You are on page 1of 239

1

Mistrz Zen Seung Sahn Przedmowa BUDDA SIAKJAMUNI dawa zawsze bardzo wa!ne nauki o karmie czyli prawie przyczyny i skutku. On okre$li to prawo bardzo prosto w Czterech Zapewnieniach: To $wi'te !ycie praktyki Dharmy, je$li !ywe a powinno by* takim ostatecznie jest rajem /if lived -and should there be a heaven after all is paradise/ i zapewni uczniowi d ug, z niego rado$*. Je$li nie ma nic poza tym, /if there is no world beyond/ co najmniej w tym w a$nie !yciu ten ktry pod,!a za Dharm,, b'dzie naprawd' wolny od niech'ci i zmartwienia. Je$li prawo karmy dzia a i jest prawdziwe, wtedy ludzie ktrzy nie s, chorzy nie powinni cierpie*. Nawet jednak, je$li prawo karmy nie dzia a, ich !ycie w czysto$ci przyniesie im zawsze pochwa ' ich inteligentnych przyjaci , m'!czyzn i kobiet i da szcz'$cie w tym !yciu. S, to Cztery Zapewnienia Buddy. Je$li ktokolwiek akceptuje nauki Dharmy osi,gnie on owoc tych Czterech Zapewnie.. Te Cztery Zapewnienia s, dla wszystkich uczniw Buddy. Pierwszy raz przyby em do Ameryki we wrze$niu 1980 roku. Mj kraj prze!ywa straszliwy konflikt. Przyjecha em aby czyni* pokj i asystowa* w 0wiatowej Konferencji nad Pokojem i Religi,, pod auspicjami Narodw Zjednoczonych i Ko$cio a dla Pokoju. Kambod!a mia a wiele problemw zwi,zanych z wojn, i walkami cywilnymi i umiera o wiele ludzi. Ale nikt nie zauwa!a tego. Gdy przyjecha em nie mia em si' gdzie zatrzyma* i prawie !adnych $rodkw utrzymania. Wkrtce po przybyciu tutaj spotka em mistrza Zen Seung Sahna. P2niej dowiedzia em si' !e by on siedemdziesi,tym smym patriarch, w linii Zen od Bodhidarmy i Buddy oraz wielkim mistrzem Zen z Korei, ale w tym czasie widzia em tylko zwyk ego mnicha . On da mi miejsce pobytu i pomaga mi robi* moj, prac', kiedy nikt nie chcia mnie wpu$ci* ani mi pomc. Prawie nikt nie by zainteresowany. Martwi em si' bardzo tym jak mg bym zwrci* uwag' na sytuacj' w moim kraju. Ale chocia! prawie nie znali$ my si' w tym czasie Mistrz Zen Seung Sahn natychmiast przyj, mnie. Martwi em si' bardzo, ale on powiedzia , Ty jeste$ mnichem, zatem nie powiniene$ si' martwi*. Dlaczego?, zapyta em. On powiedzia , Ty jeste$ mnichem, zatem masz ju! cztery miliony dolarw!. Nie mog em uwierzy* w to co on mwi . Brzmia o to troch' szale.czo dla mnicha Therawady. Co masz na my$li? Jeste$ mnichem, wi'c ka!da $wi,tynia na $wiecie jest twoim domem, zatem masz ju! milion dolarw. Tak!e zawsze b'dziesz dostawa od swoich uczniw ubrania. zatem s, to dwa miliony dolarw. Przez ca e twoje !ycie ludzie b'd, dawa* ci jedzenie tak aby$ mg praktykowa* i uczy* Dharmy innych ludzi - s, to trzy miliony dolarw. Dalej ka!dy da ci lekarstwo gdy twoje cia o stanie si' chore; s, to cztery miliony dolarw. To bardzo proste. Jeste$ mnichem, zatem jeste$ tak!e milionerem. Dlaczego si' martwisz? Ha, ha, ha, ha ! Mistrz Zen Seung Sahn jest moim wielkim nauczycielem i najlepszym przyjacielem. Gdy by em w nowym Jorku, on da mi schronienie, jedzenie i ubrania. On okaza mi rzeczywist, dobro*. A nawet prosi mnie o nauki z mojej tradycji dla jego uczniw, w o$rodku Zen gdzie mieszka em. Tak!e pozwoli mi zosta* tak d ugo jak chcia em, aby rozprzestrzenia* Dharm' w Stanach Zjednoczonych i pomaga* mojemu krajowi. Nigdy tego nie zapomn'. Nie wiem. Id2 prosto. To jest !ycie mistrza Zen Seung Sahna i jego nauka. Je$li robimy to, wtedy nie mamy problemw; gdy nie mamy problemw, wtedy nie ma napi'cia. Zawsze mamy napi'cie z powodu problemw: problemw z przesz o$ci,, problemw z przysz o $ci,. Ale gdy nie ma problemu, nie ma napi'cia. Wszystko co dotyczy Mistrza Zen Seung Sahna jest nauczaniem Zen. On zawsze jest tu i teraz, w bie!,cym momencie, we wszystkich swoich dzia aniach. To jest bardzo, bardzo

rzadkie. Kiedy on siedzi, stoi, chodzi, je, mwi, s ucha i pracuje - w ka!dym momencie, jego !ycie zawsze jest bardzo jasne. To dlatego, jest on tak wielkim mistrzem. Jego nauczanie jest widoczne wyra2nie w ka!dym momencie, we wszystkich jego dzia aniach werbalnych, fizycznych i umys owych. On zawsze by taki, odk,d go spotka em. Nauczanie Zen obejmuje wszystkie nauki, w ,czaj,c Therawad'. O$mioraka 0cie!ka W a$ciwego Zrozumienia, W a$ciwego My$lenia, W a$ciwej Mowy , W a$ciwego Dzia ania , W a$ciwego 3ycia, W a$ciwej Praktyki, W a$ciwej Uwa!no$ci i W a$ciwej Medytacji wszystkie znajduj, si' w Zen, jak zobaczycie w tej ksi,!ce. Tak!e Cztery Szlachetne Prawdy. Zatem wszyscy pod,!amy za wielkim Mistrzem Seung Sahnem jako naszym mistrzem, nauczycielem i przyjacielem. Niech tak b'dzie. Z g 'bokim szacunkiem i wdzi'czno$ci,, SAMDECH PREAH MAHA GHOSANANDA Najwy szy Patriarcha Buddyzmu Kambod a#skiego O$rodek Zen w Providence Cumberland 24 kwiecie., 1997.

Wst'p MISTRZOWIE ZEN s, powszechnie znani /are notorious/ z tego !e pozwalaj, oni odpa$* swoim brwiom1. Z powodu ich wielkiego wsp czucia, pogr,!aj, si' w g,szczu prawdy relatywnej. Przepisuj, lekarstwo, nast'pnie przepisuj, antidotum na lekarstwo, nast'pnie przepisuj, antidotum na antidotum, a! w ko.cu, nie zmieszany /unconfused/ ucze., ogarni'ty przez tak, mi o $* mwi, To jest to. Dzi'kuje Ci bardzo, ale teraz czuj' si' doskonale. Prawda jest poza s owami. Powiniene$ pozwoli* odej$* ca emu nauczaniu, mwi Sutra Diamentowa, nawet nauczaniu Buddy. Dlaczego zatem tak wiele s w? Wielki Mistrz Zen z dziewi,tego wieku Yangshan powiedzia , W moim sklepie mam wszystkie rodzaje towarw. Kiedy kto$ przychodzi i chce szczurze gwno, sprzedaj' mu szczurze gwno. Kiedy kto$ przychodzi i chce z oto, sprzedaj' mu czyste z oto. Czyste z oto oznacza !e nie ma tu z ota: nie ma tu nic do sprzedania, nic do kupienia. W rzeczywisto$ci, jest to czas aby zamkn,* sklep, wzi,* klienta za r'k' i pj$* na drinka. Mnich zapyta Ma-tsu, Dlaczego nauczasz , Umys jest Budd,? Ma-tsu odpar , Aby powstrzyma* dziecko od p aczu. Mnich powiedzia , Kiedy p acz zosta ju! powstrzymany, wtedy co? Ma-tsu powiedzia , Wtedy nauczam, Ani umys , ani Budda. Mnich powiedzia , Co z kim$ kto nie jest przywi,zany do jednego i drugiego? Ma-tsu odrzek , Powiedzia bym mu, 3adnych istot.[not beings] Mnich powiedzia , A je$li spotkasz cz owieka nie przywi,zanego do !adnej rzeczy: co by$ mu powiedzia ? Ma-tsu odpar , Pozwoli bym mu po prostu do$wiadczy* wielkiego Tao. Mistrz Zen Seung Sahn jest urodzonym nauczycielem, zadziwiaj,co bieg ym i p odnym odkrywc, zr'cznych $rodkw . Na pocz,tku, kiedy przyby do Ameryki, zwyk on zmienia* swj slogan co par' miesi'cy. Jednego miesi,ca by o to Tylko id2 prosto, co zwyk on powtarza* tak cz'sto !e wydawa o si' to by* pie$ni, przewodni, ca ego wszech$wiata, nawet gdzie$ w g 'biach naszych snw. Nast'pnie, dwa miesi,ce p2niej, by o to Just do it (na d ugo przed pojawieniem si' tego jako sloganu Nike). Nast'pnie by o Nie sprawdzaj umys w innych ludzi. Macie poj'cie? Ale, wszystkie te zdumiewaj,ce pomys y nauczania i wszystkie z wielu nauk jakie odnajdziecie w Kompasie Zen, s, odmianami pojedynczego tematu. Mistrz Zen Seung Sahn powiedzia prawdopodobnie milion razy, Przywioz em do Ameryki tylko jedn, nauk': umys Nie- wiem. To jest wszystko co potrzebujecie wiedzie*: Nie-wiem. Oczywi$cie, je!eli idziecie na targ po szczurze gwno, on sprzeda wam najwy!szej jako$ci pigu ki /pellets/, a je!eli chcecie wzi,* udzia w forsownej podr!y poprzez g,szcze i zaro$la, b'dzie on najwyborniejszym przewodnikiem. Wielka Droga i tuzin pobocznych $cie!ek: wszystkie s, obecne w Kompasie Zen. Jakkolwiek mog, spowodowa* wasze zagubienie, wskazuj, zawsze na prawdziw, p noc, poniewa! wyp ywaj, z serca wielkiego bodhisatwy Mistrza Zen Seung Sahna. Stephen Mitchell

Zwrot, w tradycji wschodniej oznaczaj,cy mijanie si' z prawd,.

PRZEDMOWA WYDAWCY AMERYKA5SKIEGO PEWNEGO WIOSENNEGO DNIA we wczesnych latach 70-tych, m ody ucze. Zen o imieniu See Hoy, przekroczy prg O$rodka Zen w Los Angeles. Wszed przez frontowe drzwi, poprawi swoje rakasu2 i usiad wraz innymi uczniami przygotowuj,cymi si' do wieczornego zazen. Wkrtce przysz a jego kolej na rozmow' - dokusan. Kiedy zadzwoni dzwonek, wszed do pokoju rozmw i pok oni si' przed nauczycielem, wielkim rosiKozanem. Nast'pnie usiad do dokusan. Kiedy przedstawi ju! on swoje koany, rozmowa by a sko.czona. Zanim wyszed , See Hoy wyci,gn, spod swojego rakasu zwini'ty wielokrotnie zwj papieru i roz o!y go na pod odze przed rosim-Kozanem. Powiedzia , Rosi, kilka dni temu kto$ da mi to do przeczytania. Powiedziano mi !e powinno to wyja$ni* niektre rzeczy dotycz,ce Buddyzmu i praktyki Zen. Chcia bym wiedzie* o tym co my$ lisz. Tych kilkana$cie stron zawieraj,cych chi.skie znaki, zosta o napisanych z rzucaj,c, si' w oczy wielk, energi,. Ka!da linijka podpisana by a starannie przez angielskie t umaczenie. Po rozwini'ciu tego dokumentu, on podnis go i poda obur,cz Rosiemu ktry tylko po o!y dokument z ty u po czym zadzwoni dzwonkiem, sygnalizuj,c tym koniec dokusan. Ucze. pok oni si' i wyszed . Przez kilka nast'pnych tygodni, Rosi nic nie powiedzia See Hoyowi o tym osobliwym, r'cznie wykonanym dokumencie. Pewnego dnia jednak, na zako.czenie regularnego dokusan, Rosi si'gn, za siebie i wyci,gn, pismo. Tym razem, starannie napisany dokument, nie by zwini'ty, tak jak go otrzyma , ale by z o!ony na p a jego strony wyg adzone starannie. On otworzy go i spojrza na pierwsz, stron'. Przez kilka chwil, Rosi nic nie powiedzia . Jego oczy przebiega y stron' z gry na d . Wtedy odchrz,kn, . To jest dobre, bardzo dobre. Sk,d to masz? Da mi to korea.ski mistrz Zen Seung Sahn kiedy ostatnio by w Los Angeles, odpar See Hoy. Hmmm, nast,pi o kilka kolejnych chwil ciszy. To wszystko co powiniene$ wiedzie* o Buddy2mie. Ani jednego s owa wi'cej czy mniej. Zatem czy powinienem studiowa* to? Tak, pod ka!dym wzgl'dem. Studiowanie tego rozja$ni z pewno$ci, twoje zrozumienie tej nauki. Wiele lat p2niej, kiedy See Hoy otrzyma przekaz Dharmy i zosta mistrzem Zen przypomnia on histori', jak Kompas Zen pog 'bi jego rozumienie nauk Buddyjskich w czasie kiedy by on m odym uczniem usi uj,cym odnale2* swoj, drog' pomi'dzy r!norodno$ci, nauk Dharmy dost'pnych we wczesnych latach 70-tych. Chocia! dokument by niewielkich rozmiarw, powiedzia on kiedy$ mi'dzynarodowej grupie uczniw siedz,cych trzymiesi'czne intensywne medytacyjne odosobnienie !e Kompas wyja$ni mu sens istoty lub esencj' nauk Buddy bardziej ni! jakakolwiek inna sutra ktr, przeczyta kiedykolwiek. Scena medytacyjna w Ameryce w p2nych latach 60-tych i we wczesnych 70-tych by a szeroko otwarta. Naucza o tam wielu znakomitych azjatyckich mistrzw. Nowe centra medytacyjne reprezentuj,ce wszystkie wa!niejsze Wschodnie tradycje duchowe powstawa y jak grzyby po wiosennym deszczu we wszystkich g wnych miastach i obok wielu miasteczek studenckich. Pomi'dzy spadkobiercami lat 60-tych, nast,pi a istna eksplozja zainteresowania wsplnym !yciem w p -klasztornych grupach. By te! zalew nowych ksi,!ek prezentuj,cych bardzo r!ne podej$cia do medytacji i drogi do o$wiecenia.

Kasa w tradycji japo.skiego Zen

Ten poniek,d zawrotny pochd duchowych mo!liwo$ci by darem dla tych ktrzy byli znu!eni dominuj,cymi tradycjami religijnymi Zachodu. Jakkolwiek ta du!a ilo $* mo!liwo$ci stwarza a atmosfer' gdzie nauki mog y by* zbyt atwo dost'pne, linia oddzielaj,ca czyst, nauk' od nauki nieskutecznej nie by a zawsze wyra2na. Ameryka zacz' a stawa* si' duchowym targowiskiem jakim jest do dzisiaj, z jej p kami przepe nionymi duchowymi produktami. Jak Mistrz Zen Seung Sahn mwi o sytuacji w Ameryce w latach kiedy Kompas Zen by pisany: Ameryka by a jak wielki magazyn. By o tam wielu, wielu wielkich mistrzw i stylw nauczania. Ale kto dawa prawdziwe nauki Buddy? Jak medytuj,cy mogli odnale2* swoj, drog' poprzez ten magazyn? Nie by o to zawsze jasne i wielu zachodnich uczniw nie rozumia o prawdziwych nauk Buddy. Wielu ludzi pod,!a o niew a$ciw, drog,. Zatem Kompas Zen pojawi si'. Kompas Zen jest destylacj, /distillation/ istoty Buddyjskiej nauki dokonan, przez o$wieconego mistrza, powszechnego powa!ania. By on przygotowany przez Mistrza Zen Seung Sahna we wczesnych latach 70-tych aby wyja$ni* swoim Zachodnim uczniom niektre z podstawowych zasad trzech g wnych tradycji Buddyjskich. Nie zamierzaj,c zast'powa* ca kowicie lektury sutr, Mistrz Zen Seung Sahn przeznaczy Kompas dla zachodnich uczniw medytacji jako $rodek uzupe niaj,cy do odnalezienia drogi, pomi'dzy ro!nymi tradycjami bez potrzeby przedzierania si' przez techniczne zawi o$ci sutr. Jak kiedy$ powiedzia , Kompas Zen reprezentuje tylko ko$* Buddyzmu. Mi'so nauczania Buddyzmu jest r!ne. Teraz na zachodzie mo!ecie odnale2* mi'so Hinajany, mi'so Mahajany, i mi'so Zen. Jest tu mi'so chi.skie, mi'so tybeta.skie, mi'so korea.skie, mi'so japo.skie i mi'so tajlandzkie. Ale pod spodem tego wszystkiego jaka jest ko$* nauki Buddy?. Budz,c, respekt prac, Kompasu by o przedstawienie tej ko$ci w uproszczony ale nie w zaw'!ony sposb. Kompas Zen nie by przeznaczony wy ,cznie dla uczniw Zen. Zgodnie z Mistrzem Seung Sahnem, by on pocz,tkowo przygotowywany maj,c na uwadze dwa cele: po pierwsze, wyja$ni* ko$* nauki buddyjskiej dla ka!dego zainteresowanego w zrozumieniu w a$ciwej nauki; po drugie, aby poszerzy* perspektyw' jego w asnych uczniw Zen, tak aby nie pozostawali ograniczeni /conversant only/ jedynie do stylu nauczania Zen . Mwi si' !e ten mistrz Zen podj, wielki wysi ek aby przypomnie* swoim uczniom o utrzymywaniu bardzo otwartego spojrzenia na nauki Buddy, i nie pozwoleniu sobie na zaszufladkowanie si' we w asnej terminologii i postrzeganiu nauk tylko w znaczeniu terminw Zen. Kiedy kto$ zapyta go, w jednej z mw z ktrych powsta a ta ksi,!ka dlaczego on, mistrz Zen, prezentuje nauki Buddyzmu Hinajany i Buddyzmu Mahajany, on odpar , Id2 do domu i zajrzyj do swojej szafki z lekarstwami. Jak wiele lekarstw tam masz? Tylko jedno? On zach'ca swoich uczniw aby utrzymywali ten pogl,d: aby zrozumieli ko$* nauk Hinajany i Mahajany tak jak zwykli oni rozumie* ko$* Zen. Przez ponad dwadzie$cia lat, Kompas by u!ywany wewn,trz linii za o!onej przez Mistrza Zen Seung Sahna na Zachodzie, Szkole Zen Kwan Um. Pocz,tkowo trzydziestojedno-stronicowy, tekst 2rd owy by u!ywany przez pocz,tkuj,cych uczniw jako wyra2na i prosta mapa nauk Buddyjskich. By on tak!e u!ywany po to by *wiczy* nauczycieli Dharmy i aby sprawdza* uczniw podczas rozmw kong-anowych. Chocia! szeroko znany w Szkole Zen Kwan Um, by on rzadko w obiegu poza sang,. Z czasem, uczniowie zacz'li prosi* mistrza Zen o komentarze do r!nych tematw w tek$cie. Mistrz Zen Seung Sahn da kilka d ugich serii mw nad Kompasem, pocz,wszy od Yong Maeng Jong Jin Nauczycieli Dharmy, w Providence, Rhode Island w roku 1977. W tych mowach przedstawi on bardziej szczeg owe wyja$nienia r!nych aspektw tradycji Buddyjskiej. Aktualny tekst jest zbiorem kilku serii mw jakie Mistrz Zen Seung Sahn da na temat Kompasu Zen od roku 1977. Z o!ony jest z wyk adw ktre da w O$rodku Zen w Providence [Kwiecie. 1988], O$rodku Zen w Lexington [Maj 1988], O$rodku Zen w Hong Kongu [Marzec 1993], Hwa Gye Sah, Mi'dzynarodowym O$rodku Zen w Seulu [Zimowe

Odosobnienie 1993-94] O$rodku Zen w Singapurze [wiosna 1994] i w O$rodku Zen w Los Angeles [Grudzie. 1995]. Tekst ten zawiera tak!e materia przet umaczony po raz pierwszy z mw jakie Mistrz Zen Seung Sahn da na temat Kompasu Zen w j'zyku Korea.skim. Mowy te by y opublikowane pocz,tkowo w dwch ksi,!kach w Korei, Gra jest Niebieska, Woda P&ynie i Ksi' yc w Tysi*cu Rzek, po czym przet umaczone przez wydawc' specjalnie dla u!ycia ich w tym tek$cie. W ko.cu, niniejszy tekst zawiera materia y przekazane przez Mistrza Zen Seung Sahna dotycz,ce wielu pokrewnych tematw podczas jego codziennych sesji pyta.- i- odpowiedzi Zen w Mi'dzynarodowym O$rodku Zen w Seulu, 0wi,tyni Hwa Gye Sah, od 1994 do 1996. Jedn, z wielu fascynuj,cych cech tego szczeglnego mistrza Zen jest jego niezwyk a spontaniczno$* i niemal nieograniczona energia. Dla tych ktrzy mieli do$* szcz'$cia aby bra* udzia w mowach z ktrych pochodz, te strony czy te! ogl,daj,cych ta$my videonatychmiast ukazuje si' !e dzia a tutaj co$ poza osi,gni'ciem zwyk ego do$wiadczenia [beyond the rich of mere genius]. Jest to nieskr'powana o$wiecona m,dro$*. Wyk ady do Kompasu Zen, tak jak wszystkie mowy Mistrza Zen Seung Sahna ,cz, czyst,, o$wiecon, m,dro$* ze zrozumieniem tekstu ktry jest czasami prawie szkolny; wyg aszany czasami powa!nie, a przewa!nie, powiedzmy, na weso o. Ca y czas, g wny punkt - ko$*- jest taki sam: Jak mo!emy si' obudzi* i pomc temu $wiatu, z chwili na chwil'? Tekst ten usi uje zachowa* spontaniczno$* j'zyka /verbal delivery/ Mistrza Zen Seung Sahna, gdy! jest on bardziej przyk adem jego niezwyk ego stylu nauczania i zr'cznych $rodkw [expedient means] ni! tre$ci, sam, w sobie. /as is the material itself/ Przedstawiony tekst nie chce by* traktatem akademickim. Nie zamierza og asza* !adnego rodzaju uczonej prawdy wzgl'dem tradycyjnych $rodkw wyrazu. Tak jak autor ktry da te mowy, Kompas jest bezkompromisowym wskazaniem na pierwotn, natur' ktra nie polega na uprzejmym wyra!aniu. Kompas traktuje tradycj' i jej nauki z punktu widzenia czystego o$wieconego wgl,du i nie martwi si' on zbyt o konwencje. Jest to sposb w jaki naucza mistrz Zen. W ko.cu, trzeba powiedzie* co$ o u!yciu terminu Hinajana (ma y pojazd) ni! raczej terminu Therawada (droga starszych), w odniesieniu do wczesnego Buddyzmu. Nie ma tutaj pejoratywnej intencji. Termin ten by u!ywany przez pewien czas. W pocz,tkowym zarysie Kompasu Zen, jak rwnie! w mowach na ktrych jest oparta ta ksi,!ka, Mistrz Zen Seung Sahn u!ywa terminu Hinajana jako tradycyjnego zwrotu odnosz,cego si' do nauk Buddyjskich przed pojawieniem si' Buddyzmu Mahajany. Dla wi'kszo$ci czytelnikw termin Therawada sugeruje raczej !yw, tradycj' Buddyzmu z jego korzeniami w po udniowowschodniej Azji ni! pocz,tkowy, historyczny okres Buddyzmu i nauk z nim zwi,zanych. Dodatkowo, nauczanie Zen - a tego mistrza Zen w szczeglno$ci- podkre$la ca kowite nieprzywi,zywanie si' do j'zyka- jako podstawy do wyzwolenia si' od cierpienia spowodowanego przez nasze konceptualne umys y. To w tym duchu u!ycie terminu Hinajana zosta o zachowane. Do ,czony na ko.cu tego tekstu jest rozdzia przedstawiaj,cy dziesi'* podstawowych kong-anw (chi..: kung-an; jap.: koan ) ktre wybra Mistrz Zen Seung Sahn aby zaprezentowa* ca o$* z tysi,ca siedmiuset chi.skich i korea.skich kong- anw u!ywanych w Chinach, Korei, i teraz na Zachodzie. W Dziesi'ciu Bramach, autor wyeksponowa najbardziej esencjonalne punkty ka!dego kong-anu , nie poprzez m'tne poetyckie komentarze ani akademickie czy etymologiczne kosza ki- opa ki, ale poprzez bezpo$rednie, precyzyjne wyeksponowanie istoty samego kong-anu. Ta cz'$* tekstu mog aby rwnie dobrze wyst'powa* samodzielnie jako istotny kamie. milowy w historii nauczania Zen oraz jego przekazu na Zachd. Ukazuje on u!ycie kong- anw drobiazgowo wyra!aj,ce ich istot' / It lays out a use of kong-ans that is meticulous in the expresion of the kong-an itself/ i b'd,ce w szczeglno$ci $cis ym nauczaniem wymagaj,cym- z momentu na moment- szczeglnie

intuicyjnego i spontanicznego u!ycia kong-anu w zmieniaj,cych si' sytuacjach !ycia codziennego. Mo!na to zobaczy* najwyra2niej w uwypukleniu /delineation/ przez Mistrza Zen Seung Sahna w a$ciwej funkcji przedmiotu i podmiotu w kong anach i w codziennym !yciu./corect function of subject and object in kong-ans and every day life/ Takie szczeg owe zastosowanie ukazuje rewolucyjne zastosowanie tradycyjnej gry praktyki kongan-owej [traditional mountain kongan praktice] do niezliczonych sytuacji wsp czesnego !ycia w nowoczesnym spo ecze.stwie. Zabra o dok adnie cztery lata aby zgromadzi* aktualn, wersj' tego Kompasu z szeregu tekstw 2rd owych w j'zyku korea.skim, chi.skim i angielskim. W tym czasie, by em te! b ogos awiony przez pomoc mi'dzynarodowego zgromadzenia bodhisatww obejmuj,ce trzy kontynenty./ in that time , I have been blessed with the assistance of an international assambly of bodhisatwas spanning three continents/ Podkre$li* trzeba specjalnie przewodnictwo Czcigodnego Mistrza Zen Dae Kwanga, Opata Szko y Zen Kwan Um, naprawd' niezwyk ego, bystrookiego mistrza ktrego proste !ycie uciele$nia ka!de z wielu s w ktre tu nast'puj, [wich follow]. Rozwa!nie kierowa on tym wysi kiem od pocz,tku do ko.ca i nieprzerwanie nadaje widoczny wyraz tym s owom poprzez niewzruszon, czysto$* swojego !ycia. Mistrz Zen Wu Bong [O$rodek Zen w Pary!u] i Stanley Lombardo, JDPSN, profesor klasyki na Uniwersytecie w Kansas, s u!yli rad, w ko.cowej fazie. Dzi'kuj' tak!e w kolejno$ci Czcig. Do Mun Sunim`owi, JDPS, z Mi'dzynarodowego Osrodka Zen w Seulu; Czcig. Hyang Um Sunimowi, JDPSN, 0wi,tynia Zen Su Bong`a; Czcig. Mu Sang Sunimowi, O$rodek Zen w Los Angeles; Czcig. Chong An Sunimowi; Czcig. Hae Tong Sunimowi [Lee, Jae-Gyun]; Czcig. Myong Do Sunimowi; J. W. Harringtonowi ze Szko y Zen Kwan Um; Yong- Hyon, z Konghang w Seulu; Lee Hyon Yong z Pary!a; Kim, Ji- Eun, z Uniwersytetu w Georgetown i Apkujong- Dong, z Seulu; Park, Song- Chol, z Uniwersytetu w Dongguk w Seulu; Lee, Mun- Giun, Tae- Ok.; i Lee, JoongHoon. Prakash Shrivastava (Mu Soeng), z O$rodka Studiw Buddyjskich Barre, i Richard Streitfeld kieruj,cego tym materia em w jego pocz,tkowym stadium. Dyan Eagelsowi, prezesowi Dharma Crafts, wnosz,cemu szczodry i nieoceniony wk ad, jak zawsze. I Czcig. Mistrzowi Zen Seung Sahnowi: wyra!am niewys owion, wdzi'czno$* ponad wszelk, miar'. W ko.cu, ksi,!ka ta jest dedykowana pami'ci Mistrza Zen Su Bonga (See Hoy Liau), ktry a! do swej $mierci w Lipcu 1994 pracowa wytrwale aby ujrze* te nauki w druku. Nie tak dawno, jako m ody ucze. Zen, See Hoy Liau trzyma ten sam Kompas Zen w swoich r'kach; Trzy lata temu on nagle zmar jako m ody mistrz Zen. Dok,d on odszed ? Teraz wy trzymacie kompas w swoich d oniach. Mam nadziej' !e u!yjecie tego kompasu aby odnale2* wasz, w asn, drog' gdzie on poszed / to find your own way where he went/ i gdzie wszyscy musimy pj$*. Hyon Gak Sunim ( P. Muenzen) 0wi,tynia Zen Diamond Hill O$rodek Zen , Providence Cumberland, RI 1 Sierpnia, 1997

KOMPAS ZEN WPROWADZENIE Dok,d Idziesz? DAWNO TEMU, $wiat by bardzo prostym miejscem. Dzisiaj ten $wiat jest bardzo skomplikowany. G wn, przyczyn, tego jest to !e jest zbyt wiele ludzkich istot !yj,cych na tej planecie. Ludzka populacja wzros a zbyt szybko. W roku 1945 by o oko o dwch miliardw ludzi !yj,cych w tym $wiecie. Poprzez tysi,ce i tysi,ce lat ludzkiej historii, tylko dwa miliardy ludzi pojawi o si' na ziemi i to by o wystarczaj,ce. W porwnaniu do dzisiaj, umys y ludzi by y wzgl'dnie proste i jasne. Ale tylko przez ostatnie pi'*dziesi,t lat od zako.czenia Drugiej Wojny 0wiatowej, trzy miliardy wi'cej ludzi pojawi o si' i teraz ludzkie istoty sta y si' bardzo skomplikowane. Dzisiaj jest prawie sze$* miliardw ludzi na ca ym $wiecie, a niektrzy naukowcy mwi, !e przez nast'pne trzydzie$ci lat pojawi, si' kolejne trzy miliardy. Te fakty s, bezpo$rednio zwi,zane z nag ym wzrostem ilo$ci cierpienia ktrego ludzie i inne istoty teraz do$wiadczaj,. Przyjrzyjmy si' temu bli!ej. W tych dniach ludzie !yj, bardziej blisko siebie, zatem ich zwi,zki sta y si' bardziej z o!one. Ich pragnienie rzeczy materialnych sta o si' g 'bsze i mocniejsze. Ich my$ lenie jest bardziej skomplikowane, ich !ycie jest bardziej skomplikowane i w konsekwencji jest teraz du!o wi'cej cierpienia ni! kiedykolwiek. Nawet rodzaje cierpienia na $wiecie sta y si' bardziej skomplikowane kiedy powsta y nowe rodzaje broni oraz nowe sposoby ranienia si' nawzajem. Ludzkie istoty stwarzaj, cierpienie nie tylko sobie nawzajem. Dzisiaj, przynosimy wi'cej cierpienia wszystkim innym istotom na tym $wiecie. Niszczymy powietrze, wod', traw', drzewa, wszystko. Ludzie $cinaj, ca e lasy i niszcz, zielony pas. Zanieczyszczamy wod', powietrze i ziemi'. Ludzkie istoty zawsze mwi, !e chc, wolno$ci, ale w rzeczywisto$ci s, one najwi'kszymi dyktatorami w tym $wiecie. Zatem, w tych dniach jest bardzo wa!ne aby ludzkie istoty przebudzi y si'. Musz, one wkrtce osi,gn,* swoj, w a$ciw, prac'. Dlaczego yjesz na tym $wiecie? Co robisz na tym $wiecie? Kiedy si' urodzi e$, sk,d przyszed e$? Kiedy umrzesz dok,d pjdziesz? Ka!dy mwi . . ja nie wiem. To jest istota ludzka. Ludzkie istoty my$ l, !e s, one bardzo bystrymi zwierz'tami. Ale pomimo ca ej ich inteligencji, je$li spojrzycie bli!ej na to co wydarzy o si' na $wiecie zobaczycie !e ludzkie istoty s, naprawd' najg upszymi zwierz'tami, poniewa! ludzkie istoty nie rozumiej, ludzkich istot. Pies rozumie co pies powinien robi* i kot rozumie co kot powinien robi*. Wszystkie zwierz'ta rozumiej, swoj, prac' i tylko robi, to. Ale my nie rozumiemy naszej w a$ciwej pracy i w a$ciwej drogi na tym $wiecie i zamiast tego !yjemy tyko dla siebie samych. Zatem kiedy czas przemija, ka!dy starzeje si' i umiera. Kiedy umrzesz, dok,d pjdziesz? Pomimo ca ej swojej bystro$ci i inteligencji, ludzkie istoty nie znaj, odpowiedzi na to bardzo wa!ne pytanie. Je$li chcemy zrozumie* siebie i pomc wszystkim istotom wydosta* si' z cierpienia, musimy najpierw zrozumie* sk,d to cierpienie $wiata pochodzi. Wszystko pojawia si' z naszych umys w. Nauki buddyjskie mwi, !e wszystko pochodzi z pierwotnej przyczyny, warunku i rezultatu. To znaczy !e je$li jaka$ pierwotna przyczyna, pojawi si' w pewnych warunkach, zawsze spowoduje pewien rezultat. Zatem jaki jest powd !e tak wiele ludzkich istot pojawia si' w tym $wiecie i jaki jest tego rezultat? Dlaczego jest tak wiele cierpienia i dlaczego wydaje si' ono narasta* ka!dego dnia? By* mo!e najpowa!niejsz, przyczyn, dla tak dramatycznego narastania ilo$ci cierpienia na tym $wiecie jest wzrost w ilo$ci mi'sa zjadanego przez ludzi. Przed drug, wojn, $wiatow,, ludzkie istoty nie jad y tak wiele mi'sa. W Azji, ludzie zwykle jedli mi'so tylko na specjalne okazje, mo!e dwa razy do roku, podczas g wnych $wi,t. Teraz azjaci jedz, mi'so nieraz kilka razy dziennie. To samo dotyczy

Zachodu od pokole.. W tym wieku, wydaje si' nast,pi wielki wzrost w ilo$ci zjadanego mi'sa na planecie. Ale jak to jest powi,zane z dramatycznym wzrostem cierpienia na ca ym $wiecie? Przez ca e wieki, je$li cz owiek chcia zje$* mi'so, szed do lasu, zabija jedno lub dwa zwierz'ta z uku - piuuu! Wtedy wraca do domu i zjada to wraz z rodzin,. To zwierz' nie !y o. Ale by tam pewien rodzaj zwi,zku pomi'dzy zwierz'ciem a osob, ktra zabija a i zjada a go. Ich karma by a w pewien sposb wyra2na. Gdy zwierze umiera o, by* mo!e rozumia o ono co$ z tego co si' dzieje. Och, ten cz owiek mnie zje! Mo!e w przysz ym !yciu ja go dostan'! Zatem karma by a bardzo prosta: tylko pomi'dzy tym jednym cz owiekiem i tym zwierz'ciem. Mog o to zosta* rozwi,zane pomi'dzy nimi i ewentualnie powrci* do rwnowagi poprzez zwyk e dzia anie przyczyny i skutku. Jednak w dwudziestym wieku, ludzka technologia wzros a zbyt szybko. Wiele specjalnych karabinw i technik zosta o stworzonych aby zabija* wielk, ilo$* zwierz,t. Ka!dego dnia, miliony, miliony zwierz,t jest rutynowo i mechanicznie zabijanych w rze2niach tylko aby zadowoli* umys y- po!,dania ludzkich istot. Teraz jedna maszyna bardzo szybko mo!e zabi* wiele, wiele tysi'cy zwierz,t. Tylko jeden cz owiek naciska w zak adzie guzik, by* mo!e daleko od zwierz,t. Kiedy te zwierz'ta umieraj,, wiele $wiadomo$ci jest nagle i brutalnie oddzielonych od ich cia . Zatem $wiadomo$* tych zwierz,t b ,ka si' dooko a, dooko a, dooko a szukaj,c nowego cia a. Dok,d one id,, nie wiedz,. Budda uczy nas !e wszystko pochodzi z pierwotnej przyczyny, warunku i rezultatu. Kiedy tak wiele milionw zwierz,t jest zabijanych w ten sposb ka!dego roku, niektre z tych $wiadomo$ci niew,tpliwie odradzaj, si' jako ludzie. By* mo!e tylko 0,00001 procent staje si' lud2mi, ale ci,gle jest to wiele ludzi ktrzy maja pewien rodzaj dzia aj,cej w nich zwierz'cej $wiadomo$ci. Je$li popatrzysz na ludzi w tych dniach, zobaczysz !e chocia! wszyscy mog, mie* ludzkie twarze i cia a, ich $wiadomo$* nie jest ca kiem ludzka. Niektrzy ludzie maj, $wiadomo$* psa, niektrzy kota. Inni maj, $wiadomo$* krlika lub $wiadomo$* w'!a. Umys krowy, umys $wini, umys kury, umys lwa umys tygrysa i umys w'!a wszystkie s, wymieszane razem. Wi'kszo$* ludzi !yje mo!e z pi'cioma lub dziesi'cioma procentami dzia aj,cej wewn,trz nich naszej oryginalnej ludzkiej $wiadomo$ci. Reszta to $wiadomo$* jakiego$ zwierz'cia kontroluj,cego ich umys . Zamiast posiada* oryginaln, ludzk, zdolno$* do mi o$ci, wsp dzia ania i wsp czucia, ludzie dzisiaj tylko walcz, mi'dzy sob, i z tym $wiatem. Nie potrafi, oni podj,* w a$ciwego wsplnego - dzia ania z innymi ludzkimi istotami. Nie znaczy to !e jest co$ niedobrego ze zwierz'tami. Ale kiedy popatrzysz na ten $wiat zobaczysz !e zwierz'ta mog, dzia a* wsplnie tylko razem ze swoim rodzajem i nie lubi, innych zwierz,t. Umys psa lubi umys psa; nie wsp dzia a z umys em kota. W'!e, lwy i krliki nie zadaj, si' mi'dzy sob,. 0wiadomo$*-w'!a pod,!a tylko za umys em innego w'!a i nie ma wsp czuj,cego dzia ania ktre mog oby po ,czy* go z cierpieniem jakie do$wiadcza kto$ inny. Ptaki rwnie! nie lubi, innych gatunkw ptakw, zatem tworz, one grupy w asnych gatunkw i lataj, w tych grupach. Je!eli kto$ zaatakuje jedno z nich, cz'sto ca a grupa odwzajemnia atak. Taka jest natura zwierz'cego umys u. Sytuacja polityczna na $wiecie jest dzisiaj taka sama. 3yjemy teraz w $wiecie wype nionym wieloma ma ymi krajami oraz politycznymi i etnicznymi grupami - wiele z nich z prywatnymi milicjami walcz,cymi pomi'dzy sob,. Dzieci, od najm odszych lat, u!ywaj, broni i innych form przemocy, robi,c innym takie rzeczy o jakich si' nie s ysza o dziesi'* czy dwadzie$cia lat temu. Wszystko to pochodzi ze zbyt du!ej ilo$ci zwierz'cej $wiadomo$ci dominuj,cej w naszych umys ach. Dzisiaj jest wiele takich ludzkich istot. Maja one pewien rodzaj zwierz'cej $wiadomo$ci wewn,trz, a wi'c jest du!o wi'cej cierpienia poniewa! nie mog, po ,czy* one ich $wiadomo$ci z ludzkim !yciem w tym przepe nionym $wiecie. Wi'kszo$* ludzi pod,!a

10

tylko za swoimi w asnymi interesami. Jest du!a tendencja aby pojawi si' pewien umys walki. Pod,!aj, oni tylko za w asnymi partykularnymi ideami i opiniami, nie zale!nie od tego co dzieje si' wok nich. Co$ jest nie w rwnowadze, a wi'c naturalnie pojawia si' cierpienie. Mia em w latach siedemdziesi,tych w Stanach Zjednoczonych pewn, uczennic' ktra posiada a kilka egzotycznych w'!y. Kocha a te w'!e bardzo, bardzo mocno. Mog a nosi* je ze sob, gdziekolwiek sz a. Wiele ludzi ba o si' ich, ale ona by a z nimi bardzo blisko. Mog a nawet spa* z nimi. Pewnego dnia przysz a do O$rodka Zen. Zapyta em j,, Czy b'dziesz siedzie* trzy-dniowe odosobnienie w ten week-end? Ona odpar a, Nie Dlaczego? Nie mog' znale2* nikogo kto zaj, by si' moimi w'!ami. Kocham je bardzo , ale nikt nie mo!e zaj,* si' nimi dobrze kiedy jestem w O$rodku Zen, a wi'c nie mog' medytowa*. Powiedzia em jej, To nie jest problem. Przyjd2 do O$rodka Zen i rb mocn, praktyk'. Mo!esz przynie$* swoje w'!e. Porozmawiam z gospodarzem i damy ci twj w asny pokj. Mo!esz siedzie* w medytacji i opiekowa* si' swoimi w'!ami. Czy odpowiada ci to? Ona by a bardzo zadowolona: o tak, to wspaniale! Zatem przysz a do o$rodka i siedzia a odosobnienie. W pierwszy dzie. zadzwoni do o$rodka brat tej kobiety. By bardzo zdenerwowany. Czy jest tam moja siostra? Nasza matka jest w a$nie bardzo chora. Jest w szpitalu bardzo daleko st,d. Musimy tam pojecha* i zobaczy* si' z ni, jak najszybciej. Ale zamiast okaza* smutek, kobieta ta wpad a w gniew. Nie, nie mog' tam pojecha*. Kto zaopiekuje si' moimi w'!ami, kiedy wyjad'? Mo!e one umr, kiedy ja b'd' daleko. Mo!e kto$ b'dzie je karmi niedobrymi rzeczami. W'!e s, bardzo kapry$ne, rozumiesz... Powiedzia a swojemu bratu w ten przykry sposb. Ale on nie by tym zaskoczony. Zna on jej umys od wielu lat. I tylko odwiesi s uchawk'. Kilka dni p2niej jeden z w'!y zachorowa . Nic nie jad i tylko le!a w k,cie. Ta kobieta zrobi a si' nagle bardzo zmartwiona. Przesta a przychodzi* na medytacje i wykona a wiele telefonw do lokalnych weterynarzy, poszukuj,c kogo$ kto zna by si' na w'!ach. W ko.cu opu$ci a odosobnienie i pojecha a ze swym w'!em do lekarza. Nie potrafi a opu$ci* odosobnienia aby zobaczy* si' ze sw, matka w szpitalu, ale kiedy jej w,! cierpia , jej umys by natychmiast g 'boko tym poruszony. To jest bardzo interesuj,ce. Zatem $wiadomo$* tej kobiety by a bli!ej swoich w'!y ni! innej ludzkiej istoty. Okaza a ona wi'cej wsp czucia dla swych w'!y ni! dla w asnej matki! G 'bsze znaczenie tego jest takie !e $wiadomo$* tej kobiety by a cz'$ciowo ludzka, a cz'$ciowo w'!a. Nie umia a ona wsp dzia a* z lud2mi, ale ca kiem atwo i automatycznie ,czy a si' z sytuacj, w'!y. Nie mia a wiele wsp czucia dla nikogo tylko dla w'!y. To jest szalone! Ale w tych czasach wiele ludzkich istot jest troch' w a$nie takich, zatem zwa!ywszy to nie jest to ju! d u!ej takie szalone. Zatem jest to bardzo ciekawa historia. 0wiadomo$* zwierz,t nie jest ani dobra ani z a. Ale ludzkie istoty maja wiele mocnych idei i pragnie., zatem posiadanie przez nich zwierz'cej $wiadomo$ci nie jest takie dobre, poniewa! nie mog, one jej kontrolowa*. Kiedy zwierze jest g odne, ono je. Kiedy jest zm'czone, ono $pi. To jest bardzo proste! Ale ludzkie istoty jedz, i wci,! nie s, zadowolone. Chocia! ich !o ,dek jest pe ny, wychodz, one na zewn,trz i czyni, wci,! wiele z ych dzia a . temu $wiatu: zabijaj, zwierz'ta dla przyjemno $ci albo dla ozdoby. Niektrzy api, ryby dla sportu. Wtedy inni klaszcz, w d onie: ach, wspaniale! 0miej, si' i gratuluj, sobie. S, bardzo zadowoleni, poklepuj, si' ramionach i robi, sobie zdj'cia. Uwa!aj, to za bardzo pomy$ lne zdarzenie. Ale popatrzcie na t' ryb'. Ona nie jest szcz'$liwa, czy! nie? Ryba trzepoce si' w powietrzu - ona cierpi! Gdzie jest woda? Gdzie jest woda? Prosz', ja chc' wody! Oni si' $miej,, a ryba cierpi i umiera wprost przed nimi. Wi'kszo$* ludzi nie potrafi po ,czy* si' z

11

cierpieniem b'd,cym tu! obok. Taki umys jest ca kiem normalny dzisiaj. A to nie jest takie wspania e. Taki umys nie ma wsp czucia dla cierpienia tego $wiata. Ludzkie istoty zabijaj, tak!e zwierz'ta nie tylko dla jedzenia. 0ci,gaj, skr' zwierz,t aby robi* buty, czapki i ubrania. Nawet to nie wystarczy. Bior, ko$ci tych zwierz,t aby robi* ozdoby, guziki, kolczyki. Krtko mwi,c, zabijaj, wiele, wiele zwierz,t aby sprzedawa* ich cz'$ci dla pieni'dzy. Z powodu tych pragnie. i ich silnej zwierz'cej $wiadomo$ci, ludzkie istoty walcz, ze sob, i niszcz, natur'. Nie ceni, one !ycia. A wi'c teraz ca y $wiat ma wiele problemw: problemy z wod,, problemy z powietrzem, problemy z ziemi, i z jedzeniem. Wiele nowych problemw pojawia si' ka!dego dnia. Te problemy nie pojawi y si' przypadkowo. Ludzkie istoty stworzy&y ka!dy z tych pojedynczych problemw. Psy, koty, lwy ani w'!e !adne z tych zwierz,t nie stwarza tak wiele problemw temu $wiatu jak czyni, to ludzie. Ludzie nie rozumiej, ich prawdziwej natury, a wi'c u!ywaj, oni swojego my$lenia i swoich pragnie. aby przynie$* tak wiele cierpienia temu $wiatu. Oto dlaczego niektrzy mwi, !e ludzkie istoty s, najgorszymi zwierz'tami na tym $wiecie. Niektre tradycje religijne nazywaj, ten rodzaj sytuacji ko.cem tego $wiata. Jest to tylko koniec aktualnej ludzkiej $wiadomo$ci. Pierwotna ludzka natura nie ma tego problemu. W naukach Buddyjskich, raczej ni! nazywa* to ko.cem $wiata, mwimy !e wszystko jest teraz ca kowicie dojrza e. Jest tak jak owoc rosn,cy na drzewie. Najpierw na ga 'zi pojawia si' kwiat. Kiedy czas mija z kwiatu pojawia si' ma y p,k i kwiat opada. P,k stopniowo rozwija si' w owoc ktry z czasem ro$nie i ro$nie. Owoc jest pocz,tkowo zielony, ale po pewnym czasie strona zwrcona do s o.ca zaczyna przybiera* pi'kny kolor. W tym momencie tylko jedna strona jest kolorowa, podczas gdy druga strona jest ci,gle zielona. Mija wi'cej czasu i ca y owoc ma teraz bardzo pi'kny kolor. Owoc mo!e mie* pi'kn, form' i kolor, ale ci,gle nie ma zapachu, poniewa! on jeszcze wewn,trz nie dojrza . Kiedy jednak mija jeszcze troch' czasu, owoc staje si' ca kiem dojrza y. A! do tego punktu, zaj' o to du!o czasu aby rozwin,* si' z kwiatu w p,k i owoc. Poprzez wiele miesi'cy ca a energia drzewa sz a w gr' od korzeni i w d od li$ci gromadz,c energi' s o.ca i przechodzi a w powstawanie owocu. Ten proces trwa przez d ugi czas, a! do roku przemiany i wzrostu w drzewie, kwiecie, p,ku i owocu. Ale teraz energia p yn,ca z drzewa do owocu jest odci'ta. Od tej chwili, odk,d owoc ca kiem dojrza , zmiany w owocu zacz' y dzia* si' bardzo, bardzo szybko, zaledwie w ci,gu kilku dni. Jego forma nie jest ju! taka adna i jego kolor rwnie! nie jest dobry. Ale wewn,trz, ma bardzo, bardzo s odki smak i owoc zaczyna pachnie* bardzo mocno. To jest pocz,tek przejrzewania. Wkrtce na owocu pojawia si' kilka plam, ciemne plamki wskazuj, !e owoc zmienia si' /is turning/. Po kilku nast'pnych dniach, pojawia si' wiele, wiele plam na owocu. Odk,d pojawi, si' te plamy proces gnicia nie mo!e by* spowolniony ani zatrzymany. Owoc zaczyna gni* ju! po kilku dniach odk,d sta si' dojrza y. Kiedy staje si' zgni y nie mo!e by* zjedzony. Ale w $rodku, owoc ten ma nasiona. Kiedy owoc staje si' ca kiem zgni y, nasiona osi,gaj, dojrza o$*. Aktualna sytuacja na $wiecie jest jak ten owoc. Wiele, wiele wiekw ludzkiego rozwoju stworzy o ten owoc. Przez d ugi czas, ten pojedynczy kwiat by tylko wiar, w jakiego$ Boga, lub zewn'trzn, w adz'. Wtedy pojawi i rozwin, si' owoc. Ale tylko jedna strona dojrza a najpierw; tylko jedna strona mia a dobry kolor i dobry smak, druga nie. To by o pojawienie si' kapitalizmu i komunizmu na $wiecie. Wtedy, nagle zmiany w tym owocu zacz' y nast'powa* bardzo szybko. Komunizm znikn, i teraz ca y owoc ma ten sam kolor. Owoc sta si' dojrza y i ma teraz jeden smak i kolor: pieni*dze. Dzi$ nie ma wi'cej !adnej ideologii dla oddzielnych wierze.. Ca y ten $wiat chce tylko pieni'dzy i energia ka!dego idzie bardzo mocno w tym kierunku. Ten $wiat nie ma prawdziwej drogi- jest tylko smak pieni'dzy. Wiele zgni ych plam ju! pojawi o si'; miejsca takie jak 0rodkowy Wschd, Rwanda, Jugos awia, Korea P nocna, nawet Teraz w Ameryce, Rosji, Chinach i Japonii. Odk,d $wiat

12

komunistyczny rozpad si', widzimy pojawianie si' wielu ma ych grup i nacji, wszystkie walcz, miedzy sob,. Pojawia si' rwnie! wiele prywatnych armii i rutynowy zakup i sprzeda! broni masowego ra!enia. Zatem owoc ten rs przez d ugi okres czasu. Ale odk,d sta si' dojrza y, on psuje si' bardzo, bardzo szybko. Kiedy jakikolwiek owoc staje si' zgni y on nie mo!e zosta* zjedzony. Jednak, wewn,trz tego owocu s, nasiona. Nasiona te s, teraz gotowe i mog, one zrobi* wszystko. Zatem ludzkie istoty musz, wkrtce si' obudzi* i odnale2* swoje pierwotne nasiona, swoj, prawdziw, natur'. Ale jak mamy powrci* do naszej pierwotnej natury? Oko o dwa i p tysi,ca lat temu, Budda mia bardzo dobr, sytuacj'. By on ksi'ciem o imieniu Siddartha i mia wszystko czego chcia . Ale on nie rozumia siebie. Kim jestem? Ja nie wiem. W tych czasach w Indiach, g wna religi, by Braminizm. Ale Braminizm nie mg da* dobrej odpowiedzi na jego pytanie o prawdziw, natur' !ycia i $mierci. Zatem Siddartha porzuci pa ac, poszed w gry i praktykowa przez sze$* lat r!ne rodzaje surowych duchowych praktyk. Odnalaz on 0rodkow, Drog' pomi'dzy samo-pob a!aniem, a skrajn, ascez,. Pewnego ranka, kiedy medytowa pod drzewem Bodhi, zobaczy gwiazd' na wschodnim niebie. W tym momencie bum! m ody ksi,!' Siddartha osi,gn, o$wiecenie. Obudzi si' i sta si' budd,. Osi,gn, ja. To znaczy !e Budda osi,gn, prawdziw, natur' ludzkiej istoty bez polegania na jakiej$ zewn'trznej sile, religii czy bogu. To jest nauczanie Buddy. Prawie ka!da pojedyncza ludzka istota !yj,ca dzisiaj na ty $wiecie nie rozumie kim ona jest. Budda by po prostu cz owiekiem wielkiej determinacji i prbuj,cego-umys u ktry nauczy nas o wa!no$ci rozwi,zania w a$nie tego punktu. Zanim umrzesz, musisz osi,gn,* swj kierunek. Musisz osi,gn,* kim jeste$. Je$li czytasz wiele sutr lub $piewasz do Amitaby, to pomo!e ci troch'. To nie jest ani dobre ani z e. Ale dlaczego czytasz tak wiele sutr? Dlaczego prbujesz $pieww do Amitaby? Zatem jest bardzo wa!ne aby uczyni* jasnym swj kierunek. Budda naucza nas o wa!no$ci odnalezienia naszego prawdziwego kierunku w tym !yciu. Kim jestem? Musz' osi,gn,* swoje prawdziwe ja to jest najwa!niejsza rzecz jak, mog' zrobi*. Je$li osi,gniesz swoje prawdziwe ja, wtedy osi,gniesz swoj, prawdziw, drog'. Kiedy si' rodzisz, sk,d przychodzisz? Kiedy umierasz, dok,d idziesz? W a$nie teraz, jaka jest twoja w a$ciwa praca? Ka!dy rozumie prac' tego cia a. Niektrzy ludzie maja prac' prawnika, niektrzy lekarza, lub kierowcy ci'!arwki, lub prac' piel'gniarki, lub prac' studenta, lub prac' m'!a, lub prac' !ony, lub prac' dziecka[?] To s, prace naszego cia a, nasze zewn'trzne prace. Ale jaka jest praca twojego prawdziwego ja? Budda nauczy /taught us/ nas !e !ycie po !yciu, po !yciu, po !yciu, musimy kroczy* Wielk, Drog, Bodhisatwy i wybawi* wszystkie istoty od cierpienia. Aby wybawi* wszystkie istoty najpierw musimy wybawi* siebie. Je$li nie potraficie wybawi* siebie, jak jest mo!liwe aby wybawi* innych ludzi? Oto dlaczego musimy osi,gn,* nasze prawdziwe ja , nasz, prawdziw, natur'. Ta prawdziwa natura nie mo !e by* odnaleziona w ksi,!kach lub poprzez konceptualne my$lenie. Jakikolwiek stopie. naukowy nie mo!e rwna* si' z moc, chocia! jednego momentu czystego wgl,du w nasz, w asn,, prawdziw, natur'. A najbardziej bezpo$redni, drog, aby do$wiadczy* tego jest medytacja. To jest bardzo wa!ny punkt. W a$ciwa medytacja oznacza zrozumienie swojego prawdziwego ja. Droga do tego zaczyna si' i ko.czy przez pytanie, Kim jestem? To jest bardzo proste nauczanie i nie jest czym$ specjalnym. Kiedy zadasz to pytanie bardzo g 'boko, to co pojawia si' to tylko nie wiem. Ca e my$ lenie jest ca kiem odci'te i powracasz do swojego umys u sprzed my$ lenia. Je$li osi,gniesz to nie-wiem, ju! osi,gn, e$ swoje prawdziwe ja. Powrci e$ do swojej pierwotnej natury, ktr, jest umys zanim my$lenie si' pojawia. W ten sposb mo!esz osi,gn,* swoj, prawdziw, drog', osi,gn,* prawd' i twoje !ycie funkcjonuje w a$ciwie aby wybawi* wszystkie istoty od cierpienia. Nazw, tego jest obudzi* si'. To jest do$wiadczenie prawdziwej medytacji.

13

Dlaczego ksi,!ka ta nazywa si' Kompas Zen? Nauki Buddyjskie wyja$niaj,, !e ten $wiat jest oceanem cierpienia. Ka!dy rodzi si', cierpi, starzeje i umiera. Odradzamy si', cierpimy, starzejemy, i umieramy. Ka!da pojedyncza istota odradza si' wci,!, wci,! i wci,! od nowa. Z powodu naszych pragnie. i przywi,za., robimy to od niesko.czonego czasu. Sanskryck, nazw, tego jest samsara wszystko ci,gle obraca si' dooko a, dooko a, dooko a. Sinokorea.sk, nazw, tego jest go hae lub ocean cierpienia. Budda uczy !e musimy wsi,$* na d2 aby przekroczy* ten ocean samsary, na statek m,dro$ci, lub statek prad ni. Ale jak ka!dy poruszaj,cy si' po oceanie obiekt, statek ten potrzebuje kompasu. Powiedzmy !e chcesz pop yn,* statkiem z Los Angeles do Korei. Na pok adzie jest du!o jedzenia, ubra. i lekarstw. S, one potrzebne aby twoje cia o przetrwa o. Ale jak odnajdziesz cel tej podr!y? Najwa!niejsz, rzecz, jest aby mie* jasno$* co do twojego kierunku. Je$li twj kierunek nie jest jasny, b'dziesz b ,dzi* poprzez lata po ca ym oceanie. 7atwo b'dziesz si' mg zagubi*. W mi'dzyczasie mo!e sko.czy* ci si' jedzenie lub rozbijesz si' o jak,$ wysp'. Zatem wa!niejsze ni! cokolwiek innego w czasie tej podr!y, jest twj kierunek: Jak mog' odnale2* Kore'? Jak tam dotrze*? Gdzie jest Korea? Aby odnale2* swj w a$ciwy kierunek, potrzebujesz kompasu. Gdyby !eglarze nie mieli kompasu, to nawet gdyby mieli bardzo dobre odzie, dobre mapy i doskona , pogod', oni nie mogli by dostrzec wyra2nie ich w a$ciwego kierunku. Z pewno$ci, stracili by oni sw, drog' i nie osi,gn'li by celu. Ale je$li u!yjesz tego kompasu w a$ciwie, mo!esz odnale2* swoj, prawdziw, drog'. Wtedy mo!esz dostrzec !e naprawd' twoja prawdziwa droga jest zawsze wprost przed tob,. Zatem je$li chcesz zrozumie* swoje prawdziwe ja, musisz praktykowa* medytacje. Tylko utrzymuj to pytanie bardzo g 'boko: Kim jestem? Nie wiemmm... Ale jest wiele rodzajw nauczania ktrymi mo!esz pod,!a*. Jest Buddyzm Tybeta.ski, Buddyzm Chi.ski, Zen Korea.ski, Zen Japo.ski, Namu myoho renge kyo; jest Vipassana, medytacja Transcendentalna, medytacja Czystego 0wiat a, jest praktyka Czystej Krainy, Buddyzm Tantryczny i Buddyzm ezoteryczny. Jest wiele, wiele rodzajw nauk, zw aszcza dzisiaj na Zachodzie. Czym jest czyste nauczanie i jak ono funkcjonuje? Jak wskazuje ono wprost na umys ? Jak pomaga nam odnale2* w a$ciw, drog' prawd' i !ycie ktre funkcjonuje spontanicznie i wsp czuj,co dla wszystkich istot? To jest istota stworzenia tego kompasu: aby pomc odnale2* ci prawdziw, ko$* nauk Buddy w trzech zasadniczych Buddyjskich podzia ach. Jest stare powiedzenie na Wschodzie: Dla choroby gor,ca, u!yj gor,cego lekarstwa, dla choroby zimna, u!yj zimnego lekarstwa. Istoty ludzkie cierpi, z powodu choroby mwieniai-my$ lenia, zatem czasami lekarstwo mowy-i-my$lenia mo!e im pomc. Oto dlaczego mamy nauki tego Kompasu Zen. Je$li nie jeste$ przywi,zany do mowy i s w w tym Kompasie i tylko utrzymujesz umys nie-wiem, ca kowicie odci,wszy ca e my$lenie, wtedy lekarstwo mowy-i-my$lenia na tych stronach pomo!e ci odnale2* w a$ciw, drog'. Mo!esz odnale2* dla siebie istot' nauki Buddy. Ale je$li przywi,!esz si' do mowy i s w, nawet mowa Buddy zaprowadzi ci' wprost do piek a. Zatem to co nast'puje dalej to wiele rodzajw wspania ych s w nauczania: s owa Hinajany, s owa Mahajany, s owa Zen, s owa Chi.skie, s owa sanskryckie, tak!e s owa korea.skie, s owa japo.skie, s owa ameryka.skie, i s owa polskie. S, to prawdziwe s owa i fa szywe s owa, dobre s owa i z e s owa. Czasami nie ma s w. Jest tam wiele, wiele rodzajw s w. Je$li chcesz osi,gn,* swoje prawdziwe ja, nie b,d2 przywi,zany do !adnych z tych s w nauczania. Je$li powiesz !e Buddyzm Hinajany jest w a$ciwym nauczaniem Buddyzmu, b'dziesz mie* problem. Je$li powiesz !e Buddyzm Mahajany jest w a$ciwy, b'dziesz mie* jeszcze wi'kszy problem. A je$li powiesz !e Zen jest w a$ciwym nauczaniem, pjdziesz prosto do piek a jak strza a. Nie trzymaj si' mowy tego Kompasu. Tylko postrzegaj na co ona wskazuje i wtedy b'dziesz mg tylko robi, to.

14

Najwa!niejsz, rzecz, jak, mo!esz zrobi*, jest nauczy* si' jak utrzymywa* wielkie pytanie bardzo mocno: Kim jestem? Utrzymuj,c to pytanie z wielk, determinacj,, to co pojawia si', to tylko nie wiem. Nie ma tu my$lenia. Nie ma tu d u!ej !adnej mowy ani s w, poniewa! ca e my$lenie jest ca kowicie odci'te. Nazw, tego jest nie wiem. Inn, nazw, jest prawdziwa natura lub prawdziwe ja. Czasami nazw, jest o$wiecenie, satori lub kensio. Ale pierwotnie, ten punkt nie ma nazwy ani formy. Je$li osi,gniesz to, osi,gniesz Buddyzm Hinajany, osi,gniesz Buddyzm Mahajany i osi,gniesz Zen. Osi,gniecie !e Hinajana, Mahajana i Zen s, tym samym punktem. Kim jestem? Nazw, tego punktu jest nie wiem. A wi'c, mam nadziej' !e przeczytasz te s owa, ale nie staniesz si' do nich przywi,zany, wtedy tylko pjdziesz prosto nie wiem, prbuj,c, prbuj,c, prbuj,c, przez dziesi'* tysi'cy lat bez przerwy, osi,gniesz o$wiecenie i wybawisz wszystkie istoty od cierpienia. MISTRZ ZEN SEUNG SAHN, Cz&owiek z Gry Dok Seung 0wi,tynia Hwa Gye Sah Gra Sam Gak Seoul, Korea P d. 1 sierpie. 1997

15

1 . BUDDYZM Cele Buddyzmu Najpierw osi,gn,* o$wiecenie, potem naucza* [instruct] wszystkie istoty. WIELE WIEKW TEMU, grecki filozof Sokrates zwyk chodzi po ulicach i placach Aten, nauczaj,c swoich uczniw. Zwykle mwi on do nich, Musicie zrozumie* siebie! Musicie zrozumie* siebie! Musicie zrozumie* siebie! Pewnego dnia jeden z uczniw powiedzia , Panie, zawsze mwisz !e musimy zrozumie* siebie. Ale czy ty rozumiesz swoje ja? Nie, ja nie wiem kim jestem, /I dont know myself/ odpar Sokrates, ale ja rozumiem to nie wiem. To jest bardzo interesuj,ce nauczanie. Buddyjska praktyka wskazuje na to samo do$wiadczenie, poniewa! wi'kszo$* ludzkich istot przechodzi poprzez swoje !ycie bez najmniejszego zrozumienia kim one s,. Rozumiemy wiele rzeczy dotycz,cych tego $wiata, ale nie rozumiemy siebie. Zatem dlaczego ludzkie istoty przychodz, na ten $wiat? Dlaczego !yjemy na tym $wiecie? Dla mi o$ci? Dla pieni'dzy? Dla powa!ania czy s awy? Czy !yjesz dla swojej !ony, m'!a lub dzieci? Dlaczego !yjesz na tym $wiecie? Je$li kto$ zada by ci te pytania mg by$ ca kiem dobrze odpowiedzie*, 3yj' dla swoich dzieci. 3yj' aby zarobi* do$* pieni'dzy dla nich, lub aby mie* po prostu dobre !ycie. Wi'kszo$* ludzi my$li w ten sposb. 3yj, oni tylko dla swojej rodziny, dla jakiego$ przemijaj,cego spo ecznego powa!ania, mo!e aby cieszy* si' sztuk, lub osi,gn,* jak,$ znacz,c, pozycj'. Ka!dy chce mie* dobr, sytuacj' dla siebie. Je$ li spojrzysz na ten $wiat z bardzo bliska , jest atwo zobaczy* !e wi'kszo$* ludzi je, $pi, i !yje jedynie dla swojego w asnego osobistego szcz'$cia. Jednak te rzeczy nie s, rzeczywistym celem !ycia ludzkich istot. Maj, one tylko tymczasowe znaczenie dla !ycia w tym $wiecie. Je$li ludzkie istoty nie mog, odnale2* kim s,, jak one mog, by* w ogle naprawd' szcz'$liwe? Budda pochodzi z rodziny krlewskiej w Indiach oko o dwa i p tysi,ca lat temu. By ksi'ciem, o imieniu Siddartha Gautama. On mia bardzo dobr, sytuacj'. W pa acu mia wszystko czego chcia : dobre jedzenie, dobre ubrania, wiele pi'knych kobiet, wysoki tron i bardzo dobr, pozycj'. By on synem krla i pewnego dnia mg on mg odziedziczy* pot'!ne krlestwo. To wszystko by o bardzo wspania e! Ale wewn,trz, Siddartha by bardzo nieszcz'$liwy, poniewa! nie mg on zrozumie* kim on by . Nie mg zrozumie* !ycia ani $mierci. By on g 'boko zasmucony tym !e wszystkie istoty musz, ostatecznie by* chore, starze* si' i umrze*. To da o mu wielkie pytanie o jego w asn, natur' i natur' wszystkich istot. Kim jestem? Nie wiem ... W tym czasie w Indiach Braminizm, religia Hinduizmu by a wyznawana prawie przez wszystkich. Ale Braminizm nie mg da* m odemu ksi'ciu w a$ciwej odpowiedzi na to pal,ce pytanie . A zatem by on jeszcze bardziej niezadowolony. Dlaczego ludzkie istoty przychodz, na ten $wiat? Dlaczego jemy ka!dego dnia? Kim jestem? Jad jedzenie, ale nie mia o ono smaku. S ucha muzyki, ale nie dawa a mu ona przyjemno$ci. Pi'kny pa ac sta si' jak wi'zienie. Pewnej nocy, Siddartha opu$ci pa ac. Opu$ci sw, rodzin', sw, pi'kn, !on' i swoje nowonarodzone dziecko, $ci, swoje w osy i zosta mnichem. Wtedy poszed w gry. Przez sze$* lat praktykowa bardzo, bardzo mocno. Kim jestem? Nie wiem... Z odwag, utrzymywa to pytanie z jedno-upunktowion, determinacj,. Pewnego ranka gdy siedzia w medytacji pod drzewem Bodhi, zobaczy gwiazd' porann, na wschodnim niebie. W tym momencie BUM!- Siddartha i ta gwiazda ca kowicie sta y si' jednym. On zrealizowa !e jego umys by wszech$wiatem niesko.czonym w czasie i w przestrzeni i ca y

16

wszech$wiat by niczym innym ni! jego w asnym umys em. Zrealizowa on !e nie ma !ycia ani $mierci. Nic nigdy nie przychodzi ani nie odchodzi. Mwimy !e obudzi si' i osi,gn, swoj, prawdziw, natur'. Ca kowicie osi,gn, ludzk, $wiadomo$*: zobaczy !e kiedy niewiedza si' pojawia, umys si' pojawia. Kiedy umys si' pojawia, pojawia si' pragnienie,. Kiedy jakiekolwiek pragnienie si' pojawia, pojawia si' !ycie i $mier*, przychodzenie i odchodzenie, szcz'$cie i smutek. Poprzez ca kowite utrzymywanie umys u nie wiem w stu procentach - tylko id,c prosto nie wiem Budda zobaczy jak ca kowicie zatrzyma* ten niesko.czony cykl. Osi,gn, on ca kowite wyzwolenie z wiecznego obrotu !ycia i $mierci w ktrym uwi'zione s, wszystkie istoty. Ca kowicie osi,gn, on swoj, w a$ciw, drog', osi,gn, prawd' i osi,gn, w a$ciwy rodzaj !ycia jakie powinien prowadzi*. Nazw, tego jest o.wiecenie. Ale ta prawda jak, Budda osi,gn, by a realizacj, bardzo wysokiej-klasy. Jak mg on sprawi* aby funkcjonowa a ona tak aby pomc temu cierpi,cemu $wiatu? Kiedy Budda osi,gn, o$wiecenie, dostrzeg wszystkie czuj,ce istoty rodz,ce si', cierpi,ce i umieraj,ce; rodz,ce si' ponownie, znowu cierpi,ce i znowu umieraj,ce w nieko.cz,cym si' cyklu cierpienia. Zobaczy on miliardy, miliardy istot pochwyconych w nieko.cz,cy si' cykl narodzin, staro$ci, chorb i $mierci, b ,kaj,cych si' dooko a, dooko a i dooko a, bez przerwy pod,!aj,cych tylko za swoimi pragnieniami, gniewem i niewiedz,. Nazw, tego jest samsara. Chc' tego, chc' tamtego, lubi' to, nie lubi' tamtego. Kiedy Budda osi,gn, o$wiecenie, spostrzeg on ka!d, czuj,c, istot' w okropnym stanie cierpienia. By to stan do ktrego by y tak przyzwyczajone, !e wydawa o si' to normalne. Jak ktokolwiek mg w ogle uwierzy* w to co on zobaczy ? Jak mog' uczy* tego innych ludzi? my$la . By o to jak gdyby cz owiek z bardzo wysokim stopniem naukowym prbowa przekaza* ma ym dzieciom to czego on si' nauczy : jak one mog y to w ogle zrozumie*? Czuj,ce istoty by y tak kontrolowane przez ich umys y pragnie. i tak przywi,zane do ich drogi cierpienia i! on zastanawia si' czy ktokolwiek mg w ogle uchwyci* t' nauk'. Sutry mwi, !e przez kilka chwil Budda w,tpi czy powinien prbowa* naucza* tego. By* mo!e ludzie mogli by $mia* si' z niego, lub co gorsze, mogli by zabi* go za jego heretycki pogl,d. Budda zobaczy to wszystko tak!e. Mg on pozosta* w tej nirwanie, swoim o$wieceniu, stanie niesko.czonego spokoju i szcz'$cia i nigdy nie wyj$* na zewn,trz. Ale Budda mia g 'bokie wsp czucie dla czuj,cych istot. Opu$ci swoje miejsce pod drzewem Bodhi, zostawi spokj i b ogo$* nirwany i uda si' do niezliczonych miast i miasteczek aby uczy* ludzkie istoty. Opu$ci on swoj, dobr, sytuacj'. Nie by przywi,zany do spokoju i ciszy. Nie by przywi,zany do swojego szcz'$cia. Nie pozosta w nirwanie, stanie w ktrym nie ma cierpienia, ani !ycia, ani $mierci. Budda powrci do ha a$liwego, sk conego $wiata aby wybawi* wszystkie istoty od cierpienia, poprzez pokazanie im !e jest mo!liwe ca kowicie osi,gn,* swoj, prawdziwa natur', tak jak on to zrobi . Jego do$wiadczenie o$wiecenia nie by o tylko dla niego samego. To jest bardzo wa!ny punkt. Nazywa si' to /the characters for that are/ dae ja, dae bi: Wielka Mi o $*, Wielkie Wsp czucie. Budda osi,gn, o$wiecenie, to znaczy !e osi,gn, on swoj, wielk, funkcj' i funkcj' wszystkich istot. By to pocz,tek Buddyzmu na tym $wiecie. Zatem w oglnym znaczeniu Buddyzm oznacza nauki historycznej postaci - Buddy Siakjamuniego. Ale dok adnie czym jest Budda? Budda naprawd' nie jest czym$ specjalnym. S owo budda pochodzi od czasownika sanskryckiego ktry oznacza obudzi* si'. Je$li osi,gniesz swj umys , osi,gniesz swoje prawdziwe ja i przebudzisz si' ze swojego snu cierpienia. Znamienity nauczyciel powiedzia raz, Umys jest Budd,, Budda jest umys em. Je$li osi,gniesz swj umys - to znaczy, je$li osi,gniesz swoje prawdziwe ja- wtedy staniesz si' Budd,. Zatem nauka Buddyzmu oznacza po prostu !e Budda Siakjamuni osi,gn, siebie . Ca kowicie osi,gn, swj w asny umys , to znaczy osi,gn, on umys y wszystkich istot. I

17

osi,gn, w a$ciw, funkcj' tego umys u, ktra jest pomaganie wszystkim innym istotom. To jest bardzo wa!ny punkt. Zatem Buddyzm jest bardzo prosty: tylko pytaj siebie, bardzo g 'boko, Czym jestem? Tylko nie wiem.... . Budda siedzia przez sze$* lat tylko utrzymuj,c umys nie -wiem. Wielki patriarcha Zen Bodhidharma, siedzia w jaskini Szaolin przez dziewi'* lat, tak!e utrzymuj,c tylko nie wiem. Zatem pytam si' ciebie, kim jeste$? Kiedy si' urodzi e$, sk,d przyszed e$ ? Kiedy umrzesz, dok,d pjdziesz? Je$li osi,gniesz te pytania, wtedy osi,gniesz swoje prawdziwe ja i staniesz si' najwy!szym ze zwierz,t. Ale je!eli nie rozumiesz, to tak samo jakby$ by kotem, psem lub innym zwierz'ciem. Ksi,!ki nie mog, da* ci tego osi,gni'cia. Pieni,dze nie mog, ci go zapewni*. Nawet Budda czy jaki$ bg nie mog, da* ci tej realizacji. Oto dlaczego w a$ciwa praktyka medytacji jest bardzo istotna. Jak mog' osi,gn,* swoje prawdziwe ja i ca kowicie osi,gn,* prawd' i w a$ciwe !ycie? Jest wiele $cie!ek jakimi mo !na pod,!a* aby osi,gn,* ten punkt. Mamy wiele religii i drg duchowych. Ale naprawd' istniej, tylko dwa rodzaje religii na $wiecie: religie podmiotu i religie przedmiotu. Pod,!anie za religia przedmiotu oznacza wiar' w jakiego$ boga lub jak,$ moc, lub inn, istot' na zewn,trz nas. Oznacza to wiar' w jaki$ rodzaj mocy ktra kontroluje ten $wiat i kontroluje ludzkie istoty. Ludzie my$l, !e je$li wierz, w tego boga lub moc oni dostan, co$: dostan, szcz'$cie lub jakie$ dobre uczucie. Mo!e dostan, specjalna energi' lub si y magiczne lub $wi'to$*. By* mo!e pjd, do nieba. Niektrzy praktykuj,cy tych tradycji mwi, !e chc, oni sta* si' jednym z tym bogiem i mog, u!ywa* jakich$ praktyk medytacyjnych aby to robi*. Ale ci,gle jest to stwarzanie jakiego$ przedmiotu z ktrym staj, si' jednym, zatem jest to religia przedmiotu. Buddyzm jest religi, podmiotu. Szuka on bezpo$redniego wgl,du w natur' samej egzystencji, poczynaj,c od wgl,du w natur' naszej istoty. Czym jestem? Czym jest to ja i sk,d ono pochodzi? Kiedy si' urodzi em sk,d przyszed em? Kiedy umr', dok,d pjd'? Je$li tylko zadasz sobie te pytania, w tym punkcie ca e my$lenie jest ca kowicie odci'te. Wewn,trz i zewn,trz ca kowicie staj, si' jednym. Tak!e przedmiot i podmiot ca kowicie staj, si' jednym, poniewa! bez my$lenia nie ma ani przedmiotu ani podmiotu. Kiedy zadasz to pytanie Kim jestem? Tylko nie wiem... wtedy ty, wszech$wiat i wszystko BUM! ca kowicie staja si' jednym. Zatem Buddyjskie nauczanie zawsze wskazuje bezpo$rednio na natur' twojego umys u. Ludzkie istoty s, takie, takie i takie. Oto jak pojawia si' cierpienie i oto jak mo!ecie si' go pozby*. /take it away/ Nie polega ono na ksi,!kach ani nauce. Nie polega na jakim$ bogu lub na zewn'trznej mocy ktra w jaki$ sposb odpowie na te pytania za nas. Ca e cia o Buddyjskiego nauczania pokazuje jak poprzez zadawanie tego pytania Czym jestem? - osi,gn,* nie wiem, ktre jest twoj, prawdziw, natur,, twoim prawdziwym ja. Buddyjskie nauczanie zawsze wskazuje /is always pointing you/ na bezpo$rednie do$wiadczenie naszej prawdziwej natury tak aby$my mogli naprawd' osi,gn,* w a$ciw, drog', prawd' i w a$ciwe !ycie. Zatem mo!emy zobaczy* jak nauka Buddy nie jest naprawd' !adna religi,; Buddyzm jest drog,. Celem Buddyzmu jest, najpierw osi,gn,* o$wiecenie, nast'pnie poucza* /instruct/ wszystkie istoty. To jest tak jak dwa ko a w powozie. Nie mo!na nigdzie pojecha* kiedy nie ma ich obu naraz. Je$li ca kiem zignorujesz zwyk ych ludzi, nie b'dziesz mg odnale2* swojej drogi. Ale je$li nie uczynisz mocnego wysi ku aby zrozumie* siebie, nie mo!esz sta* si' budd,. Zatem oto dlaczego mwimy !e o$wiecenie i pomaganie wszystkim istotom s, jak dwa ko a powozu. Jad,c na nich razem, osi,gniesz krain' Buddy. Nawet je$li przestudiujesz osiemdziesi,t cztery tysi,ce sutr Buddyjskiej Tripitaki, je$li nie rozumiesz siebie i nie mo!esz tego okaza* na zewn,trz poprzez pomaganie innym ludziom w twoich codziennych dzia aniach, ca e twoje zrozumienie jest ca kowicie bezu!yteczne. W chwili gdy twoje cia o umiera, nawet sto naukowych tytu w nie pomo!e twojej prawdziwej naturze w odnalezieniu swojej drogi. Znamienity nauczyciel powiedzia , Jedno dzia anie jest lepsze ni! dziesi'*

18

tysi'cy my$li. To jest ten sam punkt: Wielka Mi o$*, Wielkie Wsp czucie i Wielka Droga Bodhisatwy oznaczaj, osi,gni'cie jak nasze umys y dzia aj, w a$ciwie aby wyzwoli* wszystkie istoty od cierpienia. Aby osi,gn,* cel Buddyzmu, najpierw musisz osi,gn,* o$wiecenie: musisz osi,gn,* prawd' i musisz osi,gn,* twoj, wewn'trzn, prad ni' lub m,dro$*. Musisz osi,gn,* twoj, w a$ciw, drog' w tym $wiecie. Wtedy musisz wybawi* wszystkie istoty od cierpienia. Wyzwolenie wszystkich istot od cierpienia jest nasz, prawdziw, prac, ludzkich istot. Poniewa! je$li osi,gniesz swoje prawdziwe ja, osi,gniesz uniwersaln, substancj'. To znaczy !e naprawd' osi,gniesz !e ten ca y wszech$wiat i ty nie jeste$cie nigdy oddzieleni; ty i wszystkie istoty nie jeste$cie oddzieleni poniewa! wszystko we wszech$wiecie jest rzeczywi$cie t, sam, substancj,. Zatem osi,gniesz sytuacj' tego ca ego $wiata: wiele, wiele istot cierpi bardzo, ca y czas. I nie s, one wszystkie r!na od twojego umys u. To jest bardzo interesuj,ce do$wiadczenie. Budda uczy !e we wszystkich naszych poprzednich niesko.czonych odrodzeniach, ka!da pojedyncza istota, oboj'tne jak ma a, musia a by* nasz, matk, lub ojcem co najmniej jeden raz. Do$wiadczywszy tego wgl,du /this view/ co mo!esz zrobi*? Je$li utrzymujesz ten umys nie-wiem zawsze i wsz'dzie, twoja prawdziwa praca pojawi si' bardzo wyra2nie wprost przed tob,. Osi,gni'cie mojego prawdziwego ja oznacza po prostu, !e z chwili na chwil' utrzymuj' w a$ciw, sytuacj', w a$ciwy zwi,zek i w a$ciw, sytuacj' w tym $wiecie. Funkcjonuj' wyra2nie /clearly/ w tym wszech$wiecie, aby wyzwoli* wszystkie istoty. Zatem osi,gni'cie o$wiecenia i nauczanie innych istot nie s, dwoma rzeczami, poniewa! kiedy powrcisz do twojego umys u sprzed my$lenia, w tym punkcie, wszystko staje si' ca kowicie jednym. W tym punkcie, jak mo!esz nie pomc wszystkim istotom? Twoja w a$ciwa sytuacja, w a$ciwy zwi,zek i w a$ciwa funkcja pojawi, si' bardzo wyra2nie wprost przed tob,. Pomaganie innym istotom jest w a$ciw, prac* o$wiecenia - nie jest to naprawd' niczym tak specjalnym. To jest prawdziwy cel Buddyzmu. PODZIA7 BUDDYZMU

Buddyzm Hinajany Buddyzm Mahajany Buddyzm Zen BUDDYJSKIE NAUCZANIE mo!na podzieli* na trzy g wne tradycje: Buddyzm Hinajany, Buddyzm Mahajany i Buddyzm Zen. Ale Buddyzm w rzeczywisto$ci nie jest Buddyzmem. Nie jest on jak,$ rzecz,. Buddyzm oznacza po prostu osi,gni'cie bezpo$redniego do$wiadczenia rzeczywisto$ci, takiej jaka jest. Dawno temu kto$ zapyta mistrza Zen Joju, Dlaczego Bodhidarma przyby do Chin? Inaczej mwi,c, on pyta , Jakie jest znaczenie Buddyzmu? Joju odpowiedzia , Cyprys w ogrodzie. A kiedy mnich zapyta kiedy$ mistrza Zen Ma Jo, Czym jest Budda? On odpowiedzia , Ani umys , ani Budda. Zatem pocz,tkowo nie by o ani Buddyzmu Hinajany, ani Buddyzmu Mahajany ani Buddyzmu Zen. Buddyzm jest tylko nazw, $cie!ki dla osi,gni'cia naszego prawdziwego ja i pomagania wszystkim innym istotom. Ale to jest bardzo trudne dla wielu ludzi. Zatem Budda pojawi si' na tym $wiecie, osi,gn, o$wiecenie i naucza nas przez czterdzie$ci pi'* lat. Najpierw naucza on Buddyzmu Hinajany. Naucza Czterech Szlachetnych Prawd, tego !e ca e !ycie jest nietrwa e, zatem

19

ca e !ycie jest cierpieniem i jak si' wydosta* z tego cierpienia. Naucza wzajemnego powstawania i praktyki rozmaitych wgl,dw. Kiedy umys y jego uczniw rozwin' y si', zacz, on naucza* tego co zosta o nazwane Buddyzmem Mahajany. Jest to $cie!ka pustki. Czasami jest to nazywane Wielk, Drog, Bodhisatwy. 0lubuj' nie wst'powa* w niesko.czony spokj i szcz'$cie Nirwany, a! ostatnia czuj,ca istota nie b'dzie wyzwolona od cierpienia. W ko.cu, kiedy jego uczniowie byli ca kowicie dojrzali, naucza Zen. Dwa i p tysi,ca mnichw zgromadzi o si' na Wzgrzu S'pa aby wys ucha* Buddy wyg aszaj,cego mow' Dharmy. Ale on nie otwar swoich ust, tylko siedzia tam, nieporuszony. Min' o par' chwil. Jego uczniowie wpatrywali si' uwa!nie w Budd', zastanawiaj,c si' czy co$ z ego si' nie sta o. Mo!e nasz nauczyciel jest dzisiaj chory. .? Kiedy zacznie si' nauczanie? W ko.cu, on podnis jeden kwiat i trzyma go w grze. Ale nikt nie zrozumia . Wszyscy rozgl,dali si' dooko a, wci,! czekaj,c a! zacznie mwi* o Dharmie , i wci,! zastanawiaj,c si' kiedy on rozpocznie naucza*. Tylko jeden z uczniw, Mahaka$japa b'd,cy daleko w tyle zgromadzenia, za$mia si' g o$no Ahhhh! Wtedy Budda powiedzia , Moj, prawdziw, Dharm', przekazuj' tobie i da Mahaka$japie przekaz, czyni,c go pierwszym nast'pc, Buddy w linii ktra jest kontynuowana do dzisiaj. By to przekaz bez s w i mowy, bezpo$redni przekaz z umys u do umys u. Zatem styl nauczania Buddyzmu Hinajany, Buddyzmu Mahajany i Zen s, ca kiem r!ne. Ich techniki s, r!ne. Ale kierunek i cel s, takie same: Jak mo!emy obudzi* si' i pomc temu $wiatu? Buddyzm Hinajany naucza !e kiedy my$lenie pojawia si', ja pojawia si'. Kiedy ja pojawia si', wtedy ca y $wiat jest podzielony na pary przeciwie.stw. Kartezjusz powiedzia , My$l' wi'c jestem. To jest ten sam punkt. Je$li masz, ja jestem, masz tak!e, ja nie jestem. Istnienie i nieistnienie, !ycie i $mier*, dobro i z o, wszystko pochodzi z tego my$lenia przeciwie.stw. To my$ lenie tak!e stwarza cierpienie. Zatem Buddyzm Hinajany naucza !e kiedy umys pojawia si', Dharma pojawia si'. Kiedy Dharma pojawia si', nazwa i forma pojawia si'. Kiedy nazwa i forma pojawiaj, si', lubi' i nie lubi', dobro i z o, przychodzenie i odchodzenie, !ycie i $mier*, szcz'$cie i cierpienie, wszystko to pojawia si'. Pogl,d Hinajany nazywa ten $wiat w ktrym !yjemy $wiatem cierpienia. Ca e !ycie jest cierpieniem, a cierpienie jest !yciem: samsar,. Nauki Buddyzmu Hinajany wyja$niaj, !e !yjemy w nietrwa ym $wiecie, cierpi,cym $wiecie i pokazuj, nam jak mo!emy si' z niego wydosta*. Ten $wiat cierpienia jest stworzony ca kowicie przez nasze w asne my$ lenie. Poprzez te nauki zostaje nam ukazane jak wyj$* /go from/ z tego $wiata przeciwie.stw !ycia i $mierci aby osi,gn,* krain' Absolutu, lub nirwan'. W nirwanie nie ma !ycia ani $mierci; ani przychodzenia ani odchodzenia; ani gry ani do u. Jest to $wiat ca kowitego spokoju i szcz'$liwo$ci. Osi,gni'cie ca kowicie pustego stanu nirwany jest ostatecznym celem nauczania Buddyzmu Hinajany. Nauki Buddyzmu Mahajany zaczynaj, si' w tym miejscu pustki i nie-ja2ni, gdzie nauki Hinajany ko.cz, si'. Pokazuj, nam jak mo!emy zacz,wszy od do$wiadczenia pustki osi,gn,* $wiat ca kowity. To znaczy, !e je$li twj umys jest ca kowity, wtedy wszystko jest zawsze ca kowite, ca kowite, ca kowite. S o.ce, ksi'!yc, gwiazdy wszystko jest ca kowite. Cierpienie jest ca kowite. Szcz'$cie jest tak!e ca kowite. Co jest nieca kowite? Znany wiersz mwi, Jedna za druga, ka!da rzecz jest ca kowita. Jedna za drug,, ka!da rzecz ma to. Je$li utrzymujesz ten umys [uderzenie w st&], ten punkt nie ma wewn,trz ani zewn,trz. Nie ma przedmiotu ani podmiotu. [Uderzenie.] Ty jeste$ wszech$wiatem; wszech$wiat jest tob,. Czasami nazywamy to Absolutem. [Uderzenie.] Absolut znaczy ca kowity. Ten ca kowity $wiat oznacza prawd'. Kiedy twj umys odci, ca e my$lenie, wtedy nie ma my$lenia/ there is no thinking/. Nie ma my$lenia znaczy nie ma ja. Kiedy nie ma ja, wtedy twj umys jest czysty jak przestrze., to znaczy twj umys jest czysty jak lustro. On tylko odzwierciedla wszystkie rzeczy jakie pojawiaj, si' przed nim dok adnie takimi jakie one s,: niebo jest niebieskie, drzewo jest zielone, pies szczeka, Hau! Hau! Cukier jest

20

s odki. Kiedy widzisz, kiedy s yszysz, kiedy w,chasz, kiedy smakujesz, kiedy dotykasz wszystko, w a$nie tak jak jest,/just like this/ jest prawd,. To jest, mwimy, $wiat ca kowity. Zatem osi,gni'cie !e ten $wiat jest ca kowity oznacza ca kowite osi,gni'cie prawdy. Jednak, Budda pokaza !e nie powinni$ my si' tu zatrzyma*. Prawda, wszystko jest ca kowite, w a$nie takie jakie jest /just as it is/; wszystko jest prawd,. Niebo jest niebieskie: to jest prawda. Cukier jest s odki: to jest prawda. Wiatr wieje pomi'dzy drzewami na zewn,trz w a$nie teraz : to tak!e jest prawda. Ale musimy zrobi* jeszcze jeden krok: je$li osi,gniesz prawd', jak sprawisz aby prawda dzia&a&a w a$ciwie tak by uczyni* twoje !ycie w a$ciwym? Innym sposobem wyra!enia tego jest, jak pomagasz innym czuj,cym istotom? Buddyzm Mahajany oznacza, postrzeganie / perceiving/ !e wszystkie rzeczy s, puste i z tego podstawowego do$wiadczenia pustki, osi,gni'cie jak ta prawda mo!e pomc wszystkim istotom, !ycie po !yciu. Czasami nazywamy to Wielk, Mi o$ci,, Wielkim Wsp czuciem lub Wielk, Droga Bodhisatwy. Z chwili na chwil' moje !ycie jest tylko dla wszystkich istot. Zatem czym jest Buddyzm Zen? Zen nigdy nie mwi o absolucie albo o $wiecie przeciwie.stw. Nie prbuje wyja$ni* pustki, prawdy lub ca kowitego $wiata. Praktyka Zen nigdy niczego nie wyja$nia. Zen po prostu wskazuje bezpo$rednio na nasz umys , nasze prawdziwe ja, tak !e mo!emy /so that we can/ bezpo$rednio osi,gn,* o$wiecenie pomc wszystkim istotom. Zatem nie ma nacisku po o!onego na j'zyk czy nauk' w Zen jest to po prostu praktyka medytacji. Nauczanie Zen nigdy nie sprawdza $wiata przeciwie.stw, nigdy nie sprawdza Absolutu i nigdy nie mwi o $wiecie ca kowitym. Ca e nauczanie Zen po prostu wskazuje na twj umys , w a$nie w tym momencie. Co robisz teraz? Nauczanie Zen zawsze przywraca nas do tego co nazywamy $wiatem momentu. Ten moment jest bardzo wa!ny. W jednym momencie, jest wszystko. W momencie jest niesko.czony czas i niesko.czona przestrze.. [G&o.no uderza kijem w st&.] W momencie jest prawdziwa droga, prawda i w a$ciwe !ycie [Uderza w st& g&o.no]. W momencie! W tym jednym momencie, jest wszystko [uderzenie] i w momencie nie ma niczego [ponowne uderzenie]. Zatem je$li osi,gniesz moment, bezpo$rednio osi,gniesz wszystko. To jest Buddyzm Zen. Nie ma umys u [uderzenie], nie ma Buddy [uderzenie], nie ma Boga [uderzenie], niczego! [uderzenie]. Ale jest umys [uderzenie], jest Budda [uderzenie], jest Bg [uderzenie], jest wszystko! Do$wiadczenie tego jest Buddyzmem Zen. Zatem ka!da z trzech g wnych tradycji buddyjskich u!ywa tylko innych technik aby przybli!y* to samo do$wiadczenie. Powiedzmy !e nie wiesz co to jest melon. Nigdy wcze$niej nie jad e$ melona. Je$li zapytasz Buddyst' Hinajany aby powiedzia ci czym jest melon, powiedziano by ci !e melon zaczyna si' od nasiona, tego ma ego czarnego nasiona ktre jest zasadzone w ziemi. Potem ono kie kuje i staje si' ma , ro$lin,. Wkrtce ma e kwiaty pojawiaj, si' pojawiaj, si' na ga 'zi i z kwiatw zaczyna rosn,* owoc. Staje si' on wi'kszy i wi'kszy i wi'kszy, a! zamieni si' on w ten du!y, okr,g y owoc. Wtedy by* mo!e kto$ go zje, lub on zgnije a nasiona powrc, do ziemi z powrotem. I ca y cykl zacznie si' od nowa: nasiono, kie ek, ga ,zka, kwiat, p,k, owoc; nasiono, kie ek, ga ,zka, kwiat, p,k, owoc; nasiono, kie ek, ga ,zka, kwiat, p,k, owoc. To ca y czas idzie dooko a, dooko a, i dooko a. Inn, nazw, tego jest Dwana$cie Ogniw Wsp zale!nego Powstawania. Nasiono melona, potem owoc, i nasiono i owoc dooko a, doko a i dooko a, bez przerwy. Ten rodzaj nauczania jest g wnie skoncentrowany na rozwa!aniu czasu, lub czego$ co zmienia si' w czasie. Buddyzm Mahajany, jednak, nie dotyczy czasu. Mo!emy powiedzie* !e Buddyzm Mahajany jest zasadniczo skoncentrowany na przestrzeni, lub formie. Zatem je$li zapytasz Buddyst' Mahajany o melon, wtedy by* mo!e powiedzia by, Tak, melon ma tak, zielon, skrk', z jasno- i ciemno- zielonymi paskami biegn,cymi dooko a. Mo!e on by* ca kiem ci'!ki. Je$li jeste$ na zachodzie, melon wygl,da jak pod u!na pi ka; je$li jeste$ w Korei, ma kszta t pi ki do sokkera. Melony s, twarde na zewn,trz, i mi'kkie wewn,trz. Melon jest w

21

$rodku czerwony, je$li jest dojrza y, i ma tak!e te ma e, czarne nasiona. Czerwona cz'$* melona jest s odka, ale bia a cz'$* nie jest tak s odka, a zielona cz'$* ma jakby kwa$ny smak. Pogl,d Mahajany jest skoncentrowany na tym czym jest forma, jaka jest prawda o melonie. Buddysta Mahajany mo!e te! wyja$ni* jak wszystkie te cechy - kolor, waga, smak i forma - s, ostatecznie wszystkie puste. Zen ma bardzo prosty i bezpo$redni styl nauczania. Zen znaczy !e je$li chcesz dowiedzie* si' czym jest melon, we2 melon, znajd2 n! i utnij kawa ek. W ! ten kawa ek do swoich ust - bum! Twoje do$wiadczenie! Ani s owa ani mowa ani ksi,!ki ani nauka nie mog, dostarczy* ci tego punktu. Nawet je$li przeczytasz sto ksi,!ek o melonach i wys uchasz stu wyk adw, nie mog, one nauczy* ci' tak dobrze jak ten pojedynczy kawa ek. Czym jest melon? Bum! Achhhh! To jest melon! Wtedy osi*gniesz melon i to osi,gni'cie jest na zawsze. Oto dlaczego nauczanie Zen jest okre$lane jako Niezale!ny od s w i mowy, specjalny przekaz poza Sutrami, wskazuj,cy wprost na umys ; zobacz sw, prawdziw, natur', sta. si' Budd,. Zrozumienie melona nie potrzebuje s w i mowy nawet dziecko to rozumie! To jest styl nauczania Zen.

STRUKTURA BUDDYZMU

Cenny Klejnot jakim jest Budda

obiekt wiary

emocjonalny

Odej$cie od blu _ i osi,gni'cie przyjemno$ci samadhi - pi'kno Cenny Klejnot jakim jest Dharma Odej$cie od niewiedzy do o$wiecenia

wiara

filozoficzny - intelektualny $wi'to$* moksza wyzwolenie

prad nia - prawda - zrozumienie

Cenny Klejnot jakim jest Sanga

etyczny - umys owy / mental/

Po o!enie kresu z u i praktykowanie dobra -

sila - dobro - praktyka

OGLNIE MWI8C, ludzka $wiadomo$* jest z o!ona z trzech cz'$ci: emocji, intelektu i woli. Ka!dy rodzaj blu lub przyjemno$ci pochodzi z naszej emocjonalnej natury; zrozumienie pochodzi z naszej intelektualnej natury; a dzia anie pochodzi z naszej woli. Ale jak mo!emy uczyni* aby te trzy dzia a y harmonijnie tak aby pomc temu $wiatu? To jest bardzo wa!ny punkt. Zatem Buddyzm tak!e ma trzy lekarstwa dla ludzkiej $wiadomo$ci. Te lekarstwa pomagaj, ludzkim istotom usun,* ich chorob' my$ lenia ktra stwarza cierpienie tak !e mo!emy powrci* do naszej pierwotnej natury. Nazw, dla tych trzech lekarstw jest Budda, Dharma i Sangha. Nazywamy je tak!e Trzema Klejnotami. Czas i przestrze., przyczyna i skutek stwarzaj, ten $wiat. S, one najmocniejszymi si ami w !yciu prawie ka!dej ludzkiej istoty. Ale !adna z tych rzeczy naprawd' nie istnieje: s, one

22

stworzone ca kowicie przez my$lenie, jak zobaczymy p2niej. Wi'c jak, zatem, mog, one wywiera* one na nas tak ogromny wp yw? Umys y ludzkich istot s, z o!one z emocji, intelektu i woli. S, one nazywane trzema zas onami /clouds/, poniewa! je$li nie mo!esz kontrolowa* swoich emocji, woli i intelektu albo one nie dzia aj, harmonijnie, zas aniaj, one twoj, prawdziw, ja2.. Niezrwnowa!enie emocji, intelektu i woli prowadzi nas do z udzenia !e czas i przestrze. istniej,; jeste$ kontrolowany przez przyczyn' i skutek. Wtedy tracisz swoj, drog' w tym $wiecie. To powoduje wi'cej cierpienia dla ciebie i dla innych. Z powodu tych trzech zas on, Buddyzm ma Trzy Klejnoty: Budde, Dharm' i Sang'. Klejnot Buddy Zatem czym jest Budda? Budda pochodzi z Sanskryckiego s owa /root verb/ ktre oznacza obudzi* si'. Jest to inny sposb powiedzenia osi,gn,* swoje prawdziwe ja. Kiedy osi,gniesz swoje prawdziwe ja, staniesz si' Budd,. Ale Budda nie jest czym$ specjalnym, nie jest czym$ na zewn,trz ciebie. Budda znaczy !e kiedy osi,gniesz swoje prawdziwe ja, osi,gniesz swj w asny umys . Pewien znamienity nauczyciel powiedzia raz, ...umys jest Budda, Budda jest umys em. Zatem jak mo!esz osi,gn,* swoje prawdziwe ja? Zadaniem /the function/ pierwszego z Trzech Klejnotw jest po ,czy* nasze do$wiadczenie emocjonalne z praktyk, duchow, i poszukiwanie o$wiecenia. Na pocz,tku, kiedy zaczynasz praktykowa*, wierzysz tylko w Budd' Siakjamuniego i w jego nauki. Kocham Budd', chc' sta* si' takim jak Budda. To twoje emocje ,cz, si' z Buddyzmem poprzez Klejnot Buddy. Kiedy kontynuujesz praktyk', twoje my$lenie uspokaja si' i staje si' mniej skomplikowane. To pozwala ci zobaczy* !e mo!esz naprawd' zrwnowa!y* swoje my$lenie i emocje kiedy twj umys staje si' ja$niejszy. Kiedy zrwnowa!ysz swoje my$ lenie i emocje w ten sposb, mo!esz odsun,* /take away/ cierpienie i osi,gn,* szcz'$cie. W rezultacie, twj umys nie porusza si' kiedy zewn'trzne warunki nieustannie si' zmieniaj,. Mo!esz widzie* jasno /clearly/, s ysze* jasno, w,cha* jasno, smakowa* jasno, czu* dotyk jasno wszystko jest pi'knem, w a$nie takie jakie jest./ just as it is/ Wtedy mo!esz uwierzy* !e niebo jest niebieskie, drzewo jest zielone, pies szczeka hau, hau! Mo!esz uwierzy* we wszystko. Pewnego dnia, kiedy mistrz Zen Un Mun wychodzi z ubikacji, jaki$ mnich zapyta go, Czym jest Budda? W tym momencie, mistrz Zen patrzy na d ugi drewniany kij, s u!,cy do czyszczenia toalet, schn,cy na s o .cu. Wi'c kiedy ten mnich zapyta go, Un Mun odpar , Suche gwno na patyku. To wszystko. Postrze!enie tej prawdy jest tym samym punktem. To jest !ycie z momentu - na - moment. Nazywamy to Klejnotem Buddy. W Klejnocie Buddy, pi'kno oznacza !e kiedy twj umys si' nie porusza, wszystko jest pi'kne, poniewa! wszystko jest prawd,. Ale ten rodzaj pi'kna nie pochodzi z zewn'trznego wygl,du lub atrakcyjno$ci rzeczy. Kiedy kilka lat temu naucza em w Pary!u, kto$ z o$rodka Zen zaprosi mnie na wystaw' obrazw do bardzo wysokiej-klasy muzeum. By o tam wiele interesuj,cych dzie sztuki. Ale jeden wa!ny obraz wisia oddzielnie na du!ej $cianie. Poprzez du!, sal' nie mo!na by o powiedzie* czego dotyczy ten obraz. Kiedy podszed em bli!ej, obraz ten sta si' wyra2ny by y to dwie, zniszczone dziurawe skarpetki ktre wisia y w du!ej poz acanej ramie! Skarpetki by y bardzo brudne. Ale uwa!ano to za najlepszy obraz ca ej wystawy. Wszyscy w muzeum mwili, 7aachhh, to jest najlepsze, wiesz? Kto$ powiedzia nam !e muzeum zap aci o du!, sum' pieni'dzy aby naby* ten obraz. Ale kto mg by w ogle chcie* te brudne, zniszczone skarpetki wisz,ce w drogiej ramie, w wysokiej-klasy muzeum? Co te skarpetki oznaczaj,? Jakie jest ich wewn'trzne-znaczenie? Wewn'trzne-znaczenie tego obrazu jest takie !e jaki$ cz owiek du!o chodzi w tych skarpetkach. Osoba ta w o!y a w nie wiele energii i wysi ku. Z czasem skarpetki te zrobi y si' zniszczone i pe ne dziur one pokaza y wiele cierpienia. Zatem ten obraz starych skarpetek

23

oznacza bardzo wa!ny punkt: on uczy nas czego$ o !yciu ludzkiej istoty. Skarpetki s, w a$nie takie jakie s,. S, one kawa kiem zwyk ego codziennego !ycia ktre wi'kszo$* ludzi ignoruje. I chocia! skarpetki te s, bardzo brudne, znaczenie jakie one nios, jest bardzo pi'kne. Czym jest Budda? Suche gwno na patyku! Mistrz Zen Un Mun uczy tego samego punktu jaki nios, te skarpetki. Zatem je$li to nie sam ich wygl,d jest uwa!any za pi'kny, sk,d to pi'kno pochodzi? Prawdziwe pi'kno pochodzi z naszego nie-poruszaj,cego si' umys u. W Sanskrycie nazywa si' to samadhi. Oznacza to g 'bok,, nieporuszon, medytacj'. Samadhi jest po prostu nasz, czyst,, pierwotn, natur,. Je$li twj umys si' nie porusza, wszystko jest pi'kne w a$nie takie jakie jest. Je$li jednak twj umys si' porusza, wtedy nawet pi'kny obraz, pi'kny widok lub inne pi'kne rzeczy pojawiaj,ce si' przed tob, szybko zmieniaj, si' w twoim umy$le /this view quickly changes in your mind/ i nie wydaj, si' takie pi'kne. Ka!dy do$wiadczy tego cho* raz. Na przyk ad kiedy jeste$ bardzo z y, smutny lub w depresji wtedy nawet melodyjne *wierkanie ptakw za twoim oknem brzmi ha a$liwie i denerwuj,co. Z powodu przywi,zania do uczu* lub zewn'trznych warunkw, kiedy te uczucia lub zewn'trzne warunki si' zmieniaj,, wtedy twj umys nieustannie zmienia si', zmienia, zmienia. Tracisz swoje centrum. Z takim umys em nawet pi'kny widok mo!e wyda* si' brzydki i smutny. Doskona e jedzenie ci' nie interesuje, nie lubi' tego! Zatem najwa!niejsz, rzecz, jest utrzymywanie, z momentu na moment, nie-poruszaj,cego si' umys u. Jest to prawdziwe znaczenie samadhi. To znaczy !e masz umys ktry nie porusza si', czy siedzisz, czy stoisz, czy le!ysz, czy prowadzisz samochd, czy rozmawiasz, czy robisz cokolwiek. Kiedy trzymasz mocno nieporuszaj,cy si' umys w ka!dej sytuacji, mo!esz postrzec prawdziwe pi'kno tego zwyk ego $wiata poniewa! mo!esz zobaczy* rzeczy dok adnie takie jakie s,. Mo!esz strawi* swoje zrozumienie tak !e stanie si' ono m,dro$ci,. Nie-poruszaj,cy si' umys pozwala wzrasta* wierze. Kiedy twj umys si' nie porusza, mo!esz spontanicznie wierzy* w pi'kno tego $wiata. Mo!esz wierzy* !e ten ca y $wiat jest ju! prawd,. Nazw, tego jest wiara. Zatem, inaczej ni! w innych religiach, wiara w Budd' jako obiekt wiary naprawd' oznacza uwierzenie w swoje prawdziwe ja. Wiara po prostu oznacza uwierzenie w swoje prawdziwe ja, twoj, pierwotn, natur': ty ju! jeste$ Budd,! Wtedy mo!esz uwierzy* swoim oczom, swoim uszom, swojemu nosowi, swojemu j'zykowi, swojemu cia u i swojemu umys owi. Wierzysz drzewom, niebu, Buddzie, Bogu wszystkiemu! Kto$ zapyta mnie kiedy$, Soen Sa Nimie, czy ty wierzysz w Boga? Powiedzia em, Oczywi$cie! Ta osoba by a bardzo zaskoczona. Ty jeste$ nauczycielem Zen. Jak ty w ogle mo!esz wierzy* w Boga? Wierz' moim oczom, uszom, nosowi, j'zykowi, cia u i umys owi - dlaczego nie wierzy* wszystkiemu? Wierz' temu zielonemu drzewu, niebieskiemu niebu, szczekaj,cemu psu, zapachowi kadzid a - dlaczego nie wierzy* w Budd' lub w Boga? Zatem, mo!esz wierzy* we wszystko. Wierzenie we wszystko oznacza zrealizowanie !e ty i wszystko nie jeste$cie nigdy oddzieleni. [Uderzenie w st&] Ten punkt. Ty i wszech$wiat nie s, dwoma rzeczami i nigdy nie jeste$cie oddzieleni. Powiedzmy !e m,! i !ona oboje wierz, w swoje prawdziwe ja. Wtedy nawet gdy ich cia a s, oddzielone, ten umys zawsze staje si' jednym zatem naprawd' oni nie s, nigdy oddzieleni. Je$li wierzysz w swoje prawdziwe ja, wtedy mo !esz uwierzy* we wszystko: ty i wszystko ju! stajecie si' jednym. Nazw, tego jest wiara. Wiele religii uczy !e Bg i ja s, oddzielnymi rzeczami. Ja jestem tu, a Bg jest gdzie $ tam. W tej sytuacji wiara oznacza uwierzenie w co$ oddzielnego od ciebie czego nie mo !esz zobaczy*. W ten sposb wi'kszo$* ludzi !yje z wiar,. Nazywamy to religi, przedmiotu, poniewa! stwarza ona jaki$ przedmiot i wierzy !e ten przedmiot istnieje poprzez wiar'. To nie jest ca kowite /complete/ nauczanie.

24

Ale jak powiedzieli$my wcze$niej, Buddyzm jest religi, podmiotu: nie ma on ani podmiotu ani przedmiotu. W rzeczywisto$ci nie jest on nawet religi,. Zatem znamienity nauczyciel powiedzia , Umys jest Budd,, Budda jest umys em. To wszystko. Mie* wiar' w Budd' jest to po prostu sposb pokazania jak wierzy* w swoj, w asn,, pierwotn,, prawdziw, natur'. Ty jeste$ Budd,, Budda jest tob,! Kiedy widzisz, kiedy s yszysz, kiedy w,chasz, kiedy smakujesz, kiedy dotykasz - wszystko jest prawd,, wszystko jest pi'knem, wszystko jest Budd,, w a$nie takie jakie jest. Z nie- poruszaj,cym si' umys em, nawet gwno jest pi'kne! Dlaczego nie? Kiedy to do$wiadczenie stanie si' dla ciebie jasne, twoja prawdziwa droga pojawi si' wyra2nie wprost przed tob,. Zatem Klejnot Buddy oznacza z chwili na chwil' utrzymywanie nie poruszaj,cego si' umys u w ka!dych warunkach i w ka!dej sytuacji. Klejnot Dharmy Budda naucza !e ca e cierpienie pochodzi z naszych umys w, z my$lenia. My, ludzkie istoty mamy zbyt wiele zrozumienia. Je$li mamy zbyt wiele zrozumienia, mamy zbyt wiele problemw. Je$li mamy tylko troch' zrozumienia, mamy niewiele problemw. Ale je$li ca kowicie utrzymujemy umys niewiem, wtedy wszystko nie jest problemem. Mocne trzymanie tylko niewiem oznacza powrcenie do pierwotnego punktu, do naszego umys u zanim pojawia si' my$lenie. My$lenie oznacza zrozumienie, a ca e twoje zrozumienie jest tylko czyj,$ ide,. Je$li ca kowicie nie strawisz tej idei, wtedy przez ca e !ycie tylko pod,!asz za drog, kogo$ innego. Na przyk ad: Kto$ mwi, Niebo jest niebieskie. Inna osoba mwi, Drzewo jest zielone. Ale to niebo nigdy nie mwi Jestem niebieskie. Drzewo nigdy nie mwi, Jestem zielone. Ludzkie istoty mwi,, Niebo jest niebieskie, drzewo jest zielone. Kto$ dawno temu powiedzia ci, Niebo jest niebieskie. I od tego czasu nosisz t, ide' ze sob,. Pies nigdy nie powie, Niebo jest niebieskie. Kot nigdy nie powie, Drzewo jest zielone. Pies tak!e nie mwi, Jestem psem. Koty nigdy nie wierz, !e s, kotami. Ludzkie istoty stwarzaj, wszystko i potem one walcz, o to. Ich pogl,d jest b 'dnym pogl,dem. One stwarzaj, kolor, wymiar, kszta t, czas, przestrze., nazwy i formy. Ludzkie istoty tworz, przyczyn' i skutek, !ycie i $mier*, przychodzenie i odchodzenie. Pierwotnie rzeczy te nie istniej,. Wszystko to pochodzi z my$ lenia; nasze my$lenie stwarza wszystko. To jest tylko idea kogo$ innego. Amerykanie maj, ameryka.sk, ide',: oni mwi, dog. Ale Korea.czycy maj, korea.sk, ide': oni nie nazywaj, tego dog, ale oni mwi, gye. Co jest w a$ciwe? Aby by* ca kiem pewnym id2 i zapytaj psa, Czy ty jeste$ psem? On b'dzie mia ciekaw, odpowied2. Zatem je$li chcemy przetrawi* ca e nasze zrozumienie aby powsta a m,dro$*, najpierw musimy powrci* do naszego umys u zanim pojawia si' my$lenie. Ten punkt nie ma nazwy ani formy. Niektrzy ludzie nazywaj, to umys em, lub natur, lub substancj, lub ja2ni, lub Bogiem lub Budd, lub dusz, lub $wiadomo$ci,. Ale pierwotnie ten punkt nie ma ani nazwy ani formy poniewa! jest on ju! przed my$leniem, zatem nawet otwarcie ust aby go nazwa* jakkolwiek jest ju! du!ym b 'dem. Strona intelektualna ludzkich istot jest bardzo wa!na dla ich !ycia. Kartezjusz powiedzia , My$l' wi'c jestem. To jest ludzka istota. Pierwotnie, my$lenie nie jest dobre ani z e. Ale wszyscy staja si' przywi,zani do swojego my$lenia, zatem maj, oni problem. Ka!dy wierzy !e jego w asne my$lenie jest w a$ciwe, a my$lenie innych ludzi nie jest w a$ciwe. To jest g wna przyczyna cierpienia na tym $wiecie. Jak mo!emy uczyni* aby nasze my$lenie i nasze umys y dzia&a&y w a$ciwie aby pomc innym? To jest bardzo wa!ny punkt. Musimy nauczy* si' jak w a$ciwie u!y* naszego my$lenia je$li chcemy zrozumie* ten $wiat. Zatem nasz intelekt jest bardzo, bardzo wa!ny je!eli praktykujemy, gdy mo!emy u!y* go jasno /if we can use it clearly/. Ka!dy ma jakie$ zakorzenione przywi,zania, co$ czego chce. Chc' tego. Chc' tamtego. Mo!e je$li zapal' tego papierosa poczuj' si' lepiej.

25

Jeszcze tylko jeden kieliszek. Czasami nie jeste$my ich $wiadomi, nawet po kilku latach praktyki, ale zwykle mamy silne mentalne nawyki ktre wci,! zaciemniaj, nasz, drog'. Zwykle one nie pojawiaj, si' poprzez d ugi czas. Kiedy praktykujemy i nagle to dawne przywi,zanie pojawia si', wtedy je$li nasz intelekt nie funkcjonuje prawid owo, mo!emy w a$nie pod,!y* za tym umys em- po!,dania, ktry mo!e wydawa* nam pewnym rodzajem nieszkodliwego uczucia lub impulsu. Ale je$li nasz intelekt dzia a w a$ciwie i nasze poznanie jest jasne, mo!emy wtedy postrzec przyczyn' oraz skutek ktry b'dzie rezultatem $lepego pod,!ania za tym uczuciem. Ach, to tylko moje uczucie To uczucie jest puste, rozumiesz /you know/? Je!eli pod,!' za tym uczuciem, to doprowadzi mnie tylko do cierpienia. Nie pomo!e to mojemu umys owi, nie pomo!e mojej praktyce, nie pomo!e mojemu !yciu Mo!emy naprawd' wci,! postrzega* czym ten $wiat jest, naprawd' /in truth/, nawet je$li mamy jakie$ mocne pragnienie lub jakie$ uczucie. Uczucie nie kontroluje nas, poniewa! nasze czyste poznanie postrzega przyczyn' i skutek jaki si' pojawi z pod,!ania za nim. Zatem ten intelekt jest bardzo wa!ny. Niektrzy ludzie nazywaj, to w a$ciwym pogl,dem. Budda uczy !e niewiedza stwarza cierpienie. Ale czym jest niewiedza? Niewiedza oznacza po prostu nie postrzeganie !e ten $wiat jest nietrwa y. Jakkolwiek, je$li rozumiesz to tylko intelektualnie, wtedy jest to tylko pogl,d intelektualny i nie mo!e to pomc twojemu !yciu. Je$li nie osi,gn, e$ swojego prawdziwego ja, nie rozumiesz naprawd' czym jest !ycie i $mier*. Zatem jest bardzo wa!ne aby odsun,* /take away/ niewiedz' aby osi,gn,* o$wiecenie. Jak to zrobisz? Musisz najpierw przetrawi* swoje zrozumienie. Kiedy naprawd' przetrawisz swoje zrozumienie, wtedy niebo jest niebieskie, stanie si' twoje. Drzewo jest zielone, stanie si' twoje. Z czasem twoje zrozumienie stanie si' prawdziw, m,dro$ci,. Twoja niewiedza odchodzi /is changing/ kiedy twj umys si' otwiera. Kiedy ca kowicie przetrawisz swoje zrozumienie, mwimy !e osi,gn, e$ o$wiecenie. M,dro$* pojawia si' jako naturalny proces kiedy kontynuujesz praktyk', trawi,c swoje zrozumienie. Oto jak nauki Buddyjskie ,cz, si' z nasz, strona intelektualn,. To jest funkcja Dharmy - Klejnotu Dharmy. Klejnot Sangi Sanga jest etyczn, stron, praktyki, to znaczy kultywowaniem w a$ciwego !ycia. Niektrzy ludzie nazywaj, to moralno$ci,. W a$ciwe !ycie pochodzi z naszej woli, naszego centrum. To znaczy, prbujemy odsun,* z e nawyki i pod,!a* dobr, drog, ktra tylko pomaga innym istotom. Je$li twoje centrum si' nie porusza, wtedy jest mo!liwe !y* jasno i w a$ciwie dla dobra innych. Czasami nazywamy to w a$ciwym kierunkiem. To jest podstawowa nauka Buddy z chwili na chwil' utrzymywa* w a$ciwy kierunek w twoim !yciu, ktry tylko pomaga innym istotom. Dlaczego to robi'? Dlaczego chc' to robi*? Czy to dzia anie jest tylko dla mnie, czy dla wszystkich istot? Sanga pomaga nam utrzyma* kierunek osi,gni'cia o$wiecenia i pomagania innym istotom. Aby utrzyma* w a$ciwy kierunek, potrzebujemy jakich$ podstawowych wskazwek dla naszego !ycia. Te wskazwki lub wskazania, zawsze utrzymuj, nas w kierunku wyzwolenia wszystkich istot od cierpienia. W Sanskrycie, ten rodzaj praktyki nazywa si' sila. Wskazania oznaczaj, !ycie, w a$ciw, drog' lub Dharm', poniewa! rzeczywistym znaczeniem Dharmy jest prawdziwa droga. Zatem, w a$ciwa droga jest w a$ciwym !yciem ktre z chwili na chwil' pomaga wszystkim istotom. To jest bardzo proste! Kiedy ludzie formalnie przyst'puj, do praktyki Buddyjskiej, oni przyjmuj, schronienie w Trzech Klejnotach: Buddzie, Dharmie i Sandze. Jest ceremonia kiedy przyjmuj, oni Pi'* Wskaza. ustanowionych przez samego Budd'. Wskazania te mwi, aby$ my powstrzymywali si' od odbierania wszelkiego !ycia, k amstwa, kradzie!y, niew a$ciwego seksualnego zaanga!owania i przyjmowania $rodkw odurzaj,cych. Te wskazania s, wsplne dla wszystkich tradycji Buddyjskich. One prowadz, nas po prostu w kierunku utrzymywania czystego umys u i w a$ciwego !ycia.

26

Bardzo niewielu potrafi samych prowadzi* w a$ciwe !ycie, zatem musimy mie* te wskazania aby nas prowadzi y. Kiedy Budda by bliski $mierci, jego uczniowie zgromadzili si' wok niego. Ca kiem naturalnie, mnisi byli zainteresowani kto b'dzie ich prowadzi po jego przej$ciu w nirwan'. Jeden mnich zapyta go: Kto nas b'dzie naucza kiedy ty odejdziesz? Budda odpar , Niech wskazania b'd, waszym przewodnikiem? Wskazania nie s, czym$ specjalnym. S, one po prostu naturalnymi regu ami ktre pomagaj, naszej praktyce; to dlatego nazywamy je Dharm,. Na przyk ad, wiosn, jest wiele kwiatw na drzewach, zatem jesieni, mo!emy zebra* wiele owocw. Je$li na wiosn' nie pojawi y by si' p,ki na drzewach, nie mogliby$ my nie mogliby$my zebra* !adnych owocw. To s, regu y natury. Wiosna przychodzi, potem lato potem jesie. i zima. Cztery pory roku wci,! obracaj, si' dooko a, dooko a, dooko a. To jest Dharma tego $wiata. Zim, jest du!o $niegu. To te! jest Dharma. Gdyby $nieg pada w lecie, mieliby$my du!y problem. Mo!e w Ameryce Po udniowej jest $nieg kiedy w Ameryce P nocnej jest lato. Ale gdyby $nieg pojawi si' w Ameryce P nocnej latem to nie by oby w a$ciwe. Zatem ta regu a lub prawo natury wskazuje po prostu !e $wiat naturalny zawsze dzia a w a$ciwie. Pewnej wiosny nie ma kwiatw: wszyscy rozumiej, !e to nie jest w a$ciwe. Przez ca , zim' nie ma ani jednego p atka $niegu, tylko $wiec,ce s once, to te! nie jest w a$ciwe. Dziwna pogoda tej zimy nie by o w ogle $niegu! Ha, ha, ha, ha! To jest regu a. Zim,, $nieg; wiosn,, kwiaty; latem, gor,ce s o.ce, jesieni,, pojawiaj, si' owoce. Natura ma swoje w asne wskazania i te naturalne wskazania, s, zawsze takie same. Nikt nie kwestionuje tych regu . Jednak, ludzkie istoty nie potrafi, utrzyma* regu . Jedno ze wskaza. mwi !e je$li chcemy aby nasza praktyka przynios a owoc, nie powinni$my przyjmowa* !adnych $rodkw odurzaj,cych. Wielu ludzi mwi, Dlaczego nie? Ja lubi' pi*, lubi' papierosy. Jestem wolny! Wtedy nawet kto$ mo!e powie im, Ale robienie tego nie jest dobre- to nie mo!e pomc twojemu cia u, nie mo!e pomc twojemu umys owi, nie mo!e pomc niczemu! Nie dbam o to! Nie dbam o moje cia o! Jestem wolny! Ha, ha, ha! Potem oni zastanawiaj, si' dlaczego ich praktyka medytacji nie jest mocna. Zastanawiaj, si' dlaczego ich zdrowie nie jest dobre, a ich umys nie jest czysty. Zatem ten rodzaj wolno$ci stwarza problem: ludzie nie utrzymuj, pewnych naturalnych regu , zatem stwarzaj, wiele cierpienia dla siebie i dla innych poniewa! nie mog, oni utrzyma* jasnego umys u. Drzewa nie stwarzaj, cierpienia, woda nie stwarza cierpienia. Wszystko w tym $wiecie nie stwarza samo sobie cierpienia. Nawet pies lub kot nie stwarzaj, tak wiele cierpienia i sprawdzania. Wszystkie zwierz'ta tylko pod,!aj, za ich sytuacj,, to znaczy pod,!aj, za swoimi naturalnymi wskazaniami. Je$ li one nie utrzymywa y by tych wskaza., nie mog y by prze!y*. Je$li nie zdoby y by jedzenia, nie mog y by je$*. Je$li nie hibernowa y by nie przetrwa y by zimy. Je$li nie dzia a y by zgodnie z ich natur,, one zgin' y by. Zatem one tylko pod,!aj, za swoj, sytuacj,. Ale ludzkie istoty s, bardzo interesuj,ce. Ludzkie istoty s, najbystrzejszymi zwierz'tami ale one stwarzaj, najwi'cej cierpienia dla siebie i dla tego $wiata. Jest tak po prostu dlatego !e ludzkie istoty nie potrafi, pod,!a* za swoj, sytuacj,. Jeste$my przywi,zani do jakiej$ idei o wolno$ci i nie potrafimy nawet pod,!a* za tymi regu ami ktre s, w stanie nam pomc. Mamy zagmatwan* /broken situation// sytuacj'. Ludzkie istoty my$ l, tylko o swoich uczuciach, swoich warunkach i swojej sytuacji. Te uczucia nie zawsze s, w harmonii z drog, jak, biegnie wszech$wiat, zatem jest to zagmatwana /broken/ sytuacja. Istnienie takiej sytuacji pochodzi z nie utrzymywania naturalnych regu lub wskaza.. Ludzkie istoty chc, tylko dobrej sytuacji, dobrych uczu*, dobrego czasu. To s, tylko pragnienia. Ale sk,d one pochodz,? Musisz co$ zdecydowa* i tylko robi, to z chwili na chwil'. Je$li potrafisz praktykowa* w ten sposb, u!ywaj,c wskaza. jako twojego przewodnika, twoja energiaumys u stanie si' mocniejsza i ja$niejsza. Kiedy twj umys stanie si' mocniejszy, wtedy dobra sytuacja nie poruszy ci', tak!e z a sytuacja nie poruszy ci' /throw you off/. Mo!esz

27

przetrawi* swoje do$wiadczenie i uczyni* je w a$ciwym z momentu na moment. Ale kiedy nie mo!esz przetrawi* swojego zrozumienia, wtedy gdy z a sytuacja si' pojawi, Ah- aaa dostajesz cierpienie i nie mo!esz dzia a* w a$ciwie dla innych. Kiedy dobra sytuacja si' pojawi, Ahhh, czujesz jakie$ szcz'$cie, by* mo!e stracisz swj kierunek i przestaniesz mocno praktykowa*, wtedy, gdy dobra sytuacja zmieni si', dostajesz cierpienie. Zatem twj umys stale porusza si' gdy zewn'trzne warunki zmieniaj, si'. Najwa!niejsz, rzecz, jest utrzymywanie w a$ciwego kierunku dla wszystkich istot, niezale!nie od tego czy masz dobr, czy z , sytuacj'. Nie przywi,zuj si' do dobrej, ani do z ej sytuacji. Ale zawsze postrzegaj jak uczyni* dobr, lub z , sytuacj' w a$ciw,, tak !e aby$ mg u!y* ka!dej sytuacji w jakiej jeste$ tylko aby pomc innym istotom. Wtedy prawdziwa dobra sytuacja pojawi si': prawdziwe dobre uczucie, prawdziwe dobre warunki i prawdziwe szcz'$cie. To jest ju! Wielka Mi o$*, Wielkie Wsp czucie, i Wielka Droga Bodhisatwy. Trzeba mocno podkre$li* !e wskazania Buddyjskie, nie s, tylko dla nas samych, aby uczyni* nasze !ycie spokojniejszym. W Mahajanie, a szczeglnie w Zen wskazania u!ywane s, jedynie aby$my mogli pomc innym istotom. Jest bardzo znana historia o mnichu ktry zosta narodowym nauczycielem cesarza Chin z powodu wielkiego wsp czucia jakie okaza utrzymuj,c wskazania. Dawno temu w Chinach, by mnich o imieniu Hae Chung. By on bardzo biednym i prostym mnichem ktry porzuci nawet !ycie $wi,tynne aby prowadzi* w'drowne !ycie w grach. Hae Chung zawsze pomaga innym ludziom. By on znany ze swojej dobroci, wsp czuj,cego ducha i niezwyk ej mi o $ci dla nawet najmniejszych istot. Pewnego dnia , Hae Chung by na swojej zwyk ej w'drwce !ebraczej. By a to p2na jesie., a poniewa! !y on w wysoko w grach, Hae Chung zgromadzi wiele !ywno$ci aby przetrwa* zim' w swojej grskiej grocie. Wraz z nastaniem zimowych $niegw, nie mg by on opu$ci* swoich grskich ost'pw aby zdoby* jakie$ jedzenie czy ubrania. Zatem pracowa on wytrwale aby zdoby* te niezb'dne rzeczy tak szybko jak to by o mo!liwe. Jego stopy by y ca kiem opuchni'te od przebytej drogi. Z misk, !ebracza w jednej r'ce, ob adowany w !ywno$*, lekarstwa i nowy zimowy koc, Hae Chung wraca w ko.cu w gry, zaczynaj,c d uga wspinaczk' poprzez rozleg e, wietrzne doliny. Kiedy by w po owie drogi do swojej jaskini, zosta on pochwycony przez band' gro2nych bandytw. Pi'ciu brutalnych ludzi otoczy o go, wymachuj,c swoimi pa kami i no!ami. Popatrzcie kogo tutaj mamy, mwili, Hej, stary mnichu! Co tam masz? Och, tylko troch' rzeczy na zim'. Ty jeste$ !ebrakiem, mwili, My te! jeste$my !ebrakami. Dlaczego wi'c nie oddasz nam teraz tych wszystkich rzeczy? Ha ha ha ha! $miali si' bardzo g o$no, rwnocze$nie zacie$niaj,c kr,g wok Hae Chung. Kilku z apa o go za ramiona. Ale Hae Chung nie by tym przestraszony. Jego oczy wype ni y si' smutkiem dla tych ludzi uwi'zionych przez ich w asn, karm'. Nie ma problemu, powiedzia Hae Chung, We2cie to wszystko, Rabusie zabrali wszystkie pieni,dze jakie on mia . Zabrali jego ca e jedzenie na zim'. Zabrali nawet lekarstwa i jedyny koc jaki mia . Ale nie zatrzymali si' na tym. Widz,c !e on nie stawia oporu, kazali Hae Chung zdj,* wszystkie ubrania. W kilka chwil by on ca kiem nagi. Oni obawiali si' !e by* mo!e kiedy odejd, pobiegnie on na d do wioski aby opowiedzie* o nich policji, zanim oni b'd, daleko. Zatem oni chcieli temu zapobiec. Widz,c !e jest mnichem, rabusie nie potrafili go zabi*.... Zorientowali si' jednak !e jest on bardzo pokojowo nastawionym mnichem, a wi'c kazali po o!y* mu si' na zimnej ziemi, twarz, ku grze. Wtedy oni przywi,zali do ziemi jego r'ce i nogi d ugimi trawami rosn,cymi dziko w grach. Ha, ha ha,ha, ha!! Ten g upi, stary mnich nie mo!e zrani* !adnej rzeczy, Nawet aby ocali* swoje !ycie! Co za g upiec! Ha, ha, ha, ha! Stali oni tak dooko a niego, $miej,c si' przez chwil' po czym odeszli w gry, zabieraj,c wszystkie rzeczy Hae Chunga na swoich plecach.

28

Trawy nie by y zbyt mocne i Hae Chung mg z atwo$ci, podnie$* si', wyrwa* traw' i uwolni* si'. Ale on bardzo mocno pod,!a za wskazaniami. Budda uczy !e nie mo!emy zabija* !adnego !ycia, my$la . Zatem ja rwnie! nie zabij' tych traw. On tylko le!a tak, twarz, do nieba. By o bardzo, bardzo zimno! Nast'pnego dnia, zosta on obudzony przez g uchy t'tent ko.skich kopyt jad,cych przez dolin'. Brzmia o to tak jakby nadci,ga a armia! Co si' dzieje? my$ la . By to nikt inny tylko sam cesarz, powracaj,cy z polowania w otoczeniu swoich ministrw i genera w. Gdy cesarz zobaczy tego nagiego mnicha le!,cego twarz, ku grze w trawie, rozgniewa si'. Na wschodzie, takie okazywanie nago$ci uchodzi o za wielk, obraz', nawet po$rd zwyk ych ludzi. Ale pokazanie swoich intymnych cz'$ci samemu cesarzowi by o po prostu niewybaczalne. Cesarz wpad w straszny gniew. Generale! Tak, Panie! Czy widzisz to co ja widz'? Tak, Panie! Zabij go natychmiast! Czy rozumiesz? Tak, Panie! Genera pogalopowa na swoim r,czym koniu omal nie tratuj,c mnicha na $mier*. Zeskoczy z konia i wyci,gn, swj wielki miecz. Ty obrazi e$ cesarza, a kar, za to jest $mier*! Kiedy genera unosi swj miecz zobaczy !e Hae Chung nie by tym przestraszony. Zamiast tego jego oczy by y spokojne, jasne i pe ne wsp czucia. Generale, prosz' zaczekaj! To nie jest problem je$li mnie zabijesz, powiedzia Hae Chung. Ale najpierw rozwi,! te trawy. Mog' si' poruszy* kiedy umr' i nie chcia bym wyrwa* tych niewinnych traw i zabi* ich. Genera gapi si' na niego - on nie mg uwierzy* w asnym uszom. Oczy starego mnicha by y wype nione prawdziw, trosk,. Generale, prosz', mwi Hae Chung, rozwi,! traw'. Ten genera zabi w bitwach setki ludzi, jak gdyby nigdy nic i to nigdy nie poruszy o jego umys u. Ale spokojna twarz Hae Chunga i jego wsp czuj,ca mowa przeszy y jego umys jak strza a. Zatrzyma si' w bezruchu i opu$ci swj miecz. Nie mg on zabi* tego starego mnicha. Zamiast tego, genera ukl,k na kolanach i zapyta mnicha, Dlaczego dbasz tak bardzo o t' bezwarto$ciow, traw'? Budda powiedzia !e nie powinni$my zabija* !adnego !ycia. Powiedzia Hae Chung. Zatem ja nie zabije nawet tej trawy. To jest po prostu nauczanie Buddy. Kiedy cesarz zobaczy ich rozmawiaj,cych on zrobi si' siny! Generale! To nie jest w a$ciwe. Dlaczego wy rozmawiacie? Zabij go, albo ja zabij' ciebie! Ale genera te! nie by przestraszony. On powoli podszed do cesarza i opowiedzia swoj, rozmow' ze starym mnichem. S ysz,c nauk' mnicha, cesarz wpad w zdumienie. O, on tak powiedzia ? S owa te uderzy y umys cesarza bardzo mocno, poniewa! on sp'dzi kilka ostatnich dni wraz ze swoim dworem poluj,c w grach i wiz wiele zabitych zwierz,t ze sob,. Ja zabi em wszystkie te zwierz'ta dla przyjemno $ci, a ten biedny mnich nie mg zabi* nawet jednego 2d2b a trawy aby ocali* swoje !ycie! Cesarz zbli!y si' do Hae Chunga i zobaczy !e jego twarz jest spokojna i nawet radosna pomimo ca ego zamieszania wok niego. Zapyta on Hae Chunga jak to si' wszystko sta o. Kiedy Hae Chung opowiedzia o napadzie cesarz by jeszcze bardziej poruszony i pomy$ la , Ten stary mnich le!a ca , noc w przejmuj,cym zimnie tylko dlatego ze nie mg wyrwa* tej trawy. Co za wsp czucie... Martwi' si', Wasza Wysoko$*, powiedzia Hae Chung. Prosz' rozwi,! t' traw' albo ona zginie. O, tak, tak... Pomimo swojego wysokiego statusu cesarz ukl,k i powoli rozpl,ta traw'. Nie tylko to . Da on Hae Chung swj p aszcz i kaza s u!,cemu da* mu spodnie.

29

Przepraszam, Czcigodny Sunimie, powiedzia cesarz. Polowa em tutaj przez trzy dni, zabi em wiele zwierz,t dla przyjemno $ci. A jednak ty nie mog e$ zabi* nawet jednej trawy aby ocali* swoje !ycie! Prosz', poucz mnie! Chod2 ze mn, z powrotem do pa acu. Hae Chung towarzyszy cesarzowi w drodze powrotnej i zosta Narodowym Nauczycielem dla ca ych Chin. Zatem wskazania nie s, to tylko regu y maj,ce ogranicza* nasze dzia ania. Wi'kszo$* ludzi, szczeglnie na Zachodzie, my$li o nich zwykle jak o ograniczeniach. Dok adnie, wskazania oznaczaj, w a$ciwy kierunek. Je$li pod,!asz za tymi wskazaniami, osi,gasz dobro*. W a$ciwe dzia anie pojawia si' samo z siebie: nie potrzebujesz sprawdza* wewn,trz ani na zewn,trz. Z chwili na chwil' jest mo!liwe tylko robi* to, poniewa! te wskazania ju! wskazuj, drog' naszej w a$ciwej pracy pomagania wszystkim istotom. Wtedy mo!esz uwierzy* w swoje prawdziwe ja na sto procent. Nazw, na to jest wolno$*, inn, nazw, jest $wi'to$*. To tak!e nazywa si' sta* si' Budd,. Mo!esz !y* bez przeszkd: twj umys jest pusty, zatem twoje dzia ania tak!e s, puste. Tylko robisz to, bez przeszkd. To jest Klejnot Sanghi. Zatem jak widzimy, Buddyzm ma bardzo wyra2n, struktur' nauczania: Budda, Dharma i Sangha. Chi.skie okre$leniem tego jest sam bo, Trzy Klejnoty. S, trzy wymiary Trzech Klejnotw: s, to pierwotne Trzy Klejnoty, forma Trzech Klejnotw, i prawdziwe Trzy Klejnoty. Przyjrzyjmy si' temu dok adniej. Pierwotne Trzy Klejnoty to historyczna posta* Buddy Siakjamuniego; rzeczywiste nauki Dharmy ktre on osobi$cie wyg asza oko o dwa i p tysi,ca lat temu w r!nych cz'$ciach Indii zanim jakiekolwiek sutry pojawi y si'; oraz pierwotne zgromadzenia mnichw i ludzi $wieckich, ktrzy s uchali i pod,!ali za jego naukami w czasach kiedy on !y - pierwotna Sanga. Zatem tymi trzema s, oryginalny Budda, oryginalne mowy Dharmy Buddy i oryginalna Sanga ludzi ktrzy s uchali i pod,!ali za jego naukami. Po chi.sku brzmi to: jin che sam bo oryginalne Trzy Klejnoty. Ale min' o oko o dwa i p tysi,ca lat odk,d oryginalne Trzy Klejnoty pojawi y si' na tym $wiecie. Teraz mamy sun jun sam bo, albo form' Trzech Klejnotw. Skoro oryginalny Budda, oryginalna Dharma i oryginalna Sanga znikn' y, jaka jest forma Buddy, Dharmy i Sangi jak, widzimy dzisiaj? Ka!da $wi,tynia ma figur' Buddy. W chi.skich i korea.skich $wi,tyniach, figura Buddy jest z ota. W wielu $wi,tyniach na 0ri Lance i w Tajlandii Budda jest bia y. W $wi,tyniach japo.skich, Buddowie nie s, tak szczeg owo pomalowani. Ten z oty, bia y lub zwyczajny Budda jest form* Buddy - reprezentuje on oryginalnego Budd' w pewnego rodzaju formie materialnej. Dzisiaj mamy co najmniej osiemdziesi,t-cztery tysi,ce sutr. S, to zapisane nauki Buddy, jego mowy Dharmy. Jest te! wiele ksi,!ek z naukami i wydarzeniami z !ycia znamienitych nauczycieli. Wszystko to jest form* Dharmy jak, on pierwotnie przekaza . W ko.cu oryginalnie, Sangha oznacza a tylko tych ludzi !yj,cych w czasach Buddy ktrzy s uchali jego nauk i praktykowali je, ale dzisiaj jest wiele, wiele wsplnot Buddyjskich na ca ym $wiecie. S, sanghi kambod!a.skie, sanghi wietnamskie, sanghi 0ri Lanki, sanghi chi.skie, sanghi korea.skie, sanghi japo.skie i sanghi tybeta.skie. Tak!e teraz wiele nowych sangh Buddyjskich pojawia si' na Zachodzie: sangha ameryka.ska, sangha kanadyjska, sangha niemiecka, sangha polska, sangha francuska, sangha litewska, sangha rosyjska, sangha hiszpa.ska. Jest to Buddyjska Sangha, forma oryginalnej Sanghi jak, widzimy dzisiaj. Zebrane razem, nazywaj, si' one sun jun sam bo, forma Trzech Klejnotw. Ale oryginalne Budda, Dharma i Sanga znikn' y. Tak!e forma pierwotnego Buddy, Dharmy i Sangi jakie widzimy dzisiaj s, bardzo r!ne w r!ne w r!nych miejscach, w r!nych krajach i w r!nych $wi,tyniach. Zatem czym jest prawdziwy Budda? Czym jest prawdziwa Dharma? Czym jest prawdziwa Sangha? Po korea.sku i po chi.sku nazywamy to il che sam bo, co znaczy staj,ce-si'-jednym Trzy Klejnoty. Twj czysty umys jest Budd,.

