludzi za ich ycia i po mierci by si, ktra wywoywaa paraliujcy strach. A teraz, kiedy widniaa przed nimi, pionowa ciana wyspy, wysoka prawie na stu mczyzn ustawionych jeden na drugim, czarna jak smoa... Dusze najodwaniejszych mogy zmikn jak wosk. Wyspa naprawd bya nie do zdobycia. Kt wspiby si na tak wysok, nieskazitelnie gadk cian? Jakie wojska wniosyby na gr swoj bro? Jaka strzaa wypuszczona z okrtu byaby w stanie ugodzi rycerza na grze? Wyrastajca z morskiej toni czarna, gadka powierzchnia wygldaa niczym monstrualny sup podtrzymujcy niebo. I tak te byo Zakon by ramieniem Bogw w wiecie ludzi. Meredith opuci zatroskane oczy. Co on tutaj robi? Mia walczy przeciwko namiestnikom Bogw z rozkazu Bogw wanie? Nie byo w nim woli walki. Bya niepewno, strach i poczucie, e jego los znajduje si w rkach si, ktre zetr go na proch, nie wiedzc nawet, e to czyni. Panie... Czarownik spojrza na ogorza twarz czowieka obok niego. Panie powtrzy sternik. Nie pymy tam. Jeszcze czas, eby zawrci. Zgodzie si. Sternik potrzsn gow. 131

Za duo wina, za duo... urwa, nie mogc ubra swych myli w sowa. Ale czarownik wiedzia, o co mu chodzi. Tam w porcie, gdzie werbowa zaog wszystko wydawao si prostsze. Tam w porcie, to on, Meredith, wydawa si wadz i potg, ktrej nic oprze si nie moe. A tu... W obecnoci potgi witego Zakonu, wydawa si takim samym czowiekiem jak oni, przepenionym strachem i wiadomoci, e popenia witokradztwo. Zapac wam wicej. Nie, panie. Tu nie o zote i srebrne idzie. Nie wypenisz umowy? Panie... Nie w naszej mocy im si oprze. Przecie wy tylko ze zboem pyniecie. Mao to kupcw zwabionych chci przysuenia si Bogom, tu zboe sprzedaje? Sternik wi si pod cikim spojrzeniem czarownika. Ale wy panie... Za to, e was wieziem, mier nam przeznacz. Wszyscy czonkowie zaogi patrzyli na nich. W oczach kadego z tych ludzi, zaprawionyc h przecie w przemycie, a pewnie i w piractwie, malowaa si teraz jedna wola. Meredith wzruszy ramionami. Ani sternik, ani jego zaoga nie byli dla niego przeciw nikami. Nie chcia uywa magii, bo zdradziby si przed mieszkacami wyspy w jednej chwili. Ale magia nie bya potrzebna. Meredith przysun rk do twarzy sternika. Patrz na moj do powiedzia cicho. Widzisz? palcem drugiej rki zacz rysowa na skrze niewidzialne ksztaty. Widzisz? Mam tu rybki cisza gos i jednoczenie mwi coraz wolniej. Jedna rybka... druga... palec za kadym razem kreli dwie, przecinajce si krzywe. Trzecia rybka... oczy sternika dosownie wychodzi z orbit. Czwarta rybka... pita... Tamten nie mg ju utrzyma gowy w pionie pochylaa si lekko raz w jedn, raz w drug stron. Szsta rybka... sidma... Oczy sternika nie byy ju wybauszone. Powieki opady nagle, a gowa odchylia si w ty. Zaoga zamara, patrzc na to z rosncym przeraeniem. sma rybka... Gdzie pyniemy? Do... do portu, panie... gos sternika by cichy i drtwy. Gdzie? Do portu! sternik otrzsn si nagle. Do portu! zerwa si i rykn do zaogi: Rusza si psiekrwie! A ywo! Zaoga rzucia si do lin, a sternik pokrzykujc, odebra wioso swojemu zastpcy. d wykrcia lekko, ustawiajc si bokiem do wiatru i nabraa prdkoci. opot agla wzmg si. Jeeli nawet kto omiela si zorzeczy, to i tak nie byo sycha. 132 Niepokojcy, czarny ksztat przed nimi rs i rs w miar zbliania. Zdawa si przesania cae niebo. Cigle jeszcze nie wida byo adnych okrtw. Sternik przeoy wioso na specjaln podpor i wsta, eby lepiej widzie. Hej, tam krzykn. Do agla i sucha. Jego wzrok przelizgiwa si po skaach a wreszcie zatrzyma si w jednym punkcie. Meredith spojrza w tamtym kierunku. Nie mg niczego zauway. Dopiero po duszej chwili dostrzeg ciemniejsz od otaczajcych cian szczelin w skale. Pynli dokadnie w jej stron. Popuci agla krzykn sternik. Marynarze odwizali dwie dolne liny i trzymali je teraz w rkach gotowi do rzucenia. opot wzmg si na chwil, a potem cich, pozwalajc im po raz pierwszy usysze szum fal rozbijanych o ska. Prdko spada znacznie. Puszczaj krzykn sternik. Rzucaj agiel! Wielkie ptno z przeraliwym wizgiem rei zjechao na d. Marynarze rolowali je szybko, zabezpieczajc sznurem. Do wiose. Meredith przysun si do masztu, eby nie blokowa drogi ludziom podnoszcym z pokadu cikie drzewca. No i cignij. Rwno. Rwnoooooooo!

Sze wiose zanurzyo si w wodzie i spowalniajca ju d znowu ruszya do przodu z rosnc szybkoci. Ci- gnij! Ci- gnij! Ci- gnij! Ci- gnij! Sternik z napit twarz obserwowa otwierajcy si przed nimi wski przesmyk midzy skaami. Teraz nastpowa szczeglnie niebezpieczny moment. Spienione fale w kadej chwili mogy rzuci ich na pionow cian i nawet gdyby nie utonli od uderzenia, to jak si ratowa? Po tak gadkiej powierzchni nikt nie zdoa si wspi. Zreszt, nawet gdyby i mg, to wysoko prawie stu ludzi ustawionych jeden na drugim nie wydawaa si moliwa do pokonania. Sternik jednak zrcznie wprowadzi ich do przesmyku. Falowanie wody zmniejszyo si znacznie, a po chwili, kiedy przebyli pewn odlego, ustao zupenie. Sternik widzc, e ludzie wdroyli si ju do rytmu, urwa swj zapiew i sunli teraz w zupenej prawie ciszy wskim, zakrelajcym lekki uk, korytarzem wrd niebotycznych ska. Meredith spojrza do gry. Gdzie daleko nad nimi, w miejscu, gdzie wydawao si, e cz si skalne ciany, widnia wziutki pasek nieba. Kamie otacza go ze wszystkich stron, oprcz wodnego toru pod odzi. Czu si jak w puapce. Miarowy zgrzyt wiose odbija si zwielokrotnionym echem w praktycznie zamknitej przestrzeni i paradok salnie pogbia wraenie martwej ciszy. 133 Co rozjanio na chwil martw przestrze. Bysk? Naga wizja wypenia gow czarownika. Przez moment dostrzeg inn gr sunc tym samym szlakiem, co d kupiecka. Gra bya szara, poruszaa si powoli, byli w niej ludzie. Wok rozlega si zgiek bitwy prowadzonej przez czarownikw, ktrych potgi nie mona byo ogarn. Bysk sczez nagle i by tak saby, e Meredith nie wiedzia nawet, czy dostrzeg odleg przeszo czy przyszo. Otrzsn si, prbujc skupi myli. Monstrualne ciany po obu stronach zaczy si obnia. agodny uk toru wodnego prowadzi ich prosto do portu, gdzie aden czarownik nie mg mie wstpu. Panie sternik prawie szepta, bojc si podnie gos. Meredith musia podej do niego, eby zrozumie sowa. Panie, czas ebycie zabrali si do workw wskaza na powizane paki przy maszcie. Jak zobacz, e jeden z zaogi nic nie robi, to zaraz... Czarownik skin gow. Pochyli si nad cikimi workami z ziarnem, udajc, e przygotowuje je do wyadunku. Spod oka spoglda jednak na coraz nisze ciany wok. Zaczy dociera do nich pierwsze odgosy ludzi. d powoli wpywaa do portu. Bogowie! Tego miejsca nie mona byo zdoby. Port znajdowa si na samym dnie ogromnego lejka czy odwrconego stoka. Skay wok opaday w d tarasami, a na kadym tarasie znajdoway si stanowiska obrony. Bogowie! Nie mona byo sforsowa wysokich, pionowych cian wyspy z zewntrz. A kady, kto jawnie lub podstpem wpywa do wewntrznego portu, to jakby wpywa na scen do ogromnego amfiteatru. Tyle tylko, e zamiast rzdw siedzisk dla widzw otaczay go ze wszystkich stron tarasy z obronnymi machinami. Panie sykn sternik. Worki. Meredith otrzsn si i zacz przenosi cikie worki bliej burty. W tej chwili nie sdzi ju, e tak prymitywny podstp jak udawanie czonka zaogi, mg si uda, jeli w tym miejscu istniay takie zabezpieczenia. Na czarownikw na pewno byy rwnie przygotowane puapki. Tymczasem d zbliaa si do nabrzea. Przy niskim wale stao kilka statkw, ktre wanie rozadowywano, przenoszc towar do niewielkich budynkw, ktre przycupny tu obok urzdze portowych. Kilku ciurw zakonnych zbliyo si do cumowniczych kokw, eby zobaczy nowych przybyszw. Jeden z nich wskaza im miejsce, ach piachu za gwnym pirsem d trzeba byo wycign na brzeg bya za niska, by stan przy nabrzeu. Widzc tak blisko swoich wrogw Meredith poczu nagle, e gdzie znika caa jego dotychczasowa rezygnacja. Wiedzia, e nie ma najmniejszych szans, wiedzia e zginie, e pocignie za sob nawet tych ludzi, ktrzy go tu przywieli. Ale to wszystko nie miao ju znaczenia. Porwa si na Zakon. On jeden, ze wszystkich ludzi na wiecie, by na 134 tyle zuchway, na tyle szalony, eby podnie rk na si, ktra rzdzia wiatem od tysicy lat. On jeden, jako pierwszy w caej historii wiata, powie nie tym, ktrzy rzdz

yciem doczesnym i pozagrobowym wszystkich ludzi. Szkoda, e nikt nie bdzie zna jego imienia. Jeden z zakonnych ciurw chwyci rzucon lin. Zaoga zoya wiosa, potem kilku marynarzy wskoczyo do wody, eby wcign d na brzeg. Od strony portowych zabudowa zblia si rycerz wraz z zarzdc adunku. Meredith chwyci pierwszy z brzegu worek z ziarnem, ale jeden z ciurw powstrzyma go ruchem rki. Rozwita agiel powiedzia. agiel? wczy si sternik. A po co? Czy przemytu jakiego nie ma ciura machn rk. Wszystkie, jak co maj, to w zwinitym aglu chowaj. Otaczajcy go ludzie rozemieli si. Zaoga, spokojna o ten akurat problem, posusznie rozwina agiel, puszczajc luno liny. Due ptno opotao w podmuchach agodnego wiatru. Rycerz i zarzdca byli coraz bliej. No, co tam przywieli? Ziarno odpar sternik. Eeee... na ziarnie tera kiepski pinidz. Rycerz zatrzyma si o kilka krokw od odzi. Na jego twarzy malowa si wyraz pogardy. Nie zamierza prowadzi rozmowy osobicie, tylko szturchn zarzdc, a ten dopiero skin na sternika. Skd przybywacie? Z Negger Bank, panie. Z tak daleka? Syszelim, e ziarno zawsze tu potrzebne. A i nasza ofiara si liczy. Zasug my chcieli mie. Zarzdca skin gow, ale rycerz znowu go szturchn i wskaza palcem na Mereditha. A ten skd? spyta zarzdca. Sternikowi drgna twarz, ale zdoa si opanowa. To nasz, panie. Trzy roki z nim pywam. Zarzdca spojrza na rycerza, ale ten pozosta zupenie obojtny, z lekkim wyrazem pogardy na twarzy. Powoli podnis rk i przecign palcem po szyi. To to, psia wasza ma, czarownik, normalnie! rykn zarzdca. Skd wiedzieli?!! przemkno przez gow Mereditha. Ale nie mia czasu, eby roztrzsa wszystkie moliwoci. Na twarzach zaogi pojawia si wyraz winy, a zakonni ciurowie przykucali, jakby chcieli si przed czym ukry. eby was wszystkich!... Czarow nik rozejrza si wok, ale nie byo adnej moliwoci ucieczki. Dopiero gra nad wszystkimi tarasami... jak wysoko? Jak caa wyspa stu ludzi ustawionych jeden na drugim. Nie da rady! 135 Zarzdca woy palce do ust i gwizdn przecigle. Z budynkw portowych wypado kilku zbrojnych, w popiechu poprawiajc oporzdzenie. Nie byli rycerzami, nie... Jedyny rycerz nie raczy nawet sign do miecza. Zgraja giermkw i onierzy zacza biec w ich stron. Meredith rozejrza si jeszcze raz, tak jakby w przecigu ostatniej chwili mogo si co zmieni. Gra? Nie doleci, nie da rady. Wysoko stu ludzi... Wic walczy z nimi? Samych sug byy dwa tuziny. A ilu nie widzia? Ilu kryo si w budynkach? Stu? Dwustu? A do tego ilu rycerzy? Wrzeszczca zgraja bya coraz bliej. Zarzdca przezornie wycofa si o kilka krokw, patrzc podejrzliwie na czarownika. Nawet rycerz odruchowo zasoni si ramieniem, a na jego twarzy miejsce pogardy zajo obrzydzenie. Meredith podj decyzj. Szybko podnis rce do twarzy, dotkn palcami ust i wypowiedzia sowa. Jego donie uoyy si, poczu sowa na palcach i wykona znak. Czarownik zamieni si w ora. Huk potwornej implozji wstrzsn caym otoczeniem, agiel odzi rozpad si na strzpy, wok gwatownie pogorszya si widoczno, poniewa ziarno z workw zostao wyrzucone do gry, tworzc rodzaj przestrzennej mgy. W momencie, kiedy Meredith w ciele ora robi pierwsze ruchy skrzydami, eby wzbi si ponad wirujce w powietrzu ziarno, kilku ludzi wok upado na ziemi, duszc si i nie mogc zaczerpn tchu. Pozostali, saniali si na nogach. Jednym leciaa krew z nosa, innym z uszu lub oczu. Nieliczni tylko potrzsali gowami bez widocznyc

h obrae. Meredith silnymi uderzeniami skrzyde wznosi si coraz wyej. Orze, niestety, nie by ptakiem, ktry mg wzbi si nagle na sto pidziesit metrw. Rozpaczliwymi uderzeniami skrzyde usiowa dotrze do odlegej na razie grani. Ory s silne, ale raczej szybuj, wykorzystujc naturalne prdy powietrza. Wznosz si, owszem, ale nigdy nie osigaj od razu kilkusetmetrowego przewyszenia. Nie to jednak byo najgroniejsze. Czowiek zamieniony w ora, mimo wszystko pozostaje czowiekiem. Myli jak czowiek, a wic jego mzg potrzebuje takiej iloci tlenu, jakiej dostarczaj mu ludzkie puca. Puca ora za nic na wiecie nie s w stanie dostarczy takiej iloci tlenu, jakiej potrzebuje mzg czowieka. Meredith ju po kilkunastu pokonanych metrach odczuwa senno i osabienie. Brakowao mu powietrza. Myli zaczy miesza si mu w gowie. Czu, e moe zemdle. Nie! Wyej! Jeszcze wyej! Orze bi skrzydami, ale wydawao si, e kade kolejne uderzenie jest sabsze od poprzedniego. Nie czu ju siy, tylko zmczenie, wyczerpanie, panik... Nie mg tego powstrzyma, ale kady oddech wydawa si pytszy ni poprzedni. Meredith nie wiedzia ju gdzie jest. Wydawao mu si, e siedzi w chacie i Bg przemawia do niego... Nie, nie Bg, to Wirus mwi w odzi, na rodku jeziora. Wyej, wyej... powietrza... Przecie tyle jest go wok. Duej nie mg tego znie. Orze zawin si nagle w niemoliwym do wykonania przez ptaka piruecie i run w d cakowicie bezwadnie. Kiedy Meredith zemdla, zaklcie znaku przestao dziaa i orze zamieni si znw w czowieka. Potworna eksplozja wstrzsna powietrzem, ale wok nie byo czowieka, ktry mgby odczu jej skutki. Meredith uderzy w gra i ostry bl przywrci mu przytomno. Gdzie jest? Gdzie... przez moment, kiedy wzrok odzyska cho cz dawnej sprawnoci dostrzeg port i upiorny amfiteatr twierdz poniej. Dotar do grani. Gwatowne wymioty wstrzsny jego ciaem. Nie kontrolowa ju moczu, czu tylko ciep ciecz na udach. Wok by mur. Dostrzeg zaokrglone blanki cignce si o jakie sto krokw wok zwieczenia obronnego amfiteatru. Jeli nawet kto cudem wedrze si tutaj, napotka jeszcze mur. Zakon chcia mie pewno. Czu, e traci przytomno. Ostatkiem si odwrci gow. Od strony muru zbliao si dwch ludzi rycerz i jaki znaczniejszy suga. Podeszli do niego, nawet nie zachowujc ostronoci. Ale ptaszek suga spojrza w d ponad grani. Nikt jeszcze nie dolecia tak wysoko. Rycerz trci Mereditha czubkiem buta. Odmdy si? spyta suga patrzc na nieruchome ciao. Kto go tam wie? Zaadujcie na wz. Meredith straci przytomno. 137 R Ulewa dopada ich na samym rodku gocica. Nie, to jeszcze nie bya wiosna, Sirius i Zaan po prostu zmierzali na poudnie. Deszcz zmoczy ich szaty, ale nie czuli zimna. W porwnaniu z mrozem poprzedniej nocy, przenikajce wszdzie due krople byy prawie ciepe. Wok cae poacie niegu ciemniay coraz bardziej, ustpujc miejsca barwom skrytej dotd podciki. Po raz pierwszy te poczuli zapach mokrej ziemi. Patrz tam! Zaan wycign rk. Co? Zaraz dojedziemy. W ogarniajcej, zda si, niebo a ziemi szarudze majaczy janiejszy ksztat. Konie szy szybko, ju po chwili ich kopyta, zamiast mikkich plani o rozmoknite podoe, zaczy stuka o rwny kamie. A co to takiego? Sirius przyglda si idealnie zespojonym pytom, po obu stronach flankowanych niskimi murkami. Krlewska droga odpar Zaan. Pewnie ma swoj nazw albo numer. A na jakie licho z kamienia drog ukada? Roboty nie szkoda? Przecie bye ju w... Zaan umiechn si w cywilizowanych krajach. Aaaaa... lasami uciekaem chopak wola nie wraca do wspomnie. Godny jestem. Zaraz karczma pewnie bdzie. Przecie to dla nich koniec wiata.

Dla kogo? Zaan popdzi wierzchowca. Dla ludzi, ktrzy sami o sobie mwi, e yj w... sam Zaan zawaha si chwil w wiecie cywilizowanym. Dalej, czyli tam skd jedziemy, ju tylko barbaria. Co? 138 Barbarzycy. Znaczy... My barbarzycy? No. Zgodnie z przewidywaniami za najbliszym, agodnym zakrtem ukaza si zalewany strugami deszczu, ogromny budynek karczmy. Zaan nie widzia jeszcze czego takiego. Niski, przysadzisty, ale rozlegy tak, e mg pomieci pi karczm, ktre widywa dotd. Przed szerokim okapem, przy ktrym mona byo przywiza konie, znajdowa si podjazd, wybrukowany kamieniem tak rwno, e pozazdroci mu moga podoga w niejednym paacu na pnocy. Sirius i Zaan prostowali znuone jazd koci. Jako nie pojawia si nikt, kto mgby koniom zada obroku. Wreszcie szlachetny rycerz pchn szerokie drzwi i kiwajc na giermka wkroczy do rodka. Drzwi!!! rykn kto zza szerokiej lady. Przecig taki, e mnie zara wywieje przez komin! O esz ty doda kto inny, z dug szmat przewieszon przez ram. mierdziele przyszli. Daleje w kt! Albo hajda do ani! A nie po gospodzie smrd roznosi. Sirius sign do gowni miecza, ale Zaan powstrzyma go, chwytajc za rami i cignc do stojcego w naroniku ogromnej izby stou. W rodku byo jasno, cho nie palio si adne uczywo. Oszklone jak u Ksicia Pana, ogromne okna wpuszczay do wiata nawet w ddyst pogod. Nieliczni gocie patrzyli na nich z niesmakiem. Kto nawet mrukn: barbarzycy chdoeni!, ale Sirius nie mg si zorientowa kto. No, czego? rosy mczyzna ze szmat w doni zbliy si do ich stou. Karczmarzu... zacz Zaan, ale tamten nie da mu dokoczy. Ja nie karczmarz, a to nie karczma. Ja dzierawca. Zaan czyta o tym zwyczaju. Bogaty waciciel mia czsto kilka karczm, czy gospd, zajazdw, aaaa... wszystko jedno jak im tam. Kad z nich dzierawi innemu gospodarzowi, majc jeno zysk liczony od sta obrotu albo cay minus pensja dzierawcy. Tak i tu musiao by gospodarz na pensji, bo mczynie ze szmat najwyraniej nie zaleao na obrocie. Daj je i gorzaki powiedzia Sirius. Gorzaki! Widzielicie? rozemia si dzierawca. Zaraz mi tu ognisko rozpal na rodku i lelenia upiek. Co to lele? da si zaskoczy Sirius. Pewnie jele mrukn Zaan. Ciiiiiii... Ja ci tu zaraz lilka upiek szarpn si chopak. A co to lilk? tym razem zaskoczony by dzierawca. Wilk, co od wraenia miecza, w dup wchodzi! 139 Zaan poblad, ale mczyzna ze szmat jako tym razem nie ciska si ostro. Spojrza na pozostaych goci, jakby tam oczekiwa pomocy, ale nikt z nich nie kwapi si do trzymania dyskusji z modym barbarzyc, ktry mia przytroczony do boku duuuuugi miecz. Wielka szmata wyldowaa na stole, nawet rozprostowana nieco i wygadzona, a jej waciciel powlk si w stron lady, by po chwili przynie na tacy dwa garce, kubki i talerze. Sirius podejrzliwie taksowa naczynia. Dopiero Zaan, cho te niepewnie, nala zup do przeraliwie paskich talerzy. A to co? chopak, ku zgorszeniu obecnych, zaczerpn kubkiem ciemnej cieczy z mniejszego garca. Woda? posmakowa i splun na podog, wywoujc nieprzychylne, aczkolwiek ciche komentarze. To wino szepn Zaan. No nieeeee... No co ja jestem, ko, eby wod chepta? To wino. Miesza si je z wod w proporcjach... No niech zdechn jak to... Ciiiii... uczciwie jak dwa do jednego, ale bywa, e i pi do jednego.

Sirius nie rozumia i nie by zadowolony. Co oni tu? Wszystko w pynie? Chleb te rozwodniony pi do jednego? Zaan wznis oczy ku powale. Ciiii... Chleba w ogle nie jedz. O esz psiama! A ja mylaem, e to tylko na galerach, eby nas... Ciiiiii!!! powtrzy po raz kolejny Zaan. Zamknij wreszcie gb! Mg oszczdzi sw, bo Sirius i tak nie mg wicej mwi. Wielk ych zagarnia do ust cienk zup, krzywic si i wzdrygajc. A kiedy po chwili okazao si, e yk nie da si wicej zebra z cienkiego talerza, przyoy go do ust i zacz pi, nie przejmujc si, e struki ciemnej cieczy spywaj mu po brodzie i ka anie. Szepty wok wzmogy si, ale chopak nie zwraca na nie najmniejszej uwagi. Hej, ty, jak ci tam skin na dzierawc. Chod tu! Tamten ani myla ruszy si na takie wezwanie, jednak ruch rki obejmujcej sakiewk powiedzia mu, e moe jednak warto oderwa si od szerokiej lady, ktra suya mu za oparcie przez wiksz cz dnia. No czego tam? mrukn. Wina Sirius wyj z sakiewki caego srebrnego. Wina pomieszanego z winem, jak jeden do jednego. Rozumiesz? Dzierawca wzruszy ramionami. Przyj monet i niespiesznie ruszy do izby, ktra krya si za przepierzeniem. A wawo! krzykn za nim chopak. 140 Ciiiii powtrzy Zaan kolejny raz. Jednak widok srebra sprawi, e wspbiesiadnicy jako nie kwapili si do kliwych komentarzy tym razem. Nawet dzierawca, o dziwo, nie marudzi zanadto w swojej izbie. Ju po duej chwili na stole wyldowa kolejny garniec z ciecz, ktra o niebo lepiej przypominaa wino ni to, co dostali na pocztku. Co ciii, co ciii chopak znowu zaczerpn kubkiem wprost z garnka. Albo to, kto uwaa... Nie szkoda ci grosza na takie... Zaan z niesmakiem patrzy na kolejny kubek, czerpicy ciemny pyn zbytki. Ta... To my do Wielkiego Ksicia Oriona, mojego ojca jedziem, gowy pod topr pooy zawarto sporego przecie kubka w jednej chwili znikna w gardle pijcego. Tak zaraz nie pooymy mrukn Zaan, rozgldajc si, czy kto uszu nie nadstawia. Pewnie, e nie od razu chopak znowu napeni naczynie. Najpierw trzy dni bdziem cierpie mki okrutne. Zaan a sykn. Mw po ludzku, co to za argon znowu rozejrza si wok. Ksiciem bdziesz. Ano. Przez dwie modlitwy bd ksiciem, potem przez trzy dni oszustem, a potem to ju na wieeeeeeki trupem. Zaan przemg si i rwnie zaczerpn wina kubkiem. Na wieki... na wieki... przekn yk cierpkiego pynu i odstawi naczynie. A moe chcesz y przez wieki? Nikt tyle nie yje. No wanie. Ale nikt te si sam na mki nie wydaje. Zaan wzruszy ramionami. Nie zamcz nas tak od razu. Pewnie! Najpierw ledztwo, gdzie nam koci pogruchocz, potem ciemnica, a mki... oooooo... to na sam koniec. Zaan odsun od siebie naczynia. Przecie ci mwiem. Papier nie ma przede mn tajemnic. A co ma do tego papier? Nie pamitasz? Zaan nachyli si nad stoem, jak mg najbardziej. Sakwa rycerza. Rycerza Zakonu. Listy znalaze. Ano listy. A w jednym z nich napisano: Ten, kto przynosi to pismo, mwi, jakobym to ja mwi. Jego sowa s moimi sowami. To, co powie, ja powiedziaem. 141 Sirius napeni swj kubek. Tym razem pi powoli.

A podpis czyj? Samego mistrza. Mistrza?!! wino pocieko mu po brodzie. Ciiii... Zaan znowu zlustrowa sal, ale nikt ju si nimi nie interesowa. Mistrza Pnocy. Eeeee... No nie eeeee, nie eeeee! To nawet lepiej. Ju wszystko wymyliem znowu gorczkowe spojrzenie na boki. Odtd bdziemy jecha osobno. Ja z przodu, ty dzie za mn. Spotkamy si w miejscu, ktre oznacz. Ja bd mwi z ksiciem. Jeszcze szmat drogi. Ale pamitaj. Nie mog nas widzie razem. Nie wydaj si z niczym. Jestemy od nich lepsi. Lepsi! Pamitaj! Jak Cheelos? chopak kompletnie zagubi si w potoku wymowy Zaana. Mia jednak swj spryt. Tak znowu wcieke spojrzenie na boki. Tak, jak Cheelos. No wanie. Tak jak jego i nas kijami zatuk. I oby si na tym skoczyo. Bogowie... Sirius rozemia si nagle. Byo co w jego twarzy, co wiadczyo, e szlachetny rycerz tylko drani si ze swoim giermkiem. By od dawna zdecydowany albo raczej byo mu wszystko jedno. Nie nalea do ludzi, ktrzy za wszelk cen pragn mie zudzenie, e kieruj swoim yciem, e decyduj, e maj wpyw... Pamitam, co mwie mrukn, ignorujc rozszerzone zdziwieniem oczy Zaana. To jest tylko dla zwariowanych. To tylko dla szalonych rozemia si tym razem gono. A potem doda ciszej. Ja jestem wystarczajco szalony. Zaan przekn lin. Sram na Cheelosa cign chopak. Sram na saw. Sram na wieczne pamitanie mojego imienia nachyli si nad stoem. Ale zrobi to, bo ci lubi! Zaan opad z powrotem na aw. Powietrze uszo z niego, jak z przekutego pcherza. Dugo nie mg si uspokoi sapic i mamroczc co pod nosem. Osuszy swj kubek i zaczerpn now porcj wina. Wiesz? upi kilka ykw. Wiesz... ta kraina... ten deszcz... to, e wszystko wok jest inne... Chopak zrozumia go dobrze. Ta samotno. To zagubienie. Ten strach. I te dwa miecie, ktre udaj si na podbj wiata. Tym razem rozemieli si obaj. Aaaaaaaach!!! Zaan wyj z sakiewki zotego. Dzierawca! krzykn. Wina, psiama! Tym razem krpa posta pojawia si natychmiast. Wina szujo! Czystego! Tak, panie. Dzierawca prawie bieg do izby na zapleczu. Wspbiesiadnicy nie tylko nie obdarzyli ich kliwymi uwagami. Na widok zotej monety pojawio si nawet kilka uprzejmych umiechw. Kiedy tylko nowy garniec pojawi si na stole, zaczli pi wprost z niego kolejno, ciskajc kubki w kt. Cae napicie, przeraenie, przeczucie niemocy, fat um tkwienia w tym miejscu, ktre wyznaczyli im Bogowie spywao wraz z kroplami wina ciekncymi po brodach. Zrobimy to szepn Zaan. Zrobimy. Kurwa, zrobimy to! Tylko nie pacz, jak ci bd ama koem. Ja? W yciu... He... Jak ci obetn wszystko, co masz do obcicia, jak powoli obedr ci ze skry i wbij na pal, tak, e wysrasz wasne flaki... wtedy nie pacz, Zaan. A jakie to ma znaczenie? Siedzieli obaj w ciszy, patrzc na siebie. Garniec by pusty. Deszcz siekcy dachwki karczmy zdawa si przybiera na sile. Ich mokre ubrania paroway, konie na zewntrz parskay co chwil, protestujc przeciwko rzsistym kroplom moczcym im zady. Ta jasna, przestronna izba bya im obca, obcy by brukowany gociniec. Nie mieli nic wsplnego z ludmi siedzcymi wok. A jednak ich wiat, wiat gr, zamkw, warowni

w przeczach, maych grodw, ju nie by tak do koca ich. Nie naleeli ju do krainy rycerzy, legend i klechd, bohaterw z mieczami i przedziwnych stworw rojcych si w wyobrani ciemnych ludzi. Nie naleeli te do cywilizacji morza. Byli znikd i po prawdzie zmierzali donikd. Ot, dwch zagubionych podrnych w granicznej gospodzie . Wiesz... Sirius opar si o pokryt rwnymi deskami cian. Wiesz, jakie jest moje jedyne marzenie? Zaan spojrza na niego sdzc, e kpi, ale twarz chopca bya powana. Chciabym... przerwa na chwil. Chciabym znale si w najbezpieczniejszym miejscu na wiecie... w otoczeniu najlepszych, najbliszych przyjaci. Wyzna to jako mikko, a Zaan spojrza na niego z ukosa, ponownie sprawdzajc, czy jest powany. Patrzy dusz chwil, potem nachyli si nad stoem. Ale... ciszy gos. My nie mamy adnych przyjaci mrukn. Sirius skrzywi wargi w umiechu. A... na wiecie nie ma bezpiecznego miejsca! rzuci gono. Rozemieli si obaj. W ich miechu byo jednak co, co pozwalao przypuszcza, e woleliby nie mie racji. 143 R Pewnego dnia (nie wiadomo jakiego Achaja dawno stracia poczucie czasu) zamiast niewolnika z porann straw, zjawi si w celi wysoki urzdnik. Delikatnie gaszczc fady swojego bogatego stroju dugo, spod przymknitych oczu przyglda si dziewczynie. Chod powiedzia nareszcie cichym gosem, koczc lustracj. Dziewczyna czua, jak krew uderza jej do gowy. Czarna rozpacz, osamotnienie, zaszcz ucie, nawet nuda przemijajcych, podobnych jeden do drugiego dni... To wszystko wyblako teraz w jej gowie, ustpujc miejsca uczuciu paraliujcego strachu. No ju, ju urzdnik cesarstwa Luan lekko wyd wargi. Nie zjem ci. Podniosa si z trudem. On gestem wskaza jej drzwi. Przytkn do nosa perfumowan chusteczk, kiedy musiaa przej tu obok. Dwch niewolnikw zdjo jej wojokowe pokrowce na rce. Po raz pierwszy od bardzo dugiego moga dotkn swojej gowy, podrapa si... Bogowie! Jak strasznie moe swdzie niemyta skra. Kto zdj jej nawet kaganiec. Przykurczonymi palcami rozmasowaa sobie twarz moga dotkn swoich ust, nosa, oczu. Niewolnicy przygotowali kpiel. Nie jakie tam mycie, ale prawdziw kpiel. W zimnej co prawda wodzie, ale z prawdziw oliw, ze skrobaczkami i przygotowanym rcznikiem. Bogowie! Nawet stranicy oddalili si, eby moga zdj wreszcie tunik (waciwie jej resztki) i zanurzy si caa w duej balii. Cztery niewolnice, kobiety okryte ledwie maymi fartuszkami, stay obok pilnujc, eby sobie niczego nie zrobia. Ciekawe, co moga sobie zrobi? Utopi si w balii? Przegry yy? Wszechogarni rezygnacja opada z niej jednak, przynajmniej w jakiej czci. Co teraz bdzie? spytaa, ale widzc smutny wzrok czterech kobiet przypomniaa sobie, e nie mog mwi. Lekkie igieki strachu kuy j coraz czciej, ale nie miaa adnych szans na udzielenie odpowiedzi. Niewolnice wytary j, ubray w now, czyst tunik najwyraniej zdobyczn bya identyczna jak ta, w ktr wyposay144 a j armia Troy. Stranicy zbliyli si, ale nie byli wobec niej brutalni. Gestem kazali jej i w rodku, pomidzy nimi i Achaja po raz pierwszy od bardzo dugiego czasu zrobia wicej ni pi krokw w linii prostej. Pi krokw tyle mniej wicej mierzya jej cela. Nie ogldaa si. Jeden ze stranikw wskoczy na konia, pozostali pomogli jej zaj miejsce w siodle przed nim. Jej opiekun nie mia broni, pozostali jadcy obok, przec iwnie, mieli miecze, sztylety, baty, sznury i sieci do apania niewolnic. Umiechna si odruchowo. Nie chc, eby sobie zrobia cokolwiek w jej pobliu nie moe by ani sztyletu, ani noa. Natomiast, gdyby zdecydowaa si na szalecz ucieczk, reszta stranikw dosignie j z atwoci. C za brak wyobrani. Nawet, gdyby chciaa, nie bya zdolna do adnego zdecydowanego dziaania po tak dugim czasie spdzonym w celi. Rozpacz i strach zgin gdzie w czeluciach upywajcych dni. Pozostaa ju tylko rezygnacja Achaja obojtnie patrzya na mijane budowle. Nie wkraczali w obrb murw Syrinx, posuwali si obrzeami miasta, ale nawet to, co znajdowao si na dalekim przedmurzu,

stanowio o wspaniaoci stolicy Luan. Te wszystkie wspaniae kolumnady, liczne i zadbane zagajniki dajce schronienie przed pracym socem, strumyczki, rzeki i kanay ze wspaniaymi, okadanymi marmurem mostami, te niesamowite rzeby, czsto z wod, a nawet fontannami ujtymi w kamie, malutkie winnice z jakby przyklejonymi do nich zajazdami, gdzie serwowano wino wasnej roboty, te ryneczki, otwarte czsto patia bogatych domw. To wszystko stanowio widok mogcy porazi szalecw podnoszcych rk na Syrinx. Takie bogactwo, taka potga, najwiksze miasto wiata... Nawiasem mwic, Achaja nie moga o tym wiedzie, ale w tym czasie Syrinx nie byo ju najwikszym miastem wiata. To, ktre byo, nie zachwycioby jednak nikogo z mieszkacw Luan czy Troy pynce ulicami cieki, wiecznie pene nieczystoci rynsztoki, walce si kamienice budowane byle jak, byle szybciej i wicej, nie mogy zachwyci nikogo z krgu owieconej kultury morza. Na szczcie miasto, o ktrym mowa, leao tak daleko i w tak niedostpnym miejscu, e nikt z wczenie yjcych nie mia go zobaczy na wasne oczy. Tymczasem stranicy zatrzymali si obok niewielkiego, wspaniaego sw wyrafinowan architektur paacyku toncego w zieleni sprowadzonych z dalekich krain drzew, krzeww i kwiatw. Ukryte w gszczu jeziorka, szemrzca w fontannach woda, jakie kadki, przejcia, wijce si wrd lnico biaych kolumn cieki, dopeniay obrazu niezwykle wytwornej rezydencji, ktrej waciciel przedkada uroki ycia na wsi ponad miejski zgiek stolicy. Wielki znak rodu na gwn bram pozwoli si dziewczynie zorientowa czyja to rezydencja. Pamitaa cesarskiego posa Latha bardzo dobrze. Wiedziaa, e to czowiek o duej kulturze, szanujcy stare obyczaje wiedziaa, e zdoa si z nim porozumie, jeli tylko dopuszczaj przed oblicze pana. Ale... Niby po co j tu przewieli? Ukady? Wykup? Nie bya naiwna. Plan rodziny jej macochy musia by 145 inny nie mg dopuszcza jej powrotu do Troy. A z drugiej strony, jeli to ona wanie bya nagrod za wysiek cesarstwa, to przecie Lath mg mie wasne plany co do jej osoby, niekoniecznie zgodne z planami Asiji. Tymczasem kazano jej zej z sioda, posadzono na marmurowej aweczce w cieniu rozoystego drzewa, stranicy kucnli tu obok. Nareszcie jednak moga oczyci zby (cho wasnym palcem, ale jednak). Jaki sucy przynis srebrn pater z owocami. Rzucia si na nie tyle z godu, co dla odmiany od parszywej, niezmiennie tej samej ka rmy, ktr serwowali jej w celi. Zrozumiaa nagle, e nie dopuszcz jej przed oblicze cesarskie go posa. Ale to nie byo wane. Moga je, moga rozmasowa sobie twarz, moga cho tylko przy pomocy wasnych rk, jako uoy sobie wosy. Trudno powiedzie jak dugo czekali. Z wntrza paacyku czasem dochodziy stumione, nierozrnialne gosy, czasem szczk naczy, odgosy krztaniny. Zmierzchao ju, kiedy na ciece, wrd egzotycznych drzew, pojawi si dziwny orszak. Najpierw szed stary ju, siwy czowiek, a za nim kilku chopcw, zapewne, sdzc po strojach, jego uczniw, ktrzy dwigali fragmenty jakiej drewnianej konstrukcji. Witaj ksiniczko siwy zoy jej do staranny nawet ukon. Jestem Mistrz Anai. Odruchowo skina gow, usiujc sobie przypomnie, kiedy ostatnio tytuowano j ksiniczko. Jaki to mistrz? Znowu poczua strach, ale z pewnoci nie by to mistrz umierania. Nie mia ani kaptura, ani opaski. Jego uprzejmo sprawia, e odwaya si spyta: Co ze... chciaa powiedzie; co ze mn bdzie?, ale w ostatniej chwili wydao jej si, e pytanie byo zbyt obcesowe. Co tu si dzieje? zakoczya inaczej, jeszcze gorzej. Mistrz umiechn si i przysiad obok niej na awce. Da znak swoim uczniom, ktrzy na maym placyku, wrd okrytych kwiatami krzeww, zaczli montowa drewnian machin. Tu w paacu wanie przyjmuj poselstwo Troy wyjani. Jest tam twj ojciec. Dziewczynie na moment zaszkliy si oczy, poczua, e nie moe zapa oddechu. Chciaa spyta, czy go zobaczy, ale sama mina siwego czowieka ju z gry mwia wiesz, e nie. Poselstwo? wydukaa wreszcie. Taaak. Wojna skoczya si kilkadziesit dni temu teraz rokowania.

I jak? Jak zwykle Anai umiechn si znowu. Troy zajo dwa wane porty w nabrzenym pasie. Ustalono ju, e jeden oddadz w zamian za roczny pokj. My jednak chcemy dwa. 146 Wic znowu wojna? Nie sdz mistrz wzruszy ramionami. I wy i my wydalimy ju na wojn za duo pienidzy. U was rosn ca, u nas podatki Zrobi przy tym min: sama wiesz jak to wyglda, lepiej ode mnie. Do nastpnego roku pewnie nic si nie stanie. To jak zamierzacie odzyska drugi port? Mistrz westchn ciko. Popatrzy na drewnian konstrukcj, ktr koczyli jego uczniowie. Przypominaa wski st, a waciwie aw, tyle tylko, e z dziwnym otworem z jednej strony oraz wypustami na obrzeach. Ano... pokiwa gow. Ustalono, e masz krzycze pod oknami komnaty twojego ojca: Oddajcie port Yach! Bogowie! Achaja niespokojnie popatrzya na ukoczone ju dzieo uczniw mistrza. Bogowie! B... Bd krzycze od dawna czua, e jej wola jest ju zamana. Poza tym nie bya naiwna, eby sdzi, e zdoa sama jedna przeciwstawi si potdze Luan. Zrobi to, jak chcecie. Ano bdziesz Mistrz znowu pokiwa gow. Bez zoci, bez wspczucia, zupenie obojtnie. Bd krzycze, co zechcecie powiedziaa Achaja, patrzc jak uczniowie przygotowuj mae naczyka. Zrobi wszystko. Sama. A o tym, co bdzie, to uradzili wiksi ni my Anai wsta, patrzc w stron zachodzcego soca. Nie nam zmienia ich wyroki. Ale... dziewczyna czua, e co mrozi jej odek. Ale ja to zrobi sama z siebie! Nie musicie... Chod, dziecko. Twj ojciec, Archentar wanie udaje si do swojej komnaty. Nie Achaja rozpaczliwie chwycia si awy, ale zaraz pucia j, wiedzc, e postpuje gupio. Ale dlaczego macie mi co robi, kiedy... kiedy ja przecie... Mistrz popatrzy na ni z pobaliwoci. Zna takie widoki nie od dzi, ani nie od wczoraj. Nie by zacity, nie by zboczony, wykonywa swoj dobrze patn prac i by w niej dobry. No chod mrukn. Ale... Dziewczyna nie wiedziaa, co moe zrobi. Strach szarpa jej ciaem. Wstaa sama, bo nie chciaa narazi si oprawcom, moe wtedy zrobi jej co jeszcze gorszego. Ale... czy to bdzie bardzo bolao? spytaa niemiao. Mistrz niechtnie skin gow. Rozbierz si dziecko. Podniosa rce, ale zaraz opucia je znowu. Nie... Ja... Nie, nie rbcie tego, ja przecie... 147 Jeden z uczniw podszed do niej i zdar z niej tunik. Energicznie i sprawnie, ale nie tak, jakby chcia j upokorzy. Zasonia si domi, ale Mistrz nie patrzy na ni tak jak mczyzna na kobiet. Pochwycia kilka spojrze uczniw, bya naprawd adna, ale nawet oni nie zamierzali jej szykanowa, ani zawstydza. Dwch z nich do delikatnie, cho zdecydowanie ujo j za rce. Czua jak strach szarpie jej wntrznociami. Miaa ochot wymiotowa. No co wy... powiedziaa z trudem, przeykajc lin. Przecie zrobi, co chcecie! Uczniowie pooyli j na plecach. Przywizali jej rce do specjalnych wypustw. Czua zawroty gowy, wyobraajc sobie wszystko, co wiedziaa o katach. Bd j wiartowa powoli. Zedr z niej skr. Bd obcina jej wszystkie czonki kawaek po kawaku. Rozetn brzuch i ka biega, a zaplcze si we wasne wntrznoci. Uczniowie chwycili jej nogi, przemoc rozkraczyli i przywizali w kostkach do drewnianej awy, tak, e nie moga si ruszy. Oddychaa coraz szybciej, ciemniao jej w oczach, nie baczya ju nawet na wstyd z powodu pozycji, ktrej przyjmowanie w obecnoci mczyzn nie przystoi adnej kobiecie. Co... co ze mn zrobicie? jej sowa byy ledwie zrozumiae. Prawie nie moga

rozewrze szczk chwyconych kurczem. Ci ktrzy o nas decyduj, nie kazali ci uszkodzi mrukn Mistrz. Wyjdziesz std w miar zdrowa. No... zastanowi si. W miar powtrzy. Bogowie. Wstrzymaj si, zanim zaczniesz dzikowa Bogom przerwa jej Mistrz. Lepiej si wstrzymaj. Chciaa powiedzie co jeszcze, ale jeden z uczniw wsun jej do ust szmat nasczon oliw, kneblujc zupenie. On te postanowi si odezwa. Jedni wol wiedzie, co si z nimi dzieje, inni nie wzruszy ramionami. Bywa rnie. Achaja kiwna gow na znak, e chce wiedzie. Oczy wychodziy jej z orbit, kiedy tamten podnis dwie miseczki. To kolce ostrokrzewu. Malutkie, jak wbi, to na skrze prawie nie ma ladu. Moczy si je w trucinie. Spokojnie, ona nie zabija. Tylko boli, no... moda jeste, silna. Bdz iesz y. Wzi jeden z kolcw, sprawdzi pod wiato, potem umoczy w zawiesistej zawartoci drugiej miseczki i wbi jej w lew pier. Poczua lekkie ukucie i do mocne pieczenie. Szlag! To si da jako wytrzyma. Nie wiedziaa, czy ma udawa, e j bardzo boli, moe oszczdz, czy przeciwnie, udawa, e w porzdku, eby ich nie podnieca. Ucze wbi jej drug igiek, inny chopak robi to samo z jej praw piersi. Ale swdzi, zacisna zby na szmatce. I... piecze. Kurcz! To si da jako znie, na szczcie. Postano si wykrzywi, eby pokaza im, e boli. Ucze, ten stojcy po lewej, kiwn jej uspokajajco rk. 148 Nie wysilaj si mrukn. Jeszcze nic ci nie jest. Spojrzaa pytajco, a on znowu machn rk. Trucizna rozpuszcza si powoli wyjani. eby ich wzia naga zaraza! O co chodzi? Ktem oka zobaczya jak Mistrz siada z powrotem na marmurowej aweczce. Wic jeszcze si nie zaczo? Czua, e jest cakiem mokra od potu. Kurcz! Brudna noga! mierdzca pacha! Przeklinaa teraz caym swym wtym zapasem przeklestw. Smarki! Plwocina!!! Przed bardziej ordynarnymi, ktre syszaa w wojsku jako si wzdragaa, zreszt... i tak nie syszeli. Uczniowie dopiero teraz zaczli wiza j mocniej. W okciach, kolanach, udach... Aha, std te otwory w awie... Kto zacign sznur na jej brzuchu z caej siy, przymocowujc dziewczyn do liskich desek. Bolao bardziej ni igieki w piersiach. Mocniej powiedzia Mistrz. eby sobie nie zamaa krgosupa! Chopcy docignli sznur a stracia oddech, ale dopiero teraz ogarno j przeraenie. Zama krgosup? Przecie... Nage uderzenie blu sprawio, e walna gow w ty. Szybko podoono jej mikk poduszk i usztywniono kark kilkoma szmatami. Dwch pomocnikw chwycio j za ramiona, przyciskajc do awy. Bog... Och! czua, jakby wbijano w ni rozpalone elazo! Jak boli! Jak boli!!! To... szarpna si, prawie zr ywajc wizy. Nie, nie... Przecie co tak strasznego nie powinno nawet istnie! Jej oszalay umys apa si wszystkiego, byleby zaprzeczy temu, co si z nim dziao. Potworne pieczenie zdawao si rozrywa j na strzpy. Jakby zanurzono j w ogniu, coraz gortszym, coraz bardziej palcym... lizgaa si na mokrych od jej wasnego potu deskach usiujc wy, wy, wrzeszcze, rycze... Knebel pozwala jedynie na zduszone jki. Nieeeee!!! Musi im pokaza, jaki to straszny bl. Musz skoczy, musz skoczy! Nieeee! Tego si nie da wytrzyma! Jak im to powiedzie?!!! Nie, nie, nie... Oni tymczasem wbi jali jej w piersi kolejne igieki. Chciaa si wywin, chciaa si ruszy, jako uciec, najchtni wyamaaby plecami deski, eby si usun, ale powstrzymyway j wizy i ramiona oprawcw... Bogowie! Odda wszystko za chwil oddechu! Poczua co ciepego na udach. Co jej tam robi?!!! Nie... Po prostu zsikaa si z blu. Niech nie wbijaj wicej !!! Przecie ju tego nie wytrzyma. Zaraz umrze! Zaraz umrze! Jak im powiedzie, e zaraz umrze!!! A oni wbijaj coraz to nowe igieki! Ludzie... Usiowaa wyplu knebel, ale uczniowie przymocowali go szmat. Oddychaa spazmatycznie nosem. Zaraza! Przecie si udusi. Powietrza... no nie wbijaj, zarazo, no co mi robisz?!!! Czy oni

nie rozumiej, e zaraz umrze? Tego si nie da wytrzyma!!! Jak oszalaa spojrzaa w d. Jej piersi przypominay teraz dwa jee, mylaa, e zemdleje, ale piekcy, widrujcy gdzie pod czaszk bl sprawia, e nie moga zemdle. Poczua skurcze, bolao j cae ciao, czua gorczk i coraz blisze szalestwo. Uczniowie przestali wbija, zaczli teraz krci igiekami, ktre ju tkwiy w jej ciele. A dotd wdawao jej si, e nie moe ju by wikszego blu... Usiowaa si zmusi, eby popa w szalestwo. Usiowaa si zmusi, by umrze. Chciaa straci przytomno, zama sobie krgosup, rozwali czaszk, zrobi cokolwiek... 149 Uczniowie zaczli usuwa igieki, jedna po drugiej. Byli sprawni i szybcy. Kto wyj jej knebel. Achaja nie wrzeszczaa wbrew pozorom. Dyszaa ciko, czujc, jak znowu sika sobie po nogach, tym razem z powodu ulgi. Miaa wraenie, e deski polano wod, ale nie, to by jej wasny pot. Wieczr ju zapad. Gdzie wok rozbrzmieway cykady, z najbliszej drogi dochodzi zguszony turkot k jakiego wozu, gdzie szczeka pies... Gwiazdy... Tu nad ni, na niebie wieciy gwiazdy! Jak dugo to trwao? Bogowie, pi! Pi!!! Uczniowie byli przygotowani. Kiedy tylko spojrzaa przytomniej, przytknli do jej ust naczynie z wod. O mao si nie zakrztusia, przytrzymali jej gow. Gdyby moga mwi, zadaaby wiadra, a nie jakiej maej miseczki, ale oprawcy i tym razem mieli racj. Po chwili osaba i opada na liskie deski, dyszc ciko. Mistrz podnis si z awki. No co, crko? Jeste gotowa? Przecie... gos wiz w zacinitym od paczu gardle. Przecie krzyczaabym i bez tego szepna. Nie zrozumiaa mnie, dziecko. Mistrz podszed bliej, przyj z rk uczniw dwie miseczki, jedn z kolcami, drug z trucizn i stan pomidzy jej rozkraczonymi nogami. Masz krzycze: Oddajcie port Yach. W mocy Archentara jest to uczyni, on odpowiada za dyplomacj Troy. Zrozumiaa mnie? T... tak... wanie miaa spyta, czy ju ma zacz krzycze kiedy Mistrz, stojc dokadnie pomidzy jej rozkraczonymi nogami, wbi pierwsz igiek. Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!! szarpna si, o mao nie zrywajc wizw. Tym razem bya ju bardziej podatna na trucizn ni poprzednio. Nie... Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!! wbi drug igiek. Ja... Nie, ja... Ach... przypomniaa sobie. Oddajcie port Yach!!! krzykna czujc jak zdziera gardo. Oddajcie... aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!! port w Yach!!! Nie, nie, nie... Aaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!! Wystarczy, prosz! Aaaaaaaa aaaaa!!! Oddajcie port w Yach!!! Oddajcie port, ratunku, kurwa, oddajcie ten pieprzony po rt, psia wasza ma, port oddajcie psy! Nie!!! Aaaaaaaaaaa... nie, nie, nie... Prosz! No prosz! Oddajcie im ten zasrany port!!! Aaaa... zacza paka. Wiecie, co oni ze mn robi?... Oddajcie im port... oddajcie port w... w... no zapomniaam, gdzie... W Yach podpowiedzia jeden z uczniw. Ksi Archentar, obecny w komnacie odlegej moe o dwadziecia, moe o trzydzieci krokw, poderwa si z oa ju na pierwszy krzyk. A c to takiego? Dwch sucych zgio si w ukonach. Krzyk, panie! 150 Pasy z was drze ka! Kretyni! Tak, panie! Dowiedzie si... przerwa, bo otworzyy si drzwi i wbiegli jego towarzysze z poselstwa. Wielki Ksi! Co tam? To... mwicy, cho szlachcic ba si powiedzie prawd. Nikt nie lubi posacw przynoszcych ze wieci. Ale rozleg si drugi krzyk i Archentar zrozumia, e zna ten gos.

Panie! To wasza crka! odezwa si kto bardziej odwany, a moe bardziej gupi ni pozostali. Achaja? yje? zza okien dobiego woanie, eby odda port w Yach, koczce si wrzaskiem penym blu. Wikszo osb w komnacie przymkno oczy. Niektrzy z przeraenia, niektrzy w strachu wobec perfidii wadcy Luan, a niektrzy w obawie przed gniewem wasnego Wielkiego Ksicia. Ten jednak popatrzy na nich zupenie przytomnie. Co za dzicz sykn. Co za chamstwo!!! by z siebie dumny, e tak szybko zdoa si opanowa i to w obecnoci swoich ludzi. Niech opowiedz o tym, niech mwi wszem i wobec, jakie ma mne serce. I z t dzicz si ukadamy? Tak panie, tak wikszo osb baa si jednak podnie gow. Archentar wiedzia, e jeli ma przej do historii, musi teraz co powiedzie. Musi wymyli jak maksym, ktra zapadnie ludziom w pami, ktra bdzie ozdob kronik i kanw ludowych przysw. Krzyk torturowanej dziewczyny za oknami nie pozwala jednak mu si skupi. Zostawcie mnie, bd rozpacza w samotnoci... Nie, banalne. Zostawcie mnie! I ju. Nie... To nic nie znaczy. Zostawcie mnie, bd rozwaa sprawy wasne i krlestwa.... Nie, za bardzo nadte. A poza tym, lepiej powiedzie sprawy wasne i krlestwa czy sprawy krlestwa i wasne? Nie, cao do niczego. Zostawcie mnie z moim honorem i moim dzieckiem? Eeeeee... Zostawcie mnie powiedzia wreszcie. Z krlestwem Troy i moim blem na szalach wagi. Ujdzie. Patrzy, jak towarzysze i sucy w milczeniu opuszczaj jego sypialni. Bogowie! Kto woy rk w ogie i ju pamitaj go przez wieki. Kto rozdar szaty, wasn piersi bronic dostpu do krla i jego imi jest w kadej kronice! Nawet Cheelos, cho cham z gminu, podpali wasny grd i pamita si go po dzie dzisiejszy! A on sam? Oczami wyobrani widzia ju siebie na obrazach zdobicych sal tronow w Troy. Czy jakikolwiek bard mg wymyli wspanialsz intryg. Oto Wielki Ksi samotny w swojej sypialni... tfu!, jakiej sypialni! Jak to brzmi? Siedzcy przy st ole z wanymi pismami! Albo jeszcze lepiej. Na balkonie! Z widokiem na ka. Rozdarty, 151 syszcy krzyk torturowanego dziecka i... wybierajcy mio do Troy! Ju widzia siebie na jednym z najwspanialszych obrazw. Tak, jeli chodzi o obraz, to najlepiej bdzie przedstawi siebie na balkonie, bo jak inaczej kto, kto ogldaby obraz, mgby zobaczy ka? A rzeba? Hm... Rzeba powinna przedstawia samego Wielkiego Ksicia. Tytu dopowie reszt. Ale lepiej doda troch ekspresji. On sam, hm... najlepiej ze szty letem w rku, niby to godzcy w siebie... Mio czy honor? wietny tytu, trzeba zapisa. Nowy krzyk rozdar cisz. Bogowie! eby kto widzia, jak on piknie cierpi. Mio czy honor? Oczywicie honor. Przez tysiclecia bdzie si mwi: powici wszystko dla Krlestwa jak Archentar. Przecie cierpia autentycznie. O mao nie rozpaka si, przywodzc sobie samemu na myl wasne powicenie. Czy mona kogo bardziej dowiadczy? Uczniowie przecili wizy, podnieli Achaj i posadzili obok awki pod drzewem. Skulia si naga, obejmujc nogi rkami. Najpierw dyszaa ciko, potem zamara, starajc si nie rusza byle tylko nie zwrci niczyjej uwagi. Mistrz sam sprawdza jej gardo, dugo i uwanie. Dali jej pi soku z wycinitych winogron z dodatkiem oliwy i niewielkiej iloci wina. Draa przez cay czas i, mimo nocy, byo jej strasznie gorco. W gowie krcio si, ale usiowaa to przemc, usiowaa by czujna i obserwowa wszystko z boku. Serce walio jak motem, bo... nie wiedziaa czy to koniec! No... Mistrz podrapa si w brod. Chyba ju odpocza. Gosu nie straci. Bogowie! To nie koniec! To nie koniec! To nie koniec! Szybkie spojrzenia na boki . Rozbi gow o awk? Uama ga z najbliszego drzewa i si przebi? Przegry yy? Co mona sobie szybko zrobi? Wyduba oczy? No chod. Wstaa tak szybko, jak tylko moga. Jakby zupenie pozbawiono j wasnej woli. Teraz speniaa kady rozkaz oprawcw jak wierny pies, nie chcc brakiem gorliwoci, choby w iluzoryczny sposb, narazi si komukolwiek. Jeli pokae, e chce im suy, e zrobi wszystko, absolutnie wszystko, co zechc, to moe...

Mistrz patrzy z boku obojtnie. Zna to zachowanie. Wiedzia, co dzieje si w gowie dziewczyny, zna ten widok, nie raz, nie dwa razy i nie dziesi obserwowa podobne sceny. Zama dziewczyn. Ale nie by to powd do dumy. On ama wszystkich. Wiedzia te, e teraz, za drugim razem nie trzeba nawet skazaca wiza. Po si wskaza jej drewnian konstrukcj. Tym razem na brzuchu. Achaja rzucia si na aw jak pies, bez namysu i od razu. Bogowie! Czowiek w chwili zagroenia zawsze woli lee na brzuchu. Ma wtedy wraenie, e jest bardziej bezpieczny, mniej odsonity ni w pozycji na wznak. Rozkracz si uczniowie podsunli dwie nowe miseczki. Co on jej moe zrobi z tyu? Moe bdzie mniej bolao. Moe... Mylia si. Kiedy rano, kompletnie osowiaa, tkwia skulona przy swoim drzewie, co si w niej przeamao. Wanie wstawao soce. Syszaa szum wody w licznych strumykach i fontannach, wiergot ptakw, ciche nawoywania suby. Bogowie! Jak piknie! I jak strasznie gronie wygldao to wszystko. Nagle z przeraajc jasnoci zdaa sobie spraw, e jest na wiecie absolutnie sama. e nikt jej nie pomoe, nie ma co liczy na jakiegokolw iek drugiego czowieka. Moe y, moe te umrze. W jakie niezmiernie maej czstce zaleao to od niej samej. Nie, nie zmieni wyrokw Bogw, nie potrafi uchroni si przed cierpieniem, nie potrafi obroni si przed jakkolwiek wiksz od niej samej si. Ale te... Zrozumiaa, e nie ma najmniejszego sensu czekanie na szczliwy traf, na to, e ci ktrzy powinni jej cokolwiek da, dadz jej to, ochroni, ukierunkuj. Jest sama. Maleki, drcy byt w oceanie wrogiego wszechwiata. Gdyby tylko potrafia si podnie. Gdyby tylko nie baa si a tak strasznie... 153 R Mur wok paacu Wielkiego Ksicia mg wydawa si oniemielajcy, ale Zaan trzs si z innego powodu. Podr, ktr odby, zmierzajc cigle na poudnie, te wszystkie coraz wiksze miasta, coraz szersze gocice, coraz bardziej ludne okolice, coraz bogatsze zajazdy, sprawiy, e jego pynca z desperacji pewno siebie topniaa z kad chwil. Zacz si ba. Zacz uzmysawia sobie, na jakie szalestwo si zdecydowa i adne powtarzanie, ju prawie jak zaklcia, to tylko dla zwariowanych, to tylko dla ostatecznie szalonych, nie pomagao w najmniejszym stopniu. Dotyk cywilizacji morza, tej wspaniaej w porwnaniu ze wszystkim, co widzi a w grach, kultury, oniemiela go, przypominajc, e nie jest nikim innym ni synem chopa. Moe i wyksztaconym, moe i czytajcym wczeniej o tym wszystkim, na co patrzyy teraz jego oczy, ale... Co innego czyta, a co innego poczu wok namacaln potg ludzi, dla ktrych caa jego witynia, gdzie spdzi ycie, jej biblioteka i najwysi kapani byli niczym wicej jak prowincjonaln, nieznaczn, niewart jakiejkolwiek wzmianki rzecz. Nawet nie prowincjonaln, przecie, to barbaria. To gnojwka, w ktrej taplaj si same chamy. To co znacznie gorszego ni najbardziej zapada wioska w najbardziej oddalonym od stolicy skrawku krlestwa Troy. Jak mona w ogle porwnywa owiecony ad z rzdami ciemnych wieprzy ogarnitych przez tpot, oglne skretynienie i opilstwo. Maniery? Kultura? Rozsdek? miechu warte. Na pnocy? Nieeeee... Wjt ze wsi, na ktr skadaj si trzy chaupy, mia wicej tych cech ni ksi z grskich krain. Zaan czyta to w oczach kadego, napotkanego czowieka. Ale nie to byo najgorsze. Kiedy przyjecha do tego miasta, do jego rojnych ulic, placw, licznyc h targowisk, wspaniaych budowli, dostrzeg wrd nich publiczn bibliotek. Tak! Byo tu co takiego jak biblioteka... publiczna. Dla wszystkich. Za mieszn opat (a w jaki tam wyznaczony dzie nawet zupenie za darmo) kady, dosownie kady, mg nasyci oczy widokiem stron w ksigach, ktrych liczba wielosetkrotnie przekraczaa to, co 154 widzia w swojej wityni. Musia czeka na Siriusa, ktry poda za nim o dzie drogi wic zaszed i... oniemia. Te wszystkie ksigi, ktre w wityni opatrzono pieczciami najwyszej tajnoci, ktre byy dostpne tylko dla wtajemniczonych i tylko za wyjtkow zgod najwyszego kapana, tu... poniewieray si na pkach dostpne dla kadego chopa, jeli tylko chop umia czyta i chciaoby mu si z jakich przyczyn zaj do bibliot Caa wiedza, wszystko, co przeczyta przez trzydzieci lat swojego ycia, stawiao go tutaj najwyej w rzdzie... No powiedzmy, na przykad, prowincjonalnego nauczyciela

przygupich dzieci. Ogldajc zakurzone ksigi, by zaamany, roztrzsiony, przeraony i rozbity. Gdzie usza jego nabyta dziki Siriusowi wola i energia, gdzie znika wieo nabyta pewno siebie, do kompletu brakowao mu tylko, eby znudzony bibliotekarz klepn go po ramieniu i powiedzia: Ach stary teraz ty bdziesz udawa krlewicza? wietnie, ju od trzech dni nie byo publicznej kani. A z drugiej strony... A z drugiej strony, wtedy w publicznej bibliotece uderzyo go co jeszcze. Tum kbi si, co prawda, wok stow czytelni, ale... Z tego, co zauway, ludzie brali przede wszystkim rne wykadnie praw, spisy ce i podatkw, kto poezje, kto histori. Nikt nie zblia si do zakurzonych dzie, ktre tak pilnie, przez lata studiowa Zaan. Dlatego, e nudne? Czy bezwartociowe? Nudne? Czy bezwartociowe? ycie? Czy mier? Teraz, stojc przed murem paacu Wielkiego Ksicia, czu jak mikn mu nogi. Spojrza na Siriusa, ale twarz chopca bya szczelnie osonita ogromnym kapturem, nie mg czerpa pociechy ani oczekiwa wsparcia od jego spokojnych oczu. Pokonujc opr zdrtwiaych mini, zastuka w bram. Miao by energicznie, wyszy mu ledwie trzy ciche uderzenia. Okiennica w maym zakratowanym okienku otworzya si jednak natychmiast. Czyj wzrok omit dwie niepozorne postacie, taksujc je szybko. Czego? waciciel oczu potraktowa ich odpowiednio do wygldu. Z kim znaczniejszym ni ty Zaan bezskutecznie usiowa nada swojemu gosowi rozkazujcy ton. Sowa byy ciche, zbyt ciche jak na kogo nawykego do wydawania rozkazw, waciwie ledwie syszalne, bo zagusza je szum morza, ktrego brzeg by opodal. A jednak taki wanie ton musia si rni od wszystkiego, co onierz sysza do tej pory, bo okiennica zamkna si na dusz chwil. Kiedy otworzya si znowu, para zupenie innych oczu taksowaa dwch obcych. No? przegld wypad rwnie le jak poprzednio. Z kim znaczniejszym ni ty powtrzy Zaan, domylajc si, e ma przed sob dowdc warty. Na jednej nodze. Ju lec. Bogowie! ebym tylko miecza nie uroni z popiechu zakpi onierz. Chc mwi z ksiciem powiedzia Zaan, cigle nie mogc zdoby si na to, by mwi goniej. Jego sowa ledwie przebijay si ponad odgosy bijcych o brzeg fal. Oj, joj, joj... Zaprowadz ci od razu do krla onierz umiechn si szeroko. Wszak tak wanych spraw nie moe roztrzsa jaki tam byle Wielki Ksi. 155 A jest tu krl? spyta cicho Zaan. W jego cichych sowach byo jednak co, co sprawio, e dowdca warty przesta si umiecha. wawiej, bo wasze gowy potocz si po tej drodze. onierz spojrza na przybysza, jakby widzia go po raz pierwszy. Potem zerkn na drog za jego plecami. Rzeczywicie jej spadek by znaczy. Gowy mogyby si toczy a do... Tfu! Okiennica zatrzasna si z guchym hukiem. Tym razem musieli czeka duej. Duo duej. Cierpliwo jednak zostaa nagrodzona otworzeniem si ju nie okiennicy, ale jednego skrzyda bramy. Weszli do rodka, by znale si w otoczeniu onierzy, ale tu obok sta jednak kto znaczny, przynajmniej mona tak byo sdzi po stroju. Jeeli nadaremno... Chc mwi z ksiciem przerwa mu Zaan. Usta tamtego zamkny si, a potem otworzyy znowu w towarzystwie takiego wyrazu twarzy, ktry zwykle zwiastuje rych mier. Zaan wyj spod paszcza list i pokaza piecz Zakonu. Usta dworzanina zamkny si znowu, nie wydajc adnego dwiku. onierze, jako tak sami z siebie, bez adnej komendy, stanli na baczno. Cisza przeduaa si nieznonie. Nareszcie dworzanin zdecydowa si jednak. Dowdco powiedzia, starajc si ubra sowa w jak najbardziej oficjalny ton. Sprawdcie ich. Sta mrukn Zaan, zanim ktokolwiek zdy si poruszy. Mnie moecie maca. Od niego wskaza na zakapturzonego Siriusa wara! He! dworzanin znalaz gdzie resztki odwagi. Tak to... On nie bdzie mwi z ksiciem przerwa mu Zaan. Zamkn go w jakiej komnacie i strzec pilnie. Niech nikt nie way si go tkn. Aaaaaaaa... przez ludzi wok przebieg jaki cie zrozumienia. Zaana zrewidowano szybko i bardzo delikatnie. Nie mia przy sobie adnego narzdzia, ktre mogoby zagrozi ksiciu.

Tdy dworzanin wskaza drog. W jego gosie dawa si sysze niesamowity wprost konglomerat unionoci i wyszoci pomieszanej z pych. W kadej chwili mg przej na ktrkolwiek z pozornie wykluczajcych si stron, co wskazywao, e zjad zby na paacowej polityce. Prowadzi ich przez podwrzec, potem przez szerokie, obwieszone wspaniaymi tkaninami korytarze. W pewnej chwili wskaza jakie drzwi. onierze wprowadzili tam Siriusa. Sami pozostali na warcie, usiujc, w kilku zaledwie, wyglda tak gronie jak wielotysiczna armia. Dworzanin prowadzi Zaana dalej. Korytarz nagle rozszerzy si, przechodzc w co, co mogo przypomina podun sal i nareszcie przystanli przed jakimi drzwiami. 156 Nie wiem, czy ksi zechce ci przyj, ani kiedy. Moe te zerkn tutaj, by zabra pismo. Ale pamitaj, bardzo powanie musisz rozway, czy godzi ci si usi dworzanin wskaza kilka krzese pod cian. Na caym wiecie jest bardzo niewiele osb, ktre mog siedzie, kiedy nadchodzi Wielki Ksi. zoy co, co przy duej dozie dobrej woli, mona by uzna za jaki cie ukonu i znikn za bogato rzebionymi drzwiami. Zaan odetchn przynajmniej na chwil. Cokolwiek by si nie dziao, nie zamierza nigdzie siada, bo nie mia pewnoci, czy drce nogi pozwol mu pniej wsta. Czu jak omocze mu serce, nie mg zebra myli. Zbierao mu si na torsje. Jeszcze chwila, a normalnie wyrzyga si w kcie ksicego paacu. Wiedzia, e musi si opanowa, bo std przecie nie byo ju ucieczki. Std nie byo drogi odwrotu. Ale w samym sobie nie znajdowa niczego, co mogoby mu da oparcie. Czy zwyky czowiek, sam jeden, moe przeciwstawi si takiej potdze? Trzeba byo myle o tym wczeniej zgani si w mylach. Nie, w ten sposb do niczego nie dojdzie... Pomyla o Cheelosie, ktry podpali swj grd, eby zyska wieczn saw. Czy on sam bdzie na tyle odwany, eby z dum spojrze mierci w oczy? Wzruszy ramionami. Kiedy, jeszcze w wityni, czyta pamitniki wielkiego uczonego. Uderzy go jeden fragment. Bya noc, mdrzec lea ju w ou, czyta co, kiedy nagy podmuch wiatru zdmuchn wiece. Co musiao by w tej nocy, bo zdenerwowa si bardzo, gorczkowo szukajc krzesiwa. atwo sobie wyobrazi ten strach, naga ciemno, samotno w swoim domu, a krzesiwa jak na zo nie ma na zwykym miejscu. Uczony jednak uspokoi si. Uspokoi si, bo zapyta sam siebie, a czy jak mier po mnie przyjdzie, to te bd poszukiwa krzesiwa? Ha... mier. Czego si ba? Blu? Waciwie tak. Tylko blu. Samej mierci nie ba si zupenie. No... Przynajmniej nie teraz, w rzsistym blasku wiec ksicego paacu. Zbyt wiele widzia, zbyt wiele czyta, by udzi si, e ycie ma jakikolwiek sens, e mier ma jakikolwiek sens. Kiedy widzia, jak mody chop polizgn si w zimie. Pech chcia, e z tyu lea kamie. Chop uderzy we gow. Trzask, prask i po krzyku. Odnieli go do chaupy nie wiadomo po co. I tak w kilka dni pniej musieli go przynie z powrotem, do wityni na pogrzeb. By w tym jaki sens? Kapani mwili: Bogowie tak chcieli. Niby czego chcieli od modego chopa? Zawini co komu? Nie pi, dobrze pracowa, mia mod on, ktr kocha i ktr Bogowie kazali mu zostawi po to, eby ich dziecko zdecho z godu w rok pniej. Albo inny przypadek. Pamita star matk. Czsto przychodzia do wityni z crk crk od dziecka pokrzywion tak, e ledwie moga chodzi. Inne dzieci nie chciay si z ni bawi, szydziy z niej, moga tylko w samotnoci patrze na nie z daleka. Dorastaa, nikt jej nie chcia. A potem zapada na jak chorob, kaszlaa, plua krwi, podobno nocami wya z blu. witynny medyk przyrzdza napary z zi, ktre nie pomagay. Dobry by medyk, w miar uczciwy. Zaan pamita go jak przez p dnia przygotowywa dla niej jaki dekokt, ru157 chy mia coraz bardziej wolne, potem dugo patrzy w okno, machn rk, wyla ciecz do sracza i zacz pi gorzak. Crka ya, mimo choroby, na wiosn, w roztopy zamaa na schodach wityni obie nogi i odtd moga ju tylko lee w ku. Rany nie goiy si. Dostaa odleyn. Podobno wya, kiedy tylko budzia si z nerwowego snu. Matka mwia jej: Bogowie ci wybrali crko. Do czego? Do swoich zawiych boskich planw, ktre dla ludzi s tajemnic? Moe lepiej nie by wybranym? Moe lepiej pi, weseli si, robi wistwa wszystkim, ile wlezie i zgin gdzie, w jakiej bitwie, od strzay, co zabija tak szybko, e si nie wie o wasnej mierci? Zaan nie ba si mierci. Zaan wiedzia, e ani ycie, ani mier nie maj sensu same w sobie. Tak jak nie ma sensu fakt, e most, przez ktry przeszo sto tysicy ludzi, zaw ali si pod sto tysicy pierwszym. Ale wiedzia te, e sens nie ma wyszej instancji. Nie

tylko nie istnieje dla samego siebie, ale nie istnieje rwnie dla wszystkich ludzi naraz. Wszystkim rzdzi lepy los, a los mona zmienia... w maych, niewiele znaczcych drobiazgac h. Nie, nie ba si mierci. Mia fatalny reumatyzm, co siedziao w jego pucach, duszc go coraz bardziej, ilekro tylko pooy si na wznak, ale... tak bardzo chcia jeszcz posiedzie w karczmie przy piwie, zobaczy ciepy zachd soca, po ktrym nastpuje zmrok i w chaupach zapalaj si wiata, poczu ciepy wiatr na twarzy i... Drzwi przed nim otworzyy si bez najmniejszego skrzypnicia. Dworzanin spojrza na niego pozbawionym wyrazu wzrokiem. Ksi czeka powiedzia cicho. Zaan poczu jak co ciska go za gardo. Nie mg zaczerpn oddechu, ale nie z powodu garda to w pucach zaczo nagle co rzzi. A jak mier przyjdzie... rwnie bdziesz szuka krzesiwa? Umiechn si nagle i omijajc dworzanina, wkroczy do rozlegej komnaty. Komnata nie bya waciwym okreleniem. Ale sala rwnie nie. Pomieszczenie miao moe trzydzieci, moe czterdzieci krokw dugoci nie mona byo stwierdzi dokadnie cae tono w pmroku, ledwie rozwietlanym jedn jedyn, oliwn lampk stojc u wezgowia jadalnego oa Wielkiego Ksicia. Pierwsz jednak rzecz, jaka uderzya Zaana, by zapach. Sony zapach morza. Zgadywa, e znajduje si w najstarszej czci paacu tej, stulecia cae temu, zbudowanej na palach wbitych w dno zatoki. Drewno, dawno ju zamienio si w kamie, ale przez to, skurczone i czciowo wymyte, zmniejszyo sw objto. Przez szpary w pododze woda spitrzana falami moczya od dou wzorzyste kobierce, napeniajc wszystko woni zgnilizny, wodorostw i soli, ktra walczya o lepsze z przenikliwym aromatem wonnych olejkw, ktrymi nasczono tkaniny pokrywajce ciany. Wspaniay, kiedy materia na cianach, u gry zachowa niezrwnany poysk wiadczcy, e czas rodu ksicia Oriona nie mierzy si dziesitkami, lecz... bez maa tysicami lat, od dou jednak wyblake fady przeeraa sl ustpujca tylko pleni zajmujcej miejsce troch wyej. 158 Zaan podszed do oa zdziwiony, e nie syszy skrzypienia drewna pod butami, a jedynie ciche plaskanie wilgotnych, spczniaych kobiercw. Ta komnata zrobia na nim wiksze wraenie ni jakakolwiek sala o cianach ze szczerego zota i suficie z koci soniowej, jak spodziewa si ujrze. Ksi lea na boku wpatrzony w stojc przed nim tac pen winogron, granatw, brzoskwi, moreli, cytryn, pomaraczy i dziesitkw innych owocw, ktrych Zaan nie by w stanie nawet nazwa, opierajc si na swojej wyniesionej ze witynnych ksig wiedzy. Ksi mg by w podobnym wieku, co on sam. Absolutnie nieruchomy, podparty na ramieniu spoczywajcym na uniesionym wezgowiu, zdawa si nie interesowa niczym wok. Z ca pewnoci, rzecz, ktra wyrwie go z letargu, nie moga by wizyta jakiego miecia z prowincji, ktry cudem tylko dosta si a tutaj. Panie... Zaan ukoni si na swj prostacki sposb. Owszem czyta wczeniej, ale czy mona z czytania wynie wiedz, co to naprawd jest peny ukon, pukon, wierukon, trjukon, ukon waony na takty z przydechem?... Nie nastpia adna reakcja. Zaan ugi kark jeszcze bardziej, jednoczenie wyjmujc pismo i wycigajc je przed siebie w drcej znienacka rce. Nie wiedzia, ile tak trwa. Czas duy si lub skraca, trudno powiedzie. Dziwne myli rodziy si w gowie, atmosfera wok stawaa si paradoksalnie coraz bardziej senna, jak i napita zarazem. Cisza przeduaa si nieznon e. Ksi ani drgn, wpatrzony, spod przymruonych powiek w tac tu przed nim. Wielki panie... powtrzy, Zaan kadc pismo tu obok tacy. Znowu adnej reakcji. Nie wiadomo jak dugo tkwili w tej samej pozycji. Reumatyzm w kadym razie dawa coraz bardziej odczu, e zgity kark nie jest naturaln pozycj dla ciaa. Z dou, spod podogi, dochodzi szum fal. Skd z dala, przytumione, ledwie syszalne, odgosy nawoujcych si wart. Ksi przenis wzrok na swoje wasne stopy, obute w kunsztownie szyte sanday. Mwisz, e pismo przywioze? cichy szept by ledwie syszalny. No to czemu nie otwierasz? Zaan wycign rk, eby wzi z powrotem kopert, ale po chwili cofn j znowu.

Cichy gos mia w sobie jak moc, uwiadomi mu, e prno porywa si na kogo stojcego tak wysoko. Pismo jest dla ciebie pa... Wielki Pa... Panie... wyjka si odruchu. Ksi podnis zwinity papier i obejrza piecz, zanim j zama. Ten, kto przynosi to pismo, mwi, jakobym to ja mwi. Jego sowa s moimi sowami. To, co powie, ja powiedziaem I tyle? Co si dzieje na pnocy? Inkaustu wam zabrako? raczy zaartowa Wielki Ksi. Zaan nie wiedzia, czy wypada mu si rozemia, czy raczej trwa w milczeniu. Ugi si jeszcze bardziej, nie mic spojrze w oczy czowieka lecego tu obok. 159 Mw szepn ksi. Panie... Wielki Panie poprawi si Zaan, usiujc po raz kolejny nada swojemu gosowi cho troch pewnoci siebie. Po latach trudw, sugom Zakonu udao si odnale twojego... syna! Ksi nadal trwa w idealnie nieruchomej pozie. Jedynie kciuk prawej rki ociera lekko o palec wskazujcy, zupenie tak, jakby na skrze by jaki pyek, ktry naleao strzsn. I co? Zaan, gdyby umia, musiaby zacz si modli do Bogw. Spodziewa si wszystkiego. e ksi, krzyczc z radoci, ozoci go na miejscu, e splunie i kae odda go katu. Zadane zupenie obojtnie pytanie wstrzsno nim tak, e zapomnia jzyka w gbie. Cisza przeduaa si nieznonie. Pa... Wielki Panie odchrzkn wreszcie. Ksi Sirius jest tu ze mn. Wielki Ksi Orion musia zetrze ju pyek z palca wskazujcego. Kciuk przenis si na palec serdeczny, pocierajc go rwnie leniwie jak poprzedni. Mw, mw ziewn ksi. No co tam u was sycha? Zaanowi uwizo co w gardle. Czu si jak we nie. Jak w najgorszym z koszmarw. Lato obrodzio... byo mu ju wszystko jedno. Wielki Ksi umiechn si lekko, doceniajc poczucie humoru czowieka w cieniu katowskiego miecza. A przynajmniej tak zdawao si Zaanowi. Orion utkwi w nim zupenie przytomne spojrzenie. No dobrze. Mw. Panie Zaan zapomnia o sowie Wielki Sudzy Zakonu... To ju syszaem. Tak... To jest znalelimy go na galerach. Piraci napadli na okrt Tyranii Symm, nasz czarownik... Pomi nieistotne szczegy Ksi ziewn po raz drugi tego wieczora. Cay problem, Wielki Panie, zarysowa si dopiero po uwolnieniu Siriusa. Okazao si, e w naszych ksigach istnieje zapis, i jeden z naszych czarownikw ju wczeniej odkry jedn z moliwych drg uwolnienia twojego syna. Kto zaniedba, kto nie przeczyta lub nie zwrci uwagi. Wiele gw potoczyo si po schodach zamku na wyspie Zakonu. To nasza najwiksza kompromitacja, panie. Dlatego wysya mnie Mistrz Pnocy, a nie czarownik Wyspy, ani kto std, panie. Jest rzecz najwyszej wagi, aby nic nie dotaro do sug Zakonu tutaj, zanim zakoczy si ledztwo, ktre powie, kto zawini w tej materii. Nikt nie moe si dowiedzie o roli Zakonu, zanim my nie dowiemy si... 160 O czym on bredzi? pomyla Wielki Ksi. Jaki ptak, z silnym pnocnym akcentem, ubrany gorzej ni ostatni stajenny po dwudniowym piciu z dziwkami, stoi tu i majaczy co o Zakonie. Gdyby nie list... Zaraz, przecie Zakon donis co o tym, e napadnito rycerza Zakonu na Pnocy, zabrano jakowe pisma i eby wystrzega si. Poczu, jak co gorcego rozlewa si w jego gowie. Bogowie! Teraz zrozumia. Oni rzeczywici znaleli jego syna! Panowa nad miniami twarzy do tej pory, nie raz i nie dwa zgaszali si ludzie, ktrzy twierdzili, e odnaleli zaginionego Siriusa zaknieni nagr ody. Ale teraz? Zakon go odnalaz! A ta caa maskarada z tym bredzcym kretynem potrzebna jest... Bogowie! e nie pomyla o tym wczeniej! Przecie, jeli Sirius powrci po tylu latach, oznacza to... zachwianie rwnowagi si w Krlestwie Troy. Wszystkie

role ju podzielone. Strefy wpyww w krlestwie od dawna rozgraniczone. A teraz jego syn! Dziedzictwo! Mski potomek! Wedug prawa... Bogowie! Ale waru to nagotuje. To wojna domowa wisi na wosku. Taaaak... Teraz wszyscy bd chcieli go usun. Usun syna Wielkiego Ksicia. Bo nie byo go przy rozdaniu kart ju inne role dla wszystkich napisane. A teraz takie zachwianie rwnowagi si. Unicestwienie kruchego balansu pomidzy najwikszymi rodami. I Zakon w tym wszystkim. Zakon, ktry nie chce i nie moe si miesza. Teraz dopiero wszyscy bd nastawa na ycie jego syna, on jest spoza gry. Jak tuz wycignity z rkawa! Zakon. Nie mogli ukry faktu odnalezienia wielkoksicego syna zbyt wielka persona. Ale teraz? Wymylili t ca intryg: Oddajemy, ale tak jakby to nie my. Przysyamy debila, prosz wydajcie go na mki, jakby co, on nic nie wie, bomy go kamstwami nakarmili. Mia list? To wczeniej rozesalimy plotk, e listy na Pnocy naszemu rycerzowi skradzione. To nie my. Wojna domowa? To nie my. Zabito syna Wielkiego Ksicia? To nie my. Nic nie wiemy Bogowie! Moesz przesta bekota mrukn Wieki Ksi, przerywajc potok wymowy Zaana. Zrozumiaem, co twj pan chcia mi powiedzie. Zaan, tak jak poprzednio dworzanin, wcign ustami powietrze i wypuci je bez sowa. Orion ociale podnis si z oa. Gdzie mj syn? spyta. Pa... Wielki Panie, czeka w komnacie, tu w paacu... Przyprowad go w oczach Oriona zaszkliy si zy. Odzyskuj syna! Bogowie, czemu na tak krtko?!! Jak dugo pozwol mu y? Panie! Prosz jeszcze o chwil uwagi odway si powiedzie Zaan. Mino wiele lat. No? I... po tylu latach... pewnie rozpozna modego ksicia bdzie trudno. Co? Nie wiecie czycie znaleli tego, co trzeba? My wiemy skoni si Zaan. Ale lepiej, eby potem zoliwe jzyki nie ciy go zbytnio. 161 Pomylie sowo jzyki ze sowem sztylety durniu pomyla Ksi. Ale gono doda: O czym mylisz? Wiem, e ksi Sirius ma dwie siostry. Niech je rozpozna. Po tylu latach? Orion powtrzy sowa sugi Zakonu. Serce si nie myli, panie. Proponuj, eby za jedn z sistr podstawi mu inn dziewk panie. Nie taki znw gupi ten suga Zakonu pomyla Ksi. Jak to umylie? Ano najprociej to zrobi tak, eby jedna z sistr bya prawdziwa, a druga nie. Niech je wita. Zobaczymy, co mu serce podyktuje. Mdrze, mdrze ksi klasn w donie. Dworzanin i dwch onierzy pojawio si w mgnieniu oka. Woaj moje crki, balwierza i cyrulika Orion zignorowa onierzy. Acha, i t dziewk z kuchni, t... jak jej... co jest podobna do mojej crki. Tak panie. Ksi umiechn si do Zaana. Dobrze was ucz w Zakonie powiedzia. Do usug, panie skoni si Zaan. I nie nauczyli was, e do mnie zwraca si Wielki Panie? Prosz o wybaczenie, p... wielki panie. Zdroonym podr i ciarem misji mojej, wybaczcie. Hm. Ksi w milczeniu czeka na przybycie swoich crek, balwierza, cyrulika i dziewki z kuchni. Kiedy wreszcie pojawili si w komplecie, wszyscy przeraeni pn por wezwania, Orion nakaza. Wy dwie skin na modsz crk i dziewk z kuchni rozdziejcie si szybko. Ale panie Maghrea, modsza crka ksicia wodzia wzrokiem po tych wszystkich ludziach obecnych w komnacie. Tutaj? Jej siostra chciaa co powiedzie, ale zrezygnowaa nagle, widzc pionow zmarszczk rysujc si na czole ojca. Natychmiast.

