You are on page 1of 6

URBI ET ORBI

POLAND ALTERNATIFF

Jak papierosy wojnę wygrały

Traktatowa wojna (7 III 1936 - 27 III 1936), tzw. wojna dwudziestodniowa, toczona gł. na obszarze III
Rzeszy Niemieckiej, między Rzeszą Niemiecką a Rzeczp. Polską, jako reakcja na zajęcie Nadrenii przez
wojska niemieckie. Błyskawiczny atak wojsk polskich doprowadził do opanowania centrów
przemysłowych na Śląsku i Prus Wschodnich. Generał Niem. Sił Zbrojnych W. Von Blomberg aresztował
kanclerza Rzeszy A. Hitlera. Pokój w Breslau pozostawiał w rękach Polskich pomorze z Gdaoskiem i
Warmię.

Mała Encyklopedia Powszechna PWN, 2006

Jako wybitni teoretycy i praktycy etyki mediów, nie możemy nie wspomnied o wywiadzie, jakiego ojciec
Tadeusz Rydzyk udzielił „Gazecie Wyborczej”. Wywiad spreparowano z wypowiedzi Ojca Dyrektora,
przedzielając pytaniami. Bodaj „Nasz Dziennik”, czy też inny organ skupiony wokół Radia Maryja,
odpowiedział upublicznieniem rozmowy z Michnikiem, przeprowadzonej podobnymi metodami.
Wcześniej „Machina” cięła wypowiedzi znanych, uznanych a często nieżyjących, również przykładając je
do formuły wywiadu. Czyli, rzecz rozpoznana. Jeśli czegoś brakuje, to kroku dalej. Moglibyśmy oczywiście
wyciąd wypowiedzi kogokolwiek wystarczająco długo martwego, żeby nie wytoczył nam procesu lub
skorzystad z maszyny czasu i wywiad zrobid samodzielnie. Na szczęście Rafał Kosik udostępnił nam
schematy maszyny służącej do przenoszenia się w różnorakie alternatywne historie. Wystarczyło
posklejad, podpiąd się na lewo i polecied. Dziękujemy, Rafale.

Pierwotny plan - by przenieśd się do Palestyny, dawno temu, i zapytad Jezusa, co sądzi o prozie Jacka
Piekary - nie wypalił z dwóch przyczyn: primo, jesteśmy tu ograniczeni tematyką polską, a secundo, żadna
nowośd, Chrystusowe myśli na ten akurat temat każdy może sobie wyobrazid. Pojawiła się jednak
szczególna okazja odwiedzenia marszałka Józefa Piłsudskiego, pod koniec lata 1936 roku. Łatwo nie było,
ale dzwoniąc, prosząc i obiecując prenumeratę pisma, uzyskaliśmy godzinną audiencję u Generalnego
Inspektora Sił Zbrojnych. Sprawił to decydujący argument: Piłsudski oddawał całą pensję na rzecz ofiar i
weteranów walk 1914-21 i utrzymywał się z honorariów za książki i teksty, które publikował, więc
twórcom z przyszłości, i to tak zacnym, nie mógł odmówid.
Więc - wystrojeni w wyjściowe dresy, wsiedliśmy do maszyny, ta zaburczała, zafurczała i wyrzuciła nas
akurat na dach Prudentialu. Nie mogliśmy trafid lepiej - wypiliśmy wódeczkę z Gałczyoskim,
popodziwialiśmy Tuwima i Słonimskiego z profilu, a na pytanie, czy „Science Fiction Fantasy i Horror” to
takie „Wiadomości literackie” z przyszłości, udzieliliśmy odpowiedzi wymijającej. Pokrzepieni
gorzałeczką, zaprowadziliśmy Gałczyoskiego do dorożki, pamiętając o mającym nadejśd spotkaniu.

