You are on page 1of 31

STANISAW PIGO WSPOMINKI Z OBOZU W SACHSENHAUSEN (1939-1940) WARSZAWA 1966 PASTWOWY INSTYTUT WYDAWNICZY STANISAW PIGO GO WSPOMINKI Z OBOZU

W SACHSENHAUSEN (1939-1940) WARSZAWA 1966 PASTWOWY INSTYTUT WYDAWNICZY UWAGA WSTPNA Tak si zoyo, e nie spisaem na gorco wrae i wieych obserwacji swych zaraz po powrocie z obozu w Sachsenhausen, gdzie mi zabezpieczono" wraz z gronem profesorw Uniwersytetu Jagielloskiego w zimie 1939/40 r. Stao si to za nie tyle przez opieszao, ile z rnych powodw merytorycznych. Najoczywistszy by ten, e wspomnienia takie nie wydaway si wtedy pilnie potrzebne. Spisywali je sumiennie i wnet po zakoczeniu wojny ogosili koledzy moi i wspwiniowie: Wadysaw Konopczyski, Jan Gwiazdomorski, Stanisaw Skowron, Stanisaw Urbaczyk, Kazimierz Stoyhwo eby pozosta przy najznaczniejszych. Po ich publikacjach we wzgldzie informacji rzeczowych niewiele byoby do dodania. Podano je tam z szczegowoci i precyzj nierzadko imponujc. Spisywa za doznania cile osobiste, rejestrowa wasne smutki i przeraenia, kusi si o pamitnik duszy w utrapieniu na c by si to komu tak wielce przydao? Kt ich wtedy nie mia, kt nie przechodzi przez bramy piekielne? Z czasem jednak ochota i potrzeba powrotu do tamtych spraw uprzytomniaa mi si coraz to natarczywiej. Relacje i ujcia kolegw nie wyday si ju ze wszystkim pene i naleyte. Mj kt patrzenia by nieco 5 odmienny. W przeyciach obozowych i w snutych na ich kanwie refleksjach obchodzi mi nie tylko przebieg wydarzenia i zewntrzne jego perypetie, ale raczej zespoowy ich swoisty refleks psychologiczny, zwaszcza za moralny. Nie wypadki mi frapoway przede wszystkim, ale raczej zagarnici nimi ludzie, moi towarzysze obozowi, ich reakcje psychiczne ujawnione w owym pandemonium, rozmaite wyrniajce si tam postawy charakterw. Typem zainteresowania obserwatorskiego zbliaem si tu wic raczej do nastawienia, jakiemu da wiadectwo ks. Konstanty Michalski1, tyle e w inn stron zwrciem uwag. Jego obchodziy raczej przejawy rozptanego bestialstwa, motory i wymiary okruciestwa szalejcego wok nas z nateniem icie przeraajcym. Przedwczesna mier nie pozwolia filozofowi doprowadzi owych medytacji do koca, przerwaa prac w poowie realizacji. Mnie za wioda uwaga gdzie indziej. Dzikiej furii rozwrzeszczanego okruciestwa nie mona byo oczywicie zignorowa, ale ponad ni wicej mi obchodzia dostrzegana raz po raz cicha sia przeciwstawianego jej oporu. Nie bya ostentacyjna, ale ona przecie stanowia tam istot sprawy, ni to czowieczestwo przeciwstawiao si zbjeckiemu rozbestwieniu. Wicej ni atak miaem wic na uwadze obron, jej zawzito wrd nas, rne przejawy odpornoci wewntrznej.

Ale wanie eby w peni j rozezna, wymierzy i oszacowa, na to potrzeba byo dy6 stansu czasowego. Rozmiary katastrofy uprzytomniaj si dopiero z odlegoci. Oto przyczyna rezerwy. Ale przecie nie zatumienia przey druzgoczcych, c z tego, e minionych... Byo w nich co, co nie przemija, i to wanie stanowi sedno rzeczy. Cae tamto doznanie wstrzsno nami wszystkimi do gbi istoty, nie "sposb wydrze je z pamici. Wci jeszcze przypomina si w ponury, makabryczny koszmar, trudny do pojcia. Z niesabncym przeraeniem wzdryga si przychodzi na myl, jakie to przepaci za kryj si w naturze ludzkiej i czyhaj na chwil sposobn, eby si mogy wywrze. Wracaem wic wiedziony niepo-zbytym przypomnieniem i wci drc refleksj w odmty tamtej ohydy, zwaajc je to z tej, to z owej strony i starajc si uprzytomni je w peni i wymierzy. Tym dojmujcym, a tak przecie natrtnym refleksjom prbowaem przygodnie dawa wyraz. Moe to bdzie miao jaki sens, moe przyda si na co, jeeli owe lune i rnymi czasy szkicowane rozdziaki zbierze si tu w jedno. Korzystajc z uyczonej mi askawie gociny czyni to niniejszym i wi te rozrzucone wspominki w jaki taki ad. Przy tej sposobnoci uzupeniam je, ju to wczajc ustpy nowe, ju te wprowadzajc do dawniejszych mniejsze lub wiksze interpolacje. POBRATYMIEC 1 W pierwszych, jakie wnet po wojnie mona byo czyta, profesorskich wspomnieniach obozowych o Sachsenhausen, w szczegowej opowieci W. Konopczyskiego2 nie znalazem nawet wzmianki o epizodzie, ktry mej pobudzonej pamici nawija si u samego wstpu. Drobny on i jakby przypadkowy, a przecie skonny bybym w trafie tym upatrywa gbsze znaczenie. Przykadaem do zaraz wtedy szczegln wag, a i teraz jeszcze er kommt mir nicht aus dem Sinn". Przytrafio si nam tam mianowicie osobliwe spotkanie. Wspomniane przemilczenie go przez pa-mitnikarza tumaczy si w sposb prosty. Tak los chcia, e naleaem w obozie do grupy winiw innej ni prof. Konopczyski: jego umieszczono w baraku nr 45, nas wepchnito w ssiedni, nr 46. Baraki graniczyy ze sob nieomal o miedz, ale stosunki wewntrzne uoyy si w nich do odmiennie. I wraenia wic musiay by odmienne. Nasz gospodarz blokowy przydzieli by do grupy profesorskiej niby swego plutonowego, ni to opiekuna, ni to stra i pomocnika, jednego z zasiedziaych ju bywalcw bloku, haftlinga Ziesche. Wizie ten, wysoki i szczupy, o ujmujcej inteligentnej twarzy, by jak si wnet dowiedzielimy adwokatem berliskim. Do obozu zesano go zaraz po wybuchu wojny, a wnet wyszo na jaw, za jakie to zasugi. yczliwy, ochotny, on to sta si pierwszym naszym Wergilim na tamtejszym infernalnym obszarze. Wtajemnicza nas w tryb i arkana ycia obozowego, w jego zasadzki i niebezpieczestwa, wskazywa, jak ich w miar monoci przezornie unika. Tumaczy, jak tu naley pracowa wtenczas, kiedy si kapo przyglda, a jak, kiedy nie widzi; jak si za-, chowa i jak odpowiada, kiedy SS-Mann zawoa przed swe wcieke oblicze; przestrzega przed puapkami, jakie zastawia zwykli na winiw wachterzy, by mie pretekst do katowania czy umiercania itp. On te, gdymy odrabiali Marsch- und Gelenksubungen", stara si odprowadzi nas jak

najdalej sprzed oczu dozorcw-podoficerw. Odnosi si za do nas z wyjtkow sympati, co w tej dzikiej kani musiao uderza jako dziw nie do zapomnienia. Nie to wszelako byo tu najosobliwsze. Pozorny berliczyk, dr Ziesche w pierwszych zaraz sowach... zagada do nas najczystsz polszczyzn. Nie tak a, eby spod brzmienia jej nie rozpozna cudzoziemskiej intonacji, ale na og mwi biegle i prawie bez zarzutu. Skd? jak? Na nasze zapytanie odpar wesoo: Eh, ja znam Polsk lepiej moe ni niejeden z Polakw. Od lat ju mianowicie spdza on miesice wakacyjne u nas jako turysta zamiowany, wdrujc od Tatr po wity Krzy, nie 9 mwic o Krakowie czy Warszawie. Bo te w gruncie rzeczy nie tak bardzo by on berli-czykiem. Studiowa prawo naturalnie w Niemczech, ale zahaczy te o Prag i tam to wanie przypadek fortunny skontaktowa go z docentem drem H. Batowskim, a ten za wnet roznieci w nim ognisko niewygasajcej sympatii dla Polski. Czepiec z Wesela okreliby to: wycie to arnych wic rozpalili z naszych lic". Odtd te, przy pegajcym pomyku owych wiec, zacza si nauka jzyka polskiego, a w lad za ni bogata lektura i owe wycieczki krajoznawcze modego polonofila. Prawd mwic, ta inicjacja polonofilskai bya w tym wypadku ze wszech miar uatwiona. Bo czas powiedzie, e Ziesche nie by wcale Niemcem, by uyczaninem, bliskim wic naszym pobratymcem. Rwnie nie tak bardzo by z niego Ziesche. To Niemcy narzucili mu to brzmienie dobrego nazwiska rodowego. Sam zwa si po prostu Cy, a wywodzi si z dawnej i zacnej linii Cyw uyckich. Jako dziaaczowi narodowemu sowiaskiemu rzd niemiecki nie pozwoli mu otworzy kancelarii adwokackiej na ziemi ojczystej, musia wic osiedli si w Berlinie. I stamtd zreszt nie przestawa by ordownikiem wiadomoci narodowej uyc, co mu wanie od razu otwaro gocinne wrota obozu w Sachsenhausen. Cigno mi do tego pobratymca. Nazwisko Cy nie byo mi obce. Pamitaem je skde z dawnej lektury i nawijao mi si ono JO w jakim czcigodnym skojarzeniu. W jakim? Wnet po powrocie mogem to sprawdzi. By skojarzenie pochwyci, trzeba jednak cofn si nieomal o stulecie. 2 W roku 1849, nagrzany jeszcze socem Wiosny Ludw, z Lipska, gdzie bawi dla studiw, wybra si na dusz wycieczk po uycach mody Teofil Lenartowicz. Cigno go tam niejedno. Najpierw koledzy e studiw, uyczanie, pontnie malowali mu urod swego kraju i ofiarowywali w gocinie czym chata bogata. Pociga go tam rwnie druh po pieni, mody Roman Zmorski, ktry na uycach by jak u siebie w domu; chodzc od wsi do wsi zbiera tam od niejakiego czasu pieni i podania, pozawizywa przyjanie literackie, inicjowa nawet i prowadzi zawizki ruchu wydawniczego. Wspominajc t wycieczk po latach blisko czterdziestu, nie moe si Lenartowicz obroni od wzruszenia. Jake tam byo uroczo! I krajobraz przeliczny, i ludzie yczliwi, i stara narodowo wykwitajca spod naway niemieckiej jak kwiaty wiosenne spod niegu. Witano go niemal jak na rodzinnym Mazowszu: Pokwaleny Jesus Kristus! Do wienosti! Miowano tam ziemi ojczyst, nasz srbski kraj, riany kraj", a Polaka przyjmowano z otwartym sercem.

Lenartowicz korzysta z tych zaprosin, zau mwic o Krakowie czy Warszawie. Bo te w gruncie rzeczy nie tak bardzo by on berli-czykiem. Studiowa prawo naturalnie w Niemczech, ale zahaczy. te o Prag i tam to wanie przypadek fortunny skontaktowa go z docentem drem H. Batowskim, a ten za wnet roznieci w nim ognisko niewygasajcej sympatii dla Polski. Czepiec z Wesela okreliby to: wycie to arnych wic rozpalili z naszych lic". Odtd te, przy pegajcym pomyku owych wiec, zacza si nauka jzyka polskiego, a w lad za ni bogata lektura i owe wycieczki krajoznawcze modego polonofila. Prawd mwic, ta inicjacja polonofilska( bya w tym wypadku ze wszech miar uatwiona. Bo czas powiedzie, e Ziesche nie by wcale Niemcem, by uyczaninem, bliskim wic naszym pobratymcem. Rwnie nie tak bardzo by z niego Ziesche. To Niemcy narzucili mu to brzmienie dobrego nazwiska rodowego. Sam zwa si po prostu Cy, a wywodzi si z dawnej i zacnej linii Cyw uyckich. Jako dziaaczowi narodowemu sowiaskiemu rzd niemiecki nie pozwoli mu otworzy kancelarii adwokackiej na ziemi ojczystej, musia wic osiedli si w Berlinie. I stamtd zreszt nie przestawa by ordownikiem wiadomoci narodowej uyc, co mu wanie od razu otwaro gocinne wrota obozu w Sachsenhausen. Cigno mi do tego pobratymca. Nazwisko Cy nie byo mi obce. Pamitaem je skde z dawnej lektury i nawijao mi si ono 10 w jakim czcigodnym skojarzeniu. W jakim? Wnet po powrocie mogem to sprawdzi. By skojarzenie pochwyci, trzeba jednak cofn si nieomal o stulecie. 2 W roku 1849, nagrzany jeszcze socem Wiosny Ludw, z Lipska, gdzie bawi dla studiw, wybra si na dusz wycieczk po uycach mody Teofil Lenartowicz. Cigno go tam niejedno. Najpierw koledzy e studiw, uyczanie, pontnie malowali mu urod swego kraju i ofiarowywali w gocinie czym chata bogata. Pociga go tam rwnie druh po pieni, mody Roman Zmorski, ktry na uycach by jak u siebie w domu; chodzc od wsi d wsi zbiera tam od niejakiego czasu pieni i podania, pozawizywa przyjanie literackie, inicjowa nawet i prowadzi zawizki ruchu wydawniczego. Wspominajc t wycieczk po latach blisko czterdziestu, nie moe si Lenartowicz obroni od wzruszenia. Jake tam byo uroczo! I krajobraz przeliczny, i ludzie yczliwi, i stara narodowo wykwitajca spod naway niemieckiej jak kwiaty wiosenne spod niegu. Witano go niemal jak na rodzinnym Mazowszu: Pokwaleny Jesus Kristus! Do wienosti! Miowano tam ziemi ojczyst, nasz srbski kraj, riany kraj", a Polaka przyjmowano z otwartym sercem. Lenartowicz korzysta z tych zaprosin, za? bawi w tamtych stronach czas duszy, mia postoje wytyczone u co wybitniejszych wczesnych budzicieli ducha narodowego uyckiego, u Jana A. Smoleria, Imisza, Hiczki, ks. Broszki. Zacz jednak od innego, poszuka go na wsi. Wprost z Budziszyna uda si w okolice Chociebua, do ojcowizny modego kolegi swego i przyjaciela z Lipska, wanie Cya. Druha wprawdzie nie zasta w domu, ale z otwartym sercem przyj go jego ojciec, kmie bogaty, istny Piast-

