You are on page 1of 89

e-Mortkowicz

Cyfrowa reedycja 2odopolskiego wydania Dzie Fryderyka Nietzschego z zachowanie2 paginacji i 1kad1 graficznego# Nietzsche 0e2inari12, 73d8%Wrocaw 9:&: ;edakcja: /ak1b Wroski, <y2ote1sz 0owiski

http:66nietzsche#org#pl6
Nietzsche Seminarium projekt zrzeszajcy polskich badaczy filozofii Fryderyka Nietzschego poprzez: powoany przez Cezarego Wodziskiego, ogdana !ieni"ka cykl dorocznych konferencji filozoficznych# stron$ internetow nietzsche.org.pl. Na stronie: Bibliografia polskich odniesie do Nietzschego % do &'&( )*arta +opij, % z lat &'&'%&'-' ).rzegorz +owal, % z lat &'-'%&'(' )/adwiga 01charzewska, % po &'(' )/ak1b Wroski, e-Mortkowicz - Cyfrowa reedycja 2odopolskiego wydania Dzie Fryderyka Nietzschego z zachowanie2 paginacji i 1kad1 graficznego# Teksty archiwalne baza przedwojennych artyk13w polskich na te2at Nietzschego Wie ci ze 4wiata Nietzschego: konferencje, se2inaria, obronione prace 5patrzony ko2entarze2 zestaw link!w ### i wiele innych anasiaka i !awa

Nietzsche Seminarium "#$#

DZIEA FRYD. NIETZSCHEGO

FRYDERYK

NIETZSCHE

W PRZEKADZIE WACAWA BERENTA, KONRADA DRZEWIECKIEGO, L E O P O L D A STAFFA I STANISAWA WYRZYKOWSKIEGO WYDA JAKB MORTKOWICZ.

NARODZINY

TRAGEDYI
CZYLI H E L L E N I Z M I PESYMIZM

PRZEOY L E O P O L D STAFF

WARSZAWA MCMVII

NAKAD JAKBA MORTKOWICZA

PRBA

SAMOKRYTYKI

KRAKOW DRUK W. L. ANCZYCA I SPKI

Cokolwiek byo przyczyn powstania tej godnej roztrzsania ksiki: musiao to jednak by zagadnienie najwyszego rzdu i uroku, nadto jeszcze zagadnienie gboko osobiste, wiadectwem tego czas, w ktrym powstaa, m i m o ktry powstaa, wstrzsajcy czas wojny niemiecko-francuskiej r. 1870/71. Podczas gdy grzmoty bitwy pod Wrth rozlegay si nad Europ, siedzia lczyciel i mionik zagadek, ktremu ojcostwo tej ksiki przypado w udziale, gdzie w zakcie alpejskim, zatopiony w lczeniu i zagadkach, przeto zatroskany i beztroskliwy zarazem, i spisywa swe myli o G r e k a c h , rdze tej dziwnej i nieprzystpnej ksiki, ktrej ta pna przedmowa (lub pomowa) ma by powicona. W kilka tygodni potem, on sam znalaz si pod murami Metzu, wci jeszcze nie wyzwolony od znakw pytania, ktre zawiesi nad mnieman pogod Grekw i ich sztuki; a wkocu, w miesicu najgbszego napicia, gdy w Wersalu obradowano nad pokojem, doszed i z sob do adu i wracajc zwolna do zdrowia po chorobie, ktrej nabawi si w polu, utwierdzi w sobie ostatecznie
DZIEA NIETZSCHEGO. T. IX. I

2 Narodziny tragedyi z ducha muzyki. Z muzyki? Muzyka i tragedya? Grecy i muzyka tragedyi? Grecy i dzieo-sztuki pesymizmu? Najbardziej udany, najpikniejszy, najgodniejszy zazdroci, najbardziej ku yciu uwodzcy rodzaj dotychczasowego czowieka, Grecy jakto? p o t r z e b o w a l i wanie oni tragedyi ? Co wicej sztuki? Po to sztuka grecka?... Zgadniecie, na jakiem miejscu umieszczono tem samem wielki znak pytania co do wartoci istnienia. Jeste pesymizm k o n i e c z n i e znakiem schyku, upadku, nieudanoci, znuonych i osabionych instynktw? jak to byo u Indw, jak to jest, wedle wszelkiego pozoru, u nas, ludzi nowoczesnych i europejczykw? Istnieje pesymizm s i y ? Intelektualna skonno do tego, co twarde, okropne, ze, problematyczne w istnieniu, z powodu dobrobytu, przelewnego zdrowia, p e n i istnienia? Istnieje moe cierpienie wanie z powodu nadmiaru? Kusicielska miao najbystrzejszego spojrzenia, ktra p r a g n i e straszliwoci, jako nieprzyjaciela, nieprzyjaciela godnego, na ktrym moe dowiadczy swej siy? na ktrym chce si nauczy, czem jest strach? Co znaczy, wanie u Grekw najlepszego, najsilniejszego, najmielszego okresu, mit t r a g i c z n y ? I potworne zjawisko ywiou dyonizyjskiego ? Jakto, z niego zrodzia si tragedya? I znowu: to, na co umara tragedya, sokratyzm moralnoci, dyalektyka, rwnowaga i pogoda czowieka teoretycznego jakto? nie mgeby wanie ten sokratyzm by znakiem schyku, znuenia, zachorzenia, rozkadajcych si anarchicznie instynktw? A pogoda g r e c k a pniejszej greczyzny tylko zorz wieczorn? Wola epikurejska, p r z e c i w pesymizmowi zwrcona, tylko ostronoci cier-

3 picego? A wiedza sama, nasza wiedza tak, c znaczy wogle, jako objaw ycia rozwaana, wszelka wiedza? Na co, co gorsza jeszcze, s k d wszelka wiedza? Jakto? Jeste wiedza moe tylko strachem i wybiegiem przed pesymizmem? Przemyln, konieczn obron przeciw p r a w d z i e ? I, mwic moralnie, niby tchrzostwem i faszem? Niemoralnie mwic, przebiegoci? Och, Sokratesie, Sokratesie, bya to moe t w o j a tajemnica? Och, tajemniczy ironisto, byla to moe twoja ironia?

2. To, co wwczas pojem, co straszliwego, niebezpiecznego, problemat z rogami, nie koniecznie byka wanie, w kadym razie n o w y problemat: dzisiaj rzekbym, e by to wanie p r o b l e m a t w i e d z y wiedzy pojtej po raz pierwszy, jako co problematycznego i spornego. Lecz ksika, w ktrej modziecza moja odwaga i podejrzliwo wwczas upustu sobie szukay co za n i e m o l i w a ksika musiaa z tak przeciwnego modoci wyr zadania! Zbudowana z samych przedwczesnych, arcyzielonych wydarze osobicie przeytych, z ktrych wszystkie leay tu na progu tego, co da si wyrazi, oparta na gruncie s z t u k i bo problematu wiedzy na gruncie wiedzy pozna nie mona ksika moe dla artystw z ubocznem cieniem ku zdolnociom analitycznym i retrospektywnym (to znaczy dla wyjtkowego rodzaju artystw, ktrychby szuka trzeba i kt rychby nawet szuka si nie chciao...), pena no1*

4 winek psychologicznych i artystycznych tajemniczoci, z artystyczn w tle metafizyk, dzieo modziecze, pene modzieczej miaoci i melancholii modzieczej, niezalene, przekornie samoistne tam nawet, gdzie przed autorytetem lub czci wasn koni si zdaje, sowem dzieo pierworodne take w kadem zem tego sowa znaczeniu, obarczone mimo swj starczy problemat kadym bdem modoci, przedewszystkiem sw >zadugoci, sw burz i naporem* : z drugiej strony, ze wzgldu na powodzenie, ktre miaa (zwaszcza u wielkiego artysty, do ktrego zwracaa si jakby w rozmowie, u Ryszarda Wagnera) ksika d o w i e d z i o n a , to znaczy taka, ktra najlepszym swego czasu uczynia zado. Zwaywszy to wszystko, winnoby si ju traktowa j z pewn wzgldnoci i maomownoci; mimo to nie chc zataja zupenie, jak mi teraz niemi si zdaje, jak obco mi si jawi teraz po latach szesnastu, starszemu, stokro surowszemu, lecz wcale nie zimniejszemu oku, ktre nawet nie bardziej obcem si stao i owemu zadaniu, na ktre waya si owa ksika po raz pierwszy, w i d z i e w i e d z p r z e z o p t y k a r t y s t y , s z t u k jednak p r z e z o p t y k ycia...

3. By rzec raz jeszcze, jest to dzi dla mnie ksika niemoliwa, zw j le pisan, cik, mczc, wciek i pogmatwan w obrazach, uczuciow, tu i wdzie przecukrzon a do kobiecoci, nierwn

w tempie, bez woli logicznej schludnoci, bardzo przewiadczon i przeto wynoszc si ponad dowodzenie, nieufn nawet wzgldem p r z y s t o j n o c i dowodzenia, jako muzyk dla takich, ktrzy ochrzczeni zostali w imi muzyki, ktrzy wzem wspl-, nych i rzadkich dowiadcze artystycznych zwizani s z sob od pocztku rzeczy, jako znak poznawczy dla pokrewnych in artibus, ksik dumn i marzycielsk, ktra odgranicza si z gry od profanum vulgus wyksztaconych bardziej jeszcze, ni od tumu, ktra jednak, jak wywarte przez ni wraenie dowiodo i dowodzi, do dobrze umie te musi szuka sobie wspmarzycieli i wabi ich na chykowe drki i miejsca taneczne. Przemawia tu w kadym razie przyznano to z ciekawoci zarwno, jak i z odraz gos o b c y , ucze jeszcze nieznanego Boga, ktry na razie skry si pod kapturem uczonego, pod cikoci i dyalektyczn bezochoczoci Niemca, nawet pod ziemi manierami wagnerzysty; by tu duch z obcemi, bezimiennemi jeszcze potrzebami, pami jeca si od zagadnie, dowiadcze, skrytoci, ktrym imi Dyonizosa dopisano raczej jako znak pytania; przemawiao tu tak powiadano sobie podejrzliwie co jak mistyczna i menadyczna niemal dusza, ktra mozolnie i samowolnie, prawie niepewna, czy chce si udzieli czy ukry, jka si jakby w obcym jzyku. Powinna bya p i e w a ta nowa dusza a nie mwi! Jaka szkoda, em nie way si tego, com wwczas mia do powiedzenia, powiedzie jako poeta: bybym to moe by umia! Lub przynajmniej jako filolog: zostaje jednak filologom i dzi jeszcze w dziedzinie tej prawie wszystko do odkrycia i odgrzebania! Przede-

6 wszystkiem problemat, e tu ley przed nami problemat i e Grecy, dopki nie mamy odpowiedzi na pytanie co to jest ywio dyonizyjski?, bd nam nadal, tak jak byli, zupenie nieznani i nie do pojcia . . .

7 z ktrego tragiczna jak komiczna wyrosa sztuka, sza dyonizyjski? Jakto? Nie jeste moe sza koniecznie objawem zwyrodnienia, upadku, bardzo pnej kultury? Istniej moe pytanie dla lekarzy obdu newrozy z d r o w i a ? ludowej modoci i modzieczoci? Na co wskazuje owa synteza Boga i koza w Satyrze? Z powodu jakiego wydarzenia przeytego, ze wzgldu na jaki napr musia Grek wyobraa sobie marzyciela dyonizyjskiego i pierwotnego czowieka jako Satyra? A co do pochodzenia chru tragicznego: istniay w owych stuleciach, gdy kwito ciao greckie, dusza grecka przelewaa si yciem, moe endemiczne zachwycenia? Wizye i halucynacye, ktre caym udzielay si gminom, caym zgromadzeniom religijnym? C? jeli Grecy, wanie w bogactwie swej modoci, wol ku tragicznoci zwracali i byli pesymistami? jeli to wanie sza, by uy sowa Platona, n a j w i k s z e bogosawiestwa zla na Hellad? I jeli, z drugiej strony i odwrotnie, Grecy wanie w czasach swego rozkadu i saboci stawali si coraz bardziej optymistami, powierzchownymi, aktorami, arliwszymi te w kierunku logiki i ulogicznienia wiata, zarazem wic pogodniejszymi i bardziej naukowymi? Jakto? zwycistwo o p t y m i z m u , przemagajca r o z u m n o , praktyczny i teoretyczny u t y l i t a r z m , rwnie jak sama demokracya, z ktr istnieje wspczenie mogoby to, na przekr wszystkim ideom nowoczesnym i przesdom demokratycznego smaku, by objawem upadajcej siy, nadchodzcej staroci, fizyologicznego znuenia? A wanie n i e pesymizm? Bye Epikur optymist wanie jako c i e r p i c y ? Widzicie, jest to caa wizka trudnych pyta, ktremi

4. Tak, co to jest ywio dyonizyjski ? W ksice tej jest na to odpowied, wiedzcy tu mwi, wtajemniczony i ucze swego Boga. Moe bybym dzi ostroniejszy i prawibym mniej wymownie o tak trudnem zagadnieniu psychologicznem, jakiem jest pochodzenie tragedyi u Grekw. Zasadnicze pytanie to stosunek Greka do blu, to stopie jego wraliwoci czy ten stosunek by niezmienny? czy te si odwraca? owo pytanie, czy rzeczywicie jego coraz silniejsze p r a g n i e n i e p i k n a , uroczystoci, zabaw, nowych kultw wyroso z braku, z niedostatku, z melancholii, z blu? Przypuciwszy bowiem, e toby bya prawda a Perykles (lub Tucydydes) daje nam to w wielkiej mowie pogrzebowej do zrozumienia : skdby wtedy musiao pochodzi przeciwne pragnienie, ktre co do czasu wczeniej wystpio, p r a g n i e n i e b r z y d o t y , dawniejszych Hellenw dobra surowa wola pesymizmu, tragicznego mitu, obrazu wszystkiego, co straszliwe, ze, zagadkowe, niszczce, fatalne na dnie istnienia, skdby musiaa wtedy pochodzi tragedya? Moe z siy, z przelewnego zdrowia, z przebujnej peni? A jakie, pytajc fizyologicznie, znaczenie ma wtedy w sza,

9 8 obarczya si ta ksika, dorzumy jeszcze do tego jej najtrudniejsze pytanie! Co znaczy, widziana przez optyk y c i a , moralno ? . . . tu do sowa i formuy owa przewrotno sposobu mylenia, na ktr Schopenhauer ju z gry ciska nieznuenie najgniewniejsze swe kltwy i gromy, filozofia, ktra si way sam moralno w wiat zjawisk wtrci, strci i to nietylko do rzdu zjaw i s k (w znaczeniu idealistycznego terminus technicus), lecz do rzdu uud, jako pozr, urojenie, bd, tumaczenie, przyrzdzenie, sztuk. Moe gb tej p r z e c i w m o r a l n e j skonnoci da si najlepiej wymiarkowa z ostronego i nieprzyjaznego milczenia, ktrem w caej tej ksice traktuje si chrzecijastwo, chrzecijastwo jako najprzebujalsze upostaciowanie moralnego tematu, jakie kiedykolwiek dotd ludzko sysze moga. Po prawdzie, niema wikszego przeciwiestwa czysto estetycznego tumaczenia wiata i usprawiedliwienia wiata, jak ich uczy ta ksika, nad nauk chrzecijask, ktra jest i chce by tylko moralna i swemi absolutnymi miernikami, naprzykad ju swoj prawdziwoci Boga, wypiera sztuk, k a d sztuk w krlestwo k a m s t w a, to znaczy zaprzecza, potpia, skazuje. Poza takim sposobem mylenia i oceny wartoci, ktry musi by wrogi sztuce, dopki jest jakkolwiekbd szczery, odczuwaem oddawna take w r o g o w z g l d e m y c i a , zawzit, mciw niech do samego ycia: bo wszelkie ycie spoczywa na pozorze, sztuce, uudzie, optyce, koniecznoci perspektywizmu i bdu. Chrzecijastwo byo od pocztku, w istocie swej i zasadzie, wstrtem ycia, ktre zmierzio sobie ycie, wstrtem, ktremu wiara w wiat inny lub lepszy jest tylko przebraniem, schowkiem, przystrojeniem. Nienawi do wiata, obrzucenie kltw afektw, obawa pikna i zmysowoci, zawiat wymylony, by

5. Ju w przedmowie, zwrconej do Ryszarda Wagnera, postawiono sztuk a nie moralno jako m e t a f i z y c z n czynno czowieka; w ksice samej kilkakrotnie powraca to pocigajce zdanie, e tylko jako zjawisko estetyczne jest istnienie wiata u s p r a w i e d l i w i o n e . Rzeczywicie, ksika ta zna tylko jedn myl i myl ukryt artysty poza wszelkiem stawaniem si, Boga, jeli chcecie, lecz niewtpliwie tylko jakiego zgoa beztroskiego i niemoralnego Boga artystw, ktry w budowaniu jak i niszczeniu, w dobrem i lichem chce czu sw niezmienn rozkosz i samowadno, ktry stwarzajc wiaty, wyzwala si od m k i peni i n a d m i a r u , od c i e r p i e n i a toczcych si w nim przeciwiestw. wiat, co chwila o s i g a n e wyzwolenie Boga, jako wieczycie zmienna, wieczycie nowa wizya najbardziej Cierpicego, Najpeniejszego przeciwiestw i sprzecznoci, ktry tylko w p o z o r z e wyzwala si umie: ca t metafizyk artystyczn mona nazwa dowoln, prn, fantastyczn , istotnem w niej jest, e zdradza ona ju ducha, ktry kiedy, wac si na wszelkie niebezpieczestwo, chwyci za or przeciw m o r a l n e m u tumaczeniu i znaczeniu istnienia. Zapowiada si tu, moe po raz pierwszy, pesymizm poza dobrem i zem, dochodzi

10 ten wiat bardziej oczerni, w gruncie pragnienie nicoci, koca, wypoczynku, sabatu nad sabaty to wszystko, tak samo jak bezwzgldna wola chrzecijastwa, uznawania t y l k o moralnych wartoci, zdawao mi si zawsze najniebezpieczniejsz i najbardziej niepokojc form z wszelkich moliwych form woli zaniku, co najmniej znakiem najgbszego chorzenia, znuenia, zniechcenia, wyczerpania, zuboenia ycia, bo wobec moralnoci (zwaszcza chrzecijaskiej, to znaczy moralnoci bezwzgldnej) ycie m u s i ustawicznie i nieuniknienie nie mie susznoci, bo ycie j e s t czem esencyonalnie niemoralnem, wkocu m u s i si ycie, przygniecione ciarem pogardy i wiecznego nie, odczuwa jako niegodne podania, jako nic niewarte. Sama moralno jakto? nie byaby moralno wol zaprzeczenia ycia, tajnym instynktem zniszczenia, zasad upadku, zmniejszania, oczerniania, pocztkiem koca ? A przeto niebezpieczestwem nad niebezpieczestwy ? . . . Przec i w moralnoci wic zwraca si wwczas, t ksik roztrzsania godn, mj instynkt, jako instynkt, przemawiajcy za yciem, i wynalaz sobie zasadniczo przeciwn nauk o yciu i przeciwn jego ocen, czysto artystyczn, a n t y c h r z e c i j a s k . Jak j nazwa? jako filolog i czowiek mowny ochrzciem j, nie bez pewnej swobody bo kt zna prawdziwe miano Antychrysta ? mianem boga greckiego: nazwaem j d y o n i z y j s k .

11 em jeszcze wwczas odwagi (lub nieskromnoci?), by pod kadym wzgldem pozwoli sobie dla wyraenia tak wasnych zapatrywa i pokusze take na w a s n y j z y k , e staraem si mozolnie szopenhauerowskiemi i kantowskiemi formuami wyrazi obce i nowe oceny wartoci, ktre duchowi Kanta i Schopenhauera, tak samo jak ich smakowi, sprzeciwiay si z gruntu! C bo myla Schopenhauer o tragedyi? Co wszelkiej tragicznoci daje waciwy jej rozmach ku podniesieniu , mwi on, wiat jako wola i przedstawienie II, 495 to wzejcie poznania, e wiat, e ycie nie moe da istotnego zadowolenia, a wic n i e j e s t w a r t e naszego przywizania: na tem polega duch tragiczny, wiedzie zatem do r e z y g n a c y i . O, jake inaczej mwi do mnie Dyonizos! O jake daleki by mi wwczas wanie ten cay rezygnacyonizm! Lecz jest co o wiele gorszego w tej ksice, czego jeszcze bardziej teraz auj, ni tego, e formuami szopenhauerowskiemi zaciemniem i zepsuem dyonizyjskie przeczucia: to jest, e wogle wspaniay p r o b l e m a t g r e c k i , tak jak mi si. objawi, przymieszk najnowoczeniejszych rzeczy z e p s u e m ! e nawizywaem nadziej, gdzie nic do spodziewania si nie byo, gdzie wszystko nazbyt wyranie na kres wskazywao! e, na podstawie niemieckiej muzyki ostatnich czasw, zaczem baja o istocie niemieckiej, jak gdyby wanie ju - ju odkry siebie sam i odnale miaa i to w czasie, gdy duch niemiecki, ktry niedawno jeszcze mia wol panowania nad Europ, si do prowadzenia Europy, z r z e k s i t e g o stanowczo i ostatecznie i pod pompatycznym pozorem, zaoenia pa-

6. Pojmujecie, na jakie zadanie ju t ksik porwa si wayem ? . . . Jake auj teraz, e nie mia-

13 12 stwa przeszed do miernoci, do demokracji i idei nowoczesnych! W samej rzeczy, nauczyem si tymczasem beznadziejnie i do bezlitonie myle o istocie niemieckiej, tak samo o obecnej m u z y c e n i e m i e c k i e j , ktra nawskro jest romantyk i najmniej greck z wszystkich form sztuki: ponadto za pierwszorzdn niszczycielk nerww, podwjnie niebezpieczn u ludu, ktry lubi trunek i czci niejasno jako cnot, a to za jej podwjn waciwo, jako odurzajcy i z a m r a c z a j c y narkotyk. Zdala oczywicie od wszelkich skwapliwych nadziei i bdnych stosowa go do najwspczeniejszego uytku, ktremi wwczas sw pierwsz popsuem sobie ksik, zachowuje wielki dyonizyjski znak pytania, jak go wwczas w niej postawiono, take co do muzyki cigle moc swoj: jakaby musiaa by muzyka, ktraby ju nie bya pochodzenia romantycznego, podobnie niemieckiej, lecz d y o n i z y j s k i e g o ? . . . uszu, wcieka stanowczo wzgldem wszystkiego, co jest teraz, wola, ktra niezbyt jest daleka od praktycznego nihilizmu i zdaje si mwi raczej niech nic nie bdzie prawd, ni ebycie wy suszno mieli, ni eby w a s z e j prawdzie suszno przyznano! Posuchaje pan sam, mj panie pesymisto i bstwicielu sztuki, otwartszemi uszyma jednego, jedynego wybranego ustpu paskiej ksiki, owego wcale wymownego smokobjczego ustpu, ktry modym uszom i sercom w sposb uwodnie szczuroowny brzmie musia: jakto? nie jeste to istotne, prawdziwe wyznanie romantyka z r. 1830, pod mask pesymizmu z r. 1850? poza ktrym te ju preludyuje zwyczajny fina romantykw, rozam, runicie, powrt, padnicie na twarz przed star wiar, przed starym B o g i e m . . . Jakto? nie jeste paska ksika pesymisty sama czci antygreczyzny i romantyki, sama czem rwnie odurzajcem, jak zamraczajcym, w kadym razie narkotykiem, nawet czci muzyki, muzyki n i e m i e c k i e j ? Lecz suchajcie:
Jeli pomylimy sobie dorastajce pokolenie z t nieustraszonoci spojrzenia, z tym heroicznym porywem ku potwornoci, jeli pomylimy sobie miay krok tych smokobjcw, dumn zuchwao, z ktr odwracaj si tyem do wszystkich sabowitych doktryn optymizmu, by w caoci i w peni ,y rezolutnie': to c z y nie z a j dzie p o t r z e b a , e czowiek tragiczny tej kultury, przy swem wychowaniu siebie do powagi i grozy, bdzie musia poda nowej sztuki, s z t u k i p o c i e c h y m e t a f i z y c z n e j , jako przynalenej sobie Heleny i zawoa z Faustem: I nie miaebym wrd dzikiej tsknoty, Do ycia cign najdroszej istoty ?

7. Ale, mj Panie, c jest u licha romantyk, jeli p a s k a ksika romantyk nie jest? Mona pj dalej w gbokiej nienawici do teraniejszoci, rzeczywistoci i idei nowoczesnych, ni to w paskiej metafizyce artystycznej si stao? ktra raczej jeszcze wierzy w nico, raczej jeszcze w dyaba, ni w teraz? Nie mruczy zasadniczy bas gniewu i uciechy z niszczenia wrd caej paskiej kontrapunktycznej sztuki gosowej i uwodzicielstwa

14 Czy nie zajdzie p o t r z e b a ? . . . . Nie, po trzykro nie! wy, modzi romantycy: powinna n i e zaj potrzeba! Lecz jest rzecz prawdopodobn, e tak si s k o c z y , e wy tak skoczycie, to znaczy pocieszeni, jak napisano, mimo wszelkie wychowanie siebie do powagi i grozy, pocieszeni metafizycznie, sowem, jak romantycy skoczycie, po c h r z e c j a s k u . . . Nie! Najpierw winnicie si nauczy sztuki pociechy z t e g o s w a t a , winnicie m i a si nauczy, moi modzi przyjaciele, jeli koniecznie pesymistami pozosta chcecie; moe po tem, jako miejcy si, polecie kiedy cae metafizyczne pocieszycielstwo do dyaba a metafizyk przodem! Albo, mwic jzykiem tego dyonizyjskiego potwora, ktry si zwie Z a r a t u s t r a : Wzniecie swe serca, bracia moi, wysoko, wyej! Nie zapomnijcie mi te o nogach! Wznocie te nogi, wy dobrzy tancerze, i jeszcze lepiej: stacie te na gowie! T koron miejcego si, ten wieniec rany: ja sam sobie t koron woyem, sam uwiciem swj miech. Nikogo nie znalazem dzisiaj, ktoby do silny by na to. Zaratustra tancerz, Zaratustra lekki, ktry skrzydami bije, do lotu gotowy, wszystkie ptaki pozdrawia, gotw i skory, lekkoduch ten bogi: Zaratustra prawd mwicy, Zaratustra miejcy si z prawdy, ani niecierpliwy, ani bezwzgldny, ten, ktry kocha skoki i uskoki: sam woyem sobie t koron! T koron miejcego si, ten wieniec r-

15 any: wam bracia moi rzucam t koron! Uwiciem miech: wy ludzie wysi, n a u c z c i e mi si. mia! Tako rzecze Zaratustra, str. 413 i 415.

Sils-Maria, Engadyn wyni w sierpniu 1886.

NARODZINY

TRAGEDYI

Z DUCHA MUZYKI

DZIEA NIETZSCHEGO. T. IX.

PRZEDMOWA DO RYSZARDA WAGNERA


By unikn wszelkich wtpliwoci, wzburze i nieporozumie, do ktrych wobec osobliwego charakteru naszej estetycznej publicznoci powd dadz myli zjednoczone w tem pimie, i aby te mc wstpne sowa do niego pisa z t sam zaduman rozkosz, ktrej znaki ono samo, jako skamienielina dobrych i podniosych godzin, na kadej wykazuje stronicy, uprzytamniam sobie chwil, w ktrej pan, wielce szanowny mj przyjacielu, pismo to otrzyma: chwil, gdy pan, moe po wieczornej wdrwce w niegu zimowym, przyglda si Prometeuszowi rozptanemu na karcie tytuowej, czyta nazwisko moje i natychmiast jest przekonany, e, niechby pismo to zawierao, co chce, autor ma do powiedzenia co powanego i przenikliwego, tak samo, e we wszystkiem, co sobie wymyli, obcowa z panem, jako z kim obecnym i spisa mg tylko to, co obecnoci tej odpowiadao. Przypomni pan sobie przytem, e skupiaem si do tych myli, w tym samym czasie, gdy powstao pismo paskie, powicone Beethovenowi,
2*

20 to znaczy wrd grz i wzniosoci wanie wybuchej wojny. Myliliby si jednak ci, ktrzyby przy zbiorze tym myleli o przeciwstawieniu patryotycznego wzruszenia i estetycznej pohulanki, walecznej powagi i pogodnej igraszki: tym niechaj si, przy rzeczywistem tego pisma czytaniu, ku ich zdumieniu rozjani, z jak powanie niemieckim mamy do czynienia problematem, ktry my waciwie stawiamy w rodek nadziei niemieckich, jako wir i punkt zwrotny. Moe jednak wanie tych samych wogle razi bdzie, e widz problemat estetyczny, wzity tak powanie, to jest, jeli s niezdolni widzie w sztuce wicej, ni weso uboczno, ni nawoujce do powagi istnien i a pobrzkiwanie dzwonkw, bez ktregoby mona si te dobrze obej: jak gdyby nikt nie wiedzia, jak si przy tem przeciwstawieniu ma sprawa z tak powag istnienia. Powanym tym niech do nauki posuy, e przekonany jestem, i sztuka jest najwyszem zadaniem i waciw metafizyczn czynnoci tego ycia w znaczeniu ma, ktremu tu, jako swemu wzniosemu poprzednikowi na tej drodze, to pismo powicam.

1.

Bazylea, koniec roku 1871.

Zyskamy wiele dla wiedzy estetycznej, doszedszy nietylko do logicznego wniosku, lecz do bezporedniej pewnoci zapatrywania, e postpowy rozwj sztuki wie si z dwoistoci ywiow a p o l l i s k i e g o i d y o n i z y j s k i e g o : podobnie, jak pokolenie od dwoistoci pci zaley, przy ustawicznej walce i w pewnych odstpach czasu tylko zjawiajcem si pojednaniu. Mian tych zapoyczamy u Grekw, ktrzy odsaniaj badaczowi gbokie tajnie swego pogldu na sztuk wprawdzie nie w pojciach, lecz we wnikliwie wyranych postaciach swego wiata bogw. Z obu ich bstwami sztuki, Apollinem i Dyonizosem wie si nasze poznanie, e w wiecie greckim istnieje ogromne przeciwiestwo pochodzenia i celw midzy sztuk obrazow apollisk i nieobrazow sztuk muzyki, dyonizyjsk: oba tak rne prady id rwnolegle, najczciej w otwartej z sob rozterce, pobudzajc si wzajem do coraz nowszych, silniejszych porodw, by w nich uwieczni walk owych przeciwiestw, dla ktrych wsplne miano sztuka pozornie tylko jest mostem; a wreszcie zjawiaj si zczone przez cudowny akt metafizyczny woli hel-

22 leskiej i w tem zczeniu stwarzaj wkocu zarazem dyonizyjskie i apolliskie dzieo sztuki, tragedy; attyck. Aby oba owe prdy lepiej zrozumie, wyobramy je sobie jako oddzielne wiaty sztuki s n u i u p o j e n i a ; midzy temi za zjawiskami fizyologicznemi zauway naley odpowiednie przeciwiestwo, jak midzy ywioem apolliskim i dyonizyjskim. W nie; wedle wyobraenia Lukrecyusza, zjawiy si najpierw wspaniae bogw postaci duszom ludzkim, w nie ujrza wielki obrazotwrca zachwycajc budow czonkw istot nadludzkich, a poeta helleski, zapytany o tajemnic twrczoci poetyckiej, przypomniaby sobie rwnie sen i pouczyby podobnie, jak Hans Sachs w M e i s t e r s i n g e r a c h poucza:
Bracie, poety czyn jest ten : Znaczy i swj tumaczy sen. Wierz, najprawdziwsza z ludzkich zud We nie objawia mu swj wschd. Wszelkie wieszczenie i kunszt sw Tumaczem jest prawdziwych snw.

23 ma nawet przeczucie, ze i pod t rzeczywistoci, w ktrej yjemy i istniejemy, kryje si inna, e wic i ona jest pozorem; a Schopenhauer uwaa wprost za oznak filozoficznego uzdolnienia dar, jeli komu ludzie i wszystkie przedmioty wydaj si czasami czystemi widmami i widzeniami sennemi. Jak tedy fil0zof do rzeczywistoci istnienia, tak odnosi si artystycznie pobudliwy czowiek do rzeczywistoci snu; przyglda si dokadnie i chtnie: bo z tych obrazw tumaczy sobie ycie, na tych zjawiskach wprawia si do ycia. Nie aby tylko miych i przyjemnych obrazw dowiadcza na sobie w owem wszechrozumieniu: take powaga, pospno, smutek, ciemno, nage zatamowania, dranienia przypadku, tskne oczekiwania, sowem, caa boska komedya ycia wraz z Inferno, przeciga obok niego, nietylko jako igraszka cieniw bo wspyje i wspcierpi z temi scenami cho i nie bez owego ulotnego poczucia pozoru; i moe niejeden, podobnie jak ja, przypomina sobie, e w niebezpieczestwach i grozach snu do dawa sobie chwilami odwagi i woa skutecznie: To sen! Chc go dalej n i ! Opowiadano mi te o osobach, ktre zdolne byy przez trzy i wicej noce z rzdu snu dalej przyczynowo jednego i tego samego snu: fakty dajce wyrane wiadectwo, e najwewntrzniejsza nasza istota, wsplne nam wszystkim podoe, dowiadcza na sobie snu z gbok rozkosz i radosn koniecznoci. T radosn konieczno dowiadczenia sennego, wyrazili rwnie Grecy w swym Apollinie: Apollo, jako bg wszelkich si plastycznych, jest zarazem bogiem wrem. On, ktry wedle rdosowu swego znaczy wieccy, bstwo wiata, wada te pik-

Pikny pozr wiatw snu, w ktrych tworzeniu czowiek kady zupenym jest artyst, jest zaoeniem wszelkiej sztuki plastycznej, a take, jak zobaczymy, wanej czci poezyi. Rozkoszujemy si bezporedniem zrozumieniem postaci, wszystkie ksztaty przemawiaj do nas, niema nic obojtnego i niepotrzebnego. Przy najwyszem yciu tej rzeczywistoci snu mamy jednak przewiecajce poczucie jej p o z o r u: jest to przynajmniej moje dowiadczenie, ktrego czsto, nawet normalno, mgbym poprze niejednem wiadectwem i zdaniami poetw. Czowiek filozofujcy

25 24 nym pozorem wewntrznego wiata wyobrani. Wysza prawda i doskonao tych stanw w przeciwiestwie do nie cakiem i z lukami zrozumiaej rzeczywistoci dziennej, nastpnie gboka wiadomo leczcej i pomagajcej we nie i w marzeniu przyrody, jest zarazem symboliczn analogi zdolnoci wrebnych i wogle sztuk, ktre czyni ycie moliwem i godnem przeywania. Lecz take owej delikatnej linii, ktrej obraz senny przekroczy nie mie, by nie dziaa patologicznie, bo w razie przeciwnym pozr oszukiwaby nas jako niezgrabna rzeczywisto nie powinno brakowa w obrazie Apollina: owego penego miary ograniczenia, owej wolnoci od dzikszych wzrusze, owego penego mdroci spokoju boga obrazotwrcy. Oko jego, stosownie do jego pochodzenia, winno by soneczne; nawet kiedy si gniewa i patrzy markotnie, ley na niem uwicenie piknego pozoru. I tak monaby w ekscentrycznym sensie zastosowa do Apollina to, co mwi Schopenhauer o czowieku w zason Mai uwikanym, wiat jako wola i wyobraenie I, str. 416: Jak na rozszalaem, ze wszech stron nieograniczonem morzu, co wyjc wznosi i znia wd gry, eglarz siedzi w odzi, ufajc sabej upinie; tak, wrd wiata udrki, siedzi spokojnie jednostka, oparta z ufnoci o principium individuationis. Monaby rzec o Apollinie, e niewzruszona ufno w owo principium i spokojna postawa uwikanego w nie czowieka osigny w nim najwzniolejszy swj wyraz i monaby samego Apollina okreli jako wspaniay boski obraz principii indwiduationis, z ktrego ruchw i spojrze przemawia do nas caa rado i mdro pozoru, wraz z jego piknoci. W tem samem miejscu opisa nam Schopenhauer potworn g r o z , ktra chwyta czowieka, gdy zbka si nagle wrd form poznania zjawiska, gdy zasada przyczynowoci zda mu si w jakiemkolwiek z swych uksztatowali podlega wyjtkowi. Jeli do grozy tej dodamy rozkoszne zachwycenie, ktre przy przeamaniu principii indwiduationis powstaje z najwntrzniejszej gbi czowieka, nawet natury, to wnikamy spojrzeniem w istot y w i o u d y o n i z y j s k i e g o , do ktrego zblia nas najbardziej analogia u p o j e n i a . Czy to pod wpywem narkotycznego napoju, o ktrym wszyscy pierwotni ludzie i ludy mwi w hymnach, czy to za przepotnem, ca przyrod rozkosznie przenikajcem zblianiem si wiosny, budz si owe dyonizyjskie wzruszenia, w ktrych potgowaniu podmiotowo zanika w zupenem samozapomnieniu. I w redniowieczu niemieckiem przewalay si pod podobn moc dyonizyjsk wci wzrastajce gromady z miejsca na miejsce: w tych tacach w. Jana i w. Wita rozpoznajemy bachiczne chry Grekw, z ich przeddziejami w Azyi Mniejszej, a do Babilonu i orgiastycznych Sakew. Istniej ludzie, ktrzy z braku dowiadczenia lub z tpoty odwracaj si drwico od takich zjawisk, jako od chorb ludow y c h lub z politowaniem w poczuciu wasnego zdrowia; biedni nie przeczuwaj oczywicie, jak trupio i upiornie wyglda ich zdrowie, gdy obok nich z szumem przebiega pomienne ycie dyonizyjskich marzycieli. Pod czarem Dyonizosa zawiera znowu zwizek nietylko czowiek z czowiekiem; take obca, wroga, ujarzmiona przyroda wici znw wito pojednania z swym marnotrawnym synem, czowiekiem. Dobro-

