You are on page 1of 7

Ogniem, mieczem, wiedzą

i zgryźliwością
Jest to opowieść o magu peł- spę niedoświadczony, chętny wła- ruje, ale sami osądzicie co mogła
nym żądzy wiedzy i władzy, nie dzy i wiedzy mag imieniem Pha- robić grupa dorosłych mężczyzn
tak dawnym przywódcą organiza- rius. Niedługo po tym sprzymierza samotnie nocami i dniami.
cji „kupieckiej” Purpurowej Wstę- się z wieloma podejrzanymi maga-
Wiemy jedynie, że Pharius i je-
gi. Wieczny zrzęda i zatwardziały mi z wyspy i zakładają organiza-
go legendarna wiedza o „Bździu-
wróg wszelkich miłych paladynów cję. Purpurowa Wstęga, nazywali
chu” jak zwykł nazywać Ao, za-
i kapłanek. Zapewne już większość ją organizacją kupiecką, ale co tak
ginęła wraz z nim w niewyjaśnio-
się domyśla, że piszę o magu Pha- naprawdę robili? Nikt tego nie wie.
nych okolicznościach. Jednak na-
riusie.
Ciągłe „oczyszczanie” jaskiń sza redakcja dostała parę dni te-
Zawsze rozważny, przebiegły i krypt na wyspie. Czy to robią lu- mu informacje, że wyżej wymie-
i żądny wiedzy mag. Godzinami dzie i nieludzie o zdrowym umyśle niony mag jest w drodze do Amn,
przesiadujący w licznych biblio- całymi dniami? Zapewne musieli gdzie w samotności ma zamiar ba-
tekach. Dawno nie widziany na mieć jakieś powody. Może po- dać zwyczaje pustynnych kretów.
wyspie. Zapytacie zapewne „co szukiwanie odpowiednich zwłok
Cóż nie pozostaje nam nic innego
się z nim dzieje?”, „gdzie się po- do praktyk neoromantycznych?
jak życzyć mu powodzenia w ba-
dziewa?”. Nasza redakcja odkryła A może poszukiwanie demonów
daniach. Jesteśmy z Tobą Pahrius!
to! czy diabłów do zawarcia z nimi
paktów ? Niestety nie mogliśmy
Ale może od początku. Pół roku
tego dokładnie ustalić, co nimi kie-
temu na wiosnę, przybywa na wy- Redaktor Naczelny.

Osy zdobywają Silwood


Ostatnimi dniami nad miastem po- z lasów ogromny rój os!!!! Tysią- dać znów postanowili heroicznie
jawiła się ciemna szybko porusza- ce owadów zaatakowało tych któ- stanąć w obronie miasta. Jednakże
jąca się chmura. Mieszkańcy szyb- rzy nie zdążyli zbiec do domostw, nawet odziani w zbroje wojownicy
ko się poznali jej prawdziwą na- co ciekawe tymi osobami byli je- ani potężny mistrz bitewny Kon-
turę. Oto nad miasto nadciągnął dynie poszukiwacze przygód, wi- wentu nie mogli stawić czoła temu
zagrożeniu. Wszyscy czym prędzej na przeciw plagi. Jednakże jej od- Bitewny za pomocą magii dźwię-
uciekli do miejscowej rzeki zanu- waga nic nie dała wkrótce legła po- ku (Pani Kyera postanowiła wystą-
rzając się po uszy, mimo panują- rażona jadem setek żądeł. Po dłuż- pić do Konwentu o odszkodowanie
cej niepochlebnej opinii o stanie jej szym czasie bohaterowie rozpalili za rozbite naczynia) rozerwał cia-
czystości. Jedynie potężne diabel- ogniska starając się odgonić nie- ła owadów. Bohaterowie ponownie
stwo stanęło z monstrualną buławą znośne insekty, potem zaś Mistrz ocalili miasto.

