Professional Documents
Culture Documents
Finale
TUMACZENIE MARIA BORZOBOHATA-SAWICKA
Tytu oryginau: Finale
Dla mojej Mamy, ktr zawsze najgoniej sycha byo na trybunach (Biegnij, dziecko, biegnij!)
- Nie.
- Zgodzili si na to, by Nora im przewodzia? - nie odpuszcza Scott. - Przecie w
niczym nie przypomina Czarnej Rki.
- Wczoraj zoya mu przysig krwi, ktra wypenia si w chwili jego mierci. Czy im
si to podoba, czy te nie, Nora jest ich przywdczyni. Mog znale kogo innego na jej
miejsce, ale najpierw poddadz j prbie. Chc zrozumie, dlaczego Hank wybra wanie j.
Scott nie by przekonany.
- A jeeli bd j chcieli kim zastpi?
Dante rzuci mu ponure spojrzenie.
- Wtedy umrze. Tak gosi przysiga.
- Ale my oczywicie na to nie pozwolimy.
- Nie.
- Wic wszystko w porzdku? - Scott chcia usysze, e Nora jest bezpieczna.
- Owszem, pod warunkiem e bdzie z nami wsppracowaa.
Scott przypomnia sobie to, co wczeniej tego dnia mwia Nora: Spotkam si z
Nefilami i jasno przedstawi im swj punkt widzenia. Moe i Hank zacz t wojn, ale ja
mam zamiar j zakoczy. Doprowadz do zawieszenia broni. I nic mnie nie obchodzi, e im
si to nie podoba". cisn nasad nosa. Czekao go sporo pracy.
Z trudem brn naprzd, uwaajc na oleiste kaue, pomarszczone niczym karbowana
bibua. Wci chlupotao mu w bucie po tym, jak nieco wczeniej wpad w jedn z nich.
- Powiedziaem Patchowi, e nie spuszcz jej z oczu.
- Jego te si boisz? - mrukn Dante.
- Nie, skd! - skama Scott. Dante te baby si Patcha, gdyby go zna. - Dlaczego nie
bierzemy jej ze sob na spotkanie? - Nie czu si dobrze z tym, e musia rozdzieli si z
Nor. aowa, e si na to zgodzi.
- Nie wiem, dlaczego robimy poow rzeczy, ktre robimy. Jestemy onierzami.
Suchamy rozkazw.
Scott przypomnia sobie sowa, ktre usysza od Patcha na poegnanie: Jeste za ni
odpowiedzialny. Nie schrza tego". Ta groba zapada mu w pami. Patchowi wydawao si,
e tylko jemu zaley na Norze, ale tak nie byo. Scott traktowa j jak siostr. Bya przy nim,
kiedy wszyscy inni si od niego odwrcili. Przekonaa go, eby si nie poddawa.
czya ich wyjtkowa, zupenie niewinna wi. Na adnej dziewczynie nie zaleao mu
tak jak na Norze. By za ni odpowiedzialny. Przecie obieca to jej zmaremu ojcu.
Wraz z Dantem zeszli jeszcze niej w gb tunelu, ktrego ciany zway si coraz
bardziej. Scott odwrci si bokiem, eby przecisn si przez kolejny korytarz. Nagle od
cian oderway si grudki ziemi. Wstrzyma oddech. Wydawao mu si, e sklepienie lada
chwila si zawali i pogrzebie ich ywcem.
W kocu Dante pocign za metalow koatk i w cianie pojawiy si drzwi. Scott
zajrza do przestronnego pomieszczenia. ciany z ubitej ziemi, kamienna podoga. Pusto.
- Spjrz w d. Zapadnia - wskaza mu Dante.
Scott zszed z pokrytego kamieniami wazu i pocign za klamk. Z otworu dobiegy
ich oywione gosy. Zignorowa drabin i opad do dziury, trzy metry w d.
Rozejrza si po maym, przypominajcym jaskini wntrzu. Zakapturzeni Nefilowie i
Nefilki w czarnych szatach tworzyli ciasny krg wok dwch postaci, ktrych Scott nie mg
dojrze. Z boku buchn pomie. Wetknite w wgiel elazo do wypalania pitna rozarzyo
si na pomaraczowo.
- Odpowiadaj! - Ze rodka krgu odezwa si szorstki, starczy gos. - Jaki jest twj
zwizek z upadym anioem, ktrego nazywaj imieniem Patch? Czy jeste gotowa, by
przewodzi Nefilom? Musimy wiedzie, e jeste nam w peni oddana.
- Nie musz odpowiada - odpara druga posta. Nora. - Moje ycie prywatne to nie
wasza sprawa.
Scott podszed do krgu, eby lepiej widzie.
- Ty nie masz ycia prywatnego! - zasyczaa stara kobieta o biaych wosach, dgajc
Nor wtym palcem. Jej obwise policzki trzsy si ze zoci. - Teraz twoim jedynym celem
jest uwolnienie twojego ludu spod wadzy upadych aniow. Jeste dziedziczk Czarnej Rki
i chocia nie chciaabym sprzeciwia si jego woli, jeeli bd musiaa, zagosuj przeciwko
tobie.
Scott z niepokojem spojrza na zakapturzonych Nefilw. Kilku z nich z uznaniem
pokiwao gowami.
- Nora! - zawoa dziewczyn w mylach. - Co ty wyprawiasz? Przysiga krwi. Musisz
pozosta przy wadzy. Powiedz to, czego od ciebie oczekuj. To ich uspokoi.
Nora rozejrzaa si wok z wrogoci. Ich oczy si spotkay.
- Scott?
Pokiwa gow, starajc si doda jej otuchy.
- Jestem tu. Nie wkurzaj ich. Sprbuj ich zadowoli, a bd mg ci std zabra.
Przekna lin. Wida byo, e prbuje zebra myli. Jej policzki wci pony
wciekym rumiecem.
- Wczoraj w nocy zgin Czarna Rka. Wybrano mnie na jego nastpczyni i od razu
rzucono na gbok wod. Biegam z jednego spotkania na drugie, musz wita si z ludmi,
ktrych nie znam, i nosi t ciasn szat. Wci odpowiadam na tysice osobistych pyta.
Popycha si mnie i szturcha, ocenia i krytykuje, a ja nie mam nawet czasu, eby zapa
oddech. Wybaczcie wic, jeeli nie odzyskaam jeszcze rwnowagi.
Stara kobieta zacisna usta, ale nic nie odpowiedziaa.
- Jestem nastpczyni Czarnej Rki. To on mnie wybra. Nie zapominajcie o tym dodaa Nora i chocia Scott nie by pewien, czy powiedziaa to z dum czy z szyderstwem,
wok zapada cisza.
- Powiedz mi tylko jedno - po duszym milczeniu powiedziaa starsza kobieta, a w jej
gosie sycha byo podstp. - Co si stao z Patchem?
Zanim Nora zdya odpowiedzie, odezwa si Dante:
- Ona nie jest ju z Patchem.
Nora i Scott spojrzeli na siebie gwatownie, a nastpnie przenieli wzrok na Dantego.
- Co to byo? - zapytaa Dantego w mylach, wczajc w ich konwersacj Scotta.
- Jeeli teraz nie pozwol ci zosta swoj przywdczyni, umrzesz w nastpstwie
zamania przysigi krwi - odpar Dante. - Ja si tym zajm.
- Bdziesz kama?
- A masz lepszy pomys?
- Nora chce przewodzi Nefilom - gos Dantego wypeni pomieszczenie. - Zrobi to, co
do niej naley. Dokoczy dziea, ktre zapocztkowa jej ojciec. Pozwlcie jej na jeden dzie
aoby. Potem w peni zaangauje si w swoje zadanie. Ja j wyszkol. Poradzi sobie.
Musicie jej tylko da szans.
- Ty j wyszkolisz? - zapytaa Dantego starsza kobieta, przeszywajc go spojrzeniem.
- Uda si. Zaufajcie mi.
Kobieta zamylia si. Po chwili rozkazaa:
- Wypalcie jej znak Czarnej Rki.
Kiedy Scott zobaczy przeraenie w oczach Nory, zrobio mu si sabo.
Koszmary. Pojawiy si znikd i hulay w jego gowie. Nabieray tempa. Pociemniao mu
przed oczami. Wtedy usysza gos - gos Czarnej Rki. Scott skrzywi si i zakry uszy
domi. Oszalay gos sycza i rechota w jego gowie, a sowa zlay si ze sob. Ich dwik
przypomina mu brzczenie wydobywajce si z przewrconego ula. Poczu pulsowanie
wypalonego na piersi znaku Czarnej Rki. Bl by tak intensywny, e Scott straci rachub
czasu.
Z garda wyrwa mu si rozkaz: - Przestacie!
W pomieszczeniu zrobio si cicho. Krg
rozstpi si i Scotta przeszyy nienawistne spojrzenia.
Kilkakrotnie zamruga oczami. Nie by w stanie zebra myli. Czu, e musi j uratowa.
Kiedy jemu wypalano znak Czarnej Rki, nie byo nikogo, kto by mu pomg. Nie mg
pozwoli, by to samo spotkao Nor.
Stara kobieta wolno podesza do Scotta, stukajc obcasami o kamienn posadzk. Jej
skra poorana bya gbokimi bruzdami, a z zapadnitych oczodow wpatryway si w niego
wodniste zielone oczy.
- Uwaasz, e nie powinna udowodni nam swojego oddania? - Jej usta wygiy si w
ledwo dostrzegalnym, wyzywajcym umiechu.
Serce Scotta zaomotao.
- Niech udowodni je poprzez czyny - wyrwao mu si.
Kobieta przekrzywia gow.
- Co masz na myli?
W tym momencie gos Nory wlizgn si w jego myli.
- Scott? - rzucia niepewnie.
Modli si, by jego sowa nie pogorszyy sprawy. Obliza wargi.
- Gdyby Czarna Rka chcia, by Nora zostaa naznaczona, sam by to zrobi. Wybra j na
swoj nastpczyni, poniewa jej ufa. Mnie to wystarcza. Moemy j tu trzyma i
przepytywa w nieskoczono albo w kocu wypowiedzie t wojn. Niecae trzydzieci
metrw ponad naszymi gowami znajduje si miasto upadych aniow. Przyprowadcie mi tu
jednego z nich, a sam naznacz go elazem. Jeeli chcemy, by upade anioy zrozumiay, e
nie artujemy, pokamy im to! - Scott sysza swj przerywany oddech.
Na twarz kobiety powoli wypyn umiech.
- To mi si podoba. Nawet bardzo. Jak si nazywasz, drogi chopcze?
- Scott Parnell - odpowiedzia, pocigajc za konierzyk koszulki. Potar kciukiem
znieksztacon skr, na ktrej mia wypalone pitno. - Niech wizja Czarnej Rki yje po
wieki - wypowiadajc te sowa, czu w ustach gorzki posmak ci.
Kobieta pooya swoje kociste donie na ramionach Scotta, a nastpnie nachylia si i
ucaowaa go w oba policzki. Jej skra bya wilgotna i chodna jak nieg.
- Nazywam si Lisa Martin. Dobrze znaam Czarn Rk. Niech jego duch yje w nas po
wieki. Przyprowad mi tu upadego anioa, chopcze. Niech przekonaj si, e mwimy
powanie.
Po chwili byo ju po wszystkim.
Scott pomg sku upadego anioa, chuderlawego
chopaka o imieniu Baruch, ktry wyglda na pitnacie ludzkich lat, a teraz sta w
rytualnym krgu. Najbardziej obawia si, e to Nora bdzie musiaa wypali pitno na ciele
ofiary, ale Lisa Martin kazaa jej czeka w przedsionku.
Odziany w szaty Nefil poda Scottowi rozgrzane elazo. Chopak spojrza w d na
marmurow pyt, do ktrej przykuty by wizie. Nie zwracajc uwagi na obietnice zemsty,
ktre wyrzuca z siebie Baruch, Scott powtrzy sowa wyszeptane mu do ucha przez Nefila kup bzdur porwnujcych Czarn Rk do bstwa - i przyoy gorcy prt do piersi
upadego anioa.
Teraz Scott opiera si o cian tunelu, tu obok przedsionka, czekajc na Nor. Jeli
nie przyjdzie za pi minut, pjd po ni", postanowi. Nie ufa Lisie Martin. Nie ufa
adnemu z odzianych w czarne szaty Nefilw. Tworzyli tajne stowarzyszenie, a Scott zdy
si ju przekona, e z tajemnic nigdy nie wynikao nic dobrego.
Zaskrzypiay drzwi. Nora zarzucia przyjacielowi rce na szyj i mocno si do niego
przytulia.
- Dzikuj.
Trzyma! j w objciach, dopki nie przestaa dygota.
- Taka praca - zaartowa. To zawsze dziaao. - Stawiasz mi kolacj.
Nora pocigna nosem i zachichotaa.
- Widzisz, jak si ciesz, e jestem ich przywdczyni?
- S po prostu w szoku.
- W szoku, e Czarna Rka odda ich los w moje rce. Widziae ich twarze? Mylaam,
e si rozpacz. Albo e zaczn we mnie rzuca pomidorami.
- Co teraz zrobisz?
- Hank nie yje, Scott. - Nora spojrzaa mu prosto w oczy, po czym otara powieki
palcami. Zobaczy w jej twarzy co, czego nie potrafi nazwa. miao? Pewno siebie? A
moe po prostu ch szczerego wyznania. - Bd witowa.
ROZDZIA 1
Tej samej nocy
Nie jestem imprezowiczk. Oguszajca muzyka, wirujce ciaa, zamroczone alkoholem
twarze - to nie moja bajka. W sobotnie wieczory lubi zosta w domu, wtuli si w kanap i
obejrze komedi romantyczn z moim chopakiem Patchem. Jestem przewidywalna, skryta...
normalna. Nazywam si Nora Grey i chocia do niedawna byam przecitn nastolatk, ktra
kupowaa ciuchy w sieciwkach i wydawaa tygodniwk na piosenki z iTunes, ostatnio moje
ycie zaczo odbiega od normy. Nie wiedziaabym, czym jest normalno, nawet gdybym
si o ni potkna.
Normalno skoczya si wraz z chwil, kiedy w moje ycie wkroczy Patch. Mj
chopak jest ode mnie wyszy o gow, ma analityczny umys, jest zwinny jak kot i mieszka
sam w supertajnym szpanerskim apartamencie pod parkiem rozrywki w Delphic. Jego gboki
seksowny gos sprawia, e mikn mi kolana. Co wicej, Patch jest upadym anioem.
Wyrzucili go z nieba, poniewa zbyt swobodnie podchodzi do panujcych tam zasad. Jestem
przekonana, e kiedy Patch pojawi si w moim yciu, normalno po prostu przestraszya si
i zwiaa.
By moe brakuje mi normalnoci, ale mam za to rwnowag. Zawdziczam j mojej
najlepszej przyjacice, z ktr znam si od dwunastu lat, Vee Sky. Mimo e lista dzielcych
nas rnic cignie si w nieskoczono, czy nas nierozerwalna wi. Vee i ja jestemy
potwierdzeniem reguy, e przeciwiestwa si przycigaj. Ja jestem smuka i wysoka
(przynajmniej wedug ludzkich standardw), mam burz krconych wosw, ktre
doprowadzaj mnie do szau, i osobowo typu A. Vee jest jeszcze wysza ode mnie, ma
popielate wosy, jasnozielone oczy i wicej wypukoci ni tor kolejki grskiej. Prawie
zawsze stawia na swoim. No i w przeciwiestwie do mnie moja przyjacika to urodzona
balangowiczka.
Tego wieczoru jej imprezowy instynkt zaprowadzi! nas na drugi koniec miasta, do
czteropitrowego ceglanego magazynu drgajcego od mocnych uderze muzyki klubowej,
gdzie a roio si od podrobionych dowodw osobistych. Klub ton w takiej masie
wydzielanego przez upakowane w nim ciaa potu, o jakiej efekt cieplarniany mgby tylko
pomarzy. Wntrze byo do pospolite i skadao si z parkietu wcinitego pomidzy scen i
bar. Krya plotka, e tajemnicze drzwi za barem prowadz do piwnicy, w ktrej siedzi facet
o przezwisku Storky, handlujcy pirackim... wszystkim. Przywdcy religijni z lokalnej
spoecznoci grozili, e doprowadz do zamknicia tej wylgami nieprawoci dla krnbrnych
nastolatkw", znanej take jako Diabelska Portmonetka.
- Wyluzuj! - Vee prbowaa przekrzycze ogupiajce dudnienie muzyki. Splota palce z
moimi i uniosa nasze rce do gry, koyszc nimi w rytm piosenki. Znajdowaymy si
porodku parkietu. Cigle kto nas szturcha i popycha. - Tak wanie powinna wyglda
sobotnia noc. My dwie szalejce na parkiecie, zrelaksowane i zlane porzdnym
dziewczyskim potem.
przyjemnoci, blu i tego, co pomidzy. yj w ciaach swoich ofiar jak pasoyty. Dla
Nefilw cheszwan to prawdziwa tortura.
Gdyby niepowoane osoby zauwayy, jak Patch i ja trzymamy si za rce, z pewnoci
bymy za to zapacili.
- Porozmawiajmy o twoim wizerunku - powiedzia Dante. - Musimy ci zrobi dobry PR
w mediach i sprawi, eby Nefiowie w ciebie uwierzyli.
Pstryknam palcami w teatralnym gecie.
- Nie znosz, kiedy spadaj mi wskaniki poparcia!
Dante cign brwi.
- To nie arty, Noro. Za siedemdziesit dwie godziny rozpocznie si cheszwan, a to
oznacza wojn. Upade anioy po jednej stronie, my po drugiej. Caa odpowiedzialno
spoczywa na tobie, nowej przywdczyni nefilskiej armii. Przysiga krwi, ktr zoya
Hankowi, zacza ju obowizywa. Chyba nie musz ci przypomina o konsekwencjach,
ktre gro za jej zamanie?
Zrobio mi si niedobrze. Przecie wcale nie zgaszaam si na ochotnika. To, e
zostaam zmuszona do objcia tej funkcji, zawdziczam swojemu nieyjcemu biologicznemu
ojcu, a jednoczenie niele pokrconemu facetowi Hankowi Millarowi. Dziki magicznej
transfuzji krwi wbrew mojej woli ze zwykego czowieka zmieni mnie w czystej krwi
Nefilk, tak bym moga stan na czele jego armii. Przysiga, e poprowadz Nefilw do
boju, ktr mu zoyam, zacza obowizywa w chwili jego mierci. Gdybym jej nie
dotrzymaa, i mnie, i moj mam czekaaby mier. Tak gosiy sowa przysigi. Ale spoko,
bez presji.
- Pomimo rodkw ostronoci, jakie zamierzam zastosowa, nie moemy zupenie
wymaza twojej przeszoci. Wsz wok ciebie Nefiowie. Kr ju plotki, e spotykasz
si z upadym anioem i e stoisz po dwch stronach barykady.
- Ale ja naprawd spotykam si z upadym anioem.
Dante przewrci oczami.
- Moe jeszcze goniej?
Wzruszyam ramionami.
- Jeeli naprawd tego chcesz... - pomylaam i ju miaam to wypowiedzie na gos, ale
Dante natychmiast znalaz si przy mnie i zakry mi usta doni.
- Wiem, e to silniejsze od ciebie, ale czy chocia ten jeden raz mogaby mi uatwi
zadanie? - wyszepta mi do ucha, z wyranym niepokojem rozgldajc si w mroku, mimo i
byam pewna, e jestemy sami. Cho miaam dopiero dwudziestoczterogodzinne
Z jego sw wynikao, e Scott take miaby pa ofiar blefu. Oparam rce na biodrach,
prbujc wyglda na stanowcz i niewzruszon.
- Musisz wymyli kogo innego. - To, e miaabym udawa zwizek z Nefilem, by
zyska popularno, wcale mi si nie podobao. Co wicej, pomys ten wydawa mi si z gry
skazany na niepowodzenie, ale chciaam mie to ju za sob. Skoro Dante uwaa, e nefilski
chopak sprawi, e Nefilowie uznaj mnie za jedn z nich, prosz bardzo. To i tak miao by
tylko na niby. Oczywicie, Patch nie bdzie zachwycony, ale nie miaam teraz czasu si oto
martwi.
Dante zacisn usta i przymkn oczy. Zaczyna traci cierpliwo. W cigu tego dnia
zdyam si ju przyzwyczai do tej miny.
- Musi to by kto szanowany w nefilskiej spoecznoci - powiedzia w kocu z
namysem. - Kto, kogo Nefilowie podziwiaj. Kto, kogo zaakceptuj.
Zniecierpliwiona, machnam rk.
- Po prostu zaproponuj kogo innego ni Scott.
- Ja.
Wzdrygnam si.
- Przepraszam. Co takiego? Ty? - Byam zbyt zdumiona, eby wybuchn miechem.
- A dlaczego nie? - zapyta Dante.
- Naprawd chcesz, ebym zacza wymienia powody? Moe mi to zaj ca noc.
Wedug ludzkich standardw jeste ode mnie co najmniej o pi lat starszy. To absolutny
skandal. Nie masz poczucia humoru i... co tam jeszcze? Aha, no tak, przecie my si nie
znosimy!
- To wietny pomys. Jestem twoim porucznikiem...
- Tylko dlatego, e Hank ci nim mianowa. Ja nie miaam tu nic do gadania.
Dante wydawa si mnie nie sysze. Zaj si ukadaniem wymylonych scenariuszy.
- Poznalimy si i natychmiast si sobie spodobalimy. Pocieszaem ci po mierci ojca.
To wiarygodna bajeczka - umiechn si. - I wietny PR.
- Jeeli z twoich ust jeszcze raz padnie to sowo, to przysigam, e... zrobi co
drastycznego.
Chciaam go rbn. A potem wymierzy sobie policzek za to, e w ogle braam jego
plan pod uwag.
- Przepij si z tym - powiedzia Dante. - Przemyl to.
- Mj cel zmieni pooenie. Musz lecie. Wpadn tak szybko, jak si da - powiedzia,
po czym odoy suchawk.
Czapic po chodniku, zastanawiaam si nad tym, kogo i dlaczego obserwuje Patch wydawao mi si to troch niepokojce. W kocu dotaram do mojego biaego volkswagena
cabrioletu rocznik 1984. Rzuciam buty na tylne siedzenie i opadam za kierownic.
Przekrciam kluczyk, ale silnik nie zapali. Przy kadej prbie wydawa przyduszony,
rzcy dwik. Korzystajc z okazji, uoyam litani inwektyw, ktrymi obrzuciam t kup
zomu.
Samochd, ktry wczeniej nalea do Scotta, zapewni mi wicej zszarganych nerww
ni przejechanych kilometrw. Wyskoczyam i otworzyam mask, przygldajc si
pokrytemu smarem labiryntowi wykw i zbiornikw.
Wymieniam ju alternator, ganik i wiece. Czy zostao co jeszcze?
- Kopoty z samochodem? - Za plecami usyszaam nosowy mski gos.
Odwrciam si zaskoczona. Nie syszaam krokw mczyzny, a co jeszcze bardziej
niepokojce - nie wyczuam go.
- Na to wyglda - odparam.
- Potrzebujesz pomocy?
- Raczej nowego samochodu.
Mia obleny, nerwowy umiech.
- Moe po prostu ci podwioz? Wygldasz na mi dziewczyn. W czasie przejadki
utniemy sobie pogawdk.
Trzymaam dystans. Z caych si prbowaam sobie przypomnie, skd go znam.
Instynkt podpowiada mi, e nie by czowiekiem. Nie by te Nefilem. Co dziwniejsze,
wydawao mi si, e nie by nawet upadym anioem. Mia okrg cherubinow twarz, a na
gowie szop blond wosw. Jego uszy odstaway jak u sonia Dumbo. Wyglda tak
niegronie, e natychmiast zrobiam si podejrzliwa. Ogarn mnie niepokj.
- Dzikuj za propozycj, ale pojad z przyjacimi.
Z jego twarzy znikn umiech. Chwyci mnie za rkaw.
- Nie odchod! - zaskomla rozpaczliwie.
Przestraszona, zrobiam kilka krokw do tyu.
- Ja tylko... To znaczy... Chciaem powiedzie... - Przekn lin, a jego oczy nagle
zalniy. - Musz porozmawia z twoim chopakiem.
Poczuam, jak przyspiesza mi ttno. Ogarna mnie panika. A jeli ten mczyzna by
Nefilem, a ja po prostu tego nie wyczuwaam? Co, jeeli zna prawd o mnie i o Patchu? Co,
jeeli odszuka mnie tu dzisiaj, eby da mi nauczk, e Nefilowie i upade anioy powinni si
trzyma od siebie z daleka? Byam wieo upieczon Nefilk i gdyby przyszo mi stan do
walki, z pewnoci bym przegraa.
- Nie mam chopaka - prbowaam zachowa spokj, zaczynajc powoli odchodzi w
kierunku Diabelskiej Portmonetki.
- Skontaktuj mnie z Patchem! - zawoa za mn mczyzna piskliwym gosem. - Unika
mnie!
Przyspieszyam.
- Powiedz mu, e jeeli nie wylezie z kryjwki, sam go z niej wykurz. Jeli trzeba
bdzie, spal cay lunapark!
Z niepokojem spojrzaam za siebie. Nie wiedziaam, w co takiego wmiesza si Patch,
ale zakuo mnie w brzuchu. Kimkolwiek by ten mczyzna, nie naleao sugerowa si jego
cherubinowym wygldem - ten facet mwi powanie.
- Nie moe mnie wiecznie unika! - Mczyzna pomkn na krtkich nogach i po chwili
znikn w ciemnoci, pogwizdujc melodi, od ktrej przeszy mnie ciarki.
ROZDZIA 2
P godziny pniej zaparkowaam na podjedzie. Mieszkam z mam w typowym
wiejskim biaym domu z niebieskimi okiennicami, ktry zawsze spowity jest lekk mg.
O tej porze roku drzewa eksploduj czerwieni i zotem, a w powietrzu unosi si zapach
igliwia, dymu i wilgotnych lici. Wbiegam na ganek, na ktrym wart penio pi
okrglutkich dy, i otworzyam drzwi.
- Wrciam! - zawoaam do mamy. W salonie palio si wiato. Rzuciam klucze na
stolik i ruszyam w gb domu.
Mama zagia roek strony, po czym wstaa z kanapy, eby mnie przytuli.
- Dobrze si bawia?
- Jestem skrajnie wycieczona - powiedziaam i wskazaam na pitro. - Do ka uda mi
si dotrze jedynie si woli.
- Szuka ci jaki mczyzna.
Zmarszczyam brwi. Jaki mczyzna?
- Nie chcia poda nazwiska. Nie powiedzia te, skd ci zna - mwia dalej mama. Czy powinnam si martwi?
- Jak wyglda?
- Okrga twarz, rumiane policzki. Blondyn.
A wic to on. Mczyzna, ktry chcia si rozmwi z Patchem. Umiechnam si
nieszczerze.
- Ach, tak. To akwizytor. Ma studio fotograficzne i prbuje mi wcisn sesj zdjciow
na zakoczenie szkoy. Jeszcze troch, a wmwi mi, e koniecznie musz te zrobi u niego
zaproszenia na bal maturalny. Mylisz, e mog sobie dzi odpuci demakija? Zaraz zasn
na stojco.
Mama ucaowaa mnie w czoo.
- pij dobrze.
Weszam po schodach do sypialni, zamknam za sob drzwi i rzuciam si na ko.
Muzyka z Diabelskiej Portmonetki wci pulsowaa mi w skroniach, ale byam zbyt
zmczona, eby si tym przejmowa. Ju prawie zasypiaam, kiedy przypomniao mi si o
oknie. Jknam, zwlekam si z ka i przekrciam klamk. Patch bdzie mg dosta si
do rodka, ale nie sdz, eby udao mu si mnie dobudzi.
Nacignam kodr pod brod i poczuam, jak wabi mnie delikatny, sodki sen. Ju
waciwie byam w jego objciach, kiedy materac ugi si pod ciarem drugiego ciaa.
- Pepper Friberg. - Czy Pepper ma gow okrglutk jak pika? Patch potwierdzi.
- azi
za mn, bo myli, e wycofaem si z naszej umowy. On wcale nie chce ze mn gada.
Najchtniej zacignby mnie do pieka, zaku w kajdany i zadowolony wrci do domu.
- Czyli to nie arty?
- Pepper Friberg jest archanioem, ale dziaa na dwa fronty. Prowadzi podwjne ycie.
Poow spdza jako archanio, a przez pozostay czas udaje czowieka. Do tej pory czerpa z
tego same korzyci. Posiada moc archanioa, ktr nie zawsze wykorzystuje w szczytnych
celach. A poza tym do woli korzysta z pozytywnych stron bycia czowiekiem.
Pepper by wic archanioem. Nic dziwnego, e go nie rozpoznaam. Nie mam zbyt
wielkiego dowiadczenia w kontaktach z t ras.
Patch mwi dalej.
- Kto go przejrza i teraz go szantauje. Jeeli Pepper wkrtce mu nie zapaci, jego
ziemskie wakacje mog si nigdy nie skoczy. Jeli archanioowie odkryj jego gierki,
pozbawi go mocy i zabior skrzyda. Utknie tu na zawsze.
Nagle zrozumiaam.
- On myli, e to ty go szantaujesz.
- Jaki czas temu domyliem si, co kombinuje. Obiecaem, e dotrzymam tajemnicy,
jeeli pomoe mi zdoby egzemplarz Ksigi Henocha. Pepper odkry si, wic teraz pewnie
myli, e to ja si mszcz. Ja natomiast jestem pewien, e by nieostrony, a teraz jaki upady
anio prbuje to wykorzysta.
- Powiedziae to mu?
Patch umiechn si.
- Pracuj nad tym. On nie jest zbyt rozmowny.
- Powiedzia, e jeeli trzeba bdzie, spali lunapark, eby ci z niego wykurzy. Wiedziaam, e archanioowie nie przestpuj bramy parku rozrywki w obawie przed
zamieszkujcymi go upadymi anioami, wic groba Peppera wydaa mi si powana.
- Jego los wisi na wosku. Jest gotowy na wszystko. By moe bd musia zej do
podziemia.
- Do podziemia?
- No... przyczai si. Nie wychyla.
Oparam si na okciu i przyjrzaam mu si badawczo.
- A jaka jest moja rola w tym wszystkim?
- On myli, e jeste jego przepustk do mnie.
Przyklei si do ciebie jak mokre kpielwki. Zaparkowa na twojej ulicy i czeka, a si
pojawi. - Patch musn kciukiem mj policzek. - Jest dobry, ale nie tak dobry, eby
przeszkodzi mi w spotkaniu z moj dziewczyn.
- Obiecaj, e zawsze bdziesz od niego lepszy - Myl o tym, e Pepper mgby schwyta
Patcha i posa go do pieka, nie bya specjalnie kuszca.
Patch przycign mnie do siebie za koszulk i pocaowa.
- Nie martw si, aniele. Zajmuj si podchodami duej ni on.
Kiedy si obudziam, miejsce po drugiej stronie ka byo zimne. Umiechnam si na
wspomnienie poprzedniej nocy, kiedy zasypiaam w ramionach Patcha. Prbowaam nie
myle o tym, e Pepper Friberg, znany rwnie jako Pan Archanio Skrywajcy Ponur
Tajemnic, przez ca noc siedzia pod moim domem, bawic si w szpiega.
Wrciam mylami do jesieni ubiegego roku, kiedy byam jeszcze w przedostatniej
klasie liceum i nigdy nawet si nie caowaam. Nie wiedziaam, co szykowa dla mnie los.
Nie potrafi opisa tego, jak wany jest dla mnie Patch. Jego mio i wiara we mnie
pomogy mi zmierzy si z trudnymi decyzjami, jakie musiaam ostatnio podj. Kiedy w
moim sercu rodziy si zwtpienie i al, wystarczyo, e mylaam o Patchu. Nie wiem, czy
zawsze dokonywaam susznego wyboru, ale tym razem byam pewna: przy Patchu si nie
pomyliam. Nigdy przenigdy nie mogabym z niego zrezygnowa.
W poudnie zadzwonia Vee.
- Moe pjdziemy pobiega? - zaproponowaa. - Kupiam nowe buty i nie mog si
doczeka, eby je wyprbowa.
- Vee, po wczorajszej imprezie cae stopy mam w pcherzach. Zaraz, zaraz... Odkd to
lubisz biega?
i Chyba nie jest wielk tajemnic, e dwigam kilka zbdnych kilogramw powiedziaa. - Jestem wprawdzie grubokocista, ale to nie powd, eby si zapuci. Jeeli
zgubienie tluszczyku pomoe mi zebra si na odwag zawalczy o Scotta Parnella, nie mam
czasu do stracenia. Chc, eby Scott patrzy na mnie tak, jak Patch na ciebie. Wczeniej nie
podchodziam powanie do diety i wicze, ale zaczynam na nowo. Od dzi jestem
wielbicielk sportu. Odtd aktywno fizyczna to moja najlepsza przyjacika!
- Dobrze wiedzie. A co ze mn?
- Jak tylko schudn, znw zajmiesz pierwsze miejsce na mojej licie. Bd u ciebie za
dwadziecia minut. Nie zapomnij opaski. Kiedy twoje wosy s wilgotne, dzieje si z nimi co
przeraajcego.
Odoyam suchawk, wcignam koszulk, woyam bluz i zawizaam trampki.
Vee zjawia si punktualnie. Od razu zrozumiaam, e nie jedziemy na szkoln bieni. Nucc
pod nosem, Vee skrcia swoim fioletowym dodge'em neonem w drog prowadzc w
przeciwnym kierunku ni szkoa.
- Dokd jedziemy? - zapytaam.
i Pomylaam, e najlepiej bdzie pobiega pod gr. To ma zbawienny wpyw na
poladki - powiedziaa Vee skrcia w Deacon Road. Nagle wszystko stao si jasne.
- Zaraz, zaraz... Przecie Scott mieszka na Deacon Road.
- A wiesz, e faktycznie!
- Bdziemy biega w pobliu domu Scotta? Czy nie jest to troch za bardzo... oczywiste?
- Patrzysz na to zbyt negatywnie. Ja traktuj to jako motywacj. Nagroda jest w zasigu
rki.
- A co, jeli nas zobaczy?
- Przyjanicie si. Jeli nas zobaczy, pewnie podejdzie, eby porozmawia. Byybymy
le wychowane, gdybymy nie powiciy mu dosownie kilku minut. Podsumowujc, tu
wcale nie chodzi o bieganie, tylko podryw.
Vee pokrcia gow.
- Ty to wiesz, jak zepsu zabaw.
Malownicz Deacon Road po obu stronach porastaa gstwina drzew zimozielonych,
ktre za kilka tygodni mia przyprszy nieg.
Zza zakrtu wyonio si osiedle, na ktrym Scott mieszka z mam Lynn Parnell. Latem
wyprowadzi si z domu zaszy w kryjwce. Porzuci nefilsk armi Hanka Millara. Hank nie
ustawa w poszukiwaniach. Chcia schwyta Scotta i przykadnie go ukara. Kiedy zabiam
Hanka, Scott mg spokojnie wrci do domu.
Teren otaczao betonowe ogrodzenie, ktre miao zapewni mieszkacom osiedla
odrobin prywatnoci, a nadawao mu wygld obozu. Vee zatrzymaa si przed bram, a ja
natychmiast przypomniaam sobie dzie, w ktrym pomagaa mi dosta si do sypialni Scotta.
W tamtym czasie mylaam o nim jak najgorzej, a teraz wszystko obrcio si o sto
osiemdziesit stopni. Zaparkowaymy przy korcie tenisowym. Siatka dawno znikna, a teren
kortu pokrywao graffiti.
Wysiadymy z samochodu i przez kilka minut robiymy rozgrzewk.
- Nie chciaabym w tej okolicy zostawia mojego autka bez opieki. Moe po prostu
kilka razy obiegniemy osiedle, tak ebym moga mie oko na moj dziecink.
- Mhm... A Scott bdzie mg mie oko na nas.
Vee miaa na sobie rowy dres ze
zotym brokatowym napisem DIVA na pupie oraz row bluz z polaru. Miaa te peny
makija, diamentowe kolczyki i piercionek z duym rubinem. Co wicej, wok niej unosia
si wo perfum Pur Poison Diora. Typowy strj na szybk przebiek.
Zaczymy biec spokojnym truchtem po ciece otaczajcej osiedle. Soce grzao coraz
mocniej, wic po trzech okreniach zdjam bluz i przewizaam j w talii. Vee dopada
zniszczonej awki i prbowaa zapa dech.
- Przebiegymy jakie osiem kilometrw - powiedziaa.
Spojrzaam na ciek. No, raczej sze.
- Moe zajrzymy w okna Scotta - zasugerowaa Vee. - Jest niedziela. Pewnie zaspa i
przyda mu si przyjacielska pobudka.
- Scott mieszka na trzecim pitrze. Jeeli nie masz przypadkiem w baganiku
dwunastometrowej drabiny, to moe nam si to nie uda.
- Moemy te po prostu zapuka do drzwi...
W tej samej chwili na parking z rykiem silnika wjecha pomaraczowy plymouth
barracuda z lat siedemdziesitych zatrzyma si pod wiat. Po chwili wyoni si z niego
Scott. Jak wikszo Nefilw Scott wyglda tak, jakby spdza godziny na siowni. Jest take
bardzo wysoki - ma prawie dwa metry - a jego wosy zgolone s tak krtko, e wyglda,
jakby dopiero co opuci wizienie. Jest przystojny, oczywicie jeeli kto lubi
wysportowanych twardzieli. Tego dnia mia na sobie szorty do koszykwki i koszulk bez
rkaww.
Vee zacza si wachlowa.
- O matko, trzymaj mnie...
Ju miaam unie rk i zawoa Scotta, kiedy drzwi jego samochodu nagle si
otworzyy i wysiad z niego Dante.
- Zobacz - powiedziaa Vee. - To Dante. Idealnie. Ich dwch i my dwie. Wiedziaam, e
bieganie byo genialnym pomysem.
- Mam dziwn ochot biega dalej - wymamrotaam.
Najchtniej biegabym bez koca, tak by jak najbardziej oddali si od Dantego. Nie
chciaam kontynuowa naszej wczorajszej rozmowy. Nie miaam te ochoty na to, by Vee
bawia si w swatk. Bya w tym przeraajco skuteczna.
- Za pno. Zauwayli nas. - Rka Vee wystrzelia w powietrze i zamachaa z
prdkoci maego migieka.
Scott i Dante stali oparci o barracud i miali si z nas, krcc gowami. - ledzisz mnie,
Grey!? - zawoa Scott. - Jest cay twj - powiedziaam do Vee. - Ja jeszcze pobiegam. - A co
z Dantem? Bdzie si czu jak pite koo u wozu - odpara. - Dobrze mu to zrobi, wierz mi.
- Pali si, Grey? - zapyta Scott, po czym, ku mojemu niezadowoleniu, on i Dante ruszyli w
nasz stron.
- Trenuj - wypaliam. - Chciaabym... dosta si do druyny lekkoatletycznej.
- Nabr zaczyna si dopiero wiosn - przypomniaa mi Vee.
Do diaba z tym wszystkim.
- O nie, ttno mi spada! - krzyknam do Scotta i zaczam biec w przeciwn stron. Po
chwili usyszaam go na ciece. Dogoni mnie, zapa za ramiczko koszulki i przez chwil
si nim bawi.
- Powiesz mi, o co chodzi?
Odwrciam si do niego.
- A jak mylisz?
- Wyglda na to, e ty i Vee przyjechaycie si ze mn zobaczy pod pretekstem
biegania.
Poklepaam go po plecach w gratulacyjnym gecie.
- Zuch chopak.
- Dlaczego wic uciekasz? I dlaczego Vee pachnie jak rozlewnia perfum?
Milczaam, czekajc, a sam si domyli.
- Aaa... - powiedzia w kocu.
Rozoyam rce.
- Moje zadanie dobiego koca.
- Nie zrozum mnie le, ale nie wiem, czy dam rad spdzi z Vee cay dzie. Ona jest
dosy... absorbujca.
Zanim zdoaam udzieli mu mdrej porady (Co wymylisz"), obok mnie zatrzyma si
Dante.
- Moemy porozmawia? - zapyta.
- Zaczyna si - wymamrotaam pod nosem.
- Rozumiem, e mam sobie i - powiedzia Scott i ku mojemu niezadowoleniu ruszy w
przeciwn stron, zostawiajc mnie w towarzystwie Dantego.
- Potrafisz jednoczenie biec i rozmawia? - zapytaam Dantego.
Pomylaam, e wol
na niego nie patrze, kiedy bdzie roztacza przede mn wizj naszego prowizorycznego
zwizku. Poza tym chciaam da mu do zrozumienia, e nie mam najmniejszej ochoty z nim
gada.
W odpowiedzi Dante przyspieszy i bieg teraz obok mnie.
- Ciesz si, e biegasz - powiedzia.
- A to niby dlaczego? - wysapaam i odgarnam ze spoconej twarzy kilka zagubionych
kosmykw. - Lubisz, kiedy wygldam jak straszydo?
- To jedno. Poza tym trening przyda ci si do tego, co dla ciebie planuj.
- Co dla mnie planujesz? Czemu mam wraenie, e nie chc zna szczegw?
- Moe i zostaa Nefilk, Noro, ale jeste w niekorzystnej sytuacji. W przeciwiestwie
do Nefilw z krwi i koci nie masz przewagi wzrostu i nie jeste a tak silna fizycznie.
- Jestem silniejsza, ni mylisz - powiedziaam.
- Tak, jeste silniejsza ni wczeniej, ale daleko ci do siy Nefilw. Dalej masz ludzkie
ciao i chocia do tej pory ci ono wystarczao, w czasie rywalizacji nie bdziesz miaa
adnych szans. Jeste zbyt wiotka. I w porwnaniu ze mn potwornie niska. Nie wspominajc
ju o aosnym stanie twojego uminienia.
- Nie wiem, czy znios wicej komplementw...
- Mgbym ci powiedzie to, co chcesz usysze, ale czy mgbym si wtedy nazywa
twoim przyjacielem?
- Po co w ogle mi to wszystko mwisz?
- Nie jeste gotowa do walki. W starciu z upadym anioem nie bdziesz miaa szans. To
proste.
- Chyba nie nadam. Dlaczego miaabym walczy? Mylaam, e wczoraj wyraziam
si jasno: nie bdzie adnej wojny. Chc doprowadzi Nefilw do pokoju - powiedziaam. I
eby archanioowie si ode mnie odczepili, dodaam w mylach. Patch i ja stwierdzilimy, e
rozzoszczony Nefil i tak jest lepszym wrogiem ni wszechpotni archanioowie. Byo
oczywiste, e Dante chce walczy, ale nie zgadzalimy si z nim. Staam teraz na czele
nefilskiej armii i decyzja naleaa do mnie. To, e Dante podwaa mj autorytet, wcale mi si
nie podobao.
Dante zatrzyma si, chwyci mnie za nadgarstek i spojrza mi prosto w oczy.
- Nie masz wpywu na to, co si wydarzy - powiedzia cicho, a mnie ogarno ze
przeczucie, przepywajc przeze mnie niczym kostka lodu. - Mylisz, e si na ciebie
uwziem, a ja obiecaem Hankowi, e si tob zaopiekuj. Powiem ci jedno: jeeli
wybuchnie wojna albo bunt, nie przeyjesz tego. Nie przy twojej obecnej kondycji. Jeeli co
ci si stanie i nie bdziesz moga stan na czele armii, zamiesz przysig, a dobrze wiesz, co
to oznacza.
O tak, doskonale zdawaam sobie spraw z konsekwencji. Wskoczyabym do grobu i, co
wicej, pocignabym za sob mam.
- Chciabym nauczy ci kilku rzeczy. Na wszelki wypadek - doda Dante. - Tylko tyle.
Przeknam lin.
- Uwaasz, e trenujc z tob, zyskam si, dziki ktrej poradz sobie w walce? zapytaam. Moe przeciwko upadym anioom, ale co z archanioami? Obiecaam, e stumi
powstanie. Szykowanie si do walki kolidowao z tym postanowieniem.
- Myl, e warto sprbowa.
Wizja wojny sprawia, e cisno mnie w odku, ale przy Dantem nie mogam okaza
strachu. Ju i tak myla, e sobie nie poradz.
- Wic kim waciwie jeste? Moim pseudochopakiem czy osobistym trenerem?
Dante powstrzyma umiech.
- Jednym i drugim.
ROZDZIA 3
Kiedy Vee odwioza mnie do domu, na komrce miaam dwa nieodebrane poczenia.
Pierwsze od Marcie Millar, mojej rywalki, a jednoczenie - o ironio! - przyrodniej siostry, z
ktr czyo mnie jedynie DNA, nie mio. Przez ostatnie siedemnacie lat nie miaam
pojcia, e w yach dziewczyny, ktra w podstawwce ukrada mi kakao, a w liceum
przyklejaa mi do szkolnej szafki podpaski, pynie ta sama krew. Marcie odkrya prawd jako
pierwsza i jeszcze miaa do mnie pretensje. Miaymy niepisan umow, e nie bdziemy
publicznie rozmawia o naszej relacji, i jak dotd wiedza o naszym pokrewiestwie niczego
nie zmienia. Marcie nadal bya rozpuszczon, anorektyczn idiotk, a ja przez wikszo
czasu zastanawiaam si, jakie jeszcze upokorzenia trzyma dla mnie w zanadrzu.
Marcie nie zostawia wiadomoci, a ja nie miaam pojcia, czego moe ode mnie chcie,
wic zajam si drugim nieodebranym poczeniem. Nieznany numer. Na poczcie nagra si
tylko miarowy mski oddech, ale adnych sw.
Moe by to Dante, moe Patch, a moe Pepper Friberg. Mj numer by oglnodostpny,
wic przy odrobinie wytrwaoci Pepper mg go namierzy. wiadomo tego nie bya
specjalnie przyjemna.
Wycignam spod ka wink skarbonk, wyjam z niej gumow zatyczk dla
oszustw i wydobyam ze rodka siedemdziesit pi dolarw. Nastpnego dnia o pitej
Dante mia mnie zabra na poranny sprint i podnoszenie ciarw. Rzuci tylko pene
obrzydzenia spojrzenie na moje trampki i powiedzia: Te buty nie wytrzymaj nawet dnia
treningu", musiaam wic powici swoje kieszonkowe i kupi buty do biegania.
Nie sdziam, by groba wojny bya a tak powana, jak sugerowa Dante, zwaszcza e
Patch i ja w tajemnicy przygotowywalimy pian stumienia skazanego na porak nefilskiego
powstania. A jednak uwagi Dantego na temat mojego wzrostu, prdkoci i wytrzymaoci
zrobiy na mnie wraenie. Rzeczywicie byam mniejsza od innych Nefilw.
W odrnieniu od nich urodziam si w ludzkim ciele, co oznaczao, e miaam
przecitn wag, minie i wszystko inne. eby przeistoczy si w Nefilk musiaam si
podda przetoczeniu krwi i zoy przysig wiernoci. Teoretycznie byam wic jedn z nich
- gorzej z praktyk. Nie chciaam, by ta raca dysproporcja zmienia mnie w ruchomy cel,
jednak co mi mwio, e to do prawdopodobny scenariusz.
Musiaam woy wszystkie siy w to, by utrzyma si u wadzy.
- Dlaczego musimy zaczyna tak wczenie? - Tak wanie powinno brzmie pierwsze
pytanie, ktre zadam Dantemu, ale sama znaam na nie odpowied. Nawet najszybsi ludzcy
sprinterzy w porwnaniu z biegncym Nefilem wygldaj tak, jakby udawali si na niedzieln
przechadzk.
Nefil w peni si moe osign prdko nawet osiemdziesiciu kilometrw na godzin.
Gdyby ktokolwiek zauway, e Dante i ja biegamy tak szybko na szkolnej bieni,
- Co si dzieje? Czego chcecie? - warknam. Nie dotara do mnie jeszcze w peni groza
sytuacji, przez co byam raczej wkurzona ni przestraszona. Nie doczekaam si odpowiedzi.
Syszaam jednak oddech dwch osb siedzcych obok mnie. Tych dwch plus kierowca
oznaczao trzech przeciwnikw. Trzech na jednego.
Rce miaam wykrcone do tyu i skute czym na ksztat acucha do holowania. Kostki
unieruchomiono mi rwnie grubym acuchem. Leaam na brzuchu. Na gowie wci
miaam worek, a mj nos wcinity by w szerok podog vana. Prbowaam przewrci si
na bok, ale miaam wraenie, e jeeli to zrobi, rami wypadnie mi z panewki. Krzyknam
sfrustrowana, ale w odpowiedzi otrzymaam jedynie kopniaka w udo.
