Professional Documents
Culture Documents
WOJNA DUSZ
Tom I
SMOKI UPADEGO SOCA
Tom II
SMOKI ZAGUBIONEJ GWIAZDY
Tom III
SMOKI ZAGINIONEGO KSIYCA
WOJNA DUSZ
TOM III
SMOKI ZAGINIONEGO
KSIYCA
Margaret Weis, Trcy Hickman
Przeoya Dorota ywno
Zysk i S-ka
Wydawnictwo
Tytu oryginau
Dragons oj a Vanished Moon
Copyright 2003 by Wizards of thc Coast, Inc.
Ali rights rcscrvcd
First publishcd in Poland by Zysk i S-ka Wydawnictwo s.j., Pozna 2004
Polish languagc rights with Zysk i S-ka Wydawnictwo s.j., Pozna
Wszystkie postaci w tej ksice s fikcyjne. Jakiekolwiek podobiestwo do
prawdziwych osb, yjcych czy zmarych, jest zupenie przypadkowe.
This materia is protccted under thc copyrights laws of thc United States of
America. Any reproduction or unauthorized usc of the materia or artwork
contained hercin is prohibited without thc exprcss written permission
of Wizards of thc Coast, Inc.
I
Cover art by Matt Stawicki
Dragoniancc and thc Wizards of thc Coast logo arc rcgistercd trademark of
Wizards of thc Coast, Inc., a subsidiary of Hasbro, Inc.
Ali Dragoniancc characters and distinctivc likenesses thercof arc
trademarks of Wizards of thc Coast, Inc.
EUROPEANHEADQUARTERS
Wydanie I
IBN 83-7298-687-8
4 000347185
Zysk i S-ka Wydawnictwo
ul. Wielka 10, 61-774 Pozna
tcl. (0-61) 853 27 51, 853 27 67, fax 852 63 26
Dzia handlowy, tel./fax (0-61) 855 06 90
sklep@zysk.com.pl
www.zysk.com.pl
Druk i oprawa: ABEDIK. Pozna
KSIGA 1
Zagubione dusze
W lochach Wiey Wielkiej Magii, ktra niegdy staa
w Palanthas, lecz teraz znajdowaa si w Nightlundzie, wielki
arcymag Raistlin Majere przywoywa czarami magiczn Sadzawk Widzenia. Spogldajc w ni, mg ledzi, a czasami
ksztatowa bieg wydarze w wiecie. Raistlin Majere nie y
od wielu lat, lecz z jego zaczarowanej Sadzawki Widzenia
nadal korzystano. Jej magi podsyca czarodziej Dalamar, ktry odziedziczy wie po swoim shalafi. Bdc w istocie winiem w wiey stanowicej wysp na rzece umarych, mag czsto korzysta z sadzawki, by odwiedza umysem miejsca, do
ktrych nie mg podrowa ciaem.
Na skraju magicznej wody sta teraz Palin Majere, wpatrzony w nieruchomy, bkitny pomie, ktry pon porodku
gadkiej tafli. Byo to jedyne rdo wiata w komnacie. Tu
obok Palina sta Dalamar, patrzc w ten sam zastygy ogie.
Magowie mogli przyglda si wydarzeniom w dowolnym zaktku wiata, jednak z uwag obserwowali to, co dziao si na
szczycie ich wiey.
Goldmoon z Cytadeli wiata i Mina, Pani Nocy, przywdczyni Czarnych Rycerzy z Neraki, miay si spotka w laboratorium nalecym kiedy do Raistlina Majere. Goldmoon ju
przybya na miejsce tego niezwykego spotkania. W mrocznym, penym cieni laboratorium panowa chd. Dalamar zostawi lamp, lecz sabe wiato podkrelao jedynie mrok, kt-
rego nigdy nie da si do koca rozproszy, nawet gdyby zapony wszystkie lampy i wszystkie wiece na Krynnie. Ciemno, ktra bya dusz tej strasznej wiey, miaa swe jdro tutaj, w komnacie bdcej niegdy scen mierci, blu i cierpienia.
W tej wanie sali Raistlin Majere prbowa naladowa
bogw i stworzy ycie, ponis jednak cakowit klsk. Sprowadzi na wiat pokraczne, powczce koczynami, aosne
istoty zwane ywymi, wiodce swoje nieszczsne ywoty w pomieszczeniu, w ktrym przebywali teraz dwaj czarodzieje. W tej
samej komnacie zgina Bkitna Smocza Wadczyni, Kitiara,
a jej mier bya rwnie brutalna i krwawa jak jej ycie. Tutaj
znajdowa si Portal do Otchani, poczenie midzy krlestwem miertelnikw i krlestwem umarych. Wi ta dawno
zostaa zerwana; w magicznych wrotach gniedziy si ju tylko myszy i pajki.
Goldmoon znaa mroczn histori tej komnaty. Na pewno
j teraz rozwaa" pomyla Palin, przygldajc si migotliwemu wizerunkowi kobiety na powierzchni wody. Goldmoon
staa w laboratorium z zaoonymi rkami. Draa nie z zimna,
lecz ze strachu. Palin by zaniepokojony. Odkd zna Goldmoon, nie przypomina sobie, by widzia j przeraon.
Moe przyczyn bya obca powoka cielesna, w ktrej zamieszkiwa jej duch. Kobieta miaa ponad dziewidziesit lat.
Jej prawdziwe ciao byo ciaem staruszki, wci wawej i silnej jak na swj wiek, lecz o skrze pobrudonej i naznaczonej
upywem czasu, przygarbionych ju plecach i skatych palcach
o agodnym nadal dotyku. Goldmoon dobrze si czua w tym
ciele. Nigdy si nie obawiaa ani nie aowaa upywu lat, ktre
przyniosy jej rado mioci i narodzin, smutek mioci i mierci. T posta odebrano jej pewnej nocy podczas wielkiej burzy,
a w zamian dano inn ciao obcej kobiety, mode, pikne,
zdrowe i kipice yciem. Tylko jej oczy pozostay oczami tej
samej osoby, ktr Palin zna przez cae ycie.
Ma racj pomyla to ciao nie naley do niej. To
tylko poyczona pikna szata. Niedopasowany strj".
10
palcach, z pozoru pozbawione ciaa. Dugowieczny elf by zapewne w kwiecie wieku, lecz wyniszczone ciao, strawione
gorczk sfrustrowanej ambicji, naleao do starca jego rasy.
Nie powinienem szydzi z niego. Co on widzi, patrzc
na mnie?" zastanawia si Palin. Zaniedbanego mczyzn
w rednim wieku. Mam blad i wychud twarz. Wosy mi si
przerzedziy i posiwiay. Moje oczy s oczami zgorzkniaego
czowieka, ktry nie znalaz tego, co mu obiecywano.
Stoj na skraju magicznego cudu, ktry stworzy mj stryj,
a czego ja dokonaem, poza tym, e zawiodem wszystkich,
ktrzy czego ode mnie oczekiwali, cznie z sob samym?
Goldmoon jest tylko ostatni spord tych osb. Powinienem
by z ni. Bohater, taki jak mj ojciec, byby przy niej, choby
miao to oznacza utrat wolnoci, a by moe ycia. A gdzie
ja jestem? Ukrywam si w podziemiach wiey".
Przesta si krci! zawoa poirytowany Dalamar.
0* Jeszcze si polizgniesz i wpadniesz do sadzawki. Spjrz
tutaj. Wskaza z podnieceniem na wod. Przybya Mina.
1* Dalamar zatar chude donie. Teraz zobaczymy i usyszymy co, co przyniesie nam korzy.
Palin stan na brzegu sadzawki, nie do koca zdecydowany. Gdyby wyruszy natychmiast korytarzami magii, dotarby
do Goldmoon na czas, by j ochroni. Nie mg jednak oderwa oczu od tafli wody. Wpatrywa si w ni, zdjty lkiem
i fascynacj.
Niczego nie widz w tym czarnoksiskim mroku
mwia gono Mina. Potrzeba nam wicej wiata.
W komnacie nagle pojaniao; wiato stao si tak jaskrawe, e razio oczy przyzwyczajone do ciemnoci.
0* Nie wiedziaem, e Mina jest magiem zdziwi si
Palin, osaniajc oczy doni.
1* Bo nie jest odpar zwile elf. Spojrza dziwnie na
towarzysza. Czy to ci czego nie mwi?
Palin zignorowa pytanie i skupi si na rozmowie.
Jeste... taka pikna, mamo powiedziaa cicho Mina, zdjta nabonym lkiem. Wygldasz dokadnie tak, jak
12
0* Jedyny Bg powiedzia mi, e takie bdzie twoje zdanie, matko odpara Mina. Kiedy inni bogowie odeszli
i mylaa, e zostaa sama, wpada w zo i strach. Czua
si zdradzona, i nic w tym dziwnego, bo rzeczywicie ci zdradzono. Bogowie, w ktrych bdnie pokadaa wiar, uciekli
w strachu...
1* Nie! krzykna Goldmoon. Z trudem wstaa i odsuna si od Miny, zasaniajc si rk. Nie, dziecko, nie
wierz w to. Nie bd ci sucha.
Mina chwycia Goldmoon za rk.
2* Posuchasz mnie, matko. Musisz, eby zrozumiaa. Bogowie uciekli w strachu przed Chaosem. Wszyscy, z wyjtkiem jednego. Jeden bg pozosta wierny ludziom, ktrych pomg stworzy. Tylko jedna boska istota miaa miao stawi-czoo potwornemu Ojcu Wszystkiego i Niczego. Bitwa j
osabia. Bg sta si zbyt saby, by zaznaczy swoj obecno
na wiecie. Zbyt saby, by walczy z obcymi smokami, ktre
przybyy, by zaj jego miejsce. Nie mg sta przy swoim narodzie, lecz zesa mu dary, by pomc w walce ze smokami.
Magia, ktr nazwano dzik magi, moc uzdrawiania, ktr
znasz jako si serca... oto jego dary. Jego dary dla ciebie.
3* Jeli to jego dary, to dlaczego umarli musieli je wykrada...? zastanawia si po cichu Dalamar. Patrz! Spjrz
tutaj! Wskaza na gadk tafl wody.
4* Widz szepn Palin.
Gowy piciu smokw, ktre strzegy czego, co niegdy
byo Portalem do Otchani, zaczy pon upiornym wiatem
jedna czerwonym, jedna niebieskim, jedna zielonym, jedna
biaym, a jedna czarnym.
5* Jacy bylimy gupi wymamrota Palin.
6* Uklknij rozkazaa Goldmoon Mina i zmw modlitw wiary i wdzicznoci do Jedynego Prawdziwego Boga.
Jedynego Boga, ktry pozosta wierny swemu dzieu stworzenia...
7* Nie, nie wierz w to, co mwisz! zawoaa nieulka
Goldmoon. Oszukano ci, dziecko. Znam tego Jedynego
16
Boga. Znam j z dawnych czasw. Znam jej sztuczki, kamstwa i podstpy. Spojrzaa na piciogowego smoka.
8* Nie wierz w twoje kamstwa, Takhisis! powiedziaa miao. Nigdy nie uwierz, e bogosawieni Paladine
i Mishakal zostawili nas na twojej asce!
9* Oni nie odeszli, prawda? spyta Palin.
10* Nie powiedzia Dalamar. Nie odeszli.
11* Jeste tym, kim zawsze bya! krzykna
Goldmoon.
Bogiem Za, ktry pragnie nie wyznawcw, ale niewolnikw! Nigdy si przed tob nie ukorz! Nigdy nie bd ci suy!
Z oczu piciu smokw trysn biay ogie. Palin z przeraeniem patrzy, jak Goldmoon kurczy si w jego straszliwym
arze.
12* Za pno oznajmi Dalamar ze straszliwym spokojem. Za pno. Dla niej. I dla nas. Wkrtce tu przyjd.
Wiesz o tym.
13* To ukryta komnata... zacz Palin.
14* Przed oczami Takhisis? Dalamar parskn niewesoym miechem. Ona wiedziaa o jej istnieniu na dugo
przedtem, zanim twj stryj mi j pokaza. Jak cokolwiek mogoby by ukryte przed oczami Jedynego Boga"? Jedynego Boga, ktry skrad Krynn?
15* Jak ju mwiem, bylimy tacy gupi... powiedzia
Palin.
16* Sam doszede do prawdy, Majere. Posuye si urzdzeniem, by wrci do przeszoci Krynnu, jednak moge si
cofn tylko do klski Chaosu. Przed t chwil przeszo nie
istniaa. Dlaczego? Poniewa w tym momencie Takhisis skrada przeszo, teraniejszo i przyszo. Skrada cay wiat.
Istniay ku temu wskazwki, gdybymy tylko mieli do rozumu, by je odczyta.
17* Wic przyszo, jak widzia Tasslehoff....
18* ...nigdy nie nastpi. On skoczy w przd do
przyszoci, jaka miaa nadej. Wyldowa w przyszoci, ktra dzieje
si teraz. Rozwa to: dziwnie wygldajce soce na niebie; je17
Znaczenie gnoma
Dalamar zapyta kiedy Palina:
Rozumiesz znaczenie gnoma?
' Wtedy mag nie wiedzia, w czym rzecz, podobnie jak Tasslehoff. Teraz kender ju rozumia. Siedzia w Wiey Wielkiej
Magii, w maym i nudnym pokoiku, w ktrym w zasadzie nie
byo adnych ciekawych przedmiotw. Za jedyne wyposaenie
suyy smtnie wygldajce stoy, kilka krzese o sztywnych,
srogich oparciach i par bibelotw, zbyt duych, by si zmieciy do sakwy kendera. Tas nie mia nic do roboty poza wygldaniem przez okno, za ktrym nie byo wida niczego ciekawszego od olbrzymiej iloci cyprysw jego zdaniem wikszej, ni byo to absolutnie konieczne i snujcych si midzy
nimi dusz zmarych. Mia do wyboru albo to, albo przygldanie si, jak Zgadywanka grzebie wrd rozlicznych czci potuczonego urzdzenia do podry w czasie. Teraz bowiem Tas
a za dobrze rozumia znaczenie gnoma.
Dawno temu jak dawno, Tasslehof nie potrafi sobie
przypomnie, bo czas strasznie zacz mu si miesza, odkd
skoczy w przd do przyszoci, ktra, jak si okazao, nie bya
t waciw, i trafi w kocu do tej przyszoci, gdzie wszyscy
tylko chcieli go odesa w przeszo, by zgin w kadym razie dawno temu Tasslehoff Burrfoot nie z wasnej winy (no, moe troszeczk), cakiem przez przypadek trafi do
Otchani.
24
a jego mier pogry nard w rozpaczy. Dawno temu kto zosta wskrzeszony dziki cudowi laski z bkitnego krysztau. Teraz ta, ktra wadaa t lask, zostanie wskrzeszona by
przyj mnie.
Masz na myli Goldmoon! zawoa aonie Tasslehoff. To ona uywaa laski z bkitnego krysztau. Czy
Goldmoon nie yje?
miech przeszy go jak n.
Czy ja umarem? krzykn kender. Wiem, e temu zaprzeczya, ale widziaem wasnego ducha.
Jeste martwy i nie jeste martwy, odpar gos, ale wkrtce
temu zaradzimy.
Przesta jazgota! zawoa Zgadywanka. Dranisz mnie, a kiedy jestem rozdraniony, nie mog pracowa.
Tasslehoff gwatownie podnis gow znad stou. Popatrzy na gnoma, ktry oderwa si od pracy, by spojrze na niego spode ba.
0* Nie widzisz, e jestem zajty? Najpierw jczysz, pniej stkasz, a potem zaczynasz mamrota pod nosem. To mnie
bardzo rozprasza.
1* Przepraszam powiedzia Tasslehoff.
Zgadywanka przewrci oczami, potrzsn gow z odraz i wrci do przygldania si urzdzeniu do podrowania
w czasie.
Wydaje mi si, e to pasuje tutaj, nie tam mamrota
gnom. Tak. Widzisz? A potem acuszek zaczepia si tutaj
i owija dookoa w taki sposb. Nie, nie cakiem tak. Musi
biec... Zaczekaj, ju wiem. To musi zmieci si wpierw tutaj.
Zgadywanka wzi jeden z klejnotw urzdzenia do podrowania w czasie i umieci go na swoim miejscu.
Teraz potrzebny mi jeszcze jeden taki czerwony wihajster. Zacz przetrzsa klejnoty. Tas ze smutkiem zauway, e sortuje je teraz cakiem tak samo jak w przeszoci inny
gnom, Gnimsh.
Przeszo, ktrej nie byo. Przyszo, ktra naleaa do
niej.
27
dopodo
bnie
niezbyt
wane.
Tera
z, kiedy
Tas
mia
ju
plan,
od razu
poczu
si
lepiej.
Wrci
do
obserw
owania
wydarz
e
przez
okno,
uwaaj
c, e
dopiero od tej pory moe si odpowiednio cieszy t czynnoci. Zosta wynagrodzony widokiem ogromnego minotaura,
ktry wyszed z Wiey Wielkiej Magii. Tas znajdowa si na
trzecim pitrze i z gry widzia czubek gowy potwora. Gdyby
teraz wyrzuci posek przez okno, mg minotaurowi nabi
guza.
Rbnicie minotaura w gow byo fantastycznym pomysem i Tas mia wielk ochot to zrobi. Jednake w tym momencie z wiey wyszo kilku Czarnych Rycerzy, ktrzy nieli
co midzy sob. Byy to zwoki przykryte czarn tkanin.
Tas gapi si z gry, przyciskajc nos do szyby tak mocno,
e a usysza chrupnicie chrzstki. Kiedy oddzia nioscy
zwoki opuci wie, wiatr westchn wrd cyprysw i unis
caun, odsaniajc twarz zmarej osoby.
' Tas pozna Dalamara.
Rce mu zdrtwiay. Posek ze stukiem spad na posadzk.
Zgadywanka gwatownie unis gow.
Na podwjny karburator, po co to zrobi? spyta
gniewnie. Przez ciebie upuciem rubk!
Z wiey wyszli kolejni Czarni Rycerze, niosc nastpne
ciao. Powia ostrzejszy wiatr i niedbale narzucony na zwoki
kir zsun si na ziemi. Kender ujrza z gry twarz martwego
Palina. Mag mia szeroko otwarte oczy, nieruchome i zastyge.
Jego szaty byy przesiknite krwi.
11* To moja wina! zawoa Tas, targany poczuciem winy. Gdybym wrci umrze, tak jak powinienem, Palin
i Dalamar nadal by yli.
12* Czuj dym powiedzia niespodziewanie
Zgadywanka. Wcign powietrze w nozdrza. Przypomina mi si dom
stwierdzi i wrci do pracy.
Tas ze smutkiem patrzy przez okno. U podna wiey
Czarni Rycerze rozpalili ogie, podsycajc go suchymi gaziami i konarami z cyprysowego zagajnika. Drewno trzaskao.
Dym pi si po kamiennym murze wiey jak jakie trujce
pncze. Rycerze budowali stos pogrzebowy.
Zgadywanko spyta cicho Tasslehoffjak sobie ra30
W takim razie powinnimy ju maszerowa do Sanction i prowadzi z sob armi zamiast marnowa czas w tym
pospnym miejscu. Obrzuci wie nieprzyjaznym wzrokiem. Nasz marsz jeszcze si opni, jeli bdziemy zmuszeni wie z sob ciao tej starej kobiety.
Ogie stosu hucza i trzaska. Pomienie lizay mury wiey,
czernic je sadz. Dym dmuchn na Galdara, ktry opdzi si
od niego z irytacj. Pasmo dymu wcisno si przez okno i Tas
kaszln, zasaniajc usta doni.
Mam rozkaz przywie ciao Goldmoon, ksiniczki
Que-shu, powierniczki laski z bkitnego krysztau, do wityni
Huerzyd w Sanction w noc Festynu Nowego Oka. Stanie si
tam wielki cud, Galdarze. Nic nie opni naszej podry. Wszystko pjdzie zgodnie z rozkazami. Jedyny Bg dopilnuje tego.
Mina uniosa rce nad ciaem Goldmoon i zaintonowaa
modlitw. Z jej doni popyno pomaraczowote wiato.
Tas prbowa w nie spojrze, by zobaczy, co si dzieje, lecz
blask ku go w oczy jak drobniutkie kawaki szka, wywoujc
takie palenie i bl, e kender musia mocno zacisn powieki.
Nawet wtedy widzia przez nie wiato.
Modlitwa Miny ucicha. Jasno powoli zgasa. Tasslehoff
otworzy oczy.
Ciao Goldmoon spoczywao w sarkofagu ze zocistego
bursztynu. Zatopiona w bursztynie kobieta znw bya moda
i pikna. Miaa na sobie bia sukni, w ktr bya ubrana za
ycia. Jej zociste wosy, przetykane nitkami srebra, zdobiy
pira jednak wszystko zatopione byo teraz w bursztynie.
Tas poczu, e ciska go w doku, a potem w gardle. Zakrztusi si i przytrzyma parapetu okna.
Trumna, ktr stworzya, jest wspaniaa, Mino powiedzia Galdar poirytowanym tonem ale co zamierzasz
zrobi z ciaem tej kobiety? Chcesz je obwozi jako pomnik ku
czci tego Jedynego Boga? Wystawia na widok publiczny? Nie
jestemy kapanami. Jestemy onierzami. Mamy do stoczenia wojn.
Mina przygldaa si minotaurowi w milczeniu, a byo to
33
powiedzia
Zgadywanka,
przeszywajc
go wzrokiem. Jest cakiem jak nowe. Tak przy okazji, do
czego suyo, kiedy byo nowe?
Tas, ktry nabra ju nadziei, usyszawszy pierwsz cz
wypowiedzi gnoma, znw podupad na duchu.
Skd wiesz, e dziaa, jeli nie wiesz, do czego suyo?
spyta kender. Teraz ju na pewno sysza kroki. Niewane. Daj mi je. Szybko!
Palin zamkn drzwi zaklciem, ale teraz, gdy nie y, czar
prawdopodobnie rwnie si rozproszy. Tas sysza tupot stp
i ciki oddech. Wyobrazi sobie olbrzymiego, cikiego minotaura, ktry gramoli si na gr po schodach.
Z pocztku mylaem, e to obieraczka do ziemniakw
mwi Zgadywanka. Potrzsn urzdzeniem, a zagrzechota acuszek. Ale jest troch za mae i nie ma podnonika
hydraulicznego. Wtedy pomylaem sobie...
To urzdzenie do podrowania w czasie. To wanie
zamierzam zrobi z jego pomoc, Zgadywanko oznajmi
Tasslehoff. Chc si cofn w czasie. Zabrabym ci z sob,
ale nie sdz, eby ci si za bardzo spodobao tam, dokd si
35
tw. Chciaem tylko przemwi na pogrzebie Caramona i powiedzie wszystkim, jakim by dla mnie dobrym przyjacielem.
Nigdy nie chciaem, eby tak si stao. Nigdy! Wic jeli tylko
raz pomoesz mi wrci do przeszoci, ebym umar, pozostan ju nieywy. Obiecuj.
Nic si nie dzieje mrukn Zgadywanka. Jeste
pewny, e wczye zasilanie?
Syszc zbliajce si coraz bardziej kroki, Tas unis urzdzenie nad gow.
Sowa zaklcia. Musz wymwi sowa zaklcia. Znam
je powiedzia kender i nerwowo przekn lin. To idzie
tak... tak... Twj czas naley do ciebie... Wdrujesz wok
niego... Nie, to nie moe by tak. Podrujesz. Podrujesz
wok niego... i co tam, co tam, przestwr...
Kroki brzmiay ju tak blisko, e czu, jak dry posadzka.
Na czole kendera lniy kropelki potu. Tas znw przekn
lin i popatrzy na urzdzenie, jakby mogo mu udzieli pomocy. Kiedy tego nie zrobio, potrzsn nim.
Teraz ju widz, w jaki sposb zostao popsute oznajmi surowym tonem Zgadywanka. Czy to dugo potrwa? Chyba sysz, e kto si zblia.
Chwy mocno pocztek, a skoczysz na kocu. Nie, to
nie tak powiedzia aonie Tas. Wszystko le. Nie pamitam sw! Co si ze mn stao? Kiedy znaem je na pami. Mogem je wyrecytowa, stojc na gowie. Wiem o
tym,
bo Fizban kaza mi to zrobi...
Co uderzyo w drzwi, jakby ciki minotaur stara si je
wyway barkiem.
Tas zamkn oczy, eby nie sysze, co si dzieje na korytarzu.
Fizban kaza mi wypowiedzie zaklcie wspak, stojc
na gowie. To by soneczny, pogodny dzie. Stalimy na zielonej polanie, po niebieskim niebie pyny takie puszyste
chmurki, pieway ptaki i Fizban te, pki nie poprosiem
go uprzejmie, eby przesta...
Kolejny donony omot i trzask pkajcego drewna.
37
Kara za porak
7* Kender przepad, Mino zameldowa Galdar, wychodzc z wiey.
8* Przepad? Kobieta odwrcia si od bursztynowej
trumny, w ktrej spoczywao ciao Goldmoon, i spojrzaa na
minotaura. Co chcesz przez to powiedzie? To niemoliwe!
Jak mg uciec...
Mina wydaa okrzyk blu. Zgiwszy si wp, pada na kolana, obejmujc si ramionami i wbijajc paznokcie w obnaone ciao.
Mina! zawoa zaniepokojony Galdar. Nachyla si
nad ni, bezradny i zdezorientowany. Co si stao? Jeste
ranna? Powiedz mi!
Kobieta jczaa i wia si na ziemi, nie mogc mu odpowiedzie.
Galdar spojrza z wciekoci na rycerzy.
9* Mielicie jej strzec! Jaki wrg to uczyni?
10*
Przysigam, Galdarze! zawoa jeden z nich.
Nikt
si do niej nie zblia...
11*
Mino rzek minotaur, nachylajc si nad ni
po' wiedz mi, co ci boli!
Kobieta zadraa i w odpowiedzi przycisna rk do
czarnej kolczugi, ktr miaa na sobie, wskazujc serce.
Moja wina! wyjczaa, poruszajc krwawicymi
39
45
mier Skie
Srebrny smok nie mia pojcia, ile czasu upyno, odkd
wszed do jaskini potnego bkitnego smoka, Skie. lepy
srebrzysty smok imieniem Zwierciado nie mg ustali upywu czasu, gdy nie widzia soca. Nie widzia go od dnia tej
dziwnej i straszliwej burzy. Od dnia, w ktrym usysza w nawanicy gos i go rozpozna; od dnia, w ktrym w gos nakaza mu zoy pokon i oddawa cze; od dnia, w ktrym zosta ukarany za odmow i trafiony piorunem, ktry go olepi
i zeszpeci. Byo to wiele miesicy temu. Odtd wdrowa po
wiecie, bkajc si w postaci ludzkiej istoty, bo lepy czowiek moe chodzi, podczas gdy lepy smok, ktry nie moe
lata, jest prawie cakiem bezradny.
Ukryty w jaskini Zwierciado nie zna niczego oprcz
nocy
i nie czu niczego oprcz nocnego chodnego mroku.
Nie mia pojcia, od jak dawna przebywa w tym legowisku
z cierpicym bkitnym smokiem. Moe upyn dzie, a moe
rok, odkd Skie zechcia wysun dania pod adresem Jedynego Boga. Zwierciado sta si niechccy wiadkiem tego zajcia.
Usyszawszy gos w burzy i poznawszy go, Zwierciado
przyby w poszukiwaniu odpowiedzi na t przedziwn zagadk. Jeli to gos Takhisis, to co ona robia na tym wiecie, skoro wszyscy inni bogowie odeszli? Po zastanowieniu srebrny
smok doszed do wniosku, e informacji moe mu udzieli
Skie.
47
Zwierciado zawsze mia co do niego wtpliwoci. Bdc rzekomo kryskim smokiem, podobnie jak on sam, Skie
wyrs na gada wikszego, silniejszego i potniejszego od
wszystkich bkitnych smokw w historii wiata. Skie rzekomo zdradzi swych pobratymcw, zabijajc ich i poerajc, jak
smoczy zwierzchnicy. Zwierciado czsto si zastanawia, czy
Skie naprawd zdradzi swoich krewniakw. A moe wanie
do nich doczy?
Zwierciado z wielkim trudem zdoa znale legowisko
Skie i wej do niego. Przyby w sam por, eby sta si wiadkiem tego, jak Mina wymierza smokowi kar za jego bezczelno i za rzekomy brak lojalnoci. Skie chcia j zabi, lecz
byskawica, ktra miaa zgadzi Min, odbia si od jej zbroi
i trafia w niego samego. Olbrzymi bkitny smok zosta miertelnie ranny.
Rozpaczliwie pragnc pozna prawd, Zwierciado zrobi
wszystko, co byo w jego mocy, by uzdrowi Skie. Udao mu
si to tylko czciowo. Utrzymywa bkitnego jaszczura przy
yciu, lecz pociski bogw s potn broni, a Zwierciado,
mimo swej smoczej natury, by miertelnikiem.
Zostawi swojego podopiecznego, by przynie wody dla
nich obu.
Skie czasami traci wiadomo, czasami j odzyskiwa.
W chwilach, gdy by przytomny i wiadomy tego, co si dzieje,
srebrny smok mg go wypytywa o Jedynego Boga bstwo,
ktremu teraz Zwierciado mg ju nada imi. Te rozmowy
byy bardzo rozcignite w czasie, poniewa Skie rzadko mg
zachowa przytomno duej ni przez chwil.
13* Ona skrada wiat powiedzia w pewnym
momencie
Skie, krtko po tym, jak po raz pierwszy odzyska wiadomo. Skrada go i przeniosa do tej czci wszechwiata.
Dawno ju to sobie zaplanowaa. Wszystko byo przygotowane. Czekaa tylko na waciw chwil.
14* Chwil, ktra nadesza w trakcie Wojny Chaosu
powiedzia Zwierciado. Przerwa i spyta cicho: Jak si
czujesz?
48
51
54
55
totem Skie, zrobiony z czaszek jego ofiar. Zwierciado wzdrygn si, cofn rk i w popiechu omal nie straci rwnowagi.
Wpad na cian, przytrzyma si jej i posuy si ni przy stawianiu nastpnych krokw.
Zaczekaj. W ciemnoci korytarzy zabrzmia syczcy
gos Skie. Wywiadczye mi przysug, srebrny smoku.
Ocalie mnie przed mierci z jej ohydnych rk. Dziki tobie
mog umrze na wasnych warunkach, zachowujc resztki
godnoci. Odwzajemni ci si przysug. Innych twoich pobratymcw zotych i srebrnych smokw szukae i nie moge ich znale, prawda?
Zwierciado nie chcia si do tego przyzna, nawet przed
konajcym bkitnym smokiem. Nie odpowiedzia i dalej szuka po omacku drogi w tunelu.
One nie ucieky ze strachu dokoczy Skie. Tej
burzliwej nocy usyszay gos Takhisis. Niektre poznay go
i zrozumiay, co to znaczy. Opuciy wiat w poszukiwaniu
bogw.
Zwierciado stan i odwrci lepe oczy w stron gosu
Skie. Z zewntrz dochodzi go dwik, ktry bkitny smok
usysza ju dawno temu opot olbrzymich skrzyde.
1* To bya puapka rzek Skie. One odeszy, a teraz
nie mog wrci. Takhisis je uwizia, tak samo, jak uwizia
dusze umarych.
2* Co mona zrobi, eby je uwolni? spyta Zwierciado.
3* Powiedziaem ci wszystko, co sam wiedziaem odpar Skie. Mj dug wdzicznoci jest spacony, srebrny
smoku. Lepiej si pospiesz.
Idc najszybciej, jak mg, Zwierciado zda niepewnym
krokiem w gb tunelu. Nie mia pojcia, dokd idzie, ale domyla si, e zagbia si w czelu jaskini smoka. Praw rk
dotyka ciany i szed wzdu niej, nigdy nie odrywajc od niej
doni. Mwi sobie, e w ten sposb bdzie mg trafi do wyjcia. Kiedy usysza gos Malys, piskliwy i wysoki dziwny
dwik jak na tak masywne stworzenie zatrzyma si. Przy56
ciskajc do mocno do ciany, przykucn na gadkiej pododze, chowajc si w chodnym mroku jaskim. Przyciszy nawet
oddech, obawiajc si, e smoczyca moe go usysze i zacz
szuka.
Zwierciado kuli si w legowisku bkitnego smoka i z obaw czeka na wynik.
Skie wiedzia, e kona. Serce mu koatao i drao w piersi.
Walczy o kady oddech. Tskni za tym, by pooy si i odpocz, zamkn oczy, zagubi si w przeszoci. Jeszcze raz
rozpostrze skrzyda, ktre miay kolor nieba, i wzbi si
w chmury. Znw usysze gos Kitiary, jej stanowcze komendy, drwicy miech. Poczu, jak wodze w jej pewnych i sprawnych rkach prowadz go bezbdnie tam, gdzie toczy si najbardziej zacity, najbardziej zaarty bj. Znw upaja si zgiekiem bitwy i woni krwi, rozrywa szponami ciao i sysze
radosny okrzyk bojowy Kitiary, rzucajcej wyzwanie wszystkim przybyszom. Wrci do stajni, da sobie opatrzy rany
i czeka, a Kitiara przyjdzie, jak zawsze usidzie obok niego
i bdzie jeszcze raz przeywa bitw. Przychodzia do niego,
porzucajc te mizerne ludzkie istoty, ktre chciay j kocha.
Smok i jedziec tworzyli zesp morderczy zesp.
C, Skie rozleg si czyj gos. Znienawidzony
gos. Malys wsadzia eb do jaskini, zasaniajc soce. le
mnie poinformowano. Widz, e jeszcze yjesz.
Skie podnis si. Jego sny i wspomnienia byy bardzo
prawdziwe, w odrnieniu od tej nierzeczywistoci.
Nie, nie umarem warkn. Wbija pazury gboko
w ska, walczc z blem i z wysikiem utrzymujc si na
nogach.
Malys wcisna wicej cielska do jego lea gow i barki,
przednie apy i szyj. Zwinite skrzyda przyciskaa do bokw,
a jej tylne apy i ogon zwisay z urwiska. Mae, okrutne oczka
obrzuciy go pogardliwym spojrzeniem. Lekcewac smoka,
poszukaa tego, po co przybya jego totemu. Znalaza go na
podwyszeniu porodku legowiska i lepia jej rozbysy.
57
29*
Mona tak powiedzie. Dziewczyna imieniem
Mina
razia go magicznym pociskiem, ktry spowodowa jego mier.
Dziaaa w samoobronie. Skie zaatakowa j pierwszy, twierdzc, e go zdradzia.
30*
Oczywicie, e go zdradzia potwierdzi
niebieski
smok. Czy kiedykolwiek postpowaa inaczej?
31*
Pogubiem si powiedzia Zwierciado.
Mwimy
o Minie czy o Takhisis?
32*
Praktycznie biorc, s tym samym. Zatem, co
tu
robisz,
srebrny smoku, i dlaczego tak tu cuchnie Malys?
33*
Malys zabraa totem Skie. By miertelnie
ranny,
lecz
mimo to nie podda si bez walki. Chyba j zrani, chocia
prawdopodobnie niezbyt powanie. By zbyt saby. Ona zemcia si na nim w ten sposb.
34*
Zuch z niego! rykn bkitny smok.
Mam
nadziej, e Malys dostanie gangreny i zdechnie. Nie odpowiedziae jednak na moje pytanie, srebrzysty. Po co tu przybye?
35*
Miaem pytania powiedzia Zwierciado.
36*
Otrzymae odpowiedzi?
37*
Tak odpar srebrny smok.
38*
Czy bye zaskoczony, gdy je usyszae?
39*
Raczej nie przyzna Zwierciado. Jak ci
na
imi?
Ja nazywam si Zwierciado.
40*
Aha, Stranik Cytadeli wiata. Mnie
nazywaj
Brzytwa. Jestem... niebieski smok umilk, a kiedy znw si odezwa, w jego gosie przebija smutek i al ...byem partnej rem marszaka Medana z Qualinesti. On nie yje, a ja radz so. bie teraz sam. Poniewa jeste srebrnym smokiem, moe ci
zainteresuje wie, e Qualinesti zostao zniszczone doda
Brzytwa. Jezioro mierci tak nazywajje elfy. Tylko tyle zostao z niegdy piknego miasta.
Zwierciado by podejrzliwy, nieufny.
41*
Nie mog w to uwierzy!
42*
Uwierz powiedzia ponuro Brzytwa. Na
wasne
oczy widziaem zniszczenia. Przyleciaem za pno, eby uratowa marszaka, ale za to byem wiadkiem mierci ogromnej
65
Zwierciado nie potrafi pomc bkitnemu smokowi. Upora si z wasnym kryzysem wiary. W jego przypadku nie by
on zbyt gboki, poniewa nikt z jego gatunku nigdy nie czci
Takhisis. Ich mio i wierno bya zarezerwowana dla Paladine^, Boga wiata.
Czy Paladine by gdzie tam i szuka swoich zaginionych
dzieci? Po burzy metaliczne smoki wyruszyy na poszukiwanie
bogw, a przynajmniej tak powiedzia Skie. Musiay ponie
klsk, bo Takhisis nadal nie miaa rywala. Mimo to Zwierciado wierzy, e Paladine nadal istnieje. Gdzie tam Bg
wiata nadal nas szuka. Takhisis spowia nas w ciemno,
ukrya przed jego wzrokiem. Jak rozbitkowie na morzu, musimy znale sposb, by da znak tym, ktrzy przeszukuj bezmiar oceanu, jakim jest wszechwiat.
Zwierciado zabra si do poerania kozy. Nie zaproponowa towarzyszowi poczstunku. Bkitny smok na pewno by
syty, bo widzia swoj zdobycz. Kiedy Zwierciado przemierza krain w ludzkiej postaci, nis ebracz misk, ywic si
ochapami. To byo pierwsze wiee miso, jakie jad od dawna, i zamierza si nim delektowa. Teraz mia ju jakie pojcie o tym, co moe zrobi, gdyby tylko udao mu si zdoby na
to rodki. Najpierw jednak musia si pozby tego niebieskiego
smoka, ktremu najwyraniej si zdawao, e znalaz sobie
przyjaciela.
Bkitne s towarzyskimi smokami i Brzytwie nie'spieszyo si do odejcia. Zasiad do pogawdki. Pocztkowo wydawa si maomwny, ale teraz paszcza mu si nie zamykaa,
jakby czu ulg, e moe komu opowiedzie, co mu ley na
sercu. Opisa mier swojej partnerki, ze smutkiem i dum
opowiada o marszaku Medanie. Mwi te o pewnym smoczym jedcu, Czarnym Rycerzu imieniem Gerard. Zwierciado sucha go tylko poow umysu, gdy w drugiej rodzi si
ju pewien pomys.
Na szczcie jedzenie zwalniao go z koniecznoci odpowiadania inaczej ni kilkoma pomrukami. Nim nasyci swj
gd, jego towarzysz znw zamilk. Zwierciado sysza, e
69
ale darowaa mi ycie. Moe przypomniaa sobie chwile, ktre w dziecistwie spdzia ze mn. Zawsze zadawaa pytania...
Oszczdzia ci z sentymentalnej saboci rzek
z pogard Brzytwa. Wszystkie istoty ludzkie, nawet te najlepsze, maj t wad.
Zwierciado nic nie powiedzia, starannie ukrywajc umiech.
Oto bkitny smok, ktry potrafi opakiwa swego polegego
jedca, a mimo to strofowa ludzk istot za sentymentalne
przywizanie do znajomych z modoci.
19* Jednake w tym przypadku taka sabo mogaby si
okaza dla nas przydatna kontynuowa Brzytwa. Mocno
si otrzsn, od gowy do czubka ogona, i rozpostar skrzyda.
Doskonale. Pjdziemy do Miny i dowiemy si, co tu si
dzieje.
20* Powiedziae pjdziemy"? spyta zdumiony
Zwierciado. Naprawd sdzi, e si przesysza, chocia formy czasownikw dla osb my" i ja" w jzyku smokw s cakiem
inne i atwo je rozrni.
21* Powiedziaem Brzytwa podnis gos, jakby Zwierciado by guchy, a nie tylko lepy e pjdziemy razem,
miao spojrzymy w oczy Minie i zadamy, by wyjawia nam
plany naszej krlowej...
22* To niemoliwe uci srebrny smok. Jakiekolwiek
plany sam uoy, nie uwzgldniay one wsppracy z bkitnym smokiem. Widzisz moje kalectwo.
23* Widz odpar Brzytwa. To powane
okaleczenie,
a jednak najwyraniej nie powstrzymao ci ono od zrobienia
tego, co byo konieczne. Dotare tu, prawda?
Zwierciado nie mg temu zaprzeczy.
24* Podruj powoli, pieszo. Musz ebra o
poywienie
i schronienie...
25* Nie mamy czasu na takie bzdury. ebra! Od ludzi!
Brzytwa pokrci gow, a mu uski zagrzechotay. Sdziem, e wolaby umrze z godu. Musisz polecie ze mn. Czas
upywa. W wiecie dziej si doniose wydarzenia. Nie moemy marnowa czasu na to, by wlec si w tempie ludzkiej istoty.
71
On wie, e jego lud nigdy ju nie bdzie mg wrci do Qualinostu. Co z tego, e Beryl nie yje, skoro jej armie nie zostay
rozbite. To prawda, e wiele z nich zgino, lecz te siy, ktre
przerway, nadal pal i pustosz nasz pikny kraj.
48* To, co zostao spalone, mona odtworzy. Zniszczenia
mona odbudowa. Silvanesti wrcili do swoich domw, by
walczy z koszmarem powiedziaa Lwica. Oni odzyskali
swoj ojczyzn. My moemy zrobi to samo.
49* Nie jestem tego pewien odpar Planchet, nie odrywajc oczu od krla. Silvanesti walczyli ze snem, lecz popatrz, do czego ich to doprowadzio do jeszcze wikszego
lku przed wiatem zewntrznym i prby odizolowania si za
ochronn tarcz. A to spowodowao katastrof.
Qualinesti maj wicej rozumu upieraa si Lwica.
Planchet potrzsn gow. Nie chcc si z ni spiera, nie
podj dyskusji. Przejechali kilka mil w milczeniu, a potem
przyboczny krla rzek cicho:
Ty wiesz, co naprawd gryzie Gilthasa, prawda?
76
Gilthas nienawidzi tego ycia, lecz zmuszony by je prowadzi. Nie dla swojego dobra, lecz dla dobra swojego ludu.
Ostatnio zacz si zastanawia, czy to wystarczajcy powd,
by dalej znosi t mczarni. Nie widzia nadziei dla nikogo,
nigdzie na wiecie. Tylko jedna wta ni czya go z tym yciem: obietnica, ktr zoy matce. Obieca Lauranie, e stanie na czele elfich uchodcw, ktrzy zdoali uciec z Qualinesti i czekali na niego na skraju Rwnin Pyu. Obietnic zoon
zmaremu trzeba speni.
Mimo to Gilthas zaglda w kad mijan po drodze rzek,
wyobraajc sobie spokj, jakiego by zazna, gdyby jej wody
zamkny si nad jego gow.
Wiedzia, e ona smuci si i martwi o niego. Wiedzia lub
podejrzewa, e boli jato, i si od niej odsun, zamkn w fortecy o kamiennych murach, w ktrej kry si przed wiatem.
Chciaby otworzy bramy i wpuci j do rodka, lecz to wymagao wysiku. Musiaby opuci zaciszny kt, w ktrym si schroni, wyj na soce, przemierzy dziedziniec pamici i otworzy wrota, by wpuci jej wspczucie wspczucie, na ktre
nie zasuy. Nie mg tego znie. Jeszcze nie teraz. Moe nigdy.
Gilthas obwinia siebie. Jego plan okaza si katastrofalny w skutkach. Sprowadzi zniszczenie na Qualinesti i jego
obrocw. Spowodowa mier jego matki. Mody krl ba si
spojrze w twarz uciekinierom. Wezm go za morderc i bd
mieli racj. Pomyl, e jest tchrzem, i nie bd si myli.
Uciek i zostawi swj gincy lud. Moe oskar go o rozmylne zaplanowanie zagady Qualinesti. W kocu by czciowo
czowiekiem. W swej depresji gotw by uwierzy w najbardziej fantastyczne przypuszczenia.
77
Wojska Beryl, o ktrych mylelimy, e zostay rozproszone i wybite, przegrupoway si i ponownie sformoway. Nie
sdzilimy, e to moliwe, ale wydaje si, e maj nowego
przywdc, ma imieniem Samuval. To Czarny Rycerz, ktry
sucha rozkazw nowego Pana Nocy, dziewczyny imieniem
Mina.
Gilthas patrzy na on w milczeniu. Jedna cz jego jani
usyszaa, zrozumiaa i przyswoia sobie informacj. Druga
wczogaa si jeszcze gbiej w ciemny kt jego wiziennej celi.
50* Ten Samuval twierdzi, e suy bogu znanemu jako
Jedyny Bg. Wie, jak niesie swoim onierzom, brzmi nastpujco: Jedyny Bg odebra Qualinesti elfom i zamierza je
odda ludziom, ktrych ta kraina jest prawowit wasnoci.
Wszyscy, ktrzy chc dosta darmow ziemi, musz si tylko
zacign do wojska kapitana Samuvala. Jego armia jest olbrzymia, jak moesz sobie wyobrazi. Kademu nicponiowi
i wyrzutkowi ludzkiej rasy spieszy si dosta kawaek naszej
piknej krainy. Oni ju wyruszyli, Gilthasie podsumowaa
Lwica. S dobrze uzbrojeni, dobrze zaopatrzeni i szybko
maszeruj, by zdoby i zaj Qualinesti. Nie mamy duo czasu. Musimy ostrzec nasz lud.
51* I co wtedy? spyta Gilthas.
Lwica nie poznaa jego gosu. By stumiony, jakby dochodzi zza zamknitych drzwi.
52* Bdziemy postpowa zgodnie z oryginalnym
planem
odpowiedziaa. Pjdziemy przez Rwniny Pyu do Silvanesti. Tyle e musimy i szybciej, ni przewidywalimy.
Wyl jedcw naprzd, eby uprzedzili uchodcw...
53* Nie przerwa jej Gilthas. To ja musz im o tym
powiedzie. Bd jecha dzie i noc, jeli zajdzie potrzeba.
54* Mj mu... Lwica odezwaa si gosem ony, czuym i kochajcym. Twoje zdrowie...
Gilthas uciszy j spojrzeniem, ktre sprawio, e sowa zamary jej na wargach, a potem zawrci i da koniowi ostrog.
Nagy odjazd krla zaskoczy jego przybocznych. Musieli popdzi swoje konie do cwau, eby go dogoni.
79
stwa elfw, Qualinesti i Silvanesti, Qualinesti nadal byli wadcami i mieszkacami ziem, ktre ju przedtem naleay do
nich.
To wygnanie byo przejciowe. Wielu spord nich pamitao jeszcze, jak byli zmuszeni opuci ojczyzn w czasie Wojny Lancy. Przeyli to i wrcili, by umocni swoje domy jeszcze bardziej ni poprzednio. Armie udzi mog przychodzi
i odchodzi. Smoki mog przychodzi i odchodzi, ale lud
Qualinesti pozostanie. Duszcy dym poarw wkrtce rozwieje si na wietrze. Spod czarnego popiou wystrzel zielone pdy. Elfy odbuduj zniszczenia, ponownie zasadz drzewa. Robiy to ju wczeniej i zrobi to znowu.
Tak pewne tego byy elfy, tak ufno pokaday w obrocach swego piknego miasta Qualinost, e nastrj w obozach
dla uchodcw, z pocztku ponury, sta si prawie wesoy.
To prawda, e byo wiele ofiar do opakiwania, bo Beryl
z rozkosz zabijaa kadego elfa, ktrego zastaa na otwartej przestrzeni. Cz uciekinierw zabiy smoki. Inni wpadli
w rce rozwcieczonych ludzi albo zostali schwytani przez
Czarnych Rycerzy z Neraki, ktrzy bili ich i torturowali. Jednak liczba zabitych bya zdumiewajco niska, biorc pod uwag fakt, e elfom grozia cakowita zagada. Dziki planom
modego krla oraz pomocy krasnoludw Qualinesti przeyli.
Zaczynali patrze w przyszo, a ta bya w Qualinesti. Nie potrafili sobie wyobrazi niczego innego.
Mdrzejsze pord elfw nadal martwiy si i niepokoiy,
bo dostrzegay nieomylne znaki, e nie dzieje si dobrze. Dlaczego nie ma adnych wieci od obrocw Cjualinesti? W miecie stacjonowali kurierzy, gotowi pobiec szybko do obozw
dla uchodcw. Powinni ju tu by z wieciami, dobrymi lub
zymi. Fakt, e nie dotarli w ogle, niektrych gboko zaniepokoi, a przez innych zosta cakiem zlekcewaony.
Brak wieci to dobre wieci" mawiali ludzie. Brak wybuchu to krok w dobr stron" gosio porzekado gnomw.
Elfy rozbiy namioty na piaszczystych plaach Nowego Morza. Ich dzieci chlapay si w agodnie bijcych o brzeg falach
81
Na znak Lwicy pody za nim stranik, zachowujc dyskretny dystans, ale idc wystarczajco blisko, by go chroni.
55* Trac go, Planchecie powiedziaa Dzika Elfka gosem penym blu i smutku i nie wiem, co mam robi, jak go
odzyska.
56* Nie przestawaj go kocha poradzi jej przyboczny
krla. Nic wicej nie moesz zrobi. Reszty musi dokona sam.
Gilthas i jego wita weszli do elfiego obozu uchodcw tu
po zmroku. Na play pony ogniska. Elfie dzieci taczyy
wrd pomieni niczym bystre cienie. Dla nich to byy wakacje, wielka przygoda. Noce spdzone w ciemnych tunelach
z krasnoludami o grubych gosach i budzcym lk wygldzie
przeszy ju do odlegych wspomnie. Szkolne lekcje odwoano, domowe obowizki zawieszono. Gilthas patrzy na roztaczone dzieci i myla o tym, co musi im powiedzie. Wakacje skocz si tej nocy. Jutro rano zacznie si cika walka
o przetrwanie.
Ile z tych dzieci, ktre tak wesoo taczyy wok ognisk,
umrze na pustyni z gorca i braku wody albo padnie ofiar
zych potworw, ktre podobno kr po Rwninach Pyu? Ilu
jeszcze jego rodakw zginie? Czy w ogle przetrwaj jako rasa, czy ta wyprawa przejdzie na zawsze do historii jako ostatni
marsz Qualinesti?
Gilthas wszed do obozu pieszo, bez dwiku fanfar: Ci,
ktrzy widzieli, jak przechodzi obok nich, byli zdumieni wygldem swego krla o ile w ogle wiedzieli, z kim maj do
czynienia. Gilthas bowiem tak bardzo si zmieni, e wielu go
nie rozpoznao.
Szczupy, wrcz wychudzony, blady i wty Gilthas straci
prawie wszystkie cechy, ktre wiadczyy o jego pokrewiestwie z ludmi. Jego delikatna, elfia budowa koci uwydatnia
si i staa si bardziej widoczna. Niektrzy szeptali z czcij
e jest ywym obrazem pradawnych elfich krlw, Silvanosa
i Kith-Kanana.
Szed przez obozowisko ku jego rodkowi, w ktrym po83
W wizienn fortec, w ktrej zamkn si Gilthas, uderzya dzika wcieko, strzelajc w ni niczym ognisty piorun
bkitnego smoka. Wskoczywszy na kod, na ktrej sta Palthainon, mody elf uderzy go w szczk z tak si, e senator
si zatoczy. Prefekt polecia do tyu na piasek i pikna przemowa natychmiast wyleciaa mu z gowy.
Gilthas nic nie powiedzia. Nie rozejrza si. Zeskoczy
z kody i zacz si przepycha przez tum.
Palthainon usiad. Potrzsnwszy gow, w ktrej mu si
krcio, wyplu zb i zacz krzycze ze zoci i pokazywa
rk:
0* Tam! Tam! Widzicie, co zrobi! Aresztujcie go! Aresztujcie...
1* Gilthas odezwa si kto w tumie.
2* Gilthas powtrzy nastpny gos, a za nim dalsze.
Elfy nie skandoway. Nie wykrzykiway jego imienia. Kady wymawia je spokojnie, cicho, jakby udziela odpowiedzi
na zadane mu pytanie. Jednak imi to byo stale powtarzane
w tumie, niosc si z si fal bijcych o brzeg. Starzy wymawiali jego imi. Modzi wymawiali jego imi. Powtarzali je
dwaj senatorzy, pomagajcy Palthainonowi stan na nogach.
Zaskoczony i zdumiony Gilthas unis gow i rozejrza si
wok.
