You are on page 1of 13

Biaa maska, biay wit Zniszczyd wszystko.

Przede wszystkim naley wyeliminowad stanowisko artylerii, radiowze oraz magazyn amunicji. Reszta ma znaczenie drugorzdne (ale nadal priorytetowe w porwnaniu do innych celw na tym odcinku frontu). Nie brad jeocw. Nie szukad dokumentw. Zniszczyd wszystko. - Oddaj mi to w krgu wiata z latareczki, przed twarz pomarszczonego mczyzny, pojawia si doo w czarnej rkawiczce skutecznie zasaniajc mu reszt kartki na ktrej zapisano rozkaz. - Nie odwarkn onierz prbujc schowad pomity, wielokrotnie skadany i rozkadany arkusz papieru do kieszeni na piersi. Nie zdy go tam wsadzid. Palce skrzanej rkawiczki zwinne przechwyciy rozkaz, zmiy go w kulk i wrzuciy go do kauy stojcej nieopodal zapylonej wody. Pomarszczony mczyzna mg tylko patrzed jak papier rozpada si w nieprawdopodobnie brudnej cieczy. Westchn cicho i spojrza w gr, na twarz waciciela czarnej rkawiczki. Naleaa ona do niewiele modszego od niego bruneta o zimnych, zielonych oczach, wskich ustach, mikroskopijnym, orlim nosie i ostrym gosie. Mczyzna mia na sobie czarny pancerz z akumulatorem ukrytym w obadowanym sprztem plecaku, szary kombinezon mundurowy, bia mask przeciwgazow przytroczon do pasa obok czarnego jak reszta oporzdzenia hemu oraz ciemny jak noc masywny karabin laserowy trzymany w tej doni, ktra nie bya zajta wrzucaniem kulki papieru do kauy. Pomarszczony onierz westchn raz jeszcze. - Ja tu rozkazuj. - A ja tu rozkazywaem. - Perfekcyjnie uyty czas przeszy, Uslav. Rusz dup i docz do reszty. Mczyzna powoli wycign rk po swj karabin oparty o wrak Chimery. - Szybciej, szybciej. Dobrze wiesz, e nie mamy czasu. Wiesz o tym lepiej ode mnie. W koocu czytae ten pieprzony rozkaz dwusetny raz. Mczyzna wsta opierajc si o obudow broni, po czym schyli si i splun na ziemi. - W dupie to mam. - Takvaoska hoota mrukn onierz w czarnym pancerzu odwracajc si tyem do Uslava wcale si nie dziwi, e oddali mi dowdztwo. Mczyzna nic nie odpowiedzia, tylko ostronie zdj bagnet z uchwytu pod luf. - Przecie wy nie macie do kurwy pojcia jak si walczy w miecie cign onierz chwytajc karabin w obie rce i robic par krokw do przodu nie potrafilibycie gupiego patrolu przeprowadzid. Pomarszczony onierz wsadzi karabin pod lew rk, a praw uj mocno bagnet podchodzc powoli do idcego w kierunku skrzyowania bruneta. - Takvanie, spece od... mczyzna zawiesi gos no wanie, czy wy w ogle jestecie w czym dobrzy?

- Niele wychodz nam ataki od tyu warkn Uslav zamachujc si ostrzem. Czarny onierz zareagowa nadzwyczajnie szybko jak na kogo, kto ma na sobie mnstwo wygldajcego cikiego ekwipunku. Obrci si w miejscu, odtrci suncy ku jego szyi bagnet otwart doni, chwyci swj laser jak pak po czym zdzieli oponenta kolb w brzuch. Mczyzna jkn, wypuci broo z doni i upad ciko na ziemi. Ostrze wbudowanego w karabin bruneta bagnetu oparo si na czole niedoszego zabjcy. - Nie prbuj tego wicej, skurwysynu wycedzi przez zby mczyzna nie prbuj. Nigdy. Przez chwil patrzyli sobie w oczy. Zimna zieleo spotkaa si na par sekund z mtnym brzem oczu Uslava. - Wstawaj i docz do reszty powtrzy onierz, odj oksydanowan bagnet od gowy zamachowca i podj przerwan wdrwk w stron skrzyowania. Pomarszczony mczyzna przelea jeszcze chwil na nierwnym podou zbierajc siy oraz myli, po czym wsta i chwiejnym krokiem ruszy za dowdc. - Szybciej! Brunet bez problemu przekrzykiwa grzmot artylerii i tupot butw innych onierzy cigncych w tym samym kierunku co jego podkomendni. Przyciga uwag wszystkich biegncych w promieniu parunastu metrw od siebie. Krzykami i ubiorem. Tu wszyscy mieli na sobie zwyke, zielono brzowe mundury, pasy z adownicami i proste hemy. Na tle szarego betonu i ciemnozielonej trawy jaka porastaa boki alejek i uliczek byli idealnymi celami dla kadego strzelca. Nie gorszymi ni szaroczarny onierz z bia mask przeciwgazow przy pasie. - Palant mrukn jeden z modych wojakw biegncych obok Uslava z karabinem w rku. Pomarszczony onierz nie odway si przytaknd na gos. W ich regimencie byo paru komisarzy incognito ktrym zlecono wyjtkowo dokadn kontrol zachowao i morale onierzy. - Kto go w koocu kropnie, zobaczycie. Moe nawet ja rzuci inny przez zacinite ze zmczenia zby, po czym zamilk wkadajc wszystkie siy w prb sforsowania rzdu zapr przeciwczogowych. - Prbowaem odway si odezwad Uslav, natychmiast przycigajc uwag onierzy dookoa. - Pan, panie sierancie? I co? Jak? Zaczli si dopytywad pgosem otaczajc go szczelnym kordonem. Byy dowdca rozejrza si nerwowo wok siebie. - Prbowaem go zadgad, ale byem za wolny. Wrd jego suchaczy przetoczy si pomruk zrozumienia i aprobaty dla prby mczyzny. - Nie zbijad si w grupy, idioci! onierze rozpierzchli si na boki gdy tylko usyszeli ostry rozkaz bruneta. Uslav podnis karabin tak, aby zamek zasoni przynajmniej d jego twarzy i bieg dalej. - Przygotowad si!