27 26 wolnie daje ziemia swe dary i zgodnie zbliaj si skalne i pustynne drapiece. Kwiatami i wiecami zasypany wz Dyonizosa: pod jego jarzmem krocza pantery i tygrysy. Przemiemy betowenowsk pie Radoci w obraz i nie pozostawajmy w tyle z si swej wyobrani, gdy pene grozy miliony padaj w py: tak mona si zbliy do ywiou dyonizyjskiego, Teraz niewolnik jest wolnym czowiekiem, teraz pkaj skrzepe, nieprzyjazne odgraniczenia, ktre niedola, samowola i moda bezczelna ustanowiy midzy ludmi. Teraz, wobec ewangielii harmonii wiatw, czuje si kady z blinim swym nietylko zjednoczonym, pojednanym, stopionym, lecz jednoci, jakby przedara si zasona Mai i tylko w strzpach jeszcze trzepotaa przed Prajedni. piewajc i taczc objawia si czowiek jako czonek wyszej spoecznoci; zapomnia chodzi i mwi i jest gotw taczc wzbi si w powietrze. Z ruchw jego przemawia oczarowanie, jak zwierzta teraz mwi, a ziemia darzy miodem i mlekiem, tak samo z jego gbi dwiczy co nadprzyrodzonego: bogiem si czuje, on sam kroczy teraz tak zachwycony i wyniosy, jak we nie bogw widzia kroczcych. Czowiek ju nie jest artyst, sta si dzieem sztuki: artystyczna moc caej przyrody objawia si tu wrd dreszczw upojenia, ku najwyszej rozkoszy Prajedni. Najszlachetniejsz glin, najcenniejszy marmur ugniata si tu i ciosa, czowieka, a uderzeniom duta wszechwiatowego artysty dyonizyjskiego wtrzy woanie eleuzyjskich misteryw: Padacie na twarz miliony? Przeczuwasz Stwrc, wiecie? 2. Rozwaalimy dotychczas ywio apolliski i przeciwiestwo jego, ywio dyonizyjski, jako moce artystyczne, ktre wynurzaj si z samej przyrody, b e z p o r e d n i c t w a c z o w i e k a - a r t y s t y , i w ktrych ich popdy artystyczne zadowalaj si drog najblisz i najprostsz: raz jako wiat obrazowy snu, ktrego doskonao nie ma adnego zwizku z intelektualn wyyn lub wyksztaceniem artystycznem jednostki, powtre jako upojenia pena rzeczywisto, ktra rwnie na jednostk nie zwaa, lecz nawet stara si indywiduum zniweczy i wyzwoli mistycznem uczuciem jednoci. Wobec tych bezporednich stanw artystycznych przyrody jest kady artysta naladowc, i to albo apolliskim artyst snu, albo dyonizyjskim artyst upojenia, albo wreszcie jak naprzykad w tragedyi greckiej zarazem artyst upojenia i snu: takim wyobrazi go sobie moemy, gdy w dyonizyjskiem upojeniu i mistycznem wyzuciu si z siebie pada samotny, na uboczu od chrw marzycielskich i gdy wwczas przez apolliskie dziaanie snu wasny stan jego, t. j. jego jedno z najwntrzniejsz przyczyn wiata objawia si w p r z e n o n i o b r a z u s e n n e g o . Po oglnych tych zaznaczeniach i przeciwstawieniach zbliamy si teraz do Grekw, by pozna w jakim stopniu i o ile owe a r t y s t y c z n e p o p d y p r z y r o d y byy w nich rozwinite: co daje nam mono gbszego zrozumienia i ocenienia stosunku greckiego artysty do jego prawzorw, lub wedle wyraenia Arystotelesa, naladowania wiata. O snach Grekw, mimo ca ich literatur o snach i liczne

28 o nich anekdoty, mwi moemy tylko przypuszczalnie, jednak i z niejak pewnoci: przy okrelonem nie do wiary i pewnem plastycznem uzdolnieniu ich oka, a zarazem jasnej i szczerej uciesze z barw, nie mona si wstrzyma, aby, ku zawstydzeniu wszystkich pniej urodzonych, take dla ich snw nie przyj logicznej przyczynowoci linii i zarysw, barw i grup, nastpstwa scen podobnego ich najlepszym paskorzebom, scen, ktrych doskonao, jeliby moebnem byo porwnanie, usprawiedliwiaby z pewnoci okrelenie marzcych Grekw jako Homerw, a Homera jako marzcego Greka: w znaczeniu gbszem, ni gdy czowiek nowoczesny way si porwnywa co do swych snw z Szekspirem. Zaprzeczy temu musimy nietylko przypuszczalnie, jeeli odkry mamy ogromn przepa, ktra dzieli G r e k w d y o n i z y j s k i c h od dyonizyjskich barbarzycw. Na wszystkich kracach starego wiata pomijajc tu wiat nowy, od Rzymu do Babilonu, moemy wykaza istnienie uroczystoci dyonizyjskich, ktrych typ w najlepszym razie ma si tak do typu greckich, jak si ma brodaty satyr, ktremu kozio uyczy miana i waciwoci, do Dyonizosa. Prawie wszdzie centrum uroczystoci tych tkwio w nadmiernej rozwizoci pciowej, ktrej fale zaleway wszelk rodzin i jej czcigodne ustawy; wanie najdziksze bestye przyrody rozptyway si tutaj, a do owej odraajcej mieszaniny rozkoszy i okruciestwa, ktra zdaa mi si zawsze waciwym napojem czarownic. Przeciw gorczkowym wzruszeniom owych uroczystoci, o ktrych wiadomo docieraa do Grekw wszystkiemi drogami ldowemi i morskiemi, zabezpieczaa ich, zda si, przez pewien czas i bronia sto-

29 jc tu w caej swej dumie posta Apollina, ktry gowy Meduzy nie mg przeciwstawia mocy niebezpieczniejszej, ni tej dziwacznie nieokrzesanej, dyonizyjskiej. Sztuka to dorycka uwiecznia ow odpierajc postaw Apollina. Wtpliwym i niemoliwym, sta si wkocu ten opr, gdy z najgbszego korzenia hellenizmu utoroway sobie drog podobne popdy: dziaanie delfickiego boga ograniczyo si teraz do tego, e przez zgod we waciwym czasie zawart wyj bro niszczc z rki przemonego przeciwnika. Pojednanie to jest najwaniejsz chwil w dziejach kultu greckiego: gdzie tylko spojrze, widoczne s przewroty tego zdarzenia Byo to pojednanie dwuch przeciwnikw, z ostrem ustanowieniem powstrzymawczych granic i z peryodyczn przesyk zaszczytnych darw; w gruncie rzeczy nie przesklepiono mostem przepaci. Jeli przypatrzymy si jednak, jak pod naciskiem tego zawarcia pokoju objawia si moc dyonizyjska, to, w porwnaniu z owymi babiloskimi Sakeami i z ich nawrotem czowieka do tygrysa i mapy, odnajdziemy teraz w orgiach dyonizyjskich Grekw znaczenie uroczystoci wyzwolin wiata i dni przemienienia. Dopiero u nich osiga przyroda sw rado artystyczn, dopiero u nich przeamanie principii indviduationis staje si zjawiskiem artystycznem. w ohydny napj czarownic z rozkoszy i okruciestwa sta si bezsilny: przypomina go jeno przedziwna mieszanina i dwoisto w uczuciach dyonizyjskich marzycieli jak rodki lecznicze przypominaj zabjcze trucizny owo zjawisko, e ble rozkosz budz, e rado wyrywa z piersi pene mki tony. Z najwyszej radoci wybrzmiewa krzyk przeraenia lub tskliwy gos

30 skargi na strat niezastpion. W owych uroczystociach greckich objawia si jakby sentymentalny rys natury, jak gdyby wzdychaa nad rozczonkowaniem swem na indywidua. piew i wymowa ruchw takich podwjnie nastrojonych marzycieli byy dla homeryczno-greckiego wiata czem nowem i niesychanem: a osobliwie m u z y k a dyonizyjska przejmowaa go strachem i groz. Jeli muzyka bya ju, jak si zdaje, znana jako sztuka apolliska, to bya ni przecie, biorc dokadnie, tylko jako uderzenie fal rytmu, ktrego si plastyczn rozwijano celem przedstawienia stanw apolliskich. Muzyka Apollina bya doryck architektonik w dwikach, lecz w tonach tylko zaznaczanych, ktre s waciwe cytarze. Trzyma si wanie ostronie zdaa, jako nieapollinski, ten ywio, ktry stanowi charakter muzyki dyonizyjskiej i muzyki wogle, wstrzsajc potg dwiku, jednolity strumie Melosa i zgoa nieporwnalny wiat harmonii. Dytaramb dyonizyjski pobudza czowieka do najwyszego spotgowania wszystkich swych zdolnoci symbolicznych; co nigdy nieodczutego musi si uzewntrzni, zniszczenie zasony Mai, jedno jako gieniusz rodzaju, nawet przyrody. Teraz ma si wyrazi symbolicznie istota przyrody; potrzeba nowego wiata symbolw, caej symboliki cielesnej, nietylko symboliki ust, wzroku, sowa, ale penego, poruszajcego rytmicznie wszystkie czonki gestu tanecznego. Wtedy wszystkie inne siy symboliczne, siy muzyki, rosn w rytmice, dynamice i harmonii nagle, gwatownie. By ogarn to oglne rozptanie wszystkich si symbolicznych, musi czowiek sta ju na owej wyynie wyzbycia si siebie, ktre w owych siach symbolicznie wyrazi si pragnie

31 dytyrambicznego sug Dyonizosa rozumie przeto tylko jego rwny! Z jakiem zdumieniem musia patrze na niego Grek apolliski! Ze zdumieniem tem wikszem, gdy si zmieszaa z niem groza, e przecie to wszystko nie jest mu waciwie tak obce, e to jeno jego wiadomo apollinska zakrywa mu jak zasona ten wiat dyonizyjski.

3. Aby to poj, musimy niejako kamie po kamieniu rozebra ow artystyczn budowl k u l t u r y a p o l l i s k i e j , dopki nie ujrzymy podwalin, na ktrych j wzniesiono. Spostrzegamy tu nasamprzd wspaniae o l i m p i j s k i e postaci bogw, stojce na szczytach budowli, a czyny ich, przedstawione na wieccych w dal paskorzebach, zdobi fryzy. Jeli stoi pord nich take Apollo, jako bstwo osobne obok innych i bez roszczenia sobie pierwszego stanowiska, niech nas to w bd nie wprowadza. Ten sam popd, ktry uzmysowi si w Apollinie, zrodzi wogle cay w wiat olimpijski, i w tem znaczeniu uwaa moemy Apollina za jego ojca. Z jakiej to ogromnej potrzeby powstaa ta wietlana spoeczno istot olimpijskich? Kto z inn religi w sercu przystpuje do tych Olimpijczykw i szuka w nich tylko wyyny moralnej, nawet witoci, bezcielesnego uduchowienia, litociwych spojrze mioci, ten bdzie musia odwrci si wnet od nich zniechcony i rozczarowany. Nic tu nie przypomina ascetyzmu, uduchowienia ni

32 obowizku: przemawia tu do nas jeno bujne, nawet tryumfujce istnienie, w ktrem ubstwione jest wszystko co istnieje, mniejsza czy jest dobre czy ze. I tak widz wielce zdziwiony stoi przed fantastycznym nadmiarem ycia, pytajc si, jaki to czarodziejski trunek majc w yach, uywali ycia ci junaczy ludzie, e zewszd, gdzie tylko spojrz, umiecha si im Helena, ten w sodkiej zmysowoci bujajcy idealny obraz ich wasnego istnienia. Do tego wstecz ju zwrconego widza musimy zawoa: Nie odchod std, lecz posuchaj, co grecka mdro ludowa mwi 0 tem samem yciu, ktre roztacza si tu przed tob z tak niewytumaczon pogod. Wie stara niesie, e krl Midas goni dugi czas w lesie mdrego Sylen a, towarzysza Dyonizosa, nie mogc go pochwyci. Gdy mu wpad wreszcie w rce, spyta krl, co jest najlepsze i najwyborniejsze dla czowieka. Demon milczy drtwy i nieruchomy; a zmuszony przez krla, temi wrd skrzeczcego miechu wybucha sowy: Ndzny rodzaju jednodniowy, dzieci przypadku i mozou, czemu mnie zmuszasz, bym ci rzek, czegoby ci lepiej nigdy nie wiedzie? Co najlepsze, jest dla ci zgoa nieosigalne: nie rodzi si, nie by, by n i c z e m . Drugiem najlepszem jednak jest dla ci wnet umrze. W jakim stosunku do tej mdroci ludowej stoi olimpijski wiat bogw? Jak zachwytu pena wizya drczonego mczennika do jego udrcze. Teraz otwiera si przed nami niejako zaczarowana olimpijska gra i pokazuje nam swoje korzenie. Grek zna i czu przestrachy i przeraenia bytu: by mc wogle y, musia zawiesi przed niemi wietn tkanin snw o Olimpijczykach. Ow po-

33 twom nieufno wzgldem tytanicznych potg przyrody, ow nad wszelkiem poznaniem bezlitonie krlujc Mojr, owego spa wielkiego druha ludzi Prometeusza, w los okropny mdrego Edypa, ow kltw na rodzie Atrydw, zmuszajc Orestesa do matkobjstwa, sowem ca ow filozofi boga lenego, wraz z jej mitycznymi przykadami, z ktrej powodu zginli pospni Etruskowie wszystko to przezwyciali Grecy zapomoc owego artystycznego w i a t a p o r e d n i e g o Olimpijczykw ustawicznie na nowo, w kadym razie zasaniali i usuwali z przed oczu. Aby mc y, musieli Grecy stworzy tych bogw, z najgbszej koniecznoci; przebieg ten winnimy sobie wyobrazi w ten sposb, e z pierwotnego tytanicznego szeregu bstw grozy, dziki apollinskiemu deniu do pikna, rozwin si drog powolnych przej olimpijski szereg bstw radoci: jak re z cierniowego wykwitaj krzewu. Jakeby inaczej mg by znie istnienie w tak pobudliwie uczuciowy, tak nieukojnie podajcy, tak do c i e r p i e nia wyjtkowo uzdolniony lud, gdyby istnienie to nie ukazao mu si w bogach jego wysz otoczone glory. Ten sam popd, ktry powouje do ycia sztuk, jako do dalszego ycia uwodzce dopenienie i udoskonalenie istnienia, zrodzi te wiat olimpijski, ktry wola ateska ustawia przed sob jako przejaniajce zwierciado. Tak to bogowie usprawiedliwiaj ycie ludzkie, yjc niem sami jedyna zadawalniajca teodyceja! W jasnym sonecznym blasku takich bogw odczuwa si istnienie jako to, co samo w sobie godne jest osignicia, a waciwy b l ludzi homerycznych odnosi si do rozki z niem, przedewszystkiem. do rychej rozki: tak, e odwrciwszy
DZIEA NIETZSCHEGO, T. IX 3

35 34 mdro sylenow, monaby teraz rzec o nich, najgorszem jest dla nich wnet umrze, drugiem najgorszem w ogle kiedy umrze. Jeli skarga ta kiedy rozbrzmiewa, to dzwoni o krtkoyjcym Achillesie o liciom podobnej zmianie i przemianie rodzaju ludzkiego, o zaniku czasu bohaterw. Najwikszym bohaterom ujmy nie czyni tsknota za dalszem yciem choby to nawet by miao ycie najemnika. Tak nieukojnie poda wola, na stopniu apolliskim, ziemskiego istnienia, tak czem jednem czuje si z nierm czowiek homeryczny, e nawet skarga staje si jego pieni pochwaln. Tutaj zaznaczy naley, e ta przez ludzi nowszych tak utskniona harmonia, ta jedno czowieka z przyrod, gwoli czemu Schiller wprowadzi w uycie artystyczny termin naiwny, nie jest wcale tak prostym, z samego siebie wynikajcym, niejako nieuniknionym stanem, ktry m u s i m y napotyka u wrt kadej kultury, jako raj ludzkoci: w to wierzy mogy tylko czasy, ktre si staray wyobrazi sobie Emila Rousseau take jako artyst, i mniemay, e w Homerze znalazy takiego na onie natury wychowanego artyst Emila. Gdzie w sztuce napotykamy naiwno, tam winnimy rozezna najwysze dziaanie kultury apolliskiej: ktra zawsze wpierw musi obali pastwo tytanw i zabi potwory i zapomoc silnych omamie i rozkosznych zudze odnie zwycistwo nad jak straszn gbi pogldu na wiat i najpobudliwsz zdolnoci cierpienia. Lecz jake rzadko osiga si naiwno, owo zupene zlanie si z piknem pozoru! Jak niewymownie wzniosy jest przeto Hom e r , ktry, jako jednostka, stoi do owej ludowej kultury apolliskiej w takim stosunku, jak artysta snu do zdolnoci nienia ludu i natury wogle. Naiwno homeryczn naley rozumie tylko jako zwycistwo zudy apolliskiej: jest to taka zuda, jakich przyroda tak czsto uywa dla osignicia swych zamiarw. Zuda zakrywa cel prawdziwy: wycigamy do niej rce, a natura cel osiga przez nasze omamienie. W Grekach chciaa wola patrze na siebie sam, w przejanieniu geniusza i wiata sztuki; aby si uwietni, musiay jej twory czu same siebie jako uwietnienia godne, musiay przeglda si w sferze wyszej, tak aby ten doskonay wiat kontemplacyi nie dziaa jako rozkaz, ani jako wyrzut. Oto sfera pikna, w ktrej widzieli odzwierciedlenia swe, olimpijskie. Tem odzwierciedlaniem pikna walczya wola helleska przeciw uzdolnieniu do cierpienia i do mdroci cierpienia, odpowiadajcemu talentowi artystycznemu: a jako pomnik jej zwycistwa stoi przed nami Homer, artysta naiwny.

4. O tym artycie naiwnym pouczy nas nieco analogia snu. Jeli uprzytomnimy sobie nicego, jak wrd zudzenia wiata sennego, i nie przerywajc go, woa: to sen, chc ni go dalej, jeli wywnioskujemy std gbok, wntrzn rozkosz kontemplacyi we nie, jeli, z drugiej strony, by mc wogle ni z t wewntrzn rozkosz kontemplacyi, musimy zgoa zapomnie o dniu i jego strasznem natrctwie: to moemy wszystkie te zjawiska tumaczy sobie w nastpujcy moe sposb, pod przewodnictwem Apollina,
3*

36 snw wykadacza. Cho niewtpliwie z dwuch polw ycia, jawy i snu, polowa pierwsza zda si nam bez porwnania wysz, waniejsz, godniejsz, bardziej wart ycia, nawet jedynie przeywan: to jednak chciabym, mimo wszelkie pozory paradoksu, dla owego tajemniczego dna naszej istoty, ktrego zjawiskiem jestemy, stwierdzi wanie przeciwn ocen snu. Im bardziej bowiem dostrzegam w naturze owe przepotne popdy artystyczne a w nich arliw tsknot do pozoru, do wyzwolenia si przez pozr, tem bardziej czuj si zniewolony do metafizycznego przypuszczenia, e prawdziwe jestestwo i prajedno, jako wiecznie cierpice i pene sprzecznoci, potrzebuje te do swego ustawicznego wyzwalania zachwycajcej wizyi, rozkosznego pozoru: ktry to pozr my, cakiem w pozr upowici i z niego zoeni, zmuszeni jestemy odczuwa jako to, co na prawd nie istnieje, to znaczy, jako ustawiczne stawanie si w czasie, przestrzeni i przyczynowoci, innemi sowy, jako rzeczywisto empiryczn. Odwrmy si na chwil od swej wasnej rzeczywistoci, pomylmy sobie swe istnienie empiryczne i istnienie wiata wogle, jako kadej chwili wytwarzane wyobraenie prajedni, to bdziemy musieli uwaa teraz sen jako p o z r p o z o r u , zatem jako jeszcze wysze zadowolenie pradzy pozoru. Z tego samego powodu najwewntrzniejszy rdze przyrody doznaje owej niewymownej rozkoszy z naiwnego artysty i naiwnego dziea sztuki, ktre jest rwnie pozorem pozoru. R a f a e l , jeden z owych niemiertelnych naiwnych, przedstawi nam w symbolicznym obrazie owo rozcieczenie pozoru do pozoru, praproces naiwnego artysty i zarazem kultury apolliskiej. W jego P r z e m i e n i e n i u P a s k i em

37 dolna polowa z optanym chopcem, ze zrozpaczonymi dwigaczami, z bezradnie zalknionymi uczniami pokazuje nam odzwierciedlenie wiecznego prabolu, jedynej zasady wiata: pozr jest tu odbiciem wiecznej sprzecznoci, matki wszech rzeczy. Z pozoru tego wznosi si, jak wo ambrozyjska, wizyi podobny, nowy wiat pozorny, ktrego owi, pierwszym pozorem spowici, nie widz wietlane bujanie w najczystszej rozkoszy i w bezbolesnej, z rozszerzonych oczu promieniejcej, kontemplacyi. Widzimy tu, w najwyszej symbolice artystycznej, w apolliski wiat pikna i jego podoe, straszliw mdro Sylena, i pojmujemy intuicy ich wzajemn konieczno. Lecz Apollo wystpuje znowu przed nami jako ubstwienie principii individuationis, w ktrem jedynie dokonywa si wiecznie osigany cel prajedni, jej wyzwolenie przez pozr: pokazuje on nam wzniosymi giestami, jak potrzebny jest cay wiat udrki, by jednostka zmuszona przeze do wytworzenia wyzwalajcej wizyi, moga potem, zatopiona w jej kontemplacyi, siedzie spokojnie w swej chwiejnej odzi, wporodku morza. To ubstwienie indywiduacyi, pomylane jako rozkazodawcze i przepisodawcze, zna tylko jedno prawo, jednostk, to jest zachowanie granic jednostki, m i a r w znaczeniu helleskiem. Apollo, jako bstwo etyczne, wymaga od swoich miary i poznania siebie, aby zachowa j mogli. Rwnolegle wic z estetyczn koniecznoci pikna biegnie danie Poznaj samego siebie i Nie za wiele!, podczas gdy zarozumiao i nadmiar uwaano za waciwie wrogich demonw sfery nieapolliskiej, wic jako waciwoci czasw przedapolliskich, okresu tytanw, i wiata pozaapolliskiego, to jest wiata barbarzyskiego. Za

39 38 tytaniczn sw mio dla ludzi musia Prometeusz sta si pastw spw; z powodu swej nadmiernej mdroci, ktra rozwizaa zagadk Sfinksa, musia Edyp rzuci si w zawrotny wir zbrodni: tak bg delficki tumaczy przeszo greck. Tytanicznem i barbarzynskiem zdawao si Grekowi apolliskiemu take dziaanie, ktre wywiera y w i o d y o n i z y j s k i ; przyczem nie mg on zatai przed sob, e on sam przecie take i wewntrznie by pokrewny owym strconym Tytanom i bohaterom. Nawet wicej jeszcze czu musia: cae jego istnienie, z calem piknem i umiarkowaniem, spoczywao na zakrytem podou cierpienia i poznania, podou, ktre mu znowu odsania w ywio dyonizyjski. I patrzcie! Apollo nie mg y bez Dyonizosa! Tytaniczno i barbarzysko staa si ostatecznie tak sam koniecznoci jak ywio apolliski! A teraz wyobramy sobie, jak w ten na pozorze i umiarkowaniu zbudowany i sztucznie tamowany wiat wnika musia zachwytny dwik uroczystoci dyonizyjskich w coraz bardziej nccych czarodziejskich piewach, jak w nich cay n a d m i a r przyrody w rozkoszy, cierpieniu i poznaniu, rozbrzmiewa a do przeraliwego krzyku: wyobramy sobie, co wobec tego demonicznego piewu ludowego znaczy mg psalmodyujcy artysta Apollina, z upiornym dwikiem harf! Muzy sztuk pozoru zblady wobec sztuki, ktra w upojeniu swem mwia prawd, a mdro Sylena woaa biada! biada! do pogodnych Olimpijczykw. Jednostka, z wszystkiemi swemi granicami i miarami, zanikaa tu w samozapomnieniuj stanw dyonizyjskich i zapominaa o apolliskich ustawach. N a d m i a r odsoni si jako prawda, sprzeczno, rozkosz z boleci zrodzona przemawiaa z serca przyrody. I wszdzie tam, gdzie przenika ywio dyonizyjski, milkn i niszcza ywio apolliski. Lecz rwnie pewn jest rzecz, e tam, gdzie pierwszy napad zosta wytrzymany, powaga i majestat boga delfickiego ujawniay si nie wzruszeniej i groniej, ni kiedykolwiek. Mianowicie pastwo d o r y c k i e i sztuk doryck mog sobie wytumaczy tylko przedueniem wojennego obozu apolliskoci: tylko w nieustannym oporze przeciw tytaniczno - barbarzyskiej istocie ywiou dyonizyjskiego moga czas duszy trwa tak uparcie surowa, waami obwarowana sztuka, tak wojenne i szorstkie wychowanie, tak okrutny i bezwzgldny ustrj pastwowy. Rozwinem tu szerzej to, com zaznaczy na wstpie tej rozprawy; jak ywioy dyonizyjski i apolliski, w coraz to nowych, nastpujcych po sobie porodach i potgujc si wzajemnie, owadny istot hellesk: jak ze spiowej epoki walk tytanw i cierpkiej filozofii ludowej rozwin si pod wpywem apolliskiego popdu do pikna wiat homeryczny, jak t naiwn wspaniao pochon znw wdzierajcy si strumie ywiou dyonizyjskiego i jak wobec tej nowej mocy ywio apolliski wznosi si do niewzruszonego majestatu doryckiej sztuki i doryckiego na wiat pogldu. Jeli w ten sposb starsze dzieje helleskie, w walce tych dwuch wrogich sobie zasad, rozpadaj si na cztery wielkie stopnie sztuki: to musimy teraz w dalszym cigu spyta o ostateczny plan tego stawania si i denia, nie chcc chyba ostatnio osignionego okresu, sztuki doryckiej, uwaa za szczyt i zamiar, owych popdw artystycznych: i tu nastrcza si naszym spojrzeniom

40 wzniose i wysoko cenione dzieo sztuki t r a g e d y i a t t y c k i e j i dytyrambu dramatycznego, jako wsplny cel obu popdw, ktrych tajemny zwizek maeski, po dugich poprzednich walkach, uwietni si w takiem dziecku, bdcem zarazem Antygon i Kassandra.

41 lichego artyst i w kadym rodzaju i na kadej wyynie sztuki wymagamy przedewszystkiern pokonania podmiotowoci, wyzwolenia si od ja i zamilknicia wszelkiej indywidualnej woli i chtki, a nawet nigdy nie moemy wierzy w najdrobniejszy, prawdziwie artystyczny utwr bez przedmiotowoci, bez czystej, bezinteresownej kontemplacyi. Przeto estetyka nasza musi rozwiza wprzd w problemat, jak liryk moe by artyst: on, ktry, wedle dowiadczenia wszech czasw, zawsze mwi ja i odpiewuje przed nami ca chromatyczn gam swych namitnoci i poda. Wanie ten Archiloch przestrasza nas obok Homera krzykiem swej nienawici i szyderstwa, pijanymi wybuchami swej dzy; nie jeste przeto pierwszy artysta, ktrego podmiotowym nazwano, waciwym nie-artyst? Lecz skd wtedy cze, ktr jemu, poecie, w bardzo dziwnych zdaniach wiadczya wanie wyrocznia delficka, ognisko sztuki przedmiotowej? Schiller owietli nam przebieg swego tworzenia spostrzeeniem psychologicznem, dla niego samego niewytumaczonem, lecz, jak si zda, niewtpliwem; wyznaje bowiem, e w stanie przygotowawczym do aktu tworzenia nie mia przed sob ani w sobie jakiego szeregu obrazw o uporzdkowanej przyczynowoci myli, lecz raczej n a s t r j m u z y c z n y . (Jest we mnie zrazu uczucie bez okrelonego i jasnego przedmiotu; ten powstaje pniej dopiero. Poprzedza go pewien muzyczny nastrj duszy, a po nim dopiero nastpuje u mnie idea poetycka). Dodajmy teraz do tego najwaniejsze zjawisko caej liryki staroytnej, wszdzie za naturalne uchodzce zjednoczenie, ba, tosamo l i r y k a z m u z y k i e m wobec

5. Zbliamy si teraz do waciwego celu swego poszukiwania, zwracajcego si do poznania geniuszu dyonizyjsko - apolliskiego i jego dziea sztuki, przynajmniej do przeczuciowego zrozumienia owego wstpnego misteryum. Pytamy tu przedewszystkiem, gdzie najpierw ukaza si w wiecie helleskim w nowy zarodek, ktry rozwin si potem a w tragedy i dytyramb dramatyczny. Co do tego daje nam sama staroytno obrazowe wyjanienie, stawiajc na rzebach, gemmach i t. d. obok siebie H o m e r a i A r c h i l o c h a jako praojcw i luminarzy poezyi greckiej w tem przewiadczeniu, e tylko ich obu uwaa mona za zupenie oryginalne natury, z ktrych w dalszym cigu spywa potok ognisty na ca greck potomno. Homer, zatopiony w sobie sdziwy marzyciel, typ apolliskiego, naiwnego artysty, patrzy teraz w zdumieniu na namitn gow dziko przez istnienie gnanego, wojowniczego sugi muz, Archilocha: a nowsza estetyka umiaa tylko doda wskazwk, e artycie przedmiotowemu przeciwstawiono tu pierwszego artyst podmiotowego. Wskazwka ta ma nam oddaje przysug, poniewa artyst podmiotowego znamy tylko jako

42 ktrej nasza nowsza liryka zdaje si posgiem boga bez gowy , to moemy teraz, na podstawie przez nas poprzednio przedstawionej metafizyki estetycznej, wyjani sobie liryka w nastpujcy sposb. Jako artysta dyonizyjski zjednoczy si naprzd z prajedni, z jej blem i sprzecznoci, i stwarza muzyczne odbicie tej prajedni, jeli zreszt susznie nazwano muzyk powtrzeniem wiata i wtrym jego odlewem; lecz teraz muzyka ta pod apolliskiem dziaaniem snu staje mu si znowu widzialna, jak w s y m b o l i c z n y m o b r a z i e s e n n y m . Ten bezobrazowy i bezpojciowy odblask prablu w muzyce, wraz z swem wyzwoleniem w pozorze, stwarza teraz wtre odzwierciedlenie, jako poszczegln przenoni lub przykad. Artysta porzuci ju w procesie dyonizyjskim sw podmiotowo: obraz, ktry pokazuje mu teraz jego jedno z sercem wiata, jest scen senn, ktra uzmysawia ow prasprzeczno i prabl, wraz z praradoci pozoru. Ja liryka dwiczy wic z otchani istnienia : podmiotowo jego w znaczeniu nowszych estetykw jest urojeniem. Gdy Archiloch, pierwszy liryk grecki, oznajmia crkom Likambesa sw mio szalon i zarazem pogard, to nie namitno jego taczy przed nami w orgiastycznem odurzeniu: widzimy Dyonizosa i Menady, widzimy upojonego marzyciela Archilocha zapadajcego w sen jak nam go Eurypides opisuje w Bachantkach, sen na wysokiej hali alpejskiej, w poudniowem socu : i teraz przystpuje do Apollo i dotyka go wawrzynem. Dyonizyjsko muzyczne zaczarowanie picego ciska teraz jakby skry obrazowe wokoo, poematy liryczne, zwane w swym najwyszym rozwoju tragedyami lub dytyrambami dramatycznymi.

43 Plastyk i zarazem pokrewny mu epik zatopiony jest w czystej kontemplacyi obrazw. Muzyk dyonizyjski jest bez adnego obrazu cakowicie sam tylko prablem i jego praoddwikiem. Geniusz liryczny czuje, e z mistycznego stanu wyzucia si z siebie i jednoci wyrasta wiat obrazw i przenoni, majcy zabarwienie, przyczynowo i szybko zgoa inne, ni w wiat plastyka i epika. Podczas gdy ten ostatni z radosnem zadowoleniem yje w tych obrazach i w nich tylko, i nie nuy si miosnem rozwaaniem ich a do najdrobniejszych rysw, podczas gdy nawet obraz gniewnego Achillesa jest dla tylko obrazem, ktrego gniewnym wyrazem rozkoszuje si z ow senn rozkosz z pozoru tak, e to zwierciado pozoru chroni go od zjednoczenia si i zlania z jego postaciami , to obrazy liryka natomiast s tylko nim samym i niejako tylko ronem uprzedmiotowaniem jego samego, skutkiem czego on, jako punkt rodkowy owego wiata, mie mwi ja: tylko e to ja nie jest tem samem, co ja czuwajcego, empiryczno - realnego czowieka, lecz wogle jedyn prawdziwie istniejc i wieczn jani, spoczywajc na dnie rzeczy, przez ktrych odbicia geniusz liryczny przeziera a do dna rzeczy. Teraz wyobramy sobie, jak to on take s i e b i e s a m e g o spostrzega wrd tych odbi jako nie - geniusza, t.j. swj podmiot, cae mrowie podmiotowych namitnoci i porusze woli, zwrconych ku oznaczonej, wedle jego mniemania realnej rzeczy; jeli si teraz zdaje, jakoby geniusz liryczny i zwizany z nim nie-geniusz byli jednem i e pierwszy mwi o sobie owo swko ja, to ju nas teraz pozr ten nie uwiedzie, jak bezsprzecznie uwodzi tych, ktrzy okrelali liryka jako

44 poet podmiotowego. W rzeczywistoci, Archiloch, czowiek namitnie paajcy, kochajcy i nienawidzcy, jest tylko wizy geniusza, ktry ju nie jest Archilochem, lecz geniuszem wiata, ktry swj prabl wypowiada symbolicznie w owej przenoni o czowieku Archilochu: podczas gdy w podmiotowo chccy i podajcy czowiek Archiloch nie moe by wogle przenigdy poet. Nie jest jednak wcale konieczne, by liryk widzia przed sob wanie tylko zjawisko czowieka Archilocha jako odbicie wiecznego istnienia; a tragedya dowodzi, jak bardzo oddali si moe wiat wizyi liryka od owego w kadym razie najbliej stojcego zjawiska. S c h o p e n h a u e r , nie kryjcy przed sob trudnoci, ktre liryk sprawia fizyologicznemu rozpatrywaniu sztuki, mniema, e znalaz drog wyjcia ktr ja z nim kroczy nie mog, podczas gdy jemu samemu w jego gbokiej metafizyce muzyki dany by do rki sposb rozstrzygajcego usunicia owych trudnoci: co ja tutaj wedle mego zdania uczyniem, w jego duchu i ku jego chwale. Natomiast okrela on osobliw istot pieni, jak nastpuje (wiat jako wola i wyobraenia I. str. 295): Podmiot woli t j. wasne chcenie wypenia wiadomo piewajcego, czsto jako chcenie wyzwolone i zadowolone (rado), lecz czciej jeszcze jako zatamowane (smutek), zawsze jako afekt, namitno, poruszony stan duszy. Obok tego jednak i zarazem przez to, staje si piewak, na widok otaczajcej go przyrody, wiadomym samego siebie, jako podmiot czystego, bezwolnego poznania, ktrego niewzruszony spokj duchowy staje teraz w sprzecznoci z naporem cigle ograniczonego, zawsze jeszcze godnego chcenia: uczucie tej sprzecz-

45 noci, tej gry wzajemnej jest wanie tem, co si w caoci pieni wypowiada i co wogle stan liryczny stanowi. Przystpuje w nim niejako do nas czyste poznanie, by nas uwolni od chcenia i jego naporu: idziemy za niem; lecz tylko na chwil: cigle na nowo odrywa nas chcenie, pami swych osobistych celw, od spokojnej kontemplacji. Lecz take cigle na nowo wywabia nas z chcenia najblisze pikne otoczenie, w ktrem nastrcza si nam czyste bezwolne poznanie. Przeto te w pieni i nastroju lirycznym przeplata si przedziwnie naprzemian chcenie (osobisty interes celw) i czysta kontemplacya nastrczajcego si otoczenia; szukamy zwizkw midzy obojgiem i wyobraamy je sobie; nastrj podmiotowy, afekt woli i spostrzegane otoczenie uyczaj sobie nawzajem swych barw odbitych; istotna pie jest odbiciem caego tego zmieszanego i podzielonego stanu duszy. Kt nie pozna z tego opisu, e scharakteryzowano tu liryk, jako sztuk niezupenie osignit, niejako w skoku bdc i rzadko dochodzc do celu, ba, jako sztuk poowiczn, ktrej i s t o t a polega ma na tam, e chcenie i czysta kontemplacya, to jest stan nieestetyczny i estetyczny przedziwnie mieszaj si z sob? Utrzymujemy raczej, e cae przeciwiestwo, ktrem jeszcze i Schopenhauer niby miernikiem wartoci dzieli sztuki, przeciwiestwo podmiotowoci i przedmiotowoci, nie jest wogle estetyce waciwe, gdy podmiot, jednostk chcc i popierajc swe egoistyczne cele, moemy pomyle sobie tylko jako przeciwnika a nie rdo sztuki. Lecz o ile podmiot jest artyst, jest on ju wyzwolony od swej woli indywidualnej i sta si niejako medyum, przez ktre

46

47 w oglnej ocenie Grekw naley mu si owo jedyne stanowisko obok Homera. Lecz czem jest pie ludowa w przeciwstawieniu do cakowicie apolliskiego eposu? Niczem, jeno tylko perpetuum vestigium zjednoczenia ywiow apolliskiego i dyonizyjskiego. Jego olbrzymie rozpowszechnienie, obejmujce wszystkie ludy i potniejce w coraz nowych porodach, wiadczy, jak silny jest w podwjny popd artystyczny natury, pozostawiajcy lady w pieni ludowej w sposb analogiczny, jak orgiastyczne ruchy ludu uwieczniaj si w jego muzyce. Daoby si nawet te historycznie wykaza, jak kadym na polu pieni ludowej bogato wytwrczym okresem wstrzsay ogromnie silne prdy dyonizyjskie, ktre musimy zawsze uwaa za podoe i uprzedni warunek pieni ludowej. Lecz pie ludowa jest nam przedewszystkiem muzycznem zwierciadem wiata, pierwotn melody, ktra szuka sobie teraz rwnolegego zjawiska sennego i wypowiada je w poemacie. M e l o d y a j e s t w i c r z e c z p i e r w s z i p o w s z e c h n , ktra te przeto ulec moe kilku uprzedmiotowaniom, w kilku tekstach. Jest ona te rzecz o wiele waniejsz i konieczniejsz w naiwnej ocenie ludu. Melodya rodzi z siebie poezy i to cigle na nowo; nic innego nie mwi nam z w r o t k o w a f o r m a p i e n i l u d o w e j : na zjawisko to patrzyem zawsze ze zdumieniem, a wreszcie to wyjanienie znalazem. Kto ze stanowiska tej teoryi patrzy na zbir pieni ludowych, na przykad des Knaben Wunderhorn *), znajdzie nie*) Zbir pieni ludowych niemieckich. Wydali Arnim i Brentano r. 1808. Prz. t.

prawdziwie istniejcy przedmiot wici swe wyzwoliny w pozorze. Bo dla ponienia i wywyszenia wasnego, co przedewszystkiem sta si musi nam jasnem, e cala komedya sztuki nie odgrywa si zgoa dla nas, dla naszego polepszenia i wyksztacenia, e rwnie nie jestemy waciwymi twrcami owego wiata sztuki: wolno nam jednak o sobie samych przypuszcza, e dla prawdziwego jego twrcy jestemy obrazami i projekcjami artystycznymi i e w znaczeniu, jakie maj dziea sztuki, tkwi nasza godno najwysza bo tylko jako z j a w i s k o estet y c z n e jest istnienie i wiat u s p r a w i e d l i w i o n e na wieki: podczas gdy oczywicie nasza tego swego znaczenia wiadomo nie rni si prawie od tej, ktr na ptnie wymalowani wojownicy maj o przedstawionej na niem bitwie. Caa zatem nasza wiedza artystyczna jest w gruncie zupenie zudna, poniewa jako wiedzcy nie stanowimy jednoci i tosamoci z ow istot, ktra jako jedyny twrca i widz owej komedyi sztuki, sprawia sobie wieczn rozkosz. Geniusz tylko o tyle wie o wiecznej istocie sztuki, o ile w akcie twrczoci artystycznej stapia si z owym praartyst wiata; bo w kadym innym stanie jest on w sposb przedziwny podobny do niesamowitego obrazu z bajki, ktry moe obraca oczyma i patrzy na samego siebie; teraz jest zarazem podmiotem i przedmiotem, zarazem poet, aktorem i widzem.