Ksiniczka ugia si przed gniewem ojca. Fuczc jak za kotka, szepcc co niepochlebnego dla wszystkich, ktrzy mogli patrze, ich matek, ojcw, rodzin i dalszych krewnych, zdja sukni i przyoya donie do palcych ze wstydu policzkw. Bya liczna. Zaan z najwyszym trudem zmusi si, eby odwrci wzrok. Zachowanie wasnej szyi w caoci byo jednak waniejsze od najpikniejszych nawet widokw. Kuchta od dawna staa ju naga. Jej wystarczy pierwszy rozkaz. 162 Zamiecie si szatami powiedzia ksi. A wy... wskaza na przymykajcych oczy sucych przefarbujcie im wosy. Obydwaj mieli przy sobie swoje narzdzia. Wiedzieli, e raczej nie wzywa si ich w rodku nocy do samego najwyszego pana do konsultacji politycznych. Obydwaj te rzucili si do swoich zada. Kady czonek rodziny ksicej w krlestwie Troy mia wosy pofarbowane na czerwono tak nakazywaa tradycja. Zmiana tradycji razem z uoeniem dwch nowych fryzur nie trwaa duej ni trzy modlitwy. Won nakaza Wielki Ksi. I przysa mi tu ze dwadziecia dziewek ze suby! Kiedy przeraone dziewczyny, oderwane od sprztania, mycia czy wprost ze snu, zaczy si pojawia w ksicej komnacie, Orion zwrci si do Zaana. Mylisz, e tak bdzie dobrze? Tak, Wielki Panie. Zaan sdzi, e postpuje niezwykle sprytnie. Wymyli plan z podstawion siostr po to, eby ksi sam nie wpad na swj wasny sposb i nie zaskoczy ich, przekonujc si, czy Sirius jest rzeczywicie jego synem. Teraz, kiedy chopak wejdzie do sali, Zaan podrapie si w prawe ucho, jeli prawdziwa ksiniczka bdzie staa po prawej, lub w lewe, jeli dziewczta zostan ustawione odwrotnie. Sirius rozpozna swoj prawdziw siostr. Plan by doskonay i Orion go podchwyci. By jednak bardzo inteligentnym czowiekiem. Kiedy dziewczta ze suby ustawiy si pod cian, a Maghrea zaja miejsce wrd nich, spojrza na sug Zakonu z lekkim umiechem. A teraz wyjd wskaza mu boczne drzwi. I zaczekaj w korytarzu. Pod Zaanem ugiy si nogi. Ale Wielki Panie, czy nie uwaasz... Wyjd powtrzy Orion tonem, ktry nie pozostawia cienia nadziei na zmian jego decyzji. Sirius wkroczy do sali w asycie onierzy, ktrzy jednak pozostali przy drzwiach. Doskonale pamita kady szczeg roli, jak mia zagra, ktrej nauczy go Zaan. Na widok Oriona zachwia si i zmusi, by w jego oczach pojawiy si zy. To nic trudnego wystarczy odpowiednio wczeniej wstrzyma oddech. Panie... Synu... Sirius podszed do ksicia na chwiejnych nogach, rozgldajc si gorczkowo. Nigdzie nie byo Zaana. Ledwie dostrzegalnie wzruszy ramionami. No i trudno. Zaraz pewnie zakatuj, psiekrwie. Nie wiedzia, e by ju drugim tej nocy gociem w ksicej komnacie, ktry egna si z yciem. W przeciwiestwie do Zaana jednak, Sirius si nie ba. By zupenie obojtny (poza zachowaniem, ktrego wymagaa od niego narzucona rola), kiedy Orion obejmowa go i mwi co o przeznaczeniu, Bogach i wizach krwi. Potem Wielki Ksi wskaza na dwie dziewczyny we wspaniaych strojach, z diademami wpitymi w jaskrawoczerwone wosy. 163 Przywitaj si z siostrami, synu. No to teraz... Sirius ruszy w kierunku wpatrzonych w niego dziewczt. Ciekawe czy maj na podordziu mistrza topora? A szlag! Raz matka rodzia i raz tylko umrze przyjdzie! Umiechajc si, zerwa swj paszcz i odrzuci go z fantazj. Psia wasza... Dziewczyna po lewej stronie drgna wyranie. Drgna! Bogowie, dlaczego? Rzuci paszcz, a ona drgna, zamierajc w p ruchu tak jakby... Tak! Zamierzaa go podnie!!! To suca! Sirius podszed do drugiej dziewczyny. Siostrzyczko... Panie bracie! ksiniczka wykonaa przepisowy ukon i rzucia mu si w ramiona. Wiedziaam, wiedziaam, e Bogowie nie dali ci zgin. Pocaowa j w policzek, usiujc odpowiedzie, cho w czci, na nawa pocaunkw, ktrymi obsypywaa go ona. Nareszcie po chwili odsuna si nieco, dajc miejsce

drugiej dziewczynie. Ta rwnie zoya ukon. Panie bracie! Mmmm... Sirius zrobi min, jakby nagle zacz si waha. Pani... odchrzkn. Czy co jest nie tak? zainteresowa si Wielki Ksi. Panie, ja... Sirius gra teraz kogo zdezorientowanego. Grunt to nie przesadzi powtarza mu wiele razy Zaan. Nie widzielimy si tyle lat, ale... Ja... Co synu? To gupie... ale czuj co... co dziwnego. Nie, to gupie zbliy si i obj suc tak, jak to kaza mu zrobi Zaan. Zrozumia, e zagra dobrze, kiedy Orion rozdzieli ich ruchem rki. Powiedz mi synu, czy moe ktra ze sucych sprawia, e mocniej bije ci serce? Ty gupi capie przemkno przez gow Siriusa pewnie sdzisz, e postpujesz strasznie sprytnie, kac mi wybra spord dwudziestu dziewek ustawionych pod cian? To byo przecie dziecinnie proste. Wystarczyo wskaza dziewczyn, ktra jest podobna do przebranej za ksiniczk sucej. Dziwne powiedzia, wycigajc rk w kierunku Maghrei. Ale ona jako... Braciszku! modsza ksiniczka z ulg wysuna si z szeregu sucych. Podbiega do Siriusa i zapominajc o etykiecie, zarzucia mu rce na szyj. Sto krw ka da na ofiar westchn Wielki Ksi. Sto najlepszych krw! Opowiadaj Maghrea ciskaa jego szyj coraz mocniej. Opowiedz nam wszystko! Braciszku, strasznie cierpiae, prawda? dopytywaa si Amaltea, starsza siostra. Powiedz, czy ci bolao? 164 Ale co? Sirius usiowa cho troch rozluni ramiona oplatajce mu szyj. I kiedy? Wszyscy won mrukn Wielki Ksi, czujc jak zy napywaj mu do oczu. I niech sucy przygotuj co trzeba, eby mj syn przesta przypomina barbarzyc. Szybko! Bo waszymi bami dziedziniec wybrukuj. Kiedy przygotowani do wykonania swych prac sucy niemiao wchodzili do ksicej komnaty, Sirius by wanie w najbardziej dramatycznym momencie swojej opowieci. Statek pali si od gry, a ton od dou. Woda zalewaa nas coraz szybciej, a my... wiadomo przykuci do okrtu. Och, och! obie siostry przytuliy si do siebie, przygryzajc wargi z przejcia. Nie mogem ju oddycha. Woda signa ponad moj gow. Ju po mnie myl sobie. Ale nie! Przez t dziur, ktr wybi w burcie wrogi okrt, ryby zaczy wpywa, a wrd nich ryba-pia. No to schwyciem za ogon i przepiowaem ni acuchy! Obydwie siostry o mao nie zemdlay. Wielki Ksi potrzsa gow w podziwie. Nikt nie mia kwestionowa prawdziwoci sw Siriusa. Wszak suchaczami byli ludzie inteligentni. Nawykli do czytania eposw i kronik. A w kronikach jak to w kronikac h, wiadomo... Zawsze mae i brudne wojenki opisywano jako wielkie, bohaterskie wyprawy przeciwko Zu. Wredne i mtne paacowe intrygi jako czyny szlachetne, pynce z czystych pobudek. Taka bya wspaniaa kultura tych ludzi zawsze co, co zdarzyo si rzeczywicie, opisywano za pomoc czego, co nigdy waciwie nie miao miejsca. Im nie trzeba byo opowiada o nadzorcy, ktry przedkada chopcw nad dziewczta, o porzuconych kolegach z galerniczej awy... Ryba-pia to co, co duo lepiej trafiao do ich wyobrani. I nikt nie mia opowiadajcemu tego za ze. Jedynym zastrzeeniem ksicia Oriona byo to, e syn zamiast schwyciem powinien uy poprawnego sowa chwyciem. W tym czasie Zaan przysiad na skraju oa w przydzielonej mu, niewielkiej komnacie. Cay dra, perlisty pot wystpi mu na czoo. Nie mg zaczerpn penej porcji powietrza, co w jego pucach wiszczao i gwizdao przy kadym wdechu, ale jeszcze gorzej byo przy wydychaniu. Jaki ciar najwyraniej leg na jego piersiach. Musia siedzie pochylony do przodu, a w tej z kolei pozycji w gowie szumiao mu jak po wypiciu garnca gorzaki. Udao si... Ta myl, zamiast cieszy, napeniaa go coraz wikszym strachem. Jego plan, jego opowie przygotowana dla ksicia zostaa potraktowana jako brednie. Na

szczcie Orion sam co w siebie wmwi i przypadkiem udao si unikn kata. Jego wspaniay plan ze zamian ksiniczki, rwnie obrci si przeciwko niemu. Sirius jednak, znowu przypadkiem, poradzi sobie jako. Jak wiele moe si jeszcze zdarzy takich przypadkw? Jak dugo uda mu si lawirowa wrd ludzi bardziej inteligentnych od niego, bardziej przenikliwych, wprawnych do intryg i przenikania oszustw? I co t o za opowie, ktr podsucha wrd dworzan na korytarzu? Co Oni mwili? O zachwianiu rwnowagi si? Szeptali, e teraz modego ksicia pewnie czeka sztylet lub trucizna, wszak inne rody nie pozwol na takie przetasowanie. Bogowie! Udao si. Tego chcia? Tego wanie chcia? To dlaczego nie czuje ani krztyny radoci, ani dumy, a sam paniczny strach, ktry sprawia, e dra coraz bardziej? Zupenie nagle zwymiotowa na wasne kolana. 166 R Tpy i brutalny nadzorca niewolnikw chwyci Achaj za wosy i pocign za sob. Sza potulnie, wiedzc ju, e nie ma sensu przyjmowanie pozycji, w ktrej bdzie mniej bolao, nie ma sensu tumaczenie czegokolwiek. Sza potulnie za nim, skulona tak, eby nie szarpa jego rk. Zaprowadzi j do kowala... Wiedziaa, co si stanie. Ksiniczka, crka Wielkiego Ksicia, przypatrywaa si w milczeniu, jak stary kowal szuka odpowiednich narzdzi, ktre w tej czci luksusowych przedmie na pewno nie byy w czstym uyciu. Widziaa, jak dugo rozgrzewa je w ogniu, a do biaoci, potem skin gow. Nadzorca szarpn ni brutalnie, a wypia si odpowiedn Kowal przyoy jej do poladka rozpalone elazo. Krzykna, ale nie by to bl, ktry daoby si porwna choby z czci tego co potrafi mistrz Anai. Nadzorca rzuci jej tunik, ktr, chwiejc si na nogach, woya skwapliwie, potem znowu daa si chwyci za wosy i poprowadzi wzdu ulicy. Nikt na ni nie patrzy. Nie wzbudzaa niczyjej zoci, niczyjego wspczucia. Nie bya ju crk Wielkiego Ksicia, nie bya ju onierzem zagraajcym Luan, nie bya ju nawet znienawidzonym jecem. Bya zwyk niewolnic. Nie-czowiekiem. Rzecz. Nikim. A waciwie... niczym. Nadzorca wyprowadzi j na placyk przy cesarskiej] drodze, ju poza skrajem zwartej zabudowy. Byo tam kilkudziesiciu niewolnikw i niewolnic przygotowywanych do drogi, gdzie w nieznane. Jeden ze stranikw kaza Achai przechodzi pod zawieszonymi na rnej wysokoci deskami. Kiedy uderzya w trzeci z kolei, szarpn j, wypychajc na bok. Ciela klnc, bo wanie pokci si o co z nadzorc, ustawi j w szeregu z jeszcze dwoma dziewczynami i chopcem. Wszyscy byli rwnego wzrostu. Ciela podnis z ziemi przepiowan desk z kilkoma otworami, ustawi pierwsz grup niewolnikw i naoy im desk na szyje, zatrzaskujc tak jak dyby. Caa czwrka bya teraz poczona, nie mogc zrobi nawet kroku niezalenie od innych. Nikt niczego nie m167 wi, wok nie byo nikogo znajomego, bo i skd mgby by... Stranicy ledwie si ruszali otpiali od upau, ciela kl, nadzorcy od niechcenia bili i tak potulnych niewolnikw zakuwanie cigno si niemiosiernie. Wreszcie jednak ruszyli. Deska ocieraa szyj, caa czwrka Achai nie moga wyrwna kroku, idca z przodu dziewczyna potkna si nawet, ale chopak za ni, kopn j tak, e o mao nie przewrcili si wszyscy. Bat nadzorcy szybko zaprowadzi porzdek. Szli powoli wzdu cesarskiej drogi Achaja poznaa j, to bya ta sama Aleja Syrinx a wic zmierzaa w kierunku Troy. Miaa oczy pene ez. Ta wspaniaa droga, bogate zajazdy, liczne mosty, gaje, czyste wsie... Co ona tutaj robi? Jako mie, jak o rzecz, jako co, co kady moe kopn lub zabi bez tumaczenia si komukolwiek. Kady krok by coraz bardziej ciki, kady oddech coraz trudniejszy. Ta le przepiowana deska wbijaa w jej szyj setki drzazg, co chwil kto z jej czwrki myli krok i mona byo si udusi. Potem musieli stan i ustpi drogi, ktr przemierza wanie wspaniay orszak. Nadzorca kaza im kucn naraz na poboczu i wyprni si, by wykorzysta przymusow przerw w marszu. Achaja mylaa, e umrze ze wstydu, ale najgorsze miao dopiero nastpi. Orszak, ktry ich wyprzedza nalea do odpowiedzialnego za dyplomacj Krlestwa Troy, Wielkiego Ksicia Archentara... Konni i piesi pocztkowo nie zwracali uwagi na grup niewolnikw. Kilku jednak, ciekawych obcego kraju, rozgldao si wok i... i kto rozpozna Achaj. W orszaku zaczy si gorczkowe szepty, ukradkowe

gesty, kto zasania oczy, kto inny, wprost przeciwnie, patrzy bezczelnie na jej upoko rzenie. Sam Ksi niczego nie widzia, podrowa w zasonitej lektyce. Kiedy ksica wita mina ich wreszcie, niewolnicy podjli powolny marsz. Achaja zrozumiaa, e zasady rzdzce wiatem zmieniy si radykalnie. Gdyby moga, zapadaby si pod ziemi, znikna, przestaa istnie. Dobrze jednak mwi Haran cigle miaa wybr. Moga y, moga umrze (cho to drugie wydawao jej si teraz duo trudniejsze). Jeli jednak chciaa y, powinna zgbi nowe zasady wiata, ktry j otacza. Dowiadczya wicej ni ktrykolwiek z jej rwienikw, nawet wicej ni w ogle ktokolwiek z normalnego wiata. Ma teraz szans na podjcie decyzji. Moe upa i czeka a j stranicy zatuk na mier nie powinno to by bardziej bolesne ni zabiegi Mistrza Anai. Moga i dalej. Nie bya ju Ksiniczk, nie bya ju nawet czowiekiem. Ale moga jednak zrobi cokolwiek, choby na swj obecny, zwierzcy sposb. Opucili liczn drog i ruszyli bezdroami, przez pustyni, coraz dalej od ludzkich siedzib. Praktycznie ich nie karmiono. Czasem, moe raz na dwa dni, pozwalano w ma rszu sign garci po jak mierdzc paciaj. Za pierwszym razem Achaja o mao nie zwymiotowaa, pniej szybko zrozumiaa, e gd moe by prawie tak dokuczliwy jak tortury. Pi dawano raz dziennie. Poniewa byli poczeni w czwrki, a nikomu oczywicie nie chciao si ich odkuwa, wic podprowadzano kolejno do wielkiego garnca 168 wypenionego ciemnaw ciecz i niech kady sobie czerpie doni, ile moe w krtkim czasie, zanim nadejd inni. Ile doniesie do ust? Jego sprawa. Ile razy zdy zaczerpn? Jego sprawa. Caa czwrka stanie tak, e pierwszy lub ostatni nie dosign w ogle garnca? Ich sprawa. Raz tak zdarzyo si Achai. Nie miaa pojcia, co zrobi i przez cay dzie usychaa z pragnienia. Drugim razem o mao nie udusia dziewczyny przed ni, potrafia nawet kopn chopaka z przodu. Nadzorca patrzy beznamitnie. Od trzeciego razu zawsze potrafia popchn swoj czwrk tak, eby znale si przy samym naczyniu... Potem jednak osignli cel swej powolnej, znojnej podry. Stranicy wyprowadzili ich daleko na pustyni, midzy jakie skaliste rozkopy. Kiedy zgromadzili si w jednym miejscu, ciela zacz zdejmowa deski krpujce ich szyje. Co za ulga... Mc powyjmowa nareszcie wbite w skr drzazgi, poruszy zdrtwiaym karkiem. Kazali im siada, wic usiedli, normalnie, po raz pierwszy od wielu dni. Wielu niewolnikw pooyo si na spalonej socem ziemi, pniej okazao si, e to by ich bd. Wikszo stranikw odesza nagle, Achaja rozgldaa si ukradkiem. Gdzie w oddali, porodku pustyni majaczy regularny, biay pas. Droga? Docz do niewolnikw budujcych kolejn cesarsk drog? Nie wiedziaa czy to dobrze, czy le. A gdzie reszta robotnikw? Pewnie za tymi skalistymi wzgrzami. Dlaczego odeszli stranicy? Pewnie... Rozleg si czyj okrzyk. Zza ska wychyna nagle wataha oberwacw. Poruszali si jako dziwnie, dopiero po chwili Achaja dostrzega kajdany krpujce ich nogi. Myl mwi Haran. Dziewczyna przezornie wycofaa si w sam rodek grupy niewolnikw. To... To s... Nie miaa czasu na roztrzsania. Banda dzikusw, wyjc runa na wiey towar, zrywajc ubrania, rabujc nawet te nieliczne rzeczy, jakie niewolnicy mieli przy sobie. Ach aja usiujc nie zwraca niczyjej uwagi, posuwaa si w stron, ktrej jeszcze nikt nie atakowa. Napastnikw byo mniej ni niewolnikw, ktrzy przyszli tutaj wraz z ni. W przeciwiestwie do oberwacw nie mieli jeszcze skutych ng. A jednak nikt nie stawi zorganizowanego oporu. Zwierzta w achmanach, nie zwaajc na reszt, zaczy gwaci bezbronne dziewczta, nierzadko i chopcw. Niewolnicy, ktrzy nie zostali jeszcze zaata kowani patrzyli trwoliwie to na okropne sceny, to na nielicznych stranikw, ktrzy pozostali przy nich. Ci jednak, wsparci na swoich dugich oszczepach albo nie reag owali, albo wrcz wskazywali oprawcom, co lepsze rzeczy, ktre tamci mieli im przynie. Achaja zbliya si ju do kraca koa, ktre zajmoway bezbronne ofiary. Makabryczne sceny rozgryway si coraz bliej. Rozejrzaa si gorczkowo. Ale zamiast choby nadziei i pomocy, zobaczya tylko drug grup ludzi ze skutymi nogami, zbliajc si z przeciwnej strony. Wygldali zupenie inaczej od wrzeszczcej watahy. Byli prawie nadzy, jeli nie liczy przepasek wok bioder zawizanych tak przemylnie, e jednoczenie unosiy im lekko acuch pomidzy nogami wszyscy mieli w rkach dugie

kije. Achaja nie bya ju naiwna, wiedziaa, e to nie odsiecz. Znowu rozejrzaa si wok... Jest! Zauwaya przysypany piaskiem szcztek drzewca jakiego oskarda. Przysuna si do, usiujc przybra wygld kogo szczeglnie zagubionego i pozbawionego woli (co zreszt przyszo jej bardzo atwo). 169 Nowa grupa oprawcw bya ju bardzo blisko. Syszaa nawet poszczeglne gosy, no i widzisz... mwiem ci, e psy nas ubiegn. Sprya si w oczekiwaniu. Kiedy kto zapa j za rami, rzucia si do tyu, robic przewrt przez plecy. Chwycia przysypane piaskiem resztki oskarda (Zaraza! Krtszy ni przedrami!) i stana w obronnej pozycji. Dopiero teraz moga przyjrze si barczystemu mczynie i jakiemu karowi, ktry ledwie siga jej do okcia obaj wyranie mieli na ni ochot, obaj te umiechali si, wyranie z pewnym podziwem na widok jej wyczynu. Ty patrz Hekke mrukn karze. Ta liczna dupa zaraz wypruje ci flaki. Ten normalnie zbudowany umiechn si jeszcze szerzej. Kto j uczy. Pewnie ze dworu siksa. No! Tylko jej nie uszkod, bracie. Hekke postpi o krok, unoszc kij. Achaja targna si robic nowy przewrt, tym razem do przodu. Uchwycia swoj nieporczn bro obiema rkami i wykorzystujc ca uzyskan od mistrzw fechtunku wiedz, zadaa cios od dou. Gdyby Hekke sta cigle tam, gdzie by jeszcze dosownie przed chwil, miaby teraz drzewce wbite przez brzuch po samo gardo. On jednak sta ju z tyu, nachyla si nad dziewczyn i patrzy ciekawie. Ty widziae, Krtki? powiedzia z wyran fascynacj. Zoya cios Warna i trzeci zastaw... Krlewsk! Musi wysoko urodzona, mapa karze duba w nosie. No powiedz co, dupko. ebycie sczeli! Achaja zerwaa si na rwne nogi, zasaniajc si szcztkiem oskarda. O esz ty... karze wyj palec z nosa. Ten akcent. Te przydechy. Regularna ksiniczka. Bierzemy. No! karze postpi ku niej, wchodzc w zasig broni. Popatrz tam, dziecko wysun rk, wskazujc jej okropnoci, ktre starzy niewolnicy wyczyniali z nowymi. Nie ma gupich pomylaa Achaja. Znaa takie sposoby odwracania uwagi w walce. Kiedy tamten zbliy si jeszcze o krok zadaa nowy cios, ale karze usun si lekko jak baletnica, chwyci drzewce uamanego oskarda i bez trudu wyrwa jej z doni. No, no... uspokajajco poklepa j po tyku. Bya zbyt oszoomiona, eby zareagowa. Nic ci nie zrobimy, pki co... Popatrz tam znowu wskaza jej gwaty, bicie, rabunek i najohydniejsze rzeczy, jakie cigle rozgryway si wok. To tylko przedsmak. Bdzie jeszcze gorzej powiedzia smutno. Tu silny mczyzna yje rednio sto dni. Nie miaa podstaw, eby mu nie wierzy. 170 Kobieta zdycha mniej wicej po szedziesiciu dniach, jeli ma pecha. Jak ma szczcie to ju po trzech, czterech dniach... w towarzystwie, hm, jakby to powiedzie, wielu kochankw... Ale cmokn nagle krcc gow to si nie odnosi do wszystkich. Hekke jest tu sze lat. A Krtki ponad trzy wtrci barczysty mczyzna, mrugajc porozumiewawczo. Kwestia poznania regu, maa. O wanie. Moda jeste, niedowiadczona, ale widz, rozum masz. Bynajmniej nie w dupie Karze rozemia si ze swojego powiedzonka. My ci proponujemy tak rzecz. Idziesz z nami, dobrowolnie. Do czego bdziemy ci uywa, wiesz dobrze... Ale nas jest tylko dwch! A poza tym bdziemy ci broni przed reszt, powiemy ci co i jak, na pocztku nakarmimy, nauczymy jak y. No i bdziesz miaa kulturalne towarzystwo zamia si nieprzyjemnie. Mona porozmawia, pomia si zakpi. Nie to, co z tymi zwierztami. A poza tym... Nas jest tylko dwch powtrzy. Hekke skrzywi si lekko. Mylisz, e kuma, co gadasz? spyta. Gupia nie jest. Tyle, e ycia nie zna jeszcze karze odwrci si na picie. My idziemy, a ty rb, co chcesz. Albo z nami, albo zosta tutaj. Achaja zagryza zby, a wic to j czeka? Upokarzajca rola naonicy dwch niewolnikw?

Nerwowo obejrzaa si za siebie. Kilku oberwacw patrzyo na ni podchodzc coraz bliej. Myl! powiedzia Haran w jej gowie. Myl dziecko!. Zezwierzcone mordy widroway j oczami. Krg zaciska si coraz bardziej. Naprawd miaa wybr? Myl dziecko! Id! krzykna i pobiega za oddalajc si dwjk. Id z wami! dogonia ich bez trudu. Widzisz mrukn karze. Mwiem, e niegupia. Bd z niej ludzie. Akurat Hekke wzruszy ramionami. Jeszcze si postawi. Nie postawi karze zwrci si wprost do dziewczyny. Ten drgal, tutaj, ktry w ciebie wtpi, to Hekke, szermierz natchniony. Jeden z dwch, trzech, moe piciu najlepszych na wiecie. Ale wiesz, pewnego dnia zdao mu si, e to on jest najlepszy, z aoy si z samym cesarskim synem i... no... I Nolaan go zaatwi. A wiesz, co to gniew cesarskiego syna? No i Hekke od szeciu lat buduje cesarsk drog na pustyni. Taaaaa... Wysoko my postawieni. Ten tu Hekke wskaza na kara zwie si Krtki. By z niego kiedy wieeeeeeeelki magik. I medyk, i doradca, i Bogowie wiedz, co jeszcze. A si wydao, e taki z niego czarownik jak z koziej dupy fanfara. Teraz ka mienie czaruje, ukadajc jeden za drugim wzdu drogi. No. A ty? Kto? Ksiniczka Achaja, crka Wielkiego Ksicia Archentara dziewczyna nie widziaa powodu, eby zatai prawd. Oooooooooooooooooo!!! Krlewskie towarzystwo! Hekke uj jej do do pocaunku, skadajc idealny, dworski ukon. Fajnie bdzie dupczy ksiniczk. 171 Achaja zagryza wargi. Stare czasy ci si przypomn, co? wtrci Krtki. No, dochodzimy. Poprowadzili j za wzgrze, midzy kolawe baraki, gdzie mieszkali stranicy, nadzorcy i obsuga budowy. Stanli dopiero przed prowizoryczn kuni. Hej, panie kowal! krzykn Krtki. Interes mamy! Aaaaa... Jak interes macie, to pocie na kowadle rozlego si z mrocznego wntrza. Raz motem hukne i bydzie po interesie. Cha, cha karze rozemia si wymuszenie. Nie musia jednak dugo czeka. Po chwili, przy palenisku na zewntrz, pojawi si umorusany kowal. No, co tam znowu niewolniki wymyliy? Ano, panie kowal Krtki wetkn mu malutkie zawinitko do wielkiej, skatej apy. My wedle tego, eby t tu, zaku przed innymi i tak, eby z niej skra nie zlaza. Zaku mogie, czemu niiiii... schowa prezent w fady swej brudnej szaty. No, adncie dupe przygruchali zerkn na dziewczyn. Dajcie j do mnie na noc, to za darmo zrobie, jak trza. Krtki by najwyraniej przygotowany na tak okoliczno. Drugie zawinitko znikno w fadach szaty, jeszcze szybciej ni pierwsze. Tylko, eby z niej skra nie zlaza powtrzy. Sysz, sysz kowal posadzi Achaj na pieku i pooy obie nogi na kowadle. Obwiza jej kostki kawakami brudnych szmat. Z wielkiego kosza wyj grube kajdany na krtkim acuchu, bez trudu wcisn je na szczupe kostki dziewczyny, a potem przygi obie obrcze sprawnymi uderzeniami mota ani razu nie trafi w nog, nie sprawi adnego blu, poza koniecznym. A cycki ma fajne? spyta. Eeeee tam... Krtki usiowa zohydzi dziewczyn w oczach ewentualnego konkurenta. Do niczego. Gadanie kowal wyj z paleniska dwa rozpalone do biaoci trzpienie i precyzyjnie wbi w otwory obu obrczy wok kostek. Dziewczyna po raz pierwszy w yciu widziaa prawdziwe kajdany. Nie znaa si na kowalstwie, ale wiedziaa, e metal poczony tak metod nie da si rozerwa adn ludzk si. Potrzebny byby drugi kowal ze swoimi narzdziami... Bogowie! Czy bdzie ju skuta do koca ycia? Co zaamao si w niej, teraz dopiero rozejrzaa si, jakby szukajc drogi rozpaczliwej ucieczki, ale i tak byo ju za pno. No! Bydzie wielka skata apa przetara usmolone czoo. A cycki ma, e ho, ho. To i w ubraniu wida. Krtki pomg jej wsta, usiujc nie przedua niezbyt bezpiecznej rozmowy. Poegnali

si z kowalem i ruszyli w stron budowanej drogi. Dziewczyna o mao nie przewrcia si od razu. Bogowie! Jak mona chodzi robic tak mae kroki?! Obrcze obcieray jej skr, potkna si raz i drugi. 172 No i widzisz maa mrukn Hekke. Gdyby nie my, to ju po kilku krokach nie miaaby skry na nogach. Prawda umiechn si karze. A oto twj nowy dom, liczna dupko wskaza jej parw wrd ska, z ktrych niewolnicy czerpali budulec, wypeniony zdawao si w caoci, lecymi pokotem ludmi. C... Co? zaskoczona dziewczyna potkna si znowu. Czemu oni tak le? To nawz wyjani Hekke. Le, bo dzi wito. Nowy transport ywego misa. Taaaa... doda Krtki. Stranicy pij, bo przyszy nowe zapasy wina dla nich i kc si o to, co kto ukradnie z transportu. A psy i ludzie, czyli ci niewolnicy, ktr jeszcze yj jako tako wyjani sprawdzaj swj nowy towar, znaczy towarzyszy niedoli zakpi. Widziaa jak. Hekke podprowadzi j do wykopanej w twardym piasku dziury przykrytej jak mat. Tu mieszkamy. Wa. Achaja z trudem, z powodu skutych ng, wlizgna si do maej ziemianki. W rodku nie byo adnych sprztw. I pamitaj o jednym kontynuowa Hekke. Jeste z nami, wic jeste czowiekiem. Nikt ci nie tknie, bo si nas boj. Jest kilka grup ludzi i raczej ze sob wzajemnie nie zadzieramy. Ale nikt nie gwarantuje, e jaki pacan nie rzuci si na ciebie, nawet gdyby mia potem zgin wic nigdzie nie chod sama, pki ci nie nauczymy, co i jak. Nigdzie! Rozumiesz? Tu si nawet sra w towarzystwie. Suchaj go uwanie doda Krtki, sadowic si pod cian ziemianki. My jestemy ludzie, pamitaj, eby nigdy nie dotkna adnego nieczowieka, chyba, eby go zatuc. To wolno. Niej nas s psy, to ci oberwacy, ju ich widziaa. Jeszcze niej nawz czy gnj to ci co le, co im odebrali wol. S niczym. Kady moe z nimi zrobi co chce. Pamitaj, eby si nigdy nie odezwaa do nikogo z nich. Moesz bi, moesz kaza im robi, co chcesz, ale tylko gestami i gwizdem. Ani sowa do nich bo sama staniesz si gnojem. Taaaa... Tu kodeks bardziej sztywny ni na dworze samego cesarza Luan. Pamitaj dobrze. Do psw moesz mwi, ale tylko rozkazy. Jeszcze ci nie posuchaj, chyba, e w naszej obecnoci, ale zaraz ci powiemy, co i jak. Pamitaj, nie suchaj co ci pies gada, jak si bdzie naprzykrza, to sru go w mord! Z innymi ludmi moesz gada. Hm, tak... Tylko po co? Dziewczyna oszoomiona suchaa z coraz wikszym zdziwieniem. Niewiele moga zrozumie z chaotycznej przemowy. Na ten przykad, jakby chciaa, eby gnj co dla ciebie zrobi, czego nie da si wyrazi gwizdem ani gestami, musisz zawoa psa i kaza mu, eby on kaza to zrobi gnojowi. Tylko tak! Zrobisz inaczej... Po tobie! Inni ludzie zrobi z ciebie nawz. Musimy si szanowa doda wyjaniajco. 173 Hekke tymczasem przygotowa kawaek, dosownie szcztek, jakiego metalowego ostrza. No powiedzia musimy co z tob zrobi, eby przynajmniej z wygldu przypominaa czowieka. Nachyl si. Posusznie pochylia gow, ale szarpna, kiedy chwyci j za wosy i zacz cina przy samej skrze, a waciwie goli. Spokojnie, maa przytrzyma j rk. Musz ci ogoli, bo inaczej nie pozbdziesz si wszy i innego robactwa. Wbrew pozorom kontynuowa Krtki nie jestemy najwysz grup tutaj. Nad nami s jeszcze fagasy zwani te sugusami. To ci, co wysuguj si stranikom, bo maj rne funkcje, jak ten kowal, co go widziaa, na przykad. Z nimi musisz uwaa. Nie rzuc si na czowieka, bo si boj, ale mog tak namota u stranikw, e bdzie gorzej, niby ci zgwacili. Najlepiej nie rozmawiaj z nimi, a jeli ju musisz, staraj si jak najszybciej skoczy. No, ale z drugiej strony oni mog nam co rozkaza. Z tym, e nam nie wolno spenia ich rozkazw zbyt gorliwie. Najlepiej, eby musieli powtrzy raz czy dwa. Tylko wiesz, z drugiej strony lepiej ich nie rozgniewa trzeba postpow

a sprytnie. Ju Hekke uci przy samej nasadzie, a waciwie czciowo wyrwa resztk wosw dziewczyny. Zacz wciera jej w gow jaki rdzawy py. To taki rodzaj sproszkowanej gliny wyjani chroni przed insektami. No potwierdzi Krtki, przerywajc swj wykad. A teraz si rozbieraj. Achaja wcigna gwatownie powietrze. Bogowie! No ale... przecie po to tu przysza. Tylko... Tak od razu?... Pociemniao jej w oczach z przeraenia. Przecie bya dziewic. Nigdy tego nie robia. Nikt jej dotd nawet nie dotkn z jakimkolwiek podtekstem. Nic si nie bj uspokoi j Hekke. Na razie czeka nas robota. Bawi bdziemy si pniej. Zagryzajc wargi, posusznie zdja tunik i zasonia si domi. Obaj patrzyli na jej ciao z du ciekawoci, ale wida te byo, e nie zamierzaj jej wykorzysta od razu. Hekke rozdar jej tunik jednym pocigniciem, zupenie bez wysiku, jakby rozdziera dbo trawy. Zwiza dwie czci i skrci z nich rodzaj liny, ktr owin dziewczyn w pasie. Zwisajcy koniec przywiza do acucha, ktry krpowa jej nogi. Teraz, kiedy staa wyprostowana, acuch unosi si troch nad ziemi. No i dobrze. Krok bdziesz miaa jeszcze troch krtszy, ale za to mniej bdziesz si potyka o kamienie. Karze poda mu gar biaego proszku. Hekke, z wyran przyjemnoci, zacz wciera go w skr dziewczyny, jakby chcia przemalowa na kredowobiay kolor cae jej ciao. 174 To przeciw socu. Troch swdzi i piecze. Ale to dobrze. Niech si wgryzie w skr, niech j wygarbuje. Inaczej soce zabije ci szybko. Prawda potwierdzi karze. No... I wygldasz cho troch jak czowiek. No chodmy Hekke schowa kawaek ostrza. Stranicy pewnie ju wyleli z barakw. No! karze wygramoli si pierwszy z ziemianki. Achaja posza w jego lady, cigle poruszaa si z trudem, nie mogc przyzwyczai si do kajdan. Na zewntrz usiowaa si zasoni rkami bya przecie praktycznie naga, na domiar zego wysmarowana tym biaym wistwem, z praktycznie ogolon gow ale nikt nie zwraca na ni uwagi. Ludzie, ktrzy przedtem leeli pokotem, unosili si wanie powoli, popdzani przez nielicznych nadzorcw. Jej towarzysze, niewoln icy, z ktrymi przysza tutaj przedstawiali jeszcze bardziej opakany widok. Wlekli si pokrwawieni, paczcy, wanie skuci i to tak, e prawie nie mogli i, budzc miech u kilku towarzyszcych im stranikw. Achaja po raz pierwszy od czasu, jak staa si niewolnic, poczua co na ksztat wyszoci. Wiedziaa, e wikszo z nich ju jest skazana e wikszo poddaa si bez oporu. Myl dziewczyno powiedzia w jej gowie Haran. Miae racj odrzeka rwnie w mylach. Nie byo jej przez to raniej, dalej czua si kompletnie zagubiona, rzucona w wiry rzeki, ktrej nie znaa, i ktra niosa j, Bogowie jedni wiedzieli gdzie, ale... Wanie, wiedziaa, e by moe po raz pierwszy w yciu samodzielnie zrobia swj pierwszy krok. Moe zy, moe upokarzajcy, ale taki, ktry przeduy jej moliwo wyboru. Gdyby znalaza si wrd tych, ktrzy si poddali, nie miaaby tej moliwoci. Nieliczni nadzorcy rozdawali oskardy, grube drgi i prymitywne narzdzia z kamienia. Niewolnicy, w kompletnym milczeniu kierowali si w stron ska, ktre okazay si rdem budulca tworzcym nawierzchni nowej drogi. Achaja miaa wraenie, e nie doniesie swoich narzdzi na miejsce pracy. Bya godna, spragniona, zmczona do granic moliwoci, oszoomiona zdarzeniami, ktre rozgryway si wok ledwie sza, usiujc si nie przewrci. Najgorsze byo jednak przed ni. Zaczli ku ska, jak wszyscy wok. Tego... tego si nie dao zrobi. Achaja wytaa wszystkie siy, walia w kamie, czujc, e pot zalewa jej oczy, a tu nie pojawiaa si nawet najmniejsza rysa. Po chwili nie moga ju zaczerpn gbszego oddechu. Potem zaczo j wszystko bole. Tak, wszystko jest tu waciwym okreleniem. Miaa wraenie, e w wojsku wykonywaa ju cikie prace, e jest cho troch zahartowana. Nie. Tam bya najedzona, przynajmniej troch wyspana, miaa woln gow (cho wtedy wydawao si jej inaczej). Teraz kade uderzenie oskardem wymagao uycia absolutnie wszystkich si tych si, ktre zdawaoby si dawno j opuciy. Jeszcze jeden cios i jeszcze... Nie, wicej nie

mona, nie uniesie ju rk, nie zdoa nawet podnie gowy. Dlaczego nie wida adnego efektu? Hekke przysun si troch. 175 Odpocznij chwil szepn. Uderzy dwa razy w kamie, z ktrym dziewczyna toczya walk i wyranie go wyszczerbi. Najwaniejsze s pierwsze dni. Jak dasz wyssa z siebie wszystkie siy, to po tobie. Achaja dyszaa jak po cikim biegu, krcio jej si w gowie. Krtki nie da jej jednak usi. Udawaj, e co robisz sykn. Nadzorca patrzy. Samo podniesienie oskarda, choby tylko po to, eby symulowa uderzenia, wydawao si rzecz ponad siy. Krew pulsowaa jej w skroniach, oczy zachodziy mg, chwiaa si na nogach. No ju, odpocza? ciche syknicie. To do roboty. Jak?... Jak to odpocza? Nie zdya nawet wzi gbszego oddechu. Z najwyszym trudem uniosa oskard i walna nim w kamie. Ostrze zelizgno si, nie czynic choby rysy. Gdzie nad jej gow wisn bat, drgna odruchowo, rozleg si okrzyk. To nie ona. Uderzono kogo obok. Uniosa oskard raz jeszcze. Nowy wist, zerkna, usiujc nie odwraca gowy. Nadzorca sta nad kim z obojtn min. No co? Wstaniesz? nowe uderzenie. Krew niewolnika spywaa po plecach. Wstaniesz? Jeszcze jeden wist. Lecy czowiek zdoby si na nadludzki wysiek. Podnis obie rce, usiujc si oprze i... Nowy wist. Nie gap si! sykn Krtki. Pracuj, bo do ciebie przyjdzie! Uniosa oskard. Nie bardzo moga utrzyma go w doniach. wist. Zacisna zby, usiujc nie patrze w bok. Tego si nie da zrobi! Tego si nie da zrobi!!! Chciao jej si wymiotowa, przed oczami latay jakie czarne patki. Hekke uderzy z boku, rozupujc jej kamie. Teraz do kosza wskaza jej ludzi wygadzajcych poszczeglne bloki. Zanie tam. Nie moga si schyli, waciwie opada na kolana. Nieporadnie zacza zagarnia odamki do duego kosza. Szybciej, psiama warkn Krtki. Ale ju! Zdobya si na ostatni, desperacki wysiek. Zagarna cay urobek i wstaa, chwytajc za gruby sznur przywizany do kosza. W ostatniej chwili. Nadzorca, ktry ju szed do niej z uniesionym batem zmieni kierunek i waln kogo, kto si przewrci. Nooooo... O wos szepn Hekke. Jak ci zdzieli w cigu pierwszych kilkunastu dni, to ju nie odzyskasz si. No... Krtki potwierdzi ruchem gowy. Mimo tego, e by karem pracowa na rwni z innymi. Nie wida byo po nim ladw wikszego zmczenia. Z tych, co dzisiaj przyszli z tob, nocy nie doyje ze trzech, czterech. Dwudziestu dni poowa. Achaja chwycia sznur, chcc cign kosz po ziemi. 176 No co ty?!!! podskoczyli obaj na raz. aduj na plecy! Hekke pokiwa gow, rozgldajc si jednoczenie wok. Nadzorca by do daleko i nie patrzy na nich. Pomg wic dziewczynie zarzuci kosz na ramiona, o mao jej nie przewracajc. Jak zniszczysz po tobie. Ruszya, czujc, jak wiat wiruje wok niej. Krok w bok i zamie nog w jakim wykrocie, ruszy zbyt szybko i przewrci si przez te kajdany. Co pieko, bolao, amao... Co ciemnego zakrywao jej oczy. eby tylko widzie, eby tylko widzie... usiowaa zamruga oczami, ale przy pierwszym mrugniciu o mao jej nie zamroczyo. Zatoczya si i prawie padajc, wysypaa zawarto kosza, na szczcie, w miejscu jego przeznaczenia. Nie wiedziaa, jak wrcia na swoje stanowisko. Nie wiedziaa, jak dugo ju pracuje dzie zdawa si nie mie koca. Krtkie chwile odpoczynku, ktre dawali jej opiekunowie sprawiay, e ocieraa si o sen na jawie, a waciwie utrat wiadomoci. Nie bardzo wiedziaa ju, czy podnosi swj oskard, czy tylko go si trzyma. Hekke pomaga jej rozbija kamienie, we dwch z Krtkim nosili za ni urobek. Nadzorca, ktry przechodzi obok, zdy pobi (zabi?) dwch ludzi z nowego transportu i kogo ze starych. Kto rozwali kosz do dwigania kamieni i za wosy zosta pocignity do gorszej pracy. Czy moga by gorsza? Pewnie tak, skoro a kilka osb szepno wok Nooo...

ju po nim. Masz szczcie szepn Krtki, szturchajc niezbyt przytomn Achaj. Zaraz koniec dnia. Otrzsna si na chwil. Zmierzch? Soce ju zachodzio? Jak moga to przeoczy? Rozleg si przenikliwy gwizd i ludzie zaczli zbiera narzdzia. Ach... Hekke rzeki jakby dopiero zaczyna prac (a przynajmniej tak si dziewczynie wydawao) zapakowa wszystko do kosza na kamienie. To si nam udao. Tylko p dnia pracy. Taaaaa... Szkoda, e nie co dzie przychodzi nowy transport. Ruszyli w stron barakw za wzgrzem. Jutro przepracujemy cay. Od witu do zachodu. Nic si nie bj. Nie strasz dziewczyny. Ledwie yje. Achaja nie moga si przestraszy. Niewiele do niej docierao. Widziaa waciwie pojedyncze obrazy. Co szumiao jej w gowie, oczy prawie nie nadaway si do niczego. Kto, chyba karze, wetkn jej do rki kubek z czym, co mierdziao. Wypia wszystko, czujc jak pyn szarpie wntrznoci, na dnie bya jaka substancja, Hekke kaza jej je, a poniewa nie moga, sam wkada jej do ust i przytrzymywa, eby nie wyplua. Widzisz maa syszaa jak przez mg. eby zaoszczdzi czas rozdzielania, masz picie i jedzenie w jednym naczyniu. 177 A prbowaa ju tego wina niewolnikw? ladowe iloci wina, ocet, troch wody, zioa i koskie szczyny. Eeeee, koskich szczyn chyba nie dodaj? Krtki wzruszy ramionami. Raz widziaem jak nadzorca la do gara, ale cokolwiek by o nim nie mwi, koniem nie jest. Achaja ockna si na dobre dopiero w ziemiance. Chciao jej si spa, ale docierao do niej co wicej ni poszczeglne obrazy. Tylko gowa pochylaa si coraz bardziej. Kiedy jednak nieludzkie zmczenie sprawiao, e odpywaa, karze potrzsa j za rami. Jeszcze jedna operacja, zotko wyjani. Wiesz, tego, co daj do jedzenia, nie starczy na zachowanie si. Mhm Hekke potar brod. Musimy si dokarmia sami. A wiesz, kady czowiek wzdraga si przed jedzeniem wistw, zreszt, Bogowie jedni wiedz dlaczego. Wydaje mi si, e to z powodu zapachu. Wiesz jak taki robak mierdzi w ustach? Achaja niezbyt przytomnie popatrzya na trzyman przez niego wijc si larw. Po co on to mwi? Ale wiesz... Wymyliem takie co, co pozbawia czowieka zdolnoci rozrniania zapachw. Rozumiesz, co do ciebie mwi? Nic nie rozumie mrukn Hekke. Malane oczy. Rozumie. Zmczona, zahukana i tyle Krtki przechyli jej gow do tyu. Troch zaboli wsun do kadej dziurki jej nosa palec namaszczony jak mierdzc maci. Obaj patrzyli na ni uwanie, potem obaj jak na komend wstali i wyszli z ziemianki. Hekke zajrza raz czy drugi, nawet on jednak wola trzyma si w bezpiecznej odlegoci. Czemu tak uciekacie? spytaa Achaja. Strasznie chciao jej si spa. Zaraz zobaczysz. Co? Ja przecie... poczua co dziwnego. Ma wyranie rozpuszczaa si w nosie. Najpierw lekkie swdzenie, a potem... Bl tak straszny, e czua jak co widruje jej gow od rodka. Wrzeszczc rzucia si, eby zabi swoich oprawcw, eby zabi kogokolwiek w zasigu rki. Na szczcie zapltaa si we wasne kajdany i runa jak duga na klepisko ziemianki. Ju? Hekke znowu ostronie zajrza do rodka. Taaaa... gowa kara pojawia si tu obok. Ju nic nie czuje. To zejd do niej. Sam zejd. Obaj popatrzyli na lec dziewczyn. 178 Ju karze pierwszy wsun si do ziemianki i dotkn ramienia Achai. Czujesz co? Podniosa gow. Rzeczywicie nie czua ju blu. Prawd powiedziawszy, nie czua

rwnie wasnego nosa. Dotkna go rk, by na swoim miejscu, ale nie czua nawet dotyku. W kadym razie ma i bl, jaki spowodowaa sprawiy, e przynajmniej na chwil otrzewiaa. No i widzisz mrukn Hekke. Nie byo to takie straszne. Krtki pomg jej si podnie. Wycign rk, w ktrej cigle wi si ohydny robal. No, zjedz to! Odchylia si ze wstrtem. Cocie mi zrobili? Pozbawilimy ci wchu. Bo to od zapachw te wszystkie obrzydzenia. No, jedz, jedz. Kiedy ja... Nie chc! Chcesz, chcesz. Jeste godna, a na tym, co ci tu dadz nie przeyjesz. Jedz! Nie! Nie, ja... Hekke, pom Krtki skin na przyjaciela. Ten chwyci Achaj za ramiona, unieruchomi i zadar jej gow. Karze przemoc otworzy jej usta, wpychajc swoje zadziwiajco mocne palce, przez policzki midzy szczki dziki czemu nie moga go ugry. Wepchn jej ogromnego robaka do ust i zakry doni wargi. To co, ta szkarada ruszaa si w ustach dziewczyny mylaa, e zwymiotuje wprost w krpujc jej oddech rk. Gry, bo ci wlezie do garda! Szarpna si, bezskutecznie jczc. Chciaa powiedzie, e nie moe, e wcale nie jest godna (co nie byo prawd), e... Gry! Jak wejdzie do puc po tobie! Robak rzeczywicie zacz pezn w gb, po jzyku. Szarpna si znowu, a potem w histerii, czujc coraz wikszy strach, rozgryza to paskudztwo, czujc, jak co rozlewa si w jej ustach. Wntrznoci targny ni w nowym odruchu wymiotnym, chciaa si wyrwa, eby klkn gdzie w kcie i wyrzuci to z siebie, ale trzymali j mocno. uj! Pozby si tego! Pozby si tego!!! Jedyna myl mcia si jednak, bo brakowao jej powietrza. Udusz j! No uj, psiama! Udusi si! Jkna znowu, mroczki przed oczami byy coraz wiksze. Ugryza to ohydztwo w ustach raz, potem drugi... Zacza u, paczc i usiujc si wyswobodzi. A teraz przeknij! 179 Przecie zaraz si udusi! Jak mona przekn cokolwiek, bdc pozbawionym powietrza?!! Bogowie!!! Przekna... Do znikna z jej ust i nosa, Hekke puci rce. Mylaa, e teraz, wolna, po odzyskaniu oddechu zaraz zwymiotuje. Ale nie. Robak by... Tak waciwie by bez smaku. Przejmujce obrzydzenie walczyo w niej z jakim przekornym, zwierzcym uczuciem nasycenia. Robak by pierwsz, naprawd tust rzecz, jak zjada przez ostatnie dni. Wstydzia si tego. Chciaa woy sobie palce do ust, eby zobaczy, jakiego koloru jest ma na jej jzyku, ale Hekke chwyci j za rk. Po co ci to? mrukn. Zapachu nie czujesz, smaku prawie te nie. yknij lin kilka razy i spokj. Ukrya twarz w doniach. No ju, ju... powiedzia Krtki. Za dziesi dni sama bdziesz prosi, eby ci da. Hekke umiechn si nagle. A skoro ju mowa o dawaniu... obliza wargi. Czy nie czas na chwil zabawy? Achaja zrozumiaa dopiero po duszej chwili. Chciaa wsta i wyj, ale nie bya zdolna do zrobienia adnego ruchu. Mczyni przekomarzali si, oywieni nagle, czy ten drugi ma wyj, czy zosta i patrze, a potem... A potem... To by pierwszy raz w jej yciu. Pierwszy i od razu drugi. Ale byy i dobre strony. Po torturach Mistrza Anai te czci ciaa, ktre mczyni najbardziej sobie upodobali, u niej byy waciwie pozbawione czucia. To, e miaa skute nogi waciwie uniemoliwiao pozycj klasyczn, musiaa klkn i za przeproszeniem wypi si, co moe byo i zwierzce, ale za to pozwalao jej przynajmniej nie patrze im w twarze. A po trzecie obydwaj byli kiedy na dworze, znali pewne zasady i ich zachowanie pozwolio jej zachowa resztki szacunku do samej siebie. Z ca pewnoci bya to rzecz znacznie mniej nieprzyjemna ni zjedzenie

robaka. Hekke poklepa j potem po ramieniu, zdajc si nie widzie, e senno walczy w niej z kompletnym zagubieniem. Nie bj si nic, maa. Z nami bdziesz y! Pewnie! zawtrowa mu karze. Ju my ci nauczymy, co i jak. No! Nie wierzyem ci, ale ona... naprawd jest mdrzejsza ni nasza poprzednia dziewczyna. Mielicie poprzedni? Achaja czua, e myli mieszaj jej si w gowie. Co si z ni stao? Aaaaaa... Pewnego dnia uznaa, e ma do. e ucieknie, psia jej ma. I ucieka. I co? A jest tu w pobliu. Chcesz j zobaczy? Achaja podniosa gow zaskoczona. Chcesz? To chod Hekke pomg jej si podnie i wyj z ziemianki. Tu, niedaleko poprowadzi j na szczyt agodnego wzgrza. Widzisz? O tam rk wskaza kierunek. O kilkanacie krokw dalej, w cieniu wielkiego nawisu skalnego widnia sup z nabit na dziewczyn. Achaja przymkna oczy, eby nie widzie jej twarzy, nie widzie wiszcych z tyu wntrznoci, nie widzie... Otrzsna si za wszelk cen, nie chcc pokaza, jakie wraenie wywaro to na niej. Aaaaaa... I tak wiedziaam, e jest martwa jak tylko powiedziae postanowia gra kogo naprawd twardego. Martwa? zdziwi si Hekke. Bdzie dopiero dwa dni, jak j nawlekli. Pewnie jeszcze yje bidna. Achaja poczua, e oczy uciekaj jej gdzie w gb czaszki. Z ca pewnoci nie czua ju rk, ktre j podtrzymuj przed upadkiem. Tak skoczy si pierwszy dzie spdzony wrd budujcych cesarsk drog niewolnikw. 181 R Cay dzie zaja pielgnacja modego ksicia tak, by przesta nareszcie przypomina barbarzyc. Zaan mg go zobaczy dopiero wieczorem. Sta wanie przed prowadzcymi do jego komnat rzebionymi drzwiami, kiedy te uchyliy si, przepuszczajc starszego ju dworzanina. Ksi prosi cichemu gosowi towarzyszyo westchnicie. Jak nastrj? odway si spyta Zaan. O Bogowie dworzanin wznis rce i szybko ruszy wzdu korytarza. Jeli tylko moesz, lepiej tam nie wchod. Zaan przekn lin. Zaciekawiony otworzy drzwi szerzej i przekroczy prg. Zmieniony nie do poznania Sirius sta przed lustrem i kl w ywy kamie. Na widok swojego giermka zo w jego oczach zamienia si we wcieko. O esz twoja ma! No i co narobi?! Zaan zagryz wargi. Widok by rzeczywicie niesamowity. No i czego nic nie gadasz? Oguche? Ciiiii... Co ciiii, co ciiii? No psiama dziewczyn ze mnie zrobili, psy! No nie przesadzaj. Sirius rozjuszony rzuci si w jego stron. eby ci zaraza dopada!!! A co to jest? wskaza sigajc do poowy ud spdniczk, ktr mia na sobie Normalnie w kieck mnie ubrali! No tu... poudnie. Sam widziae na ulicach, tu si ubieraj inaczej. Gdyby Sirius by psem, piana ju dawno musiaaby pojawi si na jego ustach. Jak kto chce lata z goym tykiem, niech lata. Ale nie moe by, e mnie na dziewk przerobili. Zaan skrzywi si, usiujc powstrzyma umiech. 182 No, widziae jak oni chodz. To... eee... chitony i hlamidy... to ze staroytnoci si wzio, te stroje. Oni tu spodni nie nosz. Co ty mi nie powiesz? Spodni nie nosz? Aaaaaaach! rykn nagle Sirius. Ale mnie w spdnic przebrali! A to? wskaza na wystajce spod bogato ha owanej spdniczki, lnicobiae koronki. Normalnie baba! A to? szarpn na sobie

wzorzysty, krtki ka an z podbitymi ramionami. Na pnocy mgbym wyj na rg ulicy, pod latarni, pienidze zarabia. No nie przesadzaj. Ja przesadzam?! Sirius szarpn Zaana i pocign go przed wielkie lustro na cianie. To patrz! przeczesa swoje pomalowane na czerwono wosy. Jakie warkoczyki, byskotki, loczki, sra pies, a tooooo?!!! chwyci najgrubszy warkocz upleciony z tyu gowy i przesun naprzd. Co to jest? No... warkocz powiedzia cicho Zaan. A na kocu co, pytam? No... ta... Zaan odkaszln, usiujc zapanowa nad gosem. No, kokarda wypali wreszcie. No i co? Nie przerobili na dziewczyn? Psia ich ma! robi miny przed lustrem. Wosy na czerwono, brwi na czarno, do rzs co przylepili, psy, mord pudrem wysmarowali, na policzkach r, na ustach szminka, co oni tu wszyscy, pederasty? Oj, no widziae ksicia Oriona, nie? Taka tu moda. Staroytno. Stara rzy, nie staroytno! Sirius spojrza z obrzydzeniem na wasne donie o opiowanych, pomalowanych na czerwono paznokciach. By tu jeden taki gnj, wszystkie wosy na nogach i rkach ogniem usun. Wiem umiechn si Zaan. Czytaem. To robota depilatora, zwanego te... Mam w dupie tego debila Tora, czy jak mu tam. Co innego czyta, co innego by ywym ogniem przypalanym! Oj Zaan przeszed na ton ugodowy. Z tym mona y. Taaaaaak?!!! rozjuszy si Sirius jeszcze bardziej. To patrz! Usiad na komdce i wycign obut w zocisty sanda stop wprost do twarzy swojego giermka. Co to? N... noga. Nie o to pytam! No... stopa? Sirius znowu zacz kl. Na szczcie nie mia duego zapasu przeklestw, wic ju po duszej chwili mg powiedzie normalnie. Powchaj. No? 183 Nie czujesz? Nawet nog pachnidami namacili! Zaan wzruszy ramionami. Wiesz... To akurat moe i dobrze przypomnia sobie wieczr przy ognisku kiedy szlachetny rycerz zdj buty, bo chcia osuszy onuce. No nie Sirius usiad na zoconym zydlu, ale zaraz zerwa si znowu i zacz kry po komnacie. Nawet usi nie mona normalnie, psiama! Mus pamita, e nogi trzeba trzyma razem, zaraza, kolano przy kolanie. Jak baba, psia ich zasrana ma, jak baba! Zaan wiedzia, e najlepsz metod na wybuchy Siriusa jest przeczekanie. Udajc, e sucha, kiwajc gow oglda komnat przyj ksicia. Boczne drzwi, tak jak wejciowe bogato rozrzebione, prowadziy do sypialni i jakich innych pomieszcze. Wielkie, podzi elone zawi stolark okno wychodzio wprost na ciemne teraz morze o ile mg dostrzec tu pod oknem umieszczono rozlegy taras. Podszed do pokrytej wzorzyst tkanin ciany, na maej komdce ustawiono srebrny dzbanek i kubek z tego samego metalu. Powcha zawarto dzbanka i napeni kubek. Zdy pocign zaledwie yk, kiedy Sirius doskoczy z tyu. Co to jest? Wino. Chopak chwyci dzbanek i oprni go kilkoma ykami, moczc przy tym swj wspaniay ka an. Uuuuuch! Ale mao zostawili, psiekrwie! wytar usta rkawem. Co oni tu? Zbiednieli nagle? Przecie jeste ksiciem. No to co?

Moesz kaza napeni Zaan wskaza srebrzyste naczynie. Ha! Sirius porwa dzbanek i ruszy ku drzwiom. A gdzie tu kuchnia? Czekaj Zaan zaj miejsce na wzgardzonym przez chopca zydlu. Sign do zwisajcego z poway sznurka i szarpn mocno. Gdzie w oddali rozleg si cichy, ledwie syszalny gos dzwonka. Sucy jednak pojawi si prawie natychmiast. Napeni! rozkaza Sirius, podajc mu dzbanek. Nie wiadomo czemu zrobi przy tym srog min. Pewnie tak zachowywali si wszyscy ksita, o ktrych sysza w ludowych bajaniach. Zaan tylko pokrci gow. Wielki Ksi Orion wzbudza w nim niesamowit trwog, a przecie nigdy nie zrobi srogiej miny. O psiama! Sirius uderzy si w czoo, chwil potem jak sucy znikn za drzwiami. Nie powiedziaem mu czym napeni. Nie bj si. Szczyn ci nie wlej. Sucy nie by pierwszej modoci. Wida byo, e musia przeby dugi dystans. Skrztnie jednak ukrywa objawy zadyszki. Wykonujc skomplikowany ukon, postawi 184 dzbanek przed Siriusem. Chopak umiechn si triumfalnie, zezujc na Zaana, czy na pewno widzi ca scen. Potem zwrci si znowu do zgitego wp sugi. Sta na gowie! Nie, nie... Zaan spurpurowia momentalnie, widzc jak starszy czowiek opada na czworaki. To tylko takie arty, eeee... Mody ksi jest dzi w dobrym nastroju. Sirius zme przeklestwo. Wykona doni skomplikowany gest, ktry w jego przewiadczeniu zapewne oznacza pozwolenie oddalenia si, ale po chwili zmieni zdanie. Strzel si w mord powiedzia. Ale z pici, mocno! To taka krotochwila Zaan z caej siy kopn Siriusa w kostk, widzc, e suga zaciska do w pi i wyranie mierzy we wasn szczk. Id ju, ksi niczego wicej nie chce. Po jego wyjciu Sirius syczc masowa kostk, Zaan cigle mia buty, a on waciwie goe stopy. Ale bl zdawa si niczym w porwnaniu z wyrazem nieprawdopodobnego szczcia malujcego si na jego twarzy. No co? rozpar si w przypominajcym tron krzele pod cian. Nawet krtka spdniczka, nie moga w tej chwili zachwia jego gbokim zadowoleniem z siebie. Zawoa dwadziecia dziewczyn? Ka im zadrze kiecki, wszystkim naraz, co? Przesta si wygupia. No to po comy to cae ksictwo brali? Chcesz, ebymy ju dzisiaj dali chodu? Co? No po co to wszystko? Bierzmy up, przeamy przez mur i tyle nas widzieli. Bogowie, jaki up? Noooo... Ten dzbanek, zote drobiazgi, moemy jeszcze co rbn z korytarza. Zaan chwyci si za gow. No dobra. Mog im kaza przynie sakiewek, tyle ile zdoamy unie. I chodu! To ty si zgodzi na takie ryzyko, eby teraz gwizdn co ksiciu i ucieka przez las??? A po co? Sirius obrazi si nagle. Ja wiem, co ty chcesz. Chcesz, psiama, powiedzie im jak si nazywasz i eby ci ukamienowali. eby kady skryba za sto lat zna twoje imi. Zaan podpar si na rkach i tylko krci gow. Przypomnia sobie swoj wityni, mron zim, wilgotne karty ksig, ktre przewraca, ma karczm w zapadej wsi, gdzie przesiadywa wieczorami. Wanie, czego chcia? Zastanowi si przez chwil, ale nic konkretnego nie przychodzio mu do gowy. Sawy? Sirius mia racj. Ale chyba nie by gotowy na mier... jeszcze. Bogactwa? Znowu racja po stronie Siriusa. Jeli tak, to bra, co pod rk i nogi za pas. Istnia cie, malutki cie szansy, e im si uda. Ale to 185 przecie idiotyzm. Zosta tutaj? Niby tak, ale to znowu balansowanie na baaaaaardzo cienkiej linie. Po obu stronach przepa, i dalej nie sposb, bo lina drga coraz bardzie j, a tu jeszcze tygrysy lataj wok jak muchy koo gwna. Zaan potrzebowa pomocy. Ale nie przychodzi mu na myl absolutnie nikt, nikt na caym wiecie, kto mgby mu pomc w tej sytuacji. Co mwi ksi? spyta, eby zyska na czasie. Aaaaaaa... takie tam. O jakiej rozgrywce ale nie wypadao pyta w karty czy

w koci. Chodzi o gr w ludzkie gowy pomyla Zaan, ale gono doda: No a co z tob ma by? Kiedy powitaj ci na dworze? Mwi, e pniej. Najpierw trzeba porozmawia z tym czy z tamtym ksiciem, e, no... na razie niebezpiecznie Sirius wzruszy ramionami, robic wiatow min. Zreszt, wiesz jak to midzy nami ksitami, bez ustalenia kto i co, nie idzie ruszy do przodu. Nie uda si. Co? Zamiast nie idzie powiniene powiedzie nie uda si. O esz ty rozemia si chopak. Zaraz wydam prawo, e trzeba mwi nie idzie! Ustanowi prawo, a nie wydam. Wyda to moe donosiciel najbliszego przyjaciela albo ona ma. A zreszt... szlag z tym Zaan zagryz wargi pogrony w niewesoych mylach. Nie sdzi, e jest a tak le. Orion chcia rokowa z innymi rodami, eby oszczdzili syna? Mia wraenie, e to z gry skazane na niepowodzenie. Tym bardziej, e gra w ludzkie gowy jest gr pozbawion regu oprcz jednej jedynej: mw cokolwiek, a rb inaczej ni mwisz. No dobrze, a co z twoj dziaalnoci publiczn? No... Sirius zmarszczy brwi. Mam rzdzi tym, no, Biurem Handlowym. No bo w tej rozgrywce, co mwiem, to ju wszystko rozdane, a interes z tym handlem, to kiedy by wielki, ale teraz wszystko komu podpado. Moe podupado? Moe zgodzi si chopak. A eby ich zaraza wybia splun przez zby na gruby kobierzec. Ja bym chcia dosta jaki korpus wojska, bym si odznaczy w bitwie albo napad jakie pastwo i powybija obrocw do ostatniego. Biuro Handlowe powtrzy Zaan, puszczajc mimo uszu sowa tamtego. Biuro Handlowe. Sirius spojrza na niego podejrzliwie. No co tak midlisz, raz po razie? Niby o co chodzi? 186 Wyjani ci wszystko. Krlestwo Troy ma siedmiu Wielkich Ksit siedem rodw, z ktrych kady jest odpowiedzialny za jak cz polityki pastwa. Teoretycznie, tych czci do wadania jest te siedem: Armia Wschodu, Armia Domowa, Armia Zachodu, Stanicy i zaogi twierdz, Flota, dyplomacja oraz podatki i ca. Skarbem zajm uje si sam krl. Z grubsza biorc taki podzia uniemoliwia adnemu z rodw zdobycie nadmiernej wadzy i wpyww, ale to tylko teoria, rody koligac si albo spiskuj jedne przeciwko drugim, to waciwie wojna tyle, e prowadzona bez uycia mieczy... Zaan westchn ciko, przypominajc sobie o czym. le powiedziaem: to wojna, ktr rzadko prowadzi si przy uyciu mieczy, ale bywa i tak. Gdyby co zawiodo i kto zacz za bardzo wygrywa, jest jeszcze Rada Krlewska, wbrew nazwie stojca w opozycji do krla i waca losy wszystkich rodw. Rada to kapani, a kapani to... Zakon dokoczy Sirius. No... nie wprost. Ale blisko. A Zakon to ju miecze. Zaan potrzsn gow. Niezmiernie rzadko si do tego posuwaj, prawie nigdy. Im wystarczy tylko rozkaza komu. Na przykad jakiemu krlowi. Albo knu, ciachn cudzym sztyletem, dola trutki do zupy... Zaan umiechn si niezbyt wesoo. Bd pewny, e jak poczujesz sztylet w plecach, bdzie to sprawka ktrego z wielkoksicych rodw, a jak zupenym przypadkiem spadniesz z konia i zamiesz nog, ktra nie bdzie si goi i doprowadzi do mierci to Zakon. Albo jeszcze lepiej, jak powd zniszczy cae miasto w tym ciebie. Eeeee... wiem ja, co o nich ludzie szepcz. Nie. Rada moe i ciachn, czy raczej kaza ciachn. Bo Rada stoi nad krlestwem Troy. Zakon stoi nad caym wiatem. Ich metody s wiatowe. Sirius wzruszy ramionami. Bo to nie wszystko jedno? machn rk. A co to jest Biuro Handlowe?

Kiedy, dawno temu, pewien czowiek stworzy biuro, by suyo kupcom z Troy. Za krlewskie pienidze stworzy sie faktorii we wszystkich krajach, gdzie znano pojcie handlu i w ten sposb zbiera informacje. O cenach towarw? To te, tylko, e takie informacje zanim dotary do biura, byy ju mocno przestarzae. Zbiera informacje o wszystkim: o iloci plonw w danym pastwie, o koniunkturze na towary, o cach, o wielkoci stad krw, owiec... Bogowie! Na co to wszystko? No na przykad: jeli wiesz, e w kraju, z ktrym handlujesz wzroso pogowie owiec, to raczej gupio wysya tam wen, na pewno stracisz. Moesz jednak sprbowa 187 wysa noyce do strzyenia zwierzt, zarobisz, a jeli znasz wysoko ce i koniunktur na rne towary, moesz obliczy cay interes, siedzc spokojnie u siebie w kantorze. Ale... kiedy twrca biura umar, wszystko zaczo podupada. Tak naprawd to nikt do koca nie rozumia jego zamiarw. I niby ja mam wszystko naprawi? Nie. Ciebie tam wysyaj, bo to urzd pozbawiony jakiegokolwiek znaczenia. Orion myli, e tak ci ochroni, pewnie sam wyjedna to u Rady. Sirius spojrza na niego spod oka. Przez chwil myla nad czym intensywnie, a potem powiedzia: A ty jako dziwnie patrzye, kiedy ci powiedziaem o tym biurze. Zaan podnis gow. Przez chwil patrzy prosto w oczy chopca, potem odwrci wzrok. A moe ja... domylam si, jakie naprawd byy zamiary jego twrcy. Sirius rozemia si gono. I takim ci lubi powiedzia. Nie ma co sobie na pusto gowy ama nala wina do srebrnego kubka, a sam przytkn usta wprost do dzbanka. Zaan podnis kubek. Dobrze, poycz mi jeden z twoich piercieni, bo musz co zaatwi, a sam id spa. Jutro czeka ci wiele zaj. Sirius skoczy pi i znowu otar usta rkawem. Ruchem rki powstrzyma Zaana, ktry ju chcia powiedzie, eby nie robi tego przy ksiciu. Potem cign z palca piercie ze wspaniaym godem rytym w rubinie. Ten? Moe by. No to dobrej nocy chopak ziewn szeroko. Od tego gadania rzeczywicie pica mnie nasza. Odstawi dzbanek i powlk si w stron sypialni. Ktre to drzwi? zawaha si jeszcze. A, chyba te... Zaan dopi swoje wino. Wstawa wanie z zydla kiedy z sypialni dobieg go potworny wrzask i odgosy szamotaniny. Przeraony do granic moliwoci rzuci si do drzwi, ale stan jak wryty, kiedy ukaza si w nich wcieky Sirius trzymajcy za wosy zupenie nag dziewczyn. W drugiej rce chopak mia sztylet, ktrym godzi w jej szyj. Stj! O psiama! wysapa. Widziae zaraz? Zaan czu, e oblewa go pot. W ou bya. Ja j zaraz zarn jak prosiaka w chlewie. Ciiii... Stj Zaan doskoczy do nich i z pewnym trudem uwolni trzsc si dziewczyn z rk oprawcy. Spokojnie dziecko, spokojnie powtarza, patrzc w rozszerzone strachem, pikne oczy. Z trudem tylko powstrzymywa si od patrzenia w d, gdzie rwnie byy pikne rzeczy. Ksi mia cikie przeycia dzisiaj. Co do... Sirius machn sztyletem, ale nie sign odepchnity ramieniem skryby. Spokojnie, ju, ju, juuuu... odprowadzi nag dziewczyn z powrotem do sypialni. Id, po si, dziecko. Ksi zaraz przyjdzie w lepszym nastroju. Kiedy odwrcia si jeszcze niepewna, bezczelnie spojrza na jej ksztatne poladki. Potem, z pewnym alem, na powrt zamkn drzwi. Co jest, psiama? dopad go Sirius. Spojrza na niego z politowaniem. To naonica.

Jaka znowu zaonica??? chopak mocniej cisn rkoje sztyletu. W sypialni mi si zalga zaraza! To normalne, taki zwyczaj. Ja wam dam zwyczaj! Ty wiesz za co ona mnie zapaa jak si kadem?!!! Taki jej zawd. Chopak patrzy przez chwil naburmuszony, potem nagle zrozumia. Aaaaa... znaczy kurwa? Zaan wznis oczy ku powale. Nie. Naonica. No to ju nic nie rozumiem. Wiesz, psiama, za co ona mnie chwycia? No dobra Zaan zrezygnowa z dalszych wyjanie, nie chcc miesza mu w gowie. Niech ci bdzie. Kurwa. Tylko taka, co si jej paci ryczatem. Chopak, prychajc jak kot, schowa sztylet do pochwy ukrytej pod rozpitym ju ka anem. Schyli si, by podnie dzbanek, ale przypomnia sobie, e pusty, wic kopn go pod cian. Ciszej. adne ciszej, ty wiesz... Wiem, wiem. No id ju do niej. Chopak odwrci si gwatownie. Do niej?!! A po co? Noooo... Zaan szuka odpowiednich sw, zagryzajc wargi. To ona... ona... Sirius rwnie mia due trudnoci w sztuce wysawiania. Hej, ty nigdy z dziewk si nie pokadae, czy co? Jak nie? zaperzy si chopak. I to ile jeszcze razy... wiele razy, no... wyraz jego twarzy wskazywa, e nie bardzo wie, o co chodzi. Po duszej chwili jednak jaka myl bysna w jego gowie. Ach, ty pytasz czy ja... tego, no... chdoyem? Zaan nie mg si powstrzyma i parskn miechem. No co ty? Pewnie, e chdoyem. I to jak! Za mn kobiety... Dobra, zawsze musi by ten pierwszy raz Zaan klepn go w rami. Id, i daj si jej zapa za co zechce. 189 R Meredith obudzi si w jakim ciemnym pomieszczeniu wypenionym seri powtarzajcych si dwikw. Jego skoatana gowa nie moga rozpozna rda lub rde. Brzmiao to jakby kto nabiera co lepkiego z duego naczynia, rzuca gdzie, potem kad co cikiego i operacja powtarzaa si od nowa. Usiowa podnie gow, ale nage zawroty i torsje sprawiy, e lea dalej w tej samej pozycji. Ty patrz rozleg si czyj gos. yje jeszcze. Eeeee... odpowiedzia mu kto z wikszej odlegoci. Nawet jeli. Nie pocignie dugo. No co ty? seria dwikw urwaa si nagle. Syszaem, e niektrzy siedzieli tu sto albo i wicej lat. Do roboty! dalszy gos przybra na sile. Sto lat. Moe dwiecie? Seria dwikw rozlega si ponowne, powtarzajc si nawet w troch szybszym tempie. Sam syszaem, jak odkuli jedn cel. A tam staruch zasuszony, z brod po kolana. ywy? Eeee... ju nie. Ale robi kreski na cianie. Jak policzyli wyszo, e sto lat siedzia. Pewnie mu si poobrotao. To tu dnia od nocy nie odrni. Ja ci mwi. Meredith z trudem otworzy oczy. Pulsujcy bl pod czaszk sprawia, e znowu zebrao mu si na mdoci. Przed sob widzia tylko mur z niezbyt starannie ociosanych kamieni. Lea na boku odwrcony tyem do gosw ludzi. Gdyby zdoa si odwrci... gdyby mg tylko... Przesun rk, czujc szarpicy bl w okciu. Jeszcze troch... Przesun do, opar j na chropowatej powierzchni kamienia i pchn taki mocno, jak tylko zdoa. Bezwadne ciao drgno, a potem przewrcio si na plecy. Gowa Mereditha uderzya o jaki kamie, ale mg teraz patrzy. 190 Bogowie! Zamurowuj go. Widzia wyranie may otwr, w ktry zakonny ciura usiowa woy szufl z zapraw. Zamurowuj go ywcem.

Szufla nagle zataczya w powietrzu, zrzucajc wikszo swej zawartoci do wntrza celi. On patrzy! rozleg si krzyk. On na mnie patrzy! Daj amulet! Akurat. Patrzy na mnie! On ju nic nie moe druga gowa pojawia si na moment w otworze, ale zaraz znika. Muruj szybciej, to i patrze nie bdzie mia jak. On... On... No szybciej, mwi. Zaprawa wreszcie trafia na swoje miejsce. Potem pojawi si kamie. Jeszcze raz zaprawa, jeszcze jeden kamie i... Meredith pogry si w cakowitej ciemnoci. Nie mg wsta, nie mg si poruszy, by tak saby, e myli mieszay mu si w gowie. Sysza jednak, e prace za cian nie ustay z chwil skoczenia muru. Stawiali drugi mur? Moe ciana miaa by gruba? Na dwie... trzy warstwy kamieni? Bez znaczenia. Nie by w stanie sforsowa nawet jednej. A kiedy zaprawa zwie... Nie wiedzia, ile czasu upyno. Niby jak mierzy czas w kompletnych ciemnociach? Odgosy za murem cichy stopniowo. Potem wydawao mu si, e syszy jaki rumor, jakby kto zasypa, czy zawali prowadzcy do niego korytarz, a potem nastaa kompletna cisza. Meredith znowu zemdla. A moe zasn? Nie bardzo wiedzia, co si z nim dzieje. Kiedy ockn si, ponownie otaczaa go tylko cisza i ciemno. By zupenie obojtny. Umrze tu? Na pewno. To tylko kwestia... ilu? Trzech dni? Piciu? A ile ju mino? Sprbowa si podnie. Bl w miniach zela nieco, ale powrci zaraz, kiedy tylko usiowa si poruszy. Sprbowa usi. Mia zawroty gowy, ale udao mu si przy drugim podejciu. Przesun si na rkach i opar o cian. Odpoczywa duszy czas, a potem podnis donie do ust. Nie by w stanie uy gosu. Wyszepta sowo i tylko z najwikszym trudem utrzyma je w palcach wibrujce sabo a wykona znak. Leciutkie wiateko oderwao si od jego rk i poszybowao w gr. Byo bardzo sabe, ale i tak musia zmruy oczy. Dopiero po duszej chwili mg si rozejrze po celi. Bya wysoka mniej wicej na wysoko stojcego czowieka, szeroka i duga mniej wicej tak samo. W pierwszej chwili wydawao mu si, e adna ze cian, jak i podoga i powaa nie maj adnych otworw, ale po chwili dostrzeg, e si myli. Tu obok niego w posadzce widnia niewielki otwr, z ktrego unosia si lekka wo wapna. Troch dalej, na wycignicie rki po cianie spywaa struka wody i obok czego jeszcze. Zagryzajc wargi, przesun si troch w tamtym kierunku. Wycign rk, czu struk wody pomidzy palcami, ale nie mg zacisn doni. Nachyli si wic, usiujc nie straci rwnowagi i pi apczywie, a waciwie zlizywa wod wprost ze ciany. 191 Uspokoi si dopiero po duszej chwili. Rozejrza si wok tak, jakby mogo si co zmieni. Potem zanurzy palec w gstej mazi ciekajcej tu obok wtego strumyczka wody. Powcha go, a potem wzi do ust. Jaka gsta kasza? I zioa? Zakon nie chcia, eby umar. Mg y. Mg tu y. Bogowie! Chciao mu si paka. To, o czym mwi murarz, mogo by prawd nie by pierwszym czarownikiem schwytanym przez Zakon. Czy... Czy naprawd tamten y tutaj sto lat? Nie by w stanie wyobrazi sobie czarownika, ktry w tych warunkach zdoaby przeduy sobie ycie, ale... z drugiej strony... majc tyle czasu na przemylenia, na kontemplacj... Bogowie! Sto lat tak ndznej wegetacji? Zakopany gdzie pod ziemi. Bez nadziei, bez celu, bez jakiejkolwiek poci echy? W komrce tak maej, e nie mona w niej zrobi dwch krokw, bez wiata, bez... Chc wyj!!! krzykn nagle. Chc std wyj! Ratunku!!! Bdcie cicho, panie rozleg si czyj obojtny gos. Przestacie si miota, bo zaraz zrobicie co gupiego. Meredith szarpn si nagle, walc gow w mur za nim. wiato przygaso, ale zaraz rozbyso znowu, tylko troch mniej jasne. W przeciwlegym kcie celi siedzia znajomy chopak z kijem i tobokiem, umiechajc si drwico. Wirus! No i czego szale? wzruszy ramionami. Siedcie lepiej spokojnie. Jak bdziecie si szarpa, to wnet si z was zrobi wariat. Aaaa... a... jak si tu dostae? Meredith czu jak koacze mu serce. Ano, ciaa nie mam... tom przeszed przez mur. A ja... co ze mn?

Wy ciao macie, wic nie przejdziecie. Meredith zdy ju zapomnie jak ciko rozmawia si z chopcem. Czy... Czy mona std jako wyj? Wirus pokrci gow. Eeeee... Zaraz wyj. Albo to le wam tu? Wod macie. Kaszka z zioami tu pynie. Te zioa to po to, ebycie szkorbutu nie dostali. Niej d z wapnem, to wam mierdzie nie bdzie rozemia si nagle. y, nie umiera. Mylaem czarownikowi krcio si w gowie. e Zakon zabije. Zapanego czarownika za... zabij. A kto wam powiedzia, e od razu? Wirus rozoy rce. Posiedzicie tu kilkadziesit lat. Zrozumiecie, na co si porwalicie. To i zdechniecie potem sami. Meredith ukry twarz w doniach. Mia ochot wy. Uspokaja si dusz chwil. Cigle jeszcze nie do koca dotaro do niego, co z nim bdzie. Przecie musi by jakie wyjcie... Musi... Chopak skrzywi si bolenie. 192 Nie radz prbowa. Tam, skd pynie woda i ta... to maziste wistwo, jest labirynt. Zamienieni w mysz nie przejdziecie. Rychlej si udusicie. A tam wskaza podog d z wapnem. Nie ma zwierzcia, ktre go przejdzie. A woda uchodzi znowu przez labirynt. To puapka na czarownikw. Moge mnie ostrzec. Ta uwaga wyranie ucieszya chopca. Ostrzegaem, mwiem, alecie sucha nie chcieli. No to macie. Ten wasz Bg wystawi was jak psa w luaskiej rzeni. Dlaczego? Ano sprawa jest prosta chopak opar gow na zoonych rkach. Czarownik wyspy jest najpotniejszym czarownikiem na wiecie. Ale lata lec, wiat si zmienia. Kto wie, czy gdzie nie yje ju sobie czarownik jeszcze potniejszy. No to jak ma by? Przecie ten na wyspie musi by najwikszy. No to Bogowie posyaj co lepszych, eby si z nim zmierzyli. Wygra, ktry... to jego miejsce zajmie. A przegra... To Bg z nim... O, przepraszam to bez Boga ostanie. Nie moe by. Wirus znowu wzruszy ramionami. Powiedzia wam Bg ca prawd. Powiedzia, e wam nie pomoe na twarzy chopca pojawi si umiech. No bo i po co? Co to za prba z bosk ingerencj? Ale... On szczerze wam mwi. Wszystko wam powiedzia, a wycie si z nim zgodzili. Bo do koca jego sw nie zrozumielicie. Meredith podcign kolana i opar si na nich. To, co mwi chopak, mogo by prawd. Ale, przecie to narzdzie Za. To Wielki Kamca. A Bg? Tak, mwi prawd. Nawet Wirus przyznaje, e Bg mwi prawd. O co w tym wszystkim naprawd chodzi? Postanowi wybada chopca. A ty? Chcesz mi pomc? zawaha si. Pomoesz mi, jeli zgodz si suy Zu? Tak? Wirus machn lekcewaco rk. Jak dziecko mrukn. Mylicie jak dziecko. Wic mi wytumacz. Aaaa... chopak zniecierpliwiony pokrci gow. Po co macie suy Zu? Takich, co chc Zu suy, ju s miliony na wiecie. Po co jeszcze jeden? Chcesz, ebym przeciwstawi si Bogu? Wy? Bogu? chopak rozemia si zrezygnowany. To jakby mrwka powiedziaa: Dzi przeciwstawi si rzece. Cha, cha, cha... Siedzia tak duszy czas, to miejc si, to mruczc jakie niezrozumiae sowa. Meredith nie mg ich zrozumie, ale z ca pewnoci nie byy to sowa dla czarownika pochlebne. Wreszcie chopak podnis gow i popatrzy na niego. No moe i bycie si mi przydali. Moe... Chcesz, ebym powiedzia, e bd ci suy? A co mi po waszych sowach? wzdrygn si Wirus. Jak wiecie, ciaa nie mam. Zamy, e pomogem wam wyj, a wy mi wtedy powiecie: Obiecanki, cacanki, a gupiemu rado znowu si rozemia. Niby co mgbym wam zrobi? Pobi?

zamachn si, by uderzy czarownika i jego rka przesza na wylot przez twarz Mereditha. Nie czu nawet powiewu powietrza. Udusi? znowu, tym razem obie rce przenikny ciao czarownika bez adnego efektu. Oj, biedny, ja biedny... chopak uala si nad sob. Nie jestem czowiekiem, nie jestem Bogiem, nie jestem czarownikiem. Nie mam nawet ciaa, c za sromota. Jestem zwyk rzecz. Rzecz. Nawet wasz but ma lepiej, bo mona dotkn, wzu albo i czyj nos nim rozkwasi. Przesta. Ano mog przesta chopak rozpogodzi si nagle. Ale za to nie bd mia kataru, nie zapadn na dur, zbjcy nie mog mnie nawet pocaowa w d... Czego wic chcesz ode mnie? przerwa mu Meredith. Ano chc, ebycie zrozumieli, co wam Bg powiedzia chopak podnis do gry palec Bo on wam ca prawd powiedzia powtrzy z naciskiem tylko musicie j zrozumie. Jeeli dobrowolnie za mn pjdziecie, nie pod kar, ani nie za nagrod uwolnienia... to moe wam pomog znowu podnis palec. Pamitajcie, jeli cho w jednej rzeczy bdziemy si zgadzali, to moe... moe bdziecie mi przydatni. Ale co mam zrozumie? A to ju wasza rzecz. Czasu macie duo chopak rozemia si szczeglnie gono. Do zobaczenia... za rok! Wsta nagle i uton w kamieniu, zupenie tak, jak to uczyni przedtem na jeziorze. Nieeee! krzykn Meredith, usiujc si zerwa, ale obolae minie nie pozwoliy na tak gwatowny ruch. Nie... nie... nie... Nie wytrzyma tu roku. Nie wytrzyma tu roku! Nie wytrzyma tu ani chwili duej! Czarownik, stkajc z blu, miota si, krzycza, przeklina, potem siedzia osowiay, potem znw w miar przypywu si bi piciami w mur, a potem osun si i lea bez ruchu jak setki ofiar przed nim, w wizieniu Zakonu. 194 R Wizienie znajdowao si w porcie. Tu przy nabrzeu, gdzie rozadowywano statki, ku postrachowi gawiedzi umieszczono tych, ktrzy mieli najcisze przewiny. Przykuci acuchami do mola gnili powoli zanurzeni w wodzie po szyj. Jeli burza wpdzaa do portu wicej wody tonli, ale w upalne dni, jakich wikszo tutaj, nie byo dla nich zlitowania. Ot, moe jaki statek prowadzony przez zego sternika uderzy w kilku, wtedy znajdowali wytchnienie w mierci, ale to zdarzao si rzadko. Na poy ywe, na poy martwe gowy skazacw wtopiy si w pejza nabrzey i prawd powiedziawszy nikt nie zwraca uwagi na dochodzce stamtd jki. Zaan by pierwszym, moe od wielu lat wdrowcem, ktry przystan, by spojrze na walczce niemrawo z agodn fal postacie. A i to patrzy duej pewnie tylko dlatego, e niewiele dzielio go, by znale si pord nich. Wrd nich... Jeli si nie uda, bdzie poczytywa sobie za wielkie szczcie, jeli przykuj go z nimi. Nie liczy na to. C za biedni ludzie. By o krok, o wycignicie rki od normalnego wiata, ale bez adnej nadziei. Bez moliwoci powrotu do tego ycia, ktre kipiao wok, powodujc tylko zazdro odbijajc si w przeartych sol oczach. Potrzsn gow. A moe to w ogle nie ludzie? Przecie im si nie udao. Czy jeli przykuj tu jego, to ktokolwiek, choby jeden czowiek, jeden jedyny z caego wielkiego wiata przystanie obok, eby uali si nad jego losem? Nigdy. Nigdy w yciu. Nie mia nikogo i nikogo nie obchodzi jego ndzny los. Ruszy w kierunku waciwego budynku wizienia przylepionego do portowych magazynw. wietne miejsce. Kradniesz? No bo gdzie kra, jeli nie tutaj? To nie trzeba ci bdzie odprowadza daleko. Energicznie zastuka w obite spiowymi wiekami drzwi. Uchyliy si natychmiast. Prowad do dowdcy pokaza stranikowi piercie Siriusa. 195 Prosz za mn panie stranik ugi kark w ukonie. Ciekawe, czy nastpnym razem bdzie rwnie uprzejmy? Zaan widzia ju siebie prowadzonego do mistrza topora. Przez te same drzwi, przez ten sam niewielki dzi edziniec, te same schody i wskie korytarze. Ciekawe, jak ten sam stranik bdzie si wtedy zachowywa? Panie onierz otworzy wskie drzwi prowadzce do pokoju rozprowadzania.

Tdy. Zaan wkroczy do rodka pewnym krokiem gotowy pokaza piercie, ale dowdca warty by rozsdnym czowiekiem. Wiedzia, e aden stranik nie omieli si sprowadzi bez zapowiedzi czowieka o maym znaczeniu. Sta ju, wskazujc gociowi jedyne w pomieszczeniu krzeso. Panie? wykona prawie dworski ukon. Wida zwyczajny by wizyt ludzi lepiej urodzonych. Macie tu jakiego oszusta? wypali Zaan prosto z mostu, zajmujc nalene mu miejsce. Oj wielu, wielu panie. Chodzi mi o jakiego znacznego. U nas sami znaczni dowdca powtrzy ukon. Mao znacznych chostaj w stoach, znak wypalaj, a bardzo znacznych mistrz leczy z ich profesji, albo do m ola s przykuci. No to odkujcie jakiego. Dowdca umiechn si lekko. Zna panie, z daleka przybywacie pochyli gow, nie omielajc si patrze wprost na przybysza. Jak kto do mola przykuty, to ju na wieki. Nawet jakby syn krl a przez pomyk, to ju odku nam nie lza... Kady kto tam wskaza rk mae okno wychodzce na port to musi wiedzie, e ju nie ma dla niego poratowania. Jak go kuj, to on wie, e to ju na zawsze, e gow tam zoy. No, a tu Zaan wykona skomplikowany gest, ktry mia oznacza waciwe wizienie. Nie macie kogo znaczniejszego? Mamy dowdca wzruszy ramionami. Bra, wybiera, ile komu trzeba. No to daj kogo lepszego ni inni. I mistrza zawoaj. Dowdca pokoni si znowu i skin na czekajcego pod drzwiami stranika. Syszae? tamten ruszy biegiem. Dowdca zwrci si znowu do Zaana. Musimy zej do podwau powiedzia. Nie godzi si winiom na wiato wyj. No to prowad. Ruszyli w d, po drewnianych schodach owietlonych jedynie chybotliwym wiatem lampek oliwnych. Jeszcze niej lampki zastpiy pochodnie, wida wieo przez 196 kogo utknite w zaomach muru. Jak czsto goci tu wiato? pomyla Zaan, rozgldajc si wok, po celach wykutych w dziewiczej skale musieli by ju pod poziomem morza. Tylko niektrzy winiowie zasaniali oczy rkami. Pozostali siedzieli przykuci do cian, z otwartymi oczami, ale tak jakby niczego ju nie widzieli... Tutaj dowdca wskaza rozleg sal u samego kraca schodw. To on. Mistrz, kulejc lekko, podszed do nich. Jego lewe oko byo zupenie skaprawione, w prawym byszczay lady szalestwa. W jednej rce mia kaptur, w drugiej opask wida nie wiedzia, po co go wezwano. Panie? Zaan usiowa nie oddycha przez nos. Sodkawo-zgnia wo sczca si zewszd przyprawiaa go o zawroty gowy. Stranicy wlekli skd usiujcego si wyrwa winia. Spytaj go, czy zna oszusta znaczniejszego od siebie. Takiego, co go jeszcze nie zapali. Mistrz skin gow, zawizujc na gowie opask z otworami na oczy. Wszystko jasne. Odrzuci niepotrzebny kaptur. Szybko mam si sprawi, czy te wielki pan ma cierpliwo? Szybko. Ano mistrz zacz przygotowywa narzdzia. Dwch pomocnikw rozpalao ogie na podrcznym palenisku. Oni nawet nie mieli spojrze na wielkiego pana, ktry raczy odwiedzi to miejsce. To chyba cyn bdzie najlepiej. Jak? Ano powtrzy mistrz. To go rozetn i wrzcej cyny nalej do brzucha. Nie masz takiego, co by strzyma, a i najszybciej bdzie. Rb co chcesz Zaan zaj podsunite mu krzeso, ale odwrci je w kierunku ciany, nie chcc by wiadkiem przygotowa.