Pojedyncze strzay zaczy rwad powietrze. Heretycy strzelali rzadko i niecelnie, ale Takvanie nie potrzebowali dodatkowych bodcw eby poczud syndrom linii frontu. Tylko brunet w hemie i zaoonej na twarz masce zdawa si nie zwalniad nawet na chwil. Uslav usysza wist pocisku gdzie niedaleko swojej gowy. Przymkn oczy i sprbowa bezskutecznie wyrwnad oddech. - Nie zwalniad, nie zatrzymywad si! Naprzd! Przed nimi wyrs rozwalony strzaem z Bazyliszka budynek mieszkalny. Wszyscy przebiegajcy przez jego parter onierze zwalniali w nadziei, e moe uda im si tam zostad duej. Ostatecznie jednak zawsze wygrywa strach przed przebranymi komisarzami i ich pistoletami boltowymi. Brunet wbieg do rodka jako pierwszy. Dopiero gdy min konstrukcj zorientowa si, e wybieg z niej sam. Zakl gono, odwrci si i wbieg do rodka. Jego oddzia wraz z Uslavem kry si za cudem ocala cian. - Naprzd! - Nie! onierz nie dowierza wasnym uszom. Lufa jego karabinu nagle drgna, kiedy mocniej cisn kolb. Czy zd ich skosid, jeli we mnie wyceluj? Czy to ju bunt? - Naprzd! Powtrzy wciekle, tumic w sobie nerwowod ja tu dowodz! - Gwno prawda mrukn jeden z onierzy, wskazujc palcem pomarszczonego mczyzn on nami dowodzi. - Wasz jebany plutonowy odebra mu dowdztwo i odda je mi, wic mnie bdziecie suchad warkn brunet, gadzc spust palcem ukrytym w czarnej rkawiczce. - Jeste arkaniaoskim przybd, a nie naszym dowdc! Odkrzykn ten sam onierz. W nastpnej chwili jego ciao osuwao si na ziemi, a jego ssiedzi z przeraeniem odskakiwali od miejsca w ktrym mzg buntownika rozmaza si na biaym tynku. - Jaki problem, panie oficerze? onierz w nie rnicym si od reszty mundurw stroju kopn zwoki modzika, po czym schowa may pistolet boltowy do kieszeni. - Ju nie, komisarzu. Mczyzna odpi po munduru i pokaza im swoj rozet komisarsk. - Powinienem kazad rozstrzelad was wszystkich, ale akurat prowadzimy tu wojn. Naprzd, jeli kochacie Imperatora, i nawet nie prbowad niesubordynacji. Bd w pobliu. Uslav jako pierwszy wyskoczy z budynku potykajc si o byle kamyk, a za nim reszta onierzy. Brunet po chwili zrwna si z nim w biegu, unoszc swj ciki laser do ramienia. 3