Keisho, wróć!
Prawdopodobnie niewielu z czytel- mułowanie. Często, jeśli nie za- i sympatyczne podejście do innych
ników słyszało o Keishy, przeuro- wsze widywana w towarzystwie sprawiło, że miała wielu przyja-
czym, bardzo sympatycznym dia- szarego wilka, Cichego. Las był ciół, mało wrogów. Często widy-
belstwie, której swego czasu było jej drugim domem, toteż pierw- wana w towarzystwie członkiń tak
pełno na Aeris. Wcale mnie to nie szy miesiąc czy dwa jej nieobec- zwanej Ligi Kobiet, chociaż sama
dziwi, gdyż Kei, jak to zdrobniale ności na nikim nie zrobiły wra- nigdy nie potwierdziła identyfika-
ją nazywano, od dłuższego czasu żenia — „Pewnie się zasiedziała” cji z ta grupą.
nie dała żadnej oznaki życia. Ten żartowano. Jednak gdy miesięcy
Redakcja Gońca gwarantuje nagro-
artykuł jest po to, by pamięć o niej przybywało, jej przyjaciele zaczę-
dę za dostarczenie Keishy żywej
nie zaginęła, by przybliżyć wszyst- li się martwić, co tez mogło się
do Silwood oraz wszelkie wiary-
kim jej postać. Być może Ci, któ- z nią stać. Szczególnie zaniepo-
godne i sprawdzone informacje na
rzy tak często opuszczają miasto kojony był Yabanci, znany kupiec,
temat jej aktualnego miejsca poby-
i udają się na długie wędrówki po szczególnie bliska jej sercu osoba,
tu. Nie zapomnijmy o niej, być mo-
lesie spotkają ją gdzieś po drodze, który dwukrotnie oferował wysoka
że potrzebuje właśnie naszej po-
chociaż jak zapewniają poprzedni nagrodę za jakiekolwiek informa-
mocy, a nie może sama o nią
poszukiwacze, wyspa została już cje na jej temat.
poprosić! Poszukajmy jej, razem,
przeczesana kilka razy, bez skutku.
Keisha to smukłe diabelstwo, wspólnie, przecież nie mogła za-
Keisha (jej nazwiska, o ile ja- o długich, ciemnokasztanowych paść się pod ziemię!
kieś ma nikt nie zna) to diabel- włosach, krótkich różkach zawi-
stwo, w ludzkim żargonie można niętych do tyłu, często ubrana mleche...!
ją nazwać „łowcą” lub „tropicie- w skórzany pancerz. Uśmiech czę-
lem”, chociaż to zbyt płytkie sfor- sto goszczący na jej twarzy jak

