You are on page 1of 7

Rancire: O wojnie jako najwy!

szej formie zaawansowanego plutokratycznego konsensu


Jacques Rancire filozof francuski, profesor Uniwersytetu Paris VIII (St. Denis). W latach 60. wsp!pracowa! z Louisem Althusserem, wsp!autor pierwszej wersji Lire de Capital (1965). Napisa! m.in. La parole ouvriere (wraz z Alainem Faure, 1976), Le maitre ignorant (1987), Aux bords du politique (1990). Wkrtce w bibliotece Le Monde diplomatique edycja polska uka"e si# jego ksi$"ka pt. Nienawi!" do demokracji (wyd. franc. 2005). Ka!dy z "atwo#ci$ przyzna, !e angloameryka%ska wojna jest #wiadectwem pojawienia si& nowej jako#ci w systemie rz$dw naszych zaawansowanych spo"ecze%stw Trudniej ju" uchwyci% t# nowo&% i to z prostej przyczyny. W my&l naszej idei nowo&ci, narzuconej przez progresywistyczne poj#cie rozwoju historycznego, to, co nowe, ma by% naprawd# nowe i wszystkie nowo&ci maj$ nast#powa% obok siebie. Uwa"a si#, "e post#powi technicznemu i globalnemu panowaniu Kapita!u maj$ odpowiada% coraz nowocze&niejsze formy sprawowania w!adzy: w!adzy jeszcze bardziej rozrzedzonej i niedostrzegalnej, tak samo mobilnej i niewidzialnej jak przep!yw informacji, puszczonej w obieg niczym towary, wywieraj$cej swoje bezbolesne skutki poprzez powszechnie obowi$zuj$cy (i akceptowany) sposb "ycia. Nazywamy to, w zale"no&ci od cechuj$cego nas temperamentu, niewidzialnymi &wiatowymi rz$dami kapita!u, triumfaln$ masow$ demokracj$ lub mi#kkim totalitaryzmem. Przy u"yciu wszystkich tych nazw oznaczamy form# rz$dw na pozr odleg!$ od militarnych kampanii na rzecz prawa i cywilizacji, hymnw do Boga i flagi oraz k!amstw propagandy Pa'stwa. Jak zatem mamy my&le% o tym nowym, ktre tak dziwnie przypomina stare? O tej nieznacznej szczelinie oddzielaj$cej technologiczne wyrafinowanie broni i brutalno&% rozmaitych form manipulacji opini$ publiczn$? Zacznijmy od tego, co najbardziej oczywiste: ogromu k!amstw, ktre nale"a!o po!$czy% w ca!o&%, by skonstruowa% wizj# Iraku posiadaj$cego bro' masowej zag!ady gotow$ dosi#gn$% zachodnie narody w mniej ni" jedn$ godzin#. Nie chodzi tylko o to, "e by!o to k!amstwo kolosalne. Zarzuty wobec Iraku by!y przecie" nieprawdopodobne dla ka"dego umys!u odznaczaj$cego si# odrobin$ zdrowego