6. Uczone badanie wykryo, e Archiloch wprowadzi do literatury p i e l u d o w i e za czyn ten

48 zliczone przykady, jak to melodya rodzca ustawicznie rozsiewa wkoo siebie iskry obrazw, ktre w swej pstrocinie, w swej nagiej zmiennoci, w swem szalonem przewalaniu si, objawiaj sil biegunowo obc pozorowi epicznemu i jego spokojnemu tokowi. Ze stanowiska eposu trzeba ten nierwny i nieprawidowy wiat obrazowy liryki poprostu potpi: i czynili to niewtpliwie odwitni rapsodowie epiczni uroczystoci apolliskich w stuleciu Terpandra. Widzimy wic w poezyi pieni ludowej najsilniejsze napicie mowy do n a l a d o w a n i a muz y k i : dlatego zaczyna si z Archilochem nowy wiat poezyi, sprzeciwiajcy si w swej istotnej gbi poezyi homerycznej. Tem samem okrelilimy jedynie moliwy stosunek midzy poezy a muzyk, sowem a dwikiem: sowo, obraz, pojcie szuka analogicznego z muzyk wyrazu i dowiadcza teraz na sobie potgi muzyki. W tem znaczeniu moemy w dziejach jzyka ludu greckiego rozrni dwa gwne prdy, stosownie do tego, czy jzyk naladuje wiat zjawisk i obrazw czy wiat muzyki. Trzeba tylko gbiej raz zway jzykow rnic barwy, budowy skadni, i sownego materyau w Homerze a w Pindarze, by poj znaczenie tego przeciwiestwa; staje si nawet przytem jasnem jak na doni, e midzy Homerem i Pindarem musiay brzmie pieni o r g i a s t y c z n y c h fletw O l i m p o s a * ) , ktre jeszcze w stuleciu Arystotelesa, pord nieskoczenie wyej rozwinitej muzyki

49 poryway do upojnego zachwytu i pobudzay niewtpliwie swem pierwotnem dziaaniem wszystkie poetyckie rodki wyrazu wspczesnego czowieka do nala-

*) Olimpos modszy (697 przed Chr.), fletniarz frygijski. W przeciwiestwie do innych muzykw greckich, ktrzy byli zarazem poetami, by tylko muzykiem. Prz. t.

downictwa. Przypomn tu znane naszych dni zjawisko, ktre estetyce naszej tylko gorszcem si zdaje, jestemy cigle wiadkami, jak symfonia Beethoveaa zmusza poszczeglnych suchaczy do mowy obrazowej, aczkolwiek zestawienie rnych, przez dzieo muzyczne wywoanych wiatw obrazowych wyglda bardzo fantastycznie pstro, nawet sprzecznie: na takich zestawieniach ostrzy swj biedny dowcip i przeocza prawdziwie przecie godne wyjanienia zjawisko, to zupenie w duchu owej estetyki, A nawet jeeli poeta dwikw obrazami mwi o kompozycyi, jeli pewn symfoni okreli jako pastoraln a pewien utwr jako scen nad strumieniem, a inny jako zabaw wieniakw, to s to rwnie tylko symboliczne, urodzone z muzyki wyobraania nie za naladowane przedmioty muzyki wyobraenia, ktreby w adnym razie nie mogy nas pouczy o d y o n i z y j s k i e j treci muzyki, ktre nawet nie maj obok innych obrazw adnej wycznej wartoci. Musimy przenie teraz ten proces wyadowania si muzyki w obrazach na modzieczo wiey, jzykowo twrczy tum ludowy, by odgadn, jak powstaje zwrotkowa pie ludowa i jak nowa zasada naladowania muzyki podnieca ca zdolno mowy. Jeli wolno nam wic uwaa poezy liryczn za naladowcze wybyskiwanie muzyki w obrazach i pojciach, to teraz moemy spyta : jako co objaw i a s i muzyka w wierciedle obrazowoci i poj? O b j a w i a s i j a k o w o l a , w szopenhauerowskiem sowa znaczeniu, to jest jako przeciwiestwo esteDZIEA NIETZSCHEGO. T IX.
4

51

50 tycznego, czysto kontemplacyjnego, bezwolnego nastroju. Naley tu teraz, o ile mona najsurowiej, rozrnia pojcie istoty od pojcia zjawiska: bo muzyka, wedle istoty swej, adn miar nie moe by wol, gdyby trzeba j jako tak wygna cakowicie z dziedziny sztuki poniewa wola jest nieestetycznoci w sobie ; ale objawia si jako wola. Albowiem eby zjawisko jej wyrazi w obrazach, potrzebuje liryk wszystkich wzrusze namitnoci, od szeptu skonnoci a do krzykw szalestwa; w popdzie mwienia o muzyce apolliskiemi przenoniami, rozumie on ca natur i siebie w niej tylko jako wieczne chcenie, podanie, tsknot. O ile jednak muzyk na obrazy tumaczy, spoczywa sam wrd spokojnej ciszy morskiej kontemplacyi apolliskiej, chocia wszystko, na co patrzy przez medyum muzyki, toczy si i pdzi wkoo niego w wzburzeniu. Nawet gdy samego siebie ujrzy przez to samo medyum, to wasny obraz jego ukazuje mu si w stanie niezadowolonego uczucia: jego wasne chcenie, tsknota, jk, krzyk radoci, s mu przenoni, ktr tumaczy sobie muzyk. Oto zjawisko liryka: jako geniusz apolliski interpretuje on muzyk przez obraz woli, podczas gdy on sam, zupenie wyzwolony od dzy woli, jest czystem, niezamconem okiem soca. Cae to roztrzsanie stwierdza, e liryka zaley tak samo od ducha muzyki, jak sama muzyka w cakowitej swej nieograniczonoci nie p o t r z e b u j e obrazu ani pojcia, tylko go obok siebie c i e r p i . Poezya liryka nie moe wypowiedzie niczego, coby w ogromnej powszechnoci i wszechwanoci ju nie leao w muzyce, ktra zmusia go do obrazowego mwienia. Wszechsymbolice muzyki nie mona w a-

den sposb dostatecznie sprosta mow wanie dla tego, e odnosi si ona symbolicznie do prasprzecznoci i prablu w sercu prajedni, symbolizuje zatem sfer, ktra jest nad wszelkiem zjawiskiem i przed wszelkiem zjawiskiem. Wobec niej jest raczej wszelkie zjawisko tylko przenoni: dlatego m o w a , jako organ i symbol zjawisk, nie moe nigdy i nigdzie zwrci na zewntrz najgbszego wntrza muzyki, lecz zawsze, skoro wdaje si w naladownictwo muzyki, zewntrznie tylko styka si z muzyk a najgbszego jej znaczenia adna liryczna wymowa nie przybliy nam ani o krok.

7. Musimy wzi teraz na pomoc wszystkie roztrzsane dotd zasady sztuki, by zoryentowa si w labiryncie, jakim jest wedle mniemania naszego poc z t e k t r a g e d y i g r e c k i e j . Sdz, e nie twierdz nic niedorzecznego, mwic, e problematu tego dotychczas nie postawiono nawet powanie, nie mwic ju o jego rozwizaniu, jakkolwiek kombinacye czsto zszyway rozwiane strzpy staroytnej tradycyi, ktre znowu si rway. Tradycya ta mwi nam z ca stanowczoci, e t r a g e d y a p o w s t a a z c h r u t r a g i c z n e g o i bya pocztkowo chrem i tylko chrem: to wkada na nas obowizek wniknicia w ten chr tragiczny jako w waciwy pradramat, nie zadawalajc si ju zgoa potocznymi frazesami artystycznymi jakoby mia zastpowa idealnego widza lub lud w przeciwiestwie do ksi4*

53
52

cej dziedziny sceny. To na ostatku wspomniane, dla niejednego polityka wzniosie brzmice wyjanienie jakoby demokratyczni Ateczycy przedstawili niezmienne prawo obyczajowe w chrze ludowym, ktry susznoci sw zawsze gruje ponad namitnemi wykroczeniami i wybujalociami krlw jakkolwiek poddane przez pewne sowo Arystotelesa: nie ma wpywu na pierwotn formacy tragedyi, poniewa owe czysto religijne pocztki wykluczaj wszelkie przeciwiestwo ludu i ksicia, wogle wszelk sfer polityczno - spoeczn; lecz winnimy take ze wzgldu na znan nam klasyczn form chru u Eschylosa i Sofoklesa uwaa za blunierstwo mwienie tu o przeczuciu konstytucyjnego zastpstwa ludu, przed ktrem to bunierstwem nie cofnli si inni. Konstytucyjnego zastpstwa ludu nie znaj staroytne ustroje pastwowe in praxi i, mamy nadziej, nie przeczuy go nawet take w swej tragedyi. Daleko sawniejsza, ni to polityczne wyjanienie chru, jest myl A. W. Schlegla, ktry poleca nam uwaa chr do pewnego stopnia jako tre i wycig tumu widzw, jako widza idealnego. Zapatrywanie to zestawione z ow historyczn tradycy, e pocztkowo tragedya bya tylko chrem, okazuje si tem, czem jest, surowem, nienaukowem, lecz wietnem twierdzeniem, ktre jednak utrzymao sw wietno tylko dziki swej skoncentrowanej formie wyrazu, dziki szczerze niemieckiemu przychylnemu uprzedzedzeniu wzgldem wszystkiego, co si zwie idealnem i dziki naszemu chwilowemu zdumieniu. Zdumiewamy si bowiem, skoro tylko dobrze nam znan publiczno teatraln porwnamy z owym chrem i spytamy si, czy jest te rzecz moliwa wyidealizowa kie-

dy te publiczno na co analogicznego z chrem tragicznym. Przeczymy temu po cichu i zdumiewamy si teraz tak samo miaoci szleglowskiego twierdzenia, jak cakowicie odmienn natur publicznoci greckiej. Mniemalimy bowiem przecie zawsze, e prawdziwy widz, niechby by kim chce, musi zachowa zawsze wiadomo, e ma przed sob dzieo sztuki, nie empiryczn rzeczywisto: podczas gdy chr tragiczny Grekw zmuszony jest uznawa w postaciach scenicznych cielesne istnienia. Chr Oceania wierzy rzeczywicie, e widzi przed sob tytana Prometeusza i uwaa, e jest sam rwnie realny jak bg sceniczny. I to miaoby by najwyszem i najczystszem zadaniem widza, uwaa podobnie jak Oceanidy Prometeusza za istniejcego cielenie i realnego? I byloby znakiem idealnoci widza, gdyby pobieg na scen i uwolni boga od jego meczami? Wierzylimy w publiczno estetyczn i uwaalimy poszczeglnego widza za tem bardziej uzdolnionego, im bardziej umia bra dzieo sztuki jako sztuk, to jest estetycznie; a teraz wyraz szleglowski wykaza nam, e wiat sceniczny dziaa na doskonale idealnego widza wcale nie estetycznie, lecz cielenie empirycznie. O ci Grecy! wzdychalimy; obalaj nam nasz estetyk! Nawykli jednak do tego, powtarzalimy zdanie szleglowskie, ilekro bya mowa o chrze. Lecz owa tak wyrana tradycya mwi tu przeciw Schleglowi: chr sam w sobie, bez sceny, wic pierwotny ksztat tragedyi i w chr widzw idealnych nie zgadzaj si z sob. Cby to by za rodzaj sztuki, ktryby by wycignity z pojcia widza i za ktrego waciw form uwaaby trzeba widza samego w sobie. Widz bez widowiska jest sprzecznem

55 54 w sobie pojciem. Lkamy si, e narodziny tragedyi nie dadz si wyjani ani czci dla obyczajowej inteligencyi tumu, ani pojciem widza bez widowiska uwaamy problemat ten za zbyt gboki, by go cho dotkn mona tak pytkiemi zapatrywaniami Nieskoczenie cenniejszy pogld na znaczenie chru wyrazi ju Schiller w sawnej przedmowie do Narzeczonej z Messyny, uwaajc chr za mur ywy ktry tragedya zatacza wkoo siebie, by odci si wyranie od wiata rzeczywistego i zachowa sobie swj grunt idealny i sw wolno poetyck. Schiller walczy tym swoim gwnym orem przeciw pospolitemu pojciu naturalnoci, przeciw pospolicie wymaganej od poezyi iluzyi dramatycznej. Podczas gdy nawet dzie na teatrze jest tylko sztuczny, architektura tylko symboliczna a mowa metryczna ma charakter idealny, to w caoci wci jeszcze panuje bd: nie do by to jako swobod poetyck tylko cierpiano, co jest przecie wszelkiej poezyi istot. Wprowadzenie chru jest stanowczym krokiem, wraz z ktrym wypowiedziano wszelkiemu naturalizmowi w sztuce otwart i uczciw wojn. Dla oznaczenia takiego to sposobu zapatrywania, zda mi si, posuguje si nasze za wysze uwaajce si stulecie pogardliwym terminem pseudoidealizmu. Obawiam si, czymy natomiast nie zaszli z nasz teraniejsz czci dla naturalnoci i rzeczywistoci na przeciwny biegun wszelkiego idealizmu, to jest w dziedzin gabinetw figur woskowych. I w nich istnieje sztuka, jak w pewnych ulubionych powieciach teraniejszoci: tylko nie drczcie nas uroszczeniem, e sztuk t przezwyciono szylerowsko - getowski pseudoidealizm. Oczywicie, jest to grunt idealny , na ktrym. wedle susznego pogldu Schillera, obraca si grecki chr satyrw, chr pocztkowej tragedyi grunt wysoko wyniesiony ponad rzeczywiste drogi miertelnych. Grek zbudowa sobie dla tego chru napowietrzne rusztowania zmylonego stanu n a t u r a l n e g o i postawi na nich zmylone istoty naturalne. Tragedya wzrosa na tych podwalinach i oczywicie ju dlatego zostaa od pocztku uwolniona od mczcego odwzorowywania rzeczywistoci. Nie jest to przytem jednak dowolnie midzy ziemi a niebo urojeniem wtoczony wiat; raczej wiat o rwnej rzeczywistoci i prawdopodobiestwie, jakie dla wierzcego Greka posiada Olimp wraz z swymi mieszkacami. Satyr, jako choreuta dyonizyjski, yje w religijnie uznanej rzeczywistoci pod uwiceniem mitu i kultu. e z nim si zaczyna tragedya, e z niego przemawia mdro dyonizyjska tragedyi, jest to zjawisko zadziwiajce nas tu tak samo, jak wogle powstanie tragedyi z chru. Moe zdobdziemy punkt wyjcia w zapatrywaniu, skoro postawi twierdzenie, e satyr, zmylona istota naturalna, stoi w takim samym stosunku do czowieka kulturalnego, jak muzyka dyonizyjska do cywilizacyi. O tej ostatniej mwi Ryszard Wagner, e muzyka unicestwia j, jak wiato dnia blask lampy. Sdz, e w podobny sposb Grek kulturalny czu si unicestwionym w obliczu chru satyrw: i to jest pierwszem dziaaniem tragedyi dyonizyjskiej, e pastwo i spoeczestwo, wogle przepa midzy czowiekiem a czowiekiem, ustpuje przemonemu uczuciu jednoci, ktre prowadzi napowrt na ono przyrody. Pociecha metafizyczna ktr, jak ju zaznaczyem, z kadej prawdziwej odnosimy tragedyi , e ycie w gruncie rzeczy, mimo wszelk zmian, jest niezniszczalne,

57 56 potne i radosne, pociecha ta zjawia si, w cielesnej wyrazistoci jako chr satyrw, jako chr istot naturalnych, ktre niejako poza wszelk cywilizacy yj niespoycie i mimo wszelk zmian pokole i dziejw ludw pozostaj wiecznie te same. Tym chrem pociesza si gboki a do najdelikatniejszego i najciszego cierpienia wyjtkowo uzdolniony Helleczyk, ktry przenikliwym wzrokiem spojrza w gb straszliwego wiru zniszczenia tak zwanych dziejw wiata, jak i w gb okruciestwa przyrody i jest w niebezpieczestwie, e zacznie tskni do buddyjskiego zaprzeczenia woli. Ocala go sztuka, a przez sztuk ocala go sobie ycie. Zachwycenie bowiem stanu dyonizyjskiego, niszczc zwyke szranki i granice istnienia, zawiera podczas swego trwania ywio l e t a r g i c z n y , w ktry zanurza si wszystko osobicie w przeszoci przeyte. Tak to rozdziela ta przepa zapomnienia wiat rzeczywistoci codziennej od dyonizyjskiej. Lecz skoro tylko owa rzeczywisto codzienna dojdzie znw do wiadomoci, odczuwa si j ze wstrtem jako tak; nastrj ascetyczny, zaprzeczajcy woli, jest owocem owych stanw. W tem znaczeniu czowiek dyonizyjski podobny jest do Hamleta: obaj spojrzeli raz prawdziwie w istot rzeczy, p o z n a l i i wstrt im dziaa; bo dziaanie ich nie moe nic zmieni w wiecznej istocie rzeczy, czuj to miesznem i niesmacznem, e wymaga si od nich przywrcenia znw do adu wiata, ktry wypad z zawiasw. Poznanie zabija czyn, do dziaania trzeba by otoczonym zasonami illuzyi oto nauka Hamleta, nie owa tania mdro Jasia marzyciela, ktry z nadmiaru refleksyi, niejako ze zbytku moliwoci, nie dochodzi do dziaania; nie rozmylanie, nie! prawdziwe poznanie, wnikniecie w groz prawdy, przewaa wszelk do dziaania prc pobudk, tak w Hamlecie jak w czowieku dyonizyjskim. Teraz nie uwodzi ju adna pociecha, tsknota wybiega ponad wiat do mierci, ponad samych bogw, istnienie zostaje zaprzeczone wraz z swem mamicem odzwierciedleniem w bogach lub w niemiertelnym zawiecie. Uwiadomiwszy sobie raz widzian prawd, widzi czowiek teraz wszdzie tylko okropno lub niedorzeczno istnienia, rozumie teraz symbolik w losie Ofelii, poznaje teraz mdro boga lenego, Sylena: wstrt go bierze. Tu w tem najwyszem niebezpieczestwie woli, zblia si, jako zbawcza, wiadoma lekw czarodziejka, s z t u k a ; ona jedynie zdoa owe wstrtne myli o okropnoci lub niedorzecznoci istnienia nagi do wyobrae, z ktremi y mona: s niemi w z n i o s o, jako artystyczne okieznanie okropnoci i kon i e c z n o , jako artystyczne wyadowanie wstrtu do niedorzecznoci. Satyryczny chr dytyrambu jest ratujcym czynem sztuki greckiej; w porednim wiecie tych towarzyszw dyonizyjskich wyczerpuj si owe wyej opisane napady.

8. Tak satyr, jak i sielankowy pasterz naszych nowszych czasw, s obaj podami ku pierwotnoci i naturalnoci zwrconej tsknoty; lecz jakimi silnym nieustraszonym uchwytem sign Grek po swego czowieka lenego, jak wstydliwie i mikko cacka si

58 czowiek nowoczesny z pochlebnym obrazem delikatnego, grajcego na flecie, rozpieszczonego pasterza! Przyrod, nad ktr jeszcze adne nie pracowao poznanie: ktrej ryglw nie wyamaa jeszcze kultura oto co Grek widzia w swoim satyrze, ktry mu przeto jeszcze nie zlewa si w jedno z map. Przeciwnie: by on prawzorem czowieka, wyrazem jego najwyszych i najsilniejszych porusze, jako natchniony marzyciel, ktrego zachwyca blizko boga, jako wspczujcy towarzysz, w ktrym powtarza si cierpienie boga, jako zwiastun mdroci z gbi ona przyrody, jako uzmysowienie pciowej wszechpotgi przyrody, na ktr Grek zwyk patrze z czci penem zdumieniem. Satyr by czem wzniosem i boskiem: takim musia si zdawa zwaszcza bolenie zamanemu spojrzeniu czowieka dyonizyjskiego. Strojny, skamany pasterz byby go by obrazi: oko jego zatrzymywao si ze wzniosem zadowoleniem na niezakrytych i niespaczonycn, wspaniaych znakach pisma przyrody; tu starta zostaa illuzya kultury z prawzoru czowieka, tu odsania si czowiek prawdziwy, satyr brodaty, woajcy radonie do swego boga. Przed nim kurczy si czowiek kulturalny w kamliw karykatur. Take co do tych pocztkw sztuki tragicznej ma Schiller suszno: chr jest ywym murem przeciw napierajcej rzeczywistoci, poniewa on chr satyrw odtwarza istnienie prawdziwiej, rzeczywiciej, zupeniej, ni czowiek kulturalny, uwaajcy si pospolicie za jedyn rzeczywisto. Sfera poezyi nie ley poza obrbem wiata, jako fantastyczna niemoliwo mzgu poetyckiego: chce ona by wanie przeciwiestwem, niepobielanym wyrazem prawdy, i musi wanie dlatego zrzuci z siebie kamliwy strj owej

59 mniemanej rzeczywistoci czowieka kulturalnego. Kontrast tej waciwej prawdy naturalnej i kamstwa kulturalnego, udajcego jedyn rzeczywisto, podobny jest do kontrastu midzy wiecznym rdzeniem rzeczy, rzecz sam w sobie, a caym wiatem zjawisk: i jak tragedya sw pociech metafizyczn wskazuje na wieczne ycie owego rdzenia bytu, mimo ustawiczny zanik zjawisk, tak te ju symbolika chru satyrw wyraa w przenoni w prastosunek rzeczy samej w sobie i zjawiska. w pasterz sielankowy czowieka nowoczesnego jest tylko obrazem sumy wyksztaconych illuzyi, uchodzcych w jego oczach za przyrod; Grek dyonizyjski chce prawdy i przyrody w jej najwyszej sile widzi siebie przeczarowanym na satyra. Raduje si marzycielski orszak sug Dyonizosa wrd takich nastrojw i pozna: ktrych moc ich samych w ich wasnych oczach przemienia tak, i patrzc na si, zdaj si sobie napowrt, zmienionymi w geniusze natury, satyrami. Pniejszy ustrj chru tragicznego jest artystycznem naladownictwem owego naturalnego zjawiska; wobec czego teraz juci koniecznym si sta rozdzia midzy widzami dyonizyjskimi a oczarowacami dyonizyjskimi. Jeno trzeba mie zawsze w pamici, e publiczno tragedyi attyckiej odnajdywaa sam siebie w chrze orkiestry, e w gruncie nie byo przeciwiestwa publicznoci i chru: bo wszystko jest tylko wielkim podniosym chrem taczcych lub piewajcych satyrw lub takich, ktrzy si ka przez tych satyrw przedstawia. Sowo szleglowskie musi nam ukaza si tu w gbszem znaczeniu. Chr jest idealnym widzem, o ile jest jedynym w i d z c y m , widzcym wizyjny

6o wiat sceny. Publiczno widzw, jak my znamy, nieznana bya Grekom: w teatrach ich mg kady, wobec wsprodkowych ukw wznoszcej si tarasami budowy widowni, doskonale p r z e o c z a cay wiat kulturalny wokoo siebie i w nasyconej kontemplacyi sam sobie zdawa si choreut. Zwaywszy to, moemy nazwa chr, na jego pierwotnym szczeblu w pratragedyi, samoodzwierciedleniem czowieka dyonizyjskiego: a zjawisko co najwyraniej uwydatnia si w procesie aktora, ktry przy prawdziwem uposaeniu widzi bujajcy przed oczyma swemi obraz przedstawianej przez siebie roli z dotykaln dokadnoci. Chr satyrw jest przedewszystkiem wizy tumu dyonizyjskiego, jak znowu wiat sceny jest wizy tego chru satyrw: moc wizyi tej jest do silna, by stpi i znieczuli wzrok na wraenie rzeczywistoci, na siedzcych wkoo rzdami ludzi wyksztaconych. Ksztat teatru greckiego przypomina samotn dolin grsk: architektura sceny widnieje jak wietlany obraz z chmur, ktry uganiajce si po grach Bachantki spostrzegaj z wyyny, jako wspaniae obramienie, w ktrego rodku zjawia si im obraz Dyonizosa. Owo prazjawisko estetyczne, ktre omawiamy tu dla wyjanienia chru, tragicznego, jest, przy naszych uczonych zapatrywaniach na elementarne procesy artystyczne, prawie gorszce; podczas gdy niema nic pewniejszego nad to, e poeta przez to jest tylko poet, e widzi si otoczonym postaciami, ktre przedoczyma jego yj i dziaaj i w ktrych najwntrzniejsz istot wnika. Skutkiem osobliwej saboci uzdolnienia nowoczesnego jestemy skonni przedstawia sobie prazjawisko estetyczne zbyt zoenie i oder-

61 wanie. Metafora jest dla istotnego poety nie postaci retoryczn, lecz obrazem zastpczym, ktry jawi mu si rzeczywicie zamiast pojcia. Jaki charakter nie jest dla pewn caoci uoon z razem zebranych poszczeglnych rysw, lecz natrtnie narzucajc si oczom jego yw osoba, ktra rni si od podobnej wizyi malarza tylko tem, e nieustannie dalej yje i dalej dziaa. Dlaczego Homer opisuje naoczniej ni inni poeci? Poniewa wicej patrzy. Mwimy dlatego tak oderwanie o poezyi, poniewa wszyscy bywamy zymi poetami. W gruncie zjawisko estetyczne jest proste; trzeba mie tylko zdolno widzie nieustannie gr ywa i y nieustannie w otoczeniu rojw duchw a jest si poeta: trzeba czu tylko popd do samoprzemiany i przemawiania przez cudze ciaa i dusze, a jest si dramaturgiem. Wzruszenie dyonizyjskie moe udzieli caemu tumowi tej zdolnoci artystycznej widzenia si w otoczeniu takiego roju duchw, z ktrymi wewntrznie czuje si jednem. Ten proces chru tragicznego jest prazjawiskiem d r a m a t y c z n e m : widzie przed sob samego siebie zmienionym i teraz dziaa, jak gdyby weszo si rzeczywicie w inne ciao, w inny charakter. Proces ten stoi na pocztku rozwoju dramatu. Tutaj mamy nie rapsoda, ktry nie stapia si z swymi obrazami, lecz, podobnie jak malarz, okiem patrzcem widzi je zewntrz siebie; tu ju ustaje indywiduum skutkiem wejcia w obc natur. A nadto zjawisko to wystpuje epidemicznie: caa gromada czuje si w ten sposb oczarowana. Dytyramb rni si przeto istotnie od kadego innego piewu chralnego. Dziewice, ktre z gaziami wawrzynu w doni d uroczycie do wityni Apollina, piewajc przytem pie proce-

63 62 syjn, pozostaj czem s i zachowuj swe obywatelskie miano: chr dytyrambiczny jest chrem odmiecw, ktrzy zgoa zapomnieli o swej obywatelskiej przeszoci, o swem spoecznem stanowisku: stali si bezczasowymi, poza wszelk spoeczn sfer yjcymi sugami swego boga. Wszelka inna liryka chralna Hellenw jest tylko ogromnem spotgowaniem apolliskiego jednostkowego piewaka, podczas gdy w dytyrambie mamy przed sob gromad niewiadomych aktorw, ktrzy patrz na siebie wzajem jako na przemienionych. Oczarowanie jest zaoeniem wszelkiej sztuki dramatycznej. W oczarowaniu tem marzyciel dyonizyjski widzi si satyrem, i j a k o s a t y r z n o w u o g l d a b o g a , to jest, widzi w swej przemianie now poza sob wizy, jako apolliskie dokoczenie swego stanu. Wraz z now t wizy dramat jest zupeny. Poznawszy to, winnimy tragedy greck rozumie jako chr dyonizyjski, ktry cigle na nowo wyadowywa si w apolliskim wiecie obrazowym. Owe ustpy chralne, ktrymi przepleciona jest tragedya, s wic w pewnej mierze macierzyskiem onem caego tak zwanego dyalogu, to jest zbiorowego wiata scenicznego, waciwego dramatu. W kilku nastpujcych po sobie wyadowaniach wypromienia to prapodoe tragedyi ow wizy dramatu, ktra jest nawskro zjawiskiem sennem i o tyle natury epicznej; z drugiej strony jednak, jako uprzedmiotowanie stanu dyonizyjskiego, przedstawia nie apolliskie wyzwolenie w pozorze, lecz przeciwnie przeamanie jednostki i jej zjednoczenie z prabytem. Dramat jest zatem apolliskiem uzmysowieniem dyonizyjskich pozna i dziaa i oddzielony przeto jakby niezmiern przepaci od eposu. C h r tragedyi greckiej, symbol zbiorowego dyonizyjsko poruszonego tumu, znajduje w tem naszem ujciu zupene wyjanienie. Przyzwyczajeni do stanowiska chru na scenie nowoczesnej, zwaszcza chru operowego, nie moglimy zgoa poj, by w chr tragiczny Grekw mia by starszy, pierwotniejszy, nawet waniejszy, ni waciwa akcya jak to przecie tak wyranie mwi tradycya , nie moglimy dalej z ow przekazan wielk wanoci i pierwotnoci pogodzi pytania, dlaczego przecie skada si tylko z niszych, suebnych istnie, nawet zrazu tylko z kolich satyrw, a orkiestra przed scen bya nam zawsze zagadk. Teraz zrozumielimy, e scena wraz z akcy pomylana zostaa w gruncie i na pocztku tylko jako w i z y a , e jedyn rzeczywistoci jest wanie chr, ktry wizy z siebie wytwarza i mwi o niej ca symbolik taca, tonu i sowa. Chr ten oglda w swej wizyi pana swego i mistrza Dyonizosa i jest przeto wiecznie chrem s u e b n y m : widzi, jak on, bg, cierpi i uwietnia si, przeto te sam nie d z i a a . Przy tej bogu wycznie sucej postawie jest on przecie najwyszym, to jest dyonizyjskim wyrazem p r z y r o d y i wypowiada przeto, jak ona, w natchnieniu wyrocznie i sowa mdroci: jako wspcierpicy jest zarazem m d r y , zwiastujcy prawd z serca wiata. Tak tedy powstaje owa fantastyczna i tak gorszco wygldajca posta mdrego i natchnionego satyra, ktry jest zarazem nieokrzesanym czowiekiem w przeciwstawieniu do boga: odbiciem natury i jej nasilniejszych popdw, nawet ich symbolem i zarazem zwiastunem ich m-

64 droci i sztuki: muzykiem, poet, tancerzem, duchowidzem w jednej osobie. D y o n i z o s, waciwy bohater sceniczny i punkt rodkowy wizyi, nie jest wedle tego poznania i wedle podania, zrazu, w najstarszym okresie tragedyi, naprawd obecny, lecz tylko przedstawiany jako obecny: to jest, pierwotnie jest tragedya tylko chrem a nie dramatem. Pniej, prbuje si pokaza boga jako rzeczywistego i przedstawi posta wizyjn wraz z przejaniajcem obramowaniem jako widzialn dla kadego oka: tem zaczyna si dramat w cilejszem znaczeniu. Zadaniem chora dytyrambicznego staje si teraz, pobudzi dyonizyjsko nastrj suchaczy a do tego stopnia, by w chwili zjawienia si bohatera tragicznego na scenie nie widzieli snad nieksztatnie zamaskowanego czowieka, lecz niejako z ich wasnego zachwycenia urodzon posta wizyjn. Wyobramy sobie Admeta, wspominajcego w gbokiem zamyleniu sw niedawno zgas maonk i trawicego si cakowicie w duchowej jej kontemplacyi jak nagle prowadz ku niemu podobnie zbudowan podobnie kroczc posta kobiec w zasonie: wyobramy sobie jego nagy, drcy niepokj, jego burzliwe porwnanie, jego instynktowne przewiadczenie a znajdziemy analogi uczucia, z jakiem dyonizyjsko pobudzony widz widzia kroczcego na scenie boga, z ktrego cierpieniem ju si zjednoczy. Mimowolnie przenosi cay przed dusz jego magicznie drgajcy obraz boga na ow zamaskowan posta i roztapia jej rzeczywisto niejako w duchow nierzeczywisto. Oto apolliski stan snu, w ktrym przesania si wiat dzienny a wiat nowy, wyraniejszy, zrozumialszy, bardziej wzruszajcy a przecie bardziej cie-

65 niowi podobny, w nieustannej przemianie rodzi si naszemu oku. Stosownie do tego poznajemy w tragedyi uderzajce przeciwiestwo stylu: jzyk, barwa, ruchliwo, dynamika gwary rozchodz si w dyonizyjskiej liryce chru a z drugiej strony w apolliskim wiecie sennym sceny, jako zgoa oddzielne sfery wyrazu. Apolliskie zjawiska, w ktrych uprzedmiotawia si Dyonizos, nie s ju morzem wisczystem, snowaniem zmiennem, yciem plomiennem, jak niem jest muzyka chru, nie s ju owemi tylko odczuwanemu nie zgszczonemi w obraz mocami, w ktrych natchniony suga Dyonizosa czuje blizko boga: teraz przemawia do niego, ze sceny, wyrazisto i stao epickiego upostaciowania; teraz Dyonizos przemawia ju nie przez moce, lecz jako bohater epiczny, prawie jzykiem Homera.

9. Wszystko, co w apolliskiej czci tragedyi greckiej, w dyalogu, na powierzchni wypywa, jest proste, przejrzyste, pikne. W tem znaczeniu jest dyalog odbiciem Helleczyka, ktrego natura objawia si w tacu, gdy w tacu najwiksza moc istnieje tylko potencyalnie, zdradza si jednak w gibkoci i bujnoci ruchw. Jzyk sofoklesowych bohaterw uderza nas tak swoj apollisk pewnoci i jasnoci, e patrzymy, zda si, natychmiast na najwntrzniejsze dno ich istoty, z niejakiem zdumieniem, e droga do tego dna jest tak krtka. Odwrmy jednak oczy od wypywajcego na powierzchni i ujawniajcego si charakteru boDZIEA NIETZSCHEGO. T. IX. 5

67 66 hatera ktry nie jest w gruncie niczem wicej, ni rzuconym na ciemn cian obrazem wietlnym, to jest zjawiskiem za wskro , wniknijmy raczej w mit, ktry przerzuca si w te jasne odzwierciedlenia, a znajdziemy nagle nowe zjawisko, stojce w odwrotnym stosunku do znanego zjawiska optycznego. Gdy po silnej prbie spojrzenia okiem w soce odwracamy si olepieni, to mamy przed oczami ciemne barwne plamy, niby jako rodek leczniczy : przeciwnie, wietlno obrazowe zjawiska bohatera sofoklesowego, sowem apoliisko maski, s koniecznymi wytworami spojrzenia rzuconego w wntrze i straszliwo przyrody, niejako nicemi plamami celem uleczenia naruszonego groz nocy spojrzenia. Tylko w tym sensie moemy wierzy, e rozumiemy trafnie powane i pene znaczenia pojcie pogody greckiej; tymczasem istotnie napotykamy na wszystkich drogach i ciekach teraniejszoci faszywie rozumiane pojcie tej pogody, jako stanu niezagroonego zadowolenia. Najbardziej cierpica posta sceny greckiej, nieszczsny E d y p , jest w rozumieniu Sofoklesa czowiekiem szlachetnym, przeznaczonym mimo sw mdro na bd i ndz, jednak wkocu przez ogromne swe cierpienie wywierajcym wkoo siebie magiczn bogosawion moc, dziaajc jeszcze po jego zgonie. Czowiek szlachetny nie grzeszy, chce nam powiedzie gboki poeta: choby przez jego dziaanie zgino wszelkie prawo, wszelki ad przyrodzony, nawet wiat moralny, to wanie to samo dziaanie zakrela wysze magiczne koo skutkw, ktre zakadaj nowy wiat na ruinach obalonego starego. To chce nam powiedzie poeta, o ile jest zarazem mylicielem religijnym: jako poeta pokazuje nam najpierw przedziwnie zadzierzgnity wze procesu, ktry sdzia powoli, ogniwo po ogniwie, rozwizuje ku zgubie wasnej; prawdziwie helleska rado z tego dyalektycznego rozwizania jest tak wielka, e nadaje caemu dzieu rys wyszej pogody, ktry straszliwym zaoeniom tego procesu wszdzie uamuje ostrze. W Edypie w Kolonie spotykamy t sam pogod, lecz podniesion do nieskoczonego przejanienia; nadmiarem cierpienia dotknitemu starcowi, ktry na wszystko, co go dotyka, wystawiony jest tylko jako c i e r p i c y przeciwstawia si pogoda nadziemska, spywajca z boskiej sfery i wykazujca nam, e bohater w swem czysto biernem zachowaniu si osiga sw czynno najwysz, ktra siga daleko ponad jego ycie, podczas gdy wiadome jego zabiegi i denia w dawniejszem yciu wiody go tylko do biernoci. Tak to rozpltuje si zwolna dla miertelnego oka nierozwikanie zacinity wze procesu edypowej bajki i nachodzi nas najgbsza czowiecza rado przy tym boskim kontracie dyalektycznym. Jeli wyjanieniem tem oddalimy sprawiedliwo poecie, to jednak zawsze jeszcze spyta mona, czy wyczerpuje ono tre mitu: i tu okazuje si, e cae ujcie poety jest wanie tylko owym obrazem wietlnym, ktry, po spojrzeniu w otcha, stawia przed nami, leczca przyroda. Edyp, morderca swego ojca, m swojej matki, Edyp rozwizujcy zagadk Sfinksa! Co mwi nam tajemnicza trjca tych czynw przeznaczeniowych? Istnieje prastara, szczeglnie perska wiara ludowa, e mdry mag urodzi si moe tylko z kazirodztwa: co my, patrzc na Edypa rozwizujcego zagadk i enicego si z sw matk, winnimy sobie natych5*

68 miast tak wytumaczy, ze tam, gdzie przez wieszczce i magiczne moce przeamana zostaa kltwa teraniejszoci i przeszoci, drtwe prawo indywiduacyi i wogle waciwy czar natury, musiaa zaj naprzd, jako przyczyna, potworna przeciwnaturalno jak tam kazirodztwo; bo jakeby mona zmusi natur do wydania jej tajemnic, jeli nie przez zwyciskie oparcie si jej, to jest, przez nienaturalno? Widz poznanie to wytoczone w owej przeraajcej trjcy edypowych losw: ten sam, ktry rozwizuje zagadk przyrody owego dwuznacznego Sfinksa , musi te jako morderca ojca i m matki zama najwitsze porzdki przyrody. Zda si nawet, e mit chce nam szepn, e mdro i wanie mdro dyonizyjska jest przeciwnaturaln zdronocia, e ten, ktry przez wiedz sw strca przyrod w przepa zniszczenia, musi te na sobie samym dowiadczy rozprzgu przyrody. Ostrze mdroci zwraca si przeciw mdrcowi; mdro jest zbrodni wzgldem natury : takiemi strasznemi zdaniami woa do nas mit: lecz helleski poeta dotyka jak promie soneczny wzniosej i strasznej memnonowej kolumny mitu tak. e ta nagle dwicze zaczyna w sofoklesowych melodyach. Gloryi biernoci przeciwstawiam teraz glory czynnoci, opromieniajc eschylowego P r o m e t e u s z a Co nam tu chcia powiedzie myliciel Eschylos, co jednak jako poeta pozwala nam tylko przeczu w obrazowej przenoni, to umia nam odsoni modzieczy Goethe w zuchwaych sowach swego Prometeusza:
Tu siedz, ksztatuj ludzi, Wedle swego wzoru, Plemi, co ma mi by rwne Cierpic, paczc. Uywajc i cieszc si I nie zwaajc na ci, Jak ja !