Zwycięstwo Sprawiedliwości
Sprawiedliwości stała się zadość. wiła ona dosyć duże wymagania Cieszymy się, że Pani Sinzyne na-
Takimi słowy możemy opisać całą dla mrocznych elfów, lecz zgodzi- reszcie może korzystać z księgo-
sytuację. Po naszych interwencjach ła się na ich uczestnictwo w swej zbiorów i innych udogodnień zgro-
w poprzednich wydaniach wresz- „rodzinie”. Mamy głęboką nadzie- madzenia magów z wyspy. Tym sa-
cie dopięliśmy swego. Jak się do- ję, że jest to pierwszy krok do mym chcemy jej życzyć szybkiej
wiedziała nasza redakcja, Drow- nowego spojrzenia na tak potę- i udanej kariery. I tym pozytyw-
ka Sinzyne Ousstlar została przy- pianą i wyszydzaną część nasze- nym akcentem kończymy artykuł,
jęta w społeczność Konwentu Wie- go społeczeństwa. Możliwe, że za mając nadzieję, na dalszy szczęśli-
dzy Mistycznej. Możemy tu po- jakiś czas wszelkie ograniczenia wy rozwój wypadków.
chwalić nową władzę wyżej wy- dotyczące ich znikną i będziemy
mienionej organizacji, że nie jest się mogli wreszcie cieszyć równo- Redaktor Naczelny.
tak ksenofobiczną i zamkniętą uprawnieniem wszelkich ras i klas
jak uprzednia. Co prawda posta- na Aeris.
„To tylko chwila i tak to traktuj,
nic więcej, nic mniej.”
Ile razy to powtarzałam, albo ileż domysłów i podejrzliwości. Roz- sobą. Niejedna przyjaźń też skoń-
razy to mnie powtarzano te słowa? mowy nie zawsze bywają łatwe, ja- czyła się, bo zabrakło rozmowy.
Oj wiele. sne, ale... nie można chyba wciąż Gdy byłam mała, mówiono mi, że
tylko uciekać? Szczególnie kiedy gdy kończy się przyjaźń, gaśnie na
Nie trzeba wiele, przyzwalające
ma się tak dużo do stracenia. niebie gwiazda. Ile gwiazd świeci
spojrzenie, zapach wiosny w po-
na Waszym niebie?
wietrzu, czasem trochę wina, któ-
re ośmiela. A potem gorączkowe
spojrzenia i pytanie „Jak do tego PS. Choć bywają sytuacje kiedy to
doszło”? Ot po prostu, doszło. Cza- wolę pozostawić tę odrobinę nie-
sem nie warto pamiętać o rzeczach, domówienia. Pamiętam takie jedno
które następują później. Pretensje, spotkanie pod gwiazdami, w miej-
wzajemne unikanie tematu, albo scu, gdzie powietrze przesiąknięte
gorzkie słowa. Lepiej oderwać tę jest dziwnymi zapachami i emo-
część i pozostawić w pamięci tylko cjami. Czy to aura tego miejsca
to co miłe, tę jedną chwilę zapo- tak podziałała, że nagle usłysza-
mnienia. Przecież w życiu piękne łam „Twoje usta też wyglądają na
są tylko one, prawda? miękkie”...? Nie wiem czy te słowa
były skierowane do mnie, czy też
Ale czasem, pozornie taka chwila
zwyczajnie wisiały jeszcze w po-
może się przemienić w coś trwal-
wietrzu kiedy nadeszłam.
szego. Tylko trzeba dać sobie oka-
zję do wyjaśnień. Nie uciekać, nie Właściwie to wcale nie jestem
obrażać się, po prostu porozma- pewna, czy na pewno je słyszałam.
wiać. W ogóle mam wrażenie, że I nie chcę tego wyjaśniać, niech tak
byłoby dużo przyjemniej na tym zostanie, taka jedna słodka tajem-
padole, gdyby wszyscy więcej ze nica chwili. Ale to taki jeden wyją-
sobą rozmawiali, nie ma nic gor- I wbrew pozorom, powyższa uwa- tek, który ma potwierdzać regułę.
szego niż niedopowiedzenia, któ- ga nie tyczy się tylko tych, co to są
re są idealną pożywką dla chorych w bardziej intymnych relacjach ze Szpila

Sothar — złodziej i ekshibicjonista!