- Cicho! - sykn mski gos.
Jechalimy dugo - moe nawet czterdzieci pi minut. Miaam mtlik w gowie i
trudno mi byo si na tym skupi. Czy mogabym uciec? Jak to zrobi? Przecign ich? Nie.
Przechytrzy? Moe. By jeszcze Patch, ktry na pewno domyli si, e mnie porwano. Mj
telefon doprowadzi go pod sklep sportowy, ale skd bdzie wiedzia, dokd kierowa si
dalej?
Na pocztku van co chwil zatrzymywa si na wiatach, ale po jakim czasie jecha ju
bez przeszkd. Samochd pi si coraz wyej po krtej drodze, przez co byam pewna, e
kierujemy si w stron grzystych terenw na obrzeach miasta. Po plecach spyway mi
struki potu. Nie mogam zaczerpn gbszego oddechu - przy kadej nieudanej prbie
ogarniaa mnie panika.
Samochd wjecha na wirowan drog i stopniowo pi si w gr. W kocu kierowca
zgasi silnik. Porywacze uwolnili moje nogi z acucha i wycignli mnie z auta. Kiedy
znalazam si w pomieszczeniu, cignli mi worek z gowy.
Miaam racj. Byo ich troje. Dwch mczyzn i kobieta. Przywieli mnie do drewnianej
chaty, gdzie przykuli mi rce do ozdobnego drewnianego filaru czcego podog z belkami
na stropie. W rodku nie palio si wiato, pewnie dlatego, e nie podczono tu
elektrycznoci. Nieliczne meble przykryte byy biaymi przecieradami. Temperatura w
pomieszczeniu moga by o jeden albo dwa stopnie wysza ni na zewntrz, dziki czemu
domyliam si, e piec jest wyczony. Kimkolwiek by waciciel tego domu, z pewnoci
zamkn go na zim.
- I Nawet nie prbuj krzycze - powiedzia najgrubszy z nich. - W obrbie kilku
kilometrw nie ma ywej duszy. - Mczyzna skrywa twarz pod kowbojskim kapeluszem
ciemnymi okularami, jednak te zabiegi nie byy konieczne.
Byam pewna, e nigdy wczeniej go nie widziaam. Wyostrzony szsty zmys
podpowiedzia mi, e caa trjka bya Nefilami, nie miaam jednak bladego pojcia, czego
mog ode mnie chcie...
Szarpnam, ale acuch tylko zazgrzyta.
ROZDZIA 4
Zeszam z malekiego ganku chaty i zaczam si zastanawia, jak wrci do domu,
kiedy na wirowanym podjedzie usyszaam chrzst opon. Przygotowaam si na powrt
Kowboja i jego przyjaci, ale po chwili moim oczom ukaza si harley sportster z jednym
tylko pasaerem.
Patch.
Zeskoczy z motocykla i byskawicznie znalaz si przy mnie.
- Nic ci nie jest? - zapyta, ujmujc moj twarz w donie. Zmierzy mnie wzrokiem w
poszukiwaniu jakichkolwiek urazw. W jego oczach pojawia si mieszanka ulgi, niepokoju i
wciekoci. - Gdzie oni s? - zapyta z furi, jakiej nigdy wczeniej u niego nie syszaam.
- Byo ich troje. Sami Nefilowie - powiedziaam gosem roztrzsionym ze strachu. Wci
czuam uderzenie, ktre pozbawio mnie oddechu. - Odjechali jakie pi minut temu. Jak
mnie znalaze?
- Uruchomiem urzdzenie namierzajce.
- Zainstalowae mi nadajnik?
- Wszyem ci go w kiesze kurtki. Cheszwan rozpoczyna si we wtorek, wraz z nowiem
ksiyca, a ty jeste niezaprzysion Nefilk, a take crk Czarnej Rki. To dodatkowy
bonus, wic jeste kuszc zdobycz dla niemal kadego upadego anioa. Nikomu nie
przysigniesz wiernoci, aniele, koniec, kropka. Jeeli oznacza to, e musz naruszy twoj
prywatno, trudno.
- Sucham? Trudno"? - Nie byam pewna, czy mam ochot go przytuli, czy uderzy.
Patch zignorowa moje oburzenie.
- Powiedz mi o nich wszystko. Jak wygldali, jakim samochodem przyjechali...
Wszystko, co moe mi pomc ich namierzy. - W oczach Pat cha lnia dza zemsty. Jeszcze za to zapac.
- Zaoye mi te podsuch w telefonie? - chciaam wiedzie, nadal sfrustrowana tym, e
Patch naruszy moj prywatno, nawet mnie o tym nie informujc.
- Tak - odpowiedzia bez wahania.
- Innymi sowy: nie mam przed tob tajemnic.
Jego twarz zagodniaa i wydawao mi si, e gdyby sytuacja nie wymagaa powagi,
mgby si nawet umiechn.
- Jest jeszcze kilka spraw, ktre udao ci si utrzyma przede mn w tajemnicy, aniele.
Okej. Sama si o to prosiam.
- Ich herszt nosi okulary przeciwsoneczne i kowbojski kapelusz, ale jestem pewna,
e nigdy wczeniej go nie widziaam. Pozostaa dwjka, kobieta i mczyzna, niczym si nie
wyrniali.
- Samochd?
- Zaoyli mi worek na gow, ale myl, e to by van. Dwoje z nich siedziao ze mn z
tyu, a kiedy mnie wywlekli z samochodu, usyszaam dwik zasuwajcych si drzwi.
- Jeszcze jakie szczegy?
Powiedziaam Patchowi, e szef bandy grozi mi, i powie wszystkim o naszym
sekretnym zwizku.
- Jeeli ta informacja wypynie, szybko moe si zrobi nieprzyjemnie - powiedzia
Patch, cigajc brwi. Jego oczy pociemniay i pojawia si w nich niepewno. - Jeste
przekonana, e nadal chcesz utrzymywa nasz zwizek w tajemnicy? Nie chc ci straci, ale
gdyby miao si tak sta, wolabym zrobi to na naszych warunkach.
Wsunam palce w jego do. Jego skra bya lodowata. Zastyg w bezruchu, gotowy na
najgorsze.
- Albo jestemy w tym razem, albo rezygnuj - powiedziaam, pewna kadego sowa. Ju
raz straciam Patcha. Nie chc, by zabrzmiao to melodramatycznie, ale wolaabym umrze,
ni si z nim rozsta. Patch nieprzypadkowo by czci mojego ycia. Stanowilimy dwie
powki caoci.
Patch z dzik zachannoci przygarn mnie do siebie tuli w ramionach.
- Wiem, e ci si to nie spodoba, ale jeeli chcemy udowodni, e nasz zwizek to
przeszo, bdziemy musieli pomyle o odegraniu publicznej ktni. Nie wiemy, co odkryj,
jeeli rzeczywicie postanowi przyjrze si naszym tajemnicom. To wszystko zaczyna
przypomina polowanie na czarownice. Chyba bdzie lepiej, jeli sami wyjdziemy z
inicjatyw.
- Odegra ktni? - powtrzyam.
Ogarno mnie przeraenie, ktre zmrozio mnie jak lodowaty wiatr.
- My bdziemy zna prawd - wyszepta Patch, energicznie pocierajc moje ramiona,
eby mnie rozgrza. - Nie mam zamiaru ci straci.
- Kto jeszcze bdzie zna prawd? Vee? Moja mama?
- Im mniej bd wiedzie, tym bd bezpieczniejsze.
Westchnam bez przekonania.
- To cige okamywanie Vee zaczyna mnie ju mczy. Nie wiem, czy nadal mam na to
si. Kiedy z ni przebywam, mam poczucie winy. Chciaabym powiedzie jej prawd.
Zwaszcza jeeli dotyczy ona czego tak wanego, jak ty i ja.
- Twj wybr - powiedzia agodnie Patch. - Ale jeeli Vee nie bdzie miaa nic do
powiedzenia, nie spotka jej nic zego.
Wiedziaam, e ma racj, wic wybr wydawa mi si oczywisty. Czy miaam prawo
sprowadza niebezpieczestwo na swoj najlepsz przyjacik tylko po to, by uciszy
sumienie?
- Prawdopodobnie nie uda nam si oszuka Dantego. Zbyt blisko z nim wsppracujesz stwierdzi Patch. - Moe nawet lepiej, jeeli bdzie wiedzia i zawiadczy o tym przed
wpywowymi Nefilami. - Zdj skrzan kurtk i zarzuci mi j na ramiona. - Jedmy do
domu.
- Moemy zatrzyma si na chwil przy sklepie sportowym? Musz wrci po telefon i
po t niewykrywaln komrk od ciebie. Jeden z nich upuciam, kiedy mnie zaatakowali, a
drugi zosta tam razem z moj torebk. Jeeli bdziemy mieli szczcie, moje nowe buty
take bd leay na chodniku.
Patch pocaowa mnie w czubek gowy.
- Musisz zastrzec oba numery. Nie zabrali twoich rzeczy. W najgorszym wypadku twoi
nefilscy porywacze zaoyli tam wasne nadajniki. Najlepiej kupi nowe telefony.
Jedno byo pewne. O ile wczeniej nie miaam motywacji, by trenowa z Dantem, teraz
sytuacja ulega zmianie. Musiaam nauczy si walczy, i to szybko. Patch, ktry
koncentrowa si teraz na unikaniu Peppera Friberga i doradzaniu mi jako nowej
przywdczyni Nefilw, i tak mia sporo na gowie. Nie mg pdzi na ratunek za kadym
razem, kiedy wpadaam w tarapaty. Byam mu niezmiernie wdziczna, e tak si mn
opiekuje, ale nadszed czas, bym sama nauczya si o siebie troszczy.
Dotaram do domu, gdy byo ju ciemno. Kiedy weszam, mama wybiega mi na
spotkanie z kuchni. Wygldaa na zmartwion i zdenerwowan.
- Nora! Gdzie ty si podziewaa? Dzwoniam, ale wci wczaa si poczta gosowa.
Miaam ochot pacn si w czoo. Kolacja o osiemnastej. Nie zdyam.
- Przepraszam! - powiedziaam. - Zostawiam telefon w jednym ze sklepw. Kiedy si
zorientowaam, e go zgubiam, bya ju pora kolacji, a ja musiaam wrci na drugi koniec
miasta. 1 tak go nie znalazam, wic nie do, e nie mam telefonu, to jeszcze nie zdyam
na kolacj. Tak mi przykro. Nie miaam jak zadzwoni. - Byam za, e znowu musz j
okamywa. Oszukiwaam j ju tyle razy, e jedno kamstwo wicej nie powinno mi robi
rnicy. A jednak robio. Coraz mniej byam jej crk, a coraz bardziej stawaam si crk
Hanka. Mj biologiczny ojciec by ekspertem w dziedzinie kamstwa. W obecnej sytuacji nie
miaam prawa go krytykowa.
- Nie moga znale jakiego sposobu, eby do mnie zadzwoni? - spytaa, a w jej
gosie pobrzmiewao niedowierzanie.
- To si nie powtrzy. Obiecuj.
- Chyba nie bya z Patchem? - wypowiedziaa jego imi cynicznym tonem. Moja mama
darzya Patcha tak sam sympati jak gryzonie, ktre czsto siay spustoszenie na naszej
dziace. Byam przekonana, e w marzeniach staa na ganku ze strzelb w oczekiwaniu, a
ktry z nich wychyli gwk z nory.
Zaczerpnam powietrza, zaklinajc si, e bdzie to ju ostatnie kamstwo. Jeeli Patch i
ja rzeczywicie mielimy odegra awantur, ju teraz musiaam przygotowa pod ni grunt.
Obiecaam sobie, e jak tylko zajm si mam i Vee, reszta pjdzie jak z patka.
- Nie, nie byam z Patchem, mamo. Zerwalimy.
Uniosa brwi. Nie wygldaa na przekonan.
- To wiea sprawa i wolaabym o tym nie rozmawia - powiedziaam i ruszyam w
stron schodw.
- Nora...
Obrciam si, a w oczach miaam zy. Co ciekawe, wcale nie udawaam. Po prostu
przypomniaam sobie ostatni raz, kiedy naprawd rozstaam si z Patchem. cisno mi si
serce i przez chwil nie mogam oddycha. Wspomnienie tamtej chwili miao mnie
przeladowa do koca ycia. Patch zabra wtedy ze sob najlepsz czstk mnie i pozostawi
po sobie pustk. Nigdy wicej nie chciaam by ju t pust dziewczyn.
Twarz mamy zagodniaa. Podesza do schodw i pogaskaa mnie po plecach, a potem
szepna:
- Kocham ci. Daj zna, jak bdziesz chciaa pogada...
Kiwnam gow i poszam do swojego pokoju.
I ju, pomylaam, prbujc nada mylom optymistyczny ton. Jedna z gowy. Zostaa
jeszcze druga. Czuam, e mwic o rozstaniu, nie okamuj mamy i Vee. Robiam to tylko
po to, by byy bezpieczne. Owszem, uczciwo popaca - w wikszoci przypadkw. Ale
czasem bezpieczestwo bije j na gow. Cho ten argument wydawa mi si logiczny,
poczuam jednak kucie w odku.
Gow zaprztaa mi jeszcze jedna niepokojca myl. Jak dugo Patch i ja moemy y w
kamstwie i nie pozwoli na to, by przeksztacio si ono w rzeczywisto?
Zbyt szybko nasta poniedziaek, pita rano. Tirzepnam rk budzik, przerywajc jego
piszczenie w poowie, po czym przewrciam si na drugi bok. Jeszcze dwie minutki,
pomylaam i zamknam oczy. Zaczam odpywa w ramiona nowego snu i... zanim si
nie powinnam bya si godzi na samotne treningi z nim, zwaszcza e miay si one odbywa
na obrzeach miasta.
- Po treningu powinnimy porozmawia o informacjach, ktre docieraj do mnie od
rnych Nefilw, a ktre dotycz moralnoci, oczekiwa i ciebie - doda.
Po treningu", powiedzia, co oznaczao, e w cigu kilku nastpnych godzin nie mia
zamiaru wepchn mnie do opuszczonej studni. Poza tym Dante odpowiada teraz przede
mn. Przysig mi wierno. Nie by ju porucznikiem Hanka, tylko moim. Nie omieliby si
mnie skrzywdzi.
Pozwoliam sobie na ostatnie wspomnienie o beztroskim nie, a nastpnie odrzuciam t
fantazj i ruszyam w stron drzew. Ich gazie rozcigay si nad nami jak baldachim,
zamykajc dostp nawet najmniejszym promieniom wiata, jakie sao nam niebo. Polegajc
na wyostrzonym nefilskim wzroku, zaczam biec w rwnym tempie. Przeskakiwaam nad
powalonymi pniami, uchylaam si pod nisko zwisajcymi gaziami i szukaam wzrokiem
ukrytych kamieni i innych puapek. Ziemia bya zdradziecko nierwna, co przy prdkoci, z
jak biegam, mogo mie katastrofalne skutki.
- Szybciej! - krzykn Dante za moimi plecami. - Nie obciaj tak stp. TUpiesz jak
stado nosorocw. Mgbym ci znale i zapa z zamknitymi oczami.
Wziam sobie jego sowa do serca i gdy tylko moje stopy stykay si z ziemi,
natychmiast je unosiam. Robiam tak przy kadym kroku, koncentrujc si na tym, by byy
one moliwie najcichsze i trudne do namierzenia. Dante bez trudu mnie wyprzedzi i bieg
teraz przede mn.
- ap mnie - rozkaza.
Gonic go, nie mogam si nadziwi sile i wytrzymaoci mojego nowego nefilskiego
ciaa. Zdumiona mylaam o tym, jak niezdarne, powolne i pozbawione koordynacji musiao
by moje ludzkie ciao. Moja kondycja nie bya lepsza. Bya doskonaa.
Schylaam si pod gaziami, skakaam ponad doami, a gazy omijaam slalomem z tak
atwoci, jakbym od dawna znaa ich pooenie. Chocia wydawao mi si, e biegn tak
szybko, i lada moment wzbij si w przestworza, nie mogam dogoni Dantego. Porusza si
jak zwierz, osigajc pd drapienika gonicego swj nastpny posiek. Po chwili zupenie
znikn mi z oczu.
Zwolniam i zaczam nasuchiwa. Cisza. Chwil pniej Dante wynurzy si z
ciemnoci.
- To byo aosne - zgromi mnie. - Jeszcze raz.
Przez nastpne dwie godziny biegaam za nim i syszaam t sam, powtarzan bez
koca komend. Jeszcze raz. To jeszcze nie to. Jeszcze raz".
ROZDZIA 5
Dwanacie godzin pniej byam zupenie zesztywniaa od zakwasw po porannym
treningu. Najgorszym wyzwaniem dla mojego obolaego ciaa okazao si wchodzenie i
schodzenie po schodach. Nie miaam jednak czasu na regeneracj. Za dziesi minut miaa po
mnie przyjecha Vee, a ja wci miaam na sobie dres, w ktrym chodziam przez cay dzie.
Patch i ja postanowilimy odegra nasz ktni dzi wieczorem, tak by nikt nie mia
adnych wtpliwoci co do statusu naszego zwizku: nasze drogi si rozeszy, a wojna miaa
nas zasta po dwch rnych stronach barykady. Na miejsce akcji wybralimy Diabelsk
Portmonetk, wiedzc, e przewija si przez ni mnstwo Nefilw. Chocia nie znalimy
tosamoci moich porywaczy i nie wiedzielimy, czy bd wiadkami naszej ktni, bylimy
niemal pewni, e wie o naszym rozstaniu szybko si rozejdzie. Patch dowiedzia si take,
e tego wieczoru w Diabelskiej Portmonetce ma pracowa nefilski barman znany ze swoich
rasistowskich pogldw. Zapewni mnie, e tylko na tym skorzystamy.
Wyskoczyam z dresu i wlizgnam si w grub dzianinow sukienksweter, rajstopy i
botki. Uoyam wosy w niski koczek i wyjam z niego kilka kosmykw, tak eby okalay
twarz.
Odetchnam gboko, spojrzaam na swoje odbicie w lustrze i umiechnam si
nieszczerze. Koniec kocw nie wygldaam najgorzej jak na dziewczyn, ktra miaa
wanie wda si w dramatyczn ktni z mioci swojego ycia.
Musimy odgrywa t fars tylko kilka tygodni, powiedziaam sobie w duchu. Dopki nie
skoczy si ten nieszczsny cheszwan.
Poza tym, nasza ktnia nie miaa by prawdziwa. Patch obieca, e znajdziemy sposb,
eby si widywa, nawet gdyby miay to by sekretne chwile i skradzione spojrzenia.
Bdziemy tylko musieli by wyjtkowo ostroni.
- Norol - zawoaa mama z dou. - Przyjechaa Vee.
- ycz mi szczcia - wymamrotaam do swojego odbicia, a nastpnie chwyciam paszcz
i szalik, po czym zgasiam wiato.
- Masz by w domu przed dziewit - powiedziaa mama, kiedy zeszam na d. - Nie ma
dyskusji. Jutro szkoa.
Pocaowaam j w policzek i wypadam na zewntrz.
Samochd Vee mia opuszczone szyby, a z gonikw dudnia piosenka Rihanny.
Opadam na siedzenie pasaera i prbowaam przekrzycze muzyk:
- Jestem zaskoczona, e mama pozwolia ci i na imprez w rodku tygodnia.
- Wczoraj poleciaa do Nebraski. Umar jej wujek Marvin i musi wzi udzia w
dzieleniu majtku. Zostaam z cioci Henny. - Vee spojrzaa na mnie ktem oka, a na jej
ustach pojawi si obuzerski umiech.
- To ta ciocia Henny, ktra kilka lat temu bya na odwyku?
- Ta sama. Szkoda, e jej si nie udao. Ma w lodwce trzy litry soku jabkowego. Jest to
najbardziej sfermentowany sok jabkowy, jakiego kiedykolwiek prbowaam.
- I twoja mama powierzya jej opiek nad tob?
- To chyba perspektywa otrzymania adnej sumki po wujku Marvinie tak na ni
wpyna.
Ruszyymy ulic Hawthorne, wypiewujc sowa piosenki i podskakujc na siedzeniach
w rytm muzyki. Byam podenerwowana, ale prbowaam nie da tego po sobie pozna.
Tego wieczoru w Diabelskiej Portmonetce krcio si troch ludzi, ale nie byo tumw.
Vee i ja zajymy lo z kanap, zdjymy paszcze i torebki, po czym zamwiymy col u
przechodzcej wanie kelnerki. Rozgldaam si ukradkiem, szukajc Patcha, jednak nigdzie
go nie dostrzegam. Powtarzaam swoje kwestie w nieskoczono, ale moje donie i tak byy
liskie od potu. Wytaram je o uda, aujc, e nie jestem lepsz aktork. Szkoda, e nie lubi
by w centrum zainteresowania.
- Co le wygldasz - powiedziaa Vee.
Ju miaam zaartowa, e jej mao wyrafinowana jazda sprawia, e zebrao mi si na
mdoci, kiedy wzrok Vee powdrowa w gb sali. Mina jej zrzeda.
- Cholera! Powiedz, e to nie Marcie Millar flirtuje z moim mczyzn.
Obrciam si w stron sceny. Scott i pozostali czonkowie Serpentine rozgrywali si
wanie przed koncertem, a Marcie podpara si okciami o scen i zagadywaa Scotta.
- Z twoim mczyzn? - zapytaam.
- O jeny, ju niedugo. Co za rnica.
- Marcie flirtuje z kadym. Nie przejmuj si.
Vee wzia oddech tak gboki, e rozszerzyy jej si nozdrza. Marcie spojrzaa w nasz
stron, jakby wyczuwajc negatywne fluidy, ktre przesyaa jej Vee. Zamachaa do nas
niczym Miss Uniwersum.
- Zrb co - powiedziaa Vee. - Odcignij j od niego. Prosz!
Wstaam z miejsca i ruszyam w stron Marcie. Po drodze przykleiam do twarzy
sztuczny umiech. Zanim do niej dotaram, byam pewna, e wyglda na szczery.
- Hej! - rzuciam.
- Cze, Noro. Wanie opowiadaam Scottowi o mojej mioci do indie rocka. Ludzie
w tym miecie nie maj ambicji. Super, e Scott chce osign sukces.
Scott mrugn do mnie. Musiaam przymkn powieki, eby nie przewrci oczami.
Mhm - mruknam. Panicznie szukaam sw, ktre mogyby wypeni cisz. Posuchaam
Vee i podeszam, ale co teraz? Nie mogam po prostu odcign Marcie od Scotta. I
waciwie dlaczego to zawsze ja musiaam odgrywa rol arbitra? To sprawa Vee, nie moja.
- Moemy porozmawia? - zapytaa Marcie, dziki czemu nie musiaam ukada w
gowie wasnej taktyki.
- Jasne, mam chwil - powiedziaam. - Moe znajdziemy jakie spokojniejsze miejsce?
Miaam wraenie, e Marcie czyta w moich mylach. Chwycia mnie za nadgarstek i
pocigna za sob w stron tylnych drzwi. Kiedy znalazymy si w uliczce za klubem,
rozejrzaa si wokoo i zapytaa:
Czy mj tata co ci o mnie mwi? - zniya gos. O tym, e jestem Nefilk? Ostatnio
dziwnie si czuj. Jestem zmczona i obolaa. Mylisz, e to moe by jaka nefilska
menstruacja? Wydawao mi si, e ju raz przez to przechodziam.
Jak miaam powiedzie Marcie, e czystej krwi Nefiom, takim jak jej rodzice, rzadko
udawao si pocz dziecko, a kiedy jakim cudem im to wychodzio, ich potomstwo byo
sabe i chorowite? Jak miaam jej powiedzie, e tu przed mierci Hank wyjawi mi smutn
tajemnic, e Marcie prawdopodobnie nie poyje zbyt dugo?
Nie mogam.
- Ja te czasem si tak czuj - powiedziaam. - To chyba normalne...
- Tak, ale czy tata co ci na ten temat mwi? - nalegaa. - Czego mam si spodziewa?
Jak sobie z tym radzi i tak dalej.
- Myl, e twj tata bardzo ci kocha i chcia, eby cieszya si yciem, a nie
denerwowaa tym caym nefilstwem. Chcia, eby bya szczliwa.
Marcie spojrzaa na mnie z niedowierzaniem.
- Szczliwa? Jestem dziwolgiem. Nie jestem nawet czowiekiem. I nie myl sobie, e
zapomniaam, e ty te nim nie jeste. Jedziemy na jednym wzku - powiedziaa,
oskarycielsko dgajc mnie przy tym palcem.
Jasne. Wanie tego teraz potrzebuj. Poczucia solidarnoci... z Marcie Millar.
- Czego ty naprawd od mnie chcesz, Marcie? - zapytaam.
- Chc ci uwiadomi, e jeeli wspomnisz komukolwiek o tym, e nie jestem
czowiekiem, podpal ci. Pogrzebi ci ywcem.
ROZDZIA 6
- Nie! - wyrwao mi si. - Nie, nie, nie. Nie moesz si tak po prostu wprowadzi! - Cale
moje ciao, od palcw u stp po koniuszki uszu, ogarna panika, ktra z kad chwil rosa i
pczniaa. Potrzebowaam dobrego argumentu, i to szybko, jednak mj mzg wypluwa z
siebie tylko jedn optacz, mao pomocn myl: Nie!
- Ju postanowiam - powiedziaa Marcie, po czym wesza do rodka.
- A co ze mn!? - zawoaam. Kopnam w drzwi, ale tak naprawd przez nastpne dwie
godziny miaam ochot kopa sam siebie, za kar. Wywiadczyam Vee przysug i prosz,
do czego mnie to doprowadzio.
Z rozmachem otworzyam drzwi i wmaszerowaam do rodka. Vee siedziaa w naszej
loy.
- W ktr stron posza? - zapytaam z irytacj.
- Kto?
- Marcie!
- Mylaam, e jest z tob.
Rzuciam jej moje najsurowsze spojrzenie.
- To wszystko twoja wina! Musz j znale.
Bez dalszego wyjaniania przepchnam si przez tum, szukajc Marcie wzrokiem.
Musiaam opanowa sytuacj, zanim wszystko wymknie si spod kontroli. Ona ci sprawdza,
powiedziaam do siebie. Bada grunt. Nic jeszcze nie jest postanowione. Poza tym, ostatnie
zdanie i tak bdzie naleao do mojej mamy. A ona nie pozwoli, by Marcie si do nas
wprowadzia. Miaa przecie wasn rodzin. Moe i ubosz o jednego rodzica, ale byam
chodzcym dowodem na to, e rodzina to co wicej ni liczby. Podniesiona na duchu wasn
argumentacj poczuam, e uspokaja mi si oddech.
wiata lekko przygasy, a wokalista Serpentine zapa mikrofon i wybi rytm gow. Na
jego znak perkusista zacz gra intro, a po chwili doczy do niego Scott i pozostali
gitarzyci, rozpoczynajc koncert ostrym, niepokojcym kawakiem. Publiczno oszalaa wszyscy machali gowami i skandowali sowa piosenki.
Sfrustrowana, ostatni raz rozejrzaam si wok, szukajc Marcie, ale szybko si
poddaam. Postanowiam pniej si tym zaj. Umwiam si z Patchem, e pocztek
koncertu bdzie dla nas sygnaem, by spotka si przy barze. Serce znw podeszo mi do
garda.
Zajam pierwszy wolny stoek przy barze. Usiadam nieco zbyt gwatownie, przez co w
ostatniej chwili straciam rwnowag. Miaam wraenie, e moje nogi zrobione s z gumy.
- Nastpnym razem zapoznaj si z menu i nie marnuj mojego czasu. Nie serwujemy tu
niezainteresowanych twoim towarzystwem kobiet, ani rudych, ani adnych innych. Popatrzy gronie, a po chwili odwrci si w stron innego klienta.
- Jeeli trafi si Nefilka, to tym lepiej - oznajmi Patch pijanym gosem.
Barman zatrzyma si w miejscu, a w jego oczach zalnia furia.
- Moe by tak troch ciszej, kolego? Jestemy w mieszanym towarzystwie. Przychodz
tu take ludzie.
Na te sowa Patch wykona nieskoordynowane machnicie rk.
- To mie, e martwisz si o ludzi, ale wystarczy may trik i nie bd pamitali ani sowa
z tego, co powiedziaem. Mam w tym ju tak wpraw, e mog to robi przez sen powiedzia, a w jego gosie pobrzmiewaa arogancja.
- Mam spawi tego palanta? - zapyta mnie barman. - Powiedz sowo, a zawoam
bramkarza.
- Dzikuj, ale sama sobie z nim poradz - odparam. - Przepraszam za mojego byego.
Straszny z niego fiutek.
Patch wybuchn miechem.
- Fiutek? Ostatnim razem inaczej si do mnie zwracaa - powiedzia znaczco.
Wpatrywaam si w niego z obrzydzeniem.
- Pewnie zainteresuje ci to, e ona nie zawsze bya Nefilk - Patch poinformowa
barmana z alem. - Moe o niej syszae. To dziedziczka Czarnej Rki. Bardziej mi si
podobaa jako czowiek, ale fajnie jest si polansowa z najsawniejsz Nefilk na ziemi.
Barman spojrza na mnie z niedowierzaniem.
- To ty jeste crk Czarnej Rki?
Popatrzyam na Patcha.
- Dziki.
- Czy to prawda, e on nie yje? - zapyta barman. - Nie mog tego poj. Wspaniay
czowiek, pokj jego duszy. Moje kondolencje - powiedzia i umilk skonsternowany. - Ale...
czy on naprawd nie yje?
- Tak mwi - wyszeptaam. Nie potrafiam zmusi si do tego, by uroni z, ale
mwiam o Hanku z takim namaszczeniem i melancholi, e barman wydawa si
usatysfakcjonowany.
- Stawiam kolejk upademu anioowi, ktry go zaatwi - przerwa nam Patch i unis
szklank w toacie. - Chyba wszyscy wiemy, e tak byo. Sowo niemiertelno" nabrao
zupenie nowego znaczenia - wybuchn miechem, z uciech walc pici o bar.
- Spotykaa si z t wini? - zapyta mnie barman. Rzuciam okiem na Patcha i
zmarszczyam brwi. - Chciaabym o tym zapomnie. - Ale wiesz, e on jest... - barman zniy
glos - upadym anioem? Z trudnoci przeknam kolejny yk.
- Nawet mi o tym nie
przypominaj. Ju za to odpokutowaam. Teraz moim chopakiem jest stuprocentowy Nefil
Dante Matterazzi. Moe o nim syszae? - Rwnie dobrze mogam ju teraz zacz
rozpuszcza t plotk.
Oczy mczyzny zalniy z wraenia.
- No pewnie! To wietny facet. Wszyscy znaj Dantego.
Patch chwyci mnie za nadgarstek, zbyt mocno, by mona to byo uzna za oznak
czuoci.
- Chyba co jej si pomylio. My nada jestemy razem. Moe na chwil std wyjdziemy,
cukiereczku?
Podskoczyam jak oparzona.
- Zabieraj apy.
- Zaparkowaem motor na tyach klubu. Zapraszam ci na przejadk. Bdzie jak
dawniej. - Wsta i tak brutalnie pocign mnie za rk, e zeskakujc, przewrciam stoek.
- Zawoaj bramkarza - powiedziaam do barmana przeraonym gosem. - Szybko!
Patch pocign mnie w stron gwnego wyjcia i chocia ju teraz udawaam, e
prbuj wykrci si z jego ucisku, wiedziaam, e najgorsze dopiero przed nami.
Klubowy bramkarz - Nefil, ktry nie do, e by o kilka centymetrw wyszy, to
jeszcze czterdzieci kilogramw ciszy od Patcha - przepchn si w naszym kierunku.
Zapa Patcha za konierz, oderwa go ode mnie i rzuci o cian. Serpentine wzbudza tak
ekscytacj fanw, e haas zagusza odgosy szamotaniny, ale ludzie stojcy najbliej
rozstpili si, tworzc wok obu mczyzn pkole gapiw.
Patch unis rce w gecie kapitulacji, a na jego zamroczonej alkoholem twarzy pojawi
si umiech.
- Nie chc kopotw.
- Za pno - powiedzia bramkarz i hukn go pici w twarz. Skra nad okiem Patcha
pka i z rany zacza si sczy krew. Odwrciam wzrok, eby si nie skrzywi ani nie
ruszy mu na pomoc.
Barman wskaza mu drzwi gow.
ROZDZIA 7
Dodge neon wtoczy si na podjazd naszego domu. Vee wyczya radio uderzeniem
pici.
- Wystarczy szaestw na jedn noc - powiedziaa. - Co to w ogle miao by? Scena z
Wyrzutkw?
Z ulg wypuciam wstrzymywany dotd oddech. adnej hiperwentylacji. adnego
histerycznego wymachiwania rkami. adnego nawizania do zamanego karku. Na szczcie
Vee nie widziaa najgorszego.
- I kto to mwi? Przecie nie czytaa Wyrzutkw.
- Widziaam film. Matt Dillon by gorcy, zanim si zestarza.
W samochodzie zawisa gsta, pena oczekiwania cisza.
- Dobra, dosy tego ciemniania - powiedziaa Vee. - Koniec pogaduszek. Mw!
Kiedy zwlekaam, dodaa:
- To, co dziao si dzi w klubie, byo istnym szalestwem, ale ju wczeniej co mi nie
grao. Przez ca noc dziwnie si zachowywaa. Widziaam, jak cigle wchodzisz i
wychodzisz z Diabelskiej Portmonetki. Potem nagle wymylia, e chcesz ewakuowa klub.
Buja to my, ale nie nas, sionko. dam wyjanie.
I tu sprawa zacza si komplikowa. Chciaam powiedzie Vee prawd, ale ze wzgldu
na jej bezpieczestwo powinna uwierzy w kamstwa, ktrymi miaam j wanie uraczy.
Jeeli Kowboj i jego wsplnicy nie artowali, mwic, e maj zamiar pogrzeba w moim
yciu prywatnym, prdzej czy pniej dowiedz si, e Vee jest moj najlepsz przyjacik.
Nie chciaam nawet myle o tym, e mogliby jej grozi albo j przesuchiwa, jednak gdyby
miao ju do tego doj, lepiej, eby jej odpowiedzi brzmiay przekonujco. A co
najwaniejsze, chciaam, eby w razie czego bez wahania powiedziaa im, e Patcha i mnie
nic ju nie czy. Chciaam zaagodzi sytuacj, zanim wszystko wymknie mi si spod
kontroli.
- Kiedy siedziaam dzi przy barze, przyszed Patch. Zrobio si nieprzyjemnie zaczam cicho. - By nawalony. Powiedzia kilka gupich rzeczy, a kiedy odparam, e z nim
nie wyjd, przeszed do rkoczynw.
- Jasna cholera - wyszeptaa Vee.
- Bramkarz wyrzuci go z klubu.
- O rany. Brak mi sw. Co o tym wszystkim mylisz?
Na przemian to otwieraam, to zaciskaam lece na kolanach donie.
- Midzy nami koniec.
kopic w jego pie, a nawet bezskutecznie walc w nie piciami. Powiedzie, e drzewo
zwyciyo, to za mao... W tym czasie Dante siedzia na gazie, prychajc, miejc si i
wykrzykujc krytyczne uwagi pod moim adresem. C, przynajmniej jedno z nas dobrze si
bawio.
Podszed do mnie powoli, a na ustach bka mu si subtelny, ale za to wredny umiech.
Potar okie.
- I jak idzie, Dowdco Wielkiej, Potnej Armii Nefilw?
Strumienie potu spyway mi po twarzy i kapay z nosa oraz brody. Miaam zdarte do
krwi donie i kolana, zwichnit kostk, a kady misie w moim ciele baga o lito.
Chwyciam Dantego za koszulk i wytaram w ni twarz, a nastpnie wydmuchaam w ni
nos.
Dante cofn si o krok i unis donie.
- Zaraz, moment!
Machnam rk w kierunku wybranego drzewa.
- Nie dam rady - powiedziaam, pochlipujc. - Nie jestem do tego stworzona. Nigdy nie
bd tak silna jak ty albo inni Nefilowie. - Czuam, e moje usta dr z rozczarowania i
wstydu. jego twarz zagodniaa.
- We gboki oddech, Noro. Wiedziaem, e nie dasz rady. O to chodzio. Chciaem
powierzy ci niemoliwe do wykonania zadanie, eby pniej, kiedy w kocu ci si to uda,
moga spojrze wstecz i doceni, jak daleko zasza.
Wlepiam w niego wzrok. Czuam, jak wszystko si we mnie gotuje.
- No co? - zapyta.
- Jak to co? JAK TO CO!? Zwariowae? Musz dzisiaj i do szkoy. Musz si
pouczy na klaswk. Wydawao mi si, e powicam to wszystko dla szczytnego celu, a
teraz dowiaduj si, e chciae mi po prostu co udowodni? Teraz moja kolej. Poddaj si.
To koniec. Nie prosiam o to. To cae trenowanie byo twoim pomysem. Do tej pory to ty
decydowae, ale nadesza moja kolej. RZUCAM TO! - Zdawaam sobie spraw, e jestem
odwodniona i prawdopodobnie nie myl racjonalnie, ale miaam do. Owszem, chciaam
poprawi wytrzymao i si. Chciaam nauczy si obrony. Ale to byo po prostu
absurdalne. Miaam wyrwa drzewo? Woyam w to ca energi, podczas gdy on siedzia i
zanosi si miechem, wiedzc, e mi si to nie uda.
- Jeste naprawd wkurzona - powiedzia, cigajc brwi i w zamyleniu gadzc si po
podbrdku.
- Nie, skde!
- Potraktuj to jak lekcj pokazow. Niech to bdzie dla ciebie punkt odniesienia.
Nadal staam zgita wp. Czuam si tak, jakby moje organy wewntrzne powoli si
rozpuszczay. Przed oczami pojawiy si eksplodujce niebieskie punkciki. Cay wiat
przechyli si na lewo... a potem na prawo. Zapaam si za gardo i ruszyam przed siebie.
Baam si, e jeeli zemdlej tutaj, nikt nigdy mnie nie znajdzie.
ROZDZIA 8
Powczc nogami, wydostaam si z lasu. Kiedy dotaram do domu, palce uczucie w
kociach powoli mijao. Mj oddech si uspokoi, ale wci byam wstrznita. Co takiego
poda mi Dante? I dlaczego?
Zdjam klucz, ktry dynda wok mojej szyi na acuszku, i weszam do domu.
cignam buty i zakradam si po schodach, stpajc na palcach obok sypialni mamy.
Zegarek na stoliku nocnym wskazywa szst pidziesit. Zanim w moim yciu pojawi si
Dante, byaby to dla mnie normalna, chocia moe nieco wczesna, pora pobudki. Przez
wikszo dni budziam si wyspana, ale tego ranka byam wykoczona i zaniepokojona.
Wyjam czyste ubrania i udaam si do azienki, eby wzi prysznic i przygotowa si do
wyjcia.
O sidmej pidziesit zaparkowaam przed szko ruszyam w stron potnego szarego
budynku, ktry przypomina stary protestancki koci. Kiedy znalazam si w rodku,
wepchnam rzeczy do szafki, wyjam podrczniki na dwie pierwsze lekcje i weszam do
klasy.
W brzuchu burczao mi z godu, ale byam zbyt zdenerwowana, eby je. W odku
wci czuam niebieski napj.
Na pierwszej lekcji miaam histori Stanw Zjednoczonych. Zajam miejsce i
sprawdziam, czy na moj now komrk nie przyszy adne wiadomoci. Nadal nie miaam
wieci od Patcha. Spokojnie, pomylaam. Pewnie co mu wypado. Jednak przeladowao
mnie wraenie, e co jest nie tak. Patch powiedzia wczoraj, e do mnie przyjedzie, a on
zawsze dotrzymywa sowa, tym bardziej e wiedzia, jak bardzo przeywaam nasze
zerwanie.
Ju miaam schowa komrk, kiedy przyszed SMS.
ZA P GODZINY SPOTKAJMY SI PRZY RZECE WENTWORTH - napisa Patch.
WSZYSTKO OKEJ? - odpisaam natychmiast.
TAK. BD NA PRZYSTANI. UPEWNIJ SI, E NIKT CI NIE LEDZI.
Nie bya to zbyt sprzyjajca chwila, ale nie mogam przecie tak po prostu nie spotka
si z Patchem. Napisa, e wszystko w porzdku, ale nie byam co do tego przekonana. Jeeli
wszystko byo w porzdku, to dlaczego chcia, ebym ucieka z zaj, no i dlaczego mielimy
si spotka na przystani?
Podeszam do biurka pani Warnock.
- Przepraszam, pani profesor. le si czuj. Mog pooy si w gabinecie pielgniarki?
Nauczycielka zdja okulary i przyjrzaa mi si badawczo. - Co si dzieje, Noro?
Kobieca przypado - wyszeptaam. Nie mogabym wymyli chyba nic banalniejszego.
Westchna.
ROZDZIA 9
- Daem ci szans. Moglimy to zaatwi inaczej, ale zaczyna mi si koczy cierpliwo
- powiedzia Pepper. Zatkn pistolet za pasek od spodni, uwalniajc w ten sposb donie, tak
by przetrze lnice od potu czoo. - Skoro nie jestem w stanie dotrze do Patcha, to sprawi,
e sam do mnie przyjdzie.
Czuam, co si kroi.
- Czy to porwanie? Z pewnoci nie jeste pospolitym przestpc, Pepper. Kryminalista,
socjopata i nikczemny oprych to okrelenia, ktre bardziej do ciebie pasuj.
Pepper poluzowa konierzyk, a jego twarz wykrzywia si w grymasie.
- Patch musi co dla mnie zrobi. To bdzie taka maa... przysuga. I tyle. Nic gronego.
Co mi mwio, e ta przysuga" bdzie wymagaa od Patcha zejcia do pieka. Czuam,
e w ostatniej chwili Pepper zwieje i zatrzanie za nim piekielne bramy. Wanie tak
postpowao si z szantaystami.
- Jestem porzdnym facetem. Archanioem - oznajmi Pepper. - Moecie mi zaufa.
Szkoda, e mu o tym nie powiedziaa.
- Porywajc mnie, na zawsze stracisz jego zaufanie. Przemyl to, Pepper. W ten sposb
nie zmusisz Patcha do wsppracy.
Jeszcze mocniej pocign za konierzyk. Jego twarz poczerwieniaa tak, e przypomina
teraz spocon, row wink.
- Hi chodzi o co wicej. Nie widzisz, e nie mam wyboru?
- Pepper, jeste archanioem, a mimo to przechadzasz, si po Ziemi z broni i grozisz mi.
Nie wierz ani w twoj niewinno, ani w to, e nie masz zamiaru skrzywdzi Patcha.
Archanioowie nie spdzaj na Ziemi tak duo czasu i nie bior zakadnikw. Chcesz
wiedzie, co myl? Myl, e przeszede na ciemn stron mocy.
- Mam tu zadanie do wykonania. Nie jestem zy, ale rzeczywicie mog sobie pozwoli
na... wicej.
- Rany, prawie zaczynam ci wierzy.
i Mam dla twojego chopaka zadanie, ktre potrafi wykona tylko on. Nie chc ci
porywa, ale mnie do tego zmusilicie. Potrzebuj pomocy Patcha, i to natychmiast.
Spokojnie podejd do motorwki. Jeden gwatowny ruch bd strzela.
Pepper wykona przyzywajcy gest i d zacza posusznie sun po wodzie, kierujc
si w stron najbliszego pomostu. Patch nie mwi mi, e archanioowie potrafi
kontrolowa przedmioty. Nie lubiam by w ten sposb zaskakiwana. Zastanawiaam si, na
ile jego umiejtno moe mi przeszkodzi w ucieczce.
uderzyam tuowiem o burt odzi, dziki czemu zakoysaa si mocno i zacza odpywa od
pomostu. Jedna noga Peppera znajdowaa si w odzi, druga na pomocie, a szczelina midzy
nimi zacza si stopniowo powiksza.
Jego reakcja bya natychmiastowa. Wystrzeli w powietrze i unosi si teraz kilka
metrw nad odzi. Lata. Podejmujc spontaniczn decyzj, eby pozbawi go rwnowagi,
zapomniaam o tym, e Pepper ma skrzyda. Jakby tego byo mao, zrobi si naprawd
wkurzony.
Wyskoczyam z motorwki i pynam ile si w miniach, kierujc si na rodek rzeki.
Wok rozlegay si strzay.
Usyszaam plusk za plecami i zrozumiaam, e Pepper wskoczy za mn do wody.
Czuam, e za chwil mnie zapie i zgodnie z obietnic przestrzeli mi stop albo zrobi co
duo gorszego. Nie posiadaam siy archanioa, ale byam teraz Nefilk, no i trenowaam z
Dantem cae... dwa razy.
Zdecydowaam si na co bardzo gupiego, a jednoczenie bardzo odwanego.
Zanurkowaam, stanam na piaszczystym dnie rzeki, zebraam wszystkie siy i
wyskoczyam z wody. Ku mojemu zaskoczeniu wystrzeliam w przestworza, szybujc nad
porastajcymi brzeg rzeki drzewami. Mj wzrok siga a po horyzont. Widziaam wszystko:
od pl i fabryk, po nitk autostrady, ktr jechay malekie samochody i traktory z
przyczepami. Jeszcze dalej zobaczyam samo Codwater - skupisko domw, sklepw i
zielonych skwerw.
Szybko straciam impet. Przewrcio mi si w odku zaczam spada, omiatana
pdem powietrza. Rzeka zbliaa si z niezwyk prdkoci. Musiaam opanowa ch
gorczkowego machania rkami, poniewa moje ciao by tego nie znioso. Zaleao mi na
gracji i skutecznoci, wic zwinam si w may pocisk. Moje stopy gruchny o dno dki,
przebijajc drewniane deski i wcigajc mnie z powrotem do wody.
Obok mnie wiszczay kule. Wygrzebaam si spord szcztkw dki, wydostaam na
brzeg rzeki i rzuciam w stron drzew. Dwa poranki spdzone na bieganiu w mroku troch mi
pomogy, ale nie do tego stopnia, by wyjani, dlaczego poruszaam si z prdkoci, ktrej
nie powstydziby si Dante. Drzewa zamieniy si w rozmazane plamy, jednak moje stopy z
atwoci przeskakiway ponad ziemi, jakby wiedziay, ktrdy stpa, jeszcze zanim
zdyam o tym pomyle.
Byskawicznie wypadam na bulwar, wskoczyam do volkswagena i z piskiem opon
ruszyam z parkingu. Ku wasnemu zaskoczeniu, nie miaam nawet zadyszki.
Czy bya to kwestia adrenaliny? Moe, chocia nie do koca w to wierzyam.
Podjechaam pod Aptek Allena i zaparkowaam samochd pomidzy dwoma
ciarwkami, dziki czemu nie mona mnie byo dojrze z ulicy. Zsunam si w d
siedzenia, eby nie by widoczn. Byam niemal pewna, e Pepper straci mnie z oczu ju nad
rzek, ale ostronoci nigdy za wiele. Musiaam pomyle. Nie mogam jecha do domu ani
do szkoy. Jedynym ratunkiem byo odnalezienie Patcha, ale nie wiedziaam nawet, od czego
zacz.
Nagle mj telefon zadzwoni, wyrywajc mnie z zamylenia.
- Siema, Grey! - powiedzia Scott. - Vee i ja jedziemy wanie na obiad do Taco Hut.
Chcielibymy wiedzie, gdzie ty si waciwie podziewasz? Skoro ju (a) umiesz prowadzi i
(b) masz samochd, notabene dziki mnie, nie musisz wicej je w szkolnej kafeterii. To tak
na marginesie.
Zignorowaam jego wesokowaty ton.
- Potrzebuj numeru do Dantego. Wylij mi go jak najszybciej - rzuciam. Numer do
niego zosta w starym telefonie.
- Moe by tak jakie prosz"?
- Co to? Darmowa lekcja savoirvivre'u?
- Po co ci jego numer? Mylaem, e Dante to twj cho...
Odoyam suchawk i prbowaam zebra myli. Wiedziaam, e prowadzcy
podwjne ycie archanio chcia mnie porwa, eby zmusi Patcha do wywiadczenia mu
przysugi. Albo do tego, eby przesta go szantaowa. Albo do tego, i do tego. Wiedziaam
take, e to nie Patch jest jego szantayst.
Jakich informacji mi brakowao? Gwnie tego, gdzie jest Patch. Czy jest bezpieczny?
Czy si ze mn skontaktuje? Czy potrzebuje mojej pomocy?
- Gdzie jeste, Patch!? - krzyknam w prni.
Mj telefon zadwicza.