69

Czowiek, potgujc si do tytanicznoci, wywalcza sam sobie kultur i zmusza bogw do sprzymierzenia si z nim, poniewa w wasnej swojej mdroci ma w swem rku istnienie i jego granice. Najdziwniejszy jednak w owym poemacie prometeuszowym, ktry wedle swej zasadniczej myli jest waciwym hymnem prabogobojnoci, jest gboki, eschylosowy poryw ku s p r a w i e d l i w o c i : niezmierzone cierpienie miaej jednostki z jednej strony, a boska niedola, nawet przeczucie zmierzchu bogw z drugiej; do pojednania, do metafizycznej jednoci zmuszajca moc owych dwuch wiatw cierpienia wszystko to przypomina ogromnie punkt rodkowy i gwn zasad eschylosowego wiatopogldu, ktry widzi ponad bogami i ludmi Mojr, siedzc na tronie, jako wieczna sprawiedliwo. Przy zdumiewajcej miaoci, z jak Eschylos stawia wiat olimpijski na szalach sprawiedliwoci, musimy uprzytomni sobie, e gboko mylcy Grek mia nienaruszenie silny podkad metafizycznego mylenia w swych misteryach i e na Olimpijczykach mogy si wyadowywa wszystkie jego napady sceptycyzmu. Szczeglniej artysta grecki, rzuciwszy okiem na swoje bstwa, doznawa ciemnego uczucia wzajemnej zalenoci: i wanie w Prometeuszu Eschylosa usymbolizowane jest to uczucie. Tytaniczny artysta znajdowa w sobie przekorn wiar, e moe tworzy ludzi a bogw przynajmniej niszczy: i to moc swej wyszej

70 mdroci, za ktr oczywicie zmuszony by pokuto-, wa cierpieniem wiecznem. Wspaniaa mono wielkiego gieniuszu, za ktr nawet wieczne cierpienie jest wcale ma zapat, cierpka duma a r t y s t y oto tre i dusza eschylosowego poematu, gdy tymczasem Sofokles w swym Edypie nastraja przygrywk do pieni zwyciskiej w i t e g o . Lecz take owo tumaczenie, ktre Eschylos nada mitowi, nie przemierza jego zdumiewajco straszliwej gbi: rozkosz artysty ze sta si, drwica z wszelkiego nieszczcia pogoda artystycznego tworzenia jest raczej tylko jasnym obrazem chmur i nieba, odbijajcym si w czarnem morzu smutku. Podanie prometeuszowe jest pierwotn wasnoci zbiorowej gromady ludw aryjskich i dokumentem uzdolnienia do gbokomylnej tragicznoci, moeby nawet nie byo nieprawdopodobne, e mit ten posiada dla aryjskiej istoty wanie to samo charakterystyczne znaczenie, ktre dla semickiej ma mit o grzechu pierwszych rodzicw i e midzy oboma mitami zachodzi taki stopie pokrewiestwa, jak midzy bratem i siostr. Zaoeniem owego mitu prometejskiego jest nadmierna warto, ktr ludzko naiwna przypisuje o g n i o w i , jako prawdziwemu palladyum wszelkiej wznoszcej si kultury: to jednak, e czowiek swobodnie ogniem rozporzdza, nie za w darze otrzymuje go z nieba, jako zapalajcy piorun lub grzejcy ar soca, zdawao si owym dumajcym praludziom wystpkiem, grabie wzgldem boskiej przyrody. I tak zaraz pierwszy problemat filozoficzny ustanawia bolesn nierozwizaln sprzeczno midzy czowiekiem i bogiem i posuwa j jak cios skalny ku bramie kadej kultury. Co najlepszego i najwikszego sta si moe

71 udziaem ludzkoci, to zdobywa ona przez wystpek, i musi teraz znowu przyj jego skutki, to jest cay zalew cierpie i trosk, ktremi obraeni niebianie szlachetnie w gr dce plemi ludzkie nawiedza musz: cierpka myl, dziwnie odbijajca g o d n o c i , ktrej wystpkowi udziela, od semickiego mitu o pierworodnym grzechu, mitu, ktry za pocztek za uwaa ciekawo, kamliwe omamienie, uwiedzenie, podliwo, sowem szereg wybitnie kobiecych afektw. Aryjskie wyobraenie odznacza si wzniosym pogldem na g r z e c h c z y n n y , jako na waciw cnot prometejsk : wraz z czem odnajduje si etyczne podoe tragedyi pesymistycznej, jako u s p r a w i e d l i w i e n i e ludzkiego za, i to zarwno ludzkiej winy, jak i spowodowanego ni cierpienia. Niedola w istocie rzeczy ktrej kontemplacyjny Aryjczyk nie jest skonny wybi sobie z gowy , sprzeczno w sercu wiata objawia mu si jako gmatwanina rnych wiatw, naprzykad boskiego i ludzkiego, z ktrych kady, jako jednostka, jest w prawie, lecz, jako jednostka obok innej, musi cierpie za sw indywiduacy. Wobec heroicznego parcia jednostki do powszechnoci, wobec usiowania wykroczenia poza zaklte koo indywiduacyi i chci, by by samemu j e d n istot wiata, dowiadcza on na sobie ukrytej w rzeczach prasprzecznoci, to jest dopuszcza si wystpku i cierpi. Aryjczycy rozumiej wystpek jako mczyzn, Semici grzech jako kobiet, tak jak i prawystpek popeni mczyzna, pragrzech kobieta. Zreszt chr czarownic mwi :
Nie bierzem tego tak cile: kobiecie Potrzeba na to tysic krokw przecie.

72
Lecz choby nie wiem jak pieszya krokiem, Mczyzna jednym uczyni to skokiem. *)

73 lisk natur tak w pojciowej wyrazi formule: Wszystko co istnieje, jest sprawiedliwe i niesprawiedliwe i w obojgu rwno usprawiedliwione. To jest twj wiat! To zwie si wiatem!

Kto rozumie w najwntrzniejszy rdze prometejskiego podania to jest nadarzajc si tytanicznie dcej jednostce konieczno wystpku , ten musi te zarazem czu nieapollisko tego pesymistycznego wyobraenia; bo Apollo chce istoty jednostkowe wanie tem doprowadzi do spokoju, e nakrela midzy niemi linie graniczne i e swemi daniami samopoznania i miary przypomina je cigle jako najwitsze prawa wiata. Aby jednak przy apolliskiej tej dnoci forma nie skrzepa w egipsk sztywno i chd, by wobec usiowa przepisania poszczeglnej fali jej kolei i jej zakresu nie zamar ruch caego jeziora, rozbija przypyw ywiou dyonizyjskiego co pewien czas na nowo wszystkie owe mae krgi, w ktre jednostronnie apolliska wola staraa si zakl hellenizm. w nagle wzbierajcy wa ywiou dyonizyjslriego bierze wwczas na grzbiet swj poszczeglne drobne wzniesienia faliste, jak ziemi Tytan Atlas, brat Prometeusza. To tytaniczne parcie, by sta si niejako Atlasem wszystkich jednostek i na szerokim grzbiecie nie je wyej i wyej, dalej i dalej, to wsplne jest prometeizmowi i ywioowi dyonizyjskiemu. Eschylosowy Prometeusz jest pod tym wzgldem mask dyonizyjsk, podczas gdy w owym wyej wspomnianym porywie ku sprawiedliwoci zdradza Eschylos przenikliwemu oku swoje ojczyste pochodzenie od Apohina, boga indywiduacyi i granic sprawiedliwoci. I oto monaby dwuistotno eschylosowego Prometeusza, jego zarazem dyonizyjsk i apol*) Faust. I. Noc Walpurgi. Prz. t.

10. Tradycya przekazaa nam niewtpliwie, e przedmiotem tragedyi greckiej w jej najstarszej postaci byy tylko cierpienia Dyonizosa i e przez duszy czas jedynym istniejcym bohaterem scenicznym by wanie Dyonizos. Lecz z rwn pewnoci mona twierdzi, e Dyonizos nie przesta nigdy, a do Eurypidesa, by bohaterem tragicznym, lecz e sawne postaci sceny helleskiej, Prometeusz, Edyp i t. d. s tylko maskami owego pierwotnego bohatera Dyonizosa. e poza temi wszystkiemi maskami tkwi bstwo, to jeden istotny powd tak czsto zdumiewajcej typowej idealnoci owych sawnych postaci. Kto utrzymywa, e wszystkie jednostki jako jednostki s komiczne a zatem nietragiczne; z czego wywnioskowa mona, e Grecy wogle nie m o g l i znosi indywiduw na scenie tragicznej. W samej rzeczy zdaje si, e tak odczuwali: i e wogle owo platoskie rozrnienie i ocena idei w przeciwiestwie do boyszcza, obrazu, ma gbokie uzasadnienie w istocie helleskiej. Posugujc si jednak terminologi Platona, trzebaby snad o tragicznych postaciach sceny helleskiej tak mwi: jeden prawdziwie realny Dyonizos zjawia si w wielu postaciach, w masce walczcego bohatera i niejako uwikany w sie woli jednostkowej. Zjawiajcy si

75 74 bg jest teraz z mowy i z dziaania podobny do bdzcej, dcej, cierpicej jednostki: a e si wogle z t epiczn dokadnoci i wyrazistoci p o j a w i a , jest to dziaanie tumacza snw Apollina, ktry chrowi tumaczy swj stan dyonizyjski ow zjawiskow przenoni. Lecz w rzeczywistoci bohaterem owym jest Dyonizos misteryw, w bg dowiadczajcy na sobie cierpie indywiduacyi, o ktrym cudowne mity prawi, jak to dzieckiem przez Tytanw na kawaki zosta rozdarty i potem w stanie tym czczony by jako Zagreus: przyczem nadmienia si, e rozdarcie to, waciwie dyonizyjskie c i e r p i e n i e , rwna si przemianie w powietrze, wod, ziemi i ogie, e wic winnimy stan indywiduacyi uwaa za rdo i praprzyczyn wszelkiego cierpienia, za co w sobie odrzucenia godnego. Z umiechu tego Dyonizosa powstali bogowie olimpijscy, z ez jego ludzie. W owem istnieniu rozszarpanego boga ma Dyonizos dwoist natur okrutnego, zdziczaego demona i agodnego, dobrotliwego wadcy. Lecz nadzieja epoptw *) zmierzaa do odrodzenia Dyonizosa, ktr teraz przeczuciowo mamy rozumie, jako kres indywiduacyi. Dla tego majcego nadej trzeciego Dyonizosa brzmia huczny radosny piew epoptw. I tylko ta nadzieja rzucaa promie radoci na oblicze rozdartego, potrzaskanego na jednostki wiata: jak to obrazowo przedstawia mit w postaci Demetry, pogronej w wiecznej aobie, ktra pora pierwszy r a d u j e si znowu, dowiadujc si, e moe r a z j e s z c z e urodzi Dyonizosa. W przytoczonych zapatrywaniach mamy zebrane ju wszystkie czci skadowe gbokiego i pesymistycznego wiatopogldu i zarazem n a u k mis t e r y a l n t r a g e d y i : zasadnicze poznanie jednoci wszystkiego, co jest, uwaanie indywiduacyi za praprzyczyn za, sztuk jako radosn nadziej, e zaklte koo indywiduacyi da si przeama, jako przeczucie przywrconej jednoci. Zaznaczono wyej, e epos homeryczne jest poematem kultury olimpijskiej, ktra wypiewaa nim sw wasn pie zwycisk o straszliwociach walki Tytanw. Teraz pod przemonym wpywem poezyi tragicznej, przeradzaj si mity homeryczne na nowo i okazuj w tej metempsychozie, e tymczasem take kultura olimpijska pokonana zostaa przez jeszcze gbszy wiatopogld. Zacity Tytan Prometeusz obwieci swemu olimpijskiemu drczycielowi, e wadztwu jego grozi w przyszoci najwysze niebezpieczestwo, jeliby z nim w czas si nie sprzymierzy. W Eschylosie poznajemy przymierze przestraszonego, zaniepokojonego swoim kocem Zeusa z Tytanem. Tak to dawniejsze stulecie Tytanw wydobywa si pniej znowu z Tartaru na wiato. Filozofia dzikiej i nagiej przyrody patrzy na przecigajce tanecznie mity wiata homerycznego z niezakryt min prawdy: bledn one, dr pod byskawicowem spojrzeniem tej bogini pki potna pi artysty dyonizyjskiego nie zmusi ich do suby nowemu bstwu. Prawda dyonizyjska przejmuje ca dziedzin mitw, jako symbolik s w o i c h pozna, i wypowiada j po czci w publicznym kulcie tragedyi, po czci w tajemnych obchodach dramatycznych misteryw witecznych, lecz zawsze pod star mityczn powok. Jaka to

*) Przypuszczeni do trzeciego i ostatniego stopnia misteryw eeuzyjskich a zatem do cakowitego poznania tajemnic witych. Prz. tum.

77 76 moc uwolnia Prometeusza od spw i zmienia mit w rydwan mdroci dyonizyjskiej? Heraklesowa to moc muzyki; ktra osignwszy w tragedyi swe najwysze zjawisko, umie tumaczy mit z now pen znaczenia gbi; co ju przedtem scharakteryzowalimy, jako najpotniejsz moc muzyki Jest to los kadego mitu, e wazi on stopniowo w cien rzekomej rzeczywistoci historycznej, a jaki okres pniejszy traktuje go historycznemi roszczeniami jako fakt jednorazowy: Grecy za byli ju cakowicie na drodze bystrego i dowolnego przemianowania caego swego mitycznego snu modoci na historyczno-pragmatyczne d z i e j e modoci. Bo oto jak obumiera zwyky religie: mianowicie gdy si mityczne zaoenia religii usystematyzuje pod surowem, rozumowem okiem prawowiernego dogmatyzmu, jako gotow sum zdarze historycznych i zacznie si broni trwoliwie wiarogodnoci mitw, powstawa za przeciw wszelkiemu ich naturalnemu yciu i krzewieniu si w dalszym cigu; gdy wic obumiera zmys dla mitu a zamiast niego wystpuje pretensya religii do historycznych podwalin. Ten, mit obumierajcy uj teraz nowonarodzony geniusz muzyki dyonizyjskiej; i w jego doni zakwit on raz jeszcze barwami, jakich nie ukaza nigdy jeszcze, woni, ktra budzia tskne przeczucie wiata metafizycznego. Po tym ostatnim rozblasku opada, licie jego widn i wnet rzucaj si wszystkie drwice Lucyany staroytnoci na speze i zniszczone kwiaty, miotane przez wszystkie wichry. Dziki tragedyi osiga mit sw najgbsz tre, sw najpeniejsz wyrazu form; raz jeszcze podnosi si, jak ranny bohater, a caa nadwyka mocy, wraz z penym mdroci spokojem konajcego, ponie w jego oku ostatniem potnem janieniem. Czego chcia, wystpny Eurypidesie, usiujc zmusi raz jeszcze konajcego do swej paszczyzny? Umar pod twemi gwatownemi domi; i teraz potrzeba ci byo podrabianego, zamaskowanego mitu, ktry jeszcze tylko umia stroi si starym przepychem, jak mapa Heraklesa. I gdy ci umar mit, umar ci te geniusz muzyki; i chociaby apczywymi dosigi ograbi wszystkie ogrody muzyki, to i tak dojdziesz tylko do podrabianej, maskowanej muzyki. A poniewa opucie Dyonizosa, opuci ci take Apollo; spd wszystkie namitnoci z ich leysk i zaklnij je w jeden okrg, ostrz i wygadzaj sobie sofistyczn dyalektyk dla mw swych bohaterw bohaterowie twoi maj te tylko podrabiane, maskowane namitnoci i wygaszaj tylko podrabiane, maskowane mowy.

11. Grecka tragedya zgina w inny sposb, ni wszystkie starsze, siostrzane rodzaje sztuki: umara wskutek samobjstwa, wskutek nierozwikanego konfliktu, wic tragicznie, podczas gdy one wszystkie w pnej staroci skonay najpikniejsz i najspokojniejsz mierci. Jeli bowiem szczliwemu stanowi naturalnemu odpowiada rozsta si z yciem bez kurczu, pozostawiajc pikne potomstwo, to koniec owych starszych rodzajw sztuki ukazuje nam taki szczliwy stan naturalny: zapadaj si powoli a przed ich za-

78

79 kiego tworzywa ksztatowali swych bohaterw tragicy prometejscy przed Eurypidesem i jak dalecy byli od zamiaru wprowadzania na scen wiernej maski rzeczywistoci, ten nie bdzie te mia wtpliwoci co do cakowicie zbaczajcej dnoci Eurypidesa. Czowiek z ycia codziennego wciska si dziki niemu z widowni na scen, zwierciado, w ktrem dawniej tylko wielkie i miae rysy znajdoway wyraz, ukazywao teraz ow mczc wierno, ktra oddaje sumiennie take nieudane linie przyrody. Odysseusz, typowy Helleczyk sztuki dawniejszej, zeszed teraz pod rkami nowszych poetw do postaci Graeculusa, ktry odtd, jako dobrodusznie chytry niewolnik domowy, stoi w rodkowym punkcie dramatycznego interesu. Co Eurypides w arystofanesowych abach sobie za zasug poczytuje, e swymi lekami domowymi uwolni sztuk tragiczn od jej pompatycznej otyoci, to przedewszystkiem czu w jego bohaterach tragicznych. W istocie widz widzia i sysza teraz na eurypidesowej scenie swego sobowtra i cieszy si, e w tak dobrze przemawia umie. Nie poprzestano jednak na tej radoci: nauczono si nawet mwi od Eurypidesa i on sam chwali si tem, wspzawodniczc z Eschylosem: jak to teraz lud si nauczy wedle regu sztuki i z najprzebieglejsz sofistery obserwowa, roztrzsa i wyciga wnioski. T przemian publicznej gwary umoliwi wogle nowsz komedy. Bo odtd nie byo ju tajemnic, jak i w jakich sentencyach mogaby codzienno znale swe zastpstwo na scenie. Mierno mieszczaska, na ktrej Eurypides budowa wszystkie swe polityczne nadzieje, dosza teraz do gosu, gdy dotychczas w tragedyi pbg, w komedyi pijany satyr lub pczowiek okre-

mierajcemi oczami stoi ju ich pikniejsza dziatwa i ruchem odwanym podnosi niecierpliwie gow. Natomiast z mierci tragedyi greckiej powstaje niezmierna, wszdzie gboko odczuwana pustka; jak niegdy eglarze greccy za czasw Tyberyusza syszeli na samotnym ostrowie krzyk wstrzsajcy Wielki Pan umar!: tak teraz rozbrzmiewa nad wiatem helleskim bolesny gos skargi: Tragedya umara! Zgina z ni sama poezya! Precz, precz z wami, zniedoniali, wychudli epigoni! Precz do Hadesu, bycie si tam naje raz mogli niedojadkami dawnych mistrzw! Lecz gdy przecie zakwit teraz jeszcze jeden rodzaj sztuki, ktry czci w tragedyi sw poprzedniczk i mistrzyni, wwczas spostrzeono z przeraeniem, e mia on wprawdzie rysy swej matki, lecz te, ktre tamta ukazywaa w swej dugiej walce ze mierci. T mierteln walk tragedyi toczy E u r y p i d e s ; w pniejszy rodzaj sztuki znany jest jako n o w s z a k o m e d y a a t t y c k a . Wioda w niej dalszy ywot zwyrodniaa posta tragedyi, jako pomnik jej nad wyraz mozolnego i gwatownego skonu. W tym zwizku zrozumiaa jest skonno namitna, ktr do Eurypidesa czuli poeci nowszej komedyi; tak, e nie dziwi ju yczenie Filemona, ktry byby si kaza natychmiast powiesi, byle tylko mc odwiedzi Eurypidesa w Podziemiu: gdyby jeno wogle mg by przekonany, e zmary i teraz jeszcze jest przy zdrowych zmysach. Chcc jednak pokrtce i bez pretensyi, e si tem powie co wyczerpujcego, okreli wsplno Eurypidesa z Menandrem i Filemonem i to, co na nich tak podniecajco wzorem swym dziaao: do powiedzie, e w i d z a Eurypides wprowadzi na scen. Kto pozna z ja-

81 8o la charakter mowy. I tak podnosi arystofanesowy Eurypides na swoj chwa, jak to on przedstawi powszechne, wszechznane, codzienne ycie i dziaanie, ktre kady zdolny jest sdzi. Jeli teraz cay tum filozofuje, z niesychan roztropnoci zarzdza krajem i mieniem i swe procesy prowadzi, to jest to jego zasug i wynikiem przez niego w lud wszczepionej mdroci. Do tak przysposobionego i owieconego tumu moga si zwrci teraz nowsza komedya, dla ktrej Eurypides sta si poniekd nauczycielem chru; tylko e tym razem chodzio o wywiczenie chru widzw. Skoro ten tylko nauczy si piewa w eurypidesowej tonacyi, powsta w szachowy rodzaj widowiska, nowsza komedya, z swym ustawicznym tryumfem przebiegoci i frantostwa. Lecz Eurypides nauczyciel chru sawiony by nieustannie: zabijanoby si nawet, by si wicej jeszcze od niego nauczy, gdyby nie wiedziano, e poeci tragiczni tak samo nie yj, jak tragedya. Z ni jednak zarzuci Heleczyk wiar w sw niemiertelno, nie tylko wiar w sw idealn przeszo, lecz i wiar w sw idealn przyszo. Sowa ze znanego grobowego napisu jako starzec lekkomylny i k a p r y n y stosuj si te do starego hellenizmu. Chwila, art, lekkomylno, widzimisi, to jego najwysze bstwa; stan, pity, niewolnikw, dochodzi teraz, przynajmniej wedle sposobu mylenia, do panowania: i jeli teraz wogle mwi jeszcze mona o pogodzie greckiej, to jest to pogoda niewolnika, ktry nie umie za nic trudnego odpowiada, niczego wielkiego osign, niczego przeszego lub przyszego ceni wyej, ni teraniejszo. Ten to pozr pogody greckiej oburza tak gbokomylne i straszliwe natury czterech pierwszych stuleci chrzecijastwa: ta niewiecia ucieczka przed powag i groz, to tchrzliwe poprzestawanie na wygodnem uyciu zdawao si im sposobem mylenia nie tylko pogardy godnym, lecz waciwie przeciwchrzecijaskim. I ich opywowi przypisa naley, e przez wieki dalej yjcy pogld staroytnoci greckiej zachowa z niespoyt prawie trwaoci ow row barw pogody jak gdyby nigdy nie istniao byo szste stulecie z swemi narodzinami tragedyi, swemi misteryami, swym Pitagorasem i Heraklitem, ba, jakby wcale nie byo dzie sztuki wielkiego okresu, ktre przecie kade dla siebie nie dadz si wcale wytumaczy na gruncie takiej starczej i niewolniczej rozkoszy z istnienia i pogody i wskazuj na zgoa inny wiatopogld, jako swoj racy bytu. Gdy wkocu zaczto twierdzi, e Eurypides wprowadzi widza na scen, by rwnoczenie przez to uzdolni dopiero prawdziwie widza do sdu o dramacie, powsta pozr, jakoby dawniejsza sztuka tragiczna nie wydobya si z nieporozumienia z widzem: i braaby pokusa sawi radykaln dno Eurypidesa, stworzenia odpowiedniego stosunku midzy dzieem sztuki a publicznoci, jako postp ponad Sofoklesa. Lecz publiczno to tylko sowo i zgoa nie jednostajna i staa w sobie warto. Skdby si miao wzi zobowizanie artysty przystosowywania si do mocy, ktrej sia tkwi tylko w liczbie? I jeli on, skutkiem swego uposaenia i swoich zamysw, czuje si wyszym od kadego poszczeglnego widza, to jakeby mg mie wicej szacunku dla zbiorowego wyrazu wszystkich tych niej od niego stojcych zdolnoci, ni dla poszczeglnego wzgldnie najbardziej uposaonego
DZIEA NIETZSCHEGO. T. IX. 6

82 widza? W rzeczywistoci aden artysta grecki nie traktowa swej publicznoci przez cae dugie ycie z wiksz zuchwaoci i poprzestawaniem na sobie, ni wanie Eurypides: on, ktry nawet wtedy jeszcze, gdy tum do stp mu si rzuca, w wzniosej przekorze policzkowa publicznie sw dno, t sam dno, ktr odnis zwycistwo nad tumem. Gdyby gieniusz ten czu by najmniejsz cze dla pandemonium publicznoci, byby pod ciosami maczugi swych niepowodze dawno run, nie doszedszy do poowy swej drogi. Rozwaywszy to widzimy, e wyraenie nasze, i Eurypides wprowadzi widza na scen, by widza uzdolni prawdziwie do sdu, byo tylko prowizoryczne i e musimy szuka gbszego zrozumienia jego dnoci. Odwrotnie, wszystkim jest przecie znane, e Eschylos i Sofokles przez cae swe ycie, a nawet dugo po niem, posiadali w peni aski ludu i e wcale nie moe by mowy u tych poprzednikw Eurypidesa o nieporozumieniu midzy dzieem sztuki a publicznoci. Co spdzao tego tak bogato uposaonego i nieustannie do tworzenia partego artyst z drogi, nad ktr lnio soce najwikszych imion poetyckich i bezchmurne niebo ask ludu? Jaki osobliwy wzgld na suchacza zawid go przeciw suchaczowi? Jake mg ze zbyt wysokiego szacunku dla swej publicznoci nie szanowa swej publicznoci ? Eurypides oto rozwizanie postawionej wanie zagadki czu si wprawdzie jako poeta wyszym nad tum, lecz nie nad dwuch swoich widzw: tum wprowadzi na scen, owych dwuch widzw czci jako jedynych zdolnych wyrokowa sdziw i mistrzw swej sztuki: suchajc ich rozkazw i napom-

83 nie, przenis cay wiat uczu, namitnoci i dowiadcze, ktre dotd na awach widowni jako chr niewidzialny na kadem stawiay si przedstawieniu, w dusze swych bohaterw scenicznych, ustpowa ich daniom, szukajc dla nowych tych charakterw take nowego sowa i nowego tonu, w ich tylko gosach sysza warto majce wyroki o swej twrczoci jak i wrc zwycistwo zacht, gdy widzia si czasem potpianym przez sd publicznoci. Jednym z tych dwuch widzw jest sam Eurypides, Eurypides j a k o m y l i c i e l , nie jako poeta. Monaby o nim powiedzie, e nadzwyczajna penia jego talentu krytycznego, podobnie jak u Lessinga, jeli nie wytworzya, to ustawicznie uyniaa produktywnie artystyczny popd rwnolegy. Z tem uzdolnieniem, z ca jasnoci i rczoci swego krytycznego mylenia siedzia Eurypides w teatrze i wysila si nad rozpoznawaniem w arcydzieach swych wielkich poprzednikw, jak w ciemniaych obrazach, na nowo rysu po rysie, linii po linii. I oto przydarzyo mu si to, co nie moe by niespodziank dla wtajemniczonego w gbsze tajemnice tradycyi eschylowej: spostrzega co niewspmiernego w kadym rysie i w kadej linii, pewn udzc wyrazisto i zarazem tajemnicz gb, nawet nieskoczono ta. Najjaniejsza posta miaa zawsze jeszcze ogon komety, ktry zdawa si wskazywa w niepewno, w niewyjaniono. Ten sam dwoisty blask owieca budow dramatu, zwaszcza znaczenie chru. A jak wtpliwo pozostawiao mu rozwizanie problematw etycznych! Ile pyta budzio traktowanie mitw! Jak nierwnomierny zda mu si rozdzia szczcia, i nieszczcia! Nawet w jzyku dawniejszych tragedyi byo dla
6*

84 wiele racego, przynajmniej zagadkowego; szczeglniej znajdowa za wiele przepychu dla prostych stosunkw, za wiele tropw i wyogromie dla prostoty charakterw. Wic siedzia, niespokojnie dumajc, w teatrze i on, widz, wyznawa, przyznawa si, e nie rozumie swych wielkich poprzednikw. Jeli jednak uwaa rozum za waciwy korze wszelkiego rozkoszowania si i tworzenia, to musia pyta i rozglda si wkoo, czy te nikt tak jak on nie myli i nie wyznaje sobie rwnie owej niewspmiernoci. Lecz najliczniejsi, a z nimi najlepsze jednostki, mieli dla tylko umiech nieufny; jednak wyjani nie mg mu nikt, dlaczego mimo jego wtpliwoci i zarzuty wielcy mistrzowie przecie maj suszno. I w tym penym udrki stanie znalaz d r u g i e g o w i d z a , ktry nie pojmowa tragedyi i przeto nie szanowa. W przymierzu z nim mg si way rozpocz w swem osamotnieniu olbrzymi walk przeciw dzieom sztuki Eschylosa i Sofoklesa nie pismami polemicznemi, lecz jako poeta dramatyczny, ktry s w o j e wyobraenie o tragedyi przeciwstawia przekazanemu.

85 tragedyi, ktrych obojga tak samo z naszemi nawyknieniami jak i z tradycy nie umielimy pogodzi pkimy w samej owej dwoistoci nie odnaleli pocztku i istoty tragedyi greckiej, wyrazu dwuch z sob splecionych popdw artystycznych, y w i o w apolliskiego i dyonizyjskiego. w pierwotny i wszechmocny ywio dyonizyjski wydzieli z tragedyi i zbudowa j na czysto i na nowo na niedyonizyjskiej sztuce, obyczaju i wiatopogldzie oto odsaniajca si nam teraz w jasnem wietle dno Eurypidesa. Sam Eurypides pod wieczr swego ycia przedstawi w micie swoim wspczesnym najdobitniej pytanie co do wartoci i znaczenia tej dnoci. Czy ywio dyonizyjski mie wogle istnie? Czy nie naley wytpi go przemoc na ziemi helleskiej? Niewtpliwie, mwi poeta, gdyby to tylko byo moliwe: lecz bg Dyonizos jest zbyt potny: najrozsdniejszy przeciwnik jak Penteusz w Bachantkach zostaje niespodzianie przeze oczarowany i gna potem w tem oczarowaniu w sw zgub. Wyrok obu starcw Kadmusa i Tyrezyasza zda si te by sdem sdziwego poety: niech rozmylanie najmdrzejszych jednostek nie obala owych starych tradycyi ludowych, owej wiecznie przeszczepiajcej si dalej czci Dyonizosa, owszem przystoi wobec takich cudownych mocy okazywa przynajmniej dyplomatycznie ostrony wspudzia: przyczem jednak zawsze jest rzecz moliw, e bg uraony takim letnim wspudziaem zmieni wkocu dyplomat jak tu Kadmusa w smoka. To nam powiada poeta, ktry z heroiczn moc przez dugie ycie opiera si Dyonizosowi by u swego schyku zakoczy gloryfikacy

12. Zanim tego drugiego widza po nazwisku nazwiemy, zatrzymajmy si tu na chwil, by przywoa sobie na pami owo wyej opisane wraenie rozdwojenia i niewspmiernoci w samej istocie tragedyi eschylowej. Pomylmy o swem wasnem zdziwieniu wobec c h r u i b o h a t e r a t r a g i c z n e g o owej

86 swego przeciwnika i samobjstwem swego zawodu, podobnie jak dotknity zawrotem gowy, ktry, by tylko uj przeraajcemu i nieznonemu ju wirowi, rzuca si z wiey. Tragedya owa jest protestem przeciw monoci urzeczywistnienia jego dnoci; ach, a bya ju urzeczywistniona! Stal si dziw: gdy poeta odwoywa, dno jego ju zwyciya. Dyonizos by ju wyposzony ze sceny tragicznej i to przez moc demoniczn przemawiajc przez Eurypidesa. I Eurypides by w pewnem znaczeniu tylko mask: przemawiajcem przeze bstwem by nie Dyonizos, ani te Apollo, lecz zgoa nowonarodzony demon, zwany S o k r a t e s e m . Oto nowe przeciwiestwo: dyonizyjsko i sokratyzm, i ono zgubio dzieo sztuki tragedyi greckiej. Chocia Eurypides stara si pocieszy nas swem odwoaniem, na nic to: wspaniaa witynia ley w gruzach i c nam pomoe biadanie burzyciela i jego wyznanie, e bya to najpikniejsza z wszech wity? A nawet to, e sdziowie sztuki wszystkich czasw za kar Eurypidesa w smoka zmienili kog zadowoli to marne wynagrodzenie? Przystpmy teraz do owej dnoci s o k r a t y c z n e j , ktr Eurypides zwalcza i pokona tragedy eschylow. Jaki cel tak spyta si teraz musimy mg mie wogle w najwyszej idealnoci swego przeprowadzenia zamiar eurypidesowy oparcia dramatu jedynie na pierwiastku niedyonizyjskim? Jaka pozostawaa jeszcze forma dramatu, jeli nie mia si urodzi z rodzcego ona muzyki, w owym tajemniczym zmierzchu ywiou dyonizyjskiego ? Jedynie u d r a m a t y z o w a n a e p o p e j a : w ktrej to apolliskiej dziedzinie sztuki dziaanie t r a g i c z n e jest nie do

87 osignicia. Chodzi przy tem nie o tre przedstawianych wydarze; twierdzibym nawet, e nie byoby si Goethemu w jego projektowanej Nauzykai udao samobjstwo owej sielankowej istoty ktre miao zapenia akt pity wstrzsajcem uczyni; tak niepospolita jest potga ywiou epicko - apolliskiego, e najstraszliwsze rzeczy przeczarowuje w oczach naszych ow uciech z pozoru i wyzwoleniem przez pozr. Poeta udramatyzowanego eposu nie moe stopi si cakowicie z swymi obrazami, tak samo jak rapsod epiczny; jest on cigle spokojnie nieporuszon, rozszerzonemi oczami patrzc kontemplacy, ktra obrazy widzi p r z e d sob. Aktor w jego udramatyzowanym eposie pozostaje w najtajniejszej gbi cigle rapsodem; uwicenie wewntrznego nienia ley na wszystkich jego czynnociach, tak e nie jest on nigdy cakowicie aktorem. Jak si ma do tego ideau dramatu apolliskiego utwr Eurypidesa? jak do uroczystego rapsoda dawnych czasw w modszy, ktry w platoskim Jonie istot sw tak opisuje: Gdy mwi co smutnego, napeniaj si zami moje oczy; jeli to jednak, co mwi, jest straszne i okropne, wwczas wosy na gowie powstaj mi ze zgrozy i serce mi bije. Nie widzimy tu ju nic z owego epickiego zagubienia si w pozorze, z wolnego od uczucia chodu prawdziwego aktora, ktry wanie w swej najwyszej czynnoci jest cay pozorem i uciech z pozoru. Eurypides jest aktorem z sercem bijcem, ze stojcymi wosami; jako myliciel sokratyczny ukada plan, wykonywa go jako aktor namitny. Czystym artyst nie jest ani w planowaniu, ani w wykonaniu. Eurypidesowy dramat jest zarazem rzecz chodn i ognist, je-

89 88 dnako uzdolnion do zdrtwiania i spalania; jest mu rzecz niemoliw osign apolliskie dziaanie eposu, podczas gdy z drugiej strony wyzwoli si, o ile mg, z pierwiastkw dyonizyjskich i potrzebuje teraz, by wogle dziaa, nowych rodkw wzruszenia, ktre nie mog ju lee w obrbie obu jedynych popdw artystycznych, apolliskiego i dyonizyjskiego. Tymi rodkami wzruszenia s m y l i paradoksalne zamiast kontemplacji apolliskich i afekty ogniste zamiast dyonizyjskich zachwytw i to najrealistyczniej wzorowane, wcale nie w eterze sztuki zanurzone myli i afekty. Poznawszy zatem, e Eurypidesowi nie powiodo si wogle oprze dramatu tylko na ywiole apolliskim, e raczej jego dno niedyonizyjska zabdzia w naturalistyczn i nieartystyczn, bdziemy ju teraz mogli zbliy si do istoty e s t e t y c z n e g o s o k r a t y z m u , ktrego najwysze prawo brzmi mniej wicej tak : wszystko musi by rozumne, by byo pikne; jako zdanie rwnolege sokratycznemu tylko wiedzcy jest cnotliwy. Z kanonem tym w rku mierzy Eurypides wszystko po szczegle i wedle tej zasady prostowa: mow, charaktery, budow dramatyczn, muzyk chraln, Co w porwnaniu z tragedy sofoklesow zwyklimy poczytywa tak czsto Eurypidesowi za brak poetycki i krok wty, jest to przewanie wytworem owego natrtnego procesu krytycznego, owej zuchwaej rozumowoci. Niechaj prol o g eurypidesowy suy nam jako przykad wytwrczoci owej racyonalistycznej metody. Niema nic przeciwniejszego naszej technice scenicznej nad prolog w dramacie Eurypidesa, e oddzielnie wystpujca osoba opowiada u wstpu sztuki, kim jest, co poprzedza akcy, co si dotychczas stao, ba, co si w toku sztuki stanie, toby okreli nowoczesny poeta dramatyczny jako poche i nie do darowania zrzeczenie si efektu napicia. Wszak wie si wszystko, co si sta ma; kt zechce odczeka, by si to stao na prawd? skoro przecie nie istnieje tu wcale niepokojcy stosunek snu wieszczcego do majcej pniej nastpi rzeczywistoci. Zgoa inaczej rozwaa Eurypides. Dziaanie tragedyi nie polegao nigdy na epickiem napiciu, na dranicej niepewnoci, co si teraz i potem stanie: raczej na owych wielkich retorycznolirycznych scenach, w ktrych namitno i dyalektyka gwnego bohatera wzbieraa w szeroki i potny strumie. Wszystko przysposabiao do patosu nie do dziaania: a co nie do patosu przysposabiao, uchodzio za nic nie warte. Co jednak najbardziej utrudnia rozkoszne oddanie si takim scenom, to brak suchaczowi ogniwa, przerwa w tkaninie przeddziejw; pki suchacz jeszcze wymiarkowywa musi, co znaczy ta i owa osoba, co poprzedzio ten i w konflikt skonnoci i zamysw, niemoliwe jest jeszcze cakowite zatopienie si w cierpieniu i dziaaniu gwnych osb, wspczucie i wspobawa o tchu zapartym. Eschylowo-sofoklesowa tragedya oya najprzemylniejsze rodki artystyczne, by widzowi w pierwszych scenach poniekd przypadkowo da w rce wszystkie owe, do zrozumienia konieczne, nici: rys, stwierdzajcy w szlachetny artyzm, ktry k o n i e c z n formalno niejako maskuje i ujawnia jako przypadkowo. Cigle jednak zdawa si Eurypides dostrzega, e widz jest podczas owych pierwszych scen w osobliwym niepokoju, obliczajc rachunkowy przykad przeddziejw tak, e piknoci poetyckie i patos

90 ekspozycyi gin dla niego. Dlatego poprzedzi jeszcze ekspozycy prologiem i woy go w usta osobie, ktrej mona byo zaufa: jakie bstwo musiao czsto do pewnego stopnia porcza publicznoci tok tragedyi i odbiera wszelk wtpliwo co do rzeczywistoci mitu: podobnie jak Dekart mg rzeczywisto wiata empirycznego udowodni tylko powoaniem si na prawdziwo Boga i jego niezdolno do kamstwa. Tej samej prawdomwnoci boskiej uywa Eurypides raz jeszcze na kocu swego dramatu, by upewni publiczno co do przyszoci swego bohatera. To jest zadaniem osawionego deus ex machina. Midzy epickiem patrzeniem wstecz i patrzeniem wprzd ley dramatyczno - liryczna teraniejszo, waciwy dramat. Eurypides jest wic jako poeta odgosem swego wiadomego poznania; i wanie to nadaje mu takie osobliwe stanowisko w dziejach sztuki greckiej. Rzuciwszy okiem na sw krytyczno - produktywn twrczo, musia doznawa uczucia, jak gdyby mia oywi dla dramatu pocztek pisma Anaksagorasa, ktrego pierwsze sowa brzmi: na pocztku byo wszystko razem; wwczas przyszed rozum i stworzy porzdek. I jeli Anaksagoras z swem nous zjawi si wrd filozofw, jak pierwszy trzewy wrd samych pijanych, tak i Eurypides musia stosunek swj do innych poetw tragicznych rozumie w podobnym obrazie. Dopki jedyny porzdziciel i rzdziciel wszystkiego, nous, by jeszcze wykluczony z twrczoci artystycznej, pty wszystko byo jeszcze razem w chaotycznej prakaszy; tak musia wyrokowa Eurypides, tak musia potpia pijanych poetw, jako pierwszy trzewy. To, co Sofokles rzek 91 o Eschylosie, e czyni dobrze, acz niewiadomie, nie byo z pewnoci powiedziane w sensie Eurypidesa: ktryby tylko tyle by przyj, e Eschylos niedobrze czyni, p o n i e w a czyni niewiadomie. Take boski Plato mwi o zdolnoci twrczej poety, o ile ona nie jest wiadomym rozmysem, przewanie tylko ironicznie i przyrwnywa j do uposaenia wieszczka i wykadacza snw; poeta bo nie prdzej zdolny jest tworzy nim nie stanie si niewiadomym i nim nie opuci go rozum. Eurypides podj si, jak si tego podj i Plato, pokaza wiatu przeciwiestwo nierozumnego poety; estetyczna jego zasada wszystko musi by wiadome, by byo pikne, jest, jak rzekem, zasad rwnoleg sokratycznemu wszystko musi by wiadome, by byo dobre. Moemy zatem uwaa Eurypidesa za poet estetycznego sokratyzmu. Lecz Sokrates by owym d r u g i m w i d z e m , ktry dawniejszej tragedyi nie pojmowa i przeto nie ceni; w przymierzu z nim odway si Eurypides by heroldem nowej twrczoci artystycznej. Jeli z powodu niego zgina dawniejsza tragedya, jest wic estetyczny sokratyzm zasad zabjcz: o ile jednak walka zwraca si przeciw ywioowi dyonizyjskiemu sztuki dawniejszej, poznajemy w Sokratesie przeciwnika Dyonizosa, nowego Orfeusza, ktry powstaje przeciw Dyonizosowi, i acz przeznaczony na rozdarcie przez Menady sdu ateskiego, zmusza jednak samego przepotnego boga do ucieczki: ten za, jak wwczas, gdy ucieka przed krlem edoskim Likurgiem, schroni si w gbie morza, to jest w mistyczne fale ogarniajcego stopniowo wiat cay, tajemnego kultu.

