You are on page 1of 128

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej MILAN KUNDRA "ycie jest gdzieindziej"

SPIS TRECI Cz Cz Cz Cz Cz Cz Cz pierwsza albo Poeta przychodzi na wiat druga albo Ksawery. trzecia albo Poeta onanizuje si. czwarta albo Poeta ucieka. pita albo Poeta jest zazdrosny. szsta albo Czterdziestolatek. sidma albo Poeta umiera. Cz pierwsza albo Poeta przychodzi na wiat Kiedy matka poety zastanawiaa si nad tym, gdzie poeta zosta poczty, braa pod uwag tylko trzy moliwoci: albo wieczorem na aweczce w parku, albo pewnego popoudnia w mieszkaniu kolegi ojca poety, bd te przedpoudniem w romantycznym krajobrazie nie opodal Pragi. Gdy podobne pytanie stawia sobie ojciec poety, dochodzi do wniosku, e poeta zosta poczty w mieszkaniu jego kolegi, poniewa tego dnia wci przeladowa go pech. Matka poety nie chciaa do tego mieszkania pj, dwa razy si pokcili, dwa razy si pogodzili, kiedy si kochali, kto przekrci klucz w drzwiach ssiedniego mieszkania, matka poety wystraszya si, przestali si kocha, pniej za dokoczyli przy oboplnym zdenerwowaniu, co uwaa ojciec za przyczyn poczcia poety. Matka poety jednak w ogle nie dopuszczaa moliwoci, iby poeta mia by poczty w wypoyczonym mieszkaniu (panowa w nim starokawalerski baagan i matka brzydzia si rozcielonego ka, w ktrym na przecieradle leaa wymita cudza piama), odrzucaa take i t moliwo, e zosta poczty na aweczce w parku, gdzie daa si namwi na kochanie bardzo niechtnie i wbrew swemu gustowi, mierzio j bowiem to, e wanie na takich awkach kochaj si w parku prostytutki. Byo wic dla niej cakiemjasne, e poeta mg by poczty jedynie podczas sonecznego letniego przedpoudnia za cian wysokiego bloku skalnego, sterczcego patetycznie wrd innych gazw w dolinie bdcej miejscem niedzielnych spacerw Praan. Sceneria ta nadaje si na miejsce poczcia poety z wielu wzgldw: owietlona poudniowym socem jest sceneri blasku a nie ciemnoci, dnia a nie nocy: jest to miejsce pord otwartej naturalnej przestrzeni, a wic miejsce wzlotu, rozwinicia skrzyde; i wreszcie, cho niezbyt oddalona od ostatnich zabudowa miejskich, jest to okolica romantyczna, najeona skaami sterczcymi w dziko uksztatowanym terenie. To wszystko wydawao jej si by wymownym obrazem tego, co wwczas przeywaa. Czyjej wielka mio do ojca poety nie bya romantycznym buntem przeciwko prozaicznemu yciu jej rodzicw? Czy odwaga, z jak ona, crka bogatego sklepikarza, wybraa ubogiego, wieo upieczonego inyniera, nie bya w istocie podobna do tego nieujarzmionego krajobrazu? Matka poety przeywaa wtedy wielk mio i niczego tu nie zmienia rozczarowanie, ktre przyszo niebawem, kilka tygodni po owym piknym przedpoudniu za ska. Kiedy bowiem radonie podniecona oznajmia swemu kochankowi, e ju do znacznie opnia si intymna niedyspozycja, ktra jej co miesic uprzykrza ycie, inynier z oburzajc obojtnoci (cho, jak nam si zdaje, udawan i niepewn) owiadczy, e chodzi tu o drobne zaburzenie cyklu fizjologicznego, ktry na pewno powrci znw do swego Strona 1

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej dobroczynnego rytmu. Mama wyczua, e jej kochanek nie chce dzieli z ni nadziei i radoci, obrazia si i nie rozmawiaa z nim, a do chwili, gdy lekarz oznajmi jej, e jest w ciy. Ojciec poety powiedzia wwczas, e przyjani si z pewnym ginekologiem, ktry dyskretnie uwolni j od kopotu, na co mama wybuchna paczem. Wzruszajce bywaj finay modzieczych buntw. Najpierw zbuntowaa si przeciw rodzicom w imi modego inyniera, a potem zwrcia si do nich o pomoc przeciw niemu. I rodzice nie zawiedli; spotkali si z nim, przemwili mu do serca i inynier, zrozumiawszy widocznie, e nie ma wyjcia, zgodzi si na wystawne wesele i przyj bez skrupuw spore wiano, ktre umoliwio mu zaoenie wasnego przedsibiorstwa budowlanego; swj skromny dobytek, mieszczcy si w dwch walizkach, przenis do willi, gdzie jego moda ona mieszkaa od urodzenia ze swymi rodzicami. Zrczna kapitulacja inyniera nie moga ju wszake zatai przed mam poety, i to, w co rzucia si z zapamitaniem, ktre wydawao jej si wspaniae, to nie bya wzajemna wielka mio, do ktrej, jak sdzia, miaa pene prawo. Jej ojciec by wacicielem dwch prosperujcych praskich drogerii, a crka wyznawaa zasad wyrwnanych rachunkw; skoro zainwestowaa w mio wszystko (bya przecie gotowa zdradzi nawet wasnych rodzicw i ich zaciszny dom!), chciaa, eby partner woy do wsplnego skarbca jednakow sum uczu. Starajc si naprawi niesprawiedliwo, pragna teraz znowu z owej skarbnicy uczu odebra sobie to, co w niej ulokowaa, i ukazywaa mowi po lubie dumne i surowe oblicze. Z rodzinnej willi wyprowadzia si niedawno siostra matki poety, (wysza za m i wynaja mieszkanie w centrum miasta) tak e stary sklepikarz z on pozostali w pokojach na parterze, a inynier z ich crk mogli zamieszka nad nimi w trzech pokojach dwch wikszych ijednym mniejszym, urzdzonych dokadnie tak,jak to przed dwudziestoma laty pomyla ojciec panny modej, kiedy will zbudowa. Fakt, e inynier dosta mieszkanie kompletnie urzdzone, by mu w pewnym sensie na rk, poniewa oprcz zawartoci dwch wspomnianych walizek nie mia adnego majtku; mimo to proponowa jednak, eby za pomoc drobnych poprawek zmieni wygld pokoju. Ale matka poety nie zamierzaa dopuci do tego, by ten, ktry j posya pod n ginekologa, mia naruszy dawny ukad wntrza, w ktrym zawarty by duch jej rodzicw i wiele lat sodkiego przyzwyczajenia, oswojenia i bezpieczestwa. Mody inynier i tym razem skapitulowa bez walki; pozwoli sobie tylko na jeden may sprzeciw, ktry odnotowujemy: w pokoju, w ktrym maonkowie kadli si do snu, sta may stolik; na jego szerokiej nodze spoczywa ciki okrgy blat z szarego marmuru, na nim za staa figurka nagiego mczyzny; mczyzna trzyma w lewej rce lir, ktr opiera o swj lekko wystajcy bok. Praw rk wyrzuci w patetycznym gecie, jakby jej palce przed chwil uderzyy w struny; prawa noga bya wysunita do przodu, gowa lekko uniesiona tak, e oczy spoglday w gr. Dodajmy jeszcze, e twarz mczyzny bya niezwykle pikna, wosy kdzierzawe, a biel alabastru, z ktrego figurka bya wykonana, dodawaa postaci czego delikatnie dziewczcego, czy te bosko dziewiczego; zreszt sowa boski uylimy nie bez powodu: wedug napisu wyrytego na podstawce mczyzna z lir by greckim bogiem Apollinem. Rzadko jednak matka poety moga przyglda si mczynie z lir bez zdenerwowania. Zazwyczaj sta odwrcony tyem do pokoju, kiedy indziej suy jako stojak na kapelusz inyniera, innym razem na jego delikatnej gowie wisia but, a kiedy znw mia na sobie skarpetk inyniera, ktra - jako e mierdziaa - stanowia wyjtkowe zniewaenie wadcy Muz. Jeeli matka poety przyjmowaa to wszystko ze zniecierpliwieniem, winne temu byo nie tylko jej sabe poczucie humoru; wyczua cakiem susznie, e poprzez skarpetk na ciele Apollina m, pod paszczykiem artu, dajejej do zrozumienia to, co inaczej z grzecznoci przemilcza: e odrzuca jej wiat i e kapituluje przed nim jedynie tymczasowo. W ten sposb alabastrowy przedmiot sta si rzeczywistym antycznym bogiem, a wic istot spoza wiata ludzkiego, ktra w ten ludzki wiat ingeruje, komplikuje rozgrywajce si w nim wydarzenia, intryguje i zdradza Strona 2

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej to, co utajone. Moda maonka spogldaa na jak na swego sprzymierzeca i jej marzycielska kobieca natura uczynia ze yw istot, w ktrej oczach pojawiao si chwilami kolorowe zudzenie tczwek, a usta zdaway si oddycha. Polubia tego nagiego modzieca, ktry by dla niej i zjej powodu zniewaany. Patrzya najego liczn twarz i pragna, aby dziecko rosnce w jej brzuchu byo podobne do tego piknego nieprzyjaciela jej ma. Chciaa, eby byo do niego na tyle podobne, by moga myle, e to nie m, ale w modzieniec jest tym, ktry j zapodni; prosia go, aby swym urokiem naprawi niefortunne poczcie, odcisn na nim swoje pitno, przemalowaje, jak kiedy wielki Tycjan namalowa swj obraz na ptnie zepsutym przez partacza. Znajdujc mimowolnie wzr w Marii Pannie, ktra zostaa matk bez udziau czowieka i stworzya w ten sposb idea macierzyskiej mioci, do ktrej ojciec si nie miesza i nie przeszkadza w niej, doznaa prowokacyjnego pragnienia, aby nazwa dziecko Apollo, co oznaczao dla niej Ten, ktry nie ma ludzkiego ojca. Wiedziaa jednak, e jej syn miaby cikie ycie z takim wydumanym imieniem i e wszyscy mialiby si z niej i z niego. Szukaa wic czeskiego imienia odpowiedniego dla modzieczego greckiego boga i przyszo jej na myl imi Jaromil; na tosi wszyscy zgodzili. Zreszt, bya akurat wiosna* i kwity bzy, kiedy pewnego dnia odwieli j do szpitala; tam po kilku godzinach blu wylizn si z niej mody poeta na zanieczyszczone przecierado wiata. * Jaromil w jzyku czeskim znaczy miujcy wiosn - przyp. tum. 2 Potem pooyli poet przy jej posaniu w maym eczku i mama suchaa rozkosznego wrzasku; jej obolale ciao przepenione byo dum. Nie zazdromy ciau tej dumy; dotychczas nie zaznao jej zbyt wiele, cho byo cakiem adne: miao wprawdzie niepokany tyeczek i troch przykrtkie nogi, lecz za to wyjtkowo jdrne piersi, a pod delikatnymi wosami (tak lekkimi, e z trudem dawao si z nich uoy fryzur) twarz moe nie olniewajco pikn, posiadajc jednak dyskretny wdzik. Mama zawsze uwiadamiaa sobie znacznie bardziej swoj dyskrecj anieli swj wdzik, zwaszcza e od dziecistwa ya u boku starszej siostry, ktra doskonale taczya, ubieraa si w najlepszym praskim zakadzie krawieckim i ozdobiona rakiet tenisow atwo wchodzia w wiat eleganckich mczyzn, odwracajc si plecami do rodzinnego domu. Efektowna drapieno siostry utwierdzaa mam w przekornej skromnoci, tote nauczya si z przekory kocha sentymentaln powag muzyki i ksiek. Chodzi z ni jeszcze przed inynierem pewien chopak, student medycyny, syn z zaprzyjanionej rodziny, ale ta znajomo nie moga w powaniejszym stopniu napeni jej ciaa wiadomoci wasnej wartoci. Gdy si z ni kiedy na daczy po raz pierwszy kocha, rozstaa si z nim zaraz nastpnego dnia z melancholijnym przekonaniem, e ani jej uczuciom, ani jej zmysom nie dane jest przey wielkiej mioci. A poniewa wanie wtedy zdawaa matur, miaa okazj, by owiadczy, e cel swego ycia widzi w pracy, i postanowia wstpi (mimo niezadowolenia praktycznego ojca) na wydzia filozoficzny. Kiedy ju jej zawiedzione ciao siadywao bodaj pity miesic w szerokiej awce uniwersyteckiego audytorium, spotkao pewnego razu na ulicy zuchwaego modego inyniera, ktry je zagadn, a po trzech randkach posiad. A poniewa ciao byo tym razem bardzo (i to nieoczekiwanie) zadowolone, dusza szybko zapomniaa o ambicjach naukowej kariery i (jak to porzdna dusza zawsze czyni powinna) popieszya ciau na pomoc: przytakiwaa ochoczo pogldom inyniera, jego wesoej nonszalancji i przemiej beztrosce. I cho wiedziaa, e s to cechy obce jej otoczeniu, pragna si z nimi utosami, poniewa jej smutne, skromne ciao w ich obecnoci przestawao sobie niedowierza i zaczynao w zadziwiajcy sposb Strona 3

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej cieszy si samym sob. Czy wic mama bya nareszcie szczliwa? Niezupenie: miotaa si pomidzy wiar i wtpliwociami; gdy rozbieraa si przed lustrem, patrzya na siebie jego oczami i wydawaa si sobie chwilami podniecajca, chwilami za nudna. Oddaa swe ciao w niewol cudzym oczom - i w tym tkwia wielka niepewno. Jakkolwiek wahaa si midzy nadziej i niewiar, bya wszake skutecznie wyrwana ze swej przedwczesnej rezygnacji; rakieta tenisowa siostry ju jej nie deprymowaa; jej ciao yo nareszcie jak ciao i mama zrozumiaa, e wspaniale jest tak wanie y. Pragna, aby to nowe ycie nie byo tylko faszyw obietnic, lecz trwa prawd; pragna, eby inynier zabra j z uniwersyteckiej awy i z rodzinnego domu i przemieni t miosn przygod w przygod ycia. Dlatego powitaa ci z entuzjazmem: wyobraaa sobie inyniera i swoje dziecko i zdawao jej si, e ta trjka siga gwiazd i wypenia wszechwiat. Mwilimy ju o tym w poprzednim rozdziale: mama szybko zrozumiaa, e ten, ktremu zaleao na przygodzie mioci, przygody ycia si boi i wcale nie pragnie zamieni si razem z ni w posgi sigajce gwiazd. Wiemy jednak rwnie i to, e tym razem jej poczucie wasnej wartoci nie runo pod naporem oziboci kochanka. Zmienio si wic co bardzo wanego. Ciao mamy, do niedawnajeszcze wydane na pastw oczu kochanka, wkroczyo w now faz swej historii: przestao by ciaem dla cudzych oczu, a stao si ciaem dla kogo, kto dotychczas oczu nie mia. Nie bya ju wana jego zewntrzna powoka; ciao stykao si z innym ciaem sw wewntrzn, nigdy przez nikogo nie widzian cian. Oczy zewntrznego wiata mogy wic dostrzec tylko jego zewntrzn nieistotn stron i nawet zdanie inyniera nicju dla niego nie znaczyo, poniewa nie mogo w aden sposb wpyn na jego wielki los; teraz dopiero stao si w pehu niezalene i samowystarczalne; brzuch, ktry potnia i brzyd, by dla niej rosncym rezerwuarem dumy. Po porodzie ciao mamy wkroczyo w kolejny okres. Gdy po raz pierwszy bdzce usteczka niemowlcia przyssay si do jej piersi, poczua sodkie drenie rozchodzce si po caym ciele; przypominao to pieszczoty kochanka, byo w tym jednak co wicej: wielkie spokojne szczcie, wielki szczliwy spokj. Nigdy przedtem tego nie doznaa; jeeli kochanek caowa jej piersi, bya to sekunda, ktra miaa odkupi godziny zwtpie i nieufnoci; tym razem jednak wiedziaa, e usta s przycinite do jej piersi na dowd bezgranicznego oddania, ktrego moe by pewna. Istniaa jeszcze jedna rnica: kiedy kochanek dotyka jej nagiego ciaa, zawsze si wstydzia; wzajemne przyblianie si do siebie byo , zawsze pokonywaniem obcoci i chwila zblienia bya upojna wanie dlatego, e bya tylko chwil. Wstyd nigdy nie wygas, czyni mio podniecajc, ale rwnoczenie pilnowa ciaa, by nie oddao si bez reszty. Tym razem jednak wstyd znikn - nie byo go. Obydwa ciaa cakowicie otwary si dla siebie i nie miay przed sob nic do ukrycia. Nigdy nie oddaa si w taki sposb innemu ciau i nigdy inne ciao w ten sposb nie oddao sijej. Kochanek mg korzysta zjej ona, lecz nigdy w nim nie mieszka, mg dotykajej piersi, lecz nigdy z niej nie pi. Ach, karmienie! Z czuoci obserwowaa rybie ruchy bezzbnych ust ' i wyobraaa sobie, e do jej synka wpywaj razem z mlekiem rwnie jej myli, wyobraenia i sny. By to rajski stan: ciao mogo by w peni ciaem i nie musiao zakrywa si figowym listkiem; byli zanurzeni w bezkresie spokojnego czasu; yli razem, tak jak yli Ewa z Adamem, dopki nie skosztowali jabka z drzewa poznania; yli w swoich ciaach poza dobrem i zem; - mao tego: pikno i brzydota w raju nie rni si od siebie, tak e wszystko, z czego skada si ciao, nie byo dla nich pikne ani brzydkie, ale rozkoszne; rozkoszne byy dzisa, chocia byy bezzbne, rozkoszna ' bya pier, rozkoszny ppek, rozkoszna bya malutka pupcia, rozkoszne byy kiszki, ktrych funkcjonowanie byo uwanie ledzone, rozkoszne woski wyrastajce na miesznej czaszce. Dbaa troskliwie o bekanie, siusianie i kupkanie synka, a bya to nie tylko pielgnacyjna troskliwo Strona 4

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej majca na wzgldzie zdrowie dziecka; nie, troszczya si o wszystkie jego procesy fizjologiczne z pasj. To byo co zupenie nowego, poniewa mama miewaa od dziecka wyjtkowe obrzydzenie nie tylko do cudzej, ale i do wasnej cielesnoci; sama do siebie czua odraz, kiedy musiaa usi w ustpie (zawsze staraa si przynajmniej, by nikt nie widzia, e tam wchodzi). Miaa nawet taki okres, e wstydzia si je w obecnoci ludzi, bowiem przeuwanie i poykanie wydawao jej si obrzydliwe. Cielesno synka, wywyszona ponad wszelk brzydot, w zadziwiajcy sposb j teraz oczyszczaa i usprawiedliwiaa rwniejej wasne ciao. Mleko, ktrego kropelka osiada czasem na pomarszczonej skrze brodawki, zdawao si jej poetyckie jak kropla rosy; czsto ujmowaa sw pier i ciskaa j lekko, eby zobaczy t czarown kropl; braa kropelk na wskazujcy palec i kosztowaa j; mwia sobie, e chce pozna smak napoju, ktrym ywi si jej syn, ale chciaa raczej pozna, jak smakuje jej ciao; a skoro mleko miao dla niej sodki smak, za smak ten godzi j ze wszystkimi innymi jej sokami i wydzielinami, zacza sama siebie odbiera jako smaczn, jej ciao byo dla niej czym przyjemnym i naturalnym, jak kady twr przyrody, jak drzewo, jak krzak,jak woda. Niestety, cieszc si swoim ciaem, mama zaniedbywaa je przy tym; pewnego dnia uwiadomia sobie, e jest ju za pno, e na brzuchu pozostaniejej zmarszczona skra z biaymi szparami w tkance podskrnej, odstajca skra, ktra jak gdyby nie bya trwa czci ciaa, ale jego luno naszyt powok. O dziwo jednak nie bya zrozpaczona, kiedy si o tym przekonaa. Nawet pomarszczone na brzuchu, ciao mamy byo szczliwe; poniewa byo ciaem dla oczu, ktre dotychczas dostrzegay wiat jedynie w zamglonych konturach i nie widziay (byy to przecie rajskie oczy!), e istnieje okrutny wiat, w ktrym ciaa dzieli si na brzydkie i adne. O ile nie widziay tego oczy dziecka, widziay to naturalnie oczy maonka, ktry po narodzeniu si Jaromila stara si z mam pogodzi. Po bardzo dugim czasie znowu si razem kochali; lecz byo to inne ni kiedy; wyznaczali sobie na mio fizyczn dyskretne chwile, kochali si po ciemku i powcigliwie. Mamie byo to, oczywicie, na rk: miaa wiadomo swego oszpeconego ciaa i baa si, e w zbyt namitnej i otwartej mioci fizycznej szybko straciaby bogi wewntrzny spokj, ktry da jej syn. Nie, nie, nie zapomni ju nigdy, e m ofiarowa jej podniecenie pene niepewnoci, syn natomiast spokj peen szczcia; dlatego wci si do niego uciekaa (ju raczkowa, ju chodzi, ju mwi), jakby szukajc pociechy. Kiedy ciko zachorowa i mama przez czternacie dni prawie nie zmruya oka, czuwajc nieprzerwanie przy jego ciaku, ktre byo gorce i zwijao si z blu; i ten okres przeya w uniesieniu; gdy choroba mina, zdawao jej si, e przesza z ciaem syna w ramionach przez krlestwo zmarych, i znowu wrcia z nim do normalnego wiata; miaa wraenie, i po tym wsplnym przeyciu ju nigdy nic ich nie moe rozdzieli. Ciao ma osonite ubraniem czy piam, ciao dyskretnie zamknite w sobie, oddalao si od niej i z kadym dniem tracio na intymnoci, podczas gdy ciao syna byo na ni bezustannie zdane; ju go wprawdzie nie karmia piersi, ale uczya go korzysta z ustpu, ubieraa go i rozbieraa, decydowaa o jego uczesaniu i ubraniu, codziennie dotykaa go zewntrznie poprzez jedzenie, ktre mu z mioci przygotowywaa. Gdy majc cztery lata zacz cierpie na brak apetytu, staa si surowa; zmuszaa go do jedzenia i po raz pierwszy poczua, e jest nie tylko przyjacik, lecz i wadczyni tego ciaa; to ciao si bronio, nie chciao przeyka, ale musiao; z dziwnym upodobaniem patrzya na ten daremny opr i na to podporzdkowanie, na t wt szyjk, na ktrej rysowaa si droga nie chcianego ksa. Ach, ciao syna, jej dom i raj, jej krlestwo... 3 A co z dusz syna? Czy dusza nie bya jej krlestwem? O, tak, tak! Kiedy Jaromil pierwszy raz wypowiedzia sowo i byo to sowo Strona 5

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej mama, mamusia bya szalenie szczliwa; mwia sobie, e sama wypenia cay umys syna, skadajcy si na razie z jednego jedynego pojcia, i e rwnie w przyszoci, gdy umys bdzie rosn, rozgazia si i rozrasta, jego korzeniem pozostanie na zawsze ona. Przyjemnie zachcona ledzia troskliwie wszystkie nastpne prby wypowiedzi syna, a poniewa przeczuwaa, e pami jest zawodna a ycie dugie, kupia sobie dziennik w ciemnoczerwonej oprawie i zapisywaa tam wszystko, co wychodzio z dziecicych ust. Jeli wic posuymy si mamy dziennikiem, przekonamy si, e po sowie mama nastpiy rycho dalsze sowa, przy czym sowo tata zaznaczone jest dopiero jako sidme z kolei po: baba, dziadzia, ham, tutu, hafi lulu. Po tych prostych sowach (w mamy dzienniku do kadego z nich doczony jest krtki komentarz i data) znajdziemy pierwsze prby zda; dowiadujemy si, e jeszcze dugo przed swymi drugimi urodzinami owiadczy: mamusia jest dobra. W kilka tygodni pniej powiedzia: mamusia jest be. Za ten osd, ktry wygosi, gdy mama odmwia mu przed obiadem malinowego soku, dosta lanie i paczc krzycza potem: Znajd sobie inn mamusi! Za to o tydzie pniej sprawi mamie wielk rado mwic: Moja mamusiajest najadniejsza. Kiedy indziej powiedzia: Mamusiu, ja ci dam lizanego causka, co miao znaczy, e wysunie jzyk i oblie mamie ca twarz. Jeli przeskoczymy kilka kartek, dojdziemy do wypowiedzi, ktra zwraca nasz uwag sw rytmicznoci. Babcia obiecaa kiedy Jaromilowi, e mu da jabuszko, ale potem zapomniaa o swej obietnicy i zjada je; Jaromil czu si wwczas oszukany, bardzo si zoci i powtrzy kilkakrotnie: Niedobra babusia ukrada jabusia. W pewnym sensie wypowied t mona by postawi obok cytowanej myli Jaromila, e mamusia jest be, tylko e tym razem nie dosta po pupie, poniewa wszyscy - cznie z babci - miali si i powiedzenie czsto pniej midzy sob (co jednak nie uszo uwadze czujnego Jaromila) z rozbawieniem powtarzali. Jaromil nie bardzo wwczas rozumia przyczyn swego sukcesu, ale my wiemy bardzo dobrze, e od lania uratowa go rym i e w ten sposb poezja po raz pierwszy ukazaa mu sw magiczn moc. Rymowanych wypowiedzi znajdziemy na nastpnych stronach mamy dziennika jeszcze kilka i sdzc z jej komentarza, Jaromil sprawia nimi wielk rado i uciech caemu domowi. Tak na przykad stworzy podobno taki oto zwizy portret ich sucej Anusi: Suka Ania jest jak ania. Albo kawaek dalej moemy przeczyta: Do lasu pjdziemy serduszko uradujemy. Mama domylaa si, e oprcz cakiem oryginalnego talentu, ktrym Jaromil by obdarzony, wypywaa owa sztuka rymotwrcza z oddziaywania dziecicych rymowanek, ktre czytaa mu w takiej iloci, i atwo mg ulec wraeniu, e jzyk czeski skada si wycznie z trochejw; ale tu musimy mam nieco skorygowa: wiksz rol ni talent i wzory literackie odegra w tym wypadku dziadek, trzewy praktyk i zacieky wrg poezji, ktry celowo wymyla jak najgupsze dwuwiersze i uczy ich po kryjomu wnuka. Jaromil szybko zauway, e jego sowa s zapisywane z wielk uwag, i zacz wykorzystywa to w swoim zachowaniu; o ile wczeniej posugiwa si jzykiem po to, by si porozumie, teraz mwi, aby usysze aprobat, podziw albo miech. Z gry ju cieszy si z tego, jak inni bd reagowa na jego sowa, a poniewa czsto zdarzao si, e podanego oddwiku nie byo, prbowa mwi rzeczy nieprzyzwoite, eby w ten sposb zwrci na siebie uwag. Raz mu si to nie opacio; kiedy powiedzia tacie i mamie: Wy wszyscy jestecie chuje (sowo chuj usysza od chopca w ssiednim ogrodzie i pamita, e inni chopcy bardzo si z tego miali), dosta od taty po buzi. Od tego czasu bacznie obserwowa, co doroli w swoich sowach ceni, z czym si zgadzaj, czego nie aprobuj, a czym s skonsternowani; umoliwio mu to pewnego razu, gdy sta z mam w ogrodzie, wygoszenie zdania przesiknitego melancholi babcinych utyskiwa: Mamusiu, ycie jest waciwie jak te chwasty. Trudno odgadn, co chcia przez to powiedzie; na pewno nie mia na myli owej dziarskiej bezwartociowoci i bezwartociowej Strona 6

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej dziarskoci, bdcej waciwoci chwastw; prawdopodobnie chcia jedynie opisa do niejasne wyobraenie, e ycie jest smutne i daremne. Pomimo tego, e powiedzia przecie co innego, ni zamierza, skutek jego sw by ogromny; mama zamilka, pogaskaa go po wosach i spojrzaa mu w oczy z widocznym wzruszeniem. To spojrzenie pene wzruszonej pochway tak upoio Jaromila, e pragn je znowu zobaczy. Kopn na spacerze kamie, a potem powiedzia: Mamusiu, kopnem kamie i tak mi go teraz al, e chciabym go pogaska - i rzeczywicie pochyli si nad kamieniem i pogaska go. Mama bya przekonana, e jej syn jest nie tylko uzdolniony (w wieku piciu lat umiaju czyta), ale take niezwykle wraliwy i rnicy si od innych dzieci. Tym swoim mniemaniem dzielia si czsto z dziadkiem i z babci, co Jaromila - bawicego si dyskretnie onierzykami albo konikiem - ogromnie interesowao. Patrzy potem w oczy przychodzcym gociom i wyobraa sobie z zachwytem, e te oczy widz w nim wyjtkowe i nadzwyczajne dziecko, ktre moe w ogle niejest dzieckiem. Gdy zbliay si jego szste urodziny i za par miesicy mia i do szkoy, rodzina zacza nalega, by dosta samodzielny pokj i spa osobno. Mamie al byo uciekajcego czasu, ale zgodzia si. Umwia si z mem, e w prezencie urodzinowym dadz synowi trzeci, najmniejszy pokj na pitrze, kupi mu tapczan i inne meble nadajce si do dziecicego pokoiku; biblioteczk, lustro, ktre bdzie go mobilizowa do czystoci i schludnoci, oraz mae biureczko. Tata zaproponowa, e ozdobi pokj rysunkami Jaromila, i zacz wkrtce oprawia w passepartout dziecice bazgroyjabuszek i ogrdkw. Wwczas mama podesza do niego i powiedziaa: - Chciaabym ci o co poprosi. Spojrza na ni, a jej gos, zarazem niemiay i zdecydowany, cign dalej: - Chciaabym kilka arkuszy papieru i kolorowe tusze. Po czym usiada przy stole w swoim pokoju, rozoya przed sob pierwszy arkusz i dugo szkicowaa na nim owkiem litery: w kocu zamoczya pdzelek w czerwonym tuszu i zacza malowa pierwsz liter, due . Po nastpowao Y a potem powsta z tego napis: ycie jestjak chwasty. Przygldaa si swemu dzieku i bya zadowolona: litery byy proste i mniej wicej tej samej wielkoci; wzia jednak nowy papier i znowu naszkicowaa na nim napis i pomalowaa go tym razem tuszem ciemnoniebieskim, gdy kolor ten wydawa jej si znacznie bardziej odpowiedni dla nieprzeniknionego smutku myli syna. Potem przypomniaa sobie, jak Jaromil powiedzia: Niedobra babusia ukrada jabusia, i z umiechem szczcia na wargach zacza pisa (tym razem tuszemjasnoczerwonym): Nasza droga babusia je chtnie jabusia. Pniej jeszcze, umiechajc si sama do siebie, przypomniaa sobie Wy wszyscy jestecie chuje, ale tej wypowiedzi nie namalowaa, za to namalowaa (na zielono) Do lasu pjdziemy, serduszko uradujemy, nastpnie (na fioletowo) Nasza Ania jest jak ania (Jaromil mwi wprawdzie suka Ania, ale mamie sowo suka wydawao si niedelikatne), potem przypomniao jej si, jak to Jaromil schyli si nad kamieniem i pogaska go, i po chwili zastanowienia zacza pisa (jasnoniebiesko): Nie mgbym skrzywdzi nawet kamienia, i dopiero na kocu, z jakim maym zaenowaniem, ale tym chtniej, namalowaa (na pomaraczowo) Mamusiu, dam ci lizanego causka, a pniej jeszcze (zotymi literami) Moja mamusia jest najadniejsza ze wszystkich. Wieczorem w przeddzie urodzin rodzice wysali podekscytowanego Jaromila na noc do babci i wzili si do ustawiania mebli i obwieszania cian. Gdy rano zawoali dziecko do urzdzonego pokoju, mama bya przejta, a Jaromil w aden sposb nie rozproszy jej zakopotania; sta zmieszany i nic nie mwi. Najwicej zainteresowania (cho i je take przejawia niepewnie i niemiao) powici biurku: by to mebel szczeglnego rodzaju, podobny do szkolnej awki: blat biurka (pochyy i opuszczany, pod ktrym byo miejsce na zeszyty i ksiki) tworzy jedn cao z siedzeniem. - No, i co na to powiesz, nie cieszysz si? - nie wytrzymaa mama. - Tak, ciesz si - odpowiedziao dziecko. Strona 7

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej - A powiedz, co ci si najbardziej podoba? - spyta dziadek, przygldajcy si z babci dugo oczekiwanej scenie. - Biurko - powiedziao dziecko, usiado przy nim i zaczo podnosi i opuszcza blat. - A co powiesz o obrazkach? - tata wskaza na oprawione rysunki. Dziecko podnioso gow i umiechno si: - Znam je. - A jak ci si podobaj, kiedy tak wisz na cianie? Dziecko siedziao wci za swym biureczkiem i kiwao gow, e mu si rysunki na cianie podobaj. Mamie ciskao si serce i najchtniej wyszaby z pokoju. Bya tu jednak i nie moga pomin milczeniem napisw wiszcych na cianach, poniewa to milczenie brzmiaoby jak potpienie, powiedziaa wic: - A spjrz na te napisy! Dziecko miao spuszczon gow i wzrok utkwiony w gbi biurka. - Wiesz, chciaam. . . - cigna mama bardzo zmieszana. Chciaam, eby mia pamitk po tym, jak si rozwijae od kolebki a do szkolnej awki, poniewa bye bystrym dzieckiem i wszystkim nam sprawiae rado... - mwia tojakby si usprawiedliwiajc, i stremowana powtarzaa wci to samo, a w kocu nie wiedziaa ju, co powiedzie, i zamilka. A jednak mylia si sdzc, e Jaromil jej prezentu nie doceni. Nie wiedzia wprawdzie, co ma powiedzie, ale nie by niezadowolony; zawsze przecie by dumny ze swych sw i nie chcia ich mwi na prno. Widzc je teraz wypisane starannie tuszem i zamienione w obrazy, mia poczucie sukcesu, i to sukcesu tak wielkiego i nieoczekiwanego, e nie umia na zareagowa i mia trem. Zrozumia, e jest dzieckiem wygaszajcym znaczce sowa i wiedzia, e takie dziecko rwnie i teraz powinno powiedzie co znaczcego, tylko e nic mu nie przychodzio na myl i dlatego spuci gow. Kiedy jednak kcikiem oka widzia na cianach swoje wasne sowa, skamieniae, stae, trwalsze i wiksze ni on sam, by tym upojony; zdawao mu si, e jest otoczony samym sob, e jest go duo, e wypenia cay pokj, e wypenia cay dom. 4 Zanim jeszcze zacz chodzi do szkoy, umia Jaromil czyta i pisa, tote mama zdecydowaa, e mgby pj od razu do drugiej klasy; wychodzia w ministerstwie nadzwyczajne zezwolenie i Jaromil, po zoeniu egzaminu przed specjaln komisj, mg zasi w awce pord uczniw o rok starszych od niego. Wszyscy w szkole podziwiali go, tak e klasa wydaa mu si jedynie lustrzanym odbiciem domu. Kiedy w Dniu Matki na uroczystoci szkolnej uczniowie wystpowali ze swymi popisami, wyszed na podium jako ostatni i zarecytowa ckliwy wierszyk o mamach, za ktry zosta nagrodzony wielkimi brawami siedzcych na widowni rodzicw.

2 - ycie... Pewnego dnia przekona si jednak, e za publicznoci, ktra klaszcze, czai si podstpnie inna publiczno, ktrajest mu nieprzyjazna. Sta w zatoczonej poczekalni u dentysty i spotka tam wrd czekajcych pacjentw szkolnego koleg. Stali obok siebie oparci o framug okna, gdy wtem Jaromil zauway, e jaki starszy pan przysuchuje si z yczliwym umiechem temu, co mwi. To go zachcio i spyta si kolegi (podnis nieco gos, eby wszyscy syszeli pytanie), co by zrobi, gdyby by ministrem szkolnictwa. Poniewa kolega nie wiedzia, co odpowiedzie, Jaromil zacz sam rozwija swe uwagi, co nie stanowio dla niego adnego problemu, wystarczyo bowiem tylko powtarza mowy dziadka, ktrymi Jaromila regularnie rozwesela. A wic, gdyby Jaromil by ministrem szkolnictwa, nauka w szkoach trwaaby tylko dwa miesice a Strona 8

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej wakacje dziesi, nauczyciel musiaby sucha dzieci i przynosi im drugie niadanie z cukierni i dziaoby si jeszcze wiele niezwykych rzeczy, o ktrych Jaromil rozprawia bardzo szczegowo i gono. Potem otwary si drzwi gabinetu, z ktrego siostrzyczka wyprowadzia kolejnego pacjenta. Jaka pani, trzymajca na kolanach przymknit ksik i wsunitym w ni palcem szukajca strony, na ktrej przerwaa lektur, zwrcia si do siostry niemal paczliwym gosem: - Prosz, niech pani co zrobi z tym dzieckiem. Okropnie si tu popisuje. Po witach Boego Narodzenia nauczyciel wywoywa dzieci do tablicy, aby opowiedziay pozostaym, co dostay pod choink. Jaromil zacz wylicza: klocki, narty, ywy, ksiki; ale rycho zauway, e dzieci nie patrz. na niego tak samo radonie jak on na nie, lecz niektre obrzucaj go obojtnym a nawet zym spojrzeniem; zmiesza si i do reszty prezentw si nie przyzna. Nie, nie, nie obawiajcie si, nie chcemy powtarza opowiadanej sto razy historii o dziecku z zamonej rodziny pogardzanym przez biednych kolegw szkolnych; przecie w klasie byli te chopcy z rodzin zamoniejszych nijego, ajednak w towarzystwie zlewali si z innymi i nikt im bogactwa nie wytyka. C to wic byo takiego, co si kolegom w Jaromilu nie podobao, co ich w nim dranio, co go od nich odrniao? Wstyd nam niemal to powiedzie: to nie byo bogactwo, lecz mio jego matki. Ta mio pozostawiaa lady na wszystkim; widniaa na jego koszuli, uczesaniu, na sowach, ktrych uywa, na torbie, do ktrej wkada szkolne zeszyty, i na ksikach, ktre czyta w domu dla rozrywki. Wszystko byo dla niego specjalnie wybierane i przygotowywane. Koszule, ktre szya mu gospodarna babcia, nie wiadomo dlaczego przypominay raczej dziewczce bluzeczki ni chopice koszule. Swoje dugie wosy musia nosi spite nad czoem mamy spink, eby mu nie spaday na oczy. Kiedy pada deszcz, mama czekaa na niego przed szko z duym parasolem, podczas gdy koledzy cigali buty i taplali si w kauach. Macierzyska mio wyciska na czoach maych chopcw pitno, ktre wzbudza niech kolegw. Jaromil nauczy si wprawdzie z biegiem czasu to pitno umiejtnie zakrywa, ale mimo to, po wspaniaym rozpoczciu nauki w szkole, przey rwnie przykry okres (trwajcy rok lub dwa), kiedy koledzy z upodobaniem wymiewali si z niego, a kilka razy go dla kawau stukli. Nawet w tym najgorszym okresie jakich kolegw jednak mia i nigdy w yciu im tego nie zapomnia. Wspomnijmy o nich. Koleg numer jeden by tato. Czasem bra pik non (grywa w ni jako student) i ustawia Jaromila w ogrodzie midzy dwoma drzewkami; kopa do niego pik, a Jaromil wyobraa sobie, e stoi w bramce i broni barw czechosowackiej druyny narodowej. Koleg numer dwa by dziadek. Zabiera Jaromila do swych obydwu sklepw: jednym z nich bya drogeria, ktr ju samodzielnie prowadzi dziadka zi, drugim za - specjalna perfumeria, gdzie ekspedientk bya liczna kobieta, ktra umiechaa si uprzejmie do chopczyka i pozwalaa mu wcha wszystkie perfumy, tote Jaromil nauczy si niebawem rozpoznawa je po zapachu; zamyka potem oczy i zmusza dziadka, eby podsuwa mu buteleczki pod nos i egzaminowa go. Masz genialny wch - chwali go dziadek, a Jaromil marzy o tym, e bdzie wynalazc nowych perfum. Koleg numer trzy by Alik: by to zwariowany piesek, ktry od pewnego czasu mieszka w willi; mimo i by niewychowany i nieposuszny, Jaromil zawdzicza mu pikne marzenia, kiedy to wyobraa go sobie jako wiernego przyjaciela, ktry czeka na niego na korytarzu przed klas, i po skoczonych lekcjach odprowadza go do domu tak wiernie, e wszyscy koledzy zazdroszcz mu i chc i razem z nim. Marzenie o psach stao si pasj jego samotnoci i doprowadzio go do kuriozalnego mechanizmu; psy przedstawiay dla niego zwierzce dobro, zbir wszelkich przyrodzonych cnt; wyobraa sobie w duchu wielkie wojny psw z kotami (wojny z udziaem generaw, oficerw i z wszystkimi wojennymi fortelami, wywiczonymi wczeniej w zabawach z oowianymi onierzykami) i by zawsze po stronie psw, tak jak czowiek powinien by zawsze po Strona 9

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej stronie sprawiedliwoci. A poniewa spdza wiele czasu w pokoju ojca z papierem i owkiem, psy stay si take gwnym tematem jego rysunkw; bya to niezliczona ilo epickich scen, w ktrych psy byy generaami, onierzami, pikarzami i rycerzami. Nie mogy one jednak zbyt dobrze wywizywa si z tych ludzkich rl w swej czworononej postaci, Jaromil rysowa im wic ludzkie ciaa. To byo wielkie odkrycie! Gdy za stara si narysowa czowieka, napotyka z kolei na powany problem: nie umia narysowa ludzkiej twarzy; za to pocigy ksztat psiej gowy z plam nosa na kocu wychodzi mu doskonale, tak e z marzenia i nieumiejtnoci powsta osobliwy wiat ludzi z psimi gowami, wiat postaci, ktre mona byo atwo i szybko rysowa i czy w mecze pikarskie, wojny i bandyckie historie; Jaromil rysowa te przygody w odcinkach i zarysowa nimi mnstwo papieru. Dopiero koleg numer cztery by chopiec; by to kolega szkolny Jaromila, ktrego ojciec by wonym w szkole, maym, pokym czowieczkiem, skarcym czsto dyrektorowi na uczniw; ci potem mcili si najego synie i zrobili z niego klasowego banit. Kiedy koledzy zaczli stopniowo odsuwa si od Jaromila, syn wonego pozosta jego jedynym wiernym wielbicielem; i tak doszo do tego, e pewnego dnia zosta zaproszony do podmiejskiej willi. Poczstowano go obiadem, poczstowano kolacj, ustawia z Jaromilem klocki i odrabia z nim pniej lekcje. W nastpn niedziel tata zabra obu na mecz pikarski; gra bya wspaniaa i wspaniay by rwnie tato, ktry zna wszystkich graczy po imieniu, ze znawstwem komentowa gr, tote syn wonego nie spuszcza z niego oczu i Jaromil mia powody do dumy. Bya to przyja na pozr zabawna: Jaromil zawsze schludnie ubrany, syn wonego z dziurami na okciach; Jaromil ze starannie odrobionymi zadaniami, syn wonego ociay w nauce. Ajednak Jaromil dobrze czu si u boku oddanego przyjaciela, poniewa syn wonego by nadzwyczaj silny; gdy kiedy w zimie napadli ich koledzy, nie dali im rady; Jaromil by dumny, e oparli si liczebnej przewadze, ale sawa skutecznej obrony nie moe dorwna sawie ataku. Pewnego razu, gdy wsplnie wasali si po pustych parcelach na przedmieciu, spotkali chopca, ktry by tak czyciutko umyty i adnie ubrany, jakby szed na bal dziecicy. - Maminsynek - powiedzia syn wonego i zastpi chopcu drog. Stawiali mu uszczypliwe pytania i cieszyli si widokiem jego strachu. W kocu chopiec nabra odwagi i sprbowa ich odepchn. - Jak miae! Drogo za to zapacisz! - krzykn Jaromil, do gbi duszy uraony tym zuchwaym gestem; syn wonego potraktowa to jako sygna i uderzy chopca w twarz. Inteligencja i sia fizyczna potrafi si znakomicie uzupenia. Czy Byron nie odczuwa szczerej mioci wobec boksera Jacksona, ktry chorowitego lorda trenowa ofiarnie we wszelkich moliwych sportach? - Nie bij go, przytrzymaj go tylko powiedzia Jaromil koledze i poszed narwa wieche pokrzyw; nastpnie zmusili chopca, eby si rozebra i caego wychostali pokrzywami. - Wiesz, jak si mamusia ucieszy, e ma takiego licznego czerwonego syneczka? - mwi mu przy tym Jaromil, doznajc wielkiego uczucia serdecznej przyjani wobec swego szkolnego kolegi oraz wielkiego uczucia serdecznej nienawici do wszystkich maminsynkw. 5 Ale waciwie dlaczego Jaromil pozostawa jedynakiem? Czyby mama nie chciaa mie drugiego dziecka? Ba, wrcz przeciwnie; bardzo pragna przey ponownie okres pierwszych lat macierzystwa, ale m przytacza zawsze wiele argumentw przemawiajcych za tym, aby narodziny nastpnego dziecka odoy. Pragnienie drugiego dziecka nie ustawao w niej wprawdzie, lecz nie miaa odwagi duej nalega, gdy baa si, e m jej znowu odmwi, i wiedziaa, e by j ta odmowa poniya. Jednake im bardziej wzbraniaa si o macierzyskim pragnieniu Strona 10

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej mwi, tym wicej o nim mylaa; mylaa o nim jako o czym niedozwolonym, ukrywanym, a wic zakazanym; myl o tym, e m zrobi jej dziecko, ncia j ju nie tylko ze wzgldu na samo dziecko, ale nabieraa wjej wyobraeniach pocigajco nieprzyzwoitego charakteru; chod, zrb mi creczk, mwia w duchu do ma i brzmiao to dla niej bardzo bezwstydnie. Kiedy pnym wieczorem maonkowie wrcili od przyjaci w wesoym nastroju i ojciec Jaromila, pooywszy si obok ony i zgasiwszy wiato (nadmiemy, e od lubu nie kocha si z ni nigdy inaczej ni po ciemku, wzbudzajc w sobie podanie dotykiem a nie wzrokiem), cign z niej kodr i poczy si z ni. Rzadko ich miosnych stosunkw i wczeniejsze upojenie winem sprawiy, e oddaa mu si w uniesieniu, jakiego dawno przedtem nie zaznaa. Wyobraenie, e razem robi dziecko znowu wypenio jej myli i w chwili, kiedy czua, e m zblia si do szczytu rozkoszy, nie wytrzymaa i zacza krzycze do niego w ekstazie, eby porzuci zwyk ostrono, eby od niej nie odchodzi, eby jej zrobi dziecko, eby jej zrobi liczn creczk, i trzymaa go tak mocno i kurczowo przy sobie, e musia si przemoc od niej uwolni, by mc by pewnym, e jej yczenie nie zostanie spenione. Gdy tak leeli zmczeni obok siebie, mama przytulia si do niego i znw szepna mu do ucha, e pragnie mie z nim jeszcze jedno dziecko; nie, nie chciaa ponownie nalega, chciaa mu raczej w ten sposb usprawiedliwiajco wyjani, dlaczego przed chwil tak gwatownie i niespodziewanie (i chyba niewaciwie, jest gotowa to przyzna) okazaa swe pragnienie dziecka; plota, e tym razem na pewno urodziaby si creczka i e mgby w niej widzie swoje odbicie, tak jak ona widzi swoje w Jaromilu. I wwczas inynier powiedzia jej (po raz pierwszy od lubu jej to przypomnia), e on sam nigdy z ni adnego dziecka mie nie chcia; jeeli przy pierwszym dziecku musia ustpi on, to teraz kolej na ni, a jeli chce, by w drugim dziecku zobaczy siebie, to zapewnia j, e najmniej znieksztacony wasny obraz zobaczy w tym dziecku, ktre si nigdy nie narodzi. Potem leeli obok siebie, mama milczaa, a po krtkiej chwili rozpakaa si i szlochaa ca noc, a maonek nawet jej nie dotkn, powiedzia tylko par uspokajajcych zda, ktre nie byy w stanie przenikn nawet pod najpytsz warstewk jej paczu; wydawao jej si, e nareszcie wszystko rozumie; ten, obok ktrego yje, nigdy jej nie kocha. Smutek, jaki j ogarn, by najgbszy ze wszystkich, jakie dotd poznaa. Na szczcie jednak zjawi si kto, kto przynis jej pociech, ktrej nie moga oczekiwa ju od swego ma; bya to Historia. Mniej wicej trzy tygodnie po nocy, ktr opisalimy, m dosta rozkaz mobilizacyjny, spakowa walizeczk i odjecha w kierunku granicy. Wojna wisiaa na wosku, ludzie kupowali maski gazowe i budowali w piwnicach schrony przeciwlotnicze. Jak zbawienn do przyja mama nieszczcie swojej ojczyzny; patetycznie je przeywaa i spdzaa dugie godziny z synem, ktremu barwnie wyjaniaa, co si dzieje. Potem w Monachium mocarstwa doszy do porozumienia i ojciec Jaromila powrci z przygranicznego bunkra, ktry zajo niemieckie wojsko. Od tej pory siadywali wszyscy na dole w pokoju dziadka i co wieczr roztrzsali poszczeglne kroki Historii, ktra - jak im si zdawao - jeszcze do niedawna spaa (albo czaia si udajc, e pi) i nagle wyskoczya z ukrycia, aby w cieniujej ogromnej postaci wszystko inne pozostao niewidoczne. , jak dobrze byo mamie w tym cieniu! Czeskie oddziay uciekay z terenw przygranicznych, Czechy zostay porodku Europy niczym nie osonite, jak obrana ze skry pomaracza; p roku pniej wczesnym rankiem zjawiy si na ulicach Pragi niemieckie czogi, a mama w tym czasie siedziaa wci obok onierza, ktry nie mg broni swej ojczyzny, i zupenie zapomniaa, e to ten, ktry jej nigdy nie kocha. Jednake nawet w czasach, gdy historia tak burzliwie si przewala, prdzej czy pniej wyoni si z cienia dzie powszedni i maeskie oe pojawi si w swej monumentalnej trywialnoci i zdumiewajcej wytrwaoci. Pewnego wieczoru, gdy ojciec Jaromila znw pooy rk na maminej piersi, mama uwiadomia sobie, e Strona 11

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej ten, kto j dotyka, jest tym samym, ktry j poniy. Odsuna jego rk i przypomniaa mu w delikatnej aluzji aroganckie sowa, ktre jej swego czasu powiedzia. Nie chciaa by za; chciaa przez t odmow da do zrozumienia, e skromne przeycia serc nie id w zapomnienie z powodu wielkich przey narodw; chciaa da mowi okazj, eby naprawi teraz swe dawniejsze sowa, i by to, co wwczas poniy, dzisiaj znowu podnis. Wierzya, e tragedia narodu uczynia go wraliwszym, i bya gotowa przyj z wdzicznoci nawet drobn pieszczot jako pokut i pocztek nowego rozdziau ich mioci. Ale, niestety: m, ktrego rka zostaa odsunita z piersi ony, odwrci si na drugi bok i dosy szybko zasn. Po wielkiej studenckiej demonstracji w Pradze Niemcy zamknli czeskie wysze uczelnie, a mama daremnie czekaa, a m znw pooy pod kodr rk na jej piersi. Dziadek stwierdzi, e liczna sprzedawczyni z perfumerii okrada go ju od dziesiciu lat, zdenerwowa si i zmar na apopleksj. Czeskich studentw wywoono w bydlcych wagonach do obozw koncentracyjnych, a mama posza z wizyt do lekarza, ktry ubolewa nad zym stanem jej nerww i radzi, by wyjechaa na odpoczynek. Sam jej poleci pewien pensjonat na skraju maego uzdrowiska otoczonego rzek i stawami, ktre w lecie przycigaj tumy wycieczkowiczw kochajcych wod, wdkowanie i przejadki dkami. Bya wczesna wiosna i mam oczarowaa wizja cichych spacerw nad wod. Potem jednak przestraszya si wesoej tanecznej muzyki, ktra - zapomniana unosi si w powietrzu ogrodowych restauracji jak tkliwe wspomnienie lata; przestraszya si wasnych pragnie i zdecydowaa, e nie moe pojecha sama. Ale tak, od razu wiedziaa, z kim pojedzie! Przez t udrk z mem i pragnienie drugiego dziecka w ostatnim czasie niemale o nim zapomniaa. Jaka bya gupia, w jakiej niezgodzie z sam sob, skoro o nim nie pamitaa! W poczuciu winy pochylia si nad nim: - Jaromilu, ty jeste moim pierwszym i drugim dzieckiem przytulia swoj twarz do jego buzi i cigna dalej nonsensowne zdanie: - Jeste moim pierwszym, drugim, trzecim, czwartym, pitym, szstym i dziesitym dzieckiem... - i caowaa go po caej twarzy. 6 Na peronie przywitaa ich wysoka kobieta o siwych wosach i wyprostowanej figurze; tgi wieniak schyli si po dwie walizki i wynisje przed dworzec, gdzie czekaa ju czarna bryczka z zaprzonym koniem; mczyzna usiad na kole, podczas gdy Jaromil z mam i z wysok dam usadowili si na dwch siedzeniach naprzeciw siebie i pozwolili unosi si ulicami maego miasta a do rynku, ktrego jedna strona obrbiona bya renesansowymi podcieniami, drug za tworzy elazny pot, za ktrym znajdowa si ogrd a w nim starym winem obronity zamek; potem zjechali w d ku rzece; przed Jaromilem pojawi si szereg tych drewnianych kabin, wiea do skokw do wody, biae stoliki z krzesami, w gbi topole cignce si wzdu rzeki, a pniej bryczka wioza ich ju dalej ku osamotnionym willom rozrzuconym nad wod. Przy jednej z nich ko zatrzyma si, mczyzna zszed z koza, wzi obie walizki i Jaromil z mam poszli za nim przez ogrd, hall, klatk schodow, a znaleli si w pokoju, gdzie zobaczyli dwa ka przysunite do siebie tak, jak bywaj ustawione ka maeskie, i dwa okna, z ktrych jedno okazao si drzwiami prowadzcymi na balkon, skd wida byo ogrd, a na jego kocu rzek. Mama podesza do porczy balkonu i zacza gboko oddycha: - Ach, jaki tu boski spokj - powiedziaa i znowu gboko wdychaa i wydychaa powietrze i spogldaa w stron rzeki, gdzie przywizana do drewnianego pomostu koysaa si czerwona dka. Jeszcze tego samego dnia przy kolacji podawanej na dole w saloniku mama nawizaa znajomo ze starszym maestwem, zamieszkujcym drugi pokj w pensjonacie, tak e potem kadego wieczoru dugo szumiaa w pokoju cicha rozmowa; Jaromil by przez wszystkich lubiany, a mama chtnie suchaa jego opowieci, pomysw i Strona 12

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej dyskretnych przechwaek; tak, dyskretnych: Jaromil ju nigdy nie zapomni o pani z poczekalni i zawsze bdzie szuka tarczy, za ktr mgby si schowa przedjej zym spojrzeniem; nadal wprawdzie pragn podziwu, ale nauczy si go zdobywa za pomoc zwizych zda wygaszanych z naiwnoci i skromnoci. Willa w cichym ogrodzie, ciemna rzeka z przywizan do pomostu dk, rozbudzajca marzenia o dalekich eglugach, czarna bryczka od czasu do czasu zatrzymujca si przed will i zabierajca std wysok pani podobn do ksinych z opowieci o grodach i zamkach, opuszczona pywalnia, na ktr mona byo wej wysiadajc z bryczki, jakby si przechodzio ze stulecia w stulecie, ze snu w sen, z ksiki do ksiki, renesansowy ryneczek z wskimi podcieniami, za ktrych kolumnad pojedynkowali si rycerze - to by wiat, do ktrego Jaromil wkroczy oczarowany. Do tego piknego wiata nalea te mczyzna z psem; po raz pierwszy zobaczyli go, jak sta bez ruchu na brzegu rzeki i wpatrywa si w fale; mia na sobie skrzany paszcz a obok niego siedzia czarny wilczur; obaj znieruchomiali, wygldali jak postacie z innego wiata. Ponownie spotkali go w tym samym miejscu; mczyzna (znowu w skrzanym paszczu) rzuca przed siebie patyki, a pies muje przynosi. Kiedy spotkali go po raz trzeci (sceneria bya wci ta sama: topole i rzeka), mczyzna lekko si mamie ukoni a potem, jak zauway ciekawy Jaromil, dugo si za nimi oglda. Nazajutrz, gdy wracali ze spaceru do domu, zobaczyli czarnego wilczura siedzcego przed wejciem do willi. Kiedy weszli do hallu, usyszeli dochodzc z wntrza domu rozmow i nie mieli wtpliwoci, e mski gos naley do waciciela psa; byli tak zaciekawieni, e przez chwil stali bezczynnie w hallu, rozgldajc si i rozmawiajc, a wreszcie z jednego z pokojw wysza gospodyni domu. Mama wskazaa na psa: - A gdzie jest jego pan? Zawsze spotykamy go na spacerze. - To nauczyciel rysunkw w tutejszym gimnazjum. Mama powiedziaa, e bardzo by chciaa porozmawia z nauczycielem rysunkw, poniewa Jaromil lubi rysowa i ciekawiaby j opinia specjalisty. Wacicielka pensjonatu przedstawia mamie mczyzn i Jaromil musia pobiec na gr do pokoju po swj szkicownik. Siedzieli potem w saloniku wszyscy czworo: gospodyni, Jaromil, waciciel psa, ktry przeglda rysunki, i mama, ktra przegldanie uzupeniaa komentarzem; opowiadaa, jak to Jaromil twierdzi zawsze, e nie bawi go rysowanie pejzau ani martwej natury, lecz zdarzenia; i rzeczywicie, wydaje jej si, e jego rysuneczki maj w sobie godn uwagi ywo i ruch, cho nie rozumie, dlaczego postaciami akcji s wycznie ludzie z psimi gowami: moe, gdyby Jaromil rysowa rzeczywiste ludzkie figurki, jego dzieka miayby jak warto, lecz tak, niestety, nie jest pewna, czy te chopice poczynania maj jakikolwiek sens. Waciciel psa oglda rysunki z przyjemnoci: potem owiadczy, e wanie to poczenie zwierzcej gowy z ludzkim ciaem fascynuje go w tych rysunkach. To fantastyczne poczenie nie jest bowiem tylko przypadkowym pomysem, ale, jak o tym wiadczy caa masa epizodw, ktre chopiec narysowa, narzucajcym si wyobraeniem. czym, co swymi korzeniami siga nieprzeniknionych gbi jego dziecistwa. Niech mama nie ocenia talentu dziecka na podstawie zwykej zrcznoci w odwzorowywaniu zewntrznego wiata; takiej zrcznoci moe nauczy si byle kto; to, co go w rysunkach chopca zainteresowao jako malarza (da w ten sposb do zrozumienia, e praca nauczyciela jest dla niego zem koniecznym zapewniajcym mu utrzymanie, to oryginalny wiat wewntrzny, ktry wyrywa si z chopca na papier. Mama z przyjemnoci suchaa pochwa mczyzny, gospodyni gaskaa Jaromila po gowie i twierdzia, e ma przed sob du przyszo, a Jaromil patrzy pod st, zapisujc sobie przy tym w pamici wszystko, co usysza. Malarz powiedzia, e od przyszego roku przenosi si do praskiego gimnazjum, i bdzie rad, jeli mu mama przyniesie pokaza nastpne prace swego syna. wiat wewntrzny! To byy wielkie sowa i Jaromil sucha ich Strona 13

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej z ogromn radoci. Nigdy nie zapomnia o tym, ejujako piciolatek uznany by za nadzwyczajne dziecko, rnice si od innych; zachowanie kolegw szkolnych, ktrzy wymiewali si z jego torby czy koszuli, rwnie utwierdzao go zawsze (cho w przykry sposb) w przekonaniu o wasnej odmiennoci. A dotychczas wszake jego odmienno bya dla niego tylko czym pustym i nieokrelonym; bya albo niezrozumia nadziej, albo niezrozumiaym odtrceniem; teraz jednak otrzymaa sw nazw: oryginalny wiat wewntrzny; a nazwa otrzymaa zaraz swoj cakowicie okrelon tre: rysunki ludzi z psimi gowami. Jaromil przy tym dobrze wiedzia, e na podziwiane odkrycie psoludzi wpad przypadkiem, tylko dlatego, e nie umia narysowa ludzkiej twarzy; to go doprowadzio do niejasnej myli, e odmienno jego wewntrznego wiata nie jest rezultatem jakiego mozolnego wysiku, lecz tkwi we wszystkim, co mu mimowolnie i przypadkowo przychodzi do gowy; e otrzyma j w darze. Od tej pory z wiksz uwag ledzi swoje pomysy i sam zacz je podziwia. Tak na przykad przyszo mu na myl, e kiedy umrze, wiat, w ktrym yje, przestanie istnie. Ta myl najpierw bysna mu tylko w gowie, lecz on, pouczony o swej wewntrznej oryginalnoci, nie pozwoli jej tym razem uciec (jak przedtem tylu innym mylom), ale zaraz j pochwyci, obserwowa, oglda ze wszystkich stron. Przechodzc koo rzeki, zamyka czasem oczy i pyta samego siebie, czy rzeka istnieje take wtedy, gdy ma zamknite oczy. Naturalnie, za kadym razem, kiedyje otwiera, rzeka pyna tujak przedtem, ale ciekawe byo, e przez to nie moga Jaromilowi w aden sposb udowodni, e bya tu i wtedy, gdy jej nie widzia. Wydawao mu si to niezmiernie interesujce, zajmowa si t obserwacj co najmniej p dnia, a potem opowiada o niej mamie. Im bardziej pobyt zblia si do koca, tym wiksz rado sprawiay im wsplne rozmowy. Chodzili teraz po zmroku razem na spacery, siadywali na brzegu sprchniaej po czci drewnianej awki, trzymali si za rce i patrzyli na fale, na ktrych koysa si wielki ksiyc. - Ach, jakie to pikne - wzdychaa mama, a chopiec widzia krg wody owietlony blaskiem miesica i marzy o dalekiej drodze rzeki; i wtedy mama pomylaa o pustych dniach, do ktrych niebawem powrci, i powiedziaa: - Chopcze, mam w sobie smutek, ktrego nigdy nie zrozumiesz. A potem spojrzaa synowi w oczy i wydawao jej si, e widzi w nich wielk mio i pragnienie zrozumienia jej. Przestraszya si tego; nie moe przecie zwierza si dziecku z kobiecych zmartwie. Rwnoczenie jednak te rozumiejce oczy pocigay j jak zbrodnia. Leeli obok siebie na maeskim ou i mama przypomniaa sobie, e tak si kada z Jaromilem, zanim skoczy sze lat, i e bya w tym okresie szczliwa; pomylaa sobie: to jedyny mczyzna, z ktrym jestem szczliwa w maeskim ku; zaraz zacza si z tej myli w duchu mia, ale potem znowu napotkaa jego czue spojrzenie i powiedziaa sobie, e to dziecko nie tylko potrafi odcign j od rzeczy, ktre j smuc (a wic dajejpociech zapomnienia), ale te uwanie j wysucha (a wic dajej pociech zrozumienia). - Wiedz, e moje ycie wcale nie jest pene mioci powiedziaa wwczas do niego; a kiedy indziej znw: - Jako matka jestem szczliwa, ale matka, oprcz tego, e jest matk, jest rwnie kobiet. Tak, te niedopowiedziane zwierzenia pocigay j jak grzech i ona zdawaa sobie z tego spraw. Gdy pewnego razu odpowiedzia jej nieoczekiwanie: - Mamusiu, ja nie jestem taki may, ja ci rozumiem - nieomal si przestraszya. Chopczyk oczywicie nic konkretnego nie przeczuwa i chcia tylko mamie da do zrozumienia, e potrafi dzieli z ni kady smutek, tym nie mniej sowa, ktre wypowiedzia, byy wieloznaczne i mama spojrzaa w nie, jak w nagle otwierajc si gbi: gbi zakazanej poufaoci i niedozwolonego zrozumienia. 7 Strona 14

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej A jak dalej rozwija si oryginalny wiat wewntrzny Jaromila? Zbyt wiele si w nim nie dziao; nauka, z ktr chopiec w szkole podstawowej atwo sobie radzi, w gimnazjum staa si trudniejsza i w jej szarzynie bogactwo wewntrznego wiata gdzie si gubio. Nauczycielka napomkna im o pesymistycznych ksikach, ktre widz na wiecie tylko smutek i zniszczenie, tote twierdzenie o yciu podobnym do chwastu stao si obraliwie banalne. Nie by teraz wcale pewien, czy to, co kiedy myla i czu, byo jego oryginaln wasnoci, czy moe wszystkie myli istniej tu na wiecie od dawna gotowe i ludzie wynajmujje sobie tylko, jak z publicznej wypoyczalni. Kim wic jest on sam? Co waciwie jest treci jego wntrza? Pochyla si nad nim badawczo, lecz nie mg dostrzec tam niczego wicej poza obrazem siebie samego, pochylajcego si nad swym wntrzem. I wtedy zatskni za mczyzn, ktry przed dwoma laty po raz pierwszy nazwa jego wewntrzn oryginalno: poniewa regularnie przynosi z lekcji rysunkw czwrki (kiedy malowa wodnymi farbkami, woda przelewaa si zawsze poza naszkicowany owkiem kontur), mama dosza do wniosku, e moe speni prob syna, odszuka malarza i z penym uzasadnieniem poprosi go, eby wzi Jaromila pod opiek i w trakcie prywatnych lekcji poprawi niedocignicia, ktre psuj mu wiadectwo szkolne. Pewnego dnia wkroczy wic Jaromil do mieszkania malarza. Mieszkanie to stanowia zabudowana cz strychu kamienicy czynszowej; posiadao ono dwa pomieszczenia; w pierwszym znajdowaa si dua biblioteka; w drugim, zamiast okien, wida byo wielkie matowe szka umieszczone w spadzistym dachu; stay tam sztalugi z rozpocztymi obrazami, dugi st, na ktrym walay si papiery i buteleczki z kolorowymi tuszami, a na cianie wisiay dziwaczne czarne twarze, o ktrych malarz powiedzia, e s to odlewy murzyskich masek; na tapczanie w kcie lea pies (ten, ktrego Jaromil ju zna) i nieruchomo obserwowa gocia. Malarz posadzi Jaromila przy dugim stole i kartkowa szkicownik: - To jest wci takie same - powiedzia w kocu - to by donikd nie doprowadzio. Jaromil chcia zaoponowa, e przecie to wanie ci ludzie z psimi gowami podobali si malarzowi i e narysowa ich teraz dla niego i z jego powodu, lecz pod wpywem rozczarowania i alu nic nie potrafi powiedzie. Malarz pooy przed nim biay papier, otworzy buteleczk tuszu i da mu do rki pdzel. - Teraz zacznij rysowa to, co ci wanie przychodzi do gowy, nie zastanawiaj si dugo, tylko rysuj... Ale Jaromil by tak wystraszony, e zupenie nie wiedzia, co ma rysowa, a gdy go malarz ponownie zachci, w ostatecznoci uciek si znw do psiej gowy najakim kolawym ciele. Malarz by niezadowolony, a Jaromil powiedzia zakopotany, e chciaby si nauczy malowa wodnymi farbkami, ktrymi w szkole zawsze wychodzi poza lini. - To ju syszaem od twojej mamy - powiedzia malarz - ale o tym teraz zapomnij, tak samo jak o psach. Potem pooy przed chopcem grub ksik i otworzy j na stronicach, gdzie na kolorowym tle wia si zabawnie nieudolna czarna kreska, tworzc figury przypominajce Jaromilowi rozgwiazdy, stonogi, chrzszcze, gwiazdy i ksiyce. Malarz chcia, eby chopiec narysowa, kierujc si wasn fantazj, co podobnego. - Ale co mam rysowa? - pyta chopiec. A malarz powiedzia mu: - Rysuj kresk; rysuj tak kresk, ktra by ci si podobaa. I zapamitaj sobie, e malarz jest na wiecie nie po to, aby co odrysowywa, lecz eby stworzy na papierze wiat swoich kresek. Tak wic Jaromil rysowa kreski, ktre zupenie mu si nie podobay, zakreli kilka arkuszy papieru, a na koniec, zgodnie z poleceniem mamy, da malarzowi banknot i poszed do domu. Wizyta wypada wic nieco inaczej, ni si spodziewa, i w adnym razie nie bya odnalezieniem jego zagubionego wiata Strona 15

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej wewntrznego, a wrcz przeciwnie: ta jedyna rzecz, jak Jaromil posiada - pikarze i onierze z psimi gowami, zostaa mu odebrana. Jednak pomimo to, gdy mama zapytaa go, jak mu si na lekcji podobao, mwi o niej z zapaem; i nie byo to udawanie: chocia jego wizyta nie utwierdzia w nim przekonania o wasnym wewntrznym wiecie, znalaz przynajmniej nadzwyczajny wiat zewntrzny, ktry nie dla kadego by dostpny i ktry ju od pocztku dawa mu drobne przywileje: widzia niezwyke obrazy, ktre oszaamiay go, lecz ich zalet byo to (natychmiast sobie uwiadomi, ijest to zaleta), e byy zupenie niepodobne do martwych natur i pejzay wiszcych u nich w domu; sysza te kilka ciekawych uwag, ktre sobie zaraz przywaszczy: zrozumia na przykad, e sowo mieszczanin jest obelg; mieszczanin to ten, kto chce, eby obrazy byy jak ywe i przypominay natur: z mieszczan moemy si jednak mia, bowiem (to mu si bardzo podobao!) s od dawna martwi, nie wiedzc nawet o tym. Tak wic uporczywie odwiedza malarza i bardzo pragn powtrzy sukces, ktry mu kiedy przyniosy rysunki psoludzi; lecz nadaremnie: bazgroy, ktre miay by wariacjami na temat obrazw mur, byy czym zadanym i nie miay w sobie w ogle uroku dziecicej zabawy: rysunki murzyskich masek byy jedynie nieudolnymi imitacjami pierwowzoru i w aden sposb nie rozbudziy, jak sobie malarz tego yczy, oryginalnej wyobrani chopca. Tote w kocu, nie mogc duej znie tego, e by u malarza ju wiele razy i nie doczeka si adnego uznania, zdecydowa si na czyn; przynis mu swj tajny szkicownik, w ktrym rysowa nagie kobiece ciaa. Ich pierwowzorem byy przewanie fotografie rzeb, ktre zna z ilustrowanych wydawnictw znajdujcych si w byej bibliotece dziadka; byy to wic (zwaszcza na pierwszych stronach szkicownika) same dojrzae i tgie kobiety w patetycznych pozach, jakie znamy z alegorii ubiegego wieku. Dopiero dalsze strony zawieray co bardziej interesujcego: bya tam kobieta bez gowy; mao tego: w miejscu, w ktrym powinna znajdowa si szyja, papier by przecity, tak i wydawao si, e gow odcito, i w papierze pozosta dotd lad po fikcyjnej siekierze. Nacicie w papierze wykona Jaromil noykiem; mia bowiem fotografi swej szkolnej koleanki, ktra mu si podobaa i na ktrej ubrane ciao patrzy czsto z daremnym pragnieniem zobaczenia go nagim. Wycity wizerunek jej gowy wsunity w nacicia spenia to jego pragnienie. Dlatego poczwszy od tego rysunku, wszystkie kobiece ciaa byy ju bez gw i z naciciami; niektre pojawiay si w bardzo delikatnych sytuacjach, na przykad w przysiadzie przedstawiajcym oddawanie moczu; ale i na stosie, w pomieniach, niczym Joanna d'Arc; ta scena mczarni, ktr moglibymy wytumaczy (a tym samym chyba te usprawiedliwi) szkolnymi lekcjami historii, miaa bogate rozwinicie: nastpne rysunki przedstawiay kobiet bez gowy nabit na ostry pal, kobiet bez gowy z odrban nog, kobiet bez gowy i bez rki oraz w innych sytuacjach, ktre pomimy lepiej milczeniem. Jaromil, rzeczjasna, nie mg by pewien, czyjego rysunki spodobaj si malarzowi; byy one zupenie niepodobne do tego, co widzia w jego grubych ksikach, ani do pcien na sztalugach wjego atelier; ajednak wydawao mu si, e jest tu co, co rysunki w jego tajnym zeszyciku zblia do tego, co robi jego nauczyciel: by to smak owocu zakazanego: bya to odmienno od obrazw wiszcych u nich w domu; bya to dezaprobata, ktra spotkaabyjego rysunki nagich kobiet, tak samojak niezrozumiae obrazy malarza, gdyby je miao ocenia grono zoone z rodziny Jaromila i jej najczstszych goci. Malarz przewertowa szkicownik, po czym bez sowa poda chopcu grub ksik. Sam usiad nie opodal, rysowa co na kartkach papieru, gdy tymczasem Jaromil widzia na stronicach ksiki nagiego mczyzn, ktry mia jeden poladek tak wyduony, e musia by podparty drewnian lask; widzia jajeczko, z ktrego wyrasta kwiatek; widzia twarz oblepion mrwkami; widzia mczyzn, ktrego rka zamieniaa si w ska. - Zauwa - zwrci si do niego malarz - jak Salvador Dali potrafi bajecznie rysowa. Strona 16

