You are on page 1of 12

1.

Wizje na skale

agy podmuch wiatru sprawi, e wiato kaganka zamigotao niepewnie, burzc skupienie mczyzny. Odchyli si na chwil, aby przyjrze si dzieu swych rk. Podnis wyrzebion z kamienia misk z palcym si ojem i przystawi j do skalnej ciany, by lepiej widzie to, nad czym pracowa. Wizerunki zwierzt na cianie wok niego wydaway si porusza, oywione magi drgajcego pomienia. Wielkie stada ubrw, jeleni i koni kotoway si w ponadczasowej przestrzeni. Tu jedno zwierz uchwycone z zaskoczenia, gdzie indziej za ubr siedzcy z bem zwrconym jakby po to, by przyjrze si intruzom bezprawnie zakcajcym dostojny tok jego myli w czasie przeuwania. W skupieniu marszczc brwi, mczyzna wrci do prac, starannie krelc kawakiem wgla kontury nastpnego zwierzcia. Rozgrzany pomieniem wasnej wyobrani nie zwraca uwagi na chd otaczajcej go jaskini. Oczami duszy widzia, co musi namalowa: wiat tak namacalny i rzeczywisty jak skaa, przy ktrej pracowa zwierzta biegnce przez lene ostpy lub pasce si na trawiastych polanach, ctki wiata sonecznego na ich grzbietach. Pracowa, jak tylko umia najlepiej, chcc uwieczni wizj, nim zniknie z jego umysu. Przez cae lata doskonali te umiejtnoci, kadej wiosny, gdy ziemia rodzia nowe ycie, wracajc tu, do jaskini, by na jej kamiennych cianach oywia wiat swoich wyobrae. Czasem przychodzi sam, czasem z innymi, zawsze jednak w tym samym celu by przedsiwzi kolejn podr, a potem da jej trwae wiadectwo, by ukaza miejsca, ktre widzia, i uchwyci emocje, ktre nim miotay, gdy pdzi przez mroczne i czsto niebezpieczne okolice; podr, ktrej koca nigdy nie mg by cakiem pewien. Zawsze wiedzia, gdy nadchodzi odpowiedni moment, ale nie zawsze mg przewidzie jego nadejcie, by bowiem rwnie nieuchwytny jak jele cigany w lesie. Chocia wyrusza w podr wiele razy, z tajemniczego powodu cieka za kadym razem wygldaa inaczej. Tylko zakoczenie, gdy nadchodzio, byo takie samo i przynosio poczucie powrotu w znajome miejsce, uczucie ulgi pomieszane z wyczerpaniem trudn wdrwk, wspomnienie niebezpieczestw,

Teraz, jak po kadej podry, wrci do jaskini, by namalowa to, co zobaczy, i to, czego dowiadczy. Rysowany przez niego ubr stopniowo przyjmowa posta, ktr widzia na wasne oczy z tak bliska, e gdy odwrci w stron mczyzny swj wielki eb i zmierzy go leniwie jednym okiem, mczyzna mia wraenie, jakby przez wielki, byszczcy portal tego oka oglda umys zwierzcia. A teraz oko

