You are on page 1of 31

czesaw miosz antologia osobista Wstp Nie przypisuj sobie szczeglnych talentw recytatora, jest to jednak umiejtno, ktrej

mo na si nauczy! Nie podoba mi si sposb czytania wierszy przez aktorw, musiaem wic nauczy si, jak to robi samemu, nie tylko po polsku, tak e, ze wzgldu na moje wieczory autorskie w "meryce, po angielsku! # polubiem samo to przenoszenie znakw literowych na gos, niezale nie od tego, czy byy to moje wasne wiersze, czy wiersze innych poetw! W $aboratorium $ingwistycznym w %erkeley nagrywaem ballady &ickiewicza i poezj 'ze(a )zechowicza! Niniejsza *antologia osobista* jest wyborem zrobionym bardziej dla potrzeb gonego czytania ni ze wzgldu na drog+ mi tre! Nieatwo byo rozstrzygn+, co z caego mego dorobku zmieci na kasetach, a co pomin+! )hodzio o to, eby suchacz, czytelnik, suchaj+cy i czytaj+cy wyrywkowo, mia do swojej dyspozycji mo liwie du o odmian mojej poetyckiej twrczoci! -t+d te ograniczenia. na przykad wolabym da moje du sze poematy w caoci, ale w caoci znalaz si tu jedynie /wiat, inne s+ reprezentowane przez poszczeglne ich czci! &am nadziej, e ten eksperymentalny pomys wydawcy, zestawienie drukowanego tekstu z gosem, pomo e w rozumieniu wierszy, przez to, e dwie techniki bd+ wspiera si wzajemnie! 'e eli w suchaniu co w wierszu bdzie wydawao si niejasne, tekst obok pozwoli rzecz sprawdzi i wyjani! # na odwrt, w czytaniu mo e powsta w+tpliwo co do tonu i intencji wypowiedzi, a wtedy gos dostarczy wskazwki! %y mo e wiele osb woli lektur,suchanie jednym ci+giem, bardziej prawdopodobna wydaje mi si jednak wyrywkowo, wcale nie mniej korzystna dla autora, bo zapewnia wicej uwagi! &oje ostatnie ksi+ ki, w tym 0iesek przydro ny, licz+ si z takimi wanie upodobaniami dzisiejszego czytelnika, ktry lubi otworzy ksi+ k w rodku i obcowa z jedn+ albo kilkoma jej stronicami! Wiersz *1legia* by napisany w 2345 roku! 1legia Ni zapomnieniem wiecznym, ani pamitaniem, mg+ gr, ni stolic wrzaw+ wiat nie uspokoi! " po latach bojowa6 krzy albo i kamie6, i ptak zapiewa na nim jak w ruinach 7roi! &io, jado, napoje towarzysz+ w drogach, ale nie ku nim bystre zwrciy si oczy )i kie, senne powieki wiato pali sroga i czas ostrzega cicho, nim ciao przekroczy 8obre zwierzta wierne, ludzie krtkotrwali szarpi+ na pr no rce skrzepe w zachwyceniu! " z ziemi gos powstaje. potomku nasz, cieniu, czy bymy darmo ciebie tak dugo woali9 0ary , 2345 *0ie6*, wiersz napisany mniej wicej w tym samym czasie co poprzedni, mo e troch wczeniej , 234:! 'est to rozmowa kobiety z )hrem, 0ie6 ;ty <abrieli =unat ;ty ;ty "nna ;ty >iemia odpywa od brzegu na ktrym stoj i coraz dalej wiec+ jej trawy i drzewa! 0+czki kasztanw, wiata lekkiej brzozy ju nie zobacz was! > lud?mi umczonymi oddalacie si, ze so6cem koysanym jak &aga biegniecie w stron nocy, boj si zosta sama, prcz mego ciaa nic nie mam , ono byszczy w ciemnoci, gwiazda ze skrzy owanymi rkami, a straszno mi patrze na siebie! >iemio, nie opuszczaj mnie! ;ty )hr ;ty > rzek dawno spyny lody, bujne wyrosy licie, pugi przeszy po polach, borkuj+ w lasach gobie, grami sarna przebiega, pieni weselne krzyczy, kwiaty wysokie kwitn+, paruj+ ciepe ogrody! 8zieci rzucaj+ pik+, ta6cz+ na +kach po troje, kobiety bielizn pior+ w strumieniach i owi+ ksi yce! @ado wszelka jest z ziemi, nie masz prcz ziemi wesela, czowiek jest dany ziemi, niech ziemi tylko po +da! ;ty "nna ;ty Nie chc ciebie, nie skusisz mnie! Adpywaj, siostro pogodna, czuj twj dotyk jeszcze, twj dotyk szyj mnie pali! Noce miosne z tob+ gorzkie jak popi chmur, a wit nadchodzi po nich w czerwieni, nad jeziorami niosy si pierwsze rybitwy i smutek taki, e paka nie mogam ju , tylko le +c liczy godziny ranka, sucha zimnego szumu wysokich martwych topoli! 7y, %o e, miociw mnie b+d?! Ad ust ziemi chciwych od+cz mnie! Ad pieni jej nieprawdziwych oczy mnie!

;ty )hr ;ty =rc+ si koowroty, ryby trzepoc+ si w sieciach, pachn+ pieczone chleby, tocz+ si jabka po stoach, wieczory schodz+ po schodach, a schody z ywego ciaa, wszystko jest z ziemi poczte, ona jest doskonaa! )hyl+ si ci kie okrty, jad+ miedziani bratowie, koysz+ karkami zwierzta, motyle spadaj+ do mrz, kosze wdruj+ o zmierzchu i zorza mieszka w jaboni, wszystko jest z ziemi poczte, wszystko powrci do niej! ;ty "nna ;ty A, gdyby we mnie byo cho jedno ziarno bez rdzy, cho jedno ziarno, ktre by przetrwao, mogabym spa w koysce nachylanej na przemian w mrok, na przemian w wit! -pokojnie czekaabym, a zganie ruch powolny, a rzeczywiste nagle si obna y i tarcz+ nowej nieznajomej twarzy spojrzy kwiat polny, kamie6 polny! Wtedy ju oni, yj+cy kamliwie, jak wodorosty na dnie wd zatoki, byliby tym, czym lene igliwie dla kogo, kto w las patrzy z gry, przez oboki! "le nic nie ma we mnie prcz przestrachu, nic oprcz biegu ciemnych (al! 'a jestem wiatr, co nikn+c w ciemnych wodach dmie, wiatrem jestem id+cym a nie wracaj+cym si, pykiem dmuchawca na czarnych +kach wiata! ;ty Astatnie gosy ;ty W ku?ni nad wod+ motek uderza, schylony czowiek naprawia kos i wieci gowa w pomieniu ogniska! 0ierwsze uczywo zapala si w izbie, na st gow kad+ parobcy zmczeni! 'u misa dymi, a wierszcze piewaj+! Wyspy s+ zwierztami pi+cemi, w gnie?dzie jeziora ukadaj+ si mrucz+c, a nad niemi obok w+ziutki! Wilno, 234: *0ie6* bya pierwszym moim wierszem przetumaczonym na jzyk (rancuski przez mojego kuzyna Askara &iosza i opublikowanym we Brancji, co mnie, wwczas modemu czowiekowi, oczywicie sprawio du + przyjemno i wbio mnie w dum! *@oki* jest to wiersz napisany w Wilnie w 234C roku! Wiersz, ktry w pewnym sensie usprawiedliwia nazwanie mnie i moich kolegw katastro(istami! @oki Wszystko minione, wszystko zapomniane, tylko na ziemi dym, umare chmury, i nad rzekami z popiou tlej+ce skrzyda i co(a si zatrute so6ce, a potpienia brzask wychodzi z mrz! Wszystko minione, wszystko zapomniane, wic pora, eby ty powsta i bieg, chocia ty nie wiesz, gdzie jest cel i brzeg, ty widzisz tylko, e ogie6 wiat pali! # nienawidzi pora, co kochae, i kocha to, co znienawidzie, i twarze depta tych, ktrzy milcz+c+ pikno wybrali! 0ustk+, alej+, w+wozami niemych , gdzie wiatr na szepty ka dy gos zamienia albo w sen twardy z odrzucon+ gow+ i! Wtedy!!! Wtedy wszystko we mnie byo krzykiem i woaniem! =rzykiem i woaniem ru6 czarnych wiosen rozdzieraa mnie! 8osy! 8osy! Nic si przecie nie nio! Nikt nic o tobie nie wie! 7o wiatr tak w drutach dmie! Wic pora! 'a t ziemi tak kochaem, jak nie potra(i nikt w lepszej epoce, kiedy s+ dnie szczliwe i pogodne noce, kiedy pod ukiem powietrza, pod bram+ obokw, ronie to wielkie przymierze wiary i siy 7eraz ty musisz ciasno oczy mru y, bo gry, miasta i wody si spitrz+, i to, co przygniecione trwao , naprzd runie, co naprzd szo , upadnie wstecz! 7ak, tylko ten, co krew od innych mia gortsz+, na cwauj+cym stanie zotych gw tabunie i z krzykiem w d obrci ostry miecz! &inione, minione, nikt nie pamita win, tylko drzewa jak w niebo rzucone kotwice, stada spywaj+ z gr, zasay ulice, krc+ si szprychy, oplata nas dym! Wilno, 234C =rtki wiersz *-potkanie*! Napisany w Wilnie w 234D roku! Nigdy si wtedy nie mgbym domyle, e ten wiersz bdzie w kolejce podziemnej w Nowym 'orku umieszczony przez 7owarzystwo 0ropagandy 0oezji, oczywicie w przekadzie na jzyk angielski! -potkanie 'echalimy przed witem po zamarzych polach, )zerwone skrzydo wstawao, jeszcze noc! # zaj+c przebieg nagle tu przed nami, " jeden z nas pokaza go rk+! 7o byo dawno! 8zisiaj ju nie yj+ Ni zaj+c, ani ten co go wskazywa! &ioci moja, gdzie s+, dok+d id+ %ysk rki, linia biegu, szelest grud , Nie z alu pytam, ale z zamylenia! Wilno, 234D Wiersz *W mojej ojczy?nie* zosta napisany w 234D roku, kiedy wyjechaem z Wilna, przeniosem si wtedy do Warszawy i to uwa aem w pewnym sensie za moj+ pierwsz+ emigracj! W mojej ojczy?nie W mojej ojczy?nie, do ktrej nie wrc, 'est takie lene jezioro ogromne, )hmury szerokie, rozdarte, cudowne 0amitam, kiedy wzrok za siebie rzuc! # pytkich wd szept w jakim zmroku ciemnym, # dno, na ktrym s+ trawy

cierniste, &ew czarnych krzyk, zachodw zimnych czerwie6, )yranek wisty w grze porywiste! /pi w niebie moim to jezioro cierni! 0ochylam si i widz tam na dnie %lask mego ycia! # to, co straszy mnie, 'est tam, nim mier mj ksztat na wieki speni! Warszawa, 234D Wiersz *-iena* by napisany w 234D roku z okazji mojej pierwszej podr y do #talii! Wystpuje tam -iena jako miasto malarstwa, miasto sztuki, i przeciwstawiona jest /l+skowi, a /l+sk dla mnie by krajem ndzy, cierpienia, i dziwne, ale jakby /l+sk tutaj bierze gr w tym wierszu! 'est zreszt+ podpisany ten wiersz *-iena,/l+sk*! -iena W tym caa pikno snu, e krew nie pynie, ale zastyga w znak, gdy dotknie miecz, w tym caa pikno snu, e w ciemnej glinie jest odpoczynek wrd anielskich rzesz! # zota wije si dokoa mija i wszystko tutaj trwa, cho nic nie mija! A godzie gucho tu, co nas po era, bo kwiat z marmuru lepiej si pomodli! A godzie gucho tu! @yta litera yje pod nog+! &y, jak blask pochodni jestemy, dr +cy pod blaskiem sonecznym! 'ak ptakw gos o wicie , ostatecznym! "ch, zrozumiaym trzeba by! Wic widz niebo bkitne nad murami -ieny! "ch, zrozumiaym trzeba by! Eodydze podobn+ wie , turniejw areny! # krzy e mki na zocie si wa +, z urawim skrzydem i jaskcz+ twarz+! Niebieski winnic dym! -odyczy dosy! "le ta sodycz od ziemi odpycha! Niebieski winnic dym! Nie o to prosi trzeba w pokorze co dzie6, choby licha bya ta proba, ktra gow skania, gdy pragnie krwi, rozkoszy i kochania! A wielki oddech rozpalonych motw, o u li guche na brzegach zwaliska, traw zetla+ u (abrycznych potw, smutek i pary smug, co wytryska z blaszanych daszkw na niebo zmienione! A gorycz, niski los, trudn+ obron! A ranne gwizdy, zamglone cysterny, wszystko, co si+ swoj+ serce rani, kobiet przy bramach wzrok niemiosierny, o gwiazd huty, za ktr+ zb+kani idziemy skrajem suchych pl i grzmi+ wagony, wagony, wgiel w nocy wioz+! " -iena spada w blask, jakby strz+nita rosa w potoki zbiegaj+ce z gr! " -iena spada w blask i nie pamita wzrok jej kolorw, jej kamiennych pir! )ichnie gwar widm, otwarte wrota boju! <wiazdo, chro6 nas , od szczcia i spokoju! -iena,/l+sk, 234D *0iosenka na jedn+ strun* , wiersz napisany w Warszawie w 234F roku! 7o by czas na krtko przed wojn+, ktr+ przeczuwaem jako! 0iosenka na jedn+ strun 8ar natchnienia niepowrotny, W jaki wieczr ciepy, sotny, >rozumiaem, e jestem samotny! 0rzechodziem pod ulic lipami, 8eszcz my oczy ci kimi kroplami, 8obry deszczu, nie umiabym zami! Wic to jest ta wielka dojrzao, 7roch m+dro, troch ao, Gycia wasnego niedbao9 Astatni tramwaj zazgrzyta, Abok na wschodzie mnie wita, 'akbym o sobie gdzie czyta! 'u zapomniany, miniony, Na most wracam jeszcze zamglony, Abok w grze jak go+b tra(iony # zawsze, dziecinny czy siwy, 0ytam, czy kto -prawiedliwy )hce, ebym nie by szczliwy9 )zy dlatego, ebym ksigi pisa "lbo ebym milcz+c wiat koysa, #nnych ludzi umiechem ucisza9 Bala na Wile powiaa, Astatnia si zuda rozwiaa, &io styga, nienawi zetlaa! Nie pragn+cym trudniej ksigi pisa, >amylonym trudniej wiat koysa, 7rudniej serce samotnym ucisza! 0ierwsze so6ce jaskki spotyka, # z wyrazw biednego jzyka &aa, mieszna piosenka wynika. W zielonej d+browie, -pali trzej krlowie, 8zicio stuka! Abudzili si, siedli, >ote jabka jedli =ukueczka wolaa! Warszawa, 234F Wiersz *0rzedmiecie*, napisany w Warszawie w roku 23:4, mo e w pocz+tku H::! 7o by bardzo zy i ci ki rok w WarszawieI wiersz stanowi cz cyklu *<osy biednych ludzi*! 0rzedmiecie @ka z kartami upada W gor+cy piasek, -o6ce zbielae upada W gor+cy piasek, Belek bank trzyma, Belek nam daje, # blask przebija zlepion+ tali, <or+cy piasek! 0rzeamany cie6 komina! @zadka trawa! 8alej miasto otworzone krwaw+ ceg+! @ude zway, drut spl+tany na przystankach! =aroserii zardzewiaej suche ebro! /wieci glinianka! 0usta wiartka zakopana W gor+cy piasek, =ropla deszczu zakurzya <or+cy piasek! 'anek bank trzyma, 'anek nam daje, <ramy i lec+ lipce, i maje, <ramy rok drugi, gramy i czwarty, # blask przez czarne sypie si karty W gor+cy piasek! 8alej miasto otworzone krwaw+ ceg+, 'edna sosna za

ydowskim domem, -ypkie lady i rwnina a do ko6ca! 0y wapienny, tocz+ si wagony, " w wagonach czyja skarga skamlaj+ca! We? mandolin, na mandolinie Wygrasz to wszystko 1ch palcem w struny 0ikna piosenka, 'aowe pole, -zklanka wypita, Wicej nie trzeba! 0atrz, idzie drog+ wesoa dziwa, 0anto(le z korka, czub (ryzowany, )hod? tu, dziewczynko, pobaw si z nami! 'aowe pole, >achodzi so6ce! Warszawa, 23:4,23:: 7eraz odczytam (ragment z *0ieni "driana >ieli6skiego*! 7o jest posta zupenie (ikcyjna! )hodzi o czowieka, ktry y w Warszawie w okresie okupacji niemieckiej, 0ieni "driana >ieli6skiego ;ty ### ;ty Najpierw s+ wielcy. ludzie i drzewa, 0otem s+ mniejsi. ludzie i drzewa, " caa ziemia, pola i domy, $udzie, roliny, ptaki, zwierzta -taj+ si mae jak li majowy, 'ak bryka gliny w rku cinita! -iebie samego nawet nie wida Ni wasnej krtej po wiecie drogi, Nawet umarych nie poznajdywa , $e + jak czarne mrwki skurczone 0od bursztynowym, szklanym zagonem # adne oko ich nie uowi! Wszystko tak mae, e pies prawdziwy "lbo prawdziwy krzak polnej r y %yyby wielkie jak piramidy, 'ak bramy miasta dla chopca z boru! "le nie znajd prawdziwej r y "ni prawdziwej my, ni kamienia! # zawsze !tylko maa, maa ziemia! ;cpJ W dalszym ci+gu *0ieni "driana >ieli6skiego*, tylko inna cz! ;ty K ;ty 7yek dziewczyny, ktra przechodzi, Akr+gy tyek rze?biony w blasku 7o jest planeta biednych astronomw, =iedy z butelk+ siedz+ na piasku! " kiedy w obszar nieba granatowy -pojrz+, to wielka ogarnia ich trwoga # znowu nisko opuszczaj+ gowy, %o za wysoka dla nich ta budowa! Widz+, jak tyek chwiej+c si oddala! 'asna planeta Wenus w teleskopie! " ziele6 wiosny mru y si jak (ala, Nad ktr+ Wenus byszczy po potopie! Warszawa, 23:4,23:: Wiersz *0iosenka o ko6cu wiata* by napisany w Warszawie w pocz+tku H:: roku! 0iosenka o ko6cu wiata W dzie6 ko6ca wiata 0szczoa kr+ y nad kwiatem nasturcji, @ybak naprawia byszcz+c+ sie! -kacz+ w morzu wesoe del(iny, &ode wrble czepiaj+ si rynny # w+ ma zot+ skr, jak powinien mie! W dzie6 ko6ca wiata =obiety id+ polem pod parasolkami, 0ijak zasypia na brzegu trawnika, Nawouj+ na ulicy sprzedawcy warzywa # dka z tym aglem do wyspy podpywa, 8?wik skrzypiec w powietrzu trwa # noc gwia?dzist+ odmyka! " ktrzy czekali byskawic i gramw, -+ zawiedzeni! " ktrzy czekali znakw i archanielskich tr+b, Nie wierz+, e staje si ju ! 8opki so6ce i ksi yc s+ w grze, 8opki trzmiel nawiedza r , 8opki dzieci r owe si rodz+, Nikt nie wierzy, e staje si ju ! 7ylko siwy staruszek, ktry byby prorokiem, "le nie jest prorokiem, bo ma inne zajcie, 0owiada przewi+zuj+c pomidoryI #nnego ko6ca wiata nie bdzie, #nnego ko6ca wiata nie bdzie! Wiersz *-karga dam minionego czasu*, napisany w 23:: roku, po 0owstaniu i po zburzeniu Warszawy! Wiersz ma za temat koniec pewnej cywilizacji waciwie! -karga dam minionego czasu Nasze suknie (adziste zdary si na drogach, 0ery na dno dziejowej upady topieli, 0atki spalonych wst+ ek wiatr goni po wodach, 0iercienie z naszych palcw ciemni ludzie zdjli! Nasze (ryzury strojne, w ktre zrczno mistrza Wplataa srebrne gwiazdy, kwiaty, rajskie pira, @ozpady si i w ciemno sypny popioem! " gdy jutrzenka z morza wstaa przezroczysta, Nago szymy w nowego babilonu murach )o przypomnie prbuj+c ze zmarszczonym czoem! <oszyce, 23:: Wiersz *0rzedmowa* z tomu *Acalenie*, ktry by wydany w grudniu H:5, ale waciwie to powinno si nazywa *1pilog*! Wiersz napisany w =rakowie na wion H:5 roku, po mojej bytnoci w Warszawie, na ruinach Warszawy! 0rzedmowa 7y, ktrego nie mogem ocali, Wysuchaj mnie! >rozum t mow prost+, bo wstydz si innej! 0rzysigam, nie ma we mnie czarodziejstwa sw &wi do ciebie milcz+c, jak obok czy drzewo! 7o, co wzmacniao mnie, dla ciebie byo miertelne! Gegnanie epoki brae za pocz+tek nowej, Natchnienie nienawici za pikno liryczne, -i lep+ za dokonany ksztat! Ato dolina pytkich polskich rzek! # most ogromny #d+cy w bia+ mg! Ato miasto zamane # wiatr skwirami mew obrzuca twj grb, =iedy rozmawiam z tob+! )zym jest poezja, ktra nie ocala Narodw ani ludzi9 Wsplnictwem urzdowych kamstw, 0iosenk+ pijakw, ktrym za chwil