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej Po czym postawi przed nim gipsow figurk nagiej kobiety: Zaniedbywalimy rysownicze rzemioso, co byo bdem. Najpierw musimy pozna wiat taki, jakim jest, ebymy go potem mogli radykalnie zmienia. I szkicownik Jaromila zapenia si kobiecymi ciaami, ktrych proporcje malarz poprawia i przerysowywa. 8 Jeeli kobieta nie yje w dostatecznej mierze swym ciaem, zacznie uwaa ciao za wroga. Mama nie bya zbyt zadowolona z dziwacznych bazgrow, ktre jej syn przynosi z lekcji malowania, ale gdy zobaczya rysunki kobiet, poprawiane przez malarza, poczua gwatowny niesmak. Kilka dni pniej obserwowaa z okna, jak Jaromil przytrzymuje w ogrodzie drabin sucej Magdzie, wspinajcej si na czereni, i zaglda jej pod spdnic. Wydawao jej si, e ze wszystkich stron atakuj j puki nagich kobiecych poladkw i zdecydowaa, e nie bdzie si duej waha. Jaromil mia zaplanowan po poudniu normaln lekcj u malarza; mama ubraa si szybko i wyprzedzia go. - Nie jestem adn purytank powiedziaa, kiedy usiada na krzele w pracowni. - Ale pan wie, e Jaromil wkracza w niebezpieczny wiek. Tak starannie przygotowywaa sobie w duchu wszystko, co miaa malarzowi do powiedzenia, i tak niewiele z tego zostao. Przygotowywaa te zdania w domowym otoczeniu, dokd wpywa przez okno mikka ziele ogrodu, zawsze cicho przyklaskujc wszystkim jej mylom. Tu jednak nie byo zieleni, tu byy dziwaczne obrazy na sztalugach, a na tapczanie lea pies z gow pomidzy apami i patrzy na ni przecigym spojrzeniem jak powtpiewajcy sfinks. Malarz odpar mamy zarzut w kilku zdaniach, po czym cign dalej : musi mamie otwarcie powiedzie, e w ogle nie interesuj go postpy Jaromila na lekcjach rysunkw, zabijajcych tylko malarskie zdolnoci dzieci. W rysunkach jej syna zaciekawia go szczeglna, chorobliwa niemal wyobrania. - Prosz zwrci uwag na t osobliw zbieno. Na rysunkach, ktre pokazywalicie mi przed laty, ludzie mieli psie gowy. Na rysunkach, ktre przynis mi niedawno, byy nagie kobiety, ale wszystkie bez gw. Czy nie wydaje si pani wymowna ta uporczywa niech, by przyzna czowiekowi ludzk twarz, by przyzna czowiekowi jego czowieczestwo? Mama odwaya si zaoponowa, mwic, e jej syn nie jest chyba a takim pesymist, eby odmawia ludziom czowieczestwa. - Oczywicie, e do swych rysunkw nie doszed przez adn pesymistyczn refleksj - rzek malarz. - Sztuka czerpie z innych rde, nie z rozumu. Na to, by rysowa ludzi z psimi gowami, albo kobiety bez gw, Jaromil wpad spontanicznie, z pewnoci nawet nie wiedzcjak. To podwiadomo podsuna mu te wyobraenia, dziwne a przecie nie bezsensowne. Czy nie sdzi pani, e istnieje jaki tajemniczy zwizek pomidzy jego wizj i wojn, ktra wstrzsa kad godzin naszego ycia? Czy wojna nie odebraa czowiekowi twarzy i gowy? Czy nie yjemy w wiecie, gdzie mczyni bez gw pragn jedynie kawaka kobiety bez gowy? Czy realistyczne spojrzenie na wiat nie jest tym najwikszym zudzeniem? Czy dziecicy rysunek pani syna nie jest o wiele prawdziwszy? Przysza tutaj, eby malarza zgani, a staa si teraz niepewna jak dziewczynka bojca si nagany; nie wiedziaa, co powiedzie, i milczaa. Malarz podnis si z krzesa i podszed do kta atelier, gdzie stay oparte o cian nieobramowane ptna. Wycign jedno z nich, obrci przodem do wntrza pomieszczenia, odszed od niego o kilka krokw, przykucn i zapatrzy si we. - Niech pani tu przyjdzie - rzek malarz, a kiedy do niego (posusznie) podesza, pooy jej rk na biodrze i przycign j do siebie, tak e kucali teraz obok siebie i mama patrzya na dziwne zestawienie brzowych i czerwonych farb, tworzcych co jakby krajobraz, pusty i wypalony, peen tlcych si ogni, ktre rwnie dobrze mogyby by smugami krwi; w ten krajobraz wryta bya Strona 17

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej (szpachl) posta, przedziwna posta spleciona jak gdyby z biaych sznurkw (jej rysunek tworzya obnaona barwa ptna), unoszca si raczej ni idca, przewitujca raczej ni istniejca. Mama znowu nie wiedziaa, co ma powiedzie, ale malarz mwi sam, mwi o fantasmagorii wojny, ktra pono znacznie przerasta fantazj wspczesnego malarstwa, mwi o potwornym widoku, jaki stanowi drzewo, w ktrego gazie wplecione s strzpy ludzkich cia, o drzewie, ktre ma palce i z ktrego gazi spoglda oko. A potem mwi o tym, e nie interesuje go teraz nic innego, tylko wojna i mio; mio, ktra przewituje spoza krwawego wiata wojny, tak jak posta, ktr mama widzi na obrazie. (Mamie wydawao si teraz, po raz pierwszy od pocztku rozmowy, e malarza rozumie, gdy i ona widziaa na obrazie jakie pobojowisko, a biae kreski rwnie ukaday jej si w posta). A malarz przypomnia jej drog nad rzek, gdzie widzieli si pierwszy raz i gdzie pniej widywali si kilkakrotnie, i powiedzia jej, e wwczas wynurzya si przed nim z mgy, ognia i krwi jak pochliwe, biae ciao mioci. A potem odwrci przykucnit mam ku sobie i pocaowa j. Pocaowa j, zanim w ogle przyszo jej do gowy, e mgby j pocaowa. Taki charakter miao zreszt cae ich spotkanie: wydarzenia spaday na mam nieoczekiwanie, wyprzedzajc zawsze wyobraenie i zastanowienie; pocaunek nastpi, zanim mogaby si nad nim zastanowi i pniejsze rozwaanie w niczym nie mogo ju zmieni tego, co si stao; zdya tylko szybko zarejestrowa, e chyba stao si co, co nie powinno byo si sta; ale nawet tego nie moga by mama cakiem pewna, pozostawia wic rozstrzygnicie spornej kwestii na przyszo i skupia si na tym, co jest, biorc to takim, jakim jest. Czua w ustach jego jzyk i uwiadomia sobie w uamku sekundy, e jej jzyk jest wystraszony i bezwolny i malarz czu go musi jedynie jako wilgotn szmatk; zawstydzia si i natychmiast pomylaa niemal ze zoci, i nic dziwnego, e jej jzyk zamieni si w szmatk, skoro tak dawno si nie caowaa; prdko odpowiedziaa czubkiem jzyka jzy kowi malarza, a on podnis j z ziemi, zaprowadzi na stojcy opodal tapczan (pies, ktry nie spuszcza z nich oczu, zeskoczy i pooy si przy drzwiach), pooy j tam, gadzi j po piersiach, a ona czua satysfakcj i dum; twarz malarza wydawaa jej si moda i drapiena, i przebiego jej przez myl, e ona sama ju od dawna nie czua si drapiena ani moda i baa si, e ju nawet tego nie potrafi, ale wanie dlatego postanowia zachowywa si modo i drapienie, a nagle (i znowu wydarzenie to nastpio, zanim zdya o nim pomyle) zrozumiaa, e jest to w jej yciu trzeci mczyzna, ktrego czuje w swoim ciele. I wtedy uwiadomia sobie, e w ogle nie wie, czy go chciaa, czy nie chciaa, i pomylaa, e wcijest gupi, niedowiadczon dziewczynk i e gdyby bya powzia chocia najmniejsze przypuszczenie, e malarz bdzie chcia si tu z ni caowa i kocha, nigdy nie mogoby si sta to, co si stao. Ta myl posuya jej jako uspokajajce usprawiedliwienie, oznaczaa bowiem, e do zdrady maeskiej doprowadzia j nie zmysowo lecz niewinno; do myli o niewinnoci doczya si za od razu zo w stosunku do tego, ktry wci pozostawia j w stanie niewinnej na wp dojrzaoci, i ta zo zacigna si niczym roleta nad jej mylami, tak e potem syszaa ju tylko swj przyspieszony oddech i przestaa panowa nad tym, co robi. Gdy uciszyy si ich oddechy, myli znw si przebudziy i ona, by przed nimi uciec, wtulia gow w piersi malarza; pozwolia si gaska po wosach, wdychaa agodny zapach olejnych farb i czekaa, kto z nich pierwszy si odezwie. To nie by ani on, ani ona - by to dzwonek. Malarz wsta, szybko zapi spodnie i powiedzia: - Jaromil. Strasznie si zlka. - Zosta tu i nic si nie martw - rzek do niej, pogadzi j po wosach i wyszed z pracowni. Strona 18

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej Przywita si z chopcem i posadzi go przy stole w pierwszym pokoju. - Mam w pracowni gocia, zostaniemy tutaj. Poka, co przyniose. Jaromil poda malarzowi zeszycik, malarz przejrza, co Jaromil w domu narysowa, potem postawi przed nim tusze, da mu papier i pdzel, okreli temat i poleci mu, eby rysowa. Nastpnie wszed do pracowni, gdzie znalaz mam ubran i gotow do wyjcia. - Dlaczego pozwoli mu pan zosta? Czemu go pan nie odesa? - Tak ci spieszno ode mnie? - To jest szalone - powiedziaa mama, a malarz znowu j obj; tym razem ani si nie bronia, ani nie odwzajemnia jego pieszczot; bya wjego objciachjak ciao pozbawione duszy; do ucha tego bezwadnego ciaa malarz zaszepta: - Tak, jest to szalone. Mio albo jest szalona, albo jej w ogle nie ma. I posadzi j na tapczanie, caowa i gadzi po piersiach. Potem znw poszed do Jaromila popatrze, co narysowa. Temat, ktry mu zada, nie mia tym razem na celu wiczenia sprawnoci manualnej chopca; chcia, eby Jaromil narysowa mu scen z jakiego snu, ktry mia w ostatnim czasie i ktry zapamita. I teraz rozwodzi si nad jego prac: to, co jest w snach najpikniejsze, to niewiarygodne spotkanie ludzi i rzeczy, ktre w normalnym yciu nigdy by si nie spotkay; we nie moe dka wpyn przez okno do sypialni, w ku moe lee kobieta, ktra ju od dwudziestu lat nie yje, a mimo to wsiada teraz do odzi, a d moe natychmiast zamieni si w trumn, a trumna moe pyn wzdu kwitncych brzegw rzeki. Przytoczy synne zdanie Lautreamonta o piknie, ktre ma w sobie spotkanie parasola i maszyny do szycia na stole operacyjnym i powiedzia potem: - To spotkanie nie jest jednak wcale pikniejsze ni spotkanie kobiety i chopca w mieszkaniu malarza. Jaromil zauway, e jego nauczyciel jest tym razem jaki inny ni zwykle, nie uszed jego uwadze ar w jego gosie, kiedy mwi o snach i poezji. Nie tylko mu si to podobao, ale cieszyo go, e inspiracj do tego pomiennego komentarza sta si on sam, Jaromil, a szczeglnie dobrze zapamita ostatnie zdanie o spotkaniu chopca i kobiety w mieszkaniu malarza. Kiedy malarz zaraz na pocztku powiedzia mu, e zostan we frontowym pokoju, Jaromil zrozumia, e w pracowni jest prawdopodobnie jaka kobieta, i to z pewnoci nie byle jaka, skoro nie wolno mu jej zobaczy. wiat ludzi dorosych by mu wszak jeszcze na tyle daleki, e nie stara si w aden sposb szuka rozwizania tej zagadki; interesowao go raczej to, e malarz w tym ostatnim zdaniu postawi jego, Jaromila, na rwni z t kobiet, dla malarza bez wtpienia niezwykle wan, i e wanie dziki Jaromilowi rwnie przybycie tej kobiety staje si widocznie jako waniejsze i pikniejsze, i wywnioskowa z tego, e malarz go lubi, e widzi w nim kogo, kto w jego yciu co znaczy, e dostrzega moe jakie gbokie i tajemnicze podobiestwo wewntrzne, ktrego Jaromil, bdcy jeszcze chopcem, nie moe tak dobrze rozpozna, natomiast malarz, dorosy i mdry, o nim wie. Wprawio go to w niemy zachwyt i kiedy malarz da mu nastpne zadanie, gorliwie pochyli si nad papierem. Malarz odszed do pracowni i zasta tam mam we zach. - Prosz, niech mnie pan zaraz puci do domu! - Id, moecie i razem, Jaromil wanie koczy zadanie. - Jest pan diabem - powiedziaa przez zy, a malarz obj j i caowa. A potem przeszed znw do ssiedniego pomieszczenia, pochwali to, co chopiec namalowa (ach, Jaromil by tego dnia bardzo szczliwy!) i posa go do domu. Wrci do pracowni, pooy mam na stary, polany farbami tapczan, caowa jej mikkie usta i mokr twarz i znowu si z ni kocha. 9 Mio mamy i malarza nie wyzbya si ju znamienia, ktre zostao wpisane w ich pierwsze spotkanie; nie bya to mio, ktrej by od dawna w rozmarzeniu wygldaa, patrzc jej miao w Strona 19

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej oczy; bya to mio nieoczekiwana, ktra skoczya jej z tyu na kark. Ta mio wci przypominaa mamie o jej miosnym nieprzygotowaniu: bya niedowiadczona, nie wiedziaa, jak si ma zachowywa ani co ma mwi; przed oryginalnym i wymagajcym obliczem malarza wstydzia si z gry za kade swoje sowo i za kady gest: jej ciao te nie byo lepiej przygotowane; po raz pierwszy bolenie poaowaa tego, e tak le o nie dbaa po porodzie; przeraa j widok wasnego brzucha w lustrze, tej pomarszczonej, smutno zwisajcej skry. Ach, zawsze pragna mioci, w ktrej mogaby si harmonijnie starze, ciao rka w rk z dusz (tak, takiej mioci od dawna wygldaa, patrzc jej z rozmarzeniem w oczy): tu jednak, w tym wymagajcym spotkaniu, w ktre nagle wkroczya, dusza wydawaa jej si okropnie moda a ciao okropnie stare, tak e kroczya przez sw przygod, jakby nastpowaa drc nog na cienk kadk, nie wiedzc, czy to modo duszy czy staro ciaa spowoduje upadek. Malarz otoczy j przesadnym zainteresowaniem i stara si j wcign do wiata swoich obrazw i swych przemyle. Mama cieszya si z tego; byo to dla niej dowodem na to, e ich pierwsze spotkanie nie byo tylko zmow cia, ktre wykorzystay sytuacj. Jeli jednak mio oprcz ciaa okupuje take dusz, zajmuje to wicej czasu; mama musiaa wymyli istnienie nowych przyjaciek, aby jako tako usprawiedliwi (zwaszcza przed babci i Jaromilem) sw czst nieobecno w domu. Kiedy malarz malowa, siadywaa obok niego na krzele, ale to mu nie wystarczao; poucza j, e malarstwo, w jego rozumieniu, jest tylko jednym ze sposobw wydobywania z ycia cudownoci; a cudowno moe odkry rwnie dziecko w swoich zabawach i zwyky czowiek zapisujcy sobie swj sen. Mama dostaa papier i kolorowe tusze; musiaa zrobi na papierze plamy i dmucha na nie; nierwnomierne promienie rozbiegy si po papierze, pokrywajc go barwnym sitowiem; malarz wystawia jej dzieka za szyb biblioteki i chwali si nimi przed swymi gomi. Zaraz na jednym z pierwszych spotka da jej na poegnanie do rki kilka ksiek. Mama musiaa je potem w domu czyta, i to czyta po kryjomu, poniewa baa si, e ciekawy Jaromil bdzie si jej pyta, skd ma ksiki, albo e podobne pytanie zada jej kto inny z rodziny, a ona bdzie z trudem wymyla jakie zadowalajce kamstwo, bowiem ksiki ju na pierwszy rzut oka rniy si od tych, ktre miay w bibliotekach jej przyjaciki czy krewni. Musiaa wic chowa ksiki do bieliniarki pod staniczki i nocne koszule i czyta je w chwilach, gdy bya sama. By moe poczucie zakazanej czynnoci i strach przed zdemaskowaniem nie pozwalay jej skoncentrowa si na tym, co czytaa, gdy wydaje nam si, e zbyt wiele poytku z lektury nie miaa, ba - e jej prawie wcale nie rozumiaa, chocia niektre strony czytaa dwa i trzy razy pod rzd. Przychodzia potem do malarza ze strachem, jak uczennica, ktra boi si wywoania do odpowiedzi, poniewa malarz od razu j pyta, jak si jej ksika podobaa, a ona wiedziaa, e chce usysze od niej co wicej, ni zwyke pozytywne zapewnienie, wiedziaa, e ksika stanowi dla niego przedmiot dyskusji i e s w ksice zdania, w oparciu o ktre chciaby si z mam porozumie jak w oparciu o wsplnie wyznawan prawd. O tym wszystkim mama wiedziaa, lecz bynajmniej nie pomogo jej to zrozumie, co waciwie byo w ksice, czy te - co w niej byo takiego wanego. Jak chytra uczennica signa wic po wymwk: skarya si, e ksiki musi czyta potajemnie, by unikn ujawnienia, i dlatego nie moe si na nich naleycie skupi. Malarz przyj usprawiedliwienie i znalaz sprytne wyjcie: gdy Jaromil przyszed na nastpn lekcj, opowiada mu o nowych kierun kach w sztuce nowoczesnej i poyczy mu pniej do przestudiowania kilka ksiek, ktre chopiec przyj z wdzicznoci. Kiedy mama po raz pierwszy zobaczya je na stole Jaromila i zrozumiaa, e jest to kontrabanda przeznaczona dla niej, przestraszya si. A dotychczas cay ciar jej przygody spoczywa wycznie na niej, teraz natomiast jej syn (to uosobienie Strona 20

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej czystoci!) sta si nagle bezwiednym posacem cudzoonej mioci. Ale nic ju nie mona byo zrobi, ksiki leay na jego stole i mamie nie pozostawao nic innego, jak zajrze do nich pod pretekstem uzasadnionej matczynej troskliwoci. Pewnego razu omielia si powiedzie malarzowi, e wiersze, ktre jej poyczy, wydaj jej si zbyt niezrozumiae i ponure. Ledwie to powiedziaa, natychmiast poaowaa tego, bowiem malarz nawet drobn niezgod zjego pogldami uwaa za zdrad. Mama pospiesznie staraa si naprawi to, co zepsua. Gdy zachmurzony malarz odwrci si do swego ptna, zdja za jego plecami bluzeczk i staniczek. Miaa adne piersi i wiedziaa o tym; niosa je teraz dumnie (cho nie cakiem pewnie) przez pracowni, a w kocu na wp zasonita ptnem umocowanym na sztaludze, stana przed malarzem. Malarz pospnie wodzi pdzlem po ptnie i kilkakrotnie spojrza gniewnie na mam wygldajc zza obrazu. Potem mama wyrwaa malarzowi pdzel z rki, wsadzia go sobie midzy zby, powiedziaa do niego sowo, ktrego nigdy dotd nikomu nie mwia, wulgarne zmysowe sowo, i parokrotnie cicho je powtrzya, a zobaczya, e gniew malarza zmienia si w miosne podanie. Nie, sama nigdy nie zwyka bya zachowywa si w ten sposb i takie postpowanie przychodzio jej z wielkim trudem; zrozumiaa wszak ju od pocztku ich zayoci, e malarz wymaga od niej rozwizego i zaskakujcego sposobu okazywania mioci, i e chce, aby czua si z nim luno i swobodnie, niczym nie skrpowana, adnym konwenansem, wstydem, oporami; mwi jej z upodobaniem: - Chc tylko, by mi ofiarowaa twoj swobod, tw wasn i cakowit swobod! I chcia si o tej swobodzie cigle przekonywa. Mama bya ju nawet w stanie jako tako zrozumie, e takie nieskrpowane zachowanie jest moe i pikne, ale tym bardziej si baa, e nigdy si go nie nauczy. A im bardziej staraa si umie swoj swobod, tym trudniejszym stawaa si ona zadaniem, obowizkiem, czym, do czego musiaa si w domu przygotowywa (zastanawia sie, jakim sowem, jakim czynem mogaby malarza zaskoczy i dowie mu swej spontanicznoci), tak e upadaa ju pod imperatywem swobody jak pod brzemieniem. Nie to jest najgorsze, e wiat jest zniewolony, ale to, e ludzie oduczyli si swobody - mwi jej malarz, a ona pomylaa, e odnosi si to wanie do niej, nalecej cakowicie do owego starego wiata, o ktrym malarz twierdzi, e trzeba go zupenie i w kadej postaci odrzuci. - Jeli nie moemy zmieni wiata, zmiemy chocia nasze wasne ycie i przeyjmy je swobodnie - mwi. - Jeeli kade ycie jest niepowtarzalne, wycignijmy z tego wszelkie konsekwencje; odrzumy wszystko, co nie jest nowe. Trzeba by absolutnie nowoczesnym - cytowa jej Rimbaud'a, a ona suchaa go nabonie, pena wiary w jego sowa i niewiary w siebie. Przychodzio jej na myl, e mio malarza do niej moe polega jedynie na nieporozumieniu i pytaa si go czasem, czemu waciwie j kocha. Odpowiada jej, e kocha j tak, jak bokser kocha motyla, jak piewak kocha cisz, jak bandyta kocha wiejsk nauczycielk; mwi, e kocha j tak, jak rzenik kocha bojaliwe oczy jawki, a byskawica idyll strzech; powiedzia jej, e kocha j jak ukochan kobiet wykradzion ze zwariowanego domu. Suchaa go zachwycona i przychodzia do niego, gdy tylko wygospodarowaa troch czasu. Czua si jak turystka, ktra widzi pikne krajobrazy, lecz jest przy tym tak zgrzana i zdyszana, e nie potrafi si nimi cieszy. Nie miaa ze swej mioci najmniejszej przyjemnoci, ale wiedziaa, e jest to mio wielka i wspaniaa, i e nie moe jej straci. A Jaromil? By dumny, e malarz poycza mu ksiki ze swojej biblioteki (malarz kilkakrotnie chopcu zaznaczy, e nigdy nikomu ksiek nie poycza i e onjestjedynym, ktry uzyska ten przywilej) i majc nadmiar czasu, spdza go w rozmarzeniu nad ich stronicami. Sztuka nowoczesna w owych czasach nie bya jeszcze wasnoci mieszczaskich mas i miaa w sobie pocigajcy urok sekty, urok tak bardzo zrozumiay Strona 21

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej dla wieku dziecicego, marzcego o romantyce klanw i bractw. Jaromil wraliwie wyczuwa ten urok i czyta ksiki zupenie inaczej ni mama, ktra czytaa je sumiennie od a do zet, jak podrcznik, z ktrego bdzie odpytywana. Jaromil, ktremu nie grozi egzamin, waciwie adnej ksiki malarza nie przeczyta; raczej si na nie gapi, kartkowa je, tu przystan nad jak stron, tam si zatrzyma nad jakim wersem, nie martwic si wcale, e reszta wiersza nic mu nie mwi. Ale ten jeden jedyny wers albo ten jeden ustp prozy wystarczay, by uczyni go szczliwym, nie tylko poprzez swoje pikno, ale zwaszcza przez to, e suyy mu jako przepustka do rzeszy wybranych, ktrzy potrafi dostrzega to, co dla innychjest ukryte. Mama wiedziaa, e jej syn nie zadowala si rol zwykego posaca i e ksiki, ktre tylko pozornie byy mu powierzone, czyta z prawdziwym zainteresowaniem; zacza wic rozmawia z nim o tym, co obydwoje czytali, i stawiaa mu pytania, ktrych nie miaa odwagi zada malarzowi. Stwierdzaa przy tym niemal z lkiem, e syn broni wypoyczonych ksiek z jeszcze wiksz zawzitoci ni malarz. Zauwaya, e w tomie wierszy Eluarda zaznaczy sobie owkiem niektre wersy: Spa z ksiycem wjednym, a socem w drugim oku. - Co ci si w tym podoba? Czemu miaabym spa z ksiycem w oku? Nogi z kamienia poczochy z piasku. - Jak mog by poczochy z piasku? - Synowi wydawao si, e mama wymiewa si nie tylko z wierszy, ale i z niego, przypuszczajc, e w jego wieku niczego nie rozumie, i odpowiedzia jej niegrzecznie. Mj Boe, nie sprostaa nawet trzynastoletniemu dziecku. Tego dnia posza do malarza z uczuciem szpiega przebranego w mundur obcej armii; baa si dekonspiracji. Jej przemowa stracia reszt bezporednioci i wszystko, co mwia i robia, przypominao gr amatorskiej aktorki, skrpowanej trem i recytujcej tekst w obawie przed wygwizdaniem. Wanie w tych dniach malarz odkry czar aparatu fotograficznego; pokaza mamie swoje pierwsze fotografie, martw natur skadajc si z dziwnie zgrupowanych przedmiotw, niezwyke ujcia opuszczonych i zapomnianych rzeczy: potem ustawi j w wietle padajcym przez pochyy dach i zacz fotografowa. Pocztkowo mama odczuwaa to jako ulg, poniewa nie musiaa nic mwi, tylko staa lub siedziaa, umiechaa si i suchaa jego wskazwek i pochwa, ktre rzuca od czasu do czasu pod adresem jej twarzy. Potem malarzowi rozbysy nagle oczy; wzi pdzel, umoczy go w czarnej farbie, odwrci mamie delikatnie gow i dwiema ukonymi liniami przekreli jej twarz. - Przekreliem ci! Zniszczyem dzieo boe! - mia si i fotografowa mam, na ktrej nosie krzyoway si dwie grube linie. Zaprowadzij pniej do azienki, umyjej twarz i wytar rcznikiem. - Przekreliem ci przed chwil, eby ci teraz stworzy na nowo - powiedzia i znowu wzi pdzel, i znw zacz na niej malowa. Byy to koa i kreski przypominajce dawne pismo obrazkowe. - Twarz - posanie, twarz - list - mwi malarz i znowu postawi j pod owietlonym dachem i znw j fotografowa. Pooy j potem na ziemi i obok jej gowy postawi gipsowy odlew antycznej gowy, ktr take pokreli podobnymi liniami jak gow mamy i fotografowa pniej obie te gowy, t yw i t nieyw, a potem te kreski z twarzy mamy zmy i namalowa na niej inne kreski i znowu j fotografowa, po czym pooy j na tapczanie i zacz rozbiera; mama baa si, e bdzie teraz malowa jej piersi i nogi, zdobya si nawet na artobliw uwag, e ciaa malowa jej nie powinien (byo to z jej strony odwag, zdoby si na artobliw uwag, gdy obawiaa si zawsze, e usiujc artowa, palnie gupstwo i bdzie niesmaczna), ale malarz ju nie chcia jej malowa, a zamiast tego kocha si z ni, trzymajc przy tym jej pokrelon gow, jakby go szczeglnie podniecao, e kocha kobiet bdc jego wasnym wytworem, jego wasn fantazj, jak gdyby by Bogiem spkujcym z kobiet, ktr sam stworzy. A mama w tej chwili naprawd nie bya niczym innym, jak tylko jego wymysem i jego obrazem. Wiedziaa o tym i sama sobie dodawaa Strona 22

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej si, wytrzyma i nie da po sobie pozna, e w ogle nie jest dla eby to malarza partnerk, jego cudownym visavis i istot godn mioci, lecz jedynie nieywym odbiciem, posusznie nastawionym szkiekiem, biern powierzchni, na ktrej malarz wywietla obraz swego pragnienia. I rzeczywicie wytrzymaa, malarz doszed do szczytu rozkoszy i szczliwy zelizn si z jej ciaa. W domu czua si potem jak po wielkim wysiku, a w nocy przed spaniem pakaa. Kiedy nastpnym razem przysza do jego pracowni, krelenie i fotografowanie cigno si dalej. Tym razem malarz odsoni jej piersi i kreli po ich piknych sklepieniach. Gdy chcia j potem rozebra ca, mama po raz pierwszy opara si swemu kochankowi. Trudno doceni zrczno, ba - chytro, z jak a dotd potrafia przy wszystkich grach miosnych z malarzem ukry swj brzuch. Wielokrotnie pozostawiaa na swej nagoci pasek do poczoch, dajc do zrozumienia, e ta namiastka ubioru jest podniecajca, wiele razy wywalczya sobie pmrok zamiast wiata, niejeden raz delikatnie odsuna rce malarza, ktre chciay j pogaska po brzuchu, i pooya je sobie na piersiach; a gdy ju wyczerpaa wszystkie podstpy, odwoaa si do swojej niemiaoci, o ktrej malarz wiedzia i ktr w niej uwielbia (przecie dlatego tak czsto mwi jej, e jest dla niego ucielenieniem biaego koloru i e pierwsz myl o niej wcieli do obrazu biaymi liniami wyrytymi szpachl). Teraz jednak miaa sta naga na rodku pracowni jak akt ponad ktrym on panowaby wzrokiem oraz pdzlem. Bronia si, a gdy mu tak jak kiedy przy pierwszej wizycie powiedziaa, e to, czego chce, jest szalone, odpowiedzia jej tak samo jak wtedy: tak, mio jest szalona, i zdziera z niej ubranie. Staa wic na rodku pracowni i mylaa w tej chwili wycznie o swoim brzuchu; baa si na niego spojrze, ale widziaa go przed oczyma takim, jaki znaa z tysicznych rozpaczliwych spojrze do lustra; wydawao jej si, e ma na sobie tylko brzuch, tylko pomarsz czon brzydk skr i czua si jak kobieta na stole operacyjnym, kobieta, ktra nie moe o niczym myle, musi si odda w czyje rce i musi jedynie wierzy, e to wszystko przejdzie, e operacja i bl si skocz i e teraz musi to tylko wytrzyma. A malarz bra do rki pdzel, macza i przykada do jej ramienia, ppka, ng, po czym cofa si i bra do rki aparat fotograficzny; prowadzi j do azienki, gdzie musiaa pooy si w pustej wannie i kad na niej metalowy w z dziurkowanym wylotem prysznica na kocu i mwi, e ten w nie wypluwa wody, lecz umiercajcy gaz, i e ley na jej ciele jak ciao wojny na ciele mioci; a potem znowu j podnis i postawi w innym miejscu i znw fotografowa, a ona sza posusznie, nie staraa si ju zakrywa brzucha, ale miaa go wci przed oczami i widziaa oczy malarza i swj brzuch i jego oczy. . . A kiedy j pomalowan pooy pniej na dywanie obok antycznej gowy, piknej i zimnej, i kocha si z ni, mama nie wytrzymaa tego i rozpakaa si w jego objciach, lecz on prawdopodobnie nie zrozumia sensu jej paczu, by bowiem przekonany, e jego wasna dzika pasja, przemieniona w pikny, wytrway, pulsujcy ruch, nie moe wywoa niczego innego, tylko pacz rozkoszy i szczcia. Mama uwiadomia sobie, e malarz nie zrozumia przyczyny jej paczu, opanowaa si i przestaa paka. Kiedy jednak przysza do domu, na schodach zakrcio jej si w gowie; upada i stuka sobie kolano. Przestraszona babcia zaprowadzia j do pokoju, dotkna jej czoa i wsadzia pod pach termometr. Mama miaa gorczk. Mama zaamaa si nerwowo. 10 Kilka dni pniej czescy spadochroniarze wysani z Anglii zabili niemieckiego pana czeskich ziem; ogoszono stan wyjtkowy i na rogach ulic pojawiy si plakaty z dugimi listami straconych. Strona 23

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej Mama leaa w ku i codziennie przychodzi lekarz, eby jej wbi w poladek zastrzyk. Wtedy to pewnego razu m przysiad na jej ku, wzi j za rk i dugo patrzy jej w oczy; mama wiedziaa, e jej zaamanie przypisuje okropnociom historii i uwiadomia sobie ze wstydem, e go oszukuje, a on jest przy tym dla niej dobry i w tych cikich chwilach chce by dla niej przyjacielem. Take suca Magda, ktra mieszkaa w willi ju od kilku lat i o ktrej babcia chtnie mwia w duchu dobrych demokratycznych tradycji, e widzi w niej raczej czonka rodziny ni si najemn, przysza ktrego dnia do domu z paczem, poniewa jej ukochanego aresztowao gestapo. I rzeczywicie kilka dni pniej jego nazwisko pojawio si wypisane czarnymi literami na ciemnoczerwonym obwieszczeniu wrd nazwisk innych zamordowanych i Magda dostaa par dni wolnego, eby mc pojecha do rodzicw swego chopca. Gdy wrcia, opowiadaa, e rodzina jej ukochanego nie dostaa nawet urny z prochami i nigdy si ju chyba nie dowie, gdzie le zwoki ich syna. Znowu si rozpakaa i popakiwaa prawie codziennie. Pakaa zazwyczaj w swym malutkim pokoiku, tak e sycha byo tylko jej przytumione szlochy zza ciany, ale czasem rozpakaa si ni z tego ni z owego rwnie przy obiedzie; od tej pory, gdy spotkao j to nieszczcie, rodzina zapraszaa j do wsplnego stou (kiedy jadaa sama w kuchni) i ta nadzwyczajna askawo przypominaa jej kadego dnia w poudnie, ejest w aobie i e sijej wspczuje, czerwieniay wic jej oczy i spod powieki wypywaa za i spadaa jej na knedliki z sosem; Magda staraa sie ukry zy i zaczerwienione oczy, spuszczaa gow, pragna by niewidoczna, ale tym bardziej j wszyscy dostrzegali i zawsze kto wygosi jakie sowa otuchy, na ktre odpowiadaa gonym szlochem. Jaromil obserwowa to wszystko jak fascynujce widowisko: z gry ju cieszy si na to, jak zobaczy z w dziewczcym oku, jak dziewczcy wstyd bdzie si stara zakry smutek i jak smutek w kocu przemoe wstyd i pozwoli spyn zie. Wpija si spojrzeniem (ukradkiem, mia bowiem poczucie czego niedozwolonego) w jej twarz i zalewaa go fala delikatnego podniecenia i pragnienia obsypania tej twarzy czuoci, gaskania jej i pocieszania. A gdy wieczorem zostawa sam, opatulony kodr, wyobraa sobie t twarz z wielkimi brzowymi oczami, wyobraa sobie, jak j gaska i mwi do niej: nie pacz, nie pacz, nie pacz, poniewa nie przychodziy mu do gowy adne inne sowa, ktre mgby jej powiedzie. Mniej wicej w tym samym czasie mama zakoczya leczenie nerww (odbya tygodniow kuracj snem) i zacza znowu krzta si, zaatwia sprawunki i troszczy si o domowe gospodarstwo, chocia cigle skarya si na bl gowy i koatanie serca. Pewnego dnia usiada przy stoliku i zabraa si do pisania listu. Zaledwie napisaa pierwsze zdanie, natychmiast uwiadomia sobie, e wyda si malarzowi sentymentalna i gupia, i przestraszya si jego potpienia; ale po chwili uspokoia si: powiedziaa sobie, e s to sowa, na ktre nie chce i nie oczekuje odpowiedzi, ostatnie sowa, z jakimi si do niego zwraca; to jej dodao odwagi, pisaa wic dalej; z uczuciem ulgi (i dziwnego uporu) formuowaa zdania, jakby je tworzya rzeczywicie ona sama, ona, taka jak bya, zanim go poznaa. Pisaa, e go kochaa, ale e nadszed czas, by mu powiedziaa prawd: jest inna, zupenie inna ni sobie malarz myli, w rzeczywistoci jest zwyczajn i staromodn kobiet i boi si tego, e kiedy nie bdzie moga spojrze w niewinne oczy syna. Zdecydowaa si wic powiedzie mu wreszcie prawd? Ach, wcale nie. Nic mu nie napisaa o tym, e to, co nazywaa miosnym szczciem, byo dla niej jedynie mozolnym wysikiem, nie napisaa nic o tym, jak si wstydzia swego oszpeconego brzucha, ani o tym, jak upada i rozbia sobie kolano i musiaa przez tydzie spa. Nie napisaa mu o tym, poniewa taka szczero bya jej obca, a ona chciaa nareszcie by znowu sob i moga by sob tylko w nieszczeroci; przecie gdyby mu wszystko otwarcie wyznaa, wygldaoby to jakby znw si przed nim kada naga z pomarszczonym brzuchem. Nie, nie chciaa mu si ju pokazywa z zewntrz ani od wewntrz, chciaa odnale zacisze swej cnotliwoci i dlatego musiaa by nieszczera i pisa tylko i wycznie o swym dziecku i witych obowizkach Strona 24

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej matki. Pod koniec listu ju sama uwierzya, e to nie jej brzuch, i mczca gonitwa za pomysami malarza wywoay u niej kryzys nerwowy, lecz tylko jej wielkie macierzyskie uczucia, ktre zbuntoway si przeciwko wielkiej, ale grzesznej mioci. I wydaa si sobie w tej chwili nie tylko bezgranicznie smutna, ale zarazem wyniosa, tragiczna i silna; smutek, ktry j przed kilkoma dniami jedynie bola, teraz, wyraony wielkimi sowami, dostarcza jej take kojcej pociechy; by to pikny smutek i widziaa siebie owietlon jego melancholijnym blaskiem, i wydaa si sobie smutnie pikna. Co za niezwyke zbienoci! Jaromil, ktry w tym samym czasie caymi dniami obserwowa paczce oko Magdy, wiedzia dobrze o piknie smutku i cay si w nim pogra. Wertowa znw ksik, ktr poyczy mu malarz i bez koca czyta wiersze Eluarda, pozwalajc si porywa poszczeglnym oderwanym wersom: Miaa w ciszy swego ciaa ma niegow kulk koloru oka; albo: W dali morza, ktre obmywa twe oko; i: Bd zdrw, smutku,jeste wypisany w oczach, ktre kocham. Eluard sta si poet cichego ciaa Magdy i jej oczu obmywanych morzem ez; Jaromil widzia cae swoje ycie zaklte w jednym wersie: Smutek, pikna twarz. Tak, to wanie bya Magda: smutek, pikna twarz. Pewnego wieczoru wszyscy poszli do teatru i on zosta z ni w willi sam; zna na pami domowe zwyczaje i wiedzia, e jest sobota i Magda bdzie si kpa. Poniewa rodzice z babci zaplanowali wyjcie do teatru tydzie wczeniej, mia czas, by wszystko przygotowa; ju przed paroma dniami podnis w drzwiach do azienki klapk nad dziurk do klucza i za pomoc ubrudzonego okruszka chleba lekko j przyklei, tak e trzymaa si w podniesionym pooeniu; wycign z drzwi klucz, eby nie zasania widoku, i schowa go, nikt nie zauway jego braku, gdy czonkowie rodziny nie mieli zwyczaju zamykania si przed sob, zamykaa si tylko Magda. Dom by cichy i pusty i Jaromilowi walio serce. By na grze w swoim pokoju, pooy przed sob jak ksik, jak gdyby kto mg go przydyba i wypytywa si, co robi, ale nie czyta jej, tylko nasuchiwa. Wreszcie rozleg si odgos wody pyncej rurami i uderzenia strumienia o dno wanny. Zgasi wiato na schodach i zacz skrada si na d; mia szczcie - otwr w zamku zosta nie zakryty i gdy przytkn do niego oko, zobaczy Magd pochylon nad wann, ju rozebran, z nagimi piersiami, w samych tylko majteczkach. Strasznie walio mu serce, poniewa widzia to, czego nigdy dotd nie widzia, i wiedzia, e wkrtce zobaczy jeszcze wicej i e ju nikt nie moe mu w tym przeszkodzi. Magda wyprostowaa si, podesza do lustra (widzia j z przodu) i ruszya w kierunku wanny; zatrzymaa si, zdja majteczki, odrzucia je (cigle widzia j z przodu) i wesza do wanny. Rwnie w wannie Jaromil widzia j wci przez swj otwr, poniewajednak powierzchnia wody sigaajej a do ramion, teraz bya to znw tylko sama twarz; ta jednakowa, znana, smutna twarz; musia uzupeni sobie jej obraz (teraz, na przyszo i na zawsze) o nagie piersi, brzuch, uda, poladki; bya to twarz owietlona nagoci ciaa; cigle wzbudzaa w nim czuo, lecz i ta czuo bya inna, gdy rozlegao si w niej przypieszone bicie serca. A potem spostrzeg nagle, e Magda patrzy mu prosto w oczy. Zlk si, e zosta odkryty. Patrzya na otwr w zamku i umiechaa si agodnie (troch bezradnie, troch przyjanie). Natychmiast odsun si od drzwi. Widziaa go czy nie? Wielokrotnie to przecie wyprbowa i by pewien, e oko z drugiej strony drzwi nie moe by widoczne. Ale jak sobie wytumaczy spojrzenie i umiech Magdy? A moe spogldaa w t stron tylko przypadkiem i umiechna si na sam myl, e Jaromil mgby j podglda? Tak czy inaczej, napotkane spojrzenie Magdy zmieszao go do tego stopnia, e nie odway siju ponownie zbliy do drzwi. Kiedy jednak po chwili uspokoi si, zawita mu w gowie pomys, ktry przeszed wszystko, co dotychczas widzia i przey: azienka nie jest zamknita, a Magda nie powiedziaa mu, e idzie si kpa. Mgby wic udawa, e o niczym nie wie, ijak gdyby nigdy nic wej do azienki. I znowu mocniej zabio mu serce; wyobrazi sobie, jak staje zaskoczony w otwartych drzwiach, a potem Strona 25

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej mwi: id tylko po szczoteczk, i przechodzi koo nagiej Magdy, ktra w tym momencie nie wie, co powiedzie; jej pikna twarz jest zawstydzona, tak jak bywaa zawstydzona, kiedy chwyta j przy stole nagy pacz, a on idzie koo wanny do umywalki, nad ktr ley szczoteczka i bierze t szczoteczk, i zatrzymuje si pniej przy wannie i pochyla si nad Magd, nad jej nagim ciaem, ktre widzi przez zielonkawy filtr wody i znowu patrzy jej w twarz, ktrajest zawstydzona i gaszcze t zawstydzon twarz... Ach, gdy sobie to wyobrazi a do tego momentu, ogarn go obok podniecenia, w ktrym ju nic nie widzia i niczego wicej nie mg si domyle. eby jego wejcie wygldao cakiem naturalnie, cicho wlizn si z powrotem na gr, a potem schodzi na d, nastpujc gono na kady stopie; czu, jak dry, i ba si tego, e w ogle nie bdzie w stanie powiedzie spokojnym i naturalnym gosem: id tu tylko po szczoteczk; pomimo tego szed, a kiedy by ju niemal przed azienk i serce tuko mu si tak, e prawie nie mg zapa tchu, usysza: "Jaromilu, ja si kpi! Nie wchod tutaj!" Odpowiedzia: "Ale nie, ja przecie id do kuchni!" - i naprawd poszed na drug stron przedpokoju, do kuchni, otworzy i zamkn drzwi, jakby co stamtd zabiera i poszed z powrotem do siebie na gr. I dopiero tam pomyla sobie, e niespodziewane sowa Magdy nie musiay wcale by powodem tak idiotycznej kapitulacji, e mg przecie powiedzie: ale Magdo, id tylko po szczoteczk, i wej, a Magda z pewnoci by si o to na niego nie gniewaa; Magda lubia go, poniewa zawsze by dla niej grzeczny. I znw sobie wyobraa, e jest w azience i przed nim ley w wannie naga Magda i mwi: nie wchod tu, wyjd std w tej chwili, ale nie moe nic zrobi, nie moe si broni, poniewa jest bezsilna, tak jak bezsilna bya wobec mierci narzeczonego, ley bowiem uwiziona w wannie, a on pochyla si nad jej gow, nad jej duymi oczami... Byo to jednak bezpowrotnie stracone i Jaromil sysza potem ju tylko cichutki szum wody wyciekajcej z wanny w otchanie kanaw; bezpowrotno tej wspaniaej okazji drczya go, gdy wiedzia, e nieprdko nadarzy si znw taki wieczr, kiedy zostaby z Magd w domu sam, a jeli nawet si nadarzy, klucz ju dawno bdzie musia by na swoim miejscu i Magda bdzie moga si zamkn. Lea wycignity na tapczanie i by zrozpaczony. Ale bardziej, ni stracona okazja, zacza go drczy rozpacz z powodu wasnego tchrzostwa, wasnej saboci, wasnego gupiego omoczcego serca, ktre odebrao mu przytomno umysu i wszystko zepsuo. Zalaa go ogromna niech do samego siebie. Tylko - co pocz z tak niechci? Jest ona czym zupenie innym ni smutek; ba, jest chyba dokadnym przeciwiestwem smutku; kiedy w domu byli na Jaromila li, czsto zamyka si w swoim pokoju i paka; ale by to szczliwy, prawie hedonistyczny pacz, pacz nieomal miosny, gdy Jaromil aowa i pociesza Jaromila, zagldajc w jego dusz; ta naga niech, ktra Jaromilowi ukazaa aosnego Jaromila, oddalaa go jednak i odwracaa od wasnej duszy! Bya jednoznaczna i zwiza jak obraza, jak policzek; jedynym ratunkiem przed ni bya ucieczka. Dokd od niej uciec? Jeli jednak odkryjemy nagle wasn mao, dokd od ponienia mona uciec tylko na wyspy! Usiad wic przy swoim biureczku i otworzy ksik (t cenn ksik, o ktrej malarz powiedzia, e nie poycza jej nikomu poza nim) i usilnie stara si skoncentrowa na wierszach, ktre lubi najbardziej.1 znw byo tam w dali morze, ktre obmywa twe oko i znowu widzia przed sob Magd, bya tam te niegowa kula w ciszy jej ciaa, a plusk wody dobiega do tego wiersza jak plusk rzeki przez zamknite okno. Jaromila ogarna tsknota i zamkn ksik. Wzi nastpnie papier i owek i sam zacz pisa. Tak jak to widzia u Eluarda, Nezvala, Biebla, Desnosa, pisa jeden pod drugim krtkie wersy, bez rytmu i rymu. Bya to wariacja na temat tego, co czyta, ale w tej wariacji byo to, co wanie przey, by tam smutek, ktry si rozpuszcza i zamienia w wod, bya tam zielona woda, ktrej powierzchnia podnosi si coraz wyej, a siga moich oczu i byo tam ciao, smutne ciao, ciao w wodzie, ku ktremu id, id przez nieskoczon wod. Strona 26

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej Czyta sobie swj wiersz na gos wiele razy w kko piewnym patetycznym gosem i by zachwycony. Na dnie tego wiersza bya Magda w wannie i on z twarz przycinit do drzwi; nie znalaz si wic poza granicami swego przeycia; by wszake wysoko ponadnim; niech wobec samego siebie zostaa na dole; tam na dole rce pociy mu si z tremy i przypiesza oddech; tu na grze, w wierszu, by wysoko ponad sw saboci; przygoda z dziurk od klucza i wasnym tchrzostwem zmienia si w zwyk odskoczni, nad ktr teraz lata; nie by ju opanowany przez to, co przey, lecz to, co przey, byo opanowane przez to, co napisa. Nastpnego dnia poprosi babci, eby mu poyczya maszyn do pisania; przepisa wiersz na specjalnym papierze i byo to jeszcze pikniejsze ni wtedy, gdy mwi go sobie na gos, poniewa wiersz przesta by zwykym nastpstwem sw, a sta si rzecz; jego samoistno bya jeszcze bardziej bezsporna. Zwyczajne sowa s na wiecie po to, aby zaniky zaraz po tym, gdy zostay wypowiedziane, su bowiem tylko momentowi porozumienia; s podporzdkowane rzeczom, s jedynie ich oznaczeniem; ale te sowa same stay si teraz rzecz i nie byy niczemu podporzdkowane; ich przeznaczeniem nie byo chwilowe porozumienie i szybki zanik, lecz trwanie. To, co Jaromil przey poprzedniego dnia, byo wprawdzie w wierszu zawarte, ale zarazem ju to w nim z wolna obumierao, tak jak ziarno obumiera w owocu. Jestem pod wod i uderzenia mego serca wywouj krgi na powierzchni: w tym wersie bya mowa o chopcu, drcym pod drzwiami azienki, ktry jednoczenie w tym samym wersie powoli znika; ten wers go przerasta i przeywa. Ach, moja wodna mioci, mwi inny wers i Jaromil wiedzia, e wodn mioci jest Magda, ale wiedzia te, e nikt inny nie odnalazby jej w tych sowach, e jest w nich zagubiona, rozmyta, pogrzebana; wiersz, ktry napisa, by cakowicie samodzielny, niezaleny i niezrozumiay, tak samo jak niezalena i niezrozumiaa jest sama rzeczywisto, ktra si z nikim nie umawia, a po prostu jest; niezaleno wiersza bya dla Jaromila wspaniaym ukryciem, podan moliwoci drugiego ycia; tak mu si to spodobao, e nazajutrz sprbowa napisa nastpne wiersze i stopniowo pochona go ta czynno. 1 Chocia ju wstaa z ka i chodzi po domu jako rekonwalescentka, nie jest jej wesoo. Odrzucia mio malarza, lecz mioci ma nie odzyskaa w zamian. Tata Jaromila tak rzadko bywa w domu! Ju si do tego przyzwyczaili, e wraca dopiero pn noc, przywykli rwnie do tego, e czsto zapowiada sw kilkudniow nieobecno, ma bowiem duo wyjazdw subowych, ale tym razem w ogle nic nie powiedzia, wieczorem nie wrci do domu i mama nie ma o nim adnych wiadomoci. Jaromil tak rzadko tat widuje, e nie uwiadamia sobie nawet jego nieobecnoci i rozmyla w swym pokoiku o wierszach: jeeli wiersz ma by wierszem, musi by przez kogo czytany; dopiero wtedy udowodni, e nie jest tylko zaszyfrowanym dziennikiem i moe y samodzielnym yciem, niezalenym od tego, kto go napisa. Najpierw przyszo mu na myl, e pokae swoje wiersze malarzowi, ale przywizywa do nich zbyt wielkie znaczenie, eby zaryzykowa i da je tak surowemu sdziemu. Pragn widzie kogo, kto bdzie nimi zachwycony co najmniej tak jak on sam, i zrozumia wkrtce, kto jest przeznaczony do tego, aby by tym pierwszym czytelnikiem jego poezji; widzia go, jak chodzi po domu ze smutnymi oczami i zbolaym gosem i wydawao mu si, e kroczy jego wierszom naprzeciw; da mamie z przejciem kilka starannie wy stukanych wierszy i pobieg do swego pokoju, by tam zaczeka, a je przeczyta i zawoa go. Czytaa i pakaa. Chyba sobie nawet nie uwiadamiaa, czemu pacze, ale nie trudno to odgadn; wypyway z niej bodaj czworakiego rodzaju zy: najpierw rzucio jej si w oczy podobiestwo wierszy Jaromila do tych, ktre poycza jej malarz, i wytrysny z niej zy alu nad utracon mioci; potem wyczua jaki oglny smutek ziejcy z wierszy syna przypomniaa sobie, e m jest ju drugi dzie poza domem nie uprzedziwszy jej o tym, i pyny z niej zy uraonej dumy; zaraz potem zaczy z niej Strona 27

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej wszake wypywa zy pocieszenia, bowiem syn, ktry z takim zmieszaniem i oddaniem przybieg do niej ze swymi wierszami, kadzie jej swoim uczuciem balsam na wszystkie rany; a kiedy czytaa wiersze ju po raz ktry, napyny jej w kocu do oczu take zy wzruszonego podziwu, gdy wiersze wydaway jej si niezrozumiae, tote odniosa wraenie, e jest w nich wicej ni ona sama moe zrozumie, e jest wic matk cudownego dziecka. Potem go zawoaa, lecz kiedy przed ni sta, czua si tak jak wtedy, gdy malarz wypytywa j o ksiki, ktre jej poycza; nie wiedziaa, co mu ma o wierszach powiedzie; widziaa przed sob jego pochylon i pen oczekiwania twarz i nie potrafia zrobi nic innego, jak tylko przytuli go do siebie i pocaowa. Jaromil mia trem, by wic zadowolony, e moe schowa gow na mamy ramieniu, a mama, czujc w objciach dziecico jego postaci, odpdzia od siebie przygnbiajce widmo malarza, nabraa odwagi i zacza mwi. Nie moga jednak powstrzyma drenia gosu ani ez napywajcych jej do oczu i to byo dla Jaromila waniejsze ni sowa, ktre mwia; to wzruszenie byo dla niego wit gwarancj, e jego wiersze maj si: rzeczywist, fizyczn si. ciemniao si, tata nie wraca, a mamie przyszo na myl, e twarz Jaromila ma sw delikatn urod, z ktr nie moe rwna si ani m ani malarz; ta niepozorna myl bya tak nieodparta, e nie moga si od niej uwolni; zacza mu opowiada, jak bdc w ciy patrzya bagalnie na figurk Apollina. - I widzisz, jeste naprawd taki adny jak ten Apollo, jeste do niego podobny. To nie jest zwyky przesd, e w dziecku zostanie co z tego, o czym myli matka, gdy jest w ciy. I t lir wzie od niego. A potem opowiadaa mu, e literatura bya zawsze jej najwiksz mioci; przecie na uniwersytet te posza studiowa literatur i tylko maestwo (nie powiedziaa cia) nie pozwolio jej powici si bez reszty temu najgbszemu pragnieniu; jeli wic widzi dzi w Jaromilu poet (tak, to ona pierwsza przypia mu ten wielki tytu), jest to dla niej zaskakujc niespodziank, ale zarazem czym, na co od dawna czekaa. Dugo rozmawiali ze sob tego dnia i w kocu znaleli w ten sposb, matka i syn, tych dwoje niefortunnych kochankw, pociech w sobie nawzajem. Cz druga albo Ksawery Sysza ju dochodzcy z wntrza budynku zgiek przerwy, ktra za chwil si skoczy; do klasy wejdzie stary matenatyk i bdzie drczy uczniw danymi na czarnej tablicy: bzyczenie bdnej muchy wypeni cisz midzy pytaniem profesora i odpowiedzi ucznia... Ale wtedy on ju bdzie daleko! Min rok od zakoczenia wielkiej wojny; bya wiosna i wiecio soce; szed ulicami w kierunku Wetawy, a potem wolnym krokiem wzdu nabrzea. Kosmos piciu godzin lekcyjnych by gdzie daleko, a on by z nim zwizany tylko ma brzow aktwk, w ktrej nis par zeszytw i jeden podrcznik. Doszed do mostu Karola. Szpaler rzeb nad wod zaprasza go, aby przeszed na drug stron rzeki. Prawie za kadym razem, gdy by na wagarach (a bywa na wagarach tak czsto i chtnie!), przyciga go most Karola, po ktrym wdrowa. Wiedzia, e i dzi tdy pjdzie i e dzisiaj rwnie zatrzyma si tam, gdzie pod mostem nie ma ju wody, tylko suchy brzeg, a na nim stary ty dom; okno najego trzecim pitrze znajduje si akurat na wysokoci kamiennej porczy mostu i oddalone jest na dugo skoku; lubi na nie patrze (zawsze byo zamknite) i zastanawia si, kto za nim mieszka. Tym razem po raz pierwszy (moe dlatego, e by wyjtkowo soneczny dzie) okno byo otwarte. W jego rogu wisiaa klatka z ptakiem. Zatrzyma si, oglda t rokokow klatk z biaego, ozdobnie skrconego drutu, a potem zauway, e w pmroku pokoju rysuje si posta; mimo i widzia j z tyu, pozna, e to kobieta i pragn, eby si odwrcia i eby mg zobaczy jej twarz. Posta rzeczywicie poruszya si, ale w przeciwnym kierunku; Strona 28

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej znikna w ciemnociach, lecz okno byo otwarte i on by przekonany, e to wezwanie, cichy, poufny znak dla niego. Nie mg si oprze. Wskoczy na murek. Okno dzielia od mostu gboka otcha zakoczona twardym brukiem. Aktwka w rce przeszkadzaa mu. Wrzucij przez otwarte okno do ciemnego pomieszczenia, a potem sam wskoczy za ni. 2 Wysokie prostoktne okno, na ktre Ksawery wskoczy, byo takich rozmiarw, e rozoonymi rkami dotyka jego wewntrznych cian, a swoim wzrostem wypenia je cakowicie. Oglda pomieszczenie od tyu do przodu (jak ten, kogo zawsze najbardziej interesuje gbia) i dlatego zobaczy najpierw w tyle drzwi, potem na lewo przy cianie zwalist szaf, na prawo drewniane ko z rzebionymi krawdziami, a porodku okrgy st przykryty robionym na szydeku obrusem, na ktrym sta wazon z kwiatami; dopiero na kocu dostrzeg swoj aktwk, ktra leaa na dole pod nim na postrzpionym brzegu taniego dywanu. Bodaj w tej samej chwili, kiedy j dojrza i chcia po ni zeskoczy, w mrocznej gbi pokoju otworzyy si drzwi i pojawia si w nich kobieta. Zobaczya go natychmiast; w pokoju panowa przecie pmrok i prostokt okna jania tak, jak gdyby tutaj bya noc a po drugiej stronie dzie; mczyzna w okiennej ramie wyglda od strony kobiety jak czarna sylwetka na zotym podkadzie wiata; by to mczyzna pomidzy dniem a noc. O ile kobieta, olepiona wiatem, nie bya w stanie rozpozna rysw twarzy mczyzny, Ksawery by w nieco lepszej sytuacji; jego wzrok przywyk ju do pmroku i mg cho w przyblieniu dojrze mikko rysw kobiety i melancholi jej twarzy, ktrej blado wieciaby z daleka nawet w najgbszych ciemnociach; stana w drzwiach, spogldajc na Ksawerego; nie bya ani tak bezporednia, by okaza gono lk, ani na tyle przytomna, by do niego przemwi. Dopiero po dugiej chwili, w czasie ktrej patrzyli sobie nawzajem w niewyrane twarze, odezwa si Ksawery: - Mam tu swoj aktwk. - Aktwk? - zapytaa i jakby dwik sw Ksawerego wyrwa j z pocztkowego osupienia, zamkna za sob drzwi. Ksawery przykucn na oknie i wskazywa miejsce, gdzie leaa aktwka: - Mam tam bardzo wane rzeczy. Zeszyt z matematyki, podrcznik przyrody a take zeszyt, w ktrym piszemy wiczenia stylistyczne z czeskiego. W tym zeszycie mam rwnie ostatnie zadanie na temat: Wjaki sposb przysza do nas wiosna. Miaem z nim sporo pracy i nie chciabym go znowu wytrzsa z gowy. Kobieta podesza kilka krokw do rodka pomieszczenia, tak e Ksawery widzia j w lepszym owietleniu. Jego pierwsze wraenie byo waciwe: mikko i melancholia. Zobaczy w jej niewyranej twarzy dwoje wielkich poncych oczu i przyszo mu na myl jeszcze jedno sowo; lk: lk nie wywoanyjego niespodziewanym zjawieniem si, lecz daWny lk, ktry zosta w kobiecej twarzy w postaci struchlaych wielkich oczu, w postaci bladoci, w postaci gestw, ktre jakby si wci usprawiedliwiay. Tak, ta kobieta naprawd si usprawiedliwiaa! - Przepraszam - powiedziaa. - Nie wiem, jak to si mogo sta, e pana aktwka znalaza si w naszym pokoju. Przecie sprztaam tu przed chwil i nie znalazam niczego, co by tutaj nie pasowao. - Ajednak - rzek Ksawery przykucnity w oknie i wskaza palcem na podog. - Ku mojej wielkiej radoci aktwka jest tutaj. - Ja te bardzo si ciesz, e j pan znalaz - powiedziaa i umiechna si. Stali teraz naprzeciw siebie, a midzy nimi by tylko st z robion na szydeku serwet i szklanym wazonem wypenionym sztucznymi kwiatami z woskowanego papieru. - Tak, byoby to przykre, gdybym jej nie znalaz - powiedzia Strona 29

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej Ksawery. - Profesor od czeskiego nie cierpi mnie i gdybym zgubi zeszyt zada domowych, grozioby mi, e nie przejd do nastpnej klasy. Na twarzy kobiety pojawio si wspczucie; jej oczy zrobiy si nagle tak wielkie, e Ksawery widzia tylko te oczy, jakby reszta twarzy i cae ciao byy jedynie dodatkiem do nich, ich opraw; nie wiedzia nawet, jak wygldaj poszczeglne rysy twarzy kobiety i proporcje jej ciaa, to wszystko dostrzega ledwie kcikiem oka; wraenie caej postaci byo waciwie tylko wraeniem tych duych oczu, ktre zaleway cae ciao swym brzowym wiatem. Ku tym oczom skierowa si teraz Ksawery, obchodzc st. - Jestem stary repetent - powiedzia i chwyci kobiet za ramiona (ach, to rami byo mikkie jak pier!). - Prosz mi wierzy - mwi dalej - nie ma nic smutniejszego ni wej po roku do tej samej klasy, siedzie znowu w tej samej awce. . . Potem zobaczy, e te brzowe oczy podnosz si ku niemu i zalaa go fala szczcia; Ksawery wiedzia, e mgby teraz posun rk niej i dotkn piersi, brzucha i czego by tylko chcia, bowiem lk, ktrym kobieta bya owadnita, kad mu j posusznie w objcia. Nie zrobi tego jednak, trzyma do na jej ramieniu, tym cudownym obym wierzchoku ciaa i wydawao mu si to wystarczajco wspaniae, napeniajce; nie chcia niczego wicej. Chwil stali nieruchomo, a potem kobieta drgna: - Musi pan szybko znikn. Wraca mj m! Nie byo nic prostszego ni wzi aktwk, wskoczy na okno i z okna na most, ale Ksawery tego nie zrobi. Rozlewao si w nim bogie uczucie, e tej kobiecie grozi niebezpieczestwo i e musi z ni tu zosta. - Nie mog zostawi pani samej! - Mj m! Niech pan odejdzie! - prosia go trwoliwie kobieta. - Nie, zostan z pani! Nie jestem tchrzem - odrzek Ksawery, a tymczasem na klatce schodowej wyranie ju rozlegay si kroki. Kobieta staraa si popchn Ksawerego w stron okna, ale on wiedzia, e nie wolno mu opuci kobiety w chwili, gdy grozi jej niebezpieczestwo. Ju z gbi mieszkania sycha byo, jak otwieraj si drzwi, i Ksawery w ostatniej chwili rzuci si na podog i wlaz pod ko. 3 Przestrze midzy podog i stropem utworzonym przez pi deseczek, pomidzy ktrymi ugina si potargany siennik, nie bya wiksza ni przestrze w trumnie; w odrnieniu od niej bya to wszak przestrze pachnca (tchno z niej zapachem siana), bardzo akustyczna (po pododze nis si dwicznie odgos krokw) i z doskona widocznoci (tu nad sob widzia twarz kobiety, ktrej nie wolno mu byo opuci, twarz rzutowan na szare obicie siennika, twarz przekut trzema dbami siana sterczcymi z parcianki). Kroki, ktre sysza, byy cikie, a kiedy odwrci nieco gow, zobaczy na pododze buty z cholewami stpajce po pokoju. Sysza potem kobiecy gos i nie mg pozby si lekkiego a jednak bolesnego uczucia alu: ten gos brzmia tak samo melancholijnie, lkliwie i ncco, jak przed chwil, gdy zwraca si do niego. Ksawery byjednak rozumny i stumi nagy grymas zazdroci; zrozumia, e kobieta jest w niebezpieczestwie i broni si tym, co ma: swoj twarz i swym smutkiem. Potem usysza gos mczyzny i zdawao mu si, e ten gos podobny jest do czarnych butw z cholewami, ktre widzia kroczce po pododze. A pniej sysza, jak kobieta mwi nie, nie, nie i jak para krokw zblia si chwiejnie dojego kryjwki ijak potem niski strop, pod ktrym ley, obnia si jeszcze bardziej i dotyka prawie jego twarzy. I znw sycha byo, jak kobieta mwi nie, nie, nie, teraz nie, prosz ci, nie teraz i Ksawery widzia na grubym ptnie siennika centymetr nad swymi oczami jej twarz i wydawao mu si, e ta twarz zwierza mu si ze swego ponienia. Chcia podnie si w swojej trumnie, chcia uratowa t kobiet, ale wiedzia, e mu nie wolno. A twarz kobiety bya tak Strona 30

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej blisko niego, pochylaa si nad nim, prosia go, i sterczay z niej trzy dba somy, jakby to byy trzy strzay, ktre t twarz przekuy. I strop nad Ksawerym zacz si rytmicznie porusza i dba, ktre przekuway twarz kobiety niczym trzy strzay, dotykay rytmicznie nosa Ksawerego i askotay go, tak e Ksawery nagle kichn. Na grze usta wszelki ruch. ko znieruchomiao, nie byo sycha nawet oddechu: Ksawery zamar take. Dopiero po chwili rozlego si pytanie: - Co to byo? - Nic nie syszaam, kochanie I znw przez chwil byo cicho, - odpowiedzia kobiecy gos. po czym mski gos odezwa si znowu: - A czyja jest ta aktwka? A potem rozlegy si donone kroki i wida byo buty z cholewami kroczce po pokoju. Oho, ten mczyzna by w ku w butach, pomyla Ksawery i rozzoci si; zrozumia, e nadesza jego chwila. Opar si na okciu i wysun si spod ka, tak eby widzie, co si dzieje w pokoju. - Kogo tu masz? Gdzie go schowaa? - krzycza mski gos a Ksawery widzia nad czarnymi cholewami ciemnoniebieskie bryczesy i ciemnoniebiesk bluz policyjnego munduru. Mczyzna rozglda si badawczo po pokoju, a potem rzuci si w stron szafy, ktra swymi rozmiarami sugerowaa, e w jej wntrzu ukrywa si kochanek. W tej chwili Ksawery wyskoczy spod ka cichy jak kot, zwinny jak pantera. Umundurowany mczyzna otworzy szaf pen ubra i wsun do niej rk. Ksawery by ju za jego plecami i kiedy mczyzna raz po raz wsadza rk w mroczn czelu szafy, aby namaca ukrytego w niej kochanka, Ksawery chwyci go z tyu za konierz i prdko wepchn do rodka. Zamkn drzwi, przekrci klucz, wyj go, woy do kieszeni i odwrci si do kobiety. 4 Sta naprzeciwko wielkich brzowych oczu a za plecami sysza dochodzce z wntrza szafy uderzenia, haas i krzyk, na tyle stumiony przez wiszce tam ubrania, e sowa w grzmocie uderze pozostaway niezrozumiae. Usiad obok tych wielkich oczu, obj rk rami kobiety i dopiero teraz, kiedy poczu w doni jej nag skr, uwiadomi sobie, e kobieta ma na sobie tylko lekk halk, pod ktr unosz si nagie piersi, mikkie i jdrne. omot w szafie rozlega si nadal a Ksawery obiema rkami trzyma kobiet za ramiona i stara si dostrzec wyrazisto jej rysw, ktra gubia si wci w rozwodnieniu jej oczu. Mwi, eby si nie baa, pokazywa jej klucz na dowd tego, e szafa jest dobrze zamknita, przypomina jej, e wizienie ma jest dbowe i e wizie nie moe go otworzy ani rozsadzi. A w kocu zacz j caowa (rkoma dotyka cigle jej mikkich nagich ramion, tak szalenie sodkich, e ba si posun rce niej i dotkn piersi, jak gdyby nie by do odporny na ich upojno) i znw mu si wydawao, e przytykajc wargi do jej twarzy zanurzy si w bezkresnych wodach. - Co zrobimy? - usysza jej gos. Gaskaj po ramieniu i mwi, eby si o to nie martwia, ejest im tu teraz dobrze, e jest szczliwy jak nigdy dotd i e walenie w szafie interesuje go mniej wicej tak samo, jak odgosy burzy puszczone z pyty gramofonowej, albo jak szczekanie psa przywizanego do budy na drugim kocu miasta. Aby pokaza, e panuje nad sytuacj, wsta i rozejrza si po pokoju. Potem rozemia si, poniewa zobaczy na stole odoon czarn pak. Chwyci j, podszed do szafy i w odpowiedzi na uderzenia dochodzce z wewntrz, kilkakrotnie uderzy pak w drzwi szafy. - Co zrobimy? - spytaa ponownie kobieta, a on odpowiedzia: - Odejdziemy. - A co z nim? - zapytaa, a Ksawery odrzek: Strona 31

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej - Czowiek wytrzyma bez jedzenia dwa, trzy dni. Kiedy tu za rok wrcimy, zastaniemy w szafie szkielet ubrany w mundur i buty z cholewami. I znowu podszed do haasujcej szafy i uderzy w ni pak, mia si i spojrzeniem zachca kobiet, by miaa si razem z nim. Ale kobieta si nie miaa, pytaa tylko: - Dokd pjdziemy? Ksawery opowiada jej, dokd pjd. Oponowaa, mwic, e tu w tym pokoju jest u siebie w domu, natomiast tam, dokd Ksawery chce j zaprowadzi, nie bdzie miaa ani swojej bieliniarki, ani ptaka w klatce. Ksawery odpowiedzia, e dom to nie bieliniarka ani ptak w klatce, ale obecno czowieka, ktrego kochamy. A potem mwi jej, e on sam nie ma domu, albo - mwic inaczej - e jego domem s jego kroki, jego marsz, jego podre. e jego dom jest tam, gdzie otwieraj si nieznane horyzonty. e moe y tylko przechodzc zjednego snu do drugiego, zjednego krajobrazu w inny i e gdyby zosta duej w jednej dekoracji, umarby, tak jak umrze jej m, jeli zostanie duej ni czternacie dni w szafie. Przy tych sowach naraz oboje zauwayli, e szafa ucicha. Ta cisza bya tak uderzajca, e przebudzia ich oboje. Byo to jakby w chwil po burzy; kanarek w klatce rozpiewa si, a w oknie wida byo te zachodzce soce. Byo to piknejak wezwanie do drogi. Byo to pikne jak boskie zmiowanie. Byo to pikne jak mier policjanta. Kobieta pogaskaa teraz Ksawerego po twarzy; po raz pierwszy go dotkna; i po raz pierwszy take Ksawery zobaczy j nie rozmazan, w jej wyranych konturach. Powiedziaa do niego: - Tak. Pjdziemy. Pjdziemy dokd zechcesz. Poczekaj chwilk, wezm tylko par rzeczy na drog. Jeszcze raz go pogaskaa, umiechna si do niego i odesza w stron drzwi. Patrzy na ni oczyma penymi nagego spokoju; widziajej krok, sprysty i pynny, niczym krok wody, ktra zmienia si w ciao. Pooy si na ku i czu si wspaniale. Szafa bya cicha, jakby mczyzna w niej usn albo si powiesi. Ta cisza bya wypeniona przestrzeni, ktra wchodzia tu przez okno razem z szumem Wetawy i dalekim krzykiem miasta, krzykiem tak dalekim, e przypomina odgosy lasu. Ksawery czu, e znw jest peen podry. A nie ma nic pikniejszego ni chwile przed podr, chwile, gdy jutrzejszy horyzont przychodzi nas odwiedzi i da nam swoje obietnice. Ksawery lea na zmitoszonych kodrach i wszystko zlewao mu si we wspania jedno: mikkie ko podobne do kobiety, kobieta podobna do wody, woda, ktr wyobraa sobie pod oknami podobn do pyncego oa. Potem zobaczy jeszcze, jak otworzyy si drzwi i wesza kobieta. Miaa na sobie niebiesk sukienk. Niebiesk jak woda, niebiesk jak horyzonty, w jakie si jutro zanurzy, niebiesk jak sen, w ktry powoli, lecz niepowstrzymanie zapada. Tak. Ksawery zasn. 5 Ksawery pi nie po to, aby nabra si do czuwania. Nie, to monotonne wahado senczuwanie, ktre w cigu roku kiwnie trzysta szedziesit pi razy, jest mu nie znane. Sen nie jest dla niego przeciwiestwem ycia; sen jest dla niego yciem a ycie snem. Przechodzi ze snu do snujakby przechodzi zjednego ycia do drugiego. Jest ciemno, jest czarna ciemno, ale z gry opadaj powoli krgi wiata. S to wiata wysyane przez latarnie; w tych krgach wykrojonych z ciemnoci wida gsto padajce patki. Wbieg do drzwi niskiego budynku, prdko przebieg przez hal i wszed na peron, gdzie sta gotowy do odjazdu pocig z owietlonymi oknami; obok niego spacerowa staruszek z latarni i zamyka drzwi wagonw. Ksawery wskoczy szybko do pocigu i w tym momencie staruszek podnis latarni, z innego koca peronu rozleg si przecigy odgos trbki i pocig ruszy. Strona 32

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej 6 Przystan na platformie wagonu i gboko oddycha, by uspokoi przyspieszony oddech. Przyszed znowu w ostatniej chwili, a przychodzenie w ostatniej chwili byo jego dum. Wszyscy inni przychodzili wedug wczeniej przemylanego planu, tote yli cae ycie bez niespodzianek, jak przepisujcy teksty wskazane przez nauczyciela. Wyczuwa ich w przedziaach wagonw, jak siedz tam na wczeniej wyznaczonych miejscach, jak prowadz znane wczeniej rozmowy, jak opowiadaj sobie o schronisku w grach, gdzie bd przez tydzie mieszka, o porzdku dziennym, z ktrym zaznajomili si ju w szkole, eby potem mc y na lepo, na pami i bez najmniejszego bdu. Ksawery natomiast przyszed nieprzygotowany, w ostatniej chwili, pod wpywem nagego pomysu i nieoczekiwanej decyzji. Sta teraz na platformie wagonu i dziwi si, co go waciwie skonio, by wzi udzia w wycieczce szkolnej, z nudnymi kolegami i ysymi profesorami, w ktrych wsach spaceruj wszy. Powdrowa wzdu wagonu: chopcy stali w przejciu midzy siedzeniami, chuchajc na zamarznite szyby i przykadajc oko do okrgych przewitw; inni leeli leniwie w przedziaach na awkach, nad gowami wzdu i wszerz narty oparte o siatki na bagae; gdzie tam grali w karty, za w innym przedziale piewali nie majc koca piosenk zoon z prymitywnej melodii i dwch sw powtarzajcych si w nieskoczono, sto i tysic razy: zdech kanarek, zdech kanarek, zdech kanarek... Przy tym przedziale zatrzyma si i zajrza do rodka: byli tam trzej chopcy z wyszej klasy, a obok nich jasnowosa dziewczyna, jego koleanka, ktra, zobaczywszy go, zaczerwienia si, ale nie daa nic po sobie pozna, jakby si baa, e zostanie przyapana, dlatego dalej otwieraa usta i patrzc wielkimi oczami na Ksawerego, piewaa: zdech kanarek, zdech kanarek, zdech kanarek, zdech... Ksawery oderwa wzrok od jasnowosej dziewczyny i mija nastpne przedziay, z ktrych dochodziy inne sztubackie piosenki i odgosy zabawy, a potem zobaczy, jak na wprost niego idzie mczyzna w mundurze konduktora, zatrzymuje si przy poszczeglnych przedziaach i sprawdza bilety; mundur nie mg go zmyli, pozna pod daszkiem czapki starego acinnika i wiedzia, e nie moe si z nim spotka, po pierwsze dlatego, e nie ma biletu, po drugie za ju bardzo dawno (nie pamita nawet jak dawno!) nie by na lekcji aciny. Wykorzysta wic moment, kiedy acinnik nachyli si do przedziau i przecisn si szybko koo niego na platform, z ktrej prowadzio dwoje drzwi do dwch maych kabin: do umywalni i do toalety. Otworzy drzwi umywalni i zobaczy, e stoi tam profesorka czeskiego, surowa pidziesiciolatka, w objciach jego kolegi, ktry siada w pierwszej awce i ktrego Ksawery, jeeli czasem bywa na lekcjach, zupenie ignorowa. Gdy go dostrzegli, odwrcili si prdko, sposzeni kochankowie, od siebie i pochylili si nad umywalk; pod cienkim strumyczkiem wody kapicej z kranu gorliwie myli sobie rce. Ksawery nie chcia im przeszkadza i wrci na platform; tam zobaczy przed sobjasnowos koleank, ktra wpatrywaa si w niego duymi niebieskimi oczami; jej usta nie poruszay si i nie pieway ju piosenki o kanarku, ktrej zwrotki, jak si Ksawery domyla, nie maj koca. Ach, co za gupota, pomyla - wierzy, e istnieje piosenka, ktra si nie koczy;jakby wszystko na wiecieju od samego pocztkn nie byo zdrad! Z t myl patrzy blondynce w oczy i wiedzia, e nie wolno mu przystpi do nieuczciwej gry, ktra doczesne podaje za wieczne a mae za wielkie, e nie wolno mu przystpi do nieuczciwej gry zwanej mioci. Dlatego odwrci si i ponownie wszed do maej umywalni, w ktrej tga nauczycielka czeskiego znowu staa naprzeciwko maego kolegi Ksawerego, obejmujc go wp. - Ale, nie, bardzo was prosz, tylko si ju drugi raz nie myjcie - rzek do nich Ksawery. - Sam chciabym si umy - i omin ich dyskretnie, przekrci kurek w kranie i nachyli si nad Strona 33

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej umywalk, chcc znale w ten sposb wzgldne odosobnienie dla siebie i dla dwojga kochankw, ktrzy stali zakopotani za nim. - Chodmy gdzie obok - usysza potem rezolutny szept nauczycielki, trzanicie drzwi i kroki czworga ng, wchodzcych do ssiedniej toalety. Zosta sam, opar si spokojnie o cian i odda si sodkim rozmylaniom, zza ktrych przewitywao dwoje wielkich bagalnych niebieskich oczu.