93 zem jednak zawyrokowaa, e Eurypidesowi przypada druga nagroda w wycigu mdroci. Jako trzeci szczebel w tej drabinie wymieniony by Sofokles; on, ktry mg sawi si w stosunku do Eschylosa, e czyni dobrze, i to, poniewa wie, e to jest dobrze. Wida, e wanie ten stopie jasnoci wiedzenia jest tem, co owych trzech mw wsplnie wyrnia, jako trzech wiedzcych swego czasu. Najostrzejsze jednak sowo o owem nowem i niesychanem cenieniu wiedzenia i rozumienia wyrzek Sokrates, znalazszy siebie jako jedynego przyznajcego si, e n i c n i e w i e ; podczas gdy w swych krytycznych wdrwkach po Atenach u wszystkich mw stanu, mwcw, poetw i artystw napotyka wszdzie urojenie wiedzy. Ze zdumieniem poznawa, e wszystkie owe znakomitoci nie maj nawet susznego i pewnego zrozumienia swego zawodu i uprawiaj go tylko z instynktu. Tylko z instynktu: wyrazem tym dotykamy serca i punktu rodkowego dnoci sokratycznej. Sokratyzm potpia nim zarwno istniejc sztuk, jak i istniejc etyk: gdziekolwiek zwrci swe badawcze spojrzenie widzi brak rozumienia i potg zudy i z braku tego wyciga wniosek o wewntrznej opacznoci i niewartoci tego, co istnieje. Z tego jednego punktu zdao si Sokratesowi, e musi poprawia istnienie: on, jednostka, wstpuje z min lekcewaenia i wyszoci, jako poprzednik zgoa inaczej urzdzonej kultury, sztuki i moralnoci, w wiat, ktrego koniuszek z czci pochwyci poczytywalibymy sobie za najwiksze szczcie. Oto ogromny skrupu, ktry nas kadym razem, w obliczu Sokratesa, opada i ktry nas cigle na nowo pobudza do poznania sensu i zamiaru tego najgodniej-

92 13. e dno Sokratesa stoi w cisym zwizku z Eurypidesem, to nie uszo oku wspczesnej mu staroytnoci; a najwymowniejszym wyrazem tego wchu jest owa obiegajca Ateny gadka, e Sokrates zwyk pomaga Eurypidesowi w tworzeniu. Zwolennicy dobrych dawnych czasw wymawiali oba nazwiska jednym tchem, ilekro chodzio o wyliczenie przywdcw ludowych teraniejszoci, ktrych wpyw sprawia, e stara, maratoska, niedwiedzia tyzna na ciele i duszy, padaa coraz bardziej ofiar wtpliwego owiecenia przy postpowem niedonieniu si cielesnych i dusznych. W tym tonie, na poy z oburzeniem, na poy z pogard zwyka arystofanesowa komedya mwi o owych mach, ku przeraeniu ludzi nowszych, ktrzy wprawdzie Eurypidesa chtnie powicaj, jednake nie mog si do nadziwi, e Sokrates, jako pierwszy i najwyszy s o f i s t a , jako zwierciado i tre wszystkich sofistycznych usiowa, pojawia si u Arystofanesa: przyczem jedyn pociech jest postawienie samego Arystofanesa pod prgierzem jako ajdacko kamliwego Alcybiadesa poezyi. Nie biorc na tem miejscu gbokich instynktw Arystofanesa w obron przed takiemi napaciami, wykazuj dalej cisy zwizek Sokratesa i Eurypidesa na podstawie staroytnego uczucia; w tem to znaczeniu przypomnie naley, e Sokrates jako przeciwnik sztuki tragicznej nie uczszcza na tragedye, i tylko, gdy wystawiano now sztuk Eurypidesa, stawia si rd widzw. Najsawniejsze jednak jest blizkie zestawienie obu nazwisk w wyroczni deifickiej, ktra okrelia Sokratesa jako najmdrszego z ludzi, zara-

94 szego badania zjawiska staroytnoci. Kto to, co mie si way jako jednostka zaprzecza istoty greckiej, ktra jako Homer, Pindar i Eschylos, jako Fidyasz, jako Perykles, jako Pytia i Dyonizos, jako najgbsza bezde i najwysza wyyna pewna jest naszego zdumionego uwielbienia? Co to za moc demoniczna, ktra mie zuchwale w kurz wylewa ten napj czarodziejski? Co to za bstwo, do ktrego chr duchw najszlachetniejszych ludzkoci woa musi: Biada! Biada! Zburzye pikny wiat potn pici; wali si, rozpada ! *) Klucza do istoty sokratesowej uycza nam owo przedziwne zjawisko, okrelane jako dajmonion Sokratesa. W osobliwych pooeniach, w ktrych jego ogromny rozsdek popada w chwiejno, odzyskiwa siln podstaw dziki objawiajcemu si w takich chwilach boskiemu gosowi. Gos ten, ilekro si zjawia, zawsze o d r a d z a . Mdro instynktowna ukazuje si w tej zgoa odstpujcej od normy naturze, by tu i wdzie stawa wiadomemu poznaniu p r z e s z k o d . Podczas gdy u wszystkich produktywnych ludzi instynkt jest wanie si twrczo - potwierdzajc a wiadomo zachowuje si krytycznie i odradzajco: u Sokratesa instynkt staje si krytykiem, wiadomo twrc prawdziwa potworno per defectum ! A spostrzegamy tu potworny defectus wszelkiej mistycznej zdolnoci, tak, e monaby okreli Sokratesa, jako specyficznie n i e m i s t y k a , skoro natura logiczna przez przepodnienie rozwinita jest tak samo nadmiernie, jak w mistyku owa mdro instynktowna. Lecz z drugiej strony owemu zjawia*) Goethe, Faust I. Prz. t.

95 jcemu si w Sokratesie logicznemu popdowi odmwione byo zupenie zwracanie si przeciw samemu sobie; w tym niepohamowanym strumieniu ukazuje si potga naturalna, ktr ku swej penej grozy niespodziance napotykamy tylko u najwikszych instynktownych mocy. Kto z pism platoskich wyczu choby tchnienie owej boskiej naiwnoci i pewnoci sokratycznego kierunku ycia, ten czuje te, e ogromne koo rozpdowe logicznego sokratyzmu porusza si niejako za Sokratesem i e trzeba na nie patrze skro Sokratesa, jak skro cie. e jednak on sam przeczuwa ten stosunek, to wyraa si w penej godnoci powadze, z ktr wszdzie i jeszcze przed sdziami zaznacza swe boskie powoanie. Zbija go z tego byo w gruncie rzeczy rwnie niemoliwoci, jak pochwala jego wpyw rozprzgajcy instynkty. Wobec tego nierozwizalnego konfliktu, skoro ju stan przed forum pastwa greckiego, nastrczaa si tylko jedna jedyna forma skazania, wygnanie: jako co nawskro zagadkowego, nie do zrubrykowania, nie do rozjanienia mona go byo wygna z granic, nie dajc potomnemu wiatu prawa winienia Ateczykw o czyn haniebny. e jednak skazano go na mier a nie na wygnanie, to przepar zda si sam Sokrates z ca jasnoci umysu i bez naturalnej grozy przed mierci: szed na mier, z owym spokojem, z ktrym, wedle opisu Platona, jako ostatni z pijcego grona, opuszcza o brzasku dnia symposion, by rozpocz dzie nowy; podczas gdy za nim, na awach i na ziemi, ostaj zaspani wsptowarzysze stou, by ni o Sokratesie, prawdziwym erotyku. U m i e r a j c y S o k r a t e s sta si nowym, nigdy jeszcze nigdzie nie widzianym ideaem szlachetnej modziey

96

97 jemne, nie za poyteczne i przeto wymaga od swych uczni wstrzymywania si i surowego odsunica si od takich niefilozoficznych podniet; z taktem powodzeniem, e modzieczy poeta tragiczny Plato spali przedewszystkiem swe poezye, by mc by uczniem So-, kratesa. Gdzie jednak niepokonalne zdolnoci walczyy przeciw maksymom Sokratesa, bya moc tyche, wraz z potnym wpywem tego potwornego charakteru, do jeszcze silna, by sam nawet poezy zagna w nowe i dotd nieznane pooenia. Przykadem tego jest wanie wymieniony Plato: on, ktry w potpieniu tragedyi i sztuki wogle nie pozosta z pewnoci w tyle poza. naiwnym cynizmem swego mistrza, musia jednak z pewnej artystycznej koniecznoci stworzy form sztuki, ktra wanie z istniejcemi i przeze odrzuconemi formami sztuki bya wewntrznie spokrewniona. Gwny zarzut, ktry Plato czyni sztuce dawniejszej e jest naladownictwem pozornego obrazu, a wic naley do sfery jeszcze niszej, ni wiat empiryczny , nie mg przedewszystkiem by skierowany przeciw nowemu dzieu sztuki: to te widzimy, jak Plato stara si wyj poza rzeczywisto i przedstawi ide, lec na dnie tej pseudorzeczywistoci. Przez to jednak doszed myliciel Plato drog okrn wanie tam, gdzie jako poeta zawsze by u siebie i skd Sofokles i caa sztuka dawniejsza protestowaa uroczycie przeciw owemu zarzutowi. Jeeli tragedya wchona w siebie wszystkie dawniejsze rodzaje sztuki, to mona znw to samo w ekscentrycznem znaczeniu zastosowa do dyalogu platoskiego, ktry, zrodzony z mieszaniny wszystkich istniejcych stylw i form, buja we rodku midzy opowieci, liryk, dramatem, midzy
DZIEA NIETZSCHEGO. T. IX. 7

greckiej: przed wszystkimi typowy modzieniec helleski, Plato, pad na twarz przed tym obrazem z caem arliwem oddaniem si swej marzycielskiej duszy.

14. Jeli pomylimy sobie teraz jedno wielkie oko cyklopowe Sokratesa na tragedy zwrcone, owo oko, w ktrem nie pon nigdy bogi sza artystycznego natchnienia jeli pomylimy sobie, e temu oku odmwione byo patrze z upodobaniem w otchanie dyonizyjskie to c waciwie musiao ono widzie w wzniosej i wysawianej sztuce tragicznej, jak j zwie Plato? Co bardzo nierozumnego, o przyczynach, ktre bez skutkw, i o skutkach, ktre bez przyczyn by si zday; nadto cao tak pstra i rnoraka, e sprzeciwia si musi rozsdnemu umysowi, lecz dla dusz pobudliwych i wraliwych jest niebezpiecznym podpaem. Wiemy, jaki jedyny rodzaj poezyi on rozumia, b a j k e z o p o w : a dziao to si zapewne z ow umiechnit poczciwoci, z ktr zacny dobry Gellert w bajce o pszczole i kurze piewa pochwa poezyi:
Po mnie poznajesz, na co ona suy, By temu, ktry ma rozum nieduy, Prawd powiedzie obrazem .

Lecz Sokratesowi zdaa si sztuka tragiczna nawet prawdy nie mwi : pomijajc ju to, e zwraca si ona do tego, ktry ma rozum nieduy, wic nie do filozofa: podwjny powd, by trzyma si od mej zdaleka. Tak jak Plato, zalicza j do sztuk pochlebczych, sztuk, ktre przedstawiaj tylko to, co przy-

98 99 proz i poezy i przeto te przeama surowe dawniejsze prawo jednolitej formy mownej. Na tej drodze jeszcze dalej posunli si pisarze c y n i c z n i , ktrzy w najwikszej pstrocinie stylu, w wahaniu si midzy form prozaiczn i metryczn, osignli te literacki obraz szalejcego Sokratesa, ktrego ycie przedstawiali. Dyalog platoski by niejako odzi, na ktrej ratowaa si rozbita poezya dawniejsza z wszystkiemi swemi dziemi: cinici na ciasnej przestrzeni i trwonie poddani sternictwu Sokratesa, pynli teraz w nowy wiat, ktry nie mg si nigdy do syta napatrze fantastycznemu obrazowi tego orszaku. Rzeczywicie da Plato caemu potomnemu wiatu wzr nowej formy artystycznej, wzr r o m a n s u : okreli go naley jako nieskoczenie spotgowan bajk ezopow, w ktrej poezya yje w podobnym stosunku rangi do filozofii dyalektycznej, jak przez wiele stuleci ta sama filozofia do teologii: to jest jako ancilla. Oto nowe stanowisko, na ktre Plato zagna poezy pod naciskiem demonicznego Sokratesa. Myl f i l o z o f i c z n a przerasta tu sztuk i zmusza j do cisego uczepienia si pnia dyalektyki. Dno a p o l l i s k a przepoczwarzya si w logiczny schematyzm; u Eurypidesa zauwaylimy co odpowiedniego a nadto przetumaczenie y w i o u dyoniz y j s k i e g o na afekt naturalistyczny. Sokrates, dyalektyczny bohater dramatu platoskiego, przypomina nam pokrewn natur bohatera eurypidesowego, ktry czynw swych broni musi argumentem i przeciwargumentem i przez to popada tak czsto w niebezpieczestwo postradania naszego tragicznego wspczucia: bo ktby mg zaniepoznawa pierwiastek o p t y m i s t y c z n y w istocie dyalektyki, wiccy w kadym wniosku swe wito radosne i mogcy oddycha tylko w chodnej jasnoci i wiadomoci; pierwiastek optymistyczny, ktry wcisnwszy si raz w tragedy musi zachwaszcza stopniowo jej dyonizyjskie dziedziny i koniecznie gna j do samozniszczenia a do miertelnego skoku w widowisko mieszczaskie. Uprzytomnijmy sobie tylko konsekwencje twierdze sokratycznych: Cnota jest wiedz; grzeszy si tylko z niewiedzy; cnotliwy jest szczliwym: w tych trzech zasadniczych formach optymizmu ley mier tragedyi. Bo teraz cnotliwy bohater musi by dyalektykiem, teraz musi by midzy cnot a wiedz, wiar i moraem konieczny, widoczny zwizek, transcedentalne rozwizanie sprawiedliwoci u Eschylosa znia si teraz do pytkiej i bezczelnej zasady sprawiedliwoci poetyckiej z jej zwyczajnym deus ex machina. Jak wyglda teraz wobec tego sokratyczno - optymistycznego wiata scenicznego c h r i wogle cae muzyczno - dyonizyjskie podoe tragedyi? Jako co przypadkowego, jako wcale zbyteczna reminiscencya prapocztku tragedyi; podczas gdymy przecie pojli, e chr moe by zrozumiany tylko jako p r z y c z y n a tragedyi i tragicznoci wogle. Ju w Sofoklesie ukazuje si owo zakopotanie co do chru wany znak, e ju u niego kruszy si zaczyna dyonizyjski grunt tragedyi. Nie way si on ju powierza chrowi gwnego udziau w dziaaniu, lecz zacienia jego zakres w ten sposb, e chr jawi si teraz prawie jako rwnorzdny aktorom, jak gdyby wzity zosta z orkiestry na scen; zburzyo to oczywicie cakowicie jego istot, mimo e Arystoteles
7*

100 temu wanie pojmowaniu chru przytakuje. To przesunicie pozycyi chru, ktre Sofokles zaleca w kadym razie swoj praktyk, a, wedle tradycyi, nawet pewnem pismem, jest pierwszym krokiem do z n i s z c z e n i a chru, ktrego fazy w Eurypidesie, Agatonie i w nowszej komedyi nastpuj po sobie z zastraszajc szybkoci. Dyalektyka optymistyczna wygania biczem swych syllogizmw m u z y k z tragedyi: to jest, burzy istot tragedyi, ktra interpretowa si daje tylko jako ujawnienie i zobrazowanie stanw dyonizyjskich, jako widoczna symbolizacya muzyki, jako wiat senny upojenia dyonizyjskiego. Jeli tedy przyj mamy nawet ju przed Sokratesem dziaajc dno przeciwdyonizyjsk, ktra w nim tylko osiga niesychanie wspaniay wyraz: to nie miemy cofn si przed pytaniem, na co wskazuje takie, jak Sokrates, zjawisko: ktrego nie moemy przecie, wobec dyalogw platoskich, pojmowa tylko jako moc rozprzgajc, negatywn. I jakkolwiek najblisze dziaanie popdu sokratycznego zmierzao do rozsadzenia tragedyi dyonizyjskiej, to jednak gbokie dowiadczenie yciowe samego Sokratesa zmusza nas do pytania, czy midzy sokratyzmem a sztuk musia k o n i e c z n i e istnie stosunek antypodyczny i czy narodziny Sokratesa artysty s wogle czem sprzecznem w sobie. w despotyczny logik bowiem mia tu i wdzie wzgldem sztuki uczucie luki, pustki, pwyrzutu, zaniedbanego moe obowizku. Czsto nachodzia go, jak opowiada w wizieniu swoim przyjacioom, jedna i ta sama zjawa senna, ktra mwia mu zawsze to samo: Sokratesie, uprawiaj m u z y k ! A do ostatnich swych dni uspakaja si on mniemaniem, e jego

101 filozofowanie jest najwysz muz sztuk i nie wierzy bardzo, by bstwo przypominao mu ow pospolit, popularn muzyk- Wreszcie w wizieniu, by cakiem uly sumieniu swemu, dochodzi do porozumienia z sob take co do uprawiania owej lekcewaonej przez siebie muzyki. I w tem usposobieniu tworzy prooemium do Apollina i ubiera w wiersz kilka bajek ezopowych. Co podobnego do demonicznego upominajcego gosu popychao go do tych wicze, jego apolliskie wniknicie, e, jak krl barbarzyski, nie rozumie szlachetnego obrazu bstwa i jest w niebezpieczestwie, e grzeszy wzgldem jego boskoci przez swe nierozumienie. Owo sowo sokratycznej zjawy sennej jest jedynym znakiem wtpliwoci co do granic natury logicznej: moe tak musia si pyta to, co jest mnie niezrozumiae, nie jest te przecie zaraz nierozumne? Moe istnieje krlestwo mdroci, z ktrego wyklty jest logik? Moe sztuka jest nawet koniecznem correlativum i dopenieniem wiedzy?

15. W myl tych ostatnich przeczuciowych pyta wykaza teraz naley, jak to a do tej chwili, ba, w caej przyszoci rozpociera si wpyw Sokratesa, podobien coraz bardziej w socu wieczornem rosncemu cieniowi, na wiat potomny, jak to zmusza cige na nowo do nowego stwarzania s z t u k i i to sztuki w metafizycznem ju, najszerszem i najgbszem znaczeniu i, przy swej wasnej nieskoczonoci, take jej nieskoczono porcza.

102 Zanim to pozna byo mona, zanim wykazano niezbicie najwewntrzniejsz zaleno, kadej sztuki od Grekw, Grekw od Homera do Sokratesa, musieli ci Grecy wywiera na nas podobne wraenie, jak Sokrates na Ateczykach. Prawie kady czas i stopie kultury usiowa kiedy w gbokiem niezadowoleniu uwolni si od Grekw, poniewa w obliczu ich wszelka samowytwrczo, pozornie zgoa oryginalna i jak najszczerzej podziwiana, zdawaa si nagle traci barw i ycie i kurczya si do nieudanej kopii, ba, do karykatury. I tak wybucha cigle na nowo kadym razem serdeczna wcieko na ten zarozumiay ludek, ktry way si wszystko, co mu nieswojskie byo, okreli po wszystkie czasy jako barbarzyskie: kim s owi, stawia si sobie pytanie, ktrzy, choby i mieli efemeryczn, historyczn wietno, wykaza mog tylko miesznie ograniczone instytucye, tylko wtpliw tyzn obyczajw i napitnowani s nawet szpetnemi wystpkami, a jednak, roszcz sobie prawo do godnoci i wyjtkowego wrd ludw stanowiska, ktre przysuguje geniuszowi wrd tumu? Na nieszczcie nie umiano znale puharu z cykut, moc ktrego monaby poprostu uprztn tak istot: gdy adna trucizna, ktr wytwarzaa w sobie zawi, oszczerstwo i gucha wcieko, nie starczya do zniszczenia owej poprzestajcej na sobie wspaniaoci. I tak czuje si wstyd i lk przed Grekami; chyba e kto czci ponad wszystko prawd i przeto way si wyzna przed sob i t prawd, e Grecy dzier, jako wonicy, w rkach wodze naszej i kadej innej kultury, e jednak prawie zawsze wozy i konie s z podlejszego tworzywa i nie odpowiadaj chwale swych kierowni-

kw, uwaajcych wtedy za art wpdzenie zaprzgu takiego w przepa: ktr oni sami przesadzaj skokiem Achillesa. eby przyzna i Sokratesowi godno takiego kierowniczego stanowiska, wystarcza pozna w nim typ niesychanej przed nim formy istnienia, typ c z o w i e k a t e o r e t y k a a zrozumienie jego znaczenia i celu jest naszem najbliszem zadaniem. Take czowiek teoretyk ma, jak artysta, przyjemno z tego, cc istnieje, i jak w znajduje w zadowoleniu tera ochron przed praktyczn etyk pesymizmu i przed swemi tylko w ciemnoci wieccemi oczyma Linkeusa*). Jak bowiem artysta wobec kadego odsonicia prawdy zawsze tylko na tem zachwycone wiesza spojrzenia, co i teraz, po odsoniciu, pozostaje jeszcze oson, taki czowiek teoretyk rozkoszuje si i zadowala odrzucon oson i znajduje najwyszy ce rozkoszy w przebiegu zawsze szczliwego, dziki wasnej mocy udajcego si, odsonicia. Nie istniaaby adna wiedza, gdyby jej tylko o ow j e d n nag bogini i o nic nie chodzio innego. Bo wtedyby uczniom jej musiao by na duchu, jak tym, ktrzyby chcieli prosto przez ziemi przekopa dziur na wylot: kady z nich zrozumie, e przy najwikszym wysiku caego ywota, zdolen jest przekopa tylko wcale ma cz potwornej gbi, ktr w jego oczach przysypuje znw praca najbliszego tak, e trzeci zda si dobrze czyni, obierajc na wasn rk nowe miejsce dla swych usiowa wiertniczych. Jeli wic teraz kto przekonywajco dowiedzie, e t prost drog nie da si osig*) Lyncaeus, Messeczyk, jeden z Argonautw, bystrym wzrokiem obdarzony. Prz. tum.

104 n celu antypodycznego, to kt zechce jeszcze dalej pracowa w starych gbiach, o ileby tymczasem nie poprzesta na znajdowaniu szlachetnych kamieni lub odkrywaniu praw przyrody. Przeto Lessing, najuczciwszy czowiek teoretyk, way si wypowiedzie, e wicej mu zaley na szukaniu prawdy, ni na niej samej: odkryo to zasadnicz tajemnic wiedzy, ku zdumieniu, ba, zgorszeniu naukowcw. Oczywicie, obok tego odosobnionego poznania, jako wybryku uczciwoci, jeli nie zuchwalstwa, stoi gbokie u r o j o n e w y o b r a e n i e , ktre najpierw w osobie Sokratesa na wiat przyszo, owa niewzruszona wiara, e mylenie siga, po przewodniej nici przyczynowoci, a w najgbsze przepaci istnienia i e mylenie zdolne jest nietylko pozna istnienie, lecz nawet je p o p r a w i . To wzniose urojenie metafizyczne jest przydane wiedzy jako instynkt i wiedzie j cigle na nowo do jej granic, na ktrych musi przedzierzgn si w s z t u k : k t r t o w a c i w i e m e c h a n i z m ten ma na celu. Popatrzmy teraz, przy pochodni tej myli, na Sokratesa: a zjawi on si nam jako pierwszy, ktry wiedziony przez w instynkt wiedzy umia nietylko y, lecz co jest daleko wicej umrze: i dlatego obraz u m i e r a j c e g o S o k r a t e s a , jako czowieka wyniesionego przez wiedz i argumenty ponad obaw mierci, jest tarcz herbow, ktra nad wchodow bram wiedzy przypomina kademu jej przeznaczenie, to jest ukazywanie istnienia jako dajcego si poj i przeto usprawiedliwi: do czego, oczywicie, jeli nie starcz argumenty, suy te musi ostatecznie m i t , ktry dopiero co okreliem jako nawet konieczn konsekwency, ba, jako cel wiedzy.

105 Kto si przypatrzy, jak po Sokratesie, mistagogu wiedzy, jedna szkol filozoficzna nastpuje po drugiej, niby fala po fali; jak nie przeczuwana nigdy powszechno chciwoci wiedzy w najszerszych dziedzinach wyksztaconego wiata, uwaana za waciwe zadanie kadego bardziej uzdolnionego czowieka, zawioda wiedz na pene morze, z ktrego nigdy ju odtd zupenie spdzon by nie moga; jak dopiero ta powszechno rozpia wspln sie myli po caej kuli ziemskiej, ba, z widokiem na prawno caego systemu sonecznego: kto uprzytomni sobie to wszystko wraz ze zdumiewajco wysok piramid wiedzy teraniejszej, ten nie moe nie widzie w Sokratesie punktu zwrotnego i wiru tak zwanych dziejw wiata. Bo gdyby pomyle sobie niewyliczaln sum siy. zuytej na ow dno wiatow, nie w subie poznania, lecz uyt na praktyczne, to jest egoistyczne, cele jednostek i ludw, toby prawdopodobnie instynktowna uciecha z ycia osaba tak w powszechnych walkach zniszczenia i ustawicznych wdrwkach ludw, e, wobec przywyknicia do samobjstwa, jednostka musiaaby moe czu ostatni pozostao poczucia obowizku duszc, jak mieszkaniec wysp Fidi, swych rodzicw jako syn, swego przyjaciela jako przyjaciel: pesymizm praktyczny, ktryby mg nawet okropn etyk morderstwa ludw stworzy z litoci ktry zreszt istnieje i istnia wszdzie na wiecie, gdzie sztuka w jakiejbd formie, zwaszcza religii i wiedzy, nie zjawia si jako lekarstwo i obrona. W obliczu tego praktycznego pesymizmu jest Sokrates prawzorem teoretyka optymisty, ktry w okrelonej wierze w mono zgbienia natury rzeczy daje wiedzy i poznaniu moc powszechnego lekarstwa

1oo a bd pojmuje jako zo samo w sobie. Wnikn w owe gbie i oddzieli prawdziwe poznanie od pozoru i bdu zdawao si czowiekowi sokratycznemu najszlachetniejszem, nawet jedyne.n prawdziwie czowieczem powoaniem: tak jak w mechanizm poj, sdw i wnioskw ceniony by od czasu Sokratesa ponad wszystkie inne zdolnoci, jako najwysza dziaalno i najgodniejszy podziwu dar przyrody. Nawet najwzniolejsze czyny obyczajowe, poruszenia litoci, ofiara, bohaterstwo i owa trudna do zdobycia cisza morska duszy, ktr Grek apolliski zwa Sofrosyne, byy przez Sokratesa i jego jak on mylcych nastpcw a do dnia dzisiejszego wywodzone z dyalektyki wiedzy i wedle tego okrelane jako moliwe do nauczenia. Kto na sobie dowiadczy rozkoszy sokratycznego poznania i czuje, jak ono, w coraz wikszych krgach, stara si obj cay wiat zjawisk, ten odtd adnego prcego do istnienia bodca nie bdzie odczuwa potniej, ni dz, by owej zdobyczy dopeni i jeszcze nieprzenikliwiej oka tej sieci zadzierzgn. Tak nastrojonemu czowiekowi jawi si wwczas platoski Sokrates jako nauczyciel zgoa nowej formy pogody greckiej i bogoci istnienia, ktra stara si wyadowa w czynach a wyadowanie to znachodzi bdzie przewanie w maieutycznych *) i wychowawczych oddziaywaniach na szla-

107 chetnych modziecw, w celu ostatecznego stworzenia geniusza. Lecz teraz spieszy wiedza, pod bodcem swego potnego urojenia, niepowstrzymanie a do swych granic, o ktre rozbija si jej w istocie logiki ukryty optymizm. Bo obwd kola wiedzy ma nieskoczenie wiele punktw i podczas gdy jeszcze zgoa przewidzie nie mona, jakby kiedykolwiek cae koo wymierzone by mogo, to jednak szlachetny i uposaony czowiek napotyka, jeszcze przed polow swego istnienia i nieuniknienie, takie punkty graniczne obwodu, z ktrych patrzy w niewyjanino. Gdy tu ku grozie swej widzi, jak logika okrca si na tych granicach wok siebie samej i w kocu ksa si w ogon wwczas przebija si nowa forma poznania, p o z n a n i e t r a g i c z n e , ktre, by je cho znie mona wymaga sztuki jako obrony i lekarstwa. Jeli spojrzymy, wzmocnionemi i pokrzepionemi na Grekach oczami, na najwysze sfery owego wiata, ktry nas opywa, to zobaczymy jak chciwo nienasyconego optymistycznego poznania, jawica si prawzorem w Sokratesie, przedzierzga si w tragiczn rezygnacy i potrzeb sztuki: podczas gdy juci ta sama chciwo, na swych niszych stopniach, musi ukazywa si wrog wzgldem sztuki i w gbi swej brzydzi si przedewszystkiem sztuk dyonizyjsko tragiczn, jak tego mielimy przykad w zwalczaniu tragedyi eschylosowej przez sokratyzm. Teraz pukamy tu, z wzruszeniem w duszy, w wrota teraniejszoci i przyszoci: czy owo przedzierzgan i e prowadzi bdzie do coraz nowych upostaciowa geniuszu i to wanie u p r a w i a j c e g o muz y k S o k r a t e s a ? Czy rozpostarta ponad istnie-

*) Maieutyka po grecku tyle co sztuka poonicza. Potrcajc artobliwie o zawd swej matki, uy Sokrates tego wyrazu dla okrelenia swej metody, stawiania zrcznych pyta, by wydoby z pytanego trafne odpowiedzi i dopomc w ten sposb drzemicemu w nim poznaniu do przyjcia na wiat. Prz. tum.

108 niem sie sztuki, choby pod nazwiskiem religii i wiedzy, bdzie coraz silniej i subtelniej pleciona czy te przeznaczeniem jej porwa si na szmaty wrd nieustannego barbarzyskiego miotania si i kbienia, ktre si obecnie zwie teraniejszoci? Zatroskani, jednak nie niepocieszeni, stajemy na chwil na uboczu, jako postrzegacze, ktrym dozwolono by wiadkami owych potwornych walk i przej. Ach! Jest czarem tych walk, e kto na nie patrzy, musi je te toczy!

109 pragn mwi tylko o n a j d o s t o j n i e j s z y c h przec i w n i k a c h tragicznego wiatopogldu a rozumiem przez to optymistyczn w swej najgbszej istocie wiedz, z jej praszczurem Sokratesem na czele. Wkrtce te po imieniu nazwane zostan te moce, ktre zdaj mi si porcza o d r o d z e n i e t r a g e d y i i ile innych nadziei ducha niemieckiego! Zanim rzucimy si w wir owych walk, osomy si zbroj swoich pozna dotd zdobytych. W przeciwiestwie do tych wszystkich, ktrzy usiuj wyprowadzi sztuki z jednej jedynej zasady, jako z koniecznego rda ycia kadego dziea sztuki, nie spuszczam oka z owych obu artystycznych bstw Grekw, Apollina i Dyonizosa i uznaj w nich yjcych i widzialnych przedstawicieli d w u c h wiatw sztuki, rnych w swej najgbszej istocie i w swych najwyszych celach. Apollo stoi przedemn jako przejaniajcy geniusz principii individuationis, przez ktrego jedynie prawdziwie osign mona wyzwolenie w pozorze: podczas gdy mistyczny okrzyk radoci Dyonizosa rozsadza zaklty krg indywiduacyi i otwiera drog do matek istnienia, do najwntrzniejszego rdzenia rzeczy. To ogromne przeciwiestwo, otwierajce przepa midzy sztuk plastyczn, jako apollisk, a muzyk, jako sztuk dyonizyjsk, stao si jednemu jedynemu z wielkich mylicieli do tego stopnia jawne, e bez adnej pomocy helleskiej symboliki bstw przyzna muzyce odmienny charakter i pocztek przed wszystkiemi innemi sztukami, gdy nie jest ona, jak owe inne, odbiciem zjawiska, lecz bezporedmem odbiciem samej woli a wic przedstawia w o b e c w s z e l k i e j f i z y c z n o c i wiata metafizyczn o , wobec wszelkiego zjawiska rzecz sam w so-

16.

Na wyuszczonym tym przykadzie historycznym staralimy si wykaza, e tragedya ginie tak samo z zanikiem ducha muzyki, jak te jedynie z tego ducha urodzi si moe. By zagodzi niezwyko naszego twierdzenia a z drugiej strony wykaza pochodzenie tego naszego poznania, musimy teraz z wolnem spojrzeniem stan w obliczu analogicznych zjawisk teraniejszoci; musimy wej w wir owych walk, toczonych, jak to wanie rzekem, w najwyszych sferach naszego teraniejszego wiata midzy nienasyconem optymistycznem poznaniem a tragiczn potrzeb sztuki. Pragn przytem pomin wszystkie inne popdy przeciwnicze, ktre kadego czasu przeciwdziaaj sztuce a zwaszcza tragedyi i ktre te w teraniejszoci do tego stopnia grasuj wkoo pewne zwycistwa, e z sztuk teatralnych naprzykad jedynie krotochwila i balet w bujnem poniekd krzewieniu si wydaj nie kademu moe mile pachnce kwiaty.

