You are on page 1of 102

ALEKSANDER KAMISKI

KAMIENIE NA SZANIEC

SPIS TRECI WSTP SONECZNE DNI W BURZY I WE MGLE W SUBIE MAEGO SABOTAU DYWERSJA POD ARSENAEM CELESTYNW WIELKA GRA UWAGI NOTA EDYTORSKA

WSTP By w nim i bojowiec, i artysta, i skaut, i wychowawca, a przede wszystkim - Polak, Polak gorcy, ktry - wydawao si - zrs si z polsk ziemi, ktry chodzi jakby w gorczce, cay zasuchany, jak bije gdzie w gbi polskiej ziemi polskie serce - oto najkrtsza i najtrafniejsza charakterystyka Aleksandra Kamiskiego, autora Kamieni na szaniec. Aleksander Kamiski - twrca ruchu zuchowego w Polsce, wybitny dziaacz harcerski w dwudziestoleciu midzywojennym oraz naukowiec - jest rwnie znakomitym pisarzem. Wszystko, co napisa Aleksander Kamiski: czy to bdzie podrcznik dla instruktorw zuchowych, wspomnienie, opowiadanie czy rozprawa cile naukowa, jest zawsze autentyczne, bo gboko przez autora przeyte i przemylane, i zawsze bardzo uczciwe. Stanisaw Broniewski: Caym yciem. Szare Szeregi w relacji naczelni ka. Warszawa 1983, s. 101. Stanisaw Broniewski, Stefan Orsza, Witold, K. Krzemie (ur. 1915), harcmistrz, ppor. AK, doc. dr hab. ekonomii, we wrzeniu 1939 zaangaowany w Pogotowiu Harcerzy w Warszawie, w Szarych Szeregach od czerwca do wrzenia 1941 komendant Okrgu Poudnie w Chorgwi Warszawskiej, i w Wawrze,, od 1941 do maja 1943 komendant Chorgwi Warszawskiej i Grup Szturmowych w Warszawie, od maja 1943 do padziernika 1944 naczelnik Szarych Szeregw. Dowdca akcji pod Arsenaem. Autor wielu cennych prac o Szarych Szeregach. Aleksander Kamiski (1903-1978) - zwizany z harcerstwem od roku 1922, komendant Chorgwi Mazowieckiej ZHP, w latach 1933-1939 kierownik Szkoy Instruktorskiej w Nierodzimiu i Grkach Wielkich na lsku Cieszyskim. W latach 1945-1948 wiceprzewodniczcy ZHP, a od 1956 do 1958 przewodniczcy NRH. Od roku 1945 pracownik katedry pedagogiki spoecznej Uniwersytetu dzkiego, a w latach 1962 - 1973 kierownik tego zakadu. Autor wielu prac z zakresu pedagogiki spoecznej. Kamiski wprawdzie sam podkrela, e nie jest powieciopisarzem, e to, co pisze, jest relacj o wydarzeniach prawdziwych, a przecie doskonale konstruuje fabu, potrafi zawsze utrzyma czytelnika w napiciu, a jego jzyk jest barwny i obrazowy. S w jego dorobku twrczym teksty tak znakomite, jakich nie powstydziby si niejeden pisarz. Narodziny dzielnoci, Antek Cwaniak, Andrzej Makowski, Zoka z Parasol - to tylko kilka tytuw ksiek, ktre zdobyy sobie ju na stae miejsce w polskiej literaturze dla modziey. Wanie to, e wyrastaj z autentycznych zdarze, e opowiadaj o ludziach prawdziwych, stanowi o ich walorach czytelniczych; w tej prawdziwoci: historycznej, psychologicznej i moralnej tkwi istota pisarstwa Aleksandra Kamiskiego. Nie ma w nim faszu i pustobrzmicych sw; autor pozostaje zawsze w zgodzie z tymi, o ktrych pisze, i z samym sob. Takie te s Kamienie na szaniec. Ksika ta -tak bardzo popularna, e ju dla kilku pokole Polakw stanowi lektur obowizkow, wynikajc jednak nie z nakazu szkolnego, lecz z czytelniczego wyboru - ma swoj niezwyk histori. Rosa ona, rzec by mona, w autorze, zanim

jeszcze zostaa napisana. Kamiski bowiem od pierwszych dni okupacji by wszechstronnie zwizany z konspiracj, jako wsptwrca wielu inicjatyw, ktre w sposb znaczcy wpyny na ksztat ycia podziemnego w okupowanej Warszawie. Przede wszystkim redagowa Biuletyn Informacyjny, najpoczytniejsze pismo konspiracyjne, wychodzce w Warszawie ju od 5 listopada 1939 roku a do Powstania Warszawskiego, a nastpnie jako dziennik powstaczy do zakoczenia dziaa bojowych w rdmieciu stolicy. Od roku 1941 by szefem Biura Informacji i Propagandy, a take twrc i komendantem Organizacji Maego Sabotau Wawer. Wawer mia bardzo cisy zwizek z Szarymi Szeregami. Aleksander Kamiski wykorzysta bowiem w organizowaniu maego sabotau metodyk pracy harcerskiej. Do Wawra wic cigny due gromady modziey harcerskiej, pragncej w sposb zorganizowany bra udzia w walce z okupantem; tu wanie spotkali si z Kamykiem Tadeusz Zawadzki, Jan Bytnar, Aleksy Dawidowski - pniejsi bohaterowie Kamieni na szaniec. Znakomity pedagog, rozmiowany w idei harcerskiej, szybko zy si z warszawskim rodowiskiem szaroszeregowym i sta si w nim postaci popularn. Modzie znaa go z ksiek i publikacji prasowych, a we wadzach harcerskich byli jego przyjaciele: pierwszy naczelnik Szarych Szeregw: Florian Marciniak, Juliusz Dbrowski, wspautor znanej ksiki Jeden trudny rok, Leszek Domaski (Zeus z Kamieni na szaniec) i inni. Stanisaw Broniewski, drugi po Marciniaku naczelnik tajnego harcerstwa, w swej relacji o Szarych Szeregach, zatytuowanej Caym yciem pisze, ze wrd modziey szaroszeregowej pocztkowo najpopularniejsza bya ksika Aleksandra Kamiskiego Andrzej Malkowski - lecz modzi pragnli ksiki dla siebie i o sobie, ksiki o harcerskiej konspiracji. Przykada te do jej powstania du wag Florian Marciniak i tak ksik mia napisa Kamiski. Zim 1941/1942 powstaa Wielka gra6 uczca modego czowieka tak y w warunkach niewoli, aby zachowa wewntrzn wolno; zostaa ona uznana za ksik Bojowych Szk. W roku 1942 wyszed spod pira Aleksandra Kamiskiego Przodownik - adresowany do modych druynowych Zawiszy, ksik dla Grup Szturmowych podyktowao Kamiskiemu ycie. Tame podziemne wadze wojskowe zarzdziy, ju w czasie kolportau Wielkiej gry, konfiskat ksiki, uwaajc, I jest zbyt czytelna w opisywaniu metod konspiracji i w wypadku dostania si w rce wroga moe stanowi zagroenie dla polskiego podziemia. W nocy z 22 na 23 marca 1943 roku gestapo aresztowao Jana Bytnara - Rudego. Harcmistrz Bytnar by hufcowym Hufca Poudnie, dowdc plutonu Grup Szturmowych, podporucznikiem AK. Wiadomo o jego aresztowaniu i szczeglnie okrutnym torturowaniu spowodowaa, e wrd przyjaci Rudego szybko dojrzao postanowienie odbicia kolegi. 26 marca w czasie synnej akcji pod Arsenaem, dowodzonej przez Stanisawa Broniewskiego, wczesnego komendanta chorgwi warszawskiej Szarych Szeregw, uwolniono Jana Bytnara oraz grup innych winiw przewoonych z alei Szucha do wizienia na Pawiaku. Ale Rudego nie dao si ju ocali, jego stan - po przeytych na Szucha torturach - by beznadziejny.