Panie, panie! rycza wizie, ktrego wanie mocowali do stou. Przecie ja wszystko wyznaem. Do wszystkiegom si przyzna. Zaan zerkn ktem oka na cele wychodzce na sal tortur. Ludzkie achmany przykute do cian byy zupenie obojtne. adna twarz nie odwrcia si w stron wiata. Bogowie! C za okruciestwo! Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaa! wy wizie przywizany do stou. Zaan zasoni uszy. C za okruciestwo trzyma ich tutaj... A jak przy wioz jego samego? Lata, cae lata w takiej celi, bez wiata, bez... Aaaaaaaa! Nie, nie nie!!! Jak mona skazywa tak ludzi? Jasne. Taki porzdek. Co innego wiedzie jednak, co innego widzie. Widzie... tak. Widzia siebie samego w identycznej celi, ale to ty lko wtedy, kiedy bdzie mia szczcie. Widzia te siebie w rkach mistrza. Jak mona? Jak mona... 197 Kolejny krzyk winia sprawi, e Zaan zerwa si z krzesa i pobieg na gr wskimi schodami. Przeby dwa pitra, o mao nie tracc butw. Dopad jakiego okna, moe strzelnicy dla kusz i wystawi gow, dopiero teraz mogc zaczerpn wieego powietrza. Oddycha gboko, usiujc si uspokoi. Czy istnia zbrodniarz wart takiego losu? Taki by porzdek. Taki by porzdek rzeczy. Tylko on, yjcy w oddaleniu, w witynnej izolacji, mg spojrze na to z boku. Panie dowdca stray przestpowa z nogi na nog. Nigdy w yciu nie zdarzyo si, by wielki pan zachowywa si w ten sposb. Skazaniec przyzna si. Powiedzia, e zna yjcego tu w porcie oszusta o imieniu... Przyprowad go przerwa mu Zaan. Ale... Panie! To stra miejska powinna... Zaan wyszarpn z kieszeni sakiewk. Poowa tego, co widzisz, bdzie twoja warkn zduszonym gosem, bo znowu zbierao mu si na wymioty. Przyprowad go i niech mistrz spyta go o to samo, co tego tu z trudem zaczerpn nowy oddech. Bdzie jak kaesz, panie dowdca skoni si, przygryzajc warg. Nie mia pojcia, czy jego dozorcy zdoaj schwyta sprytnego oszusta w porcie. Ale z kolei... Sakiewka bya gruba i dobrze wypchana. Mgby przecie pogada z dowdc stray w porcie. Poowa poowy to te duo. Znacznie wicej ni nic. Czekam w tawernie, w porcie Zaan z trudem odklei si od okna i ruszy w kierunku wejcia. Odnajdziesz mnie. Nie oglda si za siebie i stara si, w kadym razie w tym stopniu, w jakim byo to moliwe, nie oddycha. Dopiero na zewntrz otar pot z twarzy. Sta dusz chwil, usiujc si uspokoi. Zupenie nieruchomo, poza jednym gwatownym rytmem wdech, wydech, wdech, wydech... Ruszy w gb portu po zalanym socem polderze dopiero wwczas, kiedy uzna, e oczyci puca z wiziennej woni. Odnalezienie drogi nie byo trudne. W rwnym bruku, ktrym pokryte tu byo niemal wszystko wykuto starannie wspaniae drogowskazy. Duych rozmiarw penisy wskazyway ktrdy do lupanarw, amfory informoway jak trafi do winiarni. Innych znakw uwiecznionych w chodniku nie byo. Zaan wszed do najbliszej tawerny, zdziwiony, e o tej porze jest prawie pusta. Widoc znie zapeniaa si dopiero wieczorem. Usiad przy oknie, pozbawionym nie tylko szyby i framugi, ale i jakiejkolwiek okiennicy. Gospodarz nie pyta co go, sdzc po stroju i bladej twarzy, pochodzcy z daleka, chce zamwi. Bez sowa postawi przed nim naczynie do podgrzewania wody, mieszalnik i dzbanek wina. Zaan zignorowa boga to rzebione naczynie i mieszalnik. Wzi si od razu za wino. Dopiero teraz rozejrza si wok. ciany nie byy bielone, mikki, wypolerowany piaskowiec pokryway napisy, ktre pozostawili tu gocie. Jedne ostrzegay przed oszustwami waciciela lokalu, wy198 janiay, co i w jakich ilociach dolewa do czego, inne byy wyrazem obarstwa i opilstwa wieczn pamitk, kogo i kiedy wyniesiono po tym, co zjad lub wypi i, szczegowo, co si pniej dziao zarwno z osob, jak i rzeczami, ktre zostay spoyte. Jeli cho poowa inskrypcji bya prawdziwa, rynsztok przy wejciu musia by wiadkiem nieprawdopodobnych scen. Jeszcze inne, wyskrobane w popiechu lub niewyranie,

byy ledwie czytelne: Tu piem i tu ugodzony sztyletem umieram. Nie siadaj do gry z nieznajomym... albo: Ju wida stranikw. Donis pewnie Ardon. Bracia wypijcie za moj pami, bo poo gow pod topr. Zaan duszkiem wychyli kubek wina i spojrza za okno. Nie rozumia tego miasta. Przytaczao go swoim zgiekiem, rozmachem, wspaniaoci budowli i tym, paradoksalnie, e byo tak sprzyjajce, tak wietne, tak czarowne. Wspaniay port, byszczce w socu biae mury, portyki, kolumnady... Wizienie i Biuro Handlowe niedaleko siebie. Jedno obok drugiego. Bogowie! Dlaczeg o nikt nie domyli si, jakie naprawd byy zamysy twrcy Biura? Zaan by tam rano z piercieniem Siriusa. Rzdzcy nim stary czowieczek zasypa go stosami papierw, trajkoczc bez przerwy, e wszyscy go ignoruj, nikt nie docenia jego dziaalnoci, nikt nie wie, jak wana jest w handlu informacja, e faktorie we wszystkich pastwach ledwie zipi, bo brakuje pienidzy, kupcy nie chc paci, ksita nie chc paci, Rada nie chce paci, nikt nie chce paci i z braku funduszy to wszystko nie ma sensu... By zupenie nieszkodliwy. Zaan zapewni go, e pienidze rycho si znajd, i w dalszym cigu ma mieli stosy zupenie bezwartociowej informacji. Oczywicie nie uy wobec tamtego sowa bezwartociowa staruszek, jego ludzie i jego handel mogli by wietn zason. Drgn, widzc biegncego ulic dowdc wizienia. Stranikw ju wida. Wypijcie za moj pami, bo.... Opanowa si i machn rk przez okno. Wychyli jeszcze jeden kubek wina i otar usta. Panie dowdca stray, ktry wbieg do rodka, z trudem opanowa oddech. Zapalimy go. Czy mistrz... zawaha si. Panie, on zacz mwi, jak tylko zobaczy mistrza i tamtego drugiego. On... Co powiedzia? e zna wikszego od siebie oszusta, ktrego jeszcze nie zapali. Nazywa si Mika i mieszka... Jak?! Zaan zakrztusi si nagle, bo wydao mu si, e tamten powiedzia: Nazywa si Zaan i siedzi tutaj. Nazywa si Mika powtrzy stranik. Patrzy troch przestraszony na wielkiego pana. Mieszka na grze w tawernie Pod Zotym Osem. wietna nazwa pomyla Zaan. Idealna dla wszystkich oszustw. Dokadnie odliczy poow zawartoci swojej sakiewki i wrczy dowdcy wiziennej stray. 199 Czy mamy go zapa? tamten nie mg oderwa wzroku od tego, co trzyma w doni. Odejd. Dzikuj panie. Bardzo dzikuj, wielki panie wycofywa si tyem. Ju, ju Zaan dopi wino i rzuci na st srebrn monet. Przystan na chwil w progu, eby przyzwyczai oczy na powrt do racego soca, potem ruszy ulic, starajc si trzyma jej ocienionej strony. Odnale Zotego Osa nie byo trudno wszystko razem wzite byo w porcie: wizienie, Biuro Handlowe, obaj oszuci... Zastanaw ia si czy w grnym miecie, przy flankowanych kolumnami stoach, zadaszonych pasaach, na placach przed wityniami i wielu ryneczkach, toczy si w ogle jakie ycie. Czy tam nie ma oszustw? Ach s, s. Tyle, e wikszego znaczenia. Tam ycie jest polityczne, a oszuci bogato utytuowani. Wszed do niewielkiej tawerny, rwnie pustej jak poprzednia. Od razu ruszy zawieszony mi na bocznej cianie schodami do gry. Hej ty, pokj chcesz wynaj? tusty gospodarz wychyn z bocznej komory. To do mnie najpierw. Tu na dole! Milcz mrukn Zaan, ale po chwili zatrzyma si nagle. Powiedz mu, eby sprawdzi. Dom nie jest obstawiony. Gospodarz umiechn si lekko. Skd wiedzia, e dom nie jest obstawiony. Wida to byo wyranie. Nie czyni jednak wicej przeszkd. Korytarz na grze by bardzo wski i na co dzie chyba ciemny. Teraz jednak padao na wiato z otwartych drzwi, w ktrych sta, oparty niedbale o framug, mody czowiek. Wystarczy rzut oka na jego obojtn, pozbawion wyrazu twarz Zaan

wiedzia, e dobrze trafi. Bez sowa przepchn si obok niego przez drzwi i wszed do maego wntrza. W pokoju, poza kiem, nie byo adnych sprztw. adnej skrzyni, adnych rzeczy, adnych ukrytych przej nic, nie byo nawet koka w cianie, na ktrym mona by powiesi okrycie. Z koniecznoci usiad na ku. Mika tkwi cigle w drzwiach. Jedyna zmiana bya taka, e teraz opiera si o framug plecami, patrzc tpo przed siebie. Zaan obserwowa go za to bardzo uwanie. Wida byo, e nigdy nie pracowa fizycznie. Jego donie pokrywaa skra, ktra nie zaznaa dotyku siekiery, piy, mota ani wiosa. Nie zaznaa rwnie miecza, jeli ju o to chodzi. Kto to jest? zadawa sobie pytanie. Nie zna cikiej pracy, nie zna wojaczki, wic kto. Musi by dobrze urodzony... To dlaczego oszustwem si para? Kto go wyrugowa z majtku? Skrzywdzi? Albo to tylko ch bogactw... Nie. Kady dobrze urodzony by chciwy (zreszt wszyscy pozostali ludzie te byli), ale nie do tego stopnia, by ryzykowa a tak strasznie. Wic jak? Kto go skrzywdzi. Jego samego albo rodzin. Wszystko jedno. Zabrali im majtek albo zuboel i sami, albo... A moe starszy brat wygoni po mierci ojca? Co za rnica? Stojcy w drzwiach czowiek, tak czy tak, musia czu zapiek zo do wiata, ktry go skrzywdzi by idealny do planw Zaana. 200 No co tam odezwa si wreszcie. Co ciekawego po drugiej stronie framugi? Patrz, czy dobrze pomalowali mrukn Mika, nie odwracajc wzroku. Poszukiwaem sprytnego oszusta cign Zaan. Takiego, co nie da si zapa. Kogo? obruszy si Mika, ale jako tak niespecjalnie. Zaan unis donie w odegnujcym gecie. Mwiem, e poszukiwaem oszusta, a znalazem, ma si rozumie, krysztaowo uczciwego czowieka. Jasna sprawa. Niemniej, skoro ju jestem, chciaem zaproponowa ci prac. Mika wzruszy ramionami. Ani na moment nie oderwa wzroku od framugi. Chciabym, eby pokierowa Biurem Handlowym powiedzia Zaan. Akurat tamten nie okaza cienia zdziwienia. Znam si na handlu jak stara baba na robieniu mieczem. Tam ju s tacy, co si znaj na handlu. A ja mwi powanie. No co ty na twarzy Miki pojawi si ledwie zauwaalny cie umiechu. Po raz pierwszy te spojrza w kierunku siedzcego na jego wasnym ku czowieka. Delatora chcesz ze mnie zrobi? Nie chc, eby donosi Zaan urwa nagle i zmieni zdanie. Albo wiesz? Nie. Chc, eby mi donosi. Skrzywienie warg. Tak nisko upadem? Podsuchiwa, co kto szepcze w kiblu? Zaan zignorowa jego uwag. Chc, eby donosi mi o wszystkim. Co sycha u Wielkich Ksit, co nowego w Radzie Krlewskiej, co i o kim Krl rano powiedzia i... A moe sam cesarz Luan? zakpi Mika. A owszem: co sycha u cesarza, u ksicia Linnoy, u tyrana Symm, a nawet czy kto nie pierdn przypadkiem w zapadej gospodzie za Wielkim Lasem. Mika ju chcia si rozemia na gos, ale nagle wyraz jego twarzy zacz si powoli zmienia. Zacz wyobraa sobie te wszystkie faktorie Biura Handlowego, placwki w kadym miecie Krlestwa Troy, w kadym miecie na wiecie, tych ludzi acych za kadym kupcem, nioscych informacje o wszystkim, co si dzieje i, co najwaniejsze, majcych na to oficjalne pozwolenie. Powoli i u niego zaczo wita pojcie o prawdziwym celu twrcy Biura. O jego nieprawdopodobnym zamyle. Gono przekn lin. Eeeee... achn si. Ty wiesz, ile to bdzie kosztowao? Na biednego nie trafio Zaan podrzuci w doni piercie Siriusa, ale tak, eby tamten nie rozpozna goda. Aaaaach parskn Mika. Opowiadasz... me w ustach jakie sowa albo przeklestwa. Ale po chwili zapyta znowu: A niby co ja z tego bd mia? 201 Ano, jak to mwi Zaan wykona rk nieokrelony gest. Zamy tak sytuacj. Mwi oczywicie czysto teoretycznie, bo nie wygldasz na czowieka, ktry da sobie w kasz dmucha. Ale, moemy zaoy tak sytuacj: Na przykad kto, jaki wielki

pan, zrobi ci kiedy co zego... Moe nie tobie, moe twojej rodzinie, a moe to si w ogle nie zdarzyo. Mwi tylko hipotetycznie. Ale zamy. A ty zamiast gry palce, idziesz do niego. On ci poznaje, mwi: Ty psie, jeszcze ci mao? Wychosta ka, a ty: Pocauj mnie w dup, wtedy on: Cooooo?!! Ja ci, psie, pyku, marna istoto..., a ty, na przykad: bra go! mord w gnj i pra!... Zaan wyd wargi. Nooo... to oczywicie tylko taka hipotetyczna sytuacja. Prosz, nie bierz sobie do serca. Mika potrzsa gow. Milcza dugo, roztrzsajc co w swojej gowie. O dziwo wyraz jego twarzy nie zmienia si ani na jot. Zaan by ju skonny myle, e le go oceni. A ci wszyscy... powiedzia wreszcie. Ci co, hipotetycznie mwic oczywicie, bd, no jakby to powiedzie... ledzeni? podsun Zaan. No. Co oni na to? Chyba nie bdziesz si gono chwali na rynku? No ale... Mika pokrci gow. Twj pan nas ochroni? Zaan powoli pochyli si do przodu. Dusz chwil studiowa twarz tamtego, ale nie mg z niej niczego wyczyta. Co? Boisz si? paln na chama. Mika sykn jak w. Kurwa szepn zamykajc oczy. Kurwa!!! waln pici w drzwi, a zachybotay si trzeszczc. Ale nie wypady z zawiasw. Nie by ani w poowie tak silnym czowiekiem jak choby Sirius. Zaan jakby widzia samego siebie. Naraz jakby zobaczy ca swoj drog z Pnocy do Krlestwa Troy. Teraz ju wiedzia, jakich sw ma uy. Wsta powoli, prostujc koci. Jeste szczliwym czowiekiem mrukn, przekraczajc prg. Masz wybr umiechn si sodko i ruszy wzdu korytarza, nie ogldajc si za siebie. Albo ta karczma, nerwy, bezsilne zaciskanie zbw i pici, albo... doszed ju do schodw. Albo... moe mistrz umierania niedugo. Ale przedtem te nerwy, zaciskanie zbw i pici. Nie inaczej. Z tym tylko, e jak ju zaciniesz to... z tysica ludzi wiry lecie bd. miejc si cicho, schodzi ignorujc pytanie tamtego, kiedy si znowu zobacz. * * * 202 Zaan siedzia w sypialni Siriusa, drapic si w plecy. Odkd pamita, zawsze plecy swdziay go jak tylko zdarzyo mu si myle o pienidzach. Wychowany na witynnych ksigach wiedzia duo o wszelkiego rodzaju sprawach finansowych. Ale... O ile jego wiedza na temat stosunkw w krlestwie Troy, polityki, zwyczajw ludzkich wystarc zaa (przynajmniej na razie) do skutecznych dziaa w tych wszystkich dziedzinach, o tyle wiedza o obrocie gotwk okazaa si zupenie niepraktyczna. Tymczasem Mika reorganizowa Biuro Handlowe, kupowa ludzi na dworach, u kupcw, w stray i w wojsku... Kupowa ludzi w krlestwie Troy i w Luan, i w krajach, ktrych nazw sam nigdy nie sysza. Mika potrzebowa pienidzy. Mika rozpaczliwie i natychmiast potrzebow a caej gry pienidzy!!! Bogowie... Zaan robi, co mg. Skromne rodki Biura nie wystarczay waciwie na nic, poza utrzymaniem samych faktorii (dobre cho to). Sirius nie mg zrobi niczego oczywicie mia jakie pienidze, ale nigdy w rku. Wystarczyo, by mrukn, e czego chce, a natychmiast dostarczano t rzecz, nierzadko w kilku egzemplarzach do wyboru. Ale gotwka? Po co ksiciu gotwka, wszak wystarczy, e kae swym sugom. Ale sudzy nie utrzymaj Biura. Zaan zrobi wszystko, co w jego mocy. Za wyudzane rodki Wielkiego Ksicia zaoy piekarni, ktra wytwarzaa ciasteczka rozprowadzane w amfiteatrze podczas przedstawie zdoby nawet wyczno (ot, co znaczy suga Wielkiej Osoby). Kaza wyciska cytryny do wody i sprzedawa wraz z winem za brzowego od kubka przechodniom, w upalne dni. Kupi kilkudziesiciu szewcw i psim swdem, powoujc si na kogo tylko mg, zaatwi dostawy sandaw dla armii. Kupi kamienioomy i zaatwi dostawy budulca dla robt publicznych przy drogach. Kupi tartak, ktry spon nastpnego dnia i na tym troch wpad... Mimo to zarabia tyle, e w swoich witynnych czasach nie mg przypuszcza, e jakikolwiek czowiek na wiecie moe mie tyle

pienidzy. Ale dla Biura to wci byo mao. To byo jak ziarenko piasku w ogromnym dole, ktry mia by wypeniony po brzegi. No co tak dumasz? zdenerwowa si Sirius, sczcy wino z rozanielonym wyrazem twarzy. le ci, czy jak? A le. No to zabierajmy ca t twoj gotowizn i w nogi. Ta. api nas drugiego dnia i... Sirius westchn ciko i machn rk. No to zostajemy i bawimy si dalej. Zaan zerwa si na rwne nogi. Ty naprawd mylisz, e oni wszyscy rozum postradali?! Jacy wszyscy? Ci wok. Ksi i reszta. Mylisz, e oni rozum dali za psi postaw? 203 Chopak wzruszy ramionami. Mamy coraz mniej czasu Zaan usiowa mwi cicho, eby nie usysza aden ze sug. Po tym, czego dowiedzia si od Miki o atwoci werbunku wrd sucych, coraz czciej apa si na tym, e mwi szeptem. Zaraz nas odkryj! No to chodu. Zaan zaama rce i opad z powrotem na zydel. Dusz chwil me przeklestwa, potem splun na wzorzysty kobierzec i rwnie machn rk. Aaaaaaaa... powiedz jak byo na Radzie. Przecie przed chwil mwiem zdziwi si chopak. Powiedz jeszcze raz. O esz ty. No to, ten no, niby mj ojciec... Nie mw nigdy niby! Nawet jak jestemy sami!!! Sirius pocign kolejny yk wina i dugo gulgota nim w gardle. Widzc jednak, e nie rozbawi towarzysza, powrci do opowieci. No, przedstawi mnie Radzie Krleskiej... KRLEWSKIEJ! KRLEWSKIEJ! W rodku tego sowa jest litera W!!! I musi by j sycha! Oj, no nie poprawiaj mnie cay czas. Zaan zakry twarz domi. No i kontynuowa chopak. Wszystko byo fajnie, bardzo si wszyscy cieszyli. Zaan zgi si tak, e gowa dotkna kolan i zakry si ju caym ramieniem. No co? Nawet powiedzieli, e niezadugo mam by przedstawiony na dworze. No co?! Mj niby... tfu! Mj ojciec powiedzia tam przecie, e pki co, przeprasza, za mj jzyk i manewry... Maniery. A co za rnica czy manierki, czy inne bukaki? Bo niby przebywaem wrd barbarzycw i warunkw. Pewnie: w barbarzyskich warunkach. No. Czy co tam... A ja na to, eby mi dali jaki korpus albo armi, to podbij Luan i wtedy zobacz. O Bogowie! Nie powiedziae tego? Prawda? A co? I jeszcze, e jak chwyc tego gwnego z Rady za jaja to suche zostan rozemia si Sirius. Tyle lat przy wiosach... Ma si rk, nie? artujesz? Prawda? No. Z tymi jajami to troch tak. A o pienidzach? O pienidzach nic nie mwili? e niby mamy im w ap da? Sirius wybauszy oczy, szczerze zdziwiony, bo nawet jemu zaproponowanie apwki Radzie Krlewskiej wydao si troch przesadne. Nie. 204 W jak ap?! wrzasn Zaan, ale zaraz si skonfundowa. Suchaj, przecie poza specjalnym powitaniem uczestniczye w normalnym posiedzeniu Rady. Moe mwili co o handlu, o koniunkturze, cenach. Sirius myla intensywnie duszy czas. Nie. Bogowie.

No czekaj. Mwili... chopak zmarszczy brwi, usiujc sobie przypomnie. Mwili, e handel... e handel... no! e handel tego... Co? Aj, no nie pamitam. W kadym razie podwysz podatki. Bogowie! Na co? Na ziarno. Jest dwadziecia siedem od sta, a bdzie dwadziecia dziewi od sta. Zaan myla intensywnie. Podwyszenie podatkw na zboa. Co to oznacza? Koniunktur? Jest za duo, wic zdawimy wymian. Czy upadek? Jest mao, zacznie si import, wic zarbmy na tym. A moe chodzi o ca? Suchaj powiedzia po chwili. Troy importuje, czy eksportuje ziarno? Psiama. Co? No, sprzedajemy zboe, czy kupujemy? Nie wiem. Jeli przewiduj koniunktur, to trzeba zboe kupi. Ale podatki? Jeli bd wysze, to trzeba sprzeda. Zaan nie mia adnych spichrzw, ale przecie mg sprzeda sam informacj. Tylko komu? Bogowie! Nie mia pojcia o handlu. Zaraz, po co sprzedawa przysza mu inna myl. Moe przywiza kogo do siebie na stae? Jakiego kupca? Nie zna adnych kupcw. A poza tym jaki przypadkowy handlarz mg si okaza czowiekiem niezbyt sprytnym. Wic kogo? Aaaaaaach! Nagle dozna olnienia. Jak strza z uku w sam rodek tarczy. Lichwiarz! Potrzebowa lichwiarza! Dobra powiedzia gono. Wzywaj kuzynw. Idziemy. Jakich? Paacowych czy ulicznych? Idziemy do miasta. Syn Wielkiego Ksicia nie mg si oczywicie pojawi na ulicy sam. Ale te w adnym wypadku nie mona byo chodzi z obstaw. Co to Krl, ktremu naley si wita, czy jak? Z drugiej strony kady jednak przechodzie mg nastawa na wysoko urodzon osob. Zwyczaje krlestwa Troy reguloway t spraw bardzo precyzyjnie. Nie moe by towarzyszcych onierzy ani zbyt licznych sug? Nie ma sprawy. Kady jednak moe chodzi po ulicy w towarzystwie rodziny. Wynajmowao si wic ludzi sprawnych w mieczu i nadworny heraldyk robi z nich blisz lub dalsz rodzin, nierzadko sigajc o tysic lat wstecz. Panowie kuzynowie zbrojni w miecze (w kocu kady moe chodzi z mieczem, gdzie chce to wycznie jego sprawa), prowadzc weso dyskusj 205 (to wymg) towarzyszyli bezcennej osobie na kadym kroku. Oczywicie nie wypadao z nimi wchodzi gdziekolwiek (na przykad do innej wysoko urodzonej osoby). Przecie to brak manier pojawia si w cudzym domu z uzbrojonymi ciko ludmi. Zwyczaj regulowa i to. Byy dwa zestawy rodzinne. Jeden uliczny, przypadkowo z mieczami. Drugi paacowy, ktry stanowili kuzynowie o wiele lepiej wyksztaceni, znajcy etykiet, pozbawieni mieczy. Mieli tylko sztylety i byli bardzo bezczelni. Niezmie nnie od lat omielali si wyjmowa z rk swoich wysoko urodzonych kuzynw wszelkie napitki i jado, i po chamsku prbowa jako pierwsi. C za upadek obyczajw... Paacowi kuzyni Siriusa potrafili si lepiej zachowa ni on sam. Z ulicznymi kuzynami chopak jednak zaprzyjani si szybko. Zaana natomiast niezbyt lubili jedni i drudzy, ale nimb sugi Zakonu sprawia, e, przynajmniej na zewntrz, starali si go akceptowa. Zaan obawia si jednak, czy zdoaj zadouczyni niecodziennej, jak mniema, probie. Myli si. Kiedy opucili ju paac i jkajc si powiedzia, e Ksi ma pewn spraw do... hm... tego, no... lichwiarza, na wszystkich twarzach odbio si je dynie zrozumienie. Jest taki jeden przy Malowanym Portyku powiedzia smagy chopak z duym zakrzywionym mieczem i wojskowym noem przy boku. Zna on wysoko urodzonych. Niejedno widzia. Nie, nie Zaan skrzywi si lekko. Wolabym... hm... wolelibymy kogo mniej wiatowego. No nie ma sprawy. Do wyboru do koloru. Kuzyni rozemieli si gono. Stolica Troy syna z kupcw i lichwiarzy. Kto, eby mia duo... no wiecie czego... i nie pyta i... by na uboczu. Chopcy spojrzeli po sobie. Bdzie Zyrion dobry? Nie?

Haale? Margento? Albo ten, spod Wysokiego Sadu, jak mu?... Zyrion! uci ten sam smagy chopak. Tylko on w dzielnicy od... zawaha si nagle patrzc na Zaana. No od... To za dzielnica doda inny. no... od... Od kurew doda kto odwaniejszy. No to chodmy. Ruszyli szybko. Kto poyczy Siriusowi dugi paszcz z kapturem, pod ktrym mg ukry swj ksicy strj. Chopcy skupili si wok Siriusa lunym krgiem, a kiedy opucili dobre dzielnice, zacienili krg tak, e ledwie mg i, eby nie potkn si o ich nogi. Na razie jednak nie wida byo niczego zdronego. Dopiero po dobrych kilkunastu modlitwach wkroczyli do dzielnicy rozpusty, przy ktrej port, ktry tak kiedy zafascynowa Zaana, mg uchodzi za witynny dziedziniec. Dziewczyny z lupanarw, widzc eskort... tfu! rodzin zakapturzonej osoby nie atakoway jednak, 206 a przynajmniej nie ze wszystkich stron naraz. Zaan czu, e jeszcze kilka modych kobi et zrobi do niego min niewinnych witoszek i nie wytrzyma. Rzuci si do najbliszego domu, eby trwoni fortun. Spuci oczy i zacz liczy kroki. Nie by osamotniony. Modzi kuzynowie, te do czsto mylili krok. Sirius gwizdn par razy. Chcia rozchyli kaptur, ale najbliszy kuzyn zdecydowanie naciga mu go na gow. Stolica Troy syna nie tylko z kupcw i lichwiarzy. Zaan o mao co nie przeoczy momentu, kiedy zwarta grupa skrcia w wski zauek. Dopad ich dopiero w momencie, kiedy zatrzymali si pod ciemnymi drzwiami ze wzmocnionych desek. Smagy chopak z caej siy kopn w drzwi, a potem poprawi. Bdzie tu doda jakby to wyjaniao jego zachowanie. Zaan zastuka duo grzeczniej. Zostajecie tutaj doda. Nie moe by, my w takim miejscu... Zostajecie, psiekrwie! sykn Sirius. Funduj kademu dziewk i jeszcze po zotemu na gow! Aaaaaaaaaa... chralne westchnienie byo najprawdopodobniej aprobat poczyna modego ksicia. W tym momencie drzwi uchyliy si nieco. Smagy chopak z zakrzywionym mieczem poprawi nog tak, e otworzyy si na ocie. Prowad do pana! Zaan, biorc przykad, odepchn sug i wkroczy do wskiego korytarza. Sirius ruszy za nim, usiujc powstrzyma kuzynw pchajcych si z tyu. W kocu jednak udao si domkn wzmocnione drzwi. No co jest? rykn Zaan na sucego. Na jednej nodze, psia jucho! Suga, gnc si w ukonach, poprowadzi ich wzdu korytarza, a potem w gr, wskimi schodami. Kamienny dom z tak zbudowanymi przejciami przypomina raczej twierdz ni cokolwiek, co miao mie jakikolwiek zwizek z handlem. Strome schody, na ktrych mg si zmieci tylko jeden atakujcy naraz, grube, porzdnie okute drzwi na ich szczycie pozwalay broni domu dugo, nawet podpalenie niewiele by tu pomogo. Po co zreszt podpala? Ewentualni rabusie raczej nie dla pustej zemsty mogliby nastawa na gospodarza. A poza tym... Pewnie jaki podziemny korytarz lub przejcie pozwalay uj w por ze wszystkim, co byo pod rk, podczas gdy napastnicy jeszcze dugo po tym koataliby do zabitych drzwi. Suga, z pewnym trudem, odsun cik zason z kutego na ogniu eliwa i wpuci ich do niewielkiego pomieszczenia, gdzie siedzia Zyrion. Zaana uderzy kompletny brak sprztw w caym pokoju, poza niewielkim stoem i wsk aw. Zupenie jak u Miki pomyla. Co oni tu wszyscy, na nag powd si gotuj? 207 Witam Zyrion skoni gow, oceniajc goci. Ogld musia wypa dobrze, bo wsta powoli, opierajc si na stole. By opasy, wrcz tusty, jego wielkie cielsko wylewao si znad paska, dosownie rozdzierajc skromn szat. Jedynie mae, ukryte w fadach tuszczu oczka przelizgiway si byskawicznie, studiujc wygld i ubir przybyszw. Duej zatrzymay si tylko na czerwonym kosmyku, ktry wymskn si spod kaptura Siriusa. No jak tam? zapyta Zaan z paska, naladujc troch ton dworskiego rzdcy.

Jak sprawy id? Sdzi, e zostanie zalany potokiem sw, w ktrych lichwiarz przedstawi swoj sytuacj jako tragiczn, interesy jako fatalne, a zdrowie jako wrcz ju niebye. Dzikuj Zyrion powoli skin gow, zaskakujc swojego rozmwc zupenie. Wida zwyczaje trudnicych si lichw na Pnocy i na Poudniu nie miay ze sob wiele wsplnego. Pewnie ci zaskocz kontynuowa Zaan. Nie przyszedem niczego poycza. Raczej chciabym co ofiarowa. Twarz grubasa pozostaa nieruchoma, jednak jaki nieuchwytny wyraz kaza wiadczy, e w najmniejszym stopniu nie jest zaskoczony. Zupenie jakby nikt nie przychodzi tu poycza. Sytuacja robia si coraz bardziej gupia. Wszyscy trzej, nie wyczajc bd co bd ksicia, stali mierzc si wzrokiem. Jako dziwnie byoby zacz teraz mwi o tajnych informacjach handlowych. Zaan zrobi ruch jakby chcia wyj, na szczcie Sirius szturchn go ponaglajco, bo zaczynao mu si nudzi. Pozwalao to, jako tako przynajmniej, zachowa obraz rozsdnego sugi, ktry le ocenia gospodarza i niecierp liwego pana, ktry, mimo wszystko, kae zaatwi interes. No dobrze powiedzia Zaan, rzucajc w bok spojrzenia, niby to piorunujce modego ksicia. Chc sprzeda pewn informacj. Brwi Zyriona powdroway do gry. Ze wszystkiego, co dziki temu uzyskasz, dasz mi cztery czci od caoci. Dla siebie wemiesz jedn cz. Zyrion ju chcia si rozemia, tak niesychana bya bezczelno propozycji. Jedn cz przeciw czterem! Co za... Wzrosn podatki na ziarno z dwudziestu siedmiu od sta na dwadziecia dziewi... Zyrion zamar w p niedokoczonego umiechu. Bogowie!!! Bogowie!!! To przecie gra... Gra... Gra zota!!! Z trudem odzyska oddech. Zaraz... A jeli to jego wrogowie chc go przywie do zguby? Nie... Ten drugi tutaj to przecie syn Wielkiego Ksicia, przed domem stoj jego kuzynowie adna z osb, z ktrymi si zadawa, nie mogaby przecie nawet w najmielszych marzeniach wynaj syna Wielkiego Ksicia! Temu wszak suya osobista wizyta tak wysoko urodzonej osoby. Przekonaniu go, 208 e chodzi wycznie o pienidze. I eby trzyma mord zamknit na trzy skoble! Std to rozliczenie cztery do jednego. Bogowie! Jaka aska! Jakie szczcie, e wybrali wanie jego. Zastanawia si, czy upa na kolana, ale jakie resztki zdrowego rozsdku, ktrym kierowa si w interesach powiedziay mu, e nie zostaoby to dobrze odebrane. Gdzie mam dostarczy zoto? spyta, przeamujc nag sucho w gardle. Przyl po nie. Ton sugi ksicia nie budzi wtpliwoci. To prawda! To prawda! Interes jego ycia wanie si ziszcza. A na jakie ziarno nao... odway si spyta, ale Zaan przerwa mu ruchem rki. Domyl si. A kiedy ogosz? Nic wicej nie powiem Zann ruszy ku drzwiom, otworzy je i przepuci ksicia przodem. Dziaaj szybko rzuci na odchodnym. Zyrion dugo po ich wyjciu sta cigle w tej samej pozycji, zupenie jakby ba si, e najmniejsze poruszenie obudzi go z najpikniejszego snu w jego yciu. Czu jak dziwn sabo w nogach, serce bio mu tak mocno, jakby zaraz miao stan. Wreszcie przemg si, otar pot z czoa i usiad na awie. Ju mrukn. Niewidoczne dotd, ukryte w bocznej cianie drzwi otworzyy si nagle, przepuszczajc jego wiernego sug i szeciu zbrojnych. Tych lichwiarz pchn do najniszej komnaty, by sprowadzili jego pisarzy i by odtd aden z nich nie opuszcza adnego pisar za, choby na mgnienie oka. Kwity, jakie bd sporzdza, musz pozosta tajemnic tak pilnie strzeon, e przy nich sam krl mgby si wydawa osob pozostawion samej sobie na pastw losu. Panie? suga zgi si w ukonie, kiedy zostali sami. Suchaj mnie dobrze. Kupisz na targu najwiksz jawk, jak tylko znajdziesz.

Tylko eby bya moda i tusta! Zaprowadzisz j do wityni i zoysz na ofiar dla Wszystkich Bogw. I nie licz si z pienidzmi. No ju, biegnij! Zyrion zamilk i pogry si w rozmylaniach o jakich niebotycznych kwotach, ktre stan si jego udziaem. Suga podszed, co prawda, do drzwi, ale nie zamierza opuszcza pomieszczenia. Zbyt dobrze zna obyczaje swojego pana. Czekaj rozlego si po chwili zgodnie z przewidywaniami. Jawka to chyba przesada. Kup barana. Tylko wielkiego i tustego! No biegnij, biegnij ju. Gra zota! Gra zota... ale szczcie! Co za traf! Czekaj! Waciwie po co Bogom baran? Kup koguta. Wiedzieli do kogo si zwrci. Taaaak... On to zaatwi. Do niego zote lgn, jak nie przymierzajc rzepy do psiego ogona. Nie, kup kur po raz kolejny zmieni zdanie Albo nie, kurczaka. Tylko, eby nie by za tusty. Albo... Wiesz co? Kup jajko i zanie je do wityni Zyrion nagle obliza wargi. A zreszt po co masz biega tam i nazad? Kup jajko i ugotuj mi na kolacj. Teraz dopiero stary sucy skin gow i ruszy, eby wypeni powierzon mu misj. Zyrion nie utrzymywa przesadnie przyjacielskich stosunkw z Bogami i raczej wychodzi na tym dobrze. 210 R Achaja zwinnie zeskoczya z wysokiego piargu. No, psiama zruga j Hekke mwiem, e jak skaczesz, nogi razem! To se pokrwawi kajdanami odkrzykna, uderzajc oskardem w obrabian ska. Lepiej pokrwawi ni zama, idiotko! Dziewczyna zignorowaa go. Uderzya ponownie, wyszczerbiajc kamie i jeszcze raz, w to samo miejsce... Potny fragment oderwany od macierzystej skay potoczy si wprost pod jej nogi. Odskoczya, eby jej nie uderzy, potem kucna i zagarna go do olbrzymiego kosza, gdzie miaa ju poprzedni urobek. Schylia si, zarzucajc sznur na rami i bez wikszego trudu wstaa z ciarem na plecach, ktry przecie, jeszcze nie tak dawno, nie dawa si w ogle unie z ziemi. Nie bierz tyle, bo kosz zniszczysz! warkn za ni Krtki. Nie strasz! ruszya w stron wygadzaczy, wyprzedzajc wlokcych si niewolnikw. Nawz pomylaa pogardliwie. Ju dawno skoczy si dla niej czas, kiedy z najwyszym trudem wloka si jak oni, kiedy czua zawroty gowy przy wikszym wysiku, kiedy czas pracy duy si tak, jakby graniczy z dugoci samego ycia. Achaja bya teraz silna, zwinna, gibka i sprawna. Zahartowaa si dziki pomocy swoich opiekunw, ktrzy umoliwili jej przetrwanie najciszego, wysysajcego wol i siy okresu. Teraz bez przeszkd moga pracowa cay dzie. Byo jej wszystko jedno, czy uderzeniami oskarda rozbija ska, czy ley w zaciszu ziemianki, obserwujc gwiazdy mrugajce w wejciowym otworze. Ju nie mdlaa po zwaleniu si na swoje legowisko, nie zapadaa w nico, teraz normalnie zasypiaa. Potrafia skaka, biega w kajdanach (no... nazwijmy to umownie biegiem), potrafia sama o siebie zadba, walczc, przy pomocy oskarda, zwykego kija czy choby pici. 211 Zrzucia adunek i przykucna przy omszaym kamieniu przyniesionym przez kogo innego. Obrcia go z zaciekawieniem. Miaa racj! Jaki pacan nie zajrza pod spd, a tam przecie... pezay biae, grube i tuste robaki. Rozemiaa si, pakujc je sobie do ust. Jeden z psw patrzy na to z podaniem. Rzucia w niego kamieniem. Ach! Miaa dzisiaj szczcie. Obok robakw wia si dua gsienica. Skd ona tutaj, na pustyni? Achaja przyjrzaa jej si pod wiato. Wiatr przywia? Woya j do ust wraz z reszt robakw. No popatrz Krtki i Hekke wywalili obok na ziemi zawarto swoich koszy. Siksa znalaza jedzenie i nie podzieli si z nami. Mam dla was jaszczurk przerwa jej gwizd obwieszczajcy koniec pracy. Jaszczurk. Akurat. Zza opaski okrconej wok bioder wyja martwe zwierz. O! Znalazam przy tym gazie, ktry rano rozbijalimy. Nie musiaa tumaczy, dlaczego jej wczeniej nie pokazaa. Byszczce podaniem oczy patrzyy na ni ze wszystkich stron. Hekke rozejrza si wok i znaczco podnis swj kij. Nikt nawet nie drgn.

No! powiedzia Krtki. Ty id po nasze porcje, a my z dziewczyn skoczymy do spichrza, eby czym okrasi t jaszczurk. Dobra, tylko nie bradziarzcie tam dugo rozemia si Hekke. Bo obiad wystygnie! Karze machn rk. Codziennie powtarzasz ten sam dowcip. Daby wreszcie spokj. Skin na dziewczyn i ruszyli w stron prowizorycznych szaasw zajmowanych przez sugusw. Spichlerz wbrew pozorom wcale nie by tak niedostpny, jak wydawao si reszcie niewolnikw. Krtki zna wszystkich pracujcych tu ludzi i prawie wszystkich fagasw. Kilku z nich zaproponowa gr w kubki, ale ci odmawiali wiedzc, e jest wytrawnym graczem. W kocu znalaz jednak frajera. Oczywicie, nie mia co postawi przeciwko mce, ktr proponowa tamten, wic kupczy wdzikami Achai jak stary alfons z portowego burdelu. Dziewczyna umiechaa si lubienie, pragnc podbi stawk. Nie byo niebezpieczestwa wbrew pozorom. Krtki gra dobrze i umiejtnie oszukiwa. Ju po chwili wracali do ziemianki, niosc pene garcie mki. No i widzisz, maa gdera po drodze. Umiesz ju y. A rok temu bya jak niemowl odstawione od piersi... To ju rok min? Aaaaa... bdzie z rok. Kto by tam liczy dokadnie. Karze wskoczy do ziemianki, wysypujc up na malutk szmatk. Systematycznie strca z doni nawet pojedyncze ziarenka. 212 Tak, emy wczoraj o tobie rozmawiali wyzna. Mdra jeste, silna, talent masz... No i emy doszli, e moe dobrze byoby ci nauczy. Znaczy jak przey, jak walczy i w ogle... No, esz szlag by was! dziewczyna rwnie skrupulatnie wysypaa na szmatk swoj mk. Przecie nic innego od pocztku nie robicie, tylko mnie uczycie. Aaaaaa... takie tam. Jak kogo zabi kijem, jak oskardem, jak goymi rkami, jak nogami, jak acuchem na nogach... To nie wystarczy karze usiad, opierajc si o cian ziemianki. Posuchaj mnie uwanie. Mwiem ci kiedy, e Hekke to szermierz natchniony. Jeden z kilku na wiecie! On mgby ci nauczy, jak naprawd walczy. Ja mgbym ci pokaza rne sposoby. eby przynajmniej moga sama chodzi po obozie. Pki co, twj tyek jest zbyt cenny, eby puszcza ci sam. A to zawsze kopot. Poradz sobie! Gwno sobie poradzisz. Jak si rzuci piciu, samym kijem nie poradzisz. A jak ci zjedz w jakim kcie, bo w kocu jedyna ju, ktra zostaa delikatna, dobrze wykarmiona i nie ykowata, to nawet potem nie bdziesz moga usi i zapaka nad swoim losem. Hmmmm... moemy ci nauczy... ale czy chcesz? Pewnie! Nie wiesz, co mwisz. To nie bdzie ani atwe, ani przyjemne, ani nawet... Krtki zawaha si przez chwil. Nigdy nie bdziesz ju tym samym czowiekiem. W sensie, e nie bd niewolnic? wietnie! Niewolnic bdziesz zawsze! Widz, e si nie dogadamy, wic pytam w ciemno: chcesz? Chc! No dobra, eby potem nie byo pretensji karze pokiwa smtnie gow. Poka ci teraz pierwszy sposb. wietnie. Nie przerywaj! Sied i suchaj. Od dzisiaj nasuchasz si wykadw, oj nasuchasz... Krtki splun zamaszycie. Pamitaj zawsze o jednym. eby nie wiem jak bya dobra, w mieczu, w sztylecie, czy trucinie... Wygrywasz nie w walce. Wygry wasz tu wskaza na swoje znieksztacone czoo. Wygrywasz we wasnej gowie, w sobie. Nie ma sensu walczy, jeeli z gry nie zapewnisz sobie wygranej. Oczywicie, kadego moe na ten przykad chwyci w, znienacka, z tyu... trudno co poradzi. Ale jak ci bestia nie walnie w szyj, musisz przey, choby obcinajc sobie nog. Musisz chcie zwyciy. Musisz nie ba si strat. Musisz w kadej chwili by gotowa powici dokadnie wszystko, co masz, razem z sam sob, by postawi to na jedn kart... Ale t kart musi by tuz! Wygrywasz jeszcze przed sam gr albo po tobie. Nie ma sensu gra, jeli nie wiesz, czy wygrasz! Widziaa, jak graem w kubki z fagasami. Gdybym 213

by osem, to bym stawia twj tyek w uczciw gr, ale ja nie poszedem tam, eby gra, ja poszedem tam wygra. Nie ma sensu walczy. Jest sens tylko zwyciy. Nigdy nie id z nikim walczy. Id go zabi! I tyle mdroci... Miae mi pokaza jeden sposb. No to ci poka. Zamierzam zagra, ale nie gra. Ja ju wygraem. Zapewniam ci, maa, e zjem jutro dwie porcje, a nie jedn! Bo ju wygraem. Wygraem, zanim siadem do gry. Jak to moliwe? Karze westchn ciko. Przecie ci tumacz... No dobra, powolutku. Jak przyjdzie Hekke, zagram z nim w kubki. Pewnie nie bdzie chcia, bo wie, e jestem w tym dobry. Ale si zgodzi, z tym tylko, e to on bdzie wachlowa kubkami. Ja go znam, wiem, e bdzie oszukiwa, jak tylko si odwrc. I w porzdku, wykorzystam to. Ja si odwrc, a ty bdziesz patrzya tylko nie wprost, obserwuj jego rce spod oka. I mi powiesz, co zrobi. To wszystko? spytaa dziewczyna nieco rozczarowana. Nie bj si. Jak powiedziaem, e zjem jutro dwie porcje, to zjem, cokolwiek si nie stanie na niebie i na ziemi. Wiem to z gry. Nie musieli czeka dugo. Hekke przynis ich porcje, przez krtk chwil zapanowaa cisza, a potem karze, wylizujc swoj misk, zacz gr. Co maa ta jaszczurka... Ty co? Smoka chcesz znale na tej pustyni? Eeeeeee... Zaraz smoka. Mwi, e na trzech nie starczy, eby si naje. No to ju. Kopn ci w zadek, zanim spadniesz z powrotem, my ju zjemy. Moe zagramy? Hekke rozemia si na gos. W kubki? No nie ma sprawy, stawiam dwa pierdnicia przeciw... Boisz si? przerwa mu Krtki. Ja? Ja ciebie??? Dobra! Ale ja wachluj! Karze prychn lekcewaco. W ciemno: moja porcja jaszczurki, przeciwko twojej! Hekke zebra ich miski, odwrci do gry dnem i pod jedn z nich woy podniesiony z ziemi kamyk. Podnis jeszcze cztery inne kamyki i dwa wrczy Krtkiemu. Swoje pooy przy miskach. To jest moja jaszczurka i moja jutrzejsza porcja. Wchodzisz? Karze pooy obok swoje kamyki. Jestem. Moja porcja jaszczurki i moja jutrzejsza porcja z przydziau. Hekke pooy donie na odwrconych do gry dnem miskach. 214 Patrz uwanie zacz je przesuwa, zamieniajc miejscami. Szo mu to rzeczywicie sprawnie. Po chwili jego ruchy stay si jeszcze szybsze. Patrzysz?... nagle podnis donie. Teraz. Ktry obstawiasz? Karze nie waha si ani chwili. Wskaza rodkow misk. Tutaj. Jaki grymas pojawi si na twarzy Hekkego. Tu? Tak, wskazaem rodkow! Krtki wycign rk, eby sprawdzi, ale Hekke chwyci go za nadgarstek. Czekaj. Stawiam dodatkowo... podnis jeszcze dwa kamyki i pooy je obok tych, co ju byy w puli jeszcze dwie porcje! Nie moesz dodawa w trakcie gry. Mog! Jeste mi winny dwie porcje. Pamitasz jak si zaoylimy? Karze przygryz warg. Nie waha si jednak dugo. Dobrze schyli si, eby podnie dwa kamyki dla siebie, a w tym czasie Hekke zamieni rodkow misk z t, ktra leaa po prawej. Zamieni! krzykna Achaja. Zamieni!!! Co? karze podnis si byskawicznie. Zamieni rodkow z praw! Nieprawda broni si Hekke. Co jej si przywidziao. Ktra bya w rodku? spyta Krtki. Ta! dziewczyna wskazaa na misk, ktra teraz bya po prawej. T wskazae.

Dobra. Trzymaj j palcem! Trzymaj, eby znowu nie podmieni. Karze spokojnie ju podnis swoje kamienie. Stawiam... Niczego nie stawiasz przerwa mu Hekke. Jeste mi winny dwie porcje. Przegrasz jeszcze dwie i przez cztery dni nie bdziesz jad. Umrzesz. Gwno z takim stawianiem. Ja wygram. To si jeszcze okae. Nie moesz stawia swojego ycia. Krtki przygryz warg. Potem spojrza na dziewczyn. Jeste pewna, e podmieni? Tak! Waciw trzymam palcem! Karze wyszczerzy zby. No dobra! Achaja, stawiaj swoje dwie porcje, jeli jeste pewna. Dziewczyna porwana hazardem schylia si po dwa kamienie (cigle jednak trzymajc waciw misk) i woya je do puli. 215 Stawiam. Stawiam dwie porcje! Hekke umiechn si smutno. No to odkryj mrukn. Dziewczyna podniosa misk i zamara w osupieniu. Miska bya pusta. Jjj... Jak to? Krtki westchn ciko. Ano... tak to. W uczciwy sposb oszukalimy ci, maa. Bya przekonana, e gram z tob, a tymczasem gralimy, ja i Hekke przeciwko tobie. Obaj. Ale po co? Inaczej nie postawiaby swoich porcji przy tak dowiadczonych graczach jak my. Musiaa by przekonana, e lepszy jest z tob. A ja celowo wskazaem pust misk, Hekke je zamieni, eby sdzia, e rozszyfrowaa oszustwo. Obie miski, ktre zamienia, byy puste. Ale... przecie mwie, e wygramy. Nie mwiem niczego takiego. Mwiem, e zjem jutro dodatkow porcj, jedn bo Hekke zje drug. Reszt dopowiedziaa sobie sama i daa si poprowadzi jak na sznurku. A ja tymczasem ci nie okamaem, tyle tylko, e nie powiedziaem caej prawdy. Gra toczya si nie o nasze porcje, bo bylimy umwieni, ale o twoje reszta to tylko przykrywka. Dziewczyna namylaa si dusz chwil. Potem machna rk. A niech was. Bd jutro godna. I pojutrze te. Jeli jednak jeste mdra, wycignij z tego nauk! Obaj rozemieli si. Krtki zabra si za przygotowanie jaszczurki. Ja te co ci poka powiedzia po chwili Hekke. Zwolnijcie z t nauk rozemiaa si dziewczyna. Inaczej umr z godu. Krtki klepn j w tyek. Uwaaj na kade jego sowo szepn. Warto! Suchaj uwanie, bo ani mi si ni powtarza Hekke rozpar si pod, cian przyjmujc wygodn pozycj. Wiesz ju pewnie od Krtkiego, co to jest szermierz natchniony... Aaaaaa... i tak nie masz pojcia, ale mniejsza z tym. Moemy wyrni kilka rodzajw ludzi wadajcych mieczem. Abstrahujc od chamstwa, najniej stoi onierz. Ot, nauczyli par chwytw, ze dwie zastawy, dwa, trzy ciosy i ju puszczaj w pole. Nie o to zreszt chodzi, eby byle odak wada mieczem jak mistrz, po pierwsze nie ma prawdziwego miecza, po drugie pewnie zginie w pierwszej bitwie, wic nie opaca si szkoli, po trzecie, w szer egu jest tok, wic i tak nie ma gdzie popisa si swoimi szermierczymi zdolnociami. onierz to dno szermierki. On ma si w kupie rzuci na wroga i zgnie go mas, a nie fechtowa. Ty jeste ksiniczk, uczyli ci mistrzowie, przy ktrych instruktorzy fech216 tunku w wojsku mogliby, co najwyej, podawa kalafoni do czyszczenia ostrzy. Kadego onierza pokonasz w czasie krtszym ni czas potrzebny na zaczerpnicie oddechu. Pokonasz... ale czy wygrasz... to ju inna sprawa. Nie sdz, eby bya w stanie pokona dwch, trzech onierzy naraz, mimo, e kady z nich z osobna mgby ci buty czyci. Masz technik, masz niesamowity talent, jeste mdra, zdolna, ale... Pomimo twoich

wszystkich przej, nie jeste w stanie powiedzie, na przykad: zjadam niadanie, zabijajc w trakcie czterech ludzi, w tym osierocone, lepe dziecko... Wino, ktre piam , byo lekko nadpsute... Jeszcze nie. W zwizku z tym, trzech dowiadczonych onierzy pokona ci, jeli uderz naraz. Ale idmy dalej. Wyej ni onierz w sztuce fechtunku stoi szlachcic z prowincji. Owszem, zdarzaj si wrd nich samorodne albo i szkolone talenty, ale, oglnie rzecz biorc, mona zaryzykowa twierdzenie, e poradzisz sobie z kadym z nich z osobna. Dwm ju nie strzymasz. Zakadajc normalny rozwj wypadkw... Ale to dopiero drugi stopie wtajemniczenia, idmy dalej! Wyej stoj ksita, znaczniejsza szlachta i ci z prowincjuszy, ktrzy albo byli nauczeni przez zawodow cw, albo sami rozwinli swj talent po rnych rozrbach, pacc wasn krwi za nauk. Moe wygrasz z jednym takim, moe nie. To twj poziom. Majc dwa pojedynki z ludmi tej grupy, zginiesz albo w pierwszym, albo w drugim. Wyej dupy nie podskoc zysz. Oczywicie moesz mie szczcie i przey nawet trzy razy, ale nie na szczciu opiera si sztuka fechtunku! Ona opiera si na zabraniu szansy przeciwnikowi. Suchaj uwanie. Wyej ciebie stoj zawodowcy: czy to instruktorzy fechtunku na dworach, czy to najmici, czy szlachta, ktra zarabia honorowym zabijaniem na ycie ma si rozumie wasne, cha, cha... Taki czowiek zaatwi ci, nawet nie pocc si za bardzo. Widziaem ludzi, ktrzy zabijali wzrokiem. Podczas pojedynku popatrzysz mu w oczy i taki sukinsyn ju ci ma! Jak w! Nie zna chwytw, nie zna parad, ani zwodw... Popatrzy ci w oczy i dzieje si co dziwnego... on potrafi ci przekona, e ju po tobie. Samym spojrzeniem! S te tacy, co jed po wiecie, ucz si tu i tam, poznaj rne takie tajnik I lepiej si z nimi nie mierzy. Ale powiem ci te, e taki czowiek nie yje dugo. Zawsze, prdzej czy pniej, trafi na lepszego od siebie i ju po nim. Ale i oni nie sto j najwyej. Nad nimi s mistrzowie szermierki. Mistrz zaatwi ci, zanim zdysz wyj miecz z pochwy, zanim zdysz pomyle, e chcesz si z nim zmierzy. Widzisz mistrza, ktry nie jest po twojej stronie, pisz testament, jeli zdysz. Dwudziestu onierzy ci nie ochroni. Ach, onierzy... Dwudziestu najmitw ci nie ochroni! Choby wok ciebie zebraa si sama mietanka szlachty dobrej w mieczu, choby to byo dwudziestu rycerzy Zakonu, pole swj los Bogom i wiedz, e nawet wstawiennictwo Bogw ci nie pomoe. Ale i nie oni najwyej... S jeszcze szermierze natchnieni... Ludzie, ktrzy nie przegrywaj, ktrych jest kilku na wiecie, ktrzy nie mierz si ze sob, chyba, e absolutnie musz. Wiesz, kto to jest szermierz natchniony? To czowiek, ktry nie liczy przeciwnikw. Wiem, co mylisz, jak dwudziestu rzuci si na takiego, to przecie 217 nawet rk nie nady machn... Bzdura! Owszem, teoretycznie jakby dwudziestu, ach, dwudziestu, niech czterech rzuci si naraz to po nim, nie ma tylu rk po prostu... A le to si nigdy nie zdarzy. Wiesz, co to jest rzuci si we czterech naraz? Tego nawet ry cerze Zakonu nie potrafi. To znaczy, e dwch z tych czterech umrze, a i trzeci pewnie nie przeyje... We taki przykad. Znajd tu czowieka, ktry zgodzi si z tob uderzy jadowitego wa go rk. Uderzycie we dwjk! Naraz! W zginie, ale i jedno z was zginie... Przecie w dwch naraz nie chwyci. Ilu chtnych znajdziesz? Powiesz pewnie, e nie ma zagroenia ycia, wic nikogo nie zmusisz do tej idiotycznej prby. He! Wyobra sobie tak: stoisz we dwch z najbliszym przyjacielem w jaskini, a do was w peznie, a wy goli, bez szat, bez narzdzi. Wiadomo mier. Ale po co we dwjk macie gin? No to mwisz, e idziecie na wa i naraz go piciami uderzacie. Jedno z was zginie, w zginie, drugie wychodzi swobodnie. Ile znasz osb, z ktrymi takie co zrobisz? A ty sama... Nie cofniesz si w ostatniej chwili, dumajc, e przyjaciel wa uderzy, a ty chykiem, chykiem, z boku i pa, pa... i jeszcze go popchniesz... Tak s amo jest z t teori, e czterech naraz si rzuci. Dam sobie gow uci, e si nie rzuci. A je tego od razu nie zrobi, to szermierz natchniony czterech mistrzw wyrnie, zanim pomyl, e gupio jednak wybrali. Podejcie do prawdziwego szermierza jest jak podejcie do wa... Kto zginie. Jeli za dugo bd si napastnicy waha, zgin wszyscy. A nie chodzi mi o czas mierzony modlitwami, nie o czas mierzony oddechami. O mru

gnicie oka mi chodzi! Powiem ci jedn rzecz. Kiedy szermierz natchniony Virion dosta kontrakt od cesarza Luan. Mwi cesarz: Krlestwa Pnocy za bardzo na nasz granic nastaj. W ostatniej bitwie legion Moy odwrci szal na swoj korzy, tylko tysic osb, sami weterani, kiedy wszyscy pierzchli, oni ostoj zwycistwa naszych wrogw... Nie chc widzie wicej legionu Moy.... I pojecha Virion do Krlestw Pnocy. Dwudziestu kilku tylko ludzi z nim byo. I obrazi miertelnie dowdc legionu. A honor przecie nakazuje, by rodzina stawaa w szranki razem z kad ze stron. A dla oficera rodzin jego wojsko. I tysic osb stano przeciw Virionowi jednej nocy. Mia dwudziestu kilku ludzi nie chcieli ich dopuci, ale musieli, tam sam cesarz podpisem stwierdzi, e to jego synowie, cha, cha, adoptowani. Ile to jest tysic przez dwadziecia pi? Czterdzieci! Wyszo, e jeden szermierz Viriona musia zabi czterdziestu onierzy weteranw. Jednej nocy! Stanli w szranki, jeden po drugim. Czy wiesz, jak szybko trzeba zabija, eby zabi czterdzie stu wprawionych ludzi? Szybciej ni bierze si oddech jednym ciosem!!! Virion i jego synowie zabili cay legion... Jednej nocy!!! Bo Virion to szermierz natchniony... A zbje, ktrych naj jako rodzin, to byli mistrzowie. Wiesz, co to s zway trupw? Nie poetyckie, nie w przenoni. Czy wiesz, co to naprawd zway trupw? Byem tam, gupi szczeniak. Pierwszym dziesiciu ciem gowy. Virion odcign mnie na bok i powiedzia, ebym si nie wygupia, bo nie na pokaz robi. By dla mnie 218 jak prawdziwy ojciec... nie adoptowany. Ale co mi tam, ja mody, przed moim mieczem najwiksi panowie gowy pochylali, nie suchaem... Byem lepszy i lepszy. Sam Virion powiedzia, e jestem szermierz natchniony. A pewnego dnia, opowiada ci Krtki, Nolaan naprzeciw mnie stan. Daem si wystawi jak dure, o zakad wielmow poszo. A wszyscy oni moi przyjaciele, tacy sami modzi, narwani, bogaci... Ja wesoy byem, wietna kompania, Nolaan kostyczny, wyniosy, nikt go nie lubi. Zdawao si, gardzi wszystkimi. Nie stawa w szranki na pokaz, nie zabi caego legionu. Musieli go tolerowa, bo sam dobrze urodzony, ksi, wszystkie rozumy pojad, uczony jak mdrzec... Tyle, e przyjaci nie mia. Ja miaem. Zote gry mi obiecywali, jeli go zabij Pewnie i to bym przetrzyma, ale durnie jeszcze pozakadali si midzy sob, kto wygra. No i stan Nolaan naprzeciw mnie. Intryga bya, e nie mg si wywin. Wbi miecz w ziemi, e niby zbyt powolny jestem, e zawsze zdy wycign i mnie nabi, a ja gupi... Zamiast si cofn i postawi go w gupiej sytuacji, niby co ma zrobi, postpi za mn, ale wtedy bez miecza, albo zosta, a wtedy zaraz by wszyscy krzyczeli, e si boi... Ja gupi rzuciem si na niego. Jednym ciosem chciaem skoczy, jak odaka, liczc, e szybszy jestem i modszy... Jego miecz w ziemi... Taaaaaa... Wycign swj miecz, wytrci mj, chwyci mnie za wosy i zmusi, ebym przed nim uklk. Potem splun i poszed. A moi przyjaciele, co potracili fortuny, sprawili, e teraz drog cesar sk buduj z niewolniczym pitnem na dupie. Zawsze pamitaj o jednym, maa... Walczysz dla siebie, zabijasz dla siebie... Szybko i sprawnie. Nie walczysz po to, eby wsz yscy widzieli, jaka jeste dobra, eby ci podziwiali. Hekke podnis dwa lece w kcie kije i rzuci jeden z nich dziewczynie. Chod wskaza jej wyjcie z ziemianki. Za duo gadam. Czas co pokaza. Wyszed pierwszy. Gwiazdy na niebie drgay w gorcym powietrzu, ktre oddawaa pustynia. Robio si coraz chodniej. Nad caym obozem zalega cisza czasem przerywana tylko okrzykiem kogo, komu nie powioda si nocna wdrwka w poszukiwaniu ywnoci i kto sam sta si upem dla innych, a nawet sam ywnoci, bo i takie wypadki miay tu miejsce. Hekke stan naprzeciw dziewczyny w klasycznej, dworskiej postawie szermierczej, z kijem przy boku, zamiast miecza, w lekkim wykroku, z praw doni opuszczon swobodnie przy udzie. No dobra. Sprbujmy wyobrazi sobie tak sytuacj. Stoisz naprzeciw mnie i musisz mnie zabi wszystko jedno, wyzwaem ci, wiesz, e nie ma innego wyjcia... obojtnie. Powiedz, co zrobisz. Nooo... Jeste wyszy, wic wybior taktyk...

Nie, nie przerwa jej Hekke. Mw od pocztku, wszystko, co bdziesz robi. Opisz kady ruch. Noooo... Najpierw wyjm miecz z pochwy. 219 Po co? Dziewczyna oniemiaa na moment. Sucham? Powiedziaa, e wyjmiesz miecz. Pytam po co? No jak mam walczy bez miecza? A kto ci powiedzia, e masz walczy? Achaja potrzsna gow. Ty. Nie. Ja powiedziaem ci, e masz mnie zabi. Zabi, a nie walczy. Bogowie. Jak mam ci zabi bez miecza? Hekke wzruszy ramionami. Obojtnie jak. Skocz i wydub mi oczy, wbij palce do uszu, sprbuj zama mi kark, wyrwij tchawic, sprbuj zagry. Jak bdziesz wyciga miecz, dasz przeciwnikowi szans na wycignicie swojego. Jeste na tyle szybka, eby wygra ze mn? Nie sdz Hekke tumaczy cierpliwie. A wyczerpaem tylko najprostsze moliwoci... Moesz si rozpaka, klkn i prosi o ask. Jeli zrobisz to przekonujco, przeciwnik na pewno podejdzie albo, eby na ciebie naplu, albo, eby kpi, albo z jakiejkolwiek innej przyczyny. Jak stanie nad tob, bdzie mia opuszczon gow wtedy wsta i obiema rkami byskawicznie walnij go od dou w brod... Zamiesz mu kark jak nic. Bogowie! Jak to bdzie wygldao, jeli na dworze zaczn paka, bo kto mnie wyzwie? Na jakim dworze, do zasranej mierci??? Powiedzielimy se jasno, e do koca ycia zostaniesz niewolnic! Nie masz honoru, jeste nikim. Twoje jedyne zadanie to przey, a jak to osigniesz, twoja sprawa. Wszystkie metody dobre! Lepiej, eby to szybko zrozumiaa. Dziewczyna wzruszya ramionami. Mylaam, e bdziesz mnie uczy fechtunku, a nie zabijania nogami i zbami. Bo bd, ale pewne podstawy s takie same w kadym rodzaju walki. Zabij! Zabij, a potem bdziesz si zastanawia, czy prawidowo wykonaa przejcie Brasa z waciwymi przydechami. Potem sprawdzisz, czy wszyscy si z ciebie miej, czy uwaaj ci za tchrza, czy przeciwnie, za cwan juch... Powiem inaczej, jeli przeyjesz, bdziesz miaa moliwo zastanawiania si, czy zrobia dobrze. Jeli zginiesz, bd pewna, e ten, co ci zaatwi, nie bdzie paka... No dobra, za duo ju gadam. Naucz ci jednej rzeczy na pocztek. Poka jak trzymasz miecz. Dziewczyna uja niesamowicie ciki kij, ujmujc go mocno praw doni przy usztywnionym nadgarstku. Do dupy Hekke postpi krok do przodu i wytrci jej kij leciutkim uderzeniem swojego. Nawet nie zdoaa spostrzec, jak to zrobi. Wykrcony nadgarstek pul220 sowa blem. Nie tak. Podnie rk do oczu i patrz: masz kciuk, dwa pierwsze palce i dwa drugie. Nazywa si to kciuk, przd i ty. I przd i ty to para palcw miecz trzymasz trzema palcami, kciukiem i przodem lub tyem, reszta tylko blokuje. Bogowie... Jak to? Achaja nie moga uwierzy, e mistrzowie fechtunku uczyli j le. Tak to. Ujmij rkoje tak: kciuk z gry, przd z dou i ty znowu z gry. Dziewczyna niezdarnie ukadaa palce. Kij ciy jej coraz bardziej, niezbyt moga go utrzyma trzema palcami, tym bardziej, e tylna para waciwie nie braa w tym udziau, usztywniaa kij swoimi grzbietami i bolaa coraz bardziej. O widzisz. A teraz przerzut. Dwoma pierwszymi palcami podrzucasz miecz tak, eby ostrze leciao na ciebie a zatoczy prawie peny uk, jednoczenie unoszc rk. Teraz trzymasz rkoje dwoma tylnymi palcami, przednimi i kciukiem tylko blokujesz. Dziewczyna wykonaa przerzut. Miecz Byskawicznie znalaz si w innym uoeniu przedtem trzymaa go z dou, celujc w gr, teraz trzymaa go z gry, celujc w d. Ale wietne rozemiaa si. Tak mona przej kad gard. Hekke te si umiechn. Widzisz? To jest dugie przejcie atwiejsze w wykonaniu, ale troch zbyt

wolne. Wolne? Przecie zrobiam to byskawicznie. Tak ci si tylko wydaje. Teraz krtkie przejcie. Ujmij rkoje odwrotnie. Strasznie nienaturalna pozycja dla palcw, wic uwaaj. Kciuk i pierwsza para z gry, druga para z dou, masz? Znowu trzymaa miecz od dou skierowany ostrzem ku grze. Teraz lekkie podniesienie rki przy jednoczesnym rozlunieniu palcw i miecz sam lduje w pozycji z gry na d, ty go tylko usztywniasz palcami. Szybkie, nie? No, ale co z tego? Przecie tak nie mog walczy. Dlaczego? Prawie nie trzymam miecza, trzy wykrcone palce nie wystarcz. Kady dure mi go wybije przy... Przed chwil trzymaa ca doni, tak jak ci nauczono, a mimo to wybiem ci miecz bez problemu. Ach... ty... Ty jeste dobry w tym jak zaraza. Ty te bdziesz dobra. Przez najbliszy rok wicz chwyty i si palcw. Rok??? No dobra, nawet po roku nie bd w stanie odbi cudzego ciosu, trzymajc miecz trzema palcami. A kto ci kae odbija? Hekke unis brwi. Po co? To jak? Mam si nie broni? 221 Nie masz si broni tumaczy cierpliwie. Masz atakowa. Posuchaj: w caej sztuce fechtunku nie ma nawet pojcia obrony dziewczyna chciaa zaprotestowa, ale Hekke unis rk. Suchaj: broni si gorszy przed rwnie zym. Zapamitasz wreszcie, e nie chc, eby sza z kimkolwiek walczy? Masz pj i go zabi. Od razu. Bez wywijania mieczem, jak nie przymierzajc cepem! Zabijaj od razu, rkami, zbami, nogami, napluj mu w oczy, zabijaj czymkolwiek. Jak ju dotkniesz miecza, to nie po to, eby macha na wiwat. Zabij! Zabij od razu, na przykad tym samym ruchem, ktrym wycigasz miecz z pochwy. Sru chwyci swj kij i uderzy dziewczyn w szyj tak silnie, e upada na piasek, nie mogc zaczerpn tchu. I ju po przeciwniku. Nie wywijaj mieczem i sztyletem, bo prdzej obetniesz sobie uszy ni cokolwiek osigniesz! Jeli wyjmujesz miecz, zabij kogo i schowaj go z powrotem! No, ale... dziewczyna cigle na klczkach masowaa sobie szyj. Krcio si jej w gowie. No, ale czasem... Jeli tylko dopucisz moliwo, e jednak czasem, przypadkiem, kiedy... kto ci zmusi do obrony, to ju po tobie. Lepiej zajmij si szorowaniem garw. A... jeli spotkam mistrza? Mistrza pokonuje si si woli. aden z tych, co ich widziaem, nie zna jakich strasznie wyrafinowanych chwytw, przej czy zwodw. Oni zabijali przeciwnika zanim tamten zrozumia, o co tak naprawd toczy si gra. Suchaj, do walki ludzie staj z rnym nastawieniem. Jedni sdz, a moe mi si uda przey nie uda si, to ju trupy jeli trafi na zawodowca. Inni myl pofechtujemy si, zobaczymy kto lepszy, a potem si okae, co i jak to te trupy, jeszcze przed walk. I s jeszcze inni, myl: zabi, zabi, zabi albo w ogle nie myl o niczym szczeglnym, po prostu zabijaj. I chodz sobie po wiecie, nie majc czsto pojcia, co to jest przejcie Brasa, co to prawidowy przydech, ani jak waciwie przenosi ciar z jednej nogi na drug. Wiem, czytaa kroniki rycerskie, a tam si a roi od opisw: wykona piruet i p zwrotu, unoszc wietlist kling oszuka przeciwnika, ktry rwnie podnis rk... Ostrze w d, pobrt, przerzut miecza do drugiej rki i... krew zdrajcy chlusna na podog! Bzdety!!! Bzdety!!! Kompletna bzdura! Co on baletmistrz, eby taczy? Jeli tak wyrolowa przeciwnika, to kim by? Czarownikiem? Co robi przeciwnik, podczas kiedy on wykonywa te wszystkie zwroty, przerzuty, taneczne kroki? Spa? Chla wino? Czy z pannami si zadaw a? Dlaczego w tym czasie nie zabi naszego bohaterskiego rycerza? Moe nie mg? No to, co ten rycerz? Dorwa trzyletnie dziecko z mieczem i usiek, pierwej si popisujc? Sprbowa by taki bohater ze mn. Przy pierwszym piruecie i drugim plsie nie mgby si ju doliczy dziur we wasnych pucach... Kurwa ma! To wystpy cesarskiego baletu czy zabijanie? Moesz biega... Jak masz dziesiciu przeciwnikw przeciw

sobie. Ale jednego? Zabij go i ju. 222 Dziewczyna zdoaa si nareszcie podnie. Cigle szumiao jej w gowie. Zwymiotowaaby, gdyby miaa czym. Mistrza pokonasz, jeli bdziesz szybsza, silniejsza i, przede wszystkim, bardziej zdecydowana. Twoja obecna wiedza, w zupenoci do tego wystarczy. Gdyby jednak teraz stana przeciw mistrzowi, zabiby ci w czasie krtszym ni mrugnicie. Jeste za mao zdecydowana, za mao chcesz... Na co tace urzdza? Trzeba mie pewno siebie. Tylko pewno? Tylko. Po pierwszym starciu bdziesz wiedzie, e bya to suszna pewno. A jakby nie bya suszna? To sobie ju z tego nie zdasz sprawy... bo bdziesz martwa. Dziewczyna potrzsna gow. Usiowaa sobie rozmasowa puchnc szyj, potem daa za wygran i podniosa swj kij. Nie bdziesz mnie uczy, jak si broni? Bd. Tylko po to, ebymy mogli wiczy. Tylko po to... znowu wzruszy ramionami. Chciaa wiedzie, jak odbi cudzy miecz, kiedy swj wasny trzyma si tylko trzema palcami. A po co odbija? Achaja wzniosa oczy ku niebu. Sowa Hekkego rozbijay jej wszelkie dotychczasowe pojcia na temat szermierki. Po co odbija, pytam? A jak trafisz na silniejszego? Co wtedy? Nie odbijesz i on ci ciachnie... Odpowied brzmi, uderz w bok jego miecza, zmienisz kierunek ciosu, uywajc bardzo mao swojej siy. Jego miecz opadnie, on sam si odsoni i... koniec. Ty, po pierwsze, nie woysz w swj ruch caej siy, on tak... wic bdziesz moga szybciej zmieni kierunek ruchu broni. Po drugie, nie odsonisz si... Moesz wtedy wykona gard (to najgupsze, bo dasz mu drug szans), moesz uci mu drug rk, jeli ma w niej sztylet czy kord, moesz wreszcie nadzia go na swj miecz, bo i tak si nie cofnie. Bogowie! Uderzy w bok spadajcego miecza? A jak si spni? Nikt ci nie kae sta w miejscu jak sup, moesz jednoczenie lekko uskoczy. A poza tym... Od pocztku mwiem, e musisz by szybka, musisz by zdecydowana. Musisz mie zaufanie do siebie. O to zreszt najtrudniej... Mniejsza z tym. Co mi z zaufania? Wystarczy, e raz w yciu si pomyl albo nie zrobi tego do szybko i... ...i co? Hekke mwi teraz powoli, denerwujco powoli, jakby chcia pokaza, e nigdy w yciu ju tego nie powtrzy, e tak wiedz kady cho w miar inteligentny czowiek powinien zna od urodzenia. Wystarczy, e raz w yciu nastpisz na jadowitego wa. Wystarczy, e raz w yciu wpadniesz pod ciki furgon. I te bdzie po tobie. Tyle tylko, e... ani w, ani ciki furgon tym bardziej, nie chc ci zabi same z siebie. W przeciwiestwie do szermierza naprzeciw... Hekke rzuci jej swj kij. Teraz sprbuj lew rk zrobi dugie przejcie, a praw krtkie. Dusz chwil z politowaniem patrzy na nieudolne usiowania dziewczyny. Nie chwytasz tego? spyta. Zaczynasz tak, e bro w prawej rce skierowana jest od dou ku grze, bro w lewej od gry do dou, potem przerzut i jest dokadnie odwrotnie. Achaja miaa wraenie, e kije zaraz poami jej palce. Zdya ju uderzy si w nos, czoo i ucho. A teraz nieregularnie, rb lew i praw rk co innego, bez adnego zgrania. Dziewczyna sprbowaa. Lewy kij wypad jej z doni, a prawy wyrn j w ko policzkow. Pocztki zawsze s trudne. Ale talent masz powiedzia Hekke zupenie niespodziewanie, Achai wydawao si, e robi wszystko jak ostatnia noga. Ja sam opanowaem to po jakich dwch latach. Ty za rok bdziesz ju cakiem nieza. A... Jeli za rok wyjd std albo kto nas uwolni... umiechna si niemiao. Bd moga zmierzy si z mistrzem? Hekke pokiwa gow. Nie wyjdziesz std ani za rok, ani nigdy westchn. Do koca ycia bdziesz ju tylko niewolnic. 224 R Jeli stan w celi, to wosy ocieraj o powa, jeli si pooy, to stopy wal w jedn

cian, a gowa w drug, jeli chodzi zgitym, to jeden krok mona uczyni i trzeba si obraca. Meredith wiedzia ju, e najlepsz rzecz jest siedzie w kucki, z zamknitymi oczami wtedy przynajmniej ciany nie giy si wok i nie oplatay czowieka cho przez chwil. ciany byy najgorsze. Wydawao si, e pochylaj si, a caa cela robi si mniejsza i mniejsza, tak, e nie ma ju powietrza, eby zaczerpn oddechu. Dawno ju zatraci rachub dni i lat. Wydawao mu si, e siedzi tu jakie pitnacie, dwadziecia lat, a czasem, i ta myl bya szczeglnie mczca, e zamurowano go zaledwie wczoraj i od tej chwili upyna... jedna noc. Bez przerwy apa si na tym, e oczekiwa jakich oznak nadchodzcego witu. Nie... Nie mogo by witu, nie mogo by adnego wiata poza tym, coraz rzadziej przywoywanym i coraz sabszym, ktre mg wywoa czarami. May, chwiejny ogieniek sprawia, co prawda, e jeszcze nie olep, ale te przytacza go wiadomoci, jak mao ma miejsca. Meredith by coraz sabszy. Wypaday mu wosy, chwiay si zby. Paznokcie amay si, rozwarstwiay przy byle okazji, czsto pojawiaa si pod nimi krew, ktra jeszcze czciej kapaa take z nosa. No jak tam? rozleg si czyj gos. Co dobrego u was sycha? Meredith sdzi, e ni. Wielokrotnie ju miewa omamy, wydawao mu si, e kto do niego mwi, sysza szepty, odgosy krokw. To ja panie. Wirus. Kto? Myli pltay si w gowie. Czy pamita kogo o takim imieniu? Aaaaa... To tylko wizje. Przecie i tak nikt nie mg tu wej. A jeli? Jeli rzeczywicie... Zaraz. Przypomina sobie coraz wicej, cho szo to opornie. 225 To... gos wydobywa si z trudem. Nie uywa go od tak dawna. To ju rok min? A jake chopak rozemia si. Jak z bicza trzasn. Niemoliwe. To... to nie... Widzicie? Nawet nie zauwaylicie, jak min. Dobrze wam tutaj. Jedzenie pod nos, i to dosownie, nikt spokoju nie narusza. Meredith chcia kl, chcia go zabi, chcia rzuci zaklcie. Zacz nawet wstawa, szykujc pici, a szo to bardzo opornie, ale przypomnia sobie, e tamten nie mia ciaa. Ja... gardo cigle patao figle. Gos jako nie chcia nastroi si waciwie. Co te nie powiecie zadrwi chopak. Ja... przedrzenia go, wydymajc wargi. No prosz. Siedzi czowiek rok w ciemnicy, czas ma, spokj ma, to i genialne myli go nachodz. Ale to ju by pewien stary filozof, ktry powiedzia pi wiekw temu. Ja i tylko ja. To chyba solipsyzmem zw, czy jak? Meredith spojrza na niego ponuro. W malutkiej celi skulona pod przeciwleg cian drobna posta z kijem i tobokiem wygldaa dziwnie. Paradoksalnie wydawao si, e jest jeszcze mniej powietrza i jeszcze ciej przey cho chwil. Czarownik zrobiby wszystko, eby tylko wyj. Pojawienie si chopca zbudzio nagle dawn, przytpion przez czas nadziej i sprawiao, e chcia go potrzsn za ramiona, bi, baga, prosi na kolanach, eby tylko pomg mu uwolni si od tych potwornych, zbliajcych si do siebie cian, od tych uciskajcych go murw, tej dusznoci, braku powietrza, od paczu, przeklestw... Od kresu nadziei. Meredith czu si jak czowiek w puapce, perfidnej puapce pomidzy Dobrem, a Zem. Przeklestwo zawieszenia pomidzy wiatem, a ciemnoci byo przygniatajce nie tylko dlatego, e wiato byo przeciw niemu, a ciemno wycigaa pomocn do. Nie wiedzia, dlaczego Dobro tak bardzo przenika si z szyderstwem i okruciestwem. W blu, ktry go wypenia, nie byo adnej euforii. Po prostu gdzie gin jzyk, ktrym dotd si posugiwa, wszelkie pojcia, wszelkie rozrnienia. Zaburzenie jzyka nioso jeszcze co. By to kres monoci nazywania. Kres nadawania imion rzeczom i sprawom. Co w takim razie pozostao mu z caej dziedz iny danej czowiekowi? Dobro znudzone czowiekiem... Przeklem wielokro wszystkich Bogw wyszepta. Eeee... obruszy si chopak. Nie suchalicie mnie uwanie. Przeklem wszystkich Bogw powtrzy Meredith. Czy nie jestem godzien by sug Za? Ale ja nie sug szukam. Przysign ci...

Eeeee... Od amania przysig to jestem ja. Zrozumiaem przerwa mu czarownik. Zrozumiaem, co to dobro i co zo. No co wy? chopak rozemia si chrapliwie. Rozum z was uszed? Bd twoim sug. No nie. Kady chce by moim sug. Opdzi si nie mona, normalnie, no. Meredith popatrzy na niego uwanie. Czego chcesz? Wirus podrapa si za uchem. Chc, ebycie zrozumieli, co wam powiedzia Bg umiechn si znowu. Wasz Bg! On le mwi Gdyby sowa Mereditha mogy si czoga... Ale sowa byy tylko sowami. On... On mwi prawd przerwa mu ostro chopak. A wy musicie j zrozumie. Ten Bg... Nie mia racji, on... Zapewniam ci, e mia racj tym razem chopak popatrzy mu prosto w oczy. I dobrze wiedzia, o czym mwi. Puapka. To wanie bya puapka pomidzy Dobrem a Zem. Oto wysannik Za przekonuje go, e Pan Dobra mia racj. Oto Zo, ktre pcha go w stron Dobra, a on opiera si, bo widzi tam swj kres. Lgnie do Za, a ono go nie chce. Nie chce takiego. .. Bo nie rozumie. Nie rozumie, dlaczego tak si dzieje. No c... chopak wzruszy ramionami. Meredith wiedzia, co si stanie. Patrzy jeszcze, usiujc zawrze we wzroku jakie psie oddanie, udzc si nadziej, e moe stanie si co... Nie. Wiedzia, co teraz nastpi. Nie mia adnych szans. Zostanie tu zapomniany przez wszystkich ludzi. On... On zara z to powie. On zaraz to powie z ca pewnoci. Bogowie... Tfu! Jak temu zapobiec? Do zobaczenia za rok powiedzia chopak i znikn. 227 R Opasy stranik skrzywi si, widzc zdesperowanego z godu czowieka wymachujcego cikim motem do rozbijania kamieni. To, e kto zwariowa nie byo niczym dziwnym, zdarzao si nawet do czsto. Czasem jednak taki wariat robi si naprawd niebezpieczny. Ten tutaj niby nie by rwnorzdnym przeciwnikiem dla uzbrojonego w miecz stranika, ale kto go tam, wie. Moe w ostatni ej chwili rzuci motem, walnie w eb i... Po co umiera? Stranik nie chcia ryzykowa, rozejrza si w poszukiwaniu ludzi, ktrzy mogli za niego podj si niebezpiecznego zadania. Niestety, w kolejce po skp, wieczorn porcj strawy staa tylko Achaja. Stranik, nie chcia posugiwa si psami, nie mg te uy zwykych niewolnikw, nawozu zbyt wielu mgby straci w starciu z niebezpiecznym wariatem. Bez przekonania skin na dziewczyn. Hej ty! wrzasn. Chod no tutaj! Achaja zakla w duchu. Nie moga jednak zignorowa wezwania. Wbia w ziemi swj kij i warkna do tych, co stali za ni. Tu jest moje miejsce. Jak ktry ruszy do przodu beze mnie... Pozabijam! No szybciej, psiama! rykn stranik, chwytajc za bat przywizany do pasa. Czego si guzdrzesz!!! Podesza bliej, a on wskaza jej pnagiego czowieka z motem. Przynie go tutaj. Ale ju! Nie pytaa, czy chodzi o mot, czy o niewolnika. Moga przynie obydwie rzeczy naraz. Spokojnie podesza do desperata, ktry wyjc zamierzy si motem. Zabij! Zabij!!! Zrobia jeszcze krok. Wariat woy w ten cios wszystkie swoje siy. Mot wisn, opadajc na gow dziewczyny, ta jednak odsuna si lekko i uderzya pici z boku cikie drzewce, zmieniajc jego tor. Poczua na twarzy podmuch obuch min 228 j w odlegoci doni, moe ptorej... Stojc cigle bokiem, walna szaleca okciem w krta i wykorzystujc to, e si pochyli, usiujc odzyska oddech, zarzucia go sobie na plecy. Podniosa te lecy obok mot. Kilkanacie drobnych krokw i zrzucia swj

adunek wprost pod nogi stranika. Ten odsun si jednak. Trzymaj go! Trzymaj! rozkaza. Pochylia si i wykrcia lecemu rce. Stranik rzuci jej kawaek rzemienia, ktrym skrpowaa nadgarstki. Nooo... Jak ci tam zw? Achaja. Na... Masz rzuci jej dwa suchary, ktre zapaa w locie. Moesz i. Tymczasem w kolejce zrobia si spora wyrwa. Nikt nie omieli si przej obok wbitego w ziemi kija. Achaja wyrwaa go i dogonia czowieka, ktry sta przed ni. Skd z boku podszed do niej Rokhan, te czowiek przywdca grupy byych poddanych krla Troy. No adnie mrugn do niej porozumiewawczo. Pobra ju wczeniej swoj porcj, teraz sczy powoli zwarto miski. Ale gupia jeste. Jak tylko reszta ludzi zobaczya tego szaleca, tomy si poukrywali. Wiadomo, e gruby sam na niego nie pjdzie. Ukrywa si? Niby po co? A po co si naraa dla stranika? Za dwa suchary? Hekke kaza mi wiczy powiedziaa, jakby miao to by wyjanienie. A poza tym nie chciaam straci miejsca w kolejce. Eeeeee... Hekke i Hekke. Ty jeste nasza! Powinna trzyma z nami, a nie z Luaczykami, jak ten Hekke i karze. Gdyby nie oni, od dwch lat ju bym nie ya. Ju dwa lata tu jeste? Rokhan oprni swoj misk i wyliza dno. Przejd do nas, zawsze lepiej z rodakami, nili wrogami. Akurat. Po jednej nocy z wami, nie mogabym nogami poruszy! He, he, he... Rokhan, zanim zosta onierzem i popad w niewol, by robotnikiem budujcym krlewskie drogi w Troy. Dlatego zdoa si szybko zaadoptowa do nowych warunkw i stworzy wasn grup. A ci dwaj to niby kapani? W ogle nie dupcz, co? Ale ich jest dwch, a was siedmiu! Id ty mi, zaraza, zbereniku jeden! Achaja ju dawno przyswoia sobie jzyk niewolnikw, ten, ktrego uywali ludzie. Z psami i nawozem nie rozmawiaa w ogle. He, he. Nooo. Jakby ci byo mao... wiesz czego, to przyjd do nas! Wesoo bdzie. 229 Jak komu! dziewczyna znalaza si wreszcie na pocztku kolejki. Pobraa trzy porcje i ruszya w stron swojej ziemianki. Zapcie se bab od psw, jakecie niewyyci! rzucia jeszcze przez rami. He, he... Rokhan nie obrazi si bynajmniej. Ludzie z reguy nie obraali si na siebie, tak byo bezpieczniej. Co ja, mendw chce dosta, czy co? Achaja nie ogldaa si za siebie. Niesienie w dwch rkach trzech w miar penych misek, dwch sucharw i kija byo do trudnym zadaniem, szczeglnie jeli si miao skute nogi, ale nie uronia ani kropli. I jak tam? powita j Krtki u wejcia. Mam dwa suchary pochwalia si. Zdolna dziewczyna. A skd? Stranik kaza mi zaatwi jednego takiego nie wdawaa si w szczegy. Szybko podzielia suchary na trzy rwne porcje i zacza siorba ze swojej miski. Gdzie Hekke? Zaraz przyjdzie karze nie spieszy si z jedzeniem. Mocny by? Kto? No ten... od stranika. Aaaa... nawet, dosy dziewczyna woya do ust kawaek suchara. Mot mia. Wariat. Nigdy nie wiadomo, co wariatowi strzeli... Eeee... Nie po to Hekke tak dugo si nade mn znca, nazywajc to nauk przekna kolejny ks ebym si teraz kogokolwiek baa. Krtki poczu si uraony. A ja? Ja ci niczego nie nauczyem? Umiechna si.