- Jeszcze jedna prba i ty bdziesz pierwszy warkn przez gum maski onierz kady komisarz mnie usprawiedliwi. I jeszcze da medal za cholern gorliwod, jasne? Mczyzna spojrza przez rami. Lune natarcie nabierao rozpdu, zaczynay padad pierwsze trupy. Naprzd! Trzydzieci metrw dalej zaczo si pieko. Umocnienia heretykw zbudowane na obrzeach parku Eklezji byy silnie bronione i dobrze przemylane. - Ty i ty, obrzudcie granatami tamto gniazdo kaemu! Wasza trjka, podbiegniecie do okienka i bdziecie osaniali reszt! Brunet rozkazywa jak optany. Nikt ju nie myla o buncie. Nie w takim momencie. Dwch modych onierzy podbiego do leja po pocisku artyleryjskim, po czym przywaro do ziemi przygotowujc granaty. onierz w czarnym pancerzu spojrza na Uslava, ktremu natychmiast zrobio si zimno. Ciemne szka maski nie pozwalay mu spojrzed Arkanianinowi w oczy i odpacid t sam monet. - Caa reszta wbiega przez to okno i czyci okolice, Uslav na szpicy! I bez dyskusji! Granaty pofruny w kierunku gniazda karabinu maszynowego. Nieludzki wrzask wydawany przez szpikowanych odamkami przeciwnikw na chwil wypeni uszy szturmujcych, po czym zamilk na dobre razem z terkoczc luf karabinu. - Ju, ju, ju! Trjka wyznaczonych przez dowdc Takvian ruszya popiesznie w stron wskazanego okna. Dobieg tylko jeden. Dwaj pozostali zostali trafieni w biegu i upadli twarzami na ziemi nie wypuszczajc nigdy nie uywanej broni z rk. - Szlag, wy zaraz! Brunet poderwa si do biegu. Obroocy zauwayli wyrniajcego si spord atakujcych onierza i natychmiast skierowali na niego wikszod ognia z broni rcznej. Mczyzna nie pozosta im duny. Przystawi swj ogromny karabin do barku i zacz w biegu zasypywad umocnienia wizkami lasera . Uslav widzia, jak z jego ceramicznego pancerza odpryskuj kawaki czarnego materiau. Modli si z caych si, aby ktry z pociskw rozupa pancerz albo trafi w nieosonit szyj, nog lub rk. Nic takiego jednak si nie stao. Gdy onierz otworzy oczy Arkanianin sta przy oknie i ostrzeliwa ze swojej broni wntrze umocnieo. - Do mnie! Uslav odwrci si do swoich onierzy ktrzy patrzyli na niego ze strachem w oczach. - Umr wyszepta jeden z nich ciskajc kurczowo broo. Pozostali nie mwili nic. Nie musieli. Sierant wsta. - Idziemy, ju! Gos mu si ama, ale wiedzia, e jego chopcy wol usyszed to z jego ust ni z ust tego przybdy. onierz opar kolb i rami i wyskoczy zza osony. Pociski uderzay wszdzie dookoa. Fala szturmujcych Takvian amaa si, rozsypywaa i zdziesitkowana docieraa do ciany betonu i stali. Dookoa niego umierali jego modzi rodacy 4

rozlewajc swoj krew na tej maej, bezimiennej planecie w imi Wiecznego. Ich trupy coraz gciej znaczyy drog do niemal pionowych cian umocnieo. Uslav spojrza w ty. Jego onierze biegli za nim najszybciej jak umieli. Jeden z nich wypuci karabin i upad na ziemi trzymajc si za nog i wrzeszczc gono. Uslav zwolni, zatrzyma si, obrci i ruszy w jego kierunku mijajc reszt swoich przeraonych towarzyszy. Gdy by trzy metry od rannego chopaka seria pociskw wysanych z bunkra dobia rannego, masakrujc jego klak piersiow i twarz. Krew wystrzelia z szyi onierza i zalaa nalecy do niego nowiutki laser. - Wracaj tu! Uslav zakl wyjtkowo szpetnie i ruszy z powrotem pod gradem pociskw. Kaem z ktrego dobito modego Takvianina umilk. Stary sierant schyli si mimowolnie i do ciany betonu dopad skulony jak nowonarodzone dziecko. - Gdzie reszta? Wysapa pytajco. - Nie yje odpar cicho troch starszy od reszty onierz z kawakiem rudej czupryny wystajcym spod hemu. Uslav spojrza na krater w ktrym jeszcze przed chwil chowali si onierze obrzucajcy karabin maszynowy granatami. Zamiast nich w leju leao ponad sto kilo zmasakrowanego oowiem misa zmieszanego z krwi, metalem i kawakami munduru. Mczynie zakrcio si w gowie gdy rozpozna w lecym na skraju krateru ochapie szczk Gregora, jednego z onierzy. Byo na niej widad jeszcze gsty, czarny zarost. A tam dalej, obok spalonej opony, czy to nie przedrami Loda z niebieskim tatuaem? Mczyzna rzuci karabin w bok i zwymiotowa na ciany umocnieo trzymajc si rk za brzuch. Wszyscy dookoa patrzyli w milczeniu, a brunet zignorowa go zupenie. - Zapcie oddech i przygotujcie si do forsowania dziury! Uciszymy ten kawaek muru eby reszta moga wyrbad sobie przejcie. Starszy onierz poda Uslavowi jego karabin. Sierant przyj go mamroczc podzikowanie i obcierajc usta rkawem munduru. Pierwszy raz na tej wojnie czu smak rzygowin na jzyku. - Gotowi? onierze odetchnli gboko par razy. - Jazda! Brunet jako pierwszy wskoczy w okienko. Za nim ruszya reszta. Starszy onierz wskoczy jako trzeci, a Uslav sta na koocu. Przed nim kuli si ten ktry mwi, e umrze. - Ja tam nie wejd jkn nagle chopak. - Musisz odpowiedzia machinalnie pomarszczony mczyzna szturchajc go kolb dasz rad. - Umr! - Id!