30

Kiedy $wiat o twojego umys u $wieci jasno /shines clearly/ z momentu na moment, to jest Dharma. A kiedy twj umys dzia a bez przeszkd w ka!dej sytuacji, to jest Sanga. Zatem, Budda jest to twj czysty /pure/ umys , Dharma, jest to twj jasny /clear/ umys , a Sanga jest to twj umys bez-przeszkd spontanicznie dzia aj,cy z chwili na chwil' dla dobra wszystkich czuj,cych istot. Te wszystkie pi'kne s owa s, bardzo wspania , mow,. Ale czym naprawd' jest czysty umys ? Czym jest jasny umys ? Czym jest umys bez- przeszkd? Dawno temu kto$ zapyta mistrza Zen Joju: czym jest Budda? Joju odpar Id2 napij si' herbaty! Innym razem kto$ zapyta Joju, Czym jest Dharma? Id2 napij si' herbaty! Czym jest Sangha? Id2 napij si' herbaty! Po chi.sku nazywa si' to shil yong sam bo, co oznacza rzeczywiste Trzy Klejnoty. Je$li pijesz herbat' z czystym umys em, wtedy w tym momencie stajesz si' rzeczywistym Budd, , rzeczywist, Dharma i rzeczywist, Sangha. To jest bardzo prosty, codzienny umys . Joju odpowiada na wiele pyta. Id2 napij si' herbaty! Je$li tego nie rozumiesz musisz pj$* napi* si' herbaty, w a$nie teraz. Je$li nie lubisz herbaty, napij si' Coca-Coli albo mleka, Ha ha ha ha! Tak czy inaczej osi,gniesz prawdziwe nauczanie mistrza Zen Joju. Osi,gniesz najwy!sze nauczanie Buddy i wszystkich znamienitych nauczycieli. Osi,gniesz wtedy rzeczywistego Budd', Dharm' i Sangh'. To jest bardzo jasne. W ko.cu, w naszych tekstach 2rd owych mwi si' !e Klejnot Buddy oznacza pi'kno, Klejnot Dharmy oznacza prawd', a Klejnot Sanghi oznacza moralno$* lub dobro*. Sinokorea.skie okre$leniem na to jest jin song mi. Ale jak pi'kno, prawda i dobro* s, powi,zane z Budda, Dharma i Sangh,? O jakim rodzaju pi'kna tutaj mwimy? Jaki jest zwi,zek pomi'dzy pi'knem, prawd, i dobroci,? Ka!dy widzia konkurs pi'kno$ci. Wiele kobiet zbiera si' razem i s, one oceniane ktra jest najlepsza. Zesp s'dziw daje punkty za pi'kno lub mi ka!dej kobiety. Ale oni patrz, tylko na twarz i cia o kobiet. Je$li cia o i twarz s, pi'kne a ruchy wdzi'czne i poprawne wtedy ta kobieta wygrywa konkurs. Ale prawdziwe pi'kno i prawda to nie tylko to jak wygl,da nasza twarz i cia o. Prawdziwe pi'kno i prawda znajduje si' w naszym umy$ le. Jak wygl,da nasz umys ? Jakiego rodzaju mamy my$lenie? Jakiego rodzaju dzia ania pochodz, z naszego umys u? Zwykle nasze umys y s, wype nione r!nego rodzaju g upimi my$ lami. Wieloma upodobaniami i niech'ciami i to sprawia !e nasz umys wygl,da brzydko. Ale je$li mocno praktykujesz, stopniowo pozbywasz si' niewiedzy, osi,gasz o$wiecenie. Wtedy pojawia si' m,dro$*: to jest prawdziwe pi'kno i prawda. Ka!dy ma ju! dobro* lub song w swoim umy$ le. Jest ona ju! obecna i nie potrzebuje specjalnej kultywacji. Jednym ze sposobw aby to atwo zobaczy* jest pj$cie do kina. Wi'kszo$* filmw jest o jakiej$ walce pomi'dzy dobrym a z ym cz owiekiem. W pewnym momencie filmu dobry cz owiek jest mocno bity, by* mo!e on lub ona jest blisko $mierci. Wygl,da tak jakby z y cz owiek mia w ko.cu zwyci'!y*. To nie jest dobre! Zatem kiedy ten dobry jest bity, ka!dy cz owiek w kinie my$ li, Nie jest dobrze, nie jest dobrze! Wstawaj! Walcz ze z ym cz owiekiem! Je$li dobry charakter i inni niewinni ludzie na filmie cierpi, bardzo z powodu z ego cz owieka wtedy ka!dy ktry ogl,da film czuje smutek. Wszyscy w kinie maja ten sam umys , umys ktry jest za tym dobrym i cierpieniem niewinnych ludzi. Nikt nie chce aby dobra osoba przegra a lub zgin' a. Kiedy film ko.czy si', oczywi$cie prawie zawsze dobra osoba wygrywa i ka!dy idzie do domu z dobrym uczuciem. Dlaczego zawsze tak jest? Niepokj jakiego do$wiadczamy podczas tego rodzaju scen powstaje z powodu dobroci jak, ju! mamy wszyscy w sobie ca y czas. Ka!da ludzka istota jest taka sama. Wstawaj, wstawaj! Walcz ze z ym cz owiekiem! Uderz z ego cz owieka! Taki umys pojawia si'. Powszechna reakcja jak, ka!dy ma jest dowodem na wewn'trzn, dobro* ludzkich istot. Chcemy aby dobro zwyci'!y o. Chcemy zobaczy* sprawiedliwo$*. Ta dobro* nie jest to koniecznie co$ specjalnego, co$ co jest rezultatem wielu lat !mudnej duchowej praktyki to jest nasza prawdziwa natura, zawsze $wiec,ca i jasna. Nasze prawdziwe ja jest niczym innym

31

ni! t, spontaniczn, dobroci,, t, rozleg , wsp czuj,c, natur, ktra zawsze chce pomc wszystkim istotom. My nosimy j, ze sob, przez ca y czas. Moje prawdziwe ja i wszystkie istoty nie s, r!ne i nigdy nie s, oddzielone. Mamy wszyscy t, sama substancj': je$li z pewno$ci, ja nie chc' cierpie*, tak!e nie chc' aby cierpieli inni. Je$li ca kowicie zrealizujesz ten punkt, mo!esz zobaczy* dlaczego dobro* jest realizowana w Sandze, poniewa! to g ownie poprzez nasze dzia ania z innymi istotami mo!emy zrealizowa* t, dobro* jak, ju! mamy w sobie przez ca y czas. Inni ludzie staja si' zwierciad em naszych dzia a.. Niektre religie mwi, o grzechu pierworodnym. To prawda !e wszyscy rodzimy si' z pewnymi predyspozycjami aby powodowa* cierpienie. Jakkolwiek, jest to tylko karma, a karma mo!e by* kontrolowana lub nawet odsuni'ta. /taken away/ Je$li osi,gniemy nasz, karm' i dostrze!emy !e jest ona w swojej istocie pusta, wtedy mo!emy u!y* naszej szczeglnej karmy aby pomc innym ludziom.. Z tego powodu Buddyzm nie uznaje czego$ takiego jak grzech pierworodny. Buddyjskie nauki wskazuj, na wewn'trzn, dobro* jak, jest nasza wewn'trzna prawdziwa natura i prawdziwa natura ka!dego. To jest bardzo wa!ny punkt. Zatem prawdziwa dobro* oznacza w a$ciwy kierunek - drog, do do$wiadczenia tego s, wskazania. Niektrzy ludzie wci,! mog, nie rozumie* co ta dobro* oznacza. Jeden z moich uczniw zapyta mnie raz, Mistrzu Zen, zawsze mwisz o prawdzie i dobroci, ale w dzisiejszym konkurencyjnym nowoczesnym spo ecze.stwie, je$li masz dobr, natur', wielu ludzi ci' oszukuje i to zawsze przynosi wiele cierpienia. To jest bardzo interesuj,ce pytanie. Zatem wa!ne jest by zrozumie* !e ta dobro* jak, rozwa!amy nie ma ja, mnie, moje. Nie ma ona oddzielnego znaczenia dla mnie i dla innych. Je$li masz prawdziwa dobro*, wtedy nawet twoje cierpienie jest w a$ciwe poniewa! w tym $wiecie wszystkie istoty zawsze bardzo cierpi, nie tylko ludzkie istoty, ale wszystkie istoty, ka!dy rodzaj istot. Zatem je$li wszystkie istoty cierpi, prawdziwy bodhisatwa zawsze jest smutny, poniewa! prawdziwi bodhisatwowie czuj, cierpienie wszystkich istot, ca y czas, tak jakby by o ono ich w asne. To jest ich w asne. Jednak kiedy bodhisatwa jest smutny, to cierpienie nie jest dla niego lub dla niej. To nie jest mj smutek, lub mj problem. Ten smutek prowadzi prosto do wsp czuj,cego dzia ania ktre pomaga innym poniewa! kiedy jeste$ smutny dla innych istot, ta dobro* jak, wszyscy mamy w sobie chce pomc odsun,* to cierpienie jakiego do$wiadczaj, inni. Wszyscy s yszeli o Bodhisatwie Ksitigharbie lub Ji Jang Bosal ( Jap. Jizo). To jest bodhisatwa naszych niesko.czonych $lubowa.. Jest on zawsze przedstawiany jak trzyma d ugi kij z sze$cioma obr'czami. Ji Jang Bosal jest to Bodhisatwa ktry $lubowa zbawi* wszystkie istoty od cierpienia, nawet je$li mia o by to oznacza* wst,pienie w m'k' jakiego $ stanu piekielnego aby je wyzwoli*. W wi'kszo$ci tradycji duchowych, ludzie ktrzy wpadaj, w jaki$ stan piekielny s, przekl'ci i zapomniani. W Buddy2mie $lubujemy pomc wszystkim istotom, nawet tym w piekle. To jest nasze $lubowanie. Zatem chi.skim okre$leniem dla imienia Ji Jang Bosal jest Dae won bon jon Ji Jang Bosal. Dae won znaczy Wielkie 0lubowanie. To znaczy !e kiedy wszystkie istoty b'd, zbawione od cierpienia, wtedy ja stan' si' Budd,. Ja to .lubuj'. Je$li nawet jedna istota nie mo!e zosta* Budd, i wci,! przebywa w $wiecie cierpienia, ja nie wkrocz' w nirwan'. 0lubuj' powraca* do tego $wiata !ycie za !yciem za !yciem a! ostatnia istota nie b'dzie zbawiona. To jest nasze Wielkie 0lubowanie mie* ten rodzaj kierunku. Natomiast drug, po ow, jego imienia jest bon jon, co znaczy pierwotna twarz. To Wielkie 0lubowanie wybawienia wszystkich istot od cierpienia, jest nasz, pierwotn, twarz, - to jest nasza pierwotna natura lub substancja. Mie* Wielkie 0lubowanie nie jest to co$ co robimy; to jest co$ czym ju! jeste.my, poniewa! to Wielkie 0lubowanie jest nasz, pierwotn, natur,. Nasze $lubowanie aby pomc innym jest tylko odbiciem naszej pierwotnej natury ktra jest taka sama jak pierwotna natura wszystkich istot -

32

nie jest to co$ szczeglnego. Jest to tylko inna nazwa dla tej samej dobroci o jakiej mwili$my wcze$niej. Wszyscy ju! j, maj, wewn,trz przez ca y czas. Zatem Trzy Klejnoty Budda, Dharma i Sangha prowadz, do $wi'to$ci, mokszy, wyzwolenia. Je$li popatrzysz na to co jest poza nimi, Trzy Klejnoty nie s, szczeglnymi rzeczami. Budda nie jest szczeglny. Dharma nie jest szczeglna. Sangha tak!e nie jest szczeglna. Jaka jest jego lub jej praca? Jaka jest ostateczna funkcja tych Trzech Klejnotw? Dlaczego ka!dy buddysta, niezale!nie od swojej tradycji, przyjmuje w nich schronienie? Tak jak powiedzieli$my wcze$niej, kiedy osi,gasz prawdziwe pi'kno stajesz si' Budd,: wszystko co widzisz , s yszysz, w,chasz, dotykasz, smakujesz i my.lisz jest pi'kne, w a$nie takie jak jest. Kiedy osi,gasz prawd' i w a$ciw, Drog', osi,gasz Dharm'. A je$li osi,gasz w a$ciwe !ycie i dzia asz bez przeszkd aby pomc wszystkim istotom wydosta* si' z tego $wiata cierpienia, osi,gasz Sangh'. Zatem oto dlaczego mwimy !e te Trzy Klejnoty prowadz, do $wi'to$ci. Ale ta $wi'to$* nie jest $wi'to$ci,. Twj umys jest od pocz,tku czysty i jasny: to jest prawdziwa $wi'to$*. To jest twoja pierwotna natura. 0wi'to$* jest tylko nazw, na co$ co nie ma imienia. Pierwotnie wszystko jest ca kowicie puste i nie ma nazw ani form. Osi,gni'cie !e wszystko jest puste jest lepsze ni! jaka$ specjalna idea $wi'to$ci. Oto wiersz napisany przez niemieckiego chrze$cija.skiego mistyka Angelusa Silesiusa, Bg ktry jest czyst, pustk, Staje si' form,: Staje si' substancj,, $wiat em i ciemno $ci,, Spokojem i burz,. Zatem Bg ktry jest czyst, pustk, jest $wi'to$ci,. Ta $wi'to$* nie jest niczym specjalnym , OK.? 0wi'to$* jest tylko czasow, nazw, wskazuj,c, na ca kowicie czyst, i jasn, pustk' , ktra jest nasz, natura i natur, ca ego wszech$wiata. Je$li osi,gniesz ta pustk' jeste$ wolny. W pierwotnym Buddy2mie nazywano to moksza lub ca kowitym wyzwoleniem. W a$ciw, funkcj, Trzech Klejnotw Buddy, Dharmy, Sangi jest poprowadzi* ci' do bezpo$redniego osi,gni'cia pustki. Wtedy mo!esz pomc wszystkim istotom. To jest prawdziwe wyzwolenie.

33

2. BUDDYZM HINAJANY 1. Wgl,d w nietrwa o$* 2. Wgl,d w nieczysto$* 3. Wgl,d w nie- ja2. BUDDA OSI8GN87 o$wiecenie pod drzewem Bodhi w Indiach. Po czym zacz, naucza* innych ludzi. On naucza Czterech Szlachetnych Prawd, O$miorakiej 0cie!ki i Dwunastu Ogniw Wzajemnego Powstawania. Naucza On !e !ycie jest cierpieniem, a cierpienie jest !yciem i jak wydosta* si' z tego. Jedna z nazw nadanych pierwotnym naukom Buddy jest Buddyzm Hinajany. Najbardziej podstawow, nauk, Buddy jest wgl,d w nietrwa o$* . On naucza tego na pocz,tku poniewa! nietrwa o$* jest podstaw, ka!dego rodzaju cierpienia jakiego do$wiadczamy. Spjrzmy na ten $wiat; wszystko ci,gle zmienia si', zmienia, zmienia, zmienia. Jest to podstawowa natura ca ego wszech$wiata. Idziesz nad du!, rzek' i przechodzisz przez most. Jest godzina sma. Kiedy wracasz godzin' p2niej i ponownie przekraczasz most, przekraczasz nie t, sam, rzek'. Woda jest ca kowicie inna. To nie jest ta sama rzeka! Ca a woda jak, widzia e$ o godzinie smej ju! odp yn' a, a woda ktr, widzisz o dziewi,tej nie jest t, sam, wod,. Woda nieustannie p ynie do przodu, do przodu i do przodu. Mwisz do swojego przyjaciela, Ooo, to jest rzeka Hudson. Potem, gdy wracasz godzin' p2niej, ci,gle mwisz na to rzeka Hudson. To w rzeczywisto$ci nie jest prawdziwe. Rzeka Hudson z godziny smej nie jest ju! wi'cej t, sam, rzek,. Tak, zewn'trzna forma jest ta sama; ale wewn,trz, woda ju! odp yn' a do oceanu. Zatem ta rzeka ci,gle zmienia si', z momentu na moment. Kiedy budzisz si' rano, twoje cia o jest ju! troch' inne ni! cia o ktre mia e$ poprzedniego wieczoru. Pod wieloma wzgl'dami masz teraz nowe cia o. Niezwykle subtelne zmiany zasz y w twoim zdrowiu i wygl,dzie gdy spa e$. Zewn'trzna forma twojego cia a mo!e wygl,da* tak samo, ale wewn,trz, jedzenie ktre zjad e$ poprzedniego dnia zosta o strawione, i sta o si' twoj, twarz,, twoimi z'bami i twoj, skr,. Wszystkie pozosta o$ci odesz y w d , jedzenie zamieni o si' w mocz i ekskrementy. Teraz rano twoja twarz jest ju! starsza ni! wczoraj, nawet je$li nie zauwa!asz !adnej wyra2nej r!nicy. Co siedem lat masz ca kowicie nowe cia o poniewa! ka!da pojedyncza komrka twojego cia a zosta a wymieniona. Ale nikt tego nie rozumie. Nikt nie rozumie !e jego cia o ca y czas zmienia si', z godziny na godzin'. Kto$ powie, Dziesi'* lat temu pojecha em do Pary!a. To szalone s owa! Dziesi'* lat temu, jakie$ inne cia o pojecha o do Pary!a, ale to nie jest to samo cia o ktre wypowiada teraz to zdanie. Nazw, na to jest nietrwa o$*. Lecz to nie przydarza si' tylko ludzkim istotom. Dawno, dawno temu Ziemia powsta a ze S o.ca, a z Ziemi posta Ksi'!yc. Zatem Ksi'!yc obraca si' wok Ziemi, a Ziemia obraca si' wok S o .ca. Pewnego dnia, wiele, wiele kalp w przysz o $ci, energia S o .ca wyczerpie si' i S o.ce stopniowo stanie si' coraz zimniejsze i zimniejsze. Kiedy energia S o.ca przestanie dochodzi*, ziemia rwnie! stanie si' coraz zimniejsza i zimniejsza. Wtedy wszystkie zwierz'ta umr,. Wszystkie ro$liny umr,. Ludzkie istoty umr, tak!e. Wszystko o czym my$limy !e jest teraz trwa e ca kowicie zniknie w pustej przestrzeni po pewnym czasie. Zatem w tym $wiecie, wszystko wci,! zmienia si', zmienia, zmienia, zmienia poniewa! ka!dy jest opanowany przez [is deluded] nazw' i form' rzeczy. Wierzymy !e nazwy i formy s, trwa e zatem cierpimy. Zatem przyczyna cierpienia le!y w naszych umys ach, poniewa! to nawykowe przywi,zanie do nazwy i formy zas ania prawdziw, natur' tego $wiata. Je$ li

34

mg by$ postrzec prawdziw, natur' $wiata zjawisk i zobaczy* !e wszystko stale zmienia si' wtedy twj umys -pragnienie i cierpienie jakie on powoduje tak!e znikn, by. Mg by$ dostrzec natychmiast !e cokolwiek zdoby e$ wkrtce przeminie. Wszystko czego pragniesz i co otrzymujesz znika, poniewa! wszystko stale si' zmienia, zmienia, zmienia, bez przerwy. Z takim nastawieniem, twj umys -pragnienie [desire-mind] i cierpienie jakie z niego pochodzi nie b'd, ci' tak bardzo kontrolowa*. Zrozumiesz !e cierpienie pochodzi po prostu z przywi,zania do rzeczy przemijaj,cych. Niektrzy ludzie my$ l,: Ach, moje !ycie nie jest problemem. Mam wszystko. Mo!e b'd' !y sto lat. Tak, by* mo!e tego rodzaju osoba nie ma teraz zbyt wielu trudno$ci. Ale, nawet gdy mo!esz !y* ponad sto lat, wtedy co? Wci,! musisz umrze*. Ka!dy w ko.cu umrze. Wtedy co zrobisz? Jak si' poczujesz? Ale wi'kszo$* ludzi nie rozumie tego. Oni nie rozumiej, nietrwa o$ci tego $wiata, zatem trzymaj, si' wielu pragnie. i gniewu. Lubi' to, nie lubi' tamtego! Ludzie prze!ywaj, ca e swoje !ycie w ten sposb z wielkim pragnieniem nietrwa ych rzeczy, ci,gle sprawdzaj,c swoje umys y, sprawdzaj,c innych ludzi, i ten $wiat. Trzymaj, si' swoich ma ostkowych opinii na temat tego co lubi, i nie lubi, trzymaj,c si' tego jako prawdy. Nazywamy to przywi*zaniem. Ale je$li w a$ciwie postrzegasz nietrwa o$* tego $wiata, nie stajesz si' tak przywi,zanym do rzeczy, zatem nie cierpisz tak bardzo gdy rzeczy ostatecznie si' zmieniaj,. Wszystko znika tak szybko, dlaczego zatem przywi,zywa* si' do czegokolwiek? Nawet je$li osi,gniesz pewien rodzaj szcz'$cia, jak d ugo mo!esz go utrzyma*? Dwoje ludzi bierze $lub. Pocz,tkowo, oni my$l,, Och, teraz b'd' szcz'$liwy. W ko.cu znalaz em t, na ktr, czeka em. To jest cudowne! I to jest bardzo wspania e do$wiadczenie. Ale jak d ugo przetrwa ten szcz'$liwy umys ? Jak d ugo? Jeden rok? Dwa lata? Trzy lata? Dzisiaj je$li potrafisz to utrzyma* wi'cej ni! trzy lata, jest to uwa!ane za bardzo niezwyk e! [0miech zgromadzonych] Wielu ludzi potrafi tak by* przez mo!e trzy lata. Wtedy zaczynaj, oni my$le*, Nie lubi' ci'! Och ja ci' nie lubi'! Oni rozstaj, si' i pojawia si' cierpienie w ich !yciu. Jest tak poniewa! ludzkie istoty nie mog, niczego dosta* i nie mog, niczego utrzyma* poniewa! wszystko we wszech$wiecie nieustannie zmienia si'. Zatem musisz najpierw zrozumie* nietrwa o$* tego $wiata i wtedy b'dziesz mg go porzuci*. W pewnych tradycjach Hinajany i Tybeta.skich mnisi medytuj, na cmentarzach co pomaga im posi,$* g 'bsze zrozumienie nietrwa o$ci tego cia a. Mog, oni wtedy porzuci* wszelkie rodzaje pragnienia powstaj,cego z tego tymczasowego cia a. To jest wgl,d w nietrwa o$*. Buddyzm Hinajany naucza te! praktyki medytacji opartej na wgl,dzie w nieczysto$*. Ale czym jest nieczysto$*? Powiedzmy !e pojawia si' pi'kna kobieta, by* mo!e s ynna modelka lub aktorka. Ma ona pi'kny makija!, a jej w osy s, uczesane bardzo stylowo. Nosi ona pi'kne ubranie i ma na sobie bardzo drogie perfumy. Ma ona wielki diamentowy naszyjnik, mo!e dziesi'ciokaratowy. Ka!dy widzi j, i my$li, Och, jest cudowna! Taka pi'kna! By* mo!e jaki$ m'!czyzna mo!e zabi* innego aby spa* z ni, codziennie. Ale w $rodku ona ma gwno. Na zewn,trz, jest ona naprawd' bardzo pi'kna; ale w $rodku, nosi ona dwa lub trzy funty gwna gdziekolwiek ona idzie. Nawet je$li mo!e ona mie* pi'kne ubranie i s odkie perfumy, $wiec,cy diamentowy naszyjnik i wspania y makija! aby okry* to gwno, ka!dy wie !e ta gwniana-rzecz wewn,trz nie jest pi'kna, czy! nie? Wszyscy widz, te pi'kne rzeczy na zewn,trz i zapominaj, na jaki$ czas o tym gwnie. S, oni zwiedzeni /deluded/ przez tymczasowe przejawianie si' jej cia a, makija!, ubranie i diamenty. Nie widz, oni !e to czego oni pragn, jest g 'boko naznaczone nieczysto$ci,. To jest podstawowe ludzkie z udzenie: nasze po!,danie i przywi,zanie prowadzi nas do pragnienia i po!,dania rzeczy ktre nie mog, pomc naszemu !yciu. Zatem je$li naprawd' zrozumiemy t' sytuacj' przez chwil', b'dziemy mogli powiedzie*, To nie jest jasne, wiesz? To nie jest w a$ciwe. Co$ tutaj jest nie w porz,dku. Odrzucamy co$ poniewa! g 'boko wewn,trz wszyscy rozumiemy czym naprawd' jest nieczysto$*. I nie jest to tylko jaki$ sposb postrzegania innych ludzi do$wiadczacie tego sami z sob, przez

35

ca y czas. Powiedzmy nie bra e$ prysznica przez dzie. lub dwa. Tak, ka!dy tutaj bierze prysznic ka!dego dnia, dlatego zwykle nie jest to dla nas problemem. Ale je$li nie bierzesz prysznica przez kilka dni i wchodzisz do tej sali medytacyjnej, inni ludzie szybko b'd, mie* wgl,d w wasz, nieczysto$*! Ha ha ha ha ! Nie pachniesz zbyt dobrze. Twj wygl,d nie b'dzie za dobry, a twoja skra b'dzie 2le wygl,da*. Wtedy ka!dy ko o ciebie natychmiast b'dzie mie* przykre uczucie nawet je$li jeste$ mistrzem Zen nikt nie lubi do$wiadcza* tego rodzaju nieczysto$ci. Je$li nie jeste$my do$* uwa!ni aby my* to cia o, ca y czas, przykry zapach pojawi si'. Musimy po$wi'ca* wiele uwagi temu cia u aby nie dotkn,* innych jego podstawow, nieczysto$ci,. To jest bardzo interesuj,ce. Zatem cia a ludzkich istot s, zawsze bardzo nieczyste i jest to co$ na co wszyscy reagujemy. Nie jest to ani dobre ani z e; jest to tylko nasz stan w tej ludzkiej formie. Nazw, na to jest nieczysto$*. Ale pierwotnie, nieczysto$* nie jest nieczysta. Nasze idee na temat czysto$ci i nieczysto$ci pochodz, z my$ lenia i s, zdeterminowane przez nasze my$lenie. Ludzkie istoty nie lubi, gwna. Ale jest wiele rodzajw zwierz,t ktre naprawd' lubi, je$* gwno. Robaki jedz, gwno. Mrwki jedz, gwno. Muchy jedz, gwno. Tak!e wiele psw lubi je$* kocie kupy. Konie trzymaj, si' z dala od trawy na ktrej s, ich odchody, ale wiele owiec z przyjemno$ci, je traw' ktra jest zanieczyszczona ich w asnymi odchodami. Jest specjalny rodzaj wieprzowiny ktr, mo!na kupi* w pewnych cz'$ciach Azji robionej ze $wi. hodowanych na ludzkich ekskrementach. 0winie te s, !ywione ludzkimi odchodami ka!dego dnia. P2niej s, zabijane i ta wieprzowina jest delikatesem w pewnych cz'$ciach Azji. To jest bardzo droga wieprzowina. To jest bardzo ciekawe. Niektrzy ludzie p ac, bardzo du!o pieni'dzy aby kupi* t' wieprzowin' w restauracji. Zatem te zwierz'ta i insekty maj, pewien rodzaj $wiadomo$ci i ta $wiadomo$* lubi gwno. Ich poczucie nieczysto$ci nie jest takie same jak nasze. Je$li tak jest, czym jest w a$ciwie nieczysto$*? Jest to tylko ta my$ l: Nie lubi' gwna. To i to jest nieczyste. Ta my$ l stwarza czyste i nieczyste. Jest to tylko idea ludzkich istot. Ale inne zwierz'ta lubi, gwno. Ktre jest w a$ciwe? Odpowiedzi, na to jest, nie stwarzaj czysto$ci nie stwarzaj nieczysto$ci. Zatem w ten sposb mo!emy zobaczy* !e my$lenie jest prawdziwym 2rd em nieczysto$ci. Budda naucza !e nieczysto$* ktra prowadzi do cierpienia jest to nieczysto$* ktr, stwarzamy w naszych w asnych umys ach. Je$li masz wiele pragnie. twj umys staje si' nieczysty. Czasami s yszymy o jakiej$ znanej osobie ktra chce pieni'dzy, chce seksu, chce w adzy, kiedy to widzisz, naturalnie mwisz do siebie, to jest bardzo nieczyste! Kiedy masz wiele przywi,za. i nami'tno$ci twoja pierwotna natura zostaje zakryta i zanieczyszczona przez my$ lenie jakie pochodzi z posiadania zbyt wielkiego po!,dania. Nazw, na to jest nieczysto$*, poniewa! pierwotnie twoja prawdziwa natura jest doskonale jasna i czysta. Je$li jeste$ zbyt przywi,zany do czego$, lub masz zbyt wiele po!,dania dla czego$ wtedy twoje my$ lenie staje si' nieczyste. Jednak, je$li praktykujesz medytacj' mo!esz dostrzec rzeczy ktre wi,!, twj umys i wtedy jest mo!liwe aby je odsun,*. [take them away]. Wgl,d w nie ja2. oznacza !e pierwotnie nie mamy ja2ni. Kiedy my$ lisz, tworzysz ja. Ale Budda pokaza !e to ja nie istnieje: nie mo!esz go nigdzie odnale2*. To ja pojawia si' tylko poprzez my$lenie. Kartezjusz mwi . . my$l' wi'c jestem. Kiedy ca kowicie odetniesz ca e my$lenie, gdzie jest to ja? Zatem praktyka wgl,du w nie ja2. oznacza obserwowanie umys u z bardzo, bardzo bliska [very closely]. Oznacza to widzenie jak ka!da my$l ktra pojawia si' w naszym umy$le jest uwarunkowana lub tworzona przez inne my$li. To co uwa!amy za ja jest po prostu po ,czeniem r!nych nawykowych energii. Nie ma tutaj trwa ego, nieporuszonego ja poza tym wszystkim. My$li ci,gle pojawiaj, i znikaj, poprzez nieustann, wsp gr' /interplay/ pi'ciu skandh. To co uwa!amy za nasz, ja2. jest

36

tylko zbiorem my$li, uczu*, postrzegania, impulsw i $wiadomo$ci ktre nieustannie obracaj, si' dooko a, dooko a i dooko a. Zatem, je$li osi,gasz trzy podstawowe wgl,dy Buddyzmu Hinajany, postrzegasz !e ludzkie istoty nie maja znaczenia, powodu ani wyboru. Ta idea przera!a wi'kszo$* ludzi. Ale dlaczego przyszed e$ na ten $wiat? Czy rzeczywi$cie zdecydowa e$ aby to zrobi*? Czy naprawd' czujesz !e masz wybr dotycz,cy tego jaki jeste$ [the way you are] i rzeczy jakie otrzymujesz? Dlaczego robisz to co robisz na tym $wiecie? Po co? Czego chcesz ? Co naprawd' rozumiesz? Je$li naprawd' zobaczy by$ natur' tego cierpi,cego $wiata, mg by$ natychmiast porzuci* wszystko, porzuci* swoj, dobra sytuacj', $ci,* w osy i zosta* mnichem. Ale ka!dy si' boi, zatem akceptuje t, cierpi,c, sytuacj'. Wi'kszo$* ludzkich istot naprawd' nie ma poj'cia dlaczego oni przyszli na ten $wiat. I wi'kszo$* ludzi nie wie naprawd' czego chce. By* mo!e to czego chc, najbardziej to pieni,dze lub pewien rodzaj s awy, spo ecznego uznania. Ale to jest tylko idea za jak, oni pod,!aj, aby przetrwa* w warunkach ktre wydaj, si' im zagra!a* ze wszystkich stron. Mam przyjaciela ktry jest bardzo wykszta conym cz owiekiem. Jest on zawsze bardzo, bardzo zaj'ty. On zdoby doktorat na wielkim Ameryka.skim uniwersytecie i za o!y wiele $wi,ty. w Ameryce. Poniewa! za o!y on wszystkie te $wi,tynie, mia on troch' dumy, zatem chcia on zrobi* co$ jeszcze wi'kszego. Chce wybudowa* wielk, i wspania , $wi,tyni'. Potem chc' za o!y* Buddyjski uniwersytet. Oczywi$cie, b'd' prezydentem tego uniwersytetu. Wszyscy dooko a mwili, 7aaa, jeste$ wspania y,! To jest wspania y cz owiek! On sta si' bardzo znany i zawsze by bardzo zaj'ty swoimi wielkimi planami. By on zawsze tak zaj'ty !e mia cz'sto problem aby znale2* czas aby medytowa*. Zwykle mwi em mu, Sunim, wkrtce za o!ysz du!y Uniwersytet Buddyjski. To jest bardzo pi'kne! Ale tylko medytacja pomo!e ci odnale2* twoj, prawdziw, ja2.. Musisz tego sprbowa*! On zwykle odpowiada , Wiem, wiem. Wkrtce uko.cz' ten i ten etap pracy i wtedy b'd' mg zrobi* d u!sze odosobnienie. Ale naprawd' on nie mg nigdy zebra* si' aby to zrobi*. Ale miesi,c temu zosta on sparali!owany i zabrany do szpitala - pahhh !- Teraz on nie mo!e porusza* po ow, swojego cia a. Wi'c co? Czego chcesz ? Czy doktorat jest naprawd' konieczny? Czy naprawd' konieczne jest sp'dzanie ca ego czasu na zak adaniu tego Buddyjskiego uniwersytetu? Czy zrobienie kolejnej du!ej, pi'knej $wi,tyni jest rzecz, ktra pomo!e ci wydosta* si' z oceanu narodzin i $mierci? Co jest naprawd' konieczne w tym krtkim !yciu? Kiedy twoje cia o umrze co mo!esz zabra* ze sob,? Co mo!esz wzi,* ? Pewien stary Chi.ski wiersz Zen mwi, Przychodzisz z pustymi r'kami, odchodzisz z pustymi r'kami to jest ludzkie. A wiersz chrze$cija.ski mwi, Ca un nie ma kieszeni. To jest ten sam punkt. Zatem przychodzisz na ten $wiat z pustymi r'kami, tak!e opuszczasz go z pustymi r'kami, nie ma znaczenia jak wiele zgromadzi e$. Nie mo!esz nawet zatrzyma* tego cia a. Zatem jaka$ inna droga jest konieczna. To dlatego ludzkie istoty nie maja znaczenia, nie maj, powodu, nie maja wyboru. W rzeczywisto$ci, to znaczy !e maja one Wielkie Znaczenie, Wielki Powd, Wielki Wybr aby pomc temu $wiatu. Ale aby to osi,gn,*, najpierw musisz w a$ciwie zrozumie*, poprzez medytacj' czym jest ludzka istota. Je$li w a$ciwie zrozumiesz ludzkie istoty, wtedy osi,gniesz ostatni wgl,d: wgl,d w nie ja2.. Wszyscy mwi, . . ja jestem. Ale gdzie jest to ja? Jak du!e ono jest? Jakiego kszta tu? Jakiego koloru? Gdzie to trzymasz? Je$li ca kowicie postrze!esz swj umys , postrze!esz !e w rzeczywisto$ci, nie ma ja. Niczego. Osi,gni'cie tego punktu jest celem Buddyzmu Hinajany. Nazw, tego celu jest nirvana: wej$cie w stan ca kowitego wyga$ni'cia i szcz'$cia./bliss/ Kiedy zrealizujesz !e pierwotnie twj umys jest ca kowicie pusty, dostaniesz szcz'$cie /get happines/. W tym miejscu, nie ma przychodzenia, ani odchodzenia; ani !ycia, ani $mierci; ani szcz'$cia ani cierpienia. To

37

miejsce nie ja2ni jest ju! poza wszystkim. Kiedy osi,gniesz ten punkt, osi,gniesz Buddyzm Hinajany. Ten rodzaj nauczania jest bardzo ciekawy. Przyjrzyjmy si' bli!ej tym trzem wgl,dom Buddyzmu Hinajany. Wgl,d w Nietrwa o$* (Osiem Cierpie.) Narodziny...Staro$*...Choroba...0mier* Cztery Cierpienia

Bycie oddzielonym od tych ktrych si' kocha

Bycie w obecno$ci tych ktrych si' nie lubi

Cztery Cierpienia

Nie otrzymywanie tego czego si' pragnie

Niezrwnowa!enie pi'ciu skandh Osiem Cierpie. PIERWSZ8 NAUKA BUDDY po osi,gni'ciu o$wiecenia by o to !e ca e !ycie jest cierpieniem. Wszystko jest nietrwa e i nigdy nie pozostaje w tej samej formie, poniewa! wszystko stale si' zmienia, zmienia, zmienia, zmienia, bez przerwy. Poniewa! wszystko jest nietrwa e, ludzkie istoty ci,gle do$wiadczaj, O$miu Cierpie.. Narodziny, staro.,, choroba, .mier, Narodziny, staro$*, choroba, i $mier* s, podstaw, ca ego cierpienia. Narodziny oznaczaj, codzienne !ycie: ka!da !yj,ca istota do$wiadcza tego i jest to pocz,tek wszystkich innych cierpie.. Kiedy ludzkie istoty rodz, si', one krzycz,, 7aaaaach! Rozwa!my to przez chwil': wchodzimy na ten $wiat p acz,c. To jest bardzo wa!ny punkt. W Korei, mwimy !e p acz nowo narodzonego dziecka brzmi jak Kuahhh! Ku znaczy ocal, ah znaczy mnie. Zatem pierwsze s owa ka!dego na tym $wiecie to, Prosz' ocal mnie! Aaaa, prosz' ocal mnie! Ha ha ha ha ! Och, pom! mi, prosz'! Ku ahhhh! Ha ha ha ha! [0miech zgromadzonych]. Nasze w asne do$wiadczenie pokazuje !e !ycie ju! zaczyna si' z pewnym rodzajem cierpienia. I nie jest to tylko idea Buddyzmu. Jak wiele dzieci przychodzi na ten $wiat $miej,c si' czy $piewaj,c, Och, ha, ha, ha! Jest tutaj bardzo przyjemnie? Nigdy! Dzieci przychodz, na $wiat p acz,c z blu, zimna i wilgoci. Lekarz daje dziecku klapsa i odcina p'powin' od matki. Wsz'dzie dooko a jest krew. Tak!e stwarzamy wiele fizycznego blu naszej matce rodz,c si'. Wszystko to nie jest zbyt wspania e. Ale to jest ludzka droga.

38

A to jest tylko pocz,tek. Istnieje wiele trosk i zmartwie. zwi,zanych z dorastaniem dzieci. Umo!liwienie !ycia w tym $wiecie, w jego pe nym wsp zawodnictwa otoczeniu, /highly competitive/ jest nieustannym 2rd em wysi ku i cierpienia dla wszystkich rodzicw. Ale wi'kszo$* ludzi uwa!a !e ich dzieci s, przed u!eniem ich samych, zatem nie widz, oni tego blu takim jaki on jest. Oni przyzwyczaili si' do cierpienia /they grow used to suffering/. Chc, oni pomc odnie$* sukces swoim dzieciom. Jest to bardzo naturalna i wspania , motywacja. Ale w g 'bi swoich umys w, wi'kszo$* ludzi jest tylko zainteresowana w pojawieniu si' ich dzieci na $wiecie i wychowaniu ich tak aby ich geny przetrwa y na zawsze. My$l, oni, Tak bardzo jak si' im po$wi'c', moje dzieci ochroni, mnie kiedy b'd' stary, lub b'd, one moj, podpor,.. Nieustanne dostarczanie po!ywienia, ubra., mieszkania, kieszonkowych, najlepszego wykszta cenia i wydatkw na leczenie zarabianych z ogromnym trudem i ci,g ym wysi kiem, nie jest uwa!ane za bl, jakkolwiek nie cierpieliby oni kiedy zarabiali je. Korea.scy i japo.scy rodzice szczeglnie wk adaj, nadzwyczajny wysi ek aby wychowa* swoje dzieci i pos a* je do dobrych szk . Z powodu nieko.cz,cych si' oczekiwa . i przywi,zania do swoich dzieci, rodzice ochoczo poddaj, si' wielkiemu trudowi i cierpieniu. Akceptuj, oni t' tortur' jako swoje !ycie. Zatem jak mo!emy zobaczy*, !ycie samo w sobie zawiera pewne przyjemno$ci, ale przewa!nie jest do$wiadczaniem r!nego rodzaju blu. Musimy nieustannie boryka* si' aby mie* dosy* jedzenia, mie* miejsce do spania, ubranie, i zapewni* medyczn, opiek' temu cia u. 7atwo jest mwi* o robieniu tego, ale czy rzeczywi$cie jest to takie atwe? Wielu Azjatw przybywa do Stanw Zjednoczonych i pracuje ci'!ko aby !y* tutaj. Pracuj, oni nadgodziny, zaci,gaj, po!yczki, prbuj, zgromadzi* wiele materialnych rzeczy tak i! mogliby udowodni* innym ze ich ci'!ka praca i cnota jest tego warta. Ale przez lata oni nie jedz, wiele, nie nosz, ubra. na jakie ich sta*, i nie $pi, za wiele. Ich zdrowie zaczyna podupada*. Kiedy le!, w szpitalu oni my$l,, Czym to w ko.cu jest? O co w tym wszystkim chodzi? Spotka em wielu takich ludzi. Mam jednego przyjaciela, bogatego, znanego Korea.skiego biznesmena. On osi,gn, wszystko, zna wielu wa!nych politykw i wp ywowych przedsi'biorcw. Wszystkie jego dzieci uko.czy y najlepsze ameryka.skie uniwersytety. Wszystkie maj, !ony i m'!w takich jak one i !yj, komfortowo. Ma on zdrowe wnuki. Tak!e podr!owa on bardzo wiele i mia wiele ciekawych do$wiadcze.. Pewnego dnia gdy siedzieli$ my pij,c herbat', powiedzia em mu, Panie Lee, zrobi Pan to, i to i to. Do$wiadczy Pan tego i tego. Pa.skie dzieci s, szcz'$liwe i te! odnios y sukces. Co Pan osi,gn, poprzez to wszystko? Bez najmniejszego wahania, on odpar , Nic. To jest bardzo dziwne! Ale jest to zwyk y bl !ycia i jest to smutek !ycia. Jakkolwiek by$ nie walczy i nie cierpia , nie mo!esz dosta* niczego. Jest to w rzeczywisto$ci tak powszechne !e jest to uwa!ane za normalne. To dlatego Budda pokaza !e to !ycie jest cierpieniem. To s, pierwsze owoce narodzin. Nast'pnie ka!dy starzeje si'. Ale dlaczego staro$* jest bolesna? Kiedy starzejesz si', tracisz swoj, si '. Kiedy tracisz swoj, si ', ludzie zaczynaj, patrzy* na ciebie z gry. Widzimy czasami starych ludzi pracuj,cych razem z m odymi. Stary cz owiek robi b ,d i m ody $mieje si'. M odzi ludzie cz'sto b'd, traktowa* starych jakby ci byli ich dzie*mi. Kiedy stary cz owiek widzi to, on z o$ci si'. Co? My$lisz !e ja nie mog' tego zrobi* poniewa! jestem stary? To jest smutne by* starym. Kiedy zestarzejesz si', mo!esz prbowa* jak chcesz, nie mo!esz robi* pewnych rzeczy jak zwykle to robi e$. Jest to bardzo frustruj,ce. Nie masz energii. Tak!e, kiedy zestarzejesz si', przestajesz wygl,da* przyjemnie. Masz po oczami worki. Twj nos staje si' ostry i cienki. Usta staj, si' w,skie i ciemne. Twoje uszy nie pracuj, tak dobrze jak zwykle. Na czole pojawia si' wiele zmarszczek ktrych wcze$niej tam nie by o. By* mo!e potrzebujesz kul' lub lask'. Staro$* nie wygl,da naprawd' zbyt dobrze. Nawet ma e dzieci robi, sobie z tego stanu !arty. My$la e$ !e twoja m odo$* przetrwa na

39

zawsze. Ale bardzo szybko zauwa!asz !e twoje w osy s, siwe. Kiedy tracisz swoje z'by, nawet !ucie staje si' dziwnym do$wiadczeniem, a kiedy $miejesz si' jest to jeszcze $mieszniejsze dla innych. Zatem czujesz si' smutny i sfrustrowany. To dlatego Budda naucza !e starzenie si' jest pewnym rodzajem cierpienia. Niektrzy ludzie my$l, !e mog, oni powstrzyma* proces starzenia si', Ale to jest niemo!liwe. Oko o trzydziestu lat temu, kiedy naucza em w Tokio, jedna z moich uczennic, Pani Kim, przyprowadzi a do mnie swoj, crk'. Jej crka by a zmartwiona faktem !e ma ju! czterdzie$ci lat. Ona mwi a, Och, moja twarz zestarza a si', jestem taka smutna. Nie lubi' mojej twarzy! Zwyk a przychodzi* do $wi,tyni, ale przewa!nie nie $piewa a. Wszyscy mocno $piewali, Kwan Seum Bosal, Kwan Seum Bosal, nawet kobieta ktra by a starsza ni! ona. Ale ta m oda kobieta nie chcia a $piewa*. Nie k ania a si'. Siada a tylko w k,cie, ogl,daj,c si' w lustrze. Moja twarz nie jest zbyt dobra. Mia a ona prawie czterdzie$ci lat, zatem zacz' o pojawia* si' kilka zmarszczek. Och, to mi si' nie podoba. Nie mam adnej twarzy. [0miech] Potem przez oko o miesi,c ona nie przychodzi a do $wi,tyni. Nikt nie wiedzia co si' z ni, sta o. Po oko o sze$ciu miesi,cach, starsza Pani Kim odwiedzi a mnie ponownie, ty razem z jeszcze m odsz, crk,. Powiedzia em, Kto to jest? Och, to jest moja crka. Twoja crka? Nigdy jej nie spotka em. Tak spotka e$. To jest moja jedyna crka. Spotka e$ j, kilka miesi'cy temu. Ale nie mog em jej rozpozna* wygl,da a tak jak gdyby mia a oko o dwadzie$cia pi'* lub dwadzie$cia osiem lat. Zatem spyta em, Kim jeste$? Jestem crk, pani Kim. Jak sta a$ si' tak m oda? Och, mia am operacje Operacj'? Jak, operacj'? Wtedy, nie wiedzia em o tym nowym typie specjalnych operacji. Wtedy ona powiedzia a, Och, to nazywa si' chirurgia plastyczna. Lekarz nacina tutaj, potem tutaj, i naci,ga skr' do ty u w a$nie tak- pszuuu - po czym zak ada j,- czik- w a$nie tak, i podwija pod spd - czik - w a$nie tak, i podwija to - czik - w a$nie tak, i zszywa to dooko a - czik, czik, czik. Zatem mia a ona bolesn, i kosztown, operacj' ktra sprawi a !e wszystkie jej zmarszczki znikn' y. Ha ha ha ha! Ale nawet je$li twoja twarz ca kowicie zniknie, nie mo!esz odmieni* swojego wieku. Wci,! musisz si' starze*. Ta m oda kobieta mo!e poczu* si' znw szcz'$liwa przez nast'pne kilka lat, jednak w ko.cu zmarszczki pojawi, si' znowu. By* mo!e do$wiadczy ona jeszcze wi'kszej frustracji i l'ku wraz z powrotem swego starego wieku! Starzenie si' jest kolejnym rodzajem cierpienia. Kiedy starzejemy si', nasze cia o cierpi r!ne rodzaje blu. Ale cierpi tak!e nasz umys poniewa! nikt nie chce si' starze* i nikt nie chce umiera*. Ka!dy bardzo si' obawia tego, zatem ma on wiele cierpienia kiedy nadchodzi czas $mierci. Stary wiek jest tylko znakiem !e ta rzecz ktrej si' obawiasz zaczyna dzia* si' tak!e z tob,: wkrtce umrzesz, tak jak ka!dy inny. Kiedy s yszymy !e kto$ osi,ga wiek stu lat, zazdro$cimy mu. Jeden z moich uczniw pokaza mi raz artyku o cz owieku ktry osi,gn, wiek stu dwudziestu lat. Wszyscy mwili, Och, on jest taki szcz'$liwy! On pokona $mier*! Ale gdy ten stary cz owiek pojawi si' w TV, by o to bardzo, bardzo smutne. By o to jakby ogl,danie starej ma py. Jego oczy by y ca y czas za zawione, a z jego nosa ciek o bez przerwy. Jego dolna szcz'ka podskakiwa a prawie a! do nosa i wydawa a dziwny klekocz,cy d2wi'k. Wszystkie dzieci nie mog y powstrzyma* si' od $miechu kiedy widzia y co$ takiego. W mi'dzyczasie, ci ktrzy do$wiadczyli co$ z rado$ci i smutkw !ycia popada o w strach widz,c tak, rzecz. Ka!dy wie !e nasz stan fizyczny nie polepsza si' a tylko pogarsza bardziej i bardziej. To dlatego Budda opu$ci swj

40

wspania y dom, zostawi swoj, dobr, sytuacj' i zosta mnichem: chcia ca kowicie zrozumie* dlaczego to musi przydarzy* si' ka!dej pojedynczej istocie. Niezale!nie od wieku, do$wiadczamy te! chorb i nikt z nas tego rwnie! nie lubi. By* mo!e przez chwil' mo!emy powiedzie* OK., mog' to zaakceptowa*. Ale dlaczego jest tak wiele fizycznego blu w ka!dej cz'$ci cia a, szczeglnie gdy stajemy si' starsi? Bol, nogi, bol, plecy i nie mo!esz utrzyma* moczu tak jak kiedy$. Jeste$ bardziej podatny na obstrukcje. Twj oddech staje si' krtki kiedy robisz najprostsze rzeczy. Wyj$cie na zewn,trz lub na spacer to jedna rzecz, ale wielu starych ludzi odczuwa bl nawet gdy le!y w !ku! To jest to co nazywamy cierpieniem bycia chorym. Oczywi$cie nie tylko starzy ludzie choruj,. Czasem ma e dziecko staje si' kalek, lub rodz, si' dzieci z nieuleczaln, chorob,. M odzi, zdrowi, mocni ludzie s, hospitalizowani i przechodz, powa!ne operacje ktre musz, sp aca* przez lata. Czasem ludzie zara!aj, si' nieuleczalnym wirusem. Mamy wci,! k opoty z uszami, nosem, oczami lub p ucami. Jest tak wiele chorb w naszych !yciach. Czasami odwiedzamy szpital. Mo!emy zobaczy* wiele, wiele cierpi,cych ludzi w szpitalach - wygl,da to tak jakby ka!dy by pacjentem, nawet ci ktrzy tylko odwiedzaj,, z powodu smutku jaki oni czuj, z powodu choroby swoich bliskich . Twarz prawie ka!dego mwi, Dlaczego to przydarzy o si' mnie? Lub kiedy idziesz przez ulic' du!ego miasta jak Nowy Jork. Wsz'dzie gdzie popatrzysz jest wiele fizycznego cierpienia. I ostatecznie pewne choroby zwykle prowadz, prosto do $mierci. Teraz jest wiele nowych chorb na $wiecie ktre nie mog, by* wyleczone. Jest wiele lekarstw i wiele technik aby podtrzyma* to tymczasowe !ycie. Ale oboj'tne jak szeroko otworzysz swoje oczy, nie zobaczysz jednej osoby ktra by aby zdolna przed u!y* swoje !ycie poza pewien punkt. Budda opu$ci swoj, dobr, sytuacj' aby mocno praktykowa* i zrozumie* przyczyn' ca ego tego cierpienia. Jednak jaki by owoc wysi ku Buddy, czy On !y wiecznie? Nie, jego cia o tak!e umar o. Ale on zrozumia starzenie i $mier* tego cia a. On osi,gn, o$wiecenie, to znaczy zobaczy on !e umys ktry prowadzi to cia o nigdy si' nie starzeje ani nie umiera. Budda osi,gn, t, prawd'. W ten sposb on osi,gn, !e faktycznie nie ma narodzin ani $mierci; nie ma tak!e choroby ani staro$ci. Rzeczy te s, tylko z udzeniem stworzonym ca kowicie przez nasze my$l,ce umys y. Nasza prawdziwa natura nigdy si' nie rodzi ani nie umiera. To co jest takie wspaniale w !yciu Buddy to jest to !e osi,gn, On ten wgl,d w samym $rodku tego nietrwa ego przemijaj,cego !ycia. Narodziny, staro$*, choroba i $mier* tych czterech cierpie. nikt fizycznie nie mo!e przezwyci'!y*. Nawet najmocniejszy cz owiek na $wiecie nie mo!e tego zrobi* tak d ugo jak on ma to nietrwa e cia o. Ale Budda bardzo jasno pokaza jak mo!emy u!y* tej nietrwa ej fizycznej sytuacji aby osi,gn,* g 'boki wgl,d w nasz, prawdziw, natur' ktra nie ma narodzin, staro$ci, choroby, ani $mierci. Je$li w a$ciwie zrozumiesz natur' swojego cia a i dostrze!esz jak ono naprawd' jest nietrwa e wtedy starzenie si' nie jest problemem i nawet umieranie nie jest przeszkod,. To cia o jest tylko wynaj'tym samochodem. Pewnego dnia b'dziesz musia odda* twj wynaj'ty samochd. Mj wynaj'ty samochd zosta zrobiony w Korei, podczas gdy wynaj'te samochody innych ludzi zosta y zrobione w Ameryce, Chinach lub we Francji. By* mo!e mj korea.ski wynaj'ty samochd nie jest zbyt dobry i pewnego dnia b'd' musia go odda* i by* mo!e w nast'pnym !yciu dostan' niemiecki wynaj'ty samochd! Ha ha ha ha! [0miech]. Zatem zmiana tego wynaj'tego samochodu nie powinna by* problemem. Wynaj'ty samochd nie jest wa!ny. Najwa!niejsz, rzecz, jest , kto jest kierowc* tego wynaj'tego samochodu? Czy rozumiesz swojego kierowc', swoj, prawdziw, natur'? Wi'kszo$* ludzi jest tylko przywi,zana do swoich samochodw i nigdy nie zajmuj, si' zrozumieniem kim jest ten kierowca. Starzenie, choroba i $mier* s, wielkim problemem dla wszystkich ludzi poniewa! nikt nie czyni wysi ku aby odnale2* tego kierowc'. Ka!dy tylko obawia si' utraci* swj samochd. Ale je$li osi,gniesz swojego kierowc', wtedy nawet gdy przychodzi czas aby odda* swoje cia o, nie b'dziesz cierpia . Zrozumiesz !e ten wynaj'ty samochd, to

41

tymczasowe po ,czenie czterech elementw ziemi, powietrza, ognia i wody ma narodziny, chorob', staro$* i $mier*, lecz twj kierowca nigdy si' nie narodzi , nigdy nie choruje, nigdy nie si' starzeje i nigdy nie umiera. To jest bardzo wa!ny punkt. Zatem, musisz zrozumie* swojego kierowc'. To jest najlepsze lekarstwo; to jest jedyne lekarstwo. Bycie oddzielonym od tych ktrych si' kocha Te Cztery Cierpienia ktre w a$nie rozwa!ali$ my wyja$niaj, przede wszystkim nasze nieustanne do$wiadczanie fizycznego blu. Dotycz, one przede wszystkim przywi,zania do naszych cia . S, rwnie! cztery rodzaje blu umys u. Faktycznie nasz bl fizyczny jakkolwiek du!y - jest niewielki w porwnaniu z cierpieniem i udr'k, jakie sprawiamy tym my$l,cym umys em. Na najbardziej subtelnym poziomie, ca e my$lenie jest pragnieniem, a pragnienie jest cierpieniem. Nasze my$ l,ce umys y stwarzaj, tak okropne cierpienie dla nas i dla innych. Wiele lat temu mia em ucznia w Nowym Jorku ktry wyemigrowa z Korei. Mia on w Korei narzeczon, ktr, opu$ci na kilka lat tak !e mg przyjecha* do Ameryki i tu studiowa*. Kiedy oni rozstawali si' w Korei przyrzekli pobra* si' gdy on sko.czy swoj, prac' na Zachodzie i by o tam wiele, wiele ez. B'd' bardzo wytrwale studiowa i zdob'd' wysoki stopie., mwi do niej. Potem zostan' profesorem i b'dziemy mogli kupi* dom. Wkrtce do ciebie powrc'. Zatem byli oni oboje pe ni nadziei. Kochali si' bardzo i pisali listy do siebie kilka razy w tygodniu. Ich serca bi y mocno gdy otwierali skrzynk' i znajdowali tam list. Powoli mija y lata gdy oni oczekiwali na spe nienie ich planu. On pracowa ka!dego dnia bardzo ci'!ko przygotowuj,c si' do nowego wsplnego !ycia. Zdoby kolejne stopnie naukowe i zacz, pracowa* jako profesor, ca y czas podejmuj,c dodatkowe prace tu i tam aby zaoszcz'dzi* pieni,dze by mc sp aci* ma y domek. Jednak wtedy spotka on bardzo bogat, kobiet' ktra by a tak!e profesorem na tym samym uniwersytecie. Oni zakochali si' w sobie do szale.stwa. Ten nowy zwi,zek by tak g 'boki !e on nie mg rozsta* si' ze swoja now, narzeczon, na d u!ej ni! jeden dzie.. Min, kolejny rok lub dwa . On wci,! pisa listy do swojej narzeczonej w Korei pomimo !e !y ze swoj, now, ukochan,! W mi'dzy czasie jego narzeczona w Korei pracowa a te! bardzo ci'!ko, czekaj,c a! on napisze !e wszystko jest ju! przygotowane do jej przyjazdu. Pewnego dnia, przyjaciel powiedzia jej !e rz,d korea.ski og osi w a$nie nowe przepisy u atwiaj,ce zdobycie dokumentw imigracyjnych umo!liwiaj,cych prace za granic,. Dlaczego siedzisz tutaj i czekasz? powiedzia do niej. Po prostu jed2! Masz racj'! Za atwi' wszystko nie daj,c mu zna* i pewnego dnia zaskocz' go. Po prostu pojawi' si' nagle przed nim w Ameryce i sprawi' mu wielk, niespodziank'! Och, on b'dzie na pewno bardzo szcz'$liwy! Zatem ona zacz' a natychmiast urzeczywistnia* swj plan. Na szcz'$cie wszystko sz o tak dobrze !e ona dosta a si' do pierwszej grupy imigracyjnej. Jej serce bi o z podniecenia kiedy odtwarza a wci,! i wci,! w swojej g owie s odk, niespodziank' jak, sprawi ona swemu najdro!szemu. Och bo!e! On b'dzie tak zdziwiony widz,c mnie! mwi a do swoich przyjaci . Kupi a nowe ubrania, zmieni a fryzur', kupi a pi'kne nowe buty na ich pierwsze spotkanie. Jej nadzieje ros y wci,! ka!dego dnia. Kiedy przyby a pod jego dom w Stanach Zjednoczonych. By a wtedy szsta rano. Z pomoc, takswkarza odnalaz a jego mieszkanie. Oczywi$cie drzwi by y zamkni'te lecz ona by a zbyt podekscytowana aby czeka*. Zatem zawo a a ona swojego narzeczonego po imieniu. Otwrz drzwi! Otwrz drzwi! Nie rozpoznawszy jej g osu on w ko.cu wsta i wpu$ci j, do $rodka. Lecz ona zorientowa a si' !e co$ by o tu nie w porz,dku. Twarz jej narzeczonego, zamiast okaza* rado$*, mia a przera!ony wyraz. On nie chcia wpu$ci* jej do sypialni. Co tutaj si' dzieje? Ona wtargn' a do pokoju. W jego !ku, pod ko dr,, by a naga kobieta.

42

Nagle, ona wpad a w straszn, furi'. Pobieg a do kuchni, i chwyci a wielki kuchenny n!. Z apa a swojego narzeczonego przepe niona tak, w$ciek o$ci, !e on obawia si' i! ona mo!e posieka* ich na kawa ki. M'!czyzna i jego nowa kochanka kl'czeli przed ni, szlochaj,c i b agaj,c o przebaczenie. Lecz jej gniew nie mija . Trzyma a ich tak przez pewien czas nagich w tej upokarzaj,cej pozycji. Z powodu jej g o$nych krzykw, ich s,siad powiadomi policj' i zosta a ona powstrzymana. Jednak, ten m'!czyzna i jego kochanka zostali tak poni!eni i upokorzeni !e to napi'tnowa o ich !ycie na zawsze. Ten rodzaj cierpienia nazywamy byciem oddzielonym od tych ktrych si' kocha. Jest to pragnienie naszego umys u spowodowane naszym przywi,zaniem. To cierpienie jest bardzo powszechne. Ka!da ludzka istota do$wiadczy a go w jakiej$ formie wiele, wiele razy. Dla wielu ludzi, ten rodzaj cierpienia jest cz'$ci, ich !ycia tak !e uwa!aj, oni to za co$ normalnego. Dotyczy to zarwno przedmiotw jak i innych ludzi. Mia em kiedy$ uczennic' ktra posiada a bardzo kosztown, bi!uteri' , mi'dzy innymi bardzo du!y dwudziestokaratowy diament. Pewnego dnia musia a ona pj$* do szpitala na powa!n, operacj'. Zatem, zanim posz a wsadzi a swj diament do pude ka w swojej sypialni. Przez ca y czas, kiedy by a w szpitalu, my$la a tylko o swoim diamencie. Co z moim diamentem? Czy jest bezpieczny? Czy nikt nie chce mi go ukra$*? Chocia! jej cia o by o bardzo chore, ona my$la a tylko o swoim diamencie. By to pewien rodzaj cierpienia ktry dodawa si' do cierpieniem jej cia a. Kiedy ona wrci a, zorientowa a si' !e by o w amanie do jej domu a diament rzeczywi$cie znikn, ! Kto$ zabra mj diament! Chc' odnale2* swj diament! Gdzie jest mj diameeeennnt! [G&o.ny .miech zgromadzonych] Przez kilka dni ona nie mog a je$*. W dzie. po powrocie ze szpitala ona poczu a si' tak okropnie !e zacz' a pi* du!o alkoholu, mimo i! jej cia o by o wci,! chore. To nie jest w a$ciwe. Diamenty nie s, wa!ne, szczeglnie w porwnaniu z nieocenion, warto$ci, posiadania tego cennego ludzkiego odrodzenia. Czy diamenty i inne dobra s, warte tego aby utraci* rozum i sta* si' szalonym? Ale wi'kszo$* ludzi jest takich. Z powodu my$lenia, pragnie. i przywi,zania do nietrwa ych przedmiotw, wi'kszo$* ludzi stwarza cierpienie w swoim !yciu i !yciu innych istot. Oni zabijaj, innych lub siebie /others or themselves /?/ aby zdoby* lub chroni* rzeczy ktre nieuchronnie przemin,. I nie dzieje si' to tylko w tak skrajnych przypadkach. Wszyscy znamy cz'ste cierpienie jakiego do$wiadczaj, ludzie gdy zakochaj, si' w kim$ ale nie mog, przebywa* ze sob, . M'!czyzna i kobieta spotykaj, si' i zakochuj, w sobie. Maj, oni bardzo silne uczucia do siebie, bardzo dobre uczucia. Och, ja ci' kocham, ty mnie kochasz! Jeste$my dla siebie stworzeni. Ale, by* mo!e pewnego dnia kobieta powie Nie lubi' ci' ju!, ona zrywa z tym m'!czyzn, , wi'c on cierpi strasznie. Och, chc' aby ona wrci a do mnie znowu. 3ycie jest ju! nic nie warte. On nie mo!e spa* , widzi jedzenie ale nie mo!e je$*, mo!e nawet si' rozchoruje. Niektrzy ludzie w takiej sytuacji cierpi, tak bardzo !e mog, nawet zabi* si' z powodu niemo!no$ci do$wiadczenia prze!ycia tego uczucia-mi o $ci razem. Pasja oznacza dok adnie cierpienie, ale wi'kszo$* ludzi chce pasji w swoim !yciu. Kilka lat temu by a znana historia w Korei. M ody m'!czyzna i kobieta spotkali si' ze sob, i g 'boko zakochali w sobie. Jednak ich rodzice powiedzieli !e maj, oni zwi,zek krwi mi'dzy sob, mieli oni pewnych wsplnych przodkw oko o pi'*set lat temu. W innym kraju nie stanowi to !adnego problemu. Ale Korea ma bardzo silne tradycyjne regu y co do tego. Zatem rodzice zakazali tego ma !e.stwa. M ody m'!czyzna i kobieta byli tak smutni z tego powodu !e oni po prostu pope nili samobjstwo. Nie mogli znie$* my$li bycia oddzielonym od siebie. Je!eli nie mogli by* razem, nie mogli pozosta* na $wiecie. Ale prawo nietrwa o$ci mwi !e wszystko przemija, poniewa! nie mo!e pozosta* zatrzymane na zawsze i wszystkie rzeczy wkrtce

43

znikn,. Je$li ca kowicie nie rozumiesz tego punktu, to kiedy kochasz co$ bardzo mocno, a to ostatecznie mija i ty nie mo !esz tego zatrzyma * - do$wiadczasz ogromnego cierpienia. A je$li nie mo!esz dosta* tego czego pragniesz, tak!e cierpisz. To jest ludzka droga. Bycie w obecno.ci tych ktrych nie lubimy Je$li spojrzymy na ten $wiat, b'dziemy mogli prawdopodobnie powiedzie* !e wi'cej ludzi nie lubi si' nawzajem ni! si' kocha i !e jest wi'cej takich ktrzy s, nie lubiani ni! kochani. W Korei jest powiedzenie, Zawsze spotkasz swojego najwi'kszego wroga id,cego w twoim kierunku na w,skim mo$cie sznurowym. Wyobra2 sobie w,ski sznurowy most przerzucony nad przepa$ci,. Idziesz w d tego mostu, a z przeciwnego kierunku, z mg y pojawia si' twj najwi'kszy wrg. 3aden z was nie mo!e wymin,* drugiego, most jest zbyt w,ski, !aden tak!e nie mo!e odwrci* si' gdy! potrzebuje kontynuowa* swoj, drog'. Jest to niewymowny rodzaj ludzkiego cierpienia dla tych ktrzy s, przywi,zani do swoich umys w lubi' - nie lubi'. Kiedy oni faktycznie znajduj, si' w obecno$ci tych ktrych nie lubi,, maj, nieuniknienie ten rodzaj cierpienia. Jest to bardzo cz'ste do$wiadczenie dla niemal ka!dej osoby na tym $wiecie. Ka!dy ma lubi' - nie lubi'. Je$li trzymasz si' swoich opinii na temat innych ludzi, wtedy przychodzi cierpienie: przyczyna i skutek s, zawsze bardzo jasne. W Ameryce rozwi,zanie tego rodzaju jest bardzo proste. Kto$ na przyk ad my$li, Nie lubi' ci'! Bierze on wtedy pistolet i zabija druga osob' - Pafff! Ha ha ha ha ! W Korei, ludzie nie robi, tak zbyt cz'sto. Wewn,trz oni mog, my$le*, Nie lubi' ci', ale na zewn,trz musz, oni zachowa* dobr, twarz. Zatem, od tej chwili b'd, mie* tylko z e my$li o tej drugiej osobie. Oni trzymaj, to bardzo, bardzo g 'boko. Czasami mwi, bardzo 2le o tej osobie do innych , Nia, nia, nia! Zawsze gdy jest okazja oni k c, si' i walcz, ze sob,. Wszystko to jest cierpieniem, a cierpienie to pojawia si' z powodu kilku opinii ktre ludzie trzymaj, jak cenny klejnot. Ca a ta wielka masa cierpienia pojawia si' z powodu przywi,zania do naszych umys w lubi' - nie lubi'. W Ameryce jest bardzo atwo, Nie lubi' ci'!, wtedy Pafff! zabijaj,. [0miech] Jest to bardzo powszechny rodzaj cierpienia. Nie otrzymywanie tego czego si' pragnie Wi'kszo$* ludzi przychodz,cych do ko$cio a lub do $wi,tyni modli si' aby otrzyma* co$. Oni przychodz, maj,c raczej jakie$ !yczenie, ni! aby odnale2* jaka jest natura tego $wiata i ich samych. Oni chc, s awy, pieni'dzy, dzieci, lepszej narzeczonej, domu lub lepszej pracy. Ale naprawd' nikt nie mo!e dosta* tych rzeczy poprzez !aden rodzaj modlitwy; wszech$wiat nie dzia a naprawd' w ten sposb. W Korei s, wielkie wybory do Zgromadzenia Narodowego. W jednym okr'gu wyborczym, czasami siedmiu, o$miu, lub nawet dwunastu ludzi ubiega si' o to samo miejsce. Ale tylko jeden cz owiek mo!e zosta* wybrany. Tylko jeden cz owiek po wyborach jest szcz'$liwy. Wielu, wielu ludzi b'dzie bardzo smutnych i rozczarowanych: oni bardzo ci'!ko pracowali przez kilka lat, wydali du!o pieni'dzy, sp'dzili wiele czasu poza swoimi rodzinami, mieli bardzo zaj'te swoje umys y i nic nie dostali. Poniewa! chcieli oni bardzo mocno, a nie dostali tego czego chcieli, oni cierpi,! To jest szale.stwo! W ostatnich wyborach, pewien dobry kandydat, ktry nie mia do$* pieni'dzy na swoj, kampani' zwrci si' do swych krewnych o po!yczk'. Po!ycza te! pieni,dze od innych ludzi na wygrowany procent, lecz on przegra w wyborach. Brak o mu tylko pi'ciu g osw aby pokona* swego przeciwnika. On oszala , gdy! jedn, rzecz, by a przegrana; ale tak!e wszyscy jego krewni przyszli do niego krzycz,c aby sp aci im d ugi. On chcia si' otru* jak,$ du!, ilo$ci, lekarstw, ale to kosztowa oby dodatkowe pieni,dze ktrych on nie mia . Zatem on pomy$la ,

44

Dlaczego wydawa* wi'cej pieni'dzy ktrych ju! nie mam? Wyskoczy on z wysokiego budynku i wype ni swoje !yczenie: zmar nie ponosz,c dodatkowych kosztw. Ludzie cz'sto nie zdaj, wst'pnych egzaminw, przegrywaj, w wa!nych sportowych zawodach lub w interesach ca y ich bl jest taki sam. Wielu ludzi ma to do$wiadczenie nie otrzymywania, tak !e po$wi'ciliby swoje !ycie, pozostaj, jednak przy !yciu poniewa! nie potrafi, zabi* si'. Cierpienie, samo w sobie, nie jest ani dobre ani z e. S, r!ne rodzaje cierpienia. Jest cierpienie ktre nas rani i pewne rodzaje cierpienia ktre mog, nam naprawd' pomc je$ li mamy silny prbuj,cy-umys . Pewien ucze. zapyta mnie raz, Mistrzu Zen, nie mog' czego $ dosta* i bardzo cierpi'. Czego nie mo!esz dosta*? Chc' mie* fajn, dziewczyn', ale nie mog' !adnej znale2*. To jest jedna rzecz. Rwnie! nie mog' zarobi* du!o pieni'dzy i to jest nast'pne cierpienie. Tak!e nie mog' znale2* dobrej pracy. To jest ostatnie cierpienie. Gdy siedz' w medytacji, mj umys my$li tylko: dziewczyna, pieni,dze, praca, dziewczyna, pieni,dze, praca, dziewczyna, pieni,dze, praca. Ca y czas to my$ lenie, my$lenie, my$lenie; przychodzi, odchodzi, przychodzi, odchodzi. Nie mog' siedzie*, rozumiesz? Kiedy mwi' mantr', tylko moje usta mwi,. Ale w $rodku, mj umys mwi: dziewczyna, pieni,dze, praca, dziewczyna, pieni,dze, praca. To si' nigdy nie zatrzymuje! Przychodzi, odchodzi. Cierpi' tak bardzo. To czyni dla mnie niemo!liwym praktykowanie medytacji. Nie mog' robi* siedz,cej medytacji, poniewa! wtedy to my$lenie staje si' coraz g o$niejsze i g o$niejsze. Dlatego pytam ci' o rad'. Co mam zrobi*? Czasami nie mo !esz da* komu$ w tym stanie zwyk ego nauczania Zen. Jego umys jest przywi,zany do pewnego mocnego pragnienia, ale on nie osi,gn, jeszcze natury tego pragnienia i cierpienia jakie ono stwarza. Trzyma on swoje cierpienie jak skarb. Zatem powiedzia em mu, Wi'cej cierpienia jest potrzebne. Nie, nie! on powiedzia , Dlaczego mam bardziej cierpie*? Ja mam go ju! zbyt wiele. Je$li b'dziesz mia wi'cej cierpienia, wtedy dostaniesz wszystko. Je$li b'd' bardziej cierpia , dostan' wszystko? Co to znaczy? To jest szale.stwo! Powiedzia em mu wi'c, Pos uchaj, je$li b'dziesz mia wi'cej cierpienia, wtedy zdobycie dziewczyny, zarobienie du!ych pieni'dzy czy znalezienie dobrej pracy b'dzie mo!liwe. OK., OK., co to za cierpienie, jakiego rodzaju? Ka!dego dnia musisz robi* tysi,c pok onw i ka!dego dnia powtarza* Kwan Seum Bosal dziesi'* tysi'cy razy. Sprbuj tego. Ale to stworzy wi'cej cierpienia. Dlaczego mam to robi*? Powiedzia em mu zatem. Tak, to nie jest stwarzanie cierpienia; to jest u!ycie cierpienia aby odsun,* cierpienie. Medycyna chi.ska uczy, Dla choroby gor,ca u!yj gor,cego lekarstwa; dla choroby zimna, u!yj zimnego lekarstwa. Je$li masz chorob' cierpienia,, u!yj lekarstwa cierpienia. Ty cierpisz, ale to cierpienie nie jest wyra2ne. Musisz go odsun,* lekarstwem wyra2nego cierpienia. Wtedy mo!esz zmieni* swoje cierpienie. Dobrze, powiedzia . Sprbuj' tego. Zatem, przez sto dni, ten m ody cz owiek robi tysi,c pok onw i dziesi'* tysi'cy mantr Kwan Seum Bosal - pok ony, pok ony, Kwan Seum Bosal, Kwan Seum Bosal. Po stu dniach, mia on wspania a now, dziewczyn', nowa praca pojawi a si' i zarabia do$* pieni'dzy aby by* szcz'$liwym. Historia jak ta nie jest by* mo!e przyk adem praktyki medytacji wysokiej-klasy. Ale Budda mwi o wielu r!nych lekarstwach na osiemdziesi,t cztery tysi,ce r!nych chorb. Rodzaj praktyki jak, robi ten m ody cz owiek jest jakby cukierkiem dharmy. On praktykowa ci'!ko aby dosta* to czego chcia . Po drodze odnalaz tak!e pewien smak natury samej praktyki i natury swego cierpi,cego i my$ l,cego umys u. Tak, teraz twoja praktyka nie jest ani dobra ani z a, mo!esz mu powiedzie*. Ale wysokiej klasy praktyk, jest

45

odnalezienie swojej prawdziwej natury. Ten rodzaj nauczania b'dzie mo!liwy gdy on ju! ma pewne do$wiadczenie z praktyk,. Zatem, po prostu je$li czego$ prbujesz i tylko robisz to, wtedy mo!esz dosta* wszystko. Ale je!eli nie mo!esz czego$ dosta*, po prostu, zwyczajnie cierpisz. Chc' czego$ ale nie mog' tego dosta*. Jestem taki smutny. Jest to zwyk y rodzaj cierpienia jaki widzimy. W tym $wiecie wszystkie ludzkie istoty chc, czego$. Ale one nie praktykuj, i nie czyni, !adnego wysi ku; tylko chc,, chc,, chc, nie maj,c !adnego kierunku. Zatem zawsze w ich !yciu jest cierpienie, a cierpienie to nie jest nigdzie skierowane ani zwrcone na g 'bsze zrozumienie tego $wiata i ich samych. Jednak, je$li mocno praktykujesz medytacj' mo!esz osi,gn,* swoj, prawdziw, natur' i po ,czy* si' ca kowicie z innymi istotami. Je$li osi,gniesz swoj, prawdziw, natur', osi,gniesz wszystko. Co wolisz? Nie zrwnowa enie pi'ciu skandh Budda naucza !e ludzkie istoty nie maj, ja. To co zwykle nazywamy ja lub umys em jest tylko jest tylko chwilow, kombinacj, zmieniaj,cych si' energii podzielonych na pi'* skupisk /aggregates/: formy, uczu*, postrzegania, impulsw i $wiadomo$ci. W Sanskrycie, s, one nazywane pi'cioma skandhami lub stosami. Pierwotnie tych pi'* skandh funkcjonuje harmonijnie, a wi'c twoje !ycie jest jasne i nie stwarzasz sobie wiele cierpienia. Ale gdy nie s, one zrwnowa!one, automatycznie dostajesz cierpienie. Czasami mo!na zobaczy* jak,$ bardzo oty , osob'. Jej r'ce, nogi i g owa s, ma e, lecz jej cia o jest bardzo du!e, zatem ma ona k opoty z poruszaniem si' i zrobieniem czegokolwiek. Oznacza to !e skupisko formy nie jest w rwnowadze. Zawsze kiedy ona je, by* mo!e je zbyt wiele i jej cia o staje si' coraz wi'ksze i wi'ksze. Jej j'zyk mwi, chc' czekolady, chc' lody, lecz cia o faktycznie nie chce tego! J'zyk i cia o zaczynaj, walczy* ze sob, i z powodu jej silnej karmy, j'zyk zwyci'!a wi'c ona kontynuuje jedzenie! W tym przypadku skandhy formy, uczu*, postrzegania i impulsw nie mog, dzia a* w harmonii. To jest nie zrwnowa!enie pi'ciu skandh i tworzy to cierpienie. Twoja karma tworzy twoje cia o, a twoje cia o tworzy twoj, karm'. To jest bardzo wa!ny punkt, poniewa! wskazuje on bezpo$rednio na ci,g , wsp gr' karmy i skupiska formy. Skupisko uczucia jest po prostu po ,czeniem wszystkich innych dozna., zarwno fizycznych jak i umys owych. Na przyk ad, dziecko rodzi si' na tym $wiecie. Ono zaczyna swoje !ycie z samym tylko uczuciem. /with just feeling/ Jego pierwsza $wiadomo$* to zaledwie do$wiadczenia otrzymywane poprzez oczy, uszy, nos, j'zyk, cia o i umys . Uczucie oznacza !e gdy dziecko chce sika* ono tylko sika. Kiedy pielucha jest mokra jest to nieprzyjemne uczucie i chwile potem dziecko p acze 7aaa! Przychodzi matka, zmienia pieluch' i po chwili ono znw ma dobre odczucie. Kiedy dziecko jest g odne ono rwnie! nie czuje si' zbyt dobrze, wi'c p acze 7aaa! Wtedy matka daje mu jedzenie. Dzieci maj, tylko ten rodzaj $wiadomo$ci - czucie-i postrzeganie. To jest bardzo prosty umys . Lecz niektrzy ludzie pozostaj, mocno przywi,zani do takiego rodzaju umys u przez ca e swoje !ycie. Gdy poczuj, ch'* jedzenia oni jedz,, wci,! jedz, i jedz, nawet gdy ich g d zosta ju! zaspokojony. Robi, to po to aby przed u!y* doznanie ust i j'zyka. Kiedy maj, ochot' na seks, oni maj, seks, chocia! mo!e nie by* za tym mi o$ci. Kiedy chc, spa*, oni $pi,, ca y czas. Kiedy poczuj, ch'* zakupw on id, i kupuj,, bior,c rzeczy ktrych mo!e nie potrzebuj,. Ale ta $wiadomo$* - doznanie nie jest czysta i prawie zawsze stwarza pewien rodzaj cierpienia dla nich i dla innych ludzi. Biegn,c dalej i dalej od doznania do doznania, stwarzamy silne nawykowe energie lub impulsy ktre potem kontroluj, nasze !ycie. Impulsy s, inn, nazw, dla karmy. Co lubisz? To staje si' twoim umys em. Cz'sto opowiadam t, histori'. Podczas wojny korea.skiej zosta em wcielony do armii, tak jak wszyscy m'!czy2ni w Korei. Mia em w armii bardzo dobrego przyjaciela, pana Song. Zawsze

46

robili$ my wsplne dzia anie. Gdy mia em troch' pieni'dzy, zaprasza em go do restauracji lub razem odwiedzali$ my $wi,tyni'. On nie wiedzia !e poza armi, by em mnichem. Zawsze tylko prbowa em mu pomc. On cz'sto powtarza : Och, dzi'kuj' ci bardzo. Zawsze mi pomagasz, ale ja nie mam nigdy pieni'dzy. Tak mi przykro. Pewnego dnia pan Song powiedzia , Dzisiaj jest moja kolej. Chc' ci' zabra* na obiad do dobrej restauracji w Taegu City. Ale ty nie masz pieni'dzy, powiedzia em. Jak chcesz je zdoby*? Och, nie ma problemu, nie martw si'. B'd' mia troch'. Zatem poszli$ my na stacj' kolejow, Taegu. Jest to bardzo du!a stacja i wiele ludzi tam przyje!d!a i odje!d!a. Gdy weszli$my do wewn,trz, pan Song zagwizda trzy razy bardzo g o$no. Wtedy nagle podbieg o do niego trzech ch opcw. Oni pok onili si' przed nim g 'boko i powiedzieli, Witaj panie, sk,d przybywasz? On odpar , Przyje!d!amy z Pusan, gdzie s, Pan Lee i Pan Kim? Chcia bym z nimi porozmawia*. Ch opcy rozbiegli si', a w kilka minut p2niej zjawi o si' dwch dobrze ubranych d!entelmenw. Och, bracie, przyjecha e$! Jak to mi o !e ci' spotykamy! Oni byli bardzo zadowoleni i bardzo uprzejmi dla pana Song. Wskazuj,c na mnie, on powiedzia , To jest mj bardzo dobry przyjaciel. On jest kapitanem. Zamierzamy zje$* razem obiad. Czy mogliby$cie to dla nas przygotowa*? Tak, bracie, powiedzieli. Tych dwch wzi' o samochd i zawie2li nas do tej bardzo dobrej restauracji. Chocia! by a to wojna, restauracja ta by a wype niona wy$mienitym jedzeniem. W mi'dzyczasie, nie mog em poj,* co si' dzieje. On nie mia pieni'dzy! Ale to nie mia o znaczenia- zjedli$my razem bardzo dobry obiad, a pan Song by bardzo szcz'$liwy. Po obiedzie spyta em go, Co to za historia? Jak to mo!liwe? On odrzek , Och, to bardzo d uga historia. Prosz' opowiedz j,. Dobrze. Zanim wst,pi em do armii, by em kieszonkowcem. Ja by em szefem, a tych dwch ludzi by o moimi pomocnikami. Pewnego dnia, zorientowa em si' !e wszystko to jest bardzo niedobrym dzia aniem. Zatem kiedy zacz' a si' wojna po!a owa em tego, umy em swoje r'ce od tego na zawsze i wst,pi em do wojska. Ale, przez ca y czas ty pomaga e$ mi, a ja nie mog em ci si' odp aci* - nie mia em pieni'dzy. Dzisiaj, ja zwrci em d ug - jaki$ rodzaj zado$*uczynienia by konieczny, zatem poprosi em moich starych przyjaci . Och, dzi'kuj' ci bardzo, to bardzo mi e z twojej strony co zrobi e$ dla mnie, powiedzia em Ale ten rodzaj dzia ania nie jest w a$ciwy! Je$li naprawd' umy e$ od tego r'ce, to oznacza nigdy wi'cej! Dobrze, dobrze. Nie b'd' tego robi*, nigdy wi'cej, powiedzia . Przyrzekam. On by zawsze bardzo porz,dny i nawet zosta kapitanem w tym samym czasie co ja. Pracowali$my razem bardzo du!o i widzia em !e jego dzia ania by y zawsze bardzo dok adne i w a$ciwe. Zatem kieszonkowiec, to by tylko stary nawyk i on bardzo ci'!ko pracowa aby to zmieni*. Ale impulsy s, bardzo silne: karma nie mo!e by* zmieniona przez sam, tylko decyzj' umys u. Potrzebny jest jaki$ rodzaj praktyki medytacji. Pewnego dnia, pan Song i ja pojechali$my zobaczy* Gry Sorak, bardzo pi'kne i znane pasmo gr w Korei. Pogoda by a bardzo przyjemna. Przyje!d!a o wiele ludzi z r!nych stron, aby zobaczy* te gry. Zatem, kiedy przybyli$my stacja autobusowa by a bardzo zat oczona. By o tam du!o ludzi oczekuj,cych w d ugich kolejkach. Stali$my za pewnym starszym d!entelmenem gdy nagle r'ka pana Song wskoczy a do tylnej kieszeni tego m'!czyzny i wyj' a jego portfel. To sta o si' tak b yskawicznie !e nikt obok nas nie zauwa!y tego, nawet m'!czyzna obok nas. Ale ja sta em tu! za panem Song i widzia em ca e to wydarzenie, wi'c uderzy em gopuffff- twoja r'ka nie jest dobra! Powiedzia em. Pan Song by rwnie! bardzo zdziwiony. Och, to mj stary nawyk. Nie mog' nic zrobi*. To dzieje si' samo z siebie! By o mu bardzo

47

przykro i by przy tym bardzo szczery. On nie chcia zabra* tego portfela, nie chcia by* kieszonkowcem i kra$* pieni'dzy innych ludzi. Ale on widzia portfel i jego r'ka automatycznie si'ga a i bra a to. To by bardzo mocny nawyk. Inn, nazw, na to jest karma. Mia on bardzo siln, karm' ku temu. Zatem, czasami to dzia anie po prostu pojawia o si' samo z powodu jego umys u- nawyku, czy on tego chcia czy nie. Powiedzia em mu , Musisz odda* te pieni,dze! Tak, tak. Wtedy poklepa tego m'!czyzn' po ramieniu. Przepraszam pana. Czy to pa.ski portfel? Znalaz em go na ziemi. Stary cz owiek odwrci si' i ujrza pana Song trzymaj,cego jego portfel. Och, wielkie nieba, moje pieni,dze! Dzi'kuj', dzi'kuj' bardzo! By em w drodze na targ aby kupi* krow' za te pieni,dze. Gdybym je zgubi , nie mg bym kupi* krowy na moj, farm'. Och, dzi'kuj' bardzo! Wyj, troch' pieni'dzy aby je da* panu Song w nagrod'. Lecz pan Song pomacha tylko r'k,. Och, nie, nie. Nie mog'! Starszy cz owiek nalega . Nie, jest pan tak uczciwy. Musz' panu podzi'kowa*. Nie, nie, nie... Wzi, em zatem pana Song na bok. To jest w porz,dku wzi,* troch'. Teraz to jest twoja praca! Zatem pan Song wzi, troch' pieni'dzy. Wtedy wszyscy byli bardzo zadowoleni. [G&o.ny .miech zgromadzonych] Zatem jak widzimy, u pana Song ten rodzaj impulsu by bardzo mocny! I chocia! jego my$l,ca $wiadomo$* wiedzia a !e kradzie! by a z ym dzia aniem, !e ten odruch nie jest w a$ciwy i on przesta to robi*, czasami pewien rodzaj impulsu pojawia si' i on natychmiast pod,!a za nim. Je$li robimy pewne dzia anie wiele, wiele razy, staje si' ono odruchem. Inn, nazw, na to jest karma. Jest to po prostu spontaniczne dzia anie naszego umys u-nawyku. Kiedy nie mo!emy kontrolowa* tego odruchu, wtedy czasem nie jest to w rwnowadze z tym co nasza $wiadomo$* rozumie jako zachowanie w a$ciwe lub niew a$ciwe i stwarza to cierpienie dla nas samych i dla innych. Jest to tylko inny rodzaj cierpienia ktre przychodzi kiedy pi'* skandh nie jest w harmonii ze sob, i jedna z nich jest zbyt mocna lub nie mo!e dzia a* z innymi w a$ciwie. W ko.cu, ostatni, skandh, jest $wiadomo$*. Buddyzm mwi !e to co nazywamy $wiadomo$ci, jest faktycznie z o!one z dziewi'ciu oddzielnych $wiadomo$ci. B'dziemy o tym mwi* p2niej bardziej szczeg owo przy okazji omawiania Buddyzmu Mahajany. Kiedy si' rodzimy, mamy sze$* $wiadomo$ci: wzrok, s uch, w'ch, smak, dotyk, i my$lenie. Jest to sze$* podstawowych $wiadomo$ci. Po pewnym czasie kiedy dziecko ma oko o dwch lat, pojawia si' bardzo prosty rodzaj rozr!niania. Dziecko pami'ta wszystkie wra!enia jakie otrzyma o poprzez jego sze$* $wiadomo$ci: Ono lubi jednych i nie lubi innych. To jest pojawienie si' sidmej $wiadomo$ci b'd,cej umys em lubi' - nie lubi'. Czasami nazywamy to $wiadomo$ci, rozr!niaj,ca, poniewa! jest to umys ktry oddziela to od tamtego, dobro od z a, gr' od do u. Lubi' to, nie lubi' tamtego. Nieeee! By* mo !e ameryka.skie dzieci rozwijaj, bardzo siln, $wiadomo$* rozr!niaj,c, ktra uczy si' tylko Nie. Powiniene$ zrobi* to. Nieeee! Prosz' przyjd2 tutaj. Nieee! Ha ha ha ha! Ameryka.skie dzieci ucz, si' tego bardzo atwo. One rozumiej, tylko, nie, ja tego nie lubi'. Jest to pojawianie si' sidmej $wiadomo$ci lub umys u lubi' nie lubi'. Umys ktry pami'ta nasze wszystkie dzia ania i do$wiadczenia jest nasz, sm, $wiadomo$ci,. Jest ona tak!e nazywana $wiadomo$ci, magazynuj,c,, poniewa! $wiadomo$* ta magazynuje wszystko to co kiedykolwiek uczynili$ my, pomy$ leli$my lub do$wiadczyli$my. Jest ona tak!e znana jako pami'*: nie tylko dzia ania z tego !ycia, ale wszystkie nasze dzia ania wykonane od nie maj,cego pocz,tku czasu s, zgromadzone w tej $wiadomo$ci. Ta $wiadomo$* jest jak bardzo dok adny komputer, poniewa! zawiera wszystko co kiedykolwiek zrobili$my, widzieli$ my s yszeli$my, w,chali$my, smakowali$ my, dotykali$my

48

i my$ leli$my, zarwno w tym !yciu jak i we wszystkich naszych poprzednich !ywotach. Kiedy mamy sny, jest to dzia anie naszej smej $wiadomo$ci. Inaczej mo !na spojrze* na to w ten sposb !e nasza szsta $wiadomo$* jest $wiadomo$ci, woli, sidma $wiadomo$*, jest $wiadomo$ci, emocjonaln,, poniewa! jest tym co rozr!nia i stwarza lubi' nie lubi'. sma $wiadomo$* jest $wiadomo$ci, intelektualn,. Ostatni, $wiadomo$ci, o ktrej mwi Buddyzm jest nasza dziewi,ta $wiadomo$*. Jest to nasza $wiadomo$* Buddy lub $wiadomo$* Dharmy. Inn, nazw, dla tego jest dharmakaja. Nazywamy to tak!e prawdziwym ja, pierwotn, natur,, prawdziw, natur, lub natur, Buddy. Jest na to wiele nazw, ale pierwotnie nie ma ona nazwy ani formy. Zatem mamy sze$* $wiadomo$ci po ,czonych z naszymi oczami, uszami, nosem j'zykiem, cia em i umys em. Jest sidma $wiadomo$*, ktra oddziela dobro od z a. sma $wiadomo$* magazynuj,ca wszystkie nasze my$li i do$wiadczenia. Nierwnowaga oznacza !e te $wiadomo$ci oddzielaj, si' i nie dzia aj, ze sob, razem. Nie funkcjonuj, one harmonijnie. Zatem, niektrzy ludzie z silnymi problemami umys owymi posiadaj, w rzeczywisto$ci brak rwnowagi pomi'dzy tymi o$mioma $wiadomo$ciami. Kiedy jest czas jedzenia, oni mog, siedzie* i my$ le*, Je$*, nie je$*? Je$*, nie je$*? Taki rodzaj choroby pojawia si'. Czasem mo!na zobaczy* kogo$ na ulicy, mwi,cego na g os chocia! nikogo tam wi'cej nie ma. On rozmawia sam ze sob,. Och, to mi si' podoba, ty jeste$ dobrym ch opakiem. La-la-la, li-li-li, Dlaczego to powiedzia e$? Pssst, pssst, pssst... Macha on swymi r'kami i rozgl,da si' dooko a, czasami z o$ci si'.. i nagle wybucha $miechem. Ale nikogo wi'cej tam nie ma. Tacy ludzie robi, tak poniewa! chocia! ich cia o jest tu, ich $wiadomo$ci oddzieli y si' i komunikuj, si' mi'dzy sob,. Nazw, tego jest nierwnowaga. Ka!dy do$wiadcza tego rodzaju braku rwnowagi w takiej czy innej formie. W czasie $pieww, twoje usta $piewaj,, Kwan Seum Bosal, Kwan Seum Bosal, Kwan Seum Bosal, ale twoje my$lenie w'druje do Nowego Jorku, do Polski w roku 1989, lub do jakiego$ innego problemu, potem z powrotem do sali Dharmy, potem do dnia wczorajszego, do twojej matki, do kolegi, do ostatniej przyjaci ki. Dooko a, dooko a, dooko a, dooko a. Jest to po prostu pewien rodzaj braku rwnowagi. Wtedy w pewnym momencie, jedna z twoich $wiadomo$ci mwi, Wracaj, dobrze? To jest czas $pieww. Dlaczego chodzisz tak dooko a i dooko a? Zatem ten w'druj,cy umys ktrego ka!dy do$wiadczy to tylko trzy r!ne $wiadomo$ci. Ka!da wykonuj,ca oddzielne dzia anie. Twoje $piewaj,ce usta i uszy ktre s ysz, $piewanie, jest to szsta $wiadomo$*, umys ktry biega dooko a i dooko a jest to sma $wiadomo$* pami'ci, a umys ktry mwi, Wracaj do praktyki!, jest twoj, sidm, $wiadomo$ci,. One walcz, w $rodku mi'dzy sob,. Ka!dego dnia, w ka!dej minucie, twoje $wiadomo$ci walcz, mi'dzy sob,, czasami mniej czasami wi'cej. Kiedy twoje $wiadomo$ci walcz, mi'dzy sob, wewn,trz, nazywa si' to brakiem rwnowagi pi'ciu skandh. Oznacza to !e nie mo!esz niczego zdecydowa*. Czasami zatrzymujesz si': Och, co mam zrobi*? Czy mam zrobi* to czy tamto? Nie wiem! Do$wiadczamy wewn,trz pomieszania. Je$li ta walka staje si' zbyt mocna, wtedy ludzie mwi, !e jeste$ szalony. Wszyscy z nas s yszeli okre$lenie umys&owo niezrwnowa ony. To jest ten sam punkt. Ale kiedy twoje $wiadomo$ci staj, si' zrwnowa!one bum! stajesz si' Budda i wtedy z momentu na moment mo!esz tylko robi, to. Tym niemniej posiadanie braku rwnowagi oznacza !e nie mo!esz zdecydowa* czego$, a wi'c nie mo!esz niczego zrobi*. Podsumowuj,c, wszystkie te r!ne rodzaje cierpienia dodaj, si' do O$miu Cierpie.. Jest to ograniczony $wiat jaki wi'kszo$* ludzi stwarza samym sobie. Ca e ich !ycie jest jak mucha ktra lata wewn,trz ma ej butelki. Pod,!y a ona za s odkim zapachem z butelki, ale teraz nie mo!e ona uciec. Prbuje odnale2* drog' wyj$cia brz'cz,c i brz'cz,c w $rodku czystego szk a, ktre mwi jej !e wolno$* i pusta przestrze. s, niedaleko. Wi'kszo$* ludzi jest takich. Co$ co stwarzaj, oni w swych umys ach stale i stale od nowa powstrzymuje ich mocno od pe nego !ycia. Desperacko prbuj, oni wydosta* si' ze $wiata cierpienia ktry stworzyli sami sobie

49

poprzez $lepe przywi,zanie do swoich zmys w. Ale to nie przychodzi atwo. Po prostu przyczyna ich trudno$ci jest taka !e nie rozumiej, oni nietrwa o$ci. To jest $cie!ka cierpienia ludzkich istot. Wszystko w tym $wiecie dzieje si' poprzez naturalny proces. Ty stwarzasz wszystko, wi'c ty otrzymujesz wszystko, co oznacza !e dostajesz pewien rodzaj cierpienia. Nie lubi' starzenia si'. Och, mj zwi,zek z ni, sko.czy si'. Czuje si' tak beznadziejnie. Nie znosz' by* chorym w a$nie w ten sposb. Nie lubi' go. Nie mog' uwierzy* !e moja babka umar a. Wszyscy cierpimy. Ale je!eli w a$ciwie zrozumiesz wgl,d w nietrwa o$*, wtedy mo!esz odsun,* [take away] tych Osiem Cierpie.. Je$li jednak nie zrozumiesz !e wszystkie rzeczy s, nietrwa e, staniesz si' atwo przywi,zany do rzeczy ktre musz, ostatecznie przemin,*. W rezultacie, nie mo!esz zmieni* swojego cierpienia i wci,! stwarzasz wi'cej cierpienia dla siebie i dla tego ca ego $wiata. Wgl,d w Nieczysto$* (Pi'* Ludzkich Pragnie.) Pragnienie bogactw materialnych Pragnienie seksu Pragnienie s awy Pragnienie jedzenia Pragnienie snu PRZYJRZYJMY SI: wgl,dowi w nieczysto$* bardziej uwa!nie. Niektrzy ludzie uwa!aj, !e ich cia o jest nieczyste. Inni uwa!aj, !e pragnienia umys u s, nieczyste. Praktyk, Hinajany jest dok adne przebadanie wielu nieczysto$ci tego cia a aby z tego punktu zobaczy* nieczysto$ci stworzone przez nasze my$ l,ce umys y. Pod twoj, skr, p ynie krew. Je$li mg by$ spojrze* g 'biej zobaczy by$ organy, ! * , ekskrementy i uryn'. Wszystko jest podtrzymywane przez $nie!no-bia e ko$ci. Ka!dego dnia, poprzez dziewi'* otworw, ca y czas wydalamy wiele nieczysto$ci. Kiedy o tym pomy$limy , jak mo!na w ogle powiedzie* !e jeste$my czy$ci? Ludzie my$l, !e s, przyjemni, oni nak adaj, puder, kremy, robi, makija! i perfumuj, si'. Ubieraj, si' w jedwabie i chodz, z g owami podniesionymi wysoko, przybieraj,c jak,$ atrakcyjn, poz' tak aby inni zwracali na nich uwag'. Ale kiedy naprawd' popatrzysz do $rodka, jeste$my tylko workiem krwi, ekskrementw i ! ci. Bycie $wiadomym tego jest wa!n, praktyk, w wielu tradycjach Hinajany. Pierwotnie nie ma nieczysto$ci. Ludzie staj, si' przywi,zani do pragnie. swoich umys w i to w a$nie przywi,zanie czyni umys nieczystym. Buddyzm Hinajany i ka!da Buddyjska tradycja podkre$laj, nieczysto$ci w naszym umy$le. Ale te nieczysto$ci s, spowodowane przez nasze przywi,zanie do dozna. cielesnych. Jak powiedzia em wcze$niej, Buddyzm mwi, Twoja karma tworzy twoje cia o, a twoje cia o tworzy twoj, karm'. Zatem pragnienia tego cia a , ktre po!,da dozna. czyni, umys nieczystym, poniewa! te pragnienia stwarzaj, karm', ktra przes ania nasz, zdolno$* aby postrzega* ten $wiat jasno i wyra2nie, w a$nie takim jaki jest. Zwierze nie mo!e kontrolowa* swoich po!,da.: je$li chce mie* seks, ma seks. Je$li czuje ch'* jedzenia, ono je, cokolwiek znajdzie, kiedykolwiek ono chce. Wi'kszo$* ludzkich istot cz'sto dzia a w ten sposb. Chocia! istoty ludzkie rozumiej, inaczej , je$li one tylko pod,!aj, za swoimi po!,daniami, one dostaj, cierpienie. Jest to pewien rodzaj nieczysto$ci.

50

Nie tylko wtedy gdy jeste$ !ywy, ale nawet kiedy umrzesz jeste$ nieczysty. Kiedy umrzesz, przyjaciele ktrzy bardzo ci' kochali za !ycia odrzuc, twoje zw oki tak szybko jak to mo!liwe i nawet psy nie b'd, chcia y by* w pobli!u twojego cia a poniewa! twoje zw oki s, tak nieczyste. To dlatego wiele sutr Hinajany mwi tak cz'sto o nieczysto$ci. Mwi, one o dziewi'ciu nieczystych aspektach lub znakach zw ok: cia o puchnie; dzi'ki s o .cu i wiatrowi, robi si' ra!,co odbarwione; zapada si' i deformuje kiedy gnije; w tym miejscu krew i ! * wylewaj, si' z ich naturalnych kana w; zaczyna gni* i stopniowo rozpada si' ; ptaki, zwierz'ta i robaki b'd, gromadzi* si' dooko a aby je je$*; ko$ci, mi'$nie , g owa i r'ce i inne cz'$ci rozlec, si' i pozostan, tylko bia e ko$ci; a po kremacji jest ju! tylko gar$* popio u, ktra zostaje rzucona na wiatr. Wiele praktyk buddyzmu Hinajany podkre$la t, medytacj' nad nieczysto$ci,. Takie praktyki ukazuj, jak nasze narodziny s, po prostu rezultatem karmy z poprzednich !ywotw. Nasz pocz,tek wewn,trz ona matki jest nieczysty, poniewa! miejsce to jest pe ne krwi, ! ci, nieczysto$ci i uryny. Po narodzinach nieczyste substancje s, nieustannie wydalane przez dziewi'* otworw naszego cia a. W mi'dzyczasie, trzydzie$ci sze$* rodzajw nieczysto$ci nieustannie kr,!y po naszym ciele. To cia o w ko.cu umiera, gnije i rozpada si'. A jednak kiedy jest !ywe, zwracamy wielk, uwag' na to nieczyste, nietrwa e cia o. Ubieramy je w drogie rzeczy, myjemy je, pudrujemy, perfumujemy. Musimy po$wi'ci* wiele wysi ku aby utrzyma* je przy zdrowiu i w dobrej kondycji. Je$li tego nie robimy, nie r!nimy si' niczym od psw i $wi.. Buddyzm Hinajany k adzie szczeglny nacisk na pi'* rodzajw nieczysto$ci. Przyjrzyjmy im si' bardziej dok adnie. Pragnienie bogactw materialnych, pragnienie seksu, pragnienie s&awy, pragnienie jedzenia, pragnienie snu. Jest pi'* rodzajw nieczysto$ci, nazywanych Pi'cioma Truciznami lub Pi'cioma Ludzkimi Pragnieniami. Je$li popatrzycie na ten $wiat, zobaczycie !e wi'kszo$* cierpienia jakie stwarzaj, ludzkie istoty jest spowodowana poprzez ich d,!enie do tych pi'ciu pragnie.. I ka!dy to rozumie, wewn,trz. To dlatego, kiedy kto$ ma zbyt wiele pragnie., ludzie my$l,, Co za nieprzyzwoity /dirty man/ cz owiek! On jest przywi,zany do swoich pieni'dzy! Przywi,zany do seksu! Przywi,zany do s awy! Przywi,zany do jedzenia! Przywi,zany do snu! Je$li jest zbyt wiele pragnienia jakiegokolwiek rodzaju, umys staje si' nieczysty: pod,!a tylko za swoimi karmicznymi nawykami. Ka!dy mwi..To nie jest dobre! Ten cz owiek jest nieprzyzwoity. Taki umys pojawia si'. Pieni,dze s, wa!ne dla naszego !ycia. Nie s, one ani dobre ani z e. Ale je$li staniesz si' przywi,zany do pieni'dzy, twj umys stanie si' zaciemniony przez to pragnienie. W dzisiejszych czasach wielu ludzi chce zosta* milionerami. Oni czasami b'd, wykonywa* dzia ania ktre spowoduj, cierpienie innych istot i ich samych, tylko z powodu pieni'dzy. Jeden z moich korea.skich uczniw by profesorem studiuj,cym na Uniwersytecie w Yale. Jego ojciec o!eni si' w wieku osiemnastu lat. Kiedy mia on jedno dziecko, powiedzia swojej !onie !e nie chce mie* wi'cej !adnych dzieci poniewa! uwa!a !e nie b'dzie zdolny zaoszcz'dzi* tyle pieni'dzy ile by chcia . Zawsze kiedy mia wyp at' dawa on tylko niewiele pieni'dzy swojej !onie i synowi. On sk ada wszystkie swoje pieni,dze w zamykanej szafce i liczy je raz dziennie. Liczenie i uk adanie tych pieni'dzy by o jedyn, jego przyjemno$ci, w !yciu. On nigdy nie jad w !adnych restauracjach. Nigdy nawet nie poszed na kaw' poza domem. On robi to wszystko tylko po to aby zaoszcz'dzi* pieni,dze. Kiedy jest to umiarkowane, taki umys nazywa si' cnotliwy, w nadmiarze, jest chciwy. Pewnego dnia jego !ona powiedzia a mu, Nie mog' z tob, !y* wi'cej. Nie jad am w restauracji z tob, nawet jeden raz odk,d jestem z tob, Ale to nie zmartwi o go w ogle. On tylko powiedzia , Je$li

51

tak my$ lisz , musimy wzi,* rozwd. I oni rozwiedli si' w sze$*dziesi,tym roku ich !ycia! To jest szalone. Poniewa! jego !ona dostawa a jak,$ pensj', mog a !y* bez jego pomocy. Pewnego dnia, jego syn, mj ucze., zapyta go: Ojcze, !yjesz tylko dla przyjemno $ci liczenia ka!dego dnia swoich pieni'dzy. Dlaczego to robisz? Co zrobisz kiedy umrzesz? Nie wiem co zrobi' kiedy umr'. Ja tylko !yje z t, przyjemno $ci,. Dla mnie nie jest wa!ne aby mie* !on' lub syna. Wkrtce potem on zmar . Kiedy syn otworzy szafk' swojego ojca, by o tam kilkaset tysi'cy dolarw. Pieni,dze by y starannie pouk adane i ustawione jak w banku. Kiedy on popatrzy na pieni,dze tak poustawiane on za ama si' i rozp aka . Zrozumia !e jego ojciec po$wi'ci wszystko w swoim !yciu dla czego$ czego nigdy nie mg ze sob, zabra*. Pieni,dze, same w sobie nie s, ani dobre ani z e. Oszcz'dzanie pieni'dzy nie jest ani dobre ani z e. Ale kiedy naprawd' jest czas aby umrze*, pieni,dze nie mog, przed u!y* naszego !ycia nawet na jeden moment. W rzeczywisto$ci, prawdziwa przyjemno $* z pieni'dzy to u!ywanie ich w a$ciwie. Ale je$li d,!ymy do tego aby zaspokoi* nasze przemijaj,ce pragnienia, wtedy ostatecznie karmiczne konsekwencje tego rodzaju my$lenia zatruj, nasze umys y. Utracimy nasz kierunek i spowodujemy cierpienie innym. /for this world/ To jest bardzo wa!ny punkt. Zatem oto dlaczego po!,danie pieni'dzy nazywamy nieczysto$ci,. Seks, sam w sobie, tak!e nie jest ani dobry ani z y. Wszystko zawdzi'cza swoje narodziny i !ycie z po ,czenia si' naturalnej energii !e.skiej i m'skiej. Ale niektrzy ludzie czyni, t' atrakcj' cennym klejnotem ich pomieszanych umys w. Kiedy$, gdy przebywa em w O$rodku Zen w Providence przysz a do mnie pewna kobieta. By a ona studentk, na pewnej uczelni w Nowym Jorku. Powiedzia a !e umwi a si' ze swoim siedemdziesi,tym-sidmym ch opakiem. Zapyta a mnie, Co by$ powiedzia gdybym zechcia a wyj$* za mojego setnego ch opca? Na Zachodzie, wielu ludzi ma tego rodzaju bliskie zwi,zki zanim zdecyduj, si' na ma !e.stwo. Jest to inaczej ni! na Wschodzie gdzie m'!czyzna i kobieta mog, spotyka* si' przez kilka lat bez zbyt wielu albo !adnych w ogle intymnych kontaktw. Kiedy dowiedzia em si' !e ma by* to jej siedemdziesi,ty-sidmy partner, opowiedzia em jej o wielkiej bodhisatwie Zalicza-Milion. Jest to bardzo znana historia o kobiecie ktra u!ywa a seksu tylko po to aby zbawi* innych ludzi. Sutra-Awatamsaka mwi o pi'*dziesi'ciu trzech wielkich mistrzach zr'cznych sposobw /skilful means/. Trzydziestym szstym mistrzem by a kobieta o imieniu ZaliczaMilion. By a ona prostytutk, ktra !y a w czasach Buddy. By a bardzo, bardzo pi'kna i wielu ludzi wierzy o !e osi,gn' a ona o$wiecenie. Ka!dego dnia, wielu m'!czyzn przychodzi o do niej aby mie* seks. Czasami prosi a ona o pieni,dze a czasami nie. Ale ka!dy m'!czyzna ktry mia z ni, seks, nie mia ju! wi'cej pragnienia seksu kiedy wychodzi . Wielu, wielu jej kochankw w ko.cu zostawa o mnichami, osi,ga o o$wiecenie i stawa o si' wielkimi nauczycielami dla innych. Zalicza-Milion nigdy nie u!ywa a seksu dla swojej w asnej przyjemno$ci. U!ywa a ona raczej tego cia a aby s u!y* innym ludziom. Utrzymywa a czysty umys i u!ywa a seksu tylko aby odsun,* po!,danie seksu u tych m'!czyzn, zatem pomaga a im osi,gn,* o$wiecenie. Ta znana historia pokazuje !e nawet czasami seks mo!e by* u!yty tak aby pomc innym ludziom je$li kierunek jest jasny. Jest wiele innych historii na temat u!ycia tak zr'cznych metod. Sam w sobie seks nie jest ani dobry ani z y: najwa!niejsz, rzecz, jest, dlaczego robisz co$? Czy jest to tylko dla siebie, czy dla wszystkich istot? Zalicza-Milion by a wielk, bodhisatw,, ktra dzia a a bez przeszkd, zatem jej seks nie by dla niej , dla jej w asnej przyjemno$ci. Jej seks by seksem wybawi*- wszystkie- istoty. T, histori' mo!na odnale2* w sutrze Awatamsaka Opowiedziawszy t' histori' mojej uczennicy z Nowego Jorku, zapyta em j,, Dlaczego masz seks? Dla kogo?

52

Mam go dla niego i dla mnie. Ci,gle masz ja, zatem nie jest to dobrze. Musisz ca kowicie odsun,* ja wtedy twj seks b'dzie seksem bodhisatwy. Wtedy powiedzia em jej, Twoje !ycie jest ju! prawie w po owie. Od teraz, powinna$ !y* nie tylko dla siebie samej. Tylko pomagaj temu $wiatu i pomagaj wszystkim istotom. Oko o rok p2niej otrzymali$my od niej list. Ona wysz a za m,! po siedemdziesi,tym sidmym partnerze i prawdopodobnie zosta a dobr, !on, i matk,. M'!czyzna i kobieta powinni by* w !yciu partnerami, a nie jedynie instrumentami wsplnej fizycznej przyjemno$ci. Powinni by* dobrymi przyjaci mi w Dharmie. Je$li pomagaj, sobie nawzajem, rozumiej,c swoje prawdziwe ja i g 'boko po$wi'caj, si' temu w codziennym !yciu, nie my$l,c o sobie, wtedy mie* seks nie jest problemem. To rwnie! mo!e by* Dharm,. Nazw, na to jest do ban, przyjaciel na drodze. Ale jest to skrajnie trudna praktyka dla wi'kszo$ci ludzi, ktrzy maja seks z innymi tylko dla w asnej przyjemno$ci: to jest nieczyste. To dlatego nazywamy kogo$ obrzydliwym/filthy/ je$li ma on tylko seks bezmy$ lnie, jak zwierz'. Najwa!niejsz, rzecz, jest, jak podchodzisz do zwi,zkw seksualnych? Sposb w jaki my$lisz o seksie czyni go czystym albo nieczystym. Pragnienie s awy jest bardzo interesuj,ce. Nawet bardziej ni! pragnienie seksu, reprezentuje ono najwi'ksz, mo!liwo$* uczynienia umys u nieczystym. Wi'kszo$* ludzi jest przywi,zanych do nazwy i formy. Ka!dy tak!e wierzy ja jestem. Jest to podstawowe z udzenie. Nazwa i forma nie maj, w asnej natury, a to ja nie istnieje. S, one stworzone ca kowicie poprzez nasze my$lenie. Ale ludzkie istoty nie s, z tego zadowolone. Chc, one zatem aby ta iluzja ja jestem stawa a si' coraz wi'ksza, wi'ksza i wi'ksza przez ca y czas. Jestem tym. Jestem tamtym. Jestem b yskotliwym naukowcem. Jestem s awnym aktorem. Jestem zaprzyja2niony z tym-i-z tamtym. Nie s, oni zadowoleni dopki inni ludzie nie rozpoznaj, tego ja jestem i s, oni w pewien sposb przez to kontrolowani. W Korei P nocnej silna wiara pewnego cz owieka w ja jestem ca kowicie kontroluje umys y wielu milionw ludzi - nawet kilka lat po jego $mierci! Je$li nie wierzysz w to ja jestem, mo!esz pj$* do wi'zienia lub straci* !ycie. To jest szalone. Ka!dego dnia, ludzie na tym $wiecie zabijaj, innych ludzi tylko po to aby ochroni* swoje imi' i swoj, reputacj'. A cierpienie jakie z tego powodu powstaje nie jest ograniczone tylko do dyktatorw czy kryminalistw: w wi'kszo$ci przypadkw, my wszyscy bezwzgl'dnie wsp zawodniczymy mi'dzy sob, w naszym codziennym !yciu tylko po to by wywy!szy* swoje ja jestem wzgl'dem kogo$ innego. K amiemy i oszukujemy. K cimy si' i mwimy z e rzeczy o kim$ innym nie po to aby sta* si' s awnym, ale aby pokaza* jeden drugiemu !e moje ja jestem jest w pewien sposb lepsze ni! jego czy jej. A ca e to cierpienie i bl pochodz, tylko z jednej fa szywej my$li i! ka!dy jest przywi,zany do: Ja jestem. Ludzie czyni, niesamowite wysi ki aby zdoby* i utrzyma* wysok, pozycj' spo eczn,. B'd, oni robi* poni!aj,ce rzeczy z powodu ich przywi,zania do tej ca kowicie pustej my$ li. By a w Korei pewna kobieta posiadaj,ca wysok, pozycj' spo eczn, ktra mia a znany romans. Jej m,! by wysokim ministrem w rz,dzie. Kobieta ta mia a romans z cz owiekiem maj,cym opini' swego rodzaju Don Juana. Pocz,tkowo, by a ona zainteresowana tylko sp'dzaniem czasu z tym cz owiekiem. W ko.cu zacz, on dysponowa* jej pieni'dzmi, samochodami i bi!uteri,. Straszy on j, !e je$li ona nie b'dzie tego akceptowa*, on wszystko rozg osi. Poniewa! ona obawia a si' utraci* swj wysoki status spo eczny, uleg a mu. Ona pozwoli a aby on ca kowicie j, kontrolowa , poniewa! on kontrolowa jej najwi'kszy l'k. W ko.cu ona zbankrutowa a a w rezultacie skandal wyszed na jaw. Jej reputacja zosta a ca kowicie zrujnowana, z tego powodu poczu a ona jakby jej !ycie zosta o ca kowicie sko.czone. My$ la a wiele razy o samobjstwie. Wszystko to by o rezultatem jej przywi,zania do tymczasowej i ca kowicie pustej przyjemno$ci pochodz,cej z posiadania aprobaty innych ludzi.

53

Kiedy mwimy pragnienie s awy, nie mwimy tylko o pragnieniu stania si' znanym przez wielu ludzi. Wi'kszo$* ludzi kiedy s ysz, oni o pragnieniu s awy my$li !e jest to tylko nieczysto$* umys w s awnych ludzi. Ale oznacza to tak!e, w rzeczywisto$ci pragnienie pewnego rodzaju spo ecznej aprobaty, pewnego respektu lub popularno$ci w$rd ludzi. To pragnienie powoduje ci,g e cierpienie w naszym codziennym !yciu. Cierpimy kiedy inni nie my$l, o nas dobrze. Jeste$my zazdro$ni kiedy ludzie aprobuj, kogo$ kogo my nie lubimy. By* mo!e mwimy co$ z ego o tej osobie aby j, poni!y*. Ulegamy /conform/ i k amiemy aby zdoby* aprobat' innych. Nie chcemy by* odrzuceni/left out/. W Azji wielu ludzi ubiera si' dobrze i usi uje pokaza* innym swoj, wysok, pozycj' materialn, , nawet je$ li s, oni biedni. To jest jak wsp zawodnictwo ja. Zna em raz cz owieka ktry je2dzi bardzo dobrym samochodem i nosi bardzo drogie ubrania, pomimo !e pracowa w bardzo ma ym biurze i nie zarabia du!o pieni'dzy. Chcia on aby inni uwierzyli !e osi,gn, on sukces. W domu odmawia rodzinie pewnych podstawowych rzeczy w zamian za t' aprobat', a jego dzieci cierpia y z powodu jego fa szywej postawy spo ecznej. Tak!e wielu ludzi w Japonii i w Korei wywiera na swoje dzieci silny nacisk aby dosta y si' do dobrej szko y tylko dlatego !e to powie co$ o ich rodzicach. Ka!dego roku, kilkunastu japo.skich lub korea.skich uczniw zabija si' poniewa! nie dostali si' oni do najlepszej uczelni i maj, poczucie !e przynios, oni wstyd swoim rodzicom. Wszystko to pochodzi z podstawowego z udzenia umys u !e ja jestem, z udzenia jakie ludzie wymuszaj, na sobie i na innych. Je$li medytujesz w a$ciwie, mo!esz jednak spostrzec !e to ja naprawd' nie istnieje. Je$li to ja nie istnieje, wtedy jaka rzecz mo!e sta* si' s awna lub zdoby* czyj,$ aprobat'? Je$li ludzie urzeczywistnili by !e to ja nie istnieje, oni nie cierpieli by tak bardzo - i nie sprawiali by aby cierpieli inni w rezultacie przywi,zania tego ja do jakiej$ reputacji lub dobrego imienia. Tak!e oni nie przejmowali by si' tak bardzo kiedy inni ludzie wydawali by si' lepsi ni! oni: zazdro$* wobec innych nie mog aby si' pojawi*. To ja po prostu nigdzie nie istnieje. To dlatego gdy medytujecie, osi,gacie !e pragnienie s awy jest nieczysto$ci,. Wszyscy rozumiemy pragnienie jedzenia. Jest to bardzo pot'!ne, poniewa! oznacza to !e twoja karma j'zyka ca kowicie ci' kontroluje. W $wi,tyniach buddyjskich na Wschodzie, kiedy kto$ umrze, co roku odbywa si' wa!na ceremonia po$wi'cona jego pami'ci. Po ceremonii zawsze jest dobry posi ek w domu rodziny lub w $wi,tyni. Daty i miejsca tych ceremonii cz'sto s, og aszane w okolicy gdzie !y zmar y. Mia em w Korei ucznia, ktrego ojciec mia bardzo dziwny nawyk. Nosi on ze sob, dwa notesy w swojej kieszeni; w jednym notesie mia on zapisane daty wszystkich ceremonii pami'ci w r!nych $wi,tyniach w jego okolicy; w drugim notesie by y daty urodzin innych ludzi. Zatem, co kilka dni, on zwykle sprawdza swoje notesy. Czyj ojciec zamar , czyja matka zmar a? Wtedy on szed tam i przy ,cza si' do ceremonii lub przychodzi na koniec. Tam by o zawsze bardzo dobre jedzenie. To samo z urodzinami; Ach, to s, urodziny pana Kim, urodziny pana Park, urodziny pana Sang,... On zwyk chodzi* tam, przy ,cza* si' do ceremonii i jad jak $winia! By o tam zawsze du!o dobrego jedzenia i co najwa!niejsze, by o ono za darmo. Zatem by a to jego praca: najpierw sprawdza on swoje notesy potem szed za jedzeniem: Co dzisiaj? co dzisiaj? Jaka ceremonia w ten week- end? [0miech zgromadzonych.] Jego j'zyk ca kowicie go kontrolowa . Chc' codziennie dobrego jedzenia. Zatem on zawsze nosi te dwa notesy. Nie jest to zbyt dobry sposb utrzymywania swojego umys u, prawda? Ale on nie by zaspokojony tym dziwnym nawykiem. Ka!dego dnia zwyk on chodzi* do innej restauracji, chocia! jego !ona by a bardzo dobr, kuchark,. Jednego dnia by a to chi.ska restauracja, innego dnia ameryka.ska. Kiedy on jad z innymi zawsze chcia jedzenia z talerzy innych ludzi, nie ze swojego! Czasami mg pomin,* swj w asny talerz i si'gn,* poprzez st aby sprbowa* czyjego$ jedzenia. W Buddyzmie, nazw, na to jest g odny duch. Wszystko to pochodzi z posiadania zbyt wielu pragnie.. To jest gorsze ni! bycie zwierz'ciem. W rzeczywisto$ci, pod pewnymi wzgl'dami zwierz'ta maj, prostsze umys y.

54

Zwierz' kiedy jest g odne ono je, a kiedy jest syte, ono przestaje je$*. Nie jest ono przywi,zane do pragnienia jedzenia lub do smaku. Ale ludzkie istoty s, zbyt przywi,zane do ich j'zyka. Zatem, nawet kiedy jeste$my ju! syci, je$li lubimy smak jakiego$ jedzenia b'dziemy kontynuowa* jedzenie. Wielu ludzi wstaje od sto u z blem brzucha, zjad szy zbyt du!o. Ale prawdziw, rol, jedzenia jest utrzyma* nasze cia o przy !yciu, tak aby$my mogli u!y* to rzadkie ludzkie odrodzenie aby osi,gn,* o$wiecenie. Je$li s u!ymy temu cia u dla niego samego, dla jego przemijaj,cych pragnie ., stajemy si' jego niewolnikami. To jest podstawowa nieczysto$*. To samo dotyczy snu. Dla wi'kszo$ci ludzi, sze$* do o$miu godzin snu to wi'cej ni! trzeba. Ale zawsze widzimy ludzi drzemi,cych w sali medytacyjnej, w szkole lub w pracy. Oni mogli spa* osiem godzin poprzedniej nocy, ale kiedy zaczyna si' okres medytacji, wraz z d2wi'kiem czugpi, oni zaczynaj, chrapa* na swojej poduszce. Dlaczego tak jest? Pragnienie snu jest rwnie! pewnym rodzajem karmy tak jak inne. Im masz wi'cej snu, tym bardziej go chcesz. W $wi,tyni lub w o$rodku Zen, budzimy si' wcze$nie rano ka!dego dnia aby robi* medytacj'. Jest tak poniewa! Budda znaczy Obudzi* si'. Wielu ludzi przychodzi do o$rodka Zen, ale oni nie chc, wstawa* wcze$nie razem z innymi. Nie, nie, ja chce spa*. Musz' mie* osiem godzin snu. Wtedy G wny mnich mwi, Budda oznacza obudzi* si'. Zatem musisz wstawa*! Ale wielu ludzi kiedy oni wyprowadzaj, si' z o$rodka Zen, wci,! chce wstawa* o pi,tej rano aby praktykowa*. Chc, oni zachowa* program $wi,tyni w domu. To jest wspania e! Ka!dego dnia b'd' wstawa o pi,tej rano. Wtedy oni nastawiaj, budzik na godzin' pi,t,, zegarek dzwoni dzy#,dzy#! Jest bardzo g o$ny. Och, potrzebuj' wi'cej snu! Oni naciskaj, guzik budzika i wracaj, do snu. Je$li chcesz wstawa* o pi,tej aby praktykowa*, wtedy gdy budzik dzwoni musisz wsta*. Dlaczego naciska* ten guzik? To jest zbyt g o$ne. Dzisiaj Jestem zm'czony, zatem potrzeba mi wi'cej snu. Takie nastawienie nie jest dobre. Ka!dy chce spa* i $pi wi'cej i wi'cej. Im wi'cej $pisz tym bardziej pragniesz snu. To jest bardzo wa!ny punkt. Ale Budda uczy !e ca e !ycie jest snem - kiedy w ogle si' obudzisz? Wielu ludzi my$li !e poniewa! oni cz'sto $pi, w sali Dharmy nie b'd, mogli nigdy mocno praktykowa*. Ale to nie jest tak. Dawno temu w Korei by mnich ktry osi,gn, o$wiecenie dzi'ki swojej bardzo silnej karmie snu. By on p2niej znany jako Mistrz Kamienia M y.skiego. Zanim osi,gn, o$wiecenie nie mg on kontrolowa* swojego snu. Czy siedz,c w medytacji czy pracuj,c, chodz,c lub jedz,c, on zawsze zasypia . Kiedy tylko g wny mnich uderza w czugpi, rozpoczynaj,c medytacj', on zasypia . W ko.cu on nie mg przebywa* wi'cej w sali medytacji. Pewnego dnia, kiedy szed ulic, zasn, i uderzy g ow, w drzewo stoj,ce przy drodze. Pewna kobieta ktra sta obok zobaczy a to i za$mia a si'. By on bardzo tym zawstydzony. Zatem on zdecydowa rozwi,za* ten problem raz na zawsze. Wzi, on sznur i przywi,za do niego ci'!ki m y.ski kamie. i przywi,za to do swojej szyi. Zawsze kiedy pracowa lub uczy si', nosi ten kamie.. Kiedy zasypia , zawsze upada . Ka!dego dnia czyni wielki wysi ek. Dzi'ki temu wysi kowi on rzeczywi$cie przezwyci'!y swj silny nawyk snu. Pewnego dnia, po d ugim mocnym treningu on osi,gn, o$wiecenie i Zosta Wielkim Mistrzem Zen. To jest historia mistrza Kamienia M y.skiego ktry pokona swojego demona snu. Wi'kszo$* ludzi jest ograniczona przez te Pi'* Ludzkich Pragnie.. Ale je$li osi,gniesz o$wiecenie i staniesz si' Wielkim M'!czyzn, lub Wielk, Kobiet, nie b'd, ci' one wi'cej wi,za*. Nie b'dziesz u!ywa* tych pragnie. dla swojej w asnej przyjemno$ci. B'dziesz mg dzia a* bez przeszkd aby pomc wszystkim istotom. Najwa!niejsz, rzecz, jest, jak u!y* tych pragnie. aby pomc innym? Wgl,d w Nie-ja2.

55

Charakterystyki wszystkich zewn'trznych zjawisk Powstawanie Trwanie /stability/ Zanikanie /decline/ Rozpad Przyczyna /dissolution/ Skutek Pierwotna przyczyna Wsp zale!ne powstawanie Rezultat

Aspekty umys u

Powstawanie Trwanie Rozr!nianie /differentation/ Wyga$ni'cie Samsara

Dobre przyczyny prowadz, do dobrych rezultatw. Z e przyczyny prowadz, do z ych rezultatw. Charakterystyki wszystkich zewn'trznych zjawisk: powstawanie, trwanie, zanik, rozpad. WSZYSTKO W TYM wszech$wiecie czego do$wiadczamy, powstaje trwa przez jaki$ czas, zanika i znowu znika. To jest natura wszystkich rzeczy. Spjrz na deszcz lub $nieg: on pojawia si' na chwil' w jakiej$ formie, trwa, zaczyna topi* si' lub parowa* i w ko.cu znika. Ludzka istota pojawia si' na tym $wiecie, !yje przez jaki$ czas, starzeje si' i umiera. To samo dotyczy gr, ska , drzew, zwierz,t, s o.ca, ksi'!yca, gwiazd wszystkiego. Mwili$my ju! jak ziemia i ksi'!yc pojawi y si' ze s o .ca wiele setek milionw lat temu i teraz one obracaj, si' w przestrzeni. Wiele kalp w przysz o$ci, kiedy s o .ce rwnie! zacznie znika*, ziemia stanie si' coraz zimniejsza, w ko.cu zarwno ziemia jak i ksi'!yc rozsypi, si' i znikn,. Ca y ten $wiat pochodzi z pustki i w ko.cu do pustki powrci. To mo!e zdarzy* si' w jednej chwili, mo!e trwa* tak d ugo jak poranna rosa, lub mo!e trwa* wiele setek kalp. Ale ostatecznie wszystko jest takie same. Wszystko pojawia si', trwa przez jaki$ czas, znika i odchodzi. To nie jest tylko Buddyjska idea: mo!ecie to zobaczy* wsz'dzie gdzie spojrzycie. Ale jest jedna rzecz ktra nigdy nie pojawia si' ani nie znika. Czy znale2li$cie j,? Jeden z moich uczniw powiedzia raz, Przestrze. jest w a$nie taka. Ale przestrze. jest ju! zawsze pustk,, prawda? Sk,d przestrze. pochodzi. Ha, ha, ha, ha! Zatem musimy odnale2* t, nieprzerwan, rzecz. / not- broken thing/ To jest bardzo wa!ny punkt. Aspekty umys&u: powstawanie, trwanie, rozr nianie, wygasanie. To nauczanie mwi !e nasze umys y s, tak!e takie same jak wszystkie rzeczy w tym wszech$wiecie. Funkcjonowanie naszych umys w podlega tym samym prawom jakie rz,dz, ska ami, drzewami, ksi'!ycem i s o .cem. Nasze my$li nieustannie przychodz, i odchodz,.

56

Jedna my$l mo!e pozosta* przez minut' lub dwie. Nasze umys y zawsze si' zmieniaj,. Wszystko co ma nazw, i form' powstaje, trwa przez pewien okres czasu, rozpada si' /become differetiated/ i powraca do pustki. Skoro nasze umys y maj, tak, sam, substancj' jak ten ca y wszech$wiat s o.ce, ksi'!yc, gwiazdy, gry, rzeki, wszystko - podlegaj, one tym samym prawom, umys pojawia si', trwa przez jaki$ czas, nast'pnie zmienia si' i powraca do pustki. To zwykle dzieje si' bardzo, bardzo szybko. Jest pewne stare Wschodnie powiedzenie !e umys kobiety zmienia si' dwana$cie razy pomi'dzy kuchni, i jadalni,. W dawnych czasach, kiedy kobieta zwykle podawa a obiad dla swoich rodzicw lub m'!a, zwyk a ona nosi* niski stolik z jedzeniem z kuchni do pokoju gdzie oni jedli. Mo!e moi rodzice nie lubi, tego jedzenia. Mo!e oni to lubi,. Mo!e to jest dobrze przygotowane. Mo!e nie jest dobrze przygotowane. Mo!e ugotowa am za du!o. Mo!e za ma o..... Zmiana, zmiana, zmiana, zmiana, sprawdzanie, sprawdzanie, sprawdzanie, sprawdzanie. My$lenie, my$lenie, my$ lenie [0miech] Ha ha ha ha! Jest to stare azjatyckie powiedzenie o umy$ le !ony, ale naprawd' pasuje to do wszystkich umys w. Kiedy twj umys si' zmienia, wtedy kolor twojej twarzy tak!e si' zmienia. Czasem twoja twarz jest czerwona, czasem ! tawa, czasem ciemna, czasem sina kolor zawsze si' zmienia gdy my$lenie si' zmienia. Kiedy twj umys si' zmienia, kolor twojej twarzy te! si' zmienia poniewa! umys i wszech$wiat pod,!aj, za tymi samymi prawami. Twoja energia idzie do gry, i twoja twarz staje si' czerwona; energia idzie w d , twarz staje si' sina. Je$li do$wiadczasz zbyt wiele my$lenia lub przywi,zania do jakiego$ mocnego uczucia twoja twarz staje si' ciemna. Ten kolor zawsze si' zmienia. Zatem nasz umys zawsze si' pojawia, trwa przez pewien czas, zmienia si' i znika. To mo!e dzia* si' bardzo, bardzo szybko. Wszystko co ma nazw' i form' zmienia si', poniewa! nazwa i forma nie maj, w asnejnatury. Je$li ca kowicie osi,gniesz ten punkt, osi,gniesz !e umys tak!e nie ma w asnejnatury: to jest wgl,d w nie-ja2.. Osi,gasz nie-ja2.. Zatem, wgl,d w nie-ja2. jest bardzo wa!n, praktyk, poniewa! wtedy osi,gasz nirwan'. Ach, moje cia o pojawia si' i znika. To jest moja r'ka, to jest moja stopa, to jest moja g owa - to jest moje cia o. Ale to cia o to nie jest ja. To cia o jest zaledwie wypo!yczonym samochodem. Wynaj'ty samochd jednej osoby jest zrobiony w U.S.A., innej jest zrobiony w Korei jeszcze innej osoby samochd jest zrobiony w Japonii. Je$li w a$ciwie osi,gniesz !e to cia o jest tylko twoim wypo!yczonym samochodem, wtedy osi,gni'cie nirwany nie jest problemem, poniewa! osi,gasz nietrwa o$* tego cia a. Mj wypo!yczony samochd jest nietrwa y i ci,gle si' zmienia, zmienia, zmienia. Moje prawdziwe ja jest nie- ja2ni,. /nonself/ Przyczyna, skutek, samsara; pierwotna przyczyna, wsp&zale ne powstawanie, rezultat Ca y ten $wiat jest stworzony przez przyczyn' i skutek. Ka!da pojedyncza rzecz ktrej kiedykolwiek do$wiadczyli$my jest skutkiem jakiej$ przyczyny i ten skutek stwarza jaki$ inny skutek ktry z kolei staje si' przyczyn,. Pewnego dnia Budda szed wzd u! zakurzonej drogi razem ze swoim oddanym s ug, Anand,. Nagle Budda powiedzia do Anandy aby podnis on 2d2b o s omy ktre le!a o na ich drodze. Trzymaj,c je w r'ce Ananda poczu bardzo silny zapach ryby. On zrozumia !e ten kawa ek s omy by poprzednio u!yty do wi,zania ryb na targu, zatem on to odrzuci . Budda zobaczy to. Czy czujesz co$, Anando? Tak, nauczycielu. To pachnie bardzo silnie ryb,, zatem wyrzuci em to. Zatem, czy my$lisz !e ta s oma pocz,tkowo pachnia a ryb,? Nie, poniewa! raz zwi,zano ni, ryb', dlatego pachnie ryb,. Oni obaj kontynuowali swj marsz przez chwil'. Po jakim$ czasie przechodzili obok kawa ka czystego, bia ego papieru na drodze.

57

Anando, podnie$ to i zobacz co to jest, powiedzia Budda. Zatem Ananda pochyli si' i podnis to. Czy czujesz co$? Czuj' dobry zapach jakby drogiego kadzid a, odpar Ananda. Czy my$lisz !e ten papier pocz,tkowo pachnia w ten sposb? Nie, Panie. On pachnie w ten sposb poniewa! musia on by* u!yty aby zawin,* w niego kadzid o. To dlatego pachnie w ten sposb. W a$nie tak, powiedzia Budda. Teraz wiesz !e wszystko na tym $wiecie, nie wa!ne jak ma e, wydarza si' z powodu nieustannego wsp dzia ania przyczyny i skutku. Ananda zrozumia i podzi'kowa Buddzie. Ale co Ananda osi,gn, ? Zrozumia !e prawo przyczyny i skutku nie pochodzi z jakiego$ odleg ego miejsca. Nie jest ono czym$ specjalnym. Przyczyna i skutek pochodz, z najbli!szych wydarze., najbli!szych zwi,zkw z nami w ka!dym momencie, w ka!dej sytuacji. Zatem jest bardzo wa!ne aby ca kowicie zrozumie* prawdziw, natur' tej przyczyny i skutku. Urodzili$cie si' w U.S.A.; ja urodzi em si' w Korei. Dlaczego jedna osoba odradza si' w Stanach Zjednoczonych, kiedy inna osoba ma swoje odrodzenie w Korei? Kobieta rodzi si' bez w,troby, m'!czyzna rodzi si' niewidomy, inny m'!czyzna rodzi si' w bogatej rodzinie; kto$ rodzi si' czarnym lub bia ym, katolikiem lub !ydem lub bardzo inteligentnym lub artyst,. Musi by* jaki$ tego powd. Zrozumienie tego jest bardzo wa!ne dla naszego !ycia. Jak m'!czyzna i kobieta staj, si' m'!em i !on,? Pomi'dzy tak wieloma milionami ludzi, kto$ staje si' m'!em i !on, poprzez swatw, podczas gdy inni po prostu spotykaj, si', zakochuj, w sobie i !eni, si'. Nie zwa!aj,c na uwarunkowania ich zwi,zku, ich spotkanie zdarzy o si' jako rezultat przyczyny i skutku. W a$nie w tym czasie i w tym miejscu, ten m'!czyzna i ta kobieta mieli przypuszczalnie spotka* si'. Oni razem stworzyli pewn, przyczyn' poprzez dzia ania w poprzednim !yciu a kiedy pewne warunki zesz y si' razem, ta przyczyna stworzy a skutek ich dzisiejszego spotkania. To jest bardzo proste! W tym $wiecie nic nie dzieje si' przez przypadek. Wszystko jest ju! zdecydowane z powodu dzia a. jakie robili$ my w poprzednich !ywotach. Budda naucza !e je$li zaledwie potr,cisz osob' mijan, na ulicy, jest to rezultatem wielu tysi'cy !ywotw w ktrych robi e$ wsplne dzia anie z t, osob, Teraz pomy$lcie jak wiele !ywotw dzia ania razem spowodowa o !e zakocha e$ si' w kim$ lub o!eni e$! Wszystkie rzeczy pojawiaj, si' w tym $wiecie czuj,cych istot z powodu jakiej$ pierwotnej przyczyny w pewnych okre$lonych warunkach aby da* jaki$ rezultat. Karma jest tylko naszym nawykiem- umys u. /habit-mind/ Je$li my$lisz lub robisz co$ wiele, wiele razy, stwarzasz mentalny nawyk, to znaczy !e jest bardzo du!e prawdopodobie.stwo !e w tych samych warunkach zrobisz t, sam, rzecz od nowa, od nowa i od nowa. Zatem nasze my$lenie i nasze dzia ania tworz, nasz, karm'. Poprzez nasze my$ lenie i poprzez nieustanne dokonywanie wyborw, stworzyli$my siebie takimi jacy jeste$my: to jest podstawowa nauka Buddyzmu. W poprzednich !ywotach by em Korea.czykiem a wi'c stworzy em z Kore, i jej lud2mi pewn, karm'. Zatem to nie jest przypadek !e w tym !yciu odrodzi em si' w Korei. Wszystkie rzeczy dziej, si' poprzez naturalny proces. Buddyjsk, nazw, na naturalny proces jest przyczyna i skutek lub karma. Poprzednio wytworzy e$ ameryka.sk,, polsk, lub niemieck, karm'. Kiedy twoje cia o zniknie, zabierzesz t' karm' ze sob,. Wtedy gdy b'dziesz mia si' odrodzi* karma ta napotka takie warunki ktre znowu stworz, cia o niemieckie, polskie lub ameryka.skie. Wszystko zale!y od tego jak mocna jest twoja karma i jakie napotka warunki. Czasami na $wiecie pojawia si' dziecko i kiedy jest jeszcze bardzo ma e umie ono gra* na skrzypcach bardzo, bardzo dobrze. Ka!dy s ysza histori' Mozarta. Potrafi on tworzy* i pisa* pi'kn, muzyk' w bardzo m odym wieku. Jak to jest mo!liwe? W poprzednim !yciu, ta osoba gra a na tym samym instrumencie bardzo, bardzo du!o i gra a bardzo dobrze.

58

Stworzy o to silny nawyk umys u lub karm'. Kiedy cia o tej osoby umar o, $wiadomo$* ta kr,!y a dooko a, dooko a, dooko a. Wtedy, by* mo!e jaka$ kobieta zasz a w ci,!'. By* mo!e jej m,! bardzo lubi muzyk', lub by* mo!e ona sama by a nauczycielem muzyki. Mieli oni siln, sk onno$* w kierunku tych aktywno$ci w ktre ta osoba by a zaanga!owana zanim zmar a. Ta w'druj,ca $wiadomo$* napotka a na te warunki i rezultat pojawi si' naturalnie. Urodzi o si' dziecko i jego talent do gry na skrzypcach dojrza bardzo szybko. Dziecko to mia o ju! bardzo siln, muzyczna karm' i kiedy w nowym ciele napotka o podobne warunki, ten mentalny nawyk-si a da ponownie ten sam rezultat. Mwimy !e mo!esz kontrolowa* swoj, karm'. Niektrzy ludzie mog, powiedzie* !e mo!esz kontrolowa* swoje przeznaczenie. Czy to jest to samo czy co innego? Oto jak mo!na to zilustrowa*: siedzisz pod jab oni, i czekasz aby jakie$ jab ko wpad o do twojej d oni. Ale mo!esz te! potrz,sn,* drzewem lub ga 'zi, i spowodowa* !e jab ko ewentualnie wpadnie do twoich r,k. Tak czy inaczej zdob'dziesz to jab ko. Pierwszy sposb jest tylko pewnego rodzaju przeznaczeniem. Siedz,c pod tym drzewem, zostaje ci przeznaczone aby jab ko ewentualnie wpad o do twojej d oni. Ten rodzaj przeznaczenia jest powszechnie rozumiany przez wi'kszo$* ludzi. Czekasz na efekt pewnych dzia a. ktre spowoduj, jakie$ zdarzenie. Ale kiedy potrz,$niesz drzewem to jest to kontrolowanie twojego zwi,zku przyczynowoskutkowego z tym $wiatem. Twoje dzia anie jest przyczyn, ktra stworzy efekt, a ten efekt stanie si' przyczyn, innych dzia a. lub my$ li. Zatem kiedy si' urodzi e$, wszystko by o ju! zadecydowane za ciebie przez umys -nawyk /mind-habit/ jaki wytworzy e$ poprzez niezliczone !ywoty. Zgodnie z twoimi wysi kami w tym !yciu mo!esz albo kontrolowa* swoj, karm' lub by* przez ni, kontrolowany. Je$li chcesz zmieni* swoj, karm' musisz obserwowa* swj umys z wielk, determinacj,. Ka!dego dnia musisz robi* medytacje, pok ony i $piewy. Mantra rwnie! jest wa!na. Mo!esz wtedy powrci* do swojej pierwotnej natury i mo !esz kontrolowa* rezultaty swojej karmy. Mo!esz rwnie! zapobiec z ej karmie aby nie zdarza a si' zbyt cz'sto. Nie wi. swojej z ej karmy za rzeczy ktre ci' spotykaj,: praktykuj tylko mocno. Odetnij swj leniwy umys i id2 tylko prosto, nie wiem. Nauczanie Buddy o pierwotnej przyczynie, wsp zale!nym powstawaniu i rezultacie wskazuj, na t, sam, rzecz. Oto jest zapa ka. Ta zapa ka reprezentuje pewn, pierwotn, przyczyn' ktr, ma w sobie ka!da osoba. W pewnych warunkach mo!e ona sta* si' p omieniem, ale w wi'kszo$ci przypadkw nie. To pude ko zapa ek reprezentuje pewne uwarunkowanie. Kiedy pierwotna przyczyna napotka ten warunek otrzymasz pewien rezultat i ogie.. Zapa ka jest pocierana o pude ko moj, d oni, i staje si' ogniem. Je$li te warunki nie pojawi, si', zapa ka nie wytworzy tego rezultatu. Powiedzmy !e pojawia si' kawa ek papieru. Wtedy ta zapa ka spotka ten papier, ale ogie. nie pojawi si'. Albo zapa ka i pude ko mog, by* obecne ale moja r'ka nie po ,czy ich razem. W ten sam sposb Buddyzm naucza !e ka!dy ma jak,$ pierwotn, przyczyn' w swojej $wiadomo$ci. Nasze my$lenie stwarza t, pierwotn, przyczyn'. Je$li ta pierwotna przyczyna napotka pewne warunki, stworzy ona pewne rezultaty, raz za razem, bez wzgl'du co ta osoba my$li lub zadecyduje aby co$ robi* i zmieni* to. Pierwotna przyczyna staje si' g 'bsza i mocniejsza jako rezultat. Ale gdy te warunki nie spotkaj, si' wtedy odsuni'cie naszej pierwotnej przyczyny jest mo!liwe. Powoli, z czasem, pierwotna przyczyna odchodzi sama z siebie poprzez naturalny proces. Powiedzmy !e kto$ jest alkoholikiem. Pragnienie alkoholu jest pierwotn, przyczyn,. Alkohol - lub mo!liwo$* jego zdobycia - jest warunkiem. Zawsze kiedy mo!e mie* on alkohol, stwarza cierpienie i jego nawyk staje si' coraz mocniejszy. Ale je$li on co$ mocno zdecyduje i naprawd' unika alkoholu - tego warunku - wtedy pierwotna przyczyna mo!e stopniowo odej$*, odej$*, odej$*. Alkohol, sam w sobie nie jest ani dobry ani z y. Jednak tak d ugo jak ta pierwotna przyczyna pragnienia napotyka te warunki, rezultatem zawsze b'dzie cierpienie. Bardzo wa!ne jest aby to zrozumie*.