3* Nie rozumiecie... zacz.
4* Rozumiemy powiedzia jeden z elfw. Na jego wychudzonej twarzy maloway si lady niedawnego alu. I ty
take, Wasza Wysoko. Rozumiesz nasz smutek i cierpienie.
Dlatego jeste naszym krlem.
5* Dlatego zawsze bye naszym krlem powiedzia
kto inny, kobieta z maym dzieckiem na rkach. Naszym
prawdziwym krlem. Wiemy o tym, co potajemnie dla nas zrobie.
6* Gdyby nie ty, Beryl tarzaaby si teraz w naszym piknym miecie rzek trzeci elf. A my bylibymy martwi,
my wszyscy, ktrzy stoimy przed tob.
7* Nasi nieprzyjaciele chwilowo odnieli nad nami zwy87
Niespodziewana podr
Po uruchomieniu urzdzenia do podrowania w czasie
Tasslehoff Burrfoot zauway dwie rzeczy: nieprzeniknion
ciemno i fakt, e Zgadywanka wrzeszcza mu w lewe ucho,
cay czas tak mocno ciskajc go za lew rk, e kender
cakiem straci czucie w palcach. Reszty swojego ciaa Tas te
nie czu; nie czu niczego pod sob, niczego nad sob, niczego
obok siebie z wyjtkiem Zgadywanki. Tas nie wiedzia, czy
znajduje si do gry nogami, do gry gow, a moe w ciekawej kombinacji obu tych pozycji.
Ten zabawny stan trwa nadzwyczaj dugo, tak dugo, e
Tasowi zaczo si troch nudzi. W kocu jak dugo mona si gapi w nieprzeniknion ciemno, zanim nabierze si
ochoty na jak zmian? Nawet koziokowanie w czasie i przestrzeni (jeli to wanie robili, bo w tym momencie Tas wcale
nie mia pewnoci) moe si kiedy znudzi. W kocu dochodzi si do wniosku, e lepiej zosta rozdeptanym przez olbrzyma, ni eby gnom wrzeszcza ci bezustannie do ucha (zdumiewajc pojemno puc maj te gnomy) i omal nie urywa
rki w nadgarstku.
Wreszcie Tasslehoff i Zgadywanka spadli na co mikkiego, uginajcego si i wydzielajcego silny zapach bota oraz
sosnowego igliwia. Ldowanie nie naleao do przyjemnych
i zdecydowanie pooyo kres nudzie kendera i wrzaskom
gnoma.
89
dzeniu, mamroczc co na temat braku schematw i wewntrznych dyrektyw, po czym wycign do Tasa ubocon rk.
61* Daj mi je. Rzuc na nie okiem.
62* Nie, dzikuj powiedzia Tasslehoff, chowajc urzdzenie do torby. Chyba nie powinienem si z nim rozstawa. A teraz sied cicho! Odwrciwszy si, by wyjrze
spod sosnowej gazi, Tas przyoy palce do warg. Nie
zdrad, e tu jestemy.
W przeciwiestwie do wikszoci gnomw, ktre nie wychodz przez cae ycie z wntrza Gry Niewane, Zgadywanka bywa tu i wdzie, przey sporo przygd i podczas wikszoci z nich bardzo le si bawi. Same kopoty i przykroci
z tymi przygodami. Przeszkadzaj tylko w pracy. Zgadywanka
nauczy si jednak jednej wanej rzeczy jeli chcesz wyj
z przygody z yciem, najlepiej schowa si w jakiej ciemnej, niewygodnej dziurze i trzyma buzi na kdk. W tym
by dobry.
Zgadywanka tak dobrze zna si na chowaniu, e kiedy Tasslehoff, ktry wcale dobrze sobie z tym nie radzi, chcia ju
wsta z radosnym okrzykiem i pj na spotkanie dwm ludziom,
ktrzy wanie wybiegli z lasu, gnom schwyci koleg z si
zrodzon z przeraenia i wcign go z powrotem do kryjwki.
63* Na mio wszystkiego, co atwopalne, co ty robisz?
wysapa Zgadywanka.
64* To nie s przypalone gobliny, jak z pocztku mylaem
odpar Tas, pokazujc rk. Ten mczyzna to Rycerz
Solamnijski. Poznaj po zbroi. A ten drugi to mag, poznaj po
jego szatach. Mam zamiar przywita si z nimi i przedstawi
im si.
65* Jeli czegokolwiek si nauczyem podczas swoich podry powiedzia gnom zduszonym szeptem to tego, e
nigdy nie naley si przedstawia komu, kto nosi miecz albo
ubrany jest w szaty czarodzieja. Niech id w swoj stron,
a my pjdziemy w swoj.
66* Co mwie? spyta nieznajomy mag swojego towarzysza.
92
0* Rozumiem ich cakiem dobrze, Humo odpar Magius. Przecitny Rycerz Solamnijski to ciemny, przesdny
kretyn, ktry wierzy we wszystkie straszne opowieci o czarodziejach, jakimi straszya go w dziecistwie niaka, eby siedzia cicho w nocy, na skutek czego spodziewa si po mnie, e
zaczn skaka nago po obozowisku, bekoczc, bredzc i zmieniajc rycerzy w traszki za jednym machniciem laski. Co nie
oznacza, e bym tego nie potrafi dokoczy Magius z uniesion brwi i zaraliwym umieszkiem na twarzy. I nie
myl sobie, e nie braem tego pod uwag. Spdzenie piciu
minut w postaci traszki byoby mi odmian dla wikszoci
z nich. W najgorszym przypadku poszerzyoby im horyzonty.
1* Chyba nie chciabym y jako traszka stwierdzi
Huma.
2* Ty jeden jeste inny, mj przyjacielu powiedzia agodniejszym tonem Magius. Wycign rk i dotkn nadgarstka rycerza. Ty si nie boisz nowych pomysw. Nie
obawiasz si tego, czego nie rozumiesz. Nawet jako dziecko
nie obawiae si zosta moim przyjacielem.
3* Nauczysz ich by lepszego zdania o czarodziejach, Magiusie rzek Huma, kadc do na doni przyjaciela. Nauczysz ich patrzenia z szacunkiem na magi i tych, ktrzy ni
wadaj.
4* Nie zrobi tego oznajmi chodno Magius bo
w rzeczywistoci wcale mnie nie obchodzi, co oni o mnie myl. Jeli ktokolwiek moe zmieni ich przestarzae, staromodne i starowieckie pogldy, to ty. I lepiej zrb to szybko, Humo
0* doda, porzucajc artobliwy ton i mwic cakiem serio.
1* Krlowa Ciemnoci ronie w si z kadym dniem. Gromadzi potne armie. Niezliczone tysice zych istot zbieraj si
wok jej sztandaru. Te gobliny nigdy nie odwayyby si napa na oddzia rycerzy, ale widziae, z jak zacitoci zaatakoway dzi rano. Zaczynam sdzi, e to nie bata si boj, ale
gniewu Krlowej Ciemnoci w razie niepowodzenia.
Ona poniesie klsk. Musi j ponie, Magiusie powiedzia Huma. Krlow i jej ze smoki trzeba wypdzi
95
Nadejcie boga
Na rwninach solamnijskich pada deszcz. Pada bez przerwy, odkd Solamnijscy Rycerze ponieli druzgocc klsk
z rk wojsk Miny pod Solanthus. Po zdobyciu miasta Mina
ostrzega niedobitkw rycerzy, e nastpnie zamierza podbi
Sanction. Kazaa im take zastanowi si nad potg Jedynego
Boga, ktry by odpowiedzialny za klsk Solamnijczykw.
Kiedy ju to zrobia, pozwolia im bezpiecznie odjecha, by
gosili sowo Jedynego Boga.
Rycerze nie mieli innego wyboru, jak z pospnymi minami wykona rozkaz swego pogromcy. Jechali caymi dniami
w deszczu, zmierzajc do posiadoci lorda Ulricha, pooonej
mniej wicej pidziesit mil na wschd od Solanthus. Deszcz
by chodny i przedostawa si wszdzie. Rycerze i ndzne
resztki ich wojska byli przemoczeni do suchej nitki, zaboceni
i dygotali z zimna. Ranni, ktrych wieli z sob, wkrtce dostali gorczki i wielu z nich zmaro.
Lord Nigel, Rycerz Korony, by jednym z nich. Pogrzebano go pod kamiennym kurhanem w nadziei, e w przyszoci
jego krewni bd mogli wydoby ciao i zoy je z odpowiedni ceremoni w rodowej krypcie. Pomagajc przykrywa zwoki cikimi kamieniami, Gerard nie mg si powstrzyma od
myli o tym, czy dusza lorda Nigela doczya do armii, ktra pokonaa Rycerzy Solamnijskich do armii umarych. Za
ycia lord Nigel przelaby ostatni kropl krwi, zanim zdra98
wisiao kilka wspaniaych gobelinw, przedstawiajcych sceny ilustrujce teksty z Reguy. wiato daway grube wiece z pszczelego wosku. Nie starczyo krzese dla wszystkich,
wic rycerze stali zgromadzeni wok swoich przywdcw,
ktrzy zasiadali za wielkim, bogato rzebionym drewnianym
stoem.
Kady rycerz mia prawo zabra gos. Lord Tasgall, Pan
Ry i przewodniczcy Rady Rycerzy, wysucha wszystkich
w cierpliwym milczeniu take Odili, ktrej przemowa bya
niezmiernie przykra do wysuchania.
Zostalimy pokonani przez boga oznajmia kobieta
rycerzom, ktrzy krcili si, mruczeli pod nosem i posyali sobie nawzajem niepewne spojrzenia. Jaka inna moc na Krynnie potrafiaby rzuci do walki z nami dusze umarych?
-*- Nekromanci zasugerowa lord Ulrich.
Nekromanci wskrzeszaj ciaa zmarych stwierdzia
Odila. Wycigaj z ziemi szkielety, by walczyy z yjcymi. Nigdy nie mieli wadzy nad duszami umarych.
Inni rycerze byli pospni, przemoczeni i w zych nastrojach. Wygldali na pokonanych i tak te si czuli. W odrnieniu od nich Odila bya pena wigoru i uniesienia. Jej mokre,
czarne wosy lniy w blasku kominka, a oczy byszczay, gdy
mwia o bogu.
22* A co z rycerzami mierci, takimi jak lord Soth?
pyta
lord Ulrich. Pucoowaty rycerz sporo straci na wadze w czasie
tej dugiej, pospnej podry. Wok ust zwisay mu fady skry. Jego zwykle pogodna twarz posmutniaa, a byszczce oczy
przygasy.
23* Dowodzisz, e mam racj, panie odpara ze spokojem Odila. Sotha przeklli bogowie. Tylko bg ma tak moc. A ten bg jest potny. Uniosa gos, aby przekrzycze gniewne okrzyki i oskarenia. Widzielicie to na
wasne oczy! Jaka inna sia potrafiaby stworzy legiony dusz
i pozyska lojalno smokw? Sami je widzielicie! Widzielicie je na murach Solanthus czerwone i biae, czarne, zielone
i niebieskie. Nie przybyy tam w subie Beryl. Nie przybyy
100
w subie Malys ani innego smoczego zwierzchnika. One suyy Minie. A Mina suy Jedynemu Bogu.
Sowa Odili zaguszyy szydercze gwizdy i wrzaski, lecz
znaczyo to tylko, e trafia w saby punkt ich zbroi. Nikt nie
mg zaprzeczy choby jednemu jej sowu.
Lord Tasgall, starszy rycerz, siwiejcy, wyprostowany,
o srogiej twarzy i gronej posturze, raz za razem nawoywa
do zachowania porzdku i uderza rkojeci miecza w st.
Wreszcie porzdek zosta przywrcony. Rycerz popatrzy na
Odil, ktra dumnie odrzucia do tyu gow z dwoma grubymi, czarnymi warkoczami i staa z rumiecem na twarzy.
72* Co proponujesz? zacz, a kiedy jeden z rycerzy
sykn, dostojnik uciszy go wciekym spojrzeniem.
73* Jestemy ludmi wierzcymi powiedziaa Odila.
no boga. Jego lud czerpaby otuch z tej obecnoci i wrciby do swojego codziennego ycia wzmocniony i odnowiony.
Jego obecnoci brakowao teraz, kiedy bya tak bardzo potrzebna.
76* Wysuchamy ci teraz, sir Gerardzie powiedzia
lord
Tasgall z cieniem niecierpliwoci w gosie i Gerard uwiadomi sobie z zaskoczeniem, e zwracano si do niego ju po
raz drugi.
77* Prosz o wybaczenie, czcigodni panowie
powiedzia
rycerz, skadajc ukon.
Zachcony, by podej i przemwi, uczyni tak i przedstawi pokrtce swj zamys. Trzej rycerze suchali w milczeniu, nie zdradzajc swoich uczu. Na zakoczenie Gerard
stwierdzi:
78* Mgbym dostarczy wam odpowiedzi na
przynajmniej
jedno pytanie, czcigodni panowie czy ta Mina rzeczywicie
zamierza wyruszy na Sanction, czy moe by to podstp, majcy odcign nasz uwag od jej prawdziwego celu. Jeli
prawdjest to ostatnie, moe uda mi si ustali, co to za cel.
79* Ryzyko, jakiego si podejmujesz, jest wielkie zauway lord Siegfried, marszczc brwi.
80* Im wiksze ryzyko, tym wiksza chwaa" zacytowa lord Ulrich z umiechem.
81* Chciabym, aby tak byo, panie rzek Gerard, wzruszajc ramionami ale po prawdzie nie bdzie mi grozio
tak wielkie niebezpieczestwo. Widzicie, Czarni Rycerze mnie
znaj. Nie bd mieli powodu, by wtpi w moj opowie.
82* Nie pochwalam korzystania z usug szpiegw
stwierdzi lord Siegfried a tym bardziej tego, by jeden z naszych rycerzy wystpi w tak nikczemnej roli. Regua tego zabrania.
83* Regua zabrania wielu rzeczy rzek sucho lord Tasgall. Ja jednak staram si przekada zdrowy rozsdek nad
zasady, ktre stworzono w odlegej przeszoci. Nie rozkazuj
ci tego, sir Gerardzie, ale skoro zgaszasz si na ochotnika...
84* Tak, czcigodny panie powiedzia z zapaem
Gerard.
104
rzek, ciszajc gos ale, jak wam wiadomo, ostatnio przebywaem w Qualinesti i darz te osoby gbokim uczuciem.
61* Oczywicie, rozumiemy, sir Gerardzie rzek lord
Tasgall. Jakie przynosisz wieci o krlu i krlewskiej rodzinie?
62* Zdaniem niedobitkw, ktrzy zdoali dotrze do Solce, Krlowa Matka zgina w bitwie ze smoczyc powiedzia posaniec, przygldajc si Gerardowi nieufnie i trzymajc si od niego z dala. Uznano j za bohaterk. Krl podobno wydosta si bezpiecznie i doczy do reszty swego
ludu, ktry uciek przed gniewem smoka.
63* Przynajmniej teraz, kiedy smoczyc zgina, elfy
mog
wrci do Qualinesti rzek z cikim sercem Gerard.
64* Obawiam si, e tak nie jest, panie odpar z alem
posaniec. Co prawda smoczyc nie yje, a jej armie si rozproszyy, wkrtce potem przyby jednak nowy dowdca, by
przej kontrol. To rycerz z Neraki, ktry twierdzi, e by
obecny podczas ataku na Solanthus. Zebra resztki wojsk Beryl
i zaj Qualinesti. Pod jego sztandarem gromadz si tysice,
bo obieca majtek i darmow ziemi kademu, kto si do niego przyczy.
65* Co z Solce? spyta z niepokojem lord Tasgall.
66* Chwilowo jestemy bezpieczni. Haven jest wolne. Wojska Beryl, ktre kontroloway miasto, opuciy stanowiska i uday si na poudnie, eby wzi udzia w pldrowaniu krlestwa
elfw. Mj pan uwaa jednak, e kiedy ten lord Samuval, jak
kae si nazywa, umocni swoj wadz w Qualinesti, zwrci
oczy na Abanasini. Dlatego te mj pan prosi o wsparcie...
Posaniec umilk, przenoszc spojrzenie od jednego dostojnika zakonu do drugiego. aden nie spojrza bagajcemu modziecowi w oczy. Popatrzyli na siebie, a potem odwrcili
wzrok. Nie byo posikw do wysania.
Gerard by tak wstrznity, e nie pozna od razu imienia
Samuval i nie skojarzy go z mczyzn, ktry eskortowa go
107
Rwniny Pyu
Deszcze, ktre zaleway pnocne krace Ansalonu i byy
tak udrk dla Rycerzy Solamnijskich, byyby mile widziane
na poudniu, gdzie elfy rozpoczynay wanie podr przez
Rwniny Pyu. Qualinesti zawsze wielbili soce. Ich wiea
bya Wie Soca; ich krl Mwc Soca. Soneczny
blask przepdza ciemno i groz nocy, dawa ycie rom
i ciepo ich domom. Elfy kochay nawet to nowe soce, ktre
pojawio si po Wojnie Chaosu, bo chocia jego wiato wydawao si sabe, blade i czasami niezdrowe, nadal dawao ycie
ich krainie.
Na Rwninach Pyu soce nie dawao ycia. Tu soce
przynosio mier.
Nigdy dotd aden elf nie przeklina soca. Teraz, zaledwie po kilku dniach wdrwki przez pust, srog krain pod
obcym, palcym okiem soca okiem, ktre nie byo ju
blade i wyblake, lecz dzikie i bezlitosne niczym oko mciwej
bogini elfy zaczy nienawidzi soca i z alem je przeklinay, gdy co dnia wstawao, okrutne i mciwe.
Zrobiy wszystko, co mogy, by si przygotowa do podry, ale nikt z nich, z wyjtkiem gocw, nie by wczeniej
tak daleko od ojczyzny i nie wiedzia, czego oczekiwa. Nawet
gocy, ktrzy utrzymywali kontakt z Alhan Starbreeze z Silvanesti, nigdy nie przekraczali Rwnin Pyu. Ich szlaki prowadziy na pnoc przez mokrada nalece do smoczej zwierzch-
no
prefekt Palthainon dozna tak cikich oparze sonecznych, e by zbyt chory, by przysparza wicej kopotw.
Kiedy woda si skoczy, moemy upuszcza krwi koniom i przez kilka dni j pi powiedziaa Lwica.
A co bdzie, kiedy konie padn? spyta.
Kobieta wzruszya ramionami.
Nastpnego dnia zmary dwie ofiary poparzenia sonecznego. Elfy nie mogy ich pochowa, bo adne z narzdzi, jakie
posiaday, nie day rady przebi litej skay. Na smaganej wiatrem rwninie nie mogy znale kamieni, eby przykry zwoki. W kocu zawiny je w weniane peleryny i za pomoc
sznurw spuciy ciaa do gbokich rozpadlin w skale.
Nkany przez zawroty gowy od chodzenia w upalnym socu Gilthas sucha zawodzenia tych, ktrzy opakiwali zmarych. Zajrza do szczeliny i niezbyt przytomnie pomyla o tym,
jaki bogi chd musi panowa na jej dnie. Poczu, e kto dotyka jego ramienia.
Mamy towarzystwo powiedziaa Lwica, wskazujc
na pnoc.
Gilthas ocieni oczy doni, prbujc co zobaczy w olepiajcym blasku soca. W oddali widzia falujce w gorcym
powietrzu sylwetki trzech jedcw na koniach. Nie dostrzega
adnych szczegw byy bezksztatnymi ciemnymi plamami. Wbija w nie wzrok, a oczy zaczy mu zawi. Mia nadziej, e jedcy podjad bliej, ale tak si nie stao. Macha
rkami i krzycza tak dugo, a cakiem zachryp, lecz oni tylko
stali w miejscu.
Nie chcc traci wicej czasu, mody krl rozkaza elfom
i dalej.
25* Teraz obserwatorzy si ruszyli powiedziaa Lwica.
6* Ale nie w naszym kierunku stwierdzi Gilthas, dotkliwie rozczarowany.
Jedcy jechali rwnolegle do elfw, czasami znikajc im
z oczu wrd ska, ale zawsze pojawiajc si ponownie. Pokazali si, dajc elfom do zrozumienia, e ich obserwuj. Nieznajomi nie sprawiali wraenia gronych, ale po c mieliby tacy
114
115
le, ile byo trzeba. Gilhas domyla si, e ten czowiek nie ma
w zwyczaju marnowa niczego dla nikogo. Dotyczyo to take
wspczucia.
37*
Uwierz mi, nie zamierzamy powiedzia z
przekonaniem elf. Jestemy ludem zielonych drzew i zimnej, bystrej
wody. Kiedy powiedzia te sowa, ogarna go taka tsknota
za ojczyzn, e mgby si rozpaka. Nie mia jednak ez.
Wypalio je soce. Musimy wrci do naszych lasw, inaczej umrzemy.
38*
Dlaczego uciekacie od swojej zielonej krainy i
zimnej
wody? spyta wysoki mczyzna.
Gilthas zachwia si w siodle. Musia przerwa, bo sucho
w gardle uniemoliwiaa mu kontynuowanie rozmowy. Sprbowa ponownie. Nie udao si. Z jego ust wydoby si ochrypy szept.
Smoczyca Beryl zaatakowaa nasz kraj. Gad nie yje,
ale nasza stolica, Qualinost, zostaa zniszczona w bitwie. Wiele elfw, ludzi i krasnoludw ponioso mier w jej obronie. Teraz w naszym kraju panosz si Czarni Rycerze, ktrzy
chcieliby cakowicie nas wytpi. Nie mamy do si, by z nimi walczy, wic musimy...
Chwil pniej Gilthas lea na wznak na ziemi, patrzc
w nieruchome oko mciwego soca. Wysoki mczyzna otulony szatami siedzia wygodnie przy nim, podczas gdy jeden
z jego towarzyszy sczy w wargi elfa struk wody.
Wysoki mczyzna potrzsn gow.
Nie wiem, co jest wiksze odwaga elfw czy ich niewiedza. eby podrowa w upale dnia bez odpowiedniego ubrania... Znw pokrci gow.
Gilthas stara si usi. Mczyzna, ktry go poi, przewrci go z powrotem na plecy.
Jeli si bardzo nie myl dokoczy wysoki Mieszkaniec Rwnin jeste Gilthas, syn Lauralanthalasy i Tanisa
I Pelfa.
Gilthas wlepi w niego zdumione oczy.
Skd wiedziae?
117
by
chcieli
go
znale,
potrafili
by to
zrobi.
Alhana
nie
wysaa
gocw
i chyba
ju
wiedzia
dlaczeg
o.
Kol
ejne
brze
mi
do
ud
wig
nic
ia.
Jeli
to
bya
pra
wda
, el121
10
Wamanie do wizienia
Gerard zamierza wej do Solanthus pieszo. Zostawi wierzchowca w stajni zajazdu jakie dwie mile od miasta. Gospod
t poleci mu giermek Richard. Korzystajc z okazji, by zje
ciepy posiek (a byo to najlepsze, co mona byo o nim powiedzie), rycerz zaznajomi si z lokalnymi plotkami. Przedstawi si jako wojownik do wynajcia i ciekaw by, czy w duym miecie znalazoby si dla niego zajcie.
Natychmiast powiedziano mu wszystko, co musia
i wicej, ni chcia wiedzie o druzgoccej klsce Rycerzy
Solamnijskich i zajciu miasta przez Czarnych Rycerzy z Neraki. Odkd Solanthus pado kilka tygodni temu, nie docierao
tu wielu podrnych, ale gospodyni w zajedzie miaa nadziej, e interesy wkrtce pjd lepiej. Z wieci docierajcych
z Solanthus wynikao, e jego mieszkacy nie byli torturowani
ani masowo zabijani, jak wielu si obawiao, ale e traktowano
ich dobrze i zachcano do zajmowania si codziennymi sprawami, jakby nic nie zaszo.
Och, oczywicie, kilku ludzi wtrcono do wizienia, ale
pewnie na to zasuyli. Przywdczyni rycerzy, ktr podobno
bya wiotka dziewuszka, nie kazaa cina gw, ale wygaszaa do ludnoci kazania o nowym bogu, ktry przyby, by
si nimi zaopiekowa. Posuna si nawet do tego, by nakaza
oczyci i odbudowa star wityni Paladine'a i powici
123
j temu nowemu bogu. Chodzia po miecie, uzdrawiajc chorych i dokonujc innych cudw. Lud Solanthus zaczyna j
wielbi.
Szlaki handlowe midzy Solanthus i Palanthas, od dawna
zamknite, zostay ponownie otworzone, co uszczliwio kupcw. Jednym sowem, jak stwierdzia wacicielka zajazdu,
mogo by gorzej.
Syszaem, e w okolicy s ze smoki powiedzia
Gerard, moczc czerstwy chleb w krzepncym sosie, gdy by
to jedyny sposb, by obie te rzeczy dao si zje. I jeszcze
gorsze okropnoci. Zniy gos. Syszaem, e po Solanthus chodz umarli!
Kobieta prychna pogardliwie. Syszaa ju co podobnego, ale sama smokw nie widziaa, a aden duch nie przyszed
do gospody domaga si jedzenia. miejc si pod nosem,
posza przyprawia o niestrawno innego, niczego nie podejrzewajcego gocia. Gerard podsun resztki swojego posiku
psu z zajazdu i zastanowi si nad tym, co usysza.
Wiedzia, jak sprawy si maj w rzeczywistoci. Widzia
czerwone i bkitne smoki latajce nad miastem oraz dusze
zmarych otaczajce miejskie mury. Wos mu si wci jey
na karku, ilekro pomyla o tej armii o pustych oczach, rozwartych ustach i widmowych rkach ze zdartymi do koci palcami, ktre wycigay si ku niemu ponad przepaci mierci.
Nie, to byo bardzo realne. Niewyjanione, ale realne.
By zdziwiony, gdy usysza, e mieszkacy Solanthus s
tak dobrze traktowani, ale nie bardzo zaskoczony informacj,
e tak bardzo polubili Min. Odby jedynie krtk rozmow
z charyzmatyczn przywdczyni Czarnych Rycerzy, jej obraz
utkwi mu jednak wyranie w pamici: widzia okrutne bursztynowe oczy, sysza tembr jej gosu i pamita kade sowo,
jakie powiedziaa. Czy fakt, e dobrze traktowaa mieszkacw Solanthus, uatwia czy utrudnia mu zadanie? Znajdowa
argumenty na poparcie jednego i drugiego, a wreszcie doszed
do wniosku, e jedynym sposobem, eby si o tym przekona,
jest pojechanie i sprawdzenie tego osobicie.
124
by
zobacz
y, co
mam w
sakwac
h?
Zani
m
Gerard
zdoa
odpowi
edzie,
kender
wysypa
z kilku
swoich
toreb
ich
zawarto
i
zacz
w niej
radoni
e
grzeba
.
125
73* Och, wiem duo o tym bogu zapewni go Koziziek. Przynajmniej tyle, ile wydaje si wane. Dziewczyna wyjania nam, e ten bg bardzo lubi kenderw. Ogromnie
ich lubi. Tak bardzo, e szuka pewnego specjalnego kendera
w szczeglnoci. Gdyby ktry z nas go spotka, mamy go
przyprowadzi do tej dziewczyny, a ona da nam wielk nagrod. Wszyscy obiecalimy, e tak zrobimy, i wanie zamierzam
si za to zabra. To znaczy, za szukanie tego kendera. Przy
okazji, nie widziae go gdzie?
74* Jeste pierwszym kenderem, jakiego widz od wielu
dni odpar Gerard. I mam nadziej, e ostatnim" doda
w mylach. Jak wam si udaje dosta do miasta bez...
75* Nazywa si mwi Koziziek, przejty swoj wypraw Ten Tasslehoff Burrfoot i jest...
76* Co takiego? zawoa zdumiony Gerard. Co powiedziae?
77* Kiedy? Wtedy, kiedy mwiem o Solanthus, czy kiedy
mwiem o dziewczynie, czy kiedy mwiem o nowym bogu...
78* O kenderze. Tym specjalnym kenderze. Powiedziae,
e nazywa si Burrfoot? Tasslehoff Burrfoot?
79* Ten Tasslehoff Burrfoot poprawi Koziziek.
Ten" jest bardzo wane, bo to nie moe by byle jaki Tasslehoff Burrfoot.
80* Tak, chyba nie moe zgodzi si Gerard, wracajc
pamici do kendera, ktry rozpocz ca t przygod, dajc
si zamkn w Grobowcu Bohaterw w Solce.
81* Chocia na wszelki wypadek dokoczy
Koziziek
mamy przyprowadzi do Sanction kadego Tasslehoffa
Burrfoota, jakiego znajdziemy, eby ta dziewczyna moga mu
si przyjrze.
82* Chcesz powiedzie: Solanthus poprawi Gerard.
Koziziek by zajty przygldaniem si z ciekawoci kawakowi potuczonego niebieskiego szka. Podnis go i spyta
z zapaem:
Sdzisz, e to szafir?
127
92* Nie odpar Gerard. To kawaek stuczonego niebieskiego szka. Powiedziae, e masz zaprowadzi tego Burrfoota do Sanction. Chciae powiedzie: Solanthus. Dziewczyna i jej wojska s w Solanthus, nie w Sanction.
93* Powiedziaem: Sanction? Koziziek podrapa si po
gowie. Po chwili namysu pokiwa ni twierdzco. Tak, powiedziaem: Sanction i to miaem na myli. Dziewczyna powiedziaa nam, e nie zostanie w Solanthus dugo. Razem ze swoj
armi wybiera si do Sanction, gdzie nowy bg zaoy wielk
wityni, i to wanie w Sanction chciaa widzie Burrfoota.
No to mam odpowied na jedno z moich pyta" pomyla Gerard.
Mnie si wydaje, e to szafir doda Koziziek i woy kawaek szka z powrotem do sakwy.
'- Kiedy znaem jednego Tasslehoffa Burrfoota zacz z wahaniem Gerard.
94* Naprawd? Koziziek zerwa si na nogi i z
podniecenia zacz skaka wok rycerza. Gdzie on jest? Jak go
znajd?
95* Nie widziaem go od dawna powiedzia Gerard,
gestem nakazujc kenderowi spokj. Zastanawiaem si tylko,
dlaczego ten Burrfoot jest taki wyjtkowy.
96* Nie sdz, eby dziewczyna to powiedziaa, ale mog
si myli. Obawiam si, e do tego czasu uciem sobie ma
drzemk. Dziewczyna kazaa nam siedzie tam bardzo dugo,
a kiedy tylko ktry z nas prbowa wsta i wyj, jeden
z onierzy dga nas mieczem, co wcale nie jest takie ekscytujce, jak si moe wydawa. O co pytae?
Gerard cierpliwie powtrzy pytanie.
Koziziek zmarszczy czoo, co, jak powszechnie wiadomo, jest praktyk wspomagajc procesy mylowe, a potem
oznajmi:
Pamitam tylko, e jest kim bardzo szczeglnym dla
Jedynego Boga. Gdyby si widzia z twoim przyjacielem Tasslehoffem, moesz mu powiedzie, e Jedyny Bg go szuka?
I prosz, wspomnij o mnie.
128
Obiecuj powiedzia Gerard. A teraz moesz wywiadczy mi przysug. Powiedzmy, e kto ma bardzo dobry
powd, eby nie wchodzi do Solanthus przez frontow bram. Jak inn drog mgby wej do miasta?
Koziziek przyjrza si wnikliwie Gerardowi.
9* Kto twoich rozmiarw?
10* Mniej wicej odpar rycerz, wzruszajc ramionami.
11* A ile taka informacja bdzie warta dla kogo twoich
rozmiarw? spyta Koziziek.
Gerard to przewidzia i wycign sakiewk pen interesujcych i dziwnych przedmiotw, ktre zwin z rezydencji
lorda Ulricha.
Wybierz co sobie powiedzia. Natychmiast tego
poaowa, bo Koziziek pogry si w udrce niezdecydowania, trzs si nad kolekcj, a wreszcie skoczy rozdarty
midzy zardzewiaym zatrzaskiem a starym butem bez obcasa.
We oba rzek rycerz.
Oszoomiony tak hojnoci Koziziek opisa mnstwo
miejsc, ktrymi mona byo si wlizgn niepostrzeenie do
Solanthus. Na nieszczcie, jego opisy byy bardziej mylce
ni pomocne, gdy kender czsto przeskakiwa naprzd, by
uzupeni szczegy drogi, ktrej jeszcze nie opisa, albo cofa
si, by poprawi informacje o przejciu opisywanym pitnacie minut temu.
Wreszcie Gerard zapa Koziziek i kaza mu szczegowo
opisa kad drog. By to czasochonny i mudny proces,
podczas ktrego bardzo niewiele brakowao, by rycerz udusi
kendera. Wreszcie Gerard wybra w mylach trzy wejcia: jedno, ktre uzna za najbardziej stosowne dla swoich potrzeb,
i dwa zapasowe. Koziziek kaza rycerzowi przysic na jego
te wosy, e nigdy, przenigdy nikomu nie zdradzi pooenia
tych miejsc. Gerard tak uczyni, zastanawiajc si, czy Koziziek sam zoy tak przysig, i dochodzc do wniosku, e to
wysoce prawdopodobne.
Potem nadesza trudna chwila. Gerard musia si pozby
kendera, ktry tymczasem uzna, e s z rycerzem najlepszymi
129
przyjacimi, jeli nie brami albo kuzynami. Wierny Koziziek by gotw towarzyszy Gerardowi w jego podrach do
koca ycia. Rycerz odpar, e nie ma nic przeciwko temu, tyle
e zostanie tu jeszcze do dugo. Moe si zdrzemnie. Koziziek moe zaczeka.
Mino pitnacie minut, podczas ktrych kender nie mg
usiedzie w miejscu, a Gerard drzema, majc jedno oko
otwarte, by si upewni, e nie zginie mu aden wartociowy
przedmiot. Wreszcie Koziziek nie mg duej znie napicia. Spakowa swoje skarby i poszed sobie, wracajc kilkakrotnie, eby przypomnie Gerardowi, e gdyby zobaczy
Tego Tasslehoffa Burrfoota, ma go natychmiast przysa do
Jedynego Boga i wspomnie, e jego przyjaciel, Koziziek,
powinien otrzyma nagrod. Gerard obieca i wreszcie zdoa
si pozby kendera. Musia zaczeka kilka godzin do zmroku
i wypeni sobie ten czas prbami odgadnicia, czego Mina
moe chcie od Taslehoffa Burrfoota.
Gerard nie potrafi uwierzy, e przywdczyni Czarnych
Rycerzy darzy kenderw jak wielk sympati. Tym, czego
szukaa, prawdopodobnie byo magiczne urzdzenie do podrowania w czasie.
Co oznacza powiedzia do siebie e jeli kendera
mona znale, to my powinnimy by tymi, ktrzy to zrobi.
Zanotowa sobie w pamici, eby zawiadomi Rycerzy Solamnijskich, by szukali kadego kendera, ktry przedstawia
si imieniem Tasslehoff Burrfoot, zapali i dla bezpieczestwa
zamknli rzeczonego kendera, a przede wszystkim nie pozwolili mu wpa w rce Czarnych Rycerzy. Ustaliwszy to, Gerard
zacz oczekiwa nadejcia nocy.
11
Wizienie mierci
Gerard bez trudu wlizgn si niepostrzeenie do miasta.
Wprawdzie pierwsza wybrana przez niego droga okazaa si
zablokowana co wskazywao na to, e Czarni Rycerze staraj si zatka wszystkie mysie dziury" drugiej jednak
jeszcze nie znaleli. Wierny swojej przysidze Gerard nigdy
nie wyjawi pooenia tego wejcia.
Ulice Solanthus byy ciemne i opustoszae. Zdaniem wacicielki zajazdu w miecie wprowadzono godzin policyjn.
Ulicami kryy patrole, wic Gerard w celu ich uniknicia
musia kluczy, chowa si w ciemnych bramach i kry za
stertami odpadkw w zaukach.
Z powodu ukrywania si przed patrolami i niedoskonaej
znajomoci ulic straci dobre dwie godziny na bdzenie po
miecie, zanim wreszcie zobaczy to, czego szuka mury
wizienia.
Stan na czatach w bramie i zastanawia si, jak zdoa zakra si do wntrza. To by zawsze saby punkt jego planu. Wamanie si do wizienia okazao si rwnie trudne jak
ucieczka z niego.
Na dziedziniec wszed patrol z kilkoma ludmi, ktrzy zamali przepis o godzinie policyjnej. Podsuchujc raport skadany przez stranika, Gerard dowiedzia si, e na rozkaz Czarnych Rycerzy zamknito wszystkie tawerny. Waciciel jednej
z nich, prbujc zmniejszy straty, po cichu otwiera drzwi kil131
co si przydarzyo Palinowi. Dostrzegajc na jego szatach plamy czego, co wygldao na zaschnit krew, Gerard doszed
do wniosku, e maga bito lub torturowano tak dugo, a postrada zmysy. Z sercem cikim od alu i litoci bezwiednie podrapa si po szyi, a potem odwrci gow. Teraz nie mg
zrobi niczego, by pomc magowi, ale jeli wszystko pjdzie
zgodnie z planem, bdzie mg co zrobi w przyszoci.
Usiad na pododze celi, jak najdalej od budzcego odraz
siennika. Nie mia wtpliwoci, e to tam oblazy go pchy.
C, to bya strata czasu zauway Dalamar.
Duch elfa sta w pobliu jedynego okna celi. Nawet w wiecie zmierzchu, w ktrym zmuszony by przebywa nie bdc ani ywy, ani umary mia wraenie, e dusi si w kamiennych cianach. Samo wyobraanie sobie, e oddycha
wieym powietrzem, przynosio mu ulg.
91* Co starae si osign? spyta. Zakadam, e
nie
byy ci w gowie arty.
92* Nie, to nie arty odpar spokojnie duch Palina.
Jeli musisz wiedzie, miaem nadziej, e uda mi si skontaktowa z tym czowiekiem, przemwi do niego.
93* Te co! parskn pogardliwie Dalamar. Mylaem, e masz wicej rozumu. My go nie obchodzimy. Nikogo
nie obchodzimy. A tak w ogle, kim on jest?
94* Nazywa si Gerard. To Rycerz Solamnijski. Znamy
si
z Qualinesti. Bylimy przyjacimi... no, moe nie przyjacimi. Nie sdz, aby mnie lubi. Wiesz, co Solamnijczycy
sdz o magach, a ja musz przyzna, e nie byem zbyt miym kompanem. Mimo to Palin przypomnia sobie, jakie to
uczucie wzdycha mylaem, e uda mi si z nim porozumie, tak jak mj ojciec skontaktowa si ze mn.
95* Twj ojciec ci kocha i mia ci do przekazania co
wanego powiedzia Dalamar. Poza tym Caramon by
cakiem martwy. My nie jestemy; przynajmniej zmuszony jestem zakada, e nie jestemy. Moe to ma jaki zwizek. Poza tym, na jak pomoc z jego strony liczye?
135
Palin milcza.
No, miao rzek Dalamar. Nasze pooenie raczej nie sprzyja skrywaniu tajemnic przed sob nawzajem.
Jeli to prawda pomyla Palin to co robisz podczas
swoich samotnych wycieczek? Tylko nie mw mi, e przesiadujesz pod sosnami, by rozkoszowa si kontaktem z przyrod. Dokd chodzisz i po co?".
Przez duszy czas po powrocie do ycia duchy magw
byy uwizane do cia, ktre niegdy zamieszkiway, tak jak
wizie jest przykuty acuchem do ciany. Niespokojny Dalamar, szukajc drogi powrotu do ycia, pierwszy odkry, e sami tworzyli te wizy. By moe dlatego, e nie byli cakiem
martwi, ich duchy nie zostay zniewolone przez Takhisis tak
jak dusze w nurcie rzeki umarych. Dalamar zdoa cakowicie
zerwa wi, jaka czya dusz i ciao. Jego duch opuci wizienie i Solanthus, a przynajmniej tak powiedzia Palinowi,
chocia nie poinformowa go, dokd si uda. Mimo to po kadej wycieczce mag musia wraca.
Ich duchy strzegy swych cia rwnie zazdronie jak skpiec skrzyni, w ktrej przechowuje swj majtek. Palin prbowa wyj w ten smutny wiat innych uwizionych dusz, lecz
zera go strach, e podczas jego nieobecnoci co moe si sta
jego ciau. Wrci natychmiast i stwierdzi, e nadal siedzi, gapic si w pustk. Wiedzia, e powinien by zadowolony, i cz
jego osoby cieszya si, lecz druga cz bya gorzko rozczarowana. Potem nie opuszcza ju ciaa. Nie mg przyczy si do
dusz zmarych, ktre ani go nie widziay, ani nie syszay. Z tego samego powodu nie lubi przebywa w pobliu ywych.
Dalamar czsto opuszcza swoje ciao, chocia nie na dugo. Palin by przekonany, e mag widuje si z Min i stara si
wynegocjowa swj powrt do ycia. Nie potrafi jednak udowodni swoich podejrze.
7* Skoro musisz wiedzie powiedzia Palin miaem
nadziej, e przekonam Gerarda, by mnie zabi.
8* Nie udaoby ci si rzek Dalamar. Sdzisz, e nie
rozwaaem tej moliwoci?
136
96* Mogoby si uda nalega Palin. Ciao yje. Rany, jakie odnielimy, zasklepiy si. Ponowne zabicie ciaa
mogoby przerwa wizy, ktre nas krpuj.
97* A Takhisis znowu przywrciaby nam t namiastk ycia. Nie domylie si dlaczego? Dlaczego nasza krlowa karmi nas i dba o nas tak, jak kiedy shalafi karmi i opiekowa si
tymi biednymi nieszcznikami, ktrym nada miano ywych?
Jestemy obiektami jej eksperymentu, tak jak oni jego. Kiedy
nadejdzie czas, gdy oceni, czy jej eksperyment powid si,
czy nie. Ona to oceni. Nie my. Sdzisz, e nie prbowaem?
Ostatnie sowa zabrzmiay gorzko, potwierdzajc podejrzenia Palina.
98* Po pierwsze rzek Palin Takhisis nie jest moj
krlow, wic nie uwzgldniaj mnie w swoich przemyleniach. Po drugie, co masz na myli, mwic o eksperymencie?
To oczywiste, e bogini trzyma nas w pobliu, by posuy si
magicznym urzdzeniem do podrowania w czasie, jeli to
kiedykolwiek wpadnie jej w rce.
99* Z pocztku byo to prawd. Ale teraz, skoro tak wietnie dajemy sobie rad kwitniemy, e tak powiem zaczynaj jej przychodzi do gowy inne pomysy. Po co marnowa
dobre ciaa i koci, pozwalajc im gni w ziemi, kiedy mona
je oywi i wykorzysta? Takhisis ma ju armi dusz. Zamierza uzupeni swe siy, tworzc dodatkowo armi trupw.
100*
Wydajesz si tego bardzo pewny.
101*
Bo jestem odpar Dalamar. Mona
rzec,
e
syszaem to u samego rda.
102*
Tym wikszy powd, ebymy to skoczyli
Kender i jego urzdzenie spdzay krlowej sen z powiek niczym pluskwy. Niezalenie od swojej potgi musiaa si boryka z poczuciem saboci, wiedzc, e Tas znajduje si w miejscu i czasie, w ktrych nie powinno go by.
Gdyby cokolwiek mu si stao a ktry kender doy sdziwego wieku? wielkie plany i spiski Jej Mrocznego Majestatu obrciyby si wniwecz. Myl ta mogaby dodawa otuchy, gdyby nie fakt, e Krynn i jego mieszkacy take obrciliby si wniwecz.
Tym bardziej naley trzyma si ycia rzek z naciskiem Dalamar, przekadajc na sowa myli Palina. Kiedy
przyczysz si do rzeki zmarych, utoniesz i na wieki bdziesz
zdany na ask jej nurtu, jak te nieszczsne dusze, ktre teraz
z nim pyn. Nadal masz odrobin wolnej woli, o czym wanie si przekonae. To sabo tego eksperymentu, ktr Takhisis musi dopiero skorygowa. Wiesz, e nigdy nie podobaa jej si koncepcja swobody. Nasza zdolno samodzielnego mylenia i dziaania zawsze bya jej najwikszym wrogiem.
Dopki nie uda jej si jako znale sposobu, by nam j odebra, musimy polega na naszej jedynej mocnej stronie i mocno jej si trzyma. Nadarzy nam si kiedy okazja, a wtedy
musimy by gotowi, eby j wykorzysta.
Nam zastanawia si Palin czy tobie?". Sowa Dalamara w poowie go rozbawiy, w poowie rozgnieway, a po
zastanowieniu stwierdzi, e cakowicie zawstydziy.
Jak zwykle pomyla siedziaem i ualaem si nad
sob, podczas gdy mj samolubny, ambitny kolega dziaa.
Do tego. Bd samolubny i ambitny jak dwch Dalamarw.
Co z tego, e mam rce i nogi sptane kajdanami, e zabdziem w obcym kraju, gdzie nikt nie mwi moim jzykiem,
i gdzie wszyscy s gusi, niemi i na dodatek lepi. Nie wiem,
jak tego dokonam, ale znajd kogo, kto mnie zobaczy, usyszy i zrozumie.
Twj eksperyment zakoczy si niepowodzeniem, Takhisis" przysiga Palin. Obiekt eksperymentu ju si o to postara.
12
W obecnoci boga
Dzie, ktry Gerard spdzi w celi, by najgorszym w jego
yciu. Rycerz udzi si nadziej, e si przyzwyczai do smrodu, co okazao si jednak niemoliwe. Przyapa si na powanym zastanawianiu si nad tym, czy rzeczywicie warto oddycha. Stranicy wrzucili do cel jedzenie i wnieli wiadra wody do picia, lecz woda bya w smaku rwnie obrzydliwa jak
smrd w celach i Gerard zakrztusi si, kiedy j przeyka.
Z ponur satysfakcj zauway, e dzienny str, ktry sprawia wraenie niezbyt inteligentnego, jest jeli to w ogle
moliwe jeszcze bardziej zaszczuty i zdezorientowany ni
stranik na dyurze nocnym.
Pnym popoudniem Gerard zacz sdzi, e si pomyli.
By moe jego plan nie by tak dobry, jak mu si wydawao,
i istniao powane prawdopodobiestwo, e reszt swego ycia
rycerz spdzi w celi. Zdziwi si, gdy do bloku wiziennego
wesza Mina z kenderami. Bya ostatni osob, jak chcia widzie. Zasoni sobie twarz i nie rusza si z podogi, pki nie
wysza.
Po kilku godzinach, kiedy wydawao si, e nikt wicej nie
przyjdzie, Gerard zacz mie wtpliwoci co do swojej misji.
Co, jeli istotnie nikt nie przyjdzie? Rozmyla o tym, e wcale
nie jest tak bystry, jak mu si zdawao, kiedy usysza co, co
niezmiernie poprawio mu humor brzk stali, podzwanianie
mieczem.
140
Brzk mieczy obwieci powrt rycerzy. Mczyni ponownie posadzili swoich otpiaych podopiecznych na pryczach. Gerard pospieszy naprzd, eby znw sprbowa porozmawia z Czarnymi Rycerzami. Winiowie walili w kraty
i wrzeszczeli na dozorcw, gdy nagle wrzawa ucicha, a niektrzy tak szybko zdusili krzyki, e omal si nimi nie udawili.
Do bloku wiziennego wszed minotaur. Zwierzoczek
o twarzy byka, tym straszniejszej, e z gstwy zmierzwionego,
brzowego futra patrzyy inteligentne oczy, by tak wysoki, e
musia chodzi zgarbiony, eby nie zahacza ostrymi rogami o niskie sklepienie. Jego muskularny tors by nagi, jeli
nie liczy skrzanej uprzy. Minotaur by dobrze uzbrojony,
w tym w ciki miecz, co do ktrego Gerard mia wtpliwoci,
czy zdoaby go unie w obu rkach. Mczyzna odgad prawidowo, e potwr przyszed zobaczy si z nim, i nie wiedzia, czy ma si martwi, czy czu ulg.
Kiedy minotaur dotar do jego celi, pozostali winiowie
urzdzili wycigi, eby sprawdzi, kto szybciej zaszyje si
w gbi pomieszczenia. Gerard mia cay przd celi dla siebie.
Rozpaczliwie usiowa przypomnie sobie imi minotaura, ale
wyleciao mu z gowy.
30* Jakie to szczcie, panie rzek, starajc si jako
sobie poradzi bez tego. Zaczynaem ju sdzi, e tu zgnij.
Gdzie kapitan Samuval?
31* Jest, gdzie jest warkn minotaur. Utkwi lepia w
Gerardzie. Czego chcesz od niego?
32* Chc, eby za mnie powiadczy rzek rycerz.
Jestem pewien, e mnie pamita. By moe i ty mnie pamitasz,
panie. Byem w twoim obozie tu przed atakiem na Solanthus.
Miaem winia kobiet Rycerza Solamnijskiego.
33* Pamitam powiedzia minotaur. Zmruy oczy.
Solamnijka zbiega. Kto jej pomg. Ty.
34* Nie, panie, nie! zaprotestowa oburzony Gerard.
wiek przychodzio mu na myl, wpakowaoby go tylko w kopoty, wic si nie odzywa. Mijali wanie ogrd rany, kiedy
jego uwag przycign refleks wiata odbitego od bursztynu.
Rycerz zamruga, popatrzy, a potem zatrzyma si tak raptownie, e poirytowany Galdar omal nie urwa mu rki.
98* Zaczekaj! krzykn zdjty zgroz Gerard.
Zaczekaj chwil. Pokaza rk. Co to jest?
99* Sarkofag Goldmoon wyjani minotaur. Goldmoon bya niegdy przeoon Mistykw Cytadeli wiata.
Bya take matk Miny jej przybran matk poczu si
zmuszony doda. Bya bardzo, bardzo star kobiet. Podobno miaa ponad dziewidziesit lat. Spjrz na ni. Znw jest
pikna i moda. Tak Jedyny Bg nagradza wiernych.
100*
Co jej z tego, skoro nie yje mrukn
Gerard,
z
blem serca patrzc na ciao uwizione w bursztynie. Pamita
dobrze Goldmoon; pamita jej pikne zote wosy, ktre wydaway si przetykane srebrnymi promieniami ksiyca, pamita jej twarz, siln, wspczujc, ale i zagubion, poszukujc. Jej oblicze widziane w bursztynie byo twarz nikogo
i kadego. Jej zocistosrebrne wosy miay kolor bursztynu. Jej
biae szaty byy bursztynowe. Zostaa uwiziona w ywicy, jak
pozostae owady.
101*
Znw zostanie przywrcona do ycia
powiedzia
Galdar. Jedyny Bg obieca uczyni wielki cud.
Gerard usysza dziwny ton w gosie Galdara i z zaskoczeniem spojrza na minotaura. Dezaprobata? Trudno byo
w to uwierzy. Niemniej jednak, kiedy Gerard zastanowi si
nad tym, co wiedzia o rasie minotaurw, przypomnia sobie,
e zawsze opisywano ich jako arliwych wyznawcw swego
poprzedniego boga, Sargonnasa, ktry sam by minotaurem.
Moe Galdar mia wtpliwoci co do tego nowego Jedynego
Boga. Rycerz zanotowa to sobie w pamici jako przypuszczenie, ktre moe przyda mu si pniej.
Minotaur popchn Gerarda i mczyzna musia pj dalej. Obejrza si na sarkofag. Wielu mieszczan otaczao bursztynow trumn, gapic si na ciao wewntrz, wzdychajc,
146
/
penie jak dziecko, ktre co przeskrobao i teraz kamie, eby
unikn lania pasem i zamknicia w drewutni.
Mina suchaa go z powag i przejciem. Na zakoczenie
rycerz wyrazi nadziej, e bdzie mu wolno jej suy, poniewa, jak rozumia, jego byy dowdca, marszaek Medan, poleg w bitwie o Qualinesti.
Opakujesz marszaka i Krlow Matk, Lauran
powiedziaa Mina.
Osupiay Gerard spojrza na ni.
Dziewczyna umiechna si, jej bursztynowe oczy rozbysy.
Nie opakuj ich. Su Jedynemu Bogu po mierci, tak
jak oboje niewiadomie suyli mu za ycia. Tak samo my
wszyscy suymy Jedynemu Bogu, czy chcemy tego, czy nie.
Nagroda jest jednak wiksza dla tych, ktrzy su mu dobrowolnie. Czy ty suysz Jedynemu Bogu, Gerardzie?
Mina zbliya si do niego. W jej bursztynowych oczach
rycerz ujrza siebie jako ma, niewan istot, i nagle zapragn co uczyni, eby przynie jej chlub, eby zdoby jej
sympati.