Spotkanie odbyło się w Generalnym Inspektoracie Sił Zbrojnych. Adiutant, który prowadził nas do
Naczelnika, ofiarował po miętowym cukierku i poinformował, że Piłsudski może wpaśd w szał, gdy tylko
poczuje zapach, alkoholu. Otrzymaliśmy listę tematów, których nie wolno poruszad — na szczycie
znajdowały się szlugi, niżej wódki, a na trzecim miejscu Wincenty Witos. Dopełnieniem klimatu wizyty
była informacja, że Naczelnik spożył właśnie warzywa zapijane mlekiem na obiad (jak codzieo), co psuje
mu nastrój. Wprowadzono nas.

Józef Piłsudski siedział przy okrągłym stoliku, zaciskając palce na kubku, w którym, jak dowiedzieliśmy się
później, chlupotał kwas chlebowy. Wyglądał dużo młodziej, niż na zdjęciach z naszej wersji dziejów -
krzepki siedemdziesięciolatek o jasnych oczach i wyprostowanej sylwetce. Na nasz widok niemal
niedostrzegalnie skinął głową.

Trudności w dotarciu do Piłsudskiego i tak były niczym wobec wyniosłej postawy samego Naczelnika,
który, w pełni świadomy swojej historycznej roli, udzielał odpowiedzi zdawkowych i momentami
niewyraźnych ze względu na wąsy. Te, prawdziwie sumiaste, zachodzące na usta, nie nosiły już śladów po
tytoniu, ale ręka Józefa Piłsudskiego nie mogła znaleźd sobie miejsca, krążąc w poszukiwaniu papierosa.

Poniżej znajduje się zapis naszej rozmowy. Trudności w komunikacji werbalnej Marszałka wyrównała i
wepchnęła na tory poprawnej polszczyzny nieoceniona Joanna Mika.

Dzieo dobry, panie Marszalku

Dzieo dobry, chłopcy.

Jesteśmy trzydziestolatkami, panie Marszałku.

Nie szkodzi.

Byd może to pytanie w stylu prasy bulwarowej, ale zwróciliśmy uwagę, że Pan Marszałek szalenie dba
o siebie - kwas chlebowy zamiast mocnej herbaty, warzywa na obiad, unika Pan tytoniu. Dlaczego?

(śmiech). Oj tak, dbam o siebie. Tak człowieka przemijanie dopada. Ale cóż robid? Jak mnie zabraknie,
któż będzie miał pieczę nad polską armią? Rydz? (szczery śmiech). Ja mam komu żyd i po co, a tak mi żyd
trzeba, że się teraz morduję. No i muszę dbad o rodzinę. Dbad, dbad, dbad, takie może życie.

Więc - w jaki sposób dba Pan o Polskę?


Żyję i jestem (śmiech). Słowem jej nie obronię, mogę czynem, a i to trudne. No, ale trzy razy mi się udało.
Raz pod Warszawą, nikt wtedy nie przypuszczał, że Rosjanie zachowają się tak głupio. Drugi raz w maju.
No i po raz trzeci, niedawno, uprzedziłem zagrożenie.

I właśnie o tym chcielibyśmy porozmawiad. Był Pan zwolennikiem wygrywania interesu Polski w
oparciu o utrzymywanie status quo w naszej pozycji między Niemcami a Związkiem Radzieckim.
Ewentualnie można było opierad się o doraźne sojusze. Nie bał się Pan, że Francja nie zareaguje?

Dlaczego? Jaka reakcja? Te oddziały ochotnicze? Oddziały, które otrzymaliśmy od Francuzów, mam za
wyraz moralnego wsparcia.

Chodzi nam o sytuację, w której Polska, wbrew stanowisku francuskiego premiera Leona Bluma i
brytyjskiego premiera Stanleya Baldwina, do tego, wbrew Lidze Narodów i całej opinii publicznej,
uderza na Niemcy.

Polska na Niemcy nie uderzyła, a Blumowi i Stanleyowi kury szczyd prowadzad, a nie robid politykę.