kto poder nie garda, )zytank+ z panie6skiego pokoju! 7o, e chciaem dobrej poezji, nie umiej+c, 7o, e p?no poj+em jej wybawczy cel, 7o jest i tylko to jest ocalenie! -ypano na mogiy proso albo mak Gywi+c zlatuj+cych si umarych , ptaki! 7 ksi+ k kad tutaj dla ciebie, o dawny, "by nas odt+d nie nawiedza wicej! =rakw, 23:5 Wiersz *8zieci 1uropy* by napisany po wojnie i skada si z krtkich takich czci! 'est to poemat sarkastyczny, bardzo gorzki, powiedziabym nawet diaboliczny! Wiersz ten mniej wicej wyra a uczucia grozy i wstrtu do wszystkiego, do caego wiata, ze wzgldu na ilo kamstw, ktre si ukazay wtedy w powojennym czasie! &j przyjaciel, nie yj+cy =ot 'ele6ski, przetumaczy ten wiersz na kilka jzykw, daj+c pi wersji. polsk+, (rancusk+, niemieck+, angielsk+ i wosk+! 8zieci europy ;ty : ;ty > maego nasienia prawdy wyprowadzaj rolin kamstwa, Nie naladuj tych co kami+, lekcewa +c rzeczywisto! Niech kamstwo logiczniejsze bdzie od wydarze6, "by znu eni wdrwk+ znale?li w nim ukojenie! 0o dniu kamstwa gromad?my si w dobranym kole %ij+c si w uda ze miechu, gdy wspomni kto nasze czyny! @ozdaj+c pochway pod nazw+ bystroci rozumowania "lbo pochway pod nazw+ wielkoci talentu! &y ostatni, ktrzy z cynizmu umiemy czerpa wesele! Astatni, ktrych przebiego niedaleka jest od rozpaczy! 'u rodzi si pokolenie miertelnie powa ne %ior+ce dosownie, co mymy przyjmowali miechem! ;ty 5 ;ty Niech sowa twoje znacz+ nie przez to co znacz+ "le przez to wbrew komu zostay u yte! >e sw dwuznacznych uczy6 swoj+ bro6, -owa jasne pogr+ aj w ciemno encyklopedii! Gadnych sw nie os+dzaj, zanim urzdnicy Nie sprawdz+ w kartotece, kto mwi te sowa! <os namitnoci lepszy jest ni gos rozumu, <dy beznamitni zmienia nie potra(i+ dziejw ;ty C ;ty Nie kochaj adnego kraju. kraje atwo gin+! Nie kochaj adnego miasta. atwo rozpada si w gruz! Nie przechowuj pami+tek, bo z twojej szu(lady Wzbije si dym truj+cy dla twego oddechu! Nie miej czuoci dla ludzi. ludzie atwo gin+ "lbo s+ pokrzywdzeni i wzywaj+ twojej pomocy! Nie patrz w jeziora przeszoci. ta(la ich rdz+ powleczona #nn+ uka e twarz ni si spodziewae! New Lork, 23:C Wiersz pod tytuem *&ittelbergheim*! 'est to mae miasteczko w "lzacji, gdzie bytem w jesieni 2352 roku! Wiersz dedykowany -tanisawowi Kincenzowi, ktry stara si mnie przekona, e znalezienie si na emigracji nie jest ju takim wielkim dramatem, dlatego e wszdzie jest ta sama ziemia i wszdzie mo na podziwia pikno ziemi, &ittelbergheim ;ty -tanisawowi Kincenzowi ;ty Wino pi w beczkach z dbu nadre6skiego! %udzi mnie dzwon kocioka midzy winnicami &ittelbergheim! -ysz mae ?rdo 0luszcz+ce w cembrowin na podwrzu, stuk 8rewniakw na ulicy 7yto6 schn+cy 0od okapem i pugi i koa drewniane # zbocza gr i jesie6 przy mnie s+! Aczy mam jeszcze zamknite! Nie go6 mnie Agniu, potgo, sio, bo za wczenie! 0rze yem wiele lat i jak w tym nie )zuem e sigam ruchomej granicy >a ktr+ spenia si barwa i d?wik # po+czone s+ rzeczy tej ziemi! Mst mi przemoc+ jeszcze nie otwieraj, 0ozwl mi u(a, wierzy e dosign, 8aj mi przystan+ w &ittelbergheim! 'a wiem, e powinienem! 0rzy mnie s+ 'esie6 i koa drewniane i licie 7ytoniu pod okapem! 7u i wszdzie 'est moja ziemia, gdziekolwiek si zwrc # w jakimkolwiek usysz jzyku 0iosenk dziecka, rozmow kochankw! %ardziej od innych szczliwy, mam wzi+ -pojrzenie, umiech, gwiazd, jedwab zgity Na linii kolan! 0ogodny, patrz+cy, &am i grami, w mikkim blasku dnia Nad wody, miasta, drogi, obyczaje! Agniu, potgo, sio, ty co mnie 7rzymasz we wntrzu doni ktrej bruzdy -+ jak w+wozy olbrzymie, czesane Wiatrem poudnia! 7y co dajesz pewno W godzinie lku, tygodniu zw+tpienia, >a wczenie jeszcze, niech wino dojrzewa, Niechaj podr ni pi+ w &ittelbergheim! &ittelbergheim, "lzacja, 2352 Wiersz *=oncert*, napisany w Waszyngtonie po bytnoci tam na koncercie, dokadnie 5N lat temu, w 23:F roku! =oncert =to s+ te kary z twarz+ lenej kory Wydobyte z jaski6 pod korzeniem drzewa, Wsparte o brzeg nog+ pasikonikw 0rzechylone rzdami, kiedy rka lewa Mnosi pudem targaj+cy poryw, 0rawa pracuje w armii lni+cych smykw9 > szeptu myszy w suchych liciach starej zimy, >

dziupli niedosigalnych, rodzinnego pisku, >biegli si i wykonuj+ rzecz co nie istnieje W muszlach nieba ani w grotach morza! 8?wikiem gnane otwieraj+ si rwniny # piewaczki gos to ?rdo co janieje =iedy w trawie nisk+ iskr+ idzie po ar! 8ugie nogi jej zakryte sukni+ gst+ >oty sanda drobnym palcem przyciskaj+ do estrady! > wntrza ciepych ust kulisty gos W metalow+ klawiatur si przemienia! &armurowe de(iluj+ przed jej wzrokiem kolumnady, " jej rce dreszcz rozlu?nia i zwycistwo. 0tactwo braw, zatoki uciszenia! > tej gliny pod ciemnoci+ (undamentw =oci w strojach z p?nych dni )esarstwa 0rzez szko podg ogl+daj+ widowisko. Widz+ karw rozkraczonych z pudem w rku, =ontrabasy, zote stopy i piewaczk 7o jest lini ng soczyst+! Washington 8!)!, 23:F Wiersz pod tytuem *&istrz*, napisany we Brancji w &ontgeron, gdzie mieszkaem, w 2353 rokuI to byo na krtko przed moim wyjazdem do "meryki! &istrz &wi+, e moja muzyka jest anielska! >e kiedy sucha jej =si+ 'ego twarz, zakryta, agodnieje! > ebrakiem wtedy dzieliby si wadz+! Wachlarz damy dworu jest nieruchomy, 8otyk atasu nie przywodzi myli nieskromnych a miych # obce, jak w przepaci, zibn+ pod (ad+ kolana! =a dy sysza w katedrze moj+ &issa -olemnis! 'a garda dziewcz+t z chru /witej )ecylii 0rzemieniem w instrument ktry nas wywy sza 0onad to czym jestemy Mmiem odj+ pami 8ugiego ycia m om i kobietom, " w dymach nawy stoj+ przywrceni @ankom dzieci6stwa kiedy kropla rosy # krzyk z gr byy prawd+ wiata! Wsparty na lasce o zachodzie so6ca 0odobny mog by ogrodnikowi =try wyhodowa du e drzewo! Nie trwoniem lat kruchej modzie6czej nadziei! &ierz co dokonane! 7am w grze jaskka &inie, i wrci nowa swoim skonym lotem! M studni zabrzmi+ kroki, ale innych ludzi! 0ugi zaorz+ las! 7ylko (let i skrzypce %d+ pracowa jak im nakazaem! Nikt nie wie jak paciem! /mieszni! Ani myl+, Ge dostaje si darmo! 0rzebija nas promie6! )hc+ promienia, bo to im pomaga w podziwie! "lbo wierz+ w ba6 gminn+! @az w cieniu pod olch+ Abjawi si nam demon, czarny jak sadzawka, 8wie krople krwi utoczy ukuciem komara # odcisn+ na wosku piercie6 z ametystu! <raj+ niezmiennie s(ery niebios i planety "le chwila pamici jest niepokonana! W rodku nocy powraca! =to trzyma pochodnie, Ge co byo tak dawno dzieje si w jasnoci9 Gal, ju daremny, o ka dej godzinie 8ugiego ycia! 'akie pikne dzieo >doa okupi uderzenia serca Gywej istoty i komu wystarczy Mczynki wyzna, ktre trwaj+ wiecznie9 =iedy stare i siwe pod szalem z koronk+ 0alce nurzaj+ w wodzie kropielnicy >daje mi si, e mogaby by jedn+ z nich! 7e same jody -zumi+, i pytk+ (al+ mieni si jezioro! =ochaem jednak moje przeznaczenie! # gdybym co(n+ czas czy wybrabym uczciwo Nie potra(i odgadn+! $inia losu nie wie! )zy %g chce, ebymy gubili dusz, %o tak ma tylko dar nieskazitelny9 &owa aniowO Nim wspomnisz o Easce %acz, aby innych i siebie nie zwodzi! )o z mego za powstao, to tylko prawdziwe! &ontgeron, 2353 Wiersz pod tytuem *'ak e znosie*, napisany w %erkeley, w =ali(ornii, w 23C: roku! >dawao si, e trudno o wiersz mniej zwi+zany z "meryk+! 7en wiersz dotyczy polskiej rwniny! 'ak e znosie 'ak e znosie, 'ezu, te wszystkie (eretrony, 'edwabie sk+d ratunku pacz+c wygl+daj+, %lachy srebrne i zote ktrym ognie pal+, &armur, ich kolanami z wieku na wiek dr+ ony9 # anioy rozdte, w drzazgach kamiennych szat Na wie ach nad czesan+ bronami rwnin+, <dzie ho i ho na konia, a tak zaraz gin+ # ko6 i ten, co na nim co dzie6 szlej kad9 )zym byy tobie, 'ezu, podjte z urny ld?wie Na somie w+skich ek nad botem klepiska, W ten czas kiedy za szybk+ mro?na gwiazda byska # w jedno s+ z+czone sen twardy i poczcie9 'aka studnia kwilenia, gaganw i piszczeliO 'aka wie a cinitych w powietrze lamentwO # kto z klamorem dzwonkw, so6cem sakramentw &idzy nimi i tob+ przechadza si omieli9 %erkeley, 23C: Wiersz pod tytuem *%iel*, napisany w 0ary u w 23CC roku! %yo to dla mnie zawsze miasto raczej symboliczne pod wielu wzgldami! 7o jest wiersz raczej o miecie ni o jakim wasnym prze yciu! %iel A biae, biae, biae! %iae miasto ktrym nios+ chleb i warzywa kobiety urodzone pod znakami wracaj+cych moich zodiakw 0aszcze w zielonym so6cu bluzgaj+

wod+ jak w dni dalekich zalubin, marszw o chodzie aurory z kra6ca na kraniec! =lamry od szkolnych paskw gdziekolwiek w gstej ziemi, sznurem o yn przepasane bunkry i sarko(agi! Abjawienia dotyku od pocz+tku, nie przyjta adna wiedza i adna pami! )hwiejny przechodzie6, id przez targ uliczny po utracie mowy! /wieczniki w namiotach zdobywcw zala wosk, opuci mnie gniew i na jzyku mam cierpko zimowej renety! 8wie )yganki wstaj+ce z popiou bij+ w bbenek i ta6cz+ dla niemiertelnych ludzi! 1cha, gobie w zamieszkanym albo pustym, nikt nie troszczy si, niebie! Wielki mj lament, bo mylaem e mo e trwa rozpacz i e mo e trwa mio! W biaym miecie ktre nie +da, nie zna, nie nazywa, a byo i bdzie! 0ary , 23CC 0ierwszy raz przyjechaem do 0ary a maj+c lat dwadziecia, a p?niej przez rok byem stypendyst+, studiowaem tam! Napisaem ten wiersz o wiele, wiele p?niej, powrciwszy do 0ary a! Wiersz nosi dat 23FN! 7o, co tutaj jest w wierszu, jest o tyle prawdziwe, e mieszkaem niedaleko rue 8escartes, a wiersz si nazywa *@ue 8escartes*! @ue 8escartes &ijaj+c ulic 8escartes -chodziem ku -ekwanie, mody barbarzy6ca w podr y Aniemielony przybyciem do stolicy wiata! %yo nas wielu, z 'ass i =oloszwaru, Wilna i %ukaresztu, -ajgonu i &arakesz, Wstydliwie pamitaj+cych domowe zwyczaje A ktrych nie nale ao mwi tu nikomu. =lanicie na su b, nadbiegaj+ dziewki bose, 8zielenie pokarmw z inkantacjami, )hralne mody odprawiane przez panw i czelad?! >ostawiem za sob+ pochmurne powiaty! Wkraczaem w uniwersalne, podziwiaj+c, pragn+c! Nastpnie wielu z 'ass i =oloszwaru, albo -ajgonu albo &arakesz %yo zabijanych poniewa chcieli obali domowe zwyczaje! Nastpnie ich koledzy zdobywali wadz Geby zabija w imi piknych idei uniwersalnych! 7ymczasem zgodnie ze swoj+ natur+ zachowywao si miasto, <ardowym miechem odzywaj+c si w ciemnoci, Wypiekaj+c dugie chleby i w gliniane dzbanki nalewaj+c wino, @yby, cytryny i czosnek kupuj+c na targach, Abojtne na honor i ha6b i wielko i chwa, 0oniewa to wszystko ju byo i zmienio si W pomniki przedstawiaj+ce nie wiadomo kogo, W ledwo syszalne arie albo zwroty mowy >nowu opieram okcie o szorstki granit nabrze a, 'akbym wrci z wdrwki po krajach podziemnych # nagle zobaczy w wietle krc+ce si koo sezonw 7am gdzie upady imperia, a ci co yli, umarli! # nie ma ju tu i nigdzie stolicy wiata! # wszystkim obalonym zwyczajom wrcono ich dobre imi! # ju wiem, e czas ludzkich pokole6 niepodobny do czasu >iemi! " z ci kich moich grzechw jeden najlepiej pamitam. 'ak przechodz+c raz len+ cie k+ nad potokiem >rzuciem du y kamie6 na wodnego w a zwinitego w trawie! # co mnie w yciu spotkao byo suszn+ kar+, =tra prdzej czy p?niej ami+cego zakaz dosignie! 23FN Wychowaem si na $itwie! 7am w+ wodny by istot+ wit+, nie wolno byo go dotkn+! W+ wodny by +czony ze so6cem i byo to tabu, nie wolno byo skrzywdzi w a wodnego, " tutaj opisuj zrobienie krzywdy w owi wodnemu! Nastpny wiersz to jest krtki wiersz proz+! >osta napisany, kiedy mieszkaem pod 0ary em i czsto je?dziem metrem paryskim! 'est to krtki wiersz miosny! "kcja dzieje si w metrze paryskim! 1sse 0rzygl+daem si tej twarzy w osupieniu! 0rzebiegay wiata stacji metra, nie zauwa aem ich! )o mo na zrobi, je eli wzrok nie ma siy absolutnej, tak, eby wci+ga przedmioty z zachyniciem si szybkoci, zostawiaj+c za sob+ ju tylko pustk (ormy idealnej, znak, niby hierogli(, ktry uproszczono z rysunku zwierzcia czy ptaka9 $ekko zadarty nos, wysokie czoo z gadko zaczesanymi wosami, linia podbrdka , ale dlaczego wzrok nie ma siy absolutnej9 , i w r owawej bieli wycite otwory, w ktrych ciemna byszcz+ca lawa! Wchon+ t twarz, ale rwnoczenie mie j+ na tle wszystkich gazi wiosennych, murw, (al, w paczu, w miechu, w co(niciu jej o pitnacie lat, w posuniciu naprzd o trzydzieci lat! &ie! 7o nawet nie po +danie! 'ak motyl, ryba, odyga roliny, tylko rzecz bardziej tajemnicza! Na to mi przyszo, e po tylu prbach nazywania wiata umiem ju tylko powtarza w kko najwy sze, jedyne wyznanie, poza ktre adna moc nie mo e sign+. ja jestem , ona jest! =rzyczcie, dmijcie w tr+by, utwrzcie tysi+czne pochody, skaczcie, rozdzierajcie sobie ubrania, powtarzaj+c to jedno.

jestO # po co zapisano stronice, tony, katedry stronic, je eli bekoc jakbym by pierwszym, ktry wyoni si z iu na brzegach oceanu9 Na co zday si cywilizacje -o6ca, czerwony py rozpadaj+cych si miast, zbroje i motory w pyle pusty6, je eli nie doday nic do tego d?wiku. jest9 Wysiada na @aspail! >ostaem z ogromem rzeczy istniej+cych! <+bka ktra cierpi bo nie mo e napeni si wod+, rzeka ktra cierpi bo odbicia obokw i drzew nie s+ obokami i drzewami! %rie,)omte,@obert, 235: 7en wiersz czytam na wszystkich moich wieczorach autorskich, zarwno po polsku, jak po angielsku w "meryce, czyli czytam ten wiersz w przekadzie na angielski, Nastpny wiersz jest w pewnym sensie na chwal rzeki Wilii, na ktrej spdziem sporo czasu jako bardzo mody czowiek! Wiersz nazywa si *@zeki*! @zeki 0od rozmaitymi imionami was tylko sawiem, rzekiO Wy jestecie i mid i mio i mier i taniec! Ad ?rda w tajemnych grotach bij+cego spord omszaych kamieni, <dzie bogini ze swoich dzbanw nalewa wod yw+, Ad jasnych zdrojw na murawach, pod ktrymi szemrz+ poniki, >aczyna si wasz bieg i mj bieg, i zachwyt i przemijanie! Na so6ce wystawiaem twarz, nagi, steruj+cy z rzadka zanurzeniem wiosa, # mkny dbowe lasy, +ki, sosnowy br, >a ka dym zakrtem otwieraa si przede mn+ ziemia obietnicy, 8ymy wiosek, senne stada, loty jaskek,brzegwek, piaskowe obrywy! 0owoli, krok za krokiem, wstpowaem w wasze wody # nurt mnie podejmowa milcz+co za kolana, " powierzyem si, i unis mnie, i pyn+em 0rzez wielkie odbite niebo trium(alnego poudnia! # byem na waszych brzegach o zaczciu letniej nocy, =iedy wytacza si penia i +cz+ si usta w obrzdzie! # szum wasz koo przystani, jak wtedy w sobie sysz Na przywoanie, objcie, i na ukojenie! > biciem we wszystkie dzwony zatopionych miast odchodzimy! >apomnianych witaj+ poselstwa dawnych pokole6! " pd wasz nieustaj+cy zabiera dalej i dalej! # ani jest ani byo! 7ylko trwa wieczna chwila! 23FN &ieszkaem bardzo dugo w =ali(ornii z widokiem na 0acy(ik, czyli mieszkaem na najdalszym kra6cu >achodu, czyli zachodniej cywilizacji! # wiersz, ktry przeczytam, nawi+zuje do sielanki poety polskiego z PK## wieku! Nazywa si *=resy*! =resy *Wolno, owieczki moje, wolno postpujcie* W zatokach, wielu, ciemniej+cego czasu! $wy morskie z berami na skalnych tronach! 8aleko, daleko, rzu za siebie grzebie6, wyronie las, @zu za siebie lusterko, dojrzeje ocean! Abalona jest nareszcie dobra sawa! Gadnych lat, adnych zegarw, adnej pamici o tym jak na klczkach pukalimy zoto! -ioda chrzciy i rozpady si pos+gi w trawie ubrowej! " byo co ma by! 7ylko ziemia i morze! -l, te gry, d+b karowaty i piana! "lbatrosom szeptaliby swoje zasugi9 &y wiemy lepiej! Nie zawiadcza nic! *Wolno, owieczki moje, wolno postpujcie*! %erkeley, 23CJ Nastpny wiersz napisany w &ontgeron pod 0ary em w H5D roku! 7o jest pewnego rodzaju wspomnienie mojego rodzinnego domu, gdzie si urodziem wanie, w powiecie kiejda6skim! Nauki Ad tamtej chwili, kiedy w domu o niskich okapach 8oktor z miasteczka przeci+ ppowin " pleniy si w sadach szczawie i lebiody, <niazda dla kropkowanych bia+ pleni+ gruszek, %yem ju w rkach ludzi! &ogli przecie zdawi &j krzyk pierwszy, nacisn+ swoj+ wielk+ doni+ <ardo bezbronne, budz+ce ich czuo! Ad nich przej+em nazwy ptakw i owocw, W ich kraju zamieszkaem, nie zanadto dzikim, Nie zanadto uprawnym, z +k+, ornym polem # wod+ na dnie czna w g+szczu za stolarni+! #ch nauki znalazy co prawda granic We mnie samym, a wola moja bya ciemna, &ao posuszna moim albo ich zamiarom! #nni, ktrych nie znaem, czy tylko z imienia, -t+pali we mnie i ja, przera ony, -yszaem w sobie skrzypi+ce pokoje 8ok+d si nie zagl+da przez dziurk od klucza! Nic nie znaczyli dla mnie =a?mierz ni Qrehory "ni 1milia ani &argareta! "le ka d+ ich skaz i ka de kalectwo &usiaem sam powtrzy! 7o mnie poni ao! >e gotw bybym krzycze. Wy, odpowiedzialni, 0rzez was nie mog zosta kim chc, tylko sob+! -o6ce padao w ksi+ ce na grzech pierworodny # nieraz, kiedy huczy w trawach popoudnie, Wyobra aem sobie dwoje, z moj+ win+, 'ak depcz+ os pod rajsk+ jaboni+! &ontgeron, 235D Wiersz *Notatnik. %on nad $emanem* by rzeczywicie