To naprawdę niepojęte, że do ru- spą. Ławka przy posągu, ta na sa- bo mi szczęka z zębami na zie-
bryki z plotkami najczęściej trafia mym środku rynku Silwood zosta- mie opadła: wsadził do tej torby
właśnie ulubiony czarownik Aeris, ła perfidnie skradziona! Zeznania całą ławkę, rzucił sakiewkę na zie-
nasza „poczciwa Sotharzyna” jak świadków są jednoznacze: „Siedzę mię, burknął coś pod nosem i sobie
to dane mi było usłyszeć ostat- ja sobie, a tu nagle przychodzi ten, poszedł! Od tej magiji to jednak
nio. Wiecznie obrażony, gburowa- no... Sothur, czy Sothor, w każdym zgłupieć można!” Dlaczego Sothar
ty i niemiły zupełnie nie pasuje razie ten co w posągi zamienia. Ja to zrobił? Po co mu była ta ławka
do tego kącika, a mimo wszystko, tak patrzę co on robi, a ten wy- i gdzie z nią poszedł? Tego nie wie
z maniackim uporem, co wydanie ciąga jakąś torebkę. Widziałem już nikt, ale znając Sothara można się
Gońca pojawiają się kolejne wieści taką, droga jak klejnoty Elline, do spodziewać najgorszego...
na jego temat, kolejne niewygodne kupienia u Alanki, magiczna pew-
Z drugiej strony Sothar potrafi nie
fakty. nie. No, i on ją tak wyciąga i na-
tylko bulwersować, ale i rozśmie-
wija na kraniec ławki! Już chcia-
Zaczniemy może od kradzieży, szać! Ostatnio, niby przypadkiem,
łem zareagować, spytać czy on już
która kilka dni temu wstrząsnęła Kyrus oraz kilka innych osób przy-
zdurniał do reszty, ale nie mogłem,
całym Silwood, jeśli nie całą wy- łapali go, gdy biegał z gołym tył-
kiem! „Mówię Ci, ciężko było opa- i obelg, ale żeby aż takie duże?! Włada potężną magią, a nie mo-
nować jednoczesny śmiech oraz Naprawdę, teraz już chyba rozu- że poradzić sobie z cerą na pu-
obrzydzenie. Najpierw goła dupa miem dlaczego on ciągle siedzi na pie. Taki bogaty, a musi kraść ław-
Sothara i on biegający jak gdyby tej swojej ławce — jeszcze wiatr kę z miasta, zamiast kupić własną.
nigdy nic, wrzeszczący tylko coś mocniej zawieje, uniesie mu tą sza- Osobiście bardzo mu współczuję, i
pod nosem. Śmiechu co nie miara, tę... A wtedy strzeż się Silwood służę pomocą... Ale wiem też, że
ale gdy już otarłem łzy ze śmie- — tak opisuje to naoczny świadek zostanie ona odrzucona. I bądź tu
chu i przyjrzałem się bliżej... Już zdarzenia. mądry...
pomijam fakt, że o pryszczach na
Ciężkie życie ma ten nasz Sothar.
tyłku słyszałem tylko z opowieści mleche...!

Zasłyszane na rynku
Tajemna umowa z drowami! no na gładkolice elfy, czy też padł
ofiarą straszliwego żartu, tego jesz-
Nie tak dawno temu, na piętrze cze nie wiemy, ale dowiemy się
karczmy „Piwne Oko” doszło do już wkrótce, specjalnie dla naszych
spotkania przedstawicielstw dro- Czytelników!
wów i władz wyspy w celu pod-
pisania umowy handlowej! Na- Klątwa Kyrusa!
sze źródła podają, że społeczność
drowów żywo jest zainteresowa-
Dzielny strażnik Kyrus wykrył ko-
na preparatami do barwienia wło-
lejny spisek wymierzony przeciw-
sów i wycieczkami krajoznawczy-
ko mieszkańcom Silwood. Jak do-
mi. Ponoć nieustanna wilgotność
noszą nasi reporterzy, miejsce,
Podmroku zaczyna im już obmie-
w którym stoi ten słynny mag
rzać. W zamian, drowy zaofero-
nie zostało wybrane przypadkowo.
wały nieograniczony nakład porad-
Alaverla dba o miasto! Otóż Kyrus stojąc w swym ulu-
nika „Jak zstąpić do Podmroku
bionym miejscu wchłania w siebie
i przetrwać? Praktyczne wskazów-
Nasz ulubiony kapłan, Alaverl, nie potworną klątwę — przekleństwo
ki”. Właściciele zajazdów po tej
próżnuje. W ramach utrzymywania zrzędzenia. Niestety, nie tak daw-
i tamtej stronie już zacierają ręce
czystości w Silwood, podjął się ko- no okazało się, iż prawdopodob-
na myśl o nowych klientach.
lejnego obowiązku. Tym razem po- nie jego poświęcenie idzie na mar-
stanowił zacząć walczyć z gnolla- Gładkolicy krasnolud?! ne. Klątwa zaczęła rozprzestrze-
mi i koboldami brudzącymi nasze niać się na inne osoby znajdujące
piękne miasto swymi odchodami. Brottor, mężny krasnolud, którego się w pobliżu. Może czas na doko-
I wziął się za to od razu z rozma- twarz wszyscy już zdążyli zapo- nanie w tym miejscu jakiegoś eg-
chem, nie dbając o siebie. W ra- mnieć, skrywa straszliwą tajemni- zorcyzmu? Albo też poziom zrzę-
zie konieczności gotów jest zbierać cę! Ów dzielny wojownik nosił ca- dliwości Kyrusa jest tak wysoki,
odchody własnym ubraniem! Trzy- ły czas hełm tłumacząc się ślubo- iż nie jest w stanie on wchłonąć
maj tak dalej, dzielny Alaverlu. Sil- waniem które złożył. Tak napraw- więcej klątwy? Reporterzy przed-
wood liczy na ciebie — i na twe dę, Brottor nosił hełm bo nie ma stawią niebawem kolejne informa-
stroje. brody! Czy zapatrzył się za moc- cje.