Zmar 30 marca 1943 roku, w tym samym dniu zakoczy ycie Aleksy Dawidowski - Alek, ranny w brzuch podczas odbijania Rudego; 2 kwietnia zmar jeszcze jeden z uczestnikw akcji. Wypadki te legy u genezy Kamieni na szaniec. Relacj o nich otrzyma Kamiski od bezporednich uczestnikw akcji, od przyjaci Alka i Rudego, a przede wszystkim od Stanisawa Broniewskiego. Przey to wraz z caym rodowiskiem szaroszeregowym jako wielki wstrzs. I to by bezporedni impuls do wzicia pira do rki. Ale nie jedyny. Pozosta bowiem wkrtce po tragicznych wypadkach niezwyky dokument, jakim by pamitnik Tadeusza Zawadzkiego - Zoki, ktry dotar do Aleksandra Kamiskiego. I o tym dokumencie szerzej. Po mierci przyjaci Zoka by w fatalnym stanie psychicznym - by bliski zaamania. Wwczas jego ojciec, profesor Jzef Zawadzki, namwi go do napisania wspomnie. Opisuje to w Kamieniach na szaniec autor nastpujco: Akcja ta zostaa szczegowo opisana przez Stanisawa Broniewskiego w ksice: Pod Arsenaem. Na wie wyjechali we trjk: ojciec, syn i Hania, siostra Zoki. Hania bya o dwa lata starsza od brata i siedziaa rwnie gdzie w konspiracji. Zoka pisa, chodzi na spacer z Hani lub ojcem. Wspomnienia o Rudym zajy mu okoo dwudziestu stron maszynopisu. Piszc przeywa od nowa wszystko, co zaszo. Profesor, ojciec Zoki, przewidywa Jednak dobrze: byy to wspomnienia wyzwalajce. Gdy Zoka skoczy - zacz si czu wyranie lepiej. Wspomnieniom swym nada tytu Kamienie rzucane na szaniec. Kiedy w par tygodni potem spotka si w Warszawie z kim, kto pragn napisa ksik o Alku i Rudym - Zoka uporczywie nakania do dania tej ksice tytuu swoich wspomnie: Kamienie rzucane na szaniec. Ten kto -! to by oczywicie Aleksander Kamiski. Tak wic pamitnik Zoki by drugim rdem inspiracji oraz informacji dla pisarza. W Uwagach, do Kamieni na szaniec autor napisa, e ksika we wszystkich szczegach oparta zostaa na rzeczywistych wydarzeniach, e stanowi dokument, ktremu nadano form opowieci. Jest to jednak dokument niezwyky: istotnie nie ma w Kamieniach na szaniec fikcji literackiej, autor jest wyjtkowo wierny realiom, jednoczenie akcja biegnie tak wartko, rysunki postaci s tak przekonujce i tak pikne, e czasem a trudno uwierzy e to ycie samo - a nie literatura. Kamienie na szaniec zawieraj jednak tylko prawd i to - rzec by mona - prawd wielokrotn. Po pierwsze: fakty. Wszystkie zostay potwierdzone przez historykw, nawet w szczegach. Pisarz kade zdarzenie zawsze bardzo dokadnie lokalizuje i w czasie, i w przestrzeni. Mona z t ksik wdrowa po Warszawie, ladami jej bohaterw; bez trudu odnajdziemy ulice, domy i miejsca opisane przez Kamiskiego, bo jest to nie tylko opowie o ludziach, ale i o miecie. Warszawa yje w Kamieniach; yj jej ulice, place i mury. To one s przecie najbliszymi wiadkami tego, co robi Szare Szeregi. Zwizanie tak bliskie akcji z konkretnymi miejscami jest wane w aspekcie literackim, gdy ukonkretnia wszystkie wydarzenia fabularne. Znamy zawsze miejsce i czas wyd arze opisywanych przez autora. Drugim elementem ukonkretniajcym wydarzenia jest czas. Pierwsza data, pojawiajca si w Kamieniach na szaniec, stanowica niejako ich przedakcj, to czerwiec 1939, natomiast rozdzia

W burzy i we mgle, otwierajcy czas akcji Kamieni na szaniec rozpoczyna zdanie: Wrzesie 1939 roku by jednym z najstraszniejszych polskich miesicy. Rozdzia: W subie Maego Sabotau zaczyna si wiosn 1941, a Dywersje, kolejny z rozdziaw, otwiera zdanie Listopad 1942 by przeomowym miesicem drugiej wojny wiatowej. Pod Arsenaem rozpoczyna si w przeddzie aresztowania Rudego - 22 marca 1943 roku. Celestynw - rozdzia sidmy opisuje wydarzenia po mierci Jana Bytnara - autor informuje, e jest to maj 1943 roku; dwudziestego dnia tego miesica Zoka kieruje akcj odbicia transportu winiw jadcych pocigiem, czytelnik zna nawet godzin, w ktrej pocig zblia si do Celestynowa. Wielka gra - ostatni rozdzia ksiki, otwieraj sowa: Mijay letnie miesice 1943 roku - zamyka opis mierci Tadeusza Zawadzkiego, w dniu 21 sierpnia -1943 roku. Autor musia celowo z wielkim pietyzmem traktowa kady szczeg, jakby wiadom, e Kamienie na szaniec stan si pierwsz lekcj historii konspiracyjnego harcerstwa dla wielu pokole Polakw. e za ta lekcja bya tak bohaterska, e a niezwyka, musia j solidnie udokumentowa. Odpiera tym samym moliwo atakw dotyczcych przerysowania postaci, przesady i upikszania historii. Prawdziwa jest take ksika w warstwie psychologicznej. Zna na kadej karcie, e autor by pedagogiem o duej wraliwoci i ogromnym dowiadczeniu w pracy z modzie. W Kamieniach na szaniec wszystkie postacie, tak pierwsze- jak i drugoplanowe s autentyczne, nosz swoje prawdziwe nazwiska i prawdziwe pseudonimy konspiracyjne. Ale to jeszcze nie wyczerpuje kwestii ich prawdziwoci psychologicznej, gdy trudniej jest utrwali na kartach ksiki czowieka rzeczywistego, tak aby by postaci yw i prawdziw, ni stworzy posta literack. Modzi, opisani w Kamieniach na szaniec - s tacy, jacy byli naprawd. Alek, Rudy, Zoka, Leszek Domaski, Andrzej Zawadowski, czy Ja Wuttke mwi swymi wasnymi sowami, dziel si swymi prawdziwymi przeyciami, ich gesty, zachowania, wygld zewntrzny utrwalone zostay z najczulsz dokadnoci. S ywi. I w takim ich rysunku psychologicznym tkwi Jeden z sekretw popularnoci ksiki. W rozdziale pierwszym autor dokonuje prezentacji swych bohaterw. Kadego z nich przedstawia na tle grupy rwienikw i domu rodzinnego; ukazuje wiat wewntrzny oraz sposb bycia, zainteresowania, ambicje yciowe, a take wygld zewntrzny. W kadej charakterystyce zawarte zostay te same elementy, ale za kadym razem cao uksztatowana zostaa inaczej. Pniej, na kartach ksiki wida dojrzewanie modych. Wraz z Alkiem, Rudym i Zok dojrzewa cae pokolenie; wida, jak ksztatuj si nowe cechy charakterw, jak zmienia si wiat wyobrani, jak w ich mode ycie wkraczaj takie pojcia, jak: odwaga i rozwaga, odpowiedzialno, honor, wrg, niebezpieczestwo, mier. Wspomniano ju wczeniej o pamitniku Tadeusza Zawadzkiego - stanowi on nieoceniony dokument -pozwalajcy przeledzi wanie zagadnienie konstrukcji postaci i wydarze w Kamieniach na szaniec. Kamiski czerpa z pamitnika obficie: wprowadzi go do ksiki w postaci cytatw oznaczonych cudzysowem (wtedy do czytelnikw mwi sam Tadeusz Zawadzki), wydoby z niego wszystkie informacje o swych bohaterach (na przykad o ich lekturach), o ich reakcjach,

przemyleniach, ukaza, jak si rodzia i pogbiaa ich przyja, zainteresowania oraz plany yciowe. Zestawmy dla przykadu dwa fragmenty opisujce ten sam moment: poegnania przyjaci przed aresztowaniem Rudego: Pamitnik: Rano w poniedziaek przygotowanie do ewakuacji Sosnowej, a po poudniu odprawa starszego harcerstwa ze Stefanem I znowu z wielkim, przejciem poruszany by temat wodzw i wychowania przez wzajemne oddziaywanie, gdy Jednak odprowadza mnie ze Stefanem do domu, mwi: - Nie mam JU teraz adnych zmartwie, chobym nawet chcia - nie mam. Teraz Tadeusz wci musi si czym martwi. Wieczorem zadzwoniem do niego: lea ju w ku, na bosaka podszed do telefonu, umwilimy si na godzin sm rano przed fontann. Krtkomy rozmawiali. Dobranoc - powiedzia i pooy suchawk. Kamienie na szaniec: Popoudnie 22 marca 1943 roku spdzi Rudy ze swym najbliszym przyjacielem. Skoczyli przygotowanie do przenoszenia duego magazynu materiaw wybuchowych, brali udzia w dyskusji na temat podjtej w owym czasie przez Szare Szeregi akcji stworzenia porozumienia midzyorganizacyjnego konspiracyjnych organizacji modzieowych i teraz szli do domw. Rudy odprowadza Zok. Rozmawiali o sprawie ostatnio bardzo ich obchodzcej: o formowaniu osobowoci- przez wzajemne oddziaywanie: analizowali dodatnie i ujemne wpywy. Jakie na siebie wywieraj. Zbliaa si godzina policyjna, trzeba si byo rozsta. Rudy by bardzo oywiony i pogodny. Nie mam teraz adnych zmartwie - mwi do przyjaciela - Chobym nawet chcia, nie mam. Teraz ty musisz si zacz czym martwi Wieczorem przed snem Zoka zatelefonowa do Rudego. W ostatnich miesicach czuli si ze sob wyjtkowo dobrze, zgadzali w pogldach na wiat, na wypadki, na ludzi. Pasjonoway ich te same zadania. Zapatrzeni byli w te same rzeczy nieuchwytne a tak wane, e malay wobec nich wszystkie inne problemy ycia. Wymiana najbahszych zda sprawiaa im przyjemno, Zoka telefonowa bez adnego powodu - ot tak, eby powiedzie dobranoc. Rudy lea ju w ku i na bosaka przybieg do telefonu. - Dobranoc - odpowiedzia przyjacielowi. Przy - nawet pobienej - lekturze zestawionych wyej fragmentw wida wyranie, jak bardzo pisarz jest wierny realiom, ucila je niekiedy, podajc na przykad dat, charakteryzujc bliej przedmiot dyskusji itp. Wszystkie wypowiedzi Rudego zostay przytoczone dosownie, i nawet tak drobne szczegy jak ten, e Janek Bytnar podbieg boso do telefonu, przenis pisarz do ksiki. Rozbudowana natomiast zostaa w Kamieniach na szaniec charakterystyka postaci: autor bardzo wnikliwie analizuje stan psychiczny swych bohaterw, piknie opisuje ich przyja, zdajc sobie spraw, e to wszystko bdzie pniej stanowio klucz do zrozumienia postpowania Zoki w dalszych partiach opowieci. Pamitnik sta si niejako konspektem najwaniejszego rozdziau ksiki: Pod Arsenaem. Dziki niemu zobaczy Aleksander Kamiski posta Rudego w oczach