rozs$dku. Dlatego te", aby wymusi% ich akceptacj#, nale"a!o oprze% si# na starej propagandowej zasadzie: by narzuci% rzeczywisto&% k!amstwa, nale"y wyolbrzymi% je ponad wszelk$ wiarygodno&% im jest wi#ksze, tym lepiej ucichnie, dok!adnie dlatego, "e wykracza poza dziedzin# przekona' ku temu, co nieprawdopodobne. Takiego rodzaju zasada rzekomo charakteryzowa!a re"imy totalitarne. Dzi& wydaje si# doskonale przystosowana do rz$dw demokratycznych inspirowanych religi$ chrze&cija'sk$. Pozostaje do zrozumienia, dlaczego rz$dy te potrzebuj$ owej zasady, dlaczego konieczne by!o narzucenie nieprawdopodobnej rzeczywisto&ci tego k!amstwa. Na pozr w celu uzyskania koniecznego wsparcia dla rozp#tania wojny. Ale dlaczego by!o to konieczne, skoro zagro"enie co ca!kiem oczywiste nie istnia!o? Na mocy antycypacji? Z powodu przesadnego poczucia zagro"enia? Wydaje si#, "e problem ten musimy postawi% na g!owie. Albowiem wcale nie to, "e niektrzy czuli si# zagro"eni, uczyni!o wojn# konieczn$. Raczej to wojna by!a konieczna, by narzuci% poczucie zagro"enia. Zaiste, zarz$dzanie poczuciem braku bezpiecze'stwa jest najlepszym sposobem na to, by nasze spo!ecze'stwa Pa'stwa konsensualnego sprawnie funkcjonowa!y.Bez wzgl#du na to, co my&le% mog$ filozofowie ko'ca historii, my&liciele mi#kkiego totalitaryzmu i teoretycy uoglnionego symulakrum lub nieodpartej witalno&ci cechuj$cej wielo&%, w centrum naszej skrajnej nowoczesno&ci w ogromnym stopniu le"y archaizm. Zaawansowane Pa'stwo kapitalistyczne nie jest pa'stwem, ktre cechowa!oby si# automatycznym konsensem, zgodno&ci$ mi#dzy codziennym zarz$dzaniem przyjemno&ci$ i kolektywnymi negocjacjami w kwestii w!adzy i jej redystrybucji. Nie dzia!a ono za po&rednictwem rozbrajania nami#tnych konfliktw i neutralizacji emocjonalnego obsadzenia warto&ci. Jego udzia!em nie jest wcale samozniszczenie w nieograniczonej wolno&ci cyfrowej komunikacji i polimeryzacji jednostkowych to"samo&ci, ktre s$ tak destruktywne dla wi#zi spo!ecznych. Tam bowiem, gdzie bezgranicznie rz$dzi towar, czy to w postreaganowskiej Ameryce, czy postthacherowskiej Anglii, optymaln$ form$ jedno&ci jest konsens scementowany przez strach przenikaj$cy spo!eczno&% zgrupowan$ wok! wojowniczego Pa'stwa. Konflikt mi#dzy Stanami Zjednoczonymi i Star$ Europ$ jest by% mo"e konfliktem mi#dzy dwoma odmianami rz$dw konsensualnych. Tam, gdzie nie zosta! jeszcze ca!kowicie rozmontowany system opieki spo!ecznej i solidarno&%, gdzie rz$dy nadal dokonuj$ interwencji w redystrybucj# maj$tku narodowego, konsens realizuje si# w tych tradycyjnych rolach arbitra"u. Ten konsens oznacza globaln$ solidarno&% przeciwstawnych interesw przeciwko wizji ekonomicznej konieczno&ci, ktr$ przedstawia si# jako nieuchronn$ i ktra jako taka rzekomo zobowi$zuje nas do sukcesywnego porzucania spo!ecznych anarchizmw. Z kolei tam, gdzie ostatni krok zosta! ju" postawiony, gdzie pokorne Pa'stwo uwolni!o si# od ci#"aru swoich