Zawistny Lei
Dawno temu w odległym zakąt- rodzina była bogata, mógł robić co dem pozostawionym przez staro-
ku Shou mieszkał pewien syn do- tylko chciał. Najbardziej nie zno- żytnych, dziś zaś są one zupełnie
stojnika o nazwisku Lei. Ów Lei sił czytania książek. Mawiał, że bezużyteczne. Lepiej raczej uczyć
w młodości, dzięki temu że jego księgi pełne wierszy są tylko śla- się sztuki walki — w tej dziedzi-
nie można osiągnąć jakąś satys- nać wielu przeciwników, słaby nie
fakcję. Rodzina sprowadziła więc pokona silnego. A tu jeszcze mam
mistrzów sztuki walki. Lei ranki do czynienia z tak gwałtownymi
i wieczory spędzał na treningu i i brutalnymi ludźmi. Lepiej posłu-
niektórzy z jego nauczycieli ujaw- żyć się dobrym słowem i przeko-
nili mu prawdziwe tajniki swej nać ich”. Lei zaczął się odgrażać:
sztuki. Dzięki temu stał się sław- — Jeśli nie dasz pieniędzy, nie
ny w okolicy. Gdy Li był w śred- obędzie się bez walki!
nim wieku, jego ród podupadł, sam Mnich nie miał innego wyjścia,
zajmował się wówczas nauczaniem więc powiedział do obecnych: —
sztuki walki. Wśród jego uczniów Mnisi mogą znieść wielkie upo-
wielu było okolicznych łobuzów, korzenie. Można powiedzieć, że
którzy często terroryzowali słabych nasze współczucie jest bezkresne,
i biednych Pewien stary mnich, wę- a sprawiedliwość niezmierna. Ale
drował ze swym uczniem po ce- skoro Lei nie daje mi innego wyj-
sarstwie, zarabiając na pożywienie ścia, nie ma o czym więcej mó-
demonstrowaniem swych umiejęt- wić. Jeśli będę walczył, przegram,
ności. Pewnego dnia przybył on do jeśli nie będę walczył, też prze-
wioski Leia. Miejscowi ludzie ze- gram. Pozostaje mi tylko wykorzy-
brali się tłumnie, by zobaczyć tech- stać moje skromne umiejętności.
niki walki starego mnicha. Gdy Gdy mnich z uczniem szli już Ale musimy walczyć jeden na jed-
Lei zobaczył co się dzieje, złość przez pewien czas, niespodziewa- nego i tylko jedną bronią, tak bę-
w nim zawrzała. Postanowił upo- nie z tyłu rozległ się gwałtow- dzie sprawiedliwie. Nie boję się,
korzyć mnicha. Przepychając się ny krzyk. Mnich szybko obejrzał jeśli wszyscy zaatakujecie, ale nie
przez zgromadzonych podszedł do się za siebie i zobaczył jak Lei byłoby to przyzwoite zachowanie.
mnicha i powiedział: z włócznią w prawej ręce zbliża się Czy zgadzacie się na takie zasady
— Jak śmiesz, stary mnichu, de- wraz z uczniami, krzycząc: pojedynku?
monstrować swe nędzne umie- — Dajesz wszędzie pokazy za Uczniowie Leia przystali na propo-
jętności przed prawdziwym mi- pieniądze, musiałeś dużo zarobić. zycje mnicha. Mnich smutnym gło-
strzem! Zmiataj stąd natychmiast! Mówią, że kto często chodzi brze- sem odrzekł:
Mnich, widząc że ma przed so- giem rzeki, nie może nie zamoczyć — Gdy walczą dwa tygrysy, je-
bą człowieka porywczego, odpo- butów. Dzisiaj tobie się to przyda- den musi odnieść rany. Jeden z nas
wiedział ostrożnie dobierając sło- rzyło! Musisz oddać połowę pie- dwóch może stracić życie.
wa: — Z tak skromnymi umiejęt- niędzy na wino dla mnie i moich Lei sądził początkowo, że stary,