onierz schyli si i wszed w dziur. Sierant poczeka a plecy tamtego znikn po czym zrobi to samo. Heretycy byli wszdzie. W rodku rozgorzaa walka na bagnety, saperki, kolby i co kto jeszcze mia pod rk. Ktem oka mczyzna dostrzeg szalejc, czarn sylwetk w biaej masce, ktra zalewaa wskie korytarze powodzi rubinowych wizek i nabijaa wrogw na czarny bagnet. Dookoa kbili si przeciwnicy w pomalowanych czerwon farb ciemnotych mundurach Formacji Obrony Planetarnej. Uslav nie mia czasu na dusze obserwacje. Zamiast tego podzikowa sobie, e naoy zawczasu bagnet na karabin. Pierwszy przeciwnik upad od ciosu w serce. Z jego pokych warg uleciaa charczca skarga blu, po ktrej heretyk osun si na ziemi. Nastpnego trafi w gardo. Mia duo szczcie. Gdyby tamten nie polizgn si na wntrznociach starszego onierza z rud czupryn cios trafiby w prni. Z trzecim musia si chwil siowad. Najpierw dgn go w przedrami zmuszajc zdrajc do upuszczenia tasaka na dugim trzonku, a potem tak dugo okada go kolb dopki nie by pewien, e jego czaszka jest dokadnie roztrzaskana. Po piciu minutach byo po wszystkim. Ziemi pokrywa bujny kobierzec zwok ustrojony krwawymi wstgami rozlewajcymi si na wszystkie strony. Uslav nie wymiotowa, bo nie mia ju czym. - Wszyscy s? Arkanianin zmiady butem klatk piersiow mczyzny o ziemistej cerze. Sierant przyjrza si dokadniej wrogom. Ich ciemnote mundury byy pomalowane niczym innym jak ludzk krwi. Na plecach i piersiach wymalowali sobie krzywe gwiazdy Chaosu, a nakrycia gowy w formie czepkw cakiem zanurzyli w jakiej cuchncej cieczy, chyba urynie. Brunet zrobi krok do przodu i przypadkiem wszed na jelita rudego onierza. - Uwaaj jak chodzisz warkn nagle Uslav troch szacunku. Mczyzna pochyli gow do przodu i utkwi na chwil martwe szka maski w rozszarpanym ciele Takvianina, po czym cofn nog. - Wic ilu nas jest, nie liczc go? Pomarszczony sierant nieprzytomnie powid wzrokiem po ziemi. - Nie wiem. Podnis gos wszyscy yjcy do mnie! Zza zaomw korytarzy wyszo jeszcze dwch onierzy. Jeden z nich trzyma si za nog, a przez palce przeciekaa mu krew. - W takim razie jest nas w sumie szeciu powiedzia po chwili Uslav. Reszta ley gdzie tutaj. Beznamitna, biaa maska przeciwgazowa zwrcia si w stron niespenetrowanego jeszcze korytarza. Arkanianin przez kilka sekund nie odrywa od niego wzroku, a potem sign do zasobnika przywieszonego do pasa. - Opatrz go, potem doczycie brunet rzuci Uslavowi niewielki biay pakunek z czarn cyfr 2. Reszta za mn. 6