Wszystkiego, Krtki! Dziki wam, myl, e mogabym tu sama wszystkich pozabija. Zabijanie to nie wszystko mrukn. Trzeba jeszcze zwyciy i przetrwa. A to nie to samo? Zaprzeczy ruchem gowy. Dopiero teraz wzi si za swoj porcj, zupenie jakby nie by godny. Jad w milczeniu, roztrzsajc co w mylach. Wreszcie skoczy i wyliza misk. Wiesz co? powiedzia po chwili. Graa kiedy w apki? Co? No w apki. Jeden trzyma donie wierzchem na d, a drugi wierzchem do gry. Donie prawie si stykaj. Ten co ma na dole, musi uderzy tego drugiego w grzbiety doni, a ten drugi musi unikn uderzenia i... 230 Nie kocz. Graam. To chod, sprbujemy karze wysun w jej stron rce. Zobaczysz, e zawsze wygram. Ty we wszystko wygrywasz, Krtki. Chod. Naucz ci czego. Dziewczyna pooya swoje donie na jego. Poczua, e tamte drgaj, cofna swoje i zarobia pierwsze uderzenie. Po chwili znowu, i znowu. Przybraa lepsz pozycj, usiujc si skupi. Karze by jednak niesamowicie szybki. Po tych wszystkich lekcjach u Hekkego, po wiczeniu refleksu, sztuki koncentracji, byskawicznego zadawania ciosw , nie potrafia wygra w apki z karem. A zaraza by ci wybia!!! cofna obolae donie. Jak ty to robisz, psiama? Krtki umiechn si, przekrzywiajc gow. Jeste szybsza ode mnie powiedzia. A jednak wygraem. Jak? Rozemia si. Kiedy trzymasz swoje donie nad moimi, wystarczy, e lekko drgn, a ty swoje cofasz. Potem, si rzeczy, musisz powrci do poprzedniej pozycji i wtedy ci uderzam. Nie rozumiem. Popatrz pokazywa na wasnych doniach. Cofasz rce, okazuje si, e moje drgnicie byo tylko zwodem, wic wycigasz rce znowu do przodu i w tym momencie wanie musz ci uderzy. Bij podczas twojego ruchu do przodu i zawsze trafi, bo ty zanim cofniesz rce, musisz je najpierw zatrzyma (to jedna decyzja), a potem dop iero cofn (to druga decyzja). Musisz podj dwie decyzje w czasie, w ktrym ja nie musz podj adnej. Ja po prostu czekam na chwil, kiedy bdziesz nakada swoje rce na moje. I koniec. wietne! Achaja wyobrazia sobie, e wygra w ten sposb od Hekkego jego jutrzejsz porcj. Moemy powiczy? Nie karze umiechn si znowu. Tyle razy ci mwiem, e nie siadam do gry, jeli ju z gry nie zapewni sobie zwycistwa. A ja zdradziem ci swj sekret. Ju nie wygram. Ale... Zrb to dla mnie. Nie robi niczego dla nikogo, kotku. Wszystko dla siebie. Jeli ci ucz, to mam w tym swj ukryty cel. Suchaj mnie uwanie Krtki rozsiad si wygodnie. Tyle razy ci powtarzaem, nie siadaj nigdy do gry, jeli z gry nie zapewnisz sobie zwycistw a. Nie walcz z nikim, jeli ju z gry nie bdziesz miaa zapewnionego zwycistwa. Zawsze mona trafi na tak chwil, kiedy twj przeciwnik bdzie w sytuacji, jak ty w grze w apki. Chcesz si z kim bi? Najgupsze to wyzwa go na ubit ziemi. Odda231 jesz mu inicjatyw. Wyobra sobie tak sytuacj. Wchodzisz do karczmy. Na tobie, koniecz nie, skrzana kurta, najlepiej wojskowa, nabijana wiekami, lekko naddarta. Przy boku miecz, do uda przypasany sztylet, opaski na nadgarstkach, opaska wok czoa, moe jaka liczna blizna na twarzy... I co? Wszyscy s ju gotowi. Niewane, czy eby si zmierzy, czy eby ucieka. A wyobra to sobie inaczej. Czowiek, ktrego masz zabi, widzi nagle w karczmie zagubione dziewcz, zasmarkane, w licznej cho lekko zaniedban ej

sukni. Dziecko robi min no niech mi kto pomoe i chlipic podchodzi do czowieka: bo wie pan, ja i moja ciocia..., gony pacz, bo jechaymy razem i... Ojej! Pan ma tak du dziurk w brzuszku i cieknie panu jucha.... e niby ciachn go sztyletem? e niby zrobisz z nim, co zechcesz karze przedrzenia jej gos. Suchaj, na dworze cesarza Luan udawaem czarownika. Wielkiego czarownika! yem jak Wieeeeeeee lki Pan prawie osiem lat. I nie majc zielonego pojcia o magii, byem lepszy od prawdziwych czarownikw! Wiele mnie nauczye Achaja podniosa swoj misk i sprawia, e naczynie nagle wyparowao z jej rk. Fajna sztuczka wyja misk zza plecw. Naprawd jestem pojtna. Krtki zaama rce. Gwna si nauczya! Nie o to chodzi, eby sztylet pojawia si i znika w twojej doni. Chodzi o to, eby nie ty zabijaa twojego przeciwnika. eby robi to kto inny. Kurza twarz! Niby kto? Oj ty karze wznis oczy ku grze. Ale przeciwnik ma widzie w tobie kogo innego. Niby kogo? Krtki westchn ciko. Podrapa si w brod. Dobra. Naucz si czego. Zrb min niewinnego dziewczcia. Achaja wzruszya ramionami. Nie bardzo wiedziaa, jak to zrobi. Opucia gow i zamrugaa powiekami. Niele, ale nie o to chodzi. Patrz wprost na mnie. Ooooo taaaak... Otwrz szerzej oczy! Jeszcze... Jeszcze. Mhm. Lekko otwrz usta, za szeroko, nie... O taaaak. I p atrz takim cielcym wzrokiem. wietnie. A teraz obli si lekko. Nieeeee! Nie tak, jakby bya godna. Wiesz, co mam na myli. O! O! O wanie! licznie! Jak mylisz, co zrobi facet, ktry bdzie sta naprzeciw ciebie, kiedy zrobisz co takiego? Bdzie myla o walce? Wtpi. A teraz zrb min dowiadczonej dziwki. Gowa lekko na bok, umiechnij si. Wiesz jak. Nieeee. Umiechnij si... Krtki dugo szuka odpowiedniego sowa. Umiechnij si... jebliwie! O! Odchyl gow na prawe rami, mrugnij do mnie, szerszy umiech, oboje wiemy, o co chodzi. A teraz naga zmiana, mina witoszki w stylu jak moesz tak na mnie patrze. O wanie! rozemia si. Jak sdzisz, o czym bdzie 232 myla mczyzna z najduszym nawet mieczem, widzc ci tak. O walce? Nieeeee... Zapewniam ci, e nie o walce. Szkoda, e kobiety nie mog zosta aktorami, zrobiaby na scenie amfiteatru wielk karier. Przecie aktorzy maj na twarzach maski. Gesty te masz nieze. Uwierz mi. A teraz zrb... karze odchrzkn nagle i zmieni temat. Wiesz, nie... Od strojenia tych twoich min, chu we mnie wezbraa. Chod tu, a pniej bd ci uczy dalej. Achaja przysuna si bliej, mamroczc. Ach ci mczyni z t swoj nauk. Albo zabior ci twoj porcj strawy, albo dadz w mord, albo dobior si do twojego tyka. Na tym zawsze koczy si mska nauka! Krtki nie protestowa. Zgodnie z tym co sam przedtem mwi, nie mia w tej chwili ochoty ani na dyskusj, ani na aden inny rodzaj walki. Kiedy duszy czas potem leeli na klepisku ziemianki, Krtki spojrza w bok i powiedzia. Wiesz, e nawet lec moesz si uczy? Taaaa... Wiem nawet czego! Rozemia si chrapliwie, krcc gow. Wiesz, e ja nigdy nie marzn? To akurat wiem. Pustynna noc zimna, kiedy ja i Hekke drymy nad ranem, ty leysz jak pod pierzyn. A wiesz, co daje ciau ciepo? Niby co? Krew. Dziewczyna wzruszya ramionami. Trudno byo wymyli co gupszego. Jeli lec spokojnie, zaczniesz sobie powtarza, e twoja lewa rka jest cika, to po pewnym czasie stanie si cika. Tak, e trudno bdzie j podnie. Jeli zaczniesz

powtarza, e lewa rka jest ciepa, to bdzie ciepa bez wzgldu czy wok zimno, czy upa. Tylko powtarza trzeba nienachalnie, nie trzeba tego bardzo chcie, przepowiada sobie w mylach sowa obojtnie, monotonnie, byle jak. Twoim najgorszym wrogiem jest twj wasny umys. On ci wie, on ci krpuje. Po pewnym czasie rozgrzejesz tak cae swoje ciao. Bdziesz to moga robi w kadej chwili. Bdziesz moga wstrzyma bicie serca, pozby si lku, powstrzyma krew cieknc z rany. Pokaesz mi? dziewczyna zainteresowaa si nagle. Przecie ci mwi. Zacznij dzisiaj, przed snem. I jak si zatn, to bd moga powstrzyma krew? Krtki machn rk. Moe... Po roku wicze. Ja to potrafi. 233 Chcia doda co jeszcze, ale w wejciu do ziemianki pojawi si Hekke. A ty co? warkn na dziewczyn. Zapomniaa o codziennych wiczeniach?! Wylegujesz si jak baba w poogu?!!! Achaja wyskoczya na zewntrz, dosownie w locie chwytajc swoje dwa kije, normalny i ten, ktry suy do wicze. Nie byoby rozsdn rzecz dyskutowanie z Hekkem. A on, jak kady mistrz, czy nawet wicej ni mistrz, uwielbia popisywa si swoimi umiejtnociami. No stawaj! krzykn. A kiedy chwycia oba miecze w trzy palce kadej doni, natar na ni brutalnie. Szybciej! Szybciej!!! Sparowaa jego cios i zrobia przewrt do przodu, czujc na plecach wcieke uderzenia jego kija. Mwiem, nie tacz, jak walczysz z jednym! Zabij! Waln j w gow, ale nie upada. Kiedy chcia powtrzy cios, sparowaa go, uderzajc lekko w bok jego miecza i odskakujc. Inicjatywa, dupo!!! rykn. Na co czekasz? Na przybycie samego cesarza Luan?!!! Skoczya do przodu, ale nadzia j (prawie dosownie) na swj kij i sam odskoczy w bok. Dziewczynie zbierao si na wymioty. Czua jak co pulsuje w jej gowie. Miaa ju dwa skurcze mini, na prawym barku i gdzie w okolicach miednicy. Nie moga si bardziej skoncentrowa. Tymczasem Hekke natar, jak to zwykle on, lekko, zwinnie, jakby patrzc gdzie w bok. Mierzy w jej nogi, uchylia si nagym skokiem, sparowaa, lewa rka zmienia chwyt, z gry na d, prawa wykonaa zwd gra, d, gra, miciutki cios w szyj. Unikn! Waciwie tylko szarpn wasn szyj, o mao nie amic sam sobie karku. Zaatakowa od dou, Achaja zmienia pooenie kijw: lewy gra, prawy d, skrzyowaa je, poczua, e ma nowy skurcz, lewe przedrami, zablokowaa jego kij, z caej siy kopna go w nog i praw rk wymierzya mocny, precyzyjny cios znowu w szyj. Liczya, e nie bdzie si spodziewa powtrki. Spodziewa si! W czasie krtszym ni wier oddechu leaa ju na ziemi, majc jakie pi, sze skurczw mini, w tym prawa ydka. Nie moga ju walczy. Hekke, dyszc, nachyli si nad ni. Dupa! Dupa! Dupa! krzykn. Jeste mistrzem! I wyej ju nie dojdziesz! Chwyci jej stop i rozcign misie ydki. Nigdy nie bdziesz szermierzem natchnionym, dupo!!! Zacz bi j w bark, chcc zlikwidowa skurcz. Udao mu si dopiero po duszym czasie. Paznokciem oderwa od swojego kija dug drzazg i wbijajc j w minie dziewczyny, zlikwidowa pozostae skurcze. Zanim tak naprawd zaczniesz walczy sapn ciao odmawia ci posuszestwa. Bo za duo mylisz dusz chwil uspokaja oddech. Za dugo walczysz. Czemu nie zabijesz mnie na samym pocztku? 234 Bo to ty jeste... dziewczyna sykna z blu, usiujc si wyprostowa szermierzem natchnionym. Ach splun na piasek. Wic to ci tak krpuje. Ze zoci odrzuci kij i usiad pod ska, przeuwajc jakie przeklestwa. Potem otar pot z czoa i dugo masowa sobie twarz. Suchaj... powiedzia po duszej chwili. Naprawd jeste mistrzem jego ciche sowa ledwo wybijay si ponad szum rodzcego si wiatru zwiastujcego burz piaskow. Dziki pracy przy tych jebanych kamieniach jeste naprawd silna.

Nie daa z siebie zrobi szmaty, wiczysz codziennie, Krtki pokazuje ci rne sztuczki i zwody, ksztatuje twj umys. Ale... Nie zostaniesz szermierzem natchnionym, jeli nie... wyranie zakl w duchu. Jeli nie powicisz samej siebie. Ju w tej chwili jest niewielu facetw na wiecie, ktrzy mogliby ci zabi. Zaatwisz wikszo tych, ktrych zw mistrzami, ale... Ale Nolaan mnie zabije, tak? spytaa perfidnie, chcc go zdenerwowa. Hekke siedzia spokojnie w tej samej pozycji co przedtem. Zdmuchn z nosa jaki niewidzialny pyek. Nolaan... westchn. Wystarczy, e pierdnie w twojej obecnoci. I nikt ju nie pozbiera twoich koci. Pierdolona zaraza! Achaja podniosa si wreszcie, syczc z blu. Nikt w tym obozie ju mi nie podskoczy. Dzisiaj goymi rkami zaatwiam wariata z motem, ktrego ba si nawet uzbrojony stranik! Czego jeszcze chcesz? Sam mwie, e nigdy std nie wyjd. yj! Zabij kadego psa, ktry si do mnie zbliy! Czego chcesz jeszcze?!!! Hekke przymkn oczy, zupenie jak nauczyciel, ktry ma do czynienia z wyjtkowo tpym uczniem. Szermierka nie ma nic wsplnego z zabijaniem powiedzia cicho. Jego sowa byy ledwie syszalne w podmuchach wzmagajcego si wiatru. Nolaan... o ile wiem, nigdy nikogo nie zabi. Nie tobie si z nim rwna. Lepiej o tym w ogle nie marzy podnis opuszczon gow. Szermujesz po to, eby by najlepsza. Lepsza ni wszyscy. Lepsza od samej siebie. W kadej walce nie patrzysz na przeciwnika. Walcz ysz ze sob. Tylko z sob. Siebie masz pokona. Nie przeciwnika znowu opuci gow i milcza duszy czas. By nakaz na Viriona podj Dwudziestu rycerzy Zakonu przyszo po jego gow. Virion pijany, w burdelu... Ledwie podarte gacie mia na sobie. Rycerze woali go, wiedzc, e nie ucieknie, e nie zaprzeczy legendzie. miali si, krotochwile wykrzykiwali. Virion, chwiejc si na nogach, zeszed do nich, w brudnych gaciach, obrzygany, z mieczem jeno w rku. Rycerze otoczyli go, szydzili, cze mu odb ierali. A on powiedzia... O! Dwadziecia ywych trupw ze mnie szydzi. C za czasy nastay, eby trupy, miast na cmentarzu lee, ludzi nachodziy. I wycignli rycerze 235 bro. Rycerze Zakonu! Najlepsi w mieczu. Najszybsi. Od dziecka szkoleni w szermier ce, w znoszeniu blu i ran, w pogardzie dla mierci. I mwili: Jeszcze sowem ksasz? Nad wasnym grobem?. A Virion brudny, w gaciach samych. Kurwy w burdelu daleje go ly i obmiewa. A pachokowie, czy to chcc podliza si Zakonowi, czy to respekt czujc przed tak si, daleje oblewa go pomyjami. A podszed jeden z najmodszych i z tyu wyla mu zawarto spluwaczki na gow. Virion odwrci si i umiechn. Synu powiedzia wydaje ci si, e wszystkie rzeczy uoone na wiecie. e wszystko ustalone przez wikszych ni my... Ale nie ma przeznaczenia! Nie wszystko dzieje si tak, jak chc moni, jak chc Bogowie. Nie mwi tego, eby opowiada wnukom. Chc, eby wiedzia, e nie ma przeznaczenia! I odwrci si. Kurwy lyy go, parobkowie obrzucali mieciami, rycerze ruszyli na niego... A on zabija ich, jednego po drugim, jednego po drugim, jednego po drugim. Jak skoczy, brudny, mierdzcy... lizgajc si we krwi podszed do schodw. Nie ma przeznaczenia powiedzia do struchlaego chopca. Nie moni i nie Bogowie ustalaj porzdek wiata. Nie ma przeznaczenia. Kurwy milczay przeraone, parobkowie uciekali, niosc wie o klsce... I tylko jki miertelnie rannych odpowiaday jego gosowi. Hekke zamilk, ale po chwili podj znowu. Jeste tak niesamowicie silna. Jeste szybka, zwinna. Jeste mdra i sprytna. Mogaby pokona Viriona, tym bardziej, e on ju stary. Ale gdyby doszo do tego dzisiaj, zaatwiby ci jednym ciosem. Wiesz dlaczego? Bo jeste dup! Nie mylisz jak mczyzna. Nie potrafisz si powici. Pamitaj. Nie moesz walczy tylko w poowie. Nawet, jak stajesz przed trzyletnim dzieckiem uzbrojonym w grzechotk, musisz da z siebie wszystko. Nie ma walki na p. Nie moesz zastanawia si nad tym, czy zginiesz, czy zostaniesz kalek, ani co bdzie dalej. Walczysz! I to wszystko, tylko to si licz y. Walczysz, eby zabi, nawet kosztem powicenia wszystkiego! Nie ma sensu umiera

w onicy, nie ma sensu zdawa si na wyroki boskie. Ot stara jeste, chora, leysz i ganies . Wiesz, e ju po tobie. I co? Dasz si wyrczy Bogom? A na co? Nie lepiej zwlec si z oa, wle na jak ska i rzuci si na d? Twj los w twoich rkach, nie Bogw. Nastpisz na jadowitego wa, po tobie. Trudno. Bogowie wygrali. Ale dopadnie ci miertelna choroba? Na co czekasz? Skocz z sob sama. Poka samej sobie, e potrafisz i wasn ciek. Bez niczyjej aski, bez zlitowania. Tak samo jest w walce. Nie bdzie aski. Nie bdzie zlitowania. Ty albo on. Daj z siebie wszystko albo uciekaj. Walka to wolno. Idzie na ciebie stu rycerzy... No esz, przecie nie wydolisz. Sama, w brudn ych gaciach, zatruta jeste po piciu, sra si chce i rzyga. Nie jak w rycerskich eposach. Robisz krok i co cieknie po nodze. Moesz uciec. Od rycerzy uciekniesz, od Bogw nie uda si uciec... Wic walcz. Daj z siebie wszystko, godzc si na mier, na zatracenie. Wszystko. Na jedn kart, wszystko! A wtedy kto wie... Moe i stu rycerzy pokonasz. Hekke zamilk. Tym razem na duej. Roztrzsa co w mylach, wyamywa palce. Potem podj znowu. 236 Nie moesz walczy przeciwko stu rycerzom mylc: a teraz poka wszystkim, jak ja licznie zabijam. Po tobie! Nie ma si co wdziczy to nie wybieg na targu niewoln ic. Wic nie ma w walce nic piknego? Nie ma. Pot, krew, smrd... Nie spotkaem jeszcze takiego, co dosta mieczem i si nie sfajda. A i tobie si moe zdarzy, nawet jak ci nie ciachn. Ale jeli pjdziesz przeciwko stu i powiesz sobie: Ja wybraam! Wiem, e to mier, wiem, e to zatracenie, ale robi to dla siebie. Wtedy w walce jest wolno. Po tej, czy po tamtej stronie ycia wszystko jedno! Moesz umiera w ponieniu, sama, niezdolna odgoni psw, ktre na ciebie szczaj, ale to jest wolno. Nikt nie powiedz ia, e wolno jest atwa, e tania jak postaw sukna, e mona j mie jak dziwk za dwa brzowe w burdelu. Ale mona j mie. Tylko nie patrz na innych. Zobacz sam siebie we wasnych oczach. Nigdy nie patrz na innych. Wolno to ty, kotku. Tylko ty! Hekke wsta lekko i zwinnie, jakby w ogle w tym dniu nie walczy i nie pracowa od witu do zmierzchu. No, przeszo ci? spyta zupenie innym tonem. Skina gow, cho wikszo mini pulsowaa blem. No to uchyl si dgn j kijem prosto w splot soneczny, tak, e runa znowu na kolana, nie mogc zaczerpn oddechu. No i co? Gdzie twj refleks? Hekke patrzy na jej czerwienic si coraz bardziej twarz i desperackie prby nabrania powietrza. Dugo tak bdziesz siedzie? Czua, e si dusi, coraz bardziej krcio jej si w gowie. Usiowaa si podnie i o mao nie zwymiotowaa, powstrzymujc si ostatkiem si, bowiem wiedziaa, e jeli ulegnie saboci odka, ju nie odzyska oddechu. Hekke patrzy na ni lekko znudzony. Dlaczego nie bya przygotowana na ten cios? spyta. B... udao jej si troch wyprostowa... troch... troszeczk powietrza dotaro do jej puc. Bo... Przecie ci ostrzegem. ... ... Co? eby... Mogaby powiedzie to caym zdaniem? eby ci jasna zaraza wzia! dziewczyn znowu zemdlio po wypowiedzeniu tak dugiej kwestii prawie na bezdechu. Co ciepego rozlewao si w jej wntrzu. Wzia may oddech, potem drugi, chwiejc si stana na nogach pewna, e teraz si nie podda. Czemu jeste taka sina? spyta Hekke. Opara donie na kolanach. Byleby tylko wytrwa na stojco. 237 eby ci... lina pocieka jej po brodzie i duymi, nierwnymi kroplami opada na ziemi. Odzyskaa oddech! Przetara twarz, cigle chwiejc si na nogach. Nowa fala mdoci, ale ju nie tak dokuczliwa. eby ci trafi...

Hekke uderzy znienacka, ale tym razem bya przygotowana. Pokonujc szarpicy trzewia bl, wbrew sobie, wbrew wszystkiemu, co w niej krzyczao, e jeszcze chwil, jeszcze dwa, trzy spokojne oddechy skoczya w ty, padajc na plecy. Przewrt przez gow i znowu staa ze zdziwieniem konstatujc, e widzi podwjnie. Zamkna oczy, robic zastaw kijami, zwd, krok w bok... Palce uderzenie kija na barku, zwd, zastawa, paraliujcy bl od uderzenia w gole miaa ju tylko jedn nog. Zwd, zastawa. Nie! Skok do przodu, skurcz w lewym udzie, cios, skurcz w lewej ydce obie nogi wyczone padajc cios i... Nareszcie trafienie!!! Prosto w bok, w wtrob! Co za rozkosz obserwowa grymas blu na twarzy Hekkego! Bogowie!!! To jej najszczliwszy dzie w yciu! Pakaa z blu, nie bya zdolna si podnie, kaszlaa potwornie, ale on... szermierz natchniony, krzywic si masowa swj bok... Bogowie! No... niele wysapa po chwili. Usiowa tego nie pokazywa, ale prawy bok musia go szarpa przynajmniej w poowie tak mocno, jak jej wasne ciao. Niele. Zagryzajc zby, nacigna lew stop, likwidujc skurcz w ydce. Podniosa porzucon przez Hekkego drzazg i wbia j sobie w lewe udo. Skurcz ustpowa powoli. ykaa wasne zy. Prawa gole pulsowaa blem, wiedziaa, e duszy czas bdzie moga tylko siedzie. Umiechna si pena szczcia. No... tomy si zaatwili. My? przyoy jej kij do szyi. Teraz mgbym ci uci gow! Z przekut wtrob dugo by nie poy. A co mi tam. Nie o to chodzi! Patrzybym na twoj mier. A to wystarczy. Rozkaszlaa si znowu. Taaaa? zdoaa powiedzie dopiero po duszej chwili. Sam mwie zabij i nie patrz na nic. Kretynka. Osio. Nagle jknli z blu, oboje jednoczenie. I zaczli si mia. Jednak Hekke opanowa si szybciej. Wanie nadszed najlepszy moment na nauk powiedzia. Pokaesz mi, czy potrafisz pokona bl. O esz ty Achaja wolaaby nawet nie myle o tym, e ma si poruszy. No dalej. Wstawaj. eby ci krew jasna zalaa! No wstawaj. eby ci... Dobra, psiama! Wstan jak podniesiesz praw rk. Wysoko za gow. 238 Hekke umiechn si lekko. Mimo rwcej wtroby, podnis praw rk i wywin kijem. Na jego twarzy nie zagoci ani na chwil grymas blu. Dziewczyna zakla w duchu. Dopiero teraz zrozumiaa, e daa si zrobi jak dziecko. Zagryza zby, usiujc podeprze si na rce. Wszystkie minie, ktre przedtem chwyciy skurcze, odezway si zdwojonym blem, miejsca, w ktre uderzy kij przeciwnika, pulsoway rozrywajc czaszk... Nie pokae mu swojej saboci. Nagym zrywem podniosa si na nogi, poczua, e co dziwnego dzieje si z jej gow, oczy powdroway do gry, ukazujc biaka i... runa z powrotem na ziemi. No? Co z tob? Nie baczc na bl, potrzsna gow. Nie. Pokae mu, pokae mu, do czego jest zdolna. Wstaa lekko i swobodnie, znowu czujc zawroty gowy. O mao si nie zsikaa. Wytya ca si woli, eby opanowa si i nie upa. Umiechna si, a waciwie pozwolia wypezn na twarz grymasowi, ktry udawa umiech. Nie moga rozewrze szczk, eby powiedzie cokolwiek. No adnie mrukn Hekke. Powiczmy teraz upadki. Chciaa co powiedzie, chciaa go skl, ale nie moga wydoby ani sowa. No, na co czekasz? zdziwi si nieszczerze. Upadek na plecy i wsta od razu. Bogowie! Jak ma mu powiedzie, e wikszo z jej waniejszych mini jest w tej chwili nieczynna? Na plecy? A, dobra! Niech zginie, niech j wemie mier, przynajmniej nie bdzie cierpiaa... Rzucia si, a waciwie upada, na plecy, kaleczc skr o drobne kamienie. Tak, jak j nauczy, odbia si nogami i rkami... cha, cha, cha... jed n

czynn rk i poow czynnej nogi i powrcia do pozycji stojcej. Poczua, jak zy ciekn jej po policzkach. Nooooo... no, no... Hekke by jednak wyranie zdziwiony. Dobra, a teraz pobiegamy po skaach. Nnnnnnnnnnnie jakim cudem udao jej si jednak rozewrze szczki. Przynajmniej na chwil. A c ci wstrzymuje? zakpi Hekke. No jazda. Sam, mimo rwcej wtroby, wbieg na pionow cian skaln, odbi si, wykona salto do tyu i stan pewnie na nogach. A wszystkiego tego dokona majc na nogach kajdany. No. Czekam popdzi dziewczyn. mier moga by wybawieniem. Achaja moga te odwrci si i powlec do ziemianki. Ale nie moga mu da satysfakcji. Zagryzajc wargi do krwi, ruszya do przodu i robic z powodu kajdan niesamowicie mae kroczki, wbiega na cian... Ju, ju, kiedy miaa si odbi, poczua, e biega zbyt wolno, zamiast salta odpada po prostu od skalnej ciany i runa na ziemi, wbijajc sobie pod opatk jaki kamie. Zacza kaszle, znowu nie moga odzyska oddechu. Eeeeee... I co to ma by? Plecy ci swdziay i chciaa podrapa si kamieniem? No wiesz... Zerwaa si, cigle kaszlc, odskoczya od ciany, na lepo, bo zy nie pozwalay jej widzie. Ruszya do przodu, skaa, kilka krokw, odbicie we waciwym momencie, jk blu, salto, wyldowaa na nogach i... Koniec! Podpara si rkami. Ciao pulsowao takim blem, e chciao jej si wy. Ale nie bl by najwaniejszy. Miaa nieczynne minie! Czy on tego nie rozumie??? Miaa nieczynne minie po skurczach!!! Psiama, kurwa, no zobacz pacanie, co si ze mn dzieje! Miaa nieczynne minie!!! Eeeeeee... Suchaj, widziaem faceta, ktry biega po suficie. Cay sens tej sztuczki w szybkoci. Jeli si nie rozpdzisz odpowiednio odpadniesz. Czybym ci tego nie tumaczy wczeniej? eby ci nie moga dokoczy, musiaa przekn lin pomieszan z krwi przegryzionego jzyka. A on wykorzysta przerw. Przecie ci mwi, e widziaem faceta, ktry biega po suficie. Potrafisz si tak rozpdzi? Eeeeeee... Dajmy sobie z tym wszystkim spokj! Ale... ale on... splunicie krwi. On musia mie wolne nogi... O kurwa! A ty chcesz by taka jak on? Chcesz by taka jak inni ludzie?!!! To hajda do nawozu! Tam twoje, psiama, miejsce. A moe jednak chcesz by lepsza? Lepsza ni inni? Co? Zdecyduj si, mapo! Albo mi tu zrobisz porzdny bieg i skok, mimo kajdan, albo id uczy jakiego psa, moe si bardziej nada! Hekke odwrci si na picie i dziewczyna zrozumiaa, e mwi powanie. Ale... Co miaa zrobi, po tylu otrzymanych ciosach, po tylu skurczach, po upadku i wysiku, eby powtrzy skok? Moga tylko umrze. Nie miaa ju woli, nie wadaa ju wikszoci swojego ciaa, nie moga si zmusi do niczego. Wstaa i krzyczc z blu, wyjc i paczc jednoczenie, ruszya w stron ciany. Rozbieg, prdko, wtargna na pionow ska, kilka krokw, eby tylko nie straci rozpdu, odbicie, skok, utrzymanie rwnowagi... jest! Bogowie! Kto tak krzyczy? Kto wyje por odku nocy? Przesta Hekke podszed do niej i poklepa po obolaym ramieniu. No przesta ju krzycze. No. Niele, niele. Chocia tak ju midzy nami, to nie najlepiej trzymaa kij, bo zasona... spojrza na jej twarz i byskawicznie zmieni temat. Wiesz, jeste dobra. Naprawd. Cakiem adnie to zrobia skama. Czeka cierpliwie a dziewczyna si uspokoi. Posuchaj mnie powiedzia po duszym czasie. Jeste silna i szybka. Teraz wiem, e take zdecydowana. Ale... Od jutra zaczniesz nosi nie tylko swj kosz z urobki em, ale take mj i Krtkiego. Naraz. I wszystko biegiem. Taaaaak, to bdzie dobre wiczenie. Umiechn si, a potem widzc nag zmian na twarzy dziewczyny, odskoczy zrcznie na bezpieczn odlego. 240 R

Mika rozoy papiery na szerokim stole. Obydwaj z Zaanem siedzieli teraz w osobnym, odseparowanym od reszty budynku nalecym do Biura Handlowego, gdzie znajdowaa si hm... administracja. Ani staruszek bdcy nominalnie szefem biura, ani aden z jego ludzi nie mieli tutaj wstpu. Zreszt po co? Nikt z nich nie zna si na administracji. Chocia... Tak pomidzy Bogami a prawd, siedzcy w samym sercu okazaej budowli Mika i Zaan rwnie nie znali si na administrowan iu czymkolwiek. I waciwie nie musieli. Wypisana licznymi literami nazwa, zdobica gwne drzwi, nie miaa nic wsplnego z biegiem nadawanych tu spraw. Sytuacja przedstawia si tak Mika przesun palcem po wspaniaej mapie dziki pienidzom Zyriona udao si kupi wielu ludzi w Luan. W Syrinx mamy ich take duo, ale same potki. A dwr cesarza? spyta Zaan. Podobnie. Duo ludzi, nawet zaufanych tu Mika umiechn si drwico. Co z tego? Wiemy, co cesarz je na niadanie, wiemy jak i co robi ze swoimi naonicami, wiemy ile wojsk jest w samym miecie, a nawet wiemy, co powiedzia na oficjalnych audiencjach, ale... Nie wiemy, co myli. Nie wiemy, o czym szepce z doradcami w zaciszu swoich prywatnych sal. Nic? Mika skrzywi si, jakby nagle zabola go zb. Niewiele. Mamy tam wietnego czowieka. To szlachcic. Kiedy w dugach, zlicytowali mu majtek, on sam mia jaki proces... mao gowy pod topr nie pooy. Cesarz osobicie uj si za nim, spaci dugi z wasnej kiesy, ochroni go przed procesem i teraz ten czowiek nienawidzi cesarza jak psa. Jest bardzo aktywny, donosi o wsz ystkim. Ale dojcia do doradcw nie ma. Przekupi ich? zaproponowa Zaan. 241 Nasz czowiek odradza. Za due niebezpieczestwo. Zaan niespokojnie poruszy si na prostym zydlu. Nie czu si najlepiej w surowym wntrzu pozbawionym jakichkolwiek sprztw, poza stoem i tym, na czym obaj siedzieli. Co ten Mika? Cierpi na jak chorob, ktra nie pozwala mu na wstawienie do pomieszcze, w ktrych przebywa nawet gupiej skrzynki z papierami? Pamita jego pokj w gospodzie, w ktrym stao tylko ko i nic wicej. Teraz siedzia w jego gabinecie tu Mika nie spa, wic nie byo nawet ka po prostu goe ciany. Jakie dugi? Hazard? Impotencja? spyta. Moe ktry przedkada chopcw nad dziewczta? Masz cokolwiek na nich? Nic Mika znowu si skrzywi. Wiedzia ju, e jego pracodawca nie cierpi takich odpowiedzi. Przecie to ludzie, psiama, nie Bogowie. Milczenie przeduao si nieznonie. Zaan sapa, bo co grao mu w pucach i coraz ciej byo mu oddycha. Wychyli kielich wina, ale nawet to nie przynioso ulgi. Kurwa! odkaszln z trudem. Przecie musz kupowa, gra, pieprzy si, kto daje im borg, kogo lubi, kogo nie lubi zamilk nagle. Jego mina wiadczya, e roztrzsa co w gowie. Mika nie chcia przerywa tego adn niewczesn uwag. Powiedzia wszystko, co mia do powiedzenia. No dobra powiedzia cicho, pokonujc kujcy bl w pucach. Jak tam nasza wojna z Luan? Znowu gorzeje tu Mika mia wiele do powiedzenia. Nawet, o dziwo odnosimy sukcesy. Zupenie jakby to nie nasza armia walczya rozemia si z wasnego dowcipu, ale umilk, zaraz widzc skupion twarz Zaana. Zdobylimy kolejny port w spornym pasie, a teraz... Czekaj, czekaj Zaan powoli rozmasowywa sobie twarz. Ten port musimy szybko straci. Co? Mika z wraenia usiad na krzele. Kurza twarz. Co zamylasz? Zamylam tak... celowo przedrzenia Mik. Od pewnego czasu nie znosi prostackiego jzyka. Polesz do Luan wrbit. A on bdzie przewidywa nasze posunicia militarne... aden wrbita nie potrafi niczego przewidzie dokadnie. Myl Mika zdenerwowa si Zaan. To bdzie nasz wrbita, psiama. Bdzie

od nas dostawa raporty o planowanych ruchach naszych wojsk. Bdzie przewidywa wszystko niezwykle dokadnie. Kurwa ma tamten umiechn si, doznajc olnienia. Najpierw przewidzi jakie drobne zwycistwo, potem drugie, trzecie... Potem przepowie jakie zagroenie i uchroni Luan przed nasz akcj. Bdzie zdobywa zaufanie cesarza, bdzie coraz bliej jego wiatej osoby, a... 242 A... umiechn si Zaan, nie koczc. A powie, jak odbi nasz port. I stanie si powiernikiem cesarza. Obaj zaczli si mia gono. Najbliszym. Najbardziej pewnym! Jego okiem i uchem. Bliszym, ni kochanka! Pewniejszym ni sztab generalny i cae zgromadzenie czarownikw!!! A pewnego dnia... Nasz wrbita straci zdolno przepowiadania... Nie straci, nie straci. On przepowie, tyle, e... To bdzie, co innego ni chciaby usysze Janie Wielmony Pan Cesarz Luan, posiadajcy dziedzictwo w woli Bogw, i tak dalej, i tak dalej. Obaj ryczeli ze miechu. Jaki przemony chichot dawi im garda, zawi oczy, nie pozwala na wypowiadanie normalnych sw. C Mika opanowa si pierwszy, aczkolwiek nie do koca. Bdziemy musieli straci troch wojska. I troszk zdobyczy. Biedni nasi wojacy. Chyba cz z nich pjdzie w niewol... Albo pogin jak psy. Taki ju los onierza. Mika zauway nagle jaki pyek na wypolerowanym blacie stou. Polini palec i delikatnie zdj okruszek czy moe kawaeczek sadzy. Nie strzepn go na podog. Wytar palec w czyst szmatk, ktr wycign z rkawa. Potem t sam szmatk wyczyci st, usuwajc dokadnie mokry lad po linie. A my przez ten czas... Bdziemy, psiama, wiedzie wszystko. I znajdziemy dalszych ludzi. Zaan masowa sobie twarz, potem spojrza zupenie przytomnie. Masz takiego czowieka, ktry by si nada? Mam. Byy kapan, strasznie, psiama, mdry. Zna gadk wrbitw i potrafi si ni posuy. A poza tym... On lubi ogromnie chopcw. A to, kurza twarz Mika umiechn si perfidnie Zakazane przez prawo i u nas, i w Luan. Byle si tam nie wyda. Podel mu naszych. Bdziemy go mie na sznurze krtszym ni p okcia. Zaan pokrci gow. Nala sobie drugi kubek wina i wychyli kilkoma ykami. Bl w pucach zdawa si male. Tylko zaczerpnicie powietrza byo rwnie trudne jak poprzednio. Jego wiszczcy oddech by coraz bardziej gony. No dobra powiedzia z trudem po chwili. A co dalej? Za Luan? 243 Tam jest takie mae pastewko Mika znowu nachyli si nad map. Arkach. Nie na wiele nam si przydadz. Tam jest matriarchat, w wojsku walcz same dziewczyny. Grzysty kraj, biedny, za nim ju tylko Wielki Las a za nim Chorzy Ludzie. Jak oni... a przepraszam. Jak one si lubi z Luan? W ogle si nie lubi. Tam jest ciga wojna. Nie tak jak u nas wybuch i spokj, wybuch i spokj. Oni... hm... czy one raczej, walcz cay czas. Ale to adne zagroenie dla cesarstwa. Kiedy granica przebiegaa na pamie gr za Negger Bank. Teraz cesarscy wypieraj wojsko Arkach, ale postpy s niewielkie. Kraj grzysty, ani ustawi wojsko, ani puci w marsz. Bo dobrych drg nie ma. I prawd powiedziawszy, aszczy si na co, te nie ma. Ot, ciachaj si rok w rok, postpujc do przodu, o par staj. O par pagrkw. I co? spyta Zaan. Nie bdzie jakiej zdecydowanej akcji ze strony Arkach? A zaraza ich wie. Chcieliby, ale nie mog, nie maj za co, nie maj po co, nie maj kim. Jest tam, jaki zdecydowany przywdca?

To same baby. Ich krlowa to by najbardziej chciaa, eby wszystkim naraz byo dobrze. Ale tego to si nie udao sprawi nawet samym Bogom. Eeeeee, boto, gry, mae poletka i uwidnity handel. To wszystko. Mamy tam kogo? Co tam mamy. Paru durnowatych agentw, jak cae to pastwo. Jest tam kto z jajami? Tfu! Zaan uderzy si w czoo. Chciaem spyta, czy jest tam jaka baba do rzeczy? Mika umiechn si mimowolnie. Kto, kto mgby wzi udzia w naszych interesach? zmarszczy brwi. Jest. Nazywa si Biafra, jedyny facet w morzu bab. Syn ksiniczki. Nie mg bra udziau w yciu publicznym, bo jest chopcem. Po mierci matki zabrali mu paac, bo... Tam si ksiniczki wybiera jak u nas, nie przymierzajc rajcw. A jednak mamusia przedtem zdoaa mu zapewni jakie tam stanowisko. Jest bodaj szefem zaopatrzenia ichniej armii. Niezy, jeli ci o to chodzi. Straszny skurwysyn, inteligentny jak zaraza, z alem do wszystkiego i wszystkich wok, chorobliwie ambitny. O to, to, to podj Zaan. A z czego yje? No w zaopatrzeniu... Pytam, z czego yje? przerwa mu Zaan. Ma jaki tam drobny handelek. Ale wiesz, to przy caej swojej inteligencji, tylko wychuchany paniczyk. Idzie mu jak krew z nosa. Ooooo... Zaan kiwn gow. No to zacznijmy go przyzwyczaja do siebie. Na pocztek, niech mu ten jego handelek zacznie i nieco lepiej. 244 Warto? Skoro mwisz, e skurwysyn. Mika rozemia si cicho. Niewski szepn. No panie Biafra z powrotem zaj swoje miejsce na krzele. Jeszcze pan nie wie, ale paska karta zaczyna si wanie odwraca. Zaan nala sobie trzeci kubek wina, ale nie mg go wypi. Suchy kaszel wstrzsa nim, bl w pucach znowu przybiera na sile. Co dusio go coraz bardziej, czu wikszy i wikszy ciar, ktry kad si na klatce piersiowej. Wiedzia, e nie bdzie mg dokoczy rozmowy. A tyle jeszcze rzeczy pozostao do omwienia. A co u nas? spyta wiszczcym gosem. Duo ciekawych rzeczy. Mamy swoich ludzi w wielu ciekawych miejscach. Ale... Mika podnis wzrok, usiujc nie widzie coraz silniejszych objaww choroby. Jedno miejsce jest szczeglnie ciekawe. Wbrew pozorom nie aden dwr ani paac. A co? z najwyszym trudem zdoa wyszepta Zaan. Chciao mu si wymiotowa. Pewien astronom czy astrolog. Jest w nim co dziwnego. Mniej wicej, co dziesi dni pisze list. Zanosi do portu i daje kapitanowi statku, ktry od razu wypywa w morze. Gdzie? Zaan usiowa rozluni szat pod szyj, ale po raz kolejny stwierdzi, e nic go tam nie krpuje. Uczucia dusznoci nie powodowaa szata. Statki pyn w rne miejsca. Sprawdzaem. Porty docelowe nie wyrniaj si niczym szczeglnym, listy przewozowe to zwyke garstwo. Zastanawia mnie jednak, kogo z wadcw sta na to, eby co dziesi dni wysya statek po jeden list. Nikogo na to nie sta. Zaan czu, e mci mu si w gowie. Pochyli si do przodu w swym zydlu i opar na rkach. Zakon wykrztusi z trudem. Ano wanie Mika udawa, e patrzy w okno. Masz... atak kaszlu. Masz tam kogo? U astronoma? Mam. Jego sucy zosta przez swojego pana podniesiony z biedy, przygarnity, kiedy w oczy zagldaa ju mier godowa, wyksztacony i... Mika usiowa si umiechn, ale widok duszcego si czowieka naprzeciw nie napawa do miechu. Wiesz, zrobisz komu dobrze, to si strze, bo on bdzie ci nienawidzi do koca ycia, a Mika i Zaan ju krc si koo niego widzc brak jakiejkolwiek reakcji podj znowu. Ten sucy donosi sam z siebie. Nawet nie musimy mu paci. Astronom szyfruje wszystkie listy, pali papier, pali notatki, no ale sam przecie nie bdzie si trudzi zanoszeniem do portu. Jego zaufany suga natomiast zawsze po drodze skrci

gdzie trzeba i da chwil czasu na przepisanie. Nawet dziewki mu nie trzeba podsuwa. Robi to sam z siebie. 245 Masz te listy? wydysza Zaan. Czu si coraz gorzej. Mam. Ale szyfru nie zamaem. Daj Zaan z trudem podnis si z zydla. wiat wok wirowa mu w gowie. Chciao mu si wymiotowa, ale nie wiedzia, czy jeli uly odkowi, nie udusi si przy tym. Skra swdziaa go coraz bardziej, przy kadym wydechu puca wiszczay i bulgotay w nienaturalny sposb. Z najwyszym trudem schowa listy pod po paszcza. Dam ci dwch ludzi, eby odprowadzili do paacu zaproponowa Mika. Nie, nie... Zaan chwyci si futryny. Uda mi si. Jeszcze tym razem... si uda. Tymczasem w miecie dziay si dziwne rzeczy. Ksi Sirius wraz z ojcem jecha wanie do budynku Rady. Kolejne posiedzenie miao odby si wanie dzisiaj. Inne, wielkoksice rody miay ju jednak do zachwiania rwnowagi si w pastwie. Skoro czekanie na reakcj Bogw w tej kwestii nie przynioso spodziewanych rezultatw, przedstawiciele rodw postanowili wzi sprawy w swoje rce. Tu przy Malowanym Portyku czeka na orszak mistrz Lirion. Z rk na gowni miecza mia wystpi w odpowiedniej chwili i symulujc wypadek, obrazi miertelnie modego ksicia prowokujc do pojedynku. Oczywicie, najpierw stanliby kuzyni. I uliczni i paacowi, dopiero potem sam ksi. Ale Lirion nie mia podstaw do obaw. By szermierzem natchnionym. Umiecha si lekko, nie co dzie przychodzio mu zabija tak wytrawnych szermierzy jak eskorta Wielkiego Ksicia. Jego usugi byy w cenie. Mierzono je wycznie zotem i to w susznej wadze. Panie... Lirion spojrza w d. Tu przed nim klczao dwch ludzi, pord paszczcej si dziatwy. Panie! Zmiowania prosim! mczyzna bi pokony jak przed krlem. Wyrugowali nas z ziemi. Mam on i dziewicioro dzieci. Panie! My od dziesiciu dni nic nie jedli! zawodzia kobieta. Dzieci pomr! Ulituj si panie, prosim pokornie! Won cierwa achn si mistrz, ale jedna z zasmarkanych dziewczynek przysuna si na kolanach, uja jego do i zacza caowa. Jej oczy szkliy si zami od niemej proby i bezmiaru ufnoci. Omielony czynem siostry, may chopczyk, rwnie na kolanach chwyci za drug do. Won. Reszta dzieci przy wtrze zawodze rodzicw chwycia mistrza za rce i pokrywaa je pocaunkami. Dobra, psiama, dam brzowego Lirion zme przeklestwo. Tylko pucie nareszcie. 246 Rodzice przepenieni wdzicznoci wstali skadajc rce... do ciosu. W doniach mieli paki. Lirion nie mg si broni obciony dziatw. Moe mimo to wyszedby jako z opresji, ona jednak widzc, e si wywija i pamitajc o przyszoci swych dzieci, walna tak mocno i celnie, e mistrz zala si krwi i run do jej stp. Zapali ich od razu. To by sam rodek miasta, stranicy chodzili nie parami, ale po szeciu... Tyle tylko, e Zaan zawsze powtarza Mice: Pa naszym ludziom uczciwie i ratuj z opresji. By ich los stanowi przykad dla innych! Nie przestrog. I stao si tak jako, e w drodze do wizienia, caa rodzina, jak raz jedenacie osb, sprytnie zawina si i prask! ucieka jak jeden m, a stranicy w pogoni wpadali na siebie... Notabene kobieta i mczyzna rzeczywicie byli on i mem, a reszta wsplnikw zbrodni to ich prawdziwe dzieci. Rzeczywicie cierpieli gd. No, oczywicie jedynie do dnia mierci Liriona, potem ju nie. Gdyby szermierz natchniony zawid (oczywicie nie w zabijaniu kuzynw Wielkiego Ksicia ani jego syna w to nikt nie wtpi mogoby mu si jednak nie uda skuteczne obraenie i mody ksi mgby jednak uj z honorem), wielkie rody przygotoway nastpn puapk. Szeciu dahmeryjskich kusznikw, sprowadzonych z koca wiata, nie baczc na koszty, nie wiedziao, kto ich naj. Znali jedynie swoje zadanie. Teraz ukryci wrd drzew i krzeww wspaniaego, krlewskiego parku, czekali na ksicia, ktry mia tdy

przejeda. Organizatorzy zamachu (a waciwie egzekucji) przewidzieli wszystko, kty strzaw byy tak dobrane, e ksi, bez wzgldu na pozycj, jak zajmie w orszaku, powinien zosta trafiony co najmniej dwoma betami. Przewidziano kamufla Dahmeryjczycy ubrani byli w dugie paszcze kapanw z Yd pozwalajce ukry kusze do samego koca i porusza si przy tym swobodnie. Wspaniay plan. Tym bardziej, e Mika do ostatniej chwili mia na jego temat tylko mgliste doniesienia od sucych szpiegujcych na wielkoksicych dworach. Ale... Zodzieje-kalecy, ktrzy parali si ebrani i wyprnianiem sakiewek przechodniw na obrzeach parku, nie mieli adnego powodu, eby wsppracowa z Biurem Handlowym. Musieli to robi, bowiem piecz nad nimi sprawowa klan zodziei miejskich i portowych, a nimi z kolei opiekowali si oszuci... Wikszo oszustw Mika zna osobicie. Nie paci im za informacje, a mimo to je dostawa. W stolicy szybko rozesza si wie, e lepiej mie go po swojej stronie ni przeciwko sobie. I faktem jest, e wszyscy, ktrzy hodowali tej zasadzie, yli dugo i szczliwie. Ci, ktrzy nie hodowali... albo ju nie yli, albo przykuci do falochronu, ogldali port z poziomu wody. Pomys przebrania Dahmeryjczykw w kapaskie paszcze mg si wydawa wietny jedynie w gowach wielmoy, ktrzy go uoyli. Zodzieje-kalecy zorientowali si od razu, widzc wspaniae witynne paszcze i tpe mordy ich wacicieli, znamionujce wszystko tylko nie cnot, posty i szeptanie modlitw w cieniu otarzy. Mika nie 247 mia czasu, eby sprowadza zagranicznych kusznikw, tym bardziej z Dahmerii. Wzi krajowych, zwykych wojskowych partaczy wprost z miejskiego garnizonu Armii Domowej. Tyle tylko, e jeden Dahmeryjczyk mia przeciwko sobie czterech strzelcw z Troy. A strzelano z odlegoci kilku krokw. Mimo to jeden z przyjezdnych, raniony, zdoa si wyrwa, trzeba go byo goni, bi kolbami kusz, dga noem i wreszcie dobi wyrwan z potu, pozacan sztachet. Mika mia wraenie, e wszystko, za co wemie si armia Troy, koczy si tak wanie... Tym bardziej, e wrzaski, gonitwa i przyduga walka kilkunastu krajowych bohaterw z jednym zagranicznym, sprowadzia cae zastpy stranikw i ilo sakiewek wypenionych zotem, ktre trzeba byo przeznaczy na apwki, bya oszaamiajca. Prawdziw trudno mia jednak przed sob oficer, dowdca zmiany miejskiej stray danego dnia. Dugo kry w ciasnej izbie, kl i zorzeczy. To patrzy na zgromadzone na stole sakiewki, to znowu w okno, szukajc natchnienia. Wreszcie wzruszy ramionam i, usiad za stoem, wzi ryz papieru, inkaust i piro. Zacz pisa, z wyranym wysikiem formuujc myli. Skoczy, spocony jak mysz, w jakie dziesi modlitw pniej. Skrzywi si, jakby bolay go zby i na mikkich nogach powlk si do kwatery dowdcy garnizonu. Masz raport? Hylen kierowa miejsk stra od wielu lat. Nie zwrci jednak uwagi na skwaszon min podwadnego. Zmarszczy brwi i odsun papier od oczu na staro lepiej czytao mu si z coraz wikszych odlegoci. Patrol patrolujcy rejon patrolowania okolic Krleskiego parku... Psiama zakl. Krlewskiego idioto! W rodku jest litera w! ...napotka sze trpw nalecych do obcokrajowcw... Bogowie! Jak si pisze trupw? A poza tym chodzi o trupy obcokrajowcw, czy jedynie trupy, ktre byy wasnoci obcokrajowcw? zmruy oczy, eby odczyta kolawe litery. Potem rajcy mi gow susz o te raporty. Dowdca zmiany sta bez sowa. Wiedzia, e dalej bd gorsze rzeczy i to bynajmniej nie z dziedziny ortografii czy stylistyki. Wszyscy oni dnia dzisiejszego postanowili targn si na ywot wasny, co niniejszym uczynili. Cooooooo?!!! Piciu z nich zastrzelio si z wasnych kusz, w tym trzech za pierwszym razem nie wycelowao dobrze i musieli ponownie zaoy bety, by nimi si razi. A jeden to strzeli do siebie a cztery razy, zanim wycelowa dobrze i si ubi... Hylen przekn lin. Oczy mu wyszy z orbit. Wycign rk ponad stoem. Dawaj! warkn. Dowdca zmiany woy sakiewk w nadstawion do. Hylen potrzsn gow i czyta dalej. Jeden natomiast z obcokrajowcw musia czu do siebie szczeglny al. Najpierw

razi si z kuszy, chcc pewnie ugodzi si w samo serce, ale nie wycelowa dobrze, ranic sw nog od tyu w ydk. Nastpnie zacz okada si kolb kuszy, a potem zada sobie siedemnacie ciosw wasnym noem, godzc w klatk piersiow, ale gwnie, waciwie, to w plecy... W plecy, kurwa, si razi?!!! Noem?!!! ...nastpnie wyrwa z potu pozacan sztachet i daleje si ni okada okrutnie, co zeznali jak nastpuje wiadkowie... Dawaj jkn Hylen, wycigajc powtrnie do. ...nastpnie zawzity okrutnie na swj ywot samobjca wdrapa si na mur okalajcy park i skoczy na traw, oddajc ducha... Bogowie! rykn Hylen. Przecie ten mur... Tfu!... murek, ma raptem dwa okcie wysokoci! Jak to si wdrapa i skoczy na... traw? Nie moge, pacanie, napisa chocia, e uderzy gow w jaki korze? Tam nie ma korzenia. Hylen po raz trzeci wycign do po sakiewk. Dopiero potem opatrzy dokument wasnym podpisem, klnc przy tym i zorzeczc. Nastpnym razem, pgwku, napisz, e korze by, ale go zbjcy potem ukradli. Taaaaaaa... Hylen po patrzy cikim wzrokiem na lece przed nim sakiewki. Taaaa... Samotno i zy los czsto do samobjstwa przywodz, nawet i szeciu ludzi naraz zerkn na swojego podwadnego. Mniemam jednak, e po stronie samotnoci i zego losu adnych strat nie zanotowano, co? A gdzie tam, szefie. Te samotnoci i ze losy poszli pniej chla do knajpy. 249 R Achaja usyszaa cichy syk dokadnie w chwili, kiedy schylia si po oskard. Zamara w bezruchu, usiujc zlokalizowa rdo dwiku. Ostronie, usiujc nie poruszy gow, omiota wzrokiem teren wok. Jest! Dwa, moe trzy kroki dalej zauwaya zwinitego w kbek wa. Lekki sinawy odcie skry wok trjktnej gowy wiadczy, e ma do czynienia z jadowitym gadem. Mae, czerwonawe plamki przy oczach powiedziay jej, e gad jest jadowity jak najgorsza zaraza. Kto stojcy z b oku rwnie musia go zauway. Rozleg si krzyk, kilku najodwaniejszych odskoczyo gwatownie i stano, reszta niewolnikw rzucia si do ucieczki. Achaja trwaa nieporuszona. Nie cay jeste trujcy szepna. Powoli opada na kolana. Poniewa gad nie reagowa, posuna si lekko do przodu. Trjktna gowa uniosa si nieco. Dziewczyna umiejtnie przenoszc ciar z nogi na nog, a waciwie z kolana na kolano, zbliya si do niego jeszcze i jeszcze... Po duszej chwili miaa go w zasigu rk. Gdyby chcia j zaatakowa, miaby do wyboru wiele odsonitych miejsc. Poczua dreszcz na plecach, a jednoczenie co ciepego rozlewao si w jej organizmie, pozwalajc uspokoi oddech i skoncentrowa si na czekajcej j walce. mier tak blisko...? O wycignicie rki. Wystarczyo, eby kichna i to byby jej koniec. Umiechna si. Pochowaj j tutaj, pod zwaami przetykanego kamieniami piasku? Czy bdzie y dalej? A co za rnica? Przypomniaa sobie wizyt na cmentarzu, jeszcze w stolicy Troy, kiedy zauwaya na czyim grobie napis: Bogowie tak chcieli. Bogowie... Nie moga dzisiaj zrozumie jak kto, kto przecie ju dawno umar, chcia si dalej tak paszczy? Pokora do koca, nawet po mierci? Jacy Bogowie? Praw rk, powoli podniosa paski kamie. W zwrci si w stron wycignitej doni, syczc. Achaja wyprostowaa drug rk. W zwraca si raz w jedn stron, raz w drug, wyranie zdziwiony, e kto najwyraniej chce obj go goymi rkami. Dosownie chwile dzieliy dziewczyn od miertelnego ataku. Poruszya doni z kamieniem, przysuwajc j do gowy wa. Odsun si troch 250 i unis. By ju zwrcony tylko w jedn stron. Achaja przysuna drug do, ale tak, eby nie spowodowa jego reakcji. I znowu kamie powdrowa do przodu. Rozdwojony jzyk wa wysuwa si i chowa, drc coraz bardziej. I znowu rka z kamieniem ruszya do przodu, w cofn si jeszcze troch i unis gow do ataku. W tym momencie Achaja chwycia go za szyj drug rk. Aaaaaaaach!!! wydaa okrzyk radoci, kiedy ciao o kolorze piasku okrcio jej si wok nadgarstka. Zerwaa si na rwne nogi i krzykna jeszcze raz. Bogowie tak chcieli... brzmia napis na cmentarzu. Nie dzi, panowie, jeszcze nie dzi!

Niewolnicy podchodzili uspokojeni. Wikszo staraa si jednak obchodzi dziewczyn szerokim ukiem. Nie wszyscy. Kilku ludzi zdawao si j otacza, midzy nimi Rokhan. Noooo... adnie, adnie powiedzia. Ale wiesz, jeste sama bez tych dwch swoich... A my te bymy co zjedli umiechn si wrednie. Dawaj go! Chcesz? podskoczya ku niemu. Chcesz?!!! przysuna mu do twarzy rk z wem. Odskoczy zwinnie. Zabij go najpierw rzuci. A po co? rozemiaa si. Chcecie go zje? Prosz! Podsuna do pod nos kogo, kto sta z boku. Ten te si cofn. Pozostali jednak podnieli swoje kije. Ty si, kurwa, nie szarp! Zabij go i dawaj! Dziewczyna umiechna si sodko. Kiedy jeden z ludzi Rokhana zamierzy si kijem, upada na plecy, odbia si i wstaa skaczc do tyu. Jednym ciosem pici zamaa szczk komu, kto wanie podnosi swj kij, doskoczya do Rokhana, chwytajc go za kark i przysuwajc drug rk do twarzy. Co? Co si tak odsuwasz, palancie? musna jego twarz ciem wa. Bdziesz mg podyktowa wspomnienia: Jak caowaem si z jadowitym wem. Tylko dyktuj szybko, cierwo! W... W ty! warkn Rokhan, czujc na nosie drcy, rozdwojony jzyk. No jazda! Ludzie cofnli si. Achaja podskoczya i kopna Rokhana obiema nogami, a polecia do przodu. Uderzya plecami w ziemi, odbia si i stana znowu na nogach, podnoszc jednoczenie swj kij. Teraz mogli jej, co najwyej, naplu w oczy. Co chopaki? zakpia. Cocie takie smutne? adnego skurczu, adnego blu, perfekcyjne przejcie. Bya z siebie dumna. Zacza si cofa, potem odwrcia si i spokojnie ruszya do swoich. Niewolnicy rozstpowali si przed ni, widzc, co niesie w rce. Hej, Krtki krzykna na widok kara. Popatrz, co mam. 251 O to, to, to... Jak ja lubi takie widoki. Dobra dziewczyna pochwali j Hekke, odwracajc gow od grupy dyskutujcych stranikw, ktr obserwowa. Tylko zabij go wreszcie. Zrobia to dwoma palcami. Co jest? spytaa. Jakie poruszenie szepn. Chyba przyszed nowy transport niewolnikw, a oni nie wiedz, co zrobi. W czym problem? Jest opnienie w budowie drogi, niewiele dzieli samych stranikw od tego, eby doczyli do nas jako nowi niewolnicy. A wiesz, jak wikszo nadzorcw pjdzie po nowych, robota stanie i... Jak zwykle mia racj. Nie przewidzia tylko jednego. Gruby stranik ruszy w ich kierunku. Hekke! Achaja! Migiem do mnie! Ale juuuuuuu... Dziewczyna rzucia wa Krtkiemu, ktry schowa go byskawicznie pod swoj przepask. Oboje z Hekkem ruszyli w stron woajcego. Mamy nowy transport misa. Macie ich doprowadzi do kowala, psia wasza ma. Jak wam si nie uda, na pal nadziejemy! No gos stranika zagodnia nagle. Ale jak wam si uda, to... wecie sobie, co tam chcecie. Uda si! Hekke wyszczerzy zby w umiechu oszoomiony wizj, w ktrej sam bdzie mg zdecydowa, co zabra przyszym towarzyszom niewoli bez adnej konkurencji. Uda si, panie straniku. No. Ja myl pokaza im dwch konnych. Jazda za nimi! Pobiegli za jedcami, ale ci nie zamierzali si wyzoliwia i dostosowali tempo do moliwoci ludzi ze skutymi nogami. Sytuacja rzeczywicie musiaa by wyjtkowa. Zdaje si, e naprawd stranikom grozio pjcie w niewol, jeli budowa znowu si opni. Na szczcie nie musieli biec daleko. Ju za pasmem najbliszych wzgrz dostrzegli nowy towar, ktry nieliczni nadzorcy rozkuwali wanie z desek czcych czwrkami ich szyje. No, bra si za nich warkn wyszy stranik, zsiadajc z konia. I eby mi

aden buntu nie podnis. Nie podniesie Hekke run pomidzy siadajcych na ziemi niewolnikw, unoszc swj kij. Jego oczy przelizgiway si po otumanionych, nieludzko zmczonych sylwetkach w poszukiwaniu, co lepszych rzeczy. Achaja zatrzymaa si niezdecydowana. To byli jecy. Sdzc po resztkach ekwipunku wszyscy byli onierzami Krlestwa Troy, jak niegdy ona sama. Pewnie z jednego oddziau. Ruszya pomidzy nich, czujc jak obserwuj j z lkiem. Praktycznie naga dziewczyna, jeli nie liczy skpej opaski na biodrach, o kredowobiaej skrze (to 252 od wtartej glinki majcej chroni przed socem), o wygolonych wosach, z kajdanami na nogach i wielkim kijem w rku. Nie wiedzieli, co o niej myle. Wreszcie kto si odway. Hej, jak tu jest? szepn. Zdzielia go kijem po gowie. Niech znaj mores, mapy. Hekke tymczasem zdoby ju nowiutk, wojskow kurtk, kociany grzebie, skrzan pochw od sztyletu. Achaja przyspieszya kroku. Zdara z jakiego chopca czyst tunik i zdobya najwikszy skarb uamek ostrza jakiego noa. Nie wiadomo, czy waciciel chcia si nim pozbawi ycia, czy dziki niemu uciec. Cokolwiek by nie zamierza, czeka zbyt dugo. Woya ostrze do ust, zerkajc na boki, ale nikt ze stranikw na ni nie patrzy. Hekke odebra komu prosty, drewniany flet i rzuci dziewczynie. Umiesz na tym gra? Nic a nic! odrzucia go z powrotem. Hekke zama instrument w palcach. Szkoda. Krtki chcia par szmat, bierzmy si za tuniki. Mhm. Tylko nie bierz obsranych. Duszy czas obdzierali jecw do goa, zarzucajc zdobycz na szyje. Achaja znalaza kilka kurtek, co prawda porwanych, ale wszystkie miay jeszcze metalowe guziki. Obrywaa je i wkadaa do ust. Jej prawy policzek wydyma si coraz bardziej. I znowu skarb. Skrzana spdniczka! Palna okciem w twarz waciciela i zdara j rwnie szybko jak pozostae czci wyposaenia. Pom mi cichy szept sprawi, e si zatrzymaa. Tu obok, na rozgrzanym piasku siedziaa dziewczyna z dugimi, czarnymi wosami, trzymajc na kolanach gow jakiego chopca. Mia brzydk, jtrzc si ran na boku. Nie mia adnych szans. Nie przeyje w obozie nawet czterech dni, a w dodatku bdzie umiera w blu. Pom mi... prosz obca dziewczyna patrzya na ni z rozpacz i ufnoci kogo, kto nie zna wiata niewolnikw. Ale w Achai co pko. Przypomniaa sobie nagle siebie sam przed trzema, czy wicej, laty. Jak siedziaa tu i z przeraeniem patrzya na rozgrywajce si wok dzikie sceny. Co dziwnego dziao si z jej gow. Pomog ci powiedziaa wbrew sobie, czujc co, czego nie czua od dawna. al. Wspczucie dla rannego chopca i dla pielgnujcej go dziewczyny. Zamrugaa oczami, chcc pozby si ez. Pomog ci powtrzya. Uja gow chopca i skrcia mu kark jednym szybkim ruchem. Nawet nie wiedzia, e umiera. Majstersztyk byskawiczn ej i agodnej mierci. Umiechna si smutno do dziewczyny. Ta jednak patrzya przed siebie nieruchomo jak sup soli. Potem jej oczy zaczy si rozszerza. Ratunku!!! wrzasna. Ratunku! Zabia go!!! Cicho, gupia. 253 Ratunku!!! Morderczyni!!! Dwch stranikw ruszyo w ich stron. Achaja wstaa szybko i rzucia swj up Hekkemu. Wyplua na do to wszystko, co trzymaa w ustach. Hekke podskoczy, przej rzeczy i woy do swoich ust. Potem postuka palcem w czoo. Stranicy byli ju blisko. Co jest, do kurwy ndzy?! wrzasn wyszy z nich. Zatrzyma si nad trupem chopca. Coooo? Co tobie, Achaja? by szczerze zdziwiony. Co, kurwa, jeste tu po to, eby mi nawz zabija, czy co? Nie odpowiadaa bo nie miaa niczego do powiedzenia. Gupia dupa! stranik nie zamierza si bawi w adne sdy. Nie mia na to czasu. Obydwu dwadziecia pi batw i koniec sprawy! warkn, ruszajc z powrotem

w stron mieszajcych transportowe papiery nadzorcw. A... ale... dziewczynie, ktr przywiedli tu z nowym transportem co nie miecio si w gowie. A ja za co? Milcz drugi stranik wyj zza pasa bat. Achaja, stawaj! Kiedy odwrcia si plecami uderzy z caej siy. Raz! Co j podkusio? Dwa! A szlag z tym... Piekce razy spaday na jej plecy, powodujc powstawanie na nich czerwonych prg. adne z uderze nie rozcio skry. Achaja dubaa w nosie, patrzc z zazdroci jak Hekke zdobywa coraz to nowe upy. Dwadziecia cztery... Dwadziecia pi! No! I spierdalaj do swoich obowizkw, kurwo! A teraz ta druga! Zapakana dziewczyna, ktra wanie stracia chopca podniosa si z ziemi. Widzc, co dzieje si z jej poprzedniczk miaa nadziej, e przetrwa to wszystko, tym bardziej, e miaa na sobie tunik i resztki wojskowej kurtki. Nie miaa pojcia, e przetrwanie dwudziestu piciu batw jest moliwe tylko po latach spdzonych w obozie, i tylko wtedy, jeli kto jest w miar dobrze odywionym, zahartowanym czowiekiem. Raz! Bat wisn w powietrzu. Uderzona dziewczyna, wyjc z blu, upada na ziemi. Stranik nie zamierza jej podnosi. Dwa! stan wprost nad ni. Krew pojawia si na kurtce. Dziewczyna zachysna si wasnym rykiem. Trzy! Stranik skoczy szybko. Przechodzcy obok Hekke umiechn si do niego. Tylko czternacie razw, panie straniku? spyta. 254 Przecie nie yje ten achn si zwijajc bat. Co bd bi trupa? Reszta niewolnikw patrzya na nich w oszoomieniu. Cz z nich, ta cz, ktra zachowaa jeszcze zdolno logicznego mylenia, sdzia, e oprawca bi pierwsz z dziewczyn agodniej. Ale to nie bya prawda. Nikt z nich nie zna jeszcze ycia niewolni ka przy budowie cesarskiej drogi. Masz co dla mnie? Mam, mam Hekke poda mu zawinitko. Zaraz zbierzemy jeszcze. No! stranik ruszy w stron dyskutujcych z nadzorcami kolegw. I przepdzi mi to taatajstwo do kowala! Zatrzyma si jeszcze przy Achai przeszukujcej jakiego dziesitnika. A tobie co? Odbio? Nie wyspaa si w nocy? rozemia si chrapliwie i ruszy dalej. Ale te baby gupie. Nie zwrcia na niego uwagi. Kilka modlitw pniej, nawet nie muszc uywa kijw przepdzili wszystkich do kowala i zadowoleni z upw wrcili do ziemianki, gdzie czeka ju Krtki, oprawiajc wa. Ooooo... Co masz na plecach? Co jej si pomieszao w umyle odpowiedzia za Achaj Hekke. Pomoga jednemu rannemu chopakowi przenie si na tamten wiat. No co ty? Zdumiaa? karze wzruszy ramionami. Nastpnym, razem jak kto ci poprosi o pomoc, walnij go w mord. Wiem, Krtki Achaja usiada pod cian. Co si ze mn stao... Co dziwnego. A sraj na to. Nie... Nie mog... nie potrafia dobra odpowiednich sw. Co si ze mn stao powtrzya. Nie wiem, ja... Ja musz std uciec wypalia nareszcie. Uuuuuuuuuch Hekke ukry twarz w doniach. Naostrzony pal ju czeka mrukn Krtki. Zapewniam ci, e siedzi si na nim niewygodnie. Ale za to duuuuuuugo. Obydwaj wymienili si spojrzeniami. Obydwie twarze nie wyraay ani jakiego szczeglnego zdziwienia, ani zoci. Wprawny obserwator mgby z nich wyczyta jedn i t sam myl. Nooo, czas na ni w domyle: Ju po niej. Ja... myli kooway w jej gowie, nie mogc przybra konkretnego ksztatu. Ja musz... No niele Krtki odoy wa i usiad naprzeciw niej. To mamy kopot,

nie? Ja musz! powtrzya. Bdzie mi bardzo nieprzyjemnie patrze, jak wysrywasz wasne flaki nabita na pal, dziewczyno. 255 Musz wyranie draa. Ju nie mog. Nie... Obaj z Hekkem wymienili porozumiewawcze spojrzenia. Duszy czas panowaa mczca cisza. Suchaj powiedzia wreszcie Hekke na pustyni nie przeyjesz. A jeli nawet, to potem ci zapi. Krtki jednak znacznie lepiej przyjrza si jej twarzy. Widzia to ju wczeniej. Obz to nie byo miejsce dla kobiet. Dla mczyzn, zreszt, te nie. No, ale mczyni mieli przynajmniej bardziej racjonalne umysy. W niczym to, co prawda nie pomagao, ale przynajmniej wiedzieli, e ucieczka jest wyborem jednej najbardziej z bolesnych fo rm mierci. Musisz ucieka podczas burzy piaskowej powiedzia cicho, budzc zdziwienie u swojego towarzysza. To jedyna szansa dla kogo, kto ma kajdany na nogach. Inacze j dogoni ci na koniach. Krtki, kurwa, o czym ty mwisz?!!! warkn Hekke. Popatrz na ni... Z tym, e burza piaskowa, co prawda zatrze twoje lady, ale moe sprawi, e zgubisz kierunek. Cztery lata temu jeden taki ucieka w burzy. Okazao si, e kry w kko. Zapali go jakie trzysta krokw od obozu. O czym wy, psiama, mwicie? Ty gupia dupo! Hekke zwrci si wprost do dziewczyny. Zakadajc nawet, e Bogowie osobicie zstpi, eby ci pomc, to co zrobisz potem z pitnem niewolnicy na tyku? Co? Marynarze na morzu kontynuowa Krtki maj tak ig, co moe wskaza kierunek. Ty nie bdziesz miaa. Wic zrobimy tak: umocujemy may kij na osi przymocowan ej do koa wykonanego z drewna. Jeli bdziesz tym koem przez cay czas szybko krci, kij wskae ci cigle ten sam kierunek. Jeli cho na chwil przestaniesz, cay pomys do dupy. Burze piaskowe s tu czste jak zaraza, uciekaj natychmiast, zanim zac zniesz si zastanawia. Krtki, zmiuj si Hekke wodzi wzrokiem od jednego do drugiego. No co wy? widzc brak jakiejkolwiek reakcji po chwili machn rk. Ciekawe, jaki jest kolor twoich wntrznoci mrukn do Achai. Niedugo si przekonamy. A pki co, id znale now dziewczyn z transportu. Po jego wyjciu karze podj znowu. Jestemy do blisko granic Troy powiedzia. I w zwizku z tym wszyscy bd myle, e tam wanie bdziesz ucieka. To ze rozwizanie. Musisz ucieka w gb Luan. Wprost w paszcz lwa to jedyne rozsdne wyjcie. Jeli oczywicie w ogle mona w tej sytuacji mwi o rozsdku. Hekke mia racj, bd ci tropi wszyscy. Udana ucieczka choby jednego niewolnika, to cios dla caego systemu. Oni nie mog sobie na to pozwoli, dlatego nie ud si, e ktokolwiek zaniecha choby i przesadnych wysikw, tylko dlatego, e jeste mao wana. Nie ud si. Bd ci tropi wszdzie. A nawet, jeli stanie si rzecz niemoliwa i wymkniesz si z Luan, to co dalej?... Masz na dupie pitno niewolnicy. Nawet w kraju gdzie nie ma niewolnictwa, bdziesz musiaa to ukrywa do koca ycia machn rk. Ale nie wybiegajmy myl tak daleko. To na szczcie mao prawdopodobne, e przeyjesz. Pamitaj o jednym nie daj si zapa. Zabij kogo si da, a jak si nie da, zabij siebie. mier na palu to kilka dni ta iej mki, e nie yczyaby najgorszemu wrogowi. Opowiem ci o tym, eby nie miaa najmniejszych wtpliwoci. Jak mwiem, nawet najmarniejszy niewolnik nie moe uciec, bo to cios dla systemu niewolnictwa w ogle. Dlatego nawet dla ciebie cign tu mistrza umierania. Mistrza! A on ci nawlecze na bardzo wski pal, powoli, powolutku ... A ty cigle ywa. W twoim brzuchu nie bdzie ju miejsca, bo zajmie je drewno, wic, jak mwi Hekke, rzeczywicie twoje wntrznoci opuszcz ciao. A ty cigle ywa.

Mistrz obetnie ci donie, wypalajc rany tak, e si nie wykrwawisz. Obetnie stopy, obet nie piersi, nos, wargi, uszy... A ty bdziesz na to patrze. A potem, jeli bdzie naprawd dobry, obedrze ci ze skry. Powolutku. A ty bdziesz patrze na coraz to nowe czci twojego ciaa pojawiajce si w specjalnej misie, tu przed tob... Przesta. Nieeeeee... Musisz wiedzie, na co si decydujesz. Musisz wiedzie, e jeli ci otocz, to masz si zabi. Ja widziaem, co zrobili z nasz poprzedni dziewczyn. Ju mi wystarczy. Jeli wyjdziesz poza granice obozu, to musisz wiedzie, e cokolwiek si stan ie, nie masz ju odwrotu! Bd wic konsekwentna do koca. Wiem. Heee... Tak ci si tylko wydaje. Ale mniejsza z tym, na razie karze wzruszy ramionam i. Kolejna rzecz: kajdany. Nawet jak zdobdziesz n czy miecz, nie zdoasz si rozku. Potrzebujesz kowala, a kady kowal ci wyda. Kady! Musisz wic wiedzie, co zamierzasz. Musisz to sobie dobrze przemyle. Ale to nie koniec, zamy, e zmusisz jakiego kowala. On, eby ci rozku bdzie musia uy naprawd mocnego duta i cikiego, metalowego mota. Co go powstrzyma, przed uderzeniem w twoj nog, zamiast ciosu w szczyt duta? Czy potrafisz co mu zrobi ze zmiadon nog? A jeli nawet, to co potem? Musisz to wszystko wiedzie ju na wstpie ucieczki dziewczyno! Ju to powinno ci powstrzyma, a przecie nie poruszylimy dotd dobrej setki wikszych problemw. 257 R Tym razem Meredith by przygotowany. Od ostatniego spotkania, od roku (ach jak to si atwo mwi...), usiowa odnale sposb, eby mc jako obliczy upywajce dni. I znalaz go. Woda, ktra ciekaa po cianie jego celi zmieniaa temperatur. Raz bya lodowato zimna, raz jakby letnia, tak jakby pochodzia z wystawi onego na dziaanie soca zbiornika. Poniewa nie mogo by dwch rde, rozwizanie byo proste raz na powierzchni wody paday promienie soca, a raz nie. Dzie i noc. Dzie i noc... Meredith zacz oznacza dni na cianie. Wiedzia, kiedy min rok i by przygotowany. Nie zauway, kiedy pojawi si chopak. Ale syszc jego No jak tam?, opanowa si i odpowiedzia w miar spokojnie: A dzikuj. W porzdku. Spojrza na niego i z pewn satysfakcj obserwowa, jak brwi tamtego wdruj do gry. No co? Zastanowilicie si? Ano zastanowiem. To ju nie bya puapka pomidzy dobrem i zem. Meredith mia duo czasu i rzeczywicie przemyla wszystko sumiennie. I zrozumia, albo wydawao mu si, e zrozumia. To ju nie Dobro i nie Zo. To byo starcie dwch najzupeniej obojtnych wobec niego potnych si. To, co ludzie nazywali Dobrem, byo Dobrem... ale byo te okrutnie obojtne, wyniose i dalekie. To, co ludzie nazywali Zem, byo Zem, ale te nie do koca byo obojtne wobec ludzi. Zo potrzebowao sojusznikw. Dobro, nie. Dobro oczekiwao wykonywania rozkazw. No i co wymylilicie? zaciekawi si Wirus. Jeli nie tajemnica, oczywicie. Meredith pokiwa gow. Wbrew temu, czego si spodziewa, nie czu zdenerwowania. Szczerze mwic, nie czu niczego szczeglnego. 258 Bg mwi... wiat zoony ze wszystkich wiatw to dobro i sprzyjanie. Nie ma za, nie ma nienawici. A Ziemcy to zo. Ziemcy to nienawi. Bg mwi: Ziemcy nie maj prawa istnie. Wszystko musi by zniszczone, wszystko musi pawi si w ogniu. Wszystko musi zgin. wiat zoony ze wszystkich wiatw musi pozosta bez za, bez nienawici. Dobrze zapamitalicie pochwali go Wirus. Ale co z tego zrozumielicie? Ano zrozumiaem powiedzia cicho czarownik. Wielki wiat ma pozosta bez za, bez nienawici. My mamy pokona Ziemcw. I u nas, dlatego wanie, jest i zo, jest i nienawi. A skoro wielki wiat ma by bez za, to... czarownik ledwie dostrzegalny

m ruchem pogadzi swoj brod ...to nawet jak pokonamy Ziemcw, nie mamy prawa istnie. Te musimy by zniszczeni. Meredith umilk. Chopak te nie mwi niczego. Siedzieli w kompletnej ciszy jeli nie liczy cichego szmeru spywajcej po kamieniach struki wody. Czarownik usiowa kilka razy pochwyci spojrzenie chopca, niepewny czy dobrze odgad, ale ten siedzia wpatrzony w swoje wasne buty. Wreszcie nie wytrzyma. No i jak? Pomoesz mi? Wirus podnis gow. W jego oczach nie byo ladu dawnej wesooci. Skrzya si w nich jedynie straszliwa inteligencja. Dobrze zrozumielicie prawie szepn. Pomog wam. Meredith czu jak zalewa go fala gorca. Nagy bezwad ogarn jego ciao, poczynajc od ng, idc wyej i wyej, a po gow, ktra zacza si chwia jak po wypiciu gorzaki. Powietrze uszo z niego, czu tylko mrowienie pod powiekami. Ale to nie bdzie atwe mrukn chopak. Czarownik skin gow. Na razie nie by w stanie wydoby z siebie gosu. Bezwad mija powoli, ale cigle czu si jak pijany. Dopiero po duszej chwili zdoa podnie gow i spojrze troch przytomniej. Wirus zdy si zmieni. Gdzie znik dziwny wyraz jego twarzy. Znowu mia przed sob wesoego, wiejskiego chopca, skorego do artw i kpin. Co mam robi? Ano... gupio by byo, gdybym spyta, czy macie przy sobie co ostrego rozemia si. Ale czy macie co, co moe by ostre? Chcesz, ebym dry tunel? Eeeee... ycia nie starczy. Meredith nie musia si rozglda. Jedynym metalowym przedmiotem bya jego sprzczka do pasa. O! chopak wyranie si rozochoci. Teraz j naostrzcie. Jak? A pocierajc o kamie. Nie bjcie si, czasu mamy duo. 259 Rok? tym razem Meredith odway si na lekk kpin. No co wy? Wirus rozoy rce, jakby si od czego odegnywa. No ruszajcie, ruszajcie. Meredith opar klamr o wystajcy kamie w murze i zacz pociera, jak mg najmocniej. Ciaa nie mam, to wam nie pomog w robocie powiedzia chopak. Ale wespr was na duchu, opowiadajc krotochwile, co? Tego si obawiaem wysapa Meredith, ktry wkada w ostrzenie wszystkie swoje wte siy. A syszelicie histori o wielkim rycerzu, co to wygrywa wszystkie bitwy? Nie doczekawszy si odpowiedzi, chopak cign dalej. No wic by taki wielki rycerz, co to nie przegra adnej bitwy w swoim yciu. Rusza w bj i zawsze wygrywa. Nie byo rwnego mu na caym wiecie. I wszyscy chwalili jego taktyk i strategi, i sposb walki, i... no sowem wszystko. I wszyscy ch cieli si dowiedzie jak on to robi. Jego najblisi wiedzieli tylko, e przed kad bitw rycerz wyjmowa z sakwy ma karteczk, czyta co dugo i uwanie, potem oglda swojego konia, wsiada na niego i wygrywa. Nikt nie wiedzia c to za wielkie zaklcia odczytywa z tej kartki. A pewnego dnia rycerz umar. Stary ju by i ze staroci umar. No i wszyscy, dawaj do jego sakwy. I wyjmuj kartk i czytaj... A tam byo napisane: Ty konia, tam gdzie ogon, przd konia tam, gdzie uszy. Naley siedzie twarz w kierunku uszu. Cha, cha, cha, cha... Dobre, co? Meredith nie odzywa si. Strumyczki potu spyway po jego twarzy. A wiecie, dlaczego rycerz idc na wojn, zabiera ze sob piciu ludzi, czyli jak to mwi kopi? cign nie zraony chopak. No ci ludzie to giermek, koniuszy, zbrojarz, ganik i herold. Nie wiecie dlaczego a tylu? No wic zbrojarz wie, jak rycerz a w zbroj zaku, koniuszy, jak go na konia wsadzi, giermek, jak mu miecz do rki woy i t rk unie do gry, ganik wie, jak konia gazi w zad paln, eby do przodu ruszy. A jak ju rycerz dojedzie do wroga, to jest jeszcze herold z dononym

gosem, by mia kto krzykn: Ju!!!, eby rycerz rk opuci. Cha, cha, cha... Tego nie znalicie, co? Meredith obrci klamr, usiujc j zetrze z drugiej strony. A to znacie? Jak dwch krlw zaoyo si, w ktrym krlestwie najgupszy na wiecie czowiek yje? No i kady z nich szuka u swojego ssiada. I jeden znalaz. Chopa, co gupi by jak osie. No, ale ten drugi te szuka. I te chopa znalaz. Jeszcze gupszego nili osie. Ale myli sobie, no chop gupi jest, nawet mwi nie bardzo umie, ale jednak co tam wie, co tam pod nosem pomrukuje. I postanowi oszuka rywala. Sprowadzi czarownika i kaza mu do reszty chopu rozum odebra. I czarownik napary robi i zaklcia szepcze, i wreszcie kltw rzuca, rozum do cna odbierajc. I zaciekawiony krl chopa budzi. A tu nagle, chop, jak si ockn, za miecz chwyta i krzyczy: Bracia rycerze, na ko, na wroga!. Cha, cha... te nieze, co? 260 Meredith kompletnie zasapany osun si znowu pod cian. W wycignitej rce trzyma naostrzon nieporadnie klamr. Chopak nachyli si nad ni i obejrza uwanie. O to chodzi kiwn gow o tak, wanie o to By wyranie zadowolony. A teraz wam powiem, jak std uciec. Czarownik otar pot z czoa. Dwa lata bez nadziei, bez soca, bez moliwoci zobaczenia innego czowieka. Dwa lata patrzenia we wasne stopy, byle tylko nie widzie muru naprzeciw... Dopiero teraz naprawd poczu, jak bardzo sowa chopca wstrzsny nim, jak bardzo chcia wyj, oderwa si od poczucia niezawinionej krzywdy, ponienia i bezradnoci. Ano, jak mwiem proste to nie bdzie chopak znowu porzuci gdzie min wesoka, ale na jego twarzy nie pojawia si ta dziwna inteligencja, ktr mona byo zaobserwowa przedtem. Wyglda teraz jak kto, kto musi wygosi dugi, nudny wykad do niezbyt pojtnego suchacza. Sami wiecie dobrze, e nie da rady zamieni si w jakie mae zwierz i przej przez labirynt. Udusicie si i umrzecie, szybciej nawet ni mylicie. Nie mwiem wam przedtem, ale w kadym labiryncie i tym, ktrym woda przypywa i tym, ktrym woda odpywa, s miertelne puapki, ktre zabij wszystko, co ywe. No to jak? nie wytrzyma Meredith. Mam ku mur? Nawet nie wiecie jaki on gruby chopak lekcewaco machn rk. Jak mwiem, przez labirynt adne zwierz nie przejdzie, choby tak mae jak mrwka, ale... umiechn si tajemniczo s organizmy mniejsze ni mrwka. Duo, duo mniejsze. Przecie nie mog zamieni si w nic tak maego. W naszej szkole... w annaach bya wzmianka, e jaki czarownik usiowa zamieni si w mrwk. To byo... To byo jego ostatnie zaklcie zgodzi si chopak. Ale posuchajcie mnie uwanie. Otworzy donie i zbliy je do siebie tak, jakby chcia podtrzyma wielk tac. Jego rce zajaniay nagle i nad nimi pojawi si obraz. Bya to wielka, powikszona do nadnatural ych rozmiarw mrwka. Mrwka w ogle nie ma puc, wic jeli si w ni zamienicie, zabraknie wam powietrza i zginiecie zanim zrozumiecie, co si dzieje. Hmmmmm... A to pcha. Nad jego domi pojawi si obraz powikszonej do ogromnych rozmiarw pchy. Meredith wzdrygn si, widzc po raz pierwszy tyle szczegw. Pcha w doniach Wirusa zacza si powiksza, zajmujc ca cel. Rosa i rosa, tak, e gdyby bya czym rzeczywistym, musiaaby ju rozsadza mury. A to takie mae yjtko w rkach chopca pojawi si maleki stworek o ksztacie przypominajcym wrzeciono. To pierwotniak. Jest tak samo powikszony jak pcha. 261 Taki may? Meredith nachyli si, eby zobaczy dokadniej. Przy monstrualnej pchle yjtko wygldao jak jaki brud na jej skrze. Po co mi to pokazujesz? Czekajcie. Pcha znika i teraz yjtko zaczo powiksza si, a wypenio ca cel, a potem przybrao wielko pchy. Meredith z nieufnoci przyglda si jego ciau. Nie przypominao niczego znajomego, niczego, co widzia do tej pory. Jego bok mg by porwnany, co najwyej, do jakich ciemnych gr i dolin. Tego stworzenia nie wida goym okiem powiedzia chopak ale jest ono

olbrzymem wrd innych stworze, jeszcze mniejszych. Nad jego domi pojawio si co, co ju w ogle nie przypominao zwierzcia. To bakteria. Tak samo powikszona jak pierwotniak. Nie mona byo uwierzy, e mogo istnie co tak nieskoczenie maego. Jak to w ogle mogo y? Tymczasem pierwotniak znikn, a jego miejsce zaja powikszajca si bakteria. Jest co jeszcze mniejszego? spyta Meredith. Jest. Co? W rkach chopca pojawi si maleki w porwnaniu do ogromnej bakterii ksztat. To wirus. Czarownik drgn nagle. Ma... Ma takie samo imi jak ty. Chopak umiechn si znowu. Dla mnie to imi, dla niego nazwa. Meredith westchn. Czu, e wok rozgrywa si co tajemniczego. Co, czego jeszcze nie rozumia i czego by moe nie zrozumie nigdy. Przecie nie mog zamieni si w co tak maego powtrzy. Tym razem chopak rozemia si na cay gos. Ot musicie wiedzie jedn rzecz powiedzia po chwili, kiedy zdoa si uspokoi. Za tysic albo i wicej lat, kiedy mdrcy odkryj wirusy, bd si spiera w jednej kwestii: czy wirus yje, czy te nie rozemia si znowu. Prawda, e to imi pasuje do mnie? Prawda? Ale... Pomylcie chwil. Wirus yje i nie yje jednoczenie. Nie oddycha, nie ronie. Wic nie yje. Zaraz, przecie si rozmnaa... Wic yje! No nie... nie moe rozmnaa si sam z siebie, nie moe rozmnaa si bez cudzej komrki. Wic nie yje. Cha, cha... Zapalicie ju? Co zapaem? 262 Zrobimy tak. Wiecie ju pewnie... ywi std nie wyjdziecie. Czarownik wyspy ju wszystko tak ustawi, e nie ma sprawy. ywi nie wyjdziecie. Ale moecie wyj martwi, panie. Jak to martwy? I co z tego, e wyjd skoro... Ach, nic nie rozumiecie. Co tak maego jak wirus moe std wyj. A on nie jest ani martwy do koca, ani tym bardziej ywy. Trwa na granicy ycia i mierci. Nie przecho dzc na adn ze stron. Ale jak... Postawicie zaklcie kroczce chopak podnis rk. I zrobicie to, jak bdziecie umierali. Zamienicie si w wirusa. Dlaczego kroczce? przestraszy si czarownik. Przecie to sprawi, e za kadym razem, jak bd umiera, zamieni si w wirusa. Chopak przekrzywi gow i spojrza na niego z ukosa. Czy nie mwiem wam, wtedy, na jeziorze, e by moe ofiaruj wam ycie prawie wieczne? Czarownik potrzsn gow. Przeraliwa logika Za bya poraajca. Przecie jeli to co, jeli ten wirus, czy jak mu tam, trwa w zawieszeniu pomidzy yciem a mierci, to bdzie musia te postawi zaklcie stojce, eby mc po jakim czasie odzyska ludzk posta. A w takim razie, jeli kiedy umrze, przecie musi umrze jak kady, znowu zadziaa zaklcie kroczce nie da si go nigdy odwoa. I Meredith znowu zamieni si w wirusa. Potem znowu zadziaa sprzone z poprzednim zaklcie stojce i znowu czarownik przybierze ludzk posta, bdzie mia znowu tyle lat, ile ma teraz, a potem znowu i znowu... i tak bez koca... Prawie wieczne? powtrzy schrypnitym gosem. To okropno! To nie adne prawie, to po prostu ycie wieczne! Chopak wzruszy ramionami. Nie martwcie si. W kocu znajd na was lekarstwo. Czarownik nie zrozumia, co tamten mia na myli. Siedzia, ukrywajc gow

w doniach. Co za makabryczna konsekwencja. Jeli rzeczywicie istnieje ta maa istota, ktra trwa na granicy ycia i mierci... A dlaczego miaaby nie istnie? Skoro on tak mwi... W takim razie to jest ta formua. Formua niemiertelnoci, ktrej tak szukali dawni magowie. To nie moe by... tak nie mona... nie wolno. Wolicie tu siedzie? Meredith nie umia znale odpowiedzi. Bogowie... Chopak otwiera przed nim wiat jakiej zamierzchej, tajemniczej i makabrycznej wiedzy. Wiedzy Za. Ten wiat odpycha go, przeraa, ale i przyciga. Tak, przyciga z coraz wiksz moc. Czy on, Meredith, stary, skrzywdzony czarownik znajdzie na tyle si, eby mu si oprze? Wtpi 263 w to. Wiedzia, e nie zniesie nie tylko reszty ycia, ale nawet kolejnego roku w tej ciemnicy. Nawet miesica, nawet dnia. Tylko ta straszliwa wiedza... Bogowie! Komu, czy czemu bdzie teraz suy? Wiedzia, e to Zo. Wiedzia, e to ciemno. Wiedzia, e z tej drogi nie bdzie odwrotu. Z wasnej woli aden czarownik nie podyby t ciek. To kraina, ktra nie zna ochotnikw. Ale... czy on rzeczywicie mia wybr? Czy odlege, absolutnie obojtne Dobro nie wepchno go samo na t drog? Ba si coraz bardziej, ale te co coraz bardziej pocigao go w tym wszystkim. Z jednej strony koszmar cigego odradzania si ywym, ycia i ycia... a z drugiej... mc zobaczy, co bdzie za sto, za piset, za tysic lat... Co mam zrobi? I to w was lubi chopak uderzy doni we wasne kolano. No wic suchajcie. Te bakterie, co wam pokazywaem wczeniej i wirusy, sprawiaj, e ludzie choruj. To one wywouj choroby. Ale wirusy s znacznie gorsze od bakterii. S tak wredne, e potrafi atakowa nawet bakterie. Jak si zamienicie w wirusa... to sami tu w tej celi moecie zgin, nawet si nie wydostawszy. Takie mae co rozumu nie ma, chodzi nie umie i nie rozmnoy si bez nosiciela. Dlatego musimy sprawi, eby byo tu duo bakterii. Wirus je zaatakuje, rozmnoy si i jadc w nich, wydostanie si na zewntrz. Meredith rozumia co drugie sowo. Sekretna wiedza przeraaa go w dalszym cigu. Skd kto mg zna zwyczaje stworze tak maych, e nie mona byo ich dostrzec goym okiem? Jak je pozna? Ach, Seph... Bg zdrajca. Bogowie przecie musieli wiedzie wszystko i pewnie to on zdradzi wszystko chopcu. A skd wemiemy te... no... bakterie? Ano s wszdzie tam, gdzie co gnije. S w kadym czowieku. Znaczy, kady czowiek jest chory? Meredith przypomnia sobie poprzednie sowa tamtego. Niekoniecznie, chocia... w kocu kade ycie koczy si mierci chopak zaplt nogi i usiad wygodniej, cho w jego przypadku zdawao si, e kada pozycja jest bardzo wygodna. Jest wiele metod na gnicie, ale my wybierzemy najpewniejsz. Potrz ebujemy kawaka ciaa. Czyjego? A jakie mamy do dyspozycji? Czarownik patrzy na niego dusz chwil, a potem zrozumia. Jak to?! Znaczy, o co ci chodzi? No przecie nie cae ciao jest wam potrzebne. Wemy na przykad taki may palec u rki. Na co wam on? Ale... Ach, do tego bya ci potrzebna zaostrzona sprzczka? Wanie chopak mrugn do czarownika. Uoymy palec pod strumie wody. Pojawi si bakterie, wirus si rozmnoy i spynie razem z bakteriami na zewntrz. Bogowie... Eeeee... Nie wypowiadajcie tego sowa tak czsto. Meredith znowu ukry twarz w doniach. Niewiele rozumia, ale powoli w jego gowie witao cho oglne zrozumienie planu chopca. To mogo si uda. Mogo. Ale... Zaraz powiedzia. Ale skoro mam umrze, eby zamieni si w to co... To, jak zadziaa zaklcie stojce, bd wprawdzie czowiekiem, ale... martwym. No wiecie... Zwyky czowiek zna dwa stany: ycie i mier. Czarownik zna trzy: ycie, mier i mier, z ktrej jeszcze mona czowieka wycign. No i kto to ma zrobi ze mn?