7 Potem pocig stan, rozleg si odgos trbki, krzyki modziey, trzaskanie drzwiami, tupot. Ksawery wyszed ze swej kryjwki i doczy do reszty uczniw wylegajcych na peron. A pniej wida byo pagrki, olbrzymi ksiyc i skrzcy si nieg; szli noc, ktra bya jasna jak dzie. Bya to duga procesja, w ktrej zamiast krzyy sterczay w gr pary nart, niczym nabone rekwizyty,jak symbole dwch palcw zoonych do przysigi. Bya to duga procesja i Ksawery idc w niej trzyma rce w kieszeniach, poniewa on jeden nie mia nart, symbolu przysigi; szed i przysuchiwa si rozmowom kolegw ju na wp zmczonych; potem obejrza si i zobaczy, e jasnowosa dziewczyna, wta i maa, idzie na samym kocu, potyka si i pod ciarem nart zapada si w nieg; po chwili znw si obejrza i zobaczy, e stary matematyk bierze od niej narty, kadzie je razem ze swoimi na rami, woln rk chwyta j pod rami i pomaga w marszu. By to smutny widok, jak nieszczsna staro lituje si nad nieszczsn modoci; przyglda si temu z rozkosz. Pniej, najpierw z daleka a potem z coraz bliszej odlegoci, zacza dobiega taneczna muzyka; ukazaa si przed nimi restauracja, a wok niej drewniane pawilony, do ktrych koledzy Ksawerego szli si zakwaterowa. Ale Ksawery nie mia tu zarezerwowanego adnego pokoju i nie musia ani odkada nart ani si przebiera. Wszed wic od razu do sali, gdzie znajdowa si parkiet taneczny, kapela jazzowa, a przy stoach kilkoro goci. Natychmiast zauway kobiet w ciemnoczerwonym swetrze i obcisych spodniach; koo niej siedzieli mczyni ze szklanicami piwa, ale Ksawery widzia, e ta kobieta jest elegancka i wyniosa i nudzi si z nimi. Podszed do niej i poprosi j do taca. Taczyli razem porodku gospody, tylko ich dwoje, i Ksawery widzia, e szyja kobiety jest wspaniale powida, skra pod oczami wspaniale pomarszczona a koo jej ust biegn dwie wspaniae gbokie szramy, i by szczliwy, e ma w objciach tyle lat ycia, e on, uczniak, trzyma w ramionach cae jedno ju niemal zakoczone ycie. By dumny, e z ni taczy i myla o tym, e za chwil wejdzie tu blondynka i zobaczy go, jak wysoko nad ni gruje, jakby wiek jego tancerki by wysokim pagrkiem, a ta modziutka dziewczyna sterczaa pod tym pagrkiem jak bagalna odyga trawy. Rzeczywicie: do lokalu zaczli si schodzi uczniowie i uczennice, ktre zmieniy spodnie narciarskie na spdnice, i wszyscy porozsiadali si przy wolnych stoach, tak e teraz Ksawery taczy z ciemnoczerwon kobiet otoczony liczn publicznoci; przy jednym ze stow dostrzeg blondynk i by zadowolony: bya ubrana znacznie staranniej ni wszyscy pozostali; miaa pikn sukienk, ktra zupenie nie pasowaa do tej brudnej gospody, bia, lekk sukienk, w ktrej bya jeszcze wtlejsza i atwiejsza do zranienia. Ksawery wiedzia, e ubraaj dla niego, i w tym momencie by ju cakowicie zdecydowany, e nie wolno mu si jej podda, e musi ten wieczr przey dla niej i ze wzgldu na ni. 8 Powiedzia kobiecie w ciemnoczerwonym swetrze, e ju nie chce duej taczy: odraz budz w nim te mordy, ktre gapi si na nich znad kufli piwa. Kobieta zamiaa si potakujco; chocia Strona 34

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej kapela nie skoczya gra, a na parkiecie byli tylko oni sami, przestali taczy (caa gospoda widziaa, jak przestaj taczy), zeszli z podestu i szli razem, trzymajc si za rce, koo wszystkich stow, a znaleli si na zewntrz, na nienej rwninie. Owiono ich mrone powietrze i Ksawery myla o tym, e za chwil tu na mrz wyjdzie te wta chora dziewczyna w biaej sukience. Chwyci znw ciemnoczerwon kobiet pod rami i prowadzi j dalej bielutek rwnin i wydawao mu si, e jest szczuroapem a kobieta, ktr prowadzi, jest fujark, na ktrej gra. Po chwili otworzyy si drzwi restauracji i wysza z nich blondynka. Bya jeszcze drobniejsza ni przedtem, jej biaa sukienka gubia si na niegu, tak e wygldaajak nieg, ktry kroczy po niegu. Ksawery tuli do siebie kobiet w ciemnoczerwonym swetrze, ciepo ubran i cudownie star, caowa j, wkada jej rce pod sweter i kcikiem oka obserwowa dziewczynk podobn do niegu, jak za nimi patrzy i jak si drczy. A potem powali t star kobiet na nieg i tarza si na niej i wiedzia, e trwa to ju dugo i e jest zimno, i e sukienka dziewczyny jest cienka, i e mrz dotykajej ydek i kolan i sigajej ud i gaskaj coraz wyej, a dotyka jej ona i brzucha. Pniej podnieli si i stara kobieta zaprowadzia go do jednego z domkw, w ktrym miaa pokj. Okno pokoju na parterze znajdowao si metr nad nien rwnin i Ksawery widzia przez nie, e blondynka stoi kilka krokw std i e patrzy na niego przez okno; on te nie chcia opuci dziewczynki, ktrej obraz wypenia go caego, zapali wic wiato (stara kobieta rozemiaa si lubienie z jego potrzeby wiata), wzi kobiet za rk, podszed z ni do okna i przy oknie obejmowa j i podnosi jej kosmaty sweter (ciepy sweter dla starczego ciaa) i myla o dziewczynce, ktra musiaa byju cakiem skostniaa, tak skostniaa, e nie czua wasnego ciaa, e bya ju tylko dusz, smutn i obola dusz trzepoczc si w zupenie przemarznitym ciele, ktre ju nic nie czuo, ktre stracio ju zdolno dotyku i byo jedynie martwym schronieniem dla opoczcej duszy, ktr Ksawery tak bezgranicznie kocha, ach, tak bezgranicznie kocha. Kto by unis tak bezgraniczn mio! Ksawery czu, jak jego rce sabn, jak nie s w stanie podnie tego cikiego kosmatego swetra choby tak wysoko, eby odsoni starcze piersi, czu niemoc w caym ciele i usiad na ku. Trudno opisa, jak mu byo dobrze, jaki by zadowolony i szczliwy. Gdy czowiek jest bardzo szczliwy, nachodzi go sen jako nagroda. Ksawery umiecha si i zapada w gboki sen, w pikn sodk noc, w ktrej wiecio dwoje zmarznitych oczu, dwa skostniae ksiyce. 9 Ksawery nie przeywa jedynego ycia cigncego si od narodzenia do mierci jak duga brudna ni; nie przeywa swego ycia, ale je przesypia; w tym yciuspaniu skacze ze snu do snu; ni, we nie zasypia i jawi mu si dalszy sen, tak e jego spanie jest jak pudeko, do ktrego jest woone nastpne pudeko, a do niego nastpne i nastpne. Spjrzcie, w tej chwili pi rwnoczenie w domu przy mocie Karola i w schronisku; te dwa sny brzmi jak dwa tony dugo trzymane na organach; a do tych dwch tonw docza si teraz trzeci. Stoi i rozglda si. Ulica jest pusta, jedynie tu i wdzie mignie jaki cie, ktry znika szybko za rogiem albo w bramie. On te nie chce by widziany; kroczy bocznymi peryferyjnymi ulicami i syszy dochodzce z drugiej strony miasta odgosy strzelaniny. W kocu wszed do jednego z domw i skierowa si schodami na d; w suterenie byo kilkoro drzwi; przez chwil szuka tych waciwych, a potem zapuka; najpierw trzy razy, pniej, po przerwie, raz i po dalszej przerwie znw trzy razy. 10 Strona 35

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej Drzwi si otworzyy i mody mczyzna w ogrodniczkach zaprosi go do rodka. Przeszli przez kilka pomieszcze, gdzie bya rupieciarnia, ubrania na wieszakach, ale i karabiny stojce w ktach, a potem dugim korytarzem (musieli ju dawno przekroczy zarysy domu) do maej, podziemnej sali, w ktrej siedziao okoo dwudziestu piciu mczyzn. Usiad na pustym krzele i przyglda si obecnym, spord ktrych zna tylko kilku. Na przodzie pomieszczenia siedzieli za stoem trzej mczyni; jeden z nich, w cyklistwce na gowie, wanie przemawia; mwi o bliskiej i trzymanej w tajemnicy dacie, gdy wszystko si rozstrzygnie; wtedy wszystko bdzie musiao by zaatwione zgodnie z planem: ulotki, gazety, radio, poczta, telegraf, bro. Nastpnie wypytywa poszczeglnych ludzi, czy wykonali wyznaczone zadania, majce zapewni powodzenie tego, co kryo si pod ow dat. W kocu zwrci sie rwnie do Ksawerego i spyta go, czy przynis list. To bya okropna chwila. Ksawery, chcc si zabezpieczy, ju dawno temu przepisa list do swego zeszytu z czeskiego. Ten zeszyt mia razem z innymi zeszytami i podrcznikami w aktwce. Lecz gdzie jest ta aktwka? Przy sobie jej nie ma! Mczyzna w cyklistwce powtrzy pytanie. Mj Boe, gdzie jest ta aktwka? Ksawery zastanawia si gorczkowo i po chwili z otchani pamici wyonio mu si niejasne i nieuchwytne wspomnienie, sodki powiew szczcia; chcia to wspomnienie pochwyci, ale ju nie mia czasu, poniewa wszyscy odwracali ku niemu twarze i czekali, co odpowie. Musia si przyzna, e listy nie ma. Twarze ludzi, pomidzy ktrych przyszed jak towarzysz midzy towarzyszy, stay si surowsze, a czarny mczyzna powiedzia lodowa tym gosem, e jeli list zdobd nieprzyjaciele, data, w ktrej pokadali wszelkie nadzieje, bdzie zaprzepaszczona i pozostanie tak sam dat jak kada inna: pust i martw. Ale zanim jeszcze Ksawery zdy co powiedzie, otworzyy si drzwi za stoem prezydialnym, pojawi si w nich mczyzna i zagwizda, wszyscy wiedzieli, e jest to sygna alarmowy; nim mczyzna w cyklis twce zdy wyda pierwszy rozkaz, przemwi Ksawery: - Pozwlcie mi i pierwszemu - rzek, poniewa wiedzia, e droga, ktra ich teraz czeka, jest niebezpieczna, i ten, kto pjdzie pierwszy, narazi ycie. Ksawery wiedzia, e zapomnia listy, i musi zmy win. Ale to nie tylko poczucie winy pchao go ku niebezpieczestwu. Obrzydzeniem napawaa go mao, ktra czyni z ycia pycie a z ludzi pludzi. Chcia pooy swoje ycie na wadze, na ktrej drugiej szali jest mier. Chcia, eby kady jego czyn, ba - kady jego dzie, kada godzina i sekunda byy w stanie stawi czoa najwyszej mierze, jak jest mier. Dlatego chcia i w pierwszym szeregu, i po linie nad przepaci, mie wok gowy aureol pociskw i w ten sposb rosn w oczach wszystkich i by ogromny, jak ogromna jest mier. Mczyzna w cyklistwce spojrza na niego zimnym, surowym wzrokiem, w ktrym bysna iskra zrozumienia. - Wic id - rzek do niego. 11 Przecisn si przez elazne drzwi i znalaz si na wskim podwrzu. Byo ciemno, z oddali dochodziy odgosy strzelaniny, a gdy spojrza w gr, widzia bdzce nad dachami wietlne smugi reflektorw. Na wprost wska elazna drabinka prowadzia z dou na dach piciopitrowego domu. Podskoczy do niej i szybko pi si do gry. Pozostali wybiegali za nim na podwrze i przywierali do murw. Czekali, a bdzie na dachu, i da im znak, e droga jest wolna. A potem szli po dachach, skradajc si ostronie, a Ksawery by wci na przodzie; stpajak drapienik, ajego oczy widziay nawet w ciemnoci. W pewnym miejscu zatrzyma si i przywoa do siebie mczyzn w cyklistwce, by mu pokaza, jak w dole gboko Strona 36

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej pod nimi zbiegaj si czarne postacie z krtk broni w rkach i uwanie si rozgldaj. - Prowad nas dalej - powiedzia mczyzna do Ksawerego. I Ksawery szed, skaczc z dachu na dach, zac po krtkich elaznych drabinkach, chowajc si za kominami i uskakujc przed natrtnymi reflektorami, ktre co chwila omiatay domy, krawdzie dachw i kaniony ulic. Bya to wspaniaa wdrwka milczcych mczyzn zamienionych w rj ptakw, ktre wysoko okr czyhajcego nieprzyjaciela i opadn na skrzydach dachw na drug stron miasta, gdzie nie ma zasadzki. Bya to wspaniaa duga wdrwka, tak dugajednak, e Ksawery zacz odczuwa zmczenie, ktre mci zmysy i napenia umys halucynacj; wydawao mu si, e syszy dwiki marsza pogrzebowego, tego znanego Marchefunebre Chopina, tak jak go graj dte kapele na cmentarzach. Nie zwalnia kroku, stara si z caej siy wyostrzy swe zmysy i odpdzi t zowieszcz halucynacj. Daremnie: muzyka wci do niego dolatywaa, jakby chciaa zwiastowa jego bliski koniec, jakby chciaa do tej chwili walki przypi czarny welon przyszej mierci. Czemu tak si broni przed t halucynacj? Czy nie pragn, aby wielko mierci uczynia jego kroki po dachach niezapomnianymi i ogromnymi? Czy muzyka pogrzebowa, ktra do niego dochodzi jako przepowiednia, nie jest tym najpikniejszym akompaniamentem dla jego odwagi? Czy to nie cudowne, e jego walka jest pogrzebem a pogrzeb walk, e ycie tak wspaniale zarcza si tu ze mierci? Nie, Ksawery nie ba si, e mier przysza mu si zapowiedzie, lecz e nie moe w tej chwili polega na wasnych zmysach, e nie jest w stanie (on, ktry odpowiada za bezpieczestwo swych towarzyszy!) dosysze czyhajcych zasadzek nieprzyjaci, gdy uszy ma zatkane pynn melancholi marsza pogrzebowego. Czyby to jednak w ogle byo moliwe, eby halucynacja miaa posta tak rzeczywist, by sycha byo marsz Chopina ze wszystkimi rytmicznymi potkniciami i faszyw gr puzonw? 12 Otworzy oczy i zobaczy pomieszczenie z jedn odrapan szaf i jednym kiem, na ktrym lea. Z zadowoleniem stwierdzi, e spa w ubraniu, nie musi si wic przebiera; wsun tylko nogi do butw porzuconych pod kiem. Ale skd odzywa si ta smutna dta kapela, ktrej tony brzmi tak bardzo rzeczywicie? Podszed do okna. Nie opodal, w krajobrazie, z ktrego nieg ju niemal znikn, staa nieruchomo, zwrcona do niego plecami, grupa ludzi w czarnych ubraniach. Staa opuszczona i smutna, smutna jak krajobraz, ktry j otacza; z bielutkiego niegu pozostay tylko brudne linie i pasemka na wilgotnej ziemi. Otworzy okno i wychyli si. Teraz lepiej poj sytuacj. Ubrani na czarno ludzie zgromadzeni byli wok dou, przy ktrym leaa trumna. Po drugiej stronie dou inni, rwnie w czer odziani ludzie, trzymali przy ustach dte instrumenty, a na nich mae pulpity z nutami, w ktrych utkwili oczy; grali marsz aobny Chopina. Okno znajdowao si zaledwie metr nad ziemi. Ksawery wyskoczy przez nie na zewntrz i podszed do gromadki aobnikw. W tej chwili dwaj krzepcy wieniacy przecignli pod trumn liny, unieli j i powoli spuszczali w d. Stary mczyzna i stara kobieta stojcy w gromadce ubranych na czarno ludzi rozpakali si, a pozostali brali ich pod ramiona i uspokajali. Potem trumna opada na dno i ludzie w czerni jeden za drugim podchodzili i rzucali na ni gar gliny. Rwnie Ksawery jako ostatni schyli si, nabra do rki ziemi z drobinkami niegu i rzuci j w d. By tu jedynym, o ktrym nikt nic nie wiedzia, i zarazem jedynym, ktry sam wiedzia wszystko. Tylko on wiedzia, jak i dlaczego umara jasnowosa dziewczyna, tylko on wiedzia o rce mrozu, ktra posuwaa si pojej ciele do gry, od ydek a do Strona 37

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej brzucha i pomidzy piersi, tylko on wiedzia, kto by przyczynjej mierci. Tylko on wiedzia, czemu yczya sobie, aby j pochowali wanie tutaj, gdzie si najbardziej drczya i gdzie pragna umrze, poniewa widziaa mio, ktra j zdradza i oddala si od niej. Tylko on wiedzia; ci pozostali byli tu niczego nie rozumiejc publicznoci, czy te niczego nie rozumiejcymi ofiarami. Widzia ich na tle rozlegego grskiego krajobrazu i wydawao mu si, e s zagubieni w bezkresnej dali, tak samo jak zmara jest zagubiona w bezkresnej glinie, i e on sam (ktry wszystko wie) jest jeszcze rozleglejszy ni ten mokry krajobraz, tak e wszyscy pozostali, zmara, grabarze z opatami oraz ki i pagrki wstpuj w niego i gubi si w nim. By napeniony krajobrazem, smutkiem pozostaych i mierci blondynki, i czu, ejest przez nich wszystkich rozsadzany, jakby w nim roso drzewo; czu, e jest wielki i traktowa teraz sw wasn rzeczywist posta tylko jako mask, przebranie, diabelsk mask niewinnoci; w tej masce wasnej postaci podszed teraz do rodzicw zmarej (twarz ojca przypominaa mu rysy blondynki; bya poczerwieniaa od paczu) i skada im kondolencje; podawali mu nieprzytomnie rk a on czu, e ich donie s w jego rce wte i malekie. Potem sta oparty o cian pawilonu, w ktrym tak dugo spa, i patrzy w lad za pogrzebowymi gomi, ktrzy rozchodzili si maymi grupkami i powoli ginli w wilgotnej dali. Naraz poczu, e kto go gaszcze; ale tak, czu na twarzy dotyk rki. By pewien, e rozumie to dotknicie i z wdzicznoci je przyjmowa; wiedzia, e jest to rka przebaczenia; e blondynka daje mu do zrozumienia, e go nie przestaa kocha i e mio jest silniejsza od mierci. 13 Spada w d poprzez swoje sny. Najpikniejsza bya chwila, gdyjeden ze snwjeszcze trwa, aleju za nim przewitywa nastpny, do ktrego przechodzi. Te rce, ktre gaskay go w chwili, gdy sta w grskim krajobrazie, naleay ju do kobiety ze snu, w ktry z powrotem zapada, lecz Ksawery jeszcze o tym nie wie, tak e te rce istniej teraz same w sobie; s to cudowne rce w pustej przestrzeni; rce midzy dwiema historiami, midzy dwoma istnieniami; rce nie zepsute przez ciao ani gow. Niechaj trwa jak najduej ten dotyk rk bez ciaa! 14 Potem oprcz rk poczu take dotyk duych mikkich piersi opierajcych si na jego piersiach i zobaczy twarz czarnowosej kobiety i sysza jej gos: - Obud si! Na Boga, obud si! Lea na zmitym posaniu w ciemnawym pokoiku z wielk szaf. Ksawery przypomnia sobie, e jest w domu przy mocie Karola. Wiem, e chciaby jeszcze dugo spa - mwia kobieta,jakby si usprawiedliwiajc. - Ale musiaam ci obudzi, poniewa si boj. - Czego si boisz? - zapyta Ksawery. - Mj Boe, ty nic nie wiesz - rzeka kobieta. - Posuchaj! Ksawery zamilk i stara si pilnie nasuchiwa; z oddali dochodziy strzay. Wyskoczy z ka i podbieg do okna; po mocie Karola spaceroway gromadki mczyzn w roboczych kombinezonach z automatami na ramieniu. Byo to co jakby wspomnienie dobiegajce zza kilku cian; Ksawery wiedzia wprawdzie, co oznaczaj patrole uzbrojonych robotnikw na mocie, mia jednak wraenie, e sobie o czym nie moe przypomnie, o czym, co by mu wyjanio jego wasny stosunek do tego, co widzi. Wiedzia, e naley do tej scenerii i e tylko przez jak pomyk z niej wypad, jak aktor, ktry zapomni wej Strona 38

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej w por na scen i sztuka rozwija si dalej, dziwnie okaleczona, bez niego. A nagle sobie przypomnia. I w momencie, gdy sobie przypomnia, rozejrza si po pokoju i odetchn z ulg: aktwka wci tutaj bya, oparta w kcie o cian, nikt jej nie zabra. Podskoczy do niej i otworzy j. Wszystko byo na swoim miejscu: zeszyt z matematyki, zeszyt z czeskiego, podrcznik przyrody. Wycign zeszytdo czeskiego, otworzy go z odwrotnej strony i odetchn po raz drugi: lista, ktrej domaga si od niego czarnowosy mczyzna, bya tu przepisana starannie, drobnym czytelnym pismem, i Ksawerego znw ucieszy pomys zamaskowania tego wanego dokumentu w szkolnym zeszycie, w ktrym z drugiej strony napisane byo wiczenie stylistyczne na temat: Wjaki sposb przysza do nas wiosna. - Czeg ty tam szukasz? - Niczego - odpar Ksawery. - Potrzebuj twojej pomocy. Widzisz przecie, co si dzieje. Chodz od domu do domu, aresztuj i dokonuj egzekucji. - Nie bj si - zamia si. - adnych egzekucji by nie moe! - Skd moesz wiedzie?! - zaprotestowaa kobieta. Skd mg'wiedzie? Wiedzia a nazbyt dobrze: list wszystkich wrogw ludu, ktrzy mieli by straceni w pierwszym dniu rewolucji, mia w swoim zeszycie; egzekucji naprawd by nie mogo. Zreszt, w ogle go nie interesoway obawy piknej kobiety; sysza strzelanin, widzia patrole na mocie i myla tylko o tym, e dzie, do ktrego z takim zapaem przygotowywa si ze swymi towarzyszami boju, nadszed nagle i on go przespa; e jest gdzie indziej, w innym pokoju, w innym nie. Chcia wybiec z domu, chcia si natychmiast zgosi do tych ludzi w roboczych kombinezonach, chcia odda list, ktr ma tylko on jeden, a bez ktrej rewolucja jest lepa, nie wiadomo bowiem kogo aresztowa i do kogo strzela. Uwiadomi sobie jednak, e to niemoliwe: nie zna hasa wydanego na ten dzie, od dawna uwaany jest za zdrajc i nikt by mu nie uwierzy. Jest w innym yciu, jest w innym zdarzeniu i nie potrafi ocali z owego ycia tego drugiego, w ktrym go ju nie ma. - Co si z tob dzieje? - nalegaa na niego ze strachem kobieta. A Ksaweremu przyszo na myl, e skoro nie moe ocali tego straconego ycia, musi uczyni wielkim to, ktre teraz wanie przeywa. Obejrza si na pikn, korpulentn kobiet i wiedzia w tej chwili, e musi j opuci, poniewa ycie jest tam na zewntrz za oknami, skd dobiegaj strzay. - Dokd chcesz i! - krzykna kobieta. Ksawery umiechn si i wskaza na okno. - Obiecae, e zabierzesz mnie ze sob! - To byo dawno temu. - Chcesz mnie zdradzi? Uklka przed nim i obja go za nogi. Patrzy na ni i uwiadamia sobie, e jest pikna i e przykro mu bdzie od niej odej. Ale wiat za oknem byjeszcze pikniejszy. Ajeeli dla niego opuci ukochan kobiet, wwczas ten wiat bdzie jeszcze droszy o warto zdradzonej mioci. - Jeste pikna - mwi do niej. - Ale musz ci zdradzi. Potem wyrwa si z jej obj i skierowa si w stron okna.

Cz trzecia albo Poeta onanizuje si Tego dnia, gdy Jaromil przybieg do niej ze swymi wierszami, mama ju si taty nie doczekaa; nie doczekaa si go take w nastpnych dniach. Dostaa natomiast z gestapo urzdow wiadomo, e jej m jest aresztowany. Pod koniec wojny przysza nastpna urzdowa wiadomo, e m umar w obozie koncentracyjnym. O ile jej Strona 39

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej maestwo byo ndzne, o tyle wdowiestwo byo wielkie i dostojne. Miaa du fotografi ma z okresu, kiedy si poznali; oprawia j w zocon ram i powiesia na cianie. Pniej ku wielkiej radoci praan skoczya si wojna. Niemcy opucili czeskie ziemie i dla mamy rozpoczo si ycie obdarzone surowym piknem wyrzecze; pienidze, ktre kiedy odziedziczya po ojcu, rozeszy si, zwolnia wic suc, po mierci Alika zrezygnowaa z kupna nowego psa i musiaa znale sobie prac. Doszo rwnie do innych zmian: jej siostra zdecydowaa si zostawi mieszkanie w centrum Pragi onatemu od niedawna synowi i przeprowadzia si z mem oraz modszym synem do parterowych pokoi rodzinnej willi, podczas gdy babcia przeniosa si na pitro do owdowiaej mamy. Mama pogardzaa szwagrem od tej pory, kiedy usyszaa jego owiadczenie, e Voltaire by fizykiem, ktry wynalaz wolty. Jego rodzina bya haaliwa i egoistycznie zapatrzona w swoje prymitywne zabawy: od wesoego ycia w dolnych pomieszczeniach odcina si wyranie nastrj melancholii roztaczajcy si na pitrze. A jednak mama chodzia w tym czasie bardziej wyprostowana ni kiedy w czasach dostatku. Jak gdyby nosia na gowie (za przykadem dalmatyskich kobiet, ktre w ten sposb nosz kosze winogron) niewidzialn urn z prochami ma. 2 W azience na peczce pod lustrem stoj buteleczki z perfumami i tubki z kremami, ale mama ich prawie nie uywa do pielgnacji skry. Jeli stoi przed nimi tak czsto, to dlatego, e przypominajjej zmarego ojca, jego drogeria (naley ju od dawna do nielubianego szwagra) i wieloletnie beztroskie ycie w willi. Na przeszoci przeytej z rodzicami i z mem pooy si tskny blask dopiero co zgasego soca. To tskne wiato drczy j: uwiadamia sobie, e potrafi oceni pikno tych lat dopiero teraz, kiedy miny, i wyrzuca sobie, e bya niewdziczn on. Jej m naraa si na skrajne niebezpieczestwo, gryz si zmartwieniami i aby zachowa spokj, nigdy nie powiedziajej o niczym ani sowa; ona do dzisiaj nic nie wie o tym, dlaczego by aresztowany, w jakiej grupie oporu pracowa i jak mia tam funkcj; nie wie w ogle nic i traktuje to jako haniebn kar za to, e bya na sposb kobiecy ograniczona i nie potrafia dostrzec w zachowaniu ma niczego innego, jak tylko stygnce uczucia. Kiedy pomyli o tym, e zdradzaa go wanie wtedy, gdy by najbardziej zagroony, pogardza niemal sama sob. Patrzy teraz na swoje odbicie w lustrze i stwierdza ze zdziwieniem, ejej twarzjest wci moda, i to jakjej si zdaje zbytecznie moda, jakby czas zapomnia o niej niesusznie i przez pomyk. Niedawno doszo do jej uszu, e kto widziaj na ulicy z Jaromilem, i sdzi, e to rodzestwo; wydawao jej si to komiczne, tym niemniej sprawio jej rado; od tego czasu chodzia z Jaromilem do teatru i na koncerty z jeszcze wiksz przyjemnoci. Zreszt, co jej prcz niego zostao? Babcia tracia pami i zdrowie, przesiadywaa w domu, cerowaa Jaromilowi skarpetki i prasowaa crce sukienki. Bya pena utyskiwa i wspomnie oraz pena troskliwoci. Stwarzaa smutn, pen mioci atmosfer i potwierdzaa kobieco otoczenia (dwuwdowiego otoczenia) Jaromila. 3 Na cianach jego pokoiku nie wisiay ju namalowane dziecice powiedzonka (mama z alem schowaa je do szafy), lecz dwadziecia maych reprodukcji kubistycznych i surrealistycznych obrazw, ktre wyci z rnych czasopism i podklei twardym papierem. Pomidzy nimi bya przymocowana do ciany suchawka telefoniczna z kawakiem odcitego sznura; (kiedy naprawiali im aparat telefoniczny i Jaromil dostrzeg w odcitej zepsutej suchawce w przedmiot, Strona 40

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej ktry, wyrwany ze swego normalnego kontekstu, oddziaywuje cudownie i ma prawo by nazwany surrealistycznym obiektem). Jednake obrazem, na ktry spoglda najczciej, by obraz umieszczony w ramie lustra wiszcego na tej samej cianie. Niczego,nie przestudiowa staranniej od wasnej twarzy, niczym nie martwi si bardziej ni ni i w nic nie wkada wicej wiary, cho kosztowao go to duo wysiku. Bya podobna do twarzy matki, poniewa jednak Jaromil by mczyzn, delikatno rysw bya bardziej uderzajca: mia adny, subtelny nosek i may agodnie cofnity podbrdek. Ten podbrdek bardzo go martwi; doczyta si w znanych rozwaaniach Schopenhauera, e cofnity do tyu podbrdek jest szczeglnie odraajcy, bowiem wystajcym podbrdkiem rni si czowiek od mapy. Potem znalaz gdzie fotografi Rilkego i stwierdzi, e i on ma cofnity podbrdek, w czym znalaz krzepic pociech. Patrzy dugo w lustro i miota si rozpaczliwie w tej ogromnej przestrzeni midzy map i Rilkem. Prawd powiedziawszy, podbrdek cofa si do agodnie i mama cakiem susznie uwaaa, e twarz jej syna posiada dziecicy wdzik. Jednake to wanie martwio Jaromila jeszcze bardziej ni podbrdek: drobne rysy czyniy go o kilka lat modszym, a poniewa jego koledzy szkolni byli o rok od niego starsi, jego dziecicy wygld by tym bardziej widoczny, nie dajcy si ukry, wielokrotnie w cigu dnia komentowany i Jaromil nie mg ani na chwil o nim zapomnie. Jakie to byo brzemi, nie tak twarz! Jake cikie byy te jej leciutkie rysy! (Jaromil miewa czasami okropne sny, kiedy nio mu si, e musi podnie jaki bardzo lekki przedmiot, fliank herbaty, yk, pirko, i nie moe; e jest tym sabszy, im lejszy jest przedmiot, e upada pod jego lekkoci; te sny przeywa jako sny grozy i budzi si spocony; wydaje nam si, e to byy sny o jego lekkiej twarzy rysowanej pajczynowymi pocigniciami, ktr daremnie stara si podnie i odrzuci). 4 W rodzinnych domach poetw rzdz kobiety: siostra Trakla, siostry Jesienina i Majakowskiego, ciotki Boka, babka Hlderlina i Lermontowa, niania Puszkina, a przede wszystkim matki, matki poetw, przy ktrych blednie ojcowski cie: Lady Wilde i frau Rilke ubieray swych synwjak dziewczynki. Dziwicie si, e chopiec patrzy z niepokojem do lustra? Jest czas, by sta si mczyzn, pisze w swym dzienniku Jerzy Orten. Cae ycie bdzie poeta szuka mskoci rysw w swojej twarzy. Kiedy bardzo dugo patrzy na swoje odbicie w lustrze, udawao mu si w kocu zobaczy to, co chcia: twardy wyraz oczu albo surow lini ust; ale by to osign, musia przybra bardzo specyficzny umiech, czy raczej grymas, przy ktrym ciga kurczowo grn warg. Stara si take zmieni wygld twarzy poprzez fryzur: prbowa podnie wosy nad czoem, tak by tworzyy gst, zmierzwion czupryn, lecz, niestety, te wosy, ktre mama kochaa ponad wszystko, tak e nosia ich pukiel w medalioniku, byy najgorsze, jakie tylko mg chcie: te jak pierze nowo narodzonych kurcztek i delikatne jak puch dmuchawca; nie day si w aden sposb ukada; mama czsto go po nich gaskaa i mwia, e to wosy anioa. Ale Jaromil nienawidzi aniow, a kocha diaby; pragn zafarbowa wosy na czarno, lecz nie odway si na to, poniewa farbowanie wosw byo czym jeszcze bardziej zniewieciaym, ni kiedy si je miao blond; pozostawao mu tylko zapuci dugie wosy i nosi je rozczochrane. Przy kadej okazji kontrolowa i poprawia swj wygld; nie przepuci ani jednej witryny sklepowej, by nie rzuci na ni krtkiego spojrzenia. Im baczniej obserwowa wasn posta, tym bardziej stawaa si ona wiadoma, ale take bardziej uciliwa i bolesna. Spjrzmy: Wraca do domu ze szkoy. Ulica jest pusta, ale z daleka idzie naprzeciwko niego nieznajoma moda kobieta. Niepowstrzymanie Strona 41

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej zbliaj si do siebie. Jaromil widzi, e kobieta jest adna i myli o swojej twarzy. Stara si przybra swj wywiczony twardy umiech, ale czuje, e mu si to nie uda. Myli coraz intensywniej o swojej twarzy, ktrej dziewczca dziecinno czyni go miesznym w oczach kobiety, cay jest wcielony w sw dziecinn twarzyczk, ktra teje, drtwieje i (o, rozpaczy!) czerwieni si! Przyspiesza wic kroku, aby zmniejszy prawdopodobiestwo tego, e kobieta na niego spojrzy, jeli bowiem zostanie przyapany przez adn kobiet na tym, e si czerwieni, nie zniesie tej haby! 5 Godziny spdzone przed lustrem doprowadziy go a do dna beznadziejnoci; na szczcie istniao lustro, ktre wynosio go do gwiazd. Tym wznoszcym pod niebo lustrem byyjego wiersze; tskni do tych, ktrychjeszcze nie napisa, a teju napisane wspomina z luboci,jak si wspomina kobiety; by nie tylko ich twrc, ale take historykiem i teoretykiem; pisa rwnie uwagi na temat tego, co stworzy, dzieli swoj twrczo na poszczeglne okresy tak, e w cigu dwch, trzech lat nauczy si patrze na ni jako na proces rozwojowy godny historiografa. Znajdowa w tym pocieszenie. Tam w dole, gdzie przeywa sw codzienno, gdzie chodzi do szkoy, jada obiady w towarzystwie mamy i babci, rozpocieraa si niewypowiedziana pustka; za to w wierszach, na grze, ustawia supy orientacyjne, tablice z napisami; tutaj czas by podzielony i urozmaicony; przechodzi z jednego okresu poetyckiego w drugi i mg (spogldajc ktem oka w d na straszny bezruch pozbawiony zdarze) oznajmia samemu sobie w entuzjastycznym uniesieniu nadejcie nowego okresu, ktry otworzy nieprzeczuwane horyzonty jego wyobrani. I mg te mie ciche i mocne przewiadczenie, e pomimo niepozornoci swej postaci (i swego ycia) ma w sobie wyjtkowe bogactwo; albo, mwic inaczej, e jest wybrany. Objanijmy to sowo: Chocia niezbyt czsto, gdy mama sobie tego nie yczya, nadal jednak odwiedza Jaromil malarza; ju dawno wprawdzie przesta rysowa, kiedy wszake zdecydowa si pokaza mu swoje wiersze i od tej pory przynosi mu je wszystkie. Malarz czyta je z ywym zainteresowaniem, a czasem zostawia je sobie, by pokaza przyjacioom; to wynosio Jaromila na wielkie wyyny szczcia, bowiem malarz, niegdy bardzo sceptyczny w ocenie jego rysunkw, pozosta dla niego niepodwaalnym autorytetem; wierzy, e istnieje (ukryta w wiadomoci wtajemniczonych) obiektywna miara wartoci artystycznych (tak jak w muzeum w Sevres jest ukryty w platynie prototyp jednego metra) i e malarz j zna. Byo w tym jednak co niepokojcego: Jaromil nigdy nie by w stanie odgadn, co w jego wierszach malarz doceni, a czego nie; czasem wychwala wierszyk, ktry Jaromil napisa ot tak, lew rk, a kiedy indziej odkada ze znudzeniem wiersze, ktre chopiec wysoko sobie ceni. Jak to wytumaczy? Czyby Jaromil nie potrafi oceni wartoci tego, co pisze; czy nie oznacza to, e tworzy wartoci bezwiednie, mimowolnie, podwiadomie, a wic bez wasnej zasugi (tak jak dawno temu oczarowa malarza wiatem psoludzi odkrytych cakiem przypadkowo)? - Oczywicie - powiedzia mu malarz, gdy pewnego razu poruszyli ten temat. - Czy fantastyczna wizja, ktr uje w wierszu, bya rezultatem przemyle? Bynajmniej: przysza ci do gowy nagle, niespodziewanie, autorem tej wizji niejeste ty, ale raczej kto w tobie; kto, kto w tobie poezjuje. Ten poezjujcy kto to jest w potny prd niewiadomoci, ktry przepywa przez kadego czowieka; nie jest to adn twoj zasug, e ten prd, w ktrym wszyscy s sobie rwni, wybra sobie ciebie za swoje skrzypce. Malarz traktowa to jako lekcj skromnoci, ale Jaromil znalaz w niej natychmiast byszczce ziarenko dla swej pychy: niech bdzie, e to nie on stworzy obrazy w wierszu, ale byo tu co tajemniczego, co wybrao sobie wanie jego piszc rk; mg Strona 42

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej wic si pyszni czym wikszym ni zasuga: mg si pyszni powoaniem. Nigdy zreszt nie zapomnia tego, co mu powiedziaa pani z uzdrowiskowego miasteczka: to dziecko ma przed sob wielk przyszo. Wierzy w takie sowa jak we wrby. Przyszo bya nieznan dal za horyzontem, w ktrej mgliste wyobraenie rewolucji (malarz czsto mwi o jej koniecznoci) zlewao si z mglistym wyobraeniem cygaskiej wolnoci poetw; wiedzia, e t przyszo wypeni swoj saw, i ta wiadomo dodawaa mu pewnoci, ktra w nim ya (samodzielnie i osobno) obok wszystkich przykrych niepewnoci. 6 Ach, ta duga pustka popoudni, kiedy Jaromil, zamknity w pokoju, przeglda si na przemian w dwch lustrach! Jak to moliwe? Wszdzie przecie czyta, e modo jest okresem najpeniejszego ycia! Skd wic ta prnia, to rozrzedzenie yciowej materii? Skd si bierze pustka? To sowo byo nieprzyjemne jak sowo poraka. Byy te inne sowa, ktrych w jego obecnoci (przynajmniej w domu, w tej metropolii pustki) nikt nie mia wypowiada. Chociaby sowa: mio albo sowo dziewczyny. Jake nienawidzi tych trojga zamieszkujcych pokoje na parterze willi! Czsto przesiadywali tam do pnej nocy gocie i sycha byo pijane gosy, a wrd nich wrzaskliwe gosy kobiet, rozdzierajce dusz Jaromila zagrzebanego pod kodr i nie mogcego usn. Jego kuzyn by zaledwie o dwa lata starszy od niego, ale te dwa lata wyrosy midzy nimi jak Pireneje, oddzielajce od siebie dwa rne wieki; kuzynek - student sprowadza sobie do willi (za cich zgod rodzicw) urocze panny, a Jaromila delikatnie lekceway; wuj pokazywa si rzadko (by zajty odziedziczonymi sklepami), za to gos ciotki brzmia w caym domu; za kadym razem, gdy spotkaa Jaromila, zadawaa mu stereotypowe pytanie: I c porabiaj dziewczta? Jaromil mia ochot plun jej w twarz, bowiem to pobaliwie jowialne pytanie odsaniao ca jego bied. Nie, eby nie mia adnych kontaktw z dziewczynami, ale byo ich tak mao, e pojedyncze randki byy oddalone od siebie jak gwiazdy w kosmosie. Sowo dziewczta byo wic smutne jak sowo tsknota i sowo niepowodzenie. O ile randki z dziewcztami nie wypeniay mu czasu, o tyle wypeniao go oczekiwanie tych randek, a to oczekiwanie nie byo tylko zwykym gapieniem si w przyszo, to byo przygotowanie i studiowanie. Jaromil by przekonany, e powodzenie randki zaley gwnie od tego, czy nie pogry si w kopotliwym milczeniu i bdzie umia mwi. Randka z dziewczyn bya dla niego przede wszystkim sztuk konwersacji. Zaoy wic sobie specjalny zeszycik, w ktrym zapisywa historyjki nadajce si do opowiadania; nie anegdoty, gdy te nie s w stanie wyrazi niczego osobistego o tym, kto je opowiada. Zapisywa sobie wydarzenia, ktre sam przey; a poniewa niewiele przey, wymylaje sobie; nie traci przy tym dobrego smaku: wymylone (albo przeczytane czy zasyszane) zdarzenia, do ktrych wprowadza siebie jako bohatera, nie miay go heroizowa, lecz tylko delikatnie, prawie niepostrzeenie przesun z obszaru, na ktrym panuje martwota i pustka, do obszaru, gdzie wadnie ruch i przygoda. Zapisywa sobie te rne fragmenty wierszy (dodajmy, e nie tych, ktre sam podziwia), w ktrych przywoywana bya kobieca uroda i ktre mona byo wtrci jako wasn uwag. Tak na przykad zanotowa sobie wers: Z twojej twarzy mogaby by adna trjkolorowa wstga: wargi, oczy, wosy... Taki wers trzeba byo jednak pozbawi sztucznoci i rytmu i powiedzie go dziewczynie jako nagy wasny pomys, jako spontaniczny dowcipny komplement: Twoja twarz jest waciwie trjkolorow wstg! Oczy, usta, wosy. Nie uznaj adnych innych barw narodowych! W trakcie randki Jaromil cay czas myli o przygotowanych wczeniej zdaniach i boi si, e jego gos nie bdzie naturalny, e Strona 43

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej zdania bd brzmie w sposb wyuczony i e bdzie je wypowiada jak kiepski amatorski aktor. Nie ma wic odwagi ich wysowi, poniewa jednak skupiony jest tylko i wycznie na nich, nie potrafi powiedzie nic innego. Randka jest kopotliwie milczca. Jaromil czuje w spojrzeniu dziewczyny drwin i prdko rozstaje si z ni z uczuciem poraki. W domu siada przy stole i pisze wciekle, szybko i z nienawici: Z twych oczu spojrzenia pyn jak mocz Strzelam z karabinu do wypierzonych wrbli twych gupich myli Pomidzy twymi nogami jest kaua z ktrej wyskakuj puki ab. . . Wci pisze i pisze a potem czyta z zadowoleniem swj tekst, ktrego fantazja wydaje mu si wspaniale rozwcieczona. Jestem poet, jestem wielkim poet, mwi sobie w duchu i zapisuje to pniej take w swym dzienniku: Jestem wielkim poet, obdarzonym du wraliwoci i diabelskfantazj, czuj to, czego inni nie czuj... A tymczasem wraca skd mama i wchodzi do swego pokoju. . . Jaromil podchodzi do lustra i dugo patrzy na sw znienawidzon dziecic twarz. Patrzy na ni tak dugo, a wreszcie widzi w niej blask wyjtkowoci i powoania. A w ssiednim pokoju mama staje na palcach i zdejmuje ze ciany podobizn ma w zotej ramie. 7 Tego dnia dowiedziaa si, e jej m mia ju na dugo przed wojn romans z mod ydwk; gdy Niemcy okupowali czeskie ziemie, a ydzi musieli chodzi po ulicy z haniebn t gwiazd na paszczach, nie opuci jej, nadal si z ni spotyka i pomaga jej, jak tylko mg. Potem zawlekli j do terezinskiego getta, a on odway si na karygodny czyn: z pomoc czeskich stranikw udao mu si przedosta do strzeonego miasta i zobaczy si przez chwil ze sw kochank. Zachcony powodzeniem, wybra si do Terezina po raz drugi i wtedy go zapali, i ju nigdy nie powrci ani on, ani jego mia. Niewidzialna urna, ktr mama nosia na gowie, zostaa odoona razem z fotografi ma za szaf. Ju nie musi chodzi wyprostowana, ju nie istnieje nic, co by j wyprostowywao, poniewa cay moralny patos pozostawili sobie ci inni.. Syszy wci gos starej ydwki, krewnej kochanki ma, ktra jej o tym wszystkim powiedziaa: "By to najporzdniejszy czowiek, jakiego kiedykolwiek znaam. I: "Zostaam na wiecie sama. Caa moja rodzina pozostaa w obozie. ydwka siedziaa naprzeciw niej w penej chwale swego blu, podczas gdy bl, ktrego w tej chwili doznaa mama, by pozbawiony chway; mama czua, jak ten bl si w niej ndznie garbi. 8 Wy kupki siana niepewnie dymice moe palicie tyto z jej serca pisa i wyobraa sobie dziewczce ciao pogrzebane wrd pl. W jego wierszach mier pojawiaa si bardzo czsto. Mama mylia si jednak (wci bya pierwsz czytelniczk jego wierszy), tumaczc to sobie przedwczesn dojrzaoci dziecka urzeczonego tragizmem ycia. mier, o ktrej pisa Jaromil, niewiele miaa wsplnego z prawdziw mierci. mier staje si prawdziwa dopiero wtedy, gdy zaczyna przenika do czowieka szczelinami staroci. Dla Jaromila bya wszake nieskoczenie daleko; bya abstrakcyjna; nie bya dla niego rzeczywistoci, lecz snem. Czeg jednak szuka w tym nie? Szuka w nim bezmiaru. Jego ycie byo beznadziejnie mae, wszystko wok niego nijakie i szare. A mier jest absolutna; nie mona jej rozpoowi ani rozdrobni. Obecno dziewczyny bya czym bahym (troch dotykw i mnstwo nic nie znaczcych sw), ale jej cakowita nieobecno Strona 44

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej bya nieskoczenie wspaniaa; gdy wyobraa sobie dziewczyn pogrzeban wrd pl, odkry naraz wznioso alu i wielko mioci. Ale w snach o mierci szuka nie tylko absolutu, lecz take szczcia. ni o ciele powoli rozpuszczajcym si w glinie i wydawao mu si, e jest to cudowny akt mioci, w ktrym ciao dugo i sodko zamienia si w ziemi. wiat bezustannie go rani; czerwieni si w obecnoci kobiet, wstydzi si i we wszystkim widzia drwin. W jego nie o mierci milczao si i tylko dugo, niemo i szczliwie yo.Tak, mier Jaromila bya przeywana; bya zadziwiajco podobna do tego czasu, kiedy czowiek nie musi wchodzi w wiat, poniewa sam dla siebie jest wiatem i zamyka si nad nim sodkie sklepienie wewntrznej strony maminego brzuszka. W takiej mierci, przypominajcej wieczne szczcie, pragn by zczony z ukochan kobiet. W jednym z wierszy kochankowie tak si objli, e wrastali w siebie nawzajem, a stali si jedn istot niezdoln do ruchu, zamieniajc si w nieruchomy minera, ktry trwa przez wieki, odporny na dziaanie czasu. Gdzie indziej wyobraa sobie, e kochankowie pozostaj ze sob tak niezmiernie dugo, a zarastaj mchem i sami zamieniaj saYXklasie sam na sam, czu si jak na owietlonej scenie. Stara si elokwentn wesooci (nauczy si ju mwi nie tylko przygotowane wczeniej zdania) pokry zakopotanie. Mwi, e postpek kolegw jest przykadem najgorszego ze wszystkich posuni; jest niekorzystny dla tych, ktrzy go dokonali (musz teraz tkwi na korytarzu z niezaspokojon ciekawoci), korzystny za dla tych, przeciw ktrym by wYmierzony (s teraz razem, jak sobie tego yczyli). Koleanka przytakiwaa, mwic, e powinni tu sta. Pocaunek wisia w powietrzu. Wystarczyo tylko pochyli si nad dziewczyn. A jednak droga do warg wydawaa mu si nieskoczenie daleka i trudna; mwi, mwi i nie caowa. Potem zadzwoni dzwonek, co oznaczao, e za chwil nadejdzie profesor i zmusi uczniw zgromadzonych przed drzwiami do wejcia do klasy. Jaromil owiadczy jakie wraenie na kolegach, to by zrobio gdyby ci musieli im zazdroci, e si tucaowali. Nastpnie dotkn palcem warg koleanki (skd si w nim wzia ta miao i rzek z umiechem "e lad pocaunku jej warg byby na jego twarzy spewnoci dobr nauczk dla kolegw. tym czasem Sycha ju byo za drzwiami zirytowany gos profesora. koleanka gdy to mwia, przytakiwaa, e to szkoda, i si nie caowali. Gdy Jaromil powiedzia, e byoby szkoda, gdyby profesor wraz z kolegami nie zobaczyli na jego twarzy ladw pocaunkw, i znowu chcia si pochyli nad koleank i znw droga do jej warg wydawaa mu si daleka jak wycieczka na Mont Blanc. - Tak, powinni nam zazdroci - odrzeka koleanka, wyja z torebki r i chusteczk do nosa, chusteczk zabarwiarem i znaczya ni twarz Jaromila. Po chwili drzwi si otworzyy i do klasy wtargn rozsierdzony profesor z uczniami. Jaromil z koleank powstali, tak jak uczniowie powinni wstawa na powitanie wchodzcego nauczyciela; stali tylko we dwoje wrd rzdw pustych awek i naprzeciwko nich bya gromada gapiw - patrzyli na twarz Jarormila pen wspaniaych czerwonych plam. A on sta na oczach wszystkich i by dumny i szczliwy 11 W biurze, w ktrym pracowaa, umizga si do niej kolega. By onaty i namawia j, eby go zaprosia do siebie. Sprbowaa wybada, jaki stosunek zajby Jaromil do jej erotycznej swobody. Zacza mwi ostronie i okrnie o polegych mach i o tym, z jakim trudem idzie przez ycie. - Co to znaczy nowe ycie? - reagowa z rozdranieniem. - Czy to ma by ycie z nowym mczyzn? - Zapewne, i to si na to skada. ycie idzie naprzd, Strona 45

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej Jaromilu, ycie domaga si swego. . . Wierno kobiety polegemu bohaterowi naleaa do witych mitw Jaromila; bya gwarancj, e absolut mioci nie jest tylko wymysem poetw, lecz e istnieje naprawd i e warto dla niego y. - Jak mog kobiety, ktre przeyy wielk mio, baroy si potem z kim innym? - pomstowa na niewierne wdowy. - Jak mog w ogle kogo dotkn, gdy maj w pamici ma, ktrego mczono i zabito? Jak mog zamczonego jeszcze mczy, zamordowanego znowu mordowa? Przeszo ma na sobie odzienie z mienicej si tafty. Mama odmwia sympatycznemu koledze i caa jej przeszo znw zmienia si zupenie w jej oczach. Przecie to nieprawda, e zdradzia malarza ze wzgldu na ma. Opucia go ze wzgldu na Jaromila, dla ktrego chciaa zachowa spokj rodzinnego domu! Jeeli yje do dzisiaj w obawie przed wasn nagoci, dzieje si tak z powodu Jaromila, ktry oszpeci jej brzuch. Nawet mio ma stracia z jego powodu, gdy uparcie i za wszelk cen obstawaa przy jego narodzeniu! Od pocztku wszystko jej tylko zabiera! 12 Kiedy indziej (mia ju wwczas za sob wiele prawdziwych pocaun' kw) szed alejkami Stromovki z dziewczyn, ktr pozna na lekcjach taca. Ich rozmowa przed chwil umilka i w ciszy sycha byo ich krok, wsplny krok, ktry zdradza im to, czego do tej pory nie odwayli si nazwa: e id razem i e skoro id razem, to chyba si kochaj; kroki rozlegajce si pord ich milczenia utwierdzay ich w tym, szli coraz wolniej, a nagle dziewczyna pooya Jaromilowi gow na ramieniu. Byo to niewypowiedzianie pikne, tylko e zanim Jaromil zdoa zakosztowa tego pikna, poczu, e jest podniecony i to w sposb bardzo widoczny. Przestraszy si. Myla o tym, by widoczny dowd ' podniecenia jak najprdzej znikn, lecz im bardziej tego pragn, tym mniej pragnienie to si speniao. Lka si, e oczy dziewczyny zelizgn si po nim w d i zobacz ten kompromitujcy gest ciaa. Stara si zwrci jej spojrzenie ku grze, mwi o ptakach w koronach drzew i o obokach. Ten spacer by peen szczcia (dotd adna kobieta nie pooya mu gowy na ramieniu, a on w tym gecie widzia oddanie sigajce a po sam koniec ycia), ale zarazem peen wstydu. Ba si, by jego ciao nie powtrzyo przykrej niedyskrecji. Po dugim namyle wzi z mamy bieliniarki dug i szerok wstk i przed nastpn randk przewiza j sobie pod spodniami, tak by ewentualny dowd podniecenia zosta przywizany do nogi. 13 Wybralimy ten epizod spord dziesitkw innych, by mc powiedzie, e najwikszym poznanym dotychczas szczciem bya dla Jaromila dziewczca gowa oparta na jego ramieniu. Dziewczca gowa oznaczaa dla niego wicej ni dziewczce ciao. Ciaa zbytnio nie rozumia (czym waciwie s adne kobiece nogi? jak maj wyglda adne poladki?), podczas gdy twarz bya dla niego zrozumiaa i tylko ona decydowaa w jego oczach o urodzie kobiety. Nie chcemy przez to powiedzie, e ciao go nie interesowao. Wyobraenie dziewczcej nagoci wywoywao w nim zawrt gowy. Zaznaczmy jednak wyranie t delikatn rnic: Nie tskni do nagoci dziewczcego ciaa; tskni za dziewczc twarz owietlon nagoci ciaa. To ciao byo poza granicami dowiadczenia i wanie dlatego napisa o nim mnstwo wierszy. Ile to razy w jego wczesnych wierszach pojawia si choby kobiece ono! Jednake za pomoc cudownej poetyckiej magii (magii niedowiadczenia) uczyni Jaromil z tego organu sucego do rodzenia i spkowania kbiasty przedmiot i temat figlarnych snw. Strona 46

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej Wjednym z wierszy pisa wic, e wewntrzjej ciaajest may zegarek, ktry tyka. Gdzie indziej wyobraa sobie, e jest to dom niewidzialnych istot. Kiedy indziej znw da si unie wizji otworu i widzia samego siebie zamienionego w dziecic kulk, ktra dugo spada tym otworem, a w kocu zamienia si w sam upadek, upadek, ktryjej ciaem doywotnio spada. W innym wierszu dziewczce nogi zmieniy si w dwie zlewajce si rzeki; wyobraa sobie w tej delcie tajemnicz gr, ktr nazwa wymylonym imieniem brzmicym jak sowo z Biblii: gra Sejn. Gdzie indziej mwi znw o wielkiej wczdze welocypedysty (to sowo wydawao mu si pikne jak zmierzch), ktry zmczony jedzie krajobrazem; tym krajobrazem jest jej ciao, a dwiema kupkami siana, w ktrych pragnby zasn s jej piersi. Byo to takie wspaniae - wczy si po kobiecym ciele, nieznanym, nie widzianym, nierzeczywistym, po ciele bez smrodu, wysypki, bez drobnych wad i chorb, po ciele wyimaginowanym, po ciele - wymarzonym miejscu zabaw! Byo to takie wdziczne - mwi o kobiecej piersi i onie takim tonem, jakim opowiada si dzieciom bajki; tak, Jaromil y w kraju czuoci, czyli w kraju sztucznego dziecistwa. Mwimy sztucznego, poniewa prawdziwe dziecistwo nie jest adnym rajem i nie jest nawet zbyt czue. Czuo rodzi si w chwili, gdy czowiek zostaje wyrzucony na prg dojrzaoci i poniewczasie zaczyna uwiadamia sobie zalety dziecistwa, z ktrych jako dziecko nie zdawa sobie sprawy. Czuo jest lkiem przed wiekiem dojrzaoci. Czuo jest prb stworzenia sztucznej przestrzeni, w ktrej obowizuje umowa, e bdziemy do tego drugiego zwraca si jak do dziecka. Czuo jest take lkiem przed cielesnymi konsekwencjami mioci; jest to prba wydobycia mioci z pastwa dojrzaoci (w ktrym jest zobowizujca, zwodnicza, pena odpowiedzialnoci i pena ciaa) i traktowania kobiety jak dziecko. Leciutko stuka sercem swego jzyka, pisa w jednym z wierszy. Zdawao mu si, e jej jzyk, may palec, pier, ppek s samodzielnymi istotami, ktre rozmawiaj ze sob niesyszalnym gosem; wydawao mu si, e dziewczce ciao skada si z tysica istot i e kocha to ciao, znaczy przysuchiwa si tym istotom i syszejak tajemniczymjzykiem rozmawiaj ze sob obie jej piersi. 14 Drczya si wspomnieniami. Kiedy jednak, gdy znowu dugo spogldaa wstecz, zobaczya tam hektar raju, w ktrym ya z Jaromilem jako niemowlciem, i musiaa si poprawi: nie, to nieprawda, e Jaromil wszystkojej zabiera, przeciwnie, dajej najwicej ze wszystkich. Da jej kawa ycia nie zbrukanego kamstwem. adna ydwka z obozu koncentracyjnego nie moe przyj, by powiedzie jej, e pod tym szczciem krya si obuda i nico. Ten hektar raju to bya jej jedyna prawda. I przeszo (jak gdyby obracaa kalejdoskopem) ju znowu wygldaa inaczej: niczego cennego Jaromil jej nie wzi, zerwa tylko pozacan mask z czego, co byo jedynie kamstwem i faszem. Jeszcze zanim si narodzi, pomg jej odkry, e m jej nie kocha, a trzynacie lat pniej uchroni j od szalonej przygody, ktra nic by jej nie daa oprcz nowego alu. Mwia sobie, e wsplne przeycie dziecistwa Jaromila jest dla nich zobowizaniem i witym przymierzem. Coraz czciej uwiadamiaa sobie jednak, e syn zdradza to przymierze. Gdy do niego mwia, widziaa, e jej nie sucha, i gow ma pen myli, ktrymi nie chce si z ni podzieli. Stwierdzia, e si jej wstydzi, e zaczyna strzec swoich drobnych tajemnic, cielesnych i duchowych, i zasania si zawojami, przez ktre ona nic nie widzi. Bolaoj to i dranio. Czy w tej umowie, ktr wsplnie spisali, gdy by maym dzieckiem, nie byo napisane, e bdzie z ni zawsze y ufnie i bez wstydu? Pragna, aby prawda, ktr wtedy razem przeywali, wci trwaa. Jak w czasach, kiedy by malutki, decydowaa kadego rana, Strona 47

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej w co ma si ubra, i w ten sposb, poprzez wybr bielizny, bya przez cay dzie obecna pod jego ubraniem. Kiedy wyczua, e jest to dla niego przykre, mcia si na nim, strofujc go umylnie z powodu najmniejszego zabrudzenia bielizny. Z upodobaniem przebywaa w jego pokoju, gdy si ubiera i rozbiera, by kara jego zuchway wstyd. - Jaromilu, chod si pokaza - zawoaa go kiedy, gdy przyszli do niej gocie. - Mj Boe, jak ty wygldasz! - przerazia si gono, gdy ujrzaa pieczoowicie rozczochran fryzur swego syna. Przyniosa grzebie i nie przerywajc rozmowy z gomi, uja jego gow i czesaa go. A wielki poeta, obdarzony diabeln fantazj i podobny do Rilkego, siedzia; czerwony i wcieky, i pozwala si czesa; jedyn rzecz, na jak si zdoby, by surowy umieszek (ten wywiczony przez dugie lata), ktry zastyg mu na twarzy. Mama cofna si nieco, aby oceni swe fryzjerskie dzieo, a potem zwrcia si do goci: - Na Boga, powiedzcie mi, czemu to moje dziecko tak si krzywi? A Jaromil przysiga sobie, e zawsze bdzie nalee do tych, ktrzy chc radykalnie zmieni wiat. 15 Zjawi si wrd nich, gdy dyskusja ju rozgorzaa; spierali si o to, czymjest postp i czy w ogle istnieje. Rozglda si dookoa i stwierdzi, e kko modych marksistw, na ktrych spotkanie zaprosi go kolega szkolny, skada si z takich samych uczniw, jacy chodz do wszystkich praskich gimnazjw. Skupienie byo wprawdzie znacznie wiksze ni w czasie dyskusji, o ktre zabiegaa w jego klasie nauczycielka czeskiego, tym niemniej niesforni uczniowie byli rwnie i tutaj; jeden z nich trzyma w rce odyg lilii, ktr co pewien czas wcha, prowokujc tym innych do miechu, tak e may czarnowosy mczyzna, waciciel mieszkania, w ktrym si spotkali, odebra mu w kocu kwiatek. Potem wyty such, poniewa jeden z uczniw twierdzi, e w sztuce nie mona mwi o postpie; nie mona rzekomo powiedzie, eby Szekspir by gorszym autorem ni wspczeni dramatopisarze. Jaromil mia wielk ochot wmiesza si do dysputy, lecz nieatwo mu byo przemwi w otoczeniu ludzi, ktrych nie zna; ba si, e wszyscy bd patrze na jego twarz, ktra si bdzie czerwieni, i na rce, ktre bd niepewnie gestykulowa. A jednak bardzo pragn zczy si z tym maym zgromadzeniem i wiedzia, e dlatego powinien si odezwa. Dla dodania sobie odwagi pomyla o malarzu, o jego duym autorytecie, w ktry nigdy nie zwtpi, i upewnia si w duchu, ejestjego przyjacielem i uczniem. To mu w kocu dodao miaoci do tego stopnia, e odway si wczy do dyskusji, i powtrzy myli zasyszane podczas wizyt w pracowni. Fakt, e nie posuy si wasnymi mylami, nie jest nawet tak godny uwagi, jak okoliczno, e nie wypowiada ich swoim wasnym gosem. On sam by poniekd zaskoczony, e gos, ktrym mwi, podobnyjest do gosu malarza, i e ten gos pociga za sob rwniejego rce, ktre zaczy opisywa w powietrzu gesty malarza. Powiedzia im, e i w sztuce postp jest niezaprzeczalny; nowoczesne kierunki oznaczaj absolutny zwrot w caym tysicletnim rozwoju; wyzwoliy nareszcie sztuk z obowizku propagowania politycznych i filozoficznych pogldw oraz naladowania rzeczywistoci, tak e mona by nawet rzec, i dopiero od nich zaczyna si prawdziwa historia sztuki. W tym momencie chciao odezwa si kilkoro spord obecnych, ale Jaromil nie pozwoli odebra sobie gosu. Pocztkowo czu si nieswojo, gdy sysza, jak przez jego usta przemawia malarz swymi sowami i melodyk mowy, lecz potem znalaz w tym zapoyczeniu pewno i bezpieczestwo; by za nim ukryty jak za tarcz; przesta si ba i wstydzi; by zadowolony z tego, e tak dobrze brzmi w tym otoczeniu wypowiadane przez niego zdania, i cign dalej. Odwoywa si do myli Marksa mwicej, e a dotd ludzko przeywaa sw prehistori, a jej prawdziwa historia zacznie si Strona 48