przyjaciela oraz autocharakterystyk Zoki, wiadom, e czowiek piszc o innych, pisze take zawsze o sobie. Dla opisania sceny pod Arsenaem i tego wszystkiego, co po niej nastpio, pamitnik Zoki stanowi rdo podstawowe. Wida to doskonale w opisach zachowania Janka Bytnara, ju po odbiciu, a take w relacji o samym przebiegu akcji. Take scena mierci Jana Bytnara - tak patetyczna i zdawaoby si wskro literacka, jest scen autentyczn; naprawd tak umiera Rudy. Wprawdzie w pamitniku Zoki nie zosta utrwalony w moment, gdy umierajcy recytuje Testament mj Juliusza Sowackiego, ale wedug relacji wiarygodnych wiadkw, byo wa nie tak, jak zostao opisane w Kamieniach na szaniec. Scena ta bowiem ma swoje bardzo gbokie uzasadnienie w specjalnym kulcie Sowackiego wrd modziey szaroszeregowej (ywy by on przecie w legionach Pisudskiego, ktrych legenda robia na tym pokoleniu tak wielkie wraenie). W przededniu aresztowania Rudego, wanie podczas odprowadzania Zoki do domu przez Janka Bytnara i Stanisawa Broniewskiego, rozmawiano o ksice Karola Komiskiego: Kamienie na szaniec - byy to yciorysy kilku legionistw. Podobny tytu - jak ju wspomniano - Kamienie przez Boga rzucane na szaniec da swym wspomnieniom Tadeusz Zawadzki. A w rok po wydarzeniach pod Arsenaem komendant Ula 12 Jan Rossman, koczy swj Rozkaz L. 9/4 sowami: Wojna trwa, walka jest nie zakoczona; niech jej przywiecaj te same sowa, ktre prowadziy bohaterw Pomaraczarni, sowa z Testamentu Juliusza Sowackiego: Niechaj wic ywi nie trac nadziei... A jeli trzeba na mier id po kolei Jak kamienie przez Boga rzucane na szaniec Tytu ksiki spina wic klamr ca fabu: wyrasta z przey jednego z jej bohaterw, z atmosfery, jak yo cae pokolenie, zawiera ponadto w sobie pewn gbsz, metaforycznie ujt myl, bdc wskazaniem dla yjcych i utrwaleniem pamici o zmarych. Sam Zoka najgorcej namawia Kamiskiego do nadania ksice wanie takiego tytuu, take inni szaroszeregowi przekonywali autora, majcego pocztkowo pewne opory, do Kamieni na szaniec. Zaznaczmy jednak, e wydarzenia, ktre nastpiy po odbiciu Rudego, ukaza Kamiski w pewnym skrcie. Mianowicie, nie przedstawi zmian miejsca pobytu rannego, przenosin z ulicy Ursynowskiej na ulic Kazimierzowsk, a nastpnie do szpitala Wolskiego. W Kamieniach, na szaniec Rudy cay czas przebywa w jednym miejscu: na Mokotowie. W ten sposb powstaa bardzo spoista scena, o duym napiciu dramatycznym, a rwnoczenie delikatnie zabarwiona liryzmem, jedna z najbardziej przejmujcych w ksice. Jest w niej autor wierny wszystkim realiom zawartym w pamitniku, stwarzajc przy tym niezwyky nastrj, wynikajcy z wielkiego zaangaowania uczuciowego narratora. W takim przedstawieniu jednego ze zwrotnych momentw akcji pokaza Kamiski swoje znakomite wyczucie spoistoci fabularnej; nagromadzenie szczegw zwizanych z opisywaniem przenoszenia rannego osabioby dramatyzm tej sceny. Nie szkodzc wic prawdzie historycznej, zczy wszystko w jedn cao, wyzyskujc napicie dramatyczne tkwice w opisywanych wydarzeniach, tak aby czytelnik dugo pozosta pod wraeniem ostatnich chwil Rudego, aby mia wraenie, e by ich wiadkiem. Natomiast mier Alka Dawidowskiego, w szpitalu Dziecitka Jezus, stanowica scen poprzedzajc

odejcie Rudego, w niczym ju nie odbiega od faktycznych wydarze. I ten fakt ma rwnie swoje istotne uzasadnienie. Obaj zmarli w tym samym dniu. Sceny mierci ssiaduj ze sob w ksice, tak jak wydarzenia ssiadoway w yciu. Ale kada z nich peni inn funkcj ideow. mier Alka jest mierci oniersk, w pewnym sensie normaln w istniejcej sytuacji, z tak mierci jego koledzy z Szarych Szeregw s w stanie - cho z wielkim blem - pogodzi si, bo widz wany sens tej ofiary. I dlatego scena ta stanowi przygotowanie do tego, co nastpi, bo mier Janka Bytnara - jest mierci ofiary. Kamiski nie waha si wic - a jest to pisarz o wielkiej kulturze literackiej - przed naturalistycznym opisem wygldu Rudego, po katowaniu na Szucha; opisuje te szczegowo straszne mczarnie towarzyszce umieraniu i to wszystko potguje tragizm losu Rudego: zadrczonego w bestialski sposb na mier. Zrozumiaa staje si teraz reakcja kolegw, bezradnych wobec cierpie przyjaciela; ch wymierzenia kary tym, ktrzy zakatowali Janka Bytnara. Zrozumiae te staje si ich szybkie wewntrzne dojrzewanie, gdy tego typu przeycia ucz pokory wobec ludzkiego cierpienia a zarazem poczucia wielkiej odpowiedzialnoci za ycie drugiego czowieka. Kamienie na szaniec s take opowieci o wzrastaniu modych, o przemianach wewntrznych towarzyszcych dojrzewaniu, ukazuj, jak z modoci wchodzi si w wiek mski. Bohaterw ksiki poznajemy w momencie, gdy modo jeszcze prawie graniczy z dziecistwem. Wanie zdali matur i pragn zdobywa cay wiat. Byli uczniami jednej z najlepszych szk rednich w Warszawie: Batorego, wielu z nich miao wybitne uzdolnienia, mieli otwarte gowy i wysokie aspiracje yciowe. Uczniem tej szkoy by wanie Krzysztof Kamil Baczyski - wspkolega bohaterw Kamieni na szaniec. Naleeli do 23 Warszawskiej Druyny Harcerzy, ktra znana bya ze znakomit ej atmosfery i wspaniaego druynowego: harcmistrza Leszka Domaskiego. -W ksice rodowisko szkoy i druyny zostao ukazane bardzo interesujco. Od tej charakterystyki rozpoczyna autor Kamieni opowie tak, aby mc swych bohaterw przedstawi od razu na tle pewnej zbiorowoci. T metod zreszt stosuje Kamiski w caej ksice, czc elementy charakterystyki socjologicznej z psychologiczn. Dziki temu poznajemy domy rodzinne bohaterw, ich rodzicw, rodzestwo, nauczycieli i przeoonych harcerskich. Po takim zwiadzie rodowiskowym prezentuje Kamiski swoich bohaterw: kreli ich wygld zewntrzny, charakteryzuje upodobania, przedstawia zalety i wady. Charakteryzuje ich bezporednio poprzez relacj narratora oraz porednio, gwnie ukazujc w dziaaniu. Czasem wykorzystuje pisarz bardzo drobny szczeg, co na pozr zupenie banalnego, dla wzbogacenia sylwetki psychicznej bohatera. Przykadem jest epizod zwizany z kupieniem skrzanej kurtki przez Alka. Ten incydent pokazuje jeszcze pewn dziecinno bohatera, a zarazem sprowadza go do bardzo ludzkich wymiarw, tym samym jego posta staje si czytelnikowi blisza. Wprowadza pisarz take tak motywacj postpowania bohaterw, aby ju niejako z gry przygotowa czytelnika do roli, jak Alek, Rudy i Zoka maj pniej odegra w Szarych Szeregach. Kreacja postaci bohaterw jest w Kamieniach na szaniec spraw niezwykle wan; czytelnik bowiem musi ju na pocztku opowieci ich polubi, uwierzy w ich prawdziwo, dostrzec w nich ywych modych ludzi: niezwykych a jednak bardzo bliskich. Tak te si stao. Talent pisarski Aleksandra

Kamiskiego i jego wiedza pedagogiczna zaowocoway znakomicie wanie w tej warstwie opowieci. Szczeglnie pierwszy rozdzia Kamieni zawiera sporo wiedzy pedagogicznej, psychologi cznej i socjologicznej, a przecie ani przez moment nie odczuwa si tego jako nucego balastu erudycyjnego. O sprawach bardzo wanych, czasem tragicznych, niejednokrotnie nawet patetycznych, pisze Aleksander Kamiski zawsze prosto, ma dar jasnego, zwizego i bardzo przekonywajcego ujmowania spraw trudnych i to take stanowi cech jego caego pisarstwa. Wspomniano ju, e w Kamieniach na szaniec ukazano dojrzewanie pokolenia. Wraz z tym procesem pojawiaj si problemy towarzyszce odchodzeniu od beztroski modoci. Wszystkie te nieatwe zagadnienia wprowadzi pisarz na karty ksiki: bd to w formie dyskusji toczcej si midzy modzie harcersk, bd te w formie przemyle poszczeglnych postaci. Jednym z takich trudnych problemw jest sprawa zabijania wroga; to ona wanie bdzie spdza sen z powiek Alka. A wyraz oczu umierajcego esesmana bdzie niepokoi Rudego. W takim przeywaniu problemw czasw okupacji te zostao przedstawione dojrzewanie, ktre jest nie tylko nabywaniem odwagi, mstwa, twardoci charakteru, ale take pogbiajc si wraliwoci moraln. Mieci si w niej poczucie odpowiedzialnoci za dom rodzinny, mdrze pojte koleestwo, uczciwo w ocenianiu samego siebie. W akcj ksiki wplt autor bardzo wiele interesujcych dyskusji. Prowadzone s one jeszcze z modzieczym zacietrzewieniem, ale zarazem z du ostroci w widzeniu spraw. Jedn z najciekawszych jest rozmowa z ojcem Zoki na temat niebezpieczestw i wypacze, jakimi grozi kombatanctwo. S te i inne: o koniecznoci przebudowy charakteru Polakw, o czasach, ktre nadejd po zakoczeniu wojny, o etyce walki, potrzebie samoksztacenia. Stanowi one jakby drugi, gbszy nurt Kamieni na szaniec ukazujcy najpeniej motywacj poczyna bohaterw. Bez niego ksika staaby si pytk, sensacyjn powieci, choby nawet opowiadaa o tych samych ludziach i wydarzeniach. Jednak tracc ca aur moraln i patriotyczn, towarzyszc wszystkim poczynaniom bohaterw - straciaby swj niepowtarzalny charakter. Wanie pojcie walki i suby, ktre w naturalny sposb realizuj w codziennym yciu Alek, Rudy i Zoka, wywodz si z tego drugiego nurtu Kamieni na szaniec. I tak dochodzimy do nazwania trzeciej prawdy zawartej w ksice Aleksandra Kamiskiego, tkwi w niej pewien imperatyw moralny, nakazujcy splecenie osobistego ycia z losami narodu. To poszukiwanie nowych drg walki i suby byo cech charakterystyczn nie tylko Bukw, lecz wszystkich czynnych elementw spoeczestwa polskiego w jesieni i w zimie - pisze autor w drugim rozdziale Kamieni. A wic harcerze z Pomaraczarni nie zachowuj si jako wyjtkowo, ale tak Jak wszyscy, jak cay nard i dlatego decyzja podjcia walki nie jest umotywowana chci przeycia przygody, lecz moralnym nakazem chwili. Ci chopcy, ktrych przedstawi autor w rozdziale pierwszym, nie mogli w momencie zagroenia Ojczyzny zareagowa inaczej, ich postpowanie byo logicznym nastpstwem tego, jak ich uksztatoway: dom, szkoa i harcerstwo. Nie byli wcale pokoleniem stracecw, obca im bya wszelka desperacja, czy katastroficzne nastroje. Byli prawdziwie modzi: potrafili si bawi uczy, kocha, pasjonowa wieloma sprawami, ale ponadto,