TO NUMER DANTEGO. SYSZAEM. E NA PMS POMAGA MLEKO
CZEKOLADOWE - napisa Scott.
- Ha, ha - powiedziaam na glos grobowym gosem, wklepujc w telefon numer Dantego.
Odebra po trzech sygnaach. - Musimy si zobaczy - zaczam ostro.
- Suchaj, jeeli chodzi o dzi rano...
- Oczywicie, e chodzi o dzi rano... Co ty mi da?
Wypiam nieznany pyn i nagle mog biega tak szybko jak ty i szybowa pitnacie metrw
nad ziemi, a wzroku mgby mi pozazdroci nawet sok.
- To minie. eby utrzyma ten stan, codziennie musiaaby pi t niebiesk substancj.
- Czy ta niebieska substancja ma jak nazw?
- Nie przez telefon...
spdzi zaszyty w laboratorium, rzucajc diabelski urok na noe, baty i nabijane wiekami
piercienie, przeksztacajc je w miercionon bro. Jaki czas temu stworzy napj, ktry
potrafi zwikszy nefilsk moc. Teraz mamy rwne szanse, Noro - powiedzia, a jego oczy
zalniy z podniecenia. - Dawniej na jednego upadego anioa trzeba byo dziesiciu Nefilw,
ale to ju przeszo. Testowaem ten napj dla Blakely'ego. Kiedy go pij, szala zwycistwa
przechyla si na moj stron. Sam mog stan do walki z upadym anioem, nie obawiajc
si, e jest ode mnie silniejszy.
Od natoku myli zakrcio mi si w gowie. A wic diabelska moc kwitnie na Ziemi, a
Nefilowie s w posiadaniu sekretnej broni wytwarzanej w tajnym laboratorium? Musiaam o
tym powiedzie Patchowi.
- Czy napj, ktry testujesz dla Blakely'ego, to ten sam, ktry dae mi dzi rano?
- Tak - umiechn si przebiegle. - Teraz rozumiesz, oczym mwi.
Jeeli liczy na pochwa, nie miaam najmniejszego zamiaru mu jej udziela.
- Jak wielu Nefilw syszao o tym napoju lub go prbowao?
Dante opar si o awk i westchn.
- Pytasz ze wzgldu na siebie - urwa znaczco - czy chcesz podzieli si nasz tajemnic
z Patchem?
Zawahaam si, a twarz Dantego spowaniaa.
i Musisz wybra, Noro. Nie moesz by wierna i nam, temu, co wci jest pomidzy
tob a Patchem. Podejmujesz godn podziwu prb, ale koniec kocw bdziesz musiaa
lojalnie opowiedzie si po jednej ze stron. Albo bdziesz z Nefilami, albo przeciwko nam.
Najgorsze byo to, e Dante mia racj i w gbi duszy to wiedziaam. Patch i ja
ustalilimy, e naszym celem w czasie tej wojny jest wyj z niej cao we dwoje, ale jeeli
taki by mj cel, to co z Nefilami? Miaam by ich przywdczyni. Wymagaam od nich tego,
by uwierzyli, e chc im pomc, chocia w rzeczywistoci wcale tak nie byo.
- Jeeli powiesz Patchowi o diabelskiej mocy, nie zatrzyma tej informacji dla siebie powiedzia Dante. - Bdzie chcia znale Blakely'ego i zniszczy laboratorium. Nie ze
wzgldu na jakie wzniose poczucie moralnej powinnoci. Bdzie si kierowa instynktem
samozachowawczym. Tli nie chodzi ju tylko o cheszwan - wyjani. - Moim celem nie jest
zepchnicie upadych aniow za jak uzgodnion granic, tak by powstrzyma ich przed
opanowywaniem naszych cia. Moim celem jest unicestwienie caej ich rasy za pomoc
diabelskiej mocy. A jeeli oni jeszcze o tym nie wiedz, to wkrtce si tego domyl.
- Co? - wybekotaam.
- Hank mia wanie taki plan. Zlikwidowanie ich gatunku. Blakely wierzy, e za jaki
czas uda mu si stworzy Prototyp broni tak silnej, by zabi upadego anioa. Nigdy wczeniej
nie byo to moliwe. Do dzisiaj.
ROZDZIA 10
Zbliaam si ju do volkswagena, kiedy na przednim fi siedzeniu dostrzegam ciemn
sylwetk. Zatrzymaam si, a w mojej gowie natychmiast pojawi si obraz Kowboja, ktry
przyby tu z nadziej na kolejn rund naszej walki, fi Wstrzymaam oddech i rozwaaam,
czy nie rzuci si 1 do ucieczki. Jednak im duej si nad tym zastanawiaam, tym bardziej
moje bujne wyobraenia saby, a a wreszcie moim oczom ukaza si prawdziwy pasaer
pojazdu. Patch przywoywa mnie palcem. Umiechnam fi si szeroko, a cay niepokj w
jednej chwili rozpyn si w powietrzu.
- Uciekasz z lekcji na wrotki? - zapyta, kiedy wsiadam a do samochodu.
- Znasz mnie. Mam sabo do fioletowych keczek.
Umiechn si.
- Nie widziaem twojego samochodu pod szko. Szukaem ci. Masz kilka minut?
Podaam mu kluczyki.
- Prowad. urok kamienicy wzniesionej z czerwonej cegy i kamienia z okolicznego
kamienioomu wskazywa na to, e budynek liczy ponad sto lat. Kamienica bya jednak
zupenie odrestaurowana - miaa byszczce okna, czarne marmurowe kolumny i
odwiernego. Patch wjecha do pojedynczego garau i zamkn za nami bram. Otacza nas
wilgotny mrok.
- Nowy dom? - zapytaam.
- Pepper wynaj kilku nefilskich bandziorw, eby zrobili may remont w moim
mieszkaniu pod Delphic. Potrzebowaem mieszkania od rki, i to z dodatkow ochron.
Wyszlimy z volkswagena, wspilimy si po wskich schodach, przeszlimy przez
drzwi i znalelimy si w nowej kuchni Patcha. Z zajmujcych ca cian okien rozciga si
przepikny widok na zatok. Na wodzie bieliy si plamki aglwek, a okalajce zatok klify
spowite byy malownicz niebieskaw mg.
Wok zatoki rosy drzewa, ktre zdyy przybra ju jesienn szat. Pony
intensywnymi odcieniami czerwieni, przez co zdawao si, e caa okolica stana w ogniu.
Na kocu osiedla znajdowaa si prywatna przysta.
- Ale lans - powiedziaam do Patcha.
Podszed od tyu, poda mi kubek gorcego kakao i pocaowa mnie w kark.
- Niestety, to miejsce przyciga uwag nieco bardziej, nibym sobie tego yczy, a wiesz,
e nieczsto to mwi.
Oparam si o niego i popijaam kakao.
- Martwiam si o ciebie.
- Wczoraj w nocy przed Diabelsk Portmonetk dopad mnie Pepper. Nie zdoaem wic
uci sobie pogawdki z naszym nefilskim koleg Kowbojem. Ale zadzwoniem tn i tam i
troch powszyem, poczwszy od chaty, do ktrej ci wywiz. Facetowi brakuje sprytu.
Zabra ci do domu swoich dziadkw. Tak naprawd nazywa si Shaun Corbridge. Liczc
wedug systemu nefilskiego, Shaun ma dwa lata. Dwa lata temu w grudniu zoy przysig
wiernoci i z wasnej woli zacign si do armii Czarnej Rki. I Jest wybuchowy, a w
przeszoci mia problem z narkotykami. Szuka sposobu, eby zaistnie, i uwaa ci za swoj!
przepustk do sawy. Chyba nie musz dodawa, e jest te zdziwaczay i gupi... - Patch
znw pocaowa mnie w szyj, tym razem pozwalajc, by jego usta dotykay jej nieco duej.
- Ja te tskniem. Co si u ciebie dziao?
Nie wiedziaam, od czego zacz.
- Mogabym ci opowiedzie, jak dzi rano Pepper prbowa mnie porwa i
przetrzymywa jako zakadniczk. A moe chcesz usysze o tym, jak to Dante w tajemnicy
napoi mnie substancj z dodatkiem diabelskiej mocy? Okazuje si, e Blakely, prawa rka
Hanka, przez wiele miesicy: bawi si diabelsk moc i stworzy niezwykle skuteczny
narkotyk dla Nefilw.
- e co!? - warkn gosem penym furii. - Czy Pepper zrobi ci krzywd? Rozerw
Dantego na strzpy!
Zaprzeczyam, ale z zaskoczeniem odkryam, e do oczu napyny mi zy. Wiedziaam,
dlaczego Dante to zrobi - chcia, ebym bya na tyle silna fizycznie, by poprowadzi Nefilw
do zwycistwa - ale nie akceptowaam jego postpowania. Okama mnie. Podstpem zmusi
do wypicia substancji, ktra nie do, e bya zakazana na Ziemi, to jeszcze moga si okaza
niebezpieczna. Nie byam a tak naiwna, eby myle, i diabelska moc nie miaa skutkw
ubocznych. Efekty, ktre dawaa, moe i mijay, ale nasiona za zostao ju we mnie zasiane.
- Dante powiedzia, e dziaanie narkotyku mija po upywie doby - odparam. - To dobra
wiadomo, ale jest te za.
Wydaje mi si, e wkrtce planuje zapozna z nim ca rzesz Nefilw. Dziki niemu
bd si czuli jak... superbohaterowie. Nie umiem tego inaczej opisa. Kiedy go wypiam,
biegam szybciej, skakaam wyej, a wszystkie moje zmysy si wyostrzyy. Dante
powiedzia, e po wypiciu diabelskiej mocy Nefil moe pokona upadego anioa w walce
jeden na jednego. Wierz mu, Patch. Udao mi si uciec Pepperowi. Archanioowi. Bez tego
napoju siedziaabym teraz gdzie pod kluczem.
W oczach Patcha skrzya si lodowata furia.
- Powiedz, gdzie on jest.
Nie spodziewaam si, e Patch wpadnie w tak zo - z
perspektywy czasu, byo to spore niedopatrzenie. No pewnie, e kipia ze zoci. Kopot
jednak w tym, e gdyby znalaz teraz Dantego, ten domyliby si, e to ja powiedziaam
Patchowi o diabelskiej mocy. Sytuacja wymagaa ode mnie duej ostronoci.
- To, co zrobi, byo ze, ale myla, e to wszystko dla mojego dobra - wyjaniam.
ROZDZIA 11
Nastpnego ranka o pitej mj materac ugi si pod ciarem drugiego ciaa.
Gwatownie otworzyam oczy i zobaczyam, e na brzegu ka z ponur min siedzi Dante.
- No i? - zapyta po prostu.
Wczoraj do pnej nocy zastanawiaam si, co zrobi, i w kocu udao mi si opracowa
plan dziaania. Teraz stao przede mn trudniejsze zadanie wcielenia go w ycie.
- Daj mi pi minut, ebym moga si ubra. Spotkamy si na dole.
Dante pytajco unis brwi, a na jego twarzy pojawia si nadzieja.
- Czy to oznacza to, co myl?
- Przecie nie trenuj wanie z upadymi anioami... Nie daam mu jednoznacznej
odpowiedzi i miaam nadziej,! e nie bdzie dry tematu.
Umiechn si.
- W takim razie do zobaczenia za pi minut.
- Aha, eby byo jasne - powiedziaam, zatrzymujc go w progu. - Nie mam zamiaru pi
niczego niebieskiego.
- Wczorajsza degustacja ci nie przekonaa? - Ku mojemu zdziwieniu nie wydawa si
ani odrobin skruszony. Co wicej, jego twarz wyraaa rozczarowanie.
- Mam wraenie, e ten napj miaby spore problemy z uzyskaniem pozytywnej oceny
Agencji do spraw ywnoci i Lekw.
- Jeeli zmienisz zdanie, dostaniesz go za darmo.
Postanowiam dalej cign rozmow w tym kierunku.
- Czy Blakely opracowuje jakie inne napoje wspomagajce? Jak mylisz, kiedy planuje
poszerzy grup badawcz?
Dante wzruszy ramionami.
- Dawno z nim nie gadaem.
- Naprawd? Przecie testujesz dla niego diabelsk moc. Obaj bylicie bliskimi
wsppracownikami Hanka, wic jestem zaskoczona, e nie utrzymujecie kontaktu.
- Na pewno znasz powiedzenie: nie stawiaj wszystkiego na jedn kart". To wanie
nasza strategia. Blakely opracowuje formuy w laboratorium, a ja odbieram je w rnych
punktach. Jeeli jednemu z nas co si stanie, drugi bdzie bezpieczny. Nie wiem, gdzie jest
Blakely, wic jeeli upade anioy wezm mnie na tortury, i tak nie wyjawi im adnej cennej
- Nikt nie uywa ju tego okrelenia. Swoj drog, ile masz lat wedug nefilskiej miary?
- Jako wczeniej nie pomylaam, eby o to zapyta.
- Przysigaem wierno podczas najazdu Napoleona na Wochy, skd pochodz.
- A to byo... kiedy? Pom mi. Jestem saba z historii.
Dante umiechn si.
- W 1796 roku. - O rany, ale jeste stary. - Nie, jestem dowiadczony. Krok numer dwa:
rozplcz niteczki myli formujcych si w umyle twojego przeciwnika. Moesz je
rozedrze, wyrwa, przerwa na pl. Decyzja naley do ciebie. Kady Nefil ma na to swj
sposb. U mnie najlepiej dziaa rozbijanie myli ofiary. Odnajduje w jej umyle mur wok
orodka, gdzie rodz si myli, i po prostu go wzbijam.
Zanim si spostrzegam, znw
staam oparta o drzewo. Dante delikatnie odsun mi kilka kosmykw z czoa. Unis moj
brod tak, eby spojrze mi w oczy. Nawet gdybym si staraa, nie zdoaabym uciec od jego
penetrujcego wzroku. Syciam si jego pikn twarz. Ciemnobrzowe oczy byy osadzone
w rwnej odlegoci od ostrego, prostego nosa. Pene usta wyginay si w zdradzajcym
pewno siebie umiechu, a na czoo opaday mu bujne brzowe wosy. Mia szerok, piknie
wyrzebion lini szczki, wieo ogolon i gadk. A to wszystko na tle kremowej,
oliwkowej skry.
Mylaam tylko o tym, jak wspaniale byoby go pocaowa. Wszystkie inne myli
rozmyy si i znikny, ale nic mnie to nie obchodzio. Pocauj Dantego. Tak, tego wanie
pragnam. Wspiam si na palce, zmniejszajc odlego midzy naszymi wargami, a w
piersiach czuam radosne trzepotanie.
Skrzyda. Anioy. Patch.
Bez zastanowienia wzniosam w gowie kolejny mur. I nagle zobaczyam prawd.
Owszem, Dante przyciska mnie do drzewa, ale wcale nie chciaam si z nim caowa.
- Koniec demonstracji - rzuci Dante z umiechem, ktry wyda mi si nieco zbyt
arogancki.
- Nastpnym razem wymyl co stosowniejszego - powiedziaam gosem penym
napicia. - Gdyby Patch si o tym dowiedzia, ju by nie y.
Umiech nie znika mu z twarzy.
- To powiedzenie sabo odnosi si do Nefiiw.
Nie miaam nastroju do artw.
- Wiem, co prbujesz zrobi. Chcesz go wkurzy. Jeli dalej bdziesz miesza mi w
gowie, ten wasz bahy spr skoczy si powan awantur. Wierz mi, nie chcesz mie wroga
w Patchu. Nie chowa urazy, poniewa ludzie, ktrzy go rozzoszcz, szybko znikaj. A to, co
wanie zrobie. J C, to by go naprawd rozzocio.
Spowodowaam kolejn eksplozj, a potem jeszcze jedn. Zniszczyam jego nadziej na to, e
uda mu si utrzyma myli w ryzach.
Na twarzy Dantego wida byo absolutne zaskoczenie.
- Jak to zrobia? - zapyta w kocu. - Nic... nic nie widziaem. Nie wiem nawet, gdzie
byem. - Kilka razy zamruga oczami, gapic si na mnie jak na zjaw. Byem zawieszony
pomidzy dwoma punktami w czasie. Wok nie byo nic. Nic. Czuem si tak, jakbym nie
istnia. Nigdy wczeniej niczego takiego nie dowiadczyem.
- Wyobraziam sobie, e detonuj bomby w twoim umyle - wyznaam.
- C, podziaao.
- Wic zdaam?
- Mona tak powiedzie - odpar Dante, z niedowierzaniem krcc gow. - Robi to od
dawna, a czego takiego jeszcze nigdy nie widziaem.
Nie byam pewna, czy powinnam odczuwa dum, e w kocu co mi wyszo, czy mie
poczucie winy, e a tak dobrze poszo mi wniknicie w umys Dantego. Nie bya to
umiejtno, ktr naleao si szczyci. Gdybym miaa wybra sobie trofeum, ktre
mogabym prezentowa na kominku, z pewnoci nie signabym po puchar za
deprawowanie ludzkich umysw.
- Na dzi chyba koniec? - zapytaam.
- Widzimy si jutro - powiedzia Dante, a na jego twarzy wci malowao si zdumienie.
- Dobra robota, Noro.
Poniewa zaczynao ju wita, cz drogi dzielc mnie od domu pokonaam w
zwykym ludzkim tempie - wlokam si dziesi kilometrw na godzin. Chocia nie
wyczuwaam wok obecnoci ludzi, stwierdziam, e lepiej zachowa ostrono. Wyszam z
lasu, przebiegam przez ulic, przy ktrej sta mj dom, i gwatownie zatrzymaam si przy
podjedzie.
TU przede mn staa zaparkowana toyota 4Runner naleca do Marcie Millar.
Ze cinitym odkiem wbiegam na werand. Przy drzwiach stao kilka kartonw z
rzeczami. Przecisnam si midzy nimi i weszam do domu, jednak zanim zdoaam si
odezwa, moja mama wyskoczya zza kuchennego stou.
- Tu jeste! - wykrzykna ze zniecierpliwieniem. - Gdzie bya? Przez ostatnie p
godziny Marcie i ja zastanawiaymy si, gdzie moesz si podziewa o tej porze.
Marcie siedziaa przy moim kuchennym stole, obejmujc domi kubek kawy.
Umiechna si do mnie niewinnie.
- Biegaam - odparam.
- Ja z nim porozmawiam - wcia si Marcie. - Scott ma zote serce. Przekonam go, eby
wpad do nas po prbie. Czy mog zaprosi go na pizz, pani Grey?
Zaraz, zaraz... Scott Parnell i zote serce? Czy tylko ja dostrzegaam absurdalno tej
caej sytuacji?
- Oczywicie - odpara mama.
- Musz wzi prysznic - powiedziaam, szukajc wymwki, by zosta sama.
Osignam dobowy limit Marcie i musiaam odreagowa. Nagle uwiadomiam sobie
przeraajc prawd. Jeeli Marcie si wprowadzi, wyczerpi mj codzienny limit ju przed
sidm rano.
- Aha, Noro! - zawoaa mama, zanim dotaram do schodw. - Wczoraj po poudniu
dzwonili ze szkoy. Nagrali si na sekretark. Wydaje mi si, e by to kto z dziau
obecnoci. Nie wiesz, o co moe chodzi?
Zamaram.
Marcie, ktra staa za mam, bezgonie wypowiedziaa sowo przyapana", z trudem
opanowujc rado.
- Wstpi tam dzisiaj i zobacz, o co chodzi - powiedziaam. - To na pewno rutynowy
telefon.
- Tak, na pewno... - powtrzya Marcie z tym swoim aroganckim umiechem, ktrego
tak nienawidziam.
ROZDZIA 12
Tu po niadaniu wpadam na Marcie na werandzie. Wanie wychodzia z telefonem
przy uchu, podczas gdy ja wracaam do domu, eby j znale.
- Blokujesz mi wyjazd - powiedziaam.
Wystawia palec, dajc mi znak, ebym poczekaa. Zapaam jej telefon, rozczyam
rozmow i powtrzyam ze zoci:
- Blokujesz mj samochd!
- Przesta wrzeszcze! I nie wkurzaj mnie. Jeeli jeszcze raz dotkniesz mojej komrki,
nasikam ci do musli.
- Jeste obrzydliwa.
- Rozmawiaam wanie ze Scottem. Nie ma dzisiaj prby i chtnie pomoe w noszeniu
kartonw.
Super. Nie mogam si doczeka awantury, ktr zrobi Vee. Nie uwierzy, e
prbowaam temu zapobiec.
- Bardzo chciaabym tu z tob posiedzie i pogawdzi, ale mam szko, wic... Wykonaam teatralny gest w stron samochodu Marcie, ktry uniemoliwia mi wyjazd.
- Jeeli bdziesz potrzebowa usprawiedliwienia, mam kilka dodatkowych druczkw.
Pracuj w szkolnej administracji i od czasu do czasu te formularze same lduj w mojej
torbie.
- Dlaczego mylisz, e potrzebuj usprawiedliwienia?
- Przecie kto z dziau obecnoci nagra ci si na sekretark - powiedziaa Marcie,
lekcewac moje udawane zdziwienie. - Zwiaa z zaj, prawda? - dodaa, ale waciwie nie
byo to pytanie.
- Dobra, moe i potrzebuj usprawiedliwienia od pielgniarki - przyznaam.
Marcie spojrzaa na mnie wyniole.
- Ktrej wymwki uya? Boli mnie gowa" czy Mam okres"? I dlaczego olaa
lekcje?
- Nie twoja sprawa. Dostan to usprawiedliwienie czy nie?
Otworzya torebk, chwil w niej pogrzebaa, po czym wycigna rowy blankiet z
logo szkoy. Na moje oko nie by podrobiony.
- Masz - powiedziaa.
Zawahaam si.
mskiego pikna. Chocia byam szczupa i miaam proporcjonaln budow ciaa, i cho
wiedziaam, e jestem atrakcyjna, nie czuam si superbogini. Nie cierpiaam na nisk
samoocen, ale atwo mnie byo oniemieli.
- Syszaam o cheszwanie - powiedziaam. - Podobno jest do nietypowy.
- Nie wierz we wszystko, co usyszysz. Napicie i tak wisi w powietrzu.
- Wiesz, na co czekaj upade anioy?
- A kto pyta?
Powstrzymaam si, eby nie przewrci oczami.
- Nie jestem szpiegiem Dantego.
- Mio mi to sysze - odpar Patch z wystudiowan obojtnoci.
Westchnam. Midzy nami wisiao nieznone napicie.
- Jeeli chcesz wiedzie, to podjam decyzj. Jestem twoja, caa twoja - powiedziaam
mikko.
Patch wrzuci klucze do miski na stoliku.
- Ale?
- Ale dzi rano powiedziaam Dantemu waciwie to samo. Przemylaam to, co
mwie... e musimy znale
Blakely'ego i zniszczy diabelsk moc. Uznaam, e Dante moe mi pomc zbliy si
do Blakely'ego, wic... - Trudna byo mi to ubra w sowa tak, by jednoczenie nie czu si
jak kompletna szuja.
- ... wic go wykorzystujesz.
- Okropnie to zabrzmiao, ale rzeczywicie chyba to wanie robi. - To wyznanie wcale
nie sprawio, e poczuam si lepiej. Moe Dante i ja nie zgadzalimy si we wszystkim, ale z
pewnoci nie zasugiwa na to, by nim manipulowa.
- Czy on nadal myli, e si z tob spotyka? - zapyta Patch lodowatym tonem.
- Sdz, e od kilku dni przygotowuje grunt pod nasz zwizek. Tak czy owak, to
wszystko cierna, a on wie o tym najlepiej ze wszystkich.
Patch usiad obok mnie, ale nie splt palcw z moimi! tak jak zwykle. Prbowaam si tym
nie przejmowa, ale poczuam, jak ciska mnie w gardle. - No wic co z tym cheszwanem? ponagliam go.
- Wiem tyle co ty. Jasno powiedziaem upadym anioom, e nie chc
mie nic wsplnego z t wojn. Nienawidz mnie za to i milkn, kiedy pojawiam si w
zasigu ich wzroku. Nie zanosi si wic na to, bym dowiedzia si czego wicej na temat ich
planw. - Opar gow na zagwku kanapy i zsun na twarz bejsbolwk. Miaam wraenie,
e lada moment zacznie chrapa, by tak zmczony.
- Miae ciki dzie? - zapytaam.
Mrukn potakujco.
- Prbowaem sprawdzi kilka tropw w sprawie Peppera. Miaem nadziej, e trafi na
lad jego szantaysty, ale wyldowaem w punkcie wyjcia. Naprawd wiele mog znie, ale
bezproduktywny dzie to dla mnie mczarnia.
- I to mwi facet, ktry wci prbuje mnie przekona, ebym spdzia z nim dzie w
ku - powiedziaam kokieteryjnie, starajc si poprawi mu nastrj.
- Aniele, to byby bardzo produktywny dzie - jego sowa brzmiay uwodzicielsko, ale w
gosie kryo si zmczenie.
- A moe to Dabria jest jego szantaystk? - zapytaam. - Ktrego wieczoru widziaam,
jak kci si z Pepperem na tyach Diabelskiej Portmonetki. Pepper nie wyglda na
zadowolonego.
Patch znieruchomia i przez chwil rozwaa moje sowa.
- Mylisz, e to moliwe? - nalegaam.
- Dabria nie szantauje Peppera.
- Skd wiesz? - Nie podobao mi si to, e wydanie werdyktu zajo mu raptem dwie
sekundy. Szanta pasowa do Dabrii wprost idealnie.
- Po prostu wiem i ju. Jak min twj dzie? - zapyta, najwyraniej nie zamierzajc
cign tego tematu.
Opowiedziaam mu o tym, e Marcie postanowia si do nas wprowadzi, i o tym, e
moja mama nie protestowaa. Im duej mwiam, tym bardziej si nakrcaam.
- Ona ma jaki plan - oznajmiam Patchowi. - Mam nieodparte wraenie, e Marcie
podejrzewa, i wiem, kto zabi jej ojca. A ta cala sprawa z wprowadzaniem si to cz jej
planu, eby mnie szpiegowa.
Patch pooy do na moim udzie, a ja poczuam przypyw nadziei. Miaam okropne
poczucie, e dzieli nas przepa.
- Tylko dwie osoby na wiecie wiedz, e to ty zabia Hanka. Jeeli trzeba bdzie, zabior t
tajemnic ze sob do pieka i z powrotem. Nikt si niczego nie dowie.
- Dzikuj, Patch powiedziaam szczerze. - Przykro jeeli wczeniej ci zraniam. Przykro mi z powodu
Dantego i tego caego baaganu. Pragn jedynie znw by blisko ciebie.
Patch ucaowa moj do, a potem pooy j sobie na sercu i przytrzyma.
lubiam najmniej. Detektywa Basso i mnie czya bogata historia wzajemnych podejrze i
silnej antypatii.
Opuciam okno.
- Przekroczyam prdko tylko o pi kilometrw! - rzuciam, jeszcze zanim zdoa si
odezwa.
Policjant trzyma w zbach wykaaczk.
- Nie zatrzymaem ci za przekroczenie prdkoci. Nie dziaa ci lewy reflektor z tyu. Basso naskroba co na bloczku i poda mi mandat przez okno. - To potencjalne zagroenie.
Nie ma si z czego mia.
- ledzi mnie pan, czekajc na szans, eby mnie przyapa? - zapytaam sarkastycznie.
- Nie pochlebiaj sobie - powiedzia i odszed z powrotem do radiowozu. Obserwowaam,
jak wyjeda na drog. Przejedajc obok mnie, pomacha i chocia w odpowiedzi miaam
ochot posa mu wulgarny gest, nie zrobiam tego. Co mi w tym wszystkim nie grao.
Przeszy mi ciarki po plecach, a moje donie byy tak zimne, jakbym wanie zanurzya
je w lodowatej wodzie. Czuam, e od detektywa Basso promieniuje energia niczym mrony
powiew zimowego powietrza, ale chyba musiaam to sobie wyobrazi. Wpadaam w paranoj,
poniewa...
Poniewa czuam si w ten sposb jedynie w obecnoci nieludzi.
ROZDZIA 13
W pitkowy wieczr woyam sztruksy, ciepy weniany sweter, paszcz, czapk i
rkawiczki. Mecz mia si zacz dopiero o zmierzchu, a do tego czasu temperatura moga
spa. Kiedy wcigaam sweter przez gow, w lustrze mign mi zarys mini. Rzeczywicie,
moje bicepsy i tricepsy wydaway si adnie uksztatowane. Niesychane. Trenowaam od ;
tygodnia, a zmiany ju byy zauwaalne. Miaam wraenie, e w moim nefilskim ciele
minie ksztatoway si szybciej ni wtedy, gdy byam czowiekiem.
Przeskakujc po kilka schodw, zbiegam na d, ucaowaam mam w policzek i
wypadam z domu. Na mrozie silnik mojego volkswagena gono protestowa, ale w kocu
zapali. Mylisz, e jest le? Poczekaj na luty, powiedziaam! do niego.
Podjechaam pod szko, zaparkowaam w bocznej uliczce | nieopodal boiska i
zadzwoniam do Patcha.
- Ju jestem - oznajmiam. - Nadal trzymamy si planu A?
- Tak, chyba e dam ci zna, e co jest nie tak. Wmieszaem si w tum. Blakely'ego
jeszcze nie ma. A co z Marcie?.
Spojrzaam na zegarek, ktry wczeniej zsynchronizowaam z zegarkiem Patcha.
- Za dziesi minut mamy si spotka przy stoisku z przekskami.
- Chcesz jeszcze raz omwi plan?
- Jak zobacz Blakely'ego, od razu do ciebie dzwoni. Nie podchodz do niego, ale nie
spuszczam go te z oczu. - Na pocztku z niezadowoleniem przyjam to, e Patch cay czas
kaza mi si trzyma w bezpiecznej odlegoci, ale prawd mwic, nie chciaam
konfrontowa si z Blakelym sam na sam. Nie znaam jego mocnych stron. W sumie nie
znaam te wasnych. Powierzenie tej misji Patchowi, ktry by o wiele bardziej
dowiadczony w tego typu operacjach, wydawao mi si najlepszym rozwizaniem.
- A jeeli chodzi o Marcie?
- Trzymam si jej przez ca noc. Kiedy zapiesz Blakely'ego, zawioz j do twojego
domu nad Sebago. Mam przy sobie wskazwki dojazdu. Bdziemy jecha okrn tras, tak
eby mia czas na przepytanie i obezwadnienie Blakely'ego przed naszym przyjazdem. To
wszystko, prawda?
- Jeszcze jedno - powiedzia Patch. - Uwaaj na siebie.
- Oczywicie - obiecaam i wysiadam z samochodu.
Pokazaam legitymacj szkoln w kasie, kupiam bilet i wymijajc ludzi, dotaram do
stoiska z przekskami. Cay czas wypatrywaam Blakely'ego. Patch szczegowo mi go
opisa, ale kiedy tylko znalazam si na stadionie, zrozumiaam, e do opisu pasowaa a
poowa otaczajcych mnie mczyzn. Kady z nich mg by Blakelym. Miaam szuka
pewna, e oprcz tumu wielbicieli Marcie, nikt inny nie zwraca na nas uwagi, chocia od
trzydziestu minut nie udao nam si jeszcze zajc miejsca.
- Mam ju do - marudzia Marcie. - Jestem zmczona tym aeniem. Nie wiem, czy
zauwaya, ale jestem w butach na koturnie.
A co mnie to obchodzi! - chciaam wrzasn, jednak zamiast tego powiedziaam:
- Chcesz znale Blakely'ego czy nie?
Marcie fukna, a mnie a zjeyy si wosy na gowie.
- Jeszcze jedno okrenie i koniec - obiecaam, a w mylach dodaam: krzyyk na drog.
Kiedy wracaymy do sektora dla uczniw, poczuam na skrze nieprzyjemne
mrowienie. Odwrciam si automatycznie, prbujc namierzy jego rdo. W mroku za
ogrodzeniem otaczajcym stadion stao kilku mczyzn. Ich palce przeplecione byy przez
siatk. Byli to faceci, ktrzy woleli kry si pod oson ciemnoci, ni pokazywa swoje
twarze w wietle stadionowych lamp. Moj uwag przycign zwaszcza jeden z nich szczupy i, pomimo zgarbionych plecw, wysoki mczyzna. Pyna od niego silna, na
pewno nieludzka energia, od ktrej mj szsty zmys a iskrzy.
Szymy dalej, ale wskazaam Marcie tajemnicze postaci:
- Spjrz za ogrodzenie. Czy ktry z tych mczyzn wyglda jak Blakely?
Marcie zdobya u mnie punkt, ograniczajc si do szybkiego spojrzenia.
- Chyba tak. Ten porodku. Przygarbiony. To moe by on.
To mi wystarczyo. Idc dalej wzdu boiska, wycignam telefon i wybraam numer.
- Mamy go - powiedziaam do Patcha. - Jest w okolicach pnocnej trybuny, za
ogrodzeniem. Ma na sobie dinsy i szar bluz z logo druyny. Jest tam jeszcze kilku
Mczyzn, ale chyba nie przyszli razem. Wyczuwam tylko jednego Nefila, i chyba jest to
Blakely.
- Ju id - odpar Patch.
- Spotkamy si w chacie nad jeziorem.
- Jedcie powoli. Mam do Blakely'ego sporo pyta - zapowiedzia.
Przestaam sucha. Marcie znikna.
- O nie... - wyszeptaam, czujc, e krew odpywa mi z twarzy. - Marcie! Biegnie do
Blakely'ego. Musz koczy powiedziaam i rzuciam si biegiem za Marcie.
ROZDZIA 14
Obudziam si przeraona, prbujc si zorientowa, gdzie jestem. Byam w ku, ktre
jakby rozpoznawaam, w pokoju pachncym ciepem i ziemi. Obok mnie kto lea. Nagle
si poruszy.
- Aniele?
- Obudziam si - powiedziaam i poczuam ogromn ulg, e Patch jest blisko.
Nie wiedziaam, jak dugo byam nieprzytomna, ale tu, w jego domu, czuam si
bezpieczna. Patch czuwa nade mn. I Blakely opanowa ciao Marcie. Nie wyczuam go
podeszam do niego, nie majc zielonego pojcia, e to zasadzka. Chciaam ci ostrzec, ale
Blakely uwizi mnie w czym w rodzaju baki... Moje myli wracay do mnie.
Patch pokiwa gow i zaoy mi za ucho zabkana kosmyk wosw.
- Widziaem, jak wychodzi z ciaa Marcie i uciekaj. Z Marcie wszystko w porzdku. Jest
w szoku, ale yje. Dlaczego mnie dgn? - Uniosam sweter, eby obejrze ran, i
wykrzywiam si z blu. Moja nefilska krew powinna mnie bya ju uleczy, ale lad po nou
wci wyglda na wiey i emanowa niebieskaw powiat.
- Wiedzia, e jeeli ci zrani, zostan z tob i nie rzuc si za nim w pogo. Bdzie go
to sporo kosztowao - powiedzia Patch, zaciskajc zby. - Kiedy ci tu przyniosem. caa
promieniowaa niebiesk powiat, od stp do gw. Mylaem, e jeste w piczce. Nie
mogem do ciebie dotrze, nawet poprzez myli. Byem przeraony. - Przycign mnie do
siebie, otaczajc opiekuczo ramionami. ciska mnie tak mocno, e dopiero wtedy zdaam
sobie spraw z tego, jak bardzo si o mnie martwi.
- Co to dla mnie oznacza?
- Nie wiem. Nie moe by nic dobrego w tym, e do tej pory dwa razy zostaa w ciebie
wmuszona diabelska moc.
- Dante przyjmuje j codziennie.
Przecie jeeli z nim byo wszystko w porzdku, mnie te nic nie grozio. Chciaam w to
wierzy.
Patch nie odezwa si, ale czuam, w ktr stron podaj jego myli. Podobnie jak ja
wiedzia, e diabelska moc musiaa wywoywa jakie skutki uboczne.
- Gdzie jest Marcie? - zapytaam.
- Zmodyfikowaem jej pami, tak by nie pamitaa, e si dzi spotkalimy, a potem
Dabria zabraa j do domu. Nie patrz tak na mnie. Nie wiedziaem, co robi, a miaem jej
numer telefonu.
- Wanie tym si martwi! - skrzywiam si. Moja gwatowna reakcja sprawia, e
wiata w domu byy wyczone, ale wiedziaam, e mama nie zanie, dopki nie wrc.
Zapukaam delikatnie do drzwi jej sypialni, lekko je uchyliam i wyszeptaam:
- Wrciam.
- Dobrze si bawia? - zapytaa, ziewajc.
- Mecz by wietny - powiedziaam wymijajco.
- Marcie wrcia kilka godzin temu. Nawet si nie odezwaa. Posza prosto do sypialni i
trzasna drzwiami. Wydawaa si jaka... cicha, moe nawet zmartwiona - w glosie ntamy
zabrzmiao pytanie.
- Moe to PMS. - Marcie prawdopodobnie robia wszystko, eby nie dosta klasycznego
ataku paniki. Moje ciao take znalazo si kiedy we wadaniu kogo innego. Nie znam sw,
ktre potrafiyby opisa, jak bardzo wykorzystana po tym czuam. Jednak nie potrafiam jej
wspczu. Gdyby Marcie zrobia to, o co j poprosiam, nic by si nie stao.
Kiedy znalazam si w sypialni, wyskoczyam z ciuchw jeszcze raz przyjrzaam si
ranie. Jaskrawoniebieska powiata pomau bleda. To musia by dobry znak.
Wczogaam si wanie do ka, kiedy usyszaam pukanie. Marcie stana w drzwiach.
- Zaraz zwariuj - oznajmia i faktycznie tak wygldaa.
Kiwnam jej, eby wesza i zamkna za sob drzwi.
- Co si tam stao? - zapytaa amicym si gosem. W jej oczach zalniy zy. - Jak udao
mu si tak po prostu opanowa moje ciao?
- Blakely ci opta.
- Jak moesz mwi to tak spokojnie! - powiedziaa,: niemal piszczc. - y we mnie.
By jak... pasoyt.
- Gdyby pozwolia mi zaj si Blakelym tak, jak uzgadniaymy, nic takiego by si nie
stao - rzuciam i natychmiast poaowaam tego, e mj glos zabrzmia tak surowo. Marcie
zrobia co bardzo gupiego, ale nie miaam prawa jej osdza. Sama miaam na koncie kilka
impulsywnych decyzji. Marcie zareagowaa pod wpywem chwili. Chciaa si dowiedzie, kto
zabi jej ojca. Czy by kto, kto mg j za to wini? Na pewno nie ja.
Westchnam.
- Przepraszam, nie chciaam...
Ale byo ju za pno. Marcie spojrzaa na mnie z uraz wysza.
ROZDZIA 15
Obudziam si gwatownie. Dante pochyla si nade mn przytrzymywa mi ramiona. Dzie dobry, skowroneczku. Prbowaam si wyrwa, ale przygwodzi mnie do ka. - Jest
sobota - zaprotestowaam ze znueniem. Mogam trenowa, ale nalea mi si chocia jeden
dzie odpoczynku. - Mam dla ciebie niespodziank. Przyjemn.
- Jedyn niespodziank,
na ktr mam ochot, s dwie dodatkowe godziny snu. - Niebo za oknem nadal byo ciemne.
Musiaa by najwyej pita trzydzieci. Dante cign ze mnie kodr, a ja rzuciam si po
ni z piskiem. - Co ty wyprawiasz?
- Fajna piamka.
Miaam na sobie czarny Tshirt, ktry zwdziam Patchowi, a ktry siga mi ledwo do
poowy uda. Jednoczenie obcignam koszulk i podsunam wyej kodr.
- Dobra - poddaam si z westchnieniem. Spotkamy si na dole.
Z trudem woyam ciuchy do biegania, zawizaam buty i wywlokam si na zewntrz.
Dantego nie byo na podjedzie, ale wyczuam go nieopodal. Moe czeka po drugiej stronie
ulicy w lesie? Ze zdziwieniem wyczuam rwnie, e jest z nim jeszcze jeden Nefil. Z ponur
min ruszyam w stron drzew.
Rzeczywicie, Dante przyprowadzi przyjaciela. Niestety, sdzc po jego wygldzie podbitych oczach, rozcitej wardze, spuchnitej szczce i sporym guzie na czole, mczyni
nie dogadywali si najlepiej.
- Poznajesz go? - zapyta Dante radonie, trzymajc pobitego Nefila za konierz, ebym
moga si mu przyjrze.
Zrobiam krok naprzd, nie rozumiejc, co on waciwie, robi.
- Nie, jest zbyt mocno poobijany. Ty mu to zrobie?
- Jeste pewna, e nigdy nie widziaa tego przystojniaczka? - zapyta znowu Dante,
trcajc szczk mczyzny to z lewej, to z prawej strony. Miaam wraenie, e wietnie si
bawi. - Wczoraj wieczorem kapa dziobem na twj temat. Chwali si, e spuci ci niezy
omot. Oczywicie, natychmiast zwrciem na niego uwag. Powiedziaem mu, e nic takiego
nie zrobi, a jeeli jest to jednak prawda, c... Zamy, e nie przepadam, kiedy nefilscy
podwadni okazuj brak szacunku swoim przywdcom, zwaszcza kiedy mowa o
przywdczyni armii Czarnej Rki - z gosu Dantego znikn beztroski ton. Patrzy teraz na
Nefila z gbok pogard.
- Robiem sobie jaja - powiedzia tamten ponuro. Chciaem si przekona, czy powanie
podchodzi do kontynuacji wizji Czarnej Rki. Nie urodzia si jako Nefilkad. Chciaem, eby
poczua, z kim ma do czynienia...
- Kowboj? - wyrwao mi si. Jego twarz bya tak opuchnita, e w ogle nie przypomina
Nefila, ktry wywid mnie do chaty, przywiza do filaru i grozi, ale rozpoznawaam jego
gos. To na pewno by Kowboj. Shaun Corbridge.
- Jaja? - Dante zamia si jadowicie. - Jeeli wedug ciebie tak wyglda robienie sobie
jaj, moe pomiejesz si z tego, co ci zrobimy - powiedzia i uderzy mczyzn w gow z
tak si, e ten upad na kolana.
- Moemy porozmawia? - zapytaam Dantego. - Na osobnoci?
- Oczywicie - odpar i ostrzegawczo wymierzy palec w Kowboja. - Jeden ruch i bdzie
po tobie.
Kiedy upewniam si, e Kowboj nas nie syszy, powiedziaam:
- Co si tu dzieje?
- Byem wczoraj w Diabelskiej Portmonetce, a ten skretyniay bufon przechwala si, e
zrobi z ciebie worek treningowy. Z pocztku miaem wraenie, e si przesyszaem, ale im
goniej mwi, tym bardziej uwiadamiaem sobie, e nie zmyla. Dlaczego mi nie
powiedziaa, e nasi onierze ci zaatakowali? - zapyta. Nie by zy. Moe troch uraony,
ale nie zy.
- Pytasz, poniewa martwisz si, jak to wpynie na mj wizerunek, czy ze wzgldu na
mnie?
Dante potrzsn gow.
- Nie mw tak. Wiesz, e nie myl o twoich notowaniach. Waciwie ju na pocztku o
nich zapomniaem. Chodzi mi o ciebie. Ten dupek ci skrzywdzi, a mnie si to wcale nie
podoba. Owszem, powinien okaza szacunek dowdcy armii, do ktrej pono naley, ale tu
chodzi o co wicej. Powinien ci szanowa, poniewa jeste dobrym czowiekiem i bardzo
si starasz. Ja to widz i chc, eby on te to dostrzeg.
Czuam si skrpowana szczeroci i osobistym wydwikiem jego sw. Zwaszcza po
pocaunku, do ktrego prawie udao mu si mnie zmusi. To, co mwi, wykraczao poza
subowy ton, a taki by przecie charakter naszej relacji. I na tym poziomie chciaam j
utrzyma.
- Doceniam wszystko, co wanie powiedziae, ale mszczc si na nim, nie zmienimy
jego stosunku do mnie. Nienawidzi mnie. Wielu Nefilw mnie nienawidzi. To mogaby by
dobra okazja, eby pokaza im, e si co do mnie myl. Powinnimy go wypuci i zabra si
do treningu.
Dante sta bez ruchu. Jedynie na jego twarzy ukazao! si rozczarowanie, moe nawet
zniecierpliwienie.
- Wspczuciem nic tu nie zdziaasz. Nie tym razem. Jeeli go wypucisz, ten dupek
bdzie mia tylko dowody na poparcie swoich argumentw. Prbuje przekona innych, e
jeste zbyt saba, by stan na czele armii. Jeeli pozwolisz, by uszo mu to na sucho,
udowodnisz, e ma racj., Trzeba go troch przetrci. Kiedy znw bdzie chcia ci
skrzywdzi albo gada na twj temat gupoty, zastanowi si dwa razy.
- Pu go - powiedziaam, tym razem bardziej stanowczo. Nie wierzyam, by na przemoc
naleao odpowiada przemoc. I nie miaam najmniejszego zamiaru zmienia zdania.
Twarz Dantego poczerwieniaa. Otworzy usta, ale nie pozwoliam mu doj do sowa.
- Nie zmieni zdania. Nie skrzywdzi mnie. Zabra mnie i do chaty, poniewa ba si, nie
wiedzia, co robi. Wszyscy si boj. Nadszed cheszwan i wa si losy naszej przyszoci.
Postpi le, ale nie mona go wini za to, e prbuje da upust swoim lkom. Daj spokj z
paleniem go na stosie i pu go wolno. Mwi powanie.
Dante westchn z dezaprobat. Wiedziaam, e nie jest zadowolony, ale czuam, e
postpuj susznie. Nie j chciaam dolewa oliwy do - i tak ju sporego ognia.
Skoro wszyscy Nefilowie mieli to przetrwa, naleao si zjednoczy. Chciaam,
ebymy umieli okazywa sobie wspczucie, szacunek i przyzwoito, nawet jeeli si ze
sob nie zgadzalimy.
- I tyle? - zapyta Dante, najwyraniej nieusatysfakcjonowany.
Zoyam rce wok ust, eby mj gos by lepiej syszalny.
- Moesz i! - zawoaam do Kowboja. - Przepraszamy za wszelkie niedogodnoci.
Kowboj gapi si na mnie z rozwartymi ustami. Nie chcia jednak kusi losu, wic rzuci
si do ucieczki tak szybko, jakby gonio go stado niedwiedzi.
- No i? - powiedziaam do Dantego. - Jakie mki przygotowae dla mnie na dzisiaj?
Mam przebiec maraton? Przenie gr? Sprawi, by rozstpio si morze?
Godzin pniej minie rk i ng dray mi z wycieczenia. Dante przyszykowa dla
mnie koszmarny zestaw wicze aerobowych: pompki, podcigania, przysiady i noyce.
Wychodzilimy ju z lasu, kiedy gwatownie uniosam rk, dajc Dantemu znak, eby si
zatrzyma. Moja do wyldowaa na jego piersi. Przyoyam palec do ust, nakazujc mu,
eby by cicho.
W oddali syszaam delikatny chrzst czyich krokw.
Dante te musia go dosysze.
- Jele? - zapyta.
Zmruyam oczy, eby przenikn ciemno. W lesie nadal panowa
mrok, a gstwina drzew tylko osabiaa mj - i tak ju upoledzony - wzrok.
- Me. Rytm si nie zgadza.
- Hej - powiedziaam.
- Hej.
- Mama prosi, ebymy zgrabiy licie w ogrdku, wic moesz si wstrzyma z
prysznicem, dopki nie skoczymy.
Marcie cigna brwi.
- e co?
- Sobotnie obowizki - wyjaniam. Wiedziaam, e Marcie prawdopodobnie nigdy si z
czym takim nie spotkaa. Cieszyam si, e mog by jej przewodnikiem w tej sferze.
- Ja nie mam czego takiego jak obowizki.
- Masz, dopki mieszkasz pod tym dachem.
- Dobra - powiedziaa Marcie z ociganiem. - Zjem tylko niadanie i zadzwoni do kilku
osb.
W normalnych okolicznociach Marcie tak atwo by si zgodzia, ale przypuszczaam, e
jej dobre chci to przeprosiny za wczorajsze zachowanie. C, nie miaam co wybrzydza.
Kiedy nasypywaa sobie patkw niadaniowych do miski, ja ruszyam do garau po
grabie. Zdyam ju zgrabi poow lici z trawnika przed domem, kiedy na ulicy usyszaam
warkot silnika. Scott zaparkowa barracud na podjedzie i wysiad z samochodu. Tshirt
opina jego klatk piersiow, uwydatniajc minie. Ze wzgldu - na Vee aowaam, e nie
mam przy sobie aparatu.