Mg to zrobi, przysigajc suy Jedynemu Bogu, jednak w tej kwestii, jeli nie w adnej innej, musia powiedzie
prawd. Spojrza na otarz, wsucha si w cisz i wtedy zrozumia z ca pewnoci, e znajduje si w obecnoci boga i e
ten bg zaglda do wntrza jego serca.
31* Wiem... tak mao o tym Jedynym Bogu bkn
wymijajco. Nie mog udzieli ci odpowiedzi, ktrej pragniesz, pani. Przykro mi.
32* Chcesz si o nim uczy? spytaa Mina.
Wystarczyo tylko powiedzie tak", by zosta w jej subie, ale w rzeczywistoci wcale nie chcia si niczego dowiadywa o Jedynym Bogu. Gerard zawsze wietnie si obywa
bez bogw. W obecnoci tego czu si nieswojo.
Wymamrota co niezrozumiaego nawet dla siebie. Mina
jednak najwyraniej usyszaa to, co chciaa od niego usysze.
Umiechna si.
148
Gerard mia zamiar wymkn si ze wityni, kiedy zobaczy, e po schodach wchodzi oddzia rycerzy. Prowadzili
winia, sdzc po zbroi Rycerza Solamnijskiego. Kobieta
miaa rce zwizane ciciwami ukw, lecz sza z dumnie podniesion gow i zawzit min.
Gerard zna t twarz, zna malujcy si na niej wyraz. Jkn cicho, zakl siarczycie i szybko wycofa si w najgbszy
cie, zasaniajc twarz rkami, jakby zdjty gbok czci.
35* Zapalimy t Solamnijk, kiedy prbowaa wej do
miasta, Mino powiedzia jeden z rycerzy.
36* Jest miaa rzek drugi. Przesza prosto przez
bram od frontu, ubrana w zbroj i z mieczem w rku.
37* Oddaa bro bez walki doda pierwszy. Gupia
i tchrzliwa, jak oni wszyscy.
38* Nie jestem tchrzem powiedziaa z dum Odila.
Postanowiam nie walczy. Przyszam tu z wasnej woli.
39* Uwolnijcie j polecia Mina, a jej gos brzmia
chodno i srogo. Jest naszym wrogiem, ale jest te rycerzem
i zasuguje na to, by j traktowa z szacunkiem, a nie jak jakiego pospolitego zodzieja!
Skarceni rycerze szybko zdjli wizy z rk Odili. Gerard
schowa si w cieniu, obawiajc si, e jeli kobieta si rozejrzy i go zobaczy, moe go wyda. Wkrtce zorientowa si,
e nie musi si martwi. Odila wpatrywaa si tylko w Min.
Dlaczego przybya z tak daleka i tak duo ryzykowaa, eby si ze mn zobaczy, Odilo? spytaa agodnie
Mina.
Kobieta rycerz pada na kolana i zoya rce.
33* Pragn suy Jedynemu Bogu odrzeka.
Mina schylia si i zoya na czole Odili pocaunek.
34* Jedyny Bg jest z ciebie zadowolony.
Zdja medalion, ktry nosia na piersi i zawiesia go Odili
na szyi.
Jeste moj kapank, Odilo rzeka. Wsta i poznaj bogosawiestwo Jedynego Boga.
Odila wstaa, oczy pony jej z uniesienia. Podesza do
150
otarza i doczya do reszty wyznawcw, modlc si na klczkach do Jedynego Boga. Gerard, czujc w ustach gorycz, wyszed.
Na Otcha, co mam teraz robi? zastanawia si.
13
Nawrcona
Wcielony do gwnych si Czarnych Rycerzy z Neraki Gerard dosta przydzia do oddziau patrolowego. Kadego dnia
wraz ze swoj ma kompani onierzy maszerowa po wyznaczonej czci Solanthus, trzymajc w ryzach mieszkacw
miasta. Nie mia cikiego zadania. Czarni Rycerze pod dowdztwem Miny prdko wyapali wszystkich czonkw spoecznoci, ktrzy mogli sprawia im kopoty. Wikszo z nich
Gerard widzia w wizieniu.
Co si za tyczy reszty, ludno Solanthus wydawaa si
znajdowa w stanie wstrzsu, oguszona niedawnymi tragicznymi wydarzeniami. Jednego dnia yli w jedynym wolnym
miecie Solamnii, a nastpnego ju pod okupacj najbardziej
znienawidzonych wrogw. Zbyt wiele si wydarzyo i zbyt
szybko, eby to poj. Z czasem mogli si zorganizowa i sta
groni.
Albo nie.
Zawsze poboni Solamnijczycy dotkliwie odczuwali nieobecno bogw. Czujc pustk i brak czego w swoim yciu,
ciekawi byli wieci o tym Jedynym Bogu, nawet jeli nie planowali uwierzy w to, co usysz. Przysowie gosi, e o ile elfy staraj si by godne swoich bogw, istoty ludzkie daj
by ich bogowie byli ich godni. Mieszkacy Solanthus byli
z natury sceptykami.
Codziennie chorzy i ranni przychodzili, lub byli przynosze152
ni, do byej wityni Paladine'a, teraz bdcej wityni Jedynego Boga. Kolejki po cud byy dugie, a jeszcze dusze byy
kolejki tych, ktrzy czekali, by ujrze cudotwrczyni. Elfy
z odlegego Silvanesti, jak oznajmia Mina, ukorzyli si przed
Jedynym Bogiem i oddali mu cze. W odrnieniu od nich ludzie z Solanthus wszczli bijatyk, gdy wierzcy w cuda oburzyli si na tych, ktrzy gosili, e s to sztuczki. Po dwch
dniach suby patrolowej Gerardowi rozkazano zaprzesta chodzenia po ulicach (na ktrych nic si nie dziao) i zaj si tumieniem bjek w wityni.
Gerard nie wiedzia, czy jest zadowolony z tej zmiany obowizkw, czy nie. Przez ostatnie dwa dni prbowa si zdecydowa, czy powinien pj do Odili i postara si przemwi
jej do rozumu, czy nadal jej unika. Nie sdzi, aby go zdradzia, ale nie mia pewnoci. Nie rozumia jej nagego religijnego zapau, a co za tym idzie, nie ufa jej.
Tak naprawd Gerardowi nigdy nie dano wyboru, czy chce
czci bogw, wic nie zawraca sobie gowy myleniem o tych
sprawach. Obecno lub nieobecno bogw nigdy nie miaa
wikszego znaczenia dla jego rodzicw. Jedyna zmiana, jaka
zasza w ich yciu po odejciu bogw, polegaa na tym, e
dawniej odmawiali modlitwy przy stole, a pewnego dnia przestali. Teraz Gerard by zmuszony o tym myle i w gbi duszy
sympatyzowa z tymi, ktrzy wszczynali bjki. On te chcia
komu przyoy.
Wysa raport Richardowi, ktry czeka na niego w zajedzie. Przekaza Radzie Rycerzy wszelkie informacje, jakie uzyska, potwierdzajc, e Mina planuje ruszy na Sanction.
cznie z posikami, ktrych spodziewano si z Palanthas,
Mina miaa pod swoimi rozkazami ponad pi tysicy rycerzy
i onierzy. Nie byo to wielkie wojsko, jednak zamierzaa
z nim zdoby warowne miasto, ktre przetrzymao ponadroczne oblenie dwukrotnie liczniejszej armii. Gerard miaby si
z takiego pomysu, gdyby Mina nie podbia Solanthus miasta uwaanego za niezdobyte jeszcze mniejszymi siami.
Zdobya Solanthus dziki smokom i armii dusz, a teraz mwia
153
109*
Posuchaj mnie, Odilo rzek z przejciem.
duo waniejsza od twojej. Ty masz zbiera informacje o nieprzyjacielu. Masz podsuchiwa pod drzwiami i liczy, ile maj onierzy, a ile maszyn oblniczych. Umilka. Jej wzrok
pad na wityni. Ja przybyam, eby dowiedzie si czego o tym bogu.
Gerardowi wyrwa si z ust jaki dwik.
Odila obejrzaa si na niego.
113*
My, Solamnijczycy, nie moemy ignorowa
tego
zjawiska tylko dlatego, e czujemy si z jego powodu nieswojo. Nie
moemy zapiera si wiary w tego boga tylko dlatego, e objawi si osieroconej dziewczynce, a nie Panu Ry. Musimy pyta. Tylko dziki zadawaniu pyta znajdujemy odpowiedzi.
114*
I czego si dowiedziaa? spyta
mimowolnie
Gerard.
115*
Mina wychowaa si u Goldmoon w Cytadeli
wiata.
Tak, sama byam zaskoczona, kiedy to usyszaam. Przybrana
matka opowiadaa Minie historie o dawnych bogach, o tym,
jak znw przyniosa wie o ich istnieniu ludom Ansalonu,
kiedy wszyscy sdzili, e bogowie odeszli ze wiata w gniewie. Goldmoon pokazaa im, e to nie bogowie opucili ludzko, lecz ludzko opucia bogw. Mina spytaa, czy tak wanie nie dzieje si teraz, lecz matka zapewnia j, e tak nie
jest. Czas bogw min, poniewa pewni ludzie rozmawiali
z Paladine'em i innymi bstwami przed ich odejciem i usyszeli, e bogowie odchodz ze wiata, by ocali go przed gniewem Chaosu.
Mina w to nie wierzya. W gbi serca wiedziaa, e Goldmoon si myli. e na tym wiecie istnieje bg. Zadaniem Miny
byo go znale, tak jak Goldmoon kiedy znalaza innych bogw. Mina ucieka z domu. Szukaa bogw, zawsze majc serce otwarte na gos boy. 1 pewnego razu go usyszaa.
Trzy lata spdzia w obecnoci Jedynego Boga, poznajc
jego zamiary wobec wiata i wobec nas i uczc si tego, jak je
wprowadzi w ycie. Kiedy nadszed czas i Mina bya do silna, by udwign brzemi powierzonego jej zadania, zostaa
wysana, by nam przewodzi i opowiedzie o Jedynym Bogu.
157
W
lochu widziaem jednego z przyjaci. Nazywa si Palin Majere.
Jest czarodziejem. Nie wyglda za dobrze i zastanawiaem si,
czy Mina nie mogaby... no wiesz... uzdrowi go. Nie mw
jej, e cokolwiek powiedziaem doda pospiesznie. Powiedz tylko, e go widziaa i wydao ci si... Chodzi mi o to,
e powinno si wydawa, i to twj pomys...
120*
Rozumiem powiedziaa z umiechem
Odila.
Ty
naprawd wierzysz, e Mina ma moc dan przez boga. To tego
dowodzi.
121*
Tak, c, moe przyzna Gerard, nie
chcc
wszczyna kolejnej ktni. Aha, i jeszcze jedno. Syszaem, e Mi159
Galdar nie lubi myle o sobie jako o niewolniku woli Jedynego Boga ani adnego innego bstwa. Co waniejsze, nie
lubi widzie Miny w roli niewolnicy tego Jedynego Boga
niewolnicy, ktr mona byo chosta, jeli nie wykonaa boskiego nakazu.
Postanowi zrobi to, co powinien by zrobi dawno temu.
Musia dowiedzie si czego wicej o Jedynym Bogu. Nie
mg o tym rozmawia z Min, ale mg porozmawia z t Solamnijk.
I by moe zabi dwa ptaszki jednym uderzeniem, jak gosio przysowie jego ludu w zwizku z dobrze znan histori
o kenderskim zodziejaszku i kowalu-minotaurze.
14
164
165
Lord Tasgall by rozsdnym czowiekiem i Gerard w istocie sdzi, e mgby rzuci Regu w kt i wprowadzi jego
plan w ycie. Niestety, rycerz nie potrafi znale adnego sposobu, by przekaza wiadomo Richardowi, ktry otrzyma
polecenie, by co tydzie stawia si w zajedzie i sprawdza,
czy Gerard nie ma nowych wiadomoci.
Rycerz by teraz obserwowany dniem i noc i mia do dobre pojcie o tym, kto za to odpowiada. Nie Mina. Ten minotaur, Galdar.
Gerard zbyt pno zauway, e minotaur podsuchiwa jego
rozmow z Odil. Tej nocy odkry, e Galdar kaza go ledzi.
Niezalenie od tego, dokd szed, by pewny, e widzi rogi
minotaura grujce nad tumem. Kiedy opuci swoj kwater,
zasta jednego z rycerzy Miny stojcego bezczynnie na ulicy
przed domem. Nastpnego dnia jeden z czonkw jego patrolu
tajemniczo si rozchorowa i zosta zastpiony innym. Gerard
nie wtpi, e jego zastpca jest szpiegiem Galdara
Mg wini tylko siebie. Powinien opuci Solanthus dawno temu zamiast zwleka z wyjazdem. Teraz nie tylko sam
wpad w tarapaty, ale i narazi bezpieczestwo misji, z ktr
zosta przysany.
Przez nastpne dwa dni Gerard nadal wypenia swoje obowizki. Poszed do wityni jak zwykle. Nie widzia si z Odil, odkd rozmawiali, i by zaskoczony, gdy tego dnia zobaczy
j u boku Miny. Odila przeszukiwaa wzrokiem tum, pki nie
znalaza Gerarda. Wykonaa ledwo dostrzegalny gest doni.
Kiedy Mina wysza, a suplikanci i gapie oddalili si, Gerard
zosta na zewntrz przy drzwiach i czeka.
Odila wysza ze wityni. Pokrcia lekko gow, dajc
znak, e ma si do niej nie odzywa, i wymina go bez jednego spojrzenia.
Przechodzc obok, szepna:
Przyjd dzi do wityni godzin przed pnoc.
Gerard siedzia pospnie na ku, czekajc na wyznaczon
przez Odil godzin. Zabija czas, wpatrujc si z bezsiln zo166
waa si blada. Oczy byy pogrone w cieniu. Kobieta wycigna rk, po omacku poszukaa doni Gerarda, znalaza j
i mocno cisna. By zaskoczony zarwno tym, e szukaa
otuchy, jak i faktem, e do miaa zimn i drc.
124*
Odilo, co ci? Stao si co zego? spyta.
43* Dowiedziaam si prawdy o twoim przyjacielu,
czarodzieju Palinie odpara zduszonym gosem, jakby trudno jej
byo nabiera tchu. Galdar mi powiedzia. Odila wyprostowaa si. Odwrcia si do towarzysza i spojrzaa mu
w oczy. Gerardzie, byam taka gupia! Taka gupia!
44* Wic jest nas dwoje rzek, niezdarnie poklepujc
j
po doni.
Czu, e kobieta jest sztywna i dry, a jego dotyk nie doda
jej otuchy. Wydawao si, e nie syszy jego sw. Kiedy znw
si odezwaa, gos miaa zduszony.
45* Przybyam w nadziei, e znajd boga, ktry bdzie
moim przewodnikiem, bdzie si o mnie troszczy i pociesza
w niedoli. Zamiast tego znalazam... Umilka i raptem powiedziaa: Gerardzie, Palin nie yje.
46* Nie dziwi si odpar rycerz z westchnieniem.
Nie wyglda dobrze...
47* Nie, Gerardzie! Odila potrzsna gow. On
by
martwy, kiedy go widziae.
48* Wcale nie by martwy zaprotestowa rycerz. Siedzia na pryczy. Potem widziaem, jak wsta i wyszed.
49* A ja ci mwi, e by martwy rzeka kobieta, odwracajc si do niego twarz. Nie wini ci za to, e mi nie wierzysz. Sama w to nie wierzyam. Ale... Galdar zaprowadzi
mnie do niego...
Gerard rzuci na ni podejrzliwym okiem.
125*
Upia si?
50* Chciaabym! odpara Odila z nag, dzik zawzitoci. Chyba caa krasnoludzka gorzaka na wiecie nie pozwoliaby mi zapomnie o tym, co zobaczyam. Jestem absolutnie trzewa, Gerardzie. Przysigam.
Rycerz przyjrza jej si uwanie. Kobieta miaa przytom168
Minie posuy si umarymi w bitwie. Nie tylko duszami, Gerardzie. Ona ma oywia ciaa.
Gerard wpatrywa si w ni, osupiay.
126*
Niewane, e Mina zamierza zaatakowa
Sanction
ze
miesznie ma armi kontynuowaa bezlitonie Odila.
aden z jej onierzy nie zginie. Jeli tak si stanie, Mina po
prostu go wskrzesi i wyle z powrotem do walki...
127*
Odilo rzek z naciskiem Gerard
musimy
std
ucieka. Oboje. Nie chcesz chyba zosta, prawda? spyta
nagle, zdjty niepewnoci.
128*
Nie rzeka zdecydowanie. Nie po tym.
Przykro
mi, e w ogle szukaam tego Jedynego Boga.
sza w pobliu otarza jaki haas. Spojrza szybko w tym kierunku, lecz niczego nie dostrzeg. Pomienie wiec pony
spokojnie. Nikt nie wszed. Mimo to rycerz by pewny, e co
usysza. Wci wpatrywa si w otarz, kiedy dobieg go zduszony jk Odili.
Gerard odwrci si czym prdzej, sigajc po miecz. Spodziewajc si, e zaczepi j jaki stranik, ze zdumieniem ujrza, e stoi sama w otwartych drzwiach.
Co si stao? Nie odway si do niej podej. Ten,
kto go ledzi, bdzie go obserwowa. Wyjd wreszcie za te
cholerne drzwi!
Odila odwrcia si ku niemu. Jej twarz bya w mroku tak
blada, e niepokojco przypominaa mu o duszach umarych.
Kobieta odezwaa si ochrypym szeptem, ktry nis si
wyranie w ciszy nocy.
Nie mog wyj!
Gerard zakl pod nosem. cisn miecz w rku i przysun
si do ciany w nadziei, e pozostanie niezauwaony. Zbliywszy si do drzwi, spojrza wciekle na Odil.
129*
Jak to, nie chcesz wyj? spyta
ciszonym,
penym
zoci gosem. Ryzykowaem gow, przychodzc tutaj,
i niech mnie licho porwie, jeli odejd bez ciebie. Nawet jeli
bd musia ci nie na rkach...
130*
Nie powiedziaam, e nie chc wyj!
rzeka
Odila,
dyszc. Powiedziaam, e nie mog!
Z wycignitymi do przodu rkami zrobia krok w stron
drzwi. Gdy si do nich zbliaa, jej ruchy spowolniay, jakby
brodzia w bystrej rzece, prbujc i pod prd. Wreszcie kobieta stana i potrzsna gow.
Nie mog! powiedziaa zduszonym gosem.
Gerard przyglda jej si w zakopotaniu. Odila staraa si
ze wszystkich si, to nie ulegao wtpliwoci. Co najwyraniej
nie pozwalao jej wyj.
Rycerz przenis spojrzenie z jej przeraonej twarzy na medalion, ktry nosia na szyi.
Pokaza go.
172
15
Kulawy i lepy
Armia Miny opucia Solanthus nastpnego dnia. Nie
wszystkie wojska wymaszeroway, gdy ich przywdczyni zmuszona bya zostawi wystarczajc liczb onierzy, by okupowa wrogie teoretycznie miasto. Wrogo Solanthus bya jednak raczej mitem, sdzc po iloci jego mieszkacw, ktrzy
wyszli na ulice, by jej gratulowa, yczy powodzenia i obsypywa podarunkami tak licznymi, e gdyby Mina pozwolia, wypeniyby wz, ktrym wieziono bursztynowy sarkofag. Ona jednak powiedziaa im, by przekazali je biednym
w imieniu Jedynego Boga. Lud Solanthus ze zami w oczach
bogosawi jej imi.
Gerard te by bliski ez, ale z innego powodu. Przez ca
noc zastanawia si, co robi. I czy zosta? Wreszcie postanowi zosta w wojsku i pojecha z nim do Sanction. Powiedzia sobie, e robi to dla Odili.
Kobieta jechaa z armi. Siedziaa na wozie z uwizionym
w bursztynie ciaem Goldmoon i trupami dwch czarodziejw
uwizionych we wasnych ciaach. Patrzc na aosne, poruszajce si zwoki, Gerard sam si sobie dziwi, e nie odgad prawdy, gdy tylko zobaczy bezmylne, puste oczy Palina.
Odila nawet nie rzucia okiem na Gerarda, kiedy przejedaa
obok niego na wozie.
Galdar natomiast spojrza na niego. W jego ciemnych oczach
krya si wrogo. Gerard odwzajemni spojrzenie. Niezado176
131*
To
potwierdza
informacje,
ktre
otrzymalimy
zeszej
nocy powiedzia kulawy ebrak. Wszdzie, dokd idziemy, syszymy to samo. Mina maszeruje na Sanction. Jeste
wreszcie zadowolony?
132*
Tak, Brzytwo, jestem zadowolony odpar
niewidomy mczyzna.
133*
Najwyszy czas mrukn Brzytwa. Rzuci
lepcowi
pod nogi monety, ktre otrzyma od Gerarda. Koniec z ebraniem! Nigdy nie czuem si tak upokorzony.
134*
Mimo to sam widziae, e takie przebranie
pozwala
nam chodzi, gdzie chcemy, i rozmawia, z kim mamy ochot, od zodziei po rycerzy i szlacht powiedzia agodnie
Zwierciado. Nikt nie ma pojcia, e jestemy kim wicej,
ni si wydaje. Pozostaje tylko pytanie, co zrobimy? Zmierzymy 'si od razu z Min?
135*
1 co by jej powiedzia, Srebrzysty?
Brzytwa
unis
gos, podpiewujc szyderczo: Gdzie, ach, gdzie s liczne
zote smoki? Gdzie, ach, gdzie one mog by?
Zwierciado milcza; nie podobao mu si to, jak blisko
prawdy by Brzytwa.
136*
Ja twierdz, e powinnimy czeka
dokoczy
starszy ebrak. Zmierzymy si z ni w Sanction.
137*
Czeka, a twoja krlowa zdobdzie Sanction,
to
chcesz
powiedzie stwierdzi chodno Zwierciado.
138*
A ty, jak przypuszczam, zamierzasz j
powstrzyma,
Srebrzysty? Sam jeden, lepy? parskn Brzytwa.
139*
Ty za chcesz, ebym wszed do Sanction,
sam
jeden
i lepy rzek Zwierciado.
140*
Nie martw si, nie pozwol, eby co ci si
stao.
Skie
powiedzia ci wicej, ni wyjawie. Mam zamiar by obecny
przy twojej rozmowie z Min.
141*
W takim razie sugeruj, eby podnis te
pienidze,
bo
przydadz nam si powiedzia Zwierciado. To przebranie, ktre dotychczas tak wietnie nam suyo, pomoe nam
jeszcze bardziej w Sanction. Jaki lepszy pretekst, by porozmawia z Min, ni wizyta dwch ludzi oczekujcych cudu?
178
Zwierciado nie widzia wyrazu twarzy Brzytwy, ale potrafi go sobie wyobrazi z pocztku nieprzychylny, a potem
pospny, gdy mczyzna uwiadomi sobie, e to, co powiedzia jego towarzysz, ma sens.
Usysza brzk monet podnoszonych z ziemi poirytowanym gestem.
131*
Wydaje mi si, e ci to cieszy, Srebrzysty
stwierdzi Brzytwa.
132*
Masz racj odpar Zwierciado. Nie
pamitam
ju, kiedy ostatnio tak wietnie si bawiem.
16
Nieoczekiwane spotkanie
Jak licie wyrzucone ze rodka cyklonu, gnom i kender
sfrunli na ziemi. To znaczy, kender w swym kolorowym
ubranku sfrun z opotem. Gnom wyldowa ciko, czego konsekwencj byo zatrzymanie u niego oddechu na kilka
mrocych krew w yach minut. Konsekwencj braku oddechu byo ucichnicie wrzaskw gnoma, co, zwaywszy na to,
gdzie si znaleli, byo niewtpliwie dobr rzecz.
Bynajmniej nie od razu si zorientowali, gdzie s. Rozgldajc si wok, Tasslehoff wiedzia tylko, gdzie nie jest,
a byy to wszystkie znane mu dotd miejsca. Kender sta
a Zgadywanka lea w korytarzu z olbrzymich blokw czarnego marmuru wypolerowanego na wysoki poysk. Hol owietlay tu i wdzie pochodnie, ktrych pomaraczowe wiato
wypeniao pomieszczenie mikkim i niesamowitym blaskiem.
Pochodnie pony czysto, bo nie czu byo najmniejszego podmuchu. wiato bynajmniej nie rozpraszao mroku w korytarzu. Sprawiao tylko, e cienie przez kontrast wydaway si
jeszcze ciemniejsze.
Znikd nie dobiega aden szmer, aden odgos, chocia
Tas z caych si wyta such. Kender rwnie nie wyda najmniejszego dwiku i uciszy Zgadywank, ktremu pomaga
si podnie. Tas szuka przygd prawie przez cae swoje ycie
i zna si na korytarzach, a ten korytarz niewtpliwie przesyco-
180
szepn
Tas po zastanowieniu. Na przykad smokowcy. I smoki.
I sowomisie. Opowiadaem ci o wujaszku Trapspringerze i sowomisiu? Wszystko zaczo si od...
Wszystko si skoczyo, kiedy Zgadywanka zacisn pi
i uderzy Tasslehoffa w odek.
146*
Sowomisie! Kogo obchodz sowomisie i
twoi
przeklci
krewni? Mgbym ci opowiedzie takie historie o moim kuzynie Stronciedziewidziesit, e wosy by ci powypaday. Zby te. Po co nas tu sprowadzie, a w ogle to gdzie jestemy?
147*
Nigdzie nas nie sprowadzaem odpar
poirytowanym
tonem Tasslehoff, kiedy ju mg mwi. Od mocnego i niespodziewanego ciosu w odek z reguy wpada si w irytacj.
To urzdzenie nas tu sprowadzio. A jeli chodzi o to, gdzie
jestemy, nie wiem wicej od ciebie. Ja... Cicho! Kto nadchodzi.
Kiedy stoi si w ciemnym, wywoujcym przytaczajce
wraenie korytarzu, zawsze dobrze jest widzie, kto si zblia,
zanim ten kto bdzie mia okazj zobaczy ciebie. Takiej
maksymy wujaszek Trapspringer uczy swego siostrzeca i Tas
przekona si, e oglnie rzecz biorc, by to dobry plan. Pozwala na przykad wyskoczy z cienia i zrobi komu wielk
niespodziank. Tasslehoff zapa Zgadywank za konierz koszuli i wcign gnoma za czarny, marmurowy filar.
181
Ariakas nadal wpatrywa si w maga. Wtem, niespodziewanie, Smoczy Wadca wybuch miechem. Jego miech by
nieokieznany. Grzmia i hucza w korytarzu, wciskajc gnoma
w cian. Tasslehoff poczu si oszoomiony, jakby kto uderzy go w gow duym kamieniem. Raistlin skrzywi si lekko, ale wytrzyma.
Nie podziwiam ci jeszcze, magu rzek Ariakas, kiedy odzyska panowanie nad sob. Ktrego dnia jednak,
Majere, kiedy dowiedziesz swojej wartoci, moe bd ci podziwia.
Odwrci si na picie, wci miejc si pod nosem, i poszed dalej korytarzem.
Kiedy jego kroki ucichy w oddali i znw zapada cisza,
Raistlin powiedzia cicho:
Ktrego dnia, kiedy dowiod swojej wartoci, panie,
nie tylko bdziesz mnie podziwia. Bdziesz si mnie ba.
Raistlin odwrci si i odszed, a Tas odwrci si, by zobaczy, kto go nie trzyma za rami, i odwraca si, odwraca
i odwraca...
KSIGA 2
Spotkanie bogw
Bogowie Krynnu spotkali si na naradzie, jak to robili ju
wiele razy, odkd skradziono im wiat. Bogowie wiata stali
naprzeciwko bogw ciemnoci, tak jak dzie stoi naprzeciwko
nocy, a bogowie neutralnoci podzielili si rwno midzy obie
strony. Dzieci bogw stay razem, jak zawsze.
W przeszoci posiedzenia te nie daway wiele, by moe
z wyjtkiem agodzenia wybuchw zoci i podnoszenia na duchu przygnbionych. Jedno po drugim, kade z bstw wychodzio z szeregu i opowiadao o swoich daremnych poszukiwaniach. Liczne byy podre, jakie odbyli bogowie i boginie,
aby znale to, co zagino. Dugie i niebezpieczne byy niektre z tych wypraw przez paszczyzny istnienia, ale wszystkie bez wyjtku koczyy si niepowodzeniem. Nawet Zivilyn
wszystkowidzcy, ktry istnia we wszystkich czasach i wszystkich krainach, nie mg znale wiata. Widzia cieki, jakimi
zdaby w przyszo Krynn i jego mieszkacy, lecz teraz
stpay po nich duchy tego, co mogo by. Bogowie byli bliscy smutnego stwierdzenia, e wiat jest dla nich stracony na
zawsze.
Kiedy wszyscy skoczyli przemawia, ukaza im si Paladine w swej jasnoci.
Przynosz radosn nowin powiedzia. Usyszaem wzywajcy mnie gos jednego z dzieci wiata. Jego modlitwa dwiczaa w niebiosach, a muzyka jego gosu bya sodka
191
dla ucha. Nasz lud nas potrzebuje, bowiem, jak podejrzewalimy, krlowa Takhisis sprawuje teraz niekwestionowan wadz nad wiatem.
56* Gdzie jest wiat? spyta Sargonnas. Ze wszystkich
bogw ciemnoci on by najbardziej rozgniewany i rozgoryczony, bo krlowa Takhisis bya jego maonk, wic czu
si podwjnie zdradzony. Powiedz, a pjdziemy tam bezzwocznie i wymierzymy jej srog kar, na ktr zasuguje.
57* Nie wiem odpar Paladine. Gos Goldmoon umilk.
Zabraa j mier, a Takhisis trzyma jej dusz w niewoli. Mimo to wiemy przynajmniej, e wiat istnieje. Musimy go dalej
szuka.
Z szeregu wystpi Nuitari, bg magii ciemnoci, cay odziany na czarno. Jego twarz, podobna do ksiyca w ostatniej
kwadrze, bya woskowo biaa.
58* Mam dusz, ktra prosi o audiencj oznajmi.
59* Czy ty popierasz jej prob? spyta Paladine.
60* Tak odpar Nuitari.
61* Ja rwnie. Lunitari wysza naprzd w swych czerwonych szatach.
62* I ja. Solinari w srebrzystych szatach wystpi z szeregu.
63* Zgoda, wysuchamy tej duszy rzek Paladine.
Niech si zbliy.
Dusza wesza i zaja wrd nich miejsce. Paladine zmarszczy czoo na ten widok, podobnie jak wikszo innych bogw, zarwno jasnoci, jak i mroku, gdy nikt nie ufa tej duszy, ktra sama kiedy prbowaa zosta bogiem.
Raistlin Majere nie ma do powiedzenia niczego, co
chciabym usysze oznajmi Sargonnas ze zoci i odwrci si do wyjcia.
Pozostali zgodnie poparli go pomrukiem wszyscy z wyjtkiem jednej bogini.
Sdz, e powinnimy go wysucha rzeka Mishakal.
Reszta bogw spojrzaa na ni ze zdziwieniem, gdy bya
to maonka Paladine'a, kochajca bogini uzdrawiania i wsp192
spyta
Paladine.
153*
Nie odrzek Raistlin. Trudno zreszt
tego
ode
mnie wymaga, nieprawda? Usyszaem jednak co innego
gos wymawiajcy sowa zaklcia. Sowa, ktre s mi znajome, by moe bardziej ni komukolwiek innemu. Poznaem
te gos, ktry je wymawia. Nalea do kendera, Tasslehoffa
Burrfoota.
154*
To niemoliwe rzek Paladine.
Tasslehoff
Burrfoot nie yje.
155*
On jest martwy i nie jest, ale do tego dojd
pniej
134*
Doczya do swego przyjaciela, Flinta
Fireforge'a
warkn
na Zivilyna Sargonnas. Bg minotaurw przenis gniewny
wzrok na Raistlina. Przypumy, e ten przeklty kender
yje. Co robi, wymawiajc zaklcie? Nigdy nie lubiem was,
magw, ale przynajmniej mielicie do rozumu, eby zabroni kenderom uywania czarw. Ta twoja opowie mierdzi
mi wczorajsz ryb.
138*
Co si tyczy zaklcia odpar Raistlin, nie
przejmujc
si szyderstwem boga minotaurw nauczy go jego stary
przyjaciel Fizban, kiedy oddawa w jego rce urzdzenie do
podrowania w czasie.
Bogowie ciemnoci podnieli wrzaw. Bogowie magii spowanieli.
139*
Ju dawno zadecydowano, e adnej z ras
Szarego
Kamienia nie wolno dawa okazji do podrowania w czasie
rzeka z wyrzutem Lunitari. Trzeba si byo z nami skonsultowa w tej sprawie.
140*
Rzeczywicie, daem mu urzdzenie
powiedzia
Paladine z serdecznym umiechem. Kender chcia pj na
pogrzeb swego przyjaciela, Caramona Majere, by zoy mu
hod. Cakiem logicznie zakadajc, e umrze na dugo przed
Caramonem, Tasslehoff poprosi o to urzdzenie, aby mg
uda si do przyszoci i wygosi przemow na pogrzebie.
Uznaem to za szlachetny i wielkoduszny pomys, wic mu na
to pozwoliem.
141*
Czy byo to mdre, czy nie, ty wiesz najlepiej,
o
Wielki
powiedzia Raistlin. Mog potwierdzi, e Tasslehoff
raz przesun si w czasie w przyszo, ale chybi i spni si
na pogrzeb. Wrci, sdzc, e pjdzie na niego jeszcze raz. Co
si za tyczy pniejszych wydarze, to, co nastpuje, jest tyl194
ko przypuszczeniem, skoro jednak znamy kenderw, zgodzimy si chyba wszyscy, e przedstawione przeze mnie zaoenie jest logiczne.
Wypyna jedna sprawa, potem druga, i Tasslehoff cakiem zapomnia o pogrzebie Caramona, a do czasu, gdy mia
wanie zosta rozdeptany przez Chaos. W tej chwili, kiedy od
mierci dzielio go tylko kilka sekund, Tas przypadkiem przypomnia sobie o niedokoczonej sprawie. Uruchomi urzdzenie, ktre przenioso go w przyszo. Zgodnie z zamiarem trafi w ni, tyle e bya to inna przyszo. Cakiem przez przypadek kender odkry wiat. A ja znalazem kendera.
Przez duszy czas nikt si nie odzywa. Bogowie magii
spojrzeli na siebie. Ich zdania byy idealnie zgodne.
12* Wic zabierz nas tam rzek Gilean, powiernik ksigi
wiedzy.
13* Nie radzibym odpar Raistlin. Krlowa Takhisis
jest teraz niesamowicie potna i czujna. Wyczuaby wasz
obecno z daleka, a jest przygotowana na wasze przybycie.
Gdybycie wrcili teraz, sabi i niegotowi na spotkanie z ni,
mogaby was unicestwi.
Z piersi Sargonnasa wyrwa si guchy pomruk. Grzmot
boskiego gniewu przetoczy si po niebiosach. Pozostali bogowie patrzyli ze wzgard, podejrzliwoci lub powag, zalenie
od swojej natury.
14* Macie jeszcze jeden problem doda Raistlin.
Mieszkacy wiata s przekonani, e ich opucilicie w godzinie najwikszej potrzeby. Gdybycie wrcili do wiata teraz, niewielu
powitaoby was przychylnie.
15* Mj lud wie, e go nie porzuciem! krzykn
Sargonnas, zaciskajc pi.
Raistlin skoni si i nic na to nie powiedzia. Nie spuszcza
z oczu Paladine'a, ktry sprawia wraenie zatroskanego.
Jest co w tym, co mwisz odezwa si wreszcie Paladine. Wiem, jak ludzie si od nas odwrcili po Kataklizmie. Mino dwiecie lat, zanim byli gotowi przyj nas ponownie. Takhisis wie o tym i chtnie wykorzysta nieufno
195
i gniew ludu przeciwko nam. Musimy dziaa powoli i ostronie, jak poprzednio.
Jeli wolno zasugerowa plan.... rzek Raistlin.
Przedstawi swj pomys. Bogowie suchali; w kadym razie wikszo z nich. Kiedy mag skoczy, Paladine rozejrza
si po zgromadzonych w krgu.
64* Co na to powiecie?
65* My jestemy mu przychylni rzekli bogowie magii,
przemawiajc jednym gosem.
Pie pustyni
Armia Miny zdaa na wschd, w stron Sanction. Posuwaa si szybko, niebo byo bowiem czyste, powietrze chodne i rzekie, a oporu nie napotkano. Nad gowami onierzy
kryy bkitne smoki, ktre strzegy kolumny i latay naprzd na zwiady. Wie o ich nadejciu rozprzestrzeniaa si.
Ludzie na trasie marszu trzli si ze strachu, kiedy syszeli, e
stoj na drodze tej armii zdobywcw. Wielu ucieko na wzgrza. Ci, ktrzy nie mogli uciec lub nie mieli dokd pj, czekali ze strachem na zagad.
Ich obawy okazay si bezpodstawne. Armia maszerowaa
przez wsie i omijaa gospodarstwa, a obozowaa poza murami
miast. Mina trzymaa swoich onierzy pod cis kontrol. Za
prowiant, ktry mona byo zabra si, pacono. Czasami, kiedy wojsko przybywao do ubogiego domu albo wsi, dzielio si
tym, co samo miao. Dwory i zamki, ktre mogy zosta zrwnane z ziemi, zostawiano w spokoju. Wszdzie Mina przemawiaa do ludzi i mwia im o Jedynym Bogu. O tym, e
wszystko, co robi, czyni w imi Jedynego Boga.
Mina przemawiaa do szlachetnie urodzonych i do gminu,
do wieniakw i rolnikw, kowali i oberystw, bardw i druciarzy, dostojnych panw i dam. Uzdrawiaa chorych, karmia godnych, pocieszaa nieszczliwych. Mwia im, e dawni bogowie ich opucili, zostawili na pastw tych obcych smokw.
Jednak nowy bg, ten Jedyny Bg, mia si nimi zaopiekowa.
198
Odila czsto towarzyszya Minie. Nie braa udziau w ceremoniach, ale obserwowaa, suchaa i gadzia amulet na swojej szyi. Jego dotykanie wydawao si nie sprawia jej ju blu.
Gerard jecha z tyu, jak najdalej od minotaura, ktry by
zawsze na czele z Min. Rycerz domyli si, e Galdar otrzyma rozkaz, by zostawi go w spokoju. Mimo to zawsze istniaa moliwo, e zdarzy si wypadek". Nie mona byo
wini Galdara za to, e jadowity w przypadkiem wpeznie do
piwora Gerarda albo e zamana ga spadnie mu na gow.
Podczas swoich nielicznych spotka z Galdarem Gerard poznawa po oczach minotaura, e yje tylko dlatego, i takie
byo yczenie Miny.
Niestety, jadc na tyach kolumny, Gerard znw znalaz si
w towarzystwie tych, ktrzy strzegli wozu z sarkofagiem
Goldmoon i dwoma czarodziejami. Kiedy rycerz patrzy na
nich, a patrzy czsto, do gowy przychodzio mu okrelenie
bardziej martwi ni ywi". Nie lubi tego widoku. Nie znosi
patrze, jak siedz na tyle wozu i koysz si w rytm jazdy po
wybojach, z dyndajcymi rkami i nogami, zwieszonymi gowami. Ilekro na nich spojrza, odjeda z uczuciem mdoci,
przysigajc sobie, e wicej nie bdzie mia z nimi do czynienia. Nastpnego dnia znw go cigno, by na nich patrze,
i czyni to z fascynacj i odraz.
Armia Miny maszerowaa na Sanction, zostawiajc za sob
nie ogie, dym i krew, lecz rozradowane tumy, ktre rzucay
do stp Miny girlandy i pieway hymny na cze Jedynego
Boga.
Inna jeszcze grupa zdaa na wschd, wdrujc niemal
rwnolegle do armii Miny, w odlegoci zaledwie kilkuset mil.
Ich pochd by wolniejszy, poniewa nie byli tak dobrze zorganizowani, a kraina, przez ktr szli, nie bya tak gocinna.
To samo soce, ktre wiecio jasno Minie, prayo elfy z Qualinesti, brnce przez Rwniny Pyu. Elfy zmierzay do krainy,
w ktrej, jak miay nadziej, znajd bezpieczne schronienie
do krlestwa Silvanesti. Kadego dnia Gilthas bogosawi
199
odpar
zaintrygowany elf. Gosy pustyni. Nasuchiwaem, ale nie
syszaem ich.
145*
Sysz je teraz powiedzia Wdrowiec.
Westchnienia wiatru wrd ska, szept wydm. Nawet w ciszy nocy sycha gos, ktry nazywamy gosem gwiazd. W waszej krainie
nie wida gwiazd, a nawet jeli je wida, s winiami gazi
201
drzew. Tutaj Wdrowiec zatoczy rk uk, wskazujc rozlege sklepienie rozgwiedonego nieba, ktre cigno si od
horyzontu po horyzont gwiazdy s wolne, a ich pie brzmi
gono.
0* Sysz wiatr wrd ska powiedzia Gilthas ale
dla mnie to dwik oddechu konajcego, wiszczcy przez wyszczerbione zby. A jednak doda i przerwa, by rozejrze
si dookoa teraz, gdy podruj przez t krain, musz
przyzna, e w waszej nocy kryje si pikno. Gwiazdy s tak
blisko i s tak liczne, e czasami naprawd wydaje mi si, e
sysz ich piew. Wzruszy ramionami. To znaczy, tak
byoby, gdybym nie czu si wrd nich tak may i niewany.
1* Wic to ci naprawd gnbi, Gilthasie Wdrowiec
wycign rk i dotkn jego klatki piersiowej tu nad sercem.
Wy, elfy, rzdzicie krain, w ktrej mieszkacie. Drzewa
tworz ciany waszych domw i daj wam schronienie. Na wasze polecenie rosn orchidee i re. Pustyni nie mona wada. Pustynia nie daje si ujarzmi. Pustynie nie dba o ciebie,
nie zrobi dla ciebie niczego poza jednym. Pustynia bdzie zawsze. Twoja kraina si zmienia. Drzewa umieraj, lasy pon,
ale pustynia jest wieczna. Nasz dom istnia zawsze i zawsze
bdzie istnia. To jest jej dar dla nas, dar pewnoci.
2* Sdzilimy, e nasz wiat nigdy si nie zmieni powiedzia cicho Gilthas. Mylilimy si. Oby was czeka lepszy los.
Po powrocie do namiotu elf poczu ogarniajce go znuenie. Jego ona nie zbudzia si, lecz przez sen zauwaya jego
powrt, bo wycigna do niego ramiona i obja go. Gilthas
sucha gosu jej serca, ktre bio miarowo tu przy jego wasnym. Peen otuchy usn.
Wdrowiec nie spa. Patrzy w gwiazdy i zastanawia si
nad sowami modego elfa. I wydao mu si, e pie gwiazd,
po raz pierwszy odkd j usysza, brzmiaa smutno i faszywie.
Elfy kontynuoway wdrwk, posuwajc si naprzd powoli, lecz nieprzerwanie. Pewnego poranka Lwica zbudzia
ma, potrzsajc go za rami.
202
156*
Co? Gilthas zerwa si ze snu z
przeraeniem.
Co
si dzieje? Stao si co zego?
157*
Przeciwnie
powiedziaa
kobieta,
umiechajc
si
do
niego zza grzywy zotych lokw. Wcigna powietrze w nozdrza. Co czujesz?
158*
Piasek odpowiedzia Gilthas, pocierajc
nos,
ktry
zawsze wydawa mu si zatkany pyem. Czemu pytasz? Co
ty czujesz?
159*
Wod powiedziaa Lwica. Nie
botnist
wod
w jakiej oazie, ale zimn, rwc, bystr wod. W pobliu jest
rzeka... Jej oczy wypeniy si zami, gos si zaama.
Udao nam si, mu. Przeszlimy przez Rwniny Pyu!
Bya to rzeczywicie rzeka, cho inna od wszystkich, jakie
dotychczas widzieli Qualinesti. Elfy zebray si na jej brzegu
i patrzyy z pewn obaw na wod, ta bowiem miaa kolor
krwi. Mieszkacy Rwnin zapewnili ich, e jest wiea i nieskaona, a czerwony kolor zawdzicza skaom, po ktrych pynie. Elfy mimo to wahayby si, gdyby nie dzieci, ktre wyrway si rodzicom z rk i wbiegy do rzeki, by chlapa si
w wodzie, ktra pienia si wok korzeni olbrzymich topoli
i wierzb. Wkrtce reszta Qualinesti rwnie miaa si, pluskaa i swawolia w rzece Torath.
160*
Tu was opucimy rzek Wdrowiec.
Moecie
przej rzek w brd na tej wysokoci. Dalej, zaledwie kilka
mil std, znajdziecie pozostaoci Krlewskiego Traktu, ktry zaprowadzi was do Silvanesti. Rzeka pynie wzdu traktu
przez wiele mil, wic wody bdziecie mieli pod dostatkiem.
Jedzenia te wam nie zabraknie, bo drzewa rosnce nad rzek
owocuj o tej porze roku. Wycign rk do Gilthasa.
ycz ci szczcia i powodzenia u celu twej podry. I tego,
eby ktrego dnia usysza pie gwiazd.
161*
Oby gwiazdy nigdy nie przestay dla ciebie
piewa,
mj przyjacielu Gilthas serdecznie ucisn do mczynie. Nigdy nie zdoam ci si odwdziczy wystarczajco za
to, co ty i twoi ludzie zrobilicie dla nas...
Przerwa, gdy mwi do plecw Wdrowca. Powiedziaw203
szy wszystko, co byo do powiedzenia, czowiek da znak swoim towarzyszom i poprowadzi ich z powrotem na pustyni.
46* Dziwni ludzie stwierdzia Lwica. Grubiascy,
nieokrzesani i zakochani w skaach, czego nigdy nie potrafi
zrozumie, ale musz przyzna, e ich podziwiam.
47* Ja te ich podziwiam powiedzia Gilthas.
Ocalili
nam ycie, ocalili cay lud Qualinesti. Mam nadziej, e nigdy
nie bd mieli powodu aowa tego, co dla nas zrobili.
48* Dlaczego mieliby? zdziwia si zaskoczona Lwica.
49* Nie wiem, moja droga odpar Gilthas. Nie
potrafi powiedzie. Mam po prostu takie przeczucie.
Odszed w stron rzeki, zostawiajc on, ktra odprowadzaa go wzrokiem penym troski i konsternacji.
Kamstwo
Alhana Starbreeze siedziaa samotnie w szaasie stworzonym dla niej przez elfw, ktrym zostao jeszcze troch magicznej mocy przynajmniej tyle, by rozkaza drzewom zapewni bezpieczne schronienie dla wygnanej elfiej krlowej.
Okazao si, e elfy nie potrzebuj czarw, bo drzewa, ktre
zawsze kochay elfw, ujrzawszy ich krlow zasmucon i wycieczon do granic moliwoci, z wasnej woli nagiy gazie. Konary zwisy opiekuczo, a licie sploty si, by chroni
przed deszczem i wiatrem. Trawa uoya si na ksztat grubego, mikkiego dywanu do spania. Ptaki pieway cicho, by
ukoi bl krlowej elfw.
By wieczr, jedna z nielicznych cichych chwil w niespokojnym yciu Alhany. Byy to cikie czasy, bo krlowa i jej
lud yli w puszczy, toczc partyzanck wojn z Czarnymi Rycerzami: napadali na obozy jenieckie, atakowali statki zaopatrzeniowe, dokonywali miaych wypadw do samego miasta, by ratowa elfy, ktrym grozio niebezpieczestwo. W tej
chwili jednak dookoa panowa spokj. Podano wieczorny posiek. Silvanesti pod dowdztwem Alhany ukadali si do nocnego spoczynku. Przez chwil nikt jej nie potrzebowa, nikt nie
wymaga, by podejmowaa decyzje, z powodu ktrych zgin
kolejne elfy, poleje si wicej elfiej krwi. Alhanie czasami si
nio, e pywa w rzece krwi, i nie moga si z tego snu wyrwa, chyba e przez utonicie.
205
Niektrzy mogliby powiedzie i zaiste, pewne elfy mwiy e Czarni Rycerze z Neraki wywiadczyli Alhanie
Starbreeze przysug. Kiedy uwaano j za czarnego elfa
i wygnano z ojczyzny za to, e miaa sprbowa zawrze pokj midzy Silvanesti i ich kuzynami Qualinesti; za to, e
omielia si polubi Qualinestyjczyka po to, by zjednoczy
dwa skcone krlestwa.
Teraz, w czasach najwikszego niepokoju, Alhana Starbreeze zostaa przyjta z powrotem przez swj lud. Naczelnicy
Domu, ktrzy zostali przy yciu po zajciu przez Czarnych
Rycerzy stolicy krlestwa, Silvanostu, oficjalnie uchylili wyrok wygnania. Teraz lud Alhany j przyj. Klkajc u jej stp,
gono lamentowa nad nieporozumieniem". Niewane, e prbowa nasya na ni zamachowcw. Chwil pniej woa do
niej: Ocal nas! Krlowo Alhano, ocal nas!".
Samar by wcieky na ni i jej lud. Silvanesti zaprosili
Czarnych Rycerzy do swego miasta i wypdzili Alhan Starbreeze. Jeszcze nie tak dawno, kilka tygodni temu, padli na kolana przed przywdc Czarnych Rycerzy, ludzk dziewczyn
imieniem Mina. Ostrzegano ich przed podstpami Miny, ale
zalepiy ich cuda, jakich dokonywaa w imi Jedynego Boga.
Samar znajdowa si wrd tych, ktrzy ich uprzedzali, e s
gupcami, jeli ufaj ludzkim istotom niezalenie od cudw.
Elfy wpady w zdumienie, osupienie i zgroz, kiedy Czarni
Rycerze zdradzili je, wybudowali obozy jenieckie i wizienia
i zabili wszystkich, ktrzy im si sprzeciwiali.
Samar cieszy si ponuro, e Silvanesti wreszcie zaczli
szanowa Alhan Starbreeze, jedyn osob, ktra pozostaa im
wierna i walczya w ich obronie, kiedy oni obrzucali j obelgami. Mniej cieszya go reakcja krlowej, ktra bya wyrozumiaa, wielkoduszna i cierpliwa. Wolaby widzie, jak poddani
czogaj si u jej stp, by zasuy na ask.
Nie mog ich kara, Samarze powiedziaa mu Alhana tego wieczoru, gdy zdjto z niej wyrok wygnania. Teraz
wolno jej byo wrci do ojczyzny ojczyzny pod panowa-
206
zmuszona
bya
przyzna
z
blem
serca,
e
Samar
mg
mie
racj.
Sa
mar
a
nie
by
o
ju
od
tyg
odn
i. W
tym
czas
ie
Alh
ana
nad
al
207
udawaa, e Silvanoshei jest z nimi, tylko obonie chory. Posuna si nawet do rozstawienia jego namiotu i udawania,
e odwiedza syna. Siadywaa na pustym ku i rozmawiaa
z nim, jakby tam lea naprawd. On wrci, a kiedy tak si stanie, zobaczy, e matka czeka na niego i wszystko jest gotowe,
jakby nigdy nie odszed.
Siedzc samotnie w swej altanie, Alhana po raz kolejny
czytaa ostatni wiadomo od Samara, list przyniesiony przez
jednego z jastrzbi, ktre od dawna suyy tym dwojgu za
posacw. Wiadomo bya krtka Samar nie marnowa
sw i przyniosa rado i smutek zatroskanej matce, ale
strach i rozpacz krlowej.
Wreszcie znalazem jego trop. Sihanoshei wsiad na
statek w Abanasinii i poeglowa na pnoc do Soamnii.
Tam pojecha do Soanthus szuka tej swojej dziewczyny,
ale ona wyruszya ju na wschd ze swym wojskiem. Silvanoshei pody za ni.
Syszaem te inne wieci. Qualinost zosta cakowicie
zniszczony. Pozostaoci tego miasta pokrywa teraz jezioro
mierci. Czarni Rycerze grabi krain, zabieraj ziemi
i czyni z niej swoj wasno. Powiada si, e wielu Qualinesti ucieko, w tym syn Laurany, Gilthas, ale nie wiadomo, gdzie s ani co si z nimi stao. Rozmawiaem z jednym
z uchodcw, ktry powiedzia mi, e jest pewne, i Lauranaanthaasa polega w bitwie wraz z wieloma setkami
Qualinesti, jak rwnie krasnoludami z Thorbardinu i kilkoma ludmi, ktrzy walczyli u ich boku. Zginli bohatersk mierci. Za smoczyca Beryl zostaa zabita.
Podam ladem twojego syna. Zo raport, kiedy bd
mg.