Zaufajcie mi. Na zewntrz jest jaki czarownik? Zaufajcie mi powtrzy chopak. Meredith potrzsn gow. Teraz bya ta chwila. W t stron czy w tamt. Ostatni moment, eby podj decyzj. W t stron... W stron Za, ale i dziwnej, straszliwej wiedzy, niewiadomej ale i dziaania... czy w tamt... W stron Dobra, ale i powolnej mierci w imi... w imi czego? Porzdku wiata? Wiernoci? W t... Czy w tamt?... Wzruszy ramionami. Decyzja bya podjta. No to... zacz, a chopak umiechn si i nie pozwoli mu dokoczy. Zaczynajcie wskaza na zaostrzon klamr w jego doni. 265 R Wielcy Ksita, przybywajcy na dwr Oriona wraz z rodzinami, nie wprawili suby w tak wielkie przeraenie jak zapowied wizyty Krlewskiej Rady. Sam Krl, od dawna zoony chorob, nie mg uwietni przyjcia wasn osob ale Rada wystarczya. Czyje gowy potocz si po dziedzicu powtarzali od rana pachokowie oby nie nasze! Jej czonkowie, odziani w purpurowe szaty kroczyli przez miasto, by oficjalnie przyj ksicia Siriusa na powrt do wielkiej rodzi ny wadcw Troy i sam ich widok wymiata ulice z wszelkich ludzi, a nawet wicej ze wszystkiego co yje, cho wydaje si dziwne, skd zwierzta mogy wiedzie, e przebywanie w pobliu dwudziestu czterech starych mczyzn moe by niebezpieczne. Znaczni gocie, wielmoe, wadze miasta, zaproszeni gocie toczyli si tymczasem we wszystkich chyba pomieszczeniach paacu, dochodzio do enujcych przepychanek przy stoach, obelg, wyzwisk i szturchanin. Podobno by to zwyky widok w takich wypad kach. Zaan jednak nie zamierza w tym uczestniczy. Natomiast do bardziej dystyngowanych sal, zajmowanych przez oficjalnych goci, dostpu nie mia. O tym, co dziao si w gwnej sali, donosio mu dwch ludzi: Kefos (jeden z licznych pomocnikw podajcego wino) i Hara (jeden z jeszcze bardziej licznych podrcznych). Obydwaj mieli dostp do ksicia, Orion sam ich wyznaczy do usugiwania, Mika natomiast sprawdzi i kupi w trzy modlitwy pniej. P... p... panie Kefos jka si lekko. Zabawne, ale nigdy nie zdarzyo mu si to przy Wielkim Ksiciu, potrafi si jako zmobilizowa w chwilach wielkiego napicia. Ksi Si... Sirius przy... przyj Rad K... Krlewsk. Powiedzia im, e s f... f... f.. Jacy? F... fajni! O Bogowie! I co? U... u... u... ucieszyli si. 266 Dobra, spadaj Zaan powrci do rozmowy z nadwornym matematykiem, ktrego zaprosi do swej izby. Obieca mu du sakiewk wypenion czystym zotem za rozszyfrowanie listw astronoma, ktre ten sa na Wysp Zakonu, ale mdrzec tylko rozkada rce. Panie, nie majc klucza, nie rozszyfruj listw. By taki matematyk, ktry zama szyfr imperialny Zaan strzeli palcami. Wypado mi z gowy nazwisko ga jak pies, nikt dotd nie zama adnego ze zmienianych czsto imperialnych szyfrw Luan. No ten... Nie znam nikogo takiego matematyk wyd wargi. Nie zadaj wam kamu, panie zreflektowa si szybko. Ale czowiek, o ktrym mwicie musia dysponowa jakim kluczem, jak podpowiedzi. Wiem, e nie mia klucza! krzykn Zaan. Czytaem o nim w kronikach kama dalej. Panie... Jeli nie mia klucza, musia dysponowa cho kilkoma przetumaczonymi sowami. Kto wskaza mu w licie klika sw i wyjani, co znacz. Wtedy tak. Wtedy to moliwe, eby rozszyfrowa reszt. Inaczej nie. Zaan westchn ciko i rozkaszla si natychmiast. Dobrze, wracaj do siebie i czekaj stumi kaszel z najwyszym trudem. Moe co wymyl. Wiedzia, e niczego nie wymyli. Ale musia odesa tamtego. Czu, e to si zblia,

e bdzie siedzia na ku ca noc, duszc si coraz bardziej, e bdzie rozrywa szat pod szyj, cho to nie szata go dusia, e bdzie pi, pi i pi a si schleje, a si zeszc a si zwali na kolana i spdzi reszt nocy na czworakach, bo prba przyjcia horyzontalnej pozycji to mier. Alkohol nie przynosi ulgi. Pozwala jednak przetrwa na czworakach cho troch... cho troch duej. Musia pi, pi coraz wicej, pi codziennie, pi tyle, e normalny czowiek nie mgby tego wytrzyma. Waciwie zawsze by pijany. A moe inaczej. Nie potrafi si ju upi niezalenie od iloci wina, ktre pochania Napompowany winem od rana do pnej nocy, azi trzewy jak winia i tylko czasem zrzyga si, czy zeszcza, bo odek nie mg wytrzyma takiej iloci pynu. Aaaaaaaaach! Szlag! Wzi z pki teczk astronoma, ktry suy Zakonowi. Zna na pami wszystkie papiery, ktre tam byy, wszystko co zebra Mika. Ale przeglda je jeszcze raz, eby robi cokolwiek. Astronom by samotny. Nie mia dugw. Nie hazardowa si. Nie obsobaczy nikogo. Nigdy nie wypsno mu si, e uwaa Krla, Wielkich Ksit lub Rad za cokolwiek niewaciwego. Nie pi. Nie prowadzi interesw. Nie urzdza uczt, na ktrych kto z goci po pijanemu mgby powiedzie, e uwaa Krla, Wielkich Ksit lub Rad za cokolwiek niewaciwego. Nie wygasza swych naukowych teorii publicznie. Nie naucza 267 nikogo czegokolwiek. Nie mia wiernych sug poza tym, ktry donosi Mice i w zwizku z tym, nie dao si ju wykorzysta tego sugi jako prowokatora bo, zbyt wiele spraw mogoby przy okazji wyj na jaw. Nie zalega z podatkami. Nie mia przyjaci, ktrzy mogliby uwaa Krla, Wielkich Ksit lub Rad za cokolwiek niewaciwego. Nie prowadzi adnej korespondencji poza zaszyfrowan. Nie sypia z dziewcztami, nie sypia z chopcami, nie sypia z dziemi, nie sypia ze staruszkami, nie sypia ze szczeglnie otyymi... Spa sam. Interesowaa go wycznie nauka (i Zakon doda w mylach Zaan). Wysnuwa dziesitki mniej lub bardziej bzdurnych teorii: a to, e miejsce, w ktr ym yj, nie jest niczym szczeglnym, nazywa si planeta i takich planet jest wicej na nieboskonie, nasza niczym nie rni si od innych (Zaan tylko prychn), a to, e wszystkie planety kr po koach (kurwa, czemu nie po kwadratach?!!!), a to znowu, e soce wcale nie rusza si po kole (no... wietne, pewnie nie rusza si take po trjkcie), ale za to wszystkie planety obiegaj go wok (kurwa jebana w dup ma co za bzdury!). Zaan tylko krci gow. No dobra, ale moe to te tylko szyfr. Wzi czysty papier, piro i zacz przepisywa skomplikowane obliczenia. Dobra, jak to rozgry? Co on mia na myli? Epicykle, perycykle, intercykle, koniunkcje i sfery... niewane, co on mia naprawd na myli piszc te sowa? Ruch po okrgu, wszystkie planety wok soca... Ach tak! To jasne! Wszystkie pastwa musz si krci wok Zakonu! Wedle jego woli (jak to stao w oryginale? Po nienaruszalnych orbitach). Prosz, jaki ten szyfr atwy. To soce sprawia, e krc si wok niego. Tak, tak, c mgby innego napisa suga Zakonu? Przepisywa wzr za wzorem, odtwarza rysunki, ale... Nie by ani troch bliszy rozwizania. Co on mia na myli? Wszystkie planety kr, jedne szybciej inne wolniej, jedne dalej, drugie bliej... I co z tego? Alegoria prosta. atwa do przeniknicia. Al e rozwizanie niemoliwe do ogarnicia. Nie to bzdura zawaha si nagle. To czysty kretynizm. Spojrza na plik przepisanych kartek. Nic go nie natchno. Nic. Stek bzdur ! Pseudopoetyckie bredzenie. No dobra. Sprbujmy postawi si w jego sytuacji. Podpisa wszystkie kartki: Oblicze dokona Zaan. Czu ju wol astronoma. Stawia si w jego pooeniu, przenika jego myl. Ja uwaam, e wszystkie planety kr wok soca! Usiowa wczu si w niego, myle tak jak on, rozumowa w ten sam sposb. I co dalej? Co dalej? Jakiego szyfru uyj? O Bogowie! Jakie to proste!!! Zaan odchyli si, opierajc plecy o cian. Chwyci puchar z winem i pocign wielki yk. Bl w pucach zdawa si male cho troch. Tak! Taaaaaaaaaaak!!! Kto, kto wypisuje takie bzdety, musi by czowiekiem naiwnym. W chwili szczcia zebra przepisane przez siebie kartki i cisn za okno. Przecie, kurwa, klucz do szyfru ley w zasigu rki! Suba! Dwa pitra niej, na podecie zawieszonym nad morzem, matematyk przeuwa

swoje nieszczcie. Tyle zota! Tyle zota byo w zasigu rki, a on nie skorzysta. Trze268 ba byo udawa, e zama szyfr, wypisa jakie cuda i... Oszoomiony podnis gow, kiedy sfrun na plik kartek. Zacz je zbiera zaskoczony. Jakie wzory, cyfry? Usiowa posegregowa kartki. Co? Cooooo??? Planety kr po koach wok soca? Oblicze dokona Zaan zauway podpis. O esz ty... Czym si ten kretyn zajmuje! Ja uwaam, e wszystkie planety kr wok soca i zamaszysty podpis. A wydawa si taki rozsdny na pierwszy rzut oka. Matematyk schowa karki, rozgldajc si, czy kto go nie widzi. Ooooo, ja mu to jeszcze wycign pomyla. Zaraz znajd tam milion bdw obliczeniowych i poka prostakowi, gdzie jego miejsce! Prowincjonalny skurwysyn nie bdzie mi si tu szarogsi. Zaan przemierza zatoczone sale w poszukiwaniu astronoma. Wiedzia, e kto tak znaczny musia by zaproszony. I nie pomyli si. Paacowa suba naprowadzia go idealnie. Ooooo... przepraszam Zaan udawa kompletnie pijanego, co zreszt przychodzio mu atwo. Ach! Potrciem najwiksz saw naszej nauki! Wybaczcie panie! Wybaczcie. Odkd to jestem saw? astronom z faszyw skromnoci opuci gow. Poinstruowana wczeniej i opacona sowicie suba oczycia pole wok z co wikszych pijakw. Zaan przysiad, si wykorzystujc wolne miejsce. Ja znam t teori! Planety wok soca. Genialne. Tylko Absolutny Mistrz mg wymyli co takiego. Nooooo... poruszyem t spraw w krgu znajomych. Nie sdziem, e wyjdzie poza ten krg. Tym bardziej, e reakcje byy delikatnie mwic... Pery przed wieprze! Geniuszu! krzykn Zaan, usiujc wyglda na kompletnie urnitego. Mistrzu! Co za rado obcowa z tob przy jednym stole. Wina! Goln od razu cay kielich. Astronom nie pi, ale wida byo, e za nieszczerym, skromnym umiechem cay promienieje: Tak, tak... nauka to... Ja te si zajmuj nauk. Ha! Ale co tam ja. Kiedy usyszaem teori, nie mogem spa przez trzy noce, nie mogem je, nie mogem pi. Mistrzu, geniuszu! Na kolanach ci wielbi to mao. No nie, nie... Co tam... astronom przeywa swj najpikniejszy dzie w yciu. ja tak naprawd nie uwaam. Tak, pewnie nie jest. To tylko teoretyczna koncepcja, wywodzca si z czystej matematyki i paru prozaicznych, trywialnych obserwacji. Bracie w nauce! wybuchn Zaan, uwaajc, by nie przesadzi, ale waciwie nie musia uwaa. Mia tamtego na widelcu. Mj najukochaszy mistrzu! Ty... kurwa ma, jakiego porwnania tu uy? Szkoda, e nie by poet. Ty... Zatrzymae soce i ruszye ziemi! wypali i zagryz wargi, bo to by szczeglny idiotyzm. Astronom jednak rozpromieni si nagle. 269 Nie, nie, nie... zaprzeczy faszywie. To tylko teoretyczne obliczenie. Tylko taka matematyczna moliwo. Mistrzu. Kocham takie teoretyczne moliwoci. Kocham ci mistrzu! Zaan nala sobie kolejny puchar i wypi go duszkiem. Nie by przez to ani troch bardziej pij any. Jego organizm waciwie nie reagowa ju na alkohol. Bo ja tu jestem za... sug jeno... udawa niele pijacki bekot. Ja chroni ksicia, jestem powiernikiem wszelkich tajemnic. He... Moje prawdziwe powoanie to nauka. Ale gdzie mi do mistrza! A czym si zajmujesz? zainteresowa si astronom. Eeeeeee... Przyziemne bzdury. Hasa, ochrona ksicych osb, tajemnice. A ja bym chcia... wzory, obliczenia, matematyka! Tyle moliwoci, tyle teorii! Moliwo obcowan ia z geniuszami! Taaaaaak... No ale w twojej dziedzinie chyba stosujesz matematyk? Eeeeeee... Zaan ykn kolejny puchar. O tyle o ile. Ale, nie chwalc si, to ja ustaliem nadhaso. Nad... co? Noooo... wiele osb musi mie dostp do ksicia. Zbieranie informacji, donosy o spiskach... Sami wiecie, jak to jest. Moim najbardziej zaufanym agentom, najle pszym z najlepszych bekota Zaan chepczc kolejny puchar daem haso, ktre nie bdzie

zmieniane co dzie. Oni mog przyj za rok i od razu bd mieli dostp do ksicego ucha. adnych stray, adnych sug, szybkie osobiste spotkanie. Ooooo... to takiego hasa odgadn nie sposb. Oczywicie, e nie Zaan chwia si na awie. Nie wiedzia, co jeszcze wymyli, eby wydawa si kompletnie pijanym. Ciiiiiii... rozejrza si wok. To idzie tak: tylisprzeskakujenadgljani. A potem trzeba bardzo powoli i wyranie wypowiedzie Hakciwsmaktywdupjebanypacanie! O! I wszystko trzeba bdzie waln jednym tchem, jakby to byy dwa pojedyncze sowa, bez adnych odstpw midzy literami! To bardzo wane. Tylko ciiiiiiiii... Tak, tak, ja... Zaan, nie czekajc na dalsze wynurzenia, zwali si pod st. Uprzedzona zawczasu suba wyniosa go tak, jak i innych biesiadnikw. W przeciwiestwie do innych jednak, jego postawiono na wasne nogi ju w korytarzu. Zaan wrci do swojej komnaty i skreli kilka sw do Miki. Zaraz dostaniesz list od astronoma. Kopi natychmiast do mnie!. Pchn posaca z pismem do portu, a sam zacz wlewa w siebie nowe porcje wina. Nigdy nie byo mu mao. Na szczcie nie musia czeka dugo. Astronom znalaz najprawdopodobniej jakie ustronne miejsce, skreli swj list, zaszyfrowa i zniszczy papiery. Sucy musia mu towarzyszy, czekajc na dziedzicu, jak inni. Pobieg do portu, zawadzajc o Biuro Handlowe. A Mika si nie leni. Zaan dosta kopi listu, zanim zdy osuszy cay wielki dzban. 270 Ruszy do siedziby matematyka, ktra znajdowaa si w pobliu prywatnych apartamentw Wielkiego Ksicia. Teraz jednak, podczas uroczystej uczty, korytarze w tej czci paacu byy puste. Matematyk jednak nie chcia przyj go w swojej sali. Syszc kroki, wybieg do gabinetu anatomicznego i tam, wrd wybebeszonych trupw, musieli odby sw krtk rozmow. Masz kolejny list powiedzia Zaan. Ale... to nic nie zmienia. Mwiem, e bez klucza czy kilku sw, ktrych znaczenie byoby jasne... Masz kilka sw. W tym licie uyto na pewno takie sowa: tylisprzeskakujenadgljani bez adnych przerw midzy literami i Hakciwsmaktywdupjebanypacanie. Oba zawieraj wszystkie litery alfabetu, na pewno znajdziesz je w tekcie. Najprawdo podobniej w licie bd te sowa: haso, Zaan, ksi oraz powoli i wyranie wypowiedzie. Moliwe te, e uyto sw: uczta, pijany, rozmawiaem lub rozmowa, moja, teoria naukowa... Zaan zawaha si przez chwil i zmieni zdanie. Nie. Przy teoria naukowa bdzie jaki przymiotnik w rodzaju wspaniaa, wietna, genialna czy co takiego. Matematyk pokiwa gow z podziwem. Przez chwil nie mg zebra myli. Panie... eeeee... niby to sprzedae tajne hasa autorowi listw? Pomoe ci to w rozwizaniu? Hakciwsmaktywdupjebanypacanie zacytowa matematyk, patrzc na rwne pismo kopisty. Wskaza palcem zaszyfrowany odpowiednik tego sowa. Szyfr masz ju zamany, panie! Ukoni si i to szczerze, bo by pod wraeniem. Prosz tylko o dusz chwil, eby wykona mudn reszt. Zaan skin gow i odwrci si na picie. Nie mia ochoty stercze dalej wrd preparatw ludzkich organw. Nie rozumia mody, ktra kazaa monowadcom utrzymywa gabinety anatomiczne i osobicie grzeba w cudzych wntrznociach. Matematyk wrci do swojego gabinetu. Praca, ktr mia wykona, bya uciliwa, ale prosta. Nie mg tu wpuci Zaana, poniewa na stole poniewieray si przechwycone na balkonie kartki z bzdurnymi obliczeniami dotyczcymi ruchu planet... Bzdurnymi? Przecie Zaan to geniusz! O Bogowie! Jeli wic i te obliczenia s prawdziwe... Bogowie, Bogowie, Bogowie. Wola nie myle, jak rewolucj w nauce mogyby spowodowa. Spali! Nie... Nie wolno! No ale, sam Zaan musia si ich przestraszy, skoro wyrzuci papier przez okno do morza! Co robi? Co robi? Bogowie! Co Zakon na tak herezj? Spali! Nie, nie wolno, to to czysty wytwr ludzkiego geniuszu. Dobrze! Matema tyk postanowi zabezpieczy papiery i schowa tak, by dopiero przysze pokolenia mogy je odnale. A wtedy... Aaaaa... Niech prawnuki same si martwi, co zrobi z t

straszliw wiedz. 271 Hara zatrzyma si w drzwiach niepewny, czy moe przerwa zagbionemu w papierach Zaanowi. No? Co tam? Sucy wszed gbiej i przymkn drzwi. Panie! Zamach by! Co?!!! Sirius yje? yje, panie. Nic mu nie jest! Zaan, ktry zdy si ju poderwa na rwne nogi, opad z powrotem na zydel. Opowiadaj. Panie... Ci, co to zaplanowali, wiedzieli dobrze, e modego ksicia w obecnoci jego ojca obrazi si nie uda. Tam ju wok czekali tacy, co to byli nagotowani specjalni e na takie okazje. Zaan skin gow. On rwnie przypuszcza, e przy Wielkim Ksiciu, chopakowi nic nie grozi. Gdyby kto chcia go obrazi i zmusi do wyzwania na honorowy pojedynek, wok czekali ju wynajci szermierze (oczywicie najblisza rodzina, prawie, e rodzeni bracia... Nadworny heraldyk mia zawsze pene rce roboty, bya to cika, ale wietnie patna praca). Obowizkiem szermierzy... tfu! krewnych byo doskoczy w trakcie obraania i jeszcze szybciej obrazi obraajcego (o co na uczcie nietrudno, w kracowym przypadku mona byo choby naplu mu w twarz, cho to prymitywny chwyt, z reguy stosowano troch bardziej wyrafinowane... Nadepne mi na nog, chamie!!!, Co??? Przecie stae trzy kroki dalej! Twierdzisz, e kami??? I sru w twarzyczk. Pojedynek gotowy, ale taki, w ktrym nie braa udziau ochraniana osoba.). Panie... Wiedzieli, e ksicia obrazi si nie da. Wic moe ksi sam obrazi kogo, myleli. Tym bardziej, e wszyscy wiedz ju, e z powodu porwania za modu, wszystkich sekretw etykiety to on nie zna. No i podszed jeden taki, bogato utytuowa ny, szermierze czekali w napiciu, co powie, eby mu przerwa jakby co. A z drugiej strony podesza do ksicia moda dama przecudnej urody, szermierze nie zwrcili uwagi, bo wszak kobieta nie moe obrazi mczyzny w sposb honorowy. No ale potem wyszo, e to by przebrany w sukienk mczyzna. Ach, psiekrwie, gdzie takiego naszli! Nie odrniby, panie. Lico gadkie, w talii czym cinity tak, e nawet tyeczek cakiem, cakiem. To mio z chopcami w Troy zakazana. Ale on wszak z nikim si nie kocha, panie. A woy na siebie, to przecie kady moe, co zechce, najwyej na mieszno si narazi. Dobra. Mw, co dalej. No i ten przebrany co na ucho ksiciu szepcze. Mwi mu, znaczy, e mody ksi to nie przymierzajc impotent. 272 Zaan rozemia si nagle. To on tego sowa nie zrozumia pewnie. Byo jak mwicie, panie. Ksi pokrania z zadowolenia i powiedzia, e tak, e owszem, impotentem to on jest znanym szeroko, a w przyszym roku to go maj mianowa starszym impotentem albo nawet komendantem garnizonu w jakim miecie! Cay Sirius mrukn Zaan. ywy dowd na to, e gupi naprawd ma szczcie. Nie do koca, panie... Wielki Ksi Orion, jak usysza odpowied syna, mia si zacz i szermierzy wstrzyma, a to by bd. Jeszcze nie wiedzieli, e to nie baba tylko przebieraniec. A on znowu si nachyli do ksicia i co powiedzia. Pewnie si przyzna, kim jest naprawd, bo Janie Pan Sirius oczy szeroko rozwar ze zdumienia i powiedzia: Chop? To na co ci te szmaty nakada, zgupiae?. Wielki Ksi zdrtwia. To ten przebieraniec pewnie sam wielki szlachcic, jeli nawet nieprawdziwy, to na p ewno przez dobrych heraldykw przerobiony. A obraza uczyniona wanie zostaa! Ten w babskiej kiecce zacz si ciska, e teraz na pojedynek wyzywa, no ale... To on wyzywa! A w takim razie, to Sirius bro wybiera, termin oznacza i miejsce. Ju Wielki Ksi Orion chcia si nachyli do ucha syna, pewnie by poradzi mu, eby postpi, biorc za wzr Quijasa z kronik znanego i wyznaczy termin za sto lat, na kocu wiata. W midzyczas

ie wszak wiele sztyletw si znajdzie, by przebieraca uciszy, jeliby szydzi zamiarowa. I to za tani pinidz, bo przebieraniec znaczn osob by nie mg. Ale nie zdy! Sirius krzykn, e dobra, e tu i teraz bd si bi! A tamten: Jaka bro?. I tu si mody pan skrzywi okrutnie, zda si byskawice z jego oczu szy! Skoro chop, nie baba powiedzia to si za jaja ciniemy naraz. Kto ustoi na nogach, ten wygra!. Syszc to, damy z wielkich rodw o mao pod stoy ze sromu nie powpaday. Ale Radzie Krlewskiej to si nawet spodobao. Bogowie! Zaan potrzsn gow. To Sirius wiele lat na galerach robi przy wiole. Chwyt ma jak kowal! Jak stu kowali!!! Byo jako rzeczesz, panie przytakn Hara. Stanli i cisnli si obaj... A waciwie to Mody Ksi cisn... Do suchego! A tamtemu kobiece pomalowanie z twarzy spyno! A wrzask zrobi taki, e dwa kandelabry si utuky! No... A potem to ju go sudzy wynieli. Zaan zacz si mia. Nala sobie kolejny puchar wina i goln do dna. A tamten co? spyta, ocierajc usta rkawem. yw? Ja nie wiem... Ale nawet jak yw Hara rozoy rce to i co z tego? Przerwao im ciche pukanie. Uczta dogorywaa wanie. Wynoszono ostatnich goci, ci, ktrzy mogli si jeszcze rusza, wychodzili sami, wynoszc jado i wino na zapas, do domu. Znaczniejsi, ci naprawd znaczniejsi z gwnej sali, opuszczali paac z fanfara mi, przez gwn bram, na dziedzicu suba czynia tumult, podstawiajc wozy i lektyki. Szary wit wstawa nad morzem, rodzc lekki wiatr, ktry zaczyna wanie szumie na blankach i w zaomach murw. 273 Wej! Hara otworzy drzwi i wymkn si, przepuszczajc paacowego matematyka. Ten stan pod cian, zagryzajc wargi. Trzyma w rku listy, ale tak jakby nie chcia ich ani poda, ani pooy na stole. I jak? Zaan zerkn na niego zdziwiony. Rozszyfrowae? Tamten skin gow. Nie wykona adnego innego ruchu. Dziwna cisza, przerywana tylko coraz goniejszym wistem wiatru i turkotem k na dziedzicu przeduaa si nieznonie. Matematyk wyj z sakiewki przy pasie ma buteleczk. Potrzsn ni lekko. Mam prob powiedzia cicho, waciwie szepn. Tak? Chciabym, ebycie... po przeczytaniu tych listw pozwolili mi co powiedzie. Hm... dziwne yczenie. Przecie powiesz, co chcesz. Matematyk przymkn oczy. Chc, eby panie, poprzysig na wszystko, co ci najwitsze, e po przeczytaniu listw bd mg co powiedzie. Zaan przestraszy si nie na arty. Domyli si te, co byo w maej buteleczce. Przysigam! Dawaj wycign rk po listy. Panie, oby Dobrzy Bogowie zachowali Ci w zdrowiu jak najduej zaczyna si pierwszy z nich Twj list wysany przez umylnego dotar do mnie o czasie. Zatrwoy mi wielce. C jednak pycha ludzka moe znaczy wobec potgi Zakonu? Masz racj, Panie, dwch oszustw, mienicych si Sirius i Zaan wkrado si w aski Wielkiego Ksicia Oriona. Zaanowi pociemniao w oczach. Z najwyszym trudem czyta dalej. Potwierdzam, e Sirius jest byym galernikiem Tyranii Symm zbiegym onegdaj, ktry wielu nieprawoci si dopuci. To on zabi Rycerza Zakonu w Keddelwach opis si zgadza. Co do Zaana nie udao mi si ustali niczego wicej ponad to, o czym dowiedziaem si od Ciebie, Panie, z ostatniego listu. Naszego rda umieszczonego w szeregach Krlewskich Donosicieli nie udao si wykorzysta wydaje si pewne, e ani oni, ani Rada Krlewska nie wiedz niczego w sprawie, a nie chciaem, zgodnie ze wskazwkami, naprowadza ich na trop afery. Z przykroci donosz, e nie udao mi si take dowiedzie czegokolwiek o mocodawcach Siriusa i Zaana. Musz jednak wykluczy Luan, a w szczeglnoci otoczenie cesarza i Wydzia Drugi imperialnego sztabu. Ustaliem ponad wszelk wtpliwo, e ogromne pienidze, ktrymi rozporzdza Zaan w celu ochrony swojego herszta i zbierania informacji pochodz z miejscowych

rde. Wszystko wskazuje na lichwiarza Zyriona, ale na czyje rozkazy on dziaa, nie zdoaem ustali. Wydaje si, e kto, w swojej okrutnej przebiegoci, podsuwa nam tropy wiodce do Zyriona, by ukry prawdziwe pochodzenie owych ogromnych kwot. 274 Mocodawca zbrodni, sprzedajc lichwiarzowi informacje o planach celnych Rady Krlews kiej Troy, byby wszak ostatnim idiot. A mocodawca w dowid ju, ponad wszelk wtpliwo, e idiot nie jest, sdz wic, e to tylko dym w nasze oczy majcy zasoni prawdziwe machinacje. Dlatego te poleciem Zyriona nie rusza. ledzenie wszystkich jego operacji rynkowych jest jednak niemoliwe. Nasze rdo u Krlewskich Donosicieli twierdzi, e Zyrion to potka i proponuje ledzi same pienidze (ich przepyw). Nie zdoaem tego dokona. Wszelkie prby dotarcia do odbiorcw tych ogromnych sum kocz si albo niepowodzeniem, albo utrat naszych ludzi. Kto czuwa i patrzy na rce wszystkim, ktrzy usiuj ledzi pienidze. Wszystko wskazuje wic na spisek wewntrzny Troy. Czyj jednak? Tego rozstrzygn na razie nie sposb. Nie sdz, by zamieszane byy Wielkie Rody. Rada Krlewska wiedziaaby naonczas wszystko. Wszak Krlewscy Donosiciele s wszdzie. Krel si... Zaan nie mg przekn liny, by uly spierzchnitemu gardu. Po prostu nie mia jej w ustach. Zerkn na stojcego wci pod cian matematyka. Ten spokojnie obserwowa trzyman w doni buteleczk z trucizn. Otworzy nastpny list. Mj Panie, jake ciesz Twojego skromnego sug pochway pynce z Twych ust. Nie zasuyem na nie! Spiesz jednak donie, co nowego w zajmujcej nas sprawie. Okazao si, e miaem racj piszc, i zbrodni nie zaplanoway Wielkie Rody skcone z W. K. Orionem. Podjy one bowiem dwie prby zabjstwa Siriusa. Obie tego samego dnia. Obie nieudane. Straszliw perfidi z ich strony, jakoby byy to zamachy sfingowane, podjte jeno dla odwrcenia uwagi, po namyle odrzucam. Nasze rdo u Krlewskich Donosicieli twierdzi, e wynajto prawdziwych mordercw, niebezpieczestwo utraty ycia przez Siriusa byo prawdziwe. Trzecia prba bdzie podjta na oficjalnym przyjciu u W. K. Oriona podczas restolyzacji i retytularyzacji modego ksicia. Bd na uczcie, by sprawdzi rezultat. Podejrzewam jednak, e i ta prba si nie powiedzie. Kto mony i wadny czuwa nad rozwojem zbrodni ksicego podmienienia . Tw supozycj, Panie, jakoby nad spraw czuwa Zaan, niemiao i po dugim namyle odrzucam. Zaan jest tylko instruktorem i opiekunem Siriusa. Zaan jest tylko cznikiem pomidzy mocodawc, a najtym z racji podobiestwa do prawdziwego ksicia, galernikiem. Jest wykonawc rozkazw. Oczywicie kazaem ledzi Zaana od pierwszego listu, ktry otrzymaem od Ciebie Panie. Zaan dzie w dzie udaje si do Biura Handlowego, gdzie zdaje spraw ze swych uczynkw i sucha dalszych rozkazw. Rozmawia tam z czowiekiem o imieniu Mika portowym oszustem. I tu okazuje si niezwyky, zbrodniczy geniusz prawdziwego mocodawcy... Mika spotyka si w Biurze Handlowym z setkami, ha, bez maa tysicami osb dziennie. Nie sposb ledzi ich wszystkich! Ta droga nie zaprowadzi nas do celu. 275 I dopiero teraz staje si dla mnie jasne, skd ten dziwny dla nas z pocztku dobr ryb w sieci! Oto Sirius, byy galernik, tylko podobiestwo byo wane. Zaan, jak piszecie, zwyky skryba witynny, zwerbowany na samym kocu wiata, sowem nikt. Mika, oszust portowy. Zyrion, lichwiarz, ktrego podstawiono nam pod nos, bymy zagm atwali si w jego mtnych interesach i do sedna sprawy nie doszli. miem twierdzi, e nikt z nich nie zna prawdziwego mocodawcy. Mika pewnie otrzymuje rozkazy od cor az to innych osb, pewnie posugujcych si hasem, przekazuje rozkazy Zaanowi, ten instrukcje Siriusowi wyuszcza, a ksi karmi Zyriona zasyszanymi na zebraniach Rady tajemnicami, by zwrci na niego nasz uwag i bymy si nim zajli, zanim zrobi to Krlewscy Donosiciele... Nikt z nich nie wie niczego o prawdziwym mocodawcy, a ludzie, ktrzy ich werbowali pewnie od dawna zasztyletowani. Dlatego te usunicie ich wszystkich, szczeglnie Siriusa mogoby rozwojowi zbrodni zapobiec, ale do mocodawcy nas nie doprowadzi, bo caa szajka nic nie wie i nawet na mkach nie wyzna. Zabicie Siriusa jest moliwe, ale porwanie nie wchodzi

w gr za adn cen. Morderstwo samego ksicia przypisane zostanie Wielkimi Rodom. Porwanie Zakonowi. Zabicie ksicia i Zaana uwaam za zbyt grone dla nas, poniewa Zaan perfidnie podaje si za sug Zakonu i kada zbrodnia przypisana zostanie wic samemu Zakonowi wszak Wielkie Rody tak wysoko rki by nie podniosy. Ot i kolejny dowd na zbrodniczy co prawda, ale jednak geniusz mocodawcy. Ujawnien ie wszystkiego Krlewskim Donosicielom rwnie jest dla nas niekorzystne. Rada natychmiast ujawni afer, a to zachwieje Krlestwem Troy, a w rezultacie, moe nawet doprowadzi do wojny domowej. Luan tylko czeka na takie osabienie przeciwnika, wykorzysta to i zdobdzie strategiczn przewag w stopniu mogcym zachwia rwnowag si na wiecie. Kiedy Troy bdzie si chyli ku upadkowi, kto musi powstrzyma Luan... A to ju przekracza wymiar spraw, ktre mog prowadzi. Dlatego przekazuj Tobie, Panie, pod rozwag wszystko, czego si dowiedziaem, bo jedynie Ty, Panie, masz wiedz o zdarzeniach, ktre dziej si na wszystkich frontach suby naszym Dobrym Bogom. Krel si... Zaan nagle poczu, e piek go oczy. Bogowie! Ani razu nie mrugn podczas czytania... Czy to moliwe? Otworzy nastpny list. Panie, oby Dobrzy Bogowie zachowali Ci w zdrowiu! Wiedziaem, wiedziaem, wiedziaem, e jeste genialny! aden geniusz zbrodni Tobie, geniuszu wiatoci, nie mie dorwna! Panie, pomys z przybyciem szeciu onierzy jest doskonay! Obymy tylko zdyli! Tak, to naprawd zlikwiduje zbrodni w zarodku i nikt nie mie wskaza palcem na Zakon. Szkoda jednak, e nie odda to w nasze rce mocodawcy, wierz jednak, e Bogowie uka go sami albo oddadz w nasze rce pniej. 276 Pytasz, Panie, kiedy najlepiej to zrobi? Niech lduj w porcie podczas uroczystej uczty wydanej na cze Siriusa. Kady, kto znaczny w miecie, bdzie goszczony przez W. K. Oriona. W porcie tylko niska szara, nikt pyta nie bdzie, a jak bdzie, to przek upi atwo. Peen podziwu, krel si... Zaan zagryz wargi do krwi. Podnis do oczu ostatni list. Panie! Krel te sowa w popiechu, na wspomnianej uczcie, poniewa fakty, ktre odkryem zmuszaj mnie do szybkiego powiadomienia... Odbyem dziwn rozmow z Zaanem. Przyszed do mnie pijany w sztok, sprawdziem igiek, naprawd wlewa w siebie ogromne iloci wina i to od duszego czasu. A jednak rozmowa bya bardzo dziwna. Poinformowa mnie, e do ksicia mona mie dostp w kadej chwili, jeli tylko wypowie si dwa hasa: tylisprzeskakujenadgljani bez adnych przerw midzy literami i Hakciwsmaktywdupjebanypacanie wymawiane wolno i wyranie (wybacz, Panie, to drugie ja tylko cytuj!). Te hasa to oczywista bzdura i prowokac ja. A dlatego cytuj, by wanie powyszego twierdzenia dowie. Ale... Powstaj wic dwa pytania. Po pierwsze: dlaczego zwrci si z tym wanie do mnie? Po drugie: skd to pajacowanie? Odpowied na obydwa pytania brzmi: mocodawca zbrodni wywodzi si z naszych szeregw! To kto z Zakonu. I zwa, Panie, e rzuca to wiato na wiele rzeczy, nad ktrymi amalimy gowy poprzednio. Sprawa przekroczya wic moje kompetencje. Uciekam z miasta, kiedy tylko otworz wyjcie z portu cieszc si, e szeciu onierzy z Gaent, wanie lduje w stolicy Troy. Zawiadomiem wszystkich naszych ludzi. Opuszcz miasto jak najszybciej. Oby Bogowie mieli nas wszystkich w opiece. Krel si... Zaan nie mg zaczerpn oddechu. Ostatniego listu waciwie nie zrozumia. Ale to bez znaczenia. Wiedz wszystko! Wiedz wszystko, psiama!!! Kurwa!!! Mia ochot wymiotowa, ale wiedzia, e si udusi. A on w naiwnoci swojej... Panie matematyk oderwa wzrok od maej buteleczki. Chc co powiedzie. Nie teraz w gowie Zaana huczao. Bogowie! Nie teraz! Obiecae panie. Cichy gos tamtego otrzewi go nieco. No? Matematyk przysiad na ku i odkorkowa butelk.

Mylisz, e ja nie w por, panie. Ale suchaj mnie uwanie. Ja znam te listy, sam je rozszyfrowaem. Wiem, e ten papier zabija! Zabija pewniej ni n, miecz, strzaa. Wiem, e skoro znam ich tre, y ju nie powinienem. Ja si boj miecza i sztyletu. Ja si boj amania karku, ja si boj blu. Przyniosem ze sob trucizn. Jeli tak wyniknie z rozmowy, skocz ze sob sam! Rozmawiasz wic z kim stojcym jedn nog w grobie. 277 Szybciej! Poznawszy tre listw, mogem pj z tym do Wielkiego Ksicia. Mogem pj do Zakonu. Ten pierwszy by mnie nagrodzi, a potem... hm... nie wiem. Ten drugi by mnie nagrodzi, a potem zabi. Ale ja mam cisy umys powiedzia powoli matematyk. Przyszedem do ciebie. Z pozoru biorc, ty zabiby mnie pierwszy, nawet nie nagradzajc. Ale... Ja sobie to wszystko przemylaem. Ja nawet zrozumiaem, e oni... wskaza na listy w rkach Zaana popenili kardynalny bd. Jaki? Oni sdz, e skoro kto pomiesza im szyki to... Musi by mony i wadny, prawie jak oni sami. A ja wiem... matematyk przekn lin. Ja wiem, e nie masz adnego mocodawcy. przez chwil oddycha ciko, patrzc w oczy Zaana i zagryzajc wargi. Odgadem to, znajc tre listw i bdc wczeniej wiadkiem, jak poradzie sobie ze zamaniem szyfru. Niby tacy mdrzy, niby tacy cwani, nawet nie uwierzyli w te twoje hasa, a jednak pozwolili dziki nim zama szyfr. Miae racj. I... znajc tre listw... Zaan zawaha si dalej chcesz na mnie stawia? Tak. Ja mam cisy umys powtrzy matematyk. U Ksicia Oriona nagroda... ale wielmoe nie lubi posacw przynoszcych ze wieci. U Zakonu nagroda i mier. U Zaana mier... ale on nie jest gupi! Jeli dowiod swojej przydatnoci, to da mi tak nagrod, ktrej nie dadz mi tamci. Jak? Zaraz. Ja myl tak. To Zaan krci tym wszystkim. Nie moe by zwykym cznikiem i wykonawc rozkazw kto, kto w trzy modlitwy wymyli, jak zama zakonny szyfr. Czyli on. Moe i le wymyli z Zyrionem. Ale w kadej chwili moe to zmieni. Wszak z listw wiemy, e Krlewscy Donosiciele jeszcze si nie zorientowali. To Mika, oszust, zbiera informacje i chroni Siriusa. Co zagraa Mice? Ludzie Zakonu. Hm... Co robi ja? Do Oriona? To karta bita, tak czy tak, cokolwiek si okae. Do Zakonu? Po mier? Nie... Do Zaana? A wygra, aby may Zaan z Wieeeeeelkim Zakonem? Nie wiadomo. Moliwoci wic trzy. Przegrana. Przegrana. Niewiadoma. A ja mam cisy umys powtrzy po raz kolejny matematyk. Z tych trzech moliwoci rozsdny czowiek postawi na niewiadom. Cetno i licho. Poowa szans na jedno i na drugie. A eby Zaan nie zabi, trzeba dowie dwch rzeczy: e mj interes z nim zwizany. Tego wanie dowiodem I e jestem przydatny. No? Zaan naprawd si zainteresowa. Po kolei. Czym wyrnia si Gaent, z ktrego szeciu onierzy nam przywieziono? zapyta matematyk. Pfffffff... Niczym. Malutka wysepka na morzu. Troch handlu, troch rybakw... A po co Zakonowi szeciu onierzy z malutkiej wysepki? A kto ich wie? Zamach jaki? Czarownicy? 278 Ooooo... I wida, e skryba witynny. Twoja wiedza z ksig. Nie suchasz ploteczek, nie znasz wieci ze wiata, ktre ci, pozornie, niepotrzebne. A co takiego jest w Gaent? Zaraza! matematyk rozemia si i opar o cian. Zakorkowa swoj butelk. Zaraza panuje! powtrzy. Cooooooo?!!! Bogowie!!! Tylko Bogw nie wzywaj. Od tego Zakon. Ot i wymylili. Szeciu ludzi z miasta, gdzie zaraza, nam przywieli. onierzy bra najatwiej, to oni wdroeni do rozkazw. Szlag trafi ca stolic Troy. Pewnie ksi zemrze, ty zemrzesz, Mika i Zyrion. I kto to poczy z Zakonem? Nikt. A e przy okazji cae miasto zginie? To ich metody boskie s. Nie ludzkie. O Bog... Tfu! O esz ty... Idmy dalej tym tokiem. Zamy, e nie wszyscy zginiecie. Co oni z tego maj? Nie da si prowadzi polityki z miasta, przez ktre zaraza przesza. Cokolwiek by si nie

stao, zanim Troy odtworzy urzdy, zanim ci z wielmow, ktrzy przeyj przestan si bra za by dla podziau upw, czy raczej pogorzeliska, ktre zostanie, minie wiele czasu. Gdzie tu myle o intrydze na dworze Oriona? Zaiste... Boskie to metody. Nie ludzkie . Zapewne kto w midzyczasie powstrzyma Luan, kierujc jego uwag na Arkach, jak zwykle zreszt, a nawet nie na samo Krlestwo Arkach, ale na mira Wielkiego Lasu i Chorych Ludzi, ktrzy za lasem si znajduj. No, ale... Zaczekaj. Dowodz swojej przydatnoci: cig dalszy matematyk, widzc min Zaana, schowa swoj buteleczk na powrt do sakiewki. Miasta nie uratujemy wiemy z listw, e onierze z Gaent ju wyldowali. Wielkie Rody... moemy. Niby po co? Skoro nastaj na ycie Siriusa? Ano po to, eby Krlestwo Troy istniao nadal jako zorganizowana sia. Po co nam Krlestwo Troy? Ano... To nie w Luan ksicia podstaw ilimy. C wic nam zagraa? Odpowied: ludzie Zakonu patrzcy na rce... hm... oszustowi, Mice. Jak ich znale? Nie da rady... matematyk umiechn si perfidnie. Ot da rad! Spokojnie wyowimy wszystkich! Jak? Jeli powiem... to dowiod swojej przydatnoci? Tak! Mw! Sowo? Kurwa ma!!! Dostaniesz, czego zadasz! Mw! Matematyk spowania nagle. Zamy, e jeste czowiekiem Zakonu w miecie. Ot, szpiegujesz, donosisz, a pewnego dnia otrzymujesz wiadomo: Wyno si z miasta. Co zrobisz? No... Wynios si. 279 Tak zaraz? Gubic sanday, popdzisz do najbliszej bramy? Nie sdz. To oni nie zdradz przed wszystkimi swoimi ludmi, e zaraz wywoali! Masz si wynie w danym dniu, to si wyniesiesz. Ale... Problem mamy taki sam jak autor listw. Niby jak ledzi setki, ha, bez maa tysice osb, ktre codziennie opuszczaj stolic. Jest to moliwe? Nie jest. A jak zamkn bramy? To nikt si nie wydostanie. Doprawdy?... matematyk zamia si nagle. A stranicy, aby nie wypuszcz tych, ktrzy oka zakonny glejt? Cha, cha, cha... Zakon zaatwi si sam! Ooooooo... O kurwa! Kurwa! Kurwa!!! Taaaaaaak!!! Musimy tylko zamkn bramy! Czyli... ogosi, e w miecie zaraza! Sami si o to prosili. Zaan rykn tak, e jego gos powinien rozsadzi mury. Inkaust, piro. Jeszcze czas do dziennego otwarcia bram. Mika powinien zdy. Jeli nawet umknie kilku nadgorliwcw, szlag z nimi. Zaan musi przecie wypuci wasnych ludzi. No... A teraz nagroda powiedzia. I to taka, ktrej pono nie moe ci da nawet Wielki Ksi. Ano... Nie miaem przypomina matematyk umiechn si nieszczerze. Ot napisaem kiedy traktat matematyczny o trjktach prostych. Przewodniczcy Towarzystwa Naukowego przeczyta go i... omieszy mnie tak, e straciem miejsce w Towarzystwie, e dowcipy na mj temat s legendarne, e tylko dziki asce Oriona mam co do ust woy... Nie mia racji? Mia racj matematyk skrzywi si lekko. Myliem si, ale... co za rnica? Dlaczego mnie tak strasznie omieszy? Chc mie jego gow podan na zotej tacy. adna rnica Zaan wzruszy ramionami. Wzi papier, piro i inkaust. Mika, w miecie wybuchnie zaraza! Masz wykona natychmiast nastpujce rozkazy: (dla pewnoci zacz pisa w punktach) 1. Kup zot tac. 2. Zap przewodniczcego Towarzystwa Naukowego, utnij mu gow i dostarcz na tacy do mnie. Czowiek musi wiedzie dlaczego umiera, wic ka mu podpisa dokument, w ktrym przyzna si, e nie mia racji co do trjktw prostych. Sam zrozumie, o co chodzi.

3. Spakuj wszystkie nasze papiery, wszystkie teczki i wyno si z miasta pod eskort. 4. Uprzed naszych najwaniejszych ludzi, niech wiej natychmiast i utrzymuj z tob kontakt. Masz kurewsko mao czasu bramy zamkn zaraz po dziennym otwarciu! Jak nie wszystkim si uda niech zwiewaj po linach przez mury, przekupujc onierzy w razie czego zostaw im jakie fundusze, potem dostarcz ci nowe. 280 5. Musisz ustawi najlepszych ludzi przy wszystkich miejskich bramach (na zewntrz). Niech ledz wszystkich, ktrym uda si wyj po zamkniciu bram. Maj dowiedzie si o nich, co tylko si da i nie zgubi nikogo z oczu. 6. Jeli jeszcze zdysz, zap naszego znajomego astronoma (tego od listw, ktre mi dostarczye zaszyfrowane). Wiem, e ucieka do portu, ale mam te wraenie, e nie skorzysta z gwnego, z pewnych nieistotnych teraz powodw. Jak zapiesz, nie zabijaj, trzymaj w zdrowiu i czekaj. 7. Utrzymuj ze mn kontakt. Wymyl jak. Powodzenia! Sprbuj skrewi, to... Zaan wzi drug kartk i naskroba pospiesznie. Zyrion. W miecie wybuchnie zaraza. Ratuj ci dup nie dla licznych oczu. Pakuj wszystkie nasze pienidze na wozy i zwiewaj szybko. Bramy zamkn zaraz po dziennym otwarciu. Masz kurewsko mao czasu. Utrzymuj ze mn kontakt, wymyl jak. Powodzenia! Sprbuj skrewi, to... Suba! Zaan pokaza pierwszy list matematykowi. Moe by? Podoba mi si, e potraktowae t zot tac dosownie. Wygadzam swoim ludziom, jak mog specjalnie zaakcentowa sowo swoim. Potem wybieg na korytarz. Suba! Kefos i Hara odnaleli si po duszej chwili. Zaan rozwiza swoj sakiewk i wrczy im po garci zotych monet. Panie! Dziki, dziki stukrotne obaj upadli mu do stp. Ty biegnij do Biura Handlowego poda pierwszy list Harze. On si nazywa Mika, do rk wasnych. Ty... drugi list powdrowa do Kefosa. Biegnij do Zyriona, do rk wasnych. ycie macie odda, serca mog wam pkn, nogi si poama... Ale listy zaraz maj by u celu. Jak nie... na pal ka nawlec! Rzucili si biegiem, jakby rzeczywicie chcieli nogi poama. Takich pienidzy nie widzieli naraz nigdy w swym sualczym yciu. Ach! Nareszcie nadzieja dla rodzin, jaki e wiato, jaki may kawaeczek szczcia. Nie wiedzieli, e do paacu nie zd ju wrci. Nie wiedzieli, e Zaan roztrcajcy sub biegnie za nimi nie po to, by sprawdzi, czy wykonuj rozkaz, ale po to, by zamkn paacowe bramy. Gocie waciwie ju si rozjechali. Soce jeszcze nie wstao nad horyzontem, ale szaro przeradzaa si ju w brzask. Nieliczni onierze gasili wanie pochodnie na dziedzicu. Zaan wpad w sam rodek tumu sug. Zamkn bramy! krzykn. Natychmiast zamkn bramy!!! No co on? skomentowa ktry z onierzy. To gocie jeszcze nie wszyscy wyszli. Wypuszcza mona, wpuszcza ju nie! Zaan dusi si, krzyczc gono. Zamkn bramy. onierze na mury z pochodniami... 281 To dzie zaraz. Rozpali ogniska na dziedzicu! Sta! cichy okrzyk zatrzyma wszystkich w p ruchu. Kto mie wydawa rozkazy w moim paacu? To by sam Wielki Ksi Orion. Suba zmartwiaa. Zaan odwrci si i popatrzy wprost w oczy zwiastujce rych mier. Panie... co uwizo mu w gardle. Otrzymaem wiadomo, e w porcie zeszo na ld szeciu onierzy z Gaent! Jak miae? Co ma do tego... Orion urwa nagle. Skd? Z Gaent, Wielki Panie. Orion przekn lin. Zamyka bramy!!! rykn. onierze z pochodniami na mury, nie wpuszcza nikogo! Rozpali ogniska na dziedzicu!!! Tym razem sudzy nie czekali. Wszystko, co yo, runo do swoich zada. Maghrea,

modsza crka ksicia zbiega po schodach. Co si dzieje, panie ojcze? Zaraza! Dziecko, zaraza! Orion rykn ze zdwojon moc. Szybciej ognie rozpala! Wielkie!!! Kto nie Posucha rozkazw tego czowieka wskaza na Zaana temu eb ka uci i kozy nakarmi reszt ciaa! Rusza si! Rusza! Inkaust, piro!!! Podrczny z pirem i pergaminem, nie majc podstawki, pochyli si nadstawiajc wasne plecy. Wielki Ksi zacz pisa pospiesznie. Wasza Wysoko, piln wiadomo l, e w porcie ludzie z morowego Gaent zeszli na ld. Trzeba, by stranicy bramy miasta zamknli, co ywo. Wszystkie paace z wasnymi murami te zamkn trzeba, morowe powietrze pewnie jeszcze si nie rozprzestrze nia... Niech Bogowie maj nas w swojej opiece. Biedne Troy! Wierz, e wytrwamy, gw nie kadc! Pozdrawia, szczcia i szczeglnej opieki Boskiej yczy Wasz Suga, Wielki Ksi Orion. Rozpalony lak podany przez innego sug parzy plecy podrcznego, ktry za st suy. Chopak trzyma si jednak dzielnie. Goniec ju rozgrzewa konia. Zaan w zamieszaniu wcisn mu do rk sakiewk. Jed powoli szepn. Zyrion po zaatwieniu kilku spraw i panicznym pakowaniu wozw jecha gwnym traktem miejskim, zbliajc si do Bramy Sakwowej. Patrzy obojtnie na krztajcych si wok ludzi, ktrzy wanie ruszali do swoich zaj, nie majc pojcia, e to ostatni taki dzie. A waciwie, nie dzie nawet jeno ranek. Byli chodzcymi trupami, ktrzy nie dowiedzieli si jeszcze o wasnej mierci! A on yje i y bdzie. Zerkn do tyu na swoje cikie wozy wyadowane: zotem, na licznych zbrojnych, ktrzy je otaczali. Pienidze! Oto wadza, nawet nad mierci. Zyrion umiechn si radonie By szczliwym czowiekiem. Mika, po dramatycznie pospiesznym pakowaniu wozw tajnymi papierami, posuwa si poudniowym traktem miejskim w stron Bramy Sdowniczej. Obserwowa spod oka krztajcych si wok ludzi... ywe trupy. Przeszukiwa gorczkowo umys, czy aby wykona wszelkie rozkazy. Jego liczni ludzie biegli w stron bram, by czai si na wychodzcych po zamkniciu i ledzi. Specjalna grupa opanowaa statek astronoma i pyna wanie na miejsce spotkania. Kto tam kupowa zot tac (pewnie na ofiar Bogom, cho sam Mika w to nie wierzy, ale niech mu, niech sobie Zaan bdzie sentyment alny byleby by skuteczny). Kto apa Przewodniczcego Towarzystwa Naukowego, kto inny mia go ci, agenci gubili sanday, wyuskujc z ek innych, co waniejszych agentw i wrczali im pienidze na wykup u murowych, jeli nie zd do zamknicia bram. Pierwszego dnia to jeszcze moliwe, potem mysz si nie przelizgnie. Tak, niele to Zaan wymyli. Jaki to bdzie przykad dla innych donosicieli. Niech su wiernie jak psy, wtedy w nagrod nawet dup im uratujemy przed mierteln zaraz. A nikt inny sprawi tego nie jest w stanie. Mika zerkn do tyu na cikie wozy z papierami pod siln eskort. Papier! Papier to wadza nawet nad mierci! Mika umiechn si radonie. By szczliwym czowiekiem. 283 R Wiatr wzmaga si, tumany piasku i pyu byskawicznie zakryy wieczorne niebo, uniemoliwiajc dostrzeenie gwiazd. Teraz powiedzia Krtki, wygldajc z ziemianki. Teraz dziewczyno. Achaja podniosa niewielki toboek. Nie bardzo wiedziaa, co powiedzie. No karze machn rk. Nie polecam ci opiece Bogw, bo po tym, co tu przeyem, wiem, e Bogw nie ma. Ale... Bd sprytna. Hekke podnis gow i nawet zdj rami z nowej dziewczyny, ktr zaatwili sobie z transportu. Zabij ich powiedzia. Kogo? Zabij ich wszystkich mrukn. Zabij kadego, kto stanie ci na drodze. Umiechn si i kiwn rk na znak, e niech lepiej nic ju nie mwi, niech idzie i nie wygupia si z adnymi egnajcie! albo pomszcz was, albo jeszcze tu wrc. Wiadomo byo, e nie pomci, nie bdzie pamita, a jak wrci to tylko po to, eby da

si nawlec na pal. No id ju Krtki klepn j w tyek. I pamitaj, skocz z sob, kiedy ju ci otocz. Ruszya bez poegnania, prosto w noc, prosto w wicher szalejcy z coraz wiksz si, czujc jak co dawi j, jak zachystuje si... Mimo wiatru szybko dotara do granic obozu. Przemkna przez otaczajce go wydmy i poczua nareszcie, e po raz pierwszy od tak dugiego czasu jest wolna. Jest poza strzeon stref i moe sama decydowa o sobie. Zwodnicze uczucie. Mogli j dopa w kadej chwili. Ustawia patyk tak, eby wskazywa stron przeciwn do tej, gdzie lea obz. Zakrcia koem i ruszya przed siebie, usiujc utrzyma si na nogach. Miaa gow obwizan szmat, ale wiru284 jcy w podmuchach wiatru piasek wciska si wszdzie. Ju po kilku krokach oczy zawiy i pieky, kaszlaa przy kadym oddechu. Przez cay czas poruszaa koem, eby nie stracio swojej szybkoci. Wynalazek Krtkiego jak dotd dziaa. Drgajcy na osi patyk wskazywa mniej wicej ten sam kierunek. Achaja z desperacj walczya o utrzymanie si na nogach. Jak stracisz przyrzd usyszaa w gowie gos kara ju po tobie. Zaczniesz krci si w kko. Bya silna jak w, ale wiatr by silniejszy. Opada na kolana usiujc nie da si przewrci. Idc na czworakach, dusia si od pyu, ktry mimo szmaty dostawa si do puc. Jeszcze! Jeszcze! Jeszcze troch! Nie miaa pojcia, jak daleko odesza. Brna z jakim zapamitaniem, zreszt... Odwrotu nie byo. W kompletnych ciemnociach nie znalazaby powrotnej drogi do obozu. A jeli rano znajd j poza granicami... Pal by przygotowany. Zawsze przygotowany. Ta myl nie dodaa otuchy , ale na pewno dodaa jej si. Brna w wirujcym piasku tak dugo, jak moga. Miaa wraenie, e kry w kko, drgajcy patyk na obrotowym kole wskazywa jednak wci ten sam kierunek. Bogowie! Co si czuje podczas nabijania na pal? Rozkracz ci, nogi przy wi do dwch koni... Ukucie, bl, ryk albo wycie... Co potem, jak ju postawi drzewce? Jak to si czuje? I co z tymi wntrznociami? Naprawd wychodz na zewntrz, czy tylko Krtki tak straszy? Opanuj si! Miaa wraenie, e gorczkuje, e ni na jawie. Podmuchy wiatru chostay jej ciao kamieniami o ostrych krawdziach, miliony ziaren piasku odkaday si w gardle. Bogowie! Tego si nie da wytrzyma. Na palu bdzie wygodniej? przyszo jej do gowy. Moe dadz pi? Brna dalej, czciowo tracc przytomno. Usiowaa si skupi na jednym eby tylko porusza koem, ktre utrzymuje patyk w cigle tym samym pooeniu. Miaa wraenie, e skrca, kouje, e Krtki to kretyn i wystawi j z t mieszn zabawk. Ale sza, a waciwie czogaa si, czy pezaa, od czasu do czasu gryzc swoj lew do, eby oprzytomnie. Obudzia si, kiedy soce byo ju wysoko. Zamglone. Wiedziaa, e to nie mga, tylko drobinki piasku cigle unoszce si wysoko w powietrzu. Bogowie! Zerwaa si na rwne nogi. Gdzie zgubia swj przyrzd. Toboek by przytroczony do szyi. Zdja go. Jak daleko oddalia si od obozu w nocy? Rozejrzaa si wok. Paska pustynia, adnych ska, adnej moliwoci ukrycia. Ale wok nie byo te ladw. Tak jakby ona sama pojawia si tu nagle przeniesiona jak czarnoksisk moc. Ruszaj! odezwa si w jej gowie Krtki. Zacza biec, potem zwolnia, czujc zawroty gowy. Szybkim marszem (na tyle na ile pozwalay kajdany) zmierzaa ku linii horyzontu. Nie patrz na horyzont, bo zwariu jesz! Patrz pod nogi i nie licz krokw!. Opucia gow. Ale zaraz podniosa j znowu. Pod nogi, krowo!!! rykn w jej gowie Krtki. Opucia gow. Nie miaa pojcia jak dugo tak sza. Podniosa gow, kiedy teren zacz si wznosi. Wydmy? Przed oczami zamajaczyy jej mae skaki. Bogowie! Odpocz w cieniu... 285 Tylko nie odpoczywaj w cieniu, gupia dupo! To nie w jej gowie. To po prostu pami przywoywaa sowa kara. Jeli napotkasz ska, bdzie ci si wydawao, e w jej cieniu odpoczniesz. To gupie. Zabija nie soce, tylko gorco. Nawet w cieniu nie wytrzymasz, bo powietrze wok jest nagrzane jak zaraza. Wdrap si na ska, na sam szczyt. Na wysokoci dwch postawionych jeden na drugim ludzi jest o poow mniej ciepo ni na dole. Wykorzystujc ostatki si, wdrapaa si na prawie pionow ska, przylgna do niej na szczycie, nakrya si szmat wyjt z toboka i usiowaa zasn. Obudzi j poraajcy chd nocy. yje. To bya pierwsza konstatacja. Zsuna si ze skay. Szmat, ktr dotd si przykrywaa, starannie wytara z kurzu kilka najbliej pooonych kamieni. Dopiero potem uoya si pod ska. Wydaje si, e zimno najlepiej

pokona ruszajc si, podskakujc, taczc. Ciao si rozgrzewa. Nic bardziej bdnego. Szybciej wyczerpiesz wszystkie siy, a rozgrzanie od ruchu, wystarczy ci tylko na kilka chwil. Po si, zwi w kbek i rozgrzej wasnym umysem. Moja rka jest bardzo ciepa... powtarzaa Achaja monotonnie. Miaa dobry trening. Rozgrzaa si, kierujc krew do najbardziej odlegych partii swojego ciaa. Obudzia si tu przed witem. Skostniaa rozlunia minie. Tylko nie przejmuj si zimnem. Nikt jeszcze nie dosta zapalenia puc na pustyni. Tam nie ma czego, co jest ani chybi w miastach i na wsiach. Co powoduje choroby, gorczki i zapalenia. Moesz umrze od wychodzenia. Ale jeli przetrwasz, nie zachorujesz na nic, co zaatwioby ci choby w ogrodzie twojego paacu. Zlizaa due krople wody, ktre pojawiy si na wszystkich wytartych wczoraj kamieniach. Rnica temperatur mwi Krtki. Ruszya dalej, wlepiajc wzrok we wasne poruszajce si stopy. Krok za krokiem, krok za krokiem... Kiedy upa sta si nie do zniesienia, rozejrzaa si wok. W pobliu nie byo adnych ska, na ktre mogaby si wdrapa. Trudno. Byle nie pozostawa w zabjczym upale. Kawakiem deski, ktr miaa w toboku, wykopaa dwa doy. Do mniejszego woya swoj misk i zakrya dziur nacignitym na drewnian ram, rybim pcherzem, ktry kupia, jeszcze w obozie za wszystko, co miaa... W drugim dole, duo wikszym i gbszym, ukrya si sama. Przysypaa si piaskiem zostawiajc otwr do oddychania zabezpieczony kijem i szmat. Usiowaa spa, wmawiajc sobie, e jest jej zimno. Wygrzebaa si, kiedy soce zaczo chyli si ku zachodowi. Zdja z mniejszego dou rybi pcherz, wylizaa go i schowaa do toboka. Nie chciaa wierzy. Jej miska pod spodem bya prawie pena. Woda. wietna woda! Ten may, mdry gnj znowu mia racj! Upia dwa yki, reszt przelaa do zrobionego z wojskowej kurtki bukaka. Zjada kawaek wa i by to pierwszy jej posiek od czasu opuszczenia obozu. Znowu ruszya przed siebie i byo jej troch lej. Rady tego kurdupla sprawdzay si! Owszem, byo jej ciko, par razy miaa wraenie, e ju umiera, ale to wszystko, co jej mwi dziaa286 o. Waciwie dopiero teraz odczua co na ksztat nadziei. Nie! Nie! adnych gupich myli! Kowal, ucieczka, przedarcie si przez obcy kraj... Nie myl o przyszoci, bo proble my bd pitrzy si w twojej gowie. yj chwil. Udao si zaczerpn powietrza? wietnie. Udao si zrobi nastpny krok? wietnie. Pnym wieczorem dotara znowu do wydm, tym razem skalistych. Wybraa najniej pooone, piaszczyste miejsce. Wyja z toboka desk i zacza kopa. Nie na akord! Stranik nie stoi nad tob, wic oszczdzaj siy!. Powoli zagbiaa, si w grunt. Kiedy d mia ju gboko rwn wzrostowi czowieka, moe troch wicej, piasek zmieni zabarwienie. By teraz ciemny, waciwie brunatny. Przestaa kopa i wydostaa si na zewntrz. Pooya si obok zwinita w kbek, rozgrzaa i zasna. Obudzia si w rodku nocy. Szybko zsuna si do wykopanego wczeniej dou, napenia bukak i napia si do syta, jakby mcznej, pomieszanej z piaskiem wody. Potrafia orientowa si w gwiazdach. Ruszya szybko przed siebie wiedzc, e nie zgubi kierunku, ktry prowadzi j w gb Cesarstwa Luan. Nad ranem zrobia krtk przerw, zjada troch misa wa i usiujc opanowa gd, pobiega dalej. Nie przejmuj si jedzeniem. Po pierwsze pogd si z myl, e na pustyni niczego nie upolujesz. Po drugie, pamitaj, masz dba o wod, nie o jedzenie. Z godu na pustyni jeszcze nikt nie umar... Z pragnienia prawie wszyscy. Bez jedzenia moesz wytrzyma duuuuuuugo! Bez picia bdzie troch gorzej. Powiem brutalnie: w chodzie bez wody, moesz przetrwa nawet pitnacie, siedemnacie dni. Ale chodu tam raczej nie spotkasz chyba, e noc, ale wtedy chd bdzie twoim wrogiem. W upale, bez wody przetrzymasz najwyej trzy dni. Dbaj o wod! Nie o jedzenie. Zlizuj swj pot, bo zawiera sl, ktrej bdzie ci bardzo brakowa. atwo powiedzie... Achaja prawie si nie pocia. Skra za to swdziaa j coraz bardziej. Biega jednak, zagryzajc zby. Wiedziaa, e wanie zapaa drugi oddech. Bya trzewa, cho zmczona. Pamitaj, jak zacznie ci si wydawa, e wszystko jest dobrze... albo jak uznasz, e waciwie, co ci to wszystko obchodzi ju po tobie! Bij si po twarzy! Z caej siy. Rozoraj sobie skr do krwi paznokciami, wydub oko! Pamitaj, w yciu nigdy wszystko naraz nie ukada si dobrze, jeli tak ci si wydaje, znaczy, e wariujesz. Nie byo potrzeby. Miaa trzewy umys, wszystko szo wietnie... Kurwa! Rozoraa sobie przedrami do krwi i rzeczy wicie troch j otrzewio. Zlizaa krew i ruszya dalej.

Nastpnego dnia wieczorem, a waciwie w nocy skd zacz wia wiatr, ktry po chwili wzmg si, zacinajc piaskiem. Znowu zniky gwiazdy i zrobio si strasznie zimno. Nago na wietrze w nocy umrzesz w przecigu jakich dziesiciu modlitw. Bdzie ci si wydawao, e jest dobrze, e nareszcie zyskasz wytchnienie po skwarnym dniu. Umrzesz w czasie krtszym ni dziesi modlitw. Achaja szczkajc zbami, wykopaa pytki d, na wicej nie byo jej sta. Pamitaj, nawet owinicie ciaa cieniutk szmat wyduy czas, ktry pozosta ci do mierci o poow. Owina si szmat, wskoczya do dou i przysypaa piaskiem. Chyba stracia przytomno. 287 Rano znowu by skwar. Odkopaa si i wypia reszt wody z bukaka. Pamitaj, nigdy nie oszczdzaj przesadnie wody. Lepiej si napi i w peni si szuka rda ni dozowa jakie gupie iloci i oczadzie z pragnienia. Wtedy bdziesz bezwolna. Zacza biec. Ale zatrzymaa si nagle syszc syk. Nie licz na to, e upolujesz cokolwiek na pusty ni. Dostrzega wa o kilka krokw dalej. Bogowie! May, w kolorze piasku. Ju po niej. May, wic najbardziej jadowity. Kolor piasku, kolor mierci. Jest szybki jak... Nawet najszybszy w, porusza si wolno w porwnaniu z szybkoci, ktr moe rozwin czowiek. Jeli nie nastpisz na niego, uciekaj, zostanie daleko w tyle. Okrya go szerokim ukiem. Rzeczywicie nie mia szans. Zosta daleko w tyle. Jeli, oczywicie zamierza j goni. Wieczorem napotkaa pierwsze porosty na piaszczystej wydmie. Duszy czas potem, pierwsze zeschnite owoce zwisajce z kolczastych gazi. Zerwaa kilka z nich. atwo rozpozna rolin trujc i jadaln na pustyni. Sok trujcej jest zawsze mleczno-biay. Nacia zasuszone owoce i odrzucia je za siebie. Szlag! I tak nie moga biec dalej. Wytara kilkanacie pobliskich kamieni szmat i uoya si do snu. Obudzia si, kiedy co uderzyo j w nog. W!!! Musiaa si przewrci, a on szuka ciepa! Zobaczya wijce si cielsko wrd kamieni i porostw. To koniec, to mier... Nie popadaj w panik jeli uksi ci w. Pamitaj, e cho jad jest miertelny, to jest on jednak bardzo cenny dla wa. Na kade dwa ukszenia jedno jest... zwyke. Bez jadu. Jeli nie atakowaa, nie nadepna go z ca si, jest wielce prawdopodobne, e ugryz ci bez jadu. A jeli nawet masz ju trucizn w sobie, nie krzycz, nie wykonuj gwatownych ruchw. Le spokojnie i rb co ci powiedziaem... Achaja podniosa nog do ust i wyssaa ran, plujc krwi na piasek. Zawizaa sznur wok uda, zaciskajc j kawakiem patyka. Wzia bukak i szmatk zebraa wod z oczyszczonych wczeniej kamieni. Nie wypia jej, tylko polaa ran. Zimna woda opni dziaanie jadu. Bdziesz miaa czas. Uamkiem ostrza, ktry zdobya w ostatnim transporcie niewolnikw, rozcia sobie nog powikszajc ran. Wycisna krew i wyssaa j, oczyszczajc ran jzykiem. Krcio jej si w gowie. Nie miaa pojcia czy od jadu, czy z wyczerpania. Jeli nawet umrzesz na pustyni... Zadaj sobie przedtem pytanie: C warte jest ycie? Moesz siedzie nieruchomo i czeka na mier, moesz te i liczc na to, e za kolejnym wzgrzem napotkasz co, czego potrzebujesz. ycie i mier jest w twoich rkach. Nie jeste panem wiata. Ale moesz zrobi to pniej, moesz zrobi to ju.... Wstaa i kutykajc ruszya dalej. Aaaaaaaa... szlag! Odwizaa opask z uda i ruszya biegiem! By bez jadu, by bez jadu, by bez... Trudno powiedzie, czy zadziaay jej zaklcia, czy (odkryty wieles et lat pniej) rachunek prawdopodobiestwa, ktry dziaa na jej korzy. W kadym razie przeya do nastpnego wieczora. W nocy znowu zebraa wod z kamieni. Rano znalaza wreszcie roliny, ktrych owoce nie wydzielay mlecznobiaego soku. Rozgryza jeden i powk miszu zacz288 a wciera sobie w nadgarstek. Po duszym czasie skra nie zaczerwienia si, wic skosztowaa drug powk. Nie bya gorzka. Krztuszc si, zjada wic wszystkie owoce, a potem... Potem ujrzaa dwie sylwetki na tle drgajcego od rozgrzanego powietrza horyzontu. Upada na ziemi, ale za raz podniosa si znowu. Zacza biec w ich stron, machajc rkami. Ju po chwili rozpoznaa dwch jedcw w charakterystycznych, biaych ubraniach. Jedcy pustyni. owcy niewolnikw. Usiowaa wyobrazi sobie, co powiedziaby teraz Krtki. Niewane. Hekke mruknby tylko: Ot, dwa trupy zbliaj si do ciebie. Co za czasy nastay, eby trupy, miast lee na cmentarzu, ywych ludzi nachodziy?. Chodcie tu trupy, chodcie krzyczaa. Kiedy znaleli si w odlegoci, z ktrej

mona ju byo rozpozna sowa, zmienia troch tre. Janie panowie!!! Ratunku! Tam karawana, bez wody. Mj pan wysa mnie, eby znale... Obaj jedcy byli zbyt gupi, eby doceni fortel. Ot, zwyka niewolnica, na pustyni, za ktr dostan nagrod. Ruszyli galopem. Jeden z nich przygotowa sznur i wsta w siodle. Kiedy by tu, tu, rzuci sznur, podcigajc ptl. Achaja daa si zapa. Czemu nie? I tak lepiej niby mieli ucieka po pomoc... Tfu! Zadufaa si w sobie. Jak pomoc? Dwch jedcw na jedn jedyn, wyczerpan niewolnic? Ptla cia j z ng, pocignita za koniem szorowaa ciaem o piasek. Co ciepego i oywczego rozlewao si wewntrz jej ciaa. Daa im czas, eby nacieszyli si atw zdobycz i uspokoili. Potem obiema rkami chwycia za sznur. Kilkoma mocnymi pocigniciami zbliya si do konia... Gdyby wleczono j po kamieniach, byoby trudniej. Ale po piasku? Jeszcze dw a ostre szarpnicia rkami za sznur, chwycia nog konia i zamaa j jednym uderzeniem. Kwiczce zwierz runo na ziemi, wyrzucajc jedca. Achaja podcigna nogi, odbia si i wyldowaa na owcy niewolnikw, jednym ruchem wyjmujc mu z pochwy miecz i podrzynajc gardo. Mwiem usyszaa w gowie gos Hekkego dwa trupy. Pytanie tylko mdrzy czy gupi. mier zaraz? Czy za chwil?. Ten drugi nie by jednak tak gupi, na jakiego wyglda. Widzc nieprawdopodobne wrcz dziaanie dziewczyny cignitej dotd na sznurze, nie zamierza dopa jej i zgadzi jednym ciosem miecza. Wyj z jukw uk i naoy strza. Kretyn pomylaa dziewczyna, padajc za rzcym koniem na ziemi. Co za idiota. Nie... Wiedziaa, e powinna si cieszy, e nie rzuci si do ucieczki i sprowadzi licznej pomocy. Nie mg odezwa si Hekke w jej gowie. To, co si stao, nie mieci mu si w gowie. Pierwsza strzaa wisna jej tu przy policzku. Ktem oka widziaa jej brzechw sterczc z piasku. Druga strzaa, trzecia. Jedziec wstrzyma konia, eby lepiej wycelowa. Teraz! Dziewczyna wiedziaa, e musi mu da jak satysfakcj, eby nie uciek, pozostawiajc j z trupem i rannym koniem. Wstaa udajc, e chce si rzuci na niego z podniesionym mieczem. wisna czwarta strzaa, dziewczyna zasonia si lewym ramieniem, stajc nagle bokiem. Strzaa wbia jej si w rk. Upada na piasek, krzyczc z uda289 wanego blu. Przewrcia si na bok, odrzucajc zdobyczny miecz (nie za daleko, tak, eby moga sign) i chwycia si drug rk, kurczc jednoczenie ciao. Jedcowi musiao si wydawa, e jest miertelnie ranna albo przynajmniej, e ma ju do. Widzia krew, widzia jej upadek i konwulsje. Syszaa stuk kopyt. Coraz bliej. Potem cisza i mikkie uderzenie butw o ziemi. Co za kretyn! Wic Hekke mia racj mwic, e wszyscy ludzie to idioci? Tamten podszed bliej. Dziewczyna nie moga ju wytrzyma, rozemiaa si na cay gos. Wstaa lekko i chwycia oniemiaego ze zdziwienia mczyzn za nadgarstki. Szarpn si, ale nie mia szans. W przeciwiestwie do niej przez ostatnich kilka lat nie rozupywa litej skay i nie nosi codziennie koszw wypenion ych kamieniami. Jego minie nie mogy dorwna czemu, co przypominao teraz spiowe sploty na witynnej rzebie. Achaja zbami wyszarpna sobie grot z ramienia, wyplua go i rozemiaa si znowu. Nie chciaa plami krwi jego ubrania, wic skrcia kark owcy niewolnikw i szybko odara go z szat. Wylizaa dokadnie swoj ran, znalezion w jukach kocian ig zszya jej brzegi i obwizaa szmat. Szybko woya przepocon, szerok bluz, turban i pcienny szalik zakrywajcy twarz. Nie moga woy spodni, nie pozwalay jej na to kajdany. Dobia rannego konia i dokadnie przeszukaa sakwy jedcw. Bogowie! Woda, placki, mka, suszone miso. Nie za duo od razu! przestrzega siebie w mylach, ujc wciekle i popijajc wod, nareszcie bez ogranicze. Jak zdobdziesz ywno zacznij si modli mwi Krtki. Nie dlatego, eby dzikowa Bogom. Moesz przekn tylko jeden ks w cigu jednej modlitwy, nie wicej. Pij ile chcesz, ale nie ryj wicej ni jeden ks w cigu jednej modlitwy.... Zabraa im mizerne sakiewki, noe, lepszy miecz, jeden uk, koczan i wskoczya na drugiego konia. Co za traf. Jakikolwiek inny niewolnik na jej miejscu miaby teraz ogromne problemy. Nie da si jecha konno, nie mogc (z powodu kajdan) si okrakiem na siodle i woy stp w strzemiona. Waciwie aden z potencjalnych zbiegych niewolnikw nie mgby wykorzysta zdobycznego konia. aden... Poza Achaj. Bo... Przecie bya ksiniczk. Ca swoj modo, jako wysoko urodzona dama, przejedzia na koniach z damskim siodem a wic z obydwoma nogami po jednej stronie i tylko z jedn stop w strzemionie. Ruszajc kusem, umiechna si. Nie sdzia, e ta, nabyta na dworze umiejtno przyda jej si jeszcze

w yciu. Bya wolna! Bya wolnaaaaaaaaaa!!! Jak kogo zabijesz, nie ciesz si powiedzia Krtki. To dopiero pocztek drogi, a euforia zgubia ju niejednego. Szlag. Spojrzaa na swoje skute stopy. Nie niszcz zdobytej broni, usiujc si uwolni. Nie uda si. Potrzeb ny jest kowal. Szlag. Szlag. Szlag! Lekko powodujc koniem, zatoczya szeroki uk, odnajdujc poprzednie lady pustynnych jedcw. T osad, z ktrej pochodzili, musiaa omin, ale kierunek, chod oglny przyda si, eby wyjecha z pustyni. Zwierz nie byo zgrzane, ani zmczone. Std wniosek, e bardziej ludzkie strony musz znaj290 dowa si niedaleko. Rzeczywicie, ju wieczorem zauwaya pierwsze, zszarzae jeszcze i wypalone paty darni, pierwsze, suche krzewy na wydmach. Potem pojawia si skpa trawa, na wzgrzach, w oddali zamajaczyy w wietle gwiazd pierwsze drzewa. Achaja zmusia zwierz do galopu. Potem szarpna wodze, zeskoczya na ziemi i jednym ciosem miecza zabia konia. Nie moga podrowa dalej konno ze skutymi nogami, nie moga trzyma si drg i gocicw, a przedzieranie si z koniem przez las byoby gupie. Teraz najgorsza rzecz usyszaa w gowie gos kara. Duo gorsza ni pustynia. Ot Luan jest krajem, jakby powiedzieli na pnocy mlekiem i miodem pyncym. Cesarstwo jest gsto zaludnione. Prawie nie ma lasw, ot jakie zagajniczki, oliwne gaje. Wszystkie winnice s pilnowane. Nie bardzo jest si, gdzie ukry. Niech ci nawet przez myl nie przejdzie, e o tobie zapomnieli. Tu si szuka zbiegych niewolnikw do upadej mierci. Pamitaj! Caa potga Luan opiera si na niewolnikach. Jeli cho jeden skutecznie ucieknie, staje si legend dla swoich wsptowarzyszy. Dlatego te nikt nie bdzie szczdzi ani wysikw, ani wydatkw, choby wielokrotnie miay przewyszy twoj prawdziw warto. Jak wic masz i? Nie gocicami, bo wieci o zbiegej niewolnicy zawsze ci wyprzedz. Borw i kniei nie ma. Wic jak? Jak si da. W nocy, cicho, jak zwierz. Ale pamitaj, zawsze kto moe ci zauway. Musisz w co si ubra. Ale w co? Wejdziesz do wsi, zabijesz kogo, eby wzi odzienie... I ju bd wiedzie, gdzie jeste. Moesz kra, ale... dopiero jak sprbujesz pierwszy raz, okae si czy jeste dobrym zodziejem, czy zym. A lepiej nie zdawa si na przypadek. Kada odkryta kradzie, kady trup, ktrego za sob zostawisz, bd jak drogowskazy dla tych, ktrzy pod za tob. A bd oni liczni, szybcy i wadni. Im pomoe kady. Tobie nikt! Achaja czua jak ogarnia j szalestwo. Co ciepego znowu kryo w jej yach, rozgrzewajc cae ciao. Nawet zdawao si zapomniany ju, odlegy widok majaczcych wiatami, ludzkich osad, sprawi, e caa draa, nie mogc si opanowa. Najwaniejsza sprawa. Kowal. eby w razie czego moga si pokaza midzy ludmi. Nigdy nie prbuj wkra si do wiejskiej kuni. Po pierwsze w wiejskim obejciu zawsze bdzie pies. I ju po tobie. Po drugie, kowal nigdy nie pracuje sam. Ma przynajmniej jednego ucznia i pachokw, ktrzy dugo jeszcze bd sprzta kuni, podczas kiedy sam kowal pjdzie ju spa. Po nocy, jak ju bdzie pusto moesz wej do kuni. Ale po co? Przyprowadzi kowala? Jak? Wyjmiesz go po cichu z onicy? Od kowalowej? Nie budzc synw i pachokw? Zapomnij o tym. Jedyna twoja szansa to kunie przy drodze. Buduje si je z reguy przy karczmach albo na rozstajach, co zreszt na j edno wychodzi. Tam kowal te nie bdzie sam, ale moe trafisz na takiego, co nie mieszka przy kuni, ale jedzi na noc do pobliskiej wsi. A w drodze, ju wiesz, masz szans go zapa. Poza tym psy. Jeli nawet s, to przy takiej kuni na drodze, obok karczmy zawsze krci si duo obcych, psy nie s ostre, przyzwyczajone do rnych zapachw, a poza tym ludzie nie zwracaj takiej uwagi na szczekanie jak na wsi. Prbuj tam. 291 Biega w ciemnoci, polami, obok drogi, pamitajc o jeszcze jednej radzie: Prbuj od razu! Im duej bdziesz kluczy w ogle nie pokazujc si ludziom, tym bardziej sama si zaszczujesz. Im duej bdziesz w ukryciu, tym bardziej zdziczejesz, tym trudni ej bdzie ci pniej wej midzy ludzi. A bez tego nie opucisz Luan. Jest jeszcze jedna przyczyna. Na granicy pustyni bdzie najwicej karczm i kuni przy gocicach. Jeli cesarska droga zahacza nawet o skraj pustyni, to przecie nikt nie buduje tam karc zmy. Ile by musia paci za transport ywnoci z najbliszej wsi. A woda? Nie. Najwicej karczm bdzie na obrzeach, eby zarobi na tych, co bd przekracza pustyni albo na tych, ktrzy z niej wracaj. To najlepsi klienci!

Krtki mia racj. Jasno rozwietlony, mimo pnej pory, budynek zajazdu sta przy najbliszych rozstajach. Obok ciemniaa kunia. Achaja przypada do ziemi i zacza si skrada, wykorzystujc kad oson. Kiedy dopada do ciany z chropawych desek zobaczya psa. Wyszarpna n, ale ten... podbieg do niej merdajc ogonem! Krtki! Niech ci Bogowie, w ktrych nie wierzysz, maj w swojej opiece!!! Tak, jak j uczy, daa psu do powchania swoje obie rce. Wyja z toboka kawaek misa wa, ktry jej pozosta. Pies obwcha go uwanie, a potem otrzsn si nie wzi do pyska. Wzgardzi te suchym plackiem. Przyj dopiero ostatni kawaek suszonego misa zabranego owcom niewolnikw. Dopiero wtedy Achaja pogaskaa go i dugo drapaa za uszami. Co za kraj... gdzie psy maj lepiej ni ludzie. Nie moga tu duej zosta. Jeli ktry z pijanych (sdzc po krzykach i piewach dochodzcych z karczmy) goci wyjdzie, eby si wysika, sytuacja moga sta si niebezpieczna. Achaja szybko wlizgna si do ciemnej kuni. Czekaa dusz chwil, zanim jej wzrok przyzwyczai si do ciemnoci. Potem wspia si, wykorzystujc wycznie rce, po pionowej belce przytrzymujcej strop. Ukrya si w wibie dachowej, na samym szczycie. Przywizaa si pasem do krokwi i zasna. Obudzi j skrzyp otwieranych drzwi. Do kuni wtargnli pachokowie, z krzykiem i miechem. Powoli rozpalali ogie, przygotowywali miechy. Potem przyszo dwch uczniw, wydajc rozkazy, ukadajc narzdzia. Dugo potem, kiedy soce pojawio si nad horyzontem, pojawi si kowal. Starszy ju mczyzna, o skatych ramionach, mrukliwy i ajcy swoich podopiecznych za kade rzeczywiste i wyimaginowane przewinienie. miechy pachokw umilky, jak noem uci. I tak byo przez cay dzie. Odgosy kucia, dym, krtkie, rzeczowe pertraktacje z klientami. Ani na chwil kowal nie zost a sam. Wieczorem wyszed, a pachokowie, zgodnie z tym, co mwi Krtki, dugo jeszcze sprztali kuni. Achaja spaa, cigle w tej samej pozycji. Nastpnego dnia rytua powtrzy si. Byo to trudne do wytrzymania, bo dziewczynie strasznie chciao si sika. Czas wlk si niemiosiernie i nic znowu nie zapowiadao, samotnego kowala, ktrego mogaby dopa. Dopiero w nocy zelizgna si ze swojej kryjwki, wysoko w wibie dachowej, eby uly swojemu ciau. Pies rozszczeka si pod cian, ale nie zwrcio to niczyjej uwagi. 292 Trzeci dzie niczym nie rni si od poprzednich. Achaja czekaa cierpliwie na okazj, ale ta nie chciaa nadej. Dwch uczniw, pachokowie... Osob, ktra najczciej opuszczaa kuni by sam kowal. Wiedziaa, e czwartego dnia moe nie przetrzyma skurczona cigle w tej samej pozycji. Poza tym byoby to kuszenie losu. Wreszcie kto o bystrzejszym wzroku mg spojrze w kierunku dachu... Dugo po zapadniciu ciemnoci zsuna si na d. To ostateczno mwi Krtki. Moesz sama rozku kajdany, jeste wystarczajco silna, bdziesz miaa narzdzia. Ale to ostateczno. Nie znasz si na tym. I tu wszystkie plusy kuni przy zajedzie zamieni si w minusy. Odgosy dugiego kucia w ciemnej kuni mog sprowadzi kogo z karczmy. Nie miaa jednak adnego innego wyjcia. Odszukaa wielki, metalowy mot, odpowiednie duto i ustawia konstrukcj z desek, ktra pozwalaa jej usi tak, eby pooy obie nogi na kowadle. Cichy skrzyp drzwi sprawi, e zeskoczya umiejtnie i ukrya si pod cian. Jej wzrok by lepiej przystosowany do ciemnoci wewntrz ni oczy przybysza. Kowal! Ocenia zanim on zdoa skrzesa ogie. Nie moga uwierzy w swoje szczcie. miaa si w duchu, syszc jego utyskiwania: eby naga zaraza wzia tych poborcw! eby trd stoczy wszystkich poborcw podatkowych. eby ich... Kiedy kowal pochyla si, usiujc odczyta jaki usmolony kawaek papieru, skoczya nagle, zakrywajc mu usta i przykadajc n do szyi. Szarpn si. By silny. Ale nie tak silny jak ona. Ciiiiiiii... Szarpn si znowu niepomny klingi na wasnym gardle. Jeszcze jeden taki ruch szepna i bdziesz si dziwi, dlaczego ciepo rozlewa ci si po brzuchu. A to bdzie twoja krew spywajca z garda. Pozosta w bezruchu. Achaja odczekaa dusz chwil, nasuchujc odgosw dochodzcych z zewntrz. Na szczcie kowal by sumienny. Zamkn za sob drzwi kuni i pies nie wszed do rodka.