- Co sycha, Grey? - powiedzia. Wycign z kieszeni skrzane rkawice robocze i
nacign je na donie. - Przyjechaem ci pomc. Daj mi co do roboty. Jestem dzi twoim
niewolnikiem. Niewane, e to twj chopiec Dante powinien tu by, a nie ja... - Scott wci
droczy si ze mn z powodu Dantego, ale nie potrafiam stwierdzi, czy wierzy w nasz
zwizek, poniewa zawsze wypowiada si nim w kpicy sposb. Oczywicie, w przypadku
Scotta co dziesite sowo podszyte byo drwin.
Oparam si o grabie.
- Nie rozumiem. Skd wiesz, e dzi grabi licie?
- Twoja nowa psiapsika mi o tym doniosa.
Nie miaam nowej przyjaciki, miaam za to odwiecznego wroga. Zmruyam oczy.
- Marcie ci zwerbowaa?
- Powiedziaa, e potrzebuje pomocy. Ma alergi i nie moe pracowa na zewntrz.
- Co
za kamczucha! - A ja byam na tyle naiwna, by wierzy, e naprawd ma zamiar mi pomc.
Scott chwyci drugie grabie, ktre oparam o werand, - j podszed, eby mi pomc.
- Zrobimy wielk stert lici, a potem ci w ni rzucimy.
- To si mija z celem.
Umiechn si i trci mnie w rami.
- Ale jest zabawne.
Marcie otworzya drzwi frontowe i wysza na werand. Usiada na schodkach,
skrzyowaa nogi i pochylia si do przodu.
- Cze, Scott.
- Siema.
- Dzikuj, e przyszede mi z pomocy. Jeste moim rycerzem w lnicej zbroi.
- Zaraz puszcz pawia - mruknam i melodramatycznie przewrciam oczami.
- Nie ma sprawy - odpar Scott. - Nie przegapi adnej okazji, by troch podrczy Grey.
- Podszed do mnie od tylu i wrzuci mi za dekolt gar lici.
- Hej - pisnam. Nabraam w donie lici i rzuciam mu je w twarz. Scott pochyli si,
ruszy w moim kierunku przewrci mnie na ziemi. Zrobiony przeze mnie porzdny stosik
znw rozsypa si po trawie. Byam wcieka, e cika praca posza na marne, a jednoczenie
nie mogam przesta si mia. Scott lea na mnie i wpycha mi licie za dekolt, do kieszeni i
do nogawek. - Scott! - chichotaam.
- Nie przy ludziach - powiedziaa Marcie znudzonym gosem, ale wyczuwaam, e jest
zirytowana.
Kiedy Scott w kocu mnie uwolni, zwrciam si do Marcie:
- Szkoda, e masz alergi. Zapomniaam ci powiedzie, e grabienie moe by fajne.
Marcie rzucia mi rozgoryczone spojrzenie, po czym wesza do rodka.
ROZDZIA 16
Kiedy w kocu upchnlimy wszystkie licie do pomaraczowych workw na mieci
ozdobionych tak, by przypominay dynie, i kiedy rozstawilimy je dekoracyjnie na trawniku,
Scott wszed do domu napi si mleka i zje kilka cudownie cigncych si
czekoladowomitowych ciasteczek mojej mamy. Pomylaam, e Marcie zaszyje si w swojej
sypialni, ale myliam si - czekaa na nas w kuchni.
- Chyba zorganizuj tu imprez na Halloween - ogosia.
Parsknam i odstawiam szklank.
- Bez urazy, ale w tej rodzinie nie jestemy wielkimi^ mioniczkami imprez.
Twarz mamy pojaniaa.
- To wspaniay pomys, Marcie. Od mierci Harrisona nie byo tu przyjcia. Skocz
potem do sklepu, eby zobaczy, jakie maj dekoracje.
Mylaam, e Scott stanie po mojej stronie, ale wzruszy tylko ramionami i powiedzia:
- Moe by fajnie.
- Masz wsy z mleka - odwdziczyam mu si oschle.
Wytar mleko wierzchem doni, a nastpnie... otar j moj rk.
- O fuuu - pisnam i szturchnam go w rami.
- Powinnimy uzgodni jaki motyw przewodni. Na przykad najsawniejsze pary w
historii wiata. Powiemy, eby kady kogo ze sob zabra - powiedziaa Marcie.
- Czy na ten pomys nie wpado ju wczeniej... milion osb? - zapytaam.
- Niech kady przebierze si za swojego ulubionego bohatera horroru - stwierdzi Scott z
sadystycznym umiechem.
- Zaraz, zaraz. Spokojnie. Wyluzujcie - powiedziaam, trzymajc rce przed sob na
znak, eby zamilkli. - Mamo, zdajesz sobie spraw, e bdziemy musiay posprzta cay
dom?
Mama zamiaa si z lekk uraz.
- Ten dom nie jest a tak brudny, Noro.
- Czy kady ma przynie wasne piwo, czy my je zorganizujemy? - zapyta Scott.
- adnego piwa - powiedziaymy z mam jednoczenie.
- Uwaam, e pomys ze
synnymi parami jest super. - Marcie najwyraniej podja ju decyzj. - Scott, powinnimy
pj razem.
ROZDZIA 17
- On blefu je. To puapka. Chce, ebymy wpadli w panik i skupili si na tej fikcyjnej
chorobie, ktr mnie zarazi, zamiast dobrze to rozegra. - Wyskoczyam z ka i zaczam
przemierza pokj tam i z powrotem. - Dobry jest. Naprawd dobry. Zadzwomy do niego i
powiedzmy, e dostanie n, jeli przysignie, e przestanie uywa diabelskiej mocy.
Zgodz si tylko na taki kompromis.
- A jeli nie kamie? - zapyta Patch cicho.
Nawet nie chciaam o tym myle. Gdybym si ugia, wpadabym prosto w zasadzk
Blakely'ego.
- Kamie - powiedziaam z przekonaniem. - Byt podopiecznym Hanka, a jeeli chodzi o
kamstwo, Hank by mistrzem. Jestem pewna, e Blakely'emu si to udzielio. Oddzwo do
niego. Powiedz, e z umowy nici. Powiedz, e rana si zagoia i e gdyby co byo nie tak, ju
bymy, o tym wiedzieli.
- Tu chodzi o diabelsk moc. Ona dziaa inaczej. - W sowach
Patcha kryy si niepokj i frustracja. - Nie moemy pozwoli sobie na zgadywanie i
ignorowanie Blakely'ego- aniele, gdyby on w jakikolwiek sposb ci skrzywdzi... - Misie
na jego twarzy zadrga z emocji, a ja baam si, e postpuje dokadnie tak, jak zaplanowa to
sobie Blakely. Kierowa si gniewem, nie rozumem. przeczekajmy to. Wtpi, ebymy si
mylili, ale jeli tak jest, za dwa, cztery albo sze dni Blakely i tak bdzie chcia odzyska
n. To my tu rozdajemy karty. Jeeli zaczniemy podejrzewa, e faktycznie mnie czym
zainfekowa, zadzwonimy do niego. Spotka si z nami, poniewa potrzebuje tego noa. Nie
mamy nic do stracenia.
Patch nie by przekonany.
- Powiedzia, e wkrtce musisz zay antidotum. - Sowo wkrtce" jest bardzo mao
precyzyjne. Jeeli mwi prawd, podaby ci dokadniejsz informacj.
Moja odwaga nie
bya udawana. Ani przez chwil nie wierzyam, e Blakely mwi prawd. Moja rana si
zagoia i czuam si doskonale. Niczym mnie nie zainfekowa. Nie miaam zamiaru si na to
nabra. Byam sfrustrowana tym, e Patch zachowywa si tak ostronie, wrcz naiwnie.
Chciaam trzyma si naszego pierwotnego planu: schwyta Blakely'ego i wstrzyma
produkcj diabelskiej mocy.
- Powiedzia, gdzie mamy si spotka? Gdzie chce dokona wymiany? - Nic ci nie powiem odpar Patch opanowanym tonem. Cofnam si zdezorientowana. - Sucham? Co takiego?
Patch podszed do mnie i obiema rkami mnie obj. Wyraz jego twarzy by nieprzejednany.
Mwi powanie. Nie mia zamiaru mi niczego zdradza. Zabolao mnie to tak, jakby mnie
spoliczkowa. Nie mogam uwierzy, e Wystpuje przeciwko mnie. Zbyt wcieka, eby
mwi, odwrciam si, ale on zapa mnie za nadgarstek.
- Szanuj twoj opini, ale siedz w tym duej ni ty, powiedzia cicho, spokojnie i szczerze.
- Nie pouczaj mnie. - Blakely jest niebezpieczny. - Dziki za info - odparam kliwie.
Nie zdziwibym si, gdyby ci czym zainfekowa. Zbyt dugo bawi si diabelsk moc, eby
mie jeszcze jakiekolwiek poczucie przyzwoitoci. Diabelska moc zmienia jego serce w
kamie i podsuna mu do gowy przebiege, pode i plugawe pomysy. Nie sdz, eby rzuca
grobami bez pokrycia. Brzmia powanie. Brzmia tak, jakby mia zamiar speni kad
grob, o jakiej mwi. Jeeli si z nim dzi nie spotkam, wyrzuci antidotum. To czowiek,
ktry nie boi si pokaza swojego prawdziwego oblicza.
- W takim razie my take odsomy przed nim nasze twarze. Powiedz, gdzie chce si
spotka. Schwytamy go i przesuchamy - rzuciam wyzwanie.
Spojrzaam na zegar.
Odkd Patch odoy telefon, mino pi minut. Blakely nie bdzie czeka ca noc. Trzeba
byo si zbiera. Marnowalimy tylko czas...
- Nie spotkasz si z Blakelym i koniec - powiedzia Patch. Wkurza mnie tym swoim
zachowaniem a la samiec alfa. Moje zdanie w tej sprawie byo rwnie wane, a on spycha
mnie na boczny tor. Moja opinia go nie obchodzia. Dotd zachowywa tylko pozory. Przegapimy szans na to, by go zapa rzuciam. - Ja pojad dokona wymiany. Ty
zostaniesz tutaj. - Jak moesz tak mwi? W ten sposb oddajesz mu wadz. Co si z tob
stao? Spojrza mi w oczy. - To chyba do oczywiste, aniele. Twoje zdrowie jest waniejsze
ni odpowiedzi, ktrych mgby nam udzieli Blakely. Jeszcze bdziemy mieli szans, eby
go dorwa. Otworzyam usta i pokrciam gow. - Jeeli wyjdziesz std beze mnie, nigdy ci
tego nie wybacz.
To byy mocne sowa, ale naprawd w nie wierzyam. Patch obieca, e
bdziemy druyn. Gdyby mnie zostawi, uznaabym to za zdrad. Zbyt wiele razem
przeszlimy, eby
traktowa mnie teraz jak dziecko.
- Blakely i tak jest na granicy wytrzymaoci. Jeeli co pjdzie nie tak, ucieknie razem z
twoim antidotum. Powiedzia, e chce si spotka tylko ze mn. Mam zamiar uszanowa jego
danie. Gwatownie potrzsnam gow. - Nie udawaj, e chodzi ci o Blakely'ego. TU
chodzi o ciebie i o mnie. Powiedziae, e dziaamy razem. Tu chodzi o to, czego chcemy my,
a nie on. Usyszaam pukanie do drzwi. - Czego!?
Marcie otworzya drzwi i stana w
progu z ramionami skrzyowanymi na piersi. Miaa na sobie star workowat koszulk i
bokserki. Nie takiej piamy si po niej spodziewaam. Wyobraaam sobie wicej ru,
koronek i nagiego ciaa.
- Z kim rozmawiasz? - zapytaa, pocierajc oczy. - Twoje paplanie sycha a na dole.
Przeniosam wzrok na Patcha, ale w sypialni zostaymy tylko ja i Marcie. Patch znikn.
Chwyciam poduszk i rzuciam ni o cian.
W niedziel rano obudziam si z dziwnym uczuciem Nienasycenia, ktre rodzio si w
odku. Wygramoliam z ka, odpuciam sobie porann toalet i ruszyam prosto do
kuchni. Otworzyam lodwk i zachannie przyjrzaam si jej zawartoci. Mleko, owoce i
zimna Buiawka z woowiny. Saata, plasterki sera i galaretka owocowa. aden z tych
produktw nie wyglda specjalnie zachcajco, a jednak odek a skrca mi si z godu.
Wsadziam gow do spiarni i przeleciaa wzrokiem zawarto pek, ale miaam na to
wszystk! mniejsz ochot ni na kawaek plastiku. Z braku jedzenia moje dziwne aknienie
przybrao na sile i zrobio mi si niedobrze.
Dochodzia dopiero pita, a na zewntrz wci byo ciemno, wic z trudem doczapaam
z powrotem do ka. Jeeli nie mogam zaspokoi apetytu jedzeniem, postanowiam
zaguszy go snem. Kopot w tym, e straszliwie krcio mi si w gowie. Miaam wraenie,
e szaleje w niej kolejka grska. Czuam sucho w ustach, a jzyk a spuch mi z pragnienia,
jednak myl o yku nawet zwykej wody sprawiaa, e moje narzdy zupenie si buntoway.
Przez chwil przemkno mi przez myl, e moe to by skutek dgnicia, ale nie miaam
nawet siy si nad tym zastanowi.
W cigu kilku nastpnych minut miotaam si po ku, szukajc chodnego fragmentu
pocieli, ktry mgby mi przynie ulg. Nagle aksamitny gos wyszepta mi do ucha:
- Zgadnij, ktra godzina. Wydalam prawdziwy jk. - Nie mog dzi trenowa, Dante. Jestem
chora. - To najstarsza wymwka wiata. Wya z ka - Powiedzia, klepic mnie po nodze.
Zwiesiam gow poza materac i spojrzaam na jego buty. - Uwierzysz, jeli zwymiotuj ci na
stopy? - Nieatwo mnie obrzydzi. Za pi minut masz by na dole. Jeeli si spnisz,
bdziesz mi to musiaa wynagrodzi. Co powiesz na dodatkowy kilometr biegu za kad
minut spnienia?
Dante wyszed, a mnie ostatkiem si udao si wyczoga ka.
Powoli zawizaam buty, z jednej strony walczc 2e straszliwym godem, a z drugiej z
ostrymi zawrotami gowy.
Kiedy dotaram na podjazd, Dante powiedzia:
- Zanim zaczniemy, chciabym ci poinformowa o postpach w szkoleniu armii. Jedna z
pierwszych decyzji, ktr wydaem jako porucznik, dotyczya przyporzdkowania oficerw
do danych jednostek. Mam nadziej, e to akceptujesz. Szkolenie posuwa si naprzd - mwi
dalej, nie czekajc na moj odpowied. - Skupiamy si na technikach zapobiegajcych
optaniu oraz na manipulowaniu umysem, zarwno w celach defensywnych, jak i
ofensywnych. Wprowadzilimy rwnie intensywny trening fizyczny. Nasz najsabsz
stron jest rekrutowanie szpiegw. Musimy uzyska godne zaufania rda informacji. Zaley
nam na poznaniu planw upadych aniow, ale do tej pory si to nie udao. - Spojrza na
mnie z wyczekiwaniem.
- Yyy... okej. Dobrze wiedzie. Pomyl o tym. - Sugerowabym, eby poprosia o to
Patcha. - eby dla nas szpiegowa? - Wykorzystaj wasz zwizek w naszym interesie. Patch
moe mie informacje dotyczce sabych stron naszych wrogw. Moe zna jakich upadych
aniow, ktrych namwimy do wsppracy. - Nie mam zamiaru wysugiwa si Patchem.
Mwiam, zreszt, e jego ta wojna nie dotyczy. Nie opowiedzia si po stronie upadych
aniow. Nie poprosz go o to, by szpiegowa dla Nefilw - oznajmiam zimno. - Nie
bdziemy go w to miesza. Dante skin gow. - Zrozumiaem. Zapomnij o tym. A teraz
standardowi rozgrzewka. Pitnacie kilometrw. W drodze powrotnej nie oszczdzaj si.
Masz si spoci. - Dante... - zaprotestowaam sabo. - Pamitasz, jak ostrzegaem ci przed
dodatkowymi kilometrami? Przyznaj je take za wymwki.
Jako to wytrzymasz,
prbowaam si pociesza. Przez reszt dnia bdziesz moga spa. I je, je, je.
ROZDZIA 18
Kto zapuka do drzwi. Otworzyam oczy i zdezorientowana usiadam na ku. Przez
okna mojej sypialni wpaday promienie soca, co oznaczao, e ranek min i jest ju
poudnie. Byam spocona, a nogi miaam zapltane w pocieli. Na stoliku nocnym leaa
przewrcona butelka.
Nagle wszystko mi si przypomniao.
Kiedy tylko dotaram do pokoju, odkrciam nakrtk, cisnam j na bok i w kilka
sekund oprniam butelk diabelskiej mocy. Dawiam si i krztusiam, jakbym od
niebieskiej, zatykajcej gardo substancji miaa si udusi. Wiedziaam jednak, e jeeli
wypij j duszkiem, szybciej bdzie po wszystkim. Poczuam, jak moje ciao otrzymuje
zastrzyk adrenaliny, jakiego nigdy wczeniej nie dowiadczyam, a zmysy osigaj
podniecajc ostro. Miaam ochot wyj z domu i sprawdzi, na ile mnie sta. Chciaam
biec i przeskakiwa przez wszystko, co Pojawi si na mojej drodze. To byo jak latanie, tylko
duo lepsze.
Wtedy, rwnie szybko jak uniesienie, ktre ogarnli moje ciao, przyszo zaamanie. Nie
pamitam nawet momentu, w ktrym opadam na ko.
- Obud si, piochu. - Przez drzwi dobieg mnie g mamy. - Wiem, e jest weekend, ale nie
chcesz chyba przespa caego dnia? Jest ju po jedenastej! Po jedenastej? Byam
nieprzytomna przez cztery godziny? - Zaraz zejd - powiedziaam.
Wstrzsay mn
drgawki, ktre musiay by efektem ubocznym diabelskiej mocy. Wypiam jej zbyt duo i
zbyt szybko. To dlatego moje ciao na cztery godziny odmwio; posuszestwa i
odczuwaam teraz w rodku przedziwna pulsujce drenie.
Nie mogam uwierzy w to, e ukradam Dantemu diabelsk moc, a tym bardziej w to,
e j wypiam. Byo mi wstyd. Musiaam znale sposb, eby to naprawi, ale nie
wiedziaam, od czego zacz. Jak mogam powiedzie o tym Dantemu? Ju i tak uwaa, e
jestem saba jak czowiek, a to e nie potrafi kontrolowa wasnych pragnie, byoby tylko
kolejnym argumentem potwierdzajcym jego tez.
Mogam go zwyczajnie poprosi o diabelsk moc, ale z niepokojem odkryam, e jej
kradzie sprawia mi przyjemno. Odczuwaam pewien rodzaj podniecenia, e robi co
zego i nie ponosz adnych konsekwencji. Podobne podniecenie czuam, wypijajc ca
diabelsk moc od razu, nie dzielc jej nawet na porcje.
Jak mogam pozwoli sobie na te okropne myli? Jak mogam pozwoli sobie na to, by
wcieli je w ycie? To nie byam ja...
Przyrzekam sobie, e to ostatni raz, kiedy wypiam diabelsk moc. Ukryam butelk na
samym dnie kosza ni mieci i prbowaam o wszystkim zapomnie.
Byam pewna, e ze wzgldu na por, bd jada niadanie sama, ale przy kuchennym
stole natknam si na Darcie, ktra wykrelaa z listy numery telefonw.
- Cay ranek zapraszam goci na Halloween - wyjania - Nie krpuj si, jeeli chcesz, moesz
mi pomc do nich dzwoni. - Mylaam, e wysyasz zaproszenia poczt. - Nie dojd.
Impreza jest w czwartek. - W rodku tygodnia? A co jest nie tak z pitkiem? - W pitek jest
mecz futbolowy. - Na mojej twarzy musiao si pojawi niezrozumienie, wic Marcie
postanowia wyjani. - Wszyscy moi znajomi albo bd na boisku, albo w druynie
cheerleaderek, poza tym to mecz wyjazdowy, wic nie mog ich nawet zaprosi po
rozgrywkach. - A co z sobot? - zapytaam, nie mogc uwierzy w to, e urzdzamy imprez
w rodku tygodnia. Moja mama nigdy si na to nie zgodzi. Z drugiej strony ostatnio godzia
si na wszystkie pomysy Marcie. - W sobot jest rocznica lubu moich rodzicw. Sobota
odpada - powiedziaa tonem nieznoszcym sprzeciwu. Podsuna mi list z numerami. - Caa
robota spada na mnie i zaczyna mnie to ju troch irytowa. - Nie chc mie nic wsplnego z
t imprez - przypomniaam jej. - Strzelasz fochy, bo nie masz z kim i.
To fakt. Nie
miaam partnera. Mwiam o imprezie Patchowi, ale to by oznaczao, e musz mu wybaczy
wczorajsze spotkanie z Blakelym. Nagle wrciy wspomnienia poprzedniego wieczoru. Przez
to, e wczoraj od razu podam spa, rano trenowaam z Dantem i przez kilka godzin leaam
nieprzytomna na ku, zupenie zapomniaam sprawdzi wiadomoci.
Odezwa si dzwonek u drzwi i Marcie a podskoczya:
- Otworz!
Miaam ochot wrzasn: Przesta zachowywa si tak jakby to by twj
dom! Zamiast tego przecisnam si obok niej i przeskakujc po dwa schodki, ruszyam do
pokoju. Moja torebka wisiaa na drzwiach szafy. Pogrzebaam w niej chwil i wydobyam
komrk.
Zaczerpnam gboki oddech. adnych wiadomoci.
Nie wiedziaam, co to oznacza i czy powinnam si tym martwi. Moe Blakely wcign
Patcha w zasadzk? A moe jego milczenie spowodowane byo nasz wczorajsz ktni?
Kiedy byam za, lubiam poby w samotnoci i Patch o tym wiedzia.
Wysaam mu krtk wiadomo: MOEMY POROZMAWIA? Z dou usyszaam
zdenerwowany gos Marcie, ktra zdawaa si z kim kci. - Powiedziaam, e ja po ni
pjd. Ty zaczekaj tutaj. Jakim prawem wazisz tu bez zaproszenia? - I kto to mwi? wypalia Vee, po czym usyszaam, jak wbiega po schodach. Wyszam do nich na korytarz. Co si dzieje? - Twoja gruba przyjacika wadowaa si tu bez zaproszenia - oznajmia
Marcie z pretensj. - Ta chuda krowa zachowuje si, jakby to by jej dom rzucia Vee. - Co
ona tu robi? - Mieszkam tu - odpara Marcie. Vee parskna miechem. - Ty i te twoje arty powiedziaa, groc palcem Marcie, ktra dumnie zadara gow. - Naprawd tu mieszkam.
Prosz bardzo, zapytaj NoryVee spojrzaa na mnie, a ja westchnam: - To przejciowe. Vee
wygldaa tak, jakby kto wymierzy! jej niewidzialny cios. - Marcie? Ib? Czy tylko ja mam
wraenie, e zdrowy rozsdek po prostu wsta i wyszed? - To pomys mojej mamy - broniam
si.
- To pomys mj i mojej mamy, ale pani Grey zgodzia si, e tak bdzie najlepiej sprostowaa Marcie.
Zanim Vee zdya zada wicej pyta, zapaam j za okie i wcignam do sypialni.
Marcie ruszya za nami, ale zamknam jej drzwi przed nosem. Staraam si, jak mogam, by
zachowywa si przyzwoicie, ale nie miaam najmniejszej ochoty zaprasza jej do mojej
prywatnej rozmowy z Vee.
- Co ona tu robi tak naprawd? - zapytaa Vee, nie starajc si nawet ciszy gosu. - To
duga historia. Krtka wersja brzmi... Nie mam pojcia, co ona tu robi. - Moe i by to wykrt,
ale jednoczenie bya to te najprawdziwsza prawda. Nie miaam pojcia, co Marcie tu robi.
Moja mama bya kochank Hanka, a ja ich nielubnym dzieckiem, wic samo to wystarczyo,
eby Marcie nie chciaa mie z nami nic wsplnego. - No i wszystko jasne - powiedziaa Vee.
Postanowiam odwrci jej uwag. - Marcie urzdza tu imprez halloweenow. Partner i
kostium obowizkowe. Motyw przewodni to synne pary. - No i? - powiedziaa zimno Vee. Marcie zaklepaa Scotta. Oczy mojej przyjaciki si zwziy. - No chyba jej si co
pomylio! - Marcie ju go zaprosia, ale mam wraenie, e nie Potraktowa tego zbyt
powanie - prbowaam j pocieszy. Vee splota palce i wygia donie, a chrupno jej w
stawach. - Czas na odrobin magii a la Vee, zanim bdzie a pno. Zadwiczaa moja
komrka, SMS. MAM ANTIDOTUM. MUSIMY SI SPOTKA - napisa Patch By
bezpieczny. Zeszo ze mnie cae napicie. Dyskretnie wsunam telefon do kieszeni i
powiedziaam: - Mama prosi, ebym odebraa ubrania z pralni i zwrcia ksiki do biblioteki.
Ale pniej do ciebie wpadn. - Dobrze. Uoymy plan, jak mam odbi Scotta tej bdzigwie
- odpara Vee.
Pi minut po wyjciu Vee wsiadam do volkswagena i odjechaam spod
domu. wyjedam z domu - napisaam do Patcha. - GDZIE JESTE?
JAD DO MIESZKANIA - odpisa.
SPOTKAMY SI U CIEBIE.
Podjechaam w okolice Zatoki Casco, zbyt zajta ukadaniem tego, co powiem Patchowi,
eby napawa si przepiknymi widokami. Tylko ktem oka dostrzegaam ciemnoniebiesk
tafl poyskujc w socu oraz fale, ktre - rozbryzgujc si i pienic - rozbijay si o skaliste
klify. Zaparkowaam przed budynkiem i weszam do rodka. Patcha jeszcze nie byo, wic
wyszam na balkon, eby po raz ostatni zebra myli.
Powietrze byo przesycone chodem i lepkie od soli, a co jaki czas powiew bryzy
pokrywa moje ramiona gsi skrk. Miaam nadziej, e wiatr ostudzi moja zo i wrcio
silne poczucie zdrady. Doceniaam to, e Patch zawsze dba o moje bezpieczestwo, i byam
wzruszona tym, e si o mnie martwi. Nie chciaam, by wygldao na to, e nie jestem
wdziczna - w kocu miaam chopaka, ktry zrobiby dla mnie wszystko, ale umowa bya
umow.
Uzgodnilimy, e bdziemy dziaa jako druyna, a on nadwery moje zaufanie.
Usyszaam, jak otwieraj si drzwi garau i dwik silnika motocykla. Po chwili Patch
wszed do salonu. Trzyma dystans, ale wpatrywa si we mnie badawczo. Jego wosy byy
potargane od wiatru, a lini szczki pokrywa ciemny zarost. Mia na sobie te same ubrania, w
ktrych widziaam go ostatnio. Byam pewna, e nie wrci do domu na noc.
- Cika noc? - zapytaam. - Miaem sporo na gowie. - Jak tam Blakely? - zapytaam z uraz,
tak by wiedzia, e ani mu nie wybaczyam, ani nie zapomniaam. - Zoyem mu przysig,
e zachowam nasz znajomo w tajemnicy - powiedzia i umilk. - Da mi antidotum. Pisae. Patch westchn i przeczesa wosy. - Wic tak to teraz bdzie wygldao?
Rozumiem, e jeste za, ale moe sprbuj spojrze na to wszystko z mojej perspektywy?
Blakely powiedzia, ebym przyszed sam. Nie wiedziaem, jak zareaguje, jeeli zobaczy ci
ze mn. Nie boj si ryzyka, ale nie wtedy, gdy moje szanse s nikle. Tym razem mia
przewag. - Przyrzeke, e bdziemy druyn.
- Przyrzekem take, e zrobi wszystko,
co w mojej mocy, eby ci chroni. Chc tego, co dla ciebie najlepsze. To proste, aniele.
- Nie moesz przejmowa kontroli, a potem mwi, e to dla mojego bezpieczestwa. Twoje bezpieczestwo jest dla mnie waniejsze ni twoje dobre samopoczucie. Nie chc si
kci, ale jeeli postanowia uwaa mnie za drania, prosz bardzo. Wol ju ci straci. Wzruszy ramionami. Prychnam, zirytowana jego bezczelnoci, i zamknam oczy. Naprawd tak czujesz? - Czy kiedykolwiek ci okamaem, zwaszcza gdy chodzio o to, co
do ciebie czuj? Porwaam torebk z kanapy. - Niewane. Wychodz. - Jak sobie chcesz. Ale
nie przekroczysz progu tego mieszkania, dopki nie wemiesz antidotum. - Na poparcie
swoich sw opar si plecami o drzwi wejciowe, krzyujc ramiona na piersi. Spojrzaam na
niego ze zoci i powiedziaam: - Nie wiemy nawet, czy to antidotum nie jest trucizn.
Potrzsn gow. - Dabria je sprawdzia. Jest czyste. Zacisnam zby. Byo jasne, e nie dam
rady duej panowa nad gniewem. - Wzie ze sob Dabri? Wyglda na to, e to ty i ona
jestecie teraz druyn - warknam. - Trzymaa si na tyle daleko od Blakely'ego, eby jej
nie wyczu, i na tyle blisko, eby odczyta fragmenty jego przyszoci. Nic nie wskazywao
na to, by za antidotum kry si jaki podstp. Zachowa si fair. To waciwa odtrutka. - Moe
teraz ty postaw si na moim miejscu - wycedziam. - Musz znosi to, e mj chopak
postanawia blisko wsppracowa ze swoj by. Przecie ona nadal ci kocha! Patch
wpatrywa si we mnie nieruchomym spojrzeniem - A ja nadal kocham ciebie. Nawet kiedy
zachowujesz si nielogicznie, jeste zazdrosna i uparta. Dabria ma po prostu zdecydowanie
wiksze dowiadczenie, jeeli chodzi o triki umysowe, konfrontacje i walk z Nefilami.
Prdzej czy pniej bdziesz musiaa zacz mi ufa. Nie mamy - zbyt wielu
sprzymierzecw. Nie moemy sobie pozwoli - na to, eby odrzuci jakkolwiek pomoc.
Dabria chce nami wsppracowa, a ja mam zamiar z tego skorzysta. Zacisnam pici tak
mocno, e paznokcie wbiy mi si w skr.
- Krtko mwic, nie jestem do dobra, by z
tob wsppracowa. W odrnieniu od Dabrii, nie mam adnych wyjtkowych zdolnoci!
- Nie o to chodzi. Rozmawialimy ju o tym. Jeeli co jej si stanie, nie bd rozpacza.
Natomiast gdyby co stao si tobie...
- Dobra. Twoje czyny mwi same za siebie. Czuam si dotknita i za. Miaam zamiar pokaza Patchowi, e mnie nie docenia. To
wszystko doprowadzio mnie do zdumiewajcego wyznania. - Poprowadz Nefilw do wojny
przeciwko upadym anioom. To suszna decyzja. Archanioami zajm si pniej. Mam
wybr: mog y w nieustannym lku przed nimi albo wzi si w gar i zrobi to, co
najlepsze dla Nefilw. Nie chc, eby jakikolwiek Nefil musia kiedykolwiek skada
przysig wiernoci. Podjam ju decyzj i nawet nie prbuj mnie od niej odwie oznajmiam szorstko.
Patch wpatrywa si we mnie czarnymi oczami, ale nic nie powiedzia.
Odkorkowaam fiolk.
- Czy jest co, co powinnam wiedzie, zanim to wypij? - Zbliyam buteleczk do nosa.
Pyn by bezwonny. - Nie zadziaa, jeeli w cigu ostatnich dwudziestu czterech godzin
spoya diabelsk moc, ale to nie powinno by problemem. Odkd Blakely ci zrani, mina
ponad doba.
Trzymaam ju fiolk przy ustach, ale zamaram. Rano wypiam ca butelk
diabelskiej mocy. Jeeli wezm antidotum teraz, nie zadziaa. Nadal bd uzaleniona.
- Zatkaj nos i wypij duszkiem. Na pewno nie smakuje gorzej ni diabelska moc - zachci
mnie Patch.
Chciaam powiedzie mu o butelce, ktr ukradam Dantemu. Chciaam si
wytumaczy. Na pewno by mnie za to nie wini. To wszystko przez Blakely'ego i diabelsk
moc. Wypiam ca butelk, poniewa byam tak zalepiona pragnieniem, e nie miaam
wyboru.
Otworzyam usta, eby mu wszystko wyzna, ale co mnie powstrzymao. Gboko we
mnie odezwa si obcy, mroczny gos, podpowiadajc mi, e wcale nie chc wyzwoli si
spod wadzy diabelskiej mocy. Nie chciaam rezygnowa z siy, ktr mi dawaa - nie teraz,
kiedy znajdowalimy si na krawdzi wojny. Pragnam korzysta z niej, a przynajmniej mie
tak moliwo. Tu nie chodzio tylko o diabelsk moc, ale o moje bezpieczestwo.
Wtedy poczuam peznce po mojej skrze pragnienie, od ktrego lina napywaa mi
do ust. Gd sprawi, e zadraam. Odgoniam to uczucie, dumna, e mi si to udao. Nie
miaam zamiaru ulec mu tak jak dzi rano. Postanowiam kra i pi diabelsk moc tylko
wtedy, gdy naprawd bd jej potrzebowa. I zawsze bd miaa przy sobie antidotum; tak
bym w kadej chwili moga zerwa z naogiem. Tb ja bd o wszystkim decydowa. Miaam
wybr. To ja kontrolowaam sytuacj.
Wwczas zrobiam co, czego nigdy bym si po sobie nie spodziewaa. Kierowaam si
podwiadomym impulsem, nawet o tym nie mylc. Na krtk chwil spojrzaam Patchowi w
oczy i zebraam ca mentaln energi, jak dysponowaam, czujc, jak rozciga si ona we
mnie niczym nieokieznana, naturalna moc. Uyam triku i sprawiam by Patch myla, e
wypiam antidotum.
Nora wypia antidotum - skierowaam zudn myl do jego umysu, umieszczajc w nim
obraz, ktry potwierdza moje kamstwo. - Do ostatniej kropelki.
Nastpnie wsunam fiolk do kieszeni. Wszystko trwao zaledwie kilka sekund.
ROZDZIA 19
Wyszam od Patcha i ruszyam w kierunku domu, przez cay czas walczc z wciekym
szarpaniem w odku, ktre w poowie przypominao poczucie winy, a w poowie chorob.
Nie mogam sobie przypomnie, kiedy ostatni raz czuam wikszy wstyd.
Ani taki wilczy gd.
odek skrca mi si od klujcych skurczw godu. Byy tak silne, e zgiam si nad
kierownic. Czuam si tak, jakbym pokna gwodzie, ktre teraz rozdzieray moje
wntrznoci. Miaam przedziwne wraenie, e moje narzdy znikaj. W gowie natychmiast
pojawio si pytanie: czy mj wygodniay organizm pore sam siebie? Jednak tu nie chodzio
o jedzenie.
Zatrzymaam samochd i zadzwoniam do Scotta.
- Potrzebuj adresu Dantego. - Jeszcze u niego nie bya? Mylaem, e jeste jego
dziewczyn.
Irytowao mnie, e przeciga nasz rozmow. Potrzebowaam adresu
Dantego. Nie miaam czasu na pogawdki.
- Dasz mi go czy nie? - Wyl ci go SMSem. Wszystko w porzdku? Wydajesz si troch
zdenerwowana. I to od kilku dni.
- Wszystko okej - powiedziaam, po czym rozczya
si i opadam na fotel. Na grnej wardze wystpiy mi kropelki potu. cisnam kierownic,
prbujc odpdzi pragnienie, ktre szarpao mnie za gardo i wzbudzao we mnie gniew.
Moje myli kryy wok jednego: diabelskiej mocy. Prbowaam odgoni od siebie pokus.
Przecie tego ranka ju j wypiam. I to ca butelk. Z pewnoci potrafiam pokona ten
gd. To ja miaam decydowa o tym, kiedy przyj wicej diabelskiej mocy. Kiedy i ile.
Piekcy pot przenis si teraz na plecy. Pod koszul spyway mi mae strumyczki. Moje
uda, gorce i wilgotne, kleiy si do siedzenia. Mimo e by padziernik, wczyam
klimatyzacj.
Wjechaam z powrotem na drog. Kiedy usyszaam ryk klaksonu, gwatownie
zahamowaam. Min mnie biay van, ktrego kierowca pokazywa mi przez szyb
niecenzuralne gesty.
We si w gar, pomylaam. Skup si.
Wykonaam kilka gbokich wdechw, ktre rozjaniy mi myli, a nastpnie wstukaam
adres Dantego do telefonu. Uwanie przestudiowaam map, zachichotaam ironicznie i
gwatownie zawrciam. Okazao si, e Dante mieszka niecae osiem
kilometrw od Patcha.
Dziesi minut pniej jechaam pod gstym lukiem gazi tworzcych baldachim nad
drog. Przejechaam przez brukowany mostek i zaparkowaam volkswagena na uroczej, krtej
uliczce otoczonej drzewami. Dominoway tu gwnie biae domy z epoki wiktoriaskiej.
Miay spiczaste dachy i bajkowe detale. Wszystkie byy krzykliwe i ekstrawaganckie.
Znalazam dom Dantego. Barokowy budynek przy Shore Drive 12 skada si z wieyczek,
ozdobnych gzymsw i stromego dachu. Do pomalowanych na czerwono drzwi
przytwierdzona bya mosina klamka. Odpuciam sobie pukanie i kilkakrotnie nacisnam
dzwonek. Jeeli si nie pospieszy...
Dante uchyli drzwi i moim oczom ukazaa si jego zaskoczona twarz.
- Skd wiedziaa, gdzie mieszkam? - Od Scotta. Zmarszczy brwi. - Nie lubi, kiedy ludzie
zjawiaj si bez zapowiedzi. Za duo goci wzbudza podejrzenia, a ja mam wcibskich
ssiadw. - To wane. Wskaza na drog. - Od patrzenia na tego twojego rzcha a bol oczy.
Nie miaam ochoty wymienia si z nim byskotliwymi inwektywami. Czuam, e musz
dostarczy mojemu organizmowi cho kilka kropel diabelskiej mocy, inaczej serce wyskoczy
mi z piersi. Nawet teraz szalao mi ttno i z trudem udawao mi si zaczerpn oddech. Byam
tak wykoczona, jakbym przez godzin biega pod strom gr.
- Zmieniam zdanie. Potrzebuj diabelskiej mocy. Na wszelki wypadek - dodaam
szybko. - W razie, gdyby wrogowie mieli przewag liczebn. - Nie potrafiam skupi si na
tyle, by moja argumentacja brzmiaa przekonywujco. Przed oczami przelatyway mi
czerwone punkciki. Miaam ochot przetrze czoo, ale nie chciaam zwraca jego uwagi na
to, jak bardzo si poc.
Dante spojrza pytajcym wzrokiem, ktrego nie potrafiam zinterpretowa, a nastpnie
wpuci mnie do rodka. Staam w holu, spogldajc na nienobiae ciany i przepikne
orientalne dywany. Korytarz prowadzi na tyy domu - do kuchni. Po lewej stronie znajdowa
si oficjalny salon, a po prawej jadalnia pomalowana na ten sam czerwonobrzowy kolor, co
mroczki, ktre latay mi przed oczami. Zwrciam uwag na to, e dom wypeniony by
antykami. Nad nami wisia krysztaowy yrandol.
- Niele - wydusiam, prbujc opanowa skaczce ttno i pragnienie, od ktrego mrowia
mnie skra.
- Ten dom nalea do moich przyjaci. Zostawili mi go w testamencie. - Przykro mi, e nie
yj.
Dante wszed do jadalni, przechyli! na bok olbrzym! obraz przedstawiajcy stg
siana i odsoni starodawny sejf ukryty w cianie. Wpisa kod i otworzy skrzyneczk!
- Prosz. To nowa formua. Jest bardzo skoncentrowa, wic pij j w maych dawkach ostrzega. - Dwie butelki. Jeeli zaczniesz przyjmowa j dzisiaj, powinna ci wystarczy na
tydzie.
Skinam gow i odebraam od niego emanujce niebieskim wiatem butelki,
prbujc nie zdradzi si z tym, e cieknie mi linka.
- Posuchaj, Dante. Poprowadz Nefilw na wojn, wic jeeli masz jeszcze kilka
butelek, przydadz mi si. - Chciaam powiedzie mu o tym, e zdecydowaam si walczy
ale nie miaam zamiaru robi tego w sposb, ktry zdradza, e miaam nadziej otrzyma
kilka dodatkowych butelek diabelskiej mocy. By to podstp grubymi nimi szyty, ale gd
prawie cakiem zagusza moje poczucie winy.
- Na wojn? - powtrzy zaskoczony. - Jeste pewna?
ROZDZIA 20
Wraz z nadejciem czwartku nasz dom przeszed zupen metamorfoz. Z dachu zwisay
girlandy czerwonych, zotych i kasztanowobrzowych lici, a drzwi z obu stron
przyozdobione byy wiech suchych pdw kukurydzy. Marcie wykupia chyba cay zapas
dyni w stanie Maine i ustawia je wzdu chodnika, podjazdu i kadego centymetra werandy.
W kilku z nich wydrone byy otwory, ktre tworzyy tradycyjne latarnie, a migoczcy w
rodku pomie wiecy nadawa im zowrogiego charakteru. Miaam ochot powiedzie jej
mciwie, e nasz trawnik wyglda, jakby zwymiotowa na niego nauczyciel plastyki, ale
prawda bya taka, e Marcie dobrze si spisaa.
W domu z gonikw pyna muzyka rodem z horrorw. Meble pokryte byy czaszkami,
nietoperzami, pajczynami i duchami. Marcie wypoyczya nawet maszyn do produkcji
suchego lodu, tak by ogrd zasnuty by prawdziw mg. Weszam do kuchni, niosc dwie
papierowe torby wypenione ostatnimi brakujcymi produktami. - Wrciam! - krzyknam.
- Plastikowe kubeczki, torba piercionkw z pajkami, dwie paczki lodu i konfetti w ksztacie
kociotrupw. Wszystko, o co prosia. Napoje zostay w samochodzie. Czy kto ma ochot
pomc mi je wtaszczy do rodka?
Marcie wysza z pokoju, koyszc biodrami.
Dosownie opada mi szczka. Miaa na sobie lateksowy stanik i takie same legginsy. Nic
wicej. Przez skr wida byo jej ebra a uda byy chude jak patyczki od lizakw.
- W napoje do lodwki, ld do zamraarki, a konfetti wysyp na st w jadalni. Tylko
uwaaj, eby nie dostao si do jedzenia. Na razie to tyle. Bd w pobliu, w razie gdybym
czegokolwiek potrzebowaa. Musz jeszcze skoczy kostium. - Co za ulga. Przez chwil
mylaam, e masz zamiar wystpi tylko w tym - powiedziaam, wskazujc na jej skpy
strj. Marcie spojrzaa w d. - Bo tak jest. Jestem Kobiet Kotem. Musz tylko przyklei do
opaski czarne uszy z aksamitu. - Masz zamiar paradowa dzi w staniku? Tylko w staniku? To jest top. Ooo, to naprawd bdzie co. Nie mogam si doczeka, kiedy Vee j zobaczy. Kto jest twoim Batmanem? - Robert Boxler. - Czyli Scott da ci kosza? - Byo to raczej
pytanie retoryczne, ktre miao za zadanie nieco gbiej wbi jej przysowiowy n w plecy.
Marcie naburmuszya si i machna rk. - Jaki Scott? - powiedziaa i ruszya na gr. Wola Vee od ciebie! - zawoaam za ni z triumfem.
- Nic mnie to nie obchodzi zamruczaa Marcie. - Pewnie ty go namwia. Wszyscy wiedz, e robi wszystko, mu
rozkaesz. Bd tak mia i w napoje do lodwki, zanim nadejdzie kolejne millenium.
Mimo e mnie ju nie widziaa, pokazaam jej jzyk. - ja te musz si przygotowa!
pierwsi gocie zjawili si o dziewitnastej. Romeo i Julia, Kleopatra i Marek Antoniusz oraz
Elvis i Priscilla. Przez prg wtoczya si nawet para w postaci butelek ketchupu i musztardy.
Pozwoliam, by Marcie robia za gospodyni, a sama krztaam si po kuchni, wykadajc na
talerz faszerowane jajka, koktajlowe frankfurterki i sodycze. Przed imprez byam zbyt zajta
spenianiem kadej zachcianki Marcie, by zje obiad, poza tym nowa formua diabelskiej
mocy, ktr dostaam od Dantego, sprawia, e przez kilka godzin po jej wypiciu nie miaam
apetytu.
- Stary, wygldasz super. Daj zna, jak bdziesz ochot troch powyciska. - Powodzenia w
tym sezonie - powiedzia Patch do Roberta, egnajc si z nim jednym z tych sekretnych
uciskw doni, ktre wszyscy faceci wydaj si zna od urodzenia.
Patch i ja odeszlimy
w gb domu, przemierzajc korytarz i zagldajc do pokoi w poszukiwaniu odosobnionego
zaktka. W kocu Patch wcign mnie do azienki, kopniciem zatrzasn drzwi i zamkn je
na klucz. Przypar mnie do ciany i bawi si moim czerwonym diabelskim rogiem. W jego
czarnych oczach czaio si podanie.
- adny kostium - powiedzia. - Nawzajem. Wida, e dugo nad nim mylae. Umiechn
si z rozbawieniem. - Jeeli ci si nie podoba, w kadej chwili mog go zdj. Z zamyleniem
pogadziam si po podbrdku. - To chyba najlepsza propozycja, jak otrzymaam tego
wieczoru. - Moje propozycje zawsze s najlepsze, aniele. - Przed imprez Marcie
zaproponowaa, ebym zasznurowaa ty spodni od jej kostiumu. - Udaam, e wa co w
doniach. - Nie wiem, ktr ofert wybra.
Patch zdj mask i zamia si cicho w moj
szyj, odgarniajc mi wosy z ramion. Pachnia niesamowicie. Wydawa si ciepy, silny i by
tak blisko. Serce zaczo mi wali w piersi, a jednoczenie zaciska si z poczucia winy.
Okamaam go. Nie mogam o tym zapomnie. Zamknam oczy, pozwalajc, by jego usta
bdziy po moich. Prbowaam zatraci si w chwili, jednak w gowie wci czuam
pulsowanie kamstwa. Wypiam napj i zmodyfikowaam jego pami. Nadal przyjmowaam
diabelsk moc.
- Kopot w tym, e twj kostium niezbyt dobrze skrywa twoj tosamo powiedziaam, odrywajc si od niego. - A przecie nikt nie powinien widzie nas razem.
- Wpadem tylko na chwil. Nie mogem przegapi imprezy mojej dziewczyny wymrucza. Nachyli si i znw mnie pocaowa.
- Vee wci nie przysza - prbowaam odwrci jego uwag - Dzwoniam do niej na
komrk. Do Scotta te. W obu przypadkach odezwaa si poczta. Mylisz, e powinnam si
martwi?
- Moe nie chc, eby im przeszkadzano - powiedzia mi do ucha gbokim,
zachrypnitym gosem. Podcign mi sukienk i musn lekko moje nagie udo. Ciepo
pieszczoty zaguszyo moje sumienie. Poczuam dreszcz przyjemnoci. Znw zamknam
oczy, tym razem mimowolnie. Zatraciam si w tym doznaniu. Mj oddech przyspieszy.
Patch doskonale wiedzia, jak mnie dotyka.
Podnis mnie, posadzi na blacie przy umywalce i pooy mi rce na biodrach.
Poczuam gorco i zakrcio mi si w gowie, a kiedy musn moje usta, zdawao mi si, e
midzy nami przeskoczya iskra. Jego dotyk przeszywa mnie rozkosznym dreszczem. Kiedy
by blisko - ilekro si dotykalimy, flirtowalimy i caowalimy - czuam na caym ciele fale
trzepodiwego, odurzajcego ciepa. Z caej sity pragnam Patcha, a w takich momentach
przestawaam nad sob panowa.
Nie wiem, ile czasu mino, kiedy zorientowaam si, e drzwi azienki s otwarte.
Oderwaam si od Patcha i otworzyam usta. Na progu, w mroku, staa mama, mruczc co o
tym, e zamek w drzwiach zawsze si psuje i e w kocu bdzie musiaa go naprawi, kiedy
nagle jej wzrok przyzwyczai si do ciemnoci. Umilka w p zdania.
Zamkna usta. Poblada, a po chwili jej twarz gorcy rumieniec. Nigdy wczeniej nie
wiedziaam jej rozgniewanej.