napisany w miasteczku %on, niedaleko $emanu, jeziora $ema6skiego, po stronie (rancuskiej, w roku H54! Notatnik. %on nad $emanem %uki czerwone, topole wiec+ce # strome wierki za mg+ pa?dziernika! W dolinie dymi jezioro! 'u nieg $e y na grzbietach gr po drugiej stronie! > ycia zostaje co9 'edynie wiato 0rzed ktrym oczy mru + si w soneczny )zas takiej pory! &wi si. to jest # umiejtno adna ani dar -ign+ nie mog+ poza to, co jest " niepotrzebna pami traci si! 'abecznik pachnie z beczek! 0roboszcz miesza Wapno opat+ przed budynkiem szkoy &j syn tam biegnie cie k+! )hopcy nios+ Worki zebranych na zboczu kasztanw 'eli zapomn ciebie, 'eruzalem, Niech, mwi prorok, uschnie mi prawica! 0odziemne dr enie wstrz+sa tym, co jest! 0kaj+ gry i ami+ si lasy! 0rzez to, co byo i przez to, co bdzie 8otknite, pada w popi to, co jest! )zysty, gwatowny, wre na nowo wiat # nie ustaje pami ni d+ enie! 'esienne nieba, w dzieci6stwie te same W wieku dojrzaym i w staroci, wam Nie bd si przygl+da! =rajobrazy Eagodnym ciepem serce nam karmi+ce, jaka trucizna w was, e nieme usta, @ce splecione na piersi i wzrok 'ak sennych zwierz+t! " kto w tym, co jest >najduje spokj, ad i moment wieczny &ija bez ladu! <odzisz si co jest Niszczy i z ruchu podj+ moment wieczny 'ak blask na wodach czarnej rzeki9 7ak! %on, 2354 *Nie wicej* , wiersz napisany we Brancji, w &ontgeron w H5D roku! Nie wicej 0owinienem powiedzie kiedy jak zmieniem Apini o poezji i jak to si stao, Ge uwa am si dzisiaj za jednego z wielu =upcw i rzemielnikw )esarstwa 'aponii Mkadaj+cych wiersze o kwitnieniu wini, A chryzantemach i peni ksi yca! <dybym ja mg weneckie kurtyzany Apisa, jak w podwrzu witk+ dra ni+ pawia # z tkaniny jedwabnej, z perowej przepaski Wyuska oci ae piersi, czerwonaw+ 0rg na brzuchu od zapicia sukni, 7ak przynajmniej jak widzia szyper galeonw 0rzybyych tego ranka z adunkami zotaI # gdybym rwnoczenie mg ich biedne koci Na cmentarzu, gdzie bram li e tuste morze, >amkn+ w sowie mocniejszym ni ostatni grzebie6 =try w prchnie pod pyt+, sam, czeka na wiato, 7obym nie zw+tpi! > opornej materii )o da si zebra9 Nic, najwy ej pikno! " wtedy nam wystarczy musz+ kwiaty wini # chryzantemy i penia ksi yca! &ontgeron, 235D Wiersz *<odzina*! 7o jest %erkeley 23DJ! <odzina Garz+ce so6ce na liciach, gorliwe buczenie trzmieli, <dzie z daleka, zza rzeki, senne gaworzenie # niepieszne stukanie motka nie mnie jednego cieszyy! >anim otwarto pi zmysw, i wczeniej ni eli pocz+tek )zekay, gotowe, na wszystkich ktrzy siebie nazw+. miertelni, Geby jak ja wysawiali ycie to jest szczcie! %erkeley, 23DJ Wiersz o 0ary u, napisany podczas jednej z moich wizyt w tym miecie, wtedy kiedy byem ju pro(esorem w %erkeley w =ali(ornii, data 23C4! # wiecio to miasto # wiecio to miasto ktrym po latach wracaem # przepadao ycie, @uteboeu(a albo Killona! 0otomni ju narodzeni, ta6czyli swoje ta6ce! =obiety patrzyy w lusterka z nowego metalu! 0o co byo to wszystko, je eli mwi nie mog! -taa nade mn+ ci ka, jak ziemia na swojej osi! $e a mj popi w puszce pod lad+ baru! # wiecio to miasto ktrym po latach wracaem 8o mego domu w gablotce granitowego muzeum =oo czernida do rzs, alabastrowych soikw, &enstruacyjnych przepasek egipskiej ksi niczki! %yo tam tylko so6ce wykute ze zotej blachy, Na ciemniej+cych parkietach powolnych krokw skrzypienie! # wiecio to miasto ktrym po latach wracaem > twarz+ zakryt+ paltem, chocia ju dawno nikt nie y > tych ktrzy mogli pamita nie zapacone dugi, Qa6by niewiekuiste, podostki do przebaczenia! # wiecio to miasto ktrym po latach wracaem! 0ary , %erkeley, 23C4 Wiersz *&oja wierna mowo* by napisany w %erkeley w =ali(ornii w 23CF roku! 7a data jest bardzo wa na, bo tre wiersza odnosi si do wydarze6 tamtego roku, ktre s+ historykom znane! &oja wierna mowo &oja wierna mowo, su yem tobie! )o noc stawiaem przed tob+ miseczki z kolorami, eby miaa i brzoz i konika polnego i gila zachowanych w mojej pamici! 7rwao to du o lat! %ya moj+ ojczyzn+ bo zabrako innej! &ylaem e bdziesz tak e poredniczk+ pomidzy mn+ i dobrymi lud?mi, choby ich byo dwudziestu, dziesiciu, albo nie urodzili

si jeszcze! 7eraz przyznaj si do zw+tpienia! -+ chwile kiedy wydaje si, e zmarnowaem ycie! %o ty jeste mow+ upodlonych, mow+ nierozumnych i nienawidz+cych siebie bardziej mo e ni innych narodw, mow+ kon(identw, mow+ pomieszanych, chorych na wasn+ niewinno! "le bez ciebie kim jestem! 7ylko szkolarzem gdzie w odlegym kraju, a success, bez lku i poni e6! No tak, kim jestem bez ciebie! Bilozo(em takim jak ka dy! @ozumiem, to ma by moje wychowanie. gloria indywidualnoci odjta, <rzesznikowi z moralitetu czerwony dywan podciea Wielki )hwa, a w tym samym czasie latarnia magiczna rzuca na ptno obrazy ludzkiej i boskiej udrki! &oja wierna mowo, &o e to jednak ja musz ciebie ratowa! Wic bd dalej stawia przed tob+ miseczki z kolorami 'asnymi i czystymi je eli to mo liwe, %o w nieszczciu potrzebny jaki ad czy pikno! %erkeley, 23CF *"rs poetica9*, ze znakiem zapytania, mo e wyra aj+cym pewni moj+ w+tpliwo, czy mam prawo pisa ars poetica jak Qoracy! 8ata 23CF, napisane w %erkeley, =ali(ornia! "rs poetica9 >awsze tskniem do (ormy bardziej pojemnej, ktra nie byaby zanadto poezj+ ani zanadto proz+ i pozwoliaby si porozumie nie nara aj+c nikogo, autora ni czytelnika, na mki wy szego rzdu! W samej istocie poezji jest co nieprzystojnego. powstaje z nas rzecz, o ktrej nie wiedzielimy, e w nas jest, wic mrugamy oczami, jakby wyskoczy z nas tygrys i sta w wietle, ogonem bij+c si po bokach! 8latego susznie si mwi, e dyktuje poezj dajmonion, cho przesadza si utrzymuj+c, e jest na pewno anioem! 7rudno poj+ sk+d si bierze ta duma poetw je eli wstyd im nieraz, e wida ich sabo! 'aki rozumny czowiek zechce by pa6stwem demonw, ktre rz+dz+ si w nim jak u siebie, przemawiaj+ mnstwem jzykw, a jakby nie dosy im byo skra jego usta i rk, prbuj+ dla swojej wygody zmienia jego los9 0oniewa co chorobliwe jest dzisiaj cenione, kto mo e myle, e tylko artuj albo e wynalazem jeszcze jeden sposb eby wychwala -ztuk z pomoc+ ironii! %y czas, kiedy czytano tylko m+dre ksi+ ki pomagaj+ce znosi bl oraz nieszczcie! 7o jednak nie to samo co zagl+da w tysi+c dzie pochodz+cych prosto z psychiatrycznej kliniki! " przecie wiat jest inny ni si nam wydaje i my jestemy inni ni w naszym bredzeniu! $udzie wic zachowuj+ milcz+c+ uczciwo, tak zyskuj+c szacunek krewnych i s+siadw 7en po ytek z poezji, e nam przypomina jak trudno jest pozosta t+ sam+ osob+, bo dom nasz jest otwarty, we drzwiach nie ma klucza a niewidzialni gocie wchodz+ i wychodz+! )o tutaj opowiadam, poezj+, zgoda, nie jest! %o wiersze wolno pisa rzadko i niechtnie, pod nieznonym przymusem i tylko z nadziej+, e dobre, nie ze duchy, maj+ w nas instrument! %erkeley, 23CF Wiersz *>adanie*, napisany w %erkeley w =ali(ornii, 23DN! >adanie W trwodze i dr eniu myl, e spenibym swoje ycie 7ylko gdybym si zdoby na publiczn+ spowied? Wyjawiaj+c oszustwo, wasne i mojej epoki. Wolno nam byo odzywa si skrzekiem karw i demonw "le czyste i dostojne sowa byy zakazane 0od tak surow+ kar+, e kto jedno z nich mia wymwi 'u sam uwa a si za zgubionego! %erkeley, 23DN *1conomia diRina*, wiersz napisany w %erkeley w 23D4 roku! 1conomia 8iRina Nie mylaem, e y bd w tak osobliwej chwili! =iedy %g skalnych wy yn i gromw, 0an >astpw, kyrios -abaoth, Najdotkliwiej upokorzy ludzi, 0ozwoliwszy im dziaa jak tylko zapragn+, #m zostawiaj+c wnioski i nie mwi+c nic! %yo to widowisko niepodobne, zaiste, 8o wiekowego cyklu krlewskich tragedii! 8rogom na betonowych supach, miastom ze szka i eliwa, $otniskom rozleglejszym ni plemienne pa6stwa Nagle zabrako zasady i rozpady si! Nie we nie ale na jawie, bo sobie odjte 7rway jak trwa to tylko, co trwa nie powinno! > drzew, polnych kamieni, nawet cytryn na stole Mcieka materialno i widmo ich Akazywao si pustk+, dymem na kliszy Wydziedziczona z przedmiotw mrowia si przestrze6! Wszdzie byo nigdzie i nigdzie, wszdzie! $itery ksi+g srebrniay, chwiay si i niky! @ka nie moga nakreli znaku palmy, znaku rzeki, ni znaku ibisa! Wrzaw+ wielu jzykw ogoszono miertelno mowy! >abroniona bya skarga, bo skar ya si samej sobie! $udzie, dotknici niezrozumia+ udrk+, >rzucali suknie na placach, eby s+du

wzywaa ich nago! "le na pr no tsknili do grozy, litoci i gniewu, >a mao uzasadnione %yy praca i odpoczynek # twarz i wosy i biodra # jakiekolwiek istnienie! %erkeley, 23D4 *7ak mao*, wiersz napisany w %erkeley w 23C3 roku! 7ak mao 7ak mao powiedziaem! =rtkie dni! =rtkie dni, =rtkie noce, =rtkie lata! 7ak mao powiedziaem, Nie zd+ yem! -erce moje zmczyo si >achwytem, @ozpacz+, <orliwoci+, Nadziej+! 0aszcza lewiatana >amykaa si na mnie! Nagi le aem na brzegach %ezludnych wysp! 0orwa mnie w otcha6 ze sob+ %iay wieloryb wiata! # teraz nie wiem )o byo prawdziwe! %erkeley, 23C3 *8ar*, wiersz napisany w %erkeley w 23D2! > pozoru jest to wiersz najzupeniej pogodny, pogodzenia si z yciem, jakiego oderwania od wszelkich trosk! "le jak zauwa yli niektrzy krytycy ameryka6scy, tu jest cae zo PP wieku, tylko nie powiedziane, jakby ukryte za liniami! 8ar 8zie6 taki szczliwy &ga opada wczenie, pracowaem w ogrodzie! =olibry przystaway nad kwiatem kapri(olium! Nie byo na ziemi rzeczy, ktr+ chciabym mie! Nie znaem nikogo, komu warto byoby zazdroci! )o przydarzyo si zego, zapomniaem! Nie wstydziem si myle, e byem kim jestem! Nie czuem w ciele adnego blu! 0rostuj+c si, widziaem niebieskie morze i agle! %erkeley, 23D2 *A anioach*, wiersz pisany w %erkeley w 23C3 roku! A anioach Adjto wam szaty biae, -krzyda i nawet istnienie, 'a jednak wierz wam, Wysa6cy 7am gdzie na lew+ stron odwrcony wiat, )i ka tkanina ha(towana w gwiazdy i zwierzta, -pacerujecie ogl+daj+c prawdomwne ciegi! =rtki wasz postj tutaj, )hyba o czasie jutrzennym, je eli niebo jest czyste, W melodii powtarzanej przez ptaka, "lbo w zapachu jabek pod wieczr =iedy wiato zaczaruje sady! &wi+, e kto was wymyli "le nie przekonuje mnie to! %o ludzie wymylili tak e samych siebie! <os , ten jest chyba dowodem, %o przynale y do istot niew+tpliwie jasnych, $ekkich, skrzydlatych Sdlaczeg by nieT, 0rzepasanych byskawic+! -yszaem ten gos nieraz we nie #, co dziwniejsze, rozumiaem mniej wicej Nakaz albo wezwanie w nadziemskim jzyku. zaraz dzie6 jeszcze jeden zrb co mo esz! %erkeley, 23C3 Wiersz pod tytuem *)zarodziejska gra*, napisany w %erkeley w 23D5 roku, ktry mwi o zaakceptowaniu przegranej! )zytelnik czy suchacz mo e si dziwi, dlaczego ja mwi o przegranej! &oim zdaniem przegrana jest czci+ zawodu, e tak powiem, poety, poniewa nigdy wygra nie mo na! )zarodziejska gra Nie pamitam dokadnie kiedy umar %udberg, albo dwa albo trzy lata temu! "ni kiedy )hen! @ok temu czy dawniej! Wkrtce po naszym przyje?dzie, %udberg, melancholijnie agodny, 0owiedzia, e z pocz+tku trudno si przyzwyczai %o nie ma tutaj ni wiosny i lata, ni jesieni i zimy! *, /ni mi si ci+gle nieg i brzozowe lasy! <dzie prawie nie ma pr roku, ani spostrzec jak upywa czas! 7o jest, zobaczy 0an, czarodziejska gra*! %udberg. w dzieci6stwie domowe nazwisko! 8u o znaczya w kiejda6skim powiecie 7a rosyjska rodzina, z batyckich Niemcw! Nie czytaem adnej z jego prac, zanadto specjalne! " )hen by podobno znakomitym poet+! &usz to przyj+ na wiar, bo pisa tylko po chi6sku! Mpalny pa?dziernik, chodny lipiec, w lutym kwitn+ drzewa! <odowe loty kolibrw nie zwiastuj+ wiosny 7ylko wierny klon zrzuca co roku licie bez potrzeby %o tak nauczyli si jego przodkowie! )zuem, e %udberg ma racj i buntowaem si! Wic nie dostan potgi, nie uratuj wiata9 # sawa mnie ominie, ni tiary ani korony9 )zy na to wiczyem siebie, 'edynego, Geby ukada stro(y dla mew i mgie od morza, -ucha, jak bucz+ tam nisko okrtowe syreny9 " mino! )o mino9 Gycie! 7eraz nie wstydz si mojej przegranej! 'edna pochmurna wyspa ze szczekaniem (ok "lbo spra ona pustynia, i tego nam dosy Geby powiedzie yes, tak, si, *Nawet pi+c pracujemy nad stawaniem si wiata* 7ylko z wytrwaoci bierze si wytrwao! <estami stwarzaem niewidzialny sznur! # wspinaem si po nim i trzyma mnie! 'aka procesjaO Uuelles delicesO 'akie birety i z wyogami togiO &nogouwa ajemyj 0ro(essor %udberg, &ost 8istinguished 0ro(essor )hen, )iemno Wielmo ny 0ro(esor &ilosz =try pisywa wiersze w bli ej nie znanym jzyku! =to ich tam zreszt+ policzy! " tu so6ce! 7ak e bieleje pomie6 ich wysokich wiec # ile pokole6