pasiecznik". Zabawi te tam nasz poeta dobrych par dni. U starego Cya wspomina po latach rozkwaterowaem si w izdebce syna, w ktrej znalazem wszystkie wydania Maticy Czeskiej, Bibli uyck i rnych innych ksig zasb. Czytaem tedy po caych dniach... Spostrzegaem gospodarstwo i wzorowe ycie tych pa-triarchalnych rodw... praca ale jaka! od dnia do nocy, a wesoo, bo na wasnej roli i okoo dobytku. Do dzi dnia pamitam tego starcapasiecznika (posiadacza okoo trzech-set uw), prostujcego si przy stole i uroczycie gosem podniesionym wzywajcego bogosawiestwa boego dla swojej rodziny; przez cig mojej bytnoci nigdy w chacie tej nie usyszaem lekkiego sowa."3 3 Kt to mg przewidzie, e nam wanie wypadnie podj poniechany przez Lenartowicza wtek zayoci, w takich terminach zadzierzgn go na nowo, e rozmow przezrwan przez dziadw podejm wnukowie, w tym samym zbrataniu przyjaznym, a tylko pod zgszczonymi zowrogo chmurami nioscymi groz zagady. Z niejakim prawem mona tu mwi wypadku, ktry znaczy wicej, ni pokazywa. By w nim sens wikszy. Kolczaste druty obozowe wyznaczyy nam, jak i Cyowi, nasz wiekow wspdol. Od lat tysica po rwni szturmowaa nas zachanna zaborczo germaska. Oni byli blisi, wic ich napastliwiej i aroczniej. Od poowy XVII w. wrogi zalew ogarn uyce i ju nie ustpi. A przecie poczucia odrbnoci narodowej nie zdoa w nich wytraci; owszem, pod niszczcym naporem przebudzio si ono ywiej w cigu w. XIX. Teraz za oto oszalay furi wrg dziedziczny wymierza mu decydujce uderzenie. Dr Cy by jego ofiar, jak ni bylimy tam i my. Z jak radoci przychodzi dzisiaj uwiadomi sobie, e cios trafi nie w ofiar, lecz w zoczyc. Nie umiem powiedzie, kiedy Cy wyszed z obozu. Czyby dopiero na wiosn 1945 roku? Nie wiem, jak wrci w ojczyste strony i co tam znalaz. Przygodnie kiedy zasyszaem, e ka obozowa zrujnowaa mu zdrowie i wnet jako przyprawia go o mier. Ale na pewno na starym pniu koo Chociebua yje jeszcze mocno osiady rd Cyw uyckich, kmieci--pasiecznikw, z dziada-pradziada majcy serce otwarte dla Polski. Nasze pobratymstwo obozowe moe ten zwizek nieco umocnio? Byby to drobny znak powiadczajcy historyczne przeklestwo zego czynu. LUDZKI GOS W JASKINI ZBJCW 1 Od momentu wywiezienia grona profesorw Uniwersytetu Jagielloskiego do obozu koncentracyjnego w Sachsenhausen upyno ju wier wieku. Jako wydarzenie bezprzykadne w dziejaoh nauki fakt w zajmuje wci jeszcze uwag powszechn, dostarcza tematu do wspomnie opowiadanych czy spisywanych, pobudza do komentarzy historycznych i do uczuciowych refleksji. W tym biegu rzeczy staje si zrozumiae, e samo wydarzenie obrasta legend. A legenda, jak z jej istoty wynika, nieuniknienie przestawia po trosze wypadki, przesuwa czasem perspektywy, wydarzenia jedne wysuwa na wiato, inne cofa w cie, inne wreszcie zupenie zakrywa mrokiem. Nieunikniona to kolej rzeczy. Niekiedy dzieje si to z korzyci dla prawdy (gdy np. wypywaj nowe szczegy), ale nierzadko i z jej ujm, z uszczerbkiem dla naleytego oszacowania wydarze historycznych, dla sprawiedliwoci dziejowej. Ostatecznie uwydatnienie naleyte tego czy owego momentu zaley niekiedy od obrotw losu. Czasem on fortunny, ale czasem te bywa i niewydarzony. W tym wypadku szkoda! Szkoda nawet wtenczas, gdy ta ujma

dotyczy drobiazgu. Kt raz na zawsze oceni i przesdzi, e to drobiazg maoznaczny? Czy z innej zwaony strony nie nabierze on kiedy wikszego znaczenia? Takie wzgldy skaniaj mnie, e sign 14 do (mierzchncych ju przecie) zasobw pamici, eby wydoby z nich par tamtocze-snych momentw, zapewne drobnych, ale jako znamienniej z sob zwizanych, a wanych ju choby przez to wanie, e mi si jako gbiej tam zapisay, wic moe niekoniecznie bahych. W kadym razie dla mnie wtenczas wyday Si duej wagi. Koniec naszej anabazy obozowej wyglda tak: Bya ju noc, kiedymy pocigiem z Wrocawia dojechali do stacji kocowej. Wypdzono nas z wagonw, ustawiono w szeregi i pchnito w drog. Odlego obozu od stacji bya do znaczna, a droga botnista. W ciemnoci przeszywanej co chwila olepiajcymi nas byskami silnych latarek elektrycznych, obskoczeni wok stranikami, brnlimy jak to tam byo zwyczajne biegiem, poty^-kajc si w wybojach drogi, popdzani wrzaskami eskorty. Starsi spord nas, chorzy na serce, sabli i wywracali si, co wywoywao chwilowe zamieszanie, zanim upadego nie wykopnito poza szereg i nie powleczono osobno. Przybyych w obrb obozu ustawiono na, placu przed kancelari, sprawdzono komplet transportu, rozsortowano: ksiy osobno, ydw osobno, a pozostaych rozdzielono na cztery czci, by ich dokwaterowa do mo-_ cno ju zacibionych barakw (blokw) 45, i 46. Gocinnoci ani wspczucia przy tym nikt nam tam oczywicie nie okazywa. Przeprowadzono nas przez izb przyj", odebrano efekty", brutalnie sprawdzono, czy przypadaj kiem nie przynosimy robactwa, i przebrano w pasiaki. Ju w tej potrzebie nie obyo si bez wybuchw dzikoci. Docenta Stefana Ha-rasska zbito, bo obuwajc przydzielone ciasne chodaki opar si na chwil o cian. Jednemu z modych ksiy rozwcieczony wach-man zerwa si z szyi acuszek z krzyykiem, a piastowany przeze w rku brewiarz zdar na strzpy i stratowa butami. Nie im zreszt jednym dostao si takie powitanie. To byo dopiero preludium. W naszym.^baraku (nr 46) zastalimy tok mieszkacw, przewanie Niemcw, ale i Polakw, jakemy si wnet dowiedzieli, spord dziaaczy narodowych w Westfalii i na Pomorzu. Cibili si wszyscy koo nas, by zobaczy, jak te to wygldaj ci Professoren". Weszlimy w gromad. By przypadki, ktre chc tu przedstawi, wyszy naleycie jasno, musz uczyni uwag oglniejsz. Obz w Sachsenhausen istnia ju od kilku lat. Wnet po przewrocie hitlerowskim zaoono go na wycitej wrd lasu polanie, siami winiw pobudowano baraki, osadzano za w nim przeciwnikw politycznych partii, gwnie komunistw niemieckich. Potem si to zmienio. Ju w pierwszych tygodniach wojny wymieciono z rnych stron pastwa tumy nieprawomylnych, czy te podejrzanych o nieprawomylno, obywateli i rwnie wepchnito tu wanie za druty. We wsplnej gromadzie znalazy si w ten sposb tysice osobnikw najprzerniejszych, bo do winiw politycznych doczono take: auten16 tycznych cikich kryminalistw, przernych sekciarzy, prniakw i wagabundw (Arbeits-scheue", wrd nich Cyganie), a by nawet osobny barak dla upadych aniow", tzn. gestapowcw wyrzuconych z szeregw za jakie tam przewiny. W takich warunkach nie mogo by tak, jak si potocznie zwyko mniema, e za drutami miecili si tylko cnotliwi mczennicy w pasiakach i zncajcy si nad

nimi szatani w mundurach. Take wrd winiw nie brako wier- czy p-, czy choby potencjalnych diabw. Nie dziao im si tam le. Swj swego rycho rozezna. Komenda obozu przy rozrastajcych si zadaniach potrzebowaa pomocnikw i dobieraa ich spord winiw. W szczupym zakresie utworzyli oni co jakby pajcz tkanin nikego samorzdu wiziennego. Powstaa nibyhierarchia owych w jakiej mierze upenomocnionych pomocnikw. Istnia wiziezwierzchnik (der Lageralte-ste"), gospodarz baraku (Blockalteste"), dozorca izby (Stubenalteste"), a nawet stou (Tischalteste"); nadto pomocnicy porzdkowi. Podobnie w dziale administracyjnym: gospodarz magazynu, krawcy, kucharze, sanitariusze itd. Kady z szczliwych wybracw uzyskiwa wraz z czci obowizkw take cz uprawnie, w szczeglnoci zabezpieczenie wadzy"; prba oporu, a c dopiero podniesienie rki na takiego podwadc, bya traktowana jako bunt i cigaa grone konsekwencje. Ile za byo okazji do panoszenia si i naduy! Wystarczyo, eby upenomo\ ??-,, r,*. cniony" by w baraku profosem od zamiatania czy zmywania posadzek, a ju przy lada okazji rzuca rozkazy, a do nieochotnych zaraz stawa z pici. Raj dla wszelkiego rodzaju sadystw. Pole do bezkarnego wyycia si bestialstwa jak najszersze. Im zyskowniejszy by przydzia do zaj, tym wicej toczyo si tam dobranych otrw. Tacy np. sanitariusze". Suba w ogrzanym baraku (rewirze"), swoboda od apelw, aprowizacja wyjtkowa byo si do czego cisn. Ale te wybracy ci licytowali si w gorliwoci wobec wadz, zatem i w okruciestwie. Mieli niby to by pomocni cierpicym wspwiniom. Upraszczali sobie to zadanie, chorego traktowali jak mie uprzykrzon, jako natrta burzcego miy spokj. Nie wdawali si z nikim w ceremonie. W obozie, gdzie podstaw odywienia bya nadgnia brukiew, nagminnie grasowaa krwawa biegunka. Ot chorego, nie mogcego ju utrzyma si na nogach, a zatem i ukalanego, oczyszczali puszczajc na z hydrantu strumie mronej wody. O katowaniu chorych dochodzio do nas niejedno i nie okazywao si zmyleniem. Kiedy wdowa po prof. Feliksie Rogoziskim, zawiadomiona o mierci ma, zdya jeszcze po przyjedzie oglda jego zwoki, dostrzega na skroni zmarego gbok ran, zadan najwyraniej butem. Zapytany stranik przerwa na chwil gwizdan weso piosnk i odpar: Najwyraniej musia si przewrci.,. Do najbrutalniejszych (nb. przy moim baza raku) wysugusw naleeli rwnie kucharze. Godu oczywicie nie cierpieli, nie brako im si do zncania si nad osabionymi, tote ich uywali. Nie szo si tam z ochot. Pewnego dnia z naszej izby poszli z kubami po obiad prof. Adam Heydel z kim drugim. Za chwil wrcili sponiewierani, posiniaczeni i bez mota zwanego Eintopfgericht". Gdzie widocznie stanli w szeregu nie tak, jak naleao, czy si z czym odezwali. Kaci obozowi posugiwali si wic podkatami i chtnych znajdowali do woli wrd winiw. Stopie uciliwoci pobytu w baraku zalea wiele od charakteru jego gospodarza i pomocnikw, a wic wanie od wspwiniw. Nie zawsze zostawiali oni po sobie dobr pami. Czasem jednak trafiay si tu wyjtki. 2 Wrmy teraz do przebiegu naszej inicjacji obozowej. Przebranych ju i odpowiednio sterroryzowanych wepchnito nas do izby baraku 46. Przyj nas jego

gospodarz, der Blockalteste". ko swe i stolik mia w kcie pod oknem, odgrodzone od reszty izby pciennym parawanem. Wyszed stamtd do nas, a ju wiedzia, co za gromadk dostaje. Do ustawionych w szereg przemwi par sw, poinformowa o elementarnych zasadach dyscypliny obozowej, o grocych rygorach, wreszcie doda: Wchodzicie midzy wspwiniw, wczacie si midzy nich bez adnych odrnie. *9 Obojtne, czym bylicie dotd. Traktowa was bd jak ludzi, wedug jednakiej zasady sprawiedliwoci. Jak ludzi". Nie zapomn tego sowa. To by pierwszy gos ludzki w tym wrzeszczcym pandemonium. A nie by to frazes zdawkowy. Zainteresowa mi ten niezwyky blokowy". W cigu dni najbliszych mogem o nim co nieco si dowiedzie. By w rednim wieku, o twarzy zamknitej i jako budzcy zaufanie. Pochodzi z Prus Wschodnich, by z zawodu kolejarzem, zapewne o rednim, moe nawet niszym wyksztaceniu. Nazywa si Dobschatt, a z przygodnego napomknicia jego wiem, e pochodzi z rodziny zgermanizo-wanych Prusw i zachowa nawet niejakie poczucie tej swojej odmiennoci plemiennej. Jako aktywny komunista dosta si do obozu wnet po przewrocie hitlerowskim, by wic tu mieszkacem dobrze zasiedziaym. W pniejszych rozmowach z nami napomyka niekiedy o sobie to czy owo. Ju po wywiezieniu doszo do niego przypadkowo, e ona urodzia mu syna. W r. 1939 musia ju by sporym chopcem. Poniewa do obozu nie wolno byo posya adnych fotografii, ojciec nie mia wic nawet pojcia, jak chopiec wyglda. Z kartek ony dowiadywa si tylko, e yje. W obozie natomiast zadomowiony by doskonale. Stosunki miejscowe zna dobrze, a ze wsptowarzyszami ideowymi w obozie utrzymywa jakie tajone kontakty. Mieli, jak masoni, swj przy powitaniu osobny znak rozpoznawczy. Mona byo wyranie w tym si zorientowa. 20 Sw o ludzkim traktowaniu Dobschatt rzeczywicie nie rzuci na wiatr. Stara si naszej grupy nie rozrywa, wyznaczajc nam bliskie miejsca w sypialni i przy stoach. Krzycza, jak popado, rwnie na nas jak na innych, ale bo tam ycia bez krzyku jak przy stadzie bez bata by nie mogo; nikomu jednak zoliwie nie dokucza, nie znca si, nie krzywdzi, jak to czyni niejeden z rwno mu postawionych po innych barakach. Mona za niebezzasadnie mwi nawet o ostronej jego przychylnoci. Zaznalimy jej nie jeden raz. Poda warto par przykadw. Do uciliwych zaj obozowych naleao m. in. skrobanie ziemniakw dla kuchni. Odbywao si to w miejscu odosobnionym, tylko nocami, po odbyciu obowizkowych robt dziennych, i trwao wcale dugo, nierzadko do rana. Rano za, jak normalnie, stawa trzeba byo z innymi po nocy nieprzespanej do apelu i do pracy. Ot Dobschatt do wyranie stara si ochrania nas od tych nocnych obcie, rzadko tylko i w wyjtkowej potrzebie przycza nas do skrobaczy. Mao tego. Ta powcigliwa yczliwo ujawniaa si czasem nawet indywidualnie w stosunku do tego czy owego. Sam jej take doznaem. Obok cikiej pracy i dzikiej dyscypliny rdem udrki naszej przez grudzie 1939 i stycze 1940 r. byo potworne zimno i wcieke wiatry od morza"; mrz dzie w dzie siga dobrze poniej 20 (termometrw przecie nie byo, ale ocenialimy to trafnie). Ubrani w zdarte koszule rekruckie, czsto bez rka21