Pan się nie bał? Przecież łatwo wyobrazid sobie inny scenariusz: Rzesza pozyskuje poparcie
Mussoliniego, Zachód wyczekuje. Za to nie robi tego Stalin, który wchodzi, biorąc rewanż za bitwę
warszawską. W efekcie kształt Polski staje się kadłubowy - tracimy dostęp do morza i częśd terytoriów
wschodnich. Potrafiłby pan wtedy prowadzid politykę zagraniczną?

Pytacie o dwie rzeczy na raz. Czy się bałem, możliwe, ale później bałbym się bardziej. Dlatego
zareagowałem stanowczo i ten ruch zyskał poparcie u ludzi. Jeśli ryzykowad, to teraz. Za kilka lat Hitler
byłby nie do pokonania. A co wy mi w ogóle sugerujecie, chłopcy, że Anglia i Francja będą patrzed
spokojnie, jak Rzesza zajmuje całą Europę Środkową, może jeszcze tereny północne i nie ruszą, aż nie
poczują noża na gardle? Bzdura przecież. Każdy wie jak zadbad o własną przyszłośd i wie, gdzie spoglądad.
Furda tam, że Blum socjalista, każdy był, w koocu ten francuski socjalista rzuciłby się do gardła
niemieckiemu socjaliści, Hitlerowi. Nasz sukces był w tym że byliśmy pierwsi, potem poszli za nami i
ucięliśmy łeb hydrze.

Wojna traktatowa spotkała sta z poparciem właściwie wszystkich sił politycznych, jeśli nie liczyd
komunistów, tymczasem, pan daje do nam odczud swoje rozczarowanie postawą międzynarodową.

Tchórze to i tchórze. Ale wierze w jedno, że i Francuzi, i Anglicy dochodzą do takiej chwili, gdzie pozostaje
już tylko walka o honor. A sama myśl, że Niemcy stoją na granicy i w każdej chwili mogą przejśd przez
Belgię do Francji, bo już żadne traktat ich nie wiąże [wypowiedziany 7 III 1936 gwarantował granice
niemiecko-francuską i niemiecko-belgijską - U&O] budziło strach każdego Francuza, że Bluma nie
wspomnę. Coś też sobie załatwili naszymi rękami, czyli utrzymanie pokoju, jak oceniam, od pięciu do
dziesięciu lat

Jak pan ocenia żołnierzy, ich postawę? Pytamy pana jako Głównego Inspektora SB Zbrojnych i
Naczelnego Wodza, a przede wszystkim żołnierza, który walczył, podejmował decyzje w starciu.
Nie było Strzelców, ani Drużyniaków, żołnierzy z Galicji i Wielkopolski, ale wszyscy, co stanęli do walki,
byli żołnierzami polskimi, jak wtedy, odznaki specjalnych grup straciły na znaczeniu. Jedynym znakiem
żołnierzy był wówczas orzeł biały. To także zaszczyt, nie tylko strach przed śmiercią, przestąpid granice
Rzeszy Niemieckiej, idąc walczyd za swobodę ojczyzny. Byli zresztą równi wobec śmieci. Byli przecież
żołnierzami, z nagrodą i karą, z oficera ciura, a z żołnierza oficer, czego oby z woli Bożej nie było.

A co pan Marszałek może powiedzied o dowódcach?

Różnie bywało, lepsi, gorsi, ale dowódca pokazuje się w walce, a nie pisząc traktaty. Bez tej wojny nie
wiedzielibyśmy, co armia polska jest naprawdę warta [armia Śląsk, prowadzona przez generała Edwarda
Rydza Śmigłego, natknęła się na pierwszą ze sformowanych w 1935 roku niemieckich dywizji pancernych,
w pełni zmotoryzowaną i liczącą ok. 500 czołgów. Wojska Rydza Śmigłego zostały zmuszone do
wycofania się w kierunku Czechosłowacji. Tam generała internowano wraz z całym sztabem. Sukcesy
Niemców na Śląsku przerwały dopiero trudności zaopatrzeniowe. Sam Rydz-Śmigły został zdegradowany
do stopnia szeregowca i rozpoczął życie przedsiębiorcy pod nazwiskiem Adam Zawisza - U&O].