kolibrw im towarzyszy =iedy tak posuwaj+ si! 0o czarodziejskiej grze! # zimna mga od morza znaczy e znw lipiec! 23D5 *Bilina*, wiersz napisany w %erkeley w 23DC roku! Bilina Widmowe laboratorium na grach dymio! &ga po stopniach jasnoci w bkit wstpowaa! 'ad+c dug+ ulic+ o tobie mylaem, Bilino! =tra ukazujesz si z dobrodziejstwem szumi+cych spdnic, >e mieszn+ twoj+ piosenk+. &am trzewiczki z mysiej piczki 7akie same rkawiczki # przed lustrem spacerujesz tum ta tum >anim zbiegniesz Na d do powozu! @+cze konie nas nios+ topolow+ drog+! @ybacy nad rzekami zasiedli na wito! %iay obrus rozcieamy pod jaboni+ w gaju! W srebrny kubek nalewamy ciemne wino! , "le gdzie jest taka liczna okolica9 , W dawnych ksistwach za morzem, Bilino! " nawet gdyby twoje wst+ ki byy tanie # twoja bielizna nie zanadto czysta, 7en dzie6 i bieg obokw na zawsze zostanie, Geby ziemia nam pomoga, rzeczywista! 7y jeste powierzona wiecznej opiece, =tra lad motyla w powietrzu chroni # ziemi na nowo stwarza tak jak zechce, 7am gdzie nie ma blu, ani ironii! Bilina, spdnice szumi+ce, $ustra przepadaj+ce! 7um ta tum! 23DC Wiersz pod tytulem *8owd* , data napisania 23D5, w %erkeley! 8owd " jednak zaznae piekielnych pomieni! &gby nawet powiedzie jakie s+. prawdziwe, >ako6czone ostrymi hakami, eby dary miso 0o kawaku, do koci! # szede ulic+ # odbywaa si ka?6, broczenie, smaganie! 0amitasz, wic nie w+tpisz! Na pewno jest 0ieko! 23D5 Wiersz napisany w 23D5 roku w %erkeley! 0odziw A, jaka zorza w oknach! # dziaa bij+! Nilem zielonym pynie koszykowa dka &oj esza! Nieruchomo stoj+c w powietrzu nad kwiatami lecimy! /liczne go?dziki, pikne tulipany na niskich stoach! -ycha i rogi myliwskie, ogaszaj+ Qalla,li! Nieprzebrane, niepoliczone substancje ziemi! >apach cz+bru, kolor jody, szron, ta6ce urawi! " wszystko rwnoczesne! # chyba wieczne! Ako nie widziao, ucho nie syszao, a to byo! -truny nie wygraj+, jzyk nie wypowie, a to bdzie! $ody malinowe, topniejemy w niebie! 23D5 *<wiazda 0ioun* jest to (ragment poematu *Asobny zeszyt*, pisanego w %erkeley w ko6cu lat siedemdziesi+tych! <wiazda pioun 0od <wiazd+ 0ioun gorzkie toczyy si rzeki! )zowiek na polu zbiera gorzki chleb! Nie wieci nad nim w grze znak boskiej opieki # hodu swoich wiernych domaga si wiek! Ad dinozaura swj rd wywodzili! >rczno lemurw z grot skalnych przynieli! # nad miastami lot pterodaktyli Agasza prawo dla myl+cej pleni! >wi+zali drutem czowiekowi rce # wymianego kadli w pytkie groby, Geby nie wzywa prawdy w testamencie # ju na zawsze by anonimowy #mperium planetarne byo blisko! Wadza nad mow+ zostaa im dana! # nie ostygo jeszcze popielisko =iedy sta znowu @zym 8ioklecjana! 23D3 W muzeum 0rado w &adrycie jest *Agrd >iemskich @ozkoszy*! 7o jest tytu obrazu, tryptyku waciwie, Qieronima %oscha! Napisaem o tym krtki poemat pod tym samym tytuem, *Agrd >iemskich @ozkoszy*, i (ragment *>iemia* teraz przeczytam! )o prawda nie wiadomo, czy Qieronim %osch aprobowa ten zmysowy obraz ziemi, czy te malowa, eby ostrzec i potpi! Agrd >iemskich @ozkoszy ;ty :! >iemia ;ty =onno na ptakach, czuj+c pod udami mikkie pira, Na szczygach, wilgach, zimorodkach, 7o znw przynaglaj+c do biegu lwy, jednoro ce, leopardy, =trych sier ociera si o nasz+ nago, Akr+ amy wszechobecne yciodajne wody, $ustra, z ktrych wynurzaj+ si gowy mska i kobieca, "lbo rami, albo pier okr+ga syren! )o dzie6 tutaj dzie6 jagodobrania! W poziomki wiksze od czowieka wgryzamy si we dwoje, >anurzamy si w czerenie, ociekamy winnym sokiem, /witujemy kolor karminu "lbo zotej czerwieni, jak cacek na choink! 8u o nas w tych ogrodach, cae rojowisko, # tak podobnych do siebie, e kochania si nasze -odkie i nieprzystojne, jak przy zabawie w chowane! # zamykamy si w koronie kwiatw "lbo w tczuj+cych kulach przezroczystych! " tymczasem niebo napenia si mnstwem ksi ycowych znakw # przygotowuj+ si alchemiczne zalubiny planet! Wiersz z tomu *Nieobjta ziemia*, ktry nosi dat 23F:! *-t #*, bo s+ dwa wierszeI *-t #*, *-t ##*! -t # 7ylko ten st jest pewny )i ki! > masywnego drzewa! 0rzy

ktrym ucztujemy jak inni przed nami >gaduj+c pod werniksem dotyki ich palcw Wszystko inne w+tpliwe! 7ak e my, zjawieni Na chwil pod postaci+ m czyzn albo kobiet S8laczego albo,albo9T w strojach nam s+dzonych! Wpatruj si w ni+ jakbym widzia jej twarz po raz pierwszy # w niego! # w ni+! Gebym ich pamita W jakiej nieziemskiej stre(ie czy krainie9 0rzygotowuj si na jaki moment9 Na jakie znw odejcie spomidzy popiow9 'e eli cay jestem tu i kroj miso W tej ober y nad chwiejn+ wspaniaoci+ morza! Wiersz z tomu *Nieobjta ziemia*, pod tytuem *&ojo*! &ojo *&oi rodzice, mj m+ , moja siostra*! 'em niadanie w ka(eterii, zasuchany <osy kobiet szeleszcz+ i speniaj+ si W rytuale, ktry jest nam potrzebny =+tem oka przygl+dam si ruchliwym ustom # sodko mi, e jestem tu na ziemi, 'eszcze chwil, razem, tu na ziemi, Geby celebrowa nasz+ ma+ mojo! 7e z tomu *Nieobjta ziemia*, wiersz pod tytuem *0oeta siedemdziesicioletni*! 0oeta siedemdziesicioletni 7y e to, bracie teologu, >nawco niebiosw i otchani, -podziewaj+cy si co roku =iedy lczae nad ksigami, >e dotkniesz ostatniego progu! >aiste, bardzo poni ony, -plendor myleniu jest odjty, >eszede midzy ludzkie domy # odpywaj+ jak okrty " cel i port ich niewiadomy W tawernach siedzisz pij+c wino, W zgieku lubujesz si i wrzawie <osw co ledwie s+ ju gin+ 'ak muzyki w graj+cej sza(ie! # gdzie tu myle nad przyczyn+! @aduje ciebie smtna ziemia, Napj wywarza si miosny, &oc czarodziejska serce zmienia " przy niej lament wielkopostny, # tak si uczysz wybaczenia! Garoczny, lekkomylny, chciwy, 'ak gdyby mier nie dosigaa, %iegniesz wpatrzony w ziemskie dziwy! W teatrum przewrotnego ciaa #nne co dnia i co godziny! 7usz i pomadk mie na sobie, W jedwab ustroi si i pira, # w gruchaj+cej, ptasiej mowie Mdawa, e tak chce natura! 7yle rozumiesz, (ilozo(ie! # caa twoja m+dro na nic )ho na szukaniu ycie zbiego, # nie wiesz teraz co poradzi, %o silny trunek, wielkie pikno # szczcie, ktre al zostawi! Wiersz z 23F5 roku, z tomu *=roniki*, pod tytuem *7o jedno*! 7o jedno 8olina i nad ni+ lasy w barwach jesieni! Wdrowiec przybywa, mapa go tutaj wioda " mo e pami! @az, dawno, w so6cu, =iedy spad pierwszy nieg, jad+c tdy 8ozna radoci, mocnej, bez przyczyny, @adoci oczu! Wszystko byo rytmem 0rzesuwaj+cych si drzew, ptaka w locie, 0oci+gu na wiadukcie, witem ruchu! Wraca po latach, niczego nie +da! )hce jednej tylko, drogocennej rzeczy. %y samym czystym patrzeniem bez nazwy, %ez oczekiwa6, lkw i nadziei, Na granicy gdzie ko6czy si ja i nie,ja! 23F5 23F5, z tomu *=roniki*! W soju 7eraz ja z moj+ wiedz+, szanowne trytony >bli am si do soja, w ktrym mieszkacie # patrz jak wznosicie si pionowo ku powierzchni wody 0okazuj+c brzuchy, ktrych kolor )ynobrowy, pomienny, spokrewnia was > alchemiczn+ salamandr+ yj+c+ w ogniu! &o e dlatego was upolowaem W sadzawce midzy sosnami, kiedy pdz+ kwietniowe oboki # niosem do miasta w blaszance, dumny z tro(eum! Nie ma was od tak dawna, rozmylam o chwili W ktrej yycie niewiadome godzin i lat! >wracam si do was, daj wam istnienie, Nawet imi i tytu w ksistwie gramatyki, Geby was koniugacj+ chroni od nicoci! -am pewnie w mocy potg, ktre ogl+daj+ mnie # przenosz+ w jak+ nad,(orm gramatyczn+, " ja czekam z nadziej+, e porw+ mnie i unios+ # trwa bd, jak alchemiczna salamandra w ogniu! 23F5 *Wyznanie* , 23FC, z tomu *=roniki*! Wyznanie 0anie %o e, lubiem d em truskawkowy # ciemn+ sodycz kobiecego ciaa! 'ak te wdk mro on+, ledzie w oliwie, >apachy. cynamonu i go?dzikw 'aki wic ze mnie prorok9 -k+d by duch &ia nawiedza takiego9 7ylu innych -usznie byo wybranych, wiarygodnych! " mnie kto by uwierzy9 %o widzieli 'ak rzucam si na jado, opr niam szklanice, # akomie patrz na szyj kelnerki! > de(ektem i wiadomy tego! 0ragn+cy wielkoci, Mmiej+cy j+ rozpozna gdziekolwiek jest, " jednak niezupenie jasnego widzenia, Wiedziaem co zostaje dla mniejszych, jak ja. Bestyn krtkich nadziei, zgromadzenie pysznych, 7urniej garbusw, literatura! 23FC *"le ksi+ ki* , wiersz z tomu *=roniki*, HFC! 7en wiersz by dla odmiany umieszczony w londy6skiej kolejce podziemnej przez jakie 7owarzystwo 0ropagandy 0oezji, brytyjskie

7owarzystwo 0ropagandy 0oezji, "le ksi+ ki "le ksi+ ki bd+ na pkach, prawdziwe istoty, =tre zjawiy si raz, wie e, jeszcze wilgotne, Niby lni+ce kasztany pod drzewem w jesieni, # dotykane, pieszczone, trwa zaczy &imo un na horyzoncie, zamkw wylatuj+cych w powietrze, 0lemion w pochodzie, planet w ruchu! 'estemy , mwiy, nawet kiedy wydzierano z nich karty "lbo litery zlizywa buzuj+cy pomie6! A ile trwalsze od nas, ktrych uomne ciepo -tygnie razem z pamici+, rozprasza si, ginie! Wyobra am sobie ziemi kiedy mnie nie bdzie # nic, adnego ubytku, dalej dziwowisko, -uknie kobiet, mokry jamin, pie6 w dolinie! "le ksi+ ki bd+ na pkach, dobrze urodzone, > ludzi, cho te z jasnoci, wysokoci! 23FC Wieczr &oment niskich obokw przed wzejciem ksi yca 8oskonale nieruchomych na linii morza. /wietlisto morelowa z obrze em popiou )iemnieje, ganie, stygnie w szary karmin! =to widzi9 7en, kto zw+tpi o swoim istnieniu! -tawia kroki na pla y, chce pamita! # gdzie tam! %ezpowrotny jak oboki! 0uca, w+troba, seks, nie ja, nie moje! &aski, peruki, koturny, przybywajcieO Admie6cie mnie, zabierzcie na jaskraw+ scen, Gebym na chwil mg wierzy, e jestemO A hymnie, poemacie, melopeo, /piewaj moimi ustami, umilkniesz i zginO # tak powoli zagbia si w nory Akeanicznej! Nie zatrzymywany Wschodami so6ca ni wzejciem ksi yca! Wiersz z tomu *8alsze okolice* , to ju jeden z moich p?nych tomw! -ens , =iedy umr, zobacz podszewk wiata! 8rug+ stron, za ptakiem, gr+ i zachodem so6ca! Wzywaj+ce odczytania prawdziwe znaczenie! )o nie zgadzao si, bdzie si zgadzao! )o byo niepojte, bdzie pojte! , " je eli nie ma podszewki wiata9 'e eli drozd na gazi nie jest wcale znakiem 7ylko drozdem na gazi, je eli dzie6 i noc Nastpuj+ po sobie nie dbaj+c o sens # nie ma nic na ziemi, prcz tej ziemi9 <dyby tak byo, to jednak zostanie -owo raz obudzone przez nietrwae usta, =tre biegnie i biegnie, pose niestrudzony, Na midzygwiezdne pola, w koowrt galaktyk # protestuje, woa, krzyczy! 7o z mojego p?nego tomu *Na brzegu rzeki*! W pewnym wieku )hcielimy wyzna grzechy i nie byo komu! Aboki nie chciay ich przyj+, ani wiatr Adwiedzaj+cy wszystkie po kolei morza! Nie udao si nam zainteresowa zwierz+t! 0sy, zawiedzione, czekay na rozkaz! =ot, jak zawsze niemoralny, zasypia! Asoba, zdawaoby si, nam bliska Nie bya skonna sucha o tym, co dziao si dawno! @ozmw z innymi, przy wdce albo kawie Nie nale ao przedu a poza pierwszy sygna znudzenia! 0oni aj+ce byoby paci od godziny )zowiekowi z dyplomem za to tylko, e sucha! =ocioy! &o e kocioy! "le wyjawi tam co9 >e wydawalimy si sobie pikni i szlachetni, " p?niej na tym miejscu szkaradna ropucha 0otwiera grube powieki # ju wiadomo. *7o ja*! Wiersz z tomu *Na brzegu rzeki*! )apri 'estem dzieckiem, ktre przystpuje do pierwszej komunii w Wilnie i p?niej pije kakao roznoszone przez gorliwe katolickie panie! 'estem stary czowiek, ktry tamten ranek czerwcowy pamita. upojenie bezgrzesznych, biae obrusy i so6ce na wazach z bukietami piwonii! UuHas tu (ait, guHas tu (ait de ta Rie9 , gosy nawouj+ w r nych jzykach pozbieranych w wdrwkach po dwch kontynentach! )o zrobie ze swoim yciem, co zrobie9 0owoli, rozwa nie, teraz kiedy dokonao si przeznaczenie, zapuszczam si midzy widoki minionego czasu, &ego stulecia, w ktrym, i w adnym innym, kazano mi urodzi si, pracowa i zostawi lad! 7e katolickie panie przecie istniay i gdybym tam wrci, to samy, ale z inn+ wiadomoci+, wpatrywabym si, chc+c zatrzyma, w ich nikn+ce twarze! 'eszcze powozy i zady koni owietlone byskawic+ albo pulsuj+c+ un+ dalekiej artylerii! )haty kurne, dym kbi+cy si na ich dachach i szerokie drogi piaszczyste w sosnowych borach! =raje i miasta, ktre musz+ zosta bez imienia, bo komu wytumacz, dlaczego i ile razy zmieniano ich sztandary i goda9 Wczenie otrzymujemy wezwanie, ale pozostaje niezrozumiae i tylko nieprdko okazuje si, jak bardzo bylimy posuszni! @zeka toczy swj nurt jak dawniej pod kocioem /witego 'akuba, jestem tam razem z moj+ gupot+, ktra mnie zawstydza, cho gdybym by m+drzejszy, i tak by to nie pomogo! Wiem teraz, e gupota jest potrzebna wszelkim zamiarom, eby

speniay si, krzywo i niezupenie! # ta rzeka, razem z usypiskami mieci, z pocz+tkami ska enia, pynie przez moj+ modo, ostrzegaj+c przed tsknot+ do idealnych miejsc na ziemi! " jednak tam, na tej rzece, zaznaem penego szczcia, ktre jest ekstaz+ poza jak+kolwiek myl+ i trosk+, i dotychczas trwa w moim ciele! 7ak jak szczcie nad ma+ rzek+ mego dzieci6stwa, w parku, ktrego dby i lipy miano ci+ z woli barbarzy6skich zdobywcw! %ogosawi was, rzeki, wymawiam wasze imiona, tak jak wymawiaa je moja matka, z szacunkiem a pieszczotliwie! =to omieli si powiedzie. zostaem wezwany, i dlatego &oc uchronia mnie od kul pruj+cych obok mnie piasek albo rysuj+cych desenie na murze koo mojej gowy! Ad sennego zatrzymania do wyjanienia, ktre ko6czy si podr + w bydlcym wagonie, tam sk+d nie wracaj+ ywi9 Ad zastosowania si do rozkazu, eby zarejestrowa si, kiedy ocalej+ nieposuszni9 7ak, ale oni, czy ka dy z nich nie modli si do swego %oga, prosz+c bagalnie. uratujO # so6ce wschodzio nad obozami tortur, i dotychczas ich oczami widz, jak wschodzi! 8obijam osiemdziesi+tki, lec z -an Brancisco do Brank(urtu i @zymu, pasa er, ktry niegdy jecha trzy dni bryk+ z -zetej6 do Wilna! $ec $u(thans+, jaka mia stewardessa, oni tutaj tak cywilizowani, e byoby nietaktem pamita, kim byli! Na )apri wesel+ca si i ucztuj+ca ludzko zaprasza mnie do udziau w (estynie bezustannej odnowy! Abna one ramiona kobiet, rka prowadz+ca smyczek pord wieczorowych strojw, jarze6 i (leszw otwieraj+ dla mnie chwil zgody z (rywolnoci+ naszego gatunku! Wiara w Niebo i 0ieko, labirynty (ilozo(ii, umartwianie ciaa postami nie s+ im potrzebne! 'ednak boj+ si znaku, e zbli a si nieuchronne. guza na piersi, krwi w moczu, za wysokiego cinienia! Wtedy na pewno wiedz+, e wszyscy jestemy wezwani, ka dy i ka da rozmyla o niezwykoci osobnego losu! @azem z moj+ epok+ odchodz przygotowany na wyrok, ktry mnie policzy midzy jej (antomy! 'e eli co zrobiem, to tylko, pobo ny chopczyk, cigaj+c pod przebraniem utracon+ @zeczywisto! 0rawdziw+ obecno %stwa w naszym ciele i krwi, ktre s+ jednoczenie chlebem i winem! Albrzymiej+ce wezwanie 0oszczeglnego, na przekr ziemskiemu prawu nicestwienia pamici! Wiersz pod tytuem *0o osiemdziesi+tce*! 0o osiemdziesi+tce Niedugo sko6czy si caa parada, )o za r nica, wypada nie wypada! 'ak bd+ mnie u, i roz,bierali 'akich dowiedz+ si bio,detali! Nie ywemu nied?wiedziowi co do tego, 'ak (otogra(owa bd+ wypchanego! *W -zetejniach* jest to wiersz o miejscu mojego urodzenia w powiecie kiejda6skim, ale gwnie o mojej matce! W -zetejniach 7y bya mj pocz+tek i znw jestem z 7ob+, tutaj gdzie nauczyem si czterech stron wiata! Nisko za drzewami strona @zeki, za mn+ i budynkami strona $asu, na prawo strona /witego %rodu, na lewo =u?ni i 0romu! <dziekolwiek wdrowaem, po jakich kontynentach, zawsze twarz+ byem zwrcony do @zeki! )zuj+c aromat i smak rozgryzionej biaoczerwonej soczystoci ajeru! -ysz+c stare poga6skie pieni e6cw wracaj+cych z pola, kiedy so6ce pogodnych wieczorw dogasao za pagrkami! W zdziczaej zieleni mgbym wskaza miejsce altany, gdzie zmuszaa mnie, ebym stawia pierwsze kolawe litery! " ja wyrywaem si, uciekaj+c do moich kryjwek, bo byem pewny, e pisa liter nigdy nie bd umia! Nie spodziewaem si jednak rwnie takiej wiedzy. e rozpadaj+ si w py koci, mijaj+ dziesi+tki lat, a trwa ta sama obecno! Ge mo emy, tak jak ja z 7ob+, przebywa w krainie wiecznych luster, brodz+c w nie koszonych trawach rwnoczenie! ;ty ## ;ty 7rzymaa lejce i dwoje nas jechao jednokonn+ bryczk+ w gocin do wielkiej wioski pod lasem! <azie jej jaboni i grusz ugite pod nadmiarem owocw, ganki domw, ozdobne, nad ogrdkami malw i ruty! 7woi dawni uczniowie, teraz gospodarze, podejmowali nas rozmow+ o urodzajach, kobiety pokazyway swoje warsztaty tkackie i deliberowaycie dugo o kolorach osnowy i odetki! Na stole wdliny, plastry miodu w glinianej misie, i piem kwas chlebowy z blaszanej kwarty! 0oprosiem kierownika kochozu, eby pokaza mi t wiosk, zawiz na pola puste a po las i zatrzyma auto przed du ym gazem! *7u bya wioska 0eiksRa*, powiedzia, nie bez