ww, w cienkie barchanowe pasiaki, marzlimy ponad wytrzymanie. Nie obyo si bez katastrof. Prof. Hoborski odmrozi palce u stp, a nie przyjty do rewiru sanitarnego kuszty-ka przez kilka dni do apelu na pitach. Kiedy si dosta na koniec do rewiru, oskrobano mu palce z rozkadajcego si misa jak patyki. Gangrenie zapobiec ju si nie dao. Nikt jej tam zreszt specjalnie nie zapobiega. Z nas kady przemyliwa, jak by si cho co ratowa. Na apel wypdzano wczenie, duo przed terminem. Zanim nas ustawiono w szeregi, zbijalimy si ciasno w kierdele, biorc co sabszych w rodek. Niewiele to oczywicie pomagao przy ostro atakujcym wietrze. Pragnem take wychytrzy dla siebie jak namiastk osony. Zabezpieczyem stopy. Z siennika podkradem chykiem troch somy i wyprbowanym chopskim sposobem wymociem ni podeszwy osaniajc wiechcie papierem. Miaem okazj sprawdzenia, co to za znakomicie skuteczny sposb. Zostawa jeszcze korpus, zwaszcza klatka piersiowa, okryta lichym, przewiewnym pasiakiem. Tu wic czatowaem na gazet. Prasy nie otrzymywalimy ani czsto, ani regularnie, czasem nam rzucano jaki numer Sturmera", dziennik za nalea do rzadkoci. Rozchwytywano go natychmiast, zreszt niekoniecznie dla lektury. Dopadem przecie kiedy chykiem i ja jaki egzemplarz dziennika, a wiedziaem (z dowiadczenia), e papier jest zym przewodnikiem ciepa i od biedy moe zastpi podszewk. Przed apelem rannym niepostrzeenie zdawao mi si wsunem gazet pod sw wiatrem i mrozem podszyt bluzeczk. Boga tam niepostrzeenie! Wypatrzy moje przestpstwo jeden z towarzyszw stou, mrukliwy drab, i zaraz pobieg z donosem do Dob-schatta. Nie wiem, co nim powodowao. Nie zamienilimy przedtem ze sob ani sowa. Nie miaem okazji mu si narazi. Wszyscymy wiedzieli, e przestpstwo byo grube. Ratowa si na wasn rk c za zuchwalstwo! Mogoby by le ze mn, gdyby wykroczenie doszo do podoficera-posiepaka, ale szczcie mi posuyo. Naleao mianowicie do elementw dyscypliny obozowej, e nikt z winiw nie mg z wasnego impulsu zacz rozmowy z podoficerem stray. Blockalteste by jedyn dostpn nam instancj. To wanie mi uratowao. Dobschatt zawiadomiony wezwa mi, zwrci ostro uwag na wysoko wystpku i przypomnia, e w obozie kar lekkich nie ma. Gazet oczywicie zabra. Na tym afera moja si skoczya. Dla Dobschatta atoli jeszcze nie. Wezwa donoszczyka i przez czas duszy w cztery oczy z nim rozmawia. Chyba go nie chwali, bo ten dugo jeszcze ypa na mnie wilkiem. Dalszy, podobny troch, wypadek, ktry tu chc opowiedzie, take zwizany jest z mrozem, ale by duo wikszego pokroju i dotyczy ju nie mnie. W niezapomniany dla nikogo z nas czwartek, dnia 18 stycznia, kiedy termometr musiaby wykaza najniszy chyba stan, zdarzyo si, e przy rannym apelu nie doliczono si jednego winia; zachodzio po23 dejrzenie, e kto sprbowa ucieczki. W takich wypadkach byo regulaminow zasad dyscypliny obozowej, e wszystkich winiw trzymano na placu apelowym tak dugo, dopki zbiega nie zapano. Mogo to trwa p dnia, mogo dzie cay, a nawet i noc. Tak te i owego dnia a do zmroku trzymano nas wszystkich na placu uszeregowanych w naszych odzian-kach, a apacze przeszukiwali tymczasem baraki i zakamarki obozowe. Czas za by wyjtkowo mrony i wietrzny. Tote starsi i sabsi z winiw nie wytrzymywali. Coraz to ktry mdla z wyczerpania czy mrozu i wywraca si. Jedyne, co mona byo zrobi, to dwign omdlaego i odnie do tzw. rewiru, czyli baraku sanitarnego.

I z naszej profesorskiej gromady nie wszyscy zdoali wytrzyma. Zemdla i przewrci si stojcy obok mnie prof. Leon Wachholz. Wzilimy go we dwch i nieprzytomnego zanieli pod rewir. Ale drzwi baraku byy zamknite, a na ziemi przed oknami leao jeden przy drugim kilku ju takich nieprzytomnych, powoli domarzajcych. W oknach byskay zadowolone i rozemiane gby kilku sanitariuszw (oczywicie wspwiniw), ktrzy zabawiali si przemiewkami z tak niebywaej hecy. C byo robi? Uoylimy nieszczsnego koleg w szeregu i zostawili nieprzytomnego, a spraw po cichu przedstawili Dobschattowi. Teraz on dopuci si przestpstwa. Da nam klucz do baraku, kaza zanie tam omdlaego i usiowa go ratowa. Natarty niegiem odzyska rzeczywicie przytomno i podnis si. Cicho 4 byo o tym przestpstwie blokowego, bo musiao by cicho. Prof. Wachholz wrci z nami do Krakowa. Nie bez podstawy mona by te rozumie, e Dobschatt przydzielajc nam tak yczliwego opiekuna, jakim by Cy, wiedzia, co robi i dlaczego. 3 Z tego, co tu napisaem, mgby kto odnie wraenie, e Dobschatt nas profesorw jako wyrnia, darzy jakimi szczeglnymi wzgldami. Nie byo tak. By on twardym subist, wymaga porzdku, ostro napdza do niego, umia by surowym. By nim atoli dla wszystkich jednako i bez dzikoci. Nawet krzycza nie tak brutalnie i plugawie, jak to obowizywao w obozie. Sprawiedliwym by rwnie dla wszystkich jednakowo. Uczciwie zawsze rozdziela otrzymane dla nas niskie porcje ywnociowe, cho zaraz w drugiej poowie baraku mona byo widzie, jak izbowy, dziki zbj,byy marynarz niemiecki, bezwstydnie na oczach wszystkich z kadego bochenka odkrawa tg skib i odkada na swj st. Kradzie bya jawna, ale zodziej rechota przy tym cynicznie. Niejedno jeszcze mona by tu przywoa na pami, co naszego blokowego stawiao w janiejszym wietle. Dobschatt krytycznego sdu swego o tym wszystkim, co si tu koo nas dzieje, nie wyrazi nigdy ani swkiem, ale nie byo wtpliwoci, co o tym myli. Jeeli za ujawni, to z wielkim nakadem przezornoci. ? Da mu do tego na przykad okazj zbity publicznie mieszkaniec naszego baraku. Bito w obozie z lada powodu: za ze ustawienie si w szeregu, za nie do ryche salutowanie podoficera czy nieoddanie czci wywieszanemu sztandarowi, nierzadko dla prostej sadystycznej przyjemnoci. Ale byway take egzekucje z osobnym ceremoniaem, dokonywane publicznie na placu apelowym: za wykroczenia porzdkowe, za naruszenie dyscypliny itp. Osobn ich kategori stanowiy egzekucje zmierzajce do systematycznego, na raty rozoonego wykoczania winowajcw". Wyrane akty terrorystyczne w takich wypadkach, kiedy mier miaa specjalnie przeraa i odstrasza, kiedy trzeba byo, by skazaniec przez duszy czas czu, e umiera. Jednemu takiemu wypadkowi mielimy sposobno dobrze si przygldn. By wrd winiw gospodarz-rolnik, chop rosy, starszy ju i zaywny, jaki bawarski Grossbauer". Mwiono o nim, e podnis rk na onierza hitlerowskiego. Naszed po-dobno jego gospodarstwo oddziaek wojskowy za rekwizycj. Gospodarz prbowa si broni przed jej bezwzgldnoci, a jako pchnity czy uderzony przez podoficera odda mu porywczo. Zesano go do obozu na przykadne powolne konanie. Po skoczonym apelu przystpowao do dwch czy trzech oprawcw i zaczynaa si katownia, pici, kijem. A gdy si przewrci, kopano butami, w gow, w ebra, w midzykrocze.

Zemdlonego porzucano na 26 placu. Dnia nastpnego i pniejszych mordownia zaczynaa si pytaniem: No c? jeszcze si nie powiesie? Po czym wszystko szo znowu torem wczorajszym. Rzeczywicie po niedugim czasie przestalimy go widywa na placu. Najwicej okazji do bicia daway wypadki kradziey koleeskiej. Zapobiegano jej terrorem moliwie manifestacyjnym, wanie dla odstraszenia. Tak wic zdarzyo si raz, e jednego z winiw naszego take bloku skazano na chost. Nie mgbym ju powiedzie, do jakiego stopnia susznie, ale w bloku panowao mniemanie, e podejrzenie zostao na rzucone bezzasadnie. Chost przeprowadzao si na placu apelowym jawnie, na oczach wszystkich. Ofiar przywizywano do pochyego jakby prgierza, cigano odpowiedni cz odzienia. Bio za dwch wyznaczonych osikw grubymi rurami gumowymi. Kiedy nasz skatowany wspdomownik po egzekucji przywlk si do baraku, pnym wieczorem, kiedy ju mniej mona byo si obawia niespodzianej wizyty ktrego z podoficerw, Dobschatt kaza mu si rozebra i stan twarz do ciany. Zrobi co w rodzaju lekcji pogldowej. Wspomnia paroma sowami o dyscyplinie obozowej i jako ilustracj pokaza delikwenta. Widok okaza si makabryczny. Caa rodkowa cz korpusu od krzyw w d pokryta bya gsto czarnymi i krwawymi prgami; prgi zleway si z sob, trudno byoby doliczy si iloci uderze. Dobschatt potrzyma czas jaki ofiar przed naszymi oczy^7 ma, a to jak powiedzia bymy zobaczyli i zapamitali. Damit sie merken". Rzeczywicie nikt z nas nie zapomnia... Kiedy ju wiadomo si stao, e cz nas zostanie zwolniona z obozu, rozmawialimy z naszym gospodarzem" swobodniej. yczy nam wyzwolenia i zaznaczy, e kiedy si straszliwy kataklizm przewali, chtnie by nas w Krakowie odwiedzi. Zaproszeniami zgodnie podtrzymywalimy go w zamiarze. Nic z tego jednakowo nie wyszo. Dalsze jego losy nie s mi znane. Podobno przetrzyma wojn i w Niemieckiej Republice Demokratycznej zaj jakie znaczniejsze stanowisko, ale wnosz, e zapewne ju teraz nie yje. Oczywicie sowa te wcale go nie dojd. Niemniej sdz, e trzeba je byo powiedzie. Sprawa to drobna, wypadek maej wagi, nie umiem nawet powiedzie, do jakiego stopnia w samym Sachsenhausen by on odosobniony, czy podobny jeszcze gdzie si przytrafi. Godzio si wszelako go przypomnie, przywoa na pami ten gos tak ludzki w jaskini rozwcieczonego zbjectwa. Nie przeszed on bez znaku. Wrd zgieku tryumfujcego bezecestwa podtrzymywa wiar w wewntrzn pra- wo czowieka. POD ZMOR ZAGADY 1 W zwikanym kbku najtrudniej znale koniec nitki; jeli si go pochwyci, a kbek z rk wypadnie, w nitce jakby si wyzwolia ch wywinicia si i wyduenia. Tak wanie jest te z kbkiem wspomnie w ogle, w tym wypadku wspomnie obozowych sprzed wierwiecza. Wysnuem niedawno krtki ich urywek przed czytelnikami, a ju napieraj si dalsze. Staj wyrazicie przed pamici twarze czy momenty owoczesne jakby z wyrzutem: a o nas zapomniae? Nie zapomniaem. Tylko trudno si upora ze skrupuem, czy obozowcy nie bdziemy si z tym naprzykrza ludziom postronnym, dla ktrych tamte wydarzenia i przeycia s bd co bd tylko cudz i odleg przygod, nie zawsze moe

nawet dla nich wiarygodn. Z przebiegu tamtych okropnych kilku miesicy frapuje mi zwaszcza jedna sprawa: proces psychicznych przystosowa si kole-gw-profesorw do tak niespodzianego a przeraajcego pooenia, proces wyrazisty przez to wanie, e by tak skondensowany. Blisko dwie setki ludzi o uksztaconych osobowociach, ludzi znajcych si wzajemnie, ale przecie powizanych ze sob stosunkowo luno, znalazo si raptem w odosobnieniu: oni i wok pustka, tum pustek", jak to okreli Norwid, sami wrd ywiou obojzg tnego, obcego, nierzadko wrogiego. Niby gromada rozbitkw, co w marnej szalupie bez wiose i steru znaleli si wrd burzy na odmtach. Jak si zachowaj? Jak si zachowywa bdzie kady z osobna? Kto wytrzyma, kto si zaamie? Na kogo tu cho troch mona liczy? Z trwog wpatruje si jeden w drugiego... Co podobnego byo z nami. Bezsilni, bezradni, istotnie wyrzuceni za burt, zwizani zym losem w jedno cise grono stracecw, skupilimy si, zyli zarazem, i uwanie a nie bez trwogi sobie nawzajem si przygldali. Kady jakby si pyta: kim s moi ssiedzi, jakim si kady okae sam w sobie, w kim tli iskra nadziei, a w kim czai si pustka rozpaczy, na kogo liczy, a na kogo nie warto? Od kogo moe raczej stroni? W owym popochu ponawizyway si przecie midzy nami wizy, ktre przetrway lata. Jak si to dziao? W jakich warunkach? Przeszlimy w swym krtkim stosunkowo okresie wiziennym (mwi o kolegach starszych, ktrych uwolniono w lutym 1940 r.) przez trzy stadia samopoczucia, jakby przez trzy stopnie wiodce w gb sztolni. Stadium pierwsze, prawie jeszcze sielskie, w wizieniu wrocawskim. Nikt z nas tam nie traci otuchy. Zdao si wszystkim, e szalestwo tego postpku policji okupanta nie moe si przeciga zbyt dugo. Uderzyli w Uniwersytet, sterroryzowali spoeczestwo polskie zaraz na progu okupacji, ale na tym dosy. Osignli swoje, uwolni nas wic std i niebawem wypuszcz. 3 Nie wypucili. Nie zapomn przedednia dalszej zsyki z Wrocawia. Wie mi si to z osobliw figur. Przy uprztaniach celi pomocny by nam zawodowy profos wizienny. Przygoda z nim nadaaby si bya Tadeuszowi Mikulskiemu do cyklu spotka wrocawskich". To by rwnie okaz tamtejszej nikncej przeszoci. Ze wsi rodem, Niemiec, zdawaoby si, zakuty, rozmawia z nami tylko po niemiecku, ale ktrego dnia, gdy by z nami sam na sam, wygada si: Matka moja powiedzia - to na Hand-muhle" mwia orna". Wiadomo wic, sucha w domu polskiej mowy. Pochodzi z okolic Wrocawia; by pierwszym, ktrego napr germanizacji wypchn poza prg plemienny. Przecie nie cakowicie, jeszcze pami suya i sympatia jeszcze si odzywaa. Ot w przeddzie naszego wyjazdu przypomnia on sobie jako tok mowy matczynej i szepn nam trwoliwie: Pudziecie do logru. 2 Rzeczywicie nazajutrz zacz si nasz etap drugi, ju za drutami Sachsenhausen, ale i on jeszcze nie ama ducha. Z rozpaczliw nadziej skazacw chwycilimy si i tutaj myli, e to tylko miesice tej mordowni. Chc nas sterroryzowa, przeuczy", odsoni wic groz obozu i niebawem zapewne na Boe Narodzenie wypuszcz. Koledzy w tym oczekiwaniu trzymali si jeszcze dobrze, nie wyV