nościami, gdzieżbym śmiał się ni- uczniów. W przeciwnym razie łań- słaby mnich nie będzie mógł po-
mi chwalić. Ale długa droga przede cuch, który widzisz w moich rę- konać jego, młodego i pełnego
mną, chciałem tylko pokazać pa- kach, nie okaże ci litości. energii. Chciał więc wykorzystać
rę ćwiczeń, żeby trochę zarobić na Mnich wiedział, że z tym rodza- tę okazję, by popisać się swymi
wydatki w podróży. Nie wiń mnie jem ludzi nie warto dyskutować, umiejętnościami. Gdy jednak usły-
za to Panie. otworzył więc sakiewkę i oddał kil- szał słowa mnicha, zdał sobie spra-
Lei, sądząc że mnich się go boi, ka miedziaków. Lei, gdy zobaczył, wę, że musi mieć do czynienia
próbował go jeszcze bardziej za- że mnich daje mu tylko miedziaki, z człowiekiem o wielkich umiejęt-
straszyć, mówiąc: wybuchł gniewem. Rzucił moneta- nościach. Nie mógł jednak się wy-
— To jest mój teren. To, że mi w mnicha, mówiąc: cofać bez uszczerbku dla honoru.
śmiesz pokazywać tu jakieś ćwi- — Czy mówiłem, że potrzebu- Wybrano miejsce w którym miał
czenia mogę traktować tylko jako ję drobnych? Natychmiast wyjmuj się odbyć pojedynek. Lei starał
wyzwanie. Jakie możesz posiadać pieniądze! Mnich odpowiedział: się robić wrażenie pewnego sie-
umiejętności, że ośmielasz się wy- — W mojej sakiewce mam tyl- bie, naprawdę jednak był przepeł-
zywać mnie na pojedynek? Jeśli ko tyle. Jeśli jest tu coś jeszcze, niony strachem. Stary mnich na-
zaraz stąd nie znikniesz, nie licz na to musiałem przeoczyć. Lei chciał tomiast podszedł do niego spokoj-
moją litość! Lepiej się stąd wynoś! siłą przeszukać mnicha, ale tego nie, jednocześnie mówiąc do swe-
Mnich nie miał innego wyjścia, ten już nie mógł znieść. Wezbrał go ucznia:
jak tylko pozbierać swe rzeczy w nim gniew. Sprężył ciało gotowy — Idź pierwszy do oberży, opłukaj
i odejść. do ataku, ale jednocześnie pomy- trochę ryżu na dobry posiłek. Jak
ślał: „W pojedynkę trudno poko- wrócę, to sobie dobrze podjem.
Lei zapytał: — Jakiej broni będzie- ko uniósł lewy nadgarstek i wytrą- cie mnich uderzył krawędzią dłoni
my używali? cił włócznię z rąk Lei. Ten wy- w ramię Lei, łamiąc je i wytrąca-
Mnich odpowiedział: — Twój wy- dobył natychmiast miecz i zaczął jąc mu miecz. Zebrani przez mo-
bór. Ja nie będę używał broni. Gdy nim wywijać, poruszając się jak ment milczeli, osłupiali. Niektóry
Lei usłyszał te słowa, ogarnął go tornado, wykonując cięcia w kie- z uczniów Leia chcieli się zemścić
jeszcze większy strach, ale jedno- runku mnicha. Mnich spokojnie na mnichu za porażkę swego mi-
cześnie dziko krzyknął: wykonał kilka uników, aż wresz- strza, lecz widząc gniewną reakcję
— Nie bądź zbyt pewny siebie. Za- cie, skracając dystans, z ukosa pozostałych, nie zdecydowali się
raz stracisz życie! zaatakował ramię Lei, jednocze- na podjęcie jakiegokolwiek działa-
Chwycił włócznię, i gwałtownie, śnie wykonując kopnięcie w je- nia. A mnich spokojnie oddalił się.
jak orzeł spadający na ofiarę, za- go twarz. Lei upadł, ale natych-
atakował pierś mnicha. Mnich lek- miast się podniósł. W tym momen- Ho Li