Musisz mnie rozku szepna. Na policzku poczua jak wosy je mu si na karku. Musia si naprawd przestraszy. Zda sobie spraw, e to nie zwyky rabu, ale zbiegy niewolnik. Kto, kto nie ma ju niczego do stracenia. Wbia mu leciutko kling w gardo. Czua ciep krew spywajc po palcach. Teraz ci puszcz. Jak krzykniesz, zabij ciebie, pjd do twojej chaupy, zabij onk i dziatki. Chcesz tego? Zgin we nie. Niby nie taka znw straszna mier, nie? Rozlunia do na jego ustach. Nie usiowa krzycze. Oddycha gboko. Przerzucia n do drugiej rki, wyja miecz i pucia go wolno. W wietle pojedynczej pochodni, ktr przedtem zapali (to byy te odgosy krzesania) dopiero po duszej chwili 293 zobaczy, e ma do czynienia z dziewczyn. Nie wpyno to jednak na jego zachowanie. Zdy ju pozna si jej mini. Nie zrobi adnego gupiego ruchu, nie powiedzia ani sowa. Achaja usiada znowu na konstrukcji z desek i pooya obie stopy na kowadle. No na co czekasz? Podnis ciki mot i duto. Chwycia go za tunik i przycigna do siebie. Tutaj! Sta tutaj! sykna, chwytajc go za genitalia. Jeli ci si wydaje, e jak zmiadysz mi kostk, to nic ci nie zrobi, jeste w bdzie! To... zacisna pi a sykn z blu zawsze zd ci uci. Pooy na kowadle eliwn podkadk, ustawi jej stop. Uwaaj sykna, ale nie sucha. Przyoy duto do spojonego kiedy na gorco trzpienia w kajdanach i uderzy. Pewnie i z caej siy. Zagryza zby, przez moment majc wraenie, e ciepo, ktre czua pochodzi z jej wasnej, zmiadonej nogi. Kowal uderzy jeszcze raz, potem jeszcze. Odoy mot i dutem rozgi obrcz obejmujc kostk. Zestawia praw nog na ziemi. Co strzykno jej w biodrze, poczua bl po wewntrznej stronie uda. Od kilku lat nie rozstawia ng tak szeroko. Chwycia go mocniej, a jkn. Niech nie liczy na jej rozlunienie. Nie liczy. Wzi mot i czterema mocnymi uderzeniami rozku jej drug nog. Sykna, stajc w lekkim rozkroku. Nogi jej dray i byy tak nieznonie lekkie. Kowal odoy narzdzia. Zanim mnie zabijesz... posuchaj wzi rzemie i sprawnie zacz skrca ptl. Wiem, co bdzie, gupi nie jestem. Wiem jak jest z niewolnikami... Musisz mnie zabi, ebym nie wszcz alarmu. Potem pjdziesz do mnie do domu. Zabijesz on i dziatki, eby mie woln noc na ucieczk, eby do rana alarmu nie byo. Ale moesz oszczdzi, ja je mog oszczdzi. Sam si obwiesz zarzuci sznur na belk i zawiza. Potem wszed na kowado i zarzuci ptl na szyj. Znajd mnie, pomyl sam to zrobi, podatki przygnioty. Ty bdziesz mie wicej czasu. Bez alarmu. ona i dziecka bd yy. Syn przejmie kuni. Pomyl... spojrza na ni i skoczy unoszc nogi. Achaja odwrcia wzrok od drgajcego ciaa. Wzia swoje kajdany i wysza na zewntrz, w noc. Nawet nie wiedziaa, gdzie jego chaupa, gdzie ona i dzieci. Pomyl, e by tchrzem. Nikt si nie dowie, e by bohaterem, e chcia uratowa ich ycie. Woya spodnie zabrane owcy niewolnikw. Byy szerokie, nogawki zway si dopiero przy kostkach. wietnie maskoway jej sylwetk, jej babski tyek, postronny obse rwator nie powinien si domyli, e bya dziewczyn. A to dawao jej dodatkow szans. Po raz pierwszy zapia normalnie, wok bioder pas z mieczem i ruszya spokojnie drog. Staraa si wydua krok, ale wbrew pozorom nie byo to atwe. Kilkuletnia konieczno sprawia, e teraz musiaa uwaa na wasne nogi i nie skrci sobie kostki przy dugim kroku, od ktrego odwyka. Usiowaa biec normalnie, ale niezbyt si to udawao, powrcia do swojego wytrenowanego krtkiego kroku. Od razu odzyskaa oddech i rytm. 294 Gwiazdy wdroway po niebie, panowa lekki chd, rozbrzmiewajca gosami wierszczy i cykad noc zdawaa si przyjazna i pikna. Miaa wraenie, e mogaby tak biec do koca wiata. Bya wolna! Bya silna i zaradna! Bya cakowicie samodzielna! Moga robi, co chciaa, moga... Trzech mczyzn, ktrzy otoczyli j nagle, nie wygldao na nocnych podrnych. Zreszt kto podruje noc? Trzymali w rkach obnaone miecze, wic wycigna swj i jednym skokiem, wykonujc w powietrzu salto wydostaa si z ich krgu. Mogaby ich pozabija, zanim znowu zwrcili si w jej stron, ale nie wiedziaa, czy w pobliu nie

ma reszty oddziau. Jeden z niedoszych napastnikw, widzc jej niesamowite manewry, schowa miecz i machn rk. To nasz mrukn. Chodu. Pozostali rwnie schowali bro. Caa trjka ruszya w przeciwn stron, zostawiajc Achaj bardziej zdumion, ni gdyby zobaczya na gocicu samego cesarza Luan. Nasz? O co im chodzio? Ach! Naga myl przysza jak olnienie. Trzech ludzi z mieczami na gocicu w nocy? To zbje. Bandyci. Umiechna si, chowajc wasny miecz. Ale zaraz... Dlaczego tak atwo odstpili? Nawet jeli uznali j za innego rozbjnika? Dlaczego tak szybko ruszyli w stron, skd przysza? Tak. Musiaa by jaka przyczyna. To nie s ludzie, ktrzy mogliby si przestraszy jednego, wykonanego w powietrzu salta. Oni... Nie chcieli wywoa haasu. Wycignite miecze miay by tylko do obrony, przed czym niewiadomym. Dziewczyna wskoczya do przydronego rowu i zacza pezn. Powoli, eby nie zama najmniejszej nawet gazki rosncych tu krzeww. Pokryte ros licie krzeww moczyy jej policzki. wierszcze i cykady uskakiway przed ni, usiujc unikn jej ramion, a moe i jzyka? Zaraza jedna wie, co myla taki wierszcz o pezajcym czowieku. e poluje na niego? Achaja moe i zjadaby wierszcza, choby po to, eby sprawdzi jak smakuje. Przy budowie drogi na pustyni nie miaa takiej okazji. Ale... Po pier wsze nie bya godna, a po drugie wanie dotara do zakrtu drogi i ostronie wystawia gow ponad skarp rowu. Stranicy! Piciu. Zbjcy mieli racj, wycofujc si rakiem. To nie bya zwyka czujka, jakich wiele na gocicach. Normalne czaty czy pikieta stayby przy wietle, jawnie, okazujc wszem i wobec cay majestat wadzy, ktr reprezentuj. Ci czaili si w kompletnych ciemnociach. Tu za zakrtem, tak, e kady, kto przemykaby noc od strony pustyni, musia wpa w ich apska. Achaja schowaa gow. Po prawej stronie drogi cigna si winnica. Pamitaa jak karze ostrzega, e wszystkie s pilnowane. Moga dalej pezn rowem. Ale nie sdzia, eby udao jej si oszuka wprawne uszy stranikw. Nie miaa adnego dowiadczenia w tego rodzaju podchodach. Przygryza wargi. Zabi ich wszystkich? Kady trup, ktrego zostawisz jest jak drogowskaz dla tych, ktrzy pod za tob. 295 Odgryza kilka odyg krzeww, spltaa ze sob, ale nie za mocno, tak, eby nie przypominay ludzkiego dziea, zwyke pncze. Przykleia kilka mokrych lici i uniosa si znowu, usiujc oceni dystans, ktry dzieli j od najbliszego stranika, tego, ktry sta pod drzewem. Powinno si uda. Lekko rozprostowaa nogi, sykna cicho i rzucia odygi tak, eby opady na szyj tamtego. Aaaaaaaaaaaaa!!! W! W! W mnie chwyci!!! Ratunku! Achaja ruszya do przodu. Ju nie peza haas by taki, e biega schylona pod dnie rowu. Gdzie? Gdzie? Poka! Bogowie! W! Ju po mnie... Kto krzesa ogie, kto bi nieszcznika zdjtym wczeniej ka anem, eby odpdzi gada. Ugryz mnie! Dwa razy ugryz, w szyj... Koledzy, umieram! Pochodnia zapona wreszcie, ale Achaja bya ju daleko. Syszaa jeszcze miech, przeklestwa i gone drwiny z niedoszego trupa. Wyskoczya z rowu, eby sama nie nadepn na jakiego, tym razem prawdziwego, gada i ruszya dalej rodkiem drogi. Nie miaa pojcia, dlaczego ludzie tak bardzo boj si wy, przypisujc im jakie niesamowite zdolnoci. Nieprawdopodobn wrcz szybko, niesamowity such, umiejtno widzenia po ciemku... To bzdury. Czowiek, jeliby tylko przebywa w ciemnoci, w bezruchu, widziaby lepiej ni w. Niesamowita szybko? Bzdury! Zawsze pez powoli, a nawet gdyby przyspieszy, kady czowiek mgby przegoni go jak dorosy trzyletnie dziecko. Nieprawdopodobny such? Rwnie bzdura. W prawie zawsze zdradza swoj obecno. To czowiek by drapienikiem, ktry niczym nie sygnalizowa woli ataku. e zabija swym jadem? I w zwizku z tym ugodzony czowiek nie mia wielkich szans? Wbrew pozorom mia i to wcale due. A z kolei, jak szans mia w, napotkawszy uzbrojonego, choby w najprostszy kij, czowieka? adnych! Absolutnie adnych! W mg walczy, tylko uywajc samego siebie. Czowiek mg walczy, uywajc kamienia, gazi, szmaty, butw, ognia i tysica

bardziej wyrafinowanych narzdzi. Ludzie po prostu nie lubili wszystkiego, co peza, kryje si. Tak samo nie lubili karaluchw. A czy kto widzia kiedy, eby karaluch zabi czowieka? We, jako gatunek, przegryway z czowiekiem, jak wszystkie inne zwierzta, nie miay adnych szans. To nie w dla czowieka, ale czowiek dla wa by najbardziej miertelnym, nieprzejednanym wrogiem, drapienikiem pozbawionym jakiejko lwiek moralnoci, jakichkolwiek hamulcw w dziele zabijania, mordujcym nawet wtedy, kiedy nie by godny, obdarowanym przez natur wspaniaymi narzdziami ataku, a jakby tego jeszcze nie byo do, dysponujcy jedn z najstraszliwszych broni we wszechwiecie... zdolnoci planowania swych zabjczych akcji. Ta wspaniaa (waciwie prawie doskonaa) maszyna do zabijania, jak by czowiek miaa jednak jedn przywar lubia usprawiedliwia swoje czyny. Std, gady zabijano masowo, poniewa byy groniejsze od czowieka... Czy kto o zdrowych zmysach mg uwierzy w to baamuctwo? Czy to we budoway miasta i drogi, trzebic wszystko wok i zmuszajc resztki ludzi do pezania po jakich smutnych ostatkach dzikich chaszczw? A jednak ludzie wierzyli. Std wniosek, e czowiek by drapienikiem, co prawda, wspaniaym, ale za to ostro sabujcym na umyle. Czowiek naprawd tylko zabija wietnie reszty bzdetw, jakie wyczynia mona ju spokojnie nie oglda. Achaja zwolnia, syszc daleki jeszcze szum. Rzeka? Podbiega jeszcze kawaek, a potem znowu wpeza do rowu. Jeli w pobliu jest rzeka, na pewno bdzie most, a na nim znowu strae. Nie mylia si. Skrcia w bok, opuszczajc rw. Czogajc si na skos przez dzik k, dotara do brzegu i wpeza do zimnej wody... Bogowie! Woda. Po raz pierwszy od wielu lat miaa moliwo zanurzenia si w zimnym nurcie. Gdzie w gowie odyy nagle dawno, zdawao si, wyparte wspomnienia. Jaka naga ulga, jak mocne wino, rozlaa si w jej wntrzu, oczy zwilgotniay nagle. O mao si nie rozpakaa. Nie! Do! Jeeli nie zdoa si skoncentrowa, bdzie po niej. Suna na kolanach wzdu brzegu, a kiedy stracia z oczu most, zacza pyn. Zacisna szczki, eby nie myle, jakie to uczucie, eby znowu si nie rozklei. Po duszym czasie dobia do brzegu. Zrzucia z siebie ubranie i zacza naciera si piaskiem, zmywajc glink ze skry i z wosw. Pierwsza kpiel, od ilu ju lat? Nie! Nie! Nie myle o tym! Gdzie mona bezpiecznie spa? Co zrobi jutro? Tak. To s bezpieczne myli. Tylko to mona mie w gowie. Szybko, ale starannie, wypraa swoje rzeczy. eby mie cho troch oliwy, skra tak swdzi... Tfu! Wdrapaa si na najblisze drzewo i przywizaa do konara ukrytego w najwikszej gstwinie lici. Zasna od razu, waciwie zemdlaa. Po raz pierwszy jednak, od czasu, kiedy znalaza si wrd niewolnikw budujcych cesarsk drog, miaa sen. nio jej si, e stoi w swoim paacu w Troy i czyta opowie o zagubionej w lesie dziewczynce. Jako tak dziwnie si stao, jak to we nie bywa, e nagle sama znalaza si w lesie, dziewczynka staa obok niej, draa ze strachu, potwory zbliay si powoli. Obroni ci chciaa powiedzie Achaja, ale z jej ust nie wydobywa si aden dwik. Nie bj si. Obroni ci, maa. Wyja miecz, ale nie moga si rusza tak szybko, jak na jawie. Powoli, hamowana przez jak si skadaa si do ciosu. Dziewczynka umieraa ze strachu, potwory byy coraz bliej. Ciach! Opucia miecz, ale klinga nie zmierzaa wcale tam, dokd kieroway j donie. Ugodzona dziewczynka pada bez ycia. Potwory odwrciy si i odeszy. Achaja obudzia si, dawic krzyk. O mao nie spada z drzewa. 297 R Miasto pocztkowo tak rozedrgane w przeraeniu zamaro potem. Na ulicach kryli ju tylko biedacy zwerbowani karnie do od dziaw wywocych zwoki, beczkowozy z wod i najbardziej upiorne postacie z moliwych urzdnicy spisowi zwani cierwnikami. Ilu? rycza urzdnik, zatrzymujc si przed kadym domem. Dwunastu! odkrzykiwa ojciec rodziny. W imieniu majestatu: Okaza si! Wszyscy czonkowie rodziny musieli ukaza si w oknach i zostawali, imi po imieniu, wprowadzeni do rejestru. Ale tak byo tylko za pierwszym razem. Nastpnego dnia cierwnik krzycza tylko Okaza si!. Jeli lustracja wypada dobrze szed dalej. Jeli zauway u kogo najmniejszy objaw choroby albo choby tak mu si wydawao, postpujcy za nim majstrowie

zamurowywali wszystkie okna i drzwi danego domu, pozostawiajc tylko may otwr, przez ktry mona byo poda ywno i wod w naczyniu umieszczonym na dugiej tyczce. Kolejna wizyta cierwnika to ju tylko wyczytywanie imion. Jeli ktry z zamurowanych domownikw nie zdoa krzykn jestem, racj ywnoci podawanej w naczyniu na tyczce zmniejszano odpowiednio. Ulice napeniay si suchym stukiem grzechotek wodziarzy, przenikliwym piskiem wistawek medykw postpujcych za wozami z zioami, werblami onierzy i przeklestwami cieli podtrzymujcych ogie na stosach poncych przy kadym skrzyowaniu. Na dziedzicu i wok paacu Wielkiego Ksicia Oriona ogromne ogniska rwnie pony dzie i noc, eby odegna morowe powietrze. onierze na murach obronnych nosili maski wyobraajce ptasie gowy, bo wiadomo, ptak, szybujcy wysoko, mg si nie obawia obokw skaonego gazu poniej. 298 Przez ca noc sycha byo guche nawoywania heroldw zza murw. Nie byo adnej innej drogi dla przekazania wiadomoci, nie mona byo przekaza adnego listu, wpuci za mury jakiegokolwiek posaca. Jedyn czno stanowili teraz suto opacani posacy biegajcy midzy zamknitymi dla wszystkich z zewntrz paacami i wykrzykujcy po nocy to, co mieli przekaza. Posacy umierali szybko, zastpowali ich coraz gupsi, coraz mniej wyszkoleni ludzie zwabieni ju tylko zotem zrzucanym im z murw i dlatego trzeba byo ograniczy si do najprostszych sw. Paac do Oriona. Pada Wielka witynia. Tum aobnikw przedar si przez mury. Orion do Archentara. Masz wod? Archentar do Oriona. Pijemy tylko wino. Ca wod z octem przeznaczyem dla wojska. Orion do Rady. Co z mennic? Paac do Oriona. Mennica pada. Nie przyjmuj pieczci. Orion do wszystkich. Nie przyjmujcie pieczci. Mennica pada. Archentar do Oriona. Masz co z Niskiego Miasta? Orion do Archentara. Kontakt z Niskiem Miastem tylko przez Paac. Pamitaj o pieczciach. Archentar do Oriona. O mennicy wiem od wczoraj. Dahren z Wysokiego ma crk w Niskim. Orion do Archentara. Przekazaem. Na razie paac milczy. Paac do Oriona. Rozkaz dla wszystkich z Wysokiego Miasta. Racjonowa ywno. Archentar do Oriona. Lud wykopuje zwoki bliskich z cmentarza. Niech Paac kae pali zwoki. Dahren do Oriona przez Archentara. Co z crk? Pogo ich. Dzi po raz pierwszy strzelaem z murw. Orion do Archentara. Do kogo strzela Dahren? Gd? I Bunt? Archentar do Oriona. Nie mam gocw. Pada miejska rada Wysokiego. Orion do Krla. Dahren ju strzela. U mnie spokj. Archentar nie ma gocw. Paac do Oriona. Nie wyrzucajcie resztek pod mury. Co z Dahrenem? Orion do Archentara. Paac pyta, co z Dahrenem? Orion do Krla. Nie mam wieci. Nie mam wieci. Orion do Krla. Paac: odebralicie mnie? Orion do Krla. Paac: co z wami? Paac: co z wami? Orion do Krla. Paac: odezwijcie si. Orion do Archentara. Odezwij si. Orion do Krla. Nie mam nic od Dahrena ani Archentara. Pewnie ju strzelaj z murw. Paac: trzymajcie si. 299 Orion do Krla. Dzi strzelaem po raz pierwszy. Bandy godnych jeszcze nieliczne. Paac: trzymajcie si. Orion do wszystkich. Tum godnych gstnieje pod murami. Koniec wiadomoci ode mnie. Zaan sta na murach, wsuchujc si z pospne okrzyki herolda. Nikt nie mia pojcia, czy na dole by kto jeszcze, kto zgodzi si przekaza wieci. Tum szturmowa bram dwa razy. Goymi rkami, wic nie byo adnego niebezpieczestwa. Rozproszono

osabionych ludzi strzaami z kusz w p modlitwy. Jeszcze ow nie gotowa si w kadziach, jeszcze manice suyy wycznie do owietlania przedpola. Ksi Orion sta zaspiony klika krokw dalej. Tum na dole nie by taki grony. Najwaniejsze, eby w samym miecie nie upada organizacja. eby obecne w obrbie murw wojsko zachowao komend. Bogowie! By albo nie by dla Troy. Ilu ksit w momencie wybuchu zarazy znajdowao si poza stolic? Kto zorganizuje kordon? Kto zamknie porty? Czy Troy bdzie jeszcze istnie jako zorganizowane pastwo? To byy pytania na wag ycia. Zaaaaan! krzykn kto nagle z tumu pod murami. Ty jeste najgorszy sukinsyn! onierz stojcy obok Zaana podnis kusz. Uciszy go? spyta. Nie! Nie strzela! Niech nikt nie strzela! onierze spojrzeli na niego krzywo i z lekkim przestrachem. To obok sta sam Wielki Ksi. A kt miaby wydawa rozkazy w obecnoci tak wielkiej osoby? Ksi jednak nie obrazi si bynajmniej. Zna ju warto tego czowieka w dugim paszczu. To wanie on ostrzeg przed zaraz, on sprawi, e zdono zamkn paace i by moe to dziki niemu Troy bdzie jeszcze istnie jako krlestwo, a nie jako pustawa przestrze przemierzana przez wygodniae hordy. Powiedziaem ju wyranie sykn ksi. Kady ma wykonywa rozkazy tego czowieka. onierze opucili gowy. Orion podszed bliej. O co chodzi? spyta. Wielki Panie... Myl, e on Zaan wskaza za mur ma dla mnie wiadomo. No to dlaczego nie wykrzyczy tego, co ma do powiedzenia? To tum go rozerwie na strzpy, jeli si dowiedz e on nasz. Jak innych kurierw. Ksi przygryz wargi. Co trzeba zrobi? Myl, e trzeba tylko przekona go, e tu jestem Wielki Panie. Ten, ktry go przysa, na pewno wymyli jak przekaza wieci. 300 Mmmm... a jak go przekonasz, e tu jeste tak, eby nie zdradzi goca przed tumem? Zaaaaaaan! Ty winio! wrzasn czowiek po murami. Zaan umiechn si. Mnie nazwae wini? niby to pogrozi tamtemu pici, ale chodzio tylko o to, eby pokaza gdzie stoi Jak miae tak do mnie powiedzie??? Ksi zachichota cicho, zasaniajc usta. Sprytny jeste szepn. Zaaaan. Zaraz rozwal ci gow pociskiem z procy wrzasn czowiek zza murw. Zaraz bdzie pocisk z procy szepn Zaan. Usun si z murw. To nie trafi w gow mrukn jaki onierz. Stul pysk, idioto! warkn ksi. Kucn albo usun si! Niech pocisk przeleci swobodnie nad murem. A ty zwrci si do Zaana. Daj tamtemu jeszcze jakie alibi. Ty skurwysynu!!! wrzasn Zaan z wielkim po wiceniem. Zaraz nastawi ci dupy! I tak nie trafisz. Procarz podniecany ju nawet gniewnymi okrzykami tumu powoli rozkrca sznur. Po chwili pocisk wystrzeli w gr i przelecia wysoko nad murem. onierze nie musieli si nawet usuwa. Jacy ludzie zaczli rzuca kamieniami, ale te pociski nie miay ju adnych szans. Dobra warkn ksi. Dwch najlepszych kusznikw do mnie. Wystrzelcie par razy obok procarza. Tylko, eby adna strzaa go nawet nie drasna! Odwrci si i razem z Zaanem zaczli schodzi na dziedziniec. Przesyk odnaleli od razu metalow, wgniecion lekko kul. Ale odnale, a zbliy si... to dwie rne rzeczy. No i co? ksi naoy na twarz ptasi mask. Wemiesz do rki? Zaan przekn lin. Szlag wie, czy to co mogo by skaone morowym powietrzem. Zawiza chust na twarzy. Potem wyj sakiewk i potrzsn ni tak, eby wszyscy widzieli. No! Kto chce zarobi? Czekaj powstrzyma go Orion. Niech wystpi taki, co umie czyta. Jak

wemie przesyk do rki, nie bdzie ju mg zbliy si do innych ludzi. Zostanie zamknity w klatce na rogu dziedzica. Ale... za kady dzie bdzie dostawa zot monet. A do tego wino zamiast wody i najlepsze jedzenie. Ile bdzie chcia! Gra warta bya wieczki, a niebezpieczestwo niewielkie. Zgosi si jeden ze skrybw, ktremu wyranie obrzyda ju woda z octem i skpe racje coraz bardziej zepsutej ywnoci z paacowych spichrzy. Podnis oowian kulk i rozbi pod butem. Ze rodka wycign zwinit cile kartk. 301 M. do Z. zacz czyta. To od Miki domyli si Zaan. Mia nadziej, e Mika jest na tyle rozsdny, eby nie pisa wprost o wszystkich sprawach w licie, ktry mg wpa w dowolne rce. Wszystko, co miaem zrobi, zrobiem. Ze skutkiem pozytywnym. Zaan odetchn. Udao si! Teraz wiadomoci z miasta i spoza niego. Wiadomoci! krzykn ksi, czujc nareszcie wielk ulg. No czytaj esz czowieku!!! Z tego co wiem, w miecie bardzo le. Najgorzej w Wysokim. Pada rada miejska. Ludzie wdarli si do budynku i powiesili radnych w oknach. Pad cmentarz tam ju si nie chowa nikogo. Pado zgromadzenie witynne. Paace trzymaj si, mimo naporu. Z urzdw pozosta jedynie arsena i stranica. Organizacja jeszcze jest. Bogowie wyszepta Orion. Dobrzy Bogowie... W Niskim Miecie troch lepiej. Pada Mennica, Wielka witynia i urzdy portowe. Stranica i paace nietknite. W wizieniu zaraza, ale jeszcze si trzyma. Krl kaza pali zwoki, ale cierwniki tego nie robi. Cmentarz jeszcze zorganizowany. Dostawy wody i jedzenia funkcjonuj w wyznaczonych rejonach. Nie wiem, co z reszt. Teraz wiadomoci spoza miasta... No czytaj szybciej! rykn Orion w stanie najwyszej ekscytacji. Armia Wschd ruszya na stolic. Dowodzi Wielki Ksi Tau. Zamyka porty jeden po drugim. Jego najstarszy syn tworzy kordon wok stolicy z garnizonw Armii Domowej... O Bogowie... O Bogowie... Dobrzy Bogowie! Wielki Ksi Orion czujc ogromn ulg usiad wprost na pytach dziedzica, kryjc twarz w doniach. Troy bdzie istnie! Tau by poza murami!!! Armia Zachd ma si le. Na szczcie Luan nie atakuje teraz. Wadz przej strateg Milte. Skd wytrzasn crk Wielkiego Ksicia Dahrena Nauze. Uywa jej jako legitymacji do swoich poczyna. Ma szans, jeli wadza nie uderzy mu do gowy. Nauzea spisuje si dzielnie. Co tam nawet wybekotaa do onierzy, bodaj w imieniu swojego tatusia... Milte powinien by ozocony szepn Orion. Wsta nagle. Znowu by Wielkim Ksiciem Krlestwa Troy, a nie starym tygrysem w za ciasnej klatce. Bdziemy istnie, jeli Luan nie uderzy z ca si. Luan nie uderzy, Wielki Panie szepn mu Zaan do ucha, bo zna tre listw szpiega Zakonu. Skd wiesz? Wszystko w rkach... Bogw powiedzia Zaan ostronie, ale ksi domyli si byskawicznie. Przymkn tylko oczy. 302 Czytaj dalej! rykn do skryby. Armia Zachd oddaje Yach i wycofuje si na lini obronn Gender Yulle. Porty zamknite. Spichrze zabezpieczone. Racjonowanie ywnoci. Garnizony we wszystkich waniejszych miastach wzmocnione... Ozoci stratega Milte. Armia Domowa w rozsypce. Syn Tau zebra to, co zostao. Ale onierze nie chc si podporzdkowa, bo ich dowdca zamknity w stolicy. Kordon jednak dziaa. Nic poza tym. Wok miasta niedugo bdzie gd. onierze grabi wioski. Moe doj do star z Armi Wschd. Na poudnie od stolicy bezhoowie. Na zachd Milte z Nauze wieszaj, kogo si da i moe utrzymaj spokj. Na wschd jedna wielka tragedia jeszcze przez jakie dziesi dni zanim Tau nie dojdzie i nie obsadzi garnizonw swoimi ludmi. Na morzu czysty, ywy koszmar. Marynarze wrzucaj worki z ywnoci za burt, eby odciy okrty i dopyn gdziekolwiek, poza stref zamknitych portw. Kanibalizm

na razie tylko w stolicy, ale nie s to pewne wiadomoci. A jeli chodzi o nasze sprawy... rda finansowania odtworzone. Wszystko w porzdku. Gdyby chcia przesa rozkazy, strzelaj z kuszy w czowieka w czerwonym kubraku, kiedy tylko tamten uniesie rce. We dobrego strzelca. Haso: Wy winie jedne. Pozabijamy was wszystkich. Pozdrowienia. M. O Bogowie dobrzy Orion westchn lekko. Milte z Nauze spacyfikuj Zachd. Tau powstrzyma Armi Domow i chwyci Wschd za pysk. Poudnie... A szlag z poudniem. Troy bdzie wic istnie. Wielki Panie odway si powiedzie Zaan. Zaraz ksi zdawa si go nie sucha. Czy ostatni ustp listu znaczy, e moesz przekaza wiadomo? Tak, panie. Tak sdz, Wielki Panie. Dobrze Orion skinieniem rki przywoa innego skryb z przyrzdami do pisania. Obiecaj temu posacowi w czerwonym kubraku tyle zota, ile zdoa unie, jeli tylko dotrze do paacu! Wrd onierzy przy bramie mona byo zauway jakie poruszenie. Po chwili przybieg dziesitnik. Chcc zoy ukon, o mao nie przewrci si przed Wielkim Ksiciem. Melduje dziesitnik... No co tam? przerwa mu Orion. J... ja... jaki cierwnik chce widzie Zaana wyszepta przeraony onierz. Idziemy zakomenderowa ksi. Ale panie! Tam morowe powietrze! Stul pysk ksi ruszy szybkim krokiem do bramy. Sprytni s twoi mocodawcy mrukn do Zaana. cierwnika nikt nie ruszy. 303 Podeszli do wykuszu w obronnej machikule. Orion znowu naoy mask wyobraajc ptasi pysk. Zaan znowu obwiza twarz chust. Ja jestem Zaan rykn w ciemno. Od Zyriona, pozdrowienia rozleg si donony gos. cierwnika naprawd nikt nie omieli si ruszy. Tak wielki by strach, tak straszna legenda otaczajca tych ludzi. Nawet tum godnych pod murami nie odway si podej bliej. No sucham! Zyrion mwi: Nie mam wielkich moliwoci rozeznania, co w miecie. Wiem, e pada mennica, cmentarz w wysokim i rada. Organizacja jeszcze jest. Kto rozpuszcza plotki, e caemu nieszczciu winny ksi Sirius. e Bogowie przeciw niemu. Kanibalizm w Wysokim to stwierdzone. Archentar la ju ow. Tum szturmuje nieprzerwanie. Dahren odcity zupenie, jeli starczy mu ywnoci, wytrzyma. Jeli nie, rozerwie kordon i ruszy na miasto, by przywrci organizacj nawet kosztem powicenia siebie. Wiadomo pewna od kogo z otoczenia samego Wielkiego Ksicia. Paac oblony. Bili si ju dwa razy. Naprzeciw stoi kilka setek zbuntowanego garnizonu. Na razie niebezpieczestwa nie ma. Ale jak przyczy si reszta wojska w murach, Krl wycofa si do wiey. Urzdy ewakuowane do cytadeli te ktre zdyy. Port i wizienie ju pady. Wbrew pozorom organizacja jeszcze jest. Dostawy skpych racji do zamurowanych domw funkcjonuj. Ogniska si pal. Poza murami: Tau ju blisko garnizony Armii Domowej pierzchaj w popochu, bo wiedz, e bdzie wiesza. Armia Tau rozlaa si na rwninie i trasuje drogi. Porty zamknite. Nie wiem, co na zachodzie. Kr plotki, e strateg Milte zrobi rze w Koa i umocni si na linii Gender Yulle. Podobno jest z nim crka Dahrena, ale nie wiem ktra. To nie sprawdzone: Yach pado. Milte wraz z crk W. K. zrobili las szubienic wzdu drogi krlewskiej numer jedenacie. ywno wic dopywa z prowincji Koine, ale tu (mwi o Poa) jeszcze jej nie wida. Ceny na targu: miarka owsa za miark zota. Wojsko jednak (to sprawdzone) wiesza kadego, kto podejdzie do spichrzy. Armia Domowa (przynajmniej w Poa) spisuje si niele. Byem na posuchaniu u komendanta garnizonu. Nie bardzo wie, co robi. Trzyma spichrze i strategiczne wzy drogowe. Nie wiem, ale mam wraenie, e moe doj do star, jeli Milte z creczk W. K. skieruj tu oddziay Armii Zachd. Morale zerowe. Jeli wic Milte uderzy, ci tutaj pierzchn w popochu. Gorzej z portami. onierze grabi zagranicznych kupcw, kiedy chc. Niby jest blokada, niby jeszcze nasi kupcy mog handlowa. Ale to nie potrwa dugo. Jeli Milte nie uderzy, to moja nastpna wiadomo bdzie z Linnoy. Czekam na instrukcje. To powiedzia Zyrion.

Orion w stanie najwyszej ekscytacji krzykn od razu: Czy mona przekaza wiadomo do paacu? Nie cierwnik pomin wszystkie tytuy, ale Wielki Ksi jako nie obrazi si tym razem. Paac oblony. Nawet ja nie przejd. 304 A w miecie? Czy jest jeszcze organizacja? Jest. Wszystko dziaa jak w planie na wypadek zarazy. Ci tutaj wskaza na ludzi gromadzcych si pod murami. To tylko nieszczliwcy, ktrzy utracili bliskich, zwariowali sami w zamurowanych domach albo biedota, do ktrej nie dociera ywno z naszego urzdu, bo nie byli rejestrowani. Czy mona przez ciebie przekazywa rozkazy innym cierwn... mmmm... znaczy Urzdowi doda Zaan. Ksi obok nie obrazi si, e kto omieli si powiedzie co do osoby, z ktr wanie rozmawia. Naprawd zna warto czowieka w czarnym paszczu. Mona odpowiedzia cierwnik. Zyrion tak zabezpieczy moj rodzin na przyszo, e... bd wam suy. Twoja rodzina jest poza murami miasta? spyta ksi. Tak. Zyrion wywiz moj on i wszystkie dzieci w ostatniej chwili. Da im wiosk, sam widziaem jeszcze dokument z pieczciami. Za to, ebym przekazywa wieci. A jak umr, jest jeszcze paru innych z tym samym zadaniem. Zaan umiechn si lekko. Zyrion by niezawodny. I w istotnych sprawach nie liczy si z pienidzmi. Jak on zdy w ostatniej chwili, podczas ewakuacji przepisa wioski na rodziny cierwnikw i wywie z miasta ich ony i dzieci? Przyjd jutro. Bd mia wieci do przekazania rozkaza Wielki Ksi. I... Twoja rodzina moe oczekiwa wioski take ode mnie. Dziki panie! cierwnik zgi si w ukonie. Ksi odwrci si, zdejmujc z twarzy ptasi mask. Pstrykniciem palcw przywoa najbliszego dworzanina. Skryba do mnie i doradcy szybkim krokiem ruszy do swoich komnat. Zaan ruszy chwil pniej. Ale nie do swojego pokoiku. Przeszed przez gabinet anatomiczny, pozbawiony obecnie wybebeszonych zwok. Zbyt wielki by strach, eby trzyma nawet zdrowe ciaa w paacu. Zaraza robia spustoszenia nie tylko wrd ludzi, wymiota te eksponaty z sali, gdzie jacy idioci grzebali w cudzych flakach. Zapach jednak pozosta. Zaan osoni nos chust, wchodzc do pokoju matematyka. Kto rozpuszcza plotki, e wszystkim nieszczciom winny jest Sirius wypali od drzwi. Zakon matematyk oderwa wzrok od smtnego kubka zawierajcego wod z octem i suchego placka, ktre stanowiy jego przydziaow kolacj. Tyle sam wiem!!! Musimy powstrzyma zaraz! Matematyk umiechn si lekko. On te zna warto Zaana, ale... przyzwyczai si ju, e jego nowego pracodawc mczyy czasami aberracje umysowe. To w rkach Bogw odpar. Nie pierdol mi tu o Bogach! Co powoduje zaraz, pytam. 305 Morowe powietrze. Jakie, kurwa, powietrze? Zaan o mao nie eksplodowa. To dlaczego w paacu nikt nie zachorowa? Bo ogniska na dziedzicu odpdzaj morowe powietrze matematyk mwi spokojnie. Wiedzia, e najlepsz metod na wybuchy swojego nowego szefa jest przeczekan ie. Jak odpdzaj? Zaan czu, e zaraz udusi si ze zdenerwowania. To dlaczego nie choruj onierze na murach? S przecie w strefie poza zasigiem ognisk! Matematyk opuci rk z kubkiem, ktr podnosi do ust. Przekn lin. Zna ju dziwny umys swojego szefa. Wiedzia, e ten umys dziaa zupenie inaczej ni u wszystkich innych ludzi razem wzitych. Wiedzia, e ten umys dziaa zadziwiajco dobrze, niekonwencjonalnie, z pozoru nieracjonalnie, a w gruncie rzeczy funkcjon owa tak perfekcyjnie i skutecznie jak myn wodny skonstruowany przez najlepszego rzemielnika w kraju. Sprawdzi obliczenia teorii heliocentrycznej, ktre przypadkiem wpady mu w rce. Wszystkie byy poprawne.

A co powoduje zaraz? spyta. Ciebie pytam rykn Zaan. Nie wiem. Mylaem, e morowe powietrze matematyk zawaha si na chwil. Tak pisz w dzieach od tysicy lat... skrzywi si, bo wiedzia, e szef nie cierpi taki odpowiedzi. Nie myli si. Zaan rykn tak gono, e mona byo mie obawy, czy szyby w oknie nie rozpadn si przypadkiem. Co mnie obchodz dziea pisane przez tysice lat?!!! wyszed, trzaskajc drzwiami. Matematyk przewidujco nie podnosi kubka do ust. Cay spi si w sobie. Drzwi otworzyy si z trzaskiem po chwili. Zaan by czerwony na twarzy. Matematyk skuli si przy swoim malekim stoliku. Musimy wynale jak rad na t pierdolon zaraz! drzwi trzasny znowu. Bo nam Siriusa wykocz plotkami dobieg stumiony okrzyk z gabinetu anatomicznego. Matematyk w dalszym cigu ba si podnie kubek do ust. Mgby wyla cenn w tej sytuacji zawarto. Nie myli si. Drzwi po chwili otworzyy si znowu. Zaan zdawa si by spokojny. Gdyby tylko nie to rzenie w pucach... Co powoduje zaraz? spyta cicho. Matematyk cudem powstrzyma odruchow odpowied, e morowe powietrze. Wiedzia dobrze, e Zaan potrafi nagradza jak krl, ale i... kara jak krl. Zerkn na pk ze zwojami ksiek, jakby stamtd miao nadej natchnienie. Co powoduje zaraz? powtrzy Zaan zupenie ju spokojnie, bo by zamylony. Usiad na malekim zydelku pod cian. 306 Jest wiele teorii. Wapory, fluidy, fleksagen, uroki, czary, upawy... A powiedz to tak, ebym co zrozumia. Morowe powietrze wypali odruchowo matematyk i znowu skuli si w sobie. Co czowiek robi w yciu? zapyta Zaan cigle zamylony. Poza prowadzeniem wojen i pisaniem piknych wierszy? Je, sra, oddycha, pije, szcza, dupczy i duo gada, uwzniolajc poprzednio powiedziane . Czekaj, czekaj, czekaj... A co powoduje zaraz? spyta Zaan skupiony tak, e jego umys by ju w zupenie innej bajce. Oddychanie. Morowe powietrze powtrzy matematyk. Zaan zdawa si w ogle nie sucha. Zmarszczy czoo i drapa si w nos wskazujcym palcem. Oddychanie powtrzy cicho, ale wida byo, e myli o czym innym. Je, sra, oddycha, pije, szcza, dupczy i duo gada... Jak stwierdzi, co powoduje zaraz? M am dostp do cierwnikw. Mogliby przepyta cae miasto. Tego si nie da zrobi... matematyk urwa nagle. Nie trzeba przepytywa caego miasta zaprzeczy sam sobie. Mj mistrz mwi, e trzeba podzieli miasto na kwadraty i... Dlaczego na kwadraty? spyta Zaan. Nie wiem. Moe dlatego, e ulice s wzajemnie prostopade i atwiej... I co? No... matematyk sam nie by pewien. No... Jeli podzieli miasto na kwadraty i losowo wybra kilka z nich, to wystarczy przepyta ludno tylko w tych paru. Nie trzeba zna myli wszystkich obywateli. Te kilka kwadratw da tak sam odpowied, jakby przepyta cae miasto. Zaan zdj z pki wspania, kolorow map miasta, na ktrej kartograf licznie wyrysowa wszystkie waniejsze budowle, wszystkie paace, witynie, wiee i inne wspaniaoci stolicy Troy. Co to za gwno? spyta grzecznie. To najlepszy plan, jaki kiedykolwiek... matematyk przekn lin. Jest taki pikny dokoczy znowu, kulc si w sobie. Chcesz mi powiedzie, e nie mamy mapy miasta? Matematyk podszed do swojej skrzyni ustawionej pod cian. Wyj z niej wojskowy schemat miejskich umocnie. No... to ju moe suy do oceniania odlegoci. Jako tam, przynajmniej.

Zafascynowany patrzy jak si uywa liniau, trjktnych ktownikw, cyrkli oscylacyjnych i krokomierza. Rysiki w doni matematyka zdaway si drga. Miasto zosta307 o podzielone na kwadraty. Teraz trzeba byo wybra losowo niektre z nich. Nie mieli koci ani kart, wic matematyk wymyli naprdce jak rewolucyjn metod rzucali monet. Wymyli jeszcze co, eby mogli si rozezna w mrowiu budynkw postanowi je numerowa, zaczynajc od skrzyowania teraz mieli ju same numery, same suche liczby. Po wybraniu kwadratw stworzyli wzr formularza. Kilkanacie suchych pyta w rodzaju, skd ludzie w danym domu maj wod, jedzenie, z kim si spotykaj (i kochaj), czy w okolicy pon ogniska, gdzie s odprowadzane odchody (tu matematyk si zaama przecie wiadomo, e do rynsztoka), skd wiej wiatry w danej okolicy (jedyne mdre pytanie w tym zestawie), ile osb zachorowao w rodzinie, kiedy pojawiy si pierwsze objawy i tak dalej, i tak dalej... Wstawa wit, kiedy skoczyli. Zaan wzi gotowy formularz i pobieg do Wielkiego Ksicia Oriona prosi o pozwolenie przepytania ludnoci w wybranych kwadratach miasta. Orion, obudzony przedwczenie odmwi, nie przebierajc w sowach. Zaan powlk si do swojego pokoiku i usiowa si uchla. Nic z tego nie wyszo. Poszed do Siriusa, kaza mu si nauczy przemowy na pami i wysa do Wielkiego Ksicia. Sirius poszed jak struty. Wrci ju po dwch modlitwach opieprzony z gry na d tak, e jeszcze dugo po tym trzsy mu si rce. Jednak nie podda si. Poszed do swoich sistr. Maghrea i Amaltea kochay swojego brata. Ziewajc, jeszcze w nocnych koszulach , powloky si do Oriona. Jedna, modsza, usiada mu na kolanach, druga gadzia wosy i umiechaa si promiennie. Obie nie bardzo wiedziay, o czym mwi. Obie uzyskay zgod Wielkiego Ksicia w czasie krtszym ni wier modlitwy. Zaan przekaza formularz cierwnikowi przywizany do dugiego drga. Matematyk wykrzykiwa z murw odpowiednie instrukcje. Potem ukrad z pokoju Zaana dzban wina i poszed si uchla. W przeciwiestwie do waciciela trunku, jemu si udao. Przez kilka dni nie byo wiadomoci. Zaan i matematyk, korzystajc ze specjalnych, sowicie opaconych zotem stosunkw, urzdzili sobie w gabinecie anatomicznym trupiarni. Polegao to na tym, e nawalili si winem po dziurki w nosie a zaczli przypomina dwa trupy. Notabene matematyk tylko cudem przey to dowiadczenie. Kolejnego dnia przysza wiadomo od Zyriona. Plotki o winie ksicia Siriusa coraz bardziej rozpowszechniane. Pono dziki jego bezbonoci Troy zostao ukarane zaraz. Kto wyranie usiuje upiec sobie przy okazji wasn piecze. Tu w Poa nareszcie spokj. Crka Dahrena, Nauzea dotara do miasta z paroma setkami wojska. Ta trzynastoletnia dziewczynka szybko si uczy. Po obwieszeniu na rynku waniejszych notabli, oficerw Armii Domowej i spekulantw zaprowadzia porzdek w trzy modlitwy. Miarka owsa na targu kosztuje ju tylko trzy srebrne. Naley da dziewczynce jeszcze ze dwa dni. Moda dupka, nie wszystko poja od razu. Ale za dwa, trzy dni ceny wrc do maksimum podwjnej wartoci sprzed zarazy. Nauzea spisuje 308 si naprawd dzielnie. Jkajc si i dukajc, ogosia na targu wprowadzenie przymusu wojennego. A potem kazaa spali kilku wybranych na chybi trafi wichrzycieli... Zdolna mapa. Na pewno jej si uda. onierze w kadym razie jej ufaj. Poa przypomina teraz pustyni, ale za kilka dni wszystko powinno wrci do normy. Jedyny jej bd, to fakt, e kazaa ograbi sklepy z akociami. Ale prawd powiedziawszy, onierze nie mieli nic przeciwko. Ciekawe, kiedy maa zdy zje te gry sodyczy. Milte ruszy na Poudnie. Podobno czowki Armii Zachd spotkay si z czowkami Armii Wschd pod Konte. Konte ju nie istnieje, ale stosunki pomidzy obydwoma armiami mona okreli jako umiarkowanie przyjazne. Troy bdzie wic istnie jako zorganizowana sia. Jeli tylko Nauzea nie kae grabi wszystkich handlarzy akociami w kraju, jest dua szansa na uratowanie sytuacji. Dziewczyna naprawd sobie radzi. Milte i Tau jako si dogadali. Armia Domowa, praktycznie teraz ju nie istnieje. Porty zamknite na gucho, ale tu, w Poa, creczka W. K. Dahrena zamierza zdj czarne flagi z nabrzea ju niedugo. Milte przydzieli jej naprawd dobrego doradc. Kupcy, ci, oczywicie, ktrzy przeyli, zacieraj rce. Zoto moe run tdy ju nie strumieniem, ale rwc rzek niebawem. Oczywicie trzymam swoje palce wetknite, gdzie trzeba. Dzisiaj byem na posuchaniu u creczki W. K. Dziecko jest naprawd na poziomie! Ziewno raptem ze trzy razy podczas naszej rozmowy. Przekonaem j do odtworzenia

drogi handlowej Yulle Poa. Jej doradca chce tylko pitnacie od sta przy zwikszonych obrotach. Naprawd kulturalni ludzie. Wida wielkoksic klas. Zarobimy tyle, e na stu wozach tego si nie da przewie. Co za gest maj ci szlachetni urodzeni... Co za szyk, co za styl, co za szastanie fors, z ktrej wikszo nam przypadnie. Pitnacie od sta? Ja bym zada poowy albo i wicej. Ale oni maj gest i kiepskich ksigowych, durnie. Klcz w wityni Wszystkich Bogw i cauj posadzk z wdzicznoci. Krowy na ofiar Bogom nie kupi, bo ja nie szastam zotem. Ja jestem nisko urodzony. Zabiera m si za dostawy zaopatrzenia dla wojska. To jaki nowy, bardzo modny teraz interes. Moe na tym te zarobimy. Odpowiednie wejcia, dziki doradcy, mam. Zaan nie mia czasu nawet przeanalizowa znaczenia listu. Wanie zaczy spywa dane od cierwnikw. Matematyk skrztnie nanosi wszystkie liczby na wielkie pachty ptna rozpite na blejtramach w gabinecie anatomicznym. Wiadomoci jednak byo wciekle mao. Dysponowali waciwie strzpami. czno rwaa si coraz bardziej. I co? Zaan z zaciekawieniem zaglda mu przez rami podczas kolejnego dnia wypisywania maczkiem na papierze snistych wylicze. Co, co? matematyk w pierwszej chwili nie zrozumia. Co powoduje zaraz? Morowe... na szczcie zdoa ugry si w jzyk. Zacz mwi coraz szybciej, chcc odwrci myli szefa od swojej wpadki. Z grubsza chodzi o znaczc matematycznie zaleno pomidzy jakim czynnikiem, eeee... podrapa si w czoo 309 nazwijmy go czynnikiem X wyduma nareszcie, bo X bya najmniej uywan liter w alfabecie a iloci zachorowa. Jeeli czynnik X ma zasadniczy wpyw na ilo nowych zarae, to bdziemy mieli naszego sprawc zarazy. Niestety, wychodz mi same bzdury zagryz wargi, bo nie mg uwierzy w wyniki wasnych oblicze. Kierunek, skd wiej wiatry, nie ma istotnego wpywu na ilo zachorowa w wyznaczonych kwadratach. Waciwie to nie mg tego zrozumie. Przecie od tysicy lat mwio si o morowym powietrzu. To by fakt. To by pewnik. O tym pisali wszyscy najwiksi mistrzowie nauki. Najznamienitsi filozofowie. A tu, z samych liczb wynikao, e to rzecz bez najmniejszego znaczenia. Nie mg tego ogarn umysem. Przecie dzielnice nadmorskie, w zgodzie z t teori powinny mie mniejsz ilo zachorowa (z powodu morskiej bryzy) ni te w gbi miasta. A nie miay. Rnice byy matematycznie bez znaczenia. Zerkn na Zaana. I po raz kolejny zacz si zastanawia nad dziwnym umysem czowieka w czarnym paszczu. Wychodz mi same bzdury powiedzia. To znaczy jakie? No bzdury, brednie, debilizm kompletny. A konkretnie? Nie ma adnej rnicy w domach, ktre korzystaj z ywnoci dostarczanej przez cierwnikw, a tymi, ktre miay wasne zapasy. Nie ma adnej rnicy, pomidzy tymi domami, ktre... Zaan pooy mu rk na ramieniu. Powiedz mi, czy jest jaka rnica? W czymkolwiek. Matematyk znowu przygryz wargi. Po raz pierwszy w yciu nie mg poj cyfr i liczb, ktre mia przed oczami. A moe inaczej. Nie mg w nie uwierzy. Jest szepn. W czym? Dostawy wody. Te z domw, ktre dostaj wod z grnego ujcia miejskiego notuj pi, sze zachorowa na sto. Te, ktre bior z dolnego ujcia, maj trzydzieci, trzydzieci sze na sto. Zaan opad na zydel. A wic to woda. Nie!!! matematyk a krzykn. Przecie oba ujcia dotycz tej samej rzeki. To ta sama woda. Zaan pociera palcem koniuszek swojego nosa. Czym si roni dolne ujcie od grnego? Niczym. Dlaczego s dwa? Jedno nie nastarczy. A poza tym dolne jest tasze. Tam czasem podczas przypywu

dostaje si woda morska i troch czu sl. 310 Sl jest winna? No skd?! matematyk a zaama rce. Gdyby to sl albo woda morska, to ludzie bardziej powinni chorowa w dzielnicach nadmorskich. A tak nie jest. Dobrze Zaan zgodzi si natychmiast. Co jest pomidzy dolnym ujciem, a grnym? Porty rzeczne. Wic to porty truj? Niemoliwe. Przecie porty s take nad grnym ujciem. Zaan sign po wojskow map. Jego kocisty palec powoli przesuwa si po linii rzecznych umocnie. I nagle si zatrzyma. A co to jest? dotkn oznaczenia jakiej furty w murach. Kloaka. Co? Miejsce, skd wypywaj miejskie cieki. Zaan nala sobie wina. Pachniao octem dodawanym ju chyba do wszystkiego w paacu. Wychyli kilka ykw i odstawi kielich, bo zaczo go piec gardo. Rozkaszla si od oparw. Eeeeeee... odkaszln. To znaczy, e ci, ktrzy bior wod z grnego ujcia pij czyst, a ci z dolnego pomieszan ze ciekami? Bogowie... matematyk tylko westchn. Nawet cieki caego miasta nie zamul tak wielkiej rzeki! Zaan tylko potrzsn gow. Nie znam si na zamulaniu skrzywi usta w umiechu. Ale skoro rnica jest znaczca... Tak? Znaczca? To w takim razie, dlaczego szeciu onierzy z Gaent zarazio cae miasto? achn si matematyk. Przecie nawet nie zdyli zanieczyci naszych ciekw. Nie wiem Zaan wsta i zacz kry po pokoju. Ale popatrz. Gdyby zebra wszystkich mieszkacw na jednym placu, to szybko wszyscy musieliby zachorowa. Wida to po iloci trupw u ludzi pod murami. Musi by wic co jeszcze, jaki... zawaha si jakiego sowa uy jaki czynnik Y. Wprowadzono wic separacj, zamurowywanie domw westchn. To jedno si staroytnym mdrcom udao. Nie wpadli jednak na to, e mog by dwa czynniki. Jeden wyeliminowali. O drugim nie mieli pojcia. Zaan podszed do okna uszczelnionego nasczonymi oliw szmatami, tak, eby nawet najmniejszy powiew nie dosta si do wntrza. W gabinecie, w zwizku z tym, cuchno ju strasznie. Morowe powietrze mrukn. Jak to piknie brzmi... A my umieramy od wasnego gwna. 311 Matematyk wsta rwnie. Wyranie trzsy mu si rce. Co zamierzasz? spyta w stanie najwyszej ekscytacji. Zamkn dolne ujcie. To jedno nie obsuy caego miasta! A poza tym do dolnego prawie nie mamy dostpu. To bez znaczenia. Trzeba natychmiast zamkn dolne ujcie. Jeli si nie uda, to zamkn grne miasto od dostaw. Mmmmmmm... Ty pjdziesz z tym do Wielkiego Ksicia. Mnie omieszono w towarzystwie matematycznym. To ty jeste autorem. Ty to zrobie i powiniene... Czekaj przerwa mu Zaan. Skoro tamci twierdz, e Sirius winny, to my ogosimy, e Sirius powstrzyma zaraz. Niech bdzie, e on to wymyli. I zobaczymy, czyje bdzie na wierzchu. Przygryz wargi. Potem ruszy do drzwi. Zaczn to zaatwia. Matematyk tylko pokiwa gow. Znowu zasiad do oblicze. Sprawdzi je sumiennie. A potem jeszcze raz. Liczby za kadym razem mwiy to samo. Suche, nic nie znaczce cyferki wypisane czarnym tuszem na biaym podkadzie. Takie drobne znaczki...

I w nich kryo si ycie i mier? ycie i mier w tych miesznych cyferkach? Pacz dziesitek tysicy matek mona byo powstrzyma przy pomocy gupich znaczkw na papierze? Wystarczyo raz wzi piro do rki, plun na tradycj i mona byo powstrzyma t straszn mier, ca rozpacz, beznadziej. Matematyka moga utuli cae tabuny sierot, wdw, moga da im spokj? Wzdrygn si nagle. Przypomnia sobie sapera w jednostce inynieryjnej, ktrego pozna przed laty. Starszy ju czowiek sta pod mostem z zaoonymi rkami, a gr jechay pojazdy. Matematyk zdziwiony niecodziennym widokiem podszed do niego i spyta o powd wyboru tak dziwnego miejsca odpoczynku. Tamten odpar, e wanie wybudowali most wedug jego projektu. A miejsce inyniera w pierwszym dniu jest pod nim. Jeli si pomyli, jeli most runie, to on zginie pierwszy. Matematyk westchn ciko. Wypi wod z octem. Potem naoy ptasi mask. Czu, e dr mu rce, kiedy usuwa szmaty uszczelniajce zamknite na gucho od pocztku zarazy okna. Jednym szarpniciem rki otworzy drzwi prowadzce na may kamienny balkon. Usiujc opanowa skurcze strachu ciskajce odek, wyszed na zewntrz, opierajc si o barierk. wiee powietrze dosownie go odurzyo. Tyle dni w zamknitym na gucho pokoju... Na t wysoko nie docieray pomienie z ognisk palonych cigle na dziedzicu. Tu docierao skaone powietrze z miasta. Miejsce inyniera jest pod mostem, kiedy pierwszego dnia przejedaj po nim cikie pojazdy. Matematyk jednym ruchem zdar z twarzy ptasi mask i odrzuci j daleko. Czujc krople potu na czole, wzi nagle gboki wdech. Potem jeszcze jeden. I jeszcze jeden. 312 Nie ma morowego powietrza!!! rykn nagle tak gono, e zabolao go gardo. Nie ma morowego powietrza! Przez tysice lat wierzylimy w gwno! Zacz si mia coraz bardziej histerycznie, a potem, ju spokojnie, doda pod adresem caych pokole mdrcw, medykw, kapanw i filozofw: Wy kutasy. Czu, e rodzi si nowa epoka. Ju nie tradycja, ju nie wiedza przodkw. Teraz nastpi wiek matematyki. Nie, nie... To le powiedziane. Teraz nastpi epoka zdyscyplinowane go mylenia. Nie ma uprzedze, nie ma lepej wiary w mylicieli sprzed tysica lat, nie ma wiary w nienaruszalny porzdek rzeczy. Teraz dowiadczenie i dyscyplina. Tera z nowe prawa i porzdek. Nic nie jest ustalone przez Bogw. Odtd czowiek bdzie mg powiedzie kapanowi, ktry mia boskie widzenia na temat morowego powietrza: Mylisz si. Moje obliczenia pokazuj co innego. To ju koniec wiata. Tego wiata, ktry zna i ktry go uksztatowa. Nastpi nowa epoka, w ktrej czowiek bdzie wrcz mg powiedzie Bogom: Chyba nie macie racji. To rwnanie (koniecznie trzeba postuka palcem w papier pokryty drobnymi znaczkami) dowodzi, e si mylicie. Nie mg ogarn tego umysem. Nie mg poj wszystkich implikacji prostego faktu, e kto po raz pierwszy dowid, e autorytety s warte tyle, ile papier, na ktrym spisano ich myli. To ju naprawd koniec dotychczasowego wiata. Czu, e dotyka tajemnicy, e w jego obecnoci dokonuje si przeom, ktrego nikt ze wspczesnych nie jest jeszcze w stanie ogarn umysem. Roztrzsiony wrci do swojego pokoju, ktry nie mierdzia ju tak strasznie, odkd wtargno tu wiee powietrze. Rzuci na st ryz czystego papieru, klaskaniem rozgrza zzibnite donie, wzi piro i zasiad do pisania. Niezwyke ycie wielkiego mdrca Zaana, czyli rzecz o tym, jak wiat sta si inny... wykaligrafowa tytu. Nie, nie. Wiedzia, e z rnych doranych przyczyn politycznych nie bdzie mg tego nigdy opublikowa. Zamierza bowiem przedstawi tu t dziwn teori heliocentryczn, wygran walk ze mierteln zaraz, walk z Zakonem... Nie ma gupich. Nie da gowy pod topr i nie pokae tego nigdy. Nikomu. Ukryje zwoje w tak perfidny sposb tak, eby nikt ze wspczesnych nie mg ich odkry, ale... niech mdrcy za tysic lat znajd pismo i niech wiedz, komu zawdziczaj swj wiat. Wiedzia, e potrafi ukry zapiski w odpowiedni sposb. Mia przecie matematyczny umys. I teraz ju wiedzia, ile to jest warte. Tymczasem Zaan konferowa z Siriusem. Ten ba si pj do Oriona. Poszed wic do swych sistr. Maghrea i Amaltea uwielbiay brata. Pobiegy do Wielkiego Ksicia dokadnie poinstruowane, co maj mwi. Ze zotej komnaty, jak donosili sucy,

najpierw dobiegay szepty, potem dziki wrzask Oriona, potem znowu szepty, znowu wrzask, i znowu szepty, szepty, szepty... tylko szepty poparte siedzeniem na kol anach, gaskaniem wosw, causkami w czoo... 313 Orion podj decyzj w przecigu dwch modlitw. Zgodnie z przewidywaniami matematyka, nie udao si niczego zdziaa w dolnym miecie. W grnym jednak, dziki Urzdowi, do szybko i skutecznie wyeliminowano dostawy z dolnego ujcia. Stary mur dzielcy oba miasta zamieniono na granic otoczon szczelnym kordonem sanitarnym. Ryzykujc wybuchem buntu, zlikwidowano ogniska palone na skrzyowaniach i wzorem taktyka Gendera z Linnoy, ktry przedziera si przez bagna podczas wojny z Symm, pozostae zapasy drewna uyto do gotowania dostarczanej wody. Odpowiedni ludzie rozpuszczali pogoski, e to Sirius wymyli, e przej kontrol nad Urzdem. Orion rwa wosy z gowy. Zaczynay si najgorsze dni. Ilo zachorowa wcale nie malaa w grnym miecie. Wprost przeciwnie, powoli, ale nieubaganie rosa. Z piciu, szeciu zachorowa na sto, zrobio si rednio siedem. Potem osiem. Przeraony Zaan razem ze spanikowanym matematykiem po raz setny ju chyba analizowali obliczenia. Doszo do omiu zachorowa na sto. Bogowie!!! Sukinsyny! Zaczli rozwaa wznowienie palenia ognisk. A waciwie zaczli rozwaa kwesti, czy sta ich na przekupienie murowych i ucieczk z miasta. To byy najdusze dni w ich yciu. Orion szala. Crki nie mogy ju wiele wskra. Ilo zachorowa powoli rosa. Matematyk przesta wierzy w liczby. Waciwie to ju nie wierzy w nic. Nie rozstawa si ze swoj buteleczk byskawicznie dziaajcej trucizny. Zaan mia przekupionych dwch onierzy. Jak go ju bd bra na mki, to tych dwch miao go niby przypadkiem zrzuci ze schodw i zama kark. Mia nadziej, e wykonaj swoje zadanie uczciwie. To byo najdusze czternacie dni w ich yciu. Pitnastego dnia jednak ilo zachorowa zacza spada. Bez ognisk na skrzyowaniach, bez ptasich masek, bez modw kapanw... Nowych przypadkw byo zdecydowanie mniej. Szesnastego dnia ta warto bya ju matematycznie znaczca. Matematyk modli si ukradkiem codziennie. Siedemnastego dnia, nie do, e ilo zachorowa spada generalnie, to jeszcze prawie wyrwnaa si w domach, ktre wczeniej bray wod z dolnego ujcia, z tymi, ktre miay wod z grnego. Osiemnastego dnia matematyk przesta si modli. Patrzy w te swoje liczby i niczego nie rozumia. Czyby matematyka naprawd rzdzia wiatem? Nie Bogowie? Tylko zwyke cyferki? Mae, kaligrafowane rcznie cyferki ustalaj porzdek wszechwiata? Nie mg tego poj. Po trzech dniach nie byo ju nowych zachorowa. No moe gdzie tam. Sporadycznie. Grne miasto po raz pierwszy spojrzao w kwadraciki nieba widoczne w otworach ich zamurowanych drzwi z niemia jeszcze nadziej. Orion przesta histeryzowa. Przyszed do gabinetu matematyka i dugo analizowa obliczenia, niczego nie rozumiejc. Powstrzymalicie zaraz? spyta, podnoszc oczy ogupiay. Po raz pierwszy w historii wiata? 314 To ksi Sirius... zacz Zaan, ale Wielki Ksi nie da mu dokoczy. To by bardzo dobry pomys. Mwi o autorstwie mojego syna pooy mu cik rk na ramieniu. Ale tu, w cisym gronie, nie musisz powtarza tych pierd. Zaraza dalej szaleje w dolnym miecie wtrci matematyk. Ale w grnym... ludzie w zamurowanych domach wyj z radoci, ilekro cierwnik wyczytuje list obecnoci. Krzycz, e nie poskpi ofiar w wityniach za ksicia Siriusa. Dobrze to wymylie Orion poklepa Zaana po policzku. A teraz zwrci si od matematyka wytumacz mi to powoli i takimi sowami, ebym co zrozumia. Zaan, gnc si w ukonach, wycofa si do pustego gabinetu anatomicznego. Sucy zza drzwi dawa znaki, e s nowe wiadomoci. Usiad wprost na stole sekcyjnym i, posugujc si tabel szyfru opracowan przez matematyka, zacz mozolnie czyta. Tu Mika. Zgodnie z rozkazem rozpuszczam plotki, e Sirius zwyciy zaraz w grnym miecie. Niby nikt nie wierzy, ale tum wiwatuje na ulicach. Nie mog tego zrozumie. Zakoczyem rozpracowywanie sug Zakonu w Troy. Miae genialny plan. Znam ju wszystkie powizania, a take, dodatkowo, prawie ca siatk Krlewskich Donosicieli,

ktrzy byli cile powizani z zakonnymi. Jeli wic chcesz, to Krlewska rada moe zosta przez nas spacyfikowana w trzy modlitwy. Nie wiem, co w miecie, ale tam ich struktury musz by mocno nadszarpnite. Prowincj mam jednak opanowan. Nasz kochany astronom te powiedzia mi wiele, cho zgodnie z wytycznymi nawet go nie dotknem. To co, Zaan? May przewrocik, ku oglnej rozrywce? Armia Domowa praktycznie ju nie istnieje. Liczy si tylko Tau ze swoj Armi Wschd oraz Archentar ze swoj dyplomac j i wywiadem. Twj kochany Orion jest przecie nominalnie dowdc Armii Zachd, drugiej, w tej chwili, liczcej si siy w pastwie. Powiedz szczerze. Chcesz by krlem? Cha, cha, cha... Tylko pamitaj. To bdzie cholernie drogo kosztowao. Twj Mika. Zaan przygryz wargi. Taka moliwo w ogle nie przysza mu do gowy. Przewrt? Niby po co? Zmarszczy brwi. Ale jeli kto potrafi wywoa zaraz, eby zlikwidowa Siriusa, to... Rozkaszla si. To bdzie cholernie drogo kosztowao przypomnia sobie fragment listu. A szlag. Rozwin drugi list. I znowu ta koszmarna tabela szyfrw... Zyrion melduje. Byem dzisiaj znowu na posuchaniu u creczki W. K. Dahrena. Nauzea zostaa przeze mnie obdarowana tak wymylnymi akociami, e trudno sobie nawet wyobrazi, ile to kosztowao. Niektre sprowadzaem a z Garrenmich. Ale tym razem dziecko, wyranie podniecone, nie ziewno ani razu. Droga handlowa, ktr otworzylimy przynosi takie sumy, e nie jestem w stanie policzy dokadnie, chociem stary lichwiarz. Daem doradcy Nauzei jego pitnacie od sta, a take przepikn karoc od zwizku lichwiarzy, ktry powoaem. Dosta sukinsyn take przeliczny folwark i dwadziecia wsi, ktre na folwark pracuj. Nawet si umiechn. Bogowie! Jak to atwo idzie z tymi wysoko urodzonymi jeli si ma odpowiednie koneksje i pomoc Miki, ktr mi dae. On ma pitnacie od sta, karoc, folwark i dwadziecia wsi. My mamy tyle zota, e nie mam ju, gdzie go skadowa. Interes z dostawami dla wojska okaza si fontann pienidzy. Na samych porcjach ywieniowych zarobilimy tyle, e w sto wozw nie przewieziesz. Glejt od Oriona, ktry otrzymaem przez Ciebie, otwiera drzwi wszystkich sztabw. Toniemy w zocie. W zwizku z tym musiaem odkupi od wojakw fort Kno, eby gdzie mc skadowa ten ty metal. Strzee go pi setek wojska i nasi ludzie. I tu may kopot. Forty wojskowe s nazywane od imion fundatorw. Kno, ma ju trzy litery. Byo dotd trzech sponsorw. Ty musisz dopisa czwart. Czy to ma by Z?. Fort KNOZ? Tylko uwaaj. Moje i Twoje imi zaczyna si na Z, wic moe wymylisz co innego dla zamaskowania autorstwa? Zyrion Zaan tylko ziewn. Sign po piro. Nabazgra na marginesie: dopisz X. To na cze czynnika X, ktry wymylili z matematykiem. Ziewn jeszcze raz i wlizgn si do pokoju, gdzie Wielki Ksi, coraz bardziej znudzony, sucha snistych wywodw matematyka. Orion oywi si wyranie. Zaan zgi si w ukonie. Wielki Panie, wybaczcie. Myl, e musimy pilnie przedyskutowa sytuacj polityczn w Krlestwie Troy. Orion umiechn si lekko z widoczn ulg. Chtnie a potem doda. Obaj jestecie od dzisiaj bogaci. Bardzo bogaci, dziki mnie. Zaan umiechn si rwnie, aczkolwiek ukradkiem kryjc twarz pod paacowym ukonem. Mia wraenie, e Wielkiego Ksicia Oriona mgby ju schowa w swojej sakiewce i o prawdziwym bogactwie to on raczej nie ma pojcia. 316 R Achaja wdrowaa w nocy, spaa w dzie w konarach drzew, przykryta pnczami, na dnie melioracyjnych roww na polach lub wprost na paskich dachach przydronych zajazdw, o ile tylko udawao jej wkra si tam przed witem. Musiaa uwaa na kadym zakrcie drogi, musiaa omija mosty i skrzyowania, musiaa wielkim ukiem obchodzi wszelkie ludzkie siedziby, ale mimo to do szybko dotara w poblie Syrinx. Musisz wej midzy ludzi i to, im prdzej tym lepiej pamitaa

sowa Krtkiego. Syrinx jest najlepszym miejscem, bo tam co dzie docieraj tumy przybyszw z caego wiata. Tam mona si ukry, mona przeczeka, mona powoli odzwyczaja si od myli, e kady czowiek w zasigu rki chce ci zabi i zje. Baa si jednak wej od razu do miasta. Nie miaa pojcia, w jaki sposb i kogo kontroluj przy bramach. Ale same przedmiecia pod murami daway ju wystarczajc swobod ruchw. Krtki mia racj. Odzwyczajona od przebywania wrd zwykych ludzi dugo nie moga zdecydowa si na pierwszy krok. Lec w gstej kpie przydronych krzakw to po raz setny poprawiaa swj turban, to sprawdzaa, czy szerokie spodnie rzeczywicie ukrywaj jej babskie biodra i czy chusta na twarzy nie zsunie s i sama, ujawniajc w najmniej spodziewanym momencie, e nie jest chopcem. Oddychaa coraz szybciej. No... teraz! mrukna. Albo teraz, albo, psiama... Niespodziewanie dla samej siebie wstaa i wysza na rodek drogi. Miaa wraenie, e jest naga. Ruszya przed siebie, ogldajc si na wszystkie strony. Potkna si kilka razy. Spokj! Usiowaa wyglda zupenie normalnie. Kurza twarz. Jak wyglda normalny czowiek? Idzie sobie, pogwizdujc? O mao nie krzykna, kiedy zza zakrtu wytoczy si wz, z najwyszym trudem opanowujc ch rzucenia si z powrotem w krzaki. Prowadzcy go chop nie zwraca uwagi na pieszego, cho... zawsze to jednak zbrojny. Pochyli gow, mijajc Achaj. Dziewczyna czua, jak serce bije jej coraz moc317 niej. Potem byo dwch jedcw z naprzeciwka, znowu chopi usiowaa nie rzuca spojrzeniami na boki jacy kupcy. Wszyscy na ni patrz! Szlag! Nie wiedziaa, czy wbi wzrok we wasne stopy, czy przeciwnie, patrze przed siebie, czy moe wprost w oczy mijajcych j ludzi. Jak zachowuje si czowiek normalny? Co robi zwyky przechodzi e, jak kto go mija? Usiowaa i szybciej, ale miaa wraenie, e bardziej zwraca uwag, wic wolniej, ale to z kolei wystawiao j duej na spojrzenia ludzi, albo... Hej ty! usyszaa tu za sob. Odwrcia si byskawicznie. Do na rkoje miecza, wyszarpnicie z pochwy i chlast! tym samym ruchem po szyi czowieka... W ostatniej chwili, najwyszym wysikiem woli powstrzymaa si przed tym odruchem. Gdzie konia zadzia, czowieku? siedzcy na kole niewielkiego wozu onierz mia nog obwizan do czystym nawet bandaem. Czua jak co podchodzi jej do garda i ciska go coraz bardziej. P... pad mi wychrypiaa, usiujc nada swojemu kobiecemu gosowi mskie brzmienie. To wskakuj na wz, pusty jest, po medykamenta jad wykona zapraszajcy gest. Jeli si juchy nie boisz, stary. Rannych wiozem od granicy doda wyjaniajco. A wiesz... Jak ju czowiek mwi sam do siebie, to dobrze nie jest. Lepiej z kim drugim w drodze pogada. Wiedziaa, e powinna odmwi, ale... Moe nie? Moe to wanie jest sposb? Nie baa si krwi. Jednym skokiem dostaa si na wz, wywoujc zdziwienie wonicy. Ale ty gibki, chopie! cmokn z podziwem, popdzajc muy. Mody chyba, co? Przez t chust nie wymiarkujesz. Mhm. Jestem Elan. A ty? Achaj... Acha... Achar wykrztusia dziewczyna w ostatniej chwili zmieniajc swoje imi na mskie. Jkasz si? umiech onierza by coraz szerszy. To se znalazem towarzysza do rozmowy, niech mi rozemia si. U nas by taki dziesitnik, co si jka. Jak on zosta, kurwa, dziesitnikiem, Bogowie jedni wiedz. Kiedy mwi Oddzia w lewo! na ten przykad, to zanim wypowiedzia sam Oddzia to ju nas koledzy z innych dziesitek tratowali. Cha, cha. A ty do stolicy, co? Mhm... Po... konia. Aaaaa... Susznie! Na prowincji nigdzie nie znajdziesz takiego wyboru, ani takich cen jak w Syrinx. Ale do samego miasta nie wchod, tam targi i giedy wiksze ni na przedmurzu, ale za mody myl, spekulanci ci wydudkuj tak, e imienia wasnego zapomnisz. Ju oni znaj sposoby. Bdziemy przejeda wedle koskiego targu, poka ci, tylko od chopa nie kupuj, ani zamorskiego konia te nie. Kradzionego potrafisz rozpozna?

318 Mmmm... No. He! Jak ci si zda, e suszny ko na twoj kiesze, nie kupuj, bo od koniokrada wemiesz. Za porzdn chabet bdziesz musia da wszystko, co tam masz i borg w jakim cechu wzi. Wiem, co mwi. Ty pierwszy raz do stolicy? Mhm. Oj... To ci zodzieje jak raz obrobi. Nie takich zodziei... znaczy... apaem mrukna. He! Tak ci si tylko wydaje. Co insze pustynia i jacy tam niewolnicy, co insze zodziej z miasta. Pienidzy nie pokazuj, a na targu, cay czas sakiewka w doni. Pamitaj ! Widziaem ja w Yach takiego zodzieja, co potrafi... Gdzie? drgna dziewczyna. Przypomniaa sobie Mistrza Anai, potworne tortury, jakim j poddawa i to, co musiaa wtedy krzycze: Oddajcie port w Yach!. No w tym porcie onierz pokiwa gow. Wojna nie dociera tam do was na pustyni? Szczliwi ludzie... zakl wulgarnie i splun na drog. W zeszym roku go odbilimy, ale fortuna przy Troy. Teraz nam go znowu odebrali. Wanie rannych wiozem... Yach! westchn. Tam dom na domu si nie osta. Ledwie kamie na kamieniu. Z rk do rk. Tam szlachta z rodw mieszka w ziemiankach i szaasach, a kupcy czsto wprost pod goym niebem. Ale Yach jest na granicy, a Luan i Troy potrzebuj si jak pies i suka w cie czce. A tam... Przemyt, przemyt, przemyt! Jak masz w garci sto srebrnych i odwag w sercu ... Za dziesi dni moesz mie i tysic zotych. Prosty onierz jestem, ale widziaem stracecw, co przyjedali ledwie z noem i kus sakiewk, a odpywali wasnym statkiem. Ech! A miasto z rk do rk. Wiesz, strategiczny punkt. A wok piach, ruiny i pienidze takie, e w yciu tyle nawet ci si nie przyni. A jak kto za pazerny i nie ucieknie we waciwym momencie to po nim. Widziaem ja ludzi, ktrzy ukrcili fortuny, ktrzy mieli na posugi i stu pomagierw, a ich skarbu strzegli wynajci onierze. Ale mao im byo i mao. I nie uciekli przed kolejnym obleniem, czekali durnie do ostatniej chwili , a jak ju nieprzyjaciel pod miastem, to wojsko wszelkie dobra konfiskuje na wasne p otrzeby, stranicy i pomagierzy karnie zwerbowani do oddziaw obronnych. Widziaem ja wczorajszych bogaczy, co pod obozem ebrali o kawaek placka, eby im da, eby z godu nie zdechli. A handel? odwaya si przerwa dziewczyna. Jaki, kurwa, handel? onierz rozemia si chrapliwie. W Yach? To, psia ma, tam zawsze wojna, a jak nawet zawieszenie broni, to zaraz blokady morskie, pir aci, bandy dezerterw na ldzie, zbje wszelkie... Jaki handel? aden rozsdny kupiec nie zaryzykuje. Tam tylko, co bardziej narwani spekulanci i przemytnicy! Oni fortuny robi, nikt inny. 319 Achaja zagryza wargi wic o to chodzio? Dlatego zniszczono jej ycie, dlatego mistrz Anai o mao nie sprawi, e zwariowaa z blu? Nie byo adnego handlu to tylko oficjalna wersja podawana na dworach dla usprawiedliwienia cigych walk o spache pokrytego ledwie ruinami piasku... Bogowie wiedz, ilu wielmoy pomnaao tam swoje fortuny, wysyajc wasnych spekulantw i wyposaajc ich w gotowizn, by prowadzili interesy z przemytnikami. Bogowie... Krew i pienidze, zawsze razem, zawsze w parze, jedno obok drugiego. Krew i pienidze bardzo si kochay nawzajem. Jakby tylko mogy, wziyby ze sob oficjalny lub. Suchajc paplaniny weterana, dojechaa a do samych przedmie Syrinx. onierz podwiz j do samego targu koni. Kiwn jej ciepo na poegnanie wyranie zadowolony, e mia milczcego towarzysza podry, ktry w ten sposb jemu umoliwia kapanie zbami. Jeszcze jeden czowiek, ktry mia do zaoferowania tylko krew. Ci od pienidzy siedzieli za murami pobliskiej stolicy.

Kiedy wz znikn w gstniejcym tumie, na drodze, Achaja opucia konny targ w poszukiwaniu miejsca, gdzie mogaby kupi nowe rzeczy. Byo wysoce prawdopodobne, e ci, ktrzy pucili si za ni w pogo wiedzieli, jak bya ubrana. Na pewno dawno ju znaleli trupy jedcw pustyni. Na szczcie nie musiaa daleko szuka. Przedmurza byy waciwie osobnym miastem, z wasnymi uliczkami, targami, zajazdami, moe tylko o mniej zwartej zabudowie ni waciwe miasto za pustym pasem obronnym, ale na pewno nie mniej gwarne, zatoczone i uzbrojone w liczne sklepy i stragany. Przystana wanie przy jednym z nich, kiedy ktem oka zauwaya dwch stranikw. Drgna i ruszya szybko w drug stron. Za szybko! Zbyt gwatownie! Zwrcia na siebie ich uwag, ruszyli za ni. Zagryza wargi. Tylko nie wpa w panik! adnych gwatownych ruchw, adnego ogldania si, adnego kluczenia. Skrcia w boczn uliczk i zerkna na nich, eby oceni odlego. Szlag! Pochwycili jej nerwowe spojrzenie i wyranie przyspieszyli kroku. Miaa ochot wy, rzuci si do ucieczki albo zawrci i pozabija ich, tu, na oczach wszystkich! Usiowaa si uspokoi. adne z tych rozwiza nie pozostawiao jej cienia szansy na powodzenie dalszej ucieczki. Skrcia jeszcze raz chcc przyspieszy i... Kurwa! Znalaza si w zamknitym zauku. Nie moga si cofn. Syszaa odgos ich krokw. Po prawej stronie miaa lep cian budynku, z przodu mur wysoki na piciu chopa, szlag, bez adnego wypustu. Pozostaway jej drzwi po lewej, jednym susem przeskoczya kilka schodkw i pchna cikie skrzydo, ktem oka widzc jak cigajcy skrcaj w zauek. Dopiero teraz zauwaya czerwon latarni. O esz ty! Burdel! Skrzywia si pod chust, widzc umiechajce si do niej prostytutki. Syszc kroki za plecami chwycia jedn z nich, nisk, krpaw brunetk, przewiesia sobie przez plecy i wesza na schody prowadzce na pitro. Nie tak szybko, chopcze... niesiona w do rzadko spotykanej tu pozycji dziwka nie wygldaa jednak na szczeglnie zdziwion. Nie napijesz si czego najpierw? 320 Nie warkna Achaja. A tak ci wsparo? wskazaa drzwi do wolnego pokoju. Z dalekiej drogi, co? Achaja rzucia j na ko. Stranicy byli ju na schodach, wic pooya si wprost midzy rozoone nogi tamtej. No daj buzi, daj prostytutka zdara jej z twarzy chust i pocaowaa mocno. No chod, chopczyku, chod do mnie... wsuna jej rk do spodni i pooya do u zbiegu ud. O, kur...! targna si zaskoczona. Jeste dziewczyn! Zaraza! opanowaa si jednak i umiechna. Niby co zamierzasz mi zrobi? Achaja wyszarpna n i przytkna jej do szyi. Udawaj, e ci dobrze suko! Stranicy wanie stanli w drzwiach. Ale prostytutce nie trzeba byo powtarza. Och! Och! Och! Kochanie... Och! Au, au, au, o mamo... Och! Chopcze! Och! Jeszcze!... Widziae jak go wsparo? jeden ze stranikw pokrci gow. Dlatego tak bieg. O kurde rozemia si drugi. Patrz jaki kogut, psiama. Och! Och! Och! Aa, kochanie, nie tak mocno, aa... eby nas byo sta na takie dziwki mrukn wyszy stranik. Obaj popatrzyli jeszcze bez enady, potem klnc i narzekajc na psi sub, odeszli. Achaja nasuchiwaa dokadnie. Dopiero po duszej chwili zsuna si z dziewczyny i podniosa z ka. No kurwa podniosa si rwnie. A teraz zapata. Za co? Ta wzruszya ramionami. Mi tam wszystko jedno, chopak czy dziewczyna. Swoje zrobiam. Achaja nie chciaa wywoywa burdy, zagryzajc wargi wyja swoj sakiewk ze zrabowan jedcom pustyni zawartoci. Prostytutka, nie czekajc na odkrycie zawartoci, chwycia ca i zwaya w doni. Co? Tak mao? Ty co? Chcesz wzi wszystko? Te mi wszystko wyda wargi i zrcznie otworzya okno, siadajc na parapecie. Nie podoba si? Mam woa tamtych dwch? Achaja zacisna rk na nou. Potem zagryza wargi, schowaa n i wysza z pokoju.

Inne prostytutki na dole mrugay do niej i woay: Uuuuuch! Jaki mczyzna! A tu na dole syszaymy jej jki... miay si przy tym i szturchay wzajemnie. 321 Wysza na zewntrz, klnc w duchu. Stracia wszystkie tak strasznie potrzebne pienidze! Trudno byo poj jak bardzo komplikowao to jej sytuacj. Bez pienidzy praktycznie nie miaa adnych szans. Poczua jak czyja do wsuwa jej si pod bluz. Chwycia j i podniosa do gry wyjmujc jednoczenie n. Zodziej by tak may, e zwyke uniesienie jego rki sprawio, e stopy oderway si od ziemi i dynday teraz w powietrzu. Pu mnie, zarazo! chopak mia jakie pi, moe sze lat. Gdyby go troch odczyci, wygldaby pewnie na mniej, chroniczne niedoywienie sprawiao, e mgby nawet uchodzi za trzylatka. Palna go otwart doni w gow. Masz pecha, may. Pu ty... Znowu go uderzya. Malec wyrywa si ze wszystkich si. Mia podwjnego pecha. Nie do, e trafi na dziewczyn, ktra w ogle nie miaa sakiewki, to jeszcze przez ostatnich par lat bya szczeglnie wyczulona na wszystko, co dziao si za jej plecami. Wyczulona pod grob codziennej utraty ycia jak kiedy uj to Krtki. Chciaa go puci, ale zrezygnowaa po namyle. Ile masz lat? spytaa. Nie wiem, mapo. Puszczaj! Puszcz ci w najbliszej stranicy, co? No co ty? Co ci zrobiem, kur... prosz pani. Ju oni ci tam powiedz, co zrobie warkna. Nie chc tego robi, bo wiesz... wzruszya ramionami. Teraz maych zodziei sprzedaj do Tyranii Symm, do rzeni. Tam si udka maych chopcw podaje na ksicych stoach. No co ty? chopak wyranie uwierzy. Jego oczy robiy si coraz wiksze. No co ty? Znaczy prosz pani. Nie chc tego robi, bo... ja te jestem z Symm. Chyba sama ci zjem. Zacza go oglda tak, jak si oglda warchlaka na targu. Nie wygupiaj si! Prosz pani... Ja jestem bardzo niesmaczny! I chudy! Chudy! Patrz jaki jestem chudy, kurwa! Znaczy, prosz pani! Lubi chude miso oblizaa si. Ty, kurde, pu mnie zarazo, prosz pani... No nie jedz mnie! No co ty! Rodzicw masz? A skd mam, psiama, wiedzie? No dobra rozejrzaa si. Zrobisz co dla mnie. Uspokoi si lekko, a waciwie zaciekawi. No nie ma sprawy. Znaczy to co... mczyzna robi kobiecie, nie? Palna go w gow. Skd ty znasz takie pojcia, dupku?! Krad bdziesz kretynie, ja ci wystawi. 322 Malec rozemia si nagle. To rozumia. A jak mi uciekniesz, to ci znajd i zjem zrobia gron min. Teraz uwaaj. Spytam kogo o drog, a ty z tyu. O drog, nieeeee przerwa jej bezczelnie. Twarz masz adn. Udawaj pijan i przystaw si do jakiego faceta. Delikatnie mwic, bya zdumiona fachowoci udzielanych jej przez malca instrukcji. Ale... Chyba chopak mia racj. Dobra powiedziaa po chwili wahania. Tylko nie prbuj mi zwia! Poka ci lepsze numery. No. Wybierz kmiota z prowincji powiedzia. Bd z tyu. Wzruszya ramionami. Oboje wyszli na bardziej uczszczan ulic, potem chopak odszed na kilka krokw. Nie musiaa nawet wybiera. Ju po kilku chwilach wskaza jej kogo, kto gapi si na bogactwo straganw z otwartymi ze zdziwienia ustami. Pisarz gminny, rejent? Co za rnica? Achaja, zataczajc si lekko, podesza do niego. Och z rozpdu opara si o jego rami o przepraszam zrobia min uraonej dziewicy. Spojrzaa uwaniej O... jaki przystojny mczyzna. Wsiok patrzy na ni jak ciel na malowane wrota. Waciwie nie trzeba byo robi

niczego wicej. Chopak podszed z tyu i zwin mu sakiewk, odcinajc troki kawakiem ostrza. Okoliczne straganiarki zachoway kamienne twarze, mimo, e widziay ca scen jak na doni. Najwyraniej nie takie numery miay miejsce na tej ulicy. Achaja machna rk i odesza, nie byo sensu zajmowa si gupkiem wicej. Dogonia chopaka w tym samym zauku, gdzie zobaczyli si po raz pierwszy. I co? Eeee... pokaza jej mizern sakiewk. Gar brzowych i dwa srebrne. Dobra. Kupimy jakie ubranie i... Ech, te baby. Tylko o ciuchach i o niczym wicej westchn. Kupmy lepiej akoci! Ech, ci mczyni westchna. Tylko arcie i nic wicej. Wzia go za wosy i pocigna za sob. Do Syrinx idziemy wyjania. Do samego miasta. Tam ju s lepsi od nas powiedzia z powtpiewaniem. Nie bj si. Na pijaczk ju nie bdziemy robi. Odcigna go spory kawaek, potem dugo wybieraa na okolicznych straganach. Kupia dla siebie dug sukni wschodniego kroju i tandetne, ale pozacane sanday. Wybraa Daleki Wschd, bo tamtejsze kobiety nosiy chusty i czarczafy na twarzy. Dla chopca wybraa, rwnie wschodni, wzorzyst i bogato zdobion szat. Odnalezienie miejsca, gdzie cho przez chwil mogliby zosta sami, nie byo proste. Wreszcie, po dugic h poszukiwaniach, odnalaza kp krzakw przy brzegu rzeki, ukryta przed wzro323 kiem przechodniw, a take chopca, moga si rozebra. Dug sukni, a waciwie, niesamowic szerok koszul nakadao si wprost na goe ciao sigaa do kostek i bya na tyle obszerna, e pozwalaa na ukrycie przywizanego do boku miecza i obu noy. Zmienia opatrunek na rce. Woya chust na gow i zason na twarz, potem sanday i zapaa chopca, ktry postanowi w midzyczasie oddali si. Wyrywa si i krzycza, kiedy rozebraa go i mya w rzece. Naostrzonym na kamieniu noem obcia mu wosy, tak jak umiaa, eby cho w miar przypominay dziecic fryzur. Potem ubraa go w now szat, unikajc wszystkich prb zabicia jej za to. Kiedy skoczya fucza jak kot i kl jak dorosy marynarz. No i co ze mn zrobia, zarazo!!! Koledzy opluj jak psa! Nie zobacz ci dugo mrukna, cignc go w stron bram miasta. Eeeee... No, tylko nie tam chopak usiowa si wyrwa. Nie zwracaa na niego uwagi. Wmieszaa si w tum pieszych cigncych do najbliszej z bram. Wozy mogy wjeda jedynie w nocy. Na wjazd koniem, jeli nie byo si stwierdzonym dokumentami mieszkacem trzeba byo mie specjalne pozwolenie. Mimo to, nie mona byo maszerowa spokojnie. Tum ebrakw, obnonych handlarzy, wrbitw i naganiaczy atakowa zmierzajcych drog ze wszystkich stron. Trzymaj sakiewk mocno w doni ostrzeg chopak, pozwalajc nawet wzi si na rce. Trzymaj mocno, zarazo, bo nas obior do goa! Pani! Pani! jaka wrbitka chwycia Achaj za rkaw. Przyszo przepowiem. Czeka was wielkie szczcie. Ja powiem, ja wszystko powiem. Z trudem uwolnia rk tylko po to, eby wpa w apska chiromantki w zdobionej magicznymi znakami szacie. Pani! Przyszo przepowiem! Czeka was wielkie nieszczcie, ale dobra wrba pozwoli los odmieni. Won! Achaja szarpna si, usiujc przyspieszy. Niesiony na rce chopak kopn j w ebro. Ty, kurde, si nie szarp szepn. Noem chcesz zarobi? Tu? W tym tumie? zakpia, nie mogc sobie wyobrazi, jak mona kogo zabi przy takiej iloci wiadkw. Ju oni zrobi takie zbiegowisko, e nikt nie bdzie wiedzia, ktry ci dziabn. Obie ci obmacay, wiedz e goa. Ino sakiewk trzymaj w garci. Co? No... e bez gotowizny atwej do wzicia. Si nie ciskaj i nie obraaj chopak zbliy usta do jej ucha. Bo zara krzykn e niewolnica. Co?! Co ty wymyli gnoju? Wyd pogardliwie wargi. eb kryjesz, twarz kryjesz, dup osaniasz, eby nikt nawet przypadkiem nie dotkn.