wpatrywao si w niego ze ciany, znw widrujc go szklistym spojrzeniem. W umyle mg atwo przywoa tamt chwil zaskoczenia i strachu, ktre zawsze towarzyszyy niepewnoci, gdy nie mg przewidzie, co zrobi wielki zwierz. Czasem, gdy odwraca si w stron mroku jaskini, a potem szybko z powrotem, lub gdy niespodziewanie natyka si na malowido, o ktrym zapomnia, przez bardzo krtk chwil czu ponownie to samo napicie. By tak pochonity swoj prac, e nawet nie zauway, jak mino kilka godzin. W kocu jednak day o sobie zna zmczone ramiona i cinity z godu odek, wic mczyzna odoy narzdzia i ruszy dugim, krtym korytarzem z powrotem ku wyjciu. Z gardzieli jaskini wydosta si na ostre wiato pnego popoudnia. Schowane za stert gazw i gazi buka wejcie nieatwo byo odnale. Nie dawao ono te adnego pojcia o wielkoci jaskini, jej dugich, wijcych si tunelach, przez ktre niekiedy trzeba byo pezn na brzuchu, jej strzelistych komnatach, ktre pojawiay si niespodziewanie wzdu samego tunelu bd formoway lepe nawy po jego bokach. Spojrza na soce zawieszone nad horyzontem na zachodzie i uzna, e jest ju prawie wieczr. Zgasi knot kaganka i umieci go w maej niecce w kamiennej cianie tu przy wejciu. Potem, zadowolony ze swojej pracy, ruszy w d midzy drzewami w stron obozowiska pooonego na dnie doliny, kilka mil w d rzeki, nad ktr je rozbili. Sto osiemdziesit stuleci pniej, w roku 1879, Maria, creczka Don Marcelina Sanz de Statuoli, bezmylnie gapia si na sklepienie jaskini nad swoj gow, podczas gdy jej ojciec trudzi si tu obok, szukajc wrd ska prehistorycznych artefaktw. To, co ujrzaa w nikym blasku lampy olejnej, ktr jej ojciec postawi obok siebie, spowodowao, e mimowolnie prbowaa chwyci poy jego paszcza wydawao jej si, e wyaniajce si z mroku ubry i konie zstpuj ku niej ze skay. Zirytowany tym, e przeszkodzono mu w poszukiwaniach, Don Marcelino odwrci si, by upomnie crk, ale jej poruszenie jej wzrok utkwiony w czym ponad nim, jej usta bezgonie otwierajce si i zamykajce na przemian natychmiast uwiadomio mu, e stao si co niezwykego. Powoli spojrza w , prbujc przebi wzrokiem mrok. Sign po lamp, unis j nad gow, by przyjrze si lepiej... i zaparo mu dech w piersiach. Nad jego gow ubry, jelenie i konie pdziy i kryy, toczc si niemiosiernie, walczc o przestrze, albo te leay, przeuwajc pokarm, tak jak zostawili je twrcy malowida 18 tysicy lat wczeniej. Dla Don Marcelina byo to niewyobraalne odkrycie. Rzebione poski i tablice z koci soniowej znalezione w prehistorycznych jaskiniach odkrytych niedawno w niedalekiej przecie poudniowej Francji wywar , spdzi kilka lat, badajc groty w pobliu Santander w pnocnej Hiszpanii, w nadziei, e rwnie on odnajdzie ukryty skarb prehistorycznej sztuki. Jego starania okazay si daremne. A teraz badania jaskini Altamira niespodziewanie

przywiody go do spektakularnego odkrycia nadzwyczajnych pradawnych malowide. To powinno zapewni mu saw. Ludzie bogaci i znani, uczeni i znawcy sztuki przybd gromadnie do jego jaskini, a on bdzie przez cae lata fetowany przez wszystkie gremia naukowe. Don Marcelino mia odej ze wiata rozczarowany. Po pocztkowym poruszeniu najwybitniejsi znawcy tematu orzekli, e odkryte malowida s zbyt doskonae, by mogy by dzieem ludzi pierwotnych. Musiay raczej zosta namalowane przez kogo, kto znalaz si w jaskini w ostatnich latach... by moe przez samego Don Marcelina. Cho waciwie nigdy nie oskarono go wprost o faszerstwo, w jaskini Altamira przykr wo podejrzenia atwo byo wyczu w powietrzu. Don Marcelino zaszy si w swojej rodzinnej posiadoci. Umar zaledwie dziewi lat pniej, sfrustrowany i rozgoryczony. Dopiero w 1902 roku jaskiniowe malowida zostay uznane za autentyczne prehistoryczne znaleziska. Szerzej zakrojone poszukiwania ujawniy, e jaskinia stanowi wielk galeri obrazw, szkicw i rysunkw, ktrej kolejne sale cign si ponad dwiecie metrw w gb wzgrza. Niestety, Don Marcelino spoczywa w grobie ju drug dekad, a jego dorosa ju crka miaa na gowie sprawy waniejsze ni malowida, ktre tak poruszyy ma dziewczynk pewnego wiosennego poranka. Tymczasem pytanie, kto i dlaczego mg stworzy te niezwyke wizje, wci pozostawao zagadk. Obecnie wiemy, e jaskinia Altamira nie jest bynajmniej unikatowa w Europie znanych jest okoo 150 lokalizacji prehistorycznej sztuki jaskiniowej. Cho niektre z nich znajduj si bardzo daleko na wschd, na przykad na Uralu w Rosji, a niedawno jedno takie miejsce odkryto w Anglii, zdecydowana wikszo skupiona jest w poudniowej Francji i na Pwyspie Iberyjskim. Jaka waciwo tamtejszych jaski bd plemion ludzkich zamieszkujcych ten obszar od 25 do 12 tysicy lat wstecz uczynia malarstwo jaskiniowe szczeglnie popularnym. Tamtejsze dziea s niemal doskonae graficznie. W mroku tych jaski nietrudno si zatraci w sekretach ksztatw, ktre tajemnicza rka nakrelia tak piknie tak dawno temu. Bywao, e doroli mczyni ronili przed nimi zy. Tu, w rogu prehistorycznej galerii, widzimy dziecic do obrysowan farb wydmuchiwan z ust. Gdyby stranicy jaskini pozwolili1, mona by przyoy wasn do do rysunku, sign przez tysiclecia, by metaforycznie dotkn rki dziecka. Delikatne, niepewne dotknicie, jakie mogliby wymieni nowi
1