trium(u w gosie, jak to u tych, co s+ zawsze z wygrywaj+cymi! >auwa yem, e jedna cz gazu bya odupana, prbowano wic rozbi kamie6 motem, eby znik nawet ten lad! ;ty ### ;ty Wybiegem o letnim wicie midzy gosy ptakw i wrciem, a midzy chwil+ i chwil+ napisaem dzieo! )ho tak trudno byo ci+gn+ paeczk n, eby +czya si z paeczk+ u, albo odwa y si na most midzy r i z! 7rzymaem cienk+ jak trzcina obsadk i zanurzaem stalwk w atramencie, pisarczyk wdrowny z kaamarzem u pasa! 7eraz myl, e dzieo jest zamiast szczcia i e zostaje ska one litoci+ i groz+! 'ednak duch tego miejsca musi by w nim, tak jak jest w 7obie, ktr+ prowadzi od dziecka! <irlandy z dbowych lici, sygnaturka w rozwidleniu lipy wzywaj+ca na &ajowe, chciaem by dobry i nie chodzi midzy grzesznikami! "le kiedy staram si teraz przypomnie sobie co byo, tylko studnia, i tam tak ciemno, e nic nie mo na zrozumie! Wiadomo tylko, e jest grzech i jest kara, cokolwiek mwi+ (ilozo(owie! Aby moje dzieo przynioso ludziom po ytek i wicej wa yo ni moje zo! 7y jedna, m+dra i sprawiedliwa, umiaaby mnie uspokoi, tumacz+c, e zrobiem tyle, ile mogem! Ge zamyka si (urtka )zarnego Agrodu, pokj, pokj, co sko6czone, to sko6czone! *Nie mj* to jest wierz, ktry byt w mojej ksi+ ce *0iesek przydro ny*I wiersz w mieszanym tomie wierszy i prozy! Nie mj )ae ycie udawa, e mj ten ich wiat, # wiedzie, e ha6bi+ce takie udawanie! "le co mog zrobi9 <dybym wrzasn+ # zacz+ prorokowa, nikt by nie usysza! Nie na to ich ekrany, mikro(ony! 7acy jak ja b+dz+ ulicami # mwi+ do siebie! /pi+ na awkach w parku, W pasa ach na as(alcie! %o wizie6 za mao, Geby pozamyka wszystkich ubogich! Mmiecham si i milcz! &nie ju nie dopadn+! 8o stou z wybranymi zasiada , to umiem! Wiersz pod tytuem *'asnoci promieniste* nie by nigdzie drukowany, w adnym tomie, by drukowany w pimie, w *>eszytach $iterackich*! 'asnoci promieniste 'asnoci promieniste, Niebia6skie rosy czyste 0omagajcie ka demu >iemi doznaj+cemu! >a niedosi n+ zason+ -ens ziemskich spraw umieszczono! <onimy dopki ywi, -zczliwi i nieszczliwi! 7o wiemy, e bieg si sko6czy # roz+czone si z+czy W jedno, tak jak by miao. 8usza i biedne ciao! */wiat S0oema naiwneT*! 0oemat */wiat* by napisany w Warszawie w 23:4 roku! 7a data jest bardzo wa na, dlatego e aden tego rodzaju utwr w Warszawie okupacyjnej nie powsta i by mo e nie mg powsta, tak e ten utwr jest czym zupenie wyj+tkowym i nie mo na powiedzie, e pogoda tego utworu nie jest po+czona w jaki sposb, jakimi nimi z horrorem tamtego czasu! 0oemat dzieli si na poszczeglne rozdziay maj+ce osobne tytuy! /wiatV S0oema naiwneT 8roga 7am, gdzie zielona ciele si dolina # droga, traw+ zarosa na poy, 0rzez gaj dbowy, co kwitn+ zaczyna, 8zieci wracaj+ do domu ze szkoy W pirniku, ktry na wskos si otwiera, )hroboc+ kredki wrd okruchw buki # grosz miedziany, ktry ka de zbiera Na powitanie wiosennej kukuki! %erecik siostry i czapeczka brata &igaj+ midzy puszyst+ krzewin+! -jka skrzekocz+c po gaziach lata # dugie chmury nad drzewami pyn+! 'u dach czerwony wida za zakrtem! 0rzed domem ojciec, wsparty na motyce, -chyla si, tr+ca listki rozwinite # z grz+dki ca+ widzi okolic! Burtka 0otem j+ ca+ chmiel gsty owinie, "le tymczasem jest tego koloru, )o licie lilii wodnych na gbinie >rywane w wietle letniego wieczoru! -ztachety z wierzchu malowane biao. %iae i ostre, zawsze jak pomyki! 8ziwne, e ptakom to nie przeszkadzao, @az nawet usiad na nich go+b dziki! =lamka jest z drzewa, gadka tak jak bywa 8rzewo wytarte ujmowaniem rk+! 0od klamk lubi skrada si pokrzywa, " ty jamin jest tu latarenk+! <anek <anek, na zachd drzwiami obrcony, &a du e okna! -o6ce tutaj grzeje! Widok szeroki st+d na wszystkie strony, Na lasy, wody, pola i aleje! =iedy ju dby w ziele6 si przybior+, " lipa cieniem zakryje p grzdy, /wiat ginie w dali za niebiesk+ kor+, 0ocity limi w ctkowane zby! 7utaj brat z siostr+, nad maym stolikiem =lcz+ rysuj+c wojny i pogonie! # pomagaj+ r owym jzykiem Wielkim okrtom, z ktrych jeden tonie! 'adalnia 0okj, gdzie niskie okna, cie6 br+zowy # gda6ski zegar milczy

w k+cie! Niska -o(a obita skr+, nad ni+ gowy 8wch umiechnitych diabw wyrze?bione # miedzianego rondla brzuch poyska! Na cianie obraz! 0rzedstawiona zima. &idzy drzewami lizga si na lodzie <romada ludzi, dym idzie z komina # wrony lec+ w pochmurnej pogodzie! 7u drugi zegar! 0tak wewn+trz tam siedzi, Wybiega skrzypi+c i woa trzy razy! " ledwo zd+ y krzykn+ po raz trzeci, 8ymi+c+ zup matka bierze z wazy! -chody Gte, skrzypi+ce i pachn+ce past+ -topnie s+ w+skie , kto idzie przy cianie, &o e bucikiem celowa spiczasto, " przy porczy noga ledwie stanie! Eeb dzika yje, ogromny na cieniu! Najpierw ky tylko, potem si wydu a # ryjem wodzi, wsz+c, po sklepieniu, " wiato w dr +cych rozpywa si kurzach! &atka w d pomie6 migotliwy niesie! -chodzi wysoka, sznurem przepasana! 'ej cie6 do cienia dziczej gowy pnie si. 7ak z gro?nym zwierzem mocuje si sama! Abrazki Atwarta ksi+ ka! &l rozchwianym lotem $eci nad mkn+cym w kurzawie rydwanem! 8otknity, spada prsz+c pyem zotym Na greckie szyki w miecie zdobywanym! 7oczy si rydwan, o kamienne pyty Mderza gowa, wlok+ bohatera, " ml, do karty klaniciem przybity, Na jego ciele, trzepi+c si, umiera! 7ymczasem niebo chmurzy si, grom bije, Nawy od skay uciekaj+ w morze! " obok woy gn+ pod jarzmem szyje # nagi rolnik grunt na brzegu orze! Ajciec w bibliotece Wysokie czoo, a nad nim zwichrzone Wosy, na ktre so6ce z okna pada! # ojciec jasn+ ma z puchu koron, <dy wielk+ ksig przed sob+ rozkada! -zata wzorzysta jak na czarodzieju, >aklcia gosem przyciszonym mruczy 'akie s+ dziwy, co w ksidze si dziej+, 8owie si, kogo %g czarw nauczy! >aklcia ojca *A sodki mdrcze, jakim e spokojem 0ogodna m+dro twoja serce darzyO =ocham ci, jestem we wadaniu twojem, )ho nigdy twojej nie zobacz twarzy! 0opioy twoje dawno si rozwiay, <rzechw i szale6stw nikt ju nie pamita! # ju na wieki jeste doskonay 'ak ksiga, myl+ z nicoci wyjta! 7y znae gorycz i znae zw+tpienie, "le win twoich pami zagina! # wiem, dlaczego dzisiaj ciebie ceni. &ali s+ ludzie, wielkie s+ ich dziea*! > okna >a polem, lasem i za drugim polem Agromna woda biaym lustrem lni si! " na niej ziemia zotawym podolem Nurza si w morzu jak tulipan w misie! Ajciec powiada, e to 1uropa! W dnie jasne ca+ wida jak na doni, 8ymi+c+ jeszcze po wielu potopach, &ieszkanie ludzi, psw, kotw i koni! &iast kolorowych iskrz+ si tam wie e! 'ak nitki srebra plot+ si strumienie # gr ksi yce, niby gsie pierze 7o tu, to wdzie zacieaj+ ziemi! Ajciec objania *7am, gdzie ten promie6 rwniny dotyka # cie6 ucieka, jakby bieg naprawd, Warszawa stoi, ze wszech stron odkryta, &iasto niestare, ale bardzo sawne! 8alej, gdzie z chmurki wisz+ deszczu struny, 0od pagrkami z akacjowym gajem, 7o 0raha! Nad ni+ zamek wida cudny, Wsparty na grze starym obyczajem! 7o, co krain bia+ pian+ dzieli, 7o "lpy )zarno , to s+ lasy jody >a nimi, w so6ca tego k+pieli #talia le y niby talerz modry! > piknych miast, ktrych wznosi si tam wiele, @zym rozpoznacie, chrzecija6stwa stolic, 0o tych okr+gych dachach na kociele, )zyli witego 0iotra bazylice! " tam, na pnoc, za morsk+ zatok+, <dzie mgy niebieskiej chwieje si rwnina, 0ary chce wie y towarzyszy krokom # stado mostw ponad rzek+ wspina! # inne miasta 0ary owi wtrn+ -zkem ozdobione, okute elazem! "le na dzisiaj byoby za du o! @eszt opowiem kiedy innym razem*! 0rzypowie o maku Na ziarnku maku stoi may dom, 0ieski szczekaj+ na ksi yc makowy # nigdy jeszcze tym makowym psom, >e jest wiat wikszy, nie przyszo do gowy! >iemia to ziarnko , naprawd nie wicej, " inne ziarnka , planety i gwiazdy " cho ich bdzie chyba sto tysicy, 8omek z ogrodem mo e sta na ka dej! Wszystko w makwce! &ak ronie w ogrodzie, 8zieci biegaj+ i mak si koysze! " wieczorami, o ksi yca wschodzie 0sy gdzie szczekaj+, to goniej, to ciszej! 0rzy piwoniach 0iwonie kwitn+, biae i r owe, " w rodku ka dej, jak w pachn+cym dzbanie, <romady uczkw prowadz+ rozmow, %o kwiat jest dany uczkom na mieszkanie! &atka nad klombem z piwoniami staje, -iga po jedn+ i patki rozchyla, # dugo patrzy w piwoniowe kraje, 8la ktrych rokiem bywa jedna chwila! 0otem kwiat puszcza i, co sama

myli, <ono i dzieciom, i sobie powtarza! " wiatr koysze zielonymi limi # ctki wiata biegaj+ po twarzach! Wiara Wiara jest wtedy, kiedy kto zobaczy $istek na wodzie albo kropl rosy # wie, e one s+ , bo s+ konieczne! )hoby si oczy zamkno, marzyo, Na wiecie bdzie tylko to, co byo, " li unios+ dalej wody rzeczne! Wiara jest tak e, je eli kto zrani Nog kamieniem i wie, e kamienie -+ po to, eby nogi nam raniy! 0atrzcie, jak drzewo rzuca dugie cienie, # nasz, i kwiatw cie6 pada na ziemi. )o nie ma cienia, istnie nie ma siy Nadzieja Nadzieja bywa, je eli kto wierzy, >e ziemia nie jest snem, lecz ywym ciaem, # e wzrok, dotyk ani such nie kamie! " wszystkie rzeczy, ktre tutaj znaem, -+ niby ogrd, kiedy stoisz w bramie! Wej tam nie mo na! "le jest na pewno! <dybymy lepiej i m+drzej patrzyli, 'eszcze kwiat nowy i gwiazd niejedn+ W ogrodzie wiata bymy zobaczyli! Niektrzy mwi+, e nas oko udzi # e nic nie ma, tylko si wydaje, "le ci wanie nie maj+ nadziei! &yl+, e kiedy czowiek si odwrci, )ay wiat za nim zaraz by przestaje, 'akby porway go rce zodziei! &io &io to znaczy popatrze na siebie, 7ak jak si patrzy na obce nam rzeczy, %o jeste tylko jedn+ z rzeczy wielu! " kto tak patrzy, cho sam o tym nie wie, >e zmartwie6 r nych swoje serce leczy, 0tak mu i drzewo mwi+. przyjacielu! Wtedy i siebie, i rzeczy chce u y, Geby stany w wypenienia unie! 7o nic, e czasem nie wie, czemu su y. Nie ten najlepiej su y, kto rozumie! Wyprawa do lasu 8rzewa ogromne, e nie wida szczytu, -o6ce zachodz+c r owo si pali Na ka dym drzewie jakby na wieczniku, " ludzie id+ cie k+, tacy mali! >adrzyjmy gowy, we?my si za rce, Geby nie zgubi si w trawach jak w borze! Noc ju na kwiaty nakada pieczcie # z gry spywa kolor po kolorze! " tam nad nami uczta! 8zbany zota, )zerwone wina w osinowej miedzi! # wiezie dary powietrzna karoca 8la niewidzialnych krlw czy nied?wiedzi! =rlestwo ptakw W wysokim locie oci ae guszce -krzydami niebo nad lasami kraj+ # go+b wraca w napowietrzn+ puszcz, # kruk poyska jak samolot stal+! )zym dla nich ziemia9 )iemnoci jeziorem! Noc j+ pokna na zawsze, a one &aj+ nad mrokiem jak nad czarn+ (al+ 8omy i wyspy wiatem ocalone! 'e eli gadz+c dziobem dugie pira Mpuszcz+ jedno , piro dugo spada, >anim dna jezior gbokich dosignie! # o policzek tr+ca , wie ze wiata, <dzie jasno, ciepo, swobodnie i piknie! 7rwoga *Ajcze, gdzie jesteO $as ciemny, las dziki, Ad biegu zwierz+t koysz+ si chaszcze, 7ruj+cym ogniem buchaj+ storczyki, 0od nog+ czaj+ si wilcze przepacie! <dzie jeste, ojczeO Noc nie ma granicy, Adt+d ju zawsze ciemno bdzie trwaa! %ezdomni, z godu umr+ podr nicy, )hleb nasz jest gorzki, wyschnity jak skaa! <or+cy oddech straszliwego zwierza >bli a si, prosto w twarze smrodem zieje! 8ok+d odszede, ojcze, jak ci nie al 8zieci, w te guche zab+kanych knieje*! W tym wierszu *7rwoga* jednak daje o sobie zna groza nocy okupacyjnej! Adnalezienie *7u jestem! -k+d e ten lk nierozumny9 Noc zaraz minie, dzie6 wzejdzie niedugo! -yszycie. graj+ ju pastusze surmy # gwiazdy bledn+ nad r ow+ smug+! /cie ka jest prosta! 'estemy na skraju! 7am w dole dzwonek w wiosce si odzywa! =oguty wiato na potach witaj+ # dymi ziemia, bujna i szczliwa! 7u jeszcze ciemno! 'ak rzeka w powodzi &ga czarne kpy borwek otula! "le ju w wod wit na szczudach wchodzi # dzwoni+c toczy si soneczna kula*! Astatni wiersz poematu */wiat* , *-o6ce*! -o6ce %arwy ze so6ca s+! " ono nie ma Gadnej osobnej barwy, bo ma wszystkie! # caa ziemia jest niby poemat, " so6ce nad ni+ przedstawia artyst! =to chce malowa wiat w barwnej postaci, Niechaj nie patrzy nigdy prosto w so6ce! %o pami rzeczy, ktre widzia, straci, Ezy tylko w oczach zostan+ piek+ce! Niechaj przyklknie, twarz ku trawie schyli # patrzy w promie6 od ziemi odbity 7am znajdzie wszystko, comy porzucili. <wiazdy i r e, i zmierzchy i wity Warszawa, 23:4 7raktat poetyckiV S235D T Wstp &owa rodzinna niechaj bdzie prosta! " eby ka dy, kto usyszy sowo Widzia jabonie, rzek, zakrt drogi, 7ak jak si widzi w letniej byskawicy Nie mo e jednak mowa by obrazem # niczym wicej! Wabi j+ od wiekw @ozkoysanie rymu, sen,

melodia! %ezbronn+ mija suchy, ostry wiat! Niejeden pyta dzisiaj co to znaczy 7en wstyd, je eli czyta ksig wierszy, 'akby do gorszej natury w nim samym >wraca si autor w niejasnym zamiarze &yl odsuwaj+c i myl oszukuj+c! > przypraw+ artu, baze6stwa, satyry, 'eszcze si umie podoba poezja! 'ej znakomito wtedy si docenia! "le te walki, gdzie stawk+ jest ycie 7oczy si w prozie! Nie zawsze tak byo! # niewyznany dotychczas jest al! -u +, nie trwaj+, romanse, traktaty %o wicej wa y jedna dobra stro(a Ni ci ar wielu pracowitych stronic! #! 0ikne czasy Biakry drzemay pod &ariack+ Wie +! =rakw malutki jak jajko w listowiu Wyjte z rondla (arby na Wielkanoc! # w pelerynach kroczyli poeci! Nazwisk ich dzisiaj ju si nie pamita! "le ich rce byy rzeczywiste, -pinki, mankiety nad blatem stolika! 8ziennik na kiju nis Aber i kaw " min+, tak jak oni, bez imienia! &uzy, @achele w powczystym szalu, >wil ay usta, warkocz upinaj+c -zpilk+ co le y z popioem ich crek "lbo w gablotce, przy konchach bez d?wiku # szklanej lilii! "nioy secesji W ciemnych wygdkach rodzicielskich domw @ozmylaj+ce o zwi+zku pci z dusz+, $ecz+ce w Wiedniu smutki i migreny S8ocent Breud, sysz, z <alicji jest rodemT! # "nnie )silag rosy, rosy wosy, -zamerowana bya pier huzarw 0o grskich wioskach sza wie o )esarzu, =trego powz widzia kto w dolinie! 7am nasz pocz+tek! Na pr no si broni, 0r no wspomina daleki Wiek >oty! Nam raczej przyj+ i uzna za swoje W+sik z pomad+, melonik na bakier # tombakowej brzkanie dewizki! >a swoj+ uzna pie6 przy ku(lu piwa W czarnych jak sukno (abrycznych osadach! >apak+ trzasn+, na dwanacie godzin #, tworzy w dymach postp i bogactwo! 0acz, 1uropo, i czekaj szy(karty W grudniowy wieczr, w porcie @otterdamu &ilcz+cy stanie okrt emigrantw W zamarze maszty, jak w nie ne chojary, > dou uderzy litanijny chr W chopskim, sowe6skim czy polskim narzeczu! 7ra(iona z pistoletu gra pianola! =adryl po knajpach goni dzikie pary! # ruda, tusta, prztykaj+c w podwi+zk, > rozwalonymi udami na tronie, W panto(lach z puszkiem, czeka tajemnica Na domokr+ cw gum i salwarsanu! 7am nasz pocz+tek! 'u miga iluzyon. &aW $inder krow prowadzi i pada! W ogrdkach wiec+ przez ziele6 lampiony Ge6ska orkiestra w puzon, w puzon dmie! " z r+k, piercieni, gorsetw liliowych, > popiou cygar, wije si, rozwija 0rzez bory, lasy, gry i rwniny =omenda. *KorwXrtsO* *1n aRantO* *"llezO* 7o nasze serca, wapnem przysypane, Na pustych polach, ktre zliza pomie6! # nikt nie wiedzia czemu si sko6czyo , <raa pianola , postp i bogactwo! -tyl nasz, cho to jest przykre, tam si rodzi! %zyka pokorna lira wczenie rano W mansardzie nad grzechotk+ tingel,tanglu! 0ie6 eteryczna niby chrobot gwiazd! Qandlarzom i ich onom niepotrzebna # ludziom z grskich wiosek niepotrzebna! )zysta, na przekr smutnym sprawom ziemi! )zysta! Nie wolno jej u y wyrazw. 7ele(on, poci+g, bidet, rzy i pieni+dz! Mczy si czyta dugowosa &uza W ciemnych wygdkach rodzicielskich domw # wie ju odt+d, co poezj+ nie jest! " jest ni+ tylko wzruszenie i powiew =try w trzech kropkach mieszka, za przecinkiem! 0ynie, (aluje nieprzetumaczalne, 1rsatz modlitwy 7ak odt+d zostanie! Wzbroniony bdzie oddech zwykej skadni! *0hi, publicystyka! Niech mwi proz+*! " kiedy, w szkoach nowej awangardy, Adkryciem nazw+ postarzay zakaz! Nie wszyscy gin+ bez ladu poeci! =asprowicz rycza, rwa jedwabne pta! " zerwa nie mg, bo s+ niewidoczne, " to nie pta, raczej nietoperze, Wypijaj+ce z mowy sok w przelocie! -ta((, niew+tpliwie, by koloru miodu # czarownice, gnomy, deszcz wiosenny -awi na niby dla wiata na niby )o do $emiana, ten wyci+gn+ wnioski. 'e eli ma by sen, to sen a do dna! &aa uliczka jest w maym =rakowie! 8wch kiedy chopcw tam obok mieszkao! 'e eli jeden szed z gimnazjum "nny Widzia drugiego jak bawi si w piasku! @ ny im dany los i r na sawa! Albrzymie morza, niepojte kraje, Wyspy na ktrych za ra(+ korali W rogat+ muszl dm+ nagie plemiona 0ozna marynarz! 7rwa dotychczas chwila =iedy w bezludnym upale %rukseli Wstpowa wolno na schody z marmuru # dzwonek, tam gdzie - akcyjnej spki, 0rzycisn+, dugo wsuchuj+c si w cisz! Wszed! 8wie kobiety ploty ni na drutach! 'emu zdawao si, e to s+ 0arki! >wijaj+c pasmo w