- Wyno si! - Wskazaa palcem na drzwi. - Natychmiast wyno si z mojego domu i nigdy
nie wracaj. Ju nigdy nie tkniesz mojej crki - z wciekoci warkna na Patcha.
Zeskoczyam z umywalki. - Mamo... Odwrcia si do mnie.
- Ani sowa! - wycedzia. Mwia, e z nim zerwaa. Mwia, e... e z tym skoczya. Okamaa mnie!
- Wszystko ci wyjani! - zaczam, ale mama odwrcia si z powrotem do Patcha. - A wic
to wanie robisz? Uwodzisz niewinne dziewczta w ich wasnych domach, nie przejmujc si
tym, e ich matki znajduj si tu obok? Powiniene si wstydzi. Patch splt palce z moimi i
mocno je cisn. - Wrcz przeciwnie. Pani crka jest dla mnie najwaniejsza na wiecie.
Kocham j - powiedzia spokojnie, ale linia jego zacinitej szczki bya tak ostra, jakby
wykuto j z kamienia. - Zrujnowae jej ycie! Odkd ci poznaa, wszystko lego w gruzach.
Moesz zaprzecza, ile chcesz, ale wiem, e bye zamieszany w jej porwanie. Wyno si z
mojego domu - warkna.
cisnam do Patcha, w kko powtarzajc w mylach:
przepraszam, przepraszam. Cae lato spdziam uwiziona w odlegym domu, a moja rodzina
i przyjaciele byli przekonani, e zostaam porwana. Za wszystkim sta Hank Millar, ale moja
mama o tym nie wiedziaa. W jej pamici pozostay jedynie pozytywne wspomnienia
dotyczce Hanka, wszystkie inne odseparowaa murem. Bya to sprawka i diabelskiej mocy.
Mama uwierzya, e to Patch stal moim porwaniem. Bya tego tak samo pewna, jak tego, e
soce wstaje na wschodzie.
- Powinienem ju i - powiedzia do mnie Patch, ciskajc mnie za rk. - Zadzwoni
pniej - doda w mylach.
- Wanie! - rzucia mama. Oddychaa tak gboko, e unosiy si jej ramiona.
Przesuna si w bok, pozwalajc, by Patch wyszed, po czym stana w progu,
uniemoliwiajc mi ucieczk.
- Masz szlaban - oznajmia stalowym gosem. - Moesz pozosta na imprezie do koca,
ale tylko dlatego, e w najbliszym czasie bdzie to twoja ostatnia szansa na jakkolwiek
rozrywk.
- Zechcesz mnie chocia wysucha? - wypaliam, wcieka na to, jak potraktowaa Patcha. Musz ochon. Lepiej bdzie, jeeli przez jaki czas nie bdziesz si do mnie zblia. Moe
bd miaa ochot porozmawia jutro, ale teraz nie ma o tym mowy. Okamaa mnie. Co
gorsza, nakryam ci, jak rozbieraa si przed nim w naszej azience. W naszej azience! On
chce tylko jednego, Noro, i nie obchodzi go, gdzie to dostanie. Nie ma nic wyjtkowego w
utracie dziewictwa w toalecie!
- Ja... My... Dziewictwa? - Potrzsnam gow z obrzydzeniem. - Niewane. Masz racj. Nie
chcesz mnie sucha. Nigdy nie chciaa. Nie wtedy, gdy chodzi o Patcha. - Wszystko w
porzdku?
Odwrciymy si, a w progu zastaymy Marcie, obejmujc pusty kocioek.
Przepraszajco wzruszya ramionami.
- Przepraszam, e przeszkadzam, ale zabrako oczu cyklopa, czyli winogron bez skrki.
Mama odsuna kilka kosmykw z twarzy, prbujc doprowadzi si do porzdku.
- Nora i ja ju skoczyymy. Mog podjecha do sklep po winogrona. Brakuje czego
jeszcze? - Dipu serowego do nachos - odpara Marcie gosikiem niewinnej myszki, jakby nie
chciaa naduywa gocinnoci mamy. - Ale to nie szkodzi. To tylko dip. Wprawdzie nie
bdzie z czym je chipsw, no i jest to w kocu mj ulubiony sos, ale naprawd nic nie
szkodzi - powiedziaa, po czym cichutko westchna. - Dobrze. Winogrona i dip. Co jeszcze?
- zapytaa mama. Marcie cianiej obja kocioek i rozbysa w umiechu. - Nie, to wszystko.
Mama wydobya z kieszeni klucze i wysza z domu. Jej chd zradza napicie i zo. Marcie
oczywicie ani drgna.
- Moga uy triku. Sprawi, by zapomniaa, e Patch tu by. Spojrzaam na ni zimno. - Ile
syszaa? - Wystarczajco duo, eby stwierdzi, e siedzisz po uszy w bagnie. - Nie mam
zamiaru stosowa trikw umysowych na wasnej mamie. - Jeeli chcesz, mog z ni
porozmawia. Parsknam miechem. - Ty? Mojej mamy nie obchodzi to, co masz na ten
temat do powiedzenia, Marcie. Przyja ci pod nasz dach, kierujc si jakim skrzywionym
poczuciem gocinnoci. Pewnie chce co udowodni twojej mamie. Mieszkasz tu tylko
dlatego, eby moja mama moga kiedy rzuci w twarz twojej, e bya lepsz kochank i
lepsz matk! - To, co am, byo obrzydliwe. W mojej gowie brzmiao nieco ale Marcie i tak
nie daa mi szansy, eby to naprawi. - Chcesz mi zrobi przykro, ale nic z tego. Nie
zepsujesz mojej imprezy! - Wydawao mi si, e jej warga zadraa. Wzia gboki oddech i
zebraa si w sobie. Nagle, jakby nigdy nic, powiedziaa radosnym gosem: - C, czas pogra
w owienie randek. - W co? - To jak owienie jabek, tylko e do kadego z nich
przytwierdzona jest jeszcze karteczka z imieniem ktrego z goci. Ten, kogo wylosujesz,
pjdzie z tob na randk w ciemno. Zawsze w to gramy na moich imprezach
halloweenowych. Skrzywiam si. Wczeniej nic o tym nie wspominaa. - Brzmi obciachowo.
- Chodzi o randk w ciemno, Noro. A skoro i tak dostaa wieczysty szlaban, nie masz nic do
stracenia.
Marcie wepchna mnie do kuchni i poprowadzia w stron olbrzymiej miski z
wod, w ktrej pyway czerwone i zielone jabka.
- Prosz o uwag! - Gos Marcie zaguszy muzyk. - Czas zagra w owienie randek.
Zaczniemy od Nory Grey.
Kuchni wypeni gony aplauz, skadajcy si z braw,
okrzykw i zachcajcych gwizdw. Staam porodku pomieszczenia i chocia z moich ust
nie dobywa si aden dwik, w mylach rzucaam w stron Marcie najwymylniejsze
przeklestwa.
- Chyba si do tego nie nadaj! - prbowaam przekrzycze tum. - Mog zrezygnowa?
- Nie ma mowy - powiedziaa Marcie, po czym popchna mnie do przodu na wp
artobliwie, do mocno jednak, bym uklka przed misk z jabkami. Rzuciam jej
nienawistne spojrzenie. Zapacisz mi za to - Pomylaam. - Zwi wosy. Nikt nie chce, eby
potem pyway w wodzie - pouczya mnie Marcie. Na potwierdzenie jej sw gocie wydali
zgodne buczenie. - Do czerwonych jabek przyczepione s imiona chopcw, a do zielonych
dziewczyn - dodaa Marcie.
Dobra, niewane. Zrobi wszystko, eby szybko mie to ju
namacalna jak powiew lodowatego wiatru. Nie wiedziaam, ilu ich ani czego chc. Czuam
jedynie, jak coraz gbiej wchodz do domu i rozdzielaj si, tak by wypeni wszystkie
pomieszczenia.
- Noro! Noro! Chod, pobawimy si! - zanuci kto upiornym falsetem rodem z horroru.
Nie rozpoznaam go.
Zaczerpnam powietrza. Teraz wiedziaam ju, kogo szukaj.
- Znajd ci, moja sodka - podpiewywa dalej mrocy krew w yach gos.
By ju
blisko, bardzo blisko. Chciaam schowa si za kanap w salonie, ale kto mnie ubieg.
- Nora? To ty? Co si dzieje? - zapyta mnie Andy Smith. Siedzia dwie awki za mn na
matematyce. By chopakiem przyjaciki Marcie, Addyson. Bio od niego ciepo potu. Cicho - powiedziaam agodnie. - Jeeli nie wyjdziesz, sam po ciebie przyjd - nuci dalej
upady anio.
Jego energia przeszya mnie jak gorce ostrze. Gwatownie wcignam
oddech, czujc, e wdar si do mojego umysu i bada teraz kady jego zaktek, analizujc
moje myli i prbujc ustali, gdzie si ukrywam. Wznosiam mur za murem, eby go
powstrzyma, ale przebija si przez nie, jakby zrobione byy z piasku. Prbowaam
przypomnie sobie mechanizmy obronne, ktrych uczy! mnie Dante, ale upady anio by zbyt
szybki - wyprzedza kad moj myl. aden upady anio nie sprawowa nade mn takiej
kontroli. Potrafiam to opisa tylko w jeden sposb: koncentrowa na mnie ca swoj energi,
ktra wydawaa si przepuszczona przez szko powikszajce.
Nagle w moim umyle wybuch pomaraczowy pomie. Moj skr ogarn ar
potnej energii. Czuam, topi moje ubranie. Pomienie przedzieray si przez tka lizay moj
skr piekielnym ogniem. Powalona agonalnym blem, zwinam si w kbek. Schowaam
gow midzy kolana i zacisnam zby, prbujc powstrzyma si od krzyku. Ogie by
tylko iluzj. To musia by trik. Sama jednak w to nie wierzyam. ar by tak palcy, e
byam pewna, i stoj w ogniu.
- Przesta! - krzyknam w kocu, wypadajc z kryjwki i wijc si z blu po pododze.
Za wszelk cen prbowaam ugasi trawice moj skr pomienie.
W jednej chwili palcy ogie znikn, chocia nie czuam gaszcej go wody. Leaam na
plecach, zlana potem. Kady oddech przeszywa mnie blem.
- Wynocha! - rozkaza upady anio zebranym. Zdyam prawie zapomnie, e w pokoju
przebywaj te inni. Z pewnoci nigdy tego nie zapomn. Byo to przecie niemoliwe. Czy
rozumieli, co si dzieje? Czy wiedzieli, e nie jest to tylko przedstawienie, przygotowane
specjalnie na imprez? Modliam si, eby kto mi pomg, ale mj dom by zbyt daleko, by
zdya nadej pomoc.
Poza tym jedyn osob, ktra moga mi pomc, by Patch, a ja nie potrafiam si z nim
skontaktowa.
Usyszaam szuranie stp. Wszyscy rzucili si w stron wyjcia. Andy Smith wyskoczy
zza kanapy i byskawicznie dopad frontowych drzwi.
Uniosam lekko gow, by spojrze na mojego oprawc. Byo ciemno, ale w mroku
dostrzegam nad sob jego trupio chud, pnag sylwetk oraz dwoje dzikich, byszczcych
oczu.
Spoglda na mnie pnagi anio, ktrego widziaam w Diabelskiej Portmonetce i jaki
czas pniej w lesie. Znieksztacone hieroglify na jego piersi zdaway si dre i pyn po
jego skrze, przytwierdzone do niewidzialnych sznurkw. W rzeczywistoci wznosiy si i
opaday w rytm jego oddechu. Nie mogam oderwa oczu od lej, otwartej rany na jego piersi.
W mojej gowie pojawi si przeraajco ywy obraz czarnych, za kapturzonymi postaci.
- Nazywam si Baruch. Krzywic si z blu, wsunam si gbiej w kt pokoju. - Trwa
cheszwan, a ja nie mam jeszcze nefilskiego wasala - powiedzia konwersacyjnym tonem,
jednak w jego oczach czai si mrok. Mrok i chd.
Od nadmiaru adrenaliny moje nogi
zrobiy si cikie lekko dygotay. Nie miaam zbyt wielkiego wyboru. Nie byam do silna,
by rzuci si do ucieczki. Nie mogam te z nim walczy - gdybym sprbowaa, banda jego
kolekw natychmiast przyszaby mu z pomoc. aowaam, e mama wyrzucia Patcha z
domu. Potrzebowaam go. Nie wierzyam, bym moga sobie poradzi sama. Gdyby Patch tu
by, z pewnoci wiedziaby, co robi.
Baruch powoli obliza doln warg.
- Liderka armii Czarnej Rki. Co ja mam z ni uczyni?
Zanurzy si w moim umyle.
Czuam go, ale nie mogam nic zrobi. Byam zbyt wycieczona, eby walczy. Zanim si
zorientowaam, posusznie si do niego podczogaam i pooyam si u jego stp jak pies.
Kopniakiem przewrci mnie na plecy i wpatrywa si we mnie drapienym wzrokiem.
Chciaam si z nim targowa, ale moje zby byy tak mocno zacinite, jakbym miaa zaszyt
szczk.
- Nie moesz si ze mn kci ani mi odmwi - szepta do mnie hipnotycznie w mylach. Nie moesz mi odmwi. Cokolwiek ci rozka, zrobisz to. Bezskutecznie prbowaam
odeprze jego sowa. Gdyby udao mi si odzyska nad sob kontrol, mogabym si broni.
To bya moja jedyna szansa.
- Jak si czujesz jako nowiutka Nefilka? - wyszepta zimnym, pogardliwym gosem. Nefil musi mie swojego pana. Bd ci chroni przed innymi upadymi anioami, Noro. Od
dzi naleysz do mnie.
- Nie jestem niczyj wasnoci! - warknam, z trudem cedzc sowa. powoli i z
namysem wypuci powietrze przez zby, wydajc zowrogi gwizd.
- Zami ci, moja maa, jeszcze zobaczysz - wyszepta. Spojrzaam mu prosto w twarz. Przychodzc tu dzisiaj, popenie ogromny bd. Popenie ogromny bd, polujc na mnie.
Umiechn si szeroko, odsaniajc ostre biae zby. - Ooo, ju mi si to podoba - powiedzia
i zrobi krok naprzd, zalewajc wszystko energi. Bya niemal tak silna, jak energia Patcha,
jednak wyczuwaam w niej dz krwi, ktrej nigdy u Patcha nie byo. Nie wiedziaam, ile
czasu mino, odkd Baruch zosta wyrzucony z nieba, ale nie miaam adnych wtpliwoci,
e by do szpiku koci zy. - Noro Grey, z przysig wiernoci - rozkaza.
ROZDZIA 21
Nie miaam zamiaru skada przysigi ani pozwoli, by mnie do tego zmusi.
Niezalenie od cierpienia, jakie chcia mi zada, musiaam pozosta silna. Jednak mocna
defensywa to zbyt mao, by zwyciy. Potrzebowaam planu ofensywy, i to natychmiast.
Odpowiedz na jego triki kilkoma swoimi, rozkazaam sobie. Dante powiedzia, e triki
umysowe to moja najskuteczniejsza bro. Stwierdzi, e jestem w tym lepsza ni jakikolwiek
znany mu Nefil. Oszukaam Patcha, a teraz miaam zamiar oszuka Barucha. Postanowiam
stworzy swj may wiat i wepchn go do niego z tak wielk sia. e nie bdzie wiedzia, co
si dzieje.
Zacisnam oczy, eby odgrodzi si od podstpnych sw Barucha, ktry nakazywa mi
zoy przysig i wbiam si w jego umys. wiadomo, e jaki czas wczeniej przyjam
diabelsk moc, bya pokrzepiajca. Nie ufaam wasnym moliwociom, ale diabelska moc
dodaa mi siy i wzmocnia moje naturalne talenty, w tym take umiejtno stosowania
mentalnej manipulacji.
Ruszyam ciemnymi, pokrconymi korytarzami umysu Barucha, podkadajc jedn
bomb za drug. Dziaaam tak szybko, jak tylko potrafiam, wiadoma, e kady bd moe
mnie wiele kosztowa. Gdybym zostawia w umyle Klucha jakikolwiek lad swojej
obecnoci, mgby si domyli, e rekonstruuj jego myli...
Wiedziaam, czego przestraszy si Baruch. Nefilowie.
- Armia Czarnej Rki! - Uderzyam w niego eksplodujc myl. Zaatakowaam jego
umys wizerunkiem Dantego, ktry wpada do pokoju w towarzystwie dwudziestu,
trzydziestu... nie, czterdziestu Nefilw! Podrzuciam mu obraz ich wciekych oczu i
zacinitych pici. Aby wizja bya jeszcze bardziej przekonujca, sprawiam, by Baruch
uwierzy, i Nefilowie chwytaj i bior w niewol jego wasnych ludzi.
Niestety, nadal czuam jego opr. Sta w miejscu, a to, e zosta otoczony przez Nefilw,
nie wywoao u niego odpowiedniej reakcji. Przestraszyam si, e co jest nie tak, wic
zaatakowaam.
- Zadzierajc z nasz przywdczyni, zadzierasz z wszystkimi Nefilami. - Wrzuciam
jadowite sowa Dantego do umysu Barucha. - Nora nie zoy ci przysigi wiernoci. Ani
teraz, ani nigdy. - Podsunam mu obraz Dantego, ktry wyjmuje z kominka pogrzebacz i
zatapia go w bliznach po skrzydach. Zasiaam t wizj w najgibszych zaktkach jego umysu.
Usyszaam, jak Baruch pada na kolana. Otworzyam oczy. Sta na czworakach ze
zwieszonymi ramionami. Na jego twarzy malowa si gboki szok. Jego oczy byszczay, z
kcikw ust spywaa silna. apic oddech, prbowa dosign plecw. Chcia wyrwa z
nich pogrzebacz.
Wycieczona, odetchnam z ulg. Kupi to. Uwierzy w mj trik. Kto poruszy si w
drzwiach.
Wstaam i porwaam prawdziwy pogrzebacz z komina Uniosam go na
wysoko ramion, gotowa do zadania ciosu kiedy moim oczom ukazaa si Dabria. W
pmroku jej wosy emanoway lodowatym biaym blaskiem. Miaa za cinite usta.
- Manipulujesz nim? - zgada. - Niele, ale teraz musimy std ucieka.
Powstrzymaam si, eby nie wybuchn zimnym, penym niedowierzania miechem.
- Co ty tu robisz? Zrobia krok ponad nieruchomym ciaem Barucha. - Patch prosi, ebym
zabraa ci w bezpieczne miejsce. Potrzsnam gow. - Kamiesz. Patch ci nie przysa.
Wie, e jeste ostatni osob, z ktr gdziekolwiek bym posza. - Mocniej cisnam
pogrzebacz. Gdyby podesza bliej, miaam zamiar wetkn go w jej blizny po skrzydach.
Podobnie jak Baruch wpadaby w kataleptyczny stan, zanim udaoby si jej usun narzdzie
z plecw.
- Nie mia zbyt wielkiego wyboru. Jest teraz do zajty wypdzaniem
upadych aniow, ktre wdary si na twoj imprez, i wymazywaniem pamici twoim
przeraonym znajomym, ktrzy rozbiegli si po caej ulicy. Nie przygotowalicie jakiego
tajnego hasa na tak okoliczno? - zapytaa Dabria, przez cay czas zachowujc lodowaty
spokj. - Kiedy Patch i ja bylimy razem, mielimy swoje sowo-klucz. Ufaam kadej osobie,
ktrej Patch je poda. Nie odrywaam od niej wzroku. Sowoklucz? No, no - Ale ona
potrafia mi zale za skr.
- Rzeczywicie, mamy sowoklucz powiedziaam - Naszym hasem jest: Dabria to aosna
pijawka, ktra nie wie, kiedy si odczepi". - Zasoniam usta. 0 nie! Wanie sobie
uwiadomiam, e Patch pewnie zapomnia podzieli si tym hasem... z tob. - Z kadego
wypowiadanego przeze mnie sowa kapa jad. Dabria jeszcze mocniej zacisna usta. - Jeeli
nie powiesz mi, po co tu przylaza, zatopi ci to elastwo w plecach tak gboko, e bdziesz
moga zacz lansowa mod na nowy, permanentny dodatek - powiedziaam. - Nie mam
ochoty tego wysuchiwa - rzucia Dabria odwrcia si na picie. Ruszyam za ni przez
pusty dom a na podjazd. - Wiem, e to ty szantaujesz Peppera Friberga - oznajmiam.
Nawet jeeli j zaskoczyam, nie okazaa tego ani nie zwolnia kroku. - On myli, e to Patch
jest jego szantayst, i robi wszystko, eby jak najszybciej wysa go do pieka. To twoja
wina, Dabrio. Twierdzisz, e nadal kochasz Patcha, ale dziwnie to okazujesz. Przez ciebie
grozi mu wygnanie. Taki masz plan? Jeeli sama nie moesz z nim by, zadbasz o to, by nikt
nie by?
Dabria wcisna przycisk na kluczykach, po czym rozbysy wiata najdziwniejszego
samochodu sportowego, jaki kiedykolwiek widziaam.
- A to co? - zapytaam. Rzucia mi spojrzenie pene pogardy. - To moje bugatti. Bugatti.
Krzykliwe, eleganckie i ponadczasowe. Takie samo jak Dabria. Siada za kkiem. - Pewnie
lepiej bdzie, jak wyrzucisz tego upadego anioa z salonu, zanim wrci twoja mama
powiedziaa i umilka. - i radziabym ci dokadniej sprawdzi wiarygodno tych oskare.
Zacza zamyka drzwi samochodu, jednak powstrzymaam j i otworzyam je na si. Zaprzeczasz, e szantaujesz Peppera? - zapyyaam ze zoci. - Widziaam, jak kcia si z
nim na tyach Diabelskiej Portmonetki. Dabria owina gow jedwabn apaszk i zarzucia
koce na ramiona. - Nie powinna podsuchiwa, Noro. A Pepper to archanio, od ktrego
powinna si trzyma z daleka. Lubi nieczyste zagrywki. - Ja te. Spojrzaa mi prosto w oczy.
- To nie twoja sprawa, ale tamtej nocy Pepper prbowa ze mn porozmawia, bo wie, e co
mnie czy z Patchem. Szuka go i wydawao mu si, e mog mu pomc. Myli si. - Dabria
zapalia silnik i z caej siy wcisna gaz, zaguszajc moj odpowied.
Wpatrywaam si
w ni badawczo. Nie wierzyam, e jej rozmowa z Pepperem bya tak niewinna. Dabria znana
bya z kamstw. Co wicej, byymy w konflikcie. Przypominaa mi o tym, e przede mn
Patch zwizany by z innymi dziewczynami. Gdyby Dabria zostaa czci jego przeszoci,
a tak by mnie to nie dranio. Zamiast tego, pojawiaa si w naszym yciu jak wci
odradzajcy si czarny charakter w krwawym horrorze.
- Nie umiesz czyta ludzi - powiedziaa, wrzucajc bieg.
zderzak, uderzajc domi w mask. Jeszcze nie skoczyam.
- Jeeli chodzi o ciebie, nie myl si - krzyknam ponad rykiem silnika. - Jeste podstpn,
faszyw, samolubn, egoistyczn map.
Szczka Dabrii wyranie si zacisna. Odsuna z twarzy kilka zabkanych kosmykw,
gwatownie wysiada z samochodu i zbliya si do mnie. W butach na obcasach bya mojego
wzrostu.
- Ja te chc oczyci dobre imi Patcha - powiedziaa tym swoim lodowatym gosem
wrednej jdzy. - Co za tekst! Uwaaj, bo przyznaj ci Oscara. Gapia si na mnie. Powiedziaam Patchowi, e jeste niedojrzaa i impulsywna. Powiedziaam te, e wci
jeste zazdrosna o to, co midzy nami byo, i o to, co nadal moe by. Poczerwieniaam.
Zapaam j za rami, zanim zdoaa si wykrci. - Nigdy wicej nie rozmawiaj o mnie z
Patchem. Albo inaczej: nigdy wicej z nim nie rozmawiaj. - Patch mi ufa. To powinno ci
wystarczy. - Patch wcale ci nie ufa. Wykorzystuje ci. Teraz si z tob zadaje, ale kiedy nie
bdziesz mu ju potrzebna, pozbdzie si ciebie bez wyrzutw sumienia. Na twarzy Dabrii
pojawi si szkaradny grymas. - Skoro ju udzielamy sobie rad, to posuchaj mojej. Zejd ze
mnie. - Spojrzaa na mnie ostrzegawczo. Grozia mi. Miaa co do ukrycia. Postanowiam, e
odkryj jej tajemnic. Zniszcz j.
ROZDZIA 22
Odwrciam twarz, eby nie osiad na mnie kurz spod k samochodu Dabrii. Wbiegam
z powrotem do domu. Lada moment miaa wrci mama, a ja przecie nie do, e powinnam
wytumaczy jej, dlaczego impreza skoczya si tak nagle, to jeszcze musiaam pozby si
ciaa Barucha. Jeeli naprawd uwierzy, e wbiam mu pogrzebacz w blizny po skrzydach,
przez kilka nastpnych godzin powinien si utrzymywa w katatonicznym stanie, co znacznie
by mi uatwio przeniesienie jego ciaa. Uf, w kocu los si do mnie umiechn.
Kiedy weszam do salonu, nad ciaem Barucha pochyla - si Patch. Na jego widok
poczuam ulg.
- Patch! - krzyknam i podbiegam do niego. - Aniele! - zawoa. Jego twarz bya staa ze
zmartwienia. Podnis si z podogi, a ja wpadam w jego otwartej ramiona. Przycisn mnie
do siebie. Pokiwaam gow, eby go uspokoi, i przeknam ktra zaklinowaa mi si w
gardle. - Wszystko w porzdku. Nic mi nie jest. Uyam triku, jak by myla, e Nefilowie
robi obaw na dom. Na wszelki wypadek wmwiam mu te, e w blizny po skrzydach
wbiam mu pogrzebacz - westchnam niepewnie. - Skd wiedziae, e upade anioy wdary
si na imprez?
- Twoja mama mnie wyrzucia, ale nie miaem zamiaru zostawia ci bez
opieki. Zaczaiem si na ulicy. W stron twojego domu kierowao si sporo samochodw, ale
wydawao mi si, e to wasi gocie. Przybiegem, kiedy tylko zobaczyem, e z domu
uciekaj przeraeni ludzie. Przy drzwiach czatowa upady anio, ktry myla, e chc mu
ukra upy wojenne. Musiaem ugodzi w blizny po skrzydach jego i kilku innych aniow.
Mam nadziej, e twoja mama nie zauway, e uamaem kilka gazi z drzewa przed domem.
wietnie nadaj si na dzidy. - Jego usta drgny w szelmowskim umiechu.
- Mama zaraz wrci. Patch skin gow. - Zajm si ciaem. Moesz wczy prd?
Skrzynka z bezpiecznikami jest w garau. Sprawd, czy kto ich nie wyczy. Jeeli przecili
kable do domu, bdziemy mieli wicej pracy.
- Ju id. - Jednak zatrzymaam si w
poowie drogi zawrciam. - Bya tu Dabria. Prbowaa mi wmwi, ze to ty kazae jej mnie
std zabra. Mylisz, e bya z nimi?
Ku mojemu zaskoczeniu powiedzia:
- Dzwoniem do niej. Bya w okolicy. Ja rzuciem si w pogo za upadymi anioami,
wic poprosiem, eby po ciebie pojechaa.
Zszokowana i zirytowana, nie mogam wydusi sowa. Nie widziaam, czy jestem
bardziej wcieka na to, e Dabria mwia prawd, czy na to, e ledzia Patcha. To, e bya
w okolicy", wydawao mi si mocno podejrzani poniewa ulica, przy ktrej mieszkam, ma
ptora kilometra dugoci, mieci si przy niej tylko nasz dom i koczy si lepym zaukiem
przed lasem. Dabria musiaa zainstalowa Patchowi urzdzenie namierzajce. Kiedy do niej
dzwonu siedziaa pewnie w samochodzie zaparkowanym kilkaset metrw dalej, z lornetk w
doniach.
Nie miaam wtpliwoci, e Patch jest mi wierny. Nie miaam te wtpliwoci, e Dabria
chce to zmieni. I uznaam jednak, e nie czas na ktni, i powiedziaam:
tym musz posprzta, zanim wrci mama. - Kiedy masz zamiar jej powiedzie?
Wzdrygnam si, zaskoczona bezporednim pytaniem Scotta. - Nie mog jej powiedzie.
Musz dba o jej bezpieczestwo. Ciebie te o to prosz. To moja najlepsza przyjacika,
Scott. Nic nie moe jej si sta. - Zasuguje na to, eby zna prawd. - Zasuguje na o wiele
wicej, ale teraz jej bezpieczestwo V jest dla mnie najwaniejsze. - A jak mylisz, co jest
najwaniejsze dla niej? - powiedzia Scott. - Ufa ci i zaley jej na tobie. Oka jej taki sam
szacunek. Nie miaam czasu na ktni. - Scott, prosz - bagaam.
Przez chwil
przyglda mi si badawczo. Nie by zadowolony, ale widziaam, e pozwoli mi wygra t
bitw. Przynajmniej na razie.
- Wynagrodz ci to, Vee - powiedzia Scott. - Chodmy do kina. Moesz wybra film. Nie
chc ci niczego sugerowa, ale graj teraz nowy film o superbohaterach. Ma beznadziejne
recenzje, co oczywicie oznacza, e bdzie wietny.
- Zostamy. Pomoemy Norze posprzta ten. powiedziaa Vee. - Dowiem si, kto to zrobi, i
dam im do wiwatu. Moe zupenym przypadkiem znajd cuchnc w szkolnej szafce. I lepiej
niech pilnuj opon, bo nie Komo, czy nie bd akurat w okolicy ze scyzorykiem.
- Zrb
sobie wolne - powiedziaam do Vee. - Marcie pomoe mi posprzta, prawda Marcie? powiedziaam sodko, oplatajc j ramieniem, jednak moje sowa podszyte byy tonem
wyszoci.
Vee spojrzaa na mnie i dostrzegam w jej oczach porozumiewawczy bysk.
- Jaka ty askawa! - powiedziaa Vee do Marcie. - Zmiotka jest pod zlewem, razem z
workami na mieci. - Vee dala jej kuksaca. - Baw si dobrze i nie zam zbyt wielu paznokci.
Kiedy zamkny si za nimi drzwi, Marcie i ja oparymy si o cian i jednoczenie
wydaymy westchnienie ulgi.
- Stawiasz mi col! - umiechna si Marcie.
Odchrzknam.
- Dzikuj, e mi dzi pomoga - powiedziaam szczerze. Ten jeden raz Marcie okazaa
si naprawd...
Pomocna, uwiadomiam sobie z zaskoczeniem. A ja udaam zamiar odpaci si jej
wymazaniem pamici.
Odepchna si od ciany i otrzepaa rce.
- Ten wieczr si jeszcze nie skoczy. Zmiotka jest pod zlewem?
ROZDZIA 23
Szybko nasta ranek. Obudzio mnie stukanie w okno. Kiedy przewrciam si na drugi
bok, za szyb zobaczyam] Dantego siedzcego na gazi. Dawa mi znak, ebym wysza na
zewntrz. Uniosam do z wycignitymi picioma palcami, dajc mu znak, e tylu wanie
minut potrzebuj.
Teoretycznie miaam szlaban. Ale byam pewna, e Dante nie kupi tej wymwki.
Kiedy znalazam si na podwrku, panowa jeszcze mrok, a w powietrzu czu byo
rzeki posmak jesieni. Potaram rce, eby je rozgrza. Nad naszymi gowami wci wisia
talarek ksiyca. Gdzie w oddali paczliwie zahukaa sowa.
- Dzi rano wok twojego domu kry nieoznakowany samochd z radarem - powiedzia
Dante, chuchajc w donie. - Jestem niemal pewien, e by to policjant. Mia ciemne wosy i,
z tego co zauwayem, by kilka lat ode mnie starszy. Masz pomys, kto to mg by?
Detektyw Basso. Co tym razem zrobiam, eby zwrci] jego uwag? - Nie - odparam,
uznajc, e nie jest to czas na przyznawanie si przed Dantem, e miaam w przeszoci do
czynienia z lokaln policj. - Pewnie koczy zmian, szuka jakiego zajcia. Jedno jest
pewne: tutaj nikt nie przekracza prdkoci. Dante umiechn si ironicznie. - Przynajmniej
nie w samochodzie, panno szybkonoga. Zaczynamy? - Nie. Czy to ma jakiekolwiek
znaczenie? Uklk i zawiza sznurowado, ktre zdyo mu si rozsupa. - Czas na
rozgrzewk. Wiesz, co robi.
Wiedziaam, i owszem. Dante nie mia jednak pojcia, e
biegnc za nim po lesie i coraz gbiej zapuszczajc si w nasz ustronny teren treningowy,
fantazjowaam o tym, e rzucam w niego noami, rzutkami i innymi ostrymi przedmiotami.
Musiaam si jako wprawi w odpowiedni nastrj.
Kiedy byam ju mokruteka od potu, Dante przygotowa dla mnie kilka serii wicze
rozcigajcych, ktre miay mi pomc w zwikszeniu zwinnoci. Byam wiadkiem tego, jak
Marcie wykonuje kilka dokadnie takich samych wicze w swojej sypialni. Nie bya ju
czci druyny cheerleaderek, jednak z jakiego powodu zachowanie umiejtnoci
wykonywania szpagatu byo dla niej wane.
- Jaki mamy plan na dzisiaj? - zapytaam, siadajc na ziemi i rozsuwajc nogi tak, by
tworzyy liter v. Pochyliam i oparam czoo o rzepk, czujc, jak nacigaj mi si Cigna w
kolanach.
- Optywanie. - Optywanie? - powtrzyam zaskoczona. - Jeeli upade anioy mog
opanowywa nasze ciaa, to my te powinnimy si tego nauczy. Nie ma lepszego sposobu
na walk, ni umiejtno kontrolowania ciaa i umysu naszego przeciwnika - cign Dante.
- Nawet nie wiedziaam, e upadego anioa mona opta. - Odkd dysponujemy diabelsk
moc, owszem, jest to moliwe. Wczeniej nie bylimy do silni. Od kilku miesicy w
tajemnicy szkoliem wybranych Nefilw, w tym take siebie, w zakresie optywania. Noro,
opanowanie tej umiejtnoci przechyli szal zwycistwa na nasz stron. Jeeli nam si to
uda, mamy szans. - Szkolie si w tym? Jak?
Opanowywanie cia byo moliwe tylko w
czasie trwania cheszwanu. Jakim cudem pracowa nad t umiejtnoci ju od kilku miesicy?
- Trenowalimy na upadych anioach. - Na jego twarzy pojawi si grony umiech. Przecie ci mwiem, e jestemy silniejsi ni kiedykolwiek. Jeden spacerujcy samotnie
upady anio nie ma szans wobec grupy Nefilw. Noc apalimy ich na ulicy i wywozilimy
do orodka szkoleniowego zorganizowanego przez Hanka.
- Hank by w to zamieszany? - Miaam wraenie, e tajemnice z jego przeszoci nigdy
nie przestan nas przeladowa.
- Polujemy na samotnikw, introwertykw. Wybieramy tych, za ktrymi pewnie nikt nie
zatskni. Podajemy im now formu diabelskiej mocy, ktra na krtki czas umoliwia
optywanie, nawet poza cheszwanem. wiczymy na nich. - Gdzie oni teraz s? Przetrzymujemy ich w orodku szkoleniowym. Kiedy na nich nie wiczymy, wbijamy im w
blizny po skrzydach metalowy prt, zaklty diabelsk moc. Dziki temu s zupenie
unieruchomieni. To nasze prywatne szczury laboratoryjne.
Byam przekonana, e Patch
nic o tym nie wie. W przeciwnym wypadku na pewno by mi o tym powiedzia.
- Ilu ich jest? I gdzie znajduje si ten orodek?
- Nie mog ci tego zdradzi. Zakadajc go, wraz z Hancem i Blakelym uznalimy, e
bezpieczniej bdzie trzyma jego pooenie w cisej tajemnicy. Teraz, kiedy Hank umar,
Blakely i ja jestemy jedynymi Nefilami, ktrzy je znaj. Tak jest lepiej. Jeeli nagniemy
zasady, natychmiast pojawi si zdrajcy, ludzie, ktrzy dla pienidzy zrobi wszystko, nawet
sprzeniewierz si wasnej rasie. Tak to ju jest. Nefilska natura przypomina ludzk.
Eliminujemy jedynie pokus.
- Zabierzesz mnie na trening do tego orodka? - Byam pewna, e tu take bd
obowizywa jakie reguy i e, na przykad, bd miaa zawizane oczy albo kto wymae
mi tras z pamici. Moe jednak uda mi si to jako obej? Moe wraz z Patchem bdziemy
umieli odtworzy t drog?
- Nie musimy. Tak si skada, e mam tu akurat jednego szczura. Szybko rozejrzaam si
wok. - Gdzie?
- Nie martw si. Poczenie diabelskiej mocy i prta w bliznach sprawia,
e nasz krlik dowiadczalny jest skonny do wsppracy. - Dante znikn za gazem, by Po
chwili wrci, cignc za sob upad anielic, ktra wygldaa na nie wicej ni trzynacie
ludzkich lat. Jej nogi, wystajce z biaych szortw gimnastycznych jak dwie wykaaczki, nie
mogy by grubsze od moich ramion.
Dante rzuci jej bezwadne ciao na ziemi jak worek kartofli. Odwrciam wzrok od
metalowego prta tkwicego w jej plecach. Chocia wiedziaam, e dziewczyna nic nie czuje,
i tak przeszy mnie ciarki.
Musiaam przypomnie sobie, e anielica jest wrogiem. Zaangaowaam si w t wojn
osobicie, kiedy odmwiam upademu anioowi zoenia przysigi wiernoci. Wszyscy byli
niebezpieczni i kadego z nich naleao powstrzyma.
- Kiedy wycign prt, minie tylko kilka sekund, zanim anielica zacznie walczy. Ten rodzaj
diabelskiej mocy szybko z niej wyparuje. Innymi sowy: miej oczy dookoa gowy. - Czy ona
bdzie wiedziaa, e j opanowaam? - Moesz by o to spokojna. Przechodzia przez to
kilkaset razy. Chc, eby j optaa i przez kilka minut kierowaa jej zachowaniem, tak eby
przyzwyczaia si do sterowania jej ciaem. Daj zna, kiedy bdziesz gotowana to, eby j
opuci. Przygotuj prt. - Jak mam si dosta do rodka? zapytaam.
Moje ramiona
pokryy si gsi skrk. Byo mi zimno, ale nie tylko ze wzgldu na chd przenikajcy
powietrze. Nie chciaam opta upadego anioa, ale z drugiej strony powinnam dostarczy
Patchowi jak najwicej informacji na temat caego procesu. Nie uda nam si rozwiza
problemu, ktrego nie rozumiemy.
- Bdzie osabiona od diabelskiej mocy. To ci pomoe. Poza tym, zacz si cheszwan,
wic opanowanie cia jest duo atwiejsze. Musisz zastosowa na niej trik umysowy i przej
kontrol nad jej mylami. Niech jej si wydaje, e chce, eby j optaa. Kiedy straci
czujno, bdzie dla ciebie pestka i swobodnie w ni wnikniesz. Jej wcignie ci do rodka
tak szybko, e nawet nie poczujesz, kiedy przejmiesz nad ni kontrol.
- Ona jest taka moda... - Nie daj si nabra. Jest rwnie przebiega i niebezpieczna jak caa
reszta. Prosz... przyniosem ci dodatkow dawk diabelskiej mocy, ktra pomoe ci przy
pierwszym podejciu.
Nie od razu signam po fiolk. Z podania a mrowiy fenie
palce, ale trzymaam donie wzdu ciaa. Wypiam ta tyle diabelskiej mocy... Obiecaam
sobie, e przestan i e powiem o wszystkim Patchowi. Na razie nie udao mi si ani jedno,
ani drugie. Spojrzaam na fiolk migoczcego niebieskiego pynu i poczuam w odku ostry,
kujcy gd. Jednoczenie nie chciaam i desperacko potrzebowaam diabelskiej mocy. Bez
niej krcio mi si w gowie. Zaycie odrobiny nie mogo mi przecie specjalnie zaszkodzi.
Zanim zdoaam si powstrzyma, wycignam rk i wziam fiolk. Usta wypeniy mi si
lin.
- Czy mam wypi cao? - Tak. Przechyliam fiolk, a diabelska moc spyna mi do garda,
palca jak trucizna. Zaczam si krztusi i prycha. aowaam, e Blakely nie wymyli
czego, co poprawioby smak pynu. Przydaoby si take, eby zminimalizowa jego
negatywne skutki uboczne. Kiedy tylko wypiam dawk diabelskiej mocy, rozbolaa mnie
gowa. Z dowiadczenia wiedziaam, e wraz z upywem dnia mj stan moe si tylko
pogorszy. - Gotowa? - zapyta Dante.
Nie od razu skinam gow. Naprawd nie
miaam najlejszej ochoty opta tej dziewczyny. Raz sama tego owiadczyam, kiedy Patch
przej moje ciao, aby ocali mnie przed mierci z rk Chaunceya Langeais'go, dalekiego
krewnego, ktry nie darzy mnie rodzinnym sentymentem - Chocia Patch prbowa mnie w
ten sposb chroni, opanowa moje ciao, czuam zniewolenie, ktrego nie chciaabym ju
nigdy dowiadczy. Nie chciaam rwnie prbowa tego na kim innym.
Rzuciam okiem na dziewczyn. Przechodzia przez to ju setki razy, a ja ponownie
miaam sprawi jej cierpienie.
- Gotowa - odparam w kocu z cikim sercem.
woli. Mogabym rozkaza jej, eby wsadzia ostrze we wasne blizny po skrzydach, a ona
musiaaby si temu podporzdkowa.
- Skoczyam - powiedziaam do Dantego w mylach - Wychodz. - Zosta troch duej odpar. - Musisz powiczy To powinno by dla ciebie zupenie naturalne. Jeszcze raz
powtrz komendy.
Zignorowaam jego prob i rozkazaam jej ciau, eby mnie z siebie
wyrzucio. Przemiana znw okazaa si byskawiczna i ledwo zauwaalna.
Przeklinajc pod nosem, Dante wetkn prt z powrotem w blizny anielicy. Jej ciao
opado bezwadnie, jakby bya martwa. Ramiona i nogi wygiy si pod dziwnym ktem.
Chciaam odwrci wzrok, ale nie mogam. Zastanawiaam si, jak wczeniej wygldao jej
ycie na Ziemi. Zastanawiaam si, czy ktokolwiek za ni tskni i czy kiedykolwiek bdzie
jeszcze wolna. I jak ponure musz by jej perspektywy.
- Za krtko w niej bya - powiedzia Dante z rozdranieniem. - Nie syszaa, e
kazaem ci jeszcze raz powtrzy komendy? Wiem, e na pocztku moesz czu si troch
skrpowana...
- Jak to dziaa? - zapytaam. - Przecie dwa obiekty nie mog istnie w tej samej przestrzeni
w tym samym czasie. Jak wic dziaa opanowywanie czyjego ciaa? - Wszystko sprowadza
si do mechaniki kwantowej, funkcji falowej i dualizmu korpuskularnofalowego. - Nie
ogarniam jeszcze teorii kwantowej - powiedziaam z lekk uraz. - Sprbuj mi to
wytumaczy tak, ebym zrozumiaa. - Z tego co wiem, wszystko odbywa si na poziomie
subatomowym. Dwa obiekty mog istnie w tym samy miejscu w tym samym czasie. Nie
wiem, czy ktokolwiek rozumie, jak to waciwie dziaa. Tak ju po prostu jest. - I to
wszystko? - Troch wiary, Grey. - Dobrze. Uwierz ci, ale chc czego w zamian powiedziaam, spogldajc na Dantego przenikliwie. - Wychodzi ci ledzenie, prawda?
powiedzmy. po miecie krci si podstpny archanio, ktry nazywa si Pepper Friberg.
Uwaa, e szantauje go upady anio, a ja chyba wiem, kto to jest. Chciaabym, eby zebra
przeciwko niej dowody. - Niej? - Kobiety te bywaj sprytne. - Co to ma wsplnego z
dowodzeniem Nefilami? - To sprawa osobista. - Dobra - powiedzia Dante powoli. - Co
powinienem wiedzie? - Patch powiedzia, e wielu upadych aniow moe szantaowa
Peppera Friberga z rnych powodw. Niektrzy chc zdoby strony z Ksigi Henocha,
spojrze w przyszo, uzyska odpuszczenie dawnych win, pozna pilnie strzeone
informacje, a nawet otrzyma status anioa stra. Lista spraw, ktre archanio moe zaatwi,
cignie si w nieskoczono. Tak mi si wydaje. - Co jeszcze mwi Patch?
- Niewiele.
On take chce znale tego szantayst. Wiem, e sprawdza kilka tropw i namierzy
przynajmniej Jednego podejrzanego, ale jestem niemal pewna, e szuka nie tam gdzie trzeba.
Ktrego wieczoru widziaam, jak jego rozmawia z Pepperem na tyach Diabelskiej
Portmonet. Nie syszaam, co mwi, ale ona wygldaa na pewn siebie, a on by wcieky.
Dziewczyna ma na imi Dabria.
Na twarzy Dantego zobaczyam lad rozpoznania. Skrzyowa ramiona na piersi.
- Dabria? Jknam. - Nie mw mi, e te j znasz. Sowo honoru, ona jest wszdzie. Jeeli
powiesz mi jeszcze, e jest pikna, zepchn ci do wwozu i pol za tob gaz. - Nie o to
chodzi. - Dante potrzsn gow, a na jego twarzy pojawio si wspczucie. - Nie chciaem,
eby to na mnie pado. Wolaem ci tego mwi. - Czego? - Znam Dabri. Nie osobicie, ale...
- Wyraz litoci na jego twarzy jeszcze si pogbi. Patrzy na mnie tak, jakby mia mi
oznajmi ze nowiny. Wczeniej usiadam na pieku, eby przedstawi mu moj opowie,
ale teraz skoczyam na rwne nogi. - No, wydu to z siebie, Dante!
- Pracuje dla mnie
kilku szpiegw. To ludzie, ktrych zatrudniam, eby mieli oko na wpywowe upade anioy wyzna niemal ze wstydem. - Wiadomo, e w rodowiska upadych aniow Patch jest
powaany. To bystry, mdry i zaradny facet. Dobry lider. Dziki latom, ktre spdzi jako
najemnik, ma wiksze dowiadczenie bojowe ni wikszo moich ludzi razem wzitych.
- Szpiegowae Patcha - zrozumiaam. - Dlaczego nic nie powiedziae? - Ufam ci, ale licz
si z tym, e Patch moe mie na ciebie wpyw. - Wpyw? Patch nigdy nie podj za mnie
adnej decyzji. Potrafi to robi sama. To ja dowodz t operacj. Gdybym chciaa rozesa
szpiegw, sama bym to zrobia - dziaam z wyran irytacj.
- Rozumiem. Podeszam do najbliszego drzewa i odwrciam si tyem do Dantego. Powiesz mi, dlaczego w ogle mi o tym mwisz? Westchn z wahaniem. - Szpiegujc
Patcha, czsto natrafialimy na Dabri. Zamknam oczy, aujc, e nie mog go poprosi,
eby zamilk. Nie chciaam tego sysze. Wiedziaam, e Dabria wszdzie azi za Patchem,
ale ton gosu Dantego sugerowa, e ma mi do powiedzenia co o wiele gorszego ni to, e
Patch ma drczycielk, ktr w dodatku jest jego przeliczna bya dziewczyna. - Par nocy
temu byli razem. Kilka godzin. Mam dowody. Zdjcia. Zacisnam zby i odwrciam si
gwatownie. - Chc je zobaczy. - Noro...
- Poradz sobie - rzuciam. - Chc zobaczy te
niby - - dowody, ktre zgromadzili twoi... moi ludzie. - Patch z Dabri. Kilka godzin.
Wertowaam pami, prbujc ustali, ktra to moga by noc. Byam roztrzsiona, wcieka i
zazdrosna. Patch tego nie zrobi. Musiao istnie jakie wytumaczenie. Pki nie miaam
dowodw, musiaam wierzy, e jest niewinny. Zbyt wiele razem przeszlimy, ebym teraz
wysnuwaa pochopne wnioski.
Musiaam si opanowa. Gupio byoby ju teraz ferowa wyroki. Dante mia zdjcia?
W porzdku. Sama je obejrz.
Dante zacisn usta i skin gow.
- Przywioz ci je pniej do domu.