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej dopiero od rewolucji proletariackiej, ktra jest skokiem z pastwa koniecznoci do pastwa wolnoci. W historii sztuki takim decydujcym przeomem jest moment, kiedy Andre Breton razem z innymi surrealistami odkry zapis automatyczny, a wraz z nim cudown skarbnic ludzkiej podwiadomoci. Skoro stao si to mniej wicej w tym samym czasie, co rewolucja socjalistyczna w Rosji, jest w tym jaka istotna symbolika, bowiem wyzwolenie ludzkiej wyobrani oznacza dla ludzkoci taki sam przeskok do pastwa wolnoci, co zniesienie wyzysku ekonomicznego. Tu wtrci si do dyskusji czarnowosy mczyzna; pochwali Jaromila za to, e broni zasady postpu, powtpiewa jednak w to, czy wanie surrealizm mona postawi w jednym szeregu z rewolucj proletariack. Wyrazi przeciwny pogld, e sztuka nowoczesna jest dekadencka i e ow epok w sztuce odpowiadajc rewolucji proletariackiej jest realizm socjalistyczny. Bynajmniej nie Andre Breton, ale Jerzy Wolker, twrca czeskiej poezji socjalistycznej, musi by dla nas wzorem. Jaromil spotyka si z takimi pogldami nie po raz pierwszy, ju malarz opowiada mu o nich i sarkastycznie si z nich mia. Jaromil take zdoby si teraz na sarkastyczny miech i powiedzia, e realizm socjalistyczny nie jest pod wzgldem artystycznym adn nowoci i podobny jest kropka w kropk do starego buruazyjnego kiczu. Czarnowosy mczyzna zaoponowa, twierdzc, e nowoczesna jest tylko taka sztuka, ktra pomaga walczy o nowy wiat, do czego raczej niezdolny jest surrealizm, ktrego masy ludowe nie rozumiej. Debata bya interesujca; czarnowosy mczyzna przedstawia swe zarzuty z elegancj i bez autorytatywnoci, tak e spr ani razu nie zamieni si w ktni, chocia Jaromil upojony uwag, jak na sobie skupi, ucieka si czasem do wymuszonej poniekd ironii; zreszt, nikt nie wygasza ostatecznego sdu, do sporu wczali si nastpni dyskutanci, tote ide, o ktr spiera si Jaromil, przysoniy inne tematy. Ale czy byo to takie wane, czy jest postp, czy go nie ma, czy surrealizm jest buruazyjny czy rewolucyjny? Czy byo to takie wane, czy racj ma on czy oni? Wane byo to, e co go z nimi czyo. Spiera si z nimi, ale czu do nich przy tym gorc sympati. Ju ich nawet duej nie sucha, tylko myla o tym, e jest szczliwy; znalaz towarzystwo ludzi, wrd ktrych nie istnieje ani jako matczyny syn, anijako ucze klasy, leczjako on sam. I pomyla, e czowiek moe by w peni sob tylko wtedy, gdy jest w peni pord innych ludzi. Potem czarnowosy mczyzna wsta i wszyscy wiedzieli, e oni te musz wsta i zbiera si do wyjcia, poniewa ich mistrz ma prac, o ktrej napomyka z umyln niejasnoci, wzbudzajc wraenie wanoci i imponujc im. A kiedy ju stali w przedpokoju koo drzwi, podesza do Jaromila dziewczyna w okularach. Powiedzmy od razu, e Jaromil przez cay czas w ogle nie zwrci na ni uwagi; zreszt, niczym szczeglnym si nie wyrniaa, bya raczej nijaka; niebrzydka, tylko troch niedbaa; nie umalowana, z gadko cignitymi nad czoem wosami, nie tknitymi rk fryzjera, w ubraniu, ktre nosi si tylko dlatego, e czowiek nie moe chodzi goy. - Bardzo mnie zainteresowao to, o czym mwie - powiedziaa do niego. - Chtnie bym sobie jeszcze z tob o tym pogadaa... 16 W pobliu mieszkania czarnowosego mczyzny by park; weszli do niego i oboje mwili na wycigi; Jaromil dowiedzia si, e dziewczyna studiuje na uniwersytecie i jest o cae dwa lata starsza od niego (ta wiadomo napenia go szalon dum); chodzili po alejce biegncej dookoa parku, prowadzc uczon rozmow; chcieli prdko powiedzie sobie, co myl, co sdz, czym s (dziewczyna bya nastawiona bardziej naukowo, on bardziej artystycznie); zasypali si nawzajem szeregiem wielkich nazwisk, ktre podziwiaj, a dziewczyna znw powiedziaa, e niecodzienne pogldy Jaromila bardzo j zaciekawiy; milczaa przez chwil, a potem nazwaa go efebem; tak, ju wtedy, gdy wszed do pokoju, zdawao jej si, e widzi licznego efeba... Strona 49

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej Jaromil nie wiedzia dokadnie, co to sowo znaczy, ale wydawao mu si rzecz wspania by jako nazwanym, i to w dodatku greckim sowem; zreszt, mia przynajmniej wraenie, e efeb oznacza kogo, kto jest mody, a przy tym nie oznacza modoci takiej, jak do tej pory sam w sobie odkrywa, niezrcznej i degradujcej, lecz siln i godn podziwu. Sowem efeb przemwia wic studentka do jego niedojrzaoci, ale rwnoczenie pozbawia j niezdarnoci i uczynia korzystn. Byo to tak zachcajce, e kiedy byli ju na szstym okreniu parku, Jaromil zdoby si na czyn, do ktrego przygotowywa si ju od samego pocztku, lecz dotychczas bezskutecznie zbiera na odwag; wzi studentk pod rk. Sowo wzi! jest niedokadne; lepiej byoby rzec, i wsun sw rk pomidzy jej bok i rami; wsun j tam tak dyskretnie, jakby pragn, by dziewczyna w ogle tego nie zauwaya; a ona rzeczywicie w aden sposb nie zareagowaa na ten gest, tak e jego rka tkwia na jej ciele niepewnie, jak obcy, podsunity przedmiot, torebka albo paczuszka, o ktrym trzymajca j osoba na moment zapomniaa i ktry w kadej chwili moe wypa. Potem jednak rka poczua nagle, e rami, pod ktre jest wsadzona, wie o niej. A jego krok poczu, e ruchy ng studentki staj si coraz wolniejsze. To zwalnianie ju zna i wiedzia, e co nieodwracalnego wisi w powietrzu. I jak to zwykle bywa, kiedy ma nadej co nieodwracalnego, czowiek (moe dlatego, by przejawi cho minimum swej wadzy nad wydarzeniami), to nieodwracalne choby o mgnienie oka przypiesza; rka Jaromila, ktra cay czas spoczywaa nieruchomo, nagle oya i cisna rami studentki. W tej chwili studentka zatrzymaa si, uniosa oczy ku twarzy Jaromila i z rki (drugiej) wypucia na ziemi aktwk. Ten gest zaskoczy Jaromila: przede wszystkim w swym oczarowaniu w ogle nie zauway, e dziewczyna niesie jak aktwk; upuszczona aktwka wkroczya wic na scen jak posanie, ktre spado z nieba. A kiedy sobie potem uwiadomi, e dziewczyna posza na spotkanie marksistw prosto z uniwersytetu i w aktwce s pewnie skrypty uniwersyteckie i cikie dziea naukowe, upoio go to jeszcze bardziej; wydawao mu si, e pozwolia upa na ziemi caemu uniwersytetowi, by mc go chwyci uwolnionymi od ciaru rkami. Upadek aktwki by doprawdy tak patetyczny, e zaczli si caowa w uroczystym oszoomieniu. Caowali si bardzo dugo, a kiedy pocaunki wreszcie si skoczyy i nie wiedzieli ju, co dalej, znowu podniosa na niego wzrok i z przejciem w gosie powiedziaa: - Mylisz sobie, e jestem dziewczyn jak wszystkie inne. Ale nie wolno ci myle, e jestem taka jak wszystkie inne. Sowa te byy chyba jeszcze bardziej patetyczne ni upadek aktwki i Jaromil zrozumia w osupieniu, e przed nim stoi kobieta, ktra go kocha od pierwszego wejrzenia, cudownie i niezasuenie. I prdko zarejestrowa take (przynajmniej na marginesie swej wiadomoci, by mc to tam pniej przeczyta uwanie i starannie), e studentka mwi o innych kobietach, jakby uwaaa go za kogo, kto ma w tej materii tak bogate dowiadczenie, e musi to kobiecie, ktra go kocha, sprawia bl. Zapewni dziewczyn, e nie utosamia jej z innymi kobietami; potem dziewczyna podniosa z ziemi aktwk, ktrej Jaromil mg si teraz lepiej przyjrze: bya naprawd cika i gruba, wypeniona ksikami, i wyruszyli w sidme okrenie parku; kiedy pniej znw si zatrzymali i caowali, ocknli si nagle w snopie ostrego wiata. Przed nimi stali dwaj milicjanci i dali, aby si wylegitymowali. Oboje kochankowie w zakopotaniu szukali legitymacji; drcymi rkami podawali je milicjantom, ktrzy albo zamierzali zwalcza prostytucj, albo chcieli si tylko rozerwa w czasie mczcych godzin suby. W kadym razie dostarczyli obojgu niezapomnianych wrae; ca reszt wieczoru (Jaromil odprowadzi dziewczyn do domu) opowiadali sobie o mioci przeladowanej przez moralno, przesdy, milicj, stare pokolenie, gupie prawa i zgnilizn tego wiata, ktry zasuy na to, by zosta zmieciony. Strona 50

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej 17 To by pikny dzie i pikny wieczr, lecz gdy Jaromil wrci do domu, zbliaa si ju pnoc i mama chodzia zdenerwowana po pokojach. - Czy wiesz, jak si o ciebie martwiam? Gdzie bye? W ogle si mn nie przejmujesz! Jaromil by jeszcze pod wraeniem tego wielkiego dnia i zacz mamie odpowiada w taki sam sposb, wjaki mwi na kku marksistowskim, naladujc pewny siebie gos malarza. Mama od razu poznaa ten gos; widziaa twarz syna, z ktrej przemawia jej utracony kochanek; widziaa twarz, ktra do niej nie naley, syszaa gos, ktry rwnie do niej nie naley; jej syn sta przed ni jako obraz podwjnego wyrzeczenia; wydawao jej si to nie do zniesienia. - Zabijesz mnie! Zabijesz mnie! - krzyczaa histerycznie i wybiega do ssiedniego pokoju. Jaromil sta przestraszony i rozlewao si w nim poczucie jakiej wielkiej winy. (Ach, chopcze, nigdy nie pozbdziesz si tego poczucia. Jeste winien, jeste winien! Za kadym razem, kiedy bdziesz wychodzi z domu, towarzyszy ci bdzie pene wyrzutu spojrzenie, ktre bdzie ci woa z powrotem! Bdziesz chodzi po wieciejak pies przywizany na dugiej smyczy! Nawet gdy bdziesz daleko, zawsze bdziesz czu dotyk obroy na szyi! Nawet gdy bdziesz w towarzystwie kobiet, nawet gdy bdziesz z nimi w ku, z twojej szyi poprowadzi duga smycz i gdzie daleko mama trzymajca jej koniec w rce bdzie czua poprzez szarpanie linki nieprzyzwoite ruchy, ktre wykonujesz!) - Mamusiu, prosz ci, nie gniewaj si, mamusiu, prosz ci, przebacz mi to! - klczy bojaliwie przy jej ku i gaska j po wilgotnej twarzy. (Charlesie Baudelaire, majc czterdzieci lat nadal bdziesz si ba swojej matki!) 18 (Ksaweremu co takiego nigdy nie mogo si przydarzy, poniewa Ksawery nie mia matki ani ojca, a nie mie rodzicw - to pierwszy warunek wolnoci. Zrozumcie jednak dobrze, nie chodzi o utrat rodzicw. Matka Gerarda de Nerval umara, gdy by on jeszcze niemowlciem, a pomimo tego y przez cae ycie pod hipnotycznym spojrzeniemjej piknych oczu: Wolno zaczyna si nie tam, gdzie rodzice s odrzuceni albo pogrzebani, lecz tam gdzie ich nie ma. Tam, gdzie si czowiek rodzi, nie wiedzc nawet z kogo. Tam, gdzie si czowiek rodzi z jaja porzuconego w lesie. Tam, gdzie czowieka wypluj na ziemi niebiosa, a on postawi sw nog na wiecie bez poczucia wdzicznoci). 19 Tym, co si narodzio w trakcie pierwszego tygodnia mioci Jaromila i studentki, by on sam; usysza o sobie, e jest efebem, e jest adny, e jest sprytny, e ma fantazj; dowiedzia si, e go panna w okularach kocha i boi si chwili, gdy j opuci (podobno wanie w chwili, gdy rozstaj si wieczorem przed jej domem i ona patrzy za nim, jak odchodzi lekkim krokiem, wydaje jej si, e widzi jego prawdziw posta: posta mczyzny, ktry si oddala, ktry odchodzi, ktry znika...). Nareszcie odnalaz wasny obraz, ktrego tak dugo szuka w swoich obydwu lustrach. W pierwszym tygodniu widywali si codziennie: cztery razy byli na dugim wieczornym spacerze w rnych dzielnicach miasta, raz w teatrze (siedzieli w loy, caowali si i nie zwracali uwagi na przedstawienie) i dwa razy w kinie. Sidmego dnia znw poszli na spacer: bya zima, mrz, a on mia na sobie lekkie paletko, pod marynark adnej kamizelki (bowiem szara robiona na drutach kamizelka, ktr mu mama kazaa wkada, wydawaa mu si stosowna raczej dla wiejskiego dziadka), na gowie nie mia Strona 51

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej kapelusza ani czapki (gdy ju na drugi dzie dziewczyna w okularach pochwalia jego zwiewne woski, ktrych kiedy nienawidzi, twierdzc, e s rwnie nieujarzmionejak on sam), a poniewa jego podkolanwki miay wycignite gumki i opaday mu zawsze a na ydki, plczc si w butach, mia na nogach tylko pbuty i krtkie szare skarpetki (ich dysharmoni z kolorem spodni przeoczy, nie rozumia bowiem subtelnoci elegancji). Spotkali si okoo sidmej i poszli na dugi spacer w stron przedmiecia, gdzie na pustych parcelach nieg skrzypia im pod nogami i gdzie mogli przystawa i caowa si. Jaromila zachwycao oddanie jej ciaa. Do tej pory dotykanie przez niego dziewczt podobne byo do dugiej wdrwki, w trakcie ktrej pokonywa poszczeglne wysokoci: dugo trwao, zanim dziewczyna pozwolia si pocaowa, dugo trwao, zanim si odway pooy rk na jej piersi, a kiedy dotkn poladkw zdawao mu si, e jest ju bardzo daleko - przecie dalej nigdy si nie posun. Tym razem jednak ju od pierwszej chwili dziao si co nieoczekiwanego: studentka wjego ramionach bya cakowicie bezwadna, bezbronna, zdecydowana na wszystko, mg j dotyka, gdzie tylko chcia. Rozumia to jako wielkie wyznanie mioci, ale rwnoczenie wprawiao go to w zakopotanie, nie wiedzia bowiem, co pocz z tak niespodziewan swobod. I tego dnia (sidmego dnia) dziewczyna zdradzia mu, e jej rodzice wyjedaj czsto z domu i e byoby jej mio, gdyby moga Jaromila zaprosi do siebie. Po byskotliwym wybuchu tych sw nastaa duga cisza; oboje wiedzieli, co by oznaczao spotkanie w pustym mieszkaniu (przypomnijmy jeszcze raz, e dziewczyna w okularach w objciach Jaromila nie usiowaa si przed niczym broni); milczeli wic i dopiero po dugiej chwili dziewczyna powiedziaa cichym gosem: - Myl, e w mioci nie istniej adne kompromisy. Mio oznacza ofiarowanie sobie wszystkiego. Z tym owiadczeniem Jaromil zgadza si ca dusz, bowiem dla niego rwnie mio znaczya wszystko; nie wiedzia jednak, co ma powiedzie; zamiast odpowiedzi przystan, utkwi w dziewczynie patetycznie wzrok (nie uwiadamiajc sobie, e jest ciemno, i patos spojrzeniajest kiepsko widoczny) i zaczj szaleczo caowa i ciska. Po kwadransie milczenia dziewczyna znowu si rozgadaa i powiedziaa mu, e jest pierwszym mczyzn, ktrego do siebie zaprosia; ma pono wrd mczyzn wielu kolegw, ale to s tylko koledzy; przywykli do tego i nawet j w artach nazywaj kamienn dziewic. Jaromil sucha z duym zadowoleniem, e ma by jej pierwszym kochankiem, ale rwnoczenie poczu take trem: sysza ju wiele opowieci o akcie miosnym i wiedzia rwnie o tym, e pozbawienie kobiety dziewictwa uwaa si powszechnie za co trudnego. Dlatego sam nie potrafi w aden sposb nawiza do rozmownoci studentki, znalaz si bowiem poza teraniejszoci; mylami byju przy rozkoszach i obawach zwizanych z owym wielkim obiecanym dniem, od ktrego (pomyla sobie w tej chwili, ejest to analogia do znanej myli Marksa o prehistorii i historii ludzkoci) rozpocznie si waciwa historia jego ycia. Chocia niewiele ze sob rozmawiali, chodzili po ulicach bardzo dugo; w miar, jak zapada wieczr, wzrasta mrz i Jaromil czu, jak dotyka on jego nieodpowiednio ubranego ciaa. Proponowa, by gdzie usiedli, ale byli zbyt daleko od rdmiecia i nigdzie w pobliu adnej gospody nie byo. Wrci wic do domu strasznie przemarznity (pod koniec spaceru musia si opanowywa, by nie szczka na gos zbami), a kiedy obudzi si rano, bolao go gardo. Mama daa mu termometr i stwierdzia, e ma gorczk. Ciao Jaromila leao chore w ku, podczas gdy jego dusza przebywaa w wielkim oczekiwanym dniu. Wizja tego dnia skadaa si zjednej strony z abstrakcyjnego szczcia, z drugiej za - z konkretnych zmartwie. Jaromil bowiem nie umia sobie w ogle wyobrazi, co to waciwie, we wszystkich konkretnych detalach, oznacza kocha si z kobiet; wiedzia tylko tyle, e wymaga to przygotowa, sztuki i umiejtnoci; wiedzia, e za mioci fizyczn kryje si niebezpieczestwo ciy i wiedzia te (prowadzi na ten temat niezliczone rozmowy z kolegami), e mona Strona 52

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej si przed tym ustrzec. W tamtych barbarzyskich czasach mczyni (przypominajcy rycerzy wkadajcych przed bitw zbroj) nacigali przeroczyst skarpetk na sw miosn nog. O tym wszystkim Jaromil by teoretycznie bardzo dobrze poinformowany. Ale jak si zaopatrzy w tak skarpetk? Jaromil nigdy nie przemgby wstydu, aby pj po ni do drogerii! I kiedy waciwie miaby j zaoy, by dziewczyna tego nie zauwaya? Skarpetka wydawaa mu si czym niezrcznym i nie znisby tego, eby dziewczyna o niej wiedziaa! Ale czy mona woy skarpetk wczeniej, w domu? Czy te trzeba zaczeka, a bdzie sta nagi przed dziewczyn? Tego rodzaju pytania pozostaway bez odpowiedzi. Jaromil nie mia adnej prbnej (treningowej) skarpetki pod rk, ale obieca sobie, e musi j za wszelk cen zdoby i nakadanie przewiczy. Przeczuwa, e szybko i zrczno odgrywaj tutaj du rol i e nie mona ich naby bez treningu. Drczyy go jednak inne jeszcze sprawy: czym waciwie jest akt miosny? Co czowiek przy tym odczuwa? Jak reaguje jego ciao? Czy nie jest to na przykad taka straszna rozkosz, e czowiek przy tym krzyczy i traci panowanie nad sob? Czy nie omieszy si takim okrzykiem? I jak dugo waciwie taka rzecz trwa? Ach, Boe, czy czowiek moe si w ogle czego takiego podj bez przygotowania? Jaromil nie zna dotychczas masturbacji. Widzia w tej czynnoci co niegodziwego, czego prawdziwy mczyzna powinien unika; czu si przeznaczony nie do samogwatu, lecz do wielkiej mioci. Ale jak poradzi sobie z wielk mioci, jeli czowiek nie przejdzie pewnego przygotowania? Jaromil zrozumia, e masturbacja jest tym niezbdnym przygotowaniem i przesta czu do niej nieprzejednany wstrt: nie bya ju teraz ndzn namiastk mioci fizycznej, lecz konieczn drog do niej prowadzc; nie bya wyznaniem ndzy, lecz stopniem, po ktrym wspina si ku bogactwu. Dokona wic (przy temperaturze trzydzieci osiem i dwie dziesite stopnia) swej pierwszej imitacji miosnego aktu, ktra zaskoczya go tym, e trwaa niezwykle krtko i nie zachcia go do adnych okrzykw rozkoszy. By wic jednoczenie zawiedziony i uspokojony; powtrzy sw prb w nastpnych dniach jeszcze kilkakrotnie, ale nie doszed ju do adnych nowych spostrzee; utwierdza si jednak w przekonaniu, e w ten sposb nabywa coraz wikszej pewnoci, dziki ktrej bdzie mg miao spojrze w twarz ukochanej dziewczynie. Byo to bodaj czwartego dnia, od kiedy pooy si do ka z obwizanym gardem, gdy wczesnym rankiem przysza do niego babcia i powiedziaa: - Jaromilu! Na dole jest kompletna panika! - Co si dzieje? dopytywa si, a babcia wyjaniaa, e na dole u cioci maj wczone radio i e jest rewolucja. Jaromil wyskoczy z ka i popdzi do ssiedniego pokoju. Wczy odbiornik radiowy i usysza gos Klementa Gottwalda. Szybko zrozumia, o co chodzi, poniewa w ostatnich dniach sysza o tym (cho go to zbytnio nie interesowao, mia bowiem, jak to przed chwil wyjanialimy, znacznie powaniejsze zmartwienia), e niekomunistyczni ministrowie gro komunistycznemu premierowi Klementowi Gottwaldowi dymisj. A teraz sysza gos Gottwalda, ktry wypenionemu po brzegi rynkowi Starego Miasta ujawnia zdrajcw, ktrzy chcieli zaszachowa komunistyczne pastwo i przeszkodzi narodowi w jego drodze do socjalizmu; wzywa lud, by domaga si dymisji ministrw i zacz tworzy wszdzie nowe rewolucyjne organy wadzy pod przewodnictwem partii komunistycznej. Sowom Gottwalda, pyncym ze starego odbiornika radiowego, towarzyszyy okrzyki tumu, ktre rozpalay Jaromila i wprawiay go w uniesienie. Sta w piamie z rcznikiem wok szyi w babci pokoju i krzycza: - Nareszcie! To musiao nadej! Nareszcie! Babcia nie bya zbyt pewna, czy entuzjazm Jaromila jest uzasadniony. - Mylisz, e to naprawd dobrze? - pytaa zatroskana. - Tak, babciu, to dobrze. To doskonale! Obj j, a potem chodzi po pokoju wytrcony z rwnowagi; mwi sobie, e ten tum zgromadzony na starym praskim rynku Strona 53

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej wynis dzisiejszy dzie wysoko pod niebiosa, gdzie bdzie wieci niczym gwiazda widziana przez wiele stuleci; i natychmiast pomyla sobie, e waciwie to przykre, e ten wielki dzie spdza w domu z babci, a nie z ludmi na ulicy. Zanim jednak zdy t myl dokoczy, otworzyy si drzwi i pojawi si w nich purpurowy ze zoci wuj krzyczc: - Syszycie to? Te kurwy! Taki pucz! Jaromil patrzy na wuja, ktrego zawsze nienawidzi, razem z jego on i zarozumiaym synem, i wydawao mu si, e nadesza chwila, kiedy go nareszcie pokona. Stali naprzeciw siebie: wuj mia za plecami drzwi, a Jaromil mia za plecami radio, tak e czu si zjednoczony ze stutysicznym tumem i rozmawia teraz z wujem tak, jak sto tysicy rozmawia z jednostk: - To nie jest pucz, to jest rewolucja - powiedzia. - Skocz mi do dupy z rewolucj - rzek stryj. - atwo jest robi rewolucj, gdy ma si za sob armi, milicj i jeszcze jedno mocarstwo. Kiedy sysza pewny siebie gos stryja, ktry zwraca si do niego jak do gupiego chopca, nienawi uderzya mu do gowy. - Ta armia i milicja chce przeszkodzi kilku ajdakom w tym, by znowu zniewolili nard. - Ty guptasku - rzek wuj. - Komunici ju teraz mieli wikszo wadzy, a ten pucz zrobili po to, aby j mie ca. Herrgot, zawsze wiedziaem, e z ciebie gupawy kurdupel. - A ja wiedziaem, e z ciebie wyzyskiwacz i e ci klasa robotnicza skrci kiedy kark. Ostatnie zdanie wypowiedzia Jaromil w gniewie i zupenie bez zastanowienia; mimo to, zatrzymajmy si przy nim: uy sw, ktre mona byo czsto wyczyta w gazetach lub usysze z ust komunistycznych mwcw, ale ktre dotychczas budziy w nim odraz, jak wszystkie ustalone zwroty. Jaromil zawsze uwaa si przede wszystkim za poet i dlatego nawet wtedy, gdy mwi o rewolucji, nie chcia zrezygnowa ze swoich sw. I oto raptem powiedzia: klasa robotnicza ci skrci kark. Tak, to ciekawe; wanie w chwili zdenerwowania (a wic w chwili, gdy czowiek zachowuje si spontanicznie i wychodzi wwczas na jaw jego prawdziweja) zrezygnowa Jaromil ze swojegojzyka i wybra moliwo bycia medium kogo innego. Zrobi to w dodatku z uczuciem intensywnej rozkoszy; zdawao mu si, ejest czstk tysicznego tumu, ejestjedn z gw tysicgowego smoka tumw i wydawao mu si to wspaniae. Czu si nagle silny i mg mia si w oczy czowiekowi, przed ktrym jeszcze wczoraj wstydliwie si rumieni. I wanie ta ordynarna prostota wypowiedzianego zdania (klasa robotnicza ci skrci kark) sprawiaa mu rado, poniewa stawiaa go wjednym szeregu z tymi wspaniale prostymi mszczyznami, ktrych miesz niuanse i ktrych mdro tkwi w tym, e chodzi im o istot rzeczy, ktra jest ironicznie prosta. Jaromil (w piamie z obwizanym gardem) sta rozkraczony przed radiem, ktre huczao wanie za nim ogromnym aplauzem i zdawao mu si, e ten ryk wstpuje w niego i napina go tak, e wznosi si teraz naprzeciw swego wuja, jak niewzruszone drzewo, jak miejca si skaa. A wuj, ktry uwaa Voltaire'a za wynalazc woltw, podszed do niego i uderzy go w twarz. Jaromil poczu piekcy bl w twarzy. Wiedzia, e zosta zniewaony, a poniewa czu si wielki i potny jak drzewo czy skaa (tysiczne gosy w odbiorniku wci rozlegay si za nim), chcia rzuci si na wuja i odda mu policzek. Mina jednak chwila, zanim si na to zdecydowa, tak e wuj tymczasem odwrci si i wyszed. Jaromil krzycza: - Ja mu to oddam! Ten lump! Ja mu to oddam! I ruszy w stron drzwi. Babcia chwycia gojednak za rkaw i uprosia, aby nigdzie nie chodzi, tak e Jaromil powtrzy tylko kilkakrotnie ten lump, ten lump, ten lump i poszed si pooy do ka, z ktrego przed niespena godzin wsta od swej wyimagowanej kochanki. Nie by teraz w stanie o niej myle. Widzia tylko wuja i czu policzek i w niesko czono wyrzuca sobie, e nie potrafi zareagowa jak mczyzna; wyrzuca to sobie z tak gorycz, e w Strona 54

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej kocu rozpaka si i moczy ciepymi zami poduszk. Pnym popoudniem przysza do domu mama i z przeraeniem opowiadaa, e w ich biurze ju zdjli dyrektora, ktrego bardzo cenia, i e wszyscy niekomunici obawiaj si aresztowania. Jaromil unis si na okciu i wczy si z pasj do dyskusji. Wyjani mamie, e to, co si dzieje, to rewolucja, a rewolucje to taki krtki okres, kiedy trzeba zastosowa przemoc, aby szybko powstao spoeczestwo, w ktrym ju nigdy adnej przemocy nie bdzie. Nieche to mama zrozumie! Mama take ca dusz zaangaowaa si w dyskusj, ale Jaromil potrafi obala jej zarzuty. Mwi o tym, jak idiotyczne jest panowanie bogatych, cae to spoeczestwo przedsibiorcw i przemysowcw, i z wyrachowaniem przypomina mamie, jak ona sama we wasnej rodzinie cierpiaa z powodu takich ludzi; przypomina pyszakowato jej siostry i niewyksztaconego szwagra. Mama stracia pewno siebie, a Jaromil cieszy si z powodzenia swoich sw; wydawao mu si, e pomci policzek, ktry przed kilkoma godzinami dosta; kiedy sobie o nim przypomnia, mu znw napyna do gowy i rzek: - I wanie dzisiaj, mamo, postanowiem wstpi do partii komunistycznej. Kiedy dostrzeg w mamy oczach dezaprobat, rozwija swoje stwierdzenie dalej; mwi, e i tak si wstydzi, eju dawno tam nie wstpi, e jedynie obciajce dziedzictwo domu; w ktrym wyrs, oddziela go od tych, do ktrych od dawna naley. - Moe aujesz tego, e urodzie si tutaj i e ja jestem twoj matk? Mamy gos by uraony i Jaromil musia j prdko zapewni, e go le zrozumiaa; jego zdaniem, mama - taka, jaka jest w swej istocie - nie ma przecie w ogle nic wsplnego ani ze swoj siostr ani ze spoecznoci bogaczy. Ale mama powiedziaa: - Jeeli mnie kochasz, nie rb tego. Wiesz, jakie mam tu pieko ze szwagrem. Gdyby si dowiedzia, e wstpie do partii komunistycznej, to bymy tu z nim w ogle nie wytrzymali. Bd rozsdny, prosz ci. Jaromila chwyci za gardo zawy al. Zamiast wujowi policzek odda, dosta teraz od niego nastpny. Odwrci si na drugi bok i pozwoli mamie wyj z pokoju. Potem znowu si rozpaka. 21 Bya szsta wieczr, studentka przywitaa go w biaym fartuszku i zaprowadzia go do schludnej kuchenki. Kolacja nie bya wcale nadzwyczajna, jajecznica na kiebasie, ale bya to pierwsza kolacja, ktr Jaromilowi kiedykolwiek jaka kobieta (nie liczc mamy i babci) przygotowaa, tote jad j z dumnym uczuciem mczyzny, o ktrego troszczy si kochanka. Potem przeszli do ssiedniego pokoju; by tam okrgy mahoniowy st nakryty robion na szydeku serwet, na ktrej sta masywny szklany wazon; na cianach wisiay obrzydliwe obrazy, a pod cian staa kanapa, na ktrej walao si mnstwo poduszek. Wszystko byo na ten wieczr umwione i obiecane, tak e teraz mieli ju tylko pooy si na mikkich falach poduszek; ale, o dziwo, studentka usiada na twardym krzele przy okrgym stole a on naprzeciw niej; dugo, dugo o czym rozmawiali na twardych krzesach i Jaromila zacz ogarnia niepokj. Wiedzia bowiem, e o jedenastej musi by w domu; prosi wprawdzie mam, eby mu pozwolia by ca noc poza domem (wymyli sobie, e koledzy z klasy urzdzaj jak uroczysto), ale napotka tak surowy sprzeciw, e nie odway si duej nalega; pozostawao mu wic tylko mie nadziej, e pi godzin rozcigajcych si midzy szst ajedenast, bdzie dostatecznie dugim czasem na jego pierwsz niiosn noc. Jednake studentka mwia i mwia, i przestrze piciu godzin szybko si kurczya; mwia o swojej rodzinie, o bracie, ktry kiedy prbowa popeni samobjstwo pod wpywem nieszczliwej mioci. - Jestem tym Strona 55

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej naznaczona. Nie mog by taka jak inne dziewczta. Nie mog lekceway sobie mioci - powiedziaa, a Jaromil wyczu, e te sowa maj nada obiecanemu zblieniu ciar powagi. Wsta wic z krzesa. pochyli si nad ni i rzek bardzo powanym gosem: Rozumiem ci, tak, rozumiem ci - podnis j potem z krzesa, poprowadzi w stron kanapy i posadzi j na niej. Potem si caowali, gaskali i piecili. Trwao to bardzo dugo i Jaromil myla o tym, e powinien ju chyba dziewczyn rozebra, ale poniewa nigdy jeszcze tego nie robi, nie wiedzia, jak zacz. Przede wszystkim nie wiedzia, czy ma zgasi wiato, czy nie. Na podstawie wszystkich informacji dotyczcych podobnych sytuacji domyla si, e wiato powinno si zgasi. Mia zreszt w kieszeni marynarki paczuszk z przeroczyst poczoszk i chcc j sobie dyskretnie naoy w decydujcym momencie, koniecznie potrzebowa ciemnoci. Nie mg si jednak zdecydowa, aby w trakcie pieszczot wsta i podej do kontaktu, pomijajc ju fakt, e wydawao mu si to (nie zapominajmy, e by dobrze wychowany) troch zuchwae; by przecie w cudzym mieszkaniu i bya to raczej sprawa gospodyni, by przekrci kontakt. W kocu odway si niemiao zapyta: - Czy nie powinnimy zgasi wiata? - Ale dziewczyna odpara: - Nie, nie, prosz ci, nie. Jaromil nie wiedzia, czy to ma znaczy, e dziewczyna nie chce ciemnoci, a wic nie chce si rwnie kocha, czy te, e dziewczyna chce si kocha, ale nie po ciemku. Mgj o to zapyta, lecz wstydzi si powiedzie na gos to, o czym myla. Potem znowu sobie uwiadomi, e musi by o jedenastej w domu i zmusi si, by przemc niemiao; rozpi pierwszy kobiecy guziczek w swoim yciu. By to guziczek biaej bluzeczki i odpina go w lkliwym oczekiwaniu, co dziewczyna powie. Nie powiedziaa nic. Rozpina wic dalej, wycign dolny koniec bluzki ze spdnicy, a potem jej bluzeczk zdj. Leaa teraz na poduszkach w samej spdnicy i w staniczku i - rzecz ciekawa: o ile jeszcze przed chwil namitnie Jaromila caowaa, o tyle teraz, po zdjciu bluzki, bya jakby lekko oszoomiona; leaa bez ruchu, wypiwszy leciutko piersi, niczym czowiek skazany na mier dumnie wypinajcy pier przed lufami karabinw. Jaromilowi nie pozostawao nic innego ni rozbiera j dalej; z boku spdnicy namaca zamek i rozpi go; guptas, nie wiedzia nic o haftce, ktr spdnica bya spita w pasie i przez chwil usilnie i bezskutecznie stara si cign j dziewczynie przez biodra; dziewczyna, wypinajc pier wobec niewidzialnego plutonu egzekucyjnego, nie pomagaa mu, gdy jego kopotw prawdopodobnie nie zauwaya. Ach, przeskoczmy jaki, powiedzmy, kwadrans udrki Jaromila! Wreszcie udao mu si rozebra studentk ca. Kiedy widzia z jakim oddaniem spoczywa na poduszkach, oczekujc chwili tak dawno zaplanowanej, zrozumia, e teraz nie pozostaje nic innego, jak rozebra si samemu. Ale lampa jasno wiecia i Jaromil wstydzi si rozebra. Wtedy przysza mu do gowy zbawienna myl: obok pokoju stoowego dostrzeg sypialni (starodawn sypialni z maeskimi oami); wiato nie byo tam zapalone: tam bdzie mona po ciemku si rozebra i do tego jeszcze przykry kocem. - Nie poszlibymy do sypialni? - spyta niemiao. - Czemu do sypialni? Do czego potrzebna ci sypialnia? zamiaa si dziewczyna. Nie wiemy, dlaczego si miaa. By to miech niepotrzebny, przypadkowy, niemiay. Zrani jednak Jaromila; przestraszy si, e paln jakie gupstwo, e propozycja pjcia do sypialni zdradzia jegomieszn niedojrzao. Naraz poczu si zupenie opuszczony; by w obcym pokoju pod badawczym wiatem yrandola, ktrego nie wolno byo zgasi, z obc kobiet, ktra si z niego mieje. W tej chwili ju wiedzia, e si tego dnia kocha nie bd; czu si dotknity i siedzia w milczeniu na kanapie; byo mu z tego powodu przykro, alejednoczenie poczu ulg; nie musiaju rozmyla nad tym, czy wiato zganie, czy nie zganie, i jak si bdzie rozbiera; i by zadowolony, e to nie jego wina; nie powinna si bya tak gupio mia. - Co ci jest? - zapytaa. Strona 56

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej - Nic - odpar Jaromil i uwiadomi sobie, e gdyby wyjani dziewczynie powd urazy, jeszcze bardziej by si omieszy. Opanowa si wic, podnis j z tapczanu i zacz si jej ostentacyjnie przyglda (chcia si sta panem sytuacji, a wydawao mu si, e ten, kto si przyglda, jest panem tego, komu si przyglda), potem powiedzia: - Jeste adna. Dziewczyna podniesiona z kanapy, na ktrej a do tej pory spoczywaa w zdrtwiaym oczekiwaniu, jakby nagle zostaa oswobodzona; staa si znowu rozmowna i pewna siebie. Wcale jej nie przeszkadzao, e si jej chopiec przyglda (moe jej si zdawao, e ten, komu si przyglda jest panem tego, kto si przyglda), a w kocu zapytaa: - Jestem adniejsza naga czy ubrana? Jest kilka klasycznych kobiecych pyta, z ktrymi kady mczyzna si spotka w yciu i na ktre szkoy powinny modych mczyzn przygotowywa. Ale Jaromil chodzi tak jak my wszyscy do zych szk i nie wiedzia, co ma odpowiedzie; usiowa odgadn, co dziewczyna chciaaby usysze; by jednak w kopocie: dziewczyna zazwyczaj ukazuje si ludziom ubrana, w zwizku z tym powinno jej sprawi przyjemno, e adniejsza jest w ubraniu; z drugiej strony nago jest jakim stanem cielesnej prawdy, wobec tego bardziej powinno j ucieszy, jeli powie si jej, e adniejsza jest naga. - Jeste adna naga i ubrana - powiedzia, lecz studentka nie bya z tej odpowiedzi zadowolona. Skakaa po pokoju, pokazywaa si chopcu i zmuszaa go, eby odpar bez wykrtw. - Chc wiedzie, jaka ci si bardziej podobam. Na pytanie w ten sposb sprecyzowane odpowied byaju atwiejsza: poniewa inni ludzie znaj j tylko ubran, wydawao mu si nietaktem przed chwil powiedzie, e w ubraniu jest brzydsza ni naga; skoro jednak zapytaa o jego subiektywne zdanie, miao moe owiadczy, e jemu osobicie bardziej podoba si naga, bowiem w ten sposb da jej do zrozumienia, e kocha j tak, jaka jest, j sam, i nie zaley mu na niczym, co jest dodatkiem do niej. Wszystko wskazywao na to, e niele wybrn z sytuacji, poniewa studentka, kiedy usyszaa, e naga jest adniejsza, zareagowaa na to bardzo yczliwie, nie ubraa si ju wcale a do jego wyjcia, wiele razy go pocaowaa, a na odchodnym (byo za kwadrans jedenasta, mama bdzie zadowolona) szepna mu w drzwiach do ucha: - Dzisiaj si przekonaam, e mnie kochasz. Jeste bardzo dobry, naprawd mnie kochasz. Tak, lepiej, e si tak stao. Bdziemy tojeszcze przez chwil oszczdza, bdziemy si na to jeszcze chwil cieszy. 22 W tych dniach zacz pisa dugi wiersz. By to wierszzdarzenie i mwi o mczynie, ktry nagle zrozumia, e jest stary; e znalaz si tam, gdzie los nie buduje swoich dworcw; e jest opuszczony i zapomniany; e wok niego pokoje bieli si wapnem i wynosz sprzty i wszystko wymieniaj w jego pokoju. Wybiega wic z domu (myl o popiechu ma we wszystkich szwach) i kieruje si tam, gdzie kiedy y najbardziej intensywnie: oficyna trzecie pitro drzwi w gbi na lewo w kcie z nazwiskiem na wizytwce nieczytelnym w mroku dwadziecia lat minionej chwili przyjmijcie mnie! Otworzya mu stara kobieta, wyrwana ze zobojtniaej niedbaoci, w ktr wpdzia j dugoletnia ju samotno. Prdko, prdko przygryza wargi, ktrym na kolorze po latach ju nie zaleao; prdko rozczochruje sobie starczym ruchem rzadkie niemyte wosy i macha niemiao rkami, by zakry przed nim fotografie dawnych kochankw na cianach. Potem jednak czuje nagle, e w pokoju jest sodko i e powierzchowno nie ma znaczenia: Dwadziecia lat I wrcie Jako ostatnia wana rzecz ktr spotkam Strona 57

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej I nie mam niczego co mogabym zobaczy gdybym ci zajrzaa przez rami w przyszo. Tak, w pokoju jest sodko; nic nie ma znaczenia; ani zmarszczki, ani niedbae ubranie, ani poke zby, ani rzadkie wosy, ani blade wargi, ani obwisy brzuch. Pewnoci pewnoci Ju si nie ruszam i przygotowana jestem Pewnoci Pikno wobec ciebie jest niczym Modo wobec ciebie jest niczym A on, zmczony, przechodzi przezjej pokj (ciera rkawiczk odciski cudzych palcw na stole) i wie, e miaa kochankw, zastpy kochankw, ktrzy wyszachrowali ca jasno jej podskrka ju nawet po ciemku niejest adna A wytarte miejsca tak te nic nie znacz A dusz rwie mu jaka pie, zapomniana pie, Boe, jak brzmi ta pie? Odpywasz odpywasz przez piaski pocieli i zamazujesz swe wntrze Odpywasz odpywasz a zostanie z ciebie tylko rodek tylko sam twj rodek I ona wie, e nie ma ju dla niego nic modego, nic jdrnego. Ale: W chwilkach bezsilnoci ktre mnie teraz napadn moje zmczenie moje ubywanie ten wany i tak czysty proces bd nalee tylko do ciebie Ze wzruszenia dotykali swych pomarszczonych cia i on mwi do niej "dziewczynko", a ona do niego "chopczyku", a potem pakali. I nie byo porednika midzy nimi Ani sowa Ani gestu Niczego za czym by si schowali Niczego za czym by si schowao ubstwo jej i jego Przecie wanie to wzajemne ubstwo chonli penymi ustami. Chciwie je z siebie spijali. Gaskali swe ubogie ciaa i syszeli, jak pod skr tego drugiego cicho przdju wrzeciona mierci. I wiedzieli, e s sobie na zawsze i bez reszty oddani; e to wanie jest ich ostatnia i zarazem najwiksza mio, poniewa ostatnia mio jest t najwiksz. Mczyzna pomyla: Oto jest mio bez drzwiczek na zewntrz Oto jest mio jak mur A kobieta pomylaa: Odlega moe w czasie lecz bliska sw postaci jest mier nam dwojgu teraz - Gboko zanurzeni w fotelach cel osignity A nogi zadowolone tak e nie staraj si nawet o krok a rce pewne tak e nawet dotyku nie szukaj Teraz tylko czeka a lina w ustach zamieni nam si w ros Kiedy mama przeczytaa ten dziwny wiersz, zdumiaa j, jak zawsze, przedwczesna dojrzao, ktra umoliwia jej synowi zrozumie wiek tak odlegy; nie poja tego, e postaci wiersza wcale nie oddaj psychologii staroci. Ale i studentka, ktrej Jaromil pniej wiersz pokaza, nie miaa racji, nazywajc go nekrofilskim. Nie, w wierszu wcale nie chodzio o staruszka i staruszk; gdybymy zapytali Jaromila, w jakim wieku s postaci z jego wiersza, byby zakopotany i powiedziaby, e midzy czterdziestk a osiemdziesitk; w ogle nie zna si na staroci, bya dla niego odlega i abstrakcyjna; wiedzia o niej tylko tyle, e jest to Strona 58

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej sytuacja, kiedy czowiek ma ju za sob swoj dojrzao; gdyjego losju si skoczy; gdyju nie ma co si ba tego strasznego niewiadomego, ktre zwie si przyszoci; gdy mio, ktr spotykamy, jest ostatnia i pewna. Bowiem Jaromil by peen niepokoju; kroczy ku nagiemu ciau modej kobiety, jakby kroczy po cierniach; pragn ciaa i ba si ciaa; dlatego w penych czuoci wierszach ucieka przed konkretnoci ciaa do wiata dziecicej beztroski; odbiera ciau t realno i widzia kobiece ono jako tykajcy zegar z kurantem; tym razem uciek w przeciwn stron: do staroci; tam, gdzie ciao niejestju niebezpieczne ani dumne; gdzie jest ubogie i godne politowania; ubstwo starego ciaa godzio go poniekd z dum modego ciaa, ktre kiedy te bdzie stare. Wiersz by peen naturalistycznej brzydoty; Jaromil nie zapomnia ani o pokych zbach, ani o zaropiaych oczach, ani o obwisym brzuchu; ale za obcesowoci owych detali uchwytne byo pragnienie ograniczenia mioci do tego wiecznego, nieskoczonego, do tego, co moe zastpi macierzyskie ramiona, do tego, co jest poddane czasowi, do tego, co jest samym rodkiem i co jest w stanie pokona wadz ciaa, zdradliwego ciaa, ktrego wiat rozpociera si przed nim jako nieznany obszar peen lww. Pisa wiersze o sztucznym dziecistwie czuoci, pisa wiersze o nierzeczywistej mierci, pisa wiersze o nierzeczywistej staroci. To byy trzy niebieskawe sztandary, pod ktrymi bojaliwie kroczy ku bardzo rzeczywistemu ciau dojrzaej kobiety. Kiedy do niego przysza (mama z babci wyjechay na dwa dni z Pragi), w ogle nie zapala wiata, cho ju powoli zapada zmierzch. Byli po kolacji i siedzieli w pokoju Jaromila. Okoo dziesitej (bya to chwila, gdy mama posyaa go do ka) wypowiedzia zdanie, ktre sobie przedtem wielokrotnie w duchu powtarza, by mc je powiedzie cakiem lekko i naturalnie: - Nie poszlibymy si pooy? Przytakna i Jaromil pocieli ko. Tak, wszystko szo pojego myli i to szo bez przeszkd. Dziewczyna rozbieraa si w kciku i Jaromil rozbiera si (znacznie popieszniej) w drugim kcie; prdko woy piam (w kieszeni miaju wczeniej starannie uoon paczuszk z poczoszk), wsun si potem szybko pod koc (wiedzia, e piama mu nie pasuje, ejest na niego za dua i pomniejsza go) i patrzy na dziewczyn, ktra nie pozostawia na sobie niczego i naga (ach, w pmroku wydawaa mu si jeszcze pikniejsza ni ostatnio) pooya si przy nim. Przytulia si i zacza go szaleczo caowa; po chwili Jaromil pomyla, e ju najwyszy czas otworzy paczuszk; sign wic do kieszonki i chcia j niepostrzeenie wyj. - Co tam masz? - spytaa dziewczyna. - Nic - odpowiedzia i szybko pooy rk, ktra chciaa wyj paczuszk, na piersi studentki. Potem powiedzia sobie, e bdzie j musia na chwil przeprosi i wyj do azienki, by mc si dyskretnie przygotowa. Tymczasem jednak, gdy tak rozmyla (dziewczyna nie przestawaa go caowa), zauway, e podniecenie, ktre pocztkowo odczuwa w caej fizycznej oczywistoci, znikno. Wprawio go to na nowo w zakopotanie, gdy wiedzia, e w takim razie nie ma sensu paczuszki otwiera. Stara si wic dziewczyn namitnie pieci i z niepokojem obserwowa, czy utracone podniecenie znw si pojawia. Ale nie pojawio si. Ciao pod jego uwan obserwacj byo jakby zdjte strachem: kurczyo si raczej ni roso. Gaskanie i caowanie nie sprawiao ju radoci ani rozkoszy; byo jedynie zason, za ktr chopiec mczy si i rozpaczliwie przywoywa do porzdku swoje ciao. Byo to niekoczce si gaskanie i pieszczenie, i bya to niekoczca si udrka, udrka w cakowitej niemocy, poniewa Jaromil nie wiedzia, co ma mwi i zdawao mu si, e kade sowo wskazuje na jego kompromitacj; dziewczyna take milczaa, gdy prawdopodobnie i ona zacza przeczuwa jaki blama, nie wiedzc dokadnie, czy jest to blama jego czy jej; w kadym razie dziao si co, na co nie bya przygotowana i co baa si nazwa. A kiedy ju ta straszna pantomima dotykw i pocaunkw Strona 59

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej omdlewaa, nie majc si toczy si dalej, kade z nich pooyo gow na poduszce i starao si zasn. Trudno powiedzie, czy spali, czy nie, i jak dugo spali, ale jeli nawet nie spali, to udawali, e pi, poniewa umoliwiao im to ukrycie si przed sob. Kiedy za rano wstali, Jaromil ba si spojrze na jej ciao; wydawao mu si drczco pikne, tym pikniejsze, im bardziej do niego nie naleao. Poszli do kuchni, przygotowali sobie niadanie i z trudem starali si prowadzi normaln rozmow. Potem jednak studentka powiedziaa: - Ty mnie nie kochasz. Jaromil chcia j zapewni, e to nieprawda, ale nie dopucia go do gosu: - Nie, nie usiuj mi niczego wmawia. To jest silniejsze od ciebie i dzi w nocy si to okazao. Za mao mnie kochasz. Przecie sam si dzisiaj przekonae, e mnie za mao kochasz. Jaromil chcia w pierwszej chwili zapewni dziewczyn, e to z miar mioci nie miao nic wsplnego, ale nie powiedzia tego. Sowa dziewczyny stworzyy mu bowiem niespodziewan okazj do ukrycia swej kompromitacji. Sto razy atwiej byo znie wyrzut, e dziewczyny nie kocha, ni znie wiadomo, e ma jaki mski defekt. Dlatego nic nie odpowiedzia i tylko spuci gow. A gdy dziewczyna znowu powtrzya to samo oskarenie, powiedzia gosem celowo brzmicym niepewnie i nieprzekonywajco: - Ale nie, kocham ci. - Kamiesz - powiedziaa. - Masz kogo innego, kogo kochasz. To byo jeszcze lepsze. Jaromil pochyli gow i smutno wzruszy ramionami, jakby przyznawa, e jest co z prawdy w tym zarzucie. - To nie ma sensu, jeli to nie jest prawdziwa mio - rzeka studentka pospnie. - Powiedziaam ci, e nie potrafi tych spraw lekceway. Nie znios tego, bym bya dla ciebie namiastk kogo innego. Chocia noc, ktr przey, bya pena udrki, byo z niej dla Jaromila jedno jedyne wyjcie: eby si jeszcze raz powtrzya i by mg swe niepowodzenie naprawi. Dlatego musia jej teraz powiedzie: - Nie, krzywdzisz mnie. Kocham ci. Ogromnie ci kocham. Ale co przed tob ukryem. W moim yciu jest rzeczywicie jeszcze inna kobieta. Ta kobieta mnie kochaa, a ja jej wyrzdziem wielk krzywd. Ley teraz na mnie jaki cie, ktry mnie przygniata i wobec ktrego jestem bezsilny. Prosz ci, zrozum mnie. Byaby to krzywda, gdyby z tego powodu nie chciaa si ju ze mn spotyka, bo kocham tylko ciebie, tylko ciebie. - Nie mwi, e si z tob ju nie chc spotyka, mwi tylko, e nie znios adnej innej dziewczyny, nawet w postaci cienia. To ty mnie zrozum, mio jest dla mnie absolutem. W mioci nie uznaj kompromisw. Jaromil patrzy w twarz dziewczyny w okularach i ciskao mu si serce na myl o tym, e mgby j straci; wydawao mu si, e jest mu bliska, e mogaby go zrozumie. Mimo to jednak nie mg si jej zwierzy i musia przybiera min kogo, na kim ley fatalny cie, kto jest rozbity i godzien litoci. - Czy absolut w mioci - pyta j - nie oznacza przede wszystkim tego, e jedno drugiego potrafi zrozumie i kocha ze wszystkim, co jest w nim i na nim, nawet z jego cieniami? To byo dobrze powiedziane i studentka si nad tym zamylia. Jaromilowi wydawao si, e moe jeszcze nie wszystko stracone. Dotychczas nie dawajej nigdy do czytania swoich wierszy; czeka na spenienie obietnicy malarza, e mu pomoe opublikowa je w jakim czasopimie awangardowym; dopiero blaskiem drukowanych liter zamierza j olni. Teraz jednak trzeba byo przywoa wiersze na pomoc. Wierzy, e gdy studentka je przeczyta (a najwicej obiecywa sobie po wierszu o staruszkach), zrozumie go i bdzie poruszona. Rozczarowa si: przypuszcza'a chyba, e wobec swego modszego przyjaciela zobowizanajest do krytycznej rady i cakowicie zmrozia go rzeczowoci uwag. Gdzie si podziao to wspaniae zwierciado jego entuzjastycznego podziwu, w ktrym kiedy po raz pierwszy odkry sw osobowo? Ze wszystkich luster szczerzya si teraz do niego Strona 60

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej ohyda jego niedojrzaoci i to byo nie do zniesienia. Wtedy przypomnia sobie nazwisko sawnego poety otoczonego nimbem europejskiej awangardy i rodzimych ekscesw, i cho go nie zna a nigdy nawet nie widzia, poczu do niego lepe zaufanie, jakie prosty wierzcy czuje wobec dostojnika swego Kocioa. Wysa mu swoje wiersze z pokornym i bagalnym listem. Marzy potem o jego odpowiedzi, przyjaznej i penej uznania, i to marzenie kado si jak balsam na jego spotkania ze studentk, ktre byy coraz rzadsze (twierdzia, e na wydziale zbliaj si egzaminy i ma mao czasu) i coraz smutniejsze. Powracay znw dla niego czasy (zreszt cakiem niedawne), gdy rozmowa z jakkolwiek kobiet sprawiaa mu kopoty i musia si do niej w domu przygotowywa; teraz znw przeywa kad randk ju wiele dni wczeniej i caymi wieczorami rozmawia w domu ze studentk. W owych nigdy nie wygoszonych monologach rysowaa si coraz wyraniej (a jednak tajemniczo) posta kobiety, co do ktrej istnienia wyrazia studentka swe podejrzenia rano przy niadaniu w pokoju Jaromila; obdarzya Jaromila wiatem przeytej przeszoci, wywoywaa zazdrosne zainteresowanie i usprawiedliwiaa niepowodzenie jego ciaa. Niestety, rysowaa si tylko w nie wypowiedzianych monologach, bowiem z rzeczywistych rozmw Jaromila ze studentk niepostrzeenie i szybko znikna; studentka przestaa si ni interesowa rwnie niespodziewanie, jak niespodziewanie zacza o niej mwi. To byo niepokojce! Wszelkie drobne aluzje Jaromila, starannie przygotowane przejzyczenia i nieoczekiwane zamilknicia, ktre miay wyglda na wspomnienia o innej kobiecie, pomijaa nie zwracajc na nie uwagi. Zamiast tego dugo (i, co gorsze, cakiem wesoo!) opowiadaa mu o wydziale i opisywaa rnych poznanych tam kolegw tak plastycznie, e zdawali mu si znacznie bardziej realni ni on sam. Oboje powracali do stanu sprzed wzajemnego poznania si: z niego stawa si niepewny chopaczek a z niej kamienna dziewica, prowadzca uczone rozmowy. Tylko chwilami bywao (i te chwile Jaromil ogromnie lubi i chon), e nagle zamilka albo powiedziaa ni std ni zowd zdanie, smutne i melancholijne, do ktregojednak Jaromil daremnie stara si nawiza swymi wasnymi sowami, poniewa smutek dziewczyny zwraca si wycznie do wewntrz jej samej i nie pragn porozumienia ze smutkiem Jaromila. Jakie byo rdo tego smutku? Kto wie; moe al jej byo gincej mioci; moe mylaa o kim innym, za kim tsknia; kto wie; kiedy ta chwila smutku bya tak intensywna (szli wanie z kina cich zimow ulic), e pooya mu w marszu gow na ramieniu. Mj Boe! Tego ju przecie dozna! Dozna tego, gdy kroczy kiedy parkiem z dziewczyn, ktr zna z lekcji taca! Ten gest gowy, ktry go wtedy podnieci, i tym razem podziaa na niego tak samo: by podniecony! By szalenie i to w widoczny sposb podniecony! Tym razem jednak si nie wstydzi, wprost przeciwnie tym razem rozpaczliwie pragn, eby dziewczyna jego podniecenie dostrzega! Ale dziewczyna miaa gow smutnie opart na jego ramieniu i Bg wie dokd patrzya przez swoje okularki. A podniecenie Jaromila trwao, zwycisko, dumnie, dugo, dostrzegalnie, i on pragn, eby zostao zauwaone i docenione! Pragn uj rk dziewczyny i pooy j niej na swym ciele, ale to by tylko pomys, ktry wydawa mu si szalony i nierealny. Przyszo mu wwczas do gowy, e mogliby przystan i obj si, i dziewczyna czuaby wtedy jego podniecenie na swym ciele. Kiedy jednak zwolni kroku i studentka wyczua, e chce przystan i pocaowa j, powiedziaa: - Nie, nie, niech tak zostanie... A powiedziaa to tak smutno, e Jaromil posucha bez sprzeciwu. A ten, ktrego mia midzy nogami, wydawa mu si taczcym baznem, klownem, wrogiem, ktry si z niego mieje. Szed ze smutn i obc gow na ramieniu i z obcym, miejcym si klownem midzy nogami. 25 Strona 61

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej Uleg chyba przypuszczeniu, e smutek i pragnienie pociechy (sawny poeta nadal mu nie odpowiada) mog usprawiedliwi kady niezwyky krok i przyszed do malarza niezapowiedziany. Ju w przedpokoju, syszc gwar rozmowy, zorientowa si, e trafi na liczniejsze towarzystwo, chcia przeprosi gospodarza i czym prdzej wyj; malarz zaprasza go jednak serdecznie do pracowni, gdzie przedstawi go nastpnie swym gociom - trzem mczyznom i dwm kobietom. Jaromil czu, jak pon mu policzki pod spojrzeniami piciu nieznajomych ludzi, ale jednoczenie by mile poechtany; przedstawiajc go, malarz powiedzia, e pisze wietne wiersze, i mwi o nimjak o kim, kogo gocie znaj ju z opowiada. To byo przyjemne uczucie. Gdy siedziaju w fotelu i rozglda si po pracowni, z duym zadowoleniem stwierdzi, e obie kobiety s adniejsze odjego studentki. Ta doskonaa naturalno, z jak zakaday nog na nog, strzepyway papierosa do popielniczki i czyy w dziwaczne zdania uczone terminy i wulgarne sowa! Jaromil czu sijak w windzie, ktra wynosi go na wyyny, dokd nie dochodzi mczcy gos dziewczyny w okularach. Jedna z kobiet zwrcia si do niego z uprzejmym zapytaniem, jakie wiersze pisze. - Wiersze - wzruszy ramionami w zakopotaniu. - Znakomite - uzupeni malarz, a Jaromil pochyli gow. Druga kobieta spojrzaa na niego i rzeka altowym gosem: Wyglda tu teraz wrd nas jak Rimbaud w towarzystwie Verlain'a i jego kompanw na obrazie FantinaLatoura. Dziecko w rd mczyzn. Osiemnastoletni Rimbaud wyglda podobno na trzynacie lat. Pan te - zwrcia si do Jaromila - wyglda zupenie jak dziecko. (Nie moemy sobie odmwi tego, aby powiedzie, e ta kobieta pochylia si nad Jaromilem z rwnie okrutn czuoci, z jak pochylay si nad Rimbaudem siostry jego nauczyciela Izambarda - te sawne poszukiwaczki wszy - gdy si u nich schroni po jednej ze swych dugich wdrwek, a one go obmyway, czyciy i odrobaczay). - Nasz przyjaciel - rzek malarz - ma to szczcie, ktre zreszt ju dugo nie potrwa, e ju nie jest dzieckiem, a jeszcze nie jest mczyzn. - Okres dojrzewania jest najbardziej poetyckim wiekiem powiedziaa pierwsza kobieta. - Zdziwiaby si - rzek malarz z umiechem - jak zadziwiajco gotowe i dojrzae s wiersze tego zupenie niedojrzaego i nie gotowego kawalera... - Czy nie zamierza pan wyda ich drukiem? - spytaa Jaromila kobieta o altowym gosie. - Czasy pozytywnych bohaterw i popiersi Stalina nie bd zbyt yczliwe dla jego poezji - powiedzia malarz. Wzmianka o pozytywnych bohaterach staa si zwrotnic przerzucajc dyskusj z powrotem na tory, po ktrych poruszaa si przed przybyciem Jaromila. Jaromil by obeznany z tymi tematami i mg swobodnie wczy si do rozmowy, teraz jednak w ogle nie wiedzia, co kto mwi. W gowie brzmiao mu niekoczcym si echem, e wyglda na trzynacie lat, e jest dzieckiem, e jest kawalerem. Owszem, wiedzia, e nikt go tu nie chcia obrazi i e zwaszcza malarzowi jego wiersze naprawd si podobaj; tym gorzej jednak; czy w tej chwili zaleao mu na wierszach? Zrezygnowaby po stokro z ich dojrzaoci, gdyby mg uzyska w zamian wasn dojrzao. Oddaby wszystkie swoje wiersze za jedno spkowanie. Towarzystwo prowadzio oywion dyskusj, a Jaromil pragn odej. By jednak w stanie takiego przygnbienia, e sprawiao mu trudno wypowiedzenie zdania, ktrym by oznajmi swoje odejcie. Ba si usysze wasny gos; ba si, e ten gos bdzie dre albo si jka i znowu ujawni tylko wszystkim jego niedojrzao i trzynastoletnio. Pragn sta si niewidzialnym, wyj na palcach i znikn gdzie daleko, zasn i dugo spa i obudzi si dopiero po dziesiciu latach, gdy jego twarz zestarzeje si i pokryje mskimi zmarszczkami. Kobieta z altowym gosem znw zwrcia si do niego: - Czemu jest pan taki milczcy, dziecko? Wymamrota, e woli sucha ni mwi (chocia w ogle nie Strona 62

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej sucha) i wydawao mu si, e od potpienia wygoszonego pod jego adresem przez studentk nie ma ucieczki, a wyrok, na mocy ktrego wygnany zosta z powrotem do swojego dziewictwa, ktre nosi na sobiejak pitno (mj Boe, wszyscy po nim poznaj, e dotd nie mia kobiety), znowu zosta potwierdzony. A poniewa wiedzia, e pozostali znw na niego patrz, zacz sobie gorczkowo uwiadamia swoj twarz i niemal z przeraeniem czu, e to, co ma na twarzy, to umiech jego matki! Pozna go z ca pewnoci, ten delikatny, cierpki umiech, czu, jak mu siedzi na ustach i nie mg si go w aden sposb pozby. Czu, e ma na twarzy naoon mask, e matka oblepia go, jak poczwarka oblepia larw, ktrej nie chce przyzna prawa do wasnej postaci. Siedzia wic tutaj, midzy dorosymi ludmi, przepoczwarzony w matk, ktra go obejmowaa i cigna z powrotem z tego wiata, do ktrego chcia nalee i ktry odnosi si do niego uprzejmie, traktujc gojednakjak kogo, ktojeszcze do nie naley. Byo to tak nieznone, e Jaromil zebra wszystkie swe siy, aby strzsn z siebie twarz matki, by si z niej wydosta; stara si przysuchiwa dyskusji. Rozmawiali o tym, o czym si wwczas z rozdranieniem mwio w artystycznych krgach. Nowoczesna sztuka w Czechach zawsze podkrelaa swj zwizek z rewolucj komunistyczn; kiedy jednak rewolucja nadesza, ogosia jako swj bezwarunkowy program zrozumiay ludowy realizm, a sztuk nowoczesn odrzucia jako zwyrodniay przejaw buruazyjnego upadku. - To jest nasz dylemat - powiedzia jeden z goci malarza. Zdradzi nowoczesn sztuk, z ktrej si zrodzilimy, czy rewolucj, ktr wyznajemy? - Pytanie jest le sformuowane - powiedzia malarz. Rewolucja, ktra wskrzesza z grobu akademick sztuk i tysicami fabrykuje popiersia mw stanu, zdradzia nie tylko nowoczesn sztuk, ale i sam siebie. Taka rewolucja nie chce zmieni wiata, lecz przeciwnie: chce zakonserwowa najbardziej reakcyjnego ducha czasu, ducha bigoterii, dyscypliny, dogmatyzmu, wiary i konwencji. Nie mamy adnego dylematu. Jako prawdziwi rewolucjonici nie moemy zgodzi si na t zdrad rewolucji. Jaromilowi nie sprawioby adnego problemu rozwija myl malarza, ktrej logik dobrze zna, ale nie w smak mu byo wystpowa tu w cieniu malarza jako wzruszajcy ucze, jak pilny chopczyk, ktry zostanie pochwalony. Przepenio go pragnienie buntu i rzek, zwracajc si do malarza: - Pan przecie tak chtnie cytuje Rimbauda: trzeba by absolutnie nowoczesnym. Cakowicie si z tym zgadzam. Ale absolutnie nowe nie jest to, co pidziesit lat wczeniej przewidujemy, lecz to, co nas szokuje i zaskakuje. Absolutnie nowoczesny nie jest surrealizm, ktry trwa ju wier wieku, ale ta rewolucja, ktra si teraz wanie dzieje. To, e jej pan nie rozumie, jest tylko dowodem tego, e jest nowa. Wskoczyli mu w sowo: - Nowoczesna sztuka bya ruchem wymierzonym przeciwko buruazji i jej wiatu. - Tak - powiedzia Jaromil. - Gdyby jednak bya rzeczywicie konsekwentna w swym negowaniu wspczesnego wiata, musiaaby si liczy take ze swym wasnym zanikiem. Musiaaby wiedzie, i musiaaby nawet tego pragn, e rewolucja stworzy sobie na wasny uytek rwnie zupenie now sztuk. - To znaczy, e pan zgadza si na to - powiedziaa kobieta o altowym gosie - e dzisiaj id na przemia wiersze Baudelaire'a, e caa nowoczesna literatura jest zakazana, a kubistyczne obrazy w Galerii Narodowej ciga si prdko do piwnic? - Rewolucja to przemoc - rzek Jaromil - to przecie wiadomo, i wanie surrealizm dobrze wiedzia, e starcw trzeba brutalnie wykopa ze sceny, nie wiedzia tylko, e sam ju do nich naley. Wcieko i ponienie sprawiy, e formuowa swe myli, jak mu si zdawao, precyzyjnie i zjadliwie. Jedno tylko uderzyo go ju przy pierwszych sowach: znw usysza w swoim gosie t szczegln, autorytatywn intonacj malarza i nie mg powstrzyma swej prawej rki, aby nie krelia w powietrzu ruchu, Strona 63