Twj wierny suga,
Samar
Alhana zmwia szeptem modlitw za dusz Laurany
i wszystkich, ktrzy zginli w bitwie. Modlitwa skierowana
208
przez Czarnych Rycerzy, ktrzy zajli Silvanost, i ledwie uszed z yciem. Z polecenia uzdrowicieli nie wychodzi z namiotu i nie wolno mu przyjmowa goci.
Alhana tak czsto powtarzaa to kamstwo, e nawet gos
jej nie zadra. Potrafia patrze modemu mczynie w oczy
i nie zajkn si, a on najwyraniej jej uwierzy, bo na jego
twarzy odmalowa si wyraz zatroskania.
Przykro mi to sysze. Przyjmij, prosz, yczenia szybkiego powrotu do zdrowia dla twojego syna.
Alhana umiechna si i zmienia temat.
162*
Dugo
wdrowae
niebezpiecznymi
szlakami.
Musiae mie cik i ryzykown podr. Co mog dla ciebie zrobi, siostrzecze? Mog ci tak nazywa, cho jestem twoj
ciotk tylko przez maestwo?
163*
To byby dla mnie zaszczyt rzek Gilthas
gosem
penym serdecznoci. Tylko ty mi zostaa z rodziny. Ty
i Silvanoshei.
Oczy Alhany wypeniy si nagymi zami. Teraz, gdy Silvanoshei by dla niej stracony, i jej pozosta tylko Gilthas.
Ucisna jego do, a on mocno trzyma j za rk. Przypomnia jej si jego ojciec, Tanis Pelf. Wspomnienie dodao jej
otuchy, bo cho czasy, w ktrych si znali, obfitoway w niebezpieczestwa, pokonali wrogw i znaleli spokj, choby
tylko na krtk chwil.
Przyszedem ci prosi o wielk ask, ciotko Alhano
oznajmi modzieniec. Utkwi w niej wzrok. Prosz, aby
przygarna mj lud.
Alhana spojrzaa na niego z osupieniem, nie rozumiejc go.
Gilthas pokaza na zachd.
O trzy dni jazdy std, na granicy Silvanesti, tysic
uchodcw z Qualinesti czeka na twoje pozwolenie, by wkroczy na ziemie naszych kuzynw. Nasza ojczyzna zostaa zniszczona. Okupuje j nieprzyjaciel. Jestemy zbyt nieliczni, by
z nim walczy. Kiedy rzek, unoszc podbrdek, i w jego
oczach zabysa duma wrcimy, wypdzimy Czarnych Ry211
Przylij Kiryna.
Gilthas nie mia pojcia, kim jest Kiryn, ale wyszed spod
gazi i powiadomi jednego ze stranikw, ktry wysa goca. Wrci do szaasu i sta skonsternowany, nie wiedzc, co
ma zrobi lub powiedzie, by ukoi tak rozpaczliwy al.
Do chaty wszed mody elf. Spojrza wpierw na Alhan,
ktra staraa si odzyska panowanie nad sob, a pniej na
Gilthasa. Na twarz Kiryna wypez rumieniec gniewu.
214
dzia Gilthas. Jego gos brzmia chodno; modzieniec by wyranie niezadowolony z tego, co robi. Tak dugo, jak bd
mg.
Dzikuj ci, Gilthasie powiedziaa kobieta, pena
wdzicznoci i zawstydzona tym, e musi by mu wdziczna.
Jej duma! Jej przeklta duma. Silvanoshei wrci. Dowie si
o naszym pooeniu i wrci. Moe ju jest w drodze.
Pooya do na piersi, na licie od Samara, z ktrego wynikao co wrcz przeciwnego. Kamstwo przychodzio jej teraz tak atwo, tak bardzo atwo.
Mam tak nadziej rzek pospnie Gilthas. Unis jej
do i ucaowa z szacunkiem. Przykro mi, e masz kopoty,
ciociu Alhano. Przykro mi, e je powikszyem. Jeli jednak
dziki temu nasze dwa narody znw si pocz, pewnego dnia
wspomnimy dzisiejsz rozpacz i konsternacj i powiemy, e
byo warto.
Kobieta prbowaa si umiechn, lecz jej zesztywniae
wargi tylko zadray. Rozstali si w milczeniu.
167*
Id z nim polecia Kirynowi, ktry zosta.
Dogah poleci jedcom na smokach tak zrobi, ale dowiedzia si, e tymczasem Qualinestyjczycy znikli. Nigdzie nie
mona byo znale po nich ladu. Po otrzymaniu tego raportu
genera zakl siarczycie, bo wiedzia, co to oznacza. Qualinestyjczykom udao si uciec do puszczy Silvanesti i znajdowali
si teraz poza jego zasigiem.
Oto przybyo elfw, by atakowa jego patrole i ostrzeliwa
poncymi strzaami jego statki zaopatrzeniowe. Jakby tego
byo mao, smoki zaczy przynosi meldunki, e ogry, od
dawna rozwcieczone na rycerzy za kradzie ich ziem, gromadz si na pnocnej granicy Silvanesti w pobliu Blde,
bez wtpienia majc nadziej przywaszczy sobie w zamian
troch ziemi elfw.
Co gorsza, morale wojsk Dogaha spadao. Dopki Mina
bya w pobliu, by czarowa i urzeka onierzy, byli oddanymi sprawie, penymi powicenia i entuzjazmu wyznawcami.
Mina jednak wyjechaa wiele tygodni temu. onierze i Czarni
Rycerze, ktrzy nimi dowodzili, byli odcici od wiata porodku dziwnego i nieprzyjaznego krlestwa, gdzie wrg czyha
w kadym cieniu a Silvanesti byo krain cieni. Z nieba spaday mordercze strzay. Korzenie drzew zbijay ich z ng, suche konary spaday im na gowy, a lasy wabiy w mateczniki,
z ktrych mao kto wraca ywy.
W zeszym tygodniu rzek nie przypyn ani jeden statek
z zaopatrzeniem. Elfy podpalay te, ktre tego prboway. onierze nie mieli innego prowiantu poza tym, co jady elfy, a aden czowiek nie mg si dugo ywi limi i traw. Spragnieni misa ludzie nie omielali si zapuci do puszczy na
owy, poniewa, jak wkrtce si przekonali, kade lene stworzenie byo szpiegiem elfw.
Elfy z miasta Silvanost, z pozoru zastraszone przez potg
Czarnych Rycerzy, staway si coraz mielsze. aden z ludzi
Dogaha nie omieli si sam zapuci w ulice miasta z obawy,
e zostanie znaleziony martwy w zauku. onierze zaczynali
narzeka.
Dogah rozkaza torturowa wicej elfw, ale takie uciechy
221
szpiegami i zwiadowcami. Mamy przewag liczebn nad Czarnymi Rycerzami, ktrzy utknli w Silvanocie. Ich morale spada na dno szybciej ni zakuty w pen bojow zbroj krasnolud, ktry wypad za burt statku. Teraz jest waciwa pora, by
ich zaatakowa!
Para rozmawiaa w chacie, ktr im przydzielono szaasie splecionym z gazi wierzby nad szemrzcym potokiem.
Chatka bya maa i ciasna, ale maonkowie i tak mieli wicej
szczcia ni wikszo elfw, bo otrzymali wasny dom (co
zawdziczali krlewskiemu pochodzeniu Gilthasa) i odrobin prywatnoci. Wikszo elfw spaa wrd konarw albo
w wydronych pniach uschnitych drzew, w jaskiniach albo
po prostu na trawie pod gwiazdami. Qualinesti nie uskarali
si. Po podry przez pustyni nie prosili o nic wicej ni o to,
by mc spa na pachncym wieoci igliwiu sosnowym, koysani przez agodny szmer padajcego deszczu.
151*
Nie powiedziaa mi niczego, czego sam
bym
nie
wiedzia rzek pospnie Gilthas. Zacz nosi ubrania bardziej
typowe dla swojego narodu dug tunik cignit w talii
paskiem, wenian koszul i nogawice w lenych barwach. Mimo to pustynny strj zoy starannie i schowa w bezpieczne
miejsce. S jednak pewne problemy. Silvanestyjczycy rozproszyli si po caym kraju. Niektrzy stacjonuj wzdu rzeki, by przerywa linie zaopatrzeniowe Czarnych Rycerzy. Inni
ukrywaj si w pobliu Silvanostu, pilnujc, eby aden patrol,
ktry odway si opuci miasto, nie wrci cay. Jeszcze inni
s rozrzuceni wzdu granic...
152*
Wiadomoci nosi wiatr, jastrzbie i
wiewirki
odpara Lwica. Gdyby rozkazy wysano teraz, wikszo Silvanestyjczykw mogaby zebra si pod Silvanostem w cigu
tygodnia. Upywaj dni, a rozkazy s nie wysane. Musimy
czai si w lesie i czeka. Na co?
Gilthas wiedzia, ale nie mg odpowiedzie. Milcza, zmuszony pozwoli onie wyadowa zo.
Wiemy, co si stanie, jeli przegapimy okazj! W taki
sposb Czarni Rycerze zajli nasz ojczyzn podczas Wojny
223
piono kartk, na ktrej nabazgrano we Wsplnej Mowie: Podarunek dla Jedynego Boga".
Tej nocy Dogah wysa do Miny kolejnego posaca, bagajc j albo o posiki, albo o pozwolenie na odwrt. Nie wyobraa sobie wprawdzie, dokd mgby si wycofa. Wszdzie, gdzie spojrza, widzia wrogw.
Dwa dni pniej posaniec wreszcie wrci.
Generale Dogah
Utrzymuj si na pozycji. Pomoc w drodze.
W imi Jedynego Boga.
Mina
Niewielka bya to pociecha.
"Kadego dnia Dogah ostronie wchodzi na mury Silvanostu i spoglda na pnoc, poudnie, wschd i zachd. Gdzie
tam byy elfy. Otaczay go. Kadego dnia spodziewa si, e
zaatakuj.
Mijay dni, a elfy nie atakoway.
Labirynt ywopotw
Tasslehoff Burrfoot czu si w tym momencie kracowo
zdezorientowany i nieszczliwy, a do tego krcio mu si
w gowie i okropnie go mdlio. Wrd tych odczu dominoway zawroty gowy, tak silne, e trudno mu byo pozbiera
myli. Zwyka drewniana podoga i dobra stara ziemia kiedy
wydaway si Tasslehoffowi pospolitymi obiektami, lecz teraz
tsknie i czule wspomina ziemi, podog lub jakkolwiek
tward powierzchni pod nogami.
Z utsknieniem te myla o chwili, kiedy jego stopy zajm
miejsce odpowiednie dla stp i przestan si uwaa za gow,
co stale robiy, poniewa cigle szuka ich w dole, a znajdowa
na grze. Jedyn dobr rzecz, jaka si przydarzya Tasowi,
by fakt, e Zgadywanka zachryp od wrzasku i mg teraz tylko cicho skrzecze.
Tas wini za wszystko urzdzenie do podrowania w czasie. Zastanawia si ze smutkiem, czy to koziokowanie, obracanie si i spadanie w rnych miejscach w czasie bdzie
trwao wiecznie, i by z lekka zatrwoony tak perspektyw.
Wtedy przyszo mu na myl, e wczeniej czy pniej urzdzenie na pewno zaprowadzi go z powrotem do przeszoci, gdzie
nadepnie na niego Chaos. Jednym sowem, nie bya to wesoa
perspektywa.
Takie oto myli przebiegay mu przez gow, ktra bezustannie krcia si i wirowaa w otchani czasu. Kender stara
227
A ja...
172*
Mgbym przej z jednego jego koca na
drugi
Dziwny pasaer
Z pokadu statku, ktry przypyn zza Nowego Morza do
maego portu w poudniowym Estwilde, zszed niezwyky pasaer. Kapitan z ulg pozby si tajemniczego gocia, a z jeszcze wiksz radoci rozsta si z jego ognistym rumakiem.
Ani kapitan, ani nikt z zaogi nie wiedzia niczego o pasaerze.
Nikt nie widzia jego twarzy zasonitej kapturem peleryny.
Jego tajemniczo skonia zaog do snucia licznych przypuszcze co do natury przybysza, w wikszoci fantastycznych i w caoci bdnych. Niektrzy sdzili, e pasaer jest
kobiet przebran za mczyzn, bo chopiec okrtowy raz dostrzeg do, ktra jego zdaniem bya smuka i delikatna. Inni
podejrzewali, e podrny jest czarodziejem, opierajc swe
przypuszczenia jedynie na powszechnie znanym fakcie, e czarodzieje nosz peleryny z kapturami i zawsze s tajemniczy
i niegodni zaufania. Tylko jeden z eglarzy stwierdzi, e jego
zdaniem pasaer jest elfem, ktry ukrywa twarz, bo wie, e ludzie na pokadzie statku nie potraktowaliby przyjanie przedstawiciela jego rasy.
Inni marynarze wykpili jego pomys, a poniewa rozmowa toczya si przy obiedzie, mczyzn, ktry wysun takie
przypuszczenie, obrzucono robaczywymi sucharami. eglarz
zaproponowa zakad, a pozostali go przyjli. Pod koniec podry sta si stosunkowo bogatym czowiekiem, bo gdy pasaer sprowadza konia po kadce na ld, wiatr zerwa mu kap230
Silvanoshei
stara
si, by zabrzmiao to, jakby mwi od niechcenia, chocia serce bio mu jak oszalae. Znam kogo o tym imieniu. Czy to
przypadkiem nie elfka?
Syszc te sowa, wszyscy zamiali si serdecznie.
158*
Nie, chyba e w dzisiejszych czasach elfie
panny
nosz
zbroje powiedzia jeden z kupcw.
159*
Ja syszaem o elfiej pannie w zbroi
zaprotestowa
drugi, ktry wydawa si lubi spory. Pamitam, jak mj
dziadek piewa o niej pie. To byo jeszcze w czasach Wojny
Lancy.
160*
Bzdury! Twj dziadek by starym
moczymord
wtrci si trzeci. Nigdzie nie by, y w knajpach w Flotsam
i tam umar.
161*
On ma racj stwierdzia ona jednego z
kupcw.
176*
Lunitari bya dawn bogini magii, moja
droga
ku ktrej wikszo grupy stana po stronie tych, ktrzy w kocu otworz porty dla transportu handlowego. Solamnijczycy
prbowali wyrwa si z Sanction i ponieli klsk. Niech Mina
i jej Czarni Rycerze zobacz, co im si uda zdziaa.
Wstrznity i zdjty zgroz na myl o tym, e Mina naraa
si na takie niebezpieczestwo, Silvanoshei oddali si niepostrzeenie i przez p nocy nie mg zasn, chory ze strachu
o ni. Nie wolno jej zaatakowa Sanction! Trzeba jej wyperswadowa tak niebezpieczny zamys.
Mody elf wsta z pierwszym brzaskiem i wyruszy w dalsz podr. Nie musia popdza konia. Zimnemu Ogniowi
spieszno byo wrci do swojej pani, tak samo jak jego jedcowi. Obydwaj dawali z siebie wszystko, a imi Mina" rozbrzmiewao w ttencie koskich kopyt i w kadym uderzeniu
serca Silvanosheia.
Kilka dni po spotkaniu z Silvanosheiem karawana kupiecka
dotara do portowego miasteczka. Zostawiwszy mw zajtych rozbijaniem obozu, dwie kobiety wybray si na rynek,
gdzie zatrzyma je kolejny elf, ktry krci si wrd straganw i zaczepia wszystkich nowo przybyych.
To by jeden z tych zadzierajcych nosa" elfw, jak
stwierdzia jedna z kupcowych. Rozmawia z nimi takim tonem, jakby cytujc czyje powiedzenie byy czym, co
spado psu do miski".
Mimo to chtnie wziy od niego pienidze i powiedziay
mu w zamian to, co chcia wiedzie.
Tak, spotkay na drodze modego elfa ubranego po szlachecku. To by uprzejmy, grzeczny modzieniec. Nie taki jak niektrzy, powiedziaa kobieta, posyajc rozmwcy wymowne spojrzenie. Nie przypominaa sobie, aby powiedzia, dokd si wybiera, ale pamitaa, e rozmawiali o Sanction. Tak, to cakiem
moliwe, e jecha do Sanction, ale z tego, co wiedziaa o jego
zamiarach, rwnie dobrze mg si wybiera na ksiyc.
Starszy elf o pospnej twarzy i chodnych manierach zapaci im i odjecha w tym samym kierunku co Silvanoshei.
234
Winiowie wiary
Wojska Miny maszeroway nieubaganie na Sanction. Nadal nie napotykay na drodze sprzeciwu ani oporu. Mina nie
podrowaa ze swoimi legionami, lecz jechaa przed nimi,
wkraczajc do miast, wsi i miasteczek, by czyni cuda, gosi sowo Jedynego Boga i wyapywa wszystkich kenderw. Wielu dziwio si temu ostatniemu. Wikszo zakadaa,
e Mina chce zabi kenderw (i niewielu byoby ich al), ale
ona tylko ich przesuchiwaa, kadego po kolei, wypytujc
o pewnego szczeglnego kendera, ktry nazywa si Tasslehoff Burrfoot.
Przedstawio jej si wielu Tasslehoffw, ale aden nie by
Tym Tasslehoffem Burrfootem. Po przesuchaniu wszystkich
kenderw Mina puszczaa ich wolno i posyaa w dalsz drog,
obiecujc hojn nagrod, gdyby znaleli Tego Burrfoota.
Kadego dnia do jej obozu przybyway stada kenderw, sprowadzajc Tasslehoffw wszelkiej maci i rozmiarw
w nadziei, e otrzymaj nagrod. Byli wrd nich nie tylko
kenderzy, ale take psy, winie, osio i koza, a pewnego razu
nawet skacowany i bardzo wkurzony krasnolud. Zwizanego
i zakneblowanego przywleko do obozu dziesiciu kenderw,
twierdzc, e to Tasslehoff Burrfoot, ktry prbuje si ukry,
przykleiwszy sobie sztuczn brod.
Ludzie i kenderzy z Solamnii, Throt i Estwilde byli urzeczeni Min tak samo jak przedtem elfy z Silvanesti. Traktowali
236
j bardzo podejrzliwie, kiedy wjedaa, lecz kiedy wyjedaa, odprowadzali j z modlitw i pieni na ustach. Zamek
po zamku, miasto po miecie paday podbite wdzikiem Miny,
nie jej si.
Gerard dawno ju porzuci nadziej, e Rycerze Solamnijscy zaatakuj. Domyli si, e lord Tasgall zamierza raczej
skupi swoje wysiki na obronie Sanction ni na prbie zatrzymania Miny w drodze. Gerard mgby powiedzie rycerzom,
e marnuj tylko czas. Armia Miny rosa z kadym dniem, bo
z kadym dniem pod jej sztandarami zbierao si coraz wicej mczyzn i kobiet, ktrzy chcieli oddawa cze Jedynemu Bogu. Wprawdzie oficerowie Miny narzucali ostre tempo
i onierze musieli zrywa si o wicie i maszerowa do
zmierzchu, morale jednak byo wysokie. Pochd przypomina
raczej weseln procesj, ktra spieszy na radosn uroczysto,
a nie marsz na pole walki, na rze i mier.
Gerard nadal nieczsto widywa Odil. Kobieta podrowaa ze wit Miny i czsto przebywaa poza gwnym oddziaem. Gerard nie mia pewnoci, czy wyjedaa z wasnej
woli, czy bya do tego zmuszona, bo starannie unikaa wszelkich z nim kontaktw. Wiedzia, e robia to dla jego bezpieczestwa, ale nie mia z kim porozmawia i gotw byby
ponie ryzyko, byle tylko mc si podzieli swymi mylami
cho byy czarne i pesymistyczne z kim, kto go zrozumie.
Pewnego dnia Gerarda wyrwa z rozmyla minotaur Galdar. Kiedy si dowiedzia, e mczyzna jedzie na tyach, szybko kaza mu zaj miejsce wrd innych rycerzy na przedzie.
Gerard nie mia innego wyboru, jak posucha, i reszt wyprawy spdzi pod czujnym okiem minotaura.
Dlaczego Galdar go nie zabi, pozostawao dla Gerarda tajemnic, ale z drugiej strony, minotaur w ogle by tajemnic.
Rycerz czsto czu na sobie wzrok jego wypukych oczu, ktre
jednak wyraay nie tyle grob, co zadum.
Trzyma si na uboczu, odtrcajc wszelkie prby nawizania przyjani, jakie podejmowali jego kompani". Nie mg
237
Gerard by ciekaw, czy dotary do nich pogoski o straszliwej armii umarych, ktra zaatakowaa Solanthus. A nawet jeli tak, to czy uwierzyli w nie? Gerard mia wtpliwoci. On
sam nie daby wiary takim opowieciom. Po zastanowieniu nie
by pewien, czy nawet teraz w to wierzy. Caa bitwa miaa nierzeczywisty charakter gorczkowego snu. Czy armia umarych
maszerowaa teraz z Min? Gerard czasami prbowa ich dostrzec, ale jeli umarli szli wrd nich, ci przeraajcy sojusznicy stpali bezgonie i niedostrzegalnie.
Wojska Miny dotary do stp gr Khalkist i rozpoczy
wspinaczk ku przeczy midzy Wadcami Zagady. Mina ogosia popas w dolinie, oznajmiajc, e zatrzymaj si tu na kilka
dni. Powiedziaa, e musi si uda w podr, a pod jej nieobecno armia ma si przygotowa do wdrwki przez gry. Bro
i zbroje wszystkich miay by w dobrym stanie, gotowe do bitwy. Kowal otworzy kunie i wraz ze swoimi pomocnikami
caymi dniami pracowa przy naprawach i wykuwaniu broni.
Myliwych wysano na polowania, eby dostarczyli wieego
misa.
Ledwo rozbito obz pierwszego dnia, kiedy do niewoli dosta si elf.
Przywleko go do obozu kilku zwiadowcw, ktrzy patrolowali skrzyda armii, przeczesujc okolic w poszukiwaniu
ladw wroga.
Gerard naprawia u kowala swj miecz i myla o tym; jakie to dziwne, e nieprzyjaciel, ktrego wkrtce moe ten miecz
przeszy, teraz ciko pracuje, by go zreperowa. Pod nieobecno Miny postanowi sprbowa przekona Odil, by z nim
ucieka. Jeli odmwi, sam pojedzie do Sanction, aby zanie
obrocom wie o nadejciu nieprzyjaciela. Nie mia pojcia,
jak si wymkn Galdarowi ani jak ju po dotarciu do Sanction przedrze si przez zastpy wroga, ktre oblegay miasto, ale stwierdzi, e pniej co si wymyli.
Kiedy tak sta znudzony czekaniem i wasnymi ponurymi
mylami, usysza jak wrzaw, wic pospieszy zobaczy, co
si dzieje.
239
Zobaczy elfa na dereszowatym koniu, bestii o tak ognistym temperamencie i usposobieniu, e nikt nie mg si do
niej zbliy. Sam jedziec mia niepewn min, bo kiedy si
nachyli, eby poklepa konia uspokajajco, zwierz szarpno
gow, chcc go ugry. Elf szybko odsun rk i wicej ju
nie prbowa gaska wierzchowca.
Wok elfa zgromadzi si tum. Niektrzy wyranie go
znali, bo zaczli si z niego namiewa, kaniajc mu si drwico i witajc krla Silvanesti" szyderczym miechem. Gerard
zlustrowa przybysza zaciekawionym spojrzeniem. Wykwintny strj elfa by godny krla, chocia peleryna z cienkiej weny zabrudzia si w podry, jedwabne nogawice wieciy
dziurami, a haftowany zotem kubrak wytar si i postrzpi.
Elf nie zwraca uwagi na szydercw. Podobnie jak jego ko,
szuka wzrokiem kogo w obozie.
Tum si rozstpi, jak zawsze, kiedy wrd niego sza Mina. Zarwno ko, jak i jedziec utkwili w niej oczy pene zachwytu.
Ko zara i potrzsn bem. Mina podesza do Zimnego
Ognia, przycisna twarz do jego gowy i pogaskaa go po pysku. Zwierz pooyo eb na jej ramieniu i zamkno oczy. Jego podr dobiega koca, zadanie zostao wykonane, dotar
do domu i by szczliwy. Mina poklepaa konia i podniosa
wzrok na elfa.
Mina rzek modzieniec, a jego przepenione mioci sowa pyny prosto z serca. Elf zeskoczy z konia
i stan przed dziewczyn. Mino, posaa po mnie. Oto jestem.
W gosie elfa sycha byo tak udrk i bezgraniczn mio, e Gerardowi zrobio si al modzieca. Nie ulegao
wtpliwoci, e jego mio pozostawaa nieodwzajemniona.
Mina nie zwracaa uwagi na elfa i nadal obsypywaa czuociami konia. Jej lekcewaenie dla przybysza nie uszo uwadze
zgromadzonych. Rycerze Miny wymienili umieszki i szeptem
pucili w obieg sprone arty. Jeden z mczyzn rozemia si
gono, ale miech zamar mu na wargach, kiedy Mina zwr240
przysionym wrogiem, Rycerzem Solamnijskim, ktry przyby, eby j szpiegowa. Ona wiedziaa o tym. I wanie dlatego, e by Rycerzem Solamnijskim, by jedyn osob w jej armii, ktrej moga powierzy ycie modego krla. Wyznaczya
winia, by pilnowa winia. By to niezwyky pomys, musia jednak poskutkowa w przypadku Gerarda.
Przykro mi, ale obawiam si, e ten obowizek nie pozwoli ci wzi udziau w bitwie o Sanction, sir Gerardzie
dokoczya Mina. Jego Wysoko nie powinien by naraony na takie niebezpieczestwo, wic zostaniesz z nim na
tyach, wraz z taborem. Czekaj ci jednak inne bitwy. Tego
jestem pewna.
Rycerz mg tylko znw zasalutowa. Mina odwrcia si
i odesza. Elf odprowadzi j wzrokiem. Twarz mia zasmucon i blad. Wielu onierzy zostao, by si gapi, a po odejciu Miny wznowi zabaw kosztem elfa. Niektrzy zaczynali
by bardzo niemili.
162*
Chodmy rzek Gerard, a widzc, e elf
si
nie
ruszy
z wasnej woli, chwyci go za rami i odcign si. Przeprowadzi go przez obz do miejsca, w ktrym sta namiot Miny.
Rzeczywicie, w niewielkiej odlegoci od niego wzniesiono
drugi namiot. Pusty pawilon czeka na przybycie tego dziwnego gocia.
163*
Jak si nazywasz? spyta oschle Gerard,
nie
czujc
yczliwoci do elfa, ktry jeszcze bardziej skomplikowa mu
ycie.
Elf pocztkowo tego nie usysza. Nadal si rozglda, usiujc znale Min.
Gerard spyta ponownie, tym razem podnoszc gos.
Na imi mam Silvanoshei odpar elf. Mwi pynnie
we Wsplnej Mowie, chocia akcent mia tak ciki, e trudno
go byo zrozumie. Mody mczyzna spojrza prosto na Gerarda, po raz pierwszy odkd rycerz zosta mianowany jego
opiekunem. Nie poznaj ci. Nie bye z ni w Silvanesti,
prawda?
Nie byo potrzeby wyjania, o jak j" mu chodzi. Gerard
242
244
187*
marszu.
188*
To samo pomylaem rzek Gerard.
Nie
wiesz
przypadkiem, co zamierza z nim zrobi? Nie sdz, aby bya
romantycznie usposobiona.
189*
Oczywicie, e nie odpara Odila.
Opowiedziaa
mi o nim. On moe teraz na to nie wyglda, ale w innych okolicznociach mgby zosta silnym i charyzmatycznym wodzem narodu elfw. Mina dostrzega zagroenie i postanowia
je usun. Nie znam si za bardzo na elfiej polityce, ale z tego,
co wiem, Silvanesti nie chc sucha nikogo poza nim.
190*
Dlaczego go po prostu nie zabije? spyta
rycerz.
245
Rycerz czarnej ry
Tym razem podr bya krtka. Tas ledwo zacz si zoci na koziokowanie, kiedy niespodziewanie znalaz si w normalnej pozycji, gow do gry i wsparty obiema nogami na
twardym gruncie. Czas po raz kolejny si zatrzyma.
Tas odetchn z ulg i rozejrza si wok.
Labirynt ywopotw znikn. Nie byo rwnie Zgadywanki. Tas sta sam w miejscu, ktre kiedy byo zapewne
przepiknym ogrodem ranym. Ogrd jednak przesta ju by
pikny, bo wszystko w nim uscho. Suche kwiaty r, niegdy
czerwone, teraz byy ciemne jak smutek. Ich gwki wisiay na
zbrzowiaych i uschnitych odygach. Pod rozsypujcym si
murem leay sterty zbutwiaych lici, nagromadzone przez lata, ktre znay tylko zim. Z martwego ogrodu do dworu prowadzia cieka z popkanych kamiennych pyt. ciany domu osmoliy i nadpaliy dawno zagase pomienie. Rezydencj
otaczay wysokie cyprysy, ktrych olbrzymie konary odcinay
wszelki dostp wiata, tak e kiedy zapadaa noc, pogbiaa
jedynie mrok obecny za dnia.
Tasslehoff pomyla, e nigdy dotd nie widzia miejsca,
ktre wprawioby go w taki nie dajcy si wyrazi smutek.
Co ty tu robisz?
Na kendera pad jaki cie. Rozleg si czyj gos, straszny
i zimny. Nad Tasem sta rycerz w pradawnej zbroi. By martwy. I to od wielu stuleci. Ciao w pancerzu dawno si roz247
oyo. Teraz sama zbroja bya ciaem i koci, miniami i cignami; zmatowiaa i sczerniaa ze staroci, osmolona od wojennej poogi, splamiona krwi ofiar. Przez szpar w hemie wida byo czerwone oczy, jedyne wiato w wiecznej ciemnoci.
Gorejce oczy wpatryway si w Tasslehoffa. Ich spojrzenie
sprawiao bl i kender si skuli.
Tasslehoff przyjrza si upiorowi przed sob i ogarno
go bardzo niemie uczucie, o ktrym zapomnia, bo byo tak
okropne, e nie chcia go pamita. Poczu w ustach gorycz,
ktra szczypaa go w jzyk. Serce omotao mu w piersi, jakby chciao z niej wyskoczy, lecz nie mogo. odek skurczy mu si do rozmiarw pieczki i szuka miejsca, eby si
schowa.
Kender prbowa odpowiedzie na pytanie, ale nie mg
wykrztusi sowa. Zna tego rycerza. Upiorny rycerz, lord Soth,
nauczy go strachu, a byo to doznanie, ktre Tasowi nie podobao si ani troch. Przebiego mu przez gow, e lord Soth
moe go nie pamita, i zawitao mu, e to moe dobrze, bo
ich ostatnie spotkanie odbyo si w niezbyt przyjaznej atmosferze. Sowa, ktre zmroziy kendera niczym podmuch lodowatego wiatru, szybko rozwiay to zudzenie.
Nie lubi si powtarza. Co ty tutaj robisz?
W swoim dugim yciu Tas wiele razy sysza to pytanie, chocia nigdy nie miao ono takiego odcienia. Przewanie
brzmiao: Co ty tutaj robisz?" i byo wymawiane tonem,
ktry sugerowa, e pytajcy ucieszyby si, gdyby kender, cokolwiek robi tutaj, robi gdziekolwiek indziej. Czasami pytanie brzmiao: Co ty tutaj r ob i s z ?" , co w rzeczywistoci
oznaczao, e mia natychmiast przerwa, cokolwiek robi.
Lord Soth pooy akcent na ty", pytajc: Co ty tutaj robisz?", co oznaczao, e zwraca si bezporednio do Tasslehoffa Burrfoota. A z tego wynikao, e go pozna.
Tasslehoff kilka razy sprbowa odpowiedzie, za kadym
razem bez skutku, bo z jego ust wydobyway si tylko jakie
nieartykuowane dwiki, nie sowa.
Dwa razy zadaem ci pytanie rzek upiorny rycerz.
248
same decyzje, popeni te same haniebne czyny. Takim bowiem byem wtedy czowiekiem.
Czerwone oczy przygasy.
Gdybym mg wrci z dzisiejsz wiedz, moe postpibym inaczej. Jednak nasze dusze nie mog si cofa w czasie. Mog tylko i naprzd. A niektrym z nas nawet tego odmwiono. Do czasu, gdy nauczymy si przykrych lekcji, jakich udziela nam ycie i mier.
Jego gos, ju i tak zimny, zabrzmia tak lodowato, e Tas
przesta si poci, a zacz dygota.
A teraz odebrano nam szans nawet na to.
Czerwone oczy znw zapony.
164*
Odpowiadajc na twoje pytanie, kenderze,
jeste
w
Pitym Wieku, tak zwanym Wieku miertelnikw". Upir
obrci gow w hemie i unis rk. Przy ruchu zaopotay
strzpy jego paszcza. Znajdujesz si w ogrodzie mojej
dawnej siedziby, ktra teraz jest moim wizieniem.
165*
Zabijesz mnie? spyta Tas, bardziej
dlatego,
e
takiego pytania pewnie po nim oczekiwano, ni dlatego, e czu
si zagroony. eby jaka osoba ci grozia, musi ci wpierw
zauway, a Tas mia nieodparte wraenie, e interesuje niemiertelnego wadc mniej ni uschnite odygi kwiatw albo
zasuszone patki r.
166*
Dlaczego miabym ci zabija, kenderze?
spyta
Soth.
Po co miabym zadawa sobie tyle trudu?
Tas zastanowi si nad tym gboko. Rzeczywicie, nie
przychodzi mu na myl aden rozsdny powd, dla ktrego
Soth miaby go zabija, pominwszy jeden.
167*
Jeste rycerzem mierci, panie
powiedzia
Tas.
w krwi, zaguszy go ambicj. Obiecano mi, e moje mczarnie si skocz. Otrzymaem obietnic, e jeli pomog
mojej bogini osign jej cel, zostan nagrodzony. Moje cierpienia ustan, a dusza odzyska wolno. Nie dotrzymano tych
obietnic.
Spojrzenie czerwonych oczu pado na Tasslehoffa, a potem powdrowao niespokojnie ku zeschnitym i poczerniaym
rom.
192*
Kiedy zabijaem z ambicji, dla przyjemnoci
i
ze
zoliwoci. Skoczyem z tym. To ju nie ma to dla mnie adnego
znaczenia. Nic z tego nie zaguszyo mojego blu. Poza tym
doda od niechcenia lord Soth po co miabym zadawa sobie trud, aby ci zabi? Ty ju nie yjesz. Umare w Czwartym Wieku; w ostatniej sekundzie Czwartego Wieku. Dlatego
wanie pytam, dlaczego tu jeste? Jak znalaze to miejsce,
skoro nawet bogowie nie wiedz, gdzie jest schowane?
193*
Wic ja naprawd umarem powiedzia
do
siebie
Tas
i westchn cichutko. To wszystko wyjania.
Rozmyla o tym, jakie to dziwne, e ma co wsplnego
z lordem Sothem, kiedy rozleg si czyj gos gos ywej osoby, woajcej: Panie! Lordzie Soth! Prosz ci o audiencj!"
Czyja do zasonia kenderowi usta. Druga silna rka
chwycia go wp i nagle Tasa spowiy fady mikkiej, czarnej
szaty, cakiem jakby noc przybraa materialny ksztat i spada
mu na gow. Kender nic nie widzia. Nie mg mwi i ledwo
oddycha, bo do zakrywaa mu dokadnie usta i nos. Najdziwniejsze, e jedynym, co czu, by zapach patkw r.
Tas chcia zaprotestowa przeciwko tak nieuprzejmemu zachowaniu, ale wtedy pozna gos osoby, ktra woaa lorda
Sotha, i nagle poczu si cakiem zadowolony z tego, e nieznajoma do pomaga mu zachowa milczenie, bo chocia
czasami zamierza siedzie bardzo cicho, sowa miay skonno do wyrywania mu si z ust, zanim zdoa je powstrzyma.
Pokrci si troch, eby odsoni nos i zaczerpn tchu. Jego ciao, martwe lub nie, domagao si tego. Kiedy ju to zrobi, stan w idealnym bezruchu.
251
Lord Soth nie od razu odpowiedzia na wezwanie. On rwnie pozna, kto go woa, chocia nigdy przedtem nie widzia
tej osoby. Zna j, poniewa byli skuci tym samym acuchem
i suyli temu samemu panu. Wiedzia, dlaczego przysza do
niego i o co chce go prosi. Nie wiedzia jednak, jakiej udzieli
odpowiedzi. Wiedzia, co chciaby odpowiedzie, ale wtpi,
czy ma na to do odwagi.
Odwaga. Umiechn si gorzko. Kiedy wyobraa sobie,
e nie boi si niczego. Z czasem zda sobie spraw z tego, e
boi si wszystkiego. Cae ycie przey w strachu: ba si niepowodzenia, ba si saboci, ba si tego, e ludzie wzgardziliby nim, gdyby poznali, jaki jest naprawd. A ju najbardziej
obawia si tego, e wzgardziaby nim ona, gdyby si dowiedziaa, e jest zwykym czowiekiem, a nie wzorem cnt i odwagi, za jaki go miaa.
Bogowie dali mu wiedz, dziki ktrej mg zapobiec Kataklizmowi. Jecha do Istar, kiedy zatrzymaa go grupa elfich kobiet, zbaamuconych wielbicielek krla-kapana. Elfki naopowiaday mu kamstw o jego onie, powiedziay, e nie bya mu
wierna, a dziecko, ktre nosi w swym onie, nie jest jego. To
strach sprawi, e uwierzy w ich opowieci i zawrci z drogi,
ktra moga by jego zbawieniem. Strach uczyni jego uszy guchymi na protesty ony, ktra zapewniaa go o swej niewinnoci.
Strach skoni go do zamordowania tej, ktr szczerze kocha.
Upir rozmyla o tym, przypominajc sobie raz jeszcze to
wszystko, co by zmuszony wspomina ju tyle razy.
Znw sta w kwitncym ogrodzie, gdzie jego ona wasnorcznie pielgnowaa re, nieufna wobec wynajtego przez
niego ogrodnika, ktry mia j wyrcza. Rycerz patrzy
z trosk na jej biae donie, podrapane i pokaleczone, zeszpecone kropelkami krwi.
89* Czy to warto? spyta j. Re zadaj ci tyle
blu.
90* Bl trwa tylko chwil odpowiedziaa jego ona.
Rado z ich pikna trwa wiele dni.
91* Jednak wraz z chodnym oddechem zimy twoje re
usychaj i gin.
252
Wiem
zbyt duo. Ja znam prawd.
170*
A jaka to prawda? spytaa Mina. Oczy
koloru
bursztynu znw prboway go uwizi. Ta kobieta-dziecko nie
poddawaa si atwo.
171*
e twoja pani wykorzysta ci, a potem ci
porzuci
Wszyscy pozostali... Gestem pokazaa komnat opuszczon przez duchy, a przynajmniej tak jej si musiao zdawa.
Dla niego w sali panowa tok. Ca reszt wygnano w otcha nicoci. Tylko ciebie jednego zaszczycono przywilejem
zostania na tym wiecie.
Nico, powiadasz? Kiedy w to wierzyem. Kiedy
obawiaem si ciemnoci i dlatego krlowa moga mnie trzyma w szachu. Teraz wiem, e jest inaczej. mier nie jest zatraceniem. mier pozwala duszom i dalej.
Mina umiechna si z litoci nad jego ignorancj.
32* To ty zostae wprowadzony w bd. Dusze zmarych
nigdzie nie odchodz. Rozpywaj si we mgle, zmarnowane,
zapomniane. Jedyny Bg zabiera teraz dusze umarych do siebie i daje im okazj pozostania na tej paszczynie i dalszego
dziaania dla dobra wiata.
33* Chciaa powiedzie, dla wasnego dobra wtrci
Soth. Pokrci si na krzele, lecz nadal byo mu niewygodnie.
Powiedzmy, e jestem wdziczny temu bogu za zaszczyt
pozostania na wiecie. Znajc go dobrze z dawnych czasw,
wiem, e spodziewa si po mnie wdzicznoci w wymiernej
postaci. Czego da ode mnie?
34* Za kilka dni armie ywych i umarych rusz na Sanction. Miasto nie oprze si mojej potdze. Mina si nie przechwalaa. Oznajmiaa fakt, nic wicej. Wtedy Jedyny Bg
uczyni wielki cud. Zstpi na ten wiat, tak jak dawno powinien
to by uczyni, i poczy krlestwa miertelnych i niemiertelnych. Kiedy bdzie istnie w obu krlestwach, podbije wiat,
usunie z niego robactwo, jakim s elfy, i obwoa si wadczyni Krynnu. Ja mam dowodzi armi ywych. Jedyny Bg proponuje ci objcie dowodzenia armi umarych.
35* Ona mi to proponuje"? zdziwi si Soth.
36* Tak, oczywicie stwierdzia Mina.
37* A wic nie obrazi si, jeli odrzuc jej propozycj
rzek upir.
38* Nie obrazi si odpara Mina ale po wszystkim,
co
dla ciebie zrobia, twoja niewdziczno bardzo j zasmuci.
255
Po tym wszystkim, co dla mnie zrobia. Soth umiechn si. Wic to dlatego mnie tu sprowadzia. Mam
by niewolnikiem dowodzcym wojskiem niewolnikw. Moja odpowied na tak wielkoduszn propozycj brzmi: Nie".
Popeniasz bd, moja krlowo zawoa Soth, zwracajc
si do mroku, w ktrym przyczaia si bogini. Posuya
si moim gniewem, bym nie wyrwa si z twych szponw,
i przywleka mnie tu, abym nadal ci suy. Jednak zostawia
mnie samego nazbyt dugo. Zostawia mnie w ciszy, w ktrej
znw mogem usysze ukochany gos mojej ony. Zostawia
mnie w ciemnoci, ktra staa si moim wiatem, bo znw ujrzaem ukochan twarz mojej ony. Ujrzaem siebie i zobaczyem czowieka przeartego przez strach. I wtedy ci przejrzaem.
Walczyem dla ciebie, krlowo Takhisis. Wierzyem, e
twoja sprawa jest take moj. Cisza nauczya mnie, e to ty
podsycaa mj strach, otaczajc mnie piercieniem ognia, z ktrego nie mogem si wydosta. Ogie ju zgas, moja krlowo.
Otaczaj mnie jedynie zgliszcza.
Strze si, panie rzeka Mina strasznym gosem.
Jeli odmwisz, narazisz si na gniew boga.
Lord Soth wsta z krzesa. Pokaza plam na posadzce.
172*
Widzisz to?
173*
Niczego nie widz. Dziewczyna rzucia
obojtnym
okiem na podog. To tylko zimny, szary kamie.
174*
Ja widz kau krwi powiedzia lord
Soth.
Atak na Sanction
Oblenie Sanction trwao ju od miesicy. Czarni Rycerze
rzucili do walki wszystkie dostpne siy. Niezliczone rzesze
walczcych polegy po obu stronach murw miasta, i to na
prno, bo oblenia nie mona byo przerwa. Kiedy w polu
widzenia zjawia si armia Miny, obrocy Sanction wybuchli
miechem, bo c moga zmieni tak aosna garstka ludzi?
Nie miali si dugo. Miasto ulego armii dusz w cigu jednego dnia.
Nic nie mogo powstrzyma pochodu umarych. Fosy leniwie pyncej, gorcej lawy z Wadcw Zagady, ktre zatrzymyway ywych, nie stanowiy przeszkody dla dusz. Niedawno wzniesione i umocnione szace, raz po raz bezskutecznie
atakowane przez wojska Czarnych Rycerzy, stay si teraz pomnikami daremnych stara. Gsta, szara mga nieszczsnych
dusz spyna z grskich stokw, wypenia doliny niczym
przybierajca fala powodzi i przelaa si przez umocnienia.
Zarwno oblegajcy, jak i obleni uciekli przed budzcymi
groz umarymi.
Saperzy Miny nie musieli wywaa bram miasta ani rozbija murw. Jej wojskom wystarczyo poczeka, a przeraeni
obrocy sami otworz wrota. Uciekinierzy przed armi zmarych wkrtce wstpili w jej szeregi. Ukryci w upiornej mgle rycerze Miny mordowali ywych bez litoci. Armia pod dowdztwem Galdara wbiega przez bram, by toczy walk w miecie.
259
sta jednym z trupw, ktre zostawimy na pobojowisku na potwierdzenie naszej opowieci. Nie martw si rzuci drwico.
Powiemy Minie, e zgine z honorem".
Gerard nie czeka, a ktry z nich go zaatakuje. Nie zaczeka nawet, a Clorant skoczy przemow, tylko pogalopowa
w jego stron. Ich miecze zderzyy si przy sowie honor".
Ja si zajm tym sukinsynem! krzykn Clorant.
Wy zabijcie elfa!
Zostawiwszy przywdcy kwesti rozprawienia si z Gerardem, pozostali trzej rycerze pogalopowali w stron elfa. Gerard usysza, jak Silvanoshei krzyczy co w jzyku elfw. Jeden z Czarnych Rycerzy zakl, a potem rozleg si guchy omot i brzk metalu. Ryzykujc spojrzenie, Gerard ku swojemu
zdumieniu ujrza, e mody elf, nie majc innej broni poza
swoimi goymi rkami, rzuci si na jednego z opancerzonych
wojownikw i zrzuci go z konia. Tarzali si po ziemi, walczc
o wydobyty miecz. Towarzysze powalonego rycerza otoczyli
walczcych, czekajc na okazj, by dgn elfa, lecz nie chcieli ryzykowa, e trafi przyjaciela.
Gerard sam mia problemy. Walka z uzbrojonym przeciwnikiem na koniu jest nie tyle wymian zrcznych ciosw przez
dwch szermierzy, co brutalnym waleniem na odlew, by wyrzuci nieprzyjaciela z sioda.
Wierzchowce obu walczcych parskay i rozgrzebyway
ziemi kopytami. Clorant i Gerard okrali si nawzajem, wymachujc dziko mieczami i zadajc sobie nawzajem ciosy,
gdzie tylko mogli, ale aden z nich nie zyskiwa przewagi. Gerard trzasn Cloranta pici w szczk, a mieczem rozci mu
kolczug na ramieniu. towosy rycerz sam nie odnis ran,
ale znajdowa si w trudniejszym pooeniu. Jego przeciwnik
musia tylko si broni i odciga uwag Gerarda od elfa, aby
ten nie mg go ocali.
Obejrzawszy si po raz kolejny, rycerz zorientowa si, e
Silvanosheiowi udao si chwyci miecz powalonego wroga. Stajc w postawie obronnej, mody elf patrzy wilkiem na
nieprzyjaci, z ktrych dwch nadal siedziao w siodach
263
Podejmowaa bardzo wielkie ryzyko. Czy ci mczyni widzieli w niej prawdziw kapank, przedstawicielk Jedynego Boga, osob rwnie wit jak Mina? Czy moe uwaali j
jedynie za wyznawczyni, niczym si nie rnic od nich
samych?
Rycerze zawahali si, wymieniajc niepewne spojrzenia.
Gerard siedzia cicho i stara si sprawia wraenie rwnie
winnego i wystraszonego jak pozostali. Posa jedno ostrzegawcze spojrzenie elfowi, ale Silvanoshei mia do rozumu,
eby si nie odzywa. Modzieniec dysza ciko, nie mogc
zapa tchu, i nieufnie przyglda si swoim wrogom.
Wyraz zmruonych oczu Odili sta si jeszcze bardziej nieprzyjazny.
198*
W imi Jedynego Boga, od bro
rozkazaa
raz
jeszcze, tym razem wskazujc na Cloranta bo inaczej mj
gniew sprawi, e do z mieczem uschnie ci i odpadnie od ramienia!
199*
Powiesz o tym Minie? spyta nadsany
Clorant.
200*
Wiem, e zrobie to z opacznie pojtej
troski o Min.
201*
Powiesz o tym Minie? dopytywa si
Clorant
i
w
jego gosie sycha byo nut strachu.
202*
Ja nie powiem rzeka Odila. Ty to
zrobisz.
Wyznasz jej, co zrobie i bdziesz prosi o wybaczenie.
Clorant opuci miecz i po chwili wahania wsun go do
pochwy. Gestem da znak towarzyszom, eby zrobili to samo.
Potem ostatni raz rzuci nienawistne spojrzenie na elfa, zawrci konia i zjecha galopem ze wzgrza, zmierzajc do Sanction. Przyjaciele pojechali za nim.
Odetchnwszy z ulg, Gerard zsun si z sioda.
Nic ci nie jest? spyta Silvanosheia, mierzc go spoj265
To
byo
nieze przedstawienie. Ciekaw tylko jestem, co by si stao,
gdyby Clorant uzna, e blefujesz? Przez chwil ju mylaem,
e tak si stanie. Co by wtedy zrobia?
179*
To dziwne powiedziaa Odila. Jej wzrok
by
nieobecny, gos cichy i zamylony. W chwili, gdy rzuciam
grob, zrozumiaam, e mam moc, aby j zrealizowa. Mogabym sprawi, e rka mu uschnie. Potrafiam to zrobi.
180*
Odilo... zacz protestowa Gerard.
181*
Nie ma znaczenia, czy mi wierzysz, czy nie
10
Miasto duchw
Jadc na tyach zwyciskiej armii, ktra nie
napotkawszy
oporu, przekroczya Zachodni Bram Sanction i
maszerowaa zwycisko wzdu synnej ulicy Szkutniczej, Gerard
przyglda si miastu i widzia jedynie duchy: duchy
przeszoci,
duchy teraniejszoci, duchy dobrobytu, duchy wojny.
Przypomnia sobie to, co sysza o Sanction;
przypomnia
sobie jakby przydarzyo si to komu obcemu, nie
jemu
a nie moim mieszkaniem. Jedyny Bg nie mieszka we wspaniaych paacach i ja te nie bd.
Dziewczyna spojrzaa na wz wiozcy ciao Goldmoon
w bursztynowym sarkofagu. Zwoki Goldmoon nie wyschy
ani si nie rozoyy. Utrwalona w bursztynie kobieta wydawaa si wiecznie moda, wiecznie pikna. Wz zajmowa
uprzywilejowane miejsce w procesji i jecha tu za Min w otoczeniu gwardii honorowej jej rycerzy.
Zamieszkam w miejscu niegdy nazywanym wityni
Huerzyd, lecz teraz znanym jako witynia Serca. Zatrzymaj270
odpara
Mina i wbrew temu, co sdzisz, sir Gerardzie, darz ich
wielkim szacunkiem.
Spojrzenie bursztynowych oczu Miny przesuno si po
szeregu rycerzy i bezbdnie wychwycio tych czterech, ktrzy
brali udzia w potyczce. Najduej jej wzrok spoczywa na Clorancie, ktry prbowa mu si opiera, ale w kocu zacz si
273
101*
Mina zajrzaa do twojego serca. Dlatego kazaa ci mnie pilnowa. Jeli naprawd chcesz mi pomc...
185*
Oczywicie, Wasza Krlewska Mo
odpar Gerard.
186*
Wic we to. Silvanoshei poda mu przez
prty
byszczcy niebieski piercie. Gdzie w okolicy jestem
pewien, e cakiem niedaleko znajdziesz elfiego wojownika. Nazywa si Samar. Moja matka wysaa go, eby sprowadzi mnie do domu. Daj mu ten piercie. On go pozna. Nosz
go od dziecka. Kiedy spyta, skd go wzie, powiedz, e zabrae go mojemu trupowi.
204*
206*
Dlaczego miabym kama? I dlaczego on
miaby
mi
uwierzy? spyta z wahaniem Gerard.
207*
Poniewa bdzie chcia ci uwierzy
powiedzia
Silvanoshei. Tym sposobem mnie uwolnisz.
Rycerz wzi piercie obrczk wysadzan szafirami,
tak ma, e pasowaaby na rczk dziecka.
208*
Jak znajd tego Samara?
209*
Naucz ci piosenki wyjani elf.
Starej
piosenki
elfich dzieci. Moja matka uywaa jej jako sygnau, gdy musiaa mnie ostrzec przed niebezpieczestwem. Zapiewaj t
piosenk, kiedy bdziesz jecha. Samar j usyszy i bardzo si
zaciekawi, skd ty czowiek j znasz. Sam ci znajdzie.
210*
I podernie mi gardo...
211*
Najpierw bdzie chcia ci przesucha
powiedzia
Silvanoshei. Samar jest honorowym elfem. Jeli powiesz
277
11
brzymie podwjne wrota otwarto na ocie. Rycerze pod komend Galdara wnosili do sali z otarzem sarkofag Goldmoon.
Gow minotaura atwo byo dostrzec, sylwetka jego rogw
i pyska odcinaa si od ta owietlonego pochodniami, ktre
umieszczono w piercieniach na cianach. Mina czujnie obserwowaa procedur, czsto spogldajc w stron procesji, aby
si upewni, e sarkofag jest niesiony ostronie, a rycerze zachowuj si z godnoci i szacunkiem.