59

Dobra przyczyna prowadzi do dobrego rezultatu; Z&a przyczyna prowadzi do z&ego rezultatu. Je$li posadzisz do ziemi nasiona ! tej fasoli, otrzymasz ! t, fasol'. Kiedy posadzisz zielon, fasol', dostaniesz zielona fasol'. Nigdy nie dostaniesz ! tej fasoli kiedy posadzisz zielon, fasol'. Zielona fasola nigdy nie pojawi si' z ! tych nasion. Nauczanie Buddyzmu jest bardzo proste i nie jest niczym szczeglnym. Wszystko dzieje si' przez naturalny proces. Je$li masz dobr, przyczyn', dostaniesz dobry rezultat; z a przyczyna, z y rezultat. Wszystko pochodzi tylko z naszego umys u. Zatem je$li chcesz zrozumie* swoj, karm' i swj umys , po prostu spjrz do wewn,trz: jak utrzymujesz swj umys w a$nie teraz? Twj umys w a$nie-teraz stwarza ca e twoje !ycie, tak jak promienie rozchodz,ce si' z pojedynczego punktu. Kiedy robisz jakie$ dobre dzia anie dostajesz szcz'$cie. Kiedy twoje dzia anie pochodzi ze z ej przyczyny, zawsze dostaniesz cierpienie. To wszystko. Wielu ludzi patrzy na swoje !ycie i mwi, Dlaczego zawsze musz' cierpie*? Ale w tym $wiecie przyczyna i skutek zawsze s, bardzo jasne. Stworzyli$my pewien nawyk umys u pierwotn, przyczyn' - wi'c otrzymujemy ten sam rezultat wci,! od nowa poniewa! nie zmieniamy lub nie pozwalamy odej$* warunkom ktre podtrzymuj, t, pierwotn, przyczyn'. Nie tylko z tego !ycia, ale z wielu poprzednich !ywotw, do$wiadczamy owocw naszej mowy, naszych my$ li i naszych dzia a.. Nawyk ktry nami teraz kieruje zosta wytworzony poprzez niezliczone odrodzenia. Nasza $wiadomo$* nie mo!e tego poruszy*, zatem cz'sto jest bardzo trudno zmieni* ten nawyk. Jaka$ osoba zawsze zarabia du!o pieni'dzy, ma adny samochd, adny dom, przyjemn, prac'. Ale kto$ inny mo!e by* bardziej inteligentny i pracowa* tak ci'!ko jak tamta osoba. Ale nie mo!e osi,gn,* a! takiego sukcesu. Dlaczego? W poprzednim !yciu ta osoba-sukcesu robi a wiele dobrych dzia a. ktre teraz maj, pewien rezultat w tym !yciu. By* mo!e stwarza a ona ten nawyk do sukcesu przez wiele, wiele !ywotw ci,g ego wysi ku, zatem w tym !yciu, ten nawyk po prostu pojawia si' i dzia a w sposb naturalny, prawie bez wysi ku. Jest to naturalny rezultat wielu poprzednich dzia a. i my$li. W tym samym czasie ta druga osoba b'dzie z pewno$ci, mocno prbowa*, by* mo!e wytworzy pewne przeszkody i trudno$ci poprzez karm' stworzon, w poprzednich !ywotach. Podczas kiedy w tym !yciu on pilnie pracuje, tamte karmiczne przeszkody, pojawiaj, si' i dojrzewaj, w tym odrodzeniu, sprawiaj,c !e jego wysi ki nie mog, przynie$* rezultatu. Utrzymuj tylko dobry umys : to jest nauczanie Buddyzmu Hinajany. Je$li jednak zawsze cierpisz, musisz najpierw dostrzec !e stworzy e$ to sam. Och, to nie jest przypadek... To jest mj b ,d. Stworzy em pewien rodzaj cierpienia, w tym !yciu lub w jakim$ z poprzednich !ywotw. Zatem teraz dostaj' jakie$ cierpienie. Kiedy naprawd' postrzegasz ten punkt, mo!esz usun,* pierwotna przyczyn' i dosta* szcz'$cie. Je$li twoje centrum si' nie porusza i tylko praktykujesz bardzo mocno, wtedy jest mo!liwe zmieni* cokolwiek. W tym $wiecie, wszystko czego do$wiadczasz pochodzi z twojego poprzedniego !ycia. Karma ka!dego zosta a zdeterminowana poprzez jego my$li i dzia ania, nawyki-umys u jakie stworzyli poprzez wiele kalp. Zatem w tym !yciu, z chwili na chwil' te nawyki pojawiaj, si' i znikaj,, pojawiaj, si' i znikaj,. Jest to tylko naturalny proces. Kiedy praktykujesz medytacj', mo!esz jednak usun,* t, pierwotn, przyczyn', wtedy warunki zmieni, si' i wtedy rezultat musi si' zmieni*. Wi'kszo$* ludzi ktrzy do$wiadczaj, cierpienia, wini, zewn'trzne warunki za stworzenie im tego cierpienia. Ta osoba jest z a. Oni nie s, dla mnie dobrzy. On jest zawsze dla mnie niedobry, zatem ja cierpi'. Prawie ka!dy wierzy !e jego rodzice, ich m,! lub !ona, nawet rz,d lub spo ecze.stwo s, powodem dlaczego oni teraz cierpi,. Tak, w pewien sposb mog, to by* widoczne 2rd a naszego cierpienia. Ale nie jest to ca kowity pogl,d. Nikt nie rozumie !e naprawd' to pierwotna przyczyna wewn,trz nas, ktr, tworzyli$ my poprzez niezliczone !ywoty, stwarza cierpienie. Kiedy praktykujemy mocno i usuwamy pierwotn,

60

przyczyn', wtedy nawet kiedy spotkamy jakie$ z e warunki, nie wytworzymy takiego samego rezultatu. Cierpienie znika kiedy nasza pierwotna przyczyna odchodzi poprzez naturalny proces. Wsp zale!ne Powstawanie Powstawanie z warunkw. /to arise from conditions/ Wyga$ni'cie /to be extinct/ z warunkw. Je$li ja istnieje, to istnieje. /if I exist, that exist/ Je$li ja przestaje istnie*, to przestaje istnie*. / If I cease to exist, that ceases to exist/ MO3EMY POPATRZE< na ten ca y $wiat w poj'ciu dwch wymiarw: czasu i przestrzeni. Kiedy umys si' pojawia? Jak on zmienia si' w czasie? Kiedy umys znika? Mwili$ my ju! jak wszystko pojawia si', zmienia i znika. Ale kiedy umys si' pojawia? Nast'pnie jak d ugo on zmienia si', zmienia, zmienia zanim on zniknie? Ten pogl,d dotyczy wymiaru czasu. A kiedy rozwa!amy przestrze., pytamy, czy ta fili!anka istnieje, czy nie istnieje? Czy ten kij istnieje czy nie istnieje? Je$li on istnieje, wtedy co? Je$li on nie istnieje, wtedy co? To jest sposb rozwa!ania wymiaru przestrzeni. Nazw, na to jest wsp&zale ne powstawanie. Mo!emy powiedzie* !e Buddyzm Mahajany koncentruje si' na istocie przestrzeni. Czy ten $wiat istnieje czy nie? Czy ludzkie istoty istniej, czy nie? [Stukaj*c kijem w fili ank'] Czy ta fili!anka istnieje, czy nie? Czy ta fili!anka jest prawdziwa czy nie? Ale Buddyzm Hinajany oznacza posiadanie pewnego wgl,du w to kiedy ta fili!anka pojawi a si' i jak. Kiedy cierpienie pojawia si'? Kiedy umys pojawia si' i jak? Co dzieje si' z nim w czasie? Zatem pytam was, kiedy ten $wiat zacz, si'? Kiedy umys zacz, si'? Jak on zmienia si' i jak znika? Mwili$my ju! jak wszystko pojawia si' z po ,czenia si' warunkw. Kiedy pewne warunki pojawiaj, si', wtedy wszystko si' pojawia. Kiedy te warunki znikaj,, wtedy wszystko znika. Zatem je$li ja jestem tutaj, wtedy co$ jest tam. Je$li mnie tutaj nie ma, ta rzecz znika. Inaczej mwi,c, ty stwarzasz twj $wiat, Bg stwarza $wiat Boga. Budda stwarza $wiat Buddy. Kot tworzy $wiat kota. Pies tworzy $wiat psa. Kobieta widzi mysz i krzyczy, ale kiedy kot widzi t, sama mysz on si' cieszy.. ach, jedzenie. Zatem ja tworz' ca y mj $wiat. Je$li tworz' dobry $wiat, mam dobry $wiat; je$li tworz' z y $wiat, mam z y $wiat. Je$li jestem tutaj, mam wtedy mj $wiat. Je$li ja znikam, mj $wiat znika. Ale nawet je$li znikniesz, ci,gle co$ jest tutaj. Kto$ mo!e powiedzie*.. Ty znikasz, wtedy czy s o .ce na niebie znika tak!e? Nie, je$li ja znikn' wci,! na niebie jest s o.ce. Ale to nie jest moje s o .ce, s o.ce ktre widzia em. To jest s o .ce kogo$ innego. Ha ha ha ha! Poniewa! pierwotnie s o .ce nie istnieje. My tworzymy s o .ce, zatem je$li ja znika, moje s o.ce tak!e znika. Je$li ja jestem tutaj, wtedy co$ jest tam. Je$li ja znikam, wtedy ta rzecz znika. To jest podstawowy kurs Buddyzmu. Nast'puj,ca historia wyja$ni to lepiej.; Pewnego dnia, kiedy siedzia em w moim pokoju w O$rodku Zen w L.A., kto$ zapuka do drzwi i wszed starszy korea.ski d!entelmen. Wygl,da on bardzo dystyngowanie, by dobrze ubrany, mia bia e w osy i d ug, brod' w konfucja.skim stylu. Powiedzia .. chc' si' zobaczy* z Seung Sahn Sunimem. Och, wspaniale, to ja! Poda mi du!y kosz wype niony wszelkimi rodzajami wspania ych owocw. Dzi'kuje ci bardzo, powiedzia em kiedy on usiad . Musz' najpierw po o!y* to na o tarzu i podarowa* to Buddzie. Wtedy b'dziemy mogli porozmawia*. Ale on

61

kiwaj,c uprzejmie swoj, r'k, powiedzia : nie, nie, nie. Ja nie ofiarowuje tego Buddzie, to nie jest do ofiarowania. Ja daj' to tylko tobie. Ha ha ha ha! Wtedy pomy$la em, To dziwne. Je$li on jest buddyst,, rozumie !e najpierw musz' po o!y* te prezenty na o tarzu i ofiarowa* je Buddzie. Ale on tylko mwi, Nie, nie, nie. Musz' troch' sprawdzi* jego umys . Mo!e on nie jest buddyst,. To w porz,dku. Nie ma problemu. Zatem po prostu powiedzia em, Och, dzi'kuj' bardzo, zatem zatrzymam to po prostu w moim pokoju. Usiedli$my przy herbacie, ciastkach i owocach. Wtedy on zacz, mwi*. Kiedy zacz, , nie mg si' zatrzyma*. Wygl,da o to tak jakby mnie tam nie by o. On ca kowicie rozumia Konfucjanizm, Taoizm i Buddyzm. On tak!e, bardzo dobrze rozumia zachodni, filozofi'. On mwi bardzo atwo o Sokratesie, Platonie i Arystotelesie. Rozumia nowoczesn, psychologi', nauk', filozofi' i literatur'. Mwi , mwi , mwi , mwi . Jego usta by y jak wodospad, rozumiecie? Nie mog em powiedzie* niczego. [0miech] On rozumia wszystko! On mwi wci,! i wci,! i wci,! o tych wszystkich r!nych filozofiach. Ca y czas. Mog em tylko powiedzie*, Tak, tak Sir. Tak Sir. Tak. To prawda. Tak Sir. Prawda. To w a$ciwe. W a$ciwe. W a$ciwe. W ko.cu, on wskaza na moj, fili!ank' herbaty i powiedzia .. Mistrzu Zen, sk,d pochodzi ta fili!anka? Nagle zrobi a si' to rozmowa w stylu Zen! [0miech] Wtedy by em troch' zdziwiony: Hmm, mo!e ten cz owiek jest mistrzem Zen, wiecie? Mo!e mam pewien problem... [G&o.ny .miech] Zatem najpierw sprawdzi em go mwi,c, Ty ju! rozumiesz... Tak... powiedzia . Kto$ kupi to w sklepie i przynis tutaj! Zatem nie by a to odpowied2 w stylu Zen! [G&o.ny, d&ugi .miech] On nie rozumia Zen. Zatem odetchn, em troch'! [G&o.ny, ci*g&y .miech zebranych] Ten cz owiek rozumia wiele, wiele rzeczy. Ale jego zrozumienie nie by o pe ne. On nie mia ca kiem jasnego wgl,du w prawdziwa natur' tej fili!anki. Wszystko co on rozumia by y to s owa i idee, rzeczy ktre przeczyta w ksi,!kach. By o to tylko konceptualne zrozumienie. Nazywamy to martwymi s owami. Zatem by o konieczne aby uderzy* jego umys . Tak, masz racj', powiedzia em. Kto$ kupi to w sklepie i przynis tutaj. Ale sk,d pochodz, fili!anki w sklepie? Mo!e z wytwrni fili!anek, odpar . A zanim opu$ci y wytwrni', sk,d one pochodz,? Taaak, jest dyrektor wytwrni. On wszystko kontroluje. Zatem on stworzy t, fili!ank'. Tak, prawda, prawda... Zatem ten dyrektor wytwrni jest bardzo wa!nym cz owiekiem. On stwarza wszystko i wysy a to do wszystkich sklepw. Wtedy wiele ludzi kupuje te rzeczy w sklepach. Tak, prawda, prawda... Nie mo!na by o mu przerwa*. By on znowu na swojej fali. W ten sam sposb, kto$ tak!e stworzy s o .ce, ksi'!yc, gwiazdy, gry, rzeki i ludzkie istoty. Tak, powiedzia em. Kto$ stworzy& to wszystko. By o jasne !e on chce uderzy* mj umys pewn, ide,, nie za$ prawd,, tak, jak, rzeczy si' maj,. Zatem zrozumia em !e by on chrze$cijaninem. W ko.cu on zapyta mnie, Kto to wszystko stworzy ? Ty stworzy e$! Ja?, jak mo!esz tak powiedzie*? By on bardzo poruszony. Jego plecy wyprostowa y si', a jego twarz sta a si' sina. Ja ju! zrozumia em twj umys . My$ lisz tylko !e mog' ci odpowiedzie* !e to Bg stworzy wszystko. Ale ja jestem Buddyjskim mnichem, jak ja mog' powiedzie* !e Bg to stworzy ? Jak mo!esz powiedzie* !e ja stworzy em s o .ce, ksi'!yc i gwiazdy? krzykn, , Czy ty jeste$ szalony?

62

Wtedy powiedzia em do niego. Pos uchaj. Powiedzmy !e jest tu t'cza. Kto stworzy t' t'cz'. Bg, Budda? M'!czyzna by wyra2nie przez d u!sz, chwil' zaszokowany po czym powoli rozlu2ni si'. On powoli przymru!y oczy powracaj,c do rozmowy. Tak, hm, tak, mo!e $wiat o s o .ca napotka o par' wodn, i wtedy t'cza pojawi a si' przed moimi oczami. Tak, ale pytam si' ciebie kto stworzy t' t'cz'? On zaniemwi na d u!szy czas. Nie mg odpowiedzie* zatem pok oni si' i powiedzia . Prosz' poucz mnie. 0wiat o s o.ca, woda i twoje oczy schodz, si' razem i tworz, t, t'cz'. To jest prawda. Zatem je$li ja jestem tutaj, moja t'cza jest tam. Je$li mnie tutaj nie ma, mojej t'czy tam nie ma. Czy rozumiesz to? Zatem je$li jest tu pi'cioro ludzi, b'dzie pi'* t'cz. Ka!da osoba widzi t'cz'. To bardzo proste. Powiedzmy !e ja jestem tutaj, a tam jest kto$ inny stoj,cy dziesi'* stp dalej; wtedy moja t'cza jest tutaj [wskazuj*c jeden kierunek] ale jego t'cza jest tam [wskazuj*c inny kierunek] Nasze t'cze s, r!ne! Dla mnie t'cza jest tutaj, ale dla niego t'cza jest tam. Po o!y em fili!ank' na pod odze wprost przede mn,, oko o sze$ciu cali od mojej stopy. Nast'pnie kontynuowa em: Dla mnie to jest w a$nie tu, ale sk,d ty siedzisz, ty powiesz jest tam. Jego zatka o ca kowicie i nie mg nic powiedzie*. W ko.cu on wyszed potrz,saj,c swoj, g ow,. Jego twarz by a bardzo smutna. Zatem dziesi'ciu ludzi ma dziesi'* t'cz. Je$li jest dwudziestu ludzi, wtedy pojawia si' dwadzie$cia t'czy. Moja t'cza oznacza ja stworzy em moja t'cz'. Je$li nie b'd' patrzy* na niebo, mojej t'czy tam nie ma. Lub je$li popatrz' w innym kierunku, moja t'cza tak!e zniknie. Buddyjskie nauki o wsp zale!nym powstawaniu wyja$niaj, ten punkt. Je$li siedz' i patrz' przez okno rozmawiaj,c rwnocze$nie przez telefon, by* mo!e powiesz do przyjaciela, Cudownie, tam jest t'cza! Ale dla niego nie ma t'czy! Je$li jeste$ w domu mojego przyjaciela kiedy ja opowiadam mu to przez telefon i zapytam go, Czy jest tutaj t'cza? albo, Czy t'cza istnieje czy nie? on nie mo!e odpowiedzie* tak jak ja. Nikt z was nie mo!e powiedzie* czy t'cza istnieje tak jak ja mog'. Powd tego jest taki ze ja stwarzam moja t'cz'. T'cza jest po prostu zej$ciem si' razem pewnych warunkw w pewnym miejscu i czasie: para wodna, $wiat o, moje oczy i $wiadomo$*. Ale t'cza sama w sobie nie istnieje. Nie ma ona !adnej egzystencji niezale!nej od tych warunkw. Ka!dy widzi jaki$ obiekt i my$ li, Ach, to jest rzecz. Ta rzecz istnieje, zatem ja istnieje. Ten rodzaj pogl,du jest ca kowitym z udzeniem i mo!e zosta* obalony przez do$wiadczenie jakie przedstawili$ my. Buddyzm naucza raczej, !e je$li ja istnieje wtedy ta rzecz istnieje. Wszystkie rzeczy s, takie jak to. Wszystko stale zmienia si', zmienia, zmienia, zmienia, ca y czas. Zatem je$li ja jestem tutaj, co$ jest tam. Je$li mnie tutaj nie ma, wtedy tej rzeczy tam nie ma. Je$li ja znikam, mj $wiat znika. Tak, ty wci,! masz twj $wiat; ale mj $wiat znikn, . My stwarzamy nasz $wiat: jest to podstawowa nauka Buddyjska. Jest tak poniewa! ja tworz' mj czas, ja tworz' moj, przestrze., ja tworz' moj, przyczyn' i skutek. W ten sposb wszystkie te rzeczy kontroluj, nas. Jest inny sposb aby rozwa!y* to: Jaki$ cz owiek patrzy na kopiec mrwek. Widzi on wiele, wiele ma ych mrwek biegaj,cych tam i z powrotem. One czyni, wiele wysi ku nosz,c okruchy, patyczki i kawa ki li$ci. Wi'c on my$li, Jaki ma y $wiat one maj,. One s, bardzo niskiej klasy. Ale, one nie patrz, w ten sposb kiedy nosz, wielkie kawa ki i li$cie. One mog, wierzy* !e ich mrwczy $wiat jest bardzo du!y i wype niony wielkimi, ci'!kimi przedmiotami. Czasem patrzysz na kropl' wody. Wewn,trz tej kropli wody s, tysi,ce , tysi,ce bakterii !yj,cych, jedz,cych, rosn,cych i umieraj,cych. To jest ma y $wiat! Ale dla pojedynczej bakterii, ten $wiat kropli wody jest bardzo du!ym $wiatem. To jest jej $wiat. Dla cz owieka jest to bardzo ma y $wiat. Na przyk ad kto$ leci statkiem kosmicznym wok ziemi. On patrzy na Ziemi' i my$ li, Jakie to wszystko ma e! Je$li patrzysz przez okno samolotu masz tak, sam, my$l. Stoj,c na ziemi, $wiat wydaje si' w jednym wymiarze, wraz z

63

drapaczami chmur ponad tob,. Ale kiedy znajdziesz si' bardzo wysoko, twj $wiat si' zmienia. Rzeczy ktre by y dla ciebie du!e kiedy sta e$ na ziemi gry, drzewa, wielkie rzeki, budynki- nagle staj, si' znikome z tego punktu widzenia. One nie maj, ju! tego samego efektu dominacji. Zatem ty stwarzasz swj $wiat. Ty stwarzasz swj czas i swoj, przestrze.. Ty tak!e stwarzasz przyczyn' i skutek, ktre kontroluj, twoje !ycie. Wszystkie te rzeczy pochodz, z naszych umys w. Najpierw, czym jest czas? Przesz o$*, tera2niejszo$* i przysz o$* nie istniej,. Gdzie jest przesz o$*? Gdzie jest przysz o$*? Nie mo!esz ich nigdzie odnale2*. Ka!dy to wie i cieszy si' wierz,c !e chocia! tera2niejszo$* istnieje i jest rzeczywista. Ale nawet je$li powiesz !e tera2niejszo$* istnieje jest to ju! wielkie z udzenie. Gdzie jest tera2niejszo$*? Mwi,c teraz, to ju! jest przesz o$*. Chwila w ktrej mwisz to s owo teraz!- ju! sta a si' przesz o $ci,. Twoje my$lenie tworzy przesz o $*, tera2niejszo$* i przysz o $*, zatem masz czas. Ty stwarzasz czas. A czas ktry stwarzasz jest twoim czasem, ani moim czasem, ani czasem kogo$ innego. Powiedzmy !e kto$ czeka na swoj, !on'. Oni mieli spotka* si' o pi,tej po po udniu, ale jest ju! szsta trzydzie$ci i ona jeszcze nie przysz a. Je$li ona si' sp2ni, on b'dzie na ni, co najmniej z y. To jest pogl,d mojego umys u i mojego czasu. Mo!e by* tak !e ona sp2ni si' poniewa! pracuje nad czym$ w biurze i ma co$ do zrobienia. Jej czas mo!e mija* szybko i ona nie b'dzie zagniewana. Ale kiedy ja czekam w samochodzie, mj czas mija powoli i mj czas jest zmarnowany. Mj czas jest czasem cierpienia, mijaj,cym wolno. Ale jej czas mo!e nie by* taki sam; ona mo!e pracowa* ci'!ko, maj,c wa!ne terminy i ten sam okres czasu faktycznie biegnie dla niej zbyt szybko. To jestmj umys . My tworzymy nasz czas czy dobry czy z y, szcz'$liwy lub smutny. My tworzymy czas naszymi my$l,cymi umys ami. My tworzymy czas zarwno d ugim jak i krtkim. Tworzymy go dobrym lub z ym. Oto inny przyk ad: Idziesz na dyskotek' o godzinie smej i ta.czysz z ulubionymi przyjaci mi. To jest wspania e party. Wszyscy bawi, si' bardzo dobrze. W pewnej chwili patrzysz na zegarek, Och, ju! jest jedenasta trzydzie$ci ! Prawie czas aby i$* do domu! Nie dobrze! Trzy lub cztery godziny min' y jakby jedna godzina. Przy innej okazji idziesz na lotnisko po swoj, dziewczyn'. Nie widzia e$ jej przez miesi,c i jeste$ bardzo, bardzo podekscytowany. Ale samolot jest op2niony o jedn, godzin'. Minuty biegn, tak wolno. Wydaje si' jakby by to bardzo, bardzo d ugi czas. Dlaczego ten samolot nie przylatuje? Chcia bym j, szybko zobaczy*. Ale samolot nie przylatuje! Ta jedna godzina oczekiwania na twoj, dziewczyn' jest bardzo, bardzo d ugim czasem i wydaje si' jak jeden miesi,c lub rok! Ach, cierpienie! [0miech] Ale na dyskotece ta.cz,c ze swoimi przyjaci mi, dok adnie ten sam odcinek czasu jest jakby pi'* minut. Tylko jedna godzina. Nie dobrze! Ha ha ha ha! Zatem twj umys czyni jedn, godzin' d ug, lub krtk,. Wszystko to pochodzi z naszego my$lenia Jak utrzymujesz swj umys , w a$nie teraz? Jaki masz rodzaj umys u? Nasze my$lenie tak!e tworzy przestrze. poniewa! pierwotnie przestrze., tak!e, po prostu nie istnieje. Ameryka jest tutaj, a Korea jest tam. Ameryka ma p noc, po udnie, wschd i zachd, Korea tak!e ma p noc, po udnie, wschd i zachd. Ale p noc, po udnie, wschd i zachd Ameryki s, r!ne od p nocy, po udnia, wschodu i zachodu Korei. Ja jestem tutaj. Ja mam p noc, po udnie, wschd i zachd. Kiedy ja znikam, gdzie s, moje p noc, po udnie, wschd i zachd? Czy zmar y cz owiek ma p noc i po udnie? Nie ma nic, tak? Ha ha ha ha! Albo dwch ludzi stoj,cych twarz, do siebie. Jeden cz owiek podnosi swoj, praw, r'k' i wskazuje ni, $cian' po jego prawej stronie. To jest prawa $ciana. Ale dla cz owieka stoj,cego twarz, do niego, to jest lewa $ciana. Kto ma racj'? Je$li jest sto osb w du!ym pokoju, ka!dy zwrcony w troch' innym kierunku i ka!dy tak zrobi, by* mo!e b'dziesz mie* problem. [0miech] Tak powstaj, wszystkie wojny i konflikty. Powd tego jest taki !e ka!dy tworzy swoje prawo i lewo i ka!dy wierzy !e jego prawo i lewo s, w a$ciwe.

64

Zatem jak widzimy, my tworzymy nasz czas i przestrze., nasz, przyczyn' i skutek, wszystko to razem kontroluje nasze !ycie. Ale jak to jest powi,zane ze wsp zale!nym powstawaniem? Czas kontroluje pierwotn, przyczyn', podczas gdy przestrze. kontroluje warunki i nieunikniony rezultat. Wraz z mijaj,cym czasem, nasza pierwotna przyczyna b'dzie si' zmienia*, zmienia*, zmienia*. Mo!na spojrze* na to jak na krzy!: Czas jest reprezentowany przez lini' horyzontaln, ktra zawsze krzy!uje si' z przestrzeni,, reprezentowana przez lini' pionow,. Zatem nasza pierwotna przyczyna zawsze krzy!uje si' z pewnymi warunkami i otrzymujemy pewien rezultat. To jest bardzo atwo uchwyci*. Je$li jest jaka$ sytuacja, to jest to tak!e przestrze.. Twoja sytuacja mo!e oznacza* twoje miejsce, twj pokj, twoje zwi,zki, twj dom, twoje do$wiadczenie, twoje !ycie. Pierwotna przyczyna w twoim umy$le krzy!uje si' z pewnymi warunkami lub sytuacj, i daje rezultat: cierpienie. To dlatego mwimy !eby nie by* przywi,zanym do swojej sytuacji lub warunkw. Je$li trzymasz si' swojej sytuacji i swoich warunkw, wtedy pierwotna przyczyna nie mo!e znikn,*: jest ona zawsze podtrzymywana poprzez pojawianie si' pewnych warunkw ktrych si' trzymasz i stwarza to samo cierpienie prawie za ka!dym razem. To cierpienie powoduje zatem !e pierwotna przyczyna staje si' jeszcze mocniejsza. Czas i przestrze., pierwotna przyczyna i warunki ,cz, si' ze sob,. To jest co$ co sam stwarzasz i nie mo!esz tego unikn,* je$li nie pu$cisz swojego my$lenia. Na przyk ad, je$li kto$ jest bardzo przywi,zany do alkoholu, i je$li jest przywi,zany do pewnych warunkw ktre pozwalaj, aby mia on alkohol, wtedy zawsze otrzyma on cierpienie. Jakiekolwiek mog, by* jego $wiadome intencje, je$li ta pierwotna przyczyna napotka na te warunki, pr'dzej czy p2niej, jakie $ cierpienie powstanie. Powiedzmy !e jaka$ kobieta zosta zraniona przez m'!czyzn'. To do$wiadczenie stwarza pewn, przyczyn' w jej umy$le. Ona mocno trzyma si' tego do$wiadczenia, staje si' to rodzajem pierwotnej przyczyny. Ona zawsze my$li, ja jestem kobiet,, zosta am zraniona przez m'!czyzn', nie lubi' m'!czyzn. To jest warunek. Trzymaj,c si' tej pierwotnej przyczyny i trzymaj,c si' warunkw lub sytuacji w jej !yciu zawsze b'dzie si' pojawia* wiele rodzajw cierpienia. Jej pierwotna przyczyna, zawsze krzy!uje si' z tymi warunkami. Gdziekolwiek pjdzie, napotka ona ten rodzaj cierpienia tu! obok, zarwno w tym !yciu, jak i w nast'pnym. Przeczytanie nawet stu ksi,!ek nie spowoduje jego znikni'cia. Rwnie! terapia tego nie zmieni. Je$li naprawd' chcesz aby twoje cierpienie znikn' o, nie stwarzaj czasu ani przestrzeni. Nie stwarzaj przyczyny i skutku i nie trzymaj si' przyczyny i skutku. Porzu* swoje opinie, swoje warunki, swoj, sytuacj' i powoli, powoli z czasem, pierwotna przyczyna odejdzie sama. Ty stwarzasz swj $wiat. Ale je$li utrzymujesz umys nie-wiem zawsze i wsz'dzie wtedy to ju! jest poza czasem i przestrzeni,. [Uderzaj*c w st&] W tym punkcie, czas i przestrze. nie mog, ci' kontrolowa*. Pierwotna przyczyna znika i mo !esz u!y* ka!dego warunku i sytuacji w swoim !yciu tylko aby pomc innym istotom. Nazywa si' to wolno$*. Czy chcesz tego? Zatem Buddyzm naucza !e musimy zrozumie* ca y ten $wiat takim jaki on jest. Nie mo!emy by* przywi,zani do naszego $wiata, naszego sposobu patrzenia na rzeczy, ktry jest ograniczony przez nasze idee, opinie, warunki i sytuacje. Ziemia i ksi'!yc obracaj, si' dooko a s o .ca. To jest ma y $wiat. W sino-korea.skim, nazywamy to sok-chon, lub ma e niebo. Ale Buddyzm naucza bardzo szerokiej perspektywy. Nazywa si' to dae un gae. Jeden system s oneczny jest bardzo du!y. Ale trzy tysi,ce systemw s onecznych razem jest tylko uwa!anych za $rednich-rozmiarw galaktyk'. Zatem we2cie trzy miliony galaktyk i co macie? Wszech$wiat wydaje si' tak niesko.czenie rozleg y. Zatem nasz ludzki $wiat jest bardzo ma ym $wiatem. We wszech$wiecie s, miliony, miliony galaktyk. Buddyzm naucza utrzymywa* ten bardzo rozleg y pogl,d. Wtedy nie b'dziemy tak sk onni do trzymania ograniczonego pogl,du na ten $wiat jaki stwarzamy naszym my$leniem. W ten sposb,

65

rozwa!amy $wiat mrwek, $wiat bakterii, $wiat zwierz,t, $wiat ro$lin. Wielu ludzi !yje tylko w bardzo, bardzo ma ym $wiecie stworzonym przez ich ma ostkowe opinie, ich lubi', nie lubi'. Ale Budda naucza !e powinni$ my utrzymywa* nasz umys wielkim i otwartym i jasnym jak przestrze.. Wtedy mo!emy zawsze dzia a* ze wsp czuciem dla innych. To jest bardzo wa!ny punkt. Jest bardzo atwo zobaczy* jak ty stwarzasz swj $wiat i wszystko czego w nim do$wiadczasz. Ale niektrzy ludzie mwi, !e Bg stworzy ten $wiat. Ale kto stworzy Boga? Pami'tamy, wszystko pochodzi z jakiej$ pierwotnej przyczyny - to jest rozumiane przez o$wiecon, m,dro$*. Zatem, jaka jest pierwotna przyczyna Boga? Kto stworzy pierwotna przyczyn'? Niektrzy ludzie mwi, !e Bg rozumie wszystko. Mwi, oni !e Bg stworzy Raj, Eden i ludzkie istoty. Bg stworzy tak!e Drzewo Wiadomo$ci Dobra i Z a. Wtedy on powiedzia , Je$li zjecie te owoce, pope nicie grzech i umrzecie. Ale je$li tak jest, wtedy z pewno$ci, Bg jest do czego$ przywi,zany. Mo!e stworz' to drzewo. Wtedy kiedy oni zjedz, owoce, oni zrozumiej, wszystko. Ale kiedy oni zrobi, to, ja sprawi' !e oni umr,. Je$li Bg naprawd' kocha ludzkie istoty, on powinien usun,* drzewo. To jest bardzo du! y b ,d Boga. Dlaczego on nie usun, tego? Je$li zrobisz jak,$ trucizn', po o!ysz j, przed swoim dzieckiem i powiesz dziecku aby jej nie zjad o, kogo b'dziesz wini* gdy dziecko j, zje? Czyj to jest b ,d? On stworzy to drzewo. Zatem nauczanie o pierwotnej przyczynie i wsp zale!nym powstawaniu jest bardzo interesuj,ce. One jasno i wyra2nie wskazuje na - kto stworzy to? - kto stworzy tamto? Bg stworzy to drzewo i wszystko co z niego pochodzi, nie Adam, nie Ewa. Zatem kto stworzy Boga ktry stworzy drzewo i ca e cierpienie jakie z niego pochodzi? Je$li chcesz wiedzie* kto stworzy Boga, oto jest wskazwka: powiedzie* Bg to ju! wielki b ,d. Je$li otwierasz swoje usta, pierwotna przyczyna pojawia si'. Je$ li trzymasz je zamkni'te, wtedy pierwotna przyczyna znika. To jest bardzo atwo zobaczy*. Nie stwarzaj Boga. Nie stwarzaj Buddy. Z momentu na moment, nie stwarzaj niczego. Dwana$cie Ogniw w 7a.cuchu Wsp zale!nego Powstawania 1. Niewiedza 2. Formacje umys u /mental formations/ (karma) 3. 0wiadomo$* 4. Nazwa i forma 5. Sze$* zmys w 6. Kontakt 7. Doznanie /sensation/ 8. Pragnienie 9. Lgni'cie 10. Istnienie 11. 3ycie 12. Staro$*, cierpienie, $mier* BUDDA UKAZA7 !e jest bardzo wyra2ny a.cuch niezwykle subtelnych aktywno$ci umys u ktre zawsze ko.cz, si' cierpieniem. Ka!de ogniwo jest wynikiem poprzedniego ogniwa i w rezultacie warunkuje lub tworzy nast'pne ogniwo. Kiedy praktykujesz medytacj' bardzo mocno, mo!esz dostrzec ten a.cuch pojawiaj,cy si' i znikaj,cy w twoim umy$ le z chwili na chwil'. Je$li jednak, ca kowicie utrzymujesz umys nie-wiem, 7a.cuch Wsp zale!nego Powstawania nigdy nie pojawia si' ani nie znika. 7a.cuch rozpoczyna si' wraz z pojawieniem si' pojedynczej my$li w naszym umy$ le: niewiedzy. Niewiedza oznacza nie dostrzeganie tego !e ten $wiat jest nietrwa y, wierzenie !e

66

rzeczywisty lub istniej,cy. To jest bardzo prosty punkt. Kiedy nie uwzgl'dniamy nietrwa o$ci tego $wiata, wierzymy !e nasze my$lenie i wszystko inne jest rzeczywiste i posiada jak,$ trwa ,, niezale!n, egzystencj'. Niewiedza powoduje !e przywi,zujemy si' do naszych my$li, naszych pragnie., do zmys owego !ycia naszych cia , poniewa! niewiedza jest subteln, wiar, !e wszystkie rzeczy s, rzeczywiste. To powstanie niewiedzy prowadzi do pewnej idei, pewnej formacji umys&u. Inn, nazw, dla formacji umys u jest karma, nawykowa si a jaka przynie$li$my do tego !ycia z innego. Poprzez si '-nawyk /habit force/ naszych formacji umys u, pojawia si' .wiadomo.,. Mo!na to porwna* do nasiona, zacz,tku pewnej sumy my$li /aggregate thought/ !e ja jestem. Od tego miejsca, my$lenie i $wiadomo$* zaczynaj, tworzy* $wiat nazwy i formy. Odk,d zaczniesz podsyca* to poj'cie ja jestem, tworzysz idee o rzeczach ktre nie s, cz'$ci, tego ja. Sze., zmys&w (oczy, uszy, nos, j'zyk, cia o i umys ) zaczynaj, si' tutaj i w ten sposb ludzie wkraczaj, w $wiat dotyku lub kontaktu z rzeczami w $wiecie nazwy i formy. Do$wiadczamy tych dozna# poprzez kontakt z sze$cioma organami zmys w /made on the six sense organs through contact//. Od tego miejsca, ludzka $wiadomo$* jest ca kowicie kontrolowana przez nasze nawykowe do$wiadczenie sze$ciu zmys w. Z powodu dozna. pochodzi pragnienie nast'pnych i nast'pnych dozna., tutaj naturalnie powstaje pragnienie i lgniecie do tych dozna.. Lubi' to. Chc' wi'cej. Potrzebuj' wi'cej. Pojawia si' tego rodzaju umys . Wi'c ja stworzy o nazw' i form' i poprzez sze$* zmys w i sta o si' przywi,zane do tego $wiata i jego wielu dozna.. W ten sposb pojawia si' wiara w pewien rodzaj egzystencji. My$ l' wi'c jestem. Widz' wi'c jestem. S ysz' wi'c jestem. Je$li co$ istnieje, wtedy co$ innego musi nie istnie*. To oznacza tworzenie ycia. Jestem !ywy, mam trzydzie$ci lat. Kiedy nasze my$lenie tworzy !ycie, tworzy tak!e staro.,, cierpienie i ostatecznie, .mier,. To jest nasz $wiat cierpienia. To jest 7a.cuch Wsp zale!nego Powstawania. Budda pokaza to aby usun,* cierpienie to znaczy sprawi* aby ka!de z tych ogniw znik o. To jest bardzo jasne. 7a.cuch Wsp zale!nego Powstawania pokazuje !e ja tworz' mj $wiat. Wszystko dzieje si' w niezwykle krtkim odcinku czasu. Kiedy niewiedza pojawia si' w moim umy$le, wtedy pojawia si' !ycie i $mier*. Ja tworz' moje cierpienie. Ale sk,d pochodzi niewiedza? Jak nie stwarza* niewiedzy? Pewien czas temu, pewien znany mnich ze 0ri Lanki przyjecha do O$rodka Zen w Providence aby da* du!y wyk ad o Buddy2mie Hinajany. Mwi on przez dwa dni na r!ne tematy, i na ko.cu mwi na temat Dwunastu Ogniw w 7a.cuchu Wsp zale!nego Powstawania. Kiedy sko.czy mwi*, jeden ucze. zapyta go, powiedzia e $ w a$nie !e niewiedza stwarza wszystko, w ,czaj,c narodziny, staro$*, chorob' i $mier*. Moim pytaniem jest, kiedy niewiedza pojawia si'? I dlaczego ona si' pojawia? Mnich odpar , Budda naucza !e niewiedza pojawia si' sama z siebie. Ale to nie zadowoli o ucznia, wi'c on zapyta ponownie, Ale jak ona pojawia si' sama z siebie i dlaczego w a$nie ona pojawia si' sama z siebie? Je$li wszystko stwarza wszystko inne, co stwarza niewiedz'? Wtedy mnicha zatka o. On my$la , my$ la , my$ la , ale nie sobie przypomnie* co mwi, o tym sutry. Zatka o go ca kowicie i nie mg nic powiedzie*. Ha ha ha ha! Zatem to jest bardzo wa!ny punkt. Kiedy pojawia si' niewiedza i dlaczego? Je$ li praktykujesz medytacj' z wielka determinacj,, by* mo!e zrozumiesz ten punkt. Zatem, kiedy pojawia si' niewiedza? Czy rozumiecie? [Brak odpowiedzi] Nie wiecie? Ha ha ha ha! Odpowied2 jest bardzo, bardzo jasna. Dam wam wskazwk': je$li otwieracie swoje usta, niewiedza pojawia si'. Je$li zapytacie, Dlaczego niewiedza pojawia si'? ona tak!e si' pojawia. Masz pytanie, zatem niewiedza pojawia si'. Je$li nie masz pyta., ona nigdy nie pojawia si' ani nie znika. Zatem musicie zrozumie* to pytanie. Wi'cej praktyki jest konieczne! [0miech] Ha ha ha ha!

67

CZTERY SZLACHETNE PRAWDY Cierpienie - Wszystkie rzeczy s, cierpieniem Powstawanie - Dwana$cie ogniw wsp zale!nego powstawania, w kolejno$ci Powstrzymanie - Dwana$cie ogniw wsp zale!nego powstawania , w odwrconej kolejno$ci 0cie!ka - O$mioraka 0cie!ka BUDDA UCZY7 !e to !ycie jest oceanem cierpienia. W sino-korea.skim, okre$lamy to terminem go hae. Wszystko jest nietrwa e, zatem wszystko zawsze zmienia si', zmienia, zmienia. Poniewa! jeste$my przywi,zani do rzeczy, nieustannie cierpimy, niezale!nie od tego jak bardzo co$ kochamy, to musi zawsze zmieni* si', znikn,* i powrci* do pustki. Ale ludzkie istoty s, bardzo, bardzo g upie. Nie rozumiemy tego, zatem nie rozumiemy dlaczego nasze !ycia s, wype nione tak, ilo $ci, cierpienia. To dlatego Budda naucza Pierwszej Szlachetnej Prawdy, Wszystkie rzeczy s, cierpieniem. Oczywi$cie, wiele religii naucza !e to !ycie zawiera pewne cierpienie. Ale tylko Budda osi,gn, !e to cierpienie jest stworzone ca kowicie przez nasze umys y i mo !e by* odsuni'te /taken away/ w momencie gdy osi,gniemy prawdziwy wgl,d w natur' naszego umys u. My nawet tworzymy umys . Ale gdzie jest nasz umys ? Czy macie go? Czym jest to ja? Nikt nie rozumie tego punktu, zatem jest cierpienie. Ludzkie istoty tak!e stwarzaj, du!, ilo $* cierpienia innym istotom poniewa! ludzkie istoty nie rozumiej, swojego umys u. Budda pokaza jak to cierpienie pojawia si' z niewiedzy. Kiedy w naszym umy$le pojawia si' niewiedza, ja pojawia si', i wtedy wszystko pojawia si': !ycie, $mier* dobro, z o, szcz'$cie, smutek, ty, to, s o.ce ksi'!yc, gwiazdy. Wszystko jest stworzone ca kowicie przez nasz umys . To jest nauczanie Dwunastu Ogniw w 7a.cuchu Wsp zale!nego Powstawania, co jest Drug, Szlachetn, Prawd,. Ale jak mo!emy wydosta* si' z tego oceanu cierpienia? To by o wielkie pytanie Buddy. Jako m ody ksi,!' !yj,cy w pi'knym pa acu, otoczony przez bogactwo i luksus, by on zniech'cony ludzkim cierpieniem i $lubowa sobie odpowiedzie* na to pytanie. On zostawi swoje bogactwo i w adz' i praktykowa bardzo mocno przez sze$* lat. Czym jest !ycie? Czym jest $mier*? Czym jest ludzka istota? Czym jestem? Nie wiem... W ko.cu on osi,gn, o$wiecenie pod drzewem Bodhi. To znaczy !e Budda obudzi si' na swoj, prawdziw,, pierwotn, natur'. Mwimy !e on osi,gn, swj umys . Kiedy Budda osi,gn, o$wiecenie, on zobaczy !e wszystkie istoty bardzo cierpi,. Zobaczy on !e ca e to cierpienie pochodzi z naszych umys w. My to stwarzamy. Je$li my stwarzamy to cierpienie, mo!emy tak!e go odsun,* /take away/ Kiedy niewiedza znika, formacje umys u znikaj,. Kiedy formacje umys u znikaj,, znika $wiadomo$*. Kiedy znika $wiadomo$*, wtedy nazwa i forma znika. W ko.cu !ycie i $mier*, staro$* i choroba tak!e znikaj,, poniewa! te rzeczy, tak!e, pochodz, z naszego umys u. Zobaczenie tego jest ju! zatrzymaniem cierpienia: Trzeci, Szlachetn, Prawd,. Kiedy Budda ujrza jak te rzeczy pojawiaj, si', zobaczy On te! drog' ktra prowadzi do wyzwolenia z tego ca ego cierpienia. Zobaczy jak mo!emy to wszystko odsun,* poprzez pewne proste praktyki ktre nak adaj, si' /that apply/ na ka!dy aspekt naszego !ycia. 0cie!ka ta nazywa si' O$miorak, 0cie!k,. Jest to Czwarta Szlachetna Prawda. Przyjrzyjmy si' temu bli!ej.

68

O$mioraka 0cie!ka 1. 2. 3. 4. W a$ciwy Pogl,d W a$ciwa My$l W a$ciwa Mowa W a$ciwe Dzia anie 5. W a$ciwe 3ycie 6. W a$ciwy Wysi ek 7. W a$ciwa Uwa!no$* 8. W a$ciwa Medytacja

BUDDA NAUCZA7 O$miorakiej 0cie!ki aby odsun,* pragnienie, gniew i niewiedz' i powrci* do naszej prawdziwej natury. Nasza ludzka $wiadomo$* jest bardzo skomplikowana i zawiera wiele rodzajw iluzji. Ta O$mioraka 0cie!ka jest jak osiem r!nych lekarstw na podstawowe choroby naszego umys u. Jednym lekarstwem jest W a$ciwy Pogl,d, czasami nazywany w a$ciwym zrozumieniem. W a$ciwy Pogl,d naprawd' oznacza nie trzymanie !adnego pogl,du. To znaczy nie posiadanie !adnej idei. Porzu* ca e swoje my$ lenie i opinie i zobacz ten $wiat dok adnie takim jaki on jest Kiedy w a$ciwie dostrze!emy natur' tego $wiata, zobaczymy !e wiele miliardw istot kr,!y dooko a, dooko a, dooko a w kole cierpienia. One nie mog, si' wydosta*. Zobaczymy !e wszystkie istoty cierpi, poniewa! pod,!aj, one tylko za swoim gniewem, ignorancj, i pod,!aniem. Kiedy to zobaczymy, b'dziemy chcieli tylko pomc im. Ka!dy ma g 'boko zakorzenione przywi,zania lub karm'. Posiadanie w a$ciwego pogl,du oznacza zrozumienie !e dzia ania oparte na gniewie, po!,daniu i niewiedzy zawsze prowadz, do cierpienia, zarwno dla nas jak i dla innych. Wszystko jest nietrwa e: dlaczego pod,!my za tymi przemijaj,cymi uczuciami i pragnieniami ktre przebiegaj, /flit across// przez nasz umys ? Zatem je$li to zrozumiemy, wtedy gdy b'dziemy kuszeni aby uczyni* co$ pod wp ywem po!,dania, gniewu lub niewiedzy, natychmiast staniemy si' $wiadomi dok,d to dzia anie prowadzi. Dlaczego robi' co$? Tylko dla siebie, czy dla wszystkich istot? To pytanie tworzy nasz kierunek. Gdy nasz kierunek jest jasny, ca e nasze !ycie jest jasne i wtedy ka!dy rodzaj dzia ania mo!e przynie$* po!ytek innym istotom. Ale zawsze gdy robisz co$ tylko dla siebie samego - z powodu w asnego pragnienia, gniewu lub niewiedzy - nie mo!esz pomc sobie i nie mo!esz pomc temu $wiatu. Kiedy chcemy zrobi* co$, powinni$ my zawsze by* prowadzeni przez to pytanie: Dlaczego robi' to? Inn, nazwa na to jest W a$ciwy Pogl,d. W a$ciwa My$ l jest bardzo podobna. Wszyscy mamy opinie i cz'sto jeste$my do nich przywi,zani. Mamy silne lubi' i nie lubi'. Jeste$my te! przywi,zani do naszych warunkw i sytuacji: Jestem kobiet,. Jestem m'!czyzn,. Jestem Buddyst, Zen. Wierz' w Jezusa. Jestem Amerykaninem. Jestem Japo.czykiem. Kiedy trzymamy si' tych warunkw, nie mo!emy ca kowicie po ,czy* si' z tym $wiatem i wszystkimi istotami. Dostrzegamy tylko ten ma y $wiat ja, mnie, moje, jaki tworzymy i nie mo!emy pomc innym. W a$ciwa My$ l oznacza nie przywi,zywanie si' do !adnych pogl,dw, nie trzymanie naszych opinii, warunkw i sytuacji i tylko utrzymywanie umys u przed-my$leniem ktry spontanicznie chce pomc wszystkim istotom. Nasze Regu y 0wi,tyni maj, to na uwadze kiedy mwi,: Nie lgnij do swoich opinii. Nie dyskutuj swoich prywatnych pogl,dw z innymi. Lgni'cie i trzymanie swoich opinii niszczy twoja praktyk'. Porzu* wszystkie swoje opinie. To jest prawdziwy Buddyzm. To s, bardzo interesuj,ce s owa. Zatem zawsze mwi' !e je$li my$lisz, twj umys i mj umys s, r!ne. Je$li odetniesz ca e swoje przywi,zanie do my$lenia, twj umys i mj umys s, takie same. Twj umys

69

przed- my$leniem jest twoj, substancj,, mj umys przed- my$leniem jest moj, substancj,. Zatem twoja substancja, moja substancja i substancja ca ego wszech$wiata s, t, sam, substancj,. Ale ten punkt jest przed my$leniem. Je$li osi,gniesz ten umys przed- my$leniem, twj umys jest czysty jak przestrze.. Wtedy zobaczysz !e jeste$ taki sam jak wszystkie istoty i prawdziwe my$lenie mo!e pojawi* si' samo z siebie. Nie !ywisz d u!ej samolubnych pragnie., z ej woli ani nienawi$ci. Nazywa si' to m,dro$*. Inn, nazw, jest W a$ciwa My$l. Wielu ludzi jest przywi,zanych do swojego j'zyka. Ten j'zyk jest bardzo ciekawy. Mamy dwoje oczu, dwoje uszu, dwie dziurki w nosie. Dlaczego mamy tylko jedne usta i jeden j'zyk? Te usta maj, bardzo du!o pracy! One zawsze mwi, i jedz,, bez przerwy. One zawsze pragn, przyjemnych dozna. jedzenia, picia albo przyjemno$ci mwienia wiele i wiele. Wi'kszo$* naszych silnych przywi,za. pochodzi z pragnie. tego j'zyka. Nie tak wiele przywi,za. pochodzi od naszych uszu, oczu lub nosa. By* mo!e gdyby$my mieli drugie usta i j'zyk, nasze !ycie by oby o wiele atwiejsze, poniewa! wtedy te jedne usta i j'zyk nie mia y by tak wiele rzeczy do zrobienia przez ca y czas. Ale ju! ten jeden j'zyk stwarza wiele, wiele problemw temu $wiatu, zatem naprawd' jeste$my szcz'$liwi !e nie mamy drugiego. W rzeczywisto$ci mo!na powiedzie* !e z naszych pi'ciu podstawowych zmys w (oczy, uszy, nos, j'zyk, dotyk), kiedy nie jeste$my ostro!ni ten j'zyk stwarza najwi'cej cierpienia dla nas i dla tego $wiata. Dlatego wszystkie religie ucz, !e musimy kontrolowa* ten j'zyk i wszystkie jego pragnienia. W Zen mwimy czasami, J'zyk nie ma ko$ci. To dlatego !e j'zyk mo!e powiedzie* jedn, rzecz w jednym zdaniu, a wraz z nast'pnym oddechem powiedzie* co$ ca kiem innego. J'zyk mo!e zrobi* wszystko. Jest on 2rd em wszystkich k amstw i plotek. Sam w sobie j'zyk nie ma kierunku, zatem nie ma ko$ci. Znamienity nauczyciel powiedzia , Twj z y j'zyk doprowadzi ci' do ruiny. Musisz utrzymywa* korek w butelce. Otwieraj j, tylko wtedy kiedy to konieczne. To jest nasza regu a $wi,tyni. W Biblii, Jezus naucza !e nie ma naprawd' jednej rzeczy ktra wchodz,c do naszych ust stworzy a by cierpienie i nieczysto$*. Raczej, to co wychodzi z naszych ust przynosi cierpienie temu $wiatu. W a$ciwa Mowa oznacza z chwili na chwil' bycie uwa!nym na to co robi ten j'zyk. To znaczy pomaganie innym ludziom jasn,, wsp czuj,c, mow,. Je$li porzucisz swoje opinie i warunki i nie stwarzasz niczego w umy$ le, wtedy W a$ciwa Mowa pojawi si' sama. Dzia ania wychodz, z naszego umys u i powracaj, do naszego umys u. Cokolwiek robimy w $wiecie jest odbiciem naszego my$lenia. Budda da bardzo wyra2ne nauki o tym jak mo!emy pomc temu $wiatu poprzez W a$ciwe Dzia anie. Czasami nazywa si' to $cie!k, wskaza.. Uczy on !e nie powinni$ my odbiera* !adnego !ycia, k ama*, kra$*, mie* niew a$ciwych zwi,zkw seksualnych ani za!ywa* $rodkw odurzaj,cych powoduj,cych nieuwag'. Zawsze gdy robimy co$, je$li my$ limy, dzia anie to staje si' karm,. Tworzymy rodzaj nawyku umys u dla tego dzia ania. Je$li nie robimy dobrych rzeczy, naturalnie tworzymy z , karm'. Ale kiedy prbujemy tylko robi* dobre rzeczy dla innych, wtedy tworzymy karm' bodhisatwy. To jest dzia anie ktre tylko prbuje s u!y* innym ludziom. W a$ciwe Dzia anie znaczy by* zawsze $wiadomym tego jak nasze dzia ania wp ywaj, na innych poniewa! wp ywaj, one tak!e na nasz umys . Dlatego W a$ciwe Dzia anie jest czasami t umaczone jako w a$ciwa karma. W a$ciwe 3ycie jest bardzo ciekawe. Mwimy !e ka!dy ma dwie prace. Nasz, wewn'trzn, prac, jest utrzymywanie czystego umys u. Nasz, zewn'trzn, prac, jest odci'cie osobistych pragnie. i pomaganie innym. Powiedzie* to jest atwo, ale jak naprawd' to robimy? Wszyscy mamy jak,$ prac'. Czyj,$ prac, jest praca w biurze i zarabianie pieni'dzy; prac, innej osoby jest mieszkanie w $wi,tyni i nauczanie innych ludzi. Ale jak ta zewn'trzna praca pomaga innym istotom? To oczywi$cie prawda !e w tym $wiecie, ka!dy musi zarabia* pieni,dze. Ale praca wielu ludzi poci,ga za sob, zabijanie wielu zwierz,t lub zanieczyszczanie powietrza lub wody. To nie jest dobre. Sprzedawanie alkoholu, narkotykw,

70

$rodkw wybuchowych lub broni innym spowoduje tylko stworzenie wi'kszej ilo$ci z ej karmy. To nie mo!e pomc temu $wiatu. Nawet je$li robimy to aby zarobi* pieni,dze aby pomc swojej rodzinie, w ko.cu , tylko dodajesz cierpienia temu $wiatu. Jak mo!esz w ogle sta* si' budd, w ten sposb? B,d2 ostro!ny: w tym $wiecie przyczyna i skutek s, zawsze bardzo, bardzo jasne! Zatem Budda naucza !e musimy mie* taka prac' ktra nie rani tego $wiata. Jak powiedzia em wcze$niej, najwa!niejsz, rzecz, jest, Dlaczego robisz to? Je$li zadasz sobie to pytanie, wtedy twoje W a$ciwe 3ycie stanie si' bardzo jasne. W a$ciwy Wysi ek oznacza zawsze mocne prbowanie praktyki medytacji. Chory czy zdrowy, zaj'ty czy wolny, zm'czony czy wypocz'ty - to nie ma znaczenia. Tylko prbuj, prbuj, prbuj przez dziesi'* tysi'cy lat, non stop. Tylko rb to. To wszystko! Zatem jak utrzymujesz swj umys w a$nie teraz? Tak jak promie. wychodz,cy z jednego punktu do drugiego tworz,c lini' prosta, to jak utrzymujesz swj umys w tym w a$nie momencie tworzy ca e twoje !ycie. Wielu ludzi tylko pod,!a za swoim my$leniem, pragnieniami gniewem i niewiedz,. I oni dostaj, cierpienie od jednej sytuacji do drugiej. Ale je$li obudzisz si' w a$nie teraz, dostaniesz szcz'$cie. Co wolisz? Nazw, na to obudzi* si' jest czasami bycie uwa!nym. Budda nazywa to W a$ciw, Uwa!no$ci,. W ko.cu, Budda naucza !e w a$ciwa medytacja jest najwa!niejsz, rzecz, jak, mo!esz zrobi* aby si' obudzi*. W a$ciwa Medytacja znaczy z momentu na moment utrzymywanie nieporuszonego umys u. W ka!dej sytuacji, w ka!dych warunkach, utrzymywanie umys u ktry jest czysty jak przestrze., ale funkcjonuje dok adnie jak czubek ig y. Niektrzy ludzie my$l, !e istot, medytacji jest po prostu do$wiadczenie jakiego$ rodzaju spokoju umys u. Chc, oni tylko spokoju i ciszy. Nasz pierwszy O$rodek Zen w Ameryce mie$ci si' w Providence na Rhode Island. Po pewnym czasie, do apartamentu wprost pod sal, medytacji, wprowadzi si' zesp rock and rollowy. Oni byli bardzo, bardzo g o$ni! Ich codzienne *wiczenia martwi y wielu uczniw Zen. Mistrzu Zen, ich muzyka jest taka g o$na. To przeszkadza mojej medytacji! Czy mo!emy ich poprosi* aby przestali? Ale ci muzycy rock and rollowi byli wielkimi bodhisatwami. Powiedzia em do moich uczniw, Nie martwcie si' o nich, O.K.? Znalezienie spokoju w spokojnym nie jest prawdziwym spokojem. Spokj w ha a$liwym jest prawdziwym spokojem. Tak, posiadanie spokojnego miejsca do medytacji jest potrzebne. Ale nie powinni$ my by* przywi,zani tylko do do$wiadczenia spokoju, poniewa! !ycie nie zawsze jest takie. Je$li twj umys si' nie porusza , wtedy nawet 42- ulica w Nowym Jorku mo!e by* wspania ym o$rodkiem Zen. S, tak!e ludzie ktrzy my$l, !e w a$ciwa medytacja ma co$ wsplnego z bardzo tward, /hard/ praktyk, medytacji. Ale robienie tylko tego nie jest ca kowit, praktyk, medytacji. Ten rodzaj my$lenia jest przywi,zaniem do siedzenia cia a. Prawdziwa medytacja oznacza w a$ciwe siedzenie umys u: niezale!nie od warunkw lub sytuacji, jak utrzymujesz swj umys&, w a$nie teraz? To tworzy twoje !ycie. Je$li twj umys nie jest czysty, ca y wszech$wiat nie jest czysty. To jest bardzo wa!ny punkt. Zatem mocna praktyka medytacji jest wa!na. Ale najwa!niejsze ze wszystkiego jest odci'cie ca ego przywi,zania do my$lenia i powrcenie do umys u przed-my$leniem. Czym jestem? Tylko nie wiem... Czy mo!esz robi* to w ka!dej sytuacji i warunkach zarwno na poduszce medytacyjnej jak i poza ni, ? Je$li mo!esz robi* to prowadz,c samochd, jest to medytacja prowadzenia samochodu. Je$ li robisz to podczas jedzenia, jest to medytacja jedzenia. Je$li mo!esz robi* to kiedy sprz,tasz swj dom jest to medytacja pracy. Oczywi$cie, aby wy*wiczy* do tego swj umys , jaki$ rodzaj formalnej praktyki jest konieczny. Kiedy siedzisz, krzy!ujesz swoje nogi i prostujesz plecy. Je$li nie mo!esz utrzyma* tej siedz,cej postawy, nie powinno to ci' powstrzymywa* od praktyki. Kilka lat temu mieli$ my jednego ucznia ktry zrobi ca e dziewi'*dziesi'cio -dniowe odosobnienie w O$rodku Zen w Providence le!,c na plecach z powodu k opotw ze swoimi nogami i plecami. Kiedy wszyscy inni patrzyli si' w $cian', on patrzy si' w sufit! By on w stanie

71

siedzie* prosto przez czas wystarczaj,cy na formalny posi ek i $piewy. By on tak!e w stanie siedzie* podczas rozmowy z nauczycielem. Ale przez reszt' dnia, on tylko le!a . Znamienity nauczyciel powiedzia , Kiedy chodzisz, stoisz, siedzisz, le!ysz, mwisz, milczysz, poruszasz si', jeste$ spokojny ca y czas, we wszystkich miejscach, bez przerwy, co to jest? To s, bardzo wa!ne s owa. Prawdziwa praktyka medytacji z pewno$ci, nie jest zale!na od umiej'tno$ci utrzymania jakiej$ formalnej siedz,cej postawy przez d ugi okres czasu. Oznacza ona tylko utrzymywanie wielkiego pytania: tylko Czym jestem? Dobrze jest rwnie! kontrolowa* swj oddech. Wdycha* powoli i wydycha* powoli. Twj wydech powinien by* ponad dwukrotnie d u!szy ni! wdech. Je$li wdychasz i wydychasz powoli, mo!esz atwiej odci,* ca e swoje my$ lenie i nie by* przywi,zanym do przychodzenia i odchodzenia twojego umys u /coming and going of your mind/. Z czasem twoja energia schodzi w d , w d , w d do twojego o$rodka i mo!esz lepiej kontrolowa* swoje uczucia i swoje emocje. Przez ca y ten czas, jednak, trzeba podkre$li* !e prawdziwa medytacja nie jest to jaka$ postawa cia a, ale to jak utrzymujesz swj umys , z chwili na chwil', po$rd codziennych aktywno$ci. Trzy Piecz'cie Egzystencji Wszystkie z o!one rzeczy s, nietrwa e. Wszystkie Dharmy s, bez w asnej-natury. /self-nature/ Nirwana jest doskona ym spokojem. PRZEZ WIELE WIEKW, ludzie w Chinach, Korei i w Japonii naznaczali wszystkie swoje oficjalne dokumenty czerwonymi piecz'ciami. Rze2biona piecz'* by a odciskana na poduszce z czerwonym tuszem i przybijana na dokumencie. To gwarantowa o !e dokument by autentyczny i oryginalny. Je$li praktykujesz nauki Buddyzmu Hinajany, twoja $wiadomo$* zostaje naznaczona trzema podstawowymi do$wiadczeniami. W j'zyku sinokorea.skim nazywa si' to sam boep nin do. Co mo!e by* przet umaczone jako nauki trzech piecz'ci dharmy. Mwili$ my ju! o pierwszej piecz'ci: Wszystkie z o!one rzeczy s, nietrwa e. Wszystko w tym wszech$wiecie stale zmienia si'. Wszystko powstaje z warunkw, trwa przez jaki$ czas i powraca do pustki. Je$li osi,gniesz ten punkt nie b'dziesz tak atwo przywi,zywa* do rzeczy, zatem nie b'dziesz cierpie*. Wtedy b'dziesz mg znale2* jedn, rzecz ktra nigdy si' nie zmienia, rzecz ktra nigdy nie przychodzi ani nie odchodzi. Ta nie-zmieniaj,ca si' rzecz jest twoj, prawdziw, natur,; to nawet nie jest rzecz. Aby naprawd' tego do$wiadczy* najpierw osi,gn,* !e wszystkie rzeczy, do$wiadczenia, i wszystkie aspekty umys u powstaj, z warunkw i s, nietrwa e. Kiedy osi,gniesz ten punkt, wtedy BUM! to osi,gni'cie trwale naznaczy twoj, $wiadomo$* jak piecz'*. Je$li mia e$ to do$wiadczenie chocia! raz, bardzo g 'boko, nie zapomnisz go nigdy. Kiedy osi,gniesz nietrwa o$* tego $wiata, osi,gniesz !e Wszystkie Dharmy s, bez w asnej-natury. Wszystkie Dharmy, wszystkie prawa, zasady, idee, wierzenia, ludzkie istoty, psy, koty, drzewa, gry i wszystko we wszech$wiecie nie ma w asnej-natury. Nazwy i formy wszystkich rzeczy nieustannie zmieniaj, si', zmieniaj,, zmieniaj,. Wszystko pojawia si' z pustki i ostatecznie powraca do pustki. Nic nie pozostaje na zawsze, poniewa! nic nie ma !adnej rzeczy ktr, mogliby$my nazwa* ja2ni,, ostateczn, sta , natur,. Osi,gni'cie tego pogl,du jest nast'pn, piecz'ci, ktra znaczy twoj, $wiadomo$*. Osi,gn,wszy !e wszystko jest nietrwa e, nie trzymasz si' niczego, poniewa! bardzo g 'boko rozumiesz !e wszystko w ko.cu znika. Urzeczywistniaj,c !e wszystkie rzeczy s, bez

72

w asnej natury, nie jeste$ ju! d u!ej przywi,zany do nazwy i formy. Nie pod,!asz za b 'dnym pogl,dem !e rzeczy i ich niezliczone przejawienia naprawd' istniej,. Rozumiesz !e nazwy i formy s, tylko tymczasowymi przejawieniami. /appearances/ To prowadzi ci' do ostatniej piecz'ci: Nirwana jest doskona ym spokojem. Natura wszystkich rzeczy jest doskona ym spokojem. Je$li osi,gniesz te dwa pierwsze punkty, mo!esz wtedy zrozumie* !e ten $wiat jest ju! ca kowicie pusty i spokojny. Nic nie przychodzi i nic nie odchodzi. Bg, Budda, natura, substancja, umys sk,d one wszystkie pochodz,? Czy rozumiesz ten punkt? Buddyzm pokazuje jak wszystkie Dharmy, wszystkie prawa i regu y pochodz, z ca kowitego spokoju. Nirwana jest po prostu nazw, dla tego stanu doskona ego spokoju. Wszystko pojawia si' z ca kowitego spokoju i wyga$ni'cia i wszystko w ko.cu powraca do pustki i wyga$ni'cia. Urzeczywistni* to, znaczy by* naznaczonym ostatni, piecz'ci,: Nirwana jest doskona ym spokojem. Natura wszystkich rzeczy jest doskona ym spokojem. Zatem je$li osi,gniesz te piecz'cie, osi,gniesz ca kowity spokj. Biblia mwi: B,d2 spokojny i wiedz !e ja jestem Bogiem. Buddyzm naucza, wszystkie Dharmy pochodz, z ca kowitego spokoju. Je$li chcesz odnale2* Boga, je$li chcesz odnale2* Budd', je$li chcesz odnale2* umys lub $wiadomo$* lub prawdziwe ja lub Absolut, musisz osi,gn,* ten punkt ca kowitego spokoju i wyga$ni'cia. Ten spokj jest prawdziw, pustk,: to jest natura naszych umys w i tego ca ego wszech$wiata. Wiersz katolickiego mistyka Angelusa Silesiusa mwi: Bg ktry jest czysta pustk, Staje si' form, Staje si' substancj,, $wiat em i ciemno $ci, Spokojem i burz, To jest ten sam punkt; tylko nazwy s, r!ne. Pierwotnie ten punkt nie ma nazwy ani formy. Nazwa i forma s, przeciwstawnym my$ leniem. Ale w prawdziwej pustce nie ma przeciwie.stw. Nie ma przychodzenia, ani odchodzenia. To jest nasza prawdziwa ja2., nasza natura, uniwersalna natura. Inn, nazw, tego jest nirwana. Zatem Buddyzm Hinajany oznacza osi,gni'cie nirwany, miejsca ca kowitego spokoju i wyga$ni'cia gdzie nie ma narodzin ani $mierci. Osi,gni'cie tego jest celem nauk Buddyzmu Hinajany. Trzy Rodzaje Praktyki 1. Sila Wskazania 2. Samadhi Medytacja 3. Prad nia M,dro$* JE0LI CHCESZ by* naznaczony tymi trzema piecz'ciami Buddyzmu Hinajany, wa!ne jest aby robi* trzy rodzaje praktyki. Te trzy rodzaje praktyki funkcjonuj, razem aby pomc wam osi,gn,* wasz pierwotny, czysty umys . Ka!da z tych trzech praktyk zawiera odpowiadaj,c, im grup' praktyk z O$miorakiej 0cie!ki. Praktyka Hinajany podkre$la wa!no$* utrzymywania wskaza. Buddy. Utrzymujemy wskazania poniewa! nasz kierowca z tylnego siedzenia zawsze prbuje nas kontrolowa*. My$limy, chc' i$* tylko prosto i odnale2* swoje prawdziwe ja. Chc' pod,!a* za naukami Buddy i pomc wszystkim istotom. Ale chocia! mo!emy podejmowa* pewien wysi ek, w naszym umy$le jest kierowca z tylnego siedzenia ktry zawsze mwi.. zrb to, to i to, id2 t, drog,, potem skr'* tutaj. Chocia! nawet nie chcesz i$* w tym kierunku, kierowca z tylnego

73

siedzenia jest bardzo mocny. Jest bardzo trudno nie s ucha* go! Zatem utrzymywanie wskaza. oznacza odwrci* si' i krzykn,*, Zamknij si', O.K? musz' i$* t* drog,! Wskazania pomagaj, ci odci,* twojego kierowc' z tylnego siedzenia, tak aby$ mg dotrze* do dobrego miejsca. Je$li tylko pod,!asz za swoim kierowc, z tylnego siedzenia, nie mo!esz odnale2* swojej drogi i nie mo!esz odnale2* swojego prawdziwego kierunku. Wskazania s, bardzo wa!ne dla twojej praktyki. S, one jak znaki drogowe. Powiedzmy !e chcesz dojecha* z Nowego Jorku do Los Angeles. Po drodze jest wiele, wiele znakw drogowych wskazuj,cych jak, autostrad' wybra* i gdzie skr'ci*. Ale ty nie zwracasz na to uwagi. Tylko pod,!asz za swoj, w asn, ide,. Jestem wolny, nie obchodz, mnie te znaki. Ja ju! wiem jak tam dojecha*. Wi'c ignorujesz te znaki. W ko.cu pewnego dnia doje!d!asz i wysiadasz ze swojego samochodu. Ach, palmy! Los Angeles! Wtedy kto$ mwi, Nie, to jest Miami, O.K? Ha ha ha ha! [G&o.ny, przeci*g&y .miech] Oto dlaczego wskazania s, takie wa!ne. Wskazania oznaczaj, czysty kierunek dla prowadzenia w a$ciwego, pe nego wsp czucia !ycia. Wskazania oznaczaj, Dharm', a Dharma oznacza w a$ciw, drog' tego wszech$wiata. A mie* w a$ciw, drog' znaczy !y* czystym !yciem. Zatem wskazania s, bardzo istotne, Wskazania reprezentuj, praktyki W a$ciwej Mowy, W a$ciwego Dzia ania i W a$ciwego 3ycia. Kiedy utrzymujesz wskazania, mo!esz kontrolowa* swoje warunki i uczucia, mo!esz wtedy kontrolowa* swoje zrozumienie. Je$li nie mo!esz kontrolowa* swoich uczu*, wtedy nie mo!esz kontrolowa* swojego zrozumienia i zawsze pojawia si' cierpienie. To jest bardzo, bardzo jasne. Ale dlaczego konieczne jest kontrolowanie swojego zrozumienia? Dla niektrych ludzi brzmi to troch' zbyt mocno, zatem wyja$ni' to. Nasze pragnienia pochodz, z naszego intelektu. Ca e my$ lenie jest pragnieniem, a pragnienie prowadzi bezpo$rednio do cierpienia. Nasz umys emocjonalny stwarza mocne lubi', nie lubi'. Twoje zrozumienie zawsze sprawdza ten $wiat i trzyma swoje opinie. Tak!e, kiedy twoje zrozumienie jest zbyt du!e, b'dziesz mia zbyt du!o pragnie. poniewa! b'dziesz mia zbyt wiele skomplikowanego my$lenia. Wtedy twoje emocje przywi,zuj, mocno lubi' - nie lubi', do rzeczy ktre stwarza twoje zrozumienie./then your emotions attach strong likes and dislikes to the things your understanding makes/ W rezultacie twj umys wci,! porusza si', porusza, porusza. Jest on ci,gle popychany to tu, to tam przez uczucia ktre masz i to co lubisz i nie lubisz u innych ludzi i w tym ca ym $wiecie. Jest bardzo, bardzo trudno utrzyma* mocnym twj o$rodek gdy masz te silne pragnienia, uczucia i lubi' nie lubi' ktre ci,gle popychaj, ci' dooko a. Oto dlaczego mamy wskazania: s, to naturalne regu y maj,ce kontrolowa* twj umys pragnie.. Kiedy praktykujesz wskazania twoje centrum staje si' mocniejsze poprzez naturalny proces. Mo!esz postrzega* ten $wiat, w a$nie takim jaki on jest., i wtedy jest mo!liwe aby pomaga* innym. W a$ciwa medytacja znaczy utrzymywanie nie poruszaj,cego si' umys u, zawsze i wsz'dzie. Je$li twj umys si' nie porusza, wtedy gdy widzisz, kiedy s yszysz, kiedy w,chasz, kiedy smakujesz, kiedy dotykasz, i kiedy my$ lisz, wszystko w a$nie jak to jest prawd,. S owo samadhi oznacza po prostu g 'bok, medytacj'. Ale nie powinni$my sta* si' przywi,zani do !adnych idei na temat medytacji. Wielu ludzi my$li !e prawdziwa medytacja oznacza jakie$ intensywne wch oni'cie podczas siedz,cej medytacji. Ten rodzaj medytacji nie jest ani dobry ani z y. Ale wielu ludzi chce tylko zatrzyma* to dobre uczucie jakie przynosi medytacja. Jest wiele, wiele ludzi ktrzy wierz, !e medytacja jest tylko do$wiadczeniem pewnego rodzaju spokoju i szcz'$cia ca y czas. Och, teraz wszystko jest spokojne i ciche. Wspaniale! Ten rodzaj my$lenia jest bardzo z , chorob,. Nie jest to prawdziwa medytacja, poniewa! jest to przywi,zanie do pewnego rodzaju sytuacji. Je!eli staniesz si' przywi,zany do tego rodzaju praktyki, twoja m,dro$* nie mo!e wzrasta*. Twoja medytacja nie mo!e dzia a* jasno /clearly/ w wielu r!nych sytuacjach aby pomc innym istotom. Medytacj' reprezentuj, praktyki W a$ciwego Wysi ku, W a$ciwej Uwa!no$ci i W a$ciwej Medytacji na O$miorakiej 0cie!ce.

74

Zatem, do$wiadczenie pewnego rodzaju g 'bokiej praktyki medytacji jest dobre. Ale o wiele bardziej wa!niejszym *wiczeniem jest utrzymywanie tego umys u kiedy prowadzisz samochd, jesz, rozmawiasz, pracujesz czy jeste$ ze swoj, rodzin,. Mia em raz ucznia ktry chcia tylko g 'bokiej, spokojnej medytacji. Mwimy !e chcia on mie* spokojny umys . Kiedy przeje!d!a samochd ko o miejsca medytacji, on nie lubi tego. Kiedy jakie$ dzieci bawi y si' na zewn,trz, on wpada w z o$* i zamyka okno, poniewa! to zak ca o jego do$wiadczenie spokoju. B,d2cie cicho albo id2cie st,d! Ja medytuj', nie widzicie! Jego rodzina musia a by* bardzo cicho podczas jego sesji medytacyjnych w domu. Po pewnym czasie, oni przestali lubi* praktyk' medytacji i Buddyzm. Praktyka tego cz owieka nie by a prawdziw, medytacj,. Jest to robienie z medytacji czego$ specjalnego. Ale je!eli potrafisz utrzymywa* nie-poruszaj,cy si' umys podczas zaanga!owania si' w codzienne aktywno$ci, to jest prawdziwa medytacja. To jest prawdziwe samadhi. To jest prawdziwa natura tej praktyki. W ko.cu jaka jest w a$ciwa funkcja medytacji? Wiele ludzi rozumie wiele r!nych rzeczy. To zrozumienie jest tylko ide, kogo$ innego. Niebo nigdy nie mwi, -Jestem niebieskie, Ale ty mwisz, niebo jest niebieskie. Kto$ kiedy$ nauczy ci' !e niebo jest niebieskie, zatem od tego czasu, mwisz, Niebo jest niebieskie. Niebo jest niebieskie. Niebo jest niebieskie. To jest tylko zrozumienie. To jest czyja$ idea, nie twoja. Korea.czycy nigdy nie mwi,, Niebo jest niebieskie. Oni mwi,, Hannulun purumnida. Japo.czycy mwi,, Sora wa aoidesu. Polacy maj, polsk, ide', Rosjanie maj, rosyjsk, ide'. Ale !adna z tych idei nie jest prawdziwa ide,, poniewa! niebo nigdy nie mwi !adnej z tych rzeczy. Ono nigdy nie powiedzia o, Jestem niebem i jestem niebieskie. Najwa!niejsz, rzecz, jest aby$ odnalaz pierwotn, drog' tego wszech$wiata. Ta droga nie ma mowy ani idei. Zatem je$li chcesz zrozumie* siebie, musisz postrzega* ten $wiat takim jaki on jest. Je$li twj umys si' nie porusza, wtedy mo!esz postrzec prawdziw, natur' tego $wiata. Kiedy patrzysz, kiedy s uchasz, kiedy w,chasz, kiedy smakujesz, kiedy dotykasz, kiedy my$lisz, wszystko jest prawd,. Wtedy gdy widzisz drzewo, tylko zielone. Kiedy s yszysz szczekaj,cego psa, tylko hau, hau! Kiedy smakujesz cukier, jest tylko s odycz. Wszystko jest ju! prawd,. Wszech$wiat zawsze uczy nas prawdy w ka!dym momencie. On zawsze daje nam wspania a mow' Dharmy. Po prostu utrzymuj nie- poruszaj,cy si' umys i ta prawda natychmiast stanie si' twoja. To jest W a$ciwe Zrozumienie i W a$ciwe My$lenie. Nazw, tego jest m,dro$*. W Sanskrycie, terminem tym jest prad nia. Celem praktyki Hinajany, tak jak mwili$my wcze$niej, jest osi,gni'cie nirwany. Osi,gasz !e wszystko jest ca kowicie puste, i ta pustka jest sama w sobie prawdziw, natur, tego $wiata, wszech$wiata i naszych umys w. Ale jaka jest w a$ciwa funkcja prawdy? Jak mamy u y, prawdy aby pomc temu cierpi,cemu $wiatu? To jest nauczanie Buddyzmu Mahajany i Zen. Pozwlmy zatem teraz rozwa!y* sobie pogl,d Buddyzmu Mahajany.

75

BUDDYZM MAHAJANY 1. Wgl,d w istnienie i nieistnienie Dharm 2. Wgl,d w fakt !e nie ma !adnych zewn'trznych uchwytnych charakterystyk i !e wszystko jest pustk, 3. Wgl,d w istnienie, pustk' i 0rodkow, Drog' 4. Wgl,d w prawdziwy aspekt wszystkich zjawisk 5. Wgl,d we wzajemn, interpretacj' wszystkich zjawisk 6. Wgl,d ktry widzi !e zjawiska s, same w sobie Absolutem

NAUKI BUDDYZMU MAHAJANY s, troch' inne od Buddyzmu Hinajany. Mwili$my o tym wcze$niej. Mwi si' !e Buddyzm Hinajany by pierwsz, nauk, jak, da Budda dla czuj,cych istot na tym $wiecie. Przez sze$* lat on mocno praktykowa i osi,gn, o$wiecenie pod drzewem Bodhi. Wtedy jak mwi, sutry, Budda zw,tpi czy inni zrozumiej, t, nauk'. My$la czy w ogle ma naucza*, poniewa! realizacja ktr, on osi,gn, by a bardzo wysokiej klasy. By* mo!e by o by zbyt trudno ludziom uchwyci* j,. Tak!e w tym czasie w Indiach by o wiele r!nych religii: by o wiele rodzajw Hinduizmu i jogi. By tam wielu nauczycieli, i wiele, wiele rodzajw nauk i wszystkie one uwa!a y si' za w a$ciw, nauk'. Moja nauka jest w a$ciwa! Twoja nauka nie jest w a$ciwa! Wielu ludzi my$la o w ten sposb. Kto mg uwierzy* w ten g 'boki wgl,d, jaki on mia , ktry nie zale!a od boga, guru czy te! czegokolwiek innego poza naszym w asnym umys em? Jedna z legend mwi !e Brahma 3 pojawi si' przed Budd, i powiedzia , Niektrzy ludzie maj, tylko troch' ignorancji. Oni ci' zrozumiej,. Musisz dla nich naucza*. Zatem Budda opu$ci swoje miejsce pod drzewem Bodhi i zacz, naucza*. Tym niemniej, wed ug wielu Budda zacz, swoje nauczanie tym co jest zapisane w Sutrze-Awatamsaka, jednej z g wnych sutr tradycji Mahajany. Ale nikt nie potrafi uchwyci* tego niezwykle szerokiego pogl,du. Poniewa! wgl,d ten by tak g 'boki i odmienny od wszystkiego co by o dot,d nauczane, Budda musia da* bardzo, bardzo proste nauki zamiast tego. Musia on przygotowa* umys y swoich uczniw na ten szeroki pogl,d. Mwi on o niewiedzy, pragnieniu, cierpieniu i jak wydosta* si' z niego. Najpierw musicie dostrzec !e to jest $wiat cierpienia. Sk,d to cierpienie pochodzi? Musicie osi,gn,* nietrwa o$* tego $wiata i osi,gn,* wgl,d w nieczysto$* i nie ja2.. Naucza on $cie!ki ku tym podstawowym wgl,dom. Naucza on o osi,gni'ciu nirwany. Je$li robicie dobre dzia ania i unikacie z ych dzia a., mo!ecie dosta* szcz'$cie. Musicie tak!e osi,gn,* te podstawowe wgl,dy. Musicie tylko utrzymywa* te wskazania, ca y czas. Wtedy mo!ecie osi,gn,* wasz czysty umys . Mo!ecie odsun,* wasze w asne cierpienie i odnale2* dobr, drog' do miejsca ca kowitego spokoju i szcz'$cia. By o to pierwsze, ca kowite nauczanie Buddy. Nazw, tego jest Buddyzm Hinajany. Zgodnie z pogl,dem Mahajany, nauki Hinajany by y przekazane poniewa! tylko niewielu mog o uchwyci* wgl,d jaki znajdujemy w Sutrze- Awatamsaka. Zatem jakie jest nauczanie Buddyzmu Mahajany? Jak powiedzieli$ my, Buddyzm Hinajany uczy !e ten ca y $wiat jest miejscem cierpienia. Sposobem aby wydosta* si' z tego $wiata cierpienia jest osi,gni'cie ca kowitego spokoju lub nirwany. To jest ko.cowy punkt nauczania. Ale nawet podczas !ycia Buddy, gdy dzi'ki tym podstawowym naukom praktyka jego uczniw dojrza a, zacz, on naucza* Mahajany. Ten rodzaj nauczania nie k adzie tak
3

krl bogw

76

du!ego nacisku na cierpienie. Nie koncentruje si' tak bardzo na tym czy rzeczy s, czyste czy nieczyste, dobre czy z e. Raczej, pogl,d Mahajany ukazuje co mo!emy zrobi* z tym cierpieniem aby odsun,* cierpienie wszystkich istot. Jaka jest nasza w a$ciwa funkcja w tym $wiecie? Buddyzm Mahajany zaczyna si' od ukazania !e ten $wiat jest ca kowicie pusty. Nie ma znaczenia co robi, ludzkie istoty. /Human beings have no meaning but what they make/ Wszystko jest stworzone tylko przez umys . Tak!e przedstawia jak nazwa i forma zawsze zmienia si', zmienia, zmienia, ale poza tym wszystkim, pierwotnie wszystko jest zasadniczo puste. Je$li osi,gniesz t, pustk', twoje cierpienie zniknie, poniewa! cierpienie jest tak!e puste. To jest sposb pokazania !e pierwotnie nie ma cierpienia! To jest bardzo ciekawe nauczanie, prawda? Zatem, nauczanie Buddyzmu Mahajany zaczyna si' w tym punkcie ca kowitej pustki; nauki Buddyzmu Hinajany ko.cz, si' tutaj. Tylko nauczanie !e ten $wiat jest miejscem cierpienia, zgodnie z pogl,dem Mahajany, nie jest ca kowitym nauczaniem. Co wa!niejsze, nauki Mahajany mwi, !e ca a ta praktyka nie jest tylko dla mnie, aby zbawi* siebie. Jak mog' zbawi* wszystkie czuj,ce istoty od cierpienia? Praktykowanie Mahajany oznacza $lubowanie nie wchodzenia w niesko.czony spokj, wyga$ni'cie i szcz'$liwo$* nirwany a! ostatnia czuj,ca istota nie zostanie zbawiona od cierpienia. Nazw, tej $cie!ki jest Wielka Droga Bodhisatwy. Moje !ycie nie jest dla mnie, ale tylko dla wszystkich istot. Zatem mwimy czasami !e nauczanie Buddyzmu Hinajany jest jak jazda rowerem: je$li jedziesz na nim poprawnie, tylko jedna osoba dociera do nirwany. Ale Buddyzm Mahajany jest jak jazda autobusem lub poci,giem. Nie tylko ja, lecz wszystkie istoty przybywaj, razem do dobrego miejsca. Budda zacz, naucza* tego na pocz,tku, ale zobaczy !e nie wszyscy mog, to zrozumie*. Nauczanie to by o zbyt zaawansowane w tym czasie dla tamtych $wiadomo$ci. Zatem dlatego musia zrobi* on krok do ty u i najpierw naucza* prostszej $cie!ki, lub Buddyzmu Hinajany. To jest tak!e bardzo wa!ny punkt. Kiedy ich praktyka dojrza a a ich umys y rozwin' y si', Budda naucza swoich uczniw Wielkiego Pogl,du. Zawiera on sze$* g wnych punktw nauczania. Wgl*d w istnienie i nieistnienie Dharm Nauczanie Buddyzmu Mahajany ma bardzo wyra2n, $cie!k'. On rozpoczyna si' wraz z wgl,dem !e pierwotnie wszystko jest zasadniczo puste. Kiedy naprawd' postrze!esz to, mo!esz zobaczy* swoj, prawdziwa natur'. Wtedy pomaganie wszystkim istotom jest mo!liwe. Pierwszym krokiem w tym kierunku jest postrze!enie !e wszystkie Dharmy nie istniej,. Co to znaczy? Musisz postrzec !e ca a substancja jest pusta. Twoja substancja i substancja uniwersalna s, ta sam, substancj,, i ta substancja jest bez w asnej natury. Nie ma ona niczego. Ale wszyscy s, przywi,zani do swoich cia bardziej ni! do czegokolwiek innego, zatem nie mo!emy zobaczy* tego. W Chinach, uczono pewnej praktyki nazywanej wgl,dem w swoje cia o jako w zw oki. Kiedy praktykujesz w ten sposb, mo!esz zobaczy* prawdziw, natur' wszystkich pragnie. i przywi,za. jakie to cia o wywiera na nasz umys ./that this body inspires in our minds/ Pewien mistrz Zen zwyk pyta* swoich uczniw, Dlaczego wleczesz te zw oki dooko a? To dlatego !e to cia o nie jest ja. Nie jest ono wasz, rzeczywista ja2ni,. To cia o jest ca kowicie puste. Ono stale zmienia si' i w ostatecznie znika. Zatem musisz utrzymywa* ten rodzaj umys u: jestem zw okami, jestem zw okami, jestem zw okami. Ha ha ha ha! Je$li utrzymujesz ten rodzaj umys u, mo!esz osi,gn,* !e to cia o jest puste i wszystko jest puste. Nie mo!esz nawet zatrzyma* tego cia a kiedy$ ono zniknie. Nie ma ono zasadniczej egzystencji. Jak mo!esz zatrzyma* swoje cia o? Zatem czasami mwimy, Ju! jeste$ martwy! Je$li jeste$ zw okami, wtedy nic nie jest problemem! Nic nie mo!e ci zaszkodzi* /hinder/, poniewa! wszyscy wiedz, !e zw oki s, puste. Martwy cz owiek nie ma pragnie.. To powiedzenie uczy tego samego.

77

Ca a substancja jest tak!e jak to: wszystko w ca ym wszech$wiecie jest t, sam, substancj,, a ta substancja jest pusta. Nie mo!e ona zrobi* niczego. Je$li osi,gniesz to, osi,gniesz !e substancja rzeczywi$cie mo!e zrobi* wszystko. To jest wgl,d w istnienie i nieistnienie Dharm. Zaczniesz osi,ga* w a$ciw, funkcj' substancji. To jest bardzo wa!ny wgl,d do osi,gni'cia. Wgl*d w fakt e nie ma adnych zewn'trznych wyra2nych charakterystyk oraz e wszystko jest pustk* To stwierdzenie mo!e wydawa* si' bardzo skomplikowane, ale jego punkt nauczania jest bardzo wyra2ny: oznacza ono wgl,d w prawdziwa natur' wszystkich nazw i form. Musisz postrzec !e wszystkie nazwy i formy s, tak!e zasadniczo puste. Nazwa i forma nie istnieje s, stworzone wy ,cznie przez umys , zatem s, one puste. Ludzkie istoty nadaj, wszystkiemu nazwy i formy i wierz, !e rzeczy te istniej,. Zatem nieuchronnie otrzymuj, cierpienie kiedy te nazwy i formy zmieniaj, si'. S o.ce, ksi'!yc, gwiazdy, gry rzeki i drzewa wszystko to s, tylko tymczasowe nazwy i formy jakie nadajemy rzeczom. Poprzednio zosta nam ukazany pogl,d !e ca a substancja jest pusta. To jest pierwszy kurs Buddyzmu Mahajany. Lecz ten wgl,d jest naszym drugim kursem. Pokazuje on !e nazwy i formy tej uniwersalnej substancji s, tak!e ca kowicie puste. Wgl*d w istnienie, pustk' i 0rodkow* Drog' Je$li postrzegasz !e wszystko jest puste, ten pogl,d jest ju! 0rodkow, Drog,. 0rodkowa Droga oznacza !e nie ma dobra ani z a. Nie ma wysokiego ani niskiego, nie ma przychodzenia ani odchodzenia, nie ma narodzin ani $mierci. 0rodkowa Droga jest po prostu inn, nazw, dla $cie!ki pustki. Ta pustka jest drog, ca kowit, poniewa! wskazuje ona na punkt !e wszystko jest puste, i !e ta pustka sama w sobie jest Absolutem. Absolut jest zawsze ca kowity. Nasze my$lenie tworzy dobro i z o, wysokie i niskie, przychodzenie i odchodzenie, narodziny i $mier*. Nasze konceptualne my$lenie tworzy ja jestem. To jest nasze podstawowe z udzenie. My$lenie tworzy ja, zatem tworzy ono tak!e ja nie jestem. Je$li mamy te rzeczy, wierzymy !e nie jeste$my ca kowici. Je$li nie jeste$my ca kowici, dostajemy cierpienie i stwarzamy cierpienie wszystkim innym istotom. Ale pierwotnie te rzeczy nie istniej,. One nie mog, ci w ogle zaszkodzi*. Wszystko jest nie poruszone! Nic w ogle nie rodzi si' ani nie umiera. Nic w ogle nie przychodzi ani odchodzi. Wszystko jest ca kowicie puste, to znaczy !e wszystko jest ju! ca kowite. Je$li osi,gniesz pustk', osi,gniesz ca kowita drog', 0rodkow, Drog'. Wgl*d w prawdziwy aspekt wszystkich zjawisk Kiedy osi,gniesz !e wszystko jest puste, mo!esz zobaczy* !e ta pustka sama w sobie jest Absolutem. Pustka jest podstawow, prawd, tego ca ego wszech$wiata. To jest prawdziwy aspekt wszystkich zjawisk. To jest ca kowita droga. Nie ma tam przeciwie.stw, poniewa! przeciwie.stwa pochodz, tylko z my$ lenia. Kiedy nasze z udne lgni'cie do przeciwie.stw znika, wtedy Absolut pojawia wyra2nie wprost przed nami. Jest to inne s owo na $wiat ca kowity. Jak powiedzieli$my wcze$niej, wszystko jest puste, zatem wszystko jest Absolutem, zatem wszystko jest ca kowite. Je$li osi,gniesz t, ca kowito$*, wtedy kiedy widzisz, kiedy s yszysz, kiedy w,chasz, kiedy smakujesz, kiedy dotykasz, i kiedy my$ lisz, wszystko jest prawd,. Sino-korea.skim okre$leniem jest shil sang, albo prawda. Prawdziwym aspektem wszystkich rzeczy jest pustka. Wtedy wszystko jest prawd,. S o.ce, ksi'!yc, gwiazdy, gry, rzeki, i drzewa, wszystko jest prawda, takie jakie jest. Z tym

78

pogl,dem, nazwa i forma tak!e jest prawd,. Co nie jest prawd,? Buddyzm Hinajany uczy !e wszystko jest nietrwa e, zatem nie mo!e by* prawd, poniewa! stale si' zmienia, zmienia, zmienia. Wszystko zawsze oszukuje ci'. To jest wa!ny punkt. Ale ten czwarty wgl,d Buddyzmu Mahajany uczy !e je!eli ca kowicie osi,gniesz pustk' tego ca ego wszech$wiata, wtedy mo!esz zrobi* jeszcze jeden krok. Postrzegasz !e wszystko jest ju! prawd, takie jakie jest. To jest prawdziwy aspekt wszystkich zjawisk. 0ciana jest bia a: to jest prawda. Drzewo jest zielone: to jest prawda. Pies szczeka na zewn,trz: to jest prawda. Jeden cz owiek uderza innego na ulicy: to jest prawda. Teraz jest sidma pi'tna$cie po wieczr: to jest prawda. Ale niewielu ludzi mo!e postrzec !e te zwyk e, codzienne rzeczy s, prawda, poniewa! tworz, oni dobro i z o i wierz, !e to my$lenie o dobru i z u naprawd' istnieje. To dlatego Budda musia najpierw naucza* czego$ prostszego zanim mg naucza* Wielkiej Drogi Bodhisatwy Mahajany. G wn, nauk, Buddyzmu Hinajany jest to !e wszystko jest nietrwa e. To jest w a$ciwe. Wszystko jest cierpieniem. To jest w a$ciwe. Wszystko jest nie ja2ni,. To jest tak!e w a$ciwe. Ale wszystko jest puste. Wszystko jest Absolutem. Wszystko jest ca kowite. Zatem wszystko, takie jakie jest,/just as it is/ jest prawd,. Kto$ teraz cierpi. To jest prawd,. Jak to nie jest prawd,? Ten punkt jest jak stopie . profesorski: substancja, nazwa, forma i wszystko jest ca kowicie pusteto jest Absolut, to znaczy wszystko jest ju! prawd,. To jest bardzo proste, ale nikt nie mo!e tego dostrzec. Ha ha ha ha! Ale jak mo!emy sprawi* aby ta prawda funkcjonowa&a w a$ciwie aby pomc wszystkim istotom? To jest troch' trudniejsze. By* mo!e znalezienie tego jest to praca Zen. Ha ha ha ha! Wgl*d we wzajemn* interpretacje wszystkich zjawisk Wszystko jest ju! prawd,, zatem wszystko koegzystuje bez przeszkd. Na przyk ad, oto jest przestrze.. Chmury przez ca y czas przyp ywaj, i odp ywaj,. Deszcz przychodzi i odchodzi. B yskawica przychodzi i odchodzi. Wiatr przychodzi i odchodzi, tam i z powrotem, tam i z powrotem. Burze pojawiaj, si' i znikaj, przez ca y czas. Ale chocia! te rzeczy nieustannie przychodz, i odchodz, , przestrzeni to w ogle nie szkodzi, poniewa! przestrze. jest ca kowita pustk,. Chmury i deszcz, wiatr i s o .ce, noc i dzie., noc i dzie. nie przeszkadzaj, sobie wzajemnie. Twj umys jest dok adnie taki sam. Je$li praktykujesz medytacj' z wielka determinacj,, mo!esz ca kowicie osi,gn,* podstawowa pustk' tego wszech$wiata gdy uczucia przychodz, i odchodz,, my$lenie przychodzi i odchodzi, dobra sytuacja przychodzi i odchodzi, z a sytuacja pojawia si' i znika nic nie mo!e ci w ogle zaszkodzi*. Wszystko jest puste! Kiedy szcz'$cie pojawia si', mo!esz u!y* go dla innych istot. Kiedy cierpienie pojawia si', mo!esz u!y* cierpienia aby pomc innym istotom. Mo!esz u!y* dobrych sytuacji i dobrych sytuacji, dobrych do$wiadcze. i z ych do$wiadcze., tylko po to aby pomc innym istotom wydosta* si' z cierpienia, poniewa! wszystkie te rzeczy s, ca kowicie puste, a ta pustka jest nasz, pierwotnie wsp czuj,c, natur,. Wiesz ze swojego do$wiadczenia !e je$li trzymasz co$ w swoim umy$le, zawsze otrzymujesz cierpienie. Ale kiedy nie trzymasz !adnej pustej rzeczy ktra pojawia si' i znika w twoim umy$ le, wtedy !adne uczucie, !adna my$l, !adna sytuacja, !aden problem nie mo!e ci' dotkn,*. Twoje my$lenie jest prawd,. Twoje szcz'$cie jest prawd,; twj smutek jest prawd,. Z a sytuacja jest prawd,. Dobra sytuacja jest tak!e prawd,. Wszystko jest t, sam, pustk,, zatem wszystko jest prawd,, w a$nie takie jakie jest. Co nie jest prawd,? Czy mo!esz znale2* taka rzecz? Prosz' pokaz mi j,! To jest bardzo ciekawe, prawda? Wgl*d ktry widzi e zjawiska s* same w sobie Absolutem

79

3yjemy ju! w $wiecie - prawdy. Wszystkie rzeczy s, puste i ta pustka jest wszystkimi rzeczami, zatem wszystko jest ju! ca kowit, drog,. Je$li rozumiesz ten punkt tylko intelektualnie czy akademicko, to nie mo!e ci pomc. Jakie$ osi,gni'cie jest konieczne. Musisz naprawd' osi*gn*, !e wszystkie rzeczy s, Absolutem, w a$nie takie jakie s,. Musisz osi*gn*, !e nigdzie nie ma przeszkd, /everything is no hindrance/ wtedy twoje dzia anie, z chwili na chwil', jest Wielk, Mi o$ci, i Wielkim Wsp czuciem dla wszystkich istot. Jest mo!liwe !y* w ten sposb dla innych poniewa! nie ma tam ja. Zatem nie ma tu tak!e my$lenia, gdy! /since/ my$lenie jest nie-my$leniem. Cierpienie jest nie-cierpieniem. Wszystko jest puste, zatem pomaganie innym ludziom jest mo!liwe. Nic nie mo!e ci przeszkodzi*./nothing can hinder you/ W tym punkcie, twoja praca z momentu-na-moment staje si' wyra2na: ka!de twoje dzia anie jest prawd,, i ca kowicie ,czy si' ono z cierpieniem wszystkich istot. Jak mog' pomc? Jak mog' pomc? To jest nasza ludzka praca. To jest prawda. To jest ca kowita droga, prawdziwa droga, wielka droga. Wsp czuj,ce dzia anie nie jest jak,$ ide,: jest ono, samo w sobie, uniwersaln, substancj,. Inn, nazwa na to jest bodhisatwa: te dzia ania nie s, dla mnie, poniewa! ja postrzeg em !e nie ma ja ani nawet !adnych dzia a.. Wszystkie istoty i ja nie s, oddzielone. Ich cierpienie jest moim cierpieniem: t, sam, substancj,. Ich szcz'$cie jest moim szcz'$ciem. Zatem mog' dzia a* tylko dla wszystkich istot. W j'zyku sino-korea.skim, nazywa si' to dae ja, dae bi shim, umys Wielkiej Mi o$ci i Wielkiego Wsp czucia. To jest droga Absolutu. Zatem Buddyzm Mahajany ma sze$* rodzajw wgl,du. Najpierw, musisz osi,gn,* !e wszystko jest t, sam, uniwersaln, substancj,, i !e ta substancja jest zasadniczo pusta, u swojego 2rd a. Wtedy musisz osi,gn,* !e miriady nazw i form dla tej uniwersalnej substancji s, tak!e ca kowicie puste, nie maj, w asnej-natury, ani prawdziwego znaczenia. Nast'pnie, je$li naprawd' osi,gniesz to, osi,gniesz !e ta pustka wszystkich rzeczy jest 0rodkow, Drog,, prawdziw, drog, i w a$ciw, drog,. Z tego miejsca, mo!esz dostrzec zatem !e ka!da Dharma, ka!da nazwa i forma jest prawd,, mo!esz wi'c zobaczy* !e nic nie mo!e ci zaszkodzi*. /nothing can hinder you/ Kiedy osi,gniesz ten umys bez przeszkd, wszystkie twoje dzia ania s, dzia aniami bodhisatwy, poniewa! wszystkie twoje dzia ania s, prawd,. Wszystkie twoje dzia ania id, w kierunku po ,czenia si' z t, uniwersaln, substancj, ktr, dzielisz ze wszystkimi istotami i wszystkimi rzeczami. Odk,d raz osi,gniesz ten umys bezprzeszkd, nie ma ju! d u!ej !adnego ja ktre jest oddzielone od ty, zatem wszystkie twoje dzia ania s, ju! Wielka Mi o $ci, i Wielkim Wsp czuciem. Kiedy$ ucze. zapyta mnie, Pierwsze dwa z Sze$ciu Wgl,dw Buddyzmu Mahajany mwi, !e wszystko jest pustk,. Ale czwarty mwi !e wszystko jest prawd,. Jak wszystko mo!e by* prawd, je$li wszystko jest pustk,? To jest bardzo dobre pytanie poniewa! trafia ono wprost w istot' nauczania Buddyzmu. Odpowied2 na to pytanie jest bardzo atwa. Id2 do domu i sprawd2 lustro w swojej azience. Lustro nie ma nic w sobie. Jest ono ca kowicie puste. Ale je$li trzymasz czerwon, kulk' przed nim, czerwona kulka pojawi si'. Je$li trzymasz bia ,, bia a kulka pojawi si'. Kiedy gra pojawi si', ono odbija gr'. W tym momencie ono nie odzwierciedla wody ani drzewa ani ludzkiej twarzy. Ono po prostu odzwierciedla gr', dok adnie tak, jaka jest. Je$li zabierzesz sprzed lustra czerwona kulk', lustro nie odzwierciedla d u!ej czerwonej kulki. Nie trzyma ono niczego po tym gdy zabierzesz to sprzed lustra. Obrazy s, w lustrze tylko kiedy je trzymasz. W przeciwnym razie czyste lustro jest ca kowicie puste, i nie trzyma ono niczego. Zatem cokolwiek jest odzwierciedlane bez przeszkd. Wszystko mo!e przychodzi* i odchodzi*, przychodzi* i odchodzi*, przychodzi* i odchodzi* przed t, pust, przestrze. i jest odbijane, w a$nie takie jak jest, bez przeszkd. Nic nie jest dodawane ani stracone. Niebo jest niebieskie. Drzewo jest zielone. 0ciana jest bia a. To jest prawda. Lustro i wszystko co ono odzwierciedla jest ca kowicie puste i tak!e jest prawd,. /and yet they are also truth/ Ka!dy mo!e zrozumie* to ca kiem atwo.

80

Ale nasze ludzkie umys y zwykle nie s, takie jak to lustro: je$li trzymamy czerwie . przed naszym umys em, mo!emy odbija* czerwie.. Ale kiedy zabierzemy j, i trzymamy tam biel, ten umys zwierciad o zwykle wci,! my$li o czerwieni. My$li on o ile bardziej woli on biel ni! czerwie., albo zastanawia si' kiedy b'dzie nast'pny raz gdy b'dzie on mg popatrzy* znw na czerwie., albo my$ li o tym co czerwie. mu przypomina. Wszystkie te inne przedmioty- umys u pojawiaj, si' w naszym umy$le zwierciadle w tym samym czasie kiedy ta czerwona kulka jest przed nim trzymana. Tylko czasami po prostu widzimy czerwona kulk', w a$nie tak, jaka jest. Je$li zabierzemy czerwie. i damy tam biel, nasz umys zwierciad o odbija rzeczy tak: Och, mo!e wol' czerwie. bardziej. Ta biel nie jest zbyt dobra. Chc' wi'cej czerwieni. Och, mo!e biel jest tak!e dobra, nie wiem... Nasz umys zwierciad o zaczyna przypomina* sobie inne czerwone rzeczy ktre widzia . Ty stoisz tam, trzymaj,c co$ bia ego, ale zwykle umys nie chce odbija* tego takim jakie to jest, poniewa! on wci,! trzyma co$ o tej czerwonej rzeczy. To dlatego nie mo!emy dzia a* wsp czuj,co dla tego $wiata; poniewa! nie zawsze odzwierciedlamy ten $wiat takim jaki on jest. Mamy niezwykle mocne pragnienia. Trzymamy nasze lubi' i nie lubi' zamiast tylko postrzegania prawdy tego $wiata i u!ywania tej prawdy aby dzia a a wsp czuj,co dla wszystkich istot, z momentu na moment. To jest bardzo wa!ny punkt. Nauczaniem Buddyzmu Mahajany jest !e ty jeste$ bodhisatw,. Bodhisatwa jest istot, ktrej !ycie jest tylko dla wszystkich istot poniewa! bodhisatwa osi,gn, ten pogl,d: wszystko jest ca kowicie puste, wi'c wszystko jest tym samym. Z tym pogl,dem wsp czucie pojawia si' samoistnie. Wszystkie istoty nie s, r!ne ode mnie. Codziennie rano $lubujemy. Czuj,ce istoty s, niezliczone, $lubujemy je wszystkie wyzwoli*. To $lubowanie jest bardzo wa!ne, poniewa! ono oznacza !e moje !ycie nie jest dla mnie. Te s owa pokazuj, !e ty mo!esz w a$nie robi* to. Nie wkrocz' w nirwan' a! ka!da czuj,ca istota nie jest wyzwolona od cierpienia. Kiedy ja pojawia si', wtedy ludzka istota pojawia si', i wierzy ona !e jest oddzielona od wszystkich innych istot. Ale kiedy ja znika, wtedy ja nigdy ju! nie istnieje. Buddyzm Hinajany uczy tego samego punktu, ale z innej perspektywy, zatem ma nieco inn, funkcj' na ko.cu: droga Mahajany zaczyna si' w punkcie pustki w ktrym nauki Hinajany ko.cz, si'. Zamiast zatrzymywa* si' tutaj, nauki Buddyzmu Mahajany bior, to do$wiadczenie pustki i ukazuj, ostateczn, prawd' $wiata, w a$nie takim jaki on jest. Ten $wiat jest ca kowicie pusty, zatem ja jest tak!e puste. Substancja, nazwa i forma s, puste. Poniewa! wszystko jest puste, ta pustka sama w sobie jest prawd,. To jest nauczanie 0rodkowej Drogi. Wszystko jest prawd,; wszystko jest ju! ca kowite. Kiedy osi,gniesz t, podstawowa prawd' wszystkich rzeczy poprzez medytacj', nic nie mo!e przeszkodzi* twoim wysi kom aby wyzwoli* wszystkie istoty od cierpienia. Bez przeszkd w twoim umy$ le, wsp czuj,ce dzia anie bodhisatwy pojawi si' samo, to znaczy !e ty ju! jeste$ bodhisatw,. Nie ma tu niczego do dostania./ to get to/ Jak mwi Sutra Serca, Nie ma tu osi,gania i niczego do osi,gni'cia. Z chwili na chwil' twoje dzia ania tylko pomagaj, wszystkim istotom.

81

Sutra Diamentowa Ca e przejawianie /apperance/ jest z udzeniem. Je$li postrzegasz ca e przejawianie jako nie przejawianie, Wtedy ten pogl,d jest twoj, prawdziw, natur,. Nie stawaj si' przywi,zany do !adnych my$ li jakie powstaj, w umy$ le. Je$li widzisz form' jako Absolut, je$li poszukujesz Absolutu swoim g osem, /with your voice/ Praktykujesz z , drog' i nie mo!esz zobaczy* swojej prawdziwej ja2ni. Wszystkie z o!one rzeczy s, jak sen, zjawa, ba.ka, lub jak odbicie (refleks). S, one jak mg a lub b yskawica. Tak powiniene$ je postrzega*. SUTRA DIAMENTOWA jest jedn, z najwa!niejszych nauk kiedykolwiek danych. Chocia! mo!e by* przeczytana w nieca a godzin', reprezentuje ona ca a istot' /the core/ nauk Buddy. Jej najwa!niejszy punkt nauczania mwi !e wszystko jest nietrwa e i ca kowicie puste. Nazwa i forma tak!e s, ca kowicie puste. Mwi ona o rzeczach ktre przekazuj, zarwno Buddyzm Hinajany jak i Mahajany, zatem czytanie Sutry Diamentowej jest to jakby przej$cie przez most od nauk Hinajany do pogl,du Mahajany. Zawiera ona pogl,d obu tradycji, ale podkre$la kierunek drogi bodhisatwy. Wszelkie przejawianie jest z&udzeniem. Je.li postrzegasz przejawianie jako nie przejawianie, wtedy ten pogl*d jest twoj* prawdziw* natur*. To jest bardzo wa!na linijka. Jedna z najwa!niejszych linii w Sutrze Diamentowej i jedna z najbardziej znanych nauk Buddyjskich. Ca e przejawianie nieustannie pojawia si' i znika. Zatem, wszystko co widzisz jest nietrwa e. Wszystko co s yszysz, w,chasz, smakujesz i dotykasz jest tak!e nietrwa e. W ko.cu, ty te!, jeste$ nietrwa y! To jest nauczanie ktre jest najwa!niejsze w Buddy2mie Hinajany. Ale to nauczanie jest tak!e nieco dziwne. /curious/ Prawie ka!de t umaczenie tej sutry mwi !e je$li zobaczysz ca e przejawianie jako nie przejawianie, wtedy zobaczysz swoj, prawdziw, natur', swoje prawdziwe ja, Tathagat'. Sens tego jest taki !e jaki$ podmiot widzi przedmiot. Ale je$li wszystko co mo!esz widzie*, s ysze*, w,cha*, smakowa* i dotyka* jest nietrwa e i ty tak!e jeste$ nietrwa y, jak nietrwa o$* mo!e zobaczy* nietrwa o$* ? Ty jeste$ nietrwa y: wi'c jak ta nietrwa o$* mo!e widzie, nietrwa o$*? Co widzi co? Co wa!niejsze, je$li ty jeste$ nietrwa y i postrzegasz nietrwa o$*, jak mo!esz w ogle zobaczy* swoj, prawdziw, natur'? Nasza prawdziwa natura nigdy si' nie porusza i nigdy nie przychodzi ani nie odchodzi. Ale je$li nietrwa o$* widzi nietrwa o$*, jak ona mo!e zobaczy* nasz, prawdziw, natur', t' nie- poruszaj,c, si' rzecz ktra jest poza nietrwa o$ci,? To zdanie w sutrze nie jest zbyt jasne. Je$li ty jeste$ nietrwa y, wtedy nie istniejesz. To z czego si' sk adasz ca y czas zmienia si' i porusza, bez ustanku- nie ma takiej rzeczy ktra nieustannie istnieje. Zatem jak ta poruszaj,ca si' rzecz widzi twoj, nie-poruszaj,c, si' prawdziw, natur'? Czym jest to co postrzega nasz, prawdziw, ja2.? Je$li przeczytacie

82

jakikolwiek przek ad Sutry Diamentowej, zawiera on w sobie s owa daj,ce w rezultacie ten efekt. /it has words to this effect/ Te s owa nie s, zbyt jasne i nie jest to w a$ciwe nauczanie. Jest ono bardzo niejasne. Jest wa!ne aby ponownie przet umaczy* t' sutr', w przeciwnym razie jej istota nie jest jasna, z powodu jej specjalistycznego (technical) j'zyka. Je$li poprawisz sposb w jaki ta sutra jest zawsze t umaczona, wtedy jej istota stanie si' jasna: Zatem mwimy, Ca e przejawianie jest z udzeniem. Je$li postrzegasz ca e przejawianie jako nie przejawianie, ten pogl,d jest twoj, prawdziw, ja2ni,. To jest troch' inne. Z jednej strony, Je$li zobaczysz ca e przejawianie jako nie przejawianie, wtedy zobaczysz swoj, prawdziw, natur'. Jaka$ nietrwa a rzecz widzi jak,$ nie-poruszaj,c, si' rzecz. Ma to wyra2ny sens !e jest tu jaki$ przedmiot i podmiot. /This has the distinct sense of there being some subject and object/. Z drugiej strony, by o by bardziej jasne je$li powiedzieliby$ my.. je$li postrzegasz ca e przejawianie jako nie przejawianie, ten pogl,d jest twoj, prawdziw, natur,. Ten pogl,d. Ten pogl*d postrzeganie /the perception/ samo w sobie, postrzega, /perceiving/ jest twoj, prawdziw, natur,. O jakim pogl,dzie mwimy? Widzenie ca ego przejawiania jako nie przejawiania, jest samo w sobie twoj, prawdziw, natur,. Postrzeganie jest twoj, prawdziwa natur,. Mo!esz widzie, ten $wiat. Mo!esz s ysze* ten $wiat. Mo!esz w,cha* ten $wiat. W a$nie s yszenie, /just seeing .../ w a$nie widzenie, w a$nie w,chanie, w a$nie smakowanie, w a$nie dotykanie jest twoj, prawdziw, natur,. Ten pogl*d jest twoj, prawdziw, ja2ni,. Czasami nazywamy to tylko widzeniem/just seeing/ lub tylko postrzeganiem. Nie ma to przedmiotu ani podmiotu. To jest bardzo wa!ny punkt. Zatem, kiedy s yszysz, to jest Absolut, twoja prawdziwa natura. [Uderzenie w st&] Ten pogl,d oznacza !e mo!ecie widzie* !e ten $wiat jest pusty. Akt samego tylko postrzegania tego d2wi'ku jest ju! twoj, prawdziw, ja2ni,. Nie ma ju! d u!ej !adnego przedmiotu ani podmiotu. [Uderzenie w st&] Sutra mwi !e Wtedy zobaczysz swoj, prawdziw, natur'. Prawdziwa natura znaczy, Kto widzi?/who is seeing/ Kto widzi to co jest widziane? Kto? Ale najpierw musimy mie* jasno$* !e te linijki w Sutrze Diamentowej prawie zawsze nie s, t umaczone w a$ciwie, poniewa! nietrwa o$* nie mo!e zobaczy* nietrwa o$ci. By oby ja$niej powiedzie* !e postrzeganie jest samo w sobie nasz, prawdziw, natur,. Nie przywi*zuj si' do adnych my.li ktre powstaj* w umy.le. Zanim otrzyma przekaz, Szsty Patriarcha by znany jako Laik No. No by bardzo prostym i niewykszta conym cz owiekiem ktry tylko ci'!ko pracowa aby pomc swojej matce. Ka!dego dnia, chodzi w gry i zbiera drzewo na opa aby sprzedawa* je na targach i w pobliskich miasteczkach. Pewnego dnia, zanim wst,pi do klasztoru, nis on troch' drewna dla jednego ze swoich klientw. Kiedy przechodzi przez ha a$liwy plac targowy, mija on mnicha ktry $piewa sutr'. No us ysza strof': Nie przywi,zuj si' do !adnych my$li ktre powstaj, w umy$le. S ysz,c to nagle zosta o$wiecony. /he was suddenly enlightened/ Zrealizowa on co$ o naturze swojego umys u. Wcze$niej, nic nie wiedzia o Buddy2mie. Nigdy nie studiowa sutr. Nie zna Dharmy. On nawet nie zna chi.skich liter! On nigdy niczego nie rozumia . No by ca kowicie g upi. On us ysza tylko t, lini', Nie przywi,zuj si' do !adnych my$li ktre powstaj, w umy$ le i BUMM! - osi,gn, o$wiecenie! Kiedy widzisz, s yszysz, w,chasz, smakujesz, dotykasz i my.lisz, wszystko - w a$nie tak jak jest - jest prawd,. Zatem my$lenie tak!e jest prawd, je$li nie staniesz si' przywi,zany do my$ lenia kiedy ono przychodzi i odchodzi w twoim umy$le. Ale tylko niewielu ludzi mo!e to zrobi*. Oni wierz, !e ich my$lenie jest rzeczywiste i pod,!aj, za nim wsz'dzie. To jest pragnienie a ca e pragnienie jest cierpieniem. Je$li po prostu pozwolisz odej$* swojemu my$leniu,/let your

83

thinking go/ wtedy samo to my$lenie jest prawd,. Kiedy widzisz czerwone $wiat o, stop; kiedy widzisz zielone $wiat o, jed2.. Ta linijka w Sutrze Diamentowej jest bardzo prosta /makes a very simple point/ , ale jej nauczanie jest bardzo g 'bokie. Pokazuje nam bardzo jasn, drog' do do$wiadczenia nie przywi,zanego my$lenia. Tylko my$l. Tylko my$l /just think/ znaczy tam nie ma Ja. Tylko my$l znaczy nie ma tam przedmiotu ani podmiotu. Wewn'trzne i zewn'trzne zawsze staj, si' jednym. To znaczy tylko rb to. Kiedy widzisz niebo, jest tylko niebieskie. To jest tylko my$l. Kiedy widzisz drzewo, jest tylko zielone. Tylko my$ l. 0ciana jest bia a. Tylko my$l. Teraz jest sidma pi'*dziesi,t sze$* po po udniu. W a$nie teraz s yszymy wiatr wiej,cy na zewn,trz. Tylko my$l. To znaczy tylko postrzegaj. To jest nie przywi,zane my$ lenie: my$li przychodz, i odchodz, w twoim umy$le bez przeszkd. To jest bardzo, bardzo wa!ne nauczanie. Je.li widzisz form' jako Absolut, je.li poszukujesz Absolutu za pomoc* s&w, /with your voice/ Praktykujesz z&* .cie k' i nie mo esz zobaczy, swojej prawdziwej ja2ni. Wielu ludzi jest przywi,zanych do widzenia Boga lub Buddy. Oni widz, rzeczy powierzchownie, wi'c poszukuj, Boga lub Buddy w zewn'trznych rzeczach, oczekuj,c cudownych wydarze.. Tak!e prbuj, modli* si' do Boga lub Buddy o rzeczy. Ale z takim pogl,dem nie mo!na nigdy zobaczy* prawdziwego Buddy. Forma oznacza zewn'trzne rzeczy ktre mo!esz postrzec. Oznacza tak!e wewn'trzne rzeczy, jak my$ li ktre powstaj, w umy$le. Oznacza uczucia, postrzeganie, odruchy i $wiadomo$* w po ,czeniu z zewn'trznymi obiektami/in addition to outside objects/. Oznacza ona ka!dy rodzaj formy. Zatem je$li wierzysz !e jakiekolwiek formy naprawd' istniej,, praktykujesz niew a$ciw, drog'. Pierwotnie, nie ma form, uczu*, postrzegania, impulsw ani $wiadomo$ci. Zewn'trzne rzeczy s, tak!e nietrwa e, bez nazw i form. S, one ca kowicie puste. Je$li jeste$ przywi,zany do tych rzeczy, nie mo!esz zobaczy* swojej prawdziwej natury: przywi,zanie pochodzi ze z udzenia, !e rzeczy istniej,. Z powodu tej podstawowej iluzji wierzysz, !e jest jaki$ zewn'trzny $wiat przedmiotw i rzeczy. Wierzysz, tak!e, !e jest co$ wewn,trz. Stwarzasz wewn,trz i zewn,trz. Wierzysz, !e te rzeczy istniej,, poniewa! stworzy e$ teraz siebie i innych, to i tamto. To jest ci,gle tylko my$lenie i przywi,zanie. G 'bokie postrzeganie swojej prawdziwej natury jest to pogl,d ktry nie ma wewn,trz i zewn,trz. Osi,gasz Absolut ktry zupe nie nie ma przedmiotu ani podmiotu. Nie ma tam nazwy ani formy. Ten pogl,d jest twoj, prawdziw, natur,. Zatem, zobaczenie swojej prawdziwej natury i zobaczenie prawdy, s, troch' r!ne. Zobaczenie swojej prawdziwej natury oznacza postrze!enie Absolutu. [Uderzenie w st&] W a$nie ten punkt. Mo!esz postrzec pierwotny punkt. [Uderzenie w st&] Wszystko powraca do tego punktu. [Uderzenie w st&] Wszystko jest uniwersaln, substancj,, t, sam, substancj,. To jest zrealizowanie swojej prawdziwej ja2ni. To jest pierwszy krok. Ale postrze!enie prawdy oznacza najpierw osi,gni'cie swojej prawdziwej ja2ni [uderzenie w st&], nast'pnie, kiedy osi,gniesz to, zrealizowanie !e wszystko jest ju! prawd,. Kiedy widzisz, kiedy s yszysz, kiedy w,chasz, kiedy smakujesz, kiedy dotykasz, wszystko w a$nie tak jak jest,/just as it is/ jest prawd,. Osi,gni'cie Absolutu [uderzenie w st&] jest nauczaniem Sutry Diamentowej. Ale ten punkt doprowadza nas tylko do po owy drogi nauk Mahajany; to dlatego mwimy, !e ta sutra jest punktem po$rednim pomi'dzy naukami Buddyzmu Hinajany i Mahajany. Ukazanie ca kowitego pogl,du na prawd' jest zadaniem Sutry Serca, Sutry Awatamsaka i Sutry Lotosu.

84

Najwa!niejszym punktem Sutry Diamentowej jest to !e wszystko jest nietrwa e. Wszystko jest ca kowicie puste. Sutra Diamentowa wyja$nia podstawow, wag' osi,gni'cia pustki jako do$wiadczenia naszej prawdziwej natury. Je$li chcesz osi,gn,* swoj, prawdziw, natur', musisz sta* si' ca kowicie pusty. Musisz osi*gn*, pustk': konceptualne zrozumienie pustki nie mo!e pomc twojemu !yciu. Ju! jeste$ pusty, ale nie realizujesz tego. Wierzysz w wewn'trzne i zewn'trzne. To jest z udzenie. Wierzysz, !e rzeczy istniej, i nie istniej,. To tak!e jest z udzeniem. Ale kiedy osi,gniesz swoj, pierwotn, pustk', osi,gasz swoj, prawdziw, natur'. Osi,gniesz !e ty i ten ca y wszech$wiat jeste$cie ca kowicie pu$ci. Wtedy gdy patrzysz, gdy s uchasz, gdy w,chasz, gdy smakujesz, gdy dotykasz, gdy my$lisz, wszystko jest t, pustk,. Wszystko jest Absolutem. Ty te! jeste$ Absolutem. Od tego punktu jest mo!liwe dostrze!enie prawdy. Wszystkie z&o one rzeczy s* jak sen, zjawa, rosa lub odbicie. S* jak t'cza lub b&yskawica. Tak powiniene. je postrzega,.. Te wersy s, bardzo wa!nym nauczaniem. Je$li jeste$ przywi,zany do swojego my$lenia, wtedy wszystko ma nazw' i form'. To jest $wiat przeciwie.stw. Ale nazwa i forma ci,gle si' zmieniaj,, zmieniaj,, zmieniaj,. Dlatego wszystko jest nietrwa e. Wszystko jest jak sen, jak rosa, jak ba.ka mydlana, lub b ysk b yskawicy. Nic nie trwa lecz ci,gle podlega zmianom. Raczej ni! by* jak,$ trwa ,, niezmienn, rzeczywisto$ci,, ten ca y wszech$wiat nieustannie pojawia si' i znika. Jest jednak sposb aby do$wiadczy* prawdziwej natury tego nieustannie zmieniaj,cego si' wszech$wiata. Po prostu nie b,d2 przywi,zany do $wiata przeciwie.stw. Nie b,d2 przywi,zany do zewn'trznego $wiata. Nie b,d2 przywi,zany do nazw i form. Je$li utrzymujesz ten punkt, wtedy twj umys si' nie porusza. Osi,gasz !e nazwy i formy s, zasadniczo puste. Ca y ten wszech$wiat jest ca kowicie pusty. Ty jeste$ ca kowicie pusty. Nic nigdy nie przychodzi ani nie odchodzi. Nic nigdy nie pojawia si' ani nie znika. Kiedy utrzymujesz ten umys , wkrtce osi,gniesz swoje prawdziwe ja. To jest nauczanie Sutry Diamentowej: osi,gnij pustk', wtedy osi,gniesz swoj, prawdziw, natur'. Chocia! jest to tekst Mahajany, Sutra Diamentowa nie skupia si' na tym czy ten $wiat jest prawd, czy nie. Bardziej istotne jest to, jaki rodzaj my$lenia utrzymujesz w swoim umy$le? Jaka jest orientacja twojego umys u? Jak utrzymujesz swj umys , w a$nie teraz? To tworzy ca y ten $wiat. W Sutrze-Awatamsaka, Budda mwi: Wszystko jest stworzone wy ,cznie przez umys . To jest nauczanie znacznie wy!szej klasy. Sutra Diamentowa zaczyna si' od ukazania nietrwa o$ci wszystkiego i tego !e musimy osi,gn,* pustk' aby przebi* si' przez ten sen my$lenia. Jed nak przeczytanie tej sutry nie wystarcza. Je$li chcesz przeci,* swj sen cierpienia, musisz u!y* diamentowego miecza. Tylko utrzymuj umys nie-wiem: to jest twj prawdziwy diamentowy miecz. Jak powiedzia em wcze$niej, je$li ktokolwiek naprawd' bli!ej popatrzy na ten $wiat, powinien obci,* swoje w osy, zosta* mnichem i pozwoli* odej$* temu snowi cierpienia. Tylko praktykuj. Tylko praktykuj. Tylko rb to.

85

Sutra Serca Maha Prad!nia Paramita Postrzeganie !e wszystkie pi'* skandh jest pustych wyzwala wszystkie istoty od cierpienia. Forma nie r!ni si' od pustki, pustka nie r!ni si' od formy. Forma jest pustk,, pustka jest form,. Ani pojawiania, ani znikania. Ani ska!one, ani czyste. Ani zwi'kszania, ani zmniejszania . /no increase, no decrease/ Wszystkie Dharmy s, naznaczone pustk,. /marked with empptiness/ Ani poznania - ani osi,gania. Nirwana. Niezrwnane doskona e o$wiecenie anuttara samyak sambbodhi. Gate, gate, paragate, parasamgate, bodhi svaha! SUTRA SERCA ma tylko dwie$cie siedemdziesi,t Chi.skich znakw, ale zawiera ca e nauczanie Buddyzmu Mahajany. Wewn,trz tej sutry jest esencja Sutry Diamentowej, Sutry Lotosu i Sutry Awatwmsaka. Zawiera ona znaczenie wszystkich osiemdziesi'ciu czterech tysi'cy sutr. Jest $piewana w ka!dej $wi,tyni Mahajany i Zen na $wiecie. W $wi,tyniach Korea.skich i w naszych o$rodkach Zen na Zachodzie, Sutra Serca jest $piewana co najmniej dwa razy dziennie, rano i wieczorem, a podczas odosobnie. jeszcze cz'$ciej. Czasami je$li twj umys nie jest jasny, a medytacja nie pomaga zbyt wiele, musisz przeczyta* t' sutr'. Wtedy twj umys stanie si' jasny. Maha znaczy wielki, ogromny. Prad2nia znaczy m,dro$*, a paramita oznacza przej$* poza, albo doskonali* ./perfecting/ Hridaja znaczy serce. A chi.skie okre$lenie na Sutr' Serca to shim gyong, albo droga umys u. Zatem ta sutra jest wielk, $cie!k, dla doskonalenia m,dro$ci. S owo maha w tytule tej sutry wskazuje na co$ o wielkim rozmiarze. Co jest naprawd' niesko.czone w czasie i przestrzeni? Kto$ mo!e powiedzie* !e ziemia jest najwi'ksz, rzecz,. Ale ocean wydaje si' by* jeszcze wi'ksz, rzecz, jest wi'cej wody ni! ziemi. Albo mo!e niebo jest najwi'ksz, rzecz,? Mo!e przestrze. jest najwi'ksz, rzecz, o jakiej wiemy. By* mo!e niebo i przestrze. razem s, numer jeden najwi'ksz, rzecz,! Wszech$wiat jest niesko.czony w czasie i przestrzeni i zawiera niesko.czone $wiaty czy to jest najwi'ksza rzecz? Wszyscy prawdopodobnie tak my$l,. Ale znamienity nauczyciel powiedzia , Ten ca y wszech$wiat pokrywa moje cia o, ale mj umys mo!e pokry* ca y wszech$wiat. To jest bardzo wa!ny punkt. Wszech$wiat pokrywa i otacza nasz $wiat i wszystko wewn,trz niego, zatem musi by* on naprawd' du!y. Ale w momencie kiedy my$lisz o wszech$wiecie

86

wszech$wiat- ju! pokry e$ ca y wszech$wiat swoim umys em. Zatem nasz umys jest wi'kszy ni! niesko.czony czas i niesko.czona przestrze. tego wszech$wiata. Jak cudownie! Sutra Serca wskazuje na t' najwi'ksz, rzecz: umys . Pokazuje ona jak mo!emy odkry* i rozwija* we w a$ciwy sposb t' najwi'ksz, rzecz, zatem dlatego ta ma a sutra nazywa si' maha. Postrzeganie e wszystkie pi', skandh jest pustych wyzwala wszystkie istoty od cierpienia i rozpaczy. Wsz'dzie na $wiecie gdzie popatrzymy jest cierpienie. Wszystkie istoty do$wiadczaj, blu i cierpienia. Ale sk,d pochodzi cierpienie? Ludzie mog, by* dotkni'ci beznadziejn, mi o$ci, do kogo$, albo pragn, otrzyma* jakie$ rzeczy materialne. Ludzie maj, ambicj' nabycia rzeczy ktre jak im si' wydaje uzupe ni, ich !ycie, albo bycia rozpoznanymi i powa!anymi przez innych. Ale oboj'tne jak mocno b'dziemy zabiega* o te rzeczy, nawet kiedy dostaniemy je, nie mo!emy ich zatrzyma*. I to powoduje ca e nasze cierpienie. Ale pierwotnie to cierpienie nie istnieje. Pochodzi ono ca kowicie z naszego umys u, tak jak mira! unosz,cy si' nad rozgrzan, drog, wydaje si' by* realny. Je$li cierpi' z jakiego$ powodu i wtedy umr', moje cierpienie tak!e zniknie. Kiedy zrozumiemy !e to cierpienie jest tylko wytworem naszych umys w i nie posiada jakiej$ niezale!nej egzystencji wtedy nie ma d u!ej !adnego cierpienia ani blu. Zatem, czym jest ten umys ktry jest tak wielki? Je$li my$ lisz, nie mo!esz nigdzie odnale2* swojego umys u. Je$li odetniesz ca e swoje my$lenie to znaczy je$li odetniesz ca e swoje przywi,zanie do my$lenia wtedy twoja prawdziwa natura pojawi si' wsz'dzie. Rozwa!ali$my ju! pewne wa!ne punkty w Buddy2 mie Hinajany. Na pocz,tku Budda naucza !e to co nazywamy umys em lub ja jest tylko pi'cioma skandhami formy, uczu*, percepcji, impulsw i $wiadomo$ci. Te skandhy lub stosy /aggregates/ przez ca y czas zmieniaj, si'; s, one tylko sk adami /heaps/ mentalnej energii. Poniewa! ludzkie istoty s, przywi,zane do formy, uczu*, percepcji, impulsw i $wiadomo$ci, wtedy gdy skandhy te nieuchronnie zmieniaj, si', dostajemy cierpienie. Nigdy nie wydostajemy si' z cierpi,cego $wiata. Tak jest poniewa! wierzymy !e te rzeczy s, rzeczywiste, !e s, one prawdziwym ja. To jest zasadnicze nauczanie Buddyzmu Hinajany. Jednak, pierwsza linia Sutry Serca wskazuje !e te skandhy s, pierwotnie puste. Skoro tak jest, gdzie jest cierpienie? Co w ogle mo!e cierpie*? Oto jest szklanka soku pomara.czowego. Je$li masz szklank', wtedy mo!esz trzyma* tutaj ten sok pomara.czowy. Ale kiedy ta szklanka rozbije si', jak sok pomara.czowy mo!e pozosta*? Nie mo!esz zatrzyma* soku tutaj, prawda? Cierpienie jest takie samo jak to. Gdzie przebywa cierpienie? /abide/ Je$li jeste$ przywi,zany do pi'ciu skandh formy, uczu*, percepcji, impulsw lub $wiadomo$ci, wtedy cierpienie ma si' gdzie zatrzyma*. Ale Sutra Serca pokazuje !e te pi'* skandh jest pustych. Umys jest ca kowicie pusty: gdzie w ogle cierpienie mo!e si' zatrzyma*? Zatem jest bardzo wa!ne aby osi,gn,* to nauczanie o pustce. Kiedy praktykujesz drog' doskonalenia m,dro$ci, osi,gasz !e wszystkie pi'* skandh jest w rzeczywisto$ci pustych. Osi,gni'cie tego wyzwala nas z ca ego cierpienia i blu. Zwyk e zrozumienie tego poj'cia nie mo!e ci pomc musisz osi,gn,* co$. Forma nie r ni si' od pustki, pustka nie r ni si' od formy. Forma jest pustk*, pustka jest form*. Sutra Serca uczy !e forma jest pustk,, a pustka jest form,. Wielu ludzi nie wie co to znaczy nawet niektrzy starsi uczniowie. Ale to jest bardzo atwo zobaczy* w naszym codziennym !yciu. Na przyk ad, oto jest drewniane krzes o. Jest ono br,zowe. Jest masywne i ci'!kie.

87

Wygl,da tak jakby mog o przetrwa* d ugi czas. Siadasz na krze$le i ono utrzymuje twj ci'!ar. Mo!esz na nim po o!y* jakie$ rzeczy. Ale w ! krzes o do ognia i zostaw tam. Kiedy wrcisz za jaki$ czas, krzes a ju! nie ma! Ta rzecz ktra wydawa a si' tak mocna, solidna i rzeczywista jest teraz tylko gar$ci, popio u ktry rozwiewa wiatr. Ten przyk ad wskazuje sposb w jaki krzes o jest puste: nie jest ono trwa , niezmienn, rzecz,. Ono ci,gle zmienia si'. Nie ma ono niezale!nej egzystencji. W przeci,gu d u!szego lub krtszego czasu, krzes o w ko.cu zmieni si' i stanie si' czym$ innym ni! si' wydaje. Zatem to br,zowe krzes o jest ca kowit, pustk,. Ale chocia! ma ono cech' pustki, ta pustka jest form,: mo!esz usi,$* na krze$le i ono wci,! ci' utrzyma. Forma jest pustk,, pustka jest form,. Ale dlaczego koniecznie trzeba to zrozumie*? Powd tego jest taki !e wiele ludzkich istot jest przywi,zanych do nazwy i formy i to przywi,zanie do nazwy i formy jest przyczyn, niemal ca ego cierpienia. Je$li chcemy wyleczy* ludzkie istoty z tego przywi,zania, musimy zastosowa* lekarstwo nazwy- i - formy. Musimy zacz,* od pokazania !e nazwy i formy nie s, rzeczywiste i trwa e: one stale zmieniaj, si', zmieniaj,, zmieniaj,. Je$li jeste$ bogaty, musisz zobaczy* !e bogactwa ktrych po!,dasz s, puste. Je$li jeste$ przywi,zany do s awy i uznania innych ludzi, musisz widzie* te !e rzeczy o ktre zabiegasz i dla ktrych cierpisz s, puste. Wi'kszo$* ludzi ceni swoje cia a; oni po$wi'caj, wiele pieni'dzy aby uczyni* swoje cia a mocnymi i pi'knymi. Ale pewnego dnia, kiedy umrzesz, to cia o zniknie. Nie mo!esz zabra* tego pustego cia a ze sob,, oboj'tne jak bardzo je cenisz. Nie mo!esz zabra* ze sob, s awy. Nie mo!esz zabra* pieni'dzy. Nie mo!esz zabra* seksu. Nie mo!esz zabra* niczego! W tych dniach, wielu ludzi jest bardzo przywi,zanych do tych rzeczy. Oni ceni, nazwy i puste przejawianie prawie ponad wszystko inne, rani, siebie samych i innych tylko aby chroni* je. Chc, zdoby* pieni,dze, dobr, opini' albo znajomo$ci. Desperacko walcz, aby zdoby* wysok, pozycj'. Ludzie b'd, poddawa* swoje umys y najgorszym poni!eniom i cierpieniom tylko aby dosta* i zatrzyma* te puste, nietrwa e rzeczy. W tych dniach wielu ludzi jest bardzo przywi,zanych do seksu. Ale wszystko to nie jest potrzebne. Ca a forma jest pusta, zatem my$lenie !e mo!esz cokolwiek dosta* albo co$ zatrzyma* jest podstawowym z udzeniem. Ten wers uczy tego punktu. Najwa!niejsz, rzecz, jest, czego chcesz w swoim !yciu, w a$nie teraz? To czego chcesz w tym w a$nie momencie tworzy twj umys , a ten umys tworzy twoje !ycie. On okre$la to !ycie i twoje nast'pne !ycie. Postrzegaj,c !e wszystkie rzeczy s, pierwotnie puste, mo!esz porzuci* to wszystko i po prostu !y*, bez cierpienia nad tymi nietrwa ymi rzeczami. Je$li nie jeste$ przywi,zany do nazwy i formy jeste$ ca kowicie wolny. Jest znana historia na ten temat. Dawno temu w Atenach, !y wielki filozof Diogenes. Pomimo !e by on najwy!szej-klasy filozofem w staro!ytnej Grecji, !y jak bezpa.ski pies. Zawsze spa na zewn,trz, nie martwi,c si' o to czy b'dzie mia dzisiaj co$ do jedzenia i zwykle nie nosi !adnych ubra.. Nauka Diogenesa w ca o$ci dotyczy a naturalnego sposobu !ycia. Pewnego wczesnego poranka kiedy spa na ulicy nagle poczu lekki ch d i obudzi si'. Tym kto sta nad nim by sam Aleksander Wielki, ktry w tym czasie by najpot'!niejszym cz owiekiem na $wiecie. On podbi wiele, wiele krajw i z powodu swojej nadzwyczajnej w adzy i inteligencji, budzi obaw' i by czczony przez wszystkich. Tego dnia Aleksander Wielki chcia odwiedzi* Diogenesa i otrzyma* jakie$ nauki. On sta tam w blasku wojskowego majestatu, wielka posta* jego muskularnego cia a rzuca a g 'boki cie. na wci,! wp le!,cego Diogenesa. Diogenes przymru!y oczy: Och, Aleksander Wielki! Jak si' masz? Dobrze. Ale chcia bym pomc ci, Diogenesie. Ja ju! podbi em ca y ten $wiat. Mam pa ace, z oto i niezmierzone bogactwa. Je$li chcesz czego$. Mog' da* ci to. Cokolwiek ziemi', pieni,dze, wysok, pozycj' dam ci to. Tylko powiedz i jest twoje. Czego chcesz? Och, chcesz mi pomc? Tak, Powiedzia Aleksander Wielki. Chc' ci pomc.

88

Och, dzi'kuj' ci! Wi'c... czy chcesz czego$? Tak, powiedzia Diogenes. Chc' czego$. Tylko wymie. i to jest twoje. Cokolwiek. Aleksandrze Wielki, prosz' ods o. mi s o .ce. Och, dobrze, dobrze! Przepraszam, przepraszam. Aleksander przesun, si' troch'. Wtedy Diogenes powiedzia : Dzi'kuj', dzi'kuj'! Wystarczy. Ha ha ha ha! [D ugi, ci,g y $miech zgromadzonych] To jest bardzo prosta historia. Ale uczy nas wiele o formie i pustce. Aleksander Wielki w a$nie zas ania s o.ce. To wszystko. Ha ha ha ha! Zatem kiedy on ofiarowa ka!d, rzecz na $wiecie, Diogenes powiedzia tylko: Prosz' ods o. mi s o .ce. Tylko to! Ten punkt nie ma pragnie.. Diogenes ju! osi,gn, ca , prawd': on osi,gn, !e substancja jest pusta. On osi,gn, !e nazwa i forma tak!e s, puste, zatem nie by on zainteresowany w posiadaniu bogactwa, s awy, kochanki, rodziny czy wysokiej pozycji. Wszystko jest puste dlaczego pragn,* tych pustych rzeczy? One nie mog, naprawd' pomc mojemu !yciu. Ale w a$nie teraz, chc' troch' s o.ca. To wszystko. Diogenes by ca kowicie wolny poniewa! on ca kowicie osi,gn, forma jest pustk,, pustka jest form,. Je$li osi,gniesz ten punkt, nie ma pragnienia wartego zachodu poniewa! osi,gn, e$ !e ty jeste$ ju! ca kowity. W a$nie teraz nie brakuje ci niczego. To jest bardzo wa!ny punkt. Wtedy medytacja nie jest konieczna. Siedzenie odosobnie. nie jest konieczne. Mowy Dharmy tak!e nie s, konieczne. Ale je$li jeste$ przywi,zany do swojego my$ lenia, wtedy medytacja jest bardzo potrzebna. Je$li nie osi,gn, e$ !e Forma jest pustk,, pustka jest form,, wtedy siedzenie wielu d ugich odosobnie. jest bardzo wa!ne dla twojego !ycia i musisz robi* du!o mocnej praktyki. Kiedy zatrzymasz si' i popatrzysz na to przez moment, potrzeba praktyki jest tak!e bardzo g upia./ the need for practice is also very stupid/ Ha ha ha ha! Ani pojawiania, ani znikania. Ani ska one, ani czyste. Ani zwi'kszania, ani zmniejszania. Sutra Serca jest znana z bardzo ciekawego sposobu opisania naszej prawdziwej natury. Ona u!ywa wiele razynie. Kiedy osi,gniesz prawdziw, pustk', nie ma w niej s w ani mowy. Otwarcie twoich ust jest ju! du!ym b 'dem. Zatem s owa i mowa nie mog, opisa* naszej prawdziwej natury. Ale aby uczy* ludzi wci,! tkwi,cych w iluzji s w-i-mowy, czasami lekarstwo s w-i-mowy jest konieczne. Sutra Serca rozpoznaje oba te punkty. Zatem opisuje ona nasz, prawdziw, natur' poprzez to czym nasza prawdziwa natura nie jest. Nie mo!esz powiedzie* czym ona jest, ale mo!esz ukaza* jak nasza prawdziwa natura nie wygl,da. Nie jest ona tym ani tym ani tym, ani tym ani tym. Nie jest ona jak tamto ani tamto ani tamto. Rozumiesz? Ha ha ha ha!! To jest bardzo ciekawa technika. Sutra Serca mwi tylko nie, poniewa! jest to by* mo!e najlepsze co mowa i s owa mog, zrobi*. Ten wers wskazuje wprost na fakt !e, w naszej pierwotnej naturze, nic nigdy nie pojawia si' ani nie znika. Nie ma takiej rzeczy jak ska!one czy czyste, poniewa! s, to zaledwie cechy stworzone przez my$l,cy-umys . Rwnie! w pierwotnej naturze nie ma ani zwi'kszania ani zmniejszania. Nasz prawdziwa natura jest ca kowicie spokojna i pusta. To jest uniwersalna substancja z ktrej wszystko inne jest z o!one. Jak, zatem, mo!e ona wogle pojawia* si' i znika*, by* ska!ona lub czysta? Co wa!niejsze, je$li nasza prawdziwa natura jest taka sama jak wszech$wiat, jak mo!e ona w ogle powi'ksza* albo pomniejsza*? Niesko.czona w czasie i przestrzeni, nie posiada ona !adnej z charakterystyk odnosz,cych si' do rzeczy ktre mo!emy opisa* mow, i s owami.