Dotykanie obrazw na cianach jaskini jest oczywicie surowo zabronione, bo nawet po kilku dotkniciach delikatna warstwa farby wytaraby si i malowida zostayby utracone. Waciwie nawet oddechy tysicy zwiedzajcych, ktrzy wypeniali jaskini przez dekady po jej odkryciu, wystarczyy, by pojawia si tam bakteria, ktra zacza wyera farb. Wiele jaski jest obecnie niedostpnych dla turystw, mona jednak w zamian oglda ich repliki.

kochankowie. Nie sposb nie poczu magii wokoo. Kim on by, a moe kim bya ona? Jakie imi jemu albo jej nadano? Jaka bya przyszo tego dziecka? Czy doroso, miao wasne potomstwo i doyo sdziwego wieku jako szanowany siwowosy czonek swojej spoecznoci, czasem wspominajc dajmy na to wiosenny dzie, w ktrym poprowadzono je krtymi tunelami przy sabym wietle kaganka a do odlegej, gbokiej groty, by przytkno rk do zimnej ciany, gdy jeden z jego towarzyszy dmucha na ni farb? A moe niestety zmaro w dziecistwie, z powodu choroby albo wypadku, bd pado ofiar wdrownego drapienika przyszo przekrelona ju w rozkwicie dziecistwa, jeden z wielu maych dramatw w yciu jego matki, jego odejcie oznajmione przenikliwym, amicym serce lamentem nieukojonego alu. Wiemy na pewno, e ludzie ktrzy stworzyli te malowida, cieszyli si yciem z entuzjazmem rwnym naszemu. Sztuka jaskiniowa jest szczytowym osigniciem jednego z najbardziej nadzwyczajnych procesw rozwojowych w historii ludzkiej ewolucji, fenomenu, ktry archeologowie nazywaj rewolucj g paleolitu. Rozpocza si ona okoo 50 tysicy lat temu, gdy nagle pojawiy si znacznie bardziej ni dotd zaawansowane narzdzia z kamienia, koci i drewna, midzy innymi igy, szyda, haczyki na ryby czy groty do strza i wczni. 30 tysicy lat temu nastpia z kolei prawdziwa eksplozja twrczoci nieodgrywajcej adnej konkretnej roli w codziennej walce o przetrwanie, lecz penicej funkcje czysto dekoracyjne. Powstaway broszki, rzebione guziki, lalki, zabawki w ksztacie zwierzt oraz, by moe najbardziej znaczce, statuetki w tym przede wszystkim tak zwane poski Wenus ze rodkowej i poudniowej Europy. Te synne kobiety o ksztatach ludzika Michelina mona uzna za seksbomby tamtych czasw. Ich statuetki z koci soniowej bd z kamienia (a czasem nawet wypalone z gliny), o szerokich biodrach i obfitych biustach, czsto te z piknie splecionymi wosami s chyba najbardziej frapujcymi z artefaktw pnego paleolitu. Na jeszcze blisze nam czasy, mniej wicej 20 tysicy lat temu i pniej, datowane s dowody na intencjonalne pochwki, muzyk czy ycie umysowe. Malowida z Altamiry, Lascaux, Chauvet oraz wielu innych jaski, grot i pieczar w poudniowej Europie i nie tylko s zaledwie wierzchokiem caej tej artystycznej gry lodowej. Nigdy wczeniej w historii ewolucji czowieka czego takiego nie widziano. To wanie tu znajduj si fundamenty wspczesnej kultury od literatury po religi i dalej, do nauki. Mimo upywu tysicleci kunszt owej rewolucji wci nas porusza. Dostrzegamy ludzi bardzo podobnych do nas uwaajcych za pikne to, co i my za pikne uwaamy. To chyba wanie tu, uchwycona na ulotn chwil, tkwi istota tego, kim jestemy, tego, co uczynio ludzi takimi, jakich znamy, z caym tym bogactwem kultury, ktre w pewien niepojty, lecz niezawodny sposb czyni nas tak zupenie rnymi od wszystkich pozostaych gatunkw yjcych obecnie, jak rwnie od