stron drzwi skiny "nonimow+ do6 poda dyrektor! 7ak 'ze( )onrad zosta kapitanem -tatku na rzece =ongo, bo s+dzone! <os ostrze enia, dla tych, co syszeli Mkry w powiastce znad tej rzeki =ongo. )ywilizator, oszalay =urtz, &ia ko soniow+ ze ladami krwi, Na memoriale o wiatach kultury 0isa *ohyda* a wic ju wstpowa W dwudziesty wiek! 7ymczasem dzi,dzi, 0odkwki, wst+ ki i taniec nad ranem 0od wtr basetli w podkrakowskiej wiosce, # od stuleci gray si jaseka! Nieprzemo onej woli by Wyspia6ski! 7eatr narodu widzia jak u <rekw "le sprzecznoci zwyci y nie zdoa Ana przeamie mow i widzenie, Ana oddaje nas w niewol dziejw, " nie jestemy osoby, mniej, lady, 0ieczcie w ktrych odcisn+ si styl! Nam nie zostawi Wyspia6ski pomocy! W spadku nie takie wzito monumentum! Gartem poczte, nie dla ka dej chway, >godne z jzykiem jak piewka przedmiecia # niecielesnej myli ku nauce, -zkoda e (raszka , tylko *-wka* %oya! 8zie6 ten przygasa! /wiece zapalono! Na Aleandrach zamek karabinu Nie szczka wicej i bonia s+ puste! W piechurskich butach odeszli esteci! Wosy ich zamit chopak u (ryzjera! -toi na polach mga i zapach dymu! " ona, ona ma woalk lila! 0rzy wiecach palce kadzie na klawisze! #, kiedy doktr kieliszki nalewa, 0ie6, co jest dla nas wieci+ znik+d, piewa. -zumiay mu echa kawiarni )aunem si kady na skro6! > poematu *0o ziemi naszej* , jest to poemat, ktry by napisany w =ali(ornii bodaj w 23CJ roku , przeczytam dwa (ragmenty! 0o ziemi naszej ;ty 4 ;ty <dybym mia przedstawi czym jest dla mnie wiat wzi+bym chomika albo je a albo kreta, posadzibym go na (otelu wieczorem w teatrze i przytykaj+c ucho do mokrego pyszczka suchabym co mwi o wietle re(lektorw, o d?wikach muzyki i ruchach baletu! # te z tego samego poematu *0o ziemi naszej*! ;ty C ;ty " sowo z ciemnoci wyjawione byo gruszka! =r+ yem dokoa niego podskakuj+c to prbuj+c skrzydeek! "le kiedy ju ,ju piem z niego sodycz oddalao si! Wic ja do cukrwki , wtedy k+t ogrodu, zuszczona biaa (arba drewnianych okiennic, krzak dereniu i szelest przeminionych ludzi! Wic ja do sapie anki , wtedy zaraz pole za tym, nie innym, potem, ruczaj, okolica! Wic ja do ulgaki, do bery i do bergamoty Na nic! &idzy mn+ i gruszk+ ekwipa e, kraje! # tak ju bd y, zaczarowany! > poematu *<ucio zaczarowany*! 7en poemat ma motto wzite z pisma, ktre wychodzio w Warszawie w latach tysi+c siedemset siedemdziesi+tych, konkretnie 2DDC, a motto to brzmiI *#stoty od nicoci odlego jest niesko6czona*! <ucio zaczarowany 0ochye pola i tr+bka! 7en zmierzch i nisko leci ptak i bysy wody @ozwiny si agle na brzask za cienin+! Wchodziem we wntrze lilii mostem zotogowiu! 8ane byo ycie ale niedosi ne! Ad dzieci6stwa do staroci ekstaza o wschodzie so6ca! %d+c dzieckiem czytaem ksi+ k pod tytuem *<ucio zaczarowany*! Nota bene >o(ii Mrbanowskiej! 0o wielu latach pod wpywem tej ksi+ ki napisaem nastpuj+cy (ragment poematu *<ucio zaczarowany*! 7ytu te pochodzi oczywicie od tej ksi+ ki! ;ty D ;ty <ucio, niegrzeczny chopczyk, zosta zamieniony w much! &y si wedug obrz+dku much pod ska+ cukru # prostopadle biega po jaskiniach sera! $ecia przez okno w jarz+cy si ogrd! # tam, nieposkromione promy lici Wiozy kropl napit+ od nadmiaru tczy, &szyste parki z krynicami wiata rosy w grach kory, -ypa si cierpki py z gitkich kolumn w rodku cynobrowych kwiatw " cho trwao to nie du ej ni od podwieczorku do kolacji, >awsze potem, kiedy mia prasowane spodnie i strzy one w+sy, &yla, trzymaj+c szko z alkoholem, e ich oszukuje, %o mucha nie powinna rozmawia o narodzie i wysokoci produkcji! =obieta naprzeciwko bya wulkanicznym szczytem <dzie w+wozy, kratery i w kotlinach lawy @uch ziemi pochyla skrcone pnie sosen! 'eszcze jeden (ragment poematu *<ucio zaczarowany*! ;ty F ;ty &idzy mn+ i ni+ by st, na stole szklanka! -pierzchnita skra jej okci dotykaa lni+cej powierzchni W ktrej odbija si zarys cienia pod pach+! =ropla potu gstniaa nad (alist+ warg+! " przestrze6 midzy mn+ i ni+ dzielia si niesko6czenie, Qucz+ca pierzastymi strzaami 1leatw, Nie wyczerpie jej rok ni sto lat podr y <dybym przewrci st, co bymy spenili! 7en akt, nie,akt, bo zawsze

potencjalny 'ak zamiar wejcia w drzewo, w wod, w mineray "le ona te patrzya na mnie jak na piercienie -aturna # wiedziaa, e wiem jak nikt nie dosiga! 7ak stanowiona bya czowieczo i tkliwo! %erkeley, 23CJ 0oemat *&iasto bez imienia* by napisany w =ali(ornii w latach szedziesi+tych! )o mi si zdaje, e to musia by 23C5! Aczywicie ten tytu odnosi si do miasta, ktre nie ma imienia, bo jest Wilno albo Kilnius, albo Wilnie, albo Wilna! 7o jest poemat niew+tpliwie o miecie Wilnie! &iasto bez imienia ;ty 4 ;ty > (lecikami, z pochodniami i bben bum bum, o, to ten co umar nad %os(orem tam na przedzie! -woj+ pann za pod rk tutaj wiedzie i jaskki nad nimi lataj+! Wiosa nios+ albo kije limi owinite i znad 'ezior >ielonych bukiety )oraz bli ej ulic+ >amkow+ , i ju nic, to tylko stoi obok nad -ekcj+ 7wrczoci Aryginalnej =oa 0olonistw ;ty : ;ty " ksi+ ek tomy ca+ bibliotek napisali! " krain tomy co niemiara zje?dzili! %itew du omy, du o przegrali! " i nie ma, ni, nas ni &aryli! 7o te z poematu *&iasto bez imienia* , taki madryga troch imituj+cy poezj polsk+ PK### wieku mo e!!! ;ty 5 ;ty $ito i zrozumienie w wysokiej mamy cenie, no bo co9 0ycha ciaa i sawa, pocaunki i brawa, komu to9 &edykowie, prawnicy, o(icerowie liczni, w czarnej jamie! Butra, rzsy, obr+czki, ukony w so6cu po mszy! Adpoczywanie! 8obranoc piersi parzyste, nijcie sny wiekuiste bez paj+kw! 7e z poematu *&iasto bez imienia*! ;ty C ;ty >achodzi so6ce nad lo + <orliwego $itwina # jeszcze ognie na malowanych z natury portretach roznieca! 7am sosn obja Wilija, czarne miody niesie Gejmiana, &ereczanka pi z jagodami koo >egaryna! " ju teba6skie wieczniki lokaje wnieli # na oknach zasuwali za zason+ zason! " kiedy zdejmuj+c rkawice pomylaem e wszedem pierwszy, >obaczyem e wszystkie oczy s+ na mnie zwrcone! 7e z poematu *&iasto bez imienia*! ;ty D ;ty =iedy alu si pozbyem # chway, ktr+ goniem, 7ego, czym nigdy nie byem! Nad kraje, gry, zatoki Niosy mnie gry(y i smoki, 0rzypadki albo wyroki! No tak, by sob+ chciaem! 8o luster pijaj+c pakaem, -woje gupstwo tak poznaem! > paznokci, luzowej bony, =iszek i puc i ledziony )zyj dom bdzie uczyniony9 -wj wasny a jeden z wiela Nie mam w sobie przyjaciela, )zas mnie na dwoje rozdziela! >anie one monumenty, Niech dar mj bdzie przyjty, Wdrowaem, nie wiem kdy! %erkeley, 23C5 0oemat *<dzie wschodzi so6ce i kdy zapada* by napisany w =ali(ornii w latach siedemdziesi+tych! Wydany drukiem zosta w 23D:! 'est to utwr bardzo skomplikowany, skadaj+cy si z wierszy i (ragmentw prozy, kronik! 8zieli si na czci! 0ierwsza cz nazywa si *0osuchanie*, to jest rodzaj wprowadzenia, druga cz *0amitnik naturalisty* , bardzo du o tutaj jest o przyrodzie i o moich zainteresowaniach, kiedy byem dzieckiem! 7rzecia *$auda*I dotyczy to cile kraju mojego pochodzenia, a wic powiatu kiejda6skiego, na $itwie, i $audy! )zwarta cz *Nad miastami*, pi+ta *&aa pauza*I szsta *Askar yciel* i sidma *8zwony w zimie*! >e wzgldu na brak miejsca musz ograniczy si do czytania (ragmentw tego poematu! > czci drugiej, ktra nosi tytu *0amitnik naturalisty*! <dzie wschodzi so6ce i kdy zapada ##! 0amitnik naturalisty Y!!!Z 0o czterolistn+ koniczyn +kami o wicie, 0o dwjorzech w gboki las! 7am wr yo si nam wielkie ycie # czekao, cho nie byo nas! 8+b nasz ojciec, szorstkie jego rami! -iostra brzoza szeptem prowadzia! )oraz dalej szlimy na spotkanie Wody ywej, z ktrej wszelka sia! " wdruj+c guchym czarnym borem )ay dugi dzie6 modego lata, M wd jasnych staniemy wieczorem <dzie krl bobrw przeprawami wada egnaj przyrodo egnaj przyrodo $ecielimy nad pasmem skalnonie nych gr # o dusz kondora rzucalimy koci! , )zy uaskawimy kondora9 , Nie uaskawimy kondora! <inie, bo nigdy nie jad z drzewa wiadomoci! W parku nad rzek+ nied?wied? zast+pi nam drog # wyci+gaj+c ap poprosi o wsparcie! , Wic to przed nim zb+kani podr ni truchleli9 , 8ajmy mu (laszk piwa, niech si rozweseli! =iedy mia w swoich dworach miodu pene barcie! >grabnie sadzi skokami przez trakt as(altowy # znw mielimy w wiatach las od deszczu mglisty! , Wygl+da na kugara! , 7o by si zgadzao! 'e eli

s+, to wanie tu, wedug statystyk! egnaj przyrodo egnaj przyrodo ;cpJ Y!!!Z "lpejska gwiazda spadaj+ca, "lpine -hootingstar S8odecatheon alpinumT @onie w grskich lasach nad @ogue @iRer! =tra to rzeka, w poudniowym Aregonie, >e wzgldu na jej skaliste, trudno dostpne brzegi 'est rzek+ rybakw i myliwych! )zarny nied?wied? i kugar 8otychczas do ob(ity na tamtejszych stokach! @olin tak nazwano bo r owoliliowe kwiaty >wracaj+ ostrze ku ziemi, ukonie, pod wi+zk+ patkw, )o razem przypomina gwiazd z ilustracji 8ziewitnastego wieku, wlok+c+ cienki snop linii! @zece nazw nadali (rancuscy traperzy =iedy ktry z nich tra(i w india6skie zasadzki! Adt+d bya to dla nich $a @iRiere des )o[uins, @zeka Qultajska, sk+d @ogue w tumaczeniu! -iedziaem nad jej nurtem gonym i pienistym )iskaj+c kamyki i myl+c, e jakie mia imi 7en kwiat w jzyku #ndian nie bdzie wiadome, 'ak nie bdzie wiadome imi, rodzinne, ich rzeki, W ka dej rzeczy powinno by zawarte sowo! "le nie jest! # c tu moje powoanie! ;cpJ 7eologia i nauki przyrodnicze s+ w jakim zwi+zku ze sob+ i tu jest zupenie innego rodzaju (ragment, nie dotycz+cy przyrody! ;cpJ 0ewnie dlatego pielgrzymowaem! =trdy, odgadn+ ci, ktrzy na przykad >wiedziwszy groty koo $es 1yzies, -taj+c na popas by mo e w -arlat S'ak mj biedniaszka "lik nazywa, priw\, 'echali stamt+d drog+ na -ouillac, <dzie paskorze?ba w roma6skim portalu Apowiada przygody mnicha 7eo(ila > "dany w )ylicji, a prorok #zajasz Asiem stuleci trwa w gwatownym ruchu 'akby targa strunami niewidocznej har(y # dalej, w krte kotliny, a pojawi si Wysoko, wysoko, ten klejnot p+tnikw, 7ak upragniony jak w chopictwie naszym <niazdo na szczycie jody. @oc "madour! " zreszt+ nie nalegam! 7rakt do )omposteli "lbo do 'asnej <ry nie gorzej pouczy 8+ enie i mijanie! 7utaj gaz omszay %iegnie i wyra?nieje za ka dym zakrtem, 0o czym znika w oddali! 7am znw bynie rzeka -poza drzew i uk mostu! Niemniej pamitajmy, Nie zatrzyma nas widok ani zimorodek >szywaj+cy dwa brzegi jasn+ wczk+ lotu, "ni na wie y panna, cho umiechem wabi # oczy nam zawi+ e prowadz+c w pokoje! )ierpliwy byem pielgrzym! Wic miesi+c i rok Na kiju karbowaem, bo do celu zbli a! 7ylko e kiedy wreszcie po latach doszedem >darzyo si, co, myl, znane niejednemu 'e eli na parkingu przy @oc "madour >nalaz miejsce i stopnie do grnej kaplicy @achowa, a zrozumia, e to wanie tu. %o drewnian+ &adonn z dzieci+tkiem w koronie Agl+da tum ospaych amatorw sztuki! 7ak i ja! 'u nie dalej! <ry i doliny 0rzebyte! Agnie! Wody! # niewierna pami! 0asja ta sama cho wezwania znik+d! # tylko w zaprzeczeniu dom swj miaa wito! 7u jest cz poematu zatytuowana *$auda*I i to w du ym stopniu jest jednak e sprawa pamici, przypomnienia! ###! $auda Y!!!Z Nie, nie powinno by tutaj przestrzeni! "le mwi do was i wy przede mn+ W so6cu jakby podobnym, W nocy prawie tej samej # nawet kropla deszczu toczy si jak tam! #nna ta przestrze6! =rle witaj+, > ulic pasterze piewaj+, $wy pod arkad+ klkaj+, )uda ogaszaj+! # my zamknici w bursztynie, z tr+bkami, wiolami, %iegniemy, piewamy, wychwalamy ycie minione >a to, e to co byo widzimy bez blu! 7utaj te z czci poematu *$auda* *0iosenka wielkopostna*! 0iosenka wielkopostna @ce moje zamknite, Nogi snem owadnite, Wzrok i such ju nie kami+, -mak, dotyk, wch nie akomi+! Nie ma daleko ni blisko! Wielkie i mae wszystko! 8ugo biegem po ziemi, >iemskich zaznaem pomieni, #nnych os+dzaj+cy, A sobie nic nie wiedz+cy, > alem i nawet rozpacz+ >e nie wiem co znaki znacz+, >e zbudzonemu rd nocy -owa nie daj+ pomocy! $ustra, na ptnach cienie, )ae moje widzenie! 7warz moja niby poczciwa "le jej zaraz ubywa, %uchno wiato i zgaso Nad ciemn+ mioci+ wasn+! *0iosenka zamorska* tak samo z tej czci poematu pod tytuem *$uda*! %ardzo samodrwi+cy, samoironiczny wiersz! Agl+danie wasnego pisania w jzyku polskim, kiedy nikomu zdawao si to by niepotrzebne! 0isaem to oczywicie bardzo daleko, nad 0acy(ikiem! 0iosenka zamorska W jednym z mniej znanych a(ryka6skich narzeczy 0owstao moje dzieo! Nawet %oska =omedia, i ta tylko mieszy 'e eli plemi znikno! W cywilizacj porwany na l+dach plamistych, &idzy uski morskiego smoka, -iebie te ogl+daem jak chmury

i wyspy > daleka, tudzie z wysoka! -penia si co ma speni, cho i niezupenie! #nnych mo e chcia zasug ten ucze6 wile6ski! =to mao zyska, temu si odejmie! Niewa ny bdzie trium( i niegone klski! $epsi ode mnie doby prbowali gosu! #ch imi trawy oploty -am zostaem (iltruj+c porz+dek z chaosu %o umys miaem przewrotny! Nade mn+ co dzie6 ory p?nego cesarstwa! 0rowincja pali si, planeta ginie! 8la nieszcznikw blask ten, wulkaniczna warstwa Na niewiadomej przyczynie! =to mnie potpi je eli ojczyzny # tu i nigdzie szukaem, &yl+c dialekty, prowincjonalizmy > oceanowym choraem9 7en przezroczysty kamyk na doni, &y w nim i dzwonki z kapel+, # pie6 i gocie w taneczku dostojni Wiecznie nas odt+d wesel+! )z poematu *Nad miastami* , scena wiejska z pewnym gbokim sensem (ilozo(icznym! #K! Nad miastami ;ty 5 ;ty Gycie niemo liwe ale byo znoszone! 0ierwszy wypd byda na wiosn! 7eraz mnie jzyk zawodzi # nie wiem jak nazwa miedz grodzon+ erdziami Ad ostatnich domw wioski pod sam las! S>awsze tych sw brakowao i nie byem waciwie poet+ 'e eli jest poet+ komu sowo sprawia przyjemnoT! Wic starszy pastuch, skierd?, i torby jego # chodaki z rzemieniem i najdu sze biczysko! 'ak te dwch niedorostkw 'eden ma tr+b brzozow+, 8rugi sk+d wywlk sznurkiem zwi+zany pistolet! @zeczywicie widziani! =oo -zyrwint albo <rynkiszek! >anim jeszcze wst+piem do mego klasztoru, W wiato nad zawsze jasn+ kolumn+ z piaskowca 7akie same dotychczas jak za (ranko6skich krlw, %o chciaem zapracowa na dzie6 zrozumienia )zy choby na sekund, kiedy objawi+ si @wnie ci trzej w jedynoci swojej! )i+gle jestemy w poemacie *<dzie wschodzi so6ce i kdy zapada* , rozdzia *&aa pauza*! K! &aa pauza ;ty J ;ty , 8ostojny wdrowcze, sk+d przybywasz do nas9 , &oja stolica w kotlinie wrd pagrkw lenych, > warownym zamkiem u zbiegu dwch rzek, >e swoich wi+ty6 ozdobnych syna. =ociow, cerkwi, synagog, meczetw =raj nasz uprawia yto i len, jak te spawia drzewo! "rmia nasza skadaa si > puku uanw, z puku tatarskiej jazdy i z puku dragonw >naczki pocztowe naszego pa6stwa 0rzedstawiay (antazmata Wyrze?bione niegdy przez dwch artystw, 0rzyjaci albo wrogw, 0ietro i <ioRanni! W szkoach naszych uczono dogmatyki, "pologetyki, sentencji z 7almudu i z 7ytusa $iwiusza! "rystoteles by ceniony )ho bardziej wycigi w workach i skakanie przez ogie6 W wieczr witego 'ana! , 8ostojny wdrowcze, z ktrego jeste eonu9 , > komicznego! >apomniana jest bowiem groza! 7ylko mieszno zostaje dla zbudowania potomnych! /mier od rany, z uduszenia, z godu jest jedn+ mierci+ "le baze6stwo sute i co roku nowe! %raem udzia, wi+zaem krawaty Nie wiem czemu, i ta6czyem ta6ce nie wiem czemu! =lient, nabywca swetrw i pomady do wosw, Naladowca, niemiay bywalec, Brant przejty swoim odbiciem w witrynie! 0odrzdny by mj wiek i rozum podrzdny! =ora niewiadomoci zarastaa mnie! 0rbowaem zgadn+ inn+ ziemi i nie mogem! 0rbowaem zgadn+ inne niebo i nie mogem! 'ak wida, ten poemat *<dzie wschodzi so6ce i kdy zapada* obejmuje wiele dowiadcze6 i wiele krajw, bardzo prymitywnych i bardzo skomplikowanych, bardzo zaawansowanych cywilizacyjnie! ;ty C ;ty " byo wito w &egalopolis! @uch na ulicy zamknity i procesja! 0owoli przesuwa si pos+g boga. 0hallus wysokoci czterech piter Atoczony tumem miotaj+cych si w ta6cu kapanek i kapanw 7ak e w chrzecija6skich kocioach odprawiao si nabo e6stwo, =trego liturgia polegaa na dyskusji 0od przewodnictwem ksidza w wielkanocnej szacie o tym, czy da si wierzy w ycie po mierci, )o rozstrzygano przez gosowanie! Mdawaem si tedy na wieczorn+ party 8o szklanego domu na zboczu gry, -k+d milcz+c ogl+dali krajobraz planety. #skrz+c+ si rwnin z metalu czy soli, Gobione erozjami piounowe l+dy, %iae obserwatoria daleko u szczytu! W kardynalskiej czerwieni zachodzio so6ce! 0o strzaach, po goryczach, po pieniach, po paczach Nie mnie targa banda e i ama pieczcie! 'e eli dzieckiem byem niewiadomym # gosy tylko przeze mnie mwiy9 =t wie do czego przeznaczenia su + # jeden raz na ziemi to mao )zy du o! @ozdzia zatytuowany *8zwony w zimie*! -+ tutaj dosy dziwne re(erencje, dlatego e ten (ragment, ktry przeczytam, dotyczy podr y z

