You are on page 1of 18

http://www.mpp.org.pl/14/14_2.

html
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.

Powrót Drukuj

Autokrata z przypadku

WŁADIMIR PUTIN NIE JEST DEMOKRATĄ. Nie jest też carem jakim
był Aleksander II, paranoikim Stalinem czy religijnym nacjonalistą
jak Dostojewski. Jest po troszkę każdym z nich i zdaje się, że tego
właśnie pragną Rosjanie.

Tak jak większość Rosjan, Władimir Władimirowicz Putin wstaje


późno. Czasami nie wychodzi z łóżka aż do jedenastej rano.
Prezydent Rosji mieszka ze swoją żoną Ludmiłą i dwiema
nastoletnimi córkami Marią i Kateriną, w Nowym Ogariewie
położonym około czterdzieści kilometrów od centrum Moskwy,
wiejskiej posiadłości usianej brzozami i jodłami, która została
wzniesiona pod koniec XIX wieku dla syna cara Aleksandra II.
Obecnie okolica ta stanowi przystań dla bogatych Rosjan, którzy
pobudowali tu wystawne, często pozbawione smaku, dacze.
Szczupły i w dobrej formie jak na swoje pięćdziesiąt pięć lat, Putin
zazwyczaj rozpoczyna dzień od ostrego treningu na małym krytym
basenie w swojej rezydencji (jego ulubionym stylem pływackim jest
styl motylkowy). Na terenie posiadłości znajdują się stajnie, nowo
odrestaurowana cerkiew, grządka warzywna i lądowisko dla
helikoptera. Czasami Putin spędza cały dzień pracując w swojej
rezydencji w Nowym Ogariewie. To tu, a nie na Kremlu, przyjmuje
gości. Rzadko kiedy wyjeżdża z domu przed południem.

Jeśli jedzie do swojego gabinetu, przejeżdża szybko przez rzekę


Moskwę, siedząc na tylnym siedzeniu opancerzonego mercedesa
Pullmana, a następnie jedzie w dół Nowego Arbatu, krzykliwego
bulwaru pełnego neonów kasyn, barów sushi i brzydkich, wysokich
biurowców wzniesionych w epoce sowieckiej. W końcu, wraz z całą
kawalkadą, Putin znika za murami Kremla i wysiada nieopodal
swojego gabinetu, który mieści się w Starym Senacie,
neoklasycystycznym budynku w kolorze musztardowym,
wzniesionym na zamówienie carycy Katarzyny II Wielkiej w latach
siedemdziesiątych XVIII wieku. Tu, po rewolucji 1917 roku, Lenin
ustanowił swoją główną siedzibę, po tym jak Bolszewicy przenieśli
stolicę z carskiego Sankt Petersburga do Moskwy.

Z gabinetu Putina, który znajduje się na drugim piętrze, w północno


zachodnim skrzydle budynku, rozciąga się widok na Plac Czerwony.
Sam gabinet jest skromnie urządzony i chłodny. Daje się w nim
odczuć swego rodzaju staroświecką atmosferę. Stoi tu lichy
telewizor i kilkanaście telefonów z ciężkimi słuchawkami –
bezpośrednie linie telefoniczne do gabinetów doradców Putina na
Kremlu i innych wysokich funkcjonariuszy w państwie. Dalej w
korytarzu, w przebudowanych pomieszczeniach, które niegdyś za
czasów Stalina, stanowiły część mieszkalną, znajduje się mała,
oświetlona świecami, prawosławna kaplica, której ściany zdobią
ikony. Kaplicę kazał zbudować poprzednik Putina, Borys Jelcyn, ale
sam rzadko w niej bywał (jak powiedział Putin jednemu z gości).
Putin natomiast, bardzo często ją odwiedza. Na drugim piętrze,

1 z 18 2009-09-01 23:26
http://www.mpp.org.pl/14/14_2.html
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
znajduje się również prywatna jadalnia prezydenta, wyposażona w
kolekcję butelek hiszpańskiego, czerwonego wina – jednego z jego
ulubionych. Do przystawek, nazywanych przez Rosjan zakuskami,
które często są najsmaczniejszą częścią posiłku, Putin lubi wypić
kilka kieliszków wódki, a na koniec posiłku napić się koniaku z
Dagestanu, republiki rosyjskiej położonej na targanym konfliktami
północnym Kaukazie. (Popularność Jelcyna i wizerunek Rosji
ucierpiały kiedy to Jelcyn upił się publicznie przy kilku okazjach.
Putin cieszy się reputacją trzeźwego i uważa, by pić publicznie w
sposób umiarkowany). Czasami spożywa kolację na Kremlu, ale
najczęściej wraca do Nowego Ogariewa i po powrocie do domu dalej
pracuje, popijając herbatę. Często chodzi spać dopiero po północy.
Jego bliski współpracownik zdradził mi, że „WWP”, jak nazywają go
jego pracownicy, nigdy nie kładzie się spać przed 2 nad ranem.
Rosjanie mają powiedzenie: „korona cara jest bardzo ciężka”. 1
września zeszłego roku grupa dobrze uzbrojonych mężczyzn i kobiet
wtargnęła do szkoły w Biesłanie, miasteczku, które stanowi ważny
węzeł kolejowy w Północnej Osetii, na północnym Kaukazie.
Opanowali budynek szkoły umieszczając 1200 zakładników, w
większości dzieci, w sali gimnastycznej, a następnie odrutowując ją
materiałami wybuchowymi. Napastnicy byli bojownikami islamskimi.
Całą operację miał zorganizować Szamil Basajew, watażka, którego
Putin powiązał z Osamą bin Ladenem i który stoi na czele
prowadzonej od dziesięciu lat rewolty w Czeczeniii, próbując ją
rozprzestrzenić na sąsiednie, w dużej mierze, muzułmańskie
republiki. (Północna Osetia, stanowi wyjątek w regionie, bowiem jest
głównie prawosławna). Buntownicy chwalili się, że udało im się
dotrzeć do szkoły przekupując po drodze policjantów na
posterunkach. „Wasi urzędnicy są zakłamani i skorumpowani” –
przypomina sobie jeden z zakładników słowa napastników. Rosyjskie
służby specjalne okrążyły szkołę. Po pięćdziesięciu dwóch godzinach
w sali gimnastycznej, prawdopodobnie przez przypadek,
eksplodował ładunek. Wybuch ten rozpoczął wielogodzinną
strzelaninę, w skutek której poniosło śmierć trzystu trzydziestu
zakładników, a siedmiuset zostało rannych.

Dzień po masakrze Putin zwrócił się z odezwą do narodu, która była


nadawana w telewizji z Kremla. Zdawał się być bardzo autentyczny.
Ciężko było oglądać nawet krótkie urywki z wydarzeń jakie pokazano
w wiadomościach. „Trudno jest mi dziś przemawiać. To dla mnie
bardzo bolesne.” – zaczął - „Przez ostatnie kilka dni wszyscy
ogromnie cierpieliśmy.” W swoim wystąpieniu podkreślał ogromny
wstyd i zażenowanie, że Rosjanie „w realiach jakie nastąpiły po
rozpadzie wielkiego państwa”, nie przywiązali wystarczająco dużej
wagi do obrony. „Okazaliśmy słabość, a słabi są bici”. Jego twarz
pozbawiona była koloru. Zastanawiałem się czy był w szoku.

Ale wkrótce doszedł do siebie, podając do publicznej wiadomości


szereg środków jakie miały zostać przedsięwzięte, aby jak
powiedział „naprawić system władzy i rządzenia w państwie”.
Jednym z tych środków miało być zniesienie powszechnych
wyborów prezydenckich w republikach. Od tej pory prezydenci mieli
być mianowani przez Kreml, a następnie zatwierdzani przez

2 z 18 2009-09-01 23:26
http://www.mpp.org.pl/14/14_2.html
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
zgromadzenia ustawodawcze poszczególnych republik. Na zachodzie
podniósł się głos krytyki potępiający powrót Rosji do autorytarnej
przeszłości. Taka krytyka, choć trochę ostra, zdaje się być
uzasadniona, bowiem, na przestrzeni ostatnich kilku lat, od 31
grudnia 1999 roku, kiedy to niedomagający Jelcyn mianował Putina
prezydentem, ten kilkakrotnie i różnymi sposobami próbował
zwiększyć kontrolę Kremla nad całym krajem. (Elektorat ratyfikował
wybór Jelcyna w marcu 2000 roku, a w marcu 2004 roku wybrał
Putina na kolejną kadencję). Niemniej jednak zdziwiło mnie, że
niepokoje Zachodu mają się nijak do obaw i priorytetów
zwyczajnych Rosjan. Mieszkałem i pracowałem w Moskwie jako szef
biura „Business Week” i większość Rosjan, których spotkałem (z
wyjątkiem przedstawicieli liberalnej inteligencji) popierało ogólny
kierunek rządów Putina. Tak naprawdę jeśli docierały do mnie głosy
krytyczne, to wypowiadali je ci, którzy twierdzą, że Putin nie jest
wystarczająco autorytarny.