ROZDZIA 24
Jak co rano umyam si i przygotowaam do wyjcia, ale wszystko robiam
mechanicznie. Cay czas wy obraaam sobie Patcha i Dabri razem. Wczeniej nie wpadam
na to, eby zapyta Dantego o szczegy, a teraz pytania, na ktre nie miaam odpowiedzi,
wypalay mi dziury w mzgu. Byli razem. Kilka godzin. Mam zdjcia".
Co oznaczao to, e byli razem? Czy pytanie o to byo przejawem naiwnoci? Nie.
Ufaam Patchowi. Chciaam do niego zadzwoni, ale oczy wicie tego nie zrobiam. Miaam
zamiar poczeka na zdjcia. Jeeli bdzie na nich co, co udowodni jego win... przynajmniej
bd wiedziaa od razu.
Marcie wesza do kuchni i usiada na skraju blatu.
- Szukam kogo, kto dzi po szkole pjdzie ze mn na zakupy.
Odsunam od siebie
misk rozmikych patkw. Zamyliam si na tak dugo, e nie mogam ich ju uratowa.
- Zawsze chodz na zakupy w pitek po poudniu - powiedziaa. - To taki mj rytua. - Chyba
raczej tradycja - poprawiam j.
- Potrzebuj nowego paszcza na jesie. Czego ciepego
bawenianego, ale stylowego - dodaa, marszczc brwi z namysem.
- Dziki za propozycj, ale czeka na mnie cikie zadanie domowe z matmy. - Daj spokj.
Nie odrabiaa lekcji przez cay tydzie, wic po co chcesz to robi teraz? Naprawd
potrzebuj rady. To wany zakup. A ju mylaam, e normalniejesz... - wymamrotaa.
Podniosam si z krzesa i wstawiam misk do zlewu. - Wiesz, jak mnie udobrucha. Nie ma
to jak dobry komplement.
- Daj spokj, Noro. Nie chc si kci - marudzia dalej. Chciaabym tylko, eby posza ze mn na zakupy.
- A ja chciaabym zda matm. Poza tym mam szlaban. - Nie martw si, rozmawiaam z
twoj mam. Ju jej przeszo. Nie masz szlabanu. Poczekam p godziny po lekcjach, eby
zdya odrobi matm. Zmruyam oczy i przyjrzaam si jej badawczo. - Stosujesz na mojej
mamie triki umysowe? - Wiesz, co myl? Jeste zazdrosna, e si z ni zaprzyjaniam.
Wrr... - Tu nie chodzi tylko o matm, Marcie. Musz pomyle tym, co wydarzyo si
wczorajszej nocy, i jak sprawi, eby si to wicej nie powtrzyo. Nie mam zamiaru skada
przysigi wiernoci - powiedziaam stanowczo. - I nie eby jakikolwiek Nefil musia to robi.
Marcie sapna ze zniecierpliwieniem. Jeste taka sama jak mj tata. Mogaby w kocu
przela by tak...
- Nefilk? - podrzuciam jej. - Mieszacem, dziwadem, Wybrykiem
natury? Chodzcym celem?
Marcie tak mocno zacisna donie, e porowiay. W kocu uniosa brod. W jej
oczach byszczaa i wyzwanie.
- Tak. Mutantem, potworem, dziwolgiem. Takim samym jak ja.
Uniosam brwi.
- A wic tak? Masz zamiar w kocu zaakceptowa to kim jeste? Umiechna si niemiao.
- A eby wiedziaa. - Ta wersja ciebie bardziej mi si podoba - powiedziaam. - A mnie
bardziej podoba si ta wersja ciebie. - Marcie wstaa i zabraa torebk ze stou. - Umawiamy
si czy nie?
W niecae dwie godziny po tym, jak zabrzmia ostatni dzwonek, Marcie
przepucia prawie czterysta dolarw na weniany paszcz, dinsy i kilka dodatkw. Ja nie
wydaam tyle na ciuchy w cigu caego roku. Uwiadomiam sobie, e gdybym wychowywaa
si w domu Hanka, te bez zastanowienia paciabym kart kredytow na lewo i prawo.
Przede wszystkim miaabym kart kredytow.
Jechaymy samochodem Marcie. Powiedziaa, e nie chce, eby ktokolwiek widzia j
w moim gruchocie. i chocia jej za to nie winiam, rozumiaam, co chce przez to powiedzie.
Marcie miaa pienidze, a ja nie. Hank zostawi mi w spadku godn poaowania armi, a
Marcie otrzymaa ca reszt. Byo to co najmniej niesprawiedliwe.
- Moemy zrobi may przystanek? - zapytaam cie. - To troch nie po drodze, ale musz
co odebra mojego kolegi Dantego. - Byo mi niedobrze na myl o tym, e zobacz zdjcia
Patcha i Dabrii, ale chciaam w kocu pozna prawd. Byam zbyt niecierpliwa, eby czeka,
a Dante mi je dostarczy. Nie miaam pojcia, czy ju tego pe zrobi, ale postanowiam
przej inicjatyw.
- Od Dantego? Czy ja go znam?
- Nie. On nie chodzi z nami do szkoy. Teraz skr w prawo. Mieszka nad Zatok Casco
- powiedziaam.
Oczywicie, zdawaam sobie spraw z ironii losu. Latem oskaryam Patcha o to, e co
go czy z Marcie, a teraz - zaledwie kilka miesicy pniej - siedziaam obok niej w
samochodzie, jadc, eby oskary go o to samo... Tyle e tym razem chodzio o inn
dziewczyn.
Nasad doni rozmasowaam punkt midzy oczami. Moe powinnam sobie odpuci.
Moe to wszystko kwestia mojego braku pewnoci siebie - moe powinnam bezwarunkowo
zaufa Patchowi. Ja naprawd mu ufaam...
Tylko e tu chodzio o Dabri.
Poza tym, jeeli Patch by niewinny - a naprawd z caego serca miaam tak nadziej obejrzenie tych zdj nie mogo zaszkodzi.
Kierujc si moimi wskazwkami, Marcie podjechaa pod dom Dantego, a na widok
budynku a westchna z zachwytu.
- Ten twj kolega ma gust - stwierdzia, przelizgujc si wzrokiem po klasycznym
wiktoriaskim domu, przycupnitym na szerokim fartuchu trawnika. - Przyjaciele zostawili
mu ten dom w spadku - powiedziaam. - Nie musisz wysiada. Podbiegn tylko i co od niego
odbior.
- Nie ma mowy. Musz zobaczy wntrze - odpara Marcie i zanim zdyam j
ROZDZIA 25
Par nocy temu byli razem. Kilka godzin". Siedziaam na pododze w azience, oparta
o drzwi kabiny prysznicowej, z kolanami podcignitymi pod brod. Mimo e grzejnik by
wczony, byam zmarznita, zlana zimnym potem. Obok mnie leaa pusta butelka
diabelskiej mocy. Wykorzystaam cay zapas. Nawet nie pamitaam, kiedy j wypiam.
Mimo e oprniam ca butelk, wcale nie czuam si lepiej. Nawet diabelska moc nie
potrafia podwign mnie z gbi rozpaczy.
Ufaam Patchowi. Kochaam go zbyt mocno,
by uwierzy, e byby zdolny mnie tak skrzywdzi. Musiao istnie jakie wyjanienie.
Wyjanienie. To sowo koatao mi w gowie, puste i drwice.
Kto zapuka do drzwi.
- Pamitasz, e to wsplna azienka? Mj pcherz jest malutki jak u wiewirki - powiedziaa
Marcie.
Powoli podniosam si z podogi. Nachodziy mnie absurdalne myli: Czy Dabria
umiaa lepiej caowa? Czy Patch aowa, e nie jestem do niej podobna?
Sprytna, zimna, elegancka. Zastanawiaam si, w ktrym momencie do niej wrci i czy
jeszcze ze mn nie zerwa, poniewa wiedzia, e si zaami. jeszcze.
Ogarno mnie przygnbiajce uczucie niepewnoci.
Otworzyam drzwi i przemknam kolo Marcie. Byam poowie korytarza, kiedy w
poczuam na sobie jej wzrok.
- Wszystko w porzdku? - zapytaa. - Nie chc o tym mwi. - Poczekaj! Nora! Ty paczesz?
Przetaram oczy rk i ze zdziwieniem odkryam, e rzeczywicie pakaam. Miaam
wraenie, e ta chwila jest odlega i zastyga w czasie, jakby wszystko dziao si gdzie indziej
- we nie. Nadal staam do niej plecami. Powiedziaam: - Musz wyj. Moesz mnie kry?
Chyba nie zd wrci do domu punktualnie.
W drodze do Patcha na chwil si zatrzymaam. Gwatownie skrciam kierownic
mojego volkswagena, wjechaam na pobocze, wypadam z samochodu i zaczam chodzi
tam i z powrotem. Wok panoway mrok i chd. aowaam, e nie wziam paszcza. Nie
wiedziaam, co mu powiem, kiedy go zobacz. Nie miaam ochoty wpada w histeri. Nie
chciaam te wrzeszcze.
Zabraam ze sob zdjcia, wic ostatecznie uznaam, e nie bd musiaa nic mwi. Po
prostu wrcz mu je i zadam tylko jedno krtkie pytanie: Dlaczego?
Kiedy zobaczyam bugatti Dabrii zaparkowane pod domem Patcha, poczuam, e ogarnia
mnie obojtno, lodowata jak topniejcy nieg. Zahamowaam gwatownie
Poowie ulicy i z trudem przeknam lin. W gardle mi gniew. Wypadam z
samochodu.
Wetknam klucz do zamka i wtargnam do mieszkania. Jedynym rdem wiata bya
lampa stojca na stoliku w salonie. Dabria przechadzaa si przed oknem, ale na mj widok
si zatrzymaa.
lata temu zupenie inny Patch zareagowaby inaczej. Teraz postanowi da Dabrii drug
szans - co, o co on sam codziennie walczy.
- Mnie te jest przykro - wyszeptaam, przytulona do piersi Patcha. Przycign mnie do
siebie silnymi ramionami. - Kiedy zobaczyam te zdjcia, byam za i przestraszona jak
jeszcze nigdy. Myl, e mogabym ci straci, bya... niewyobraalna. Byam wcieka na
Dabri. Nadal jestem. Pocaowaa ci, mimo i wiedziaa, e nie powinna. Nie zdziwiabym
si, gdyby sprbowaa znowu.
- Nie zrobi tego, poniewa mam zamiar jasno jej powiedzie, jak odtd bdzie wygldaa
nasza relacja. Przekroczya granic i zadbam o to, eby nastpnym razem dobrze si
zastanowia nad tym, co robi - powiedzia Patch stanowczo. Chwyci mnie pod brod i
pocaowa. Muska mnie ustami, mwic: - Nie spodziewaem si, e ci tu dzi zastan, ale
skoro ju jeste, nie pozwol ci tak atwo odej.
Poczuam, jak ogarnia mnie palce poczucie winy. Nie mogam by tak blisko Patcha, a
jednoczenie czu, e midzy nami wisz kamstwa. Nie powiedziaam mu prawdy o
diabelskiej mocy. Nadal kamaam. Jak mogam? Czuam do siebie odraz. Ogarny mnie
wstyd i obrzydzenie do samej siebie. Chciaam mu wszystko wyzna, ale nie wiedziaam, od
czego zacz. Dopuciam do tego, e kamstwa wymkny mi si spod kontroli.
Kiedy otworzyam usta, eby powiedzie mu prawd, lodowate donie chwyciy mnie za
szyj i zacisny gardo. Nie mogam mwi. Ledwo potrafiam zapa oddech. Mj przeyk
wypeni si gst substancj, jak wtedy, gdy po raz pierwszy zayam diabelsk moc.
Do umysu zakrad si obcy glos, ktry zacz mnie przekonywa.
Jeeli mu o tym powiem, Patch ju nigdy mi nie zaufa. Nie wybaczy mi tego.
Wyjawiajc mu prawd, jeszcze bardziej go skrzywdz. Kiedy minie cheszwan, przestan
bra diabelsk moc. Jeszcze tylko troch. Jeszcze tylko kilka kamstw.
Lodowate donie puciy moje gardo. Wziam gboki oddech.
- Ciki wieczr? - zapytaam Patcha, prbujc sprowadzi rozmow na inne tory. Z caej
siy staraam si zapomnie o wasnych kamstwach. Westchn. - Tak. Nie zrobiem adnych
postpw w sprawie szantaysty Peppera. Wydaje mi si, e to musi by kto, kogo ju
sprawdziem, ale mog si myli. Moe to kto zupenie inny. Kto, kto mi si wymyka.
Sprawdziem kady, nawet najmniejszy lad. Wychodzi na to, e wszyscy s czyci. - A moe
Pepper to wszystko wymyli? Moe nikt go nie szantauje? - Przyszo mi to do gowy po raz
pierwszy. Do tej pory mu wierzyam, a przecie nie by to kto godny zaufania. Patch
zmarszczy brwi. - To moliwe, ale nie wydaje mi si, eby to bya prawda. Dlaczego miaby
tworzy tak skomplikowan histori?
- Moe potrzebuje wymwki, eby zacign ci do
pieka - powiedziaam cicho, prbujc znale uzasadnienie. - Moe to pomys archaniow?
Powiedzia, e wykonuje jakie zadanie dla nich tu na Ziemi. Na pocztku mu nie wierzyam,
ale moe to prawda? Moe to wanie archanioowie polecili mu zawlec ci do pieka?
Przecie wiadomo, e tego pragn.
wspomnienia - odpar natychmiast Scott. - Wygraem tam sporo kasy. I jeszcze wicej
przegraem. - Umiechn si szeroko, jakby tylko oni dwaj wiedzieli, o co chodzi.
Barman rozejrza si dookoa i upewniajc si, e nikt nas nie obserwuje, przesun doni po
blacie, odebra banknot od Scotta, po czym schowa pienidze do kieszeni.
- Musz was najpierw przeszuka - powiedzia. - Do piwnicy nie mona wnosi broni. - Nie
ma problemu - odpar Scott pogodnie.
Zaczam si jeszcze mocniej poci. Patch
ostrzega nas, e bd szuka pistoletw, noy i innych ostrych przedmiotw, ktrych mona
by uy jako broni, wic musielimy si wykaza kreatywnoci. Schowany pod koszul
pasek od spodni Scotta w rzeczywistoci by zakltym diabelsk moc sznurem. Scott
powiedzia, e nie ma zamiaru przyjmowa diabelskiej mocy i e nigdy nawet nie sysza o
supernapoju, ale uznaam, e rwnie dobrze moemy wykorzysta zaklty sznur, ktry w
ostatniej chwili znalelimy w samochodzie Dantego. Sznur opalizowa zdradzieckim
odcieniem bkitu, ale wszystko powinno by w porzdku, jeeli tylko barman nie wpadnie na
to, by podnie koszul Scotta.
Mczyzna da nam zna, ebymy weszli za bar. Stanlimy za parawanem i unielimy
rce. Barman zacz ode mnie. Na szczcie przeszuka mnie szybko i bardzo, pobienie, a
nastpnie zaj si Scottem i dokona szczegowej rewizji, sprawdzajc wewntrzn stron
nogawek j jego spodni, rkawy koszuli oraz plecy. Za barem panowa pmrok, wic mimo i
Scott mia na sobie grub bawenian koszul, widziaam przebijajcy przez ni blask paska.
Barman take zwrci na to uwag. Zmarszczy brwi i wycign rk w stron koszuli Scotta.
Upuciam mu torebk pod nogi. Wypado z niej kilka studolarowych banknotw, ktre
natychmiast odwrciy uwag barmana od Scotta.
- Ups - powiedziaam, przybierajc zalotny umiech, i wsunam banknoty z powrotem do
torebki. - Pieniki te nie mog si ju doczeka. Jeste gotowy, moje ty ciacho? - Ciacho? powtrzy Scott w mylach. - Niele. - Umiechn si, nachyli si do mnie i mocno
pocaowa w usta. Byam tak zaskoczona, e zamaram. - Wyluzuj - powiedzia do mnie w
mylach. - Prawie si udao. Niemal niezauwaalnie skinam gow. - Wygrasz dzisiaj sporo
kasy, misiu, czuj to - zamruczaam.
Barman przekrci klucz w grubych stalowych
drzwiach, a ja zapaam Scotta za rk i po chwili znalelimy si na ciemnej, nieprzyjemnej
klatce schodowej, na ktrej unosi si zapach pleni i stojcej wody. Zeszlimy na d, a
nastpnie ruszylimy krtym korytarzem, by w kocu dotrze do pomieszczenia, w ktrym
stao kilka stow do pokera. Nad kadym z nich wisiaa lampa zrobiona ze szklanego soja i
obrzucaa blat przytumionym wiatem. Nie byo muzyki, drinkw, ciepa. C, nie ma to jak
gocinno.
Przy jednym ze stolikw siedziao czterech graczy. Natychmiast zauwayam Peppera.
Siedzia do nas tyem i nie odwrci si, kiedy weszlimy. Typowe. Waciwie nie spojrza na
nas aden z graczy. Wszyscy wpatrywali si w trzymane w doniach karty. Na rodku stou
leay etony ustawione w rwne stosiki. Nie wiedziaam, o jak stawk toczy si gra, ale
byam pewna, e ci, ktrzy dzi przegraj, dotkliwie to odczuj.
- Szukamy Peppera Friberga - oznajmi Scott. lekkim tonem, ale muskuy, ktre uwydatniy
si, kiedy skrzyowa ramiona, wysyay zupenie inny sygna. - Przykro mi, zotko, mj
karnecik jest ju peny tancerzy - wypali Pepper cynicznie, skupiajc si na kartach ktre
trzyma w doni. Przyjrzaam mu si badawczo By tak skoncentrowany, e trudno mi byo
uwierzy, eby bya to przykrywka. Miaam wraenie, e w ogle nie zarejestrowa tego, e
to ja staam przy Scotcie. Scott zabra krzeso od stojcego nieopodal stou i ustawi je tu
przy Pepperze. - Ja i tak mam dwie lewe nogi. Lepiej ci pjdzie, jeeli zataczysz... z Nor
Grey. Tym razem Pepper zareagowa. Ostronie odoy karty na st, by nikt ich nie
podejrza, po czym odwrci swoje otye ciao, eby zobaczy mnie na wasne oczy..?
- Cze, Pepper. Kop lat! - powiedziaam. - Zdaje si, e kiedy ostatnim razem si
widzielimy, prbowae mnie porwa. - Na Ziemi porwanie zaliczane jest do kategorii
przestpstw - wtrci si Scott. - I co mi mwi, e w niebie take nie jest to mile widziane. Ciszej! - mrukn Pepper, spogldajc nerwowo na pozostaych graczy. Potaram skro i
odezwaam si do Peppera w mylach. - Nie powiedziae tym ludziom, kim jeste? C
pewne nie byliby zachwyceni, gdyby si dowiedzieli, e pokerowe umiejtnoci to sprawka
mentalnej manipulacji, a nie szczcia czy talentu. - Wyjdmy na zewntrz - zaproponowa
Pepper, wycofujc si z gry. - No to chod - powiedzia Scott, podnoszc go za okie.
Kiedy znalelimy si w uliczce na tyach Diabelskiej Portmonetki, odezwaam si jako
pierwsza:
- Sprawa jest prosta, Pepper. Chocia to, jak wykorzystae mnie, eby dobra si do
Patcha, byo naprawd nieze, mam do. Czas na zmiany, a te moemy przeprowadzi pod
warunkiem e dowiem si, kto ci tak naprawd szantauje - powiedziaam, wystawiajc go
na prb. Chciaam przedstawi mu swoj teori, e gra chopca na posyki dla tajnej grupy
archaniow i e potrzebna mu jest jakakolwiek wymwka, eby wysa Patcha do pieka.
Musiaam jednak rozegra to w miar bezpiecznie, wic postanowiam si wstrzyma i
sprawdzi, co uda mi si z niego wycisn.
Pepper zmruy oczy, przez co jego twarz nabraa niezadowolonego i sceptycznego
wyrazu.
- O co chodzi?
- I tu zaczyna si nasza rola - wtrci Scott. - Postanowilimy znale twojego
szantayst.
Pepper spojrza badawczo na Scotta.
- A ty to kto?
- Powiedzmy, e jestem tykajc bomb zegarow umieszczon pod twoim
fotelem. Jeeli nie zgodzisz si aa warunki Nory, podejm t decyzj za ciebie. - Scott zacz
Podwija rkawy.
- Grozicie mi? - zapyta Pepper z niedowierzaniem.
- Przedstawi ci moje warunki - powiedziaam. Dowiemy sie kto jest twoim
szantayst, po czym dostarczymy go tobie. W zamian damy drobnej zapaty. Z
ROZDZIA 27
- Co? Nie moecie! - powiedzia Pepper gniewnie. - Jeeli to zrobicie, wcieknie si i nie
bdziemy mogli wsppracowa! Co gorsza, doniesie na mnie archanioom! - Twj
szantaysta i tak ju z tob nie wsppracuje. Od tej pory on albo ona wsppracuje wycznie
z nami - powiedziaam. - Scott i ja odbierzemy przedmioty, na ktre szantaysta chce rzuci
urok i pewnie bdziesz musia nam pomc w ich ocenie. Moe bdziesz potrafi okreli, do
czego ta osoba chce ich uy. - Skd mam wiedzie, e mog wam ufa? - zapiszcza Pepper
w protecie. - Moemy zoy przysig krwi... - rzuciam i na chwil umilkam. - Przysign,
e moje intencje s czyste, a ty obiecasz trzyma si z daleka od Patcha. Chyba e takie
przyrzeczenie jest poniej twojej godnoci. - To okropne - powiedzia Pepper, pocigajc za
konierzyk, ktry zdawa si go uwiera. - Co za chaos!
- Scott i ja bdziemy
przygotowani. Zadbamy o wsparcie. Wszystko si uda - zapewniam go, a nastpnie w
mylach przekazaam Scottowi: sprbuj go uspokoi, a ja zadzwoni do Patcha, dobrze? I
oddaliam si na przeciwny koniec uliczki i dopiero wtedy wybraam numer. Wok mnie
taczyy z szelestem suche licie. Jeszcze mocniej otuliam si paszczem. Ze wszystkich
wieczorw, kiedy mogam wyj z domu, wybraam ten najchodniejszy. Mrz wgryza si w
moj skr i sprawia, e cieko mi z nosa.
- To ja. Mamy Peppera.
Patch westchn z ulg.
- Jego podwjne ycie to nie mydlenie oczu - mwiam dalej. - On naprawd jest hazardzist.
Co wicej, nie jest tu z misj, eby zacign ci do pieka. Moe byo tak na pocztku, ale
podda si i rzuci w wir ludzkich przyjemnoci. A teraz si zdziwisz. On wie, kto go
szantauje. Przez cay ten czas prbowa powierzy ci jakie zadanie. - Jakie zadanie?
Nie powiedzia. Chyba zdy ju porzuci ten pomys. Ma teraz na gowie wiksze
problemy. Dzi umwi si na spotkanie z prawdziwym szantayst. - Nie dodaam ju nic
wicej, cho wci intensywnie o tym mylaam. Daabym sobie gow uci, e za
wszystkim staa Dabria. - Nie znamy jeszcze godziny ani miejsca. Szantaysta Peppera
zadzwoni dwadziecia minut przed spotkaniem. Musimy dziaa szybko.
- Mylisz, e to zasadzka?
- Myl, e Pepper jest tchrzem i cieszy si, e to my zaatwimy za niego t spraw.
- Jestem gotowy - powiedzia Patch z powag. - Dajcie zna, dokd mam jecha. Spotkamy
si na miejscu. Prosz tylko o jedno, aniele.
- Sucham. - Chciabym, eby wysza z tego wszystkiego caa i zdrowa.
Szantaysta
zadzwoni dziesi minut przed pnoc. Pepper udziela waciwych odpowiedzi. Tak, bd
sam". Tak, rzuc urok na te przedmioty". Dobrze, za dwadziecia minut bd na
cmentarzu".
Kiedy tylko odoy telefon, zapytaam:
- Na ktrym cmentarzu? W Coldwater? Kiwn gow. - W mauzoleum. Mam tam czeka na
dalsze instrukcje Zwrciam si do Scotta. - Na cmentarzu miejskim jest tylko jedno
mauzoleum, tu przy grobie mojego taty. Sami nie wybralibymy lepszego miejsca. Wszdzie
s drzewa i kamienie. Bdzie ciemno. Szantaysta nie rozpozna, czy w mauzoleum jeste ty,
czy Pepper, zanim bdzie ju za pno.
Scott nacign czarn bluz, ktr nosi ze sob
cay wieczr, i zaoy na gow kaptur.
- Jestem duo wyszy ni Pepper - powiedzia z powtpiewaniem. - Sprbuj si przygarbi.
Bluza jest workowata, wic z duej odlegoci trudno bdzie pozna, e to nie on zauwayam, po czym zwrciam si do Peppera. - Daj mi swj numer i cay czas bd pod
telefonem. Zadzwoni do ciebie, jak tylko schwytamy twojego szantayst. - Mam ze
przeczucia - odpar Pepper, wycierajc donie o spodnie.
Scott unis brzeg bluzy i
pokaza mu swj niezwykym emanujcy przedziwnym bkitem pasek.
- Jestemy przygotowani. Pepper zacisn usta, ale najpierw postanowi nas zgani: Diabelska moc. Archanioowie nie mog wiedzie, e jestem w to zamieszany. - Kiedy tylko
Scott obezwadni szantayst, ja i Patch Kroczymy do akcji. To proste - wyjaniam
Pepperowi.
- Skd wiesz, e szantaysta nie zjawi si z wasnym wsparciem? - zapyta.
przed oczami natychmiast stana mi Dabria. Miaa tylko jednego przyjaciela, a i to za duo
powiedziane. Niestety, ten przyjaciel mia odgrywa kluczow rol w jej dzisiejszym
schwytaniu. Nie mogam si doczeka jej miny, kiedy Patch wetknie jej ostry - a przy
odrobinie szczcia zardzewiay - przedmiot w blizny po skrzydach.
- Musimy si zbiera - powiedzia do mnie Scott, spogldajc na zegarek. - Mamy pitnacie
minut. Zanim Pepper zdoa uciec, zapaam go za rkaw. - Nie zapomnij o tym, co nam
obiecae. Kiedy schwytamy szantayst, przestaniesz przeladowa Patcha i mnie. Gorliwie
pokiwa gow. - Zostawi Patcha w spokoju. Masz moje sowo. - Nie spodoba mi si
obuzerski bysk, ktry na chwil pojawi si w jego oczach. - Ale nic nie poradz, jeeli to on
do mnie przyjdzie - doda tajemniczo.
ROZDZIA 28
ROZDZIA 29
Jednak to nie Scott mnie atakowa. Krztuszc si i apczywie prbujc zaczerpn
powietrza, zauwayam, e Dante szykuje si do ataku. Obrciam si gwatownie i
wymierzyam mu kopniaka w odek. Zaskoczony, upad na ziemi.
Spojrzelimy na
siebie z wrogoci. Rzuciam si na niego, usiadam mu na piersi i bezwzgldnie uderzaam
jego gow o ziemi. Nie chciaam, eby straci przytomno, ale by oszoomiony i
jednoczenie na tyle wiadomy, by mg mwi. Miaam do niego bardzo wiele pyta i
natychmiast chciaam uzyska odpowiedzi.
- Przynie mi sznur - rozkazaam psu, umieszczajc w jego gowie obraz, tak by
zrozumia moje polecenie.
Pies podbieg do mnie posusznie ze sznurem w zbach, najwyraniej niepodatny na
dziaanie diabelskiej mocy. Czy moliwe, e ten prototyp nie sprawia mu blu? Tak czy
inaczej, nie mogam uwierzy w to, e rozmawiam ze zwierztami - a przynajmniej z tym.
Przewrciam Dantego na brzuch i zwizaam mu nadgarstki sznurem. Zajcza na znak
protestu.
Wstaam i ocuciam go kopniciem w ebra.
- Lepiej zacznij si tumaczy - powiedziaam.
Lea z policzkiem przycinitym do
ziemi. Jego usta wykrzywiy si w aroganckim umiechu.
- Nie wiedziaem, e to ty - odpar z udawan nieufnoci. Szydzi ze mnie. Kucnam i
spojrzaam mu w oczy. - Jeeli nie chcesz rozmawia ze mn, Patch chtnie si tob zajmie.
Oboje wiemy, e bdzie to o wiele mniej przyjemne. - Ach, PatchI - Dante si zamia. Prosz bardzo, zadzwo do niego. Zobaczymy, czy odbierze. Zmrozio mnie ze strachu. - O
czym ty mwisz? - Rozwi mi rce, a moe szczegowo opowiem ci, co mu zrobiem.
Uderzyam go w twarz tak mocno, e zapieka mnie do. - Gdzie jest Patch? - zapytaam,
prbujc nie panikowa. Wiedziaam, e nawet odrobina strachu w moim gosie tylko go
rozbawi. - Chcesz wiedzie, co zrobiem Patchowi... czy moe Patchowi i Scottowi? Ugiy
si pode mn kolana. Wpadlimy w zasadzk. Dante zaj si Patchem i Scottem, a potem
przyszed po mnie. Ale dlaczego?
Sama poskadaam wszystkie elementy tej ukadanki.
- To ty szantaujesz Peppera
Friberga. To wanie dlatego jeste dzisiaj na cmentarzu, prawda? Nawet nie odpowiadaj. To
jedyne logiczne wyjanienie. - Mylaam, e za tym wszystkim stoi Dabria. Gdybym sobie
tego tak nie wmwia, moe spojrzaabym na sytuacj z innej perspektywy, moe umiaabym
dostrzec inn moliwo i wyapa sygnay ostrzegawcze...
Dante westchn wymijajco.
- Powiem, jeeli mnie rozwiesz. Nie odwrotnie.
Byam tak wcieka, e nie zwrciam
nawet uwagi na szczypanie pod powiekami. Ufaam Dantemu. Pozwoliam, by by moim
Byam ich przywdc, twarz tej kampanii. A mj najbardziej zaufany doradca postanowi si
od nas odwrci. Jeli do tej pory nasza armia staa na glinianych nogach, to teraz byam
pewna, e kto te nogi podci.
- Nie moesz mi tego zrobi - powiedziaam gronie. - Wydam ci. Powiem wszystkim, co
naprawd knujesz. Moe nie jestem specjalistk w dziedzinie nefilskiego prawa, ale na pewno
maj jaki sposb na obchodzenie si ze zdrajcami. Co mi mwi, e nie bdzie to
sprawiedliwy proces. - A kto ci uwierzy? - zapyta Dante po prostu. - Jeeli powiem, e to ty
jeste prawdziw zdrajczyni, jak mylisz, komu uwierz?
Mia racj. Komu uwierz
Nefilowie? Modej, niedowiadczonej uzurpatorce, ktra zaja miejsce zmarego ojca, czy
silnemu, utalentowanemu, charyzmatycznemu mczynie, ktry pod kadym wzgldem
przypomina mitycznego rzymskiego boga?
- Mam zdjcia, na ktrych jeste z Patchem i Pepperem - oznajmi Dante. - Na innych
przyjanie rozmawiasz z Dabri, a przynajmniej tak to wyglda. Sympatyzujesz z upadymi
anioami. Tak wanie to przedstawi. Oni ci zniszcz. - Nie moesz tego zrobi powiedziaam z wciekoci. - Znalaza si w lepej uliczce. To twoja jedyna szansa eby
zawrci. Docz do mnie. Jeste silniejsza, ni ci si wydaje. Bylibymy niepokonan
druyn. Mgbym ci wykorzysta do... Zamiaam si szorstko. - O, mam wraenie, e
wicej mnie ju nie wykorzystasz. - Wyrwaam z muru duy kamie. Miaam zamiar rozbi
mu nim gow, tak by straci przytomno, a nastpnie odnale Patcha i wsplnie z nim
zadecydowa, co dalej, jednak na twarzy Dantego pojawi si okrutny, dziki umiech, ktry
sprawi, e wyglda zdecydowanie bardziej demonicznie ni rzymski bg.
- To si nazywa marnowanie talentu - wyszepta z niezadowoleniem. Biorc pod uwag
to, e by moim winiem, wydawa si zbyt arogancki. Wtedy w mojej gowie zrodzia si
niepokojca myl. Sznur oplatajcy jego nadgarstki nie powodowa u niego oparze.
Waciwie oprcz tego, e Dante lea przycinity do ziemi, nie wygldao na to, by byo mu
specjalnie niewygodnie.
Nagle sznur pk i Dante skoczy na rwne nogi.
- Naprawd mylaa, e pozwol, by Blakely stworzy bro, ktrej mgby uy
przeciwko mnie? - powiedzia szyderczo, a jego grna warga uniosa si, odsaniajc zby.
Chwyci sznur i mnie nim uderzy. Po moim ciele rozla si palcy ar, cinajc mnie z ng.
Upadam na ziemi. Nie mogam zapa tchu. Od uderzenia zakrcio mi si w gowie.
Cofnam si, prbujc skupi wzrok na Dantem.
- Przyjmij do wiadomoci, e zamierzam zaj twoje miejsce na stanowisku dowdcy
nefilskiej armii. - Dante umiechn si pogardliwie. - Mam poparcie caej rasy - upadych
aniow. Zamierzam pchn armi Nefilw prosto w ich ramiona. Kiedy zorientuj si, co
zrobiem, bdzie ju za pno.
Dante mwi mi o tym tylko dlatego, e naprawd wierzy, i nie zdoam go
powstrzyma. Ale nie zamierzaam si tak atwo poddawa. Ani teraz, ani pniej.
ROZDZIA 30
Kiedy znalazam si u podna wzniesienia, spojrzaam do gry, ale Dantego nigdzie nie
byo. Czarny pies skoczy! za mn, a teraz kry wok i wyglda na zatroskanego.
Usiadam. Gruba pokrywa chmur przesonia ksiyc. Dygotaam na mrozie, ktry wgryza
si w moj skr. Nagle zdaam sobie spraw z tego, gdzie jestem, i ruszyam slalomem
pomidzy grobami, kierujc si w stron mauzoleum. Ku mojemu zaskoczeniu, pies bieg
przede mn i co kilka krokw odwraca gow, upewniajc si, e podam za nim.
- Scott! - zawoaam, wpadajc przez drzwi mauzoleum.
Nie byo tu okien. Nic nie
widziaam. Niecierpliwie wycignam przed siebie rce, prbujc zorientowa si w
przestrzeni grobowca. Potknam si o jaki niewielki przedmiot i usyszaam, jak toczy si
po pododze. Przesunam domi po zimnej kamiennej posadzce, a w kocu wyczuam pod
palcami latark, ktr Scott zabra ze sob najwyraniej upuci. Wczyam j.
Tam, w rogu. Scott lea na plecach. Mia otwarte, ale zamglone oczy. Podbiegam i
pocignam za emanujcy bkitnym wiatem sznur, ktrym sptane byy jego nadgarstki.
Kiedy uwolniam jego rce, jkn z blu.
- Dante chyba ju znikn, ale musimy mie si na bacznoci - powiedziaam mu. - Drzwi
pilnuje pies. Jest po naszej stronie. Zosta tu do mojego powrotu. Musz znale Patcha.
Scott znowu zajcza, tym razem przeklinajc Dantego. - Nie spodziewaem si tego po nim wymamrota. No to byo nas dwoje. Wybiegam na zewntrz i przemknam przez cmentarz,
ktry ton ju w niemal zupenej ciemnoci. Przedaram si przez ywopot, prbujc skrci
sobie drog na parking. Przeskoczyam przez ogrodzenie z kutego elaza i rzuciam si w
stron stojcej na parkingu samotnej czarnej furgonetki.
Ju z odlegoci kilku metrw
zauwayam bkitn powiat sczc si przez szyby samochodu. Szarpnam za drzwi i
wycignam Patcha na zewntrz. Uoyam go na chodniku i zabraam si za rozpltywanie
sznura, ktry jak w owin si wok jego piersi i przygwodzi jego ramiona do tuowia
niczym gorset rodem z sali tortur. Patch mia zamknite oczy, a jego skra promieniowaa
bkitnym blaskiem. Nie zwaajc na poparzone rce, zerwaam sznur odrzuciam go w bok.
- Patch - powiedziaam i potrzsnam nim. Do oczu napyny mi zy, a gardo zacisno si
z emocji. - Ocknij si, Patch. - Jeszcze mocniej nim potrzsnam. - Wszystko bdzie dobrze.
Dante znikn, a ja rozwizaam sznur. Prosz, obud si - zadaam stanowczo. - Wszystko
bdzie dobrze. Jestem przy tobie. Musisz tylko otworzy oczy. Musz wiedzie, e mnie
syszysz.
Jego ciao byo rozpalone, a ar przebija nawet przez ubranie, wic rozerwaam mu
koszul. Oddech uwiz mi w gardle, kiedy zobaczyam jego skr pokryt pcherzami tam,
gdzie wrzyna si w ni sznur. Najgorsze rany przypominay osmalony papier. Patch wyglda
tak, jakby kto przypala go pochodni.
Wiedziaam, e nie czuje blu, ale ja czuam go za niego. Zacisnam zby. Lzy pyny
mi po twarzy, a ja paaam jadowit nienawici do Dantego. Popeni ogromny,
niewybaczalny bd. Patch by dla mnie wszystkim. Jeeli diabelska moc wyrzdzi mu
jakkolwiek krzywd, Dante bdzie tego aowa do koca ycia, a ja zadbam o to, by nie
potrwao ono zbyt dugo. Chwilowo jednak moja wcieko ustpia miejsca trawicemu
mnie niepokojowi o Pat cha. Ogarny mnie poczucie winy, al i lodowaty strach.
- Prosz - wyszeptaam roztrzsionym gosem. - Prosz, Patch, obud si - bagaam i
pocaowaam go w usta z nadziej, e mj pocaunek w cudowny sposb sprawi, e Patch si
ocknie. Potrzsnam gow, eby odegna najgorsze myli. Nie miaam zamiaru pozwoli na
to, by w ogle si zrodziy. Patch by upadym anioem. Nie mona go byo skrzywdzi. Nie
w ten sposb. Niezalenie od tego, jak potna bya diabelska moc, na pewno nie daaby rady
wyrzdzi mu krzywdy.
Poczuam, jak jego palce chwytaj moje, i po chwili w mylach usyszaam osabiony
gos.
- Aniele. To jedno sowo sprawio, e moje serce niemal eksplodowao ze szczcia. - Jestem
tu! Jestem przy tobie. Kocham ci, Patch. Tak bardzo ci kocham - odparam, paczc. Nie
mogam si opanowa i przywaram do niego ustami. Siedziaam na nim okrakiem, opierajc
okcie po obu stronach jego gowy, nie chcc zada mu ju adnego blu i powstrzymujc
ch przytulenia go. Nagle, zupenie niespodziewanie, obj mnie i przycisn do siebie tak
mocno, e opadam na jego pier.
- Zaboli ci! - krzyknam i prbowaam si z niego
zsun. - Diabelska moc... Twoja skra...
- Dziki tobie mog si poczu tylko lepiej, aniele - wyszepta i odszuka moje usta,
skutecznie uniemoliwiajc mi jakikolwiek protest. Miat zamknite oczy, a na jego twarzy
maloway si zmczenie i stres, jednak jego pocaunek odpdzi ode mnie wszelkie
zmartwienia. Rozluniam si jeszcze mocniej opadam na jego dugie, smuke ciao.
Przesun doni po moich plecach. Jego ucisk by ciepy mocny.
- Baam si, e co ci si stao - wydusiam. - A ja baem si, e co stao si tobie. Diabelska moc... - zaczam.
Patch odetchn gboko, a moje ciao opado wraz z nim.
Jego oddech napawa mnie ulg i czystym szczciem. Spojrza na mnie, a jego oczy
wypeniaa szczero.
- Moja skra si zagoi, ale ciebie nic nie zastpi, aniele. Kiedy Dante odszed, mylaem,
e to ju koniec. e ci zawiodem. Nigdy w yciu nie modliem si tak mocno.
Zamrugaam kilkakrotnie, eby odegna zawieszone na rzsach zy.
- Gdyby mi ci odebra... - Ja take byam zbyt przejta, eby dokoczy.
- Prbowa mi ci odebra i dlatego jest ju dla mnie trupem. Nie wywinie si z tego. Do
tego momentu trzymaem nerwy na wodzy i ze wzgldu na ciebie zbyt wiele spraw puciem
mu pazem. Prbowaem zrozumie, e penisz funkcj dowdcy armii jego idola, ale tego
wieczoru pokaza, e nie liczy si z zasadami. Zastosowa na mnie diabelsk moc. Nie jestem
mu ju nic winien. Nastpnym razem pobawimy si wedug moich zasad! - Mimo zmczenia
kryjcego si w kadym miniu jego ciaa w jego zdecydowanym glosie nie byo zawahania
ani litoci.
- On pracuje dla upadych aniow, Patch. Jest ich najemnikiem.
Nigdy nie widziaam go bardziej zaskoczonego. Jego czarne oczy rozszerzyy si, kiedy
prbowa przyswoi t informacj.
- Tak ci powiedzia?
Z powag skinam gow.
i Powiedzia, e Nefilowie nie maj w tej wojnie adnych szans. Mimo tych wszystkich
przekonujcych, sprzecznych napawajcych nadziej sw, ktre im wypiewywa - dodaam
z gorycz.
- Czy wspomina o jakich konkretnych upadych anioach?
- Nie. Patch, on chce po prostu ocali swoj skr. Powiedzia, e kiedy zrobi si gorco,
archanioowie stan po stronie upadych aniow. W kocu od dawna s ze sob zwizani.
Archanioom trudno si bdzie od nich odwrci. Przecie cz ich wizy krwi i niewane,
e upade anioy sporo im tej krwi napsuy. Jest co jeszcze. - Wcignam powietrze. - Dante
chce zaj moje miejsce na czele armii Czarnej Rki popchn Nefilw prosto w ramiona
upadych aniow.
Patch milcza, zdumiony, jednak jego skupione oczy zdradzay, e przez jego gow
przewija si mnstwo myli. Podobnie jak ja wiedzia, e jeeli Dantemu uda si pozbawi
mnie tytuu przywdcy armii, przysiga, ktr zoyam Czarnej Rce, zostanie zamana.
Poraka oznaczaa tylko jedno - mier.
- Dante jest take szantayst Peppera - powiedziaam.
Patch skin gow.
- Domyliem si tego, kiedy mnie zaatakowa. Co ze Scottem?
- Jest w mauzoleum. Pilnuje go niezwykle mdry bezpaski pies.
Patch unis brwi.
- Co takiego?
- Myl, e prbuje zastpi ci na stanowisku mojego anioa stra. Udao mi si uciec
tylko dziki temu, e pies odstraszy Dantego.
Patch przesun kciukiem po moim policzku.
- Musz mu podzikowa za ocalenie mojej dziewczynki.
Mimo grozy sytuacji umiechnam si.
Parking za stacj benzynow by pusty. Zatuszczone i okna sklepu byy rwnie ciemne
jak niebo. Patch zaparkowa i zeskoczylimy z motocykla. Z cienia wyonia si niska, krpa
sylwetka. Mczyzna nerwowo rozejrza si dookoa i pospieszy w nasz stron.
Na widok Patcha Pepper odezwa si pyszakowato:
- Kiepsko wygldasz, stary. Zdaje si, e nieszczeglnie ci si wiedzie tu, na Ziemi.
Patch zignorowa jego uwag.
- Wiemy, e to Dante jest twoim szantayst.
- Tak, to Dante, ta wini nieskrobana. Powiedz mi co, czego nie wiem.
- Interesuje mnie twoja propozycja.
Pepper zabbni opuszkami palcw o siebie, nie spuszczajc z Patcha przenikliwego
spojrzenia.
- Wiem, e ty i twoja dziewuszka zabilicie Hanka Millara. Potrzebuj kogo rwnie
bezlitosnego.
- Pomogli nam archanioowie - przypomnia mu Patch.
- Ja jestem archanioem - odpar Pepper cierpko. - Chc si pozby Dantego. Dam wam
do tego potrzebne narzdzia.
Patch pokiwa gow.
- Zgoda, ale wszystko ma swoj cen. pepper zamruga ze zdziwieniem. Pewnie myla,
e wszystko pjdzie jak po male. Odchrzkn.
- Co masz na myli?
Patch spojrza na mnie, a ja skoniam gow. Nadesza chwila, eby wycign asa z
rkawa. Nie mielimy zbyt wiele czasu do namysu, ale Patch i ja uznalimy, e nie ma
innego wyjcia.
- damy dostpu do przechowywanych w niebie pir upadych aniow - ogosiam. Z
twarzy Peppera znikn arogancki umieszek. Parskn lodowatym miechem.
Zwariowalicie? Nie mog wam ich da. Musiaaby si zebra caa komisja, eby wyda te
pira. Co chcecie z nimi zrobi? Zamierzacie je spali? Posalibycie kadego upadego
anioa do pieka!
- Czy naprawd tak bardzo by ci to przeszkadzao? - zapytaam go powanie.
- A kogo obchodzi to, co myl? - warkn. - S pewne zasady... Odpowiednie
procedury. Do pieka wysya si tylko te upade anioy, ktre popeniy powan zbrodni lub
zamay zasady.
- Nie masz wyjcia - powiedzia Patch zimno. - Wiemy, e moesz zdoby pira. Wiesz,
gdzie s przechowywane, i znasz procedur ich wydawania. Masz wszystko, czego
potrzebujesz. U plan i zdobd pira. W przeciwnym razie sam sobie rad z Dantem.
- Moe zdoabym uzyska jedno piro, ale tysice? Nigdy mi si to nie uda! gwatownie zaprotestowa Pepper.
Patch zrobi krok w jego kierunku, a Pepper a skuli si ze strachu, zasaniajc twarz
ramionami.
- Rozejrzyj si - powiedzia Patch cichym, niebezpiecznym gosem. - To nie jest miejsce,
ktre chciaby nazywa domem. Bdziesz najnowszym upadym anioem, a oni zadbaj o to,
eby to zapamita. Nie wytrzymasz nawet tygodnia inicjacji.
- Ini... Inicjacji?
Od ciemnego spojrzenia Patcha przeszy mnie dreszcz.
- Co... Co mam robi? - zajcza Pepper agodnie. - Nie mog przej inicjacji. Nie mog
y tylko na Ziemi. Musz mc powraca do nieba, kiedy tylko bd chcia.
- Zdobd pira.
- Nie... Nie mog - jka si Pepper.
- Nie masz wyboru. Ty je zdobdziesz, a ja zabij Dantego. Uoye ju jaki plan?
Nieszczliwy Pepper skin gow.
- Przynios ci specjalny sztylet, ktry zabije Dantego. Jeeli archanioowie zadaj
wyjanienia, a ty podasz im moje imi, tym samym ostrzem odetn ci jzyk. Rzuciem na
niego urok, tak by nie pozwoli ci mnie zdradzi.
- Zgoda.
- Jeeli faktycznie si tego podejmiemy, nie moesz si ze mn kontaktowa. Nie w
czasie, kiedy bd w niebie. Musimy zawiesi nasz komunikacj do chwili, kiedy skocz.
Jeeli w ogle mi si to uda - zapiszcza aonie. - Odezw si, kiedy bd mia pira.
- Potrzebujemy ich na jutro - powiedziaam Pepperowi. - Na jutro? - sapn. - Czy wy
zdajecie sobie spraw z tego, o co mnie prosicie? - Najpniej na poniedziaek - powiedzia
Patch, ucinajc wszelkie negocjacje. Pepper markotnie pokiwa gow. - Zdobd tyle, ile
bd mg. - Musisz zdoby wszystkie - przypomniaam. - Taka jest nasza umowa. Pepper
przekn lin. - Wszystkie? Co do jednego?
Owszem, tak to sobie wymylilimy. Jeeli
Pepperowi uda si zdoby pira, Nefilowie mogliby wygra t wojn a pomoc jednej
zapalonej zapaki. Skoro nie moglimy z sami zawlec upadych aniow do pieka,
musielimy wykorzysta ich pit achillesow, czyli ich dawne anielskie pira. Kady upady
anio bdzie mg wybra: albo uwolni swojego nefilskiego wasala i zoy przysig pokoju,
albo bdzie musia uwi sobie gniazdko w miejscu, gdzie klimat jest o wiele gortszy ni w
Coldwater w stanie Maine.
Gdyby nasz plan si uda, Dante mgby do woli oskara mnie o zdrad. Dla Nefilw
liczyoby si tylko to, e wygraam wojn. Mimo e we mnie nie wierzyli, ja naprawd
chciaam j dla nich wygra. Tak podpowiadao mi sumienie.
Spojrzaam Pepperowi w oczy stalowym wzrokiem.
- Co do jednego.