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej charakterystycznego dla gestw malarza. Bya to waciwie przedziwna dyskusja malarza z malarzem, malarzamczyzny z malarzemdzieckiem, malarza z jego zbuntowanym cieniem. Jaromil zdawa sobie z tego spraw i czu si przez to jeszcze bardziej upokorzony; uywa wic sformuowa coraz mocniejszych, eby zemci si na malarzu za gesty i za gos, w ktrym go uwizi. Malarz dwukrotnie odpowiedzia Jaromilowi dusz przemow, ale za trzecim razem ju nie. Ju tylko patrzy, twardo i surowo, i Jaromil wiedzia, e ju nigdy nie wolno mu bdzie wej do jego pracowni. Wszyscy milczeli, a w kocu przemwia kobieta o altowym gosie (lecz tym razem nie mwia tak, jakby si nad nim czule pochylaa, niczym siostra Izambarda nad zawszon gow Rimbauda, ale raczej jakby si od niego ze smutkiem i zdziwieniem odsuwaa): - Nie znam paskich wierszy, ale sdzc z tego, co o nich syszaam, myl, e trudno byoby je opublikowa w tym reimie, ktrego pan tak energicznie broni. Jaromil przypomnia sobie swj ostatni wiersz o dwojgu starych ludziach i ich ostatniej mioci; zdawa sobie spraw z tego, e ten wiersz, ktry ogromnie kocha, nigdy nie bdzie mg by wydrukowany w epoce radosnych hase i agitacyjnych wierszy, i e wyrzekajc si go teraz, wyrzeka si tego, co ma najdroszego, wyrzeka si swego jedynego bogactwa, bez czego bdzie zupenie sam. Byo jednak jeszcze co cenniejszego ni jego wiersze; byo to co, czego dotd nie mia, co byo. daleko i za czym tskni - bya to msko; wiedzia, e jest osigalna tylko poprzez czyn i odwag; i jeeli ta odwaga oznacza: odway si na to, by by opuszczonym, opuszczonym przez wszystkich, przez kochank, przez malarza, ba - nawet przez wasne wiersze, niech bdzie; chce si na to odway. I dlatego powiedzia: - Tak, wiem, e te wiersze s rewolucji cakiem niepotrzebne. auj tego, poniewa je lubi. Ale mj al nie jest, niestety, adnym argumentem przeciwko ich zbytecznoci. I znowu przez chwil byo cicho, a potem jeden z obecnych mczyzn rzek: - To straszne! I rzeczywicie zadra, jakby mu przeszed mrz po plecach. Jaromil poczu, e zjego sw wiona na wszystkich obecnych zgroza, e patrzc na niego, widzieli ywy upadek wszystkiego, co kochali i dla czego yli. Byo to smutne, ale i pikne zarazem: Jaromil straci na chwil poczucie tego, e jest dzieckiem. Mama czytaa wiersze, ktre Jaromil milczkiem kad jej na st, i staraa si poprzez nie zajrze w ycie syna. Gdyby te wiersze mwiy przynajmniej zrozumiaym jzykiem! Ich szczero jest faszywa; s pene zagadek i niedomwie; mama wie, e syn ma pen gow kobiet, ale nie ma pojcia, co go z nimi czy. Dlatego otworzya kiedy szuflad jego biurka i przegldaa j, a w kocu znalaza dziennik. Uklka na pododze i wertowaa go w podnieceniu; zapiski byy hasowe, dowiedziaa si z nich jednak, e syn ma swoj mio; oznacza j jedynie inicjaem, tak e wcale nie doczytaa si, kim ta kobieta waciwie jest; byo natomiast zaznaczone z namitn drobiazgowoci, do ktrej mama czua wstrt, kiedy si po raz pierwszy pocaowali, ile razy obeszli dookoa park, kiedy pierwszy raz dotkn jej piersi, a kiedy poladkw. Potem dosza do zakrelonej na czerwono daty ozdobionej wieloma wykrzyknikami; pod dat byo napisane: Jutro! Jutro! Ach, stary Jaromilu, ysy dziaduniu, kiedy bdziesz to po latach czyta. przypomnisz sobie, e tego dnia zacza si prawdziwa Historia twego ycia! Prdko przebiega myl wstecz i uwiadomia sobie, e by to dzie, gdy razem z babci wyjechay z Pragi; i zaraz przypomniaa sobie, e kiedy wrcia, znalaza w azience swoje drogie perfumy z otwart nakrtk; spytaa si wtedy Jaromila, co robi z perfumami, a on zakopotany odpar: - Bawiem si nimi... O, jaka bya gupia! Przypomniaa sobie, e Jaromil, kiedy by may, chcia by wynalazc perfum i ujo j to; powiedziaa mu tylko: - Jesteju chyba wystarczajco dorosy, eby nie musia si bawi! Teraz jednak wszystko jest dla niej jasne: w azience Strona 64

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej bya kobieta, z ktr Jaromil tej nocy w willi spa i straci cnot. Wyobrazia sobie jego nagie ciao; wyobrazia sobie przy tym ciele nagie ciao kobiety; wyobrazia sobie, e to kobiece ciao byo skropione jej perfumami, pachniao wic tak, jak ona; zalaa j fala obrzydzenia. Zajrzaa znowu do dziennika i zorientowaa si, e po dacie oznaczonej wykrzyknikami wszystkie zapiski si kocz. Prosz, dla mczyzny zawsze wszystko si koczy, gdy uda mu si przespa z kobiet, pomylaa z cierpk niechci i jej syn wyda si jej wstrtny. Przez kilka dni unikaa go i nie chciaa si z nim widzie. Potem zauwaya, ejest wychudy i blady; nie miaa wtpliwoci, i to dlatego, e si zanadto kocha. Dopiero wiele dni pniej dostrzega w mizernoci syna oprcz zmczenia take smutek. To j z nim powoli godzio i dawao jej nadziej: mwia sobie, e kochanki krzywdz, a matki pocieszaj; mwia sobie, e kochanek jest wiele, ale matka tylko jedna. Musz o niego walczy, musz o niego walczy, powtarzaa sobie i krya wok niego jak czujny wspczujcy tygrys. 27 W tych dniach zrobi matur. Z wielkim alem rozstawa si z kolegami, z ktrymi chodzi osiem lat dojednej klasy, i zdawao mu si, e urzdowo stwierdzona dojrzao rozpociera si przed nim jak pustynia. Potem pewnego dnia dowiedzia si (by to przypadek: spotka modego czowieka, ktrego zna ze spotka w mieszkaniu czarnowosego mczyzny), e studentka w okularach zakochaa si w jakim koledze. Pniej si z ni spotka; powiedziaa mu, e za kilka dni wyjeda na wakacje; odpisa sobie jej adres; nie wspomnia o tym, czego si o niej dowiedzia; ba si to wypowiedzie; ba si, e w ten sposb przyspieszy ich rozstanie; cieszy si, e go dotd cakiem nie opucia, chocia ma innego; cieszy si, e wolno mu j czasem pocaowa i e zachowuje si wobec niego przynajmniej jak koleanka; lgn do niej straszliwie i gotw by odrzuci wszelk dum; bya jedyn yw istot na pustyni, ktr przed sob widzia; trzyma si kurczowo nadziei, e ich ledwie tlca si mio moe jeszcze rozgorze. Studentka wyjechaa, a zamiast niej byo tu parne lato podobne do dugiego dusznego tunelu. List adresowany do studentki (paczliwy i bagalny list) spada tym tunelem i spada nim bez odpowiedzi. Jaromil myla o suchawce telefonicznej wiszcej na cianie w jego pokoju; o zgrozo, nabya ona nagle sensu czego yjcego: mikrofon z przecitym drutem, list bez odpowiedzi, rozmowa z niesyszcym... A kobiety w lekkich sukienkach unosiy si po chodnikach, szlagiery wydostaway si przez okna na ulice, tramwaje byy wypenione ludmi nioscymi w torbach rczniki i kpielwki, a statek wycieczkowy odpywa w d Wetawy na poudnie, w stron lasw. . . Jaromil by samotny i tylko matczyne oczy obserwoway go uwanie i byy zawsze przy nim, ale to wanie byo nie do zniesienia, e czyje oczy wci obnaay jego samotno, ktra miaa by ukryta i niewidoczna. Nie znosi spojrze matki ani jej pyta. Ucieka z domu i wraca pno, kadc si zaraz do ka. Powiedzielimy, e nie by stworzony do masturbacji, lecz do wielkiej mioci, a jednak w owych tygodniach onanizowa si rozpaczliwie i wciekle, jakby chcia sam siebie kara czynnoci tak nisk i haniebn. Pobolewaa go potem caymi dniami gowa, ale on niemal si z tego cieszy, poniewa ten bl przysania mu urod kobiet w lekkich sukienkach i tumi zuchwae roztsknione melodie szlagierw; mg wwczas w agodnym otpieniu atwiej przepywa przez nieskoczon powierzchni dnia. A list od studentki nie nadchodzi. Gdyby cho przyszed jaki inny list! Gdyby w ogle kto zechcia wkroczy wjego pustk! Gdyby sawny poeta, ktremu posa do oceny swj wiersz, zechcia wreszcie napisa do Jaromila kilka zda! O, gdyby chocia on napisa do niego w ciepych sowach! (Tak, powiedzielimy, e Strona 65

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej oddaby wszystkie swoje wiersze za to, eby by uznanym za mczyzn, ale uzupenijmy to: skoro nie zosta uznany za mczyzn, jedno tylko mogo go nieco pocieszy - by zosta przynajmniej uznany za poet). Pragnjeszcze raz zwrci si do sawnego poety. Chcia si do niego zwrci nie listownie, ale w formie poetyckiego fajerwerku. Wyszed kiedy z domu z ostrym noem. Kry dugo wok budki telefonicznej, a kiedy si upewni, e w pobliu nie ma nikogo, wszed do rodka i uci suchawk z kocem sznura. Codziennie udawao mu si jak suchawk uci, a wreszcie po dwudziestu dniach (list od dziewczyny ani od poety nie nadchodzi!) mia dwadziecia odcitych suchawek. Woyje do puda, pudo zapakowa, zwiza sznurkiem, napisa na nim adres sawnego poety i swoje nazwisko jako nadawcy. Poruszony zanis paczk na poczt. Gdy odchodzi od okienka, kto klepn go po ramieniu. Odwrci si i zobaczy koleg z powszechniaka, syna wonego. Ucieszy si, e go widzi (kade wydarzenie byo mile widziane w pustce bez wydarze); wda si z nim chtnie w rozmow, a kiedy dowiedzia si, e kolega mieszka niedaleko poczty, zmusi go niemal, by go na chwil do siebie zaprosi. Syn wonego nie mieszka ju z rodzicami w szkole, mia swoje wasne, jednopokojowe mieszkanie. - ony nie ma w domu - wyjania, gdy wchodzili z Jaromilem do przedpokoju. Jaromil nie przypuszcza, e jego kolega jest onaty. - No tak, ju od roku - stwierdzi kolega i powiedzia to z tak oczywistoci i pewnoci siebie, e Jaromil poczu zazdro. Potem usiedli w pokoju i Jaromil zobaczy pod cian eczko z niemowlciem; uwiadomi sobie, e jego kolega jest ojcem rodziny, a on onanist. Kolega wycign z gbi szafy butelk wdki, nala do dwch kieliszkw, a Jaromil pomyla sobie, e on sam adnej butelki w domu nie ma, gdy mama zadawaaby mu dziesitki pyta, na co mu ona potrzebna. - A co robisz? - pyta go Jaromil. - Jestem w milicji - powiedzia kolega, a Jaromil przypomnia sobie dzie, gdy sta z obwizanym gardem przy radiu, z ktrego rozlega si skandowany krzyk tumw. Milicja bya najmocniejsz podpor partii komunistycznej take jego kolega prawdopodobnie by w tych dniach wrd burzcych si tumw, podczas gdy on, Jaromil, by z babci w domu. Tak, kolega rzeczywicie by wtedy na ulicach i opowiada o tym zarazem dumnie i powcigliwie, tote Jaromil uczu potrzeb da mu do zrozumienia, e s razem zwizani tym samym przekonaniem; powiedzia mu o spotkaniach w mieszkaniu czarnowosego mczyzny. - Ten ydek? - rzek syn wonego bez entuzjazmu. - Miej na niego oko! To bardzo dziwny facet! Syn wonego wci mu ucieka, by cigle troszk wyej od niego i Jaromil pragn mu dorwna; powiedzia smutnym gosem: - Nie wiem, czy wiesz, ale mj tata zgin w obozie. Od tej pory wiem, e wiat musi si radykalnie zmieni i wiem, gdzie jest moje miejsce. Syn wonego przytakn wreszcie ze zrozumieniem; dugo jeszcze rozmawiali, a kiedy mwili o swej przyszoci, Jaromil ni z tego, ni z owego owiadczy: - Chc zaj si polityk. Sam by zdziwiony, e to powiedzia, jakby te sowa wyprzedziy jego myl, jakby zadecydoway bez niego i za niego o jego drodze yciowej. - Wiesz - cign - mama chciaaby, ebym zaj si estetyk albo francuskim, albo nie wiadomo czym jeszcze, tylko e mnie to nie bawi. To nie jest ycie. Prawdziwe ycie to jest to, co robisz ty. A kiedy potem wychodzi z mieszkania syna wonego, wydawao mu si, e przey dzie decydujcego owiecenia. Jeszcze przed paroma godzinami nadawa na poczcie paczk z dwudziestoma suchawkami mylc, e jest to wspaniae, fantastyczne wezwanie, poprzez ktre prosi wielkiego poet o odpowied. e w ten sposb wysya mu w podarunku swe daremne oczekiwanie na jego sowo, sw tsknot za jego gosem. Jednake rozmowa z koleg, ktra Strona 66

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej nastpia (i on by pewien, e to nie by przypadek!) zaraz potem, nadaa jego poetyckiemu czynowi prze ciwne znaczenie: nie by to podarunek ani bagalne wezwanie; bynajmniej: on dumnie zwraca poecie cae daremne oczekiwanie; ucite suchawki byy ucitymi gowami jego oddania i Jaromil z ironi odsya je poecie z powrotem, jak turecki sutan odsya chrzecijaskiemu przywdcy ucite gowy krzyowcw. Teraz wszystko zrozumia: cae jego ycie byo oczekiwaniem w opuszczonej kabinie przy suchawce telefonu, z ktrego nie mona byo nigdzie dzwoni. Ma przed sob tylko jedno wyjcie: odej z opuszczonej kabiny, prdko odej! - Jaromilu, co si z tob dzieje? Poufaa obojtno pytania sprawia, e zy napyny mu do oczu; nie mg nigdzie uciec, a mama cigna dalej: - Przeciejeste moim dzieckiem. Przecie znam ci na wylot. Wiem o tobie wszystko, chocia z niczego mi si nie zwierzasz. Jaromil spoglda w bok i byo mu wstyd. A mama mwia dalej: - Nie wolno ci patrze na mnie jak na matk, pomyl sobie, e jestem twoj starsz przyjacik. Gdyby mi si zwierzy, moe by ci ulyo. Wiem, e co ci drczy. - Po czym dodaa cicho: - I wiem, e to z powodu jakiej dziewczyny. - Tak mamo, jest mi smutno - przyzna si, poniewa ciepawa atmosfera wzajemnego zrozumienia otoczya go zewszd, tak e nie mg si z niej wyrwa. - Ale trudno mi o tym mwi... - Rozumiem ci; ja te wcale nie chc, eby mi teraz o czym mwi, chc tylko, by wiedzia, e moesz mi wszystko powiedzie, kiedy bdziesz chcia. Posuchaj. Jest dzi wspaniaa pogoda. Umwiam si z kilkoma przyjacikami, e popyniemy parostatkiem. Wezm ci ze sob. Powiniene si troch rozerwa. Jaromilowi zupenie si to nie umiechao, ale nie mia pod rk adnej wymwki; poza tym by tak zmczony i smutny, e nie mia nawet dosy si, by si broni, tak e nie wiedzc nawet jak i kiedy, znalaz si nagle w towarzystwie czterech dam na pokadzie statku spacerowego. Wszystkie panie byy w mamy wieku i Jaromil dostarczy im wdzicznego tematu do rozmowy; byy bardzo zdziwione, e jest ju po maturze; stwierdziy, e jest podobny do mamy; krciy gowami nad tym, e postanowi studiowa w wyszej szkole nauk politycznych (zgodziy si z mam, e to nie pasuje do tak delikatnego chopca) i, naturalnie, wypytyway go figlarnie, czy chodzi ju z jak dziewczyn. Jaromil nienawidzi ich w duchu, ale widzia, e mama jest wesoa, i ze wzgldu na ni grzecznie si umiecha. Potem statek zatrzyma si i damy ze swoim modziecem wyszy na brzeg peen na wp nagich ludzi i szukay miejsca, gdzie mogyby si opala; tylko dwie miay stroje kpielowe, trzecia odsonia swe tuste biae ciao, pozostawiajc na sobie rowe majtki i biustonosz (wcale nie wstydzia si intymnoci bielizny, moe czua si cnotliwie ukryta za swoj brzydot), a mama mwia, e wystarczy, jeli opali sobie twarz, ktr - mruc oczy zadzieraa ku niebu. Wszystkie cztery byy natomiast zgodne co do tego, e ich modzieniec musi si rozebra, opala i kpa: mama pomylaa take i o tym i zabraa dla niego kpielwki. Z pobliskiej gospody dochodziy tu dwiki szlagierw i napeniay Jaromila tsknot; opalone dziewczta i chopcy przechodzili koo nich i Jaromilowi wydawao si, e wszyscy na niego patrz; ich spojrzenia paliy go jak ogie; stara si rozpaczliwie, by nikt nie pozna, e naley do tych czterech starszych dam; damy natomiast ochoczo si do niego przyznaway i zachowyway si jak jedna matka z czterema szczebioccymi gowami; nalegay, by si wykpa. - Nie mam si tu nawet gdzie przebra - broni si. - Guptasku, nikt si na ciebie nie bdzie patrze, owi si tylko rcznikiem - zachcaa go gruba dama w rowej bielinie. - Kiedy on jest wstydliwy - miaa si mama i wszystkie pozostae kobiety miay si razem z ni. - Musimy to respektowa, jeli jest wstydliwy - powiedziaa mama. - Chod, przebierz si tutaj, za tym rcznikiem i nikt ci nie zobaczy - i trzymaa w rozoonych rkach duy biay rcznik kpielowy, ktrego ciana miaa go chroni przed spojrzeniami Strona 67

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej play. Cofn si, a mama z rcznikiem ruszya za nim. Cofa si przed ni, a ona cigle sza za nim, tak e wygldao to, jakby wielki ptak z biaymi skrzydami przeladowa uciekajc ofiar. Jaromil cofa si i cofa, a potem odwrci si i zacz ucieka przed siebie. Kobiety spoglday za nim zdumione, mama wci trzymaa w rozpostartych rkach duy biay rcznik, a on przedziera si pomidzy obnaonymi modymi ciaami i znika im z oczu. Cz czwarta albo Poeta ucieka Musi nadej ta chwila, kiedy poeta wyrwie si matce z rk i biegnie. Jeszcze niedawno szed pokornie w dwuszeregu: z przodu siostry - Izabelle i Vitalie, za nimi on z bratem Frederikiem, a z tyu, jako dowdca, matka, ktra w ten sposb oprowadzaa co tydzie swe dzieci po Charleville. Gdy mia szesnacie lat wyrwa si jej po raz pierwszy z rk. W Paryu zapali go policjanci, nauczyciel Izambard ze swymi siostrami (tak, tymi, ktre pochylay si nad nim, wyszukujc mu we wosach wszy) uyczy mu na par tygodni dachu nad gow, a potem, po dwch policzkach, ugrzz znowu w chodnych matczynych ramionach. Ale Arthur Rimbaud ucieka wci na nowo; ucieka z nieodczn obro na szyi i uciekajc pisa wiersze. 2 By wwczas rok 1870 i do Charleville dochodzi z oddali huk dzia na wojnie pruskofrancuskiej. Jest to sytuacja szczeglnie sprzyjajca ucieczce, bowiem odgosy bitew nostalgicznie pocigaj lirykw. Jego krtkie ciao z krzywymi nogami odziao si w husarski mundur. 18letni Lermontow zosta onierzem, umkn swojej babce i jej uciliwej macierzyskiej mioci. Piro, bdce kluczem do wasnej duszy, zamieni na pistolet, bdcy kluczem do bram wiata. Jeli bowiem polemy kul w piersi czowieka to tak, jak bymy do tych piersi sami weszli; a piersi tego drugiego, to jest wiat. Od chwili, gdy wyrwa si mamie z rk, Jaromil wci jeszcze ucieka i rwnie jego krokom towarzyszy jakby huk dzia. Nie s to wybuchy granatw, ale wrzawa politycznego przewrotu. W takich czasach onierz jest dekoracj, a polityk - onierzem. Jaromil ju nie pisze wierszy, lecz chodzi pilnie na wydzia nauk politycznych. 3 Rewolucja i modo nale do siebie. C moe rewolucja obieca dorosym? Jednym potpienie, innym powodzenie. Ale nawet to powodzenie nie jest nadzwyczajne, dotyczy bowiem tylko tej gorszej poowy ycia i oznacza oprcz wygd take niepewno, wyczerpujce dziaanie i naruszenie przyzwyczaje. Modo jest tu w zdecydowanie lepszej sytuacji: nie jest obciona win i rewolucja moej w caoci wzi w obron. Niepewno czasw rewolucji jest dla modziey zalet, gdy w niepewno wprowadzony jest wiat ojcw; o, jak wspaniale wkracza si w wiek dojrzaoci, kiedy mury forteczne dojrzaego wiata s zburzone! Na czeskich wyszych uczelniach w pierwszych latach po roku 1948 komunistyczni profesorowie byli w mniejszoci. Jeeli rewolucja miaa zapewni wpyw na uniwersytet, musiaa da wadz studentom. Jaromil pracowa w wydziaowej organizacji Zwizku Modziey i zasiada przy egzaminach. Potem referowa komitetowi politycznemu szkoy, jak profesor egzaminowa, jakie stawia pytania, jakie ma pogldy, tak e waciwie egzamin zdawa raczej pytajcy ni pytany. 4 Ale egzamin zdawa rwnie Jaromil, gdy referowa przed komitetem. Musia odpowiada surowym modziecom i pragn mwi tak, Strona 68

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej by si im spodoba. Tam, gdzie chodzi o wychowanie modziey, kompromis jest zbrodni. Nie mona pozostawia w szkole nauczycieli z przestarzaymi pogldami: albo przyszo bdzie nowa, albo jej nie bdzie. I nie mona wierzy nauczycielom, ktrzy z dnia na dzie zmienili swoje pogldy: albo przyszo bdzie czysta, albo bdzie haniebna. Jeli Jaromil sta si bezkompromisowym dziaaczem, ktry swymi informacjami ingerowa w losy ludzi dorosych, czy moemy nadal twierdzi, e ucieka? Czy nie wydaje si raczej, e ju spocz osignwszy cel? Bynajmniej. Ju kiedy mia sze lat, uczynia go mama rok modszym od kolegw; cigle jest o rok modszy. Gdy zdaje relacj o profesorze majcym buruazyjne pogldy, nie myli przy tym o nim, lecz cay czas patrzy niespokojnie w oczy modziecw i obserwuje w nich swj wasny obraz; tak jak w domu przed lustrem kontroluje swoj fryzur i umiech, tak w ich oczach kontroluje pewno, msko, twardo swoich sw. Wci jest otoczony cian luster i nie widzi tego, co jest poza ni. Bowiem dojrzaoci nie mona podzieli; dojrzao jest albo cakowita, albo jej nie ma wcale. Dopki gdzie indziej bdzie dzieckiem, jego zasiadanie przy egzaminach i zdawanie relacji o profesorach bdzie tylko sposobem jego biegu. 5 Poniewa wci od niej ucieka i wci jej nie moe uciec; jada z ni niadania i kolacje, mwi jej dobranoc i dzie dobry. Rano dostaje od niej torb na zakupy; mama nie zwaa na to, e ten kuchenny rekwizyt zupenie nie pasuje do ideologicznego stra profesorw, i wysya go na zakupy. Oto idzie t sam ulic, na ktrej widzielimy go na pocztku poprzedniej czci, kiedy czerwieni si na widok nieznajomej kobiety idcej mu naprzeciw. Od tego czasu upyno ju kilka lat, ale on nadal si czerwieni, a w sklepie, do ktrego posya go mama, boi si spojrze w oczy dziewczynie w biaym fartuchu. Ta dziewczyna, posadzona na osiem godzin w ciasnej klatce kasy, strasznie mu si podoba. Mikko rysw, powolno gestw, uwizienie, to wszystko wydaje mu si tajemniczo bliskie i jemu przeznaczone. Wie nawet czemu: ta dziewczyna jest podobna do sucej, ktrej zastrzelili kochanka: smutek - pikna twarz. A klatka kasy, w ktrej siedzi dziewczyna, podobna jest do wanny, w ktrej widzia siedzc suc. 6 Siedzi pochylony nad biurkiem; boi si kocowych egzaminw na wydziale, tak samo jak ba si ich w gimnazjum, poniewa przyzwyczai si pokazywa mamie wiadectwo z samymi pitkami i nie chce jej zmartwi. Jake nieznony jest jednak brak powietrza w tym ciasnym praskim pokoiku, gdy w powietrzu unosz si echa rewolucyjnej pieni i widma tgich chopw z motami w rce zagldaj do okien! Mino pi lat od wielkiej rewolucji w Rosji, a on musi si garbi nad podrcznikiem i trz si ze strachu przed egzaminem! Skaranie boskie! W kocu odsuwa podrcznik na bok (jest pna noc) i marzy o rozpocztym wierszu; pisze o robotniku Janie, ktry chce zabi sen o piknym yciu przez to, e go urzeczywistni; wjednej rce trzyma mot, w drugiej rami swej ukochanej i tak idzie pord towarzyszy walczy w szeregach rewolucji. A student prawa (ach, tak, to jest Jerzy Wolker) widzi na stole krew, duo krwi, bowiem gdy wielkie sny si zabija duo krwi pynie Strona 69

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej ale on si krwi nie boi, gdy wie, ejeli ma by mczyzn, nie wolno mu ba si krwi. 7 Sklep zamykaj o szstej wieczorem, a on chodzi czatowa na przeciwlegym rogu. Wie, e par minut po szstej dziewczyna z kasy zawsze std wychodzi, ale wie rwnie, i za kadym razem towarzyszy jej inna moda sprzedawczyni z tego samego sklepu. Ta jej przyjacika jest znacznie mniej urodziwa, ba - wydaje mu si niemal brzydka; jest waciwie jej dokadnym przeciwiestwem: kasjerka jest czarna, ona ruda; kasjerka jest korpulentna, ona chuda; kasjerka jest cicha, ona gona; kasjerka jest tajemniczo bliska, ona jest odpychajca. Powtarza swoje czatowanie czciej w nadziei, e moe kiedy dziewczyny opuszcz sklep osobno i uda mu si zagadn brunetk. Nigdy jednak tak si nie stao. Kiedy ledzi je obie; przeszy kilkomaulicami, a potem weszy do kamienicy; spacerowa w pobliu prawie godzin, ale adna z nich nie wysza. 8 Przyjechaa do niego z prowincjonalnego miasta i sucha wierszy, ktre jej czyta. Jest spokojna; wie, e syn wci do niej naley; nie odebray gojej ani kobiety, ani wiat; przeciwnie: kobiety i wiat dostay si do magicznego krgu poezji, a to jest krg, ktry ona sama wok syna opisaa, to jest krg, w ktrym ona skrycie panuje. Wanie czyta jej wiersz powicony pamici jej matki a swojej babci: bowiem id do boju babuniu moja walczy o pikno wiata tego Pani Wolkerowa jest spokojna. Niech sobie tylko w swoich wierszach syn idzie do boju, niech sobie tam trzyma mot w rce i ukochan pod rami; nie przeszkadza jej to; przecie pozostawi tam i j, i babci, rodzinny kredens i wszystkie cnoty, ktre mu wszczepiaa. Niechaj go wiat widzi z motem w rce. Ona wie bardzo dobrze, e chodzi przed obliczem wiata jest czym zupenie innym, ni gdyby odszed od niej w wiat. Ale poeta te wie o tej rnicy. I tylko on wie, jak tskno jest w domu poezji. 9 Tylko prawdziwy poeta wie, jakie ogromne jest to pragnienie, by nie by poet, jakie to jest pragnienie, by opuci ten zwierciadlany dom, w ktrym panuje oguszajca cisza. Wygnany z marze pastwa wrd tumw chc si skry i pieni me w przeklestwa pragn zmieni Ale gdy Franciszek Falas pisa te wersy, nie by w tumie na rynku; pokj, w ktrym pochyla si nad stoem, by cichy. A w ogle, to nieprawda, e by wygnany z pastwa marze. Wanie tumy, o ktrych pisa, byy pastwem jego marze. Nigdy nie udao mu si rwnie zmieni pieni w przeklestwa, raczej przeciwnie - jego przeklestwa wci zamieniay si w pieni. Czyby naprawd nie dao si uciec ze zwierciadlanego domu? 10 Ale ja sam siebie poskromiem i nadepnem na gardo swej pieni, napisa Wodzimierz Majakowski i Jaromil go rozumie. Wierszowana mowa Strona 70

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej wydaje mu si koronk nalec do bieliniarki mamy. Ju od kilku miesicy nie napisa adnego wiersza i nie chce ich pisa. Ucieka. Chodzi wprawdzie mamie na zakupy, ale zamyka przed ni szuflady biurka. Zdj ze ciany wszystkie reprodukcje nowoczesnych obrazw. Co powiesi na ich miejscu? Moe fotografi Karola Marksa? Bynajmniej. Na pustej cianie powiesi fotografi ojca. Bya to fotografia z trzydziestego smego roku, ze smutnej mobilizacji, i ojciec by na niej w oficerskim mundurze. Jaromil lubi t fotografi, z ktrej spoglda na niego czowiek, ktrego tak mao zna i ktry znikn mu ju z pamici. Tym bardziej tskni za tym mczyzn, ktry by pikarzem, onierzem i winiem. Tak bardzo brakowao mu tego mczyzny. 11 Aula wydziau filozoficznego bya przepeniona, a na podium siedziao kilku poetw. Modzieniec w bkitnej koszuli (jakie nosili wwczas czonkowie Zwizku Modziey), z bujn czupryn do gry zaczesanych wosw, sta na przodzie i mwi: - Poezja nigdy nie odgrywa tak wanej roli jak w czasach rewolucji; poezja oddaa rewolucji swj gos, a rewolucja w zamian za to wyzwolia j z samotnoci; poeta dzisiaj wie, e ludzie go sysz, e syszy go zwaszcza modzie, bo: "Modo, poezja i rewolucja - to jedno!" Potem powsta pierwszy poeta i recytowa wiersz o dziewczynie, ktra rozstaje si z ukochanym, poniewa ukochany, pracujcy przy ssiedniej tokarce, jest nicponiem i nie wypenia planu; ukochany nie chce jednak dziewczyny straci i dlatego zaczyna pilnie pracowa, a wreszcie na jego tokarce pojawia si czerwona chorgiewka przodownika pracy. Po nim wstawali kolejni poeci i wygaszali wiersze o pokoju, o Leninie i Stalinie, o bojownikach zamczonych przez faszystw i o robotnikach przekraczajcych normy. 12 Modo nie zdaje sobie sprawy z tego, jaka to potga by modym. Ale poeta (ma okoo szedziesiciu lat), ktry teraz powsta, aby zarecytowa swj wiersz, wie o tym. Modym jest ten, wygasza piewnym gosem, kto idzie z modoci wiata, a modoci wiata jest socjalizm. Modym jest ten, kto zanurzony jest w przyszoci i nie oglda si wstecz. Powiedzmy to innymi sowami: w pojciu szedziesicioletniego poety modo nie bya oznaczeniem okrelonego wieku, lecz wartoci, I nie majc nic wsplnego z konkretnym wiekiem. Taka myl adnie zrymowana speniaa co najmniej dwa zadania: po pierwsze bya ukonem w stron publicznoci, po drugie za w magiczny sposb pozbawiaa poet jego podeszego wieku i stawiaa go w jednym szeregu. (nie byo bowiem wtpliwoci, e kroczy z socjalizmem i nie oglda si wstecz) z modymi dziewcztami i chopcami. Jaromil siedzia wrd publicznoci i obserwowa poetw z zainteresowaniem, ale mimo to jakby z drugiego brzegu, jako ten, kto do nich I ju nie naley. Sucha ich wierszy z tak sam obojtnoci, zjak kiedy indziej sucha sw profesorw, o ktrych zdawa potem relacj w komitecie. Najbardziej interesowa go poeta o znanym nazwisku, ktry teraz wstaje z krzesa i podchodzi do podium. (Tak, to ten sam, ktry otrzyma kiedy paczk z dwudziestoma ucitymi suchawkami). 13 - Drogi mistrzu, nasta miesic mioci; mam siedemnacie lat. Wiek nadziei i zudze, jak zwyko si mwi... Jeli posyam Panu niektre moje wersy, to dlatego, e kocham wszystkich poetw, wszystkich dobrych parnasistw... Prosz si zbytnio nie krzywi, gdy bdzie Pan czyta te wersy: sprawiby mi Pan szalon rado, gdyby by Pan tak uprzejmy, drogi mistrzu, i pomg mi mj wiersz opublikowa... Jestem nieznany, ale czy to wane? Wszyscy poeci s brami. Te wersy Strona 71

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej wierz, kochaj, ufaj: to wszystko. Drogi mistrzu, niech si Pan nade mn nachyli, niech Pan mnie troch podwignie, jestem mody, niech mi Pan poda rk... I tak kama; mia pitnacie lat i siedem miesicy; byo to jeszcze przedtem, nim po raz pierwszy uciek mamie z Charleville. Ten list bdzie mu jednak dugo brzmia w gowie jako litania haby, jako wiadectwo saboci i uzalenienia. Wszak si na nim zemci, na tym drogim mistrzu, na tym starym gupcu, na tym ysym Theodorze de Banville! Ju za rok strasznie wyszydzi ca jego poezj, wszystkie smtne hiacynty i lilie w jego wierszach i wyle mu to szyderstwo jako polecony policzek. W tej chwili jednak drogi mistrz nie przeczuwa nienawici, ktra na niego czyha, i recytuje wersy o radzieckim miecie zburzonym przez faszystw i na nowo powstajcym z gruzw; ozdobi je cudownymi surrealistycznymi girlandami; piersi radzieckich dziewczt unosz si nad ulicami jak kolorowe baloniki; lampa naftowa ustawiona pod niebem owietla to biae miasto, na ktrego dachach lduj helikoptery podobne do aniow. 14 Publiczno zwiedziona urokiem osobowoci poety wybuchna brawami. Jednake pord bezmylnej wikszoci bya te mniejszo mylcych, i ci wiedzieli, e rewolucyjna publiczno nie moe czekajak pokorny petent na to, czym j obdarzy podium; przeciwnie, jeli kto jest dzi petentem, to s nim wiersze; prosz, eby zostay wpuszczone do socjalistycznego raju; ale modzi rewolucjonici strzegcy jego bram musz by surowi: bowiem albo przyszo bdzie nowa, albo jej nie bdzie; albo bdzie czysta, albo splugawiona. - Co za bzdury nam tu chce przeszmuglowa! - krzyczy Jaromil, , a pozostali przyczaj si do niego. - Chce poeni socjalizm z surrealizmem? Chce poeni kota z koniem, jutro z dniem wczoraj szym? Poeta sysza wyranie, co si dzieje na widowni, ale by dumny i nie zamierza ustpi. Od modoci przyzwyczajony by prowokowa ograniczono mieszczuchw i nie byo dla niego problemem to, e sta sam przeciw wszystkim. Spurpurowia i wybra jako ostatni ze swych wierszy inny ni pierwotnie zamierza: by to wiersz peen dzikich obrazw i drastycznej erotycznej fantazji; gdy skoczy, rozlegy si gwizdy i krzyki. Studenci gwizdali, a przed nimi sta stary mczyzna, ktry do nich przyszed dlatego, e ich kocha; w ich gniewnym buncie widzia promyki wasnej modoci. Przypuszcza, e jego mio upowania go do tego, by mwi im to, co myli. Bya wiosna 1968 roku i dziao si to ' w Paryu. Niestety jednak studenci zupenie nie potrafili dostrzec ! promykw swej modoci w jego zmarszczkach i stary naukowiec patrzy zaskoczony, jak wygwizduj go ci, ktrych kocha. 15 Poeta unis rk, aby uciszy wrzaw. A potem zacz na nich krzycze, e s podobni do purytaskich nauczycielek, do dogmatycznych ksiy i ograniczonych policjantw; e protestuj przeciwko jego wierszom, gdy nienawidz wolnoci. Stary naukowiec sucha w milczeniu gwizdw i mwi sobie, e kiedy by mody, te mia wok siebie gromad i te chtnie gwizda, lecz gromada dawno si rozpierzcha i jest teraz sam. Poeta krzycza, e wolno jest obowizkiem poezji i e metafora rwnie jest warta tego, by o ni walczy. Krzycza, e bdzie eni kota z koniem i nowoczesn sztuk z socjalizmem, i jeli jest to donkiszoteria, to chce by Don Kichotem, poniewa dla niego socjalizm jest epok wolnoci i rozkoszy i inny socjalizm odrzuca. Stary naukowiec obserwowa haasujc modzie i nagle przyszo mu na myl, e w tej sali jedynie on ma przywilej wolnoci, poniewa jest stary; tylko wtedy, gdy czowiek jest stary, nie musi si ju troszczy o opini swej gromady, o opini publicznoci ani o przyszo. Jest sam ze sw blisk mierci, a mier nie ma uszu ni oczu, nie musi si jej podoba; moe mwi i robi to, co si jemu samemu podoba. A oni gwizdali i starali si doj do gosu, eby mu Strona 72

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej odpowiedzie. W kocu powsta Jaromil; mia ciemno przed oczami, a za sob tum; mwi, e tylko rewolucja jest nowoczesna, podczas gdy dekadencki erotyzm i niezrozumiae obrazy poetyckie s rupieciami i ludowi s obce. - W kocu co jest nowoczesne? - pyta sawnego poety. - Paskie niezrozumiae wiersze, czy my, ktrzy budujemy nowy wiat? Absolutnie nowoczesny - odpowiada zaraz - jest tylko lud budujcy socjalizm. Po jego sowach zagrzmiay oklaski audytorium. Te oklaski dugo jeszcze brzmiay, gdy stary naukowiec odchodzi korytarzami Sorbony i czyta na cianach: Bdcie realistami, chciejcie niemoliwego. A kawaek dalej: Emancypacja czowieka bdzie cakowita albo adna. I jeszcze dalej: Tylko bez wyrzutw. 16 awki w przestronnej klasie s odsunite pod ciany, a na pododze poniewieraj si pdzle, farby i dugie papierowe transparenty, na ktrych kilku studentw wyszej szkoy politycznej maluje hasa na majowy pochd. Jaromil, ktry jest autorem i redaktorem hase, stoi nad nimi i spoglda do notatnika. Ale co to? Pomylilimy daty? Jaromil dyktuje malujcym kolegom te same hasa, ktre przed chwil czyta wygwizdany naukowiec na korytarzach wzburzonej Sorbony. Bynajmniej, nie pomylilimy si: hasa, ktre Jaromil podaje do wypisania na transparentach, s dokadnie takie same, jak te, ktrymi dwadziecia lat pniej zapisali paryscy studenci mury Sorbony, mury Nanterre, mury Censier. Senjest rzeczywistoci - poleca napisa na jednym z transparentw; a na nastpnym: Bdcie realistami, chciejcie niemoliwego; a obok: Zarzdzamy nieustajce szczcie; i dalej: Dosy kociow (to haso szczeglnie mu si podoba, skada si z dwch sw a obejmuje dwa tysiclecia historii), i nastpne haso: adnej wolnoci dla wrogw wolnoci!, i nastpne: Wyobrania do wadzy!, i dalej: mier obojtnym!, i jeszcze: Z rewolucj do polityki, do rodziny, do mioci! Koledzy malowali litery, a Jaromil chodzi pomidzy nimi dumniejak marszaek sw. By szczliwy, e jest poyteczny i e jego sztuka tworzenia zda znalaza tu swe zastosowanie. Wie, e poezjajest martwa (poniewa sztukajest martwa, jak gosi mur Sorbony), ale umara po to, aby zmartwychwsta jako sztuka agitek i hase na transparentach i na murach miast (poniewa poezja jest na ulicy, jak gosi mur Odeonu). 17 - Czytae "Rude pravo"? Bya tam na pierwszej stronie opub likowana lista stu hase na pierwszego maja. Wyda j Wydzia Propagandy Komitetu Centralnego Partii. Tobie nie pasowao ani jedno z nich? Przed Jaromilem sta otyy modzieniec z komitetu powiatowego, ktry przedstawi mu si jako przewodniczcy uczelnianej komisji organizacji obchodw 1 maja 1949. - Senjest rzeczywistoci. Przecie to idealizm najciszego kalibru. Dosy kociow. Cakowicie bym si z tob zgodzi, towarzyszu, ale na razie jest to w sprzecznoci z polityk partii wobec Kocioa. mier obojtnym. Czy moemy ludziom grozi mierci? Wyobrania do wadzy. adnie by to wygldao. Z rewolucj do mioci. Przepraszam, co przez to rozumiesz? To znaczy, e chcesz wolnej mioci w przeciwiestwie do buruazyjnego maestwa, czy te monogamii w przeciwiestwie do buruazyjnego promiskuityzmu? Jaromil owiadczy, e albo rewolucja przemieni cay wiat we wszystkich jego elementach, wcznie z rodzin i mioci, albo to nie bdzie rewolucja. - No dobra - przyzna otyy modzieniec - ale to mona wyrazi lepiej: Za socjalistyczn polityk, za socjalistyczn rodzin. Widzisz, a to jest haso z "Rudego prava". Moge sobie oszczdzi wysiku. 18 Strona 73

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej ycie jest gdzie indziej, napisali studenci na murze Sorbony. Tak, dobrze o tym wie, przecie dlatego wyjecha z Londynu do Irlandii, gdzie si burzy lud. Nazywa si Percy Shelley, ma dwadziecia lat a przy sobie setki ulotek i proklamacji jako legitymacj, ktra umoliwi mu wstp do prawdziwego ycia. Poniewa prawdziwe ycie jest gdzie indziej. Studenci wyrywaj kostki z bruku, przewracaj samochody, stawiaj barykady; ich wejcie w wiat jest pikne i haaliwe, owietlone pomieniami i uczedzone wybuchami bomb zawicych. W o ile gorszej sytuacji by Rimaud, ktry marzy o barykadach Komuny Paryskiej, a nigdy si na nie z Charleville nie dosta. Za to w roku 1968 tysice Rimbaudlv maj swoje wasne barykady; stojc za nimi, odmawiaj zawarcia z dotychczasowymi posiadaczami wiata jakiegokolwiek kompromisu. Emancypacja czowieka bdzie cakowita albo jej nie bdzie. Ale kilometr std, na drugim brzegu Sekwany, dotychczasowi posiadacze wiata dalej prowadz swe ycie i wrzawa Dzielnicy aciskiej dociera do nich jedynie jako co, co dzieje si w oddali. Sen jest rzeczywistoci, pisali studenci na murze, ale zdaje si, e prawda bya po przeciwnej stronie: ta rzeczywisto ( barykady, przewrcone drzewa, czerwone sztandary) bya snem. 19 Ale tego nie wie si nigdy w danej chwili, czy rzeczywisto jest snem czy sen rzeczywistoci; studenci, ktrzy gromadzili si przed wydziaem ze swymi transparentami, przyszli tam chtnie, ale wiedzieli rwnoczenie, e gdyby tam nie przyszli, mogliby mie w szkole kopoty. Praski rok 1949 zasta czeskich studentw wanie w tym ciekawym przeomowym momencie, gdy sen nie by ju tylko snem; ich entuzjazm by jeszcze dobrowolny, ale by ju take obowizkowy. Pochd ruszy ulicami i Jaromil maszerowa wzdu niego; by odpowiedzialny nie tylko za hasa na transparentach, ale rwnie za skandowanie kolegw; nie wymyla ju adnych wspaniaych prowokujcych aforyzmw, lecz wypisa sobie w notesie kilka hase zalecanych przez centralny wydzia propagandy. Wykrzykuje je na gos jak intonujcy modlitwy podczas procesji, a koledzy je za nim skanduj. 20 Pochd przeszed ju Placem Wacawa obok trybuny, na naroniku ustawiy si zaimprowizowane kapele i modzie w bkitnych koszulach taczy. Wszyscy brataj si tu ze sob bez enady, cho jeszcze przed chwil si nie znali, ale Percy Shelleyjest nieszczliwy, poeta Shelleyjest sam. Jest ju w Dublinie od paru tygodni, rozda setki proklamacji, policja dobrze go ju zna, ale jemu nie udao si zbliy do adnego , Irlandczyka. ycie wci jest tam, gdzie nie ma jego. Gdyby tu chocia stay barykady i rozlegaa si strzelanina! Jaromilo wi wydaje si, e uroczyste pochody s tylko ulotn imitacj wielkich rewolucyjnych demonstracji, e nie maj adnego ciaru i przeciekaj ' midzy palcami. W tej chwili przypomina sobie dziewczyn uwizion w klatce kasy i ogarnia go straszliwa tsknota; wyobraa sobie, e rozbija motem wystaw, odpycha kilka kupujcych bab, otwiera klatk kasy i uprowadza ze sob na oczach zdumionych ludzi oswobodzon brunetk. I wyobraa sobie dalej, e id razem zatoczonymi ulicami i peni mioci tul si do siebie. A taniec, ktry wiruje dokoa, nagle przestaje by tacem, ale s to znw barykady, jest rok 1848 i 1870, i 1945 i jest to Pary, Warszawa, Budapeszt, Praga i Wiede, i s to znowu te odwieczne zastpy, ktre skacz przez histori z barykady na barykad, I a on skacze z nimi i trzyma ukochan kobiet za rk... 21 Czujej ciep rk w doni i wtedy go nagle zobaczy. Szed naprzeciw niego, rozoysty i krpy, a u jego boku suna moda kobieta; nie miaa na sobie niebieskiej koszuli, jak wikszo dziewczt taczcych na jezdni; bya elegancka jak gwiazda pokazw Strona 74

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej mody. Barczysty mczyzna rozglda si rozkojarzony i co chwila pozdrawia kogo skinieniem; kiedy zbliy si do Jaromila na kilka krokw, przez moment spotkay si ich spojrzenia i Jaromil w nagej sekundzie zmieszania (i za przykadem innych, ktrzy sawnego mczyzn rozpoznawali i pozdrawiali) skoni gow w gecie pozdrowienia; mczyzna te go pozdrowi nieobecnymi oczyma (tak, jak pozdrawiamy kogo, kogo nie znamy) i z rezerw skina rwnie gow kobieta, ktra mu towarzyszya. Ach, ta kobieta bya niezwykle pikna! I bya cakowicie rzeczywista. A dziewczyna z kasy i z wanny, tulca si a do tej chwili do boku Jaromila, w byszczcym wietle jej rzeczywistego ciaa rozpyna si i znikna. Sta na chodniku w haniebnym osamotnieniu i oglda si nienawistnie za nim; tak, to by on, drogi mistrz, adresat paczki z dwudziestoma suchawkami. 22 Wieczr powoli opada - na miasto, a Jaromil pragn j spotka. Kilkakrotnie pobieg za jak kobiet, ktra mu j z tyu przypominaa. Byo to pikne, wczu si w daremn pogo za kobiet zagubion w bezmiarze ludzi. Potem zdecydowa si, e pjdzie spacerowa koo domu, do ktrego widzia, jak kiedy wchodzia. Byo to nieprawdopodobne, eby j tam spotka, ale nie chciao mu si i do domu, dopki matka jest jeszcze na nogach. (Znosi dom tylko w nocy, gdy mama pi, a fotografia taty si budzi). Chodzi wic tam i z powrotem zapad peryferyjn ulic, na ktrej pierwszy maja ze swymi sztandarami i gazkami bzu nie pozostawi adnego wesoego ladu. W kamienicy rozwietlay si okna. Rozwietlio si te okno mieszkania w suterenie tu nad chodnikiem. Jaromil zobaczy w nim znajom dziewczyn! Ale nie, nie bya to jego czarnowosa kasjerka. To bya jej koleanka, szczupa ruda dziewczyna; podesza wanie do okna, eby spuci aluzje. Jaromil nawet nie zdy przekn caej goryczy rozczarowania, gdy zorientowa si, e zosta zauwaony; zaczerwieni si i zachowa si tak samo jak kiedy, gdy pikna suca spojrzaa z wanny na dziurk od klucza: uciek. 23 Bya szsta wieczorem, drugiego maja; sprzedawczynie wyszy gromad ze sklepu i stao si co nieoczekiwanego: ruda dziewczyna wychodzia sama. Schowa si szybko za rogiem, ale byo ju za pno. Ruda zobaczya go i ruszya ku niemu. - Czy pan wie, e nie wypada zaglda wieczorem ludziom do mieszka? Poczerwienia i stara si szybko skierowa rozmow o wczorajszym wydarzeniu na inne tory; ba si, e obecno rudej dziewczyny znw mu zepsuje okazj, gdy jej czarnowosa koleanka wyjdzie ze sklepu. Ale ruda bya bardzo rozmowna i wcale nie zamierzaa poegna si z Jaromilem; nawet mu zaproponowaa, eby j odprowadzi do jej mieszkania (odprowadza pann do domu jest pono znacznie przyzwoiciej, ni podglda pann przez okno). Jaromil rozpaczliwie spoglda na drzwi sklepu. - A gdzie jest pani koleanka? - spyta w kocu. - Zaspa pan. Ona ju od nas odesza. Szli razem w kierunku domu dziewczyny i Jaromil dowiadywa si, e obie dziewczyny pochodz ze wsi i miay tu w Pradze wspln prac i mieszkanie; brunetka wyjechaa jednak z Pragi, poniewa wychodzi za m. Gdy zatrzymali si przed kamienic, dziewczyna zapytaa: Nie zechciaby pan wstpi do mnie na chwilk? Zaskoczony i zmieszany wszed do jej pokoiku. A potem, nie wiedzia nawet jak to si stao, objli si, pocaowali i po chwili siedzieli ju na ku, na pierzynie przykrytej wenian narzut. Byo to takie szybkie i takie proste. Zanim zdy pomyle o Strona 75

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej tym, e stoi przed nim trudne i decydujce zadanie yciowe, pooya mu rk midzy nogami i chopiec poczu dzik rado, bowiem jego ciao reagowao tak, jak przystoi i jak naley. - Jeste bombowy, jeste bombowy - szeptaa mu potem do ucha, a on lea obok niej z gow zanurzon w poduszce i by peen ogromnej ' radoci; po chwili ciszy usysza: - Ile ty mia przede mn kobiet? Wzruszy ramionami i umiechn si z umyln zagadkowoci. ; Ukrywasz to? - Zgadnij. - No, powiedzmy - od piciu do dziesiciu. Zalao go radosne poczucie dumy; zdawao mu si, jakby przed chwil, kocha si nie tylko z ni, ale i z tymi picioma czy dziesicioma, kobietami, na ktre go ocenia; jakby nie tylko pozbawia go dziewictwa, lecz przeniosa go od razu daleko w gb mskiego wieku. 24 Spojrza na ni z wdzicznoci i jej nago wprawia go w zachwyt. Jak to moliwe, e mu si kiedy nie podobaa? Przecie ma na swej klatce piersiowej absolutnie niezaprzeczalne piersi i absolutnie niezaprzeczalne owosienie na podbrzuszu! - Jeste sto razy adniejsza naga ni ubrana - rzek do niej, chwalc jej urod. - Pragne mnie ju od dawna? - zapytaa go. - Tak, pragnem, przecie wiesz. - Tak, wiem. Zauwayam to, gdy przychodzie do nas po zakupy. Wiem, e wyczekiwae na mnie przed sklepem. - Tak. - Nie miae odwagi mnie zagadn, bo nigdy nie szam sama. Ja jednak mimo to wiedziaam, e bdziesz tu kiedy ze mn. Poniewa ja te ci pragnam. 25 Patrzy na ni, a w uszach brzmiay mu jej ostatnie sowa; tak, tak to jest: przez cay ten czas, kiedy drczy si samotnoci, kiedy z rozpacz uczestniczy w zebraniach i w pochodach, kiedy wci bieg i bieg, jego dojrzao bya tu ju przygotowana; cierpliwie czeka tu na niego ten pokj w suterenie z wilgotnymi cianami i ta zwyczajna kobieta, ktrej ciao cakowicie materialnie poczy go nareszcie z zastpami. Im bardziej si kocham, tym wiksz mam ochot robi rewolucj, im bardziej robi rewolucj, tym wiksz mam ochot si kocha, napisane byo na murze Sorbony, a Jaromil wnikn po raz drugi w ciao rudej. Albo dojrzao jest pena, albo jej nie ma. Kocha j tym razem dugo i wspaniale. A Percy Shelley, ktry mia, podobnie jak Jaromil, dziewczc twarz, i nie wyglda na swj wiek, biega tymczasem po ulicach Dublinu, wci bieg i bieg, gdy wiedzia, e ycie jest gdzie indziej. Take Rimbaud cigle bieg - do Stuttgartu, do Mediolanu, do Marsylii, a potem do Adenu i do Harare i z powrotem do Marsylii, ale wtedy mia ju tylko jedn nog, a z jedn nog biega si nie da. Pozwoli znowu swemu ciau zsun si z jej ciaa i pomyla sobie, kiedy tak lea obok niej, wycignity i zmczony, e odpoczywa nie po dwch miosnych aktach, lecz po kilkumiesicznym biegu. Cz pita albo Poeta jest zazdrosny Podczas gdy Jaromil bieg, wiat si zmienia; szwagra, ktry uwaa Voltaire'a za wynalazc woltw, oskaryli o rzekome oszustwa (jak setki innych drobnych kupcw w owym czasie), zabrali mu obydwa sklepy (naleay odtd do pastwa) i wsadzili na par lat do kryminau; jego syna i on wysiedlili jako wrogw klasowych z Pragi. Strona 76

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej Obydwoje odchodzili z willi w lodowatym milczeniu, zdecydowani nigdy nie wybaczy mamie, e jej syn przysta do wrogw rodziny. Do willi wprowadzili si lokatorzy, ktrym rada narodowa przydzielia opuszczone pokoje na parterze. Przyszli tu z ndznego piwnicznego mieszkania i uwaali za niesprawiedliwo, e kiedy do kogo naleaa taka dua i przyjemna willa; sdzili, e nie przychodz tutaj mieszka, ale wynagrodzi sobie dawne krzywdy historii. Okupowali bez pytania ogrd i domagali si od mamy, eby szybko zaatwia napraw tynku, ktry odpada i mgby pokaleczy ich dzieci bawice si na podwrku. Babcia starzaa si, tracia pami i pewnego dnia (prawie niezauwaalnie) zamienia si w proch krematorium. Nic dziwnego, e mama tym gorzej znosia to, e jej syn si wyobcowuje: studiowa w szkole, ktrej nie darzya sympati i przesta przynosi jej swe wiersze, ktre przywyka regularnie czyta. Kiedy posza zajrze do jego szuflady, zastaa j zamknit, co byo dla niej policzkiem: Jaromil podejrzewaj, e grzebie wjego rzeczach! Pomoga sobie zapasowym kluczem, o ktrym Jaromil nie wiedzia, nie znalaza jednak w dzienniku adnego nowego zapisu ani adnego nowego wiersza. Potem zobaczya na cianie jego pokoiku fotografi ma w mundurze i przypomniaa sobie, e kiedy prosia figurk Apollina, aby z jej podu wymazaa rysy maonka: ach, czyby musiaa jeszcze ze zmarym mem walczy o syna? Mniej wicej tydzie po tym, jak opucilimy Jaromila w poprzedniej czci w ku rudej dziewczyny, mama znowu otworzya jego biurko. W dzienniku znalaza kilka lakonicznych uwag, ktrych nie zrozumiaa, ale odkrya co znacznie waniejszego: nowe wiersze syna. Wydawaojej si, e lira Apollina zwycia znw mundur ma, i ucieszya si w duchu. Gdy je przeczytaa, mie wraenie jeszcze si spotgowao, bowiem wiersze (stao si to waciwie po raz pierwszy!) naprawd si mamie podobay: byy rymowane (mama zawsze w gbi duszy uwaaa, e wiersz bez rymu nie jest wierszem) i byy rwnie zupenie zrozumiae i pene piknych sw; adnych starcw, rozpuszczania ciaa w glinie, obwisych brzuchw i zaropiaych oczu; byy tam nazwy kwiatw, byo niebo i oboki i kilkakrotnie pojawio si (co w jego wierszach nigdy si nie zdarzyo!) take sowo matka. Potem przyszed do domu Jaromil; gdy usyszaa jego kroki na schodach, wszystkie lata cierpienia napyny jej do oczu i nie powstrzymaa paczu. - Co ci jest, mamo, na Boga, co ci jest? - pyta j, a mama uwanie przysuchiwaa si czuoci, ktrej dawno ju w jego gosie nie syszaa. - Nic, Jaromilu, nic - odpowiadaa paczc, a pacz ten wzmaga si potgowany synowsk trosk. I tym razem wypywao z niej wiele rodzajw ez: zy alu z powodu tego, e tak bardzo jest opuszczona; zy wyrzutw, e syn j zaniedbuje; zy nadziei, e moe wreszcie (po melodyjnych zdaniach nowych wierszy) wrci do niej z powrotem; zy gniewu, e stoi nad ni bez ruchu i nie potrafi nawet pogaska jej po gowie; zy podstpu, ktre miay go wzruszy i zatrzyma przy niej. W kocu po minucie zakopotania chwyci j za rk: to byo pikne; mama przestaa paka i sowa pyny z niej rwnie obficie, jak przed chwil zy; mwia o wszystkim: o swym wdowiestwie, osamotnieniu, o lokatorach, ktrzy chcieliby j wypdzi z jej wasnego domu, o siostrze, ktra j znienawidzia (i to z twojego powodu, Jaromilu!) i w kocu o tym najwaniejszym: e w tym yciowym osamotnieniu odwraca si od niej jedyny czowiek, jakiego ma na wiecie. Ale to nieprawda, ja si od ciebie nie odwracam! - Nie moga si zgodzi z takim tanim zapewnieniem i zacza si gorzko mia; jake si od niej nie odwraca, przychodzi pno do domu, bywaj dni, kiedy nie zamieniaj ze sob ani sowa, a jeli czasem rozmawiaj, ona wie doskonale, e jej nie sucha i myli o czym innym. Tak, staje si dla niej obcym. Ale, mamo, nie staj si obcym. Znowu si gorzko zamiaa. Nie staje si? Ma mu wic to udowodni? Ma mu powiedzie, co j zranio? Mama przecie zawsze respektowaa jego prawo do prywatnego ycia; ju kiedy by maym chopcem, sprzeczaa si ze wszystkimi, e musi mie swj wasny dziecicy Strona 77

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej pokj; a teraz, jaka zniewaga! Jaromil nie moe sobie wyobrazi, jak si czua, gdy przekonaa si (cakiem przypadkowo, cierajc kiedy kurze w jego pokoju), e zamyka szuflady w biurku! Przed kim je zamyka? Czy naprawd myli, e ona mogaby, niczym jaka ciekawska plotkarka, wsadza nos w jego sprawy? - Ale, mamo, to nieporozumienie! Ja tych szuflad w ogle nie uywam! Jeeli s zamknite, to przez przypadek! Mama wiedziaa, e syn kamie, ale to nie byo wane: waniejsza od kamliwych sw bya pokora gosu proponujcego pojednanie. - Chciaabym ci wierzy, Jaromilu. - Ucisna mu rk. Potem pod wpywem jego spojrzenia uwiadomia sobie lady ez na twarzy i odesza do azienki, gdzie przerazia si wasnego odbicia w lustrze; zapakana twarz wydawaa jej si brzydka; wyrzucaa sobie teraz rwnie szar sukni, w ktrej wrcia z biura. Szybko umya si zimn wod, przebraa si w rowy szlafrok, posza do kuchenki i wrcia z butelk wina. Potem rozgadaa si o tym, e ich dwoje znowu powinno sobie ufa, gdy na tym smutnym wiecie nie maj nikogo poza sob. Mwia dugo na ten temat i zdawao jej si, e oczy, ktrymi Jaromil si w ni wpatruje, s przyjazne i wyraaj zgod. Pozwolia wic sobie powiedzie, e nie wtpi w to, i Jaromil, dzi ju student, ma na pewno swe prywatne tajemnice, ktre ona respektuje; nie chciaaby tylko, eby kobieta, z ktr Jaromil moe si spotyka, zmcia ich wzajemny stosunek. Jaromil sucha cierpliwie i ze zrozumieniem. Jeeli unika mamy w ostatnim roku, to dlatego, e jego al wymaga samotnoci i ciemnoci. Jednak od czasu, gdy zakotwiczy si na sonecznym brzegu ciaa rudowosej, pragn wiata i pokoju; niezgoda z matk przeszkadzaa mu. Do powodw natury uczuciowej doczyy si te bardziej praktyczne wzgldy: ruda miaa swj samodzielny pokj, podczas gdy on, mczyzna, mieszka u mamy i moe realizowa swoje samodzielne ycie tylko dziki samodzielnoci dziewczyny. Gorzko odczuwa ten brak rwnouprawnienia i by zadowolony, e mama siedzi tu z nim w rowym szlafroku przy winie i wyglda jak cakiem przyjemna moda kobieta, z ktr moe po przyjacielsku dogada si co do swych praw. Powiedzia jej, e nie ma przed ni nic do ukrycia (mam cisno w gardle w trwoliwym oczekiwaniu) i rozgada si o rudowosej dziewczynie. Zatai przy tym fakt, e mama zna j z widzenia ze sklepu, w ktrym robi zakupy, niemniej jednak wyzna jej, e panna ma osiemnacie lat i nie jest adn studentk, lecz zupenie prost dziewczyn, ktra (powiedzia to niemal bojowo) zarabia na swe ycie wasnymi rkami. Mama nalewaa sobie wina i wydawao si, e wszystko obraca si na lepsze. Obraz dziewczyny, ktry przed ni malowa rozgadany syn, rozprasza jej niepokj: dziewczyna bya modziutka (straszliwe widmo rozpustnej kobiety szczliwie si rozpywao), nie bya zbyt wyksztacona (mama nie musiaa si wic ba siy jej wpywu) i wreszcie Jaromil a podejrzanie podkrela jej prostot i sympatyczno, z czego wywnioskowaa, e dziewczyna nie jest najadniejsza (tote moga z ukrywanym zadowoleniem spodziewa si, e zainteresowanie syna zbyt dugo nie potrwa). Jaromil wyczu, e mama spoglda na obraz rudej dziewczyny bez dezaprobaty, i by szczliwy: wyobrazi sobie, jak tu, przy wsplnym stole siedzie bdzie z mam i z rud, z anioem swego dziecistwa i z anioem swej dojrzaoci; wydawao mu si to wspaniae jak pokj; pokj pomidzy domem i wiatem; pokj pod skrzydami dwch aniow. Po dugim czasie byli znowu, matka i syn, szczliwie uFni. Mwili jedno przez drugiego, ale Jaromil ani na moment nie spuszcza przy tym z oczu swego maego praktycznego celu: prawa do swojego pokoju, do ktrego mgby przyprowadzi dziewczyn i by z ni tak dugo, jakby sam zechcia; zrozumia bowiem, e prawdziwie dorosy jest tylko ten, kto jest nieskrpowanym panem jakiej zamknitej przestrzeni, w obrbie ktrej wolno mu robi, co chce, gdzie przez nikogo nie jest obserwowany ani kontrolowany. Tak te (okrnie i ostronie) przedstawi to mamie; bdzie pono bywa w domu tym chtniej, im bardziej bdzie mg si tu uwaa za pana samego siebie. Nawet pod zason wina mama pozostawaa czujnym tygrysem: od razu wiedziaa, do czego syn zmierza. - Jak to, Jaromilu, czyby nie czu si tu panem siebie? ; Strona 78

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej Jaromil powiedzia, e bardzo mu si w domu podoba, ale chciaby . mie prawo zaprosi sobie tutaj, kogo chce. i y w domu rwnie samodzielnie, jak mieszka ruda u swego najemcy. Mama zrozumiaa, e Jaromil stwarza jej tu wielk okazj; przecie ' i ona ma rnych wielbicieli, ktrych musi odrzuca, poniewa boi si potpienia Jaromila. Czy nie mogaby sobie teraz przy odrobinie zrcznoci kupi w zamian za swobod Jaromila take troch swobody dla siebie? Kiedy jednak wyobrazia sobie, e Jaromil jest w swym , dziecinnym pokoju z obc kobiet, zrodzi si w niej sprzeciw nie do pokonania. Musisz zdawa sobie spraw, e jest jaka rnica midzy matk I i najemc - powiedziaa dotknita i w tej samej chwili wiedziaa ju, e w ten sposb sama sobie dobrowolnie zabrania tego, by znowu y jak kobieta. Zrozumiaa, e jej odraza do ycia erotycznego syna jest wiksza od tsknoty jej ciaa za wasnym yciem i przerazia si tego odkrycia. Jaromil, ktry skupi si wycznie na swym celu, nie zdawa sobie ', sprawy z mamy nastroju i kontynuowa przegran walk, uywajc kolejnych daremnych argumentw. Dopiero po chwili zauway, e mamie pyn po policzkach zy. Przestraszy si, e obrazi anioa swego ' dziecistwa i umilk. W zwierciadle maminych ez jego pretensje do niezalenoci jawiy mu si nagle jako zuchwao, bezczelno, ba - oblena bezwstydno. Mama za bya zrozpaczona: widziaa, jak przepa midzy ni i synem z powrotem si otwiera. Nic nie zyskuje, tylko znowu wszystko traci. W popiechu zastanawiaa si, co zrobi, aby nie przerwa do reszty tej cennej nici porozumienia z synem; uja go za rk i ze zami w oczach powiedziaa: - Ach, Jaromilu, nie gniewaj si; martwi si tym, e si tak zmienie; strasznie si zmienie w ostatnim czasie. - Jak to, ja si zmieniem? Wcale si nie zmieniem, mamo. - Zmienie. I powiem ci, co mnie najbardziej boli w tej zmianie. e ju nie piszesz wierszy. Pisywae takie adne wiersze i ju przestae, i to mnie boli. Jaromil chcia co powiedzie, ale mama nie dopucia go do gosu. - Uwierz swojej matce: znam si na tym troch; jeste ogromnie utalentowany; to jest twoje przeznaczenie; nie powiniene go zdradzi; jeste poet, Jaromilu, jeste poet i boli mnie, e o tym zapominasz. Jaromil sucha niemal z zachwytem maminych sw. To prawda, anio dziecistwa rozumie go jednak najlepiej ze wszystkich! Czy i on sam nie martwi si, e ju nie pisze wierszy? - Mamo, ja ju znowu pisz wiersze, pisz je! Ja ci je poka! Nie piszesz, Jaromilu - mama pokrcia ze smutkiem gow - nie staraj si mnie oszuka, wiem, e ich nie piszesz. - Pisz! Pisz! - woa Jaromil i pobieg do swego pokoju, otworzy szuflad i przynis wiersze. I mama spogldaa na te same wiersze, ktre czytaa przed kilkoma godzinami, klczc przed biurkiem Jaromila: - Ach, Jaromilu, te s pikne! Zrobie due postpy, due postpy! Jeste poet, a ja jestem taka szczliwa... 2 Wszystko zdaje si wiadczy o tym, e ta Jaromila olbrzymia tsknota za nowym (ten kult Nowego) bya jedynie nieokrelon projekcj tsknoty cnotliwego modzieca za niewiarygodnoci nie znanego dotd spkowania; gdy po raz pierwszy spocz na brzegu ciaa rudej, przebiega mu przez gow dziwna myl, e ju wie, co to znaczy by absolutnie nowoczesnym; by absolutnie nowoczesnym oznacza lee na brzegu ciaa rudej. By wic taki szczliwy i peen entuzjazmu, e mia ochot recytowa dziewczynie wiersze; przeleciay mu przez gow wszystkie, ktre umia na pami (wasne i cudze), ale uwiadomi sobie (zreszt z pewnym przeraeniem), e rudej adne z nich by si nie podobay i pomyla, e absolutnie nowoczesne s tylko te wiersze, ktre jest w stanie przyj i zrozumie ruda, dziewczyna z mas. Strona 79

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej Byo to niczym nage olnienie; czemu waciwie chcia nadepn na gardo wasnej pieni, czemu chcia si wyrzec poezji na rzecz rewolucji? Przecie teraz, kiedy wyldowa na brzegu prawdziwego ycia (pod sowem "prawdziwe" rozumia gsto powsta na skutek zmieszania tumw, fizycznej mioci i rewolucyjnych hase), wystarczy tylko, eby si temu yciu cakowicie odda i sta si jego skrzypcami. Czu, e jest peen wersw i sprbowa napisa wiersz, ktry podobaby si rudowosej dziewczynie. Nie byo to takie atwe; dotychczas pisywa wiersze bez rymw i napotyka teraz na techniczne problemy zwizane z regularnym wierszem, nie wtpi bowiem, e ruda uwaa za wiersz to, co si rymuje. Ostatecznie i zwyciska Rewolucja bya tego samego zdania; przypomnijmy sobie przecie, e w tych latach wierszy bez rymw w ogle nie drukowano; caa nowoczesna poezja bya uznana za wytwr zgniej buruazji, a wolny wiersz by najbardziej ewidentnym przejawem poetyckiej zgnilizny. Czy w mioci zwyciskiej rewolucji do rymw mamy widzie jedynie przypadkowe upodobanie? Bynajmniej. W rymie i rytmie jest czarodziejska moc: bezksztatny wiat zawarty w regularnym wierszu stanie si od razu przejrzysty, regularny, jasny i pikny. Jeeli mier pojawi si w wierszu akurat wtedy, gdy na kocu poprzedniego wersu zegar wybije wier, stanie si i ona dwicznym elementem porzdku. I gdyby nawet wiersz przeciwko mierci protestowa, jest ona mimowolnie usprawiedliwiona, chociaby jako powd piknego protestu. Koci, re, rany, wszystko w wierszu zmienia si w balet, a poeta z czytelnikiem s w tym balecie tancerzami. Ci, ktrzy tacz, nie mog, naturalnie, nie zgadza si na taniec. Poprzez wiersz realizuje czowiek swoj zgod na byt, a rym i rytm s najbrutalniejszymi rodkami owej zgody. A czy zwyciska rewolucja nie potrzebuje brutalnego potwierdzenia nowego adu, a wic liryki penej rymw? Szalejcie ze mn!" - wzywa Vitezslav Nezval swoich czytelnikw, a Baudelaire pisze: "Trzeba by bezustannie pijanym... winem, poezj, cnot, wedle upodobania..." Lirykajest pijastwem i czowiek si upija, aby atwiej jednoczy si ze wiatem. Rewolucja nie pragnie by badana i obserwowana, pragnie, by ludzie si z ni jednoczyli; w tym sensie jest liryczna i liryki potrzebujca. Rewolucja ma jednak na myli inn liryk ni ta, ktr pisywa kiedy Jaromil; wwczas obserwowa w upojeniu ciche przygody i wspaniae osobliwoci swego wntrza; dzisiaj wszake oprni sw dusz jak hangar, aby weszy do niej haaliwe kapele wiata; urok osobliwoci, ktre rozumia tylko on sam, zamieni na urok powszechnoci, ktre rozumia kady. Gorco pragn zrehabilitowa dawne pikno, nad ktrym sztuka (w zwyrodniaej pysze) krcia nosem: zachd soca, r, ros na trawie, gwiazdy, zmierzchy, piew dochodzcy z oddali, matk i tsknot za domem; ach, jaki to by pikny, bliski i zrozumiay wiat! Jaromil powraca do niego ze zdumieniem i wzruszeniem, jak marnotrawny syn, wracajcy po dugich latach do domu, ktry kiedy opuci. Ach, by prostym, zupenie prostym, prostym jak ludowa pie, jak dziecica wyliczanka, jak potoczek, jak ruda dziewczyna! By u rda wiecznego pikna, kocha sowa dal, srebro, tcza, i kocha sowo ach, to tylekro wymiewane swko! Jaromila fascynoway rwnie niektre czasowniki, zwaszcza te, ktre wyraay prosty ruch naprzd: biec, i, a jeszcze bardziej pyn i lecie. W wierszu napisanym z okazji urodzin Lenina, rzuci na fal gazk jaboni (ten gest oczarowa go powizaniem z dawnymi obyczajami ludu, puszczajcego po wodzie wianki kwiatw), aby popyna do kraju Lenina; z Czech wprawdzie adne wody do Rosji nie pyn, ale wiersz jest zaczarowanym obszarem, gdzie rzeki zmieniaj swj bieg. W innym wierszu napisa, e wiat bdzie pewnego dnia wolny jak zapach igliwia wdrujcy acuchem gr. W jeszcze innym wierszu pisa znw o woni jaminu, ktra jest tak silna, e zmienia si w niewidzialny aglowiec pyncy w powietrzu; wyobraa sobie, e wsiada na pokad woni i pynie daleko, daleko, a do Marsylii, gdzie wanie w tym czasie (jak pisao "Rude pravo") strajkowali robotnicy, ktrych towarzyszem i bratem chcia by. Dlatego te w jego wierszach niezliczon ilo razy pojawia si Strona 80