89

Wszystkie Dharmy s* naznaczone pustk*. Ani poznania, ani osi*gania. Nirwana. Sutra Serca mwi, Wszystkie Dharmy s, naznaczone pustk,. Ale wszystkie Dharmy s, ju! puste. Zatem jak w ogle mo!esz wspomina* Dharm', po czym mwi* !e jest ona pusta? To jest du!y b ,d! W prawdziwym do$wiadczeniu pustki, nie ma s w ani mowy, zatem tam rwnie! nie ma Dharmy. Kiedy otwierasz swoje usta aby powiedzie* Wszystkie Dharmy s, naznaczone pustk,, nie jest to d u!ej pustka. Zatem b,d2 ostro!ny. Chodzi o to !e je$li rozumiesz tylko s owa i mow' i trzymasz si' tylko zrozumienia intelektualnego, ta sutra i ka!da inna sutra nie mo!e pomc twojemu !yciu. Jakie$ rzeczywiste do$wiadczenie tego na co te s owa wskazuj, jest konieczne. A wi'c kiedy mwimy !e wszystko jest puste, mwimy tak!e zatem !e nie ma poznania ani osi,gania. Ten punkt pustki jest Absolutem. [Uderza w st g o $no] Nie ma niczego, zatem jak mo!esz w ogle co$ osi,gn,*? Te s owa Sutry Serca s, tylko pi'knymi s owami. Ale jakkolwiek interesuj,ce i wspania e s, s owa i mowa, je$li rozumiesz je wy ,cznie konceptualnie, one nie mog, pomc twojemu !yciu. Znowu, musisz naprawd' osi,gn,* co$. Musisz osi,gn,* !e naprawd' nie ma niczego do osi,gni'cia. Wszystko jest ju! prawd,, dok adnie tak jak jest. Ju! jeste$ ca kowity. Ale b,d2 uwa!ny! Samo zrozumienie tych pi'knych s w jest jedn, rzecz,, osi,gni'cie ich jest ca kiem inn,. Sutra Serca zaczyna si' zaczyna si' od do$wiadczenia pustki Hinajany i robi jeszcze jeden krok. Je$li osi,gniesz prawdziw, pustk', nie ma tam mowy ani ust. Osi,gn,wszy nie usta, osi,gasz Absolut lub nirwan'. Ju! mwili$my o Czterech Szlachetnych Prawdach i O$miorakiej 0cie!ce nauk Hinajany: $cie!ce ktra postrzega !e wszystko jest cierpieniem i ktra prowadzi do zatrzymania cierpienia, zatrzymania narodzin i $mierci. To jest nirwana. Tam nie ma przeciwie.stw: nie ma przychodzenia ani odchodzenia, ani wysokiego ani niskiego, dobra ani z a, narodzin ani $mierci. Zatem w prawdziwym do$wiadczeniu pustki, postrzegasz !e nie ma ju! narodzin ani $mierci, nie ma przychodzenia i odchodzenia. Jak mo!esz zatrzyma* co$ co nawet nie istnieje? Nie ma ju! cierpienia: jak ono mo!e mie* pocz,tek i jak ono mo!e by* wygaszone. To dlatego Sutra Serca mwi o - nie cierpieniu, nie powstawaniu, nie zatrzymywaniu i nie $cie!ce. Ona ca kowicie uderza przeciwstawnemy$lenie Czterech Szlachetnych Prawd mwi,ce ze jest cierpienie, jego powstawanie, jego zatrzymanie i $cie!ka. Zatem Buddyzm Mahajany uczy !e jest jeszcze jeden krok od nauk Hinajany. Je$li tylko zatrzymasz si' w tym punkcie, w ca kowitej pustce, osi,gasz tylko nirwan'. Pogl,d Buddyzmu Mahajany oznacza zrobienie jeszcze jednego kroku. Niezrwnane doskona&e o.wiecenie anuttara samyak sambodhi Anuttara samyak sambodhi jest sanskryck, fraz, oznaczaj,c, niezrwnane doskona e o$wiecenie. Jest to po prostu inny sposb powiedzenia prawda. Kiedy widzisz, kiedy s yszysz , kiedy w,chasz, kiedy smakujesz, kiedy dotykasz, kiedy my$ lisz wszystko, w a$nie-jak-to, jest prawd,. Poprzednio w samym tylko punkcie nirwany, nie ma poznania ani osi,gania i niczego do osi,gni'cia. Zatem bodhisatwa polegaj,c na Prad2nia Paramicie, osi,ga nirwan'. Ale wtedy pojawiaj, si' te trzy s owa: anuttara samyak sambodhi. Wcze$niej nie ma osi,gania; teraz, wszyscy buddowie osi,gaj, anuttara samyak sambodhi. Co to znaczy? Je$li tylko osi,gasz prawdziw, pustk', jest to zaledwie nirwana. Jest to do$wiadczenie ca kowitego spokoju i szcz'$cia: nie ma tu przedmiotu ani podmiotu, ani dobra ani z a, ani przychodzenia ani odchodzenia, ani !ycia ani $mierci. Nie ma tu niczego do osi,gni'cia. Ale Mahajana znaczy !e twoja praktyka przechodzi poza /your practice continues beyond/ ten

90

punkt, tak !e osi,gasz nie-osi,ganie. Musisz odnale2* funkcj' nirwany w $wiecie. Nazw, tego jest niezrwnane doskona e o$wiecenie. Je$li osi,gniesz nie-osi,ganie, wtedy osi,gniesz prawd'. Twj umys jest pusty i jasny jak przestrze.. To znaczy twj umys jest czysty jak lustro: kiedy gra pojawia si' przed lustrem, jest tylko gra; woda pojawia si', jest tylko woda; czerwie. przychodzi, czerwie.; biel przychodzi, biel. Niebo jest niebieskie. Drzewo jest zielone. Pies szczeka, Hau! Hau! Cukier jest s odki. Wszystko co widzisz, s yszysz, w,chasz, smakujesz, dotykasz i my$ lisz jest prawd,, w a$nie tak jak jest. Nirwana znaczy osi,gni'cie pustki, w ktrej /which has nothing/ nie ma nic do osi,gniecia. Anuttara samyak sambodhi znaczy u!ycie do$wiadczenia pustki aby osi,gn,* prawd'. Z pustym umys em, odbijasz ten $wiat, w a$nie taki jak jest. To jest Buddyzm Mahajany i Wielka Droga Bodhisatwy. Gate, gate, paragate, parasamgate, bodhi swaha! Jest jednak jeszcze jeden krok. Je$li osi,gniesz pustk' i osi,gniesz prawd', jak ta prawda $wiata funkcjonuje aby pomc innym istotom? Wszyscy buddowie osi,gaj, anuttara samyak sambodhi, albo niezrwnane doskona e o$wiecenie. To znaczy !e oni osi,gaj, prawd'. Oni mog, widzie* !e niebo jest niebieskie i drzewo jest zielone. Na ko.cu sutry jest powiedziane !e jest wielka transcendentna mantra, wielka jasna mantra, najwy!sza mantra, niezwyk a mantra: Gate, gate, paragate, parasamgate, bodhi svaha. Mo!e to by* przet umaczone jako, Przej$*, przej$*, przej$* poza, na drugi brzeg. Zatem ta mantra na zako.czenie Sutry Serca oznacza tylko dzia anie. A! do tego punktu, wszystko jest tylko s owami i mow, o osi,gni'ciu pustki i prawdy. Jest to tylko jedynie bardzo interesuj,cy przepis. Ale ta mantra oznacza musisz tylko robi* to. Jakie$ dzia anie jest konieczne je$li chcesz pomc temu $wiatu. Dla bodhisatwy, jest tylko dzia anie bodhisatwy. Kiedy osi,gniesz niezrwnane doskona e o$wiecenie, musisz osi,gn,* funkcj' tego o$wiecenia na $wiecie. To jest mwimy, $wiat momentu. Z momentu na moment, postrzegaj cierpienie tego $wiata i tylko pomagaj innym istotom. To jest bardzo wa!ny punkt. Sutra Serca jest bardzo, bardzo ciekawa. Zaczyna si' od przedstawienia $wiata przeciwie.stw, nast'pnie przedstawia $wiat Absolutu, aby w ko.cu doprowadzi* do $wiata ca kowitego, albo jak mwimy $wiata momentu. 0wiat przeciwie.stw to - forma jest pustk,, pustka jest form,. 0wiat Absolutu to pustka lub nirwana: ani forma, ani pustka. 0wiat ca kowity to anuttara samyak sambodhi prawda, w a$nie tak jak jest: forma jest form,, pustka jest pustk,. Osi,gni'cie samej prawdy nie jest wystarczaj,ce. Poniewa! nasze osi,gni'cie prawdy musi dzia a* dla innych istot z momentu na moment, sutra zamyka si' pewnym zawo aniem do dzia ania: Gate, gate, paragate, parasamgate, bodhi swaha. Ta mantra oznacza utrzymywanie $wiata momentu, ktry jest Wielk, Mi o $ci, i Wielkim Wsp czuciem. To jest $cie!ka bodhisatwy. Kiedy robisz wsplne dzia anie ze wszystkimi istotami, wtedy Wielka Mi o $* pojawia si' sama. Wsplne-dzia anie znaczy tylko dzia a* wsplnie w harmonii, z momentu na moment. To jest pokj na $wiecie. Tylko rb to. Tylko rb to. Je$li kto$ jest spragniony, daj mu co$ do picia. Je$li kto$ jest g odny, daj mu jedzenie. Kiedy pojawi si' przed tob, kto$ kto cierpi, tylko pomagaj, bez my$lenia czy sprawdzania. Pocz,tkowa cz'$* tej sutry nie ma rb-to, s, tylko s owa o osi,ganiu i nie-osi,ganiu. Ale je$li osi,gniesz co$, musisz robi* to. Takie jest znaczenie poza Gate, gate, paragate, parasamgate, bodhi swaha. Krok po kroku, osi,gamy jak dzia a* ze wsp czuciem dla innych, jak u!ywa* prawdy dla innych, spontanicznie, z momentu na moment. To jest ca a istota Sutry Serca. Z momentu na moment, kiedy robisz co$, tylko rb to.

91

Sutra Mahaparanirwany Wszystkie zjawiska /formations/ s, nietrwa e. To jest prawo pojawiania i znikania. Kiedy zarwno pojawianie i znikanie znikaj,, Ten spokj jest szcz'$ciem. /bliss/ MWILI0MY JU3 o wsp zale!nym powstawaniu w Buddy2mie Hinajany. Ten pogl,d ukazuje jak wszystkie rzeczy we wszech$wiecie s, jedynie po ,czeniem pewnych uwarunkowa., zatem wszystko jest nietrwa e. Pojawianie i znikanie s, podstawowymi regu ami tego $wiata. Wszystko we wszech$wiecie pojawia si' z pustki, trwa przez pewien okres krtszy lub d u!szy i w ko.cu powraca do pustki. To prawo nie jest tylko jak,$ Buddyjsk, ide,: ono rz,dzi wszystkim w ca ym wszech$wiecie. Je$li stworzysz to prawo, wtedy wszystko pod,!a za tym prawem. Jednak, je$li nie stwarzasz tego wszech$wiata i nie stwarzasz tego $wiata, nie masz tego prawa. Zatem nawet pojawianie i znikanie mog, znikn,*, poniewa! je$li naprawd' do$wiadczysz pustki osi,gniesz jeszcze g 'bszy wgl,d !e pierwotnie wszystko jest ju! poza pojawianiem i znikaniem. Nic nigdy nie pojawia si' ani nie znika. Sutra-Mahaparanirwany prezentuje ten punkt. Zatem mamy substancje, nazw' i form'. Nazwa i forma nieustannie pojawiaj, si' i znikaj, poniewa! s, one stworzone ca kowicie przez my$lenie. Ale substancja nigdy nie pojawia si' ani nie znika. Zatem musimy postrzec zarwno substancj' jak i pojawianie i znikanie nazwy i formy. Kiedy Budda zacz, naucza*, najpierw da to bardzo proste nauczanie - !e wszystko pojawia si' i znika. To jest nauczanie wsp zale!nego powstawania, pewien rodzaj cukierka dharmy, tymczasowego $rodka nauczania. Budda u!ywa go aby otworzy* umys y swoich uczniw. Ale kiedy umys y jego uczniw dojrza y, Budda zabra im ten cukierek z powrotem. To jest nauczanie !e naprawd' nie ma pojawiania i nie ma znikania. Nast'pnie, uczy !e pojawianie jest tylko pojawianiem, a znikanie jest tylko znikaniem. Jego ostatnim nauczaniem jest jak odnale2* w a$ciw, funkcj' pojawiania i znikania aby pomc innym istotom. Wszystko pojawia si' i znika. Mo!esz zobaczy* to w tym $wiecie. Mo!esz to pow,cha*, mo!esz tego posmakowa*. Ale gdzie wszystko we wszech$wiecie pojawia si' i znika? Przyjrzawszy si' bli!ej prawdziwej naturze tego $wiata i praktykuj,c medytacj', mo!esz zobaczy* !e ca e pojawianie i znikanie ma miejsce tylko w twoim w asnym umy$le. Umys tworzy wszystko. Zatem w Sutrze-Awatamsaka, jak zobaczymy, Budda mwi: Wszystko jest stworzone wy ,cznie przez umys . Je$li masz umys wszystko pojawia si' i znika. Je$li nie masz umys u, wtedy postrzegasz !e nic nigdy nie pojawia si' ani nie znika. Nic nigdy nie przychodzi ani nie odchodzi. Zatem jaka jest w a$ciwa funkcja pojawiania i znikania? To jest bardzo wa!ny punkt. Tylko pomagaj innym ludziom. Najpierw dostrzegasz !e wszystko na tym $wiecie pojawia si' i znika, doko a, dooko a bez przerwy. Ale wtedy jest nieuniknione !e chcesz zrozumie* sk,d ten $wiat ktry pojawia si' i znika pochodzi? Kto stwarza ten $wiat ktry pojawia si' i znika? Sk,d wszystko pojawia si' i dok,d wszystko odchodzi kiedy znika? Je$li praktykujesz mocno, mo!esz spostrzec !e twj w asny umys tworzy ca y ten $wiat i wszystko co w nim si' znajduje. Zatem kto tworzy ten umys ? Ja tworzy. Je$li ja znika, umys znika i ten ca y wszech$wiat znika. Kiedy ja znika, pojawianie jest tylko pojawianiem, a znikanie jest tylko znikaniem. Poniewa! kiedy nie ma ja, twj umys jest czysty jak przestrze., to znaczy jest czysty lak lustro. Kiedy czerwona kulka jest trzymana przed lustrem, czerwie.

92

pojawia si'. Kiedy bia a kulka jest tam trzymana, biel pojawia si'. Ale to czyste lustro samo w sobie nigdy nie pojawia si' ani nie znika. Ono tylko odbija gry, rzeki, drzewa, psy, koty i ludzi takimi jak s,. Czyste lustro odbija pojawianie i znikanie tego ca ego $wiata, ale czyste lustro samo w sobie nigdy nie pojawia si' ani nie znika. Zatem nie ma tam pojawiania ani znikania, mimo to pojawianie jest tylko pojawianiem a znikanie jest tylko znikaniem. Je$li osi,gniesz to czyste lustro, to znaczy osi,gniesz swoje prawdziwe ja, jaka jest wtedy w a$ciwa funkcja pojawiania i znikania? Jak mo!esz u!y* pojawiania i znikania aby pomc innym istotom? To jest jedyne zadanie naszej praktyki medytacji. Dawno temu w Korei, wielki Mistrz Zen Hyo Bong da bardzo ciekaw, mow' Dharmy wskazuj,c, na to jak mo!emy odnale2* t' funkcj'. Siedz,c na podwy!szeniu w G wnej Sali Buddy w wielkiej 0wi,tyni Haein Sah, uderzy swoim kijem Zen trzy razy w podstaw' i powiedzia do zgromadzonych mnichw, Wszystkie rzeczy i wszystkie Dharmy nieustannie pojawiaj, si' i znikaj,, pojawiaj, si' i znikaj,. Ale pierwotnie wszystko pochodzi z ca kowitego spokoju. Ten spokj sam w sobie jest uniwersaln, substancj,. Je$li osi,gniesz substancj', osi,gniesz prawd' i w a$ciw, funkcj'. Wtedy pojawianie i znikanie jest prawd, i wtedy jest mo!liwe osi,gn,* w a$ciw, funkcj' pojawiania i znikania. Zatem moim pytaniem dla was dzisiaj mnisi jest, sk,d substancja, prawda i funkcja pochodz,? Je$li otworzycie usta aby odpowiedzie*, to ju! jest stwarzaniem przeciwie.stw. Trzymaj,c swoje usta zamkni'te, pokazujecie swoje przywi,zanie do pustki. Zatem jak, ani z zamkni'tymi ani z otwartymi ustami, osi,gacie substancj', prawd' i funkcj'? Nikt w wielkim zgromadzeniu nie mg odpowiedzie*. Dam wam wskazwk', powiedzia . Katz!! Wr*cie wszyscy do swoich pokoi i napijcie si' herbaty. Wtedy mistrz Zen Hyo Bong zszed z podwy!szenia. Nie jest trudno osi,gn,* funkcj'... kiedy pojawianie i znikanie znikaj,. Pojawianie i znikanie znikaj,, wtedy ten spokj jest szcz'$ciem. Wszystko jest ju! ca kowite. Niczego nie brakuje. Nie ma niczego co nie by oby prawd,. Kiedy widzisz, kiedy s yszysz, kiedy w,chasz, kiedy smakujesz, kiedy dotykasz, kiedy my$ lisz, wszystko jest ju! ca kowite. U!ywamy s owa ca kowite aby wskaza* na umys -momentu. W umy$le-momentu, pojawianie jest tylko pojawianiem a znikanie jest tylko znikaniem. Jest tak dlatego !e umys momentu jest ju! poza czasem i przestrzeni,. To znaczy mamy tylko ten moment [uderza w st ]. Moment jest bardzo krtkim czasem. W tym krtkim czasie, pojawianie jest tylko pojawianiem, znikanie jest tylko znikaniem. Ale kiedy nasze oczy, uszy, nos, j'zyk, cia o i umys nie trzymaj, tego umys u-momentu, wtedy wszystko jest z udzeniem. To znaczy, wszystko nie jest ca kowite, nie prawd,. Kiedy !yjesz w tym z udzeniu, wierzysz !e naprawd' wszystko na tym $wiecie pojawia si' i znika. Wierzysz !e rzeczy przychodz, i odchodz,, !e rodz, si' i umieraj,. To st,d pochodzi ludzkie cierpienie. Ka!dy my$li !e jest to niezwykle trudne nauczanie, co$ poza ich osi,gni'ciem lub do$wiadczeniem. Jak rzeczy mog, pojawia* si' i znika*, a jednak, pierwotnie, nawet w tym nieustannie poruszaj,cym si' $wiecie, nie ma pojawiania ani znikania? Pewien ucze. powiedzia raz do mnie, sutra-Mahaparanirwany wydaje si' by* bardzo pomieszana. Wszystko ci,gle porusza si'. A jednak wszystko jest nie poruszone? Ja nie rozumiem tego Buddyzmu... Ale jest bardzo prosty sposb aby zrozumie* to: Czasami idziesz do kina. Widzisz jaki$ film akcji o dobrym i z ym cz owieku wiele walki, samochody poruszaj, si' bardzo szybko i wsz'dzie widzisz eksplozje. Wszystko stale porusza si' bardzo szybko. Nasze !ycie codzienne jest podobne: wszystko wci,! porusza si', przychodzi i odchodzi, bez przerwy. Wydaje si' jak gdyby nie by o miejsca-spokoju. Ale ten film naprawd' jest tylko bardzo d ug, ta$m, filmow,. W jednej sekundzie, jest oko o czternastu klatek. Ka!da klatka jest oddzielnym kawa kiem akcji. Ale w ka!dej klatce, nic si' nie porusza. Wszystko jest ca kowicie spokojne. Ka!da klatka, jedna za drug,, jest ca kowitym obrazkiem. W ka!dej klatce, nic nie przychodzi ani nie odchodzi, ani nie pojawia si' ani nie znika. Ka!da klatka

93

jest ca kowitym spokojem. Projektor filmowy porusza film bardzo pr'dko i wszystkie te klatki przesuwaj, si' przed obiektywem bardzo szybko, tak i! wydaje si' !e akcja na ekranie dzieje si' bez przerwy. Nie ma przerwy w poruszaniu si' rzeczy. Ale naprawd' kiedy we2miesz t' ta$m' filmow, i popatrzysz na ni, pod $wiat o, nic w ogle si' nie porusza. Ka!da klatka jest ca kowita. Ka!dy moment jest ca kowicie nie-poruszaj,c, si' akcj,. Nasze umys y i ca y ten wszech$wiat s, takie jak to. Ten $wiat jest nietrwa y. Wszystko zawsze zmienia si', zmienia, zmienia, porusza, porusza, porusza, bez przerwy. Nawet jedna sekunda naszego !ycia wydaje si' tak pe na ruchu i zmian w tym $wiecie jaki widzimy. Ale twj umys w a$nie teraz jest jak obiektyw ktrego szybko$* migawki wynosi: jeden podzielone przez niesko.czony czas. Nazywamy to umys -momentu. Je$li osi,gniesz ten umys , wtedy ruch tego ca ego $wiata zatrzyma si'. Z momentu na moment mo!esz zobaczy* ten $wiat ca kowicie zatrzymany. Stop. Stop. Stop. Stop. Stop. Tak jak w filmie, postrzegasz ka!d, klatk' ten moment ktry jest niesko.czenie spokojny i ca kowity. W klatce, nic si' nie porusza. Nie ma tam czasu i nic w tym pude ku, nie pojawia si' i nie znika. Ale ten projektor filmowy twj my$ l,cy umys zawsze porusza si', dooko a, dooko a, dooko a, zatem do$wiadczasz tego $wiata jako nieustannie poruszaj,cego si' i nieustannie do$wiadczasz zmiany, co jest nietrwa o$ci,. Tracisz umys -momentu pod,!aj,c za twoim konceptualnym my$leniem, wierz,c !e jest ono rzeczywiste. Kiedy jednak praktykujesz medytacj' przez d u!szy czas, mo!esz zatrzyma* swj umys obiektyw, wtedy mo!esz naprawd' do$wiadczy* !e ka!dy moment twojego !ycia jest naprawd' niesko.czony w czasie i przestrzeni. To w a$nie dlatego nazywamy go umys emmomentu. Jest on nie poruszony i zawsze ca kowity. To jest umys ktry jest rzeczywi$cie poza czasem i przestrzeni,. Wtedy kiedy widzisz, kiedy s yszysz, kiedy w,chasz, kiedy smakujesz, kiedy dotykasz, kiedy my$lisz wszystko, w a$nie tak jak jest, jest ju! ca kowite. Jest bardzo wa!ne aby osi,gn,* ten punkt: tylko wtedy mo!esz osi,gn,* znaczenie tej sutry. Wtedy sutra stanie si' twoja. Osi,gniesz szcz'$cie - kiedy pojawianie i znikanie znikaj,. Ale samo zrozumienie tych s w nie wystarczy je$li naprawd' nie osi,gniesz prawdziwego do$wiadczenia na ktre one wskazuj,. Dawno temu w Chinach, by s ynny mistrz sutr imieniem Ji Do. Przeczyta on wiele, wiele sutr. Studiowa sutry przez trzydzie$ci lat. Trzydzie$ci lat! Nie trzy lata. On studiowa je ka!dego dnia przez trzy-zero lat. Dziesi'* lat, dziesi'* lat, dziesi'* lat czyta sutry intensywnie. [0miech zgromadzonych] On zrozumia wszystkie sutry bezb 'dnie. Mwiono !e mo!na mu by o przeczyta* linijk' z ka!dej z osiemdziesi'ciu czterech tysi'cy sutr i potrafi on wyrecytowa*, strona po stronie, tekst z ktrego ona pochodzi. By on bardzo wysokiej klasy. 3adna przedstawiona mu sutra nie by a problemem, z wyj,tkiem sutryMahaparanirwany. Chocia! prbowa jak mg , wci,! od nowa, on nie mg zrozumie* prawdziwego znaczenia sutry-Mhaparanirwany. Pewnego dnia, odwiedzi on Szstego Patriarch', Hui Nenga. Mistrzu Zen, przeczyta em Sutr' Diamentow,, rozumiem co oznacza Sutra Diamentowa. Ja tak!e rozumiem Sutr' Serca i Sutr' Lotosu. Rozumiem prawie wszystkie sutry. Ale ja nie mog' zrozumie* tej Sutry Nirwany. Prosz' pom! mi, ot! mam pewne pytanie... /please help me with some question i have/ Jakie jest twoje pytanie? Sutra Nirwany mwi, Wszystkie zjawiska s, nietrwa e. To jest prawo pojawiania i znikania... Tak... Ja rozumiem ten punkt. Ale ona tak!e mwi, Kiedy pojawianie i znikanie znikaj,, wtedy ten spokj jest szcz'$ciem. Nie rozumiem co to oznacza. Czego tak naprawd' nie rozumiesz? spyta patriarcha.

94

Mistrzu, kiedy pojawianie i znikanie znikaj,, nie ma niczego. Zatem wtedy kto mo!e w ogle osi,gn,* szcz'$cie? W ca kowitym spokoju, nie ma nikogo, nie ma ja, mnie, moje . Wszyscy mamy dwa rodzaje cia a: nasze fizyczne cia o-formy i cia o-dharmy. Nasze cia oformy jest z o!one z czterech elementw (ziemi, powietrza, ognia i wody), zatem ono zawsze pojawia si' i znika. Ono zawsze choruje, starzeje si', umiera i odradza si' stale od nowa i od nowa. Z tego powodu, zawsze cierpi. Ono nie mo!e osi,gn,* szcz'$cia. Ale cia o-dharmy nie ma formy, nie ma uczu*, zmys w, odruchw, $wiadomo$ci , ani my$lenia. Poniewa! nie ma ona uczu* ani $wiadomo$ci, jest jak ska a albo drzewo, zatem, tak!e, nie mo!e prawdopodobnie osi,gn,* szcz'$cia. Ale sutra-Mahaparanirwany mwi !e Kiedy pojawianie i znikanie znikaj,, ten spokj jest szcz'$ciem. Prosz' poucz mnie. Szsty Patriarcha popatrzy na Ji Do i powiedzia , To jest doskona e pytanie. Kiedy pojawianie i znikanie znikaj,, to jest spokj. Zatem pytam ci', czy cia o-formy i cia odharmy s, takie same czy r!ne? R!ne! Je$li tak, wtedy czy ta rzecz ktra pyta mnie jest twoim cia em-formy czy cia em-dharmy? Jest obydwoma. Obydwoma? Kto mwi obydwoma? Ja mwi'. Och, ja tworzy to. Czy to ja jest cia em-formy czy cia em-dharmy? Ji Do utkn, ca kowicie i nie mg odpowiedzie*. Wtedy Szsty Patriarcha powiedzia , Zostaw to; pozwl odej$* twojemu konceptualnemu my$leniu. Nie stwarzaj cia a-formy ani cia adharmy. Ty stworzy e$ te rzeczy, zatem masz problem. Twoje cia o-formy nigdy nie mwi, jestem cia em-formy. Cia o-dharmy nigdy nie mwi, jestem cia em-dharmy. Ty stworzy e$ cia o-formy i cia o-dharmy, zatem masz wiele my$ lenia, intelektualnych pragnie. i cierpienia. Ca kowicie pozwl odej$* swojemu my$leniu! Wtedy nie ma cia a-formy ani cia a-dharmy. Czy teraz rozumiesz? Ji Do us ysza to i osi,gn, o$wiecenie. Och, tak, Mistrzu! Tak, Mistrzu! powiedzia , k aniaj,c si' g 'boko. Teraz rozumiem! Zatem to jest bardzo ciekawa historia. Je$li chcesz zrozumie* nauczanie sutryMahaparanirwany, z momentu na moment nie stwarzaj niczego. To wa!ne nauczanie tej sutry jest ju! bardzo, bardzo wyra2ne, wprost przed tob,. Je$li otworzysz swoje usta, nigdy nie b'dziesz mg zrozumie* tego punktu. [Uderza w st ]. Ten punkt nie mo!e by* wyja$niony. [Uderza w st ] On nie ma s w ani mowy. [Uderza w st ]. Je$li osi,gniesz to, osi,gniesz nie pojawianie i nie znikanie. To jest bardzo proste, nie jakie$ specjalne do$wiadczenie. Je$li my$ lisz, nigdy nie zrozumiesz tego punktu.

95

Sutra Lotosu Wszystkie zjawiska, od samego pocz,tku, Zawsze maj, aspekt spokoju i wyga$ni'cia. Kiedy ucze. Buddy pod,!a t, $cie!k,, Stanie si' on budd, w przysz ych !ywotach. SUTRA LOTOSU uczy nas o prawdzie. W j'zyku Chi.skim, sutra ta nazywa si' shil sang myo bop kyong. Shil sang znaczy prawda, myo bop znaczy mistyczna Dharma, a kyong znaczy sutra. Zatem jest to sutra prawdziwie mistycznej Dharmy./true mistic dharma sutra/ Pokazuje ona jak osi,gn,* Jeden Umys . Pokazuje tak!e jak mo!emy osi,gn,* niesko.czony czas i niesko.czon, przestrze.. Sutra Lotosu uczy nas jak osi,gn,* umys ca kowitego spokoju. Czasami nazywamy to Jednym Umys em. Wszystko to s, tylko nazwy naszego pierwotnego umys u. Nie jest to co$ mo!emy dosta*, ale co$ czym ju! jeste$my. Kiedy jednak pojedyncza my$ l pojawia si', tracisz ten pierwotny umys spokoju i wyga$ni'cia. Kiedy s yszysz moje s owa i pod,!asz za jak,$ my$ l, ktra przebiega przez twj umys , ty i ja stajemy si' daleko rozdzieleni. Ale tylko przez odci'cie ca ego my$ lenia i po prostu powrcenie do s uchania, powracasz do bycia ca kowicie w tym akcie /you return to being completly in this act/ Kiedy odetniesz swoje przywi,zanie do my$lenia, wtedy moje mwienie i twoje s uchanie s, ca kowicie tym samym. Mwienie i s uchanie nie s, dwoma rzeczami. To jest ju! prawdziwy Budda, prawdziwy Jezus, prawdziwy Bg. To do$wiadczenie nie jest ani korea.skie, ani ameryka.skie ani niemieckie ani chi.skie. Nie jest m'skie ani !e.skie. [Uderza w st ] Czasami nazywam to pierwotnym punktem. Kilka lat temu, kiedy naucza em w Pary!u, grupa francuskich ksi'!y przysz a do o$rodka Zen zobaczy* si' ze mn,. Pili$my herbat' i oni zadawali mi pytania na temat Buddyzmu i na temat Chrze$cija.stwa. W ko.cu, jeden z nich powiedzia !e bra udzia w publicznej mowie Dharmy poprzedniego wieczoru i co$ co tam powiedzia em nie dawa o mu spokoju przez ca , noc. W mowie, powiedzia e$ !e ten pierwotny punkt jest niesko.czony w czasie i przestrzeni. Jaki jest zatem zwi,zek pomi'dzy pierwotnym punktem a stworzeniem Boga?/creation of god/ Uderzy em w st d oni, w a$nie tak [uderza w st ]. To wszystko. Nast,pi o kilka kolejnych sekund ciszy, w czasie ktrych ksi,dz mia dziwny, zmieszany wyraz twarzy. Wi'c wyja$ni em, Mwienie o stworzeniu Boga jest tylko my$ leniem. Ale ten punkt [uderza w st ] jest przed my$leniem. Jest przed Jezusem i Budd,. [Uderza] Jest przed wszech$wiatem. [Uderza] Jest przed stworzeniem Boga. Je$li naprawd' osi,gniesz ten punkt, mo!esz zobaczy* Boga. Wtedy inny ksi,dz u$miechn, si' i zapyta , Tak, zatem, mistrzu Zen, czy ty mo!esz widzie* Boga? Wasze koszule s, czarne. Sutra Lotosu wskazuje jak ten punkt [uderza w st ] jest nasz, natur, i natur, wszystkich zjawisk. Uczy tak!e !e kto$ kto mo!e ca kowicie postrzec ten punkt stanie si' budd, w przysz ych !ywotach. To jest bardzo ciekawy wers. Nie oznacza to !e osi,gniesz o$wiecenie w jakim$ innym !yciu; nasze nast'pne !ycie nie jest naprawd' przysz ym !yciem. To jest tylko rozr!nienie ktre pochodzi z u!ycia s w aby opisa* co$ co nie ma s w. Tak naprawd' nigdzie indziej nie mo!emy sta* si' budd,, tylko w a$nie teraz, w tym miejscu. To nie wydarzy si' nigdzie indziej ani w !adnym innym czasie. Ucze. Buddy po prostu

96

praktykuje. Ale tylko praktykuj,c, w a$nie teraz, wtedy nast'pne !ycie znaczy ten moment. [Uderza w st g o $no] Masz tylko ten moment nast'pne !ycie nie istnieje. Twj umys rb-to w tym momencie jest ju! Budd,. Ta prawda jest nieoceniona. Osi,gni'cie umys uBuddy nie jest trudne. Nie stanie si' to w jakim$ punkcie w przysz o$ci. Oznacza to po prostu !e w a$nie teraz, tutaj nie ma wewn,trz ani na zewn,trz, nie ma przedmiotu ani podmiotu. W tym momencie, przedmiot i podmiot bumm! staj, si' jednym. Tylko rb to, i ju! jeste$ Budd,. Ale b,d2 uwa!ny! Wielu ludzi u!ywa tytu u tej sutry aby do$wiadczy* Jednego Umys u. Wyznawcy Japo.skiej sekty Nichiren $piewaj, Namu myoho renge-kyo aby zdoby* rzeczy ktrych pragn,. Namu myoho renge-kyo, Namu myoho renge-kyo, Namu myoho renge-kyo. Jest to japo.ski tytu tej sutry. Oni wierz, !e robi,c to, mog, dosta* szcz'$cie, pi'kny dom, wspania , !on'. Mo!e oni zrobi, jaki$ dobry interes $piewaj,c to przez ca y czas. Wierz, !e wszystko jest mo!liwe je$li tylko powtarzasz i powtarzasz ten tytu wci,! i wci,! od nowa. Tytu tej sutry jest jak mantra aby co$ otrzyma*. Ten rodzaj praktyki nie jest ani dobry ani z y. Dotyczy on tylko utrzymywania Jednego Umys u. To jest dobre je$li chcesz dosta* co$. Ale w a$ciwa praktyka medytacji oznacza osi,gni'cie jedno-upunktowionego umys u bez chcenia czegokolwiek. Taki jest cel ka!dej praktyki mantry, nie tylko Namu myoho rengekyo. Ka!da mantra jest taka sama. Nawet powtarzanie Coca Cola, Coca Cola, Coca Cola, je$li robione z ca kowit, determinacj,, przyniesie ten sam rezultat. Najwa!niejszym punktem jest, co zrobisz ze swoim my$leniem? /how do you take away your thinking/ Jak utrzymujesz swj umys ? Jak utrzymujesz swj umys pustym? Je$li utrzymujesz pusty umys , to jest Absolut. Czasami nazywamy to pierwotny punkt. Je$li utrzymujesz pierwotny punkt przez d ugi czas , mo!esz zmieni* swoj, pierwotn, przyczyn'. Ca e twoje szcz'$cie i cierpienie pochodz, z pierwotnej przyczyny. Zatem je$li twoja pierwotna przyczyna zniknie, twoje uwarunkowania zmieni, si' i dostaniesz inny rezultat. Twoje cierpienie odejdzie, wtedy wsp czucie i szcz'$cie pojawi, si'. To jest nauczanie o wsp zale!nym powstawaniu. Zatem jak zmieni* pierwotn, przyczyn'? Tylko utrzymuj Jeden Umys . Kiedy robisz co$, tylko rb to. W umy$le tylko-rb-to, nie ma przedmiotu ani podmiotu. Wewn,trz i zewn,trz staj, si' jednym. W rezultacie, mo!esz po ,czy* si' z uniwersaln, energi,. Nazw, jak, na to czasami u!ywamy jest pierwotny punkt. Je$li utrzymujesz pierwotny punkt przez d ugi czas , wtedy powoli, powoli, powoli pierwotna przyczyna znika. My$ lenie stwarza twoja pierwotn, przyczyn,. Zatem je$li zniknie twj umys -przeciwie.stw zniknie przeciwstawna energia i wraz z ni, pierwotna przyczyna, tak jak woda pozostawiona na s o.cu przez d ugi czas. Ona wyparuje samoistnie. Kiedy praktykujesz mocno jest bardzo atwo zrobi* to! Ale twoje my$lenie tworzy twoj, karm' a karma blokuje s o.ce, zatem ta woda pierwotnej przyczyny nie mo!e zbyt szybko wyparowa*. 0piewanie Namu myoho renge-kyo nie jest ani dobr, ani z , praktyk,. Jest mo!liwe posi,$* wgl,d w prawdziw, natur' przez powtarzanie Om mani padme hum lub Wielkiej Dharani. Nawet u!ywanie Coca-Cola jako mantry mo!e pomc twojemu !yciu, je$li praktykujesz w a$ciwie. Jakakolwiek jest twoja praktyka, utrzymuj Wielkie Pytanie i tylko rb to. Je$li masz prbuj,cy-umys i Wielkie Pytanie, jakikolwiek rodzaj praktyki mo!e pomc ci osi,gn,* twoje prawdziwe ja. Dawno temu w Korei, by mnich o imieniu Sok Du, co oznacza Kamienna-g owa. By on bardzo, bardzo g upim mnichem, ale mia mocno prbuj,cy umys . Pewnego dnia, Sok Du zapyta mistrza Zen, Czym jest Budda? Mistrz Zen odpar , Juk shim shi bul, co znaczy Budda jest umys em. Ale Sok Du 2le go zrozumia . On my$la !e jego nauczyciel powiedzia , Jip shin shi bul, co znaczy Budda jest butem z trawy. Zatem przez trzy lata, on tylko utrzymywa to pytanie: Budda jest butem z trawy Co to znaczy? Nie wiem... On nigdy nie sprawdza swojej praktyki. Nigdy nie sprawdza pytania. Nigdy nie sprawdza swojego nauczyciela. Nie my$la dobrze ani 2le.

97

Sok Du tylko utrzymywa to pytanie z jedno-upunktowion, determinacj, po$rd swoich codziennych aktywno$ci, czy siedz,c, czy stoj,c, czy jedz,c czy pracuj,c. Pewnego dnia, kiedy znosi ze wzgrza drewno na opa , stopa Sok Du zawadzi a o ska '. Drewno wylecia o z jego r,k, a jego sanda y z trawy wylecia y w gr' kiedy on upada na ziemi'. Kiedy sanda y spad y, by y ca kiem rozerwane. W tym momencie, widz,c to Sok Du osi,gn, o$wiecenie. Jego zniszczone sanda y, jego umys i ca y wszech$wiat sta y si' ca kowicie jednym. W tej chwili, zobaczy on swoj, prawdziw, natur'. 7aaaachchch! Budda jest sanda ami z trawy! On pobieg do swojego nauczyciela krzycz,c, Mistrzu Zen! Mistrzu Zen! Teraz rozumiem Budd'! Och? Zatem poka! mi swoje zrozumienie. Sok Du uderzy mistrza Zen w g ow' swoimi sanda ami z trawy. Tylko to? zapyta mistrz Zen. Moje sanda y z trawy s, ca kowicie zniszczone! Mistrz Zen odchyli do ty u swoj, g ow' i za$mia si'. Ach, wspaniale! Teraz naprawd' rozumiesz Budd'! To jest bardzo ciekawa historia jak praktykowa* i utrzymywa* Jeden Umys . Tylko rb t' praktyk' i utrzymuj Wielkie Pytanie i wkrtce wszystko stanie si' dla ciebie jasne. To jest bardzo atwe! Ale najwa!niejsz, rzecz, jest, musisz prbowa*. Kiedy robisz co$ tylko rb to. Tylko rb to. To jest istota Sutry Lotosu. Sutra Hua-yen (Avatamsaka) Je$li chcesz ca kowicie zrozumie* Wszystkich buddw przesz o$ci, tera2niejszo$ci i przysz o $ci, Powiniene$ postrzega* natur' ca ego wszech$wiata Jako stworzon, wy ,cznie przez umys . TA SUTRA REPREZENTUJE najbardziej znane nauczanie Buddyzmu Mahajany. SutraAvatamsaka uczy !e wszystko jest prawd,. Na przyk ad w Buddy2mie Hinajany, wpadanie w gniew i dzia anie pod wp ywem tego gniewu nie jest zbyt dobrym stanem. Ale sutraAvatamsaka ukazuje maksymalnie szeroki pogl,d Buddyzmu Mahajany: tak jak wszystko inne w tym wszech$wiecie, gniew tak!e jest prawd,. Na przyk ad, dziecko jest niepos uszne i idzie bawi* si' na niebezpieczn, ulic'. Ojciec widzi to i staje si' bardzo z y. On krzyczy a nawet uderza swoje dziecko. Ile razy mwi em !eby$ tego nie robi ? Zachowanie dziecka jest prawd,: nie jest ani dobre ani z e. Gniew ojca jest prawd,: nie jest dobry ani z y. Krzyk i uderzenie tak!e nie s, ani dobre ani z e, one tak!e s, prawd, Podczas gdy Hinajana mwi aby nie dzia a* pod wp ywem gniewu, w tym przypadku maj,c na wzgl'dzie podej$cie Avatamsaki gniew, krzyk i uderzenie oznaczaj, uchronienie dziecka od zrobienia sobie krzywdy. S, one po prostu prawd,. Jest historia ktra ilustruje to podej$cie. Dawno temu w Chinach !y bardzo sk,py mnich. Kiedykolwiek mia a miejsce jaka$ dotacja dla $wi,tyni, albo rozdzielano pieni,dze od jakiego$ bogatego sponsora, ten mnich zawsze by pierwszy. On bra udzia we wszystkich ceremoniach i zgromadzi do$* pieni'dzy aby kupi* nawet najpi'kniejszy dom w mie$cie! By on tak chciwy na pieni,dze, !e wydawa o si' !e czerpie przyjemno $* z samego tylko gromadzenia pieni'dzy gdy! nigdy ich nie wydawa . On nie wydawa ich nawet na siebie. Nosi zniszczone i wy$wiechtane szaty pomimo !e wszyscy wiedzieli !e ma du!o pieni'dzy.

98

To ten chciwy mnich w swoich obdartych szatach, zwykli mwi* ludzie. On jest tak sk,py !e nawet nie kupi niczego dla siebie. Pewnego dnia zacz' o pada* i deszcz nie przestawa pada* przez kilka tygodni. Ma e miasteczko poni!ej $wi,tyni zosta o zatopione. Domy zosta y zniszczone, pola zosta y zalane na kilka tygodni przed !niwami, a byd o poton' o. Ca e miasteczko czeka a straszna zima bez domw i jedzenia. Mieszka.cy byli przygn'bieni i przera!eni. Pewnego ranka, obudzili si' i zobaczyli wielk, ilo $* powozw wype niaj,cych g wny plac. Wozy by y wype nione workami z ry!em i fasol,, kocami, ubraniami, i lekarstwami. By o tam kilka nowych p ugw i cztery mocne wo y ktre ci,gn' y to wszystko! Po$rodku sta chciwy mnich, w swoich n'dznych po atanych szatach. On zu!y po ow' swoich pieni'dzy aby kupi* te zapasy a reszt' da burmistrzowi miasteczka. Ja jestem medytuj,cym mnichem, powiedzia do burmistrza. Wiele lat temu postrzeg em !e to miasteczko do$wiadczy w przysz o $ci strasznej kl'ski. Zatem od tego czasu zbiera em pieni,dze na ten dzie.. Kiedy mieszka.cy zobaczyli to, oni poczuli si' zawstydzeni. 7aach, co za wielki bodhisatwa! To jest historia o chciwym mnichu. Chciwy umys tego mnicha by prawd,. Nie by on ani dobry ani z y. Nie by on ani czysty ani nieczysty. Przez ca y czas, ten mnich z pewno$ci, ama wskazanie mwi,ce o nie gromadzeniu bogactwa przez mnichw. Przez wiele lat by on nazywany z ym mnichem. To wskazuje na g wn, r!nic' pomi'dzy Buddyzmem Hinajany a Buddyzmem Mahajany. W Buddy2mie Mahajany, wszystkie nasze dzia ania nie s, dzia aniami dla nas samych, ale dla wszystkich istot. Gniew dla wszystkich istot. Chciwo$* dla wszystkich istot. Je$li pod,!asz $cie!k, Mahajany i robisz jakiekolwiek dzia anie tylko dla samego siebie, jest to pod,!aniem niew a$ciw, drog,. Zgodnie z sutr,-Avatamsaka, twj umys tworzy wszystko. To jest bardzo proste. Mwili$ my ju! jak twj umys tworzy czas i przestrze.. Mwili$my ju! jak twj umys tworzy ten sam odcinek czasu d u!szym lub krtszym. Twoje my$lenie tworzy tu i tam, gra i d , dobro i z o. Pierwotnie te rzeczy nie istniej,. One pochodz, z my$lenia. Kiedy umys pojawia si', wszystko pojawia si'. Kiedy umys znika , wszystko znika. Nasz umys tworzy ca y ten wszech$wiat. Oto znana historia ktra wyja$nia ten punkt. Dawno temu w Korei, by wielki mistrz Zen imieniem Won Hyo. Kiedy by m odym cz owiekiem, musia walczy* w strasznej wojnie domowej. Widzia on wielu, wielu zabitych ludzi. Patrzy jak niewinne kobiety i dzieci by y tak!e bezlito$nie u$miercane w bezsensownej walce. Kraj by zniszczony, byd o wybito. To uderzy o jego umys . Ludzkie istoty nie maj, znaczenia w tym !yciu, my$la . Dlaczego musimy przynosi* tak wiele cierpienia sobie samym i wszystkim istotom? Zatem on zdecydowa porzuci* spo ecze.stwo. Zniech'cony, pragn,c znale2* jak,$ odpowied2 na swoje g 'bokie pytanie o istocie egzystencji, ogoli swoj, g ow', zosta mnichem i uda si' w gry, $lubuj,c nigdy nie wrci* a! nie zrozumie absolutnej prawdy o naturze egzystencji. W bardzo krtkim czasie zg 'bi nauki wielkich sutr. Ale to nie zadowoli o go. Nawet sama mowa Buddy nie mog a by unie$* wielkiego ci'!aru ktry ci,!y na jego sercu jak g az kiedy patrzy na n'dz' codziennego !ycia. Widz,c jego sytuacj', kilku przyjaci powiedzia o Won Hyo o wielkim mistrzu Zen w Chinach ktry, jak uwa!ano, by ca kowicie o$wiecony w sprawach !ycia i $mierci. By* mo!e ten mistrz mg pomc mu. Wraz z innym mnichem, Won Hyo zapakowa swoje sutry, z plecakiem i w s omianym kapeluszu skierowa si' na p noc, poprzez gry, do Chin. Won Hyo w'drowa przez wiele, wiele miesi'cy. Chocia! by bardzo zm'czony i s aby, jego determinacja znalezienia nauczyciela by a niezachwiana. Pewnego dnia, szuka wody i kiedy nadesz a noc, wycie.czony upad na ziemi'. Obudzi si' w $rodku nocy, bardzo spragniony. Kiedy po omacku szuka czego$ do picia, jego d o. natkn' a si' na kraw'd2 czarki wype nionej po brzegi wod,. Uj,wszy j, obur,cz, z wdzi'czno$ci, wypi wod', ktr, sam

99

Budda musia mu zes a*! Woda by a ch odna i od$wie!aj,ca kiedy sp ywa a po jego gardle. Poniewa! by bardzo spragniony, wydawa a si' to by* najwspanialsza woda jak, kiedykolwiek pi . Szcz'$liwy z pomy$ lnego losu, Won Hyo zapad z powrotem w sen. Rano, Won Hyo obudzi si' i znalaz obok siebie to co poprzedniej nocy wzi, za czark'. By a to strzaskana ludzka czaszka w ktrej zebra o si' troch' wody deszczowej. By y tam robaki i larwy poruszaj,ce si' po brzegach. Czaszka nie by a zbyt stara, tak !e tam by y jeszcze gdzieniegdzie kawa ki mi'sa. Kiedy zobaczy to, jego wn'trzno$ciami wstrz,sn' y konwulsje. Opar szy si' na r'kach, Won Hyo szeroko otwar swoje usta, kiedy wymiotowa jego umys nagle otworzy si' i osi,gn, o$wiecenie. W tym momencie, ca kowicie osi,gn, prawdziw, natur' swojego umys u: Ostatniej nocy, kiedy nic nie widzia ani nie my$la o wodzie, by a ona wspania a. Ale teraz, widz,c czaszk' i my$l,c o niej, woda nagle sta a si' bardzo niedobra i spowodowa a reakcj' jego !o ,dka. Ach, ha, zrozumia . Wszystko jest stworzone wy ,cznie przez umys ! Won Hyo zrozumia !e to jego my$lenie uczyni o wod' dobr, lub z ,, wspania , lub wstr'tn,. My$lenie stwarza rzeczy przyjemnymi albo nieprzyjemnymi. My$lenie tworzy ca y wszech$wiat! Won Hyo osi,gn, ten punkt i zrozumia !e poszukiwanie nauczyciela w Chinach nie by o d u!ej konieczne. On powrci do Korei i ostatecznie zosta Narodowym Nauczycielem. Jest znany jako jeden z najwi'kszych mistrzw Zen w historii Buddyzmu Korea.skiego. Wszystko jest stworzone wy ,cznie przez umys . Ty tworzysz ca y ten wszech$wiat. Ty tworzysz psa, kota, drzewo, Boga i gr'. Ty tworzysz s o .ce, ksi'!yc i gwizdy. Ty nieustannie tworzysz !ycie i $mier*, przychodzenie i odchodzenie, przesz o$*, tera2niejszo$* i przysz o$*. Wszystkie te rzeczy pochodz, z twojego umys u. Pies nigdy nie mwi, Jestem psem. Ty to stwarzasz. Ale nie wierz w moje s owa. I nie wierz w sutry. Czasami powiniene$ pj$* zapyta* psa. Czy jeste$ psem? Wtedy on b'dzie mia dobr, odpowied2 dla ciebie. On poka!e ci !e ty stwarzasz psa. Zatem wszystko w tym wszech$wiecie pochodzi z twojego umys u. Ale sk,d pochodzi ten umys ? To jest bardzo wa!ne pytanie. Samo mwienie o umy$ le nie mo !e da* na to odpowiedzi. Czytanie ksi,!ek i s uchanie mw Dharmy naprawd' tego nie rozwi,!e. Oko o osiemdziesi,t lat temu w Korei, mia o miejsce wielkie zgromadzenie mnichw w $wi,tyni Haien Sah. Jest to $wi,tynia w Korei gdzie trzymana jest kolekcja kilkudziesi'ciu tysi'cy drewnianych klockw zawieraj,cych ca , Tripitak', przez wiele lat jedyna ca kowita kolekcja sutr i ich komentarzy na $wiecie. Kilka tysi'cy mnichw przyby o z ca ego kraju na Gr' Kaya aby s ucha* nauk dwch wielkich mistrzw sutr, Han Yong Sunima i Kwang Sang No, znanego profesora ktry napisa wiele wa!nych ksi,!ek. Mistrzowie ci wyk adali przez ponad tydzie. na r!ne tematy. By o wiele dyskusji. By o wiele seminariw na temat r!nych sutr. Oni mwili o Hinajanie, Mahajanie. Od rana do wieczora mistrzowie sutr mwili, mwili, mwili. W ko.cu, na zako.czenie wyk adw, najs ynniejszy mistrz sutr w kraju, Han Yong Sunim, powiedzia , Budda uczy przez czterdzie$ci lat, ale on powiedzia tylko jedn, rzecz: Wszystko jest stworzone wy ,cznie przez umys . Zatem, nie potrzebujecie poszukiwa* Drogi poza swoimi w asnymi umys ami. Wszyscy mnisi byli pod wra!eniem jego mowy ko.cowej. Wtedy on zapyta czy maj, jakie$ pytania. W tym momencie, wsta m ody mnich. Mia mo!e osiemna$cie lub dziewi'tna$cie lat. By on mnichem-hipisem, nosz,cym zniszczone, po atane szaty z nieogolon, twarz, . Ale chocia! jego wygl,d by niedba y, oczy m odego mnicha $wieci y jak ma e klejnoty. Mistrzu, mam pytanie, powiedzia . Tak? Powiedzia e$ !e wszystko jest stworzone jedynie przez umys .... Tak... Zatem kto tworzy umys ? Wielki mistrz utkn, /was stuck/ i nie potrafi odpowiedzie*. Jego umys przelecia przez wszystkie strony wszystkich sutr zgromadzonych w jego pami'ci, ale

100

nie mg nigdzie znale2* odpowiedzi. W budynku za nim znajdowa o si' osiemdziesi,tcztery tysi,ce klockw Korea.skiej Tripitaki, na studiowaniu ktrej sp'dzi ca e swoje !ycie. Ale ona rwnie! nie mog a mu pomc. On tylko zaniemwi i wpatrywa si' w m odego mnicha jak gdyby nagle zosta sparali!owany. Nie rozumiesz tego punktu! powiedzia do niego m ody mnich. Potrafi e$ sp'dzi* ca y tydzie. mwi,c ca y czas o umy$le, a nawet nie wiesz sk,d on pochodzi? To bezsensowna mowa! /rotten spech/ Zatem nauczanie sutry-Awatamsaka jest bardzo wyra2ne: nasz umys tworzy wszystko. By* mo!e wielu ludzi potrafi uchwyci* ten punkt. Ale sk,d naprawd' ten umys pochodzi? Czy umys pojawia si' czy znika, nie ma znaczenia. Sk,d pochodzi umys ? Czym jest umys ? Sutry mog, tylko mwi* o tym, ale nie mog, one odpowiedzie* za ciebie. /but they cannot answer it for your own life/ Aby tego rodzaju nauczanie mog o w ogle ci pomc, musisz do$wiadczy* tego na co wskazuj, sutry i s owa znamienitych nauczycieli. Dlatego praktyka medytacji jest taka wa!na. Je$li masz tego rodzaju pytanie, samo zrozumienie sutr nie mo!e ci pomc. Nauki Hinajany by y niewystarczaj,ce, zatem pojawi y si' nauki Mahajany. Nauki Mahajany by y niewystarczaj,ce, zatem pojawi si' Zen. Ale nie przywi,zuj si' do !adnej drogi jako bardziej w a$ciwej ni! ka!da inna. Ludzie Zen czuj, !e ich droga do osi,gni'cia umys u jest w a$ciwa. Mahajana wierzy !e jej droga jest w a$ciwa. A by* mo!e jacy$ Buddy$ci Hinajany czuj, !e ich droga jest w a$ciwa. Je$li powiesz !e jaka$ z nich jest w a$ciwa, nie rozumiesz prawdziwego nauczania Buddy. Budda powiedzia !e wszystkie rzeczy maj, natur'-Buddy. Ale mistrz Joju powiedzia !e pies nie ma natury-Buddy. Co jest w a$ciwe? Osi,gni'cie tego jest bardzo wa!nym punktem. Je$li otworzysz swoje usta, to jest ju! du!y b ,d! Zatem, Buddyzm Hinajany jest w a$ciwym nauczaniem. Buddyzm Mahajany jest w a$ciwym nauczaniem. Tak!e Buddyzm Zen jest w a$ciwym nauczaniem. Najwa!niejsz, rzecz, jest jak u!ywasz tych nauk aby osi,gn,* swj umys . Jest bardzo ciekawa historia ktra ilustruje to. Dawno temu w Korei, by znany mistrz Zen Hak Un. Mieszka on samotnie na wysokiej niedost'pnej grze. W dolinie poni!ej jego chaty by y dwie $wi,tynie mniszek. Pewnego dnia dosz o do nieporozumienia pomi'dzy mniszkami ze Wschodniej $wi,tyni i z Zachodniej $wi,tyni. Mniszki ze Wschodniej $wi,tyni mwi y, Kiedy $piewacie do Kwan Seum Bosal, musicie wymawia* to Kwan Se-um Bosal. Ale mniszki Zachodniej $wi,tyni mwi y, Nie, to nie jest w a$ciwe. To ma by* Kwan Se-oom Bosal! Zatem brzmia o to nieco inaczej dla ka!dej $wi,tyni. Jedna grupa mniszek mwi a, Kwan Se-um Bosal jest w a$ciwe, inna utrzymywa a, Kwan Se-oom Bosal jest w a$ciwe. W ka!dej $wi,tyni, by o ponad dwie$cie pi'*dziesi,t mniszek. Zatem one wci,! walczy y, walczy y, walczy y. Nasze jest w a$ciwe! Wy nie $piewacie dobrze! Oom jest poprawnie! Ha ha ha ha! [0miech zgromadzonych] Zatem one nie mog y zdecydowa* co by o w a$ciwe. Pewnego ranka g wna mniszka ze Wschodniej $wi,tyni stan' a przed swoimi siostrami dharmy. Nie mo!emy niczego ustali*. Zatem by* mo !e powinny$my zapyta* wielkiego mistrza Zen mieszkaj,cego na grze. Wszystkie mniszki pomy$la y !e to jest dobry pomys . Zatem jutro wieczorem o dziewi,tej godzinie porozmawiamy z mistrzem Zen i zasi'gniemy jego opinii na ten temat. Ha ha ha ha! Ale opat by a mniszk, przez ponad trzydzie$ci lat. Ten problem naprawd' martwi j, bardzo. My mwimy um, one mwi, oom. Mo!e oom jest jednak naprawd' w a$ciwe? Je$li mylimy si', wszystkie utracimy twarz. Jak mo!emy by* pewne !e to mamy racj'? Wtedy ona naradzi a si' z kilkoma innymi mniszkami. One rozmawia y przez ca y wieczr. Mo!e powinny$my porozmawia* z mistrzem Zen przed naszym spotkaniem. Tylko jak mo!emy zapyta* go we w a$ciwy sposb? To jest bardzo wa!na sprawa! Nagle jedna m oda mniszka powiedzia a, W zesz ym roku by am pomocnic, mistrza Zen Hak Una. Wiem !e on naprawd' lubi ciastka ry!owe. Zrbcie troch' specjalnych ciastek

101

ry!owych, dajcie mu i wtedy go zapytajcie. Je$li zrobicie to, mo!e dobra odpowied2 pojawi si'! Wtedy wszystkie mniszki powiedzia y, 7aach, to jest dobry pomys ! Ty jeste$ cudowna! Zrobienie ry!owych ciastek jest bardzo atwe. Trzeba zrobi* ciasto ry!owe, zrobi* z niego wa ek i pokroi* ostrym no!em plasterki. Zatem mniszki pr'dko przygotowa y du!y talerz ry!owych ciastek. One nie chcia y aby mniszki Zachodniej $wi,tyni zobaczy y je. W $wi,tyniach Korea.skich, dzwon uderzany jest o godzinie dziewi,tej, gasn, wszystkie $wiat a i mniszki musz, i$* spa*. Zatem one uderzy y w dzwon tak jak zwykle i pracowa y nad ciastkami ry!owymi przy bardzo s abym $wietle. Gdy ciastka by y sko.czone, wybrano dwie najstarsze mniszki ktre mia y uda* si' na gr' do mistrza Zen i zanie$* mu pe ny talerz ciastek. Po d u!szej wspinaczce one w ko.cu dotar y do jego male.kiej chatki. Ten stary mistrz Zen nie spa zbyt wiele. Puk, puk. Z drugiej strony drzwi da o si' s ysze* g os mistrza Zen, kto tam? Och, mistrzu, jeste$my mniszkami ze Wschodniej $wi,tyni. Jest ju! po dziewi,tej. O co chodzi? Och, mamy troch' no, mmm, by o du!e przyj'cie urodzinowe dla jednej ze starszych mniszek. Zatem zrobi y$my ciastka ry!owe. Pomy$la y$ my te! o tobie, na tej grze, samotnym, nie maj,cym nic do jedzenia! Czy lubisz ciastka ry!owe? Och! ciastka ry!owe! Wspaniale! On by bardzo szcz'$liwy, wiecie? Zatem wpu$ci je do $rodka. On u$miecha si' rado$nie kiedy wesz y. Grscy mnisi nie jedz, zbyt wiele ciastek, nie jedz, niczego zbyt wiele, zatem ciastka ry!owe s, czym$ niezwyk ym. Mnisi uwielbiaj, ciastka ry!owe! Ha ha ha ha! Och, bardzo lubi' ciastka ry!owe! Wtedy mniszki da y mu wszystkie ciastka. Bardzo dobre! Bardzo pyszne! Wspania e ! Doskona e! Mniszki by y tak!e bardzo zadowolone. Och, mistrzu, czy smakuje ci? Och, tak! Wspania e! Wspania e! Wy$mienite! Dzi'kuj'! Dzi'kuj' bardzo! Mistrzu Zen, chcia yby$ my zapyta* ci' o co$... Och, jakiekolwiek pytanie, nie ma problemu! Nasze pytanie to ... One opowiedzia y mu ostatnie wydarzenia. Opowiedzia y mu o sprzeczce z mniszkami z Zachodniej $wi,tyni. One mwi, Kwan Se-oom Bosal. My jeste$my ze Wschodniej $wi,tyni. My mwimy Kwan Se-um Bosal. Czy my mamy racj'? Czy Kan Se-um Bosal jest w a$ciwe? Oczywi$cie! Wy mwicie poprawnie! Kwan Se-um Bosal to jest w a$ciwy sposb. Mniszki by y bardzo, bardzo szcz'$liwe. Och, mistrzu, jutro razem z nimi zadecydujemy. Chcia yby$ my aby$ przyszed i powiedzia . A zatem powiesz !e Kwan Se-um Bosal jest poprawne, dobrze? Nie ma problemu! [0miech zgromadzonych] Wtedy one pobieg y z powrotem i posz y spa*. Ich plan zadzia a , zatem by y bardzo szcz'$liwe! Teraz nie mog y utraci* swojej twarzy przed mniszkami z Zachodniej $wi,tyni. W mi'dzyczasie, mniszki z Zachodniej $wi,tyni mia y problem. Przez ca y dzie. one mwi y o spotkaniu z mniszkami ze Wschodniej $wi,tyni jakie wkrtce mia o si' odby*. Co mo!emy zrobi*? Jedna mniszka pomy$ la a !e powinny one pj$* do mistrza Zen przed spotkaniem aby zasi'gn,* jego opinii. Ale jak mamy go zapyta*? One my$la y, my$ la y, chc,c znale2* jaki$ dobry pomys . Wtedy jedna mniszka powiedzia a. Ja znam umys tego mistrza Zen. Och, jaki on ma umys ? Przyjacielem naszego mistrza Zen jest mistrz Zen Taki-a-taki. On rwnie! jest moim przyjacielem. I ja wiem !e oni obaj lubi, kluski!" Kluski?

102

Tak, kluski. Mo!emy przygotowa* troch' dobrych klusek i znie$* mu, dzisiaj w nocy. Wtedy b'dziemy mog y go zapyta* go czy Kwan Se-oom Bosal to jest poprawnie! Och, to jest dobry pomys ! powiedzia y mniszki. Musimy go zapyta* zanim zrobi, to tamte mniszki. Wtedy mniszki z Zachodniej $wi,tyni zacz' y robi* bardzo dobre kluski dla mistrza Zen. Ale, robienie klusek nie jest takie atwe. Zabiera to wiele czasu. Zrobienie ciastek ry!owych jest proste, ale przygotowa* kluski jest o wiele trudniej. Najpierw trzeba przygotowa* ciasto ry!owe, zrolowa* je, nast'pnie pokroi* kluski starannie, jedna po drugiej. Trzeba wrzuca* kluski do wrz,tku tu! przed podaniem, gdy! inaczej one rozmokn, i nie b'd, mia y dobrego smaku. By o bardzo p2no kiedy one sko.czy y. Wtedy dwie starsze mniszki zosta y wybrane aby zanie$* kluski mistrzowi Zen na gr'. On by starym mnichem, zatem on nie spa zbyt wiele. Starzy mnisi $pi, troch' w ci,gu dnia, ale w nocy oni nie $pi, zbyt wiele, wiecie? [0miech] STUK, STU, STUK! Kto tam? dobieg g os zza drzwi. Mistrzu, jeste$my mniszkami z Zachodniej $wi,tyni. Och, ju! prawie p noc! Co si' sta o? Wejd2cie, wejd2cie. Tak, ammmistrzu, w naszej $wi,tyni by a bardzo du!a ceremonia pogrzebowa dzi$ wieczorem. W Korei, kiedy kto$ umrze, rodzina urz,dza ceremoni' pogrzebow,. Te ceremonie czasami maj, miejsce p2nym wieczorem. Mia y$my t, du!, ceremoni' i zrobi y$my du!o klusek. Wtedy pomy$la y$my o tobie, tam na samej grze nie maj,cym nic do jedzenia. Mistrzu Zen, czy ty lubisz kluski? Och, tak! Lubi' kluski! [G o$ny $miech s uchaczy] Ha ha ha ha! W Korei jest powiedzenie: 3o ,dek ry!owy, !o ,dek ciastek, !o ,dek klusek i !o ,dek wina s, ca kiem inne. R!ni ludzie lubi, r!ne rzeczy bardziej ni! inne. Ale ten mistrz Zen nie by taki. Wydawa o si' !e on mo!e zje$* cokolwiek. Och, lubi' kluski! To wspaniale! On po kn, je ze smakiem. Bardzo smaczne! Och, wspania e kluski. Dzi'kuj' wam bardzo za wasz, ci'!k, prac'! Pomy$la y$cie o mnie, zatem jestem bardzo szcz'$liwy! Och, to nic takiego, mistrzu. Mniszki nie posiada y si' z rado$ci !e wkrtce one z pewno$ci, wygraj, spr. Tak!e ten mistrz Zen by bardzo szcz'$liwy. Mniszki zaczeka y przez kilka minut po czym jedna z nich powiedzia a, Mistrzu Zen, mamy pytanie... Och, jakie pytanie? Pytajcie o cokolwiek. 3aden problem. Mistrzu, nasze mniszki mwi, Kwan Se-oom Bosal, ale mniszki ze Wschodniej $wi,tyni mwi, Kwan Se-um Bosal. Mistrzu Zen ,oom jest poprawnie? Oczywi$cie! oom jest poprawnie. Och, dzi'kujemy ci bardzo! Teraz rozumiemy dlaczego jeste$ takim wielkim mistrzem Zen. Jutro rano o godzinie jedenastej, chcemy wszystkie spotka* si' z tob, tak aby$ ty mg zadecydowa*. Czy wtedy powiesz !e Kwan Se-oom Bosal jest poprawne? Oczywi$cie! Kwan Se-oom Bosal jest poprawne. Och, dzi'kujemy! Dzi'kujemy ! Dzi'kujemy! One by y bardzo szcz'$liwe i uspokojone. Pok oni y si' w drzwiach i odesz y. Omal nie zbieg y ze zbocza w d aby przynie$* dobr, wiadomo$* pozosta ym. Kiedy przyby y do Zachodniej $wi,tyni i opowiedzia y swoim siostrom dharmy co mistrz Zen im powiedzia , wszystkie krzycza y, 7aa, wygra y$my, wygra y$my! Wygra y$ my! Mistrz Zen powiedzia !e my mamy racj'! Wszystkie by y bardzo szcz'$liwe. Wtedy posz y spa*. Nast'pnego dnia o godzinie jedenastej, w ka!dej ze $wi,ty. zosta uderzony wielki dzwon. Pi'set mniszek zgromadzi o si' w G wnej Sali Buddy aby przedstawi* spraw' wielkiemu mistrzowi Zen Hak Unowi. On wspi, si' na wysokie krzes o i poprawi swoje d ugie oficjalne szaty. Wszystkie, pi'*set mniszek wykona o razem trzy pe ne pok ony przed mistrzem Zen. Nast'pnie pojawi y si' dwie starsze mniszki, jedna z ka!dej $wi,tyni. Jedna

103

mniszka powiedzia a, Mistrzu Zen, wczoraj wszystkie odby y$ my dyskusj'. Wierzymy !e Kwan Se-um Bosal jest poprawnie! Nie, nie! Kwan Se-oom Bosal jest poprawnie, zaprzecza a druga. Kwan Se-um Bosal! Kwan Se-oom Bosal! Mistrzu, nie mo!emy rozstrzygn,* niczego. Zatem chcemy ci' wszystkie zapyta*. Co jest poprawne: Kwan Se-um Bosal czy Kwan Se-oom Bosal? Mistrz Zen zamkn, oczy na par' chwil. Jego cia o ko ysa o si' nieznacznie w przd i w ty na wysokim krze$le, kiedy rozwa!a ich g 'bokie pytanie. Niektre z mniszek wysun' y si' do przodu, chc,c us ysze* co on powie na ten wa!ny temat. Po d u!szym czasie, on powoli powiedzia do zgromadzenia, To jest bardzo trudne pytanie! [0miech s uchaczy] Co masz na my$li, trudne? Wczoraj mwi y$my !e Kwan Se-um Bosal jest dobrze.... Inne mniszki powiedzia y, Ale, mistrzu, powiedzia e$ .. Mistrz Zen pozostawa milcz,cy przez chwil', jego oczy wci,! by y zamkni'te. Ale jest bardzo atwe... Obie grupy mniszek poczu y ulg'. Och, bardzo atwe! Ka!da z nich my$la a o sobie, W ko.cu my oka!emy si' lesze! On powiedzia , Dawno temu, kiedy by em m odym mnichem, studiowa em najg 'bsze sutry naszej tradycji. Sutra Ciastka Ry!owego mwi a !e Kwan Se-um Bosal jest poprawne. Ale Wielka Sutra Kluski mwi a !e Kwan Se-oom Bosal jest poprawne! [D ugi przeci,g y $miech s uchaczy.] Mniszki zacz' y k ci* si' mi'dzy sob,. Zrobi y$ cie ciastka ry!owe dla mistrza Zen! To nie adnie! Wy da y$cie mu kluski! To kiepski pomys ! Wy jeste$cie do niczego! Wy jeste$cie do niczego! Na okr,g o, na okr,g o. My$lenie, my$lenie, my$lenie, my$ lenie, my$lenie. Sprawdzanie, sprawdzanie, sprawdzanie, sprawdzanie. Nagle mistrz Zen krzykn, , KAAAAATZ!! Porzu*cie to! Kwan Se-um Bosal jest Kwan Seum Bosal, Kwan Se-oom Bosal jest Kwan Se-oom Bosal. Kiedy $piewacie, tylko rbcie to! Mniszki uspokoi y si'. Natychmiast ich umys y sta y si' czyste. Och dzi'kujemy ci bardzo! Dzi'kujemy ci bardzo za twoj, nauk'! Nie przywi,zujcie si' do mowy i s w, kontynuowa mistrz Zen. Tylko rbcie to! Wtedy zszed z wysokiego krzes a i powrci na swoj, gr'. Zatem, praktykowanie Buddyzmu Hinajany jest bardzo dobre. Praktykowanie Buddyzmu Mahajany jest bardzo dobre. Praktykowanie Zen tak!e jest bardzo dobre. Namu myoho renge-kyo nie jest z , praktyk,. Om mani padme hum jest bardzo dobre. Shin myo dziang gu de darani jest tak!e bardzo, bardzo dobre, Nawet powtarzanie Coca-cola, Coca-cola, Cocacola jak mantry mo!e pomc ci je$li robisz to z ca kowit, determinacj,, zawsze pozwalaj,c odej$* swoim opiniom, swojej sytuacji i swoim uwarunkowaniom. Najwa!niejsz, rzecz,, kiedy robisz co$, jest tylko robi* to, na sto procent. S owa same w sobie nie s, wa!ne. Je$li chcesz osi,gn,* o$wiecenie, wtedy to czego potrzebujesz najbardziej ze wszystkiego to Wielkie Pytanie i prbuj,cy-umys . Ca kowita determinacja. Tylko prbuj. Tylko prbuj. Tylko rb to. To jest najlepszy sposb praktykowania.

104

Pie$. o Naturze Dharmy Natura Dharm jest doskona a. Nie posiada ona dwch odmiennych aspektw. Wszystkie r!ne Dharmy s, nieporuszone i spokojne w swojej istocie /fundamentaly still/ . S, one bez nazwy i formy, odci'te od wszystkich rzeczy. To jest rozumiane przez o$wiecon, m,dro$*, a nie przez jak,kolwiek inn, sfer'. Jedno$* jest w wielo $ci, wielo$* jest w /within/ Jedno$ci. Jedno$* jest wielo$ci,, wielo$* jest Jedno$ci,. Niezliczone kalpy s, takie same jak jeden moment. Jeden moment jest taki sam jak niezliczone kalpy. JEST TO WYJ8TEK z d ugiego wiersza-nauczania opartego na sutrze-Awatamsaka. Zosta on napisany przez znanego mistrza, Ui-Sanga, podczas z otego wieku Dynastii Shilla w Korei. Te zwrotki s, $piewane ka!dego dnia w wi'kszo$ci $wi,ty. w Korei. Wskazuj, one bezpo$rednio na natur' Dharmy. Wielu ludzi mwi, Dharma jest tym. Dharma jest tamtym. Ale czym naprawd' jest Dharma? Pierwotnie, prawdziwa Dharma nie ma nazwy. Dharma nie ma formy. Nawet nazwanie tego Dharm, jest ju! du!ym b 'dem. Dharma nie jest Dharm,, dobrze? Musicie zrozumie* to. Zatem, Dharma lub natura-Dharmy s, to tylko nazwy na twoj, uniwersaln, substancj'. Ta substancja, z ktrej wszystko we wszech$wiecie jest z o!one, nie ma dwch r!nych aspektw. Nie ma ona nawet dwch odmiennych form. Nie ma tak!e jednego aspektu czy formy. Nie ma jednej ani dwch. Nie jest to rwnie! rzecz. Przybiera ona ka!d, form' ka!dej rzeczy we wszech$wiecie, ale jednak nie przybiera !adnej formy, forma jest ca kowicie pusta. To jest jak elektryczno$*. Czasami elektryczno$* pojawia si' nam poprzez to !e wentylator porusza si' i radio wydaje d2wi'ki. Powoduje !e dzia a klimatyzacja. Mo!e zamrozi* wod' i ogrza* pokj. Mo!e poruszy* d ugi, ci'!ki poci,g, a jednak mo!esz chodzi* z ni, w swoim ciele. Mo!e ca kowicie znikn,* w przestrzeni. Zatem je$li powiesz !e elektryczno$* jest tylko jedn, rzecz,, mylisz si'. Je$li powiesz !e jest tymi wszystkimi rzeczami ktre robi, wszystkimi tymi dzia aniami ktre wykonuje, tak!e ca kowicie mylisz si'. Elektryczno$* nie jest !adn, z tych rzeczy, a jednak jest nimi wszystkimi. Podobnie, deszcz, $nieg, mg a, wilgo*, rzeka, morze, deszcz ze $niegiem i ld s, to wszystko r!ne formy tej samej substancji. S, one innymi rzeczami. Ale H2O nie zmienia si' i sk ada si' na nie wszystkie odpowiednio do ich sytuacji. One wszystkie s, wod,. To samo dotyczy natury-Dharmy. Nie jest ona jednym i nie dwoma. To jest bardzo wa!ny punkt. A zatem natura-Dharmy jest uniwersaln, natur,, i przybiera ona wiele, wiele r!nych form. Czasami jest ona gr,, albo rzekami, albo s o .cem, ksi'!ycem, gwiazdami, t, fili!anka, tym d2wi'kiem i twoim umys em. S, one tym samym, poniewa! wszystkie s, t, sam, uniwersalna substancj,. Kiedy jakiekolwiek warunki pojawiaj, si', natura-Dharmy pod,!a za tymi warunkami, wtedy jaka$ forma pojawia si'. Ale kiedy warunki znikaj,, wtedy nazwa i forma znikaj,. Takie jest znaczenie wszystko jest ca kowite w tych linijkach. Ca kowite jest t, natur,-Dharmy, t, uniwersaln, substancj, ktra kr,!y dooko a, dooko a, dooko a bez

105

przeszkd. Nigdzie, nigdy jej nie brakuje. Czasami jest ona gr,, czasami jest rzek,, albo drzewami, albo ska ami chmurami, lud2mi powietrzem. zwierz'tami. Ale pierwotnie jest ca kowitym spokojem. Nawet kiedy przybiera jak,kolwiek form' w tym wszech$wiecie, jest ca kowicie nieporuszona. Przybiera ona te formy, ale nie jest ona !adn, z tych form i nie jest splamiona /touched/ przez te formy. Natura Dharmy jest taka sama jak twoje prawdziwe ja. Nie mo!e ona by* zrozumiana poprzez my$ lenie konceptualne. Ksi,!ki i nauka nie mog, da* ci tego punktu. Sto stopni naukowych nie pomo!e ci w jej osi,gni'ciu. Jedno., jest w wielo.ci, wielo., jest w Jedno.ci. Jedno., jest wielo.ci*, wielo., jest Jedno.ci*. Niezliczone kalpy s* tak jak jeden moment. Jeden moment jest jak niezliczone kalpy. Wszyscy wierz, !e czas i przestrze. istniej,. Ha ha ha ha! To jest bardzo $mieszne! Twoje my$lenie tworzy czas i twoje my$ lenie tworzy przestrze.. Ale nikt naprawd' tego nie rozumie. Zatem te wersy mwi, !e czas i przestrze. s, tym samym i !e s, jednym. Tak!e nie s, jednym. Ta jedno$* jest ca kowicie pusta. Jedno$* jest w wielo$ci, wielo $* jest w Jedno$ci. Jedno$* jest wielo$ci,, wielo $* jest Jedno$ci,. To jest mwienie o przestrzeni. Wszystko jest jednym punktem i ten jeden punkt jest wszystkim. Nie ma dwch oddzielnych rzeczy. Mo!emy my$le* o tym w ten sposb: Pusta przestrze. jest tylko jedna, niewidoczna, ale w przestrzeni jest wiele oddzielnych rzeczy gry, rzeki, ludzkie istoty, drzewa, psy, koty, s o .ce, ksi'!yc, gwiazdy. Wszystkie te rzeczy sk adaj, si' na przestrze.. Wszystko jest cz'$ci, przestrzeni, ale ta przestrze. nie jest dwoma, poniewa! wszystko jest w niej zawarte. Nie ma niczego na zewn,trz przestrzeni. Ten wiersz ma tak!e bardzo ciekawe nauczanie o prawdziwej naturze czasu. Niezliczone kalpy s, takie same jak jeden moment. Jeden moment jest taki sam jak niezliczone kalpy. Czas nie jest ani d ugi ani krtki. Jak zobaczyli$ my wcze$niej, je$li nasze my$l,ce umys y tworz, czas, my tworzymy go tak!e d ugim i krtkim. Je$li jednak praktykujesz medytacj', mo!esz naprawd' postrzec !e w jednym momencie, jest niesko.czony czas. W jednym momencie jest niesko.czona przestrze.. W jednym momencie jest wszystko! Jeden moment jest niesko.czonym czasem i przestrzeni,. Dla wi'kszo$ci ludzi takie stwierdzenie musi wygl,da* jako jakie$ niezwyk e do$wiadczenie. Zatem jak wielki jest jeden moment? Je$li chcemy wyobrazi* to sobie, mo!emy przedstawi* jeden moment jako jedn, sekund' podzielon, przez niesko.czony czas. To jest bardzo krtki czas! To jest tak jak kamera. S, specjalne kamery z bardzo szybk, migawk,. Taka kamera mo!e sfotografowa* lec,cy pocisk. Lec,cy pocisk jest niewidoczny dla go ego oka. Kiedy migawka takiej kamery otwiera si' bardzo szybko, ona chwyta pocisk na filmie. Mo!na zobaczy* pocisk zatrzymany w powietrzu, nie poruszaj,cy si'. Ale je$li przyjrzymy si' bli!ej fotografii, mo!emy powiedzie* !e ten pocisk wci,! si' porusza, chocia! wydaje si' on by* zatrzymany w przestrzeni. Taka sama prawda dotyczy naszych umys w, takimi jakie s,. Je$li we2miesz swoj, kamer' niewiem umys zanim pojawia si' my$ lenie i postrze!esz tylko jeden moment, bardzo g 'boko, bardzo czysto, zobaczysz ten pocisk nie poruszony. Zobaczysz wszystko nie poruszone. Ca y ten $wiat nie porusza si'. To jest bardzo ciekawe! Twj umys i ca y ten wszech$wiat maj, t, sam, natur'. Pierwotnie wszystko jest ca kowicie spokojne i nie poruszone. Ta sutra mwi, Wszystkie przer!ne Dharmy s, nieporuszone i spokojne w swojej istocie. /and fundamentaly still/ To jest ten sam punkt. Spokj po prostu znaczy nasz umys -moment: jedna sekunda podzielona przez niesko.czony czas. Czasami nazywamy to $wiatem momentu. Jest on niesko.czony w czasie i przestrzeni, co oznacza w rzeczywisto$ci !e nie ma on ani czasu ani przestrzeni.

106

A zatem ta gatha ma bardzo ciekaw, wymow' poetyck, /poetic speech/ dotycz,c, naturyDharmy i uniwersalnej substancji. Ale to jest tylko adna mowa i nawet mowa Buddy nie mo!e pomc twojemu !yciu je$li nie stanie si' ona ca kowicie twoja. Zatem sk,d pochodzi uniwersalna substancja? Sk,d pojawia si' uniwersalna energia? Pochodzi ona z ca kowitego spokoju. Jedno$* jest w wielo$ci, wielo$* jest zawarta w Jedno$ci. Jedno$* jest wielo$ci,, wielo $* jest Jedno$ci,. Zatem wszystko ma to. [Uderza w st&] Wszystko pochodzi z ca kowitego spokoju. [Uderza w st&] Wszystko pochodzi z tego punktu. Czasami ten punkt nazywa si' uniwersalna substancja, albo energi,, albo Budd,, albo Bogiem, albo $wiadomo$ci,, albo $wi'to$ci,, albo umys em, albo Absolutem. [Uderza w st&] Wszystko to s, nazwy, a nazwy pochodz, z my$ lenia. Ale pierwotnie, ten punkt ca kowitego spokoju nie ma jednak ani nazwy ani formy, poniewa! jest on przed my$ leniem. Ale jest on obecny we wszystkich rzeczach i wszystkie rzeczy maj, go. W Zen jest znany kong-an, Dziesi'* tysi'cy rzeczy powraca do Jedno$ci. Dok,d Jedno$* powraca? Je$li osi,gniesz ten punkt [uderza w st&], osi,gniesz Jedno$* i osi,gniesz wszystko. To znaczy osi,gniesz moment. Osi,gniesz ca kowity spokj i wyga$ni'cie. Ale tylko intelektualne zrozumienie tego nie mo!e ci pomc. Tylko praktyka medytacji mo!e da* ci bezpo$rednio to do$wiadczenie. [Uderza w st&] Kiedy to do$wiadczenie ca kowicie stanie si' twoje, osi,gniesz swoj, m,dro$*. To jest nauczanie Pie$ni o Naturze Dharmy. Pogl,d o Tylko-Umy$le i Karmie - rysunek w za ,czniku LUDZKIE ISTOTY POJAWIAJ8 SI: w tym $wiecie w fizycznej formie. Jednak nasze cia o nie jest ja. Co$ wewn,trz kontroluje nasze cia o, Nazw, tego jest dusza lub umys . Niektrzy ludzie nazywaj, to duchem, ego lub ja2ni,. Inni nazywaj, to $wiadomo$ci,, dusz, lub istot,. Ale pierwotnie nie ma to nazwy ani formy. To nawet nie jest rzecz. W tym rozdziale, dla wi'kszej jasno$ci, nazwiemy to po prostu $wiadomo$ci,. Ludzka $wiadomo$* jest bardzo, bardzo dok adna i szczeg owa. Jest jak bardzo wysokiejklasy komputer. Ale ta $wiadomo$* zawsze wci,! kr'ci si' w k ko, w k ko i w k ko. Mo!e ona doprowadzi* nas od nieba do piek a w jednym momencie my$lenia. Powd tego jest taki !e ka!dy ma jak,$ pierwotn, przyczyn' ktra napotyka pewne warunki daje rezultat. Wtedy dostajemy jakie$ cierpienie lub szcz'$cie. Ale nawet ten rezultat lub stan umys u ci,gle si' zmienia i nie trwa stale. Staje si' po prostu przyczyn, czego$ innego. Zatem chocia! nasza $wiadomo$* mo!e by* tak dok adna i szczeg owa i czyni ludzi najwy!szymi ze wszystkich zwierz,t, zawsze w'druje dooko a, dooko a w sze$ciu $wiatach ($wiat bogw, $wiat asurw, $wiat ludzi, $wiat zwierz,t, $wiat g odnych duchw, $wiat piekie ). Powoduj,c cierpienie dla nas samych i dla wszystkich istot. Jaka jest natura i struktura tej $wiadomo$ci? Ka!de drzewo ma korzenie. Je$li nie by o by korzeni, to drzewo nie mog o by sta* i wkrtce by zgin' o. Ludzkie istoty tak!e maj, korzenie, ktre Budda nazwa sze$cioma korzeniami oczu, uszu, nosa, j'zyka, cia a, umys u. Oczy widz,. Uszy s ysz,. Nos w,cha. J'zyk smakuje, Cia o czuje. Umys postrzega. Ale mwi,c tylko o tych korzeniach, ju! co$ tworzymy, wi'c my$lenie-wewn,trz i na zewn,trz pojawia si'. Zatem na zewn,trz te sze$* korzeni nazywamy sze$cioma kurzami. Sze$* kurzy jest odpowiadaj,cymi przedmiotami zmys w sze$ciu korzeni: kolor, d2wi'k, w'ch, smak, doznania i przedmioty umys u. Zatem ka!dy z tych sze$ciu korzeni (oczy, uszy, nos, j'zyk, cia o, umys ) ma jaki$ rodzaj $wiadomo$ci. W przeciwnym razie, nie mog yby dzia a* samodzielnie. Powiedzmy !e masz oczy, ale nie potrafisz rozr!nia* kolorw. Nazywa si' to daltonizmem /color-blindness/ Jest to inny sposb wyra!enia !e czyja$ $wiadomo$*-oczu nie dzia a w a$ciwie. Sam tylko fakt posiadania oczu, uszu czy nosa nie wystarczy: ka!dy korze. potrzebuje odpowiadaj,cej mu

107

$wiadomo$ci aby by* obecnym w wykonywaniu swojej pracy. Co wi'cej, ka!da $wiadomo$* musi dzia a* harmonijnie z odpowiadaj,cym jej korzeniem aby wywo a* pe ne doznanie. Zatem cz'sto opowiadam t' histori': Pewnej jesieni dawno temu, w $wi,tyni Su Dok Sah w Korei, wszyscy mnisi zbierali czerwon, papryk' aby przygotowa* zapasy na okres zimowego odosobnienia. Ka!dy mia du!, jutow, torb'. Mnisi szli wzd u! rz'dw czerwonej i zielonej papryki, nape niaj,c swoje torby. Mieli$ my zbiera* tylko czerwon, papryk' i zostawia* zielon, na p2niej. Nie by o zbyt wiele czerwonej papryki, ale jeden mnich by bardzo, bardzo dobry w zbieraniu jej. Ka!dy inny mg z trudem zebra* mniej ni! po ow' torby. Ale jego torba szybko wype ni a si' prawie do samej gry, tak !e on z trudem mg j, zamkn,*. Wszyscy mwili, To niezwyk e! Jak ty to wszystko zebra e$? Och, to !aden problem, powiedzia . Tam gdzie pracowa em by o wiele, wiele czerwonej papryki. Opat ktry by tam, tak!e by pod wra!eniem ci'!kiej pracy tego pilnego mnicha. Wtedy ten mnich zanis swoj, torb' do kuchni opr!ni j,. Ale wysypa o si' tylko kilka czerwonych papryk tam by y prawie same zielone papryki. Opat uderzy go swoim kijem. Ty g upcze! Potrzebujemy tylko czerwone papryki. Te zielone s, jeszcze nie dojrza e! Ale zamiast spostrzec swj b ,d, mnich powiedzia , Panie, to s, czerwone papryki! Wtedy wszyscy zrozumieli Ach, ten mnich nie jest g upi. On jest tylko daltonist,! Ha ha ha ha! [0miech s uchaczy] To jest bardzo ciekawa historia. Tylko mie* oczy to nie wystarcza. By* mo!e masz dwoje oczu, ale te oczy s, $lepe. Mie* uszy nie wystarcza. Niektrzy ludzie maj, uszy, tak jak wszyscy inni, ale ich $wiadomo$*-ucha nie dzia a, zatem s, oni g usi. Czasami przezi'bisz si', i twj nos nie mo!e poczu* niczego, a nawet twj j'zyk nie mo!e dobrze smakowa* rzeczy. Tak, ci,gle masz swj nos i swj j'zyk w twoim ciele. Ale choroba spowodowa a pewn, nierwnowag', wi'c twoja $wiadomo$*-nosa i $wiadomo$*-j'zyka znik y. Te korzenie maj, pewien rodzaj $wiadomo$ci ktra wsp dzia aj,c z nimi daje rezultat. Je$li ta $wiadomo$* nie dzia a, albo nie wsp dzia a harmonijnie ze swoim korzeniem, wtedy w doznaniu jest pewna nierwnowaga. Mam w Osace, w Japonii, przyjaciela. On jest Korea.czykiem i nazywa si' pan Lee. Pan Lee jest bardzo, bardzo bystry i jest niewidomy. On rozumie wiele, wiele rzeczy. Pewnego razu, kiedy by em w jego domy, on czyta kopi' Sutry Diamentowej. W rzeczywisto$ci, tylko powoli obraca strony Sutry Diamentowej ktr, otrzyma w prezencie wiele lat temu. By to rzadki staro-chi.ski druk i pan Lee cz'sto lubi czu* stary pergamin i co by o mo!liwe, czyta* niewyra2nie odbicia pozostawione przez czcionk'. Zatem najpierw, nie mog em zrozumie*: czy on to czyta, czy nie? Jak to jest mo!liwe? Ale on siedzia tam, obracaj,c strony i trzymaj,c ksi,!k' tak jakby j, czyta ! Zatem musia em sprawdzi* swojego starego przyjaciela. Panie Lee, czytasz Sutr' Diamentow,! To wspaniale! Ale twoja ksi,!ka jest do gry nogami! Och, przepraszam, powiedzia i odwrci ksi,!k'. Ale mia on dziwny wyraz twarzy. Pocz,tkowo trzyma swoj, ksi,!k' w a$ciwie, wtedy my$ la em !e on naprawd' nie wiedzia jakie by o w a$ciwe po o!enie ksi,!ki. Zatem po paru chwilach powiedzia em mu, Och, nie, przepraszam, trzyma e$ j, dobrze poprzednio. Pope ni em b ,d. Tak, trzyma em j, w a$ciwie ca y czas. Ty jeste$ nieprzyzwoitym mistrzem Zen! Dziwny wyraz znikn, z jego twarzy. Wtedy zrozumia em: pocz,tkowo, on wiedzia co by o w a$ciwe lub nie, chocia! on nie widzia . On mg czu* jak trzyma* ksi,!k' we w a$ciwy sposb. Jego zrozumienie i pami'* s, bardzo, bardzo wyostrzone. Ma on bardzo bystry umys .

108

Pewnego dnia, rozmawiali$my o naszych wsplnych znajomych, o tym jak im si' wiedzie w !yciu. Czasami nie mog em sobie przypomnie* pewnych szczeg w o jakiej$ osobie, albo rzeczach jakie robili$ my razem. Ale umys -komputer pana Lee nigdy niczego nie przeoczy . On us ysza co$ jeden raz i nigdy niczego nie zapomina ! Taki-a taki urodzi si' w tym mie$cie. Jego matka nazywa a si' Tak-i-tak, on chodzi do tej i tej szko y. On uko.czy szko ' w tym -i -w tym roku. Jego siostra po$lubi a Tego-i-tego z miasta Takiego i-takiego. Ja zapomnia em wszystkie te rzeczy dawno temu, ale Pan Lee pami'ta wszystko tak jakby s ysza je tego ranka! Zatem spyta em go, panie Lee, jak ty mo!esz zapami'ta* to wszystko tak dobrze? Us ysz' co$ jeden raz i nigdy tego nie trac'. To jest bardzo ciekawe. Widywa em go cz'$ciej kiedy mieszka w Seulu wiele lat temu. Przyjaciele zwykli wpada* do niego nieoczekiwanie. Rozlega si' dzwonek, pan Lee otwiera drzwi i zanim oni zd,!yli si' przywita*, on wita ich po nazwisku. Och, Pan Park! Jak Pan si' ma? Pan Kim, jak Pan si' ma? Pan Chang, jak Pan si' ma? Nawet je$li kilka osb przysz o na raz, on potrafi zwraca* si' do ka!dego z osobna po imieniu i nazwisku. On mg robi* to nawet kiedy go$cie przyszli bez uprzedzenia. Jak on mg to robi*? On mg spotka* pana Park jeden raz, kilka tygodni temu, i rozmawia* z nim bardzo krtko, by* mo!e tylko dzie. dobry. Ale kiedy drzwi si' otwiera y, pan Lee potrafi natychmiast rozpozna* go i pami'ta jego wszystkie imiona. To jest nieprawdopodobne, prawda? On jest niewidomy. Nie tylko to: Ci z nas ktrzy mamy wzrok cz'sto spotykamy wielu ludzi, widzimy ich twarze i poznajemy ich imiona. Ale mija jeden tydzie. i spotykamy ich ponownie, cz'sto mamy problem aby przypomnie* sobie ich imiona. Na zewn,trz u$miechamy si' i mwimy, Och, dzie. dobry, jak si' masz? Dobrze !e znw ci' widz'! Wewn,trz my$limy, Czy to jest pan Park czy pan Kim czy pan Song? Nie pami'tam... Ju! zapomnieli$ my. Ale mj przyjaciel, pan Lee, nigdy niczego nie zapomina. Kiedy$ zapyta em go, Jak ty to robisz? Spotkali$my tego pana Park tylko jeden raz, kilka miesi'cy temu. Rozmawiali$my z nim przez kilka minut. Ale ty otwierasz drzwi i natychmiast rozpoznajesz go, zanim on w ogle otworzy swoje usta. Jak to mo!liwe? Wtedy pan Lee nie odpowiedzia nic. On tylko wskaza na swj nos. Jego nos by bardziej czu y ni! nos psa. Otwieram drzwi, wci,gam zapach. Wtedy wiem. Och, to jest pan Park taki a taki, a to jest pan Kim taki a taki. Jego nos jest bardzo czu y. To dlatego cz'sto ucz' !e je$li u!ywasz swoich oczu aby zrozumie* ten $wiat, zawsze tracisz du!o energii. Te oczy zu!ywaj, mo!e osiemdziesi,t procent twojej energii. Je$li zamkniesz swoje oczy, je$li jeste$ niewidomy, albo kontrolujesz to na co patrzysz, wtedy ca a twoja energia oczu idzie twojego nosa lub uszu. Tak wi'c $wiadomo$*-oczu pana Lee nie dzia a a, ale to spowodowa o !e jego $wiadomo$*-uszu i $wiadomo$*-nosa sta a si' bardzo mocna. Niektrzy z was by* mo!e widzieli japo.skie filmy o $lepym mnichu, Sato-Ichi. On by zwany 0lepym Samurajem. Sato-Ichi by wielkim bodhisatw,. Chocia! z natury by bardzo pokorny i spokojny, on u!ywa swojego samurajskiego miecza tylko aby pomaga* innym ludziom. On nie lubi wcale walczy*, ale kiedy kto$ potrzebowa pomocy, Sato-Ichi natychmiast anga!owa si' najgor'tsz, bitw'. By* mo!e jaki$ z y cz owiek przyszed do $wi,tyni i robi jaki$ k opot, albo natkn, si' na jakich$ bandytw okradaj,cych ludzi na drodze. Wtedy jego miecz pojawia si'. Wiele, wiele ludzi usi owa o zaatakowa* go. Oni podchodzili od przodu, z bokw, a nawet z ty u. Miecze kierowa y si' w jego stron' ze wszystkich kierunkw. Ale nikt nie mg zrani* go! Sato-Ichi nie widzia niczego swoimi oczami, ale jego miecz by bardzo, bardzo dok adny. Chocia! by on ca kowicie $lepy i pomimo !e czasami walczy rami'-w-rami' z innymi lud2mi ktrzy pomagali mu, jego miecz nigdy nie pomija z ego cz owieka. On nigdy nie trafi niew a$ciwej osoby. Sato-Ichi tak!e uderza zawsze w najwa!niejszy punkt tylko jednym uderzeniem. On nie marnowa uderze.. On nie zabija nikogo dopki nie musia , wola zamiast tego zada* dok adny cios ktry tylko

109

zrani przeciwnika na krtki czas i nie zabija go. Jak on mg robi* to? D2wi'k, zapach i jego odczucie wiatru wytwarzanego przez ruchy ludzkich cia mwi o mu wszystko. Zatem jego $wiadomo$*- nosa, $wiadomo$*-uszu, i $wiadomo$*-cia a by y lepsze ni! otwarte oczy innych! To uczy nas !e je$li koncentrujesz swoj, energi', mo!esz robi* cokolwiek. Czasami nie mo!esz widzie*, s ysze* lub mwi*. Ale ta energia w'druje do jakiego$ miejsca i stajesz si' bardzo precyzyjny i dok adny. Je$li nie masz oczu, uszu, nosa, j'zyka, cia a ani umys y, wtedy twoje $wiat o-umys u $wieci wsz'dzie. Zatem ludzkie istoty maj, sze$* korzeni (oczy, uszy, nos, j'zyk, cia o i umys ), sze$* kurzy /dusts/ (kolor, d2wi'k, w'ch, smak, dotyk i przedmioty umys y), i sze$* $wiadomo$ci ( $wiadomo$*-oczu, $wiadomo$*-uszu, $wiadomo$*-nosa, $wiadomo$*-j'zyka, $wiadomo$*cia a i $wiadomo$*-umys u). Zebrane razem, tych sze$* korzeni, kurzy i $wiadomo$ci tworz, osiemna$cie $wiatw. Sp'dzamy ca e nasze !ycie w'druj,c dooko a tych osiemnastu $wiatw tworz,c szcz'$cie i smutek, przychodzenie i odchodzenie, tu i tam. Tych osiemna$cie $wiatw tworzy ca y wszech$wiat w jakim !yjemy. Ludzkie istoty nie potrafi, wydosta* si' z osiemnastu $wiatw stworzonych przez te sze$* zmys w, zamiast tego pozwalaj, sobie by* pochwyconym i kontrolowanym przez przywi,zanie do nich. Wszystko zawsze pojawia si' i znika w osiemnastu $wiatach. Zatem czasami w nocy mamy sny. Ale osiemna$cie $wiatw nie ma $wiata snu: one pochodz, wy ,cznie z naszych zmys w, ktre dzia aj, kiedy jeste$my na jawie. /But the eighteen worlds have no dream world: they come from our senses alone, which function while we are awake/ Sk,d pochodz, sny? Posiadanie $wiata snu oznacza !e jaki$ inny rodzaj $wiadomo$ci tak!e dzia a w naszych umys ach. Dziecko rodzi si' na tym $wiecie. Szsta $wiadomo$* pojawia si' w ludzkiej formie. Dziecko ma tylko oczy, uszy, nos, j'zyk, cia o i umys . Ale umys nie zacz, jeszcze zbyt dok adnie dzia a*. Ca e !ycie dziecka w tym punkcie jest przede wszystkim skupione na uczuciach i doznaniach. /feeling and sensation/ A! do oko o pierwszego roku !ycia, kiedy ono czuje g d, ono p acze 7aaaach! Dajesz mu mleko, wtedy ono... Achhh.... Kiedy chce mu si' sika*, uczucie pe nego p'cherza nie jest zbyt przyjemne, zatem ono po prostu siusia. Aaaaach! Wtedy znowu czuje si' lepiej. Jest ono zaledwie k 'bkiem go ych dozna.. Nie ma jasnej $wiadomo$ci. Przez pierwsze dwa lata, dziecko tylko odbiera te doznania i spontanicznie na nie odpowiada. Ale z czasem, zauwa!a ono r!nice pomi'dzy doznaniami jakie lubi i nie tymi ktrych lubi. To czu* dobrze. To czu* 2le! Jego $wiadomo$*-umys u zaczyna si' formowa*. Gdy przychodzi matka, ono jest szcz'$liwe. Kiedy inni ludzie pojawiaj, si', nie jest tak szcz'$liwe. Nie, nie, nie! My$ li tylko, Lubi' tat'. Lubi' mam'. Je$li matka bawi si' z nim, ono b'dzie te! to robi*. Kiedy jaki$ nieznajomy prbuje bawi* si' z dzieckiem, ono cz'sto b'dzie mia o umys , Nie, nie, nie. Nie chc'. Nie chc'. 7aaaaa! Wtedy pojawia si' matka, i znowu dziecko jest bardzo szcz'$liwe. To jest pocz,tek sidmej $wiadomo$ci, umys u ktry rozr!nia dobro od z a, lubi' od nie lubi'. Ta sidma $wiadomo$* jest troch' bardziej rozwini't, $wiadomo$ci, uczu* i pochodzi ona z naszych emocji. Lubi' to, nie lubi' tamtego. To co wcze$niej opisywali$ my jako podstawowe sze$* $wiadomo$ci jest sam, tylko wol,, dzia aniem. Ale ca a nasza zdolno$* do rozr!niania pochodzi z tej emocjonalnej odpowiedzi jak, nauczyli$my si' reagowa* na $wiat /comes from this emotonal response we learn to make to the world/ . Ale wci,! nie ma niczego co mogliby$my naprawd' nazwa* $wiadomo$ci,. Dziecko tylko odpowiada na proste doznania i na to co w nich lubi albo nie lubi. Kiedy sidma $wiadomo$* staje si' bardziej rozwini'ta, nasze umys y zaczynaj, te wra!enia porz,dkowa*. Stajemy si' bardziej dok adni co do tego co widzieli$my i s yszeli$ my, tego co lubimy i nie lubimy. To jest pocz,tek smej $wiadomo$ci lub pami'ci. Czasami okre$la si' to

110

jako $wiadomo$* magazynuj,c,, poniewa! w tej $wiadomo$ci jest zmagazynowane wszystko co kiedykolwiek pomy$ leli$my, widzieli lub zrobili. To jest jak komputer. Ka!da pojedyncza my$l jakiej do$wiadczyli$ my jest zapisana. Ten ludzki komputer jest bardzo, bardzo precyzyjny i drobiazgowy nie przeoczy on ani jednej rzeczy, silnych wra!e., uczu*, do$wiadcze. i dozna. z !ycia za !yciem. Co$ pojawia si' nam przez jedn, lub wi'cej z sze$ciu $wiadomo$ci. By* mo!e jest porwnywane przez sidm, $wiadomo$* do czego$ innego co zrobili$my. Wtedy mo!emy powiedzie*, Ach, to jest to. Tam jest tamto. Wszystko jest zapisane tutaj, nawet je$li nie jeste$my tego $wiadomi. Dobre dzia ania i z e dzia ania, dobre my$ li i z e my$li twoja sma $wiadomo$* gromadzi je wszystkie. To jest nasze centrum intelektualne. To jest obszar czystej pami'ci. Zatem w nocy, kiedy ju! nie widzisz, ani nie smakujesz ani nie czujesz i nie s yszysz, nie jeste$ zaanga!owany w $wiadome my$ lenie. Oczy, uszy, nos, j'zyk, cia o i my$l,cy umys nie s, aktywne, za wyj,tkiem pojawienia si' jakiego$ nag ego doznania /except if some sharp sensation appears/ . Mwimy !e twoje sze$* $wiadomo$ci przestaj, dzia a*. Ale ta sidma i sma $wiadomo$* nigdy nie przestaj, dzia a*. Twj umys -woli samych dozna. nie funkcjonuje, ale twoje emocje i twj umys intelektualny wci,! s, zaanga!owane. Kiedy $pisz, sidma i sma $wiadomo$* s, ci,gle aktywne, zatem do$wiadczasz wszystkich tych obrazw, dozna. i emocji jakie zosta y wbudowane /built up/ poprzez do$wiadczenie i si 'nawyku. Mo!e latasz po niebie, albo rozmawiasz ze swoj, babk,, ktra umar a kilka lat temu. Walczysz z monstrami i z ymi lud2mi, spotykasz wielu ludzi i udajesz si' w jakie$ ciekawe miejsca. Tak!e do$wiadczasz tego przez ca y czas, nawet w sali medytacji. Wszyscy do$wiadczali senno$ci podczas medytacji. Zasypiasz nawet na sekund', ale w tym bardzo, bardzo krtkim czasie, udajesz si' do Nowego Jorku, spotykasz starego przyjaciela, zmieniasz swoje cia o, udajesz si' do San Francisco lub do Warszawy. Mo!e walczysz z jakim$ z ym cz owiekiem, lub odwiedzasz swoj, rodzin'. W tym momencie, twoje osiemna$cie $wiatw nie dzia a na u amek sekundy kiedy zasypiacie. Ale sidma i sma $wiadomo$* pozostaj, aktywne i one wykonuj, wsplne-dzia anie mi'dzy sob,. To co otrzymujesz to jakie$ silne wspomnienie lub obraz-uczucie ktre pojawia si' w twoim umy$le poprzez przyczynowo- skutkowe wzajemne oddzia ywanie sidmej i smej $wiadomo$ci. Ten obraz-uczucie wydaje si' by* ca kowicie rzeczywisty tak d ugo jak jeste$ w niego zaanga!owany. Taka jest natura snu. Zatem jest wa!ne aby zrozumie* !e substancj, snw s, po prostu rzeczy ktrych ju! do$wiadczyli$my, ktre s, zapisane w naszej $wiadomo$ci magazynuj,cej. Mwi em ju! o moim bardzo dobrym przyjacielu, Panu Lee. Pewnego dnia zapyta em go, panie Lee, jeste$ niewidomy od urodzenia. Zatem nigdy nie widzia e$ !adnych przedmiotw ani rzeczy. Kiedy $pisz, czy masz sny? Jestem ludzk, istot,, powiedzia . Oczywi$cie !e mam sny! Ale to by o wci,! dla mnie troch' niejasne. Zatem czy mo!esz widzie* obrazy ludzi, gr, domw r!ne kolory i miejsca? Czy masz w swoich snach niebo? Nie, ja tego nie znam. Nie mog' widzie* rzeczy takich jak niebo. Ale powiedzia e$ !e masz sny. Dlaczego zatem nie mo!esz widzie* nieba? Poniewa! nigdy nie widzia em prawdziwego nieba, zatem ono nie pojawia si' w moich snach tak jak przypuszczam !e pojawia si' tobie. Och, zatem o czym ty $nisz? Tak, $ni' o chodzeniu, o jedzeniu, mwieniu, siedzeniu, ubieraniu si', k,pieli. O takich rzeczach. Zatem jest to bardzo ciekawe. Pan Lee uczy nas o naturze snw: sk,d one pochodz, i jak one funkcjonuj,. Nasze sny s, tylko rzeczami jakich do$wiadczyli$my poprzez nasze oczy, uszy, nos, j'zyk, cia o i umys , ktre s, zapisane w naszej pami'ci. Kiedy nie mamy $wiadomo$ci-oka, tak!e nie widzimy przedmiotw w naszych snach.

111

Wszyscy widzieli$my szalonych ludzi. To oznacza tylko !e czyja$ energia-umys u jest niezrwnowa!ona. Kiedy czyj$ umys jest niezrwnowa!ony, oznacza to !e jego $wiadomo$ci s, niezrwnowa!one. Oni pod,!aj, tylko za jakim$ mocnym pragnieniem, zatem ich $wiadomo$ci nie mog, dzia a* razem w harmonii. 0wiadomo$ci rozszczepiaj, si' albo oddzielaj, od siebie. Szsta $wiadomo$*, sidma $wiadomo$* i sma $wiadomo$* nie s, zrwnowa!one i nie mog, si' po ,czy*. Cz'sto mo!na zobaczy* kogo$ na ulicy rozmawiaj,cego z samym sob,. Tam nie ma nikogo wi'cej, ale ta osoba $mieje si' i gestykuluje jak gdyby rozmawia a z prawdziw, osob,! Oni mog, wierzy* !e ich cia o mo !e lata* po niebie. Czasami mo!na zobaczy* kogo$ kto zdejmuje swoje ubrania w miejscu publicznym, albo nie dba o swoje cia o, albo walczy z wyobra!onymi demonami. 0wiadomo$ci sta y si' oddzielone poniewa! ci ludzie pod,!ali za jakim$ silnym pragnieniem pomijaj,c wszystko inne /to the exclusion of all else/ Ale te $wiadomo$ci zawsze chc, po ,czy* si' mi'dzy sob,. Zatem ich szsta $wiadomo$* b'dzie rozmawia* z ich sidm, $wiadomo$ci,, a sma $wiadomo$* (ktra zawiera senne obrazy z dzia a. do$wiadczonych poprzednio) b'dzie rozmawia* z innymi $wiadomo$ciami. sma $wiadomo$* nie jest zrwnowa!ona przez inne $wiadomo$ci. Nie jest zrwnowa!ona przez szst, $wiadomo$*, ktra jest widzeniem, s yszeniem, w,chaniem i smakowaniem $wiata dok adnie takim jak on jest. sma $wiadomo$* dominuje nad wszystkim, a zatem wszystkie te senne obrazy pojawiaj, si' i osoba ta wierzy !e s, prawdziwe, poniewa! ona nie wierzy d u!ej swoim oczom, uszom, nosowi, j'zykowi, cia u i umys owi, ktre s, z szstej $wiadomo$ci./which are from the sixth consciousness/ Wi'kszo$* ludzi jest co najmniej troch' szalona, poniewa! $wiadomo$ci niemal ka!dego s, troch' niezrwnowa!one. Ale prawdziwie szaleni ludzie s, to ludzie ktrzy do$wiadczyli tej nierwnowagi tak d ugo i tak intensywnie, !e ich $wiadomo$ci nie dzia aj, ju! d u!ej razem ze sob,. Zatem jest bardzo wa!ne aby zrwnowa!y* swoj, energi'-umys u. Jest to jeden z po!ytkw praktyki medytacji. Je$li praktykujesz mocno, mo!esz dosta* energi' absolutn,. To jest tak jak sprbowanie po ,czenia razem dwch magnesw. Je$li kto$ jest mocno przywi,zany do jego pragnienia jakich$ szczeglnych rzeczy, wtedy tworzy on mocn, energi' wobec tej rzeczy. Tak jak prba utrzymania dwch pl plus magnesu ze sob,, nie jest mo!liwe bez wytworzenia takiej si y jak ta ktra odpycha magnesy od siebie. Zatem $wiadomo$ci staj, si' oddzielone w ten sam sposb. Ale je$li praktykujesz, twoja energia plus mo!e po ,czy* si' z tym wszech$wiatem, ktry jest jak biegun minus. Mo!esz osi,gn,* t' rwnowag' w swoim umy$le i w swoim !yciu. Zatem praktykowanie jest bardzo, bardzo wa!ne. Jak mamy praktykowa*? Kiedy co$ robisz, tylko rb to. Nie stwarzaj niczego w swoim umy$le. Tylko rb to. Kiedykolwiek sprawdzasz swoje uczucia, uwarunkowania, lub swoj, sytuacj,, i nast'pnie trzymasz si' jej, jaka$ nierwnowaga pojawia si'. Wytwarzasz przeciwstawn, energi'. Im d u!ej i g 'biej trzymasz co$, tym wi'ksza nierwnowaga i dysharmonia w twoim umy$le pojawia si'. Ale je$li utrzymujesz czysty umys i nie sprawdzasz niczego, wtedy cokolwiek w tym $wiecie nie stanowi dla ciebie problemu. Jest znany kong-an Zen na ten temat. Ka!dego dnia, Mistrz Zen Soeng Am zwyk wychodzi* przed sal' Dharmy, stawa* twarz, w kierunku b 'kitnych chmur w oddali i mwi* do siebie, Mistrzu! Wtedy on odpowiada , Tak? Utrzymuj czysty umys ! Tak! Nie daj si' oszuka* innym, nigdy i nigdzie! Tak! Tak! To s, dwa umys y, prawda? By* mo!e takie zachowanie wydaje si' troch' szalone. Mistrzu? Tak! Utrzymuj czysty umys ! Tak! Nie daj si' oszuka* innym, nigdy i nigdzie! Tak! Tak! Kto jest pytaj,cym mistrzem? Kto jest odpowiadaj,cym mistrzem? Czy jest dwch mistrzw, czy jeden? Mo!e kto$ powie !e ten pytaj,cy mistrz jest

112

sm, $wiadomo$ci,, a odpowiadaj,cy mistrz jest sidm, $wiadomo$ci,? Czy wiecie ktry mistrz jest ktr,? B,d2cie uwa!ni! Ha ha ha ha! [0miech s&uchaczy] Mamy wiele $wiadomo$ci szst, $wiadomo$*, sidm, $wiadomo$* i sm, $wiadomo$*. Ktra jest naszym prawdziwym mistrzem? Je$li ca kowicie osi,gniecie ten kong-an, zrozumiecie w a$ciw, funkcj' waszych $wiadomo$ci. Pewien mistrz Zen powiedzia swojemu uczniowi aby ten codziennie pyta siebie od rana poprzez ca y dzie.: Kto jest mistrzem tego cia a, i gdzie on przebywa? Mnich praktykowa bardzo wytrwale z tym pytaniem i pewnego dnia on osi,gn, o$wiecenie. Inny wielki mistrz zapyta raz swojego ucznia: Kiedy $pisz bardzo g 'boko, tak g 'boko !e nawet nie ma tam !adnych snw, gdzie jest wtedy twj prawdziwy mistrz? Odnalezienie tego jest bardzo wa!n, prac,. Czy znale2li$cie to? Zatem musicie znale2* waszego prawdziwego mistrza, waszego pierwotnego mistrza. Wtedy b'dziecie mogli odci,* ten sen cierpienia. Ale czasami w snach do$wiadczamy rzeczy jakich nie mogli$my do$wiadczy* na jawie. Skoro nasze sny pochodz, z naszej $wiadomo$ci magazynuj,cej, w jaki sposb te nieznane nam rzeczy pojawiaj, si' w naszych snach? Sk,d one pochodz,? Czasami czytasz co$ w ksi,!ce, albo ogl,dasz fragment filmu lub programu telewizyjnego, albo zauwa!asz jak,$ dziwn, twarz na ulicy. Ludzie opowiadaj, nam wiele historii o innych ludziach, miejscach i zdarzeniach, ktre potem zapominamy. Ka!dego dnia widzisz wiele, wiele twarzy w metro, w sklepach i w szkole. Mog e$ widzie* jaki$ film w dzieci.stwie, albo jakie$ zdj'cia w gazecie i tamte obrazy wci,! znajduj, si' w twojej $wiadomo$ci gromadz,cej, chocia! nawet nie jeste$ tego $wiadomi. Ale kiedy $pisz, te obrazy mog, by* tak mocne jak te ktre odebra e$ dzisiaj. Nie tylko to wszystko to co kiedykolwiek zrobi e$ lub do$wiadczy e$ we wszystkich poprzednich !ywotach jest tak!e tu zapisane, poniewa! ta $wiadomo$* magazynuj,ca nie jest zwi,zana przez czas i przestrze.. To jest bardzo wa!ny punkt. Ten wysokiej-klasy komputer nigdy w ogle niczego nie gubi. Pewnego razu, kiedy naucza em w Kyoto, musia em pojecha* do Korea.skiej $wi,tyni w Osace. Ale nikt dok adnie nie wiedzia jak dojecha* do tej $wi,tyni. Wtedy kto$ powiedzia , Mistrzu Zen, Pan Lee zatrzyma si' w mie$cie w domu swojego przyjaciela. Mo!e on powie ci jak dosta* si' do $wi,tyni w Osace. To by bardzo dobry pomys . Zatem poszed em do domu gdzie przebywa Pan Lee i zapuka em do drzwi. Pan Lee otworzy drzwi. Zanim zd,!y em otworzy* swoje usta on powiedzia , Och, Mistrz Zen! Jak si' masz? Dobrze. Jak ty si' masz, Panie Lee? Dobrze. Prosz' wejd2. Rozmawiali$my przez chwil', wtedy powiedzia em, Potrzebuj' dosta* si' do naszej $wi,tyni w Osace. Czy mg by$ komu$ powiedzie* jak mam tam dojecha*? Och, to nie problem, to nie problem, powiedzia . Ja sam ci' zawioz'. Jed2 ze mn,. Zatem kto$ widz,cy mia pod,!a* za niewidomym. To bardzo ciekawa sytuacja. Ha ha ha ha! [0miech s&uchaczy] Wiele ludzi ma oczy, ale oni nie rozumiej, nawet najprostszych rzeczy. Ale oczy tego pana Lee by y oczami ca kowicie bez-przeszkd. Pan Lee zdecydowa !e powinni$my pojecha* takswk,. Opu$cili$ my budynek i wyszli$ my na ulic'. Znam dobry postj takswek, powiedzia . Tak wi'c poszli$ my ulic,, skr'cili$ my w lewo, potem w prawo, znowu w lewo przeszli obok kilku budynkw i przekroczyli ulic' przy pomocy k adki dla pieszych. On dok adnie wiedzia gdzie znajdowa a si' ta k adka, chocia! tam nie by o !adnego skrzy!owania. Jego cia o tylko skr'ci o i wysz o na ni, bez najmniejszego wahania. Nie mog em uwierzy* w to! Panie Lee, sk,d wiedzia e$ gdzie by ten most dla pieszych? Och, przeszli$my obok sklepu rybnego, zwykle jest niewielki wiatr wiej,cy w d ulicy pomi'dzy tymi dwoma budynkami za nim, a most jest w a$nie tutaj, w po owie drogi do gazowni. Czujesz to? Popatrzy em w d ulicy, ale ta gazownia by a wci,! bardzo daleko.

113

Chocia! prbowa em jak mog em, nie mog em poczu* niczego, ale Pan Lee ju! poczu troch' gazu! Przekroczywszy kilka nast'pnych ulic i przechodz,c przej$ciem podziemnym z wieloma wyj$ciami, dotarli$my do postoju takswek. W Japonii, takswki s, bardzo interesuj,ce. Je$li stoisz po prawej stronie jezdni, kiedy podje!d!a takswka, nie potrzebujesz otwiera* drzwi. Kierowca otwiera drzwi mechanicznie od $rodka. Stali$my na chodniku kiedy takswka pojawi a si' i drzwi otwar y si', r'ka Pana Lee trafi a wprost na klamk' Puunk! On uchwyci klamk' dok adnie, bez przesuwania swoj, r'k, wzd u! drzwi. Wsiedli$my do $rodka. Przez ca y czas, Pan Lee mia ciemne okulary, zatem kierowca nie wiedzia !e by on niewidomy. On tak!e nigdy nie nosi bia ej laski jakiej u!ywaj, niewidomi. On jej nie potrzebowa . On dawa bardzo dok adne wskazwki kierowcy p ynn, japo.szczyzn,. Jed2 t,-i-t, autostrad,, zjed2 tutaj, wtedy przejed2 przez to skrzy!owanie. Skr'* w prawo przy piekarni i dwa domy dalej skr'* ostro w prawo, nast'pnie po dwch $wiat ach, skr'* dwa razy w lewo i w prawo ko o parku. Przez ca y czas kierowca przytakiwa na dobre wskazwki Pana Lee. W krtkim czasie przyjechali$my do $wi,tyni. Wtedy powiedzia em do niego po korea.sku, Panie Lee, jeste$ niewidomy. Nigdy nie je2dzi e$ po Japonii, prawda? Sk,d znasz te drogi tak dobrze?" Och, by em tutaj kilka lat temu na 0wi'cie Urodzin Buddy! To jest bardzo dobra historia. Nasza $wiadomo$* magazynuj,ca nigdy niczego nie traci. Nawet je$li widzia e$ co$, czy s ysza e$ albo do$wiadczy e$ jeden raz, to pozostaje tam na zawsze, nawet po twojej $mierci. Chocia! twoje cia o znika, twoja $wiadomo$* magazynuj,ca nie przestaje dzia a* i zabiera ci' w jakie$ miejsce. Wielu ludzi cz'sto mnie pyta, Och, czy mo!esz powiedzie* mi kim by em w moim poprzednim !yciu? Je$li chcesz zrozumie* swoje poprzednie !ycia, po prostu spjrz bardzo uwa!nie na swoje obecne !ycie. Co lubisz robi*? Wszystko to pochodzi z naszej karmy, naszych dzia a. i my$li ktre s, zgromadzone w $wiadomo$ci magazynuj,cej. W ten sam sposb, ka!da pojedyncza rzecz o jakiej my$lisz i robisz teraz w tym !yciu zdeterminuje twoje nast'pne !ycie. Zatem b,d2 bardzo ostro!ny! Ha ha ha! To jest bardzo interesuj,ce. Kilka lat temu, jedna z moich uczennic urodzi a dziecko. Kiedy by em w O$rodku Zen w New Haven, ona przynios a tam noworodka. Mia on wtedy tylko cztery albo pi'* dni. By bardzo ma y, a jego oczy by y wci,! zamkni'te. Ale dziecko nie przestawa o si' u$miecha*. Ono nie mog o widzie* swojej matki ani nikogo innego dooko a, zatem nie reagowa o na ludzi ktrych lubi o. Zarwno kiedy spa o albo by o obudzone, jego twarz zawsze mia a u$miechni'ty wyraz. Cokolwiek dzia o si' wok niego, ono nigdy nie wydawa o si' by* tym zaniepokojone i przede wszystkim, ten u$miech nigdy nie znika . Sk,d to pochodzi? To dziecko w a$nie si' urodzi o i karma z jego poprzedniego !ycia by a przyczyn, tego szcz'$liwego u$miechu. By* mo!e by o ono bardzo szcz'$liwe w swoim poprzednim !yciu, by o bardzo zabawn, osob,, albo by o bardzo kochane. Zatem kiedy umieramy co si' dziej'? Nasze cia o nie jest ja. Jest to tylko tymczasowe po ,czenie ziemi, powietrza, ognia i wody. Mwili$my ju! o tym wcze$niej. Czas nieustannie mija i nasze cia o choruje i umiera. To cia o powraca do pustki. Ale sidme i sme $wiadomo$ci nie umieraj, nigdy. One b ,kaj, si' dooko a, dooko a, dooko a sze$ciu $wiatw, szukaj,c nowego domu. Ostatecznie dostaj, jakie$ nowe cia o zgodnie z karm, jak, stworzy y, umys u-nawyku za jakim zwyk y pod,!a*. Jakie rzeczy robisz w swoim !yciu? To tworzy twoje nowe cia o. Twoja karma tworzy twoje cia o, a twoje cia o tworzy twoj, karm'. To jest nauczanie Buddy. Kto$ robi tylko dobre uczynki dla innych ludzi, zatem jego nagromadzone dzia ania przynios, mu nowe cia o w niebie gdzie wszystko jest spokojne i szcz'$liwe. Niektrzy ludzie znowu odrodz, si' jako ludzkie istoty. W tych dniach wielu ludzi na tym $wiecie tylko pod,!a za swoimi pragnieniami i sp'dzaj, ca e swoje !ycie tylko zadowalaj,c pragnienia swojego cia a. To jest umys zwierz'cy: tylko

114

ja, tylko ja. Nie dbam o innych ludzi. Pies nie dba o sytuacj, kota, w,! nie dba o warunki ptaka. Wi'kszo$* ludzkich istot tak!e !yje w ten sposb. Z powodu karmy jak, stwarza taki rodzaj !ycia, by* mo!e oni odrodz, si' w $wiecie zwierz,t. Widzieli$cie ju! jak to wygl,da: kiedykolwiek idziecie ulic, widzicie wiele, wiele takich przyk adw. Wszyscy ludzie maj, ludzkie twarze, ale je$li wasza intuicja jest czysta, mo!ecie zobaczy* !e wewn,trz, wi'kszo$* ludzi posiada jak,$ dominuj,c, w nich, zwierz'c, $wiadomo$*. Na zewn,trz oni mog, mie* ludzk, form', ale wewn,trz jest tylko umys w'!a, umys psa albo umys kota. By* mo!e s, oni w osiemdziesi'ciu procentach w'!em a tylko w dwudziestu procentach ludzk, $wiadomo$ci,. To jest rezultat ich karmy, umys u nawyku ktry zosta stworzony przez ich dzia ania i nawet najbardziej subtelne przywi,zania umys u stworzone w tym i poprzednich !yciach. Oni po tylko pod,!aj, za swoj, karm,, zatem ta karma stale ich kontroluje i oni nie mog, si' od niej uwolni*. Chc' tego.....chc' tamtego. Lubi' t, osob'....nie znosz' tamtej. Te silne nawyki s, gromadzone w ich smej $wiadomo$ci. Je$li oni nie praktykuj,, nie mog, powrci* do swojej pierwotnej ludzkiej $wiadomo$ci ktra oznacza mi o $* i wsp czucie dla wszystkich innych istot. Kiedy oni umr, ich karma popchnie ich w kierunku odrodzenia w ni!szych $wiatach zwierz,t, g odnych duchw albo piek a. Je$li co$ stwarzasz, dostajesz co$. Jest to tylko prawo przyczyny i skutku w tym $wiecie. To nie jest nic specjalnego. Budda nie wymy$li prawa przyczynie i skutku, ale uczy tego w oparciu o jego do$wiadczenie $wiata takim jaki ten $wiat ju! jest. Kiedy Budda osi,gn, o$wiecenie, on wyra2nie postrzeg drogi jakimi czuj,ce istoty pod,!aj, z jednego rodzaju odrodzenia do innego czasami ludzie, czasami zwierz'ta, czasami jako g odne duchy zawsze przywi,zane do ich pragnienia rzeczy. Zatem jak utrzymujesz swj umys w a$nie teraz stwarza ca e twoje !ycie. To tak!e stwarza twoje nast'pne !ycie. Kontrolowanie swojej karmy jest bardzo, bardzo wa!n, praktyk,. Cztery Rodzaje Narodzin 3ono, jajo, wilgo, i przekszta&cenie Wszystko rodzi si' i !yje zgodnie z karm, jak, tworzy. Ludzie, krowy i $winie maj, karm' ssakw, wi'c rodz, si' poprzez ono. Ptaki, gady i ryby przychodz, na ten $wiat poprzez jajo, podczas gdy bakterie i ameby rodz, si' z wilgoci. Duchy rodz, si' przez przekszta cenie, poruszaj,c si' z jednego $wiata do drugiego tak jak ogie. jest przenoszony od jednej zapalonej $wieczki do drugiej. Czuj,ce istoty tworz, !ycie i $mier*, zatem wszyscy przychodzimy na ten $wiat poprzez czworo drzwi. Budda uczy !e urodzi* si' to ju! jest du!y b ,d. Jak mo!emy naprawi* ten b ,d? Jaka jest w a$ciwa funkcja tego b 'du? jak mo!emy u y, tego b 'du aby pomc innym istotom? To jest nasza praktyka. Ktre drzwi wolicie? Ha ha ha! Zatem nasza $wiadomo$* magazynuj,ca mo!e by* nazwana pewnego rodzaju energi,. Kiedy nasze cia o umiera, ta energia jest przekszta cana w inn, form' poprzez ono, jajo, narodziny z wilgoci lub przekszta cenie. Jak, otrzymamy form' fizyczn, zale!y od natury aktywno$ci jakie kto$ wykonywa w tym !yciu. Musicie mie* jasno$* jaki rodzaj energii jest w waszej $wiadomo$ci magazynuj,cej kiedy umieracie. Czy macie karm' plus czy karm' minus? Czy jest to karma sportowa, czy karma muzyczna, czy karma sztuki, karma walki, karma gniewu, karma seksu, czy karma bodhisatwy? Ta karma jest jak nasiona twojego nast'pnego odrodzenia, nasionami jakie tworzysz w swojej $wiadomo$ci w a$nie teraz. Te nasiona s, pierwotn, przyczyn,, a w tym $wiecie, przyczyna i skutek s, zawsze bardzo, bardzo jasne. Nasiona zielonej fasoli zawsze dadz, zielon, fasol'; nasiona ! tej fasoli dadz, tylko ! t, fasol'.

115

Sze., Drg Samsary Niebo, asura, ludzka droga, zwierz'ta, demony/g&odne duchy i piek&o Mwili$ my ju! o tych Sze$ciu Drogach Samsary w troch' innym kontek$cie. Budda uczy !e wszystkie czuj,ce istoty kr,!, nieustannie dooko a, dooko a i dooko a w kole !ycia i $mierci. Nazw, tego jest samsara, Ko o Cierpienia. Czuj,ce istoty nie wydosta* si' z tego ko a je$li nie osi,gn, swojej w asnej pierwotnej natury. Te sze$* drg lub $wiatw nie s, miejscami gdzie$ indziej. Stany boskie i piekielne nie s, obszarami gdzie kto$ dostanie si' w p2niejszym czasie. Budda uczy !e wszystko jest tworzone wy ,cznie przez umys . Zatem miejsca te s, tak!e stworzone przez my$lenie i istniej, ca kowicie w naszych umys ach w a$nie teraz kiedykolwiek pod,!amy za naszymi my$l,cymi umys ami. Do$wiadczasz ka!dego z nich w swoim !yciu. Najwa!niejsz, rzecz, jest, gdzie przebywasz? /where do you stay/ Je$li nie mo!esz kontrolowa* swojej karmy, wtedy gdy umrzesz, twoja karma poci,gnie ci' i odrodzisz si' w jednym z tych stanw. Sze$* drg jest stworzonych przez twoj, karm', a twoja karma jest stworzona ca kowicie przez twoje my$lenie. Je$li jeste$ przywi,zany do swojego my$lenia, masz piek o i niebo, !ycie i $mier*, szcz'$cie i smutek. Je$li utrzymujesz ca kowity umys nie-wiem i nie stwarzasz niczego, wtedy ju! jeste$ ca kowity i sze$* drg samsary znika. Wtedy jeste$ wolny od Ko a Cierpienia. Obszar boski jest miejscem spokoju i b ogo$ci. W tym stanie jest tylko ca kowite szcz'$cie. Czuj,ce istoty mog, dosta* si' do tego stanu robi,c tylko dobre uczynki i stwarzaj,c dobra karm' jaka z tego pochodzi. To nie jest tak jak niebo biblijne. W tym obszarze, istoty nie pod,!aj, za jakim$ bogiem. Jest to obszar albo stan umys u stworzony przez tych ktrzy stworzyli karm' szcz'$cia /bliss karma/ Ale ostatecznie, ciesz,c si' b ogim owocem z wykonywania dobrych dzia a., ich dobra karma wyczerpuje si' mo!na powiedzie* !e ich konto wyczerpuje si'. Kiedy to si' stanie oni musz, spa$* z powrotem do jakiego$ ni!szego stanu po jakim$ okresie. Stan boski jest jak wakacje, bardzo dobra sytuacja, tak !e nie musisz tam praktykowa*. Wszystko ci,gle zmienia si', zmienia, zmienia. Je$li stwarzasz karm', masz karm'. Je$li masz karm', wtedy nawet gdy jest to dobra karma, ta karma musi pr'dzej czy p2niej zmieni* si'. Musisz opu$ci* niebo! Do$wiadczasz cierpienia jakie pochodzi z tego !e musisz znosi* wzgl'dny bl mniej-b ogiego stanu. Najwa!niejsz, rzecz, jak, mo!esz zrobi* jest nie stwarzanie niczego w swoim umy$ le: wtedy ka!de miejsce jest niebem. Nawet piek o mo!e by* niebem je$li utrzymujesz umys nie-wiem. Wszystkie ludzkie istoty chc, i$* do jakiego$ dobrego miejsca. Ale kiedy twoja karma zmienia si' i musisz odej$*, to nie jest przyjemne do$wiadczenie. Je$li przywi,!esz si' do nieba, wtedy nie mo!esz funkcjonowa* w jakimkolwiek miejscu aby pomc wszystkim istotom. Zatem nie stwarzaj niczego, nie tylko nieba: wtedy jeste$ wolny. Obszar asurw jest to stan walcz,cego umys u. Czasami nazywamy to armi, boga. Je$li masz troch' gniewu, albo zazdro$ci i mocn, energi' dharmy, stajesz si' asura. S, to walcz,ce duchy. To miejsce nie jest ani zbyt dobre ani z e. Poziom poni!ej tego jest to obszar ludzki. Budda uczy !e jest to najcenniejszy i trudny do osi,gni'cia stan poniewa! tylko ludzkie istoty mog, s ucha* Dharmy i praktykowa*. Tylko ludzkie istoty mog, osi,gn,* o$wiecenie ktre odcina narodziny i $mier* i w'drwk' pomi'dzy tymi stanami. Otrzymanie ludzkiego cia a jest bardzo trudne, zatem nie powinni$my traci* tej sposobno$ci. Jest ono bardzo, bardzo cenne. Je$li spadniesz z ludzkiego $wiata, potrzeba wiele, wiele kalp aby powrci* do swojego ludzkiego stanu. Dalej wyst'puj, ni!sze stany. Nast'puj,ce trzy stany egzystencji cz'sto s, nazywane ni!szymi lub piekielnymi poniewa! prezentuj, one stan ca kowitej agonii. 0wiat zwierz'cy jest nazywany ni!szym poniewa! umys zwierz'cy nie mo!e s ucha* Dharmy. Zwierz'ta nie mog, praktykowa* i nie mog, osi,gn,* o$wiecenia. One musz, sta* si' ludzkimi istotami

116

aby mc s ucha* nauk Buddy. Bycie zwierz'ciem nie jest zbyt dobre poniewa! ludzie chwytaj, ci' i zjadaj,. Co$ zawsze poluje na ciebie. Nieustannie martwisz si' o jedzenie, bezpieczne miejsce do spania i zagro!enie ze strony drapie!nikw. Zatem nie masz czasu aby praktykowa*. Najgorsze jednak jest to !e zwierz' mo!e pod,!a* tylko za swoj, zwierz'c, karm,: ono nie mo!e zmieni* swojej karmy a! dopiero po wielu niesko.czonych eonach egzystencji. Zatem pozostaje ono w tym stanie przez bardzo d ugi czas i cierpi niewyobra!alne rzeczy. Stan g odnego-ducha jest to umys ktry pod,!a wy ,cznie za swoimi silnymi pragnieniami. Budda uczy !e s, to istoty z bardzo, bardzo du!ymi ustami, ale ich gard a s, bardzo cienkie. Chocia! s, zawsze g odne, nawet jedno ziarnko ry!u ani jeden ma y okruch nie mo!e przej$* przez ich gard a, zatem one nigdy nie s, zaspokojone. Je$li pozostajesz wy ,cznie przywi,zany do swojego umys u-!,dzy, mwimy !e jest to umys g odnego-ducha. Chcesz wielu, wielu rzeczy w tym !yciu, ale nie mo!esz dosta* niczego. Zatem zawsze bardzo cierpisz. Mo!emy dzisiaj zobaczy* ten stan umys u u bardzo wielu ludzi. B,d2 uwa!ny! Najni!szym $wiatem jest $wiat piek a. To jest $wiat ca kowitego cierpienia. Je$li tworzysz bardzo z , karm', ta karma poci,gnie ci' w jaki$ rodzaj piekielnego umys u. Kiedy umrzesz ten stan ca kowitego cierpienia trwa przez wiele kalp egzystencji. Ze wszystkich stanw, stan ludzki jest najwa!niejszy. Je$li cieszysz si' ze szcz'$cia stanu niebios, masz bardzo dobr, sytuacj' i nie przejawiasz ch'ci osi,gni'cia o$wiecenia. Zatem nie mo!esz tam praktykowa* i ostatecznie spadniesz w jaki$ ni!szy stan. To nie jest zbyt przyjemne. Zwierz'ta, g odne duchy i istoty piekielne nie mog, s ucha* Dharmy i praktykowa*. Oto dlaczego wszystkie sutry mwi, !e ludzkie odrodzenie jest tak rzadkie i tak cenne. Tylko tutaj mo!esz zmieni* swoj, karm'. Tylko tutaj mo!esz odci,* swoj, karm' ktra powoduje !e b ,kasz si' w samsarze. Inne stany s, tylko wynikiem dobrej i z ej karmy. Ale ludzkie odrodzenie jest szans, aby zmieni* pierwotn, przyczyn'. W innych stanach nie mo!esz zmieni* tych rzeczy, zatem zawsze masz wiele cierpienia. Jako ca o$*, Sze$* Drg Samsary jest bardzo interesuj,cym nauczaniem, poniewa! nie s, one oddzielne od twojego w asnego umys u. Nie s, one stanami ktre tylko przydarzaj, si' innym ludziom. Mo!ecie zawsze ich do$wiadczy*, przechodz,c z minuty na minut' z jednego stanu cierpienia do innego. Czasami podczas jednego okresu siedzenia, masz wspania e uczucie spokoju i b ogo$ci. Ale nieco p2niej podczas tego samego okresu medytacji, mo!esz nagle do$wiadczy* skrajnego gniewu, albo jakiego$ bardzo mocnego pragnienia albo przykrego uczucia jakie wy ania si' z pami'ci. Nie podoba mi si' ta medytacja. Chc' teraz co$ zje$*. Ale siedzisz i nie mo!esz je$* przez nast'pne p godziny, zatem cierpisz. Minuty mijaj, jak dni i godziny! To jest cierpienie. Mo!e przypominasz sobie kogo$ kogo nie lubisz i walczysz z nim w swojej wyobra2ni. Przychodzenie i odchodzenie, przychodzenie i odchodzenie, przychodzenie i odchodzenie, ca y czas. Szcz'$cie, gniew, zazdro$*, pragnienie, nuda, strach wszystko to jest Sze$* Drg Samsary. Je$li jeste$ przywi,zany do swojego my$lenia, wtedy zawsze przechodzisz pomi'dzy tymi stanami. By* mo!e g wnie przebywasz w stanie pragnienia g odnych duchw, albo gniewnym stanie asury. Wielu ludzi przywi,zuje si' do swojego zwierz'cego-umys u po!,dania i nienawi$ci. Je$li trzymasz si' tego umys u, ten umys kontroluje ci'. Wtedy gdy umierasz, kiedy twoje fizyczne cia o rozpada si', ten umys trwa nadal i otrzymujesz zwierz'ce odrodzenie lub odradzasz si' w jakim$ piekielnym stanie. To nie jest zbyt przyjemne. Zatem je$li chcesz wydosta* si' z sze$ciu $wiatw samsary, tylko utrzymuj umys nie-wiem, sto procent. Nie dotykaj swojego umys u/ dont touch your mind/ i nie twrz niczego w swoim umy$le. Wtedy te sze$* $wiatw zniknie, poniewa! pierwotnie one nie istniej,. My tworzymy sze$* $wiatw poprzez przywi,zanie do naszego my$ l,cego umys u. Oto dlaczego cierpimy w nich.

117

Rezultaty otrzymane w tym yciu. Rezultaty otrzymane w yciu nast'pnym. Rezultaty otrzymane w yciu po nast'pnym. W tym $wiecie, przyczyna i skutek s, zawsze bardzo, bardzo jasne. Nie jest to tylko buddyjska idea. Je$li popatrzymy na ten $wiat, mo!emy zobaczy* to dzia aj,ce wsz'dzie. Nazw, jak, da temu Buddyzm jest karma. Jest to sanskryckie s owo na dzia anie. Karma nie jest jak,$ niezwyk , ide,. Je$li co$ stwarzasz, co$ dostajesz i to co$ stanowi przeszkod'. /hinders you/ To wszystko. Wynik karmy jest odczuwany w tym !yciu i w wielu nast'pnych !ywotach. Powiedzmy !e wyrz,dzisz komu$ jak,$ krzywd'. Wtedy ta osoba nie lubi ci'. By* mo!e jej przyjaciele tak!e ci' nie lubi,, poniewa! s yszeli oni o tym co zrobi e$ ich przyjacielowi i nie s, oni do ciebie przyja2nie nastawieni. Wtedy cierpisz. Kiedykolwiek cierpisz, zbierasz owoce nasion karmy ktre zasia e$ przez jakie$ my$li, s owa lub dzia anie. Czasami nie mo!esz przypomnie* sobie !e zrobi e$ cokolwiek z ego komukolwiek, ale cierpisz i nie wiesz dlaczego. Mo!esz spotka* kogo$ po raz pierwszy i ju! on nie lubi ci'. Albo masz kolizj' z innym samochodem i twoja noga jest z amana. To nie s, przypadki. To s, po prostu rezultaty jakiej$ minionej karmy pomi'dzy tob, i tamt, osob,. Mog a ona by* zasadzona w tym !yciu. Ale mo!e tak!e pochodzi* z jakiego$ poprzedniego !ycia. Oto inny sposb spojrzenia na to. Powiedzmy !e jest dwoje ludzi, A i B. Osoba A zebra a dziesi'* punktw /units/ dobrych uczynkw. Mo!e dawa on jakie$ jedzenie biednym ludziom, zawsze pomaga chorym, albo wspomaga jakich$ mnichw. Takie dzia ania tworz, bardzo dobr, karm'. Mwimy !e otrzymuje on jakie$ karmiczne rezultaty tych dzia a. w tym !yciu i otrzyma jakie$ rezultaty w swoich nast'pnych !yciach. Ale powiedzmy !e on otrzymuje tylko pi'* punktw szcz'$cia za te dobre dzia ania w tym !yciu. Ma on pewien rodzaj dobrej sytuacji, albo pewien rodzaj szcz'$cia ktry w pewien sposb jest rezultatem tych dobrych rzeczy ktre dokona . W mi'dzyczasie zebra jednak pi'* punkw z ych dzia a. i w ci,gu tego !ycia otrzymuje z e rezultaty za trzy punkty. Rezultat mo!e przejawi* si' jako z a choroba albo stanie si' bardzo biednym albo jakie$ inne nieprzyjemne do$wiadczenia. Zatem cz'$* tej z ej karmy przejawia si' teraz, a cz'$* nie jeszcze dojrza a i nie pojawi si' a! do jego nast'pnych !ywotw. Zatem ma on do do$wiadczenia p2niej, pi'* punktw dobrej karmy i tylko dwa punkty z ej karmy. Ostatecznym wynikiem s, trzy punkty dobrej karmy. Kiedy on umrze, ten wynik dobrej karmy spowoduje !e dostanie on pewien rodzaj odrodzenia. Je$li popatrzymy na kolumn' pod Sze$cioma Drogami Samsary, oznacza oby !e osi,gnie on ludzkie odrodzenie. W sposb w jaki obja$niamy to tutaj, trzy punkty-plus, w ludzkim odrodzeniu, jest niskim odrodzeniem, poniewa! ludzki $wiat jest od zero do plusdziesi'*. On odrodzi si' w ni!szej cz'$ci. By* mo!e urodzi si' w jakie$ pe nej cierpienia sytuacji. By* mo!e odrodzi si' w jakim$ trudnym miejscu $wiata, albo b'dzie mie* problem ze swoim cia em. Mo!e by* biedny lub g odny. Oto jest sposb ukazania jak karmiczna si a jego poprzednich dobrych dzia a. przeplata si' z si , jego poprzednich z ych dzia a. aby da* w efekcie pewien rezultat, nie tylko w tym !yciu, ale tak!e w nast'pnych !ywotach. To trwa tak d ugo jak tworzy on karm'. Teraz popatrzmy na osob' B. Ta kobieta zrobi a wiele, wiele dobrych rzeczy, powiedzmy, pi'tna$cie punktw dobrych uczynkw w jej !yciu. Ale z powodu swojego !ycia, w wyniku karmy wytworzonej w poprzednich !yciach ktra mo!e dojrze* jedynie w tym !yciu, ona do$wiadcza tylko pi'* punktw dobrego rezultatu. Zatem wci,! pozostaje dziesi'* punktw dobrego rezultatu ktrego ona do$wiadczy w nast'pnych !ywotach. W mi'dzyczasie, ona spowodowa a wiele, wiele z ych dzia a.. Powiedzmy tak, podczas kiedy zrobi a tak wiele dobrych rzeczy w swoim !yciu, nie mo!e kontrolowa* z ej karmy ktr, stworzy a poprzednio. Chce ona robi* dobre rzeczy, ale jej z a karma stale popycha j, bardzo mocno.