wszystkich gatunkw, ktre pojawiy si przed nami w dugiej historii ycia na Ziemi. Kim wic jestemy my, gatunek malarzy i poetw? Jak do tego doszlimy? Jak to si stao, e ci bezimienni artyci z jaski poudniowej Europy trafili tam, by uprawia swoje rzemioso, tak dawno temu? Skd przybyli? Dlaczego spord wszystkich gatunkw w historii tylko oni wpadli na to, by zostawi po sobie te subtelne lady? I, to by moe najciekawsze pytanie, dlaczego je zostawili? Ksika ta jest odysej, wypraw przez mgy czasu do zamierzchej przeszoci. Szuka odpowiedzi na moe najwaniejsze z pyta: kim jestemy. Co waciwie tak mocno odrnia nas od wszystkich innych gatunkw, dochodzi w trakcie ludzkiego ycia do pojawienia si tych rnic? W ktrym momencie ewolucji czowieka powstao to, co oddziela nas od pokrewnych nam stworze? I wreszcie pytanie, ktre drczy mnie chyba najbardziej: dlaczego to wanie nasz rodowd okaza si tak znakomity? Bdzie to podr w gb nas samych. By zrozumie, co to znaczy by czowiekiem, musimy zrozumie wasne umysy. To wanie tu, w naszej zdolnoci do autorefleksji i w naszych relacjach ze wiatem na zewntrz nich, le jak si zdaje faktyczne rnice midzy nami a reszt stworzenia. Wikszo naszych cech fizycznych i wiele naszych zachowa jest cakiem typowych, nawet wedug standardw tak jednorodnej grupy jak naczelne. Tym, co nas wyrnia, jest raczej ycie wewntrzne, przede wszystkim wyobrania. Cho wydaje si to oczywiste, dopiero bardzo niedawno zdoalimy precyzyjnie wskaza, ktre konkretnie waciwoci naszego umysu s tak wyjtkowe. Tak wiele z tego, co robimy, jest zupenie podobne do tego, co obserwujemy u naszych mapich kuzynw pomysowo i inteligencja, intensywne ycie spoeczne czy nawet nadzwyczajny sukces ewolucyjny gatunku. A jednak odrniamy si od nich, dzieli nas trudny do okrelenia wiat mentalny, ktry uwaamy za wycznie nasz. Badajc ten wiat, warto skorzysta z osigni wielu rnych nauk, z ktrych kada da nam jedynie cz odpowiedzi. W ostatniej dekadzie bylimy wiadkami zdumiewajcego postpu licznych dyscyplin od genetyki, przez etologi,

rezultacie rwnie gatunkw, zarwno przeszo, jak i przyszo zostaa postawiona na gowie. Tylko przez splecenie wszystkich tych rozproszonych wtkw bdziemy mogli faktycznie poj, co czyni nas tym, czym jestemy. Nasza historia jest duga. W pewnym sensie zacza si mniej wicej 65 milionw lat temu, gdy przez parne lasy Europy i Ameryki Pnocnej kroczyy niepodzielnie panujce nad planet dinozaury. Nasi wczeni przodkowie, ktrych ledwo, ledwo mona by uzna za przedstawicieli naczelnych, przemykali wrd

drzew i zaroli na podobiestwo dzisiejszych wiewirek. Cae wieki potem, gdy dinozaury odeszy ju do swojej wielkiej Walhalli, pierwotne, wiewirkowate ssaki przeksztaciy si w niezwykle skuteczn ewolucyjnie rodzin zwierzt. To ich potomkami s wspczesne mapy czekoksztatne i inne mapy, ktre tak dobrze znamy. Znacznie pniej, 6 czy 7 milionw lat temu, u jednego z ich licznych spadkobiercw pojawiy si nowe cechy i powoli, lecz stale rozwijaa si dywergencja pomidzy t lini a innymi mapami Afryki szympansami i gorylami. Pocztkowo adaptacje te obejmoway umiarkowanie interesujce cechy, w wikszoci zwizane z dwunonoci. W kocu jednak zaczy si w tej linii ksztatowa prawdziwie przeomowe waciwoci szybko rosncy mzg, uycie narzdzi, jzyk, kultura. Wreszcie to wanie z tej linii pochodz nasi jaskiniowi artyci, a nieco pniej doprowadzia ona do nas, ludzi wspczesnych. Droga prowadzca od przodkw sprzed 6 milionw lat, ktrych dzielimy z afrykaskimi mapami, do nas samych bya krta, pena igraszek losu i katastrof, ktre rzucay nas na zadziwiajce cieki ewolucji. Trudno mwi o okrelonej sekwencji zmian prowadzcej nieubaganie od map do ludzi ze wzgldu na nieuchronno boskiego planu; istnia tylko odwieczny chaos procesu ewolucji. Przeniemy si wic do obcego nam rodowiska lesistej rwniny we wschodniej Afryce okoo 3,5 miliona lat temu. Jest popoudnie, a soce rozpoczyna swoj miarow wdrwk w d, ku horyzontowi. W oddali, w drgajcym od gorca powietrzu, zaznaczaj si ksztaty kilku ludzkich sylwetek wdrujcych przez zadrzewion okolic.