Wojownik w czarnym pancerzu jako pierwszy znikn w ciasnym przesmyku, zostawiajc Uslava sam na sam z rannym onierzem. - Po si mrukn rozpakowujc paczuszk otrzyman od dowdcy. W rodku by opatrunek osobisty, rodek przeciwblowy, kawaek gazy nasczonej rodkiem odkaajcym i plastikowe klamerki do zamykania ran. - Straszny skurwysyn mrukn onierz nieporadnie rozcinajc nogawk brudnym od krwi bagnetem. Po chwili wahania otar ostrze o ciemnot kurtk jednego z zabitych. - Wiem. - Jak wskoczyem, to on ju ich mordowa. Kim on w ogle jest? Takich pancerzy chyba nie daj na Arkanii kademu. Bo jak daj, to urodziem si na zej planecie. - Co nieco o nich syszaem. To Biae Twarze, arkaniaoska elita. Nie ruszaj si sierant zacz przemywad ran na nodze. Jej krawdzie byy wystarczajco gadkie, eby mona byo uyd klamerek. Sama rana nie bya na szczcie zbyt gboka, tylko krwawia obficie. - Wszyscy s takimi gnojkami? onierz stara si mwid spokojnie, ale gos dra mu za kadym razem gdy pomarszczony mczyzna ciga kawakiem gazy krew z jego uda. - Nie wiem. Ten wzi si znikd, zabra mi dowdztwo i zacz wami pomiatad. - Ale trzeba mu przyznad, umie walczyd. W yciu czego takiego nie widziaem. Zajeba piciu zanim ja zdyem zabrad si do drugiego powiedzia powoli ranny mczyzna, zaciskajc pici z blu. - Moe zaboled mrukn Uslav, przymierzajc si do zaoenia pierwszej klamerki. Mczyzna jkn gono z blu mimo zacinitych popiesznie zbw. W bagnet w usta. W sumie zaoy cztery klamerki. Potem owin ran opatrunkiem ktry ledwo zakrywa szram, po czym da onierzowi ma paczuszk ze rodkami przeciwblowymi. - yknij dwie teraz, dwie pniej. - A co potem? - Nie wiem. Chod. Dasz rad? - Dam. Powd Takvian powoli przemagaa linie obronne heretykw. Nadchodzi blady wit, ktry zatapia wszystko w delikatnym wietle promieni sonecznych. onierze nareszcie mogli przestad korzystad z latarek i reflektorw mocowanych do szelek taktycznych. Brunet odetchn par razy przez mask. - Gdzie jest ten ranny? - Oberwa w gardo od na wp ywego gnojka w tej kurtce. Dornem go bagnetem. Staraem si, eby bolao odpar gorzko Uslav. Arkanianin nie odpowiedzia. 7

- Zostaa nas pitka powid wzrokiem po siedzcych za kawakiem ciany onierzach. Sierancie, chopaku, ktry twierdzi, e umrze i dwch innych mczyznach. Ktry z was ma paczki? - Ja powiedzia jeden z mczyzn i poklepa si ogromn jak bochen chleba rk po torbie przewieszonej przez rami. - Dobrze. Podzielcie si tym miedzy sob. Mamy rozwalid jedno dziao, radia i magazyn amunicji. Suchajcie uwanie onierz przycisn karabin do czarnego pancerza i pochyli si w ich kierunku eby wysadzid skad wystarczy par granatw. To zaatwisz ty pokaza palcem sieranta i ty przenis doo w stron chopaka. Ty wskaza mczyzn z torb zajmiesz si radiowzem. Masz trudne zadanie, bo w rodku na pewno bd siedzied jakie mieci. Najlepiej wrzud im paczk z zapalnikiem na trzy, cztery sekundy a potem dobij karabinem. Wal seriami, nie przejmuj si amunicj. A ty wskaza palcem ostatniego onierza idziesz ze mn, wysadzid dziao. Sdzc po danych maj jednego kradzionego Bazyliszka. Rozwalimy podstaw lufy dwoma adunkami. Oczywicie, tam bdzie najwicej wrogw, dlatego ja tam id. Jakie pytania? Uslav zacisn usta i spojrza ponuro w ziemi. Przynajmniej nie zwala roboty na innych. Ale i tak by sukinsynem. - Dobra, nie mamy czasu. Dawaj adunek. Mczyzna wyj z torby cztery paczuszki wielkoci dwch zwinitych pici kada. Dwie da brunetowi, jedn sierantowi, na koocu jedn zostawi sobie. Arkanianin wsadzi adunki do zasobnika po czym wsta powoli z kucek. - Tamtym korytarzem prosto powiedzia powoli nie odrywajc oczu ukrytych za martwymi szkami maski od Uslava. - Skd wiesz? Spyta ponuro mczyzna przeadowujc swj karabin. - Te umocnienia to standardowe bloki H 205 w konfiguracji Sin, stosowane przez FOP w tym ukadzie planetarnym. Weszlimy przez gniazdo karabinu maszynowego, potem czycilimy pokoje z kami, ale bez wzw sanitarnych. Nastpne w sekwencji s radiowzy schowane za magazynami amunicji, a po nich pojedyncze stanowiska dzia wyrecytowa znudzonym gosem mczyzna. - Niech bdzie odburkn Uslav, po czym zanurkowa w korytarz razem ze swoim przybocznym. Przez chwil sysza kroki znikajcych w ssiednich korytarzach onierzy i owi stukot podkutych butw Arkanianina. - Masz jakie granaty? Spyta cicho pomarszczony mczyzna. - Tak, panie sierancie odpar rwnie cicho chopak, nie odejmujc karabinu od ramienia. Snopem wiata z latarki omiata ciemny korytarz do ktrego nie docierao wiato wschodzcego sooca. Sierant nie wcza swojej. Przez chwil szli wskim przejciem. - Zga to sykn nagle mczyzna. Chopak posusznie wyczy latareczk.