chodzili z toku zainteresowa umysowych, stawiali czoo okruciestwu mrozu i brutalnoci wachterw. udzilimy si i tym razem. wita przeszy i nie wypuszczono. To byo nasze zejcie w etap trzeci, zarazem dla wielu moment zaamania si. Si nie wystarczao. Otwara si seria szybko po sobie nastpujcych mierci co starszych kolegw, nad gromad nasz zawisa groza. W drugi dzie wit miaem mono krtkiej rozmowy z prof. Chrzanowskim. le znosi warunki obozowe, nalea do tych, co rozpaczliwie trzymali si nikej nadziei powrotu na wita. Gdy zgasa, wstrzsno to nim gboko, opucia go zwyka pogoda humoru. C, panie Stachu zagadn mnie jako zrzeda panu mina... Wcale nie odparem. Choby si wciekli, ja jeszcze wytrzymam. Widzi pan powiedzia po cichu a ja ju nie. Ja tu ju zostan. - Spojrza na mnie gboko smutnymi oczyma. Te oczy-zwiastuny w obozie to ju osobna kwestia. Napatrzyem si im ponad miar. Wymow ich poznalimy dowiadczalnie. Jak gospodarz po wygldzie zachodzcego za chmur soca rozeznaje si w niepogodzie jutrzejszej, tak my z jakoci czyjego spojrzenia poznawalimy odlego cicho zbliajcej si mierci. Trzy dni naprzd mona ju byo oznaczy koniec czowieka. Nie zapomn jednego ze spotka z prof. Michaem Siedleckim. Lubiem go i szanowaem; za jego rek?toratu przyszedem by do Wilna. On mi wprowadzi na katedr i przedstawi zebranym. Stanlimy teraz na placu apelowym i wymienili par sw. Do byo tej chwili i jednego spojrzenia w oczy. Mia wzrok miertelnie ranionej sarny, sposzony jaki, zgaszony, aosny, gboko smutny, cho tre przygodnej rozmowy nie dawaa do tego powodu. No pomylaem to ju tobie, niebo, niedugo... Tak si te stao. Niejedno jeszcze miaem takie dowiadczenie. Mona by tu odway si na sowo w sprawie trudnej. Jak si to dziao, e spomidzy naszych kolegw mier tak nieobliczalnie wybieraa tych, omijaa innych? ylimy przecie w warunkach zewntrznych: meteorologicznych, gastronomicznych i wszelkich innych takich samych. Mgby wic kto sdzi, e w gr wchodzi przede wszystkim wiek: starzy wymierali, przetrwali modsi. Ale nie. Bossowski, Smoleski, Metallman nie byli wrd nas najstarsi, a nie wytrzymali. A na odwrt, Adam Krzyanowski, senior midzy nami, wyszed cao; uszli mierci w obozie Lewkowicz, Maziarski, Kutrzeba, ludzie dobrze ju leciwi. Mona by tu wzi pod uwag inny jeszcze wzgld, zagada wdzieraa si midzy nas take skdind. Bylimy w obozie wszyscy skazani na gd, wszyscy niedoywieni. Nikt nam tam nie przelicza naszych posikw na kalorie, ale miao mona powiedzie, e utrzymywano je przy granicy jak najbardziej dolnej. Niemniej i to 3 Wspominki 33 jest prawd, e cho wszyscy zrwnani, poddani tym samym udrkom, nie wszyscymy je przecie jednako znosili. Jednym gd dojmowa ponad wypowiedzenie, inni jako go przecie wytrzymywali. atwo ci o tym mwi mgby si kto achn skoro sam naleysz do tych ostatnich. W samej rzeczy, nale pod tym wzgldem do wytrzymalszych, wyprbowaem si co do tego nie jeden raz. Do duo potrzeba, eby mi si gd da we znaki. Za lat akademickich miaem paru kolegw, comy si umylnie poddawali takim wanie

prbom. Nie dla fanaberii. Naleaem do generacji, ktra sporadycznie, acz nie bez podniety i systemu, prbowaa si w dyscyplinie ksztacenia woli. Taki by prd. Czytywalimy ksiki J. Payota, W. Lutosawskiego i przerabiali podawane tam wiczenia. Byy wrd nich takie rwnie, co wiody do opanowywania odruchw emocji czy te funkcji organizmu; naleao do nich take tumienie wraliwoci wanie na gd. Miaem koleg, co pobi wszystkie nasze rekordy: przetrzyma czterdzieci dni nie biorc do ust pokarmu, a podtrzymujc si tylko wod z sokiem cytrynowym.4 Sam na tyle wysiku si nie zdobyem, ale tydzie takiej prby przemogem bez wikszych wysikw czy cierpie. Pomierny post absolutny po dzi dzie nie stanowi dla mnie wikszego zmartwienia. Rzecz caa w tym, eby wzi w ryzy niestrudzon aroczno odka i przepdza od tych spraw wyobrani. 34 Ale wiem, e nie wszyscy to zdoaj jednakowo, i wanie w obozie napatrzyem si ludziom, ktrych udrki godu druzgotay fizycznie i psychicznie. Jeden przykad nawija mi si tu natrtnie. Przydzielono do naszego stou '.akiego wanie mczennika godu. By to mody stosunkowo parobek-Rosjanin, ktrego tu przed wojn jaki los rzuci na sub do gospodarza rolnego w Prusach Wschodnich. Gestapo wnet go stamtd wyowio. Ten nieszcznik w naszej obozowej aprowizacji bez przerwy skrca si z godu. Ilekro na niego patrzyem, przychodzi mi na myl bohater noweli Dygasiskiego pt. erty chop. Ten by z godu chwyci si podeszwy, gdyby jej mg da rady. Jad wszystko, co cho w czci byo jadalne. Bywao niekiedy, e na wieczerz dawano nam ziemniaki gotowane w upinach: na gow (raczej na odek) w osobnej siateczce po pi drobnych, jaowych ziemniaczkw. Nie brako wrd nich nadgniych czy obronitych . czarnymi bolakami. Obieralimy je wic z upin i usuwali czci niejadalne. Nasz towarzysz zmiata troskliwie te odpadki i wszystkie zjada. Z naszych perswazji, e si moe rozchorowa miertelnie, kpi sobie niefrasobliwie: Jeszczem te nie widzia, eby kto umar z jedzenia! Z godu to mona. Ale z jedzenia?... Nie brako wic i wrd nas takich, ktrych gd zbija z ng i ama. Ale to nie musiao przecie prowadzi do ostatecznej katastrofy. Jeszcze w toku modzieczych swych lektur i wicze odkryem wany tu sekret. Uczucie 35 godu nie ma bezwzgldnej przemocy nad czowiekiem: wzmaga si do pewnej wysokiej granicy, do natenia, w ktrym zdaje si targa wntrznoci, po czym mityguje si z wolna i sabnie. Organizm przestawia si na wasne zapasy. Najtrudniej jest wytrzyma pierwsze trzy dni, potem mona byo z tym y. Taki godomr po niejakim czasie mdla przy lada wysiku, ale to sprawa inna. W godzie mona zatem trwa do dugo, duej, ni si potocznie mniema. Kiedy podobno tym nawet leczono, jak o tym mowa w Dziadach: Ale te wzi pan Tomasz kuracyj modn, Sawn teraz na wiecie kuracyj godn. Wic i w owej naszej najdokuczliwszej biedzie, w niedoywieniu do czasu przynajmniej nie byo si cakowicie bez ratunku. Niewtpliwie, moce za i zniszczenia dziady druzgocco. W oporach im stawianych rezerwy si witalnych znaczyy wiele, ale chyba nie wszystko. Sekret, jak sdz, by gdzie indziej: mianowicie w zbrojnoci psychicznej. Kady z nas jak bastion by oblegany przez nieustpliwe furie zagady i dla kadego byo rzecz najwaniejsz: nie cierpie saboci w fortecy, nie dopuszcza do

siebie wroga najstraszniejszego: rozpaczy, defetyzmu. Dawne fortece byy dwukondygnacyjne. Ponad niszym" wznosi si zwykle na litej skale wysoki zamek". Cho pierwszy pad, w drugim mona si j eszcze byo dugo trzyma. Dobrze radzi stary zbjnik Rafaowi Olbrom? skiemu w wizieniu orawskim: trzim si!" I nam wypado wobec zowrogiej przemocy znale w sobie taki wyszy zamek", ostoj, z niewzruszonych najbardziej niewzruszon, czepi si jej pazurami i za nic ani na chwil nie popuci. Nie da przystpu zwtpieniu, prostracji, zaszy si w swym najcianiejszym ostpie i trwa, jak kamie w gruncie. Nieche mi wysadz! W tym by waciwy ratunek. Sowa to nie czcze. Sam dopadem w sobie do takiego punktu oparcia i chyba temu zawdziczaem, em wybrn. Jaki on by to nie naley tu do rzeczy, ale by i by ochron przeciw nawale atakujcej nienawici. Taka za zbrojno nie zaleaa od wieku ani tylko od zasobu si ywotnych. Jeeli mwi o taktyce ratowania si winiw przed zasypujc ich lawin za i zagady, wspomn o sposobie, ktrego nie odwaybym si osdza: trudniejszy on czy atwiejszy od wyej podanego, wyszy czy niszy? Bd co bd rzadko mona byo spotka takiego, co si odway go sprbowa. By to szczeglny rodzaj ataraksji zwizany z jakim trudnym do pojcia wewntrznym zdrewnieniem. Osobnik, ktry si zdoby na tak postaw, okrelany by pwzgardliwym, plitoci-wym mianem: muzuman". Specyficzny to wytwr warunkw obozowych. Na samym dnie poniewierki, przy cakowitym zobojtnieniu na groz mierci, potrafi on przezwyciy i zdawi cierpienie, nie cofn si przed prze-raliwoci blu. By taki jeden w naszym baraku, patrzyem 37 na ze wstrzsajcym przeraeniem. Zbiedzo-ny, ledwie si trzymajcy na nogach, szed bez wahania w rodek kani z upartym wyzwaniem: no, to mi wykocz! I bywao o dziwo tak, e szatan okruciestwa odwraca ode znuony w rozjuszeniu wzrok i pokonany umyka. Sam widziaem. Wcale czsto stosowano do nas starszych tzw. stjk (Stehkommando"). Do pustej izby baraku wprowadzano tum winiw tak liczny, e zapychalimy szczelnie przestrze. Koo cian zostawiano wolne przejcie na szeroko metra; tamtdy okrali nas dozorcy, rozumie si, z kijami. rodek by zapchany winiami stoczonymi jak ledzie tak gsto, e jeden napiera na drugiego. Sta w tej cibie trzeba byo godzinami, nogi bolay i puchy, o tym, eby usi na pododze, czy choby uklkn nie byo mowy. Wiza si z tym na dobitk inny sposb udrki. Izb oczywicie zamykano na klucz, do ustpu trzeba byo si meldowa i prosi tylko w skpo okrelanych godzinach. Dla licznych midzy nami chorych na biegunk bya std osobna mka. Nasz muzuman" by chory, chcia obej zapor; zaledwie wrci, po jakim kwadransie znw si meldowa z prob. Odtrcony wraca uparcie do dozorcy. Skatowany, skopany, gramoli si znowu na nogi i nie dawa za wygran. Dopyta si znowu kija. Znosi wic razy w milczeniu, za-tumiajc jki. Tak po raz trzeci i czwarty. A wreszcie rozwcieczony kat osab, czy si przerazi. Otwiera drzwi i rozmachem buta 1$ wykopywa uprzykrzonego natrta. Muzuman" dopi swego. Zimna groza zejmowaa patrzcych na t furi rozbestwienia, niemniej nieludzka jaka zawzito wytrzymaoci braa gr nad wcieklizn kata. W nauce Gandhiego to chyba nazywao si ahins, obron bez uycia gwatu. Postawa do

utrzymania jake straszliwie trudna! I rzecz godna uwagi: nie cieszya si ona w obozie uznaniem wspwiniw. O muzumanach" mwio si po trosze z odraz, po trosze z zawstydzeniem. Ich sposb jaki orientalny trudno si daje powiza z nasz europejsk psychik. Moe i niekiedy ratowa istnienie, ale nie ratowa godnoci czowieczestwa. 3 Lecz nie w t stron chciaem, eby si potoczy dzisiaj kbek wspomnie. Koledzy moi, ktrzy spisali swe przejcia obozowe, duo powiedzieli o nawale za, ktra na nas spoza nas tam runa i tylu wyniszczya. Moe zainteresuje kogo atmosfera, jaka trwaa midzy nami pod t nawa, moe zaciekawi par przypomnie o postawach duchowych, ktre mona byo rozezna wrd tej gromady intelektualistw wyznaczonych na zagad. Oczywicie, byo tych postaw tyle, ile znalazo si wrd nas wyraniejszych osobowoci. Uwag na siebie cigay jednak te szczeglnie, ktre si uwydatniay skryt, w sobie zawzit wol ocalenia, dalekie od zapamitaego fatalizmu. 35 Kady z nas by zdany sam na siebie i prbowa si ratowa, na ile go byo sta. Nie brako naturalnie takich, ktrzy dali si porwa popochowi i wpadali w ponur beznadziej. Ale nie byo ich wielu. Znakomita wikszo bronia si w przerny sposb, skupiajc w sobie siy oporu jak jarzce si wgielki w ognisku, co zdaje si dogasa. Niektrzy w tym zabiegu, jak owad ochronnym kokonem, otoczyli si opon pozornie obojtnej niefrasobliwoci. Najlepiej nie zwaa, zignorowa... Tak np. sdzi prof. Kazimierz Dziewoski, ktry w imponujcej rwnowadze ducha kad chwil woln spokojnie i pogodnie wypenia gimnastyk pokojow. Wzmaga siy... Czy prof. Kazimierz Majewski, ktry przy cakowitej nieporadnoci yciowej plta si niefrasobliwie midzy biegunami wysokiego napicia, nie orientujc si w niebezpieczestwie, icie jak Boyowskie pijane dziecko we mgle", i to we mgle co krok osaniajcej d mierci. Niewyczerpane zapasy pogodnej witalno-ci wykazywa prof. Antoni Prawocheski. Zoliwa ironia sytuacji na niego osobliwie wyszczerzaa zby. Beztrosko si tym zabawia. Ju w Krakowie, na dziedzicu wizienia przy Montelupich, oficer gestapo, stwierdziwszy w legitymacji, e urodzi si na Kijo-wszczynie, zapyta go (z intencj uwolnienia): Bist du ein Ukrainer? Nie odpar jestem Polakiem. I zosta z nami na wsplny los. W obozie zdarzya mu si zabawna przy40 goda. Mia w Wilnie crk, ktra uzyskawszy jako jego adres, przesaa mu paczuszk ywnociow: troch cukru, jakie suchary praone w male, tabliczk czekolady. Przesyka nadesza. Adresata wezwano do kancelarii, kazano mu podpisa odbir, opaci koszt dorczenia wreszcie otworzywszy paczk owiadczono, e zawarto jej zostanie rozdzielona midzy podoficerw. Maj tak cik sub... Naley im si co za to. Waciciel podarunku crki nawet nie powcha. Z humorem niezmconym opowiedzia nam pniej Profesor t scen. Nie przejmowa si ni. Nie zbia go z ng nawet choroba. Musiaa by powana, skoro go przyjto do rewiru, gdzie zasadniczo przyjmowao si tylko na domarcie. On, o dziwo! powrci zdrw, dobrze podeszy w latach nie da si jeszcze mierci. Wrci te z nami do Krakowa zawsze dobrej myli. I poy jeszcze przeszo