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej najbardziej poetycki instrument ruchu - skrzyda; noc, o ktrej opowiada wiersz, pena bya cichego bicia skrzyde; skrzydami byo obdarzone pragnienie, tsknota, nawet nienawi i, oczywicie, czas rwnie unosi si na skrzydach. We wszystkich tych sowach byo utajone pragnienie bezmiernego objcia, w ktrym jakby oywa synny wers Schillera: Seid umschfun gen, Mifionen, diesen Kuss der ganzen Weft! Bezmierne objcie ogarniao sob nie tylko przestrze, ale i czas; celem eglugi bya nie tylko strajkujca Marsylia, lecz take przyszo, ta cudowna wyspa w oddali. Przyszo bya kiedy dla Jaromila przede wszystkim tajemnic; kryo si w niej wszystko, co nieznane; dlatego ncia i przeraaa; bya przeciwiestwem tego, co pewne, przeciwiestwem rodzinnego domu (dlatego w chwilach niepokoju marzy o mioci starych ludzi, ktrzy s szczliwi, poniewa nie majju przyszoci). Rewolucja nadaajednak przyszoci cakowicie odmienne znaczenie: nie bya ju tajemnic, rewolucjonista zna j na pami; zna j z broszur, ksiek, wykadw, z agitacyjnych przemwie; nie przeraaa, przeciwnie - dawaa pewnoci wewntrz teraniejszoci, tak e rewolucjonista ucieka do niej jak dziecko do mamy. ' Jaromil napisa wiersz o dziaaczu komunistycznym, ktry zasn na kanapie w sekretariacie pn noc, gdy podne zebranie porann ros , ju si pokryo (obrazu walczcego komunisty nie dao si wyrazi ' inaczej ni za pomoc obrazu komunisty obradujcego); odgos tram waju pod oknem przemieni si we nie w bicie dzwonw, wszystkich dzwonw wiata, ktre ogaszaj, e wojny definitywnie si skoczyy ' i kula ziemska naley do ludzi pracy. Zrozumia, e cudownym skokiem znalaz si w dalekiej przyszoci; sta gdzie wrd pl, a ku niemu zbliaa si kobieta na traktorze (na wszystkich plakatach kobieta przyszoci przedstawiana bya jako kobieta na traktorze) i ze zdziwieniem rozpoznawaa w nim tego, ktrego nigdy nie widziaa, spracowanego mczyzn z dawnych lat, tego, ktry powici si, eby ona moga teraz szczliwie (i ze piewem na ustach) ora any. Zesza ze swej maszyny, by si z nim przywita; mwi mu: "Tu jeste w domu, tu jest twj wiat..." i chce go wynagrodzi (na Boga, jak mogaby ta moda '' kobieta wynagrodzi starego steranego dziaacza?); w tym momencie tramwaje na ulicy gono zadzwoniy i mczyzna odpoczywajcy na wskiej kanapie w kcie sekretariatu obudzi si... Napisaju wiele nowych wierszy, a mimo to nie by zadowolony; zna je bowiem na razie tylko on i mama. Wysya je wszystkie do redakcji "Rudego prava", ktre co rano sobie kupowa; kiedy wreszcie odkry na trzeciej stronie w prawym grnym rogu pi czterowersowych strofze swoim nazwiskiem wydrukowanym tustymi literami pod tytuem. Jeszcze tego samego dnia wrczy gazet rudej, mwic, eby j sobie dokadnie przejrzaa; dziewcztko dugo nie mogo znale niczego ciekawego (bya przyzwyczajona wiersze pomija, tote w ogle nie dostrzega nazwiska przy nich wydrukowanego) i Jaromil musia w kocu wskaza wiersz palcem. - Nie wiedziaam, ejeste poet - patrzya mu z podziwem w oczy. Jaromil powiedzia jej, e pisze wiersze ju od bardzo dawna, i wycign z kieszeni kilka innych wierszy, ktre mia w rkopisie. Rudaje czytaa, a Jaromil wyznajej, ejaki czas temu przesta pisa wiersze, i dopiero teraz, gdy j spotka, znw do nich powrci. Spotka rud, jak gdyby spotka Poezj. - Naprawd? - spytaa dziewczyna, a kiedy Jaromil przytakn, obja go i pocaowaa. - Szczeglne jest to - cign dalej Jaromil - e jeste nie tylko krlow mych obecnych wierszy, ale i tych, ktre napisaem, zanim ci poznaem. Kiedy ci po raz pierwszy zobaczyem, wydawao mi si, e moje dawne wiersze oyy i zamieniy si w kobiet. Z przyjemnoci patrzy na jej zaciekawion i zdziwion twarz, a potem zaczjej opowiada, jak przed laty pisa dug proz poetyck, jakie fantastyczne opowiadanie o chopcu imieniem Ksawery. Pisa? Waciwie nie pisa, raczej tylko ni o jego przygodach i pragn je kiedy opisa. Ksawery y zupenie inaczej ni inni ludzie; jego ycie byo snem; Ksawery spa i ni mu si sen; w tym nie zasn i ni mu si Strona 81

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej nastpny sen, w ktrym znowu zasypia i znowu ni mu si sen; i z tego snu, powiedzmy, zbudzi si i znalaz si w poprzednim nie; i tak przechodzi ze snu do snu i przeywa waciwie na zmian kilka istnie; mieszka w kilku istnieniach i przechodzi z jednego do drugiego. Czy to nie wspaniae, y tak, jak y Ksawery? Nie by przywizanym tylko do jednego ycia? By wprawdzie miertelnym, lecz pomimo to mie wiele istnie? - Tak, to by byo pikne... - rzeka ruda. I Jaromil opowiada dalej o tym, e gdy pewnego dnia zobaczy j w sklepie, osupia, bowiem najwiksz mio Ksawerego wyobraa sobie wanie tak: szczup, rud, leciutko piegowat... - Jestem brzydka - powiedziaa ruda. - Nie! Kocham twoje piegi i twoje rude wosy! Kocham je, gdy s moim domem, moj ojczyzn, moim dawnym snem! Ruda pocaowaa Jaromila, a on cign dalej: - Wyobra sobie, cae opowiadanie zaczyna si tak: Ksawery lubi wczy si zakurzonymi podmiejskimi ulicami; mija zawsze takie jedno okno w suterenie, zatrzymywa si przy nim i marzy, e mieszka tam, by moe, jaka pikna kobieta. Pewnego dnia w oknie palio si wiato i Jaromil zobaczy wewntrz delikatn, wt, rudowos dziewczyn. Nie wytrzyma, otworzy na ocie skrzydo uchylonego okna i wskoczy do rodka. - Ale ty od okna ucieke! - zamiaa si ruda. - Tak, uciekem - powiedzia Jaromil - poniewa zlkem si, e powraca do mnie mj sen; wiesz, co to znaczy, gdy naraz wchodzisz w sytuacj, ktr znaa dotd tylko ze snu? W tym jest co tak okropnego, e masz ochot uciec! - Tak - ruda przywiadczya uszczliwiona. - Wskoczy wic do niej do rodka, ale potem przyszed jej m i Ksawery zamkn go w cikiej dbowej szafie. Ten m jest tam do tej pory, zamieniony w kociotrupa. A Ksawery zabra t kobiet ze sob w dalekie strony, tak jak ja zabior ciebie. - Jeste mj Ksawery - szepna ruda Jaromilowi wdzicznie do ucha i zacza odmienia to imi, zmieniajc je na Ksawerka, Ksawika, Ksawka i nazywaa go tymi wszystkimi swkami i dugo, dugo caowaa. 3 Spord wielu wizyt Jaromila w suterenie dziewczyny pragniemy ; odnotowa t, podczas ktrej ruda miaa sukienk z naszytymi z przodu od konierzyka do samego dou duymi guzikami. Jaromil zacz je rozpina, a dziewczyna rozemiaa si, poniewa guziki suyy tylko jako ozdoba. - Poczekaj, sama si rozbior powiedziaa i uniosa rk, by zapa z tyu na szyi koniec zamka byskawicznego. Jaromil czu si w przykry sposb przyapany na swej niezrcznoci i teraz, gdy zrozumia w kocu zasad zapinania, chcia prdko naprawi niepowodzenie. Nie, nie, sama si rozbior, zostaw mnie! cofaa si przed nim i miaa si. Nie mg duej nalega, poniewa nie chcia sta si miesznym; zarazem jednak stanowczo nie zgadza si na to, e dziewczyna chce rozbiera si sama. W jego wyobraeniach miosne rozbieranie rnio si od rozbierania codziennego wanie tym, e kobiet rozbiera kochanek. To nie dowiadczenia wytworzyy w nim taki pogld, ale literatura . i jej sugestywne zdania: umia rozbiera kobiet; albo: rozpina jej wprawnym ruchem bluzk. Nie potrafi sobie wyobrazi mioci fizycznej bez uwertury chaotycznego i podliwego rozpinania guzikw, ciga nia zamka, zdzierania sweterkw. - Nie jeste przecie u lekarza, eby si rozbieraa sama protes towa. Dziewczyna ju wylizna si z sukienki i bya w samej bielinie. - U lekarza? Dlaczego? Tak, wyglda to jak u lekarza. No, tak - zamiaa si dziewczyna - rzeczywicie, jak u lekarza. Zdja stanik i stana przed Jaromilem nadstawiajc mu swe mae piersi. - Kuje mnie, panie doktorze, tutaj koo serca. Strona 82

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej Jaromil patrzy na ni nie rozumiejc, a ona powiedziaa usprawiedliwiajco: - Przepraszam pana, przywyk pan z pewnoci bada pacjentw na leco. - I pooya si na tapczanie, mwic: - Prosz spojrze, co tam u mnie z tym sercem. Jaromilowi nie pozostao nic innego, ni przyj warunki gry: pochyli si nad klatk piersiow dziewczyny i przyoy ucho do jej serca; dotyka maowin mikkiej poduszeczki piersi i sysza z gbi regularne stukanie. Pomyla sobie, e moe wanie w ten sposb naprawd dotyka piersi rudej lekarz, gdy bada j za zamknitymi i tajemniczymi drzwiami gabinetu. Podnis gow, spojrza na nag dziewczyn i przeszyo go uczucie palcego blu, widzia j bowiem tak, jak j widzi obcy mczyzna - lekarz. Szybko pooy obie swe rce dziewczynie na piersiach (pooy je tam jako Jaromil, nie jako lekarz), aby przerwa mczc gr. Ale, panie doktorze, co pan robi! Tego panu przecie robi nie wolno! To nie jest badanie lekarskie! - bronia si ruda, a Jaromila ogarna zo; widzia twarz swej dziewczyny, jak wyglda w chwili, gdy j dotykaj obce rce; widzia, jak zalotnie protestuje, i mia ochot j uderzy; uwiadomi sobie jednak w tym momencie, e jest podniecony, tote zdar z dziewczyny majteczki i zczy si z ni. Podniecenie byo tak ogromne, e zazdrosna zo Jaromila szybko si w nim rozpuszczaa, zwaszcza, gdy sysza jki dziewczyny (t wspania cze) i sowa, ktre miay ju na zawsze nalee do ich intymnych chwil: - Ksawku, Ksawiku, Ksawerku! Potem lea spokojnie obok niej, caowa j czule po ramieniu i byo mu dobrze. Jednake ten dure nie mg zadowoli si pikn chwil; pikna chwila miaa dla niego znaczenie tylko wtedy, jeli bya posank piknej wiecznoci; pikna chwila, ktra wypadaby z poplamionej wiecznoci, bya dla niego jedynie kamstwem. Chcia si wic upewni, e ich wieczno jest nie splamiona, i zapyta, bagalnie raczej ni napastliwie: - Ale powiedz mi, e to by tylko gupi art z tym badaniem lekarskim. - No pewnie - powiedziaa dziewczyna; c miaa odpowiedzie na tak gupie pytanie? Jednake to jej no pewnie Jaromila nie zadowolio; cign: Nie znisbym tego, eby dotkny ci jakie inne rce prcz moich. Nie znisbym tego i gaska dziewczyn po jej ubouchnych piersiach, jakby w jej nietykalnoci byo zaklte cae jego szczcie. Dziewczyna (cakiem niewinnie) si rozemiaa: - Ale co robi, kiedy jestem chora? Jaromil wiedzia, e trudno jest unikn jakiegokolwiek badania lekarskiego i e jego stanowisko jest nie do obrony; rwnie dobrze wiedzia jednak, e jeli piersi dziewczyny dotkn inne rce, cay jego wiat ulegnie zniszczeniu. Dlatego powtarza: - Ale ja bym tego nie znis, rozumiesz, ja bym tego nie znis. - Wic co mam zrobi, jeli zachoruj? Powiedzia cicho i z wyrzutem: Moesz przecie sobie znale lekark. - Czy ja mog sobie kogo wybiera? Przecie wiesz jak to jest. - Zacza teraz mwi z nieukrywanym rozgoryczeniem. - Wszyscy jestemy przydzieleni do jakiego lekarza! Czyby nie wiedzia, czym jest socjalistyczna suba zdrowia? Nie masz adnego wyboru i musisz sucha! We choby te badania ginekologiczne... Jaromilowi zamaro serce, ale spyta jakby nigdy nic: - Czyby miaa jakie kopoty? - Ale nie, to profilaktyka. Ze wzgldu na raka. Jest takie zarzdzenie. - Milcz, nie chc tego sucha rzek Jaromil i pooy jej rk na ustach; pooy j tam tak gwatownie, e zlk si niemal tego dotyku, bowiem ruda moga uwaa to za uderzenie i rozgniewa si; ale oczy dziewczyny patrzyy pokornie, tak e Jaromil nie musia w aden sposb agodzi niezamierzonej brutalnoci swego gestu; spodobaa mu si ona i powiedzia: - Owiadczam ci, ejeli kto cijeszcze kiedy dotknie, toju nigdy nie bd mg ci dotkn ja. Strona 83

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej Wci trzyma rk na jej ustach; po raz pierwszy dotkn brutalnie jakiej kobiety i poczu, e jest oszoomiony; pooy jej potem obie rce na szyi, jakby j dusi; czu pod palcami krucho jej garda i pomyla sobie, e wystarczyoby zacisn palce i udusiaby si. - Udusibym ci, gdyby kto ci dotkn - rzek, trzymajc cigle dziewczyn obiema rkami za gardo; cieszyo go uczucie, e w tym dotyku zawarty jest moliwy niebyt dziewczyny; zdawao mu si, e przynajmniej w tej chwili ruda rzeczywicie do niego naley, i oszoomio go poczucie szczliwej wadzy, poczucie tak pikne, e zacz dziewczyn znowu kocha. W trakcie miosnego aktu kilkakrotnie cisn j brutalnie, kad jej rk na szyi (przyszo mu na myl, e byoby piknie udusi kochank podczas stosunku) i par razy j ugryz. Potem znw leeli obok siebie, ale akt miosny trwa widocznie zbyt krtko, tak e wcale nie zdoa rozproszy gorzkiego gniewu chopca; ruda leaa koo niego, nie uduszona, ywa, ze swym nagim ciaem, ktre chodzi na badania ginekologiczne. - Nie bd na mnie zy - pogaskaa go po rce. - Powiedziaem ci, e brzydz si ciaem, ktrego dotykay inne rce. Dziewczyna zrozumiaa, e chopiec nie artuje; powiedziaa z naciskiem: - O Boe, przecie to byy tylko arty! adne mi arty. To bya prawda. - To nie bya prawda. - Jak to nie? To bya prawda i ja wiem, e nic na to nie mona poradzi. Badania ginekologiczne s obowizkowe i ty na nie musisz chodzi. Ja te ci tego nie wyrzucam. Tylko, e ciao, ktrego dotykaj obce rce, budzi we mnie odraz. Trudno, ale tak ju jest. Przysigam ci, e nic z tego nie byo prawd. Nigdy` nie byam chora, tylko jako dziecko. W ogle do lekarza nie chodz. Na badania ginekologiczne dostaam wezwanie, ale je zgubiam. Nigdy tam nie byam. Nie wierz ci. Musiaa go zapewnia. A co bdzie, jeeli ci wezw po raz drugi`? Nie bj si, maj w tym baagan. Uwierzy jej, ale jego goryczy nie mogy umierzy rzeczowe argumenty; nie chodzio przecie tylko o badania lekarskie; chodzio o to, e mu si wymyka i e nie mia jej caej. - Tak ci kocham mwia, ale on nie wierzy tej krtkiej chwili; chcia wiecznoci; chcia chociaby maej wiecznoci jej ycia i wiedzia, e jej nie ma; uwiadomi sobie znowu, e kiedy j pozna, nie bya dziewic. - Jest to dla mnie nie do zniesienia, e ci kto bdzie dotyka i e ci kto dotyka - rzek. - Nikt mnie dotyka nie bdzie. - Ale dotyka. I to budzi we mnie wstrt. Obja go. Odepchn j. - Ilu ich byo? - Jeden. - Nie kam! - Przysigam, e by tylko jeden. Kochaa go? Pokrcia gow. - To jak moga baroy si z kim, kogo nie kochaa? - Nie drcz mnie - powiedziaa. - Odpowiedz mi! Jak moga to zrobi! - Nie drcz mnie. Nie kochaam go i byo to potworne. Co byo potworne? - Nie pytaj si. - Dlaczego nie mam si pyta! Rozpakaa si i paczc wyznaa mu, e to by starszy mczyzna u nich na wsi, e by wstrtny, e mia nad ni wadz ("nie pytaj si, nie pytaj si o nic!), e nie moe o nim w ogle myle ("jeeli mnie kochasz, nigdy mi o nim nie przypominaj!"). Pakaa tak bardzo, e Jaromil pozby si wreszcie swego gniewu; Strona 84

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej zy s znakomitym rodkiem do usuwania plam. W kocu j pogaska. - Nie pacz. - Ty jeste mj Ksawerek - powiedziaa do niego. - Ty wszede przez okno i zamkne go w szafie i zostanie z niego szkielet, a mnie zabierzesz daleko, daleko. Objli si i pocaowali. Dziewczyna zapewnia go, e nie zniesie adnych rk na swoim ciele, a on j zapewnia, e j kocha. Zaczli si znowu kocha i kochali si czule, z ciaami po brzegi napenionymi dusz. - Jeste mj Ksawerek - mwia potem do niego i gaskaa go. Tak, zabior ci daleko, gdzie bdziesz bezpieczna - rzek i wiedzia, dokd j zabierze; przecie ma dla niej przygotowany namiot pod bkitnym aglem wiata, namiot, nad ktrym ptaki lataj w stron przyszoci, a zapachy pyn do strajkujcych w Marsylii; przecie ma dla niej dom strzeony przez anioa jego dziecistwa. - Wiesz co, chciabym ci przedstawi mojej mamie powiedzia, a oczy mia pene ez. 4 Rodzina zamieszkujca pokoje na parterze chlubia si rosncym brzuchem matki; trzecie dziecko byo w drodze i ojciec rodziny zaczepi kiedy matk Jaromila, byjej powiedzie, e to niesprawiedliwe, i dwoje ludzi zajmuje przestrze tej samej wielkoci co picioro ludzi; zaproponowa jej, e mogaby mu odstpi jeden z trzech pokoi na pitrze. Mama odpowiedziaa, e to niemoliwe. Lokator rzek, i w takim razie rada narodowa bdzie musiaa sama zbada, czy pomieszczenia willi s sprawiedliwie rozdzielone. Mama odpara, e jej syn bdzie si niedugo eni i potem bd na pitrze we troje, a moe wkrtce we czworo. Gdy nieco pniej Jaromil owiadczy, e chce jej przedstawi swoj dziewczyn, byo jej to na rk; lokatorzy zobacz przynajmniej, e si nie wykrcaa, mwic o rychym maestwie syna. Ale kiedy si przyzna, e mama dziewczyn dobrze zna ze sklepu, do ktrego chodzi na zakupy, nie potrafia ukry wyrazu niemiego zaskoczenia. - Mam nadziej - powiedzia napastliwie - e ci nie przeszkadza to, ijest sprzedawczyni. Mwiem ci przecie, e to cakiem zwyczajna pracujca kobieta. Mama przez chwil nie moga pogodzi si z myl, e ta chaotyczna, nieuczynna i nieadna dziewczyna jest mioci jej syna, ale w kocu opanowaa si. - Nie gniewaj si, e mnie to zdziwio - powiedziaa i gotowa bya znie wszystko, co jej syn przygotowa. Doszo wic do trzech cierpkich godzin wizyty; wszyscy mieli trem, ale jako to wytrzymali. - I jak ci si podobaa? - pyta mam niecierpliwie, gdy zostali sami. - Ale tak, cakiem mi si podobaa, czemu nie miaaby mi si podoba odpowiedziaa, wiedzc doskonale, e ton jej gosu przeczy temu, co mwi. - Wic nie podobaa ci si? - Ale mwi ci, e mi si cakiem podobaa. - Nie, poznaj po gosie, e ci si nie podobaa. Mwisz co innego ni mylisz. Ruda dopucia si podczas wizyty wielu niezrcznoci (pierwsza podaa mamie rk, pierwsza usiada przy stole, pierwsza podniosa do ust filiank kawy), wielu niegrzecznoci (wchodzia mamie w sowo) i nietaktw (spytaa mamy, ile ma lat); gdy mama zacza wylicza te niedostatki, przestraszya si, e bdzie si synowi wydawa maostkowa (przesadn staranno w przyzwoitym zachowaniu Jaromil potpia jako przejaw mieszczaskoci), tote zaraz dodaa: Nie jest to, oczywicie, nie do naprawienia. Wystarczy, jeeli bdziesz j do nas czciej przyprowadza. W naszym otoczeniu wyszlachetnieje i wychowa si. Jednake w chwili, gdy wyobrazia sobie, e musiaaby to nieadne, rude i nieprzyjazne ciao widywa regularnie, ogarna j na nowo nieodparta niech i powiedziaa uspokajajcym gosem: Strona 85

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej - Nie moesz jej przecie mie za ze, e jest taka, jaka jest. Musisz wzi pod uwag rodowisko, w ktrym wyrastaa i gdzie pracuje. Nie chciaabym by dziewczyn w takim sklepie. Kady sobie wobec ciebie pozwala, musisz wszystkim dogodzi. Kiedy szefchce ci poderwa, nie wolno ci odmwi. W kocu w takim rodowisku tych rnych romansw nie bierze si na serio. Spogldaa na twarz syna i widziaa, jak si czerwieni; gorca fala zazdroci napenia jego ciao i mamie wydawao si, e ciepo tej fali sama w sobie czuje; (jake by nie: bya to przecie ta sama gorca fala, ktr poczua w sobie, gdy przedstawi jej rud, tak e moemy powiedzie, e stali tu naprzeciw siebie, matka i syn, jak dwa naczynia poczone, przez ktre przepywa ta sama substancja rca). Twarz syna bya teraz znowu dziecica i poddana; nagle stan przed ni ju nie ten obcy i samodzielny czowiek, ale jej ukochane dziecko, ktre kiedy do niej uciekao i ktre ona uspakajaa. Nie moga oderwa oczu od tego wspaniaego widoku. Potem jednak Jaromil odszed do swego pokoju, a ona przyapaa si na tym (bya ju przez chwil sama), jak wali si pici po gowie i pgosem upomina sam siebie: "Przesta, przesta, nie bd zazdrosna, przesta, nie bd zazdrosna!" Tym niemniej - co si stao, to si nie odstanie. Namiot uszyty z lekkich bkitnych agli, namiot harmonii strzeony przez anioa dziecistwa by potargany. Przed matk i synem otwara si epoka zazdroci. Sowa mamy o romansach, ktrych nie bierze si na serio, nieustannie brzmiay mu w gowie. Wyobraa sobie kolegw rudej sprzedawcw, opowiadajcych jej nieprzyzwoite dowcipy, wyobraa sobie ten krtki obleny kontakt pomidzy suchaczem i opowiadajcym i strasznie si drczy. Wyobraa sobie, jak kierownik sklepu otrze si o ni ciaem, niepostrzeenie dotkniejej piersi albo poklepiej po poladkach i zoci si, e takich dotkni nie bierze si na serio, podczas gdy dla niego oznaczaj one wszystko. Kiedy, gdy by u niej z wizyt, zauway, e zapomniaa zamkn si w ubikacji. Zrobi jej scen, zaraz bowiem wyobrazi j sobie, jak jest w ubikacji u siebie w pracy i obcy mczyzna zaskakuje j tam przypadkowo siedzc na muszli. Jeeli zwierza si rudej ze swej zazdroci, potrafia go czuoci i przysigami uspokoi; ale wystarczyo, e zosta na chwil sam w swym dziecicym pokoju i zaraz uwiadamia sobie, e nie ma adnej gwarancji, e ruda, uspakajajc go, mwia prawd. Czy sam nie zmusza jej waciwie, eby kamaa? Skoro nawet na gupie badania lekarskie reagowa z tak zoci, czy nie zabroni jej tym samym raz na zawsze mwi mu to, co myli? Min bezpowrotnie pierwszy szczliwy okres, kiedy kochanie byo radosne, a on by peen wdzicznoci za to, e z naturaln pewnoci wyprowadzia go z labiryntu dziewictwa. To, za co by jej wtedy wdziczny, poddawa teraz gorzkiej analizie; niezliczon ilo razy przypomina sobie bezwstydny dotyk jej rki, ktrym go podczas pierwszej wizyty tak bajecznie podniecia; bada go teraz podejrzliwymi oczyma: to przecie niemoliwe, mwi sobie, eby po raz pierwszy w yciu dotkna w ten sposb wanie jego: jeeli odwaya si na tak bezwstydny gest zaraz za pierwszym razem, p godziny po tym, jak go spotkaa, gest ten musia by dla niej cakiem zwyczajny i mechaniczny. To byo straszne. Pogodzi si ju wprawdzie z tym, e miaa przed nim kogo innego, ale pogodzi si z tym tylko dlatego, e na podstawie sw dziewczyny stworzy sobie wizj jakiej na wskro gorzkiej, bolesnej znajomoci, w ktrej bya ona jedynie wykorzystan ofiar; wizja ta budzia w nim al i w tym alu rozpuszczaa si poniekd zazdro. Jeli jednak w czasie tej znajomoci dziewczyna nauczya si owego bezwstydnego dotyku, nie moga to by znajomo tak cakiem nieudana. W tym gecie jest przecie zawarte zbyt wiele radoci, w tym gecie jest caa maa historia miosna! By to zbyt bolesny temat, eby mia odwag o nim mwi, poniewa ju samo gone nazywanie poprzedniego kochanka sprawiao mu wielk udrk. Pomimo to, stara si okrnie wybada pochodzenie owego dotyku, o ktrym nieustannie myla (i ktrego wci na nowo zaznawa, bowiem ruda miaa w nim upodobanie) i uspokoi si w kocu myl, e wielka mio, ktra nadejdzie nagle, jak uderzenie gromu, uwolni Strona 86

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej naraz kobiet od jakichkolwiek oporw i wstydu, i ona, wanie dlatego, e jest czysta i niewinna, odda si kochankowi rwnie szybko, jak uczyniaby to dziewczyna lekkich obyczajw; mao tego: mio otworzy w niej takie rdo nieoczekiwanych inspiracji, e jej spontaniczne zachowanie moe przypomina obycie dowiadczonej kobiety. Geniusz mioci zastpi w jednej chwili wszelkie dowiadczenie. Ta refleksja wydawaa mu si pikna i wnikliwa; w jej wietle jego dziewczyna stawaa si wit mioci. A potem ktrego dnia kolega z roku spyta go: - Co to za chudzinka, z ktr wczoraj szede? Wypar si dziewczyny jak Piotr Chrystusa; wykrci si, e to bya przygodna znajoma; pogardliwie machn nad ni rk. Ale, jak Piotr Chrystusowi, tak i on pozosta w duszy wierny swej dziewczynie. Ograniczy wprawdzie wsplne spacery po ulicach i by zadowolony, kiedy nikt go z ni nie widzia, ale jednoczenie nie zgadza si w duchu ze swoim koleg i zrazi si do niego. I zaraz wzruszy si tym, e jego dziewczyna ma skromne, nieadne sukienki, i widzia w tym nie tylko urok dziewczyny (urok prostoty i ubstwa), ale przede wszystkim urok swej wasnej mioci: mwi sobie, e nie trudno kocha kogo efektownego, doskonaego, dobrze ubranego; taka miojest tylko nic nie znaczcym odruchem, ktry wywouje w nas automatycznie przypadkowo pik na; jednake wielka mio pragnie stworzy kochan istot wanie z niedoskonaego stworzenia, ktre zreszt jest stworzeniem tym bardziej ludzkim, im mniej doskonaym. Pewnego dnia, kiedyjej znowu (prawdopodobnie pojakiej mczcej ktni) wyzna mio, powiedziaa mu: - I tak nie wiem, co ty we mnie widzisz. Jest wkoo tyle adniejszych dziewczt. Rozzoci si i tumaczy jej, e zdrada nie ma z mioci nic wsplnego. Twierdzi, e kocha w niej to, co dla wszystkich innych jest brzydkie; w jakim uniesieniu zacz to nawet nazywa; mwi, e jej piersi s mae i ndzne, z wielkimi pomarszczonymi brodawkami, budzcymi raczej lito ni zachwyt; mwi, e jej twarz jest piegowata, wosy rude a ciao chude i e wanie dlatego j kocha. Ruda rozpakaa si, poniewa dobrze rozumiaa fakty (ubouchne piersi, adkie wosy), le rozumiaa myl. Natomiast Jaromil by swoj myl oczarowany; pacz dziewczyny, ktra martwi si inspirowa i rozgrzewa go w jego samotnoci; mwi sobie, ale ycie powici na to, eby j tego paczu oduczy i przekona" j do swej mioci. W tym wielkim rozczuleniu pojmowa take jej poprzedniego kochanka wycznie jako jeden z przejaww jej brzydoty, ktr w niej kocha. To by naprawd godny podziwu wyczyn woli i umysu; Jaromil o tym wiedzia i zacz pisa wiersz: opowiadajcie mi o tej, o ktrej cigle myl (to by wers powracajcy jako refren), opowiadajcie mi, jak si starzeje (ju znowu chcia j mie z ca jej ludzk wiecznoci), opowiadajcie mi o tym, jak bya maa (i chcia j nie tylko z jej przyszoci, lecz take z przeszoci), pozwlcie mipi wod, ktr wypakaa (a zwaszcza z jej smutkiem, uwalniajcym go od jego smutku), opowiadajcie mi o miociach, ktre jej modo zabray; wszystko, co na niej obmacay, z czego si z niej wymieway, bd wielbi; (i jeszcze kawaek dalej:) niczego w jej duszy nie ma ani w ciele, nawet dawne mioci lece w popiele, czego bym chtnie nie pi. Jaromil by zachwycony tym, co napisa, gdy wydawao mu si, e na miejscu wielkiego bkitnawego namiotu harmonii, sztucznej przestrzeni, gdzie zostay zniesione wszelkie przeciwiestwa, gdzie matka z synem i synow siedz przy wsplnym stole pokoju, znalaz inny dom absolutu, absolutu okrutniejszego i prawdziwszego. Bowiem zamiast absolutu czystoci i pokoju, istnieje tu absolut bezmiernego uczucia, w ktrym wszystko, co nieczyste i obce, rozpuszcza si jak w roztworze chemicznym. By urzeczony tym wierszem, chocia wiedzia, e go adna gazeta nie wydrukuje, poniewa nie ma nic wsplnego z radosn epok Strona 87

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej socjalizmu; pisa go jednak dla siebie i dla rudej. Gdy jej go przeczyta, bya wzruszona do ez, lecz zarazem przestraszona tym, ejest tam mowa ojej brzydocie, o tym, e kto j obmacywa, i o tym, e bdzie si starze. Skrupuy dziewczyny nie przeszkadzay Jaromilowi. Przeciwnie pragn je widzie i smakowa, pragn si nad nimi rozwodzi i dugo je dziewczynie wyperswadowywa. Gorsz rzecz jednak byo to, e dziewczyna nie umiaa zatrzymywa si przy temacie wiersza zbyt dugo i po chwili skierowaa roznow na co innego. O ile by w stanie wybaczy jej ndzne piersi (za nie nigdy waciwie si na ni nie gniewa) i obce rce, kturej dotykay,jednego nie potrafijej wybaczy: gadatliwoci. Prosz. wanie skoczy czyta jej co, w czym by on cay, ze sw namitnoci, uczuciem, krwi, a ona za par chwil ju znowu wesoo opowiada o czym innym. Tak, by w stanie ogarn wszelkie jej bdy wszechwybaczajcym roztworem mioci, ale tylko pod jednym warunkiem: e ona si w tym roztworze posusznie pooy, e nie bdzie nigdzie indziej poza t wann mioci, e ani jedn myl nie bdzie si z tej wanny wymyka, e bdzie cakowicie zanurzona pod powierzchni jego myli i sw, e bdzie zanurzona w jego wiecie i w adnym innym wiecie ani kawaeczkiem swego ciaa i myli nie bdzie obecny. A ona zamiast tego znowu - powiada, i mao tego, e opowiada, ale opowiada o swojej rodzinie, tej rodziny Jaromil nie lubi w niej najbardziej ze wszystkiego, gdy nie bardzo wiedzia, jak przeciwko niej protestowa (bya to cakiem niewinna rodzina, ponadto rodzina proletariacka, a vic rodzina z mas), ale protestowa przeciw niej chcia, poniewa wanie do myli o niej ruda bezustannie wyskakiwaa z wanny, ktr dla niej przygotowa i napeni rozpuszczalnikiem mioci. Znowu musia sucha opowieci o jej ojcu (starym steranym robotniku ze wsi), o jej rodzestwie (to nie bya rodzina, tylko krlikarnia, mwi sobie Jaromil: dwie siostry, czterech braci!, a zwaszcza o jednym z braci (nazywa si Jan i by to jaki dziwny ptaszek, przed Lutym pracowa jako szofer u pewnego antykomunistycznego ministra); nie, to nie bya tylko rodzina, to byo przede wszystkim obce i antypatyczne dla niego rodowisko, ktrego pierze ruda ma wci na sobie przylepione, pierze czynice j dla niego obc i sprawiajce, e cigle nie jest cakowicie i bez resztyjego; a ten brat, to te nie by tylko brat, ale przede wszystkim mczyzna, ktry widywa j z bliska przez caych osiemnacie lat, ktry zna dziesitki jej drobnych intymnoci, mczyzna. ktry korzysta z tej samej ubikacji (ile te razy zapomniaa si zamkn!, mczyzna, ktry by wiadkiem okresu, kiedy zmieniaa si w kobiet, mczyzna, ktry z pewnoci wiele razy widzia j nag... Musisz by moja i umrze chociaby w mczarniach,jeli tego zechc, pisa chory, zazdrosny Keats do swojej Fanny, a Jaromil, ktry jest ju znowu w domu, w swym dziecicym pokoju, pisze wiersze, eby si uspokoi. Myli o mierci, o tych wielkich objciach, w ktrych wszystko cichnie; myli o mierci twardych mczyzn, wielkich rewolucjonistw i przychodzi mu na myl, e chciaby uoy tekst marsza aobnego, ktry piewano by na pogrzebach komunistw. mier; naleaa wwczas, w tych czasach obowizkowej radoci, do tematw niemal zakazanych, ale Jaromilowi zawitaa w gowie myl, e on (pisa przecie ju wczeniej pikne wiersze o mierci, by na swj sposb specjalist od pikna mierci) jest w stanie odkry w szczeglny punkt widzenia, z ktrego mier straci zwyk chorobliwo; czu, e potrafi napisa socjalistyczne wiersze o mierci; myli o mierci wielkiego rewolucjonisty: jak soce, ktre zapada za gr, umiera bojownik.. i pisze wiersz, ktry nazywa Epitafium: Ach,jeli umrze, to z tob moja mioci, i tylko w pomieniach, zmieniony w blask i ar... 5 Liryka jest obszarem, na ktrym jakiekolwiek twierdzenie staje si prawd. Liryk wczoraj powiedzia: yciejest daremne jak pacz, a dzi powiedzia: ycie jest wesoe jak miech, i za kadym razem mia Strona 88

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej racj. Dzisiaj powie: wszystko si koczy i zapada w cisz, ajutro powie: nic si nie koczy i wszystko wiecznie brzmi, i oba stwierdzenia obowizuj. Liryk nie musi nic udawadnia; jedynym dowodem jest patos przeycia. Geniusz liryki to geniusz niedowiadczenia. Poeta mao wie o wiecie, ale wychodzce z niego sowa ukadaj si w pikne konfiguracje, majce idealn struktur krysztau; poeta jest niedojrzay, a mimo to jego wers ma w sobie definitywno przepowiedni, przed ktr rwnie on sam stoi w osupieniu. Ach, moja wodna mioci, czytaa mama kiedy pierwszy wiersz Jaromila i mylaa sobie (niemal ze wstydem), e jej syn wie o mioci wicej ni ona; nie wiedziaa nic o Magdzie podgldanej przez dziurk od klucza, wodna mio bya dla niej okreleniem czego znacznie bardziej oglnego, jak tajemnicz kategori mioci, poniekd niezrozumia, ktrej znaczenia moga si tylko domyla, tak jak domylamy si sensu sw Sybilli. Moemy sobie kpi z niedojrzaoci poety, ale musimy si take zdumie: w jego sowach winie kropla spywajca z serca i obdarza wiersz blaskiem pikna. Jednake tej kropli wcale nie musiao wycisn z serca prawdziwe yciowe przeycie, wydaje nam si raczej, e poeta gniecie sobie czasem serce, mniej wicej tak, jak kucharka wygniata nad saat rozkrojon cytryn. Jaromil, szczerze mwic, nie zawraca sobie zbytnio gowy strajkujcymi robotnikami w Marsylii, lecz kiedy pisa wiersz o mioci, jak do nich czuje, wzruszali go oni naprawd i polewa tym wzruszeniem obficie swoje sowa, ktre w ten sposb staway si krwaw prawd. Liryk maluje wierszami swj autoportret; poniewa jednak aden portret nie jest wierny, moemy rwnie dobrze powiedzie, e sobie wierszami przemalowuje twarz. Przemalowuje? Tak, czyni j wyrazistsz, bowiem drczy go nieokrelono wasnych rysw; sam sobie wydaje si rozmazany, niewyrany, nijaki; tskni za ksztatem samego siebie; pragnie, by fotograficzny wywoywacz wierszy da jego rysom trwao. I czyni j bardziej znaczc, przeywa bowiem ycie ubogie w wydarzenia. Zmaterializowany w wersach wiat jego uczu i snw posiada czsto burzliw posta i zastpuje dramatyczno czynw, ktrej on sam jest pozbawiony. eby jednak mg przyodzia si w swj portret i wej pod jego postaci w wiat, portret musi by wystawiony a wiersz opublikowany. W "Rudym pravie" wydrukowali ju wprawdzie Jaromilowi kilka wierszy, ale on mimo to by niezadowolony. W listach, ktre towarzyszyy wysanym wierszom, zwraca si poufaym tonem do nieznajomego redaktora, gdy chcia go skoni do odpowiedzi i zaznajomi si z nim, jednake (byo to niemal obraliwe!), chocia mu wiersze drukowali, nikomu nie zaleao na tym, by pozna go jako yw istot i zaprosi go do siebie; redaktor nigdy mu na jego listy nie odpowiedzia. Take oddwik jego wierszy wrd kolegw by inny ni oczekiwa. Moe gdyby nalea do elity wspczesnych poetw, ktrzy pojawiali si na estradach i ktrych zdjcia byszczay w ilustrowanych tygodnikach, moe w takim wypadku staby si atrakcj dla roku, na ktrym studiowa. Jednake tych kilka wierszy zagubionych na stronach dziennika przykuo uwag ledwie na par minut i uczynio z Jaromila w oczach kolegw, majcych przed sob polityczn lub dyplomatyczn karier, istot raczej nieciekawie dziwn ni dziwnie ciekaw. A Jaromil tak szalenie pragn sawy! Pragn jej jak wszyscy poeci: O sawo, ty mocne bstwo, niechaj mnie twe wielkie imi inspiruje i niech ci me wiersze zdobd, modli si do niej Viktor Hugo jestem poet, jestem wielkim poet i kiedy bdzie mnie kocha cay wiat, powinienem to sobie mwi, powinienem tak si modli do swej nie usypanej mogiy, pociesza si ni Jerzy Orten. Optacze pragnienie podziwu nie jest jedynie sabostk dodan do talentu poety (jak bymy j traktowali, powiedzmy, u matematyka czy architekta), lecz naley do samej istoty poetyckich uzdolnie, poeta jest przez nie wprost okrelony: bowiem poet jest ten, kto ukazuje swj autoportret wiatu, wiedziony pragnieniem, byjego twarz utrwalona na ptnie wierszy bya kochana i ubstwiana. Moja dusza jest egzotycznym kwiatem o szczeglnym, intensywnym Strona 89

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej zapachu. Mam wielki talent, moe nawet jestem geniuszem, zanotowa w swym dzienniku Jerzy Wolker, a Jaromil, zniechcony do milczcego redaktora dziennika, wybra kilka wierszy i posaje do najpowaniejszego czasopisma literackiego. Co za szczcie! Po Czternastu dniach dosta odpowied, e jEgo wiersze uznano za przejaw talentu i e ma askawie odwiedzi redakcj. Przygotowywa si do tej wizyty niemal tak dugo,jak swego czasu do randek z dziewczynami. Postanowi, e chcE si redaktorom przedstawi w najgbszym tego sowa znaCzeniu i dlatego stara si samemu sobie wyjani, kim waciwie jest; kim jest jako poeta, kim jest jako czowiek,jakijestjego program, od czego w'yszed, co przezwyciy, co kocha, czego nienawidzi. Wzi sobie w kocu papier i owek i wypisa w punktach swoje pogldy, swoje stanowiska, swoje okresy rozwojowe. Zapisa kilka kartek, a potem pewnego dnia zapuka do drzwi i wszed. Za stoem w redakcji siedzia wychudy czowieczek w okularach, ktry spyta go, czego sobiE yCzy. Jaromil poda swoje nazwisko. Redaktor znowu zapyta, czego sobie yczy. Jaromil ponownie wymieni (wyraniej i goniej) swoje nazwisko. Redaktor powiedzia, e jest mu mio, i moe Jaromila pozna, ale chCiaby wiedzie, czego sobie yczy'. Jaromil rzek, i wysa do redakcji swoje wiersze i zosta listownie zaproszony do zoenia wizyty. Redaktor odpar, e wierszami zajmuje si jego kolega, ktry akurat jest nieobecny. Jaromil powiedzia, e to wielka szkoda, gdy chciaby si dowiedzie, kiedy jego wiersze bd wydrukowane. Redaktor straci cierpliwo, wsta z krzesa, wzi Jaromila pod rami i zaprowadzi go przed wielk szaf. Otworzy j i wskaza na wysokie stosy papieru uoonego na pkach: - Miy towarzyszu, codziennie dostajemy wiersze przecitnie od dwunastu nowych autorw. Ile to jest rocznie? - Nie potrafi w pamici policzy odpowiedzia zmiEszany Jaromil, kiedy redaktor zmusza go do odpowiedzi. - To jest cztery tysice trzystu osiemdziesiciu nowych poetw rocznie. Nie miaby ochoty - wybra si za granic? - Czemu by nie - odrzek Jaromil. - To nie przestawaj pisa powiedzia redaktor. - Jestem pewien, prdzej Czy pniej zaczniemy poetw eksportowa. Inne kraje eksportuj monterw, inynierw albo zboe czy wgiel, ale naszym najwikszym bogactwem s poeci. Czescy poeci bd zakada poezj krajw rozwijajcych si. Nasza gospodarka uzyska za poetw cenne urzdze nia miernicze i banany. Kilka dni pniej mama powiedziaa Jaromilowi. e szuka go w domu syn wonego. - Mwi, eby go odwiedzi na milicji. I pono mam ci przekaza, e gratuluje ci twoich wierszy. Jaromil poczerwienia z radoci: - Naprawd tak mwi? - Tak, kiedy wychodzi, powiedzia dosownie: prosz mu powiedzie, e mu gratuluj jego wierszy; prosz nie zaponmie mu tego przekaza. - To si bardzo ciesz, tak, bardzo si ciesz - mwi Jaromil ze szCzeglnym naciskiem. - Przecieja te wiersze pisz wanie dla takich ludzi jak on, a nie dla jakich redaktorw. Stolarz te przecie nie robi ; stow dla stolarzy, ale dla ludzi. Wszed wic ktrego dnia do wielkiego budynku Suby Bezpieczestwa, zgosi si u portiera uzbrojonego w pistolet, czeka w hallu i w kocu poda rk staremu koledze, ktry zszed z gry po schodach i wesoo si z nim wita. Poszli potem do jego biura, a syn wonego ju po raz czwarty powtarza: Czowieku, nie miaem pojcia, e mam takiego sawnego szkol nego koleg. Wci mwiem sobie, czy to on, czy nie on, ale w kocu pomylaem, e takie nazwisko tak czsto si przecie nie pojawia. Potem zaprowadzi Jaromila na korytarz do wielkiej gabloty, w ktrej byo naklejonych kilka fotografii (wiczenia milicjantw z psem, z broni, ze spadochronem), wywieszone dwa oklniki, a midzy tym wszystkim byszcza wycinek z gazety z wierszem Jaromila; ten wycinek by w ozdobnej ramce wykonanej czerwonym tuszem i dominowa ad ca gablotk. - Co ty na to? - zapyta syn wonego, a Jaromil nie mwi nic, Strona 90

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej ale by szczliwy; po raz pierwszy widzia swj wiersz yjcy niezalenie od niego, swoim wasnym yciem. Syn wonego wzi go pod rami i zaprowadzi z powrotem do swojej kancelarii. - Widzisz, nawet by nie pomyla, e milicjanci te czytaj wiersze - rozemia si. - Czemu nie - powiedzia Jaromil, ktremu imponowao wanie to, e jego wierszy nie czytaj stare panny, ale mczyni noszcy na biodrach rewolwer. - Czemu nie, dzisiejszy milicjant, to nie to samo, co rzezimieszki z buruazyjnej republiki. Powiesz sobie, e do milicjanta wiersze nie pasuj, ale to nieprawda - kontynuowa syn wonego swoj myl. Jaromil take kontynuowa sw myl: - Przecie dzisiejsi poeci te nie s tym, czym bywali poeci kiedy. To nie adne rozkapryszone panienki. I syn wonego cign dalej: - Wanie dlatego, e mamy takie twarde rzemioso (chopie, nawet nie wiesz, jakie twarde), przyda nam si czasem co delikatnego. Czowiek inaczej nie wytrzymaby tego, co tu musi robi. Potem zaprosi go (poniewa wanie koczya mu si suba), eby poszli usi w gospodzie naprzeciwko i wypili par piw. - Czowieku, tu u nas to nie adne hece - cign, trzymajc w rce plitrowy kufel. - Przypominasz sobie, co ci ostatnio mwiem o tym ydzie? Ju jest w pudle. Nieza z niego winia. Jaromil, oczywicie, nic nie wiedzia o tym, e czarnowosy mczyzna, ktry prowadzi kko modziey marksistowskiej, zosta aresztowany; mia wprawdzie niejasne pojcie, e si aresztuje, ale nie wiedzia, e aresztowanych s tysice, e s midzy nimi rwnie komunici, e s mczeni i e ich wina jest na og fikcyjna; dlatego nie potrafi na t wiadomo zareagowa inaczej, jak tylko zwykym zaskoczeniem, w ktrym nie byo postawy ani osdu, byo jednak sporo przeraenia i wspczucia, tak e syn wonego musia energicznie stwierdzi: - Tu nie ma miejsca na adne sentymenty. Jaromil przestraszy si, e syn wonego znw mu ucieka, e znw jest troch dalej ni on. - Nie dziw si, e jest mi go al. Trudno si przed tym obroni. Ale masz racj, sentymentalizm mgby nas drogo kosztowa. - Strasznie drogo - powiedzia syn wonego. - Nikt z nas nie chce by okrutny - rzek Jaromil. - Co to, to nie - zgodzi si syn wonego. - Ale najwikszego okruciestwa dopucilibymy si, gdybymy nie mieli odwagi by okrutnymi wobec okrutnych - powiedzia Jaromil. Jasna sprawa - przytakn syn wonego. - Nie ma wolnoci dla wrogw wolnoci. To jest okrutne, ja wiem, ale tak by musi. - Musi - przywiadczy syn wonego. - Mgbym ci o tym wiele opowiedzie; tylko e ja ci nic opowiada nie mog i nie mam prawa. Przyjacielu; to s same tajne sprawy, mnie nawet z on nie wolno rozmawia o tym, co tutaj robi. - Ja wiem - powiedzia Jaromil. - Ja to rozumiem i znowu zazdroci koledze tego mskiego zawodu, tej tajnoci i tej ony, i tego, e musi mie przed ni tajemnice i ona musi si z tym pogodzi; zazdroci mu prawdziwego ycia, ktrego okrutne pikno (i pikne okruciestwo) wci Jaromila przerasta (wcale nie rozumie, dlaczego aresztowali czarnowosego mczyzn, wie tylko, e tak musiao by), zazdroci mu prawdziwego ycia, do ktrego on sam (teraz, twarz w twarz z koleg rwienikiem, znowu to sobie gorzko uwiadamia) cigle jeszcze nie wkroczy. Podczas gdy Jaromil zamyli si zawistnie, syn wonego spojrza mu gboko w oczy (jego usta rozszerzyy si leciutko w tpym umiechu) i zacz recytowa wersy, ktre przyczepi w gablotce; umia cay wiersz na pami i nie pomyli ani jednego swka. Jaromil nie wiedzia, jak przybra min (kolega ani na chwil nie spuszcza z niego oczu), poczerwienia (uwiadamia sobie niezrczno naiwnej recytacji kolegi), ale uczucie szczliwej dumy byo znacznie silniejsze ni uczucie wstydu: syn wonego zna i lubi jego wiersze! Jego wiersze weszy wic ju do wiata mczyzn zamiast niego, jako jego posacy i przednie strae! Napyny mu do oczu zy bogiego Strona 91

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej samoupojenia, zawstydzi si ich i schyli gow. Syn wonego skoczy recytowa i wci patrzy Jaromilowi w oczy; potem powiedzia, e przez cay rok w piknej willi pod Prag odbywa si szkolenie modych milicjantw i e wieczorami urZdzaj tam od czasu do czasu spotkania z rnymi ciekawymi ludmi. Chcielibymy zaprosi tam w ktr niedziel take czeskich poetw. Zorganizowa wielki wieczr poezji. Zamwili sobie jeszcze jedno piwo i Jaromil powiedzia: To bardzo piknie, e wanie milicjanci urzdzaj wieczr poetycki. - A dlaczego by nie milicjanci? Co z tego? - Wanie, co z tego rzek Jaromil. - Milicja, poezja, moe tu bardziej do siebie pasuje, ni kto sobie myli. - Czemu nie miaoby pasowa? powiedzia syn wonego. - Czemu nie? - rzek Jaromil. - Jasne, czemu nie - powiedzia syn wonego i owiadczy, e chciaby widzie wrd zaproszonych poetw take Jaromila. Jaromil wzbrania si, ale w kocu chtnie si zgodzi; patrzcie, o ile literatura waha si, czy poda sw wt (cherlaw) rk jego wierszom, podaje j mi teraz (szorstk i tward) samo ycie. 6 Popatrzmy na niego jeszcze przez chwil, jak siedzi przy piwie naprzeciw syna wonego; za nim w oddali jest zamknity wiat jego dziecistwa, a przed nim, pod postaci byego szkolnego kolegi, wiat czynw, obcy wiat, ktrego si boi i do ktrego rozpaczliwie tskni. W tym obrazie zawarta jest podstawowa sytuacja niedojrzaoci; liryzm jest sposobem, jak stawi czoo tej sytuacji. Czowiek wygnany z bezpiecznej zagrody dziecistwa pragnie wej w wiat, poniewa jednak rwnoczenie si go boi, stwarza sobie z wasnych wierszy sztuczny, zastpczy wiat. Pozwala swym wierszom kry wok siebie, jak planety wok soca; staje si rodkiem maego wszechwiata, w ktrym nie ma nic obcego, w ktrym czuje sijak w domu,jak dziecko w ciele matki, gdy wszystko jest tu stworzone z jednej materii jego duszy. Tu te moe urzeczywistni wszystko, co "na zewntrz" jest takie trudne; tutaj moe, jak student Wolker, cign z tumami proletariatu na rewolucj i jak panicz Rimbaud biczowa swe "mae kochanki", ale i te tumy i te kochanki nie s z wrogiej materii obcego wiata, lecz z materii jego wasnych sw, s wic nim samym i nie burz jednoci wszechwiata, ktry dla siebie zbudowa. Znacie moe przepikny wiersz Ortena o dziecku, ktre byo szczliwe wewntrz ciaa matki i traktuje swoje narodzenie jako potworn mier, mier pen wiata i okropn tak, e chce wrci z powrotem, z powrotem do mamy, z powrotem do przesodkiej woni. W niedojrzaym mczynie pozostaje jeszcze dugo tsknota za bezpieczestwem i jednoci owego wszechwiata, ktry w matce cay samym sob wypenia, i pozostaje w nim take niepokj (czy gniew) wobec dorosego wiata wzgldnoci, w ktrym gubi si jak kropla w morzu obcoci. Dlatego modzi ludzie s namitnymi monistami, wysannikami absolutu; dlatego poeta snuje sobie prywatny wszechwiat wierszy; dlatego mody rewolucjonista pragnie absolutnie nowego wiata, ukutego z jednej jedynej jasnej myli; dlatego nie znosz kompromisu, ani w mioci, ani w polityce; wzburzony student krzyczy poprzez dzieje swoje wszystko albo nic, a dwudziestoletni Viktor Hugo wcieka si, kiedy widzi, jak Adela Foucher, jego narzeczona, unosi sobie na zaboconym chodniku sukni tak, e wida jej kostk. Wydaje mi si, e wstydjest waniejszy ni suknia, upomina j potem w surowym licie i grozi: uwaaj na to, co mwi, jeli nie chcesz, bym spoliczkowa pierwszego zuchwalca, ktry omieli si na ciebie spojrze! wiat dorosych, gdy usyszy tak patetyczn grob, wybucha miechem. Poeta jest zraniony zdrad kostki ukochanej i miechem tumu, i dramat poezji i wiata zaczyna si. wiat dorosych wie przecie, e absolut jest tylko zudzeniem, e nic, co ludzkie, nie jest wielkie ani wieczne i e to cakiem normalne, gdy siostra pi z bratem w jednym pokoju; ale Jaromil si drczy! Ruda owiadczya mu, e jej brat przyjedzie do Pragi i bdzie Strona 92

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej u niej przez tydzie mieszka; poprosia go nawet, by przez ten czas nie odwiedzajej. Tego ju byo dla niego zbyt wiele i gono si oburzy: nie moe przecie pogodzi si z tym, eby z powodu jakiego czowieka (z pogardliw wyniosoci nazwa go jakim czowiekiem) przez cay tydzie mia zrezygnowa ze swojej dziewczyny! - Czemu mi to wyrzucasz? - bronia si ruda. - Jestem modsza od ciebie, a spotykamy si zawsze u mnie. U ciebie nie wolno nam si spotka nigdy! Jaromil wiedzia, e ruda ma racj, i jego rozgoryczenie jeszcze wzroso; uwiadomi sobie znowu hab swej niesamodzielnoci i zalepiony zoci oznajmi mamie jeszcze tego samego dnia (z niespotykan dotd stanowczoci), e bdzie zaprasza do siebie sw pann, gdy nie ma moliwoci by z ni gdzie indziej sam na sam. Jake s do siebie podobni, matka i syn! Oboje s w rwnym stopniu urzeczeni nostalgi za monistycznym rajem jednoci i harmonii; on chce i za przesodkim zapachem macierzyskich gbi, a ona tym przesodkim zapachem chce (znowu i cigle) by. Gdy syn dorasta, staraa si by nadal owinita wok niego jak delikatne objcia; przyja wszystkie jego pogldy, wyznaje sztuk nowoczesn, opowiada si za komunizmem, wierzy w saw syna, pomstuje na dwulicowo profesorw, ktrzy wczoraj mwili co innego ni dzisiaj; chce by koo niego cigle jak niebo, chce by cigle z tej samej materii co on. Ale jak mogaby gosicielka harmonijnej jednoci przyj obc materi innej kobiety? Jaromil widzia dezaprobat w jej twarzy i sta si uparty. Tak, pragnie wprawdzie powrci do przesodkiego zapachu, poszukuje dawnego, macierzyskiego wszechwiata, ale ju od dawna nie szuka go w matce; w poszukiwaniu utraconej matki najbardziej przeszkadza mu wanie matka. Zrozumiaa, e syn nie ustpi, i poddaa si; ruda znalaza si po raz pierwszy sam na sam z Jaromilem w jego pokoju, co byo by niewtpliwie wspaniae, gdyby nie byli oboje tacy nerwowi; mama posza wprawdzie do kina, ale waciwie bya cigle z nimi; wydawao im si, e ich syszy; mwili przyciszonym gosem; kiedy Jaromil sprbowa rud obj, natrafi na jej chodne ciao i zrozumia, e lepiej bdzie nie nalega; tak wic, zamiast cieszy si z oczekiwanych radoci tego dnia, z zakopotaniem tylko o czym rozmawiali, nie przestajc ledzi ruchu wskazwek zegara, ktre oznajmiay im zbliajcy si powrt matki; jedyna droga z pokoju Jaromila wioda bowiem przez jej pokj, a ruda nie chciaa si z ni za adn cen spotka; wysza co najmniej p godziny przed jej powrotem, pozostawiajc Jaromila w bardzo zym nastroju. Nie zniechcio go to jednak, lecz uczynio jeszcze bardziej zatwardziaym. Zrozumia, e jego pozycja w domu, w ktrym yje, jest nie do zniesienia; to nie jest jego dom, to jest dom matki, a on jest w nim tylko wsplokatorem. Rozbudzio to w nim zawzity upr. Zaprosi znowu rud do siebie i przywitaj tym razem rozwiz rozmow, ktr chcia energicznie zaguszy krpujcy ich ostatnio niepokj. Mia nawet na stole butelk wina, a poniewa nie byli przyzwyczajeni do alkoholu, znaleli si szybko w stanie, w jakim udao im si zapomnie o wszechobecnym cieniu matki. Przez cay tydzie mama wracaa do domu pnym wieczorem, jak sobie tego Jaromil yczy, ba - robia wicej, ni sobie yczy: bya poza domem rwnie i w te dni, kiedy jej o to nie prosi. Nie bya to ani dobra wola ani przemylane ustpstwo; to bya demonstracja. Jej pne powroty miay niezbicie dowie surowoci syna, miay ukaza, e syn poczyna sobie, jakby by panem domu, a ona bya tam jedynie tolerowana i nie wolno byo jej nawet usi z ksik na fotelu w swoim pokoju, kiedy zmczona wraca z pracy. Podczas tych dugich popoudni i wieczorw spdzanych poza domem, nie moga, niestety, odwiedza adnego mczyzny, poniewa kolega, ktry j kiedy adorowa, ju dawno zmczy si daremnym obleganiem, chodzia wic do kina, do teatru, staraa si (z maym powodzeniem) nawiza kontakt z niektrymi na wp zapomnianymi przyjacikami i ze zwyrodnia satysfakcj wczuwaa si w gorzk rol kobiety, ktra po stracie rodzicw i ma jest przez wasnego syna wypdzana z domu. Siedziaa w ciemnej sali, daleko od niej caowao Strona 93

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej si na ptnie dwoje nieznajomych ludzi, a jej pyny po twarzy zy. Pewnego dnia wracaa do domu nieco wczeniej ni zwykle, przygotowana na to, by mie obraon min i nie odpowiada synowi na przywitanie. Kiedy wesza do swego pokoju, nie zdya jeszcze zamkn za sob drzwi i krew uderzya jej do gowy; z pokoju Jaromila, a wic z miejsca oddalonego zaledwie o par metrw, dochodzi przyspieszony oddech jej syna i towarzyszce mu kobiece jki. Nie moga ruszy si z miejsca, a jednoczenie pomylaa, e nie moe tu przecie sta tak bez ruchu i sucha miosnego zawodzenia, byoby to bowiem tak, jakby staa tu przy nich, jakby si na nich patrzya (w tej chwili naprawd widziaa ich w duchu, jasno i wyranie), i to byo absolutnie nie do zniesienia. Ogarna j fala obdnej wciekoci, tym bardziej szalonej, e natychmiast uwiadomia sobie jej bezsilno, nie moga bowiem ani tupa, ani krzycze, ani rozbija mebli, ani do nich wej i bi ich, nie moga zrobi w ogle niczego, tylko sta tu nieporuszenie i sucha ich. I w tej chwili odrobina zdrowego rozsdku, jaka w niej pozostaa, zczya si z t lep fal wciekoci w nagy i szalony pomys. Gdy ruda znowu zajczaa w ssiednim pokoju, mama zawoaa gosem penym obawy: - Jaromilu, na Boga, co tam si dzieje? Westchnienia w pokoju obok momentalnie ustay, a mama pobiega do apteczki; wzia z niej buteleczk i pospieszya z powrotem do drzwi pokoju Jaromila; nacisna klamk; drzwi byy zamknite. Na Boga, nie straszcie mnie, co si stao? Czy co si stao panience? Jaromil trzyma w objciach ciao rudej, ktre trzso si ze strachu, i rzek: - Nie, nic... - Panna dostaa ataku? - Tak. . . - odpowiedzia. - Otwrz, mam dla niej krople - mwia mama i znowu chwycia za klamk zamknitych drzwi. - Poczekaj - powiedzia syn, wstajc pospiesznie z tapczanu. Taki bl - mwia mama to okropne. - Zaraz, zaraz - rzek Jaromil i w popiechu narzuci na siebie spodnie i koszul; dziewczyn przykry kocem. - To odek, prawda? - pytaa mama przez drzwi. Tak - odpar Jaromil i uchyli drzwi, eby wzi od mamy buteleczk z kroplami. - Chyba mnie wpucisz do rodka - powiedziaa mama. Jakie szalestwo pchaoj coraz dalej: nie pozwolia si zby i wesza do pokoju; pierwsz rzecz, jak zobaczya, by stanik rzucony na krzeso i reszta dziewczcej bielizny; potem zobaczya dziewczyn; kurczya si pod kocem i bya blada, jakby rzeczywicie miaa atak. Teraz ju nie moga si cofn; usiada przy niej. - C to si pani stao? Wracam do domu i sysz takie jki, biedne malestwo. . . Nakapaa jej dwadziecia kropli na kostk cukru: - Ale ja to znam, te skurcze odka, zayje pani to i zaraz bdzie pani lepiej. . . I podaa jej cukier do ust, a dziewczyna posusznie otwieraa usta, tak jak przed chwil otwieraa je pod dotkniciem warg Jaromila. O ile do pokoju syna przywioda j oszaamiajca zo, teraz pozostao w niej tylko samo oszoomienie; patrzya na te mae, leciutko otwierajce si usta i ogarna j straszna ochota zerwa z rudowosej dziewczyny koc i miej przed sob nag; zburzy t wrog nieprzystpno owego maego wiata, ktr tworzy dziewczyna i Jaromil; dotyka tego, czego on dotyka; ogosi to swoim; okupowa to; obj te obydwa ciaa swymi delikatnymi, niewidzialnymi objciami; wej midzy ich nago, tak licho zakryt (nie uszo jej uwadze, e na pododze le porzucone spodenki, ktre Jaromil nosi pod spodniami), wej midzy nich nie zuchwale, lecz niewinnie, jak gdyby szo o atak odka; by z nimi tak, jak bya z Jaromilem, kiedy karmia go wasn piersi; przej po kadce tej dwuznacznej niewinnoci do ich zabaw i do ich kochania; by jak nieboskon wok ich nagich cia, by z nimi... Potem przestraszya si wasnego podniecenia. Poradzia dziewczynie, eby gboko oddychaa i prdko wysza do swego pokoju. Strona 94

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej 7 Przed budynkiem milicji sta zamknity mikrobus, a obok niego przechadzali si poeci, czekajcy na przyjcie kierowcy. Byli rwnie z nimi dwaj mczyni z milicji, organizatorzy przygotowywanego spotkania; by tu take Jaromil, ktry wprawdzie zna niektrych poetw z widzenia (na przykad szedziesiciolatka, wystpujcego swego czasu na mityngu na jego wydziale i recytujcego wiersze o modoci), ale nie mia odwagi nikogo z nich zagadn. Jego niepewno agodzio poniekd to, e przed dziesicioma dniami wyszo wreszcie w czasopimie literackim pi jego wierszy; uwaa to za urzdowe stwierdzenie tego, e ma prawo nazywa si poet; pismo mia na wszelki wypadek wsunite do kieszeni marynarki tak, e wyglda, jakby mia jedn stron msko spaszczon a drug kobieco wypuk. Potem przyszed kierowca i poeci (byo ich z Jaromilem jedenastu) wsiedli do mikrobusu. Po godzinie jazdy mikrobus zatrzyma si w przyjemnej rekreacyjnej okolicy, poeci wysiedli, organizatorzy pokazali im rzek, ogrd, will, oprowadzili ich po caym budynku, po salach wykadowych, po sali, w ktrej za chwil rozpocznie si uroczysty wieczr, zmusili ich, by zajrzeli do trzyosobowych pokoi, gdzie mieszkali kursanci (ci, zaskoczeni, stawali na baczno, witajc poetw z takim samym zdyscyplinowaniem jak urzdow kontrol sprawdzajc porzdek w pokojach), a w kocu zaprowadzili ich do gabinetu naczelnika. Tam czekay ju na nich kanapki, dwie butelki wina, naczelnik w mundurze i oprcz tego wszystkiego rwnie jedna wyjtkowo adna dziewczyna. Kiedy podali, jeden po drugim, rk naczelnikowi, mruczc przy tym swoje nazwiska, naczelnik wskaza na dziewczyn : - Tojest kierowniczka naszego kka filmowego - i wyjania potem jedenastu poetom (ktrzy podawali dziewczynie rk), e ludowa milicja ma swj zakadowy klub, w ktrym kwitnie bogate ycie kulturalne; maj tu zesp teatralny, zesp piewaczy, a teraz zaoyli rwnie kko filmowe, prowadzone przez t mod dziewczyn, ktra jest studentk szkoy filmowej, a przy tym jest tak uprzejma, e chce pomaga modym milicjantom; ma tu zreszt do dyspozycji najlepsze moliwoci: znakomit kamer, sprzt owietleniowy, a przede wszystkim zapalonych modych mczyzn, co do ktrych naczelnik nie ma pewnoci, czy tak interesuj si filmem czy instruktork. Gdy ucisna wszystkim rk, instruktorka daa znak modziecom stojcym przy wielkich lampach, tak e poeci razem z naczelnikiem przeuwali teraz kanapki w arze silnego wiata. Ich rozmowa, ktrej naczelnik stara si nada maksymaln naturalno, przerywana bya poleceniami dziewczyny, po ktrych nastpowao przesuwanie wiate z miejsca na miejsce i wreszcie ciche brzczenie kamery. Naczelnik podzikowa nastpnie poetom za przybycie, popatrzy na zegarek i powiedzia, e publiczno ju niecierpliwie czeka. - No wic, towarzysze poeci, ustawcie si, prosz - powiedzia jeden z organizatorw i wyczytywa z kartki ich nazwiska; poeci ustawili si w rzdzie i kiedy organizator da im znak, wkroczyli na podium; by tam dugi st i kady z poetw mia przy nim wydzielone krzeso i miejsce oznaczone wizytwk. Poeci usiedli na krzesach, a z sali (wypenionej po brzegi) rozlegy si oklaski. Jaromil po raz pierwszy kroczy tak na oczach tumu; ogarno go upojenie, ktre nie opucio go a do koca wieczoru. Wszystko zreszt szo znakomicie; kiedy poeci usiedli na wyznaczonych miejscach, jeden z organizatorw podszed do mwnicy przystawionej do koca stou, przywita jedenastu poetw i przedstawi ich. Za kadym razem, gdy wymieni nazwisko, wywoany poeta wstawa, kania si i sala grzmiaa owacj. Jaromil take wsta, ukoni si i by tak oszoomiony brawami, e dopiero po chwili zauway syna wonego, ktry siedzia w pierwszym rzdzie i macha do niego; skin mu rwnie i ten gest uczyniony na oczach wszystkich pozwoli mu odczu czar udawanej bezporednioci, tote jeszcze kilka razy podczas wieczoru skin z gry koledze,jak kto, kto si na podium czuje swobodniejak u siebie w domu. Poeci byli usadowieni wedug alfabetu i Jaromil znalaz si po lewej rce szedziesiciolatka: - Chopcze, to jest niespodzianka, nie wiedziaem wcale, e to Strona 95