Putin to złożona postać. Ten były pułkownik KGB, czasami bywa


celowo mało wyrazisty, a jego tajni i dobrze zgrani pracownicy zdają
się działać zgodnie ze starą, wiejską, rosyjską zasadą „Iz izby soru
ne wynesi” co dosłownie oznacza „Nie wynoś śmieci z chaty”.
Tworząca się szkoła putinologii obfituje w mnóstwo teorii na temat
tego co powoduje takim a nie innym postępowaniem prezydenta.
Wielu analityków podkreśla jego przeszkolenie wywiadowcze i oraz
to, że dorastał w czasach Związku Radzieckiego. Z kolei Aleksander
Rahr, autor biografii Putina, nazywając go „Niemcem na Kremlu”,
podkreśla rolę jaką odegrało oddelegowanie go z ramienia KGB do
Drezna oraz jego sympatie dla niemieckiej kultury (mówi płynnie po
niemiecku). Jeszcze inni widzą w nim ambiwalentnego Putina,
rozdartego, jak to często bywa z Rosjanami, między myśleniem o
sprawach zewnętrznych, zorientowaniem na zachód, a skupieniem
na tym co wewnątrz - swoistym myśleniem słowianofilskim.
Żywiołowy, rumiany Jelcyn, bardziej pasował do funkcjonującego na
Zachodzie stereotypu rosyjskiego przywódcy. Ale Putin ma takie
same rosyjskie korzenie i czerpie z tej samej rosyjskiej schedy co
Jelcyn. Tak naprawdę rosyjskość Putina, w szerszym rozumieniu
tego słowa, stanowi klucz do poznania tego człowieka, bowiem pod
pewnym względem jego rządy odwołują się do typowych, rosyjskich
tradycji politycznych.

Aby zrozumieć Putina trzeba zgłębić trzy podstawowe aspekty jego


osobowości i charakteru politycznego. Ściera się w nim bowiem
wojownik, wyznawca i czekista, odpowiadając kolejno jego
profesjonalnemu wyszkoleniu i stosowanym metodom, kierowaniu
się instynktem oraz przekonaniom patriotycznym i religijnym. Może
się zdawać, że te typy osobowości do siebie nie pasują, ale tak
często bywa w przypadku rosyjskich przywódców (w końcu Stalin,
„Czerwony Car”, kształcił się w seminarium duchownym w Gruzji).
Putina najlepiej można zrozumieć nie jako podzieloną, ale jako
zintegrowaną i złożoną postać Rosjanina na Kremlu.

Wojownik

3 z 18 2009-09-01 23:26
http://www.mpp.org.pl/14/14_2.html
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
W „First Person” (2000r.), filmie dokumentalnym, zawierającym
mnóstwo wywiadów z Putinem i na temat Putina, jego główny
bohater wspomina, że kiedy mieszkał w mało spokojnej dzielnicy
Leningradu obrywał od silniejszych rówieśników. Nie wiadomo do
końca czy to on był inicjatorem tych bójek, czy w ten sposób
reagował na drwiny i obelgi, które jego zdaniem nie mogły ujść
nikomu na sucho. W każdym bądź razie postanowił zadbać o swoją
formę „Jak tylko stało się oczywistym, że moja bojowa natura nie
pozwoli mi zostać królem podwórka czy boiska, postanowiłem
zacząć uprawiać boks” – powiedział. Po tym jak złamał nos,
przerzucił się na sambo, radziecką odmianę judo i zapasów, aby
wreszcie poprzestać na judo. Oddał się rygorystycznym treningom.
Zdobył czarny pas i został mistrzem miasta. Walczył jak „śnieżna
pantera” i jak powiedział jego trener był „zdeterminowany, by
odnieść zwycięstwo bez względu na cenę”.

To cud, że udało mu się przeżyć pierwsze lata swojego życia. Dwóch


jego starszych braci zachorowało i zmarło, jeden w niemowlęctwie, a
drugi w wieku pięciu lat. Kiedy 7 października 1952 roku urodził się
Władimir, jego matka miała czterdzieści jeden lat i w okresie ciąży
była słabego zdrowia. Dziesięć lat wcześniej, kiedy Leningrad był
pod okupacją nazistowską, ludzie masowo umierali z głodu. „Mama
była na wpół żywa” – wspomina Putin w „First Person”. Ojciec, który
przebywał w szpitalu gdzie leczył poważne obrażenia nogi
spowodowane niemieckim szrapnelem, oddawał jej swoje porcje
żywności. Po wojnie „papa” zaczął pracować jako pracownik fizyczny
w fabryce wagonów. Dostał pokój na piątym piętrze w komunalnym
bloku, bez windy, przy ulicy Baskow 12. Tu właśnie dorastał młody
Putin. Mieszkał dwadzieścia minut spacerem od Prospektu
Newskiego, głównej arterii miasta. Przy wejściu na ulicę kłębiła się
„chmara szczurów”, które młody Putin gonił z patykiem w ręku. Raz
udało mu się jednego osaczyć, ale ten rzucił się na niego i
wystraszony Putin zatrzasnął drzwi „dając mu po nosie”.

Ostatnio natknąłem się na ciekawą hipotezę dotyczącą siły


przetrwania Putina. Brenda L. Connors z zakładu badań
strategicznych z Naval War College w Newport na Rhode Island, jest
byłym kierownikiem protokołu dyplomatycznego i spraw
politycznych w Departamencie Stanu, a także byłą solistką w Erick
Hawkins Dance Company. Specjalizuje się w dosyć nietypowej
dziedzinie, a mianowicie jest dyplomowanym „analitykiem ruchu”.
Doświadczenie jakie zdobyła przyjmując Michaiła Gorbaczowa i
innych światowych przywódców oraz zgłębiając tajniki tańca
nowoczesnego zaowocowało zainteresowaniem ruchem ciała,
począwszy od sposobu chodzenia, po gesty, mimikę twarzy oraz to
jak język ciała wyraża nie tylko emocje, ale również zdradza style
przywództwa i wzorce zachowań. Na podstawie dogłębnej analizy
cech wyglądu fizycznego, utrwalonych na taśmie oraz badaniu
dokonanym przez specjalistów w zakresie medycyny, psychologii,
antropologii i innych dziedzin, stworzyła profile charakterologiczne
wielu światowych przywódców. Jej praca może wydać się co
najmniej dziwna, ale spotkała się z uznaniem między innymi Andrew
Marshalla, legendarnego dyrektora Pentagon Office of Net

4 z 18 2009-09-01 23:26
http://www.mpp.org.pl/14/14_2.html
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
Assessment oraz Leona Arona, głównego eksperta ds. Rosji w
American Enterprise Institute w Waszyngtonie, autora popularnej
biografii Jelcyna.

Nie tak dawno odwiedziłem Brendę Connors w jej gabinecie w


Newport. Telefonicznie rozmawialiśmy o jej badaniach nad Putinem,
a zwłaszcza o odkryciu przez nią uderzająco nierównego chodu
prezydenta Rosji. Bardzo chciałem zobaczyć kasety z nagraniem i
dowiedzieć się więcej na ten temat. Oprowadziła mnie po
laboratorium, a następnie obejrzeliśmy taśmę, na której głównie
nagrane były materiały z rosyjskiej telewizji. Doszliśmy do ujęcia z
zaprzysiężenia Putina na prezydenta, wiosną 2000 roku, w sali
Andrieja w Wielkim Pałacu Kremlowskim. „Tutaj widać wyraźnie” –
powiedziała, kiedy oglądaliśmy jak Putin wchodzi do sali i kroczy po
długim, czerwonym dywanie. Zrozumiałem co miała na myśli dopiero
kiedy obejrzeliśmy to ujęcie w zwolnionym tempie. Byłam całkowicie
zaskoczony. Lewa ręka i noga poruszały się w naturalny, swobodny
sposób, ale zgięta w łokciu, prawa ręka była sztywna, jakby
szarpana siłą barków. Putin powłóczył prawą nogą, nie obciążając jej
ciężarem ciała. Kiedy obejrzeliśmy ten fragment po raz drugi w
normalnym tempie, łatwo już było to zauważyć. Potem już
dostrzegałem, że niedomagają również inne części jego ciała. Cała
energia i siła ruchów wychodzi z lewej strony, tak jakby prawa
strona jedynie jej biernie towarzyszyła. Nawet prawa strona tułowia
zdaje się być nieruchoma. Kiedy trzyma w prawej dłoni długopis, to
ten uchwyt jest luźny i niezdarny.