Zatrzymawszy si w gbokim cieniu pod otulonym noc
drzewem, by si rozejrze i by moe dostrzec Odil Gerard przyglda si, jak powoli i majestatycznie wnosz do
wityni bursztynowy sarkofag. W pewnym momencie usysza, e Galdar ostro kogo karci i zobaczy, e Mina szybko
odwraca gow, eby spojrze. Bya tak zatroskana, e stracia
wtek swojego kazania i musiaa chwil pomyle, by sobie
przypomnie, na czym skoczya.
Gerard nie mg sobie yczy lepszego momentu do rozmowy z Odil ni teraz, gdy Galdar nadzorowa wnoszenie
sarkofagu, a Mina wygaszaa kazanie. Kiedy nadesza grupa
rycerzy nioscych bagae Miny, Gerard przyczy si do nich.
Rycerze byli w dobrych humorach, rozmawiali i miali si
ze wietnego artu kosztem tych naiwnych filantropw, Mistykw, jakim byo zajcie ich wityni przez Min. Gerard nie
widzia w tym niczego miesznego i bardzo powanie wtpi,
czy sama Mina byaby zadowolona, gdyby ich usyszaa. :
Rycerze weszli do wityni innymi podwjnymi drzwiami,
zmierzajc do komnat Miny. Zajrzawszy przez otwarte drzwi
na lewo do jasno owietlonej wiecami sali, Gerard dostrzeg
Odil, ktra staa przy otarzu i kierowaa umieszczaniem bursztynowego sarkofagu na kilku drewnianych awach.
Nie wychyla si z cienia, czekajc na szans, by zasta
Odil sam. Rycerze wtaszczyli swj ciar i pooyli go na awach, sapic przy tym niemiosiernie i stkajc, a nawet krzyczc i klnc, gdy jeden z mczyzn zbyt wczenie upuci swj
koniec trumny i przytrzasn drugiemu palce. Odila ostro ich
skarcia. Galdar warkn grob pod ich adresem. Mczyni
281
Nie
mog teraz wyjecha. Mam zbyt wiele do zrobienia przed przybyciem Miny.
105*
Nie prosz ci, eby pojechaa na piknik!
rzuci
zirytowany. Prosz, eby ucieka std ze mn, dzi w nocy!
W miecie panuje zamt, onierze maszeruj w t i z powrotem. Nikt nie wie, co si dzieje. Upynie kilka godzin, zanim
zostanie zaprowadzony jaki ad. Teraz jest idealna pora na
ucieczk.
106*
Wic uciekaj powiedziaa, wzruszajc
ramionami.
I tak nie chc, eby mi si plta pod nogami.
Chciaa wsta. Gerard chwyci j za rk, cisn mocno za
nadgarstek i zobaczy, e skrzywia si z blu.
107*
Nie chcesz, ebym si tu plta, bo
przypominam
ci
o tym, kim kiedy bya. Nie podoba ci si ten Jedyny Bg.
Tak samo jak ja nie jeste zadowolona ze zmiany, jaka w tobie
zasza. Dlaczego tak si krzywdzisz?
108*
Poniewa, Gerardzie powiedziaa Odila
zmczonym
gosem, jakby od dawna powtarzaa ten sam argument Jedyny Bg jest bogiem. Bogiem, ktry przyszed do tego wiata,
by si o nas troszczy i nas prowadzi.
109*
Dokd? Do przepaci? spyta mczyzna.
Po
Wojnie Chaosu Goldmoon znalaza przewodnika we wasnym
sercu. Mio i troska, wspczucie, prawda i honor nie odeszy z bogami wiata. S w kadym z nas. To s nasi przewodnicy albo powinny nimi by.
284
187*
W chwili mierci Goldmoon zwrcia si do
Jedynego
Boga. Odila spojrzaa na nieruchom, spokojn twarz zatopion w bursztynie.
188*
Doprawdy? spyta szorstko Gerard.
Ciekawe.
Jeli rzeczywicie przyja Jedynego Boga, dlaczego nie utrzyma jej przy yciu, by wdrowaa po wiecie i rozgaszaa
ten cud? Dlaczego Jedyny Bg uzna za niezbdne zamkn jej
usta, umiercajc j i zamykajc w bursztynowym wizieniu?
189*
Mina twierdzi, e zostanie z niego
uwolniona
i kolczug, ale nadal nosi kirys i hem. Jedno i drugie byo niewygodne, ale musia wzi pod uwag fakt, e prdzej czy
pniej Galdar moe si znudzi ledzeniem Gerarda i po prostu wbije mu n w plecy. Na tle czerwonego blasku, bijcego
od wypenionej law fosy wok miasta, majaczyy czarne sylwetki dwch wie Zachodniej Bramy. Bramy zostay zatrzanite. Wartownicy nie zamierzali ich otworzy, dopki nie
przyjrz si dobrze Gerardowi i nie wysuchaj jego historii
o tym, e jest posacem wysanym do Jelek z wieci o ich
zwycistwie. Wartownicy yczyli mu szczliwej drogi i otworzyli bram, by go przepuci.
Ogldajc si na mury Sanction i stojcych na nich ludzi,
Gerard po raz kolejny mimo woli poczu gboki podziw dla
zdolnoci przywdczych Miny i jej umiejtnoci wymuszenia
dyscypliny i adu wrd onierzy.
190*
Z kadym dniem, ktry tu spdzi, bdzie
rosa
w
si
i potg mrukn do siebie niewesoo, wyjedajc galopem
za bram. Przed nim rozciga si port, a dalej czarna to Nowego Morza. Powiew morskiej bryzy by mi odmian po zapachu siarki, ktry nieustannie unosi si w powietrzu Sanction. Jak mamy z ni walczy?
191*
Nie moecie.
Na jego drodze stana jaka masywna posta. Gerard pozna gos, a jego wierzchowiec pozna wo minotaura. Ko zara i stan dba, a rycerz tak bardzo by zajty utrzymaniem
si na grzbiecie sposzonego zwierzcia, e w cigu tych kilku
szalonych chwil straci wszelk okazj, jak mg mie, eby
albo stratowa minotaura, albo oddali si galopem i zostawi
go za sob w kbach kurzu.
Minotaur podszed bliej. Na jego zwierzc twarz pada
czerwony blask lawy, ktry zmienia noc w Sanction w wieczny pmrok. Galdar chwyci konia za uzd.
Gerard wydoby miecz. Nie wtpi, e bdzie to ostateczne
starcie i nie mia wikszych wtpliwoci co do tego, jak si
ono zakoczy. Sysza, e Galdar rozrba kiedy czowieka
na p jednym ciosem swego potnego miecza. Jedno spojrze286
12
Nowe oko
Wracajc do Zachodniej Bramy, rozczarowany Galdar stwierdzi, e nie jest tak zadowolony z siebie, jak powinien. Mia
nadziej, e zarazi pewnego siebie i zarozumiaego Solamnij:zyka t sam chorob, ktra drczya jego. Speni swj zamiar dowioda tego gniewna, sfrustrowana mina Rycerza
Solamnijskiego. Galdar jednak stwierdzi, e nie potrafi czerpa satysfakcji ze swego zwycistwa.
Na co liczy? e rycerz udowodni mu, i nie mia racji?
Phi! parskn pogardliwie minotaur. Wpad w te
same sida co reszta spord nas, i ju si z nich nie wyrwie.
\ni teraz, ani nigdy. Nawet mier go z nich nie wyzwoli.
Roztar sobie prawe rami, ktre ostatnio uparcie go pobolewao, dokuczajc do tego stopnia, e wolaby znw je stra:i. Kiedy by z niego dumny dumny z koczyny, ktr
wrcia mu Mina, czynic pierwszy cud w imi Jedynego Bol&. Teraz przyapywa si na tym, e dotyka miecza z jakim
iiejasnym przewiadczeniem, i sam powinien sobie to rami
Ddrba. Oczywicie nie zrobiby tego. Mina byaby na niego
?a, a co gorsze, poczuaby si uraona i zasmucona. Potrafi
mie jej gniew, ju przedtem czu jego smagnicia. Nigdy nie
zrobiby niczego, by j skrzywdzi. Wikszo nagromadzonej
N nim wciekoci i alu, jakie czu do Takhisis, nie miaa
rda w tym, jak bogini traktowaa jego, lecz jak traktowaa
Vlin, ktra powicia jej wszystko, nawet ycie.
289
Rozejrza si po pokoju, ktry niegdy nalea do przeoonego zakonu; pewnie tego starego gupca, ktry patrzy
spode ba przez cae kazanie Miny. Galdar uzna, e wszystko
jest w porzdku. Wszystko przyszykowano dla jej wygody.
W pokoju ju znajdowaa si bro i starannie umieszczona na
stojaku zbroja. Jej morgenstern wypolerowano i oczyszczono
z krwi, podobnie jak pancerz. Z butw usunito boto i krew.
Na biurku przy ku staa taca z jedzeniem. wieca palia si,
by owietli Minie drog w ciemnoci. Kto nawet pomyla
o tym, eby do cynowego kubka wstawi kilka pno kwitncych kwiatw. Wszystko w pokoju wiadczyo o oddaniu
i mioci jej onierzy do niej.
Do niej. Galdar zastanawia si, czy Mina w ogle jest tego
wiadoma. Ludzie walczyli dla niej, dla Miny. Wykrzykiwali
jej imi, kiedy prowadzia ich do boju. Wykrzykiwali jej imi
w chwili zwycistwa.
Mina... Mina...
Nie krzyczeli: Dla Jedynego Boga!". Nie krzyczeli: Dla
Takhisis!".
I mog si zaoy, e nie jeste z tego zadowolona
rzuci Galdar w ciemno.
Czy bg moe by zazdrosny o miertelnika?
Ten bg moe" pomyla Galdar i nagle zdj go strach.
Wszed do gwnej sali wityni i sta, bolenie mrugajc,
pki jego oczy nie przyzwyczaiy si do blasku wiec na otarzu. Mina bya sama. Klczaa przy otarzu, pogrona w modlitwie. Sysza, jak co mamrocze; potem milka i znw mamrotaa, jakby otrzymywaa polecenia.
Solamnijka, ta rycerka, ktra zostaa kapank usna wycignita na awie. Spaa mocnym snem na tym twardym ou.
Kobieta przykryta bya peleryn Miny. Galdar nawet nie pamita, jak ma na imi.
Goldmoon, w swojej bursztynowej trumnie, rwnie spaa.
Dwaj magowie siedzieli w gbi komnaty, tam gdzie ich posadzono. Widzia ich niewyrane sylwetki w wietle wiec. Jego
wzrok na chwil zatrzyma si na nich, a potem wrci do Mi291
Pomienie szybko przeniosy si ze sztandarw na drewniane belki podtrzymujce stromy dach. Galdar nigdy jeszcze nie
widzia, eby ogie rozprzestrzenia si tak szybko, cakiem
jakby drewniane ciany nasczone byy olejem.
72* Jeli twoim cudem jest spalenie wityni, to ta solamnijska kobieta ma racj rykn Galdar, przekrzykujc huk
poaru. Musimy natychmiast ucieka, zanim dach si zawali.
73* Nic nam nie grozi rzeka spokojnie Mina.
Chroni
nas rka Jedynego Boga. Patrz, podziwiaj i raduj si jego potgGigantyczne krokwie pod sufitem stay w ogniu. W kadej
chwili mogy trzasn i zwali im si na gowy. Galdar ju
mia zamiar chwyci Min i wynie j na rkach, kiedy ujrza,
ku-swemu absolutnemu osupieniu, e belki spony doszcztnie w pomieniach. Nic z nich nie zostao. Z sufitu nie sypay
si wgle, ponce kody nie spaday z hukiem wrd fontann
iskier. wity ogie strawi drewno, sklepienie i wszystkie materiay, z jakich by zbudowany dach. Poar pochon wszystko i zgas.
Po dachu wityni nie zostao nic, nawet popi. Galdar widzia nocne niebo iskrzce si od gwiazd.
Trupy dwch magw siedziay obojtnie na swoich miejscach. Mogy zgin w poarze i nawet by nie pisny, nie zaprotestoway sowem, nie zrobiy niczego, by si ratowa. Na
wydan stanowczym gosem komend Miny nieboszczycy wstali i podeszli do otarza. Szli, nie patrzc, dokd id. Na rozkaz
Miny zatrzymali si przy sarkofagu Goldmoon i znw stali,
wlepiajc wzrok w pustk.
Patrz! powiedziaa cicho Mina. Cud si zaczyna.
Galdar widzia w swoim dugim yciu wiele cudownych
i strasznych rzeczy, szczeglnie odkd zacza si jego znajomo z Min. Nigdy jeszcze nie widziajednak czego takiego.
Stan jak raony gromem.
Nocne niebo wypeniay setki tysicy dusz. Upiorna mga
ich rk, twarzy, przejrzystych koczyn przesaniaa gwiazdy.
294
poprawia go Mina.
Totem pi si w gr, by ju wyszy ni najwysze drzewa, a umarli wci przynosili nowe czaszki, by go powiksza.
To s totemy Beryllinthranox Zielonej, Khellendrosa
Bkitnego i Malystryx Czerwonej. Malystryx skrada totemy
dwm pierwszym smokom, a zmarli okradli j.
Strach szarpn Galdara za trzewia. Nogi si pod nim ugiy. Musia chwyci si otarza, eby nie upa. By przeraony
i nie wstydzi si okaza swego strachu.
295
113*
Skrada totem Malys? Smoczyca si
wcieknie,
Mino.
Dowie si, kto zabra jej totem i przyleci, by si zemci!
114*
Wiem oznajmia spokojnie Mina. Na
tym
polega
plan.
115*
Ona ci zabije! jkn Galdar. Zabije
nas
wszystkich. Znam tego podego gada. Nikt nie moe si jej przeciwstawi. Nawet jej pobratymcy si jej boj.
Spjrz, Galdarze powiedziaa cicho Mina.
Minotaur niechtnie rzuci okiem na prawie ukoczony stos
czaszek. Na jego czubku kadziono wanie ostatni, czaszk
maego, biaego smoka. Umarli zostali jeszcze chwil, jakby
podziwiali swoje dzieo. Od gr powia zimny wiatr, rozszarpa dusze na pasemka mgy i rozproszy je jednym podmuchem.
* W pustych oczodoach zaczy byszcze oczy martwych
smokw. Galdarowi wydawao si, e syszy ich gosy, setki
gosw wznoszcych triumfaln pie pochwaln. Nad totemem zjawi si jaki ciemny ksztat i oplt go chciwie swymi zwojami. Cie sta si wyrazistszy, bardziej dostrzegalny.
W wietle wiec zalniy wielobarwne uski. Podstaw totemu
oplata olbrzymi ogon, wok caego stosu owinite byo ciao
ogromnego smoka. Nad totemem unosio si pi gw. Pi
gw wyrastajcych z jednego ciaa, a ciao zronite byo z totemem.
Ciao to jednak byo niematerialne. Pi bw budzio lk,
ale nie byy to prawdziwe gowy; nie tak prawdziwe jak czaszki umarych, nad ktrymi wisiay. lepia martwych smokw
byszczay jasno. Ich blask sta si prawie olepiajcy i nagle
prosto w niebo strzelia kolumna wiata.
Blask totemu rozjani nieboskon i oto z gry spojrzao na
nich oko. Oko bogini.
Biae, nieruchome oko wbijao w nich intensywne spojrzenie.
Ciao piciogowego smoka stao si wyraniejsze, zyskao
na substancji i sile.
Potga totemu dodaje si Jedynemu Bogu, tak jak kie296
dy umacniaa Malys oznajmia Mina. Z kad upywajc chwil Jedyny Bg staje si bliszy zejcia na wiat,
poczenia tego, co miertelne, z niemiertelnym. W Noc Festynu Nowego Oka Jedyny Bg stanie si paradoksem, przybierze mierteln posta i obdarzy j niemiertelnoci. Od tej
chwili bdzie rzdzi wszystkim, co jest w niebiosach i tym, co
jest pod nimi. Bdzie rzdzi ywymi i umarymi. Jej zwycistwo bdzie pewne, triumf cakowity.
Przyjmie mierteln posta. Teraz Galdar zrozumia, dlaczego musieli wie ciao Goldmoon przez cay Ansalon, wnosi je na szczyt gr i wyciga z dolin.
Ostateczna zemsta Takhisis. Bogini wstpi w ciao kobiety, ktra walczya z ni cae ycie, i posuy si t postaci, by
urzec, zauroczy i usidli ufnych, niewinnych i szczerych.
Z zewntrz dobiega zgiek podniesionych gosw. Podnieceni ludzie gardowali i wykrzykiwali na widok nowego ksiyca na niebie. Podnis si okrzyk:
Mina! Mina!
Dziewczyna wyjdzie do nich, bdzie si pawi w blasku
i cieple ich mioci, cakiem innym od tego chodnego, zimnego wiata. Powie im, e to dzieo Jedynego Boga, ale nikt nie
bdzie zwraca na to uwagi.
Mina... Mina...
Dziewczyna wysza ze zrujnowanej wityni. Galdar usysza, e na jej widok tum krzykn jeszcze goniej, a echo tego zgieku odbio si od grskich zboczy i wznioso w niebo.
W niebo.
Minotaur podnis wzrok na pi gw widmowego smoka,
ktry chwia si nad totemem i pochania jego moc. Pojedyncze oko pono i wtedy Galdar uwiadomi sobie, e w tym
momencie jest bliszy bogini ni Mina kiedykolwiek moga
by.
Ufni, niewinni, szczerzy.
Galdar tskni do swojego ka, chcia usn i utopi wspomnienia o tym wszystkim w czarnej niewiadomoci. Tej nocy
zamie wasn regu. Mina znajdowaa si w otoczeniu tych,
297
13
Niespokojne duchy
Trupy dwch magw stay tam, gdzie kazano im stan:
przy bursztynowym sarkofagu w wityni Serca, teraz wityni Jedynego Boga. Ale tylko jeden z nich by obecny duchem
przy budowaniu totemu. Dusza Dalamara odesza w chwili
przybycia nioscych czaszki zmarych. Palin przyglda si
pitrzcemu si totemowi, pomnikowi rosncej potgi krlowej Takhisis. Nie mia pojcia, gdzie znik Daiamar. Duch
czarnego elfa czsto by nieobecny; wicej wdrowa, ni przebywa w pobliu swego ciaa.
Palina nadal niepokoi kady pobyt z dala od ciaa, ale od
kilku dni zapuszcza si coraz dalej. Jego obawy stale rosy,
poniewa uwiadomi sobie podobnie jak wszyscy zmarli
e chwila, w ktrej Takhisis triumfalnie wkroczy do wiata,
jest bardzo bliska.
Palin przyglda si, jak totem ronie, a wraz z nim ronie moc Takhisis. Bogini potrafia przyj wiele postaci, ale
w kontaktach ze smokami wolaa t smocz. Pi bw, kady
innego koloru i nalecy do innego gatunku smoka, wyrastao
z potnego i niewiarygodnie silnego cielska. Gowa czerwonego smoka bya brutalna i dzika. W jej nozdrzach migotay
pomyki. Bkitna gowa bya smuka, elegancka i miertelnie
grona. Spomidzy ostrych jak brzytwa kw strzelay byskawice. Pysk czarnego smoka, chytry i przebiegy, ocieka jadem. Gowa biaego smoka wyraaa okruciestwo i wyracho299
wanie; bi od niej przejmujcy do szpiku koci chd. eb zielonego smoka mia podstpny i inteligentny wygld. Z jego
otwartej paszczy ziay trujce opary.
To bya Takhisis na paszczynie niemiertelnych, Takhisis, ktrej suyli zdjci zgroz umarli, Takhisis, ktrej Palin
nienawidzi i ktr si brzydzi, a jednak mimo woli musia j
czci. W oczach piciu smokw kry si bowiem umys boga,
umys, ktry potrafi ogarn bezmiar wiecznoci, ujrze i zrozumie nieskoczone moliwoci, a jednoczenie porachowa
wszystkie krople we wzburzonych morzach i zliczy ziarnka
piasku na jaowej pustyni.
Widok Krlowej Ciemnoci unoszcej si nad czaszkami
nieywych smokw i odbierajcej od nich wyrazy czci by dla
Palina nie do zniesienia. Mag oderwa swoj dusz od ciaa
i Wylecia na zewntrz, w mrok.
Trudno mu byo wyzby si zwyczajw ywych ludzi, wic
jako duch bdzi po ulicach Sanction tak samo, jak robiby to
za ycia. Wymija budynki, chocia mgby przej przez nie
na wylot. Obiekty materialne nie stanowiy przeszkody dla ducha, a jednak jemu przeszkadzay. Przenikanie przez ciany
zrobienie czego, co bya tak sprzeczne z prawami przyrody
byoby przyznaniem si, e straci wszelkie zwizki ze wiatem ywych, z materialnym wymiarem ycia. Tego jeszcze nie
potrafi zrobi.
Dziki swej niematerialnej postaci z atwoci szed ulicami, na ktrych panowa cisk. Wszyscy zmierzali do niedawno
mianowanej wityni Jedynego Boga, by ujrze cud. Gdyby
Palin by ywym, oddychajcym czowiekiem, tum ju porwaby go z sob lub stratowa, jak tych dwch ebrakw kutykajcych po ulicy. Jednemu z nich, kalece, wytrcono z rk
kul. Drugi z nieszcznikw, lepiec, zgubi lask i bezradnie
maca wok siebie, starajc si j odnale.
Palin instynktownie chcia im pomc, lecz przypomnia sobie, kim jest i e nikomu nie moe przyj z pomoc. Podlatujc bliej, stwierdzi, e niewidomy czowiek wydaje mu si
znajomy te srebrzyste wosy, biae szaty... Zwaszcza sre300
220*
Mwisz tak, jakby zna t bogini
stwierdzia
Malys, obrzucajc Dalamara pogardliwym spojrzeniem.
221*
Bo znam j odpar elf i ty rwnie
ze
syszenia. Jej imi brzmi Takhisis.
222*
Tak, syszaam o niej rzeka Malys,
lekcewaco
machajc ap. Syszaam, e porzucia ten wiat podczas
wojny z Ojcem Chaosem.
223*
Nie porzucia go oznajmi Dalamar.
Ona
go
skrada i przyniosa tutaj z pomoc Khellendrosa, zgodnie z dawno
uoonym planem. Czy nigdy nie przyszo ci do gowy, by pomyle, skd nagle ten wiat znalaz si w tej czci wszechwiata? Nigdy si nie zastanawiaa?
224*
Nie, a dlaczego miaabym? achna si
rozzoszczona Malys. Jeli godujcemu czowiekowi wpadnie w rce pokarm, nie zastanawia si, tylko je!
225*
Twj posiek by bardzo obfity, Wasza
Wysoko
Przeciwko mnie staje marne bstwo, ktre ma dziecko za szermierza swej sprawy, i ktre musi czerpa sw moc z dusz
zmarych. Odbior swj totem i zadam miertelny cios temu
bogu.
227*
Kiedy
Wasza
Wysoko
zamierza
zaatakowa
Sanction? spyta Dalamar.
228*
Kiedy bd gotowa warkna Malys.
Teraz
zostaw mnie sam.
Elf skoni si nisko.
Wasza Wysoko nie zapomni o swej obietnicy o poczeniu mojej duszy z ciaem. Mog ci si duo bardziej przyda jako jedna caa osoba.
Malys machna ap.
Nie zapominam o swoich obietnicach A teraz id ju.
Zamknwszy oczy, opucia masywny eb na ziemi.
304
Dalamar nie da si oszuka. Pomimo pozorw nonszalancji Malys bya wstrznita do gbi duszy. Moga udawa, e
pi, ale wewntrz kipiaa straszliw wciekoci.
Zadowolony ze zrobienia wszystkiego, co mg przynajmniej tutaj elf oddali si.
W spustoszonej przez poog wityni rs totem. Rycerze
i onierze Miny wznosili okrzyki na jej cze i skandowali jej
imi. Nad totemem unosi si cie Takhisis, ale niewielu go
widziao. Ludzie nie patrzyli na ni. Widzieli Min i tylko to
ich obchodzio.
Na ulicach Sanction, niemal cakowicie opustoszaych, srebrny smok Zwierciado szuka swego ebraczego kija, ktry mu
wytrcono z rk.
229*
Co si stao? spyta towarzysza, ktry bez
sowa
poda mu lask. Co si dzieje? Usyszaem wrzaw i gony
okrzyk.
230*
To Takhisis odpar Brzytwa. Widz j.
Ukazaa
si. Wielu moich braci kry po niebie, wykrzykujc jej imi.
Nieywe smoki wzywajj. Sysz wrd nich gos mojej nieyjcej partnerki. Czerwone, niebieskie, biae, czarne, zielone,
ywe i martwe wszystkie smoki przysigaj jej wierno.
Z kad chwil jej potga ronie.
231*
Przyczysz si do nich? spyta
Zwierciado.
232*
Dugo mylaem o tym, co powiedziae w
jaskini
p:nego Skie rzek powoli Brzytwa. e adne z nieszcz,
akie spotkay ten wiat, nie wydarzyoby si, gdyby nie Takhisis. Nienawidziem Paladine'a i gardziem nim, podobnie jak
pozostaymi tak zwanymi bogami wiata. Przeklinaem jego
mi i jeli miaem okazj zabi jednego z obrocw jego sprany, korzystaem z tej okazji i czerpaem z niej rado.-Z utsklieniem oczekiwaem na dzie, kiedy nasza krlowa bdzie
noga rzdzi niepodzielnie. Teraz ten dzie nadszed i auj,
ze tak si stao. Ona nie troszczy si o nas. Brzytwa przewal, a potem dokoczy: Widz, e si umiechasz, Sreb'zysty. Mylisz, e troska" to niewaciwe sowo. Zgadzam
305
Ledwo
moesz usta na nogach. Musisz pooy si do ka. Jutro...
kto wie, co przyniesie jutrzejszy dzie? Powinna by wypo:zta.
193*
Sdziam, e poszede spa, Galdarze
rzeka Mina.
194*
To prawda warkn minotaur. Ale nie
mogem
asn. Wiedziaem, e ci tu zastan.
195*
Lubi tu przebywa wyjania
dziewczyna
rozmarzonym gosem. Blisko Jedynego Boga. Czuj jej wit
Dbecno. Ona trzyma mnie w objciach i unosi w gr z sob.
Mina uniosa oczy w ciemne niebo, widoczne odkd dach
wityni zosta zniszczony.
Kiedy jestem z ni, jest mi ciepo, Galdarze. Jest mi
:iepo i czuj si kochana, nakarmiona, odziana i bezpieczna
w jej ramionach. Kiedy wracam do tego wiata, jestem zzibnita, godna i spragniona. Przebywanie tutaj jest dla mnie
kar, Galdarze, bo duo bardziej wolaabym by tam w grze.
307
233*
Nie, Mino odpar chodno Dalamar.
Ale
obawiam
si o wasne, gdyby tobie co si stao. Pomog ci pokona
Malys. eby walczy z tym smokiem, bdzie ci potrzebna pomoc czarodzieja.
234*
Jak ty, w tak aosnym stanie, mgby mi
pomc?
Twj kolega spiskuje przeciwko Jedynemu Bogu. Ona oczywicie wie o jego intrygach i knowaniach. Bez trudu mogaby
pomiesza mu szyki, ale ostatnio tyle ma na gowie, e z radoci przyjaby twoj pomoc.
Co musz zrobi? spyta Dalamar.
Mina wzruszya ramionami.
310
14
Piercie i peleryna
Mijay dni i tygodnie, odkd elfy Qualinesti przybyy do
Silvanesti. Gilthas sam ju nie wiedzia, od jak dawna tam
przebywaj, bo w odwiecznych lasach jeden dzie zlewa si
z drugim. A chocia jego lud nie mia nic przeciwko temu, by
dzie za dniem zsuwa si z jedwabnej nici czasu i spada
w mikk, zielon traw, Gilthasowi to nie wystarczao. Czu
coraz wiksz frustracj. Alhana podtrzymywaa zudzenie, e
Silvanoshei wraca do zdrowia w swoim namiocie. Mwia
o nim swojemu ludowi, opowiadaa szczegowo o tym, co powiedzia, co jad i jak powoli odzyskuje zdrowie. Gilthas by
zaszokowany, suchajc tych kamstw, ale po jakim czasie doszed do wniosku, e Alhana naprawd w nie wierzy. Utkaa
z nici faszu ciepy koc i otulaa si nim, by uciec przed chodem prawdy.
Silvanesti suchali jej i nie zadawali pyta kolejna rzecz
cakiem niezrozumiaa dla Gilthasa.
74* My, Silvanesti, nie lubimy zmian wyjani Kiryn
w odpowiedzi na zniecierpliwienie Gilthasa. Nasi magowie
zatrzymali zmiany pr roku, bo nie moglimy patrze, jak wiosenna ziele usycha i ginie. Wiem, e ty tego nie potrafisz zrozumie, Gilthasie. Twoja ludzka krew si burzy, nie pozwala ci
siedzie bezczynnie. Liczysz sekundy, bo s tak krtkie i uciekaj tak szybko. Twoja ludzka strona cieszy si ze zmian.
75* A jednak zmiany nastpuj! rzek Gilthas, krc
312
czy
kiedy bye w Ojualinesti, poznae Rycerza Solamnijskiego imieniem Gerard uth Mondar?
134*
Tak, poznaem powiedzia zaskoczony
Gilthas.
135*
Czy uwaasz go za czowieka odwanego i
honorowego?
136*
Tak, uwaam oznajmi modzieniec.
To,
e
jest
odwany i honorowy, to mao powiedziane. Czy to on jest tym
rycerzem, o ktrym mwie?
137*
Sir Gerard sysza, e krl Cjualinesti i
niedobitki
jego
ludu bd si starali dotrze do waszej krainy, by w niej znale bezpieczne schronienie. Wyrazi swoje gbokie ubolewa318
nie z powodu twojej straty, ale cieszy si, e jeste bezpieczny. Prosi, bym ci o nim przypomnia.
102*
Znam tego rycerza. Znam jego odwag i
mog
zawiadczy o jego honorze. Dobrze robicie, wierzc jego sowom.
Gerard uth Mondar przyby do Qualinesti w dziwnych okolicznociach, ale opuci ten kraj jako prawdziwy przyjaciel, zabierajc z sob bogosawiestwo naszej ukochanej Krlowej
Matki, Lauranalanthalasy. Zalicza si do ostatnich, ktrych
pobogosawia moja matka.
103*
Jeli zarwno Samar, jak i Gilthas
zawiadczaj
o
honorze tego rycerza, nie mam mu nic wicej do zarzucenia
powiedzia Kiryn. Skoni si i wrci na swoje miejsce
w krgu.
Zebrao si tam ponad sto elfw. Zachowyway si cicho,
nie odzywajc si, ale wymieniajc spojrzenia. Ich milczenie
byo wymowne. Alhana moga kontynuowa i tak te zrobia.
Samar przynis nam take inne wieci. Wiemy ju, jakie imi nosi ten Jedyny Bg. Jedyny Bg przyszed do nas
w imieniu pokoju i mioci, w rzeczywistoci jednak stanowio
to cz jego podego planu, majcego na celu omamienie
i zniszczenie nas. Teraz ju wiemy, dlaczego tego pragn.
Imi Jedynego Boga jest prastare. Jedyny Bg to Takhisis.
Zdumiewajca wie rozesza si wrd elfw niczym krgi na wodzie, do ktrej wrzucono kamyk.
104*
Nie potrafi wam wyjani, jak sta si ten
przeraajcy
cud cigna Alhana, ktrej gos z kadym sowem stawa
si coraz silniejszy i bardziej majestatyczny. Elfy byy teraz po
jej stronie. Miaa ich pene poparcie. Wszelkie wtpliwoci co
do tego ludzkiego rycerza poszy w niepami, przesonite
czarnymi skrzydami pradawnego nieprzyjaciela. Nie to jest
jednak dla nas wane. Nareszcie potrafimy nazwa naszego
wroga, i jest to wrg, ktrego potrafimy pokona, bo zrobilimy to ju raz w przeszoci.
105*
Ten Rycerz Solamnijski, Gerard, niesie
wiadomo
o tym Radzie Rycerzy doda Samar. Solamnijczycy gromadz armi, by zaatakowa Sanction. Gerard zachca elfy, by
319
Bdziemy musieli oddali si setki mil od ojczyzny, zostawiajc nasz ziemi w rkach wroga. Poczymy siy z ludni, by zaatakowa i stara si zdoby miasto ludzi. Poniesieny ofiary, za ktre nigdy nie otrzymamy zadouczynienia.
vTie twierdz, e nie powinnimy przystpi do walki z Takhiiis doda Gilthas. Jak wszyscy wiecie, moja matka wal;zya wrd ludzi. Walczya w obronie ludzkich miast i ludzcich istnie. Poniosa wiele ofiar, za ktre nikt jej nie podzicowa. Wierz, e bitwa przeciwko Takhisis i jej wojskom jest
yarta stoczenia. Radz si tylko upewni, e bdziemy mieli
lokd wrci. Stracilimy Qualinesti. Nie stramy Silvanesti.
Na dwik penych pasji sw ma twarz Lwicy zagodliaa. Kobieta podesza do niego i stana u jego boku.
Mj m ma racj oznajmia. Powinnimy zaatacowa Silvanost i zaj miasto, zanim wylemy oddzia na raunek modemu krlowi.
Silvanesti patrzyli na nich wrogo. Pczowiek i Dziki Elf.
cudzoziemcy, obcy. Za kogo si mieli, eby mwi Silvaneityjczykom, a nawet Qualinestyjczykom, co maj robi? Preekt Palthainon szepta co Alhanie do ucha, bez wtpienia
adzc jej, by nie zwracaa uwagi na Krla-Marionetk. Gilhas znalaz wrd nich jednego sojusznika Samara.
43* Krl naszych kuzynw mwi mdrze, Wasza
Krlew;ka Mo powiedzia Samar. Uwaam, e powinnimy
(osucha jego sw. Jeli wymaszerujemy na Sanction, zostavimy za sob nieprzyjaciela, ktry moe nas zaatakowa i za)i, gdy odwrcimy si od niego plecami.
44* Czarni Rycerze utknli w Silvanocie jak pszczoy
zamklite w soju odpara Alhana. Miotaj si w rodku, nie
nogc uciec. Mina nie zamierza wysa posikw Czarnym
tycerzom w Silvanocie. Gdyby miaa taki zamiar, zrobiaby
o ju dawno temu. Zostawi niewielki oddzia, aby podtrzynywa zudzenie, e oblegaj ich liczniejsze siy. Kiedy wrciny zwyciscy, ja i mj syn rozprawimy si z tymi Czarnymi
lycerzami dodaa dumnie.
45* Alhano zacz Samar.
321
Kobieta rzucia mu spojrzenie. Jej fiokowe oczy byy ciemne jak wino i zimne.
Samar nie odezwa si wicej. Skoni si i zaj swoje
miejsce za plecami krlowej. Nawet nie rzuci okiem na Gilhasa, podobnie jak Alhana. Decyzja zostaa podjta, sprawa
zamknita.
Silvanesti i Qualinesti entuzjastycznie zgromadzili si wok Alhany, czekajc na jej rozkazy. Nareszcie dwa narody
byy zjednoczone. Zjednoczya je decyzja o wymarszu do
Sanction. Po chwili przygldania si mowi zatroskanym
wzrokiem Lwica dodaa mu otuchy uciskiem doni, a potem
i ona pospieszya rozmawia z Alhan Starbreeze.
Dlaczego oni tego nie dostrzegali? Co ich zalepiao?
Takhisis. To jej sprawka" powiedzia sobie Gilthas.
Rzdzc teraz wiatem niepodzielnie, wzia w swe rce sodki eliksir mioci, dosypaa do niego trucizny i podaa zarwno
matce, jak i synowi. Mio Silvanosheia do Miny zmienia si
w obsesj. Mio Alhany do syna zamiewa jej umys. Jak
moemy z tym walczy? Jak moemy walczy z bogiem, kiedy
nawet mio nasz najlepszy or przeciwko niemu zostaa zatruta?".
15
Na ratunek krlowi
Elfy potrafi by rozmarzone i senne, przez cay dzie wpatrujc si w rozwijajce si patki ry lub caymi nocami siedzc pod rozgwiedonym niebem w cichym zachwycie. Kiedy
jednak co skoni je do dziaania, zaskakuj obserwujcych je
ludzi szybkoci umysu i ruchw, zdolnoci do podejmowania
natychmiastowych decyzji i wprowadzania ich w ycie, swoj
stanowczoci i wol pokonania kadej przeszkody.
Jeli w cigu nastpnych kilku dni Alhana lub Samar spali, Gilthas nie mia pojcia, kiedy to robili. Dniem i noc
przez namiot krlowej bezustannie przepywa strumie ludzi.
Wrd nich by sam Gilthas, poniewa jako wadca swego ludu
uczestniczy w podejmowaniu wszystkich wanych decyzji.
Rzadko jednak zabiera gos, chocia Alhana askawie zadawaa sobie trud zapytania go o zdanie. Mody elf dobrze wiedzia, e jego opinia si nie liczy. Poza tym mao zna krainy,
przez jakie musieli przej, wic i tak niewiele mg pomc.
By zaskoczony tym, jak chtnie Silvanesti i Qualinesti
uznali zwierzchnictwo Alhany, niegdy wygnaca, czarnego
elfa. Przesta si jednak dziwi, kiedy usysza, jak kobieta
przedstawia w zarysie swj plan. Krlowa znaa grzyste krainy, przez ktre musieli przej, poniewa od wielu lat ukryway si tam jej wojska. Znaa kad drog, kad ciek wydeptan przez jelenie, kad jaskini. Znaa wojn, znaa jej
groz i trud.
323
popatrzy na niego z przeraeniem. Czybym zrobi lub powiedzia co, co ci urazio? Jeli tak, bardzo mi przykro...
106*
Nie, mj przyjacielu powiedzia Gilthas z
umiechem, ktry pyn z serca, a nie by wynikiem dyplomacji.
Krl pooy rk na ramieniu mczyzny, ktry od tak dawna
sta u jego boku. Nie sprzeciwiaj si temu, e uyem tego
sowa. Mwi: przyjaciel, i to wanie mam na myli. Mwi:
doradca i nauczyciel, i to rwnie mwi serio. Tym wanie
jeste dla mnie, Planchecie. Nie przesadzam, mwic, e nie
stabym tu dzisiaj, gdyby nie twoja sia i mdre wskazwki.
107*
Wasza Krlewska Mo zaprotestowa
Planchet
schrypnitym gosem. Nie zasuguj na takie pochway. Jestem tylko ogrodnikiem. Ty za drzewem, ktre wyroso silne
i wysokie...
108*
...dziki twojej troskliwej opiece.
109*
I dlatego musz opuci Wasz Krlewsk
Mo?
odpowiedzia
natychmiast Planchet. Oczywicie. Dzikuj, e we mnie wierzysz, i postaram si okaza godny twojego zaufania. Wiem, e
Wasza Wysoko nie pochwala tej linii postpowania, ale moim zdaniem jest ona waciwa. Kiedy ju pokonamy Takhisis
i przegnamy j ze wiata, cie czarnych skrzyde zniknie, spy325
oznH
mi Kiryn. Uwaam, e powiniene zmieni zdanie i pj
z nami.
245*
Dlaczego? spyta mody elf.
To
majtek ludu Qualinesti. Wszystko, co nam zostao.
254*
Prefekt Palthainon zaproponowa je Alhanie,
a
ona
je
przyja.
255*
Jeli zgosz protest, bd kopoty. Mj udzia
w
tej]
nieszczsnej wyprawie tego nie zmieni.
256*
Nie, ale teraz Palthainon, jako najwyszy
rang
dostojnik, zarzdza tym majtkiem. Jeli pojedziesz, ty obejmiesz
piecz nad funduszem naszego ludu. Moesz by zmuszony go
uy. Moe si okaza, e nie ma innego wyjcia. Ale to ty podejmiesz decyzj.
257*
Wic ju do tego doszo mrukn Gilthas
po
odejciu Kiryna. Pacimy istotom mroku, by nas ocaliy. Jak
244*
328
16
i radowali si, przekonani, e Jedyny Bg ocali ich przed smokiem. Kiedy jednak Mina wyjechaa, kiedy dwik jej gosu
ucich, na Sanction pad lodowaty cie czerwonych skrzyde.
Ludzie spogldali w niebo z obaw.
Mina nie czua strachu. Jej brawura budzia w Galdarze podziw, lecz zarazem go niepokoia. Odwaga Miny wypywaa
z wiary w Takhisis, a minotaur wiedzia, e bogini nie jest godna takiej wiary. Mia tylko nadziej, e Takhisis potrzebuje
Miny, wic nie bdzie chciaa jej powici. Raz udawao mu
si wmwi sobie, e dziewczyna bdzie bezpieczna, innym
razem by przekonany, e Takhisis skorzysta z okazji, by pozby si rywalki, z ktrej nie miaa ju adnego poytku.
Obawy Galdara pogarsza jeszcze fakt, e Mina nie chciaa
mu powiedzie, jak zamierza pokona Malys. Prbowa z ni
o tym rozmawia. Przypomnia jej o Qualinocie. Smok zgin,
ale miasto rwnie ulego zagadzie.
Mina uspokajajcym gestem pooya do na ramieniu minotaura.
258*
To, co stao si w Qualinocie, nie powtrzy
si
w
Sanction, Galdarze. Jedyny Bg nienawidzi elfw i ich pastwa.
Pragn ujrze ich zagad. Jedyny Bg jest zadowolony z Sanction. Tutaj zamierza zstpi na wiat, zaistnie zarwno na
paszczynie duchowej, jak i materialnej. Sanction i jego mieszkacom nic nie grozi, Jedyny Bg o to zadba.
259*
Jaka wic jest twoja strategia, Mino?
dopytywa
si
Galdar. Jaki masz plan?
260*
Wierzy w Jedynego Boga, Galdarze
odpara
Mina,
i to musiao mu wystarczy, bo wicej nie chciaa powiedzie.
Rwnie Odila obawiaa si o przyszo, bya zatroskana,
skonsternowana i gboko zaniepokojona. Od chwili, gdy dusze zbudoway totem, a ona dowiedziaa si, e Jedyny Bg to
krlowa Takhisis, Odila czua si cakiem jak jeden z tych nieumarych magw. Jej ciao jado, pio, chodzio i wykonywao
wszystkie swoje obowizki, ale ona sama bya nieobecna duchem. Wydawao jej si, e stoi obok swego ciaa i przyglda
333
mu si obojtnie, podczas gdy sama kry po omacku w targanej burzami ciemnoci swej duszy, szukajc w niej odpowiedzi
lub zrozumienia.
Nie moga si zmusi do tego, by modli si do Jedynego
Boga. Nie moga tego robi, odkd si dowiedziaa, kim jest
naprawd Jedyny Bg. Mimo to brakowao jej modlitw. Brakowao tej sodkiej otuchy, jak dawao powierzenie swojego
ycia w rce kogo innego, jakiej Mdrej Istoty, ktra pokieruje jej krokami i przeprowadzi j z cierpienia do bogosawionego spokoju. Jedyny Bg pokierowa krokami Odili, ale nie
doprowadzi jej do spokoju, lecz do zamtu, strachu i przeraenia.
Nieraz Odila chwytaa za medalion na szyi i gotowa bya
go zerwa. Za kadym razem, gdy ciskaa go w palcach, czua
ciepo metalu. Przypominaa sobie wtedy o mocy Jedynego
Boga, ktra pyna w jej yach, o mocy zdolnej zatrzyma
tych, ktrzy chcieli zabi krla elfw. Rka jej opadaa i zwisaa bezwadnie u boku. Pewnego poranka, kiedy Odila przygldaa si temu, jak czerwone promienie soca podwietlaj
ponuro chmury wiszce wiecznie nad Wadcami Zagady, postanowia podda swoj wiar prbie.
Uklka przed otarzem, stojcym w pobliu totemu ze
smoczych czaszek. Pomieszczenie wypeniaa wo mierci,
rozkadu i ciepego, roztopionego wosku. Gorco bijce od
wiec kontrastowao z zimnym wiatrem, ktry wpada przez
ziejc dziur w sklepieniu i upiornie wista w kach czaszek.
Schncy pot zibi skr Odili. Kobieta bardzo chciaaby opuci to straszne miejsce, ale na zimnej skrze czua ciepo medalionu.
Krlowo Takhisis, pom mi pomodlia si i mimowolnie zadraa, wymawiajc to imi. Przez cae ycie mnie
uczono, e jeste okrutnym bogiem, ktry nie dba o adne ywe istoty, widzc w nas wszystkich tylko niewolnikw, istniejcych po to, by sucha twoich rozkazw. Uczono mnie, e
jeste ambitna i samolubna, e drwisz sobie i szydzisz z tych
zasad, ktre s mi drogie: z honoru, wspczucia, miosierdzia
334
i mioci. Z powodu tego, kim jeste, nie powinnam w ciebie wierzy, nie powinnam ci suy. A jednak... Odila uniosa oczy i spojrzaa w niebo. Jeste bogiem. Ujrzaam
twoj potg. Czuam uniesienie, jakie we mnie obudzia. Jak
mog nie wierzy w ciebie? Moe... Odila zawahaa si.
Moe ci oczerniono. le oceniono. Moe jednak ci obchodzimy. Nie prosz o to dla siebie, ale dla kogo, kto suy ci
wiernie i lojalnie. Mina stoi w obliczu straszliwego niebezpieczestwa. Jestem przekonana, e zamierza walczy z Malys
w pojedynk. Ona wierzy, e ty bdziesz walczy u jej boku.
Zaufaa ci. Boj si o ni, krlowo Takhisis. Poka mi, e moje
obawy s bezpodstawne i e dbasz o ni, nawet jeli nikt inny
ci nie obchodzi.
Czekaa w napiciu, ale nie usyszaa adnego gosu. Nie
miaa adnej wizji. Pomienie wiec mrugay w podmuchu zimnego wiatru, ktry wia w sali z otarzem. Trupy magw siedziay na awkach, wpatrujc si nieruchomymi oczami w pomienie. Mimo to Odili zrobio si lej na sercu, a brzemi
zwtpienia si zmniejszyo. Nie wiedziaa, dlaczego tak si
stao. Wanie si nad tym zastanawiaa, kiedy zauwaya, e
kto stoi przy otarzu.
Olepiona jaskrawym blaskiem setek wiec nie widziaa,
kto to jest.
Galdar? spytaa, rozpoznajc wreszcie masywn sylwetk minotaura. Nie syszaam ani nie widziaam, jak
wchodzie. Byam pogrona w modlitwie.
Zastanawiaa si z obaw, czy nie usysza przypadkiem jej
sw i czy nie skarci jej za brak wiary.
Minotaur sta bez sowa.
261*
Czy yczysz sobie czego ode mnie,
Galdarze?
Chc
wiedzie, czy si nadaje.
Odila chciaa nadal odmawia, ale teraz ju miaa pewno,
e Galdar usysza jej modlitw i obawiaa si, e jeli go nie
usucha, minotaur moe powiedzie o tym Minie. Ostronie
pocigna za supy drcymi ze zdenerwowania palcami i odwina materia. Skojarzy jej si niemile z paskami ptna,
ktrymi owija si ciaa zmarych.
Zdumiaa si jeszcze bardziej, kiedy ujrzaa to, co znajdowao si pod spodem. Zdj j nabony lk i podziw.
Czy to jest to, co twierdzi Samuval? spyta Galdar.
Czy to jest smocza lanca?
Odila pokiwaa bezgonie gow, nie mogc wykrztusi
sowa.
265*
Jeste pewna? Widziaa ju jak przedtem?
spyta
Galdar.
266*
Nie, nie widziaam przyznaa kobieta,
kiedy
wrci
jej gos. Ale od dziecistwa syszaam opowieci o legendarnych lancach. Zawsze uwielbiaam te historie. Dziki nim
zostaam rycerzem.
Wycigna rk i pogadzia chodny, gadki metal. Lanca
rozsiewaa srebrzyst powiat, ktra zdawaa si nie mie nic
wsplnego z tymi pomykami wiec.
Gdyby zgasy wszystkie wiata we wszechwiecie pomylaa Odila nawet blask soca i ksiyca, i gwiazd,
wiato tej lancy nadal ponoby jasno".
336
17
Ochotnik
W Sanction znw nastaa noc. Noc zawsze przynosia ulg
nieszkacom miasta, oznaczaa bowiem, e przeyli kolejny
Izie. W nocy Mina wychodzia do nich, by wygasza kazalia o Jedynym Bogu, a jej przemwienia dodaway im odwagi,
;dy w jej obecnoci czuli si omieleni i gotowi do walki ze
mocz zwierzchniczk.
Stojce od stuleci w cieniu Wadcw Zagady Sanction
tyo zasadniczo ognioodporne. Domy budowano z kamienia,
cznie z dachami, bo kady inny materia, na przykad somiala strzecha, dawno by ju spon. Co prawda powiadano, e odlech smoka potrafi stopi granit, ale przed tym nie byo obroly innej ni rozpaczliwa nadzieja, e ten, kto rozgasza t
ilotk, mocno przesadzi.
Wszyscy onierze przechodzili pospieszne szkolenie w uczlictwie, bo w tak duy cel jak smok mg trafi nawet najsabzy amator. Liczc na to, e obrzuc Malys kamieniami, wciglli na mury katapulty, a balisty wycelowali tak, by miotay
lociski w niebo. Po ukoczeniu tych zada poczuli si przygoowani, a kilku najmielszych zawoao nawet Malys, eby
>rzyleciaa, bo chc ju j mie z gowy. Mimo to wszyscy od:zuli ulg, kiedy zapada noc, a oni przeyli kolejny dzie,
niewane, e wraz z brzaskiem wrci strach...
Bkitny smok Brzytwa, nadal zmuszony kry po Sancion w ludzkiej postaci, jako weteran wojen obserwowa przy339
115*
116*
117*
rzek
Zwierciado. Palin mia racj. To jest brama. To jest Portal,
przez ktry Takhisis wreszcie wejdzie do wiata.
124*
Niech przychodzi powiedzia Brzytwa.
Moim
zdaniem trzeba wpuci Takhisis, jeli jej pomoc jest potrzebna,
by zabi Malystryx.
Zwierciado czu zapach poncych wiec, nawet jeli ich
nie widzia. Czu ich ar. Czu, podobnie jak Brzytwa, ar
swojego gniewu i ch zemsty. Zwierciado mia wasne powody, eby nienawidzi Malys. Smoczyca zniszczya Kenderwek, zabia ukochanego ma Goldmoon, Riverwinda, i ich
crk. Malys zamordowaa setki ludzi i wygnaa kolejne tysice, zmuszajc ich do opuszczenia domw i nkajc podczas ucieczki dla wasnej okrutnej zabawy. Stojc przed tote342
mem, ktry Malys zbudowaa z koci poartych ofiar, Zwierciado zacz si zastanawia, czy Brzytwa nie ma przypadkiem racji.
Bkitny smok nachyli si ku niemu i szepn mu do ucha:
Takhisis ma swoje wady, przyznaj bez wahania. Jest
jednak bogiem, naszym bogiem, bogiem naszego wiata, i nikogo innego nie ma. Musisz si z tym zgodzi.
Zwierciado si nie zgodzi.
272*
Ty ich nie widzisz cign bezlitonie
Brzytwa
ale w totemie s te czaszki srebrnych smokw. Cakiem sporo. Nie chcesz pomci ich mierci?
273*
Nie musz ich widzie powiedzia
Zwierciado.
a przynajmniej tak mu si wydawao. Mia nadziej, e si myli, ale nie by o tym zbyt mocno przekonany, pewnie dlatego,
e tak dobrze znal Min.
Zna Min i kocha j.
Przez cae ycie Galdar sysza legendy o synnym bohaterze minotaurw, znanym jako Kaz, ktry przyjani si ze
synnym bohaterem solamnijskim, Hum. Kaz towarzyszy
Humie podczas jego bitwy z krlow Takhisis. Minotaur wiele
razy naraa ycie dla Humy i do koca swoich dni opakiwa
mier przyjaciela. Chocia w czasie wojny walczy po niewaciwej stronie, wrd swego ludu do dzi by szanowany za
bohaterstwo i odwag w bitwie. Minotaur podziwia dzielnego
wojownika bez wzgldu na to, po ktrej stronie ten walczy.
Jeli jednak chodzi o jego przyja z czowiekiem, niewiele'minotaurw potrafio j zrozumie. To prawda, e Huma by
dzielnym wojownikiem jak na istot ludzk. Zawsze dodawano to zastrzeenie. W legendach minotaurw to Kaz by
bohaterem, ktry stale ratowa ycie Humie. Za kadym razem Huma pokornie dzikowa szlachetnemu minotaurowi,
ktry przyjmowa ludzkie podzikowania z pobaliw godnoci.