118

Zatem jest zawsze z a i walczy z innymi lud2mi. By* mo!e rani wielu ludzi. Zatem zebra a trzydzie$ci punktw z ych dzia a.. To mo!na cz'sto dostrzec: jaki$ cz owiek robi wiele z ych rzeczy, ale on zawsze ma dobry samochd, dobr, prac', du!o pieni'dzy i adny dom. Ma on aktualnie pewien rodzaj dobrej sytuacji. Jest tak poniewa! jemu w a$nie dojrza a poprzednia dobra karma, podczas kiedy z a karma jak, teraz tworzy jeszcze nie dojrza a. To jest to gdy mwimy !e osoba B do$wiadcza tylko pi'ciu punktw w swoim !yciu. Zatem tym co pozosta o jej do do$wiadczenia jest dwadzie$cia-pi'* punktw z ej karmy. Kiedy jej cia o zniknie, jest pi'tna$cie punktw z ej karmy. Ona stworzy a wi'cej z ej karmy ni! dobrej karmy, zatem by* mo!e ona nawet nie otrzyma zwierz'cego cia a kiedy umrze. Ona u!y a aktualnego ludzkiego odrodzenia aby robi* wiele z ych rzeczy i w efekcie to poci,gnie j, w d w odrodzenie w $wiecie g odnych duchw. S, to istoty pragnienia ktre po!,daj, wszystkiego ale nie mog, niczego dosta*. To jest tylko bardzo prosty sposb wyja$nienia karmy. U!yli$ my go aby pokaza* jak nasza dobra karma ,czy /combines/ si' z nasz, z , karm, aby zaowocowa* jakim$ wyra2nym rezultatem w naszym obecnym i przysz ym odrodzeniu. To pokazuje tak!e jak dobra karma stworzona w tym !yciu mo!e cho* nie musi da* dobrych rezultatw, dopki nie wp ynie na ni, rezultat karmy dojrza ej z poprzednich odrodze.. Pierwotnie ten schemat nie istnieje. Jest to jedynie $rodek nauczania. Tak!e karma nie istnieje i Sze$* Drg Samasary nie istnieje. One pochodz, tylko z naszego my$ lenia i po!,dania. Je$li my$lisz tworzysz karm' i karma kontroluje ci'. Je$li ca kowicie odetniesz ca e swoje przywi,zanie do my$lenia, wtedy nie stwarzasz !adnej karmy. Znamienity nauczyciel powiedzia , Nasza karma pochodzi z naszych umys w. Je$li nasze umys y wygasaj,, nasza karma tak!e wygasa, tak jak ogie. spala such, traw'. Zatem najwa!niejszym sposobem aby unikn,* wpadni'cia w t, samsar' jest nie stwarzanie niczego w swoim umy$le w tym momencie. Pewien ucze. raz zapyta mnie, Pewien nauczyciel medytacji powiedzia mi raz !e je$li robisz tylko dobre dzia ania przez ca y czas, to mo!e zmieni* twoj, karm'. Czy to prawda? To jest bardzo wa!ne pytanie. Musicie zrozumie* !e dobre dzia ania nie mog, zmieni* waszej karmy. Dobre dzia ania mog, spowodowa* pewien rodzaj szcz'$cia, ale to szcz'$cie tak!e jest karm,. Ludzie czasami nazywaj, to dobr, karm,. Ale dobra karma jest ci,gle karm,, a karma jest stworzona przez my$lenie. Wszystko co jest stworzone przez my$lenie zawsze si' zmienia. Zatem dobra karma w ko.cu wyczerpie si' i stanie si' z , karm,. Je$li naprawd' chcesz zmieni* swoja karm', nie stwarzaj dobra ani z a. To jest w a$ciwa praktyka. Jak u!ywasz swojej karmy aby pomc wszystkim istotom? Je$li chcesz tylko zmieni* swoj, karm', to ju! jest du!y b ,d. Je$li masz karm', musisz odnale2* w a$ciw, funkcj' twojej szczeglnej karmy: oto jak mo!esz pozby* si' /take away/ swojej karmy. Ale nie sta. si' przywi,zany do tych s w. Dzia&anie karmy, zmiana karmy i pozbycie si' karmy s, tym samym punktem: tylko s owa s, inne. Zatem bardzo wa!ne jest aby w a$ciwie praktykowa*. Mwili$ my ju! o smej $wiadomo$ci, $wiadomo$ci magazynuj,cej. Ponad $wiadomo$ci, magazynuj,c, jest twoja dziewi,ta $wiadomo$* dla ktrej sino-korea.skim terminem jest baek jong shik, co oznacza czysta bia a natura. To jest nasze prawdziwe ja, nasza czysta pierwotna natura. Ona funkcjonuje zawsze, ca y czas. Je$li osi,gniesz t, pierwotn, natur', wtedy mo!liwe jest aby zmieni* swoj, karm'. Ale jedynym sposobem w jaki mo!na to zrobi* jest poprzez mocn, praktyk'. To trzeba wyra2nie podkre$li*. /this cannot be emphasized enough/ Musisz postrzec !e karma jest my$leniem: jest ona ca kowicie pusta. Nie ma ona w asnej-natury. Mo!esz postrzec to sam kiedy twoja praktyka stanie si' mocniejsza i ja$niejsza. W mi'dzyczasie, po prostu nie twrz dobra i z a i wkrtce to stanie si' dla ciebie jasne. W tym punkcie, jaka jest twoja prawdziwa twarz, twoja pierwotna substancja? Nikt nie mo!e da* ci tego, to jest co$ co mo!esz osi,gn,* tylko poprzez praktyk' medytacji.

119

Karma Karma bodhisatwy - ca kowite wsp czucie Dobra karma - szcz'$cie Z a karma - cierpienie Karma nagromadzona - predyspozycje /accumulated karma/ Wsplna karma - wsplne dzia anie Wszystko pojawia si' dzi'ki karmie i znika dzi'ki karmie. Umys si' pojawia, wtedy Dharma si' pojawia, Dharma si' pojawia wtedy forma si' pojawia; forma si' pojawia, wtedy cierpienie si' pojawia. Umys znika, wtedy Dharma znika; Dharma znika, wtedy forma znika; forma znika, wtedy cierpienie znika. Wszystkie rzeczy s, stworzone wy ,cznie przez umys . WSZYSTKIE DZIA7ANIA JAKIE teraz robimy - dzia ania cia a, mowy i umys u przynios, owoc w tym !yciu i w przysz ych !ywotach. Nazw, tego jest karma. Je$li popatrzysz na sytuacj' w przewa!aj,cej cz'$ci $wiata - szczeglnie w Afryce lub w Indiach zobaczysz !e jest tam wiele, wiele cierpi,cych ludzi. Oni nie mog, zdoby* jedzenia, wielu umiera wcze$nie od chorb i g odu, jest tam cz'sto wiele walki. Ca e grupy ludzi walcz, ze sob, i zabijaj, wiele, wiele innych ludzi. Nawet noworodki i ma e dzieci, ktre nie !y y do$* d ugo aby zrobi* z innymi z , karm', s, zabijane, albo rodz, si' biedne czy z jak,$ straszn, chorob,. Dlaczego to si' dzieje? W tym $wiecie, przyczyna i skutek s, zawsze bardzo jasne. Wszystko czym jeste$my albo robimy nie jest przypadkiem ale pochodzi z umys u-nawyku /habit-mind/ ktry zosta stworzony w poprzednich !ywotach. Wszystko to pochodzi z ich poprzedniego !ycia. Twoje my$ lenie tworzy twoje dzia ania i to tworzy karm', zatem masz rezultat. Zatem najwa!niejszym punktem jest jak, z momentu na moment utrzymujesz swj umys ? By* mo!e masz w tym !yciu wiele szcz'$cia i pieni'dzy. Mo!e masz pewien rodzaj dobrej sytuacji. To nie jest ani dobre ani z e. Ale je$li jeste$ tylko przywi,zany do swojej dobrej sytuacji, tylko przywi,zany do swojego szcz'$cia, wtedy b'dziesz mia du!y problem kiedy to nieuchronnie zmieni si'. W tym !yciu, szcz'$cie albo smutek nie maj, naprawd' znaczenia. Twoja szczeglna sytuacja tak!e nie ma znaczenia. Wszystko stale zmienia si', zatem, z momentu na moment, jak utrzymujesz swj umys ? Stan umys u w tym dok adnie momencie determinuje nast'pny moment, ktry warunkuje nast'pny moment i tak dalej, tak jak linia zaczynaj,ca si' z jednego punktu. To tworzy twoj, nast'pn, godzin', twoje nast'pne dwie godziny i jutro. To tworzy twoje nast'pne !ycie. Wszystko czym jeste$, co masz i robisz teraz jest rezultatem tego jak utrzymywa e$ swj umys a! do tego momentu. Bardzo atwo jest to zobaczy*! Je$li chcesz aby twoja karma sta a si' czysta, wtedy z momentu na moment utrzymuj w a$ciw, sytuacj', w a$ciwe zwi,zki ze swoj, sytuacj,, i w a$ciw, funkcj'. W ten sposb Pierwotna Przyczyna Wsp zale!ne Powstawanie Rezultat

120

mo!esz zmieni* swoj, karm'. Kiedy twoje centrum nie jest mocne, zewn'trzne warunki i zewn'trzna sytuacja zawsze b'd, ci' kontrolowa*. Wtedy po prostu twoja karma kontroluje ci'. Wtedy, gdy w ko.cu umrzesz, kiedy twoje cia o zniknie, si a twojej karmy dok,d$ ci' zabierze. Mo!e pjdziesz do jakiego$ piek a, albo zostaniesz zabrany przez jakiego$ demona. Je$li robisz wiele z ych rzeczy albo kradniesz pieni,dze, albo robisz z e rzeczy temu $wiatu, albo stajesz si' przywi,zany do swojej s awy, wtedy by* mo!e b'dziesz b ,dzi jako demon albo g odny duch. Je$li stwarzasz z , karm' poprzez zabieranie cudzych pieni'dzy albo domu albo jedzenia, mo!esz odrodzi* si' jako zwierze. Ale je$li jest jaki$ cz owiek ktry robi tylko dobre rzeczy dla tego $wiata i utrzymuje w a$ciwy ludzki umys . On znowu staje si' ludzk, istot,, mo!e praktykowa* i osi,gn,* o$wiecenie. Je$li zawsze robisz dobre dzia ania dla innych ludzi i pomagasz wszystkim istotom, wtedy mo!e osi,gniesz jaki$ niebia.ski stan. Ten $wiat jest zawsze bardzo, bardzo jasny. Z momentu na moment, co robisz teraz: dobre dzia anie czy z e dzia anie? Czy twj umys jest jasny, czy jest wype niony pragnieniem i gniewem? Sposb w jaki utrzymujesz swj umys - w a$nie teraz - tworzy twoje nast'pne !ycie. Je$li nie robisz dobrze ani 2le, mo!esz uciec przed t, samsar, jak, tworzysz. Mo!esz osi,gn,* o$wiecenie i sta* si' Budd,. Wtedy mo!esz przychodzi* i odchodzi* wsz'dzie z ca kowit, wolno$ci, - czasami do nieba, czasami do piek a, tylko dzia aj,c ze wsp czuciem z umys em ktry tylko chce wybawi* inne istoty. Mo!esz przychodzi* i odchodzi* bez przeszkd. Jednak je$li jeste$ przywi,zany do swojego my$lenia, wtedy dobre dzia ania mog, doprowadzi* ci' do nieba, a z e dzia ania mog, doprowadzi* ci' do piek a. Ale pierwotnie nie ma dobra ani z a. Nie stwarzaj dobra i z a. Je$li twoje !ycie i dzia ania s, zawsze jasne i w a$ciwe, wtedy dostajesz ca kowit, wolno$* w ka!dej sytuacji. Przychodzenie i odchodzenie pomi'dzy niebem i piek em, nic nie mo!e przeszkodzi* twojej pierwotnej pracy wyzwolenia wszystkich istot od cierpienia. Karma Bodhisatwy - ca&kowite wsp&czucie Dobra karma - szcz'.cie Z&a karma - cierpienie Karma nagromadzona - predyspozycje Wsplna karma - wsplne dzia&ania Pierwotna przyczyna, wsp&zale ne powstawanie, rezultat Powiedzieli$my ju! wiele o tym jak wszystko pochodzi z karmy i stwarza wi'cej karmy./makes more karma/ Nic nie dzieje si' przez przypadek. Twoje !ycie ju! zosta o zdeterminowane w du!ym stopniu przez si ' karmicznych nawykw wytworzonych w poprzednich odrodzeniach. Poniewa! pod,!amy za tym co poprzednio robili$my, w'drujemy dooko a, dooko a, dooko a w samsarze. Czy u!ywasz swojej karmy aby pomc innym istotom, czy to twoja karma u!ywa ciebie? Budda pokaza nam !e ca a karma pochodzi z naszych umys w. Je$li umys znika, karma tak!e znika. Karma jest tylko my$leniem; nie jest czym$ specjalnym. Tylko utrzymuj umys nie-wiem, z momentu na moment, wtedy utrzymujesz pusty umys ktry nie stwarza karmy. Przyczyna tego jest taka !e kiedy twoja sma $wiadomo$* jest pusta, ca a karma plus i minus znika. Pusty umys nie ma karmy. Powracasz do swojej pierwotnej natury. Kiedy powracasz do swojej pierwotnej natury, kontrolujesz swj kierunek. Mo!esz decydowa* jak, form' przybierzesz w nast'pnym !yciu, jak chcesz znowu pomc ludziom. Mie* karm' bodhisatwy oznacza !y* !yciem tylko dla wszystkich istot. Moje !ycie i moje dzia ania nie s, dla mnie. Ka!dego dnia w $wi,tyni, recytujemy razem Cztery Wielkie 0lubowania. Pierwszym $lubowaniem jest, Czuj,ce istoty s, niezliczone. 0lubujemy je wszystkie wyzwoli*. Tak!e, Regu y 0wi,tyni zaczynaj, si' od wersu, Najpierw musisz podj,* mocn, decyzj, aby osi,gn,* o$wiecenie i pomaga* innym. Te $lubowania mwi, o naszej g wnej pracy w tym $wiecie: Jak mog' pomc innym istotom? Nie mwi, tylko jak

121

mamy prze!y* to !ycie. 3ycie po !yciu, po !yciu, moje !ycie nie jest dla mnie. Takie jest znaczenie karmy bodhisatwy. Mwili$ my ju! o dobrej karmie i o z ej karmie. Je$li ka!dego dnia robisz dobre rzeczy, stwarzasz dobr, karm' i dostaniesz szcz'$cie. Je$li robisz z e rzeczy, stwarzasz z , karm' i dostaniesz cierpienie. Mj nauczyciel ze szko y podstawowej w Korei zawsze mwi do nas, Ka!dego dnia rb jedno dobre dzia anie. Powiedzie* to jest bardzo atwo, ale wykona* to jest bardzo trudno. Tylko popatrz na to co robisz ka!dego dnia. Nawet przez jeden dzie., robimy wiele z ych rzeczy innym ludziom i temu ca emu $wiatu poprzez my$li, s owa i dzia ania. Ale w tym $wiecie, przyczyna i skutek, s, zawsze bardzo jasne. Kiedy twoje cia o zniknie, twoja z a karma mo!e zaprowadzi* ci' do jakiego$ zwierz'cego odrodzenia albo do piek a. Zatem robienie dobrych dzia a. jest bardzo wa!ne. Ale wa!niejsze ni! to jest nie stwarzanie dobra i z a w swoim umy$le i tylko skoncentrowanie ca ej swojej energii na znalezieniu swojego prawdziwego ja i pomaganiu innym. Tylko utrzymuj pytanie, Czym jestem? i wkrtce wszystko stanie si' jasne. Karma nagromadzona przez jakie$ dzia ania stwarza silne predyspozycje dla tych dzia a.. Je$li stwarzasz ten sam rodzaj karmy ka!dego dnia, wtedy w tym !yciu i w nast'pnym, ten nawyk pojawi si' znowu. Dlatego czasami mwimy !e karma jest nawykiem umys u. /mind habit/ Niektre dzieci mog, gra* bardzo dobrze na skrzypcach albo pianinie od bardzo wczesnej m odo$ci. Albo s, bardzo dobrymi sportowcami czy potrafi, bardzo dobrze rysowa*. Wszyscy s yszeli o Mozarcie, ktry potrafi pisa* i wykonywa* dobr, muzyk' orkiestrow, jako m ody ch opiec. Karma dla tych dzia a. pochodzi z mocnego nawyku ktry on wytworzy robi,c te rzeczy w jakim$ poprzednim !yciu. Wtedy gdy ludzie chcieli aby on pojawi si' na tym $wiecie znowu, ta szczeglna karma naturalnie pojawi a si' znw i mog a zamanifestowa* si' bardzo szybko. Karma nagromadzona na o!y a si' na karm' ...???/Accumulated karma applies to the working of karma in indywiduals/ Wiele lat temu w Korei, pewien mnich zmar w swojej $wi,tyni. Zgodnie ze zwyczajem, jego cia o powinno by* spalone w ci,gu jednego tygodnia. Zatem cia o mnicha zosta o ubrane w jego najlepsze szaty i z o!one do trumny. Wierni $wi,tyni zgromadzili si' wok trumny w G wnej Sali Buddy aby wykona* d ug, ceremoni'. Po pi'ciu dniach $pieww, z wn'trza trumny rozleg o si' g o$ne stukanie! Otwrzcie! Wypu$cie mnie! Wypu$cie mnie! Wszyscy ludzie odskoczyli do ty u. Kilka kobiet krzykn' o. Po d u!szej chwili nerwowego wahania, w ko.cu oni zdecydowali si' otworzy* trumn'. Stary mnich usiad , mru!,c oczy. Kilka osb zemdla o. 7aaaauuu, Sunimie! oni krzyczeli. Ty !yjesz! Ty !yjesz! Stary mnich by bardzo zaskoczony s ysz,c te s owa. Co to znaczy !yjesz, czy ja umar em? Tak, by e$ nie!ywy przez cztery dni. Teraz robimy twoj, ceremoni' pogrzebow,. Ale ten mnich nie mg w to uwierzy*. To nie mo!liwe. Ja tylko mia em sen... Sen? Jaki sen? By em w wielu ciekawych miejscach, powiedzia mnich. Ale mia em te! dziwne do$wiadczenie. On opowiedzia !e w swoim $nie znalaz si' pod du!ym pokr'conym drzewem. By tam wysoki dom na wzgrzu ko o drzewa, z d ugimi schodami prowadz,cymi do drzwi frontowych. On wyszed po schodach i zobaczy ludzi $piewaj,cych i ta.cz,cych i przywo uj,cych jego imi'. Bardzo du!a si a popycha a go w gr' schodw i on nie mg oprze* si' temu - by o to niemal tak jakby on tam lecia . By tam przez pewien czas i czu si' z tego bardzo szcz'$liwy. Nagle pojawi si' wielki olbrzym i krzykn, , Ty! Dlaczego tutaj przyszed e$? Wracaj - Nie jeste$ tu potrzebny! Olbrzym podnis mnicha i zrzuci go na d . Jego g owa uderzy a w ziemi' z g uchym omotem i on obudzi si'. Wtedy spostrzeg !e uderzy swoj, g ow, w wieko trumny. Wtedy zacz, on stuka* z wn'trza.

122

Wszyscy byli zachwyceni jego snem. Co to mo!e znaczy*? Co si' sta o? Czy ten mnich umar , czy on tylko $ni ? W a$nie wtedy wszed mistrz Zen. On us ysza ze swojego pokoju zamieszanie i zdziwione okrzyki ludzi. Wi'c stary mnich opowiedzia mu o swoim do$wiadczeniu. To jest bardzo atwe pytanie, powiedzia mistrz Zen. Wyjd2 na zewn,trz i spjrz na drzewo na podwrzu. Stary mnich wyszed i zobaczy !e to by o to samo drzewo ktre on widzia w swoim $nie! Kiedy popatrzy do gry, zobaczy domek dla ptakw przymocowany do najwy!szej ga 'zi. Kszta t domku by bardzo podobny do domu jaki on widzia w swoim $nie. Mistrz Zen powiedzia mu aby wspi, si' na drzewo i popatrzy do $rodka domku. On znalaz tam martwe ptasie piskl'. Mistrzu Zen, co to wszystko znaczy? Ja wci,! nie rozumiem! Wszyscy byli bardzo zdziwieni. Ta sytuacja jest bardzo jasna, ale nikt nie rozumie karmy, a wi'c wyja$ni' to: Ty umar e$. Ale stworzy e$ troch' z ej karmy w swoim !yciu, zatem sta e$ si' tym ptakiem. Muzyka i $piewy jakie s ysza e$ by y g osami twoich uczniw i przyjaci $piewaj,cych za twoje dobre odrodzenie. Ich umys -wiary jest bardzo mocny, zatem ich energia czystego umys u przyci,ga a ci'. Zatem nie mog e$ sta* si' tym ptakiem i on umar - to by o tylko piskl', a ty wci,! masz siln, ludzk, karm'. Stary mnich pok oni si'. Aigo, dzi'kuj' wszystkim za wasz, mocn, praktyk'! Pomogli$cie mi wszyscy. Teraz musisz im si' odp aci*, powiedzia mistrz Zen. Id2 tylko prosto, nie wiem. Znajd2 swoje prawdziwe ja, to pomo!e twoim uczniom. Dzi'kuj' bardzo za twoje nauczanie, powiedzia stary mnich i pok oni si'. Kiedy ludzie robi, co$ razem, oni stwarzaj, razem tak, sam, karm'. Budda uczy !e kiedy idziesz ulic, i tylko potr,cisz ramieniem inn, osob', jest tak poniewa! tworzy e$ z t, osob, karm' przez ponad pi'*set !ywotw. To jest bardzo interesuj,ce! Wyobra2 sobie jak wiele karmy stworzy e$ ze swoimi rodzicami, bra*mi i siostrami aby urodzi* si' z nimi w tej samej rodzinie! M'!czyzna i kobieta spotykaj, si' i zakochuj, w sobie, albo dwoje ludzi spotyka si' i staj, najlepszymi przyjaci mi. To nie jest przypadek. To jest rezultat wielu, wielu tysi'cy !ywotw sp'dzonych razem i robienia podobnych rzeczy ze sob,. W tym !yciu, ich karma ,czy si', oni czuj, si' jakby si' zawsze znali. To tak!e dzieje si' z lud2mi ktrzy praktykuj,. Idziesz na jak,$ mow' dharmy i siadasz w sali z wieloma lud2mi ktrych nie znasz. Prawdopodobnie nie mia by$ nic z nimi do zrobienia i nie mia by$ powodu aby$cie byli przyjaci mi. Ale wy wszyscy jeste$cie tak samo zainteresowani s uchaniem Dharmy. Jest tak dlatego !e w poprzednich !yciach wszyscy gromadzili$cie si' razem aby s ucha* tych nauk. Chi.czycy maj, razem t, sam, oglna karm', a wi'c w tym !yciu niektrzy ludzie odradzaj, si' jako Chi.czycy. Korea.czycy dziel, tak, sam, karm' w Korei, zatem dlatego oni odrodzili si' Korea.czykami. To samo dotyczy amerykanw, japo.czykw, niemcw ka!dego kraju czy grupy. Zwierz'ta tak!e maj, r!n, karm'; ka!de ma inny rodzaj $wiadomo$ci. Jeden pies wydaje si' by* smutnym ca y czas, kiedy inny pies jest bardzo bystry - on potrafi znale2* wszystko! A jeszcze inny jest znany z tego !e jest bardzo g upi. W wielu $wi,tyniach mo!na zobaczy* b ,kaj,ce si' psy i koty. Czasami podczas $pieww, pies zawsze pozostaje na zewn,trz Sali Buddy, gdy jaki$ kot przebywa wewn,trz Sali Buddy w czasie ceremonii. Chocia! one nie mog, dosta* dobrego jedzenia w $wi,tyni i nie ma tam mi'sa do jedzenia dla tych zwierz,t, mo!esz prbowa* jak chcesz, nie mo!esz ich usun,* ze $wi,tyni. To jest bardzo ciekawe. Te zwierz'ta by y praktykuj,cymi uczniami w poprzednim !yciu ale poniewa! stworzy y one jaka$ z , karm', one odrodzi y si' jako zwierz'ta. Ten nawyk umys u stworzony poprzez przebywanie w pobli!u nauki Buddyjskiej trwa nadal, nawet w tym odrodzeniu. Teraz praktyka innych ludzi pomaga im. Zatem zwierz'ta te zawsze ucz, nas by* uwa!nymi!

123

Mwi em ju! o jednej z moich uczennic ktra by a bardzo przywi,zana do swoich w'!y. Ona zawsze sp'dza a z nimi wiele czasu i zawsze zabiera a je ze sob, gdziekolwiek ona sz a. Ona kocha a swoje w'!e bardziej ni! cz onkw swojej w asnej rodziny! Kiedy$, kiedy jej matka by a bardzo chora, ta kobieta nie mog a opu$ci* odosobnienia medytacyjnego aby odwiedzi* matk' w szpitalu poniewa! nie by o nikogo kto zaj, by si' jej w'!ami kiedy ona wyjecha aby. Ona obawia a si' !e kiedy opu$ci w'!e na d u!szy czas, one mog, umrze*. To jest bardzo ciekawa karma. Mo!emy zobaczy* !e ludzkie istoty robi, wsplne-dzia anie pomi'dzy sob, i stwarzaj, poprzez to karm' pomi'dzy sob,. Ale ludzkie istoty tak!e stwarzaj, karm' z innymi istotami i karma ta mo!e by* tak mocna jak karma jak, oni robi, z innymi ludzkimi istotami. Zatem spojrzawszy na karm' pomi'dzy cz owiekiem i jakim$ zwierz'ciem, dzia aj, tutaj dwa rodzaje karmy: z jednej strony, jaki$ cz owiek i zwierz' !yli razem jako pan i jego zwierz' w jakim$ poprzednim !yciu. Wtedy w tym !yciu, zwierze to ponownie nale!y do tego cz owieka. To jest bardzo prosty rodzaj karmy. Ale inny rodzaj karmy ma zwi,zek ze szczeglnie silnymi dzia aniami zachodz,cymi pomi'dzy lud2mi. Na przyk ad, powiedzmy !e jaki$ cz owiek, w swoim poprzednim !yciu, by* mo!e ukrad komu$ pieni,dze, albo kogo$ porwa , albo z apa kogo$ i trzyma go jako wi'2nia. Mo!e jaki$ cz owiek trzyma s u!,cych albo niewolnikw i $ci$le kontrolowa ich !ycie. By* mo!e tak!e jaki$ cz owiek by $cigany i z apany przez policj' i wsadzony do wi'zienia za swoje dzia ania. On pod,!a tylko za swoimi zwierz'cymi pragnieniami i nie wykonywa w a$ciwych ludzkich dzia a., zatem negatywna si a karmy jak, to stworzy o spowodowa a !e utraci on ludzki stan kiedy umar . W tym !yciu, ten z y cz owiek dosta cia o zwierz'cia. Zatem zwierz'cy-umys jaki on stworzy jest taki sam jak w poprzednim !yciu kiedy robi te wszystkie z e dzia ania, teraz jednak, dosta on zwierz'c, form' tak!e na zewn,trz. I teraz wci,! ma t, karm' ktr, stworzy o z innym cz owiekiem, albo grup, ludzi. Zatem teraz to zwierz'ce cia o jest kontrolowane przez inn, ludzk, istot' i musi pozosta* w jego domu. Zwierz' to staje si' w asno$ci, tego cz owieka. Ono nie mo!e odej$* i cz owiek kontroluje go: jak du!o mo!e mie* jedzenia, kiedy i gdzie ono mo!e i$* si' za atwi*. Mo!e ten cz owiek b'dzie zmusza zwierz' do ci'!kiej pracy albo !ycia w norze, tak jak w poprzednim !yciu kiedy cz owiek o zwierz'cym-umy$le kontrolowa tego innego cz owieka. Wszystko pojawia si' dzi'ki karmie i znika dzi'ki karmie . Umys& si' pojawia, wtedy Dharma si' pojawia; Dharma si' pojawia, wtedy forma si' pojawia; forma si' pojawia, wtedy cierpienie si' pojawia . Umys& znika, wtedy Dharma znika; Dharma znika, wtedy forma znika; forma znika, wtedy cierpienie znika . Wszystkie rzeczy s* stworzone wy&*cznie przez umys& . Jakikolwiek rodzaj formy cielesnej jaki mamy pochodzi z naszej karmy, a nasza karma pochodzi z my$ lenia. Jak powiedzieli$ my wcze$niej, Twoja karma tworzy twoje cia o, a twoje cia o tworzy twoj, karm'. Ludzka forma, psia forma, kocia forma, boska forma, forma g odnego-ducha - wszystkie te stany pochodz, z karmy. Karma stworzona w twoich poprzednich !ywotach okre$la jaki rodzaj cia a lub form' otrzymasz w tym !yciu. Takie jest znaczenie Twoja karma tworzy twoje cia o. Ale, wi'kszo$* ludzi nie mo!e zobaczy* swojej karmy i z powodu si y nawykw karmicznych, s, oni przywi,zani do ich szczeglnej karmy. To znaczy s, oni przywi,zani do swojego my$lenia, swoich cia , warunkw i sytuacji jakie stwarzaj, cia o i umys . Poniewa! s, oni przywi,zani do tej formy, kontynuuj, karm' ktra pochodzi z pragnie. ich cia a i czyni,cych j, nawet g 'bsz, i mocniejsz,. Takie jest

124

znaczenie, Twoje cia o tworzy twoj, karm'. Cykl ten obraca si' dooko a, dooko a, dooko a, stwarzaj,c wi'cej cierpienia dla nich i dla tego ca ego $wiata. Nazw, tego jest samsara, albo nieko.cz,cy si' cykl narodzin, choroby, staro$ci i $mierci. Inna nazw, tego jest niewiedza. Czasami nazywamy to cierpieniem. Zatem kiedy umys si' pojawia, wtedy Dharma si' pojawia. Kiedy Dharma si' pojawia, wtedy wszelkie rodzaje form pojawiaj, si'. Kiedykolwiek jaki$ rodzaj formy si' pojawi, forma ta zawsze pozostaje przez pewien okres, zmienia si' , po czym powraca do pustki. My stwarzamy form' i stajemy si' do niej przywi,zani. I kiedy ona nieuchronnie zmienia si' i znika, z powodu naszego przywi,zania do niej, dostajemy cierpienie. Ale kiedy umys znika, wszystkie Dharmy znikaj,; kiedy Dharmy znikaj,, wszystkie formy znikaj,. To znaczy !e ca a karma znika, a tak!e cierpienie znika. Budda uczy !e wszystko jest stworzone wy ,cznie przez umys . To jest wyja$nienie tego punktu. Je$li masz umys , zawsze masz karm' i ta karma kontroluje ci'. Zawsze stwarza ona cierpienie dla ciebie i dla tego $wiata. Ale je$li nie tworzysz umys u, !adna z tych rzeczy nie pojawia si'. Kiedy powrcisz do swojej prawdziwej natury, nie ma tam d u!ej !adnej nazwy ani formy. Nie ma tam karmy ani cierpienia. A zatem karma jest bardzo prosta: w a$nie teraz, co lubisz? Ten umys tworzy twj nast'pny moment, nast'pny moment, nast'pny moment. Wszystko to tworzy twoje nast'pne !ycie, tak jak sznur pere naszyjnika. W tym $wiecie, przyczyna i skutek s, zawsze bardzo jasne - nie tylko w $wiecie ludzi, ale we wszystkim co widzisz. Kiedy przychodzi deszcz, wsz'dzie pojawiaj, si' kwiaty. Kiedy nie ma deszczu kwiaty nie rosn,. Kiedy s o.ce wychodzi, jest ciep o; kiedy s o .ce jest zakryte przez chmury, na zewn,trz jest zimno. Ta sama prawda dotyczy !ycia ludzkich istot. Je$li pozby* si'/take away/ swojej karmy, mocna praktyka jest bardzo wa!na. Wtedy mo!esz kontrolowa* swoj, karm' i u!y* swojej karmy aby pomc wszystkim istotom. To jest bardzo wa!ny punkt. Skoro dzielisz podobn, karm' z innymi lud2mi, mo!esz u!y* tego podobie.stwa albo aby ich rani* albo aby im pomaga*. Prawie wszyscy s, bardzo przywi,zani do swojego my$ lenia, zatem s, przywi,zani do swojej karmy. S, ca kowicie u$pieni i nie mog, pomc innym ludziom. Je$li odetniesz ca e my$lenie i wszystkie pragnienia, obudzisz si'. Jednak, je$li trzymasz my$l,cy umys , wtedy twoje codzienne !ycie jest snem. Obudzenie si' z tego snu jest trudniejsze ni! obudzenie si' ze zwyk ego snu, zatem musisz prbowa* bardzo mocno. Kiedy si' obudzisz, wtedy mo!esz kontrolowa* swoj, karm'. Bez specjalnego wysi ku, b'dziesz mg pomc tym wok ciebie. Zatem musisz si' obudzi*! Dawno temu w Korei !y bardzo bogaty i znany mistrz sutr. W tamtych czasach, pi'*set lat temu, bogaci mnisi mieli wielu uczniw, a biedni mnisi - niewielu. Bogaci p acili swoim uczniom tak !e mogli oni ucz'szcza* do szko y sutr. W ko.cu kiedy mia ju! dziewi'*dziesi,tego-dziewi,tego ucznia, mistrz sutr zdecydowa !e we2mie tylko jeszcze jednego, ostatniego, ucznia. Setny mnich nazywa si' Dol Um. Zosta on zaopatrzony w jedzenie, ubrania i pieni,dze aby uczy si' sutr tak wi'c on uczy si' wytrwale przez trzy lata. Pewnego dnia on zrozumia , Te sutry nie s, potrzebne. Wszystkie sutry tylko mog, zbawi*/save/ umys . Je$li umys jest pusty, jaki jest po!ytek z sutr? On zrozumia wtedy !e powinien praktykowa* w $wi,tyni Zen. Zatem m ody mnich powiedzia do swojego nauczyciela, Mistrzu, te sutry s, niedobre. Musimy pj$* do $wi,tyni Zen. Ty jeste$ stary i wkrtce umrzesz. Kiedy twoje cia o zniknie, gdzie si' zatrzymasz?/where will you stay/ Nie wiem, odpowiedzia mistrz sutr. Masz racj'. Pjdziemy. Ale kto zajmie si' moj, ziemi,, moimi stodo ami, moimi ksi,!kami i innymi dobrami? Masz wielu odpowiednich uczniw. Zostaw im wszystko. Dobrze, zatem. Zdecydowane. Wyruszamy jutro. 3aden z innych mnichw nie by taki jak Dol Um. Oni tylko my$leli. Chc' by* bogaty; chc' by* s ynnym mistrzem sutr. Ale ten setny mnich by bardzo bystry. Kiedy stary mistrz sutr

125

patrzy Jak Dol Um pakuje swoje rzeczy do swojej torby on pomy$la , ach, postanowi em zatrzyma* si' na setnym uczniu i Budda pomg mi przysy aj,c tego szczeglnie bystrego ch opca. B'd' za nim szed . Odby o si' spotkanie ca ego klasztoru na ktrym nauczyciel og osi !e zamierza odej$* ze swoim najm odszym uczniem do $wi,tyni Zen. Nast'pnie powierzy ka!demu z mnichw jak,$ rol' i powiedzia aby dbali o jego pola ry!owe i wielkie stodo y. Wcze$nie, nast'pnego dnia, oni zapakowali prowiant, po!egnali si' i odeszli do $wi,tyni Zen. Kiedy przeszli oko o trzech mil, zatrzymali si' aby odpocz,* i napi* si' troch' herbaty. Patrz,c w d w kierunku $wi,tyni w dolinie, Dol Um dostrzeg ogie.. Mistrzu, popatrz! Ogie.! Co si' pali? Och nie! To moja stodo a! krzykn, stary mnich. Id2 dalej sam. Ja musz' wrci* do $wi,tyni! Ale mistrzu, ty wkrtce umrzesz. Dok,d idziesz? Nie, nie, nie. Musz' wraca*! Tak wi'c mistrz sutr wrci do swojej $wi,tyni. Dol Um zrozumia !e jego nauczyciel ma wiele przywi,za. i !e nawet przez dziesi'* tysi'cy lat on nie mg by zmieni* umys u swojego nauczyciela. Poszed wi'c wprost do $wi,tyni Zen. Min' y trzy lata. S ynny mistrz sutr umar i wie$* o jego $mierci rozesz a si' po ca ej Korei. Mia a odby* si' tradycyjna czterdziesto- dziewi'cio dniowa ceremonia i oczekiwano oko o tysi,ca go$ci. Przyby o wielu mnichw maj,cych podzieli* si' jedzeniem, piciem i pieni'dzmi mistrza. Dol Um, tak!e, przyby na ceremoni' pogrzebow,. Spotka on brata w Dharmie, g wnego mnicha, ktry powiedzia , Ty nie jeste$ w porz,dku. Kiedy mistrz umiera , nie odwiedzi e$ go. Teraz tylko przychodzisz aby dzieli* si' spadkiem. Nie, ja nie jestem zainteresowany ziemi,. odpar Dol Um. Nie chc' pieni'dzy. Chcia bym prosi* tylko dwa talerze zupy ry!owej, je$li to mo!liwe. Tylko to? Tak. Dobrze. By zwyczaj ofiarowania jedzenia miejscowym demonom tak aby one nie mog y wej$* na teren ceremonii. Zatem Dol Um zabra zup' i poszed na du!e pole poza terenem ceremonii. On po o!y talerze z zup, obok du!ych kamieni ktre by y u!ywane do mielenia ry!u. Potem wrci do G wnej Sali Buddy i uderzy trzykrotnie w du!, kolumn'. W jednej chwili pojawi si' ogromny w,!, pope z w kierunku ska i wypi ca , zup' ry!ow,. Dol Um zbli! y si' do w'!a kiedy on sko.czy swj posi ek. Jego oczy by y smutne kiedy on patrzy w d na niego. Nauczycielu, powiedzia Dol Um, dlaczego masz takie cia o? W,! powiedzia , Przykro mi, powinienem by s ucha* ci'. Teraz mam cia o w'!a. Przez lata, mistrz sutr dba tylko o s aw' i bogactwo. Chocia! by mnichem, on stworzy z , karm'. Jego $wiadomo$* sta a si' zawistna, pe na !,dzy i chciwa. Zatem w tym !yciu on otrzyma cia o w'!a. Dol Um powiedzia , Nauczycielu, masz wiele pragnie.. Zjad e$ ca , t, zup' i wci,! nie masz do$*. To cia o w'!a nie jest dobre dla ciebie. To jest tylko cia o pragnienia. Musisz uderzy* g ow, w ska ' i pozby* si' tego cia a. W,! odpar , Och, to cia o nie jest takie z e; Nie mog'! Musisz sprbowa*! Ale w,! tylko rozp aka si'. Musisz sprbowa*! Wtedy Dol Um uderzy w'!a trzy razy i zabi go. Pojawi si' niebieski ob ok ktry odp yn, . Dol Um pod,!y za nim. Obok przelatywa ptak i ob ok zacz, przybiera* jego form'. Nie dobrze! krzykn, Dol Um. On odp yn, dalej i zacz, wst'powa* w form' krowy. Nie dobrze!, krzykn, znowu. Wtedy ob ok pop yn,

126

dalej i dalej w gry, g 'boko do ma ego domku gdzie !y a para w $rednim wieku. Ob ok wnikn, do $rodka. Dol Um zaczeka godzin', po czym zapuka do drzwi wej$ciowych. Dzie. dobry, jak si' macie? Dobrze, dzi'kujmy, Czcigodny Sunimie. Dlaczego tutaj przyszed e$? Przyszed em aby powiedzie* wam !e wkrtce b'dziecie mie* dziecko. Co? Zbudowali$my ten dom dwadzie$cia lat temu i nie mogli$ my mie* dziecka przez ca y ten czas. Musisz si' myli*. Moja !ona ma teraz ponad czterdzie$ci pi'* lat. To nie mo!liwe. Dobrze, ale je$li b'dziecie mie* dziecko, musicie mi go odda*. Dobrze, je$li b'dziemy mie* dziecko, damy ci go. Wspaniale. Wrc' tu za rok. Czas mija a brzuch kobiety zacz, rosn,* i para zrozumia a !e mnich naprawd' mia racj'. Po dziewi'ciu miesi,cach, oni mieli adnego synka. W dzie. urodzin, Dol Um pojawi si'. Sunimie, mia e$ racj'! Mamy dziecko. Wspaniale! Teraz, tak jak umwili$my si', musicie da* mi ch opca. Och, nie! Ale wcze$niej powiedzieli$cie !e b'dziecie mogli da* mi go. Nie! To jest nasz ch opiec. 3yjemy tu ju! dwadzie$cia lat, modlili$ my si' o dziecko i w ko.cu mamy syna! Dobrze. Ale ten ch opiec nie b'dzie !y d u!ej ni! trzy lata. Musicie to wiedzie*. Min, rok i ch opiec rs , potem kolejny rok i nie by o problemu. Jego rodzice my$leli !e mnich musia si' myli*. Ale pewnego dnia ch opak zachorowa . Nie mia apetytu i w ci,gu kilku dni by bliski $mierci. Jego rodzice byli chorzy ze zmartwienia. Dok adnie trzy lata po urodzeniu ch opca pojawi si' Dol Um. Jak si' czuje wasz ch opak? On wkrtce umrze, powiedzieli i zamilkli. To jest to co wam powiedzia em. Co mamy zrobi*? Musicie da* mi go. Czy b'dziesz troszczy* si' o niego? Oczywi$cie. Kiedy tylko ch opiec znalaz si' w r'kach Do Uma, choroba znikn' a. On by u$miechni'ty i szcz'$liwy, a jego policzki zar!owi y si'. Rodzice zobaczyli w ko.cu !e ma on bardzo mocn, karm' z ty mnichem, a wi'c byli zadowoleni i pozwolili mu odej$*. Dol Um dba o niego bardzo i ch opiec nigdy wi'cej nie by chory. Min' o kilka lat. Pewnego dnia, gdy Dol Um siedzia w medytacji, ch opiec wszed do kuchni i wzi, n!. Zabij' mojego nauczyciela, pomy$la . Kiedy ju! mia zada* cios, Dol Um odwrci si' i powiedzia , Od ! n! i przyjd2 tutaj. Wiesz kim jestem; dlaczego chcia e$ mnie zabi*? Nie wiem. Po prostu ci' nie lubi', wi'c chcia em ci' zabi*. Dlaczego? Nie wiem. Ch opiec by zdezorientowany poprzez swoje mocne uczucia. Kiedy$ zrozumiesz, ale nie wcze$niej ni! zrozumiesz siebie. Tak, panie. Ale jak? Dol Um zaprowadzi go do okna z papieru ry!owego i zrobi ma , dziurk'. Musisz siedzie* tutaj i patrzy* si' przez t, dziurk' a! nie pojawi si' ogromna krowa. Tylko to. Nie my$l o niczym innym. Tylko czekaj na t' wielk, krow'. Kiedy ona przyjdzie, zrozumiesz swoje prawdziwe ja. Zatem dziecko tylko jad o, spa o i patrzy o przez dziurk' w papierze ry!owym. Kiedy przyjdzie krowa? Jego bardzo czysty umys dziecka utrzymywa tylko to jedno pytanie.

127

Min, jeden dzie., dwa dni, prawie sto dni i pewnego dnia dziurka zacz' a stawa* si' wi'ksza i wi'ksza, ogromna krowa pojawi a si' - Muuuuu! 7aaaaaachch! krzykn, ch opiec. Mistrzu! Mistrzu! Krowa przysz a! Dol Um podbieg i spoliczkowa go . Gdzie jest teraz krowa? Och! Dziecko zrozumia o siebie ca kowicie i osi,gn' o o$wiecenie. Wtedy popatrzy o na swojego nauczyciela i powiedzia o, Hej, ty by e$ poprzednio moim uczniem! Tak, panie, powiedzia Dol Um i pok oni si'. Zatem nauczaniem tej historii jest, obud2 si'! To dziecko obudzi o si' wcze$nie. W swoim poprzednim !yciu ono mia o wiele pragnie., zatem nie mog o si' ono obudzi*. Jego ucze. lubi go i dba o niego. Dol Um rozumia umys swojego nauczyciela, zatem kiedy jego nauczyciel mia dosta* nowe cia o, Dol Um pod,!a za niebieskim ob okiem $wiadomo$ci swojego nauczyciela. Setny ucze. i jego nauczyciel mieli bardzo dobr, wspln, karm', zatem w nast'pnym !yciu oni znw byli nauczycielem i uczniem. To jest interesuj,ce. Posiadanie wsplnej karmy jest bardzo wa!ne. Ale posiadanie mocnego kierunku jest najwa!niejsze. Zanim Dol Um zacz, praktykowa* w $wi,tyni Zen on nie mg u!y* swojej karmy ze swoim nauczycielem. Kiedy on zrozumia siebie, zrozumia tak!e umys swojego nauczyciela. Zatem najpierw musisz odnale2* swoj, Prawdziw, Drog', wtedy zrozumiesz swoj, karm' i wtedy mo!esz u!y* mocnej karmy ktra masz z innymi lud2mi aby im pomc. Tylko w ten sposb mo!esz wybawi* wszystkie istoty od cierpienia. Sze # Paramit Szczodro$* Wskazania (Zachowanie) Wytrwa o$* (Uwa!no$*) Wysi ek (Energia) Samadhi (Medytacja) M,dro$* TYCH SZE0< PARAMIT s, to praktyczne wskazwki na pogl,d / practical guides for the view of M. B./ Buddyzmu Mahajany. Mwili$my ju! o niektrych podstawowych naukach Buddyzmu Hinajany. Trzy podstawowe wgl,dy Buddyzmu Hinajany to Wgl,d w Nietrwa o$*, Wgl,d w Nieczysto$* i Wgl,d w Nie-ja2.. W Buddy2mie Mahajany, tym jest Sze$* Paramit. S, one esencjonalnymi praktykami Mahajany. Wskazuj, tak!e na nasz kierunek, ktrym jest nasze $lubowanie, !ycie po !yciu, wytrwale praktykowa* i osi,gn,* o$wiecenie tak aby$my mogli wybawi* wszystkie istoty od cierpienia. Znaczenie szczodro.ci jest bardzo jasne. Wszystkie ludzkie istoty posiadaj, jak,$ w asno$* . Ale dlaczego nabywasz i trzymasz te rzeczy? Czy s, one tylko dla twojej w asnej przyjemno$ci, czy s, one aby pomc innym? /or do they help you to help others/ To jest bardzo wa!ny punkt. Wielu ludzi trzyma swoje rzeczy tylko dla siebie, albo dla swojej rodziny. To stwarza przywi,zanie, a przywi,zanie zawsze prowadzi do cierpienia. Kiedy umrzesz co mo!esz ze sob, zabra*? Przychodzisz z pustymi r'kami, odchodzisz z pustymi r'kami - to jest ludzkie. Znane powiedzenie chrze$cija.skie mwi, Ca un nie ma kieszeni. Nie mo!esz nawet zabra* swojego cia a ze sob, kiedy odchodzisz! Zatem ludzkie istoty nie mog, zabra* ze sob, niczego: dlaczego mamy by* przywi,zani do naszych rzeczy w tym !yciu? Jakkolwiek nie ceni by$ swoich w asnych rzeczy, one nie mog, pomc twojemu prawdziwemu ja. Musimy wszyscy o tym pami'ta*. Zatem Buddyzm Mahajany uczy szczodro$ci ktra pomaga nam utrzyma* jasnym nasz kierunek. Moje !ycie jest tylko dla wszystkich istot, zatem moja w asno$* jest tak!e tylko dla wszystkich istot. Je$li pieni,dze

128

przychodz,, to dobrze. Je$li pieni,dze odchodz,, to te! jest dobrze. Jak moje pieni,dze i moje rzeczy pomagaj, innym istotom? Ta szczodro$* nie odnosi si' tylko do rzeczy materialnych: wszystko to co mam i wszystko czym jestem jest tylko dla wszystkich istot. Mwili$ my ju! o wskazaniach. Jest to bardzo wa!na cz'$* nauk Buddy. W praktyce Buddyzmu Hinajany, pod,!asz za wskazaniami aby utrzyma* czysty umys . Je$li twj umys jest czysty, mo!e pewnego dnia, b'dziesz mg osi,gn,* nirwan' i wydosta* si' z tego $wiata cierpienia. Wskazania s, jak ogrodzenie ktre ochrania ci' przed z em. Ono zatrzymuje z odziei przed skradzeniem twojego klejnotu. Wskazania Mahajany s, tymi samymi wskazaniami, ale praktykujemy z nimi troch' inaczej. W praktyce Mahajany, moje wskazania i moja praktyka nie s, dla mnie: s, one tylko dla wszystkich istot. Zatem utrzymuj' te wskazania nie dla siebie, ale aby pomc innym istotom. Oznacza to !e czasami, w pewnych sytuacjach, z amanie wskaza. mo!e pomc innym o wiele bardziej ni! trzymanie wskaza.. Je$li twj umys jest jasny, wtedy utrzymywanie wskaza. jest w a$ciw, praktyk, amanie wskaza. jest tak!e w a$ciw, praktyk,. Najwa!niejszym punktem jest, dlaczego to robisz? Czy to jest tylko dla ciebie, czy dla wszystkich istot? Je$li utrzymujesz te wskazania tylko dla siebie, aby utrzyma* siebie w czysto$ci, czasami nie jest to zbyt jasna praktyka. Powiedzmy !e pewnego dnia zbierasz drewno na opa w grach. Zaj,c przebiega $cie!k' ktr, idziesz. On dobiega do rozwidlenia i biegnie w prawo. Kilka chwil potem, biegnie my$liwy. On ma przy sobie na adowan, strzelb'. My$liwy widzi !e tam stoisz i pyta, Ktr'dy pobieg zaj,c? Ty ju! przyj, e$ Pi'* Wskaza.. Jednym z najwa!niejszych wskaza. jakich naucza Budda jest powstrzymywanie si' od mwienia k amstw. Wielokrotnie podczas swojego !ycia, Budda podkre$la potrzeb' utrzymywania tego wskazania. Teraz, je$li my$lisz, Przyj, em te Pi'* Wskaza.. Jestem poprawnym Buddyst,. Musz' utrzymywa* czysty umys , a wi'c musz' utrzymywa* wskazania - nie mog' powiedzie* k amstwa!- wtedy powiesz my$liwemu ktr'dy pobieg zaj,c. Powiesz prawd'. Wtedy ten my$ liwy znajdzie zaj,ca i zabije go. Zaj,c zginie, a my$liwy stworzy z zaj,cem z , karm'. To nazywa si' utrzymywaniem wskaza. tylko dla siebie. To jest bardzo w,ska praktyka wskaza.. Ale jest inna droga. Jest to bardzo szeroka droga ktr, pod,!asz do wyzwolenia ze wszystkimi innymi istotami. Ta szeroka droga jest dzia aniem twojego - z momentu na moment - czystego umys u aby pomc innym. Kiedy wi'c ten my$liwy biegnie drog,, ty martwisz si' o zaj,ca, ktry mo!e zgin,* je$li powiesz prawd'. Tak!e patrzysz si' na tego my$liwego i wiesz !e, zabijaj,c zaj,ca, stworzy on tylko dla siebie wi'cej z ej karmy. Ta z a karma spowoduje mu w przysz o$ci bardzo du!o cierpienia. Zatem wskazujesz drog' w lew, stron' i mwisz, Zaj,c pobieg t'dy! On pobieg t'dy! Pospiesz si'! Posy asz go niew a$ciw, drog,. Mwi,c to, z ama e$ jedno z najwa!niejszych wskaza. danych nam przez Budd'. Ale to wskazanie nie jest dla ciebie, aby pomc twojej w asnej sytuacji w tym momencie. Musimy zrozumie* po co s, wskazania: daj, one naszej praktyce jej podstawowy kierunek. Wskazania istniej, aby$my mogli pomc wszystkim istotom. Zatem, przez z amanie tego wskazania, w tej sytuacji, ocali e$ !ycie zaj,ca. Tak!e uchroni e$ tego my$liwego przed stworzeniem z ej karmy. W tradycji Mahajany, wskazania nie s, dla mnie aby utrzyma* mj umys czystym - ale dla wszystkich istot. Czasami nazywamy to wskazaniem czystego-umys u. Jak wskazania funkcjonuj,, z momentu na moment, aby pomc wszystkim istotom? Zatem w naszych ceremoniach wskaza. mwimy, Wiedz kiedy wskazania s, otwarte, a kiedy s, zamkni'te; wiedz kiedy je utrzymywa* a kiedy je ama*. To jest bardzo wa!ny rodzaj praktyki. Znana sutra mwi, Budda uczy wszystkich Dharm aby ocali* wszystkie umys y. Kiedy nie trzymasz tych wszystkich umys w, jaki jest po!ytek z Dharm? Zatem, je$li masz umys , wtedy same wskazania i utrzymywanie tych wskaza. jest bardzo wa!n, praktyk,. Ale je$li

129

naprawd' odci, e$ my$lenie i naprawd' nie trzymasz !adnego umys u /do not keep any mind/, wtedy wskazania nie s, konieczne. Swobodnie u!ywaj,c dobra i z a aby pomc innym, twoje !ycie jest ju! dzia aniem bodhisatwy. Inn, wa!n, cz'$ci, naszej praktyki jest nasz wysi&ek. W wi'kszo$ci tradycji Buddyzmu Mahajany, ka!dego ranka, $lubujemy na g os razem, Czuj,ce istoty s, niezliczone, $lubujemy je wszystkie wyzwoli*. Oznacza to !e, z momentu na moment, moje !ycie jest tylko dla wszystkich istot. Nazw, tego jest wytrwa&o.,. To znaczy !e: czy dobre uczucia czy z e uczucia si' pojawi,, w dobrej sytuacji czy z ej sytuacji, jakiekolwiek warunki si' pojawi,, czy cierpienie czy przyjemno $*, tylko prbuje pomc wszystkim istotom. Czasami nazywamy to prbuj,cy-umys . Prbuj, prbuj, prbuj przez dziesi'* tysi'cy lat, bez przerwy. Nie tylko w tym !yciu, ale $lubuj' !e !ycie po !yciu po !yciu osi,gn' o$wiecenie i pomog' innym wydosta* si' z cierpienia. To jest nasza praktyka. Nasza praktyka nigdy si' nie ko.czy, poniewa! nasza praca wybawienia wszystkich istot nigdy si' nie ko.czy. Inn, nazw, tego jest Wielka Droga Bodhisatwy. Praktyk, nie jest tylko to co robimy w sali medytacji. Raczej, z momentu na moment, co robisz teraz? To jest w a$ciwa praktyka. To cz'sto jest nazywane wysi&kiem; czasami nazywamy to prbuj,cym -umys em. To jest bardzo proste, prawda? Nie ma potrzeby aby to komplikowa*. Je$li praktykujesz z tego rodzaju kierunkiem i determinacj,, osi,gniesz nie-poruszaj,cy si' umys . W ka!dych warunkach i sytuacji, twj umys jest czysty jak przestrze.. To znaczy jest czysty jak lustro: kiedy przed lustrem pojawia si' czerwie., tam jest czerwie.; kiedy pojawia si' biel, biel. Czyste lustro nigdy niczego nie trzyma i nigdy nie jest poruszone przez to co pojawia si' jego niesko.czenie pustej twarzy. Wtedy kiedy widzisz, kiedy s yszysz, kiedy w,chasz, kiedy smakujesz, kiedy dotykasz i kiedy my$lisz - wszystko, w a$nie-tak-jak-to jest prawd,. Nazw, tego jest samadhi, albo g 'boka medytacja. Ale samadhi nie jest specjalne. Wielu ludzi my$li !e medytacja oznacza tylko utrzymywanie mocnego, g 'bokiego i niezak conego medytacyjnego stanu samadhi podczas siedzenia. Musz' robi* mocn, praktyk', tylko siedzie*. Wtedy dostan' samadhi! Ten rodzaj wysi ku nie jest ani dobry ani z y. Ale prawdziwa medytacja nie jest tylko tym co robisz na poduszce. Prawdziwa medytacja to jak utrzymujesz swj umys z momentu na moment. Wielu ludzi mo!e praktykowa* styl-samurajski medytacji: na poduszce, maj, oni bardzo g 'bokie stany medytacyjne. Och, to jest samadhi! Dwie godziny, bez ruchu. Jak wspaniale!! Ale oni nie potrafi, po ,czy* tej medytacji z ich codziennym !yciem. Ten rodzaj umys u-samadhi robi z medytacji co$ specjalnego. /makes meditation special/ Dla tego rodzaju ludzi, medytacja i codzienne !ycie s, oddzielone i nie funkcjonuj, razem. Ale prawdziwe samadhi znaczy trzymanie nie-poruszaj,cego si' umys u z momentu na moment, czy to siedz,c, stoj,c, chodz,c, le!,c, prowadz,c samochd czy myj,c naczynia. To jest prawdziwa maedytacja i prawdziwe samadhi. To nie jest specjalne. W szesnastym wieku, armia japo.ska najecha a Kore'. Naje2d2cy byli bezwzgl'dni w niszczeniu kraju, grabi,c miasta i $wi,tynie, wywo!,c bezcenne skarby i pal,c do go ej ziemi wszystko to co pozosta o. Wszyscy obawiali si' bardzo obcych wojsk. Pewnego dnia, oddzia !o nierzy wkroczy na teren $wi,tyni Pae Yop Sah na Grze Gu Wol, ktra teraz jest w Korei P nocnej. Oni przegnali wszystkich mnichw i weszli do g wnej sali aby zabra* wielka z ot, figur' Buddy. Kiedy wywa!yli g wne drzwi, !o nierze natkn'li si' na starego mnicha, siedz,cego cicho w ciemno $ciach. Mnich nie poruszy si' ani nie drgn, kiedy oni wtargn'li i otoczyli go, potrz,saj,c mieczami, w czniami i pa kami nad jego g ow,. Wyno $ si' stary cz owieku! krzyczeli do jego uszu. Zmiataj natychmiast, albo zabijemy ci' na miejscu! Ale stary mnich w ogle si' nie poruszy - by oby rwnie dobrze krzycze* do starego s upa! Niektrzy z !o nierzy szarpali go, poci,gali go za uszy i starali si' zrzuci*

130

go z poduszki. Inni uderzali go po plecach t'pymi ko.cami swoich broni. Ale stary mnich nie poruszy si'. Jeden !o nierz mia wyra2nie dosy* i odda strza wprost w starannie wymalowany sufit ponad g ow, mnicha. Inni !o nierze podskoczyli na nag y wystrza , ale mnich by ca kowicie nie poruszony. Starszy oficer zbli!y si' do twarzy mnicha i powiedzia , Stary cz owieku, czy nie obawiasz si' ju! $mierci? 3o nierze za$miali si' szyderczo. Nagle, mnich popatrzy w gr' na oficera i krzykn, , Katz! W mi'dzyczasie, genera obserwowa to wszystko z zewn,trz. Podziwiaj,c nieustraszony umys mnicha, ktry nie poruszy si' wcale po$rd tych obelg i zniewag pod jego adresem, genera wkroczy tam i przeprosi mnicha. Po czym wyprowadzi swoich !o nierzy ze $wi,tyni, zostawiaj,c tam starego mnicha i nawet pos,g Buddy. To jest prawdziwe samadhi. Twj umys nie porusza si' w !adnej sytuacji ani w !adnych warunkach. Je$li praktykujesz w ten sposb, prawdziwa m*dro., pojawi si'. Mo!emy powiedzie* !e m,dro$* jest lekarstwem ktre leczy niewiedz'. Je$li utrzymujesz czysty i klarowny umys , m,dro$* pojawi si' naturalnie, sama z siebie, kiedy kontynuujesz praktyk', trawi,c swoje do$wiadczenie. Ale czysty umys i jasny umys /pure mind and clear mind/ s, r!nymi drogami do m,dro$ci. W wielu tradycjach Buddyzmu, nacisk k adzie si' na utrzymywania umys u czystym /pure/ i wolnym od jakiegokolwiek rodzaju zanieczyszcze.. Zatem te tradycje Buddyjskie zawsze ucz, o wgl,dzie w nieczysto$*: musisz widzie* !e wszystko jest nieczyste i wtedy mo!esz pozby* si' /take away/ nieczysto$ci. Mo!esz osi,gn,* czysty umys . Ale Buddyzm Mahajany i Zen ucz, !e je$li nie stwarzasz umys u, nie ma umys u. Wtedy twj umys jest jasny /clear/ jak przestrze., co oznacza !e twj umys jest ju! poza czystym i nieczystym. Pierwotnie czyste i nieczyste nie istnieje. Zatem do$wiadczenie i funkcja czystego/pure/ umys u i jasnego /clear/ umys u s, r!ne. Powiedzmy !e masz dziecko. Umys tego dziecka jest bardzo czysty. Ono nie ma silnych idei na temat $wiata. Ono nie ma tak wielu przywi,za. i pragnie.. Jego umys jest bardzo prosty: kiedy jestem g odny, jem; kiedy jestem zm'czony, $pi'. To jest bardzo prosty umys . On jest bardzo czysty i nie ska!ony. Niektre z pierwotnych tradycji Buddyjskich podkre$laj, ten punkt: musimy usun,* wszelkie nieczysto$ci z naszych umys w i powrci* do nasze pierwotnej czysto$ci. Tego rodzaju nauczanie nie jest ani dobre ani z e. Wa!ne jest aby do$wiadczy* twojego pierwotnego czystego umys u. Ale jeszcze jeden krok jest konieczny. Je$li tylko trzymasz czysty umys , twoja m,dro$* nie mo!e wzrasta*. Popatrzmy jeszcze raz na to dziecko. Jego umys jest bardzo, bardzo czysty. Nie ma ono zbyt wielu przywi,za.. Nie jest ono splamione przez zbyt wiele pragnie.. Ale tylko posiadanie czystego umys u nie wystarczy. Jak ten czysty umys funkcjonuje aby pomc innym? Je$li matka tego dziecka rozchoruje si' bardzo, alba ma ona jaki$ problem, albo jest ranna, to dziecko nie mo!e odpowiedzie* na t, sytuacj'. W ten sam sposb, kiedy pojawi, si' cierpi,cy ludzie, albo s, sytuacje ktre nie maj, zbyt jasnego rozwi,zania, albo by* mo!e jest potrzeba z amania wskazania aby naprawd' komu$ pomc, umys ktry tylko chce by* czystym nie zawsze mo!e funkcjonowa* tak dobrze. Praktyka ktra uwypukla osi,gni'cie czystego umys u nie pokazuje uczniowi jak rozwija* spontaniczn, m,dro$* ktra dzia a jasno w ka!dej sytuacji. Czysty umys nie zawsze mo!e odpowiedzie* precyzyjnie kiedy pojawi si' nowa sytuacja. Ale mie* m,dro$* - to znaczy !e twj jasny/clear/ umys jest w stanie dzia a* spontanicznie w ka!dej sytuacji. On u!ywa dobrej sytuacji aby pomc ludziom. On tak!e u!ywa z ej sytuacji aby pomc ludziom. Jest tak poniewa! prawdziwa m,dro$* jest poza dobrem i z em, czysto$ci, i nieczysto$ci,. To jest bardzo wa!ny punkt. A zatem musisz zawsze utrzymywa* jasny umys , z momentu na moment, wtedy twj umys dzia a jasno /clearly/ pomagaj,c wszystkim istotom. Dzi'ki temu, mo!esz przetrawi* /digest/

131

swoje dzia anie oraz zrozumienie i stworzy* m,dro$*. Wtedy kiedy widzisz, kiedy s yszysz, kiedy w,chasz, kiedy smakujesz, kiedy dotykasz, kiedy my$lisz, wszystko, w a$nie-tak-jakjest, jest prawd,. Niebo jest niebieskie. Drzewo jest zielone. Pies szczeka, Hau! Hau! Cukier jest s odki. Kiedy jeste$ g odny, co? Kiedy jeste$ zm'czony, co? Kto$ cierpi,cy przyjdzie do ciebie: co mo!esz zrobi*? Nazw, tego jest m,dro$*. To nie jest skomplikowane.

132

4. BUDDYZM ZEN (CHAM SOEN) 1. Aby przej$* przez t, bram', nie przywi,zuj si' do !adnego my$lenia ktre powstaje w umy$ le. 2. Nie zale!ny od s w, specjalny przekaz poza Sutrami. Wskazuj,cy wprost na Umys : zobaczy* swoj, prawdziw, natur', sta* si' Budd,. 3. Budda naucza wszystkich Dharm aby wybawi* wszystkie umys y. Kiedy nie trzymasz tych wszystkich umys w, jaki wtedy jest po!ytek z Dharm? ZEN ZNACZY ZROZUMIE< swoje prawdziwe ja. Czym jestem? Ka!dy mwi, ja jestem. Kartrezjusz powiedzia , My$l', wi'c jestem. Zawsze mwimy ja. Ale czym jest to ja? Sk,d to ja pochodzi? Kiedy umrzesz dok,d ono pjdzie? To s, najwa!niejsze pytania jakie mo!esz w ogle zada*. Je$li osi,gniesz to ja, osi,gniesz wszystko. Jest tak poniewa! to ja jest cz'$ci, uniwersalnej substancji. Twoja substancja, substancja tego sto u, substancja tego kija, s o .ca, ksi'!yca, gwiazd - substancja wszystkiego jest t, sam, substancj,. Je$li chcesz zrozumie* swoj, prawdziw, natur', najpierw musisz osi,gn,* swoj, pierwotn, substancj'. To znaczy osi,gn,* uniwersaln, substancj' i substancj' wszystkiego. Ale mwienie w ten sposb jest tak!e problemem. Substancja oznacza Absolut. W Absolucie nie ma przeciwie.stw. Nasze s owa i mowa wszystko to jest przeciwstawne my$ lenie. Zatem w chwili kiedy w ogle powiesz Absolut, nie jest to d u!ej Absolut. W chwili kiedy mwisz substancja, nie jest to ju! substancja. Ju! stworzy e$ $wiat przeciwie.stw. Znamienity mistrz Zen powiedzia , Nawet wspomnienie Buddy jest jak zrzucenie gwna na swoj, g ow'. To jest ten sam punkt. Prawdziwa substancja, twoja prawdziwa natura i prawda s, ju! poza mow, i s owami. Zatem, dawno temu, znamienity nauczyciel powiedzia , Prawdziwa forma nie ma s w. Prawda jest nie poruszona. Je!eli otwierasz swoje usta, polegasz na s owach, mowie i j'zyku, a zatem ju! utraci e$ prawd'. Mowa i s owa nie mog, opisa* tego punktu. Mowa i s owa nie pokaza* twojej prawdziwej natury. Zatem cz'sto mwimy, Cisza jest lepsza ni! $wi'to$*. To jest bardzo wa!ny punkt. Wszystko w tym $wiecie - s o .ce, ksi'!yc, gwiazdy, gry, rzeki i drzewa - wszystko nieustannie porusza si'. Ale jest jedna rzecz ktra si' nie porusza. Nigdy nie przychodzi ani nie odchodzi. Nigdy si' nie rodzi ani nie umiera. Co jest t, nie-poruszaj,c, si' rzecz,? Czy mo!esz powiedzie*? Je$li j, odnajdziesz, odnajdziesz swoj, prawdziw, ja2. i osi,gniesz uniwersaln, substancj'. Ale zrozumienie nie pomo!e ci odnale2* tego punktu. Nawet sto stopni naukowych nie wska!e ci twojej prawdziwej natury. Je$li przeczyta by$ wszystkie osiemdziesi,t-cztery tysi,ce sutr, nauczy si' wszystkich mw Buddy i wytrwale uczy si' wszystkich nauk wszystkich znamienitych mistrzw Zen, nigdy nie mg by$ osi,gn,* swojej prawdziwej ja2ni poprzez zrozumienie. 3aden wysi ek i trud jaki da ci ta wiedza nie pomo!e ci tak jak jeden moment wgl,du w twoj, prawdziw, natur'. Nasza prawdziwa natura nie mo!e by* odnaleziona w ksi,!kach ani poprzez studia akademickie poniewa! nasza prawdziwa natura jest poza mow, i s owami. Ona jest przed my$leniem. Je$li odnajdziesz ten punkt przed-my$leniem, wtedy jest mo!liwe osi,gn,* twoj, prawdziw, ja2.. Zatem, dawno temu, Kartezjusz powiedzia , My$l' wi'c jestem. To jest miejsce gdzie zaczyna si' filozofia. Ale je$li nie my$ lisz, wtedy co? To jest miejsce gdzie zaczyna si' praktyka Zen. Nauczanie Zen wskazuje po prostu jak osi,gn,* ten punkt ktry nie ma s w i mowy. Przyjrzeli$ my si' ju! Buddyzmowi Hinajany i Buddyzmowi Mahajany. Obie te tradycje maj, bardzo jasn, drog'. Ka!da z nich ma map' i jaki$ rodzaj pojazdu ktrym podr!ujesz. Buddyzm Hinajany jest jak jazda rowerem z Nowego Jorku do Bostonu. Poprzez w asny

133

wysi ek, ostatecznie dotr' do jakiego$ celu. Buddyzm Hinajany czyni to poprzez nauczanie nas o tym $wiecie cierpienia. 3yjemy w $wiecie nazwy i formy, $wiecie przeciwie.stw ktry powoduje cierpienie. Je$li mog' odej$* od tego $wiata przeciwie.stw, mog' dotrze* do nirwany, albo $wiata Absolutu. W nirwanie, nie ma przychodzenia ani odchodzenia, nie ma !ycia ani $mierci, ani szcz'$cia ani cierpienia. Wszystko jest ca kowitym spokojem i wyga$ni'ciem. Mog' tam doj$* tylko dzi'ki sobie: nie potrzebuje boga ani !adnej wiary ktra jest poza moim w asnym umys em. To jest bardzo wyj,tkowe i wspania e nauczanie jakie pojawi o si' na $wiecie! Praktyka Buddyzmu Mahajny jest jak podr!owanie autobusem z Nowego Jorku do Bostonu: nie tylko ja, ale wszystkie istoty razem dojad, do jakiego$ dobrego miejsca. Wszystkie istoty tego samego dnia osi,gn, o$wiecenie. Mahajana realizuje to poprzez nauczanie !e pierwotnie nie ma niczego. Pierwotnie nie ma cierpienia, ani nirwany. Je$li stwarzasz cierpienie, jest cierpienie. Ale pierwotnie cierpienie jest puste. /void and empty/ Twoje cia o jest tak!e pierwotnie puste i nie ma w asnej-natury. Przez ca kowite osi,gni'cie Nico$ci /Nothing/ , osi,gasz !e nie ma czasu ani przestrzeni. Wszystko jest ju! ca kowite, w a$nie tak jak jest: Kiedy widzisz, kiedy s yszysz, kiedy w,chasz, kiedy smakujesz, kiedy dotykasz, kiedy my$lisz, wszystko jest ca kowite, w a$nie tak jak jest. Nie ma tu cierpienia z ktrego mo!na si' wydosta,, ani nirwany do ktrej mo!na wkroczy,. To znaczy !e wszystko jest ju! prawd,. 0ciana jest bia a: to jest prawda. Niebo jest niebieskie: to jest prawda. W a$nie teraz, przeje!d!a samochd: to tak!e jest ca kowita prawda. Kiedy osi,gniesz ten punkt i osi,gniesz !e wszystko jest ju! prawd,, wtedy z momentu na moment mo!esz !y* jasno /clearly/ dla innych istot. Twoje !ycie jest tylko dla wszystkich istot, poniewa! osi,gn, e$ !e ty i wszystkie istoty nie s, oddzielnymi rzeczami. Zawsze robisz wsplne dzia anie z innymi istotami. Zatem Buddyzm Mahajany jest jak podr! autobusem lub poci,giem poniewa! twoja praktyka ma na celu zabranie wszystkich istot razem do wyzwolenia. Zatem jak widzimy, praktyka Hinajany i praktyka Mahajany obie maj, bardzo jasn, drog' ktr, mo!na pod,!a*. Buddyzm Hinajany i Buddyzm Mahajany u!ywaj, tych drg aby wyja$ni* nasz, prawdziw, natur'. Je$li wykonujesz praktyk' Buddyzmu Hinajany, mo!e pewnego dnia osi,gniesz swoje prawdziwe ja, nirwan'. Je$li robisz praktyk' Buddyzmu Mahajany, wtedy by* mo!e zrozumiesz swoje prawdziwe ja. Ale kiedy kto$ zapyta ci', Jakie jest twoje prawdziwe ja? Gdzie jest twj umys ? Czym jest nirwana? to je$li nawet osi,gn, e$ je i nawet je$li rozumiesz swoj, prawdziw, natur', nie mo!esz powiedzie* niczego. Mwimy !e to jest jak niemowa ktry mia bardzo pi'kny sen: wewn,trz, on zrozumia co$ bardzo, bardzo g 'boko i jasno. Ale on nie mo!e powiedzie* niczego. On nie mo!e nawet otworzy* swoich ust, poniewa! nasza prawdziwa ja2. jest przed my$ leniem. Ten punkt jest poza uchwyceniem przez mow' i s owa, zatem jak on mo!e by* ogle opisany? Je$li chcesz pokaza* t, prawdziw, natur', je$li chcesz nauczy* jej innych, mo!liwy jest tylko jaki$ rodzaj demonstracji. [Uderza w st&] W tym punkcie, inny rodzaj nauczania jest konieczny. [Uderza w st& ponownie.] Ten styl nauczania nazywamy medytacj, Zen. Zen nie ma drogi. Nie ma on mapy. Praktykowanie Zen jest jak podr!owanie samolotem do Los Angeles. Wsiadasz do tego samolotu i BUMM! - ty i wszystkie istoty przybywacie wsplnie do Los Angeles. Samolot nie ma drogi! Nie ma on $cie!ki ani drogi ktr, idziesz. Osi,gasz swoj, prawdziw, ja2. bezpo$rednio, ca kowicie, ale robisz to bez !adnej mapy. Nie jest zale!ny od sutr. Nie jest zale!ny od Buddy. Nie jest zale!ny od czasu ani przestrzeni, nazwy ani formy, s w czy mowy. Nie jest zale!ny nawet od Zen. Je$li chcesz podr!owa* tym samolotem, wtedy z momentu na moment tylko nie twrz niczego, wtedy zrealizujesz !e ju! jeste$ ca kowity. To jest umys Zen. Jest on bardzo prosty. Aby przej., przez t* bram', nie przywi*zuj si' do adnego my.lenia ktre powstaje w umy.le

134

Wej$cie w bram' praktyki Zen oznacza po prostu powrcenie do swojego umys u takim jaki jest naturalnie zanim pojawia si' my$lenie. Ten punkt jest uniwersaln, substancj, i twoj, prawdziw, natur,. Ludzie czasami nazywaj, to prawdziw, ja2ni,, albo natur,, albo Budd,, albo Bogiem, albo energi,, albo umys em, albo $wi'to$ci,, albo Absolutem. Ludzie nazywaj, to w r!ny, r!ny sposb, ale pierwotnie ten punkt nie ma nazwy ani formy. [Uderza w st&] Jest tak poniewa! ten punkt jest ju! przed my$leniem. Nie mo!e by* uchwycony poprzez konceptualn, my$ l. Je$li nazwiesz go jakkolwiek albo nadasz mu jak,kolwiek nazw', jest to tylko my$lenie i zrozumienie, a to nie mo !e ci pomc. Wielki chi.ski mistrz Zen Nam Cheon powiedzia : Osi,gni'cie naszej prawdziwej ja2ni nie jest zale!ne od zrozumienia, ani nie jest zale!ne od nie-zrozumienia. Zrozumienie jest z udzeniem; nie-zrozumienie jest tylko g upot,. /blankness/ Twj zwi,zek z tym $wiatem i twj zwi,zek ze sob, nie s, oparte na my$leniu. Twj w a$ciwy zwi,zek z tym !yciem nie pochodzi /does not come out/ z !adnego rodzaju zrozumienia. Nie mo!esz zrozumie* !ycia ani $mierci. Zatem je$li chcesz przekroczy* bram' Zen, najpierw musisz ca kowicie odci,* ca e przywi,zanie do my$lenia i powrci* do (twojego) umys u zanim pojawia si' my$lenie. Dla celw nauczania, czasami nazywamy ten punkt umys em nie-wiem. Osi,gni'cie tego jest bardzo proste i nie jest odleg e. Po prostu pytaj siebie, bardzo g 'boko, Czym jestem? To co pojawi si' to tylko Nie wiem... To jest ju! twoja prawdziwa natura. Nie zale ny od s&w, specjalny przekaz poza Sutrami. Wskazuj*cy wprost na Umys&: zobaczy, swoj* prawdziw* natur', sta, si' Budd*. Zatem, znalezienie swojej prawdziwej natury nie jest zale!ne od jakiegokolwiek rodzaju wyja$nienia. Nie jest zale!ne od !adnych Sutr ani wiedzy akademickiej. 3adna koncepcja nie mo!e tego w ogle wyrazi*. Mowa i s owa nie mog, tego uchwyci*. Nauczanie Zen wskazuje bezpo$rednio na twj w asny umys tak aby$ mg si' obudzi* i sta* si' Budd,. Ale je$li chcesz sta* si' Budd,, nawet zrozumienie mowy samego Buddy nie mo!e ci pomc. To jest to co znaczy, specjalny przekaz poza Sutrami. Sutry nie mog, da* ci tego punktu: one go tylko wyja$niaj,, a nawet sto wyja$nie. twojej prawdziwej ja2ni nie pomo!e ci kiedy twoje cia o zniknie. To jest bardzo wa!ny punkt. U!ywanie intelektualnego zrozumienia aby znale2* swoj, prawdziw, natur' jest jak oczekiwanie !e g odny cz owiek zaspokoi swj g d obrazkiem banana. Nauczanie Zen jest troch' inne, nauczanie Zen mwi, Otwrz usta. Oto jest banan. Teraz jedz! Nawet bycie najbardziej uczonym mistrzem Sutr Buddyjskich nie mo!e zbyt wiele zdzia a* je$li nie rozumiesz swojej prawdziwej natury. Dawno temu w Chinach !y znany mistrz sutr Dok Sahn. By on znany ze swojej doskona ej znajomo$ci Diamentowej Sutry. Zwyk on podr!owa* od $wi,tyni do $wi,tyni, sprawdzaj,c mnichw ze znajomo$ci tej wa!nej i subtelnej nauki. Dok Sahn zawsze wygrywa ka!d, debat' w ktrej bra udzia . Nikt nie mg go pokona*! Napisa rwnie! wiele komentarzy do Diamentowej Sutry i nosi je ze sob, dok,dkolwiek on szed . Pewnego dnia, Dok Sahn us ysza o $wi,tyni Zen na po udniu Chin w ktrej mnisi tylko jedli, spali i siedzieli w medytacji ca y dzie., twarz, do $ciany. Us ysza tak!e !e wielu mnichw poprzez ten rodzaj praktyki stawa o si' Budd,. Mwi,c innymi s owami oni osi,gali o$wiecenie. To jest nienormalne, pomy$ la . Oni nie czytaj, sutr, oni nie rozumiej, nauk Buddy. Jak oni mog, sta* si' Budd,? Ale wiele ludzi mwi o !e ci mnisi osi,gali o$wiecenie. Zatem Dok Sahn spakowa do plecaka swoje komentarze do Diamentowej Sutry i skierowa si' na po udnie. Uderz' ich Diamentow* Sutr* i przebudz' ich na nauczanie Buddy.

135

Podr!owa przez wiele dni, przez gry i g 'bokie doliny. Pewnego dnia, kiedy szed star, wiejsk, drog,, przechodzi obok starej herbaciarni. Poniewa! by a to pora obiadu, zdecydowa zatrzyma* si' na jaki$ posi ek i troch' odpocz,*. W a$cicielk, herbaciarni by a stara kobieta, ktra praktykowa a Buddyzm bardzo wytrwale, ka!dego dnia. Ona powita a Dok Sahna w drzwiach. Och, wielki Mistrzu Sutr Dok Sahnie, jak si' masz? Dobrze. A ty, jak si' masz? Dobrze. Dok,d idziesz? Dok Sahn odpar , Na po udniu jest $wi,tynia w ktrej mnisi tylko jedz,, $pi, i siedz, ca y dzie., twarz, do $ciany. Ludzie mwi, !e wielu z nich staje si' Budd,. To nienormalne! Pjd' tam uderz' ich i obudz' ich Sut* Diamentow*! Och, to wspaniale, powiedzia a. Ty jeste$ tak znanym mistrzem sutr. Ty rozumiesz wszystkie mowy Buddy. Ty rozumiesz nauki Buddy. Czy mog' zada* ci pytanie? To zaskoczy o Dok Sahna. Oczywi$cie, zapytaj mnie o cokolwiek! Dobrze, je$li odpowiesz na to pytanie w a$ciwie, wtedy twj obiad jest za darmo. Je$li nie odpowiesz w a$ciwie, musisz zap aci*. Na te s owa, Dok Sahn rozgniewa si' bardzo. Jak $miesz mwi* do mnie w ten sposb! Czy ty wiesz do kogo mwisz? Jestem najwi'kszym mistrzem sutr w kraju! Ale o$rodek tej kobiety nie poruszy si' na te s owa i nie przestraszy a si' wcale. Prosz', powiedzia , zapytaj mnie o cokolwiek. W Sutrze Diamentowej jest powiedziane, Jest niemo !liwe utrzyma* umys przesz o$ci, niemo!liwe uchwyci* umys u tera2niejszo$ci i niemo!liwe uchwyci* umys przysz o$ci. Zatem, mistrzu Dok Sahnie, z jakim umys em b'dziesz jad obiad? Dok Shana ca kowicie zatka o i nie potrafi odpowiedzie*. On przebiega w umy$le Sutr' Diamentow, tam i z powrotem oraz wszystkie komentarze napisane przez wszystkich znamienitych nauczycieli. Jego umys biega doko a, dooko a, dooko a za tym pytaniem, my$la , my$ la , my$ la , my$la , ale !adna odpowied2 si' nie pojawi a. On by zupe nie zszokowany. Jego twarz sta a si' r!owa, nast'pnie czerwona, potem bia a, ! ta zaniemwi ca kowicie i nie mg nic powiedzie*. Kobieta za$mia a si'. Ty nie rozumiesz prawdziwego znaczenia Diamentowej Sutry. Ty nie rozumiesz niczego! Rozumiesz tylko mow' Buddy, ale nie rozumiesz prawdziwego znaczenia. Je$li nie potrafisz odpowiedzie* na to pytanie, jak uderzysz mnichw Zen na po udniu? Mistrz Dok Sahn by bardzo zawstydzony i w tym momencie utraci swoj, wysok, pozycj'. Sk,d masz takie zrozumienie? zapyta . Nie dosta am tego zrozumienia od nikogo. Ka!dy ju! ma to wewn,trz siebie, je$li tylko szuka. Tak, tak... Ale czy ktokolwiek poprowadzi ci' do tego? Kobieta odpar a, Jest wielki mistrz Zen Yong Dam ktry !yje na wysokiej grze w nast'pnej prowincji. Je$li poprosisz go, mo!e on pomo!e ci. Dok Sahn czu si' ca kowicie sob, za!enowany, Zatem on porzuci swj plan aby uderzy* mnichw Zen na po udniu i zamiast tego skierowa si' na wschd aby odnale2* mistrza Zen Yong Dama. Po kilku kolejnych tygodniach podr!y, dotar do $wi,tyni mistrza Zen i obiecano mu spotkanie z mistrzem Yong Damem wkrtce po przybyciu. Kiedy pi herbat' z mistrzem Zen, prbowa wyja$ni* swoje zrozumienie Diamentowej Sutry i Buddyzmu. On wyja$nia pustk' i nieprzejawianie. Wyja$nia natur' Tathagaty i m,dro$ci. Mwi przez godziny, godziny, godziny. Mistrz Zen nie mg mu wej$* w s owo, poniewa! mowa i zrozumienie Dok Sahna by y jak wartki, nieprzerwany potok. W ko.cu, zrobi o si' p2no i nadszed czas aby uda* si' na spoczynek. Kiedy Dok Sahn wychodzi z pokoju mistrza Zen Yong Dama, zobaczy on !e na zewn,trz zrobi o si' ciemno - tak ciemno !e nie mg widzie* nawet swojej stopy. Mistrzu, powiedzia , nie ma $wiat a.

136

Nie mog' niczego zobaczy*. Mistrz Zen Yong Dam poda mu zapalon, $wiec'. Kiedy Dok Sahn wychodzi w t' g'st, ciemno$*, mistrz Zen zbli!y si' i zdmuchn, $wiec', pogr,!aj,c Dok Sahna z powrotem w ca kowitej ciemno$ci. W tym momencie, umys Dok Sahna otworzy si' i osi,gn, on o$wiecenie. Ca kowicie zrealizowa swoj, prawdziw, natur'. Mistrz Zen Yong Dam zapyta go, Co z tego zrozumia e$? Od teraz b'd' wierzy w nauczanie wszystkich mistrzw Zen na $wiecie, odpar . Nast'pnego dnia, Mistrz Zen Yong Dam wyszed na wysokie podium i powiedzia do zgromadzonych mnichw, Pomi'dzy wami jest wielki cz owiek ktrego k y s, jak miecze i ktrego usta s, jak wielki krwawy kocio . Mo!ecie uderzy* go kijem, ale on nie odwrci swojej g owy. Pewnego dnia w przysz o $ci, wyjdzie swoj, drog, na szczyt bardzo wysokiej gry. Dok Sahn natychmiast wzi, swoje notatki i komentarze do Sutry Diamentowej. Podnis p on,c, pochodnie i powiedzia , Chocia! kto$ mo!e ca kowicie opanowa* r!ne g 'bokie filozofie, jest to tak jak umieszczenie pojedynczego kosmka w osw na szerokim niebie. Nawet je$li kto$ zdob'dzie ca , najwa!niejsz, wiedz' na $wiecie, jest to jak spuszczenie kropli wody do g 'bokiego kanionu. Wtedy, wzi, swoje notatki i komentarze, spali je wszystkie i pok oni si' z wdzi'czno$ci,. Dok San by teraz wolnym cz owiekiem. Zatem ta historia pokazuje nam !e nawet je$li rozumiesz wszystkie mowy Buddy, gdy nie mo!esz zademonstrowa* tego gdy jeste$ proszony /when called upon/ jest ono nic warte. Martwe zrozumienie nie mo!e pomc twojemu !yciu. Nawet je$li przeczytasz wszystkie osiemdziesi,t cztery tysi,ce sutr i ucz'szczasz regularnie na mowy dharmy, nie pomo!e ci to tak bardzo jak do$wiadczenie jednego momentu jasnego umys u. W momencie $mierci, co twoje intelektualne zrozumienie zrobi dla ciebie? W przysz o $ci, w ko.cu stracisz to cia o: w tym czasie, jak twoja wiedza akademicka pomo!e ci zdoby* nowe? Ca e twoje zrozumienie jest tylko ide, kogo$ innego. Nie wa!ne jak wielkie jest to zrozumienie, je$li nie zosta o ono strawione i nie sta o si' twoje poprzez praktyk' medytacji, nie mo!e ci ono pomc. Jest inna historia na ten temat. Dawno temu w Chinach, by s ynny mistrz sutr Guji. By on znany w ca ych Chinach poniewa! ca kowicie opanowa wszystkie osiemdziesi,t cztery tysi,ce sutr nauk Buddy. W wieku dwudziestu kilku lat zosta on ju! rozpoznany jako wielki nauczyciel. Tylko w jednym czasie, co najmniej siedmiuset mnichw mieszka o i studiowa o w jego $wi,tyni. Mnisi i uczeni /academics/ przybywali z terenu ca ych Chin, tylko po to aby us ysze* cho* jeden z wyk adw Guji na temat Buddyjskich Sutr. Nikt nie potrafi go pokona* w dyskusji. Mwiono !e Guji mg recytowa* z pami'ci, linia po linii, nawet najbardziej zawi e/obscure/ fragmenty z Sutr. By on uczonym bardzo wysokiej klasy! Pewnego dnia, Gudzi by nieco zm'czony, zatem poszed na ma e podwrko za swoj, $wi,tyni, aby troch' odpocz,*. Usiad pod drzewem, gdzie by cie. i ch d. Czyta Sutr' przez par' minut gdy nagle, bramka od jego podwrza otwar a si' niespodziewanie. Wesz a wysoka mniszka w wielkim kapeluszu. W prawej trzyma a r'ce d ugi kij. Na jego ko.cu wisia o sze$* ma ych k ek. Taki rodzaj kija by u!ywany tylko przez wysokiej-klasy mistrzw i patriarchw linii Zen, zatem Gudzi by bardzo zdziwiony widz,c go w r'kach tego dziwnego go$cia. Mniszka przesz a przez bram' i podesz a prosto do Gudzi. Jej wysoka figura rzuca a cie. na sutr' ktr, on czyta . W tradycji buddyjskiej, ucze. lub go$*, zawsze powinien pok oni* si' kiedy wita si' z mnichem, szczeglnie kiedy nauczyciel jest wysokiej-klasy mistrzem, tak jak Gudzi. Tak!e, w tym czasie, w Chinach, by o regu , !e mniszka zawsze musia a pok oni* si' przed mnichem. Nawet gdy mniszka by a wy$wi'cona pi'*dziesi,t lat przed mnichem ktry w a$nie otrzyma wskazania bikkhu. Ale ta wysoka mniszka nie pok oni a si' przed wielkim Mistrzem Gudzi! Tak!e nie zdj' a swojego kapelusza, ale sta a nad nim kiedy on siedzia . To by o bardzo niegrzeczne zachowanie. Po kilku chwilach, mniszka zacz' a okr,!a* Gudzi.

137

Okr,!y a go trzy razy. Za ka!dym krokiem, g o$no uderza a kijem w ziemi'. To by o bardzo, bardzo g o$ne! Zatem Gudzi by najwi'kszym mistrzem sutr w Chinach. By y setki mnichw studiuj,cych u niego w tym samym czasie. On wiedzia na temat Buddyzmu absolutnie wszystko. On rozumia jakie by y w a$ciwe regu y i jaka by a w a$ciwa tradycja. Zatem on wiedzia !e ta mniszka definitywnie nie dzia a a w a$ciwie. Ona nie rozumie swojej w a$ciwej sytuacji! my$la . Ona nie rozumie swoich w a$ciwych zwi,zkw i w a$ciwych regu $wi,tyni! Kto jest jej nauczycielem? W $rodku by on bardzo z y! Ca a energia posz a do jego twarzy. On od o!y swoja Sutr' i wzrokiem pe nym niedowierzania patrzy na niegrzeczne zachowanie tej mniszki kiedy ona okr,!a a jego krzes o, uderza a patriarszym kijem w ziemi' za ka!dym krokiem. Wtedy gniewny umys Gudzi eksplodowa : Ty..! Podejd2 tutaj! Ale mniszka nie poruszy a si'. Ona sta a przed Mistrzem Gudzi, gruj,c nad nim i patrz,c w d na jego twarz. Po kilku chwilach, zacz' a mwi*, Ty jeste$ najwi'kszym mistrzem Sutr w Chinach. Jej ton by bardzo arogancki. To rozgniewa o Gudzi jeszcze bardziej. Wi'c, co? krzykn, . Mniszka patrz,c na niego ca y czas w d wykrzykn' a: S ysza am !e uczysz sutr. Ale ja nie lubi' sutr! Nie lubi' !adnych nauk Buddy. Chce us ysze* twoj, w asn,, prawdziw, mow'. W tej chwili, daj mi tylko jedno s owo! Gudzi zatka o i nie potrafi odpowiedzie*. Jego umys kr,!y dooko a, dooko a, szukaj,c jakiej$ odpowiedzi. Ale nie by o tam !adnej. Jaka jest moja prawdziwa mowa? my$la . W mi'dzyczasie, wszystkie osiemdziesi,t cztery tysi,ce sutr Buddyjskiego kanonu wirowa o dooko a, dooko a, dooko a w jego g owie, w poszukiwaniu odpowiedzi. Ale nic nie pojawi o si'! Jaka jest moja prawdziwa mowa? Nie wiem... My$lenie, my$lenie, my$lenie, my$lenie, my$lenie. Jego akademicki umys zaci, si' ca kowicie, usi uj,c znale2* jego w asn, prawdziw, mow' gdzie$ pomi'dzy wszystkimi ksi,!kami jakie on przeczyta . Zatem w tym momencie, wielki mistrz Gudzi straci ca e swoje zrozumienie - by on ca kowicie zatkany! Pies rozumie mow' psa, tak!e kot rozumie mow' kota. Wszystkie zwierz'ta rozumiej, swoj, prawdziw, mow'. Ale jaka jest prawdziwa mowa ludzkiej istoty? Jaka jest twoja prawdziwa mowa? Czy odnalaz e$ j,? To jest bardzo wa!ny punkt. Wielki mistrz Gudzi tak!e nie rozumia i wszystkie Buddyjskie sutry nie mog y mu jej da*. Kiedy siedzia tam, jego twarz stawa a si' czerwona, potem bia a , potem ciemna. Wtedy skurczy a si'. /then it got tight/ By on ca kiem zablokowany! Wtedy Bikkhuni Shil Che powiedzia a, Ty, wielki Mistrz Gudzi, nawet nie rozumiesz swojej w asnej mowy! Jak mo!esz w ogle naucza* mowy Buddy? Wtedy odchrz,kn' a, Huunnnch! i wysz a przez bram' z ogrodu Gudzi. Ten incydent trafi umys Gudzi jak grzmot pioruna. Wszystko nad czym pracowa zosta o utracone w jednym momencie. Na Wschodzie mwimy !e ca kowicie utraci swoj, twarz. On zrozumia !e sp'dzi ca e swoje !ycie tylko powtarzaj,c s owa Buddy nie maj,c najmniejszego poj'cia na co one naprawd' wskazuj,. Gudzi wrci do swojego pokoju i w o!y swoje d ugie szaty. Nast'pnie kaza swojemu pomocnikowi uderzy* w wielki $wi,tynny dzwon pi'* razy, by to sygna jakiego$ niezwyk ego wydarzenia lub niebezpiecze.stwa. Niespodziewanie dla mnichw w $wi,tyni tego dnia, g 'boki, dono$ny g os d2wi'k nagle wype ni lasy i doliny. B-bang-bang! Banh! Bang! Bang! B-bang-B-bang! Na polach, na wzgrzach otaczaj,cych $wi,tyni', w bibliotekach i pokojach, wszystkich siedmiuset mnichw s ysza o ten d2wi'k. Oni patrzyli znad swojej pracy, zdezorientowani: Co si' dzieje? Czy kto$ umar ? Czy nasz nauczyciel 2le si' czuje? Oni wszyscy zatrzymali si' nad swoja prac, i spojrzeli w stron' Wielkiej Sali. Kiedy mnisi zgromadzili si', Gudzi zaj, miejsce na podwy!szeniu i po kilku chwilach zacz, mwi*. Dzisiaj dziwna mniszka pojawi a si' i zapyta a mnie o moja w asn,, prawdziw, mow'. Nie mog em niczego powiedzie*. Nie rozumiem mojej w asnej prawdziwej mowyjak w ogle mog' naucza* mowy Buddy was wszystkich? To uderzy o mj umys . By em

138

mnichem przez trzydzie$ci lat. Zrozumia em wszystko na temat Buddyzmu. Zrozumia em wszystkie sutry. Ale wci,! to nie mo!e mi pomc. Zatem dzisiaj ta mniszka pokaza a mi wyra2nie mj w a$ciwy kierunek. Musz' odpowiedzie* na jej pytanie teraz, zanim ponownie otworz' swoje usta. Siedmiuset mnichw w zgromadzeniu by o zdezorientowanych. Nasz nauczyciel nie uczy? To nie mo!liwe! Ale kiedy oni patrzyli na swojego nauczyciela, widzieli oni !e jego szlachetna twarz by a naprawd' smutna i ....... /broken/ Gudzi zrozumia ich my$li i to uczyni o go jeszcze smutniejszym. Przepraszam, powiedzia . Dzisiaj zawiod em was wszystkich. A wi'c teraz musz' zamkn,* t, szko ' na zawsze. Musicie wszyscy znale2* innego nauczyciela. Lepiej jednak, pjd2cie i znajd2cie sal' medytacyjn, gdzie mo!ecie siedzie* i spojrze* g 'boko w t' wielk, spraw'. Pewnego dnia, ka!dy z nas musi w ko.cu umrze*. Nie og upiajcie siebie samych ju! d u!ej: musicie wszyscy sami rozwi,za* to pytanie. Musicie wszyscy znale2* swj w a$ciwy kierunek i wtedy mo!ecie znale2* wasz, w asn,, prawdziw,, pierwotn, mow'. Wtedy, Gudzi zszed z podwy!szenia i powrci do swojego pokoju. Wi'c teraz wszyscy ci mnisi byli bardzo zaskoczeni. Niektrzy p akali. Niektrzy krzyczeli aby Mistrz Gudzi zastanowi si' jeszcze. Inni jeszcze sprzeczali si' czy ich nauczyciel robi w a$ciwie. Ca a $wi,tynia by a poruszona przez mow' ich nauczyciela. Ale Gudzi nie zwraca uwagi na zamieszanie w $wi,tyni tego dnia. On mocno zadecydowa zrobi* co$, zatem nie by o odwrotu. Od tego dnia, on jad tylko jeden raz dziennie. Nigdy nie k ad si' spa*. I tylko siedzia w medytacji, silnie trzymaj,c pytanie, Jaka jest moja prawdziwa mowa? Czym jestem? I wszystko co pojawia o si' z tego by o g 'bokie Nie wiem... Ca e my$lenie by o ca kowicie odci'te. Kiedy oni zobaczyli !e ich nauczyciel nie zmieni zdania, uczniowie spakowali swoje rzeczy i opu$cili dolin', udaj,c si' w gry i do innych $wi,ty.. Wielki drzwi $wi,tyni zosta y zamkni'te - bumm! A Gudzi, z niezachwian, determinacj,, pozosta w swoim pokoju, siedz,c twarz, do $ciany. Czym jestem? Nie wiemmm... Kilka lat potem, p2n, noc,, kto$ za omota do wielkiej bramy $wi,tyni. By a p noc i jak zwykle, Gudzi siedzia w swoim pokoju, twarz, do $ciany, bardzo g 'boko trzymaj,c umys nie-wiem. Jego s u!,cy podbieg do bramy i powiedzia , Przykro mi. Mj nauczyciel nie przyjmuje wi'cej nikogo. Prosz' odej$*. Ale przybysz nalega . Wpu$* mnie! Wpu$* mnie! Chc' zobaczy* si' z Mistrzem Gudzi. Chc' zobaczy* si' z Mistrzem Gudzi! Nie! Nie! Nie mo!esz! Przybysz nie chcia odej$* i g o $no stuka do bramy. Prosz', musz' zobaczy* twojego mistrza! On nie przestawa nalega* aby s u!,cy wpu$ci go. Oni spierali si' tak prawie przez godzin'! W tym czasie, Gudzi kontynuowa siedzenie, tylko trzymaj,c mocne nie wiem. W Chinach, $wi,tynna brama jest po o!ona w bardzo du!ej odleg o$ci od domku mistrza. Mimo to, Gudzi mg s ysze* zamieszanie i okrzyki. Zwykle to nie zaniepokoi oby go - on mia Wielkie Pytanie ktre trzyma o jego umys jak wielkie kleszcze. Jednak nieznajomy nie odchodzi i nieustannie sprzecza si' ze s u!,cym. Zwykle ludzie natychmiast odchodz, kiedy s u!,cy wielkiego mistrza powie !e on nie przyjmuje !adnych go$ci. Ale tamten cz owiek uparcie nalega i tylko spiera si' nieustannie ze s u!,cym. A wi'c Gudzi s ysz,c to, rozgniewa si' bardzo. Mo!e to jacy$ 2li ludzie. Co je$li oni skrzywdz, mojego s u!,cego? Wsta , z apa wielki kij, wyszed na zewn,trz i podszed do bramy. Musisz odej$*, krzykn, przez bram'. Nikt nie mo!e wej$*! Och, ty jeste$ wielki Mistrz Gudzi? dobieg g os zza bramy. Chcia bym si' z tob, zobaczy*. Czy ty jeste$ szalony? krzykn, Gudzi. Kim jeste$? Jak $miesz robi* takie zamieszanie o tej porze?

139

Ale nieznajomy by nieporuszony. W gruncie rzeczy, jego twarz by a uprzejma i wsp czuj,ca a jego oczy pe ne $wiat a nawet w nocnych ciemno$ciach. Przepraszam !e ci' niepokoj', Mistrzu Gudzi, powiedzia . Jestem Cholyong, z po udniowej gry. Kiedy Gudzi us ysza to imi', wielki kij wypad z jego d oni. Jego usta otwar y si' szeroko. To nie by nikt inny tylko wielki Mistrz Zen Cholyong, najs ynniejszy mistrz Zen w ca ych Chinach! Gudzi chcia osi,gn,* o$wiecenie i wybra* si' w d ug, podr! na gr' Cholyonga, aby sprawdzi* si' w walce dharmy. A teraz ten Mistrz Zen Cholyong pojawi si' przed jego bram,. Gudzi by tym bardzo zaskoczony. Natychmiast otwar bram'. Mistrzu Zen, przepraszam! Przepraszam! Moje z e s owa do ciebie - Ale Mistrz Zen Cholyong tylko machn, r'k, z u$miechem kiedy wszed do bramy. Nie ma problemu. W rzeczywisto$ci, to ja powinienem przeprosi*. W a$nie dowiedzia em si' !e moja uczennica, Bikkhuni Shil Che, by a tutaj i powiedzia a ci co$ przykrego jaki$ czas temu. A wi'c przyszed em tutaj przeprosi* ci'. Przeprosi* ? Mnie? Powiedzia Gudzi. Och, panie, to nie potrzebne. Twoja uczennica tylko przysz a i obudzi a mj umys . Jej pytanie skierowa o mnie we w a$ciwym kierunku. Zatem jestem jej bardzo wdzi'czny. Cholyong u$miechn, si'. Och, to wspaniale! Ona nie powiedzia a ci nic z ego? Nie, panie! Nie, panie! Jej z a mowa oczy$ci a mj umys . Ale prosz', panie, chod2 do mojego pokoju. Mam dla ciebie kilka pyta., je$li pozwolisz.... Kiedy oni weszli do pokoju mistrza, Gudzi za o!y swoje oficjalne szaty i poprosi Cholyonga aby zaj, miejsce na podwy!szeniu. Wtedy Gudzi wykona przed Mistrzem Zen Cholyongiem trzy pe ne pok ony i z pokor, ukl,k przed nim. Zatem, czy masz jakie$ pytania? zapyta Cholyong. Tak, panie, mam. Zatem, wi'c zadaj mi jakiekolwiek pytanie na temat swojego !ycia, swoich problemw lub swojej praktyki. Gudzi powiedzia , Mistrzu, nie potrzebuje !adnej z mw Buddy. Nie chc' Sutr. Panie, Jaka jest twoja prawdziwa mowa? Prosz' daj mi jedno s owo. Cholyong nie powiedzia ani s owa. Patrz,c prosto w oczy Gudzi, on powoli unis jeden palec. Kiedy Gudzi zobaczy ten jeden palec, jego umys nagle otworzy si', tak jak za uderzeniem pioruna. Piszsszuu! osi,gn, o$wiecenie! Teraz Gudzi rozumia Dharm'. Teraz rozumia prawd'. Teraz rozumia umys Buddy i nauki wszystkich znamienitych nauczycieli. Jeden palec! J'zyk osiemdziesi'ciu czterech tysi'cy sutr zosta ujawniony przez ten jeden palec i Gudzi poczu jak gdyby znaczenie ca ego wszech$wiata otwar o si' w a$nie przednim a z jego plecw zosta zdj'ty du!y ci'!ar. Teraz osi,gn, w a$ciw, drog', prawd' i w a$ciwe !ycie. Gudzi znalaz w ko.cu swoj, prawdziw, mow'! Ze zami w oczach, Gudzi powoli podnis si'. Pok oni si' g 'boko i powiedzia , Och, dzi'kuj' ci bardzo za twoje nauczanie. Cholyong u$miechn, si' i powiedzia , Prosz' bardzo. Ale teraz pytam ci', Gudzi, co osi,gn, e$? Bez najmniejszego wahania, Gudzi podnis jeden palec. Cholyong by bardzo szcz'$liwy i za$mia si' g o$no, klaszcz,c w d onie. To jest w a$ciwa mowa Gudzi! To jest w a$ciwa mowa Cholyonga! To jest tak!e w a$ciwa mowa wszystkich istot! Mistrz Zen Cholyong zszed z podwy!szenia i da Gudzi inka. P2niej da on Gudzi pe ny Przekaz Dharmy. Wielki mistrz sutr Gudzi odci, swj my$ l,cy-umys i ca kowicie osi,gn, swoj, prawdziw, natur' i natur' wszystkich rzeczy. W ten sposb Gudzi zosta wielkim mistrzem Zen. Od tego czasu, Gudzi nie przebywa ju! d u!ej w $wi,tyni. Przenis si' do ma ej pustelni wysoko w grach. Kontynuowa swoj, praktyk', nawet po swoim wielkim o$wieceniu. Sinokoreanskim okre$leniem tego jest bo in. Kiedy gotujesz garnek ry!u, nawet kiedy jest on ju!

140

ugotowany, pozostawiasz go jeszcze pod pokrywk, przez oko o dziesi'* minut. Jest bardzo wa!ne aby zatrzyma* t, par' w $rodku przez d u!sz, chwil'. W przeciwnym razie, chocia! ry! jest ugotowany, nie jest on ca kiem gotowy i nie b'dzie mia dobrej konsystencji ani smaku. To samo dotyczy ludzi ktrzy mieli jakie$ o$wiecenie. Bystrooki nauczyciel b'dzie nak ania ich aby pog 'bili swoja realizacj' poprzez dalsz, praktyk' przez pewien czas. Nazw, tego jest bo in. Tak wi'c Gudzi pozostawa w swojej grskiej pustelni przez ca y dzie., tylko praktykuj,c. Ale s awa o nim szybko rozprzestrzeni a si' i wielu ludzi wydepta o grsk, $cie!k' aby zadawa* mu pytania. Czym jest Budda? Gudzi zwyk podnosi* jeden palec. Czym jest Dharma? Gudzi zwyk podnosi* jeden palec. Czym jest prawda? Gudzi zwyk podnosi* jeden palec. Jakie jest najwy!sze i naj$wi'tsze nauczanie Buddyzmu? Gudzi zwyk podnosi* jeden palec. Czym jest natura? Gudzi zwyk podnosi* jeden palec. Mistrz Zen Gudzi zwyk odpowiada* na jakiekolwiek trudne pytanie tylko tym jednym palcem. Jego Zen jednego-palca otwar wiele, wiele umys w i nada Gudzi imi' Il Che Soen Sa, albo Mistrz Zen Jeden-Palec. Oto jest historia jednego-palca Zen Gudzi. To jest bardzo znane nauczanie. Pewnego dnia, Mistrz Zen Gudzi musia uda* si' do wioski aby odwiedzi* g wn, $wi,tyni'. By a to ca odniowa wyprawa. Zatem wyszed tu! po $niadaniu i jak powiedzia swojemu trzynastoletniemu s u!,cemu mia nie wrci* a! do wieczora. S u!,cy pozosta sam w pustelni ca y dzie.. Po jakim$ czasie kiedy Gudzi wyszed , jaki$ mnich przyszed do $wi,tyni i zastuka w drzwi. By bardzo wysoki i nosi du!y s omkowy kapelusz. Chc' zobaczy* si' z mistrzem Zen Gudzi, powiedzia do s u!,cego. Przykro mi, powiedzia ch opiec. Mistrz wyszed na ca y dzie.. Kiedy wrci? Och, nie spodziewam si' go a! dopiero po kolacji. O, to moja z a karma, powiedzia mnich. Chcia bym zobaczy* si' z nim teraz, ale nie mog' zosta* d u!ej, jestem bardzo zaj'ty. To du!y k opot.... Dlaczego, k opot? zapyta ch opiec. Mam pewne pytanie, ale twojego mistrza nie ma tutaj. Przeszed em ca , drog' i nie mog' go o nic zapyta*. Co za wstyd... Masz jakie$ pytanie? Tak, mam pytanie. Wtedy s u!,cy powiedzia , Och, to !aden k opot! Co chcesz przez to powiedzie*, 3aden k opot? Ja mog' ci odpowiedzie*! powiedzia s u!,cy, zak adaj,c swoje r'ce i u$miechaj,c si' promiennie. Ten m ody ch opak mia odwag'! /had a big mouth/ Jak mo!esz mi odpowiedzie*? zapyta mnich. Czy rozumiesz nauczanie Mistrza Zen Gudzi? Oczywi$cie! Ja mieszkam w tej pustelni przez trzy lata. Ja rozumiem ca , Dharm' mojego nauczyciela! Och, to wspaniale. Prosz' poucz mnie! Wtedy ch opiec powiedzia , Dobrze, dobrze. Chod2 ze mn,. Zaprowadzi go do pokoju Gudzi. Kiedy mnich nerwowo oczekiwa , s u!,cy za o!y d ugie ceremonialne szaty swojego nauczyciela i zaj, wysokie krzes o. Wzi, du!y kij Zen Gudzi i po o!y na swoich kolanach. Po d u!szej chwili ch opiec poprawi swoj, pozycj' i powiedzia , Taaak... powinni$ my zachowa* odpowiednie formy. Najpierw, pok o. si' trzy razy, tak jakby$ to zrobi przed moim czcigodnym nauczycielem, ktrego cenne i niezrwnane /ineffable/ nauczanie masz w a$nie otrzyma*. Poruszony tym !e ma by* mu dane mu nauczanie wielkiego Mistrza Gudzi, mnich by tak szcz'$liwy !e zgodzi si'.../ he was only too happy to oblige/ Tak, tak. Wykona trzy pe ne pok ony przed s u!,cym i pozosta tak kl'cz,c przed nim uni!enie.

141

Zatem, kontynuowa ch opiec. Czy masz jakie$ pytanie? Mo!esz zapyta* mnie o cokolwiek: o twoje !ycie, twoje problemy, twoj, praktyk'. Jakiekolwiek pytanie.... Mnich pochyli swoj, g ow'. Panie, chc' zrozumie*: Czym jest Dharma? Sk,d pochodzi Dharma? S u!,cy przymkn, swoje oczy tak !e zosta y tylko dwie w,skie szparki. On ko ysa si' wolno do przodu i do ty u na wysokim krze$le, jak gdyby g 'boko rozwa!a pytanie starego mnicha. I nagle, tu! przed twarz, starego mnicha ch opiec podnis jeden palec - piczszuu! Wtedy, oczy starego mnicha zrobi y si' wielkie jak dwa spodki. Och, dzi'kuj' ci bardzo za twoje nauczanie! wykrzykn, i pok oni si' g 'boko przed ch opcem. Prosz' bardzo, prosz' bardzo, odpar s u!,cy i skin, w stron' drzwi. Rozradowany !e otrzyma t, cenn, i g 'bok, nauk', mnich opu$ci $wi,tyni' i w podnios ym nastroju skierowa si' z powrotem w d zbocza. On szed prawie dwie godziny kiedy napotka starszego mnicha ktry szed pod gr'. Czy ty jeste$ Mistrz Zen Gudzi? zapyta mnich. Tak, jestem, odpowiedzia Gudzi. Och, Mistrzu Zen, dzi'kuj' ci bardzo za twoje nauczanie! Teraz rozumiem czym jest Dharma. Mnich wygl,da na bardzo szcz'$liwego i u$miecha si' kiedy k ania si' g 'boko przed Mistrzem Zen Gudzi po czym odszed w swoj, drog'. Co to znaczy, Dzi'kuj' za twoj, nauk'? my$ la sobie Gudzi. Kiedy przyszed z powrotem do $wi,tyni, Gudzi krzykn, , S u!,cy! Tak, panie? Czy naucza e$ tego mnicha? Tak, panie. Naucza em go. Zatem, wi'c, mam dla ciebie pytanie: Czy rozumiesz Dharm'? Tak, oczywi$cie, panie. Rozumiem twoj, Dharm'! Wi'c pytam si' ciebie, czym jest Dharma? S u!,cy, nie my$ l,c w ogle, szybko podnis jeden palec - piczszuu! Ka!dy mistrz Zen ma specjalny n!, nazywany no!em wskaza.. Ten n! jest u!ywany do obcinania w osw mnichom w wyznaczony dzie. miesi,ca kiedy mnisi gol, swoje g owy. Kiedy $cinamy w osy, mwimy !e $cinamy traw' niewiedzy mnicha, jego przywi,zanie do zwyk ego $wiata nazwy i formy. Wi'c ten n! jest bardzo, bardzo ostry a tak!e ma wielkie znaczenie dla mnichw. Kiedy s u!,cy podnis swj palec, Mistrz Zen Gudzi wyci,gn, n! i jednym ci'ciem obci, palec ch opca - piczszuu! S u!,cy krzycz,c z blu, wybieg przez drzwi. Bieg $cie!k, w d krzycz,c i trzymaj,c swoj, zakrwawion, d o.. Nagle Gudzi zawo a , S u!,cy! Ch opiec natychmiast zapomnia o wszystkim i odwrci g ow'. Tak, panie? Mistrz Zen Gudzi podnis swj palec. On zobaczy to i osi,gn, prawdziwe o$wiecenie - piczszuuu! Osi,gn, swoj, prawdziw, mow'. Jeden palec Gudzi w ko.cu sta si' jego w asn, prawdziw, m,dro$ci,. To jest bardzo znana historia. Zatem historie Mistrza Zen Dok Sahna i Mistrza Zen Gudzi s, bardzo interesuj,ce. One mwi, nam o celu praktyki i nauczania Zen. Obaj ci mnisi byli wielkimi mistrzami Sutr. Oni obaj ca kowicie rozumieli wszystkie mowy Buddy. Rozumieli ca , Buddyjsk, tradycj', rozumieli r!ne g 'bokie filozofie i wszystkich znamienitych nauczycieli. Ale kiedy kto$ zapyta ich o ich w asn, prawdziw, mow', oni nie mogli powiedzie* niczego. Nie mogli nikomu pokaza* swojej prawdziwej natury. Zrozumienie nie jest ani dobre ani z e. Ale czym jeste$? To jest bardzo wa!ne. Ten punkt jest poza osi,gni'ciem zrozumienia. Ten punkt nie mo!e by* przeczytany w jakiej$ ksi,!ce. Nawet sam Budda nie mo!e da* ci tego punktu. Powd tego jest taki !e nasza prawdziwa natura jest przed my$ leniem. Je$li robisz medytacj' Zen, ten punkt staje si' jasny i $wieci wsz'dzie. On mo!e zrobi* wszystko.

142

Na Florydzie s, wy$cigi psw. Jest to bardzo popularny rodzaj hazardu. Ludzie id, tam i stawiaj, pieni,dze na greyhoundy, kiedy ich pies zwyci'!y, wygrywaj, du!o pieni'dzy. To jest bardzo proste. Ka!dy wie jak wygl,daj, psie wy$cigi si', prawda? Psy wybiegaj, z bramy startowej i zaczynaj, biec wok toru. W tym czasie, wok toru biegnie mechaniczny krlik. W rzeczywisto$ci nie jest to prawdziwy krlik. Jest to sztuczny krlik z futrem prawdziwego krlika. Psy maj, bardzo dobre nosy i one pod,!aj, za jego zapachem. Zatem to krlicze futro prowadzi ich dooko a toru. Wszystkie psy my$ l, ze mog, one z apa* krlika je$li pobiegn, troch' szybciej. W mi'dzyczasie, kto$ obserwuje psy i kontroluje szybko$* krlika. Je$li psy s, tego dnia bardzo szybkie, on przy$piesza krlika; je$li s, wolne zwalnia go. On zawsze utrzymuje tego krlika tu! przed psami tak !e one my$l, !e mog, go z apa*. Ka!dego dnia, psy biegaj, dooko a, dooko a, dooko a tego toru. Wy$cig za wy$cigiem za wy$cigiem, psy tylko pod,!aj, za tym krlikiem. Pewnego dnia, bardzo ciekawa rzecz zdarzy a si' na wy$cigach na Florydzie. By tam pewien pies o imieniu Clear Mary. By a ona bardzo szybkim greyhoundem i zwykle wygrywa a swoje biegi. Ale Clear Mary by a tak!e bardzo bystrym psem. Pewnego popo udnia, tak jak zwykle wybieg a z bramki startowej z innymi psami,. Krlik zabrz'cza dooko a toru, a psy pogna y za nim. Bieg y, bieg y, bieg y, bieg y - dooko a, dooko a, dooko a, dooko a. Ka!dego dnia, czasami kilka razy dziennie, te psy robi y t' sam, rzecz, ci,gle, ci,gle to samo. Tak!e dzisiaj one robi y to ponownie, jak zwykle $cigaj,c elektrycznego krlika. Ale w po owie wy$cigu, Clear Mary nagle zatrzyma a si'. Wielu ludzi na trybunach powsta o, kieruj,c swoje lornetki na tego psa. Co si' sta o? mwili. Co si' dzieje z tym g upim psem? Niektrzy ludzie postawili wysokie zak ady na Clear Mary, zatem byli bardzo niezadowoleni. Biegnij! Biegnij! Ty g upi psie! Co z tob,? Ale Clear Mary nie poruszy a si' przez par' chwil. Ona popatrzy a na trybun'. Popatrzy a na ko.ce ogonw innych psw gnaj,cych wok ogrodzenia. Popatrzy a na krlika warkocz,cego wok ogrodzenia i dalej na drug, stron' owalnego toru. W tym momencie, na wy$cigach zaleg a kompletna cisza. Nagle, Clear Mary przeskoczy a ponad ogrodzeniem utrzymuj,cym psy na torze. Ona pobieg a jak b yskawica prosto poprzez du!e pole wewn,trz wybiegu. Przeskoczy a po drugiej stronie ogrodzenia, z apa a krlika! Bumm! Ha ha ha ha! Zatem to jest umys Zen. Ka!dy chce czego$ w !yciu. Ka!dy tylko pod,!a za swoj, karm,. Pod,!a za swoimi ideami i opiniami i wierzy !e to jest prawdziwe !ycie.. Ale Clear Mary by a jak wysokiej-klasy ucze. Zen. Ona by a *wiczona bardzo ci'!ko przez wiele lat tylko aby pod,!a* za krlikiem. Ka!dego dnia, by a uczona aby biec wok toru - dooko a, dooko a, dooko a. Ale pewnego dnia ona zatrzyma a si' i popatrzy a na to uwa!nie. To jest jak praktyka Zen: zatrzymanie si' i popatrzenie na to co dzieje si' w !yciu. Wtedy ona dostrzeg a co$ jasno i wyra2nie i tylko zrobi a to, w stu procentach. Nie sprawdza a wewn,trz ani na zewn,trz - bumm! - sta a si' jednym. To jest umys Zen. To jest bardzo proste, prawda? Budda naucza& wszystkich Dharm aby wyzwoli, wszystkie umys&y. Kiedy nie trzymacie tych wszystkich umys&w, jaki jest po ytek z Dharm? Budda uczy o umy$ le. Przez czterdzie$ci lat, mwi tylko o Dharmie. Ca e jego nauczanie by o skupione na tym jak mo!na u!y* Dharmy aby osi,gn,* swj umys . Osi,gni'cie swojego umys u oznacza naprawd' utracenie swojego umys u. Nauczanie Buddy mwi !e kiedy masz umys , dostajesz cierpienie i masz problem. Je$li nie masz umys u, wtedy wszystko nie jest problemem. Zatem je$li chcesz by znik o twoje cierpienie, musisz sprawi* by twj umys znikn, /take away/, to znaczy odci,* swoje przywi,zanie do my$ lenia. Kiedy praktykujesz wytrwale i utrzymujesz wielkie nie-wiem, widzisz !e ju! nie masz umys u. Ju!

143

nie masz umys u, do czego potrzebne ci s, sutry? Do czego konieczne ci s, mowy dharmy i wyja$nienia? Je$li nie jeste$ chory, dlaczego je$* lekarstwo? Je$li nie masz umys u, sutry nie s, konieczne, mowy dharmy nie s, konieczne, nauki Buddy nie s, konieczne, wszystko nie jest konieczne. Ale ludzkie istoty nieustannie oszukuj, si'. Ka!dy my.li !e ma umys , trzyma si' tego umys u i dostaje cierpienie. A zatem sutry s, konieczne, mowy dharmy s, konieczne, nauki Buddy s, konieczne, wszystko jest konieczne. To jest ju! du!y b ,d! Zen wskazuje wprost na nasz umys nie-umys . To dlatego, w Zen, sutry nie s, konieczne. Sutry mwi, tylko o umy$le i wyja$niaj, umys : Wszystko jest stworzone tylko przez umys , Budda uczy wszystkich Dharm aby wybawi* wszystkie umys y. Wszystkie Dharmy pochodz, z ca kowitego spokoju. Te s owa s, bardzo wspania ym lekarstwem dla naszych my$l,cych umys w. Wszystkie sutry i Dharmy s, wspania ymi obrazkami pokazuj,cymi g odnemu cz owiekowi jak naprawd' wygl,da banan. Je$li on nie przywi,zuje si' do tych obrazkw, dowie si' z nich jak wygl,da banan, pjdzie, kupi go i zje. Tylko zjedzenie prawdziwego banana spowoduje !e zniknie jego cierpienie; obrazek nie mo!e tego zrobi*. Zatem, je$li masz umys , potrzebujesz sutr. Ale je$li nie masz umys u, wtedy co? Znamienity nauczyciel powiedzia , Kiedy umys si' pojawia, Dharma si' pojawia; kiedy Dharma si' pojawia, nazwa i forma si' pojawia; kiedy nazwa i forma si' pojawia, lubi' i nie lubi', przychodzenie i odchodzenie, szcz'$cie i smutek, wszystko to si' pojawia. Ale kiedy umys znika, Dharma znika; kiedy znika Dharma, nazwa i forma znika, wtedy lubi' i nie lubi', szcz'$cie i smutek, przychodzenie i odchodzenie wszystko to znika. Kiedy nie masz umys u, wszystko znika. Wtedy Budda, sutry i Dharma nie s, konieczne. S, to tylko lekarstwa na nasze my$ l,ce-umys y. To jest nauczanie Zen. Podzia y Medytacji Zewn'trzna 0cie!ka Medytacji Medytacja Zwyk ych Ludzi Medytacja Hinajany Medytacja Mahajany Najwy!szy Pojazd Zen W TYM 0WIECIE jest wiele, wiele rodzajw medytacji. Wi'kszo$* religii ma ukryty gdzie$ wewn,trz ich nauczania jaki$ rodzaj praktyki medytacji. Tak!e, nawet wewn,trz Buddyzmu jest wiele, wiele r!nych rodzajw medytacji. Na zewn,trz, wszystkie te rodzaje medytacji wydaj, si' r!ne. S, to tylko techniki. Nie s, one ani dobre ani z e. Kto$ kiedy$ zapyta , Czym r!ni si' Medytacja Wgl,du od medytacji Zen albo niektrych rodzajw medytacji Tybeta.skiej? W Japonii, kiedy ludzie chc, je$*, oni tylko u!ywaj, dwch pa eczek. W Korei, przy posi kach, wszyscy u!ywaj, pa eczek i y!ki. Na Zachodzie, ludzie u!ywaj, widelca i no!a. A w Indiach, wielu ludzi po prostu podnosi jedzenie swoimi r'kami i wk ada je prosto do swoich ust. Wszystkie techniki s, r!ne. Narz'dzia s, r!ne. Ale najwa!niejszym punktem tych technik jest: Czy masz pe ny !o ,dek? Zatem je$li chcesz wybra* jaki$ rodzaj medytacji, najpierw musisz zrozumie* jej podstawowy kierunek. Ludzie u!ywaj, medytacji z wielu, wielu r!nych wzgl'dw. Wi'kszo$* ludzi u!ywa medytacji aby dosta* co$. Mo!e chc, oni otrzyma* jakie$ dobre uczucie. Wielu ludzi chce ciszy i spokoju. Inni robi, medytacj' aby otrzyma* rzeczy

144

materialne. Jest pewna tradycja gdzie powtarzasz co$ aby dosta* dobry samochd, dom albo dobre koneksje. Ale w a$ciwa medytacja oznacza spojrzenie bardzo g 'boko do wewn,trz aby osi,gn,* swoj, prawdziw, natur' i pomc wszystkim istotom. Prawdziwa praktyka oznacza w rzeczywisto$ci nie chcenie niczego co pojawia si' poprzez praktyk'./ not wanting anything to come out of your practice/ Kiedy praktykujesz z chc,cym umys em, twoja praktyka jest ju! skierowana w niew a$ciwym kierunku i doprowadzi ci' wprost do jakiego$ piek a. Taka praktyka nie pomo!e odnale2* ci twojego prawdziwego ja. Zewn'trzna 0cie ka Medytacji W tych dniach wielu Chrze$cijan lubi medytacj'. Jest tak!e medytacja Sufi i medytacja New Age. Jest medytacja jogi, medytacja holistyczna dla zdrowia i medytacja Divine Light. W Azji mamy medytacje Konfucja.skie, Taoistyczne i Hindu. Wszystkie te rodzaje praktyk s, Zewn'trzn, 0cie!k, Medytacji. Jest to ka!dy rodzaj praktyki ktra jest przywi,zana do jakiego$ przedmiotu, albo ma na celu stworzenie przyjemnego stanu umys u albo dobrego uczucia. By em kilka lat temu w pewnym bardzo popularnym o$rodku medytacyjnym. Wszyscy uczniowie tylko wdychali i wydychali bardzo wolno. Wdech, wydech, wdech, wydech, oni prawie wszyscy spali - Zzzzzzz... Ale jednak ka!dy mwi , Ach, to jest wspania e! Taki spokj! Ich nauczyciel powiedzia !e je$li b'd, tylko robi* to, wkrtce oni poczuj, si' bardzo wyciszeni i szcz'$liwi. I to by a prawda: prawie wszyscy byli u$miechni'ci i szcz'$liwi. W gruncie rzeczy, to nie jest ani dobre ani z e. Ale ka!dy usi owa tylko mie* dobre samopoczucie i stworzy* pewien rodzaj spokojnego umys u-mi o$ci wobec grupy. /for the group to feel/ Na zako.czenie dnia, wszyscy trzymali si' za r'ce albo poklepywali si' nawzajem po plecach - bardzo szcz'$liwi. Tak, co$ takiego nie jest z e. Ale dotyczy to jedynie stworzenia jakiego$ samopoczucia, dobrego samopoczucia. Ludzie opowiadali jak oni robi, t, medytacj' aby stworzy* jakie$ szcz'$cie w ich !yciu. Inni usi owali wytworzy* $wi't, przestrze.. Ale w ko.cu, nawet bardzo dobre samopoczucie zmienia si' i staje si' swoim przeciwie.stwem. Wtedy osoba ktra praktykuje t, medytacj' mo!e sta* si' jeszcze bardziej smutna ni! poprzednio, poniewa! jej medytacja polega na przywi,zaniu si' do tego dobrego samopoczucia. Mo!e to by* jak pewien rodzaj narkotyku: kiedy przyjemne samopoczucie zmienia si', ona dostaje cierpienie. Medytacja przynosi jakie$ szcz'$cie, ale kiedy stwarzasz szcz'$cie, stwarzasz tak!e jego przeciwie.stwo. Stwarzasz $wiat-przeciwie.stw. To dzieje si' zawsze je$li czyja$ praktyka ma jaki$ przedmiot, co$ do czego$ kto$ jest przywi,zany. Nazywamy to medytacj, dobregosamopoczucia, albo spokoju umys u. Jej kierunek nie jest wyra2ny i przywi,zuje ona do jakiego$ zewn'trznego przedmiotu albo samopoczucia czy rzeczy. Zatem ten rodzaj medytacji jest zawsze uzale!niony od jakiego$ uczucia albo przedmiotu. Kiedy kto$ nie mo!e dosta* tego przedmiotu, ani go zatrzyma* straci on swoje dobre samopoczucie. Gdzie jest Bg? Chc' zobaczy* Boga! Medytacja ktra jest przywi,zana do jakiego$ przedmiotu, uczucia albo idei jest nazywana Zewn'trzn, 0cie!k, Medytacji. Medytacja Zwyk&ych Ludzi Medytacja Zwyk ych Ludzi oznacza jaki$ rodzaj praktyki medytacji wykonywanej po to by poprawi* wynik w jakiej$ dzia alno $ci. Ten rodzaj medytacji jest bardzo popularny w tych dniach. Ma on pewn, szczegln, funkcj' / it has some particular function or performance in mind/ zatem wiele ludzi lubi to. Oni wierz, !e kiedy robi, t, medytacj' dostan, co$. Czasami nazywa si' to koncentracja medytacyjna. S, ludzie ktrzy robi, medytacj' b'd,c, cz'$ci, swoich *wicze. sztuk walki. Ach, robi' medytacj' karate. Je$li b'd' medytowa , mj umys stanie si' jasny i moje karate stanie si' lepsze. Bardzo popularne jest dzisiaj nauczanie

145

twrczego pisania, rysowania i malowania jako medytacji. Wielu ludzi lubi tak!e dawn, japo.sk, ceremoni' picia herbaty albo wykonywania kaligrafii jako medytacji. Niektrzy ludzie prbuj, u!ywa* medytacji jako pomocy w rozwi,zywaniu problemw emocjonalnych i psychicznych nad ktrymi pracuj, ze swoim terapeut,. A niektrzy u!ywaj, jej aby usun,* stres psychiczny. Znowu, ten rodzaj medytacji nie jest ani dobry ani z y. Lepiej jest robi* to ni! nie robi* w ogle !adnej medytacji. Je$li robisz medytacj', mo!e to pomc twojemu karate i pomc twojej dzia alno$ci artystycznej. Mo!e pomc ci gra* lepiej na pianinie, albo bardziej dok adnie wykonywa* ceremoni' herbaty. By* mo!e pomo!e tak!e twojej terapii. Ale ten rodzaj medytacji nie mo !e pomc ci ca kowicie osi,gn,* twojej prawdziwej natury. Nie uwolni ci' ona od ko a narodzin i $mierci. Naprawd', te techniki mog, pomc ci przez pewien czas, ale ich nauczanie nie jest ca kowite. Kierunek tego rodzaju medytacji nie jest zawsze jasny: nie $lubuje on s u!y* wszystkim istotom, ale raczej cz'sto mo!e sprawi* !e twj umys Ja, mnie, moje wzro$nie i stanie si' mocniejszy. Chc' rozwi,za* moje problemy emocjonalne. Chc' aby moje cia o sta o si' zdrowsze. Chc' by* najlepszy w judo, albo ceremonii herbaty. Ale czym jest to ja? Taka medytacja nigdy nie zadaje tego pytania w ca kowity sposb. Kiedykolwiek medytacja ma jaki$ przedmiot, oznacza to Chc' czego$. Je$li czego$ chcesz, jak powiedzieli$my wcze$niej, jest to ju! du!y b ,d. Wpadasz z powrotem do g 'bokiej studni przedmiotu i podmiotu. Nie jest to sposb aby ca kowicie odci,* korze. cierpienia. Jest tak dlatego !e, ze swojej samej natury, medytacja ch'-co$ zawsze stwarza przedmiot i podmiot, to i tamto, dobro i z o. Ten rodzaj medytacji, nie pokazuje w ca kowity sposb czym jest ta rzecz ktr, nazywamy ja. Tak!e, nie pomo!e aby znikn' a twoja karma i jej kierunek nie jest wyra2ny. Praktykowanie jakiegokolwiek rodzaju medytacji ktra ma w umy$le jaki$ przedmiot albo jaki$ rodzaj dzia alno $ci, daj,c dobre odczucie, cz'sto mo!e uczyni* twoje ja, mnie, moje jeszcze mocniejszym. Je$li praktykujesz z tym nastawieniem, praktykujesz Medytacj' Zwyk ych Ludzi. Jest tak, poniewa! w istocie, medytacja chc'-co$ zawsze stwarza przedmiot i podmiot, to i tamto, dobro i z o. Ten rodzaj medytacji nie ukazuje w ca o$ci czym jest ta rzecz ktra nazywamy ja. Tak!e, nie pomaga usun,* twej karmy i kierunek ten nie jest jasny. Praktykowanie jakiegokolwiek rodzaju medytacji ktra ma w umy$le jaki$ przedmiot lub co$ do spe nienia /level of perfection/, daj,c tylko dobre odczucie, cz'sto mo!e uczyni* twoje ja, mnie, moje jeszcze mocniejszym. Kiedy praktykujesz z takim umys em, praktykujesz Medytacj' Zwyk ych Ludzi. Medytacja Hinajany Mwili$ my ju! o praktyce medytacji Buddyzmu Hinajany. Dzisiaj na Zachodzie, Medytacja Hinajany jest bardzo popularna. Czasami jest nazywana medytacj, Vipassany lub medytacj, wgl,du. Medytacja ta pomaga osi,gn,* wgl,d w nietrwa o$*, wgl,d w nieczysto$* i wgl,d w nie-ja2.. Praktyka ta k adzie te! nacisk na $cie!k' wskaza. (sila), utrzymywanie nie poruszaj,cego si' umys u (samadhi), oraz m,dro$* (prad nia). Celem tej formy medytacji jest osi,gni'cie ca kowitego spokoju i wyga$ni'cia lub nirwany. Medytacja Mahajany Tak!e mwili$ my wcze$niej o praktyce Mahajany. Ten rodzaj medytacji jest oparty na sze$ciu podstawowych pogl,dach nauk Mahajany takich jak: wgl,d w istnienie i nieistnienie Dharm, wgl,d w natur' formy i pustki, wgl,d w istnienie i 0rodkow, Drog', wgl,d w natur' zjawisk, wgl,d w interpretacj' wszystkich zjawisk oraz wgl,d !e wszystkie zjawiska same w sobie s, Absolutem. Praktyka oparta na tych sze$ciu wgl,dach mo!e by* wyja$niona dzi'ki nauczaniu sutry-Awatamsaka: Je$li chcesz dok adnie zrozumie* wszystkich buddw

146

przesz o$ci, tera2niejszo$ci i przysz o$ci, powiniene$ postrzega* natur' ca ego wszech$wiata jako stworzon, przez sam umys . Najwy szy Pojazd Zen Je$li wszystko jest stworzone przez umys , co stwarza umys ? Bezpo$rednie osi,gni'cie prawdziwej natury umys u jest celem Najwy!szego Pojazdu Zen. Ten rodzaj medytacji jest dalej podzielony na trzy rodzaje. Konceptualne, akademickie lub intelektualne zrozumienie jest Zenem Teoretycznym. Zdobycie do$wiadczenia pustki i postrzeganie jedno$ci umys u i wszech$wiata jest Zenem Tathagaty. Zen patriarchalny oznacza osi,gni'cie !e wszystko, w a$nie tak jak to, ju! jest prawd,. Oznacza to umys rozlu2niony, zrelaksowany, jest to osi,gni'cie Wielkiego Ja. Wielkie Ja jest niesko.czone w czasie i przestrzeni. W rzeczywisto$ci, trzy rodzaje Zen s, jednym, nie trzema. Czasami dzielimy je aby upro$ci* nauczanie i sprawdzi* zrozumienie ucznia. Najwy!szy Pojazd Zen Zen Teoretyczny Zen Tathagaty Forma jest pustk,. Pustka jest form,. Ani forma, ani pustka.

Zen Patriarchalny Forma jest form,. Pustka jest pustk,. Zen teoretyczny: Forma jest pustk*. Pustka jest form*. ZEN TEORETYCZNY w ca o$ci jest oparty na my$leniu. Jest to tylko sucha, intelektualna teoria o naturze formy i pustki: Forma jest pustk,. Pustka jest form,. Wielu wysokiej klasy uczonych a tak!e artystw rozumie ten punkt konceptualnie. Rwnie! niektrzy ludzie bior, narkotyki i przez krtki czas urzeczywistniaj, !e wszystko jest tym samym, !e wszystko pochodzi z tego samego punktu. Je$li zapytasz kogo$ z nich, To jest o wek. Czy ty i ten o wek jeste$cie tacy sami czy r!nicie si'? zwykle odpowiadaj,, Tacy sami! Oni rozumiej, ten punkt: wszystko we wszech$wiecie jest tym samym. Wszystkie rzeczy s, t, sam, substancj,. Zatem, forma jest pustk,. Pustka jest form,. Ja jestem tob,, ty jeste$ mn,. To zrozumienie jest w a$ciwe, ale wci,! jest to tylko my$lenie. Nie jest to ca kowite osi,gni'cie. Pewnego dnia kto$ zapuka do drzwi mojego pokoju w 0wi,tyni Hwa Gye Sah w Seulu i powiedzia , Mistrzu Zen! Mistrzu Zen! My$l' !e osi,gn, em o$wiecenie! Och, to wspaniale! powiedzia em. Zatem co osi,gn, e$? Ucze. powiedzia , Osi,gn, em Nic! Osi,gn, e$ Nic? To bardzo wspaniale. Ale kto osi,gn, nic? No, ja osi,gn, em Nic. Wtedy uderzy em go moim kijem bum! Kto osi,gn, to? Ucze. zaniemwi i nie potrafi odpowiedzie*. Ha ha ha ha! Tak, mo!e on co$ zrozumia , ale nie jest to ca kowite osi,gni'cie. To jest zrozumienie czego$ o osi,gni'ciu, ale ci,gle, nie jest to prawdziwe osi,gni'cie. Nazywamy to Zenem Teoretycznym. Jest wielu ludzi ktrzy mieli silne konceptualne do$wiadczenie !e forma jest pustk, a pustka jest form,. Ale kiedy pozostaje to samym tylko do$wiadczeniem, nie mo!e pomc ich !yciu. Innym razem przyszed do mnie do Hwa Gye Sah pewien cz owiek i powiedzia , Mistrzu Zen, czy ja stoj' g ow, do gry czy g ow, na d ? Pytanie to wygl,da o to do$* dziwnie. Pytasz mnie dlatego !e naprawd' nie wiesz?

147

No, powiedzia , nie jestem ca kiem pewny... Dlaczego? Ziemia jest okr,g a. Wi'c ja stoj' tak, ale w a$nie teraz, ludzie Zachodu, po drugiej stronie Ziemi musz, sta* g ow, w d . Co o tym my$lisz? Wtedy powiedzia em, Co ty my$ lisz? Jego twarz poja$nia a. Rozumiem jaka jest prawda... Zatem, co rozumiesz? zapyta em. Forma jest pustk,, pustka jest form,. G ow, do gry jest g ow, na d , a g ow, na d jest g ow, do gry. Jak to zrozumia e$? Wpad em na taki pomys / my mind figured it out/ Gdzie jest twj umys ? Prosz' poka! mi. Jego zatka o ca kowicie i nie by w stanie odpowiedzie*. Wtedy przypomnia em sobie stare Korea.skie powiedzenie mwi,ce, Rozumie* rzeczy w ten sposb to gorzej ni! mie* raka. Kiedy zacz'li$my rozmawia*, dowiedzia em si' !e ten cz owiek wsiadaj,c kiedy$ do autobusu zobaczy wie$niaka ktry podpar swj plecak kijkiem aby si' nie przewrci . Przechodz,cy obok cz owiek przypadkiem potr,ci ten kij i plecak przewrci si'. To da o mu wielkie pytanie: Jak to si' mog o sta*? Pomy$la on o Ziemi i o fakcie !e ludzie na Zachodzie, po drugiej stronie globu maj, tak, sam, sytuacj'. To ju! nie mia o dla niego d u!ej !adnego sensu. Prawdziwy problem zacz, si' jednak kiedy jego przyjaciel zaproponowa mu pj$cie na seri' wyk adw o Sutrze Serca ktre by y dawane przez znanego profesora. Kiedy us ysza s owa Forma jest pustk,, pustka jest form,, ta idea zapad a bardzo g 'boko w jego $wiadomo$*. On uchwyci istot' tych s w konceptualnie, ale sta si' zbyt do nich przywi,zany aby zobaczy* na co one wskazywa y. Taki rodzaj my$lenia jest jak z a choroba. Zen Tathagaty: Ani forma, ani pustka. Sutra-Mahaparanirwany mwi: Wszystkie zjawiska s, nietrwa e; to jest prawo pojawiania i znikania. To znaczy !e gdy nie ma pojawiania ani znikania w twoim umy$ le, ten umys jest ca kowitym spokojem i b ogo$ci,. Jest to umys ca kowicie uwolniony od my$lenia, umys przed my$ leniem. To jest o wek. Czy ty i ten o wek jeste$cie tacy sami czy r!ni? Je$li powiesz tacy sami uderz' ci' trzydzie$ci razy. Je$li powiesz r!ni, tak!e uderz' ci' trzydzie$ci razy. Co mo!esz zrobi*? [Przerywa na par' chwil i uderza mocno w st&] To jest Zen Tathagaty. [Uderza w st& ponownie] Ten umys , tylko ten punkt. Nie mo!esz otworzy* swoich ust aby go wyja$ni*. Ten punkt nie ma Buddy, nie ma Dharmy, nie ma dobra, nie ma z a, nie ma $wiat a, nie ma ciemno$ci, nie ma nieba, nie ma ziemi, nie ma takie same, nie ma r!ne, nie ma pustki, nie ma formy, nie ma w nim niczego. To jest naprawd' pusty umys . [Uderza w st&] Pusty umys nie pojawia si' ani nie znika. Utrzymywanie tego umys u przez ca y czas jest Zenem Tathagaty. Nie jest mo!liwe wyja$ni* ten punkt u!ywaj,c mowy i s w. Kiedy kto$ pyta mistrza Zen Lin Czi, zwyk on odpowiada* okrzykiem Katz! Gdy kto$ pyta mistrza Zen Dok Sahna, on zwyk uderza* pytaj,cego. A mistrz Zen Gu Dzi, odpowiada na ka!de pytanie tylko podnosz,c jeden palec. Dzia ania te s, nauczaniem bardzo wysokiej klasy, poniewa! nie polegaj, na mowie i s owach aby zademonstrowa* nasz, prawdziw, natur' i Absolut. Jest to dzia anie ktre bezpo$rednio przekazuje do$wiadczenie. Ten rodzaj nauki ukazuje !e wszystko pierwotnie jest t, sam, substancj, i ta substancja nie ma nazwy ani formy. Jednak ten punkt nie mo!e by* wyja$niony czy opisany. 3adne s owo nie mo!e go przekaza*. Zamiast tego mo!e by* tylko zademonstrowany przez bezpo$rednie dzia anie. [Uderza w st& g&o.no] Wcze$niej kto$ powiedzia !e on i ten o wek s, tacy sami. Tacy sami jest tylko

148

my$leniem. Jest to tylko ja owe zrozumienie. Ale kiedy zapytacie mnie czy ten o wek i ja jeste$my tacy sami czy r!ni, odpowiem tak... [uderza w st& g&o.no] To jest Zen Tathagaty. Zen Patriarchalny: Forma jest Form*. Pustka jest Pustk*. Zatem wszystko we wszech$wiecie jest t, sam, uniwersaln, substancj,, a ta substancja nie ma nazwy ani formy. [Uderza g&o.no w st&] Ale wszystkie rzeczy maj, tak!e specyficzn, prac' i funkcj'. Z momentu na moment, jaka jest w a$ciwa funkcja substancji? To jest bardzo wa!ny punkt. Osi,gni'cie w a$ciwej funkcji substancji z momentu na moment jest nauczaniem Zen Patriarchalnego, nazywanego czasami Zenem o$wiecenia. Osi,gni'cie tego punktu oznacza zdolno$* do u!ycia ka!dej sytuacji i ka!dej rzeczy aby pomc innym ludziom. Zen Patriarchalny rozwija wgl,d we w a$ciw, funkcj' naszego umys u i w a$ciw, funkcj' wszech$wiata. Aby opisa* to dok adniej, mo!emy spojrze* na Zen Patriarchalny poprzez jego dalszy podzia ../dividing it into two views of expedient means/. Mwimy !e s, dwie drogi opisania funkcji. Styl metafizyczny to, jak mwimy, prawda tak jak-to./like this truth/ Ale bardziej precyzyjn, i ca o$ciow, funkcj, jest konkretny styl funkcji lub prawda w a$nie tak jak-to. Na przyk ad kto$ pyta, Czym jest Budda? Jest wiele mo!liwo$ci aby odpowiedzie*, poniewa! wszystko jest prawd,. Niebo jest niebieskie. Drzewo jest zielone. Cukier jest s odki. Sl jest s ona. Budda, Dharma, umys , natura, Bg, ja2., prawdziwa ja2., Absolut, energia, $wiadomo$*, substancja wszystko jest Budd,, prawda? Co nie jest Budd,? Jest to bardzo szerokie pytanie; nie zatrzymuje si' ono w jednym punkcie. Nazywamy to pytaniem w stylu metafizycznym, poniewa! to o co pytamy wskazuje na jakie$ oglne okre$lenie prawdy. Wszystko jest prawd,, Zatem wszystko jest Budd,. Wszystko jest Bogiem, lub natur, lub umys em lub prawd,. Ten rodzaj odpowiedzi pokazuje funkcje w stylu metafizycznym. Jednak ka!dego dnia spotykamy wiele r!nych sytuacji ktre wymagaj, aby odpowiedzie* bardziej precyzyjnie. Wymagaj, jakiego$ dzia ania ktre b'dzie bardziej dok adne ni! jaka$ refleksja lub wyja$nienie prawdy. Wi'kszo$* sytuacji w naszym !yciu wymaga pe nego dzia ania i ca kowitego funkcjonowania. We2my bardzo prosty przyk ad, oto jest bia a fili!anka. Kto$ zapyta ci', Jaka jest natura tej rzeczy? Je$li odpowiesz, To jest fili!anka, wskazuje to !e jeste$ przywi,zany do nazwy i formy. Je$li powiesz !e to nie jest fili!anka, wtedy jeste$ przywi,zany do pustki. Zatem, czy to jest fili!anka, czy nie? Jak odpowiesz? Mo!e powiesz, Niebo jest niebieskie, ale to tak!e nie jest w a$ciwe. Drzewo jest zielone. Gdy jestem g odny, jem. Tak, niebo jest niebieskie, to jest prawda. Drzewo jest zielone, to te! jest prawda. Gdy jestem g odny jem, - ta odpowied2 te! mo!e by* wyja$nieniem jakiej$ uniwersalnej prawdy, ale w tym przypadku, wszystkie te odpowiedzi nie s, w a$ciwe. Nie wyja$niaj, one twojego zwi,zku ani relacji z t, sytuacj, w tym momencie sytuacj, stworzon, przez to pytanie. Zatem pytam ci' ponownie, co to jest? [Podnosi fili ank' i pije z niej] Tylko to! Jedno upunktowione pytanie wymaga jedno upunktowionej odpowiedzi. To jest bardzo proste. Popatrzmy na inny przyk ad. Oto jest zegarek. Je$li powiesz !e to jest zegarek, jeste$ przywi,zany do nazwy i formy. Je$li powiesz !e to nie jest zegarek, jeste$ przywi,zany do pustki. Zatem, czy to jest zegarek, czy nie? Kto$ mo!e odpowiedzie* Zegarek jest drzewem, drzewo jest zegarkiem. To jest Zen teoretyczny, poniewa!, forma jest pustk,, pustka jest form,. To jest zaledwie intelektualne wyja$nienie. Inni ludzie zwykle odpowiadaj,, Twoja szata jest szara, lub twoje oczy s, br,zowe. Ten rodzaj odpowiedzi nie jest z y; przedstawia jak,$ ogln, prawd'. Ale, w tej szczeglnej sytuacji, te odpowiedzi nie s, w a$ciwe. Chocia! prawdziwe, nie s, one t, konkretn, prawd, w tej szczeglnej zaistnia ej sytuacji.