111 110 bie. (Schopenhauer, wiat jako wola i wyobraenie. I. p. 310). Na tem najwaniejszem poznaniu wszelkiej estetyki, ktrem, w najpowaniejszem biorc znaczeniu, zaczyna si dopiero estetyka, wycisn Ryszard Wagner, dla poparcia jego wiecznej prawdy, sw piecz, stwierdzajc w swym Beethovenie, e muzyk sdzi naley wedle zgoa innych zasad estetycznych, ni si sdzi wszystkie sztuki plastyczne a wogle nie wedle kategoryi pikna: jakkolwiek mylna estetyka, w subie bdnej i zwyrodniaej sztuki, przyzwyczaia si, pod wpywem pojcia pikna, uznanego w plastycznym wiecie, wymaga od muzyki podobnego wraenia, jak od dzie sztuki plastycznej, to jest budzenia u p o d o b a n i a w p i k n y c h form a c h . Poznawszy owo ogromne przeciwiestwo, uczuem konieczno zblienia si do istoty tragedyi greckiej i przeto do najgbszego objawienia gieniuszu helleskiego: bo teraz dopiero, jak mi si zdao, posiadem moc czarodziejsk, by zdala od frazeologii naszej zwykej estetyki, wywoa przed sw dusz wcielony praprobiemat tragedyi. To uyczyo mi tak przedziwnie osobliwego spojrzenia w hellenizm, e musiaem uwierzy, i nasza klasyczno - helleska wiedza, mimo sw pyszn postaw, w gruncie bawia si dotd tylko gr cieniw i zewntrznoci. Problematu owego moglibymy moe dotkn tem pytaniem: jakie dziaanie estetyczne powstaje, jeli owe oddzielne w sobie moce sztuki, apolliska i dyonizyjska, zaczn dziaa obok siebie? Lub w krtszej formie: jaki jest stosunek muzyki do obrazu i pojcia? Schopenhauer, ktrego nieprzecignion wyrazisto i przejrzysto w przedstawianiu wanie na tym punkcie Ryszard Wagner wysawia, wyraa si co do tego najbardziej wyczerpujco w nastpujcym ustpie, ktry tu w caej jego dugoci oddaj. wiat jako wola i wyobraenie. L p. 309: Po tem wszystkiem moemy wiat pozorny, czyli przyrod i muzyk, uwaa za dwa rne wyrazy tej samej rzeczy, ktra przeto sama jest jedynem porednictwem midzy analogiami obu wyrazw a poznanie tego porednictwa jest niezbdne dla rozrnienia owych analogii. Muzyka tedy, uwaana jako wyraz wiata, jest do najwyszego stopnia ogln mow, ktra nawet do oglnoci poj ma si tak nieledwo, jak te do poszczeglnych rzeczy. Lecz oglno jej nie jest wcale pust tylko oglnoci abstrakcyi, lecz zgoa innego rodzaju i jest zwizana z wyran i wszystkim zrozumia dokadnoci. Podobna jest w tem do figur i liczb geometrycznych, ktre bdc oglnemi formami wszystkich moliwych przedmiotw dowiadczenia i dajc si stosowa do wszelkiego a priori, nie s jednak oderwane, lecz widoczne i wszystkim dokadnie zrozumiae. Wszystkie moliwe usiowania, wzruszenia i objawienia woli, wszystkie owe przebiegi w wntrzu czowieka, ktre rozum rzuca w szerokie negatywne pojcie uczucia, daj si wyrazi przez nieskoczenie wiele moliwych melodyi, lecz zawsze w oglnoci czystej formy, bez treci, zawsze tylko jako rzecz sama w sobie, nie jako zjawisko, niby najwntrzniejsza dusza zjawiska, bez ciaa. Ten cisy stosunek, istniejcy midzy muzyk a prawdziw istot wszystkich rzeczy, wyjania i to, e gdy jakiej scenie, akcyi, przebiegowi, otoczeniu wtruje odpowiednia muzyka, zdaje si ona odkrywa nam ich myl najtajniejsz i wystpuje jako najwaciwszy i najwyraniejszy ich ko-

112 mentarz: tak samo, e temu, ktry si cay odda dziaaniu jakiej symfonii, jest, jakby widzia wszystkie moliwe zdarzenia ycia i wiata przecigajce obok niego: gdy jednak oprzytomnieje, nie moe poda adnego podobiestwa midzy ow gr dwikw i rzeczami; ktre mu si roiy. Bo muzyka, jak si rzeko, roni si tem od wszystkich innych sztuk, e nie jest odbiciem zjawiska, lub lepiej, rwnowanej przedmiotowoci woli, lecz bezporedniem odbiciem samej woli a wic przedstawia w o b e c w s z e l k i e j fizycznoci wiata metafizyczn o , wobec wszelkiego zjawiska rzecz sam w sobie. Monaby tedy rwnie dobrze nazwa wiat wcielon muzyk, jak wcielon wol: to wic tumaczy, dlaczego dziki muzyce kady obraz, nawet kada scena ycia i wiata rzeczywistego natychmiast w wyszem wystpuje znaczeniu; oczywicie tem bardziej, im melodya jej ma wiksz analogi z wewntrznym duchem danego zjawiska. Na tem polega mono podkadania pod muzyk poematu jako pieni, lub widowiska jako pantominy, lub obojga jako opery. Takie poszczeglne obrazy ycia ludzkiego podoone pod ogln mow muzyki, nie s ze zrozumia wszystkim koniecznoci z ni zwizane i jej odpowiednie; lecz stoj do niej tylko w stosunku dowolnego przykadu do oglnego pojcia: przedstawiaj one w dokadnej rzeczywistoci to, co muzyka wyraa w oglnoci czystej formy. Bo melodye s w pewnej mierze, podobnie pojciom oglnym, abstrakcy rzeczywistoci. Ta bowiem, wic wiat poszczeglnych rzeczy, dostarcza tego, co spostrzeganie, szczegowe i indywidualne, pojedynczego wypadku, tak samo dla oglnoci poj, jak dla oglnoci melodyi; 113 lecz obie te oglnoci przeciwstawiaj si sobie pod tym wzgldem, e podczas gdy pojcia zawieraj tylko formy na samym pocztku od spostrzeenia oderwane, niejako cignit zewntrzn skorup rzeczy, wic s najzupeniejszemi abstrakcjami, muzyka natomiast daje najwntrzniejszy, przed wszelkiem upostaciowaniem praistniejcy rdze, czyli serce rzeczy. Stosunek ten daby si wcale dobrze wyrazi jzykiem scholastykw, gdyby rzec: pojcia s to universalia post rem, muzyka jednak daje universalia ante rem, a rzeczywisto universalia in re. Wogle jednak moliwo zwizku midzy kompozycy a spostrzeganiem przedstawieniem polega, jak si rzeko, na tem, e jedno i drugie jest tylko zgoa rnym wyrazem tej samej wewntrznej istoty wiata. Kiedy wic w poszczeglnym wypadku taki zwizek zajdzie rzeczywicie, kiedy wic kompozytor umia wyrazi w oglnym jzyku muzyki poruszenia woli, tworzce rdze jakiego zdarzenia: wwczas melodya pieni, muzyka opery jest pena wyrazu. Wynaleziona przez kompozytora analogia midzy jednem i drugiem musi jednak wynikn z bezporedniego poznania istoty wiata, bez wiadomoci jego rozumu, a nie mie by naladownictwem, stworzonem za porednictwem poj, z wiadomym zamiarem: inaczej nie wypowiada muzyka wewntrznej istoty, samej woli; lecz naladuje tylko niedostatecznie jej zjawisko; jak to czyni caa waciwie muzyka odtwrcza. Wedle wic nauki Schopenhauera, rozumiemy muzyk bezporednio, jako mow woli i czujemy, i fantazya nasza zostaa pobudzona do ksztatowania owego przemawiajcego do nas, niewidzialnego, a jednak tak ywo ruszajcego si wiata duchw i do wcielenia go
DZIEA NIETZSCHEGO. T. IX.

114 sobie w analogiczny przykad. Z drugiej strony dochodzi obraz i pojcie, pod wpywem istotnie odpowiedniej muzyki, do wyszego znaczenia. Dwojakiego wic rodzaju dziaania zwyka wywiera sztuka dyonizyjska na apollisk zdolno artystyczn: muzyka podnieca do s y m b o l i c z n e g o s p o s t r z e g a n i a dyonizyjskiej oglnoci, muzyka nastpnie nadaje obrazowi symbolicznemu n a j w y s z e z n a c z e n i e . Z tych zrozumiaych w sobie i gbszemu badaniu dostpnych faktw wysnuwam zdolno muzyki do rodzenia m i t u , to jest najznaczniejszego przykadu i wanie mitu t r a g i c z n e g o : mitu, ktry o dyonizyjskiem poznaniu mwi w przenoniach. Na zjawisku liryka wykazaem, jak muzyka walczy w liryku, by w apolliskich obrazach ujawni sobie sw istot. Wyobramy sobie teraz, e muzyka w najwyszem swem spotgowaniu stara si musi doj take do najwyszego zobrazowania, a musimy uzna za moliwe, e bdzie umiaa znale te symboliczny wyraz dla swej istotnej dyonizyjskiej mdroci; a gdzie indziej szuka mamy tego wyrazu, jeli nie w tragedyi i wogle w pojciu t r a g i c z n o c i . Z istoty sztuki, tak jak si j powszechnie pojmuje wedle jedynej kategoryi pozoru i pikna, nie mona tragicznoci w sposb uczciwy zgoa wyprowadzi; dopiero na tle ducha muzyki rozumiemy rado ze zniszczenia jednostki. Gdy tylko na poszczeglnych przykadach takiego zniszczenia ukazuje nam si wyranie wieczne zjawisko sztuki dyonizyjskiej, ktra doprowadza do wyrazu wol w jej wszechpotdze niejako poza principium individuationis, ycie wieczne poza wszelkiem zjawiskiem i mimo wszelkie zniszczenie. Metafizyczna rado z tragicznoci jest przeka115 dem instynktownie niewiadomej dyonizyjskiej mdroci na jzyk obrazowy: bohater, najwysze zjawisko woli, unicestwiony zostaje ku naszej uciesze, poniewa jest przecie tylko zjawiskiem, a zniszczenie jego nie dotyka wiecznego ycia woli. Wierzymy w ycie wieczne, tak wola tragedya; podczas gdy muzyka jest bezporedni ide tego ycia. Zgoa odmienny cel ma sztuka plastyczna: tu przezwycia Apollo cierpienie jednostki wietlanem uwietnieniem w i e c z n o c i z j a w i s k , tu zwycistwo odnosi pikno nad nieodcznem od ycia cierpieniem, bl zostaje w pewnem znaczeniu kamliwie wymazany z rysw przyrody. W sztuce dyonizyjskiej i w jej tragicznej symbolice przemawia do nas ta sama przyroda swym prawdziwym, nieudanym gosem: Bdcie jak j a ! Wrd nieustannej zmiany zjawisk wiecznie twrcza, wiecznie do bytu zmuszajca, z tej zmiany zjawisk wiecznie zadowolona pramatka !

17. Take sztuka dyonizyjska chce nas przekona o wiecznej rozkoszy istnienia: jeno e rozkoszy tej winnimy szuka nie w zjawiskach, lecz poza zjawiskami. Winnimy pozna, e wszystko, co powstaje, musi by przygotowane na bolesny upadek, jestemy zmuszeni wejrze w grozy jednostkowego istnienia a jednak nie powinnimy drtwie: pociecha metafizyczna wyrywa nas chwilowo z mrowia zmiennych postaci. Jestemy rzeczywicie w krtkich okamgnieniach sam praistot i czujemy jej niepohamowan
8*

116 dz istnienia i rozkosz z istnienia; walka, mka, zniszczenie zjawisk zdaj si nam teraz jakby konieczne, wobec nadmiaru niepoliczonych, toczcych i popychajcych si do ycia form istnienia, wobec przelewnej urodzajnoci woli wiata; wcieky kolec tych mk przewierca nas w tej samej chwili, gdymy si niejako jednem stali z niezmierzon prarozkosz z istnienia i gdy w dyonizyjskiem zachwyceniu przeczuwamy niezniszczalno i wieczno tej rozkoszy. Mimo strach i lito jestemy szczliwie yjcymi, nie jako jednostki, lecz jako to J e d n o yjce, z ktrego rozkosz podzenia stopilimy si. Dzieje powstania tragedyi greckiej mwi nam teraz z jasn dokadnoci, jak rzeczywicie urodzio si tragiczne dzieo sztuki Grekw z ducha muzyki i dziki tej myli osdzilimy susznie, jak nam si zdaje, po raz pierwszy pierwotne i tak zdumiewajce znaczenie chru. Zarazem jednak musimy przyzna, e powyej okrelone znaczenie mitu tragicznego nie rozjanio si nigdy z pojciow wyrazistoci poetom greckim, nie mwic ju o greckich filozofach; bohaterowie ich mwi w pewnej mierze powierzchowniej, ni dziaaj; mit nie znajduje zgoa w mwionem sowie rwnowanego uprzedmiotowania. Ukad scen i widzialne obrazy objawiaj mdro gbsz, ni sam poeta w sowa i pojcia uj moe: to samo spostrzegamy u Szekspira, ktrego Hamlet naprzykad w podobnem znaczeniu mwi powierzchowniej, ni dziaa, tak e nie ze sw, lecz z pogbionej kontemplacyi i objcia caoci wynika owa wyej wspomniana hamletowa nauka. Co do tragedyi greckiej, ktra oczywicie wystpuje przed nami tylko jako dramat sowny, zaznaczyem nawet, e owo nieprzy-

117 stawanie do siebie mitu i sowa skusi nas atwo moe do uwaania jej za pytsz i mniejszego znaczenia, ni jest, i std te do przypuszczenia, e dziaanie jej byo powierzchowniejsze, ni to, ktre wedle wiadectwa staroytnych wywiera musiaa: bo jake atwo si zapomina, e co nie udao si poecie sw, osignicie najwyszego uduchowienia i idealnoci mitu, mogo mu si kadej chwili uda jako twrczemu muzykowi! My oczywicie musimy sobie potg muzycznego dziaania rekonstruowa prawie na drodze naukowej, by odczu cokolwiek z owej nieporwnanej pociechy, ktra prawdziwej tragedyi musi by waciwa. Lecz nawet t muzyczn potg odczulibymy jako tak tylko wtedy, gdybymy byli Grekami: podczas gdy z caego przepychu muzyki greckiej wobec znanej nam i swojskiej, tak nieskoczenie bogatszej zda si nam sysze tylko zaintonowan w niepewnem poczuciu siy pie modziecz muzycznego gieniuszu. Grecy s, jak mwi kapani egipscy, wiecznemi dziemi, a take w sztuce tragicznej tylko dziemi, ktre nie wiedz, co za wzniosa zabawka w ich rkach powstaa i tucze si. Owe zapasy ducha muzyki o obrazowe i mityczne objawienie, wzmagajce si od pocztkw liryki a do tragedyi attyckiej, urywaj si nagle, po dopiero co osignitym rozkwicie i znikaj niejako z powierzchni sztuki helleskiej: podczas gdy z zapasw tych urodzony wiatopogld dyonizyjski yje dalej w misteryach i nie przestaje w najprzedziwniejszych przeistoczeniach i zwyrodnieniach przyciga ku sobie natur powaniejszych. Czy z mistycznej swej gbi wydwignie si on znw kiedy jako sztuka ? Tu zaprzta nas pytanie, czy moc, o ktrej prze-

118 ciwdziaianie rozbia si tragedya, posiada po wszystkie czasy do siy, by przeszkodzi artystycznemu obudzeniu si tragedyi i tragicznemu wiatopogldowi. Skoro stara tragedya wyparta zostaa z swych kolei przez dyalektyczny popd do wiedzy i do naukowego optymizmu, toby z faktu tego mona wnosi o wiecznej walce midzy w i a t o p o g l d e m teor e t y c z n y m i t r a g i c z n y m ; i dopiero po doprowadzeniu ducha nauki do jego granic i po zniszczeniu jego uroszczenia do powszechnej wanoci przez wskazanie owych granic, wolnoby mie nadziej odrodzenia tragedyi; a t form kultury oznaczylibymy symbolem u p r a w i a j c e g o m u z y k S o k r a t e s a , w wyej wyuszczonem znaczeniu. Przy tem przeciwstawieniu rozumiem przez ducha wiedzy ow, po raz pierwszy w osobie Sokratesa na wiato wyonion, wiar w zgbienie przyrody i wszechleczebn moc wiedzy. Kto przypomni sobie najblisze skutki tego bez spoczynku naprzd prcego si ducha nauki, ten uprzytomni sobie natychmiast, jak przeze zniszczony zosta m i t i jak przez to zniszczenie poezya wyparta zostaa z swej naturalnej idealnej ojczyzny, jako odtd bezdomna, jelimy susznie przyznali muzyce moc i zdolno rodzenia z siebie na nowo m i t u , to musimy ducha nauki szuka take na tej drodze, gdzie on przeciwstawia si wrogo tworzcej mity mocy muzyk. Dzieje si to w rozkwicie n o w s z e g o dyt y r a m b u d y o n i z y j s k i e g o , ktrego muzyka nie wypowiadaa ju wntrznej istoty, samej woli, lecz tylko oddawaa niedostatecznie zjawisko, w naladowaniu za porednictwem poj. Od tej zwyrodniaej zewntrznie muzyki odwracay si prawdziwie

119 muzykalne natury z t sam odraz, ktr czuy do zabjczej dla sztuki dnoci Sokratesa. Pewnie godzcy instynkt Arystofanesa trafi z pewnoci w sedno, czc w jednem uczuciu nienawici samego Sokratesa, tragedy Eurypidesa i muzyk nowszych dytyrambikw i wietrzc w wszystkich trzech zjawiskach znamiona zwyrodniaej kultury. Ten nowy dytyramb uczyni muzyk w sposb wystpny naladowniczem odbiciem zjawiska, naprzykad bitwy, burzy morskiej i juci ograbi j przeto cakowicie z jej siy tworzenia mitw, jeli bowiem stara si ona wzbudzi nasze upodobanie tylko przez to, e zmusza nas szuka zewntrznych analogii midzy jakiem zdarzeniem ycia i natury a pewnemi rytmicznemi figurami i charakterystycznymi dwikami muzyki; jeli rozum nasz ma si zadowoli poznaniem tych analogii, to jestemy cignici do nastroju, w ktrym niemoliwoci jest odebranie wraenia mitycznoci. Gdy mit pragnie, by go odczuwano spostrzegalnie jako jedyny przykad w nieskoczono nieruchomo patrzcej oglnoci i prawdy. Istotnie dyonizyjska muzyka wystpuje przed nami jako takie oglne zwierciado woli wiata: owo spostrzegane zdarzenie, zaamujce si w tem zwierciedle, ronie natychmiast dla wraenia naszego w odbicie wiecznej prawdy. Odwrotnie, dwikowe malarstwo nowego dytyrambu rozdziewa takie spostrzegane zdarzenie natychmiast z szat wszelkiego mitycznego charakteru; muzyka staa si teraz ndznem odbiciem zjawiska a przeto nieskoczenie ubosz, ni zjawisko samo. Ubstwem tem ciga ono dla wraenia naszego samo zjawisko jeszcze niej, tak e teraz naprzykad tego rodzaju muzycznie naladowana bitwa wyczerpuje si w zgieku

120 marszu, w dwikach sygnaw i tak dalej, a fantazy nasz zatrzymuj te wanie powierzchownoci Malarstwo dwikowe jest tedy pod kadym wzgldem przeciwiestwem mity stwarzajcej siy prawdziwej muzyki: przez nie zjawisko staje si jeszcze uboszem, ni jest, podczas gdy dziki muzyce dyonizyjskiej poszczeglne zjawisko wzbogaca si i rozszerza a do obrazu wiata. Byo to potne zwycistwo niedyonizyjskiego ducha, gdy udao mu si w rozkwicie nowszego dytyrambu uczyni muzyk obc samej sobie i zepchn j do roli niewolnicy zjawiska. Eurypides, ktrego w wyszem znaczeniu nazwa musimy natur nawskro niemuzykaln, jest wanie z tego powodu namitnym zwolennikiem nowszej muzyki dytyrambicznej i posuguje si z szczodrobliwoci rabusia wszystkimi jej efektami i sposobami. Z innej strony ujrzymy moc tego niedyonizyjskiego, przeciw mitowi zwrconego ducha przy dziaaniu, zwrciwszy oczy swoje na rosnc przewag p r z e d s t a w i a n i a c h a r a k t e r w i psychologicznego wyrafinowania w tragedyi poczynajc od Sofoklesa. Charakter nie powinien dawa si ju rozszerza do wiecznego typu, lecz przeciwnie przez sztuczne rysy uboczne i cieniowania, przez najcilejsz dokadno wszystkich linii dziaa indywidualnie, by widz wogle nie odczuwa ju mitu, lecz potn prawd naturaln i sztuk naladowcz artysty. I tu spostrzegamy zwycistwo zjawiska nad oglnoci i uciech z poszczeglnego niejako anatomicznego preparatu, wdychamy ju powietrze wiata teoretycznego, dla ktrego poznanie naukowe wicej znaczy, ni artystyczne odzwierciedlenie prawida wiata. Ruch po

121 linii charakterystycznoci idzie szybko naprzd: gdy jeszcze Sofokles maluje cae charaktery, i dla ich wyrafinowanego rozwinicia zaprzga mit w jarzmo, tedy Eurypides maluje ju tylko wielkie poszczeglne rysy charakteru, uzewntrzniajce si w potnych namitnociach; w nowszej komedyi attyckiej istniej jeszcze tylko maski o j e d n y m wyrazie, lekkomylni starcy, okpieni rajfurzy, szczwani niewolnicy w nieznuonych powtarzaniach. Gdzie podzia si teraz tworzcy mity duch muzyki? Co teraz jeszcze z muzyki pozostao, to jest albo muzyk wzruszenia albo wspomnienia, to znaczy, albo rodkiem podniecajcym dla tpych i zuytych nerww albo malarstwem dwikowem. Pierwszej ledwo zaley jeszcze na podoonym tekcie: ju u Eurypidesa, gdy bohaterzy jego lub chry piewa zaczn, idzie to ju bardzo podle; dokd zaj mogli jego bezczelni naladowcy ? Najwyraniej jednak objawia si nowy duch niedyonizyjski w r o z w i z a n i a c h nowszych dramatw. W starych tragedyach czu byo na kocu metafizyczn pociech, bez ktrej rozkoszy z tragedyi wogle wytumaczy nie mona; najczyciej brzmi moe w Edypie w Kolonie dwik pojednania z innego wiata. Teraz, gdy gieniusz muzyki ulecia z tragedyi, tragedya, w cisem znaczeniu, umara: bo skdeby teraz zaczerpn pociechy metafizycznej? Szukano tedy ziemskiego rozwizania tragicznego rozdwiku; bohater, umczony ju dostatecznie przez los, zbiera niwo dobrze zasuonej nagrody w wietnem maestwie, w boskich objawach czci. Bohater sta si gladyatorem, ktrego przy sposobnoci obdarowywano wolnoci, skatowawszy go wprzdy tgo i okrywszy ranami. Deus ex machina zastpi

123 122 metafizyczn pociech. Nie chc rzec, e napierajcy duch niedyonizyjski zniszczy wszdzie i cakowicie wiatopogld tragiczny: wiemy tylko, e wiatopogld ten musia ze sztuki ratowa si ucieczk niejako w podziemie, zwyrodniawszy w kult tajemny. Lecz na caej powierzchni istoty helleskiej szalao trawice tchnienie owego ducha, objawiajcego si w formie pogody greckiej, o ktrej ju wyej bya mowa, jako o starczo bezpodnej uciesze z istnienia; pogoda ta jest przeciwiestwem wspaniaej naiwnoci dawniejszych Grekw, ktr, wedle podanej charakterystyki, pojmowa naley jako z ponurej bezdni wyrosy kwiat apolliskiej kultury, jako zwycistwo, ktre wola helleska przez swe odzwierciedlenie pikna odnosi nad cierpieniem i mdroci cierpienia. Najszlachetniejsz postaci owej innej formy pogody greckiej, aleksandryjskiej, jest pogoda c z o w i e k a t e o r e t y k a : wykazuje ona te same charakterystyczne znamiona, ktre dopiero co wywiodem z ducha niedyonizyjskiego, e zwalcza dyonizyjsk mdro i sztuk, e stara si rozprzgn mit, e zamiast pociechy metafizycznej stawia ziemski wspdwik, ba, wasnego deus ex machina, mianowicie boga machin i tyglw, to jest, w subie wyszego egoizmu poznane i uywane moce duchw przyrody, e wierzy w poprawienie wiata przez wiedz, w ycie kierowane nauk i jest te rzeczywicie zdolna zakl jednostk w najcianiejszem kole rozwizalnych zada, w ktrych obrbie mwi on pogodnie do ycia: Chc ciebie: jeste godne, by ci pozna. 18. Jest to zjawisko wieczyste: chciwa wola znachodzi sobie zawsze rodek utrzymania swych stworze przy yciu i zmuszenia ich do ycia dalszego moc rozpostartej ponad rzeczami zudy. Jednego pta sokratyczna uciecha z poznania i urojenie, e zdoa niem zleczy wieczn ran istnienia, innego usidla powiewajca przed jego oczyma uwodna zasona piknoci sztuki, innego znowu pociecha metafizyczna, e pod wirem zjawisk ycie wieczne niezniszczalnie dalej bieg swj toczy: nie mwic ju o pospolitszych i prawie jeszcze potniejszych zudach, ktre wola kadej chwili ma w pogotowiu. Owe trzy stopnie zudy istniej wogle tylko dla szlachetniej wyposaonych natur, ktre brzemi i ciar istnienia wogle z gbsz odczuwaj przykroci i ktre omam wyrywa z tej przykroci przez wyszukane rodki podniecajce. Z tych rodkw podniecajcych skada si wszystko, co zwiemy kultur: stosownie do proporcyi mieszanin mamy szczegowiej kultur s o k r a t y c z n lub a r t y s t y c z n lub t r a g i c z n ; lub jeli wolno uy przykadw historycznych: istnieje albo kultura aleksandryjska albo helleska albo indyjska (bramiska). Cay nasz wiat nowoczesny uwikany jest w sieci kultury aleksandryjskiej i ma, jako idea, uzbrojonego najwyszemi mocami poznawczemi, w subie wiedzy pracujcego c z o w i e k a t e o r e t y k a , ktrego prawzorem i praojcem jest Sokrates. Ten idea jest rdem i celem wszystkich naszych rodkw wychowawczych: kade inne istnienie musi ubocznie wywalcza si mozolnie, jako istnienie dozwolone,

124 a nie zamierzone. W zastraszajcem prawie znaczeniu znajdowao si tu przez czas dugi wyksztaconego jedynie w formie uczonego; nawet nasze sztuki poetyckie musiay rozwija si z uczonych naladownictw i w gwnym efekcie rymu rozpoznajemy jeszcze powstanie naszej formy poetyckiej z sztucznych eksperymentw z nieswojskim, zgoa uczonym jzykiem. Jake niezrozumiaym musiaby zdawa si prawdziwemu Grekowi F a u s t , zrozumiay w sobie nowoczesny czowiek wyksztacony, Faust, pdzcy nienasycenie przez wszystkie fakultety, z popdu do wiedzy oddany magii i dyabu, Faust, ktrego postawi nam tylko dla porwnania obok Sokratesa, by pozna, e czowiek nowoczesny zaczyna przeczuwa granice owej sokratycznej uciechy z poznania i z szerokiego pustego morza wiedzy tskni do wybrzea. Gdy Goethe, odnonie do Napoleona, owiadcza raz Eckermannowi: Tak, mj drogi, istnieje te produktywno czynw, to przypomnia, w sposb wdzicznie naiwny, e czowiek nieteoretyk jest dla czowieka nowoczesnego czem nieprawdopodobnem i zdumiewajcem, tak, e znw potrzeba mdroci Goethego, by poj, ba, wybaczy tak dziwn form istnienia. A teraz nie naley ukrywa przed sob, co kryje si w onie tej kultury sokratycznej! Bezgraniczny w swej zudzie optymizm! Nie przestraszajmy si teraz, jeli dojrzewaj owoce tego optymizmu, jeli spoeczno, przearta tego rodzaju kultur a do warstw najniszych, dry stopniowo od bujnych wzburze i poda, jeeli wiara w szczcie ziemskie wszystkich, jeeli wiara w moliwo takiej powszechnej kultury naukowej przedzierzga si stopniowo w groce wy-

125 maganie takiego aleksandryjskiego szczcia ziemskiego, w wywoywanie eurypidesowego deus ex machina! Trzeba zaznaczy: kultura aleksandryjska potrzebuje stanu niewolniczego, by mc trwa: lecz, w swym optymistycznym pogldzie na istnienie, przeczy koniecznoci takiego stanu i przeto, skoro zuy si efekt jej piknych uwodnych i uspokajajcych sw o godnoci czowieka i godnoci pracy, kroczy stopniowo ku okropnemu zniszczeniu. Niema nic straszniejszego nad barbarzyski stan niewolniczy, ktry nauczy si patrze na swe istnienie jako na niesprawiedliwo i gotuje si mci nie tylko za siebie, lecz za wszystkie pokolenia. Kto, wobec takich grocych burz, wayby si z pewnoci w duszy odwoywa do naszych bladych i znuonych religii, ktre same zwyrodniay w swych podwalinach w religie uczonych: tak e mit, konieczne zaoenie kadej religii, jest ju wszdzie ubezwadniony i e nawet w tej dziedzinie doszed do wadzy w duch optymistyczny, ktry okrelilimy wanie jako zard zniszczenia naszej spoecznoci. Podczas gdy zo drzemice w onie kultury teoretycznej zaczyna trwoy stopniowo czowieka nowoczesnego a ten, niespokojny, szuka w skarbnicy swych dowiadcze rodkw, by odwrci niebezpieczestwo, sam nie bardzo wierzc w te rodki; gdy wic zaczyna przeczuwa swe wasne konsekwenc j e : udao si wielkim, na ton oglny nastrojonym naturom uy, z bystroci nie do wiary, broni samej wiedzy, by ukaza granice i wzgldno poznania wogole i przeto zaprzeczy stanowczo uroszczeniu wiedzy do wanoci powszechnej i powszechnych celw. Po wykazaniu tem uznano po raz pierw-

126 szy owo urojenie, jako takie, ktre z pomoc przyczynowoci roci sobie mono zgbienia najwntrzniejszej istoty rzeczy. Ogromnej dzielnoci i mdroci K a n t a i S c h o p e n h a u e r a udao si najwysze zwycistwo, zwycistwo nad tkwicym skrycie w istocie logiki optymizmem, ktry znw jest podoem naszej kultury. Gdy optymizm ten, oparty na ufnoci w aeternae veritates, wierzy w mono poznania i zgbienia wszystkich zagadek wiata a przestrze, czas i przyczynowo traktowa jako zgoa bezwarunkowe prawa o wanoci powszechnej, Kant objawi, e su one waciwie do tego, by czyste zjawisko, dzieo Mai, podnie do rzdu jedynej i najwyszej rzeczywistoci i postawi j w miejsce najwntrzniejszej i prawdziwej istoty rzeczy i przeto uniemoliwi rzeczywiste tej istoty poznanie, to jest, wedle wyraenia Schopenhauera, upi picego jeszcze gbiej (wiat jako wola i wyobraenie. I. p. 498). Poznanie to daje pocztek kulturze, ktr wa si okreli, jako tragiczn; najwaniejszem znamieniem jej jest, e miejsce nauki zajmuje, jako cel najwyszy, mdro, ktra nie mamiona zwodniczemi zboczeniami nauk, zwraca si z niezmconem spojrzeniem ku oglnemu obrazowi wiata i stara si z wspczuciem miosnem odczu jego wieczyste cierpienie, jako cierpienie wasne. Jeli wyobrazimy sobie dorastajce pokolenie z t nieustraszonoci spojrzenia, z tym heroicznym porywem ku potwornoci, jeli wyobrazimy sobie miay krok tych smokobjcw, dumn zuchwao, z ktr odwracaj si tyem do wszystkich sabowitych doktryn optymizmu, by w caoci i w peni y rezolutnie: to czy nie zajdzie potrzeba, e czowiek tragiczny tej kultury, przy swem

127 wychowaniu siebie do powagi i grozy, bdzie musia poda nowej sztuki, sztuki pociechy metafizycznej jako przynalenej mu Heleny i zawoa z Faustem :
I nie miaebym, wrd dzikiej tsknoty, Do ycia cign najdroszej istoty? *)

Skoro jednak kultura sokratyczna z dwuch stron jest zachwiana i jeszcze tylko drcemi rkami dziery zdoa bero swej nieomylnoci, raz z trwogi przed swemi wasnemi konsekwencyami, ktre wanie przeczuwa zaczyna, powtre nie bdc ju sama w dawnem naiwnem zaufaniu przewiadczona o wiecznej wanoci swych podwalin: wic smutne to widowisko, jak taniec jej myli rzuca si cigle ku nowym postaciom, by je ucisn i potem znw nagle ze zgroz je puszcza, jak Mefistofeles uwodzicielskie Lamie. To jest wszak znamieniem owego rozamu, 0 ktrym kady zwyk mwi jako o pracierpieniu kultury nowoczesnej, e czowiek teoretyk przestrasza si swych konsekwencyi i niezadowolony nic ju nie way si powierzy straszliwemu lodowemu strumieniowi istnienia: trwonie biega tu i tam po brzegu. Nie chce niczego ju mie w caoci, w caoci wraz z wszelk naturaln srogoci rzeczy. Tak dalece wyczuli go pogld optymistyczny. Nadto czuje on, e kultura zbudowana na zasadzie nauki, musi zgin, gdy zacznie by n i e l o g i c z n , to jest, cofa si przed swemi konsekwencyami. Sztuka nasza wykazuje t powszechn niedol: daremnie opiera si naladowniczo o wszystkie wielkie twrcze okresy i natury, daremnie dla pociechy czowieka nowoyt*) Goethego F a u s t , cz II, akt I.

128 nego gromadzi si wkoo niego ca literatur wiata i stawia si go wpord stylw artystycznych i artystw wszech czasw, by im nadawa, jak Adam zwierztom, imiona: pozostaje on przecie wiecznie godnym krytykiem bez uciechy i siy, czowiekiem aleksandryjskim, ktry w gruncie jest bibliotekarzem i korektorem i lepnie marnie od ksikowego pyu i bdw drukarskich.

129 na ktr skadao si cae redniowiecze chrzecijaskie, obudzia si owa namitno do pmuzycznego sposobu mwienia, mog wytumaczy sobie tylko p o z a a r t y s t y c z n t e n d e n c y , zawierajc si w istocie recytatywu. Suchaczowi, ktry chce sysze wyranie sowo wrd piewu, czyni piewak zado tem, e wicej mwi ni piewa, i e w tym ppiewie zaostrza patetyczny wyraz sowa: tem zaostrzeniem patosu uatwia zrozumienie sowa i przezwycia ow pozosta poow muzyki. Waciwe grozi mu teraz niebezpieczestwo, e czasem nie w por da przewag muzyce, coby musiao natychmiast zniszczy patos mowy i wyrano sowa: podczas gdy z drugiej strony czuje on zawsze popd do muzycznego wyadowania i wirtuozowskiej prezentacyi swego gosu. Tu przychodzi mu w pomoc poeta, ktry umie nastrczy mu do sposobnoci do wkadek lirycznych, do powtarzania sw i zda i tak dalej; w miejscach tych moe teraz piewak wypocz w ywiole czysto muzycznym, bez wzgldu na sowo. To luzowanie si wzajemnie uczuciowo przejmujcej, jednak nap tylko piewanej mowy i cakowicie piewanych wkadek, lece w istocie stilo rappresentativo, to szybko przemienne usiowanie dziaania ju to na pojcie i wyobraenie, ju to na muzyczny grunt suchacza, jest czem tak cakowicie nienaturalnem i tak gboko sprzecznem z popdami artystycznymi ywiou zarwno dyonizyjskiego jak apolliskiego, i wnosi musimy, e rdo recytatywu ley poza obrbem wszelkich instynktw artystycznych. Wedle przedstawienia tego trzeba okreli recytatyw, jako mieszanin wyrazu epickiego i lirycznego i to wcale nie
DZIEA NIETZSCHEGO. T. IX.