funkcji opieku'czych i pozwoli!o na wolne rz$dy sprawowane wy!$cznie przez prawo kapita!u, tam konsens objawia swoje prawdziwe oblicze. Konsensualne Pa'stwo w swojej ostatecznej formie nie jest Pa'stwem zarz$dzaj$cym; jest to Pa'stwo zredukowane do swojej czystej esencji Pa'stwo policyjne. Wsplnota uczu%, na ktrej si# to Pa'stwo opiera i ktr$ podporz$dkowuje sobie dla w!asnej korzy&ci, to wsplnota strachu. Je&li niektrzy wielcy my&liciele uczynili strach podstaw$ zwierzchnictwa, to w!a&nie dlatego, "e uczucie to maksymalizuje nie tylko scalanie interesw jednostkowych i zbiorowych, ale rwnie" scalanie interesw i warto&ci. W jedn$ ca!o&% zlewa si# spo!eczno&% zjednoczona przez zagro"enia dla jej bezpiecze'stwa i spo!eczno&% spojona przez fundamentalne warto&ci cechuj$ce pob!ogos!awion$ przez Boga ludzk$ spo!eczno&%. W warunkach, o ktrych mowa, ta ca!o&% w oczywisty sposb osi$gn#!a swj najpe!niejszy wyraz. Ale te same, zagro"one przez irack$ bro', Stany Zjednoczone s$ przecie" jednocze&nie t$ niesamowit$ federacj$ bia!ych, czarnych i rdzennie ameryka'skich populacji, ktre przed kilkoma wiekami zdecydowa!y si# wsplnie zbudowa% wielk$ wsplnot# opart$ na wzajemnym poszanowaniu ras, klas i religii. Istniej$ zatem dwa pa'stwa konsensu i mo"e by% tak, i" co sprzeczne ze star$ dobr$ logik$ post#pu najbardziej rozwini#tym Pa'stwem nie jest to, ktre wyst#puje jako arbiter interesw spo!ecznych, ale raczej Pa'stwo jako zarz$dca poczucia zagro"enia. Nawiasem mwi$c, gra, w jak$ graj$ nasze rz$dy z kwesti$ poczucia braku bezpiecze'stwa i z si!ami politycznymi to wykorzystuj$cymi, powinna by% dla nas dostateczn$ przestrog$. Nie mo"na bowiem wiecznie uto"samia% nowych si! skrajnie prawicowych partii w Europie z reakcyjnym niepokojem przesuwaj$cych si# w d! klas i jednostek, ktre utraci!y jak$kolwiek przynale"no&%. Wydarzenia wyborw prezydenckich we Francji w 2002 r. powinny co najmniej pomc nam rozpozna% centraln$ rol#, jak$ w globalnej logice konsensu odgrywa temat braku bezpiecze'stwa i rzekomo marginalne partie, ktre go wykorzystuj$. Z jednej strony, skrajna prawica podtrzymuje poczucie braku bezpiecze'stwa, co jest korzystne dla Pa'stw. Z drugiej jednak strony, ona sama stanowi dla Pa'stwa konsensualnego dodatkow$ form# zagro"enia. Dlatego skrajnie prawicowe partie swoim w!asnym kosztem przychylaj$ si# do &wi#tych demokratycznych porozumie', ktre daj$ dzi& rz$dom konsensualnym &rodki potrzebne do utrzymywania polityki spo!ecznego konsensu innymi s!owy, mi#kk$ likwidacj# r"nych form opieki i solidaryzmu spo!ecznego. Jutro b#d$ oferowa% im narz#dzia zarz$dzania konsensem strachu. Kto& oczywi&cie powie, "e strach nie jest jedynie kwesti$ fantazji. Twin Towers run#!y naprawd#. I r"ne postacie przemocy, szanta"u itp., ktre "ywi$ nasze

poczucie braku bezpiecze'stwa, faktycznie istniej$. Jednak przyk!ad ameryka'ski w zdumiewaj$cy sposb pokaza!, "e zapobieganie rzeczywistym niebezpiecze'stwom oraz aktom przemocy i zapobieganie wyimaginowanemu zagro"eniu to dwie ca!kiem r"ne rzeczy. Pokaza! rwnie", "e rozwini#temu Pa'stwu niesko'czenie wygodniej jest mie% do czynienia z tym drugim, ni" z pierwszym. Nale"y jednak unika% tu hipotezy, "e powrt archaizmw, jaki mo"na obserwowa% ostatnio w rozwini#tych Pa'stwach i spo!ecze'stwach, stanowi reakcj# obronn$ na niebezpiecze'stwa, ktre stwarzaj$ dzi& reakcyjne postawy tej ludno&ci naszej planety, ktra pozostaje w mniej lub bardziej niekorzystnym po!o"eniu. Poj#cia zacofania i desperackich reakcji na zmagania i upokorzenie nie mog$ wiecznie maskowa% rzeczywisto&ci, nawet je&li w post#pie wyk!adniczym wzrasta liczba socjologw i politologw "yj$cych z tych poj#%. Po pierwsze, nic nie wskazuje na to, "e nieograniczony globalny rozwj plutokracji s!u"y redukcji przepa&ci mi#dzy bogatymi i biednymi, ktr$ uwa"a si# za permanentne zagro"enie dla rozwini#tych spo!ecze'stw. Po drugie, przygotowania do 11 wrze&nia pokaza!y, "e mi#dzynarodowy kapita! i nowoczesna technologia mog$ si# &wietnie godzi% z religijnym archaizmem i destrukcyjnym fanatyzmem. Po trzecie, zasoby tropw do wykorzystania w zwi$zku z tematem braku bezpiecze'stwa s$ nieograniczone, co dostatecznie jasno pokazuje fakt, i" media codziennie wykorzystuj$ dla swoich celw kolejne formy zagro"enia, ryzyka i katastrofy, od islamizmu po fale upa!w, podobnie jak to, "e w&rd intelektualistw obserwujemy zalew dyskursu katastroficznego i moralizatorstwo na mod!# argumentu mniejszego z!a. Brak bezpiecze'stwa nie jest wynikiem zestawienia faktw, lecz sposobem zarz$dzania "yciem zbiorowym. Jako taki ma wszelkie szanse, by utrzymywa% si#, nawet je&li nasze miasta i szko!y na nowo odkryj$ ju" po"$dany sposb zbiorowej egzystencji. Je&li po Iraku zostanie dokonana inwazja na Iran, to nadal pozostanie jakie& sze&%dziesi$t zbrodniczych Pa'stw zagra"aj$cych bezpiecze'stwu narodw sk!adaj$cych si# na dzisiejsz$ plutokracj#. I, jak wiemy, bro' to nie jedyne zagro"enie dla naszego bezpiecze'stwa. Rozs$dnie mo"emy przewidywa% nastanie militarnopolicyjnych operacji, gor$co wspieranych przez dobrze poinformowan$ opini# spo!eczn$, ktrych celem b#dzie obalanie rz$dw krajw mog$cych spowodowa% z powodu cechuj$cej je nieprzewidywalno&ci katastrof# klimatyczn$, ekologiczn$, epidemiologiczn$ lub jak$& inn$. S!ynny podzia! na narody rozwini#te i zacofane, ktry usprawiedliwia interwencje ze strony policji bezpiecze'stwa przeciw wszelkim zagro"eniom, do jakich prowadzi ten podzia!, stwarza tym samym doskona!e warunki do tego, by podzia! ten przez t# sam$ policj# by! niesko'czenie pog!#biony.Bez w$tpienia ryzykowne by!oby przewidywanie, jakie formy zarz$dzania brakiem bezpiecze'stwa powstan$ w przysz!o&ci. Znajdujemy si# dopiero u progu spektakli nowej utopii, utopii planety rz$dzonej przez

