(tekst zamieszczony w V rozdziale monografii Idą pancry na „Wujek”, Warszawa 2006) 1. Pogrzeby górników W wyniku strzałów plutonu specjalnego na kopalni „Wujek”, na miejscu zginęło 6 górników. Niebawem zmarł siódmy. Prowadzący sekcje zwłok prof. Władysław Nasiłowski ze Śląskiej Akademii Medycznej otrzymał w dniu 17 XII 1981 r. od oficera śledczego Prokuratury Garnizonowej w Gliwicach por. Karola Kocha zgodę na pochówek: Kazimierza Kopczaka, Ryszarda Gzika, Zbigniewa Wilka, Józefa Gizy, Józefa Czekalskiego i Zenona Zająca. Profesorowi zezwolono na wydanie ciał zabitych jedynie bliskim. W sprawę organizacji pochówków mocno zaangażowała się SB, oczywiście bynajmniej nie wiedziona poczuciem winy. Chodziło o wyciszenie sprawy i uniknięcie jakichkolwiek zaburzeń w czasie pogrzebów. 18 XII porucznik H. Niesler ściągnął radiowozem prof. Nasiłowskiego i laboranta prosektorium A. Nowaka do Zakładu Medycyny Sądowej w Katowicach i polecił przygotować ciała ofiar do wydania ich rodzinom. Później do Zakładu Medycyny Sądowej przyjechali przedstawiciele kopalni „Wujek”. Niesler uzgodnił z nimi, że to oni zabiorą ze sobą dokumentację przygotowaną dla Urzędu Stanu Cywilnego i pojadą załatwić wydanie aktów zgonu Wilka, Kopczaka, Gizy i Zająca (akty zgonu Czekalskiego i Gzika dzień wcześniej zabrały rodziny). Ustalono też, że 19 XII zaraz po sekcji, zwłoki Andrzeja Pełki zostaną wydane jego ojcu, który oczekiwał na nie w hotelu robotniczym. Ciała trzech górników: Zenona Zająca, Andrzeja Pełki i Józefa Gizy miały być przewiezione do rodzinnych miejscowości poza województwem katowickim. O przebiegu pogrzebów, na polecenie Komendanta Głównego MO gen. Beima odpowiedni komendanci wojewódzcy mieli informować KW MO w Katowicach. O nadzór nad pogrzebem Zająca i informacje o jego przebiegu komendant Gruba zwrócił się do KW MO w Poznaniu, informując, że zwłoki zostały wydane rodzinie i będą przewiezione do miejscowości Rostarzewo. Od Komendanta Wojewódzkiego MO w Piotrkowie Trybunalskim oczekiwano wiadomości o spodziewanym pogrzebie Andrzeja Pełki w miejscowości Niedośpielin. Pogrzeby czterech ofiar mające się odbyć na terenie Katowic, wyznaczono na 19 i 21 grudnia. By zapobiec możliwym niepokojom, 18 XII KW MO w Katowicach zaplanowała przedsięwzięcia „w celu niedopuszczenia do ewentualnego zakłócenia ładu i porządku, względnie zorganizowania manifestacji na terenie Katowic”. Tego dnia o godz. 12. 00 w gmachu KM MO Katowice odbyła się narada, połączona z przydzieleniem zadań organizatorom pogrzebów. Zastępca dyrektora ds. Pracowniczych Zjednoczenia Węglowego w Katowicach M. Dziurowicz odpowiedzialny był za powiadomienie rodzin, dostarczenie trumien i zorganizowanie pomocy w organizacji pochówku. Dyrektora MPGK uczyniono odpowiedzialnym za transport zwłok na cmentarze i dostarczenie 3 ciał do miejsc pochówku poza województwem. Decyzją Komisarza Wojskowego miasta Katowic i Prezydenta Miasta wyznaczono dni, godziny, jak też cmentarze, gdzie miały odbyć się pogrzeby. Przedsięwzięcia organizacyjne uzupełniła działalność operacyjna – zapewnienie dopływu informacji z pracy i miejsca zamieszkania poległych, przy pomocy kilkunastu informatorów SB i MO. Przewidziano też bezpośredni nadzór nad uroczystościami – miały go sprawować patrole ruchome a także siły MO i SB rozstawione na trasie przewozu zwłok i na cmentarzach. Pierwszego, na cmentarzu w Katowicach przy ul. Francuskiej, pochowano Bogusława Kopczaka. Pogrzeb odbył się 19 XII o 13.00. Trasy przewozu ciała miało strzec 40 funkcjonariuszy, pod cmentarzem miało być obecnych kolejnych 20, na