2. Mapa staje na nogi

zapierajcym dech upale afrykaskiej sawanny wszdzie gdzie okiem sign unosiy si drce mae wiry pyu zbudzone podmuchami wiatru biorcymi si znikd i zbyt sabymi, by przetrwa duej i polecie dalej. Nad usian wirami rwnin growa, pomrukujc niespokojnie, wulkaniczny stoek, ktry znacznie pniej zostanie nazwany gr Sadiman. Gdyby byli ostroniejsi, oni, czyli mniej wicej tuzin osb miarowo przemierzajcych rwnin w kierunku zagajnika wyrastajcego u podna gry, moe lepiej przemyleliby spdzenie dnia na otwartej przestrzeni. Dzie ten zacz si jednak zupenie tak samo jak wszystkie inne, a oni

przywykli do serenady grzmotw wydawanych od czasu do czasu przez rozdranion gr. Niewiadomi tego, co kryje si w jej wntrzu, szli spokojnie dalej. Nagle gboko pod powierzchni ziemi wyjtkowo wielki bbel wrzcego kwasu oderwa si od wntrza gry i rozerwa jej wierzchni powok, wypluwajc do atmosfery gorcy py, opary i law. Piropusz dymu i popiou, ktry wznis si w powietrze na wysoko dziesitkw tysicy stp, zacz po kilku sekundach opada w postaci deszczu czarnego pyu, ktry osiada wszdzie na wiele mil wok. Grupka wdrowcw zatrzymaa si, jak jeden m wpatrujc si w szczyt grujcy nad rwnin. Grzmoty i opady popiou nie ustay przez cae popoudnie. Kady wybuch w gbi wulkanu, kada erupcja chmury rozarzonego pyu unoszcej si nad szczytem, kada fala rozjarzonej lawy, ktrej jzyki spyway nieubaganie w d zbocza gry, wszystko to powodowao wzrastajc panik u stworze na rwninie poniej. Nastpna noc, gdy kulili si na gaziach drzew, bya dla garstki wdrowcw szczeglnie niespokojna. Gorczkowe jki gry nie day spa wikszoci z nich. Ci, ktrym udao si na chwil zdrzemn, szybko si budzili syszc pacz dzieci. O brzasku poranka wpatrywali si niepewnie w unoszce si gryzce opary, zastanawiajc si, ktr drog wybra. Ich zwyka cieka prowadziaby od tego zagajnika prosto w stron zbocza gry, gdzie rosa kpa szczeglnie dorodnych drzew figowych, ktrych owoce zaczynay wanie dojrzewa. Ten kierunek nie wywoywa w nich jednak entuzjazmu ze wzgldu na zaskakujce zjawiska na grze. Gdy s zaczo rozgrzewa zzibnit okolic, po kolei zeszli na ziemi, opuszczajc swoje nocne schronienie. Kilkoro z nich zaczo zrywa mae zielone owoce porastajce niskie krzewy w pobliu. Inni przykucnli, spogldajc na gr. Nieliczni dotykali szarego sypkiego popiou, ktrego cienka warstwa pokrywaa grunt, wchali wasne palce i ostronie prbowali spalenizny. Nikt nie by chtny do podjcia decyzji. Powietrze gstniao od duszcego pyu; cierpki smak popiou z kadym oddechem atakowa nozdrza, usta i gardo. Coraz trudniej byo im to znie, jednak niepewno trzymaa ich w miejscu. Wreszcie dwch spord starszych mczyzn ruszyo przez rwnin, kierujc si w stron przeciwn do gry. Reszta grupy podya za nimi, z pocztku stpajc ostronie w szarym proszku, ktry pokrywa niemal wszystko. Maszerujcy miarowo i szybko, by opuci duszn okolic gry, szereg zacz si rozrywa, gdy mae grupki zwalniay i odstaway ze wzgldu na niemowlta i dzieci. Tu przed poudniem troje czonkw grupy dwoje dorosych i dziecko byo ju wyranie oddzielonych od pozostaych, ktrych mogli jeszcze zobaczy daleko przed sob. Niespiesznie szli dalej, doroli kroczc uwanie, oboje t sam ciek, wyrostek wyranie z boku, od czasu do czasu zbliajc si, by i przy ktrym ze starszych, i zaraz znw si oddalajc, jak to dziecko. Do tej pory zdoali ju nieco przywykn do rykw gry za swoimi plecami i powicali im mniej uwagi. Zacz my