dwadziecia lat. U wielu ta biologiczna sia przetrwania podbudowana bya jakim uderzajcym heroizmem rwnowagi duchowej, stoickiej czy chrzecijaskiej. W takich opornych fortecach samotni w swych wysokich zamkach, twardo bronili si: prof. Kazimierz Kostanecki, Adam Krzyanowski, Stanisaw Kutrzeba, Kazimierz Nitsch, Tadeusz Kowalski, Ludwik Piotrowicz i niejeden jeszcze. O bramy ich mona si byo oprze w niejednej ciszej chwili. Byli wrd nich zreszt i tacy, ktrym w tej samotnoci dokuczaa ciasnota. Wychodzili wic z niej na podjazdy. Udzielali si kolegom. 41 Poddawali zaczyn ycia tam, gdzie byo ono z zaciekoci zadeptywane. Chciano nas stpi i unicestwi intelektualnie, mielimy zamrze najpierw umysowo. O jakiej bibliotece nie byo oczywicie mowy; czasopism poza zbjeckimi szczekaczkami, do obozu nie dopuszczano; samorzutnie zainicjowany kurs jzyka niemieckiego zlikwidowano nam po jednej lekcji. Wiotk ostoj mogo si wyda tylko to, co si dao ostro zakonspirowa. Np. kasa finansowej Boe si poal! pomocy, zorganizowana przez prof. Stefana Schmidta, utrzymywaa niejak wi solidarnoci. Najduej przetrwa i przydatnoci wykaza si Powszechny Uniwersytet Obozowy, zainicjowany, jeeli si nie myl, przez prof. Wadysawa Konopczyskiego, przy czynnym i gorliwym wspudziale wielu kolegw, w naszym baraku szczeglnie Adama Heydla i innych. Wieczorami, kiedy podoficerowie-strani-cy zasiedli w kantynie, i nie byo co obawia si ich niespodzianej kontroli, odbyway si te nasze wykady", nawet akademie aobne (np. po mierci St. Estreichera). Niektre z wykadw gbiej si zapisay w pamici, czasem wartoci, czasem osobliwoci. Zapamitaem wywody jednego z kolegw filozofw o osobowoci ludzkiej. No, otuch one nie tchny. Wychodzio z nich mniej wicej, e czowiek jest czym w rodzaju cebuli Peera Gynta; niby istnieje, przemienia si, ycie zdejmuje z niego upin po upinie, a przecie do istoty jego samoci" nigdy nie dotrze. 41 I ona w najostatniejszym swym przejawie okae si tylko ... listeczkiem. Zwidnie i on, po czym pjdzie na mietnik. Nie wyzna si nikt, w czym bya jego istota. Pamitam przyrodnicze wykady Skowrona, Starmacha, waw kontrowersj midzy Stanisawem Szczotk a Wadysawem Semkowiczem na temat historii chopw jako wyodrbnionej dyscypliny i in. Przypady i mnie tam pogadanki: mwiem o perypetiach tzw. sejmowego wydania Mickiewicza, o granicach niezrozumiaoci" Norwida i co tam jeszcze. Urzdzilimy take konkurs pamici. Zdystansowa wszystkich Tadeusz Estreicher, ktry nam ex abrupto wyrecytowa co okoo osiemdziesiciu lirykw Asnyka. I tutaj nie o rozrywk chodzio. W tych prbach ucieczki myl ku dawnym sprawom wyrazi si niewtpliwie instynkt samoobrony: Choby na chwil uciec od zowrogiej, nieznonej obecnoci! Tu czy tam, w dalsz przeszo czy w zainteresowania intelektualne, w przedwczoraj raczej ni we wczoraj, byle nie w chwile niedawne, wiee, pontne sw szczliwoci. Do nich powraca byo najwysz boleci. Kto i jak mg, prbowa si odgradza. Ale to przychodzio bardzo trudno i rzadko si udawao. Dla przykadu opowiem jedn przygod. Mielimy za sob ju prawie dwa miesice wizienia, nadchodzi wieczr wigilijny. Komenda obozu zaznaczya to ostentacyjnie: Na placu apelowym ustawiono wysoki wierk--choink i obwieszono j kolorowymi arW^J

kami. Debatowano w naszym gronie, czy mamy ten wieczr jako wyrni od innych, czy te nie. Do najzapalczywiej zwalczajcych ten pomys nalea prof. Jan Nowak. Nie ma sensu mwi po co te sentymentalizmy, po co rozdrapywa ran, drani j roztkli-wieniami! Nowa udrka, nic wicej... Stano przecie inaczej, urzdzilimy jako t biedn nasz obozow wili. Nasz gospodarz stou, Pomorzanin Mozalewski, poci szczup porcj chlebow na cieniutkie patki. Poamalimy si nimi, yczc sobie nawzajem jednego tylko: Wolnoci. A kiedymy potem w naszej gromadzie zapiewali: Wrd nocnej ciszy...", opozycjonista nie wytrzyma. Po policzkach jego spyway rzsiste, cikie zy. Nie jego samego tylko. Nie tylko z polskich oczu. Przy ssiednich stoach koledzy-Niemcy przeywali to samo, i d nich sza pie: Stie Nacht, heilige Nacht..." Jakiekolwiek byy ich przekonania, wiary piewali wszyscy. Moment by osobliwy. Trzeba byo czasu, eby si znowu w sobie pozbiera i oprz kokonem zawzitej odpornoci. Ale wieczoru tego nikt z nas nie zapomni. 4 Rozwiodem si szeroko o tym i owym, cho waciwie chciaem powiedzie gwnie o najbliszych mi kolegach polonistach. Kt mi w tym zastpi? Kt o nich powie? Sami zamilkli na zawsze. Z prof. Chrzanowskim roz44 dzielono mi zaraz pierwszego dnia; bylimy wrnych barakach, widywa go mogem jedynie w parominutowych odwiedzinach wieczornych. Bolesne to byy spotkania, bo Profesor podupada coraz wyraniej. On, jeszcze we Wrocawiu taki rany, skory do wspominkw, nawet facecyj, jeszcze w grudniu w obozie wcale wawy, po witach zaama si w sposb oczywisty. Mona by jeszcze cilej okreli termin graniczny. Pochyli si jak drzewo zamane burz. Prawie ucichn, skary si na ustawiczne ble gowy i lka si przezibie. Zawsze je przechodzi ciko. Nie uchro-nisi wszelako, przyszo przezibienie ostatnie. Wygasajcego ju przyjto do rewiru ktry zwyczajnie by przedsionkiem mierci. Rankiem dnia 20 stycznia dosza nas wiadomo, e zmar w nocy: wegen Lungenent-zundung verstorben" jak depesz zawiadomiono wdow. Kiedy to ledwie wstawszy usyszaem, uprzytomni mi si z ca wyrazistoci sen dopiero co miniony. niem tej nocy o Chrzanowskim. Byo niby tak, e w Krakowie, jak zwykle, odwiedzam go w mieszkaniu. Nie dziwio mi jako, e byo to przy ulicy Biskupiej, cho Profesor z dawna ju tam nie mieszka. Wszedem do gabinetu. Siedzia jak zwykle za znanym nam, dobrze wysuonym biurkiem, oboony ksikami. Ubrany by w marynark ciemnopopielat, w ciemniejszy, nieregularny dese. By pogodny, otwarty, jak zawsze yczliwy wiatu i ludziom. Jake si pan ma, panie Stachu? powieki dzia. - To ju uszo trzy tygodnie, jakemy si widzieli. Reszta snu jako mi si rozsnua i zatara. Nie wspomniaem te o nim nikomu, cho to doznanie wstrzsno mn gboko. ylimy w takiej presji nerwowej, e okruciestwem byoby rozbudza wrd kolegw jakie czcze nadzieje, poddawa jaki termin. Kady zawd nis tutaj klsk depresji. Nie odezwaem si wic nic na ten temat. Ale kiedy wanie po trzech tygodniach wrciem do Krakowa, wspomniaem o tym osobliwym nie temu czy owemu z przyjaci. A teraz po dwudziestu piciu latach opowiadam o nim publicznie. Ze skrpowaniem pewnym, ale nic nie poradz. Tak byo. Nie zmyliem tu nic a nic. Z wielu yczliwych przysug, jakich doznaem za ycia od Profesora, ta bya ostatnia. Z kolegami Kamykowskim i Koaczkowskim wspylimy stale, siedzc przy

ssiednich stoach i pic na ssiednich siennikach. Kamyko-wski, wygrzebawszy si kiedy z grulicy, teraz w cikich warunkach obozowych doczeka si wnet recydywy. Nie mia zudze co do swego stanu. Tgi na oko, barczysty, wyznaczany bywa do robt co ciszych i nigdy si od nich nie uchyla. Po godzinach wraca wyczerpany do ostatka. Po c byo go mczy rozmow... Nigdy si te nie ali. To take by heroizm wytrwaoci w ponurej beznadziei. Zaci si w nim twardo. Tote wrci do Krakowa i rycho stan nawet do pracy w tajnym nauczaniu. mier niezbyta niedugo mu jednak na ni pozwolia. 46 Osobna bya sprawa ze Stefanem Koaczkowskim. Ten przez cay czas wizienia po prostu kipia energi. Nie wiem, czy do kogo lepiej dayby si zastosowa sowa Frejenda z III czci Dziadw. I z Koaczkowskim byo co jak z winem i prochem: Dzi, gdy wino zatknito, proch przybito kakiem, W kozie mam ca warto butli i adunku. Mia t warto i hardo si jej trzyma. Orientowaem si w tym ju we Wrocawiu, cho tam widywalimy si tylko wyjtkowo. Wprowadzano nas tam na dziedziniec wizienny, zewszd omurowany, gboki i ciasny jak studnia. Tam przez p godziny odbywalimy przechadzk zdrowotn"; ustawialimy si w kko i szli jeden za drugim trop w trop. Co jak na obrazie Goyi. Koaczkowski byuomny, utykana nog; jaki humanitarniejszy dozorca proponowa, e moe mu bdzie wygodniej chodzi poza krgiem. Nigdy z tego nie skorzysta; utyka, ale dotrzymywa kroku w szeregu razem z innymi. Ta nieustpliwo bya jego cech przyrodzon, towarzyszya caemu yciu. Nie korzysta nigdy z taryf ulgowych, wszelkim trudnociom stawa okoniem. Opowiedzia mi tak dawn przygod. By chyba w czwartej klasie gimnazjalnej. W gorcej porze letniej w klasie panowaa duchota, a nauczyciel nie pozwoli otworzy kwatery; ba si przecigu. Owinem do chusteczk opowiada i rbnem w szyb. Wypada. Dugo mi potem pokazywano w szkole: To ten, co wybi lufcik". Wiele takich lufcikw nawybija on pniej 41 w szerszych oknach przy podobnej duchocie... choby jako redaktor Marchota". Nie uspokoi si te w obozie, ttni yciem, wci co proponowa, zamiarw peen gorcych", raz po raz mia za ze" przeszoci, chcia reformowa i ukada plany na przyszo. Byo ich sporo. Nie pozbierabym ich tu wszystkich, ale o jednym wspomn bliej, bo mi bardzo nawczas przypad do serca. Ale, jak zwykle bywa przy wspomnieniach, do sprawy tej chciabym doj krgiem. Pamitnikarz jest co jak bocian siadajcy na swym ojczystym gniedzie. Zanim usidzie, okra je dugo coraz wszymi zakolami. Przygnani do Sachsenhausen, juemy tam zastali spor gromad Polakw. Hitlerowcy zawczasu i przezornie wyrzucili na ten mietnik zagady wszystko, co byo cenniejsze wrd ich wewntrznych mniejszoci narodowych. W pierwszym rzdzie Polakw, obywateli niemieckich. Zetknlimy si tam z nimi niebawem. Jako ich widom gow traktowa musiao si posa do Reichstagu z Pomorza Zachodniego, Jana Baczewskiego. Byo to nieuniknione choby ze wzgldw fizycznych. Mczyzna o wzrocie grenadiera, wysoki, korpulentny, ale ksztatny, przerasta o gow swych wspmieszkacw baraku i przy apelach widnia z daleka na prawym skrzydle oddziau. Cieszy si ugruntowan gboko powag i autoryte4 tern. Nie zdoaem si dowiedzie o pniejszych jego losach. Duchowego przywdcy polskiej mniejszoci, prezesa Zwizku Polakw w Niemczech,