Uslav wyranie sysza rozmowy w obcej, ledwo zrozumiaej odmianie gotyku. Zbyt wiele sw rnio si od odmiany z jego rodzinnej planety, ale par wyrazw zrozumia. Midzy nimi dziwnie odmienione sowa popiech, naboje i do przodu. - Bd gotowy wyszepta Uslav, po czym przestawi kciukiem tryb ognia na automatyczny. Jego mody towarzysz przekn gono lin. Dotarli do zakrtu zza ktrego wyranie byo widad wiato. Rozmowy stay si goniejsze i wyraniejsze. - Daj gruszk. Chopak wcisn mu w wycignit doo jeden granat z nacinan obudow. - Na trzy dasz mi oson. onierz odetchn ciko par razy, przyklei si do samej krawdzi zakrtu i da gow znak, e jest gotowy. - Raz dwa - Uslav przeoy gruby palec przez zawleczk adunku trzy. Chopak wystawi karabin za zaom i pocign za spust. Siedzcy w bunkrze heretycy wrzasnli kiedy rubinowe wizki lasera zaczy przepalad ich ciaa. Pomarszczony sierant nie czeka, a zareaguj. Wycign zawleczk i rzuci granat z caej siy w stron dobrze owietlonego pomieszczenia. Eksplozja natychmiast rozerwaa skrzynki z amunicj. Terkot eksplodujcych nabojw by tylko tem dla wrzaskw tych zdrajcw, ktrzy nietrafieni seri z broni modzika ginli w imponujcym pokazie sztucznych ogni. Oowiane naboje latay tam na wszystkie strony szpikujc ciany, sufit i ciaa heretykw. Mnstwo bzyczcych zabjcw odbio si od ciany zakrtu za ktrym schowali si sierant i chopak. Po minucie wszystko ucicho. - Wchodzimy Uslav podnis karabin do ramienia i wpad do pomieszczenia. Pokj by zdezelowany. Setki skrzynek z amunicj rnego kalibru zostay rozniesione w eksplozji, a na ziemi leao siedem trupw naszpikowanych oowiem bd spalonych laserem. Uslav szybko wycelowa w kadego luf aby upewnid si, e nie yj. - Wracamy powiedzia gucho po chwili milczenia. Bardzo si cieszy, e zwymiotowa wszystko wczeniej, w bezpiecznym miejscu. Chopak burkn co niewyranie i ruszy za nim. Miejsce z ktrego ruszyli byo puste i ciche. Chopak opar si o cian, osun a na sam podog, po czym wycign papierosa z kieszeni na piersi i wsadzi go midzy wyschnite wargi. - Napij si mrukn Uslav. onierz posusznie wycign manierk z materiaowego pokrowca po czym przytkn j do ust i upi z niej par ykw. - yj mrukn w koocu rozedrganym gosem. A potem zacz si miad.

- Ciszej, ciszej. Sierant prbowa go uspokoid, gwnie po to aby nie cignd sobie na gow posikw heretykw, ale bezskutecznie. Mody onierz mia si histerycznie rozlewajc dookoa wod z niezakrconej manierki. - yj! - Zamknij si powiedzia ostro Uslav. miech zamieni si w rechot wariata. Pomarszczony mczyzna kucn, zdj bagnet z broni, po czym opar si o jej luf i zacz nasuchiwad. Skad amunicji musia byd chyba najbliej miejsca w ktrym si rozdzielili. Inaczej brunet ju dawno by wrci. Mino jeszcze par minut. W midzyczasie sysza mnstwo eksplozji bliszych i dalszych, sabszych i mocniejszych a chopak przesta si histerycznie miad i pooy gow na ramieniu i chyba zasn. Uslav nasuchiwa wic samotnie z narastajcym niepokojem. W koocu usysza tupot butw. Wsta opierajc si o karabin i odetchn. - Nareszcie. Mylaem ju, e tylko my dalimy rad powiedzia, nie czekajc a kto wyoni si z korytarza. Tym wiksze byo jego zdumienie kiedy zamiast spodziewanego mczyzny w czarnym pancerzu lub oczekiwanego rodaka jego oczom ukaza si heretyk ze strzelb ubrany w ciemnot kurtk. Przez chwil patrzyli na siebie zdumieni. A potem sykn wystrza z lasera. Uslav zobaczy tylko, jak ciao zdrajcy upada na ziemi, po czym obrci si. W wejciu trzeciego korytarza sta Arkanianin z karabinem jeszcze nie opuszczonym po strzale. - Zamienili moduy, rozwaliem radiostacj wyjani szybko brunet, przeskakujc picego chopaka tamten pewnie nie yje. - Ktry tamten? Ten, ktry poszed z tob czy ten, ktrego wysae na radia? Mczyzna zanurzy ostrze w szyi zdrajcy, przekrci, wyrwa z krwawicego ciaa i wytar o jego kurtk. - Obaj. Idziemy. Nic mu nie jest? Spyta, wskazujc koocwk lufy picego. - Chyba pi. Jest w szoku. - Nie mamy czasu go budzid. Musimy spieprzad mrukn brunet. - Nie zostawi go odwarkn stanowczo Uslav. - To bierz go na plecy i prbuj dotrzymad mi kroku, kretynie! Zaraz bdziemy mieli na karku ca ich obron, a musimy jeszcze rozwalid to pieprzone dziao! Brunet machn karabinem w stron wylotu korytarza. Decyduj, szybko. Jak mczyzna doda z przeksem. Sierant szturchn par razy picego, a kiedy to nie pomogo da mu w twarz. - Musimy uciekad! Evan, bierz broo i w nogi, za mn! - Ale