Galdar zawsze wierzy w te legendy, lecz teraz zaczyna
zmienia zdanie. Moe w rzeczywistoci Kaz walczy u boku
Humy, bo go kocha, tak jak Galdar kocha Min. W tych ludziach co byo. Potrafili wkra si do twojego serca.
Ich marne ciaa byy tak kruche i delikatne, a jednak ludzie
potrafili by rwnie twardzi i wytrzymali jak ostatni bohater
stojcy na zalanej krwi arenie cyrku minotaurw.
Nigdy nie przyjmowali do wiadomoci przegranej, lecz
walczyli dalej, cho powinni pooy si i skona. Ich ycie
byo tak aonie krtkie, a mimo to zawsze byli gotowi je powici za spraw lub przekonanie albo zrobi co tak gupiego i szlachetnego jak wbiegnicie do poncej wiey, eby ratowa ycie cakiem nieznajomej osoby.
Minotaury te s odwane, ale ostroniejsze, zawsze szacuj koszty, zanim wydadz swoje pienidze. Galdar wiedzia,
344
odpara
dziewczyna tonem lekkiej reprymendy. Znw uklka przed
otarzem i zoya rce. Podnoszc wzrok na Galdara, dodaa:
Pomdl si ze mn.
146*
Ju si modliem, Mino rzek guchym
gosem
Galdar. Wzywaj mnie obowizki. Postaraj si odpocz,
zgoda?
216*
283*
Wiesz, jakie podejmujesz ryzyko
powiedzia
srebrny
;mok. Or Malys jest potny. Sam strach przed ni dojrowadzi do obdu plemi kenderw, a przynajmniej tak
:wierdz mdrcy. Powiadaj, e jej pomienny oddech jest gortszy od ognia Wadcw Zagady.
284*
Wiem o tym rzek Brzytwa. Wiem co
jeszcze.
Minotaur nie znajdzie innego smoka. Wszystkie s parszywymi tchrzami. adnej dyscypliny, adnego wyszkolenia. Nie
jak za dawnych czasw.
Zwierciado umiechn si, dzikujc w duchu, e jego umiech jest niewidoczny pod bandaami.
Id wic oznajmi. Id do minotaura i powiedz
mu, e bdziesz walczy u jego boku.
Brzytwa milcza. Zwierciado wyczuwa jego osupienie.
285*
Nie mog ci zostawi powiedzia po
chwili
Brzytwa. Co zrobisz beze mnie?
286*
Dam sobie rad. Twj odruch jest szlachetny,
wiadczy
o twojej odwadze i wielkodusznoci. To nasza najpotniejsza
bro w walce przeciwko niej. Mwic o niej", Zwierciado
nie mia na myli Malys, ale nie widzia powodu, by objania
ten zaimek.
287*
Jeste pewien? spyta Brzytwa, wyranie
ulegajc
pokusie. Nie bdzie mia ci kto strzec i chroni.
288*
Nie jestem dzieckiem odpar Zwierciado.
Jestem
niewidomy, ale lepota nie jest przeszkod dla mojej magii. Zrobie wicej, ni do ciebie naleao. Ciesz si, e ci poznaem,
Brzytwo, i szanuj twoj decyzj. Id lepiej za minotaurem.
Musicie uoy plany, a nie bdziecie mieli na to duo czasu.
Brzytwa wsta. Zwierciado sysza go i czu jego ruchy.
Do niebieskiego smoka spocza na jego ramieniu, by moe
po raz ostatni.
289*
Zawsze
nienawidziem
twojej
rasy,
Srebrzysty.
Przykro
mi z tego powodu, bo dowiedziaem si, e mamy wicej z sob wsplnego, ni sdziem.
290*
Jestemy smokami powiedzia po prostu
Zwierciado. Smokami z Krynnu.
349
i
prowad mnie i wszystkich, ktrzy bd walczy ze mn, do wspaniaego zwycistwa przeciwko nieprzyjacielowi.
126*
Jak mog nie powtrzy za ni tej
modlitwy?
18
W brzasku poranka
Wczesnym rankiem, jeszcze przed witem, w Sanction zatrzsa si ziemia. Drenia wyrzuciy picych z ek, postrcay naczynia z pek i sprawiy, e wszystkie psy w miecie zaczy szczeka. Wstrzs targn i tak ju napitymi nerwami mieszkacw Sanction.
Ledwie ziemia przestaa dre, przed wityni zgromadziy si tumy. Wprawdzie nie wydano oficjalnego owiadczenia ani adnych rozkazw, jednak wie si rozesza i wszyscy rycerze w Sanction ju wiedzieli, e nadszed dzie ataku
Malys. Ci, ktrzy nie byli na subie (a nawet cz tych, ktrzy na niej byli), opucili swoje kwatery i posterunki i pobiegli
do wityni. Przybyli z chci ujrzenia Miny i usyszenia jej
gosu. Pragnli usysze jej zapewnienie, e wszystko skoczy
si dobrze, e tego dnia odnios zwycistwo.
Kiedy soce wychylio si zza gr, Mina wysza ze wityni. Zwykle jej pojawieniu si towarzyszy radosny i donony
krzyk tumu. Jednak nie tego dnia. Wszyscy wpatrywali si
w Min, peni cichego podziwu.
Miaa na sobie byszczc zbroj, czarn jak zamarznite
morze. Jej hem zdobiy rogi, a jego czarna zasona miaa zocenia na brzegach. Na napierniku wygrawerowano wizerunek
piciogowego smoka. Kiedy pierwsze promienie soca pady
na zbroj, smok zacz upiornie migota, zmieniajc barwy
w taki sposb, e cz obserwatorw sdzia, i jest czerwo354
i delikatniejsze koci skrzyde, ogona i ap. Wida byo wszystkie cigna czce szkielet. Brakowao serca i naczy krwiononych, bowiem krwi smoka bya magia, a zemsta i nienawi zastpowaa mu bijce serce. To bya smocza mumia,
oywione zwoki.
Boniaste skrzyda byy wyschnite i twarde jak wyprawiona skra, a ich rozpito zdumiewaa. Skrzyda rzuciy cie
na Sanction i przesoniy promienie soca, zmieniy wstajcy
dzie w nag noc.
Widok grujcego nad obserwatorami rozkadajcego si
trupa by tak ohydny i przeraajcy, e wiwaty na cze Miny
umilky, zamierajc na wargach wznoszcych je ludzi. Od potwora bi smrd mierci, a wraz z nim sza rozpacz, gorsza od
smoczego strachu, bo strach moe natchn odwag, podczas
gdy rozpacz odbiera sercom wszelk nadziej. Wikszo ludzi nie moga znie tego widoku i spucia gowy, widzc
oczami wyobrani wasn mier, w kadym przypadku bolesn i przeraajc.
Syszc ich krzyki, Mina zlitowaa si nad nimi i podzielia
z nimi wasn odwag.
Zacza piewa, a bya to ta sama pie, ktr syszeli wiele razy, ale teraz nabraa nowego znaczenia.
Nasze dusze mrok wkrtce pochonie,
Skryjmy si w jego zimnej toni.
W pustce Pani, ktra w doniach
Trzyma nitki naszych losw.
Wojownicy, nijcie o ciemnoci,
Poczujcie dotyk sodkiej radoci
Maonki Nocy i jej mioci
Do tych, ktrzy suchaj jej gosu.
Jej pie pomoga stumi ich lki, zagodzia rozpacz. onierze znw zaczli wykrzykiwa jej imi i przysigali, e
przysporzjej chluby. Kiedy Mina odesaa ich z powrotem na
356
Nie
chc ci sprawia kopotu...
Mina chwycia kobiet za rk i przysuna j do wiata.
Do bya zakrwawiona i poczerniaa, jakby Odila woya j
do rozarzonego paleniska.
Trzymajc do kobiety, Mina przycisna do niej wargi.
Rana si zagoia, chocia zostawia straszliwe blizny. Odila
ucaowaa Min i bezgonie yczya jej powodzenia.
ciskajc w garci lanc, Mina podniosa oczy na trupiego
smoka.
Jestem gotowa oznajmia.
Z totemu wysuna si widmowa rka niemiertelnej istoty.
Mina stana na doni, a rka ostronie podwigna j z ziemi
i zacza agodnie nie w powietrzu. Rka bogini uniosa Min ponad czubki drzew, ponad stos uoony ze smoczych czaszek. Zatrzymaa si u boku upiornego smoka. Mina zesza
z doni i wspia si na smoczy grzbiet. Trup nie mia sioda
ani widocznych wodzy.
Na wschodnim horyzoncie zjawi si kolejny smok, zmierzajcy szybko w stron Sanction. Ludzie wrzasnli ze strachu,
sdzc, e to Malys. Mina siedziaa na grzbiecie upiornego
smoka, obserwujc i czekajc.
Kiedy smoka byo ju lepiej wida, krzyki strachu zmieniy
si w szalone wiwatowanie. Galdar" szeptano z ust do ust.
Jego rogatej gowy, ktra rysowaa si na tle wschodzcego
soca, nie sposb byo nie pozna.
Galdar trzyma w garci olbrzymi pik, z rodzaju tych, jakie zwykle wbija si w ziemi dla obrony przed szar kawalerii. Minotaur nic sobie nie robi z wielkiego ciaru piki.
357
293*
wita racja rzek Zwierciado. Czy
brae
pod
uwag konsekwencje proponowanego przez ciebie czynu? Czy
wiesz, jakie skutki pocignie za sob zniszczenie totemu?
Zwaszcza w trakcie ataku Malys?
294*
Wiem, e to jedyna okazja, by zniszczy
totem
stwierdzi czarodziej. Takhisis skupia ca uwag na Malys, podobnie jak wszyscy w Sanction. Jeli przegapimy t
okazj, nastpnej ju nie bdzie.
295*
A co, jeli niszczc totem, oddamy
zwycistwo Malys?
296*
Malys jest miertelna. Nie bdzie ya
wiecznie,
w
odrnieniu od Takhisis. Przyznaj doda Palin nie wiem,
jakie konsekwencje pocignie za sob zniszczenie totemu.
Wiem jednak jedno. Kadego dnia, w kadej godzinie, w kadej sekundzie jestem otoczony przez dusze umarych z Krynnu. S ich niezliczone iloci. Ich mczarnie s nie do opisania, gdy powoduje nimi gd, ktrego nigdy nie da si zaspokoi. Takhisis skada im przyrzeczenia, ktrych nie zamierza
dotrzyma, a oni o tym wiedz, lecz suchajjej rozkazw, bo
udz si aosn nadziej, e kiedy ich uwolni. Ten dzie
nigdy nie nastanie. Wiesz o tym, Zwierciado, i ja te wiem.
Jeli istnieje choby cie szansy, e ziszczenie totemu powstrzyma Takhisis przed wejciem do wiata, musimy z niego
skorzysta.
297*
Nawet jeli to oznacza, e Malys spali nas
ywcem?
spyta Zwierciado.
298*
Nawet wtedy odpar Palin.
299*
Daj mi chwil powiedzia Zwierciado.
Musz
si
namyli.
300*
Tylko nie namylaj si zbyt dugo
ostrzeg
mag.
Dowiaday. I spay, a wtedy Krlowa Ciemnoci skrada im jaja i zabia ich dzieci.
Wiatr zmieni kierunek, powia z zachodu. Zwierciado wcign powietrze do nozdrzy i zwietrzy zapach krwi i siarki,
saby, ale wyrany.
Malys.
Nadal znajdowaa si bardzo daleko, ale nadlatywaa.
Zamknity w swym wizieniu ciemnoci sysza wok siebie ludzi, ktrzy bez zajknienia rozmawiali o zbliajcej si
bitwie. W gbi serca im wspczu. Nie mieli pojcia, jaki
koszmar leci w ich stron. Nawet najmniejszego.
Zwierciado po omacku omin totem, zmierzajc w stron
wityni. Szed powoli, zmuszony wymacywa sobie drog
lask, stukajc ni ludzi po nogach, wpadajc na drzewa, schodzc ze cieki i bdzc po kwietnikach. onierze obrzucili
go przeklestwami. Kto go kopn. Smok czu wschodzce
soce na lewym policzku i wiedzia, e idzie w stron wityni, ale do tej pory powinien ju do niej dotrze. Obawia si, e
zboczy z drogi. Rwnie dobrze mg si wspina na gr
albo zmierza do przepaci.
Przekl swoj bezsilno i stan, nasuchujc gosw
i wskazwek, jakich mogyby mu udzieli. Wtedy czyja do
dotkna jego wycignitej rki.
Panie, wydaje si, e zbdzie i jeste zdezorientowany. Mog ci jako pomc?
Kobieta mwia stumionym i schrypnitym gosem, jakby
niedawno pakaa. Jej dotyk by mocny i stanowczy, a na jej
doni Zwierciado ze zdziwieniem wyczu odciski, zupenie
jakby posugiwaa si mieczem. To jaka Czarna Rycerka. Dziwne, e martwia si o niego. W jej gosie wychwyci jednak solamnijski akcent. Moe to byo przyczyn. Dawne cnoty s
wygodne jak stare ubrania, trudno si ich wyzby.
0* Dzikuj ci, crko rzek pokornie, grajc rol ebraka. Moe zechciaaby zaprowadzi mnie do wityni, szukam porady.
8* Zatem co nas czy, panie powiedziaa kobieta. Wzi361
Twoj przyjacik?
233*
Przeszedem z daleka, eby j zobaczy
wyjani
smok.
Palin ponagli go cichym szeptem:
234*
Zwierciado, co ty robisz? Nie moesz ufa
tej
kobiecie. Nazywa si Odila. Kiedy bya Rycerzem Solamnijskim,
ale oddaa si ciemnoci.
235*
Chc z ni spdzi tylko kilka chwil, o nic
wicej
nie
prosz odpar cicho Zwierciado.
236*
Moesz zosta przy niej tak dugo, jak
chcesz,
panie
powiedziaa Odila, bdnie interpretujc jego sowa. Chocia do przylotu Malys nie zostao wiele czasu.
237*
Wierzysz w Jedynego Boga? spyta
Zwierciado.
362
238*
nie?
239*
Ja wierz w Takhisis odpar Zwierciado.
Czcz
j, ale jej nie su.
240*
Jak to moliwe? spytaa Odila. Jeli
wierzysz
w Takhisis i j czcisz, to oczywiste, e musisz jej suy.
241*
Moja odpowied przyjmie posta opowieci.
Czy
bya
obecna przy mierci Goldmoon?
242*
Nie rzeka kobieta. Jej gos zagodnia.
Bya
przy
niej tylko Mina.
243*
Byli te inni wiadkowie. Czarodziej Palin
Majere
widzia i sysza ich rozmow, podczas ktrej Takhisis odsonia przed Goldmoon swoje prawdziwe oblicze. Dla bogini nadesza chwila zwycistwa. Ta kobieta od dawna bya jej zaartym wrogiem. Jak rozkosz musiao jej sprawi wyjawienie
Goldmoon, e to ona daa jej potg serca, moc leczenia, budowania i tworzenia. Takhisis powiedziaa jej, e moc serca pochodzi nie od jasnoci, ale od mroku. udzia si, e nakoni
Goldmoon do zmiany wiary. Bogini obiecaa jej ycie, modo i pikno. Wszystko w zamian za to, by jej suya i oddawaa jej cze.
Goldmoon odmwia przyjcia daru. Nie chciaa czci bogini, ktra cigna na wiat tyle cierpienia i smutku. Takhisis
wpada w gniew. Zrzucia na Goldmoon brzemi jej lat, uczynia ja star, sab i blisk mierci. Bogini miaa nadziej, e
kobieta umrze z rozpaczy, wiedzc, e Takhisis wygraa bitw
i bdzie jedynym bogiem" teraz i na zawsze. Ostatkiem si
Goldmoon pomodlia si.
244*
Do Takhisis? jkna Odila.
245*
Do Paladine'a wyjani Zwierciado.
Bya
to
modlitwa o to, aby jej wybaczy utrat wiary, modlitwa potwierdzajca jej przekonania.
246*
Dlaczego jednak modlia si do Paladine'a,
skoro
wiedziaa, e ten nie moe jej odpowiedzie? zdziwia si
Odila.
247*
Goldmoon nie modlia si o odpowied. Ona
ju
j
znaa. Od dawna nosia w swej duszy prawd jego mdroci
363
i nauk. Tak wic, cho moga ju wicej nie zobaczy Paladine'a, usysze jego gosu ani otrzyma bogosawiestwa, on
jak zawsze by przy niej. Goldmoon zrozumiaa, e Takhisis
skamaa. Dobro, ktre czynia Goldmoon, pyno z jej serca,
ciemno nigdy go sobie nie przywaszczy. Cuda zawsze bd
dzieem Paladine'a, bo on nigdy jej nie opuci. Zawsze by
z ni, by czci jej jani.
Dla mnie ju jest za pno alia si zrozpaczona
Odila. Dla mnie nie ma ju odkupienia. Widzisz? Poczuj to.
Chwyciwszy go za rk, przyoya jego palce do wntrza
swej doni. Blizny. wiee blizny. Zostawia je bogosawiona smocza lanca. To moja kara.
Kto ci ukara, crko? spyta agodnie Zwierciado.
Krlowa Takhisis? A moe prawda w twoim sercu?
Odila nie umiaa odpowiedzie.
Smok westchn gboko, wreszcie uspokojony. Znalaz odpowied. Ju wiedzia, co musi zrobi.
Jestem gotowy oznajmi Palinowi.
19
Malys
Galdar i Mina lecieli razem, chocia nie obok siebie. Bkitny smok Brzytwa trzyma si z dala od trupiego smoka. Nie
chcia si zblia do ohydnego cierwa i nie ukrywa swojej
odrazy. Galdar obawia si, e Mina moe si poczu uraona
reakcj Brzytwy, ale dziewczyna wydawaa si tego nie dostrzega i minotaur wreszcie sobie uwiadomi, e nie dociera
do niej nic oprcz czekajcej j bitwy. Ca reszt usuna ze
swego umysu.
Galdar za, chocia pewny, e czeka go mier, nigdy jeszcze nie czu si tak szczliwy i spokojny. Przypomnia sobie czasy, kiedy by jednorkim kalek, zmuszonym liza buty takiego cierwa jak jego byy dowdca szponu, nieyjcy
i bynajmniej nie opakiwany Ernst Magit. Minotaur spojrza
wstecz na ciek czasu, ktra doprowadzia go do tej chlubnej
chwili, kiedy walczy u boku tej, ktra zbawia go od tego
aosnego losu i zwrcia mu rk, a tym samym zwrcia ycie. Jeli bdzie mg je za ni odda i ocali j, nie dba ju
o nic wicej.
Wzlecieli wysoko w niebo, wyej ni Galdar kiedykolwiek
lata na grzbiecie smoka. Na szczcie nie by jednym z tych
nieszcznikw cierpicych na lk wysokoci. Nie przepada
za lataniem na smokach nie urodzi si jeszcze taki minotaur, ktry by to lubi ale nie ba si tego robi. Oba smoki
leciay nad wierzchokami Wadcw Zagady. Zafascynowany
365
Galdar spojrza w d i zobaczy, e ognistoczerwone wntrznoci gr gotuj si i bulgocz wewntrz gbokich rozpadlin
w skale. Smoki co rusz wlatyway w oboki pary buchajce
z gr, cay czas wypatrujc Malys w nadziei, e zauwa j
pierwsze i zdobd przewag zaskoczenia.
Jednake to one zostay zaskoczone. Galdar, Mina i smoki
obserwowali horyzont, gdy nagle Mina krzykna i pokazaa
co w dole. Malys sama ukrya si w chmurach, by uj ich
uwadze. Znajdowaa si prawie tu pod nimi i leciaa szybko
w stron Sanction.
Galdar ju wczeniej widywa czerwone smoki i by pod
ogromnym wraeniem ich rozmiaru i siy. Czerwone smoki
z Krynnu byy jednak karzekami w porwnaniu z Malys. Moga go pokn razem z jego bkitnym smokiem jednym kapniciem szczk. Jej szpony byy do due, by wyrwa gry
z korzeniami, i tak ostre jak grskie szczyty. Ogonem moga
rozgnie te gry, zetrze je z powierzchni ziemi, zmieni
w sterty pyu. Minotaur gapi si na smoczyc, a w ustach mu
zascho ze zdumienia. ciska pik w garci tak mocno, e bolay go palce.
Nagle ujrza oczami wyobrani ogie buchajcy z trzewi
Malys; smoczy ogie, ktry topi kamie, spala w uamku sekundy ciao i koci i doprowadza morza do wrzenia. Galdar
zamierza rozkaza Brzytwie ruszy za ni w pogo, ale smok
by starym weteranem i zna si na swojej robocie pewnie lepiej ni jego jedziec. Szybko i cicho Brzytwa zwin skrzyda
i spikowa na wroga.
Trupi smok dogoni Brzytw, a potem go przecign. Mina
opucia zason swojego hemu. Galdar nie widzia jej twarzy,
ale zna j tak dobrze, e nie byo mu to potrzebne. Cay czas
mia j przed oczami, blad i natchnion. Mina pdzia na
swym upiornym wierzchowcu, pozostawiajc towarzysza daleko w tyle. Galdar zakl i cisn boki bkitnego smoka, jakby
ten by koniem. Brzytwa nie poczu kopniakw minotaura, ale
nie potrzebowa zachty. Nie mia zamiaru si ociga.
Smok lecia tak szybko, e kujcy wiatr wyciska Galdaro366
'raenie karzekw. Malys moga zama krgosup zmumifiowanego smoka jednym kapniciem masywnych szczk. Jeen jej pazur by wielkoci tej ludzkiej istoty, ktra omielia
i jej rzuci wyzwanie. Poza tym Malys wadaa magi ktra
wypitrzaa gry.
Otworzya szczki i z paszczy pociek pynny ogie, ktry
Dzia si wok jej ostrych kw. Smoczyca poruszya splalionymi zakrzep krwi pazurami, ktrymi kiedy przebia
iski zotego smoka i wydara mu wci bijce serce. Macha olbrzymim ogonem, zdolnym strzaska czaszk czerwongo smoka albo zama mu kark i strci go z nieba wraz z niezczsnym jedcem, ktry mg tylko krzycze na widok
nkncej ku niemu zagady.
Niewielu miertelnikw zdoao wytrzyma groz nadejia Malys i wydawao si, e Mina si do nich nie zalicza.
)ziewczyna zesztywniaa na grzbiecie zmumifikowanej bestii,
itaraa si trzyma gow wysoko, ale zgroza wywoana wido:iem najwyraniej j przytaczaa. Mina pochylia si i skulia,
i potem spucia gow, jakby wiedziaa, e mier si zblia
nie moga na to patrze.
Malys poczua zadowolenie i ulg. Otworzya paszcz
wcigna do puc powietrze, ktre po wymieszaniu si z siark w jej trzewiach miao zosta wyplute jako struga ognia, by
)brci w popi szcztki trupiego smoka i zmieni sug tak
rwanego Jedynego Boga w yw pochodni.
Mina nie spucia gowy ze strachu. Schylia j w modli:wie i bg jej nie opuci. Uniosa gow i spojrzaa prosto na
Malys. W doni trzymaa smocz lanc.
Z ora trysno srebrzyste wiato, ostre jak sama lanca.
Jaskrawy blask porazi oczy Malys, smoczyca bowiem patrzya prosto w wiato. Chwilowo olepiona, zachysna si ognistym oddechem i pokna jego wikszo. Zatrzymana w polowie ataku zamrugaa, prbujc pozby si skutkw dziaania
olepiajcego wiata.
W imi Jedynego Boga! krzykna Mina.
369
Gdy trupi smok zanurkowa, Galdar i jego bkitny wierzchowiec wzbili si w powietrze, a potem zawrcili, szykujc si
do kolejnego ataku.
Malys znuya si ju walk, ktra przestaa by dla niej
zabawna. Kiedy smoczyca chciaa osign jaki cel, potrafia
w to woy wiele wysiku. Rozpostara skrzyda i przyspieszya. Zamierzaa zapa tego trupa i porozrywa jego gnijce
koci, obedrze je z misa, zetrze na py. To samo chciaa zrobi z jedcem.
Galdar nigdy jeszcze nie widzia czego, co poruszaoby si
tak szybko. Rzucili si z Brzytw w pocig za Malys, ale nie
mieli szans jej dogoni, zanim zabije Min.
Smoczyca ziona ogniem.
Galdar wyda bojowy okrzyk i kopniakiem pogoni bkitnego smoka. Moe nie ocali Miny, ale przynajmniej j pomci.
Syszc huk pomieni, martwy smok spuci gow i rozpostar skorzaste skrzyda. Ognista kula rozprysa mu si na brzuchu i rozlaa po skrzydach. Galdar zawy dziko, lecz jego ryk
zmieni si w okrzyk radoci.
W pomieniach rozbysa smocza lanca. Mina uniosa or
i pomachaa nim Galdarowi, pokazujc, e nic jej si nie stao.
Boniaste skrzyda upiornego smoka i jego ciao ochroniy j
przed ogniem. Manewr ten jednak by kosztowny. Skorzaste
skrzyda smoka stany w ogniu. W powietrzu wiy si smuki
dymu. C z tego, e trup nie czu blu ani nie mg umrze.
Bez bony skrzyde nie mg te utrzyma si w powietrzu.
Trupi smok zacz spada, po kocianych szcztkach jego
skrzyde pezay pomienie.
Mina! wrzasn Galdar i serce omal nie pko mu
z rozpaczy. Nie mg nic zrobi, by j uratowa.
Trupi smok lecia spiral w d na poncych skrzydach.
Pewna mierci jednego nieprzyjaciela Malys ponownie skupia uwag na Galdarze. Minotaur nie dba ju o wasne ycie.
Takhisis modli si Galdar ja si nie licz. Ocal
Min. Ocal j. Ona oddaa wszystko dla ciebie. Oszczd jej
ycie!
372
z sioda, obj smoka za szyj i mocno si trzyma. Malys zatopia ky w ciele bkitnego jaszczura. Siodo zniko w jej
paszczy.
Boki Brzytwy ociekay krwi. Bkitny smok wrzasn
z blu i wciekoci, toczc rozpaczliw walk z napastnikiem.
Drapa smoczyc przednimi i tylnymi apami, smaga ogonem.
Galdar mg jedynie kurczowo si trzyma. Zbryzgany ciep krwi bkitnego smoka minotaur wisia na karku swojego
wierzchowca.
Malys potrzsaa niebieskim smokiem tak, jak pies potrzsa szczurem, by zama mu krgosup. Galdar usysza przyprawiajcy o mdoci trzask koci i Brzytwa wyda przeraajcy wrzask.
Mina podniosa wzrok i ujrzaa bkitnego smoka w szczkach Malys. Nie widziaa Galdara i sdzia, e zgin. Serce jej
pkao z blu. Spord wszystkich, ktrzy jej suyli, Galdar
by jej najdroszy. Mina wyranie widziaa ran na brzuchu
smoczycy. Byszczca, ciemnoczerwona smuga szpecia ognistopomaraczow czerwie gadzich usek. Jednak rana nie bya miertelna.
Skrzyda upiornego smoka byy pachtami ognia, a pomienie rozprzestrzeniay si na cae ciao. Wkrtce Mina bdzie
siedzie na grzbiecie smoka z ognia. Czua ar, lecz by dla
niej jedynie niewygod, niczym wicej. Widziaa tylko nieprzyjaciela. Zobaczya, co musi zrobi, eby pokona swego
wroga.
Takhisis, walcz ze mn! krzykna i uniosa lanc.
Mina usyszaa ten sam gos, ktry przemawia do niej,
odkd skoczya czternacie lat. Wtedy ucieka z domu, eby
go odszuka.
Jestem przy tobie rzeka Takhisis.
Bogini rozoya rce, ktre stay si smoczymi skrzydami. Ponce skrzyda upiornego smoka wzniosy si w powietrze, napdzane przez skrzyda bogini. Lecieli coraz szybciej, pd powietrza rozdmuchiwa pomienie na smoku i miota
374
20
Olepiajce wiato
Obrocy Sanction byli tak spici i podekscytowani, e kieiy zza poszarpanych chmur wyonio si ogromne czerwone
:ielsko Malys, zaczli wznosi radosne okrzyki.
Rado jednak opucia ich wraz z odwag, kiedy fala smo;zego strachu zalaa Sanction niczym wezbrane wody przyDywu, miadc nadziej, niszczc marzenia i stawiajc kaiemu mieszkacowi miasta przed oczami straszliwy wizeunek wasnej zagady. ucznicy, ktrzy mieli wypuszcza
itrzay w byszczce czerwone uski, upucili uki, padli na
demie i leeli na niej, trzsc si i skomlc ze strachu. Ludzie
jrzy katapultach uciekli ze swoich stanowisk.
Przeraeni onierze wywoali taki tok na schodach wioicych na mury obronne, e nikt nie mg ani wej na gr,
mi zej na d. Wybuchay bjki, poniewa zdesperowani luizie starali si ratowa siebie kosztem innych. Niektrzy tak
)szaleli ze strachu, e rzucali si z murw. Ci, ktrym udao
;i opanowa swoje przeraenie, starali si uspokoi pozostaych, ale byo ich tak niewielu, e nie robio to adnej rniy. Jeden z oficerw, ktry prbowa powstrzyma ucieczk
;woich ogarnitych panik ludzi, zosta zabity wasnym mie;zem, a jego ciao stratowano.
Kamienne mury i elazne kraty nie stanowiy adnej przeizkody. Uwiziony w stranicy przy Zachodniej Bramie Silva-
377
nika Cytadeli wiata, jednego z nielicznych srebrnych smokw, ktre miay odwag zosta na wiecie, kiedy wszystkie
pozostae tak tajemniczo zniky. Widzia otaczajcych Zwierciado umarych, ktrzy prbowali spija tkan przez niego
magi, ale nie mogli si poywi kosztem smoka. Mogli jedynie wyssa cz jego magii, nie szkodzc zbytnio zaklciu.
Dalamar natychmiast si domyli, co knuje ta dwjka. Wiedzia to tak dobrze, jakby sam obmyli ten plan.
Obejrza si, by sprawdzi, jak toczy si bitwa. By to moment zwycistwa Takhisis, chwila, w ktrej bogini dokonywaa zemsty na smoczycy za bezczeln prb zagarnicia jej
wiata. Krlowa Ciemnoci musiaa znosi szyderstwa i obelgi
Malys w milczeniu, po cichu kipic ze zoci. Bya zmuszona
patrze, jak Malys zabija jej sugi i posuguje si ich moc
t; ktra powinna nalee do niej.
Wreszcie Takhisis urosa w si wystarczajco, by rzuci
wyzwanie Malys i odebra jej dusze martwych smokw, ktre
teraz czciy swoj krlow i jej oddaway swoj moc. Dusze
smokw Krynnu byy teraz na jej rozkazy.
Takhisis od dawna czekaa i pracowaa na chwil, w ktrej
wreszcie usunie ostatni przeszkod na swej drodze do objcia
cakowitej i absolutnej wadzy nad wiatem. Skupiona na nieprzyjacielu przed sob, bya zupenie niewiadoma zagroenia,
ktre czaio si za jej plecami.
Dalamar mg ostrzec Takhisis. Wystarczyo, eby powiedzia jedno sowo, a wrciaby, eby strzec swego totemu. Nie
moga zrobi nic innego. Ciko pracowaa na to, by stworzy
bram wejciow do tego wiata i nie zamierzaa pozwoli zatrzasn jej sobie przed nosem. Nawet jeli straci Min, bd
inne okazje do walki z Malys, inni rycerze do walki ze smoczy c.
Dalamar waha si.
To prawda, e Takhisis obiecaa go hojnie wynagrodzi
zwrci mu ciao i na dodatek obdarowa magi.
Dalamar sign do swego wntrza i dotkn przeszoci,
wspomnienia, ktre byo wszystkim, co mu zostao: wspo384
mienia magii. Dla magii gotw by zrobi wszystko, powieIzie wszystko, zdradzi i zniszczy kadego.
Myl, e musi si upokarza przed Takhisis, bya mu wstrtk. Dawno temu, kiedy jeszcze wada magi, by jawnym wrem Krlowej Ciemnoci. Nuitari, jej syn, nie kocha swojej
atki i zawsze mona byo liczy na to, e obroni swoich czciieli przed jej gniewem. Nuitari jednak odszed. Moc, jak bg
zarnej magii zsya swojemu sudze, przepada.
Dalamar musia si teraz ukorzy przed Krlow Ciemnoci i wiedzia, e ujarzmiwszy go, nie bdzie dla niego aska/a. Jednak dla magii gotw by nawet na to.
Takhisis staa nad wiatem, przygldajc si bitwie, ktra
/zbudzaa w niej tak wielkie zainteresowanie. Jej wojownicza zwyciaa. Mina leciaa prosto na Malys, ciskajc w rku
nic smocz lanc.
Dalamar uklk w kurzu, spuci nisko gow i rzek poornie:
Wasza Krlewska Mo...
Zwierciado nie widzia magii, ale czu j i sysza. Czar
trzeli z jego palcw w postaci zygzakowatej bkitnej byskawicy, ktra skwierczaa i trzaskaa. W powietrzu zapachniao
iark. W wyobrani smok widzia, jak olepiajce pioruny trcaj w jak czaszk i tacz od jednego czerepu do drugiego,
rzeskakujc od czaszki zotego smoka do czerwonego, od tej
o nastpnej, i tak dookoa, skaczc to tu, to tam, a powstaje
omienny, roziskrzony acuch.
131* Czy zaklcie zostao rzucone? zawoa
Zwierciado.
132* Zostao potwierdzi Palin, z lkiem i podziwem
przyldajc si widokowi.
aowa, e Zwierciado tego nie widzi. Wyadowania trzasay i taczyy. Niebieskie byskawice przeskakiway od jedej czaszki do drugiej tak szybko, e wzrok nie mg za nimi
ady. Kiedy piorun trafia w jak czaszk, ta zaczynaa
wiecie biaobkitnym wiatem, jakby j kto zanurzy w fos)rze. Huczay grzmoty i trzaskay pioruny, od ktrych trzsa
ziemia i totem.
385
390
Zwierciado rozoy rce. Strach go opuci. Krlowa Ciemloci nie miaa nad nim wadzy. Znw widzia promienne
iwiato. Zniszczyo totem, a teraz wypalio jego kajdany. Jego
udzkie ciao, takie kruche i delikatne, mae i ciasne, ulego
mianie. Jego serce uroso i rozszerzyo si, krew popyna
)Otnymi yami, dodajc si mocarnym, zakoczonym szpolami apom i ogromnemu, pokrytemu srebrnymi uskami ciau. Smok machn ogonem i strzaska otarz, rozsypujc wiece
)o posadzce. Polaa si rzeka stopionego wosku.
Tum, ktry chcia zabi lepego ebraka, ucieka w popo;hu przed lepym smokiem.
Nie ma sioda, pani rycerz poinformowa Odil
zwierciado. Bdziesz musiaa trzyma si mocno. Chwy
nnie za grzyw. Musisz siedzie nisko schylona nad moim
carkiem, eby mi mwi, gdzie mamy lecie. Co z Palinem?
spyta, gdy kobieta zapaa go za grzyw i wdrapaa si na
lego grzbiet. Moemy go zabra z sob?
142*
Jego ciaa tu nie ma zameldowaa Odila.
143*
Tego si obawiaem rzek pgosem
Zwierciado.
A ten drugi, Dalamar?
On jest tutaj odpara Odila. Siedzi sam. Rce ma
splamione krwi.
Zwierciado rozpostar skrzyda.
144*
Trzymaj si! krzykn.
308*
Trzymam si odpowiedziaa Odila.
Trzymam
si
z caych si.
W doni ciskaa medalion z wizerunkiem piciogowego
smoka. Parzy jej pokryte bliznami palce, ale bl by nieznaczny w porwnaniu z tym, jaki j przeszy, gdy dotkna
smoczej lancy. Odila cisna medalion w garci i zerwaa go
z szyi.
Srebrny smok odbi si mocno od ziemi. Chwyci pod
skrzyda wicher burzy i wznis si na nim wysoko w niebo.
Odila przyoya medalion do warg. Ucaowaa go, a potem rozwara palce i upucia wisior. Medalion spad na stert
391
ujrza je oczami duszy, ktra nigdy nie pi, lecz zawsze czuwa.
Zobaczy t straszn noc, gdy zaatakoway ogry. Zobaczy siebie samego zartego przez nienawi do matki i ycia, jakie
kazaa mu prowadzi, zartego przez strach i poczucie winy,
kiedy wydawao si, e jego matka zginie z rk ogrw. Widzia, jak biegnie w ciemnoci, by j ratowa, i jak paa dum,
e to on uratuje ich lud. Zobaczy byskawic, ktra pozbawia
go przytomnoci. Widzia, jak stacza si ze wzgrza i lduje
u podna tarczy, a potem zobaczy co, czego nie mg ujrze
miertelnymi oczami. Zobaczy, jak ciemna rka bogini unosi
tarcz, aby mg wej do rodka.
Wpatrujc si w ciemno, zobaczy, e ciemno wpatruje
si niego, i zda sobie spraw, e ju nieraz patrzy w oczy
Krlowej Ciemnoci; patrzy w nie bez mrugnicia powiek,
bez odwracania oczu.
Znw usysza to, co powiedziaa mu Mina tej pierwszej
nocy, gdy si spotkali. Wtedy uzna te sowa za brednie bez
sensu i znaczenia.
Ty nie kochasz mnie. Kochasz boga, ktrego widzisz we
mnie".
Dosta wszystko to, za czym tak tsknia jego matka. Ona
pragna rzdzi Silvanesti. Ale to on by krlem Silvanesti.
Ona chciaa by kochana przez lud. Lud kocha jego. To bya jego zemsta i miaa sodki smak. Bya to jednak tylko cz
jego zemsty. Najlepsze bowiem byo to, e wzgardzi tym
wszystkim. Nic, co mgby zrobi, nie zranioby jego matki
bardziej.
Jeli Takhisis si nim posuya, to dlatego, e zajrzaa gboko w oczy jego duszy i zobaczya, e jedno oko mruga
do niej.
21
Umarli i konajcy
Brzytw siy opuciy jeszcze w powietrzu. Smok nie mg
ju porusza skrzydami i zacz spada niekontrolowanym lotem nurkowym. Galdarowi stan przed oczami przeraajcy
obraz ostrych, zbatych ska, ktre sterczay z ziemi jak noe.
Brzytwa wpad z impetem w may sosnowy zagajnik.
Przez uamek sekundy Galdarowi migay w oczach pomaraczowe skay i zielone drzewa, niebieskie smocze uski
i czerwona krew. Zacisn mocno powieki, trzymajc si smoka z caych si, jakimi dysponowao jego masywne cielsko,
i przyciskajc gow do smoczego karku. Szarpany i targany
wstrzsami, sysza trzask i chrzst amanych gazi drzew
i smoczych koci, czu ostry zapach i smak sosnowych igie
i elazist wo krwi. Jaka ga uderzya go w gow, o may wos nie urywajc mu rogu. Inna rbna go w plecy na
wysokoci opatki. Poamane gazie drapay go po rkach
i nogach.
Nagle zatrzymali si gwatownie.
Galdar przez dusz chwil jedynie dysza i nie mg wyj
ze zdumienia, e jeszcze yje. Bolay go wszystkie czci ciaa. Nie mia pojcia, czy jest powanie ranny, czy nie. Ostronie poruszy si. Kiedy nie poczu ostrego, dotkliwego blu,
doszed do wniosku, e poama sobie koci. Po nosie ciekaa
mu krew. Dzwonio mu w uszach i huczao w gowie. Minotaur poczu, jak Brzytwa wzdycha pod nim gboko.
394
----------------------------------------------------------------------------
Gowa smoka i grna cz jego poranionego ciaa spoczyway w koronach sosen, ktre poamay si pod jego ciarem.
Wypltujc si z gniazda spltanych, poamanych gazi, Galdar zelizgn si po grzbiecie smoka. Mia dziwne wraenie,
e smok ley w koysce z sosnowych konarw. Dolna cz
smoczego ciaa poamane skrzyda i ogon cigny si a
do ska, zostawiajc po sobie krwawy lad.
Galdar szybko poszuka wzrokiem zwok Malys. Zobaczy
je w oddali. Jej trupa atwo byo znale. Smoczyca po mierci wzniosa sw ostatni gr byszczc, czerwon mas
krwawego misa. Wzrok minotaura przycign dym i pomienie. Trupi smok sta w ogniu, a pomienie rozprzestrzeniay si
na kosodrzewin. Gbiej w dolinie leao Sanction, ale Galdar
nie widzia miasta. W dole kbiy si czarne chmury burzowe.
Tam, gdzie on sta, soce wiecio jasno, tak jasno, e najwyraniej przymio swym blaskiem Nowe Oko, gdy Galdar ju
go nie widzia.
Nie traci czasu na to, by go szuka. Przede wszystkim
martwi si o Min. Umiera z obawy o ni i pragn bezzwocznie wyruszy na jej poszukiwania. Minotaur jednak zawdzicza ycie bohaterskiemu bkitnemu smokowi. Musia
zosta przy nim. Przynajmniej tyle mg dla niego zrobi. Nikt,
ani minotaur, ani smok, nie powinien umiera w samotnoci.
Brzytwa nadal y i oddycha, lecz jego oddech by pytki
i bolesny. Z paszczy cieka mu krew. Oczy zachodziy mu ju
mg, ale pojaniay na widok Galdara.
309*
Czy ona... Bkitny smok zachysn si
wasn
krwi i nie mg dokoczy.
310*
Malys nie yje oznajmi gbokim,
dononym
gosem Galdar. Dzikuj ci za bitw. To pikne zwycistwo,
ktre na dugo zostanie w pamici. Umierasz jako bohater.
Twoj pami bd czci ja i moje dzieci, a po nich ich dzieci
i dzieci ich dzieci, i ich dzieci po nich.
Galdar nie mia dzieci i byo bardzo wtpliwie, czy kiedykolwiek bdzie je mia. Byy to sowa prastarego hodu skadanego wojownikowi, ktry walczy dzielnie i zgin z honorem.
395
Kiedy ju znaleli si w grocie, minotaur mia czas, by zbada obraenia Miny. Zdj z niej zbroj i wyrzuci j na zewntrz, gdzie wyldowaa w kurzu. Rany, ktre odniosa dziewczyna, byy okropne. Z zakrwawionego, zsiniaego i makabrycznie spuchnitego ciaa na nodze stercza kawaek zamanej koci. Jedna rka nie przypominaa nawet rki, lecz raczej co, co wisi na straganie u rzenika. Oddech dziewczyny
by urywany i chrapliwy. Zaczerpnicie oddechu przypominao walk i Galdar nieraz si obawia, e Minie zabraknie si,
by jeszcze raz nabra powietrza. Caa bya rozpalona. Trzsa
si z zimna, ktre zwiastuje mier.
On nie czu ju blu wasnych ran. Kiedy wykonywa jaki
gwatowny ruch i przeszywao go ostre kucie, dziwi si i zastanawia, co jest jego przyczyn. y tylko dla Miny, myla
wycznie o niej. Niedaleko groty znalaz strumie, wypuka
swj hem, napeni go wod i przynis dziewczynie.
Obmy jej twarz i zwily wargi chodnym pynem, ale Mina nie moga pi. Woda ciekaa jej po okrwawionym podbrdku. Wrd tych ska Galdar nie mia szans na znalezienie
zi, mogcych ukoi jej bl lub zbi gorczk. Nie mia te
banday. Zna si jako tako na udzielaniu pomocy rannym na
polu bitwy, ale nic wicej, a to nie wystarczao. Powinien amputowa zmiadon nog, ale nie mg si na to zdoby. Wiedzia, co znaczy dla wojownika prowadzi ywot kaleki.
Lepiej niech Mina umrze. Niech umrze w chwale, pokonawszy smoka. Niech umrze jako zwyciska wojowniczka,
triumfujca nad swoim wrogiem. Mina umieraa. Galdar nie
mg nic zrobi, by temu zapobiec. Mg tylko patrze, jak ycie z niej wycieka. Mg tylko by przy niej, aby w chwili
mierci nie bya sama.
W grocie zapada ciemno. Galdar rozpali ognisko przy
wejciu do jaskini, by ogrza Min. Sam nie rusza si z groty.
Mina majaczya w gorczce, mamrotaa co nieskadnie, krzyczaa i jczaa. Galdar nie mg patrze na jej cierpienia i nieraz siga po sztylet, by skrci jej mki, lecz si wstrzymywa. Mina moga jeszcze odzyska wiadomo, a on chcia jej
399
udao. Zniszczy totem. Zniszczy wybrane przeze mnie miertelne ciao, w ktrym zamierzaam przebywa na tym wiecie.
Przez zaniedbanie Miny omal nie straciam wszystkiego, o co
si staraam. Ona zasuguje na kar! Zasuguje na mier i nawet na co gorszego! Mimo to gos Takhisis zagodnia
bd askawa. Oka wielkoduszno.
Galdarowi serce omal nie zatrzymao si ze strachu. Minotaur dysza i dygota, ale nie ruszy si z miejsca.
Potrzebujesz jej powiedzia ochryple Galdar. Tylko dlatego j ratujesz. Pokrci rogat gow. Ona znalaza ju spokj albo wkrtce go znajdzie. Nie oddam ci jej.
Takhisis podesza bliej.
Daruj ci ycie, minotaurze, z jednego powodu. Mina
mnie o to prosi. Nawet teraz, kiedy jej duch pod przymusem
opuszcza powok cielesn, baga mnie, abym bya dla ciebie
miosierna. Speni jej zachciank, na razie. Nadejdzie jednak
taki dzie, kiedy Mina zrozumie, e nie jeste jej ju potrzebny. Wtedy wyrwnamy rachunki.
Bogini chwycia go za kark, uniosa i odrzucia niedbale na
bok. Minotaur wyldowa ciko na ostrych kamieniach i lea
tam, szlochajc ze zoci i frustracji. Lew rk uderza w kamienie, bijc tak dugo, a posiniaczy j sobie i pokrwawi.
Krlowa Takhisis wesza do groty i Galdar usysza, jak
bogini nuci cichym, sodkim gosem:
Moje dziecko... Moje najdrosze dziecko... Wybaczam
ci...
22
Zagubiony w labiryncie
Gerard zamierza zanie Radzie Rycerzy wie o powrocie krlowej Takhisis najszybciej, jak to moliwe. Domyla
si, e kiedy Krlowa Ciemnoci wzniesie ju totem i podbije
Sanction, szybko zabierze si do podboju wiata. Nie mia czasu do stracenia.
Bez trudu znalaz tego elfa, Samara. Tak jak przewidzia
Silvanoshei, dwaj mczyni wprawdzie pochodzili z rnych
ras, byli jednak dowiadczonymi wojownikami, i po kilku
chwilach niepewnoci nieufno midzy nimi stajaa. Gerard
przekaza Samarowi piercie i wiadomo od Silvanosheia,
chocia niezbyt wiernie powtrzy sowa modego krla. Nie
powiedzia Samarowi, e Silvanoshei jest winiem wasnego
serca. Rycerz uczyni z modego elfa bohatera, ktry sprzeciwi si Minie i zosta za to ukarany. Zgodnie z planem Gerarda
elfy miay poczy siy z Rycerzami Solamnijskimi i sprbowa odbi Sanction i powstrzyma Takhisis.
Gerard wierzy, e elfy bd chciay uwolni swojego modego krla, i cho rycerz odnis wyrane wraenie, e Samar
nie przepada za Silvanosheiem, zgodna z prawd opowie o odwadze modego elfa podczas walki z Clorantem i pozostaymi
Czarnymi Rycerzami zrobia wraenie na surowym wojowniku. Samar obieca, e przedstawi spraw Alhanie Starbreeze. Nie
wtpi, e krlowa zgodzi si na ten plan. Rozstali si, przysigajc, e spotkaj si znw jako sojusznicy na polu walki.
403
253*
mrukn
rard.
254*
Palanthas ostatecznie. Jednak bardziej powinno ci obchodzi to, e ta droga wiedzie do Jelek.
153*
Jelek! wykrzykn Gerard. Jelek
kwatera
gwna
Czarnych Rycerzy. Uwiadomiwszy sobie, e jego przestrach
mg go zdradzi, stara si go zamaskowa wzruszeniem ramionami. No wic prowadzi do Jelek. Dlaczego powinno
mnie to obchodzi?
154*
Poniewa w tej chwili obozuje pod Tyburn
dwudziestu
Czarnych Rycerzy i kilka setek pieszych onierzy. Zmierzaj
do Sanction na wezwanie Miny.
155*
Niech sobie obozuj, gdzie chc odpar
spokojnie
Gerard. Nie musz si ich obawia.
156*
Kiedy ci tu znajd, aresztuj ci rzek
mag,
popijajc herbat.
' Aresztuj mnie? Dlaczego?
Mag unis gow i spojrza na niego. Gerard znw odnis wraenie, e z oczami mczyzny co jest nie w porzdku.
157*
Dlaczego? Bo rwnie dobrze mgby mie
napisane
na
czole zotymi literami: Rycerz Solamnijski".
158*
Nonsens rzek Gerard ze miechem.
Jestem
tylko
wdrownym kupcem...
159*
Kupcem bez towarw na sprzeda, za to z
wojskow
sylwetk i wosami ostrzyonymi przy skrze. Kupcem, ktry
nosi miecz na onierska mod, chodzi rwnym krokiem i jedzi na wyszkolonym bojowym rumaku. Czarodziej parskn
pogardliwie. Nie oszukaby nawet szecioletniej dziewczynki.
Wrci do popijania herbaty.
160*
Po co jednak mieliby tu przychodzi?
spyta
od
niechcenia Gerard, chocia by coraz bardziej zdenerwowany.
161*
Oberysta pozna, e jeste Rycerzem
Solamnijskim,
jak tylko ci zobaczy. Mag wypi herbat i odstawi kubek na pk przy palenisku. Kaszel min i mczyzna najwyraniej czu si lepiej. Zauwaye, jak w kuchni jest cicho? Czarni Rycerze s czstymi gomi w tej obery. Ober408
ysta jest na ich pensji. Wyszed, eby ich powiadomi o twojej obecnoci. Za wydanie ci otrzyma hojn nagrod.
Gerard obejrza si z niepokojem w stron kuchni, w ktrej
rzeczywicie zrobio si dziwnie cicho. Krzykn gono na
oberyst.
Nikt nie odpowiedzia.
Gerard podszed do drewnianych drzwi prowadzcych do
kuchni i otworzy je na ocie. Sposzy pomywaczk, ktra
wrzaskiem i ucieczk przez drzwi na zapleczu potwierdzia jego obawy.
Wrci do gwnej izby.
Miae racj rzek rycerz. Ten ajdak uciek,
a dziewucha wrzasna tak, jakbym chcia jej podern gardo. Lepiej ju sobie pjd. Wycign rk. Chc ci podzikowa, panie. Wybacz, ale nie spytaem ci o imi ani nie
podaem swojego...
Mag zlekceway wycignit do. Chwyci lask opart
o komin i wsta, opierajc si na niej.
145*
Chod ze mn poleci czarodziej.
146*
Dzikuj ci za ostrzeenie, panie rzek
stanowczo
Gerard ale musz szybko odjecha...
147*
Nie uciekniesz stwierdzi mag. Oni s
zbyt
blisko. Wyjechali o wicie i bd tu w cigu kilku minut. Masz
tylko jedn szans. Chod ze mn.
Podpierajc si lask ozdobion zot smocz ap trzymajc kryszta, mag zaprowadzi rycerza do schodw wiodcych na pitro. Ruchy mia pynne i szybkie, niepasujce do
jego wtego wygldu. Bure szaty szeleciy wok kostek czarodzieja. Gerard waha si jeszcze chwil, rzucajc okiem na
okno. Na drodze byo pusto. Nie sysza zbliajcej si armii,
bicia w bbny, krokw maszerujcych onierzy.
Kim jest ten mag, ebym mu ufa? Tylko dlatego, e wydaje si wiedzie, o czym myl; tylko dlatego, e mwi o Takhisis...".
Czarodziej stan u stp schodw. Odwrci si do Gerarda. Jego dziwne oczy bysny w mroku.
409
wasze, nagolenniki, naramienniki, kirys i par hemw. Wszystkie elementy zbroi byy czarne, niektre nosiy emblematy
Czarnych Rycerzy.
Nasz gospodarz nie gardzi okradaniem swoich goci
rzek mag. Bierz, co potrzebujesz.
Gerard z omotem spuci wieko kufra. Wsta i cofn si.
56* Nie oznajmi.
57* Przebranie si za jednego z nich to twoja jedyna
szansa.
Wiem, e nie ma tu wiele, ale na pewno skompletujesz do,
eby ich zmyli.