ks. Bolesawa Domaskiego ze Zotowa, nie zdoali ju dopa gestapowcy. Wymkn si" im, zmar niewiele co przed wybuchem wojny. Rozgromili natomiast krg jego bliszych wsppracownikw. W naszym baraku znalaz si jego podwadny kocielny: zakrystian czy organista, ktrego nazwiska poda nie potrafi. Zapisaem go sobie w pamici przy innej sposobnoci. Wzito go z synem kilkunastoletnim. Chopca przydzielono do zespou pracujcego ciko w klinkierni. Razem z ekip wczesnym rankiem wychodzi dzie w dzie poza obz, by wraca pod sam wieczr. Pewnego dnia nie wrci; wspwiniowie przycignli go na wzku naadowanym zwokami. Dzie w dzie przywoono taki adunek. Czy winiowie marli tam z wysiku i mrozu, czy zostali zastrzeleni pod byle jakim, nierzadko umylnie zaaranowanym pozorem? Jedno i drugie byo na porzdku dziennym. Bliszych szczegw nie dowiedzielimy si i teraz. Zwoki chopca razem z innymi zrzucono na stert przed trupiarni. Ktry z towarzyszy pracy zawiadomi o tym ojca. Zmiadony nieszczciem baga on o pozwolenie obejrzenia zmarego, objcia go po raz ostatni wasnymi rkoma. Na prno. Nie mogo by o tym mowy. Nieszczsny ojciec, rozszlochany do nieprzytomnoci, spdzi z nami ten wieczr, 4 Wspominki 49 spdza dni nastpne jako ywe wyobraenie boleci. Antyczny mit o niobitach nie przekaza pamici nawet imienia ojca niewinnych dzieci pobitych przez boga straszliwego w mciwoci, uwieczni tylko bole matki. Mielimy przed sob wizerunek ojca skamieniaego w ta-kieje boleci. Nie da si on zapomnie. To jednostki, przykady dziko unicestwianych wrogw wewntrznych". Ale nie brako take gromad. Gboko mi zapada w pami gromada grnikw polskich z Westfalii. Tu przed zaczciem wojny, prewencyjnie, uwiziono ich, wybierajc co tszych i wawszych dziaaczy, i wepchnito za druty obozu. Traktowali to pogodnie, raczej jako wyrnienie, i nie wygldali na zastrachanych. Powiedzia mi z dum ktry z nich: Nie kady jeden zaraz dostanie si do kon-centraka. Na to trzeba kim by! Owa czupurna ich hardo wytrzymywaa take cisze prby. Ot, choby tak: Podczas ktrej z kolejnych stjek ze zmczonej monotonii trwania zostalimy wyrwani wybuch gwatowniejsz wymian zda. W spr weszli stojcy obok siebie dwaj winiowie: Niemiec-berliczyk i Polak z Westfalii. Poszo o wiee wypadki wojenne. Niemiec nie kry rozgoryczenia z powodu wynikw kampanii wrzeniowej. Zawid si na Polakach. Mymy czekali wykrzykn e nas uwolnicie z ucisku, a wycie uciekali jak zajce! Polak odpowiedzia co gosem podniesionym i sprzeczka si zaognia. Zatumili j co 50 blisi wspwiniowie, wic si przerwaa. Zamkn j Westfalczyk sowami: Jestem dumny z tego, em Polakiem. Ale nie tu koniec przygody. Nazajutrz przy takieje stjce dozorca-posiepak wywoa zapalczywego Polaka po nazwisku i na oczach wszystkich skatowa go bez litoci. Nikt z nas nie wtpi, z jakiego powodu. To wczorajszy antagonista jego pobieg, gdzie naley, z donosem. Za uczucie chluby narodowej wypado zapaci, i to nie jeden raz. Ale twardej postawy modzieca nie dao si zadepta. Z orodkiem polskich grnikw w Westfalii miaem dawne zayoci. Jeszcze jako akademik naleaem do grona kolegw, co si wiele zajmowali wychowaniem

narodowym grnikw polskich na lsku i w Westfalii. Redagowaem dla nich gazetk, spotykalimy si czasem w Bochum, czciej w Krakowie. Wyszo spord nich sporo jednostek wybitnych: Stanisaw Janicki, Jan Kaczor i in. Szukaem tych starych znajomych wrd wspwiniw, ale ich nie byo. Gestapo wybierao modszych, wszelako ci modzi tamtych znali, mwili o nich z uszanowaniem. Tote i nasza wsplna zayo wnet i dobrze si zacienia. Zaznajomiem Koaczkowskiego z tym gronem tgich pracownikw. Wszed pomidzy nich z waciw sobie zapalczywoci, z ywym zaciekawieniem rozeznawa si w ludziach, wypytywa ich o tamtejsze stosunki. Ale nie koczy na biernych wywiadach, wyciga wnioski i rzutowa pomysy. Co za wspaniay kapita narodowy uno51 si si a tak mao o nim wiemy! Nieszczsna nasza rozsypliwo spoeczna jest rezultatem takich wanie zaniedba. My, inteligenci, nie kwapilimy si do bliszego wizania z takimi oto dziaaczami, z takim twardym budulcem narodowej siy. Skoro tylko wrcimy do roboty snu ju zamysy musimy to odrabia, musimy zwiza si z nimi cilej, namwi ich do spisania wspomnie i wyda je w osobnym tomie; tego orodka dugotrwaej naszej emigracji zarobkowej nie dotkn si aden socjolog. Nie jest za obojtne, w jaki to sposb broniono tam przez tyle dziesicioleci swojej wiadomoci narodowej. Nie byo nam dane, bymy mogli zrealizowa ten zamys. Koaczkowski z obozu wprawdzie wrci, ale tak wyczerpany biegunk, e z dworca kolejowego ju tylko na noszach poniesiono go wprost do szpitala w. azarza. Nie pomoga transfuzja krwi ani inne zabiegi lekarskie. Zmar po tygodniu (16 lutego 1940). Jeden z oddanych uczniw jego zrobi zdjcie fotograficzne prawie w przededniu mierci. Twarz uderzajca wyrazistoci, wychuda, zjta jakby uniesieniem, ale gowa w niemocy ju opada na poduszk. wiec si tylko szeroko otwarte oczy spojrzeniem nieulkym, pozywajcym, przenikliwym. Przekazuj testament po caym tamtym bezprzykadnym dopucie. Nie zezwalaj o nim zapomnie ani go zmarnowa. Z SAMARYTANAMI NA TY" 1 Snujc te odlege wtki bolesnych wspomnie, nie trac z uwagi, e yczliw zacht do nich znajdowaem niejeden raz wrd kolegw lekarzy, ssiadw z siennika obozowego. Przewiduj wic, e o chwil uwagi dla nich zabiega bd take u czytelnikw o okrelonej sferze zainteresowa. Rozumiem zatem, e wrd tych wtkw wydoby i uwydatni musz takie rwnie, ktre by mogy rozbudzi owo zainteresowanie inicjatorw. Wiodc opowie o kolegach winiach pomin nie mog kolegw-medykw. Nie przez kurtuazj bynajmniej, ale z przyczyn cakowicie realnych. Stanowili przecie pokane grono naszej tam zbiorowoci. Pokane zarwno, jak wiele znaczce. Tak si za zoyo, e i dla mnie stao si ono bardzo bliskie i nadzwyczaj interesujce. Ju na wstpie dao okazj do pewnego rodzaju odkrycia, ktre mona byo potem wielokrotnie zweryfikowa. My, zwykli pacjenci, mamy w wyobraeniu swym lekarzy za jednostki jako samoswoje i wysze: spokojne, opanowane, patrzce na czowieka jako na podlegy obiekt ich wiedzy i sztuki, a wic co jakby z pozycji siy. Gdzie inni nie wiedz, oni wiedz, gdzie inni nie mog, oni mog, i to w takich wielkich sprawach jak cierpienie, jak napastliwo mierci. Moni wadcy nad krain boleci. Byo zatem czym bardzo niezwykym widzie i ich take,

i odnosi si do nich jak do ludzi wsplnie cierpicych i rwnie bezbronnych. Przez to rozeznanie zwizalimy si z nimi wzajemnie, take pozaprzyjaniali. To odkrycie zapisaem sobie w pamici na samym progu tej ponurej przygody. Z Krakowa, z koszar 20 ?. ?., wywieziono nas do Wrocawia pocigiem osobowym. Dostaem si do separatki razem z siedmioma kolegami, przewanie modymi lekarzami. Rozmowa bya taka, jak by musiaa: o czekajcej nas doli. W jej toku siedzcy naprzeciw mnie prof. Miodoski z naga spazmatycznie si rozszlocha. Pko opanowanie. Koledzy go mitygowali. Janek, daj spokj. Przecie przetrzymamy i wrcimy. atwo wam mwi odpowiedzia. Zostawiem w domu on z parodniowym dzieckiem i bez adnego zaopatrzenia. Jak ona tam sobie da rady? W rzeczywistoci jako si zoyo. O los takich poniewolnych, tymczasowych prawie--wdw zadbali koledzy pozostali w miecie. Pod gospodark bodaje prof. L. Glatzla oddawali na ich potrzeby stae znaczne procenty od swych zarobkw. Po jakim czasie i Miodoski take o tym si dowiedzia. Ale starczyo tamtej chwili w wagonie, e pokaza sw ludzk, podlegajc zranieniu uczuciowo. Poodsa-niali j i inni na przekltej polanie obozu. Byo w naszym gronie kolegw-medykw do wielu. Wydzia Medyczny podwczas stanowi jeszcze cz organiczn Uniwersytetu; profesorowie jego, zaproszeni na odczyt" 54 Sturmbannfuhrera, przyszli, jak zwyczajnie, wcale licznie: starzy, modzi, docenci. Dali wiadectwo cznoci zawiadczonej przez tyle wiekw ab Universitate condita usue ad vincula hitleriana. W obozie wymieszalimy si we wsplnej niedoli. Komenda obozu nie skorzystaa z wiedzy i dowiadczenia adnego z nich, nie przydzielia do rewiru jako lekarzy pomocniczych ani nawet jako sanitariuszw. Czy wydali si zbdni? Czy obsuga lekarska bya tam tak znakomicie postawiona? Boga tam! Osob ostatniego lekarza ogldalimy ??? ? ??? w wizieniu wrocawskim. Poczciwy starszy safandua zachodzi subowo do naszych cel i ochotnie zapisywa jakie tam preparaty, starszym diet exfra-wzmacniajc, jakie krople. Nie byo z tego wiele pociechy, ale radzimy go widzieli. Bd co bd by dowodem jakiej opieki. Nic podobnego nie przytrafiao si w Sachsenhausen. Moe tam jaki lekarz i zachodzi kiedy do rewiru, cho na pewno bez myli o ratowaniu nieszcznikw. W obozie, po barakach, nie mona byo dopatrzy si adnego. Przydaby si, choby dla zbadania higieny pomieszcze. adnego? Myl si. Raz widziaem lekarza, i to nawet wyszej wojskowej rangi. Kiedy, w styczniu chyba, zjechaa do obozu trzyosobowa komisja z jakim Stabsarztem. Przyjechali jednakowo wcale nie w trosce o nasze warunki sanitarne. Potrzeba bya inna. Szeregi Wehrmachtu si wyszczerbiay, naleao je uzupenia, a tu po obozach obijao si" tyle tysicy ewentualnych zacinych. Przysano 55 wic komisj na kontrol. Jaki by skutek tej wizyty poborowej, oczywicie nie dowiedzielimy si. Nam by z niej poytek jeden: tego dnia dano troch lepszy obiad. Z przezornoci. A nuby ktry z komisarzy zechcia zajrze do kuchni... Lekarzy naszych nie zuytkowano wic nie dlatego, eby byli zbyteczni. Byli raczej niepodani, bo przecie nie na kuracj nas tu zgoniono. Los mia by nam wszystkim jednaki. O stan sanitarny dbano tyle, ile to byo konieczne. W takim toku o choroby nagminne nietrudno. Obstrzyono wic nas wszystkich akuratnie, niby to gwoli czystoci. Ale do ani, pod tusz gorcy, przez cay ten

kwarta dostalimy si raz jeden. Mycie codzienne w lodowatej wodzie odbywao si pod strug wodotrysku i w takiej ciasnocie, e trzeba byo sprawi si w przecigu paru minut. Groz stao nad obozem widmo epidemii. Proceder zwalczania jej przewidziany by prosty, o czym nas uprzedzono. Na wypadek pojawienia si tyfusu nie przewidywano osobnych przeciwdziaa. Odnony blok wraz z mieszkacami zostanie zamknity, otoczony drutem kolczastym, a pot zwinie si, dopiero gdy zaraza zostanie w baraku zduszona, otwarcie wic mwic, gdy wszyscy wymr. 2 Jakemy sobie na tej pustyni lekarskiej radzili? Chorb przecie nie brako. Radzilimy rnie, a z koniecznoci zawsze nieporadnie i prymi? tywnie. Czasem nawet wstyd powiedzie kompromitujco prymitywnie. Wiadomo byo na przykad, e ujawni si midzy winiami znachor. Stary, krpy, o nieforemnej twarzy chop niemiecki. Leczy magnetyzmem, pocigniciami rk. Rzeczywicie naszego blokowego, gdy si przezibi i wpad w gryp, wydoby z choroby w cigu jednego wieczoru. Kiedym go jednak zjedna, e podobnych zabiegw podj si przy profesorze Chrzanowskim, ktry cierpia na ostre, przewleke ble gowy, przeprowadzi rwnie nad nim swe pocignicia i masa, ale nic z tego nie wyniko. W potocznych biedach radzilimy sobie sami. Z tych bied najczstsz bya biegunka. Nie mona bezkarnie ywi si zmroonymi ziemniakami i nadgni brukwi. Samozara-dny rodek mielimy tylko jeden. Trzeba byo podkra w ktrym z piecw kawaek wgla drzewnego, zmiady go i sproszkowa (znakomite usugi przy tym oddawaa butelka), i preparat zaywa maymi dawkami. Co nieco pomagao. Sam w swojej przypadoci zastosowaem zabieg odmienny, bodaj skuteczniejszy. Caa ta przygoda moe kogo zajmie, nieche wic wolno bdzie opowiedzie j znowu sposobem bocianim nieco obszerniej i z okolicznociami. Wie si ona z kantyn, kantyna znw z pienidzmi, a z tymi caa osobna sprawa. Na pienidze w obozie sta nas byo w stopniu znikomym. Juci pozwolono dosa nam z Krakowa malekie zasiki, kady z nas mia w obozowej kasie oszczdnoci jakie dziesi czy 57 dwadziecia marek. Wydosta mona byo ten depozyt tylko po czsteczce, i to nie bez ceremonii. Wydawano wkadki w oznaczony dzie tygodnia. Szo si do kasy w kolejce do dugim, amanym korytarzem. Na tym zaamaniu czatowao niebezpieczestwo. Na parapecie okna siadywa tam podoficer. Kady przechodzcy wizie musia zdj czapk, stan na baczno i odda salut. A on zwykle nie odmawia sobie przyjemnoci, eby salutujcego kopn w brzuch. Zorientowawszy si w zasadzce staralimy si przechodzi pod przeciwleg cian i salutowa poza zasigiem buta. Zdobywszy w ten sposb dwie marki, wybraem si do kantyny; oczywicie szo si i tu gromadk w uporzdkowanym szeregu. Dostalimy si wic do rodka do pno, niewiele ju tam byo do nabycia: kawaek chleba, garnuszek cieniutkiego bulionu. W soju zostaa reszta surowej kwanej kapusty. Moe wzi? Mwi, e tam witamina na witaminie. Wziem porcj i wnet nieogldnie j skonsumowaem. No, to sobie daem witamin! odek na poczekaniu jak najenergiczniej zaprotestowa. Biegunka w naszym pooeniu bya nieszczciem nie na arty. Na p baraku, tzn. na dwustu z gr ludzi, istnia jeden ustp, w nim pod rzd trzy sedesy.