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej pan! Przecie mia pan niedawno w czasopimie wiersze! Jaromil grzecznie si umiechn, a poeta cign dalej: - Zapamitaem paskie nazwisko, to znakomite wiersze, sprawiy mi duo radoci! Ale w tej chwili znw doszed do gosu organizator i zaproponowa poetom, eby w kolejnoci alfabetycznej podchodzili do mikrofonu i by kady z nich zarecytowa kilka swych ostatnich wierszy. Poeci podchodzili wic, czytali, otrzymywali brawa i wracali z powrotem na swoje miejsce. Jaromil drtwia ze strachu, kiedy na niego przyjdzie kolej; ba si, e bdzie si jka, ba si, e nie bdzie umia nada swemu gosowi naleytej siy, ba si wszystkiego; ale potem wsta i szed jak olepiony; nie mia czasu o niczym myle. Zacz czyta i zaraz po pierwszych wersach nabra uczucia pewnoci. I rzeczywicie, aplauz po jego pierwszym wierszu by najduszy ze wszystkich, jakie do tej pory rozlegay si na sali. Oklaski doday Jaromilowi odwagi, tak e drugi wiersz czyta zjeszcze wiksz pewnoci ni pierwszy i wcale mu nie przeszkadzao, e nagle rozjarzyy si w pobliu niego dwa due reflektory, owietliy go, a dziesi metrw od niego rozbrzczaa si kamera. Udawa, e tego wszystkiego nie widzi, ani razu nie zaci si w recytacji, zdoa nawet podnie oczy znad papieru i spojrze nie tylko w nieokrelon przestrze sali, ale w cakiem okrelone miejsce, gdzie (par krokw od kamery) staa liczna instruktorka. I znw bya owacja, a Jaromil czyta jeszcze dwa wiersze, sysza brzczenie kamery, widzia twarz dziewczyny, ukoni si i wrci na miejsce; w tej chwili podnis si z krzesa szedziesiciolatek i zadzierajc uroczycie gow, rozoy ramiona i zacisn je na plecach Jaromila: - Przyjacielu, pan jest poet! Pan jest poet! A poniewa oklaski cigle jeszcze brzmiay, odwrci si sam w stron sali, skin rk i kania si. Gdy jedenasty poeta skoczy recytowa, organizator znowu wszed na podium, podzikowa wszystkim poetom i oznajmi, e ci, ktrzy bd tym zainteresowani, mog po krtkiej przerwie ponownie przyby do tej sali i podyskutowa z poetami. - Ta cz spotkania nie jest ju obowizkowa, lecz dobrowolna i dotyczy tylko zainteresowanych. Jaromil by oszoomiony; wszyscy ciskali mu rce i gromadzili si wok niego; jeden z poetw przedstawi si jako redaktor wydawnictwa; wyrazi zdziwienie, e Jaromil nie ma dotychczas wydanego tomiku wierszy i poprosi go o nie; inny zaprasza go serdecznie, by razem z nim wzi udzia w mitingu organizowanym przez zwizek studentw; podszed do niego take syn wonego, ktry pniej nie odstpi go ju ani na chwil, dajc wszystkim do zrozumienia, e znaj si od dziecistwa; przyszed do niego rwnie naczelnik i powiedzia: Zdaje mi si, e laury zwycistwa zdobywa dzisiaj ten najmodszy! Naczelnik zwrci si nastpnie do pozostaych poetw i owiadczy, e ku jego wielkiemu zmartwieniu, nie bdzie ju mg uczestniczy w dyskusji, musi bowiem by obecny na wieczorku tanecznym, ktry urzdzaj kursanci szkoy zaraz po zakoczeniu programu poetyckiego w ssiedniej sali. Zjechao tu wszak z tej okazji, napomkn z figlarnym umiechem, duo dziewczt z okolicznych wsi, bowiem milicjanci to znani przystojniacy. - No nic, towarzysze, dzikuj wam za wasze pikne wiersze i mam nadziej, e nie widzimy si po raz ostatni! - Po czym poda wszystkim rk i wyszed do ssiedniej sali, skd dochodziaju muzyka dtej kapeli przygrywajcej do taca. Natomiast w sali, gdzie jeszcze przed chwil rozlegay si oklaski, gromadka poetw stojcych u stp podium osamotniaa teraz; jeden z organizatorw wszed na podium i oznajmi: - Szanowni towarzysze, ogaszam koniec przerwy i ponownie oddaj gos naszym gociom. Prosz tych, ktrzy chc uczestniczy w dyskusji z towarzyszami poetami, aby usiedli. Poeci zajli wic znowu swoje miejsca na podium, a naprzeciw nich na dole, w pierwszych rzdach opustoszaej sali, usiado okoo dziesicioro ludzi. By wrd nich syn wonego, obaj organizatorzy towarzyszcy poetom w mikrobusie, starszy pan z drewnian nog i z lask i oprcz mniej rzucajcych si w oczy ludzi rwnie dwie kobiety: jedna miaa pod pidziesitk (moe maszynistka z Strona 96

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej kancelarii), drug za bya instruktorka, ktra skoczya ju nakrcanie i wpatrywaa si teraz duymi i spokojnymi oczami w poetw; obecno adnej kobiety bya tu tym bardziej istotna i dla poetw pokrzepiajca, im goniej i bardziej zachcajco rozbrzmiewaa przez cian z ssiedniego pomieszczenia dta kapela i rosnca wrzawa potacwki. Obydwa rzdy siedzce naprzeciwko siebie byy w przyblieniu rwne liczebnie i siedziay tu na wprost siebie jak dwie druyny pikarskie; Jaromil mia wraenie. e milczenie, ktre zapado, jest cisz przed jakim meczem; a poniewa to milczenie trwao ju prawie p minuty, zdawao mu si, e jedenastka poetw traci pierwsze punkty. Jaromil nie doceniajednak swoich kolegw; przecie niektrzy z nich w cigu roku odbywali setki rnych dyskusji, tak e dyskutowanie stao si ich specjalnoci. Przypomnijmy sobie historyczne okolicznoci: byy to czasy pogadanek i mityngw; najrniejsze instytucje, kluby zakadowe, organizacje partyjne i modzieowe urzdzay wieczory, na ktre zapraszano rozmaitych malarzy. poetw, astronomw lub ekonomistw; organizatorzy tych wieczorw byli za swoie organizatorstwo odpowiednio oceniani i nagradzani, gdy czasy wymagay rewolucyjnej aktywnoci, a ta, nie mogc wyywa si na barykadach, musiaa krzewi si na zebraniach i pogadankach. Take ci rni malarze, poeci, astronomowie czy ekonomici bardzo chtnie przybywali na podobne pogadanki, poniewa w ten sposb wykazywali, e nie s specjalistami ograniczonymi, ale rewolucyjnymi i zytymi z ludem. Poeci znali wic doskonale pytania, ktre zadawaa publiczno, wiedzieli doskonale, i powtarzaj si one z miadc regularnoci statystycznego prawdopodobiestwa. Wiedzieli, e na pewno kto ich zapyta: Jak zaczynalicie towarzyszu, pisa`? Wiedzieli, e kto inny spyta: W jakim wieku napisa pan swj pierwszy wiersz`? wiedzieli, e kto zapyta, ktrego autora lubi najbardziej i musieli si liczy take z tym, e znajdzie si kto, kto bdzie si chcia pochwali marksistowskim wyksztaceniem i postawi im pytanie: Jak bycie, towarzyszu, zdefiniowali realizm socjalistyczny? I wiedzieli, e oprcz pyta spotkaj si z sugestiami, e naleaoby pisa wicej wierszy: 1. o zawodzie tych, z ktrymi odbywa si spotkanie, 2. o modziey, 3. o tym, jakie ze byo ycie w kapitalimie, 4. o mioci. Pocztkowe p minuty milczenia nie byo wic wywoane za kopotaniem; byo to raczej niedbalstwo, wynikajce ze zbytniej profesjonalnej rutyny, albo ze zego zgrania, poniewa w takim skadzie poeci razem nigdy nie wystpowali i dawali terazjeden drugiemu pierwszestwo w zagrywce. W kocu zabra gos szedziesicioletni poeta, mwi wzniole i piknie i po dziesiciu minutach improwizacji zachci przeciwlegy rzd, aby nie wstydzi si zadawa jakichkolwiek pyta. Poeci mogli wic nareszcie wykaza erudycj i umiejtno zaimprowizowanego zgrania, ktre od tej pory byo bezbdne: potrafili si wszyscy wymienia, jeden drugiego dowcipnie uzupenia: powan odpowied przeplata zrczn anegdot.Pady,oczywicie,wszystkie podstawowe pytania i nastpiy po nich wszystkie podstawowe odpowiedzi; (kog nie zainteresowaoby opowiadanie szedziesiciolatka, ktry na pytanie, jak i kiedy napisa swj pierwszy wiersz odpowiada e gdyby nie kotka Micatue nie byby nigdy poet bowiem swj pierwszy wiersz napisa o niej, majc pi lat; potem ten wiersz zacytowa, a poniewa przeciwlegy rzd nie wiedzia,czy traktowa go powanie,czyjako art,natychmiast sam si zacz mia,tak e pniej wszyscy,poeci i pytajcy miali si dugo i wesoo). Naturalnie doszo rwnie do sugestii.Tym,ktry w pewnej chwili wsta i zacz rezolutnie mwi,by sam kolega szkolny Jaromila. Tak, wieczr poetycki by znakomity : wszystkie wiersze byy pierwszorzdne. Czy kto sobie jednak uwiadomi, e wierszy zostao zarecytowanych co najmniej trzydzieci trzy (liczc,e kady poeta recytowa mniej wicej trzy wiersze),ale przy tym nie wygoszono tu ani jednego wiersza, ktry by jako,choby w drobnej mierze, dotyczy Suby Bezpieczestwa? A czy moglibymy stwierdzi, e Suba Bezpieczestwa zajmuje waciwie w naszym yciu mniej miejsca ni Jedna trzydziesta trzecia? Potem wstaa pidziesiciolatka i owiadczya, e cakowicie zgadza si z tym,co po wiedzia kolega Jaromila, ale ma ona zupenie inne pytanie: dlaczego tak mao pisze si dzi o mioci? W Strona 97

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej rzdzie pytajcych rozleg si tumiony miech, a pidziesiciolatka kontynuowaa: przecie i w socjalimie ludzie si kochaj i chtnie przeczytaj sobie co o mioci. Szedziesicioletni poeta wsta, odchyli do tyu gow i rzek, i towarzyszka ma absolutn racj.Dlaczego czowiek w socjalimie miaby si wstydzi mioci? Czy jest w niej moe co zego? On jest starym mczyzn, a przecie nie boi si przyzna, e kiedy widzi kobiety w lekkich letnich sukienkach,pod ktrymi wida ich mode,powabne ciaa nie moe si oprze pokusie,by si za nimi nie obejrze. Rzd jedenastu pytajcych wybuchn zgodnym miechem grzesznikw, a poeta, zachcony, cign dalej: - Co ma ofiarowa tym piknym, modym kobietom? Ma im moe da mot ozdobiony asparagusem? A gdy zaprosi je do mieszkania,czy moe ma woy do wazonu sierp? Bynajmniej,musi im ofiarowa re; poezja miosna podobna jest do ' r, ktre ofiarujemy kobietom. - Tak, tak, gorliwie przytakiwaa pidziesiciolatka,tote zachcony tym poeta wycign z kieszeni kartk papieru i zarecytowa dugi wiersz miosny. - Tak, tak,to jest wspaniae,rozpywaa si pidziesiciolatka,lecz zaraz po tym wsta jeden z organizatorw i powiedzia,e wiersz by wprawdzie adny ale i w miosnej poezji musi by widoczne, e pisze j socjalistyczny poeta. Ale w czym to moe by widoczne? pytaa si pidziesiciolatka, wci jeszcze upojona widokiem patetycznie odchylonej gowy poety oraz jego wierszem. Jaromil przez cay czas milcza,chocia przemawiali ju wszyscy, przy czym wiedzia,e odezwa si musi; mia wraenie, i teraz nadesza jego chwila; to pytanie mia ju przecie od dawna przemylane; od dawna, jeszcze w czasach,gdy chodzi do malarza i z oddaniem sucha jego wypowiedzi na temat nowej sztuki i nowego wiata. O zgrozo, to znowu malarz,to znw jego sowa i jego gos wypywaj z ust Jaromila! Co mwi? e mio bya w dawnym spoeczestwie do tego stopnia zdeformowana przez pienidze, wzgldy spoeczne, przesdy. Nigdy nie moga by sob,e bya jedynie cieniem samej siebie. I dopiero nowe czasy,kadce kres wadzy pienidza i wpywon przesdw,pozwol czowiekowi by w peni czowiekiem i mio bdzie wiksza ni kiedykolwiek przedtem. Socjalistyczna poezja miosna jest gosem tego wyzwolonego i wielkiego uczucia. Jaromil by zadowolony z tego, co mwi,i czu na sobie spojrzenie dwojga nieruchomo utkwionych w nim duych czarnych oczu; wydawao mu si, e sowa "wielka mio", "wyzwolone uczucie" pyn z jego ust jak oflagowany aglowiec do portu tych wielkich oczu. Ale gdy skoczy mwi,jeden z poetw zgryliwie si umiechn i rzek: - Czyby naprawd myla,e w twoich wierszach jest wicej miosnych uczu ni w wierszach Heinricha Heinego? Albo mioci Victora Hugo s dla ciebie zbyt mae? Czy mio Machy i Nerudy bya moe okaleczona pienidzmi i przesdami? To nie powinno byo si sta; Jaromil nie wiedzia, co ma odpowiedzie; poczerwienia i widzia przed sob dwoje duych czarnych oczu,wiadkw jego zniewagi. Pidziesiciolatka przyja owe sarkastyczne pytania z satysfakcj i powiedziaa: - Co chcecie zmienia w mioci, towarzysze? Do koca wiekw bdzie ona zawsze taka sama. Organizator znowu zabra gos: - Nie, towarzyszko, co to, to nie! - Nie, naprawd nie to chciaem powiedzie rzek pospiesznie poeta - ale rnica pomidzy poezj miosn dnia wczorajszego i dzisiejszego tkwi w czym innym ni wielko uczucia. - Wic w czym? - dopytywaa si pidziesiciolatka. W tym, e mio w minionych czasach, nawet ta najwiksza, bya zawsze jak ucieczk czowieka od ycia spoecznego, ktre byo zniechcajce. Natomiast mio dzisiejszego czowieka jest zwizana z naszymi obywatelskimi obowizkami, z nasz prac, z nasz walk w jedn cao; i na tym polega jej nowe pikno. Przeciwlegy rzd wyrazi aprobat dla tej opinii, natomiast Jaromil wybuchn zoliwym miechem: - To pikno, przyjacielu, nie jest znw takie nowe. Czyby w yciu klasykw mio nie sza w parze z ich walk spoeczn? Kochankowie ze synnego wiersza Shelleya oboje byli rewolucjonistami i razem zginli na stosie. Czy to jest, wedug ciebie, mio odizolowana od ycia spoecznego? Strona 98

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej Najgorsze byo to, e tak jak przed chwil Jaromil nie wiedzia, co odpowiedzie na zarzuty kolegi, rwnie jego kolega by teraz zupenie w kropce, tak e naprawd mogo powsta wraenie (niedopuszczalne wraenie), e midzy dniem wczorajszym i dzisiejszym nie ma rnicy i aden nowy wiat nie istnieje. Tu jednake wstaa ponownie pidziesiciolatka i z umiechem zaciekawienia spytaa: - Powiedzcie mi wic, w czym tkwi rnica pomidzy dzisiejsz i wczorajsz mioci? W tej decydujcej chwili, gdy wszyscy wpadli w zakopotanie, wtrci si mczyzna z drewnian nog i z lask, ktry cay czas uwanie, lecz z wyranym zniecierpliwieniem ledzi dyskusj; teraz wsta i mocno opar si o krzeso: Pozwlcie, towarzysze i towarzyszki, e si wam przedstawi - powiedzia, a ludzie w jego rzdzie zaczli na niego pokrzykiwa, e nie musi tego robi, bo go przecie dobrze znaj. - Nie przedstawiam si wam, ale towarzyszom, ktrych zaprosilimy na spotkanie odci si, a poniewa wiedzia, e jego nazwisko poetom nic nie powie, opowiedzia im w skrcie ca histori swego ycia; pracuje w tej willi ju prawie trzydzieci lat; by tu jeszcze za czasw fabrykanta Kovary, ktry mia tutaj letni posiado; by tu rwnie w czasie wojny, gdy fabrykanta aresztowano, a jego will uywao gestapojako letnisko; po wojnie zabrali narodowi socjalici, a teraz jest tu milicja. - Na podstawie tego wszystkiego, co widziaem, mog powiadczy, e adna wadza nie troszczy si tak o lud pracujcy, jak ta, komunistyczna. A jednak nawet dzisiaj nie wszystko jest, wedug niego, w porzdku: I za fabrykanta Kovary, i za gestapo, i za narodowych socjalistw przystanek autobusowy by zawsze naprzeciwko willi. Tak, to byo bardzo wygodne: zrobi ze swego mieszkania w suterenie. ktre tu w willi ma, dziesi krokw i by na przystanku. I nagle przystanek przesunli o dwiecie metrw dalej. Ju protestowa wszdzie, gdzie si da. Wszystko nadaremnie. - Powiedzcie mi - uderzy lask o podog - dlaczego wanie dzi, gdy willa naley do ludu pracujcego, przystanek musi by tak daleko? Ludzie z pierwszego rzdu wtrcali (czciowo ze zniecierpliwieniem, czciowo z pewn wesooci), eju mu przecie sto razy tumaczyli, e autobus zatrzymuje si teraz przed fabryk, ktr w midzyczasie wybudowali. Mczyzna z drewnian nog odpar, e jest mu to wiadome, ale proponowa, eby autobus zatrzymywa si na obu miejscach. Ludzie z jego rzdu odpowiedzieli mu, e to nonsens, by autobus mia dwa przystanki w odlegoci dwustu metrw. Sowo nonsens dotkno mczyzn z drewnian nog; owiadczy, e nikomu nie wolno si tak do niego zwraca; uderzy lask o ziemi i poczerwienia. Zreszt, to nieprawda, eby nie mogo by przystankw dwiecie metrw od siebie. Wie, e na innych trasach autobusy zatrzymuj si na takich krtkich przystankach. Jeden z organizatorw wsta i powtrzy mczynie z drewnian nog sowo po sowie (widocznie musia to ju wielokrotnie robi) orzeczenie Czechosowackiej Komunikacji Samochodowej, na mocy ktrego dosownie zakazuje si, aby przystanki byy rozmieszczone w tak maej odlegoci. Mczyzna z drewnian nog odpowiedzia, e proponowa take rozwizanie kompromisowe: mona byoby umieci przystanek dokadnie porodku midzy will milicji i fabryk. Wtedy jednak zarwno robotnicy jak i milicjanci mieliby daleko do autobusu, zarzucali mu. Spr trwa ju dwadziecia minut, a poeci bezskutecznie usiowali wczy si do dyskusji; uczestnicy spotkania zajci byli tematem, na ktrym si doskonale znali i nie dopuszczali ich do gosu. Dopiero w chwili, gdy mczyzna z drewnian nog by na tyle zniechcony sprzeciwem swych wsppracownikw, e obraony usiad znowu na krzele, zapado milczenie, do ktrego wdara si gona dta muzyka z ssiedniego pomieszczenia. Potem dugo nikt si nie odzywa, a wreszcie jeden z Strona 99

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej organizatorw wsta i podzikowa poetom za wizyt oraz interesujce spotkanie. W imieniu goci szedziesicioletni poeta wsta i powiedzia, e spotkanie byo (jak zawsze zreszt) znacznie bardziej inspirujce dla nich, dla poetw, i e to oni dzikuj. Z ssiedniej sali dobieg gos wokalisty, gospodarze spotkania skupili si wok mczyzny z drewnian nog, by zagodzijego gniew, a poeci zostali sami. Dopiero po chwili podszed do nich syn wonego z oboma organizatorami i odprowadzi ich do mikrobusu. 8 W mikrobusie, ktrym wracali do pociemniaej Pragi, oprcz poetw siedziaa take urocza instruktorka. Poeci otoczyli j i kady z nich stara si jej jak najbardziej zaimponowa. Jaromilowi nieszczliwym zbiegiem okolicznoci przypado zbyt odlege miejsce, tote nie mg uczestniczy w zabawie; myla o swej rudej dziewczynie i uwiadamia sobie z definitywn jasnoci, e jest beznadziejnie brzydka. Potem mikrobus zatrzyma si gdzie w centrum Pragi i niektrzy z poetw postanowili wstpi jeszcze na chwil do winiarni. Jaromil i instruktorka poszli z nimi; siedzieli - przy duym stole, rozmawiali, pili, po czym wyszli z winiarni i dziewczyna zaproponowaa im, eby poszli do niej. Wwczas jednak zostaa ich ju tylko garstka: Jaromil, szedziesicioletni poeta i redaktor wydawnictwa. Porozsiadali si w fotelach w adnym pokoju na pitrze nowoczesnej willi, gdzie dziewczyna wynajmowaa mieszkanie, i dalej popijali. Z zapaem, ktremu nikt nie mg dorwna, adorowa dziewczyn stary poeta. Siedzia obok niej, wychwala jej urod, recytowa jej wiersze, improwizowa poetyckie ody na jej cze i chwyta j za rce. Niemal w ten sam sposb odnosi si do Jaromila redaktor wydawnictwa; nie chwali wprawdzie iego urody, ale powtarza bez koca: jeste poet, jeste poet! (Zaznaczmy, ejeli poeta nazwie kogo poet, jest to co innego, ni kiedy nazwiemy inyniera inynierem, albo rolnika rolnikiem, bowiem rolnik, to ten, kto uprawia pole, ale poet niejest ten, kto pisze wiersze, lecz ten, kto jest przypomnijmy to sowo wybrany, ebyje pisa, i tylko poetajest w stanie w innym poecie ten dotyk aski bezbdnie rozpozna, gdy - przypomnijmy sobie list Rimbauda - wszysczy poeci, s brami i tylko brat w bracie potrafi rozpozna tajny znak rodu). Instruktorka, przed ktr klcza szedziesiciolatek i ktrej rce byy przedmiotem jego skwapliwych dotkni, patrzya nieustannie na Jaromila. Jaromil szybko to sobie uwiadomi, by tym w najwyszym stopniu oczarowany i rwnie nieustannie patrzy na ni. By to cudowny prostokt! Stary poeta zapatrzony w instruktork, redaktor w Jaromila, a Jaromil z instruktork w siebie. Tylko raz zostaa na chwil zakcona ta geometria spojrze, kiedy redaktor wzi Jaromila pod rami i wyprowadzi go na balkon przylegajcy do pokoju; poprosi go, eby razem siusiali przez balustrad na dwr. Jaromil chtnie speni jego prob, pragn bowiem, aby redaktor nie zapomnia o swej obietnicy, e mu wyda tomik. Gdy obydwaj wracali z balkonu, stary poeta podnis si z kolan i powiedzia, e ju czas, by sobie poszli; widzi przecie doskonale, e to nie jego pragnie moda dziewczyna. Zwrci si te do redaktora (znacznie mniej spostrzegawczego i taktownego), by zostawili ju wreszcie samych tych, ktrzy tego pragn i na to zasuguj, poniewa, jak nazwa ich stary poeta, s ksiciem i ksiniczk tego wieczoru. Ju i redaktor zrozumia, o co chodzi, i by gotw do wyjcia, ju go stary poeta bra pod rami i cign ku drzwiom i Jaromil widzia, e zostaje sam z dziewczyn, ktra siedzi w szerokim fotelu z podkurczonymi nogami, z rozpuszczonymi czarnymi wosami i z oczami nieruchomo w niego utkwionymi. . . Przypadek dwojga ludzi, ktrzy wanie maj zosta kochankami, jest tak odwieczny, e z jego powodu o mao nie zapomnielibymy o czasie, w jakim si dzieje. Jakie to przyjemne, opowiada takie wanie zdarzenia. Jake sodko byoby zapomnie o niej, o tej, ktra wysysa z nas limf naszych krtkich istnie, by zuytkowa j na swe daremne dziea, jakby to byo piknie zapomnie o Historii! Jednak jej widmo puka do drzwi i wkracza w zdarzenie. I nie przychodzi ani pod postaci tajnej policji, ani w postaci nagego przewrotu; historia nie tylko Strona 100

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej kroczy po dramatycznych wierzchokach naszego ycia, ale przecieka jak brudna woda take dniem powszednim; do naszego zdarzenia wchodzi w formie gaci. W czasach, o ktrych opowiadamy cyganerja bya w ojczynie Jaromila politycznym wystpkiem; ubrania, ktre noszono (zreszt, byo par lat po wojnie i wci panowaa ndza), byy szkaradne; elegancj bielizny rwnie uwaay te surowe czasy za rozpust wrcz karygodn! Mczyni, ktrym mimo wszystko przeszkadzaa brzydota sprzedawanych wtedy gaci (gaci szerokich, sigajcych a do kolan i obdarzonych komicznym rozporkiem na brzuchu), ubierali zamiast nich krtkie pcienne szorty nazywane spodenkami gimnastycznymi i przeznaczone (jak sama nazwa wskazuje) do gimnastyki, a wic na boisko i do sali gimnastycznej. Byo to dziwne, gdy wwczas w Czechach mczyni wchodzili do ek swoich kochanek w strojach pikarskich, chodzili wic do kochanek, jak si chodzi na boisko, lecz z punktu widzenia elegancji nie byo to najgorsze; spodenki gimnastyczne miay jak sportow przyzwoito i byy w wesoych kolorach: niebieskie, zielone, czerwone, te. Jaromil nie troszczy si o swoje odzienie, poniewa by pod opiek matki; ona mu wybieraa ubranie, ona mu wybieraa bielizn, ona troszczya si o to, eby si nie przezibi i mia odpowiednio ciepe gacie. Wiedziaa dokadnie, ile par gaci powinno lee w bieliniarce i wystarczyo jej przelotne spojrzenie do szafy, eby przekona si, ktre z nich ma Jaromil na sobie. Gdy widziaa, e adnych z gaci w bieliniarce nie brakuje, od razu si zocia; nie lubia, kiedy Jaromil wkada spodenki gimnastyczne, gdy uwaaa, e nie maj one nic wsplnego z gaciami i nadaj si tylko do sali gimnastycznej. Kiedy Jaromil broni si, mwic, e gacie s brzydkie, odpowiadaa mu z ukrywanym rozdranieniem, e chyba nikomu si w nich nie pokazuje. Jeli wic Jaromil szed do rudowosej dziewczyny, wyciga zawsze z bieliniarki jedn par gaci, chowaje do szuflady biurka i po kryjomu ubiera spodenki. Jednake tym razem nie wiedzia, co go wieczorem spotka, i mia na sobie obrzydliwe gacie, grube, rozcignite, brudne, szare! Powiecie, e jest to baha komplikacja, e mg przecie zgasi wiato, eby go nie byo wida. jednake w pokoju palia si maa lampka z rowym abaurem, ktra niecierpliwie czekaa ju na to, aby dwojgu kochankom wieci przy ich kochaniu i Jaromil nie potrafi sobie wyobrazi, jakimi sowami mgby skoni dziewczyn, eby zgasia lampk. Albo stwierdzicie, e mg brzydkie gacie zdj razem ze spodniami. Jednake Jaromil nie mg sobie wyobrazi,jak zdejmuje gacie i spodnie rwnoczenie, poniewa nigdy tego nie robi; taki nagy przeskok do nagoci przeraa go; rozbiera si zawsze partiami i dugo pieci si z rud w spodenkach, ktre zdejmowa dopiero pod wpywem podniecenia. Sta wic przeraony naprzeciwko duych czarnych oczu i owiadczy, e te ju musi i. Stary poeta niemale si rozgniewa; mwi, e nie wolno mu obraa kobiety i szeptem opisywa mu rozkosze, ktre go czekaj; alejego sowa jakby jeszcze bardziej uzmysawiay Jaromilowi brzydot gaci. Widzia cudowne czarne oczy i z rozdartym sercem cofa si ku drzwiom. Ledwie wyszed na ulic, ogarn go rozpaczliwy al; nie mg pozby si obrazu wspaniaej kobiety. A stary poeta (rozstali si z redaktorem na przystanku tramwajowym i szli teraz sami nocnymi ulicami) drczy go, wci na nowo wyrzucajc mu, e obrazi dam i zachowa si gupio. Jaromil powiedzia poecie, e damy obrazi nie chcia, ale jest zakochany w swojej dziewczynie, ktra go kocha nad ycie. Jest pan naiwny, rzek mu stary poeta. Jest pan przecie poet, jest pan kochankiem ycia, nie skrzywdzi pan swej dziewczyny tym, e pokocha si pan z inn; yciejest krtkie i okazje, ktre przepucimy, nie powrc. Udrk byo sysze to. Jaromil odpowiedzia staremu poecie, e wedug jego mniemania jedna wielka mio, w ktr woymy wszystko, cojest w nas,jest czym wicej ni tysice przelotnych miostek; e on ma w swojej jednej dziewczynie wszystkie inne kobiety; e jego dziewczyna jest taka zmienna, tak niepowtarzalna, i jest w stanie Strona 101

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej przey z ni wicej nieoczekiwanych przygd ni Don Juan z tysicem i jedn kobiet. Stary poeta przystan; sowa Jaromila widocznie trafiy do niego: - Moe ma pan racj - rzek. - Ja jednak jestem starym czowiekiem i nale do starego wiata. Przyznam si, panu, e cho jestem onaty, bardzo chtnie zostabym u tej kobiety zamiast pana. Gdy Jaromil cign dalej swoje wywody o wielkoci monogamistycznej mioci, stary poeta odchyli gow. - Ach, moe ma pan racj, przyjacielu, ba - z pewnoci ma pan racj. Czy i ja nie marzyem o wielkiej mioci? O jednej jedynej mioci? O mioci nieskoczonej jak wszechwiat? Tylko, e ja j spartaczyem, bracie, poniewa w tym starym wiecie, wiecie pienidzy i kurew, nie wiodo si wielkiej mioci. Obydwaj byli pijani i stary poeta chwyci modego poet za ramiona i zatrzyma si razem z nim na rodku jezdni. Wycign do gry rk i zawoa: - Niech zginie stary wiat, niech yje wielka mio! Jaromilowi wydawao si to wspaniae, cygaskie i poetyckie, dugo krzyczeli wic obaj z entuzjazmem w ciemnociach Pragi: - Niech zginie stary wiat! Niech yje wielka mio! Potem stary poeta uklk nagle przed Jaromilem i ucaowa mu, rk. - Przyjacielu, chyl czoa przed twoj modoci! Moja staro chyli czoa przed twoj modoci, gdy tylko modo zbawi wiat! Nastpnie umilk na chwil i dotykajc go gowjego kolana, doda gosem bardzo melancholijnym: - I chyl czoa przed tw wielk mioci! W kocu rozstali si i Jaromil znalaz si w domu, w swoim pokoju. I znw stan mu przed oczami obraz piknej i utraconej kobiety. Powodowany pragnieniem samoupokorzenia, poszed przejrze si w lustrze. Zdj spodnie, by mc zobaczy si w swoich obrzydliwych, rozcignitych gaciach; patrzy dugo i z nienawici na sw komiczn brzydot. A potem uwiadomi sobie, e ten, o kim myli z nienawici, to wcale nie on sam. Myla o matce: o matce, ktra przydziela mu bielizn, przed ktr musi po kryjomu ubiera spodenki, a gacie chowa do biurka; myla o matce, ktra wie o kadej skarpetce i koszuli. Myla z nienawici o matce, ktra trzyma go na dugiej niewidzialnej smyczy, wrzynajcej mu si w szyj. 9 Od tej pory by w stosunku do rudej dziewczyny jeszcze bardziej okrutny; byo to zreszt okruciestwow uroczystej szacie mioci. Dlaczego nie zrozumiaa, o czym wanie teraz myla? Czemu nie wie, w jakim jest teraz nastroju? To znaczy, e jest dla niej tak obcy, i nie wyczuwa, co si dzieje wjego wntrzu? Gdyby go naprawd kochaa, tak jak on kocha j, musiaaby to przecie wyczu! Dlaczego zajta jest sprawami, ktrych on nie lubi? Czemu wci opowiada o swych braciach i siostrach? Czy nie czuje, e wanie teraz Jaromil ma powane zmartwienia i potrzebuje jej pomocy i zrozumienia, a nie jej wiecznych egocentrycznych opowieci? Dziewczyna bronia si jednak. Czemu nie mogaby, na przykad, opowiada o swej rodzinie? Czy Jaromil nie opowiada o swojej? A czy jej matka jest gorsza od matki Jaromila? I przypomniaa mu (po raz pierwszy od tamtego czasu), jak mama wtargna do nich do pokoju i podawaa jej do ust cukier z kroplami. Jaromil matki nienawidzi i kocha j zarazem; przed rud zacz jej natychmiast broni; co w tym byo zego, e chciaa si ni zaopiekowa? wiadczy to jedynie o tym, e j lubi, e j zaakceptowaa! Ruda zacza si mia: mama nie jest przecie taka gupia, eby nie odrni miosnych westchnie od jkw przy skurczach odka! Jaromil obrazi si, milcza i dziewczyna musiaa go przeprasza. Pewnego razu szli po ulicy, ruda wsuna mu rk pod rami i znowu uparcie milczeli (bowiem kiedy nie robili sobie wymwek - milczeli, a gdy nie milczeli, robili sobie wymwki); wwczas Jaromil zobaczy, e na wprost nich id dwie przystojne kobiety. Jedna z nich bya modsza, druga starsza; ta modsza bya bardziej elegancka i adniejsza, ale (o Strona 102

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej dziwo) ta starsza rwnie bya cakiem elegancka i zaskakujco adna. Jaromil zna obie te kobiety: t modsz bya instruktorka, t starsz za jego matka. Poczerwienia i ukoni si. Obie kobiety te go pozdrowiy (mama , z nieukrywan wesooci), a Jaromil czu si w obecnoci nieadnej ' dziewczyny tak, jakby urocza instruktorka zobaczya go w habie , obrzydliwych gaci. W domu wypytywa mam, skd zna instruktork. Mama odpowiedziaa z kokieteryjnym umiechem, e zna j ju od duszego ' czasu. Jaromil wypytywa dalej, ale mama wci odpowiadaa wymijajco: wygldao to tak, jak wtedy, gdy kochanek pyta kochank o jaki ' intymny szczeg, a ona irytujco zwleka z odpowiedzi; w kocu mu powiedziaa: ta sympatyczna kobieta odwiedzia j mniej wicej przed czternastoma dniami. Bardzo podziwia Jaromila jako poet i chce nakrci o nim film krtkometraowy; byby to wprawdzie film amatorski, wyprodukowany pod patronatem zakadowego klubu milicyjnego, ale miaby i tak zapewnion znaczn liczb widzw. - Dlaczego przysza do ciebie? Czemu nie zwrcia si wprost do mnie? - dziwi si Jaromil. Nie chciaa mu si podobno naprzykrza i chciaa jak najwicej dowiedzie si od niej. W kocu, kt moe wiedzie wicej o synu, ni jego matka? Zreszt, ta moda dama bya tak mia, e poprosia mam o faktyczn wspprac nad scenariuszem; tak, wymyliy wsplnie (ukryway to przed Jaromilem) scenariusz o modym poecie. - Dlaczego nic mi nie powiedziaycie? - pyta Jaromil, dla ktrego poczenie matki z instruktork byo instynktownie nieprzyjemne. - To pech, emy ci spotkay; miaymy to dla ciebie przygotowane jako niespodziank. Pewnego dnia wrciby do domu, a tutaj byliby filmowcy z kamer i tylko by ci nakrcili. C mia Jaromil pocz? Kiedy przyszed do domu i poda rk dziewczynie, w ktrej mieszkaniu siedzia przed kilkoma tygodniami, i czu si tak samo biedny jak wwczas, chocia tym razem mia pod spodniami czerwone spodenki (od czasu wieczoru poetyckiego u milicjantw ju nigdy nie woy ohydnych gaci). Jednake, kiedy stawa twarz w twarz z instruktork, zawsze co je w ich roli zastpowao; gdy spotka j na ulicy z matk, wydawao mu si, e niczym obrzydliwe gacie otaczaj go rude wosy jego dziewczyny, a tym razem w bazeskim gecie zamieniy si w kokieteryjne mowy i wymuszon gadatliwo matki. Instruktorka owiadczya (nikt nie pyta ojego zdanie), e dzisiaj bd nakrca materia dokumentalny, fotografie z dziecistwa, do ktrych mama doda komentarz, bowiem cay film - jak mu mimochodem oznajmiy - jest pomylany jako opowiadanie mamy o synupoecie. Chcia zapyta, o czym mama chce opowiada, ale ba si to usysze; rumieni si. W pokoju oprcz niego i dwch kobiet znajdowali si jeszcze trzej mczyni, stojcy w pobliu kamery i dwch wielkich lamp; zdawao mu si, e go obserwuj i umiechaj si pospnie; nie mia odwagi, by si odezwa. - Ma pan wspaniae zdjcia z dziecistwa. Najchtniej bym je wszystkie wykorzystaa - powiedziaa instruktorka i wertowaa rodzinny album. - Czy to wyjdzie na ptnie? - pytaa mama z fachowym zainteresowaniem, a instruktorka zapewniaa j, e nie ma si czego obawia; potem wyjania Jaromilowi, e pierwsza sekwencja filmu bdzie zwykym montaem jego fotografii, na ktrych tle niewidoczna mama bdzie opowiada swoje wspomnienia. Pniej zobaczymy sam mam, a potem dopiero poet; poet w rodzinnym domu, poet piszcego, poet w ogrdku wrd kwiatw i wreszcie poet na onie natury, w miejscach, gdzie bywa najchtniej; tam, w ulubionym zaktku otwartego krajobrazu, bdzie recytowa niemej rozmowy przez cay czas mia brzmie mamy komentarz), a kiedy stwierdzia, e wyraz twarzy Jaromila jest niezbyt uprzejmy, zacza opowiada mu o tym, e nieatwo jest by matk takiego chopca jak on, takiego niemiaego samotnika. "Jak to? Wcale jej nie lubi" - odci si, lecz nikt nie traktowa go powanie). Jaromilowi okropnie si ten scenariusz nie podoba i proponowa, e sam chciaby nad nim jeszcze popracowa; zarzuca, e jest zbyt konwencjonalny (pokazywa fotografie rocznego dziecka jest przecie Strona 103

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej rzecz mieszn!); twierdzi, e zna bardziej interesujce problemy, na ktrych naleaoby si skupi; pytay si, co ma na myli, lecz on odpar, e nie potrafi wymieni ich teraz z gowy i wanie dlatego chciaby wstrzyma si jeszcze z nakrcaniem. Za wszelk cen pragn filmowanie jako odoy, ale nic nie wskra. Mama obja go za ramiona i powiedziaa do swej czarnowosej wsppracowniczki: - To jest mj wieczny malkontent! Nigdy z niczego nie by zadowolony... A potem czule nachylia si ku jego twarzy: - Prawda`? Jaromil nie odpowiada, a ona powtarzaa: - Prawda, e jeste mj may malkontent, przyznaj si, e tak jest! Instruktorka powiedziaa, e niezadowolenie jest cnot autorw, jednake tym razem autorem nie jest on, lecz one dwie i gotowe s podj wszelkie ryzyko; niech tylko pozwoli im zrobi film tak, jak one go sobie wyobraaj, tak samo, jak one pozwalaj mu pisa wiersze tak, jak on je sobie wyobraa. A mama dodaa, e Jaromil nie musi si obawia, eby ten film, mia mu przynie ujm, poniewa one obie, mama i instruktorka, tworz go z najwiksz sympati dla niego; powiedziaa to bardzo kokieteryjnie i nie byo jasne, czy bardziej kokietuje jego, czy now przyjacik. W kadym bd razie kokietowaa. Jaromil nigdy jej takiej nie widzia; jeszcze przed poudniem wstpia do fryzjera i miaa teraz gow uczesan w uderzajco modzieczy sposb; mwia goniej ni zwykle, cigle si miaa, posugiwaa si wszystkimi dowcipnymi zwrotami, jakich si w yciu nauczya i z wielkim upodobaniem graa rol gospodyni roznoszcej filianki z kaw mcznznom przy urzdzeniach owietlajcych. Do czarnowosej dziewczyny zwracaa si z ostentacyjn zayoci przyjaciki (tak, e zacieraa w ten sposb rnic wieku), ajednoczenie obejmowaa Jaromila pobaliwie za ramiona, nazywajc go maym malkontentem (tak, e w ten sposb wtrcaa go z powrotem do jego dziewictwa, do jego dziecistwa, do jego pieluszek). Ach, jaki wspaniay widok stanowi tych dwoje stojcych na przeciw siebie i przepychajcych si nawzajem: ona go pcha do pieluszek, a on j pcha do grobu, ach, jaki wspaniay widok stanowi tych dwoje...). Jaromil skapitulowa; widzia, e obie kobiety s rozpdzone jak lokomotywy i e nie jest w stanie stawi czoa ich potokowi wielosowia; widzia trzech mczyzn koo lamp i kamery i wydawao mu si, e jest to szydercza publiczno, ktra zaczaby gwizda przy kadym jego bdnym ruchu; dlatego mwi niemal szeptem, one natomiast odpowiaday mu gono, aby je publiczno syszaa, bowiem obecno publicznoci bya dla nich korzystna, dla niego za niekorzystna. Powiedzia wic, e si poddaje i zamierza odej; sprzeciwiy sijednak (i to znw kokieteryjnie), mwic, e powinien zosta; rzekomo bdzie im przyjemnie, gdy bdzie ledzi ich prac. Chwilami wic przyglda si, jak kamerzysta rejestruje poszczeglne fotografie z albumu, chwila mi za wychodzi do swego pokoju i udawa, e czyta albo pracuje; w gowie kbiy mu si spltane myli; usiowa znale jakie dobre strony tej zgoa niedobrej sytuacji i przyszo mu do gowy, e instruktor ka wymylia, by moe, cae to filmowanie po to, by znowu si z nim spotka; mwi sobie, e jego matka jest tu jedynie przeszkod, ktr trzeba cierpliwie obej; stara si prdko uspokoi i zastanowi si, w jaki sposb mgby teraz wykorzysta bzdurne filmowanie na swoj korzy, czyli na to, by naprawi niepowodzenie, ktre drczyo go od owej nocy, gdy nierozwanie opuci mieszkanie instruktorki; usiowa przemc wstyd i podpatrywa od czasu do czasu, jak idzie filmowanie, pragnc, eby cho raz powtrzyo si to ich zapatrzenie si w siebie, to nieruchome dugie spojrzenie, ktre go wjej mieszkaniu tak oczarowao; ale instruktorka bya tego dnia bardzo rzeczowa i zajta prac, tak e ich spojrzenia spotykay si rzadko i przelotnie; zaniecha wic tych prb, zdecydowany zaproponowa instruktorce, e odprowadzi j do domu po skoczonej pracy. Kiedy trzej mczyni nosili ju do furgonetki kamer wyszed ze swego pokoju. I wtedy usysza, jak mama zwraca si do instruktorki: - Chod, odprowadz ci. Zreszt, moemy jeszcze gdzie wstpi. W trakcie pracowitego popoudnia, podczas gdy by zamknity Strona 104

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej w swoim pokoju, obie kobiety przeszy na ty! Kiedy to sobie uwiadomi, poczu si tak, jakby mu kto sprztn kobiet sprzed nosa. Chodno poegna si z instruktork, a gdy obie kobiety wyszy, wyszed rwnie i on, i z wciekoci kroczy szybko w stron kamienicy, gdzie mieszkaa ruda; nie byo jej w domu; spacerowa jakie p godziny koo domu w coraz czarniejszym humorze, a w kocu zobaczy nadchodzc dziewczyn; na jej twarzy malowao si radosne zaskoczenie, za najego obliczu gniewne wyrzuty; dlaczego nie majej w domu? czemu nie pomylaa, e moe przyj? gdzie to si podziewa, e w'raca do domu dopiero wieczorem'? Jeszcze nie zdya zamkn za sob drzwi, a ju zdziera z niej ubranie; a potem kocha si z ni i wyobraa sobie, e ley pod nim kobieta o czarnych oczach; sysza westchnienia swojej rudej; a poniewa jednoczenie widzia czarne oczy, wydawao mu si, e owe westchnienia nale do tych oczu i by tym tak poruszony, e kocha j kilka razy z rzdu, ale nigdy nie duej ni par sekund. Dla rudej dziewczyny byo to tak niezwyke, e si rozemiaa; jednake Jaromil by tego dnia szczeglnie czuy na kpiny, a nie dostrzeg w miechu rudej przyjacielskiej pobaliwoci; poczu si uraony i da jej kilka policzkw; rozpakaa si, a Jaromila ogarna niezmierna bogo; pakaa, a on uderzy j jeszcze par razy; pacz dziewczyny, ktra pacze z naszego powodu, jest odkupieniem; to Jezus Chrystus, ktry za nas umiera na krzyu; Jaromil przez chwil napawa si zami'rudej, potem je caowa, pniej uciszaj i odchodzi do domu poniekd uspokojony. Kilka dni pniej filmowanie cigno si dalej; znowu przyjechaa furgonetka, wysiedli z niej trzej faceci (ta pospna publiczno), a wraz z nimi urocza dziewczyna, ktrej westchnienia sysza przedwczoraj w mieszkaniu rudej; naturalnie, bya tu rwnie matka, coraz modsza, przypominajca instrument muzyczny, ktry dwicza, grzmia, mia si, wymyka si orkiestrze i chcia gra solo. Tym razem oko kamery miao by skierowane wprost na Jaromila; trzeba byo ukaza go w rodzinnym otoczeniu, przy jego biurku, w ogrdku (gdy Jaromil podobno lubi ogrdek, lubi grzdki, trawnik, kwiaty); trzeba byo pokaza go z mam, ktra jak ju powiedzielimy sama przedtem w dugim ujciu opowiadaa o swym synu. Instruktorka posadzia ich na aweczce w ogrodzie i zmuszaa Jaromila, eby sobie o czym z mam swobodnie rozmawiali; wiczenie swobody trwao godzin, a mama ani na chwil nie stracia dobrego humoru; cigle co mwia (na filmie miao nie by sycha, o czym rozmawiaj, na tle ich niemej rozmowy przez cay czas mia brzmie mamy komentarz), a kiedy stwierdzia, e wyraz twarzy Jaromila jest niezbyt uprzejmy, zacza opowiada mu o tym, e nieatwo jest by matk takiego chopca jak on, takiego niemiaego samotniczego chopca, ktry si cigle wstydzi. Potem wsadzili go do furgonetki i pojechali w kierunku owej romantycznej okolicy pod Prag, gdzie wedug mamy przekonania Jaromil zosta poczty. Mama bya zanadto wstydliwa, by kiedykolwiek komukolwiek powiedzie, dlaczego ten krajobrazjest dla niej taki drogi; nie chciaa i zarazem chciaa o tym powiedzie i dlatego teraz z wymuszon dwuznacznoci mwia przede wszystkim o tym, e wanie ten krajobraz dla niej osobicie oznacza zawsze krajobraz mioci. krajobraz miosny: - Zauwacie tylko, jak pofalowana jest tu ziemia, jak przypomina kobiet, jej zaokrglenia, jej macierzyskie ksztaty! Zwrcie take uwag na skay, bdne skay. sterczce tu samotnie! Czy te skay, te sterczce, stojce, wznoszce si skay nie maj w sobie czego mskiego`? Czy nie jest to krajobraz mczyzny i kobiety? Czy nie jest to erotyczny krajobraz? Jaromil myla o tym, eby si zbuntowa; chcia powiedzie im, e ich film jest bzdur; buntowaa si w nim duma kogo, kto wie, co znaczy dobry smak; byby moe w stanie urzdzi may niewymylny skandal, albo w najgorszym razie uciec, tak jak to zrobi kiedy na nadwetawskim kpielisku, tym razem jednak nie mg; byy tu czarne oczy instruktorki, a on by wobec nich bezsilny; ba si je po raz drugi utraci; te oczy zamykay mu drog ucieczki. W kocu przyprowadzono go pod jak wielk ska, przed ktr mia recytowa swj ulubiony wiersz. Mama bya w najwyszym stopniu Strona 105

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej poruszona. Jak dawno ju tu nie bya! Dokadnie w tym miejscu, gdzie dawno temu kochaa si pewnego niedzielnego przedpoudnia z modym inynierem, dokadnie tutaj sta teraz jej syn; jak gdyby wyrs tu po latach jak grzyb (ach, tak jakby w miejscu, gdzie rodzice wysypali nasienie, rodziy si dzieci jak grzyby!); matka bya urzeczona widokiem tego piknego, przedziwnego, nierzeczywistego grzyba, ktry drcym gosem recytowa wiersz o tym, e chciaby umrze w pomieniach. Jaromil czu, e recytuje idiotycznie, ale nic nie mg na to poradzi; powtarza sobie w duchu, e nie jest todziobem, e przecie wwczas, podczas owego wieczoru w milicyjnej willi, recytowa pewnie i byskotliwie; tym razem jednak nie mg; ustawiony przed niedorzeczn ska w niedorzecznym krajobrazie, w obawie, e w pobliu znajdzie si jaki praanin na spacerze z psem lub z dziewczyn (spjrzcie, mia podobne zmartwienia, jak jego matka przed dwudziestoma laty!), nie potrafi si w ogle skoncentrowa i sowa, ktre mwi, wypowiada z trudem i nienaturalnie. Zmuszay go, eby wci od nowa powtarza swj wiersz, a wreszcie zrezygnoway. - Moje wieczne strachajo - westchna mama - nawet w gimnazjum ba si kadego egzaminu, ile razy musiaam dosownie wygania go do szkoy, poniewa si ba! - Instruktorka powiedziaa, e wiersz mgby wyrecytowa w postsynchronii jaki aktor, tak e wystarczy moe, gdy Jaromil, stojcy pod ska, bdzie tylko bezgonie otwiera usta. Zrobi tak. - Na Boga - woaa do niego instruktorka ju zniecierpliwiona. Musi je pan otwiera dokadnie w zgodzie ze sowami swego wiersza, a nie ot tak tylko, jak si panu spodoba. Ten aktor musi to przecie naoy na ruchy paskich ust! Sta wic Jaromil przed ska, otwiera usta (posusznie i dokadniej i kamera w kocu zaterkotaa. 10 Jeszcze przed dwoma dniami sta na dworze przed kamer w lekkim paletku, a dzisiaj musia ju woy zimowy paszcz, szalik i kapelusz; spad nieg. Mieli si spotka o szstej przedjej domem. Byajujednak za kwadrans sidma, a ruda wci nie nadchodzia. Spni si chwil, to nic powanego, ale Jaromil, tylekro uraony w ostatnich dniach, nie mia ju siy znosi dalszego ponienia; musia spacerowa koo domu na ulicy penej przechodniw, tak e wszyscy przechodzcy obok mogli go widzie, jak czeka na kogo, kto si do niego nie spieszy, i w ten sposb wystawia sw porak na widok publiczny. Ba si spojrze na zegarek, by ten nazbyt wymowny gest nie zdradzi go przed ca ulic, jako daremnie czekajcego kochanka; podwin sobie troszeczk rkaw paszcza i zatkn go pod zegarek, tak, by mc na spoglda cakiem niepostrzeenie; gdy zauway, e dua wskazwka przewdrowaa kolejnych pi minut z pitnastu brakujcych do godziny sidmej, poczu, e ogarnia go wcieko; jak to jest, e on przychodzi zawsze przed umwion godzin, a ona, gupsza i brzydsza, spnia si? Przysza wreszcie i napotkaa kamienn twarz Jaromila. Poszli do jej pokoju, usiedli i dziewczyna zacza si tumaczy; bya rzekomo u koleanki. To byo najgorsze, co moga powiedzie. Nic nie mogo jej usprawiedliwi, ale ju najmniej jaka koleanka, ktra dla niego oznaczaa sam kwintesencj bahoci. Powiedzia rudej, e doskonale rozumie wagjej spotkania z koleank i dlatego proponujejej, eby do niej wrcia. Dziewczyna wiedziaa, e jest niedobrze; powiedziaa, e miay z koleank bardzo wan rozmow; koleanka rozstaje si z ukochanym; jest to pono bardzo smutne, koleanka pakaa, ruda musiaa j pociesza i nie moga odej, zanim jej nie uspokoia. Jaromil powiedzia, e to bardzo szlachetnie z jej strony, e suszya zy koleance. Ale kto teraz bdzie suszy jej zy, kiedy rozstanie si z Jaromilem, ktry nie ma zamiaru chodzi duej z dziewczyn, dla ktrej idiotyczne zy gupiej koleanki znacz wicej ni on? Dziewczyna zdawaa sobie spraw, e jest coraz gorzej; powiedziaa Jaromilowi, e si przed nim tumaczy, e jest jej przykro i e go przeprasza. Strona 106

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej Byo tojednak za mao, by nasycijego uraon ambicj; owiadczy, e jej tumaczenia w niczym nie zmieni jego przekonania; to, co ruda nazywa mioci, adn mioci nie jest; nie, zastrzega si, nie jest to z jego strony adna maostkowo, jeli wyciga tak daleko idce wnioski z epizodu na pozr banalnego; wanie w takich drobiazgach uwidacznia si istota jej stosunku do niego; ta nieznona swoboda, ta beztroska naturalno, z jak odnosi si do Jaromila tak samo jak do koleanki, do klienta w sklepie, do przechodnia na ulicy! Niech si ju nigdy nie way powiedzie mu, e go kocha! Jej miojest tylko aosn imitacj mioci! Dziewczyna widziaa, e ju gorzej by nie moe. Staraa si przerwa pocaunkiem nienawistny smutek Jaromila; odtrci j od ust niemal brutalnie; wykorzystaa to, by upa na kolana i przycisn gow do jego brzucha; Jaromil zawaha si przez chwil, ale potem podnis j z ziemi i chodno poprosi, eby go nie dotykaa. Nienawi, ktra uderzya mu do gowy jak alkohol, bya wspaniaa i oczarowaa go; oczarowaa go tym bardziej, e odbita od dziewczyny wracaa z powrotem i dotykaa rwnie jego samego; by to masochistyczny gniew, bowiem Jaromil dobrze wiedzia, e odtrcajc od siebie rud dziewczyn, odtrcajedyn kobiet,jak posiada; czu doskonale, e jego gniew jest nieuzasadniony i e jest w stosunku do dziewczyny niesprawiedliwy; ale moe wanie dlatego by jeszcze bardziej okrutny, poniewa tym, co go pocigao, bya przepa; przepa osamotnienia, przepa samopotpienia; wiedzia, e bez dziewczyny nie bdzie szczliwy (bdzie sam) ani zadowolony z siebie (bdzie wiedzia, e skrzywdzi), ale ta wiadomo bya bezsilna wobec cudownego upojenia zoci. Owiadczy dziewczynie, e to, co teraz powiedzia, nie odnosi si tylko do tej chwili, ale na zawsze; nigdy ju nie bdzie chcia, by dotkna go jej rka. Dziewczyna nie po raz pierwszy spotkaa si z pen rozalenia zoci, tudzie z zazdroci Jaromila; tym razem jednak syszaa w jego gosie wcieke nieomal zdecydowanie; czua, e Jaromil jest w stanie uczyni wszystko, by ukoi swj niezrozumiay gniew. Dlatego, niemal w ostatniej chwili, prawie na samej krawdzi przepaci, powiedziaa: - Prosz ci, nie gniewaj si na mnie. Nie gniewaj si, e ci okamaam. Nie byam u adnej koleanki. To go zmieszao. - Wic gdzie bya? - Ty si bdziesz gniewa, ty go nie lubisz, ale ja nic na to nie poradz, musiaam do niego pj. - U kogo bya? - Byam u brata. Tego, co u mnie mieszka. To go rozdranio. - C to macie cigle za sprawy? Nie gniewaj si, w ogle nic dla mnie nie znaczy, w porwnaniu z tobjest dla mnie niczym, ale zrozum, to mimo wszystkojest mj brat, przecie razem wyrastalimy przez caych pitnacie lat. Wyjeda. Na dugo. Musiaam si z nim poegna. Sentymentalne poegnanie z bratem byo dla niego czym obrzydliwym. - Gdzie to moe wyjeda brat, e musisz si z nim egna tak dugo, i zaniedbujesz wszystko inne? Wyjeda na tydzie na delegacj? Czy moe na niedziel na dacz? Nie, nie wyjeda ani na dacz, ani na delegacj; jest to co znacznie powaniejszego i ona nie moe tego Jaromilowi powiedzie, gdy wie, jak strasznie Jaromil by si gniewa. - I ty to nazywasz mioci? Kiedy ukrywasz przede mn co, z czym si nie zgadzam? Gdy co przede mn taisz? Tak, dziewczyna wie doskonale, e mio oznacza absolutn szczero; ale nieche j zrozumie: boi si, po prostu si boi... - Co to moe by? Gdzieby mg wyjeda brat, e boisz si mi o tym powiedzie? Czyby Jaromil naprawd si nie domyla? Naprawd nie potrafi odgadn, o co chodzi? Nie, Jaromil nie potrafi tego odgadn; (w tej chwili jego gniew ju tylko kutyka za jego ciekawoci). W kocu dziewczyna wyznaa mu to: jej brat postanowi opuci potajemnie, nielegalnie, bezprawnie ten kraj; pojutrze ju bdzie za Strona 107

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej granic. Jake to? Brat chce opuci nasz mod socjalistyczn republik? Brat chce zdradzi rewolucj? Brat chce zosta emigrantem? Czyby nie wiedzia, co to znaczy by emigrantem? Czyby nie wiedzia, e kady emigrant automatycznie staje si pracownikiem obcych sub wywiadowczych, ktre chc zniszczy nasz ojczyzn? Dziewczyna kiwaa potakujco gow. Instynkt podpowiada jej, e Jaromil znacznie atwiej wybaczy zdradzieck ucieczk brata, ni kwadrans spnienia: Dlatego kiwaa gow i twierdzia, e zgadza si ze wszystkim, co mwi Jaromil. - Jakie to ma znaczenie, e si ze mn zgadzasz? Miaa mu to wyperswadowa. Miaa go zatrzyma! - Tak, odradzaa to bratu; robia wszystko, co moga, aby mu to wyperswadowa; przecie wanie dlatego si spnia; teraz ju chyba Jaromil rozumie, dlaczego si spnia; ju teraz chyba bdzie mg jej przebaczy. O dziwo, Jaromil rzeczywicie powiedzia, e wybacza jej spnienie; nie moe jej jednak wybaczy, e jej brat wyjeda za granic. - Twj brat stoi po przeciwnej stronie barykady. Dlatego jest moim osobistym wrogiem. Jeeli wybuchnie wojna, twj brat bdzie strzela do mnie, a ja do niego. Zdajesz sobie z tego spraw? Tak, zdaj - mwia ruda dziewczyna i zapewniaa Jaromila, e stoi zawsze tylko przy nim, przy nim i przy nikim innym. - Jak to, stoisz przy mnie? Gdyby rzeczywicie staa przy mnie, nie mogaby nigdy puci brata za granic! - Co mogam zrobi? Miaam go zatrzyma si? - Miaa natychmiast przyj do mnie, a ja ju bym wiedzia, co robi. Ale ty zamiast tego kamaa. Wymylaa co o swojej koleance! Chciaa mnie oszuka! A potem mwisz, e stoisz przy mnie. Przysigaa, e naprawd przy nim stoi i bdzie sta w kadych okolicznociach. - Gdyby to, co mwisz, byo prawd, wezwaaby milicj! Jak to milicj? Przecie nie mogaby wezwa milicji na wasnego brata! Tak przecie nie mona! Jaromil nie znosi sprzeciwu: Jak to nie mona? Jeeli ty jej nie wezwiesz, zrobi to sam! Dziewczyna znowu powtarzaa, e bratjest bratem i e nie moe sobie wyobrazi, jak mogaby wezwa na niego milicj. - A wic brat znaczy dla ciebie wicej ni ja? Pewnie, e nie znaczy, ale z tego przecie nie wynika, e miaaby go zadenuncjowa. - Mio oznacza wszystko albo nic. Mio jest pena albo jej nie ma. Ja stoj tu a on po przeciwnej stronie. Ty musisz sta przy mnie, a nie gdzie w rodku pomidzy nami. A jeli stoisz przy mnie, musisz robi to, co robi ja, chcie tego, czego chc ja. Dla mnie los rewolucji jest moim wasnym losem. Jeeli kto wystpuje przeciwko rewolucji, wystpuje przeciwko mnie. A jeli moi wrogowie nie s twoimi wrogami, to ty jeste mym wrogiem. Nie, nie, nie jest jego wrogiem; chce z nim we wszystkim tworzy jedno; przecie ona te wie, e mio oznacza wszystko albo nic. Tak, mio oznacza wszystko albo nic. Wobec prawdziwej mioci wszystko blednie, wszystko inne staje si niczym. Tak, cakowicie si z tym zgadza, ona te czuje to dokadnie tak samo. - Ba, wanie po tym poznaje si prawdziw mio, e jest gucha na to, co mwi inni. Ty jednak cigle suchasz tego, co ci kto mwi; wci masz kogo na wzgldzie i tymi wzgldami depczesz potem po mnie. Na Boga, nie chce go depta, tylko boi si tego, e mogaby wyrzdzi bratu straszn krzywd, e brat mgby za to drogo zapaci. - A gdyby nawet za to zapaci? Jeeli za to zapaci, zapaci sprawiedliwie. A moe si go boisz? Boisz si z nim rozsta? Boisz si rozsta z rodzin? Chcesz by do niej cigle przyklejona? Gdyby wiedziaa, jak nienawidz twej strasznej poowicznoci, twej strasznej niezdolnoci do kochania! Nie, to nieprawda, e nie jest zdolna do kochania; kocha go najbardziej, jak tylko potrafi. - Tak, kochasz mnie najbardziej, jak tylko potrafisz - mia si. - Tylko e ty wcale nie potrafisz mnie kocha! Wcale nie potrafisz kocha! Strona 108

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej Znowu przysigaa mu, e to nieprawda Mogaby beze mnie y? Przysigaa, e nie. - Mogaby y, gdybym umar? Nie, nie, nie. Mogaby y, gdybym ci opuci? Nie, nie, nie, krcia gow. Czego jeszcze mg chcie? Jego gniew opad i zostao po nim tylko wielkie poruszenie; ich mier bya nagle z nimi; sodka, przesodka mier, ktr sobie poprzysigli, gdybyjedno z nich zostao opuszczone przez drugiego. Powiedzia gosem amicym si ze wzruszenia: - Ja te nie mgbym y bez ciebie. Ona te powtarzaa, e nie mogaby bez niego y i nie yaby, i powtarzali sobie oboje to zdanie tak dugo, a zalaa ich wielka fala oszoomienia; zdarli z siebie ubrania i kochali si; nagle poczu pod rk wilgo ez najej twarzy; to byo wspaniae; jeszcze nigdy nie przydarzyo mu si, by kobieta pakaa z mioci do niego; zy byy dla niego tym, w co rozpuszcza si czowiek, gdy chce by nie tylko czowiekiem, gdy pragnie przekroczy swj los; wydawao mu si, e w zie czowiek ucieka ze swego materialnego losu, ze swych granic, zamienia si w dal i staje si nieskoczonoci. Ogromnie wzruszya go ta wilgo ez i naraz poczu, e on te pacze; kochali si, a cae ich ciaa oraz twarze byy mokre, kochali si, a waciwie si rozpuszczali, ich wilgocie mieszay si i zleway niczym dwie rzeki, pakali i kochali si i byli w tej chwili poza wiatem, byli niczym jezioro, ktre odbio si od ziemi i wznosi si do nieba. Potem, lecju spokojnie obok siebie, dugojeszcze gaskali si czule po policzkach; rude wosy dziewczyny sklejone byy w zabawne pasemka, a twarz jej poczerwieniaa; bya brzydka i Jaromil przypomnia sobie swj wiersz, w ktrym napisa, e chce pi wszystko, co w niej jest, i jej dawne mioci, i jej brzydot, i jej sklejone rude wosy, i brud jej piegw; gaska j i z rozczuleniem dostrzega jej wzruszajce ubstwo; powtarza jej, e j kocha i ona powtarzaa to samo. A poniewa nie chcia rozstawa si z t chwil absolutnego nasycenia, gdy oszoomia go wzajemnie przyrzeczona mier, powiedzia znowu: - Naprawd nie potrafibym bez ciebie y; nie potrafibym bez ciebie y. - Tak, mnie te byoby strasznie smutno, gdybym ci nie miaa. Strasznie smutno. Drgn: - Wic jednak potrafisz sobie wyobrazi, e mogaby beze mnie y? Dziewczyna w ogle nie przeczuwaa zastawionej puapki: - Byoby mi okropnie smutno. - Ale potrafiaby y? - C bym miaa robi, gdyby mnie opuci? Ale byoby mi okropnie smutno. Jaromil zrozumia, e sta si ofiar nieporozumienia; ruda nie przyrzeka mu swej mierci, a kiedy mwia, e nie mogaby bez niego y, traktowaa to tylko jako miosne schlebianie, ozdobny frazes, metafor; nieszczsna idiotka, w ogle nie ma pojcia, o co chodzi; obiecuje mu swj smutek, jemu, znajcemu tylko absolutne miary, wszystko albo nic, ycie lub mier. Peen gorzkiej ironii pyta si jej: - Jak dugo byoby ci smutno? Dzie? Tydzie? - Tydzie? - umiechna si cierpko. - Mj Ksawuszku, jaki tam tydzie... przytulia si do niego, by dotykiem ciaa da mu do zrozumienia, ejej smutek trudno byoby przeliczy na zwyke tygodnie. A Jaromil zastanawia si, jak wag waciwie ma jej mio? Par , tygodni smutku, dobrze. A c to w ogle jest smutek? Troch zego nastroju, troch tsknoty. A c to jest tydzie smutku? Nikt przecie , nie jest w stanie tskni bezustannie. Byaby smutna przez kilka minut przed poudniem, kilka minut wieczorem; ile to razem? Ile minut smutku wayjej mio? Na ile minut smutku zosta oceniony? Wyobraa sobie swoj mier i wyobraa sobie jej ycie, obojtne, niczym nie wzruszone, wesoo i obco pnce si nad jego niebytem. Nie mia ju ochoty wszczyna roznamitnionego dialogu; sysza Strona 109

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej jej gos, ktry pyta go, dlaczego jest smutny, lecz nie odpowiada; odbiera czuo jej gosu jak nieskuteczny balsam. Potem wsta i zacz si ubiera; nie by ju na ni zy; wci go pytaa, czemu jest smutny, a on zamiast odpowiedzi gaska j tylko melancholijnie po twarzy. A potem spyta, patrzc jej prosto w oczy: - Na t milicj chcesz i sama? Mylaa, e ich cudowne kochanie umierzyo bezpowrotnie jego zo wobec brata; bya zaskoczona pytaniem i nie umiaa na nie odpowiedzie. Ponownie (smutno i obojtnie) zapyta: - Pjdziesz sama na milicj? Co tam wyjkaa; chciaa odwie go odjego zamysu, ajednoczenie baa si to powiedzie wprost; wykrtno tego jkania bya wszake widoczna, tote Jaromil powiedzia: - Rozumiem ci, e nie chcesz tam i, sam to zaatwi - i pogaska j (wspczujco, smutno, z rozczarowaniem) po twarzy. Bya zmieszana i nie potrafia nic powiedzie. Pocaowali si i Jaromil wyszed. Rano obudzi si ju po wyjciu mamy. Wczesnym rankiem, gdy jeszcze spa, pooya mu na jego krzele koszul, krawat, spodnie, marynark i, oczywicie, gacie. Nie mona byo zburzy tego od dwudziestu lat panujcego zwyczaju i Jaromil cigle go biernie przyjmowa. Ale tego dnia, kiedy zobaczy uoone jasnobeowe gacie z tymi szerokimi patajcymi si nogawkami, z wielkim rozporkiem na brzuchu, gono niemal prowokujcym do siusiania, ogarno go wite oburzenie. Tak, wsta tym razem w taki sposb, jak si wstaje, by rozpocz wielki i decydujcy dzie. Wzi gacie i przyglda im si, trzymajc je w wycignitych rkach; przyglda im si uwanie i z czu nieomal nienawici; potem woy koniec nogawki do ust i zacisn zby; t sam nogawk zapa praw rk i szarpn gwatownie; usysza odgos rozdzieranego materiau; odrzuci potargane gacie na ziemi, pragnc, eby tam zostay i eby zobaczya je mama. Potem woy te spodenki, woy przygotowan koszul, krawat, spodnie, marynark i wyszed z domu. 11 Odda na portierni dowd osobisty (,jest to konieczne, jeli kto chce wej do wielkiego gmachu, bdcego siedzib Suby Bezpieczestwa) i stpa w gr po schodach. Patrzcie na niego, jak kroczy, jak way kady krok! Idzie, jakby na barkach nis cay swj los; idzie w gr po schodach, jak gdyby wspina si nie tylko na wysze pitro budynku, ale take na wysze pitro wasnego ycia, skd zobaczy to, czego dotd nie widzia. Wszystko mu sprzyjao; gdy wszed do kancelarii, zobaczy twarz szkolnego kolegi i bya to twarz przyjaciela; umiechaa si radonie na jego powitanie; bya mile zaskoczona; bya wesoa. Syn wonego owiadczy, i jest bardzo szczliwy, e Jaromil przyszed go odwiedzi, i w duszy Jaromila rozgocia si bogo. Usiad na podsunitym krzele i po raz pierwszy naprawd poczu, e siedzi tu naprzeciw swego szkolnego kolegi, jak mczyzna naprzeciw mczyzny; jak rwny naprzeciw rwnego; jak szorstki naprzeciw szorstkiego. Przez chwil tak sobie gwarzyli, jak gwarz ze sob koledzy, ale dla Jaromila bya to tylko agodna uwertura, podczas ktrej cieszy si niecierpliwie na podniesienie kurtyny. - Chc ci o czym bardzo wanym zawiadomi - powiedzia potem powanym gosem. - Wiem o czowieku, ktry w najbliszym czasie chce uciec za granic. Musimy co z tym zrobi. Syn wonego spowania i postawi Jaromilowi kilka pyta. Jaromil odpowiedzia na nie szybko i dokadnie. - To bardzo powana sprawa - owiadczy syn wonego. - Nie mog tego sam zaatwi. Zaprowadzi potem Jaromila dugim korytarzem do innego biura, gdzie przedstawi go starszemu mczynie w cywilnym ubraniu; przedstawi go jako swego przyjaciela, tak e w starszy mczyzna te si do Jaromila przyjacielsko umiechn; zawoali maszynistk i Strona 110

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej spisali protok; Jaromil musia wszystko dokadnie opowiedzie: jak si nazywa jego dziewczyna; gdzie pracuje; ile ma lat; skd j zna; jaka jest jej rodzina; gdzie pracowa jej ojciec, jej bracia, jej siostry; kiedy powiadomia go o przygotowywanej ucieczce brata; kim jest ten brat; co Jaromil o nim wie. Jaromil wie o nim duo, dziewczyna czsto mu o nim opowiadaa; to jest wanie powd, dla ktrego ca spraw uwaa za bardzo wan i spieszy si, by swych towarzyszy, swych wspbojownikw, swych przyjaci na czas powiadomi. Brat nienawidzi mianowicie naszego ustroju; jakie to smutne! Pochodzi z cakiem skromnej, ubogiej rodziny, ale poniewa pracowa kiedy jako kierowca u pewnego buruazyjnego polityka,jest na ycie i na mier zwizany z ludmi, ktrzy knuj intrygi przeciwko naszemu pastwu; tak, to moe powiadczy z absolutn pewnoci, poniewa jego dziewczyna tumaczya mu pogldy brata bardzo dokadnie; byby gotw strzela do komunistw; Jaromil potrafi sobie doskonale wyobrazi, co bdzie robi w czowiek, gdy wyjedzie na emigracj; Jaromil wie, e jego jedyn pasj jest zniszczenie socjalizmu. Z msk rzeczowoci wszyscy trzej mczyni podyktowali maszynistce protok, po czym starszy mczyzna powiedzia synowi wonego, eby prdko poszed zaatwi, co trzeba. Gdy zostali sami w pokoju, podzikowa Jaromilowi za jego przysug. Powiedzia mu, e jeli cay nard bdzie tak czujny jak on, nasza socjalistyczna ojczyzna bdzie bezpieczna. Powiedzia rwnie, e cieszyby si, gdyby to ich spotkanie nie byo ostatnim. Jaromil z pewnoci sam dobrze wie, ilu wrogw ma wszdzie nasze pastwo; Jaromil obraca si na wydziale wrd studentw, a moe zna takejakich ludzi z krgw literackich. Tak, wiemy, e s to w wikszoci uczciwi ludzie; ale znajduje si midzy nimi rwnie wielu takich, co szkodz. Jaromil patrzy z zachwytem w twarz milicjanta; wydawaa mu si pikna; bya poorana gbokimi zmarszczkami i wiadczya o cikim, mskim yciu. Tak, on, Jaromil, te bardzo by si cieszy, gdyby ich spotkanie nie byo ostatnim. Nie pragnie niczego innego; wie, gdzie jest jego miejsce. Podali sobie rce i Jaromil wyszed z gmachu milicji na mrone soneczne przedpoudnie. Spojrza na chmury wznoszce si nad dachami miasta. Wcign do puc zimne powietrze i czu si przepeniony mskoci, ktra przedzieraa si wszystkimi porami jego ciaa na zewntrz i chciaa piewa.