W takim razie wyobraźmy sobie sytuację, w której wojna ulega przedłużeniu. Von Blomberg nie
odsuwa Hitlera od władzy, a Niemcy ujmują się za swoim kanclerzem. Walki trwają dalej. Rusza się
Stalin.

Wy znowu o tym.

Tylko pytamy. Francja daje ochotników. Ameryka, Anglia czekają. Co sie dzieje?

Nic się nie dzieje, bo oceniłem dobrze, przewidując taki bieg wypadków. Mogłem się mylid, ale się nie
pomyliłem, to chcecie usłyszed? Dobrze, to rozumiem, przecież gdyby konflikt potrwał dłużej, to byśmy
się z tego nie wykaraskali. Wszystko w tym, że nie potrwał. Opatrznośd strzegła. A z Francji poszły
budujące ruchy, nie mówię o dziwnym dośd wsparciu, ale człowieku, który okazał honor. De Gaulle
wszedł do Rzeszy z Metz, wojna trwała zbyt krótko, by coś z tego wyniknęło. Ale wszedł, dał się poddad
nastrojom, i to było, z punktu widzenia naszego regionu, właściwie i potrzebne [Ch. de Gaulle w 1936
udał się jako wizytator do 507 pułku pancernego stacjonującego w Metz. Po inwazji Polski na Rzeszę
doszło do buntu, któremu de Gaulle początkowo się sprzeciwiał, a potem stanął na jego czele. Pułk 507 i
kilka pomniejszych jednostek wkroczyło na teren Nadrenii, właściwie nie napotykając oporu - U&O].

Pan Marszałek pokłada wielką wiarę w naszych sojusznikach.

(śmiech). W coś wierzyd trzeba, ale Polacy zawsze zostawali sami i wiedziałem, że jeśli my nie uporamy
się z Hitlerem to nikt tego nie zrobi. Może kiedyś sowiety, ale patrzylibyśmy na to już jako niemiecka
kolonia.

Czyli nigdy nie brał pan pod uwagę wejścia w sojusz z Niemcami albo Rosją? W takim razie, co począd z
pana sojuszem z czasów wojny światowej?
To było dawno. Niemcy nie są mocarstwem, a z sowietami układy mogą byd pokojowe, nigdy na Rosji się
nie opierałem i opierad nie będę. Dopóki żyję, zrobię wszystko, aby Polska pozostała niepodległą między
Niemcami a Rosją.

Jak pan w takim razie ocenia trwałośd swojego sukcesu?

W skali pięciu, dziesięciu lat powinno byd dobrze, bo restrukturyzacja machiny wojennej Niemiec została
zatrzymana, przynajmniej spowolniona. Wy byście chcieli, żebym zaleczył wielowiekowe problemy i
konflikty, którym w perspektywie dłuższej, zapobiec nie można. Jeśli militaryzm niemiecki ma stanąd na
dłużej, to tylko pod wpływem własnych działao.

To znaczy?

Wyobraźmy sobie, na przykład, że Hitler, czy jego kontynuatorzy, którzy przecież odżyją i odzyskają głos,
traktują swoją demagogię serio, czyli traktują ją jako doktrynę polityczną. To tylko przykład. Gdybyśmy,
na przykład, zdołali zwyciężyd, tu i teraz Związek Sowiecki, zapewne użylibyśmy głodu na Ukrainie jako
narzędzia do skompromitowania Stalina i jego komunizmu. I tak idea prawdopodobnie nie odrodziłaby
się w formie, którą znamy. To znaczy, imperializm niemiecki musiałby wejśd w fazę zbrodniczą, żeby się
skompromitowad. Niemcy, w przeciwieostwie do sowietów, to paostwo poważne, a Hitler to człowiek
niepoważny, chod poważne ma idee. Celem Niemiec jest panowanie nad międzymorzem.