Wu Jen i córka rybaka


Tysiące lat temu za panowania nie Wu Jena powiedział: jącej na skalistym brzegu. Otwo-
pierwszej dynastii w Cesarstwie — Pokaż dziś w nocy ten wachlarz rzyła mu piękna istota. Kobieta
Shou mieszkał pewien młody Wu strażnikom przy wejściu wypusz- choć wyglądała jak bogini miała
Jen o imieniu Han Zhong. Miesz- czą cię. Ale pamiętaj masz tylko zapłakaną twarz. Han spytał: —
kał w cesarskim pałacu, miał jedną noc i jeden dzień, które mo- Czemu płaczesz pani? — Mój oj-
wszystko czego człowiek może żesz spędzi poza pałacem. Jeśli nie ciec wypłynął w może a ja zosta-
sobie zażyczyć, złoto konkubiny będzie cię dłużej możesz już nie łam sama i boję się burzy. Czy za-
smakołyki z dalekich krain ale mi- wracać. opiekujesz się samotną kobietą? —
mo to był bardzo nieszczęśliwy. Ze łzami w oczach odrzekła dziew-
Cesarz spytał więc Wu Jena: czyna.
— Dlaczego się smucisz mój przy- Wu Jen oczarowany i wzruszony
jacielu? został na noc ofiarowując jej zło-
Han Zhong odparł: — Dziękuje ty wachlarz. Jak strasznie był za-
ci łaskawy panie, dzięki twej ła- skoczony gdy rano zamiast pięknej
sce mogę mieć wszystko co istnie- kobiety u jego boku leżał przypo-
je w naszym cesarstwie i poza nim minający wielkiego węża grotesko-
ale jednej rzeczy już niedługo nie wy potwór. Zdjęty odrazą Han już
będę mógł mieć. miał odejść ale wężowa istota po-
— Czegóż to? — Zapytał zatro- wiedziała:
skanym głosem cesarz. — Wielki — Nie tak szybko mój mężu, pa-
Panie Shou. Oddałbym ci wszystko miętasz jak zapytałam czy się mną
co posiadam za jeden dzień, któ- zaopiekujesz. Zgodziłeś się i spę-
ry będę mógł spędzi poza pałacem. dziłeś ze mną noc. Teraz musisz
Wiesz, że twój nadworny mędrzec zabrać mnie ze sobą do pałacu.
jest już stary i niedługo będę mu- Han Zhong otworzył drzwi ale
siał go zastąpić, przygotowywano spostrzegł magiczny łańcuch przy-
mnie do tej roli od narodzin ni- twierdzony do swej nogi, którego
gdy nie widziałem świata na ze- drugi koniec trzymał gad.
wnątrz Złotego Pałacu a gdy zosta- Han Zhong bardzo wdzięczny ce- — Będziesz musiał mnie nieść —
nę twym Wu Jenem panie nie będę sarzowi wyruszył kiedy tylko księ- powiedział wąż.
mógł już nigdy opuścić pałacu ze życ pojawił się na niebie. Leciał Wu Jen na próżno próbował uwol-
wglądu na twa wygodę i bezpie- nad cesarstwem pogrążonym w no- nić się z więzów i musiał wraca
czeństwo o wielki potomku smoka. cy mijał miasta i wsie urzeczony niosąc na plecach ogromnego po-
— Odrzekł smutno Han i ukłonił pięknem świata, Niestety nad mor- twora.
się wysuwając dłonie z rękawów. skim brzegiem w podróży prze-
szkodziła mu niespodziewana bu- Niestety dotarł za późno i straże
Cesarz uczynił wtedy niespodzie-
rza, młody Wu Jen szukając schro- nie chciały go wpuścić. Zapłakał
wany gest i składając swój wa-
nienia zapukał do małej chaty sto- więc gorzko nad swą głupotą: —
chlarz ze złotego jedwabiu w dło-
Dlaczego dałem się ponieść zgub- Cesarz pogładził brodę mówiąc: obrzydliwe pół kobiety pół węże
nemu pożądaniu? — Han za to, że wolałeś uroki zwane nagami. Ich matka rozkaza-
Nagle bramy pałacu rozwarły się życia poza pałacem nad lojalność ła rozpełzną się im po dżunglach
i stanął w nich sam cesarz. cesarzowi nie masz już do nie- i odnaleźć serce jej męża by za-
— Byliśmy przyjaciółmi od dzie- go wstępu. Tobie zaś potworze — wsze było przy jej sercu oraz je-
ciństwa teraz musimy pożegna się cesarz wskazał na dziewczynę za go oczy, aby nie mógł ich odwró-
na zawsze — powiedział. podstępne odebranie mi przyjacie- cić kiedy zamienia się w potwo-
— Ten potwór mnie oszukał! — la ja odbiorę męża. ra. Do dziś cichym głosem ludzie
rzekł Wu Jen z wyrzutem. mówią o nogach, które porywają
Stało się cesarz uniósł dłoń i po-
Lecz obok niego stał nie wężowy młodych mężczyzn, by wyrwać ich
jawił się smok, który odesłał męż-
stwór a piękna dziewczyna, którą serce i oczy. Bardzom wdzięczny
czyznę i kobietę daleko na skraje
poznał poprzedniej nocy. Zniknęły za słowa otuchy kierowane przez
cesarstwa do nieprzebytych połu-
też magiczne okowy. Kobieta padła czytelników.
dniowych dżungli. Han Zhong po
na twarz przed cesarzem i płacząc
wieczność kryje się przed swą żo- Mam nadzieję, że legendy się po-
powiedziała:
ną pogrążony w hańbie i rozpaczy dobały w następnym numerze opi-
— Ten człowiek wykorzystał mnie
lecz jeśli odzyska złoty wachlarz sze kilka świątecznych zwyczajów
obiecując, że się mną zaopiekuje.
cesarza jego duch będzie mógł za- cesarstwa Shou. Wasz uniżony słu-
Według prawa jesteśmy już mał-
znać spokoju. Natomiast pełna nie- ga
żeństwem. Porwał mnie daleko od
nawiści wężowa istota wkrótce wy-
domu ojca i nie mogę już tam wró-
dała na świat owoce nocy spędzo-
cić.
nej z młodym Wu Jenem. Były to Ho Li