Pocztkowo zamierza i prosto do domu, usi przy biurku i pisa wiersze. Po kilku krokach zawrci jednak; nie chcia by sam. Wydawao mu si, e jego rysy w cigu minionej godziny stwardniay, krok sta si pewniejszy, gos bardziej szorstki, i pragn by widzianym w tej przemianie. Poszed na wydzia i wdawa si ze wszystkimi w rozmow. Nikt mu wprawdzie nie powiedzia, e jest inny ni by, ale soce wci wiecio, a nad kominami miasta unosi si cigle nie napisany wiersz. Poszed do domu i zamkn si w swym pokoiku. Zapisa kilka kartek papieru, ale nie by zbyt zadowolony. Odoy wic piro i przez chwil marzy; marzy o tajemniczym progu, ktry musi przekroczy chopiec, by sta si mczyzn; zdawao mu si, e zna nazw tego progu; nie bya to mio; ten prg nazywa si obowizkiem. O obowizku trudno jest pisa wiersze; jak wyobrani ma rozbudzi to surowe sowo? Jaromil wiedzia jednak, e wanie wyobrania rozbudzona przez to sowo, bdzie nowa, niebywaa, niespodziewana; nie mia zreszt na myli obowizku w dawnym rozumieniu, jako czego narzuconego z zewntrz, lecz obowizek, ktry czowiek sam sobie stwarza, swobodnie wybiera, obowizek, ktry jest dobrowolny i stanowi powd miaoci i dumy czowieka. Te rozmylania napeniay Jaromila pych, bowiem z ich pomoc szkicowa swj wasny i zupenie nowy portret. Znowu zapragn by widziany w swej cudownej metamorfozie i pospieszy do rudej Strona 111

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej dziewczyny. Byo ju koo szstej, sdzi wic, e zastanie j w domu. Gospodarz owiadczy mu jednak, e dotd nie wrcia ze sklepu. Pono ju p godziny temu szukali jej tu jacy dwaj panowie i musia im oznajmi, e jego podnajemczyni dotychczas nie wrcia. Jaromil mia a nazbyt duo czasu, przechadza si wic tam i z powrotem po ulicy, na ktrej mieszkaa ruda. Po pewnym czasie zauway dwch mczyzn, spacerujcych tam i z powrotem, tak samo jak on; Jaromil pomyla, e s to, by moe, ci dwaj, o ktrych mwi gospodarz; potem zobaczy, e z przeciwnej strony nadchodzi ruda dziewczyna. Nie chcia, eby go zobaczya; wszed do bramy jednego z domw i patrzy, jak jego dziewczyna szybkim krokiem zmierza do swej kamienicy i znika w niej. Potem dostrzeg obydwu mczyzn wchodzcych za ni. Poczu niepewno i nie mia odwagi ruszy si z miejsca. Mniej wicej po minucie wyszli z domu wszyscy troje; dopiero teraz zauway, e nie opodal domu stao auto; obaj mczyni wsiedli do niego razem z dziewczyn i odjechali. Jaromil zrozumia, e dwaj panowie s najprawdopodobniej milicjantami; oprcz lodowatego strachu, poczu take pokrzepiajce zdumienie, e to, co zrobi rano, byo prawdziwym czynem, w wyniku ktrego sprawy poszy w ruch. Nazajutrz pospieszy do dziewczyny, by zasta j zaraz po powrocie z pracy. Gospodarz powiedzia mu jednak, e od tej pory, gdy j zabrali ci dwaj panowie, ruda do domu nie wrcia. Bardzo go to poruszyo. Nastpnego dnia rano poszed znowu na milicj. Syn wonego nadal zachowywa si wobec niego po przyjacielsku, ucisn mu rk, wesoo si umiecha, a kiedy Jaromil zapyta go, co jest z jego dziewczyn, ktra dotychczas nie wrcia do domu, powiedzia mu, eby si nie martwi. - Naprowadzie nas na bardzo wan spraw. Musimy im porzdnie popatrze na rczki - i wieloznacznie si umiechn. I znowu wychodzi Jaromil z gmachu milicji na mrone soneczne przedpoudnie i znw odetchn lodowatym powietrzem i czu si wielki i napeniony losem. Ajednak byo to co innego ni przedwczoraj. Dopiero dzisiaj pomyla mianowicie, e swoim czynem wkroczy do tragedii. Tak, dosownie tak mwi do siebie, gdy schodzi po szerokich schodach na ulic; wkraczam do tragedii. Wci sysza t artobliw pogrk: musimy im porzdnie popatrze na rczki, i sowa te rozbudziyjego wyobrani; uwiadomi sobie, ejego dziewczyna jest teraz w rkach obcych mczyzn, e jest zdana na ich ask i nieask, e jest w niebezpieczestwie i e kilkudniowe przesuchanie napewno nie jest niczym przyjemnym; przypomnia sobie rwnie o tym, co opowiada mu jego szkolny kolega o czarnowosym ydzie i o twardej surowoci swej pracy. Wszystkie te myli i wyobraenia napeniay go jak sodk, pachnc i wznios materi, tak e wydawao mu si, e ronie i e kroczy ulicami jak poruszajcy si monument smutku. A potem przyszo mu na myl, e ju wie, dlaczego przed dwoma dniami zapisa kilka kartek papieru wierszami, ktre nie byy nic warte. Przecie dwa dni temu waciwie nie wiedzia jeszcze wcale, co zrobi. Dopiero dzisiaj rozumie swj wasny czyn, samego siebie i swj los. Przed dwoma dniami chcia pisa wiersze o obowizku, ale dzisiaj wie wicej: chwaa obowizku wykwita z rozcitej gowy mioci. Jaromil szed po ulicach oszoomiony wasnym losem. Potem przy szed do domu i znalaz tam list. Bardzo bym si cieszya, gdyby Pan wprzyszym tygodniu, tego i tego dnia, przyszed na may wieczorek, gdzie spotka Pan towarzystwo, ktre powinno by Panu mie. Podpisana bya instruktorka. Chocia zaproszenie niczego konkretnego nie obiecywao, Jaromil ogromnie si z niego ucieszy, byo bowiem dowodem tego, e instruktorka niejestjeszcze stracon okazj, e ich historia niejest zakoczona, e gra bdzie si toczy dalej. I do gowy wdzieraa mu si osobliwa, niejasna myl, e jest w tym jaki gbszy sens, skoro list przyszed ; wanie tego dnia, gdy zrozumia tragizm swej sytuacji; napeniao go nieokrelone, lecz pokrzepiajce uczucie, e wszystko to, co w ostatnich dwch dniach przey, kwalifikowao go nareszcie do tego, aby mg stan twarz w twarz byskotliwej urodzie instruktorki i na jej wieczorek towarzyski wkroczy pewny siebie, bez tremy, jak mczyzna. Czu si wspaniale, jak nigdy przedtem. Czu, e jest peen wierszy i usiad przy biurku. Nie, nie mona przeciwstawia Strona 112

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej sobie mioci i obowizku, myla, to jest wanie przestarzae rozumienie problemu. Mio czy obowizek, kochanka czy rewolucja, nie, nie, to nie to. Nie wcign rudej w niebezpieczestwo dlatego, e mio dla niego nic nie znaczy; przecie wanie Jaromil pragnie, eby wiat jutra by wiatem, w ktrym ludzie bd kocha si bardziej ni kiedykolwiek przedtem. Tak, tak to wyglda: Jaromil pchn w niebezpieczestwo swoj dziewczyn wanie dlatego, e j kocha bardziej, ni inni mczyni kochaj swe kobiety; wanie dlatego, e wie, co to mio i przyszy wiat mioci. To, oczywicie, straszne, powici jedn konkretn kobiet (rud, piegowat, drobniutk i gadatliw) dla przyszego wiata, ale moe to wanie jest jedyn wielk tragedi naszych dni, godn wielkich strof, godn wielkiego wiersza! Siedzia przy biurku i pisa, to znowu wstawa zza biurka i chodzi po pokoju, i wydawao mu si, e to, co pisze, jest najlepsze ze wszystkiego, co do tej pory napisa. By to upojny wieczr, upojniejszy ni wszystkie miosne wieczory, jakie tylko potrafi sobie wyobrazi; by to upojny wieczr, chocia ' spdza go sam w swym dziecicym pokoju; mama bya w ssiednim pomieszczeniu i Jaromil zupenie zapomnia, e si kiedy na ni gniewa; gdy zapukaa do drzwi jego pokoju, eby zapyta go, co robi, zwrci si do niej czule "mamusiu" i poprosi, by yczya mu spokoju i skupienia, poniewa "pisz dzi najwikszy wiersz mojego ycia". Mama umiechna si (macierzysko, taktownie, ze zrozumieniem) i yczya mu spokoju. Potem pooy si do ka i pomyla, e w tej chwili jego dziewczyna jest otoczona samymi mczyznami: milicjantami, ledczymi, dozor cami; e mog z ni robi, co chc; e patrz, jak przebiera si w wizienne ubranie; e dozorca obserwuje przez okienko w drzwiach celi, jak siada na kuble i siusia. Nie bardzo wierzy w te skrajne moliwoci (chyba j tylko przesuchaj i szybko wypuszcz), ale fantazji nie mona upilnowa; wci na nowo wyobraa j sobie, jak siedzi w celi na kuble, a obcy mczyzna obserwuje j, i jak z niej przesuchujcy zdzieraj ubranie; ale co go niepokoio: przy tych wszystkich wyobraeniach nie odczuwa zazdroci! Musisz by moja, i umrze chociaby w mczarniach, jeli tego zechc leci okrzyk Keatsa przez stulecia. Dlaczego Jaromil mia by zazdrosny, Ruda naley teraz do niego bardziej ni kiedykolwiek indziej jej los jest jego wytworem; to jego oko obserwuje j, gdy siusia do kuba; to jego rce dotykaj j rkami dozorcw; jest jego ofiar, jego dzieem, jego, jego, jego, jego. Jaromil nie jest zazdrosny; zasn tego dnia snem mczyzny. Cz szsta albo Czterdziestolatek Pierwsza cz naszej opowieci obejmowaa pitnacie lat ycia Jaromila, podczas gdy pita, cho o wiele dusza, zaledwie jeden rok. Czas pynie wic w tej ksice w odwrotnym tempie ni w rzeczywistym yciu: coraz wolniej. Dzieje si tak poniewa ogldamy historie Jaromila z wierzy obserwacyjnej, ktr wznielimy w punkcie jego mierci. Jego dziecistwo jest dla nas dal, w ktrej zlewaj si miesice i lata; kroczy ze swoj mam od tych mglistych horyzontw a do wiey obserwacyjnej, w pobliu ktrej wszystko jest ju wyrane jak na pierwszym planie starego obrazu, gdzie na drzewach wida kady li, a na liciu delikatne ebrowanie. Tak jak wasze ycie okrelone jest przez prac i maestwo, ktre sobie wybralicie, tak samo nasza powie ograniczona jest widokiem z owej wiey, skd wida tylko Jaromila i jego matk, natomiast pozostae postacie wolno nam dostrzega jedynie wtedy, gdy pojawiaj si w obecnoci obojga protagonistw. Wybralimy ten wanie sposb, tak jak wy wybralicie wasz los, i nasz wybrjest tak samo nieodwracalny. Kady czowiek auje jednak, e nie mg przey innych istnie, tylko to jedno jedyne; wy take chtnie przeylibycie wszystkie wasze niezrealizowane moliwoci, wszystkie wasze moliwe istnienia. (Ach, niedocigniony Ksawery!) Nasza powiejest podobna do was. Ona te : pragnie sta si innymi powieciami, tymi, ktrymi by moga a nie Strona 113

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej bya. Dlatego marz nam si wci inne moliwe a nie zbudowane wiee obserwacyjne. Co by byo, gdybymy je wznieli, powiedzmy, w yciu malarza, w yciu syna wonego albo w yciu rudej dziewczyny? C my waciwie o nich wiemy? Niemal tyle samo, co niemdry Jaromil, ktry w gruncie rzeczy nigdy o nikim nic nie wiedzia! Jaka by to bya powie, ktra ledziaby karier zahukanego syna wonego, do ktrej to powieci, jedynie na zasadzie epizodu, wkroczyby dwu lub trzykrotnie byy kolega szkolny - poeta! Albo gdybymy obserwowali histori malarza i mogli si wreszcie dowiedzie, co naprawd myla o swej kochance, ktrej rysowa po brzuchu tuszem! Jeli jednak czowiek nie moe w aden sposb wyskoczy ze swego ycia, czy powie nie jest w takim razie znacznie swobodniejsza? C by si stao, gdybymy szybko i po kryjomu zburzyli wie obserwacyjn i przenieli j choby na chwil gdzie indziej? Powiedzmy, gdzie daleko poza mier Jaromila! Powiedzmy, a w dzisiejsze czasy, kiedy ju nikt (przed paroma laty umara te jego matka), nikt nie pamita imienia Jaromila. 2 Ach, Boe, postawi wie a tutaj! I odwiedzi, na przykad, tych wszystkich dziesiciu poetw, ktrzy siedzieli razem z nim na trybunie na milicyjnym wieczorku! Gdzie s wiersze, ktre wtedy recytowali? Nikt, kompletnie nikt ju o nich nie pamita, i oni sami by si ich przed nami wyparli; poniewa si za nie wstydz, wszyscy si ju za nie wstydz. Co waciwie pozostao z czasw tak odlegych? Dzisiaj s to dla wszystkich lata procesw politycznych, przeladowa, zakazanych ksiek i egzekucji niesusznie skazanych. Ale my, ktrzy pamitamy, musimy da nasze wiadectwo; byy to nie tylko czasy straszliwe, lecz take liryczne! Rzdzili nimi rka w rk kat i poeta. Mur, za ktrym wizieni byli ludzie, cay zbudowany by z wierszy i pod tym murem si taczyo. Ale nie, aden dance macabre. Tutaj taczya niewinno! Niewinno ze swym krwawym umiechem. e byy to czasy zej liryki? Niezupenie! Powieciopisarz, ktry pisa o tych czasach, widzc je lepymi oczami konformizmu, stworzy kamliwe dziea, martwe ju przy narodzeniu. Ale poeta, ktry z tymi czasami tak samo lepo si utosamia, pozostawia czsto po sobie pikn poezj. Poniewa, jak ju powiedzielimy, w magicznym polu poezji kade twierdzenie staje si prawd, jeli stoi za nim sia przeycia. A poeci przeywali, a si z ich uczu dymio, a na horyzoncie rozlewaa si tcza, wspaniaa tcza nad wizieniami.. Ale nie, nie przeniesiemy naszej wiey obserwacyjnej w dzisiejsze dni, gdy nie chodzi nam o to, by opisywa owe czasy i nadstawia im coraz to nowe zwierciada. Nie wybralimy sobie tych lat po to, by je portretowa, ale wycznie dlatego, e wydaway nam si jedyn puapk na Rimbauda i na Lermontowa, jedyn puapk na poezj i na modo. Czyme innym jest powie, jeli nie puapk na bohatera? Gwidemy na opis czasw! Tym, kto nas interesuje, jest mody mczyzna piszcy wiersze! Ten mody mczyzna, ktremu dalimy na imi Jaromil, nie moe nam wic nigdy znikn cakowicie z pola widzenia. Tak, opumy na chwil nasz powie, przeniemy wie obserwacyjn a na koniec ycia Jaromila i ustawmy j w mylach zupenie innej postaci, ugniecionej z cakiem innego ciasta. Nie stawiajmy jej jednak dalej ni jakie dwa, trzy lata po jego mierci, dopki nie jest jeszcze przez wszystkich zapomniany. Zbudujmy rozdzia, ktry byby w takim stosunku do reszty opowieci, jak ogrodowa altana do willi. Altana oddalona jest od willi o kilkadziesit metrw; jest to samodzielna budowla, bez ktrej si willa obejdzie; zreszt, ju dawno wynaj j inny waciciel i mieszkacy willi z niej nie korzystaj. W altanie jest jednak otwarte okno, tak e dolatuj przez nie z oddali kuchenne wyziewy i gosy ludzi z willi. 3 Uczymy t altan msk garsonier; przedpokj, w nim garderoba Strona 114

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej wbudowana w cian, niedbale otwarta na ocie, azienka ze starannie umyt wann, kuchenka z nie uprztnitym naczyniem i pokj w pokoju bardzo szeroki tapczan, naprzeciw niego due lustro, wszdzie dookoa biblioteka, ze dwa oszklone obrazki (reprodukcje antycznych malowide i posgw), poduny stolik z dwoma fotelami i okno wychodzce na podwrze, z widokiem na kominy i dachy. Jest popoudnie i waciciel garsoniery wraca wanie do domu; otwiera aktwk i wyciga z niej wymite ogrodniczki, wiesza je w szafie; potem idzie do pokoju i otwiera na ocie okno; jest soneczny wiosenny dzie, do pokoju wpada wiey powiew, a on idzie do azienki, puszcza do wanny gorc wod i rozbiera si; oglda swoje ciao i jest z niego zadowolony; jest to czterdziestoletni ju mczyzna, ale od czasu, kiedy pracuje fizycznie, jest w znakomitej kondycji; ma lejszy mzg i silniejsze ramiona. Teraz ley ju w wannie; przeoy przez ni drewnian desk, tak e wanna suy mu rwnoczeniejako st; ma przed sob lece ksiki (to przedziwne zamiowanie do antycznych autorw!), grzeje si w gorcej wodzie i czyta jedn z ksiek. A potem syszy dzwonek. Najpierw jeden krtki, pniej dwa dugie i po maej przerwie znowu krtki. Nie lubi nieproszonych goci i dlatego mia z kochankami i przyjacimi umwione sygnay, po ktrych poznawa, kto przychodzi. Ale do kogo naley ten sygna? Pomyla, e jest ju stary i ma sab pami. - Chwileczk! - zawoa, wsta z wanny, wytar si, bez popiechu woy paszcz kpielowy i poszed otworzy. 4 Przed drzwiami staa dziewczyna w zimowym paszczu. Pozna j od razu i by tak zaskoczony, e nie wiedzia nawet, co do niej mwi. - Pucili mnie - powiedziaa. - Kiedy? - Dzi rano. Czekaam a wrcisz z pracy. Pomg jej zdj paszcz; by to ciki, brzowy, wytarty paszcz; powiesi go na wieszaku. Dziewczyna miaa na sobie sukienk, ktr czterdziestolatek dobrze zna; uwiadomi sobie, e wanie w tej sukience bya u niego ostatnim razem, tak, w tej sukience i w tym samym zimowym paszczu, i mia wraenie, jakby do tego wiosennego popoudnia wkroczy zimowy dzie sprzed trzech lat. Dziewczyna te bya zaskoczona, e pokj jest wci taki sam, podczas gdy w jej yciu tyle si w midzyczasie zmienio. - Wszystko jest tu tak, jak byo - powiedziaa. - Tak, wszystko jest tak, jak byo - przytakn i posadzi j w fotelu, w ktrym zawsze siadywaa; potem zacz j spiesznie wypytywa: jeste godna? naprawd jada? kiedy jada? dokd wybierasz si ode mnie? pojedziesz do domu? Powiedziaa mu, e powinna pojecha do domu, e bya ju nawet na dworcu, ale zawrcia i przysza do niego. - Poczekaj, pjd si przebra - uwiadomi sobie, e jest w paszczu kpielowym; wyszed do przedpokoju i zamkn za sob drzwi; zanim si zacz przebiera, podnis suchawk telefonu; wykrci numer, a kiedy odezwa si kobiecy gos, przeprosi, e nie ma dzisiaj czasu. Nie mia wobec dziewczyny siedzcej w pokoju adnych zobowiza; pomimo tego nie chcia, eby syszaa jego rozmow, i mwi ciszonym gosem. Patrzy przy tym na ciki, brzowy paszcz, ktry wisia na wieszaku, i napenia przedpokj tkliw muzyk. 5 Byo to mniej wicej trzy lata temu, kiedy widzia j po raz ostatni, a jakie pi lat temu, gdy zobaczy j pierwszy raz. Mia znacznie adniejsze kobiety, ale ta dziewczyna posiadaa kilka cennych zalet; kiedy j pozna, miaa zaledwie siedemnacie lat, bya zabawnie bezporednia, erotycznie uzdolniona i elastyczna: robia dokadnie to, co widziaa w jego oczach; po kwadransie zrozumiaa, e nie wolno rozmawia z nim o uczuciach i, nie proszc o adne wyjanienie, Strona 115

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej przychodzia posusznie tylko wtedy (byo to zaledwie raz w miesicu), gdy j do siebie zaprasza. Czterdziestolatek nie ukrywa swego upodobania w lesbijkach; kiedy w miosnym upojeniu dziewczyna szeptaa mu do ucha, jak napada w kabinie na kpielisku obc kobiet i kochaa si z ni; czterdziestolatkowi bardzo si to podobao, a pniej, gdy zrozumia nieprawdopodobiestwo opowiadanej przygody, tym bardziej wzruszya go dziewczca gorliwo. Dziewczyna nie poprzestawaa zreszt na wymysach, chtnie zaznajamiaa czterdziestolatka ze swymi przyjacikami i staa si inspiratork wielu piknych erotycznych zabaw. Zrozumiaa, e czterdziestolatek nie tylko nie domaga si wiernoci, ale wrcz czuje si bezpieczniej, jeeli jego przyjacika ma inne powane znajomoci. Opowiadaa mu wic ze szczer niedyskrecj o swoich chopcach, byych i obecnych, co czterdziestolatka interesowao i bawio. Teraz siedzi naprzeciw niego w fotelu (czterdziestolatek przebra si ju w lekkie spodnie i sweter) i mwi: - Kiedy wyszam z wizienia, na wprost mnie jechay konie. - Konie? Jakie konie? 6 Wysza rano z bramy i obok przejedali wanie na koniach sportowcy z klubu jedzieckiego. Siedzieli prosto i pewnie, jak gdyby wyrastali ze zwierzt i tworzyli z nimi jedno ciao, wysokie i nadludzkie. Dziewczyna czua, e jest gboko pod nimi, maa i niepozorna. Wysoko nad ni rozlegao si parskanie i miech, a ona tulia si do muru. - A dokd posza potem? Posza na kocowy przystanek tramwaju. Byo przedpoudnie i soce ju zaczynao grza; miaa na sobie ciki, zimowy paszcz i wstydzia si spojrze przechodniw. Baa si, e na tramwaj czeka bdzie duo ludzi i wszyscy bd si jej przyglda. Na przystanku bya, na szczcie, tylko jedna staruszka. To byo dobre; to byo jak balsam, e staa tam tylko jedna staruszka. - I od razu wiedziaa, e pjdziesz najpierw do mnie? Obowizek nakazywa jej jecha do domu, do rodzicw. Ju bya na dworcu, ju staa w kolejce do kasy, lecz kiedy przysza na ni kolej, ucieka. Ma lk przed domem. Potem poczua gd i kupia sobie buk z kiebas. Usiada pniej w parku i czekaa, a bdzie czwarta i czterdziestolatek wrci z pracy. - Ciesz si, e przysza najpierw do mnie, jeste mia, e przysza do mnie - powiedzia. - A przypominasz sobie - doda po chwili - e owiadczya mi, i nigdy w yciu ju do mnie nie przyjdziesz? To nieprawda - powiedziaa dziewczyna. - To prawda - umiechn si. - Nie. Gdy nie przestawa si dziwi, powiedziaa mu, e chopaka, o ktrym przecie czterdziestolatek dobrze wie, naprawd kocha i nie chce go duej oszukiwa; przysza poprosi czterdziestolatka, eby to zrozumia , i nie gniewa si na ni. Chocia czterdziestolatek mia bujne ycie erotyczne, w gruncie rzeczy by idyllist i strzeg spokoju i adu swoich przygd; dziewczyna krya wprawdzie na gwiezdnym niebie jego mioci jako skromna pobyskujca gwiazdeczka, lecz nawet jedna maa gwiazda, wyrwana nagle ze swego miejsca, moe nieprzyjemnie naruszy kosmiczn harmoni. Czu si poza tym dotknity niezrozumieniem; zawsze przecie cieszy si, e dziewczyna ma chopaka, ktry j kocha; pozwala sobie o nim ' opowiada i dawajej rady, jak ma z nim postpowa. Chopiec bawi go do tego stopnia, e chowa nawet do szuflady wiersze, ktre dziewczyna od niego dostawaa; budziy w nim odraz, ale interesoway go tak samo, jak interesowa go i budzi w nim odraz wiat, ktry powstawa wok niego i ktry obserwowa z gorcej wody w swojej wannie. By gotw czuwa nad obojgiem kochankw z ca cyniczn askawoci i dlatego nag decyzj dziewczyny odczuwa jako niewdziczno. Nie potrafi si na tyle opanowa, by nie da tego po sobie pozna, a dziewczyna, widzc jego spochmurnienie, mwia coraz Strona 116

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej wicej, eby usprawiedliwi swoje postanowienie; wci od nowa zarzekaa si, e chopaka kocha i chce by wobec niego uczciwa. A teraz siedzi naprzeciw niego (na tym samym fotelu, w tej samej sukience) i twierdzi, e niczego takiego nigdy nie mwia. 8 A jednak to bya prawda. Przysza wtedy do niego i czterdziestolatek otworzy zaraz barek; kiedy chcia nala do dwch kieliszkw koniak, dziewczyna pokrcia gow: - Nie, ja nie bd pi, ju nigdy u ciebie nie bd pi. Czterdziestolatek zdziwi si, a dziewczyna cigna dalej: - Ja ju do ciebie nigdy nie przyjd, a dzisiaj przyszam tylko po to, eby ci o tym powiedzie. Nie kamaa. Naleaa do tych zacnych dusz, ktre nie robi rnicy pomidzy tym, co jest, a co by ma, i etyczne yczenie uwaaj za prawd. Owszem, pamita, co mwia czterdziestolatkowi; ale wiedziaa rwnie, e nie powinna bya tego mwi i dlatego teraz odbieraa wspomnieniu prawo do rzeczywistego istnienia. Ale pamitaa to dobrze, jake by nie; zabawia wtedy u czterdziesto latka nieco duej, ni zamierzaa, i spnia si na randk. Chopak by miertelnie obraony, wyczua wic, e go udobrucha jedynie wymwk rwnie miertelnie powan. Wymylia sobie, e jej brat zamierza uciec za granic i e si z nim egnaa. Nie przypuszczaa, e chopak bdzie j zmusza, eby posza brata zadenuncjowa. Tote nazajutrz, zaraz po pracy, pobiega znowu do czterdziestolatka, eby zapyta go o rad; czterdziestolatek by miy i przyjacielski; radzi jej, eby pozostaa przy swoim kamstwie i przekonaa chopca, e brat po dramatycznej scenie przysig jej, e za granic nie wyjedzie. Wymyli jej dokadnie, jak ma opisa scen, w trakcie ktrej odwioda brata od nielegalnego przekroczenia granicy i jak ma chopcu zasugerowa, e wanie on sta si porednio wybawc jej rodziny, poniewa bez jego wpywu i ingerencji brat byby ju moe w tej chwili aresztowany na granicy lub nawet zastrzelony przez przygraniczn stra. - Jak waciwie wygldaa wtedy twoja rozmowa z chopakiem? - spyta j teraz. - Nie rozmawiaam z nim. Aresztowali mnie wanie, gdy wracaam od ciebie do domu. Czekali na mnie przed domem. - Wic ty z nim ju nigdy potem nie rozmawiaa. - Nie. - Ale powiedzieli ci na pewno, co si z nim stao... - Nie. - Ty naprawd nic nie wiesz? - dziwi si czterdziestolatek. Nic nie wiem - dziewczyna wzruszya obojtnie ramionami, jakby chciaa powiedzie, e niczego wiedzie nie chce. - Umar - rzek czterdziestolatek. - Umar wkrtce po tym, jak ci zabrali. 9 O tym dziewczyna nie wiedziaa; z bardzo daleka dobiegay do niej patetyczne sowa chopca, ktry tak chtnie kad mio i mier na tej samej wadze. - Co sobie zrobi? - spytaa cichym gosem skonnym nagle przebaczy. Czterdziestolatek umiechn si: - Ale nie, cakiem zwyczajnie zachorowa i umar. Jego matka wyprowadzia si. Ju by po nich w tej willi nie znalaza ani ladu. Tylko na cmentarzu stoi duy czarny pomnik. Wyglda, jakby to by grb wielkiego pisarza. Tu leypoeta... kazaa tam napisajego matka. Pod jego nazwiskiem wyryte jest to epitafium, ktre mi kiedy daa: e chciaby umrze w pomieniach. A potem znowu milczeli; dziewczyna mylaa o tym, e chopiec nie odebra sobie ycia, ale cakiem zwyczajnie umar; e i jego mier odwrcia si do niej plecami. Nie, wracajc z wizienia, nie chciaa si z nim ju nigdy widzie, ale nie liczya si z tym, e go nie ma. Przecie, skoro on nie istnieje, nie istnieje ju take przyczyna Strona 117

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej caego jej trzyletniego wizienia i wszystko stao si tylko zym snem, nonsensem, czym nierzeczywistym. - Wiesz co - zaproponowa - zrobimy sobie kolacj, chod mi pomc. 10 Poszli oboje do kuchni i kroili chleb; na maso kadli plasterki szynki i kiebasy; kluczem do konserw otworzyli puszk sardynek; znaleli butelk wina; z kredensu wyjli dwie szklanki. Robili tak zawsze, gdy odwiedzaa czterdziestolatka. Byo to bogie poczucie, e ten stereotypowy kawaek ycia cigle tu na ni czeka nie zmieniony, nie naruszony i moga do niego bez skrupuw wej; wydawao jej si w tej chwili, e by to najpikniejszy kawaek ycia, jaki , kiedykolwiek poznaa. Najpikniejszy? Dlaczego? By to kawaek ycia peen bezpieczestwa. Ten mczyzna by dla ' niej dobry i nigdy niczego od niej nie wymaga; nie czuje si wobec niego niczemu winna ani do niczego zobowizana; bya u niego zawsze bezpieczna, jak bezpieczny jest czowiek, gdy znajdzie si na chwil poza zasigiem swego losu; czua si tu bezpieczna, jak bezpieczna jest posta dramatu, gdy opadnie kurtyna po pierwszym akcie i nastpuje przerwa; pozostae postaci rwnie odo maski, a pod nimi s ludzie, ktrzy beztrosko sobie co opowiadaj. Czterdziestolatek ju od dawna czu, e jest poza swym yciowym dramatem: na pocztku wojny uciek ze swoj mod on do Anglii, walczy przeciwko Niemcom w angielskim lotnictwie i straci on podczas bombardowania Londynu; potem wrci, pozosta ju w wojs ku, lecz w tym samym czasie, gdy Jaromil postanowi studiowa w wyszej szkole nauk politycznych, jego przeoeni doszli do wniosku, e w czasie wojny zanadto zwiza si z kapitalistyczn Angli i nie jest dostatecznie pewny dla socjalistycznej armii. I tak znalaz si w hali fabrycznej, odwrcony plecami do Historii i jej dramatycznych przedstawie, odwrcony plecami do wasnego losu i zapatrzony w samego siebie, w swoje niezobowizujce zabawy i w swoje ksiki. Przed trzema laty dziewczyna przysza si z nim poegna, poniewa proponowa jej zwyky antrakt, podczas gdy chopak obiecywa jej ycie. A teraz siedzi naprzeciw niego, przeuwa chleb z szynk, popija wino i jest niezmiernie szczliwa, e czterdziestolatek ofiaruje jej antrakt, ktry z wolna rozpociera si w niej bog cisz. Poczua si naraz swobodniej i rozgadaa si. 11 Na stole byy ju tylko puste talerzyki z okruszkami i wypita do poowy butelka, a ona mwia (swobodnie i bez patosu) o wizieniu, wspwiniarkach i klawiszach, zatrzymujc si przy tym, jak to zawsze miaa w zwyczaju, na detalach, ktre wydaway jej si ciekawe i ktre czya w nielogiczny, ale miy tok opowiadania. Byo jednak jeszcze co innego w jej dzisiejszej wielomwnoci; dawniej w rozmowie zawsze zmierzaa naiwnie do sedna sprawy, podczas gdy tym razem, tak si przynajmniej czterdziestolatkowi wydawao, jej sowa suyy do tego, aby istot rzeczy omin. Ale jak istot rzeczy? Potem przyszo to czterdziestolatkowi do gowy i zapyta: - A co z bratem? Dziewczyna odpara: - Nie wiem. . . - Pucili go? - Nie.. I czterdziestolatek dopiero teraz uwiadomi sobie, dlaczego dziewczyna ucieka sprzed kasy na dworcu i dlaczego tak si boi jecha do domu; bya przecie nie tylko niewinn ofiar, ale take winowajczyni, ktra przysporzya nieszczcia bratu i caej rodzinie; mg sobie wyobrazi, w jaki sposb wymuszali z niej na przesuchaniach przyznanie si i jak ona, wymykajc si im, pltaa si w nowych i coraz bardziej podejrzanych kamstwach; jak wytumaczy Strona 118

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej dzi komukol wiek, e o wymylon zbrodni oskarya brata nie ona, lecz jaki modzieniaszek, o ktrym nikt nie wiedzia i ktrego dziju nawet nie ma? Dziewczyna milczaa, a czterdziestolatka zalaa fala wspczucia: jed ju dzisiaj do domu. Masz na to czas. Musisz wszystko dobrze przemyle. Jeeli chcesz, moesz zosta u mnie. Potem nachyli si ku niej i pooy jej do na twarzy; nie gaska jej, trzyma tylko rk mikko i dugo przycinit do jej skry. By to gest tak agodny, e dziewczynie zaczy pyn z oczu zy. 12 Od mierci swojej ony, ktr kocha, nie lubi kobiecych ez; ba si ich tak samo, jak tego, e kobiety uczyni go czci swych yciowych dramatw; widzia w ich zach macki, ktre chc go obj i wyrwa z jego idyllicznego nielosu, i brzydzi si ich. Dlatego przerazi si, czujc na doni ich nielubian wilgo. Ale zaraz potem jeszcze bardziej przerazio go to, e nie potrafi si tym razem obroni przed ich tkliwym smutkiem; wiedzia bowiem, e nie s to zy mioci, e nie s przeznaczone dla niego, e nie s podstpem, ' szantaem ani gr; wiedzia, e po prostu s, same dla siebie, i pyn z dziewczyny, jak niewidzialnie wypywa z czowieka jego smutek czy rado. By bezbronny wobec ich niewinnoci i by nimi przejty do gbi duszy. Pomyla, e przez cay okres jego znajomoci z t dziewczyn, nigdy ', nie wyrzdzili sobie nawzajem adnej krzywdy; e zawsze wychodzili sobie naprzeciw; e darowali sobie zawsze krtk chwil pogody , i niczego wicej nie chcieli; e nie maj sobie nic do zarzucenia. Mia te szczegln satysfakcj z tego, e wtedy, gdy dziewczyn aresztowali, zrobi dla jej ratowania wszystko, co byo moliwe. Podszed do dziewczyny i podnis j z fotela. Otar jej palcami zy z twarzy i obj j czule. 13 Za oknami owej chwili, gdzie daleko, trzy lata wczeniej, mier przestpuje ju niecierpliwie z nogi na nog w opowieci, ktr porzucilimy; jej kocista posta wkroczya ju na owietlon scen i rzuca swj cie tak daleko, e i do garsoniery, gdzie stoj naprzeciw siebie dziewczyna i czterdziestolatek, wpada mrok. Delikatnie obejmuje jej ciao, a ona tkwi przytulona, nieruchomo i niezmiennie, w jego objciach. Co oznacza to przytulenie? Oznacza ono, e mu si oddaje; wsuna mu si do rk i chce tak pozosta. Ale to oddanie nie jest otwarciem si! Wsuna mu si do rk zamknita i zaryglowana; ramiona zwarte ku sobie zakrywaj jej piersi, a gowa nie jest zwrcona ku jego twarzy, lecz zwieszona jest na jego piersiach; patrzy w ciemno jego swetra. Wsuna mu si do rk zapiecztowana, eby ukry j w swych objciach jak w kasie pancernej. 14 Podnis ku sobie jej pochylon mokr twarz i zacz j caowa. Kierowaa nim wspczujca sympatia, nie zmysowe podanie, jednake sytuacje posiadaj pewien automatyzm, ktrego nie mona unikn; stara si przy pocaunku otworzy jej usta jzykiem, lecz nie udawao mu si to; jej wargi byy zamknite i odmwiy odpowiedzi jego ustom. Ale, o dziwo, im duej nie udawao mu sijej pocaowa, tym bardziej wzbieraa w nim fala wspczucia, uwiadamia sobie bowiem, e dziewczyna, ktr trzyma w objciach, jest zaklta, e wyrwali jej dusz i e ma w sobie krwawic ran po tej amputacji. Czu w rkach wychude, kociste, mizerne ciao, ale wilgotna fala sympatii z pomoc zapadajcego zmroku zamazywaa zarysy i wymiary i odbieraa im obojgu konkretno i materialno. I w tej chwili poczu na swym ciele, e jest w stanie si z ni kocha. Strona 119

- Nie

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej Byo to cakiem nieoczekiwane: by zmysowy bez zmysowoci, podniecony bez podniecenia! To bya chyba tylko czysta dobro, ktra w wyniku tajemniczego przeistoczenia zmienia si w podniecenie ciaa! Ale chyba wanie to zaskoczenie i niezrozumiao owego podniecenia cakiem go poniosy. Zacz pieci podliwiejej ciao i rozpina guziki sukienki. - Nie, nie! Prosz ci, nie! Nie! - bronia si. 15 Poniewa nie moga samymi sowami powstrzyma jego natarczywoci, wyrwaa mu si i ucieka do kta pokoju. - Co ci jest? Co z tob? - pyta si. Tulia si do ciany i milczaa. Podszed do niej i pogaska j po twarzy. - Nie bj si mnie, no, nie bj si. I powiedz mi, co ci jest? Co ci si stao? Co si z tob stao? Staa, milczaa i nie moga znale sw. A przed oczami stany jej konie, przejedajce koo bramy wizienia, wysokie i mocno zbudowane konie, zczone z jedcami w dumne podwjne ciaa. Bya tak nisko pod nimi i tak nieporwnywalna z ich zwierzc doskonaoci, e pragna zla si z jak rzecz, bdc w pobliu; chociaby z pniem drzewa albo z murem, w ktrych nieoywieniu mogaby si skry. - Co ci jest? - nalega wci. - Szkoda, e nie jeste staruszk albo staruszkiem - powiedziaa w kocu. A potem jeszcze raz: - Nie powinnam bya tu przychodzi, bo nie jeste staruszk ani staruszkiem. 16 Dugo gaska j po twarzy, a potem (w pokoju byo ju ciemno), poprosi j, eby mu pomoga posa ko; leeli obok siebie na jego bardzo szerokim tapczanie i on mwi do niej cichym pocieszajcym gosem, jakim od lat ju z nikim nie rozmawia. Pragnienie fizycznej mioci znikno zupenie, ale sympatia, gboka i nieprzeparta, bya tu cigle i domagaa si swego; czterdziestolatek zapali lampk i znw przyglda si dziewczynie. Leaa kurczowo wycignita i patrzya w sufit. Co si z ni stao? Co tam z ni robili? Bili j? Straszyli? Drczyli? Nie wiedzia. Dziewczyna milczaa, a on gaska j po wosach, po czole, po policzkach. Gaska j tak dugo, a wydawao mu si, e z jej oczu znika strach. Gaska j tak dugo, a zamkny jej si oczy. Okno garsoniery byo otwarte i do wntrza wpywao powietrze wiosennej nocy; lampka ju si nie wiecia, a czterdziestolatek lea nieruchomo obok dziewczyny, wsuchiwa si w jej oddech, w jej niespokojne zasypianie, i kiedy wydawao mu si, e ju pi, jeszcze j lekko pogaska, szczliwy, e mg jej darowa pierwszy sen w nowej erze jej smutnej wolnoci. Rwnie okno altany, ktr zbudowalimy tym rozdziaem, jest cigle otwarte tak, e nieustannie dolatuj tu zapachy i dwiki powieci, ktr opucilimy tu przed jej kulminacj. Syszycie, jak mier przytupuje niecierpliwie z oddali? Niech troch poczeka, jestemy jeszcze tutaj, w obcej garsonierze, ukryci w innej powieci, w innej historii. W innej historii? Nie. W yciu czterdziestolatka i dziewczyny jest to raczej przerwa w historii ni historia. Ich spotkanie zaledwie wplcze si we wsplny tok ycia. Byo to jedynie krtkie wytchnienie, ktre czterdziestolatek umoliwi dziewczynie przed dalsz nagonk, jaka j czeka. Take w naszej powieci rozdzia ten by tylko cich pauz, w ktrej nieznajomy mczyzna zapali niespodziewanie lamp dobroci. Popatrzmy jeszcze przez kilka sekund na t cich lamp, to dobrotliwe wiato, zanim altana zniknie nam z pola widzenia. Cz sidma albo Poeta umiera Strona 120

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej Tylko prawdziwy poeta wie, jak tskno jest w zwierciadlanym domu poezji. Za oknem sycha dalekie odgosy strzaw, a serce ciska si z pragnienia, aby odej; Lermontow zapina guziki wojskowego munduru; Byron wkada do szufladki nocnego stolika rewolwer; Wolker maszeruje w swych wierszach z masami; Halas klnie do rymu; Majakowski nastpuje na gardo swej pieni; w zwierciadach szaleje wspaniaa bitwa. Ale uwaga! Jeli poeci przez pomyk przekrocz granice zwierciadlanego domu, zgin, bowiem nie potrafi strzela i jeli wystrzel, trafi jedynie w swoj wasn gow. Biada, syszycie ich? Ju jad! Ko pdzi w gr serpentynami kaukaskich gr, a siedzi na nim Lerrnontow z pistoletem. I znowu ttent kopyt i turkot powozu! To jedzie Puszkin, take z pistoletem i te na pojedynek! A c to sycha teraz? To jest tramwaj; powolny, haaliwy praski tramwaj; jedzie nim Jaromil, jedzie z jednego przedmiecia na drugie; ma ciemne ubranie, krawat, zimowy paszcz i kapelusz. Ktry poeta nie marzy o swej mierci? Ktry poeta nie malowa jej sobie w wyobrani? Ach, jeli umrze, to z tob, mioci moja, i tylko wpomieniach, zmieniony w blask i ar... Mylicie, e to tylko przypadkowa gra wyobrani powodowaa, e Jaromil przedstawia sobie swoj mier w pomieniach? Bynajmniej; przecie mier jest posaniem; mier mwi; akt mierci ma swoj semantyk i nie jest obojtne, w jaki sposb czowiek ginie, jakiego ywiou pada ofiar. Jan Masaryk zakoczy swoje ycie w roku czterdziestym smym upadkiem na dziedziniec praskiego paacu, po tym, gdy zobaczy, jak jego los rozbija si o twardy kil historii. Trzy lata pniej poeta Konstantin Biebl przeladowany przez tych, ktrych uwaa za wsptowarzyszy, skacze z pitego pitra na bruk tego samego miasta (tego miasta defenestracji), eby jak Ikar zgin, pochonity przez ywio ziemi i zobrazowa swoj mierci tragiczny konflikt przestrzeni i cienia, snu i przebudzenia. Mistrz Jan Hus i Giordano Bruno nie mogli umrze od powrozu ani miecza, lecz tylko na stosie. Ich ycie przemienio si w ten sposb w sygnalny ogie, w wiato latarni morskiej, w pochodni, ktra wieci daleko w przyszo; bowiem ciao jest miertelne, myl natomiast wieczna, i drcy byt pomieniajest obrazem myli. Jan Palach, ktry dwadziecia lat po mierci Jaromila obla si na praskim rynku benzyn i podpali, nie mgby prawdopodobnie wstrzsn sumieniem narodu jako topielec. Za to Ofelii nie mona sobie wyobrazi w pomieniach; musiaa skoczy w wodzie, poniewa gbia wd oznacza to samo, co gbia w czowieku; woda jest miertelnym ywioem dla tych, ktrzy zagubili si sami w sobie, w swojej mioci, w swoim uczuciu, w swoim szalestwie, w swoich zwierciadach i wirach; w wodzie ton dziewczta z ludowych pieni, ktrych luby nie wrci z wojaczki; do wody skoczya Harrieta Shelley; w Sekwanie utopi si Paul Celan. 3 Wysiad z tramwaju i poda do willi, z ktrej kiedy nierozwanie uciek od piknej brunetki. Myli o Ksawerym. Najpierw by tylko on sam, Jaromil. Potem Jaromil stworzy Ksawerego, swego bliniaka, a z nim take swoje drugie ycie, skadajce si ze snw i przygd. A teraz nadesza chwila, kiedy zniesione ju zostao przeciwiestwo midzy snem a jaw, midzy poezj i yciem, midzy myl i czynem. Znikno te przeciwiestwo midzy Ksawerym i Jaromilem. Obydwaj zlali si wjedn istot. Czowiek marze sta si czowiekiem czynu, przygoda snu staa si dla niego przygod ycia. Zblia si do willi i czu swoj dawn niepewno, spotgowan tym, e drapao go w gardle (mama nie chciaa go na wieczorek puci, twierdzc, e powinien raczej lee w ku). Przed drzwiami zawaha si i musia przywoa na pami swoje ostatnie wielkie dni, by doda sobie kurau. Myla o rudej, o tym, e j przesuchuj, myla o milicjantach i o biegu wydarze, ktre wprawi w ruch sw wasn si i wol... Strona 121

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej - Jestem Ksawery, jestem Ksawery... - powtarza sobie w duchu i zadzwoni. 4 Towarzystwo zgromadzone na wieczorku skadao si z modych aktorw, aktorek, malarzy i studentw praskich szk artystycznych; waciciel willi sam uczestniczy w zabawie i odda do dyspozycji wszystkie pomieszczenia. Instruktorka przedstawia Jaromila kilku osobom, daa mu do rki kieliszek proszc, by sam sobie nalewa wina z butelek, ktrych byo tu pod dostatkiem, a potem opucia go. Jaromil wydawa si sobie w wieczorowym ubraniu, w biaej koszuli i krawacie okropnie sztywny; wszyscy dookoa ubrani byli swobodnie, byle jak, wielu byo w samych swetrach. Wierci si na krzele, a w kocu, nie mogc duej tego wytrzyma, zdj marynark, przerzuci j przez oparcie krzesa, rozpi koszul pod szyj i rozluni krawat; czu si nieco swobodniej. Wszyscy przecigali si w tym, by zwrci na siebie uwag. Modzi aktorzy zachowywali si tu jak na scenie, rozmawiajc gono i nienaturalnie, kady stara si wykaza swj dowcip czy oryginalno pogldw. Take Jaromil, ktry wypi ju par kieliszkw wina, usiowa wystawi gow nad powierzchni zabawy; kilkakrotnie udao mu si powiedzie zdanie, ktre wydawao mu si zuchwale dowcipne i na par sekund przykuo uwag pozostaych. 5 Zza ciany dobiega gona muzyka taneczna puszczona z radia; rada narodowa przydzielia przed paroma dniami trzeci pokj na pitrze rodzinie lokatora; dwa pokoje, w ktrych mieszka wdowa z synem, s skorupk ciszy ze wszystkich stron otoczon haasem. Mama syszy muzyk, jest sama i myli o instruktorce. Ju kiedy zobaczya j po raz pierwszy, wyczua z daleka niebezpieczestwo mioci pomidzy ni i Jaromilem. Staraa si z ni zaprzyjani tylko po to, aby zawczasu zaj dogodn pozycj, z ktrej mogaby potem walczy o syna. A teraz ze wstydem uwiadomia sobie, e na nicjej si to nie zdao. Instruktorce nawet nie przyszo do gowy j rwnie zaprosi na wieczorek. Odsunli j na bok. Kiedy instruktorka wyznaa jej, e pracuje w zakadowym klubie milicyjnym tylko dlatego, e pochodzi z bogatej rodziny i musi mie polityczn protekcj, eby moga studiowa. I mama pomylaa sobie, e ta wyrachowana dziewczyna zamienia wszystko w rodek prowadzcy do celu; mama bya dla niej jedynie stopniem, na ktry wspia si, eby by bliej jej syna. 6 A rywalizacja trwaa dalej; kady chcia zwrci na siebie uwag. Kto gra na fortepianie, kilka par taczyo, stojce tu i wdzie grupki wybuchay gon rozmow i miechem; wszyscy starali si o dowcipne powiedzonka i kady usiowa wybi si swym duchem nad pozostaych, eby go byo wida. By tam take Martynow; wysoki, przystojny, troch operetkowo elegancki w swym mundurze z wielkim sztyletem, otoczony kobietami. Och,jak ten czowiek drani Lermontowa. Bgjest niesprawiedliwy, skoro da gupcowi pikn twarz a Lermontowowi krtkie nogi. O ile poeta nie ma dugich ng, o tyle ma sarkastycznego ducha, ktry go unosi w gr. Podszed do gromadki Maynowa i czeka na swoj okazj. Potem opowiedzia zuchway dowcip i obserwowa, jak stojcy wok zdrtwieli. 7 Nareszcie (nie byo jej ju duszy czas) zjawia si w pokoju. - Jak si tu panu podoba? - podesza do niego i popatrzya na duymi brzowymi oczami. Jaromilowi wydawao si, e powraca ta cudowna chwila, gdy Strona 122

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej siedzieli razem w jej pokoju i nie mogli oderwa od siebie oczu. - Nie podoba mi si - odpowiedzia, patrzc jej prosto w oczy. - Towarzystwo pana nudzi? - Przyszedem tu ze wzgldu na pani, a pani wci nie ma. Dlaczego mnie pani zaprosia, skoro nie mog by z pani? - Jest tu tylu interesujcych ludzi. - Ale oni wszyscy s dla mnie tylko pretekstem, ebym mg by blisko pani. S dla mnie tylko schodami, po ktrych chciabym wspina si do pani. Czu si miay i by zadowolony ze swojej elokwencji. - Tych schodw jest tu dzi sporo! - rozemiaa si. - Zamiast klatki schodowej mogaby mi pani wskaza raczej jaki tajny korytarz, ebym si do pani szybciej dosta. Instruktorka umiechna si: - Postaramy si o to - rzeka, wzia go za rk i wyprowadzia z pomieszczenia. Prowadzia go po schodach ku drzwiom swojego pokoju i Jaromilowi zaomotao serce. omotao niepotrzebnie. W pokoju, ktry zna, siedzieli jeszcze inni mczyni i kobiety. 8 W ssiednim pokoju ju dawno zgasili radio, jest gboka noc, mama czeka na syna i myli o swojej porace. Potem jednak mwi sobie, ejeli nawet przegraa t bitw, bdzie walczy dalej. Tak, tak to czuje: bdzie walczy, nie pozwoli go sobie zabra, nie da si od niego odsun. wci bdzie sza z nim i za nim. Siedzi w fotelu i czuje sijakby sza; jakby sza dug noc za nim i po niego. 9 Pokj instruktorki wypeniony jest rozmowami i dymem, poprzez ktryjeden z mczyzn (mg mie koo trzydziestu lat)ju od duszego czasu przyglda si Jaromilowi. - Zdaje mi si, e syszaem o tobie - mwi do niego w kocu. O mnie? - spyta z satysfakcj Jaromil. Trzydziestolatek zapyta, czy Jaromil jest tym samym chopcem, ktry od dziecistwa odwiedza malarza. Jaromil ucieszy si, e za porednictwem wsplnego znajomego, moe silniej zwiza si z towarzystwem nieznanych ludzi i skwapliwie przytakn. Trzydziestolatek rzek: - Ale teraz ju dawno u niego nie bye. - Dawno. - A dlaczego? Jaromil nie wiedzia, co odpowiedzie, i wzruszy ramionami. - Ja wiem, dlaczego. Przeszkodzioby ci to w karierze. - W karierze? - Jaromil sprbowa si rozemia. - Drukujesz wiersze, recytujesz na estradach, nasza gospodyni nakrcia o tobie film, eby sobie poprawi polityczn reputacj. Malarzowi tymczasem zabroniono wystawia. Wiesz przecie, e pisano o nim jako o wrogu ludu. Jaromil milcza. - Wiesz, czy nie wiesz? No, syszaem o tym. - Jego obrazy s podobno buruazyjnym zwyrodnieniem. Jaromil milcza - A czy wiesz, co malarz robi? Jaromil wzruszy ramionami. - Wyrzucili go ze szkoy i pracuje jako robotnik na budowie. Poniewa nie ma zamiaru odwoywa tego, w co wierzy. Maluje tylko wieczorami przy sztucznym wietle. Ale maluje mimo to wspaniae obrazy, ty natomiast piszesz obrzydliwe knoty! 10 Kolejny bezczelny dowcip, i jeszcze jeden, a pikny Martynow poczu si dotknity. Upomina Lermontowa przed caym towarzystwem. C to? Czy moe Lermontow ma zrezygnowa ze swych dowcipw? Ma Strona 123

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej si moe tumaczy? Nigdy! Przyjaciele ostrzegaj go. Nie ma sensu ryzykowa pojedynku z powodu gupstwa. Lepiej wszystko zaagodzi. Twoje ycie, Lermontowie, jest cenniejsze ni mieszny bdny ognik honoru! Co takiego? e jest co cenniejszego ni honor? Tak, Lermontowie. Twoje ycie, twoje dzieo. Nie, nie ma niczego nad honor! Honor jest tylko godem twojej zarozumiaoci, Lermontowie. Honor jest iluzj zwierciade, honor jest tylko teatrem dla tej mao wanej publicznoci, ktrej jutro tu ju nie bdzie! Ale Lermontow jest mody i sekundy, w ktrych yje, s dla niego wiecznoci, a tych kilka dam i panw, ktrzy na niego patrz, to amfiteatr wiata; albo pjdzie przez ten wiat pewnym krokiem mczyzny, albo nie zasuguje na to, by y! 11 Czu, jak mu po twarzy spywa boto haby i wiedzia, e z tak pomazan twarz nie mgby tu z nimi pozosta ani minuty. Prno go uciszaj, prno go uspokajaj. - Niepotrzebnie staracie si nas pogodzi rzek. - S spra'wy, ktre pogodzi si nie dadz. Potem wsta i poruszony zwrci si do trzydziestolatka: - Osobicie jest mi przykro, e malarz pracuje na budowie i maluje przy zym wietle. Ale obiektywnie rzecz biorc, to wszystko jedno, czy maluje przy wieczce, czy w ogle nie maluje. Cay wiat jego obrazw jest bowiem od dawna martwy. Prawdziwe ycie jest gdzie indziej! Cakiem gdzie indziej! I to jest powd, dla ktrego nie chodz do malarza. Nie mam ochoty dyskutowa z nim o problemach, ktre nie istniej. Niech mu si wiedzie jak najlepiej. Nie mam nic przeciw martwym. Niech im ziemia lekka bdzie. I tobie te to mwi wskaza na trzydziestolatka. - Niech ci ziemia lekk bdzie. Jeste martwy, cho nawet o tym nie wiesz. Trzydziestolatek wsta take i powiedzia: - Byoby moe ciekawe zobaczy, jak wypadaby walka pomidzy trupem a poet. Jaromilowi krew uderzya do gowy. - Prosz bardzo, moemy sprbowa - rzek i zamachn si pici na trzydziestolatka, ktryjednak zapa go za rk, gwatownym szarpniciem odwrci go plecami do siebie, po czym praw rk chwyci go za konierz, lew za za ty spodni, i unis w gr. - Dokd mam pana poet wynie? - zapyta. Obecni przy tym gocie, ktrzy jeszcze przed chwil starali si pogodzi obu rywali, nie mogli powstrzyma si od miechu; trzydziestolatek kroczy przez pokj, trzymajc wysoko w grze Jaromila, ktry rzuca si w powietrzu jak zrozpaczona, delikatna ryba. W kocu donis go do drzwi balkonu. Otworzy je, postawi poet na progu i zamachn si nog. 12 Rozleg si wystrza, Lermontow chwyci si za serce, a Jaromil upad na lodowaty beton balkonu. O, Czechy, sawa wystrzaw tak czsto zmienia si u was w hec kopniakw! Ale czy mamy wymiewa si z Jaromila za to, e jest parodi Lermontowa? Czy mamy moe wymiewa si z malarza, e naladowa Andre Bretona, bo tak jak on nosi skrzany paszcz i chowa wilczura. Czy i Andre Breton nie by imitacj czego wzniosego, do czego chcia by podobny? Czy parodia nie jest wiecznym przeznaczeniem czowieka? Zreszt, nie ma nic prostszego, ni zmieni sytuacj. 13 Rozleg si wystrza, Jaromil chwyci si za serce, a Lermontow upad na lodowaty beton balkonu. Ma na sobie galowy mundur carskiego oficera i podnosi si z Strona 124

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej ziemi. Jest katastrofalnie opuszczony. Nie ma tu historiografii literackiej z jej balsamami, ktre nadayby wzniosy sens jego upadkowi. Nie ma pistoletu, w ktrego wystrzale zniknoby chopice ponienie. Jest tu tylko miech, ktry dobiega przez okno i na zawsze go zniewaa. Podchodzi do porczy i patrzy na d. Niestetyjednak, balkon niejest na tyle wysoki, by mg mie pewno, e si zabije, jeli skoczy. Jest zimno, marzn mu uszy, marzn mu nogi, przestpuje i nie wie, co pocz. Boi si, e otworz si drzwi balkonu i pojawi si w nich rozemiane twarze. Zosta schwytany. Jest w puapce fraszki. Lermontow nie boi si mierci, ale boi si miesznoci. Chciaby skoczy w d, lecz nie skoczy, gdy wie, e o ile samobjstwo jest tragiczne, o tyle nieudane samobjstwo budzi miech. Zaraz, zaraz. Co to za dziwne zdanie? Przecie, czy samobjstwo powiedzie si, czy nie, jest to jeden i ten sam czyn, do ktrego prowadz te same pobudki i ta sama odwaga! C wic odrnia tu tragiczne od miesznego? Tylko przypadek powodzenia? Co waciwie odrnia mao od wielkoci? Powiedz, Lermontowie! Czy tylko rekwizyty? Pistolet czy kopniak? Tylko kulisy, ktre podsuwa ludzkiemu zdarzeniu Historia?) Dosy! Na balkonie jest Jaromil, ma na sobie bia koszul z rozlunionym krawatem i trzsie si z zimna. 14 Wszyscy rewolucjonici kochaj pomienie. Percy Shelley take marzy o mierci w ogniu. Kochankowie z jego wielkiego poematu zginli razem na stosie. Pod ich postaciami Shelley ukaza siebie i swoj on, ale pomimo to zgin w odmtach wd. Jednake przyjaciele poety, jak gdyby chcieli naprawi t semantyczn pomyk mierci, uoyli na morskim brzegu wielki stos, na ktrym spalili jego ciao, obgryzione przez ryby. Czyby i z Jaromila mier chciaa zadrwi, skoro posya mu naprzeciw mrz zamiast aru? Bowiem Jaromil chce umrze; myl o samobjstwie wabi go jak gos sowika. Wie, e przyszed tu przezibiony, wie, e zachoruje, ale nie wrci z powrotem do pokoju, nie moe ju znie upokorzenia. Wie, e tylko objcia mierci mog go ukoi, te objcia, ktre wypeni caym swym ciaem i dusz i bdzie w nich nieskoczenie wielki; wie, e tylko mier moe go pomci i oskary o morderstwo tych, ktrzy si miej. Pomyla, e pooy si pod drzwiami i pozwoli opieka si od spodu zimnem, aby uatwi mierci zadanie. Usiad na ziemi; beton by tak lodowaty, e po chwili nie czu ju poladkw; chcia si pooy, ale nie mia na tyle odwagi, by przytkn plecy do zmroonej ziemi, wic znowu wsta. Mrz obejmowa go caego, by wewntrzjego lekkich pbucikw, by pod spodniami i pod spodenkami, od gry wsun mu rk pod koszul. Jaromil szczka zbami, bolao go gardo, nie mg przeyka, kicha i chciao mu si sika. Rozpi sobie skostniaymi palcami rozporek; sika potem przed siebie na ziemi i widzia, jak rka, ktra trzyma przyrodzenie, trzsie mu si z zimna. 15 Przytupywa z blu na betonowej posadzce, ale za nic na wiecie nie otworzyby drzwi do tych, co si miali. Ale co z nimi? Czemu sami nie przyjd do niego? Czy s a tacy li? Czy tacy pijani? A waciwie jak dugo ju stoi na mrozie? W pokoju zgaszono nagle wiszc u sufitu lamp, pozostawiajc jedynie przytumione wiato. Jaromil podszed do okna i zobaczy, e nad tapczanem wieci si maa lampka z rowym abaurem; przyglda si dugo, a w kocu zobaczy dwa nagie ciaa w ucisku. Szczka zbami, trzs si i patrzy; na wp zacignita zasona nie pozwalaa mu stwierdzi z pewnoci, czy ciao kobiety przykryte ciaem mczyzny naley do instruktorki, ale wszystko wskazywao na to, e tak; wosy tej kobiety byy czarne i dugie. Ale kim jest ten mczyzna? Mj Boe, przecie Jaromil wie, Strona 125

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej kto to jest! Przecie to wszystko ju kiedy widzia! Zima, nieg, grska rwnina i w rozwietlonym oknie Ksawery z kobiet! Ale przecie od dzi Ksawery i Jaromil mieli by jedn istot. Czemu Ksawery go zdradza? Mj Boe, dlaczego na jego oczach kocha si z dziewczyn?! 16 W pokoju byo ciemno. Nie byo niczego sycha ani wida. W jego mylach take niczego nie byo: ani zoci, ani alu, ani upokorzenia; w jego mylach byo tylko straszliwe zimno. Nie mg ju tego wytrzyma; otworzy szklane drzwi i wszed do rodka; nie chcia niczego widzie, nie rozglda si na prawo ani na lewo, tylko szybko przeszed przez pokj. Na korytarzu wiecio si wiato. Zbieg po schodach na d i otworzy drzwi pokoju, gdzie zostawi swoj marynark; byo tam ciemno, jedynie saba powiata przenikajca z przedpokoju owietlaa niewyranie kilka picych postaci, ktre gono oddychay. Wci trzs si z zimna. Maca rkami po krzesach, by namaca marynark, ale nie mg jej znale. Kichn; kto ze picych przebudzi si i ofukn go. Wyszed do przedpokoju. Tam wisiajego zimowy paszcz. Woy go na koszul, ubra kapelusz i wybieg z willi. 17 Kondukt ju wyszed. Na przodzie ko cignie wz z trumn. Za wozem idzie pani Wolkerowa i widzi, jak spod czarnego wieka sterczy rg biaej poduszeczki; ten przytrzanity rg jest jakby wyrzutem, e ostatnie oe jej chopca (ach, ma dwadziecia cztery lata) jest niestarannie posane; czuje nieodparte pragnienie poprawienia tej poduszki pod jego gow. Potem trumna ley w kociele otoczona wiecami. Babcia, ktra cierpi na martwic, musi sobie palcem unie powiek, eby cokolwiek widzie. Oglda trumn, oglda wiece; na jednym z nich jest wstga z nazwiskiem Martynowa. - Wyrzucie to rozkazuje. Jej stare oko, nad ktrym palec przytrzymuje bezwadn powiek, wiernie strzee ostatniej drogi Lermontowa, majcego dwadziecia sze lat. 18 Jaromil (ach, jeszcze nie ma dwudziestu lat) jest w swoim pokoju i ma wysok gorczk. Lekarz stwierdzi zapalenie puc. Za cian sycha gon sprzeczk lokatorw, a dwa pokoje, w ktrych mieszka wdowa z synem, s wysepk ciszy. Ale mama nie syszy haasu z ssiedniego pokoju. Myli tylko o lekarstwach, gorcej herbacie i zimnych okadach. Jeszcze gdy by malutki, siedziaa nad nim nieprzerwanie wiele dni, by go wynie, poczerwieniaego i rozpalonego, z pastwa umarych. Teraz bdzie przy nim siedzie tak samo gorliwie, dugo i wiernie. Jaromil pi, majaczy, budzi si i znw majaczy; ogie gorczki lie jego ciao. Wic jednak pomienie? Jednak zamieni si w blask i ar? 19 Przed mam stoi nieznajomy mczyzna, ktry chce rozmawia z Jaromilem. Mama odmawia. Mczyzna przypomina jej nazwisko rudowosej dziewczyny. - Pani syn zadenuncjowa jej brata. S teraz oboje aresztowani. Musz z nim porozmawia. Stoj naprzeciw siebie w mamy pokoju, ale dla mamy pokj ten jest teraz jedynie przedsionkiem komnaty syna; strzee jej jak uzbrojony anio bramy raju. Gos gocia jest przykry i budzi w niej gniew. Otwiera drzwi od pokoju syna. - Wic niech pan z nim porozmawia. Strona 126

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej Mczyzna zobaczy rozognion twarz chopca majaczcego w gorczce, a mama powiedziaa cichym, lecz zdecydowanym gosem: - Nie wiem wprawdzie, o czym pan mwi, ale zapewniam pana, e mj syn wiedzia, co robi. Wszystko, co robi, jest w interesie klasy robotniczej. Gdy wypowiadaa te sowa, ktre czsto syszaa od syna, ale ktre dotychczas byy jej obce, czua, jak napenia j poczucie ogromnej siy; bya teraz zczona z synem bardziej ni kiedykolwiek przedtem; stanowia z nim jedn dusz, jedn myl; tworzya z nim jeden wszechwiat, utkany z jednej, jednorodnej materii. 20 Ksawery trzyma w rce aktwk, w ktrej by zeszyt do czeskiego i podrcznik przyrody. - Dokd chcesz i? Ksawery umiechn si i wskaza na okno. Okno byo otwarte, wiecio w nim soce i z daleka dobiegay przeze odgosy miasta penego przygd. - Obiecae mi, e zabierzesz mnie ze sob... - To byo dawno temu - powiedzia Ksawery. - Chcesz mnie zdradzi? - Tak. Zdradz ci. Jaromil nie mg zapa tchu. Czu tylko, jak bardzo Ksawerego nienawidzi. Jeszcze niedawno myla, e on i Ksawery s jedn i t sam istot pod dwiema postaciami, lecz teraz rozumie, e Ksawery jest kim zupenie innym i e to jego najwikszy wrg! A Ksawery pochyli si ku niemu i pogaska go po twarzy: - Jeste pikna, jeste bardzo pikna... - Czemu zwracasz si do mnie jak do kobiety! Zwariowae? - krzykn Jaromil. Ale Ksawery nie pozwoli sobie przerwa: - Jeste bardzo pikna, ale musz ci zdradzi. Odwrci si potem i odchodzi w stron otwartego okna. - Ja niejestem kobiet! Ja przecie niejestem kobiet! - krzycza za nim Jaromil. 21 Gorczka na chwil opada i Jaromil rozglda si dookoa; ciany s puste; obramowana fotografia w oficerskim mundurze znikna. - Gdzie jest tatu? - Tatusia tu nie ma - mwi mama czuym gosem. - Jak to? Kto go zdj? Ja, kochanie. Nie chc, eby na niego patrzy. Nie chc, by pomidzy nas dwoje kto wkracza. Terazju nie ma potrzeby, bymy si okamywali. Musisz o tym wiedzie. Tatu nigdy nie chcia, eby si urodzi. Nigdy nie chcia, eby y. Zmusza mnie do tego, eby si nie narodzi. Jaromil by osabiony gorczk i nie mia ju si wypytywa si ani sprzecza. - Mj pikny chopcze - mwi do niego mama i gos jej dry. Jaromil uwiadamia sobie, e kobieta, ktra do niego mwi, zawsze go kochaa, zawsze mg na ni liczy, nigdy si o ni nie musia ba i nigdy nie musia by o ni zazdrosny. Ja nie jestem pikny, mamusiu. Ty jeste pikna. Wygldasz tak modziutko. Mama syszy, co mwi syn, i chce jej si paka ze szczcia: Wydaje ci si, e jestem pikna? Przecie ty jeste do mnie podobny. Nigdy nie chciae o tym sysze, e jeste do mnie podobny. Ale to prawda i jestem szczliwa, e tak jest. I gaskaa go po wosach, tych i delikatnych jak puch, i caowaa go po nich. - Masz wosy anioa, kochanie. Jaromil czuje, e jest bardzo zmczony. Nie miaby ju si i za jak innn kobiet, wszystkie s tak daleko i droga do nich jest nieskoczenie duga. - Nigdy waciwie nie podobaa mi si adna kobieta - mwi - tylko ty, mamusiu. Ty jeste ze wszystkich najpikniejsza. Strona 127

Kundera Milan - ycie jest gdzieindziej Mama pacze i cauje go. - Pamitasz zdrojowe miasteczko? - Tak, mamusiu, ciebie kochaem najbardziej ze wszystkich. Mama widzi wiat przez wielk z szczcia; wszystko wok jest wilgotno rozmazane; rzeczy uwolniy si z wizw ksztatw i tacz, i ciesz si. - Naprawd, kochanie? - Tak - mwi Jaromil, trzyma mamy rk w swej gorcej doni i jest zmczony, ogromnie zmczony. Ju si pitrzy glina nad trumn Wolkera. Ju pani Wolkerowa wraca z cmentarza. Ju ley kamie nad trumn Rimbauda, ale jego mama, jak wiadomo, kazaa sobie jeszcze otworzy rodzinny charlevillski grobowiec. Widzicie j, t surow pani w czarnej sukni? Zaglda w ciemn wilgotn czelu i upewnia si, e trumna jest na swoim miejscu i e jest zamknita. Tak, wszystko jest w porzdku. Arthur ley i nie ucieka. Arthur ju nigdy nie ucieknie. Wszystko jest w porzdku. A wic jednak woda? Nie adne pomienie? Otworzy oczy i zobaczy pochylon twarz z lekko cofnitym podbrdkiem i delikatnymi tymi wosami. Ta twarz nad nim bya tak blisko, e wydawao mu si, i ley nad brzegiem studni i widzi w niej wasn posta. Nie, adne pomienie. Utonie w wodzie. Patrzy na swoj twarz na powierzchni wody. Potem zobaczy nagle w tej twarzy ogromny strach. I to bya ostatnia rzecz, jak widzia. KONIEC Opracowano jako plik tekstowy w padzierniku 1999r.

Strona 128

You might also like