Panowaa tam stale ciba. Szczliwiec, ktry dopad miejsca, zasiada, a przed nim w mig ustawiaa si duga kolejka czekajcych, zwykle kilkunastu. W tamtych okolicznociach nikt nie mia cierpliwoci na czekanie, tote kltw tam i przynagle byo bez liku. Jak tu w takich warunkach chorowa? 5* Zorientowawszy si, co si ze mn dzieje, juzem nie szuka wgli. Zastosowaem zabieg wyprbowany w latach dawniejszych. Postanowiem nie bra do ust przez trzy dni ksa pokarmu. Przy pocie bylimy tam co prawda permanentnie; przez kwarta gociny obozowej straciem 22 kg wagi. Niemniej w tamtej potrzebie przeprowadziem ostr godwk i z biedy wybrnem. Pomoga. Na drugi raz unikaem pokus kantyny. Tak to zuchwale panoszyy si wrd nas choroby, nic sobie nie robic z najbliszego ssiedztwa naszych lekarzy. Wrd prawdziwych przyjaci psy dobieray si do zajcy. Przyjaciele byli szczerzy, najmilsi i najczulsi, tyle e bezsilni. Spord nas wielu chodzio z dreszczami, odmroeniami, ranami. Prof. Stanisawowi Gobowi w kuchni bodaje chlu-nito na rk ukropem; tygodniami nosi si z olbrzymim, czerniejcym pcherzem na doni i przedramieniu, a twarda jego natura daa sobie z tym rady. Apteczki, punktu, gdzie by mona kupi najprymitywniejsze lekarstwo, nie byo w obozie zupenie. Miewao to skutki tragiczne. Prof. Stanisaw Estreicher cierpia na przewlek chorob pcherza. Konieczny mu kateter zosta w Krakowie w mieszkaniu, w popiechu nie wzi go ze sob na wykad". O kupnie nowego nie byo mowy. Mia pienidze, z obozu do Berlina jedono dzie w dzie, instrument by chyba do nabycia w kadej aptece. Jednake pomocy u lekarza czy wrd sanitariuszy rewiru nie mg si Profesor uprosi. Mczy si nie do 5? wytrzymania. Wyczerpany boleciami sta oparty o cian pisuaru i paka. Stary, twardy w sobie, nieugity czowiek. Nie mogem mie wyobraenia, e istnieje tak potworny bl! Tote go nie wytrzyma, odszed spord nas jeden z pierwszych jako ofiara tpej nie-uytoci posiepakw. Co mwi o aptece, o lekarstwach! Nie byo w obozie sposobnego kta, eby umrze spokojnie. W szczupym rewirze panowaa ciasnota: eby si tam dosta, trzeba si byo wykaza co najmniej 39 stopniami gorczki. Chorych saniajcych si z wycieczenia, ale nie gorczkujcych, tam nie przyjmowano, musieli zosta w baraku i normalnie stawa do apelu. Dostawiali ich na plac koledzy dwigajc we dwch pod ramiona. Do przegldu ukadano ich na lewym skrzydle na ziemi. Ale w dzie? Cz baraku przeznaczona na sypialni bya przez dzie zamknita. W zaci-bionej pierwszej izbie nie sposb byo chorego umieci. Koczyo si na tym, e owijano nieszcznika w koc i ukadano w mronej ubikacji przeznaczonej na umywalni; na betonowej posadzce, w kcie, eby po nim nie deptano. Bywao, e dogorywali tam przez kilka dni. Nie dla kuracji przecie nas tam zwieziono, ale na zatrat. Wobec caej tej ohydy lekarze nasi, rwnie jak my wszyscy, byli bezsilni i bezradni, wmieszani w szary, szaropasiasty tum, jednako popdzany, jednako terroryzowany. Obraca si midzy nimi jeden, co z tej 60 jednakowoci zdoa si jako wyosobni, wyrni: Eugeniusz Brzezicki. Dokona tego w osobliwy sposb. Oczywicie nie jako lekarz, nawet nie jako sanitariusz,

ale jako uparty, nieproszony, raczej wypychany i poszturchiwany pomocnik sanitarny. Oczywicie tylko w granicach naszego grona. Jakimi sposobami zdoa si przedosta do rewiru i zachodzi tam do czsto. On odprowadza naszych ciko chorych, jako ich tam umieszcza i w wywalczonej skromniutkiej mierze nis pomoc, oczywicie psychiczn raczej ni fizyczn. Przynosi skpe wieci od kolegw, pociesza, rozmawia. Odbiera nierzadko ostatnie polskie sowa umierajcych. Si rzeczy sta si te posacem mierci. Od niego rankiem kadego dnia dowiadywalimy si, czy i ktry z naszych kolegw w rewirze opuci nas na zawsze. Szanowalimy i cenili wysoko te usugi icie samarytaskie. Wrd kolegw-lekarzy, jak zwykle wrd ludzi, byli bardziej lub mniej pocigajcy, niezwykli i codzienni. W grono nasze wszyscy wnosili normaln warto koleestwa. Nie brako wrd nich wszelako jednostek o szerokich zainteresowaniach, take humanistycznych. Zarwno wrd zasuonych seniorw, jak Maziarski, Lewkowicz i in., jak wrd modszych. Nie wystpowali oni na og jako prelegenci w P.U.O.; wykady z zakresu higieny, lecznictwa wygldayby raczej na bolesn drwin. Poytek mielimy wikszy z bezporedniego obcowania z nimi. 61 ? Osobicie w najblisz zayo wszedem tam z prof. Aleksandrem Oszackim. By indywidualnoci niepospolit, mnie za zainteresowa ze szczeglnych wzgldw. Wychodziem ju z Uniwersytetu, kiedy przyszed jako mody docent z Wiednia, poprzedzony rozgosem; mwiono, e mimo modego wieku uczestniczy w konsyliach lekarskich, martwicych si zdrowiem cesarza Franciszka Jzefa. W Krakowie zaj wnet wybitn pozycj jako uczony i profesor. W pierwszej wojnie, kiedym przyjechaz frontu woskiego stargany jakim przewlekym katarem odka, przeszedem wanie przez jego rce w szpitalu wojskowym. Poza tym wiedziaem o nim sporo. Babka jego, Sabina Grzegorzewska, wychowanka Puaw, zapisaa si w Jiteraturze jako autorka cennych Pamitnikw, take wieo wznowionej powieci o Wesslwnie, synowej Jana Sobieskiego. Brat Profesora, wczenie zmary Julian, dziennikarz i literat, by znaczn osobistoci w pierwszej krakowskiej generacji modopolskiej. Sam Aleksander, o wielkiej wraliwoci estetycznej, mia rwnie szerokie stosunki z koami literackimi, przyjani si m. in. z Wadysawem Orkanem. Widziaem zdjcie przedstawiajce obydwu wylegujcych si w socu na sawnej polanie Wasielki. Wytrwale podtrzymywa w sobie zainteresowania historyczne, zwaszcza za filozoficzne, pocigay go religie i filozofie dalekiego Wschodu. W toku dugich rozmw dowiedzia62 em si, e jest bliskim krewnym i dobrze zna Mari Komornick, ktra jak wietny i niesamowity meteor przebysna przez epok naszego modernizmu. Da si nakoni i po wyjciu z obozu napisa o niej interesujce studium, o jej psychice poamanej na podou patologicznym.5 Gboko mi si zapisay w pamici tamte rozmowy przedwieczorne w okolu brzowo mroczniejcych pni sosnowych, zbliyem si do, a moe nie bdzie uroszcze-niem, gdy tu wspomn o przyjani. Wspaniay internista, wobec niedoli obozowych i on by bezradny. Miaem bolesn sposobno, by to stwierdzi osobicie. W obozie doznaem pierwszych objaww miadycy zwiecze. Bardzo nieprzyjemnych. Bl zaczyna si jakby w okolicy odka, podchodzi pod mostek piersiowy i tam targa jak obcgami. Przychodzio to na mnie noc w noc. Zwiedziony objawami miaem to pocztkowo za jak przypado w odku. Nowotwr czy co? Nie umiaem sobie znale rady. W takiej

potrzebie signem po eksperiencj prof. Oszackiego, przedoyem mu sw bied. Rozoy rce bezradnie: Wiedzie mog w tej sprawie tyle co pan, a nawet jeszcze mniej. Chcc co wiedzie, musiabym pana zbada: opuka, wymitosi, posucha serca, a nic przecie z tego zrobi tu nie mog. Jestem bezradny. Rzeczywicie dopiero w Krakowie, gdy obj z powrotem klinik, wzi mi do siebie na trzy tygodnie, zbada gruntownie, przeprowadzi szereg zabiegw. No, i w jakim moliwym 63 stopniu postawi na nogi. Myl o nim z wdzicznoci, jak o dobroczycy. Po jego mierci uciekem si pod opiekucze skrzyda drugiego ssiada z siennikw obozowych, dzi rwnie ju nieyjcego prof. Leona Tochowicza. Odniosem du korzy z tego, e przez tamte przekltej pamici miesice zimowe wszedem w blisk zayo z Samarytanami. Nad pobitymi i pokaleczonymi przez zbjcw pochylali si oni pieczoowicie i ile mona byo skrapiali oliw ich rany. Jake odmiennie byo po tamtej stronie! Tam obowizywaa inna etyka zawodowa. Podczas wojny przyjaciel mj, dr H. Biernacki, opowiedzia mi przygod: Skl mi dzisiaj mj niemiecki dyrektor. Gdym wspomnia, e mam ciki wypadek, na ktry brak w aptece przychodni rodka, achn si: Te ceregiele! Strzykawka, odrobina fenolu i spokj. Czy to te Samarytanin? W ogle kiedy wspominam tamten czas potworny, wzdrygam si na myl, e mgbym przez takie terminy przechodzi jeszcze po raz drugi. Z owych miesicy ucisku nie wyszedem wszelako bez poytkw. Do najcenniejszych licz pozaplatane tam wzy zayoci. Na dnie ponienia, w obliczu zewszd czyhajcej zagady atwo przejrze czowieka na wskro i rozezna si w jego wartoci. Mona wyrni, gdzie w tej szarej grudzie jest zoto, gdzie elazo,'a gdzie szlaka i poledni uel. Wielki to zysk yciowy taka prba ognia. Z ODLEGOCI WIERWIECZA PRZEMWIENIE NA AKADEMII AOBNEJ W AULI U. J. 1 Przed dwudziestu piciu laty, dnia ? listopada 1939 ?., zaszed w tych murach fakt, jakiemu podobnego nie notuj dzieje ani naszego, ani adnego innego z polskich uniwersytetw, jakiemu podobnego prno by szuka w dziejach nauki europejskiej. Fakt ludobjstwauczonych. Ludobjstwo jest, jak wiadomo, szeroko stosowanym wynalazkiem ostatniej wojny. Wypadek ludobjstwa uczonych, niszczenia ich tak pre-medytowanego i w tych rozmiarach, jak krakowskie, mia w swej grozie zosta odosobniony. Wypadki analogiczne w Wilnie i Lwowie, brutalniejsze w wykonaniu, nie miay ju tego rozlegego ogarnicia ni rozmachu w przemylnoci podstpu. Brak im te byo rwnej naszemu znamiennoci historycznej. Cios krakowski uderzy i zdruzgota ludzi, ale wymierzony by w sam byt instytucji, wolno powiedzie wicej: w kamie wgielny gmachu kultury naukowej narodu. Przez to wanie jest tak symptomatyczny. Wynik zamachu wiadomy. Zaaresztowany zosta i osadzony w obozie koncentracyjnym cay niemal zesp pracownikw naukowych Uniwersytetu: profesorw, asystentw, przy tym take znaczna ilo profesorw innych uczelni: Akademii GrniczoHutniczej i Akademii Handlowej, w sumie blisko 200 osb. W ich liczbie rektorzy, byli rektorzy, prezes i wice5 Wspominki h

prezes, a rwnie byy prezes Polskiej Akademii Umiejtnoci, ogem seniorzy naszej profesury, midzy nimi uczeni o zasigu europejskim, jednostki naczelne, przodujce zasugami w dziejach nauki polskiej. Obok nich mode latorole. Wszystkich wyrwano nagle z toku pracy i skazano na pognbienie i na zatrat. Zawdziczamy zbiegowi okolicznoci, midzy innymi echu, jakie ten dziki fakt wywoa w opinii europejskiej, e zagada zicia si tylko czciowo. Jak do tej potwornoci doszo? Przypomnijmy momenty najznaczniejsze. W pierwszych dniach listopada 1939r., na progu trzeciego miesica okupacji Krakowa, wadze uczelni naszej zdecydoway si otworzy normalny nowy rok akademicki. Okupant przecie zaleca by publicznie, by ycie spoeczestwa szo nadal torem normalnym. Otwarto w Uniwersytecie przewody egzaminacyjne, uruchomiono pracownie, odbyo si naboestwo inauguracyjne. Do samej inauguracji wszelako nie doszo. W przeddzie jej, take w przeddzie przyjazdu wielkorzdcy, gubernatora Franka, zgosi si do rektora szef krakowskiego orodka Tajnej Policji Politycznej, Obersturmbannfiihrer Muller, osaniajcy si tytuem doktora ktrego z uniwersytetw niemieckich, i wyrazi yczenie, e pragnby przed gronem profesorw wygosi odczyt o stosunku pastwa narodowoso-cjalistycznego do potrzeb rozwojowych nauki. Rektor, nie przeczuwajc podstpu, sprosi osobn kurend grono nauczajce Uniwersytetu, a take bratnich uczelni akademickich. 66 Przyszlimy tumnie, modzi i starzy; sala 56 wypenia si licznie zebranymi. Zjawi si te rzekomy prelegent. Wszed oczywicie w mundurze, w czapie na gowie i stan za katedr we waciwej swej roli: zamiast uczonego zbir policyjny. Prb wasnowolnego otwarcia roku akademickiego wskaza jako dowd, e nie orientujemy si w nowo powstaej sytuacji, i owiadczy, e wobec tego zostajemy wszyscy aresztowani, e dostaniemy si w warunki, w ktrych zdoamy przemyle t sytuacj i przeuczy si, umlernen". Rzeczywicie gmach Collegii Novi by ju obsadzony przez gestapowcw. Wszyscy znajdujcy si w nim pracownicy umysowi zatrzymani, przy wtrze wrzaskw i kltw, przy pomocy kuakw ustawieni w czwrki, po czym zaadowani do karetek wiziennych i pod ostr stra odesani do wizienia wojskowego przy ul. Montelupich; nastpnie, po nocy le przespanej pokotem na goej kamiennej posadzce, przewiezieni do koszar 20 p.p., skd po dwch dniach odwiezieni do Wrocawia, do wizienia tamtejszego sdu kryminalnego. Po dwch z gr tygodniach przeszkolenia wiziennego odstawiono nas w kocu poza Berlin do obozu koncentracyjnego w Sachsenhausen. Szczegw pobytu, wyrafinowanego systemu zncania si stosowanego do winiw, do wszystkich winiw na rwni, a wic i do nas, nie bd tu opowiada. Nie bybym w stanie w krtkim przecigu czasu obj i uprzytomni wszystkich, a nawet wybranych, najznamien-niejszych jego przejaww. Sign po nie trzemy ba do wspomnie spisanych na wieo i opublikowanych przez towarzyszw niedoli, prof. Konopczyskiego, Urbaczyka, a najszczego-wiej w ksice prof. Gwiazdomorskiego. Dotkn wic tylko paru punktw oglnych. 2 Wywaro si na nas cae zo: wyjtkowo mrona i wietrzna zima 1939/40 oraz nieludzki tryb dyscypliny obozowej w natoczeniu ponad miar, nade wszystko za stosownie dobrany zesp strw i wykonawcw systemu, dozorcw obozowych, wrd