cmentarzu następnych 20. W odwodzie czuwał na lotnisku „Muchowiec” batalion ZOMO. Pogrzeb Józefa Gizy odbył się 20 grudnia 1981 r. w Tarnogrodzie w województwie zamojskim. Uczestniczyło w nim ok. 300 osób. O przebiegu uroczystości miejscowy komendant MO powiadomił, zgodnie z poleceniem Komendanta Głównego MO, komendanta KW MO w Katowicach, informując że wzięło w nich udział ok. 300 ludzi i że nie zanotowano żadnych negatywnych komentarzy. Siostra zmarłego wspomina jednak o kilku tysiącach uczestników. Podkreśliła, że we wszystkim przygotowaniach do uroczystości członkom rodziny towarzyszyły kilkunastoosobowe patrole milicyjne, przypatrujące się zakupowi wieńca, czy wizycie u organisty. Po złożeniu zwłok do grobu, postawiono na nim krzyż z napisem, na którym widniały słowa: „zamordowany przez oddziały ZOMO”. Nocą „nieznani sprawcy” ukradli krzyż wraz z szarfami z napisem „Solidarność”. Zniknęła też następna tabliczka, informująca, że Giza został „zamordowany w kopalni <<Wujek>>”. Pozostawiono w spokoju kolejną, z napisem „zginął w kopalni <<Wujek>>”. Do pogrzebu Ryszarda Gzika, który odbył się 21 XII o godz. 9. 00 na cmentarzu w Katowicach – Piotrowicach zaangażowano patrole na trasie (samochody i 30 funkcjonariuszy), pod cmentarzem (30 funkcjonariuszy) i na cmentarzu (20 funkcjonariuszy). Krystyna Gzik, żona zabitego wspominała, że przebieg pogrzebu był nietypowy – najpierw odbył się pochówek, potem dopiero msza. Ciało przywieziono prosto na cmentarz – gdzie oczekiwali uczestnicy pogrzebu. Słyszała później od niektórych z nich, że przebieg uroczystości fotografowano, a kogoś ze znajomych do niej nie dopuszczono. Dwie godziny później na tym samym cmentarzu pochowano Zbigniewa Wilka. Zastosowano podobne środki „ochronne”. Żona ofiary zauważyła, że cmentarz otaczali milicjanci, a wchodzących nań legitymowano. Józefa Czekalskiego grzebano o godz. 13 na cmentarzu parafialnym przy ul. Panewnickiej w Katowicach – Ligocie. Proboszczem panewnickiej bazyliki był ojciec Justyn Widuch. Przed pogrzebem Czekalskiego nieustannie nachodzili go esbecy, by skłonić go do cichego poświęcenia grobu. Duchowny nie ugiął się, co więcej ogłosił termin pogrzebu z ambony i kościół pełen był wiernych. Odnotowano wypowiedź zakonnika w czasie mszy, który stwierdził, że: „zebraliśmy się tu po to, aby uczcić śmierć Józefa, ojca i męża, jak również tych, którzy oznaczyli tą czarną ziemię na biało przysypaną w zaczerwienieniu swej krwi”. Słowa księdza nagrano. MO i SB przewidziały podobną „obstawę” uroczystości, jak w wypadku Gzika i Wilka. Wszystkie trzy pogrzeby w tym dniu zabezpieczał odwód w sile batalionu ZOMO. 7 stycznia 1982 r. o godz. 13. 40 na cmentarzu ewangelicko – augsburskim w Mikołowie odbył się pogrzeb Joachima Gnidy, który zmarł w wyniku odniesionej rany postrzałowej czaszki 2 stycznia 1982 r. Przewidziano cały zestaw czynności nadzorujących, m. in. legitymowanie osób przechodzących pod kościołem, kontrolę dworca PKS, WPK i PKP, skrzyżowań i skwerów. Patrolowano trasę i okolice cmentarza. Nie zanotowano nadzwyczajnych wydarzeń. Zwłoki przewieziono do kaplicy, gdzie pastor poprosił, by została przy nich tylko rodzina. Później trumnę przeniesiono do kościoła, gdzie odbyła się nabożeństwo. O 15.35 rodzina i uczestnicy opuścili cmentarz. Oczekiwały na nich dwa autobusy kopalni „Wujek”. W czasie trwania uroczystości wykonano zdjęcia, nagrano też kazanie pastora. Ostatnią śmiertelną ofiarę plutonu specjalnego, Jana Stawisińskiego, zmarłego 26 I 1982 r., pochowano trzy dni później o godz. 13 w Koszalinie. Pogrzeb poprzedziło nabożeństwo