List do Kyrusa
Szanowna Redakcjo!
Piszę ponownie w związku odpowiedzią jaką dostałem od maga Kyrusa. Jestem głęboko zasmucony, prostackim
sposobem manipulowania mym słowem. Dlaczego wmawia mi się napisanie słów, których nie napisałem? Spacery
po krypcie? Z córeczką? Szanowny magu, przejrzyj proszę ponownie mój list, słowem o kryptach nie wspomniałem.
Tym bardziej o nieumarłych.
Mam się zdecydować czy robię to dla rodziny czy dla innych? Ależ co to w ogóle ma znaczyć? Skoro noszę miecz
i wiem jak się nim posługiwać, to chyba nie jest dziwne, że w czasie ataku na miasto, inni, bezbronni mieszkańcy
miasta patrzą na mnie, z nadzieją, że im pomogę? Służba w Straży kojarzy mi się poświęceniem dla dobra innych,
z szacunkiem jaki się ma dla mieszkańców, których to przecież obiecało się bronić. Z tej odpowiedzi wylewał się
tylko jad i lekceważenie. Może jednak Straż to nie odpowiednie miejsce dla Pana, Kyrusie?
I ostatnia uwaga. Nie jestem specjalnie wykształcony, nie mnie czytanie trudnych ksiąg, ale nauczono mnie szacunku
dla rozmówcy. Nawet jeśli się z nim nie zgadzam.
Pozdrawiam!

”Awanturnik”

You might also like