ktrych szli o lepsze dobrani sadyci spord funkcjonariuszw gestapo z najpospolitszymi kryminalistami, z jakich si nierzadko rekrutowali kapowie, tzn. starsi blokowi. Znalelimy si w warunkach potwornych, stoczeni w barakach jak trzoda, le odziani w liche aresztanckie pasiaki, trzymani godzinami na placu apelowym przy dwu-dziestokilkostopniowym mrozie, le ywieni, po prostu godzeni, pozbawieni pomocy lekarskiej, ju to przydzielani do cikich robt, ju te poddani wymylnym szykanom codziennej dyscypliny. Nic te dziwnego, e starsi spord nas, schorowani, wyczerpani nie wytrzymywali. Zaczo si niwo mierci. Ju w drugim miesicu, pod koniec grudnia otwara si lista nieboszczykw. Rozpocz j w sam dzie Wilii profesor Akademii Grniczej, Antoni Meyer. Za nim poszli nastpni. Co dwa, co trzy dni rozchodzia si wie, e ten czy w spord nas odszed. 68 Opuszczali nas w ten sposb po kolei profesorowie: Estreicher, Siedlecki, Smoleski, Chrzanowski i nastpni. Przeczytany przed chwil w lektorium Szujskiego apel wymieni ich wszystkich: trzynastu zmarych w obozie, czterech w najbliszych dniach po zwolnieniu, a dwch niebawem w Mauthausen. cznie wic dziewitnastu. Wicej ni 10 procent aresztowanych to plon ptrzecia miesica. Zginli oni w warunkach cikich, icie polegli w subie jako ofiary dzikiej represji hitlerowskiej. Po co o tym wszystkim wspomina dzi, po latach dwudziestu piciu? Mogiy pochowanych zarosy traw, prochy popalonych w krematoriach wchona daleka ziemia cudza. Co wicej, dochodz nas gosy z krajw szczliwych, co nie zaznay potwornoci najazdu, z ust ludzi uksztaconych, nawet spord uczonych, ktrzy takie wiadectwa, jakie my tu, wiadkowie naoczni, zoy moemy, maj za przesad, traktuj jako objaw tzw. Greuel-propaganda" i wietrz w tym pasj odwetowcw. Czy zdoamy przekona kogo z tych niewiernych Tomaszw, skoni, eby bezporednio pooy rk na ranie? Mao mam wiary. A przecie nie moemy milcze, nie odmwimy tego wiadectwa prawdzie, skadamy je publicznie i gono, bo z jej stwierdzenia, z jej przypomnienia wynikaj wnioski nie tylko dla innych, ale i dla nas. I to wnioski niebahe. Pisarka polska, Zofia Nakowska, dajc w Medalionach skondensowane obrazy potwornoci takiej eksterminacji obozowej, przera69 eni swoje uja w zwizy i zgroz naadowany okrzyk: To ludzie ludziom przygotowali ten nieludzki los!" Trudno celniej wyrazi prze-raliwo dehumanizacji, powiadczonej okruciestwami wojny totalnej. My tu, z tego miejsca moemy uj ten wyraz przeraenia jeszcze inaczej: To uczeni uczonym zorganizowali tak potworno zagady. Zaaresztowa nas doctor iuris, a wic niby to suga prawa i sprawiedliwoci. Wrd podof i-cerw-posiepakw obozowych znaleli si studenci uniwersytetw. Nad skonstruowaniem krematoriw obozowych, izb masowego wytru-wania, gowiy si inteligencje technikw i chemikw. Nieludzkie eksperymenty nad wytrzymaoci ludzk, nad granic si witalnych czowieka przeprowadzali lekarze, jakoby badacze naukowi. Badacze, wynalazcy, sudzy nauki dali si wic zaprzgn do dziea eksterminacji istnie ludzkich, z ochot nierzadko przykadali si do coraz wymylniejszego nasilania okruciestw. I ich ogarn sza nienawici. Z publicznego placu w Krakowie inny doktor praw, podobno przewodniczcy hitlerowskiej Akademie fur deutsches Recht", zbir-gubernator Frank, wrzeszcza

przez goniki, e Polacy to podludzie, Untermenschen", dobrze, jeeli si im pozwoli zamieszka w Rodezji. Nasze muzea, zakady naukowe ograbiali, nasze archiwa i biblioteki na popi przeznaczali take uczeni, historycy sztuki, archiwariusze, bibliotekarze i bibliofile. Czy tego rodzaju postpki mieciy si kiedykolwiek w pojciu pracownika nauki, czo10 wieka z dyplomem akademickim? Po krtkiej tresurze partyjnej pomieciy si oto za naszych czasw znakomicie. Przekonalimy si naocznie i dotykalnie, e kultura umysowa nie implikuje bynajmniej kultury etycznej, e przyjaciel mdroci nie musi by zarazem przyjacielem czowieka, e dyplom uniwersytecki nie stanowi zapory przed zalewem dehumanizacji. Napeni to moe najgbszym przeraeniem. Ot wanie t groz sw chcielibymy wtra-wi w dusze i wbi w pami tych, co nas sysz. Woamy na trwog. Rozbity zosta atom czowieczestwa, pky sokratesowskie spoida midzy wiedz a prawoci, zagroony zosta gmach kultury, przez tyle wiekw utwierdzany wysikiem najszlachetniejszych przedstawicieli ludzkoci. Mylc o atmosferze obozowej, majc na uwadze to rozptanie za, ktre si wywaro na nas w Sachsenhausen, a na miliony nam podobnych w Owicimiu, Majdanku, Treblinkach i licznych innych kombinatach masowej zagady, wspominajc wszystkich tamtych wy-sugusw okruciestwa mwi si zwyko o bestializacji czowieka. Jak to ju kto powiedzia: wyrzdza si w ten sposb krzywd zwierzciu. Bestia zabija i poera, zaspokajajc gd, ale si nad ofiar nie pastwi. Za drutami kolczastymi pastwi si czowiek syty nad osabionym z godu, czowiek uzbrojony nad bezbronnym, przemony nad ponionym, pastwi si wymylnie, z satysfakcj i uciech. Panoszyo si tam zo znajdujce samo w sobie racj i podniet, a nawet rado istnienia, zo 7i esencjonalne, zo absolutne. Nie o bestializacji czowieka wic trzeba byo mwi, ale o jego zdiableniu. Faust poszed na nikczemne wysugi do Mefista. Jest czym si przerazi, wobec czego si wzdrygn, przed upodleniem takim moe przystan ze zgroz, moe si cofn... 3 W pandemonium ucisku czy wszelako jedynie zo tryumfowao? Oczywicie, tryumf jego by ogromny. Miliony ofiar przeszy przez otcha obozw w zatrat, wrd tego mrowia miliony polskie obok ydowskich stanowi pozycj najznaczniejsz. Ogrom zagady plemienia polskiego w latach 1939 1944 na dugo przeraa bdzie historykw i statystykw. To prawda okrutna i wstrzsajca. Ale przecie nie przygnbiajca beznadziejnie. Nie przygnbia za dlatego, e jest prawd nie jedyn, nie wyczn, jak to moglimy stwierdzi nawet na podstawie krtkich stosunkowo naszych przey obozowych. Prawd jest rwnie i to, e w obozie, wanie na najciemniejszym tle jego ponie, tym janiej wybyskiway wiata moralnego wywyszenia istoty ludzkiej i wiata wielkodusznoci. eby si tutaj ograniczy do wskiego terenu naszych osobistych obserwacji i dowiadcze w ramach dwch tylko barakw i tylko do grona kolegw z Sonderkommando Krakau", stwierdzi mog, e ujawniay si one w obu generacjach: w tej, ktra schodzia z areny 7* uniwersyteckiej, i w tej modszej, ktra na ni zaczynaa dopiero wstpowa. W tej drugiej kategorii chciaoby si mwi o*wielu wzruszajcych wypadkach

serdecznej troskliwoci, z jak niektrzy z modszych naszych kolegw odnosili si do starych i utrudzonych ju swych profesorw, pomagajc im, pielgnujc po samarytasku, osaniajc przed ciszymi przejciami. Niewtpliwie bezinteresownie i bez wyrachowania, i tylko z szczerej, wiernej i trwaej mioci. Nikt z nas nie wiedzia przecie, czy, kiedy i do czego wyjdzie z pieka obozowego. Chcc by szczegowym, trzeba by tu wymienia nazwiska, a tego Uczyni nie chc, bo koledzy ci yj midzy nami, niejeden moe sucha tych moich sw. Osobno chciaoby si wymieni nazwisko niejedno spord tych, co udrki nie wytrzymali i odeszli. Okazanej przez nich mocy charakteru, niezomnej godnoci, nie sposb zapomnie. Komu z nas kilku, comy byli naocznymi wiadkami, moe si zatrze w pamici scena katowania ks. Konstantego Michalskiego za to jedynie, e by ein Pfaffe"; na zawsze zapisa si wspaniay jego hart i ponad sponiewieraniem tryumfujca godno. Kt zapomni mskie zamknicie si w sobie Stanisawa Estreichera i tward odporno na rozdzierajce cierpienia, ktre wypeniy ostatnie dni jego ycia. Z oniemieleniem i czci patrzylimy na opanowanie, spokj i prawie pogod duchow*Kazimierza Kostaneckiego, kiedy na opuchnitych i r rozniesionych nogach, bez sowa skargi zmgszy bl, stawa li z nami na placu apelowym a do przedednia mierci. Cisn si tu na pami dalsze nazwiska profesorw-mczennikw: Hoborskiego, Koaczkowskiego i niejedno jeszcze. Wszyscy oni w ponieniu i udrczeniu imponowali postaw i oporem wewntrznym. A jeli kiedy rzadki i odosobniony odezwa si w naszym gronie jaki poszept trwo-nego popochu w tamtych wanie dopiero co wymienionych seniorach i w niejednym zreszt poza nimi: w Heydlu, Konopczyskim, Kutrzebie, Piotrowiczu, moglimy zawsze mie oparcie i podniet do przeciwdziaania i obrony honoru Polaka i pracownika Uniwersytetu Jagielloskiego. Idc do rewiru prof. Stanisaw Estreicher powiedzia do nas ostatnie sowa: Koledzy, nie pozwlcie zmarnowa naszych mierci!" Sowa te streszczaj wszystko i nie cichn spoza grobu. Trzeba, by zostay w pamici nie tylko naszej, ale i przyszych generacji. Takie mierci zawiadczone przykady nie-zomnoci i wielkodusznoci, jasne i krzepice, mogy podtrzyma i ratowa nasz, na tak okrutne prby wystawion wiar w czowieczestwo. Jest to zdobycz bezcenna, wyniesiona z ostpu rozwcieczonego za. To bya nasza katharsis i ona kae wspomina nam tamte momenty ucisku i ponienia ze susznie ugruntowan chlub. 14 4 I jeszcze jedno. Obersturmbannfuhrer dr Muller nie kry przed nami przyczyn tak wyjtkowego aktu represji. Jako powd poda, emy przystpili do pracy w Uniwersytecie zoliwie, boshaft", i samowolnie, ohne uns zu fragen". Ale nie kry, e wspczynn dla nich przy tym bya przyczyna druga, gbsza i waciwie istotna. Wskaza j w tym, e Uniwersytet Jagielloski by zawsze wrogi niemieckoci, immer deutschfeindlich". Mwi to z furi, nic wic dziwnego, e zaciekoci swej da wyraz sfaszowany. Nauka polska, nauka krzewiona z katedr naszego i kadego bratniego uniwersytetu, nie kierowaa si nigdy nisk pasj, a wic take nie pasj nienawici. Suya prawdzie, a soce prawdy jest jedno, zawsze czyste, wschodu nie zna ni zachodu"; ndzni, wyrachowani faszerze wiata blakn w nim i wnet odpadaj w niepami, nierzadko we wzgard. Uczeni polscy nie krzewili nienawici, w szczeglnoci take nienawici do narodu niemieckiego.

Ale byo ziarno prawdy w tamtym jadowitym stwierdzeniu doktora-policjanta. Rzeczywicie. Ilekro nard polski znalaz si w potrzebie, atakowany przez niewygas zaborczo germask, uczeni nasi zawsze zaciekej furii, wrzeszczcej: ausrotten", przeciwstawiali majestat prawa. Przednie miejsce wrd tych obrocw bytu narodowego zajmowali profesorowie i wychowankowie naszego Uniwersytetu. Od Pawa Wodkowica, co w Konstancji 75 zmaga si z oszczerc Falkenbergiem, od Dugosza, przez dugi szereg innych, a po Dietla, Karola Estreichera, a za naszych czasw po Zimmermanna, Konopczyskiego, Wacawa Sobieskiego, Kutrzeb i tylu innych. Nie ywilimy i nie ywimy nienawici do narodu niemieckiego. ywimy tylko w sobie i budzimy w naszych uczniach wol nieugitego oporu przeciw zaborczoci niemieckiego imperializmu. Jeeli za to cierpieli w obozach, jeeli za to zginli zamczeni nasi czcigodni koledzy, to z chlub moemy sobie powiedzie: cierpielimy za spraw suszn. Zapewnia nas butnie i zuchwale gestapowiec, e za t win dziejow Uniwersytetu w murach naszej uczelni ju nigdy nie wie-der!" nie rozlegnie si sowo polskie. Okaza si partackim prorokiem. Rozlega si oto znowu i nadal krzewi wiedz, utwierdza kultur umysow i moraln narodu, suy nauce, jak suyo wiernie w zmiennych kolejach losw przez szeset chlubnie upynionych stuleci. 1 Konstanty Michalski, Midzy heroizmem a bestialstwem, Krakw 1949. 2 Wadysaw Konopczyski, Pod trupi gwk (Son-deraktion Krakau), Tygodnik Powszechny" 1945, nry 3-17. 3 Teofil Lenartowicz, Wycieczka do kletki Czernego Boga, w: Upominek, Ksika zbiorowa na cze Elizy Orzeszkowej. (18661891), Warszawa 1893, s. 357. 4 Kogo by to ciekawio, mgby przeczyta szczegowe jego, dzie po dniu notowane, sprawozdanie z przebiegu tego eksperymentu w czasopimie Eleusis", t. III-IV, Krakw 1908. 5 Ogoszone obecnie w IX tomie Archiwum Literackiego", 1964. < SPIS ROZDZIAKW UWAGA WSTPNA s. 5 POBRATYMIEC s. 8 LUDZKI GOS W JASKINI ZBJCW s. 14 POD ZMOR ZAGADY s. 29 Z SAMARYTANAMI NA TY" s. 53 Z ODLEGOCI WIERWIECZA s. 65 ? Wydano nakadem Pastwowego Instytutu Wydawniczego w opracowaniu typograficznym Wacawa Wyszyskiego. Zoono Antykw Torusk i toczono 7.273 egz. w Drukarni Wydawniczej w Krakowie na papierze dzieowym z Pastwowej Wytwrni Papierw Wartociowych w Warszawie. Wydanie pierwsze. Cena z 10.- Nr zam. 190/66 T-010

You might also like