samoregulacj# kapita!u. Jest to oczywi&cie tylko pewien sposb nazywania rzeczy. W istocie "adna historyczna konieczno&% nie zmusza nas do tego, by&my biernie czekali na wype!nienie si# tej wizji. Oznacza to, "e tym bardziej konieczne jest porzucenie pozornej nieuchronno&ci post#pu historycznego, tak by rozpozna% zwi$zek mi#dzy archaizmem braku bezpiecze'stwa i rozwini#tymi rz$dami plutokracji. Rwnie wa"ne jest ustalenie pewnych specyficznych cech tych rz$dw. Ostatnie k!amstwa Pa'stwa powinny nam w tym pomc. Byli&my bowiem &wiadkami tego, co mo"na okre&li% mianem kwintesencji zasad tzw. propagandy totalitarnej w dzia!aniu. Niektrzy b#d$ bez w$tpienia wykrzykiwa%, "e Stany Zjednoczone Georgea W. Busha nie maj$ nic wsplnego z Niemcami Gbbelsa: przeciwnicy wojny wyrazili bowiem swobodnie swoje opinie i jawnie demonstrowali. To ca!kowita prawda. Ale pokazuje to nam w!a&nie, "e obecna sytuacja wymyka si# powszechnie przyj#tej opozycji mi#dzy totalitaryzmem i demokracj$. W rzeczywisto&ci byli&my bowiem &wiadkami sytuacji bez precedensu, polegaj$cej na zestawieniu bezpo&rednio obok siebie form wolnej ekspresji nowoczesnych Pa'stw konstytucyjnych i form propagandy tzw. Pa'stw totalitarnych. Miesi$cami sieci telewizyjne nale"$ce do g!wnego nurtu w Stanach Zjednoczonych przez dzie' i noc klepa!y prawdy oficjalnego dyskursu: potworne zagro"enie wymierzone w nard ameryka'ski przez irack$ bro' masowej zag!ady. Klepa!y je ustami prezydenta i jego sekretarzy stanu, przedstawicieli wi#kszo&ci i opozycji, dziennikarzy i specjalistw wszelkiej ma&ci. Klepa!y je w sposb wolny, albowiem, jak doskonale wiadomo, sieci telewizyjne s$ niezale"ne od rz$du, cho% zale"ne w najwi#kszym stopniu od tych samych si! finansowych, z ktrymi rz$d zwi$zany jest umowami. Sta!o si# oczywiste, "e sie% telewizyjna prowadzona przez Pa'stwo nie jest wcale konieczna do tego, by mie% telewizj# funkcjonuj$c$ w s!u"bie pa'stwowego k!amstwa. Bardziej ni" kiedykolwiek sta!o si# jasne, "e solidarno&% poszczeglnych partii w zarz$dzaniu strachem i oszustwem ze strony Pa'stwa stanowi!a faktyczn$ tre&% rzekomego konfliktu mi#dzy nimi. (Tych kilka nie&mia!ych prb krytyki republika'skiej administracji poczynionych przez Demokratw dotyczy!o jej niepowodze' w walce z brakiem bezpiecze'stwa). Kapita! ujawni! swoj$ doskona!$ bieg!o&% w zakresie tworzenia maszyn do produkcji newsw s!u"$cych utrzymywaniu propagandy pa'stwowego oszustwa. Tym samym zobaczyli&my, jakiej formy wolno&ci mo"na si# spodziewa% po systemie medialnym uwolnionym od s!u"by publicznej, systemie na wskro& zjednoczonym z po!$czeniem w!adzy Pa'stwa i w!adzy bogactwa. Formy kontroli pa'stwowej, militarna maszyneria, w!adza ekonomiczna i w!adza mediw osi$gn#!y w wojnie ameryka'skiej wysoki poziom integracji, ktry daje wyraz doskona!o&ci plutokratycznego uk!adu. Bezpo&rednia w!adza sprawowana przez magnatw medialnych imperiw, ktr$ wyprbowano we W!oszech, figuruje po&rd pionierskich form tego samego systemu.