0olski do -iedmiogrodu, ktre odbywali polscy arianie, czyli antytrynitarianie, w PK# wieku! K##! 8zwony w zimie =iedy jechaem zza gr -iedmiogrodu 0rzez bory, puszcze, karpatne zwaliska, # raz pod wieczr, stan+wszy u brodu SGem by wysany sam od towarzystwa 8la drg szukaniaT, puciem na traw =onia mojego i dobyem z trokw =sig 0rzymierza, to tak mi askawe >day si zorze i szumy potokw, Ge schylonemu nad $isty 0awowe # pierwsz+ gwiazd w niebie widz+cemu -en mocny z wolna ukoysa gow! &odzieniec w greckiej bogatej odzie y @amienia mego dotkn+ i powiada. *)zas dla miertelnych jako woda bie y, 'am jego otcha6 a do dna przebada! &nie to w =oryncie srogi 0awe gromi >a to e ojcu memu on wzi+em! &nie to na zawsze wieczerza zabroni 0osplnie z nimi za braterskim stoem! Adt+d nie byem w witych zgromadzeniu # grzeszna mio wioda mnie przez lata 8o biednej +tki wydanej skuszeniu "by si wieczna spenia zatrata! "le mnie wyrwa z prochu byskawic+ 0an mj i %g mj, ktrego nie znaem! >a nic si jemu wasze prawdy licz+! An miosierdzie ma nad wszystkiem ciaem*! 0od wielkim niebem gwia?dzistym ockniony, Niespodziewanej doznawszy pomocy, >bywaj+c troski o ywot nasz pony, )hustk+ wytarem zwilge od ez oczy! ;cpJ 7en (ragment usprawiedliwia tytu rozdziau *8zwony w zimie*I bo dotyczy dzwonw w miecie Wilnie, w zimie! ;cpJ 'eden zatem poranek! %ierze ostry mrz! & y chodem! W tej sennej szarej mgle Nasyca si obszar powietrza wiatem purpurowym, @ owiej+ zway niegu, jezdnie wylizgane poz+, 8ymy, kby pary! -aneczki dzy6,dzy6 7o bli ej, to dalej! Wochatym konikom -zer oszroniaa, ka dy wos osobno! " wtedy dzwony M /witego 'ana, M %ernardynw, u /witego =a?mierza, # w =atedrze i u &isjonarzy, M /witego 'erzego, u 8ominikanw, M /witego &ikoaja, u /witego 'akuba! 8u o dzwonw 'akby rce ci+gn+c za sznury Mroczysty gmach nad miastem budoway Geby sza owinita chustk+ na rann+ msz "l bieta! 8ugo pewnie mylaem o yciu "l biety! &gbym policzy lata! "le wol nie! ) lata, je eli widz nieg i jej buciki, /mieszne, spiczaste, zapinane z boku! " ja ten sam, cho zaczyna si i ko6czy si 0ycha ciaa! 7umaczyem z r nych jzykw, gwnie z (rancuskiego i z angielskiego! 7en wierz )harlesa %audelaireHa *%alkon* by przetumaczony w Wilnie przed ## wojn+ wiatow+! )harles %audelaireV S2FJ2,2FCD TV %alkon &atko wspomnienia, kochanie kochania, 7y, wszystkie moje wizy i wszystkie rozkoszeO 0ieszczot pikno przypomnisz, oto si odsania )isza domu, wieczorw uroki najsodsze, &atko wspomnienia, kochanie kochaniaO Wieczory rozjanione wgli tl+cych arem # wieczory w r owych dymach, na balkonie! 'ak e dobra pier twojaO -erce jakim daremO -owa, ktre nie gin+, mwilimy sobie W wieczory rozjanione wgli tl+cych arem! 'ak e pikne s+ so6ca w te ciepe wieczoryO 0rzestrze6 jaka gbokaO W sercu jaka siaO )hyliem si ku tobie, wielbiona z wielbionych, Wdychaem zapach krwi, co twarz twoj+ palia! 'ak e pikne s+ so6ca w te ciepe wieczoryO Noc gstniaa powoli, niby ciana ciemna, # moje oczy ?renic twych w czerni szukay, # piem oddech twj, sodyczy trucizn pena, # twoje stopy w doniach mych braterskich spay! Noc gstniaa powoli, niby ciana ciemna! >nam sztuk i szczliwe chwile znowu wskrzesz, 0rzeszo u twoich kolan zamknit+ widziaem, %o gdzie jest rado rwna bolesnej uciesze, 'ak+ ty swoim drogim nasycaa ciaem9 >nam sztuk i szczliwe chwile znowu wskrzeszO 7e szepty, pocaunki, przysigi natchnione, > przepaci, w ktr+ wejrze nie mie nikt, czy wstan+! 'ak wznosz+ si na niebo so6ca odmodzone, Abmyte w gbi mrz, zbryzgane son+ pian+9 A szeptyO pocaunkiO przysigi natchnioneO 7omasz 7raherne, poeta angielski PK## wieku, dugo by zapomniany, dopiero w PP wieku zosta odkryty! 0rzetumaczyem jego trzy krtkie wiersze z *Wierszy o szczliwoci* czy *0oematw o szczliwoci*! Wtedy jeszcze nie znaem dobrze angielskiego, miaem rwnolegy przekad (rancuski! 7o byo przed wojn jeszcze! 7ak e to chyba pierwsze moje wiersze tumaczone z angielskiego! *Wiersze o szczliwoci* 7raherneHa to jest gwnie o szczciu dzieci6stwa i o szczciu, kiedy nawet jest si dorosym, kiedy potra(i si czowiek cieszy jak dziecko z r nych rzeczy! 7homas

7raherneV S2C4D,2CD: TV > ]Wierszy o szczliwoci 0owitanie )zoneczki moje mae, @adoci pierwsze, -erce bij+ce, ktre tu dostaem, Wy, moje oczy i usta, i rce, <dzie byycie tak dugo, za jak+ zason+9 W jakiej otchani mj jzyk znaleziono9 =iedy milcz+cy 0rzez wiele tysicy lat, W pyle chaosu miaem pomieszkanie, Ge s+ zy i umiechy, jak e bym to zgad, -k+d wiedzie mogem, e mnie si ten skarb @+k, ust i oczu na wasno dostanie9 'a, co tak dugo -paem w kolebce wiekw do tej chwili, Nie mogem wiedzie, e tak+ rozkosz+ %d+ tu dla mnie mj jzyk i such, Ge d?wiki usysz, dotkn r+k i ng, " ludzie w towarzystwo swoje mnie zaprosz+! @adoci byskawicoO Nad zoto i pery ten dat jest bogatyO /wit+ jest dziecinne ciao tajemnic+, %o w nim s+ przystrojone dla ducha komnaty! 'ak misterne wi+zania, jak subtelne yyO Wntrza ziemi klejnotw takich nie nosiy! > prochu powstaem, > nicoci mnie przywoano! 'asne moje dziedziny wzrokiem przywitaem, > r+k %oga wzi+em drogocenne wiano. >iemia, morze i wiato, ktrym gwiazdy byszcz+, -o6ce i ksi yc, moje dzi to wszystko! 0rzybysz z daleka, 8ziwny splendor dotykiem i wzrokiem poznaj, 8ziwny blask wszystkie rzeczy koo mnie obleka # dziwnie doskonaym wiat mi si wydaje! $ecz dziw, ktrego nie ogarnie sowo. >e cho nie byo mnie, dzi jestem sob+! 7homas 7raherneV ]0owrt W dzieci6stwa raj, o 0anie, id znw, "by w czystoci trwa mj mski wiek, W koysce bd, otuli mnie puch, &atczyny oddech od za mnie bdzie strzeg # wrc przez ogniste krgi lat, &+dry jak wtedy, nim grzech na mnie spad! 8opki co dzie6 w boleci przemagam 0okusy gos, ten jest szczliwy, wiem, =to dzieckiem zosta! Wic skrzyda rozkadam # lec w ono matki, w nieska ony sen! 'u od maluczkich $os mnie nie oddzieli! %ezpieczny od pamici, spoczn w bieli! 7rzecia cz wierszy 7raherneHa o szczliwoci jest to mier, nazywa si *0rzygotowania*! 7homas 7raherneV ]0rzygotowania )iao moje umare, czonki nieznajome, >anim poznaem, czym tu dla mnie s+ 7e gwiazdy ywe oczu moich! Nim nazwaem &j jzyk i moje policzki moimi, >anim te rce moimi rkami si stay, Nim policzyem belki mojej cielesnej poway! =iedy i nozdrza, i stopa, i oko, Wadz pozbawione, znay tylko mrok, >wiedzaem nowy tajemniczy dom, Gyj+c okryty obc+ mi powok+! Wtedy nie miaem nic prcz duszy mojej! 'ej oko trwao ywe wiecznie, Wszystkowidz+ce pod niebieskim stropem! 'ego istot+ i czynem, i darem %yo. ogl+da! " ja ju bezpiecznie $e aem, s(era wewntrznego lnienia, Nie zakrelony niczym kr+g widzenia Wzniesiony ponad bieg dni i bieg nocy # so6cem byem, potokiem promieni, 0olem bez granic, nie przecitym miedz+, # tylko nag+, prost+, czyst+ wiedz+! Wiersz Askara &iosza *-ym(onia listopadowa* napisana, przypuszczam, w okolicach roku 2324! Askar &ioszV S2FDD,2343 TV ]-ym(onia listopadowa 7o bdzie zupenie, jak w tym yciu byo! 7en sam pokj , 7ak, moje dziecko, ten sam! A wicie, ptak czasw w listowiu %ladym jak umara. wtedy su +ce wstaj+ # syszy si mro?ny, guchy brzk wiader M (ontanny! A straszna, straszna modociO -erce pusteO 7o bdzie zupenie, jak w tym yciu byo! Nadejd+ %iedne zimowe gosy ze starych przedmieci, -zklarz ze swoj+ powtarzaj+c+ si piosenk+, %abunia przeamana, ktra spod brudnej chustki Wykrzykuje nazwy ryb, m czyzna w niebieskim (artuchu, =try pluje w zu yt+ od d?wigania rk # wrzeszczy nie wiadomo co, jak "nio -+du! 7o bdzie zupenie, jak w tym yciu byo! 7en sam st, %iblia, <oethe, atrament i jego zapach przeszoci, 0apier, biaa kobieta, ktra w myli czyta, # piro, i portret! &oje dziecko, moje dziecko! 7o bdzie zupenie, jak w tym yciu byoO 7en sam ogrd <boki, gboki, gsty, ciemny # w poudnie Mciesz+ si ludzie, e tu si zebrali, $udzie ubodzy, nawzajem nieznani, ci, co nie wiedz+ 'edni o drugich, jak tylko to, e ubra si trzeba 'ak na wito i i, i w g+b nocy, -amotnie, w zagubieniu, bez lampy i bez mioci! 7o bdzie zupenie, jak w tym yciu byo! 7a sama aleja. # Sw popoudnie jesienneT na zakrcie alei, 7am, gdzie pikna droga schodzi trwo liwie jak kobieta >bieraj+ca ostatnie kwiaty , suchaj, dziecko , -potkamy si, jak kiedy, tu! " ty zapomniaa kolor tamtej swojej sukni, "le ja chwil szczliwych poznaem

niewiele! 7y bdziesz ubrana w blady (iolet, pikny aluO =wiaty twojego kapelusza bd+ smutne i mae, " ja nie bd wiedzia ich nazwy. bo w moim yciu znaem 'eden tylko kwiat, niezabudk, dziwne ziele, )o pi w ciemnych dolinach, w kraju >abawa w )howane, 8aleko, daleko! 7ak, serce, tak, studnioO 'ak w tym yciu byo! # cie ka cienista bdzie tam, wilgotna Ad echa strumieni! # opowiem tobie A miecie na wodzie i o rabbim z %acharach, # o nocach (lorenckich! # jeszcze tam stanie Wal+cy si, niski mur, gdzie drzema w aobie >apach dawnych, dawnych deszczw i trdowata trawa, >imna i tusta, prynie szorstkimi kwiatami Na niemy potok! > Williama -zekspira sztuki *'ak wam si podoba*, ktr+ przetumaczyem w czasie wojny, w Warszawie, na zamwienie 0odziemnej @ady 7eatralnej! 0iosenka! William -zekspirV S25C:,2C2C TV > ]'ak wam si podoba "kt drugi, scena pi+ta =to lubi w zielonej Adpocz+ gstwinie, =to pieni+ weso+ > ptakami popynie, Niech przyjdzie, niech rk nam poda! <dy wejdziesz w te kraje, 7wj smutek ustaje 'ak wicher i za pogoda! =to sawy unika, >a so6cem kto goni, =to skarby odkrywa Na lenej jaboni, Niech przyjdzie, niech rk nam poda! <dy wejdziesz w te kraje, 7wj smutek ustaje 'ak wicher i za pogoda! =to gardz+c wygod+ >amieni si w osa, =to rad, e gupota W ten las go zaniosa, 8ukdame, dukdame, dukdame, <dy wejdzie w te kraje, -wych braci poznaje. 7o osy jak on takie same! ;cpJ > tej samej sztuki pie6 myliwska! "kt czwarty, scena druga =to zabi jelenia , c od nas dostanie9 8ostanie skr, dostanie rogi # pie6 myliwsk+ na po egnanie. Qej rogi, rogi, hej tgie rogi, Nie wstyd? si rogw, bracie nasz drogi, @ogi, rogi, niech yj+ namO &ia rogi ojciec twj, mia dziad, %o rogi stare s+ jak wiat. Qej rogi, rogi, hej tgie rogi, Nie wstyd? si rogw, bracie nasz drogi, @ogi, rogi, niech yj+ namO ;cpJ # jeszcze jedna pie6 ze sztuki *'ak wam si podoba* -zekspira! "kt pi+ty, scena trzecia -zed chopiec ze swoj+ dziewczyn+, " hej, a ho, a hej noni no, -zli pikn+ zielon+ dolin+, Wiosenny czas, weselny by czas, <dy ptakw piew brzmi , la la, li li li. 7o wiosna kochankw tak wita! # midzy zielone zb kosy, " hej, a ho, a hej noni no, Mpadli nie boj+c si rosy, Wiosenny czas, weselny by czas, <dy ptakw piew brzmi , la la, li li li. 7o wiosna kochankw tak wita! 0iosenk zaczli za chwil, " hej, a ho, a hej noni no, %o kwiatem jest ycie, i tyle, Wiosenny czas, weselny by czas, <dy ptakw piew brzmi , la la, li li li. # wiosna kochankw tak wita! Wic go6cie t chwil, bo minie, " hej, a ho, a hej noni no, %o mio tej wionie na imi! Wiosenny czas, weselny by czas, <dy ptakw piew brzmi , la la, li li li. 7o wiosna kochankw tak wita! > poematu 7!-! 1liota *>iemia (alowa* (ragment! 7en poemat przetumaczyem podczas wojny, nauczywszy si wtedy angielskiego! 7homas -tearns 1liotV S2FFF,23C5 T V > poematu ]>iemia jaowa A (ioletowej godzinie, gdy oczy i plecy 0odnosz+ si znad biurek, a ludzka maszyna )zeka jak taWi dr +ce niecierpliwie, 'a, 7ejrezjasz, dwa ycia znaj+cy, cho lepy, Widzie mog, ja, starzec o piersiach kobiecych, 'ak do domw unosi wieczorna godzina # marynarza z niespokojnych mrz, # maszynistk o herbatniej porze! Ana sprz+ta niadanie i rozpala ju 0iecyk, konserwy z puszki wygrzebuje no em! > okna zwieszone niebezpiecznie, schn+ 'ej kombinacje w cieple ostatnich promieni, " na tapczanie zmieszay si pstro 'ej panto(le, po6czochy, pasy i gorsety 'a, 7ejrezjasz, starzec o wymionach zmitych, 0oj+em scen i reszt odgadem , )zekaem, a si zjawi go niezbdny! Ato i on, modzieniec krociasty, przybywa, 8robny urzdnik! >uchwale spoziera! 0ewno siebie tak gadko caego okrywa 'ak cylinder jedwabny czoo milionera! 'ak przewiduje, pora jest dogodna, -ko6czya je i siedzi zmczona, znudzona, # cho pieszczotom bez chci si podda, Abojtne, nie broni+ pieszczot jej ramiona! <watowny, nagy, atakuje miao, %+dz+ca rka nie spotka obrony, )o ona czuje, obchodzi go mao # cieszy si, e nie jest odtr+cony, S# ja, 7ejrezjasz, znam to wszystko, znam, )o si rozgrywa tu, na tym tapczanie, 'a, ktrym siedzia u teba6skich bram, =tremu zmarli sali powitanie!T 'eszcze ostatni pocaunek w czoo, -t+pa ostro nie, bo schody s+ ciemne!!! Ana przegl+da

si w lustrze pod wiato Nie wiedz+c dobrze, by czy go nie byo! # syszy w sobie jedn+ myl bezadn+. *8obrze, e ju , wreszcie si sko6czyo!* 0ikna kobieta, gdy si zapomina # potem sama bada myli skryte, $eniw+ rk+ wos ci ki upina # na gramo(on kadzie now+ pyt! Bragment z *@aju utraconego* 'ohna &iltona, *-zatan ur+gaj+cy*! 7en (ragment z &iltona mia w PP wieku pewne odniesienia aktualne! 'ohn &iltonV S2CNF,2CD: TV > @aju utraconego,V =s! # -zatan ur+gaj+cy *Wic w tej otchani, wic to w tej krainie9* , Mpady rzek archanio! , *Wic to tu Nasze siedlisko nowe, a nie w Niebie9 7utaj, w ponurym mroku, a nie w blasku Niebia6skim9 Niech e tak bdzie, gdy on, =try jest panem dzisiaj, rozkazuje, )o ma by suszne, a co suszne nie jest! $epiej, e dalej od niego! @ozumem Nie jest on wy szy nad inne istoty -ia go wzniosa ponad rwnych jemu! Gegnajcie, pola szczliwe, gdzie rado 0rzez wieki mieszka! Witaj, grozo, witaj, 0odziemny wiecieO 7y, najgbsze pieko, Nowego wadc przyjmij, co ma umys Nie ujarzmiony przez miejsce ni czas! Mmys jest sobie wiatem i sam zdoa > 0ieka uczyni Niebo, z Nieba 0ieko! <dzie , wszystko jedno, byle sob+ zosta! =im e by mog ja, ktry nie jestem Ni szy od niego, cho jemu pioruny 8ay potg9 " tutaj przynajmniej %dziemy wolni! Wszechmocny budowa 7en kraj nie po to, by zazdroci! -t+d Nie wygna ju , tu krlestwo nasze! Warto panowa w 0iekle nawet! $epiej 0anowa w 0iekle ni sug+ by w Niebie! * 0rzekad z poety Nuchima %omse, pisz+cego w jidyszI urodzi si w 23NC, umar w 235:, pochodzi z maego miasteczka -asw koo $wowa, umar w Nowym 'orku! Nuchim %omseV S23NC,235: TV &odlitwa mojej matkiV przed zmrokiem Niech twoje wiato, 0anie, tylko dniowi wieci " tylko ciemno zachowaj dla nocy Niech moja suknia ubogiej kobiety -pokojnie le y na aweczce w nocy! Niechaj w klasztorze umilkn+ ju dzwony, &j s+siad #wan niech ich nie koysze, Niech nocny wiatr odejdzie w inne strony, Geby dzieciom w koyskach byo jak najciszej! Niech kury pi+ na grzdach, w stajniach konie 0orodku ciemnej nocy =amie6 sprzed nogi zodziejowi odejm, Geby nie upad id+c w ciemnej nocy! Napenij niebo w ciemnej nocy cisz+, %yskawice powci+gnij, przytum gromy, Niechaj rodz+ce matki ich nie sysz+! Niech nikt nie bdzie i w myli skrzywdzony! Mchro6 od grozy ptaki w czas noclegu Na wysokim drzewie w dzikim lesie! # wd rycz+cych nie wypuszczaj z brzegw Niech rzeka w nocy kadek nie uniesie! &nie sam+ chro6 od wody, byskawicy, 0rzeciw ogniowi b+d? mi ku pomocy, Niech moja suknia ubogiej kobiety -pokojnie le y na aweczce w nocy! Sz jidyszT William %utler Leats, jego wierze tumaczyem, mieszkaj+c we Brancji, w &ongeron! Leats by znanym poet+ #rlandii! William %utler LeatsV S2FC5,2343 TV Adjazd do %izancjum ;ty # ;ty 7o nie jest kraj dla starych ludzi! &idzy drzewa &odzi id+ w ucisku, ptak leci w zieleni, <eneracje miertelne, a ka da z nich piewa, -koki ososi, w morzach awice makreli! )ae lato wysawia bd+ chry ziemi Wszystko, co jest poczte, rodzi si, umiera! Nikt nie dba, t+ zmysow+ muzyk+ objty, A intelekt i trwae jego monumenty! ;ty ## ;ty Ndzn+ rzecz+ jest czowiek na staro, nie wicej Ni achmanem wisz+cym na kiju, i chyba Ge dusza pieni skada umie, klanie w rce, " od cielesnych zniszcze6 pieni jej przybywa! 7ej wiedzy w adnej szkole piewu nie nabdzie, W pomnikach wasnej chway tylko j+ odkrywa, 8latego ja morzami egluj+c przybyem 8o witego miasta %izancjum! ;ty ### ;ty A mdrcy, gorej+cy w witym boskim ogniu 'ak na mozaice u cian penych zota, Wyjd?cie z pomienia, co arem was oblk, Nauczcie, jak mam piewa, podyktujcie sowa! 0rzepalcie moje serce! )hore jest, po +da, # kiedy zwierz z nim sptane kona, -erce nic nie pojmuje! >abierzcie mnie z wami W wieczno, ktr+ kunsztownie zmylilicie sami! ;ty #K ;ty " kiedy za natury krain+ ju bd, Nigdy (ormy z natury wzitej nie przybior! 'ak u greckich zotnikw tak (orm wyprzd Wplataj+cych w emali li i zot+ kor, " eby senny )esarz budzi si ze dworem, "lbo t, jak+ w zotej wykuli gstwinie, Geby piewaa panom i damom %izancjum A tym, co ju mino czy mija, czy minie! Wiersz poety angielskiego Wystan Q! "udena przetumaczony przeze mnie rwnie wtedy, kiedy