żałobne, na którym było ok. 100 osób. Jak skrupulatnie odnotowała koszalińska SB, w czasie mowy pożegnalnej o. Rajmund Marszałkowski nawiązał do daty 16 XII 1980 r., związanej z odsłonięciem pomnika poległych stoczniowców i wspomniał, że w czasie tej uroczystości składano oficjalne deklaracje, że tragedia nie może się powtórzyć. Na koniec wezwał do modłów za tych, którzy pragną siłą i przemocą doprowadzić wszystkich do rzekomego dobra, nadmieniając przy tym że dobra nie osiąga się „gwałtem, przemocą i zbrodnią”. Stawisińskiego na ostatniej drodze żegnało ok. 170 ludzi. KW MO Koszalin nie stwierdziła zakłóceń porządku w czasie uroczystości. 2. Spotkania pod krzyżem Krzyż upamiętniający tragedię górników postawiono 17 grudnia 1981 r. za murem kopalni, w wyłomie powstałym po wdarciu się czołgu na teren kopalni. Powieszono na nim 7 lamp górniczych. Ten pierwszy krzyż „nieznani sprawcy”, którzy przyjechali szarą „Wołgą” połamali i zbezcześcili w nocy z 27 na 28 stycznia 1982 r. Wobec powszechnego oburzenia komisarz wojskowy kopalni polecił postawić nowy. Odtąd stał się miejscem szczególnym. W ciągu pierwszych tygodni przystawały przy nim autobusy, do czasu aż władze skierowały ruch samochodowy naprędce wybudowaną obwodnicą, nazywaną przez ludzi „zomostrasse”. Kobiety z okolicznego osiedla porządkowały przynoszone do niego wieńce, znicze i kwiaty. Od 3 maja 1982 r. wartę pod nim zaciągali harcerze. W wielu parafiach, zwłaszcza katowickich, 16 każdego miesiąca, dodawały do modlitw intencję za ofiary strzałów w kopalni „Wujek”. W rocznice, a nierzadko „miesięcznice” tragedii, zbierali się pod nim ludzie pragnący uczcić pamięć ofiar. MO jednak zaczęła stale patrolować okolicę, by przeszkadzać pojedynczym szlachetnym gestom, czy większym zgromadzeniom. Wyłapywano ludzi, zwłaszcza idących z kwiatami i wieńcami. 13 VI 1982 r. zatrzymano pod nim 10 osobową delegację. Tymczasowa Komisja Koordynacyjna NSZZ „Solidarność” w oświadczeniu z 22 XI 1982 r. wezwała do upamiętniania 16 XII jako dnia pamięci po poległych w grudniu 1970 r. i górnikach zastrzelonych w czasie pacyfikacji kopalni „Wujek”. W tym szczególnym dniu miały się odbywać apele poległych, należało pamiętać o składaniu kwiatów i wieńców oraz zamawianiu mszy świętych w intencji ofiar. W licznych kościołach katowickich 16 grudnia odbyły się msze św. w intencji zamordowanych górników. W kaplicy Matki Boskiej Bolesnej w Katowicach – Brynowie uroczystą mszę koncelebrowało 9 kapłanów, co od tej pory stało się w tym miejscu tradycją. O ofiarach tragedii pamiętał Ojciec Święty; do wzruszającego wydarzenia doszło w czasie papieskiej pielgrzymki do Polski. 20 czerwca 1983 r. podczas podróży Jana Pawła II do Katowic, oczekujący go wierni zebrani na lotnisku w Muchowcu zauważyli, że papieski śmigłowiec zniżył się nad kopalnią i rzucono z niego wiązankę kwiatów. O Śląskich górnikach pamiętało Wybrzeże. W dniach 3-4 XII 1983 r. dwie delegacje kurierów z Gdańska wiozły na Śląsk wykonane przez stoczniowców tablice pamiątkowe dla górników z kopalni „Wujek” i z Jastrzębia-Zdroju. Widniał na nich napis: „W hołdzie górnikom poległym w grudniu 1981 r. w obronie praw związkowych w dowód solidarności – społeczeństwo Wybrzeża. Wybrzeże 1970, Śląsk 1981. 