ROZDZIA 31
Kiedy wrcilimy do mieszkania Patcha, zadzwoni Scott. Bya niedziela, kilka minut po
trzeciej nad ranem. Patch zamkn za nami drzwi, a ja wczyam gonik w telefonie.
- Chyba mamy problem - powiedzia Scott. - Kilku znajomych napisao mi, e dzi
wieczorem po zamkniciu lunaparku Dante chce wygosi przemwienie do Nefilw w
Delphic. Wyglda na to, e... Czekajcie, kolejna wiadomo. Czy po tym, co si dzi
wydarzyo, wam te wydaje si to dziwne?
Patch przekl pod nosem.
Prbowaam zachowa pokj, ale zrobio mi si ciemno przed oczami.
- Wszyscy spekuluj i wymylaj niestworzone teorie - mwi dalej Scott. - Wiecie, o co
moe chodzi? Ten dupek udawa, e jest twoim chopakiem, po czym dzi w nocy...'
niespodzianka! A teraz jeszcze to.
Oparam si o cian. Krcio mi si w gowie i trzsy; mi si kolana. Patch wzi ode
mnie telefon.
- Nora zaraz do ciebie oddzwoni, Scott. Daj zna, jeeli dowiesz si czego wicej.
Opadam na kanap i pochyliam gow, eby zapa kilka szybkich oddechw.
- Dzi wieczorem Dante publicznie oskary mnie o zdrad.
- Tak - przyzna Patch cicho.
- Zamkn mnie w wizieniu i bd torturowa, eby wycign ze mnie zeznania.
Patch uklkn przede mn i obj delikatnie.
- Spjrz na mnie, aniele.
Mj mzg natychmiast wkroczy do akcji.
- Musimy skontaktowa si z Pepperem. Ju teraz potrzebujemy tego sztyletu. Musimy
zabi Dantego, zanim zapadnie mrok. - Zaczam nerwowo szlocha. - A co, jeli nie
dostaniemy sztyletu na czas?
Patch przycign moj gow do swej piersi, delikatnie masujc mi kark. Moje minie
byy tak napite, e miaam wraenie, i lada moment pkn jak naprony sznurek.
- Mylisz, e pozwol im wyrzdzi ci nawet najmniejsz krzywd? - powiedzia
agodnie.
- Patch! - Zarzuciam mu rce na szyj. Po twarzy spyway mi gorce zy. - Co my
zrobimy?
Przechyli moj gow, tak bym patrzya mu w oczy. Kciukiem otar moje zy.
zabra. pojedynek to rzadkie wydarzenie. Biorc pod uwag, e do walki stanie dwoje tak
znanych Nefilw, jak ty i Dante, nikt nie bdzie chcia tego przegapi - powiedzia Patch. Wci mam nadziej, e uda nam si opni pojedynek i e Pepper nas nie zawiedzie, jednak
powinnimy przygotowa si na najgorsze. Ten pojedynek moe by twoj jedyn szans.
- Ilu Nefilw bdzie nas ogldao?
Patch spojrza mi w oczy. By spokojny i opanowany, ale przez chwil wydawao mi si,
e w jego oczach bysno wspczucie.
- Setki.
Z trudem przeknam lin.
- Nie mog tego zrobi.
- Bd z tob trenowa, aniele. Przez cay czas bd przy tobie. Jeste o wiele silniejsza
ni dwa tygodnie temu, i to po zaledwie kilku godzinach treningu z facetem, ktry robi to
tylko po to, eby przekona ci o swoim oddaniu. Chcia, eby mylaa, e ci trenuje, ale
nie mam wtpliwoci, e zapewnia twoim miniom jedynie minimalny wysiek. Nawet nie
zdajesz sobie sprawy z tego, jaka sia w tobie drzemie. Przy odpowiednim treningu, moesz
go pokona. - Patch pooy rk na mojej szyi i przycign mnie do swojej twarzy. Patrzy
na mnie z tak wiar i zaufaniem, e niemal pko mi serce. - Dasz rad. Nikt nie chciaby si
znale na twoim miejscu, dlatego jeszcze bardziej podziwiam ci za to, e to rozwaasz powiedzia do mnie w mylach.
- Na pewno nie ma innego sposobu? - zapytaam, ale kilka ostatnich chwil spdziam na
gorczkowym analizowaniu tej sytuacji z kadego punktu widzenia. Szansa, e Pepperowi si
powiedzie, bya niewielka, a przysiga, ktr zoyam Hankowi, i niebezpieczestwo
zagraajce caej rasie Nefilw utwierdziy mnie tylko w przekonaniu, e innego wyjcia nie
ma. Musz to zrobi.
- Boj si... - wyszeptaam.
Patch wzi mnie w ramiona, pocaowa w czubek gowy i pogadzi moje wosy. Nie
musia nic mwi. Wiedziaam e on te jest przeraony.
- Nie pozwol, by przegraa ten pojedynek, aniele. Nie pozwol ci stan naprzeciwko
Dantego, jeeli nie bd pewien wyniku walki. Pojedynek bdzie wyglda na sprawiedliwy,
ale bd to tylko pozory. Dante przypiecztowa swj los w momencie, w ktrym ci zdradzi.
Nie pozwol, eby mu si upieko. - W jego spokojnym dotd gosie
pojawi si gniew. - Nie wyjdzie z tego ywy.
- Zastosujesz jaki podstp? Za odpowied uznaam tlc si w jego oczach dz zemsty. Gdyby ktokolwiek si o tym dowiedzia... - zaczam. Patch mocno wpi si w moje usta.
Wyglda na rozbawionego.
- Jeeli mnie przyapi, nie bd mg ci ju caowa.
Naprawd sdzisz, e podjbym takie ryzyko? - powiedzia, po czym spowania. - Moe nie
dowiadczam twojego dotyku, Noro, ale czuj mio, jak mnie darzysz. Ona mnie wypenia.
Jest dla mnie wszystkim. auj, e nie mog ci czu tak, jak ty czujesz mnie, ale mam twoj
mio i nic nigdy tego nie przymi. S na wiecie ludzie, ktrzy przez cae ycie nie czuli
emocji, ktre mi ofiarowaa. Niczego nie auj.
Miaam ochot si rozpaka.
- Boj si, e ci strac. Boj si, e ponios porak i tego, co si z nami stanie. Nie
chc tego robi - zaprotestowaam, chocia wiedziaam, e w pododze nie ma magicznej
zapadni, przez ktr mona by si wycofa.. nie mogam uciec, nie zdoaabym si schowa.
Przysiga, ktr zoyam Hankowi, dopadaby mnie wszdzie. Musiaam utrzyma si u
wadzy. Dopki istniaa moja armia, moim obowizkiem byo doprowadzenie tego do koca.
cisnam donie Patcha.
- Obiecaj, e przez cay czas bdziesz przy mnie. Obiecaj, e nie bd musiaa
przechodzi przez to wszystko sama.
Patch chwyci mnie za podbrdek i lekko unis moj gow.
- Gdybym mg co zrobi, natychmiast bym temu zapobieg. Gdybym mg stan do
walki za ciebie, nie zastanawiabym si ani chwili. Ale mam tylko jedn moliwo: mog
by przy tobie a do koca. Mog ci jedynie obieca, e si nie zawaham, aniele. - Przesun
domi po moich ramionach, niewiadomy, e jego obietnica rozgrzaa mnie bardziej ni ten
gest. Byam na granicy ez. - Zaczn rozpowiada, e dzi wieczorem zwoujesz pilne
spotkanie. Najpierw zadzwoni do Scotta i powiem mu, eby przekaza t informacj dalej.
Wieci szybko si rozejd. W cigu godziny Dante dowie si o twoim ordziu.
Zebrao mi si na mdoci. Zagryzam policzek i zmusiam si, eby kiwn gow.
Musiaam si z tym pogodzi. Uznaam, e im szybciej stan twarz w twarz z tym, co
nieuniknione, tym szybciej bd moga stawi czoa wasnym lkom.
- Jak mog pomc? - zapytaam.
Patch patrzy na mnie badawczo, lekko marszczc brwi. Przesun kciukiem po moich
ustach i policzku.
- Jeste zzibnita, aniele. - Wskaza gow korytarz prowadzcy w gb domu. Pooymy ci do ka. Rozpal w kominku. Potrzebujesz teraz ciepa i wypoczynku.
Przygotuj ci gorc kpiel.
Rzeczywicie, caa dygotaam. Czuam si tak, jakby kto wyssa ze mnie ciepo. Chyba
byam w szoku. Szczkaam zbami, a koniuszki moich palcw dray niezalenie od mojej
woli.
Patch wzi mnie na rce i zanis do swojej sypialni.: Otworzy drzwi ramieniem,
odchyli kodr i delikatnie uoy mnie na ku.
- Chcesz si czego napi? - zapyta. - Herbaty zioowej? Rosou?
ROZDZIA 32
Tak jak przypuszczalimy, informacja o tym, e zwouj spotkanie ze zwierzchnikami
Nefilw, szybko si rozesza. W sobot po poudniu wszyscy Nefilowie wyczekiwali ju
niecierpliwie i spekulowali, o co moe chodzi. Mwiono tylko o mnie, a o ogoszeniu
Dantego zupenie zapomniano. Odcignam od niego uwag, ale on nie protestowa. Byam
pewna, e Patch mia racj - Dante czeka na mj kolejny krok.
Scott dzwoni do mnie co godzin z najwieszymi wiadomociami, ktre dotyczyy
gwnie najnowszych teorii wysnutych przez Nefilw o pierwszym uderzeniu na upade
anioy. Na ich licie znalazy si midzy innymi: zasadzka, odcicie rde komunikacji,
rozesanie szpiegw i porwanie przywdcw upadych aniow. Zgodnie z przewidywaniami
Patcha, Nefilowie szybko uznali, e to jedyny powd, dla ktrego zwouj spotkanie.
Zastanawiaam si, czy Dante doszed do podobnego wniosku. Bardzo chciaam wierzy w to,
e udao mi si go nabra, ale dowiadczenie podpowiadao mi, e mj przeciwnik jest zbyt
przebiegy. Wiedzia, e co planuj.
- Mam nowiny - obwieci mi podekscytowany Scott przez telefon. - Grube ryby, to
znaczy Nefilowie u wadzy, zgodziy si na spotkanie. Ustaliy jego miejsce i, c, bdzie
kameralnie. Jak mona byo przewidzie, wstp tylko za zaproszeniem. Bdzie gra
dwudziestu Nefilw. adnych przeciekw, mnstwo ochroniarzy. Kady zaproszony zostanie
poddany dokadnej rewizji. Dobra wiadomo jest taka, e jestem na licie goci. Musiaem
si podliza tu i tam, ale bd przy tobie.
- Powiedz mi w kocu, gdzie odbdzie si to spotkanie powiedziaam, prbujc
opanowa mdoci.
- Chc si spotka w dawnym domu Hanka Millara.
Poczuam ciarki na plecach. To nazwisko zawsze przywodzio mi na myl jego lodowato
niebieskie oczy.
Odpdziam widmo Hanka i zebraam myli. Tradycyjny dom w stylu kolonialnym, w
porzdnej dzielnicy zamieszkanej przez ludzi? To miejsce wydawao si zbyt mao
podejrzane, jak na tajne spotkanie Nefilw.
- Dlaczego wanie tam?
- Szefostwo uznao, e bdzie to gest szacunku dla Czarnej Rki. Wedug mnie dobrze to
rozegrali. To jemu zawdziczamy cay ten chaos - doda Scott jadowicie.
- Mw tak dalej, a wykopi ci z listy goci.
- Spotkanie odbdzie si dzisiaj o dwudziestej drugiej. Bd pod telefonem, w razie
gdybym mia si jeszcze czego dowiedzie. Pamitaj, eby udawa zaskoczenie, kiedy
zadzwoni do ciebie ze szczegami spotkania. Nie mog si domyli, e s jakie przecieki.
Aha, jest jeszcze co... Przepraszam za Dantego. Czuj si odpowiedzialny, bo to ja was sobie
Zapukaam.
Drzwi si otworzyy i wysoka kobieta wprowadzia mnie do rodka. Patrzya na mnie
na tyle dugo, by potwierdzi moj tosamo. Jej wosy zaplecione byy w ciasny warkocz, a
twarz nie wyrniaa si niczym szczeglnym, by j zapamita.
Wymruczaa uprzejme, ale suche dobry wieczr", po czym sztywnym gestem wskazaa,
ebym posza za ni w gb domu.
e popeniam bd. Jednak po chwili jego oczy zwziy si nieufnie. Najwyraniej nie
pokn jeszcze przynty.
- Nie mog - obwieci. - To byaby zdrada. - Potoczy wzrokiem po pomieszczeniu,
jakby chcia oceni, czy jego rycerskie sowa przyniosy mu jeszcze wiksze uznanie. Przysigaem posuszestwo Norze i nie ma nic, co mogoby to zmieni.
- Jako twj dowdca nakazuj ci wzi udzia w pojedynku - odparam sucho. Przecie,
do jasnej cholery, nadal staam na czele tej armii i nie miaam zamiaru pozwoli, eby
podwaa mj autorytet za pomoc gadkich swek i pochlebstw. - Jeeli rzeczywicie
okaesz si lepszym kandydatem na to stanowisko, wycofam si. Chc tego, co najlepsze dla
moich ludzi. - Powtarzaam te sowa setki razy. Chocia dobrze t mow przygotowaam,
mwiam z gbi serca. Mylaam o Scotcie, Marcie i tysicach Nefilw, dobrych kobietach i
mczyznach, ktrych nigdy nie poznaam, ale ktrzy byli bliscy mojemu sercu i na pewno
nie zasuyli na lata tortur zgotowane im przez upade anioy. Mieli prawo do uczciwej walki.
A ja miaam zamiar zrobi wszystko, co w mojej mocy, eby im to zagwarantowa.
W przeszoci popeniaam tragiczne w skutkach bdy. Chciaam unikn walki u boku
Nefilw ze strachu przed archanioami, a co jeszcze bardziej godne pogardy, y waam U
wojny jako wymwki, eby zdoby diabelsk moc Przez cay ten czas przejmowaam si
raczej sob ni tymi, ktrych miaam prowadzi. To musiao si skoczy Hank powierzy mi
rol przywdcy armii, ale nie robiam tego dla niego. Robiam to, poniewa tak podpowiadao
mi serce.
- Myl, e Nora poruszya wan kwesti - powiedziaa Lisa Martin. - Nie ma nic
gorszego ni wadza dla wadzy. By moe Czarna Rka si co do niej nie myli. - Wzruszya
ramionami. - By moe popenilimy bd. Wemiemy spraw w swoje rce i rozwiemy ten
problem raz na zawsze. Dopiero wtedy moemy rozpocz wojn przeciwko naszym
wrogom, zjednoczeni pod rzdami silnego przywdcy.
Skinam gow z uznaniem. Skoro Lisa Martin opowiedziaa si po mojej stronie, inni
wezm z niej przykad.
- Zgadzam si - odezwa si Nefil z drugiego kraca pokoju.
- Ja rwnie.
Wkrtce jadalnia wypenia si gosami uznania.
- Ci, ktrzy s za, niech unios do - powiedziaa Lisa.
Wszystkie rce, jedna po drugiej, unosiy si w gr.
Patch spojrza mi w oczy i podnis do. Wiedziaam, e sprawia mu to bl, ale nie
mielimy wyboru. Gdyby Dante odsun mnie od wadzy, czekaa mnie mier. Mogam
jedynie walczy i postara si wygra.
moe uzyska jakie cenne informacje, miaam jednak nadziej, e si pospieszy. Tej nocy
naprawd nie chciaam by sama.
ROZDZIA 33
Zdajc sobie spraw z tego, e Patch bdzie zajty, dopki wszyscy Nefilowie nie
opuszcz dawnego domu Mili arw, pojechaam do Vee. Miaam na sobie dinsow kurtk z
nadajnikiem i wiedziaam, e w razie potrzeby Patch mnie odnajdzie. Tymczasem byo co,
co musiaam z siebie wyrzuci.
Nie radziam sobie sama. Zaleao mi na tym, by Vee bya bezpieczna, ale naprawd
potrzebowaam mojej najlepszej przyjaciki.
Chciaam jej o wszystkim powiedzie.
Domylajc si, e zadzwonienie do drzwi frontowych nie jest najlepszym sposobem,
eby dosta si do Vee, ostronie obeszam dom, przeskoczyam przez siatk ogrodzenia i
zapukaam do okna jej sypialni.
Po chwili poruszyy si zasony i za szyb ukazaa si twarz. Mimo e zbliaa si
pnoc, Vee nie bya jeszcze ubrana w piam. Uchylia okno.
- Wybraa nie najlepsz por na odwiedziny. Mylaam, e to Scott. Wanie tu jedzie.
Kiedy si odezwaam, mj gos by zachrypnity i roztrzsiony.
- Musimy pogada.
Vee zrozumiaa od razu.
- Zadzwoni do Scotta i odwoam nasze spotkanie.
Otworzya okno na ocie i zaprosia mnie do rodka.
- Mw, co si dzieje, kochana.
Musz przyzna, e kiedy skoczyam opowiada dziwaczne sekrety, ktre przez
ostatnie p roku trzymaam dla siebie, Vee nie krzyczaa, nie szlochaa histerycznie ani nie
ucieka z pokoju. Wzdrygna si tylko raz, kiedy wyjaniam jej, e Nefilowie to
potomkowie ludzi i upadych aniow, ale poza tym na jej twarzy ani razu nie odmalowao si
przeraenie ani niedowierzanie. Uwanie suchaa mojej opowieci o wojnie dwch
niemiertelnych ras, o tym, jak rol odegra w niej Hank Millar, i o tym, jak mnie tym
wszystkim obarczy. Kiedy ujawniam prawdziw tosamo Patcha i Scotta, na jej twarzy
pojawi si nawet delikatny umiech.
Kiedy skoczyam, przekrzywia tylko gow i przygldaa mi si bacznie, a po chwili
stwierdzia:
- No c, to wiele wyjania.
Tym razem to ja patrzyam na ni z niedowierzaniem.
- Powanie? Tylko tyle masz do powiedzenia? Nie jeste zszokowana,
Nagle mnie owiecio. Zrozumienie przyszo tak szybko, e nie wiedziaam, jak sobie z nim
poradzi. - Ty...?
Usta Vee wykrzywiy si w umieszku.
- Mwiam, e mam przed tob tajemnice.
- Ale przecie... to nie...
- ... moliwe? No c, ja te tak mylaam. Wydawao mi si, e kolejny raz przechodz
przez jak dziwaczn menstruacj. Przez kilka ostatnich tygodni byam zmczona, obolaa i
porzdnie wkurzona na cay wiat. W zeszym tygodniu zaciam si w palec przy krojeniu
jabka. Rana zagoia si tak szybko, e ledwo zdyam zobaczy krew. Potem zaczo mi si
przytrafia coraz wicej dziwnych rzeczy. Kiedy na wf-ie gralimy w siatkwk,
zaserwowaam pik tak mocno, e uderzya w cian po drugiej stronie boiska. Podczas zaj
na siowni z atwoci podnosiam te same ciary, co najbardziej napakowani faceci.
Oczywicie staraam si to ukry, bo nie chciaam przyciga uwagi, dopki sama nie
zrozumiem, co si ze mn dzieje. Wierz mi, Noro, jestem stuprocentow Nefilk. Scott od
razu zaapa, o co chodzi. Uczy mnie rnych rzeczy i pomaga mi doj do siebie po tym, jak
uwiadomiam sobie, e siedemnacie lat temu moja mama zrobia to z upadym anioem.
wiadomo, e Scott przeszed przez to samo, bardzo mi pomoga. Ani on, ani ja nie
moemy uwierzy, e tak dugo niczego si nie domylia. - Szturchna mnie w rami.
Siedziaam z otwartymi ustami. Musiaam mie bardzo gupi min.
- Ty... Ty naprawd jeste Nefilk.
Jak mogam tego nie zauway? Od razu powinnam bya to wyczu. Przecie nie miaam
tego problemu z innymi Nefilami, a nawet upadymi anioami. Czy to dlatego, e Vee od tak
dawna bya moj najlepsz przyjacik? Czy dlatego nie potrafiam na ni patrze inaczej ni
przez pryzmat naszej przyjani?
- Czy Scott powiedzia ci o wojnie? - zapytaam w kocu.
- To midzy innymi dlatego mia tu dzisiaj przyjecha. eby opowiedzie mi co i jak.
Wyglda na to, e prawdziwa z ciebie szycha, moja ty Krlowo Matko. Przywdca armii
Czarnej Rki? No, no. - Vee gwizdna z uznaniem. - Niele, dziewczyno. Pamitaj, eby
wpisa to sobie do CV.
ROZDZIA 34
Kiedy nastpnego poranka spotkaam si z Patchem na skalistym wybrzeu zatoki,
miaam na sobie tylko teniswki, szorty i obcisy top. By poniedziaek - dzie powrotu
Peppera. Tego dnia powinnam rwnie pj do szkoy, ale nie miaam teraz czasu, eby
przejmowa si ani jednym, ani drugim. Najpierw trening, potem stres.
Owinam rce bandaami, przewidujc, e treningi Dantego to nic w porwnaniu z tym,
co przygotowa dla mnie Patch. Splotam wosy w ciasny francuski warkocz. Nic jeszcze nie
jadam - wypiam jedynie szklank wody. Od pitku nie przyjmowaam diabelskiej mocy i
atwo to byo zauway. Gowa bolaa mnie tak, jakby kto wcisn mi do rodka cay stan
Nebraska, a kiedy mocniej ni potrzsnam, przed oczami pojawiay mi si mroczki-'
Czuam niezaspokojony gd. Bl by tak ostry, e ledwo apaam oddech.
Zgodnie z obietnic, ktr daam Patchowi, w sobot w nocy, tu po tym, jak wszystko
mu wyznaam, zayam? antidotum, jednak lekarstwo nie zaczo jeszcze dziaa!
To, e w cigu caego zeszego tygodnia wpompowaam w siebie mnstwo diabelskiej
mocy, z pewnoci nie pomogo.
Patch mia na sobie czarne dinsy i czarny dopasowany Tshirt, ktry podkrela jego
muskulatur. Stan przede mn i pooy mi rce na ramionach.
- Gotowa?
Mimo ponurego nastroju umiechnam si i wygiam splecione donie.
- Czy jestem gotowa, eby posiowa si troch z moim boskim chopakiem? Wierz mi,
jestem gotowa - powiedziaam. Patch patrzy na mnie z rozbawieniem. - Bd uwaa, gdzie
kad donie, ale jeeli si zapomn, kto wie, co moe si sta? - dodaam.
Patch wyszczerzy zby w umiechu.
- Brzmi obiecujco.
- Jazda, trenerze! Do dziea.
Po moich sowach na twarzy Patcha pojawiy si koncentracja i zdecydowanie.
- Nigdy nie trenowaa fechtunku, a Dante ma w tym wieloletnie dowiadczenie. Jest
stary jak Napoleon i pewnie urodzi si z kirasjersk szabelk w doni. Najwiksz szans
bdziesz miaa, jeeli szybko wytrcisz mu bro i przejdziesz do walki wrcz.
- Jak mam to zrobi?
Patch podnis dwa kije, ktre przyci tak, by dugoci przypominay przecitn
szabl. Rzuci mi jeden z nich, a ja go zapaam.
- Wycignij szabl, zanim rozpocznie si walka. Jej dobycie zabiera wicej czasu ni
sam atak.
- Jed do mnie i we prysznic, a ja kupi nam jakie jedzenie na wynos w Borderline zaproponowa, kiedy wspinalimy si po skalistym brzegu, kierujc si w stron parkingu.
W tonie jego gosu nie byo nic niezwykego, ale jego sowa sprawiy, e spojrzaam mu
w oczy. Kiedy si poznalimy, Patch pracowa w Borderline jako pomocnik kelnera. Nawet
dzi nie potrafiam obojtnie przejecha obok tej restauracji. Byam wzruszona, e pamita i
e to miejsce take u niego wzbudzao mile wspomnienia. Zmusiam si, eby wyrzuci z
gowy myli o jutrzejszym pojedynku i o tym, jak maa bya szansa, e Pepperowi uda si
wypeni swoj misj. Tego wieczoru chciaam si cieszy obecnoci Patcha i nie myle o
tym, co stanie si ze mn - z nami - jeeli Dante wygra ten pojedynek.
- Mog prosi o tacos? - zapytaam mikko, przypominajc sobie, jak Patch uczy mnie
je robi.
- Czytasz mi w mylach, aniele.
ROZDZIA 35
- Co ty tu robisz? - zadaam odpowiedzi, przytrzymujc jednoczenie rcznik. - Jak
znalaze to mieszkanie?
Potrzebowaam jakiej broni. Rozejrzaam si po wysprztanej sypialni Patcha. Moe i
Blakely by teraz osabiony, ale przecie od wielu miesicy pracowa nad diabelsk moc.
Byam niemal pewna, e pod paszczem ukrywa co ostrego, niebezpiecznego i zabarwionego
na niebiesko.
- Musisz mi pomc - powiedzia, wstajc z podniesionymi rkami.
- Nie ruszaj si! - warknam. - Na kolana! Chc widzie twoje rce.
- Dante prbowa mnie zabi.
- Przecie jeste niemiertelny, Blakely. Poza tym gracie z Dantem w jednej druynie.
- Ju nie. Teraz, kiedy stworzyem wystarczajco duo prototypw diabelskiej mocy,
Dante chce si mnie pozby. Sam chce kontrolowa diabelsk moc. Zabra szabl, na ktr
rzuciem urok, tak by mg ci ni zabi, i chcia mnie ni ugodzi. Ledwo zdoaem uciec.
- Dante rozkaza ci, eby stworzy! szabl, ktra moe mnie zabi?
- Tak. Na pojedynek.
Nie wiedziaam, po co Blakely mi to wszystko mwi ale nie zdziwiabym si, gdyby
Dante zastosowa zakazane - i miertelnie niebezpieczne - metody, aby wygra pojedynek.
- Szabla jest a tak dobra? Moe mnie zabi?
Blakely spojrza mi prosto w oczy.
- Tak.
Prbowaam spokojnie przetrawi te nowiny. Musiaam co wymyli, by Dante nie
mg uy zaczarowanej broni. Ale wszystko w swoim czasie.
- Mw dalej.
- Podejrzewam, e Dante pracuje dla upadych aniow.
Nawet nie mrugnam okiem.
- Dlaczego tak mylisz?
- Przez cay ten czas nigdy nie pozwoli mi stworzy broni, ktra mogaby zabi
upadego anioa. Zamiast tego opracowaem ca gam prototypw, ktre miay suy do
zabicia ciebie. A jeeli mog zabi ciebie, to mog te zabi kadego Nefila. Skoro to upade
anioy s naszymi wrogami, dlaczego opracowywaem bro, za pomoc ktrej mona
krzywdzi Nefilw?
Przypomniaam sobie rozmow, ktr ponad tydzie temu odbyam z Dantem na torze
wrotkarskim.
- Dante powiedzia mi, e gdyby mia wystarczajco duo czasu, mgby stworzy
prototyp tak silny, by zabi upadego anioa.
- Tego nie wiem. Nigdy nie da mi na to szansy.
Postanowiam zaryzykowa i wyjawi Blakely'emu prawd. Nadal mu nie ufaam, ale
stwierdziam, e jeeli wycign do niego rk, on take udzieli mi jakiej informacji. A w
tym momencie zaleao mi na tym, eby dowiedzie si od niego wszystkiego.
- Masz racj. Dante pracuje dla upadych aniow. Wiem to na pewno.
Blakely przymkn na chwil oczy, przyjmujc t gorzk prawd.
- Od samego pocztku mu nie wierzyem. To twj ojciec postanowi zaangaowa go w
nasz projekt. Wtedy nie potrafiem go od tego odwie, ale teraz mog wreszcie pomci jego
imi. Jeeli Dante jest zdrajc, musz go zniszczy. Jestem to winien twojemu ojcu.
Musiaam przyzna, e Hank potrafi wzbudzi u swoich wsppracownikw lojalno.
- Opowiedz mi wicej o napoju z diabelsk moc. Skoro Dante pracuje dla upadych
aniow, dlaczego chcia, by produkowa co, co pomoe naszej rasie? - powiedziaam.
- Nigdy nie rozprowadzi diabelskiej mocy wrd innych Nefilw, tak jak mi obieca.
Stosowa j tylko po to, eby wzmocni siebie. A teraz jest w posiadaniu wszystkich
prototypw oraz antidotum. - Blakely cisn nasad nosa. - Zabra mi wszystko, nad czym
tak pracowaem...
Mokre wosy przykleiy mi si do gowy, a po plecach spywaa mi lodowata woda.
Zarwno chd, jak sowa Blakely'ego sprawiy, e moje ciao pokryo si gsi skrk.
- Patch zjawi si tu lada moment. Skoro udao ci si znale jego mieszkanie, pewnie
szukae wanie jego.
- Chc zniszczy Dantego. - W jego gosie pobrzmiewaa stanowczo.
Mam rozumie, e chcesz, by to Patch go zniszczy? - Oco chodzio z tymi wszystkimi
bandziorami, ktrzy szukali najemnika w moim chopaku? Owszem, w poprzednim yciu si
tym zajmowa, ale zaczynao si to ju robi absurdalne... i irytujce. Czy ju nikt nie potrafi!
radzi sobie z wasnymi problemami? - Skd pomys, e si na to zgodzi?
- Chc, eby przez reszt ycia Dante si mczy. Chc, eby y w izolacji od wiata i
by by torturowany. Patch jest jedyn osob, ktra moe do tego doprowadzi. Cena nie gra
roli.
- Patch nie potrzebuje pienidzy... - umilkam. W mojej gowie zrodzi si przebiegy,
manipulatorski plan. Nie chciaam wykorzystywa Blakely'ego, ale z drugiej strony w
przeszoci nie by dla mnie zbyt yczliwy. Przypomniaam sobie, e kiedy zrobio si gorco,
wsadzi mi zaklty diabelsk moc n pod ebra, wpdzajc mnie w uzalenienie. - Patch nie
potrzebuje pienidzy, ale przyda mu si wiadek. Jeeli jutro przed pojedynkiem zgodzisz si
wyjawi przewinienia Dantego w obecnoci Lisy Martin innych wpywowych Nefilw, Patch
i ja zabijemy dla ciebie Dantego.
To, e Patch zdy obieca to samo Pepperowi, nie oznaczao, e nie moglimy
wykorzysta sytuacji i uzyska czego take od Blakely'ego. W kocu powiedzenie: upiec
dwie pieczenie na jednym ogniu", nie wzio si znikd.
- Dantego nie mona zabi. Mona go uwizi na wieki, ale nie zabi. aden z
prototypw na niego nie dziaa. Jest na nie odporny, poniewa jego ciao...
- Patch sobie z tym poradzi - wypaliam krtko. - Jeeli tylko chcesz, eby Dante zgin,
moesz na to liczy. Ty masz swoje koneksje, a Patch swoje.
Blakely wpatrywa si we mnie zamylonym, badawczym wzrokiem.
- Zna jakiego archanioa? - zgad w kocu.
- Ja tego nie powiedziaam. Jest co jeszcze, Blakely. To wane. Czy masz na tyle zaye
relacje z Lis Martin oraz innymi wpywowymi Nefilami, eby nastawi ich przeciwko
Dantemu? Jeeli nie, to jutro oboje poniesiemy porak.
Zastanawia si tylko przez chwil.
- Dante od pocztku oczarowa twojego ojca, Lis Martin i kilku innych Nefilw, ale
mnie czy z nimi wsplna historia. Jeeli nazw go zdrajc, posuchaj. - Blakely sign do
kieszeni i poda mi jak karteczk. - Zanim przenios si do mojej kryjwki, musz zabra z
domu kilka wanych przedmiotw. Oto mj nowy adres. Daj mi troch czasu, a potem
przyjed do mnie z Patchem. Jeszcze dzi dopracujemy szczegy.
Patch zjawi si kilka minut po wyjciu Blakely'ego. Kiedy tylko przekroczy prg,
powiedziaam:
- Nie uwierzysz, kto wpad w odwiedziny.
Kiedy udao mi si go zaciekawi, zrelacjonowaam mu ca rozmow z Blakelym.
- Co o tym mylisz? - zapyta, kiedy skoczyam.
- Myl, e Blakely jest nasz ostatni desk ratunku.
- Ufasz mu?
- Nie. Ale wrg naszego wroga...
- Kazaa mu zoy przysig, e jutro bdzie zeznawa?
ROZDZIA 36
wyranie si napiy.
- Kiedy to wszystko si skoczy, bdziemy razem. - Na jego twarzy malowa si
niepokj.
- Zrobi wszystko, eby tak byo.
- Cokolwiek si dzi wydarzy, wiedz, e ci kocham.
- Patch, nawet tak nie mw - wyszeptaam ze wzruszeniem. - Przeraasz mnie. Bdziemy
razem. Znajdziesz Dantego, a potem spotkasz si ze mn w mieszkaniu, gdzie razem
pooymy kres tej wojnie. To proste.
Ponownie zoy delikatne pocaunki na moich powiekach i policzkach, a na kocu
musn usta.
- Nigdy ju nie bd taki jak dawniej - powiedzia powanie. - Zmienia mnie.
Objam go za szyj i przylgnam do niego caym ciaem, prbujc odgoni dreszcz,
ktry zagniedzi si w moim wntrzu.
- Pocauj mnie tak, ebym nigdy tego nie zapomniaa. - Spojrzaam mu prosto w oczy. Ofiaruj mi pocaunek, ktry zostanie ze mn do naszego nastpnego spotkania. Poniewa
niedugo si zobaczymy.
Patch w milczeniu poera mnie gorcym wzrokiem. W jego oczach wirowao odbicie
moich czerwonych wosw rozpalonych ust. czya nas sia, ktrej nie potrafiam opanowa
- ni, ktra zwizywaa nasze dusze. Cienie rzucane przez wiszcy za nim ksiyc maloway
delikatne wgbienia pod jego oczami i komi policzkowymi, tak e wyglda szalenie
przystojnie, a jednoczenie diabolicznie.
Chwyci moj twarz w donie i przytrzyma, tak by patrze mi w oczy. Moje szarpane
wiatrem wosy owiny si wok jego nadgarstkw, splatajc nas ze sob. Powoli, czule
przesun kciukami po moich policzkach. Mimo zimna od rodka rozpala mnie ogie
reagujcy na kady jego dotyk. Jego palce zsuway si niej i niej, zostawiajc za sob
sodki, gorcy bl. Zamknam oczy. Kolana si pode mn ugiy. Rozpala mnie jak
pomie, w gbi mojego ciaa buzoway wiato i ogie.
Mikko przesun kciukiem po moich ustach, dranic si ze mn uwodzicielsko.
Westchnam z rozkoszy.
- Mam ci ju pocaowa? - zapyta.
Nie mogam mwi. Odpowiedziaam omdlewajcym skinieniem gowy.
Jego miae, gorce usta zczyy si z moimi. Przesta si ze mn droczy. Pocaowa
mnie z ca si poncego w nim czarnego ognia, gboko i zachannie, rozpalajc moje ciao
i dusz. Zaczam wtpi, czy dotd wiedziaam, czym jest prawdziwy pocaunek.
ROZDZIA 37
Jeszcze zanim wiato reflektorw barracudy Scotta rozjanio mrok, usyszaam ryk
silnika na drodze. Pomachaam, eby si zatrzyma, i wsiadam do samochodu.
- Dzikuj, e przyjechae.
Scott wrzuci wsteczny bieg i wycofa si t sam drog, ktr nadjecha.
- Nie chciaa mwi przez telefon. Co musz wiedzie?
Opowiedziaam mu o wszystkim szybko, ale zrozumiale.
Kiedy skoczyam, Scott a gwizdn ze zdumienia.
- Pepper skombinowa wszystkie pira upadych aniow? Wszyciusiekie?
- Trudno w to uwierzy, prawda? Ma si z nami spotka w mieszkaniu Patcha. Mam
nadziej, e nie zostawi pir bez opieki - wymamrotaam do siebie.
- Mog ci bezpiecznie wprowadzi pod Delphic. Bramy parku s zamknite, wic
wejdziemy w tunele i skorzystamy z wind towarowych. Potem bdziemy musieli kierowa si
wedug mapy. Nigdy wczeniej nie byem u Patcha.
Tunelami nazywano podziemn sie zawiych przej rodem z labiryntu, ktre tworzyy
ulice i osiedla pod lunaparkiem. Dopki nie poznaam Patcha, nie miaam pojcia ich
istnieniu. Rezydoway tam upade anioy z Maine, a do niedawna mieszka pord nich take
Patch.
Scott skrci w drog dojazdow, ktr mona byo dotrze w poblie gwnego wejcia
do lunaparku. Droga prowadzia do doku adunkowego, gdzie mieciy si magazyn rampy
dostawcze dla ciarwek. Weszlimy do magazynu bocznymi drzwiami, przeszlimy przez
wypenion kartonami hal i dotarlimy do wind towarowych. Scott zignorowa guziki
oznaczajce pierwsze, drugie i trzecie pitro, i wcisn may, nieoznaczony przycisk u dou
panelu. Wiedziaam, e w caym lunaparku istniej wejcia do tuneli, ale pierwszy raz miaam
si do nich przedosta akurat przez to konkretne.
Winda, ktra powierzchni przypominaa moj sypialni, zjedaa coraz niej, a w
kocu zatrzymaa si ze zgrzytem. Kiedy cikie stalowe drzwi si uniosy, Scott i ja
wyszlimy na ma platform. ciany i podoga ulepione byy z ziemi, a jedynym rdem
wiata bya pojedyncza arwka, ktra hutaa si nad naszymi gowami niczym wahado.
- Ktrdy teraz? - zapytaam, spogldajc w gb cigncego si przed nami tunelu.
Cieszyam si, e Scott jest moim przewodnikiem po zakamarkach parku rozrywki w
Delphic. Wida byo, e regularnie przemierza jego tunele. Szed przede mn pospiesznym
krokiem, prowadzc przez wilgotne korytarze z tak atwoci, jakby od dawna zna je na
pami. Spojrzelimy na map, eby przej pod Archanioem - najnowsz kolejk grsk w
Delphic. Od tego momentu to ja przejam rol przewodnika, zagldajc w przypadkowe
korytarze, a w kocu dotarlimy do znajomego przejcia, ktre prowadzio do dawnego
mieszkania Patcha.
na ocie drzwi do dawnej sypialni Patcha, owion mnie odr palcej si substancji
organicznej.
Bez zastanowienia pospieszyam w stron przeciwlegej ciany sypialni, ktra
przesuwaa si, ujawniajc sekretne przejcie. Kiedy tylko lekko poruszyam drzwi, do pokoju
wdar si kb czarnego dymu. Tusty odr spalenizny by nie do zniesienia.
Nacignam konierz koszuli na usta i nos, po czym zawoaam do Scotta:
- Wchodz tam!
Scott ruszy za mn, usiujc rk rozwia dym.
Ju kiedy byam w tym przejciu - w dniu, w ktrym Patch schwyta Hanka. 1 przed
tym, jak go zabiam. Teraz prbowaam sobie przypomnie drog. Upadam na kolana, eby
unikn trujcych oparw, i szybko czogaam si przed siebie, kaszlc i krztuszc si przy
kadym oddechu. W kocu natrafiam na drzwi. Odszukaam klamk i pocignam za ni.
Drzwi otworzyy si powoli, wypeniajc korytarz nowym kbem dymu.
Przez dym ujrzelimy ogie, ktrego pomienie skakay i taczyy jak zaczarowane:
intensywne zoto i topniejcy pomaracz czyy si z wysokimi supami czarnego dymu.
Dosyszaam okropne trzaskanie i syczenie pomieni poerajcych stos opau. Scott chwyci
mnie opiekuczo za ramiona, wdzierajc si przede mnie jak tarcza. Ttoarze pieky nas od
nieznonego aru ognia.
Wystarczya zaledwie chwila, bym zawya z przeraenia.
ROZDZIA 38
Pierwsza skoczyam na rwne nogi. Nie zwaajc na ar, rzuciam si w stron ognia,
podczas gdy iskry sypay si wok niczym fajerwerki. Krzyczc z przeraenia, chwyciam
wysoki stos pir. Zostay tylko dwa pira Patcha z czasw, kiedy by archanioem. Jedno z
nich na wszelki wypadek schowalimy, a drugie spoczo w skarbcu archaniow, gdy zosta
wygnany z nieba. To piro znajdowao si gdzie pord tego stosu.
Piro Patcha mogo by gdziekolwiek. Moe ju zostao spalone. Byo ich tak wiele...
Wok nas unosio si mnstwo drobinek popiou, ktre przypominay porwane skrawki
papieru.
- Scott! Pom mi znale piro Patcha! - Musiaam si zastanowi. Przecie widziaam
ju jego piro. - Jest czarne! Cae czarne! - wymamrotaam. - Zacznij szuka, a ja przynios
koce, eby ugasi ogie!
Szam do mieszkania Patcha, przedzierajc si przez grub zason dymu. Nagle
zatrzymaam si, wyczuwajc, e w tunelu jest kto jeszcze. By tu przede mn.
Zamrugaam, eby odpdzi wciskajcy si pod powieki dym.
- Ju za pno - powiedziaa Marcie. Jej twarz bya opuchnita od paczu, a koniuszek
nosa wieci si na czerwono. - Nie uda ci si ugasi tego ognia.
- Co ty narobia!? - wrzasnam.
- To ja jestem prawowit nastpczyni mojego taty. To ja powinnam sta na czele
Nefilw.
- Prawowit nastpczyni? O czym ty w ogle mwisz? Jeeli chcesz stan na czele
armii, to prosz bardzo. Ja wcale tego nie chciaam. Twj ojciec mnie do tego zmusi.
Wargi Marcie zadray.
- Kocha mnie bardziej ni ciebie. Jestem pewna, e wybraby mnie. Ukrada mi
wadz!
- Mnie wcale na niej nie zaley, Marcie. Kto ci o tym w ogle powiedzia? - spytaam.
Po jej policzkach spyny zy, a oddech sta si urywany.
- To moja mama wpada na pomys, ebym si do was wprowadzia. Ona i jej nefilscy
przyjaciele chcieli, ebym miaa ci na oku. Zgodziam si, poniewa mylaam, e wiesz co
o mierci mojego taty. Co, czego nie chcesz mi wyjawi. Pomylaam, e jeeli si do ciebie
zbli... - Dopiero wtedy dostrzegam w jej doniach perowy sztylet. By lnico biay, jakby
w jego ostrzu kto uwizi promienie soca. Mg to by tylko zaczarowany sztylet Peppera.
Ten palant by na tyle nieostrony, e nie zauway ledzcej go Marcie. Porzuci pira i
sztylet, a potem zwia, zostawiajc je na ask Marcie.
Wycignam rk. - Marcie...
- Nie dotykaj mnie - krzykna. - Dante powiedzia mi, e
to ty zabia mojego tat. Jak moga? Jak moga? Byam pewna, e winien jest Patch, ale to
bya ty! - wrzasna histerycznie.
Roztrzsaam pira z nadziej, e poznam piro Patcha i e jeszcze si nie spalio. Nie
pozwoliam sobie na mylenie o najgorszym. Ignorujc dym, ktry drani moje oczy i gardo,
w coraz wikszym popiechu przeszukiwaam stosy pir. Nie mogam straci Patcha. Nie
pozwol na to. Nie tak. Nie teraz.
Moje oczy zwilgotniay i zaczy zawi. Coraz gorzej widziaam. Powietrze byo zbyt
gorce, eby je wdycha. Miaam wraenie, e topnieje mi skra na twarzy i e pal mi si
wosy. Wsunam rce w stos pir, desperacko prbujc odnale to czarne.
- Nie pozwol, eby si spalia. - Scott prbowa przekrzycze trzaskanie ognia. Opad
na kolana i pocign mnie za sob. Zaczam si wyrywa i drapa. Nie bez pira Patcha.
W uszach syszaam tylko syk ognia, a z braku den u nie potrafiam si skupi.
Przetaram oczy wierzchem doni, ale wtaram w nie tylko wicej sadzy. Wycigaam rce po
pira, czuam jednak, e moje ramiona obcione s czterdziestokilogramowymi ciarkami.
Wirowao mi przed oczami, ale nie mogam sobie pozwoli na to, eby zemdle, dopki nie
odnajd pira Patcha.
- Patch - wyszeptaam w momencie, kiedy na moim rkawie wyldowaa iskra i zapalia
materia. Zanim zdyam unie rk, eby zgasi ogie, pomie zaj mj okie. Na skrze
poczuam intensywny, rozdzierajcy bl. Krzyczaam i rzucaam si na boki. Wtedy
zobaczyam, e moje dinsy take zajy si ogniem.
Scott wykrzykiwa co do mnie za plecami. Mwi co opuszczeniu pomieszczenia.
Chcia zamkn drzwi uwizi ogie w rodku.
Nie mogam mu na to pozwoli. Musiaam uratowa piro Patcha.
Straciam zmys orientacji i szam na olep, co rusz si potykajc. Przed oczami stany
mi jasne pomienie.
Naglcy gos Scotta rozmy si w powietrzu.
ROZDZIA 39
Zapadam w sen. By to jedyny sposb, bym moga dotrze do Patcha. Kurczowe
trzymanie si wyobraenia o nim byo lepsze ni ycie bez niego. Zwinam si w kbek na
jego ku, otoczona zapachem, ktry tak bardzo mi o nim przypomina, i przywoaam jego
wspomnienie.
Nie powinnam bya powierzy Pepperowi misji zdobycia pir. Powinnam bya
przewidzie, e nawali. le zrobiam, nie doceniajc Dantego. Patch na pewno uznaby, e nie
byo w tym mojej winy, ale czuam si odpowiedzialna za to, co si z nim stao. Gdybym
tylko zjawia si w jego mieszkaniu dziesi minut wczeniej... Gdybym tylko powstrzymaa
Marcie przed zapaleniem tej zapaki...
- Obud si, Noro.
Vee pochylaa si nade mn. W jej gosie sycha byo nerwowo i popiech.
- Musisz si przygotowa do pojedynku. Scott o wszystkim mi powiedzia. Musisz
skopa Dantemu tyek. Odebra ci Patcha, a teraz pragnie twojej krwi. Wiesz, co o tym
myl? Niech si szykuje! Jeszcze mu pokaemy.
Pojedynek? Cay pomys wydawa mi si godny politowania. Dante nie musia ze mn
walczy, eby ukra mi tytu dowdcy. Mia wystarczajco duo amunicji, by podway
moj wiarygodno i zniszczy reputacj. Wszystkie upade anioy wyldoway w piekle.
Nefilowie wygrali wojn. Zasuga przypadnie Dantemu i Marcie, ktrzy opowiedz
wszystkim, jak to zmusili archaniow, by oddali im pira, i jak cieszyli si widokiem
pochaniajcych je pomieni.
Na myl o tym, e Patch zosta uwiziony w piekle, przeszy mnie bl. Nie miaam
pojcia, czy na widok wiwatujcego tumu Nefilw uda mi si utrzyma emocje na wodzy.
Nigdy nie dowiedz si, e Dante do ostatniej chwili pomaga upadym anioom, i
natychmiast powierz mu wadz. Nie wiedziaam jeszcze, co to wszystko oznacza dla mnie.
Czy po rozwizaniu armii utrac nad ni zwierzchnictwo? Patrzc wstecz, zrozumiaam, e
zoona przeze mnie przysiga bya zbyt mao precyzyjna. Nie byam na to wszystko
przygotowana.
Musiaam jednak uzna, e Dante ma wobec mnie jakie plany. Podobnie jak ja wiedzia,
e jeeli nie uda mi si poprowadzi armii, czeka mnie mier, ale na wszelki wypadek
aresztuje mnie raczej pod zarzutem morderstwa Czarnej Rki. Tak czy siak, przed nastaniem
nastpnego poranka albo zostan stracona za zdrad, albo - w najlepszym wypadku uwiziona.
Stawiaam raczej na to pierwsze.
- Ju prawie wita. Wstawaj - powiedziaa Vee. - Nie pozwl, by Dantemu si upieko.
Przytuliam si do poduszki Patcha i wdychaam jego zapach, zanim mia znikn na zawsze.
Zapamitaam zarys jego ka i wtuliam si w jego sylwetk odcinit w pocieli.
Zamknam oczy i wyobraaam sobie, e jest tu obok mnie. e mnie dotyka. Wyobraziam
sobie jego agodne oczy, kiedy muska mnie po policzku. Jego mocne, ciepe, bliskie donie.
- Nora! - powiedziaa Vee ostrzegawczo.