Z wiatrem czu, e niewolnica ze znakiem na tyku. 324 Cicho, dupku! czua, jak serce podskakuje jej do garda. Jeli domyli si paroletni chopak, to... A skde taka silna, co? W jednej rce mnie niesiesz tak daleko i nawet e si nie zdyszaa. Jeszcze kroku przyspieszasz. Nawet ci apa nie dry. A trzymasz, jakby k owal ciska. Ty suchaj... zacza, ale rozemia si, wybijajc j z tonu. Nie bj si. Oni wskaza miejscowych atakujcych przybyszw nic ci nie zrobi. Sraj na ciebie... Tylko nie zaczepiaj! Nie stawiaj si! Przenie swoj sakiewk, eby nie wyrwali... Twoje prawo. Ale nie ciskaj si. Sza dalej oszoomiona. Nie miaa pojcia, e tak atwo j przejrze. Ale z drugiej strony, wychowany na ulicy chopak mg by bardziej spostrzegawczy i bardziej przyzwycz ajony do obserwowania otoczenia ni stranicy. Wzruszya ramionami. Okae si ju niedugo... Wanie zbliali si do miejskiej bramy. Tum zgstnia nagle, szli coraz wolniej we wzmagajcym si zapachu niezbyt czsto mytych, spoconych cia. Stranikw byo kilku, wygldali na znudzonych, cho ich oczy przelizgiway si ponad morzem gw. Za to poborcw mona byo naliczy kilkunastu. Kiedy przysza kolej Achai celnikowi wystarczyo jedno spojrzenie na taksacj naliczy jej dwa brzowe bramowego i jeszcze jeden za dziecko. Nie miaa przy sobie niczego wicej. Za to poborca potra ktowa j surowiej. Srebrnego! usyszaa wyrok. Za co? Za kurestwo. Podatek. No co... Przecie mam dziecko na rku! Co wy sobie tu wyobraacie? A m gdzie? poborca ziewn rozdzierajco. Bagae gdzie? Bez papieru, e std jeste, dawaj srebrnego i zgo si do prefekta dla oznakowania. Chciaa kl, ale chopak kopn j w ebro, wic wysupaa przedostatni monet. Ostatniego srebrnego. Oboje, zarwno dziewczyna jak i poborca, wiedzieli, e nigdzie si nie zgosi. Waciwie powinien zapisa jej imi, ale by dowiadczonym urzdnikiem. Nie chcia jej zmusza, by wymylaa cokolwiek na poczekaniu. By pewny, e jeli bdzie miaa szczcie, to wpadnie przy najbliszej obawie na nie zarejestrowane kobiety lekkich obyczajw, jeli bdzie miaa pecha, zadomowione ju koleanki po fachu lub ich opiekunowie obedr j ze skry przy pierwszej okazji. Achaja przekroczya wewntrzn bram, przedostajc si do waciwego miasta. Wiele czytaa o Syrinx, jako jeniec wojenny widziaa par lat temu jej mury z oddali, widziaa luksusow cz przedmurza z letnimi rezydencjami wielmow... Przez wikszo swojego ycia mieszkaa przecie w, podobno rwnie wspaniaej, stolicy Troy. Ale nic nie przygotowao j na widoki, ktre stay si teraz jej udziaem. Syrinx bya wspaniaa! Jej niesamowite budowle, parki, kapice od zota portyki, szerokie, sztuczne ka325 nay, wspaniae place i targi graniczyy o krok z kilkupitrowymi domami, w ktrych gniedzia si jaka niemoliwa do wyobraenia ilo ludzi, z zaukami gdzie ebracy w biay dzie walczyli na noe ze zodziejami... Dwa kroki dzieliy czasem stragany i skady towarw tak bogatych i wymylnych, e waciwie (cho ksiniczka) nie potrafia nazwa wikszoci z nich, z miejscami gdzie osmarkane, brudne dzieci biy si do krwi o kawaek skrki z banana... Bya oszoomiona ruchem, gwarem, wrcz rwetesem, pitrzcymi si wszdzie zwaami zaopatrzenia, ktre dostarczono noc, a ktre dopiero teraz byo roznoszone przez parobkw do miejsc ich przeznaczenia. Nie sposb opisa ludzi, wiecznie spieszcych gdzie mieszkacw, onierzy z najrniejszych formacji, stranikw, urzdnikw, przybyszw z wszelkich moliwych stron wiata, handlujcych, przekrzykujcych si, zaatwiajcych swoje zawikane sprawy lub po prostu oszoomionych jak ona, podziwiajcych przepych i ndz ssiadujce tak blisko, kontrastujcych ze sob tak nachalnie... Dopiero teraz zrozumiaa, e stolica Troy jest w porwnaniu z tym miastem ubog prowincj wiata, zaciankiem, oaz spokoju i sennej nudy. Zrozumiaa te, dlaczego rezydencje wielmow znajdoway si poza murami. W tym huku i bieganinie nie dao si y, a jeli doda cigy turkot tysicy dostawczych furgonw przez ca noc... Krtki mia racj. W tym miecie mona byo znikn na cae lata.

Ale mona byo te uton. Hej, pisz? szturchn j chopak. Postaw mnie wreszcie! Ockna si i lekko postawia go na ziemi. Nie boli ci rka? spyta z pewn doz fascynacji. Niosa mnie tak dugo. Nie. Co teraz? wysmarka si na ziemi, ciskajc nos palcami. Jak to co? rozejrzaa si wok. Bdziesz krad. Tu? wyglda na lekko przestraszonego. Ty przystawisz si do jakiego faceta? Nie. Bd ci obstawia. Chopak te zacz si rozglda. Po duszej chwili dostrzeg kogo, kto odpowiada jego wizerunkowi frajera. Tego? Nie. To przybysz mrukna, szukajc wasnej ofiary. Jak si dosta a tutaj i ma jeszcze sakiewk, to znaczy, e ma oczy w dupie zauwaya, sdzc po stroju zielnego faktora, ktry zmierza gdzie szybkim krokiem. Bierz tego! Kurwa! To miejscowy. No to co? pocigna go, ruszajc za wybranym czowiekiem. Nie spodziewa si. A jak mnie zapi? Ja nie chc jecha do Trupiarni Symm jako ichni obiad. artowaam. Bierz go popchna maego. I pamitaj, jakby co, tylko sprytem, jestem w pobliu. 326 Chopak niezbyt zdecydowanie ruszy za zielnym faktorem. Potem przyspieszy kroku. Kiedy tamten przystan w wikszym toku doskoczy i jednym ruchem obci mu troki sakiewki. Skoczy w ty i wpad na Achaj, ktra powstrzymaa jego ucieczk. Nie biegnij, dupku sykna. Pokr si koo ofiary. Ju nie wygldasz na zodzieja. Chopak odetchn gboko. Kurwa... Nie klnij. Jeste wystarczajco sprytny, eby sobie poradzi zwaya w rku sakiewk, a potem dyskretnie do niej zajrzaa. Jakie sze srebrnych i kilkanacie brzowych. rednio. Ale kto w kocu nosi przy sobie jak wielk ilo gotowizny? Dobra wyszukaa nastpn ofiar. Bierz go wskazaa nioscego wielk sakw spekulanta. Chopak skoczy do przodu z wiksz miaoci. Dusz chwil szed za upatrzonym celem, a kiedy tamten potkn si o jaki wystp w chodniku dopad go i obci sakiewk. Schowa j pod szat dokadnie w chwili, kiedy spekulant zorientowa si, e zosta okradziony. Zodziej! krzykn, rozgldajc si wok. A wok by tum. apa zodzieja! Achaja bya o krok z tyu za chopcem. Dotkna jego ramienia, eby nie mia ucieka. Chopak naprawd by sprytny i pojtny. Oboje, jak zreszt wikszo przechodniw, zatrzymali si wok ofiary. Zodziej! Okradli mnie! Stra! Stra!!! Mama powiedzia chopak, zadzierajc gow. A co to zodziej? Achaja pogaskaa go po gowie. Nic, nic... To nie dla ciebie sprawy. Tum ywo komentowa zdarzenie. Pojawiay si najprzerniejsze przypuszczenia. Achaja, udajc ciekawsk, usiowaa przedrze si jak najbliej ofiary. Mama! krzykn chopak. Boj si! No ju, ju... wzia go na rce. Chod, to nie dla ciebie widoki. Odeszli nie zatrzymywani. Nawet robiono im przejcie, gapie byli zadowoleni, e dziki nim mog dopcha si bliej. Gdzie w bocznej uliczce sprawdzili zawarto sakiewki. Spora gar srebrnych, co nawet migno zotym kolorem. Ty, kurde! chopak by wyranie podniecony. Do wieczora zbierzemy kupe pinidza! Chciwo gubi naiwnych mrukna. Jeszcze raz czy dwa i idziemy szuka miejsca na nocleg. 327 Tym razem odeszli duo dalej, wybierajc miejsce przy targu bawatnym. Dugo szukali ofiary, a Achaja zauwaya przechadzajcego si czowieka, ktrego strj wskazywa, e nalea on do poselstwa Troy.

Jego. Co zakuo j w serce. Chopak podbieg i waln mczyzn gow w brzuch. Uwaaj jak lecisz, gwniarzu! rykn tamten. Chwyci chopca za rk. Zaczli si szamota. Ja ci poka! Szacunku dla starszych nie nauczony? Chopak zwin mu sakiewk udajc, e unika ciosu wymierzonego w jego gow. Zarobi jeszcze jedno uderzenie, tym razem w tyek i odbieg z sakiewk ukryt pod wzorzyst szat. Chwil pniej dziewczyna moga przyjrze si jej zawartoci. Niele pac naszym sugom naszych posw mrukna. Zastanawiaa si, czy w poselstwie Troy komu moe si choby przyni, e ich czowiek zosta obrabowany przez ich wasn ksiniczk, crk jednego z siedmiu Wielkich Ksit... No dobra, na dzisiaj starczy. Ale chopaka ponioso. Zobaczy okazj, kupca tak grubego, e trudno go byo podejrzewa o szybko, skoczy do przodu, zrobi kilka krokw tu za nim, wreszcie wycign rk i obci troki... Pech! Sakiewka bya dodatkowo przywizania acuszkiem. Kupiec poczu szarpnicie i zapa chopca za rk dokadnie w chwili, kiedy ten chcia ju ucieka. Zodziej! Zodziej! Achaja byskawicznie szarpna za rzemie, ktrym przywizaa sobie do uda jeden z noy. N schowaa w rkawie. Podbiega szybko, przedostajc si w sam rodek tworzcego si zbiegowiska. Ty gwniarzu!!! krzykna. Gdzie mi si urwa, obuzie?!! Smagna chopca rzemieniem tak, eby byo sycha, ale eby nie bolao za bardzo. To zodziej! krzykn kupiec. Chcia mi zabra sakiewk! Coooooooo?!!! chwycia chopaka za konierz i zacza okada rzemieniem. Ty zodziejskie nasienie! Ty gwniarzu! Masz, ty smarkaczu zatracony!!! Ju ja ci poka! Z... zo... zodziej powtrzy kupiec, ale ju bez zacietrzewienia, troch zaskoczony tym, co robia z chopcem. Mamo! Mamo! Nie bij! paka may. Ja ci poka! Niech ci wrzuc do ciemnicy! Tam twoje miejsce! wrzeszczaa Achaja. Stra! Stra! Niech ci zabior, bo zabij, gwniarzu!!! Ju nie bd... Coooo?!!! Teraz? Zobaczysz dopiero, co ojciec zrobi! Stray go odda, bkarta! 328 No... kupiec pokrci gow wyranie skonfundowany. Waciwie... Mamo! Ja widziaem, jak jeden chopak to robi... I chciaem tak samo... Nie bij! Jaki chopak?!!! musiaa przyzna, e may by naprawd sprytny. Uderzya go w gow, a on dobrze wiedzia, o co jej chodzi, zacz paka rozdzierajco, cho przecie nie bolao. No niech go pani nie bije! kupiec zdecydowanie wzi drug stron. Waciwie... Nic si nie stao. Jak to nic?! Bkarta mam w domu! trzaskaa sznurem, chopak wyrywa si, a ona niby to nie moga sobie z nim poradzi i dobrze trafi. To bkart ani chybi! Zodziejskie nasienie! Powiem ojcu! Nie, mama, nie! Tylko nie ojcu!!! No niech go pani nie bije kupiec usiowa zapa Achaj za rk. Przesta bi to dziecko! krzykn kto z tumu. Taaaa! doda kto inny. Trzeba byo pilnowa! Wyrodna matka! Niech pani przestanie!!! kupiec chwyci wreszcie dziewczyn za rk ze sznurem. Nic si nie stao! Pewnie. Bawi si may krzykna jaka kobieta z wielkim koszem wypenionym owocami. Zobaczy jakiego urwisa i naladowa. Albo mao tu zodziejstwa? Daj, pani, spokj! May zaraz si zsika ze strachu. Achaja rozejrzaa si po otaczajcych ich twarzach niby to obraona na tum. Tak? warkna. Dobrze! Policzymy si w domu! Niech tylko ojciec wrci szarpna chopca za konierz. Marsz za mn! Ju ojciec z tob porozmawia. Chopak, chlipic i przecierajc oczy kuakami, powlk si za ni. Odprowadzay ich wrogie spojrzenia, ale ich celem nie by may zodziej tylko dziewczyna. Dugo jeszc ze syszaa za sob nienawistne okrzyki:

Wyrodna matka! Dzicz ze Wschodu, psiama! Widziaa? Tak bi mae dziecko... Wschodnia dzicz, tam to, kurwa, sraj w krzakach. Dopiero par przecznic dalej spojrzaa na idcego obok wsplnika. On rwnie si mia. Co? spytaa. Nie bolao za bardzo? Ujdzie. Ty... wiesz? Fajna jeste dugo przeuwa co w sobie, wreszcie powiedzia cicho i niemiao. Chciabym, eby bya moj prawdziw matk. Albo siostr. Klepna go w rami, nie wiedzc co powiedzie. Mrugaa oczami, jakby dostay si do nich jakie pyki. Co... co... Ach, mniejsza z tym. Jakie zapomniane od dawna uczucie... nie, nie uczucie... Co. To co wypezo gdzie z jej wntrza i podeszo do samego garda. Dokadnie podeszo. Psiama, dawio i sprawiao, e musiaa par razy przekn lin. A szlag! Szlag z tym czym! Nie rozkleie si za bardzo? mrukna, pokonujc opr cinitego garda. Nie, ale... mylaem, e mnie tam zostawisz powiedzia jako tak mikko. Jego wielkie oczy, by moe, po raz pierwszy w swoim krtkim yciu, patrzyy cho z cieniem ufnoci. Unikaa tych oczu. Odwrcia gow i dusz chwil studiowaa szczegy rzeb na wspaniaym tympanonie gigantycznej biblioteki, ktr wanie mijali. Ty wiesz... wzia gbszy oddech i jej gos brzmia ju normalnie. Z t siostr to jest, kurde, dobry pomys. No odchrzkna. Jutro robimy na siostr. 330 R Wok umierali ludzie. Meredith, ktry ockn si w ciemnociach, wyranie sysza ich jki. Poruszy si niepewny, czy sam yje. Jaka twarz pochylia si nad nim. Panie... panie. Wzrok wyostrza si mu powoli. Czowiek, ktry mwi do niego, musia by czarownikiem. Nie jakim wielkim bynajmniej. Sdzc po stroju by zwykym, wiejskim adeptem magii, ktry z ca pewnoci nie koczy adnej ze szk. yjecie panie ni to stwierdzenie, ni pytanie. Meredith usiowa co powiedzie, ale gos uwiz mu w gardle. Odkaszln czujc narastajcy bl spierzchnitego garda. Co... nie mg panowa nad gosem. Co... si stao? wychrypia. Panie czarownik by czym poruszony. Tu zaraza, jaka dziwna choroba. Usiowaem pomc, zebraem chorych w jednej chaupie i... no... wyszedem po wod i... Co si stao? udao mu si powiedzie wyraniej. No i wracam z wod... no... i wy panie, leycie... normalnie leycie w przejciu, no. Umys Mereditha powoli przywoywa zatarte obrazy. Wyspa Zakonu, wizienie, chopak z tobokiem, jaka straszna, zamierzcha wiedza... Czy ja yj? spyta. Bylicie martwi, panie wiejski czarownik kiwa gow. No, ale atwo byo was przywoa na powrt do ycia. Tak jakbycie, panie, umarli mi dosownie na progu. Co? No tak. Ale nie moglicie tu umrze. Wszak przedtem was w ogle nie byo. 331 Meredith z trudem unis si na drcych ramionach. W gowie krcio mu si coraz bardziej, tak, e opad z powrotem na prowizoryczne posanie. Zdy jednak zauway kilkunastu owinitych w pledy ludzi, ktrzy jczeli obok. Powoli zacz przypomina sobie wszystko, ma cel, Wirusa i jego plan. Co... znowu odkaszln. Co to za choroba? Nie wiem, panie. Dziwna jaka. Takiej jeszczem nie widzia. A... ja tu skd? Nie wiem, nie... nie byo was, a jak wrciem leelicie martwi. To Wirus. Kto panie? To... nagle zmieni zdanie to wirus powiedzia tak, jakby nie byo to imi i naleao je pisa z maej litery. Przypomnia sobie wszystko, co mwi chopak. Nie wiem o czym mwicie, panie. Wasz palec... Kto obci wam palec. Meredith podnis do oczu lew do. Brudny, zakrwawiony opatrunek nie mg

ukry braku najmniejszego palca. Nawet nie bolao tak bardzo. To nic unis si, podpierajc tym razem praw rk. Zawroty gowy nie byy ju dokuczliwe. Czu mdoci, ale wiedzia, e to rwnie minie szybko. Pom mi. Ale choroba, panie... Nie jestem chory. Daj mi rk. Przy pomocy wiejskiego czarownika udao mu si usi na posaniu. Rozejrza si wok duo przytomniej. Chaupa bya uboga, maa i duszna. Gdzie jestem? To zachodnie prowincje Cesarstwa Luan oczy wiejskiego czarownika dosownie wychodziy z orbit. Pewnie sdzi, e Meredith przenis si tu jako za pomoc potnych czarw, o jakich nawet najwikszym mistrzom nie mogo si ni. Prawda jednak bya jeszcze bardziej dziwna. Nie byo sensu wprowadza go w cokolwiek, co mogo wyjani nage pojawienie si czowieka w zamknitej chacie. Chc wsta. Ale... choroba, panie. Nie jestem chory powtrzy. Wycign rami, by mc si oprze. A potem co podkusio go i powiedzia cakiem szczerze. To ja jestem chorob. Niestety. Majaczycie, panie. Lepiej zostacie w ou. Nie. Udao mu si wsta. Zawroty gowy ustay zupenie. Mdoci te nie byy ju dokuczliwe. Dzikuj ci mrukn. Ale panie... 332 Nic, nic. Pjd sobie. Udao mu si zrobi kilka krokw na chwiejnych nogach. Przystan na chwil, a potem zataczajc si, ruszy dalej. Wreszcie pchn zbite z krzywych desek drzwi i wysze d na zewntrz, mruc oczy od nadmiaru wiata. A wic plan Wirusa si uda. Uda si! Jest wolny! Wolny! Wolny!!! Powstrzymujc zy, dokutyka do studni. Na szczcie stojce na cembrowinie wiadro byo pene. Nachyli si i pi dugo, a potem zanurzy w nim gow. Dopiero po duszej chwili mg rozejrze si wok duo przytomniej. Wie wygldaa na opuszczon. Pewnie z powodu choroby. Wrd kilku ubogich chaup wasay si jedynie psy. Kury i reszt inwentarza musieli zabra uchodzcy przed zaraz chopi. Aaaaaach... Jestem wolny! krzykn. Jestem wolny! Ano jestecie odezwa si siedzcy tu za studni chopak z tobokiem przerzuconym przez rami. Meredith drgn nie przygotowany na pojawienie Wirusa. Po chwili jednak opanowa si, a nawet umiechn lekko. Udao ci si szepn. Ano. Mnie si z reguy udaje wszystko, co sobie zaplanuj. Meredith pokrci gow. Ale dlaczego Luan? Dlaczego przeniose mnie tak daleko? Chopak odwzajemni umiech. To nie ja. Nie ty? To kto? Wirus przymruy jedno oko. Nikt. W drzwiach chaupy pojawi si wiejski czarownik. Rozglda si wok, nie majc pojcia, z kim rozmawia mistrz czarnoksistwa. Najwyraniej nie widzia chopca z kijem i tobokiem. Jak to? spyta Meredith. Nie rozumiem. Z kim rozmawiacie, panie? wtrci wiejski czarownik. Meredith zignorowa go, zwracajc si do Wirusa. Powiedz. Ano chopak wzruszy ramionami. Jak chcecie. Ja wam mog powiedzie, tylko... no, eby na mnie potem nie byo. Czarownik zdy ju zapomnie, jak trudno rozmawia si z chopcem. Cho koowao mu w gowie, pieky zazawione oczy, musia uzbroi si w cierpliwo.

Tak, taaaaak... Lata temu, jakemy byli na wyspie... Cooooo??? Chopak spojrza na niego zdziwiony. 333 A co was tak zaskoczyo? spyta. Powiedziae lata temu? Ano. Miny lata?!? No nie tak znowu duo. He! Nie wiem, jak wam to inaczej tumaczy. Z kim rozmawiacie panie? wiejski czarownik teraz nie na arty ju przeraony wodzi wzrokiem od mistrza do studni, na ktr tamten patrzy. Bogowie! Bogowie! Ciiiii rozkaza mu Meredith. Mw jak byo. Chopak jakby troch si zmiesza. Ano... Mw. Noooooo... Nie wszystko wam wtedy powiedziaem. Bo... Meredith przysiad na jakim pieku i ukry twarz w doniach. ...bo wiecie, moglibycie si przestraszy, albo co... no i... Mw powtrzy Meredith. Pamitajcie, samicie chcieli chopak umiechn si nagle i przysiad na brzegu studni, jakby chcia baja do wieczora. No tak byo. Pytalicie mnie, czy na zewntrz wyspy jaki czarownik si nie kryje, prawda? nie czekajc na potwierdzenie cign dalej. A ja wam powiedziaem: zaufajcie. Nie byo adnego czarownika, nie byo adnego planu dziaania. No to co mnie tu przenioso? Nic chopak rozemia si chrapliwie. Nic. Przypadek. Nie rozumiem. Ot jako wirus rozmnoylicie si na bakteriach niepomiernie chopak zrobi min, jak czsto wida u kapanw w wityniach. Bakterie zaraziy ludzi, a potem zaatakowalicie ich wy, jako wirusy oczywicie. Std, niestety choroba, ale mniejsza z tym. Zaklcie stojce, ktre rzucilicie sprawio, e przypadkiem od czasu do czasu dziaao, zamieniajc was na powrt w czowieka, ale... Jak mwiem, aden znachor, ani czarownik, ani cyrulik nie by nagotowany. Wic jak? Ano nie powiedziaem wam jednego. Wirusy mno si bardzo szybko. Ich liczba rycho idzie w miliony, a potem w liczby, ktrych za nic nie moecie sobie wyobrazi. I tak pojawialicie si jako trup w rnych miejscach. Co? No mwi. Dziaao zaklcie stojce, pojawialicie si jako trup, wok nie byo nikogo, kto umiaby wam szybko pomc, pozostalicie martwym, wic znowu dziaao zaklcie kroczce i cykl powtarza si. Zaklcie stojce kolejny raz powoywao was do ludzkiej postaci, gdzie indziej, w innym miejscu, wok nie byo nikogo, kto mgby wam pomc wic znowu... 334 Przecie tak mona w nieskoczono Meredith by wstrznity. Niewiele rozumia z wywodu chopca, ale wizja jego wasnych zwok pojawiajcych si tu i wdzie na wiecie bya przeraajca. Nie! Nie znacie liczby wirusw, a jest ona... chopak po raz pierwszy zawaha si zanim dokoczy. Jest... niewyobraalna. Przy tak wielkiej liczbie jest ju nie prawdopodobiestwo, ale wrcz pewno, e w kocu pojawicie si przy jakim czarowniku, zwaszcza, e o takiego nie trudno, jeli gdzie szaleje zaraza. To tylko kwestia czasu. Bogowie! Ach chopak skrzywi si lekko. Mwiem wam, ebycie nie wypowiadali tego sowa tak czsto. Ale... No i przerwa mu chopak. No i w kocu ten tu wskaza na przeraonego wiejskiego magika, ktry sta cigle obok uratowa was, czyli przywrci yciu. Ot i wszystko. Tak... Meredith potrzsa gow, jakby chcia pozby si jakich uporczywych

wizji. Bogw... Tfu! Wiedza! Straszliwa, zamierzcha wiedza. Jak mogo istnie co tak straszliwego? Kto zna zwyczaje istot, ktre nie byy widzialne, kto wiedzia, e nieprawdo odobnie wielka liczba daje pewno, a nie tylko moliwo, kto... Jak? Jak to moliwe? A przecie si sprawdzio. Sprawdzio si z jak makabryczn konsekwencj. Tak... bdzie za kadym razem? Ano chopak wzruszy ramionami. Za kadym razem, jak tylko umrzecie, wasze ciao bdzie si pojawia w rnych miejscach a do chwili, kiedy przypadkiem pojawi si przy kim, kto bdzie umia wycign was ze stanu pierwszej mierci. Meredith potrzsn gow. On... Czowiek, ktry bdzie mia tysice grobw. A przy tym wszystkim bdzie cigle ywy. Co za koszmar. Mc przyklkn przy wasnym grobie, w dowolnym miejscu, gdziekolwiek na wiecie. No to zostawiam was z wasnymi mylami chopak wsta szybko, jakby chcia ukry kpin widoczn we wasnych oczach. Opar o rami swj kij obciony tobokiem i ruszy w stron gocica. Po chwili zatrzyma si jednak. Ach, bybym zapomnia odwrci si na picie. Pytalicie mnie kiedy, a ja wam nie odpowiedziaem. O co? Och, o to samo, o co pytalicie waszego Boga, wtedy w chaupie. Meredith wyty pami. No... Chcielicie wiedzie, czy na wiecie s demony, no... takie istoty, co to ludzie nie wiedz, yj one czy nie. Tak, pamitam. Chopak wyszczerzy zby. Odpowied brzmi: TERAZ ju s rozemia si gono, wskazujc palcem na Mereditha i miejc si znik. Wydawao si, e wok panuje jaka martwa, niesamowita cisza. A przecie nie mogo by to prawd. Przecie wiatr szumia w gaziach drzew, szczekay psy, w chacie jczeli chorzy, a wiejski czarownik powtarza szeptem: Panie... panie... co wam si stao, panie? 336 R Sirius jecha ulicami miasta, a tum krzycza i wiwatowa z takim powiceniem, e niektrzy dostawali amoku. Ju cztery osoby zostay stratowane przez gwardzistw wynajtych przez Wielkiego Ksicia Oriona. Ale nikogo to nie obchodzio. Szalestwo sigao ostatecznych granic. Kto, po raz pierwszy w dziejach, powstrzyma zaraz. Grne miasto istniao dalej i miao si w miar dobrze. Dolnego praktycznie ju nie byo. Tum obdartusw, godnych wieniakw i zbankrutowanych kupcw od dawna toczy si u bram, eby obj w posiadanie puste domy dawnych mieszkacw stolicy Troy. Czekali a minie okres kwarantanny zarzdzonej przez Urzd. Stolica znowu bdzie gsto zaludniona. W wicej ni poowie nowymi mieszkacami jednak. W dolnym ocalay tylko paace zawczasu zamknite i kilka struktur organizacyjnych rnych sub, teraz ju w wikszoci spenetrowanych przez Mik. Tum jednak nie mg mie o tym pojcia. Szalestwo ogarniao wszystkich. Sirius zdy ju zarobi w oko odyg jednego z licznie rzucanych kwiatw (i teraz zawi, syczc z blu), a take dwa razy w ucho jakimi lepkimi sodyczami. Kl jak szewc, usiujc si jednak umiecha do wiwatujcych ludzi. Kobieta z maym dzieckiem na rku przedara si cudem przez kordon gwardzistw i caowaa go w stop, zanim jej nie odepchnito. Psiama! warkn Sirius. Ugryza mnie w palec! No to na pal nabi mrukn Zaan. Tylko artowaem mody ksi umiechn si szeroko. Mam ju lepk mord. Nie chc mie jeszcze olinionych stp. Orion umiechn si rwnie. Synu mj najdroszy szepn. Pamitaj o pienidzach. Sirius, klnc w ywy kamie, zacz garciami rozrzuca brzowe z wielkiego kosza uwieszonego przy siodle jego konia. Tum zacz si tratowa, nie zwaajc na razy wymierzane biczami przez gwardzistw. 337 Zabijemy wicej motochu ni zaraza mrukn. Ale bd ci sawi przez wieki odpar spokojnie Wielki Ksi. Nawyky do

oficjalnych przejazdw przez miasto zacz tak powodowa wierzchowcem, eby znale si poza zasigiem rzucanych zewszd dbr. Szczeglnie lepkich sodyczy. Synu doda jeszcze. Wytrzymaj. Dobrze mu, kurwa, mwi szepn Sirius do Zaana, bo wanie zarobi w twarz plackiem z jagodami, ktry jaka gospodyni pieka, nie szczdzc wysikw, w podzice za uratowanie licznej rodziny. Jagody rozbryzny si na twarzy modego ksicia. Ktry zacz wyciera si chust. Troch zliza. wietne! powiedzia, zbierajc reszt doni. Ty, to jest naprawd smaczne! To ryj i si zamknij odpar Zaan. Sirius jednak, w ramach zemsty, chlasn seri brzowych po twarzach stojcych najbliej, wiwatujcych mieszczan tak, eby ich najbardziej zabolao. Kmioty jednak miay w dupie bl. apay brzowe w locie i wyy z radoci. Sirius zarobi pieczeni w kark. Potem w czoo jakim medalikiem na sznurku. Mam do! rykn. Orion widzc, co si dzieje, znowu podjecha bliej. Synu, musisz si broni westchn. Niby jak? Wielki Ksi sign do szkatuy wiezionej przez podrcznego i wzi dwie garcie zotych monet. Rzuci na prawo i lewo. Tum zacz si mordowa i nastpne kilkadziesit krokw przebyli we wzgldnym spokoju. Teraz wiesz, dlaczego wielcy tego wiata rozrzucaj pienidze podczas pochodw? umiechn si zgryliwie do Zaana. Sypn jeszcze gar zota, eby otworzy orszakowi drog do wielkiej wityni. Rzut by bardzo celny, wszyscy ludzie, ktrzy zagrad zali ulic pobiegli pod cian budynku, eby si bi, gry i wyszarpywa nawzajem wosy. A oni myl, e to dla podkrelenia majestatu... Gupcy. Sirius z wielk ulg zsiad z konia przed stromymi schodami. Gwardzici utworzyli kordon. Mody ksi da kapanom pkat sakiewk na ofiar z bykw, krw, cielt, baranw i kur. Ci, wiadomi od lat jak wygldaj oficjalne pochody, dyskretnie, na boku oczycili go mokrymi rcznikami, a potem wysuszyli lnianymi szmatkami. Kto nawet na powrt uoy mu pomalowane na jaskraw czerwie wosy. witynni ciurowie zaczynali ju chlasta biedne zwierzta na otarzach. Tum znowu zacz napiera w nadziei na tuste, ofiarne miso. Gwny kapan byskawicznie wskaza modemu ksiciu drog, chcc go uchroni przed nadmiern mioci mieszkacw stolicy. Sam za zacz rozmawia z Orionem. 338 Sirius i Zaan wspili si na schody, przeszli do przestronnego przedsionka, a potem do pustej, gwnej sali wityni. Teraz ju byli sami. Owietlony oliwnymi lampkami posg Pierwszego Boga robi due wraenie. By tak ogromy, e trzymany przez niego w rkach czowiek by pi razy wikszy od normalnego, ywego czowieka. Laska ycia dzierona w drugiej rce bya dusza ni niejeden most. I co niby, kurwa, mamy tu robi? spyta Sirius. Zaan usiad na pozacanym najmniejszym palcu stopy Pierwszego Boga. Ledwie zdoa si wdrapa. Masz si modli i dzikowa za poratowanie od zarazy. No przecie, psiama to ty powstrzymae zaraz. Nie ma sprawy. Moesz pa na mord przede mn. Sirius rozemia si. Usiad na zydlu nalecym do najwyszego kapana. Odruchowo ju zsun nogi razem, kolano przy kolanie. Spdniczka bya naprawd idiotycznym strojem dla mczyzny. Zaan cieszy si, e jego nie obowizywaa tysicletnia tradycja i pozwolono mu dalej nosi paszcz. Co robimy dalej? spyta Sirius. Cika sprawa mrukn Zaan. Skoro Zakon wywoa zaraz, eby ci zabi, to teraz nie popuci. Musimy ich czym zaj. Niby czym? Musimy wywoa wojn. Ja ci... Z kim? Najatwiej z Luan. No przecie trwa od tysica lat! Ale teraz to bdzie inna wojna. Totalna.

To znaczy... jaka? Widzisz. Stosunek przerywany na granicy, zwany dotd wojn, nikogo nie obchodzi tak naprawd. To wietna okazja, eby wielkie rody napchay sobie kabz na przemycie. Ale z tym trzeba skoczy. Trzeba zniszczy Luan, bo to ostoja siy Zakonu. I damy rad? Sirius umiechn si sceptycznie, a Zaan w mylach postanowi nagrodzi sowicie jego nauczycieli za to, e potrafili nauczy tego mua strojenia tak skomplikowanych min. Nie. Mika jednak ju namota Krlestwa Pnocy. Jedz nam z rki. My dwaj musimy pojecha do Arkach. Oni te walcz z Luan od lat. Ale teraz damy im pienidze. Damy im nasze wielkie koneksje. Optaem tam ju jednego faceta, nazywa si Biafra i duo moe. Oni maj n na gardle. Skocz za nas w ogie, bo jestemy ich, w pewnym sensie, naturalnym sojusznikiem. Zrobi, co bdziemy chcieli. Ale po co? Kurde balans! Zakon nas zapieprzy! Musimy wej do Luan i zabi tam wszystkich. Wtedy Zakon bdzie psem bez zbw. 339 Sirius tylko potrzsn gow. Potem ukry twarz w rkach. Zaan... szepn. Po co my tu przyszli? Tu? To znaczy gdzie? No tu. Po co my to ksictwo brali? Na jakiego ciula emy tu przyleli? Zaan zaskoczony przez dusz chwil nie wiedzia, co powiedzie. A Sirius kontynuowa. Psiama, mamy wicej zota ni komukolwiek mogoby si przyni. Ale... Comy narobili, stary? Comy narobili??? Kurwa, dziki nam stolica Troy zostaa wybita przez zaraz, my knujemy, mordujemy skrycie, a teraz, kurwa, zamierzasz zabi cae Luan! Tylko po to, eby kady skryba witynny w przyszoci zna twoje imi? Na chuj? Czowieku, opamitaj si! Naprawd chcesz zabi setki tysicy ludzi, tylko po to, eby ci pamitali??? Teraz ju nie mamy wyjcia mrukn Zaan, przygryzajc wargi. Ju nie uciekniemy. No to si sami zabijmy krzykn Sirius. To tylko dwie osoby. A nie setki tysicy! Kurwa!!! Wyobra sobie te wszystkie paczce mamusie... bo im synkw zabijemy! Ja nigdy nie miaem matki. Ty jeste moim bratem i ojcem jednoczenie. Ale teraz zamierzasz spali p wiata dla jakiej gupoty! Musimy... Gwno musimy! eksplodowa Sirius. Wyj ukryty w rkawie sztylet. Chcesz? spyta. Chc co? Otwrz sobie yy. I ja te otworz. Umrzemy tutaj. Bd ci pamita, Zaan. Bd ci wielbi, bo powstrzymae zaraz. Jak chcesz napisz dokument, e to ty. e jeste zbawc ludzkoci. Za tysic lat ludzie bd skada ofiary pod twoimi pomnikami. To jest wane! Nikt, kurwa, nie bdzie wiedzia, e to przez nasz gupot ta zaraza wybucha Bd ci wielbi przez tysice lat! Zaan... zatrzymajmy si tutaj! Nie. Teraz ju nie moemy! Gwno nie moemy! Zabijmy si. Tylko dwa trupy. A nie setki tysicy! Tylko dwa. Wycign sztylet w stron Zaana. A Orion? A twoje siostry, Maghrea i Amaltea? Zapieprz ich, jak si wyda, co narobil imy! Nie kochasz swoich nowych sistr? Odpierdol si! Niech bdzie i pi trupw. Cigle to nie jest sto tysicy. Cigle to nie jest milion. Ja ci pieprz... Comy, kurwa, narobili?! Same trupy i sieroty! Teraz wojna powiedzia rzeczowo Zaan. Nie ma ju przed tym ucieczki. Ale, kurwa, po co??? Niech im bdzie, emy przegrali. e jestemy cienkie patyczki. Dobra. Niech mnie uwaaj za durnia. Ale jeli to ma uratowa te tysice mamu beczcych nad grobami synkw, to chyba warto, co? 340 Nie. Ju nie moemy. Zachwialimy rwnowag si w krlestwie Troy. Teraz... albo my, albo oni. No to niech oni wygraj! A my si zabijmy i oszczdmy w ten sposb te stosy zwok, ktre narobimy! Moemy jeszcze powstrzyma mier, ktra kroczy naszym

tropem z duuuuuu kos w rku! Moemy jeszcze zmy z jej gby ten gupi umiech szczcia! Ju nie. Pierdol si! Nie masz racji Sirius wycign sztylet w stron Zaana. Chcesz? Nie odpar Zaan. Jeszcze nie. Cho jestem na to gotowy. No to, na co czekasz? Na oklaski! Pierdol si sam, tchrzu! Sirius wcieky nagle podskoczy do Zaana i opar mu ostrze sztyletu o szyj. Na wysokoci ttnicy. Mnie nazwae tchrzem??? Mnie? No pchnij! I pierdol si sam! Zaan, kurwa, jeste jakby moim ojcem! Zaan! No pchnij, tchrzu! Zrb to! Zaan, kurwa! Zaan! Zaan... Pchnij tchrzu. No ju. Bez wahania. Kocham ci, durniu! Ja te ci kocham. Szlag... Sirius opuci sztylet. Zdaje si, e dwch facetw wanie wyznao sobie mio w wityni... To chyba zakazane przez prawo. Chyba tak. Sirius znowu usiad na zydlu. I znowu przycisn kolano do kolana. Pieprz si palancie. Nienawidz ci! Szybko zmieniasz uczucia Zaan masowa sobie dranit ostrzem szyj. Dupek!!! Idiota! Rozemieli si obaj. Sirius jednak nie nalea do osb, ktre mno trudnoci. Wprost przeciwnie. On je raczej niwelowa. To co? Zabijamy setki tysicy ludzi? No. Niech ci szlag trafi! To ju Zakon chcia osign. Ale... mu si nie udao. 341 Zaczli rycze ze miechu. Chichotali tak, e mogo to by syszalne nawet na dziedzicu. Bogowie! Przyja midzy dwoma mczyznami. Tego si nie da osign z adn kobiet. To jest prawdziwa przyja. Co robimy? Zapieprzymy wszystkich w Luan nowy ryk miechu. Niby jak? Musimy zrobi przewrt tutaj, bo nam nie pozwol ruszy do prawdziwego boju. Na szczcie Armia Domowa ju praktycznie nie istnieje. Orion robi machloje, a potem przewrt. Musi. Musi przey. Lecimy na Zachd, ale tym razem do Syrinx. I Zakon jest psem bez zbw. Jeste kompletnym kretynem. Nagle zza pomnika Pierwszego Boga ukaza si Wielki Ksi Orion. On w ogle nie jest kretynem ksi wskaza na Zaana. On jest bardzo inteligentnym czowiekiem. Zaan struchla, wyobraajc sobie, co mg podsucha Wielki Ksi. Run na kolana. Chyba niepotrzebnie. Orion, jak si okazao, musia usysze tylko ostatnie zdania. On ma racj powiedzia. Teraz albo nigdy... A to znaczy teraz synu! podrapa si w brod. Aaaaaaaaa... Musimy wykorzysta niepowtarzaln szans. On dobrze myli. On to ma adnie w gowie poukadane. Co masz na myli ojcze? Teraz albo nigdy! A to naprawd znaczy teraz. Bo nie wiem, gdzie jest nigdy... Orion skiniciem palca poderwa Siriusa z zydla i Zaana z podogi. Sam zaj zydel pierwszego kapana i zaoy nog na nog. Emmmm... Powiedz, co sobie wymylie, czowieku w czarnym paszczu, ktrego opinie tak bardzo zaczem ostatnio ceni. Musimy z Siriusem uda si do Arkach. Musimy nakoni ich Krlow do wojny

z Luan. Ale wojny totalnej. Tam w wojsku s same dziewczyny. Wymylili sobie, e skoro maj tak mao ludnoci, to mczyni bd produkowa wszelkie dobra, a baby walczy, eby nie umniejsza potencjau. Armia do dupy. Ale jak im damy pienidze... Zostaw w spokoju kwestie oczywiste. Mamy tam kogo? Mamy. No i dobrze. A teraz wypowiedz si w kwestiach naprawd istotnych. Problemy mamy trzy: wielkie rody, Krlewscy Donosiciele i Zakon. Zakon rozpracowan y, jeli chodzi o wsppracownikw tutaj. Donosiciele rwnie rozpracowani. Pozostaj wielkie rody. Ale mam sporo rde informacji. Dobrze... przerwa mu askawie Wielki Ksi. Rozumiem, e wielkimi rodami mam zaj si sam. 342 Ja mog we wszystkim pomc. Ja... Ciiiiiii... przerwa Zaanowi Orion. Kto najbardziej brudzi? Tau z armi Wschd, Archentar z dyplomacj i troch Dahren. Wielki Ksi przygryz wargi. Czy nie daoby si jako wywoa nowej wojny z Symm, eby zwiza siy Tau? Daoby si. Bez adnego problemu. No i dobrze. Sam zajm si Archentarem i Dahrenem Wielki Ksi zerkn na syna. Widzisz, chopcze... Sztuka polityki polega na wsadzeniu palca midzy framu g i drzwi. Problem tylko w tym, eby te drzwi, w danym momencie, byy szeroko otwarte! I nie zamykay si za szybko. Ludzie... jkn cicho Sirius. Co wy chcecie zrobi? Wojna na wschodzie, wojna na zachodzie, kraj spustoszony przez zaraz, wielkie rody do piachu, lud do wojska, a potem na cmentarz... Co wy chcecie zrobi? Orion pokiwa gow. Opar rk na ramieniu syna. A jakie mamy inne wyjcie? spyta. Inaczej zabij nas. Naruszylimy rwnowag si w krlestwie Troy. Jeste zbyt popularny dziki temu mczynie w czarnym paszczu, eby mieli nam to puci pazem. Rwnowaga zostaa naruszona. I on znw wskaza na Zaana. doskonale to rozumie. Ty te musisz zrozumie. Ale po co? Chc mnie zabi? Niech zabijaj! Lepsze to ni stosy trupw, ktre narobimy! Lepsze to ni beczenie setek tysicy mamu na cmentarzach! Chcecie, psiama, wywoa wojn totaln, zrobi jakie spiski i morderstwa. Widz krew na waszych rkach! Synu... Nie mamy innego wyjcia Orion znowu pokiwa gow. Ach, jak piknie wypadnie opis tej rozmowy w kronikach, ktre kiedy zamierza podyktowa. Jak piknie. Jak wspaniale. Sirius zadumany nad losem wiata! Bosko. Niczego lepszego ni e mgby wymyli, nawet jakby nie spa sto nocy, tylko lcza nad opisem dokona zamierzchyc bohaterw. By dumny z syna. Moja krew!!! Musimy zabi ich wszystkich doda jednak rzeczowo. Po co czowiek siga po te pierdoy? zapyta Sirius. Nie zjem wicej ni mam. Nigdy nie przejem tego, co jednego dnia gotuje si w paacu. Nigdy nie przelec nawet tych wszystkich kobiet, ktre dostaj pod nos! Po co wam wadza nad wiatem? Co chcecie z tego mie? Nieszczcie tylu ludzi? To was bawi? Orion zerkn na Zaana. Ach jak to piknie wypadnie w kronikach. Co za temat! Co za styl... Zaan zrobi dyskretny gest: przeczeka. Obaj umiechnli si do siebie. Synu Wielki Ksi opar do na ramieniu modego ksicia. Porozmawiamy pniej. Bardzo mnie cieszy twoje pojcie moralnoci. To godne krla! westchn. Ktrym moe i zostaniesz niedugo... szybko jednak przeszed do rzeczy istotnych. Co zamierzasz? spyta Zaana. Wielki panie! Musimy zrobi przewrt. Tyle sam wiem. Inaczej roznios nas na ostrzach sztyletw. Musimy zwiza Tau wojn na wschodzie. Ale to da si zrobi za tanie pienidze. Musimy ruszy na Luan, ale tym razem powanie. Sirius powinien pojecha do Arkach i ustali zarysy wsplnej akcji. To bdzie strasznie duo kosztowao. Ale musimy wyda t rzek zota i wpuci j w antyzakonny kana. Krlestwa Pnocy ju omotane. Rusz,

kiedy kaemy. W przyszym roku musimy by w Syrinx. Mam czowieka w cisym otoczeniu cesarza. To wrbiarz. Naczelny wrbiarz cesarstwa, bo... On przewidywa ruchy naszych wojsk... skutecznie. Bo troch o tym wiedzia. Tyle, ile mu zdradzilimy. Orion umiechn si promiennie. I on powie, w decydujcym momencie, to co chcemy. Orion wsta i przytuli Zaana do piersi. Ciesz si, e zwizae swj los z nasz rodzin, czowieku szepn. Nie poaujesz! Sirius musi jecha do Arkach. Musimy mie tajny traktat. W przecigu trzech modlitw zdobd upowanienie od Archentara odpowiedzialnego za dyplomacj. Dodatkowo, to wietnie, e Sirius zniknie z oczu wielkich rodw. Mniej bdzie gadania, mniej spiskw. I krl i cesarz dadz glejty dyplomatyczne. Nikt go nie ruszy po drodze. A my... A my w tym czasie przygotujemy, co potrzebne. Dobrze to wymylie. Dobrze. Zaan zgi si w ukonie. Charczao mu w pucach. Ostre szpony reumatyzmu wgryzay si w koci. Nie wiedzia, po co y. Nie mia ju zielonego pojcia. Bl, strach, bl. Po co? Bl i strach. Po co? Orion skin gow. By ju stary. Nie mg je tego, na co mia ochot. Nie mg ju si pooy do ka z kobiet. Po co on to robi? Musia. Tak go wychowano. Ale po co? Sirius wsta nagle. On jeden by mody, zdrowy, jurny. Mg robi, co chcia. Jemu umys nie napenia kadego wieczoru strachem. Rozumiem, e jedziemy do Arkach mota pajczyn. A potem wybijemy kogo si da tutaj, robic przewrt? Dobrze zrozumiae, synu. Ale, powiedzcie mi tylko... po co? obcign na sobie bogato zdobion spdniczk i ruszy do wyjcia. Po co? 344 R Przez wikszo nocy spdzonej w tanim, nie rzucajcym si w oczy zajedzie, chopak uczy si swojej roli. Achaja miaa nadziej, e zapamita wszystko i nie bdzie miaa kopotw. Usiedli na skraju jednego z wikszych parkw, Wielkiego Cesarskiego, przy fontannie wieczcej szerokie schody z gadzonego granitu. Achaja rozoya trzy kubki na marmurowej pycie pod rzeb przedstawiajc, Bogowie jedni wiedz, jakiego cesarza prowadzcego swe wojska do zwycistwa w, Bogowie jedni wiedz, jakiej bitwie. Dziewczyna woya kamie pod jeden z kubkw i zaczli gra. Zamieniaa kubki tak szybko, e ju po krtkiej chwili kilku przechodniw przystano, eby nacieszy oczy sprawnoci jej rk. Jednak nie wygrywaa za czsto, chopak te by niezy. Kilka brzowych, o ktre toczya si walka midzy rodzestwem, co chwil zmieniao waciciela. Nie trzeba byo dugo czeka na pierwszy efekt. A ze mn zagrasz? majster piekarski zwrci si do dziewczyny. Podochocony widowiskiem wyj z sakiewki dziesi brzowych. Dziewczyna skwapliwie przytakna, natomiast jej may brat zacz cign j za rkaw. Nie! Nie rb tego! krzykn. Znowu chcesz przegra wszystkie pienidze? Mao ci ojciec nagadali? Daj spokj fukna na brata. Zagram z panem umiechna si do piekarza. Nie! sprzeciwia si chopak. Znowu chcesz straci wszystko co matka daa na zakupy? Mao ci ojciec tyek spra za tamto? Zamknij si smarkaczu! Co ty wygadujesz? Syszc poajanki rodzestwa, jeszcze kilku przechodniw zatrzymao si dla zabawy cudzym kosztem. Nie! may szarpn j za rkaw. Chcesz? Ja z tob zagram. Mam dziesi brzowych. 345 Chopak wyj zza pazuchy swoj dziecinn sakiewk i powoli, mylc si i zaczynajc od nowa, odliczy dziesi brzowych. Pooy je na marmurowej pycie. No graj. Achaja, niby to wciekajc si, woya kamie pod jeden z kubkw i zacza byskawicznie zamienia je miejscami. No powiedziaa po chwili. Ktry?

Ten chopak wskaza skrajny lewy, a kiedy zamierza sign po niego, dziewczyna zapaa go za rk. Zaraz... Podwyszam stawk do dwch srebrnych. No jak? obruszy si stojcy najbliej piekarz. Nie mona podwysza stawki w trakcie gry. Kto powiedzia, e nie mona? On wskazaa na brata jest mi winien dwa srebrne. Niech kadzie. Chopak zagryz wargi i zacz grzeba w swojej maej sakiewce. Kiedy tylko opuci wzrok, dziewczyna zamienia lewy kubek ze rodkowym. Zamienia! rykn piekarz. Zamienia! Zamienia kubki! Szachruje! rozlegy si liczne okrzyki w otaczajcym ich tumie. Co? Gdzie? chopak podnis oczy. Zamienia lewy ze rodkowym! dar si piekarz. O esz... Mam siostr szachrajk may zacisn pici. Widzia pan dobrze? spyta piekarza. Tak! Niech pan teraz trzyma ten kubek palcem! Jasne! piekarz pooy na kubku ca do. Bd trzyma! Chopak znowu zajrza do swojej mizernej sakiewki. Widzia pan dobrze? spyta jeszcze raz. Jak ciebie w tej chwili widz. A na pewno trzyma pan kubek, ktry pokazaem? Na pewno, may. Nic si nie bj. Aaaaaa... ma pan dwa srebrne? Bo ja nie mam... Mam! krzykn piekarz. Mam! Stawiam. Jedn rk rozsupa swoj sakiewk i zrcznie wyowi dwa srebrne, kadc je na pycie. Ja te! Ja te stawiam! krzykny dwie osoby z tumu. Nowe monety ldoway na marmurowej pycie. Amatorw atwego zarobku byo wielu. Zaraz targna si Achaja. No co wy ludzie? May si pomyli. To nie ten kubek! Ten! Ten... Juemy widzieli, jak zamieniaa. 346 Ale ja wam mwi, e nie ten! Cisza jaka znaczna osoba przepychaa si przez gstniejcy tumek. Sdzc z wygldu, mg to by nawet pisarz magistracki albo wysoki urzdnik z jakiego kantoru. W kadym razie sycha byo, e ma gos nawyky do wydawania polece. Czy wszyscy widzieli, jak dziewczyna zamienia kubki? Tak. Czy wszyscy syszeli, jak dziewczyna powiedziaa, e mona w trakcie gry podwysza stawk? Tak! Tak, syszelimy. Dobrze urzdnik odwrci si przodem do grajcych. W takim razie postanowione wyj wasn sakiewk, wyj trzy zote i pooy na pycie. Masz tyle? No co pan? Achaja usiowaa si broni. Chopak le wskaza. Nie pytam, co wskaza, tylko czy masz tyle pienidzy? Jeli nie, zgodnie z prawami hazardu przepada caa twoja sakiewka. Jeli masz, musisz pooy. Achaja, klnc pod nosem, rozsupaa swoj sakiewk. Pooya dwie zote monety, a zamiast trzeciej odpowiednik trzydzieci srebrnych. Tum zmusi j, eby zrwnowaya take pozostae zakady. Potem... Urzdnik podnis trzymany cay czas przez piekarza rodkowy kubek. Poniewa by pusty, sprawdzono jeszcze lewy. Rwnie pusty. Natomiast pod prawym kamie by, tyle tylko, e prawego chopak nie wskazywa, ani nawet nie bra on udziau w podejrzanej zamianie. Tum klnc i zorzeczc, rozchodzi si szybko. Mimo przeklestw i grb jednak nie mona byo niczego zrobi. Wszak kady stawia swoje pienidze, dobrze znajc sytuacj na stole gry. Nie do tego, dziewczyna przecie lojalnie uprzedzaa. Achaja wraz z bratem sprbowali jeszcze w kilku miejscach. A poniewa unikali jak ognia wszelkich targw, bazarw i innych tocznych miejsc, gdzie kady przechodzie z natury rzeczy ba si oszustwa utarg by duy. W dodatku bezpieczny, legalny.

Nie to co zwyke zodziejstwo, na ktre zawsze pada cie prgierza i mistrza od zadawania mk. Kopoty zaczy si, kiedy weszli do wskiej uliczki prowadzcej do zajazdu. Omiu mczyzn, ktrzy ich otoczyli, nie byo co prawda stranikami, ale dugie noe dzierone w skatych apach nie pozostawiay wtpliwoci, co do ich zamiarw. Z ca pewnoci nie chcieli zgra partyjki. No maa najlepiej ubrany napastnik pooy jej rk na ramieniu. Daj grzecznie gotowizn. Uniosa sukni wyszarpujc miecz i n przywizane do ciaa. Po prostu przecia rzemienie, walna okciem w splot tego, ktry sta najbliej, odepchna chopca pod cian i zasonia wasnym ciaem gotowa do ataku. 347 Ale fajnie! krzykn chopak, usiujc wyjrze zza jej tyka. Pozabijasz ich? Napastnicy, ktrzy patrzyli w osupieniu na jej szybko, dopiero teraz zaczli zacienia krg. Wyranie spowalnia ich fakt, e spodziewali si bezbronnej dziewczyny, ktra co najwyej poorze ich pazurami, a mieli przed sob wyranie przez kogo wyszkolon i bardzo sprawn wojowniczk. A chciaby? May pocign nosem i zmarszczy czoo. Ja wiem...? Ale walnij tego duego w mord. Co? wskaza wyszego od niej, co najmniej o dwie gowy, oprycha. Suchaj dziewczyno mczyzna w piknej, wyszywanej koralami szacie zbliy si troch. Tylko troch... Nie chcemy ci zrobi krzywdy. A kim, psiama, jestecie? Umiechn si. Niezbyt mio. To my gramy w trzy kubki wyjani. Na targach, placach, bazarach. Jeli chodzi o gr, to nasze miasto. A my bardzo nie lubimy konkurencji. Przepraszam zakpia. Wicej nie bd. To nie o to chodzi. Dowiedziaem si, e tym gwniarzem wycignlicie sporo od baranw. Nie wiem jak, nie byo czasu ci podpatrze, ale to bez znaczenia. Nie moe by tak, e jaki byle wok przyjeda do naszego miasta i gra. My tu gramy, dziewczyno. I dlatego kady, kto uwaa inaczej, musi dosta lekcj. Chcesz mnie czego nauczy? Tak. Naucz ci pewnej transakcji handlowej. A bdzie to wyglda tak: ty nam dasz swoj gotowizn, a my za to obetniemy ci uszy i wygonimy z miasta mczyzna umiechn si tym razem szeroko. Jak widzisz, nie chcemy wcale twojej mierci. Podoba mi si warkna dziewczyna. Wiesz co? A moe sama obetn sobie uszy, zabior cesarzowi wszystkie pienidze, a was wypdz z miasta. Dobrze pamitam, czy moe co pokrciam? Nie kpij. Omiu nie podoasz. Nie skoczy jeszcze, kiedy lekkim ruchem skoczya do przodu, kocem miecza wytrcia noe z rk dwch drabw, cofna si, leciutki wypad w prawo, walna rkojeci tego wysokiego w twarz i wrcia do poprzedniej pozycji. To mia by ten? spytaa chopca, wskazujc na bandyt, ktry teraz usiowa doni powstrzyma juch walc z nosa dwoma strugami. Temu miaam da w mord? Ten! Ten! Ale fajnie! Ci bez noy te krwawili z pokaleczonych doni. Zdziwio j to na krtk chwil. Ach! Przypomniaa sobie. Walczc i wiczc z Hekkem uywaa przecie kija. Jej ciao nie zapamitao tego, e miecz jest na kocu ostry. 348 Omiu naraz nie dasz rady powiedzia ten wystrojony, ale w jego gosie nie byo ju dawnej pewnoci. No to rzucie si wszyscy naraz rozemiaa si. Jeli potraficie. A po co? Moe wystarczy, ebym krzykn gono: Niewolnica! apa zbieg niewolnic! Co? Spojrzaa na niego troch za szybko. Zrozumia, e znowu ma pewn przewag. Musiaa j zmniejszy. Zaczniesz krzycze pierwsze sowo w chwili, kiedy wok mnie stoi was omiu. Skoczysz krzycze to sowo, kiedy wok mnie bdzie was stao... zero! A to co ci urwie

gos, to nie bdzie brak oddechu, a przynajmniej nie taki brak, jak mylisz. Wiesz kontynuowa niezraony. Wida, e zabicie kogokolwiek jest ci wyranie nie na rk. Okryta jeste jak cnotka, ze wszystkimi szczegami i gowa i wszystko. Niewolnica. Szukaj ci, wiedz, e jeste w tym miecie. Ju go nie opucisz umiechn si po raz kolejny. Tym razem naprawd mio. To jak? Rzeczywicie sama obetniesz sobie uszy? A co ci po moich uszach mrukna. Chcesz handlowa to handlujmy. Niby co masz do zaoferowania? Pienidze i tak wpadn nam... Dam wam dwie rzeczy przerwaa mu w zamian za dwie proby. Ach! I oczywicie, zapomniaam o tym tym razem ona si umiechna w zamian za darowanie wam ycia. Ale to ostatnie gratis. Bezczelna jeste odchrzkn i splun na ziemi. No, ale nam si nie spieszy, a handlowa zawsze mona. Sucham. Dam wam ten sposb na gr i par innych. Eeeee... Uczy mnie mistrz! I to nie z targu czy bazaru. Tylko paacowy. Poka, ile dzisiaj zarobia? Achaja chwycia n w zby. Uwolnion rk wydobya i podniosa swoj pkat sakiewk. Mczyzna wyranie zmruy oczy. To po pierwsze dziewczyna wyplua n z powrotem na do i zawina mynka. Po drugie dostaniesz dwiecie sztuk zota. Mczyzna rozemia si gono. Zarechotali take wszyscy pozostali, nawet ten ze zamanym nosem, cho krtko, bo jucha buchna wzmoonym strumieniem. Chcesz mi wmwi, e masz dwiecie zotych, idiotko? Uwaasz mnie a za takiego gupca?!!! Achaja podesza do niego powoli. Drgn jakby chcia uciec, ale wytrzyma. Sam sobie je wemiesz. Ja nie mog, z... pewnych wzgldw. Niby jak? Poprosz cesarza? 349 Blisko... Wiem, e w miecie jest poselstwo Troy. Widziaam sug w barwach na targu. Pjdziesz do nich, powiesz jedno sowo i dostaniesz. Tylko we ze sob mocn skrzynk i pachokw, eby unie! Jakie, kurwa, sowo? Kpisz?!!! Wzruszya ramionami. Poselstwo to dyplomaci. Dyplomaci to informacja. Informacja to ludzie, ktrzy j zbieraj. Jeeli ci ludzie, ktrzy j zbieraj, znajd si w pilnej potrzebie... Powiedzia , hm, w palcej potrzebie, mog zgosi si do kadego posa Troy i poda haso. Raz! Jeden raz! I dostan dwiecie zotych monet. Takie zabezpieczenie na wypadek nagej awarii, poniewa cignicie pienidzy normaln drog trwaoby za dugo. I ty, gupia dupo mylisz, e ci uwierz? Takie haso moe pewnie zna tylko jeden czowiek w Syrinx! Za dyplomacj Troy, o ile wiem, odpowiada Wielki Ksi Archentar i on jest oprcz posa, t drug osob, ktra zna haso. A moe chcesz mi wmwi, e Janie Wielki Ksi z Krlestwa Troy po prostu ci to powiedzia? Moe ci lubi po prostu, co? Umiechna si. I tak by nie uwierzy zawina mynka broni w obu rkach. Potem podaa mu miecz i n rkojeciami do przodu. Transakcja uczciwa. Wemiesz zoto od poselstwa, podczas kiedy ja bd w waszych rkach. Dopiero, kiedy poczu jej elazo we wasnych doniach, a ona cofna si o krok, zaniemwi. Jednym ruchem powstrzyma swoich ludzi, ktrzy chcieli zaatakowa dziewczyn z tyu. A twoje proby? spyta, po raz pierwszy naprawd zainteresowany. Jak mwiam, dwie. Po pierwsze wemiesz tego chopca na nauk, a potem przyjmiesz do cechu. Nie, ja nie chc! krzykn chopiec. Wol z tob. Zaatwione mrukn mczyzna w bogato zdobionej szacie. Druga proba? Pomoesz mi wydosta si z tego miasta, a najlepiej z tego kraju... O kurwa! zakl. Potem zagryz wargi, roztrzsajc co w mylach. No dobra jego mina wskazywaa jednak, e wci jest zafrasowany. A jak niby zabezpieczysz

si przed tym, e jak ju nam wszystko powiesz... ebycie mnie wtedy nie zabili? To bardzo proste rozoya rce. Jak uznam, e jestem bezpieczna, czowiekowi, ktry mi bdzie towarzyszy, podam drugie haso. Dopiero wtedy. Po prostu licz na twoj zachanno. Drugie haso? Te za dwiecie? Nie ucia. Jak je podasz posowi, on spowoduje, e pewni do wadni ludzie... no... zabij kogo wskaesz. A moe to by nawet wysoko postawiona osoba. 350 Mczyzna wyprostowa si nagle. Jego oczy wskazyway, e transakcja bardzo mu si podoba. Zrobi si nawet uprzejmy. Mog zada ci jedno pytanie, dziewczyno? Wal. Dlaczego, tyle wiedzc, nie uciekasz wprost do Troy? Pewnie znasz par innych... hm... pomocnych hase. Sparodiowaa jego min i brzmienie gosu. Nie mog si tam pokaza, bo... hm... Nie wyszoby mi to na dobre. Rozemia si. Rozumiem. Zy klimat, reumatyzm, te sprawy skin na swoich ludzi. Zaprowadcie j do Mamy Minn, ja zajm si chopcem i reszt. Chopak mia zy w oczach. Achaja nie moga dla niego nic wicej zrobi usiowaa nie patrze mu prosto w oczy. Aaaaaach. I tak mia szczcie. Powiedziaa mu, eby by dobry w tym, co bdzie robi, eby najpierw myla, a potem dziaa przekazaa mu ca mas tych bzdetw i mdroci, ktre zna kady, ale, z ktrych tylko nieliczni potrafi skorzysta. Daa si zaprowadzi do burdelu prowadzonego przez Mam Minn, daa si zamkn w pokoju strzeonym przez kilku uzbrojonych ludzi, powiedziaa mczynie we wzorzystej szacie wszystko, co chcia wiedzie. Nawet nie znaa jego imienia. A po co? Nie spotkaj si wicej. Nie musiaa czeka dugo. Ju wczesnym wieczorem, kiedy ledwie co zrobio si ciemno, Minn, tga i starawa burdelmama wesza do jej pokoju z wielk tac. Zjedz co, kotku umiechna si, stawiajc naczynia na maym stoliku. Duga noc przed tob. I jak? On kaza powiedzie, e w porzdku. Ja si zajm wyprawieniem ciebie z miasta, a w ostatniej chwili, masz mi przekaza jakie sowo. Wiem Achaja nalaa sobie wina. Jak to zrobicie? W nocy spucicie mnie w koszu z miejskiego muru? Z muru? Minn usiada na szezlongu naprzeciw dziewczyny. Oj, nie, nie. Za duo ludzi by trzeba przekupi. A i tak wpadka w kadej chwili gotowa. Wic jak? wychylia wino jednym haustem i zabraa si za pokrojone jarzyny. Widzisz, sprawa jest trudna. Oni wiedz, e jeste w miecie. Wsz psy. W Syrinx pewnie mogaby ukrywa si jeszcze duszy czas. Ale i to nie wiadomo. Maj swoich ludzi tu i tam. Nie wszyscy stranicy s gupi. Prefekt te durniem nie jest. Mury obsad zone jak zwykle, nikt nie podejdzie. Kada brama sprawdzana teraz. Szlag! Gupi nie s i nie ustan. 351 Minn rwnie nalaa sobie wina. W przeciwiestwie do dziewczyny pia jednak powoli, odginajc najmniejszy palec u doni, ktr trzymaa kubek. Rzecz jest i atwa, i trudna zarazem koronkow chusteczk wytara sobie usta. Pozwl dziecko, e ci spytam... Bya ju z mczyzn w ku? Achaja umiechna si. Hekke i Krtki byli mistrzami paacowych romansw, wiele j nauczyli i w tej dziedzinie (mona powiedzie, wywiczyli nawet), ale jeli chodzi o dosowne, prawdziwe ko, z drewna, to nie bya w czym takim z mczyzn. Umiem da dupy, jeli ci o to chodzi. Minn rwnie si umiechna, nachylia si i pogaskaa j po gowie. Bo widzisz. Przez bram nie przejdziesz. Przez mur te nie, bo za drogo i zbyt ryzyk owne. A poniewa innej drogi nie ma, trzeba tak zaradzi, eby ci przepucili. Jak?

To, co dzisiaj si wydarzyo podsuno nam pewn myl. Poselstwo Troy niedugo opuszcza Syrinx, udajc si dalej do Arkach. Nikt nie bdzie przecie sprawdza orszaku posw, tym bardziej, e jest midzy nimi sam ksi... Jaki? Achaja drgna, rozlewajc resztk swojego wina. Sirius Minn spojrzaa na ni zdziwiona. Suchaj, wiem, e oni co do ciebie maj, e co im musiaa zrobi, ukra co, zaciuka kogo albo, co gorsze, zdradzi czy sekrety jakie zabra. Za duo wiesz o wielkich sprawach krlestwa Troy. Boisz si pokaza, bo mylisz, e ci kto rozpozna, e gardem przypacisz. Ale... Bya w niewoli par lat, zmienia si. I my ci jeszcze zmienimy. Nie poznaj. Rodzona matka nie pozna! Achaja zamylia si. Minn czciowo miaa, czciowo nie miaa racji. Nie chciaa wyprowadza jej z bdu. Nie byo potrzeby. Hm... Znaa Siriusa, oczywicie, ale obydwoje byli wtedy dziemi. Ale przecie on zgin na morzu, burza go pochona. Odnalaz si w magiczny sposb? Najwiksi czarownicy usiowali go znale i nic. Przypadek? Ingerencja Bogw? Mniejsza z tym. Czy kto moe j rozpozna? Minn nie wiedziaa, e Achaja jest ksiniczk, e mogo j zna, a przynajmniej widzie i zapamita wiele... wiele osb. Ale czy miaa inne wyjcie? Poza tym udawali si do Arkach, nie z powrotem do Troy. A to by zasadniczy plus. Dobrze szepna. Jak chcecie to zrobi? Zanim ci powiem, zrb co dla mnie Minn potara nos. Nalaa dziewczynie now porcj wina. Golnij. Do dna! To bdzie takie straszne? Jak dla kogo. Pij. Achaja oprnia kubek. Tak jak poprzednio, jednym haustem. Widzisz dziecko. Nieza myl nam wpada do gowy. Pewna! Nie zapi ci, jak si na to zgodzisz... Ostatniego dnia przed opuszczeniem Syrinx, ksi bdzie goci u cesarza, tak nakazuje obyczaj. Wtedy, jego obstawa, ci tak zwani... jak im tam... 352 Kuzyni poddaa jej sowo dziewczyna. No. Oni bd mieli po raz pierwszy wolne. I wpadn si zabawi. Do burdelu, ma si rozumie. Do luksusowego burdelu, najlepszego w miecie. I tam bd... Dupczy mrukna Achaja. To te rozemiaa si Minn. Ale wiesz... to modzi chopcy. Trzymani przez swj obowizek jak na smyczy. Bdzie im mao jednej nocy. Wybior kilka panienek na drog. eby im towarzyszyy do granicy. A potem je wynagrodz sowicie i odprawi godnie do domu. I ty chcesz, ebym ja... Nie przerywaj Minn powstrzymaa j ruchem rki. Suchaj. Wiem, e wybior. Droga daleka, chopcy modzi, wiatowi. Zawsze tak robi. Kade poselstwo, bdc przejazdem, czyni w ten sposb. W otoczeniu onierzy, z oficjalnym orszakiem, ksi czy pose i tak bezpieczny na drodze. A wita zasada osb ochranianych jest taka, eby ci, co ochraniaj, byli zadowoleni ze swojego pana. Kady ksi przez palce patrzy na jadce ocienionym wozem dupy swoich kuzynw. A czasem sam da si skusi, cho bardzo rzadko, bo przecie wrogowie mogliby podstawi... hm... niewiey towar. Mniejsza z tym. Wiem, e jakie panienki wezm. Nie wiem jakie westchna. Nie wiem, jaka jeste w ku, kochanie. I nie mog sprawi, eby bya najlepsz kurw w burdelu. Ale mog sprawi, e pozostae kurwy bd od ciebie gorsze. Jak? Aaaaaaa... My si wszystkie znamy, mwi o burdelmamach, zawsze ktra ma do ktrej sprawy, wic wiadczymy sobie wzajemne usugi. Mog szepn koleance, eby jej dupy nie byy zbyt dysponowane, eby kaprysiy i tak dalej. Mog nawet sprawi, e jak ju wybior kilka, a ciebie wrd nich nie bdzie to... ze dwie si akurat rozchoruj. Bdziesz miaa jeszcze jedn szans wyboru. Ale... powiedzmy sobie szczerze. Sama za ciebie do ka nie wskocz, zadania nie wykonam, bom ju za stara. Rozumiem. Ode mnie zaley. Ale... Zanim powiesz ale, ja skocz, bo to jeszcze nie wszystko. atwo dotara do stolicy bo ci, ktrzy ci cigali znaj prost zasad: Gupich niewolnikw, apie si od razu, mniej gupich w drodze do granicy kraju, a tych naprawd cwanych... apie si w Syrinx. Bo cwany niewolnik myli, e tu si ukryje. I wielu udaje si przey w miecie, nawet do dugo. Ale w kocu api wszystkich. A to spis, a to podatki, a to praca nie wpisana w rejestr... Albo ch opuszczenia miasta. Wpadnie kady. Prdzej czy pniej.

Bo wej tu atwo, ale wyj ju niesposb. Ale dlaczego o tym mwi Mama Minn nachylia si patrzc dziewczynie prosto w oczy. Pastwo ciga z prostytutek podatki. I eby bya jasno, wszystkie s znakowane w prefekturze, eby wyapa od razu te, co daj dupy za fors, a opaca si nie chc. To mog robi tylko te, co s znaczne Jeli wic zdecydujesz si na to, eby zosta kurw... Zostaniesz ni do koca ycia. Bdziesz ju na zawsze miaa kurewski tatua. Achaja przekna lin. 353 Gdzie? spytaa. Na twarzy, kochanie powiedziaa sucho Minn. Na twarzy. Dziewczyna nie moga sobie przypomnie. Ta dziwka, na ktr wpada kilka dni temu, uciekajc przed stranikami na przedmurzu... Ona miaa co na twarzy, ale wtedy mylaa, e to zwyka ozdoba. Stara nalaa wina do obydwu kubkw. Podniosa swj i wypia powoli. Cisza przeduaa si coraz bardziej. Potem stara podniosa may dzwoneczek i zadzwonia kilka razy. Nie patrz tak na mnie, kotku powiedziaa. Ja tego nie mam, bo byam ju za stara, kiedy weszo nowe prawo. Drzwi otworzyy si i stana w nich jedna z dziewczt, ktre pracoway na dole. Minn przywoaa j bliej skinieniem palca i kazaa pokaza twarz do wiata. Dziewczyna uklka tu przy oliwnej lampce. Achaja nachylia si lekko. W poprzek obu policzkw, tu pod oczami, przez nos bieg szeroki na grubo palca pas skadajcy si z wytatuowanych fioletem, stylizowanych lilii cesarstwa. I jeszcze tu Minn strzelia palcami. Klczca dziewczyna zsuna z ramion sw sukni, pokazujc ksztatne piersi. Na lewej wytatuowano nazw prefektury i dat, najwyraniej wprowadzenia do rejestru. No, uciekaj mrukna burdelmama. Dziewczyna bez sowa wcigna sukni, ukonia si starej i opucia pokj. Achaja wcigna z sykiem powietrze. Wic widzisz jak to wyglda. Pewnie... W obcych krainach ludzie mog pokazywa ci palcami, rne baby bd plu na twj widok, ale... to chyba jedyna szansa, eby dosta si do tych obcych krain. Nie? Woya Achai kubek z winem do rki. Pij. Wiesz, jak to jest rozemiaa si nagle. lepy nie zauway, a gupi pomyli, e tak ma by. Achaja odstawia peny kubek. Wzia ze stolika dzbanek i zacza pi, do koca, do dna. Masz racj szepna, ocierajc po chwili usta. Z czym? e na wiecie s wycznie albo lepcy albo gupcy. Dobra. Zrbcie mi to! Minn rozemiaa si. Mylaam, e ciej z tob pjdzie. Mylaam, e gupia. Myliam si znowu zadzwonia energicznie. Mam tu jednego czowieka, ktry dobrze podrabia imperialne tatuae. A i reszt potrafi si zaj. Tym razem w drzwiach zamiast poprzedniej dziewczyny pojawi si lekko podpity mczyzna z cik torb pod pach. Widocznie wszystko byo ju ustalone. Jestem Ley przedstawi si i podszed prosto do Achai. No ju, rozbieraj si. 354 Musiae pi? Minn gestem wskazaa Achai, eby wstaa. Jak co spieprzysz... Wiesz, e nigdy nie pieprz rozemia si, dopiero teraz zauwaajc dwuznaczno. Nie o tym pieprzeniu mwiem, ktre wy obie macie na myli. Cha, cha... Nie bd wulgarny. Nie jeste klientem Minn skinieniem gowy potwierdzia Achai, e ma si rozebra. Dziewczyna zsuna sw sukni tak, e opada na ziemi. Stana przed nimi naga, czujc baczne spojrzenia obydwojga. Ley obchodzi j wokoo. Noooo... adna, zgrabna, z duym biustem, przyjemn twarz. Troch za ylasta, fajne biodra, niesamowite nogi, a to co? Schyli si, dotykajc jej kostek. Od kajdan. .. To si zrobi. Troch, kurde chuda, musisz j podtuczy, na ile si da. Mao czasu mrukna Minn. Ale zrobi, co bd moga. No Ley wyprostowa si. mamy dwa problemy powiedzia. Na jeden poradzimy, na drugi nie.

Mw. Ten znak na dupie. Nic nie poradz, wypalone do minia. Cho nawet adna blizna w ksztacie cesarskiej leliji... klepn Achaj w poladek. Teraz maa, bdziesz miaa lelije i na buzi, i na pupie, cha, cha... Zamknij si, moczymordo warkna Minn. Dobra, dobra. Druga sprawa to wosy. Krtkie na p palca, cinane nierwno czym tpym. Istny kocmouch. Peruka? Gdzieeeeee... Od razu pokapuj. Trzeba bdzie ogoli j na zero. Te luksusowe dziewczyny nieraz tak robi, e niby taki smak... wzruszy ramionami. Dobra, siadaj rozoy narzdzia do tatuau, ktre wyj z torby, usiad obok dziewczyny. Lekko rozcign skr na jej lewej piersi. No? Jak prefektur wpisujemy? Syrinx odpowiedziaa Minn. Dat tak mniej wicej sprzed roku. e niby wiea, ale ju dowiadczona. Ley musia by mistrzem w swoim zawodzie. Napis i data powstay byskawicznie. Musiaem zrobi lekko nierwno usprawiedliwia si, zionc alkoholem. Leciuteko. Bo wiesz, te pataachy z prefektury zawsze si spiesz. A ja musz podrabia ich niedorbki. Szlag! Daj buk, maa. I nie bj nic, na twarzy bdzie rwno. Ty mi lepiej powiedz wtrcia Minn z tym tykiem naprawd nic si nie da? Nic! Tak jak i moje dzieo... Oba zostan do koca ycia. To jak ma si pieprzy, nie pokazujc tyka? Ledwie zauwaalnie wzruszy ramionami skupiony przy robocie na twarzy dziewczyny. 355 No... Wszystkie pozycje typu na zwierzaczka raczej odpadaj. A jak klient bdzie si upiera? Moe przynajmniej zrb wiksz blizn, albo zniekszta. No co ty? na mgnienie oka oderwa wzrok od igy. Mwiem, wypalone do minia, ale adnie zrobione, wida, e nie maswka, musia jaki kowal skd z okolicy jej wypala. Std, z Syrinx, z dobrej dzielnicy. Achaja bya poruszona jego fachowoci. Mia racj, a zawdziczaa to wycznie temu, e odczono j od reszty jecw, by mistrz Anai mg j torturowa. No i co? A nie daoby rady tego zatatuowa? kontynuowaa indagacj Minn. Za co? No, zakry tatuaem? To mwi, e gboko zrobione. Moesz nawet pomalowa jej pup na zielono. Zawsze bdzie wida. Zawsze! No to co ma dziewczyna zrobi? Kocha si po ciemku. Akurat. Po ciemku to robi m z on. Klient przychodzi po to, eby popatrze. No to niech nie wystawia si z tyu. Tylko z przodu albo z gry, albo, sama wiesz, takie tam rne... albo... Mam! Po raz pierwszy na dusz chwil odwrci wzrok od skomplikowanego rysunku, ktry tatuowa. Mam, kurde! No mw! Jak klient zobaczy, co ma na tyku, to niech mu powie, e specjalnie jej to zrobili! Ale wymyli. A innym niewolnikom to niby przypadkiem wypalaj? Nic nie rozumiesz. Niech powie, e jej to specjalnie zrobili, ale w burdelu! e s klienci, ktrzy czasem lubi myle, e z niewolnic to robi. He Minn rozemiaa si na cay gos. Ty kurde. Prawda, co o tobie mwi. e jak wypijesz, to czasem mdre rzeczy gadasz. Prawda. Ley wrci do pracy. Pamitaj, maa co masz mwi mrukn. Prawo zakazuje sypiania z niewolnicami, a pewnie niejeden by chcia. Ale w burdelu?... W burdelu wszystko wolno rozemia si, ale zaraz umilk, eby dokoczy precyzyjny wzr. Minn obserwowaa powstawanie skomplikowanych linii tatuau na twarzy dziewczyny. Od czasu do czasu mruczaa: No niele, niele. Stary pijak ma rk. Ley niezmiennie sarka i kl, syszc okrelenie stary pijak. Wreszcie, po duszym czasie skoczy, ocierajc pot z czoa. Rozejrza si w poszukiwaniu wina, ale dzbanek by pusty. Zauway jednak peny kubek na stole i z wyran radoci wychyli go duszkiem. Zacz wciera jak ma w nogi dziewczyny, tu nad kostkami. Kochanie Minn przyklka przy Achai. Wiesz, nie naucz ci szybko kurewskiego

zawodu. Nie wiem, co potrafisz, ale... W tym wszystkim nie chodzi tylko o da356 wanie tyka. Niemniej sprawa jest do prosta. Wiesz, jak jest z mczyznami z maego puzderka wyja kamienny pilnik i zacza opiowywa jej paznokcie. Kady facet, w gruncie rzeczy jest taki sam. Czy prosty onierz, czy wielki mdrzec. Oni wszyscy sdz, e jak ju poka kobiecie to, co maj do pokazania, to jej oczy zajd mg, oddech przyspieszy i baba nie bdzie zdolna do powiedzenia nawet sowa. A jak ju zrobi to, co maj do zrobienia, to oczekuj uczucia gbokiej wdzicznoci i wielkiego podziwu. Obojtnie onierz, ktry tylko kurwa i chuj potrafi powiedzie, czy mdrzec, ktry napisa wicej ksig ni ty w yciu widziaa. Oni wszyscy tacy sami. Myl, e kada baba powinna by zadziwiona ich mskoci, przepeniona podziwem niby kapan do swoich Bogw. Od ony tego nie dostan. I dlatego my jestemy. Dlatego nam pac, wcale duo. Pamitaj, nie jest a tak wane, co ty z nim bdziesz robi. Wane, czy bdziesz czua podziw, wane, e jak ju ci pokae swoje skarby, eby krzykna Och! i odwrcia wzrok przestraszona jakby smoka w biay dzie zobaczya. A potem to ju miej tylko min: Bogowie! Co to byo?!!! Co to byo?!!! Co on mi zrobi???!!! Oooooooooch! Mamo, dlaczego mi nic nie powiedziaa, mamusiu... I tyle... Minn zacza teraz opiowywa paznokcie jej stp. Bya bardzo sprawna. I, zasadniczo rzecz biorc, tyle... powtrzya. Ley umiechn si zjadliwie. Ot, co ladacznice o mczyznach wiedz... mrukn. Nie suchaj starej maa. Ja wiem... ja wiem lepiej. Nie o to chodzi, eby krzycze z podziwu na widok gol izny. Wy macie da, co nie daj ony, co nie daj przygodne dziewczyny. Wystarczy jak sidziesz z nim i wysuchasz, co on ci ma do powiedzenia. Nie wygadujc przy tym wasnyc h bredni. Suchaj, nie szczebioczc, nie pieprzc, nie pierdolc adnych gupot! Po prostu suchaj, nie usiujc postawi na swoim w ten gupi, babski sposb, czyli bez rozumie nia tego, co syszysz. Kada kobieta jest gupia, gupsza ni najbardziej tpy facet. Nie usiuj dyskutowa, nie wypuszczaj z ust bzdetw, bo usta nie dupa. Potakuj i wysta rczy. Potakuj tak, jakby rozumiaa, co si do ciebie mwi. Ale ty mdry achna si Minn. A skoro ju tak wszystkie rozumy pojad, to sam wskakuj w bety i zaatw za ni spraw osobicie. Niemoliwe powiedzia Ley zupenie powanie. Sam sobie tatuau nijak nie potrafi zrobi. Gupiec. Widzisz rozemia si Ley. A przed chwil mwia, em mdry. Tak to jest. Baba zawsze ci powie, e mdry, jeli jej mwisz to, co chce usysze. Na przykad, e czas ju kupi jej now kieck. Inaczej: gupi! Nie suchaj go, kochanie. Nie suchaj jej, dziewczyno. Skoczyli prawie nad ranem. Na korytarzu, przy schodach wisiao wielkie lustro i Achaja moga si przejrze. Zagryza wargi. Idealnie wygolona gowa, mae kolczyki, waciwie zote kka w uszach i w nosie, tatua od ucha do ucha biegncy pod oczami misterny pas zwijajcych si lilii. Miaa na sobie cieniutk sukienk niby to nawizujc do staroytnych tradycji. Rozcit z boku tak, e przy kadym ruchu materia odsania jej lew nog a do biodra, rozcicie z przodu od gry z kolei sigao od szyi a do ppka. Zamkna oczy. Chod dziecko szepna Minn. Poo ci z jedn z dziewczt bez pukania otworzya jedne z drzwi prowadzcych do bocznych pokoi Nie byoby dobrze, gdyby jaki palant z prefektury, ktremu chce si kontrolowa burdele po nocy widzia, e faworyzuj jedn z pracownic. Kompletnie naga dziewczyna rozbudzona znienacka dugo przecieraa oczy. Minn nie musiaa niczego mwi, to nie byo miejsce, gdzie ktokolwiek zadawa zbyteczne pytania . Zamkna drzwi i zostawia je same bez sowa. Achaja usiada na wolnym ku, ale dziewczyna podesza do niej i uniosa j delikatnie. Nie, nie tu szepna, cigle mrugajc zalepionymi snem oczami. Chod do mnie.