Connors pokazała nagrania chodu Putina wielu specjalistom, między


innymi A. Thomasowi Pezzella’owi, chirurgowi kardiologowi z St.
Louis, dwóm chirurgom ortopedom, rehabilitantowi ze szpitala
marynarki morskiej w Newport oraz Bonnie Bainbridge Cohen,
założycielce School for Body-Mind Centering w Amherst w stanie
Massachusetts, która jest dyplomowaną terapeutką
neurorozwojową. Eksperci snuli różnorakie przypuszczenia. Putin
mógł przejść wylew. Być może jego problemy zdrowotne zaczęły się
już w życiu płodowym. Może też cierpieć, jak przypuszcza Pezzella,
na porażenie Erba spowodowane kleszczowym porodem, podczas
którego mógł zostać nadwerężony prawy bark. Mógł też jako
dziecko przebyć polio (po drugiej wojnie światowej w Europie i
zachodniej Rosji panowała epidemia polio). Przypuszczenie o
przebytym udarze mózgu zdaje się również potwierdzać braku
czucia w palcach prawej ręki (nagranie video z walk Putina w judo
pokazuje, że używa pięści a nie całej dłoni, aby odbić się od maty).
Ponadto na podstawie swoich obserwacji oraz konsultacji z
ekspertami, Brenda Connors twierdzi, że Putin nie raczkował w
niemowlęctwie i wydaje się, że stąd bierze się u niego brak tak
zwanego ruchu przeciwstawnego, w wyniku czego porusza się
bardziej jak ryba czy gad, wykonując wężowate ruchy.

Connors twierdzi, że problemy zdrowotne Putina „wytworzyły w nim


wolę przerwania i zmotywowały do odzyskania równowagi i
wzmocnienia organizmu. Kiedy nie jesteśmy w stanie czegoś zrobić,
jedynym sposobem na osiągnięcie celu jest ciężka praca.” Zaskakuje

5 z 18 2009-09-01 23:26
http://www.mpp.org.pl/14/14_2.html
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
ją jego sprawność w judo. „Można go porównać z łyżwiarzem, który
cierpi na wrodzoną wadę stopy, a mimo to zostaje mistrzem
olimpijskim”. Chociaż prowadzone przez nią badanie zdaje się być
pozbawione emocji, to Connors wykazuje dużą dozą empatii dla
Putina „Wzruszające są te nagrania” – mówi - „najwyraźniej nauczył
się wspaniale radzić sobie ze starą, głęboką stratą jaką nosi w
sobie”. Kiedy usłyszałem te słowa, od razu na myśl przyszło mi inne
słabowite dziecko, które wykazało się silną wolą i też z zacięciem
uprawiło ćwiczenia fizyczne, w tym boks, a potem zostało głową
państwa – Teodor Roosevelt.

Niektóre wnioski Connors wydają się niezbyt przekonywujące. Na


przykład sugeruje ona, że wewnętrzny imperatyw Putina do
uzdrowienia swojego ciała znajduje swe odzwierciedlenie w jego
chęci utrzymania Rosji w całości, podczas gdy żaden inny rosyjski
przywódca nie miałby podobnego poczucia obowiązku. Natomiast
stwierdzenie, że Putin wykazuje się gadzimi cechami, nie jest tak
dziwne jak się to może wydawać. Choć nie jest do końca prawdą, że
ontogeneza powtarza filogenezę, to współczesna biologia dostrzega
związek między rozwojem embrionalnym a etapami ewolucyjnymi.
Cechą charakterystyczną gadów, według Connors, jest to, że
„strzegą swoich granic i kiedy te zostają naruszone przez obcego,
odruchowo rzucają się do przodu.” Jest to najlepszy opis reakcji
Putina na wtargnięcie bojowników w północnym Kaukazie, jakiego
nie udało mi się usłyszeć z ust żadnego politycznego analityka.

Konflikt w Czeczeniii dowodzi, że Putin jest zażartym i bezlitosnym


wojownikiem. Nie trzeba zapoznawać się z badaniem Brendy
Connors, żeby dostrzec, że życie nauczyło Putina jednego - „słabi
dostają po głowie”. Po upadku imperium sowieckiego, w 1994 roku
wybuchła pierwsza wojna czeczeńska, po tym jak Jelcyn najechał na
Czeczeniię, aby udaremnić dążenia niepodległościowe tej republiki,
którym przewodził Dżochar Dudajew. Po prawie dwóch latach
ostrych walk i zabójstwie Dudajewa, podpisano porozumienie
pokojowe i wojska rosyjskie wycofały się z terytorium Czeczeniii.
Jednak pokój był bardzo niepewny. W sierpniu 1999 roku Basajew,
przywódca partyzantów podczas pierwszej wojny czeczeńskiej, dla
którego sprawa zaczęła przybierać coraz bardziej formę walki
islamskiej, wkroczył do sąsiedniego Dagestanu z muzułmańskimi
oddziałami, w tym wahabitami z Dagestanu oraz żołnierzami z
Centralnej Azji i Bliskiego Wschodu, pod hasłem utworzenia
zjednoczonego czeczeńsko-dagestańskiego państwa islamskiego.

Kilka dni po inwazji Jelcyn mianował Putina premierem i tym samym


wskazał w jego sobie swojego następcę. W tym czasie Putin pełnił
funkcję szefa Federalnej Służby Bezpieczeństwa, agencji
bezpieczeństwa, która zastąpiła KGB. Jelcyn był już przewlekle chory
i rzadko kiedy był w stanie pracować kilka godzin dziennie. Stąd
sprawę Czeczenii oddał w ręce Putina. Pod jego przywództwem siły
rosyjskie wyparły bojowników z Dagestanu z powrotem do
Czeczenii. We wrześniu, w Moskwie i kilku innych większym
miastach Rosji, miała miejsce fala zamachów bombowych, o które
oskarżano islamskich terrorystów, choć nie przyznali się oni do ich

6 z 18 2009-09-01 23:26
http://www.mpp.org.pl/14/14_2.html
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
zorganizowania. Mając poparcie, wytrąconego z równowagi
rosyjskiego społeczeństwa, w odwecie Putin dokonał brutalnej
inwazji na Czeczeniię. Opisując swoje zamiary względem
partyzantów czeczeńskich, posłużył się slangiem z półświatka i
powiedział, że chce ich „mochit w sortire” czyli wykończyć w
toalecie(co w wolnym tłumaczeniu oznacza „zlać” lub „zalać krwią”).
Grozny, stolica Czeczenii, został zrównany z ziemią przez rosyjskie
bombowce. Z początkiem 2002 roku rosyjskie wojska kontrolowały
niemalże całe terytorium republiki (teren mniej więcej odpowiadający
obszarowi New Jersey), z wyjątkiem kryjówek bojowników oraz
terenów górskich, skąd Czeczenii mogli (i nadal mogą) dokonywać
mniejszych ataków. Kiedy odwiedziłem Grozny jesienią 2002 roku,
miasto nadal było niemal całkowicie opustoszałe i zrujnowane.

Co prawda judo nauczyło Putina jak trzymać emocje na wodzy, ale


kiedy się zdenerwuje, w ataku złości może być nie tylko ordynarny,
ale też paraliżująco zgryźliwy. Na konferencji prasowej w Brukseli w
listopadzie 2002 roku redaktor z La Monde zapytał go o stosowanie
min przeciwpiechotnych w Czeczenii. Kiedy w odpowiedzi otrzymał
ostrą ripostę, zadał Putinowi bardziej jednoznaczne pytanie: „Nie
uważa Pan, że próbując zlikwidować terroryzm, dokona Pan
likwidacji ludności cywilnej w Czeczenii?” Putin odpowiedział: „Jeśli
chce Pan zostać islamskim radykałem i zostać obrzezanym,
zapraszam do Moskwy, bo mój kraj skrywa różne talenty i mamy u
nas różnych specjalistów. Proponuję, żeby wykonali operację tak,
żeby nic już tam nie wyrosło”.

