You are on page 1of 3

Jarosław Neja

Rybnicki protest (tekst opublikowany: Autobusy nie wyjechały, „Solidarność 1980 –


2005. Droga do wolności” /Dodatek do „Dziennika Zachodniego”, 31 VIII 2005/)

Wczesnym rankiem 28 sierpnia 1980 r. autobusy Oddziałów PKS w Wodzisławiu


Śląskim i Rybniku, które codziennie dowoziły do kopalń i zakładów ROW-u tysiące
robotników, tym razem nie wyjechały na trasy. Kierowcy przystąpili do strajku. W Rybniku
wyłoniony przez tamtejszą załogę komitet strajkowy przedstawił dyrekcji postulaty
pracownicze. Wśród nich znajdowały się zarówno dezyderaty odnoszące się do spraw
wewnątrzzakładowych, nie brakowało jednak także postulatów ogólnospołecznych.
Strajkujący zadeklarowali bowiem poparcie dla idei tworzenia niezależnych związków
zawodowych, domagając się przy tym rzetelnych informacji w telewizji na temat przebiegu
wydarzeń na Wybrzeżu. Ogólnospołeczny charakter miały również postulaty dotyczące
zrównania zasiłków rodzinnych, likwidacji sklepów komercyjnych czy obniżenia wieku
emerytalnego dla mężczyzn do 55 roku życia.
Rozmowy ze strajkującymi prowadzili początkowo jedynie przedstawiciele dyrekcji
Oddziału, jednakże kilka godzin później uczestniczyli w nich już wysłannicy Komitetu
Wojewódzkiego PZPR w Katowicach, Zjednoczenia PKS oraz władz partyjnych i
administracyjnych Rybnika. Kierowców próbowano nakłonić do przerwania protestu tak,
ażeby dalsze pertraktacje mogły być prowadzone „bez przerywania obsługi linii pasażerskich
i transportu zakładowego”. Władzom zależało bowiem na tym, aby jak najszybciej
przywrócić przerwane połączenia komunikacyjne z zakładami pracy, w szczególności zaś z
kopalniami. Należy pamiętać, że sam tylko rybnicki PKS obsługiwał 11 z nich, w tym KWK
„Manifest Lipcowy”. Tymczasem według informacji SB, rano 28 sierpnia w wyniku strajku
do kopalń nie dotarło około 1300 górników. Paraliż komunikacji mógł więc okazać się
czynnikiem w istotny sposób przyspieszającym wybuch strajków w tych najbardziej
kluczowych zakładach pracy nie tylko ROW-u, ale i całego województwa. Dlatego też władze
robiły wszystko, aby jak najszybciej „unormować” sytuację w rybnickim PKS. Tamtejsza
załoga okazała się jednak twardym partnerem w dyskusji i zdecydowanie broniła swoich racji.
Według SB strajk komunikacji mógł wywołać „bardzo niekorzystne reperkusje
społeczne i gospodarcze”, zwłaszcza odbić się „na rytmiczności pracy kopalń Rybnickiego
Okręgu Węglowego”. Stąd też, podczas gdy trwały negocjacje z załogą, bezpieka
przygotowała własną koncepcję rozwiązania kryzysu w Rybniku. Zakładano w niej, jak to
określono, „ewakuację” z bazy przedsiębiorstwa wszystkich znajdujących się na jej terenie
autobusów i „oddania ich do dyspozycji transportu zakładowego poszczególnych kopalń i
innych zakładów pracy”. Operacji nadano kryptonim „Transport”. Według danych SB w
bazie zaparkowane były 203 autobusy. „Z posiadanych informacji wynika – czytamy w
jednym z dokumentów – że część z nich jest niesprawna technicznie. Należy przypuszczać, że
niektóre autobusy są pozamykane, posiadają ukryte wyłączniki zapłonu lub inne urządzenia
zabezpieczające (…) Przypuszczać należy, że baki autobusów są napełniane
paliwem /autobusy gotowe do wyjazdu nie opuszczały bazy/”. Wyprowadzenie pojazdów z