by w nich gboko zakorzeniony kodeks norm moralnych. Wiedzieli, co to znaczy patriotyzm i mieli szczer wol caym yciem suy Bogu i Ojczynie, rozumieli, e rodzicom naley si szacunek, przeoonym posuszestwo, a zmarym pami i modlitwa. O tym nigdy nie dyskutowali - to po prostu w nich byo. S take w Kamieniach na szaniec elementy przygody, ryzyka, niebezpieczestwa. Jest grony przeciwnik, ktrego pokonanie wymaga odwagi i mdroci. W takim przedstawieniu wroga tkwi take jeden z walorw ksiki. Niemcw nie pokazano w niej, jako gupiego, atwego do zwycienia okupanta, co jest cech tylu ksiek o tematyce wojennej. Niemcy w Kamieniach s mdrzy, przebiegli i okrutni. Przez to bohaterowie musz dziaa rozwanie i mdrze. Przyjemnie mie do czynienia z przeciwnikiem rzutkim i pomysowym! Du satysfakcj jest mu si nie da, odparowa, uderzy go w czue miejsce. Szczeglnie, gdy przeciwnik jest zbrojny w potne rodki, samemu za rozporzdza si tylko kred i ma nalepk. ls Pisze Aleksander Kamiski o akcji maego sabotau. Walka z takim wrogiem jest powan, msk prb si. Najwicej elementu przygody znajduje si wanie w rozdziale W subie Maego Sabotau. Pomysowo modziey sprawia, e chwilami czytelnik odnosi wraenie, e to wielka harcerska gra: wymagajca odwagi, spostrzegawczoci, szybkiego refleksu, sprytu i nieco poczucia humoru. Fakt, e bohaterowie ocieraj si o realne niebezpieczestwo, dodaje tej grze tylko atrakcyjnoci - ale jeszcze nie przeraa. Groza pojawi si dopiero w nastpnych rozdziaach. Ale ta przygoda, ktra jest wci obecna w Kamieniach na szaniec, jest zarazem szko charakterw. Wanie przeywajc t przygod wawerczycy uczyli si punktualnoci, posuszestwa, rzetelnoci i uczciwego stosunku do obowizkw, uczyli si i tej trudnej prawdy, e odwag musi kierowa rozsdek. wiadomo tego stwarzaa szans powodzenia wszelkich zamierze - tak efektownie wygldajcych wyczynw szaroszeregowej modziey. Przy pobienej lekturze czytelnikowi moe si wydawa, e to przypadek i fantazja decydowaa o powodzeniu w rysowaniu kotwic, zrywaniu flag hitlerowskich, malowani u hase na murach Warszawy. Wszystkie te akcje s prowadzone z rozmachem, pene emocji i znakomicie trzymaj czytelnika w napiciu. Wystarczy jednak zacz czyta nieco uwaniej, by dostrzec, jak niezwykle sumiennie Zoka planuje kad akcj, jak stara si wyeliminowa kade, potencjalne niebezpieczestwo, przewidzie rozwj sytuacji. Nie osabia to jednak wcale dynamizmu ksiki, wypadki tocz si bardzo szybko, zawieraj w sobie zawsze element niespodzianki - jednak nie rzdzi nimi lepy przypadek. Jest w kocu w Kamieniach na szaniec take stopniowanie emocji: may sabota jest przygotowaniem do dywersji, dywersja przygotowuje do odbicia Rudego, to za do rwnie dramatycznych i coraz trudniejszych akcji, take do mierci innych bohaterw ksiki. Przygotowuje zreszt wielorako: stopniuje napicie, bo przygoda staje si coraz bardziej niebezpieczna, ale te bohaterowie s coraz dojrzalsi: z modzieczej przygody przechodz do twardej mskiej walki. S peni zapau, bawi ich may sabota, ale coraz bardziej narasta w nich pragnienie podjcia otwartej walki z okupantem. I tak dochodzimy do akcji pod Arsenaem, ktra stanowi

moment zwrotny dla dalszego rozwoju wypadkw. Oto odchodz Alek i Rudy - ich wielka gra skoczya si mierci, jaki rozdzia w dziejach Szarych Szeregw zosta zamknity. Ze wzgldu na duy adunek napicia emocjonalnego u uczestnikw wydarze moment odbicia Rudego posiada wszelkie cechy punktu kulminacyjnego; bd wprawdzie pniej jeszcze inne akcje, inne starcia z wrogiem, po ktrych te opakiwa si bdzie polegych kolegw, ale bdzie to jednak przede wszystkim jawna walka z Niemcami. Starcie pod Arsenaem jest czym innym, bo ma inny cel: nie jest rozrachunkiem, lecz ratowaniem przyjaciela, i ten fakt stwarza specyficzny klimat, w kt rym jest co z romantycznego mierzenia si na zamiary. Napicie tej sceny wzrasta w momencie odwoania pierwszego przygotowania do odbicia Janka Bytnara, by osign swj szczyt wwczas, gdy zapadnie decyzja pozytywna. Teraz wypadki tocz si ju byskawicznie, przybliajc chwilami Kamienie na szaniec do sensacyjnej powieci, jednak bohater, ktrym jest teraz pewna zbiorowo, nie posiada adnej z cech awanturniczej postaci. Podstawowa sprawa nie zostaje ani na moment zepchnita na plan drugi utworu. Autor z duym powodzeniem poczy w tej scenie przygod z realiami historycznymi i pogbion refleksj psychologiczn. Wspomniano ju o wzrastajcym napiciu w czasie odwoania akcji uwolnienia winia. Do tej sceny trzeba jeszcze na moment powrci. Oto czytelnik jest ju przygotowany do ocalenia Rudego przez przyjaci. Wszystko zostao sumiennie opracowane, a wiadomo, i liczy si kada chwila, wywouje wraenie koniecznoci odbicia w tym momencie. I wanie wtedy akcja zostaje odwoana. Tu przed godzin przejazdu samochodu wiziennego Zoka dostaje rozkaz: rozadowa akcj. Mieni si cay na twarzy, przeywa straszliwy wstrzs. Jest ju jednak tak wyrobiony i karny, e zdejmuje ludzi z posterunkw. Ledwo skoczy, ulic przejechaa winiarka z Szucha . Widoczne s wwczas wielkie zmagania wewntrzne Zoki midzy pragnieniem ratowania przyjaciela a koniecznoci wykonania rozkazu. Do zrozumienia postawy Zoki czytelnik zosta przygotowany od pierwszych kart ksiki. Harcerstwo zawsze byo szko posuszestwa, Wawer za wzbogaci to jeszcze o umiejtno panowania nad sob - nawet wbrew sobie. Dlatego Zoka wie, e musi odwoa akcj. Mimo tego jednak ani napicie emocjonalne nie opada, ani nie mija nastrj oczekiwania. Potem ju wypadki potocz si byskawicznie. Z nami to jak z lasem, Haniu. To i tamto drzewo pada pod siekier, a tymczasem cay las ronie i pnie si ku grze... - powiedzia Tadeusz Zawadzki do swej siostry w jaki czas po mierci przyjaciela. Pokazujc modsze pokolenie harcerzy takich, jak: Andrzej Romocki (Morro), Janek Gutt, Jerzy Tabor (Pajk) i innych, agodzi pisarz tragiczn wymow ksiki, koczcej si mierci Zoki. Wydawa by si mogo bowiem, e odejcie Alka, Zoki, Rudego, Felka Pendelskiego, i innych stworzy w Szarych Szeregach wyrw nie do wypenienia, e co si w tych, ktrzy pozostali, zaamie i odbierze sens temu wszystkiemu, czym yli wczeniej. Zbyt wytrawnym by jednak Kamiski pedagogiem, by ksice dla modziey nada wymow pesymistyczn. Dlatego opowie o ludziach, ktrzy... w ycie wciela potrafili dwa wspaniae ideay: braterstwo i sub nie koczy si, lecz urywa - tak jakby pisarz musia odoy