W miarę rozwoju konfliktu w Czeczeniii, który zmienił się w krwawą


vendettę, Putin ma rację biorąc wszystko do siebie. Za jego głowę
bojownicy wyznaczyli dwadzieścia milionów dolarów nagrody i
istnieje duże prawdopodobieństwo, że będą chcieli porwać jego
nastoletnie córki. Zarówno prawosławie jak i islam to religie i kultury
patriarchalne. Jako mężczyzna i symboliczny ojciec narodu, Putin
powinien chronić kobiety i dzieci. Jego przeciwnicy z tryumfem
odnotowali słowa, w których przyznał, ze „bardzo cierpiał” po
wydarzeniach w Biesłanie. Udało im się przebić jego tarczę, w
wyniku czego wydał się niemęski. „Putin kwilił jak dobijana świnia”,
cieszył się Basajew, w oświadczeniu jakie pojawiło się na witrynie
internetowej.

Krytycy w Rosji i na Zachodzie twierdzą, że twarda polityka Putina,


zwłaszcza dokonanie całkowitego zniszczenia Groznego, jedynie
prowokuje terrorystów do odgrywania się na niewinnych Rosjanach.
Ale on ma inny ogląd sytuacji. Nawet jego krytycy muszą przyznać,
że udało mu się zdławić bunt Czeczenów oraz udaremnić zapędy
terytorialne Basajewa i jego zwolenników. Również uzasadnione jest
jego sceptyczne podejście do wynegocjowanego porozumienia –
przecież Basajew wykorzystał rozejm podpisany z Jelcynem w 1996
roku do przeorganizowania sił, tak by móc przeprowadzić kolejny
atak. Zaraz po wydarzeniach w Biesłanie Putin spotkał się w Nowym
Ogariewie z obserwatorami rosyjskiej sceny politycznej ze Stanów
Zjednoczonych i Europy. Wśród nich był Aleksander Rahr, biograf
Putina. Poprosiłem go, aby powiedział mi jakie jest nastawienie

7 z 18 2009-09-01 23:26
http://www.mpp.org.pl/14/14_2.html
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
prezydenta po tym co się stało w Biesłanie. „Bardzo waleczne” –
odpowiedział – „jak sportowiec...dochodzi do siebie, zbiera siły,
ćwiczy mięśnie, koncentruje się na wrogu.”

Czekista

W 1932 roku James Abbe, amerykański fotograf, pojechał do


Moskwy gdzie udało mu się umówić na krótką sesję zdjęciową ze
Stalinem. Potem Abbe napisał: „wiele lat pracy w kinie nauczyło
mnie, że oczy stanowią siedemdziesiąt pięć procent całego
portretu”. Stalin zrobił na nim wyjątkowe wrażenie. „Jak tylko
zobaczyłem białka jego oczu wiedziałem, ze Stalin ma chirurgiczną
umiejętność wydobycia myśli człowieka jakie kłębią mu się w głowie i
rozłożenia ich na stole na czynniki pierwsze.”

Putin również ma taki wzrok, że jak człowiek się z nim spotka, to ma


dziwne uczucie, że został prześwietlony (Putin ma metaliczne,
niebieskie oczy, Stalin natomiast miał kocie żółte). Koledzy Putina z
KGB byli pod wrażeniem jego wzroku, który „nie pozwolił kłamać”,
przynajmniej tak mówi dossier sporządzone przez moskiewskiego
naukowca zajmującego się polityką. Badając nagrania Brenda
Connors była pod wrażeniem siły spojrzenia Putina oraz jego
umiejętności słuchania innych. Twierdzi, że jest „niezwykle
przenikliwy” – to ogromne atuty czekisty, który służył w sowieckiej
służbie bezpieczeństwa. (Pierwszą sowiecką agencją bezpieczeństwa
była Czeka, akronim rosyjskiej nazwy Czriezwyczajnaja Komissija
czyli Wszechrosyjska Nadzwyczajna Komisja).

Myśl o wstąpieniu do KGB zaświtała mu w głowie już w latach


chłopięcych. Putin, jak powiedział twórcom „First Person”, był pod
wrażeniem powieści i filmów szpiegowskich. „Najbardziej mnie
zadziwiało, że człowiek może osiągnąć więcej niż wojsko. Jeden
szpieg mógł decydować o losie tysiąca ludzi”. W dziewiątej klasie
zgłosił się do biura zarządu KGB w Leningradzie i wyraził
zainteresowanie pracą dla nich. Powiedziano mu, że KGB nie
przyjmuje ludzi z ulicy, którzy przychodzą sami z siebie i że musi
ukończyć wyższe studia, na przykład prawnicze. „Od tego momentu”
– mówi Putin – „ zacząłem przygotowywać się do egzaminów na
wydział prawa Uniwersytetu w Leningradzie.” Kiedy był na czwartym
roku poproszono go, żeby wstąpił „do agentury”. Po ukończeniu
studiów w 1975 roku, Putin rozpoczął swoją siedemnastoletnią
karierę w KGB, głównie pracując w wydziale wywiadu
zagranicznego. Wystąpił z służby bezpieczeństwa po nieudanym
zamachu stanu w 1991 roku, przeprowadzonym przez
zatwardziałych oficerów KGB, którzy chcieli zachować Związek
Radziecki. Spiskowcy mieli „wspaniałe” intencje, jak potem mówił,
ale wybrali złą metodę. Putin-czekista to człowiek wyrachowany,
zwodniczy, o wyważonej taktyce. Przyobleka się w cynizm jak w
dobrą, wysłużoną pelerynę. Na przykład upiera się przy zachowaniu
wolności prasy, w tym samym czasie przywracając kontrolę Kremla
nad telewizją publiczną, którą pod rządami Jelcyna przejęli
oligarchowie, miliarderzy, posiadający własne programy polityczne.
Jego mentalność czekisty wydaje się wyjawiać mniejszą antypatię do

8 z 18 2009-09-01 23:26
http://www.mpp.org.pl/14/14_2.html
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
samej demokracji, natomiast zdecydowanie pozbawia go cierpliwości
dla bałaganu stanowiącego niejako nieodłączną cechę demokracji.
Jedną z pozytywnych stron wykształcenia zawodowego Putina jest
waga jaką przywiązuje on do dobrej organizacji i szczegółów. Rabin
Beryl Lazar, który na czele rosyjskiej społeczności żydowskiej,
opowiedział mi historię ilustrującą upodobanie Putina do
skuteczności w działaniu. Otóż, kilka lat temu, podczas zwyczajnego
spotkania z Putinem na Kremlu, Lazar wspomniał mu o pewnej
młodej mieszkance Moskwy, która usunęła antysemicki znak stojący
przy drodze i tym samym spowodowała wybuch materiału
wybuchowego, w wyniku czego o mały włos nie utraciła wzroku.
Lazar powiedział Putinowi, ze kobieta ma problemy z sąsiadami i
chce przeprowadzić się do innej dzielnicy. Lazar nie był do końca
pewien czy Putin go słuchał czy nie. Wyszedł z jego gabinetu, ale na
dole zatrzymał go wartownik i kazał mu wrócić. Bliski
współpracownik Putina poinformował, że prezydent właśnie
zadzwonił do burmistrza Moskwy, Jurija Łużkowa, w sprawie
mieszkania dla wspomnianej kobiety i że Łużkow oczekuje Lazara w
swoim gabinecie. Być może Putin sam zajmuje się takimi sprawami,
bo nie ma pewności czy zostaną właściwie załatwione. „Bardzo go
denerwuje nieudolność państwa” powiedział mi rabin.