Jednym, wywiczonym ruchem zdja z Achai sukienk, obja i poprowadzia do swojego ka. Pooyy si obok siebie. Dziewczyna przysuna si i obja Achaj. No, nie wierzgaj jak ko szepna. Przytul si. O tak... taaaaaaak gaskaa j po delikatnej skrze gowy. No pacz. Co? Pacz. Przytul si mocno i pacz. Wiem jak jest, jak ci to zrobi wskazaa swj wasny tatua. Kiedy zrozumiesz nagle, e to na cae ycie. Aaaaaa... Najgorsza pierwsza noc. Nie wstyd si, pacz. Achaja chciaa powiedzie, e nie bdzie. e tamta nawet nie ma pojcia, jakie przejcia ma za sob, e to nic jej nie obchodzi, e najwaniejsze to w ogle wyj z tego cao, e... Nie bdzie paka! postanowia i rozbeczaa si jak dziecko, moczc zami rami nieznajomej dziewczyny. 358 R Meredith wdrowa rnymi gocicami. Nie mia pienidzy, nie mg za nic zapaci. Gasi pragnienie w przydronych rdekach, dobrzy ludzie w mijanych osadach karmili go... Nie mg zarabia we wsiach, cho czsto go o to proszono. Nie chcia. Nie, po prostu nie mg. Ilekro wyobrazi sobie, e jako zwyky prszalnik przyjdzie do niego modzieniec owity w zielon powiat... Czu dreszcze. Nie mg. Szed przed siebie, zastanawiajc si dokd zmierza, ale nie mg znale w sobie odpowiedzi. Dni mijay jeden za drugim, takie same, podobne jeden do drugi ego znojem drogi, kurzem, drzewami przy gocicu... By sam. By tak strasznie sam. Pewnego dnia jednak, pod wieczr, kiedy ju zastanawia si, gdzie znale miejsce na spoczynek, zauway poczet stojcy opodal, na ocienionym placyku przy drodze. Zakon ? Ucieka? Waciwie, co mog mu zrobi. Zabi? Jaki konny ruszy w jego kierunku. Gdyby nawet zdecydowa si na ucieczk, nie mia wielkich szans. Czarowniku! Rozpozna sylwetk rycerza i znak na tarczy, tamten zblia si w szybkim tempie. To Zakon. Mia racj. Czarowniku krzykn rycerz ponownie. Chod na spotkanie. A kto prosi? mrukn. Tamten mia wymienity such albo domyli si z ruchu warg. Wstrzyma konia i wskaza drog. Mdrzec Dorion prosi na rozmow. Meredith ruszy za konnym, czujc dreszcze. Nienawidzi ich, nienawidzi... Skd wiedzieli, e tu bdzie szed? Czy czarownik wyspy by a tak potny, eby to przewidzie? Moe... Niewielki placyk ocieniay wysokie drzewa. Dwch jeszcze rycerzy tkwio przy koniach z rkami na rkojeciach mieczy. Dalej sta wz i kilku suby, ci jednak wraz z giermkami na widok przybysza cofnli si kilka krokw. Meredith podszed wprost do stou zastawionego jadem, za ktrym siedzia siwy starzec ubrany w skromn szat Zakonu. 359 Usid prosz Dorion wskaza mu krzeso naprzeciw siebie. Czstuj si. Meredith usiad. Nie zamierza jednak niczego rusza. Jak mnie znalelicie? spyta. Usta Doriona wykrzywiy si lekko. Oczy patrzyy zadziwiajco trzewo. Stary ju jestem... wymamrota ledwie zrozumiale, jakby w zaprzeczeniu do jasnego spojrzenia. Suyem wiernie przez tyle lat. A teraz, u kresu ycia przychodzi mi rozmawia z... demonem. Nie wierz we wszystko, co o mnie mwi Meredith chcia zakpi naladujc Wirusa, ale wypado to bardzo blado. Z demonem powtrzy Dorion cicho. Drogo zapacie za swoj wolno czarowniku. A ty? Siedziae w waszej celi, choby jedn noc? Mdrzec przymkn oczy. Nawet nie wiesz, z czym si zwizae, czarowniku. Co jednak wiem. Bo usyszae od tego... czego? starzec umiechn si lekko. To Wielki

Kamca, czarowniku. Mmmmm... widz, e przynajmniej przedstawi mi si, nie kamic. Dorion skin na sugi. Drobny chopak podbieg natychmiast z cik sakw, z ktrej wyj star, oprawn w grub skr ksig. Pooy j na stole, wprawnie odsuwajc naczynia. Odszed, zanim Dorion otworzy j i zacz przewraca kartki. To Ksiga ycia powiedzia. To ksiga wiedzy o Bogach, o wiecie i jego historii, o planach naszych Stwrcw i o... Zu. O Zdrajcy Sephu i plugawych sugach jego. Meredith, ktry wczeniej postanowi nie tyka niczego, przeama si jednak i nala sobie wina. Sczy je powoli, suchajc usypiajcej mowy tamtego. eby j stworzy, wielu stracio ycie. Najwiksi magowie setki, tysice lat temu, zapadli w trans wymagajcy najsilniejszej magii, jak mona sobie wyobrazi, takiej magii, e z transu nikt si ju nie obudzi. Oddawali ycie, by podyktowa w malignie czasem tylko kilka sw, czasem co wicej o naszych Bogach! Umierali, eby przedrze si cho na moment przez niewyobraalne otchanie czasu. No czytaj, czytaj mrukn Meredith, krztuszc si winem, ktre zapieko go w gardle. Jedyne, co czu, to nienawi do sugi Zakonu. Dorion popatrzy na niego uwanie. Potem przesun palcem po karcie ksigi. Powiedziane jest: jeli w nie przyszed Wielki Kamca strze si. Powiedziane jest: jeli za dnia przyszed Wielki Bazen postaraj si umrze albowiem sowa jego oplot ci i mia si bdziesz, i radowa, i dnia od nocy nie odrnisz ani ycia od mierci Dorion przewrci stron. Powiedziane jest: Po trzykro zapytaj siebie: ni ja? ni ja? ni ja?... 360 Mam wraenie, e nie ni mrukn Meredith, demonstracyjnie szczypic si w policzek. Dorion znowu spojrza na niego, bez wyrazu, dugo, potem opuci wzrok i przewrci kilka kart. ... a Seph hardo patrzy w oczy Bogw. Nie bdzie litoci rzek nie bdzie zmiowania, nie bdzie przebaczenia... Bdzie jeno krew, ogie i pacz... A Bogowie w milczeniu suchali sw jego. Meredith znowu poczu dreszcze. Wy jestecie ludem wybranym. Wy przejdziecie przez pomie, krew i zy... tak mwi mu Bg, ktry przyszed jako zwyky proszalnik do chaty wiele lat temu. A Seph, cho wiadom swego koca, jeno drwi i urga: Stworzyem ich. Stworzyem, ale nie na obraz i podobiestwo... To nieprawda Meredith przerwa Dorionowi. Seph nie stworzy Ziemcw. Mdrzec przerwa, przez chwil jeszcze bezdwicznie poruszajc ustami. Potem podnis wzrok. Nie masz nawet pojcia, z czym rozmawiae. To nie jest czowiek, to nie jest demon, jak ty, to nie jest istota, ktra yje. To jest rzecz. To jest zwyka rzecz, w ktr Seph tchn oszukacze, plugawe ycie, by bya jak uuda, jak mira mamica ludzi, pchajca ku Zu. Wic znowu nie kama. Potwierdzasz jego sowa. Dorion zacytowa tym razem z pamici: Powiedziane jest: jeli dzie soneczny, nie bdziesz kama, e sota, mw, e soce wieci, ale chmurka, ktrej nie ma, za drzewem si skrya. Powiedziane jest: jeli na targu ryb i wino sprzedaj nie mw, e handel wen tam jest. Mw, e sprzedaj ryb i wino, ale ryba nadpsuta, choby wie bya... Wtedy i posuch zyskasz Mdrzec pokiwa gow. To co, z czym si zadajesz, nie jest ywe. Rozumu nie ma, pamitaj. Ma wiedz i spryt straszliwy. Nie tobie si z tym mierzy, czarowniku. W takim razie jest prawda w jego sowach. Dorion wzi z talerza may kawaek sera i woy do ust. O nas kronikarz moe napisa: Dwch przyjaci wieczerzao przy stole. Jaka w tym prawda? Cho przecie wszystko si zgadza, siedzimy, ty yk wina upie, ja kawaek sera przeknem. Tylko, e my nie przyjaciele. O wanie. Tako ci mwi ta rzecz przeklta. Nie e, e sota, kiedy soce wieci. Mwi, e chmurka za drzewem si skrya, cho nigdy chmurki nie byo. Mona wic dowiedzie si czego o planach Bogw od Wcielonego Za. Choby

i cienia prawdy. 361 Dwch przyjaci wieczerzao przy stole tyle si dowiedz nasze wnuki z kronik, jeliby te powstay. Tyle dowiesz si ty, z przekltych ust tej rzeczy zastuka kocist pici w st. Skd o nim wiecie? spyta Meredith. A wiemy, wiemy... Pamitaj, to co nie jest ywe. Moe pojawi si jako dziewka przecudnej urody, jako mdrzec, chopak czy rycerz. Moe by ptakiem czy ryb, wem czy lwem. Ale najchtniej przychodzi we nie. A wtedy strze si! ...albowiem sowa jego oplot ci i mia si bdziesz, i radowa, i dnia od nocy nie odrnisz ani ycia od mierci. powtrzy poprzedni cytat z ksigi. Czy nie tak jest z tob czarowniku? Wygldam na takiego, ktry nic, tylko raduje si od rana do nocy? Wygldasz na takiego, ktry ju nie moe odrni ycia od mierci powiedzia spokojnie Dorion. Meredith wzruszy ramionami. A nie przyszo ci do gowy, e spojrze na zo od wewntrz, to znaczy kaza mu przemwi i wyoy swe racje? Jakie racje? achn si Dorion. Pamitaj, e mwic z nim, rozmawiasz z rzecz! Sprbuj dowiedzie si, jakie racje maj twoje sanday! Chyba sanday nie s ze zakpi Meredith. Czy moe si myl i mam je zzu natychmiast? Dorion westchn ciko. To co to rzecz, powtarzam. Rozmawiajc z tym czym, nie analizujesz za, a jedynie pozbawion motywacji z wol. To co jest tylko z wol, nie wasn wszake. Wol, ktra skonia Sepha do buntu przeciwko Naszym Panom. Za tym czym nie stoi umys czy jaka osoba. To co pokazuje ci tylko urok za bezinteresownego. Za, ktre czynisz tylko po to, by pokaza wasn wolno. Skoro nie jeste w stanie zama Porzdku si, a dowiedziono ci tego naocznie na Wyspie Zakonu, chcesz je obej chykiem, jak najpodlejszy niewolnik, chcc uzyska jeno pozr, mroczn uud wszechpotgi... Na wysp wysa mnie Bg. Czy i on da si omota Zu? Dorion odchyli si w fotelu, przymykajc oczy. Jego palce dotkny wiszcego na szyi amuletu. Po duszej chwili dopiero spojrza na czarownika zamglonymi oczami. Tobie si ju wydaje, e Bogw nie ma albo, e s, ale byli waciwie tylko takimi samymi istotami jak ty czy ja. No moe troch bardziej wadnymi, troch starszymi i mdrzejszymi. To straszna uuda. Bogowie s! Bogowie s prawdziwymi Bogami! To nie ludzie i nie staraj si przypisywa im ludzkich pragnie! Nie odpowiedziae mi na pytanie mrukn Meredith. To Bg posa mnie na zatracenie. 362 Ach, i to tak okrutnie zachwiao twoj wiar. Bg osobicie wysa ci na zatracenie? Tak? On by moe chcia, eby stan na samym szczycie Porzdku, ale nie okazae si godny. Wic won, na mietnik. To zaiste Dobro Wcielone, doprawdy! Dorion rozemia si cicho. No prosz, Bg ci skrzywdzi, a ty od razu przestajesz wierzy w Bogw jako takich. A dotd nie miae takich wtpliwoci. To, e wok rozgrywaj si wojny, gdzie gin tysice niewinnych osb, ci nie obchodzio. To, e w sprawiedliwej, bogobojnej rodzinie nagle zaniemg m, ona pielgnuje go rozdarta, czy powica czas jemu, czy dzieciom, ktre powoli umieraj z godu, to ci nie obchodzi. Masz za nic fakt, e modemu chopcu, ktry przecie nie zrobi nic zego, ciki wz pogruchota nogi i odtd ebrze na jarmarkach, powoli umierajc z blu i stanowic pomiewisko dla gawiedzi... Taki ju porzdek wiata mwie. Dopiero wtedy, jak nieszczcie, dotknie ciebie osobicie, wtedy masz za ze Bogom, a waciwie uznajesz, e ich nie ma, bo przecie nie pozwoliliby na takie okruciestwo. Ha! Innych niech trafi szlag, ale jak mnie drzazga wejdzie w palec, to wezm pa i porozpdzam to cae boskie taatajstwo na cztery wiatry! Nie Bg wepchn modzieca pod ciki wz, podkadajc mu nog. Nie Bg zesa kltw na ma, kac onie wybiera midzy jego mierci, a dziatek. Nie Bg stoi w pierwszym szeregu wojska i nie wywija mieczem! Nie widziaem jeszcze Boga

palcego wie i wyrzynajcego mieszkacw z okrzykiem radoci na ustach!!! Bg jednak, sam poprowadzi mnie na Wysp! Ale mniejsza z tym... Meredith ruchem rki powstrzyma Doriona, ktry chcia mu przerwa. Jeste ju blisko tego, eby przekona mnie, e Bogowie zbyt zajci s dbaniem o wasne interesy, eby zaj si ludmi, a Seph okaza si jedynym, ktry powiedzia to gono. Dorion otworzy swoj ksig na stronie ze specjaln zakadk. Popatrzy na demona, ktry siedzia naprzeciw i powiedzia: Przeczytam ci co. Przeczytam ci fragment, ktrego nawet my nie do koca rozumiemy. Ktrego nie czyta si ani uczniom, ani nawet rycerzom Zakonu. Chc ci pokaza, e jestem szczery dugi czas wodzi po stronie palcem, eby odnale waciwy fragment, potem zacz czyta. Powiedziane jest: wiatem wada za sia. Chcc jej okaza posuszestwo, winnimy by rwnie niszczycielscy jak ona. Aby mwi o cnocie albo wystpku, trzeba dysponowa jak skal wartoci. A jak skal wartoci, jakim porwnaniem w sensie dobra i za dysponuje czowiek? Jeli co uwaam za dobro, czy istotnie jest to dobrem w oczach Boga? Jeli co uwaam za zo, czy jest ono nim w istocie? Jeli Bg niszczy wszelkie wizi midzy ludmi, to czy nie naley Go naladow Meredith zdumia si, waciwie po raz pierwszy podczas tej rozmowy. Patrzy na mdrca, czujc co na ksztat podziwu uwierzy, e tamten jest szczery. Ale... Czy to co zmieniao? 363 I ty to mwisz? spyta po duszej chwili. To przedostatnia wizja mistrza, ktry w swej skromnoci, do koca ycia kaza nazywa si Uczniem. Nie znamy jego prawdziwego imienia. Ucze... To wszystko. Ale przeczytam ci jego ostatni wizj, ostatni, ktr przekaza, zanim umar, usiujc przedrze si przez otchanie czasu... Dorion przewrci kart ksigi. Ksiga mdroci starych mistrzw jest tylko ndznym odbiciem zaginionej ksigi, to skaony apokryf, za kopia i nieudolny falsyfikat prawdy, ktr udostpnili nam Bogowie... No wiesz co? Meredith nala sobie i goln cay kielich wina. To od duszego czasu katujesz mnie cytatami z apokryfu? A ci Bogowie, to co? Nie mogliby zstpi w swojej wiatoci i udostpni nam orygina? Gdyby Bogowie mieli od razu wszechmoc... powiedzia cicho Dorion. uniemoliwioby to jakiekolwiek dziaanie. Absolutna wszechwiedza przeczyaby wolnej woli czowieka, wszechmoc przeczyaby dzianiu si naszej historii. Gdyby Bogowie byli naprawd wszechmocni... HISTORIA nie byaby si zacza! Meredith zacz si mia. Wino, cakiem nieze zreszt, rozgrzao go i ttnio teraz w yach, rozjaniajc myli. Suchaj... raz dowodzisz, e Bogowie nie s tylko troch lepszymi od nas istotami, a teraz mwisz, e s. Czy to... Bogowie s prawdziwymi Bogami! przerwa mu Dorion. Ale to, co my o Nich wiemy... to zupenie inna rzecz. Co my moemy zrozumie z Ich planw... Ooooo, to zupenie co innego. Pokazuj ci kilka moliwych spojrze tylko po to, eby przekona ci, e mwi szczerze. Dokonaem tego! Poniewa chc, eby uwierzy w to, co teraz przeczytam. To znowu wizja Ucznia, duo wczeniejsza. Powiedziane jest... zacz Meredith, kpic ze stylu ksigi. A tak. Tylko, e bardziej zagadkowe: Powiedziane jest: czowiek te jest ciaem Dorion umiechn si lekko. C znaczy to tajemnicze te? Prcz czowieka ciaem jest jeszcze kto inny? Ziemcy? Cisi bracia? Wszystkich ich oglnie mona jako tam nazwa ludmi. Najmniej Ziemcw... ale tu nie o potwory chodzi Dorion umiechn si lekko. Zastanw si nad tym, co powiedziaem. Zastanw si nad jeszcze jedn kwesti. Ucze umiera, wezwano najlepszych medykw, wezwano najlepszych czarnoksinikw. Nie udao si niczego zrobi. Ale... Mistrz, czarownik wyspy wezwa ducha, w wiele dni po mierci. To zawsze kryje w sobie wiele niebezpieczestw, ale niezmiernie wane wydawao si wtedy ludziom wydobycie od niego jeszcze jednej, choby malutkiej czstki prawdy. Mistrzow i udao si. Duch Ucznia nie chcia jednak niczego powiedzie. Tracc kontakt, Mistrz spyta wic tylko: Przyjacielu, czy jeste szczliwy?. Nie. A co ci przeszkadza? zaniepokoi si Mistrz. Wasz Bg!... brzmiaa odpowied. Zapada mczca cisza. Meredith nie zamierza atakowa tamtego za to, e mwi

samymi zagadkami. Chcia skoni go do mylenia? Owszem. Skoni. Chcia go zdenerwowa? Owszem. Zdenerwowa. Czy Zakon zawsze osiga to, czego pragn? Dlaczego mwi o jednym tylko Bogu? I to waszym? Taaaaaak odezwa si Dorion po duszym czasie. Zakon zawsze osiga to, czego chce powiedzia cicho, obserwujc nage drgnicie Mereditha. Potga Zakonu zostaa ci okazana. Wtedy na Wyspie i dzisiaj, tu, w tym miejscu. Czarownik Mistrz przewidzia, gdzie ciebie spotkam, a to... drc rk strzsn jaki pyek z nosa nie wydawao si moliwe, nawet tej ohydnej rzeczy, z ktr tak chtnie prowadzisz rozmowy. Jeli wydaje ci si, e posiade prawdziw niemiertelno, to jeste w bdzie. Moemy ustanowi prawo, eby aden czarownik, aden medyk ani cyrulik nie mia powoa ci do ycia, jeli w pobliu pojawi si twoje ciao. Wiesz, dobrze, e w naszej mocy jest to uczyni. Pewnie nie zapobiegniemy wszystkim twoim yciom, ale jeli pojawisz si w jakiej odcitej od wiata guszy, albo dopiero za tysic lat... Nie bd sz grony. Zapamitaj, ani ta ohydna rzecz, ani ty nie zagrozicie potdze Zakonu! Zastanw si nad tym, co powiedziaem. Meredith poczu, jak zalewa go nowa fala wciekoci. Zastanawia si, czy uy jakiego czaru, ale szybko porzuci t myl. Na szyi starca wisia ogromny amulet opatrzony godem samego Mistrza. Czy mg przeciw niemu wystpi? Amulet, sdzc po rozmiarach, by istnym labiryntem kanalikw, przej rytych w metalu, zapadek, dwigni i innych ruchomych czci opatrzony odpowiednim zaklciem mg pewnie pochwyci czar, a moe nawet zwrci go przeciwko napastnikowi. Potga Zakonu. I on, jak jaki pacan musia tu siedzie, wysucha, co maj mu do powiedzenia i grzecznie odej. O nie... Nie tym razem! Potga Zakonu nie uchroni ci starcze sykn. Chcesz rzuci jaki czar? umiechn si Dorion blado. Prosz, rzucaj! lekcewaco machn rk. Czar? A skd Meredith wsta, zmuszajc do powstania rwnie jego. Chc ci tylko powiedzie, e mnie przekonae, uznaj twoje racje obszed st, zbliajc si do starca. I staroytnym obyczajem pragn ugi si przed tob zrobi jeszcze krok i pocaowa zdziwionego tak oszaamiajcym zwycistwem starca. Potem pochyli si, skadajc ukon i wyprostowa rce. Ju nie yjesz szepn. Jednak czar westchn Dorion rozczarowany. Czy te moe sprbujesz piciami? zerkn, czy rycerze s wystarczajco blisko. Nie mg wiedzie przecie, e przy pocaunku opada go chmara okropiestw tak maych, e nikt nie by w stanie dostrzec ich goym okiem. Ani tak, ani tak Meredith ukoni si grzecznie. Ju nie, yjesz bo... to ja sam jestem mierci! Odwrci si i odszed bez poegnania. 365 R Wntrze najbardziej luksusowego burdelu w Syrinx przypominao, wystrojem, przepychem i wielkoci, cesarskie anie. Nie znaczyo to bynajmniej, e ilo pracujcych tu ludzi, dorwnuje cho troch iloci osb zatrudnionych w termach. Niemniej przestronne wntrze pozwalao si pomieci dziesitkom dziwek i Achaja stracia nadziej, e obstawa ksicia Siriusa wybierze wanie j... Nawet nie na podr do granicy, choby po to, eby sprbowa. Mylia si. Szefowa bajzlu, po krtkiej rozmowie z Mam Minn, bya przygotowana na kad ewentualno. Kiedy tylko kuzyni ksicia wkroczyli do kapicego od zota przedsionka dormitorium, zaja si nimi, nie dopuszczajc do jakiegokolwiek sprzeciwu. A miaa w tym dowiadczenie. Chopcy, podchmieleni ju w jakiej knajpie, nie mieli wikszego wyboru. Szefowa wybieraa im dziewczyny w taki sposb, e kada z nich wydawaa si naturalnym wyborem (zadowolonego z wasnej decyzji) klienta. Dla Achai wybraa najmodszego, smagego chopca o lekko skonych oczach, z wielkim zakrzywionym mieczem i wojskowym noem za pasem. Widzicie panie, ja wiem, co komu trzeba trajkotaa wiem, e jestecie panie wymagajcym mczyzn. Ale... zrobia min w stylu my dla klienta wszystko... choby w ogie skoczym To nie jest prosty wybr. Mam Lidyjki, ach, gibkie ponad wszelk ludzk moliwo, mam Dahmeryjki... o taaaaak... one pokazuj mczynie, co

to prawdziwa walka, cho w onicy prowadzona (chopak wyranie si przestraszy). I mam nasze, z Syrinx, miejscowa specjalno. Radz sprbowa, ale... wiem, e chcecie panie, czym szczeglnym si kontentowa. Od razu po was wida, wybaczcie panie, urodzony jebaka burdelmama skrya swe oczy za przyklejonymi rzsami, udajc e nie widzi, jak chopak pokrania, syszc to ostatnie okrelenie. Przy was, a raczej, wybaczcie... pod wami, to dziewki piszcz! O taaaaak... Mam ja rozeznanie. Mam dowiadczenie. Mnie nawet jednego spojrzenia nie trzeba! 366 Istniaa obawa, e chopca na dwik tych sw apopleksje chwyc, tak poczerwienia z dumy i radoci. Co chwil zerka ku towarzyszom, czy aby dobrze syszeli pochway pynce pod jego adresem z tak dowiadczonych... hm... ust. Mam ja tu jedn dziewk, ktra panu dogodzi... Oj, dobra jest ona dla tak wybrednego kawalera! A wiem, e janie pan te dowiadczony, z niejednego ju... che, che... pieca... che, che... chleb jada. Wiem, e wygodzie janie panu trudno. Ale mam co specjalnego! Tylko dla tych, ktrzy doceni. Ona warta swej wagi w zocie podprowadz ia napuszonego ju jak paw chopca wprost do Achai. Nigdycie jeszcze nie prbowali wypieku z takiego pieca. To niewolnica! To z niewolnic prawo zabrania achn si chopak. Niewolnica ona nieprawdziwa, panie. Ale znak na tyku ma prawdziwy. elazem wypalony! O kurde! Naprawd? Czy te usta mog kama? szefowa bajzla bya modsza ni Mama Minn. Potrafia robi wraenie na swoich klientach. Rozchylia palcem wasne wargi i lekko, leciutko pocaowaa chopca w czoo. Sami sprawdcie, panie. Bior! chopak spojrza na Achaj, oblizujc wargi. Zerkn na kolegw, czy aby na pewno widz cae zajcie. Pjdziemy? Achaja zrobia min gwaconej dziewicy i oblaa si rumiecem (to proste wystarczy odpowiednio wczeniej wstrzyma oddech, a potem z ca wyrazistoci wyobrazi sobie, e si sika na st w obecnoci samego cesarza nauczono j tego). Wstaa powoli i ociale patrzc sobie samej pod nogi. Chopak otoczy j ramieniem, ale nie podniosa wzroku. Przeciwnie, zrobia min w rodzaju o mamo, czy widzisz moje ponienie?. To cud, e chopak nie eksplodowa. Zaprowadzi j na gr. Oczywicie nie wiedzia, ktry to jej pokj, musiaa wskaza, ale cigle robia to, jakby domylnie mwia tu mieszkam, ale, oczywicie, tylko porozmawiamy.... Naprawd masz na du... znaczy na... pupie ten znak? spyta. Tak, panie opucia jeszcze bardziej i tak ju nisko trzyman gow. Aaaaa... pokaesz? Wstydz si, panie nie podnosia oczu. Wiedziaa, e go ma. e jest jej, zanim jeszcze doszo do czegokolwiek. No poka. Prosz... nie... prosz... beznamitnie graa tak, jak j nauczono. Odetchn gboko. Poka! Suchaj, dam ci dwie zote monety. Gupek. Pokazaaby mu za darmo, ale on nie potrafi si targowa. Panie... prosz... nie zaleao jej na podbiciu ceny. Robia to, czego j nauczya Mama Minn. 367 Zadrzyj kieck! krzykn. Trzy zote!!! Oddychajc gboko, odwrcia si do niego tyem. Panie! Prosz! Cztery zote! Cztery zote monety! Pochylia si, zamykajc oczy. Udajc wstyd i ponienie, wypia si. Przez chwil niby walczya z wasnym sumieniem. Potem zadara kieck i pokazaa mu tyek. O kurwa!!! przykucn z tyu, dotykajc blizny palcem. Szlag! Bolao? Bolao jak ci to robili? Tak, panie wyjkaa. Bardzo! odczekaa chwil i dodaa zgodnie z rad Mamy Minn. Zsikaam si z blu. O esz ty!... Jednym ruchem zerwa z siebie lekki ka an. Drug rk pozbawi si szamerowanej

zotem tuniki. Achaja zerkna do tyu. Och! krzykna zgodnie z instrukcj. Au! Au! Aa! Oooooooch! Wzi j od tyu. A w tym bya dobra. Dusz chwil potem leeli obok siebie w skotunionej pocieli. Achaja delikatnie gaskaa jego rce, caowaa jego policzki... Panie... Nie wiem, czy zdoam poda, po tym cocie mi zrobili, ale czy... napijecie si wina? Nie chrza. Wida po fakcie, chopak odzyska jednak cho cz rozsdku. Udajc, e nie syszy, Achaja napenia dwa krysztaowe kielichy. Panie oblizaa wargi, tak, eby widzia. Naprawd ochraniasz samego ksicia? No. Ojej! I co? Zabilicie, panie, kogo? No! Par razy! O, jejku! Bogowie! Na mier? A potrafisz zabi nie na mier? O mamo! Mamusiu! Jak to zrobilicie, panie? Bogowie, na mier? Zacz opowiada. Bzdury takie, e a uszy widy. Wida nikogo nie zabi naprawd. Ale Achaja suchaa z przejciem, a chopak z min, co najmniej szermierza natchnionego, opowiada o swoich przewagach i wielu, najwyraniej wymylonych, sytuacjach, kiedy to ratowa ycie nie tylko ksicia, ale samego Krla Troy. Ach... Gdyby ony miay cho troch wiedzy kurew, by moe wiat byby inny. By moe nie byoby wojen, ni plag, ni najazdw. Ale ony byy tylko onami. Ich mowie musieli wyywa si w wojnach i najazdach, bo nie mieli niczego innego do wyboru. Musieli knu, walczy, niszczy innych. Nie byo kurwy, ktra mogaby ich wysucha i podziwia. 368 Nie byo ladacznicy, ktra mogaby ustami (bez wypowiadania sw) zatrzyma ich niewczesne zapdy. Powiecie pewnie, e kobiety nie chc wojen, ze wzgldu na los ich mw i synw. Bzdury. Ich nie obchodz ani mowie, ani synowie. Nie o to chodzi w tym interesie, panowie. Gdzie daleko od rozgrywajcych si tu wydarze, w zupenie innym miejscu, innym czasie kobiety zyskay prawo gosu. I w ich wiecie rozpocza si okrutna wojna wiatowa. Nazwana pierwsz... Poniewa troch pniej wybucha druga. Jeszcze bardziej okrutna. A potem... Potem atwo si ju domyli. A przecie u podstaw tego wszystkiego leay jedynie gosy kobiet, ktre wszak dbay o losy swych mw i synw. Rzezie w imi ycia, do ktrego stwarzania pono powoane s kobiety? Panowie, no co wy? Przecie nikt nie powiedzia, e one maj to robi rozumem. Naprawd nikt tego nie powiedzia. Achaja suchaa uwanie. Zgodnie z rad Leya nie odzywaa si poza rzucanymi od czasu do czasu: Och! albo Bogowie! albo, najczciej: O mamo, i co? I co dalej???... Chopak mia niespoyty talent narracji. O mao nie usna mu na ramieniu. Rozbudzi j jednak szerokim opisem fachowych ciosw, ktre zadawa swoim ofiarom. Cho uczy j Hekke, prawdziwy szermierz natchniony, nie znaa nazw wikszoci z nich. Uwaaa te, e przytaczajca wikszo jest niemoliwa do zadania komukolwiek. Owszem, teoretycznie mona zrobi a dwa piruety i salto, by zada prosty cios, ale waciwie po co? Nie moga wyobrazi sobie takiej sytuacji, ktra zmusiaby j do a tak przesadnej akcji. To walka, a nie balet cesarski w Syrinx mwi Hekke i teraz dopiero, tak naprawd, bya skonna przyzna mu racj. Kiedy zeszli na d, reszta chopcw czekaa tam od dawna. Zgodnie z zaleceniami szefowej lupanaru inne dziewczyny nie powiciy a tyle czasu swoim klientom. No co panowie? Wszyscy na posterunku? rzuci najwyszy z nich. Ktre bierzemy w drog, co? T! T, psiama! chopak Achai wskaza palcem jej tyek. Zobaczcie co, rebiata! Chwyci dziewczyn za kark, wygi i odwrci tyem do reszty. Potem zadar jej sukienk, ukazujc wszystkim wypalony na poladku znak. To niewolnica! Widzielicie co takiego? O esz ty... To prawdziwe, aby? Pomacaj! Kilka rk wycigno si w stron tyka Achai. O, kurde! Wypalone! Normalnie wypalone, chopaki patrzcie! No!

Aleeeee... W yciu nie widziaem. Bolao? Co mylisz, kurwa? Przypal ci zaraz lampk! Zobaczysz, czy boli. No! Zsikaa si z blu, normalnie, no... Wiem, jak byo. 369 Dobra... jedn mamy, wybierzcie nastpne. Achaja, cho trzymana za kark i odwrcona, z goym tykiem, poczua si jakby sam cesarz wyrni j szlachectwem za odwag w walce. Wygraa! Odetchna z ulg. Ktem oka zauwaya, e rwnie burdelmama wzdycha, wachlujc si chust. Warunki umowy z Mam Minn, a raczej z jej mocodawc, zostay spenione. Wyruszyli nastpnego dnia. Wielki orszak syna Wielkiego Ksicia. Stu onierzy, kuzynowie i suba, nie liczc oczywicie dostojnych osb, czyli samego ksicia Siriusa, jego zausznika Zaana i posa Troy. aden ze stranikw przy gwnej, cesarskiej bramie nie mia nawet podnie oczu, by spojrze na Achaj, ktra podrowaa na ocienionym wozie przeznaczonym dla dziewczyn ochrony... Wszyscy agenci, stranicy, cesarskie suby i prefektura pozostay gdzie z tyu, w tym bogatym, penym przepychu i ndzy miecie nie podejrzewajc nawet, e ich ofiara wymyka si z rk nie ukradkiem, nie chykiem, noc... ale w peni dnia z fanfarami, wrd spdzonych przemoc, ale wiwatujcych tumw, tu za centralnym punktem orszaku. Achaja jechaa dosownie dwanacie krokw za ksiciem, na ktrego zwrcone byy oczy wszystkich. Kady, kto chcia, mg j zobaczy i rozpozna. Nie rozpozna jej nikt mimo, i trudno byo przypuszcza, e agenci prefektury i stranicy spali tego dnia lub zaniedbywali swoich obowizkw. Jazda przez zachodnie prowincje Luan bya mniej przyjemna. Gwnie z powodu tempa. Oficjalny orszak wlk si niemiosiernie i drog, ktr jedziec na zwykym koniu mg przeby w cztery, pi dni, przemierza w czasie dwukrotnie duszym. Upa za dnia, mimo pciennego dachu na wozie, doskwiera niemiosiernie. Natomiast wieczoram i... Chopcy z ochrony ksicia dawali dowody swojego zapau. Gdyby cho cz si, ktre powicali dziewczynom mogli okaza w walce, ksi Sirius mgby z nimi wej midzy setki, dosownie setki, rozbjnikw zaknionych jego krwi i ju po chwili, liczy tylko trupy wrogw. Zaana spotkaa pitego dnia. Kiedy wjechali na yzne tereny prowincji nazwanej od gwnego miasta Negger Bank. Sprawi na niej dziwne wraenie. Wysoki, chudy, mimo upau chodzcy w zapitym po szyj czarnym paszczu... Skrupulatny, dociekliwy, zezujcy na wszystko, co dziao si wok. Nie znaa go. Nie moga go zna. A jednak ju przy pierwszym spotkaniu podszed do niej i spyta: Suchaj dupo... Nie masz jakiego noa przyklejonego do ciaa? Trucizny? Kiedy udaa zdumienie (cho, po prawdzie, nie musiaa wiele udawa), obmaca j brutalnie i powiedzia: No! I uwaaj suko! splun na ziemi. Nie wiem, kim jeste umiechn si zimno. Ale wiem, co zaszo w burdelu w Syrinx. Wiem dobrze, ladacznico! Przeszed j dreszcz. Zaan sprawia wraenie, e naprawd dobrze wie, o czym mwi. 370 Nie prbuj si zbliy do ksicia warkn. Tu ju s tacy, co na ciebie uwaaj. Oniemiaa. On naprawd co wiedzia. Nie wszystko, owszem. Ale, nie moga wyobrazi sobie, skd czerpa sw wiedz. Jej antypatia do Zaana powikszya si, kiedy podczas ktrego z kolei postoju, kiedy wydawao si, e drog zmierza ku nim jaki oddzia (okazao si potem, e to bogaty kupiec ze sub) szepn do kogo, kto udawa zwykego sug: Uwaaj na kurwy! Jakby co przecign palcem po gardle wiesz, co robi... Syszaa to na wasne uszy. Od czasu, kiedy Krtki zaaplikowa jej do nosa antidotum na smrd, nie czua adnych zapachw, ale... Ale such j nie myli. Nie moga rozgry tego czowieka. Mwi jak chop i nie jak chop zarazem. Czasem sili si, eby udawa sug Zakonu, czasem udawa wiatowca lub, wedle uznania, preceptora modego ksicia. By dziwny. Przez cay dzie kaszla, ledwie chodzi, powczc noga za nog. W nocy nie spa, chodzc od namiotu do namiotu. W kocu kad si. Wstawa po jakich trzech modlitwach, charczc i kaszlc jeszcze mocniej. Potem z reguy siada przy jednym z wozw, owija si pledem, drugi podkada pod gow i zasypia w pozycji siedzcej,

oparty o wysok burt. Achaja nie moga podej bliej. Nie do, e zawsze wok krcili si wartownicy, to jeszcze jej ogolona gowa odbijaa wiato gwiazd, zdradzajc kady jej ruch. Nadawaa si na nieustraszonego zwiadowc w tym samym stopniu, co mu na ogiera rozpodowca. Zaan spdza jej jednak sen z oczu. Rozmawiaa z nim jeszcze raz podczas drogi. Chopcy Siriusa popili si wanie, bya pna noc. Cesarski immunitet dla posa i stu onierzy wydawa si wystarczajc ochron osoby ksicia. Siedziaa tu przy swym wozie (reszta dziewczyn od dawna ju spaa), kiedy podszed Zaan. No i co, dupo? usiad obok. Mylisz, jakby tu ksicia zaatwi? Ciko, co? Ale, panie... podskoczya. Sied, sied mrukn. Powiedz mi jedn rzecz, maa. Na jak zaraz burdelmama podstawia ludziom ksicia dziewk, ktra nie potrafi zabi Siriusa. Wicej, nie czyni w tym kierunku adnych stara. Panie, ja nigdy... zachysna si oddechem. Ja przecie su wiernie! Taaaa... przytakn ruchem gowy. Dupy dajesz pono niele. Ale nie o to pytam. Nie wyglda na czowieka, ktrego uda si zby byle czym. Powiedzie mu? Wszystko? Nie. Ale ile? Zaan nie czeka na odpowied. Suchaem dzisiaj, jak rozmawiasz z tym twoim chopcem mrukn. Czy moesz mi wyjani jedn rzecz? Jakim cudem dziewczyna, ktra rozumie znaczenie sowa konformista znalaza si w... burdelu? spojrza na ni z ukosa. Chyba, e wszystkie kurwy w Luan ukoczyy jakie akademie, a tylko ja o tym nie wiem, co? 371 Konformista to... zacza, ale nie da jej skoczy. Suchaj, nie udawaj gupszej ni jeste, dobrze? Tego nie cierpi ziewn lekko. Syszaem ca wasz rozmow. Skd na przykad znasz znaczenie sowa imponderabilia? W burdelu nauczyli? Nie zawsze byam kurw. Co ty nie powiesz spojrza jej prosto w oczy. A ja mylaem, e ju jako niemowlakowi zrobili ci tatua ziewn jeszcze raz, szeroko. Mia wyrane kopoty ze snem. le si bronisz dziecko. Mogaby powiedzie, e specjalnie wychowuj w Syrinx ladacznice dla wyrafinowanych i wyksztaconych klientw. eby taki przynajmniej pogada, jak mu ju nie stanie wykona wulgarny gest. Powiem ci jedno. To, e nie masz adnej przekonujcej odpowiedzi na moje pytania, moe wiadczy, e nie podesano ci, eby nam szkodzia. Moe... Tylko dlatego jeszcze yjesz, dziewczyno. Tylko dlatego. Spiskowcy przygotowaliby ci lepiej. Ale taki stan nie bdzie trwa wiecznie. Dowiem si, wszystkiego si dowiem o tobie. Wsta i odszed bez adnego poegnania. Achaja siedziaa jeszcze dugo w tym samym miejscu, czujc jak oblewaj j zimne poty. Zrozumiaa, e setka onierzy i kuzynowie, ktrzy ochraniali ksicia byli niczym wobec Zaana. On nie by chopem, nie by sug Zakonu, nie by wiatowcem, nie by preceptorem ksicia. By jego ostateczn tarcz. Tarcz i broni, duo bardziej skuteczn ni tysic sztyletw ukrytych w rkawie. To by czowiek, ktrego naleao si ba w duo wikszym stopniu ni najbardziej miertelnej zarazy. Duo bardziej ni Hekkego z obnaonym, wzniesionym ju do ciosu mieczem. Samego ksicia Siriusa widziaa z bliska moe cztery razy. Zawsze spuszczaa wzrok. Chyba niepotrzebnie. Nie rozpozna jej, ona te go nie poznawaa. Ostatnio widzieli si, bdc dziemi jeszcze. Nie byo szans na przypomnienie sobie zmienionej wiekiem twarzy. A w jej przypadku nie mogo by nawet cienia szansy. Ksi wszak nie mg przypuszcza, e jedna z kurew jego ochroniarzy, to ksiniczka Achaja we wasnej osobie. Niemniej... Spojrza tsknie w jej stron. I to bynajmniej nieraz. Ksi by fajny. Nie wynosi si, nie trzyma gowy za wysoko. Zawsze zagada z tym, czy z tamtym, pomia si, strzeli klapsa w tyek chyba kadej napotkanej dziewczynie. Lubi wypi, a jeli w pobliu nie byo Zaana cho przez chwil, to nawet upi si byskawicznie. Lubi swoich kuzynw, a oni za nim przepadali. Nie lubi jedzi konno, nie lubi wyrafinowanego jedzenia jakie mu serwowano, nie cierpia sytuacji, ktra nie pozwalaa mu na skorzystanie z dziewczyn swojej ochrony. Oczywicie mia swoje naonice. Dwie. Wyranie znudzi si nimi na wiele dni przedtem, zanim jeszcze jego orszak osign Syrinx. O dziwo... Lubi te Zaana. Tego Achaja nie moga rozgry. Owszem, na pewno zna jego warto, ale patrzc z boku odnosio si wraenie, e Zaan przeszkadza

mu wyranie praktycznie we wszystkich przyjemnociach, na ktre ksi mia ocho372 t. A jednak... Obydwaj wyranie si lubili, rozumieli wp sowa, co czyo ich z ca pewnoci i nie by to bynajmniej zwyky stosunek janie pana do swojego najlepszego ochroniarza. Zreszt, Zaana, jak pokazay pniejsze wypadki, te mona byo podej. To zdarzyo si gdy byli moe dzie, moe dwa dni drogi od granic Arkach. Wok rozcigaa si strefa graniczna, zaczynay si gry, gdzie zniky winnice na poboczach, uprawne pola. Nie byo wsi ni osad, nie napotykali ju karczm ani zajazdw. Dzika, pusta okolica... Jeden z wozw ze spy zama o, przymusowy postj wszystkich bez wyjtku wprawi w zy humor. onierze klli, sudzy biegali jak z pieprzem w tyku, dziewczyny warczay na siebie, majc do bezwietrznego upau, do niekoczcej si drogi i do niewygd. Jeden z kuzynw, ten z lekko skonymi oczami chwyci Achaj za rk i pocign za sob. Panie prbowaa si opiera, by wszak rodek dnia. Nie znajdziemy teraz ustronnego miejsca dla siebie. Znajdziemy warkn. Przecie nie moemy odej na bok. Rusz bez nas. Ciiiiiii sykn. Zacign j za wz nalecy do samego ksicia, w ktrym sypia on w razie koniecznoci rozbicia przygodnego obozu. Wa. Bogowie! Nie nam tu wchodzi. Ciiiii... Ksi naprawy doglda. Nie wejdzie tu. Przemoc wcign j na gr. Umiechn si szeroko, obuzersko mruc oczy. Co? Strach? Strach, panie. Rzuci j na pokryte zotogowiem posanie samego ksicia. No chod! pocaowa j w usta. Chod. Nie wiedziaa, wyrywa si czy podda. Jak ich tu znajd, Bogowie jedni wiedz, jakie podejrzenia zalgn si w czyich gowach. Roztargniona oddawaa pocaunki. Nie strzsna te doni suncej w gr po wewntrznej stronie jej uda. No, a teraz... chopak urwa nagle. Mia lepszy such ni ona. Achaja dopiero po duszej chwili usyszaa ttent kopyt na drodze. Bywaj! rozleg si donony gos. Co, szlag?! oboje rozpoznali gos Zaana. Tu za burt wozu. Chopak pooy dziewczynie do na ustach mimo, e wcale nie zamierzaa krzycze. Pocia si ze strachu. No, psiama, poczet jaki to by gos ksicia. Tu obok. Chopak trzyma jedn do pomidzy jej nogami. Druga dawia usta dziewczyny. Trzeciej rki nie mia. Achaja nacigna na nich wzorzysty pled, usiujc zakry wszystko, cznie z gowami. Ale jak wejd do wozu... Bywaj! ttent ucich nagle. Panowie! Szlachetny rycerz Vieese wieczerza p stajania std. Zaprasza on do uczynienia zaszczytu, by ksi Sirius wasn osob towarzyszy mu raczy. 373 esz, kurwa! Poczet cay w cichym szepcie tu przy burcie wozu, zarwno chopak, jak i dziewczyna rozpoznali gos ksicia. Sra ich, co? Cicho to by Zaan. Jego gos by ledwie syszalny. Jecha trzeba. Ci tutaj to modzi rycerze. Mistrz, jak syszae wieczerza o p stajania. Ach pies! Wieczerza? W rodku dnia? Ciiiiii. To, szlag jasny, Zakon. Nikt inny nie miaby samego ksicia zaprasza. Widz. Mwiem, psiama, e trutki do zupy dosypi, to si miae. Teraz masz. Jecha trzeba. Zakon jebany. Mylisz, e si rzuc znienacka? Lecy na Achai chopak dra ze strachu. To nie byy sowa przeznaczone ani dla niego, ani dla nikogo innego. Pled trzs si zapewne jak osika, bo dziewczyna rwnie bya przeraona tym, co syszaa. Czekaj to by Zaan. Powiemy, e ksi niedysponowany. Pojad ja. To ubij jak psa! Co sam bez ciebie zrobi? Czekaj, szlag. Wezm wojsko. Na stu ludzi si nie rzuc. Ty zostaniesz z kuzynami i reszt taatajstwa. Na to nie s przygotowani. Zmylimy ich. Zmylimy ich, kurwa! Przecie w biay dzie nie wystpi jawnie. No, esz ty... Zrb tak. W kocu jestem t... no... za znaczn osob! Zbyt znaczn.

No, psiama, nawet teraz musisz mnie poprawia?! Ciiiiii... Dobra. Dobra, czekaj, ja z nimi pogadam. Chopak by tak blady jak kto, kto przeszed wanie cik chorob. Zrozumia jedno. Maj teraz jedn jedyn szans, eby wymkn si z puapki. Musia wida dobrze zna Zaana, skoro wiedzia, co go czeka, jeli si wyda, e podsuchali sowa, ktre nie dla ich uszu byy przeznaczone. Zdj rk z ust dziewczyny, drug powoli wyj spod jej sukienki. Gestem, nakazujc milczenie, podpez do przodu i zerkn przez kotar. Co? przysuna si do niego. Wok peno ludzi dosownie tchn w jej ucho. Ju po nas. Czekaj szepna, dotykajc wargami jego maowiny. Kady ksicy wz podrny ma na dole klap. eby w razie czego, ksi mg si wydosta doem. Kim ty, szlag, jeste? wyszarpn swj wojskowy n i przyoy jej do szyi. Skd wiesz o sprawach, o ktrych nawet ja nie mam pojcia? Czyj ty agent, suko? No pchnij! warkna cicho. A jak ci ju wbij na pal, za to co syszae, jak ju wysrasz wasne flaki... Wtedy nie pacz, pacanie! Zawaha si. Moe i umia dobrze robi mieczem, ale nie by dobry w swoim fachu. Ochroniarz z niego jak z koziej dupy trba. Achaja popeza po dnie wozu. Namacaa ukryty w desce zamek klapy i uniosa go ostronie. Nic nie zmienio si od czasu, jak bya ksiniczk Troy. Naoliwione pieczoowicie zawiasy nawet nie skrzypny. 374 Tdy, durniu szepna i sama najpierw wysuna si doem. Wok widziaa nogi tych, ktry gromadzili si na wie o napotkaniu pocztu. Z lewej jednak, tu przy krzakach, na boku drogi, nie byo nikogo. Wonica musia postawi wz na samym skraju drogi, tak go nauczono. Ksi zawsze musia mie moliwo ucieczki pamitaa dobrze. Chopak doczy do niej cigle z noem w rku rozdygotany jak drzewo na wietrze. Tdy chwycia go za rk i pocigna w krzaki. Szybciej, dupku. Schyleni usiowali i tak, eby nie roztrca lici. Na szczcie nikt nie patrzy w t stron. Uwag wszystkich przykuway pertraktacje Zaana z reprezentantem pocztu. Kim ty jeste? skone oczy zwyy si jeszcze bardziej. Kiedy tylko oddalili si na bezpieczn odlego, wojskowy n znalaz si znowu na wysokoci jej szyi. Cesarzem, kurwa, Luan! sykna. Wielkim, psiama, Czarownikiem Zakonu, idioto! Mogam zabi ksicia dziesi razy, gdybym bya wynajta i gdyby nie... Zaan dokoczya szczerze zdziwiona, e te sowa wyrway si z jej ust. Ja te chc std spieprzy, tak, eby nikt nie wiedzia. Odwal si od was tu po przekroczeniu granicy. Nic wicej mnie nie interesuje. Syszaa te... straszne sowa. Musz ci zabi! Umiechna si. I wytumacz potem Zaanowi, dlaczego to zrobie. Szkoda, e jako trup nie bd tego syszaa. Szkoda, e nie bd syszaa twoich przedmiertnych wrzaskw. Nie kpij, ja... Ty bdziesz nadzierzgnity na pal, zanim soce zajdzie, durniu. Zaan ju mnie o co podejrzewa. Ale skoro on nie kaza mnie zabi, a zrobisz to ty... On ci jaja urw ie, eby si dowiedzie dlaczego. On nie jest gupi, tak jak ty. O czym zreszt dobrze wiesz. Ty suko! Ty gnoju! Stali naprzeciw siebie, mierzc si wzrokiem. W oczach obojga pegay ogniki wciekoci. Oboje oddychali ciko, cho adne z nich nie przebiego nawet kilkudziesiciu krokw. Ale strach odczuwali w rwnej mierze. Chopak pierwszy odwrci wzrok. Potem opuci n. Widocznie nie by a tak gupi, jak podejrzewaa dziewczyna. Dobra... zacz, ale nie daa mu skoczy. Zamknij si. Wracamy osobno, e niby bylimy w krzakach za potrzeb. Jedno z przodu, drugie z tyu orszaku. I sprbuj mnie nie wychdoy dzisiaj wieczorem! Zaraz Zaan bdzie wiedzia, e co jest nie tak, jak zwykle. Zagryz wargi. Ale dziewczyna nie zamierzaa go duej obserwowa. Odwrcia si na picie i posza przed siebie, unikajc chlaszczcych gazi krzeww, ktre mogy zniszczy jej sukni. Kla pod nosem. Niewiele brakowao! Bya dzisiaj ju bardzo bli375

sko drewnianego, zaostrzonego pala, ktry sterczaby pomidzy jej nogami, do chwili a wyzionaby ducha. A na to, na mier, na wyzwolenie od mczarni po nawleczeniu, mona byo duuuuuugo czeka. Powrcia na drog. Udajc, e ziewa, wdrapaa si na swj wz. adna z prostytutek nie wykazaa cienia zainteresowania. adnej te nie interesowa poczet napotkany na gocicu. Achaja jednak nie moga znale sobie miejsca. Co znaczya dziwna wymiana zda pomidzy ksiciem i Zaanem? Jakiej, pieprzonej, tajemnicy dotkna przypadkiem? Jakiego sekretu? Cokolwiek by to nie byo... Jakiekolwiek sowa nie padyby pomidzy ksiciem i sug... Te sowa mogy zabi. Mogy zabija szybciej i pewniej nili strzay z kusz. Mogy zadawa bl wikszy ni rozrywanie komi. Mogy niszczy ludzi pewniej ni czerwony kur, ni spienione morze, ni tajfun i huragan razem wzite. Ty odezwaa si wreszcie dziewczyna siedzca po prawej. Dugo, do zimnej pizdy, bdziemy czeka? Pewnie dugo. Zaan jedzie wieczerza z jakim chdoonym rycerzem. Kurwa esz ma. A my mamy czeka w upale? Pierdol si! Ode mnie zaley? Chuj mu w oko. Zaraz zdechn. Przestacie misem rzuca inna dziewczyna ockna si z drzemki. Spa nie mona, pizdy jebane! Ty gupia zdziro!... Mord w kube albo ci na eb nasram! Achaja przymkna oczy. Nie miaa ochoty na dalszy udzia w coraz mniej wyrafinowanej dyskusji. Ktnie midzy dziwkami zdarzay si jak posiki, rednio trzy razy dziennie. Syszay ostre komendy rzucane onierzom, czyje nawoywania, odgosy bieganiny. Potem ju tylko zwielokrotniony stukrotnie odgos kopyt. Zaan pojecha wieczerza z rycerzem Zakonu. Jak dugo trzeba bdzie czeka w tym zasranym upale? Dugo. wiatowe sprawy wymagaj czasu. Ty, ysa odezwaa si jedna z dziewczyn. Daj wina. Nie mam. Nie chrza. Widziaam, jak wczoraj chowaa. Achaja zakla szpetnie. Wycigna spod ka prawie peny bukak, wycigna korek zbami i upia kilka wielkich ykw. Potem rzucia go dziewczynie. Ja te chc! Ja te! krzykny pozostae. No nie pij tyle, suko!!! Zostaw, mapo! Wsplnymi siami wyrway tamtej bukak i zaczy walczy midzy sob. Kucharz ma tego, jak nasra mrukna Achaja. Taaaa? To id powiedz, eby da za bezdurno. Wzruszya ramionami. 376 Id, psiama, sama. Powiedz, e masz rozstrj odka, niech namiesza z zioami. Czekaj najstarsza dziwka podniosa gow ze swojego posania. Z powodu jakiego niepisanego prawa czy tradycji penia tu rol burdelmamy. Przestacie si po mordach drapa, gupie cipy! wrzasna. Ty zwrcia si do Achai. Kucharz daje? Da to ty mu moesz. Pozostae dziewczyny rozemiay si. Bjka zostaa zaegnana. Czekaj wskazaa na jedn z dziewczt. Ty pjdziesz, bo tamta znaczna, zapamita od wczoraj. Powiedz mu, e wszystkie mamy ten roz... no, ten... e wszystkie mamy ten odek, bomy co zjady, co nie trzeba. Niech miesza z zioami i daje dziesi bukakw. Akurat, da dziesi. To daj mu dupy, idiotko! Przynie, ile moesz, suko jedna. Ale ju! Najstarsza wskazaa najmodszej zason przegradzajc wyjcie z ich wozu. Tamta nie zwlekaa. Klnc pod nosem, poprawia sukni i wyskoczya na zewntrz. Musiaa by dobra w swoim fachu, cho taka moda. Wrcia tak szybko, e byo jasne, i niczego nie daa kucharzowi. Sama natomiast bya obciona kilkoma sporymi bukakami. No i co? umiechna si, zajmujc swoje miejsce. Dawaj, dawaj. Dla kadej po jednym najpierw, a potem si zobaczy. Dziewczyny wyjtkowo sprawiedliwie podzieliy wino. Kada pia we wasnym tempie. Achaja jednak, zdenerwowana i przestraszona przejciami tego dnia, ju po

chwili czua, jak spore iloci alkoholu zaczynaj buzowa w jej krwi. Strach, niepewno, poczucie zagubienia stay si nagle niewane, niewarte wspomnienia. Upa by ju mniej dokuczliwy, myli, duo bardziej pogodne, pyny przez gow leniwie. Pozostae dziewczyny pokady si na swoich posaniach. Nikt niczego nie mwi, bo i o czym tu gada? Wino lao si w garda, a to pozwalao zapomnie... Zapomnie o tylu sprawach. Ten, kto wymyli wino, powinien zosta mianowany Bogiem. Powinni mu stawia pomniki ze zota, ze spiu, z marmuru... Kt jak nie on potrafi pocieszy wszystkie dzieci prawdziwych Bogw, ktre jako w boym wiecie nie potrafiy znale sobie miejsca i tylko sodki napj osusza ich zy, czyci umysy, odsuwa cho o troch, o troszeczk wszelkie utrapienia. Powiecie, e to uuda? e nieprawda, e wino to kamstwo, jeno mira pociechy? C... Moe. Ale Bogowie nie daj nawet tego. Taaaaak! Pomniki mu stawia. Tylko... Nie bardzo wiadomo, kto to by i jedyne pomniki wdzicznoci to ludzie rzygajcy pod potem, mczyni bekoczcy o urojonej wielkoci, kobiety, ktre tylko jak pij mog, cho przez chwil nie zaciska szczk a do blu. Dziki ci, nieznany wynalazco, za te chwile piknego kamstwa! Rzucaj ci w twarz, e 377 kamstwo nie leczy, e niczego nie rozwizuje? Nie wierz oszczercom. Kamstwo leczy! Dziki ci, wielki czowieku! Co bymy bez ciebie zrobili? Kto jak nie ty pocieszyby nas w potrzebie? Jak bardzo bez ciebie bylibymy samotni. A tak moemy, przynajmniej, nakama sobie, e wszystko jest w porzdku, e nie jestemy sami, e wszystko uoy si jako. e zy los nie jest taki zy (kurwa, dziki tobie, cho przez chwil naprawd w to uwierzymy!), e nie wszystko przepadnie, e bdziemy y wiecznie modzi, e, wreszcie, nie bdzie nic nas obchodzi. Dziki ci wielki czowieku. Wszystkie nasze najlepsze myli niech towarzysz tobie gdziekolwiek by nie by, niech najpikniejsze chwile naszego ycia bd jak lustra, w ktrych bdziesz mg si przeglda, dostrzegajc wasn wielko. Powiedz... e zabijasz? Kurwa ma! A Bogowie, co czyni?! Powiedz... e dziki tobie tracimy pami? Cha, cha, cha... I o to chodzi! I o to chodzi w tym caym, zasranym interesie! O to, mniej wicej, chodzi... Usyszay ttent kopyt na drodze. Byo za wczenie na powrt Zaana i wojska. Ale to wiedziaa jedynie Achaja. Wychylia si z wozu, mruc oczy od nadmiaru wiata. Kilkunastu jedcw? Wszyscy w achmanach. To zbjcy! Kto inny miaby nadciga na orszak ksicia z tak szybkoci. Nie... Patrzya na konie idce rwno jeden przy drugim, na wyprostowanych jak struny jedcw, na miecze idealnie rwnej dugoci, trzymane niedbale w opuszczonych doniach. To Zakon. To przebrani rycerze! W jednej chwili przypomniaa sobie rozmow pomidzy ksiciem i Zaanem, ktr przypadkiem podsuchaa. W jednej chwili znalaza si pod wozem. Rozejrzaa si gorczkowo. adnej kryjwki. Chwycia belk usztywniajc ram i podcigna si, trzymajc j samymi palcami, tak, e cae jej ciao przylgno do dna wozu. Rata! Rata!!! Jeden z przebranych w achmany rycerzy jednym ruchem ci kucharza tak, e krew bryzna na worki z zapasami. Kowal pad pod kopytami konia. Sucy rozbiegli si we wszystkich kierunkach, ale najedcy cinali ich jak dowiadczony kosiarz dojrzae yto. Cichy gwizd przeszywanego stal powietrza... trach! i ju czyja gowa szybowaa szerokim ukiem, obracajc si w powietrzu. Yyyyyyyyeeeeeeeeaaaaaaaa!!! jeden pochyli si nad karkiem wierzchowca i nadzia na miecz dziewczyn, ktra zwykle usugiwaa do stou. Cign j jakie dwadziecia krokw, cho walczya rozpaczliwie, eby wyj sobie elazo z trzewi. Inny wsta w strzemionach i ci straszliwie, rozupujc gow mastalerza. Sudzy, wyjc ze strachu, usiowali si ukry, gdzie kto mg przed impetem pierwszej szary. Z jakich pidziesiciu osb przy yciu pozostao jednak moe dwadziecia. Moe troch wicej. Kilkoro rannych krcio si na rodku drogi zbyt zszokowanych, eby zrozumie, co si dzieje. Rycerze zatrzymali si po przejechaniu obok wszystkich wozw. Dug, duuuuuug chwil siedzieli nieruchomo na siodach odwrceni do orszaku plecami, jakby chcieli 378 okaza sw pogard. Kilku naiwnym sugom zdao si nawet, e unikn najgorszego. Potem jednak rycerze zawrcili swe rumaki. Wszyscy naraz, jednoczenie wykonujc dokadnie te same ruchy. aden z nich nie patrzy na pobojowisko ich oczy byy skierowane do gry. Szaraaaaaaaaa... Cwa!

Ruszyli jednoczenie, ale powoli, denerwujco powoli. Do adnego cwau nie doszo, najwyej trucht. Wymiatanie rzuci cicho ich dowdca. Achaja czua, e drtwiej jej palce. Wiedziaa, jednak, e wytrzyma jeszcze dugo przyklejona do spodu wozu. adne wosy nie zwisay z gowy na pyty gocica, nic nie zdradzao jej pozycji. Moga obserwowa wszystko wok. Czterech rycerzy zsiado z koni. Od razu wskoczyli na wozy, skd rozlegy si okrzyki strachu, bagania, a potem jki. Pozostali dobijali rannych szukajc ksicia i zabijajc wszystkich, ktrzy postanowili szuka szczcia w ucieczce. Ich szyk nie by ju jednolity. Pojedyncze wypady likwidoway tych, ktrzy nie potrafili biec odpowiednio szybko. Nikt nie potrafi biec odpowiednio szybko! A jeli komu si zdawao i wpada midzy krzaki, najedcy cinali go razem z gaziami, czynic prawdziwe, wielkie wyrwy w listowiu. Ale... Nie wszyscy uciekali! Jaki mczyzna wyskoczy z wozu naprzeciw. Zoy si i rzuci noem w najbliszego rycerza. N uderzy prosto w serce, tamten musia jednak mie kolczug pod achmanami, ostrze odbio si i wyldowao na drodze. Mczyzna zamachn si jeszcze raz. Drugi n mign w powietrzu, wbijajc si w twarz rycerza. Ten jednak nie baczc na bl, ani na krew strci go z rozdartego policzka i ci mczyzn w brzuch, tak, eby nie zabi od razu. Ochrona ksicia usiowaa zebra si wok niego, ale by kto szybszy... Duo szybszy! Jedna z naonic, we wzorzystej, rozerwanej teraz u dou, eby zyska swobod ruchw, sukni, zastpia drog napastnikom. Jestem naonic Krlestwa Troy! wrzasna z pogard, patrzc im w oczy. Moim psim obowizkiem jest zasoni go wasnym ciaem!!! Najbliszy rycerz zamachn si i ci j jednym ruchem. Druga naonica, ktrej udao si dobiec a do gstszych krzakw za drog, wracaa teraz paczc i potykajc si, co chwil. Mamo, tak strasznie si boj! Tak strasznie si boj!!! kaa. Bogowie... Niech ta mier nie boli! Prosz! Niech to nie boli... Kurcz! byo to pewnie jedyne znane jej przeklestwo. Mamo, pom, ebym si przynajmniej nie zsikaa ze strachu... Mj panie, ju jestem przy tobie! Nie zdya dobiec, eby zasoni ksicia. Jeden z oprawcw stratowa j, odpowiednio powodujc wierzchowcem. Ochronie ksicia udao si jednak zewrze szyk. Rycerze wpadli na nich, majc okropn przewag... Nie do, e byo ich wicej, to jeszcze sie379 dzieli na koniach. Dwch chopcw pado od razu. Jednak temu, ktry mia skone oczy i wielki zakrzywiony miecz, udao si odbi cios przeznaczony dla Siriusa. Chopak rozej rza si wok, wyranie szukajc czego wzrokiem. Achaja wiedziaa! Chodzio mu o ni. Chcia, eby widziaa, jak walczy za swojego ksicia. Bogowie! Ty gupi szczeniaku szepna do siebie. Jeste wspaniaym mczyzn. Patrzya, jak inny rycerz wbija mu miecz w plecy, jak chopak klka, usiujc doni powstrzyma krew buchajc z ust, jak bro wypada mu z rki. Jeste pikny! Jeste wspaniaym mczyzn! Udowodnie to szeptaa dziewczyna Kocham ci! Zaklinam si na wszystkie witoci. Kocham ci, gupi dupku! Rycerze zawracali znowu. Dwch pozostaych przy yciu ochroniarzy ksicia chwycio go za ramiona i pocigno w krzaki. Napastnicy, ktrzy buszowali na wozach dopadli pojazdu, pod ktrym ukrywaa si Achaja. Syszaa krzyk mordowanych prostytutek, jakie przymilne sowa tej, ktra bya najbardziej sprytna. Nie pomogo. Achaja zobaczya co czerwonego, co przeciekao przez deski i kapao na jej twarz. Oprawca zeskoczy na ziemi i zajrza pod wz. Nieuwanie! Nie zobaczy jej! Nie mogo mu przyj do gowy, e kto tak dugo moe utrzymywa cae ciao przyklejone do ramy, wiszc si na samych palcach! Jeden z wonicw wyskoczy nagle spomidzy koni przy zepsutym wozie. Ale by silny! Wywija dyszlem od wozu! Ktry z rycerzy skoczy ku niemu, oberwa drgiem zanim doszed na odlego miecza i run na drog. Wonica pobieg ku konnym, ale nie mg ich dogoni. Dwch rycerzy, ktrzy zabijali ludzi wok, ruszyo na niego. Obydwaj zarobili w gow i usiedli bezradni jak dzieci. Wonicy udao si jednak osign swj cel. Konni zawrcili, puszczajc konie w galop. Zasiekli go, nie zwalniajc szary ani o wos, ale uciekajcy ksi zyska jednak par chwil. Dowdca zatrzyma swojego konia i splun na podnoszcych si z ziemi podkomendnych. Zabi tu wszystkich i dobi rannych. Ale szybko, w razie potrzeby, wrcimy jeszcze

spi konia. Doczy do mnie migiem. Po odjedzie konnych nie byo ju adnej walki. Rycerze wyszukiwali tych, ktrzy zdoali si gdzie schowa. Sycha byo krzyki, kiedy mier zagldaa ludziom w oczy, jki, czasem krtki tupot ng jakiego desperata, ktry nie mg wytrzyma ze strachu w swojej kryjwce i postanowi zawierzy szybkoci ng. Taki hazard nie opaca si. Czasem prbowano innych metod, sycha byo bagalne sowa, brzk monet... i zawsze potem wist przecinanego kling powietrza. Dwch napastnikw przeszukiwao okoliczne krzaki. Jeden dobija tych, ktrzy leeli na drodze. Nie robi tego szybko. Z przecitego noem policzka cieka mu krew, mieszajc si na kamieniach z krwi ofiar. Ci z krzakw wrcili biegiem i zaczli podpala wozy. Usyszaa ciche sowa. 380 Dobra... najwyej wrcimy. Dawaj konie! Musimy doczy. Trzeba tu skoczy. Rozdzielimy si? Szybciej. Czua dym. Syszaa trzask pomieni. Jej wz pon, ale nie byo niebezpieczestwa. Zawsze zdy uciec. Nie moga jednak czeka za dugo. Jeli maj wrci... Kiedy wydawao jej si, e odjechali opucia si na ziemi, z ulg prostujc zdrtwiae palce. Rozejrzaa si uwanie wok i wyczogaa spod wozu. Dym by coraz bardziej gsty. Wok leay trupy. Zobaczya swojego chopaka. Siedzia opodal oparty o koo, cay we krwi. Podesza bliej. Mia zamknite oczy. y jeszcze, ale nie mia adnych szans. Uja go pod ramiona, eby nie spon. Jeli czu jeszcze cokolwiek, po co ma si pali. Pooya go na rodku drogi. I co suko? Drgna i odwrcia si gwatownie. W jej kierunku bieg ociale rycerz. Ten z rozerwanym policzkiem. Nie nadawa si na szybk jazd po wertepach, zostawili, by dobija. Cofna si odruchowo. Co? Mylisz, e jeste taka sprytna? e ju po mnie? Rycerz zwolni pewny swego. Wanie zrobi krok, eby przej nad lecym chopcem. Ale... Chopak otworzy oczy i wbi swj wojskowy n dokadnie midzy nogi rycerza. Aaaaaaaa... zaryo go w p kroku. Stkn jak wieprz. Co... mylisz... e jeste taki... sprytny? wycharcza chopak, a krew cieka mu po brodzie. e ju po mnie? Rycerz by wietnie wyszkolony. Otrzymawszy tak ran, zdoa jednak obrci swj miecz i uj go obiema rkami, by zada cios w d. Chopak, stkajc z wysiku wbi mu wojskowy n w nog i rozszarpa ttnic na udzie. Rycerz westchn ciko, patrzc ogupiay pod siebie. Potem usiad nagle na drodze z szeroko rozstawionymi nogami. Popatrzy w d na czerwon fontann, podnis gow, spojrza na dziewczyn i przewrci si na plecy. Bya to jedyna miertelna ofiara po stronie napastnikw. Achaja nachylia si, ale chopak ju nie y. Pooya mu rk na czole. Wtedy w burdelu, kiedy opowiadae o wszystkich swoich przewagach... szepna. Wiedziaam, e to kamstwa i fantazje. Ale teraz wiem, e przynajmniej... mgby tego wszystkiego dokona... Gdyby chcia! Wstaa szybko i pobiega w stron zaroli. Zatrzyma j jednak inny gos. Siostro... Zobaczya jedn z naonic ksicia lec na skraju drogi. T, ktr stratowa ko. Rozejrzaa si wok, podesza bliej i kucna przy ciko rannej dziewczynie. Siostrzyczko wyszeptaa. Umieram, prawda? 381 T... Nie. Siostrzyczko... nie mog podnie gowy... a poniej niczego nie czuj. Powiedz... Siostro, powiedz... zsikaam si? Achaja zerkna w bok i znowu spojrzaa jej w oczy. Nie skamaa. Tak si baam... e bdzie bolao. Ale w tym caym umieraniu, nie bl najgorszy. Nie bj si... eeee... siostrzyczko. Jeszcze chwil bd przy tobie. Powiedz. Jestem tchrzem, prawda? Tamta wysza zasoni ksicia, plujc im w twarz. A ja uciekam. Ja... Wiem. Nie mw nic wicej.

Tak si baam. Ja musiaam, ja si tak strasznie baam! Tak mi wstyd, e uciekam. Achaja czua, e co dawi j w gardle. Jeden szczeniak zgin, bo si rozglda, czy jego czyny widzi przygodna kurwa. Drugie dziecko umiera, bo nauczono je wierzy w ideay. I to kto? Nie rycerz, nie onierz. Naonica. Bogowie! Te dwie gupie dupy, ktre zginy dzisiaj, wiedziay wicej o honorze ni caa krlewska gwardia. Tak si wstydz, e uciekam. Ciiiii... Przecie wrcia. Nie zasoniam go... a to mj... dziewczyna rozkaszlaa si nagle. Wiem. Psi obowizek. Siostrzyczko... Pomoesz mi? Achaja przypomniaa sobie chopca, jeca, ktremu pomoga w obozie. Miaa ochot zwymiotowa. Nie mog si ruszy. Nie mog nawet podnie gowy skrzywia drce od cichego paczu wargi. Zabij mnie, co? Ta przynajmniej wiedziaa, czego chce. Achaja rozejrzaa si wok w poszukiwaniu miecza. adnego nie byo w pobliu, podniosa czyj sztylet. Jak j pocieszy? Wiedziaa, e to, co robi jest gupie, idiotyczne, nadte... ale nie wpada na nic innego. Niech to , kurwa, wszystko szlag trafi! Zasalutowaa sztyletem, przykadajc go do nosa. W imieniu Krla, w imieniu siedmiu Wielkich Ksit Krlestwa Troy pasuj ci na rycerza, obroc majestatu, pana dzierawnego na wociach, opiekuna tych, ktrzy nie mog broni si sami, Bogowie, sprawcie, by serce jego... tfu! jej... nie znao stra chu, by honor jeg... jej pozosta bez zmazy, a rka suya zawsze... recytowaa formu tak szybko, jak moga. Szlag! Tylko tyle wymylili ludzie, by odda cze tym, ktrzy wierz w co, co wszyscy inni maj za rzecz mniej wart od gwna. Jakie to wszystko mieszne. Kurwa salutujca sztyletem do wytatuowanej twarzy i pasujca... naonic. A najmieszniejsze byo, o czym umierajca dziewczyna nie moga wiedzie, e Achaja miaa prawo to zrobi. A szlag! Dotkna sztyletem ramienia lecej, upucia go, chwycia dziewczyn za gow i skrcia jej kark jednym ruchem. 382 Podniosa si na chwiejnych nogach i zwymiotowaa tu obok. Ulyo jej troch. Ruszya w stron przeciwn ni pogo, ktra podaa za ksiciem. Dlaczego wszystko si tak strasznie pieprzy? Czym zasuya na taki los? Jak teraz zdoa si wywin? eby to wszystko... Gdzie i? Do granicy? Tam, wojna. onierzy pewnie jak nasra. Posterunki, podjazdy... Co zrobi z podrujc pieszo, prawie nag ladacznic? Wraca do Syrinx? Po co? Kurwa!!! Dlaczego wszystko si tak strasznie pieprzy?!!! Wybito pidziesit osb, Zaan z onierzami wieczerza z jakim palantem, ksi ubity w krzakach, dwie naonice, jaki agent z noami i wonica stanli w jego obronie, bo ochron wysiekli w pierwszym starciu... To jest, kurwa, ycie??? Dlaczego si tak sra wszyst ko wok? Usyszaa stumione gosy i przypada za krzakiem. Instynkt niewolnicy kaza jej podpezn na szczyt niewielkiego wzniesienia. Zrobia to bezszelestnie... no, prawie. Rozchylia liciaste gazie. Ksi y jeszcze. Dwch czonkw ochrony musiao w zamieszaniu, ktre wywoa wonica z dyszlem, przekroczy drog ponownie i zmieni kierunek ucieczki. Ale jak mieli szans wobec rycerzy na koniach? Leeli teraz martwi u stp Siriusa. Rycerze zataczali koo. Mona byo podziwia ich sprawno. Dziesiciu z nich, bo dowdca czeka troch dalej, zrwnao lini. Dziesi doni klepno w szyj rumaki, eby je uspokoi. Jednoczenie! Jakby mieli rce na niewidzialnym sznurku! Ruszyli do przodu. Nawet ich konie poruszay nogami, jakby byo ich nie dziesi, a jeden. Krok w krok. aden nie wystpi na wier okcia przed inne. Noga za nog, jednoczenie, naraz, na adnej paradzie nie mona byo zobaczy niczego podobnego. Wstrzymali si kilkanacie krokw przed Siriusem opartym plecami o jakie drzewo, z obnaonym mieczem w rku. aden wierzchowiec nie targn gow, aden nie szarpn uprz. Dziesi ng, naraz zostao przeoonych nad siodem, dziesi jednoczenie dotkno ziemi. Raz, dwa, trzy... Trzy kroki, zdziesiciokrotnione w tej samej dugoci. Prawe rce na lewy bok, szum skry i stali ocierajcych o siebie, dziesi mieczy wydobyto z pochew

tak, jakby niewidzialny stolarz oznaczy dokadn miar. adna ze srebrzystych kling nie drgna, by cho o palec wyama si z linii. Dowdca podjecha bliej. Jego ko by tak spokojny, jakby nie goni przed chwil po krzakach i nierwnym terenie. Jakby czowiek siedzia na marmurowym pomniku konia, ktrego jaki czarodziej oywi nagle, ale nie mg przy tym zlikwidowa samej istoty pomnikowoci. Kady, kto podniesie rk na Zakon powiedzia cicho, ale odlega o kilkanacie krokw Achaja syszaa dokadnie kade sowo musi wiedzie, e aska nie bdzie mu dana. Kady mocarz musi upa w proch przed wadz, ktra nie z tego wiata pochodzi. Dziesiciu rycerzy postpio o krok. Sirius zacz si cofa. Zerkn za wasne plecy. Nie mia adnych szans. 383 Tak. Cofaj si, uciekaj kpi rycerz gosem penym pogardy. I gdzie jest ta caa potga Krlestwa Troy, po ktr bezbonie signe? Pytam ci! Gdzie jest majestat ksicy, ktry sobie przywaszczye, gdzie twoi ludzie, ktrzy mieli ci chroni? Nie jeste ju czowiekiem, jeste prochem, jeste pyem marnym, ktry ubrda sobie, e ludzie mog dorwna Bogom! Teraz widzisz. Potga Zakonu zostaa ci okazana. Achaja zacza si wycofywa. Ona miaa szans. Jeszcze chwil zajmie im zncanie si na ksiciem. Ucieknie, jak szlag... Ale co dalej? Do granicy, gdzie wojska, podj azdy? W gb Luan, gdzie j cigaj? Co ma zrobi? No to zaatwi mnie... usyszaa z oddali gos Siriusa. Zaatwi mnie Archentar jak chcia... Stana w miejscu, czujc jak co dusi j, kadc si przemonym ciarem na pucach. Tak wyglda potga Krlestwa Troy powiedzia rycerz. Jest mniej warta ni py naprzeciw potgi Zakonu! Pytam ci, prochu, kto stanie w twojej obronie? Pytam ci, kto uratuje honor Krlestwa Troy? Skurwysyn! Achaja nagle rozbeczaa si jak dziecko. Dlaczego to wszystko jest takie pokrcone? I co? I co dalej, dziewczyno? Jako ksiniczka Troy bya zdrajczyni, daa zrobi ze sob wrogom, co chcieli. Bya niewolnic, bya kurw. Bya nikim. Bya zerem. A ten sukinsyn, za wzgrzem krzycza: Gdzie jest honor Krlestwa Troy? Kto stanie w obronie ksicia?!. Stany... Dwie naonice, jedna z pogard dla napastnikw, druga zeszczana ze strachu... ale stana! Jaki agent, Bogowie wiedz czyj. Mia chroni? Wtpliwe Mia zabi prostytutki, gdyby te miay jakie sekretne plany, domylaa si. Najprawdopodobni j. A moe szpiegowa dla kogo zupenie innego, ale w gowie mu si nie zmiecio, e mona wymordowa pidziesit niewinnych osb i zamiast uciec stan do walki, rzuca noami, by gin pniej w mkach. Stan wonica. Ukryty dugo midzy komi, o czym myla wtedy? O czym myla w swojej bezpiecznej kryjwce? Co sprawio, e wyrwa dyszel od wozu i stan jak rycerz, jak czowiek honoru, majc pewno wasnego zatracenia? No i co? kpi rycerz za pagrkiem. Woam, kto przyjdzie ratowa honor Krlestwa Troy, a jeno wiatr odpowiada sowom moim! Achaja wybuchna paczem, teraz ju gonym, nie baczc czy j usysz. Mamo, tak strasznie si boj! kaa naonica. Nie bdziesz, chuju, tak mwi o mojej ojczynie pakaa niewolnica, prostytutka, ksiniczka Krlestwa Troy, zawracajc i brnc wrd chaszczy, na jakim zapomnianym przez Bogw spachetku wiata. Mimo, e tak strasznie si boj! Roztrcia gazie i paczc, przecierajc oczy piciami wysza na woln przestrze, gdzie rycerze otaczali Siriusa. Kilku spojrzao na ni. Widziaa ich rozszerzone zdziw ieniem oczy. Ale nikt nie usiowa przeszkodzi. Wzili j za zszokowan ofiar napadu, ktra nie wie, gdzie skierowa swe kroki. Podesza bliej w kompletnej ciszy. I zasonia Siriusa wasnym ciaem. 384 Jakie... beczaa tak gono, e mieli j za niespena rozumu. Jakie czasy nastay... zy spyway jej po policzkach, kapay na podbrdek. eby pocigna nosem. eby trupy miast na cmentarzu lee, ywych ludzi nachodziy! kichna gono, zasmarkaa si, wytara nos rk.

Ruszyli o krok. Kurwa! Poczua gorc strug na udzie. Zsikaa si! Normalnie zsikaa si ze strachu. Dowdca rycerzy rozemia si na cay gos. Sirius szepn: Uciekaj dziewczyno! Moe jeszcze zdysz. Byo jej tak strasznie wstyd. Hekke mia racj. Walka nigdy, wbrew nazwie, nie odbywa si na ubitej ziemi... Tylko w jakim bardachu, w zaplutej knajpie, po piciu, w szok u, w rozedrganiu... Zrobisz krok i co cieknie po nodze! Wyjmiesz miecz i miechem ci zabij, bo prdzej wasne oko wykolesz... Rycerz na koniu, dowdca, mia si dalej. Widzisz? opanowa si nareszcie po chwili. Dwie naonice, wonica i zeszczana, luaska dziwka staj w twojej obronie... tfu!... ksi! Czy to jest honor Krlestwa Troy? Nie wymieni czowieka, ktry rzuca noami. Ale byoby miesznie, gdyby facet by agentem Zakonu, umieszczonym w ksicym orszaku. Omamiony opowieciami o subie Dobrym Bogom, dopiero dzisiaj zobaczy, czemu suy naprawd. I uj si za ofiarami. I zgin, odkupujc swoje donosicielskie ycie. Uratowa swj may, malutki honor. Szczciarz. Spokj, dupo! odezwa si w jej gowie Hekke. Jeli stoisz bez broni naprzeciw wielu napastnikom, najpierw wybierz makuta. Z powodu ez nie moga szerzej otworzy oczu. Widziaa wszystko jak przez mg. Zasmarkaa si znowu. Byo dwch ludzi, ktrzy trzymali miecze w lewych rkach. Chlipic, ruszya w stron tego, ktry sta bliej. Rycerz umiechn si. Nie bya dla niego przeciwnikiem. A poza tym... Miaa na sobie cieniutk, prawie przezroczyst sukni, pod opitym materiaem mg widzie wszystkie szczegy jej ciaa. Ale nie o to chodzio. Suknia sigaa do kostek i bya tak wska, e dziewczyna moga robi jedynie mae kroczki. I jak tu zrobi rozkrok? Jak ustawi si do walki? aden z rycerzy nie mia na sobie nigdy kobiecej sukni, ani tak wskiej, ani, zreszt, adnej innej. Nikt z nich, nie wiedzia wic, e rozstaw ng, na ktry pozwalaa sukienka, by mniej wicej taki sam, jak rozstaw ng niewolnika skutego kajdanami. Niby skd mieli to wiedzie? Makut zlekceway j. Unis miecz dla zadania ostatecznego ciosu. Pamitaj mwi w jej gowie Hekke. Widzc nieuzbrojonego czowieka, przeciwnik zapewne zada cios, prowadzc miecz szerokim zamachem, znad gowy. eby nie musia potem poprawia... To gupie. Przecie zawsze pusta rka bdzie szybsza ni ta obciona broni. Moesz odbi cios, uderzajc rk w bok spadajcego miecza. Za385 wsze bdziesz szybsza. Masz przecie pust rk. A wiesz, dlaczego ludzie z reguy tego nie robi? Cha, cha, cha... Poniewa boj si, e skalecz si w do! Cha, cha!!!... Rycerz z caej siy wymierzy cios, wietlista klinga ze wistem przecia powietrze. Dziewczyna uderzya w bok miecza wasn doni zmieniajc kierunek lotu ostrza, tak, e migno tu przy jej ramieniu. Rycerz zrobi krok do przodu, eby nie upa, a ona wybia mu oczy palcami. Chwycia go za rce i zabraa mu bro. Dlatego potrzebny by makut. On mia miecz w lewej, a sztylet w prawej. Stojc naprzeciw pozwoli jej chwyci miecz od razu do jej prawej rki, a sztylet do lewej. Bez adnego przerzucania, przy ktrym mona wypuci co z rki. Bez straty czasu. Obja obie rkojeci trzema palcami obu doni. Atakuj, dupo, jeli masz wicej przeciwnikw powiedzia Hekke. Nie daj im czasu! Skoczya do przodu godzc w szyj nastpnego. Nawet si nie zasoni, patrzc z zdumieniu na czerwon strug bijc mu z garda. Nastpny! Garda! Za wysoko, kochanie. Mylae, e uderzy z gry? Lekki przerzut z gry na d miecz ugodzi go w nog, kiedy zachwia si, dokoczya sztyletem w szyj. Pamitaa, e maj kolczugi. Zaatwia trzech zanim reszta zorientowaa si, e ma do czynienia z powanym przeciwnikiem. Ale orientacja to jeszcze nie dziaanie. Przy czwartym rzucia si plec ami na ziemi. Walna go paskim ciosem w kostk, gruchoczc j kompletnie, mimo skrzanego buta, a kiedy przewraca si na ziemi, nadstawia mu sztylet. Zama si oczywicie, ale przy takim upadku, kolczuga nie dawaa adnej ochrony. Zamana, wska klinga tkwia gdzie gboko w jego ciele, daleko za rozerwanymi drutami kolczej tuniki. Zabraa jego n i wstaa jednym skokiem, wyginajc plecy jak desk katapulty. Wrzask z tyu wiadczy, e Sirius zabi olepionego rycerza. Zostao szeciu, plus

dowdca na koniu. Skradali si usiujc utworzy koo wok niej. Podrcznikowy bd! mwi Hekke. Na chuj im koo? Myl, e bdziesz czeka porodku i wino pi? Skoczya do najbliszego, opuszczajc bro. Cho to niemoliwe, uzna, e jest idiotk! Chcia j nabi na sztych, kretyn. Odwrcia si, przepuszczajc ostrze po swoich plecach. Nawet nie rozci jej sukni, palant. Walna noem w gardo, zanim zdy zrozumie, e go atakuj. Duym kijem na pustyni walczyo si trudniej. Miecz by lejszy. Z obu ng odbia si, skaczc ku nastpnemu. Nie przewidzia tego. Nie mg przewidzie, e kto wiczy walk, majc na nogach kajdany. Znalaza si tu przy jego ciele. Nie wiedzia, co ma zrobi, mgby, co najwyej, obj j jak kochanek kochank. Usiowa odskoczy... Odskoczy. Patrzc na fontann wasnej krwi. Zostao czterech, plus dowdca. Jak masz ju tylko czterech... mwi Hekke zrb ich w jajo. Niech si rzuc na ciebie, cha, cha, cha... naraz! Po oczach poznasz, kto naprawd chce si powici, a kto tchrzem podszyty No! Chodcie! wrzasna. Pokacie luaskiej kurwie, co to jest honor Zakonu!!! 386 Okryli j. Ci z przodu nie zdradzali chci do natychmiastowego umierania. Nie byo ju ognia w ich oczach, ktry mona byo zauway przy mordowaniu bezbronnych sug na drodze. Wic z tyu uderz? Kucna. Co wisno jej nad gow. A drugi? Wywrcia si na plecy i wstaa natychmiast w innym miejscu. Drugi by sprytny. Zrobi krok do przodu i... Bogowie! Upad, potykajc si na jej nodze! Powinna przewrci si rwnie, cios by silny. Ale... To ona, a nie on przez ostatnie kilka lat nosia kosze pene kamieni, a kady upadek grozi mierci z rk stranikw. Nawet si nie zachwiaa. Dobia lecego sztychem aski, cho wcale nie musiaa tego robi. Pozostaa trjka dodawaa sobie odwagi wrzaskiem. Psy w luaskiej rzeni te szczekaj gono powiedziaa, usiujc si nie jka. Ale im to nie pomaga. Trzech to nie problem powiedzia Hekke, gdzie w jej wntrzu. Rzucia si do przodu wbijajc miecz i n w garda tych, co stali na zewntrz. Zbami chwycia do tego porodku. Chcia j waln sztyletem, ale zwara szczki, miadc mu koci doni. Zawy z blu, kiedy poczua krew w ustach. Wcale nie by tak odporny, jak si zdawao. Bl sprawi, e nie mg si ruszy. Pucia wasn, niepotrzebn ju bro i zamaa mu kark, patrzc wok, czy dowdca nie nadjeda na ratunek. Zacza wy! Krzycze i rycze, ale tylko wilki mogy zrozumie jej mow! Ptaki wzbiy si z pobliskich drzew, uciekajc w popochu, gryzonie, gady i pazy oddalay si w popiechu z niebezpiecznej polany. Tylko nocni drapiecy, ktrych pobudzia, rysie, lisy, dzikie koty, sowy i wilki odpowiaday jej gosowi, czujc zew! Zew krwi! Oto dra pieca wykoczy kilka owiec! Wyjmy bracia, miaczmy, skrzeczmy! Oto czowiek, pan drapienikw, zabjca ostateczny, ogasza swoje zwycistwo. Doczmy do gosu jego, bo my te czujemy to we krwi. Zagada! Zagada! Albo z nami, albo przeciwko nam. Ale wtedy nie dziw si, e twj duch uwolniony od ciaa sysze bdzie tylko nieartykuowan pie ostatecznej zatraty. Aaaaach! Co za kakofonia dwikw nocnych zabjcw. Jedna lisica poronia z wraenia. Dwa obudzone wilki pogryzy si, bo nie mogy wytrzyma napicia. Koty zbliay si cicho, chcc przynajmniej zobaczy najpikniejsz rzecz, ktra moga ukoi ich kompletnie amoralne umysy. Zwierzta nie znay pojcia Bogw. Wyy, miaczay i skrzeczay, zdajc si mwi: Poka nam! Poka nam panie drapiecw, jak piknie morduje nasz krl! O to wanie prosimy ci, panie. Achaja wyprostowaa si, ykajc zy, ktre cigle spyway jej po policzkach. Podniosa miecz, zrobia dwa kroki w stron nieruchomego jedca. Miaa tylko trzy skurcze, najgorszy w prawym poladku. Oni nie byli tak dobrzy, jak Hekke tamten potrafi samym zakrokiem doprowadzi j do takiej koncentracji, e dostawaa, co najmniej piciu skurczy. Twoi ludzie le u mych stp powiedziaa cicho. Czy zamierzasz zej i walczy, czy te uciekniesz, korzystajc z tego, e masz konia? 387 Tak mgby powiedzie jadowity w tu przed skokiem, gdyby umia mwi. Tak powiedziaby wilk otoczony przez sfor psw-niewolnikw. Tak powiedziaby kot, widzc przed sob wyronite szczury. Tak powiedzieliby wszyscy ci, ktrzy wiedzc, e zaraz mog zgin, postanowili jednak zosta i zobaczy, co bdzie dalej.

Rycerz patrzy na ni obojtnie. Wyj z jukw czerwon opask mistrza i zaoy sobie na gow. Dopiero teraz zrozumiaa jak straszne byo dla nich to, e nie mogli wystpo wa w swoich barwach, a jedynie skryci pod achmanami jak rabusie. Zeskoczy z konia. By skurwysynem, morderc bezbronnych, tpym narzdziem swoich mocodawcw, ale... honor mia. Honor mordercy. Nie uderzy na koniu. Zszed. Wyj miecz. Postpi o krok. Nie by tchrzem. Kto po prostu porba mu umys jak kapust siekier. Niczyja wina. Poza tymi, ktrzy w imieniu Bogw pokj na ziemi czyni. No? Wbia miecz w ziemi jak Nolaan przed walk z Hekkem. Uwierzy w magi taktyki. Cofn si, mylc, e j odwiedzie od miecza, honoru pozbawi. Bya chyba dla niego ucielenieniem Za. Prawie naga, z kurewskim tatuaem na twarzy. Ci wszyscy, ktrzy przepdzali ycie w celibacie, mieli fioa na punkcie bab, mioci, cielesnych wrae. Dobra. Ruszya za nim, skoczya, odbijajc si z dwch ng, roztrcajc jego ramiona, potem chwycia go za nadgarstki i zamaa mu obie rce. Nawet nie krzykn. Z caej siy, wyuczonym ruchem kopn j midzy nogi, a podskoczya wysoko do gry. Zapomniae, e jestem dziewczyn, durniu? szepna szczerze zaskoczona. Niby co zamierzae mi tam zrobi? Kopna go w gole, amic ko. Przewrci si. A teraz pole troch i... odpocznij nachylia si nad nim. Id naostrzy miecz, eby ci dobi. Wyja mu z saka osek, podniosa miecz i zacza ni wodzi po klindze. I pamitaj o gupiej naonicy, ktr kazae stratowa na drodze. O jej yciu, o jej mamie, o jej planach na staro. O tym, co sobie dumaa w gupiej gowie. Ktra tak strasznie si baa, ale... wrcia, bo w przeciwiestwie do ciebie, bya czowiekiem. I pamitaj o tej drugiej, ktra miaa dla was tylko pogard. Ona te miaa mam, ojca. Co sobie roia o wasnej wsi, ktr moe obdarzy j ksi. Ale zrezygnowaa z tego. Zrezygnowaa z tego wszystkiego, by wypeni swj psi obowizek. By zasoni ksicia i powiedzie wam, jak bardzo wami pogardza. Myl o nich panie rycerzu. Myl o tym, e jeste zbirem i morderc niegodnym szacunku. A ty niby... wycharcza lecy rycerz. To kim jeste? Ja jestem... Achaja poykaa zy. Kim, kogo tu nie powinno by. Kim jednak, kto musi ci uzmysowi, e... jak mwisz o honorze Troy, to mwisz o wasnej mierci, posracu! Ksi Sirius podszed na chwiejnych nogach. Przebi lecego mieczem, odrzuci go i usiad obok, kryjc twarz w doniach. 388 Zaan wraca jak zbity pies. Upokorzony, w gorczce, z poczuciem totalnej rezygnacji. .. No dobrze. Pokazali mu, e przed potg Zakonu kady musi uklkn, kady musi si podda. Jego marzenia, jego szalestwo... wszystko spezo na niczym. Dobrze. Zabije si. I tak jest chory. Po prostu przekonano go, e nie jemu, prostemu czowiekowi zabiera si za tych, ktrzy rzdz wiatem. Czy mg przypuszcza inaczej? Wcign chopaka w jak wyduman przez siebie awantur. Czy to mogo skoczy si inaczej? Nie mia adnych szans. Dobrze. Zabije si! Na szczcie powiedzieli sobie na samym pocztku, e to tylko dla kompletnych wariatw, dla zupenie szalonych. I... Pokazano im, gdzie ich miejsce. W grobie, na cmentarzu! Szlag z wami, pieprzcie si wszyscy ! Sudzy chyba chc by poniani sami z siebie. Niewolnicy chyba chc by niewolnikami. Niej urodzeni na pewno chc, sami z siebie, chyli karki przed lepiej urodzonymi. Dlaczego nikt oprcz nas nie prbowa? Chcecie? Siedcie w tym bocie. Jeli taka wasza wola. Zobaczy ponce wozy. Co cisno mu serce. Kiedy podjechali bliej zobaczy trupy na drodze. Mczyni, kobiety, chopcy i dziewczyny... Wszyscy razem. Widzia trupy modych ochroniarzy. I... Tylko jednego rycerza, ktry lea w kauy swojej krwi. Tylko jeden! Psiama! Pidziesit osb. Wyrnli pidziesiciu prawie bezbronnych ludzi. Nie byo dla nich zlitowania. Dostrzeg dziewczyn lec na boku drogi, maego chopca, pomocnika kucharza przyszpilonego do poncego wozu. Chciao mu si rzyga. Odnale ciao ksicia szepn. Dowdca onierzy, cho sam mia pochylon gow, usysza cich komend. Rozesa

ludzi, ktrzy woleliby wszystko, choby i przej przez ogie, ni wykonywa to zadanie. Jechali struci jak szczury gipsem dorzuconym do jada. Jechali a... Tam, panie! Tam!!! Zaan uderzy stopami boki swojego konia. Tam, panie, jest... Stul pysk. Ruszy przez zarola. Nie baczy na gazie chlaszczce twarz. Droga nie bya duga, na szczcie. Wyjecha na pagrek i... Zobaczy ksicia Siriusa siedzcego w kucki. A tu obok paczc dziewczyn pod drzewem. Co dziwnego stao si z jego ciaem. Przez chwil, przez moment, nie by ju chory. Oddycha normalnie, nic nie wiszczao mu w pucach. Zeskoczy z konia i podbieg po raz pierwszy, nie naraajc si na atak kaszlu. Bogowie! Sirius, co si stao?!!! Chopak podnis gow. Nie wiem wyzna. Ty yjesz?!!! Bogowie!!! Co si stao? Chopak zagryz wargi. Spojrza w bok na dziewczyn, potem przenis malany, nieprzytomny wzrok na Zaana. Nie wiem powtrzy. Zabili wszystkich... Zagnali mnie tu i ubili tych dwch ostatnich. Potem kpili dugo... Honor Troy bezczeszczc. A potem... przysza ta dziewczyna wskaza na Achaj w przezroczystej sukni. I ona... Pozabijaa ich wszystkich. Co? Co ty mwisz?!!! Czowieku... No mwi... Przysza i... wszystkich pozabijaa. A temu ostatniemu, z opask... tak strasznie urgaa przed mierci. Coooo? Kurwa? Kurwa ich pozabijaa? Zaanowi opady rce. Przecie mwi Sirius wsta nagle i rykn na onierzy. Psy! Przywie mi tu zaraz czyst sukienk! Co ty bredzisz? mrukn Zaan. Kto, kto uratowa mi ycie, nie bdzie siedzia w obsikanej kiecce! znowu spojrza na onierzy. Jazda, psia wasza ma! Spod ziemi wycign. Ruszyli z kopyta. No... Po prawdzie... Starajc si szerokim ukiem omija siedzc pod drzewem dziewczyn. Bo wiesz kontynuowa ksi niezbyt przytomnie. Bo ona... Wiesz... Przysza i... Za chwil ju wszyscy nie yli. Zaan spojrza na Achaj chlipic z boku, potem na swojego przyjaciela. Yyyyyyyyyyyyeeeeeeeeeeeaaaaaaaaaaaaaaa! wrzasn ze wszystkich si. A gosowi jego odpowiaday drapieniki zgromadzone wok polany. Wycie, syk, miauczenie, krakanie i skrzek niosy si daleko nad dzik granic cesarstwa Luan. A temu gosowi... Ju nikt odpowiada nie mia. Wszystko bowiem, co yo na boym wiecie, struchlao w swych kryjwkach, koca wiata wygldajc.

You might also like