piro, bo nadszed znw czas dziaania. Pisze wyranie: Walka trwa. Trzeba przerwa t opowie. Przerwa, to jednak nie skoczy, bo jeszcze nic si nie skoczyo; walk podjli modsi koledzy Alka, Rudego, Zoki. Ka-miski nie zamyka wic swej ksiki, czyni j otwart, zapowiadajc tym samym cig dalszy wydarze. Gdyby jednak wczeniej nie pojawi si w Kamieniach na szaniec problem szybkiego dorastania modszej Pomaraczarni, gdyby nie pojawi si Andrzej Morro, tak podobny pod pewnymi wzgldami do Tadeusza Zawadzkiego, to wwczas wraz ze mierci gwnych bohaterw akcja zamykaaby si nieodwoalnie. Ten proces szybkiego dorastania ludzi zosta zarysowany w Kamieniach bardzo wczenie. Na oczach czytelnika, niemal od pierwszych kart ksiki, ronie modsza Pomaraczarnia, a ci, ktrzy dochodz z zewntrz (na przykad Andrzej Morro z PETu), szybko si wtapiaj w jej szeregi. W bardzo piknym porwnaniu Szarych Szeregw z rosncym lasem uchwycone zostao to zjawisko nadzwyczaj trafnie. Jest to gboka i niebanalna refleksja dotyczca wartoci nieprzemijajcych, ponadczasowych, ktre nie przepadaj nawet wwczas, gdy ginie czowiek, ktry nosi je w sobie; podejmuj je natychmiast modsi, uksztatowani przez system tych samych wartoci i ideaw. Problem ten siga zreszt jeszcze w dalsz przyszo. Zmarli yli jeszcze dugo w wiernej pamici przyjaci, ich imiona nosiy harcerskie bataliony walczce w Powstaniu Warszawskim. Dalsze ycie zapewnia im literatura, dziki ksice Aleksandra Kamiskiego pokolenie pnych wnukw wybiera Zok, Rudego, Alka jako bohaterw druyn harcerskich. Sia sugestii pisarskiej sprawia, e postacie bohaterw Kamieni na szaniec jakby wyszy z ksiki i rozpoczy nowe ycie. Ksika utrwalia czas i ludzi, uratowaa ich od zapomnienia. Las, o ktrym mwi Zoka do swej siostry, jest wci ywy i zielony. Kamienie na szaniec nale do literatury faktu; beletryzacja ma w nich charakter bardzo subtelny, a gwnym celem pisarza jest stworzenie wiarygodnej relacji o ludziach i wydarzeniach prawdziwych. Ten typ literatury rozwin si bardzo bujnie po wojnie, stajc si trwaym doku mentem swoich czasw. Ksika Kamiskiego czy w sobie elementy opowieci reportaowej i harcerskiej gawdy. Reportaowo uwidacznia si w deniu do stworzenia bardzo szczegowo udokumentowanej relacji o warszawskich Szarych Szeregach. Autor pisze prawie wycznie o ludziach, ktrych zna osobicie, i o wydarzeniach, w ktrych osobicie uczestniczy, bd te zna z opowiada wiarygodnych wiadkw. Wprowadzi jednak do rozwinity komentarz narratora, obszerne charakterystyki psychologiczne bohaterw, czc w ten sposb techniki reportaowe z narracj literack. Ksika pisana bya na gorco, bezporednio pod wpywem przeytych wypadkw, bez dystansu wobec opisywanych wydarze. To zadecydowao, e jest ona jednak czym wicej ni opowieci reportaow. Aleksander Kamiski tkwi w samym rodku spraw, ktre opisywa, i z tej sytuacji wynikn ton arliwego zaangaowania emocjonalnego, ktry wywiera na czytelniku tak silne wraenie.

Przypomnijmy, jak zaczynaj si Kamienie na szaniec: Posuchajcie opowiadania o Alku, Rudym, Zoce i kilku innych cudownych ludziach, o niezapomnianych czasach 1939- 1943 roku, o czasach bohaterstwa i grozy. Posuchajcie opowiadania o ludziach, ktrzy w tych niesamowitych latach potrafili y peni ycia, ktrych czyny i rozmach wycisny pitno na stolicy oraz rozeszy si echem po kraju. Autor pisze wyranie: posuchajcie, a nie przeczytajcie, tak jakby mwi do suchacza, a nie pisa dla czytelnika. To bardzo istotna sprawa a nie kwestia przypadku. Ot pierwsza wersja ksiki bya - rzec by mona - wersj mwion. I tu trzeba powrci do genezy Kamieni na szaniec. Autor ksiki mieszka przez ca okupacj w Warszawie, a jego rodzina przebywaa pod Warszaw. W maju 1943 roku przyjecha autor Antka Cwaniaka do rodziny przebywajcej wwczas w bikowie, by bardzo poruszony i poprosi on, aby siada do pisania. Chcia, aby pisaa rcznie, by w takim stanie psychicznym, e nie chcia skorzysta z maszyny do pisania, cho staa na oknie. Mwi urywkami, spacerujc po pokoju, czasem sowa przychodziy mu z trudnoci. Trwao to dwa dni, pniej Kamiski zabra rkopis i pojecha do Warszawy - w lipcu ukazay si Kamienie na szaniec. Byo to co wicej ni zwyczajne dyktowanie: w autorze ksika ju widocznie dojrzaa i zostaa nawet w szczegach przemylana, skoro mg z pamici dyktowa j przez kilka godzin, a zarazem obserwowa wraenie, jakie wywiera na piszcej. Wraenie byo bardzo silne i w ten sposb od razu sprawdzaa si celowo wyboru takiej wanie formy. Posuchajcie... tak przecie zaczyna si gawda, a gawd harcerskich wygosi Aleksander Kamiski w swym yciu bardzo wiele, by mistrzem tej formy, posiada ogromn atwo nawizywania kontaktu ze suchaczami. Zna to wanie w przytoczonym powyej zdaniu otwierajcym ksik; takich bezporednich odwoa znajdziemy zreszt w niej wicej. Pisarz bardzo swobodnie przechodzi od jednej informacji do drugiej, jzyk bliski jest mwionemu, z bogatego ta opowieci wyaniaj si postaci i zdarzenia, jakby wypyway ze wspomnie o dniu wczorajszym o przeszoci, ktra graniczy jeszcze z teraniejszoci. Pozostay zreszt w ksice take inne lady takiej sytuacji jzykowej: a wic dialogi prowadzone w mowie potocznej, uwarunkowane konkretn sytuacj mwienia, czasem pewna skrtowo wypowiedzi, czasem powtrzenia nie majce stylistycznego uzasadnienia. Autor bardzo umiejtnie oscyluje pomidzy lapidarnoci a rozcigliwoci toku opowiadania. Raz ogranicza si do zwartej, krtkiej informacji, wiadom tego, e czytelnik dobrze rozumie, o co chodzi, kiedy indziej drobiazgowo opisuje, zwaszcza konkrety. Wytwarza to swoist dynamik narracyjn, tak wan dla utrzymania w napiciu uwagi odbiorcy. Autor operuje take bardzo umiejtnie nastrojami: art jest zawsze powcigliwy, patos dyskretny. Trzykrotnie opisuje Kamiski mier bohaterw, ktrzy stali si ju bliscy czytelnikowi, nie powtarza si w tych opisach ani raz; kade odejcie jest inne, podobnie jest przy opisach akcji dywersyjnych czy sabotaowych. S te sceny w Kamieniach przypominajce zupenie kadry z filmu. Dzieje si tak przewanie wwczas, gdy autor zmienia czas narracji, na przykad z przeszego przechodzi w czas teraniejszy, wwczas na chwil zatrzymuje si akcja, a autor kreli obraz - cho nierozerwalnie zwizany z fabu ksiki - to jednak

rzdzcy si wasnymi prawami i mogcy istnie oddzielnie. Takim obrazem koczy te Aleksander Kamiski sw ksik. Jest to obraz mierci Zoki - scena jakby namalowana: skondensowanie ruchu, barw, ksztatw, rnych rodzajw zda: od napicia, towarzyszcego pocztkowi ataku, poprzez narastajcy bitewny zgiek - a do ostatecznego uspokojenia, i odejcia Zoki na wieczn wart. W tym momencie narrator znw zmienia czas: Bezsilne, omdlae ciao osuwa si spod ciany ku ziemi... - tak zamyka si teraniejszo. Zdanie nastpne: Zdobycie posterunku andarmerii w Sieczychach byo jednym z najpikniejszych zwycistw Zoki - narzuca ju do opisanych wydarze dystans, sowo byo odsuwa wydarzenia w przeszo. Umiejtne operowanie czasem daje w Kamieniach na szaniec znakomite efekty w wywoywaniu nastroju, pogbia ekspresj opisywanych scen. Ostatnie zdania ksiki s utrzymane w czasie teraniejszym, bo przecie - jak ju wspomniano: Walka trwa. Opowie, o wspaniaych ideaach Braterstwa i Suby, o ludziach, ktrzy potrafi piknie umiera i Piknie y - takie zakoczenie ksiki sprawia, e jest ona jednak - mimo mierci bohaterw - wychylona ku yciu, nie jest wic epitafium dla zmarych, lecz pamitk dla ywych. Wielotysiczne nakady Kamieni na szaniec zawsze byskawicznie znikaj z pek ksigarskich. Ksika cieszy si niesabnc popularnoci wrd kolejnych pokole modych czytelnikw. Modsi szukaj w niej przede wszystkim sensacyjnej akcji, starsi wzorw osobowociowych. Powracaj wielokrotnie do niej dzieci i modzie na rnych etapach czytelniczej edukacji. Przed wszystkimi atakami krytyki, zarzucajcej jej w latach pidziesitych sabo ideologiczn oraz idealizowanie postaci, ksika obronia si sama. Nie zaszkodzia jej te dziesicioletnia nieobecno na pkach ksigarskich w okresie 1946-1956. Dzisiaj Kamienie na szaniec uznawane s ju powszechnie przez krytyk literack za klasyk, za najlepsz ksik dla modziey o tematyce wojennej. Przyznaj to wszyscy badacze literatury dla dzieci i modziey, by przywoa tylko nazwiska Krystyny Kuliczkowskiej, Zbigniewa J. Biaka i Stanisawa Fryciego. Take w opinii historykw ksika ta stanowi pozycj o doniosym znaczeniu. Tomasz Strzembosz - znawca lat 1939-1945 bardzo wybitny - zauway, e Kamienie na szaniec to zarazem pierwsze historyczne opracowanie, prba wiadectwa, dydaktyczna opowie dla wspczesnych i dla potomnych oraz osobista relacja, dokument historyczny (dokument wiadomoci i dokument epoki), arliwe wyznanie dopiero co przeytej prawdy o ludziach. Stworzyy one fakt psychologiczny, ktry wycisn pitno na wszystkich, ktrzy pniej pisali o Szarych Szeregach; narzuciy model wyobrani zbiorowej i sposb wartociowania. Potwierdza to reakcja czytelnicza na kade nowe wydanie ksiki, tarcze szkolne, kwiaty i harcerskie chusty na grobach Alka, Rudego i Zoki, a take coroczne zloty druyn i szczepw im. Szarych Szeregw w rocznic wydarze pod Arsenaem. Nie byoby tego wszystkiego, gdyby Aleksander Kamiski nie napisa Kamieni na szaniec. ***