58* Dopiero co si pozbyem caego kompletu tej
przekltej
zbroi...
59* Tylko sentymentalny dure mg by tak gupi odpar mag zatem nie dziwi si, e tak zrobie. Na, co
moesz z tych czci zbroi. Poycz ci swoj czarn peleryn. Z dowiadczenia wiem, e potrafi zamaskowa wiele
grzechw.
60* Nawet jeli si przebior, nic z tego nie bdzie
mrukn Gerard. Mia ju do ucieczki, przebieranek i kamstw.
Powiedziae, e oberysta powiedzia im o mnie.
61* Oberysta jest idiot. Ty jeste bystrym chopakiem
i potrafisz si wyga. Mag wzruszy ramionami. Nie
ma gwarancji, e podstp zadziaa. Moesz jeszcze zawisn.
Mnie si jednak wydaje, e warto zaryzykowa.
Gerard waha si jeszcze chwil. Mia do ucieczki, ale
ycie mu jeszcze nie zbrzydo. Plan maga zapowiada si dobrze. Rycerze poznaj miecz Gerarda, podarunek od marszaka Medana. Jego ko wci mia uprz Czarnych Rycerzy,
a i buty Gerarda przypominay te, ktre nosili Czarni Rycerze.
Czujc si coraz bardziej tak, jakby wpad w straszliw
puapk, w ktrej stale wybiega drzwiami na tyach tylko po
to, by wej tymi od frontu, wyj ze skrzyni te czci zbroi,
ktre mogy na niego pasowa i pospiesznie zacz je nakada. Niektre byy za due, inne bolenie uwieray. Kiedy
skoczy, wyglda jak pajac w zbroi. Mimo to mia wraenie,
e kiedy narzuci na cao czarn peleryn, moe mu si uda.
411
Jak
wyglda? Jak jest wysoki? Jakiego koloru ma wosy?
Zniecierpliwieni onierze wzruszyli ramionami.
167*
A co to za rnica, panie? Jest w rodku.
Oberysta
powiedzia, e go tam zastaniemy.
168*
By w rodku rzek Gerard. Wanie si
z
nim
minlicie. Kiwn gow. Odjecha w tamt stron jakie
pitnacie minut temu.
169*
Odjecha! onierz wybauszy oczy.
Dlaczego
go nie zatrzymalicie?
170*
Ja nie miaem rozkazw, eby go
zatrzymywa
---------------
------------------------------------^
23
w nudnym marszu, pozostali kenderzy zaczli nawzajem zbija si z ng, wskutek czego w caym szeregu okoo czterdziestu kenderw natychmiast wybuch zamt.
Dwaj stranicy uzbrojeni w korbacze wkroczyli do akcji,
eby zaprowadzi porzdek. Gerard oddali si szybko, niemal
biegiem, chcc opuci t okolic, zanim zdarzy si co gorszego. W gowie mu huczao od natoku myli, tak e szed jak
ogupiay, nie bardzo wiedzc, dokd idzie. Wpada na ludzi,
mamrota przeprosiny. Wdepnwszy w jak dziur, wykrci
sobie kostk i omal nie wpad do koryta z wod. W kocu zauway ciemny zauek i skry si w nim. Zrobi kilka gbokich
wdechw. Zimne powietrze chodzio jego spocone czoo i rycerz mg wreszcie odetchn i zastanowi si nad sytuacj.
Takhisis chciaa dosta w swe rce Tasslehoffa i chciaa go
mie w Sanction. Gerard mia szans popsu jej szyki i wiedzia, e czynic to, idzie za gosem wasnego serca. Cie si
rozproszy. W gowie rycerza kiekowa ju plan.
Oddajc w mylach honory magowi i yczc mu powodzenia, Gerard wyruszy wprowadzi w ycie swj pomys. Na
pocztek musia znale rycerza rwnego mu wzrostem i wag, a przy odrobinie szczcia take rozmiarem hemu.
Czarni Rycerze i ich piesze wojsko, obozujcy w okolicach
Tyburn i w samym miecie, szykowali si wanie do snu. Komendant i jego oficerowie zajli ober, co nie byo wielkim
osigniciem, gdy jedzenie byo tam pode, a izby plugawe.
Jedyn dobr rzecz, jak mona byo powiedzie o tamtejszym ale, by fakt, e mile uderzao czowiekowi do gowy, co
pomagao zapomnie o kopotach.
Komendant Czarnych Rycerzy wypi duo ale. Mia bardzo
wiele problemw, ktre chcia utopi w tym piwie. Wikszo
wizaa si z jego now zwierzchniczk Min.
Komendant nigdy nie lubi ani nie darzy zaufaniem lorda Targonne'a, maodusznego czowieka, ktry bardziej dba
o zamanego miedziaka ni o onierzy pod swoim dowdztwem. Targonne nie zrobi niczego dla sprawy Czarnych Ryce415
nie poda kilka przykadw tego, co si stao z innymi komendantami, ktrzy wiedzieli lepiej od Miny, jakie podj decyzje,
poczwszy od samego nieyjcego lorda Targonne'a. W ten
sposb komendant znalaz si na drodze do Sanction, a teraz
siedzia w tej wszawej obery i sczy ciepawe ale, wobec
ktrego stwierdzenie, e smakuje jak koskie szczyny, byoby
niezasuonym komplementem.
Zy dzie z kad chwil stawa si coraz gorszy. Nie tylko kenderzy zatrzymali marsz, zapltujc si w acuchy, ktrych rozplatanie zajo godziny, ale komendantowi uciek solamnijski szpieg, ktrego ostrzeono o ich nadejciu. Na szczcie mieli teraz jego dokadny rysopis. Mczyzna o dugich,
czarnych wosach i czarnych wsach powinien by atwy do
schwytania.
Komendant topi wanie kopoty w ale, kiedy podnis
wzrok i ujrza w drzwiach kolejnego posaca od Miny. Oddaby wszystko, co posiada, za to, eby mc rzuci swoim
kuflem w gow tego mczyzny.
Posaniec stan przed nim. Komendant zlustrowa go ponurym spojrzeniem i nie zaprosi do stou.
Jak wikszo kurierw, ktrzy musieli podrowa bez
obcienia, ten by odziany w czarn skrzan zbroj, na ktr
narzuci grub, czarn peleryn. Mczyzna zdj hem, woy
go pod pach i zasalutowa.
Przychodz w imieniu Jedynego Boga.
Komendant parskn w swj kufel.
Czego teraz ode mnie chce Jedyny Bg? Czyby Mina
podbia Lodow cian? Tam mam pomaszerowa?
Posaniec by brzydkim mczyzn o tych wosach, ospowatej twarzy i zaskakujco niebieskich oczach. Bkitne oczy
wpatryway si w komendanta, najwyraniej zdziwione.
34* Niewane. Komendant westchn. Przeka wiadomo i skoczmy ju z tym.
35* Mina dowiedziaa si, e wzie do niewoli kilku
kenderw. Jak moe wiesz, szuka pewnego konkretnego kendera.
36* Burrfoota, tak, wiem odpar komendant. Mam
417
rzek
kurier ale sdz, e rwnie dobrze moesz ich wypuci.
173*
Wypuci... Komendant przyjrza si
uwaniej
posacowi. Czy to na twoim rkawie to krew? Jeste ranny?
174*
Nie, panie zaprzeczy kurier. Na
drodze
napadli
mnie bandyci.
175*
Gdzie? Pol tam patrol odpar
komendant.
176*
Nie trzeba, panie powiedzia mczyzna.
Zaatwiem ju t spraw.
177*
Rozumiem rzek komendant, majc
wraenie,
e
dostrzeg krew take na skrzanej zbroi. Wzruszy ramionami.
Nie jego sprawa. Id wic poszuka tego Burrfoota. Ty
tam, odprowad natychmiast tego czowieka do zagrody, gdzie
trzymamy kenderw. Udziel mu wszelkiej pomocy, jakiej sobie zayczy. Podnoszc kufel, doda: Za twoje zdrowie,
panie.
Posaniec podzikowa komendantowi i wyszed.
Komendant zamwi jeszcze jedno ale. Zastanawia si, co
zrobi z kenderami. Rozwaa wanie moliwo ustawienia
ich w szeregu i posuenia si nimi jako tarczami na szkoleniu
uczniczym, kiedy usysza jaki haas przy drzwiach i zobaczy kolejnego posaca.
418
Komendant jkn w duchu i ju mia powiedzie intruzowi, eby spada do Otchani, kiedy mczyzna zsun kapelusz
i komendant pozna jednego ze swoich najbardziej zaufanych
szpiegw. Gestem kaza mu podej bliej.
314*
Jakie wieci? spyta. Mw cicho.
315*
Panie, przybywam wanie z Sanction!
316*
Kazaem ci mwi cicho. Nie wszyscy
musz
wiedzie
o naszych sprawach warkn komendant.
317*
To nie ma znaczenia, panie. Za mn szybko
poda
plotka. Do rana wszyscy ju bd wiedzie. Malys nie yje.
Mina zabia smoka.
Tum w obery zamilk. Wszyscy tak osupieli, e nie mogli wykrztusi sowa. Prbowali przyswoi sobie te wieci i pomyle, co to moe dla nich oznacza.
318*
To nie wszystko powiedzia szpieg,
wypeniajc
cisz swoim gosem. Mwi, e Mina rwnie nie yje.
319*
Wic kto dowodzi? spyta komendant,
zrywajc
si
na rwne nogi i zapominajc o ale.
320*
Nikt, panie rzek szpieg. W miecie
panuje chaos.
321*
Patrzcie, patrzcie zachichota komendant.
Moe
Mina miaa racj i modlitwy zostaj wysuchane. Panowie
rzek, przesuwajc wzrokiem po swoich oficerach i reszcie
personelu tej nocy nie bdziemy spa. Jedziemy do Sanction.
;
Jedno mam ju z gowy" pomyla Gerard, wlokc si
za adiutantem komendanta. Teraz jeszcze jedno".
I nie bdzie to wcale proste. Wystrychnicie na dudka podchmielonego komendanta Czarnych Rycerzy byo dziecinn
zabaw w porwnaniu z tym, co go dopiero czekao wyuskaniem jednego kendera z caego stada. Gerard mia tylko nadziej, e Czarni Rycerze, w swej nieskoczonej mdroci, zakneblowali kenderw.
Prosz, tu s powiedzia adiutant, podnoszc latarni. Zamknlimy ich w zagrodzie. Tak jest atwiej.
Kenderzy spali, przytuleni do siebie jak szczenita, by si
419
tak nadziej ale rwnie dobrze moga by faszywa. Musia dziaa z zaoeniem, e jest bdna.
322*
Wszystko piknie, ale kender nadal jest mi
potrzebny
upiera si. Gdzie jest adiutant komendanta?
323*
Wanie z nim rozmawiaem. Stranik
szuka
czego
przy pasku. Odpi kko z kluczami i rzuci je Gerardowi.
Chcesz kendera? Masz, we ich sobie.
324*
Nie chc ich wszystkich! krzykn
przeraony
Gerard, ale stranicy zdyli si tymczasem oddali, by doczy
do oddziaw formujcych si na drodze.
Gerard obejrza si i zobaczy, e wszyscy kenderzy jak jeden m umiechaj si do niego od ucha do ucha.
Uwolnienie kenderw okazao si nieatwe. Kiedy nizioki
zobaczyy, e Gerard ma klucze, podniosy taki wrzask, e
byo je chyba sycha we Flotsam, i zaczy si toczy wok
niego, wycigajc skute rce i jeden przez drugiego domagajc
si, by rycerz uwolni najpierw wanie ich. Zrobi si taki harmider, e Gerard omal si nie przewrci i w zamieszaniu straci Tasslehoffa z oczu.
Beczc i wymachujc rkami, Tas przepycha si do przodu
przez gromad kenderw. Gerard mocno chwyci go za koszul i zacz otwiera kajdany na jego rkach i nogach. Reszta
kenderw krcia si wok, przygldajc si temu, co si dzieje, i co chwila wyrywajc Gerardowi acuchy z rk. Rycerz
miota przeklestwa, krzycza, grozi i by nawet zmuszony
odepchn kilka niziokw, ktre przyjmoway to wszystko za
dobr monet. Wreszcie sam nie wiedzia jak udao mu
si uwolni Tasslehoffa. Kiedy ju to zrobi, cisn klucze
w rodek gromady pozostaych kenderw, ktrzy radonie si
na nie rzucili.
Gerard zapa obszarpanego, rozczochranego, upstrzonego
som Tasslehoffa i wypchn go pospiesznie na zewntrz, jednym okiem obserwujc Tasa, a drugim zamieszanie wrd onierzy.
Tas zerwa knebel z ust.
Zapomniae mi go wyj zauway.
423
264*
Gerard.
265*
Tak si ciesz, e ci widz! rzek Tas,
ciskajc
rk Gerardowi i kradnc mu n. Co porabiae? Gdzie
bye? Musisz mi wszystko opowiedzie, ale nie teraz. Nie mamy duo czasu. Kender zatrzyma si i zacz czego szuka
w torbie. Musimy std zmyka.
266*
Masz racj, nie ma czasu na pogawdki.
Gerard
odebra niziokowi swj n, zapa Tasa za rami i pocign go
za sob. Mj ko stoi w stajni...
267*
Och, na konia te nie mamy czasu odpar
Tasslehoff,
bez trudu wylizgujc si z ucisku Gerarda niczym wgorz
jeli chcemy zdy dotrze do Rady Rycerzy na czas. Bo widzisz, elfy wyruszyy i zaraz wpadn w straszne tarapaty, i
och, na wiecie dziej si takie rzeczy, e za dugo trwaoby
ichwyjanianie. Musisz zostawi konia. Jestem jednak pewny,
e nic mu nie bdzie.
Tas wycign jaki przedmiot i umieci go w wietle ksiyca. Na powierzchni rozbysy klejnoty i Gerard pozna urzdzenie do podrowania w czasie.
268*
Co chcesz z tym zrobi? zaniepokoi si
rycerz.
269*
Za jego pomoc udamy si do Rady Rycerzy.
Przynajmniej mam nadziej, e wanie tam nas zabierze. Od kilku
dni co dziwnie si zachowuje. Nie uwierzyby, jakie miejsca
odwiedziem...
270*
Ja nie id odpar Gerard, odsuwajc si od
kendera.
271*
Ale idziesz rzek Tasslehoff, kiwajc
gow
tak
energicznie, e kitka wosw na czubku gowy uderzya go
z rozmachu w nos. Musisz pj ze mn, bo mnie nie uwierz. Jestem tylko kenderem. Raistlin jednak twierdzi, e tobie uwierz. Kiedy opowiesz im o elfach, o Takhisis i wszystkim...
272*
Raistlin? powtrzy Gerard, rozpaczliwie
prbujc
nady. Jaki Raistlin?
273*
Raistlin Majere. Brat Caramona. Spotkae go
dzi
rano
w obery. Pewnie by dla ciebie niemiy i uszczypliwy, prawda? Wiedziaem. Tas westchn i pokrci gow. Nie
424
24
Decyzja
Kiedy Gerard by maym chopcem, jeden z jego kolegw
zmajstrowa im do zabawy hutawk. Zawiesi gadko oheblowan desk na dwch sznurkach, a sznurki przywiza do wysokiej gazi drzewa. Potem namwi Gerarda, eby usiad na
hutawce, a nastpnie zacz okrca go dookoa, a linki si
skrciy. Wtedy bardzo mocno pchn hutawk i puci. Gerard zacz wirowa i zatacza szalecze krgi, a jego lot skoczy si dopiero wtedy, kiedy chopiec spad z hutawki i wyldowa w trawie nosem do ziemi.
Takie samo uczucie zafundowao Gerardowi urzdzenie do
podrowania w czasie, z tym tylko wyjtkiem, e nie wyrzucio go twarz do ziemi. Rwnie dobrze jednak mogoby to
zrobi, poniewa kiedy dotkn stopami bogosawionej trawy,
nie wiedzia, gdzie jest gra, a gdzie d, ani czy w grze ma
nogi, czy gow. Zatacza si jak pijany gnom, mrugajc, sapic i starajc si zapa rwnowag. Koyszcy si obok niego
kender te sprawia wraenie wstrznitego.
274*
Tyle razy ju to robiem powiedzia
Tasslehoff,
wycierajc czoo brudnym rkawem ale wci nie mog si
przyzwyczai.
275*
Gdzie jestemy? spyta Gerard, kiedy
wiat
przesta
mu wirowa przed oczami.
276*
Powinnimy by na zebraniu Rady Rycerzy
si uda i o tym wanie mylaem. To, czy jestemy na waciwej naradzie rycerzy, to jeszcze inna sprawa. Moemy si
na przykad znajdowa na zgromadzeniu Rady Rycerskiej za
czasw Humy. Urzdzenie ostatnio zachowywao si bardzo
dziwnie. Pokrci gow i rozejrza si wok. Poznajesz
cokolwiek?
Wyldowali na gsto zalesionym kawaku ziemi, na skraju cierniska pozostaego po dawno ztym polu pszenicy. Gerardowi przyszo na myl, e znw si zgubi, i tym razem na
manowce wyprowadzi go kender. Straci ju nadziej, e kiedykolwiek zostanie odnaleziony i wanie mia zamiar to oznajmi, kiedy zauway duy, szary budynek przypominajcy fortec albo kasztel. Gerard zmruy oczy, starajc si przyjrze
fladze opoccej na murach.
327*
Przypomina flag lorda Ulricha stwierdzi
zdumiony. Rozejrza si uwaniej i wydao mu si, e poznaje okolic. To moe by rzeczywicie posiado lorda Ulricha
rzek ostronie.
328*
Czy to tu powinnimy si znajdowa?
spyta Tas.
329*
Rada Rycerzy zbieraa si tutaj, kiedy ostatni
raz
tu
byem powiedzia Gerard.
330*
wietna robota rzek Tasslehoff,
poklepujc
urzdzenie. Beztrosko wrzuci je z powrotem do torby i spojrza
z wyczekiwaniem na Gerarda. Powinnimy si pospieszy
rzek. Dziej si rne sprawy.
331*
Tak, wiem odpar Gerard ale nie
moemy
po
prostu powiedzie, e spadlimy z nieba. Nieufnie spojrza
w niebo.
332*
Czemu nie? Tas by rozczarowany. To
byaby
wspaniaa opowie.
333*
Bo nikt by nam nie uwierzy oznajmi
Gerard.
Naprawd wydaje mi si, e wiat byby duo lepszym miejscem, gdyby wicej ludzi tolerowao nonsensy. Aha, wymyliem imi dla twojego konia.
38* Naprawd? spyta od niechcenia Gerard, nie zwracajc na niego uwagi.
39* Jaskier oznajmi Tasslehoff.
40* Oto mj raport powiedzia Gerard. Jedyny Bg
ma imi i twarz. Nawet pi twarzy. To krlowa Takhisis. Jak
jej si udao dokona tego cudu, nie mam pojcia.
Ja mam wtrci si Tasslehoff, zrywajc si na nogi.
Gerard posadzi kendera ponownie na krzele.
Nie teraz powtrzy po raz czwarty. Kontynuowa
swoj opowie: Nasz pradawny wrg powrci. W niebiosach jest sam i sprawuje niekwestionowan wadz. Na tym
wiecie jednak s tacy, ktrzy gotowi s zaryzykowa ycie,
aby go pokona.
Nastpnie Gerard opowiedzia o spotkaniu z Samarem
i przekaza jego obietnic, e elfy sprzymierz si z Rycerzami, by zaatakowa Sanction.
Trzej dostojnicy wymienili spojrzenia. Wrd przywdcw
trwaa zagorzaa debata, czy zakon powinien prbowa odbi
Solanthus przed wyruszeniem na Sanction. Teraz, gdy Gerard
przynis nowiny, byo niemal pewne, e zapadnie decyzja
o rozpoczciu zmasowanego natarcia na Sanction.
Otrzymalimy wiadomo, e elfy ju wymaszeroway
powiedzia lord Tasgall. Droga z Silvanesti jest duga
i najeona niebezpieczestwami...
148*
Elfy zostan zaatakowane! Tasslehoff
znw
si
zerwa ze swojego miejsca.
149*
Pamitasz, co mwiem o bredniach?
upomnia
go
surowo Gerard, pchniciem sadzajc kendera na krzele.
150*
Czy twj przyjaciel ma co do powiedzenia,
Gerardzie?
spyta lord Ulrich.
Tak oznajmi Tas, wstajc.
429
283*
Nie powiedzia Gerard. To znaczy, on
zawsze
ma
co do powiedzenia, ale nie jest to nic, czego powinnimy
wysucha.
95* Nie mamy gwarancji, e elfy w ogle dotr do
Sanction
doda lord Tasgall ani te nie wiemy, kiedy przybd. Tymczasem, zgodnie z doniesieniami, jakie otrzymujemy
z Sanction, w miecie wybuch zamt. Nasi szpiedzy potwierdzaj pogosk, jakoby Mina znika, a Czarni Rycerze zajci
byli walk o wadz. Sdzc po wydarzeniach z przeszoci,
kto w kocu zajmie jej miejsce, jeli ju tego nie zrobi. Czarni Rycerze nie bd dugo pozbawieni przywdcy.
Przynajmniej rzek lord Ulrich nie musimy si
martwi o Malys. Ta Mina dokonaa tego, czego aden z nas
nie mia odwagi zrobi. Stana do walki z Malys i zabia j.
Podnis srebrny puchar. Pij za jej zdrowie. Za Min! Za
odwag.
Haaliwie wysiorba wino. Nikt inny nie wznis kielicha.
Pozostali mieli zaenowane miny. Pan Ry wbi surowe spojrzenie w lorda Ulricha, ktry sdzc po zaczerwienionej
twarzy i bekotliwej mowie ju wypi za duo.
96* Minie kto pomg, panie rzek z powag Gerard.
97* Rwnie dobrze moesz nazwa t bogini po imieniu
rzek lord Siegfried pospnym tonem. Takhisis.
Lord Tasgall sprawia wraenie zaniepokojonego.
284*
Rzecz nie w tym, e wtpi w prawdziwo
sw
sir
Gerarda, ale nie mog uwierzy...
98* Uwierz w to, panie zawoaa Odila, wchodzc do
sali.
Kobieta bya blada i wychudzona, a jej biae szaty zabocone i poplamione krwi. Sdzc z wygldu, przybya z daleka,
a po drodze niewiele spaa i jada.
Gerard zauway, e kobieta nie nosi ju na piersi medalionu, bdcego znakiem jej wiary. Umiechn si do niej z ulg,
a ona zrewanowaa mu si umiechem, ktry wydawa si
szczery. Moe troch drcy, nie tak pewny i zarozumiay jak
wtedy, gdy spotkali si po raz pierwszy, ale jej wasny.
Dostojni panowie powiedziaa Odila Przyprowa430
Jeli
mamy zaatakowa Sanction, potrzebni nam s wszyscy dowiadczeni wojownicy, jakich zdoamy zebra. Oddaj j pod
moj opiek. Gwarantuj, e przyprowadz j na rozpraw,
tak jak ona mnie, kiedy stanem przed waszym obliczem na
sdzie w Solanthus.
185*
Czy to ci odpowiada, Odilo? spyta Pan
Ry.
186*
Tak, panie. Kobieta umiechna si do
Gerarda
i szepna do niego pgosem: Najwyraniej los chce, ebymy byli zawsze skuci razem.
187*
Panowie, jeli szykujecie natarcie na
Sanction,
z
pewnoci przydaaby si wam pomoc zotych i srebrnych smokw oznajmi Tasslehoff, zrywajc si na rwne nogi.
Po mierci Malys wszystkie czerwone, bkitne, czarne i zielone smoki przylec na odsiecz Sanction...
188*
Sdz, e bdzie lepiej, jeli wyprowadzisz
std
kendera, sir Gerardzie rzek Pan Ry.
189*
Bo zote i srebrne smoki przybyyby
krzykn
Tas
przez rami, wijc si w ucisku Gerarda. Bo totem zo432
odpar z umiechem Zwierciado. Dlatego tym bardziej chciabym z nim pomwi. Moim zdaniem kenderzy to najmdrzejszy lud na Krynnie.
Lord Ulrich rozemia si serdecznie, syszc to dziwne
stwierdzenie. Lord Tasgall spiorunowa go wzrokiem. lepiec
wycign przed siebie rk.
339*
Tu jestem, panie powiedzia Tas,
chwytajc
Zwierciado za do i ciskajc j. Jestem Tasslehoff Burrfoot.
Ten Tasslehoff Burrfoot. Mwi to, bo ostatnio w okolicy krci si wiele osb podajcych si za mnie, ale tylko ja jestem
prawdziwy. To znaczy, oni te s prawdziwi, ale nie s naprawd mn. S samymi sob, jeli wiesz, co mam na myli,
a ja jestem sob.
340*
Rozumiem rzek z powag lepiec. Ja
nazywam
si Zwierciado i w rzeczywistoci jestem srebrnym smokiem.
Lordowi Tasgallowi brwi podjechay a pod lini rzedncych wosw. Lord Ulrich zakrztusi si winem. Lord Sieg433
434
1
tu przed znikniciem, smok chwyci Odil, a ta z kolei zapaa
Gerarda.
W mgnieniu oka wszyscy czworo znikli.
341*
Wielkie nieba jkn Pan Ry.
342*
Wielka ulga parskn pogardliwie lord
Siegfried.
25
Ku dolinie
Armia elfw szybko maszerowaa na pnoc. Wojownicy wstawali wczenie i pno kadli si spa, umilajc sobie
marsz pieniami i opowieciami o dawnych czasach, od ktrych ciary wydaway si lejsze, a w sercach gocia rado.
Wiele pieni i opowieci Silvanesti byo dla Gilthasa czym
nowym i modzieniec sucha ich z radoci. Z kolei pieni
i banie Qualinesti byy cakiem nieznane ich kuzynom, ktrzy
jednak nie czerpali z nich takiej przyjemnoci, gdy wikszo
z tych historii opowiadaa o kontaktach Qualinesti z gorszymi rasami, takimi jak ludzie i krasnoludy. Silvanesti suchali
uprzejmie i chwalili pieniarza, jeli nie mogli pochwali pieni. Jedyn pieni, jakiej Silvanesti nie piewali, bya pie
o Loracu i nie.
Kiedy podrowaa wrd nich Lwica, piewaa pieni Dzikich Elfw, a te, wraz z opowieciami o tym, jak Kagonesti
spawiaj ciaa zmarych rzek i yj dzicy i pnadzy w koronach drzew, szokoway zarwno Qualinestyjczykw, jak i Silvanestyjczykw, ku wielkiej uciesze Dzikich Elfw. Jednake
Lwica i jej lud rzadko wrd nich przebywali. Ona i jej Dzikie
Elfy penili rol zwiadowcw, ktrzy strzegli wojsk przed niespodziewanymi atakami z flanki i wysuwali si daleko przed
czoo armii, aby szuka najlepszych drg.
Wydawao si, e Alhanie ubyo lat. Gilthas sdzi, e bya
pikna, kiedy ujrza j po raz pierwszy, lecz jej uroda bya
436
wwczas zwarzona chodem niczym pno kwitnca ra. Teraz krlowa kroczya w jesiennym socu. Jechaa na ratunek
synowi i moga to czyni z honorem, gdy bya przekonana, e
Silvanoshei odkupi swoje winy. Jej syn by w niewoli, a nawet
jeli wpad w te tarapaty przez sw fataln obsesj na punkcie
tej ludzkiej dziewczyny, matczyne serce potrafio bez trudu zapomnie o tej czci opowieci.
Samar nie potrafi zapomnie, ale milcza. Jeli to, co sir
Gerard powiedzia o Silvanosheiu, okae si prawd, by moe
te trudne przejcia pomog modemu gupcowi wyrosn na
mdrego mczyzn, godnego miana krla. Ze wzgldu na Alhan Samar mia tak nadziej.
Gilthas te nie by pozbawiony obaw. Mia nadziej, e
kiedy wyrusz w drog, zdoa zapomnie o lku i zych przeczuciach. Za dnia udawao mu si to. Pomagao piewanie.
Pieni o odwadze i mstwie przypomniay mu, e za dawnych
czasw yli bohaterowie, ktrzy pokonali straszliwe przeszkody, by zwalczy ciemno; e na elfw spaday gorsze
nieszczcia i nie tylko wychodzili z nich ywi, ale mieli si
dobrze. W nocy jednak, kiedy prbowa usn, tsknic za dodajcymi otuchy objciami ony, czarne skrzyda rozpocieray si nad nim i przesaniay gwiazdy.
Martwia go jedna sprawa. Nie mieli adnych wieci z Silvanesti. Po prawdzie kurierowi trudno byoby znale ich na
tej drodze, bo Alhana nie moga powiedzie posacom, gdzie
dokadnie maj ich szuka, wysaa jednak wasnych kurierw,
by penili rol przewodnikw, a oprcz tego kada wiewirka
moga przekaza wiadomo o tym, e s w okolicy. Mija
czas, a wieci nie nadchodziy. Nie przybywali nowi posacy,
a ich kurierzy nie wracali.
Gilthas wspomnia o tym Alhanie. Krlowa odpara szorstko, e posacy dotr, kiedy dotr, nie wczeniej, i nie warto
z tego powodu nie dosypia i marnowa energii na zamartwianie si.
Elfy posuway si na pnoc w imponujcym tempie i wkrtce znalazy si w poudniowej czci gr Khalkist. Dawno te437
na mu si w straszny dzie. Jedziec zmusza konia do cwau, co byo rzecz do niezwyk na tak wskim, kamienistym
szlaku. Elfy nadal maszeroway, ale wiele ogldao si za siebie z zaciekawieniem.
W polu widzenia pokazaa si Lwica. Jej zote wosy podwietlone byy socem, tak e kobieta wydawaa si skpana
w ogniu. Gilthas zapamita rwnie to.
cign wodze konia i nagle jego serce przepenio si lkiem. Gilthas zna on, zna jej twarz. Kobieta przejechaa
obok niego, zmierzajc na czoo kolumny. Nic nie powiedziaa, ale mijajc go w pdzie, posaa mu spojrzenie, ktrego widok sprawi, e mody elf popdzi za ni. Teraz widzia, e na
koniu siedz dwie osoby. Wraz z Lwic jechaa jaka kobieta
w zielonym, ctkowanym stroju kuriera Silvanesti. Tylko tyle
Gilthas zobaczy, zanim galopujca na zamanie karku Lwica
znika za zakrtem wskiej cieki.
Pojecha za ni. Elfy musiay uskakiwa mu z drogi, bo
inaczej zostayby stratowane. Gilthas widzia w galopie zaskoczone oczy i zatroskane twarze. Rozlegy si pytania, co si
dzieje, ale mody elf puci sowa mimo uszu i nie odpowiedzia na nie. Jecha na zamanie karku, gnany przez strach.
Dotar w sam por, by zobaczy, jak Alhana zawraca konia i patrzy w osupieniu na Lwic, ktra woaa w amanym
jzyku Silvanesti, aby krlowa si zatrzymaa. Kurierka zeskoczya z konia, zanim jeszcze Lwica zatrzymaa galopujce
zwierz. Kobieta zrobia krok, po czym upada na ziemi. Lwica zeskoczya z sioda i uklka przy lecej elfce. Alhana
szybko podesza do nich w towarzystwie Samara. Doczy te
Gilhas, gestem wzywajc Plancheta, ktry szed na czele kolumny z silvanestyjskimi dowdcami.
Wody rozkazaa Alhana. Przyniecie wody.
Kurierka prbowaa mwi, ale Lwica nie pozwalaa jej,
przynajmniej dopki kobieta nie napije si wody. Gilthas znajdowa si teraz wystarczajco blisko, by zobaczy, e kurierka nie jest ranna, jak si obawia, ale osabiona z wyczerpania i odwodnienia. Samar poda wasn manierk i Lwica za439
cza poi kurierk maymi ykami wody, pocieszajc j agodnymi sowami. Po wypiciu kilku ykw kobieta potrzsna
gow.
Pozwlcie mi mwi! wysapaa. Wysuchaj mnie,
krlowo Alhano! Przynosz... straszne wieci.
Wrd ludzi wok lecej zgromadziby si tum gapiw,
nadstawiajcych uszu, by dowiedzie si jak najwicej. Elfy
miay wicej szacunku. Po zamieszaniu i popiechu domyliy
si, e kurierka prawdopodobnie przyniosa ze nowiny, ale
trzymali si z dala, cierpliwie czekajc, a usysz wszystko,
czego powinni si dowiedzie.
198*
Na Silvanesti najechali wrogowie
powiedziaa
kurierka. Mwia sabym, niezbyt przytomnym gosem. Ich
liczba jest niezliczona. Przypynli rzek w odziach, palc
i pldrujc wioski rybackie. Mnstwo odzi. Nikt nie mg ich
powstrzyma. Wdarli si do Silvanesti i nawet Czarni Rycerze
przestraszyli si ich. Niektrzy uciekli. Ale teraz s sojusznikami...
199*
Ogry? spytaa z niedowierzaniem Alhana.
200*
Minotaury, Wasza Krlewska Mo
wyjania
kurierka. Minotaury zawary przymierze z Czarnymi Rycerzami. Nasi nieprzyjaciele s tak liczni jak uschnite licie jesieni.
Alhana zlustrowaa Gilthasa spojrzeniem poncych oczu,
ktre przeszyo ciao, ko i utkwio w jego sercu.
Miae racj" mwio spojrzenie. A ja si myliam".
Alhana odwrcia si od nich wszystkich i odesza. Odtrcia nawet Samara, ktry chcia pj za ni.
Zostaw mnie rozkazaa.
Lwica nachylia si nad kurierk, podajc jej wicej wody.
Gilthas by odrtwiay. Nic nie czu. Wieci byy tak okropne,
e nie mieciy si w gowie. Kiedy tak sta, starajc si ogarn myl wydarzenia, zauway, e kurierka ma posiniaczone
i okrwawione stopy. Zdara sobie buty i ostatnie mile biega
boso po kamienistym gruncie. Nie czu niczego do swojego ludu, ale bl i bohaterstwo tej kobiety wzruszyo go do ez. Za440
Dla
niej rozwizaniem jest atak na Sanction.
287*
To ze rozwizanie odpar Gilthas.
Elfi uzdrowiciele przybyli, by zaopiekowa si kurierk.
Opatrzyli jej rany zioami i polali eliksirami, a Dzikiej Elfce
kazali odej. Lwica podesza do ma.
288*
Co robimy?
289*
Maszerujemy na Sanction rzek ponuro
Gilthas.
26
Sd
Bogowie Krynnu znw spotkali si na naradzie. Bogowie
wiata stali naprzeciwko bogw ciemnoci, tak jak dzie stoi
naprzeciwko nocy, a bogowie neutralnoci podzielili si rwno
midzy obie strony. Bogowie magii stali razem, a porodku
nich sta Raistlin Majere.
Paladine skin gow i mag wyszed z szeregu.
Skoni si i powiedzia po prostu:
Powiodo mi si.
Bogowie stali oniemiali ze zdumienia wszyscy z wyjtkiem bogw magii, ktrzy wymienili umiechy, idealnie zgadzajc si z sob.
201*
Jak tego dokonae? spyta wreszcie
Paladine.
202*
Moje zadanie nie byo proste rzek
Raistlin.
We
wszechwiecie wiruj prdy chaosu. Magia jest kapryna i nieporczna. Ledwie j chwyc, a wymyka mi si midzy palcami. Kiedy kender uy magicznego urzdzenia, udao mi si go
pochwyci i wcign do przeszoci, gdzie wichry chaosu s
mniej porywcze. Udao mi si tam zatrzyma Tasa do dugo,
by zorientowa si, gdzie jest, lecz potem magia wyrwaa mi
go z rk i zgubiem go. Wiedziaem jednak, gdzie go znale,
gdy zatem ponownie uruchomi urzdzenie, byem przygotowany. Zabraem go do czasu, ktry obaj znalimy, a wtedy
zacz mnie poznawa. Wreszcie zaniosem go do teraniej-
444
szci. Przeszo i teraniejszo s teraz poczone. Wystarczy i za jednym, aby trafi do drugiego.
343*
Co widzisz? spyta Paldine Zivilyna.
344*
Widz wiat rzek Ziviyn cicho, ze zami
w
oczach.
Widz przeszo, widz teraniejszo i widz przyszo.
345*
Jak przyszo? spytaa Mishakal.
346*
ciek, ktr wiat kroczy teraz odpar
Zivilyn.
347*
Zatem nie mona jej zmieni?
zaniepokoia
si
Mishakal.
348*
Jasne, e mona rzek zgryliwie
Raistlin.
dokoczy Sargonnas.
352*
Otrzyma wybr poprawi go Paladine.
Nie
zmusimy go powrotu ani nie odelemy wbrew jego woli. Tas ma
woln wol, podobnie jak wszystkie ywe istoty na Krynnie.
Nie moemy go jej pozbawi tylko dlatego, e nam tak odpowiada.
353*
Nam odpowiada? rykn Sargonnas. On
moe
nas
wszystkich zgubi!
354*
Jeli tym moemy zapaci za nasze
przekonania
owiadczy Paladine niech i tak bdzie. Twoja krlowa, Sargonnasie, pogardzia woln wol. atwiej jej byo rzdzi niewolnikami. Ty bye temu przeciwny. Czy twoje minotaury
czciyby boga, ktry uczyniby z nich niewolnikw? Boga,
ktry odebraby im prawo do decydowania o wasnym losie,
prawo do szukania honoru i chway?
355*
Nie, ale moje minotaury s rozsdne. Nie s
gupimi
445
27
Tasslehoff Burrfoot
ycie Tasslehoffa skadao si ze wspaniaych chwil. Co
prawda byway w nim te ze chwile, ale te dobre byszczay
tak jasno, e w ich blasku momenty smutku blady i znikay
gdzie na dnie jego pamici. Wiedzia, e nigdy nie zapomni
o chwilach nieszczcia, ale one nie mogy ju go skrzywdzi.
Sprawiay tylko, e byo mu troch smutno.
Ta chwila zaliczaa si do tych wspaniaych, cudowniejszych od wszystkich innych w jego yciu, a kady nastpna
bya coraz wspanialsza i janiejsza od poprzedniej.
Tas przyzwyczaja si ju do podrowania w czasie i przestrzeni i wprawdzie wci czu si zdezorientowany i oszoomiony, ilekro urzdzenie wyrzucao go w miejscu przeznaczenia, doszed jednak do wniosku, e cho nie chciaby si tak
czu na co dzie, od wita bya to ekscytujca odmiana. Tym
razem po wyldowaniu, pokrceniu si wok na uginajcych
si nogach i zastanawianiu przez jedn fascynujc chwil, czy
zwymiotuje, kender poczu, e oszoomienie mija i wreszcie
zdoa si rozejrze po okolicy.
Pierwsz rzecz, jak dostrzeg, by olbrzymi srebrny smok,
ktry sta tu przy nim. Smok by straszliwie okaleczony, przez
jego oczy biega blizna o postrzpionych brzegach, i Tas pozna, e to mczyzna, ktry rozmawia z nim na zebraniu Rady Rycerzy. Smok, podobnie jak Tas, najwyraniej nie przej
si podr, bo wachlowa lekko skrzydami, obraca gow na
447
boki, wszy i nasuchiwa. Albo podre w czasie nie sprawiay smokom kopotw, albo niewidomym nie krcio si
w gowie. Tas zastanawia si, ktra z moliwoci jest prawdziwa i zanotowa sobie w pamici, aby spyta o to w spokojniejszej chwili.
Dwoje pozostaych kompanw nie radzio sobie tak dobrze.
Gerardowi podr nie podobaa si za pierwszym razem, wic
mona mu byo wybaczy fakt, e za drugim razem nie podobaa mu si jeszcze bardziej. Mczyzna chwia si na nogach
i ciko sapa.
Odila staa z wytrzeszczonymi oczami i dyszaa, przypominajc Tasowi biedn rybk, ktr kiedy znalaz w kieszeni.
Nie mia pojcia, skd si tam wzia, chocia jak przez mg
przypomina sobie, e kto j zgubi. Udao mu si wpuci ryb powrotem do wody i po chwili oszoomienia zwierztko
odpyno. Odila miaa teraz tak sam min jak tamta ryba.
Gdzie jestemy? wysapaa, kurczowo trzymajc si
Gerarda.
Mczyzna spojrza srogo na kendera. Wszyscy tak patrzyli
na kendera.
Dokadnie tam, gdzie powinnimy by odpar pewny
siebie Tas. Tam, gdzie Krlowa Ciemnoci wizi wszystkie
zote i srebrne smoki. ciskajc mocniej urzdzenie w doni, doda po cichu: Mam nadziej! Nie zabrzmiao to jednak a tak cicho i raczej popsuo wraenie.
Tas nigdy jeszcze nie by w takim miejscu. Wszdzie, jak
okiem sign, cigny si szare skay; nic, tylko szare skay.
Ostre szare skay, gadkie szare skay, olbrzymie szare skay
i mae szare kamyczki. Niebo nad nimi byo czarne, czarniejsze od wszystkiego, co dotychczas widzia, bez jednej gwiazdy, a jednak Tas sta skpany w zimnym, biaym wietle. Za
szarymi skaami, na horyzoncie, skrzya si ciana lodu.
Czuj pod stopami kamie powiedzia Zwierciado
i nie czuj rolinnoci, zakadam wic, e kraina, w ktrej
wyldowalimy, jest jaowa i ponura. Nie sysz adnych dwikw ani fal bijcych o brzeg morza, ani szumu wiatru w drze448
My,
ludzie, umrzemy z zimna, tak samo kender. Nie mog
mwi
za smoka.
Tas posa jej umiech w podzikowaniu za to, e go
uwzgldnia.
449
203*
Co si tyczy mnie rzek Zwierciado
jestem
z
gatunku zimnokrwistych. Moja krew wkrtce zgstnieje i zacznie
toczy si powoli. Wkrtce strac zdolno latania, a nawet jasnego mylenia.
204*
A poza tob marudzi Gerard, rozgldajc
si
po
jaowym pustkowiu, na ktrym stali nie widz tu ani jednego smoka.
Tasslehoff musia przyzna, e sam jest zmarznity i zimno
powoduje bardzo niemie uczucie w palcach jego ng i koniuszkach palcw doni. Z alem wspomnia podszyt kouszkiem kamizelk, ktr kiedy nosi, i zastanawia si, co si
z ni stao. Ciekaw by te, co si stao ze smokami, poniewa
by absolutnie pewny no c, stosunkowo pewny e powiedziano mu, i to wanie tu je znajdzie. Zajrza pod kilka
szarych kamieni, ale bez rezultatu.
205*
Lepiej zabierz nas std, Tas powiedziaa
Odila
najwyraniej, jak moga, dzwonic z zimna zbami.
206*
Nie moe nas zabra rzek Zwierciado i
powiedzia to dziwnie zadowolonym tonem. To miejsce skonstruowano jako wizienie dla smokw. Ju zamrozio magi
w mojej krwi. Wtpi, czy magia tego urzdzenia rwnie zadziaa.
207*
Utknlimy tu! rzek ponuro Gerard. I
zamarzniemy na mier!
Tasslehoff wyprostowa si. To bya wspaniaa chwila
i cho musia przyzna, e na tak nie wyglda ani nie wywouje takiego uczucia (cakiem straci czucie w palcach
u ng), wiedzia, co robi.
Posuchajcie mnie rzek surowym tonem, przygldajc si Gerardowi. Wiele razem przeszlimy. Gdyby nie ja,
nie byby dzi tym, kim jeste. Skoro tak jest doda szybko,
zanim Gerard zdy co powiedzie chodcie za mn.
Odwrci si, miao i pewnie, gotw i przed siebie, cho
nie mia zielonego pojcia dokd.
Za wzniesieniem szepn mu do ucha jaki gos, cichy, lecz wyrany.
450
356*
Za tym wzniesieniem rzek Tasslehoff.
Pokaza
pierwsz szar ska, jak zobaczy i pomaszerowa w jej
kierunku.
151*
Mamy i za nim? spytaa Odila.
152*
Lepiej nie zgubi go z oczu odpar
Gerard.
Tas gramoli si po szarych gazach, obluzowujc kamyczki, ktre wysuway si spod jego stp i spaday z grzechotem,
co powanie przeszkadzao Odili i Gerardowi, ktrzy starali si wspina po skaach za kenderem. Obejrzawszy si, Tas
zobaczy, e Zwierciado si nie ruszy. Srebrny smok wci
sta w tym samym miejscu, w ktrym wyldowa, opoczc
skrzydami i machajc ogonem, pewnie po to, by sprbowa
rozrusza krew.
On nie widzi rzek Tasslehoff, ogarnity poczuciem
winy. A my go zostawilimy cakiem samego. Nie martw
si, Zwierciado! zawoa. Wrcimy po ciebie.
Smok odpowiedzia co, czego Tas nie usysza wyranie
z powodu haasu, jaki robili Odila z Gerardem, uchylajc si
przed kamieniami, ale wydawao si, e syszy:
357*
Chwaa tej chwili naley do ciebie,
kenderze.
Ja
bd
czeka.
358*
Jedno jest w smokach wspaniae mrukn
pod
nosem
Tas, ktremu od razu zrobio si ciepo. One zawsze rozumiej.
Kiedy ju znalaz si na szczycie wzniesienia, spojrza
w d i dech mu zaparo w piersi.
Jak okiem sign, wszdzie byy smoki. Tasslehoff nigdy
nie widzia tylu smokw naraz. Nie wyobraa sobie, e na
wiecie moe by tyle srebrnych i zotych smokw.
Smoki spay, odrtwiae z zimna. Przytulay si do siebie,
szukajc ciepa, posplatane szyjami i bami, przycinite bokami o zwinitych skrzydach, ogonami otulajc siebie lub swoich smoczych braci. Dziwne wiato, od ktrego na lodowych
cianach szyderczo taczyy tcze, odbierao smokom barwy,
tak e wydaway si szare jak skaliste szczyty, ktre je otaczay.
451
359*
mu
ce ciska.
360*
Nie szepn mu do ucha gos s
pogrone
w
gbokim nie. Dziki temu nie umieraj.
361*
Jak mam je obudzi?
362*
Musisz zburzy lodowy mur.
363*
Jak mam to zrobi? Gerard zama n, kiedy
prbowa
to zrobi.
364*
Do tego nie potrzeba broni.
Tas zastanowi si nad tym, a potem powiedzia z powtpiewaniem:
365*
Czy ja mog to zrobi?
366*
Nie wiem rzek gos. Potrafisz?
367*
Na wszystkie cudowne rzeczy! zawoa
Gerard.
W
gramoli si na szczyt wzniesienia i sta teraz obok Tasslehoffa.
Spjrz tylko na to!
Odila nic nie powiedziaa. Staa dugo, patrzc na smoki,
a potem odwrcia si i zbiega po zboczu.
368*
Powiem Zwierciadu.
369*
Myl, e on wie powiedzia Tasslehoff, a
potem
doda uprzejmie: Wybaczcie mi, mam co do zrobienia.
370*
O, nie. Ty nigdzie nie pjdziesz! zawoa
Gerard
i chcia zapa Tasslehoffa za konierz.
Nie zdy.
Tasslehoff bieg co si, najszybciej, jak potrafi. Od wspinaczki stopy mu si rozgrzay. Ju czu palce u ng niezbdne do biegania i pdzi tak szybko jak jeszcze nigdy przedtem. Ziemia palia mu si pod nogami. Jeli nawet
nadepn na luny kamyk, na ktrym mg si polizgn, nie
mia z nim kontaktu wystarczajco dugo, aby to miao jakiekolwiek znaczenie. Kender praktycznie frun ponad ziemi.
Woy w bieg caego siebie. Wiatr uderza go w twarz
i szczypa w oczy. Tas otworzy szeroko usta. Wciga do puc
wielkie hausty zimnego powietrza, ktre skrzyo si w jego
krwi. Sysza jakie krzyki, ale nie miay one dla niego znacze452
208*
Co zrobicie, ty i inne smoki? spyta Tas,
zaczynajc
czu si lepiej, odkd znalaz si nad staym ldem.
209*
Bdziemy rozmawia oznajmi
Zwierciado.
210*
Bdziecie rozmawia! jkn Tasslehoff.
211*
Nie martw si rzek smok. Doskonale
zdajemy
sobie spraw z upywu czasu. Trzeba jednak zada pewne pytania i znale na nie odpowiedzi, zanim bdziemy mogli podj jakkolwiek decyzj. Gos mu zagodnia. Zbyt wielu oddao zbyt wiele, abymy to zmarnowali przez pochopne
dziaanie.
Tasowi nie podobao si to. Zrobio mu si okropnie smutno i zamierza spyta Zwierciado, co chce przez to powiedzie, ale smok spuszcza ju kendera w d. Gerard chwyci
Tasa w ramiona, uciska go i postawi na ziemi. Tas skupi
si a oddychaniu. Odkd lodowa ciana znika, powietrze
si ocieplio. Sycha byo opot skrzyde i gbokie, dwiczne gosy smokw woajcych do siebie w swej pradawnej
mowie.
Tas siedzia na szarym gazie i czeka, a oddech go dogoni, a jego serce zorientuje si wreszcie, e nie musi wali tak
mocno, bo kender ju nie biegnie. Odila oddalia si ze Zwierciadem, by suy mu za przewodniczk, i wkrtce Tas usysza, jak srebrny smok cieszy si z odnalezienia towarzyszy.
Gerard zosta z tyu. Nie krci si wok, jak mia w zwyczaju,
zagldajc tu, badajc tamto. Sta tylko i patrzy z gry na Tasa
z bardzo dziwn min.
Moe brzuch go boli, przypuszcza Tas.
Co si za tyczy samego Tasslehoffa, skoro brakowao mu
tchu, by mwi, kender postanowi troch pomyle.
212*
Nigdy tak na to nie patrzyem szepn do
siebie.
213*
Co powiedziae? spyta Gerard, kucajc
obok,
by
by na tym samym poziomie co kender.
Tas podj decyzj. Ju mg mwi i wiedzia, co musi powiedzie.
214*
Wracam.
215*
Wszyscy wrcimy oznajmi Gerard, po
czym, rzu454
powiedzia Gerard.
157*
To nie przez upadek odpowiedzia Tas.
Baem
si, bo wiedziaem, e gdyby wszystko umaro, to byaby moja
wina. Wszystkie powicenia, jakich ktokolwiek dokona w historii: Huma, Magius, Sturm Brightblade, Laurana, Raistlin...
Przerwa, a potem dokoczy pgosem: Nawet lord
Soth. I niezliczeni inni, ktrych nigdy nie poznam. Cae ich
cierpienie poszoby na marne. Ich radoci i zwycistwa poszyby w zapomnienie. Tasslehoff pokaza co rk. Widzisz t czerwona gwiazd? T tam?
158*
Tak odpar Gerard. Widz.
159*
Kenderzy mwi, e ludzie w Pitym Wieku
uwaaj,
i w tej gwiedzie yje Flint Fireforge. Pali ogie w swojej
kuni, eby ludzie pamitali o chwale dawnych czasw i nie
tracili nadziei. Sdzisz, e to prawda?
Gerard chcia powiedzie, e jego zdaniem gwiazda to po
prostu gwiazda i e krasnolud nigdy nie mgby y w gwiedzie, lecz widzc min Tasa, rycerz zmieni zdanie.
Tak, myl, e to prawda.
455
Tas umiechn si. Wsta, otrzepa si, obejrza si dokadnie, poprawi ubranie i sakwy. W kocu, skoro mia na niego
nadepn Chaos, musia si godnie prezentowa.
216*
Ta czerwona gwiazda jest pierwsz, ktr
mam
zamiar
odwiedzi. Flint si ucieszy na mj widok. Wydaje mi si, e
czu si osamotniony.
217*
Idziesz ju? spyta Gerard.
218*
Nie ma to jak teraniejszo rzek wesoo
Tas.
To
taki art o podrowaniu w czasie doda, przygldajc si
Gerardowi. Kady z nas, podrnikw w czasie, opowiada
arty o podrach w czasie. Powiniene si rozemia.
219*
Chyba nie za bardzo mi do miechu
powiedzia
Gerard. Pooy do na ramieniu Tasa. Zwierciado mia racj. Jeste mdry, moe nawet jeste najmdrzejsz osob, jak
poznaem, a z pewnoci najodwaniejsz. Szanuj ci, Tasslehoffie Burfoocie.
Wycignwszy miecz, Gerard zasalutowa kenderowi, oddajc mu honory tak, jak jeden prawdziwy rycerz drugiemu.
Wspaniaa chwila.
egnaj rzek Tasslehoff. Oby twoje sakwy nigdy
nie byy puste.