19. Nie mona cilej okreli najwntrzniejszej treci tej kultury sokratycznej, ni nazywajc j k u l t u r o p e r y : bo w tej dziedzinie kultura ta z waciw sobie naiwnoci wypowiedziaa si co do swego chcenia i poznania, a to ku naszemu zdziwieniu, jeli porwnamy genez opery i fakty rozwoju opery z wiecznemi prawdami ywiou apolliskiego i dyonizyjskiego. Przypominam najpierw powstanie stilo rappresentativo i recytatywu. Czy to do wiary, e t zgoa uzewntrznion, niezdoln do naboestwa muzyk operow, mg okres jaki powita i pielgnowa z marzycielsk przychylnoci, jako odrodzenie caej prawdziwej muzyki, z ktrej wanie powstaa niewymownie wzniosa i wita muzyka Palestryny ? A ktoby z drugiej strony mg za t tak gwatownie rozszerzajc si uciech z opery czyni odpowiedzialn tylko dn rozrywek bujno owych k florentyskich i prno jej dramatycznych piewakw? To, e tego samego czasu, ba, w tym samym narodzie, obok sklepionej budowy muzyki Palestryny,

130 mieszanin wewntrznie sta, ktrejby nie mona osign przy rzeczach tak zgoa nierwnych, lecz najzewntrzniejsz mozaikow klejonk, co zgoa bezprzykadnego w dziedzinie przyrody i dowiadczenia. Nie takie j e d n a k byo m n i e m a n i e o w y c h w y n a l a z c w r e c y t a t y w u : oni sami raczej wierzyli, a z nimi ich stulecie, e w stilo rappresentativo odnalaz tajemnic muzyki staroytnej i jedyne wytumaczenie ogromnego dziaania Orfeusza, Amfiona, ba, take tragedyi greckiej. Nowy styl uchodzi za zmartwychwstanie najpotniej dziaajcej muzyki, starogreckiej; i dziki powszechnemu i nawskr gminnemu pojmowaniu wiata homerycznego, j a k o wiata p i e r w o t n e g o , mona byo nawet oddawa si marzeniu, e zstpio si teraz znowu do rajskich pocztkw ludzkoci, kiedy koniecznie i muzyka musiaa mie ow nieprzewyszon czysto, moc i niewinno, o ktrych tak wzruszajco opowiada umieli poeci w swych igraszkach pasterskich. Wnikamy tu w najwntrzniejsze stawanie si tego najistotniej nowoczesnego rodzaju artystycznego, opery: potna potrzeba wymusza tu sobie sztuk, lecz potrzeba nieestetycznego rodzaju: tsknota za sielank, wiara w przeddziejowe istnienie artystycznego i dobrego czowieka. Recytatyw uchodzi za odkryt na nowo mow owego praczowieka; opera za odnaleziony na nowo kraj owej sielankowej lub bohatersko dobrej istoty, ktra w wszystkich swych postpkach idzie za przyrodzonym popdem artystycznym, ktra we wszystkiem, co mwi, przynajmniej troch piewa, by przy najlejszym poruszeniu uczucia, piewa natychmiast penym gosem, jest dzi dla nas rzecz obojtn, e wczeni humanici zwalczali tym nowo

131 stworzonym obrazem rajskiego artysty stare kocielne wyobraenie o zym w sobie i straconym czowieka tak, e oper rozumie naley jako przeciwniczy dogmat o czowieku dobrym, w ktrym jednak odkryto zarazem pocieszycielski rodek przeciw owemu pesymizmowi, pocigajcemu najsilniej wanie powane duchy owego czasu, wrd straszliwej niepewnoci caego stanu rzeczy. Do, emy poznali, i waciwy czar, a zatem geneza tej nowej formy artystycznej tkwi w zadowoleniu zgoa nieestetycznej potrzeby, w optymistycznem uwietnieniu czowieka samego w sobie, w pojciu o czowieku pierwotnym, jako o czowieku z natury dobrym i z natury artycie. Ta zasada opery zmieniaa si stopniowo w grone i przeraajce d a n i e , na ktre, wobec socyalistycznego ruchu doby obecnej, guchymi by ju nie moemy. Cnotliwy czowiek pierwotny da swych praw: co za rajskie widoki! Dodam jeszcze rwnie wyrane potwierdzenie swego zapatrywania, e opera zbudowana jest na tych samych zasadach, co nasza kultura aleksandryjska. Opera, to twr czowieka teoretyka, krytycznego laika, nie artysty: najbardziej obce zjawisko w dziejach wszech sztuk. Byo to danie suchacza zgoa niemuzykalnego, by przedewszystkiem rozumie sowo: tak, e odrodzenia sztuki dwikowej spodziewaby si mona tylko wtedy, gdyby odkryto jaki sposb piewu, gdzieby sowo tekstu panowao nad kontrapunktem, jak pan nad sug. Bo sowa s o tyle szlachetniejsze od towarzyszcego im systemu harmonicznego, o ile szlachetniejsza jest dusza od ciaa. Z waciw laikom niemuzykaln surowoci tego zapatrywania traktowano w pocztkach opery zesp
9*

133 132 muzyki, obrazu i sowa; w myl tej estetyki podjli te, w wytwornych koach laikw florenckich otaczani piecz poeci i piewacy, pierwsze dowiadczenia Bezsilny artystycznie czowiek wytwarza sobie rodzaj sztuki wanie tem, e sam w sobie nie jest artyst. Poniewa nie przeczuwa dyonizyjskiej gbi muzyki, przemienia sobie rozkosz muzyki w rozumowan, sown i dwikow retoryk namitnoci w stilo rappresentativo i w przyjemno sztuk piewnych; poniewa nie zdolen ujrze wizyi, zmusza do suby swej maszynistw i artystw dekoratorw ; poniewa nie umie poj prawdziwej istoty artysty, wyczarowywa sobie praczowieka artyst wedle swego smaku, to jest czowieka, ktry w namitnoci piewa i mwi wierszami. Snem przenosi si w czas, w ktrym namitno wystarcza, by tworzy pieni i poezye : jak gdyby afekt zdoa kiedykolwiek stworzy co artystycznego. Zaoeniem opery jest faszywe mniemanie o procesie artystycznym, a zwaszcza owo sielankowe mniemanie, e waciwie kady wraliwy czowiek jest artyst. W sensie tego mniemania jest opera wyrazem laicyzmu w sztuce, dyktujcego swe prawa z pogodnym optymizmem czowieka teoretyka. Jelibymy pragnli zczy w jedno pojcie oba wyej opisane, czynne przy powstaniu opery wyobraenia, toby pozostao nam tylko mwi o s i e l a n k o w e j d n o c i o p e r y i posugiwa si przytem jedynie sposobem wyraenia i wytumaczeniem Schillera. Przyroda i idea, mwi on, s albo przedmiotem smutku, jeli tamt przedstawia si jako stracon, ten jako niedocigy, Albo oboje s przedmiotem radoci, jeli s przedstawione jako rzeczywiste. Pierwsze daje elegie w cianiejszem znaczeniu, drugie sielank w najszerszem. Tu trzeba natychmiast zwrci uwag na wsplne znami owych obu wyobrae w genezie opery, e nie odczuwa si w nich ideau, jako niedosigego, ani natury jako straconej. Wedle tego zapatrywania byy praczasy, gdy czowiek lea na onie natury i przy tej naturalnoci osign zarazem idea czowieczestwa w rajskiej dobroci i artymie; od tego doskonaego praczowieka mamy wszyscy pochodzi, ba, nawet by jeszcze jego wiernym obrazem; winnibymy tylko niejedno z siebie otrzsn, by samych siebie znw pozna w tym praczowieku, moc dobrowolnego wyzbycia si zbytecznej uczonoci, nadmiernej kultury. Wyksztacony czowiek Odrodzenia, odnajdywa w swem operowem naladownictwie tragedyi greckiej taki wanie zestrj przyrody i ideau, sielankow rzeczywisto, uywa tragedyi, jak Dante uywa Wirgiliusza, by doprowadzi go a do bram raju; std szed samodzielnie dalej jeszcze i z naladownictwa najwyszej formy sztuki greckiej przechodzi do przywrcenia wszystkich rzeczy, do odtworzenia pierwotnego wiata artystycznego czowieka. Co za ufna dobroduszno tych miaych usiowa, w onie kultury teoretycznej! jedynie moliwa do wytumaczenia tylko na tle pocieszajcej wiary, e czowiek sam w sobie jest wiecznie cnotliwym bohaterem operowym, wiecznie grajcym na flecie i piewajcym pasterzem, ktry wkocu zawsze takim odnale si musi, w razie, jeeli si sam gdzie kiedy rzeczywicie na pewien czas zgubi; dobroduszno moliwa jedynie jako owoc owego optymizmu, ktry wznosi si tu z gbi sokratycznego wiatopogldu, jak sodkawo uwodny sup woni.

134 Niema wic w rysach opery w adnym razie elegijnej boleci wiecznej straty, raczej pogoda wiecznego odnajdywania, wygodna uciecha z sielankowej rzeczywistoci, ktr przynajmniej wyobraa sobie kadej chwili mona, jako rzeczywist: przyczem moe przeczuwa si czasem, e ta rzekoma rzeczywisto jest tylko fantastycznie gupi igraszk, do ktrej kady, mogc j zmierzy straszliw powag prawdziwej natury i porwna z waciwemi prascenami pocztkowej ludzkoci, krzyknby ze wstrtem: Precz z tem widmem! Mimo to udziby si, ktoby sdzi, e tak igrajc istot, jak opera, monaby sposzy silnym okrzykiem, jak upiora. Kto zniszczy chce oper, musi podj walk przeciw owej aleksandryjskiej pogodzie, ktra w niej tak naiwnie wypowiada swe ulubione wyobraenie, ba, ktrej jest ona waciw form artystyczn. Lecz czego dla samej sztuki oczekiwa mona po dziaaniu formy artystycznej, ktrej pocztki wogle nie le w dziedzinie estetycznej, ktra przekrada si raczej na teren artystyczny z nawp moralnej sfery i tylko tu i wdzie czasem zdoaa ukry swe mieszacze pochodzenie? Jakimi sokami ywi si ten pasorzytniczy twr operowy, jeli nie sokami prawdziwej sztuki? Czy nie naley przypuszcza, e najwysze i prawdziwie powanem zwa si mogce zadanie sztuki wyzwolenie oka od spogldania w groz nocy i ocalenie podmiotu od kurczu porusze woli leczebnym balsamem pozoru zwyrodnieje, wrd sielankowych pokusze opery, wrd, aleksandryjskich przymile jej sztuki, w pust i swawoln dno zabawy? Co stanie si z wiecznemi prawdami ywiow dyonizyjskiego i apolliskiego, wobec takiego pomieszania stylu, jak go

135 wykazaem na istocie stilo rappresentativo? gdzie muzyk uwaa si za sug, sowo tekstu za pana, muzyk porwnywa si z ciaem, sowo tekstu z dusz? gdzie najwyszy cel w najlepszym razie zwraca si ku opisowemu malarstwu dwikowemu, podobnie jak ongi w nowym dytyrambie attyckim? gdzie muzyka wyzua si zgoa ze swej prawdziwej godnoci dyonizyjskiego zwierciada wiata, tak, e pozostaje jej tylko, jako niewolnicy zjawiska, naladowa istot formy zjawiska i budzi gr linii i proporcyi przyjemno zewntrzn. Uwane badanie wykazuje, e ten fatalny wpyw opery na muzyk czy si wanie z rozwojem caej muzyki nowoczesnej; udao si optymizmowi, czyhajcemu w genezie opery i w istocie przedstawianej przez ni kultury, w sposb niepokojcy pozbawi muzyk jej dyonizyjskiego przeznaczenia w wiecie i narzuci jej charakter igrajcej formami przyjemnoci; przemian t mona porwna chyba tylko z metamorfoz czowieka eschylosowego w pogodnego czowieka aleksandryjskiego. Jelimy jednak susznie wykazali na przytoczonych przykadach zwizek midzy zanikiem ducha dyonizyjskiego, a wpadajc wprost w oczy, lecz dotd niewyjanion przemian i zwyrodnieniem Greka to jakie nadzieje musz w nas odywa, gdy najpewniejsze wrby zdaj si nam porcza p r o c e s odwrotny, s t o p n i o w e b u d z e n i e si d u c h a d y o n i z y j s k i e g o w naszym wiecie teraniejszym! Jest rzecz niemoliw, by boska moc Herakla drzemaa wiecznie w paszczynianej subie lubienej Omfalii. Z dyonizyjskiego dna ducha niemieckiego powstaa moc, nie majca nic wsplnego z podstawowemi zasadami kultury sokratycznej i nie

136 dajca si niemi ani wytumaczy, ani usprawiedliwi, raczej odczuwana przez t kultur, jako co straszliwego nie do wyjanienia, co przemonie wrogiego, m u z y k a n i e m i e c k a , pojta mianowicie w swym potnym biegu sonecznym od Bacha do Beethovena, od Beethoven a do Wagnera. C pocz moe w najlepszym wypadku dna poznania sokratyka naszych czasw z tym powstajcym z niewyczerpanych gbin demonem? Ani koronkowo arabeskowa melodya operowa, ani pomoc arytmetycznej liczebnicy fugi i dyalektyki kontrapunktycznej nie chce stworzy formuy, w ktrej trzykro potnem wietle monaby zmusi kadego demona do poddania si i mwienia. Co za widowisko, gdy teraz estetycy nasi sigaj sieci waciwej sobie piknoci, by pochwyci uwijajcego si przed nimi z niepojt ywotnoci gieniusza muzyki, wrd porusze nie dajcych si sdzi ani prawami wiecznego pikna, ani wzniosoci. Trzeba tylko przyjrze si raz z blizka i osobicie tym mionikom muzyki, gdy krzycz nieznuenie pikno! pikno!: czy wygldaj przytem jak urodzone z ona piknoci i ulubione pieszczochy przyrody, czy te szukaj raczej obudnej maski dla wasnego nieokrzesania, estetycznego pozoru dla wasnej bezwraliwej czczoci: mam tu na myli naprzykad Ottona Jahna. Niech jednak kamca i obudnik strzee si muzyki niemieckiej: bo wanie ona jest wrd caej naszej kultury jedynie jasnym, czystym i oczyszczajcym duchem ogniowym, z ktrego id i do ktrego d, jak w nauce wielkiego Heraklita z Efezu, wszystkie rzeczy w podwjnym obiegu : wszystko, co zwiemy teraz kultur, wyksztaceniem,

137 cywilizacy, bdzie musiao stan kiedy przed nieomylnym sdzi Dyonizosem. Jeli nastpnie przypomnimy sobie, jak Kant i Schopenhauer umoliwili pyncemu z takiego samego rda duchowi f i l o z o f i i n i e m i e c k i e j zniweczy zadowolon przyjemno z istnienia naukowej sokratyki przez wyznaczenie jej granic; jak to samo wyznaczenie dao pocztek nieskoczenie gbszemu i powaniejszemu pogldowi na problematy etyczne i sztuk, ktry wprost okreli moemy, jako w pojcia ujt m d r o d y o n i z y j s k : to c wykae nam to misteryum jednoci muzyki niemieckiej i niemieckiej filozofii, jeli nie now form istnienia, o ktrej treci pouczy nas mog drog przeczu tylko analogie helleskie? Wzr bowiem helleski zachowuje dla nas, stojcych na miedzy dwuch rnych form istnienia, t warto bezcenn, e take wszystkie owe przejcia i walki wycinite s na nim w formie klasycznie pouczajcej: tylko, e my niejako w o d w r o t n y m porzdku przeywamy analogicznie gwne epoki istoty helleskiej i teraz naprzykad zdajemy si kroczy wstecz ze stulecia aleksandryjskiego ku okresowi tragedyi. yje w nas przytem wraenie, jak gdyby narodziny tragicznego stulecia oznacza miay dla ducha niemieckiego tylko powrt do samego siebie, bogie odnalezienie si znowu po czasie, w ktrym potworne z zewntrz napierajce moce zmusiy yjcego w bezradnem barbarzystwie formy do niewolnictwa pod jarzmem swej formy. Teraz wreszcie, powrciwszy do prarda swej istoty moe odway si, miao i swobodnie, w obliczu ludw kroczy, ju nie na pasku cywilizacyi aciskiej: jeeli tylko umie uczy si nie-

138 zachwianie od jednego ludu, od ktrego wogle umie si uczy jest ju wysok chlub i wyszczeglniajc rzadkoci, od Grekw. A kiedy bardziej trzeba nam byo tego najwyszego nauczyciela, ni teraz, gdy przeywamy O d r o d z e n i e T r a g e d y i i jestemy w niebezpieczestwie nie wiedzc, skd ono pochodzi, ni wytumaczy nie mogc, dokd zmierza? 139 w sposb zastanawiajcy, sd o wartoci Grekw dla kultury; w najrozmaitszych obozach ducha i bezducha sycha sowa wspczujcej wyszoci; z drugiej strony zgoa jaowe krasomwstwo bawi si harmoni greck, greck piknoci i greck pogod. I wanie w koach, ktrych chlub by mogo nieznuone czerpanie z greckiego strumienia dla dobra niemieckiej kultury, w koach nauczycieli szk wyszych, nauczono si w najlepsze zaatwia z Grekami szybko i w sposb wygodny, nie rzadko a do powicenia sceptycyzmowi ideau helleskiego i do zupenego przeciwiestwa celu wszelkich studyw staroytnych. Kto wogle w owych koach nie wyczerpa si zupenie w usiowaniu, by by ostronym korektorem starych tekstw lub przyrodniczym mikroskopikiem jzyka, ten stara si moe przyswoi sobie historycznie take greck staroytno obok innych staroytnoci, lecz juci wedle metody i z min wyszoci naszego teraniejszego wyksztaconego dziejopisarstwa. Jeli zatem waciwa sia kulturalna wyszych zakadw naukowych nie bya nigdy jeszcze nisza i sabsza, ni obecnie; jeeli dziennikarz, papierowy niewolnik dnia, odnis we wszystkiem, co wyksztacenia dotyczy, zwycistwo nad nauczycielem wyszym, ktremu jeszcze tylko ostaje czsto ju widziana metamorfoza, przyjcie odtd take dziennikarskiego sposobu mwienia i poruszania si z lekk elegancy tej sfery, niby pogodny wyksztacony motyl to z jakiem drczcem pomieszaniem musz wyksztaceni w ten sposb ludzie teraniejsi wytrzeszcza oczy na owo zjawisko, ktre mona poj chyba tylko przez analogi na podstawie najskrytszej gbi nierozumianego dotd gieniuszu helleskiego,

20. Jeliby kiedy chciano, pod okiem nieprzekupnego sdziego, oceni, w jakim czasie i w jakich ludziach duch niemiecki czyni najwiksze wysiki, by uczy si od Grekw; i jeli przypucimy z ca pewnoci, e t jedyn pochwal przyzna trzeba walce kulturalnej Goethego, Schillera i Winckelmanna, toby trzeba jednak doda, e od owego czasu i po bezporednich skutkach tej walki, usiowanie osignicia na tej samej drodze wyksztacenia i zblienia si do Grekw sabo w sposb niepojty coraz bardziej. Czy nie powinno nam by wolno, by cakowicie nie zwtpi w ducha niemieckiego, wycign std wniosku, e nawet owym bojownikom nie udao si w niejednym punkcie istotnym wnikn w rdze istoty helleskiej i nawiza trwaego wza miosnego midzy kultur niemieck i greck? tak, e moe niewiadome poznanie tego braku budzio take w powaniejszych, naturach chwiejn wtpliwo, czy na tej drodze kulturalnej, po takich poprzednikach, posun si dalej ni tamci i czy wogle dojd do celu. Dlatego widzimy, jak od owego czasu wyrodnieje,

140 na przebudzenie si ducha dyonizyjskiego i odrodzenie tragedyi? Niema innego okresu sztuki, gdzieby tak zwane wyksztacenie i waciwa sztuka stay obok siebie tak obce sobie i pene odrazy, jak to dzi widz nasze oczy. Rozumiemy, dlaczego tak sabowite wyksztacenie nienawidzi prawdziwej sztuki, gdy boi si zgin przez ni. Lecz czyli nie musia przey si cay rodzaj kultury, to jest rodzaj sokratycznoaleksandryjski, wystrzeliwszy tak zdobnie smukym szczytem, jak wyksztacenie obecne!' Jeeli takim bohaterom, jak Schiller i Goethe, nie mogo si uda wyama owych zakltych wrt, wiodcych w gb zaczarowanej gry helleskiej, jeli przy dzielnych swych zapasach nie doszli dalej, ni do tsknego spojrzenia, ktre Ifigenia Goethego le z barbarzyskiej Taurydy przez morze do ojczyzny swojej, to jakaby nadzieja pozostaa epigonom takich bohaterw, gdyby im nagle, z cakiem innej strony, nietknitej wysikami dotychczasowej kultury, brama nie otwara si sama wrd mistycznego dwiku przebudzonej muzyki tragicznej. Niech nikt nie stara si zachwia naszej wiary w majce zici si dopiero odrodzenie staroytnoci helleskiej; bo w niej jedynie znajdujemy nadziej odnowienia i oczyszczenia ducha niemieckiego przez ogniowy czar muzyki. C zreszt wymieni, coby w zjaowieniu i znueniu teraniejszej kultury mogo zbudzi pocieszajc obietnic na przyszo? Naprno szukamy jakiego jednego potnie rozgazionego korzenia, szmatu, urodzajnej i zdrowej ziemi: wszdzie py, piasek, drtwo i omdlenie. Beznadziejnie osamotniony czowiek nie mgby sobie wybra lepszego symbolu, ni Rycerza z mierci i Dya141 blem, jak nam go Drer przedstawi, Rycerza w zbroi, 0 twardem, spiowem spojrzeniu, ktry jedzie sw pen grz drog, niezbity z niej przez strasznych swych towarzyszy, a jednak bez nadziei, sam tylko z koniem i psem swoim. Takim Drera rycerzem byl nasz Schopenhauer: brak byo mu wszelkiej nadziei, lecz pragn prawdy. Niemasz mu podobnego. Lecz jake zmienia si nagle owa dopiero co pospnie opisana puszcza naszej znuonej kultury, skoro jej dotknie czar dyonizyjski! Burzliwy wichr chwyta wszystko, co przeyte, sprchniae, zamane, zmarniae, wirujc spowija je w czerwon chmur pyu i jak sp porywa w powietrze. Zmieszane spojrzenia nasze szukaj tego, co zniko: bo to, co widz, wystpio na wiato zote, jakby z zagbia, tak pene i zielone, tak ywo bujne, tak tskne niezmiernie. Tragedya siedzi w porodku tego nadmiaru ycia, cierpienia i rozkoszy, we wzniosym zachwycie, sucha dalekiego, tsknego piewu opowiada on o matkach istnienia, ktrych imiona brzmi: zuda, wola, bole. Tak, przyjaciele moi, wierzcie ze mn w ycie dyonizyjskie i odrodzenie tragedyi. Czas czowieka sokratycznego przemin: uwieczcie si bluszczem, wecie tyrs w rk i nie dziwcie si, gdy tygrys i pantera uo si pieszczotliwie u stp waszych. Teraz wacie si jeno by ludmi tragicznymi: bo macie by wyzwoleni. Macie towarzyszy uroczystemu pochodowi dyonizyjskiemu z Indyi do Grecyi! Zbrjcie si do twardej rozprawy, lecz wierzcie w cuda swego Boga!

142 21. Wracajc po tem napomnieniu do nastroju, ktry rozwaajcemu przystoi, powtarzam, e tylko od Grekw nauczy si mona, jakie znaczenie dla najwntrzniejszego gruntu yciowego pewnego ludu ma takie cudowne, nage obudzenie si tragedyi. To lud misteryw tragicznych toczy boje perskie: i znowu lud, ktry owe wojny prowadzi, potrzebuje tragedyi, jako koniecznego ozdrawiajcego napoju. Ktby by wanie w tym ludzie, wstrzsanym przez kilka pokole do gbi najpotniejszemu drgawkami dyonizyjskiego demona, przypuszcza jeszcze tak rwnomiernie potny wylew najprostszego uczucia politycznego, najnaturalniejszych instynktw ojczystych, pierwotnej mskiej ochoty wojennej? Przy kadem jednak waniejszem krzewieniu si wzrusze dyonizyjskich czuje si zawsze, e dyonizyjskie wyzwolenie z pt indywidualnych objawia si nasamprzd w uszczerbku instynktw politycznych, spotgowanym a do obojtnoci, nawet wrogoci, jak z drugiej strony pewnem jest, e tworzcy pastwa Apollo jest take geniuszem principii individuationis, a pastwo i zmys ojczysty y nie mog bez potwierdzenia osobowoci indywidualnej. Z orgiazmu pozostaje ludowi jedna droga, droga do indyjskiego buddyzmu, ktry, by go wogle znie mona z jego tsknot za nicoci, potrzebuje owych rzadkich stanw ekstatycznych z ich podniesieniem ponad czas, przestrze i indywiduum; te stany znowu wymagaj filozofii, ktra uczy przezwycia wyobraeniem nieopisan przykro stanw porednich. Z rwn koniecznoci wpada pewien lud z bezwzgldnej wanoci popdw politycznych

143 na drog najskrajniejszego uwiatowienia, ktrego najwspanialszym, lecz take najstraszniejszym wyrazem jest imperium rzymskie. Postawionym midzy Indyami a Rzymem i partym do zwodniczego wyboru Grekom udao si wynale jeszcze trzeci form w klasycznej czystoci, oczywicie nie na dugi wasny uytek, lecz wanie przeto dla niemiertelnoci. Bo e ulubiecy bogw umieraj modo, to da si do wszystkich zastosowa rzeczy, lecz z rwn pewnoci i to, e yj wwczas z bogami wiecznie. Nie naley przecie wymaga od najszlachetniejszej z rzeczy, by miaa tg trwao skry; twarda trwao, ktra waciwa bya naprzykad rzymskiemu instynktowi, narodowemu, nie naley prawdopodobnie do koniecznych przymiotw doskonaoci. Jeli jednak zapytamy, jaki rodek leczniczy umoliwi Grekom, e w swej wielkiej epoce, przy nadzwyczajnej sile swych dyonizyjskich i politycznych popdw, nie wyczerpali si ani w ekstatycznem zapamitaniu si, ani w trawicem uganianiu si za potg i chwa wiatow, lecz e osignli ow wspania mieszanin, jak szlachetne wino, ktre zarazem rozognia i do rozpamitywa nastraja, to musimy pamita o ogromnej, cae ycie ludu wzruszajcej, oczyszczajcej i wyzwalajcej potdze tragedyi, ktrej warto najwysz dopiero wwczas przeczu moemy, gdy jak u Grekw stanie ona przed nami, jako tre wszystkich profilaktycznych mocy leczniczych, jako poredniczka i rzdczyni najsilniejszych i fatalnych w sobie waciwoci ludu. Tragedya wchania w siebie najwyszy orgiazm muzyki, doprowadzajc wanie muzyk, tak u Grekw, jak u nas, do doskonaoci, lecz dodaje potem

144 mit tragiczny i tragicznego bohatera, ktry, potnemu podobien Tytanowi, bierze na barki cay wiat dyonizyjski i uwalnia nas od jego brzemienia; podczas gdy z drugiej strony tym samym mitem tragicznym w osobie bohatera tragicznego, wyzwala nas ona od dzikiej dzy istnienia i ruchem rki przypomina nam inne istnienie i wysz rozkosz, do ktrej bohater walczcy przygotowuje si, peen przeczucia, upadkiem swoim, nie swemi zwycistwy. Tragedya wstawia midzy powszechn wano swej muzyki a po dyonizyjsku wraliwego suchacza wzniosy symbol, mit, i budzi w nim pozr, jak gdyby muzyka bya tylko najwyszym rodkiem przedstawienia dla oywienia plastycznego wiata mitu. Ufajc tej szlachetnej zudzie, moe porusza teraz swe czonki w dytyrambicznym tacu i odda si bez troski orgiastycznemu uczuciu wolnoci, w ktrej jako muzyka sama w sobie, bez owej zudy, nie moga way si pawi. Mit chroni nas przed muzyk, jak z drugiej strony najwysz dopiero daje jej wolno. Muzyka zato odwzajemniajc si, uycza mitowi tragicznemu tak przenikajcego i przekonywajcego znaczenia metafizycznego, jakiego sowo i obraz, bez owej jedynej pomocy, nigdy osign niezdolne; a szczeglniej przejmuje widza tragicznego wanie owo pewne przeczucie najwyszej rozkoszy, do ktrej droga wiedzie przez upadek i zaprzeczenie, tak, i widz zda si sysze, jak gdyby najotchanniejsze bezdno rzeczy mwio do gosem wyranym. Jeli trudnemu przedstawieniu temu zdoaem w ostatnich zdaniach da moe tylko pobieny, dla nielicznych jeno natychmiast zrozumiay wyraz, to nie mog wanie w tem miejscu zrzec si pobudzenia

145 przyjaci swych do jeszcze jednej prby i prosz ich, by na jakim jednym przykadzie naszego wsplnego dowiadczenia przygotowali si do poznania twierdzenia oglnego. W tym przykadzie nie miem powoywa si na owych, ktrzy posuguj si obrazami zdarze scenicznych, sowami i afektami osb dziaajcych, by z t pomoc zbliy si do odczuwania muzycznego; bo aden z nich nie przemawia muzyk, jako jzykiem ojczystym i, mimo ow pomoc, nie zachodzi te dalej, ni do przedsionkw wraenia muzycznego, nie miejc nigdy dotkn ich najwntrzniejszych witoci; niektrzy z nich, jak Gervinus, nie dochodz na drodze tej nawet do przedsionkw. Lecz zwracam si tylko do tych, ktrzy, bezporednio z muzyk spokrewnieni, maj w niej niejako swe ono macierzyste i s zwizani z rzeczami prawie tylko niewiadomymi wzami muzycznymi. Do tych prawdziwych muzykw zwracam pytanie, czy mog wyobrazi sobie czowieka, ktryby by zdolny odebra wraenie trzeciego aktu Trystana i Izoldy bez wszelkiej pomocy sowa i obrazu, jedynie jako ogromnego utworu symfonicznego i nie utraci tchu wrd konwulsyjnego napicia wszystkich skrzyde duchowych? Czowiek, ktry, jak tutaj, przyoy ucho niejako do sercowej komory woli wiata, ktry czuje, jak wcieke podanie istnienia zlewa si std we wszystkie yy wiata, niby potok grzmicy lub najdelikatniej rozperlony strumie, nie miaeby rozbi si nagle ten czowiek? Miaeby w ndznej szklanej skorupie ludzkiego indywiduum znie odgos niezliczonych okrzykw radoci i bolu, dochodzcy go z niezmiernej nocy wiata, nie schroniwszy si niepowstrzymanie na gos tej pasterskiej pieni metafizyki w sw praojczyDZIEA NIETZSCHEGO. T. IX. 10

146 zn? Lecz jeli przecie mona znie takie dzieo, jako cao, bez zaprzeczenia jednostkowego istnienia, jeli moliwem byo stworzenie takiego dziea, bez zmiadenia twrcy gdzie znale nam rozwizanie takiej sprzecznoci? Midzy nasze najwysze wzruszenie muzyczne a ow muzyk wciska si tu mit tragiczny i tragiczny bohater, w gruncie tylko jako przenonia najoglniejszych faktw, o ktrych jedynie muzyka wprost mwi moe. Lecz mit jako przenonia, gdybymy w sposb czysto dyonizyjski odczuwali, pozostaby obok nas zgoa bez wraenia i niedostrzeony i nie odwidby nas ani na chwil od uyczania ucha swego echom universalium ante rem. Tu jednak zjawia si z balsamem leczebnym rozkosznej zudy moc a p o l l i s k a , wskrzeszajc unicestwione prawie indywiduum: zdajemy si nagle widzie ju tylko Trystana, pytajcego si nieruchomo i gucho: Ta stara pie! czemu mnie budzi? I co przedtem zdawao si nam pustem westchnieniem z orodka bytu, to teraz znaczy nam tyle, ile jaowe i puste jest morze. I gdzie si nam zdao, e bez tchu ganiemy w konwulsyjnych rozkurczach wszystkich uczu i tylko drobna nitka wie nas z tem istnieniem, syszymy i widzimy teraz miertelnie rannego, a przecie nie umierajcego bohatera, woajcego rozpacznie: Tskni! Tskni! Tskni umierajc, nie mc umrze z tsknoty! I gdy przedtem radosny krzyk rogu, po takim nadmiarze i takim bezliku trawicych mk, przeszywa nam serce prawie jako z mk najwysza, to teraz stoi midzy nami i t radoci w sobie pijany szczciem Kurwenal, krzyczcy ku okrtowi wiozcemu Izold. Chocia potnie

147 wnika w nas lito, to jednak w pewnem znaczeniu ratuje nas ona od pracierpienia wiata, jak przenonia mitu ratuje nas od bezporedniego widzenia najwyszej idei wiata, jak myl i sowo od niepohamowanego wylewu niewiadomej woli. Dziki owej wspanialej zudzie apoiliskiej zdaje si nam, jak gdyby krlestwo dwikw wystpowao przed nami jako wiat plastyczny, jak gdyby i w niem take, niby w najdelikatniejszem i najpeniejszem wyrazu tworzywie, wycinity i odbity zosta los Trystan i Izoldy. Tak to wyrywa nas ywio apolliski z oglnoci dyonizyjskiej i budzi nasz zachwyt dla jednostek; z niemi wie nasze wzruszenie litosne, niemi zadowala zmys pikna, spragniony wielkich i wzniosych ksztatw; przesuwa przed nami obrazy yciowe i pobudza nas do mylowego ujcia zawartego w nich rdzenia ycia. Ogromn potg obrazu, pojcia, nauki etycznej, sympatycznego wzruszenia wyrywa ywio apolliski czowieka z jego orgiastycznego samounicestwienia i wznosi go ponad oglnoci dyonizyjskiego zdarzenia do zudy, e widzi pojedynczy obraz wiata, naprzykad Trystana i Izold, i e d z i k i m u z y c e ma go w i d z i e jeszcze lepiej i wewntrzniej. Czeg nie zdoa wiadomy sztuki leczniczej czar Apollina, skoro w nas nawet zbudzi umie zudzenie, jak gdyby rzeczywicie ywio dyonizyjski mg, w subie apolliskiego, potgowa jego dziaania, ba nawet jakoby muzyka bya waciw sztuk przedstawienia dla treci apoiliskiej? Przy tej harmonii przedustawnej, panujcej miedzy skoczonym dramatem a jego muzyk, osiga dramat najwyszy, nieosigalny zreszt dla dramatu
10*

148 sownego, stopie jasnoci. Gdy wszystkie ywe postaci sceny upraszczaj si przed nami w samoistnych poruszeniach linii melodyjnych do wyrazistoci linii krcej, brzmi nam zoony tok tych linii jak kolejna zmiana harmonii, zgadzajcych si jak najcilej z poruszeniami akcyi; ta kolejna zmiana harmonii udostpnia bezporednio pojciu naszemu zwizki rzeczy w sposb zmysowo uchwytny, wcale nie oderwany ; rwnie dziki niej poznajemy, e dopiero w tych zwizkach objawia si w czystoci istota pewnego charakteru i pewnej linii melodyjnej. A gdy tak oto muzyka zmusza nas do widzenia wicej i wewntrzniej, ni zazwyczaj i do rozpocierania przed sob zasony scenicznej, niby delikatnej tkaniny, wiat sceny rozszerza si zarwno nieskoczenie dla naszego uduchowionego i wewntrz patrzcego oka, jak si od wewntrz rozwieca. Jakeby zdoa ofiarowa nam co analogicznego poeta sowa, ktry zapomoc daleko mniej doskonaego mechanizmu, drog poredni, rozporzdzajc sowem i pojciem, trudzi si osign owo wewntrzne rozszerzenie widzialnego wiata scenicznego i jego wewntrzn jasno? Gdy za take tragedya muzyczna przybiera sowo, to jednak moe ona zarazem wykaza obok, tego podoe i miejsce narodzin sowa i stawanie si sowa od wewntrz wyranem uczyni. Lecz o tym opisanym procesie monaby rwnie pewnie powiedzie, e jest. on tylko wspaniaym pozorem, to jest, ow przedtem wspomnian z u d apollisk, ktrej dziaanie ma nas uwolni od dyonizyjskiego naporu i nadmiaru. W gruncie rzeczy stosunek dramatu do muzyki jest wanie odwrotny: muzyka jest istotn ide wiata, dramat tylko odblas-

149 kiem tej idei pojedynczym jej cieniem. Owa tosamo midzy lini melodyjn a yw postaci, midzy harmoni a powinowactwem charakteru owej postaci, jest prawdziwa w znaczeniu przeciwnem, niby nam zdawa si mogo, na widok tragedyi muzycznej. Moemy sobie posta jak najwidoczniej porusza, oywia i od wewntrz owieca, pozostanie ona zawsze tylko zjawiskiem, od ktrego aden most nie wiedzie w prawdziw rzeczywisto, w serce wiata. Z gbi tego serca jednak przemawia muzyka; a choby niezliczone zjawiska owego rodzaju przesuway si przed t muzyk, nie wyczerpayby jej istoty, lecz byyby zawsze jej uzewntrznionemi odbiciami. W popularnem i zgoa faszywem przeciwstawieniu duszy i ciaa niema oczywicie adnego wytumaczenia dla trudnego stosunku muzyki i dramatu, a mona niem wszystko powika; lecz niefilozoficzna grubo owego przeciwstawienia staa si, jak si zdaje, wanie dla naszych estetykw, kto wie z jakich powodw, chtnie wyznawanym artykuem wiary, podczas gdy o przeciwiestwie zjawiska i rzeczy samej w sobie nie nauczyli si oni niczego, lub, rwnie z nieznanych powodw, nauczy si niczego nie chcieli. Jeliby z analizy naszej wyniko, e ywio apolliski w tragedyi odnis, dziki swej zudzie, zupene zwycistwo nad praywioem dyonizyjskim muzyki i uy jej na rzecz swych zamiarw, to jest do najwyszej wyranoci dramatu, toby trzeba oczywicie bardzo wane doda zastrzeenie: w najistotniejszym punkcie przerwaa, si i zniszczaa ta zuda apolliska. Dramat, ktry z pomoc muzyki, rozpociera si przed nami z tak rozjanion wyrazistoci

150 wszystkich porusze, jakbymy widzieli tkanin powstajc wrd falowa na tkackim warsztacie osiga, jako cao, dziaanie lece p o z a w s z e l kiemi a p o l l i s k i e m i d z i a a n i a m i s z t u k i W zbiorowem dziaaniu tragedyi osiga ywio dyonizyjski znowu przewag; zamyka si ona dwikiem, ktryby nie mg nigdy dwicze z krlestwa sztuki apolliskiej. I przeto okazuje si zuda apolliska tem, czem jest, jako w toku caej tragedyi trwajce osonicie waciwego dziaania dyonizyjskiego, ktre jest tak potne, e wypiera na kocu sam dramat apolliski w sfer, gdzie zaczyna on przemawia mdroci dyonizyjsk i gdzie zaprzecza samego siebie i swej apolliskiej widzialnoci. Trudny stosunek ywiou apolliskiego i dyonizyjskiego w tragedyi daby si w ten sposb usymbolizowa zwizkiem braterskim obu bstw: Dyonizos mwi jzykiem Apollina, lecz Apollo wkocu jzykiem Dyonizosa: czem osignity jest najwyszy cel tragedyi i sztuki wogle.

151 tylko sil widzenia powierzchni, lecz zdolna te bya wnika w wntrze i jak gdyby teraz, z pomoc muzyki, spostrzega przed sob zmysowo widzialne wzburzenia woli, walk pobudek, wzbierajcy strumie namitnoci, niby peni yjcych i ruchomych linii i figur, i mg w ten sposb zagbi si w najdelikatniejsze tajemnice niewiadomych wzrusze. Uwiadamiajc sobie tak najwysze spotgowanie swych popdw, zwrconych do widocznoci i przejanienia, czuje on przecie rwnie dokadnie, e ten dugi szereg apolliskich dziaa artystycznych n i e wytwarza jednak owego uszczliwiajcego pogrenia si w bezwolnej kontempiacyi, ktre wywouj w nim swemi dzieami sztuki plastyk i poeta epicki, wic artyci waciwie apolliscy: to jest osiganego w kontemplacyi owej usprawiedliwienia wiata individuationis, ktre jest szczytem i treci sztuki apolliskiej. Widzi on przejaniony wiat sceny, a jednak go zaprzecza. Widzi przed sob tragicznego bohatera w epickiej wyrazistoci i piknoci, a jednak raduje si jego zniszczeniem. Pojmuje a do wntrza przebieg sceny, a jednak ucieka rad w niepojmowalne. Odczuwa postpki bohatera, jako usprawiedliwione, a jednak wznosi si wyej, gdy te postpki unicestwiaj swego sprawc. Wzdryga si przed cierpieniami dotykajcemi bohatera, a jednak przeczuwa wobec nich wysz, daleko potniejsz rozkosz. Widzi wicej i gbiej, ni kiedykolwiek, a jednak yczy sobie lepoty. Z czego mielibymy wyprowadzi to przedziwne samorozdwojenie, to przeamanie szczytu apolliskiego, jeli nie z czaru d y o n i z y j s k i e g o , ktry podniecajc w sposb najwyszy wzruszenia apolliskie do objawienia si w pozorze, umie jednak

22. Niechaj uwany przyjaciel uprzytomni sobie dziaanie prawdziwej tragedyi muzycznej, czyste i bez przymieszki, wedle wasnego dowiadczenia. Zda mi si, e zjawisko tego dziaania z dwuch stron tak opisaem, e bdzie umia sobie teraz wytumaczy swe wasne dowiadczenia. Oto przypomni on sobie, jak na widok poruszajcego si przed nim mira, czu si wzniesionym do pewnego rodzaju wszechwiedzy, jak gdyby teraz sia widzenia oczu jego nie bya

152 t nadwyk sztuki apolliskiej zmusi do swej suby. Mit tragiczny mona tylko rozumie, jako zobrazowanie mdroci dyonizyjskiej rodkami apolliskimi sztuki; doprowadza on wiat zjawisk do granic, u ktrych wiat ten zaprzecza samego siebie i stara si znw schroni z powrotem w ono prawdziwej i jedynej rzeczywistoci, zdajc si wwczas nuci z Izold sw metafizyczn pie abdzi:
W morza szczliwoci Rozpynn bo, W piewnej dwicznoci Upojn wo, W tchnienia wszechwiatw Wiejc to Zapyn zagin W nie bez miar rozkosz czar!