Można przypuszczać, że taka osoba jak Putin jest podejrzliwa i w


istocie, nawet osoby przychylnie do niego nastawione przyznają, że
potrafi być wyjątkowo nieufny. Jedynie kilka osób ze swojego
otoczenia darzy całkowitym zaufaniem, a większość z nich zna od
wielu lat. Ta grupa ludzi przypomina klan. Olga Krysztanowskaja,
analityk polityczny, powiedziała mi, że Putinowi udało się stworzyć
biuro polityczne na kształt sowieckiego. Ale nawet wobec swoich
bliskich współpracowników, Putin trzyma wiele spraw w tajemnicy.
Podczas spotkań „nie deklaruje się” i unika jednoznacznej
odpowiedzi, jak powiedziała mi pewna dobrze poinformowana osoba
z Moskwy, która uczestniczyła w prywatnych spotkaniach Putina.
Jego dwaj najbliżsi współpracownicy na Kremlu to byli agenci KGB.
Jeden z nich to Igor Seczin, człowiek o piskliwym głosie, weteran
radzieckiej kampanii mającej na celu udzielenie wsparcia
komunistycznym pełnomocnikom w Angoli, nadzoruje między innymi
przepływ dokumentów w kancelarii prezydenta. Drugi z kolei, Wiktor
Iwanow, weteran zakończonej niepowodzeniem operacji w
Afganistanie w latach osiemdziesiątych, zajmuje się między innymi
zapewnianiem bezpieczeństwa spotkań rządowych i doradztwem w
sprawie polityki względem Czeczeniii. Obydwaj są znani ze swojej
niechęci do rosyjskich liberałów o zachodnich zapędach, z którymi
Putin utrzymuje sporadyczne stosunki. Wielu obserwatorów twierdzi,
że najmądrzejszym współpracownikiem Putina jest Władisław
Surkow - człowiek spośród wąskiego kręgu bliskich mu ludzi,
którego Putin nie znał przed objęciem urzędu prezydenta. Surkow
zajmuje się operacjami politycznymi oraz kontaktami z Dumą, jest w
połowie Czeczenem, ale trudno znaleźć kogoś o równie
bezkompromisowym podejściu do sprawy Czeczeniii.

Umiejętności Putina - czekisty chyba najlepiej uwidaczniają się w


jego poczynaniach z oligarchiami, którzy wniknęli w struktury

9 z 18 2009-09-01 23:26
http://www.mpp.org.pl/14/14_2.html
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
Kremla za rządów Jelcyna i dorobili się fortun manipulując
przetargami prywatyzacyjnymi i traktując państwo jak swoją
własność. Kiedy w 1996 roku Putin dołączył do kremlowskich
urzędników, pracował z oligarchami i ich mecenasami. Grupa ta, w
skład której wchodziła córka Jelcyna, nazywana była „Rodziną”. Nie
mógłby się wspiąć po drabinie kariery, ani otrzymać stanowiska
premiera bez poparcia „Rodziny” i istotnie, wkradł się w łaski tego
grona. Otrzymał ich przyzwolenie na objęcie urzędu prezydenta.
Członkowie Rodziny stwierdzili bowiem, że wszystko pozostanie po
staremu i że „nie będzie próbował zaaresztować czy okantować
oligarchów”, jak powiedział mi wtedy Michaił Fridman, miliarder,
prowadzący interesy w bankowości i handlujący ropą naftową. Ale
wkrótce okazało się, ze Putin, jak większość Rosjan, uważa
oligarchów za przestępców, podstępnie trzymających w garści
sznurki władzy. Postanowił przerwać te powiązania, posługując się
wszelkimi możliwymi formami nacisku. Jego pierwszym celem był
Władimir Gusinski, magnat medialny, który wsparł finansowo Jelcyna
w wyborach w 1996 roku. Jego imperium medialne miało długi,
gwarancję których stanowiło przedsiębiorstwo państwowe. Gusinski
został aresztowany i oskarżony o kradzież własności państwowej.
Zrzekł się na piśmie swoich interesów w zamian za zezwolenie na
emigrację na Zachód. Następnie na celowniku Putina znalazł się
ekstrawagancki Boris Bierezowski, który pełnił funkcję w
administracji Jelcyna i aktywnie wspierał Putina w jego karierze. Ten
opuścił kraj zanim został oskarżony o przywłaszczenie mienia.

Po tym jak Bierezowski i Gusinski opuścili kraj, Putin zawarł z


oligarchami niepisane porozumienie, że pozostali magnaci będą
mogli zatrzymać swoje fortuny i pozostać na wolności pod
warunkiem, że będą trzymali się z daleka od sceny politycznej.
Magnat naftowy, Michaił Chodorkowski, wystawił Putina na próbę,
mówiąc o swoim zamiarze udzielenia finansowego wsparcia
opozycyjnym partiom politycznym. Putin wysłał mu sygnał
ostrzegawczy, aresztując jednego ze wspólników Chodorkowskiego.
Mimo to Chodorkowski nie dał za wygraną. Pewnego jesiennego
ranka 2003r. tuż przed świtem, został zatrzymany w swoim
prywatnym samolocie, który miał międzylądowanie na Syberii w celu
uzupełnienia zapasu paliwa. Obecnie jest w więzieniu w Moskwie,
podczas gdy ciągnie się jego proces o oszustwa i unikanie płacenia
podatków. Jukos, firma Chodorkowskiego, na którą władze
podatkowe nałożyły miliardowe odszkodowania, jest w stanie
rozkładu, a najcenniejsze jej części zamieniono z powrotem w
przedsiębiorstwo państwowe. Czekiści grają, by wygrywać.

Na Zachodzie sprawa Chodorkowskiego wywołała oburzenie, a to z


powodu manipulacji jakich dopuścił się Putin względem organów
porządku publicznego i sądów. Niemniej jednak w Rosji, choć nikt
nie wierzy, że Putin stosuje się do rządów prawa, większość
zwykłych obywateli, jak również członków elit politycznych (znów,
poza liberałami), popiera jego poczynania polityczne. „Misza
naruszył zasady, na które wcześniej przystał” – powiedział o
Chodorkowskim Michaił Margelow, były agent KGB, a obecnie
deputowany do Dumy. (Liberalny przywódca polityczny i bankier

10 z 18 2009-09-01 23:26
http://www.mpp.org.pl/14/14_2.html
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
Boris Niemcow twierdzi, że Putin jest typowym Rosjaninem, bowiem
raczej przestrzega „po poniatiam” czyli niepisane porozumienia, niż
przepisy prawa). Nawet wielu zachodnich inwestorów mieszkających
w Rosji, opowiada się po stronie Putina. William Browder, były
bankier inwestycyjny z Wall Street, który zarządza Hermitage
Capital, funduszem inwestycyjnym z siedzibą w Moskwie, określa
sytuację w sposób następujący: „Mamy do wyboru albo rządy mafii
albo autorytarnego prezydenta”. Jakkolwiek brutalne są jego
metody, za kadencji Putina odnotowano stały wzrost gospodarczy
oraz powstanie średniej klasy przedsiębiorców w Moskwie, Sankt
Petersburgu i kilku innych większych miastach Rosji. A zatem można
mówić nie tyle o powstających rządach prawa w Rosji, co o rządach
Putina. Ciągle aktualne pozostaje pytanie czy Putin jest w stanie
powstrzymać się od czerpania z bogactw, które ma w zasięgu ręki.
Zdecydowanie dominuje cynizm, bowiem ogólne przeczucie jest
takie, że Putin musiałby wykazać się wręcz herkulesowym wysiłkiem,
by powstrzymać się od chwycenia kilku, co smakowitszych, kąsków.
Ostatnio dowiedziałem się od dobrze poinformowanego
amerykańskiego urzędnika, że gdy Putinem powoduje patriotyzm i
egoizm „ława przysięgłych nie istnieje”. Wydaje mi się, że Rosjanie
przyzwalają na to, by Putin działał pod wpływem pobudek
patriotycznych i osobistych, bowiem ich zdaniem, nie ma nic złego w
tym, że przywódca zgarnie coś dla siebie, pod warunkiem, że
pierwszy i najlepszy kawałek oddaje państwu. Putin najwyraźniej
ubiera się dużo lepiej, ale nie daje po sobie zauważyć jakiś
szczególnych przejawów przepychu i majątku. Miesięczna pensja
prezydenta wynosi około stu pięćdziesięciu tysięcy rubli czyli pięć
tysięcy dolarów.