4 XII 1983” Tablica przeznaczona dla Jastrzębia szczęśliwie dotarła na miejsce i została po mszy poświęcona przez ks. Henryka Białasa. Próba przybicia tablicy pod krzyżem przy „Wujku”, podjęta przez Annę Walentynowicz i Kazimierza Świtonia została udaremniona przez MO i SB, a jej uczestników zatrzymano. O uczczenie pamięci ofiar tragedii na kopalni w dniu 16 XII 1983 r. apelowały też inne ośrodki. W Bielsku-Białej starano się zorganizować „cichy marsz”, poświęcony drugiej rocznicy pacyfikacji kopalni. Jego uczestnicy mieli następnie pójść na mszę sprawowaną w intencji robotników. W Płocku członkowie podziemnych struktur „Solidarności” wezwali do akcji protestacyjnej i ułożenia przed niemal wszystkimi kościołami krzyży wykonanych z brył węgla poplamionych czerwoną farbą i zapalenia obok nich zniczy. Rozpatrywano również możliwość zorganizowania masowych spacerów o wyznaczonej godzinie. 16 grudnia odbyły się marsze protestacyjne; na centralnej alei miasta zebrało się ok. 50 osób, które po ostentacyjnym godzinnym spacerze udały się na nabożeństwo. Większość spośród nich wylegitymowano. O pamięć ofiar z „Wujka” upomnieli się też katowiccy studenci. 16 XII 1983 r. na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach wywieszono ręcznie wykonane plakaty o treści: „Oddając hołd górnikom <<Wujka>> wbijamy gwóźdź do trumny komunizmu”. Po południu pod krzyżem przy kopalni zbierały się kilkuosobowe grupki z kwiatami. MO i SB zatrzymywały osoby przychodzące uczcić poległych górników. Ok. 14.00 zatrzymano 4 studentów UŚ i Akademii Ekonomicznej, których zwolniono po przeprowadzeniu z nimi rozmów ostrzegawczych. Było to tylko preludium „łapanek”, które nastąpiły później. Łącznie zatrzymano 51 osób, w tym, jak skrupulatnie odnotowała SB, „tylko 3 pracowników kopalni”. Prawa do modlenia się pod krzyżem górników z „Wujka” domagał się katowicki metropolita ks. bp. Herbert Bednorz. 16 III 1984 r zebranym w katedrze na mszy św., kończącej konferencję diecezjalną, oznajmił, że udaje się pomodlić pod „zapomnianym krzyżem” w Katowicach, „gdzie wiernym nie pozwala się przebywać i modlić”. Za biskupem ruszyli księża i kilkuset wiernych, a milicyjny patrol pilnujący dostępu do miejsca pamięci nie zatrzymał procesji. W trakcie odmawiania różańca za poległych, do którego przyłączyli się tez mieszkańcy osiedla obok kopalni, pojawił się samochód, którego pasażerowie (dwaj w mundurach MO, jeden bez) usiłowali przeszkodzić modlitwom. Wzywali „pana biskupa”, by odstąpił od krzyża. Metropolita nie przejął się ich zachowaniem, po różańcu zaintonował Anioł Pański. Po modlitwie doszło jeszcze do krótkiej sprzeczki intruzów z biskupem. Wieczorem tego samego dnia, w czasie odprawiania modlitwy pod krzyżem zostali zatrzymani i przetrzymani całą noc na MO ks. Bolczyk i ks. Marek Szczudło. Z kolei 10 XI 1984 r. pod krzyżem zatrzymano 18 letniego Wojciecha Kempę, którego później na komendzie milicji pobito. W związku ze zbliżającą się kolejną grudniową rocznicą Tymczasowa Komisja Koordynacyjna NSZZ „Solidarność” 2 XII 1984 r. wydała oświadczenie, przypominające o rocznicy masakry stoczniowców w 1970 r. i pacyfikacji kopalni „Wujek”. Wezwała do tego, by z pamięci o tamtych wydarzeniach Polacy czerpali nadzieję i siłę do walki o przyszłość. 4 XII tego roku Lech Wałęsa zwrócił się z życzeniami do górników, przypominając, że 16 XII przelano krew robotników na Wybrzeżu i na Śląsku. W dniu św. Barbary wszystkich górniczych parafiach województwa odbyły się msze ku czci patronki górników i „ludzi podziemia”. W 3. rocznicę krwawej pacyfikacji KWK „Wujek” w katowickich kościołach modlono się za ojczyznę, a także w intencji zamordowanego ks. Jerzego Popiełuszki i poległych na „Wujku”. W mszy odbywającej się w kaplicy Matki Boskiej Bolesnej przy kopalni „Wujek” uczestniczyły delegacje związkowców z całego kraju. Procesja uformowana po wyjściu z kościoła zdołała dotrzeć pod krzyż. Odbył się apel poległych, wysłuchano przemówień. Uczestników fotografowała SB. Na podstawie zdjęć jej funkcjonariusze ustalali pracowników kopalni „Wujek” i kierowali wnioski o ich ukaranie do kolegium do spraw wykroczeń. 