SONECZNE DNI Posuchajcie opowiadania o Alku, Rudym, Zoce i kilku innych cudownych ludziach. o niezapomnianych czasach 1939-1943 roku, o czasach bohaterstwa i grozy. Posuchajcie opowiadania o ludziach, ktrzy w tych niesamowitych latach potrafili y peni ycia, ktrych czyny i rozmach wycisny pitno na stolicy oraz rozeszy si echem po kraju, ktrzy w ycie wcieli potrafili dwa wspaniae ideay: BRATERSTWO i SUB. Na jednej z dzielnic warszawskich byo rodowisko modziey harcerskiej, ktre umiao stworzy atmosfer i warunki, w jakich modzie czua si dobrze, pragna sama ksztaci swe charaktery, sama sobie stawiaa cele i sama czynia wszystko, co w jej mocy, by te cele osiga. Jednym z zespow tego rodowiska by zesp Bukw , nazwany tak od czstych wypraw lenych, jakie czyni rokrocznie. Zesp Bukw, do ktrego naleeli Alek i Rudy , by zespoem udanym. Byo w nim to, co stanowi o sile i prnoci kadej gromady: duch zespou, koleestwo i ciga aktywno; czyn jeden po drugim, i rozmach, i radosny umiech. W lecie i w zimie, w czasie dugich wakacji i w czasie krtkich dni witecznych zesp rusza w dalekie gry, nad odlege jeziora lub w pobliskie lasy i niedalekie pola. Alek by dryblasem. Wysoki, szczupy, o niebieskich oczach i powej czuprynie, cigle si umiecha, mwi szybko, wymachiwa rkoma i przy byle okazji wpada w zachwyt. Wpywom zespou Bukw zawdzicza nabywanie pewnej waciwoci charakteru bardzo mu obcej: chodnego panowania nad sob w chwilach wanych. Kiedy na wsi, gdzie Alek przyjecha -na par dni, syn gospodarza rbic drzewo uderzy si siekier w nog. Krew silnie popyna na ziele trawy. I, jak czsto w takich wypadkach, cae wystraszone otoczenie stracio gow. Kto krzykn wylky, kto uciek do pokoju, eby nie widzie krwi, paru domownikw biegao bezradnie po domu bezsensownie szukajc wody, waty. Alek jeden z caego otoczenia zareagowa cakowicie odmiennie ni inni: znik mu z twarzy wyraz niefrasobliwego roztrzepania, zbiegy si brwi nad oczyma. Po chwili by ju przy skaleczonym, naciskajc silnie kciukiem miejsce powyej krwawicej mocno rany. - Panno Basiu - zwrci si do wystraszonej, stojcej bezradnie dziewczyny - widzi pani, ju w porzdku. Prosz wzi ten paski kamyk, wymy go i przynie mi razem z rcznikiem. Zrobimy opatrunek uciskowy. Gdy to mwi - mwi spokojnym, naturalnym gosem. Z twarzy znikao skupienie i pojawi si znw umiech. A Rudy? Rudy mia piegowat twarz i rudawe wosy. Caa istota Rudego zerodkowaa si w jego oczach i czole, odzwierciedlajc wybitn inteligencj. Uzupeniajcy charaktery ludzkie zesp Bukw - ten sam, pod ktrego wpywem roztrzepany uczuciowiec Alek stawa si opanowany i skupiony - zesp ten urodzonego intelektualist Rudego ciga do konkretw przyziemnego ycia. Przy czym owo przyziemne ycie uosobione zostao w postaci... kucharstwa. Mianowicie na kadej wycieczce, na kadej wyprawie, na kadym obozowisku Rudy by kucharzem Bukw. Co si biedak w pocztkach kucharzowania nacierpia - nie warto opisywa. Warto natomiast stwierdzi, e po pewnym czasie potrawy przyrzdzane przez Rudego

przestay denerwowa i mieszy, zaczy zastanawia, a wreszcie zdumiewa. - Bracie - mwi powanie Zeus1, wdz Bukw - wietnie gotujesz! Masz wyjtkowy talent kucharski. Byo to w pierwszym okresie przygldania si Zeusa Rudemu. Tote Zeus - harcmistrz Leszek Domaski - zauway tylko cz prawdy: ujawniony talent kucharski. Istota Rudego bya inna. To nie by chopiec o talencie kucharskim. By to chopiec o duej, wszechstronnej skali talentw w ogle, ale ujawnio si to dopiero z biegiem lat. Na razie nikt tak wspaniaego nie piek na patyku chleba (tak, tak - chleba na patyku, to nie jest omyka zecera!), nikt tak wietnie nie smay potek na oleju, adna kasza hreczana nie potrafia si zmierzy z kasz Rudego. A ju zupenie magicznym zjawiskiem wydawao si Bukom to, gdy kiedy Rudy ugotowa wietn zup... z pokrzyw! To jednak, co zdecydowao o popularnoci Rudego w zespole, nie miao nic wsplnego z kucharstwem. To co oparte byo na talentach artystycznych Rudego i na jego zamiowaniu do majsterkowania. Pewnego razu obmyli Rudy oznak dla zespou Bukw. Cyfra 23 w trjkcie, wycita w jasnym metalu, na pomaraczowym tle maej, sukiennej podkadki. Cay zesp Bukw by zachwycony estetyk oznaki, dyskrecj odcieni, delikatnoci rysunku. Pobudzony zachwytem kolegw Rudy zmajstrowa sztanc i wasnorcznie odbi ni tyle oznak, ilu czonkw liczy, zesp Bukw. - Ja ci mwi, przejdziesz do historii sztuki klepa protekcjonalnie Rudego po ramieniu gruby Andrzej Zawadowski 2. - A ty, Alek - cign dalej tene sam Andrzej Grubas - musisz si zabra do skomponowania oznaki narciarskiej dla Bukw. Alek bukowej oznaki harcerskiej nie skomponowa nigdy, chocia by najlepszym narciarzem zespou. Narciarzem narwanym, narciarzem niepokojcym rodzicw i Zeusa, narciarzem, ktrego nigdy nie zadowalay agodne stoki i uczszczane tory. Narciarzem, ktrego niespokojny duch cign w wysokie gry, na nowe i samotne szlaki. Ten niespokojny duch narciarski by tylko czstk osobowoci Alka, ktra caa bya niespokojna, spragniona niecodziennoci, stskniona do nadzwyczajnoci. Zreszt tsknota Alka do niecodziennoci, do czynw przekraczajcych wyobrani i moliwoci przecitnego czowieka, bya taka sama, jak tsknota wszystkich jego kolegw - Bukw. A moe nie tylko Bukw? Moe jest to tsknota kadej modoci? Ta tylko rnica zachodzia midzy tsknotami dziesitkw tysicy modych serc, a tsknotami do niecodziennoci Bukw, e Buki umiay si zdoby na wcielenie wielu swych marze w czyn. Istniaa w Warszawie szkoa, dobra szkoa. W stolicy nie brak byo doskonaych szk. I ta bya wanie jedn z nich. W szkole tej pracowa waciwy zesp nauczycielski. Gdy piszemy waciwy nauczyciel, mamy na myli czowieka, ktry posiada umiejtno zachcania i wdraania uczniw do samoksztacenia. T wanie waciwo miaa wikszo nauc zycieli gimnazjum imienia krla Stefana Batorego3. Czy to si wyda dziwne, jeli podamy do wiadomoci, e nauczycielem
Zeus - Leszek (Lecholaw) Domaski, czonek pierwszej wojennej Gwnej Kwatery Harcerzy, wizytator Polski Wschodniej, zastpca Naczelnika Harcerzy, zgin w Misku na przeomie 1939 i 1840 r. 2 Andrzej Zawadowski, Grubas, Gruby - maturzysta Batorego w 1939, podharcmistrz, zgin w czasie akcji czarnociskiej w roku 1943. 3 Gimnazjum in. Stefana Batorego - znana pastwowa szkoa rednia w Warszawie.
1

