Professional Documents
Culture Documents
html
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
Wisła i Cracovia nie ukarzą kiboli za antysemickie i rasistowskie okrzyki z ostatnich derbów
Krakowa. Pierwsi chcą sprawę załatwić rozmową, drudzy narzekają na brak narzędzi.
- Nie możemy nic zrobić. Prawo wiąże nam ręce - mówi prezes Cracovii Janusz Filipiak.
- Domagacie się kar, a my uważamy, że z kibicami trzeba rozmawiać. Żeby podobne sytuacje w przyszłości się nie
zdarzały - twierdzi rzecznik Wisły Adrian Ochalik.
Dziesięć dni temu, w czasie derbów Krakowa, kibole Wisły wysyłali "do pieca" znoszonego z boiska piłkarza Cracovii.
Kibole Cracovii wznosili "małpie okrzyki", gdy przy piłce byli Brazylijczycy Marcelo i Cleber. Po spotkaniu piłkarze
mistrzów Polski intonowali: "Zawsze nad wami", kibole kończyli: "Pier... Żydami", a zawodnicy bili brawo. I tak kilka razy.
A jak jest w Anglii, która uchodzi za wzór postępowania z kibicami? Osoby, które obrażają piłkarzy w Premier League,
na pobłażliwość nie mogą liczyć. W zeszłym tygodniu w meczu Middlesbrough - Newcastle kibole gości krzyczeli:
"Uwaga, ma bombę!", gdy do piłki dochodził egipski napastnik Hossam Mido. Wczoraj policja złapała dwóch
podejrzanych mężczyzn. Jeśli potwierdzi się ich wina, więcej na St James' Park nie wejdą.
A w Polsce? - Stowarzyszenie kibiców wydało oświadczenie, w którym zaprzecza, jakoby okrzyki w stronę Clebera
miały charakter rasistowski. Na monitoringu również nie możemy potwierdzić takich zachowań - mówi rzecznik Cracovii
Marek Mazurczak. - Jeśli ktoś ma taśmę udowadniającą tezę o rasistowskim zachowaniu naszych kibiców, proszę ją do
nas wysłać - dodaje Mazurczak.
Prezes Filipiak dodaje, że zachowanie kiboli sprowokował sam Cleber, podjudzając publiczność gestami dyrygenta. -
Klubowe zakazy stadionowe? Swego czasu na moją prośbę ochrona wyprowadziła pijanego człowieka z trybun. Pozwał
mnie potem do sądu. Dopiero gdy przyprowadziłem kilku świadków, dali mi spokój. Prawo w Polsce jest złe - tłumaczy
Filipiak.
Karać nie chcą też w Wiśle, choć w klubie leżą dane kiboli, którzy pojechali na spotkanie, a zapis skandalicznego
zachowania pokazały TVN i Polsat. - Kiedy graliśmy w eliminacjach Ligi Mistrzów z izraelskim Beitarem Jerozolima,
zostaliśmy za doping pochwaleni przez delegata UEFA. Nikt o tym nie napisał. Ta sprawa jest dla nas ważna, ale
uważamy, że trzeba ją załatwić rozmową. Odbyło się już jedno spotkanie z kibicami, w przyszłym tygodniu planujemy
następne. Po nim wydamy oświadczenie. Nie wiem, czy w grę wchodzą jakieś kary - mówi Ochalik.
Rok temu na meczu III ligi angielskiej Rotherham United - Gillingham kibic gospodarzy obrażał bramkarza z Trynidadu i
Tobago Kelvina Jacka. Siedem dni później dostał od klubu dożywotni zakaz stadionowy.
W Polsce tylko Legii prawo nie przeszkadza w ich wydawaniu i respektowaniu. - Jeśli mamy dowody w postaci
monitoringu, zapisu z kamer telewizyjnych czy zdjęć, o zakazie może zdecydować prezes klubu. Człowiek, któremu
zabraniamy wejścia na stadion, ma prawo się od tej decyzji odwołać do zarządu. Jeśli decyzja zostaje podtrzymana,
pozostaje droga sądowa. Żadna z osób objętych zakazem jeszcze się na taki krok nie zdecydowała - mówi Jarosław
Ostrowski z zarządu Legii, która przez cztery lata wydała ok. 100 zakazów.
- W Polsce nawet policja nie potrafi egzekwować zakazów. A ja nie mam narzędzi. Musiałbym stworzyć oddział
komandosów - mówi Filipiak.
- Żeby kupić bilet na Legię, trzeba pokazać kartę kibica. Jeśli osoba jest objęta zakazem, widzimy to w systemie i
wejściówki nie sprzedajemy - tłumaczy Ostrowski.
Michał Szadkowski