16 grudnia 1985 r. mszę celebrowano w nowo budowanym kościele przy ul. Pięknej. Homilię wygłosił ks. prałat Stanisław Bista. Ogłosił wznoszoną świątynię pomnikiem pamięci ku czci zamordowanych górników. Przed ołtarzem złożyła wieniec delegacja Huty „Katowice”. Obecnych było ok. tysiąca osób – wśród nich delegacje z Bielska – Białej, Częstochowy Gdańska, Krakowa i Warszawy. Po mszy uformowała się kilkusetosobowa procesja, na której czele stanął Andrzej Rozpłochowski z kolegami z Huty „Katowice”. Demonstranci z zapalonymi zniczami i świecami przeszli pod krzyż przy murze kopalni. Milicja tym razem nie próbowała rozbić pochodu, ale jego uczestników fotografowała SB. Pod krzyżem rozpoczął się wiec. Na murze rozwieszono wieniec z literą „S”, przybrany czarno – zielonymi szarfami i transparent studentów. Były modlitwy, przemówienia, wezwanie do powołania komitetu budowy pomnika poległych górników. Później, skandując „szczęść boże” demonstranci zaczęli się spokojnie rozchodzić. Dopiero wtedy nastąpiła interwencja SB i MO. W wąskich uliczkach osiedla zaczęto wyłapywać uczestników wiecu i wsadzać ich do „suk”. Zatrzymano m.in. Rozpłochowskiego i Świtonia. Ofiary „łapanki” zawieziono do siedziby Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych przy ul. Lompy. Po przesłuchaniach zostały zwolnione. W kolejną, piątą, rocznicę masakry na kopalni, odbyła się msza św. połączona z wmurowaniem kamienia węgielnego pod nowy kościół pod wezwaniem Podwyższenia Krzyża św. i Matki Boskiej Bolesnej w Katowicach. Uroczystość celebrował ks. bp. Damian Zimoń. Obecni byli przywódcy konspiracyjnych struktur regionalnych „Solidarności”: Zbigniew Bujak, Seweryn Jaworski, Władysław Frasyniuk, Marian Jurczyk, Janusz Pałubicki i Andrzej Słowik oraz członkowie zawiązanej w październiku 1986 r. Tymczasowej Rady NSZZ „Solidarność” Regionu Śląsko – Dąbrowskiego pod przewodnictwem Tadeusza Jedynaka. Po mszy uformował się pochód, który ze świecami, kwiatami i transparentami „Solidarności” dotarł pod krzyż. Świtoń wezwał, by kościół w który tego dnia wmurowano kamień węgielny, stał się pomnikiem zabitych górników. Tym razem powracających z manifestacji SB nie wyłapywała. Jednak następnego dnia 29 osób – wśród nich Jedynaka- ukarano grzywnami za wznoszenie chuligańskich okrzyków („Solidarność Zwycięży”). W uroczystości nie zdołały wziąć udziału delegacje studenckie z innych ośrodków akademickich; zostały zatrzymane na dworcu kolejowym i osadzone w areszcie. Właśnie w tym miejscu krakowscy opozycjoniści powołali Małopolski Komitet Pamięci Poległych Górników KWK „Wujek” wspierający inicjatywę budowy pomnika ku czci ofiar pacyfikacji. Podobnie burzliwy przebieg miały obchody w dniu 16 grudnia 1987 r. Uczestnicy po mszy przemaszerowali w liczącym 2000 osób pochodzie pod krzyż przy kopalni. Po przemówieniu i śpiewach pieśni patriotycznych Jedynak (wówczas członek Regionalnej Komisji Wykonawczej NSZZ „Solidarność” Regionu Śląsko – Dąbrowskiego) wezwał zebranych do pójścia pod areszt, gdzie więziony był przewodniczący Regionu Jan Andrzej Górny, ale MO pochód rozproszyła i aresztowała ok. 30 osób. W czasie następnej uroczystości rocznicowej aparat porządkowy już nie przeciwdziałał spotkaniu pod krzyżem.. Jednak dopiero przełom 1989 r. spowodował możliwość niezakłóconej i godnego czczenia kolejnych rocznic oraz upamiętnienia miejsca tragedii.