Szary horyzont oplota wietlista zota wstka. W cigu kilku minut promienie soca
przedr si przez drzewa i rozprosz mgl. Wtedy zjawi si Dante i ogosi Nefiom
zwycistwo. Lk przed skadaniem przysigi wiernoci i cheszwanem bdzie istnia jedynie w
legendach. Nefilowie bd si radowa i obwoaj Dantego swoim wybawc. Bd go nosi
na rkach i skandowa jego imi. Wtedy, zdobywszy powszechne uznanie, wywoa mnie z
tumu...
Lisa wysza na rodek i powiedziaa, tak by wszyscy j syszeli:
- Jestem pewna, e Dante zaraz si zjawi. Wie, e pojedynek ma si odby o wicie. Nie
zwyk si spnia, ale na wszelki wypadek moemy przesun walk o kilka...
Urwaa. Wok rozlego si dudnienie, ktre zdawao si wstrzsa ziemi. Przez
podeszwy czuam coraz mocniejsze drgania. Nagle ogarn mnie niepokj, gwatowny
niczym cios w brzuch. Kto nadchodzi. I to nie jeden kto. Byo ich wicej.
- Upade anioy - wyszeptaa jaka Nefilka z przeraeniem.
Miaa racj. Nawet z tak duej odlegoci wyczuwaam ich moc. Poczuam mrowienie w
caym ciele. Przeszed mnie dreszcz odrazy. Domylaam si, e s ich setki. Ale jak to si
stao? Przecie sama widziaam, jak Marcie pali ich pira.
- Jak nas znaleli? - odezwaa si inna Nefilka ze strachem. Jej gos wydawa mi si
znajomy. Spojrzaam na ni ktem oka i pod kapturem dostrzegam wykrzywione z
przeraenia usta Susanny Millar.
- A wic w kocu nadeszli - sykna Lisa, a w jej oczach lnia dza krwi. - Szybko!
Ukryjcie dzieci i zbierzcie bro. Staniemy do walki, z Dantem czy bez niego. Ostateczna
bitwa rozegra si tu i teraz.
Jej rozkaz rozprzestrzeni si wrd tumu, po czym zaczo si uciszanie. Potykajc si i
potrcajc wzajemnie, Nefilowie pospiesznie ustawili si w chaotyczne szeregi. Niektrzy z
nich mieli noe, ale inni uzbroili si w kamienie, potuczone butelki i inne rupiecie, ktre
znaleli nieopodal. Podbiegam do Vee i Scotta. Nie tracc czasu, odezwaam si do niego:
- Zabierz std Vee. Jedcie w jakie bezpieczne miejsce. Znajd was, kiedy bdzie ju po
wszystkim.
- Chyba zwariowaa, jeeli mylisz, e ci tu zostawimy - powiedziaa Vee stanowczo. Powiedz jej, Scott, a jeeli bdziesz musia, to we j na rce i zabierz std.
- Skd oni si tu wzili? - zapyta Scott, wpatrujc si we mnie badawczo, jak gdyby
szuka wyjanienia. Oboje widzielimy, jak pira si pal.
- Nie mam pojcia, ale jeszcze si tego dowiem.
- Mylisz, e Patch jest wrd nich. To o to chodzi, prawda? - powiedziaa Vee,
spogldajc w stron, skd dochodzio dudnienie, od ktrego draa nam ziemia pod stopami.
ROZDZIA 40
Soce wyonio si zza horyzontu, owietlajc niekoczce si szeregi upadych aniow
maszerujcych przez teren cmentarza. W porannym, znieksztaconym wietle ich cienie
janiay pomiennym bkitem - przypominay wielk fal pdzc do brzegu. Jeden z
mczyzn, Nefil, bieg na czele armii, wymachujc emitujc bkitne wiato szabl - szabl
stworzon po to, by mnie zabi. Nawet z tej odlegoci Dante zdawa si nie zauwaa nikogo
wok. Polowa na mnie.
Zastanawiaam si, jakim sposobem udao mu si otworzy bramy piekie, i oto
otrzymaam odpowied. Ciemnoniebieska aureola unoszca si nad upadymi anioami
mwia mi, e Dante zastosowa diabelsk moc.
Jednak dlaczego pozwoli Marcie, by spalia pira tylko po to, by znowu uwolni upade
anioy? Tego nadal nie rozumiaam.
- Musz oddzieli Dantego od reszty - powiedziaam Scottowi i Vee. - On te mnie
szuka. Jeeli dacie rad, zwabcie go na parking nad cmentarzem.
- Nie masz broni - zauway Scott.
Wskazaam rk nadchodzc armi. Kady upady anio trzyma miecz, ktry zdawa
si wystrzeliwa z jego doni niczym jasny niebieski pomie.
- Nie, ale oni maj. Musz tylko przekona jednego z nich, eby mi j sprezentowa.
- Rozdzielaj si - powiedzia Scott. - Zabij kadego Nefila na tym cmentarzu, a potem
zajm Coldwater.
Chwyciam jego donie, a nastpnie donie Vee. Przez chwil tworzylimy cisy krg,
ktry da mi si. Sama stawi czoa Dantemu, ale Vee i Scott bd blisko. Postanowiam o
tym pamita.
- Cokolwiek si stanie, nigdy nie zapomn o naszej przyjani.
Scott przycign moj gow do swojej piersi i przez chwil mocno mnie do siebie
przyciska, a nastpnie czule pocaowa w czoo. Vee zarzucia mi rce na szyj, przytulia
mnie i nie chciaa puci, a ja czuam, e znw zbiera mi si na pacz.
Wyrwaam si z ich obj i zaczam biec.
Na terenie cmentarza znajdowao si mnstwo kryjwek. Prdko wspiam si na jedno z
zimozielonych drzew wyrastajcych ze wzgrza prowadzcego na parking i schowaam si w
jego gaziach. By to dobry punkt obserwacyjny. Widziaam, jak tum upadych aniow
atakowa bezbronnych Nefilw i Nefilki. Na jednego Nefila przypadao mniej wicej
dwudziestu upadych aniow. W cigu kilku sekund chmara upadych aniow rzucia si na
nich i wycia ich w pie, jak zwyczajne chwasty.
U stp pagrka Susanna Millar walczya z upad anielic o jasnych wosach, ktre
chostay jej ramiona w trakcie szamotaniny. Susanna wycigna zza pazuchy n i wbia go
w mostek Dabrii. Ryczc z wciekoci, Dabria chwycia miecz w obie donie i lizgajc si
po mokrej trawie, zacza nim wymachiwa w odwecie. Ich walka przeniosa si pomidzy
labirynt nagrobkw, a w kocu obie kobiety znikny mi z oczu.
Nieco dalej Scott i Vee, uzbrojeni w gazie, walczyli rami w rami, odpierajc atak
czworga otaczajcych ich upadych aniow. Mimo e byo ich wicej, upade anioy nie
mogy sobie poradzi ze Scottem, ktry growa nad nimi zarwno wzrostem, jak i sil. Scott
po kolei wymierza im ciosy gazi, a nastpnie zacz ich ni okada, pki nie stracili
przytomnoci.
Rozejrzaam si w poszukiwaniu Marcie. Nawet jeeli bya na cmentarzu, nigdzie jej nie
widziaam. Nie zdziwiabym si, gdyby postanowia unikn bitwy i nad honor przedoya
bezpieczestwo. Nefilowie i upade anioy lizgali si po trawie splamionej jasnoczerwon
krwi, z ktrej cz zabarwiona bya bkitem diabelskiej mocy.
Lisa Martin i jej odziani w szaty przyjaciele biegli wzdu cmentarnego ogrodzenia, a z
trzymanych przez nich pochodni unosi si czarny dym. W popiechu przemykali pomidzy
drzewami i krzewami, podkadajc pod nie ogie. Pomienie strzelay w gr, pochaniajc
licie. Ogie zawzi pole bitwy i otoczy upade anioy. Mtny, gsty dym spowi teren
cmentarza niczym cie zapadajcego zmierzchu. Lisa nie moga sprawi, by upade anioy
spony ywcem, ale udao jej si kupi Nefilom nieco wicej czasu.
Jeden z upadych aniow wyoni si z dymu i rozgldajc si czujnie, par pod gr.
Musia mnie wyczu. Jego miecz emanowa niebieskim blaskiem, ale trzyma go w taki
sposb, e nie widziaam jego twarzy. Zauwayam jednak, e jest chuderlawy, co oznaczao,
e miaam szans z nim wygra.
Zakrad si pod drzewo i uwanie przyglda si ciemnym zakamarkom pomidzy
konarami. Za pi sekund mia si znale tu pode mn.
Cztery, trzy, dwa...
Zeskoczyam z drzewa i rzuciam si na niego od tyu. Sia mojego ciosu sprawia, e
polecia do przodu. Wypuci miecz z rki, zanim zdyam mu go zabra. Przetoczylimy si
kilka metrw dalej - dziki elementowi zaskoczenia zyskaam przewag nad moim
przeciwnikiem. Byskawicznie podniosam si na nogi, stanam nad nim i wymierzyam mu
kilka silnych ciosw w blizny po skrzydach, jednak po chwili upady anio kopniakiem
podci mi nogi. Przetoczyam si, eby unikn ostrza noa, ktry wydoby z buta.
- Rixon? - powiedziaam osupiaa, kiedy we wpatrujcym si we mnie chopaku o
bladej twarzy i ostrych rysach rozpoznaam dawnego najlepszego przyjaciela Patcha. Kiedy
Rixon prbowa mnie zabi, eby otrzyma ludzkie ciao, Patch osobicie zacign go do
pieka.
- To ty - odpar.
Stanlimy naprzeciwko siebie na ugitych kolanach, gotowi do ataku.
- Gdzie jest Patch? - zapytaam.
Wbi we mnie widrujce spojrzenie. W jego oczach byy wcieko i chd.
- To imi nic ju dla mnie nie znaczy. On jest dla mnie martwy.
Poniewa wci mnie nie zaatakowa, postanowiam zaryzykowa i zada kolejne
pytanie.
- Dlaczego upade anioy pozwalaj na to, by przewodzi wam Dante?
- Zmusi nas, ebymy zoyli mu przysig wiernoci - powiedzia, mruc oczy, tak e
zrobiy si z nich wskie szparki. - Moglimy zoy przysig albo pozosta w piekle.
Niewielu skorzystao z tej drugiej moliwoci.
Patch z pewnoci nie zosta w piekle, wiedzc, e moe do mnie wrci. Zoy
przysig Dantemu, mimo i w rzeczywistoci wola skrci mu kark i rozerwa go na
strzpy.
- Chc dorwa Dantego - powiedziaam do Rixona.
Rozemia si i sykn przez zby.
- Za kade nefilskie ciao, ktre przynios Dantemu, dostan nagrod. Poprzednim razem
nie udao mi si ciebie zabi, ale teraz nie zmarnuj okazji.
W tym samym momencie rzucilimy si po lecy kilka metrw dalej miecz. Rixon
chwyci go pierwszy, zwinnym ruchem podnis si na kolana i dwoma ciosami przeci
powietrze przede mn. Schyliam si i zanim zdy wykona kolejny sztych, zaatakowaam
go i powaliam na ziemi. Upad na blizny po skrzydach. Korzystajc z tego, e na chwil
zosta unieruchomiony, rozbroiam go. Wyrwaam miecz z jego lewej rki i n z prawej, a
nastpnie kopniakiem przewrciam go na brzuch i wbiam mu n gboko w blizny po
skrzydach.
- Zabie mojego tat - powiedziaam. - Nie zapomniaam o tym.
Rzuciam si pod gr w stron parkingu, co chwil ogldajc si za siebie, eby mie
pewno, e nikt za mn nie idzie. Potrzebowaam lepszej szabli. Przypomniaam sobie
trening z Patchem i powtrzyam w mylach wszystkie ciosy rozbrajajce, ktre wiczylimy.
Kiedy zobacz Dantego na parkingu, ukradn mu szabl. A potem go zabij.
Kiedy wyoniam si zza wzgrza, Dante ju czeka. Obserwowa mnie, leniwie
przejedajc palcem po czubku ostrza.
- Fajna szabla - powiedziaam. - Syszaam, e zamwie j specjalnie na t okazj. Jego
dolna warga minimalnie si uniosa. - Zasugujesz na to, co najlepsze. - Zamordowae
Blakely'ego. To dosy marne podzikowanie.
- A ty zamordowaa Hanka. W twoich
yach pynie jego krew. Mona powiedzie, e przygania kocio garnkowi... - odpar. Wniknem w szeregi tajnego stowarzyszenia Hanka i miesicami ledziem ich poczynania.
Zdobyem jego zaufanie. W dniu, w ktrym zosta zamordowany, cieszyem si jak dziecko.
Duo trudniej byoby mi obali jego ni ciebie.
Wzruszyam ramionami.
- Nie pierwszy raz czuj si niedoceniona.
- Wyszkoliem ci. Doskonale wiem, na co ci sta.
- Dlaczego uwolnie upade anioy? - zapytaam wprost, wyczuwajc, e zrobi si
skonny do zwierze. - Byy ju w piekle. Moge je zdradzi i obj panowanie nad
Nefilami, a one nigdy nie dowiedziayby si prawdy.
Dante odsoni w umiechu ostre biae zby. Przypomina raczej zwierz - dzik besti ni mczyzn.
- Zdobyem wadz nad obiema rasami - powiedzia tak rzeczowym tonem, e nie
miaam wtpliwoci, i naprawd w to wierzy. - Nefilom, ktrzy przeyj atak mojej armii,
dam podobny wybr jak upadym anioom: mog zoy mi przysig wiernoci albo zgin.
Jeden niepodzielny wadca, ktry ma moc i wadz nad wszystkimi. aujesz, e sama
wczeniej o tym nie pomylaa?
Przyciskaam miecz Rixona do boku, przenoszc ciar ciaa z nogi na nog.
- Jest wiele rzeczy, ktrych teraz auj, ale ta akurat do nich nie naley. Dlaczego
upade anioy nie opanoway
Nefilw podczas cheszwanu? Podejrzewam, e wiesz, i nie traktuj tego jako
komplementu.
- Rozkazaem im tego nie robi. Najpierw zamierzaem zabi Blakely'ego. Nie chciaem,
eby podwaa moje rozkazy i rozprowadza napj z diabelsk moc wrd Nefilw. Gdyby
upade anioy zaatakoway Nefilw, Blakely z pewnoci by to zrobi. - Gos Dantego by
rzeczowy i peen wyszoci. Niczego si nie ba.
- Gdzie jest Patch?
- W piekle. Zadbaem o to, by nigdy si z niego nie wydosta. Zostanie tam. A gocia
bdzie mia dopiero wtedy, gdy nabior ochoty na to, by kogo zamordowa.
Rzuciam si na niego, mierzc szabl w jego gow. Uskoczy przed ostrzem i
odpowiedzia kilkoma silnymi ciosami. Za kadym razem, kiedy go blokowaam, czuam w
rkach drgania szabli. Zacisnam zby, eby przezwyciy bl. By zbyt silny. Czuam, e
nie uda mi si bez koca odpiera jego potnych uderze. Musiaam znale sposb, eby
wytrci mu bro z doni i przebi jego serce.
- Kiedy ostatni raz wzia diabelsk moc? - zapyta Dante, trzymajc szabl jak
maczet, jak gdyby chcia mnie ni posieka.
- Skoczyam z tym.
Na razie udawao mi si odpiera jego ciosy, ale wiedziaam, e jeeli nie przejd do
ofensywy, Dante przyprze mnie do ciany. Gwatownie rzuciam si do przodu, eby ugodzi
go w udo. Zrobi unik, a moja szabla trafia w prni, niemal pozbawiajc mnie rwnowagi.
Jeeli bdziesz si wygina i napra, Dantemu bdzie atwiej ci trafi" przypomniaam sobie ostrzeenie Patcha, jakby wypowiedzia je wczoraj. Przytaknam mu w
mylach. Masz racj, Patch. Mw dalej.
- To wida - powiedzia Dante. - Miaem nadziej, e zayjesz tak duo toksycznej
formuy, by zdya ci wyre mzg.
A wic taki by jego plan: chcia uzaleni mnie od diabelskiej mocy i pozwoli na to, by
powoli mnie zabia.
- Gdzie przechowujesz reszt prototypw?
- Tam, skd w kadej chwili mog przywoa ich moc - odpar pewnym siebie tonem.
- Mam nadziej, e dobrze je ukrye, poniewa przed mierci mam zamiar zniszczy
twoje laboratorium.
- Moje nowe laboratorium jest we mnie. To tu trzymam prototypy, Noro, a one wci si
multiplikuj. Diabelska moc to ja! Masz pojcie, jak to jest by najpotniejsz osob na
ziemi?
Uchyliam si, w ostatniej chwili unikajc ciosu w szyj. Rozpdziam si i
wycelowaam miecz w jego brzuch, jednak znw uskoczy w bok, tak e ostrze rozcio tylko
skr powyej jego biodra. Z rany zacza si sczy bkitna substancja, plamic jego bia
koszul.
Dante rzuci si na mnie, ryczc jak zwierz. Uciekam i przeskoczyam kamienny mur
otaczajcy parking.
Straciam rwnowag na mokrej od rosy trawie. Polizgnam si i stoczyam w d. W
ostatniej chwili zdoaam podnie si na nogi przy jednym z nagrobkw. Miecz przebi traw
w miejscu, w ktrym si zatrzymaam. Dante rzuci si za mn w pogo pomidzy
nagrobkami, wywijajc szabl na lewo i prawo. Jej stalowe ostrze szczkao przy kadym
uderzeniu o marmur czy kamie.
Wbiegam za pierwsze drzewo, ktre zobaczyam, odgradzajc si nim od Dantego.
Drzewo palio si, a pomienie ognia pochaniay je z trzaskiem. Ignorujc palcy skr ar,
udaam, e rzucam si w lewo, jednak Dante nie mia nastroju na gierki. Goni mnie wok
drzewa, trzymajc miecz nad gow, jakby zamierza przeci mnie na p, od czaszki a po
palce u stp. Znowu udao mi si unikn ciosu. W mojej gowie pobrzmiewa gos Patcha.
Wykorzystaj jego wzrost. Odso jego nogi. Uderz go mocno w kolano, a potem zabierz
szabl".
Zanim zdyam si cofn, Dante podnis mnie do gry za kark i brutalnie rzuci o
drzewo. Uderzenie byo tak silne, e oczy zaszy mi mg i straciam oddech. Prbowaam
utrzyma si na kolanach, ale zbyt mocno krcio mi si w gowie.
- Pu j.
Scott. Co on tu robi? Po chwili zrozumiaam. Kiedy zobaczyam, e w rkach trzyma
szabl, kady centymetr mojego ciaa wypeni si strachem.
- Scott! - ostrzegam go. - Uciekaj. Szybko!
Jego opanowane donie zacisny si na rkojeci.
- Przysigem twojemu ojcu, e bd ci chroni - powiedzia, nie spuszczajc
badawczego wzroku z Dantego.
Dante przechyli gow do tyu i zamia si.
- Przysiga zoona trupowi? Jak to waciwie dziaa?
- Jeeli jeszcze raz tkniesz Nor, nie yjesz. To przysiga, ktr skadam tobie.
- Odsu si, Scott - warkn Dante. - To nie twoja sprawa.
- I tu si mylisz.
Scott zaatakowa Dantego i mczyni zaczli wymienia szybkie, gwatowne ciosy.
Scott rozluni ramiona, polegajc na silnej sylwetce i zwinnoci, ktra miaa mu pomc w
walce przeciwko dowiadczonemu, wspomaganemu diabelsk moc Dantemu. Scott napiera,
a Dante zwinnie odskakiwa w bok. Brutalny cios szabli Scotta odci Dantemu lewe
przedrami. Scott nadzia koczyn na ostrze i podnis j do gry.
- To dopiero pierwszy kawaeczek.
Dante zakl pod nosem i zdrow rk zacz niechlujnie chlasta noem przestrze
przed Scottem. Oguszajcy szczk krzyujcych si ostrzy przecina poranne powietrze.
Kiedy Dante zmusi Scotta, by cofn si pod wysoki kamienny krzy, krzyknam
ostrzegawczo w mylach:
- Nagrobek, tu za tob!
Scott odskoczy w bok, unikajc upadku, a jednoczenie
blokujc atak. Skra Dantego lnia bkitnym potem, ale on zdawa si tego nie zauwaa.
Strzsn wilgotne wosy z oczu i nadal sieka mieczem powietrze, jednak jego rka bya ju
wyranie zmczona. Odtd silne ciosy zaczy wyglda rozpaczliwie. Zrozumiaam, e jeeli
ustawi si za nim, znajdzie si w potrzasku pomidzy mn a Scottem i jedno z nas bdzie go
mogo wykoczy.
Zatrzymaam si gwatownie, kiedy usyszaam krzyk. Odwrciam si w momencie,
kiedy Scott polizgn si na mokrej trawie, upadajc na kolano. Kiedy prbowa odzyska
rwnowag, jego nogi dziwnie si rozjechay. Zdy si przetoczy, by unikn ciosu, ktry
Dante wanie wymierza, ale nie mia ju czasu, eby wsta - Dante znw go uderzy, tym
razem zanurzajc ostrze gboko w piersi Scotta.
Scott zacisn osabe donie na ostrzu szabli tkwicym w jego sercu i bezskutecznie
prbowa je stamtd wyrwa. Jaskrawa diabelska moc spyna z szabli na ciao Scotta,
barwic jego skr upiornym bkitem. Wtym gosem wymwi moje imi.
- Nora?
Krzyknam. Sparaliowana z przeraenia i rozpaczy patrzyam, jak Dante koczy atak,
jednym sprawnym przekrceniem ostrza rozpltujc serce Scotta.
Przeniosam uwag na Dantego. Nigdy wczeniej nie odczuwaam do nikogo tak
wielkiej nienawici. Draam. Poczuam niepohamowany wstrt, a yy wypeniy mi si
jadem. Moje zacinite pici zrobiy si twarde jak skaa, a w gowie wy gos peen furii i
pragnienia zemsty.
Wiedziona gbokim, gwatownym gniewem, przywoaam wewntrzn moc. Nie
zrobiam tego bez przekonania, w popiechu. O, nie! Przywoaam kad kropl odwagi i
determinacji, jaka we mnie tkwia, i uyam jej przeciwko niemu. Nie miaam zamiaru
pozwoli na to, by wygra. Nie w ten sposb. Nie za pomoc diabelskiej mocy. Nie, mordujc
Scotta.
Z ca si wdaram si do jego umysu i rozniosam w proch impulsy, ktre pyny do
jego mzgu i z powrotem, po czym byskawicznie rozkazaam:
- Rzu miecz. Rzu go, ty kanalio, ty nic niewarta, przebiega szujo.
Usyszaam szczk stali o marmur.
Wpatrywaam si w Dantego z nienawici. Patrzy przed siebie zamglonym wzrokiem,
jakby szuka czego w oddali.
- Czy to nie ironia losu, e to wanie ty nauczye mnie, w czym tkwi moja najwiksza
sia? - powiedziaam, a kade wypowiadane przeze mnie sowo przepenione byo
odraz.
Przysigam, e ju nigdy nie uyj diabelskiej mocy, ale w tych okolicznociach
postanowiam nieco nagi zasady. Zabicie Dantego oznaczao take koniec dla diabelskiej
mocy.
W mojej gowie zrodzia si pokusa, eby ukra diabelsk moc dla siebie, ale szybko j
odegnaam. Byam silniejsza od Hanka i od Dantego. Byam nawet silniejsza ni diabelska
moc. Chciaam wysa Dantego do pieka w odwecie za Scotta, ktry odda za mnie swoje
ycie. W chwili kiedy podnosiam miecz Dantego, jego noga odskoczya i wytrcia mi go z
doni.
ROZDZIA 41
Jego ciao wyrzucio mnie z siebie tak szybko, jakbym zostaa wypchnita z pdzcego
samochodu. Zacisnam donie na trawie, szukajc oparcia w wiecie, ktry wirowa,
przekrzywia si i przechyla. Kiedy przestao mi si krci w gowie, rozejrzaam si w
poszukiwaniu Dantego. Najpierw jednak poczuam jego zapach.
Jego skra miaa siny odcie, a ciao zaczo pcznie. Zwoki wydalay pyny, a
diabelska moc, ktra pyna dotd w jego yach, wsikaa w ziemi jak co ywego, co, co
chciao uciec przed promieniami soca. Jego ciao obrcio si w proch. Po kilku sekundach
z Dantego zostay tylko nagie koci.
Nie y. Diabelska moc znikna.
Powoli podniosam si na nogi. Moje dinsy byy porwane i poplamione, a na kolanach
widniay lady trawy. Dotknam jzykiem pknicia na wardze, wyczuwajc krew i piekc
sono potu. Cikim krokiem podeszam do Scotta. Po twarzy pyny mi gorce zy.
Bezradnie przesunam domi nad jego szybko rozkadajcym si ciaem. Zamknam oczy i
przywoaam w mylach jego przekrzywiony umiech. Nie chciaam patrze w jego puste
oczy. Nie chciaam pamita, jak przed mierci krztusi si i prbowa zapa oddech.
Przypomniaam sobie jego ciepe przypadkowe municia i figlarne szturchnicia. Zdawaam
sobie spraw, e mimo i kurczowo trzymam si tych wspomnie, tu przede mn rozkada
si jego ciao.
- Dzikuj - wydusiam, wierzc, e by jeszcze blisko i e sysza mj gos. - Ocalie mi
ycie. Do widzenia, Scott. Nigdy ci nie zapomn. To moja przysiga - obiecaam.
Zote promienie soca rozpraszay spowijajc cmentarz mg. Ignorujc ogie trawicy
moje ramiona, wycignam sztylet Peppera i wyszam spord nagrobkw na otwarty teren
cmentarza.
Trawa pokryta bya dziwnymi bryami. Kiedy podeszam bliej, uwiadomiam sobie, e
byy to zwoki. Z pozostaoci cia wnioskowaam, e s to upade anioy. Podobnie jak ciao
Dantego ich szcztki rwnie rozpady si w cigu kilku sekund. Wypywa z nich niebieski
pyn, ktry natychmiast wsika w ziemi.
- Udao ci si.
Odwrciam si gwatownie, instynktownie zaciskajc do na sztylecie. Detektyw Basso
wetkn rce w kieszenie. Na jego ustach igra ponury umiech. Kudaty dziki pies, ktry
kilka dni wczeniej uratowa mi ycie, siedzia nieruchomo przy jego stopach i z zadum
wpatrywa si we mnie tymi lepiami. Basso schyli si i podrapa go za uchem.
- To dobry pies - powiedzia. - Kiedy odejd, bdzie potrzebowa domu.
Cofnam si ostronie. - Co tu si dzieje? - Udao ci si - powiedzia. - Diabelska moc
znikna. - Ja chyba ni. - Jestem archanioem. - Kciki jego ust uniosy si w niemal
bojaiwym umiechu. - Nie wiem, co powiedzie.
- Od miesicy pracuj na Ziemi jako
tajny agent. Podejrzewalimy, e Chauncey Langeais i Hank Millar pracuj nad diabelsk
moc. Miaem obserwowa Hanka, jego interesy i rodzin... W tym take ciebie.
Basso jako archanio i tajny agent. Potrzsnam gow.
- Chyba nie do koca rozumiem, co tu si dzieje.
- Udao ci si to, o co zabiegaem. Pozbya si diabelskiej mocy.
Umilkam i zastanowiam si nad jego sowami. Po tym, co zobaczyam przez ostatnie
kilka tygodni, nieatwo mnie byo zaskoczy. Ale detektywowi Basso z pewnoci si to
udao. Dobrze wiedzie, e nie byam jeszcze zupenie zblazowana.
- Upade anioy odeszy. To nie potrwa wiecznie, ale cieszmy si, pki moemy - rzuci.
- Zamykam t spraw i wracam do domu. Gratulacje.
Mj mzg nie potrafi przyj tego do wiadomoci. Upade anioy odeszy. Odeszy. To
sowo ziao we mnie niczym bezdenna otcha.
- Dobra robota, Noro. Jeszcze jedno. Niech moja rada bdzie w pewnym sensie
podzikowaniem. Przetnij znami na swoim nadgarstku jednym sprawnym ruchem powiedzia, markujc przepiowywanie wasnego nadgarstka kantem doni.
- Co?
Rzuci mi porozumiewawcze spojrzenie.
- Zaufaj mi. Ten jeden raz.
Oparam si o drzewo, prbujc zrozumie wiat, ktry przesta mie dla mnie sens.
Dante nie y, znikna diabelska moc. Wojna si skoczya, a moja przysiga zostaa
speniona. A Scott... No, tak. Scott. Jak mam powiedzie otym Vee? Jak pomc jej pogodzi
si ze strat i zamanym sercem? Jak pokona rozpacz? Jak w przyszoci zachci j, eby
zapomniaa o tym, co byo, skoro sama nie miaam takiego zamiaru. Prba zastpienia Patcha
- a nawet prba odnalezienia szczcia u boku kogo innego - byaby kamstwem. Byam
teraz Nefilk i miaam y wiecznie. Bez Patcha wydawao mi si to nieskoczon mk.
Usyszaam odgos krokw na trawie. Znajomych krokw. Zastygam, przygotowana do
ataku, kiedy z gstej mgy wyonia si ciemna sylwetka. Oczy postaci wbite byy w ziemi.
Mczyzna najwyraniej czego szuka. Przykuca przy kadym ciele, przyglda mu si, a
nastpnie odsuwa je na bok nog, klnc przy tym ze zniecierpliwieniem.
- Patch?
Mczyzna pochylony nad rozkadajcym si ciaem zamar. Gwatownie unis gow,
a jego oczy zwziy si, jakby nie wierzy w to, co syszy. Spojrza mi prosto w oczy, a w jego
spojrzeniu zalnio co dziwnego. Ulga, ukojenie? Wyzwolenie.
Ostatnie kilka metrw, ktre nas dzielio, przebyam biegiem i rzuciam si Patchowi w
ramiona, chwytajc palcami jego koszul i chowajc twarz w jego szyi.
- Niech to bdzie prawda. Tak bardzo chciaabym, eby to by ty. Nie opuszczaj mnie.
Ju nigdy, prosz! - szlochaam. - Walczyam z Dantem, zabiam go, ale nie potrafiam ocali
Scotta. Nie yje. Diabelska moc znikna, ale ja zawiodam Scotta.
Patch szepta mi co do ucha, ale jego donie dray. Poprowadzi mnie na kamienn
awk, ani na chwil nie puszczajc mojej doni. Trzyma mnie tak mocno, jak gdyby ba si,
e przesypi si mu przez pace niczym piasek. Jego zaczerwienione, zmczone oczy
wiadczyy o tym, e paka.
Mw dalej, powiedziaam do siebie. Niech ten sen si nie koczy. Zrobi wszystko, eby
zatrzyma Patcha przy sobie.
- Widziaam Rixona.
- Nie yje - powiedzia Patch szorstko. - Podobnie jak caa reszta. Dante uwolni nas z
pieka, ale najpierw kaza nam zoy przysig wiernoci i wstrzykn nam diabelsk moc.
Tylko w ten sposb moglimy opuci pieko: z diabelsk moc w yach. Kiedy zniszczya
diabelsk moc, kady upady anio, ktremu Dante j wstrzykn, umar.
To nie moe by sen, mylaam. To nieprawdopodobne, ale z drugiej strony wszystko
wydaje si takie realne. Jego dotyk, tak znajomy, sprawia, e serce mi walio, a krew pyna
szybciej. Sen nie mg wywoa u nonie tak silnych wrae.
- Jak udao ci si przey?
- Nie zoyem przysigi Dantemu i nie pozwoliem na to, by wstrzykn mi diabelsk
moc. Opanowaem ciao Rixona do czasu, kiedy opucilimy pieko. Nie wierzyem ani
Dantemu, ani diabelskiej mocy. Wierzyem, e ty si nimi zajmiesz.
- Patch - powiedziaam drcym gosem. - Odszede. Widziaam twj motocykl. Nie
wrcie... Mylaam... - Zakuo mnie w sercu i silny bl wypeni moj pier. - Kiedy nie
udao mi si uratowa twojego pira... - Rozpacz wdara si do mojego serca jak lodowaty
powiew wiatru, bezwzgldny i paraliujcy. Przytuliam si mocniej do Patcha, obawiajc si,
e zaraz zniknie. Usiadam mu na kolanach i pakaam na jego piersi.
Patch tuli mnie i koysa w ramionach.
- Aniele - szepta w mylach. - Jestem tu.
Jestemy razem. Ju po wszystkim. To koniec, a my mamy siebie nawzajem.
Jestemy razem. Razem. Wrci do mnie. Miaam przy sobie wszystko, co byo dla mnie
najwaniejsze. Patch by tu obok.
Osuszyam oczy rkawami i usiadam okrakiem na kolanach Patcha. Przeczesaam
doni jego czarne wosy, zatrzymujc kosmyki pomidzy palcami i przycigajc go do
siebie.
- Chc by z tob - powiedziaam. - Pragn, by by blisko, Patch. Pragn ci caego.
Pocaowaam go, szaleczo i odwanie, z caej siy wpijajc si w jego usta. Przylgnam
do niego, zatopiam si w jego smaku. Zacisn donie na moich plecach i przycign mnie
bliej. Przesuwaam domi po jego ramionach, barkach, udach. Pod palcami wyczuwaam
napite minie, tak prawdziwe, silne i ywe. Jego spragnione usta caoway mnie podliwie.
- Chc budzi si przy tobie kadego ranka i zasypia przy tobie kadej nocy powiedzia Patch powanie. - Chc si tob opiekowa, wielbi ci i kocha tak, jak aden
inny mczyzna. Chc ci rozpieszcza. Kady mj pocaunek, dotyk, kada moja myl
naley do ciebie. Przy mnie bdziesz szczliwa. Kadego dnia bd ci uszczliwia. Stara, niemal prymitywna obrczka, ktr trzyma w palcach, zapaa promie soca i
zalnia srebrzystym blaskiem. - Znalazem ten piercionek tu po tym, jak zostaem wygnany
z nieba. Zatrzymaem go, by przypomina mi, jak jedna decyzja moe zaway na wiecznoci.
Mam go od dawna. Chc ci go ofiarowa. Przerwaa moje cierpienie i ofiarowaa mi now
wieczno. Bd moja, Noro. Bd dla mnie wszystkim.
Przygryzam warg, prbujc stumi szeroki umiech. Dotknam ziemi stop, eby
upewni si, e nie unosz si w powietrzu.
- Patch?
Patch chwyci piercionek i jego chropowat krawdzi zrobi sobie na doni nacicie, z
ktrego wypyna struka krwi.
- Przysigam ci, Noro Grey, e od dzi na zawsze nale do ciebie. Jestem twj. Przyjmij
i chro moj mio, ciao i dusz. - Skadajc t obietnic, Patch poda mi piercionek.
- Patch - wyszeptaam.
- Jeeli ci zawiod, rozpacz i al bd dla mnie wieczn kar. - Patrzy mi w oczy ze
szczeroci. - Ale nie zawiod ci, aniele. Nigdy ci nie zawiod.
Przyjam piercionek i ju miaam przeci do, tak samo jak Patch, kiedy
przypomniaa mi si tajemnicza rada Basso. Uniosam piercionek nieco wyej i przesunam
nim po przypominajcym owkow kredk znamieniu, z ktrym si urodziam - znamieniu,
ktre okrelao moje nefilskie pochodzenie. Po mojej skrze spyna krew. Przystawiam
nacicie do doni Patch a. Kiedy nasza krew si mieszaa, czuam mrowienie.
- Przysigam, e przyjmuj twoj mio i e bd j pielgnowa. W zamian za to
ofiaruj ci moje ciao i serce. Wszystko, co posiadam, naley do ciebie. Jestem twoja i tylko
twoja. Kochaj mnie, chro i zaspokajaj. A ja obiecuj robi to samo.
Patch wsun mi piercionek na palec.
Nagle odskoczy, jakby przeszy go prd.
- Moja rka - powiedzia cicho. - Moja rka...
Spojrza mi gboko w oczy, a na jego twarzy pojawio si zaskoczenie.
EPILOG
Dolina Hodder, hrabstwo Lancashire, Anglia, trzy lata pniej
- No, dobrze, wygraa - wysapaam, wstajc z krzesa z podziwem wpatrujc si w Vee,
ktra wesza do zakrystii, trzymajc w rce rbek swojej dugiej grafitowej jedwabnej sukni.
wiato wpadajce przez witraowe okna zdawao si rozpala tkanin, nadajc jej metaliczny
poblask. - Wiem. Mwiam, e powinna trzyma si tradycyjnej bieli, ale myliam si. Vee,
wygldasz oszaamiajco piknie!
Zrobia piruet, odsaniajc glany, ktrych nie widziaam od czasw liceum.
- To co starego - powiedziaa Vee.
Przygryzam warg.
- Chyba si rozpacz.
- Zapiesz bukiet, prawda? A potem, gdy nikt nie bdzie patrzy, zwrcisz mi go, ebym
moga go odda do profesjonalnego wysuszenia i oprawienia. Dopiero wtedy moesz zacz
si nabija z mojego sentymentalizmu.
- Jestem Nefilk. Zapi te kwiaty, jeszcze zanim inne twoje przyjaciki zorientuj si,
e w ogle co rzucaa.
Vee westchna z radoci.
- Kochanie, tak si ciesz, e przyjechaa.
- Przebyabym duo wicej ni pi tysicy kilometrw, eby by na lubie swojej
najlepszej przyjaciki. - Umiechnam si znaczco. - Gdzie spdzicie miesic miodowy?
- Gavin nie chce mi powiedzie. To jego tajemnica. Wszystko zaplanowa.
Powiedziaam mu, e mam tylko jedno yczenie: w hotelowym menu musz by pczki. Nie
bdzie nas dziesi dni. Kiedy wrcimy, oboje zaczniemy szuka pracy.
- Mylisz, e kiedykolwiek wrcicie?
- Do Coldwater? Po moim trupie. Anglia mi pasuje. Brytole uwielbiaj mj akcent.
Kiedy Gavin po raz pierwszy zaprosi mnie na randk, zrobi to tylko po to, eby posucha,
jak mwi. Na szczcie mwi to ja umiem. - Z jej oczu znikna figlarno. - Zostawiam
tam zbyt wiele wspomnie. Nawet jadc ulic, mam wraenie, e gdzie w tumie zobacz
Scotta. Mylisz, e istnieje ycie po mierci? Mylisz, e jest szczliwy?
Co stano mi w gardle. Nie mogam wydusi sowa. Od mierci Scotta nie byo dnia,
ebym nie zatrzymaa si na chwil i nie podzikowaa mu w mylach za jego powicenie.
- Powinien tu by. auj, e tak nie jest - powiedziaa Vee, schylajc gow i
postukujc o st swoimi wieo pomalowanymi paznokciami.
- Ja te. - cisnam jej do. - Twoja mama powiedziaa mi, e Marcie umara kilka
miesicy temu. 1 tak ya duej, ni si spodziewalimy. - Do samego koca bya czarn
owc? - Moja mama bya na jej pogrzebie. Przyszo tylko pi osb, w tym mama Marcie.
Vee wzruszya ramionami, nie okazujc wspczucia. - Taka karma.
ukowe drzwi po
przeciwnej stronie zakrystii uchyliy si, po czym do rodka zajrzaa moja mama. Przyleciaa
tu tydzie temu, eby pomc mamie Vee zaplanowa lub. Miaam wraenie, e wietnie si
bawi. W kocu pogodzia si z tym, e mj zwizek z Patchem - do ktrego przez te
wszystkie lata zdya si przekona - przypiecztowany zosta krwi i e nie mamy zamiaru
wyprawia wielkiego wesela. Czua, e to jej ostatnia szansa. Co za ironia. Kto by pomyla,
e Vee wybierze bardziej tradycyjn drog ni ja?
Mama umiechna si do nas szeroko.
- Osuszcie te zy, dziewczta. Ju czas.
Poprawiam kok Vee, wyjmujc z niego jeszcze kilka pasemek, by adnie okalay jej
twarz, po czym wpiam jej we wosy pachnc orchide. Kiedy skoczyam, Vee zarzucia
mi rce na szyj i koysaa mn to w prawo, to w lewo w czuym ucisku. Nagle usyszaymy
pkajcy szew.
- Oel No do jasnej Anieli! - powiedziaa Vee, obracajc si, eby zobaczy pknicie. Zamwiam o jeden rozmiar mniejsz, planujc, e przed lubem schudn jakie pi kilo.
Nie nazwaabym si grub", ale mogabym zgubi nieco nefilskiego ciaka. Problem polega
na tym, e w domu zawsze miaam za duo ptysiw z kremem.
Nie mogam si opanowa i wybucham miechem.
- Rozumiem. Nic ci nie obchodzi, e bd paradowa w majtkach przed tymi
wszystkimi ludmi - powiedziaa Vee, ale na jej twarzy take jania umiech. Wyja z
torebki plaster i skleia nim pknity materia.
miaymy si tak mocno, e zrobiymy si cale czerwone i nie mogymy zapa tchu.
Drzwi otworzyy si po raz drugi.
- Na miejsca. Szybko! - powiedziaa mama, przywoujc mnie do siebie.
Z kaplicy popyn dwik organw. Ustawiam si na kocu rzdu druhen - wszystkie
miaymy na sobie identyczne te suknie z tafty - i odebraam od brata Vee jej bukiet z
biaych lilii. Vee stana obok mnie i wzia gboki oddech.
- Gotowa? - zapytaam. Mrugna do mnie. -I chtna.
Ustawieni po bokach ministranci
otworzyli masywne, zdobione drzwi. Vee i ja rami w rami weszymy do kaplicy.
Po lubie robiymy zdjcia na dworze. Jasne popoudniowe wiato rozlewao si po
zielonych kach, na ktrych pasy si malownicze owce. Przez cay dzie Vee promieniaa ze
szczcia. Nigdy nie widziaam jej spokojniejszej i szczliwszej. Gavin trzyma j za rk,
muska jej policzki i szepta jej do ucha. Vee nie powiedziaa mi, e Gavin jest czowiekiem,
ale od razu si tego domyliam. Poniewa Vee nie zoya przysigi wiernoci, mieli
zestarze si razem. Nie wiedziaam, jak bdzie wygldaa jej staro, poniewa nie zdarzyo
si jeszcze, by jakikolwiek Nefil mg y wiecznie bez zoenia przysigi wiernoci. Tak czy
siak, bdzie niemiertelna. Kiedy Gavin umrze, nie wiedzc, e jego ona nie wybierze si z
nim na tamten wiat. Nie miaam jej tego za ze. Podziwiaam j za to, e potrafia budowa
wasne szczcie. Dopiero dzi poznaam Gavina, ale od razu wida byo, e darzy Vee
uwielbieniem mioci. Czy mona byo chcie czego wicej?
Wesele take odbywao si na zewntrz, w duym biaym namiocie. Przeniosam uwag
na Patcha.
Z okazji lubu przywdzia czarny dopasowany smoking swj najlepszy szelmowski
umiech. Smoking podkrela jego wysportowan sylwetk, a jego umiech podziaa na mnie
niczym zastrzyk adrenaliny. On rwnie mnie zauway, a jego oczy zalniy z mioci i
podania. Ogarno mnie podniecenie. Nie widzielimy si przez wikszo dnia. Tak
bardzo go pragnam!
Patch podszed do mnie, sczc wino z kieliszka. Marynark przewiesi przez rami.
Wilgo sprawia, e jego wosy zaczy si figlarnie krci.
- Niedaleko std jest zajazd. Widzisz? O, to tamta stodoa z trojgiem drzwi. Jeeli masz
ochot troch poswawoli... - powiedzia, najwyraniej doskonale wiedzc, oczym myl.
- Czy ty powiedziae wanie: poswawoli"?
Patch pooy mi rce na biodrach i przycign mnie do siebie.
- Tak. Pokaza ci, co to znaczy? - Pocaowa mnie krtko, po czym zrobi to ponownie,
tym razem dokadajc kilka oryginalnych ruchw jzykiem. - Kocham ci.
- Moesz mi to powtarza do znudzenia.
Chwyci kosmyk moich wosw i zaoy mi go za ucho.
- Nigdy nie wyobraaem sobie,
e moje ycie bdzie tak pene. Nigdy nie sdziem, e bd mia wszystko. To ty jeste dla
mnie wszystkim, aniele.
Jego sowa wypeniy moje serce. Nie potrafiam opisa, jak bardzo go kochaam. By
czci mnie, a ja czci jego. Bylimy ze sob zwizani na wieki. Nachyliam si i take go
pocaowaam.
- Moe skorzystam z twojej propozycji. Uroczy wiejski zajazd, mwisz?
- Cadillac jest zaparkowany przed budynkiem, a motocykl za - powiedzia do mnie Patch
w mylach. - egnamy si tradycyjnie czy po prostu uciekamy?
Miaam do tradycji na jeden dzie.
- Uciekamy.
Krzyknam z radoci, kiedy Patch porwa mnie na rce zanis na tyy kocioa.
Wskoczylimy na jego motocykl i z zabjcz szybkoci ruszylimy w stron zajazdu, mijajc
po drodze zielone pagrki.
Kiedy znalelimy si w przytulnym, odosobnionym pokoiku, rozwizaam mu much.
- Dobrze ci w tym smokingu - powiedziaam z uznaniem.
- Aniele - nachyli si i delikatnie skubn moje ucho zbami - poczekaj, a go zdejm...
Moje serce przepenione jest wdzicznoci dla ludzi, dziki ktrym udao mi si
ukoczy seri Szeptem.
PODZIKOWANIA
Przede wszystkim chciaabym podzikowa mojej rodzinie za jej niesabnce wsparcie.
Kadego dnia z radoci odkrywam, e otaczaj mnie ludzie darzcy mnie zupenie
bezwarunkow mioci.
Dzikuj mojej agentce Catherine Drayton za to, e tak mocno we mnie wierzya.
Czuj si prawdziw szczciar, e mog pracowa z najwspanialszymi ludmi z
brany: Courtney Bongiolotti, Juli Maguire, Zareen Jaffery, Justinem Chand, Anne Zafian,
Jenic Nasworthy, Lucille Rettino, Elke Vill, Chrissy Noh, Jonem Andersonem oraz Valerie
She.
Podzikowanie winna jestem take Annie McKean i Paulowi Crichtonowi za wiele
godzin pracy za kulisami", a take za to, e tak wspaniale opiekowali si mn w czasie trasy
promujcej ksik.
Jestem wdziczna za przyjanie, ktre zawaram w czasie tej podry, a zwaszcza za
przedsibiorcze siostry Jenn Martin i Rebeck Sutton, ktre stworzyy stron internetow
www.fallenarchangel.com. Keep calm and cali Patch!* [*Dosownie: Zachowaj spokj i
zadzwo do Patcha" - nawizanie do plakatw Keep calm and carry on" (Zachowaj spokj
i rb to, co do ciebie naley"] drukowanych w Wielkiej Brytanii na pocztku II wojny
wiatowej. W XX wieku haso to podchwycili internauci. Poddawane dowolnym
modyfikacjom, stao si internetowym fenomenem (przyp. tum.).]
Dzikuj za wsparcie Lyndsey Blessing, Charliemu Olsenowi i caemu zespoowi Ink
Weil Management.
Dzikuj Jamesowi Porto i Lucy Ruth Cummins za kreatywno oraz przygotowanie
szaty graficznej serii. Jestem zachwycona okadkami swoich ksiek.
Dzikuj Lisie Martin, wyjtkowej wielbicielce serii, ktra wzia udzia w aukcji na
rzecz fundacji Kids Need to Read. Imi i nazwisko zwycizcy aukcji miao znale si w tej
ksice. Liso, bardzo cenimy twoj hojno cieszymy si, e zostaa uniemiertelniona na
kartach tej powieci!
Dzikuj wszystkim tym, ktrzy pracuj na pierwszej linii frontu - w ksigarniach i
bibliotekach - jeeli kiedykolwiek polecili swoim czytelnikom seri Szeptem. Kiedy przybij
wam pitk, a tymczasem przyjmijcie podzikowania kierowane specjalnie do Was.
Po opublikowaniu serii Szeptem miaam okazj podrowa i spotyka si z czytelnikami
na caym wiecie. Nie byoby to moliwe, gdyby nie moi midzynarodowi wydawcy. Dzikuj
zwaszcza przyjacioom z wydawnictw Simon&Schuster UK, Simon&Schuster Australia,
Simon & Schuster Canada, Piemme Freeway oraz Lattes.
Zwracam si w kocu do moich czytelnikw. To byy cudowne trzy lata! Dzikuj za to,
e mogam pisa dla tak wdzicznej publicznoci. Dzikuj za wszystkie listy wsparcia, jakie
od Was otrzymaam. Dzikuj, e tak licznie przychodzilicie na moje wieczory autorskie oraz
za to, e zakochalicie si w Patchu, Norze, Vee i Scotcie. Nie mog si doczeka, by znw
co dla Was napisa.