149

Jedno-upunktowione pytanie wymaga jedno-upunktowionej odpowiedzi. Zatem, czy to jest zegarek, czy nie? [Po chwili patrzy na tarcz' zegarka] Och, jest teraz druga pi'tna$cie. To jest, mwimy, Zen Patriarchalny. To jest bardzo proste. Substancja, prawda i dzia anie (funkcja) schodz, si' w jednym punkcie. To jest twoja prawdziwa droga i w a$ciwe !ycie, z momentu na moment. Zatem, Zen Patriarchalny ma dwie formy wyra!ania: funkcj' metafizyczn, i konkretn,. Zarwno funkcja metafizyczna i funkcja konkretna przedstawiaj, najwy!sz, nauk' Sutry Serca: Forma jest form,, pustka jest pustk,. Lecz funkcja metafizyczna oznacza wy ,cznie !e odzwierciedlamy t' prawd', tak, jaka jest. Niebo jest niebieskie. Drzewa s, zielone. 0ciana jest bia a. Pies szczeka na zewn,trz, Hau, hau! Nasz umys jest jak wielkie okr,g e zwierciad o. Tylko odbija, odbija, odbija, odbija. Wszystko jest prawd, ta jak-to. Czasami jednak samo tylko odzwierciedlenie prawdy takiej jaka jest nie mo!e za bardzo pomc temu $wiatu. Dzisiejsze spo ecze.stwo jest bardzo, bardzo skomplikowane. Wszystko porusza si' bardzo szybko i zmienia bardzo pr'dko. Jest wiele cierpienia. Jak mo!emy pomc temu $wiatu? Oczywi$cie, kiedy utrzymujemy umys ktry jest czysty jak przestrze., odzwierciedlamy ten $wiat jakim jest. Gdy czerwona kulka pojawia si' przed naszym umys em - lustrem, czerwie. jest odbita; gdy przychodzi biel, biel. Ale kiedy przychodzi g odna osoba przed nasze czyste lustro, czy stajemy si' g odni? Gdy smutna osoba przychodzi, czy stajemy si' smutni? Czy samo odzwierciedlenie prawdy pomo!e tym ludziom? Zatem, bardziej dok adna i ca kowita odpowied2 jest potrzebna, prawda? W ten sposb pojawia si' nauczanie prawda w a$nie tak jak-to. /truth just-like this/ Zwyk e odzwierciedlanie tego $wiata jakim on jest czasami mo!e nie by* wystarczaj,ce gdy powinni$my pomc cierpi,cym istotom. Z momentu na moment, jakie jest nasze w a$ciwe odniesienie do prawdy takiej jaka jest? Tak, niebo jest niebieskie. Drzewa s, zielone. To jest prawda. Jak mo!emy sprawi* aby zrealizowanie tej prawdy funkcjonowa o w a$ciwie w naszym codziennym !yciu i mog o pomc wszystkim istotom? Osi,gni'cie tego jest tym co rozumiemy przez konkretna funkcj'. Samo osi,gni'cie prawdy, takiej jaka jest, oznacza osi,gni'cie funkcji metafizycznej. Ale spontaniczne osi,gni'cie w a$ciwej funkcji prawdy z momentu na moment oznacza osi,gni'cie w a$ciwego !ycia. Oznacza to osi,gni'cie w a$ciwego odniesienia do sytuacji i osi,gni'cie w a$ciwej funkcji. Uniwersalna substancja, prawda i funkcja spotykaj, si' w jednym spontanicznym dzia aniu ktre przynosi po!ytek innym istotom. Mo!na to wyrazi* w inny sposb. Mwimy czasami: Utrzymuj umys ktry jest czysty jak przestrze., ale pozwl umys owi dzia a* szczeg owo i precyzyjnie jak koniuszek ig y. Zen patriarchalny jest bardzo, bardzo drobiazgow, i dok adn, praktyk,. Z momentu na moment, postrzegasz swoj, w a$ciw, sytuacj', w a$ciwe odniesienie do tej sytuacji i w a$ciw, funkcj'. Mwili$my ju! du!o o utrzymywaniu czystego umys u. Kiedy widzisz, kiedy s yszysz, kiedy w,chasz, kiedy smakujesz, kiedy dotykasz, kiedy my$lisz wszystko, w a$nie tak jak to jest prawd,. To jest utrzymywanie umys u ktry jest czysty jak przestrze.. Oznacza to utrzymywanie zawsze bardzo szerokiego spojrzenia. Ale nasza praktyka oznacza precyzyjnie /meticulously honing/........ jak ta praktyka dzia a gdy nieustannie pojawiaj, si' nowe sytuacje. Ka!dy widzia du!, kas' mnicha. Ta szata jest zszyta bardzo dok adnie w wielu r!nych miejscach. Jest bardzo trudno zrobi* j,. Je$li osoba ktra j, robi, nie u!ywa uwa!nie ig y, pope ni b ,d. Wtedy ca a kasa musi by* rozpruta i musi by* szyta od nowa. Umys mi o$ci oznacza umys ktry jest czysty jak przestrze.. To jest bardzo wspania e. Ale to jest bardzo szerokie do$wiadczenie umys u. Umys ten nie zawsze postrzega jak dzia a* dla innych odpowiednio, w danej sytuacji. Jednak!e, nauka Buddyzmu dotyczy umiej'tnych $rodkw. /expedient means/ To inna nazwa dla wsp czucia. Wsp czucie ktrego uczy najwy!szy pojazd to mi o $* uwarunkowana przez m,dro$*. Je$li nie masz m,dro$ci i do$wiadczasz pewnego rodzaju umys u mi o $ci, wtedy ten umys mi o $ci nie

150

zawsze mo!e odpowiedzie* na r!ne potrzeby ludzi w r!nych sytuacjach. Ale gdy osi,gniesz prawd' i przetrawisz swoje zrozumienie, wtedy pojawi si' m,dro$*. Mi o$* plus m,dro$* rwna si' wsp czucie. Jedno dzia anie dla ka!dej sytuacji. Odpowiednie dzia anie na potrzeb' ka!dej istoty /a different function for every beeings need/ pojawia si' w ka!dej sytuacji automatycznie. Utrzymuj umys czysty jak przestrze., ale niech twj umys dzia a precyzyjnie jak koniuszek ig y. To jest nauczanie bardzo wysokiej klasy. Aby jednak dzia a* dla innych i postrzega* nasz, w a$ciw, funkcj', musimy najpierw osi,gn,* prawd'. Dawno temu w Chinach, kto$ zapyta mistrza Zen Dok Sahna, Czym jest Budda? On odpar , Trzy funty lnu. Cz owiek ten nie zrozumia , wi'c poszed do innego mistrza Zen, opowiedzia o swoim spotkaniu z Dok Sahnem i zapyta , Co oznaczaj, trzy funty lnu? Mistrz Zen odpar , Na p nocy jest sosna, na po udniu bambus. Cz owiek wci,! nie rozumia , zatem poszed do swojego przyjaciela ktry praktykowa Zen od pewnego czasu i zapyta o czym mwi o tych dwch mistrzw Zen. Jego przyjaciel powiedzia , Kiedy otwierasz swoje usta , twoje z'by s, ! te. Czy rozumiesz? Nie wiem, odpar ten cz owiek. Wtedy jego przyjaciel powiedzia , Najpierw musisz zrozumie* swj umys , wtedy to wszystko stanie si' jasne. Zen Patriarchalny oznacza zatem !e wszystko, w a$nie tak-jak-to, jest prawd,. Niebo jest niebieskie. Drzewo jest zielone. Pies szczeka ,Hau, hau! Sl jest s ona. Cukier jest s odki. Kiedy widzisz, kiedy s yszysz, kiedy smakujesz, kiedy w,chasz, kiedy dotykasz, kiedy my$lisz, wszystko jest prawd,, w a$nie tak jak jest. /just as it is/ Kiedy$ mnich zapyta mistrza Zen Jo Ju, Czym jest Budda? Napij si' herbaty! Inny mnich zapyta , Czym jest Dharma? Napij si' herbaty! Czym jest Buddyzm? Napij si' herbaty! Nazw, tego jest w a$ciwa funkcja. Jest znana historia ktra demonstruje te trzy rodzaje Zen. Nauczyciel mojego nauczyciela, wielki Mistrz Zen Man Gong, zosta mnichem kiedy mia zaledwie trzyna$cie lat. By on s u!,cym u mistrza Sutr w $wi,tyni Tong Hak Sah, ktra by a wtedy najs ynniejsz, $wi,tynia sutr w Korei. Najlepsi mnisi sutr z ca ego kraju przybywali tam aby uczy* si' nauk Buddy. Pewnego dnia, na zako.czenie roku, mia a tam miejsce wielka ceremonia promocyjna. Zgodnie z tradycj,, starszy mnich zaj, miejsce na podwy!szeniu aby wyg osi* mow' po!egnaln,. Kiedy wyszed na podium, poprawi on swoje szaty i powiedzia , Musicie wszyscy kontynuowa* w a$ciw, nauk' i sta* si' tak jak du!e drzewa z ktrych zbudowano t, $wi,tyni' i tak jak du!e naczynia ktre mog, pomie$ci* wiele dobrych rzeczy. Kiedy$, pewien poeta napisa - Woda przyjmuje kszta t swojego naczynia, ludzkie istoty staj, si' takie jak towarzystwo w jakim przebywaj,. Zatem dzisiaj wszyscy otrzymali$cie promocje. To wspaniale. Je$li od teraz b'dziecie si' przyja2ni* z dobrymi i szlachetnymi lud2mi, staniecie si' naturalnie dobrzy i szlachetni i wype nicie swoje najwi'ksze zobowi,zanie wobec niebios. Ale kiedy przyjmiecie towarzystwo z ych ludzi, ktrzy pod,!aj, z , drog,, w ko.cu staniecie si' 2li. Utrzymujcie zawsze Budd' w swoim umy$ le i miejcie zawsze dobre towarzystwo. Wtedy zostaniecie wielkimi drzewami i naczyniami Dharmy. To jest moje s owo dla was na po!egnanie. Wszyscy byli pod wra!eniem tej mowy. Siedz,cy daleko w tyle m ody Man Gong my$la , Och to wspania e nauczanie! Wszyscy mnisi byli zadowoleni. Powrciwszy na swoje miejsce, starszy mnich zwrci si' do siedz,cej z boku dziwnie-wygl,daj,cej postaci. Ubrany w achmany z d ugimi w osami i d ug, rzadk, brod, mnich wyra2nie odstawa od innych schludnych i ogolonych mnichw. Ale chocia! jego

151

wygl,d by niestaranny, jego oczy $wieci y jak dwa diamenty. By to nikt inny tylko Mistrz Zen Kyong Ho, ktry w a$nie odwiedzi $wi,tyni'. By on ju! znany w ca ym kraju jako jeden z najwi'kszych mistrzw Zen w historii Buddyzmu Korea.skiego. Mistrz Sutr poprosi , Mistrzu Zen, prosimy, powiedz co$. Nie podnosz,c wzroku, Kyong Ho tylko pokr'ci g ow,, Nie, nie, ja jestem tylko w'drowcem. Nie mam nic do powiedzenia. I pozosta milcz,cy. Prosimy Sunim, dzisiaj jest taki wa!ny dzie.. M odsi mnisi prosili tak!e, wi'c po d u!szej chwili Kyong Ho Sunim zaj, miejsce na podwy!szeniu. Wszyscy jeste$cie mnichami, powiedzia . Mnisi s, wolni od ma ostkowych i osobistych przywi,za. i !yj, tylko aby pomc wszystkim istotom. Pragnienie zostania wielkim drzewem lub naczyniem Dharmy przeszkodzi wam zosta* prawdziwym nauczycielem. Z wielkich drzew jest wielki po!ytek, z ma ych drzew jest ma y po!ytek. Dobre i z e naczynie mo!e by* u!yte ka!de na swj sposb. 3adne nie powinno by* odrzucone. Powinni$cie raczej zosta* wielkimi cie$lami. Je$li jeste$ dobrym cie$l,, nigdy nie odrzucasz du!ego drzewa, ani ma ego drzewa. Zr'czny cie$la umie u!y* ka!dego drzewa. Nigdy nie odrzuca on ani jednej rzeczy. Dobre czy z e, nie wa!ne. Je$li dobre rzeczy przyjd, musicie ich w a$ciwie u!y*, je$li z e rzeczy przyjd,, musicie tak!e wiedzie* jak u!y* ich w a$ciwie. Nie przywi,zujcie si' do dobra ani nie odrzucajcie z a. Musicie u!ywa* dobra i z a i uczyni* je w a$ciwym. Zatem miejcie zarwno dobrych jak i z ych przyjaci i nigdy nie odrzucajcie niczego. To jest prawdziwy Buddyzm. Moim jedynym !yczeniem dla was jest aby$cie uwolnili si' od ca ego konceptualnego my$lenia. M ody Man Gong Sunim us ysza to i natychmiast jego umys sta si' jasny. To jest mj nauczyciel! To jest mj nauczyciel! my$la . Kiedy Kyong Ho Sunim opuszcza sal' Dharmy, Man Gong pobieg za nim. Kyong Ho Sunim poczu za sob, czyj,$ obecno$* i odwrci si' do ch opca. Dlaczego idziesz za mn,? Mistrzu Zen, spodoba a mi si' twoja mowa, powiedzia Man Gong. Chc' zosta* twoim uczniem. Prosz' pozwl mi i$* z tob,! Kim jeste$? Nie mam nazwy ani formy. Je$li nie masz nazwy ani formy, co za mn, pod,!a? Och, twoja mowa by a naprawd' wspania a! Jeste$ przywi,zany do mojej mowy! Nie, panie, nie jestem w ogle przywi,zany do twojej mowy. Ja tylko pod,!am za twoim umys em. Kyong Ho roze$mia si' i sprawdzi ponownie Man Gonga, Jeste$ niedobrym ch opcem. Dzieci nie s, zdolne uczy* si' Buddyzmu. Ludzkie istoty mog, by* stare lub m ode, ale czy jest staro$* lub m odo$* w pierwotnej naturze? Mistrz Zen za$mia si' g o$no, Och, niedobry ch opcze! Zabi e$ i zjad e$ Budd'. Kto$ musi si' tob, zaj,*. Chod2 ze mn,. Zatem Kyong Ho zabra Man Gong Sunima do $wi,tyni Chung Jung Sah i zostawi pod opiek, opata. Man Gong praktykowa wytrwale i pracowa bardzo ci'!ko ko o $wi,tyni. Min' o pi'* lat od jego spotkania z mistrzem Zen Kyong Ho. W krtkim czasie opanowa on wszystkie ceremonialne $piewy. Mwiono o nim !e kiedy zaczyna $piewa* by o s ycha* d2wi'k z samego nieba. Wielu wyznawcw prosi o go aby robi dla nich dla nich ceremonie, zatem zawsze by bardzo, bardzo zaj'ty. Od rana do wieczora Man Gong $piewa ; cz'sto opuszczaj,c posi ki. Pewnego wiosennego wieczoru, tu! przed Dniem Narodzin Buddy, Man Gong Sunim przechodzi obok G wnej Sali Buddy. W a$nie uko.czy du!, ceremonie i

152

skierowa si' z zebranymi datkami do biura $wi,tyni. Przez ca y dzie. on nic nie jad i chcia troch' odpocz,* przed wieczorn, medytacj,. By bardzo, bardzo zm'czony. Kiedy przechodzi przez dziedziniec $wi,tyni, podszed do niego ma y ch opiec z s,siedniej wioski i pok oni si'. Wszystkiego najlepszego z okazji dnia Narodzin Buddy, Sunimie! Dzi'kuj', dla ciebie rwnie!. Z o!ywszy d onie z respektem, ch opiec powiedzia , Sunimie, mam dla ciebie pytanie... Och, co za pytanie? A zatem, dziesi'* tysi'cy Dharm powraca do Jedno$ci... Oczywi$cie, powiedzia Man Gong, dziesi'* tysi'cy Dharm powraca do jedno$ci. Rozumiem ten punkt. Zatem moim pytaniem jest, dok,d Jedno$* powraca? Man Gonga zatka o ca kowicie i nie mg nic powiedzie*. Jego usta otwar y si', ale !adne s owo nie wydoby o si' z nich. Ma y ch opiec patrzy z u$miechem kiedy Man Gong Sunim prbowa powiedzie* co$. Min' o kilka chwil, Ale usta Man Gong Sunima pozostawa y milcz,ce. Jego twarz sta a si' czerwona nast'pnie bia a, nast'pnie ciemna! Hoh! powiedzia ch opak, Nie rozumiesz tego! Nie rozumiesz niczego. Co z ciebie za mnich? Wtedy ch opiec odwrci si' na pi'cie i tak nagle jak przyszed , odszed . Man Gong Sunim nie by teraz szcz'$liwy! Dok,d powraca Jedno$*? Dlaczego nie mog' odpowiedzie* na to pytanie? Nie wiem... Powrci do swojego pokoju i po o!y si' na pod odze i wpatrywa si' w sufit. Nie mg je$*. Chocia! zm'czony, nie mg spa*. Dok,d powraca jedno$*? Nie wiem... Min, jeden dzie.. Dwa dni. Trzy dni. Od rana do wieczora i znw do rana, pytanie to trzyma o Man Gong Sunima jak !elazny u$cisk. Ono nie opuszcza o go nawet na moment. Ten ma y ch opak zada mi pytanie i ja nie mog' odpowiedzie*, jakie straszne! W mi'dzyczasie opat $wi,tyni zacz, martwi* si' o niego. Man Gong nie jad ani nie spa przez kilka dni. Jego twarz sta a si' blado ! ta, a pod podkr,!onymi oczami zwisa a skra. Opat zawo a Man Gonga do swojego pokoju. Co si' z tob, dzieje ostatnio? Czy my$lisz o pieni,dzach? Czy zakocha e$ si' w kobiecie? Je$li jeste$ przywi,zany do pieni'dzy lub do kobiety musisz opu$ci* $wi,tyni'! Ale Man Gong nie odpowiedzia mu tylko wpatrywa si' w pod og'. Wtedy opat rozgniewa si' jeszcze bardziej. Co si' z tob, dzieje? Odpowiedz mi! Po chwili Man Gong powoli zacz, mwi*, Nie chc' pieni'dzy, nie interesuje mnie !adna kobieta. Dzisiaj nie dbam o nic... Wi'c dlaczego nie jesz i nie $pisz od kilku dni? Panie, mam wielkie pytanie i ono nie opuszcza mnie, nawet na jeden moment. Jakie pytanie? Zapytaj mnie! Jakiekolwiek pytanie, nie ma problemu. Man Gong powiedzia , Dziesi'* tysi'cy Dharm powraca do Jedno$ci. Dok,d powraca Jedno$*? Opat za$mia si' g o $no na s owa Man Gonga, Nie obchodzi mnie dok,d Jedno$* powraca! Te s owa nie s, potrzebne. Dlaczego one tak ci' martwi,? Ale, chocia! opat prbowa jak mg nie potrafi odmieni* nastawienia Man Gonga. Patrzy na m odego, niepocieszonego mnicha, siedz,cego przed nim. Aha, jeszcze jeden dobry mnich jest stracony, powiedzia opat potrz,saj,c swoj, g ow,. Teraz musi on zosta* mnichem Zen. W Korei jest powiedzenie, Cz owiek $mie*, zostaje mnichem. Mnich $mie*, zostaje mnichem Zen. Mnich Zen -$mie*, zostaje Budd,. Man Gong Sunim nie by nic wart dla spo ecze.stwa, zatem zosta mnichem. Ale pytanie tego ma ego ch opca dotkn' o go tak g 'boko !e nie by nic wart dla tej 0wi,tyni. Opat wiedzia !e teraz by a tylko jedna $cie!ka dla tego m odego mnicha: Sala medytacji Zen.

153

Zatem nast'pnego dnia Man Gong Sunim przeprowadzi si' do $wi,tyni Zen. Od rana do wieczora, utrzymywa tylko to jedno pytanie: Dziesi'* tysi'cy powraca do jedno$ci, dok,d Jedno$* powraca? Nie wiem... Przez ca e dnie Man Gong Sunim siedzia zwykle w medytacji tylko z tym jednym pytaniem. Jad raz dziennie. Nie spa , tylko siedzia w sali medytacji ca , noc. Nie rozmawia z nikim. Pewnego dnia, gdy siedzia w medytacji, przed nim w $cianie pojawi a si' dziura. Wygl,da o to tak jakby nagle $ciana zrobi a si' szklana. Mg widzie* wszystko na zewn,trz: ska y, drzewa, ptaki i chmury. Widzia pana Lee pracuj,cego ogrodzie $wi,tynnym, pana Kim id,cego do G wnej Sali Buddy. Widzia ludzi pij,cych wod' ze studni. 7aaaaaachch! pomy$la Man Gong, Osi,gn, em o$wiecenie! Osi,gn, em o$wiecenie! Gdy patrzy w sufit, wszystko co widzia to by o niebo, bia e ob oki przep ywaj,ce tam i z powrotem, ptaki lataj,ce tu i tam. Kiedy obrci si' i popatrzy za do ty u, by y tam tylko sosny rosn,ce za sal, Dharmy. 7aaaaaach! Osi,gn, em o$wiecenie! Osi,gn, em o$wiecenie! Man Gong Sunim podskoczy na swojej poduszce i nieopisane szcz'$cie przepe ni o jego umys . Nast'pnego dnia odwiedzi mistrza Zen ktry przebywa w $wi,tyni. Zrozumia em natur' wszech$wiata. Osi,gn, em o$wiecenie! Och to wspaniale, powiedzia mistrz Mam zatem dla ciebie pytanie - jaka jest natura wszech$wiata? Man Gong Sunim odpar , Kiedy patrz' na dach i $ciany, nie ma tam niczego. Wszystko znik o. Mistrz Zen u$miechn, si'. Hmmmm, czy to rzeczywi$cie jest prawda? Oczywi$cie! Nie mam !adnych przeszkd. Ha ha ha ha! Nagle mistrz uderzy Man Gonga w g ow' kijem Zen. Auuuu*! Gdzie jest teraz twoje bez-przeszkd? Man Gong wykrzywi si' od uderzenia. Jego oczy wysz y na wierzch, jego twarz sta a si' czerwona, a $ciany sta y si' ponownie nieprze2roczyste. Mistrz za$mia si', Gdzie jest teraz prawda? Man Gong Sunim by ca kiem zbity z tropu. Nie wiem... Prosz' poucz mnie. Nad jakim kong- anem pracujesz teraz? Dziesi'* tysi'cy Dharm powraca do Jedno$ci, dok,d Jedno$* powraca? Zatem, Man Gong Sunimie, czy rozumiesz Jedno$*? Nie, mistrzu. Nie wiem... Musisz zrozumie* Jeden. To co widzia e$ by o tylko iluzj, . Nie trzymaj si' tego. Mwisz nie wiem. To nie-wiem jest twoim prawdziwym mistrzem. Utrzymuj tylko umys nie-wiem, zawsze i wsz'dzie, a wkrtce zrozumiesz. Man Gong Sunim powrci do swojej praktyki z jeszcze wi'ksz, determinacj, ni! przedtem. Mocno trzyma umys nie-wiem, zawsze i wsz'dzie, cokolwiek robi . Wszystkie jego pytania po ,czy y si' w jedn, niewzruszona mas'. Praktykowa w ten sposb przez trzy lata, nigdy nie odchodz,c od wielkiego zw,tpienia jakie zaleg o w jego wn'trzu jak g az. Pewnego poranka $piewa jak co dzie. Pie$. Porannego Dzwonu. Jedna strofa w niej mwi, Je$li chcesz zrozumie* wszystkich Buddw przesz o$ci, tera2niejszo$ci i przysz o$ci, musisz postrzega* !e ca y ten $wiat jest stworzony jedynie przez umys . D2wi'k rozchodzi si' falami ktre ca kowicie poch on' y wszelkie poj'cia siebie i innych. W tym momencie, umys Man Gonga nagle otworzy si' jak b yskawica. Zrozumia w jednym niezmiernym, niesko.czonym momencie /in one vast, infinite moment/ !e wszyscy Buddowie zawieraj, si' w pojedynczym d2wi'ku. Man Gong Sunim przepe niony rado$ci, pobieg do Sali Dharmy i kopn, mnicha ktry zwykle siedzia obok niego. Ouch! krzykn, mnich, Czy ty oszala e$? To jest natura Buddy! Czy osi,gn, e$ o$wiecenie?

154

Taaak! Ca y wszech$wiat jest Jednym. Jestem Budd,! Jestem Jednym! Przez nast'pny rok, Man Gong Sunim w'drowa po kraju kopi,c i uderzaj,c wielu mnichw. Wkrtce, wie$ci o jego dzia aniach rozprzestrzeni y si' i Man Gong sta si' bardzo znany. Wierzy on w siebie bardzo mocno i wielu mnichw obawia o si' go. Och, Man Gong Sunim jest wolnym cz owiekiem, mwili, on nie ma !adnych przeszkd ! Nast'pnego roku Man Gong postanowi odwiedzi* 0wi,tyni' Ma Gok Sah z okazji Dnia Narodzin Buddy. Zjecha o si' tam wielu braci w Dharmie z ca ego kraju na wielk, ceremoni'. Mistrz Zen Kyong Ho by tam tak!e. Kiedy Man Gong us ysza !e jego nauczyciel b'dzie tam tak!e obecny, by bardzo szcz'$liwy. Poszed zatem do pokoju Kyong Ho Sunima. Poprawi swoje szaty i pok oni si' przed swoim mistrzem, spojrza na Kyong Ho Sunima i pomy$la , Osi,gn, em o$wiecenie, ty tak!e osi,gn, e$ o$wiecenie. Mistrz Zen i ja jeste$my tacy sami, wi'c naprawd' nie potrzebuje si' k ania*. Ale skoro jeste$ moim pierwszym nauczycielem pok oni' si' jakby to zrobi ka!dy inny mnich... Man Gon Sunim zbyt mocno wierzy w siebie! Kyong Ho Sunim u$miechn, si' tylko gdy Man Gong Sunim k ania si' widzia on umys swojego ucznia jak na d oni. Och, witaj! Wszyscy mwi, !e osi,gn, e$ o$wiecenie. Czy to jest rzeczywi$cie prawda? Tak, osi,gn, em. Och to wspaniale! Pozwl zatem !e zadam ci jedno lub dwa pytania. Kyong Ho zada kilka pyta. Man Gong Sunimowi, a ten odpowiedzia bez problemu. Wtedy mistrz Zen wskaza na wachlarz i p'dzel do kaligrafii i spyta , Czy ten p'dzel i ten wachlarz s, takie same czy r!ne? Man Gong Sunim odpar , P'dzel jest wachlarzem, a wachlarz jest p'dzlem. Ta odpowied2 zdziwi a nieco Kyong Ho. Man Gong Sunim by w stanie odpowiedzie* na inne pytania ca kiem atwo, ale ta odpowied2 nie by zbyt jasna. Zatem, przez nast'pn, godzin', z niemal babcinym wsp czuciem, Kyong Ho Sunim usi owa wyja$ni* Man Gongowi jego b ,d. Ale Man Gong by zbyt dumny ze swojego osi,gni'cia i nie chcia s ucha*. W ko.cu Kyong Ho powiedzia , W pie$ni pogrzebowej, jest wers ktry mwi, Pos,g ma oczy i zy cicho skapuj, na ziemi', co to znaczy? Man Gong zaniemwi i nie mg odpowiedzie*. Otwar swoje usta ale !adne s owo z nich nie wysz o. Nagle Kyong Ho krzykn, na niego, Je$li tego nie rozumiesz, jak mog e$ powiedzie* !e wachlarz jest p'dzlem a p'dzel wachlarzem? W wielkiej konsternacji Man Gong pok oni si' i powiedzia , przepraszam, prosz' przebacz mi. Czy rozumiesz swj b ,d? Tak, mistrzu. Co mam zrobi*? Prosz' poucz mnie...? Budda powiedzia !e wszystkie rzeczy maj, natur' Buddy. Ale kiedy mnich zapyta kiedy$ mistrza Zen Jo Ju czy pies ma natur' Buddy, Jo Ju powiedzia , Nie! Czy rozumiesz? Nie, nie wiem... Kyong Ho Sunim powiedzia , To nie wiem jest twoim prawdziwym mistrzem. Zawsze utrzymuj umys ktry nie wie a wkrtce osi,gniesz o$wiecenie. Przez nast'pne trzy lata, Man Gong Sunim praktykowa bardzo, bardzo wytrwale. Z wielk, determinacj, utrzymywa umys nie-wiem, zawsze i wsz'dzie. Pewnego dnia, kiedy us ysza wielki dzwon $wiatynny b bong, bong! jego umys otworzy si' jak za uderzeniem pioruna. W jednym momencie osi,gn, Mu! Jo Ju, oraz nauki i kong any wszystkich znakomitych nauczycieli. Z g 'boka wdzi'czno$ci, dla swojego nauczyciela Man Gong Sunim napisa do Kyong Ho Sunima: Teraz rozumiem dlaczego bodhisatwa odwraca si', poniewa! cukier jest s odki a sl jest s ona. Przeczytawszy te s owa mistrz Zen Kyong Ho da Mang Gong Sunimowi inka i przekaz.

155

Historia o$wiecenia Man Gong Sunima jest bardzo znana. Czego uczy nas ta historia? Najpierw, uczy nas o wa!no$ci utrzymywania prbuj,cego umys u, niezale!nie od sytuacji. Mwi nam o Wielkim Pytaniu, Wielkiej Wierze i Wielkiej Odwadze tego mnicha. Ale, najwa!niejsze, historia ta, pokazuje nam r!ne poziomy osi,gni'cia w Najwy!szym Poje2dzie Zen. Jest wiele ludzi ktrzy osi,gn'li pewien rodzaj o$wiecenia, pewien rodzaj g 'bokiego wgl,du w natur' wszech$wiata. Ale jak g 'bokie jest ich osi,gni'cie? Pierwsze wielkie do$wiadczenie Man Gong Sunima by o takie, !e osi,gn, krain' ca kowitej pustki, magii i wolno$ci: kiedy patrzy na $ciany i sufit, by a tylko czysta przestrze.. Mg widzie* przed sob, wszystko co przychodzi o i odchodzi o bez przeszkd. To oznacza osi,gni'cie wolno$ci i ca ej uniwersalnej substancji. Osi,gni'cie tego jest bardzo wspania e. Wielu ludzi zatrzymuje si' tutaj w swojej praktyce, zw aszcza !e jest bardzo atwo osi,gn,* pewien rodzaj si y magicznej lub specjalnej energii. Ale bystrooki mistrz Zen powie !e jeszcze jeden krok jest konieczny. Tak, dziesi'* tysi'cy Dharm powraca do Jedno$ci, Man Gong osi,gn, to bardzo g 'boko. Osi,gn, !e forma jest pustk, a pustka jest form,. Nast'pnie osi,gn, , ani forma ani pustka. Ale, Dok,d powraca Jedno$*? Wspaniale jest osi,gn,* !e wszystko jest ca kowit, Jedno$ci,; ale jak Jedno$* dzia&a z momentu na moment w ka!dej pojedynczej, indywidualnej rzeczy? To jest bardzo wa!ny punkt. Dok,d powraca Jedno$*? Nawet je$li osi,gniesz $wiat magii i swobodnego my$lenia, nie mo!esz zatrzyma* si' tutaj. Jest tak poniewa! osi,gni'cie ca kowitego o$wiecenia oznacza powrcenie do $wiata rzeczy takich jakimi one naprawd' s,. To znaczy osi,gni'cie !e forma jest form,, pustka jest pustk,. Niebo jest niebieskie. Drzewo jest zielone. Pies szczeka na zewn,trz Hau, hau! Sl jest s ona, cukier jest s odki. Wszystko, w a$nie tak jak-to, /just like this/ jest prawd,. To nie jest specjalne. Kiedy widzisz, kiedy s yszysz, kiedy w,chasz, kiedy smakujesz, kiedy dotykasz, kiedy my$lisz, wszystko jest prawd,, w a$nie jak jest. Odsu. swoje Ma e ja, wtedy osi,gniesz ja Nico$ci lub pusty umys . Je$li utrzymasz swoj, praktyk' i nie przywi,!esz si' do tego miejsca ca kowitej pustki, wtedy ca y wszech$wiat i ty ca kowicie staniecie si' jednym. Mo!esz widzie* jasno, s ysze* jasno, czu* jasno wszystko jest jasne! Jest tak poniewa! nie ma tutaj d u!ej przedmiotu ani podmiotu, wewn,trz ani na zewn,trz. W tym punkcie, przedmiot i podmiot ca kowicie staj, si' jednym. Wewn,trz i zewn,trz staj, si' jednym. Niebo i ty stajecie si' jednym: tylko niebieskie. Cukier i ty stajecie si' jednym: tylko s odkie. Pies i ty stajecie si' jednym: tylko Hau! Inn, nazw, na to jest $wiat ca kowity, miejsce gdzie Jedno$* powraca. To jest najwy!sze nauczanie najwy!szego pojazdu wszystkich Buddw i znakomitych nauczycieli. Wszystko jest prawd,, w a$nie tak-jak-to. Czasami nazywamy to nauczanie krain, Zenu Patriarchalnego. Nie Przywi,zanie do J'zyka 0cie!ka pisemnych studiw 0cie!ka recytacji imienia Buddy 0cie!ka mantr 0cie!ka praktyki Zen JEST WIELE nieporozumie. na temat istoty nauk Zen i praktyki. Nauczanie Zen oznacza po prostu, nie przywi,zywanie si' do j'zyka. Je$li chcesz osi,gn,* drog' Buddy, nie przywi,zuj si' do mowy i s w. S ynne powiedzenie Zen mwi: Niezale!ny od s w i mowy, specjalny przekaz poza sutrami; wskazuj,cy wprost na umys , zobacz sw, prawdziw, natur', sta. si'

156

Budd,. To jest bardzo ciekawe nauczanie. Ukazuje ono jak praktyka Zen nie jest zale!na od zrozumienia lub ksi,!kowej wiedzy czy posiadania jakich$ wysokich stopni naukowych. Nie ma ona nic wsplnego z poziomem czyjej$ inteligencji ani bystro$ci. Medytacja Zen wskazuje wprost na nasz umys tak !e mo!emy osi,gn,* nasz, prawdziw, natur'. Z tego powodu ludzie czasami my$l, !e Zen jest aintelektualny. W rzeczywisto$ci pogl,d ten nie jest w a$ciwy. Nauczanie Zen oznacza, jak u!ywasz s w, jak w a$ciwie u!ywasz mowy aby pomc wszystkim istotom. To jest bardzo wa!ny punkt. Aby to zrobi*, musisz najpierw bardzo mocno praktykowa* i osi,gn,* swoj, prawdziw, natur' sprzed my$lenia. Musisz osi,gn,* natur' umys u. Wtedy w a$ciwa funkcja mowy i s w pojawi si' sama. Tylko w ten sposb mo!esz u!ywa* j'zyka nie b'd,c do niego przywi,zanym. Ale jak mamy praktykowa*? Jest wiele r!nych drg praktyki. Jest wiele r!nych stykw i technik. Mwili$ my ju! o tym. Kiedy Amerykanie jedz,, u!ywaj, widelca i no!a. Kiedy Korea.czycy jedz,, u!ywaj, pa eczek i y!ki. Japo.czycy u!ywaj, tylko pa eczek. Wielu ludzi w Indiach i w Afryce nie u!ywa w ogle pa eczek, no!y, y!ek ani widelcw. Oni tylko bior, jedzenie swoimi palcami i wk adaj, do swoich ust puuunnkk! Wszystko to s, techniki jedzenia. Najwa!niejsze jednak, nie jest sama technika czy jest w a$ciwa czy nie ale czy masz pe ny !o ,dek? Techniki mog, by* r!ne, ale pe ny !o ,dek jest ten sam. To jest powd dla ktrego u!ywamy tych r!nych narz'dzi do praktyki Zen. Narz'dzia mog, mie* r!ne style, ale gdy s, u!yte z w a$ciwym nastawieniem w umy$le, ka!de mo!e nam pomc odnale2* nasza drog'. W praktyce Buddyjskiej mo!emy wyr!ni* cztery podstawowe techniki studiowania nauk Buddy: czytanie sutr, przywo ywanie imienia Buddy, praktyka mantry i medytacja. Chocia! medytacja jest uwa!ana jako najbardziej bezpo$redni sposb urzeczywistnienie nauk Buddy, ka!da z tych mo!e pomc tak samo. Ale kiedy staniecie si' przywi,zani do sutr lub przywo ywania imienia Buddy lub do mantr lub nawet do pewnych aspektw formalnej medytacji., wtedy ka!da z tych technik b'dzie przeszkod, i sprawi !e zejdziesz z drogi. Zatem najwa!niejsza rzecz, do zapami'tania jest aby nie by* przywi,zanym do niczego, lecz raczej u!ywanie ka!dej praktyki czy techniki w a$ciwie aby odnale2* swoj, prawdziw, natur'. Budda siedzia pod drzewem Bodhi aby zrealizowa* swoj, prawdziw, natur' i odci,* nieko.cz,cy si' strumie. cierpienia. Po osi,gni'ciu o$wiecenia da on wiele, wiele mw Dharmy. Mowy te zosta y p2niej spisane i nazwane sutrami. Te zapisane mowy wskazuj, tylko na to osi,gni'cie jakie on mia i ktre my wszyscy jeste$my w stanie osi,gn,*. Ale sutry, same w sobie nie mog, nam da* bezpo$rednio tego do$wiadczenia. Poniewa! Buddyzm nie jest dogmatem ani teologi,, czytanie sutr nigdy nie jest substytutem rzeczywistej praktyki. Je$li jednak, czytamy surtry z umys em nie wiem, i nie przywi,zujemy si' do ich s w i mowy, wtedy sutry mog, pomc naszej praktyce. Czyni, one nasz umys wiary mocnym i utrzymuj, jasnym nasze poznanie. Daj, one te! naszym umys om szeroki pogl,d, poniewa! sutry mwi, cz'sto o wielu, wielu wszech$wiatach i $wiatach spontanicznie wsp istniej,cych z naszym ludzkim $wiatem. Je$li czytasz sutry z nie my$l,cym umys em, wtedy sutry mog, pomc, ale kiedy my$lisz, sprawdzasz, trzymasz si' czego$ i chcesz co$, wtedy nawet sutry mog, wys a* ci' prosto do piek a. Poznali$my ju! kilka historii kiedy wielcy mistrzowie sutr byli za bardzo przywi,zani do sutr, tak !e nie mogli zrozumie* na co sutry wskazuj,. Nie przywi,zywanie do j'zyka oznacza !e osi,gni'cie natury Buddy nie zale!y od s w i mowy. Co wa!niejsze, oznacza jak mamy u!ywa* mowy i s w aby pomc naszej praktyce. Je$li staniesz si' cho* troch' przywi,zany do mowy, s w czy czegokolwiek co zosta o powiedziane lub napisane, wtedy b'dziesz mie* trudno$* w zrozumieniu istoty nauk Buddy. Istota jego nauki mo!e by* osi,gni'ta tylko przez medytacj'. To dlatego mwimy Porzu* to wszystko : idee, wierzenia i filozofie, nawet te Buddyjskie, nie mog, pomc twojemu !yciu. Gdy czytasz sutr' lub

157

recytujesz mantr', nie b,d2 przywi,zany do jakiego$ specjalnego znaczenia w s owach. Kiedy czytasz sutry, musisz szuka* znaczenia poza s owami na ktre one wskazuj,. Wielu ludzi staje si' mocno przywi,zanych do samych idei albo wyra!e. w sutrach. Wierz, oni !e ta czy inna idea jest prawd,, lub w a$ciwym ca o $ciowym nauczaniem. Mog, oni wtedy przejawia* siln, reakcj' przeciwko ludziom lud tradycjom ktre nie zgadzaj, si' z tym nauczaniem. Ty nie rozumiesz tej sutry, nie rozumiesz mowy Buddy! Nie, ty nie rozumiesz nauki Buddy! To jest najgorsza Buddyjska choroba. Nauka Buddy mwi o nie przywi,zywaniu si' do niczego, utrzymywaniu umys u czystego jak przestrze. tak by$my mogli dzia a* z momentu na moment aby pomc wszystkim istotom. Zatem czemu by* przywi,zanym do sutr? Znajd2 wyra2ne znaczenie poza s owami i tylko rb to. Tylko praktykuj. To samo dotyczy recytacji imienia Buddy. Niektrzy ludzie przychodz, do Sali Dharmy ka!dego dnia i $piewaj, Kwan Seum Bosal, Kwan Seum Bosal, Kwan Seum Bosal albo Om mani padme hum. Ten rodzaj praktyki nie jest ani dobry ani z y. Nie sta. si' tylko przywi,zany do Kwan Seum Bosal. Ach, Kwan Seum Bosal przyniesie mi pieni,dze, Kwan Seum Bosal przyniesie mi szcz'$cie, Kwan Seum Bosal pomo!e mi dosta* si' do dobrej szko y. Z takim umys em twoja praktyka idzie w z ym kierunku i nie mo!e pomc twojemu !yciu. Ale kiedy $piewasz utrzymuj tylko Wielkie Pytanie. Zawsze pytaj siebie, Kto $piewa Kwan Seum Bosal? Co to za rzecz ktra prbuje tego znowu, znowu i znowu? Co s ucha tego w a$nie teraz? Gdy utrzymujesz wielkie zw,tpienie twj $piew jest prawdziw, praktyk, medytacji, poniewa! ka!da praktyka ktra utrzymuje Wielkie Pytanie jest praktyk, nie wiem. Czym jestem? odcina ca e my$lenie i powraca do naszej pierwotnej natury ktra jest przed my$ leniem. Ludzie cz'sto mwi, mantry aby zdoby* jakie$ specjalne do$wiadczenie lub jak,$ rzecz. Je$li mwisz mantr' z takim chc,cym umys em, nie jest to ju! d u!ej prawdziwa medytacja. Ludzie ktrzy praktykuj, w ten sposb ju! stracili swoj, drog'. Niektrzy $piewaj, mantr' u!ywaj,c tytu u Sutry Lotosu, Namu myoho renge- kyo aby kupi* dobre auto, lub dosta* dobr, prac', lub znajomo $ci. Ale to nie jest nawet istot, nauki Sutry Lotosu! Ludzie robi, to tylko aby dosta* jak,$ dobr, sytuacj' dla siebie. Czasami nazywamy to praktyka chcenia czego$, Ka!da praktyka maj,ca jaki$ cel, w rzeczywisto$ci staje si' przeszkod,. Nie mo!e ona wydoby* takich ludzi z oceanu cierpienia; nie odetnie ona nigdy narodzin i $mierci w ich umys ach. Ale kiedy u!ywaj, oni tej samej mantry z innym ukierunkowaniem w umy$ le, g 'boko pytaj,c siebie samych, Kto to robi? Sk,d to pochodzi? w tym momencie powracaj, oni do prawdziwej medytacji. Mantra, sama w sobie, nie jest naprawd' wa!na, ale kierunek i pytanie maj,. najwa!niejsze znaczenie. Medytacja Zen nie jest specjalna. 0cie!ka Zen mo!e zawiera* ka!d, z tych rzeczy jak, jedzenie, stanie, chodzenie, le!enie, gr' w tenisa, cokolwiek. Co nie jest Zenem? Ale wielu ludzi ma silne idee na temat medytacji i staj, si' przywi,zani do tych idei. Ludzie s ysz,c Ka!dy dzie. jest dobrym dniem, mistrza Zen Nam Cheona u!ywaj, tych s w jako wymwki aby nie robi* mocnej praktyki. Rwnocze$nie inni ucz, !e w Zen mo!e by* trudnym fizycznym do$wiadczeniem. Wielu studentw Zen uwa!a !e Zen musi by* rodzajem skrajnego samurajskiego treningu. Wierz, oni tylko w medytacj' siedz,c, jedna pozycja, nigdy nie poruszona. Jeden z moich uczniw b'd,cy mnichem, nadwer'!y soje rzepki kolanowe podczas praktyki w Japonii poniewa! pewien znany rosi powiedzia mu !e dopki ucze. nie zwichnie swych rzepek kolanowych podczas siedzenia w pozycji pe nego lotosu, nie b'dzie mie* do$* woli do osi,gni'cia o$wiecenia. Ten rodzaj nauczania jest najgorsz, choroba Zen! To jest przywi,zanie do formy i przywi,zanie do cierpienia. Nazywamy to te! przywi,zaniem do siedzenia- cia a. Wiele lat temu w Chinach, by pewien mnich ktry by znany z tego !e zawsze bardzo mocno praktykowa . Siedzia w medytacji od rana do wieczora w $wi,tyni swojego nauczyciela, Sidmego Patriarchy. Mwiono nawet !e nie k ad si' spa*. Wszyscy wierzyli !e

158

wszystkich mnichw w $wi,tyni, ten m ody mnich by najbardziej oddany, poniewa! on stale siedzia w medytacji nie zale!nie od sytuacji. Pewnego dnia, Patriarcha zdecydowa i! sam zobaczy praktyk' tego m odego, !arliwego mnicha. Gdy odwiedzi jego cel', zasta go pogr,!onego w g 'bokiej medytacji. Co robisz? zapyta . Siedz' Zen, odpar m ody mnich. Jaki jest cel siedzenia Zen? Chc' sta* si' Budd,. Och, to wspaniale, powiedzia Patriarcha. Bez s owa, Patriarcha poszed do ogrodu i przynis ze sob, kamie. i kawa ek dachwki i zacz, pociera* tym kamieniem o dachwk'. Szorstki d2wi'k zak ci spokj m odego mnicha. Prbowa zignorowa* ten d2wi'k ale Patriarcha kontynuowa pocieranie. D2wi'k by straszny! Po paru chwilach, nie mg on d u!ej tego znie$*. Nauczycielu, co robisz? Patriarcha odpowiedzia , Prbuj' zrobi* lustro. To nie mo!liwe. Jak mo!esz zrobi* lustro pocieraj,c dachwk'? W ten sam sposb, jak staniesz si' budd, siedz,c Zen? Te s owa wstrz,sn' y m odym mnichem i on pok oni si' swojemu nauczycielowi. Gdzie jest b ,d w mojej praktyce? Prosz' poucz mnie. Kiedy ko. nie chce ci,gn,* wozu, czy uderzysz wz czy konia? Mistrzu, by oby g upie uderzy* wz. Powiniene$ widzie* praktyk' medytacji w ten sam sposb. Ten wz jest twoim cia em, a ko. jest jak twj umys . Je$li chcesz zrozumie* swoje prawdziwe ja, musisz w o!y* wysi ek w odnalezienie swojego umys u, nie tylko na forsowaniu swojego cia a. Na te s owa m ody mnich zosta o$wiecony. Od tej chwili praktykowa medytacj' w a$ciwie i p2niej osi,gn, o$wiecenie i otrzyma przekaz Dharmy od Sidmego Patriarchy. Jest on nam znany jako Ma Jo, i jest jednym z najwi'kszych mistrzw Zen jacy kiedykolwiek !yli. Prawdziwy Zen oznacza siedzenie umys u. To znaczy utrzymywanie nie poruszaj,cego si' umys u, zawsze i wsz'dzie. To nie jest zale!ne od !adnej szczeglnej postawy. W wielu zendach, zbytni nacisk jest k adziony na osi,gni'cie pewnego rodzaju mocnej energii pochodz,cej z siedzenia. jestem uczniem Zen! Huuuuhhh! Uczniowie w takich o$rodkach wydaj, si' by* bardzo mocni i twardzi, wiecie? Musz' sta* si' mocny! Baaaaaaaahhhhhhhhh! Podczas rozmw z nauczycielem, je$li ucze. nie krzyknie do$* g o$no, rosi powie, Nie dobrze! Wi'cej energii konieczne! Jaaahhhhhhh! Mocniej! Jaaahhhhhhh! Ten styl pokazuje przywi,zanie do pewnej idei o Zen. Je$li trzymasz si' jakiej$ idei dotycz,cej Zen, nie jest to d u!ej Zen. Je$li przywi,!esz si' do Zen, b'dziesz mie* problem, poniewa! trzymanie si' jakiej$ specjalnej idei o medytacji nie jest ju! Zenem, lecz rodzajem treningu samurajskiego lub kendo. Zen znaczy ca kowite zrelaksowanie si'. Wielki chi.ski mistrz Zen Nam Cheon powiedzia , Codzienny umys jest prawdziw, drog,. Nie czy. Zenu specjalnym. Poprzez czynienie Zenu czym$ specjalnym .../in any way/, stwarzasz wiele przeszkd w twoim umy$le. Kiedy Budda !y , dawa on tylko mowy o Dharmie. Nigdy nie uczy on sutr, ani nie dawa specjalnych mantr, ani nie uczy recytacji jego imienia. Ludzie s uchali jego mw po czym wracali do domw aby medytowa*. Siedzieli w medytacji pod drzewami albo na wysokich ska ach. Najwa!niejsz, rzecz, jaka charakteryzowa a ich praktyk' by o to !e oni po prostu patrzyli do wewn,trz, bardzo g 'boko do wewn,trz, aby odnale2* swoj, prawdziw, natur'. W ten sposb pierwsi uczniowie Buddy osi,gali jego nauki, kultywowali je i

159

przekazywali dalej, a! do nas. W ten sposb osi,gali oni swoj, w asn, natur' i prawd'. W ten sposb osi,gali oni w a$ciw, drog' i w a$ciwe !ycie. Poza tym , $cie!ka medytacji by a drog, na ktrej sam Budda osi,gn, o$wiecenie. Zatem je$li chcesz praktykowa* Buddyzm, nie powiniene$ nigdy przywi,zywa* si' do !adnej mowy ani s w ani do !adnej techniki. To jest pierwszy kurs w nauczaniu Buddy. Specjalny Przekaz Trzy okoliczno$ci przekazu z umys u do umys u: 1. Dziel,c si' miejscem /poduszk,/ z Mahaka$jap, przed Pagod, Wielu Dzieci 2. Podnosz,c kwiat na Grze S'pa 3. Stopa Buddy ukazuj,ca si' poprzez trumn' DWCH LUDZI WIDZI jakie$ weso e wydarzenie, zatem oni obaj $miej, si' w tym samym czasie. Albo m'!czyzna daje swojej !onie prezent urodzinowy. Ona rozpakowuje go i znajduje swj ulubiony szalik, zatem jest bardzo szcz'$liwa i cieszy si'. Kiedy co$ si' wydarza i dwa umys y ca kowicie ,cz, si' dzi'ki temu do$wiadczeniu, nazywamy to przekazem z umys u do umys u. Co najmniej przez jeden moment, dwa umys y znajduj, si' w tym samym punkcie i dziel, to samo ca kowite zrozumienie. Nie wymaga to s w ani mowy. Wyja$nienie nie mo!e przekaza* tego do$wiadczenia ani zrozumienia. Mwili$ my ju! jak nasz natura jest poza ca , mow, i s owami. J'zyk nie mo!e jej opisa*. Ca e my$lenie i j'zyk rozszczepia $wiat na pary przeciwie.stw: dobro i z o, wysokie i niskie, narodziny i $mier*, przychodzenie i odchodzenie, szcz'$cie i smutek i tak dalej. Ale nasza prawdziwa natura jest uniwersaln, substancj, a uniwersalna substancja jest Absolutem. W Absolucie, nie ma s w ani mowy. Kiedy Budda osi,gn, o$wiecenie, osi,gn, Absolut, ktry jest przed ca , mow, i s owami. On ju! zrozumia !e ten punkt nie mo!e by* wyra!ony s owami, ale raczej poprzez pewne dzia ania ktre mog, przekaza* nauczanie bardziej bezpo$rednio. Zatem ten specjalny przekaz oznacza po prostu trzy szczeglne przypadki gdy Budda bezpo$rednio przekaza swoje nauki Mahaka$japie i innym uczniom, nie u!ywaj,c mowy ani s w. 1. Dziel,c si' miejscem /poduszk,/ z Mahaka$jap, przed Pagoda Wielu Dzieci Dawno temu w Indiach, ludzie z wysokich kast mogli mie* kilka !on jednocze$nie. Kiedy m,! umiera , oczywi$cie zostawia on wiele, wiele dzieci i wnukw. Zatem w tej szczeglnej historii, wszystkie dzieci jednego cz owieka i kilka jego !on zebra o si' razem i wybudowa o pi'kn, pagod' ku jego pami'ci. Oto jak miejsce to zosta o nazwane Pagod, Wielu Dzieci. Pewnego dnia, Budda usiad przed t, s ynn, pagod, aby wyg osi* mow' Dharmy. By o tam ju! oko o tysi,c dwustu mnichw siedz,cych w tym zgromadzeniu i czekaj,cych na jego mow'. Jakiego rodzaju mow' Dharmy on da? Jakiego rodzaju nauczanie? Wszyscy siedzieli tam - czekaj,c, czekaj,c, czekaj,c ale Budda nie otwar swoich ust. Po chwili, wszed Czcigodny Mahaka$japa, jeden z najstarszych uczniw Buddy. W tym czasie mia on ju! osiemdziesi,t lat, ale dopiero niedawno zosta mnichem. Zanim otrzyma $wi'cenia, by on bardzo wysokiej klasy Braminem w spo eczno$ci Indii. W Buddyzmie istnieje regu a dotycz,ca hierarchii miejsc zajmowanych przez mnichw. Kto$ kto jest d u!ej mnichem, siedzi bli!ej przodu zgromadzenia. Nowi mnisi siedz, z ty u, dok adnie wed ug tego kiedy przyj'li wskazania. Nawet je$li kto$ jest bardzo stary, albo by kiedy$ szanowanym cz onkiem spo ecze.stwa; je$li w a$nie niedawno zosta on wy$wi'cony, powinien usi,$* z ty u, za wszystkimi m odymi m'!czyznami i ch opcami ktrzy byli wy$wi'ceni wcze$niej. By a to zawsze bardzo wa!na regu a ustanowiona przez samego Budd' aby podkre$li* wa!no$* jak,

160

ma decyzja opuszczenia domu i rodziny dla Dharmy. Regu a ta jest kontynuowana do dzisiaj, nawet w $wi,tyniach Zachodnich. Oto jak wa!na jest ta szczeglna regu a. Wszyscy w sandze mnichw rozumiej, j, i nikt nigdy jej nie kwestionuje, Zatem, szczeglnie w czasach Buddy, by o to rozumiane przez wszystkich !e Mahaka$japa powinien usi,$* gdzie$ daleko w tyle zgromadzenia, zgodnie z jego niedawnym wy$wi'ceniem. W mi'dzyczasie, ca e zgromadzenie wci,! oczekiwa o na rozpocz'cie mowy Dharmy. Dlaczego Budda czeka? Jakiego rodzaju mow' da on nam dzisiaj? Ale Budda nie otwiera swoich ust: wydawa o si' jak gdyby on tak!e czeka na kogo$. Kiedy Wszed Mahaka$japa, by on daleko w style, Budda spojrza wprost na niego, a Mahaka$japa spojrza wprost na Bud'. W tym czasie, ich umys y ca kowicie po ,czy y si' w ze sob, puuuunk! Wtedy, Mahaka$japa podszed g wnym przej$ciem w kierunku Buddy. Mnisi byli zaskoczeni, On jest nowym mnichem, jak on $mia podej$* tak blisko przodu, przed Budd'! Ale Mahaka$japa nie usiad przed Budd,, razem a najstarszymi i czcigodnymi mnichami usiad on wprost obok Buddy! Bez jednego s owa a ni znaku, Budda przesun, si' aby zrobi* mu troch' miejsca obok. , wtedy baaaach! Mahaka$japa usiad . Wszyscy mnisi w tym wielkim zgromadzeniu byli bardzo zdziwieni . Wszyscy oni w $rodku cierpieli: Achhh, ten nowy mnich nie rozumie swojej w a$ciwej sytuacji! Jak on w ogle mg usi,$* byli obok Buddy? To nie jest w a$ciwe, czy! nie? Wszyscy byli bardzo niezadowoleni. Ale przekaz mia ju! miejsce. By o to wa!ne wydarzenie w Nauczaniu Buddy. Stanowi ono przypadek pierwszego Przekazu Buddy dla Mahaka$japy. Ich umys y po ,czy y si' i ca kowicie sta y si' jednym. Nauczyciel i ucze. dzielili ten sam, ca kowity wgl,d. W tym pierwszym przekazie, Budda i Mahaka$japa nauczali wszystkich zgromadzonych pod Pagoda Wielu Dzieci o rwno$ci ca ej substancji : nie tylko naszej ludzkiej substancji, ale substancji s o .ca, ksi'!yca, gwiazd, drzew, psw, kotw, ska , gr i rzek. Wszystko jest tym samym, poniewa! wszystko ma t, sam, uniwersaln, substancj'. A wi'c pierwotnie, substancja Buddy, substancja Mahaka$japy, substancja tego sto u, substancja tej ksi,!ki, twoja substancja, moja substancja, substancja powietrza, substancja pod ogi i substancja wszystkiego jest ta sam, uniwersaln, substancj,. Twoja prawdziwa ja2. i prawdziwa ja2. Buddy s, takie same, nie r!ne. Budda nie otworzy swoich usta, ale jego wielka mowa Dharmy pod Pagoda Wielu Dzieci wci,! uczy nas o rwno$ci natury Dharmy, ktr, nazywamy te! substancj,. 2. Trzymaj,c w grze kwiat na Grze S'pa Przy innej okazji, zgromadzenie mnichw zebra o si' na Wzgrzu S'pa aby wys ucha* mowy Dharmy Buddy. By o tam ponad tysi,c dwustu mnichw. Budda zaj, swoje miejsce, ale nie otwar swoich ust. Min' a jedna minuta. Min' y dwie minuty. Min' y trzy minuty. Min' o prawie pi'* minut., ale Budda wci,! nie otwiera swoich ust. Niektrzy mnisi zacz'li si' zastanawia*, Co si' dzieje z Budd,? Dlaczego on nie mwi? Mo!e on dzisiaj jest troch' chory...? Wtedy po pewnym czasie, Budda wzi, kwiat i podnis go. Bez jednego s owa, trzyma on kwiat w grze. W wielkim zgromadzeniu, nikt nie rozumia co to znaczy. Tylko siedz,cy daleko w tyle Mahaka$japa u$miechn, si' Achhhhh! To sprawi o !e Budda powiedzia , Mam Oko Prawdziwego Prawa, sekretn, esencja nirwany, bezforemn, form', i niewys owion, krain' Dharmy. Nie zale!ny od s w specjalny przekaz poza ca ym nauczaniem, przekazuj' to Mahaka$japie. Wraz z tym, Mahaka$japa zosta rozpoznany jako pierwszy sukcesor Buddy w linii nauczania ktra trwa nieprzerwanie do dzisiaj. W tym prostym ge$cie Budda naucza wszystkiego co powinni$my wiedzie* o prawdzie. Pokaza on !e zrozumienie prawdy nie zale!y od nauki jakiej$ skomplikowanej filozofii. Z pewno$ci, nie wymaga ono doktoratu /Ph. D./ W rzeczywisto$ci, ostateczna prawda nie potrzebuje nawet s w ani wyja$nie.. Jest tak poniewa! ca y ten $wiat jest ju! prawd,. Tylko patrz. Tylko s uchaj. Tylko w,chaj. Z chwili na chwil', wszech$wiat zawsze daje nam

161

wspania , mow' Dharmy o naturze prawdy. Niebo jest niebieskie. Drzewa s, zielone. Sl ma s ony smak, cukier jest s odki. Kiedy widzisz, kiedy s yszysz, kiedy w,chasz, kiedy smakujesz, kiedy dotykasz, kiedy my$lisz wszystko, w a$nie jak to, jest prawd,. Co nie jest prawd,? Czy mo!esz to odnale2*? Budda milcza : to jest prawda. Wszyscy mnisi byli zmieszani /confused/ : to jest prawda. Budda ponis kwiat: to jest prawd,. Mahaka$japa u$miechn, si' - Achhhhh! To jest tak!e ca kowit, prawd,. 3adna z tych prawd nie zale!y od s w i mowy. W Pierwszym Przekazie, Buda uczy nas o naturze substancji. W tym przekazie, wskazuje on bezpo$rednio na prawd'. To jest bardzo wa!ny punkt. Ale by* mo!e to nauczanie na Wzgrzu S'pa zawiera pewien problem. Budda nie otwar swoich ust, i tylko podnis kwiat. Mahaka$japa zobaczy to i u$miechn, si'. Wszystko jest sko.czone. Budda i Mahaka$japa pokazali prawd' bez u!ycia s w i mowy. Oni dali razem wspania y pokaz Dharmy. Ale, by* mo!e wtedy Budda zrobi ma y b ,d kiedy powiedzia , Przekazuj' moj, prawdziwa Dharm' tobie. Dlaczego on potrzebowa to powiedzie*? Mahaka$japa u$miechn, si': on ju! mia ten sam umys , t, sam, Dharm' co Budda. Jak Budda mg w ogle da* mu co$ teraz? Jak on w ogle da Mahaka$japie swoj, Dharm'? Tylko zobaczenie kwiatu i zrozumienie nauczania Buddy jest ju! przekazem z umys u do umys u: kiedy Budda oznajmia !e daje swoj, Dharm' Mahaka$japie, jest to jak namalowanie ng w'!owi. Powiedzmy !e ty jeste$ wtedy Budd,, i mwisz Mahaka$japie, Tobie przekazuj' moj, prawdziw, Dharm'. Wtedy by* mo!e Mahaka$japa, odpar by, Nie, dzi'kuj' ci Buddo. Ja ju! mam Dharm'. Twoja Dharma nie jest konieczna. Je$li by by$ Budd,, co by$ zrobi ? Poniewa! kiedy Budda podnosi kwiat, u$miech Mahaka$japy oznacza !e on ju! osi,gn, o$wiecenie i dzieli umys Buddy. On ju! mia Dharm' Buddy. Dodawanie wi'cej Dharmy Buddy jest ju! bardzo du!ym b 'dem! Zatem je$li ty by by$ Budd, i Mahaka$japa odpowiedzia by ci w ten sposb, jak mg by$ odpowiedzie*? 3. Stopa Buddy ukazuje si' przez trumn' Budda zmar kiedy mia osiemdziesi,t lat. W tym czasie w Indiach, nie by o czym$ nadzwyczajnym !y* ponad sto lat. Wielu joginw i innych duchowych nauczycieli mia o sposoby przed u!ania !ycia nawet na d u!szy czas. Zatem kiedy Budda umar , wielu jego uczniw by o bardzo, bardzo smutnych. Budda mia moc, magi' i specjalna energi', dlaczego on umar tak szybko? Umar tak wcze$nie, mo!e nie by on prawdziwym $wi'tym... Ten rodzaj sprawdzaj,cego umys u pojawi si' pomi'dzy jego uczniami. W naszych czasach, kiedy kto$ umiera w wieku pi'*dziesi'ciu, sze$*dziesi'ciu lat mwimy, Och, tak szybko, dlaczego nie w wieku siedemdziesi'ciu czy osiemdziesi'ciu lat? Wczesna $mier* Buddy sprawi a !e niektrzy z jego uczniw zacz'li sprawdza* jego nauki; wielu z nich zacz' o w,tpi* w to co Budda przekaza im o naturze !ycia i $mierci. Budda uczu !e nie ma !ycia ani $mierci. Ale teraz on umar , i to tak wcze$nie. Zatem nie mo!emy wierzy* w jego nauki! Nie mo!emy wierzy* w jego s owa! Ten rodzaj sprawdzania mg si' sta* du!ym problemem dla zgromadzenia wkrtce po tym kiedy ich przywdca odszed . Wsplnota by a w wielkim pomieszaniu. W mi'dzyczasie zosta wybudowany wielki stos pogrzebowy do kremacji. Suche drewno zosta o u o!one bardzo wysoko, a trumna zawieraj,ca cia o Buddy zosta a ustawiona na szczycie. Trumna ta zosta a zrobiona ze z ota ofiarowanego przez bogatego $wieckiego cz owieka i by a bardzo mocna. Ceremonia pogrzebowa mia a by* prowadzona przez Mahaka$jap', najwa!niejszego z uczniw Buddy i jego spadkobierc' Dharmy. Ale Mahaka$japa nie pokaza si'! Min, jeden dzie.. Dwa dni, trzy dni, cztery dni min' y, a Mahaka$japy wci,! nie by o. Wszyscy zacz'li si' martwi* poniewa! by o bardzo gor,co i wkrtce przykry zapach mg pojawi* si' z trumny. Gdzie jest Mahaka$japa? Dlaczego nie

162

przyby ? W czasie $mierci Buddy Mahaka$japa przebywa w odleg ych grach i wiadomo$ci potrzebowa y nieco czasu aby do niego dotrze*. Kiedy us ysza on o $mierci swojego nauczyciela wyruszy natychmiast. Ale min' o kilka dni zanim powrci . W ko.cu, po siedmiu dniach, przyby . Gdy wszed na teren kremacyjny natychmiast postrzeg umys y swoich sistr i braci w Dahrmie. Dostrzeg !e dla wielu z nich $mier* Buddy by a problemem. Zobaczy te! !e niektrzy zw,tpili w nauk' Buddy. Mahaka$japa podszed do trumny i pok oni si' przed ni, trzy razy. Nast'pnie zacz, powoli okr,!a* wielki stos. Poniewa! szed on bardzo, bardzo wolno, zabra o mu wiele czasu aby okr,!y* stos cho* jeden raz. Wielu ludzi zacz' o si' denerwowa*. Co on robi? Wkrtce musimy rozpali* ogie.. Wszyscy my$leli w ten sposb. Ale Mahaka$japa po prostu szed . Po okr,!eniu trumny trzy razy, Mahaka$japa pok oni si' trzykrotnie . Nagle rozleg si' g o$ny d2wi'k bum! I stopa Buddy przebi a si' poprzez dno trumny. Wszyscy byli tym bardzo zaskoczeni i odskoczyli do ty u. W jednym momencie ca e ich my$lenie , ca e sprawdzanie i smutek znik y ca kowicie. 7aaa! Budda nigdy nie umar ! Tylko jego cia o umar o! Tylko jego cia o umar o! Ale prawdziwe ja Buddy nigdy nie umar o! wszyscy byli bardzo, bardzo szcz'$liwi. W tym przypadku, Budda pokaza swoim uczniom !e chocia! cia o mo!e mie* !ycie i $mier*, nasza prawdziwa natura nigdy nie rodzi si' i nigdy nie umiera. Nigdy nie przychodzi i nigdy nie odchodzi. To jest bardzo wa!ny punkt. Je$li idziesz tylko wprost i prbujesz, prbujesz, prbujesz, wtedy mo!esz zrobi* wszystko. Z momentu na moment, mo!esz dzia a* tak aby tylko pomoc innym ludziom. To jest nauka naszej wielkiej funkcji pomagania innym istotom. Zatem kiedy Mahaka$japa siada obok Buddy, to uczy nas o substancji, naszej pierwotnej naturze: ca a uniwersalna substancja jest ca kowicie jednakowa /equal/. By o to bardzo wysokiej klasy nauczanie w tym czasie w Indiach, poniewa! wszyscy wierzyli w kasty. Wierzyli !e ludzie z pewnych kast byli z czystszej substancji ni! inni. Zatem Budda by bardzo radykalny w tym punkcie. Ca a substancja jest t, sam, substancj,. Kiedy jego uczniowie praktykowali przez kilka nast'pnych lat, a ich umys y rozwin' y si', on da im nauczanie wy!szej klasy: wszystko jest prawd,, takie jakie jest. Nie potrzeba s w ani jakiej$ wy!szej inteligencji aby postrzec prawd'. To co widzisz, to co s yszysz, to co w,chasz, to co czujesz dotykiem i to co my$lisz, wszystko jest prawd,. Nie u!ywaj,c s w i mowy, Budda uczy nas, Moje milczenie jest prawd,. Ten kwiat jest prawd,. Wasze pomieszanie jest prawd,. U$miech Mahaka$japy jest prawd,. Obud2cie si'! Ten ca y $wiat jest ju! $wiatem ca kowitej prawdy i uczy on nas przez ca y czas. To jest bardzo wa!ny punkt. W ko.cu, po swojej $mierci, Budda uczy wszystkich o w a$ciwej funkcji w tej sytuacji, kiedy umys y jego uczniw by y tak poruszone jego $mierci,. Budda pokaza im pewien rodzaj dzia ania rb to. Mwi nam ono !e kiedy robimy co$ ca kowicie, nie ma wtedy !ycia ani $mierci. Nazw, tego jest Wielka Funkcja, Osi,gnij !e wszystko jest t, sam, uniwersaln, substancj,, wtedy mo!esz osi,gn,* ze wszystko jest prawd, w tym $wiecie. Gdy osi,gniesz to mo!esz postrzec jak u!y* tego do$wiadczenia prawdy aby dzia a* jasno i wsp czuj,co dla innych, z chwili na chwil'. Wskazuj,c Wprost na Umys Mistrz Dong Sahn; Mistrz Un Mun: Mistrz Jo Ju: Trzy funty lnu. Suche gwno na patyku. Cyprys w ogrodzie.

163

ZEN NIE WYJA0NIA niczego. Zen niczego nie analizuje. Jedynie wskazuje wprost na nasz umys tak !e mo!emy obudzi* si' i sta* si' Budd,. Dawno temu, kto$ zapyta wielkiego mistrza Zen, Czy osi,gni'cie naszej prawdziwej ja2ni jest bardzo trudne? Mistrz Zen odpar , Tak, bardzo trudne! P2niej kto$ inny zapyta tego samego mistrza, Czy osi,gni'cie naszej prawdziwej ja2ni jest bardzo atwe? Tak, bardzo atwe! Jacy$ inni ludzie pytali go, Czy osi,gni'cie naszej prawdziwej ja2ni jest bardzo atwe czy bardzo trudne? Mistrz Zen odpar , Tak, jest bardzo trudne, ale jest te! bardzo atwe. Kto$ p2niej zapyta go, Jaka jest praktyka Zen, bardzo trudna czy bardzo atwa? Mistrz Zen odpar , Kiedy pijesz wod', sam rozumiesz czy jest ona zimna czy gor,ca. Istot, tego jest, !e to twj umys stwarza wszystko. Je$li my$ lisz !e co$ jest trudne, to jest trudne. Je$li my$lisz !e jest atwe, to jest atwe. Je$li my$ lisz !e co$ nie jest atwe, ale nie jest te! trudne, wtedy nie jest to atwe ani trudne. Wi'c jak to naprawd' jest? Id2 napij si' wody, wtedy zrozumiesz sam, czy jest ona gor,ca czy zimna. Nie stwarzaj trudnego ani atwego. Nie stwarzaj niczego: kiedy co$ robisz, tylko rb to. To jest Zen. Wszyscy mamy pytania dotycz,ce tego !ycia. Dlatego praktykujemy. Czym jest Budda? Czym jest umys ? Czym jest $wiadomo$*? Czym jest !ycie? Czym jest $mier*? Je$li chcesz zrozumie* krain' buddw, najpierw musisz utrzymywa* $wiadomo$* ktra jest czysta jak przestrze.. To ju! jest umys ka!dego buddy. Utrzymywanie umys u czystego jak przestrze. znaczy !e twj umys jest czysty jak lustro: kiedy czerwie. przychodzi przed lustro, czerwie. si' pojawia, biel przychodzi, biel. Nazw, jak, czasem dajemy na to jest, umys odzwierciedlaj,cy. Po prostu odzwierciedlasz wszech$wiat dok adnie takim jaki jest. . To jest ju! prawda. Trzy nast'puj,ce sytuacje s, bardzo prostymi przyk adami jak nauczanie Zen wskazuje wprost na umys . Mistrz Dong Sahn: Trzy funty lnu Pewnego ranka, wiele lat temu, w Chinach mistrz Zen Dong Sahn wa!y len. Wskazwka pokazywa a na trzy funty. W tym momencie, on nie my$la o niczym. Nie mia on !adnej koncepcji ani idei. To znaczy, jego umys by czysty jak przestrze.. Czysty jak przestrze. to znaczy czysty jak lustro. Tylko trzy funty lnu. Mo!na powiedzie* !e mia on umys trzy funty lnu. Wtedy w a$nie kto$ zapyta go, mistrzu , czym jest Budda? Trzy funty lnu. To wszystko! Tylko odzwierciedlenie: gdy czerwie. przychodzi, czerwie. pojawia si', kiedy biel przychodzi, biel. Kiedy przychodz, si' trzy funty lnu, trzy funty lnu pojawiaj, si' w twoim umy$le- lustrze. Prawda jest bardzo atwa! Je$li my$lisz, ten rodzaj nauczania wydaje si' trudny. Kiedy nie my$lisz, wszystko jest ju! Budd,. Co wolisz? Mistrz Un Mun: Suche gwno na patyku W wielu dawnych Chi.skich $wi,tyniach, mnisi kompostowali ludzkie i zwierz'ce odchody razem, przez kilka tygodni zanim mogli u!y* ich jako nawozu w ogrodach. Odchody musia y by* kompostowane przez d u!szy czas aby wyeliminowa* toksyczne substancje. Mnisi sikali i wydalali do du!ych kub w umieszczonych pod drewnianymi awkami i czasami w ci,gu dnia zbierali odchody na kompost. Do mieszania odchodw z popio em i do wyjmowania ich z kub w u!ywano d ugiego p askiego kija. Na koniec dnia, kij k adziono na s o .cu obok ubikacji aby wyschn, . Pewnego dnia wielki mistrz Zen Un Mun ul!y sobie w a$nie i wychodzi z toalety poprawiaj,c swoje spodnie. W tym momencie podszed do niego mnich i spyta Czym jest Budda? Kiedy mnich zadawa to pytanie , oczy mistrza Zen spocz' y na

164

d ugim p askim gwnianym- kiju le!,cym obok i schn,cym w s o .cu. Suche gwno na patyku! odpar Un Mun i odszed w swoj, stron'. W tym momencie, umys mistrza Zen by tylko suchym gwnem na patyku. Suche gwno na patyku by o ca ym jego umys em. Mistrz Jo Ju: Cyprys w ogrodzie Bodhidarma jest uwa!ny za Pierwszego Patriarch' Zen. Zanim przyby on do Chin, Buddyzm by ju! tam dobrze osadzony. By o tam ju! wiele $wi,ty., wielu mnichw oraz wiele ludzi studiuj,cych sutry. . Inni wielcy mistrzowie przybyli z Indii i zbudowali pi'kne pagody oraz szko y sutr. Buddyzm otrzyma cesarskie wsparcie i sta si', w pewnych dynastiach, religi, narodowa. Kiedy Bodhidarma przyby do Chin, on spostrzeg !e wszyscy rozumiej, tylko s owa Buddy. Nikt, jak si' wydawa o, nie uchwyci umys u Buddy, poniewa! nikt nie rozumia w a$ciwej medytacji. Wszyscy u!ywali tylko Buddyzmu aby modli* si' o rzeczy, Zatem, Bodhidarma postanowi !e musi uderzy* Chi.ski Buddyzm i obudzi* go z jego dobrej sytuacji. Kiedy Bodhidarma przyby z Indii do Chin, by on ju! rozpoznany jako wielki mistrz medytacji. Cesarz Wu z Liang us ysza o jego przybyciu i zaprosi go na prywatna audiencj'. Podczas tego spotkania, cesarz powiedzia , Budda uczy !e je$li dasz szat' i miski cho* jednemu mnichowi, pjdziesz do nieba. Ja da em po!ywienie, ubrania i miski niezliczonej liczbie mnichw. Sponsorowa em kopiowanie sutr. Tak!e za o!y em wiele, wiele $wi,ty.. Powiedz mi panie, jak wiele zas ugi zgromadzi em? Bodhidarma odpar , 3adnej w ogle. Cesarz spojrza zaintrygowany na twarz Bodhidarmy, by* mo!e on w a$nie 2le zrozumia s owa wielkiego mistrza z Indii. Zatem, jakie jest najwy!sze znaczenie $wi'tych prawd Buddyzmu? 3adnej $wi'to$ci, tylko rozleg a czysta przestrze.. Teraz cesarz by ju! ca kiem zbity z tropu. Jak $miesz mwi* takie rzeczy! Kim ty jeste$? Bodhidarma odpar , Nie wiem. Wtedy Bodhidarma odszed i uda si' na p noc gdzie by o wiele znanych $wi,ty. ale on omin, je wszystkie i wybra przejmuj,co wilgotna jaskini' w pobli!u Szaolin. Usiad tam twarz, do $ciany. Przez dziewi'* lat tylko id,c prosto, nie wiem... Zatem Bodhidarma przyby do Chin aby uczy* nas prawdy. On nauczy nas jak u!ywa* w a$ciwie medytacji aby odnale2* nasz, prawdziw, ja2., On zawsze wskazywa na umys , na to jak mo!emy osi,gn,* nasz w asny umys . To jest pocz,tek szko y umys u w Chi.skim Buddyzmie lub Zen. Ale to jest tylko wyja$nienie nauk Bodhidarmy. Nawet tysi,c wspania ych wyja$nie. nie mo!e da* ci do$wiadczenia o$wiecenia. Kiedy jeste$ g odny, gdy tylko patrzysz na obrazki dobrego jedzenia - nawet na tysi,c obrazkw twj g d nigdy nie b'dzie zaspokojony. Wci,! jeste$ g odny! Te obrazki my$lenie nie mog, pomc naszemu cia u, nie mog, pomc naszemu !o ,dkowi ani naszemu umys owi. Koniecznie musimy zje$* co$ poprzez usta. To dlatego praktyka Zen pojawi a si' na tym $wiecie. Otwrz swoje usta, To jest jedzenie! To jest picie! Zen nie uczy przyjemnych s w, ale wskazuje wprost na nasz w asny umys bum! tak !e mo!esz bezpo$rednio osi,gn,* swoj, prawdziw, natur'. W ten sposb Bodhidarma uczy nas prawdy. Kiedy !y mistrz Zen Jo Ju, praktyka Zen sta a si' przywi,zana do ukrytych znacze. w pytaniach i odpowiedziach. Mnisi poszukiwali tajemnych nauk i dziwnych wyja$nie.. Pewnego dnia Jo Ju przechadza si' dooko a klasztornych terenw. Wtedy podszed do niego mnich i zapyta si' go , Dlaczego Bodhidarma przyby do Chin? Innymi s owy, on zapyta jakie by o znaczenie Buddyzmu. Jo ju odpowiedzia , Cyprys w ogrodzie. Zamiast dawa* mnichowi jakie$ tajemne nauki, Jo ju pokaza mu !e wszystko jest ju! prawd,. Kiedy patrzysz

165

na cyprys w ogrodzie, otrzymujesz nauk' Buddy. Osi,gasz nauk' Bodhidarmy i nauk' znakomitych nauczycieli. Cyprys w ogrodzie jest prawdziwym Buddyzmem. Kiedy mnich zadawa to pytanie, Jo Ju nie odpowiedzia mu daj,c nast'pny adny obrazek. Odpowied2 Jo Ju mwi, otwrz swoje usta! To jest jedzenie! Teraz mo!esz go skosztowa*! ha ha ha ha! Zobacz Swoj, Prawdziw, Natur', Sta. si' Budd, 1. Wierzba jest zielona; kwiaty s, czerwone. 2. Kruki s, czarne, !urawie s, bia e. 3. Czy widzisz? Czy s yszysz? NAUCZANIE ZEN jest bardzo jasne i proste. Wskazuje ono wprost na nasz, prawdziw, natur' tak !e mo!emy si' obudzi* i pomc temu $wiatu. Kiedy widzisz, kiedy s yszysz, kiedy smakujesz, kiedy w,chasz, kiedy dotykasz, kiedy my$lisz wszystko w a$nie jak to, jest prawd,. Wszystko jest natura Buddy. Wszystko twoj, prawdziwa natur,. Twoja natura i natura wszystkiego w tym wszech$wiecie nie s, nigdy oddzielone. Wierzba jest zielona. Kwiat jest czerwony to jest w a$ciwe. Kruk jest czarny, !uraw jest bia y to jest w a$ciwe. 0ciana jest bia a, obrus jest ! ty, to jest w a$ciwe. Na zewn,trz jest ciemno, wewn,trz jest jasno to jest w a$ciwe. Nie my$ l niczego / dont think anything/ i ten wszech$wiat jest ju! twj. Twj umys jest czysty jak przestrze., to znaczy czysty jak lustro. Wszystko jest odzwierciedlone w a$nie tak jak jest: kiedy czerwie. przychodzi, czerwie. pojawia si' w lustrze, biel przychodzi, biel. Niebo jest niebieskie. Drzewo jest zielone. Pies szczeka, Hau, hau! Cukier jest s odki. Kiedy widzisz co$, to jest twoja prawdziwa natura. Kiedy s yszysz, w,chasz, smakujesz, dotykasz i my$lisz, to jest tak!e twoja prawdziwa natura, twoja pietrwotna substancja, Budda. Wszystko jest ju! prawd,. Wszystko jest twoj, natur' i wszystko jest Budda. To nie jest specjalne nauczanie. To jest bardzo jasne!

Kong an i Wszystkie Przypadki Tysi,c siedemset kong anw Pi - yen Lu (Hekigan Roku) Tsung- jung Lu (Shoyo Roku) sto przypadkw (Czogie) (Rinzai)

sto przypadkw

(Soto)

Wu men kuan czterdzie$ci osiem przypadkw (u!ywane przez wszystkich) (Mumon Kan) OD DAWNYCH CZASW, w Chinach, Korei i Japonii, by specjalny sposb legalizowania wa!nych dokumentw. Dwie wersje dokumenty by y uk adane obok siebie, nast'pnie na tych dokumentach by a odciskana piecz'* z czerwonym tuszem. Potem, gdy kto$ chcia by* pewnym !e dokument lub prawo w asno$ci nie jest sfa szowane, porwnywa jedynie obie po wki piecz'ci. Je$li pasowa y do siebie, dokument musia by* wiarygodny. Podobnie, kiedy ucze. Zen praktykuje mocno i twierdzi !e osi,gn, on jaki$ wgl,d w swoj, prawdziw, natur', jak mo!e to udowodni*? Takie jest znaczenie kong- anw (Ch.: kung-an; Jap.: koan) i praktyki kong-anowej. W tradycji Zen, kong-any u!ywane s, w ten sam sposb. Ucze. przedstawia nauczycielowi swoje zrozumienie. Zrozumienie ucznia jest jedn, po ow,,

166

powinno by* one dopasowane do zrozumienia nauczyciela, b'd,cego drug, po ow,. Kiedy ucze. i nauczyciel dziel, to samo zrozumienie, jest to nazywane przekazem z umys u do umys u. Pierwotnie, w Buddyzmie nie by o praktyki kong-anw. Budda urodzi si' i osi,gn, o$wiecenie. Uczy on swoich uczniw !e wszystko jest nietrwa e. Uczy on !e pragnienie, gniew i niewiedza w naszych umys ach powoduj, cierpienie, tak!e tego !e s, one stworzone przez my$lenie./ and that this are created by thinking/ Uczy on jak naprawd' osi,gn,* wolno$* od cierpienia lub nirwan'. Nie by o wtedy pism ani wiele dyskusji, tylko praktyka medytacji. Po $mierci Buddy, jego uczniowie odbyli kilka spotka. aby spisa* to czego naucza . W nast'pnych latach, uczniowie debatowali nad r!nymi szczeg ami nauk Buddy. Studiowanie tekstw stawa o si' cz'sto wa!niejsze ni! rzeczywista praktyka medytacji. Tak!e, pewne sekty wewn,trz buddyzmu spiera y si' mi'dzy sob, , nad r!n, interpretacj, nauk Buddy. Oko o tysi,c pi'*set lat temu, Bodhidarma przekroczy Himalaje i przyby do Chin. Buddyzm ju! rozwija si' w Chinach przez oko o trzysta lat, ale by to jedynie Buddyzm akademicki i dewocyjny: nie przywi,zywano tam zbyt wiele wagi do medytacji. Bodhidarma zobaczy ze ludzie u!ywali buddyzmu tylko aby modli* si' o rzeczy ktre chcieli, wi'c zacz, naucza* ich w a$ciwie. Mwili$my ju! o pierwszej wizycie Bodhidarmy u cesarza Wu. Cesarz z dum, orzek Bodhidarmie !e wybudowa on wiele $wi,ty., op aci skopiowanie wielu sutr, oraz da szaty, miski i jedzenie wielu mnichom i mniszkom. Zgodnie z Budd,, kto$ kto dokona cho*by jednej z tych rzeczy mg zebra* nie zmierzenie dobra karm'. Zatem, cesarz zapyta Bodhidarm': Zrobi em wszystkie te rzeczy, zatem jak wiele zas ugi zgromadzi em? Bodhidarma odrzek , 3adnej w ogle. To wprawi o cesarza w pomieszanie, Zatem, jakie jest najwy!sze znaczenie $wi'tych prawd Buddyzmu? 3adnej $wi'to$ci, tylko rozleg a czysta przestrze.. Teraz cesarz by ju! ca kiem zbity z tropu. Krzykn, , Jak $miesz mwi* takie rzeczy?! Kim jeste$? Nie wiem. Wtedy Bodhidarma odszed i uda si' do p nocnych Chin, gdzie by o wiele s ynnych $wi,ty.. Ale Bodhidarma omin, je wszystkie, poniewa! by y one jedynie zainteresowane wykonywaniem ceremonii i rytua w. Zamiast tego uda si' do jaskini wysoko ponad 0wi,tyni, Szaolin, i usiad tam twarz, do $ciany. Tylko nie wiem. Po dziewi'ciu latach, przyszed tam mnich o imieniu Hui Ko. Sta on ca , noc w padaj,cym $niegu zanim Bodhidarma zauwa!y jego obecno$*. W ko.cu Hui Ko powiedzia , Mistrzu, prosz' naucz mnie Dharmy. Bodhidarma odpar , Nawet gdybym ci powiedzia , nie uwierzy by$ mi. Aby zademonstrowa* swoj, szczero$* i prbuj,cy- umys , Hui Ko odci, sw, w asn, r'k' i ofiarowa j, Bodhidarmie, ktry wci,! si' nie porusza . Och, Mistrzu, krzykn, Hui Ko, bl jest nie do zniesienia. Prosz' uspokj mj umys ! Daj mi swj umys , a uspokoj' go. Nie mog' znale2* swojego umys u.... Zatem, ju! uspokoi em twj umys . S ysz,c to, Hui Ko osi,gn, o$wiecenie i p2niej zosta Drugim Patriarch,. To by o pierwsze nauczanie Zen i wa!ny przyk ad wczesnej walki Dharmy: przekazu z umys u do umys u. Nast'pna wa!na zmiana w nauczaniu Zen przysz a wraz z Szstym Patriarch,, ktry uczy , Je$li nie stwarzasz przyczyny, nie masz skutku. Zatem, nie stwarzaj niczego. Sta si' on bardzo znany dzi'ki temu prostemu nauczaniu. Pewnego dnia przechodzi on obok dwch mnichw ktrzy spierali si' o flag' trzepocz,ca na wietrze. Jeden z nich mwi !e to wiatr si'

167

porusza, drugi mwi !e to flaga si' porusza, nie wiatr. S ysz,c to, Szsty Patriarcha powiedzia , Ani flaga, ani wiatr si' porusza. To wasz umys si' porusza. Zatem to nowe pytanie-Czym jest umys ? -sta o si' inspiracj, dla mnichw Zen. Wiele pyta. powsta o z historii jak te: Czym jest !ycie? Czym jest $mier*? Czym jest umys ? Te wszystkie pytania sta y si' kong-anmi i ludzie zacz'li ich u!ywa* w swojej praktyce. Kiedy ucze. przyszed do Szstego Patriarchy, ten zapyta go, Sk,d przychodzisz? Co to za rzecz przysz a tu? Nie wiem, odpar ucze.. Oto jak powsta kong-an, Kim jestem? To by o to samo pytanie z jakim przez sze$* lat praktykowa Budda. Budda, Bodhidarma i Szsty Patriarcha, wszyscy oni mieli to samo pytanie, Czym jestem? I wszyscy odpowiadali, Nie wiem. To by a pierwotna praktyka kong-anowa. A! do Szstego Patriarchy, nie by o szk . By a tylko praktyka medytacji. Szsty Patriarcha wyda wielu wielkich uczniw: po wielkim deszczu, pojawia si' du!o wielkich grzybw. Zatem, ka!dy z jego uczniw mia nieco inny styl i smak swoich nauk. Pojawi o si' pi'* szk Zen. Cho* uwzgl'dnia y r!ne aspekty praktyki r!nymi metodami, istota ich nauk by a taka sama. Zen rozwin, si' w Chinach w czasie dynastii Tang i Sung. W tym czasie, pojawi o si' wielu wielkich mistrzw Zen. Historie ich o$wiecenia, walk Dharmy, i mw Dharmy zosta y p2niej spisane i zebrane w zbiorach. Te sytuacje lub przypadki by y zatem u!ywane przez innych mistrzw aby sprawdzi* umys y swoich uczniw. Je$li jaki$ mnich uwa!a !e osi,gn, o$wiecenie, mistrz mg sprawdzi* go przez przedstawienie mu przypadku z histori, lub do$wiadczeniem o$wiecenia innego mnicha. Ka!dy mnich ktry naprawd' mia jaki$ rodzaj realizacji, mg s ysz,c kong-an natychmiast zrozumie* jego prawdziwe znaczenie. Je$li nie osi,gn, e$ naprawd' o$wiecenia, nie mog e$ zrozumie* kong-anu, i twj nauczyciel mg to zobaczy*. Mnich zapyta kiedy$ mistrza Zen Dok Sahna, Czym jest Budda? Dok Sahn odpowiedzia , Suche gwno na patyku. Co to znaczy? Je$li osi,gn, e$ to, osi,gn, e$ znaczenie kong-anw. To jest pocz,tek praktyki kong-anw. Mnich zapyta kiedy$ mistrza Zen Ma Jo, Czym jest Budda? Ma Jo odpar , Umys jest Budd,, Budda jest umys em. P2niej on odpowiada , Ani umys , ani Budda. Chocia! wcze$niej nauczanie by proste, teraz by o wiele intelektualnych stylw nauczania, a zatem rodzaj walki- s w lub walki dharmy pojawi si' tak!e. W ten sposb mamy Ksi'g' B 'kitnej Ska y i Mumon Kan, dwa znane zbiory kong-anw Zen. Zen zacz, wygl,da* coraz bardziej i bardziej tajemniczo dla zwyk ych ludzi. Praktyka Zen i !ycie zwyk ych ludzi stawa y si' coraz bardziej odleg e. Ludzie nie mogli zrozumie* ezoterycznych powiedze. jak, Drewniany kurczak pieje, kamienny tygrys leci po niebie, albo Czy widzisz rg krlika? Praktyka Zen sta a si' wy ,cznie praktyk, elit. Szukano tylko ukrytego znaczenia poniewa! s owa, same w sobie, nie przedstawia y !adnego sensu. Ten styl trwa przez jaki$ czas, a! powrci o bardziej bezpo$rednie nauczanie. Na Czym jest Buddyzm? odpowiadano, Wiosna przychodzi, trawa ro$nie sama. Zatem chocia! Zen mia r!nego rodzaju odpowiedzi na te podstawowe pytania, wszystkie one wskazywa y na prawd'. R!ne tradycje i szko y Zen u!ywaj, czasami r!nych kong-anw. Ale, wewn,trz, ich nauczanie jest zawsze takie samo. Jak u!y* kong-anw aby obudzi* si' i pomc temu $wiatu? To jest najwa!niejsza cz'$* praktyki kong-anowej. Zatem, mowa niektrych konganw jest czasami w a$ciwa, a czasami niew a$ciwa. Mistrzowie Zen u!ywaj, s w i mowy swobodnie aby za apa* w pu apk' my$ l,cy umys swoich uczniw /to lay traps for their students thinking mind/. To jest tak jak za o!y* robaka na haczyk. Je$li ryba jest zbyt g odna, ona po yka ca ego robaka i zostaje z apana! Ale je$li ucze. ma umys -wystarczy, je$li jego umys jest czysty i nie jest przywi,zany do my$lenia mo!e wtedy z apa* robaka nie b'd,c schwytanym na haczyk. Mwimy zatem, Ryba z umys em-wystarczy nigdy nie dotyka haka.

168

Czy mowa kong-anu jest w a$ciwa czy nie, nie wa!ne, poniewa! ten nie-w a$ciwy j'zyk znaczy wyleczy* ucznia Zen z jego przywi,zania do my$lenia. Jest na to znany przyk ad. Budda uczy zawsze !e wszystko ma natur' Buddy, to znaczy !e wszystko ma t, sama mo!liwo$* osi,gni'cia o$wiecenia. By o to bardzo wa!ne nauczanie. Pewnego dnia, mnich zapyta mistrza Zen Jo Ju, Czy pies ma natur' Buddy? Jo Ju powiedzia Mu! To znaczy Nie. To jest bardzo du!y b ,d! Ale Jo Ju zrobi ten b ,d celowo aby wyleczy* mnicha z przywi,zania do idei i do konceptualnego my$ lenia. Jak niemal ka!dy, w tym czasie, mnich ten by zbyt przywi,zany do mowy Buddy, zbyt przywi,zany do s w nauczania Buddy zapisanych w ksi,!kach. On nie osi,gn, jeszcze umys u Buddy. On by przywi,zany do krainy tego i tamtego, tak i nie, natura- Buddy i nienatura-Buddy. My$la on !e mo!e jedne rzeczy mog, mie* natur' Buddy, podczas kiedy inne nie. Mwimy !e ten mnich utkn, w dualistycznym my$ leniu. Mistrz Zen dostrzeg to i powiedzia Nie! To Nie! uderzy o umys mnicha i uderzy o umys y wszystkich mnichw i uderza dalej umys y ludzi, a! do dzisiaj. Dlaczego Jo ju powiedzia Nie? Czy to by o w a$ciwe czy nie? Mo!e mowa Buddy nie by a w a$ciwa? Czy pies rzeczywi$cie ma natur' Buddy. Nie wiem... Oto jak, kiedy w a$ciwie u!yte, kong-an Mu i wszystkie kong-any u!ywaj, s w i mowy aby wyleczy* nas z przywi,zania do my$ lenia. To jest bardzo znany kong-an. Kiedy nauczyciel daje nam ten kong-an, u!ywamy b 'du Jo ju i naprawiamy go. Naprawd' kong-any nie maja b 'du ani nie-b 'du. Je$li my$limy, kong-an ma b ,d. Ale kiedy odetniemy ca e przywi,zanie do my$ lenia, kong-an jest bardzo jasny. Jego miejsce nauczanie jest ju! poza krain, b 'du. Poniewa! kong-any s, u!ywane aby odci,* nasze przywi,zanie do my$lenia, musimy te! nie przywi,zywa* si' do samych kong anw. Wielu ludzi, na przyk ad, jest przywi,zanych do kong-anu Mu. Jo-ju stworzy ten kong-an aby leczy* umys y ludzi. Je$li pacjent stanie si' przywi,zany do lekarstwa, czasem nawet jeszcze gorsza choroba pojawia si'. B'dziemy mwi* o tym wi'cej p2niej. Jak wspominali$ my wcze$niej, r!ne szko y Zen mog, u!ywa* r!nych zbiorw konganw. Szko a Chogye, Buddyzmu Korea.skiego, u!ywa, na przyk ad, zbioru tysi,ca siedmiuset kong-anw ze 2rde indyjskich, chi.skich i korea.skich. Nazywa si' to yom sang. Uczniowie ze szko y Rinzai pracuj, ze stoma kong-anami z Hekigan Roku, znanym w j'zyku angielskim jako Ksi'ga B 'kitnej Ska y. Szko a Soto u!ywa stu przypadkw z Shoyo Roku. Mumon Kan lub Brama bez bramy, jest zbiorem czterdziestu o$miu kong-anow ktre s, cz'$ci, wszystkich innych wa!nych zbiorw. S, one u!ywane przez wszystkie szko y Zen ktre u!ywaj, praktyki kong-anw. Siedzenie w Medytacji Zen Kontrolowa* cia o, oddech, umys Siedzenie w medytacji Zen chodzenia Zen le!enia ZEN ZNACZY MEDYTACJA, a medytacja znaczy utrzymywanie z momentu na moment nie-poruszaj,cego si' umys u, to jest bardzo proste. Kiedy medytujemy u!ywamy tylko pewnych technik aby kontrolowa* nasze cia o, oddech i umys tak !e mo!emy odci,* ca e nasze my$ lenie i osi,gn,* nasz, prawdziw, natur'. Wielu ludzi my$ li !e aby zrobi* to musimy siedzie* sztywno na pod odze z nogami ciasno skrzy!owanymi w p - lub pe nymlotosie, ca kowicie nie poruszenia. Tak, ten styl medytacji nie jest dobry ani z y. W

169

niektrych zendach ucz,, !e je$li nie usi,dziesz w pe nym lotosie, nie mo!esz osi,gn,* o$wiecenia. Ale uczenie tylko tej metody jest przywi,zaniem do jakiej$ jednej postawy jako formy medytacji. To jest robienie z Zenu czego$ specjalnego. Nazywamy to przywi,zaniem do siedzenia-cia a. Prawdziwa medytacja nie jest tylko zale!na od tego jak trzymasz swoje cia o: z momentu na moment, jak trzymasz swj umys ? Jak trzymasz nie-poruszaj,cy si' umys w ka!dej sytuacji? Zatem, prawdziwa medytacja znaczy siedz,cy-umys . Utrzymywanie nieporuszonego umys u w ka!dej sytuacji czy warunkach jest prawdziwym znaczeniem medytacji. To jest bardzo wa!ny punkt. Oczywi$cie dla ka!dego rodzaju praktyki czy nauki u!ywa* pewnej formy lub pozycji. Je$li chcesz utrzymywa* nie-poruszaj,cy si' umys , najpierw musisz kontrolowa* swoje cia o. Uczysz si' pewnej pozycji ktr, utrzymujesz podczas siedzenia. Twoje nogi s, skrzy!owane, je$li to mo!liwe, twoje plecy i g owa s, w prostej, pionowej linii. Twoje oczy s, wp -otwarte i patrz, na pod og' przed tob,. Twoje r'ce trzymaj, pozycj' mudry, tuz ponad twoim onem. Uczysz si' powoli wdycha* i wydycha* z twojego tan tien, centrum energii po o!onego tu! pod twoim p'pkiem. Wdech przez d ugi czas i wydech przez jeszcze d u!szy czas. Wdech, wydech; wdech, wydech; wdech, wydech. Oto jak kontrolujesz swoje cia o i oddech. Je$li mo!esz kontrolowa* swj oddech, mo!esz kontrolowa* swj umys . Kiedy powoli wdychasz i powoli wydychasz, twoje my$lenie stopniowo uspokaja si', uspokaja, uspokaja. Twoje my$lenie staje si' mniej skomplikowane kiedy twoja energia zaczyna /settle out of your mind/.................... do twojego tan tien, hara lub centrum. W praktyce Zen jest to miejsce gdzie trzymasz swj umys w twoim centrum. To jest bardzo wa!na technika. Wi'kszo$* ludzi trzyma swoje my$lenie wysoko w swojej g owie, lub w okolicy klatki piersiowej. W rzeczywisto$ci nie jest to zbyt dobre. Twoja g owa jest twoim centrum intelektualnym, a twoja klatka piersiowa jest twoim centrum emocjonalnym. Utrzymywanie uwagi w swojej g owie powoduj!e twoje my$lenie komplikuje si', a twoja energia idzie do gry. Je$li trzymasz swoje my$lenie i uwag' w klatce piersiowej b'dziesz naturalnie targany przez swoje emocje. Po prostu pozwl twojemu my$leniu zej$* w d , z twojej g owy i klatki piersiowej. Twoje tan tien jest twoja wol,, twoim o$rodkiem rb-to. Gdy twoje my$lenie w sposb naturalny opada w d ,/ settle down/ do twojego centrum, twoje my$lenie i emocje staja si' jasne. Siedz,ca medytacja oznacz formalne siedzenie w medytacji Zen. Ka!dy rozumie co to jest. Ale powinni$my utrzymywa* bardzo otwarty pogl,d na medytacj'. Je$li trzymasz umys ktry jest czysty jak przestrze., wtedy wszystko jest medytacj,. Jest medytacja chodzenia, medytacja $piewania, medytacja jedzenia. Gdy twj umys jest czysty jak przestrze. , wtedy twj umys nie porusza si' kiedy sytuacje bez przerwy si' zmieniaj,. W tym miejscu, kiedy widzisz, kiedy s yszysz, kiedy w,chasz, kiedy smakujesz, kiedy dotykasz, kiedy my$ lisz, wszystko jest medytacj,, poniewa! wszystko jest wyra2nie odzwierciedlone w twoim nieporuszaj,cym si' umy$le, w a$nie takie jak jest. Wtedy prowadzenie samochodu jest medytacja, tak samo jak granie w tenisa. Utrzymuj tylko umys nie-wiem i wszystko stanie si' jasne. Odci'cie ca ego my$lenia oznacza !e nie ma my$ lenia, co oznacza !e pojawia si' twj umys sprzed my$lenia. Nazw, tego jest czysty umys . Czysty umys oznacza tylko rb to. Zatem kiedy prowadzisz samochd, tylko rb to - tylko prowad2. To nie ma wewn,trz ani zewn,trz. Wewn'trzne i zewn'trzne staj, si' ca kowicie jednym: ton jest medytacja prowadzenia samochodu. Kiedy jesz, tylko jedz. To jest medytacja jedzenia. Ale wi'kszo$* ludzi, kiedy ich cia o je, pozwalaj, aby ich umys szed tu i tam, w'druj,c z Nowego Jorku do Los Angeles, albo do roku 1978, albo do jakich$ dobrych czasw czy jakiego$ przykrego do$wiadczenia. Jedzenie w'druje do ich ust a ich usta !uj,, ale nie s, oni tego $wiadomi. Ich umys my$li o ich dziewczynie lub problemie, mo!e o pracy i znowu o dziewczynie. To jest

170

przywi,zanie do my$ lenia i zawsze powoduje to cierpienie zarwno dla ciebie jak i dla tego $wiata. Ale kiedy tylko robisz to, robisz to, robisz to, z momentu na moment wtedy wszystko jest ju! medytacj,. Czasami ludzie maj, jak,$ u omno$* lub s, zbyt chorzy aby robi* formaln, praktyk' medytacji. Mieli$ my raz ucznia ktry mia bardzo powa!ny problem z plecami. Nie mg siedzie* prosto d u!ej ni! pi'* minut. Ale chcia on tak!e robi* dziewi'*dziesi'ciodniowe odosobnienie razem ze wszystkimi. Chcia robi* medytacje wsplnego dzia ania ze wszystkimi w Sali Dharmy. Zatem oczywi$cie pozwolili$my mu wzi,* udzia w odosobnieniu. Przez trzy miesi,ce kiedy inni siedzieli on tylko le!a w Sali Dharmy. Oni patrzyli na $cian', a on patrzy na sufit. Ha ha ha ha! Podczas rozmw, mg on przychodzi* i siedzie* przez kilka minut, po czym powraca na swoj, poduszk' do Sali Dharmy i k ad si' znowu. Zatem le!,cy Zen tak!e nie jest problemem. Dzisiaj, jest wielu, wielu ludzi ktrzy chc, robi* medytacj'. Ale maj, oni ide' !e medytacja oznacza tylko siedzenie w prostej pozycji. Och, moje cia o ma du!o blu. Zatem medytacja nie jest mo!liwa. To nie jest w a$ciwy pogl,d. Je$li masz jaki$ k opot z cia em, wtedy mo!na u!y* krzes a lub sta* lub po o!y* si' podczas medytacji. Jakakolwiek pozycja nie jest problemem. Najwa!niejszy punkt to utrzymywanie nie-poruszaj,cego si' umys u z momentu na moment. Jak mocna jest twoja praktyka nie- wiem? To powinna by* twoja prawdziwa postawa i skupienie /focus/ twojego wysi ku w medytacji. Wielkie O$wiecenie Niebo jest ziemi,, ziemia jest niebem niebo i ziemia zamieniaj, si' /revolve/. Woda jest gr,, gra jest wod, woda i gra s, puste. Niebo jest niebem, ziemia jest ziemi, Czy one si' w ogle zamienia y? Gra jest gr,, woda jest wod, Ka!de jest ju! ca kowite. WIELKIE O0WIECENIE Znaczy sta* si' ca kowicie niezale!nym. To znaczy ca kowicie osi,gn,* Wielk, Mi o $* i Wielkie Wsp czucie dla tego $wiata. To jest znane jako Wielka Droga Bodhisatwy. To znaczy osi,gni'cie naszej w a$ciwej ludzkiej pracy, z momentu na moment, tak !e mo!emy tak funkcjonowa* aby pomc wszystkim istotom. To jest atwo powiedzie*; ka!dy rozumie co$ o tym kierunku. Ale jak naprawd' mamy to robi*? Ludzkie istoty s, przywi,zane do my$lenia, co jest ca kowitym z udzeniem i to z udzenie powoduje niezwyk e cierpienie dla ludzi i dla wielu, wielu istot innego rodzaju. Jest to rezultatem przywi,zania ludzi do pragnienia, gniewu i niewiedzy, do swoich opinii, warunkw i sytuacji. Poniewa! wi'kszo$* ludzi jest przywi,zanych do my$lenia, oni cierpi, nieustannie poniewa! ich my$lenie ci,gle si' zmienia, zmienia, zmienia. Ludzkie istoty nie rozumiej, prawdy; pod,!aj, one tylko za ich ci,gle zmieniaj,cymi si' my$ l,cymi umys ami. To jest z y pogl,d. Buddyzm Zen oznacza porzucenie $wiata niewiedzy i z udzenia i postrzeganie !e wszystko jest prawd,, w a$nie tak jak jest. Ten $wiat jest ju! ca kowity i nigdy si' nie porusza. Je$li chcesz osi,gn,* ten punkt, musisz najpierw pozwoli* odej$* swoim opiniom, swoim warunkom i sytuacji. Mo!esz widzie* jasno, /clearly/ s ysze* jasno, w,cha* jasno, s ysze* jasno, w,cha* jasno, dotyka* jasno, smakowa* jasno i my$ le* jasno. Nazw, tego jest prawda. Nast'pnym krokiem w naszej praktyce jest nauczy* si' jak u!y* tej czystej percepcji prawdy aby uczyni* nasze !ycie w a$ciwym. Z momentu na moment mo!emy utrzyma*

171

w a$ciw, sytuacj' , w a$ciwe odniesienie do tej sytuacji i w a$ciw, funkcj' odpowiadaj,ca tej sytuacji. Ten stary wiersz Zen jest czasami nazywany Wielkim O$wieceniem. On uczy nas o tym jak ludzkie istoty mog, osi,gn,* prawd' aby pomc temu $wiatu. Gdy na pocz,tku na ten $wiat jeste$my przywi,zanie do nazwy i formy. Widzimy !e wszystko jest nietrwa e, poniewa! wszystko zawsze si' porusza, porusza, porusza, zmienia, zmienia, zmienia - bez przerwy. Zatem, Forma jest pustk,, a pustka jest form,. Wielu ludzi rozumie !e niebo jest ziemi,, a ziemia jest niebem. To jest tym , a tamto jest tamtym. S, one tym samym a jednak tak!e s, r!ne. Poniewa! jest to wci,! przywi,zanie do nazwy i formy, ten rodzaj zrozumienia polega na tym ze widzi si' jak wszystko ci,gle porusza si' dooko a, dooko a, dooko a. Wszystko stale zmienia si'. Zatem pierwszy wers mwi, Niebo jest ziemi,, ziemia jest niebem niebo i ziemia zamieniaj, si'. Jeden punkt wynika z innego. Forma jest pustk,, pustka jest form,. Ten pogl,d jest w pewnym sensie w a$ciwy, ale wci,! jest to tylko my$lenie, nie prawdziwym osi,gni'ciem, zatem nie jest on ca kowity. Drugi wers mwi, Woda jest gra, gra jest wod, woda i gra s, puste. Kiedy praktykujemy medytacj', w a$ciwszy pogl,d pojawia si'. Osi,gamy nasze umys y- sprzed my$lenia /before thinking appears/ Osi,gamy substancj', to znaczy postrzegamy !e wszystko ma ta sama substancj'. Substancja ta jest bez nazwy i formy i jest ca kiem pusta. Ani forma, ani pustka. W tym punkcie, osi,gamy co oznacza bycie przywi,zanym do nazwy i formy, Achhhh, wszystko stale zmienia si', ale uniwersalna substancja nigdy si' nie zmienia. A! do teraz by em przywi,zany do zewn'trznego przejawiania si' rzeczy. Ale to co zewn'trzne jest tylko nazw, i form,. Je$li jestem przywi,zany do nazwy i formy, wtedy wszystko zawsze zmienia si', zmienia, zmienia. Mog' zobaczy* jak takie podej$cie tworzy wszystko: czas, przestrze., przyczyn' i skutek, nazw' i form'. To pochodzi tylko z mojego my$l,cego umys u! Teraz widz' !e ten umys jest ca kiem pusty, ten $wiat jest pusty, wszystko jest puste! Zatem jak cokolwiek mo!e w ogle przychodzi* i odchodzi*? Ja pierwotna substancja mo!e si' w ogle zmienia*? To jest znaczenie linii, Niebo jest niebem, ziemia jest ziemia czy one si' w ogle zamienia y? W ca kowitej pustce, nic w ogle nie przychodzi ani odchodzi. Niebo jest tylko niebem; ziemia jest tylko ziemi,. Twj umys si' nie porusza i nigdy nie przywi,zuje do nazw i form. Jest to stan ca kowitego spokoju. Je$li osi,gniesz prawdziw, pustk', twj umys mo!e ca kowicie odzwierciedla* ten $wiat, takim jaki jest. Niebo jest niebem, ziemia jest ziemia czy one si' kiedykolwiek zamienia y? Sutra- Mahaparanirwany mwi; kiedy pojawianie i znikanie znikaj,, ten spokj jest szcz'$ciem. /bliss/ .Znaczenie trzeciej linii mo!e by* odnalezione w tym nauczaniu. Kiedy nie do$wiadczamy wi'cej pojawiania ani znikania, widzimy !e niebo i ziemia nigdy nie zamienia y si' ze sob,, ani raz. Pierwotnie nie ma przychodzenia ani odchodzenia. To jest bardzo ciekawe, ale ci,gle nie jest to pe ny pogl,d /viev/. Wi'cej praktyki i osi,gasz pogl,d ca kowity: Gra jest gr,, woda jest wod,. Niebo jest niebem. Woda jest wod,. Ziemia jest ziemia. Tylko odzwierciedlasz ten $wiat. Inn, nazw, jest $wiat momentu. Czasami opisujemy to jako umys w ktrym jeden jest podzielone przez niesko.czono$*. 0wiat momentu jest prawd,, poniewa! w jednym momencie, wszystko jest ju! ca kowite. Forma jest form,, pustka jest pustk,. Gra jest tylko gra, woda jest woda. To jest prawda. Ale tutaj jest bardzo, bardzo wa!ny punkt: prawda sama w sobie , nie ma funkcji. Zen zanikn, w Chinach poniewa! wielu mistrzw przywi,za o si' do takich s w i nie mogli oni dostrzec jak prawda ta musi funkcjonowa* z momentu na moment, aby pomc innym istotom. Zen utraci swoj, bodhisatwiczn, funkcj' i sta si' gr, s w dla elit. Wielu nauczycieli Zen wci,! mwi, Tak, gra jest gr,, woda jest wod,. To jest prawda. i oni maja racj': to jest prawda. Ale gdy zatrzymasz si' tutaj, jest to ci,gle abstrakcyjny pogl,d. Mo!e on pozosta* czysto metafizyczn, prawd,. Jeszcze jeden krok jest konieczny: jaka jest w a$ciwa funkcja

172

prawdy? Jak ta prawda ,czy si' z tob, i ze wszystkimi istotami? Jak ta prawda dzia a w twoim !yciu? Odpowied2 jest bardzo prosta: Gra jest niebieska, woda p ynie. S, cztery trudne rzeczy w tym !yciu. Pierwsza to otrzymanie ludzkiego cia a. Druga to spotkanie z Dharm,. Trzecia to spotkanie bystrookiego mistrza Zen. Czwarta to osi,gni'cie o$wiecenia. Numer trzy jest bardzo wa!ny. Mistrz Zen mo!e nie by* g 'boko o$wiecony; mo!e on nie by* dobrym nauczycielem. Je$li spotkasz z ego mistrza Zen, pjdziesz z , drog,. To tak jak $lepy cz owiek prowadz,cy innego $lepca do rowu. Niektrzy ludzie studiuj, Zen przez pi'* lub dziesi'* lat nie osi,gaj,c o$wiecenia. Staja si' oni bardzo przywi,zani do swojego nauczyciela, a ten nauczyciel nie mo!e pomc im zrozumie*. Je$li jeste$ tylko z jednym nauczycielem, to nawet je$li jest on wielkim nauczycielem, trudno jest uko.czy* swoj, nauk'. Zatem uczniowie powinni podr!owa* od nauczyciela do nauczyciela a! nie znajda bystrookiego mistrza Zen. To jest bardzo wa!ne. Pocz,tkowo mo!esz nie wiedzie* jak rozpozna* bystrookiego nauczyciela. Ale je$li praktykujesz zen przez jaki$ czas i s uchasz wielu mistrzw zen, wkrtce zrozumiesz co jest w a$ciwym a co niew a$ciwym nauczaniem. Je$li nie skosztujesz cukru, nie zrozumiesz s odyczy ; je$li nie skosztujesz soli nie zrozumiesz s onego. Nikt nie mo!e skosztowa* za ciebie. Musisz zrobi* to sam. Wielu nauczycieli mo!e uwa!a* si' za o$wieconych , ale s, r!ne poziomy o$wiecenia. Jest pierwsze o$wiecenie, pierwotne o$wiecenie i ostateczne o$wiecenie. Pierwsze o$wiecenie jest osi,gni'ciem prawdziwej pustki. Pierwotne o$wiecenie jest osi,gni'ciem jak-to. Ostateczne o$wiecenie to w a$nie-jak-to. Oto jest jab ko. Je$li powiesz !e to jest jab ko, jeste$ przywi,zany do nazwy i formy. Ale je$li powiesz !e to nie jest jab ko, jeste$ przywi,zany do pustki. Zatem czy to jest jab ko czy nie? Je$li uderzysz w pod og' lub krzykniesz Katz! jest to odpowied2 pierwszego o$wiecenia. Je$li powiesz, Niebo jest niebieskie, drzewo jest zielone, lub Jab ko jest czerwone, $ciana jest bia a, dajesz odpowied2 jak- to. Ale kiedy ugryziesz kawa ek jab ka, twoj, odpowiedzi, jest, w a$nie-jak-to. Zatem pierwsze o$wiecenie, pierwotne o$wiecenie i ostateczne o$wiecenie wszystkie one maj, inne odpowiedzi. Niektrzy mistrzowie Zen nie robi, tych rozr!nie.. Niektrzy rozumiej, tylko Katz! lub milczenie. Niektrzy rozr!niaj, pomi'dzy Katz! i jak to, ale nie rozumiej, w a$nie jak to. Odpowied2 w a$nie jak to jest odpowiedzi, ca kowit,. Nie jest to jak,$ ja ow,, metafizyczn, prawd,, w a$nie jak to jest codziennym !yciem. Bystrooki mistrz Zen rozr!nia te trzy rodzaje o$wiecenia. Ale u!ywa wszystkich trzech z ca kowita swobod,. Jest bardzo wa!ne aby nie sta* si' przywi,zanym do o$wiecenia. O$wiecenie jest tylko s owem. Wielu ludzi praktykuje medytacje z tym silnym pragnieniem, Chc' osi,gn,* o$wiecenie! Chc' osi,gn,* o$wiecenie! Tak, to nie jest ani dobre ani z e. Ale Budda powiedzia , Wszystkie rzeczy s, ju! o$wiecone. A znamienity nauczyciel powiedzia , Bez my$lenia, w a$nie jak to, jest Budd,. Bez my$lenia jest czystym umys em. Zatem je$li trzymasz czysty umys , wtedy ka!de dzia anie jest w a$nie jak to. Samo powiedzenie !e osi,gn, e$ o$wiecenie- lub mo!esz osi,gn,* wi'cej i wi'cej o$wiecenia- jest my$leniem. My$lenie jest pragnieniem. Pragnienie jest cierpieniem. Zatem mistrz Zen Nam Cheon powiedzia , Codzienny umys jest Drog,. Codzienny umys jest ju! Wielkim O$wieceniem. Je$li szukasz czego$ wi'cej, to tak jakby namalowanie w'!owi ng.

173

Metody Medyatcji Siedzenie w milcz,cej medytacji (Sikataza) (w Zen Soto) Uderzenie wszystko staje si' jednym O$wiecenie /illumination/, uspokojenie (looking into words) Je$li rozumiesz nie wiem, w a$nie to jest o$wieceniem Muk Jo Postrzega* cisz'

(w Zen Rinzai)

Kwan Hwa Postrzega* kong-an Shi Shim Ma Co to jest? Postrzegaj nie wiem

( w Zen Czogie).

NASZA TRZDYCJA MEDYTACJI ZEN pochodzi od Bodhidarmy. Jego szata i miski zosta a przekazana a! do Szstego Patriarchy, Hui Neng. Po Szstym Patriarsze, tradycja Zen rozdzieli a si' na pi'* nurtw nauczania, albo szk : szko a Soto, szko a Rinzai, szko a Wei-Ahn, szko a Poep Ahn, i szko a Un Mun. Wszystkie one mog y mie* odmienny styl i techniki, ale istota jest ta sama. Wi'kszo$* szk nie przetrwa a zbyt d ugo, zatem ich linie nie s, d ugie. Ale szko y Soto i Rinzai istniej, do dzisiaj, zatem ich linie przekazu s, bardzo d ugie. Zanim Zen rozdzieli si' na pi'* szk , Szsty Patriarcha naucza przez wiele lat na grze Czogie. Wielu korea.skich mnichw podr!owa o do Chin w poszukiwaniu wielkich nauczycieli, a kilku praktykowa z samym Hui Nengiem. Linia Szstego Patriarchy zosta a za o!ona w Korei przez korea.skich mnichw ktrzy otrzymali przekaz od bezpo$rednich spadkobiercw Dharmy Hui Nenga. W ten sposb mamy szko ' Czogie w Korei. Linia Korea.skiego Zen jest bezpo$rednim przekazem linii Szstego Patriarchy, poprzedzaj,cym historyczne pi'* szk . Ka!da szko a mia a pewien rodzaj techniki. Ka!da szko a mia a inny styl nauczania. W szkole Soto, g wn, form, jest sikantaza. To znaczy tylko siedzenie. Kiedy siedzisz , nie tylko twoje cia o siedzi: umys tak!e siedzi. Twj umys nie porusza si' w ogle. Ca kowicie odetnij ca e my$ lenie, i tylko stan si' jednym. Nazw, na to jest ta sot il pjon: uderzenie wszystko staje si' jednym. Kiedy odetniesz ca e my$lenie, wtedy twj umys si' nie porusza. Twj umys jest czysty jak przestrze., to znaczy jest czysty jak lustro. Wewn'trzne i zewn'trzne staje si' ca kowicie jednym. Kiedy pojawia si' gra przed tob,, gra i ty stajecie si' jednym: Achhh, gra jest niebieska. Kiedy widzisz drzewa, drzewa i ty stajecie si' jednym jest tylko ziele.. Kiedy widzisz $cian', $ciana i ty stajecie si' jednym jest tylko biel. Wewn'trzne i zewn'trzne - pung! staje si' jednym. To jest punkt praktyki sikantaza, g wnej techniki Zen Soto. Pocz,tkowo szko a Soto nie u!ywa kong-anw, ale dzisiaj niektrzy nauczyciele Soto u!ywaj, ich. Praktyka Soto znaczy ca kowicie zostawi* wszystko /putting everything down/ i tylko siedzie*. Je$li odetniesz ca e my$lenie przez jedn, minut', wtedy przez jedna minut' staniesz si' Budd,. Je$li nie my$lisz przez jedn, godzin', jeste$ Budd, przez jedn, godzin'. Jedna godzina nie my$lenia oznacza, jedna godzina jest czysta jak przestrze., co oznacza !e przez jedn, godzin' jest czysty jak lustro: Drzewo jest zielone, $ciana jest bia a, pies szczeka, Hau, hau! Wszystko- bumm!- staje si' jednym. Kiedy kto$ jest g odny, daj mu je$*. Je$li kto$ jest spragniony, daj mu co$ do picia. To wszystko.

174

Szko a Rinzai uczy Czyste czyste, spokj spokj. Pod wieloma wzgl'dami, jest to ta sama technika co w Zen Soto. Tylko s owa nauczania s, inne i niektre z technik. W praktyce Rinzai, tak!e, je$li odetniesz ca e my$lenie, wtedy twj umys si' nie porusza. To jest spokj. /stillness/ Twj spokojny umys jest czysty jak czyste lustro, co oznacza !e wszystko jest odzwierciedlone: Gra jest niebieska. Woda p ynie. Pies szczeka, hau, hau! Twj umys tylko odzwierciedla ten $wiat takim jaki jest. To wszystko. R!nica pomi'dzy nauczaniem Soto i Rinzai jest jedna z technik, ale oglnie, istota jest ta sama: twj umys staje si' spokojny i czysty, odzwierciedlaj,c prawd' tego $wiata jak puste lustro Jedno wa!ne narz'dzie jakiego u!ywa tradycja Rinzai jest praktyka kong-anw. Mwili$ my ju! o tym wcze$niej troch'. Praktyka kong-anw jest tym co jest znane jako Wgl,d w s owa /looking into words/ , albo u!ywanie s w aby odci,* ca e my$ lenie. Aby u!ywa* kong-anu, musisz postrzec prawdziwe znaczenie kong-anu, na co on wskazuje. Kongan jest jak co$ co wskazuje na ksi'!yc. Mo!e to by* palec lub kij lub ten zegarek. Tam jest ksi'!yc! O jest tam. Nie ogl,dasz palca ktry prowadzi twoje oczy ku ksi'!ycowi, nie wpatrujesz si' w kij.. Nie analizujesz zegarka. Istot, tych rzeczy jest, czy widzisz ksi'!yc, czy nie? To jest bardzo wa!ny punkt. Ta samo dotyczy tego $rodka nauczania Zen: kong-an, sam w sobie, nie jest wa!ny; raczej, na co on wskazuje? Ale wielu, wielu ludzi staje si' przywi,zanych do kong anu i gubi ksi'!yc. To jest bardzo z a choroba Zen. Jest bardzo dobrze- znany przyk ad na to. Ka!dy zna kong-an Mu! Budda uczy ze wszystko ma natur' Buddy, to znaczy !e wszystko mo!e osi,gn,* o$wiecenie. Ale mnich kiedy$ zapyta mistrza Zen D!o-d!u, Czy pies ma natur' Buddy? D!o-d!u odpar , Mu! To jest bardzo znany kong-an. Po chi.sku mu znaczy nie. Ale mu znaczy tylko mu OK.? Nie przywi,zuj si' do mowy mistrza Zen D!o-d!u. Nie przywi,zuj si' do palca. Nie przywi,zuj si' do ksi'!yca. Mowa mistrza Zen D!o-d!u jest wielkim b 'dem. Ale on u!y tej mylnej mowy aby odsun,* /take away/ my$lenie jego ucznia. Teraz wielu ludzi siedzi medytuj,c w zendo, tylko trzymaj,c Muuuuuuuu! bardzo, bardzo mocno. Gdziekolwiek oni id,, cokolwiek robi, jest tylko Muuuuu! Czym jestem? Tylko Muuuu! Co to jest? Muuuu! Ten rodzaj praktyki nie jest jasny: traci on istot' Zen ca kowicie. To jest przywi,zaniem do mu. Odpowied2 D!od!u nie jest specjalna. D!o-d!u u!y tylko tego Nie aby zniszczy* /break/ wszystkie idee swojego ucznia na temat natura Buddy i nie natura-Buddy. U!y on mu aby wskaza* na ksi'!yc, ale wielu ludzi chwyta ten palec i traci ksi'!yc. To nie jest dobre. Zatem mu znaczy tylko mu. Prawdziwy punkt mu jest ju! czysty jak przestrze. to znaczy czysty jak lustro. Postrzeganie kong-anu znaczy po prostu !e ty i kong-an ca kowicie staj, si' jednym. Dlaczego mistrz Zen D!o-d!u powiedzia Mu, albo Nie? Nie wiem... U!ycie kong-anu w ten sposb ca kowicie odcina ca e my$lenie, i powracasz do umys u zanim my$lenie pojawia si'. To nie-wiem jest tob,; ty jeste$ nie-wiem. Ale nie wiem jest tak!e tylko mow,, jak to mu lub ka!de inne s owa nauczania. Nie przywi,zuj si' do nie wiem. Je$li nie przywi,!esz si' do tych s w i nie prbujesz stworzy* jakiego$ specjalnego znaczenia, wtedy mo!esz u!y* tych s w aby odnale2* swj w a$ciwy kierunek i pierwotn, natur'. To jest znaczenie praktyki kong-anw: wgl,d w s owa aby odci,* ca e my$lenie, i powrcenie do umys u ktry jest czysty jak przestrze., to znaczy czysty jak lustro. Wtedy mo!esz odzwierciedla* ten wszech$wiat w a$nie tak jak jest. Niebo jest niebieskie. Drzewa s, zielone. Sl ma sak s ony, a cukier jest s odki. To jest nauczanie szko y Rinzai i jest to tak!e nauczanie szko y Soto. Tylko techniki s, r!ne. Nauczanie szko y Czogie jest, Czym jeste$? Nie wiem... Ten nie-my$l,cy umys jest ju! twoj, prawdziw, ja2ni,. Jest ju! o$wieceniem i twoj, prawdziwa natur,. Ludzie nadaj, temu do$wiadczeniu wiele nazw, ale pierwotnie ono nie ma nazwy. Czasami nazywamy go nie wiem. Zatem, Sokrates zwyk chodzi* po ruchliwych targowiskach staro!ytnych Aten mwi,c, Musisz zrozumie* siebie! Musisz zrozumie* siebie! Musisz zrozumie* siebie!

175

Pewnego dnia, jeden z jego uczniw powiedzia , Nauczycielu, mwisz zawsze Musisz zrozumie* siebie. Zatem pytam si' ciebie: Czy ty rozumiesz swoje ja? Ja nie wiem, odpar Sokrates. Ale ja rozumiem to nie wiem. To nie wiem jest twoj, prawdziw, ja2ni,, poniewa! to jest umys zanim pojawia si' my$ lenie. Nie wiem jest twoj, prawdziw, natur,. Wielu ludzi wci,! nie rozumie tego punktu, zatem mo!emy wyja$ni* to w ten sposb. Kiedy my$lisz twj umys i mj umys s, r!ne. Kiedy odetniesz ca e przywi,zanie do my$lenia, wtedy twj umys i mj umys s, takie same. Je$li idziesz tylko prosto , nie wiem, wtedy twj umys nie wiem, mj umys nie wiem, i umys nie wiem kogo$ innego s, tym samym umys em nie wiem. Jest tak poniewa! do$wiadczenie umys u nie-wiem ju! odcina ca e my$lenie, to znaczy tam nie ma my$lenia; nie my$lenie jest pustym umys em; pusty umys jest przed my$leniem. Inn, nazw, na to jest twoja prawdziwa ja2.. To jest twoja substancja. Twj umys przed-my$leniem jest twoja substancj,, mj umys przed-my$ leniem jest moj, substancj,. Wtedy twoja substancja, moja substancja, substancja tego kija, substancja wszystkiego jest t, sam, substancj,. Kiedy utrzymujesz umys nie-wiem w stu procentach i tylko idziesz prosto, nie wiemmmm... ty i wszech$wiat ju! stajecie si' jednym. Ze wzgl'dw nauczania czasami nazywamy go pierwotnym punktem. Zatem nie wiem nie jest nie wiem. Nie wiem jest twoim pierwotnym punktem; nazw, pierwotnego punktu jest nie wiem. Ale czasami ludzie nazywaj, ten punkt umys em, lub Budd,, lub natur,, lub absolut, albo $wi'to$ci,, albo energi,, albo $wiadomo$ci,. Jest wiele, wiele nazw jakich ludzie temu nadaj,. Ale, pierwotnie, prawdziwy pierwotny punkt nie ma nazwy ani formy. Nie ma s w ani mowy, poniewa! ten punkt jest przed my$leniem. Tylko kiedy utrzymujesz umys nie wiem w stu procentach nie wiemmmm- w tym czasie, ty i wszystko w tym wszech$wiecie ju! staje si' jednym. [Podnosz,c w gr' kij Zen] Zatem pytam si' was; Kiedy trzymacie umys nie-wiem w stu procentach nie wiemmmmm - w tym czasie, czy ten kij i wy jeste$cie tacy sami r!ni? Ale b,d2cie bardzo uwa!ni. Je$li powiecie !e s, tym samym, wtedy ten kij uderzy was trzydzie$ci razy. Je$li powiecie !e s, r!ne, ten kij tak!e uderzy was trzydzie$ci razy. Je$li powiecie nie wiem, ten kij wci,! was uderzy. Jest tak poniewa! substancja pierwotnego punktu jest przed my$leniem, to znaczy w tym punkcie, , nie ma s w ani mowy. Otwarcie waszych ust ju! jest b 'dem! Zatem jak mo!ecie odpowiedzie*? Ha ha ha ha!To jest bardzo atwe. Zatem Zen Czogie uczy !e przez odci'cie ca ego my$lenia i powrcenie do umys u nie wiem, ju! osi,gn, e$ swoja prawdziwa ja2.. Wielki korea.ski mistrz Zen Ko Bong zwyk uczy*, Je$li osi,gn, e$ nie wiem, to jest twj pierwotny mistrz. Jest to tym samym co s ynne nauczanie Sokratesa, Nauczycielu, czy ty rozumiesz swoje ja? Nie, ale ja rozumiem to nie wiem. Zen Czogie uczy w ten sposb. Trzy Zasadnicze Elementy w Zen Wielka Wiara Wielka Odwaga Wielkie Pytanie JE0LI CHCESZ OSI8GN8< swoj, prawdziw, natur', musisz mie* Wielk, Wiar', Wielk, Odwag' i Wielkie Pytanie. To jest tak jak krzes o o trzech nogach. Je$li masz wszystkie trzy nogi, wtedy krzes o b'dzie sta o; ale je$li brakuje chocia! jednej nogi albo jest s aba, wtedy ktokolwiek usi,dzie na tym krze$le spadnie z niego. Zatem jest bardzo wa!ne aby mie* trzy nogi, Wielkiej Wiary, Wielkiego Pytania i Wielkiej Odwagi. Wraz z tymi trzema podporami twojej praktyki, mo!esz osi,gn,* swoje prawdziwe ja. Mo!esz osi,gn,* uniwersalna

176

substancj', osi,gn,* twoj, w a$ciw, drog' i prawd' i uczyni* twoje !ycie w a$ciwym. Wtedy mo!esz pomc wszystkim czuj,cym istotom wydosta* si' z cierpienia. To jest nasza praca. Wielka wiara znaczy utrzymywanie tylko jedno- upunktowionego wysi ku, nie zale!nie od okoliczno$ci. Wszyscy widzieli$my co dzieje si' kiedy woda kapie na ska ' nieustannie w jedno miejsce. Sama w sobie, poszczeglne krople wody nie s, mocne, podczas gdy ska a jest bardzo, bardzo twarda i nie poruszona. Ale je$li te krople spadaj, przez d ugi czas, w ko.cu mog, one zrobi* dziur' w skale. To jest to samo co mie* Wielk, Wiar': ca a twoja energia tylko trzyma jeden punkt, niezale!nie od niczego. Musz' osi,gn,* moje prawdziwe ja. Ka!dego dnia prbuj, prbuj, prbuj, przez dziesi'* tysi'cy lat, bez przerwy. Wtedy po jakim$ czasie, mo!esz powiedzie*, Achhhh! To jest moje prawdziwe ja! Jest inny sposb aby opisa* umys Wielkiej Wiary. Kura siedzi na swoich jajkach, utrzymuj,c je w cieple /so they will hatch/ Mo!e to trwa* trzy tygodnie, ale w tym czasie, ona nie jest bezczynna. Ona obraca jajka od czasu do czasu, aby one by y wszystkie ciep e. Ona zmienia pozycj' od czasu do czasu. Ale ona nigdy nie pozwoli aby jajka zmarz y wie !e je$li nie b'dzie jej zbyt d ugo, i jajka stan, si' zimne chocia! raz, wtedy !adne kurcze si' nie pojawi. Je$li pojawi si' jakie$ my$lenie, albo pod,!y ona za jej umys em po!,dania mo!e kura odejdzie poszuka* towarzystwa, albo poszuka* jakiej$ dobrej sytuacji jajka zmarzn, ; jej dzieci umr,. Zatem kura tylko siedzi tam, nieporuszenie, ca y czas. Ona ma tylko jeden kierunek. Ona nie ma moja opinia, ani moje warunki, ani moja sytuacja. Po jakim$ czasie, kurcz'ta pojawiaj, si' i gromadz, wok swojej matki, Piii piii! Pii pii! Pii pii! Wtedy ta kura mo!e wierzy* w siebie. Ja zrobi am te kurcz'ta. Dba am o nie przez dwadzie$cia jeden dni. To jest bardzo wspania e! Umys ktry i tylko idzie wprost w ten sposb nazywa si' Wielk, Wiar,. Mie* Wielk, Odwag' to tak jak kot usi uj,cy z apa* mysz. Mysz ucieka i wskakuje do dziury w $cianie piiuuuu! Kot pozostaje przycupni'ty na zewn,trz, przednie apy le!a na pod odze, tylne napi'te jak spr'!yny, ca kowicie zdecydowany aby dosta* mysz. Ca a jego energia jest skoncentrowana na dziurze. Ca y jego umys jest skupiony na tym w a$nie jednym punkcie. Kto$ mo!e nawet przechodzi* obok i przesun,* z drogi cia o kota, albo prbowa* bawi* si' z nim, kotu nie przeszkadza to wcale. Umys kota nie odchodzi od twej dziury. Jego oczy nigdy nie opuszczaj, tego jednego punktu. Utrzymuje on t, sama pozycj' , nie zale!nie od zewn'trznych warunkw. Mija kilka godzin. W ko.cu ta mysz my$li, OK., wystarczy. Ten g upi kot ju! teraz poszed . Ona powoli wychyla swj nos z nory m tylko koniec swojego nosa. I w a$nie wtedy kiedy wychyli swoj, g ow' na tyle aby rozejrze* si' pafff! kot z apa j,! To jest umys kota. Kot zawsze ma ca kowita odwag' w ka!dej sytuacji. On ma zawsze ca kowit,, niezachwian, koncentracj'. Ca a jego energia jest skupiona tylko na jednym punkcie, niezale!nie jak zewn'trzne warunki si' zmieniaj,. Ka!dy wie co$ na temat takiej intensywnej koncentracji. Czasami mo!na zobaczy* dzieci bawi,ce si' z kotem, podrzucaj,ce go do gry. Kot leci do gry, a jego cia o mo!e obraca* si' dooko a i wirowa*. Ale on spada i upada na ziemi' bezpiecznie, wszystkie cztery apy puuffff! w a$ciwie. Ludzkie istoty nie potrafi, tego zrobi*! Je$li ludzka istota spadnie z pewnej wysoko$ci, ona obraca si' dooko a bez !adnej kontroli. Ooooch! Aaaach! Ooooooch! Oooooch! Kiedy ona upada, jest ca a po amana; mo!e ona nawet umrze*. Ale to nie zdarzy si' kotu, poniewa! by* kotem oznacza mocno trzyma* Wielk, Odwag' przez ca y czas. To powoduje !e ich koncentracja jest bardzo mocna. One lec, w powietrzu, cia o mo!e obraca* si' dooko a, ale one prawie zawsze l,duj, w a$ciwie. Ich umys nigdy nie traci swojej koncentracji, niezale!nie jak trudne s, okoliczno$ci.Och, wyrzuci e$ mnie w powietrze. To nie problem! Ja upadn' prawid owo! Ha ha ha ha! To jest Wielka Odwaga kota. Je$li masz ten rodzaj kociego-umys u. Wtedy w ka!dych warunkach i w ka!dej sytuacji, twj umys si' nie porusza. Twj wysi ek w praktyce nie zachwieje si' ani nie zmieni zgodnie ze zmianami w

177

zewn'trznych warunkw. Je$li twoje cia o upadnie to nie jest problem. I pewnego dnia, kiedy twoje cia o zniknie, to te! nie b'dzie problem. To jest bardzo wa!ny punkt. Mam inn, histori' o u!yciu Wielkiej Odwagi, tej wielkiej determinacji, aby zgromadzi* czyj,$ ca , energi' tylko w jednym punkcie. Kiedy by em m odym mnichem, mieszka em w $wi,tyni Ma Gok Sah w Korei. By em tam gospodarzem; by em odpowiedzialny za zaopatrzenie kuchni i oglne sprawy dotycz,ce !ycia w $wi,tyni. By a to bardzo du!a praca, zatem by em zawsze bardzo zaj'ty! Pewnego razu zamierzali$my zrobi* du!, ceremoni' w $wi,tyni. Wielu wielkich mnichw i osb $wieckich przyby o z odleg ych miejsc na t' ceremoni'. Zatem, wielu, wielu ludzi pracowa o bardzo ci'!ko przygotowuj,c r!nego rodzaju jedzenie. Sp'dzili$my kilka dni tylko robi,c tofu, gdy! jest to do$* trudna praca. Ka!dy ktry je tofu wie i! aby uchroni* go przed zepsuciem, trzeba przechowywa* go pod wod, tak aby pozostawa o ono mokre przez ca y czas. W Mah Gok Sah mieli$ my tak, bardzo du!, beczk' wype niona wod,, i sk adali$my tofu na dnie beczki. Potem mogli$my bra* i u!ywa* tofu. Trzy dni przed wielk, ceremoni,, mj pomocnik zauwa!y !e znik y dwa kawa ki tofu. Dwa dni przed ceremoni,, kolejne dwa znikn' y. Co si' sta o? By o to wszystko tym dziwniejsze !e spi!arnia gdzie one by y trzymane by a zrobiona z solidnych belek i zawsze zamkni'ta. Czasami ludzie okradali $wi,tynie, wi'c trzymali$ my ca e jedzenie w tym budynku, aby nikt nie mg wej$* i ukra$* cokolwiek. Ale kucharze byli bardzo niezadowoleni, poniewa! kilka tofu znikn' o! Nie tylko to: zgin' o tylko kilka kawa kw , co by o dziwne. Je$li kto$ by tak g odny aby kra$*, mg ukra$* wi'cej. Dlaczego wzi, tylko cztery czy pi'* kawa kw? Wszyscy byli bardzo nerwowi. Mo!e demon zabiera nasze tofu! by o wiele my$lenie, my$lenia, my$lenia. Wtedy powzi, em pewien plan. Nast'pnego dnia, pozosta em w spi!arni, siedz,c tam ca , noc. Siedzia em za s upem sk,d mog em widzie* wielk, beczk'. Min' o kilka godzin, i nic si' nie dzia o. By em bardzo zm'czony, i chcia o mi si' spa*, ale nie spuszcza em moich oczu z beczki. Oko o p nocy, co$ powoli wy oni o si' z k,ta pokoju i zbli!y o si' do beczki. Wygl,da o to jak cie., wiecie? Porusza o si' bardzo, bardzo powoli nie jak normalna istota. Ale wkrtce okaza o si' !e by to kot. By a tam dziura pod $cian, by a dziura przez ktra kot mg wchodzi* i wychodzi* aby apa* myszy. Kot wspi, si' na kraw'd2 beczki. Siedzia tam przez kilka minut, tylko wpatruj,c si' w wod'. Jego apy by y napi'te, jego g owa nisko pochylona. Min' o wiele , wiele czasu, ale g owa kota nie poruszy a si' w ogle z tej pozycji, patrz,c si' prosto w wod' z wielk, intensywno$ci,. On wpatrywa si' tylko wprost w to tofu. Po pewnym czasie bul! bul! bul!kawa ek tofu wyp yn, na powierzchni'! Wtedy kot wyci,gn, go z wody, wsadzi do swojego pyska, i wybieg ze spi!arni aby to zje$*. By o to bardzo dziwne, poniewa! normalnie tofu nie p ywa i zawsze tonie. Ale ten kot mg skoncentrowa* swoj, energi' umys u poprzez swoje oczy na tyle mocno aby ono wyp yn' o na wierzch! Po dwch godzinach, kot pojawi si' znowu. On wspi, si' na beczk' i wpatrywa si' w wod' przez d ugi czas. Ca a jego koncentracja by a ca kowicie skierowana na le!,ce na dnie tofu. I znowu - bul! bul! bul! - pojedynczy kawa ek tofu wyp yn, na powierzchni', i kot wyci,gn, je. To bardzo ciekawe! 0wiadomo$* kota skoncentrowa a si' tylko w jednym punkcie. Wtedy mg on zrobi* wszystko. To jest kocia Wielka Odwaga. Zatem, ten g odny kot mia bardzo du!e nauczanie dla praktykuj,cych: je$li kultywujesz ten rodzaj umys u, mo!esz zrobi* wszystko. Nasza praktyka musi by* w a$nie taka: ca a nasza energia jest skupiona w jednym wa!nym punkcie: Czym jestem? Nie wiemmm.... Jeden punkt, niezale!nie od pojawiaj,cych si' warunkw zewn'trznych. Wtedy twj umys si' nie porusza, to znaczy !e nie ma znaczenia w jakich jeste$my warunkach czy sytuacji. Je$li praktykujesz w ten sposb, wtedy , pewnego dnia ten nie poruszaj,cy si' umys paaachhh!- eksploduje. Osi,gniesz o$wiecenie. Nazw, tego jest Wielka Odwaga.