terenu PKS nie było sprawą prostą, bowiem „bramy wjazdowe i ogrodzenie (…)
zabezpieczone są przez kilkuosobowe pikiety oraz patrole wzdłuż ogrodzenia wewnątrz
bazy”, zaś wyjazd z terenu przedsiębiorstwa zablokowany został „przez odpowiednio
ustawione autobusy”. SB miała również problemy z pozyskiwaniem bieżących informacji o
sytuacji w strajkującym zakładzie. Nie do końca można było bowiem polegać na
wprowadzonych na jego teren osobowych źródłach informacji. Okazało się, że większość z
nich nie miała po prostu „możliwości zbyt częstego korzystania z telefonu”.
W pierwszej fazie planowanej operacji miała zostać przeprowadzona „izolacja”
strajkującej załogi. Chodziło o odcięcie „łączności telefonicznej i teleksowej w miejskiej
centrali telefonicznej lub przez opanowanie na początku działań telefonów zainstalowanych
na zakładzie” oraz uniemożliwienie „wszczęcia alarmu przez załogę przy wykorzystaniu
systemu megafonizacji zakładu”. Obawiano się bowiem, że pracowników PKS (ogółem 640
osób, w tym 291 kierowców) mogą wesprzeć w stawianiu oporu mieszkańcy okolicznych
domów bądź załoga sąsiedniej bazy należącej do przedsiębiorstwa „Transgór”. Nie
wykluczano również, że już po wyprowadzeniu autobusów na zewnątrz „wystąpić mogą
wywołane chęcią zemsty ze strony załogi: akty niszczenia mienia społecznego na terenie bazy
PKS – do podpaleń włącznie”. Prognozowano także „zbiorcze naruszenie porządku
publicznego na terenie miasta nie wykluczając napaści na siedziby władz partyjnych i
administracyjnych, a także znajdującej się w bezpośrednim sąsiedztwie KM MO w Rybniku”.
Ci spośród strajkujących, którzy próbowaliby przeszkodzić w uruchamianiu autobusów i ich
wyprowadzeniu na zewnątrz mieli zostać „zneutralizowani”. Nie precyzowano wprawdzie o
co konkretnie chodziło, można się jednak domyślać, że dla osób poddanych takiemu
„zabiegowi” nie byłoby to nic przyjemnego. Najważniejszą częścią przedsięwzięcia była
oczywiście „ewakuacja” pojazdów i skierowanie ich „do wyznaczonych zakładów pracy,
bądź też innych oddziałów PKS”. Wymagało to znalezienia w krótkim czasie kilkuset osób, w
tym funkcjonariuszy MO posiadających odpowiednie kwalifikacje i praktyczne umiejętności
do prowadzenia autobusów. Zaczęto nawet sporządzać odpowiedni wykaz „milicjantów
kierowców ZOMO Katowice i OSMO Łosień eksploatujących samochody ciężarowe”. Na
liście znalazło się jednak tylko kilkadziesiąt osób, potrzebnych zaś było ponad dwustu
kierowców. Planowana akcja okazała się więc niemożliwa do szybkiej realizacji. Tymczasem
wieczorem 28 sierpnia doszło do wybuchu strajku w kopalni „Manifest Lipcowy” w
Jastrzębiu. Protest ten spowodował, że w działaniach SB i MO pojawiły się nowe priorytety i
operacja „Transport” nie została wprowadzona w życie.
Tymczasem załogi rybnickiego i wodzisławskiego PKS kontynuowały strajk, próbując
nawet zawiązać Międzyzakładowy Komitet Strajkowy, do którego mieli wejść ich koledzy z
MPK z Rybnika i Wodzisławia Śląskiego. Zakończyło się to jednak niepowodzeniem, do
czego w głównej mierze przyczyniły się władze partyjne i SB. Pod wpływem presji
wywieranych na strajkujących oraz działań operacyjnych bezpieki, przedstawicielom
poszczególnych załóg nie udało się wypracować wspólnego stanowiska. 30 sierpnia oba
strajki zostały zakończone.

You might also like