10

- Nie ma czasu! Chopak zacz nieporadnie dwigad si z ziemi. Pomarszczony mczyzna nie wytrzyma i obla go wod z jego manierki, ktra nadal leaa przy cianie. Poskutkowao natychmiast. - Led! Nagle usysza tupot mnstwa butw i dzikie wrzaski. Bardzo dzikie i bardzo gone. - Kurwa, za pno! Krzykn wciekle brunet bierz go i ledcie tym korytarzem przed siebie! - Co? - Bierz go i spieprzajcie, bdziesz wiedzia gdzie jest wyjcie! Uslav nie widzc innego rozwizania kopn chopaka w tyek. onierz porwa swoj broo po czym jak strzaa ruszy we wskazany przez Arkanianina korytarz. Sierant spojrza jeszcze raz na odwrconego do niego tyem onierza przygotowanego do strzau i ruszy za chopakiem. - Ja pieeerdoool! Jazgot rcznego lasera wypenia ca przestrzeo wskiego korytarza. Chopak nie spuszcza palca ze spustu ani na chwil, powalajc na ziemi zaskoczonych heretykw. Uslav bieg tu za nim z trudem dotrzymujc mu kroku. Jego mody towarzysz popad w bitewne szaleostwo, przesta myled i czud. To, co zobaczy okazao si byd dla niego zbyt trudne. A teraz po prostu pdzi przed siebie walc z karabinu na olep. Pomarszczony mczyzna widzia co takiego par razy. I dobrze wiedzia, e radod chopaka z przeycia bitwy bya przedwczesna. Na razie jednak po prostu bieg tu za nim czekajc a skooczy mu si amunicja. Tupot ng ucich. Zamiast tego za jego plecami rozgorzaa prawdziwa kanonada. Jazgot cikiego lasera bruneta zosta dosownie zaguszony przez wrzaski zdrajcw i ryki wystrzaw z ich karabinw. Sierant przed sob mia nieznane mu korytarze ktre przemierza z oszalaym chopcem wyrwanym z rodzinnego domu, a za sob powd wrogw powstrzymywan przez samotnego, arkaniaoskiego weterana. - Aaa! Sierant powali trzema strzaami heretyka celujcego w modego onierza. Zdrajca jkn i upad na twarz, pocigajc za sob stojcego obok towarzysza z karabinem rutowym. Chopak przeskoczy ich zwoki jak gdyby nigdy nic, a potem jak robot zmieni magazynek w swojej broni i zacz kanonad od nowa. Nagle wpadli do przestronnego pomieszczenia. Porodku stao dziao, a w drzwiach lea rozstrzelany Takvianin ktrego brunet wysa z misj zniszczenia radiostacji. Lea na twarzy, ale przez materia na jego plecach przesika krew z ran. Poszarpany mundur doskonale wiadczy o tym, jaki rodzaj mierci ponis ten bezimienny wierny Imperatora. Uslav zwolni. Chopak przelecia przez sal nawet nie ogldajc si za siebie, tylko dalej 11