178

Wielkie pytanie znaczy sprawienie aby ten jedno upunktowiony umys kontynuowa*, kontynuowa*, kontynuowa*, przez bardzo d ugi czas. Niektrzy ludzie mog, do$wiadczy* umys u nie wiem przez par' chwil. Inni ludzie mog, utrzyma* umys nie wiem przez par' minut. Ale utrzymywanie umys u nie-wiem przez ca y dzie. zwykle nie jest mo!liwe, prawda? Rano, matka mwi do swojego dziecka, Id' do sklepu. Wrc' za godzin'. Je$li b'dziesz g odny, zjedz co$; je$li b'dziesz chcia pi*, napij si' czego$. Wtedy ona wychodzi. Mija jedna godzina, ale ona nie wraca. Mijaj, dwie godziny, wkrtce jest pora obiadu, a wi'c dziecko jest troch' g odne i zjada co$. Alle matka nie wraca! Dziecko my$li, Mo!e ona nigdy nie wrci! Dziecko czeka przez kolejne cztery czy pi'* godzin. Jest ju! teraz prawie wieczr i wszystkie my$li dziecka gromadz, si' w jedn, pytaj,c, mas': Gdzie jest matka? Chce mojej mamy! Dlaczego ona nie przychodzi? Chocia! g odne czy zm'czone, dziecko ma tylko jedno pytanie wype niaj,ce ca , jego $wiadomo$*: Gdzie jest moje mama? Kiedy ona wrci do domu? Ono p acze, p acze i p acze. Mamo, gdzie jeste$? Gdzie jeste$? Telewizor jest w ,czony, ale dziecko nie widzi go: ono ma tylko mocny umys chc'zobaczy*-moj,-mam'. Ca a jego energia jest skupiona tylko na jednym pytaniu, jeden punkt wykluczaj,cy wszystko inne, i utrzymuje si' w tym punkcie bardzo mocno. Oto inny przyk ad utrzymywania Wielkiego Pytania: kto$ kto nie jad nic przez trzy dni. Jest on bardzo, bardzo g odny. On nie mo!e widzie* nieba, nie mo!e widzie* drzew, nie mo!e widzie* niczego. Jest tylko jedno pytanie wype niaj,ce jego umys : Gdzie jest jedzenie? Albo cz owiek w'druj,cy przez pustynie przez kilka dni. S o.ce pra!y niemi osiernie, i jest strasznie gor,co! On poci si' strasznie. W jego g owie omocze i pulsuje. I wszystko czego on chce to jest woda. Gdzie jest woda? Musz' wkrtce odnale2* wod' albo umr'. Ale ta pustynia jest bardzo du!a, i nie ma w pobli!u !adnego miasta. Cz owiek jest bliski $mierci. Zatem w jego umy$ le jest tylko jedno pytanie: Gdzie jest woda? On nie my$li ani o pieni,dzach, ani o seksie, ani o s awie, ani o $nie. Nie my$li on o tym jak adny jest jego dom, ani o tym jakiego rodzaju samochd powinien kupi*. Jest tylko jedno pytanie wype niaj,ce ca y jego umys : Gdzie jest woda? Praktykowanie z Czym jestem? nazywa si' utrzymywaniem Wielkiego Pytania. Musimy praktykowa* z umys em kogo$ kto desperacko chce zobaczy* swoja matk', albo potrzebuje chocia! jednej fili!anki wody aby unikn,* $mierci. Ca a nasza energia jest ca kowicie skupiona w jednym punkcie i nie porusza si' w ogle. Dziecko chce zobaczy* sw, matk,. Gdzie jest mama? G odny cz owiek chce jedzenia. Gdzie jest jedzenie? A spragniona osoba pragnie wody. Gdzie mog' znale2* wod'? Je$li naprawd' chcecie osi,gn,* wasza prawdziwa natur', wtedy po prostu utrzymujcie pytanie Czym jestem? Kontynuujcie praktyk' z tym umys em, a o$wiecenie jest nie daleko. Ale w Zen, nie tak w jak w tych sytuacjach, nasze Wielkie Pytanie nie chce niczego. Czym jestem? Tylko nie wiemmm... Co jest najwa!niejsze w twoim !yciu? Specjalnie kiedy jeste$cie m odzi, wiele rzeczy wydaje si' wa!nych: seks, albo pieni,dze albo s awa, albo jakiekolwiek pragnienie. Chcecie wiele rzeczy. To d,!enie kr,!y dooko a, dooko a, dooko a i nie zatrzymuje si' nigdy. Nie jest ono ca kowicie zaspokojone nawet na jedna chwil'. Ja chc' to. Ja chce tamto. Lubi' j,. Teraz jej nie lubi'? Lubi' j,. Chc' pieni'dzy. Ale bardzo szybko, starzejecie si' to dzieje si' bardzo, bardzo szybo. Kiedy zbli!acie si' do wieku sze$*dziesi'ciu lub siedemdziesi'ciu lat, czego wtedy chcecie? Czym jest wasze !ycie wi'c? Je$li zadacie wielu ludziom to pytanie, oni odpowiedz,, Niczym. Czy ta odpowied2 jest w a$ciwa Ale jest co$ .Mwisz Niczym, ale wci,! jest co$. Czym jest ta rzecz ktra mwi Niczym? Sk,d ona pochodzi? Dok,d ona odchodzi? Zanim umrzemy, musimy ja odnale2* ten jeden punkt, to co$. Nazw, tego jest Czym jestem? Inna nazw, jest Nie wiem. Nazywamy to tak!e Wielkim Pytaniem.

179

Jak powiedzieli$ my na pocz,tku, aby osi,gn,* wasze prawdziwe ja musicie mie* Wielka Wiar', Wielk, Odwag' i Wielkie Pytanie. Je$li brakuje jakiejkolwiek z nich, wasza praktyka b'dzie s aba. Je$li jakakolwiek z nich jest mocniejsza ni! inne, wtedy brakuje rwnowagi, i wasz praktyka te! b'dzie mie* problem. Je$li masz tylko Wielka Odwag', ale twoj, wiara jest s aba i twoje pytanie nie jest jasne, wtedy wszystko co b'dziesz mie* to du!o energii. Najlepszym sposobem aby przywrci* je do rwnowagi jest po prostu zrelaksowa* si' i zharmonizowa* je z wasz, sytuacj,. Jest to inna nazwa dla nie wiem. Kiedy wasz umys nie jest ani lu2ny ani napi'ty, wtedy Wielka Wiara, wielka Odwaga i Wielkie Pytanie mog, funkcjonowa* razem jasno z momentu na moment. Robienie tego tylko z momentu na moment oznacza relaks; Kiedy prowadzisz samochd, je$li twoje ramiona s, napi'te i jeste$ zgarbiony, wtedy wkrtce b'dziesz mie* problem. Nie mo!esz odpowiedzie* kiedy sytuacja nagle zmieni si'. Ale relaks nie oznacza po prostu pj$* spa*: Kiedy pojawia si' czerwone $wiat o, po prostu zatrzymujesz si'; kiedy pojawia si' $wiat o zielone, jedziesz. To wszystko. W wi'kszo$ci zend, nauczanie dotyczy g wnie kultywowania wielkiej energii. Oni nadmiernie podkre$laj, /overemphasize/ wa!no$* posiadania Wielkiej Odwagi. Rosi b'dzie cz'sto testowa swoich uczniw podczas rozmw przez sprawdzanie jak wiele energii on lub ona mo!e skoncentrowa* w jednym punkcie. Celem wi'kszo$ci praktyki jest w pokazaniu mocnego wybuchu energii z waszego hara, lub centrum. Czym jest Mu? Student mwi, Muuu! Wtedy mo!e rosi powie, To nie jest wystarczaj,co g o$no! Wi'cej mocy! Muuu! Ty wci,! nie wierzysz w siebie! Czym jest Mu? Muuuuu! Huuuuuuuuuunnnhhh!! H aaahhh! Wi'cej sta. si' Mu! /more become mu/ MUUUUUUUUUUU! To jest styl-samuraja, nie Zen. Tak, praktykowanie mocnego hara jest bardzo wa!ne. Ale po o!enie tak mocnego nacisku na stworzeni silnego o$rodka prowadzi do niew a$ciwych idei na temat istoty i funkcji medytacji Zen. Zatem je$li tylko po o!ycie nacisk na Wielk, Odwag' H aaaaaahhh! wtedy nie ma tam miejsca dla Wielkiej Wiary i Wielkiego Pytania. Je$li masz tylko Wielkie Pytanie, jest to jak pod,!anie gdzie$ bardzo szybko, ale bez jasnego kierunku. Gdzie dotrzesz? San Francisco? Tokio? Nowy Jork? Bejdzing? Pary!? To dlatego potrzebujesz Wielkiej Wiary, poniewa! ona zapewnia nasz kierunek i prbuj,cy-umys . Zatem mo!ecie zobaczy* jak wa!ne dlaczego jest takie wa!ne aby te trzy nogi tego krzes a dzia a y razem aby utrzyma* wasz, praktyk'. Jest wiele rodzajw praktyk, ale najwa!niejsz, rzecz, jest po prostu praktykowa*: odnale2* wasze prawdziwe ja i pomaganie innym. Je$li praktykujecie mocno, wasze Wielkie Pytanie stanie si' waszym !yciem; nazywamy to Wielkim 0lubowaniem. Wasza Wielka Odwaga stanie si' Wielk, Energi,. I pewnego dnia, Wasze Wielkie Pytanie otworzy si' osi,gniecie o$wiecenie. Nazywamy to Wielka M,dro$ci,. To jest bardzo wspania e! Zatem, dzisiaj, w a$nie teraz, czego chcecie? WYSI7EK W ZEN Kiedy chodzisz, stoisz, siedzisz, le!ysz, mwisz, jeste$ spokojny, poruszasz si', milczysz We wszystkich czasach, we wszystkich miejscach, Bez przerwy co to jest? Jeden moment to niesko.czone kalpy.

180

KIEDYKOLWIEK, W JAKIMKOLWIEK miejscu, nie wolno zapomnie* ci o twoim prawdziwym kierunku. Dlaczego jesz ka!dego dnia? Kiedy si' urodzi e$ , sk,d przyszed e$ ? Kiedy umrzesz dok,d pjdziesz? Przychodzenie z pustymi r'kami, odchodzenie z pustymi r'kami, to jest ludzkie. Ka!dy przychodzi na ten $wiat nic nie przynosz,c. Ka!dy odchodzi z tego $wiata, tak!e nic nie nios,c. Nie mo!emy zabra* ze sob, niczego. Lecz jednak, w mi'dzyczasie, ka!dy chce czego$, ka!dy szuka czego$, i ka!dy jest do czego$ bardzo przywi,zany. Ale kiedy si' rodzisz wszystko jest ju! ustalone. Twoja karma w tym !yciu zosta a ju! zdeterminowana przez karm' ktr, stworzy e$ w poprzednim !yciu. Nic nie mo!esz zrobi*. Jest jednak jeden sposb aby zmieni* to. Je$li mo!esz kontrolowa* swj umys z chwili na chwil', wtedy jest mo!liwe aby zmieni* swoje !ycie i zapobiec temu aby sta o si' ono automatycznym produktem twojej karmy. Zatem powiniene$ skoncentrowa* swoj, energi' na tym jak utrzymujesz swj umys w a$nie teraz: kiedy poruszasz si', kiedy stoisz, siedzisz, le!ysz, mwisz, milczysz lub pozostajesz w ca kowitym spokoju-gdziekolwiek, kiedykolwiek-jak utrzymujesz swj umys ? Zewn'trzne warunki i sytuacja nieustannie rozpraszaj, /pull it/twj umys dooko a, dooko a, dooko a. Jest jednak mo!liwe aby odnale2* swoj, prawdziwa natur' po$rd tego ca ego przychodzenia i odchodzenia, po$rd twoich codziennych aktywno$ci. Nazw, tego jest utrzymywanie nie poruszaj,cego si' umys u. Ten $wiat ka!dego dnia staje si' coraz bardziej i bardziej skomplikowany. Zawsze jest wiele, wiele rzeczy dziej,cych si' wok ciebie przez ca y czas. Wiele samolotw i samochodw nieustannie przyje!d!a i odje!d!a. Zmiany w nauce i technologii pojawiaj, si' szybciej ni! mo!emy je w ogle przetrawi*. Tak!e ka!dego dnia ogl,damy TV lub idziemy do kina, lub pota.czy* lub odwiedzi* ruchliwe miasto. Spotykamy wielu ludzi , biegamy tu i tam. Mamy wiele planw i projektw ktre musz, by* zrobione. Wszystkie te rzeczy nie s, ani dobre ani z e. Ale poch aniaj, one twoj, energi', tak !e nie mo!esz utrzyma* swojego centrum kiedy w nie jeste$ zaanga!owany. Zatem kiedy umrzesz gdzie odejdzie twoje prawdziwe ja? To jest co$ co powinno zaj,* ci' przede wszystkim. Zatem, ogl,danie TV nie jest z e. Pj$cie do kina, tak!e nie jest z e. Spotkanie z przyjaci mi w mie$cie nie jest z e. Jakiekolwiek dzia anie, nie jest ani dobre ani z e i nie powinno stanowi* problemu. Najwa!niejsze aby$ pomg swojemu centrum tak by sta o si' mocne tak aby$ mg przetrawi* wszystkie te do$wiadczenia i przekszta ci* je w pewien rodzaj m,dro$ci dla innych. To jest bardzo, bardzo wa!ne. Musimy ka!dego dnia praktykowa*. Nasze zewn'trzne uwarunkowania i sytuacje zawsze b'd, si' zmienia*, ale to nie powinno wprawia* nas w pomieszanie. Nie powinni$my nigdy zapomina* naszego kierunku i naszego $lubowania osi,gni'cia o$wiecenia dla dobra wszystkich cierpi,cych istot. Sposobem aby tego dokona* jest praktyka, ka!dego dnia. To jest bardzo proste. W Korei, m,! pewnej kobiety zosta kiedy$ wcielony aby walczy* w wojnie korea.skiej. Zanim wyjecha , ona zasz a w ci,!'. Kilka miesi'cy potem ona dowiedzia a si' !e jej m,! zgina na froncie. Jaki$ czas p2niej ona urodzi a dziecko. Zatem, dziecko to by o bardzo, bardzo wa!ne dla niej, poniewa! by o ono jakby ocalon, od $mierci cz'$ci, jej m'!a. Ten ch opiec by najcenniejsza rzecz, w jej !yciu. Ka!dego dnia ta kobieta sz a i pracowa a bardzo ci'!ko aby zarobi* na utrzymanie jej dziecka. Ono ros o. Posz o do szko y, potem do szko y $redniej, w ko.cu dosta o si' na uniwersytet. Jego matka by a bardzo dumna! Ale w tym czasie w Korei, wszyscy ch opcy w jego wieku mieli obowi,zkow, s u!b' wojskow,. W mi'dzyczasie, mia a miejsce wojna w Wietnamie i wielu m odych Korea.czykw posy ano tam aby walczyli u boku amerykanw. Zatem ten m ody cz owiek zosta wys any tam by

181

walczy*. Jednak wielu Korea.czykw gin' o tam i jego matka by a bardzo zatrwo!ona kiedy oni si' !egnali. Ona bardzo kocha a swojego syna, By on dla niej wszystkim. Ceni a go nawet bardziej ni! swoje w asne !ycie. Przez osiemna$cie lat ona pracowa a bardzo ci'!ko i ca , swoj, energi' kierowa a ku niemu, tak by zapewni* mu szcz'$cie w !yciu. A teraz by on w Wietnamie! Zatem, b'd, w tej sytuacji, ona cz'sto my$la a, Mj ch opak pojecha do Wietnamu, wielkie nieba, co ja mam teraz zrobi*... By* mo!e by a tak smutna, !e nie mog a ani pracowa*, ani je$*, ani !y*. Mo!e mog a by si' nawet ci'!ko rozchorowa*. To jest reakcja bardzo wielu ludzi ktrzy znajduj, si' w podobnej sytuacji. Ale ta Koreanka nie by a tym typem kobiety. Mj syn poszed do Wietnamu. zatem, konieczne jest wi'cej ci'!kiej pracy! Wi'c ona pracowa a nawet ci'!ej ni! przedtem gotuj,c dla innych ludzi, sprz,taj,c ich domy i dbaj,c o swoje drobne sprawy. Ka!dej godziny, ka!dego dnia, by a ona bardzo, bardzo zaj'ta. Tak!e sprz,ta a swj w asny dom przez ca y czas; zmywa a naczynia, sprz,ta szafki, my a pod ogi. Spotyka a si' tez z inn, kobiet, i one szy y razem. Dba a tak!e o swj ma y ogrdek warzywny za domem. Ka!dego dnia sprzedawa a na targu fasol', oszcz'dno$ci odk adaj,c na przysz y dom swego syna. Dzie. po dniu, robi a wiele, wiele rzeczy, ale przez ca y czas nie zapomina a o swoim synu nawet przez jeden moment. Jak mog' pomc swemu synu? Jak mog' pomc swemu synu? Nigdy nie pozwala a aby zewn'trzne warunki zak ci y t' uwag'. Mog' zaoszcz'dzi* troch' pieni'dzy dla nie go w ten i w ten sposb. Kiedy on wrci, mo!e znajdzie dobra dziewczyn', o!eni si' i za o!y wspania y dom. Zatem nie zatrzymam niczego dla siebie jemu to nie pomo!e. Tak!e kiedy by a ona ze swymi przyjaci kami, graj,c w karty czy pij,c herbat', czy chodz,c do sklepu, ona nigdy nie zapomina a o swoim synu. Po$rd wszystkich aktywno$ci, ka!dego dnia, jej umys by tylko, Co z moim synem? Jak mog' pomc swemu synowi? Kierunek tej kobiety by zawsze bardzo, bardzo jasny, nieprawda!? W ka!dej sytuacji, dobrej czy z ej, jej energia by a zawsze skierowana ku jej synowi. Chocia! sytuacja wci,! si' zmienia a, jedna rzecz nie zmienia a si' nigdy: Co z moim synem? Jak mog' mu pomc? Je$li chcecie praktykowa* bardzo wa!ne jest aby mie* ten rodzaj umys u. Ta kobieta mia a tylko, Mj syn,.... Nie by o nic innego. Mj syn, mj syn, mj syn... Ale wszyscy na tym $wiecie zawsze zapominaj, o swoim prawdziwym ja. Gdzie jest twoje prawdziwe ja? Jak mo!esz odnale2* swoje prawdziwe ja? Ka!dy wci,! traci siebie w nieustannym pragnieniu jedzenia, seksu, pieni'dzy, s awy rozrywki i snu. Dostajemy ktr,$ z tych rzeczy na jaki$ czas i my$limy, Och, wspaniale! Teraz to mam! Ale w a$nie w tym momencie, zapominamy o swoim prawdziwym ja, chocia! przyjemno$* tego pragnienia ju! min' a. Tracimy nasza drog' do naszego pierwotnego domu. Pozwalanie sobie aby targa y nami pragnienie i gniew nie jest w a$ciw, praktyk, i nie jest w a$ciwym !yciem poniewa! zawsze prowadzi nas prosto do cierpienia. To jak utrzymujesz umys w a$nie w tym momencie stwarza ca e twoje !ycie. Zatem b,d2 bardzo ostro!ny! Kiedy ogl,dasz film lub jesz, pracujesz nad czym$ bardzo ci'!ko, lub siedzisz na pla!y, nigdy nie zapominaj o swoim prawdziwym ja. Czym jestem? Gdzie jest moje prawdziwe ja? Nie wiem... Musisz mie* ten sam umys jak ta kobieta: nigdy nie zapominaj o swoim synu. I nie tylko w tym !yciu; ale !ycie po !yciu, po !yciu, po !yciu, tylko utrzymuj umys nie wiem. Tak, ka!dy musi pracowa* i zarabia* pieni,dze. Mamy spotkania i projekty. Musimy by* zaanga!owani w wiele, wiele aktywno$ci. Ale oboj'tne co robisz, nie zapominaj o swoim synu. Czym jestem? Nigdy nie zapominaj o swoim Wielkim Pytaniu. To pytanie jest kluczem do twojego prawdziwego skarbu, jedynego skarbu jaki b'dziesz mg w ogle zabra*. Utrzymywanie tej drogi jest kluczem do praktyki Zen.

182

Ko o Zen

Prawdziwa pustka Ja nico$ci Przywi,zanie do pustki 180 Ani forma, ani pustka 1000 x 0 = 0 1x0=0 Absolute existence Ja wolno$ci przywi,zanie do wolno$ci Wolna forma wolna pustka 3x3=9 1000 x 100 = 1000 x 9 Istnienie i nie istnienie Ja karmy przywi,zanie do my$lenia Forma jest pustk,, pustka jest form, 0 = 1, 1 = 0

270

90

Zwyk y kurz (lgni'cie) Ma e ja Przywi,zanie do nazwy i formy 1+2=3 0 360 Absolut Wielkie Ja nie przywi,zane my$ lenie w a$nie jak to 3x3=9 Forma jest form,, pustka jest pustk, W DNIU kiedy ko.czy em moja szko ' podstawow, nasz nauczyciel da nam wszystkim bardzo wa!n, lekcj'. Narysowa on kred, du!e ko o na tablicy i powiedzia , Dzisiaj wszyscy ko.czycie szko '. To jest bardzo wspania e. Od tego dnia, radz' wam utrzymywa* wasze umys y jak to ko o. Je$li utrzymujecie wasze umys y w ten sposb, wasze my$lenie nigdy nie b'dzie zbyt ograniczone /too tight/. Kiedy dobre rzeczy przyjd,, b'dziecie wiedzieli jak ich u!y*. Kiedy przyjd, z e rzeczy, rwnie! b'dziecie wiedzieli jak ich u!y*. Nic co si' pojawi nigdy nie zak ci /square/ waszego my$lenia. Tak jest poniewa! ten umys okr,g mo!e pj$* dok,dkolwiek bez przeszkd. Kiedykolwiek, gdziekolwiek on tylko pod,!a za swoj, sytuacj,. Z umys emo-okr'giem mo!ecie s u!y* innym ludziom, ko o jest ca kowicie puste im nie ma punktu Ja, mnie, moje. Zatem musicie wszyscy ca kowicie wasz umys okr,g. To jest utrzymywanie umys u prawdziwie pocz,tkuj,cego. W Buddyzmie, ko o jest bardzo wa!nym narz'dziem nauczania. Dawno temu, kiedy kto$ zadawa mistrzowi Zen Nam Czon jakiekolwiek pytanie, on zwyk tylko robi* ko o. Pewnego

183

razu, mistrz Zen Nam Czon i dwch innych mistrzw, Gui D!ong I Ma Gok, postanowili z o!y* wizyt' Narodowemu Nauczycielowi, Czunowi, ktry by chory. Kiedy oni przebyli pewien dystans, Nam Czon zatrzyma si' i narysowa du!e ko o na ziemi swoim kijem. Dajcie mi jedno s owo, i pjdziemy dalej, powiedzia , je$li nie mo!ecie, nie ma potrzeby aby$ my odwiedzali to cia o Narodowego Nauczyciela! Mistrz Zen Gui Dzong tylko usiad po$rodku ko a. Mistrz Zen Ma Gok dygn, jak kobieta. 3adna z tych odpowiedzi nie by a w a$ciwa, zatem mistrz Zen Nam Czon powiedzia , Nie pjdziemy. Zatem, Nam Czon robi ko o na ziemi i mwi, Daj mi jedno s owo! Je$li by by$ tam wtedy, jak mg by$ odpowiedzie*? To jest bardzo trudne pytanie. To jest kolejny przyk ad jak wielu wielkich nauczycieli u!ywa ko a aby sprawdzi* umys y swoich uczniw. Ko o, samo w sobie nie jest niczym specjalnym: jest ono narz'dziem nauczania. U!ywamy go aby wyja$ni* nauczanie i sprawdzi* umys y naszych uczniw. Czasami wyja$niam praktyk' Zen u!ywaj,c ko a. To ko o ma pi'* punktw: 0 stopni, 90 stopni, 180 stopni, 270 stopni i 360 stopni. Trzysta sze$*dziesi,t stopni jest tym samym punktem co zero stopni. Ko o zaczyna si' obszarze od 0 stopni do 90-ciu stopni. To jest obszar przywi,zania i my$lenia. My$lenie jest pragnieniem, a ca e my$lenie jest cierpieniem. Jest to tak!e przywi,zanie do obszaru nazwy i formy. Z tego powodu, stwarzamy przeciwie.stwa: dobro i z o, to i tamto, pi'kne i brzydkie, lubi' i nie lubi', moje i twoje. Lubi' to; nie lubi' tamtego. To cia o ma wiele pragnie., gniewu i niewiedzy. Usi uje osi,gn,* szcz'$cie i unikn,* cierpienia. Zatem tutaj !ycie jest cierpieniem, a cierpienie jest !yciem. To jest 0 stopni. Id,c dalej po kole przechodzimy 90 stopni co jest obszarem ja Karmy. Kartezjusz powiedzia , My$l' wi'c jestem. To jest $wiadome-ja; ono wci,! tylko prbuje zrozumie* siebie poprzez my$lenie. My$l' wi'c istnieje. To znaczy !e moje my$lenie tworzy ja. My$lenie ka!dego tworzy jego ja. Jestem profesorem. Jestem ojcem. Jestem matk,. Jestem kobieta. Jestem Chi.czykiem. Jestem Amerykaninem. Jestem Korea.czykiem. Jestem demokrata. Jestem $wi'ty. Jestem uczniem Zen. Przed tym punktem jest przywi,zanie do nazwy i formy. Tutaj jest przywi,zanie do my$lenia. Zanim urodzi e$ si' by e$ zerem. Teraz jeste$ jeden. W przysz o$ci umrzesz i ponownie staniesz si' zerem. Zatem zero rwna si' jeden i jeden rwna si' zero. W tym punkcie ko a, wszystkie rzeczy s, takie same, poniewa! s, one t, sama substancj,. Wszystkie rzeczy maja nazw' i form', ale ich nazwy i formy pochodz, z pustki i powrc, do pustki. Forma jest pustk, a pustka jest form,. To jest wci,! tylko my$lenie intelektualne. W 180 stopniach, nie ma my$lenia w ogle. My$ l' wi'c jestem. Ale kiedy nie my$l', co? To jest do$wiadczenie prawdziwej pustki, gdzie ja ca kowicie znika. To jest obszar ja Nico$ci. Ca a substancja ca kowicie staje si' jednym. Ani forma, ani pustka. Niektrzy ludzie mog, powiedzie* !e to jest Absolut. Ale kiedy powiesz Absolut, nie jest to d u!ej Absolut. Tak jest poniewa! ten punkt jest przed my$leniem, a przed my$leniem, niema s w ani mowy. Otwarcie swoich ust jest ju! du!ym b 'dem! Zatem jak zademonstrujesz ten punkt? Kiedy kto$ pyta mistrza Zen Lin Czi, Czym jest Budda? on zwyk krzycze* Kaatz! Mistrz Zen Dok Sahn zwyk tylko uderza* pytaj,cego. Mistrz Zen Gudzi, odpowiada na ka!de postanowione mu pytanie tylko podnosz,c jeden palec. Tylko dzia anie mo!e wyrazi* ten punkt, poniewa! ten punkt jest uniwersalna substancj,. Nie mo!e by* pokazany przy pomocy s w i mowy. Zatem w tym punkcie nie ma gr , ani rzek, ani boga, ani Buddy, w ogle niczego. Jest tylko...[Uderza w st ]. Pewnego dnia, kilka lat temu, siedzia em w swoim pokoju w 0wi,tyni Hwa Gye Sah w Seulu. Rozleg o si' niecierpliwe pukanie do moich drzwi, i jeden z moich uczniw wpad do $rodka. Mistrzu Zen! Mistrzu Zen! Osi,gn, em pustk'! Osi,gn, e$ pustk'? Tak, osi,gn, em pustk' ca kowite ja Nico$ci! /Nothing I/

184

Zatem, zapyta em go, Kto osi,gn, pustk'? No, ja osi,gn, em pustk'! To nie jest w a$ciwe, prawda? Zatem uderzy em go swoim kijem pfjjuuuu! Wtedy on krzykn, , Au**! Je$li naprawd' osi,gn, e$ pustk', jak mo!esz krzykn,* Au**? Wtedy jego twarz zrobi a si' czerwona i on wgapi si' w pod og'. By on bardzo smutny. Poniewa! w prawdziwej pustce nie ma s w ani mowy. On zrozumia to. Dawno temu, kiedy naucza em w stanach zjednoczonych, zosta em przedstawiony Wernerowi Erhardowi, za o!ycielowi ruchu wschodu. On dawa zawsze bardzo d ugie wyk ady na ktre przychodzi y setki ludzi. Mia on wiele tysi'cy uczniw rozsianych po ca ym $wiecie. Oni wszyscy s uchali uwa!nie jego mw o tym jak mog, uwierzy* w siebie, W swoich wyk adach on cz'sto mwi o prawdziwej pustce. Prawdziwa pustka jest jak to i to i to. Jest rwnie! jak to i to i to ... Pewnego dnia jechali$my razem samochodem. Zapyta em go, zawsze mwisz o prawdziwej pustce. Wiele ludzi lubi twoje mowy. Ale czym jest prawdziwa pustka? To jest bardzo proste, powiedzia . To jest Nic. Nie mog em si' powstrzyma* i za$mia em si' g o$no. On by bardzo zawstydzony. Czy powiedzia em co$ niew a$ciwego...? Tak, nie ma problemu. Powiedzia e$ Nic, ale to ju! jest co$. Zatem nie jest to prawdziwa pustka. Zatem co jest prawdziw, pustk,? on zapyta . Ja tylko siedzia em i nie powiedzia em ani s owa. Zatem w pustce nie ma s w ani mowy. Dlatego zawsze pokazujemy uczniom jak zademonstrowa* ten punkt w ten sposb.[Uderza w st ] Nazywamy to uderzeniem. Sk,d przychodzisz? [Uderza w st ] Uniwersalna substancja i twoja substancja, czy s, takie same czy r!ne? [Uderzenie] Czym jest Budda? [Uderzenie] Czym jest Dharma?[Uderzenie] Czym jest Bg? [Uderzenie] Uderzenie w ten punkt jest sposobem zademonstrowania ca kowitego ja Nico$ci, tego punktu ca kowitej pustki ktra nie mo!e by* wyja$niona w s owach ani w mowie. To jest 180 stopni. Je$li utrzymujesz ten punkt przez pewien czas tylko ja Nico$ci, ca kowicie spokojny umys i nie staniesz si' do niego przywi,zany, wtedy otrzymasz uniwersalna energi'. Osi,gniesz obszar magii i cudw. To jest 270 stopni, lub Wolne ja. Tutaj jest ca kowita wolno$*, niezale!na od czasu i przestrzeni. Nazywa si' to tak!e !ywym my$leniem /live thinking/ Dzieci ogl,daj, filmy rysunkowe w telewizji. Pojawia si' pies, pojawia si' kot, pojawia si' w,!, pojawia si' lew. Niektre nosz, ubrania, lub pala fajk'. One ta.cz, ze sob,, lataja w powietrzu lub prowadz, samochd. 0piewaj, piosenki i graj, na pianinie. 7a a a a a! 7i i i i i! Koty i ptaki rozmawiaj, ze sob,. W,! zak ada wysoki kapelusz. W tym czasie dzieci widz, to w TV i klaszcz, w d onie, A , wspania e! W filmie rysunkowym ka!de dzia anie jest mo!liwe. Nazywamy to Swobodnym My$leniem. Ale nie tylko w tych filmach. Niektre z praktyk taoistycznych i jogi kultywuj, to, pokazuj,c jak po ,czy* si' z energi, uniwersaln, i osi,gn,* pewne specjalne moce. W rzeczywisto$ci, energia ktra umo!liwia ludziom robi* te cuda i nadzwyczajne dzia ania nie jest wcale specjalna. To jest energia naturalna. Mo!emy zobaczy* j, dzia aj,ca w r!nych formach w wielu codziennych sytuacjach, ale jeste$my do nich tak przyzwyczajeni !e nie nazywamy ich nadzwyczajnymi. Oto s, trzy ma e magnesy w kszta cie malutkich p,czkw. Je$li na o!ycie jeden z nich na o wek po czym drugi one z ,cz, si' ze sob,, poniewa! strona plus jednego z nich jest przyci,gana przez stron' minus drugiego. Ka!dy to rozumie. Ale je$li zdejmiecie jeden i odwrcicie go, po czym przybli!ycie go znowu, on tylko unosi si' ponad drugim. Ujemna strona ka!dego magnesu reprezentuje ten sam rodzaj energii, zatem one odpychaj, si' od siebie. Magnes na grze wydaje si' unosi* w powietrzu. Co jest jeszcze ciekawsze to je$li we2miemy jeszcze jeden magnes i po o!ymy go na wierzchu drugiego one

185

z ,cz, si' ze sob,. Razem one tworz, jeden magnes, i on jest bardzo ci'!ki, ale one wci,! unosz, si' ponad pierwszym magnesem. Je$li popychamy magnes znajduj,cy si' na samym dnie w gr' o wka, dwa pozosta e ci'!sze magnesy unosz,ce si' ponad tak!e poruszaj, si' w gr' z t, sam, pr'dko$ci,, a je$li opuszczamy je, one tak!e opadaj,. W gr' i w d , w gr' i w d , w gr' i w d . W mi'dzyczasie przestrze. pomi'dzy obiema grupami magnesw pozostaje taka sama. Te magnesy mwi, nam o tym jak ludzkie istoty mog, po ,czy* si' z podstawow, uniwersalna energi,. Magia i nadzwyczajne moce nie s, inne od w a$ciwo$ci tych magnesw. Wszystkie rzeczy s, zrobione /made up/ z podstawowych energii. S yszeli$cie historie joginach i mistrzach sztuk walki ktrzy mog, lata* w powietrzu, albo przesuwa* czy wygina* twarde przedmioty. Jest to w a$nie rezultat zdolno$ci niektrych ludzi do kontrolowania i manipulowania t, podstawow, energi, jaka jest we wszystkich rzeczach. Powiedzmy !e ziemia reprezentuje energi' plus, a niebo jest energi, minus. Je$li praktykujesz wytrwale i utrzymujesz ten ca kowici pusty umys przez d ugi czas, wtedy nie ma tam my$lenia, wtedy uniwersalna energia przychodzi. Powracasz do energii absolutnej, co oznacza ca kowit, swobod' w dowolnym u!ywaniu i kontrolowaniu twojej energii i ka!dej innej energii. Na przyk ad je!eli ziemia jest energi, plus, mo!esz przekszta ci* swoj, energi' w energi' plus. Wtedy energia plus Ziemi, wypchnie ci' do gry , tak jak te magnesy. Je$li chcesz opu$ci* si' w d , robisz energi' minus, i niebo popycha ci' w d . Kiedy jaki$ jogin lata w powietrzu lub podnosi rzeczy do gry swoim umys em, oni tylko u!ywaj, swoich umys w aby ukierunkowa* /to channel/ podstawowe energie z ktrych jest wszystko z o!one. To nie jest specjalne. Osi,gn,wszy ten punkt mog' zmieni* moje cia o w w'!a. Mog' uda* si' na ob oku do Zachodniego Raju. Mog' chodzi* po wodzie. Je$li chc' !ycia, mam !ycie. Je$li chc' $mierci, mam $mier*. W tym obszarze, kamienna dziewczyna ma dziecko; ziemia nie jest ani ciemna ani jasna; drzewo nie ma korzeni; w dolinie nie ma echa. Na kole Zen, nazywamy ten punkt wolnym my$ leniem, lub ja Wolno$ci. To jest 270 stopni na Kole Zen. Praktyka Zen nie ma nic wsplnego z uprawianiem magii ani niezwyk ych mocy. Zen oznacza osi,gni'cie codziennego umys u; nie dotyczy za$ uprawiania nadzwyczajnych praktyk. S, jednak historie o mistrzach Zen u!ywaj,cych czasami tych specjalnych energii aby uderzy* umys y swoich uczniw i obudzi* ich. Oko o trzysta lat temu !y mistrz Zen So Sahan, jeden z najs awniejszych mistrzw w Korei. By on wielkim uczonym ktry praktykowa medytacj', osi,gn, swoj, prawdziw, natur' i sta si' Narodowym Nauczycielem i zaufanym doradc, krla. On za o!y wiele, wiele $wi,ty. i mia wielu uczniw w ca ym kraju. Kiedy w szesnastym wieku Japo.ska armia najecha a Kore', on zgromadzi liczn, armi' mnichw przeciwko dobrze uzbrojonym Japo.czykom i pokona ich w wielu bitwach. Jego dzia ania ochroni y nard. On jest bardzo s awnym mnichem. Pewnego dnia, So Sahn Dae Sa wybra si' wraz ze swoim uczniem, Sam Myong Sunimem na gr' Myo Hyang Sah, ktra teraz znajduje si' w Korei P nocnej. Na tej grze znajduj, si', tu! obok siebie, dwa bardzo znane wodospady. Jeden z wodospadw ma oko o 180 metrw wysoko$ci, a drugi prawie 130 metrw. Mistrz So Sahn i Sam Myong odwiedzili te wodospady, podziwiali razem w ciszy ich widok, po czym rozpocz'li powrotn, drog' pod,!aj,c w,skim szlakiem. So Sahn Dae Sa by bardzo niewysoki. By on tak!e znany z tego !e by drobny i w,t ej budowy. Natomiast Sam Myong, zanim zosta mnichem by wielkim genera em. By wysoki i barczysty, mia du!, kanciast, twarz i mocne brwi. Zniech'cony do$wiadczeniami cierpienia i wojny, obci, w osy i zacz, szuka* nauczyciela. Przedstawiono go So Sahnowi i zosta on jego uczniem. Teraz, kiedy przechodzili przez grsk, prze 'cz, w umy$ le Sam Myonga zacz' y nagle k 'bi* si' pomieszane my$ li o swoim, ma ym, delikatnie zbudowanym

186

nauczycielu. Mj nauczyciel nie wygl,da za dobrze. Jego cia o nie jest zbyt dobre. On porusza si' jak kobieta... By bardzo nieszcz'$liwy, wiecie? Niebo jest wspania e, my$la . Gry s, wspania e! Wodospady s, wspania e! Drzewa s, wspania e! Ale mj nauczyciel nie jest wspania y! [G&o.ny .miech] Jak, Dharm' on mo!e w ogle posiada*? Jak on w ogle mo!e mnie naucza*? My$l,c o tym , Sam Yong nagle us ysza g o$ny, szum. Gdy odwrci swoj, g ow' dostrzeg !e jeden z wielkich wodospadw zacz, p yn,* do gry! 7uuuuchchch! Woda podnosi a si' z ziemi, bieg a do gry na szczyty ska , zawraca a na kraw'dzi i p yn' a z powrotem w gry. Sam Myong by bardzo zdziwiony. Mistrzu! Mistrzu! krzycza z trwog,, uderzaj,c So Sahan Dae Sa po plecach. Mistrzu co si' dzieje? Ale So Sahn nie odwraca si', tylko szed przed siebie. Dlaczego jeste$ zdziwiony? Powiedzia mistrz Zen przez rami'. To jest to samo co dzieje si' z twoim umys em. Umys Sam Myonga otworzy si' i on zrozumia : Ach, mj nauczyciel u!y magii aby ta woda pop yn' a do gry! On uczy mnie o moim z ym /bad/ umy$le. Wtedy pok oni si' swojemu nauczycielowi. Mistrzu Zen! Mistrzu Zen! Przepraszam! >le o tobie my$la em! >le o tobie mwi em! Bardzo, bardzo przepraszam! So Sahn u$miechn, si' i powiedzia , Je$li naprawd' rozumiesz swj b ,d, nie jest to ju! d u!ej b ,d. Tak, rozumiem. Przepraszam. Tylko utrzymuj swj umys ca kowicie pustym, wtedy twoja karma, tak!e jest pusta. Wtedy takie rzeczy nie pojawi, w twoim umy$ le wi'cej. Ale najpierw musisz utrzymywa* swj umys ca kiem wolnym od wszelkich konceptualnych my$li. Tak, Panie. Teraz jest tak jakby wszystko u o!y o si' po raz pierwszy w a$ciwie w moim umy$le i zaczynam odnajdywa* moj, prawdziw, drog'. Na te s owa, wodospad natychmiast zacz, p yn,* w poprzednim kierunku, sp ywaj,c z kraw'dzi ska w d w,wozu. Zatem jest to bardzo wa!na historia. So Sahn Dae Sa postrzeg !e jego ucze. ma bardzo silne idee i opinie. On wiedzia !e same s owa nie mog y by uderzy* ani zmieni* tego rodzaju szczeglnie mocnego umys u. U!ywaj,c pewnego rodzaju magicznej energii, So Sahn Dae Sa mg przenikn,* umys Sam Myonga i otworzy* go na zwyk e /clear/ nauczanie. Wodospad pop yn, w gr' i ucze. mg zrozumie*, Och, cia o mojego nauczyciela jest ma e,. Ale on ma du!o mocy! Wtedy ucze. uwierzy w swojego nauczyciela i zobaczy g upot' swoich w asnych opinii i idei. Bystroocy nauczyciele rzadko u!ywaj, tego rodzaju nauczania a! do momentu kiedy absolutnie nie musz, tego robi*. A je$li u!yj, tego rodzaju cukierek aby otworzy* umys swojego ucznia, szybko zabieraj, cukierek z powrotem gdy nauczanie osi,gn' o ju! swj rezultat. Prawdziwy nauczyciel nigdy nie pozwoli swoim uczniom sta* si' przywi,znym do cukierka. To jest u!ycie 270 stopni przez bystro-okiego nauczyciela. Prawdziwy mistrz rzadko, je$li w ogle, pozwala sobie na u!ycie magii i specjalnej energii. Uczniowie atwo staj, si' przywi,zani do tych w a$ciwo$ci. Je$li cz'sto wchodzisz w kontakt z krain, magii /deal with a realm of magic/ , jeste$ tylko magikiem a nie prawdziwym nauczycielem. Jest tak poniewa! prawdziwe nauczanie polega na ukazaniu ludziom co zrobi* aby znikn' a ich karma /how to take away their karma/ i jak pomaga* innym istotom, a nie wprawianiu ludzi w pomieszanie magi, i cudami. Je$li staniesz si' przywi,zany do tego punktu, jeste$ tylko przywi,zany do wolno$ci. A je$li staniesz si' przywi,zany do wolno$ci, nie mo!esz nic zrobi*. Od czasw Rewolucji Francuskiej, ka!dy jest wolny, czy! nie? Zatem w tych dniach wszyscy s, wolni: nie ma Boga, ani Buddy, ani w ogle niczego co kontroluje ludzkie istoty. Ludzkie istoty s, $rodkiem wszech$wiata. Ale mo!e to stanowi* problem dla ludzi ktrzy stan, si' przywi,zani do wolno$ci. Jecha em raz autobusem w Nowym Jorku. W tym autobusie by du!y napis Nie pali*. Ale cz owiek obok mnie wyci,gn, papierosa i zacz, pali*.

187

Wtedy kto$ krzykn, , Hej, ty! Nie umiesz czyta*? W tym autobusie si' nie pali! Ale cz owiek z papierosem tylko u$miechn, si' i powiedzia , To nie wa!ne. Ja jestem wolny! I pali dalej. Nagle rozleg o si' g o$ne uderzenie kiedy ten drugi uderzy palacza w twarz - bachch! On nie $mia si' ju! d u!ej! Zwariowa e$? Dlaczego mnie uderzy e$? Ja tak!e jestem wolny aby ci' uderzy*! Ha ha ha ha! Zatem to jest bardzo ciekawa historia. Je$li pozostaniesz w 180 stopniach, staniesz si' przywi,zany do pustki; je$li pozostaniesz w 270 stopniach, staniesz si' przywi,zany do wolno$ci. To wspaniale by* wolnym. Ale kiedy staniesz si' przywi,zany do wolno$ci, zawsze b'dziesz mie* problem i b'dziesz stwarza* problemy dla innych. Musisz przej$* przez ten punkt. W 360 stopniach, wszystkie rzeczy s, takie jakie s,; wszystko jest prawd, a prawda jest w a$nie jak to. Ten punkt jest w rzeczywisto$ci taki sam jak zero stopni. Przychodzimy tam sk,d wyszli$ my, tam gdzie zawsze byli$my. R!nica jest taka !e zero stopni jest przywi,zanym my$ leniem, podczas gdy 360 stopni jest nie przywi,zanym my$leniem. Nie ma tu przedmiotu ani podmiotu. Wewn'trzne i zewn'trzne staj, si' ca kowicie jednym. Kiedy widzisz niebo, ty i niebo stajecie si' jednym. Kiedy widzisz drzewa, ty i drzewa stajecie si' jednym. Kiedy widzisz, kiedy s yszysz, kiedy w,chasz, kiedy smakujesz, kiedy dotykasz, kiedy my$ lisz - twj umys i ca y ten wszech$wiat ca kowicie staj, si' jednym. Jeste$ niesko.czony w czasie i przestrzeni. Nazywamy to czasami !yciem momentu. W jednym momencie, jest niesko.czony czas i niesko.czona przestrze.. W momencie zawsze jest w a$ciwa sytuacja, w a$ciwe odniesienie i w a$ciwa funkcja. To jest Wielka Droga Bodhisatwy. To jest nie przywi,zanie do niczego. Na przyk ad, je$li prowadzisz samochd z przywi,zanym my$ leniem, twj umys b'dzie gdzie$ indziej i przejedziesz na czerwonym $wietle. Nieprzywi,zane my$lenie oznacza !e twj umys jest czysty ca y czas. Kiedy prowadzisz, nie my$ lisz: po prostu prowadzisz. Zatem prawda jest w a$nie jak to. Czerwone $wiat o oznacza stj; zielone $wiat o oznacza jed2. To jest dzia anie intuicyjne. Intuicyjne dzia anie to dzia anie bez !adnego pragnienia ani przywi,zania. Mj umys jest czysty jak lustro, odbijaj,c wszystko w a$nie tak jak jest. Czerwie. przychodzi i zwierciad o staje si' czerwone; biel przychodzi i zwierciad o staje si' bia e. Oto jak !yje bodhisatwa. Nie mam pragnie. dla siebie. Moje dzia ania s, tylko dla wszystkich istot. To jest !ycie ca kowite. Zero stopni jest Ma ym ja; 90 stopni jest ja Karmy; 180 stopni jest ja Nico$ci; 270 stopni jest ja Wolno$ci; 360 stopni jest Wielkim ja. Wielkie ja jest niesko.czonym czasem i niesko.czon, przestrzeni,. W tym punkcie nie ma !ycia ani $mierci. Mam tylko !yczenie wybawi* wszystkich ludzi. Je$li ludzie s, szcz'$liwi, ja jestem szcz'$liwy; je$li ludzie s, smutni, ja jestem smutny. Zen jest osi,gni'ciem 360 stopni. Kiedy osi,gniesz 360 stopni, wszystkie stopnie na kole znikaj,. Ko o jest tylko $rodkiem nauczania. Ono naprawd' nie istnieje. Jest tylko narz'dziem jakiego u!ywamy aby wyja$ni* nauczanie i sprawdzi* zrozumienie ucznia. [Podnosi do gry o&wek i ksi* k'.] Ta ksi,!ka i ten o wek - czy s, takie same czy r!ne? W punkcie zero stopni, s, one r!ne. W 90 stopniach, gdzie wszystkie rzeczy s, jednym, ksi,!ka jest o wkiem, o wek jest ksi,!k,. W 180 stopniach, ca e my$lenie jest odci'te, zatem nie ma tam s w ani mowy. Najlepsz, odpowiedzi, jest tylko...[uderza w st&]. W 270 stopniach, jest doskona a wolno$*, zatem dobr, odpowiedzi, jest: ksi,!ka si' gniewa, o wek si' $mieje. W ko.cu, w 360 stopniach, prawd, jest w a$nie tak jak jest. Przychodzi wiosna, trawa ro$nie sama. Wewn,trz jest jasno; na zewn,trz jest ciemno. Trzy razy trzy rwna si' dziewi'*. Wszystko jest w a$nie tak jak jest. A wi'c tutaj odpowiedzi, jest: ksi,!ka jest ksi,!k,, o wek jest o wkiem. Zatem w ka!dym punkcie odpowied2 jest inna. Ktra jest w a$ciwa? Czy rozumiesz?

188

Oto odpowied2 dla ciebie: Wszystkie te odpowiedzi s, niedobre. Dlaczego? [po kilku chwilach, krzyczy] Katz! Ksi,!ka jest niebieska, o wek jest ! ty. Je$li to zrozumiesz, zrozumiesz siebie. Ale je$li zrozumiesz siebie, ci,gle uderz' ci' trzydzie$ci razy. Dlaczego? [Znw odczekawszy par' chwil] Dzisiaj na zewn,trz jest bardzo zimno. Po tym kiedy osi,gniesz t, prawd', musisz dostrzec w a$ciw, funkcj' prawdy, to jest bardzo wa!ny punkt. W 360 stopniach, twj umys jest czysty jak przestrze., to znaczy jest czysty jak lustro. Kiedy przychodzi czerwie., lustro jest czerwone; kiedy przychodzi biel, lustro jest bia e. Mwili$my ju! o tym. Ale kiedy przychodzi kto$ g odny, jaka jest twoja w a$ciwa funkcja? Jak mo!esz mu pomc? Czy ty tak!e staniesz si' g odny? Kiedy przyjdzie kto$ spragniony, czy ty te! staniesz si' spragniony? Czy to jest prawdziwe wsp czucie? Wielu nauczycieli medytacji k adzie nacisk tylko na osi,gni'cie do$wiadczenia odbijania prawdy; ale oni nie uwzgl'dniaj, w a$ciwej funkcji prawdy, z momentu na moment.. Zatem, je$li przyjdzie kto$ g odny, daj mu je$*. Kiedy przyjdzie kto$ spragniony, daj mu co$ do picia. Tylko pomagaj innym istotom. To jest czasami nazywane w a$ciwym !yciem. W Biblii jest powiedziane, Jestem Drog,, prawd, i !yciem. My nauczamy tego samego. Je$li osi,gniesz ja Nico$ci /Nothing I/, osi,gniesz swoj, substancj' i substancj' wszystkiego. Osi,gni'cie !e wszystko jest t, sam, substancj, oznacza osi,gni'cie w a$ciwej Drogi. Gdy osi,gniesz 360 stopni, osi,gniesz !e wszystko, w a$nie tak jak jest, jest prawd,. Kwiat jest czerwony. 0ciana jest bia a. Ty i prawda tego $wiata zawsze stajecie si' jednym. W tym punkcie, wszystkie stopnie na kole znikaj,, i dzia asz tylko aby pomc innym istotom, z momentu na moment. Wielka Mi o$* i Wielkie Wsp czucie ktre tylko pomaga innym ludziom jest, mwimy, twoim w a$ciwym !yciem. Czym Jest natura - Buddy? Budda powiedzia !e wszystkie rzeczy maj, natur'-Buddy. Jo-ju powiedzia !e pies nie ma natury-Buddy. Co jest w a$ciwe? Co jest niew a$ciwe? Dziesi'* tysi'cy Dharm powraca do Jedno$ci Dok,d powraca Jedno$*? ZEN ZNACZY nie by* przywi,zanym do s w i mowy. Je$li jeste$ przywi,zany do s w i mowy, nie mo!esz zrozumie* swojej prawdziwej natury i natury tego ca ego wszech$wiata. Nie mo!esz zrozumie* natury- Buddy. Nie mo!esz zrozumie* niczego. Zatem, dla ludzi ktrzy s, przywi,zani do s w i mowy, mistrz Zen Jo-ju zrobi wielki b ,d, czy! nie? Czy pies ma natur'-Buddy? Jo-ju powiedzia , Mu! To nie jest w a$ciwe! Ale mu jest tylko s owem my$ lenia: znaczy ono nie. Tak i nie s, s owami my$lenia, poniewa! reprezentuj, przeciwstawne my$lenie. Zatem jak ten wielki mistrz Zen mg powiedzie* !e pies nie ma natury-Buddy, szczeglnie kiedy Budda ju! powiedzia !e wszystkie rzeczy maj, natur'Buddy? To by bardzo du!y b ,d ze strony Jo-ju. Ale w tej sytuacji, odpowied2 Jo-ju by a bardzo potrzebna. Mnisi !yj,cy w tych czasach czytali wiele, wiele sutr. Stawali si' zatem przywi,zani do s w i mowy Buddy i gubili kontakt ze spontaniczno$ci, i !ywym do$wiadczeniem na ktre te s owa zawsze wskazywa y. Mwili zatem o rzeczach takich jak o$wiecenie i natura-Buddy. Oni grz'2li /wrapped up/ w

189

rozwa!aniach na temat czy inne istoty mog, osi,gn,* o$wiecenie czy te! nie. Stawali si' przywi,zani do mowy Buddy. Achhh, wszystko ma natur' -Buddy. Zatem nawet pies musi posiada* natur'-Buddy. Ale je$li tak jest, czy on mo!e sta* si' budd,, czy nie? A je$li tak, dlaczego psy nie potrzebuj, medytowa*, tak jak my? Ci mnisi zawsze my$leli, my$leli, my$leli, my$leli o takich rzeczach. Oni czytali zbyt du!o sutr i nie robili zbyt wiele medytacji, zatem ich my$lenie by o zbyt sprytne. Czy pies mo!e osi,gn,* o$wiecenie? Czy pies mo!e sta* si' Budd,? To trudne pytanie... Zatem pewnego dnia, jaki$ mnich postanowi zapyta* mistrza Zen Jo-ju. Achh, Nauczycielu, mam do ciebie pytanie... Tak? Budda powiedzia !e wszystkie rzeczy maj, natur'-Buddy... Tak... Zatem, czy pies tak!e ma natur'-Buddy? Jo-ju odpar , Mu! [Nie!] Wtedy ten mnich by prawdopodobnie troch' zaskoczony, poniewa! s owa tego wielkiego mistrza Zen wydawa y si' zaprzecza* s owom Buddy. Z tego powodu, wielkie pytanie pojawi o si' w umys ach tych wszystkich mnichw. Mistrz Zen powiedzia Mu. Czy to w&a.ciwe? Nazywamy to Wielkim W,tpieniem. Takie jest znaczenie i dzia anie kong-anu. Ale jak powiedzieli$my wcze$niej, nawet dzisiaj ludzie staj, si' przywi,zani do s w znamienitych nauczycieli i stwarzaj, wszelkie mo!liwe rodzaje z okropnych chorb Zen. Mu Jo-ju sta o si' znanym kong-anem ktry jest u!ywany nawet dzisiaj. Jednak wielu ludzi poszukuje jakiego$ tajemniczego znaczenia w s owach Jo-ju. Czym jest mu? Czy mu i ja s, takie same czy r!ne? Oni my$l, i my$ l, i my$l, i my$l,. Ale w a$ciwe u!ycie tego konganu polega na odci'ciu ca ego my$lenia aby mg pojawi* si' umys nie-wiem. Ale wielu uczniw siedzi w zendo przez ca y dzie., Muuuuuu! Musz' sta* si' muuuuu... Ten rodzaj praktyki jest praktyk, stwarzania-czego$. To jest stwarzanie mu. To jest u!ywanie bardzo dobrego lekarstwa Jo-ju i tworzenie bardzo z ej choroby. Dawno temu w Korei, kto$ powiedzia do mistrza Zen Man Gonga, Panie, usi uj' zrozumie* znaczenie Mu Jo-ju. Prosz', pom! mi. Och, to bardzo proste, odpar Man Gong. Id2 i sta. w ogrodzie za sal, medytacji. Tam jest wiele mu. One naucz, ci'. W Korei, s owem oznaczaj,cym rzodkiewk' jest mu! To jest bardzo wysokiej-klasy nauczanie. Mistrz Zen Man Gong pokaza temu mnichowi !e mu nie ma specjalnego znaczenia. Id2 i sta. w ogrodzie. Jest tam wiele mu! Je$li chcesz znale2* jakie$ g 'bokie znaczenie w mu, wtedy to ju! jest du!y b ,d. Ca kowicie tracisz istot' nauczania Jo-ju. Tracisz istot' nauczania wszystkich znamienitych nauczycieli. Mamy inny kong-an ktry mwi !e w kong-anie mu jest dziesi'* rodzajw chorb. Je$li nie rozumiesz dlaczego, id2 tylko prosto z mu. Nie sprawdzaj mu. Nie my$l, Dlaczego mu? Co oznacza mu? Je$li sprawdzasz w ten sposb, nigdy nie zrozumiesz mu. A je$li wci,! nie rozumiesz mu, wsi,d2 do samolotu i pole* o Korei. Znajd2 $wi,tyni' i sta. w ogrodzie. Wiele r!nych mu nauczy ci'. S, one lepsze ni! mistrz Zen. Ha ha ha ha! Dziesi', tysi'cy Dharm powraca do Jedno.ci. Dok*d powraca Jedno.,? Oto jest kolejny z b 'dw Jo-ju. Mnich zapyta kiedy$ Jo-ju, Dziesi'* tysi'cy Dharm powraca do Jedno$ci. Dok,d powraca Jedno$*? Jo-ju odpar , Kiedy by em w Chonju, uszy em szat'. Wa!y a siedem funtw. Ta odpowied2 nie jest zbyt jasna. Dlaczego Jo-ju da tak, d ug, odpowied2? Dziesi'* tysi'cy Dharm powraca do Jedno$ci, Dok,d powraca Jedno$*? Je$li odpowiedzia by$ uderzaj,c w pod og' lub okrzykiem, by aby to dobra odpowied2. Je$li powiedzia by$, To jest o wek, to tak!e by aby dobra odpowied2. Dziesi'* tysi'cy Dharm powraca do Jedno$ci, Dok,d powraca Jedno$*? Niebo jest

190

niebieskie. Drzewo jest zielone. Wszystkie te odpowiedzi s, mo!liwe. Ale Jo-ju da bardzo d ug, odpowied2. Gdyby tylko powiedzia , Ta szata ma siedem funtw, by* mo!e mog o by to wystarczy*. Ale on doda d ugi ogon kiedy powiedzia , Kiedy by em w Chonju zrobi em szat'. Wa!y a siedem funtw. To bardzo d uga mowa: czy to jest naprawd' konieczne? Ale Jo-ju u!y tej d ugiej mowy aby uderzy* umys swojego ucznia. By* mo!e ten ucze. mia jak,$ specjaln, ide': Och, dziesi'* tysi'cy Dharm powraca do Jedno$ci. Musi by* tutaj jakie$ specjalne znaczenie. Dok,d powraca Jedno$*? Jakie jest ukryte znaczenie. Chc' to odnale2*. Zatem Jo-ju chcia odci,* jego specjalny umys i da mu wielkie w,tpienie. Kiedy by em w Chonju, zrobi em szat'. Wa!y a ona siedem funtw. Ka!dy wie !e nie ma szaty ktra by tyle wa!y a - by a by zbyt ci'!ka! Ale ucze. ze specjalnym umys em dozna Wielkiego W,tpienia, takiego jak mg by dosta* z kong-anu Mu. Och, siedem funtw! To bardzo du!a szata! Dlaczego ten wielki mistrz zrobi tak, du!, szat'? To jest technika nauczania Jo-ju: on u!ywa s w i mowy aby uderzy* idee swojego ucznia na temat specjalnych znacze.. On u!ywa s w swobodnie aby odci,* my$lenie i da* swoim uczniom wielkie pytanie. Je$li przywi,!esz si' do techniki nauczania - je$li powiesz !e Jo-ju pope ni b ,d albo nie pope ni b 'du - ju! jeste$ martwy. Jo-ju ju! uderzy ci' trzydzie$ci razy. Je$li chcesz uciec przed uderzeniami Jo-ju, wtedy nie przywi,zuj si' do mowy Jo-ju. Taka jest prawda ca ej praktyki kong-anowej. Zatem Czym jest natura-Buddy? Jest wiele sposobw wskazania na ni,. Mo!esz powiedzie* !e pies nie ma natury-Buddy. Mo!esz powiedzie* Dziesi'* tysi'cy Dharm powraca do Jedno$ci. Mo!esz zapyta*, Dok,d powraca Jedno$*? Lub kto$ mo!e powiedzie* !e ma on siedmio-funtow, szat'. Wszystkie te odpowiedzi nie s, ani dobrymi ani z ymi sposobami wskazania na natur'-Buddy. Ale jest tak!e inny sposb. Jest znana historia kiedy najlepsi uczniowie Buddy odwiedzili Vimalakirtiego. Vimalakirti by g 'boko o$wieconym $wieckim cz owiekiem ktry !y w czasach Buddy. Kiedy$ by on bardzo chory i Budda wys a wszystkich swoich najlepszych uczniw aby przekazali dla niego !yczenia od Buddy. Zatem wielu, wielu archatw i bodhisatww zebra o si' w domu Vimalakirtiego. Wszyscy oni prbowali wyja$ni* nie-dualn, Dharm', / dharma of not two/ prezentuj,c ten punkt ktry nie jest stworzony przez dualistyczne my$ lenie. Jeden wielki bodhisatwa powiedzia , Niebo i ziemia nie s, dwoma. Inny wielki bodhisatwa powiedzia , Dobro i z o nie s, dwoma. Inny powiedzia , Przychodzenie i odchodzenie nie s, dwoma. Oni wszyscy mieli r!ne wyja$nienia na temat tego co jest nie dualne. By a to bardzo ciekawa wymiana pogl,dw. /exchange/ W ko.cu Mandziu$ri powiedzia , Kiedy mwisz albo nie mwisz, jest to ci,gle nie dualne. /its still not two/ Wszyscy my$leli, Och, to jest wspania e nauczanie. Wtedy Mandziu$ri odwroci si' do Vimalakirtiego i powiedzia , Jaki jest twj pogl,d na nie dualn,-Dharm'? /Dharma of not two/ Vimalakirtu tylko siedzia . On nie otwar w ogle swoich ust. By a to najlepsza odpowied2 ze wszystkich! To jest ca kowita odpowied2 i najg 'bsza odpowied2. Dlatego !e je$li otwierasz swoje usta, to ju! przestaje by* nie-dualne. Otwarcie swoich ust aby wyja$ni* to ju! jest tworzeniem dwch rzeczy. Je$li chcesz zrozumie* natur'-Buddy, nie otwieraj swoich ust: s owa i mowa nie mog, jej uchwyci*. Je$li zamykasz swoje usta, ty i ca y wszech$wiat ju! staj, si' jednym. To jest prawdziwa nie-dualno$*. Dlatego Biblia mwi, B,d2 cichy i wiedz !e ja jestem Bogiem. Natura-Buddy jest tak!e jak to. Zatem kto$ zapyta , Dziesi'* tysi'cy Dharm powraca do Jedno$ci. Dok,d powraca Jedno$*? Je$li chcesz zrozumie* natur'-Buddy, najpierw musisz zrozumie* sk,d ta Jedno$* pochodzi. Pami'taj: otwarcie swoich ust jest ju! du!ym b 'dem. To jest pierwszy stopie.. Wtedy, z zamkni'tymi ustami, jak odpowiesz? Oto jest wskazwka: Dawno temu, kiedykolwiek kto$ pyta mistrza Zen Lin Czi, on krzycza , Katz! Mistrz Zen Dok Sahn, tylko uderza pytaj,cego - baaaach! A kiedykolwiek kto$ pyta mistrza Zen

191

Gudzi, jego odpowiedzi, by o tylko podniesienie jednego palca. Aby naprawd' wyja$ni* ten punkt, nie mo!esz powiedzie* niczego. Je$li otworzysz swoje usta, ju! tworzysz przeciwie.stwa. Mo!liwe jest jedynie zademonstrowanie tego punktu, poniewa! s owa i mowa nie mog, go wyrazi*. /touch it/. Trzy Rzeczy Prad!ni Ziemia ktra nie jest ani ciemna ani jasna. Drzewo ktre nie ma korzeni. Dolina ktra nie ma echa. W CZASACH BUDDY, !y o siedem sistr ktre zawsze robi y wszystko razem. One zawsze razem praktykowa y. Zawsze razem odwiedza y $wi,tyni', k ania y si' razem, razem $piewa y i wsplnie robi y medytacj'. Pewnego dnia, zmar ich wsplny znajomy i mia odby* si' wielki pogrzeb. W drodze na ceremoni', siostry przechodzi y obok szkieletu ktry le!a przy drodze. Jego ko$ci by y ca kiem zbiela e. Jedna z sistr powiedzia a do innych, Kiedy to cia o !y o, mia o ono mi'$nie, krew, twarz i ubranie. Ale teraz wszystko co pozosta o to bia e ko$ci wietrzej,ce w pyle. Inna z sistr zapyta a, Dok,d odszed mistrz tego cia a? Jedna z sistr postuka a palcem po czaszce i powiedzia a, Jak to. Inna wskaza a na niebo i powiedzia a, Jak to. Kiedy tylko powiedzia a te s owa, one wszystkie nagle osi,gn' y o$wiecenie. Wysoko w niebie !y krl bogw, Indra. On zobaczy jasne $wiat o wype niaj,ce wszech$wiat poni!ej kiedy siedem sistr osi,gn' o o$wiecenie. Wprawiony w zdumienie, opu$ci si' na ziemi' i zbli!y do kobiet. Wszystkie osi,gn' y$cie o$wiecenie, powiedzia . Chc' da* wam prezent. Popro$cie mnie o cokolwiek na tym $wiecie i jest to wasze. Wtedy siostry poprosi y o trzy rzeczy: Chcemy ziemi ktra nie jest ani ciemna ani jasna. Chcemy drzewa ktre nie ma korzeni. Chcemy doliny ktra nie ma echa. Ale Indra by tylko zwyk ym bogiem. On nigdy nie osi,gn, o$wiecenia i nie mg zrozumie* o co im chodzi. Ka!da ziemia ma cie. i $wiat o. Ka!de drzewo ma korzenie. Ka!da dolina ma echo. Jak mog' to odnale2*? On przemierzy ca y $wiat, poszukuj,c tych rzeczy. Szuka w najwy!szym niebie po czym opu$ci si' do najni!szego piek a. Ale nie mg ich nigdzie znale2*, a wi'c uda si' po rad' do Buddy. Pok oniwszy si' przed Budd, powiedzia , Te siostry osi,gn' y o$wiecenie, a ja obieca em im da* cokolwiek co one zechc,. One poprosi y o te trzy rzeczy prad ni, ale ja nie mog' ich nigdzie znale2*. Co mam zrobi*? Budda powiedzia , Bohisatwa dziesi,tej-klasy rozumie ich pro$by. Mandziu$ri, Ji Jang Bosal, Kwan Seum Bosal i De Se Ji Bosal wszyscy oni rozumiej, te rzeczy. Ale ty jeste$ tylko bodhisatw, niskiej-klasy, a wi'c jeszcze nie rozumiesz. Je$li b'dziesz mocno praktykowa , wkrtce odnajdziesz te trzy rodzaje rzeczy prad ni. Wtedy b'dziesz mg wybawi* wszystkie istoty od cierpienia. Indra pok oni si' g 'boko. Dzi'kuj' ci bardzo. Teraz rozumiem moj, prawdziw, prac'. Tylko bycie bogiem nie wystarczy je$li nie rozumiem swojej prawdziwej natury. Trzy Rzeczy Prad ni wskazuj, na obszar magii i wolnego ja. Mwili$my ju! o 270-tym stopniu na Kole Zen. Kamienny pies szczeka ka!dego dnia. Czy ktokolwiek rozumie ten punkt? Kamienny pies szczeka Hau! Hau! Hau! Hau! Ha ha ha ha! Czy to jest mo!liwe? Drewniany kurczak leci po niebie, pod,!aj,c ze wschodu na zachd. Stalowy w,! wkr'ca si' w oko z diamentu. By* mo!e wielu ludzi s ysza o te s owa podczas mw Dharmy wypowiadanych przez mistrzw Zen i znamienitych nauczycieli. Ale co one znacz,? Je$li

192

chcesz je osi,gn,*, najpierw musisz osi,gn,* do$wiadczenie /experience behind Three ... / Trzech Rzeczy Prad ni. Trzy Rzeczy Prad ni wskazuj, na obszar duchowego osi,gni'cia pomi'dzy 180 a 270 stopniami, od ca kowitej pustki do obszaru magii i wolnego-my$ lenia. /freedom-thinking/ S, to tylko s owa nauczania. Je$li jeste$ przywi,zany do s w, nie b'dziesz mg zrozumie* ich prawdziwego znaczenia. One tylko wskazuj, na nasz, prawdziw, ja2. i pomagaj, nam odnale2* nasz, pierwotn, natur'. W naszej prawdziwej naturze nie ma przeciwstawie.stw; nie ma tam wysokiego ani niskiego, dobra ani z a, m'!czyzny ani kobiety, tego ani tamtego. Zatem nie ma tam te! ani nazwy ani formy. W tym punkcie nie mo!esz niczego powiedzie*. Je$li powiesz co$, nie jest to ju! prawdziwa mowa. Te Trzy Rzeczy Prad ni u!ywaj, s w aby wskaza* na to do$wiadczenie. Ale nawet po us yszeniu tych wyja$nie., wielu ludzi wci,! nie rozumie jak te trzy zdania funkcjonuj,. W rzeczywisto$ci nie s, one specjalne. Zatem cz'sto opisuje je w ten sposb: kto$ idzie na gie d', p aci troch' pieni'dzy i kupuje kilka akcji. w tym samym czasie, jego przyjaciel stoi gdzie$ daleko, po$rd ha a$liwego t umu maklerw. Jest tam wiele, wiele ludzi w pokoju i jest bardzo g o$no. Zatem kiedy handel zosta dokonany, tych dwch przyjaci potrzebuje skontaktowa* si' pomi'dzy sob, na temat sprzeda!y. Oni potrzebuj, doradzi* sobie nawzajem kiedy jest dobry czas aby kupi* i kiedy jest w a$ciwy czas aby sprzeda* akcje. Krzyczenie mo!e nie dzia a*, wtedy ka!dy inny mo!e ich us ysze*. Oni musz, to zrobi* potajemnie, tak aby nikt inny nie mg zrozumie* ich strategii. Zatem jeden cz owiek podnosi swoj, r'k', albo wskazuje zwini't, gazet, w jakim$ kierunku. Mo!e on zacisn,* pi'$* po czym wystawi* trzy palce. . Inni ludzie mog, widzie* to zdarzenie, ale nikt nie rozumie jego znaczenia. Tylko tych dwch ludzi rozumie siebie nawzajem. Och, on mwi !e powinienem poczeka* ze sprzeda!,, po czym pozby* si' po owy. Cena wkrtce si' zmieni. Mwimy !e ich umys y ,cz, si'. Je$li naprawd' osi,gniesz swoj, prawdziw, natur' i us yszysz s owa, Drzewo bez korzeni lub Dolina nie ma echa, natychmiast osi,gniesz znaczenie tych s w. Ach, rozumiem to do$wiadczenie! Zatem taka jest funkcja tych tajemniczych s w Zen. Oto inny przyk ad : Korea jest ci,gle podzielona na P noc i Po udnie. Jest linia narysowana na mapie wzd u! trzydziestego smego rwnole!nika. Ponad lini, jest Komunistyczna Korea P nocna, a poni!ej linii jest Korea Po udniowa. Co jaki$ czas, p nocno-korea.scy szpiedzy potajemnie przekraczaj, t' lini' i przechodz, do Korei Po udniowej. Nast'pnie oni maj, spotka* si' z jednym z ich agentw ktry potajemnie zbiera informacje w Korei Po udniowej. Mo!e ten inny szpieg jest po udniowym-korea.czykiem! Je$li oni chc, si' spotka*, musz, zrobi* to potajemnie. Tak!e jest prawdopodobne !e tych dwch szpiegw nigdy wcze$niej si' nie spotka o. A wi'c jak oni rozpoznaj, si' i jak oni mog, by* pewni !e nie podchodz, do po udniowo-korea.skiego agenta? To jest bardzo wa!ny punkt! Zatem, p nocno-korea.ski rz,d daje instrukcje swojemu szpiegowi: Musisz pojecha* do Seulu, pod Wielk, Po udniow, Bram'. Stan,* po p nocnej stronie bramy i dok adnie o godzinie pierwszej po po udniu, wyj,* i zapali* papierosa. Nie pal papierosa - tylko go podpal. Potem rzu* na ziemi' i rozgnie* go trzy razy praw, pi't,. Zaczekaj chwil', wkrtce kto$ si' pojawi i porozmawia z tob,. Je$li on poda ci kartk' z chi.skimi kaligrafiami niebo i jeden , wtedy jest to nasz cz owiek. Mo!esz z nim mwi*. Szpieg potajemnie przechodzi do Korei Po udniowej. On nie ma poj'cia kogo on spotka ani jak ta osoba wygl,da. Ale on odnajduje Wielk, Po udniow, Bram' i staje po stronie p nocnej. O godzinie pierwszej po po udniu, wyjmuje papierosa. Zapala go i rzuca na ziemi'. Rozgniata go trzy razy swoj, praw, pi't,. W tym momencie, kto$ wysiada z samochodu i podchodzi do niego. On wr'cza cz owiekowi z P nocnej Korei kartk' na ktrej s, chi.skie kaligrafie oznaczaj,ce niebo i jedynk'. Wtedy oni podaj, sobie r'ce i zaczynaj, rozmawia*.

193

Wszystko to jest sekretnym j'zykiem. Wszystko jest ukryte. Ale gdy tych dwch widzi ten j'zyk - bum! - ich umys y ,cz, si'. Szpieg p nocno-korea.ski i szpieg po udniowokorea.ski momentalnie rozumiej, si' nawzajem i oni rozumiej, swoj, prac'. Ale nikt inny nie mo!e zrozumie* ich tajemnego j'zyka. Ka!dy kto patrzy na tego cz owieka rzucaj,cego i rozdeptuj,cego papierosa swoj, praw, pi't,, my$li !e te dzia ania nie maj, znaczenia. Nikt nie zwraca na to uwagi. Ale inny szpieg patrzy si' uwa!nie i kiedy widzi te rzeczy, nie jest to dla niego tajemnic,. To jest to na co wskazuj, Trzy Rzeczy Prad ni. Nazywamy je tajemnymi s owami naszej prawdziwej natury. Je$li osi,gniesz swj umys , wtedy zrozumiesz na co te Trzy Rzeczy Prad ni wskazuj,.. Kraina Tak-Jak-To Wiosna przychodzi, trawa ro$nie sama. Niebieska gra si' nie porusza. Bia e ob oki przep ywaj, tam i z powrotem. TRZY RZECZY PRAD3NI wskazuj, na osi,gni'cie obszaru opisanego na kole Zen jako punkt 270. Obszar Jak-To jest do$wiadczeniem 360. Jest to obszar prawdy. W rzeczywisto$ci zawsze !yjemy w prawdzie. Ale ka!dy jest przywi,zany do my$ lenia, a zatem ka!dy tylko trzyma swoje idee i opinie na temat prawdy i nie widzi rzeczywistej prawdy tego $wiata. Jednak kiedy odetniesz ca e my$lenie, twj umys jest czysty jak przestrze.. Kiedy jest czysty jak przestrze., jest czysty jak lustro. Czerwie. pojawia si' przed lustrem, lustro pokazuje czerwie.; biel pojawia si', biel. Kiedy widzisz, kiedy s yszysz, kiedy w,chasz, kiedy smakujesz, kiedy dotykasz, kiedy my$lisz, wszystko, w a$nie tak jak to, jest prawd,. Wszystkie rzeczy s, odzwierciedlone w a$nie takie jakimi s,. Niebo jest niebieskie. To jest prawd,. Drzewo jest zielone. To jest prawd,. Pies szczeka, Hau! Hau! To tak!e jest prawd,. Wiosna przychodzi, trawa ro$nie sama. Niebieska gra nigdy si' nie porusza. Bia e ob oki przep ywaj, tam i z powrotem. To wszystko jest prawd,. Czyste lustro odzwierciedla prawd' poniewa! ono nigdy nie zatrzymuje niczego. Pierwotnie lustro nie ma niebieskiego, nie ma zielonego , nie ma bia ych ob okw, nie ma niebieskiej gry - nie ma w ogle niczego co by oby zawarte w jego pustej twarzy. Ale kiedy ob oki pojawiaj, si' przed lustrem, ob oki zostaj, odzwierciedlone; a kiedy ob okw nie ma ju! przed lustrem, one znikaj,. To znaczy !e nie ma tam !adnego rodzaju przeszkody: puste lustro nie zatrzymuje niczego ani niczego nie odpycha. /push anything away/ Nie jest ono do niczego przywi,zane, zatem ono ma zawsze ca kowit, wolno$*. Cokolwiek pojawia si' lub znika sprzed lustra, to nie ma znaczenia. A jednak wszystko co pojawia si' i znika jest prawd,. To samo dotyczy naszych umys w. Kiedy nie utrzymujemy czystego i pustego umys u, nie mo!emy odzwierciedli* prawdy tego $wiata. Zwykle pod,!amy za naszym my$leniem i pozwalamy mu wci,gn,* nas w jaki$ stan cierpienia. A poniewa! jeste$my przywi,zani do nazw i form rzeczy w tym $wiecie, nasze umys y s, popychane tam i z powrotem przez nieustanne przychodzenie i odchodzenie rzeczy. Je$li nie staniesz si' przywi,zany do nazwy i formy, wtedy ju! powracasz do swojej prawdziwej ja2ni. Nasza pierwotna natura jest ca kowit, pustk,, niesko.czon, w czasie i przestrzeni. Tylko nawykowe my$ lenie i konceptualne my$li zakrywaj, jej powierzchni'. Przez ca kowite odci'cie ca ego my$ lenia, twj umys jest jak czyste lustro. Kiedy chmury przychodz,, chmury i ty stajecie si' jedno$ci,. Ach, chmury s, bia e. Kiedy przychodzi wiosna i trawa ro$nie, wiosna i ty

194

stajecie si' jednym. Trawa jest zielona. Kiedy widzisz gr', gra i ty stajecie si' jednym. Ochh, gra jest niebieska. Twj umys staje si' jednym z pojawianiem i znikaniem wszystkiego. Nazw, tego jest prawda. Je$li odnajdziesz prawd', ju! osi,gn, e$ w a$ciw, drog'. To jest obszar Tak -Jak- To. Patrz,c do Wewn,trz, Postrzegasz Prawdziwe 0wiat o Umys u Id2 napij si' herbaty. Uwa aj na swoje kroki. W TYM PUNKCIE wszystkie stopnie na kole Zen, znikaj,. Powracamy do samego /to just a circle/ ko a. Je$li zrobisz jeden punkt, zrobisz 0 stopni, nast'pnie 90 stopni, 180 stopni, 270 stopni i 360 stopni - wszystkie pojawiaj, si' Je$li nie stwarzasz niczego w swoim umy$ le, nie ma stopni. Jest tylko ko o, co oznacza powrcenie do swojej prawdziwej ja2ni: wszystko jest ju! ca kowite. To jest nasze codzienne !ycie - to nie jest specjalne. To jest nasza w a$ciwa droga, prawda i nasze w a$ciwe !ycie. Przez wiele lat, kiedykolwiek kto$ zapyta o co$ mistrza Zen Jo-ju, on zawsze odpowiada , Id2 napij si' herbaty. Wielu ludzi ci,gle nie rozumie co Jo-ju chcia powiedzie* przez te s owa. Ale to jest naprawd' bardzo, bardzo proste. Nawet dziecko rozumie ten punkt. Ale ka!dy stwarza co$ specjalnego, zatem nikt nie mo !e zobaczy* prawdziwego znaczenia s w Jo-ju. Poprzez te s owa, Jo-ju uczy o tym jak osi,gn,* prawdziw, funkcj' i w a$ciwe !ycie. To jest bardzo wysokiej-klasy nauczanie, poniewa! pokazuje ono wprost na funkcjonowanie naszego codziennego umys u. Mnich zapyta raz Jo-ju, Czym jest Budda? Jo-ju odpowiedzia , Id2 napij si' herbaty! Ale mistrzu Zen, ja ju! wypi em herbat'. Jo-ju powiedzia , Je$li ju! wypi e$ herbat', wi'c dlaczego przychodzisz tu z takim pytaniem? Mnicha zamurowa o i nie potrafi odpowiedzie*. By* mo!e on niew a$ciwie wypi swoj, herbat', prawda? Je$li w a$ciwie wypijesz herbat' co$ osi,gniesz, a kiedy co$ osi,gniesz wtedy jakikolwiek rodzaj walki dharmy jest mo!liwy. Je$li by by$ tam i Jo-ju zada by ci to pytanie, jak by$ odpowiedzia ? Co mg by$ powiedzie* ? Najwa!niejsz, rzecz, jest aby nie sta* si' przywi,zanym do mowy mistrza Zen. Wtedy gdy Jo-ju mwi Dlaczego tu przyszed e$? by* mo !e mg by$ pok oni* si' mistrzowi Zen i powiedzie*, Och, jak si' masz, mistrzu Zen? Albo mg by$ powiedzie*, Mistrzu Zen, twoja twarz jest ! ta! Tego rodzaju odpowied2 nie stanowi problemu. Zasadniczym punktem jest nie trzymanie si' s w mistrza Zen. Nie b,d2 przywi,zany do jakiejkolwiek sytuacji czy techniki nauczania. Je$li twj o$rodek jest mocny, nigdy nie musisz trzyma* si' /hold on/ mowy Dharmy !adnego rodzaju ani nauczania. Wtedy mo!esz strawi* wszystkie mowy Dharmy i wszystkie sytuacje jakie pojawiaj, si' przed tob, i osi,gn,* prawd'. Kiedy widzisz, kiedy s yszysz, kiedy w,chasz, kiedy smakujesz, kiedy dotykasz, kiedy my$lisz, wszystko jest prawd,. Wtedy gdy kontynuujesz praktyk', ta prawda mo!e dzia a* w a$ciwie aby uczyni* twoje !ycie jasnym i wsp czuj,cym. Kiedy jeste$ spragniony, napij si' herbaty. Je$li kto$ jest g odny, daj mu je$*. To jest w a$ciwa Droga. To jest prawda. To jest twoje w a$ciwe !ycie. Wszystko staje si' Dzia aniem Bodhisatwy. To dlatego Napij si' herbaty Jo-ju oznacza Wielk, Mi o $*, Wielkie Wsp czucie i Wielk, Drog' Bodhisatwy. To znaczy z momentu na moment kiedy co$ robisz, tylko rb to. To wszystko. Jest inny sposb aby przedstawi* to. Pewnego dnia, dawno temu, wielki Mistrz Zen Ma Jo przechadza si' razem z jednym ze swoich uczniw. Mnich zapyta Ma Jo, Czym jest Budda?

195

Ma Jo odpar , Niebo jest niebieskie. Drzewa s, zielone. Rozumiem ten punkt, powiedzia mnich. Wtedy Ma Jo wskaza na ziemi' przed mnichem i powiedzia , Uwa!aj na swoje kroki! W tym momencie jadowity w,! prze$lizgn, si' w poprzek ich drogi. Ten mnich by tak bardzo zdziwiony !e a! odskoczy do ty u. W tej chwili, ca e jego zrozumienie znik o. Jego umys , niebo jest niebieskie znikn, . W tym momencie, zrozumienie Drzewa s, zielone by o bez znaczenia. Uwa!aj na swoje kroki Ma Jo jest nauczaniem bardzo wysokiej-klasy. To zdarzenie pokazuje jak zrozumienie nie mo!e ci pomc. Nie mo!e ocali* twojego !ycia. Raczej, z momentu na moment, co robisz, w a$nie teraz? Zawsze utrzymuj czysty umys , wtedy kiedy robisz co$, tylko rb to. Nawet je$li rozumiesz !e niebieskie niebo jest prawd,, je$li nie utrzymujesz czystego umys u z momentu na moment, wtedy to zrozumienie nie mo!e dzia a* w a$ciwie aby pomc twojemu !yciu. Zatem umys z momentu-na-moment rb-to jest bardzo wa!ny. Umys w a$nie-teraz. Nie ma on przedmiotu ani podmiotu. Tylko dzia asz jasno w tym momencie tak aby pomc wszystkim istotom. To tak!e jest Wielka Mi o$*, Wielkie Wsp czucie i Wielka Droga Bodhisatwy.

Ludzka Droga Przychodzisz z pustymi-r'kami, odchodzisz z pustymi-r'kami - to jest ludzkie. Kiedy si' rodzisz, sk,d przychodzisz? Kiedy umierasz, dok,d idziesz?

Zatem co jest t, jedn, czyst, jasn, rzecz,?

3ycie jest jak przep ywaj,cy ob ok ktry si' pojawia. 0mier* jest jak przep ywaj,cy ob ok ktry znika. Przep ywaj,cy ob ok pierwotnie nie istnieje. 3ycie i $mier*, przychodzenie i odchodzenie, s, tak!e jak to. Ale jest jedna rzecz ktra zawsze pozostaje jasna. Jest czysta i jasna, nie zale!na od !ycia i $mierci.

TEN WIERSZ mwi w ca o$ci o znalezieniu naszej prawdziwej twarzy. To jest bardzo znany wiersz Zen. Nasze cia o jest jak przep ywaj,cy ob ok ktry pojawia si' i znika na niebie. To jest moja r'ka. To jest moja g owa. To jest moje cia o. Moje cia o nie jest Ja. Ale kiedykolwiek cia o ma jak,$ chorob' lub problem, ludzie zawsze my$l, !e to oni maj, problem. My$ l, !e to cia o jest Ja. Och, ja jestem chory! Ja jestem chory! Takie my$lenie naprawd' nie jest w a$ciwe. Moje cia o jest chore, prawda? Ja cierpi'. Ja cierpi'. To te! nie jest w a$ciwe. Ten wiersz ukazuje jak cia o mo !e pojawia* si' i znika* tak jak ob ok na niebie. Ale jedna rzecz nigdy nie pojawia si' i nigdy nie znika. Jest czysta i jasna, nie zale!na od !ycia i $mierci. Co to jest? Czy znalaz e$ j,? Ka!dy zna histori' Buddy. Mia on bardzo dobr, sytuacj'. Mia du!o pieni'dzy; w adz', jedzenie, kobiety, muzyk', picie - cokolwiek co chcia , dla w asnej przyjemno $ci. On by ksi'ciem! Mia wiele pi'knych ubra., $wiec,cych klejnotw i maj,tku. A pewnego dnia

196

mg odziedziczy* krlestwo swojego ojca, z jego posiad o$ciami, tytu ami i w adz,. Mwimy !e mia on bardzo dobr, sytuacj'. Ale wewn,trz, m ody ksi,!' by nieszcz'$liwy poniewa! on zobaczy ca e cierpienie $wiata. On nie mg zrozumie* dlaczego by o tak wiele nieszcz'$cia i blu i dlaczego wszystkie istoty w ko.cu musz, by* chore i umrze*. Dlaczego ludzkie istoty !yj,? Dlaczego musz, umrze*? Czym jest !ycie? Czym jest $mier*? Czym jest ten .wiat? Wielkie pytanie dojrzewa o w nim i on by bardzo nieszcz'$liwy. Nic nie mog o sprawi* aby poczu si' lepiej: jedzenie, pieni,dze, seks, ani !adna inna przyjemno$* nie mog a odmieni* niepokoju /agony/ jakiego on do$wiadczy wobec /in the face/ tych pyta.. W rzeczywisto$ci pytanie stawa o si' coraz wi'ksze i wi'ksze ca y czas. Czym jest !ycie? Czym jest $mier*? rozmy$la , nie tylko ja, ale wszystkie istoty bez ustanku pojawiaj, si' i znikaj,, pojawiaj, si' i znikaj,, pojawiaj, si' i znikaj, w nieko.cz,cym si' cyklu cierpienia. Dlaczego pojawiamy si' w tym $wiecie? Dlaczego musimy my sami i wszystko co kochamy w ko.cu znikn,*? Tego rodzaju Wielkie Pytanie ca kowicie wype nia o umys m odego ksi'cia, od rana do wieczora. Przyjemno$ci pa acowego !ycia z pewno$ci, nie mog y sprawi* aby to pytanie odesz o. Nie mg on pozosta* w swojej dobrej sytuacji. Pa ac, z ca ym jego nadzwyczajnym pi'knem, sprawia !e by on jeszcze bardziej przygn'biony. Poszed w gry i odda wszystkie pi'kne ubrania jakie mia swojemu s u!,cemu. Zabierz je z powrotem do pa acu, powiedzia . Nie b'd' ich d u!ej potrzebowa . Tak, Panie, odpar s u!,cy i odszed . Nast'pnie ksi,!' wzi, miecz i obci, swj wielki kok na g owie ktry symbolizowa jego wysok, rang'. I tak zosta on w grach, nosz,c ! te szaty. Tam praktykowa r!ne rodzaje ascezy, jak jedzenie tylko jednego ziarnka ry!u dziennie i oddychanie tylko raz na godzin'. Praktykowa bardzo, bardzo mocno przez sze$* lat. Tylko utrzymywa Wielkie Pytanie, Czym jestem? zawsze i wsz'dzie. Pewnego ranka, pod drzewem Bodhi, ca kowicie utrzymywa umys nie-wiem. Zobaczy gwiazd' na wschodnim niebie i osi,gn, o$wiecenie. Mwimy !e m ody ksi,!' obudzi si' i sta si' Budd,. BUMM! Budda osi,gn, jedn, czyst, i jasn, rzecz. Osi,gn, wolno$* od !ycia i $mierci. Moje cia o ma !ycie i $mier*, ale moja prawdziwa natura nigdy si' nie rodzi i nigdy nie umiera. By* mo!e moje cia o jest moj, rzecz, przez pewien czas, ale to nie jest ja. Budda osi,gn, ten punkt. Zatem, czym jest jedna czysta i jasna rzecz? Je$li chcesz j, odnale2*, utrzymuj tylko Wielkie Pytanie. Id2 tylko wprost, nie wiem.... Musisz zawsze pami'ta* !e twoje cia o nie jest twoim prawdziwym ja. Czasami twoje cia o cierpi, jest chore albo do$wiadcza jakiego$ blu. Ale ja nigdy nie jest chore. Twoje prawdziwe ja nigdy nie cierpi ani nie do$wiadcza blu. Poniewa! twoje prawdziwe ja nigdy nie przychodzi ani nie odchodzi. Nie mo!e by* dotkni'te przez bl twojego cia a. Jest wiele rodzajw wody. Jest czysta woda, brudna woda, woda deszczowa, woda z kranu, woda 2rdlana , Coca-Cola i Seven-Up. Woda przybiera wiele r!nych form i wszystkie one wydaj, si' by* ca kowicie r!ne. Ka!da ma inny smak i wygl,d, ale w $rodku - g 'boko, g 'boko w $rodku - s, one wszystkie takie same. Je$li zrobisz ich analiz', w ko.cu znajdziesz H20. Nazwy i formy s, r!ne, zatem smak i sposb u!ycia s, r!ne, ale wewn,trz one wszystkie s, takie same. Smak, kolor i sposb u!ycia nie mog, po prostu zmieni* faktu !e wewn,trz jest to ostatecznie tylko H2O. To samo dotyczy kwiatw na wiosn'. Kiedy nadchodzi odpowiednia pora, pojawia si' wiele pi'knych kwiatw. Ale zanim pojawi, si' kwiaty, jest tylko go e drzewo albo ga ,2. Potem pojawiaj, si' kwiaty w tych wszystkich wspania ych kolorach. Zanim pojawi, si' kwiaty, nie ma koloru. Teraz one maja kolor. Po jakim$ czasie, kto$ wyrzuci je. Ach, te kwiaty s, stare. One nie s, adne! One b'd, wyrzucone poniewa! zwi'd y i s, brzydkie. Zatem wszystkie kolory w ko.cu znikn,, nie zale!nie od tego jak one s, wspania e. Sk,d ten kolor przychodzi i dok,d on odchodzi?

197

Je$li ogl,dasz ten $wiat takim jaki jest, widzisz !e wszystko dzieje si' tak jak z tymi kwiatami. Wszystko pojawia si' z pustki, trwa przez jaki$ czas, po czym powraca do pustki. Zatem, forma jest pustk,, pustka jest form,. Ka!da rzecz ma t, substancj': woda, kwiaty, kolor, zapach, gry, rzeki, drzewa i twj umys . Ta substancja nigdy si' nie pojawia ani nie znika. Twoja substancja, moja substancja, uniwersalna substancja, substancja tej szaty, substancja gr i substancja wszystkiego jest t, sam, substancj, i ona nigdy nie pojawia si' ani nie znika. Na zewn,trz, wszystko nieustannie porusza si' dooko a, dooko a, dooko a zmienia, zmienia, zmienia. Ale jest jedna rzecz ktra nigdy nie podlega zmianie i nigdy si' nie porusza. Ka!dy ju j, ma. Ona pochodzi od ciebie! /it comes from you/ Ta rzecz jest zawsze jasna i czysta i pomaga wszystkim istotom. Co to jest? Musisz znale2* to. Najwa!niejsze co mo!emy zrobi* z naszym !yciem to znale2* t' jedn, czyst, i jasn, rzecz. Kiedy j, znajdziesz, mo!esz kontrolowa* wszystko. Wtedy nawet je$li ten $wiat mia by jutro eksplodowa*, to nie mia oby znaczenia. To nie mog oby w najmniejszy sposb zaszkodzi* /could not touch/ jednej czystej i jasnej rzeczy. W a$nie Widzenie Jest Natur,-Buddy Je$li chcesz zrozumie* $wiat/realm/ Buddw, Utrzymuj umys ktry jest czysty jak przestrze.. Pozwl odpa$* /fall away/ ca emu my$ leniu i zewn'trznym pragnieniom. Pozwl swojemu umys owi odej$* dok,dkolwiek bez przeszkd Zatem co utrzymuje umys ktry jest czysty jak przestrze.? Je$li twj umys nie jest jasny, pos uchaj dalej: To jest o$wiecona natura. Powy!ej jest miejsce gdzie zamieszkuj, wszyscy Buddowie; Poni!ej jest sze$* sfer egzystencji. Jedna za drug,, ka!da rzecz jest ca kowita, Jedna za drug,, ka!da rzecz ma to. To i kurz przenikaj, si'. To ju! jest widoczne we wszystkich rzeczach. Zatem, bez doskonalenia /cultivation/, ju! jeste$ ca kowity. Zrozum, zrozum. Jasne, jasne. (Podnosz,c kij Zen) Czy widzisz? (Uderzaj,c kijem Zen) Czy s yszysz? Ju! widzisz wyra2nie. Ju! s yszysz wyra2nie. Zatem czym s, ten kij, ten d2wi'k i twj umys ? Czy s, takie same? Czy r!ne? Je$li powiesz takie same, uderz' ci' trzydzie$ci razy. Je$li powiesz r!ne, uderz' ci' trzydzie$ci razy. Dlaczego? Katz! 3x3=9 JE0LI CHCEMY ZROZUMIE< $wiat /realm/ Buddw musimy zrozumie* nasz, prawdziw, ja2.. Czym jestem? Jest tak poniewa! umys jest Budd,, a Budda jest umys em. Kiedy ca kowicie osi,gniesz w asny umys , osi,gniesz umys wszystkich Buddw i wszystkich znakomitych nauczycieli. To jest ten sam umys . Mo!emy to zrozumie* intelektualnie, ale nie rozumiemy co to naprawd' oznacza. Ludzie cz'sto lubi, mwi* o umy$le, umy$ le, umy$le, umy$le, umy$ le. Ale czym jest nasz umys ? Jaki jest du!y? Jakiego jest koloru? Czy jest twardy czy mi'kki? Okr,g y czy kwadratowy? Czy jest zielony, ! ty czy niebieski? Nie rozumiemy tej rzeczy ktrej u!ywamy w ka!dym pojedynczym momencie ka!dego dnia.

198

Rozumiemy tylko to s owo, t, nazw': umys&. Ale pomimo setek tysi'cy ksi,!ek o filozofii, wci,! nie jeste$my ca kiem pewni gdzie jest ten umys ! Czy jest tutaj, czy w mojej r'ce, czy w moim brzuchu - gdzie jest mj umys ? Co sprawia !e on pozostaje,/what makes it stay/ i gdzie on odchodzi? Czy naprawd' mamy umys , czy w rzeczywisto$ci nie mamy umys u? Czym jest umys ? Je$li naprawd' zadasz to pytanie, bardzo g 'boko, jedyn, rzecz, jak, mo!esz odpowiedzie* jest nie wiem.. Bardzo atwo jest sprawdzi* ten punkt. [Podnosi kij Zen ponad g&ow']. Je$li powiesz !e masz umys , wtedy ten kij i twj umys s, takie same czy r!ne? Je$li powiesz !e s, takie same, ten kij uderzy ci' trzydzie$ci razy. A je$li powiesz !e s, r!ne, ten kij tak!e uderzy ci' trzydzie$ci razy. Jest tak poniewa! kij i umys& s, tylko pustymi nazwami. Te nazwy nie maj, w asnej-natury. Je$li nie rozumiesz swojej prawdziwej ja2ni, nie rozumiesz niczego, poniewa! pozostajesz zamkni'ty /you only remain stuck/ w tej tymczasowej sferze nazw i form. Zatem nie mo!esz odpowiedzie*. Ludzkie istoty maj, zbyt wiele zrozumienia. Rozumiemy !e niebo jest niebieskie i drzewa s, zielone. Rozumiemy !e to jest rzeka, a tamto jest gra. Tu jest pies a tam jest kot. Rozumiemy wszystko. Ale rzeczywi$cie nie rozumiemy niczego, poniewa! zrozumienie ktre wszyscy bior, za prawd' jest tylko czyj,$ ide, ktra zosta a im przekazana. To nie jest ich w asna prawdziwa idea. Mwimy, niebo jest niebieskie. Ale niebo nigdy nie powiedzia o, jestem niebieskie. Ono nigdy nawet nie powiedzia o, jestem niebem. Ty mwisz, drzewo jest zielone. Ale drzewo nigdy nie mwi, jestem zielone. Pies nigdy nie mwi, jestem psem. Kot nigdy nie mwi, jestem kotem. Ludzkie istoty tworz, te wszystkie nazwy i formy i staj, si' do nich przywi,zane. Na przyk ad jak opiszesz szczekanie psa? Korea.czycy mwi, !e pies szczeka, 7ong! 7ong! W Chinach jest to 7o! 7o! W Ameryce, 7of! 7of! Polacy mwi, !e pies szczeka Hau! Hau! To s, wszystko r!ne d2wi'ki! Ktry d2wi'k jest w a$ciwym szczekaniem psa? W a$ciwe szczekanie nie jest 7ong! 7ong! Nie jest to chi.ski styl, 7o! 7o! ani ameryka.skie 7of! 7of! ani Hau! Hau! R!ni ludzie tworz, r!ne d2wi'ki. Ale ci,gle nie jest to w a$ciwy d2wi'k szczekaj,cego psa. To jest ludzkie szczekanie: !aden pies nigdy tak nie zaszczeka . Naprawd', pies nigdy nie nazwa si' psem. Id2 kiedy$ i zapytaj si' psa, Czy jeste$ psem? Mo!e on b'dzie mia dobr, odpowied2 dla ciebie. Chodzi o to (by pokaza*) /the point of this is to show/ !e to ludzie sami stworzyli te nazwy i formy. Stworzyli oni - niebo, niebieskie, drzewo i pies. Wszyscy wiemy !e niebo jest niebieskie, prawda? Amerykanie mwi,, Ah, the sky is blue! Ale cz owiek z Korei popatrzy na t, sam, rzecz do gry i nigdy nie powie, The sky is blue. Korea.czyk powie, Hannulun purumnida. Kto$ z Japonii powiedzia by, Sora &a oidesu. Wszystko to s, r!ne d2wi'ki, prawda? Zatem jak wida* wszyscy mamy wewn,trz r!ne rodzaje zrozumienia. Ale to zrozumienie jest tylko czyj,$ ide, ktr, ci przekazano: to nie jest twoja w asna prawdziwa idea. To nie jest prawdziwa idea tego $wiata. Ten $wiat naprawd' nie ma idei. Je$li chcesz odnale2* swoj, w asn,, prawdziw, ide', musisz powrci* do pierwotnego punktu. Powrt do pierwotnego punktu oznacza powrt do punktu gdzie wszystko jest jasne jak przestrze.. Kiedy twj umys jest jasny jak przestrze., wtedy ty i wszech$wiat ca kowicie stajecie si' jednym. Nie ma tu oddzielenia, nie ma idei, nie ma przedmiotu, nie ma podmiotu. Wtedy powoli twoje oczy otwieraj, si', twoje uszy otwieraj, si', twj nos otwiera si', twj j'zyk otwiera si', twoje cia o otwiera si' i twj umys otwiera si'. Mo!esz s ysze* jasno /clearly/, widzie* jasno, w,cha* jasno, smakowa* jasno, dotyka* jasno, i my$le* jasno. Wszystko jest jasne, w a$nie tak jak jest. Wtedy niebo i ty stajecie si' jednym. Drzewo i ty stajecie si' jednym. Pies i ty stajecie si' jednym. Cukier i ty stajecie si' jednym. Nazw, tego do$wiadczenia jest prawda. To jest bardzo proste. Prawda oznacza !e wszystko staje si' twoje. Jezus powiedzia , Jestem Drog,, prawd, i !yciem. Nasza praktyka oznacza osi,gni'cie naszej prawdziwej ja2ni, zatem osi,gni'cie naszej w a$ciwej Drogi, prawdy i

199

w a$ciwego !ycia. To jest nasza w asna, prawdziwa idea. To jest ju! w ka!dym z nas, w a$nie teraz. Zatem je$li chcesz zrozumie* $wiat /realm/ wszystkich Buddw - Czym jest Budda? najpierw twj umys musi sta* si' jasny jak przestrze.. W tym punkcie, nie ma my$ lenia i nie ma pragnie.. Od tego punktu, twj umys po prostu odzwierciedla wszech$wiat, dok adnie tak jak jest. Twj umys mo!e odej$* dok,dkolwiek /your mind can go anywhere with no hindrance/ bez przeszkd. To jest nasza praktyka: powrcenie do tego punktu, ktry cz'sto nazywamy pierwotnym punktem. Jak mo!esz powrci* do pierwotnego punktu? Tylko pytaj siebie, bardzo g 'boko, Czym jestem? Tylko nie wiemmmm... . Utrzymuj umys nie wiem, wtedy ca e twoje my$ lenie stanie si' ja$niejsze i ja$niejsze. Ostatecznie twj umys stanie si' jasny jak przestrze.. To jest bardzo ciekawe! Ale co dok adnie oznacza: umys jest jasny jak przestrze.? Je$li nie rozumiesz tego punktu, wtedy konieczne jest wyja$ni* troch' wi'cej. Ten umys jasny-jak -przestrze. nazywamy o$wiecon, natur,. Wszyscy Buddowie, bodhisatwowie i demony pochodz, w a$nie z tego punktu. Zatem mwimy, Jedna za drug,, ka!da rzecz jest ca kowita. Jedna za drug,, ka!da rzecz ma to. Dla niektrych ludzi, s, to bardzo trudne s owa, ale w rzeczywisto$ci s, one ca kiem atwe i jasne. Wszystko jest t, sam, uniwersaln, substancj, i ta substancja jest nasz, prawdziw, natur,. Na przyk ad, oto jest fabryka ciastek. W tej fabryce ciastek jest du!o ciasta. Jest tam bardzo du!y pokj w ktrym jest ciasto. Piekarze bior, to ciasto i robi, z niego r!ne formy: samoloty, samochody, ludzi, czo gi, demony, i bodhisatww. Oni robi, psy, koty i ptaki. Robi, wiele, wiele kszta tw ciastek. Wszystkie ciastka maj, r!ne nazwy i formy. Ale wszystkie one pochodz, z tej samej substancji, tego samego ciasta. Wi'kszo$* ludzi na $wiecie mwi: Nie, to jest ciastko samolot, a to jest ciastko pies. One naprawd' nie s, takie same. Ale w ! je do swoich ust wtedy wkrtce zrozumiesz, Achh, to ten sam smak... Zatem smak gr, smak nieba, smak Buddy, smak bodhisatww, smak Boga, smak demonw i smak twojego umys u s, tym samym smakiem. Wszystko w tym wszech$wiecie jest t, sama substancj,. Ten wiersz wskazuje na ten sam punkt. Ca y ten wszech$wiat - s o.ce, gwiazdy, ksi'!yc, drzewa, twj umys , wszystko - pochodzi z tej samej uniwersalnej substancji, tego samego punktu. Nazwy i formy wszystkiego s, ca kiem r!ne, ale substancja jest ta sama. S o.ce, ksi'!yc, gra, ten kij, ten d2wi'k, i ty, wszystko to jest t, sam, substancj,. Opisujemy to s owami: Jedna za drug, ka!da rzecz jest ca kowita. Jedna za drug,, ka!da rzecz ma to. Wszystko jest t, sama substancj,. To znaczy !e zarwno niebo i piek o maj, t, sam, natur'. Bg i demony dziel, t, sam, natur'. W tym samym czasie, wszystko staje si' Budd,. Wszystkie istoty wkraczaj, w nirwan' w tym samym momencie. Wersy: Powy!ej jest miejsce gdzie zamieszkuj, wszyscy buddowie; Poni!ej jest sze$* sfer egzystencji, mwi, !e nawet buddowie i sze$* ni!szych $wiatw s, jednakowo wszystkie z tej samej substancji. S, one z tego samego ciasta i tego samego smaku i zasadniczo nie r!ni, si' jedne od drugich. Nie s, one tak!e r!ne od twojego w asnego umys u. Tylko nazwy i formy s, r!ne i wszystko to pochodzi tylko z my$lenia. Je$li nie jeste$ przywi,zany do nazwy i formy, mo!esz zobaczy* !e wszystko jest tym samym. Jedna za drug,, ka!da rzecz jest ca kowita. Jedna za drug,, ka!da rzecz ma to. To i kurz przenikaj, si'. To ju! jest widoczne we wszystkich rzeczach. Substancja, nazwa i forma przenikaj, si'. Bumm! Nasza substancja i substancja wszystkiego ju! s, jednym. S, one tym samym, zatem nasza w asna substancja ju! pojawia si' wsz'dzie. Niebo jest niebieskie. Drzewo jest zielone. Pies szczeka, Hau! Hau! Nirwana i piek o s, tym samym ciastem, t, sam, substancj,. [Uderza w st&]. Ten punkt. Punkt tego d2wi'ku [uderza w st&] jest substancj, d2wi'ku, twoj, substancj,, moj, substancj,, substancja nieba, substancj, drzewa, substancj, nirwany, substancj, piek a, substancj, wszystkiego. Ten d2wi'k [uderza w st&] jest uniwersaln, substancj,. Po japo.sku nazywa si' to kensio, co oznacza zobaczy* natur' i sta* si' Budd,. [Uderza w st&] Ju! s yszysz to wyra2nie. [Uderzenie] To jest bardzo

200

jasne, ju! jest widoczne. Zatem co jest natur, tej fili!anki? Zobacz fili!ank'. /see the cup/ Co nie jest natur,-Buddy? Czy mo!esz to odnale2*? Wszystko to ma. Niebieska gra. P yn,ca woda. Zapach kadzid a. D2wi'k mojego g osu. Widzenie, s yszenie, w,chanie smakowanie, dotykanie, my$lenie - wszystko jest natur,-Buddy. Raz pewien ucze. powiedzia do mnie, mistrzu Zen, mam problem... Jaki jest twj problem? Moje my$lenie nie mo!e si' zatrzyma*. Jak mog' zatrzyma* swoje my$ lenie? Och, powiedzia em, To jest bardzo atwe. Nie, nie, nie. To jest bardzo trudne. Robi' odosobnienia i praktykuj', ale moje my$ lenie nigdy si' nie zatrzymuje. Nie mog' zatrzyma* mojego my$lenia. Nie mog' urzeczywistni* /realize/ mojej natury-Buddy. Nie mog' zrobi* niczego. Wtedy zapyta em go, Czy masz pi'* dolarw? Pi'* dolarw zatrzyma /take away/ twoje my$lenie. Co? Jak pi'* dolarw mo!e zatrzyma* moje my$ lenie? Je$li masz pi'* dolarw, id2 i kup bilet do kina.... Bilet do kina? To szale.stwo! Wtedy powiedzia em do niego, Pos uchaj. Czy widzia e$ fim E.T.? Tak. Czy kiedy te dzieci lata y po niebie rowerami, czy my$ la e$ i martwi e$ si' wtedy? On powiedzia , Nie... Zatem, id2 i ogl,dnij film, wtedy do$wiadczysz nie-my$lenia. Podczas filmu, nigdy nie my$lisz o minionym tygodniu, ani o swoich problemach, ani ile pieni'dzy masz w banku. Podczas filmu, nie martwisz si' o swoj, prac', swoje !ycie, swoje problemy. Kiedy dzieci lataj, swoimi rowerami po niebie, wszyscy, Achhhh, wspaniale! Ten umys -film jest jak ca kowicie czyste zwierciad o. Umys -film jest ca kowicie nie- przywi,zanym my$ leniem. Nie-przywi,zane my$lenie jest nie-my$ leniem, OK? Kiedy dobry go$* jest zadowolony, ty jeste$ zadowolony. Kiedy umiera kobieta, wszyscy s, smutni. Kiedy z y cz owiek bije dobrego faceta i omal go nie zabija, wszyscy w kinie maj, ten sam umys : Podnie$ si'! Podnie$! Do ! z emu cz owiekowi! To jest wspania y przyk ad nie-przywi,zanego my$lenia. Tylko widzisz. Tylko s yszysz. Tylko w,chasz. Tylko smakujesz. Wszyscy potrafi, utrzyma* ten umys kiedy ogl,daj, film, ale w chwili kiedy wychodz,, ich umys y s, znowu przywi,zane do my$lenia, strachu, sprawdzania i uczu* biegaj,cych tam i z powrotem, tam i z powrotem, tam i z powrotem. Ogl,dnie filmu jest nie przywi,zanym my$leniem: jest tylko my$leniem. Sztuka, pi'kna muzyka, pi'kne obrazy mog, da* nam to samo do$wiadczenie nie-my$ lenia, przez krtki okres. S, to chwile kiedy, pozwalamy odpa$* ca emu my$leniu i wszystkim zewn'trznym pragnieniom. Zatem, bez doskonalenia, ju! jeste$ ca kowity. Je$li ca kowicie porzucisz to wszystko i utrzymujesz pusty umys , wtedy gdy widzisz, kiedy s yszysz, kiedy w,chasz, kiedy smakujesz, kiedy dotykasz, ty i wszystko nigdy nie jeste$cie oddzieleni. Ty i wszystko zawsze jeste$cie jednym. Bez doskonalenia, ju! jeste$ ca kowity. Kiedy widzisz niebo, ty i niebo stajecie si' jednym. Kiedy smakujesz cukier, cukier i ty stajecie si' jednym. Na zewn,trz krowa ryczy, Muuu! W tym momencie, Muuu! i ty stajecie si' jednym, poniewa! to Muuu! jest twoj, w asn, substancj,. S odycz cukru jest twoj, w asn, natur,. Ty i wszech$wiat zawsze stajecie si' jednym. Najwa!niejsz, rzecz, jest ca kowicie uwierzy* w swoje prawdziwe ja. A jedyn, drog, do tego jest po prostu porzuci* to wszystko, w a$nie teraz. Porzuci* to wszystko znaczy po prostu nie stwarzaj ja, wtedy nigdy nie jeste$ oddzielony od wszystkiego innego. Bez doskonalenia ju! jeste$ ca kowity. Zrozum, zrozum. Jasne, jasne. Osi,gni'cie naszego prawdziwego ja nie jest trudne. Niektrzy ludzie my$l, !e to musi by* trudne. Ale czym jest nasze prawdziwe ja? 0ciana jest bia a. Pod oga jest br,zowa. 0piew ptakw na zewn,trz w tej chwili - ,wir-, wir, ,wir-,wir,

201

,wir-,wir! Czy widzisz? Czy s yszysz? To jest twoje prawdziwe ja. Twoje prawdziwe ja nie jest r!ne od tego w !aden sposb. Zatem, kiedy twj umys jest czysty jak przestrze., wszystko jest ju! bardzo jasne, prawda? Ale niezale!nie jak wspania a mo!e by* ta mowa, samo tylko zrozumienie tych s w o prawdziwej naturze nie mo!e nam pomc, je$li naprawd' nie osi,gniemy ich prawdziwego znaczenia. Zatem zawsze, ka!da dobra mowa Zen ma test. Ju! widzisz wyra2nie. Ju! s yszysz wyra2nie. Zatem czy ten kij, ten d2wi'k [uderza w st&] i twj umys . S, tym samym? Czy s, r!ne? Je$li powiesz !e s, ty samym, ten kij uderzy ci'. Je$li powiesz !e s, r!ne, ten kij tak!e ci' uderzy. Jak mo!esz odpowiedzie*? Jak mo!esz naprawd' pokaza, swoj, prawdziw, natur', w tym momencie, zamiast tylko prbowa* wyja$ni* j,? To jest bardzo wa!ny punkt. Ten punkt jest ju! czysty jak przestrze., to znaczy !e nie ma mowy ani s w ktre mog y by go opisa*. Nie ma tu przeciwstawie.stw; to jest obszar ca kowitego do$wiadczenia. Powiedzenie takie same albo r!ne jest my$leniem przeciwie.stwami, oppopsites thinking/ zatem je$li otwierasz swoje usta aby wyja$ni* ten punkt, to ju! jest du!y b ,d. Jaki$ rodzaj demonstracji jest konieczny. Jak zatem go zademonstrujesz? Dawno temu, kiedykolwiek kto$ zada mistrzowi Zen Lin Czi jakiekolwiek pytanie, on zwykle krzycza , Kaaaaaatz! Kiedy kto$ zapyta o co$ mistrza Zen Dok Sahna, on zwyk uderza* pytaj,cego swoim kijem, baaaaachhh! Mistrz Zen Gu Dzi odpowiada tylko przez podniesienie jednego palca. Zatem teraz pytam was ponownie: Czy Katz! Lin Czi, uderzenie Dok Sahna i palec Gu Dzi s, takie same czy r!ne? [Nikt nie odpowiada] Takie same? R!ne? Je$li powiesz takie same, uderz' ci'. Je$li powiesz r!ne, tak!e ci' uderz'. Co mo!esz zrobi*? Jaki$ rodzaj demonstracji jest konieczny! Katz! [Uderza w st&] Tylko to! [Uderzenie] To jest bardzo proste i bardzo jasne. Ale ludzkie istoty maj, skomplikowane idee, zatem one nie mog, osi,gn,* tego punktu. Ostatnia linijka tego wiersza jest bardzo ciekawa: 3 x 3 = 9. Ta linijka oznacza !e nie mo!esz zatrzyma* si' w Katz! ani [uderza w st&]. Jeszcze jeden krok jest konieczny. Osi,gni'cie $wiata /realm/ buddw oznacza osi,gni'cie prawdy, !e wszystko jest w a$nie tak jak jest. 0ciana jest bia a. Niebo jest niebieskie. Moja szata jest szara. To wszystko. Ten punkt przywraca nas do do$wiadczania ca kowitego $wiata. Sl jest s ona. Cukier jest s odki. 3 x 3 = 9. To jest prawda, $wiat w a$nie taki jaki jest. To nie jest specjalne. Je$li naprawd' osi,gniesz ten wiersz, osi,gniesz wszystko. Ju! jeste$ ca kowity. To jest $wiat buddw. Dok,d Idziesz ? Staro!ytni buddowie szli w a$nie tak. Ty idziesz w a$nie tak. Co to za rzecz ktra jest nieprzerwana? Tera2niejsi buddowie id, w a$nie tak. Ja tak!e id' w a$nie tak. Ktry to ten wiecznie niezniszczalny?

Czy rozumiesz? (Kij Zen jest trzymany ponad g ow, i uderza w ziemi': ) W trzech $wiatach, wszyscy buddowie, przesz o$ci, tera2niejszo$ci i przysz o$ci jednocze$nie osi,gaj, o$wiecenie Na dziesi'ciu poziomach, wszystkie istoty, tego samego dnia wkraczaj, w nirwan'. Je$li nie rozumiesz tego, sprawd2 co nast'puje: Pos,g ma oczy i zy cicho skapuj, na ziemi'. Ch opiec w'szy bez s w w ciemno$ci.

202

STARO3YTNI BUDDOWIE i tera2niejsi buddowie wszyscy maj, t, sam, substancj'. [Uderza w st&] Ty i ja te! mamy t, sam, substancj'. [Uderzenie] Ten punkt [uderzenie] oznacza uniwersaln, substancj'. Mwili$my ju! o tym. To jest twoja substancja i substancja wszystkiego. [Uderzenie.] To jest substancja staro!ytnych Buddw, substancja tera2niejszych Buddw, substancja Bodhisatww, substancja zwierz,t, twoja substancja, moja substancja, substancja samochodu, substancja ska y, substancja wody. [Uderza.] To jest tak!e substancja Boga i substancja Diab a. [Uderza.] Zatem to tylko pokazuje !e nie ma przychodzenia i nie ma odchodzenia. I$* jak to znaczy w a$nie ten punkt. [Uderza.] Jaka to rzecz ktra jest nieprzerwana? Czas i przestrze. kontroluj, wszystko w tym $wiecie. Wszystko ma nazw' i form', zatem zawsze zmienia si', zmienia, zmienia, zmienia, zmienia, bez przerwy. Niebo, ziemia, drzewa, gry, rzeki, ludzkie istoty, zwierz'ta i samochody wszystkie maj, nazwy i formy, zatem one nieustannie przychodz, i odchodz,. One pojawiaj, si' i znikaj,: niektre szybko, a niektre poprzez okres d ugich kalp czasu. Niektre insekty !yj, tylko przez kilka dni, a niebieskie gry trwaj, przez wiele milionw lat. Ale, wszystkie jednakowo pojawiaj, si', trwaj, przez jaki$ czas, znikaj, i powracaj, do pustki, poniewa! wszystkie one maj, nazwy i formy. W ko.cu ta ziemia tak!e zniknie i zostanie spalona przez s o .ce. Je$li umys si' pojawia, Dharma si' pojawia; je$li Dharma si' pojawia, wtedy nazwa i forma, przychodzenie i odchodzenie, czas i przestrze., przyczyna i skutek pojawiaj, si'. Ale kiedy umys znika, znika Dharma, wtedy nazwa i forma, przychodzenie i odchodzenie, czas i przestrze., przyczyna i skutek znikaj,. To uczy tego samego punktu. Zatem jest jedna rzecz ktra nigdy si' nie zmienia. Ona nigdy si' nie pojawia ani nie znika i trwa nieprzerwanie. /it is never broken/ . Jest wiecznie niezniszczalna. Co to za rzecz ktra nigdy si' nie zmienia? Jaka to rzecz ktra trwa nieprzerwanie? [Uderza w st&]. Nigdy si' nie porusza i nie zmienia. To jest twoja substancja i substancja wszystkiego. Musisz znale2* to, musisz osi*gn*, to, wtedy jeste$ wolny. W trzech $wiatach, wszyscy buddowie przesz o$ci, tera2niejszo$ci i przysz o$ci jednocze$nie osi,gaj, o$wiecenie. Wszystko staje si' Budd, w tym samym czasie. [Uderza w st&]. W rzeczywisto$ci, przesz o$*, tera2niejszo$* i przysz o$* naprawd' nie istniej,. Czas i przestrze. pochodz, wy ,cznie z my$ lenia. Gdzie jest przesz o$*? Gdzie j, trzymasz? Czy mo!esz pokaza* mi swoj, przesz o $*? Czy masz gdzie$ swoj, przesz o $*, a ja mam gdzie$ swoj, przesz o$*? Przesz o$* jest tylko snem, tak? Ona nie istnieje, poza naszymi my$l,cymi-umys ami. To samo dotyczy przysz o$ci. Gdzie ona jest? Wszyscy my$l, o rzeczach w przesz o$ci i w przysz o$ci i traktuj, je tak jakby by y rzeczywiste. My$limy o czym$ co wydarzy o si' w przesz o $ci, albo wydarzy si' jutro i mo!emy sta* si' 2li albo szcz'$liwi lub smutni. Ale to jest tylko my$lenie, poniewa! nie mo!esz pokaza* !adnej z tych rzeczy, w a$nie teraz. Tera2niejszo$* jest taka sama. Ka!dy my$ li !e chocia! tera2niejszo$* istnieje, skoro nie istnieje przesz o$* ani przysz o$*. Ale powiedz mi - gdzie ona jest? Nawet je$li powiesz teraz, to ju! min' o. W czasie kiedy powiesz znw teraz, to tak!e jest w przesz o$ci. Nie masz tera2niejszo$ci! Nasze my$lenie tworzy tera2niejszo$*, tak samo jak tworzy przesz o$* i przysz o $*. Je$li my$lisz, masz czas i przestrze., wtedy czas zawsze porusza si', bez przerwy. Ale sk,d pochodzi czas i dok,d on odchodzi? On pochodzi tylko z my$lenia. Czas nie istnieje poza naszymi my$ l,cymi umys ami. Mamy tylko ten moment. Nasze !ycie dzieje si' z momentu na moment na moment. Ten moment jest niesko.czony w czasie i przestrzeni, mwi,c inaczej, nie ma on czasu ani przestrzeni. W ten sposb Wszyscy buddowie przesz o$ci, tera2niejszo$ci i przysz o$ci jednocze$nie osi,gaj, o$wiecenie. [Uderza w st&]. To jest umys -momentu. W momencie jest przesz o$*, tera2niejszo$* i przysz o$*, to znaczy !e nie ma tu czasu i nie ma przestrzeni. Nie ma czasu i przestrzeni oznacza niesko.czony czas i niesko.czon, przestrze.. W

203

momencie jest wszystko. [Uderzenie] Zatem je$li osi,gniesz ten moment, osi,gniesz wszystko. Ty jeste$ momentem i moment jest tob,. Ale nast'pna linia jest bardzo ciekawa, Na dziesi'ciu poziomach, wszystkie istoty tego samego dnia wkraczaj, w nirwan'. Dziesi'* poziomw jest po prostu symbolicznym przedstawieniem wszystkich istot. Oznacza ca y ten $wiat, wskazuje zatem na wymiar przestrzeni. W buddyjskim widzeniu $wiata, jest dziesi'* poziomw ktre organizuj, uk ad wszystkich istot we wszech$wiecie, od buddw do bodhisatww, arhatw, sadahanw, istot niebia.skich, asurw, ludzkich istot, zwierz,t, g odnych duchw i istot piekielnych. W rzeczywisto$ci, dziesi'* poziomw nie jest dziesi'cioma poziomami. Dziesi'* poziomw jest stworzonych ca kowicie przez nasze my$lenie. Wewn,trz ka!dego umys u jest zdolno$* /capacity/ do bycia istot, piekieln,, g odnym duchem, zwierz'ciem, ludzk, istot,, asur*, sadahanem, bodhisatw, i budd,. Dziesi'* poziomw jest wewn,trz umys u ka!dego. Dziesi'* poziomw jest tak!e wewn,trz umys u ka!dego buddy! Ka!dy budda ma piek o, g odne duchy, zwierz'ta i ka!d, inn, istot'. Ka!dy ma takie same poziomy. A wi'c jak wiele masz umys u-Buddy? Jak wiele masz umys u zwierz'cia? Jak cz'sto dzia asz jak g odny duch w swoim !yciu? To jest bardzo wa!ny punkt. Je$li popatrzysz na ten $wiat, zobaczysz !e to nie jest tylko jaka$ Buddyjska idea. Przejd2 si' po ulicy i popatrz na twarze ktre mijasz. Wszyscy ludzie mog, mie* ludzki wygl,d. Ale pod t, powierzchni,, wielu ludzi ma pewien rodzaj zwierz'cej $wiadomo$ci. Je$li twj umys jest czysty, mo!esz atwo to zobaczy*. To nie jest tylko metafora. Zewn'trzna forma mo!e by* ludzka, ale wewn,trz, ich $wiadomo$* jest zdominowana przez jak,$ $wiadomo$*-zwierz'c,. By* mo!e s, oni w dwudziestu procentach lud2mi a w osiemdziesi'ciu procentach psem, albo w'!em albo lwem. Niektrzy ludzie maj, bardzo mocn, $wiadomo$*-piekieln,, zatem ich dzia ania zawsze stwarzaj, piekielne do$wiadczenie dla nich samych i dla innych w tym $wiecie. Na przyk ad s, ludzie ktrzy robi, rzeczy ktre prowadz, ich do wi'zienia. Niektrzy ludzie maj, tylko niebia.sk, $wiadomo$* albo $wiadomo$* bodhisatwy. Jak wiele masz umys u Buddy, a jak wiele umys u piekielnego? Niektrzy ludzie maj, pi'*dziesi,t procent umys u ja chc' co$, a ich umys Buddy jest tylko jednym procentem ich $wiadomo$ci. Jaki rodzaj umys u trzymasz d u!ej: umys Buddy, czy umys bodhisatwy, czy umys arhata, czy umys ludzki, czy umys zwierz'cy czy umys piekielny? To tworzy twoje !ycie w a$nie teraz, w a$nie w tym momencie jak rwnie! w nast'pnym !yciu. Zatem te wszystkie dziesi'* poziomw, jak mo!emy zobaczy*, pochodzi z naszych (w asnych) umys w. Wszystkie istoty na tych wszystkich poziomach wkraczaj, w nirwan' w tym samym czasie. Buddowie i istoty piekielne, bodhisatwowie i g odne duchy, ludzie i wszystkie zwierz'ta wkraczaj, w nirwan' w tym samym momencie. [Uderza w st&] Czas i przestrze. znikaj,; ca y wszech$wiat staje si' jednym. Powracasz do umys u-momentu, w a$nie teraz [uderzenie], ten punkt. Nazwa i forma, czas i przestrze., przyczyna i skutek staj, si' jednym. [Uderzenie.] Wszystko powraca do momentu. Wszyscy buddowie przesz o $ci, tera2niejszo$ci i przysz o $ci (czas) i dziesi'ciu poziomw (przestrze.) ca kowicie staj, si' jednym, w tym momencie. [Uderzenie.] To jest bardzo jasne! Czy wszyscy rozumiej, co to znaczy? Wiersz idzie dalej i mwi, Je$li nie rozumiesz, sprawd2 co nast'puje: Pos,g ma oczy i zy cicho skapuj,. Ch opiec w'szy bez s w w ciemno $ci. Kiedy osi,gniesz !e czas i przestrze. s, ca kowicie puste i !e nie istniej, odk,d osi,gniesz moment - musisz powrci* do w a$ciwego funkcjonowania tego umys umomentu, ktry jest niczym innym ni! wsp czuj,cym dzia aniem dla cierpi,cych istot. Mwili$ my ju! o 270 stopniach na Kole Zen. Je$li chcesz ca kowicie osi,gn,* w a$ciw, funkcj' tego [uderza w st&], najpierw musisz osi,gn,* obszar magicznego my$ lenia. Zatem, wielu z was s ysza o historie o kim$ kto widzia jakiego$ bodhisatw' ktry pojawi si' przed nim. Och, $piewa em kido i widzia em Kwan Seum Bosal. Ona powiedzia a !e musz' zrobi* to i to i to. Do$wiadczenia tego rodzaju pochodz, z obszaru 270. Je$li wierzysz do$* mocno

204

w Kwan Seum Bosal, Kwan Seum Bosal pojawi si' przed tob,. Kto$ my$ li, Potrzebuj' pomocy Kwan Seum Bosal. Chc' zobaczy* Kwan Seum Bosal! Chc' zobaczy* Kwan Seum Bosal! Wtedy robi, oni du!o pok onw i $pieww, mo!e tak!e robi, mantry Kwan Seum Bosal. Po jakim$ czasie, ludzie widz, Kwan Seum Bosal ktra pojawi si' przed nimi. Achh, Kwan Seum Bosal! To pochodzi z ich umys u. I nie jest to ograniczone tylko do Buddystw. Jest w tych czasach wiele, wiele historii o Jezusie albo o Dziewicy Marii pojawiaj,cych si' ludziom i daj,cych im specjalne nauki. Posag Jezusa b'dzie wydawa si' krwawi*, albo figura Marii wygl,da jak gdyby p aka a. Wtedy wielu, wielu ludzi b'dzie przyje!d!a* ze wszystkich stron aby zobaczy* czy oni tak!e mog, do$wiadczy* tego. To nie wydarza si' ponownie, ale w mi'dzyczasie wielu ludzi zostaje wyleczonych z ich chorb. Chocia! oni nie zdaj, sobie z tego sprawy, wszystkie cudowne uzdrowienia zwi,zane z takimi miejscami s, po prostu sprawiane przez ich $wiadomo$*. Oni maj, $wiadomo$* Chc' zobaczy* Mari', i mocny umys wiary, wi'c te rzeczy zdarzaj, si'. Oni dostaj, $wiadomo$* Chc' zobaczy* cud, albo chc' zosta* wyleczony i jakie$ do$wiadczenie ktre mo!e im troch' pomc pojawia si' w ich $wiadomo$ci. To jest obszar magicznego my$lenia, obszar ca kowicie wolnego-my$ lenia. /freedom-thinking/ Pos,g ma oczy, i zy cicho skapuj, na ziemi'. Ta linijka wskazuje na to do$wiadczenie. Je$li osi,gniesz to do$wiadczenie, zrozumiesz t, technik' nauczania. Ale ten punkt nie jest ca kowit, funkcj,: to jest tylko technika. Je$li staniesz si' przywi,zany do tej techniki, stanie si' to karm, demona. Jeszcze jeden krok jest konieczny. Jaka jest w a$ciwa funkcja tego momentu? Jak u!ywasz tego momentu aby uczyni* swoje !ycie w a$ciwym? Najpierw, rozumiemy !e Staro!ytni Buddowie szli w a$nie tak. Tera2niejsi buddowie id, w a$nie tak. Ja id' w a$nie tak. Ty tak!e idziesz w a$nie tak. To ma przesz o $*, przesz o$*, tera2niejszo$* i przysz o$*. To ma ja i ty. Te linijki reprezentuj, 90 stopni na kole Zen. Nast'pnym punktem jest, Co to za rzecz ktra jest nie przerwana? Kto to jest kto jest wiecznie niezniszczalny? Czy rozumiesz? Wtedy nast'puje uderzenie kijem Zen. [Uderza w st&] Ten punkt nie ma nazwy ani formy i przywraca nas do substancji wszystkiego. Reprezentuje on na kole Zen punkt 180 stopni. Wtedy, W trzech $wiatach, wszyscy buddowie przesz o $ci, tera2niejszo$ci i przysz o $ci jednocze$nie osi,gaj, o$wiecenie. Na dziesi'ciu poziomach wszystkie istoty tego samego dnia wkraczaj, w nirwan'. Je$li osi,gniesz ten punkt [uderza], ca a nazwa i forma znika. Buddowie przesz o$ci, tera2niejszo$ci i przysz o $ci osi,gaj, o$wiecenie w tym samym czasie oznacza wymiar czasu. Wszystkie istoty dziesi'ciu poziomw reprezentuj, wymiar przestrzeni. Te linijki mwi, /show how/ !e czas i przestrze. nie istniej,. Pomi'dzy 0 stopni a 180 stopni jest czas i przestrze.. Ale je$li przekroczysz 180 stopni, do$wiadczysz !e naprawd' nie ma czasu i przestrzeni. To jest $wiat Absolutu. Trzymaj,c ten punkt przez d ugi czas, osi,gniesz !e Pos,g ma oczy i zy cicho kapi, na ziemi'. To jest 270 stopni na kole Zen, obszar magii i cudw. Ch opiec w'szy bez s w w ciemno$ci. Ten punkt jest 360 stopniami na kole Zen. Jak umys -momentu funkcjonuje? Je$li g odna osoba pojawi si' przed tob,, co zrobisz? Je$li spragniona osoba pojawi si' przed tob,, jak odpowiesz? Je$li twj umys jest czysty, mo!e on dzia a* aby pomaga* innym, z momentu na moment. To jest Wielka Mi o $*, Wielkie Wsp czucie i Wielka Droga Bodhisatwy. Pomaganie innym ludziom jest prac, o$wiecenia. Ch opiec w'szy bez s w w ciemno $ci. Kiedy widzimy cierpi,c, osob' albo s yszymy !e kto$ cierpi, nasze wsp czucie w naturalny sposb ,czy si' z nim i chcemy mu pomc. Zatem to nauczanie zaczyna si' w 0, i przechodzi 90, 180. W 180, nie ma s w ani mowy. Otwarcie ust jest ju! b 'dem. Nast'pnie zbli!amy si' do 270, gdzie pojawia si' ka!dy rodzaj mowy. Pos,g ma oczy i zy cicho kapi, na ziemi'. Kiedy utrzymujesz praktyk' i przetrawisz to do$wiadczenie, zrobisz jeszcze jeden krok. Nazw, tego punktu jest 360, ktry jest obszarem rzeczy takimi jakie s,. To jest to samo co 0. W tym punkcie, wszystkie stopnie

205

na kole Zen znikaj, i ko o znika. Ko o oznacza tylko !e niebo jest niebem, a drzewo jest drzewem. Ale bystrooki-nauczyciel zach'ci ci' aby$ zrobi jeszcze jeden krok, ten punkt gdzie nie ma ju! d u!ej !adnego ko a ani punktu nauczania. Wtedy niebo jest niebieskie. Drzewo jest zielone. Pies szczeka Hau! Hau! Cukier jest s odki. Kiedy widzisz, kiedy s yszysz, kiedy w,chasz, kiedy dotykasz, kiedy my$lisz, wszystko, w a$nie tak jak to, jest ca kowite. W tym punkcie nie ma przedmiotu i nie ma podmiotu. Nie ma tam tak!e wewn,trz ani na zewn,trz. Wszystko ca kowicie staje si' jednym, ka!de twoje dzia anie jest tylko dla innych ludzi. Moje !ycie jest tylko dla wszystkich istot. To jest Wielka Droga Bodhisatwy.

Trzy Bramy Mistrza Zen To Sola 1. 0cinanie trawy niewiedzy i siedzenie Zen jest pragnieniem zobaczenia prawdziwej natury. Zatem, gdzie teraz jest twoja prawdziwa natura? 2. Ju! rozumiesz swoj, prawdziw, natur' i przechodzisz poza !ycie i $mier*. Kiedy umrzesz, jak si' odrodzisz? 3. Ju! masz wolno$* od !ycia i $mierci a tak!e rozumiesz dok,d powracasz. Kiedy cztery elementy rozprosz, si', dok,d pjdziesz? DAWNO TEMU w Chinach, mistrz Zen To Sol zwyk sprawdza* wszystkich swoich mnichw tymi trzema pytaniami. 0cinanie trawy niewiedzy oznacza ogolenie swojej g owy i zostanie mnichem. W Buddy2mie w osy nazywamy - traw, ignorancji poniewa! reprezentuj, one przywi,zanie do wygl,du, przywi,zanie do tego nietrwa ego cia a i twoj, mi o$* do zewn'trznego wygl,du. Kiedy obcinasz swoje w osy, obcinasz swoj, ignoranck, ide' !e to nietrwa e cia o jest czym$ za czym warto wci,! pod,!a* i cierpie* niepotrzebnie. To dlatego mnisi i mniszki gol, swoje g owy. Nie chc' ju! pod,!a* za swoj, karm,. Chc' zrozumie* moj, prawdziw, natur' i pomc temu $wiatu. Mwili$ my ju! o tym jak wszystko jest twoj, natur,. [Uderza w st&] To nie jest specjalne. Zatem je$li zapytam ci', Gdzie jest twoja prawdziwa natura teraz? Jak mo!esz odpowiedzie*? Je$li mo!esz na to odpowiedzie*, rozumiesz swoj, natur' i dostajesz /get/ wolno$* od !ycia i $mierci. To jest pierwsza brama. Je$li przejdziesz t, bram', wtedy dojdziesz do drugiej bramy. Kiedy umrzesz, jak si' odrodzisz? Twoje prawdziwe ja nie ma !ycia ani $mierci. Ono nigdy nie przychodzi ani nie odchodzi. Oczywi$cie, twoje cia&o ma !ycie i $mier*. To jest moja r'ka. To jest moja g owa. To jest moje cia o. Ale to nie jestem ja. Co jest twoim prawdziwym ja? Twoje prawdziwe ja jest tylko tym punktem. [Uderza w st&] W tym punkcie, ca y wszech$wiat i ty stajecie si' jednym. Ten punkt nie ma !ycia ani $mierci. [Uderza] Zatem pytam ci' znowu, kiedy umrzesz, jak si' odrodzisz? Ale b,d2 ostro!ny! Je$li przywi,!esz si' do tych s w, nie b'dziesz mg odpowiedzie*. B'dziesz tylko my$la , my$la i my$ la . Mwisz, !e nie ma !ycia i $mierci? Czy to mo!liwe? Czy teraz nie jestem !ywy? Jak si' odrodz'? Ale to wszystko nie jest wa!ne. Je$li trzymasz ten umys [uderza], wtedy czy twoje cia o zniknie czy nie, nie ma znaczenia.