Wyznawca

Monaster srietienski, który znajduje się dwadzieścia minut drogi od


Kremla, przy ulicy Bolszaja Łubianka, został założony w 1397 roku
na świętej, ojczystej ziemi, w miejscu gdzie Moskale spotkali się z
prawosławnymi patriarchami z rosyjskiego miasta Władimir. Przybyli
oni razem z ikoną, która miała ochronić Moskwę przed niewiernym
Timurem. Legenda głosi, że w tym właśnie momencie ujrzał on
Matkę Boską, która nakazała mu oszczędzić Moskwę. Niedoszły
najeźdźca odjechał. W 1925 roku klasztor został zarekwirowany
przez czekistów, którzy zrównywali z ziemią kościoły, dokonywali
rzezi wyznawców i budowali dormitoria dla oficerów. W 1995
klasztor srietienski został ponownie otwarty. Teraz przeżywa swój
rozkwit – ma nową dzwonnicę, odnowioną kaplicę, dobrze
prosperującą księgarnię, pomnik upamiętniający męczenników,
którzy zginęli z rąk czekistów oraz seminarium. Pewnego dżdżystego
ranka, w środę, wybrałem się na spacer. Przeszedłem przez bramę
klasztorną, następnie przez ogród porośnięty paprociami i
czerwonymi różami i zapukałem do drzwi archimandryty monasteru
- Tichona, który jest osobistym spowiednikiem Putina.

Ojciec Tichon nie może potwierdzić, że spowiada prezydenta, bo


zasady kościelne nie pozwalają mu mówić czy spowiadała się u
niego jakaś babuszka, a co dopiero prezydent Rosji. Może natomiast

11 z 18 2009-09-01 23:26
http://www.mpp.org.pl/14/14_2.html
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
wskazać spowiednika, osoba, która się u niego spowiada i Kreml
potwierdził ten fakt w imieniu prezydenta. Jak podaje Kreml, Putin,
którego w tajemnicy ochrzciła matka (nie chciała, by jego ojciec o
tym się wiedział), spotkał ojca Tichona na długo przed tym zanim
został prezydentem. Teraz spotykają się kiedy i gdzie zażyczy sobie
tego Putin. W kościele prawosławnym instytucja spowiedzi jest
bardzo złożona i intymna. Obowiązek w dużej mierze spoczywa na
spowiadanym, który powinien darzyć spowiednika dużym
szacunkiem – „powinien radzić się go we wszystkich sprawach,
przyjmować go z miłością i oddawać mu pokłon” – jak mówi
Domostroj, siedemnastowieczny zbiór przepisów regulujących życie
codzienne według zasad kościoła prawosławnego.

Z jednej strony byłem ciekawy spotkania z ojcem Tichonem, ale z


drugiej, obawiałem się go. Na podstawie tego co udało mi się ustalić,
cieszył się opinią oportunistycznego kościelnego polityka. Nie tylko
miał bliski kontakt z Putinem, ale również z innymi wpływowymi
członkami gabinetu, wywodzącymi się z KGB. Znany jest również ze
swych ultranacjonalistycznych poglądów. Latem 1998 roku brytyjska
pisarka Victoria Clark przeprowadziła z nim wywiad do swojej książki
„Why Angles Fall” („Dlaczego Anioły Upadają”) na temat
ortodoksyjności w Europie Wschodniej i Rosji. W swojej książce
Clark opisuje ojca Tichona jako „młodego, szorstkiego w obejściu
zakonnika o bystrym spojrzeniu, z rozwichrzoną, rudą brodą” i
przywołuje jego stwierdzenie, że gułagi założyli Żydzi.

Kiedy spotkałem ojca Tichona, który teraz zbliża się do


pięćdziesiątki, stanął przede mną szczupły człowiek, o młodzieńczym
wyglądzie, choć jego płomienno-czerwona broda zmieniła się w
rdzawo-brązową. Ubrany był w czarny habit, a na długim łańcuchu
miał zawieszony krzyż. Nosił długie, gładko związane z tyłu, włosy.
Usiedliśmy obok siebie przy okrągłym, drewnianym stole, na którym
położył dwa telefony komórkowe. Wbrew moim oczekiwaniom
okazał się łatwym i rozbrajającym rozmówcą.

Chciałem wydobyć z niego jakieś informacje na temat Putina


stwierdzając, że przywódca Rosji ma do odegrania ważną rolę
duchową. Ojciec Tichon spojrzał się na mnie nieco zdziwionym
wzrokiem i zapytał co mam na myśli. Odpowiedziałem, że zadaniem
przywódcy jest nie tylko bronić kraj, terytorium Rosji, ale pełnić rolę
swego rodzaju strażnika idei Rosji i obrońcy ducha narodu. Te
ostatnia myśl wywołała u mojego rozmówcy potok słów. „Ma pan
zdecydowanie rację” – powiedział ojciec Tichon – „Rola jaką
odgrywa pierwsza osoba w państwie (użył on rosyjskiego
sformułowania „pierwoje lico” co oznacza „pierwsza twarz”,
„pierwsze oblicze”) jest ogromna, dużo większa niż w Ameryce” i jak
mówił dalej, bez względu na to czy jego rządy są dla państwa dobre
czy złe. Za panowania cara Aleksandra III, „bardzo silnego cara”,
który wypowiedział pamiętne słowa, że Rosja nie ma innych
sojuszników poza własnym wojskiem i marynarką, Rosja była
potężna, mogła równać się z innymi europejskimi potęgami.
Natomiast Lenin „był człowiekiem pobawionym wszelkich zasad,
potworem [który] zamienił Rosję w potwora.” Jelcyna z kolei był

12 z 18 2009-09-01 23:26
http://www.mpp.org.pl/14/14_2.html
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
niepoważny, „nietrzeźwy” i w trakcie jego kadencji Rosja ledwo
trzymała się na nogach i groziło jej rozpadnięcie się na kawałki.

Zapytałem go jaki jest wizerunek Putina i jaki przykład daje on Rosji.


„Praca” – zaczął ojciec Tichon – „praca stanowi sedno jego
charakteru.” Putin daje „bardzo ważny” przykład postawy moralnej
„dla każdego z nas i dla całej Rosji” – powiedział ojciec Tichon,
ponieważ jest pierwszym prawdziwym chrześcijaninem będącym
głową państwa od czasów panowania ostatniego cara Mikołaja II.
(Patriarchowie prawosławni uważają Jelcyna za ateistę, pomimo
tego, że od czasu do czasu pojawiał się w kościele.) A Putin, mówił
dalej ojciec Tichon, jest symbolem narodowej siły i tak jak
Aleksander II wie, że Rosja może liczyć tylko na siebie. „Rosja nie
ma sojuszników, jedynie osłabione wojsko i osłabioną marynarkę” –
powiedział uśmiechając się niewyraźnie. Chwalił Putina za przyjęcie
właściwego stanowiska wobec islamskiego ekstremizmu w
północnym Kaukazie i stwierdził, że społeczność zachodnia,
szczególnie w Europie, jest „słaba i dekadencka” i nie da rady
poradzić sobie z wyzwaniem jakie stanowi „agresywna” islamska
kultura, która jest zdecydowana by „zdominować świat”.

W ciągu naszej dwu i półgodzinnej rozmowy tylko raz się żachnął


kiedy powiedziałem, że na Zachodzie wiele osób uważa, że Putin
zdradził sprawę demokracji w Rosji. Wspomniałem tu o decyzji
Putina, by prezydenci republik byli mianowani przez Kreml. „To krok
naprzód, to działanie postępowe” – gwałtownie zareagował ojciec
Tichon. „Trzeba odróżniać demokrację od chaosu....ci prezydenci są
jak carowie, mają ogromną władzę i biorąc pod uwagę poziom
korupcji w społeczeństwie, wielu z nich nadużywa władzy” (Wielu
Rosjan podzieliłoby tę opinię) „jestem zaskoczony, że wielu
zachodnich przywódców widziało w Jecynie ostoję demokracji i
chciałoby powrotu jego rządów.” Posłużył się tu następującym
porównaniem: tak jak nurek nie może za szybko wynurzyć się na
powierzchnię, tak Rosja musi stopniowo przystosowywać się do
nowego życia społecznego.