delikatny deszczyk, ktry zwily dywan z popiou, tak e oboczki pyu nie unosiy si ju u ich stp przy kadym kroku. I wtedy gr wstrzsna gwatowna seria wybuchw, wyrzucajc w gr wielkie strumienie lawy, pary i popiou. Nagy haas przestraszy wdrowcw, a jeden z nich przystan, by spojrze w ty, i zobaczy, co si dzieje. Sposzone wybuchami stado obecnie wymarych koniowatych przebiego na ukos, dudnic kopytami, ciek, ktr przed chwil szli. Wirujce kby gazw spyway w d po stokach gry, niszczc wszystko, co stao na ich drodze. Widzc nowy powd do popiechu, maruderzy zwikszyli tempo marszu. Nie mieli jednak adnych szans. Schwytani w duszc chmur gorcego gazu i pyu, powsta w wyniku szczeglnie silnej eksplozji, padli ofiar furii gry. Ich lady, stwardniae na kamie w wyniku pniejszych opadw deszczu, i ich ciaa przykrya warstwa opadajcego z nieba popiou, stale rosnca, gdy gra dzie za dniem wyadowywaa swj gniew. Pewnego sierpniowego poranka 1978 roku, czyli prawie 4 miliony lat pniej, w pnocnej Tanzanii, w miejscu znanym jako Laetoli, poszukiwaczka skamielin Mary Leakey natknie si na te lady, pieczoowicie zeskrobujc wierzchnie warstwy gruntu w nadziei na znalezienie kopalnych szcztkw. Ona i jej pomocnicy bd ze wzrastajcym zdumieniem usuwa kolejne warstwy utwardzonego wulkanicznego tufu, odsaniajc trop po kilka cali naraz, by wreszcie z podekscytowaniem odkry, e odciski stp znikaj za krawdzi wykopaliska tu przed nimi. Leakey odsoni mniej wicej pidziesit metrw ladw zachowanych pod pokryw ostygego popiou. Kontemplujc widowisko, pomylmy o nieznanych z imienia istotach, ktre zostawiy te lady tak dawno temu, tracc ycie w duszcych oparach pyu. Wiemy tylko, e stworzenia te naleay do naszego wielkiego drzewa genealogicznego, ale nigdy nie dowiemy si na pewno, jaki gatunek reprezentoway ani czy byy naszymi bezporednimi przodkami, czy raczej pochodziy z bocznej gazi, ktra wymara na dugo przed tym, jak nasi antenaci zaczli widocznie si rni od swoich mapich kuzynw.

Anatomia rnicy
Ludzie maj wrodzon skonno do klasyfikowania. Nasi przodkowie od zawsz e klasyfikowali gatunki rolin i zwierzt, ktre napotykali, polujc bd szukajc ywnoci w lasach i kniejach zamieszkanych kontynentw. Klasyfikacje naturalne byy (i wci s) oparte na podobiestwie fizycznym. Gatunki, ktre wygldaj podobnie, , czy chodzi o ludzi, zwierzta, czy roliny. Zwaywszy