206

Masz samochd. Kiedy przyje!d!asz do domu wysiadasz z samochodu. Nast'pnego ranka, wsiadasz znw do swojego samochodu i gdzie$ jedziesz. Wysiadasz znowu i idziesz do pracy. Je2dzisz tu i tam, tam i z powrotem, przyje!d!asz i odje!d!asz, za atwiaj,c r!ne sprawy. Ale by* mo!e, pewnego dnia kto$ nagle zderzy si' z twoim samochodem i jest on ca kiem zniszczony i nie mo!esz go ju! d u!ej u!ywa*. Ale chocia! ten samochd jest ca kiem zniszczony, ty nie umar e$. Przed wypadkiem pracowa e$ ci'!ko, p aci e$ sk adki i masz jakie$ dobre ubezpieczenie. Zatem dobry samochd pojawi si' znw! Ha ha ha ha! Wcze$niej, by zu!yty i zniszczony tak czy inaczej, jednak teraz nowy samochd pojawi si'. Mo!esz pojecha* nowiutkim samochodem. Zatem samochd ktrym teraz je2dzicie jest ju! starym samochodem. Ten samochd jest cia em ktre teraz macie. Mo!e ono by o zrobione w Ameryce albo w Rosji. Mj samochd zosta zrobiony w Korei. Ale mo!e twj nast'pny samochd b'dzie zrobiony w Chinach, Korei lub w Niemczech. Nast'pnym razem zrobicie wymian', mo!ecie dosta* samochd francuski, albo samochd hiszpa.ski, albo $ri-la.ski samochd. Najwa!niejsz, rzecz, jest, Kto jest kierowc* tego samochodu? Musicie na to odpowiedzie*. Kiedy nadchodzi czas aby dosta* nowy samochd, jaki rodzaj samochodu dostaniecie? To jest to o co pyta druga brama. Pewnego dnia b'dziecie musieli odpowiedzie* na to pytanie swoim w asnym !yciem. Ale pojawianie si' i znikanie tego samochodu nie ma znaczenia. Czym jest twj kierowca.? Czy wszyscy znaj, swojego kierowc'? [Uderza w st&] To jest wasz kierowca. Wszech$wiat i ty staj, si' jednym punktem - wasz prawdziwy kierowca pojawia si' bardzo wyra2nie. Kiedy umrzemy, dok,d powrcimy? Ju! widzieli$my jak cia o ma !ycie i $mier*, ale nasze prawdziwe ja nie ma !ycia ani $mierci, nie ma przychodzenia ani odchodzenia. Zatem nasze cia o jest z o!one z czterech elementw: ziemi, powietrza, ognia i wody. Kiedy nasze cia o umiera, te cztery elementy rozpraszaj, si'. Dok,d wtedy idzie twj mistrz - ta rzecz ktra kontroluje twoje cia o? Pami'taj, nie ma przychodzenia, nie ma odchodzenia, a tak!e nie ma pozostawania. Uniwersalna substancja i twoja substancja zawsze staj, si' jednym. [Uderzenie] Mowa i s owa nie mog, opisa* tego punktu. Tylko demonstracja mo!e go wyrazi*. Je$li osi,gniesz ten punkt, zawsze b'dzie mo !liwe aby$ utrzyma ten [uderza] umys . Zatem musisz praktykowa* ka!dego dnia, co najmniej przez dziesi'* minut. Czym jestem? Nie wiem.... Gdzie jest moja prawdziwa natura? Nie wiem... Jak si' odrodz'? Nie wiem... Kiedy cztery elementy rozprosz, si', dok,d pjd'? Nie wiem... Kiedy odpowiesz na to wyra2nie wtedy b'dziesz mg przej$* bez przeszkd przez ostatni, z trzech bram To Sola. Ktre z Nast%puj(cych Czterech Zda* jest Wolno ci( od ,ycia i /mierci ? Pod powierzchni, morza, morska krowa zjada ksi'!yc. /under the sea, the mud cow eats the moon/ Na brzegu, kamienny tygrys $pi, trzymaj,c dziecko w swoich apach. /In front of the cliff, the stone tiger sleeps , holding a baby in his arms/ Stalowy w,! wwierca si' w oko z diamentu. Gra Kun-Lun jedzie na grzbiecie s onia ci,gni'tego przez ma ego ptaka. W CHINACH JEST wielu taoistycznych a nawet konfucja.skich mistrzw ktrzy robi, specjalne rodzaje praktyk w grach i dostaj, specjaln, energi'. Oni mog, lata* po niebie. Mog, przemieni* swoje cia o w tygrysa. Mog, te! sprawi* i! pojawi si' dym. To jest to co nazywamy magi,. Je$li praktykujesz bardzo mocno, wtedy uniwersalna energia i twoja

207

energia staj, si' jednym. Nasza ludzka energia nazywa si' w sino-korea.skim, won-gi. Ka!dego dnia wdychamy i wydychamy powietrze. Wdychamy i wydychamy. Wdychamy i wydychamy. To nazywa si' kong-gi. Energia s o .ca i ksi'!yca, kr,!,cych planet i gwiazd nazywa si' hap gi, albo energia uniwersalna. Gdy twoja energia (won gi), skoncentrowane oddychanie (kong gi), i uniwersalna energia (hap gi) staj, si' jednym, wtedy dostajesz dae gi, lub wielk, energi'. Z t, energi, mo!esz zrobi* wszystko. Mo!esz przekszta ci* swoje cia o. Mo!esz lewitowa*, albo lata* po niebie. Mo!esz robi* magi' i cuda. Ale najwa!niejsz, rzecz, jest jak nie utrzymywa* ja, mnie, moje w swoim umy$le. Je$li masz ja, mnie, moje, nie mo!esz dosta* silnej ludzkiej energii. Nie mo!esz po ,czy* si' z energi, przestrzeni. Nie mo!esz osi,gn,* wielkiej energii. Kiedy nie ma ja, mnie moje i tylko praktykujesz, praktykujesz, praktykujesz, wtedy, wielka energia, energia przestrzeni i twoja w asna energia - bumm! - staj, si' jednym. Wtedy jest mo!liwe do$wiadczy* tego stanu /realm/ magii i ca kowicie wolnego ja. Wszystkie te cztery linijki wskazuj, na ten stan. Znajduje si' on na 270 stopniach Ko a Zen. Ka!da z nich ma jaki$ rodzaj znaczenia poza-s owami ktrego nie mo!na zrozumie* a! naprawd' nie osi,gnie si' tego stanu absolutnej egzystencji. Pod powierzchni, morza, morska krowa zjada ksi'!yc. To s, jakie$ szalone s owa, prawda? Jak krowa morska mo!e zjada* ksi'!yc? Ale ka!dy ma pewne poj'cie o tym punkcie. Wszyscy widzieli$ my filmy rysunkowe dla dzieci, zwierz'ta mwi, i $miej, si', $piewaj, piosenki i ta.cz, albo lataj, w powietrzu. Wszystkie dzieci rozumiej, ten punkt, ale doro$li nie chwytaj, tego. To oznacza !e kiedy stajemy si' starsi nasze umys y sztywniej, i staj, si' mocno przywi,zane do ustalonych idei dotycz,cych nazwy i formy. Ale stan 270 stopni jest swobodn, nazw, i form, /freedom name and form/ To jest swobodne my$ lenie. Na brzegu, kamienny tygrys $pi trzymaj,c dziecko w swoich apach. Jak kamienny tygrys mo!e spa*? Stalowy w,! wwierca si' w oko z diamentu. Ale diament jest twardszy ni! stal: jak stal mo!e wwierca* si' w diament? Gra Kun-Lun jedzie na grzbiecie s onia ci,gni'tego przez ma ego ptaka. Gra Kun-Lun jest najwi'ksz, gr, w Chinach. Ta ogromna gra jedzie na plecach s onia, a ten s o. jest ci,gni'ty przez ma ego ptaka. Jak to jest mo!liwe? Wszystkie dzieci ju! rozumiej, ten rodzaj wolnego stanu ktry zawsze istnieje w naszych umys ach. Je$li praktykujesz wytrwale, mo!esz go tak!e osi,gn,*. Pierwotna Twarz Siedz,c w ciszy w grskiej $wi,tyni w spokojn, noc: Niezwyk y spokj i nieporuszenie /stillness/ s, nasz, pierwotn, natur,. Dlaczego zachodni wiatr wstrz,sa lasem? Samotny krzyk dzikiej g'si wype nia niebo. TO JEST BARDZO DOBRY przyk ad typowego wiersza Zen. Zosta on napisany wiele lat temu przez mistrza Zen Ho Ama i jest $piewany ka!dego dnia w $wi,tyniach Korea.skich. Prawdziwe wiersze Zen nie s, wierszami w ozdobnym-stylu. Ich celem nie jest tylko u!ycie pi'knego j'zyka dla samej sztuki. Wiersz Zen u!ywa s w i mowy aby wskaza* na do$wiadczenie ktre nie mo !e by* wyra!one s owami. S, one zawsze u!ywane do nauczania. One cz'sto wyra!aj, do$wiadczenie o$wiecenia ucznia. Wiele wierszy Zen ma pewn, form' ktra jest u!ywana aby przenie$* /cognitievly lift/ umys czytaj,cego ze stanu nazwy i formy do pogl,du na rzeczy takie jakimi s,. Nauczanie jest rozwijane krok po kroku. Ka!da linia ma swoj, prac' w tej formie. Pierwsze linie ukazuj,

208

jak Forma jest pustk,, pustka jest form,. One wyja$niaj, nasz, natur'. Wyja$niaj, pierwotny punkt. Siedz,c w ciszy w grskiej $wi,tyni w spokojn, noc. Nadzwyczajny spokj i nieporuszenie s, nasz, pierwotn, natur,. Te linijki u!ywaj, my$lenia przeciwstawnego aby wyrazi* pewien sens przeciwie.stw, dualizmu. Trzecia linijka pyta, Dlaczego zatem zachodni wiatr wstrz,sa lasem? Musisz osi*gn*, swoj, natur'. Wyja$nienie nie jest konieczne. Zebrane razem, te trzy linie daj, ci pewne pytania, ktre doprowadzaj, do bezpo$redniego do$wiadczenia umys u nie-wiem. Jest inny wiersz ktry mwi, Ca y $wiat jest ca kowitym spokojem. Sk,d pochodz, s o.ce, ksi'!yc i gwiazdy? Ale je$li jeste$ ca kowitym spokojem, sk,d s o .ce, ksi'!yc i gwiazdy mog, w ogle pochodzi*? To my$lenie przeciwstawne daje Wielkie Pytanie. Te linie wskazuj, ten sam punkt co nast'puj,ca cz'$* naszego wiersza: Nadzwyczajny spokj i nieporuszenie s, nasz, pierwotn, natur,. Dlaczego wiatr przychodzi i porusza drzewami, wywo uj,c d2wi'ki i zak caj,c spokj? Sk,d pochodzi wiatr? Dlaczego on si' pojawia? To daje ci Wielkie Pytanie. Je$li osi,gniesz swoje Wielkie Pytanie, wtedy twj umys jest czysty jak przestrze.. Utrzymywanie umys u czystego jak przestrze. oznacza !e twj umys jest czysty jak lustro. Wszystko jest odzwierciedlone, w a$nie tak jak jest. Odg os ptaka lec,cego w powietrzu, opocz,cego swoimi skrzyd ami i krzycz,cego - Dziaa! Dziaa Dziaa! Dziaa! - to jest twoja natura. Tylko widzenie jest natur,-Buddy. Tylko s yszenie jest natur,-Buddy. W a$nie takjak-jest jest prawd,. Wszystko jest ca kowite. Wiersz Zen zwykle uczy w ten sposb. Chocia! ilo$* linijek mo!e by* r!na, porz,dek jest zwykle ten sam. Pierwsze linijki przedstawiaj, jaki$ przeciwstawny pogl,d lub ide'. Nast'pna cz'$* daje Wielkie Pytanie, albo czasami przedstawia jaki$ punkt spokoju / some stillness point/ Trzecia linia w wielu wierszach Zen b'dzie prezentowa* stan magii i cudw, co interpretujemy jako nauczanie 270-ciu stopni. Ale !adna z tych linii nie jest ostatecznym nauczaniem; zatem dlatego ostatnie zdanie jest zdaniem w a$nie tak-jak-jest. Ono przywraca czytelnika z powrotem stanu rzeczy takich jakimi s,. Trzy Bramy Mistrza Zen Ko Bonga S o.ce na niebie $wieci wsz'dzie. Dlaczego zas ania go chmura ? Ka!dy ma cie. ktry za nim pod,!a. Jak mo!esz nie nast,pi* na swj cie. ? Ca y wszech$wiat jest w ogniu. Przez jaki rodzaj samadhi mo!esz unikn,* spalenia ? DAWNO TEMU W CHINACH , mistrz Zen Ko Bong stworzy dla swoich uczniw trzy bramy kong-an-owe. Pierwsza Brama brzmi: S o.ce na niebie $wieci wsz'dzie. Dlaczego zas ania go chmura? Zatem musisz zrozumie* ten punkt: dlaczego chmura przykrywa s o.ce? To jest pewien problem. Kiedy chmura pojawia si' i zakrywa s o.ce, wtedy s o .ce ju! d u!ej nie $wieci w jakim$ miejscu. Pojawia si' cie.. Dlaczego pojawia si' chmura i zakrywa s o .ce? Je$li my$lisz o tym, nie zrozumiesz. Ale je$li ca kowicie odetniesz ca e my$lenie, wtedy zrozumiesz. By* mo!e to pomo!e ci: Mamy dwoje oczu, dwie dziurki w nosie i dwoje uszu. Dlaczego mamy tylko jedne usta? Wszystkie inne otwory na naszej twarzy s, podwjne, zatem dwoje ust jest konieczne. To jest naturalne! Je$li masz tylko jedne usta, zawsze masz wielki problem. Dwoje uszu ma tylko jedn, prac'.

209

Dwoje oczu ma tylko jedn, prac'. Dwie dziurki w nosie maj, tylko jedn, atw, prac'. To bardzo proste: twoje uszy tylko s ysz,; oczy tylko widz, i nos tylko w,cha. Ale te jedne usta maj, cztery wa!ne prace. Musz, mwi*, smakowa*, oddycha* i je$*. To jest bardzo skomplikowana sytuacja. Je$li mia by$ usta na ka!dej stronie swojej g owy i jedne z ty u, by oby to o wiele atwiejsze. Jedna strona mog aby je$* podczas gdy inna strona mwi*. Przednia mog aby oddycha*, a tylna mog aby smakowa*. Ale s, tylko jedne usta, zatem s, one zawsze bardzo, bardzo zaj'te. Tak!e te usta maj, kolejny problem: one przysparzaj, nam wiele karmy i cierpienia. One mwi, 2le o innych ludziach, pragn, smacznego jedzenia, a tak!e czasami maj, zbyt wiele pragnienia, przejadasz si' i robisz si' chory. Gdyby$ mia mie* dwoje ust, by* mo!e by o by to jeszcze wi'kszym problemem. Dlatego te! chyba Bg i Budda dali ludzkim istotom tylko jedne usta. To jest nasza natura. W ten sposb maj, si' rzeczy. S o .ce wisi na niebie. Pojawia si' chmura i przechodzi przed nim. Ale dlaczego? To jest to o co pyta ten kong-an. To jest natura. Mamy dwoje oczu, dwoje uszu, dwie dziurki w nosie i tylko jedne usta. To jest natura. Ale czy rozumiesz t, natur'? Zatem nast'pna brama pyta, Jak nie nast,pisz na swj cie.? S o.ce $wieci, masz cie. pod,!aj,cy za tob,, ca y czas. Ale jak mo!esz nie nast,pi* na swj cie.? Zen znaczy nie sprawdzaj niczego. Jak powiedzieli$ my wcze$niej, je$li przywi,!esz si' do mowy i s w, zawsze b'dziesz mie* problem. Je$li my$lisz o jakiej$ mo!liwej odpowiedzi na to, jeste$ o tysi,ce mil oddalony od prawdy. W ko.cu, ca y $wiat jest w ogniu. Przez jaki rodzaj samadhi mo!esz unikn,* bycia spalonym? Samadhi oznacza bardzo g 'bok, medytacj'. Ale, co wa!niejsze, jest to umys ktry nie porusza si' w !adnej sytuacji. Wielu ludzi przewa!nie ma jakie$ niezwyk e idee na temat medytacji i na temat samadhi w szczeglno$ci. Ludzie usi uj, osi,gn,* jakie$ specjalne samadhi tak aby mogli otrzyma* nadzwyczajne moce. Ale kiedy ca y $wiat jest morzem ognia, jaki rodzaj praktyki medytacyjnej utrzyma ci' przy !yciu? Oto jest wskazwka: Zen oznacza kiedy robisz co$, musisz tylko robi* to. Kiedy jeste$ g odny, jedz. Kiedy jeste$ zm'czony, $pij. Kiedy jeste$ spragniony, pij. To jest bardzo, bardzo jasne. W1a nie Tak-Jak-To Jest Budd( Duch pozostaje czysty i jasny. Sze$* korzeni (zmys w) i sze$* zaciemnie. (postrze!e.) odpada . Pierwotne cia o pozostaje nieustannie czyste. Mowa i s owa nie mog, mu zaszkodzi*. Prawdziwa natura nie ma skazy i jest ju! doskona , sfer,. Bez przywi,zania do !adnego my$lenia, w a$nie-tak-jak-to jest Budda. Cztery elementy [ ziemia, ogie., woda, powietrze ] rozpraszaj, si' jak we $nie. Sze$* zaciemnie. [postrze!e.], korzeni [zmys w], i $wiadomo$ci. jest pierwotnie puste. Je$li chcesz zrozumie* pierwotnego $wiat a: Budd' i znamienitych nauczycieli, powr* do swojego

S o.ce zachodzi za zachodnimi grami. Ksi'!yc wschodzi na wschodzie. TO JEST BARDZO znany wiersz. Dawno temu w Chinach, by mnich o imieniu Szin Czang. Kiedy by bardzo m ody, zacz, studiowa* w s ynnej $wi,tyni sutr. Po trzech latach nauki, jeszcze jako ch opiec, Szin Czang zda wszystkie najwa!niejsze egzaminy w tej szkole. By

210

on uznawany za jednego z najwybitniejszych uczniw Kye Hyona, mistrza w tej $wi,tyni. By on tak!e setnym mnichem wy$wi'conym przez Kye Hyona, zatem Szin Czang by tak!e kim$ bardzo szczeglnym. Stary mistrz nie by zbyt zainteresowany medytacj,, zatem uczy on Szin Czanga tylko sutr i oczekiwa od m odego mnicha !e pewnego dnia stanie on si' wielkim mistrzem sutr i jego nast'pc, w d ugiej linii. W ci,gu kilku nast'pnych lat, mwi o si' nawet !e Szin Chang prze$cign, swojego nauczyciela i zacz, by* wielkim uczonym z obiecuj,c, przysz o$ci,. Mistrz Kye Hon wi,za wielkie nadzieje z Szin Czangiem! Jednak, im bardziej Szin Czang czyta sutry, tym bardziej zdawa sobie spraw' !e on nie rozumie siebie. Stopniowo jego umys zacz, zwraca* si' ku studiowaniu Zen. Pewnego dnia, kiedy mnisi otrzymywali promocje ze szko y sutr, mistrz Kye Hyon, wybra trzech najlepszych z nich i zaoferowa im pieni,dze na podr! tak by mogli kontynuowa* swoje studia przez okres trzech lat. Mogli studiowa* co tylko chcieli, gdziekolwiek w Chinach. Po trzech latach oni mieli powrci* i zda* sprawozdanie z tego czego si' nauczyli. Wtedy, Kye Hyon mia da* ka!demu z nich przekaz i mogliby oni uczy* w jego szkole. Pierwszy ucze. przyj, pieni,dze i obieca studiowa* Konfucjanizm. Drugi ucze. obieca studiowa* Taoizm. W ko.cu przysz a kolej na Szin Czanga. Chocia! uznawany za najbardziej zdolnego w ca ej klasie, Szin Czang czeka a! do ko.ca. Mistrzu, powiedzia , Nie chc' si' wi'cej uczy*. Nie chc' uczy* si' niczego. S owa najlepszego ucznia uderzy y mistrza. Co? Ale! to zaprowadzi ci' donik,d. Ty ju! dobrze znasz Sutry. Prosz' ci' aby$ kontynuowa dalej swoje studia... Ale Szin Czang by bardzo zdeterminowany. Przykro mi, panie. Ale nie chc' studiowa* niczego. Ja jedynie zaakceptuje te trzy-letnie wakacje ktre oferujesz. Mistrz, chocia! smutny, da Szin Czangowi swoja zgod' i ma , torebk' z pieni'dzmi na podr!. Chocia! nie by o to moim !yczeniem, mo!esz zrobi* sobie wakacje. Ale musisz nauczy* si' czego$ co mg by$ przywie2* z powrotem i nauczy* innych ludzi. Tak, panie, powiedzia Szin Czang. Nie zawiod' ci'. Wkrtce Szin Czang dotar do zgromadzenia wielkiego mistrza Zen Pai Czanga. On praktykowa bardzo mocno. On ju! rozumia Sutry. Teraz, ze stu procentow, determinacj, tylko utrzymywa umys nie-wiem. Po trzech latach wytrwa ej praktyki, noc i dzie., Szin Czang w ko.cu osi,gn, o$wiecenie. Chocia! proszono go aby pozosta w $wi,tyni Pai Czanga, pami'ta o zobowi,zaniu wobec swojego starego nauczyciela ktry wy$wi'ci go i troszczy si' o niego od dzieci.stwa. Pami'ta tak!e !e jego dwaj koledzy mog, wrci* aby zda* spraw' swojemu nauczycielowi, tak jak wszyscy si' umwili. Zatem spakowa swoj, torb' i wrci do $wi,tyni swojego mistrza. Wszyscy trzej uczniowie powrcili oznaczonego dnia. Mistrz przyj, ich w swoim pokoju i zacz, wypytywa* si' o ich studia. Zapyta pierwszego z uczniw, Czy studiowa e$ Konfucjanizm? Tak, studiowa em Konfucjanizm. Czego si' nauczy e$ z Konfucjanizmu? Nauczy em si' aby zawsze utrzymywa* w a$ciwe zwi,zki z innymi. Nauczy em si' o swoich zobowi,zaniach wobec moich rodzicw, nauczycieli i tego ca ego $wiata. Och, to wspaniale, powiedzia nauczyciel. Gratulacje z okazji uko.czenia studiw. Nast'pnie zapyta drugiego ucznia, Czy uczy e$ si' Taoizmu? Tak, uczy em si' Taoizmu. Czego nauczy e$ si' od Taoizmu? Nauczy em si' o substancji ca ego wszech$wiata. Och, to wspaniale. Gratulacje z okazji uko.czenia studiw. W ko.cu mistrz podszed do Szin Czanga. Co osiagn, e$ /get/ przez te trzy ostatnie lata? Pierwotnie nie ma niczego, zatem nie mog em zdoby* niczego.

211

Co? krzykn, jego nauczyciel. Czy$ ty oszala ? Co robi e$ przez ostatnie trzy lata kiedy twoi dwaj bracia pracowali si' tak ci'!ko? Kiedy by em zm'czony, spa em. Kiedy by em g odny, jad em. Mistrz krzykn, na niego, Ty marnotrawco! Obaj twoi bracia co$ studiowali, wi'c oni zostan, nauczycielami. Ale ty nie robi e$ nic tylko marnowa e$ nasze pieni,dze. Zatem musisz zosta* moim s u!,cym! Tak, panie, odpar Shin Czang. Przepraszam. Przepraszam. Ka!dego dnia, Szin Czang sprz,ta pokoje swojego mistrza. Przygotowywa mu jedzenie, pra ubrania swojego nauczyciela, i wykonywa wiele ci'!kiej pracy. By zawsze wyczerpany kiedy zbli!a a si' noc, ale wci,! znajdowa energi' aby robi* medytacj' d ugo w nocy. Pewnego dnia, mistrz kaza przygotowa* Szin Czangowi k,piel dla siebie i poprosi go aby wyszorowa mu plecy. Podczas kiedy Szin Czang szorowa plecy swojego nauczyciela, mrucza do siebie, Sala Buddy jest wspania a, ale jej Budda nie jest czysty .... Na te s owa, jego nauczyciel powoli odwrci swoj, g ow' i popatrzy si' na Szin Czanga. Szin Czang widz,c to kontynuowa , Budda nie jest czysty, ale on z pewno$ci, emituje $wiat o! S ysz,c to mistrz poczu jakby co$ g 'boko przenikn' o jego serce i spostrzeg niewyra2nie !e Szin Czang nie by d u!ej zwyk ym cz owiekiem. Co$ w tym m odym mnichu zmieni&o si'... Pewnego ranka kilka dni potem, mistrz przebywa w swoim pokoju, intensywnie studiuj,c sutr'. Szin Czang cicho zamiata pod og', uwa!aj,c aby nie zrobi* !adnego ha asu ktry mg by przeszkodzi* jego nauczycielowi. Nagle do pokoju wlecia a pszczo a i zacz' a g o$no uderza* w okno z papieru ry!owego obok sto u nauczyciela, prbuj,c wydosta* si', chocia! drzwi z ty u by y szeroko otwarte. Spojrzawszy w gr' znad pod ogi, Szin Czang powiedzia do siebie, 0wiat jest szeroki i rozleg y. Dlaczego tak wiercisz /drill into/ ten stary papier? A po kilku chwilach, skomponowa nast'puj,cy wiersz: Ach, g upia pszczo o! Dlaczego u!ywasz ca , swoj, energi' Uderzaj,c tak w ten papier ry!owy, Podczas kiedy mo!esz z atwo$ci, przenikn,* pust, bram'? Chocia! mo!esz wierci* papier ry!owy przez sto lat, Wci,! nie wydostaniesz si' z oceanu cierpienia. Pochylony nad swoj, zakurzon, sutr,, stary mistrz us ysza te s owa i znieruchomia . Powoli od o!y na bok sutr' z papieru ry!owego. Jego oczy napotka y oczy Szin Czanga: nauczyciel i ucze. pozostawali w ten sposb w milcz,cej kontemplacji przez kilka d ugich minut. Po pewnym czasie, mistrz powiedzia , A ja my$la em !e ty tylko wa 'sa e$ si' gdzie$ przez te trzy lata.. Powiedz prosz', czego uczy e$ si' przez ten czas kiedy ci' nie by o? Szin Czang pochyli swoj, g ow'. Nauczycielu, przebacz mi, Przepraszam za moje z e s owa. W rzeczywisto$ci, kiedy uczy em si' u mistrza Zen Pai Changa co$ osi,gn, em /I got something/. Po powrocie, by o mi tylko ci' !al poniewa! wci,! by e$ poch oni'ty przez zwyk e s owa i litery, bez !adnego zainteresowania w prawdziwym studiowaniu Wielkiego Mistrza. Wiedzia em !e nie zechcia by$ s ucha* moich rad, zatem zdecydowa em obudzi* twoje zainteresowanie i pragnienie o$wiecenia takimi ostrymi s owami. Prosz' wybacz mi. Nie, to ja by em tym ktry si' myli , odpowiedzia mistrz. Chocia! przez lata by e$ tylko moim uczniem, teraz jeste$ dla mnie nauczycielem w studiowaniu Dharmy-Buddy. Od teraz b'dziesz uczy mnie tego czego ty si' nauczy e$. Mistrz uczyni t' pro$b' robi,c gest pokory. Kaza te! uderzy* w wielki dzwon $wi,tynny i kaza zgromadzi* si' wszystkim mnichom w G wnej Sali Dharmy .

212

Szin Czang wspi, si' na wysokie podium. Wszyscy wielcy mnisi i nowicjusze pok onili si' przed nim trzy razy, wtedy on da mow' dharmy. Mistrz Zen Pai Chang zawsze poucza nas tymi s owami: Duch pozostaje czysty i jasny. Sze$* korzeni i sze$* zas on /dusts/ odpada. Pierwotne cia o pozostaje zawsze czyste. S owa i mowa nie mog, mu zaszkodzi*. Prawdziwa natura nie ma skazy i jest ju! doskona a ./perfect sphere/ Bez przywi,zania do !adnego my$lenia, w a$nie-tak-jak-jest jest Budd,. Cztery elementy rozpraszaj, si' jak we $nie. Sze$* zaciemnie. /dusts/, korzeni i $wiadomo$ci jest pierwotnie pustych. Je$li chcesz zrozumie* Budd' i znamienitych nauczycieli, powr* do swojego pierwotnego $wiat a: S o.ce zachodzi za zachodnimi grami. Ksi'!yc wschodzi na wschodzie. Na te s owa, stary mistrz osi,gn, o$wiecenie. Ze zami w oczach, pok oni si' swojemu uczniowi za g 'bokie nauczanie jakie otrzyma dopiero teraz, w tak p2nym wieku. Ten wa!ny wiersz jest pierwotnie nauczaniem wielkiego chi.skiego mistrza Zen, Pai Changa. Mwi on, Duch pozostaje czysty i jasny. Sze$* korzeni [zmys w] i sze$* zaciemnie. /and six dusts [perceptions] / odpada. Te linijki jasno opisuj, do$wiadczenie pustki, nasz, pierwotn, natur'. Ani oczu, ani uszu, ani nosa, ani j'zyka, ani cia a, ani umys u. Nast'pne linijki uderzaj, nauki sutr i ca , wiedz' akademick,: Pierwotne cia o pozostaje zawsze czyste. S owa i mowa nie mog, mu zaszkodzi*. Intelektualne zrozumienie nie jest wystarczaj,ce - musisz odnale2* swoje pierwotne cia o, swoj, prawdziw, natur', ktra zawsze pozostaje czysta. Nie ma ona ani !ycia ani $mierci. Je$li osi,gniesz to do$wiadczenie pustki, wtedy zobaczysz !e wszystko jest ju! ca kowite; zatem, Prawdziwa natura nie ma skazy i jest ju! doskona a /perf. sphere/. Niezale!nie co kiedy$ robili$my dobrego czy z ego - nasza pierwotna natura jest zawsze zupe nie wolna od nieczysto$ci i ca kowita. Nie ma tutaj takiej rzeczy jak grzech pierworodny. Tak jak doskona a sfera, nasza prawdziwa natura nie ma pocz,tku ani ko.ca. W tym punkcie, widzisz rzeczy dok adnie takie jakie s,. Zatem, Bez przywi,zania do !adnego my$lenia, w a$nie-tak-jak-to jest Budd,. Druga po owa tego wiersza jest bardzo, bardzo ciekawa. Zawiera ona ca e nauczanie Buddyzmu Hinajany, Buddyzmu Mahajany i Zen. Jest jak wiersz w stylu Zen o ktrym mwili$my nieco wcze$niej. Pierwsza linia mwi, Cztery elementy [ziemia, powietrze, ogie., woda] rozpraszaj, si' jak we $nie. To jest nauczanie Buddyzmu Hinajany. 3yjemy w $wiecie cierpienia, w $nie cierpienia. Je$li osi,gniesz pustk', albo nirwan', ca e twoje cierpienie zniknie. Nast'pna linijka wyra!a istot' nauczania Buddyzmu Mahajany: Sze$* kurzy [percepcji] /dusts [perceptions]/, korzeni [zmys w], i $wiadomo$ci jest pierwotnie puste. Wszystko jest stworzone wy ,cznie przez sam umys . Wszystko pochodzi z twojego umys u, ktry jest ju! w swojej istocie pusty i bez w asnej-natury. Podczas kiedy Buddyzm Hinjany zatrzymuje si' w tym punkcie pustki albo nirwany, pustka jest miejscem gdzie nauki Mahajany zaczynaj, si'. Wszystko jest puste. Wszystko jest bez w asnej-natury. Wszystko pochodzi z twojego umys u. Dwie pierwsze linie s, tylko wyja$nieniem tego punktu. Trzecia linijka jest wa!nym pytaniem. Mo!e ona by* zinterpretowana tak, Dok,d powracaj, Budda i wszyscy znamienici nauczyciele? Kiedy g 'boko zadasz to pytanie, rezultatem b'dzie umys nie-wiem. Do$wiadczenie twojego umys u przed my$ leniem jest miejscem gdzie Budda i znamienici nauczyciele powracaj,! Nie jest to co$ innego ni! twj w asny umys . W ko.cu ostatnia linijka wyra!a ca kowity pogl,d prawdy, w a$nie-tak-jak-jest.

213

S o .ce zachodzi za zachodnimi grami. Ksi'!yc wschodzi na wschodzie. Prawda jest w a$nie jak to. To jest wszystko. Je$li twj umys jest ca kowicie pusty, jest jak czyste lustro. Tylko odbija s o .ce i ksi'!yc. Przez samo tylko odbicie, osi,gasz $wiat-momentu, ktry jest po prostu prawd,. Tylko odbijasz. Twoje oczy odbijaj, ten $wiat w a$nie taki jak jest. To jest nauczanie Buddy. To jest nasze prawdziwe ja. To jest prawda, w a$ciwa Droga i w a$ciwe !ycie. Ca y ten wiersz wyja$nia nasz, prawdziw, natur', nasz pierwotny punkt. [Uderza w st&] Nasza prawdziwa natura znaczy natura-Buddy. Ale jest to tylko zast'pcza nazwa dla czego$ co nie ma nazwy. Mo!emy zamieni* te s owa ca kiem atwo. Kiedy zwyk em prowadzi* medytacje dla mnichw z zakonu Trapistw w 0wi,tyni Gethsemani, Kentucky, nigdy nie u!ywa em nazwy Budda. To jest znany klasztor katolicki, zatem dlaczego mieliby$my mwi* o Buddzie? Podczas rozmw kong-anowych, zawsze czyta em ten wiersz tak, W a$nie-tak-jak-to jest natur,-Boga. Zmienili$my s owa. Linijka, Prawdziwa natura nie ma skazy... sta a si' Nasza natura-Boga nie ma skazy... A ostatnia linijka, ktra mwi, Bez przywi,zania do !adnego my$ lenia, w a$nie-tak-jak-to jest Budd,, sta a si' ...w a$nietak-jak-to jest natur,-Boga. Mnisi Gethsemani byli bardzo zadowoleni i mogli$my si' wszyscy dobrze porozumie* /we could all connect together/. Poniewa! ten punkt [uderza w st&] nie zale!y od s w, mogli$ my zmieni* je. Zatem te s owa s, tylko wyja$nieniem czego$ co nie mo!e by* wyra!one przez !adne s owa ani mow'.

214

ZAKO5CZENIE ID2 TYLKO PROSTO, NIE WIEM Jest wiele, wiele s w nauczania w tej ksi,!ce. S, s owa Hinajany, s owa Mahajany i s owa Zen. S, s owa Buddyjskie i s owa Chrze$cija.skie. U!ywamy s w ameryka.skich, polskich, korea.skich i japo.skich - zbyt wiele s w! Jednak wszystkie te s owa nie s, potrzebne. S owa i mowa s, tylko my$leniem, a my$lenie stwarza cierpienie. Musisz wyrzuci* je wszystkie do $mieci! Przyczyna tego jest taka !e nasza prawdziwa natura nie jest zale!na od zrozumienia. Dlatego ja ucz' tylko nie wiem. To nauczanie nie ma Wschodu ani Zachodu, korea.skiego ani japo.skiego ani ameryka.skiego. Nie wiem nie jest ani buddyjskie ani chrze$cija.skie ani Zen ani jakiekolwiek. Kilka lat temu, kiedy ju! przez pewien czas naucza em na Zachodzie, niektrzy z moich ameryka.skich uczniw zorganizowali spotkanie aby przedyskutowa* u!ycie pewnych form praktyki w Szkole Zen Kwan Um. Podczas spotkania, jedna z uczennic zapyta a, je$li wszystko jest Jednym, dlaczego zatem nauczam Buddyzmu azjatyckiego, dlaczego nauczam stylu Mahajany i Zen. Czy to nie tworzy takie same i r!ne? To jest bardzo ciekawe pytanie. Odpowiedzia em, Tak, ja nie ucz' korea.skiego ani Mahajany ani Zen. Ja nawet nie ucz' Buddyzmu. Ja tylko ucz' nie wiem. Pi'*dziesi,t lat nauczania tu i tam tylko nie wiem. Zatem tylko nie wiem, OK? Tylko nie wiem, zawsze i wsz'dzie. Nasz umys nie wiem mo!e zrobi* wszystko. Zatem mwili$my wiele o Buddy2mie Hinajany, Buddy2mie Mahajany i Zen. Mogli$my zobaczy* jak wszystkie one maj, r!ne techniki medytacji i style. Ale chocia! s owa i mowa mog, by* r!ne, zawsze, /all along/ istota (ko$*) ich nauczania jest taka sama: Jak mo!emy si' obudzi* i pomc temu $wiatu, w a$nie teraz? Nie zale!nie od tradycji, istot, ka!dej praktyki medytacji jest pomc ci zrealizowa* twoj, w asn, pierwotn, natur, tak aby$ mg pomc wszystkim czuj,cym istotom wydosta* si' z cierpienia. Medytacja nie jest stwarzaniem czego$ specjalnego. Nie jest to jakie$ przyjemne do$wiadczenie, spokoju i b ogo$ci. Tak, czasami mo!emy do$wiadczy* tego podczas medytacji. Ale czym jeste$? Kiedy urodzi e$ si', sk*d przyszed e$? Kiedy umrzesz, dok,d odejdziesz? Czy mo!esz mi powiedzie*? Wi'kszo$* ludzkich istot nie potrafi odpowiedzie* na te podstawowe pytania. Zamiast tego one po$wi'caj, ca , swoj, energi' pod,!aj,c za pragnieniami, gniewem i niewiedz, /chasing desire, anger and ignorance//. Dzie. za dniem pragn, one nietrwa ych rzeczy; staj, si' przywi,zane do rzeczy do s awy i uczu* i cierpi, kiedy te rzeczy zmieniaj, si' lub znikaj,. Stwarzaj, cierpienie, po czym trzymaj, to cierpienie jak cenny klejnot. Ludzkie istoty powinny by* najwy!sze /the very highest/ ze wszystkich zwierz,t. Ale zamiast tego, sp'dzaj, one ca e !ycie b ,kaj,c si' dooko a, dooko a, dooko a oceanu cierpienia. To nie jest w a$ciwa droga dla ludzkich istot. Zatem je$li nie kontrolujesz swojej karmy, nie mo!esz zrobi* niczego w tym !yciu. Wtedy, gdy umrzesz - kiedy twoje cia o zniknie - co b'dziesz mg zrobi*? Si a twojej karmy popchnie ci' gdzie$. Dok,d pjdziesz, nie rozumiesz. By* mo!e odrodzisz si' w jakim$ pe nym cierpienia miejscu, albo b'dziesz mie* wiele problemw ze swoim cia em. Tylko kiedy ca kowicie odetniesz ca e my$ lenie b'dziesz mg powrci* do twojej pierwotnej natury, ktra jest poza !yciem i $mierci,. Nazw, tego punktu jest nie wiem. Jest bardzo wa!ne aby osi,gn,* to i pomc temu $wiatu: wtedy !ycie i $mier* nie b'd, problemem. /cannot touch you/ To dlatego medytacja jest tak wa!na.

215

Dawno temu, by mistrz Zen ktry !y na ma ej grze. On tylko siedzia w swojej chatcepustelni, zawsze praktykuj,c medytacj'. Jak jest w zwyczaju, jego $wieccy uczniowie przynosili mu jedzenie, lekarstwa i ubrania. Czasami mistrz Zen by zapraszany na d do wioski le!,cej u podn!a gry aby da* mow' Dharmy. On nie lubi opuszcza* swojej gry, ale ci $wieccy ludzie chcieli jakich$ nauk, wi'c on szed tam. Na zako.czenie mowy Dharmy, zwykle przygotowywali du!y posi ek dla niego. Oni podawali ry!, zup' i jarzyny. Chocia! biedni, ci pro$ci ch opi przygotowywali tak!e wspania e ry!owe lecznicze wino dla swojego nauczyciela. Jednak, ten mistrz Zen nigdy nie pi alkoholu - on tylko utrzymywa czysty umys . Ale ci wie$niacy w o!yli wiele pracy aby przygotowa* to specjalne wino, poniewa! jak mwili to pomo!e jego cia u. Zatem kiedy oni prosili, on pi to. By o bardzo, bardzo mocne! On nie by chory i nie potrzebowa !adnego leczniczego napoju. Jednak!e, mistrz Zen pi wino, czarka za czark,, tak d ugo jak oni go prosili aby z nimi pozosta , w ten sposb ci wie$niacy byli bardzo, bardzo szcz'$liwi. Pewnego dnia, mistrz Zen wraca po wizycie w wiosce do swojej chaty. Zapada a noc kiedy on wychodzi stromym szlakiem pod gr'. Musia min,* stary cmentarz. Ksi'!yc by w pe ni tej nocy i mg on widzie* wyra2nie stare nagrobki w niebieskim $wietle, ich zaokr,glone wierzcho ki wznosi y si' jak fale na ma ym grskim jeziorze. Jak zwykle, mistrz Zen zatrzyma si' przed bram, wej$ciow, z kutego !elaza i wykona krtki pok on w stron' swoich przodkw, po czym poszed dalej. Wino ry!owe by o bardzo, bardzo mocne, a wi'c jego g owa mia a do$* niezwyk e uczucie! Nagle, rozleg si' g o $ny d2wi'k i ziemia zatrz's a si'. Ba-bumm! Mistrz Zen popatrzy si' do gry, ponad nim, wysoko nad drzewami, by wielki przera!aj,cy duch! By ogromnych rozmiarw, ubrany w co$ co wydawa o si' by* mundurem wojskowym, z wielkim napier$nikiem i masywnym mieczem. Hej, ty! zagrzmia straszny duch na niego. Stary mnichu! Nie lubi' ci'. Duch by bardzo, bardzo z y! Ale centrum tego starego mnicha nie porusza o si'. On patrzy tylko w gr' na wielkiego ducha. Nie lubisz mnie? On nie mg powstrzyma* ma ego u$mieszku b ,kaj,cego si' wok jego ust kiedy ko ysa si' tak w przd i w ty . Tak, Nie lubi' ciebie! Och, to nie dobrze. Ja nigdy nie sprawi em ci !adnego k opotu. Dlaczego mnie nie lubisz? Ty jeste$ najgorszym mnichem! Co tydzie. schodzisz na d do wioski i pijesz alkohol. A kiedy t'dy przechodzisz zostawiasz bardzo z y zapach! Budda powiedzia !e mnichom nie wolno pi*, a ty co tydzie. pijesz wino ry!owe. Ja nie lubi' z ych mnichw, a wi'c nie lubi' ci'! A kim ty jeste$, je$li mog' zapyta*? By em najwy!szym genera em w kraju. S u!y em samemu krlowi. Zabi em w wojnach wiele ludzi, zatem kiedy umar em, dosta em to cia o ducha. Teraz zabij' ci', poniewa! ty jeste$ z ym mnichem! Dobrze, dobrze, powiedzia mistrz Zen. Nie by on w ogle przestraszony. Je$li zabijesz mnie to nie jest problem. Ale skoro ty jeste$ takim wielkim genera em. Dlaczego chcesz mnie tak po prostu zabi*? To zbyt atwe! Mam o wiele lepszy pomys . Lepszy pomys ? Jak $miesz...! Mistrz Zen kontynuowa , Zrobimy zak ad. Ja ukryj' si' przed tob, trzy razy. Je$li odnajdziesz mnie za trzecim razem, b'd' twoim niewolnikiem. Je$li nie b'dziesz mg mnie znale2*, wtedy b'dziesz musia zosta* moim uczniem. Genera duch wpad w furi'. Ten mnich wierzy w siebie za bardzo! Mo!e ten stary mnich jest po prostu szalony, pomy$ la . Ale on widzia te! !e mistrz Zen nie by ani troch' przestraszony. Jego umys nie porusza si'. By o co$ interesuj,cego w tym starym mnichu.

216

W porz,dku, zagrzmia genera . Mo!esz sprbowa* si' ukry*! Ja odnajd' ci' gdziekolwiek - w niebie albo w piekle, nie mo!esz ukry* si' przede mn,! Wspaniale! powiedzia mistrz Zen. Ty jeste$ z pewno$ci, wielkim cz owiekiem. Teraz, musisz zamkn,* swoje oczy i wzi,* trzy g 'bokie oddechy, potem mo!esz otworzy* swoje oczy i prbowa* mnie znale2*. Ale ten stary mnich by mnichem Zen. On praktykowa przez wiele, wiele lat, zatem posiada on r!ne rodzaje specjalnej energii. Mg on zmieni* swoje cia o w jakiekolwiek zwierz', mg znikn,*, albo okr,!y* ca y $wiat w mgnieniu oka. Zatem kiedy genera duch zamkn, swoje oczy, mistrz Zen nagle znikn, i pojawi si' w sali medytacyjnej w starej $wi,tyni Zen w po udniowych grach. Wyl,dowa na pod odze i szybko skrzy!owa obie nogi w pe nym lotosie, po czym skoncentrowa mocno ca , swoj, energi' w hara. Wtedy przywo a on kong-an Mu. Z wielk, determinacj,, koncentruj,c sto procent swojej energii na mu, stary mnich wszed samadhi mu - tylko Muuuuu.... Wszystko ca kowicie sta o si' Muuuuuu. Nagle og uszaj,cy d2wi'k przerwa samadhi starego mnicha. Aaaaa! zabrzmia wielki g os. Znalaz em ci'! Spojrzawszy w gr', mnich zobaczy ducha genera a zagl,daj,cego do sali medytacyjnej, poprzez dachwki ktre rozchyli tak jakby to by a zabawka. Nie mo !esz si' ukry* przede mn,, ty niedobry stary mnichu! Ha ha ha ha! Och, znalaz e$ mnie, powiedzia mnich. Jeste$ z pewno$ci, wielkim genera em. Ale ja chcia em tylko ci' sprawdzi*. Zamknij swoje oczy ponownie, sprbuje jeszcze raz./ and i will try harder/ Kiedy duch zamkn, oczy, mistrz Zen natychmiast znikn, . Tym razem kiedy on ponownie pojawi si', przekszta ci si' w dzikiego tygrysa. Ale to nie by o wszystko. On siedzia w g 'bokiej jaskini u szczytu wysokiej za$nie!onej gry gdzie$ na kra.cach Chin, w pobli!u granicy z Tybetem. By powy!ej granicy chmur, gdzie nawet trawa nie mog a rosn,*: z pewno$ci, nikt nie mg pomy$ le* !e mo!na tu znale2* jak,$ !yw, istot'! Ale w ci,gu jednej minuty, rozleg si' g o$ny grzmot z ty u jaskini. Ha ha ha ha! Ty g upi mnichu robaku-ry!owy! Znalaz em ci' znowu! Duch-genera wy oni swoj, g ow' z cienia i w jednym momencie tygrys znowu sta si' starym mistrzem Zen. Och, jeste$ bardzo wysokiej-klasy duchem, powiedzia mistrz Zen. Mo!esz znale2* mnie prawie wsz'dzie! Tak, nie ma takiego miejsca w ca ym wszech$wiecie gdzie mg by$ si' ukry*. Wkrtce zostaniesz moim niewolnikiem! To jest twoja idea, powiedzia mistrz Zen. Teraz zamknij oczy, i sprbujemy znowu. Duch zas oni r'k, swoje oczy i zacz, oddycha* powoli. Zamiast sprawia* aby jego cia o znik o znowu, mistrz Zen stan, za najbli!szym drzewem i po prostu odci, ca e swoje my$lenie. Powrci ca kowicie do umys u nie-wiem. Ten umys nie ma my$lenia, poniewa! to jest umys zanim pojawia si' my$ lenie. To jest pusty umys , nasza czysta, pierwotna natura. Duch-genera przesta liczy* i ods oni swoje oczy. On nie wiedzia gdzie by mistrz Zen. On patrzy wsz'dzie, ale nie mg go znale2*. Od najwy!szego nieba do najni!szego stanu piek a, duch przeszuka ka!de miejscu we wszech$wiecie. Patrzy ponad chmurami i pod grami, on szuka wsz'dzie. Ale nie mg odnale2* mistrza Zen nigdzie! I nie tylko to: ten genera by nie!ywy /was dead/, zatem nie by on ju! skr'powany przez czas i przestrze.. Mg on sprawdzi* trzy okresy, przesz o $*, tera2niejszo$* i przysz o $*. On szuka w trzech $wiatach, foremnym, bezforemnym i pragnienia. Ale tego starego mnicha nie mo!na by o nigdzie zobaczy*! To by o bardzo dziwne, poniewa! duch mg widzie* wszystko, w ka!dym miejscu. Ale kiedy stary mistrz Zen ca kowicie utrzymywa umys -nie wiem, duch nie mg go odnale2* nigdzie.

217

Och, mistrzu Zen, nie mog' ci' znale2*! powiedzia duch. Z pewno$ci, jeste$ wielkim cz owiekiem. Prosz' wyjd2 tak abym mg pok oni* si' przed tob, i zosta* twoim uczniem. Mistrz Zen wyszed zza najbli!szego drzewa. Tu jestem. Duch zrobi trzy pe ne pok ony przed starym mnichem. Poprzednio by e$ numer-jeden z ym duchem; teraz jeste$ moim uczniem. Od teraz, nie krzywd2 nikogo. Tylko pomagaj innym ludziom, dobrze? Dobrze, dobrze! powiedzia em wiele z ych rzeczy o tobie. Przepraszam bardzo. Od teraz b'd' tylko pod,!a za tob,! Od tego dnia, duch zosta s u!,cym mistrza Zen. Zatem ta historia mwi nam co$ o umy$le nie-wiem. Je$li utrzymujesz umys nie-wiem w stu procentach, wtedy twoje demony nie mog, ci' znale2*. Cierpienie nie mo!e ci' znale2*. Karma, problemy, !ycie, $mier*, przychodzenie i odchodzenie, dobro i z o - nic nie mo!e ci' pochwyci* /nothing can touch you/ kiedy utrzymujesz umys nie-wiem. Ten umys nie-wiem jest twoim najwa!niejszym skarbem; mo !e on dokona* wszystkiego. On nie jest zale!ny od Boga ani Buddy, Hinajany, Mahajany ani Zen. Nie jest on zale!ny od !ycia ani $mierci. Je$li chcesz wydosta* si' z oceanu cierpienia, tylko jeden rodzaj kompasu jest potrzebny: twj kompas nie-wiem. On zawsze jest wewn,trz ciebie. Kiedy u!ywasz go, wtedy odnajdziesz !e twj w a$ciwy kierunek zawsze pojawia si' wyra2nie wprost przed tob,, z momentu na moment. Zatem mam nadziej' !e z momentu na moment idziesz tylko prosto nie wiem, ktre jest czyste jak przestrze., prbujesz, prbujesz, prbujesz przez dziesi'* tysi'cy lat, bez przerwy, osi,gniesz o$wiecenie i wybawisz wszystkie istoty od cierpienia.

218

DODATEK Dziesi'* Bram: Posi ek Umys u ISTNIEJE KILKA zasadniczych zbiorw kong-anw dost'pnych uczniom Zen. Szko a Rinzai wybra a sto kong-anw lub przypadkw, dla mnichw Zen. Ten zbir nazywa si' Ksi'ga Niebieskiej Ska y. Szko a Soto tak!e u!ywa stu przypadkw. Zbir ten nazywa si' Shoyo Roku. Zbir szko y Rinzai jest bardzo skomplikowanym zbiorem kong-anw, podczas gdy szko a Soto posiada bardzo prosty zbir. Mistrz Zen Un-Mun wybra czterdzie$ci-osiem zasadniczych kong-anw i nazwa to Mumon Kan, co czasami t umaczone jest jako Brama Bez Bramy lub Punkt Kontrolny Bez-Bramy./no gate checkpoint/ Ka!da szko a Zen u!ywa tego zbioru. W ko.cu, szko a Chogye, Buddyzmu Korea.skiego rozwin' a zbir tysi,ca siedmiuset wa!nych kong-anw. Wszystkie te zbiory razem mog, przedstawia* troch' odstr'czaj,ce nagromadzenie kong-anw, ktre ka!dy ucze. Zen musi opanowa*. Zatem w Szkole Zen Kwan Um, wyodr'bnili$my m,dro$* najbardziej esencjonalnych konganw w Dziesi'ciu Bramach. Dziesi'* Bram jest zwi'z ym zbiorem dziesi'ciu kong-anw reprezentuj,cych zasadnicze punkty nauczania lub style poruszane /touched/ przez wszystkie podstawowe zbiory konganw. Przej$cie ka!dej z dziesi'ciu bram odpowiada przej$ciu tego samego poziomu praktyki kong-anowej zawartego w ka!dym z g wnych zbiorw. Oczywi$cie, uczniowie tej linii pracuj, nie tylko nad kong-anami z Dziesi'ciu Bram. Jednak, je$li przejdziesz dziesi'* bram, zrozumiesz natur' ca ej praktyki kong-anowej. Je$li zrozumiesz czym jest kong-an zrozumiesz czym jest w a$ciwa praktyka. Ale intelektualne zrozumienie nie wystarczy. Nie mo!esz zobaczy* wewn'trznej m,dro$ci kong-anu tylko poprzez konceptualn, my$ l. Musisz osi*gn*, kong-any. To jest to co nazywamy zrozumieniem. S, ludzie ktrzy mog, przej$* wiele kong-anw bez ich osi,gni'cia. T, umiej'tno$* nazywamy suchym poznaniem /dry cognition/ Tak!e s, ludzie ktrzy, chocia! mog, przej$* pewne kong-any, wci,! nie wysilaj, si' zbyt w swojej praktyce. Je$li nie prbujesz, je$li nieustannie sprawdzasz siebie, i je$li nie przetrawisz znaczenia tych kong-anw, kong-an nie stanie si' twj. Jest to tylko suche poznanie. Zatem kong-an powinien da* twojej praktyce kierunek. Ten kierunek nazywa si' nie-wiem. Samo odpowiedzenie na kong-an nie wystarczy: musisz ca kowicie robi* to, wtedy osi,gniesz m,dro$* tego kong-anu. Powiedzmy !e kto$ powie ci, Je$li pjdziesz na po udnie dziesi'* mil, dojdziesz do wielkiej gry o szczycie w kszta cie g owy or a. Id2 po po udniowym stoku i znajdziesz dolin' ze strumieniem. Jedn, mil' w gr' doliny, jest jaskinia. Wewn,trz tej jaskini, jest dzban z ota. musisz tam pj$*, wtedy znajdziesz to z oto. Mo!esz zrozumie, te wskazwki. Mo!esz zrozumie, gdzie jest z oto. Mo!esz zrozumie, jak wysoko i gdzie jest umieszczone z oto. Ale niezale!nie jak dobrze rozumiesz to, je$li sam tam nie pjdziesz, nie mo !esz dosta* z ota. Prawie ka!dy mwi, Tak, ja rozumiem to z oto. Dziesi'* mil na po udnie jest gra o szczycie jak orla g owa. Ja to rozumiem. Je$li pjdziesz po po udniowej stronie, mo!esz znale2* dolin' ze strumieniem. Ja to rozumiem. Tak!e rozumiem !e jedn, mil' w gr' doliny jest jaskinia, a wewn,trz jaskini jest dzban z ota. Ja rozumiem to wszystko bardzo, bardzo dobrze. Je$li rozumiesz to, ale nie idziesz i nie we2miesz z ota, nie mo!esz osi*gn*, tego z ota. Tylko rozumiesz po o!enie z ota. Rozumienie pieni'dzy i rzeczywiste posiadanie jakich$ pieni'dzy w twojej kieszeni s, ca kowicie r!ne, prawda? To samo dotyczy konganw: Tylko rozumienie kong-anw nie mo!e ci pomc. Wielu ludzi podczas rozmw ma dobre odpowiedzi, ale ich codzienne !ycie nie jest tak, dobr, odpowiedzi,. Ich kierowca z tylnego siedzenia zawsze kontroluje ich. Kiedy jednak prawdziwie osi,gniesz kong-an, wtedy stanie si' on twj.

219

Zrozumienie kong-anw nie jest zbyt dobre. Oboj'tne czy twoje odpowiedzi kong-anowe s, poprawne czy nie ma znaczenia. Najwa!niejsz, praktyk, jest twoje codzienne !ycie. Je$li twoje codzienne !ycie jest jasne i w a$ciwe z chwili na chwil', wtedy wszystkie kong-any nie s, wielkim problemem. To jest punkt. W niektrych zendach robi si' z praktyki konganw jakie$ nadzwyczajne do$wiadczenie. Jest bardzo trudno po ,czy* ten rodzaj praktyki z codziennymi-!yciowymi sytuacjami. Uczniowie tylko pod,!aj, za tym kong-anem Mu bardzo mocno, w bardzo ograniczony sposb. Ka!dego dnia, ka!de dzia anie, oni tylko robi, Muuuuuuuuu! Ale jak mu mo!e po ,czy* twj umys przed-my$leniem z codziennym !yciem w skomplikowanym $wiecie? Ten punkt nauczania rzadko jest jasny. W Szkole Zen Kwan Um, tradycyjna praktyka kong-anowa zarwno na Wschodzie i na Zachodzie przesz a rewolucj'. Celem praktyki kong-anowej jest pokazanie jak po ,czy* twj umys nie-wiem z codziennym !yciem. Jak twoja medytacja na poduszce odnajduje swoj, w a$ciw, funkcj', z momentu na moment, aby pomc innym ludziom? Dzisiaj ten $wiat zmienia si' bardzo szybko i stale s, nowe sytuacje w ktrych musisz dzia a* jasno i dok adnie aby pomc innym. Je$li tylko trzymasz si' mu, przywi,!esz si' do starych komentarzy poetyckich i uczynisz jakie$ niezwyk e do$wiadczenie z praktyki Zen stracisz swoj, drog'. Kiedy wyjdziesz na ulic' trzymaj,c Muuuuu, by* mo!e wpadniesz pod samochd poniewa! tylko trzymasz Jeden Umys . Jednak w naszym stylu u!ywamy konganw jako praktyki aby natychmiast postrzec swoj, w a$ciw, sytuacj', w a$ciwe odniesienie do tej sytuacji i w a$ciw, funkcj' w tej sytuacji. Wszystkie te trzy punkty bumm! natychmiast i intuicyjnie staj, si' jednym. Wtedy mo!esz wybawi* wszystkie istoty. To jest nasz w a$ciwy kierunek: u!ycie medytacji spontanicznie z momentu na moment tylko aby pomc innym ludziom. Jest jeszcze inny wa!ny aspekt kong-anw w tej tradycji. Wszystkie one maj, pytania. Pytania nadaj, kong-anowi jego podstawowy kierunek. Wskazuj, one na m,dro$* twojego pierwotnego umys u i jak ta m,dro$* funkcjonuje, w a$nie teraz. Wi'kszo$* innych nauczycieli ktrzy u!ywaj, kong-anw nie uwzgl'dnia /provide/ tego pytania; ucze. nie mo!e odnale2* swojego kierunku dzi'ki kong-anowi. Zatem kong-an nie ,czy si' z codziennym !yciem. To nie pomaga uczniowi sta* si' niezale!nym. Inn, nazw, dla Dziesi'ciu Bram jest Posi ek Umys u. To znaczy !e je$li studiujesz /study/ te kong-any, twj umys ma do$* jedzenia. Kiedy twj umys ma do$*, nie pojawia si' zbyt wiele my$lenia i pragnie. i twj umys pozostaje czysty. Tylko w ten sposb mo!e on dzia a* jasno z momentu na moment i z sytuacji na sytuacj' aby pomc wszystkim istotom. Pierwsza Brama: Pies Joju Mnich zapyta mistrza Zen Joju, Czy pies ma natur'-Buddy? Joju odpar , Mu! 1. Budda powiedzia !e wszystko ma natur'-Buddy. Joju powiedzia !e pies nie ma natury-Buddy. Kto ma racj'? 2. Joju powiedzia , Mu! Co to znaczy? 3. Zatem pytam si' ciebie, Czy pies ma natur'-Buddy? To jest bardzo ciekawy kong-an. Budda uczy !e wszystko ma natur' Buddy. S o.ce, ksi'!yc, gwiazdy, gry i my wszyscy mamy t, sam, substancj'. Zatem natura-Buddy nie jest czym$ wyj,tkowym. Twoja natura, moja natura i natura psa s, takie same. Nazw, natury-Buddy jest substancja. Budda uczy !e wszystko ma t, uniwersaln, substancj', chocia! nazwy i formy wszystkiego s, r!ne.

220

Ale mnich zapyta kiedy$ Joju, Czy pies ma natur'-Buddy? Joju odpar Mu. W j'zyku chi.skim mu oznacza nie lub nic. Natura-Buddy jest pierwotnie pusta i jest ca kowit, nico$ci,. Zatem czy pies ma natur'-Buddy? Nic jest poprawn, odpowiedz,, ale wci,! jest to metafizyczna mowa. Jest to tylko wyja$nienie jakiego$ punktu i jest dla wielu pewnym rodzajem abstrakcji. Jakkolwiek, je$li chcesz przedstawi* prawdziwy punkt, wa!ne jest aby da* jej jaki$ konkretny wyraz. Na przyk ad: Oto jest zegarek. Teraz pytam ci', Czy zegarek ma natur'-Buddy? Je$li odpowiesz tylko, Du!y, lub Ci'!ki, lub Z otego koloru, to nie wystarczy. By* mo!e te odpowiedzi s, w pewien sposb prawdziwe mog, one wyra!a* pewn, cz'$ciow, prawd' na temat zegarka ale ci,gle nie s, one prawdziwymi odpowiedziami. W pewien sposb prawdziwe, nie s, one ca&kowitymi odpowiedziami. Je$li odpowiesz, Niebo jest niebieskie, drzewa s, zielone, tak!e tworzysz cz'$ciowo prawdziwe stwierdzenie, ale to ci,gle nie jest wystarczaj,ce. Te odpowiedzi s, tym co nazywamy odpowiedziami w stylu-metafizycznym. Zatem jakie jest w a$ciwe przedstawienie naturyBuddy tego zegarka? [Podnosi zegarek i patrzy] Teraz jest sidma-trzydzie$ci po po udniu. Jak jest twoja w a$ciwa sytuacja wzgl'dem tego zegarka? Jaki jest twj w a$ciwy zwi,zek z nim? A jaka jest w a$ciwa funkcja tego zegarka? To jest twoje codzienne !ycie. Ka!dy kongan wskazuje na to. To jest bardzo jasne i nie tak specjalne jak ludzie by chcieli aby by o./as people make it out to be/ Zen uczy nas jak uczyni* !ycie w a$ciwym w tym w a$nie momencie. Zatem mnich zapyta Joju, Czy pies ma natur'-Buddy? Joju powiedzia , Mu. Ta odpowied2 jest du!ym b 'dem. Ale czasami mistrzowie Zen u!ywaj, b 'dnej mowy aby uczy* swoich uczniw, poniewa! Zen podkre$la jak wa!ne jest odci'cie ca ego przywi,zania do my$lenia. To znaczy odci'cie od uzale!nienia od s w i mowy. To znaczy pokazanie jak s owa, mowa, idee, my$lenie i zrozumienie s, tylko tymczasowe/ provisional/ i nie maj, w asnej-natury. Zatem mistrz Zen u!ywa j'zyka swobodnie, poniewa! on nie jest przywi,zany czy co$ jest w a$ciwe czy nie w a$ciwe. Oto przyk ad: Podczas Japo.skiej okupacji Korei, w adcy kolonialni zaj'li najwy!sze stanowiska w spo ecze.stwie Korea.skim. Oni mieli najpi'kniejsze domy i wspania e stroje. Kiedy jedli jaki$ owoc zawsze obierali go ze skrki, ktr, wyrzucali i zjadali sam tylko owoc. By o to uwa!ane za dzia anie wysokiej klasy. Pod koniec Drugiej Wojny 0wiatowej gdy Japonia podda a si', armia Japo.ska musia a opu$ci* Kore' i powrci* do Japonii. Dla japo.czykw ktrzy pozostali w Korei, !ycie nagle sta o si' niezwykle trudne. Oni zostali odsuni'ci od swoich wysokich stanowisk. Wi'kszo$* straci a swoj, prac' i bogactwo. Japo.czycy utracili wspania e pozycje, wspania e domy i ubrania. Armia rosyjska by a szczeglnie surowa dla japo.czykw. Wielu japo.czykw nie mia o jedzenia i musieli oni grzeba* w $mieciach aby prze!y*. Po wojnie, rosyjscy i ameryka.scy wojskowi zwykle obierali owoce i wyrzucali skrk'. Ale japo.czycy znajdowali te skrki i mwili, Och, wspaniale! Jedzenie! Zbierali je, myli z kurzu i zjadali je. Dlaczego to si' dzia o? Sytuacja japo.czykw zmieni a si', zatem ich my$lenie tak!e si' zmieni o. My$lenie nie ma jakiego$ trwa ego miejsca. Zatem w nowej sytuacji, wszystkie ich idee na temat dobra i z a idee ktre wydawa y si' tak trwa e i niezmienne wcze$niej ca kowicie zamieni y si' pomi'dzy sob,. Teraz kiedy tylko widzieli te skrki, ktre poprzednio uwa!ali za $mieci my$leli, Jedzenie! Jak wspaniale! Oni wierzyli tylko w ten g odny umys a nie w poprzednie konwencje o tym co jest w a$ciwe a co niew a$ciwe. W tej nowej sytuacji, w a$ciwe i niew a$ciwe nie mia o wi'cej znaczenia. To samo dotyczy kong-nu Mu. Mnich ktry pyta Joju czy pies ma natur'-Buddy mia wiele my$lenia na temat r!nych Buddyjskich idei. On my$la o naukach Buddy o naturze Buddy. My$la o psach maj,cych t, sama substancj' co on, ludzka istota. My$la !e skoro psy maj, natur' Buddy, one mog, tak!e osi,ga* o$wiecenie. By* mo!e Budda si' myli? By* mo!e mistrz Zen Joju ma jakie$ inne nauczanie ni! Budda. By* mo!e zatem pies tak!e mo!e osi,gn,* o$wiecenie nie robi,c a! tyle praktyki medytacji. Mnich mia wiele, wiele

221

my$lenia kr'c,cego si' w jego g owie. Zatem jak odetniesz to my$ lenie mnicha? Joju odpowiedzia Mu poniewa! w tej sytuacji ta z a mowa mog a ca kowicie odci,* my$lenie mnicha. Tylko to ma e Nie mog o zablokowa* ca y jego konceptualny umys ! Oto dlaczego kong-an Mu jest tak wa!ny: Jest to doskona y przyk ad jak mistrz Zen u!ywa s w i mowy w a$ciwie czy niew a$ciwie aby przebi* si' przez my$l,cy umys ucznia i da* mu Wielkie Pytanie. Hmmm. Dlaczego Joju powiedzia Mu? Wszystko ma natur'-Buddy. Ale pies nie ma natury-Buddy... To dziwne... Wielkie pytanie pojawia si'. Ale odk,d Jo ju otworzy swoje usta, niektre tradycje Zen sta y si' zbyt przywi,zane do lekarstwa Jo ju. Trzeba powiedzie* !e u!ywanie mu tylko aby osi,gn,* pewien stan samadhi umys u nie jest w a$ciwym u!yciem tego kong-anu. Wielu ludzi u!ywa mu w zendo poniewa! zostali oni nauczeni !e trzeba trzyma* to mu bardzo mocno i osi,gn,* z nim pewien rodzaj samadhi. Nauczyciel mwi, Musisz trzyma* mu w swoim hara, zawsze i wsz'dzie, OK.? Ucze. krzyczy, Muuuuuuuu! Mocniej! MUUUUUUU! Dobrze! To jest tylko samadhi mu; nie jest to w a$ciwa praktyka Zen. Ten rodzaj praktyki nie jest nawet prawdziwym samadhi. Zen oznacza utrzymywanie z momentu na moment czystego umys u. Nie mo!na tego powiedzie* wyra2niej. Utrzymuj umys ktry jest czysty jak zwierciad o: kiedy czerwie. przychodzi, zwierciad o staje si' czerwone; kiedy biel przychodzi, bia e. Odbijasz wszech$wiat dok adnie taki jaki jest. Ale samadhi mu znaczy !e wszystko w twoim umy$ le staje si' tylko mu. Kiedy czerwie. pojawia si' przed twoim lustrem, jest tylko mu; kiedy biel przychodzi, tylko mu. Dalej, kiedy przychodzi kto$ g odny, mu. Kiedy przychodzi kto$ spragniony, mu. To jest przywi,zanie do jakiego$ szczeglnego rodzaju praktyki samadhi. To nie mo!e dzia a* jasno aby pomc innym ludziom. To jest bardzo, bardzo z a choroba Zen. W rzeczywisto$ci, prawdziwa praktyka Zen wcale nie jest zbyt skupiona /very concerned/ na samadhi. Tak, by* mo!e do$wiadczasz samadhi, ale nie stajesz si' do niego przywi,zany. Zen oznacza zawsze utrzymywanie czystego umys u, z momentu na moment. Wielu ludzi lubi ,czy* medytacje z jak,$ psychoterapi,, tak jak u!ywa praktyki samadhi./like the use of samadhi practice/ Jest tak poniewa! medytacja samadhi stwarza dobre uczucie dla tych ktrzy tego prbuj,. Przez pewien okres ich problemy i cierpienie wydaj, si' ca kowicie znikn,*. Och, samadhi! Wspaniale! Ale to jest jak opium: chcesz tylko wi'cej, wi'cej i wi'cej. Kiedy praktykujesz w ten sposb, codzienny umys nie wydaje si' by* ju! zbyt interesuj,cy wszystko czego chcesz to kontynuowa* swoje wspania e do$wiadczenie samadhi. Tworzysz nadzwyczajne do$wiadczenie ktre jest oddzielone od umys u-codziennego-!ycia. Je$li robisz samadhi lub praktyk' samadhi mu, wtedy robisz z praktyki Zen co$ niezwyk ego. Kierujesz si' na wschd kiedy chcesz i$* na zachd. Wi'c kiedy osi,gniesz o$wiecenie? Ale Zen nie jest tak niezwyk y ani specjalny. Z momentu na moment, co robisz teraz? To jest prawdziwy umys Zen. Zatem w tym kong-anie sprawdzamy na ile ucze. jasno postrzega substancj', prawd' i ich w a$ciw, funkcj'. Pierwsze pytanie w tym kong-anie ujawnia pierwotna substancj'. Na przyk ad, oto jest troch' z ota. Mo!esz zrobi* z tego z ota wiele r!nych rzeczy: kolczyki, naszyjniki, zegarki i okulary. Formy s, ca kiem r!ne. A je$li formy s, r!ne, wtedy funkcja ka!dej rzeczy tak!e jest r!na. Ale przez ca y czas substancja jest taka sama: wszystko ci,gle jest z otem. Niebo i chmury, gry, rzeki, ludzkie istoty, samoloty, buddowie, demony i piek a maja inne nazwy. Ich wszystkie formy s, r!ne, wi'c ich funkcje tak!e s, r!ne, Ale substancja wszystkich tych rzeczy jest dok adnie taka sama. W a$ciwym u!yciem tego konganu jest zademonstrowanie tego punktu. Jak wyrazisz substancj' wszystkiego? Nast'pnym

222

krokiem jest, jak wyrazisz prawd'? W ko.cu, jaka jest w a$ciwa funkcja uniwersalnej substancji i prawdy w ka!dej pojedynczej rzeczy? Budda uczy !e wszystko ma natur' Buddy. Zatem Buddowie i psy s, tym samym. Ich substancja jest t, sam, uniwersaln, substancj,, ale ich forma i funkcja s, ca kiem r!ne. Budda jest z oty i siedzi na o tarzu; pies ma sier$* i mieszka w psiej budzie. To jest ich forma, ich prawda. Tak!e, chocia! ich substancja jest dok adnie taka sama, ich funkcja jest ca kowicie r!na. Budda siedzi na o tarzu i ludzie k aniaj, si' przed nim. Pies przebywa na zewn,trz: kiedy pojawi si' dobry cz owiek, on macha swoim ogonem; kiedy 2li ludzie lub obcy pojawi, si', on szczeka, Hau! Hau! Hau! Je$li robisz tylko praktyk' mu samadhi, nie mo!esz jasno postrzec tej odmiennej funkcji, wi'c tak!e nie mo!esz postrzec swojej w a$ciwej funkcji i w a$ciwej funkcji wszystkiego w tym wszech$wiecie. Nie mo!esz pomc innym ludziom w r!nych sytuacjach zgodnie z ich poszczeglnymi potrzebami. Widzisz tylko mu. W tym kong-anie, sprawdzamy osi,gni'cie przez ucznia substancji, prawdy i funkcji. Pierwszym pytaniem jest: Budda powiedzia !e wszystko ma natur'-Buddy. Ale Jo ju powiedzia !e pies nie ma natury-Buddy. Co jest w a$ciwe? Natura-Buddy? Nie naturaBuddy? Natura-Buddy? Nie natura-Buddy? Natura-Buddy? Nie natura-Buddy? To jest tylko my$lenie. Nie wa!ne czy tam jest czy nie ma natury-Buddy: Jo ju ju! zademonstrowa ten punkt kiedy on odpowiedzia Mu! Raczej, czym jest natura-Buddy, w a$nie teraz? Pozwl odej$* ca emu my$leniu i nie przywi,zuj si' do mowy i s w. Musisz po prostu osi,gn,* swoj, prawdziw, natur', to znaczy osi,gn,* swoj, substancj'. To jest punkt pierwszego pytania: co jest twoj, substancj*? Je$li osi,gniesz swoj, natur' wtedy wszystko nie jest problemem. Takie jest znaczenie pierwszego pytania./ behind this first question/ Drugim pytaniem jest: Jo ju powiedzia Mu! Co to znaczy? Je$li ca kowicie odetniesz ca e my$lenie w swoim umy$le, wtedy znaczenie tego pytania jest bardzo jasne. Wszystko jest odzwierciedlone w a$nie tak jak jest. Czerwie. przychodzi, lustro staje si' czerwone; biel przychodzi, staje si' bia e. To jest prawda. Pami'taj: mu nie ma niezwyk ego znaczenia. Niektrzy ludzie robi, z mu co$ nadzwyczajnego, ale pierwotnie to nie jest nadzwyczajne. Zatem kto$ zapyta kiedy$ mistrza Zen Man Gonga, jakie jest znaczenie Mu Jo ju? Man Gong odpar , Id2 do ogrodu poza sal, Dharmy. Tam znajdziesz wiele rzodkiewek. [po korea#sku, mu] Jak odzwierciedlasz prawd'? To jest bardzo wa!ne. Trzecim pytaniem jest: Pytam ciebie, czy pies ma natur'-Buddy? To pytanie jest bardzo, bardzo jasne. Je$li w a$ciwie postrze!esz to pytanie, wtedy tak!e zobaczysz du!y b ,d Jo ju. To ostatnie pytanie sprawdza twoje postrzeganie w a$ciwej funkcji. Je$li chcesz odpowiedzie* na wszystkie te pytania, najwa!niejsz, rzecz, jak, powiniene$ zrobi* to nie trzyma* si' b 'du Jo ju. Musisz zrozumie* /you must learn/ w a$ciw, funkcj' b 'du Jo ju, wtedy b'dziesz si' mg nauczy* jak u!ywa* go aby pomaga* innym ludziom. Substancja, prawda i ich w a$ciwa funkcja: to jest kong-an mu. Druga Brama: Umyj Swoje Miski Jo-ju Mnich zapyta raz Mistrza Zen Jo ju, W a$nie przyby em do $wi,tyni. Prosz' poucz mnie, mistrzu. Jo ju powiedzia , Czy jad e$ $niadanie? Tak, jad em, odpar mnich. Zatem, powiedzia Jo ju, umyj swoje miski. Mnich osi,gn, o$wiecenie. 1. Co osi,gn, mnich? 2. Gdyby$ ty by tym mnichem i Jo ju powiedzia by, Umyj swoje miski, co by$ powiedzia ?

223

Ten kong-an uczy !e codzienny umys jest prawd,. Codzienny umys jest bardzo wa!ny, ale nie jest czym$ szczeglnym. Codzienny umys jest w a$ciw, drog,, prawd, i w a$ciwym !yciem. Zatem kto$ zapyta mistrza Zen Joju, prosz', mistrzu poucz mnie. Czy jad e$ $niadanie? Tak, jad em. Zatem umyj swoje miski. Mnich us ysza to i - pszuuu osi,gn, o$wiecenie. To znaczy osi,gn, !e codzienny umys jest prawdziw, drog,. Ale je$li sprawdzimy ten kong-an dok adniej, widzimy !e dzieje si' co$ ciekawego. Mistrz Zen Jo-ju czasami uderza swoich uczniw w bardzo ciekawy sposb. Czy jad e$ $niadanie? Tak, jad em. Je$li zatrzymamy si' w tym punkcie, mo!emy zobaczy* !e $niadanie ju! sko.czy o si', by* mo!e dawno temu. Jo-ju powiedzia , Umyj swoje miski. Ale to nie jest w a$ciwe! 0niadanie jest ju! sko.czone. Dlaczego Jo-ju odpowiedzia w ten sposb? Ale to jest styl Jo-ju: on u!ywa mowy w a$ciwie czy nie aby uderzy* umys swojego ucznia. Jego odpowied2 zawsze zmienia a umys ucznia. Czy mowa jest b 'dna czy nie ma znaczenia: Jak obudzisz umys ucznia? Zatem Jo-ju zawsze sprawdza swoich uczniw. On nie oczekuje aby odpowied2 by a uznana za jak,$ ostateczn, prawd'. Je$li by by$ tam wtedy, jak mg by$ odpowiedzie* Jo-ju? Umycie swoich misek po $niadaniu jest rzeczywi$cie w a$ciwym umys em, ale w tym przypadku $niadanie jest ju! dawno sko.czone i miski s, ju! czyste. Czy pjdziesz i umyjesz swoje miski ponownie? Je$li twj umys jest czysty, musisz odpowiedzie* co$. Zatem dla pocz,tkuj,cych uczniw mo!liwa jest bardzo prosta odpowied2. Ale kiedy jeste$ zaawansowany w swojej praktyce, musisz odda* uderzenie Jo-ju. Musisz utrzymywa* czysty umys , wtedy mo!esz postrzec sposb rozmowy z Jo-ju. Zen oznacza intuicyjnie postrzega* z momentu na moment jak utrzymywa* w a$ciw, sytuacj', w a$ciwe odniesienie i w a$ciw, funkcj'. Jakakolwiek mowa Mistrza Zen nie jest istotny. Musisz przetrawi* mow' mistrza Zen i z momentu na moment uczyni* j, w a$ciw,. Uczyni* j, twoj*. To jest m,dro$*. Ale jest bardzo wa!ne aby$ nie sta si' przywi,zany do !adnej mowy mistrza Zen. Trzecia Brama: Soeng Am Wo&a Mistrzu! Mistrz Soeng Am zwyk wo a* do siebie ka!dego dnia, Mistrzu! I zwyk odpowiada*, Tak! Musisz utrzymywa* jasno$*! Tak! Nigdy i nigdzie nie daj si' oszuka* innym! Tak! Tak! 1. Soeng Am zwyk wo a* do siebie i odpowiada* sobie dwa umys y. Ktry jest prawdziwym mistrzem? Cz'sto mo!na zobaczy* ma e dzieci mwi,ce do siebie podczas zabawy. One maj, bardzo proste umys y. One trzymaj, ma , lalk' i mwi,, Och, czy lubisz mnie? Ja ciebie lubi'. One tworz, ma , piosenk'. Och, ho, ho, ho, la la la la la! Tak, nie wydaje si' aby ta lalka odpowiada a albo mwi a cokolwiek, ale dziecko mwi tak jakby ono rozmawiali ze sob,. Lubisz mnie? Ja ci' lubie! La-lee, la-la-la!! Czy to dziecko ma jeden umys czy dwa umys y? Mistrz Zen Soeng Am jest taki sam jak te ma e dzieci. On ma bardzo czysty i prosty umys . W sino-korea.skim nazywamy to yu ju sam mae, lub samadhi zabawy. Ja robi' dwoje i bawi' si'. Ale ten kong-an pyta o w a$ciwego mistrza. Czy znalaz e$ go? Jeden mistrz wo a a inny mistrz odpowiada: ktry jest w a$ciwym mistrzem? Pami'taj: Soeng Am stworzy

224

wo aj,cego-mistrza i stworzy odpowiadaj,cego-mistrza. Gdzie jest prawdziwy mistrz? Musisz znale2* swojego prawdziwego mistrza. Oto jest wskazwka: Je$li utrzymujesz umys ktry jest czysty jak przestrze., wtedy wszystko jest twoim mistrzem. Niebo jest twoim mistrzem. Drzewa s, twoim mistrzem. Szczekaj,cy pies jest twoim mistrzem. Wszystko jest twoim mistrzem, poniewa! twj mistrz jest zawsze wprost przed tob,. To jest bardzo wa!ny punkt. Jednak, to jest tylko odpowied2 w metafizycznym-stylu. Twj mistrz jest zawsze wprost przed tob,. To jest tylko rodzaj wyja$nienia. Musisz przetrawi* swoje do$wiadczenie i uczyni* go swoim. Wtedy twj mistrz pojawi si' bardzo wyra2nie przed tob,. Jak odnajdziesz swojego konkretnego mistrza? Osi,gnij to, wtedy b'dziesz mg odpowiedzie* na ten kong-an. Czwarta Brama: Bodhidharma Nie Ma Brody Mistrz Hok Am pyta swoich uczniw, Dlaczego Bodhidharma nie ma brody? 1. Jaka jest prawdziwa twarz Bodhidharmy? 2. Pytam si' ciebie, Dlaczego Bodhidharma nie ma brody? Kto$ robi sobie drzemk' w ci,gu dnia. Jemu $ni si' !e kto$ obcina mu g ow' i budzi si' zlany zimnym potem. Gdzie jest moja g owa? Gdzie jest moja g owa? On nie mo!e nigdzie znale2* swojej g owy! Nie widzi swojej g owy, zatem biega dooko a, dooko a, dooko a szukaj,c swojej g owy. Szuka w szafie i pod sto em. Gdzie jest moja g owa? Kto$ wzi, moj, g ow'! Otwiera drzwi i krzyczy, Gdzie jest moja g owa? Prosz'! Niech kto$ pomo!e mi znale2* moj, g ow'! Zatrzaskuje drzwi, szuka w schowku. Otwiera okno i krzyczy, Niech kto$ pomo!e mi znale2* moj, g ow'! Nagle pojawia si' jego przyjaciel i mwi, Hej, hej! Uspokj si'. Czego szukasz? Gdzie jest moja g owa? Kto$ wzi, n! i odci, moj, g ow'! Och, bo!e moja g owa znik a! Gdzie jest moja g owa? Wtedy jego przyjaciel uderza go mocno. Au*! To jest twoja g owa! [0miech s&uchaczy] To jest kong-an ataku. To znaczy !e je$li kto$ uderza mnie, musz' broni* si' i atakowa*. Zen uczy, nie stwarzaj niczego w swoim umy$le. Ale mistrz Hok Am stworzy co$ swoim pytaniem, Dlaczego Bodhidharma nie ma brody? Je$li chcesz osi,gn,* to pytanie, musisz najpierw ca kowicie osi,gn,* prawdziwego Bodhidharm'. Czym jest prawdziwy Bodhidharma? Prawdziwy Bodhidharma nie ma oczu, ani uszu ani nosa, ani j'zyka ani cia a ani umys u, zatem on tak!e nie ma brody. To jest w a$ciwe. Musisz osi,gn,* ten punkt, wtedy osi,gniesz pierwsze pytanie. Je$li nie przywi,!esz si' do nazwy i formy, wszystko jest mo!liwe. To jest pierwszy stopie.. Ale nast'pny stopie. oznacza !e je$li forma si' pojawia, musisz postrzec w a$ciw, funkcj' formy. Niektrzy ludzie pozostaj, w tym stanie jakby-samadhi i twierdz,, Nie dbam o form'. Nie dbam o nazwy. Je$li utrzymujesz ten umys , wpad e$ w pustk'. Jeste$ przywi,zany do pustki i nawet Budda nie mo!e ci pomc. Zatem nie przywi,zuj si' do nazwy i formy i nie prbuj zapomnie* o nazwie i formie. Je$li nazwa i forma pojawia si', jak u!yjesz ich w a$ciwie? Jaka jest ich w a$ciwa funkcja? Je$li znajdziesz w a$ciw, funkcj' nazwy i formy, wtedy by* mo!e jest to broda. Co wolisz? Zatem niektrzy mistrzowie Zen b'd, pyta*, Dlaczego Bodhidarma nie ma brody? Je$li ich ucze. da mocne, Muuu! oni s, bardzo szcz'$liwi. Ten sposb nauczania nie wskazuje na w a$ciw, funkcj' nazwy i formy. Niektrzy uczniowie odpowiedz,, Moja broda jest

225

wspania a. Ten rodzaj odpowiedzi jest lepszy, ale ci,gle nie jest to ca kowita odpowied2. To jest wyra2ny kong-an ataku, zatem je$li nie oddasz uderzenia, nie postrzeg e$ prawdziwego punktu pytania Mistrza Hok Ama. By* mo!e inny kong-an mo!e ci pomc. W Korei jest bardzo znane grskie pasmo: Diamentowe Wzgrza. Na szczycie tych gr jest O$rodek Zen Maha Jon, gdzie prawie tysi,c mnichw mo!e praktykowa* medytacj' w jednym czasie. U podn!a gry by a s ynna $wi,tynia sutr Yu Jom Sah. W po owie drogi po o!one by y s ynne Gor,ce >rd a Diamentowego Wzgrza. W a$cicielk, by a oddana $wiecka Buddystka ktra pozwala a u!ywa* mnichom 2rde za darmo. Pewnego dnia, mistrz sutr z Yu Jom Sah imieniem Sol Hae przyszed aby skorzysta* ze 2rd a. By on najbardziej znanym mistrzem sutr w Korei. Kiedy sko.czy k,piel, kobieta powiedzia a, Och, mistrzu, jak si' czujesz? Och, wspaniale! Twoje 2rd a s, najlepsze w ca ym kraju. Wtedy ona powiedzia a, Mistrzu, mam dla ciebie pytanie. Umy e$ swoje cia o w gor,cym 2rdle; jak umyjesz swj umys ? Mistrz sutr utkn, i nie mg odpowiedzie*. To jest bardzo wa!ne pytanie, pytanie ataku: Jak umyjesz swj umys ? Je$li masz umys , musisz my* go ca y czas. Ale je$li nie masz umys u mycie nie jest potrzebne. To jest punkt tego kong-anu. Je$li powiesz !e masz umys , uderz' ci' trzydzie$ci razy. Je$li powiesz !e nie masz umys u, tak!e uderz' ci' trzydzie$ci razy. Co mo!esz zrobi*? to jest tak!e punkt pytania Mistrza Hok Ama. Pi*ta Brama: Na Drzewie Hyang Eoma Mistrz Hyang Eom powiedzia , To tak jak z cz owiekiem trzymaj,cym si' z'bami ga 'zi na wysokim drzewie. Jego r'ce i nogi s, zwi,zane, zatem jego r'ce nie mog, z apa* ga 'zi, a jego nogi nie mog, dotkn,* drzewa. Inny cz owiek stoj,cy pod drzewem pyta go, Dlaczego Bodhidarma przyby do Chin? Je$li otworzy swoje usta aby odpowiedzie*, straci swoje !ycie. Je$li nie odpowie, nie spe ni swojego obowi,zku i zostanie zabity. 1. Je$li ty by by$ na drzewie, jak pozosta by$ przy !yciu? Ten kong-an jest znany jako kyon mun, kong-an bez-drogi-wyj$cia. Je$li otworzysz swoje usta, umrzesz. Je$li b'dziesz milcze*, umrzesz. Kto$ zapyta kiedy$ mistrza Zen Jo ju, Dlaczego Bodhidarma przyby do Chin? Mwi,c inaczej on zapyta , Czym jest prawda? Jakie jest nauczanie Buddyzmu? Wtedy Jo ju odpar , Drzewo cyprysowe w ogrodzie. Ale je$li jeste$ na drzewie, nie mo!esz niczego zrobi*, w przeciwnym razie umrzesz. Zatem jak pozostaniesz !ywym? Je$li ca kowicie odetniesz swoje my$lenie, osi,gniesz umys nie-wiem. Ten punkt jest przed my$leniem. Nie ma tam !ycia ani $mierci. Umys nie-wiem jest wolno$ci, od !ycia i $mierci. Je$li my$ lisz !ycie, masz !ycie. Kiedy my$lisz $mier*, masz $mier*. Ale kiedy nie my$lisz niczego, ju! jeste$ poza tym punktem. Zatem w tym kong-anie, je$li chcesz pozosta* !ywym umrzesz. W tym czasie, wisz,c na drzewie, jaka jest twoja w a$ciwa sytuacja? Jaki jest twj w a$ciwy zwi,zek z t, sytuacj, i jaka jest twoja w a$ciwa funkcja? Porzu* to wszystko, wtedy one pojawi, si' bardzo jasno wprost przed tob,.

226

Szsta Brama: Strzepuj*c Popi& na Budd' Kto$ wchodzi do o$rodka Zen pal,c papierosa. Dmucha dymem i strzepuje popi na Budd'. 1. Je$li stoisz tam w tym czasie, co mo!esz zrobi*? To jest bardzo wa!ny kong-an nauczania. Budda uczy !e wszystko ma natur' Buddy. W Korei i w Chinach, na kolumnach $wi,ty. wieszamy d ugie pionowe tablice z wyrze2bionymi i pomalowanymi Chi.skimi znakami. Jedna z bardziej znanych fraz jak, posiada wiele $wi,ty. mwi, Ca ym wszech$wiat jest cia em Buddy. To jest bardzo wspania e nauczanie. Cia o Buddy jest wsz'dzie co nie jest cia em Buddy? Zatem cz owiek wchodzi do $wi,tyni, pali papierosa. Podchodzi do pos,gu Buddy, dmucha dymem w jego twarz i strzepuje popi na g ow' Buddy. Przybiega opat. Ty jeste$ szalony! Dlaczego strzepujesz na Budd'? Ale cz owiek pokazuje na tablic' z Chi.skimi znakami i mwi, To jest napisane tutaj, Ca y wszech$wiat jest cia em Buddy. Wszystko jest Budd,. Gdzie zatem mog' strzepn,* mj popi ? Tak!e ten popi ma natur' Buddy. Wszystko ma natur'-Buddy. Jak jest zatem mo!liwe abym go strzepn, i on nie spad na Budd'? Ten cz owiek jest przywi,zany do jednej strony. On rozumie jeden, ale on nie rozumie dwa. On tak!e wierzy: Ju! osi,gn, em o$wiecenie. Rozumiem wszystko. On jest tylko przywi,zany do swojego pogl,du. Jest inny kong-an ktry uczy tego punktu: Pewna oddana buddystka utrzymywa a pewnego mnicha ktry praktykowa przez dziesi'* lat. Ona wybudowa a dla niego domek odosobnieniowy i regularne posy a a mu jedzenie, okrycia i lekarstwa. W Azji jest stare powiedzenie !e je$li praktykujesz mocno przez dziesi'* lat, na pewno co$ osi,gniesz. Je$li nie osi,gn, e$ to znaczy !e nie praktykowa e$ w a$ciwie. Zatem po dziesi'ciu latach, ona chcia a dowiedzie* si' czego$ o post'pach w jego praktyce. Ona mia a jedn, crk' ktra by a bardzo m oda i bardzo, bardzo pi'kna. Zatem ubra a swoj, crk' w pi'kny strj i pos a a do mnicha zaopatrzywszy j, poprzednio w wyborne jedzenie i nowe szaty dla niego. Powiedzia a do swojej crki, Daj te rzeczy mnichowi. Potem przytul go mocno i zapytaj si' jak si' czuje. Crka bardzo podekscytowana posz a na gr' aby odnale2* mnicha. Kiedy przysz a, po o!y a ca e to wyborne jedzenie i ubrania przed mnichem ktry medytowa z niezachwian, determinacj,. Ty jeste$ wielkim mnichem. Praktykujesz bardzo mocno przez dziesi'* lat, zatem moja matka chcia a ci to przekaza*. Och, twoja matka jest wielkim bodhisatw,, powiedzia mnich. Dzi'kuj' ci bardzo. W tym momencie, m oda dziewczyna chwyci a mnicha, przytuli a go mocno i powiedzia a, Jak teraz si' czujesz? Mnich by ca kowicie pozbawiony wyrazu. Powiedzia , Zgni y pie. na zimnej skale. .../no heat in winter/ On nie mia w ogle !adnego uczucia ani ciep a. Crka by a pod wra!eniem. Och, ty jeste$ wielkim mnichem! Twoje centrum jest ca kowicie nieporuszone, bardzo mocne. Pok oni a si' przed nim i wrci a do swojej matki, bardzo szcz'$liwa. Kiedy wrci a, jej matka spyta a, Wi'c, co on powiedzia ? Och, matko. On jest z pewno$ci, wielkim i $wi'tym mnichem. Jego centrum jest bardzo mocne. Ono nie porusza si'. Jego twarz nie zmieni a si', jego kolor nie zmieni si'. Nic go nie rusza! Nie obchodzi mnie jak mocne jest jego centrum, powiedzia a matka. Wszystko co chc' wiedzie* to, co on powiedzia ? On powiedzia , Zgni y pie. na zimnej skale......

227

Na te s owa, kobieta wpad a w furi'. Chwyci a kij i pobieg a prosto na gr' i pobi a mnicha. Pomaga am tylko demonowi przez dziesi'* lat! Wyno $ si', ty diable! Ona wyrzuci a go i spali a chat' doszcz'tnie. Co tu si' wydarzy o? Gdzie jest b ,d mnicha? Ten mnich jest taki sam jak cz owiek z papierosem w kong-anie Strzepuj,c Popi na Budd': on jest tylko przywi,zany do swojej idei. On jest przywi,zany do swojego do$wiadczenia praktyki. On chce tylko cichego i spokojnego nie-poruszaj,cego si' umys u. W Ameryce jest wielu, wielu ludzi ktrzy ucz, tego rodzaju praktyki. Ludzie robi, medytacj' aby mie* cichy, spokojny, nie-poruszaj,cy si' umys tak !eby mogli mie* jakie$ dobre uczucie. Ale gdzie jest m,dro$* w takim nauczaniu? Jak twoja m,dro$* ro$nie je$li tylko trzymasz spokojny umys ? Je$li praktykujesz w ten sposb twoja m,dro$* nie b'dzie wzrasta* zbytnio, i nie b'dziesz w stanie postrzec w a$ciwej sytuacji, w a$ciwego odniesienia i w a$ciwej funkcji twojego !ycia, z momentu na moment. W a$ciw, sytuacj, tego mnicha jest to !e jest mnichem, zatem jego w a$ciw, sytuacj, jest sytuacja mnicha. Jego w a$ciwym zwi,zkiem jest jego zwi,zek jako mnicha z crk, tej kobiety. Zatem jaka jest jego w a$ciwa funkcja? Je$li jeste$ mnichem, twoj, w a$ciw, funkcj, jest da* wyra2ne i wsp czuj,ce nauczanie tej m odej dziewczynie. To jest bardzo jasne. Zatem kto$ wchodzi do o$rodka Zen, dmucha dymem w twarz pos,gu Buddy i strzepuje popi na jego g ow'. On nie rozumie prawdy. On nie rozumie prawdziwej natury swojej aktualnej sytuacji, ani swojego w a$ciwego odniesienia do tej sytuacji, zatem on nie rozumie swojej w a$ciwej funkcji w tym miejscu, w tym czasie. Jak go pouczysz? Jak zmienisz jego umys ? B,d2 ostro!ny! Ten cz owiek jest bardzo mocny i niezale!nie co powiesz on ci' uderzy. A je$li ty go uderzysz, on odda jeszcze mocniej. Sidma Brama: Trzy Bramy Ko Bonga 1. S o.ce na niebie $wieci wsz'dzie. Dlaczego zas ania go chmura? 2. Ka!dy ma cie. ktry za nim pod,!a. Jak nie nast,pisz na swj cie.? 3. Ca y wszech$wiat jest w ogniu. Poprzez jaki rodzaj samadhi mo!esz unikn,* spalenia? To jest kon-an ca kowitego-dzia ania. Nie sprawdzaj niczego i tylko rb to. W jednym momencie, w jednym punkcie, jaka jest twoja w a$ciwa sytuacja, twoja w a$ciwa relacja do tej sytuacji i twoja w a$ciwa funkcj,? Je$li masz umys rb-to, ten kong-an nie jest problemem. Jest inny kong-an ktry wskazuje na to: Kto$ zapyta mistrza Zen Dok Sahna, Kiedy zimno lub gor,co przychodz,, jak mo!emy ich unikn,*? Dok Sahn odpar , dlaczego nie pjdziesz tam gdzie nie ma zimna ani gor,ca? Mnich zapyta , Jakie to miejsce gdzie nie jest zimno ani gor,co? Dok Sahn powiedzia , Kiedy zimno, zimno zabija ci'. Kiedy gor,co, gor,co zabija ci'. Co to znaczy? Je$li sprawdzasz te s owa, b'dziesz mie* du!y problem. To jest to samo co Trzy Bramy Ko Bonga. S o .ce $wieci wsz'dzie. Dlaczego zas ania go chmura? W tym czasie, jaka jest twoja w a$ciwa sytuacja? Zatem jaki jest twj w a$ciwy zwi,zek z t, sytuacj,? Jak po ,czysz swoj, sytuacj' ze s o .cem i chmur,? Jakie jest twoje odniesienie do tej sytuacji, zatem jaka jest twoja funkcja? Wszystko to spotyka si' ze sob, w tym kong-anie. Ka!dy ma cie. ktry za nim pod,!a. Jak nie nast,pisz na swj cie.? Jaka jest twoja w a$ciwa sytuacja, w a$ciwe odniesienie i w a$ciwa funkcja odnosz,ca si' do twojego cienia? Je$li sprawdzasz to, zgubisz to.

228

Ca y wszech$wiat jest w ogniu. Poprzez jaki rodzaj samadhi mo!esz unikn,* spalenia? Kiedy ogie. wype nia ca y wszech$wiat, co mo!esz zrobi*?/how do you make it correct/ Jaka jest twoja w a$ciwa sytuacja, w a$ciwe odniesienie i twoja w a$ciwa funkcja? Kiedy chcesz czego$ pojawia si' l'k, a je$li obawiasz si' czego$, zastygasz i nie mo!esz zrobi* niczego. Kiedykolwiek masz ja, mnie, moje, jest l'k i pomieszanie. Ale kiedy to ja, mnie, moje znika, kiedy one s, rozpoznawane jako puste, wtedy nie ma d u!ej !adnej sytuacji ani uwarunkowa.. Nie mam ja, zatem wewn'trzne i zewn'trzne staj, si' jednym. To jest punkt tego kong-anu tylko-rb-to. Oto jest ciekawa historia ktra powinna wam pomc: Wiele lat temu w Japonii by s ynny aktor ktry dobrze znany z odtwarzania rl samurajskich wojownikw. On mia sidmy dan miecza kendo i zanim zosta aktorem *wiczy przez dwadzie$cia lat. On wygra we wszystkich wa!niejszych turniejach kendo w Japonii, wi'c wszyscy wiedzieli !e on by najlepszy. By on bardzo przystojny tak!e jego aktorstwo by o bardzo dobre. Cz owiek ten by bardzo popularnym aktorem w Japonii. Zosta on wybrany do zagrania g wnej roli w epickim filmie samurajskim z najwi'kszym re!yserem w Japonii. Mia a to by* produkcja najlepszej kompanii filmowej w kraju. Kompania ta nie !a owa a pieni'dzy aby zgromadzi* w tym filmie najlepszych kamerzystw, najlepszych ludzi od d2wi'ku i najlepszych technikw. Ludzie od $wiate , projektanci ubiorw i re!yserzy d2wi'ku byli najlepsi w ca ej Japonii. Tak jak we wszystkich filmach o samurajach, historia by a bardzo prosta: kiedy pojawiali si' 2li ludzie, aktor mia z nimi walczy*. Wcale nie skomplikowany film! On gra w wielu, wielu samurajskich filmach, zatem zagranie w tym nie powinno by* problemem. Kilka tygodni atwej pracy i b'dzie nast'pny. Aktor ju! wiedzia , Ja jestem najlepszy. Nikt nie potrafi zrobi* tych filmw lepiej ni! ja. Re!yser zna ju! jego umys tak!e. Zatem zaaran!owano pierwsz, scen' walki. Re!yser starannie wszystko przygotowa . Wtedy powiedzia , 0wiat a? Kamera? Akcjaaaaa! Kamera zosta a w ,czona hrrrrr! W tym momencie, z y cz owiek pojawi si' spoza ska y, gwiazdor podskoczy , zatoczy w powietrzu okr,g swoim mieczem i zabi go. Ale re!yser tylko krzykn, , Ci'cie! Nie dobrze! Nie dobrze! Gwiazdor mia troch' dziwny wyraz twarzy. Hmmm . . . nikt nigdy wcze$niej nie powiedzia mi !e moja gra jest nie dobra. Ja jestem najlepszy. Co to znaczy? Mia on nieco dziwne uczucie. Ale w mi'dzyczasie scena zosta a przerobiona i wszystko zosta o ponownie przygotowane. Re!yser powiedzia , 0wiat a? Kamera? Akcjaaaaa! Kamera zosta a w ,czona wrrrrr!! i z y cz owiek wyskoczy spoza ska y. Gwiazdor podskoczy , machn, swoim mieczem doskonale w powietrzu i zabi go. Ci'cie! Nie dobrze! Nie dobrze! Gwiazdor sta si' bardzo z y. Nie dobrze? Nikt nigdy nie powiedzia mi tego nawet jeden raz, a ju! na pewno nie dwa. To robi si' irytuj,ce. Bardzo z y umys pojawi si'. Re!yser powiedzia , Musimy zrobi* to jeszcze raz! Kamery zosta y ustawione i ludzie od d2wi'ku przygotowali si'. Chocia! bardzo z y, gwiazdor wzi, g 'boki oddech, uspokoi si' i tylko ca kowicie skupi swj umys . By* mo!e on ma racj'. By* mo!e jest jaki$ b ,d ktry robi'. Je$li tak, tym razem on nie pojawi si'. Wszyscy na planie zamilkli. 0wiat a? Kamera? Akcja! Kamera zacz' a si' kr'ci* hrrrrr!! Z y cz owiek wyszed na sygna i gwiazdor wyskoczy we w a$ciwym momencie. Machn, swoim mieczem z najwi'ksz, precyzj, ni! kiedykolwiek; to by o jak magia. On pofrun, w powietrzu i zabi z ego doskonale. Wyl,dowa dok adnie na obu stopach, znajdowa si' w idealnej pozycji, twarz, do obiektywu kamery. Ci'cie! Ci'cie! Nie dobrze! Nie dobrze! Zrb to jeszcze raz! Gwiazdor us ysza te s owa i naprawd' w$ciek si' wewn,trz. On nigdy nie by tak z y w ca ym swoim !yciu. Ja jestem

229

najlepszym aktorem samurajw w Japonii! Tak!e mam sidmy dan w kendo. Nikt nigdy nie powiedzia mi Nie dobrze trzy razy. Nawet dwa razy jest za du!o. Jego umys by bardzo, bardzo gniewny. On popatrzy wilkiem na re!ysera, niskiego, pulchnego m'!czyzn' prawie dwa razy ni!szego od niego. Re!yser zauwa!y to, ale jego umys nie poruszy si'. On ju! co$ zrozumia . . . Kamery zosta y przygotowane ponownie. Wielkie $wiat a zosta y w ,czone a ludzie od d2wi'ku patrzyli na swoje wskazwki. Re!yser powiedzia , 0wiat a? Kamera? Akcjaaaaa! Kamera zacz' a si' kr'ci* hrrrrr!!- i niedobry cz owiek pojawi si', na sygna , podnosz,c swj miecz. Gwiazdor podskoczy i natychmiast ruszy na re!ysera ze swoim mieczem!! Yaaaaaaahhhh! Zabij' ci'! Przewrci re!ysera z krzes a i chwyci go za gard o, przyciskaj,c go do ziemi. Ale re!yser nie przerazi si'. On za$mia si' i krzykn, , Dobrze! Dobrze! Doskonale! Ha ha ha ha! By bardzo zadowolony: jego gwiazda ca kowicie osi,gn' a umys rb-to. Kiedy gwiazdor zobaczy to, on natychmiast zrozumia . Podnis re!ysera, oczy$ci go. Och, przepraszam! Przepraszam! Dzi'kuj' bardzo za twoj, nauk'. Przepraszam! Och, !aden problem, powiedzia re!yser i tylko $mia si'. Oni nakr'cili uj'cie jeszcze jeden raz i ka!de nast'pne uj'cie by o wykonywane za pierwszym lub za drugim razem. Aktor gra z umys em ca kowicie rb-to, bez sprawdzania swojej reputacji, swoich uczu* ani idei. Film sta si' p2niej najlepszym filmem w Japonii poniewa! akcja rozgrywanych scen by a ca kowicie jak !ywa. Zatem by to bardzo bystrooki re!yser. On ju! zrozumia umys tego aktora. On wiedzia !e ten aktor wierzy za bardzo !e jest najlepszy. Ja jestem najlepszy! Nikt nie mo!e mi dorwna*! Ten rodzaj umys u by problemem. To jest sprawdzaj,cy umys , zatem nawet kiedy on zrobi co$, to dzia anie zawsze nie jest kompletne. Wywieraj,c nacisk na niego, re!yser sprawi !e pojawi si' umys sto procent rb-to. Yaaaaahhhh! Zabij' ci'! Kiedy co$ robisz, tylko rb to. Wtedy ty i ca y ten wszech$wiat ca kowicie staj, si' jednym. To jest natura Trzech Bram Ko Bonga. sma Brama: Dok Sahn Nios*cy Swoje Miski Pewnego dnia, Mistrz Zen Dok Sahn wszed do Sali Dharmy nios,c swoje miski. Gospodarz, Seol Bong, zobaczy to i powiedzia , Stary mistrzu, dzwon jeszcze nie zadzwoni , w b'ben jeszcze nie uderzono. Dok,d idziesz nios,c swoje miski? Dok Sahn powrci do swojego pokoju. Seol Bong opowiedzia to g wnemu mnichowi, Am Du, ktry powiedzia , Wielki Mistrz Dok Sahn nie rozumie ostatniego s owa. Dok Sahn us ysza o tym i pos a po Am Du. Czy ty nie uznajesz mnie?zapyta . Wtedy Am Du szepn, do ucha mistrza. Dok Sahn uspokoi si'. Nast'pnego dnia, wyg aszaj,c mow' dharmy z wysokiego podium, Dok Sahn by naprawd' inny ni! poprzednio. Am Du wyszed na $rodek Sali Dharmy, za$mia si', klasn, w d onie i powiedzia , Wielka rado$*! Stary Mistrz zrozumia ostatnie s owo! Od teraz nikt nie b'dzie mg go sprawdzi*. 1. 2. 3. 4. Jakie by o ostatnie s owo? Co Am Du szepn, do ucha mistrzowi? Czym r!ni a si' mowa od poprzedniej? Gdyby$ ty by Dok Sahnem i Seol Bong powiedzia by ci !e dzwon jeszcze nie zadzwoni i w b'ben jeszcze nie uderzono, co by$ powiedzia do Seol Bonga?

230

To jest bardzo wa!ny i trudny kong-an. Ale je $li utrzymujesz czysty umys , nie jest on naprawd' tek trudny. On uczy nas jak postrzega* w a$ciw, sytuacj', w a$ciwe odniesienie i w a$ciw, funkcj'. Pierwsze pytanie pyta o to. Jeszcze nie zadzwoniono w dzwon i jeszcze nie uderzono w b'ben aby oznajmi* rozpocz'cie posi ku. Ale mistrz Zen Dok Sahn wszed do Sali Dharmy nios,c swoje miski na jedzenie. Gospodarz zobaczy to i zapyta si' mistrza, ktry tylko odwrci si' i wrci do swojego pokoju nie wyja$niaj,c niczego. To jest bardzo dziwne, prawda? Wi'c gospodarz opowiedzia to wszystko Am Du, g wnemu mnichowi. Am Du powiedzia , Nasz wielki Mistrz Zen nie rozumie ostatniego s owa. Czyli inaczej mwi,c, Nasz nauczyciel nie rozumie swojej w a$ciwej sytuacji, w a$ciwej relacji i w a$ciwej funkcji, poniewa! on przychodzi w niew a$ciwym czasie. On nie pod,!a za swoj, sytuacj,. Zatem w tym czasie, jakie by o ostatnie s owo? Jaka jest w a$ciwa sytuacja, w a$ciwa relacja i w a$ciwa funkcja mistrza. To jest pierwsze pytanie. Nast'pne pytanie brzmi, Co Am Du szepn, do ucha mistrza? Kiedy Am Du us ysza relacj' gospodarza, on powiedzia o swoim nauczycielu, Dok Sahn nie rozumie ostatniego s owa! A wi'c mistrz Zen us ysza o tym i sta si' bardzo z y, poniewa! g wny mnich zawsze musi s ucha* i szanowa* mistrza Zen. Dlaczego g wny mnich powiedzia te niedobre s owa o swoim w asnym nauczycielu? Zatem Dok Sahn zawo a Am Du do swojego pokoju. Ty! Dlaczego mwisz o mnie te z e s owa? Czy ty mnie nie uznajesz? Am Du szepn, co$ do ucha Dok Sahna i Dok Sahn by bardzo szcz'$liwy. Och, dobrze, dobrze. Teraz wszystko w porz,dku. To tak jak !ona ktra pok ci si' ze swoim m'!em i by* mo!e mwi o nim jakie$ z e rzeczy do innych. Mj m,! jest taki a taki, nia, nia, nia, nia. . . Kiedy on dowiaduje si' o tym on staje si' bardzo z y. Czy ty nie wierzysz we mnie? Ale !ona mwi, Nie, nie, nie. Tak i tak i tak. Ty jeste$ moim m'!em. To i to i to. Jak w ogle mog e$ we mnie zw,tpi*? Wtedy m,! mwi, Och, ty jeste$ dobr, !on,. I nie ma ju! d u!ej problemu. To drugie pytanie wskazuje na to. Przede wszystkim jaki jest pomi'dzy nimi problem? To jest pierwsze pytanie. Mistrz Zen wpad w z o$* i domaga si' wyja$nienia, ktrego dostarcza Am Du. Jaka jest natura jego odpowiedzi? Co on szepn, do ucha mistrzowi? To odnosi si' do istoty /this addresses the matter/ w a$ciwej sytuacji, w a$ciwego odniesienia i w a$ciwej funkcji mistrza. Ale co dok adnie g wny mnich, Am Du, szepn, do ucha Mistrza aby uspokoi* jego gniewny umys ? To jest punkt na ktry trzeba tutaj uwag': Ten kong-an wymaga wyra2nej odpowiedzi ktra pokazuje uchwycenie przez ucznia w a$ciwej sytuacji, w a$ciwej relacji i w a$ciwej funkcji. Niektre szko y Zen tylko chc, tylko aby$cie odpowiedzieli na to pytanie przez podej$cie do nauczyciela i wydania szepcz,cego d2wi'ku do ucha nauczyciela. Psss, pssssss, psssss, pss . . To nie wystarczy. To jest tylko zewn'trzna forma albo wygl,d odpowiedzi Am Du. to nie jest jasne. Taka odpowied2 nie ma ko$ci i nie zawiera ona m,dro$ci. Co to jest, mowa w'!a? Pssss, pssss, psssss, psss. . . To mo!e by* d2wi'k kogo$ oddaj,cego mocz. Co dok adnie Am Du powiedzia aby odmieni* gniewny umys swojego nauczyciela? Ktrego$ dnia, kto$ stanie si' bardzo z y na was i je$li tylko wydacie sycz,cy d2wi'k w powietrzu to nie usunie jego gniewu ani troch'. By* mo!e on nawet stanie si' jeszcze bardziej z y i uderzy was! Zatem taki kong-an jak ten pokazuje nam jak postrzega* nasz, w a$ciw, sytuacj', w a$ciwe odniesienie do tej sytuacji i w a$ciw, funkcj' w tej sytuacji. Nazw, na to jest m,dro$*. Nast'pnego dnia, Mistrz Dok Sahn wychodzi na wysokie podium aby wyg osi* mow' Dharmy. On jest inny ni! poprzednio. On daje bardzo dobr, mow'. Am Du klaszcze w swoje d onie i $mieje si' na $rodku sali. Teraz nasz wielki mistrz zrozumia ostatnie s owo. Od teraz nikt nie mo!e go sprawdzi*. Zatem trzecie pytanie brzmi, Czym r!ni si' jego mowa dharmy od poprzedniej? Je$li chcecie zrozumie* czym r!ni si' jego mowa dharmy od poprzedniej, najpierw musicie zrozumie* jaka by a jego mowa dharmy poprzednio. . . To jest bardzo wa!ne. To jest bardzo wielkie pytanie.

231

Je$li odpowiecie na te trzy pytania, to jest wspania e. Ale wtedy mamy jeszcze jedno pytanie dla was. To jest bardzo trudne zadanie. Dok Sahn niesie swoje miski do Sali Dharmy. Gospodarz Seol Bong mwi do niego, Stary Mistrzu, w dzwon jeszcze nie zadzwoniono, w b'ben jeszcze nie uderzono. Dok,d idziesz nios,c swoje miski? Je$li jeste$ mistrzem Zen w tej sytuacji, musisz odpowiedzie* w jaki$ sposb. Zrobi e$ du!y b ,d przed wieloma uczniami. Zrobienie b 'du nie jest problemem, ale jak go naprawisz? By* mo!e twoi uczniowie b'd, w,tpi* w ciebie od tej chwili. By* mo!e b'd, ci' sprawdza* i nie uwierz, w twoje nauczanie. Dok Sahn zrobi jeszcze wi'kszy b ,d kiedy, zamiast po prostu odpowiedzie* Seol Bongowi, on tylko odwrci si' na pi'cie i natychmiast wrci do swojego pokoju. Je$li Dok Sahn otwar by swoje usta i powiedzia co$ odpowiedniego Seol Bongowi, wtedy by* mo!e g wny mnich, Am Du, nie powiedzia by tych z ych s w o mistrzu Zen. Mistrz nie mia by powodu aby wpa$* zez o$ci* si' na g wnego mnicha i nie by o by !adnej potrzeby tego szeptania do ucha Mistrza. Nie by o by z ej mowy kr,!,cej po $wi,tyni, poniewa!, jak widzimy, wszystkie problemy w tym kong-anie pochodz, z b 'du mistrza Zen. Gdyby, jednak, powiedzia co$ do Seol Bonga, sprawa by aby ca kowicie zako.czona. Punktem tego czwartego pytania jest, jak Dok Sahn powinien naprawi* swj w asny b ,d? Oto jest dobrze znana historia ktra pokazuje jak to by o by mo!liwe. Pewnej nocy wiele lat temu, zanim zosta wielkim mistrzem Zen, mj nauczyciel, Ko Bong Sunim, poszed do miasta i du!o wypi . Do $wi,tyni wrci bardzo p2no. W tym czasie mnisi ju! wstali i zacz'li poranne $piewy. Ale Ko Bong Sunim nie wychodzi ze swojego pokoju, tylko le!a na swoim !ku i wykrzykiwa przer!ne niedobre rzeczy o swoim nauczycielu, wielkim mistrzu Zen Man Gongu. Man Gong nie rozumie Dharmy! On jest niskiej klasy! Jego nauczanie jest ca kowicie do niczego! Nja, nja, nja! To trwa o przez jaki$ czas. Wszyscy inni mnisi byli nieco przestraszeni, poniewa! Man Gong Sunim by najwi'kszym mistrzem Zen w Korei i by on tak!e bardzo du!ym i mocno-zbudowanym m'!czyzn,! Man Gong Sunim by w drodze do G wnej Sali Buddy kiedy us ysza te okropne rzeczy wykrzykiwane w pokoju Ko Bong Sunima. Ko Bong Sunim 2le mwi o mnie! To nie dobrze! Wszyscy inni mnisi stali dooko a, patrz,c, zastanawiaj,c si' co mo!e si' sta*. Mistrz Zen Man Gong podszed do pokoju Ko Bong Sunima i z hukiem otworzy drzwi. Ko Bong! Dlaczego mwisz wszystkie te niedobre rzeczy o mnie? Ko Bong Sunim wyprostowa si' na swoim !ku. Wielki Mistrz Zen wszed do jego pokoju: teraz by on naprawd' w du!ym k opocie. On ju! zrobi du!y b ,d. Jak on teraz mo!e go naprawi*? Jego nauczyciel sta gro2nie ponad nim. Wszyscy przygl,dali si' bardzo uwa!nie z zewn,trz. Ka!dy inny w tej sytuacji wpad by w strach, zacz, by si' j,ka* lub by zbyt zawstydzony by cokolwiek powiedzie*. Ale nie Ko Bong Sunim. On nie zawaha si' ani troch'. On tylko u$miechn, si' i powiedzia , Mistrzu Zen, ja nie powiedzia em o tobie niczego z ego! To sprawi o !e Man Gong Sunim zez o $ci si' jeszcze bardziej. Co? Ty w a$nie mwi e$ o mnie z e rzeczy. Wszyscy ci' s yszeli! Ja sam to s ysza em. Nie, ja nie powiedzia em niczego z ego o tobie. Ja tylko mwi em z e rzeczy o tym nic nie wartym Man Gongu. Wtedy Mistrz Zen Man Gong powiedzia , Czy Man Gong i ja s, tacy sami czy r!ni? Katz! krzykn, Ko Bong Sunim. Man Gong Sunim u$miechn, si' szeroko. Ty troch' za du!o wypi e$, powiedzia . Teraz prze$pij si' troch'. Zatem czy zrobisz b ,d czy nie ma naprawd' znaczenia. Ka!dy robi b 'dy, nawet mistrzowie Zen jak Dok Sahn. Najwa!niejsz, rzecz, jest jak to naprawisz. Ja nie mwi em z ych rzeczy o tobie. Ja mwi em tylko z e rzeczy o tym nic nie wartym Man Gongu. Ko Bong Sunim zawsze utrzymywa czysty umys z momentu na moment i w ka!dej sytuacji. Zatem jego b ,d nie by b 'dem: on ci,gle uczy nas, poniewa! by on zdolny natychmiast odwrci* go w ....../clear purpose/ Mistrz Zen Dok Sahn zrobi b ,d i ca a $wi,tynia by a poruszona kiedy on

232

tylko powrci do swojego pokoju nie naprawiaj,c swojej pomy ki. Jego oczy, uszy, nos, j'zyk, cia o, albo umys zrobi y b ,d. Jak on to naprawi? To jest punkt tego czwartego pytania. Dziewi ta Brama: Nam Cheon Zabija Kota Pewnego dnia, mnisi z Zachodniego i Wschodniego skrzyd a klasztoru spierali si' o kota. Widz,c to, Mistrz Nam Cheon podnis kota a w drugiej r'ce n! i powiedzia , Wy!Dajcie mi jedno s owo i ocal' tego kota. Je$li nie dacie, zabij' go! Nikt nie mg odpowiedzie*. W ko.cu Nam Cheon zabi kota. Wieczorem, kiedy jego ucze. Jo Ju powrci do $wi,tyni, Nam Cheon opowiedzia mu o zdarzeniu. Jo Ju zdj, swojego buta, po o!y na swojej g owie i odszed . Nam Cheon powiedzia , Je$li by by$ tam mg bym ocali* tego kota. 1. Nam Cheon powiedzia , Dajcie mi jedno s owo! W tym czasie co mg by$ zrobi*? 2. Jo ju po o!y buta na swojej g owie. Co to znaczy? To jest kong-an Wielkiej Mi o$ci i Wielkiego Wsp czucia. Je$li masz Wielk, Mi o $* i Wielkie Wsp czucie, kochasz i dzia asz bez uwarunkowa.. Mi o $* nie uwarunkowana to nieposiadanie - mojej opinii ani moich uwarunkowa. ani mojej sytuacji. Tylko pomagaj innym ludziom. Zatem jak ocalisz tego kota? W Biblii jest historia ktra mo!e pomc ci. Dawno temu !y krl Salomon. By on czczony w ca ym Izraelu za swoj, g 'bok, m,dro$*. Pewnego dnia, po$rd wielkiego zamieszania przyprowadzono do pa acu dwie kobiety, walcz,ce o dziecko. To jest moje dziecko! Nie, to jest moje dziecko! Moje dziecko! Nie, moje dziecko! Wszyscy wielcy s'dziowie w kraju Izrael nie potrafili rozwi,za* tej trudnej sprawy, zatem zosta a ona przedstawiona krlowi. Ta sprawa jest w rzeczywisto$ci ca kiem prosta, powiedzia krl. Podnis dziecko do gry jedn, r'ka, chwyci miecz drug, r'k, i powiedzia , Skoro obie nie mo!ecie zadecydowa* same, ka!da z was mo!e dosta* po ow'. Kiedy mia ju! przeci,* dziecko na dwoje, jedna z kobiet krzykn' a, Nie! To nie jest potrzebne. Mo!esz zatrzyma* dziecko i odda a go drugiej kobiecie. Kobieta ktra to powiedzia a by a prawdziw, matk,. Sytuacja jest prawie taka sama jak, stworzy Nam Cheon dla mnichw z Zachodniego i Wschodniego skrzyd a. Ale w szczeglnej sytuacji jak, stworzy Nam Cheon, nie mo!esz tego zrobi*. Nie mo!esz odpowiedzie* tylko tak jak odpowiedzia a ta matka. Nie mo!esz odpowiedzie* jedynie tak jak odpowiedzia a ta matka. To wymaga bardziej dok adnej odpowiedzi. Tam jest dwustu pi'*dziesi'ciu mnichw w ka!dym skrzydle. Ka!da strona wierzy !e kot jest z pewno$ci, ich. Zatem Nam Cheon podnosi kota i n!. Je$li jaki$ mnich wyjdzie i powie, Dobrze, mo!ecie go zabra*, by* mo!e kto$ inny podejdzie i powie, Nie! Nie mo !esz go da*. To jest mj kot. I walka zacznie si' od pocz,tku. Je$li chcesz osi,gn,* ten kong-an, musisz pj$* na film o dzikim zachodzie. Tego rodzaju filmy maj, bardzo proste nauczanie poniewa! dotycz, one tyko dwch rzeczy: mi o$ci i pieni'dzy. Kiedy b'dziesz wiedzia jakiego rodzaju mi o$* jest ukazana w tych filmach, wtedy ten kongan jednak nie jest problemem. [0miech s&uchaczy]

233

Jest inny sposb aby zobaczy* ten kong-an. Okre$lamy r!ne drogi postrzegania rzeczywisto$ci na cztery sposoby /into four expressions/: bez jak-to, sta,-si'-jednym jak-to, jak-to i w&a.nie-tak-jak-to. Bez jak-to znaczy pierwotny punkt. Ten punkt jest przed my$leniem, zatem mowa i s owa nie mog, go wyrazi*. Jest to punkt ca kowitej nico$ci i spokoju, absolutnie bez niczego. Sta* si'-jednym tak jak-to znaczy !e wszystko staje si' jednym. Sk,d przychodzisz? [Uderza w st&] Kiedy umrzesz dok,d pjdziesz? [Uderza] Czy niebo ma natur' Buddy? [Uderza]. Ten punkt ukazuje jak wszystko staje si' jednym. Nie mo!na prbowa* wyja$ni* tego punktu, poniewa! ten punkt nie mo!e by* przedstawiony s owami lub mow,. Jak zademonstrujecie pierwotny punkt? Jak ja mog' was nauczy* pierwotnego punktu? [Uderza w st&]. Tylko uderzy*, lub podnie$* jeden palec, albo krzykn,* Katz! Co$ takiego co jednoznacznie demonstruje wszystko staj,ce si' jednym. /everythig becoming one/ Nast'pnym punktem jest tak-jak-to. Jest on bardzo interesuj,cy. Je$li naprawd' osi,gniesz pierwotny punkt ten punkt [uderza w st&] wtedy twj umys jest czysty jak przestrze.. Kiedy twj umys jest czysty jak przestrze. jest czysty jak lustro: je$li czerwie. przychodzi przed lustro, lustro jest czerwone; je$li biel przychodzi, lustro jest bia e. Wszystko jest po prostu odbite w twoim umy$le czystym-zwierciadle dok adnie tak jak jest. Postrzegacie !e niebo jest niebieskie. Drzewa s, zielone. Sl jest s ona. Cukier jest s odki. Wszystko jest ju! prawd,, w a$nie tak jak jest. Nazywamy to tak jak-to, poniewa! to znaczy !e wszystko, tak jak-to, jest prawd,. Tak jak-to jest prawd,, ale wci,! jest to tylko metafizyczny sposb odpowiadania. Czym jest Budda? Niebo jest niebieskie. Czym jest Dharma? Na zewn,trz teraz wieje wiatr. Czym jest natura-Dharmy? 0ciana jest bia a. Czym jest Bg? Pod oga jest br,zowa. Wszystkie te odpowiedzi wskazuj, bezpo$rednio na prawd'. Ale wci,! one tylko wyja.niaj* prawd', zatem czasami nazywamy je odpowiedziami w metafizycznym-stylu. Odpowiedzi te s, bardzo szerokie. Zatem je$li macie szerokie pytanie jak Czym jest Budda? te odpowiedzi s, wystarczaj,ce. Czasami, jednak, jeste$my w sytuacjach ktre wymagaj, bardziej specyficznego lub jednoupunktowionego pytania. W takim przypadku, to konkretne pytanie wymaga konkretnej odpowiedzi, czego$ co wska!e bezpo$rednio na sytuacj'. Ka!dego dnia spotykamy sytuacje na ktre mo!na odpowiedzie* tylko jakim$ jasnym, intuicyjnym dzia aniem: same s owa nie wystarcz,. Na przyk ad: oto jest fili!anka. Je$li nazwiecie to fili!ank,, jeste$cie przywi,zani do nazwy i formy. Je$li powiecie !e to nie jest fili!anka, jeste$cie przywi,zani do pustki. Zatem pytam si' was, czy to jest fili!anka czy nie? Niektrzy ludzie odpowiedz,, Niebo jest niebieskie. Albo Drzewo jest zielone. Oni wyra!aj, jak,$ prawd', ale ta prawda, podczas gdy sama w sobie jest prawd,, nie jest w a$ciw, odpowiedzi, na to pytanie. Odpowied2 ta nie ,czy bezpo$rednio waszej prawdziwej natury i natury tej fili!anki. To jest bardzo jedno-upunktowione pytanie: Czy to jest fili!anka, czy nie? Je$li odpowiecie jak,$ prawd,, nie wyra!acie prawdziwej natury tej szczeglnej sytuacji i waszego odniesienia do fili!anki i w a$ciwej funkcji fili!anki. [Zwracaj*c si' do kogo. obok niego:] Zatem pytam ci', czy to jest fili!anka, czy nie? [Osoba podnosi fili ank' i pije z niej.] W a$ciwe! To jest w a$ciwa sytuacja w jakiej jeste$: ty i ta fili!anka. To wyra!a twoj, w a$ciw, relacj' do tej sytuacji i twoj, w a$ciwa funkcj', ktr, jest tylko wypicie z fili!anki. Chodzi o to by pokaza* jak u!ywasz postrzegania prawdy aby dzia a* w a$ciwie i aby stworzy* w a$ciwe !ycie. Stworzenie w a$ciwego !ycia oznacza funkcj'. Jedno-punktowe pytanie wymaga jedno-punktowej odpowiedzi. To jest prawda w a$nie-tak-jak-jest. Bez tak jak-to jest niczym, tylko spokj. Sta* si'-jednym tak jak-to jest odci'ciem ca ego my$lenia, demonstracj, pierwotnego punktu, uniwersaln, substancj,. [Uderza w st&] Tak jak-to jest prawd,: kiedy widzisz, kiedy s yszysz, kiedy w,chasz, kiedy smakujesz, kiedy dotykasz, kiedy my$ lisz, wszystko jest prawd,, tylko tak jak-to. Nast'pnie,

234

jak to postrzeganie prawdy funkcjonuje twoim !yciu, z momentu na moment, aby pomc wszystkim istotom? Tak, niebo jest niebieskie. Drzewo jest zielone. To jest prawda. Ale kiedy kto$ cierpi obok ciebie, co zrobisz z tym postrzeganiem i spowodujesz !e zadzia a jasno i sensownie dla niego? To jest istota w a$nie-tak-jak-to. Dawno temu, kiedykolwiek kto$ zada Joju pytanie, on tylko odpowiada , Id2 napij si' herbaty. Mistrzu, chc' zrozumie* Budd'. Czym jest Budda? Id2 napij si' herbaty. Nauczycielu, chc' zrozumie* najwy!sze nauczanie wszystkich znamienitych nauczycieli. Czym jest Dharma? Id2 napij si' herbaty! Ta odpowied2 jest bardzo, bardzo g 'boka. Zawiera ona w a$ciw, sytuacj,, w a$ciw, funkcj' i w a$ciwy zwi,zek. Je$li w a$ciwie pijesz herbat', osi,gasz swoj, w a$ciw, sytuacj' odnosz,c, si' do herbaty. Osi,gasz swj w a$ciwy zwi,zek do niej i co za tym idzie swoj, w a$ciw, funkcj'. To jest w a$ciwe !ycie. Ale naprawd' s, dwie r!ne drogi aby wyrazi* nasz, w a$ciw, funkcj' albo odpowiedzie* na sytuacje ktre pojawiaj, si' w tym !yciu. W tym miejscu musimy wyra2nie podzieli* nauczanie w a$nie-tak jak-to z bardzo wa!nego powodu, jak zobaczymy. Najpierw, jest to tylko moje dzia anie z momentu na moment, jak ja utrzymuje moj, w a$ciw, sytuacj', w a$ciwy zwi,zek i w a$ciw, funkcj' z tym $wiatem. To jest tylko wskazanie na moj, prac' pomagania wszystkim istotom. Moje w a$ciwe dzia anie i w a$ciwe !ycie s, podmiotem w a$nie-tak-jak-to. Kto$ zapyta mistrza Zen Joju, Mistrzu, w a$nie przyby em do $wi,tyni. Prosz' poucz mnie. Joju powiedzia , Czy zjad e$ $niadanie? Tak, zjad em. Wi'c id2 umyj swoje miski. Paachch! Mnich osi,gn, o$wiecenie. On osi,gn, swoj, w asn, prac' codziennego !ycia, swj w asny umys . To znaczy on osi,gn, podmiot w a$nie-tak jak-to. Ale kong-an o Nam Cheonie podnosz,cym kota wymaga bardziej dok adnej odpowiedzi. To nie jest kong-an podmiot w a$nie tak jak to. Mistrz Zen Nam Cheon podnosi kota w jednej r'ce a n! w drugiej i mwi, Wy! Dajcie mi jedno s owo i ocal' tego kota. Je$li nie potraficie, zabij' go. Gdyby$cie wy tam byli w tym czasie, co zrobiliby$cie? Wiele uznanych tradycji Zen uczy !e aby odpowiedzie* Mistrzowi Nam Cheonowi, tylko sta.cie si' jednym z kotem i to jest wszystko co macie zrobi*. Rosi zadaje wam pytanie i ty mwisz, Miau! Miau! Miau! Ta odpowied2 nie jest zbyt dobra. Nie doprowadza ona ucznia do osi,gni'cia !adnego rodzaju m,dro$ci lub dzia ania bodhisatwy. Nie ma tam wsp czuj,cej funkcji ,cz,cej wasz, prawdziw, ja2. z kotem pochwyconym w t* szczegln, sytuacj'. Tak jak d2wi'k Pssss, pssss, psss, ktry niektrzy nauczyciele chc, aby$cie zrobili do ucha mistrza, powiedzenie Miau tylko odbija rzeczy jakimi one s, prawd' ale nie sprawia !e prawda funkcjonuje wsp czuj,co dla innych. To jest martwa odpowied2. Ten rodzaj odpowiedzi nie jest jasny, poniewa! nie pomo!e ona temu kotu. Czyli temu czego w ko.cu potrzebuje Nam Cheon. On nie chce jakiego$ odzwierciedlenia kota ktrego w a$nie trzyma pod no!em. Nam Cheon chce jednego mnicha ktry wyszed by i ocali go. On szuka pomi'dzy nimi bodhisatwy. To jest bardzo wa!ny punkt. Je$li Nam Cheon zada wam to pytanie i wy tylko powiecie, Miauu, nie r!nicie si' niczym od papugi. Wtedy by* mo!e on zabije kota i was! Ha ha ha ha! We2my ten styl odpowiedzi i powr*my do sytuacji z dzieckiem. Krl Salomon podnosi dziecko w jednej r'ce a miecz w drugiej i mwi, Czyje to jest dziecko? Ta ktra odpowie w a$ciwie, nale!y ono do niej. Je$li nie mo!ecie zdecydowa*, dam ka!dej z was po ow' dziecka. W tym czasie je$li kobieta p aka a by tylko jak dziecko 7aaachch! 7aaaachch! 7aaaaachchch! historia nie zako.czy a by si' w sposb w jaki si' zako.czy a: ka!da kobieta mog a by otrzyma* po ow' dziecka. To nie by o by zbyt wspania e. Ale jedna kobieta nie sta a si' jednym i nie odzwierciedli a tylko fotograficznie prawdy tej sytuacji jak, ona by a: ona ca kowicie po&*czy&a pytanie krla z sytuacj, dziecka i warunkami w tym

235

momencie. Wtedy w a$ciwa odpowied2 pojawi a si' spontanicznie. To jest prawdziwa m,dro$* i wsp czucie. To nazywa si' przedmiot w a$nie-tak jak-to. Jaka jest twoja w a$ciwa sytuacja, odniesienie i funkcja dotycz,ca przedmiotu tego kong-anu? Czy to jest fili!anka czy nie? Jedyn, mo!liw, pe n, odpowiedzi, jest przedstawi* w a$ciw, funkcj' odnosz,c, si' do fili!anki. To jest podmiot w a$nie-tak jak-to. Ale je$li masz prawdziwy umys bodhisatwy i kierunek, musisz by* w stanie jasno i spontanicznie postrzec swoj, w a$ciw, sytuacj' i funkcj' odnosz,c, si' do tego przedmiotu. To dlatego dzielimy ten pogl,d nauczania /teaching view/ na podmiot w a$nie tak jak to i przedmiot w a$nie tak jak to, aby pokaza* jak mo!na funkcjonowa* dok adnie i precyzyjnie w ka!dej sytuacji. Oto jest prostsza droga do wyra!enia tego: Kiedy jeste$ g odny, co robisz? Jesz. Kiedy jeste$ spragniony, co robisz? Pijesz. To jest podmiot w a$nie tak jak to. To jest w a$ciwa sytuacja podmiotu kiedy jest g odny, w a$ciwe odniesienie do g odu i w a$ciwa funkcja w tej sytuacji. Ale g odna osoba przychodzi do ciebie, wi'c co mo!esz zrobi*? Czy b'dziesz udawa !e jeste$ g odny? Czy zjesz co$ sam? Nie to jej nie pomo!e: Daj jej jakie$ jedzenie. Je$li przychodzi do ciebie kto$ spragniony, czy powiniene$ zachowywa* si' tak jak ty by by$ spragniony, albo wzi, sobie sam co$ do picia? Czy to naprawd' pomo!e mu? Nie, daj jej co$ do picia. Je$li kto$ cierpi, co mo!esz zrobi*? Musisz mu pomc. Nazw, tego jest przedmiot w a$nie tak jak-to. Niektrzy nauczyciele Zen pytaj,, Dziecko zmoczy o swoje pieluchy. Co to oznacza? Je$li przyjmiesz pozycj' p acz,cego dziecka w mokrych pieluchach, nauczyciel powie, Och, wspaniale! W a$ciwie! Tak, taka odpowied2 jest mo!liwa dla pocz,tkuj,cego ucznia, ale od starszego ucznia wymagane jest postrzeganie wy!szej klasy. Stanie si' dzieckiem w mokrych pieluchach nie pomo!e dziecku. W tej szkole, je$li zada ci si' to pytanie, odpowied2 jest jasna: Jak twj czysty umys po ,czy si' z tym dzieckiem, z momentu na moment? Zmieniasz dziecku pieluch'. To jest umys bodhisatwy. To jest przedmiot w a$nietak-jak-to. To jest ca a istota siedzenia Zen i praktyki Zen./it is the whole point of sitting down to do zen practice/ Oddzielenie tych drg nauczania przedstawia pewien rodzaj rewolucji w praktyce konganowej Zen. Dawniej, mnich mg dosta* jeden kong-an, pj$* w gry i trzyma* go przez wiele, wiele lat a! osi,gn, o$wiecenie. To by o mo!liwe poniewa! !ycie mnichw nie zawsze wymaga o zaanga!owania w zmieniaj, ce si' sytuacje $wiata w gor,czkowym $wiecie. /in a hectic world/ Ale teraz wielu ludzi musi po ,czy* swoj, praktyk' z !yciem w bardzo szybkim i skomplikowanym spo ecze.stwie. Je$li trzymasz tylko ten styl-samadhi i sta* si'-jednym w u!yciu kong-anw, jeste$ przywi,zany do starej i martwej tradycji. Wtedy twoja praktyka kong-anw nie ma praktycznego i spontanicznego zastosowania w !yciu w tym nowoczesnym $wiecie. Oto jak Zen zanikn, w Chinach. Praktyka Zen i praktyka konganw nie mog y tam d u!ej po ,czy* si' z codziennym !yciem, zatem one zagin' y. Zen sta si' ezoteryczna praktyk, opart, na tajemniczych s owach i ukrytych znaczeniach. Praktyka Zen po dynastiach Tang i Sung straci a ca y swj kierunek bodhisatwy. Nasz styl Zen oznacza intuicyjne potrzeganie jak u!ywa* tych kong-anw aby po ,czy* praktyk' medytacji z dzia aniem bodhisatwy w skomplikowanym $wiecie. To jest punkt oddzielenia tych drg postrzegania praktyki kong-anowej./that is the point of separating this way of viewing kongan practice/ To jest rewolucja Zen. Drugie pytanie w tym kong-anie brzmi: Joju po o!y swj but na swojej g owie i odszed . co to znaczy? Odpowied2 Joju jest oparta na starej Chi.skiej i Korea.skiej tradycji. Kiedy kto$ umar , para s omianych butw i talerz owocw i jedzenia by y wystawiane przed frontowymi drzwiami. Wtedy gdy przychodzi duch zmar ej osoby, mg on co$ zje$* i mia on par' butw aby pj$* do nieba. Trzymanie tych butw na zewn,trz oznacza o !e kto$ zmar . Dawno temu, w czasie ceremonii mo!na by o podnie$* buty i po o!y* je na zewn,trz. Takie jest znaczenie tego pytania. W tym czasie, jaka jest natura sytuacji, twoje w a$ciwe

236

odniesienie do niej, i zatem twoja w a$ciwa funkcja? Wszystkie trzy punkty bumm! schodz, si' razem w jednym punkcie. To jest bardzo jasne . . .. Dziesi ta Brama: Mysz Je Jedzenie Kota Mysz je jedzenie kota, ale kocia miska jest rozbita. 1. Co to znaczy? Ten kong-an jest ca kowitym wyra!eniem osi,gni'cia podmiotu w a$nie-tak-jak-to. W podmiocie w a$nie-tak-jak-to nie ma przeciwie.stw i wszystko ca kowicie staje si' jednym. Mysz je jedzenie kota, ale kocia miska jest rozbita. Powiedzmy !e kto$ nie czuje si' zbyt dobrze. Mwi, Och, mam ochot' na lody. Sprawdza swoje kieszenie i znajduje *wier*dolarwk'. Gdzie jest sklep z lodami? Ach, tam jest sklep z lodami. Napis mwi, Lody: dwadzie$cia-pi'* centw. Ona podchodzi i daje cz owiekowi *wier* dolara i on daje jej lody. Lody w'druj, do jej !o ,dka i ona czuje si' znowu dobrze. Ach, cudownie! Zatem kluczem do tego kong-anu jest to !e *wier* dolara to dwadzie$cia pi'* centw. Dwadzie$ciapi'* centw kupuje lody. Lody w'druj, do twojego !o ,dka. Ach, cudownie! Ten kong-an jest bardzo wysokiej klasy. Ale jest on zbyt prosty. Wszyscy s, zbyt sprytni, zatem oni nie rozumiej,. Je$li staniesz si' ca kowicie g upi, wtedy jest bardzo atwo osi,gn,* ten kong-an. W jaki sposb mysz, jedzenie kota, kocia miska i rozbicie ,cz, si'? /combine/ Ka!de dziecko to rozumie! Trzech M#%czyzn Idzie Trzech m'!czyzn idzie. Pierwszy wydaje d2wi'k miecza, drugi macha swoimi r'kami, trzeci wyci,ga chusteczk'. Co to znaczy? 1. Gdyby$ tam by , jaka by a by twoja w a$ciwa funkcja? 2. Jaki jest zwi,zek? 3. Jaka jest sytuacja? Ten kong-an jest kong-anem ca kowicie przedmiot w a$nie-tak-jak-to/complete object just like this/. To jest tak jak gra telewizyjna tylko to. Prowadz,cy mwi kilka rzeczy i pyta uczestnikw, OK., teraz, co to znaczy? Albo to jest tak jak ogl,danie sztuki w teatrze. Co$ $miesznego dzieje si' na scenie. Jedna osoba na widowni $mieje si' tak, inna $mieje si' w inny sposb, a jeszcze inna $mieje si' w ca kiem inny sposb. Sytuacja jest taka sama, ale troje ludzi reaguje w nieco inny sposb. Co to znaczy? Je$li sko.czysz Dziesi', Bram dostaniesz to specjalne zadanie. A je$li sko.czysz to, mistrz Zen sprawdzi twoje centrum i mo!esz dosta* inka.

237

S7OWNIK BODHISATWA (Sanskryt) Istota ktrej dzia ania powoduj, jedno$* lub harmoni'; kto$ kto $lubuje od o!y* swoje w asne o$wiecenie aby pomc wszystkim czuj,cym istotom osi,gn,* wyzwolenie; kto$ kto pragnie o$wiecenia nie tylko dla siebie ale dla innych. Idea bodhisatwy jest sercem Mahajany i Buddyzmu Zen. BUDDA (Sanskryt) Przebudzony; zwykle odnosi si' do Gautamy Siddharty (VI wiek przed Chr.), historycznego za o!yciela Buddyzmu. NATURA-BUDDY To co wszystkie czuj,ce istoty dziel, i przejawiaj, poprzez ich indywidualn, form'; zgodnie z Zen, Budda powiedzia !e wszystkie rzeczy maj, natur' Buddy, zatem posiadaj, wewn'trzny potencja aby sta* si' Budd,. ZAKON CZOGIE G wny zakon w Buddy2mie Korea.skim, powsta w roku 1356 po po ,czeniu Dziewi'ciu Szk Zen. DAE SOEN SA NIM (kor.) Tytu u!ywany przez uczniw Mistrza Zen Seung Sahna odnosz,cy si' do niego; wielki czcigodny Mistrz Zen. DHARMA (sans.) Droga prawa; $cie!ka; zasadniczo Buddyjskie nauczanie, ale w szerszym sensie ka!de nauczanie lub prawda. SALA DHARMY W o$rodkach Mistrza Zen Seung Sahna, sala medytacji i ceremonii. HARA (jap.) O$rodek energii !yciowej umiejscowiony w brzuchu; w wielu tradycjach Zen uwa!any za miejsce serca-cia a-umys u. INKA (kor.) Piecz'* publiczna ; po$wiadczenie o uko.czeniu lub przej$ciu przez ucznia praktyki kong-anowej. KALPA (sans.) Niesko.czenie d ugi przeci,g czasu. KARMA (sans.) Przyczyna i skutek, oraz ci,g y proces akcji i reakcji, odnosz,cy si' do interpretacji wszystkich zjawisk. Tak zatem nasze obecne my$li, dzia ania i zdarzenia s, wynikiem tego co zrobili$my w przesz o$ci, tak!e nasze przysz e my$li, dzia ania i zdarzenia b'd, wynikiem tego co robimy teraz. Karma indywidualna wynika z tego procesu. KASA (kor.) Br,zowy kawa ek tkaniny noszony na szyi lub na ramieniu, symbol Buddyjskich $lubowa. i wskaza.. KIDO (kor.) Droga energii; odosobnienie podczas ktrego si' $piewa. KONG-AN (kor.; jap. koan) Paradoksalne lub nieracjonalne zdanie u!ywane przez nauczycieli Zen aby przebi* si' przez my$lenie ucznia i doprowadzi* go do urzeczywistnienia. KWAN SEUM BOSAL (kor., sans. Awalokite.wara, chi.. Kwan Yin, kor. Kwan Um, jap. Kanzeon) Ten ktry postrzega p acz $wiata i odpowiada ze wsp czuj,c, pomoc,; bodhisatwa wsp czucia.

238

MAHAJANA (sans.) Buddyzm praktykowany w p nocnej Azji; obejmuje szko y w Chinach, Korei, Japonii i w Tybecie. MANTRA (sans.) D2wi'ki lub s owa u!ywane w medytacji aby przbi* si' przez rozr!niaj,ce my$li tak aby umys sta si' czysty. PATRIARCHA Za o!yciel szko y i jego nast'pcy w przekazie jej nauk. SAMSARA (sans.) Cykl narodzin, $mierci i odrodzenia. SANGA (sans.) W tradycjach Mahajany i Zen, wsplnota wszystkich praktykuj,cych; mo!e odnosi* si' do rodziny uczniw jednego mistrza. SUTRA (sans.) Pisma Buddyjskie, zawieraj,ce dialogi pomi'dzy Budd, i jego uczniami. PRZEKAZ Formalne przekazanie sukcesji linii z nauczyciela do ucznia.

ZEN (jap., kor. Son, chi.. Chan, sans. Dhjana) Praktyka medytacji. O0RODEK ZEN Wsplnota medytacyjna /meditation communities/ ktra mo!e zawiera* siedzib'. Wszystkie o$rodki Zen w Szkole Zen Kwan Um s, pod duchowym kierownictwem Mistrza Zen Seung Sahna i ka!da oferuje regularn, praktyk' i okresowe odosobnienia.

239

Linia Mistrza Zen Seung Sahna Chi#ska

Indyjska

Budda 1. Mahaka$japa 2. Ananda 3. Sanakavasa 4. Upagupta 5. Dhrtaka 6. Miczika 7. Vasumitra 8. Buddanandi 9. Buddamitra 10. Parsva 11. Punyayasas 12. Asvaghosa 13. Kapimala 14. Nagard!una 15. Kanadewa 16. Rahulata 17. Sahganandi 18. Gayasata 19. Kumarata 20. D!ayata 21. Vasubandu 22. Manorita 23. Haklena 24. Aryasimha 25. Basiasita 26. Punyamitra 27. Prad!niatata 28. Bodhidarma Korea#ska 57. Tae-Ko 58. Whan-Am 59. Ku-Gok 60. Byok-Ke 61. Byok-Song 62. Bu-yong 63. Chong-Heo 64. Pyon-Yang 65. Pung-Yong 66. Wol-Dam 67. Hwan-Song

29. Hui ko 30. Seng Tsan 31. Tao Hsin 32. Hung yen 33. Hui Neng 34. Huai Jang 35. Ma-tsu Tao-i 36. Pai-chang Huai-hai 37. Huang-po 38. Lin-chi 39. Hsing-hua 40. Nan-yuan 41. Feng-hsueh 42. Shou-shan 43. Tai-tzu 44. Tzu-ming 45. Yang-chi 46. Pai-yun 47. Wu-tsu 48. Huan-wu 49. Hsu-chiu 50. Ying-an 51. Mi-an 52. Po-an 53. Wu-chuan 54. Hsueh-yen 55. Chi-an 56. Shih-shih

68. Ho-Am 69. Cheong-Bong 70. Yul-Bong 71. Keum-Heo 72. Yong-Am 73. Yong-Wol 74. Man-Hwa 75. Kyong-Ho 76. Man-Gong 77. Ko-Bong 78. Seung-Sahn

You might also like