bieg, strzela i przeklina. Pomarszczony sierant myla szybko. W jego gowie pojawiy si sowa przeczytanego dwiecie razy rozkazu. Zniszczyd wszystko. Wyj z martwej doni swojego rodaka adunek wybuchowy i podszed do zamka potnego dziaa. Nie mia pojcia, gdzie naleao go wsadzid. Nie zna si na tym. Arkanianin mwi co o zniszczeniu podstawy lufy. Uslav nie mia na to czasu. Otworzy komor nabojow dziaa, ustawi zapalnik na dziesid sekund, wcisn paczuszk w okrgy otwr i zamkn drzwiczki, po czym ruszy za chopakiem. Eksplozja bya gona. Korytarz wi si miejscami jak w, ale cay czas , na szczcie, si rozszerza. Uslav przeskakiwa nad drgajcymi zwokami heretykw, dobijajc niektrych strzaami z nieporadnie dzieronego lasera. Jeszcze przez prawie minut sysza odbijajce si echem przekleostwa chopaka. A potem strza, cisza i kolejne przekleostwo. Przekleostwo z takviaoskim akcentem. Uslav wypad z korytarza i zatrzyma si przed wycelowanymi w niego karabinami. - Nie strzelad, ten te nasz! Rykn mczyzna z dystynkcjami kaprala. onierze opucili lufy. Duo was tam jest jeszcze?! - Jeden, czarny, Arkanianin Wyrzuci z siebie pomarszczony mczyzna apic si za nogi. By ju za stary na taki przebieki. Zacz wodzid wzrokiem po pododze a znalaz to, czego szuka. Chopak lea na boku w samym wejciu. Musia go mind nawet o tym nie wiedzc. Z jego brzucha pyna krew, zmasakrowane ogniem wntrznoci rozleway si leniwie po betonie. Twarz modzika bya zupenie obojtna i wyjaowiona z emocji. Tylko usta miotajce jeszcze minut temu przekleostwa zostay otwarte. Par metrw przed nim leao dwch innych mczyzn w takich samych mundurach. - Wypad jak optany i zacz strzelad, to odpowiedzielimy ogniem powiedzia ponuro kapral dopiero po chwili zobaczyem, e to nasz. Dwch mi zabi, na miejscu. - Zwariowa. Odpar cicho sierant nie mogc oderwad wzroku od twarzy towarzysza. Chopak nie zamkn nawet oczu przed mierci. - Tak. Nagle dotd odlega kanonada ucicha, chwil potem rozbrzmiaa na nowo, a par sekund pniej z korytarza wypad czarny onierz w poszarpanym mundurze i z potrzaskanym pancerzem. Upad na ziemi tu obok modzika wypuszczajc z rk swj ogromny laser. - Nie strzelad! Uslav rzuci swj karabin i podbieg do przewracajcego si na plecy mczyzny. Pomg mu zdjd z gowy hem i mask. Po chwili patrzy na spocon i zmczon twarz ciko oddychajcego bruneta. - Trafili mnie par razy - wycharcza mczyzna. Uslav rozerwa nogawk jego spodni. Faktycznie, za cud mona byo uznad fakt, e dobieg tu o wasnych siach. Pancerz te nie wyglda najlepiej.

12

- Spokojnie, spokojnie sierant otworzy jego zasobnik i wyj z niego dwie paczuszki z cyferkami. Ktr mam wzid? - Jedynk Uslav rozerwa materia, zdj zbami osonk ze strzykawki, wbi ig w udo arkanianina i wcisn tok do samego kooca. Mczyzna jkn przecigle, ale zacz oddychad rwniej i spokojniej. - Dzikuj wyszepta, zamykajc oczy. - Czemu to zrobie? - Co? - Czemu osaniae nasz odwrt? - Bo lubowaem odpar, po czym przesta oddychad. Uslav rozpi mu konierzyk i przyoy palce do szyi. - Nie yje stwierdzi po paru sekundach i popiesznie zabra swoj rk z jego ciaa. - Kto to by? Spyta kapral, klkajc przy pomarszczonym sierancie. - Dobry onierz i straszny skurwysyn odpowiedzia po chwili wahania mczyzna. - Niech tak bdzie. Musimy id, panie - Sierant Hieronim Uslav. - panie sierancie. Natychmiast, natarcie si przesuwa. - Ju id. Kapral popatrzy jeszcze chwil na spokojn twarz bruneta, po czym wsta i doczy do swoich onierzy przeprawiajcych si przez wyom w fortyfikacjach. Uslav w milczeniu przyglda si picemu mczynie. Nagle, ktem oka, dostrzeg bysk aocuszka ktry pokaza si kiedy sprawdza mu ttno. Chwyci go w dwa palce i pocign. Teraz trzyma w rku stylizowany mot bojowy ze skrzydami wykonany z czystego srebra. Mczyzna zmarszczy brwi, zdj wisiorek z bruneta, rozpi mundur i zaoy go na szyj. - Dzikuj wyszepta po chwili, wsta i ruszy w stron wyomu zalewanego promieniami wzeszego przed chwil sooca. Koniec

13

You might also like