geografii w gimnazjum i liceum Stefana Batorego by pan profesor Domaski, przez cz uczniw zwany Zeusem? Mianowicie przez t cz uczniw, ktra naleaa do zespou Bukw. Co prawda pan profesor Leszek Domaski by dopiero drugi rok nauczycielem i liczy sobie zaledwie osiem lat wicej ni uczniowie klasy, ktrej by wychowawc. Chocia tak byo i chocia zesp nauczycielski gimnazjum im. Batorego by zespoem ludzi wiatych, cay korpus profesorski mia jednomylnie profesorowi Domaskiemu za ze, e wprowadzi zwyczaj zwracania si do siebie czci uczniw przez - ty. Oczywicie nie na lekcjach, tym niemniej jednak... Korpus nauczycielski wyranie to dziwactwo dezaprobowa i ostrzega koleg Domaskiego przed niebezpieczestwem zbytniego spoufalenia si z modzie. Wanie w tej chwili wychodzi gromadka chopcw i ich nauczyciel na ulic. Lekcje si skoczyy. Id powoli, rozmawiaj. - Suchaj, Zeus, idziemy dzi na Burz nad Azj czy na Dziesiciu z Pawiaka? - pyta Alek. Alek jest wielbicielem kina. Profesor Domaski rwnie. Kilka razy w miesicu chodz razem do kin. - Zeusie kochany - wtrca si Czarny Ja4 poycz mi gow Indianina wyrzebion w orzechu kokosowym, ktr przywioze z Ameryki. Jest mi bardzo potrzebna - chc sobie zrobi podobn z huby. Poniewa dzisiejsza lekcja profesora Domaskiego obracaa si wok spraw Yellowstone Parku w Stanach Zjednoczonych, rozmo wa schodzi na Yellowstone Park. Kto stawia par pyta dotyczcych parku narodowego w Tatrach. Zeus odpowiada. Andrzej Grubas zaperzony nie zgadza si z pogldami profesora. Caa gromadka staje na ulicy, chopcy gestykuluj, miej si i znw powaniej. Przechodnie uliczni, szybko wymijajc gromadk, nie zauwaaj jednego z dziwactw profesora Domaskiego: koczenia lekcji na ruchliwej ulicy miasta. S w kraju domy rodzinne, w ktrych istniej warunki dajce mono zdrowego rozwoju psychicznego i fizycznego zarwno rodzicom jak i dzieciom. W domach tych jest wystarczajca skala zarobkw, bez ktrych jake trudno o normalne ludzkie ycie. Jest take harmonia wrd czonkw rodziny, oparta na wzajemnej dobrej woli i ustpliwoci. Jest pewien poziom kulturalny, umoliwiajcy udzia w przeyciach caego wiata i w dorobku przeszych pokole. Jest wreszcie specjalna atmosfera, ktr trudno okreli, a ktr poznaje si tylko po skutkach: poszczeglnych czonkw rodziny czy mocna wi, dom jest ostoj i otuch, dodaje odwagi, zapewnia spokj. Takimi wanie dobrymi domami rodzinnymi byy domy Alka i Rudego. Ojcowie kadego z nich byli ludmi biorcymi czynny udzia w yciu spoecznym. Matki obu chopcw byy kobietami yczliwymi i mdrymi. Oba te domy nie znay si jednak, nie utrzymyway ze sob stosunkw. Dom Alka by domem kierownika fabryki. Dom Rudego - to dom inteligencki pierwszego inteligenckiego pokolenia. Ojciec Rudego by pierwszym w swej chopskiej rodzinie, ktry pozostawiwszy wie
Dyrektorem jej by Witold Ambroziewicz - wybitny pedagog. Cz modziey gimnazjum ciya do Krgu witego Jerzego, cz do Pomaraczarni. 4 Czarny Ja- Jan Wuttke, maturzysta Batorego z 1939. czonek warszawskiej Komendy Chorgwi, harcmistrz, podporucznik, poleg jako zastpca dowdcy kompanii batalionu Zoka okoo 19 wrzenia 1944

poszed do szk miejskich i do miasta. Rudy i Alek mieli wyjtkowo szczliwe warunki modoci: dobry dom, dobra szkoa, dobra organizacja modzieowa; a wszystkie te czynniki wspdziaay ze sob i wzajemnie si wspieray. Jake - niestety - niewielu jeszcze chopcw w Polsce ma takie warunki modoci. Oczywicie szkoa, dom, rodowisko koleeskie ogromnie uatwiy dobry start yciowy tym chopcom. Ale nie popenijmy bdu zej oceny: o poziomie sportowca nie decyduje nawet najlepsze boisko ani najbardziej wygodny ubir, ani skrupulatne przestrzeganie trybu ycia sportowego - o poziomie sportowca decyduje co innego: jego istotne uzdolnienia sportowe i jego praca nad sob. To porwnanie jest odpowiedzi na pytanie o rol dobrych warunkw modoci Rudego, Alka i niektrych ich kolegw. Warunki te uatwiy ksztatowanie si dobrych charakterw. Ale waciwa i pena zasuga, e Alek i Rudy stali si tym, czym si stali, przypada w udziale samym tym chopcom i ich woli, z jak chwycili w donie ster swego ycia. Ilu modych ludzi marnuje si i zatraca wrd tych samych, jakie mieli ci dwaj, warunkw modoci. Co to jest zacicie przywdcze? Czowiek obdarzony nim mimo woli wywiera na otoczenie wpyw zniewalajcy; ludzie skupiaj si wok niego i w sposb naturalny ulegaj jego yczeniom. W Alku zacicie przywdcze zaznaczyo si wczenie. Nie miao ono nic wsplnego z wodzostwem, posiadao charakter naturalnego, koleeskiego przodownictwa. Ten wysoki, zawsze umiechnity dryblas, nie potraficy mwi spokojnie, przeywajcy kady czyn i kady problem, dusz ca wkadajcy w kad rozmow i w kad prac - mia w sobie co, co przycigao do kolegw. Ile razy szed ulic, tyle razy widzie mona byo obok niego dwch, trzech chopcw. Ilekro zabiera si do majstrowania czego w pracowni szkolnej, tylekro podsuwali si inni, by przypatrzy si jego robotom, spyta o rad. aden z chopcw nie potrafiby uzasadni, dlaczego cignie go do Alka i dlaczego chtnie spenia jego yczenia. By moe dziaaa tu owa Alkowa niecodzienno, poszukujca w nauce, w grach i w yciu rozwiza niebanalnych? Ale rwnie moga pociga w Alku wyjtkowa szczero, bezporednio i uczynno tak wielka, e niekiedy a krpujca. Z biegiem czasu skupia si wok Alka grupka piciu, szeciu kolegw, niemal wielbicieli. Powstanie tej druyny wok naturalnego przywdcy odbyo si wedug wszelkich regu doboru naturalnego. Byli to chopcy podobni do Alka psychicznie, jak on pragncy przebija si w pierwszym szeregu ycia ku Wielkoci i Sawie. Tak powsta sawny w cigu paru lat wrd Bukw Klub Piciu. Klub wsawi si zdobyciem niebezpiecznych tatrzaskich zboczy, skada si z wybitnych narciarzy oraz wielbicieli powieci Jacka Londona i przygd. - Jeli my, Klub Piciu powiedzia ktry z nich jednego razu - nie dokonamy w yciu jakich wielkich rzeczy, to chyba tylko przez wyjtkow zoliwo losu. Jakie to miay by wielkie rzeczy, ktrych dokona pragnli - z tego zdawano sobie spraw w sposb bardzo mtny. Moe to bdzie przepynicie kajakiem aglowym z Gdyni do Sztokholmu? Moe wynalezienie nowego typu samolotu? Rudy przysuchiwa si z dala marzeniom Klubu Piciu i z dala obserwowa jego wyczyny. Nie nalea do Klubu. Alek to fajny

chop! Ale refleksyjna natura Rudego wolaa si trzyma z boku. Mniej go pocigay wyczyny sportowe, mniejsza bya tsknota do przygody na ldzie i morzu. Jego istotnym wiatem by wiat uczu i myli. Tam szuka swojej przygody. Lecz wszechstronnie zdolny potrafi, gdy tego zapragn, wybi si na pierwsze miejsce w kadej dziedzinie technicznej. Zrobiony przeze kajak by najlepszym kajakiem w zespole. Gdy w pewnym momencie zorientowa si, e jest jedynym nie umiejcym taczy uczniem w klasie - szybko i z zacitoci zabra si do nauki tacw i po trzech miesicach sta si ku zdumieniu szkoy najlepszym tancerzem. W pracach saperskich nikt tak jak on nie potrafi budowa kadek i trampolin, wiszcych mostw i szaasw. Ale waciw treci zainteresowa Rudego by wiat ycia wewntrznego. Wystarczyo wzi jakkolwiek ksik do rki, wystarczyo zacz powaniejsz rozmow, wystarczyo zamkn oczy i pozosta w samotnoci, aby natychmiast do mzgu i serca zaczy koata natrtne, cigle niepokojce problemy spoeczne, kulturalne, filozoficzne. W owych czasach nie byo wok Rudego wiernej druyny wielbicieli. Natomiast zbliali si do i dobrze si w jego towarzystwie czuli ci wszyscy, ktrzy pragnli wymiany myli. Z biegiem czasu nieliczna gromadka przyjaci Rudego powoli cementowaa si i zespalaa. By wrd Bukw chopiec, ktry wyrnia si bardziej od innych. - Urodzony organizator - mwili o nim nauczyciele, obserwujc jak koledzy wysuwaj go na czoowe stanowiska w samorzdzie szkolnym. - Urodzony przywdca - stwierdzono w harcerstwie, obarczajc go coraz bardziej odpowiedzialnymi funkcjami. - Co w tym jest? - pytaa nieraz sama siebie matka, wyczuwajc atmosfer uwagi i posuchu, otaczajc w domu niedorosego chopca ze strony siostry i caego otoczenia dorosych. Rozumni rodzice, cenic w chopcu posiadany przeze dar, usiowali - skutecznie - zwiza owo zacicie przywdcze syna z nastawieniem do suenia innym. Wiedzieli: przywdca egocentryk - to niebezpieczestwo, przywdca o typie przodownika w pracach spoecznych - to warto spoeczna. Czsto tak bywa, e ludzie posiadajcy zacicie przywdcze w stopniu skromnym - nadrabiaj je marsow min, ostrym spojrzeniem, wynios postaw, stanowczym gosem. Przywdcy naturalni tego wszystkiego nie potrzebuj. Tkwica w nich sia wyraa si w sposb nieuchwytny, niedostrzegalny, nie potrzebujcy sztucznych akcesoriw. To prawo psychiczne zaznaczyo si na naszym bohaterze w sposb jaskrawy. Zosta on bowiem przez natur obdarzony niemal dziewczc urod. Delikatna cera, regularne rysy, jasnoniebieskie spojrzenie i wosy zociste, umiech zupenie dziewczcy, rce o dugich, subtelnych palcach, wielka powcigliwo, pewien rodzaj niemiaoci - wszystko to byo a nadto dostatecznym powodem do nazywania Tadeusza Zawadzkiego5 przez kolegw - Zok. Zoka! C za fatalna, zdawaoby si, przeszkoda dla kariery przywdcy! Taki wygld i takie przezwisko! Uroda Zoki nie bya jedyn zason, ktra utrudniaa dostrzeenie mskiej strony jego charakteru. Drug tak zason by stosunek Zoki do domu i do matki.