mieszkaem w &ongeron we Brancji! Wystan Qugh "udenV S23ND,23D4 TV Koltaire w Berney 7eraz prawie szczliwy, ogl+da gospodarstwo! 7u zegarmistrz,emigrant w oknie go przywita # powrci do pracy <dzie szybko rosn+ szpital, )iela uchyli czapki! Agrodnik meldowa, Ge dobrze id+ drzewa, ktre sam plantowa! %iae "lpy byszczay! %y wielki! %yo lato! 7am daleko w 0ary u, gdzie jego przeciwnicy -yczeli, e jest pody, w sztywnym swoim krzele -tara, lepa, czekaa na mier i na listy 8o niej *Nic lepszego nad ycie* pisa! <dy jest bojem! 7o co warte! Aprawcw, kamcw straszy nie?le! 0le chwast! )ywilizowa! # tylko to si liczy! -odki, city, intrygant, przecign+ wszystkich dawno! #nne dzieci rozwa nie wid na wite wojny 0rzeciw obrzydym dorosym! " chytro mia dziecka! Wiedzia kiedy udawa, e jest ju pokorny, )hroni si w dwulicowo, ga dla bezpiecze6stwa, "le jak chop cierpliwie trwa wiedz+c, e upadn+! Nigdy, jak 8H"lembert, nie zw+tpi o wygranej! 7ylko 0ascal by! wielkim wrogiem! 7en czy w 7o szczury ju otrute! )ho zostao wiele 8o zrobienia, a nie mia nikogo prcz siebie! 0oczciwy 8iderot by gupi, stara si jak mg! @ousseau, wiedzia to zawsze, wykpi si swoim kaniem! Wic, jak na warcie, nie spa! Noc bya pena ech. =rzywdy, trzsienia ziemi, egzekucje! Mmrze, " straszne nia6ki ci+gle stoj+ nad 1urop+ )hc+c dzieci obla wrz+tkiem! )hyba tylko sowo Wiersza mogo je wstrzymaI musia pisa! W grze Nie skar +ce si gwiazdy skaday jasny piew! Wiersz Walta Whitmana z poematu */pi+cy*! Walt WhitmanV S2F23,2F3J TV > poematu ]/pi+cy Apowiedziaa mi matka Apowiedziaa mi matka raz wieczorem przy stole A tym, jak kiedy bya ju du a a mieszkali w pierwszej osadzie, 0rzysza do ich domu ktrego ranka india6ska s[uaw! Niosa na plecach wi+zk sitowia do wyplatania krzese, 'ej wosy, sztywne, byszcz+ce, szorstkie, czarne, ob(ite, na wp zakryway jej twarz, =rok jej by gitki i swobodny, kiedy przemwia, gos jej brzmia licznie! &oja matka ze zdumieniem i zachwytem patrzya na obc+, Na wie o tej miaej twarzy, na zwinne rce i nogi, 0atrzya, patrzya i nie moga oderwa oczu! Nie widziaa nigdy tak cudnie czystej urody 0osadzia j+ na awie przed paleniskiem, ugotowaa jej obiad, Nie moga da jej pracy, ale daa jej pami i czuo, " s[uaw zostaa z ni+ cae przedpoudnie i odesza, kiedy miao si pod wieczr! Ach, moja matka nie chciaa, eby odesza, &ylaa potem o niej cay tydzie6, czekaa niejeden miesi+c, Wspominaa j+ niejednej zimy, niejednego lata, "le india6ska s[uaw nie zjawia si ju nigdy, nie wiadomo, co si z ni+ stao! Walt WhitmanV ]=im ostatecznie jestem =im ostatecznie jestem9 8zieckiem tylko, ktre lubi d?wik swego imienia i powtarza je ci+gle! Ad+czam si, eby sysze , nigdy mnie to nie nudzi! 7woje imi dla ciebie tak samo! )zy pomylae, e wszystkim s+ dwie albo trzy intonacje w d?wiku twego imienia9 Walt WhitmanV ]Astatnia inwokacja 7eraz ju lekko -pomidzy murw pot nej (ortecy, -pod stra y zamkw, spod opieki zatrzanitych drzwi 8ajmy si unie w gr! 0owinnimy wylizgn+ si bez szmeru! =luczem agodnoci odrygluj zamki, szeptem =a otworzy si drzwiom, duszo! $ekko , nie b+d? niecierpliwa S&ocny twj uchwyt, o ciao miertelne &ocny twj uchwyt, o miociT! Wiersz @obinsona 'e((ersa, poety kali(ornijskiego, ktry mieszka w domu nad 0acy(ikiem, sam zbudowa ten dom, wtedy to by dziki brzeg! 8zisiaj to jest miasteczko )armel! @obinson 'e((ersV S2FFD,23CJ TV ]=ochaj dzikiego abdzia *Wstrt mam do moich wierszy, do ka dego sowa! Ach blade, kruche kredki, zawsze nadaremnie Balist+ lini trawy chciay narysowa # ptaka, jak si stroszy w pierwszym biaym wietle! Ach popkane moje zakopcone lustra! Niechbym nie splendor rzeczy, odbysk jeden chwyta! Niezdarny ja myliwy, z wosku moja kula! <dzie pikno lwa, lot abdzia, huragan skrzyde9* , 7en dziki abd? wiata nie cel myliwemu! $epsze kule ni twoje w bia+ pier godziy $epsze lustra ni twoje pkay w pomieniu! Wstrt!!! do siebie, czy wa ne9 Mmys, ktry syszy <rzmot i muzyk skrzyde, oko, co pamita, 7o kocha masz! =ochaj dzikiego abdzia! @obinson 'e((ersV ]Wieczorny odpyw Acean dawno nie by tak spokojny 0i czapli nocnych $eci wzdu brzegu w

wielkiej ciszy nie wydaj+c gosu Nad odpywem, ktry niemal odbija ich skrzyda! -o6ce ju zaszo, co(na si woda > obrosych glonem ska, daleko jest ciemny przybj! Adpyw szeleci, w opalowej wodzie dugie cienie chmur! W szparach kurtyny wiata bladozote byski i wieczorna <wiazda przesuwa si nagle jak zapalona pochodnia! 'akby nie nasze oczy miay j+ ogl+daI prbuj+c rol 7am, za kurtyn+, w tragedii dla innych widzw! =onstanty =awa(isV S2FC4,2344 TV )zekaj+c na barbarzy6cw Na co czekamy, zebrani na placu rynkowym9 %arbarzy6cy nadej maj+ dzisiaj! )zemu nic prawie nie robi si w -enacie9 )zemu senatorowie siedz+ i nie obraduj+9 0oniewa barbarzy6cy nadej maj+ dzisiaj! 0o c by mieli senatorowie martwi si prawami9 %arbarzy6cy, skoro nadejd+, podyktuj+ prawa! )zemu nasz cesarz wsta tak wczenie i czemu zasiad u gwnej bramy miasta na tronie, w uroczystym stroju i w koronie9 0oniewa barbarzy6cy nadej maj+ dzisiaj! # cesarz czeka, aby przywita ich wodza! 0rzygotowa nawet pergamin dla niego! Nadaje mu w nim wiele godnoci i tytuw )zemu nasi konsulowie i pretorzy chodz+ dzisiaj w szkaratnych, wyszywanych togach9 )zemu nosz+ bransolety z mnstwem ametystw i piercienie janiej+ce szmaragdami9 )zemu wzili dzi swoje drogocenne laski wspaniale wykadane srebrem i zotem9 0oniewa barbarzy6cy nadej maj+ dzisiaj! " takie rzeczy olniewaj+ barbarzy6cw )zemu to nasi szlachetni oratorzy nie wyst+pi+ jak zwykle, nie wygosz+ mw9 0oniewa barbarzy6cy nadej maj+ dzisiaj! " nudzi ich krasomwstwo i publiczna dysputa! )o znaczy ten nagy niepokj, to zamieszanie Sjak e spowa niay twarzeOT9 )zemu ulice i place raptem pustoszej+ i ka dy wraca do domu tak zamylony9 0oniewa jest noc, a barbarzy6cy nie nadchodz+! " nawet przyby kto spod samej granicy # mwi, e tam ju nie ma adnych barbarzy6cw! 7eraz, bez barbarzy6cw, co z nami bdzie9 )i ludzie to byo jakby rozwi+zanie! 7omasz &erton, zakonnik trapista z klasztoru <ethsemani w stanie =entucky, by moim przyjacielem, istnieje nasza korespondencja, nawet ogoszona! &erton by poet+, ogosi sporo swoich wierszy i napisa midzy innymi ten wierz *1legia dla 1rnesta Qemingwaya* na wiadomo o mierci samobjczej Qemingwaya! 7homas &entonV S2325, 23CF TV ]1legia dla 1rnestaV Qemingwaya 7eraz pierwszy raz, w noc twojej mierci, imi twoje wymawiaj+ zakonnicy, ne cadas in obscurum! 7eraz koniec twoich dziejw obwieci prawdziwy dzwon! # ludzie klasztorni, ludzie mszy aobnych, oswojeni z umarymi w+czaj+ ciebie w swoje nabo e6stwa! 7y stoisz anonimowy, z tysi+cami, czekaj+c na ciemnych i wielkich stacjach u brzegu krain znanych tylko modlitwie, gdzie nie s+ bezlitosne, miejmy nadziej, ognie, ani bez ko6ca! -zybko przechodzisz pord nas! 8o twoich pism, twoich ksi+ ek nie zagl+dano! &odlimy si pro de(uncto N! 'ednak niektrzy podnosz+ oczy, jakby w tumie wi?niw czy dipisw rozpoznali przyjaciela z dalekiego kraju! 8la tych so6ce te wschodzio po zapomnianej wojnie nad mow+, ktrej dae wielko! )i nie zapomnieli o tobie! W ich milczeniu jeste zawsze sawny, wicej ni cie6! 'ak wolno na klasztornej wie y bije dzwon caemu stuleciu, nagle wymarej niegotowej dynastii i tej m nej iluzji. awanturniczemu ja! %o jednym strzaem sko6czyo si cae polowanie! 8!Q! $awrence, ten poeta angielski z pocz+tku PP wieku! 8aRid Qerbert $awrenceV S2FF5,234N TV ])zowiek z 7yru )zowiek z 7yru poszed raz nad morze rozmylaj+c, bo by <rekiem, nad tym, e %g jest jeden i zupenie sam, i coraz bardziej sam bdzie! " kobieta, ktra praa bielizn u ?rda pod ska+, tam, sk+d strumie6 spywa i nik w nadmorskim wirze, rozpostara swoje pranie na kamykach nad brzegiem, zo ya swoj+ koszul na pochyych skalnych pytach i brodz+c w bladozielonym wieczornym morzu, sza na pytki zalew, spluskuj+c si wod+! 0otem odwrcia si, powoli sza z powrotem, za plecami maj+c niebo wieczoru! A liczna, liczna, z ciemnymi wosami upitymi wysoko, zanurzaj+ca si coraz gbiej i wynurzaj+ca si stopniowo, jej pene uda w powolnym ruchu, kiedy brna do brzegu, ramiona jasne od wiata z milcz+cego nieba, dwie piersi niewyra?ne i tajemnicze z wdziczn+ wspaniaoci+ zmierzchu midzy nimi i czarna kpka wosw podbrzusza jak znak nios+cy wie m czy?nie! Wic zaama rce z

zachwytu i wyszepta. 0atrzcieO %g jest jednym bogiemO "le tu, o zmierzchu, boska i liczna "(rodyte z morza idzie ku mnie! 8aRid Qerbert $awrenceV ]&aWimus %g jest starszy ni so6ce i ksi yc i nie zobaczy go oko, i nie opowie gos! "le nagi m czyzna, nieznajomy, u bramy, z paszczem na ramieniu, czeka! Wic zaprosiem go. Wejd?, je eli chceszO Wszed wolno i siad przy ogniu! &wi do niego. 'ak si nazywasz9 -pojrza, nic nie mwi+c, ale taka cudno mnie ogarna, e umiechn+em si do siebie, myl+c. bgO Wic powiedzia. QermesO %g jest starszy ni so6ce i ksi yc i nie zobaczy go oko, i nie opowie gos. a jednak to jest bg Qermes i siedzi przy moim ogniu! 8aRid Qerbert $awrenceV ]0aW 7ylko to jest wa ne. mieszka u %oga ywego, by jednym ze stworze6 w domu, ktrym wada %g Gycia! 'ak kot pi+cy na krzele w spokoju, w spokoju, w zgodzie z panem domu i pani+ domu, u siebie, u siebie, w domu ywych, spa u paleniska, ziewa przed ogniem! -pa u paleniska na ywym wiecie, ziewa u siebie w domu przed ogniem ycia, czu obecno %oga ywego jak wielk+ u(no, wielk+ cisz w sercu, obecno jak pana domu, co siedzi za stoem w jego wasnym i ogromnym bycie, w swoim domu, w krainie ywych! Wiersz rosyjskiego poety 'osi(a %rodskiego *1neasz i 8ydona*, jest to jeden z jego modzie6czych wierszy, ale %rodski cae ycie wraca do motyww klasycznych, albo do mitologii greckiej, albo do Qomera, albo do -tarego i Nowego 7estamentu! *1neasz i 8ydona* dotyczy epizodu w poemacie *1neida* Wergilego, kiedy 1neasz bawi w =artaginie u 8ydony, zanim pojecha dalej, do #talii! 'osi( %rodskiV S23:N,233C TV 1neasz i 8ydona Wielki m+ patrzy w okno! "le dla niej /wiat ko6czy si na r+bku jego greckiej -zerokiej tuniki, ob(itoci+ (ad 0odobnej morzu, co znieruchomiao! 0atrzy, wzrok jego by ju tak daleko Ad tego miejsca, e usta zastygy 'ak muszla, w ktrej trwa szum, i w pucharze -t a horyzont! 0odczas gdy jej mio %ya jak ryba, i nawet by moga 0opyn+ morzem w lad za jego aglem # gibkim ciaem rozcinaj+c (ale 8ogoni go , cho on, niestety, W mylach ju dobi do staego l+du, # zamiast morza, byo morze ez! 'ednak, jak wiemy, dokadnie w momencie @ozpaczy, zrywa si pomylny wiatr, # wielki m+ opuci =artagin! " wtedy ona, stoj+c przed ogniskiem, =tre pod murem miasta rozpalili Gonierze jej, widziaa jak w dr +cej &giece aru pomidzy pomieniem i dymem @ozpada si bezd?wicznie =artagina, Na wiele lat przed wr b+ =atona! Sz rosyjskiegoT &ary AliRer, znana poeta ameryka6ska, ktra bardzo du o pisze o obserwacji przyrody! &ary AliRerV Sur! 2345 TV ]>imorodek >imorodek wzbija si z czarnej (ali jak niebieski kwiat, w dziobie niesie srebrny li! &yl, e to jest cudowny wiat , je eli nie razi nas troch umierania, czyi w caym yciu bdzie cho jeden dzie6 bez bysku szczcia9 Astatecznie wicej jest ryb ni lici na tysi+cu drzew, zreszt+ zimorodek nie urodzi si, eby myle, o tym, o czymkolwiek! =iedy nad jego gow+ zamyka si woda, woda jest tylko wod+, gd jedyn+ prawd+, ktr+ sysza i mo e zrozumie! Nie mwi, e ma racj! "ni nie mwi, e myli si! Nabo nie poyka srebrny li z krwaw+ smu k+, wydaje ostry chrapliwy krzyk , tak krzykn+ nie potra(i moje myl+ce ciao, zawraca nad poyskliwe morze i bdzie znw robi to samo Schciaabym co tak umieT, robi doskonale! 8enise $eRertoR, bya to poetka ameryka6ska, sporo jej wierszy tumaczyem i umieciem nawet w mojej antologii *Wypisy z ksi+g u ytecznych*! 8enise $eRertoRV S23J4,233D TV =obieta spotykaV dawnego kochanka An, z ktrym biegam trzymaj+c si za rce, kopi+c skrzane licie w d Aak Qill trzydzieci lat temu, zjawi si przede mn+ z niespokojn+ twarz+, blady, prawie nie do poznania, niepewny, kulawy! An, ktrego nie pamitam miej+cego si gono, ale widz, jak umiecha si, zadowolony z siebie, paka na moim ramieniu! An, ktry zdawa si zawsze bra tylko, nie dawa, ktrego tak dugo nie mogam zapomnie, pamita wszystko, co dawno zapomniaam! 8enise $eRertoRV ]0rzepaska na oczy W tej ciemnoci odpoczywam, niegotowa na wiato, ktre wschodzi dzie6 po dniu i wzywa do wspudziau! )zarny jedwabiu, chro6 mnie! 0otrzeba mi wicej nocy, nim

otworz oczy i serce na olnienie! &usz jeszcze rosn+ w ciemnoci jak korze6, niegotowy, niegotowy na pewno! 0oetka ameryka6ska &ay -wenson, ktra ju nie yje, mieszkaa w Nowym 'orku! Wiersz pod tytuem *0ytanie*! &ay -wensonV S2324,23F3 TV 0ytanie &oje ciao mj domie mj koniu mj psie go6czy co ja poczn kiedy mnie opucisz <dzie bd spa jak bd je?dzi na co polowa 8ok+d pojad bez ciebie mj gniady bye tak chtny i r+czy 'ak e odgadn co w g+szczu przede mn+ skarb tam czy mo e zasadzka bez ciebie moje ciao mj psie wierny i bystry kiedy umrzesz 'ak e to bdzie le e na niebie bez dachu i drzwi z wiatrem zamiast oczu > chmur+ na ca+ zmian czym si zakryj9 0oeta kali(ornijski -teRe =owit, ktrego dobrze znam i ktrego w pewnym sensie ja odkryem i tumaczyem goI ten wiersz jest chyba jednym z najbardziej interesuj+cych jego wierszy! -teRe =owitV Sur! 234F TV ]Astrze enie 8zi wieczr mocne d insy, ktre nosz co dzie6 ponad rok i ktre wydaway si w doskonaym stanie nagle pky 'ak i dlaczego nie pojmuj, ale stao si , du e pknicie w kroku! &iesi+c temu mj przyjaciel Nick zszed z tenisowego kortu, wzi+ prysznic, przebra si i na ulicy przewrci si i umar! 0amitajcie, ktrzy to czytacie, pada od czasu do czasu na kolana jak poeta )hristopher -mart, i caowa ziemi i radowa si i dobrze wykorzystywa czas i okazywa yczliwo wszystkim, nawet tym, ktrzy na to nie zasuguj+! %o chobycie nie wierzyli, to nast+pi, was te ktrego dnia nie bdzie! ja, ktremu d insy pky w kroku bez adnego powodu, zapewniam was, e to prawda! 0odaj dalej! 3N ^ 2

You might also like