Słyszałem z wielu źródeł, że osoby z bliskiego kręgu Putina uważają,


że bycie prawosławnym stanowi pozytywną cechę członka gabinetu.
Zapytałam ojca Tichona o pewną groteskową historię, którą
zasłyszałem na temat Wiktora Iwanowa, zaufanego współpracownika
Putina, który sprawdza osoby umówione na spotkania w różnych
ministerstwach. Ktoś opowiedział mi, że pewnego dnia w jego
gabinecie na Kremlu zjawił się człowiek, którego ten zapytał o
poglądy na temat kościoła prawosławnego. Człowiek ten
odpowiedział, że jest jak najbardziej dobrego zdania. Skoro tak,
odpowiedział Iwanow, to czy miałby pan coś przeciwko zostania
ochrzczonym? Ten odpowiedział, że nie. Wtedy Iwanow zadzwonił
do ojca Tichona, wsiadł z delikwentem do samochodu i pojechał z
nim, by go ochrzcić. Zapytałem ojca Tichona czy to prawdziwa
historia? Ten uśmiechnął się zagadkowo i odpowiedział: „Nie tylko
rządzący się chrzczą, ale wielu innych też”. Dodał, że większe
chrzcielnice dla dorosłych stały się bardzo popularne w kościołach.

13 z 18 2009-09-01 23:26
http://www.mpp.org.pl/14/14_2.html
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
Przed wyjściem zapytałem ojca Tichona czy naprawdę uważa, że to
Żydzi zbudowali gułagi. „One są dziełem każdego” – odpowiedział –
„ale jeśli przyjrzymy się obiektywnie faktom historycznym to
zobaczymy, że na czele gułagów często stali Żydzi. Po rewolucji
Żydzi odegrali w Rosji wyjątkową rolę. Nikt nie może temu
zaprzeczyć.” Dlaczego Putin chciałby być kojarzony z osobą, która
głosi takie poglądy, ryzykując własną reputacją? W Moskwie czasami
mówi się, że Putin żywi niechęć do Muzułmanów, ale nie, że jest
antysemitą. Beryl Lazar odnotowuje, że Rosja pod rządami Putina
otworzyła drzwi dla wielu Żydów, którzy w czasach sowieckich
wyjechali do Izraela, a teraz chcą wrócić do Rosji. Jestem pewien, że
religijne przekonania Putina są prawdziwe. Znam ortodoksyjnych
prawosławnych, którzy dokładnie przyjrzeli się jego zachowaniu w
kościele, gdzie język ciała mógłby go zdradzić wskazując, że jest
niedostatecznie poinformowany lub bywa w kościele sporadycznie.
Ale Putin zdał egzamin. Jeśli chodzi o wizję Rosji jaką zarysował
ojciec Tichon i powrotu patriotycznego prawosławia (filozofii, która
przyświecała przedrewolucyjnej Rosji) to nie sądzę, że od takiego
założenia wyszedł Putin obejmując stanowisko prezydenta, ale
myślę, że namawiany jest na objęcie takiego właśnie kierunku. To,
że jako pełnoletni człowiek był czekistą, następnie wzrastał w
kulturze wymuszonego ateizmu, a potem zwrócił się ku
prawosławiu, traktując je jako filar swoich rządów, nie jest tak
dziwne jak się może na pierwszy rzut oka wydawać. W swoich
pamiętnikach Filip Bobkow, agent KGB, napisał, że w czasach gdy
Putin służył w służbie bezpieczeństwa toczono szeroko zakrojoną
wewnętrzną dyskusję „na temat tego jak destrukcyjne dla kraju było
nihilistyczne podejście do religii”.

Spodziewam się, że Putin zdaje sobie sprawę z tego, że sowiecka


ideologia nie przemawia do Rosjan, z wyjątkiem odchodzącego
pokolenia emerytów. Zdaje się natomiast wierzyć, że patriotyczna
cerkiew, która, tak jak ideologia sowiecka, wpisuje się w model
scentralizowanej władzy i silnego przywódcy państwa, ma szanse się
zakorzenić i pomóc moralnie odbudować naród. Można tu również
dostrzec psychologiczną kompatybilność, bowiem podstawowym
założeniem patriotycznego prawosławia jest przekonanie, że jedynie
Rosja może pomóc Rosji, a to z kolei bardzo pasuje do osobistego
przekonania Putina, że siłę bierze się z wnętrza, że on też może
liczyć tylko na siebie.

Putin stara się poprawić swój prestiż poprzez naprawienie rozłamu w


kościele prawosławnym, do którego doszło osiemdziesiąt lat temu,
kiedy to grupa antysowieckich emigrantów ustanowiła własne
skrzydło - kościół prawosławny na obczyźnie. Putin i ojciec Tichon
spotkali się z nimi w Nowym Jorku. Cały czas trwają rozmowy o
zjednoczeniu kościoła pod egidą moskiewskiego patriarchatu, który
obecnie pełni taką funkcję wobec wiernych w byłych republikach
radzieckich, między innymi na Łotwie i Ukrainie. Gdyby udało mu się
do tego doprowadzić Putin odniósłby historyczne zwycięstwo, a
wiadomo, że chciałby być postrzegany jako przywódca jednoczący
naród rosyjski. Putin odrzuca radziecki dorobek na rzecz starych
rosyjskich symboli. W dniu święta narodowego upamiętniającego

14 z 18 2009-09-01 23:26
http://www.mpp.org.pl/14/14_2.html
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
rewolucję październikową 1917 roku, ustanowił Dzień Jedności
Narodowej, rocznicę siedemnastowiecznego powstania pod wodzą
księcia moskiewskiego przeciwko polskim najeźdźcom, którzy chcieli
krzewić katolicyzm na ziemiach rosyjskich.

Ojciec Tichon powiedział mi, że Rosja przeżywa odrodzenie religijne.


Być może rzeczywiście tak jest. Zeszłego lata w Moskwie przez
ponad trzy godziny tłum ludzi stał w przeszło półtorakilometrowej
kolejce, aby dostać się do kościoła Chrystusa Zbawiciela,
mieszczącego się w pobliżu Placu Czerwonego i zobaczyć wyjątkowo
czczoną tichwiańską ikonę Matki Bożej, która po sześćdziesięciu
latach wróciła ze Stanów Zjednoczonych. W przypadku wielu Rosjan,
którzy dorośli w czasach radzieckich, powrót do prawosławia jest
mało prawdopodobny. Ale młodzi Rosjanie, to zupełnie co innego.
Utworzona przez Kreml, proputinowska organizacja młodzieżowa
„Iduszi w miestie” (Idący razem) stanowi sztandarowy przykład w
jaki patriotyczna cerkiew pragnie odnowić Rosję. Grupa ta
sprzeciwia się aborcji (Rosja to jeden z krajów o najwyższej liczbie
zabiegów usuwania ciąży na świecie) i informuje nowo
rekrutowanych członków o prawosławnej tradycji posiadania
wielodzietnych rodzin. Aktywiści pomagają domom dziecka, a na
ulicach rozdają małe krzyżyki. Na sporządzonej przez nich liście
zalecanych lektur nie ma poirytowanych, postsowieckich pisarzy, za
to widnieją na niej znani, starzy mistrzowie tacy jak Pasternak czy
Czechow. Ubiegłej wiosny odwiedziłem ich moskiewską siedzibę i
uciąłem miłą pogawędkę z główną bibliotekarką, dwudziestoletnią
Iriną Szewlakiną, która powiedziała mi, że „narodowa rosyjska
tradycja to tradycja prawosławna i jest ona bardzo piękna”.

W liberalnym tygodniku „Itogi” niedawno ukazał się wywiad z


Walentiną Matwienko, sojuszniczką Putina i burmistrzem Sankt
Petersburga, która zapytana o to czy nie lepiej byłoby dla Rosji
gdyby była republiką parlamentarną, na czele której stałby premier,
pozbawioną urzędu prezydenta, odpowiedziała „Nie, nie
odpowiadałoby nam to. Nie jesteśmy gotowi na taki eksperyment.
Rosjanie ze swoją mentalnością potrzebują magnata, cara,
prezydenta....jednym słowem szefa”. Kiedy czytam ten komentarz,
przychodzi mi na myśl Stalin, który kiedyś powiedział coś bardzo
podobnego: „Naród potrzebuje cara, którego będzie mógł czcić i dla
którego będzie mógł żyć i pracować.”