na to, postrzeganie przez ludzi swojego gatunku jako odrbnego od reszty wiata zwierzt jest raczej nieuniknione. Oczywicie przejawiamy wyrane podobiestwo do map, ktre s bez wtpienia naszymi zoologicznymi kuzynami. Ale s to prawdopodobnie tylko nasi kuzyni. Rnice midzy nami i mapami s zasadnicze. Naszym darem s due mzgi i wielka inteligencja praktyczna. Zakadalimy przecie miasta i pastwa, budowalimy witynie i zapory, przemierzalimy przestrze w dkach i na statkach, zaprojektowalimy najpotniejsze narzdzia zagady, jakie widzia wiat; mamy jzyk i kultur, tworzymy sztuk, rozmawiamy o bogach i prawdzie. S te ewidentne rnice fizyczne my chodzimy wyprostowani, mapy za poruszaj si waciwie na czterech koczynach jak biblijne zwierzta polne; niemal nie mamy wosw, wietna koordynacja pozwala nam precyzyjnie rzuci wczni bd kamieniem do celu. Rnice midzy nami a reszt stworzenia zostay oczywicie podkrelone w tradycji judeochrzecijaskiej (a moe nawet we wszystkich religiach) przez przekonanie, e ludzie s w oczach Wszechmogcego wyjtkowi. Obdarzono nas duszami, ktre w wyniku niezgbionego boskiego planu zostay tchnite w nasze ciaa. Dawne teorie biologiczne, te z XVIII i pocztkw XIX wieku, ujmoway ewolucj jako drabin, na ktrej szczycie, ustpujc jedynie anioom i oczywicie samemu Bogu, znajduj si ludzie. Dla wczesnych przyrodnikw ewolucja bya procesem liniowym, wic okrelali oni wzgldny wiek poszczeglnych gatunkw, po prostu porwnujc stopnie ich zoonoci. Uznano wic, e ludzie, ja ko zdecydowanie najbardziej zaawansowany gatunek, musz istnie na wiecie znacznie duej ni jakiekolwiek inne stworzenia, poniewa potrzeba wiele czasu, by od pierwszych, najprawdopodobniej wirusopodobnych, ogniw wielkiego acucha wspi si na sam szczyt, Sytuacja zmienia si zupenie w roku 1859, gdy biolog Charles Darwin opublikowa swoje przeomowe dzieo O powstawaniu gatunkw. Pogldy Darwina byy cakowicie rne od pogldw jego poprzednikw, twierdzi on bowiem, e ewolucja nie dziaa liniowo i progresywnie, lecz raczej przypomina rozgazione drzewo. Darwin uwaa ponadto, e zmiany w budowie zwierzt, a w zwizku z nimi rwnie pojawianie si nowych gatunkw, s wynikiem dziaania doboru naturalnego, ktremu podlegaj cechy dziedziczne, przekazane przez rodzicw potomstwu. W miar zmian rodowiska gatunki musiay reagowa, dostosowujc swoje ksztaty i zachowanie do nowych warunkw. Zwierzta, ktrym si to nie udao, po prostu wyginy, a ich rodowody urway si ju na zawsze. Jedn z rewolucyjnych implikacji nowej perspektywy byo twierdzenie, e czowiek niekoniecznie stanowi szczytowe osignicie ewolucji wszystkie istniejce obecnie gatunki s co do zasady rwnie dobre po prostu dlatego, e ich istnienie wiadczy o dobrym przystosowaniu do obecnych, czy przynajmniej niedawnych, warunkw. Nawet obecnie wymarym formom ycia nie naley odmawia sukcesu ewolucyjnego. Dinozaury, ktrym zupenie niesusznie

przypisuje si ewolucyjn klsk, tak naprawd byy niezwykle skutecz ne przetrway znacznie duej, ni ludzie znajduj si dotd na postawionym przez samych siebie piedestale. Druga implikacja bya bardziej ni cokolwiek innego bolesna dla wiktoriaskich czytelnikw Darwina chodzi o sugesti, e w wielkiej ukadance ycia rodzaj ludzki jest tylko podzbiorem jednej z genealogii. Chodzi mianowicie o genealogi naczelnych, a pord nich najblisze nam mapy czekoksztatne. Wbrew temu, w co dugo wierzylimy, nie jestemy wyjtkowym okazem boskiego dziea. Jestemy po prostu kolejnymi mapami. Nasza przeszo jest cile zwizana z przeszoci pokrewnych nam gatunkw. Mimo wspomnianych implikacji idei Darwina XIX-wieczni zoolodzy taksonomici wci umieszczali czowieka na oddzielnej gazi drzewa ewolucyjnego naczelnych, gdzie mg zasiada w chwale ponad mapami (rys. 1a). Ich pogld by powaany jeszcze w latach osiemdziesitych ubiegego stulecia. Prawdziwe znaczenie tej tradycji taksonomicznej tkwio jednak w tym, e w poczeniu z Darwinowsk teori ewolucji w wyniku doboru naturalnego sugerowaa istnienie dalekiego przodka wsplnego mapom i ludziom. Pomijajc nasze ewidentnie wiksze mzgi, jedna jeszcze rnica midzy nami a naszymi mapimi kuzynami jawia si w umysach klasyfikatorw jako kluczowa mianowicie fakt, e my chodzimy wyprostowani i mamy dostosowan do tego budow ciaa (dugie, mocne nogi i krtkie, sabsze ramiona), natomiast wszystkie cztery gatunki wielkich map czekoksztatnych (dwa gatunki szympansa zwyczajny i bonobo oraz goryl i orangutan) poruszaj si na czterech koczynach, co jest sposobem lokomocji odpowiednim dla stworze gwnie wspinajcych si po drzewach (std wanie ich bardzo silne ramiona i krtkie, sabe nogi). Obraz ten potwierdzay dodatkowo liczne okazy prehistorycznych hominidw, ktre odkrywano w kolejnych dekadach XX stulecia. Wszystkie bez wyjtku byy istotami o spionizowanej postawie, dugich, silnych nogach i relatywnie sabych barkach i ramionach. Ludzki rodowd musia siga rzeczywicie daleko w przeszo.