Wyj ze swojej torby urzdzenie do podrowania w czasie. Popatrzy na nie penym podziwu wzrokiem i pogadzi
klejnoty, ktre skrzyy si janiej ni kiedykolwiek wczeniej
za jego pamici. Pogaska je czule, a potem, patrzc na czerwon gwiazd, rzek:
220*
Jestem gotowy.
221*
Smoki wreszcie podjy decyzj. Zamierzaj
wrci
na
Krynn oznajmia Odila. Chc, ebymy z nimi polecieli. Kobieta rozejrzaa si. A gdzie kender? Znowu go
zgubie?
Gerard wytar nos i oczy i pomyla z umiechem o wszystkich chwilach, w ktrych aowa, e nie moe zgubi Tasslehoffa Burrfoota.
456
28
To
przeze mnie! Powinnam co zauway, co usysze, by nas
ostrzec przed tym niebezpieczestwem! Wskazaa grskie
szczyty. Spjrz na to. S ich tam tysice! Ogry, od ktrych
krokw trzsie si ziemia i wal drzewa, ogry cuchnce jak
ciepe krowie ajno. A ja ich nie widziaam, nie syszaam! Taki sam byby ze mnie poytek, gdybym bya gucha, lepa, niema i miaa odcity nos!
Po chwili przerwy dodaa z gorycz:
459
oznajmia chodnym, beznamitnym tonem, w ktrym nie byo sycha ani rozpaczy, ani radoci. Niektrzy wrcz zawracaj.
298*
Co ich przestraszyo krzykna Lwica.
Wznoszc
wzrok ku niebu, pokazaa: Tam! Bogosawiony E'li! Tam!
Nad ich gowami rozbyso wiato tak jaskrawe, e sprawiao wraenie, jakby pochwycio soce i wcigno jego jasne promienie do doliny, przepdzajc mrok. Z pocztku Gilthas sdzi, e to jaki cud sprowadzi elfom soce, lecz potem
zda sobie spraw, e ten blask jest wiatem odbitym sonecznymi promieniami odbijajcymi si od usek na brzuchu
zotego smoka.
Zoty smok zanurkowa, zmierzajc w stron grskiego
zbocza, na ktrym roio si od ogrw. Na widok majestatycznego gada szeregi wrogw rozpierzchy si w popochu.
W rozpaczliwych prbach ucieczki oszalae z przeraenia ogry
biegay po zboczach w gr i w d, a nawet na boki.
Smok zion na grski stok swym ognistym oddechem.
Zbite ze strachu w grupki ogry giny setkami. Echo ich przedmiertnych wrzaskw nioso si wrd ska. Krzyki byy tak
462
Mam
tak nadziej, ale naprawd nie mam pojcia.
Alhana pokiwaa gow, a potem zrobia co nieoczekiwanego. Zwrcia si do Gilthasa.
Wiesz, jak musi brzmie moja odpowied, siostrzecze.
Mj syn jest uwiziony. Zrobi wszystko, co w mojej mocy, by
go uwolni. Jej policzki lekko si zarowiy. Ale ty, jako krl swego narodu, masz prawo wyrazi swoje zdanie.
Gilthas kiedy indziej czuby si zadowolony. Mgby nawet czu si zrehabilitowany, jednak ca noc nie zmruy oka
i czu tylko straszliwe zmczenie.
Sir Gerardzie, jeli pomoemy waszemu zakonowi od466
bi Sanction, czy moemy si spodziewa, e w zamian pomoecie nam odzyska nasz ojczyzn?
382*
O tym zadecyduje Rada Rycerzy, Wasza
Krlewska
Mo odpar Gerard, czujc si nieswojo. Zdawa sobie
spraw, e to marna odpowied, doda wic z przekonaniem:
Nie wiem, co zrobi inni rycerze, Wasza Krlewska Mo,
ale ja chtnie przysigam wierno twojej sprawie.
383*
Dzikuj ci za to, panie rzek Gilthas.
Odwrci
si
do Alhany. Z pocztku byem przeciwny temu marszowi.
Nie ukrywaem tego. Nieszczcie, ktre przewidywaem, ju
si stao. Jestemy teraz wygnacami, ludem bez ojczyzny.
Jeli jednak nie dotrzymamy obietnicy zoonej przez Samara,
by pomc Rycerzom Solamnijskim w ich walce, to, jak rzek
ten szlachetny rycerz, krlowa Takhisis zatriumfuje. Pierwsz
rzecz, jak zrobi, bdzie cakowite unicestwienie naszego ludu. Zgadzam si. Musimy maszerowa na Sanction.
384*
Oto nasza odpowied, sir Gerardzie
oznajmia
Alhana. My, Qualinestyjczycy i Silvanestyjczycy, jestemy jednoci i przyczymy si do innych wolnych ludw Ansalonu,
by walczy i pokona Krlow Ciemnoci i jej armie.
Gerard powiedzia to, co naleao. Wyranie odczu ulg
i chcia teraz jak najszybciej si oddali. Smoki latay nad nimi, cienie ich skrzyde wdzicznie przesuway si po ziemi.
Elfy witay smoki radosnymi okrzykami, zami i bogosawiestwami, a te w odpowiedzi na ich pozdrowienia zniay swe
dumne gowy.
Srebrne i zote smoki zaczy ldowa w dolinie, po kilka
naraz. Elfi wojownicy wsiadali na smoki, po tylu na jednego,
ile si dao. W taki wanie sposb elfy latay do boju za czasw Humy. Tak te ruszay do boju w czasie Wojny Lancy.
Czu byo, e to historyczny moment. Elfy znw zaczy piewa i pieway pieni o chwale i zwycistwie.
Alhana, siedzc na zotym smoku, zaja miejsce na czele.
Uniosa miecz w gr i zaintonowaa okrzyk bojowy elfw.
Samar unis miecz i podj jej okrzyk. Zoty smok unis krlow w powietrze i polecia ponad grami na zachd, w stron
467
Sanction. Ociemniay srebrny smok kierowa si w locie wskazwkami swego ludzkiego jedca.
Gilthas postanowi zosta do samego koca, aby dopilnowa, by polegli zostali pochowani zgodnie z rytuaem. Ich
ciaa miay zosta spalone w smoczym ogniu, poniewa nie
byo czasu, by je pochowa i w aden sposb nie mona byo
ich przetransportowa do ojczyzny. ona Gilthasa zostaa razem z nim.
227*
Rycerze nie przyjd nam z pomoc, prawda?
spytaa
nagle Lwica, kiedy ostatni smok sta gotowy, by ich zabra.
228*
Rycerze nie przybd rzek Gilthas.
Zginiemy
za
nich, a oni bd opiewa nas w pieniach, ale kiedy bitwa zostanie wygrana, wrc do swoich domw. Nie przyjd gin za
nas.
On, Lwica i ostatni wojownicy Qualinesti wznieli si w niebo na grzbiecie smoka. Pieni elfw, gone i radosne, wypeniy dolin muzyk.
Potem zostao po nich tylko echo.
Potem i ono ucicho. Zostay tylko dym i cisza.
29
r
witynia Duerghasta
Galdar nie widzia Miny od czasu jej triumfalnego powrotu
do Sanction. Serce bolao go nie mniej ni ciao, a rany posuyy mu za wymwk, by zosta w namiocie i nie widywa
si ani nie rozmawia z nikim. By powanie zdumiony, e
jeszcze yje, bo Takhisis miaa powody, by go nienawidzi,
a nie bya miosierna dla tych, ktrzy j zdradzili. Domyla
si, e gdyby nie Mina, pewnie leaby teraz zwglony przy
zwokach Malys.
Galdar nie zosta, by sucha rozmowy Takhisis i Miny.
By tak rozwcieczony, e mgby goymi rkami rozerwa gr, kamie po kamieniu, i obawiajc si, e jego furia moe tylko zaszkodzi Minie, zamiast jej pomc, odszed wcieka si
w samotnoci. Wrci do groty dopiero wtedy, gdy usysza, e
Mina go woa.
Zasta j ca i zdrow. Nie zdziwio go to. Niczego innego
si nie spodziewa. Tulc posiniaczon i okrwawion rk
wyadowa zo na skaach przyglda si dziewczynie
w milczeniu, czekajc, a ona przemwi.
Jej oczy koloru bursztynu byy zimne i srogie. Nadal widzia zamroone w nich swoje odbicie, uwizion malek figurk.
385*
Chciae, ebym umara powiedziaa z
wyrzutem
dziewczyna.
161*
Tak odpar spokojnie minotaur. Lepiej,
eby u469
229*
Tego
esz by pewien.
230*
Znajd go powiedzia dozorca wizienia i
zakl.
A kiedy ju go zapi, przyprowadz go prosto do ciebie,
Mino.
231*
Jestem zbyt zajta, eby si nim zajmowa
42* Jeli zechcesz mnie przyj powiedzia, kadc nacisk na sowo zechcesz".
43* Chc. Mina zacza kry po namiocie i jej
zdenerwowanie zdumiao Galdara. Syszae, jakie kr plotki.
O tym, e mam zosta bogiem.
44* Syszaem. Niech zgadn. Jej Mroczny Majestat nie
jest
tym uszczliwiony.
45* Kiedy Takhisis wkroczy triumfalnie do tego wiata, lud
nie bdzie mia wtpliwoci, kogo czci. Rzecz w tym, e...
Mina przerwaa, nie potrafic wyjani, a moe nie chcc wyjawi wyjanienia.
46* To nie twoja wina, Mino rzek Galdar, litujc si
wreszcie nad ni. Ty jeste na tym wiecie. Jeste kim, kogo lud moe zobaczy, usysze i dotkn. Ty dokonujesz cudw.
47* Zawsze w jej imieniu nalegaa Mina.
48* Nigdy jednak nie zakazaa im wykrzykiwa twojego
zauway Galdar. Nigdy nie kazaa im wznosi okrzykw do Jedynego Boga. Zawsze krzycz tylko: Mina, Mina!".
Dziewczyna milczaa chwil, a potem powiedziaa cicho:
Nie zakazywaam tego, bo sprawiao mi to przyjemno, Galdarze. Nie mog na to nic poradzi. Sysz mio
w ich gosach. Widz mio w ich oczach. Dziki ich mioci
wydaje mi si, e mog dokona wszystkiego, e potrafi czyni cuda...
Umilka. Najwyraniej nagle uwiadomia sobie, co przed
chwil powiedziaa.
e to ona potrafi czyni cuda.
Rozumiem rzeka cicho. Teraz widz, dlaczego
zostaam ukarana. Jestem zdumiona, e Jedyny Bg mi wybaczy. Wynagrodz mu to jednak.
Ona ci opucia, Mino!" chcia do niej krzykn Galdar. Gdyby zgina, ona znalazaby sobie kogo innego, kto
wypeniaby jej rozkazy. Ale ty nie zgina, wic ona przybiega do ciebie z kamliw opowieci o poddaniu ci prbie i ukaraniu".
Sowa cisny mu si na wargi, lecz nie wymwi ich, bo
473
to jest alarm.
78* Nie mam na to czasu powiedziaa rozzoszczona
Mina. Mamy za duo pracy w wityni.
Dudnienie bbnw stao si goniejsze i bardziej natarczywe.
Chyba bd musiaa co z tym zrobi. Mina szybkim
krokiem wysza z namiotu. Na jej twarzy malowaa si wyrana irytacja.
Galdar przypasa miecz, chwyci pikowany, skrzany kaftan, ktry suy mu za zbroj, i pospieszy za dziewczyn, po
drodze zapinajc klamry.
Na ulicach panowa zamt. Niektrzy ludzie patrzyli gupio
w stron murw, jakby samo gapienie si mogo im co powiedzie o sytuacji. Inni za gono domagali si odpowiedzi od
ludzi, ktrzy byli rwnie zdezorientowani jak oni sami. Trze475
rzek
z wahaniem jedziec ale widziaem je na wasne oczy. Oboje... Machn rk w stron murw, za ktrymi sta jego
wierzchowiec, bkitna smoczyca, z opuszczonymi bokami,
zwieszonym bem i oklapnitymi skrzydami. Oboje zostalimy zaskoczeni i omal nie zginlimy. Dolecielimy tu ledwo ywi.
Zdenerwowani rycerze Miny zgromadzili si wok swej
przywdczyni.
164*
Mino, co rozkaesz?
165*
Jakie s twe rozkazy, Mino?
Jej blade wargi si ruszay, ale dziewczyna mwia do siebie.
166*
Musz natychmiast dziaa. Ceremonia nie
moe czeka.
167*
Jak daleko s smoki? spyta jedca
Galdar.
Mczyzna spojrza z lkiem w niebo.
168*
Byy tu za mn. Dziwi si, e jeszcze ich
nie wida...
Mino odezwa si Galdar wydaj rozkaz. Wezwij
czerwone i bkitne smoki. Wiele sug Malys znajduje si jeszcze w pobliu. Wezwij je do walki.
169*
One nie przylec powiedzia smoczy
jedziec.
Mina posaa mu spojrzenie.
170*
A to czemu ?
Mczyzna wskaza kciukiem przez rami na swoj bkitna smoczyc.
477
301*
Nie bd walczy ze swoimi pobratymcami.
Moe
pniej, kiedy wrc dawne urazy, ale nie teraz. Zostalimy sami.
302*
Co mamy robi, Mino? pytali rycerze
wystraszonymi i schrypnitymi gosami. Jakie s twoje rozkazy?
Mina nie odpowiedziaa. Staa w milczeniu, nieobecna duchem. Nie syszaa ich. Suchaa innego gosu.
Galdar dobrze wiedzia, czyj to gos, ale musia zrobi wszystko, by tym razem dziewczyna posuchaa jego. Chwyci j za
rami i mocno potrzsn.
Wiem, o czym mylisz. Nie moemy tego zrobi, Mino
powiedzia minotaur. Nie wytrzymamy takiego natarcia!
Sam smoczy strach porazi wikszo naszych onierzy i uczyni ich niezdolnymi do walki. A mury, ognista fosa to nie zatrzyma smokw.
' Mamy armi umarych...
303*
Te mi co! parskn Galdar. Zote
smoki
nie
boj si dusz zmarych ludzi, goblinw ani innych nieszcznikw, ktrych duchy uwizi Jedyny Bg. A co si tyczy Rycerzy Solamnijskich, oni ju raz walczyli z umarymi i tym razem bd przygotowani na stawienie czoa grozie.
304*
Co zatem radzisz, Galdarze spytaa
chodno
Mina
235*
mao czasu.
236*
Mino nalega pgosem minotaur nie
moesz
zostawi ich samych. Z mioci do ciebie znajd odwag, by walczy nawet ze zotymi smokami, ale jeli ciebie tam zabraknie...
Mina stana.
Oni nie walcz z mioci do mnie! Gos jej dra.
Walcz za Jedynego Boga! Odwrcia si do swoich rycerzy. Suchajcie mnie. Toczycie t bitw dla Jedynego Boga.
Musicie utrzyma miasto w jego imi. Kady, kto ucieknie
przed wrogiem, pozna gniew Jedynego Boga.
Rycerze pospuszczali gowy i odwrcili si. Nie maszerowali dumnie na stanowiska, jak niegdy to robili. Rozeszli si
markotni.
237*
Co im si stao? spytaa przeraona i
zdezorientowana Mina.
238*
Kiedy byli ci posuszni z mioci, Mino.
Teraz
suchaj ci tak, jak sucha zbity pies ze strachu przed razami
wyjani Galdar. Czy tego chcesz?
Mina przygryza warg, jakby si wahaa, i Galdar mia nadziej, e tym razem dziewczyna nie posucha gosu. Wtedy zrobiaby to, co naleao, co byo godne. Zostaaby wierna swoim ludziom, ktrzy nie opucili jej w tak wielu trudnociach.
Mina zacisna zby. Jej bursztynowe oczy zrobiy si zimne.
Niech kundle uciekaj. Ja ich nie potrzebuj. Mam Jedynego Boga. Id do wityni przygotowa si do ceremonii.
Idziesz? spytaa Galdara. Czy ty te uciekniesz?
Minotaur spojrza w jej oczy koloru bursztynu i nie zobaczy ju w nich swego odbicia. Nie widzia ju niczyjego odbicia. Jej oczy byy puste.
Dziewczyna nie czekaa na jego odpowied. Odesza sama.
Nie obejrzaa si, by sprawdzi, czy minotaur idzie za ni.
Byo wszystko jedno, co zrobi Galdar.
On tymczasem waha si. Obejrzawszy si na Zachodni
Bram, zobaczy rycerzy zbitych w grupki i rozmawiajcych
480
przyciszonymi gosami. Bardzo wtpi w to, aby ustalali strategi bitwy. Na ulicach podnis si straszny harmider, kiedy rozesza si wie, e setki zotych i srebrnych smokw lec na
Sanction. Nikt nie robi niczego, by stumi popoch. Kady
myla teraz tylko o sobie i tylko jedno chodzio mu po gowie
eby przey. Wkrtce wybuchn zamieszki, a ludzie zmieni si w dzikie bestie, gotowe zbami i pazurami broni swojej skry. W swej aosnej panice mog si pozabija jeszcze
przed przybyciem wojsk nieprzyjaciela.
Gdybym zosta tu na murach, mgbym zgromadzi wok siebie kilku onierzy" pomyla Galdar. Moe znalazbym kogo, kto pokonaby strach i walczyby u mego boku.
Zginbym godnie. Zginbym z honorem".
Odprowadza wzrokiem Min, ktra odchodzia sama, pominwszy ten piciogowy cie, ktry wisia nad ni, otacza
j
i odcina od wszystkich, ktrzy kiedykolwiek j kochali, podziwiali lub troszczyli si o ni.
Ty wielka suko! mrukn Galdar. Nie pozbdziesz si mnie tak atwo.
cisn miecz w garci i pospieszy za Min.
Mina nie miaa racji, mwic Galdarowi, e jest jedyn
osob, ktra kiedykolwiek o ni si troszczya. Komu jeszcze
na niej zaleao, i to bardzo. Silvanoshei bieg za Min, przepychajc si przez kbicy si na ulicach w panice tum, i stara si nie zgubi dziewczyny z oczu.
Zosta w Sanction, eby dowiedzie si czego o Minie.
Kiedy okazao si, e dziewczyna yje, nie posiada si z radoci. Z drugiej strony, jej powrt oznacza dla niego kolejne niebezpieczestwo. Ludzie nagle przypomnieli sobie, e widzieli
chodzcego po Sanction elfa.
Silvanoshei zmuszony by si ukry. Przypadkowo spotkany kender z chci zapozna modego elfa z sieci tuneli, ktre
biegy pod caym miastem. Elfy nie cierpi ycia pod ziemi
i Silvanoshei mg przebywa w kanaach tylko przez krtki
czas, zanim rozpaczliwa potrzeba zaczerpnicia wieego po481
pi si w tum ludzi czekajcych z utsknieniem, by zobaczy swoj przywdczyni. Wysun si do przodu najdalej, jak
mia, udzc si nadziej, e cho popatrzy na Min z daleka.
Wtedy j zobaczy. Staa otoczona przez rycerzy i rozmawiaa ze smoczym jedcem. Nagle jeden z mczyzn odczy
si od grupy i wbieg w tum, krzyczc, e zbliaj si zote
i srebrne smoki, a na ich grzbietach lec Rycerze Solamnijscy.
Ludzie zaczli kl i przepycha si. Silvanoshei zosta potrcony i omal nie upad. Mimo to przez cay czas nie odrywa
oczu od dziewczyny.
Wieci o smokach i rycerzach nie miay znaczenia dla Silvanosheia. Myla o nich tylko w kategoriach tego, jak to wpynie na Min. By pewien, e dziewczyna poprowadzi wojska
do boju i obawia si, e nie bdzie mia okazji porozmawia
z ni. Zdumia si wic ogromnie, kiedy zobaczy, e Mina odwraca si i odchodzi, porzucajc swoich onierzy.
Ich strata bya jego bogosawiestwem.
Id do wityni przygotowa si do ceremonii dobiegy go wyranie jej sowa.
Moe przynajmniej zdoa wreszcie zamieni z ni kilka
sw.
Silvanoshei wszed do odkrytego przez siebie tunelu, liczc
na to, e jego obliczenia byy waciwe i e korytarz prowadzi
pod ognist fos do wityni Duerghasta. Jego nadzieja omal
nie prysa, kiedy stwierdzi, e tunel jest czciowo zasypany
przez zawalone sklepienie. Elf przecisn si midzy zwaami
ziemi i kamieni i szed dalej, a wreszcie znalaz drabin, ktra
prowadzia na powierzchni.
Wspina si szybko, ale mia do rozsdku, eby na szczycie zwolni. Otwr w tunelu od gry by zamaskowany drewnian klap. Kiedy Silvanoshei pchn drzwiczki, jego rka
przesza na wylot przez zbutwiae drewno. Posypaa si na niego kaskada ziemi i drzazg. Elf wyjrza ostronie przez dziur
w klapie. Ostre soce omal go nie olepio. Modzieniec zamruga i czeka, a jego oczy przyzwyczaj si do wiata.
Do wityni Duerghasta byo ju niedaleko.
483
30
Z mioci do Miny
Mina przeciskaa si przez zatoczone ulice Sanction. Przeszkadzali jej ludzie, ktrzy na jej widok podbiegali, by jej dotkn. Woali j ze strachu przed smokami. Bagali j, by ich
ocalia.
Mina! Mina! krzyczeli, a ten haas by jej wstrtny.
Staraa si go zaguszy, prbowaa ignorowa ludzi, wyrywa si z ich natarczywych, czepiajcych si rk, lecz z kadym
krokiem toczyli si przy niej coraz gciej, wykrzykujc jej imi,
powtarzajc je jak rozpaczliw litani przeciwko strachowi.
Kto inny take do niej woa. By to gos Takhisis, gony
i natarczywy, nalegajcy, by si spieszya. Kiedy ceremonia
dobiegnie koca, kiedy Takhisis wkroczy do wiata i zjednoczy wiat duchowy z materialnym, Krlowa Ciemnoci bdzie
moga przybra kady ksztat, jakiego sobie zayczy, i w tej
postaci stoczy bj ze swymi wrogami.
Niech pode zote i tchrzliwe srebrne smoki sprbuj walczy z piciogowym potworem, jakim moga si sta. Niech
mizerne wojska rycerzy i elfw bij si z hordami zmarych,
ktrzy oyj" na jej rozkaz.
Takhisis cieszya si, e ten aosny mag i jego narzdzie,
lepy srebrny smok, uwolnili metaliczne smoki. Wtedy wpada
we wcieko, ale teraz, kiedy si opamitaa, przypomniaa
sobie, e jest jedynym bogiem na Krynnie. Wszystko dziaao
na jej korzy, nawet spiski jej wrogw.
486
trzymaa miecz, chocia nie umiaa si nim posugiwa i trzymaa go niezrcznie w lepkiej od krwi doni.
307*
Id przede mn, Galdarze polecia. Oczy
mi drog.
8* Nie wiem, dokd idziemy, Mino. Ruiny wityni le
za murami po drugiej stronie ognistej fosy. Jak si tam dostaniemy?
Mina wskazaa mieczem.
Id t ulic wzdu muru obronnego. Dokadnie naprzeciwko wityni Duerghasta znajduje si wiea. Wewntrz jest
tunel, ktry prowadzi za mur i pod fos do wityni.
Dalej posuwali si szybkim biegiem.
Pospiesz si rozkazaa Takhisis.
Mina usuchaa.
W polu widzenia pokazay si pierwsze nieprzyjacielskie
smoki. Leciay nad grami. Na obrocw Sanction zaczy oddziaywa pierwsze fale smoczego strachu. Soce odbijao si
w zotych i srebrnych uskach, byszczao w zbrojach jedcw. Tylko w wielkich wojnach przeszoci zebrao si tyle
smokw wiata naraz, by pomc sprawie ludzi i elfw. Smoki
leciay dugimi szeregami szybko lecce srebrzyste smoki
z przodu, cisze zote z tyu.
Dziwna mga zacza przelewa si przez mury, przescza
na ulice i do zaukw. Galdarowi wydao si dziwne, e w soneczny dzie mga podniosa si tak niespodziewanie, i nagle
zobaczy, e ta mga ma oczy, usta i rce. Dusze zmarych zostay wezwane do boju. Galdar spojrza w gr przez chodn
mg, popatrzy w niebieskie niebo. Brzuch srebrnego smoka
rzuca refleksy srebrzystego wiata, tak silne, e mga topniaa
w nich jak w socu upalnego letniego dnia.
Dusze uciekay przed wiatem, szukay mroku, zaszyway
si w zaukach albo szukay schronienia w cieniu rzucanym
przez wysokie wiee.
Smoki nie boj si dusz umarych ludzi, goblinw czy elfw.
Oczami wyobrani Galdar widzia zote smoki ziejce
ogniem, w ktrym palili si obrocy na murach, wrzeszczc
488
lili si
zej
na d.
Galdar
usysza
,
e
wycofu
j si
dalej na
mury.
489
kw. W ciemnych korytarzach wci rozbrzmiewao echo krzykw konajcych, a ciany byy mokre od krwi i ez.
Mina nie rozgldaa si na boki. Jej pochodnia owietlia schody wiodce na gr. Idc po tych schodach, Gadar mia
uczucie, e wygrzebuje si z grobu. Wkrtce weszli na parter,
gdzie miecia si gwna cz wityni.
W cianach widniay pknicia i Gadar czu podmuch
wieego powietrza. Wprawdzie czu je byo siark znad ognistej fosy, jednak zapach na grze by po stokro lepszy od tego, co czuo si na dole. Minotaur odetchn gboko.
Przez szczeliny w cianach wpaday promienie soca, widoczne w unoszcym si w powietrzu kurzu.
Gadar zamierza zgasi pochodni, ale Mina powstrzymaa go.
79* Niech nadal si pali powiedziaa. Bdzie nam
potrzebna tam, dokd idziemy.
80* A dokd idziemy? spyta, obawiajc si, e powie:
Do sali otarzowej".
81* Na aren.
Posza przodem przez ruiny, szybko i bez wahania. Gadar
zauway, e sterty gruzu usunito na boki, oczyszczajc poprzednio zasypane korytarze.
82* Sama to zrobia, Mino? spyta zdumiony.
83* Kto mi pomg odpara dziewczyna.
Minotaur domyli si charakteru tej pomocy i aowa, e
zada to pytanie.
W odrnieniu od ludzi Gadar nie by oburzony, kiedy dowiedzia si, e w wityni znajdowaa si arena, gdzie ludzie
przychodzili oglda krwawe sporty. Takie zawody s czci
dziedzictwa minotaurw, przyzwyczajonych do regulowania
w ten sposb wszystkich sporw, od rodowych wani i ktni
maeskich po wybory nowego cesarza. By zdziwiony, syszc, e ludzie uwaaj takie igrzyska za barbarzystwo. Dla
niego barbarzystwem byy zoliwe, podstpne intrygi polityczne, w ktrych lubowali si ludzie.
Arena znajdowaa si pod goym niebem i bya widoczna
491
z najwyszych murw Sanction. Galdar zauway j ju dawno i obserwowa z pewnym zainteresowaniem, poniewa bya
to jedyna arena, jak widzia na ziemiach nalecych do ludzi.
Arena zostaa wykuta w zboczu gry. Jej powierzchnia znajdowaa si poniej poziomu gruntu i bya posypana piaskiem.
Ring otaczay pokrge rzdy awek wykutych w grskim
stoku. Wedug standardu minotaurw arena bya maa i w stanie kompletnego rozpadu. Wrd awek widniay szerokie szczeliny, w pododze ziay dziury.
Galdar szed za Min przez zakurzone korytarze, a doszli
do wielkich wrt prowadzcych na aren. Mina wysza na zewntrz. Galdar pody za ni i z zakurzonego wiata dnia
wkroczy w najczarniejsz noc.
Minotaur stan jak wryty. Zamruga, obawiajc si, e nagle olep. Czu znajome zapachy otwartej przestrzeni, w tym
odr siarki znad ognistej fosy. Czu wiatr muskajcy jego
twarz. Powinien czu take ciepo soca, bo jeszcze kilka sekund temu widzia jego blask i niebieskie niebo przez szpary
w sklepieniu. Podnis gow i ujrza czarny, bezgwiezdny
i bezchmurny firmament. Wzdrygn si i mimowolnie zrobi
krok w ty.
Mina chwycia go za rk.
Nie bj si rzeka cicho. Znajdujesz si w obecnoci Jedynego Boga.
Zwaywszy na ich ostatnie spotkanie, wie, e znajduje
si w obecnoci Takhisis, wcale nie dodaa Galdarowi otuchy.
Nabra jeszcze wikszej ochoty, eby wyj. Popeni bd,
przychodzc tutaj. Przyszed z mioci do Miny, nie z mioci
do Takhisis. To nie byo jego miejsce, nie by tu mile widziany.
Z parteru na aren prowadziy schody.
Mina wypucia rk towarzysza. Spieszyo jej si, ju zbiegaa po schodach, pewna, e ten pjdzie za ni. Sowa poegnania ugrzzy Galdarowi w gardle. Cokolwiek by zreszt powiedzia, nic by to nie zmienio. Wiedzia, e Mina znienawidzi go za to, co zamierza zrobi, e bdzie nim gardzi.
492
auj siebie. Wpade w puapk Jedynego Boga. Elfy zostan cakowicie, totalnie, ostatecznie i kompletnie unicestwione.
Tysice ju ulegy przed moj potg, a kolejne tysice pjd
w ich lady, a zgin wszyscy, ktrzy stawiaj mi opr. Dziki
tobie, dziki twojej saboci, twj lud zostanie zgadzony. A ty
litujesz si nade mn?
391*
Tak powiedzia Silvanoshei. Nie ja
jeden wpad493
494
31
Bitwa o Sanction
Srebrne smoki leciay nisko nad Sanction, nie zadajc sobie trudu, by zia swym morderczym oddechem. Sam strach
przed nimi wystarcza, by przegoni wroga. Gerard lata ju na
smoku, ale nigdy w czasie walki, i czsto si zastanawia, po
co ktokolwiek miaby ryzykowa zamanie karku podczas powietrznej walki, jeli mg sta na twardym gruncie. Teraz,
przelatujc z radoci lotem nurkowym nad umocnieniami
Sanction, Gerard uwiadomi sobie, e nie potrafiby ju wrci do cisku, zgieku i upau bitwy na ziemi.
Przelatujc na swym srebrnym smoku nad nieszczsnymi
obrocami, wznis solamnijski okrzyk bojowy, nie dlatego, e
sdzi, i mog go usysze, ale z czystej radoci, jak sprawia
mu lot i widok wroga, ktry ucieka przed nimi z krzykiem
przeraenia. Inni rycerze wok niego rwnie krzyczeli. Elfi
ucznicy na grzbietach zotych smokw szyli z ukw w tumy
onierzy rozpaczliwie starajcych si uciec przed byszczc
mierci, ktra krya nad nimi.
Gerarda otaczaa rzeka dusz, ktre prboway go zatrzyma, chwyci w swe zimne ramiona, utopi go, olepi. Jednak
armia umarych bya teraz pozbawiona przywdcy. Nie byo
nikogo, kto wydawaby im rozkazy, kto by nimi pokierowa.
Skrzyda zotych i srebrnych smokw ciy rzek dusz, rozrywajc j tak, jak promienie soca rozrywaj opary unoszce si rankiem znad rzeki. Gerard widzia wycignite rce
496
Pojawia si na niej posta smoka. Niematerialna, widmowa, o piciu gowach, w ohydny sposb wyrastajcych z jednego karku. Olbrzymie skrzyda tworzyy kopu, ktra nakrywaa aren i odbieraa wszelk nadziej. Ogromny ogon owija wszystkich, ktrzy siedzieli w straszliwym cieniu skrzyde. Dziesicioro oczu spogldao we wszystkie strony, patrzc
w przd i w ty, zagldajc do kadego serca i szukajc w nim
ciemnoci. Pi paszczy poruszao si chciwie, znajdujc ciemno i ywic si ni.
Pi paszczy otworzyo si i wydao bezgony okrzyk, od
ktrego wszystkim suchajcym omal nie popkay bbenki
w uszach. Zaciskali zby z blu i walczyli z zami.
Na ten sygna na aren wysza Mina.
Miaa na sobie czarn zbroj Rycerza z Neraki. Zbroja nie
byszczaa w niesamowitym wietle, lecz zlewaa si z mrokiem smoczych skrzyde. Dziewczyna nie miaa hemu, jej
twarz janiaa upiorn bladoci. W doni trzymaa smocz
lanc. Za ni, prawie niewidoczny w mroku, sta minotaur,
wiernie strzegc jej tyw.
Mina stana twarz do milczcego tumu na widowni. Obejmowaa spojrzeniem zarwno ywych, jak i umarych.
Jestem Mina zawoaa. Wybranka Jedynego Boga.
Przerwaa, jakby czekajc na wiwaty, do jakich przywyka.
Nikt si nie odezwa, ani ywy, ani umary. Odebrano im gosy, wic patrzyli w milczeniu.
Wiedzcie jedno dokoczya Mina, przemawiajc
chodnym i wadczym tonem. Jedyny Bg jest Jedynym Bogiem teraz i na wieki. Nikt inny ju nie przyjdzie. Bdziecie
czci Jedynego Boga teraz i na wieki. Bdziecie suy Jedynemu Bogu teraz i na wieki, za ycia i po mierci. Ci, ktrzy
bd suy wiernie, zostan nagrodzeni. Ci, ktrzy si zbuntuj, bd ukarani. Dzisiaj Jedyny Bg ukae swoj potg.
Dzisiaj Jedyny Bg wkroczy do wiata w materialnej postaci
i w ten sposb zjednoczy wiat niemiertelny ze miertelnym.
Mogc porusza si swobodnie midzy nimi, Jedyny Bg bdzie rzdzi obydwoma.
502
311*
Mina.
sigam ci...
Przy-
312*
To nie ona ci si przeciwstawia. To ja
odezwa
si
czyj gos.
Nieznajomy elf wymin Galdara.
Wicher wciekoci Krlowej Mroku zawirowa wok elfa
i uderzy go z caych si. Jej piorun bysn nad nim i chcia go
spali. Jej grzmot zadudni i prbowa go zgnie. Elf zgi si
pod naporem wiatru, ale szed dalej. Przewrci si od byskawicy, ale wsta i znw szed. Nieulky, stan miao przed
Krlow Ciemnoci.
313*
Paladine! Mj drogi bracie! zasyczaa
Takhisis
z
nienawici. A wic znalaze swj zagubiony wiat. Wzruszya ramionami. Przyszede za pno. Nie powstrzymasz
mnie. Rozbawiona, wskazaa rzdy awek na widowni.
Znajd sobie miejsce. Rozgo si. Ciesz si, e przybye.
Teraz moesz by wiadkiem mojego triumfu.
314*
Mylisz si, siostro rzek elf srebrzystym,
dwicznym gosem. My moemy ci powstrzyma. Tak jest napisane w ksidze. Wszyscy si zgodzilimy.
Pomie oczu Krlowej Ciemnoci przygas. Zakoczone
szponami palce zadray. Przez chwil jej krysztaowe pikno szpeciy niepewno i lk. Tylko przez chwil. Potem jej
wtpliwoci si rozwiay i pikno powrcio.
Bogini umiechna si.
315*
Nie zrobiby mi tego, bracie rzeka,
patrzc
na
niego z pogard. Wielki i dzielny Paladine nie ponisby takiej
ofiary.
99* le mnie oceniasz, siostro. Ja ju to zrobiem.
Elf woy rk do sakwy, ktr nosi przy pasie i wyj
noyk, ktry nalea do znanego mu kendera.
Paladine przecign ostrzem po wntrzu swej doni.
Z rany popyna krew i skapna na piasek areny.
Rwnowaga musi zosta zachowana rzek. Jestem miertelny. Ty te.
Ciemne chmury, smoki, byskawice, rydwan, wszystko znik506
go swe oczy koloru bursztynu. Upewniwszy si, e modzieniec kona, wyszarpna miecz z jego ciaa.
Silvanoshei zelizgn si po ostrzu zalanym wasn krwi
i pad na piasek.
ciskajc w garci okrwawiony miecz, Mina podesza do
Paladine'a, ktry powoli wstawa z ziemi. Przyjrzaa mu si,
wchaniajc go w bursztyn swoich oczu. Cisna mu pod nogi
miecz Takhisis.
Poczujesz bl mierci, ale jeszcze nie dzi. Nie od razu.
Takie byo yczenie mojej krlowej, a ja bd posuszna jej
ostatniemu yczeniu. Wiedz jednak jedno, ndzniku. W twarzy
kadego elfa, ktrego spotkam, bd widzie twoj twarz. ycie kadego zabitego przeze mnie elfa bdzie twoim yciem.
A zabij ich wielu... jako zapat za to jedno ycie.
Spluna na niego, spluna mu w twarz. Odwrcia si
twarz do bogw i spojrzaa na nich wyzywajco. Potem uklka przy ciele krlowej. Ucaowaa jej zimne czoo. Wzia jej
zwoki na rce i wyniosa je ze wityni Duerghasta.
Na arenie panowaa cisza, sycha byo tylko kroki odchodzcej Miny. Galdar pooy gow na piasku nagrzanym
od soca. By bardzo zmczony. Teraz mg jednak odpocz,
bo Mina bya bezpieczna. Wreszcie bya bezpieczna.
Galdar zamkn oczy i zacz dug podr w gb mroku.
Nie zaszed daleko, kiedy co zagrodzio mu drog.
Podnis wzrok i zobaczy ogromnego minotaura. Minotaur
by wielki jak gra, na ktrej zgina czerwona smoczyca. Rogami siga gwiazd, a sier mia czarn jak gagat. Nosi skrzane szelki zdobione czystym srebrem.
239*
Sargas! szepn Galdar. ciskajc
krwawicy
kikut,
pad na kolana i skoni gow. Rogami dotkn ziemi.
240*
Wsta, Galdarze powiedzia bg gosem,
ktry
dudni w niebiosach. Jestem z ciebie zadowolony. Zwrcie si
do mnie w potrzebie.
241*
Dzikuj, wielki Sargasie powiedzia
Galdar,
nie
majc miaoci wsta i ledwo unoszc gow.
510
177*
W nagrod za tw wiar zwracam ci ycie
stao tylko ciao krla elfw i ten nieznajomy elf o modej twarzy i starych oczach.
Powoli i niezgrabnie posugujc si lew rk, Galdar podnis miecz. Przesun pas tak, by bro wisiaa teraz na jego
prawym boku, i po wielu niezdarnych prbach udao mu si
wreszcie wsun miecz do pochwy. Czu si nieswojo i niewygodnie z broni z tej strony. Przyzwyczai si jednak. Tym razem si przyzwyczai.
Powietrze byo chodniejsze ni poprzednio. Soce schowao si za gry i zblia si mrok nocy. Galdar musia si pospieszy, jeli chcia znale Min. Musia wyj, pki byo
jeszcze jasno.
Jeste wiernym przyjacielem, Galdarze rzek Paladine, kiedy minotaur go mija.
Galdar mrukn co i poszed dalej, zdajc ladem stp
Miny, ladem krwi krlowej.
Z mioci do Miny.
32
Wiek miertelnikw
Bitwa o Sanction nie trwaa dugo. Przed zmrokiem miasto
si poddao. Poddaoby si pewnie duo prdzej, ale nie byo
komu podj tej decyzji.
Na prno Czarni Rycerze i reszta wojska woali Min.
Dziewczyna nie odpowiadaa ani nie nadchodzia, a wreszcie
onierze zdali sobie spraw, e wcale nie przyjdzie. Niektrzy
byli rozgoryczeni, inni wpadli w zo. Wszyscy czuli si zdradzeni. Wiedzc, e jeli przeyj bitw, zostan straceni lub
trafi do wizienia, rycerze walczyli do koca. Wikszo walczya, poniewa ugrzli gdzie bez szans ucieczki albo drog
odciy im zbliajce si wojska nieprzyjaciela.
Cz postanowia jednak postpi wedug rady Galdra
i poszuka schronienia w jaskiniach Wadcw Zagady. To ich
oddzia wpad na armi smokowcw. Przekonani, e napotkali sprzymierzecw, Czarni Rycerze byli gotowi zaprzesta
ucieczki, zawrci i sprbowa odbi miasto. Ich zdumienie,
gdy smokowcy roznieli ich w py, byo olbrzymie, lecz krtkotrwae.
Kim byli ci dziwni smokowcy i dlaczego przyszli z pomoc elfom i Solamnijczykom, nigdy nie wyszo na jaw. Armia smokowcw nie wesza do Sanction. Stali na swym stanowisku za miastem, dopki nie zobaczyli, e flaga Czarnych
Rycerzy zostaa zerwana, a na jej miejscu powiewaj sztandary Qualinesti, Silvanesti i Solamnijczykw.
513
zaproponowaa Mishakal.
101*
Ona nie widziaa jego mierci, prawda?
spyta
Paladine.
102*
Przynajmniej
tego
jej
oszczdzono.
Uwolnilimy
wszystkich, ktrzy zostali sprowadzeni si przez Takhisis, aby by
wiadkami jej zwycistwa. Alhana nie widziaa mierci syna.
103*
Powiedz jej rzek cicho Paladine e
zgin
bohatersk mierci.
104*
Tak zrobi, najdroszy.
Pocaunek delikatny jak biae pirko musn wargi elfa.
Nie jeste sam powiedziaa Mishakal. Zawsze bd z tob, mj mu, mj jedyny.
Tak bardzo pragn, aby to byo prawd. Jednak midzy nimi leaa przepa, ktra z kad chwil stawaa si szersza.
Mishakal staa na brzegu, a on unosi si wrd fal, z ktrych
kada znosia go dalej w gb morza.
516
392*
393*
Mj
brat czeka, moi dawni towarzysze rwnie.
397*
Wybaczyli ci?
398*
Moe raczej ja im wybaczyem odpar
gadko
Raistlin. To sprawa midzy przyjacimi i nic wam do tego.
Spojrza na ciao w swych ramionach i powiedzia: Ale to
sprawa dla was.
Raistlin pooy zwoki bratanka u stp bogw. Potem zsun kaptur z gowy i spojrza w twarze boskiemu rodzestwu.
Prosz was wszystkich o jedno, kadego z was po517
Co wy na to?
110*
Pozostaa do rozstrzygnicia jeszcze jedna
kwestia
407*
Jeszcze nie wiem opar beztrosko
Dalamar.
wiat
stoi przede mn otworem. Zamierzam si wyprowadzi z Wiey Wielkiej Magii. Wystarczajco dugo byem w niej winiem. A dokd ty pjdziesz? Wykrzywi lekko wargi. Do
swojej kochajcej ony?
408*
Jeli Usha mnie przyjmie odpar ze
smutn
min
Palin. Musz jej wiele wynagrodzi.
409*
Nie zajmuj si tym zbyt dugo. Musimy si
wkrtce
spotka, by porozmawia o zebraniu zakonw powiedzia
zwile Dalamar. Mamy duo roboty.
wyjani Palin. Swoje maestwo, swoje ycie. Uwiadomiem sobie, e nie byo warto.
Ty gupcze! Takie sowa cisny si Dalamarowi na wargi,
lecz zachowa je dla siebie. Nie mia pojcia, dokd pjdzie,
ale wiedzia, e kiedy ju tam dotrze, nie bdzie nikogo, kto by
go powita.
Spojrza na trzy ksiyce.
412*
Moe kiedy odwiedz ciebie i Ush
rzek,
wiedzc,
e nigdy tego nie zrobi.
413*
To bdzie dla nas zaszczyt odpar Palin,
wiedzc,
e
nigdy ju nie ujrzy czarnego elfa.
414*
Lepiej ju pjd powiedzia Dalamar.
415*
Ja te ju powinienem pj rzek Palin.
Do
Solce daleka droga.
416*
Mgbym ci szybko tam wysa
korytarzami
magii
zaproponowa Dalamar.
417*
Nie, dzikuj powiedzia Palin z
kwanym
umiechem. Powinienem si przyzwyczai do chodzenia pieszo.
egnaj, Dalamarze Czarny.
egnaj, Palinie Majere.
Dalamar wymwi sowa magicznego zaklcia, poczu, jak
521
lad, podobny do tego, jaki na skrze wypala rozarzone elazo. Z pocztku bl i szok s nie do zniesienia, ale potem,
w miar jak ciao i umys wracaj do zdrowia, bl stopniowo
sabnie.
Z pocztku niektrzy tsknili za tym blem, bo jaki mieli
bez niego dowd, e to wszystko w ogle si wydarzyo? Aby
mie pewno, e to si naprawd zdarzyo, niektrzy ludzie
chtnie opowiadali o tym, co przeyli. Inni trzymali swe myli
w zamkniciu i nigdy nie mwili o tym wydarzeniu.
Podobnie jak ci mieszkacy Krynnu, ktrzy byli wiadkami
innych epokowych wydarze w historii chaotycznych podry Szarego Klejnotu, upadku Istar, Kataklizmu rwnie
i oni przekazywali z pokolenia na pokolenie opowieci o Cudzie. Dla przyszych pokole Krynnu Pity Wiek zacz si od
kradziey wiata w chwili klski Chaosu. Jednak Pity Wiek
zaczto powszechnie nazywa Wiekiem miertelnikw dopiero od dnia, w ktrym Sd Ksigi odebra bosko jednemu bogu i zgodzi si na powicenie drugiego.
Silvanoshei mia zosta pochowany w Grobowcu Bohaterw w Solce. Jego zrozpaczona matka, Alhana Starbreeze,
ywia jednak nadziej, e pewnego dnia zabierze go do ojczyzny, do Silvanesti. Lecz ten dzie by jeszcze daleki. Minotaury wysyay tam kolejne wojska i transporty prowiantu, umacniajc swoje panowanie w tej niegdy piknej krainie.
Kapitan Samuval i jego najemnicy wci pldrowali elfie
krlestwo Cjualinesti. Czarni Rycerze wypdzili lub zabili te
nieliczne elfy, ktre zostay, i uznali ziemi Qualinesti za swoj wasno. Elfy byy teraz wygnacami. Niedobitki dwch
narodw kciy si o to, dokd pj i co robi.
Elfi wygnacy obozowali w dolinie za Sanction, ale czuli
si tam nieswojo, a Rycerze Solamnijscy, obecni wadcy Sanction, uprzejmie polecili im zastanowi si nad przeprowadzeniem si gdzie indziej. Rada Rycerzy obradowaa nad zawarciem przymierza z elfami, by przegna minotaurw z Silvanesti, ale pozostawaa pewna kwestia zwizana z Regu. Spraw
523
skierowano do uczonych w pimie, co gwarantowao rozstrzygnicie problemu za jakie dziesi lub dwadziecia lat.
Alhanie Starbreeze zaproponowano objcie wadzy nad elfami Silvanesti, lecz zaamana kobieta odmwia. Zaproponowaa natomiast na to stanowisko Gilthasa. Wikszo Qualinestyjczykw popieraa to rozwizanie. Silvanestyjczycy nie
chcieli na to si zgodzi, chocia nie mieli innego kandydata.
Dwa zwanione narody znw si zjednoczyy i ich przedstawiciele razem udali si na pogrzeb Silvanosheia.
Zoty smok zanis ciao modego krla do Grobowca Bohaterw. Stra honorow penili Rycerze Solamnijscy pod komend sir Gerarda uth Mondara, leccy na srebrnych smokach.
Alhana wraz ze swym kuzynem Gilthasem odprowadzaa ciao
syna.
Gilthas bez alu zostawi za sob ktnie i intrygi. Zastanawia si, czy bdzie mia do si, by wrci. Nie chcia korony
elfw. Uwaa, e nie jest waciw osob. Nie chcia bra na
siebie odpowiedzialnoci za przewodzenie narodowi na wygnaniu, narodowi bez ojczyzny.
Stojc przed grobowcem, Gilthas przyglda si procesji elfw, ktre niosy nakryte zotym caunem ciao Silvanosheia
do miejsca jego tymczasowego spoczynku. Jego zwoki spoczy w marmurowej trumnie obsypanej kwiatami. Do rk woono mu szcztki smoczej lancy.
Grb mia by miejscem ostatecznego spoczynku Goldmoon. Jej prochy wymieszano z prochami Riverwinda. Wreszcie byli razem.
Obok Gilthasa stan elf ubrany w poplamiony od podry brzowo-zielony strj. Nic nie mwic, z czci i powag
patrzy na wnoszone do grobowca prochy Goldmoon i Riverwinda.
egnajcie, drodzy i wierni przyjaciele powiedzia
cicho.
Gilthas odwrci si do niego.
Ciesz si, e mam okazj z tob porozmawia, E'li...
zacz.
524
Elf mu przerwa.
To ju nie jest moje imi.
Jak wic mam si do ciebie zwraca, panie?
spyta
Gilthas.
420*
Tak wiele imion nosiem rzek elf.
Wrd
elfw
E'li, wrd ludzi Paladine. Nazywano mnie nawet Fizbanem.
Musz przyzna, e to ostanie najbardziej lubiem. adne
z nich ju si nie nadaje. Wybraem sobie nowe.
421*
A brzmi ono... Gilthas zawiesi gos.
422*
Valthonis odpar elf.
423*
Wygnaniec? przetumaczy zdumiony
Gilthas.
Nagle wszystko zrozumia. Chcia co powiedzie, ale nie potrafi
wykrztusi niczego wicej ni te sowa: Zatem bdziesz
dzieli nasz los.
Valthonis pooy do na ramieniu elfa.
Wracaj do swojego ludu, Gilthasie. A s nim zarwno
SiWanesti, jak i Cjualinesti. Uczy z nich jeden lud, i chocia
jestecie wygnacami, chocia nie macie wasnej ojczyzny,
bdziecie jednym narodem.
Gilthas pokrci gow.
Zadanie stojce przed tob nie jest atwe przyzna
Valthonis. Bdziesz w pocie czoa mozolnie naprawia to,
co inni bd si starali rozerwa. Bd ci czeka niepowodzenia, ale nie porzucisz nadziei. Jeli tak si stanie, wtedy poznasz smak klski.
Zostaniesz przy mnie? spyta Gilthas.
Valthonis pokrci gow.
320*
Musz kroczy wasn drog, tak samo jak
ty
i
kade
z nas. Mimo to czasami nasze cieki mog si spotka.
321*
Dzikuj ci, panie rzek Gilthas, ciskajc
do elfa.
418*
419*
noc. Ludzie, ktrzy si zebrali, by popatrze na pogrzeb, zaczli si rozchodzi. Cz posza do gospody Ostatni Dom,
gdzie Palin i Usha wraz z jego siostrami, Laur i Dezr, pocieszali wszystkich zrozpaczonych, dzielc si z nimi umiechami, dobrym jedzeniem i najlepszym ale na Ansalonie.
Stojc tak pord nich, Gerard wrci pamici do owego odlegego dnia, w ktrym usysza Tasslehoffa woajcego
z wntrza grobowca. wiat si zmieni, lecz zarazem pozosta
taki sam.
Na niebie zamiast jednego byy teraz trzy ksiyce. Mimo
to soce, ktre wstawao kadego poranka, byo tym samym,
ktre zapowiedziao nadejcie Pitego Wieku. Ludzie znw
mogli spojrze w niebo, znale konstelacje bogw i pokaza je dzieciom. Gwiazdozbiory te jednak nie byy takie same
jak poprzednio. Skaday si z innych gwiazd i zajmoway inne miejsca na nieboskonie. Dwch nie mona byo znale
i nigdy ju nie zostan znalezione, nigdy bd widoczne nad
Krynnem.
Wiek miertelnikw powiedzia do siebie Gerard.
Nazwa ta nabraa nowego znaczenia, nowego sensu.
Rycerz zajrza do grobowca i zobaczy w rodku ostatni
osob tego dziwnego elfa, ktrego spotka na arenie. Gerard
czeka cierpliwie i z respektem, w peni przygotowany da
aobnikowi tyle czasu, ile ten bdzie potrzebowa.
Elf pomodli si po cichu, po czym, ostatni raz czule poegnawszy si ze zmarymi, podszed do Gerarda.
322*
Naprawie zamek? spyta z umiechem.
323*
Naprawiem, panie odpowiedzia Gerard.
Zamkn
za sob drzwi. Usysza trzask zamka. Nie oddali si od razu.
Jemu rwnie przykro byo si egna.
324*
Panie, zastanawiaem si... Gerard umilk,
a
potem
szybko dokoczy: Nie wiem, jak to powiedzie, ale czy
Tasslehoff... Czy on zrobi to, co mia zrobi?
325*
Czy zgin w czasie i miejscu, w ktrym
powinien
zgin? spyta elf. Czy pokona Chaos? To miae na
myli?
526
wyjani elf.
433*
ycz im powodzenia rzek Gerard.
Wyszed z Grobowca Bohaterw, poegna si z elfem i,
woywszy klucz do kieszeni, uda si w stron gospody Ostatni
Dom. Ciepy blask sczcy si z jej okien owietla mu drog.