153 wania afektw moc tragedyi, jako waciwej tragicznoci. Ochoczo ta naprowadza mnie na myl e nie musz oni by woge estetycznie wraliwymi ludmi, i e moe uczestnicz w suchaniu tragedyi tylko jako istoty moralne. Nigdy jeszcze, od Arystotelesa, nie dano wyjanienia dziaania tragicznego, z ktregoby wnosi mona o stanie estetycznym, 0 estetycznej czynnoci suchacza. Ju to najpowaniejsze zdarzenia maj prze lito i groz do przynoszcego ulg wyadowania, ju to mamy si czu wzniesieni i zachwyceni wobec zwycistwa dobrych i szlachetnych zasad, wobec powicenia bohatera w myl moralnego wiatopogldu; i jak niewtpliwem jest dla mnie, e dla mnogich ludzi wanie tem, i tylko tem, jest dziaanie tragedyi, tak z rwn pewnoci wynika z tego, e wszyscy ci, wraz z swymi interpretujcymi estetykami, niczego nie wiedz o tragedyi, jako o s z t u c e najwyszej. Owo patologiczne wyadowanie, katarsis Arystotelesa, o ktrej filologowie dobrze nie wiedz, czy zaliczy j do zjawisk medycznych czy moralnych, przypomina godne uwagi przeczucie Goethego. Bez ywego patologicznego interesu, mwi on, nie udao si i mnie nigdy opracowa adnej sytuacyi tragicznej, i przeto unikaem jej raczej, ni szukaem. Byoby take to jednym z wyszych przymiotw staroytnych, e najwysza patetyczno bya u nich te tylko gr estetyczn, podczas gdy u nas wspdziaa musi prawda naturalna, by takie dzieo wytworzy? To ostatnie tak gbokie pytanie moemy teraz, po naszych tak wspaniaych dowiadczeniach potwierdzi, przekonawszy si wanie ze zdumieniem w tragedyi muzycznej, e rzeczywicie najwysza patetyczno moe by przecie tylko

W ten sposb uprzytamniamy sobie, wedle dowiadcze prawdziwie estetycznego suchacza, samego artyst tragicznego, jak stwarza, na podobiestwo bujnego bstwa individuationis, swoje postaci w ktrem to znaczeniu trudnoby byo pojmowa dzieo jego, jako naladowanie przyrody, jak jednak nastpnie jego ogromny popd dyonizyjski pochania ten cay wiat zjawisk, by poza nim i przez jego zniszczenie da przeczu najwysz artystyczn prarado w onie prajednoci. Oczywista, e o tym powrocie do praojczyzny, o braterskim zwizku obu bstw artystycznych w tragedyi i rwnie o apolliskiem jak dyonizyjskiem wzruszeniu suchacza nie umiej estetycy nasi nic powiedzie; nieznueni s zato w charakteryzowaniu walki bohatera z losem, zwycistwa moralnego porzdku wiata, lub wyado-

154 gr estetyczn. Dlatego moemy wierzy, e dopiero teraz opisa mona z pewnem powodzeniem prazjawisko tragicznoci. Kto teraz jeszcze opowiada moe tylko o owych zastpczych dziaaniach ze sfer pozaestetycznych i nie czuje si wyniesionym ponad patologiczno-moralne procesy, niech zwtpi w sw natur estetyczn; polecamy mu wzamian, jako niewinne odszkodowanie, interpretacy Szekspira wedle maniery Gerwinusa i pilne wszenie sprawiedliwoci poetyckiej. Tak oto z odrodzeniem tragedyi odrodzi si take s u c h a c z e s t e t y c z n y , zamiast ktrego zwyko byo dotd siadywa w salach teatralnych dziwne Quidproquo, z nap moralnemi, nap uczonemi roszczeniami, krytyk. W dotychczasowej jego sferze wszystko byo sztuczne i tylko pozorem ycia ubarwione. Artysta sceniczny nie wiedzia ju rzeczywicie co pocz ma z takim, pozujcym si krytycznie suchaczem i przeto ledzi niespokojnie, wraz z inspirujcym go dramatykiem lub kompozytorem operowym, ostatki ycia w tej pretensyonalnie pustej i do uciechy niezdolnej istocie. Lecz z tego rodzaju krytykw skadaa si dotd publiczno; student, uczniak, ba, nawet najprostsze stworzenie niewiecie, byli mimowiednie ju przez wychowanie i dzienniki przysposobieni do jednakiego przyjmowania dziea sztuki. Szlachetniejsze wrd artystw natury liczyy u takiej publicznoci na poruszenie si moralno-religijnych, a wezwanie do moralnego porzdku wiata wdawao si w spraw tam, gdzie prawdziwego suchacza winien by zachwyca waciwie potny czar artystyczny. Albo te dramatyk wygasza wspania, przynajmniej wzruszajc tendency politycznej lub

155 spoecznej teraniejszoci tak wyranie, e suchacz zapomina o swem krytycznem wyczerpaniu i mg odda si podobnym uczuciom, jak w chwilach patryotycznych lub wojennych, lub przed mwnic parlamentarn, lub przy potpieniu zbrodni i wystpku; a ta obco waciwym zamysom sztuki musiaa doprowadzi tu i wdzie wanie do kultu tendencyi. Lecz wtargno tu, co byo oddawna losem wszystkich sztuk sztucznych, rwco szybkie znikczemnienie wszystkich tendencyi tak, e naprzykad dno stworzenia z teatru zakadu dla moralnego wychowania ludu, brana za czasw Schillera zupenie powanie, zalicza si ju do nieprawdopodobnych starowiecczyzn przezwycionej kultury. Skoro krytyk doszed do wadzy w teatrze i na koncercie, dziennikarz w szkole, a prasa w spoeczestwie, zwyrodniaa sztuka w przedmiot rozrywki najniszego rodzaju, a krytyka estetyczna uyta zostaa, jako cznik prnej, roztargnionej, samolubnej, a nadto ubouchnie nieoryginalnej towarzyskoci, ktrej stan umysowy daje do poznania owa szopenhauerowska parabola o jeozwierzach; adnego czasu nie gadano tyle o sztuce, tak mao sobie z niej robic. Mona jednak jeszcze obcowa z czowiekiem, ktry jest zdolen rozmawia o Beethovenie i Szekspirze? Niech kady wedle uczucia swego odpowie na to pytanie: odpowiedzi sw da w kadym razie dowd, co rozumie przez wyksztacenie, przypuciwszy, e wogle bdzie si stara odpowiedzie na pytanie i z samej ju niespodzianki nie oniemieje. Natomiast niejeden szlachetniej i delikatniej od natury uzdolniony, jakkolwiek w sposb wyej przedstawiony sta si stopniowo barbarzyc, mgby

156 opowiedzie o rwnie niespodziewanem, jak zgoa niezrozumiaem wraeniu, ktre wywaro snad na nim szczliwie udane wystawienie Lohengrina; tylko e brako mu moe rki, ktraby go uja ostrzegawczo i znaczco tak, e i owo nieopisanie rnorodne i zgoa bezprzykadne uczucie, ktre nim wwczas wstrzsao, pozostao odosobnione i jak gwiazda zagadkowa, zgaso po krtkiem janieniu. Przeczu wwczas, czem jest suchacz estetyczny.

157 traci wszelka kultura sw zdrow twrcz moc naturaln: dopiero mitami obstawiony widnokrg zamyka w jedno cay ruch kulturalny. Dopiero mit ratuje fantazy i sen apolliski od tuania si bez wyboru. Obrazy mitu musz by niepostrzeenie wszechobecnymi, demonicznymi strami, w ktrych pieczy wzrasta moda dusza, ktrych znakami m tumaczy sobie swe czyny i walki: i nawet pastwo nie zna potniejszych, niepisanych praw, nad fundament mistyczny, ktry porcza jego zwizek z. religi, jego wzrost z wyobrae mitycznych. Postawmy teraz obok tego, czowieka abstrakcyjnego, niekierowanego mitem czowieka, wychowanie abstrakcyjne, obyczaj abstrakcyjny, prawo abstrakcyjne, pastwo abstrakcyjne: uprzytomnijmy sobie bezprawidowe, adnym swojskim mitem nie hamowane bujanie wyobrani: wyobramy sobie kultur nie majc adnej staej i witej prasiedziby, lecz skazan na wyczerpywanie wszystkich moliwoci i czerpanie ndznego pokarmu z wszystkich kultur oto teraniejszo, jako wynik owego ku zniszczeniu mitu skierowanego sokratyzmu. I oto stoi czowiek bez mitu, wiecznie godny, wrd wszystkich przeszoci i szuka, grzebic i dubic, korzeni, choby ich szuka mia nawet w najodleglejszych staroytnociach. O czem wiadczy ta niezmierna historyczna potrzeba niezaspokojonej kultury nowoczesnej, to gromadzenie wokoo siebie niezliczonych innych: kultur, ta trawica ch poznania, jak nie o stracie mitu; o stracie ojczyzny mitycznej, macierzyskiego ona mitycznego? Spytajmy si, czy gorczkowe i niesamowite poruszenie tej kultury jest czem innem, jak akomem gonieniem i chwytaniem strawy godnego i ktby

23. Kto chce sam siebie zbada dokadnie, w jakim stopniu pokrewny jest suchaczowi estetycznemu lub te, czy zalicza si do gminy ludzi sokratyczno-krytycznych, ten niechaj po wraeniu, z ktrem przyjmuje na scenie przedstawiony c u d , spyta si tylko szczerze: czy czuje si przytem uraony w swym zmyle historycznym, zwrconym ku cisej psychologicznej przyczynowoci, czy niejako z yczliwem ustpstwem dopuszcza cud, jako zrozumiae dziecictwu, sobie obce zjawisko, lub te czy doznaje przytem czegokolwiek innego. Wedle tego bowiem zdoa zmierzy, jak dalece jest wogle zdolny rozumie m i t , cignity obraz wiata, ktry jako skrt zjawiska, nie moe si oby bez cudu. Prawdopodobnem jest jednak, e prawie kady, przy cisem badaniu, czuje si tak rozprzgnity krytyczno - historycznym duchem naszego wyksztacenia, e tylko na drodze naukowej, moc poredniczcych abstrakcyi, zdoa uwierzy w dawne mitu istnienie. Bez mitu jednak

159 158 chcia da co jeszcze takiej kulturze, ktra niczem poknitem nasyci si nie moe, i za ktrej dotkniciem najtsza, najleczebniejsza ywno zwyka si zmienia w history i krytyk? Trzebaby te zwtpi bolenie w nasz istot niemieck, gdyby ju w rwny sposb bya zwikaa si nierozerwalnie ze swoj kultur, ba w jedno stopia, jak to ku przeraeniu swemu na cywilizowanej Francyi spostrzec moemy; i to, co dugi czas byo wielkiem pierwszestwem Francyi i przyczyn jej niezmiernej powagi, wanie owo zjednoczenie ludu i kultury, winnoby nas, na ten widok, zmusi do sawienia szczcia swego, e ta nasza tak wtpliwa kultura nie ma dotd nic wsplnego z szlachetnym rdzeniem naszego charakteru ludowego. Wszystkie nasze nadzieje pr si raczej ku owemu spostrzeeniu, e pod tem niespokojnem falujcem yciem kulturalnem i spazmem wyksztacenia ley ukryta wewntrz zdrowa, pradawna moc, ktra oczywicie tylko w ogromnych chwilach gwatownie raz si poruszy i potem znw czeka we nie przyszego zbudzenia. tej przepaci wyrosa Reformacya niemiecka, a w jej chorale zabrzmiaa po raz pierwszy przysza melodya muzyki niemieckiej. Tak gboko odwanie i z peni duszy, z tak przelewn dobroci i delikatnoci brzmia ten chora Lutrowy, jako pierwsze wabienie dyonizyjskie, przenikajce z gstwin zarosych, za wiosny zblieniem. Odpowiedzia mu wspzawodniczym odgosem w powicony i zuchway pochd uroczysty marzycieli dyonizyjskich, ktrym zawdziczamy muzyk niemieck i ktrym zawdzicza moe bdziemy o d r o d z e n i e mitu n i e m i e c k i e g o ! Wiem, e musz teraz zdajcego yczliwie za mn czytelnika wie na wyyn samotnych rozmyla, gdzie bdzie mia nielicznych jeno towarzyszy i dodaj mu odwagi, woajc, e winnimy si trzyma swych przewodnikw wietlanych, Grekw. Od nich zapoyczalimy a dotd, dla oczyszczenia swego poznania estetycznego, owych dwuch obrazw bstw, z ktrych kade wada odrbnem krlestwem sztuki i ktrych wzajemne stykanie si i potgowania przeczulimy, dziki tragedyi greckiej. Upadek tragedyi greckiej musia nam wyda si jako skutek przedziwnego rozerwania obu prapopdw artystycznych; ktremu to przebiegowi odpowiadao zwyrodnienie i przemiana greckiego charakteru ludowego, pobudzajc nas do powanego rozwaania, jak koniecznie i cile zronite s w swych podwalinach sztuka i lud, mit i obyczaj, tragedya i pastwo. w upadek tragedyi by zarazem upadkiem mitu. A dotd byli Grecy poniewolnie zmuszeni nawizywa natychmiast wszystko, co przeyli, do mitu, ba, rozumie tylko przez to nawizanie: dziki czemu take najblisza teraniejszo musiaa im jawi si natychmiast sub specie aeterni i w pewnem znaczeniu, jako bezczasowa. Lecz w ten strumie bezczasowoci zanurzao si rwnie pastwo, jak sztuka, by wypocz w nim od brzemienia i dzy chwili. I wanie tyle wart jest jaki lud jak zreszt take czowiek o ile moe na swych wydarzeniach przeytych wycisn piecz wiecznoci: bo przez to odwiatawia si niejako i ukazuje swe niewiadome przekonanie wntrzne o wzgldnoci czasu i o prawdziwem, to jest metafizycznem znaczeniu ycia. Prze-

161 cz p r a w niemoliw z trwaem powodzeniem zaszczepia obcy mit, nie uszkadzajc szczepieniem tem nieuleczalnie drzewa; by moe, e raz bdzie ono do silne i zdrowe, by z strasznym wysikiem wydzieli znw w obcy pierwiastek, lecz zazwyczaj ginie wycieczone i zndzniae lub wyczerpuje si w chorobiwem wybujaniu. Mamy tak wielkie pojcie 0 czystym i mocnym rdzeniu istoty niemieckiej, e wanie po nim oczekiwa miemy wydzielenia gwatem zaszczepionych pierwiastkw obcych i uwaamy za moliwe, e duch niemiecki odzyska wiadomo samego siebie. Niejeden bdzie moe tego zdania, e duch w musi walk sw zacz wydzieleniem romaskoci; zewntrzne przygotowanie do tego i podniet mgby widzie w zwyciskiej walecznoci i krwawej chwale ostatniej wojny, lecz wewntrznej koniecznoci szuka musi w wspzawodnictwie, by by stale godnym wzniosych na drodze tej poprzednikw, tak samo Lutra, jak naszych wielkich artystw i poetw. Niech jednak nigdy nie wierzy, e walki podobne toczy mona bez swych bogw domowych, bez ojczyzny mitycznej, bez przywrcenia wszystkich rzeczy niemieckich! I jeliby Niemiec mia si z wahaniem oglda za przewodnikiem, majcym go znw zaprowadzi do dawno utraconej ojczyzny, do ktrej niema ju prawie drg i cieek niech nasuchuje jeno rozkosznie wabicego woania ptaka dyonizyjskiego, ktry koysze si nad nim i chce mu wskaza drog.

160 ciwiestwo tego zachodzi, skoro lud jaki zaczyna pojmowa si historycznie i obala mistyczne wkoo siebie szace: z czem zwizane jest zwykle stanowcze uwiatowienie, zerwanie z niewiadom metafizyk jego dawniejszego istnienia, z wszystkiemi nastpstwami etycznemi. Sztuka grecka, a zwaszcza tragedya grecka wstrzymywaa przedewszystkiem zniszczenie mitu: trzeba j byo zniszczy spoem, by wyzwoliwszy si od rodzimego gruntu mc y nieokieznanie w dziczy myli, obyczaju i czynu. Lecz i wtedy jeszcze w popd metafizyczny usiuje stworzy sobie, jakkolwiek osabion, form przemiany w prcym do ycia sokratymie wiedzy; lecz wrd warstw niszych ten sam popd wid tylko do gorczkowego poszukiwania, ktre stopniowo gubio si w pandemonium zewszd nagromadzonych mitw i zabobonw: w pord ktrych wszelako tkwi Helleczyk z niezaspokojonem sercem, a nauczy si, z greck pogod i greck lekkomylnoci, jako Graeculus, maskowa ow gorczk lub ogusza si cakowicie jakimkolwiek oryentalnie ciemnym zabobonem. Od przebudzenia si aleksandryjsko - rzymskiej staroytnoci w pitnastem stuleciu, po dugich cikich do opisania midzyaktach, zbliylimy si do tego stanu w sposb najwidoczniejszy. U gry to samo przebujne rozkoszowanie si wiedz, to samo nienasycone szczcie w znajdowaniu, to samo ogromne uwiatowienie, obok tego bezdomne tuanie si, chciwe pchanie si do cudzych stow, lekkomylne ubstwienie teraniejszoci lub tpo guche odwracanie si od niej, wszystko sub specie saeculi, teraniejszoci; podobne objawy zdradzaj rwny brak w sercu tej kultury, wykazuj zniszczenie mitu. Zdaje si rze-

DZIEA NIETZSCHEGO. T. IX.

11

162

163 24. objawia, jak zasania; i podczas gdy zdawa si symbolicznem swem objawieniem pobudza nas do rozdarcia zasony, do odkrycia tajemniczego ta w gbi, czarowaa znw owa przewietlona wszechwidoczno oko i bronia mu wnika gbiej. Kto nie dowiadczy tego musu patrzenia zarazem i wyrywania si zarazem tsknot ponad patrzenie, wyobrazi sobie z trudem, jak okrelenie i jasno w obliczu mitu tragicznego istniej te oba procesy obok siebie i s obok siebie przedmiotem naszego uczucia: podczas gdy prawdziwie estetyczni widzowie powiadcz mi, e pord osobliwych dziaa tragedyi owo jedno-obok-drugiego jest najgodniejsze uwagi. Przemy sobie teraz ten fenomen widza estetycznego na analogiczny proces w artycie tragicznym, a zrozumiemy genesis m i t u t r a g i c z n e g o Dzieli on z apollisk sfer artystyczn pen uciech z pozoru i z patrzenia i zarazem zaprzecza tej uciechy i doznaje jeszcze wyszego zadowolenia ze zniszczenia widzialnego wiata pozoru. Tre mitu tragicznego jest najpierw zdarzeniem epicznem z uwietnieniem walczcego bohatera: skd jednak pochodzi w zagadkowy w sobie rys, e cierpienie w losie bohatera, bolesne przezwycienia, pene udrki przeciwiestwa pobudek, sowem wykaz owej mdroci Sylena na przykadzie, lub wyraziwszy si estetycznie, brzydota i rozdwik, bywaj przedstawiane w tak niezliczonych formach, z rakiem upodobaniem coraz na nowo i to wanie w najbujniejszym i najbardziej modzieczym wieku pewnego ludu, jeli si z tego wszystkiego wyszej nie doznaje przyjemnoci ? Bo, e si w yciu istotnie tak tragicznie dzieje, toby nie wyjaniao nam bynajmniej powstania formy
11*

Mielimy wrd osobliwych dziaa artystycznych tragedyi muzycznej wyrni z u d apollisk, ktra ocali nas winna od bezporedniego zjednoczenia z muzyk dyonizyjsk, podczas gdy nasze wzruszenie muzyczne moe si wyadowa w dziedzinie apolliskiej i we wtrconym widzialnym wiecie porednim. Spostrzeglimy przytem, jak mniemamy, e wanie wskutek tego wyadowania w wiat poredni scenicznego procesu, wogle dramat, sta si od wewntrz widzialny i zrozumiay w stopniu nieosigalnym w adnej zreszt sztuce apolliskiej: tak, e musielimy tu, gdzie duch muzyki uskrzydla niejako i wznosi sztuk apolisk, uzna najwysze spotgowanie jej si i tem samem, w owym zwizku braterskim Apollina i Dyonizosa, szczyt tak apolliskich jak dycnizyjskich zamysw artystycznych. Zapewne, e apolliski obraz wietlny nie osign wanie przy wewntrznem owietleniu przez muzyk osobliwego dziaania sabszych stopni sztuki apolliskiej; co moe epos lub uduchowiony kamie, zmusi oko patrzce do owego spokojnego zachwytu wiatem individuaiionis, tego nie dao si tu osign mimo wysze uduchowienie i wyrazisto. Przygldalimy si dramatowi i wnikalimy wierccym wzrokiem w jego wewntrznie poruszony wiat pobudek a jednak zdao si nam, jak gdyby przecigaa przed nami tylko obrazowa przenonia, ktrej najgbsze znaczenie zdawalimy si prawie zgadywa, i ktr pragnlimy usun jak zason, by ujrze za ni prawzr. Najjaniejsza wyrazisto obrazu nie wystarczaa nam: gdy ten zdawa si nam zarwno co

164 artystycznej, jeli sztuka nie jest tylko naladownictwem rzeczywistoci naturalnej, lecz wanie metafizycznem jej dopenieniem, postawionem obok niej dla jej przezwycienia. Mit tragiczny, o ile woge do sztuki naley, uczestniczy te w tej przemianie, ktra jest metafizycznym celem sztuki wogle: co przemienia on jednak, wprowadzajc wiat zjawisk pod obrazem cierpicego bohatera? Najmniej rzeczywisto tego wiata zjawisk, bo mwi nam wprost: Patrzcie! Patrzcie dokadnie! Oto ycie wasze! To wskazwka, znaczca godziny na zegarze waszego istnienia! I poto pokazywa mit to ycie, by je przed nami przemieni? Lecz jeli nie, to na czeme wwczas polega uciecha estetyczna, ktr czujemy take na widok tych obrazw? Pytam o uciech estetyczn, a wiem bardzo dobrze, e wiele z tych obrazw moe prcz tego sprawia jeszcze czasem upodobanie moralne, bd pod form litoci, bd obyczajowego tryumfu. Ktoby chcia jednak dziaanie tragicznoci wywodzi jedynie z tych rde moralnych, jak to oczywicie w estetyce zbyt dugo byo w zwyczaju, niechaj tylko nie mniema, e uczyni co przez to dla sztuki, ktra przedewszystkiem wymaga musi czystoci w swojej dziedzinie. Pierwszym wanie warunkiem wyjanienia mitu tragicznego jest szukanie waciwej mu rozkoszy w sferze czysto estetycznej, bez uciekania si do dziedziny litoci, grozy, wzniosoci moralnej. Jak moe brzydota i rozdwik, tre mitu tragicznego, budzi rozkosz estetyczn? Tutaj musimy wzbi si miaym rozmachem w metafizyk sztuki i powtrzy sobie dawniejsze twierdzenie, e istnienie i wiat ukazuj si uspra165 wiedliwione tylko jako zjawisko estetyczne; w tem to znaczeniu wanie ma nas mit tragiczny przekona, e nawet brzydota i rozdwik jest gr artystyczn, w ktr gra wola z sob sam, w wiecznej peni swej rozkoszy. To trudne do pojcia prazjawisko sztuki dyonizyjskiej staje si jednak na prostej drodze zrozumiae i bezporednio uchwytne jedynie w przedziwnem znaczeniu d y s o n a n s u m u z y c z n e g o : tak jak wogle muzyka, postawiona obok wiata, jedynie da moe pojcie o tem, co rozumie naley przez usprawiedliwienie wiata, jako zjawiska estetycznego. Rozkosz, ktr wywouje mit tragiczny, ma t sam ojczyzn, co rozkoszne wraenie dysonansu w muzyce. ywio dyonizyjski ze sw prarozkosz czerpan nawet z bolu, jest wsplnem onem, z ktrego urodzia si muzyka i mit tragiczny. Nie uatwie si nam tymczasem istotnie, dziki wezwaniu na pomoc muzycznego porednictwa dysonansu, w trudny problemat dziaania tragicznego? Rozumiemy wic teraz, co to znaczy, chcie w tragedyi patrze zarazem i wyrywa si tsknot ponad patrzenie: ktry to stan ze wzgldu na artystyczne uycie dysonansu tak wanie moglibymy okreli, e chcemy sysze i rwnoczenie wyrywamy si tsknot ponad syszenie. Owo denie w nieskoczono, trzepot skrzyde tsknoty, przy najwyszej rozkoszy z wyranie spostrzeganej rzeczywistoci, przypominaj o tem, e w obu stanach mamy uzna zjawisko dyonizyjskie, ktre objawia nam cigle na nowo igrajce budowanie i burzenie wiata indywidualnego; jako wylew prarozkoszy, w podobny sposb, jak Heraklit Mroczny przyrwnywa wiatotwrcz si do

166 167 dziecka, ktre, bawic si, stawia tu i owdzie kamienie, buduje stosy piasku i znw rozsypuje. By tedy susznie oceni uzdolnienie dyonizyjskie pewnego ludu, winnibymy pamita nie tylko o muzyce ludu, lecz z rwn koniecznoci o tragicznym tego ludu micie, jako o drugiem wiadectwie owego uzdolnienia. Mona wic, wobec tego cisego pokrewiestwa midzy muzyk a mitem, przypuszcza w rwny sposb, e ze zwyrodnieniem i zepsuciem jednego, zwizane jest zmarnienie drugiego; jeli z drugiej strony osabieniem mitu wogle wyraa si osabienie zdolnoci dyonizyjskiej. Co do obojga jednak nie powinien nam adnej wtpliwoci zostawia rzut oka na rozwj istoty niemieckiej: w operze, jak w oderwanym charakterze naszego istnienia bez mitu, w sztuce, ktra spada do roli rozrywki, jak i w yciu kierowanem przez pojcie, odsonia si nam owa rwnie nieartystyczna, jak toczca ycie natura optymizmu sokratycznego. Lecz ku pociesze naszej zjawiy si znaki, e mimo to duch niemiecki, nietknity we wspaniaem zdrowiu gbi i mocy dyonizyjskiej, jak rycerz, ktry zapad w drzemk, spoczywa i ni w niedostpnej otchani; a z otchani tej wznosi si ku nam pie dyonizyjska, by da nam do poznania, e ten rycerz niemiecki ni i teraz jeszcze o swym prastarym micie dyonizyjskim, wrd bogich i powanych wizyi. Niech nikt nie wierzy, e duch niemiecki straci na wieki sw ojczyzn mityczn, skoro tak dokadnie rozumie jeszcze gosy ptasie, opowiadajce o owej ojczyznie. Pewnego dnia ocknie si on w caej wieoci rannej po nie niesychanym: wwczas zabije smoki, unicestwi zoliwe kary i obudzi Brunhild i sam miecz Wotana nie zdoa zagrodzi mu drogi! Przyjaciele moi, wy, ktrzy w dyonizyjsk wierzycie muzyk, wiecie te, jakie znaczenie ma dla nas tragedya. Mamy w niej, my odrodzeni z muzyki, mit tragiczny, a w nim moecie swe wszystkie pooy nadzieje i zapomnie o tem, co najboleniejsze! Najboleniejszem jednak dla nas wszystkich jest dugie upodlenie, w ktrem gieniusz niemiecki, oderwany od domu swego i ojczyzny, y w subie karw zoliwych. Zrozumiecie te sowa jak te zrozumiecie wkocu moje nadzieje.

25. Muzyka i mit tragiczny s w rwnym stopniu wyrazem uzdolnienia dyonizyjskiego pewnego ludu i nie daj si od siebie oddzieli. Oboje pochodz z jednej dziedziny sztuki, lecej poza apollisk; oboje przejaniaj region, w ktrego rozkosznych akordach uroczo przebrzmiewa dysonans, rwnie jak straszny obraz wiata; oboje igraj z bodcem przykroci, ufne w nieskoczon moc swoich czarw; oboje usprawiedliwiaj t gr istnienie nawet najgorszego wiata. W porwnaniu z apolliskim, okazuje si tu ywio dyonizyjski, jako wieczna i pierwotna moc artystyczna, powoujca wogle do ycia cay wiat zjawisk, wrd ktrego koniecznym si staje nowy przejaniajcy pozr, by przy yciu zatrzyma oywiony wiat indywiduacyi. Gdybymy mogli wyobra-

168 zi sobie, e dysonans sta si czowiekiem a czeme jest zreszt czowiek? to dysonans ten, by mc y, potrzebowaby wspaniaej zudy, ktraby zarzucia zason piknoci na jego wasn istot. To jest prawdziwy zamiar artystyczny Apollina, w ktrego mianie zliczamy wszystkie owe niezliczone zudzenia piknego pozoru, czynice kadej chwili istnienie wogle wartem przeywania i prce nas do przeycia chwili najbliszej. Z owej podwaliny wszelkiego istnienia, z dyonizyjskiego podoa wiata, moe si przytem tylko tyle uwiadomi jednostce czowieczej, ile owa przejaniajca moc apolliska znowu przezwyciy moe, tak, e oba te popdy artystyczne zmuszone s rozwija swe siy w cisej wzajemnej proporcyi, wedle prawa wiecznej sprawiedliwoci. Gdzie moce dyonizyjskie podnosz si tak gwatownie, jak my to widzimy, tam musia zstpi ju do nas take Apollo, chmur spowity; a najbujniejsze dziaania jego pikna najblisze snad widzie bdzie pokolenie. e to dziaanie jest jednak konieczne, odczuby to niewtphwie kady intuicy, gdyby si uczu kiedy, choby i we nie, przeniesionym napowrt w starohelleskie istnienie. Chadzajc pod wysokimi krugankami joskimi, patrzc w widnokrg odcity czystemi i szlachetnemi liniami, majc w krg siebie ludzi o chodzie uroczystym i penych wdziku ruchach, o brzmicych harmonijnie gosach i gestw rytmicznej wymowie czyby nie zawoa wobec tego ustawicznego napywu piknoci, podnoszc do Apollina rce: Szczciwy ludu Hellenw! Jake wielki by musi wrd was Dyonizos, skoro bg de-

169 ficki takie czary potrzebnymi widzi, by wasz dytyrambiczny obd uleczy! Lecz tak mylcemu mgby odrzec sdziwy Ateczyk, patrzc na wzniosem Aischylosa okiem: Lecz dodaj take, dziwny cudzoziemcze: ile lud ten cierpie musia, by mc sta si tak piknym! Teraz jednak pjd ze mn na tragedy i z ze mn ofiar w obu bstw wityni!

Tom
WYDA JE CAKOWITE (BEZ SKRCE)

POLSKIEJ E D Y C Y I D Z I E FRYDERYKA NIETZSCHEGO W WYD. CAKOWITEM


(BEZ S K R C E )

wyszy i s do nabycia we wszystkich ksigarniach (kady tom sprzedaje si oddzielnie)


Rb. k.

Tom

S K R C E )

1 - TAKO RZECZE ZARATUSTRA. Cztery czci. Przeoy W A C A W BERENT wydanie ozdobne z portr. Nietzscheg o akwafort oryg. F. Siedleckiego wydanie ozdobne w oprawie . . . wytworne w 25 num. egz. wydanie zwyke t a n i e 11 P O Z A D O B R E M I Z E M przeoy S T A N I S A W W Y R Z Y KOWSKI wydanie ozdobne 2. w oprawie . . . wytworne w 10 num. egz. 111 Z G E N E A L O G I I M O R A L N O C I przeoy L E O P O L D S T A F F wydanie ozdobne w oprawie . . . wytworne w 10 num. egz. IV -

3. 3.50 7.50 1.60

Tom

C A K O W I T E

2.50 5.

Tom

WIEDZA RADOSNA przeoy L E O P O L D S T A F F wydanie ozdobne w oprawie . . . wytworne w 15 num. egz. VII J U T R Z E N K A przeoy S T A N I S A W W Y R Z Y KOWSKI wydanie ozdobne w oprawie. . . wytworne w 15 num. egz. VIII ANTYCHRYST przeoy L E O P O L D S T A F F wydanie ozdobne w oprawie . . . wytworne w 15 num. egz. IX N A R O D Z I N Y TRAGEDY1 przeoy L E O P O L D S T A F F wydanie ozdobne . . . . . . . w oprawie . . . wytworne w 15 num. egz. X - LUDZKIE, ARCYLUDZKIE przeoy K O N R A D DRZEWIECKI. wydanie ozdobne w oprawie . . . wytworne w 15 num. egz.
Rb.

VI

k.

2.50 3. 6.

(WYDANIE CAKOWITE (BEZ SKRCE)

2.50 3. 6.

1. 1.50 2.50

W Y D A N I E C A K O W I T E

1.60 2.10 4.

(BEZ

2.50 3. o.

2. 2.50 5.

DO NABYCIA WE WSZYSTKICH

KSIGARNIACH.

(BEZ

Tom

W Y D A N I E

DYTYRAMBY DYONIZYJSKIE przeoy S T A N I S A W W Y R Z Y KOWSKI wydanie ozdobne .60 w oprawie . . . 1.10 wytworne w 10 num. egz. 1.35

WACAW B E R E N T R D A I UJCIA N I E T Z S C H E Rb.

k.

ANIZMU

.80
1. 3.

S K R C E )

Portret FRYDERYKA N I E T Z S C H E G O , akwaforta oryginalna, Franciszka Siedleckiego, na papierze grubym na papierze japoskim

Tom

V - ZMIERZCH BOYSZCZ przeoy S T A N I S A W W Y R Z Y KOWSKI wydanie ozdobne w oprawie . . . wytworne w 15 num. egz.

1.20 1.70 2.75

W A R S Z A W A 1907. - N A K A D J A K B A M O R T K O WICZA. - S K A D Y G W N E : W K S I G A R N I G. C E N T N E R S Z W E R A I S P K I W W A R S Z A W I E O R A Z H . A L T E N B E R G A W E LWOWIE.

POLSKIEJ EDYCYI D Z I E FRYDERYKA N I E T Z S C H E G O W WYD. C A K O W I T E M


(BEZ SKRCE) W Y D A N I E CAKOWITE (BEZ SKRCE)

Tom VIII P R Z E M I A N A W S Z Y S T K I C H WARTOCI


przeoy LEOPOLD STAFF wydanie ozdobne w oprawie w y t w o r n e w 15 n u m e r o w a n y c h e g z e m p l a r z a c h

Rb. k.

wyszy i s do nabycia we wszystkich ksigarniach (kady tom sprzedaje si oddzielnie)


Rb. k.

1. 1.50 1.50

W Y D A N I E CAKOWITE (BEZ SKRCE)

Tom

IX N A R O D Z I N Y T R A G E D Y I
przeoy L E O P O L D S T A F F wydanie ozdobne w oprawie w y t w o r n e w 15 numerowanych egzemplarzach 1.60 2.10 4.

Tom

TAKO RZECZE ZARATUSTRA


Cztery czci. Przeoy z WACAW BERENT Nietzschego akwafort 3. 3.50 7.50 1.60 wydanie ozdobne portretem

Tom

X LUDZKIE, ARCYLUDZKIE
Cz pierwsza. Przeoy K O N R A D D R Z E W I E C K I wydanie ozdobne w oprawie w y t w o r n e w 15 n u m e r o w a n y c h egzemplarzach 2.50 3. 6.

S K R C E )

oryginaln Fr. Siedleckiego wydanie ozdobne w oprawie w y t w o r n e w 25 n u m e r o w a n y c h e g z e m p l a r z a c h wydanie zwyke t a n i e

W Y D A N I E

Tom

II

- POZA DOBREM I Z E M
przeoy STANISAW WYRZYKOWSKI 2. 2.50 5. wydanie ozdobne w oprawie ..... wytworne w 1o numerowanych egzemplarzach

Tom

XI

WDROWIEC I JEGO CIE


LUDZKIE, ARCYLUDZKIE. Cz druga. Przeoy K O N R A D D R Z E W I E C K I wydanie ozdobne w oprawie w y t w o r n e w 15 n u m e r o w a n y c h egzemplarzach 2.50 3. 6.

Tom III Z G E N E A L O G I I M O R A L N O C I
przeoy LEOPOLD STAFF 2. 2.50 5. wydanie ozdobne w oprawie w y t w o r n e w 10 n u m e r o w a n y c h egzemplarzach

Tom

XII

WOLA MOCY
Prze. S T E F A N F R Y C Z 1 K O N R A D D R Z E W I E C K I wydanie ozdobne w oprawie w y t w o r n e w 15 n u m e r o w a n y c h egzemplarzach 3. 3.50 7.

C A K O W I T E

(BEZ

C A K O W I T E

Tom

IV

DYTYRAMBY DYONIZYJSKIE
przeoy STANISAW WYRZYKOWSKI .60 1.35 1.10 wydanie ozdobne w oprawie w y t w o r n e w 10 n u m e r o w a n y c h e g z e m p l a r z a c h

Suplement E C C E H O M O (Autobiografia)
Przeoy L E O P O L D S T A F F wydanie ozdobne w oprawie wytworne na czerpanym DO NABYCIA WE WSZYSTKICH 1.50 2. 4.

papierze....

Tom

V - ZMIERZCH
przeoy

BOYSZCZ
1.20 1.70 2.75

KSIGARNIACH.

(BEZ

STANISAW WYRZYKOWSKI

W Y D A N I E

wydanie ozdobne w oprawie w y t w o r n e w 15 n u m e r o w a n y c h e g z e m p l a r z a c h

WACAW

BERENT R D A I UJCIA NIETZSCHEANIZMU .80

S K R C E )

Tom

VI

- WIEDZA
przeoy

RADOSNA
STAFF 2.50 3. 6.

LEOPOLD

Portret F R Y D E R Y K A N I E T Z S C H E G O , akwaforta oryginalna, Franciszka Siedleckiego, na


papierze g r u b y m na papierze japoskim 1. 3.

wydanie ozdobne

w oprawie w 15 numerowanych egzemplarzach

wytworne

Tom VII J U T R Z E N K A
przeoy STANISAW WYRZYKOWSKI 2.50 3. 6. wydanie ozdobne w oprawie .... w y t w o r n e w 15 numerowanych egzemplarzach

WARSZAWA 1911. - N A K A D JAKBA MORTKOWICZA. SKADY G W N E : W KSIGARNI G. C E N T N E R S Z W E R A I S P K I W W A R S Z A W I E ORAZ H. A L T E N B E R G A WE LWOWIE.

You might also like