Co konkretnie ma pan na myśli?

Trwałe włączenie Europy Środkowej w region niemieckich wpływów, Mitteleuropę czy jak to tam
nazwad. W pierwszą noc po zawieszeniu broni miałem sen, kto wie czy nie proroczy; śnił mi się związek
krajów europejskich, wszystkich, od Lizbony aż po Kijów. I w tym związku najsilniejszym krajem były
Niemcy. Obudziłem się zlany potem i z krzykiem, aż Jagoda [córka Piłsudskiego Jadwiga - U&O], do mnie
przybiegła. Tak stad się nic może. Każdy związek, czy sojusz paostw Europy, prędzej czy później
doprowadzi do dominacji Niemiec. Jeśli po sobie pozostawię jakąś myśl do potomnych to będzie ona
brzmiała: „Żadnych związków z Niemcami”, nawet pozornych. Może i można by z moskalem rozmawiad,
ale to już nie są nawet ci Rosjanie, z którymi za młodu walczyłem.

Czyli wszelkie związki paneuropejskie są według pana Marszalka jedynie sposobem na dominację
Niemiec?

A jakże inaczej?

Hm... znamy paru takich, którzy mówią wprost przeciwnie.

Pewnie agenci, podajcie ich nazwiska do „dwójki”. [Oddział II Sztabu Głównego odpowiedzialny za
wywiad i kontrwywiad wojskowy - U&O] Jeszcze dekada minie, nim się kraj z bydląt oczyści. Po co świat
stworzył głupców, ano po to, żeby mądry się nimi posłużył i oni właśnie to robią,

Nie omieszkamy, ale jedno jest w paoskiej wypowiedzi i interesujące, panie Marszałku. Taka
organiczna niechęd do Niemców, to raczej typowe stanowisko endeków, nie spodziewaliśmy się po
panu takich słów. Prędzej po Romanie Dmowskim.
Jestem Polakiem, ważna jest dla mnie Polska, jeśli kto powiedział co mądrego, endek czy komunista, ja to
uznam.

W przyszłym tygodniu zaczynają się rozmowy pokojowe. Co stanie się z Hitlerem i co pan chce osiągnąd
dla Polski?

O ziemię nie będę zabiegał. Ważniejsze jest wzmocnienie pozycji Polski w Europie. Wzmocnienie naszej
pozycji też. A co z Hitlerem? To sprawa von Blomberga, także naszych nacisków. Przebywa w areszcie
domowym i zapewne tam pozostanie. To wielki człowiek, ale czasy są jeszcze większe niż on.

Serdecznie dziękujemy za rozmowę.

Dziękuje również.

A pana pierwsza żona, Juszkiewiczowa? Mamy informacje z rodziny Giertychów o jej przyjaźni z
Dmowskim. Oczywiście, zanim została pana żoną czy to...

(Krzyk, wrzask, łoskot) Won, huncwoty!

Tak rozmowa dobiegła kooca, a my, poganiani gniewnym krzykiem, oddaliliśmy się czym prędzej.
Chcieliśmy zostad dłużej w wolnej i zwycięskiej Rzeczypospolitej (możemy takiej już nie doczekad), ale, co
nieskooczenie smutne, Rafał przyobiecał naszą maszynę innym autorom i trzeba było wracad.
Polecieliśmy z Prudentiala.

Niestety, wyprawa do alternatywnej Warszawy utwierdziła nas w przekonaniu, że los Polski w


międzywojniu był przesądzony. Mógł go odmienid nie cud, ale konglomerat cudowności, przy którym
lata, dodane Piłsudskiemu do życia, wydają się drobiazgiem.

You might also like