Oryginalno&% obecnej sytuacji polega na koegzystencji kapitalistycznej maszynerii propagandy Pa'stwa i demokratycznej opinii publicznej. W!ochy Berlusconiego, Hiszpania Aznara, Anglia Blairea do&wiadczy!y gigantycznych masowych antywojennych demonstracji. Nawet w Stanach Zjednoczonych, pomimo konsensualnego nacisku i sojuszu tzw. liberalnej prasy, przeciwnicy wojny mogli w swobodny sposb da% na ulicach wyraz swojemu niezadowoleniu i nawet najbardziej rozw&cieczony prezenter wiadomo&ci Fox News w ko'cu przyzna!, "e Pierwsza Poprawka do Konstytucji zabrania zwolnienia profesora z Uniwersytetu Columbia za powiedzenie, "e prawdziwi przeciwnicy wojny powinni mie% nadziej# na zwyci#stwo Iraku. Prezenter ostatecznie stwierdzi!, "e wystarczy!o naplu% mu w twarz. Oficjalny system po!$czonych newsw/opinii mo"e tolerowa% w swoim s$siedztwie przejaw wolnej wypowiedzi, ktr$ uwa"a za pozbawion$ znaczenia. Toleruje go, pozornie, nawet gdy przejaw ten nie wi$"e si# ju" z osobist$ i dyskusyjn$ opini$ jednostki, ale tak"e z ruchami masowymi. Prezydent Bush gor$co dzi#kowa! sprzymierzonym europejskim rz$dom za to, "e w marszu na s!usznej drodze nie zosta!y zachwiane przez opozycj# ze strony opinii publicznej ich w!asnych krajw. Bez w$tpienia jednak, z drugiej strony, sensowne b#dzie przemy&lenie tej koegzystencji systemw opinii. Niektrzy b#d$ j$ interpretowa% w pesymistyczny sposb jako znak tego, i" demokratyczna opinia publiczna jest ju" bezu"yteczna. Mo"na jednak, na odwrt, odnale(% w tym okazj# do przypomnienia, "e to w!a&nie ta dwoisto&%, nie tyle partii w rz$dzie, co raczej systemw opinii publicznej, odr"nia polityczn$ demokracj# od zwyk!ych form rz$dw bogactwa. Dzi& tym oligarchicznym rz$dom, w wyniku pomylenia form dzia!ania politycznego z formami kontroli pa'stwowej, przydaje si# nazw# demokracja. Ich normaln$ tendencj$ nie jest jednak panowanie masowej komunikacji i masowej konsumpcji podporz$dkowane zasadom egalitaryzmu. Jest ni$ integracja kapitalistycznej, pa'stwowej, militarnej i medialnej w!adzy. Sprzeciwiaj$c si# progresywistycznej wierze w jednorodny charakter rozwoju poszczeglnych dziedzin, naprawd# demokratyczny ruch powinien w pe!ni wzi$% pod uwag# to, co odr"nia jego w!asne formy od form kontroli pa'stwowej i co odr"nia jego wolno&% od wolno&ci towarw.

t"um. Maciej Kropiwnicki

Przek!ad za: Jacques Rancire, On War as the Ultimate Form of Advanced Plutocratic Consensus, prze!. Lucy R. McNair, Contemporary French and Francophone Studies, vol. 8, nr 3, 2004, s. 253258.

You might also like