Pogląd, że „dziką” Rosję może okiełznać jedynie silny przywódca


może być mitem, ale odbijającym się szerokim echem. U jego źródeł
leży po części prawosławne nauczanie, ale też jest ono wynikiem
doświadczeń „ciężkich czasów”, które raz po raz nawiedzały te
rozległe ziemie na przestrzeni wieków. Putin wypełnił próżnię, jaka
wytworzyła się po nagłym upadku Związku Radzieckiego. Mógł to
być ktoś zupełnie inny i w tym kontekście można nazywać go
przypadkowym autokratą. Ale to nie ma znaczenia. Liberalna
inteligencja gardzi Putinem. „Nie może być nic gorszego niż Putin” –
ostatnio powiedziała Anna Politkowskaja, nagrodzona rosyjska
dziennikarka śledcza londyńskiemu The Independent. Oczywiście ta
uwaga dotyczy tak samo Putina co Rosji. Przez ponad dwieście lat

15 z 18 2009-09-01 23:26
http://www.mpp.org.pl/14/14_2.html
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
rosyjscy liberałowie złościł fakt, że Rosji nie udało się zostać drugą,
powiedzmy, Francją. W posowieckiej Rosji nie udało się liberałom
uzyskać większego poparcia dla ich programu. Liberalizm na trwale
jest utożsamiany z traumą i przestępczością gospodarczą jakie miały
miejsce za rządów Jelcyna. Liberalna przywódczyni Irina Chakamada
powiedziała mi, że jedynie dziesięć czy piętnaście procent ludzi
opowiada się za „decentralizacją władzy” i polityką liberalną w stylu
zachodnim. Powiedziała, że „krótkotrwała wiosna” liberalizmu
dobiegła końca.

Niemniej jednak możliwe są rozwiązania „gorsze od Putina”, jeszcze


bardziej szowinistyczne i autorytarne. Konkurencję pod tym
względem stanowi partia Rodina (Ojczyzna), stworzona przez Kreml
w celu zabrania głosów komunistom, ale z czasem sama stała się
mini potworem. Spotkałem się z Michaiłem Dieliaginem,
trzydziestosześcioletnim ekonomistą, jednym z partyjnych
ideologów. Skrytykował on Putina, twierdząc, że jest „burżujem” i
spędza zbyt dużo czasu na jeżdżeniu na nartach w Austrii. Za
przykład stawia Stalina, który „żył po spartańsku, nosił tanie ubrania
i cerowane skarpetki”. Jeszcze gorszy zdaje się być Eduard
Limonow, przewodniczący partii Narodowo-Bolszewickiej, który za
wzór przywódcy stawia Slobodana Miloszewicza.

W każdym bądź razie, wydaje się, że Zachód może niewiele zrobić,


aby przekonać Putina do zmiany obranej drogi. „Każdy kraj
poszukuje najbardziej skutecznej organizacji władzy w państwie” –
powiedział Putin w listopadowym wywiadzie w rosyjskiej telewizji,
przed wyjazdem do Santiago, na spotkanie światowych przywódców
na szczycie APEC. Podczas tete-a-tee, poza głównym
harmonogramem wydarzeń, prezydent George W. Bush wyraził
obawy związane z centralizacją władzy na Kremlu. W odpowiedzi
Putin przywołał lekcję historii na temat zawiłości rozwoju
politycznego Rosji. Rosjanin, a przynamniej dumny, dopasowany do
biegu historii Rosjanin jakim jest Putin, z jednej strony jest
podejrzliwy, a z drugiej pełen urazy wobec Zachodu. Podejrzliwość,
u źródeł której leżą doświadczenia z czasów zimnej wojny i która u
Putina jest pogłębiona przez jego mentalność czekisty i wyznawcy
prawosławia, związana jest z poczuciem, że w interesie Zachodu
(szczególnie Ameryki) jest słaba Rosja. Nieudolna interwencja Putina
w czasie wyborów prezydenckich na Ukrainie w zeszłym roku, kiedy
to wspierał prorosyjskiego kandydata, wynikała między innymi z
przekonania, że Stany Zjednoczone i Europa próbują przeciągnąć na
swoją stronę kraj, który tradycyjnie był politycznie i gospodarczo
związany Rosji. Jego pogląd może wydać się ludziom na Zachodzie
dosyć paranoiczny, ale należy na to spojrzeć z perspektywy
Moskwy. Od czasu zakończenia ziemnej wojny, trzy byłe republiki
radzieckie (Łotwa, Litwa i Estonia) weszły do NATO, a w innych
dwóch republikach (Uzbekistanie i Kirgistanie) Stany Zjednoczone
umieściły swoje bazy wojskowe. Ukraina jest kandydatem na
członka NATO. „Putin ma wrażenie, że Zachód zmawia się przeciwko
niemu” – powiedział mi Michael McFaul, wytrawny obserwator
rosyjskiej sceny politycznej, w swoim gabinecie w Waszyngtonie w
Hoover Institution.

16 z 18 2009-09-01 23:26
http://www.mpp.org.pl/14/14_2.html
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
Natomiast jeśli chodzi o urazę, jaką tradycyjnie żywi Rosja wobec
Zachodu, to jest ona bardziej głębokim i złożonym zjawiskiem,
ponieważ dochodzi do niej zazdrość lepszego standardu życia. Z
rosyjskiej perspektywy wygląda to tak: Rosjanie odparli Napoleona i
Hitlera, po tym jak zostały im zadane najcięższe ciosy, a teraz
walczą na pierwszej linii frontu w wojnie przeciwko islamskim
barbarzyńcom. A mimo to, jak zauważają Rosjanie, Zachód nie
przestaje ich instruować jak mają postępować. Długotrwałe poczucie
tego niedocenionego poświęcenia powoduje, że Rosja jest
przewrażliwiona na tym punkcie, ale z drugiej strony, jest to też dla
niej powodem do dumy. Los, jak uważają Rosjanie, nie oszczędzał
ich kraju. „Nie mów mi o Austrii” – mówi Anna Pawłowna zaraz na
początku „Wojny i Pokoju”, kiedy Napoleon kroczył przez Włochy –
„Rosja sama musi ocalić Europę”.

Rosyjska konstytucja mówi, że prezydent może zostać wybrany


najwyżej na dwie kadencje. Najwięcej dyskusji w Moskwie wywołuje
pytanie czy Putin odejdzie po zakończeniu drugiej kadencji w marcu
2008 roku czy będzie szukał sposobu, by przedłużyć swoje rządy,
wprowadzając stosowne poprawki do konstytucji lub posługując się
innym środkiem doraźnym. Opinie dobrze poinformowanych osób są
podzielone. Niektórzy twierdzą, że odejdzie wtedy kiedy powinien to
zrobić, dając wolną rękę desygnowanemu następcy, który spotka się
z elektoratem podczas wyborów, w trakcie których wszystkie
państwowe media będą po jego stronie. Opinia publiczna, ogólnie
rzecz biorąc, zdaje się być obojętna, bowiem ani mocno nie upiera
się, by Putin pozostał przy władzy, ani też nie składa żądań
domagających się jego odejścia. Sytuacja może zmienić się na
niekorzyść Putina, jeśli w kraju pogłębi się poczucie panującej
korupcji lub jeśli prozachodnia pomarańczowa rewolucja na Ukrainie
wniesie nowy powiew nadziei dla, jak dotąd słabej, opozycji w Rosji.

Sam Putin, jak zwykle tajemniczy, jest przygotowany na wszystkie


opcje. Zapytałem Brandę Connors z Naval War College, jak według
niej potoczy się bieg wydarzeń. Odpowiedziała mi, że jeśli
skoncentrowany na wypełnianiu zadań Putin uzna, że nie dokończył
swojej misji, być może będzie próbował przedłużyć swoje rządy. Z
drugiej strony uważa ona, że Putin odkryje, iż ćwiczenie silnej woli,
dzięki której piastuje obecne stanowisko, nie wiele już mu daje.
Wydaje mi się, że jest w tym dużo racji. Rosja zazwyczaj brutalnie
obchodzi się ze swoimi niedoszłymi panami. To surowy ojczyzna,
która wydawała na świat twardych i zdeterminowanych obywateli,
takich jak Putin, ale prawie zawsze w końcu udaremniała ich
poczynania.
Tłum. Ewa Kądziela.

Paul Starobin

Atykuł, za zgodą Autora, publikujemy za „The Atlantic


Monthly”, marzec 2005 r.

Powrót Drukuj

17 z 18 2009-09-01 23:26
http://www.mpp.org.pl/14/14_2.html
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.

18 z 18 2009-09-01 23:26

You might also like