Rysunek 1: Nasze relacje z mapami czekoksztatnymi. (a) Tradycyjne ujcie, ktre dominowao mniej wicej do 1980 roku: linia hominidw jest luno spokrewniona z czterema gatunkami wielkich map czekoksztatnych, od ktrych nasi przodkowie oddzielili si blisko 15 milionw lat temu. (b) Nowy pogld przewaajcy mniej wicej od 1980 roku: najbliszymi krewnymi czowieka s szympansy, wraz z gorylami tworz one ga wielkich afrykaskich map czekoksztatnych, ktra podzielia si na te trzy linie ewolucyjne okoo 5 do 7 milionw lat temu. Orangutany oddzieliy si od przodkw tej grupy okoo 15 milionw lat temu.

Nasuwa si oczywisty wniosek, e ostatni wsplny przodek ludzi i wielkich map czekoksztatnych musia poprzedza oddzielenie si orangutanw od innych

wielkich map afrykaskich (goryli i dwch gatunkw szympansw zwyczajnego i karowatego, czyli bonobo). Jako e odnalezione w Azji skamieniaoci protoplastw orangutanw datowane byy na jakie 15 milionw lat wstecz, dane geologiczne sugeroway, e ten ostatni wsplny przodek musia y jeszcze wczeniej. W zwizku z powyszym uwaano, e mniej wicej 15 do 20 milionw lat temu wielka mapoksztatna rodzina podzielia si na dwie osobne linie ewolucyjne, z ktrych jedna doprowadzia wreszcie do czterech znanych nam obecnie gatunkw wielkich map czekoksztatnych, druga za przez szereg wymarych ju gatunkw do nas. Pewne wtpliwoci nasuwa fakt, e zapisy kopalne datowane pomidzy domnieman separacj 15 milionw lat temu a pojawieniem si pierwszych moliwych do zidentyfikowania przodkw czowieka przed mniej wicej 4 milionami lat w ogle nie zawieray szcztkw czowiekowatych, ale nie przywizywano do tego raczej wikszej wagi, jako e skamielin mapich albo rwnie tam nie byo, albo byo ich bardzo mao. Procesy geologiczne prowadzce do fosylizacji koci s do chaotyczne, a siedliska lene, , zupenie nie sprzyjaj powstawaniu skamieniaoci. Cho powyszy argument moe si wydawa do saby, nie jest zupenie niedorzeczny. Nie odnaleziono skamielin bezporednich przodkw adnej z trzech wspczesnych afrykaskich wielkich map. Mamy bogaty i doskonay zbir skamieniaoci przodkw caej grupy map czekoksztatnych datowanych od ich pojawienia si okoo 20 milionw lat temu do mniej wicej 10 milionw lat wstecz, natomiast nowsze dane kopalne s wyrywkowe i zawieraj bardzo mao znalezisk spoza Azji, gdzie wystpowali przodkowie i krewniacy orangutanw (niektre z tych gatunkw, na przykad bardzo trafnie nazwany 200 -kilogramowy Gigantopithecus, zaliczaj si do najwikszych naczelnych w historii). Mona by natomiast pomyle, e wspczesne wielkie mapy afrykaskie (goryle i szympansy) wziy si znikd. Brak wrd skamielin z ostatnich 5 do 10 milionw lat gatunkw, ktrych pokrewiestwo z nimi byoby oczywiste.

You might also like