Zoka - Uwagi Aleksandra Kamiskiego.

Chopiec ten nie czu si nigdzie tak dobrze, jak wanie w domu, z nikim nie przyjani si tak serdecznie, jak wanie z matk. Matka zastpuje mi kolegw i przyjaci - zwierzy si kiedy na kartkach swego pamitnika. I to bowiem take ku habie Zoki zapisa naley, e robi notatki o sobie, co w rodzaju pamitnika. Zoka do domu przywizany by wyjtkowo silnie. Godzinami caymi prowadzi koleeskie rozmowy z ojcem - profesorem6, z matk - dziaaczk spoeczn, z siostr. Albowiem w domu rodzinnym Zoki byo w zwyczaju omawianie wsplnie zagadnie i kopotw z zakresu prac kadego z rodzicw i kadego z dzieci. Dzieci radziy si ojca i matki. Matka i ojciec pytali o opini dorastajce dzieci. Rzadko si zdarza, by dwoje ludzi tak bardzo do siebie byo podobnych, jak Zoka i jego matka. W obojgu uderza ten sam spokj pokrywajcy gbi uczucia i wraliwo, ten sam agodny, wyrozumiay, gboki stosunek do ludzi, to samo pene oddanie si sprawie, co do ktrej wzili na siebie odpowiedzialno. ycie matki Zoki przed lubem byo cakowicie wypenione prac spoeczn wychowawcy. Po przyjciu na wiat dzieci uznaa ich wychowanie za gwny cel dalszego ycia i - cho ciko to jej przyszo - odesza od wielu dawnych prac umiowanych, zachowujc jako gwn osobist przyjemno to tylko, co si z now drog ycia - uzgodni dao. Miaa to szczcie, e wychowaa dzieci takie, jakie wychowa chciaa. Zoka by to chopiec o wyjtkowych zdolnociach, wybitnej inteligencji teoretycznej i praktycznej. Wszystkim si interesowa i gdziekolwiek zwrci umys, czegokolwiek si tkn - towarzyszyy mu szybkie i atwe osignicia. Jak to czsto bywa z chopcem zdolnym - Zoka nie przepracowywa si zanadto w szkole. Uczy si na czwrki. W jednym proczu przynis nawet na cenzurze wikszo trjek. Bya to - rzecz charakterystyczna! - procze, w ktrym bardzo ciko chorowaa jego matka. Uroda, wdzik w sposobie bycia oraz pochonicie yciem domowym - wszystko to osaniao i kryo przed otoczeniem natur Zoki. Czciowo dekonspiroway go sporty. Zoka wyrnia si w strzelectwie, w hokeju i w tenisie, zdobywajc w turniejach midzyszkolnych szereg pierwszych miejsc. Zreszt, rzecz ciekawa, e nawet w sportach... - Co ty robisz? - zawoa kiedy zdumiony Jacek Tabcki7, patrzc na Zok, ktry mia za chwil wybiec na boisko dla rozegrania jednego z decydujcych meczw i teraz odmierza w kcie jakie krople. - Waleriana... odburkn Zoka, zawstydzony, e go przyapano na czym niemskim. - Dwanacie, trzynacie, czternacie... - liczy spadajce na kostk cukru krople. Zwycistwo sportowe imponuje otoczeniu. Zoka by niemal zawsze zwycizc. Zwycistwa kieroway na spojrzenia kolegw. Rwnoczenie zaczto stwierdza rzecz inn: Zoka by uparty, uparty w sposb niezwykle dranicy. Rzadko to si zdarzao. Przewanie albo nie zajmowa stanowiska wobec rozgrywajcych si wypadkw, albo te ustpowa nalegajcym. Gdy jednak zaci si w jakiej decyzji - nic go nie mogo przeama. Szczeglnie, gdy upr wspar si o inny potny czynnik duszy Zoki - o ambicj. Zoka w
6 7

Ojciec Zoki- Jzef Zawadzki (1886-1981) wybitny chemik, rektor Politechniki Warszawskiej. Tabcki Jacek - maturzysta Batorego w 1941, zmar w Owicimiu.

dziecistwie ba si wody. Rzeczka, jezioro, morze - odpychay go od siebie z jak przemon si. Nie chcia nigdy wchodzi do wody powyej piersi. A kto kiedy poruszy w nim nut ambicji i wywoa decyzj. Ju przy kocu sezonu Zoka pywa bez niczyjej pomocy, zbudowa kajak, w dwa lata potem by dobrym pywakiem i wreszcie w zawodach pywackich, jako najlepszy z Bukw, zacz reprezentowa zesp. Sporty, ambicja, upr wyrabiay mu, rzecz oczywista, pewn saw. Sawa jednak koleeska bya czym, o co Zoka mao dba. Nie stara si zjedna kolegw, nie szuka przyjani. Niekiedy zdawao si, e na cae swoje otoczenie patrzy jakby z dala, pomimo e wszystkim si interesowa i kademu stara si by pomocny. Albowiem najsilniejsz w tym czasie waciwoci psychiczn Zoki bya jego samotno. Zawsze jestem raczej sam - tak brzmiao pierwsze zdanie na pierwszej stronie pamitnika Zoki. Poczucie samotnoci, powcigliwo i skryto powodoway to, e Zoka raczej unika kolegw - ale koledzy nie unikali Zoki. Albowiem jeden z paradoksw psychiki zbiorowej brzmi: samotno, czsta towarzyszka wewntrznej siy czowieka - przyciga i zniewala otoczenie. W miar jak biegy lata - autorytet Zoki w szkole i w zespole Bukw ugruntowywa si i umacnia. Od pitnastego roku ycia rzdzi ju i kierowa stale. Tym za rni si od innych przywdcw-rwienikw, e sw rol wypenia w sposb naturalny, prosty i nieznaczny. Nie rozkazywa, nie da, nie poucza. Nie narzuca swej woli. W zwyky, prosty sposb mwi i w zwyky prosty sposb robi to, co chcia, by robili inni. I myla raczej o innych ni o sobie. To wystarczao. Cae otoczenie Zoki - i Buki, i szkoa, i dom - wiedziao -o nim jedno: chopiec ten umie przewidywa i umie zarzdza. Za trafne przewidywanie i dobre zarzdzanie s istot organizacji. Zoka by niewtpliwie dobrym organizatorem. Klasa Alka, Rudego i Zoki zdaa matur; osiemnastoletni Rudy jako prymus i dziewitnastoletni Alek jako redniak. W pocztkach czerwca 1939 roku caa grupa Bukw spord klasy maturzystw wyruszya pod wodz Zeusa na dziesiciodniow wycieczk w Beskidy lskie8. C to bya za cudowna wyprawa! Po wspaniaym, sonecznym dniu na Baraniej Grze ruszyli autobusem na Zaolzie do Trzyca9 zwiedza wielkie huty elaza. Potem na tarasie Orodka Harcerskiego w Grkach Wielkich , opici wietnym mlekiem, opalali si leniwo w piekcych, letnich promieniach soca, w zapachu grskich k. A nastpnego dnia wrd lasu bukowego na Rwnicy, spogldajc w dolin Wisy, rozpoczli dug wymian zda. O czym? O rzeczy najwaniejszej dla wszystkich maturzystw wiata: o przyszoci. Najpierw mwi Rudy i jak zwykle uoglnia zagadnienie: - Nie ma co gada, powiodo nam si! Mielimy dobr szko, potrafilimy stworzy dobry
Poprawna nazwa geograficzna Beskid lski. Trzyniec - duy orodek cikiego przemysu na lsku Zaolziaskim, obecnie w Czechosowacji. Harcerska Mska Szkoa Instruktorska i Harcerski Orodek Wiejski od roku 1937 prowadzone byy przez Aleksandra Kamiskiego.
8 9

zesp koleeski. Stalimy si grup przyjaci. Noblesse oblige10. Nie wolno spataaszy szans, ktre dostalimy do rk. - Na wyspach Salomona... - zacz ktry z Klubu Piciu. - Stul pysk, Salomonie - przerwa mu ze miechem kto z paczki Rudego. - Tak, tak - wtrci si lecy na plecach Zeus. - Robota a si prosi do rczek w tym piknym kraju. Wisa, Wisa modra rzeka - nie uregulowana. Miliony Makw z wesoej piosenki klepie bied, e a piszczy. Nie ma na zapaki, nie ma na sl, nie ma na buty. Rodziny robotnicze po miastach nie w mieszkaniach yj, lecz w norach. Nakady ksiek w tym piknym kraju wynosz ledwo po dwa, trzy tysice. Okoo 50% szk - to szkoy jednoklasowe... Diabelnie duo zrobio si w cigu tych dwudziestu lat niepodlegoci. Ot, choby porwna rozbudow miast, Gdyni, Centralny Okrg Przemysowy11, powstanie nowej warstwy spoecznej wykwalifikowanych robotnikw, rozbudow ubezpiecze spoecznych, ogromny spadek miertelnoci. Ale... na Boga miego, ilu tu trzeba jeszcze pierwszorzdnych inynierw, pierwszorzdnych wychowawcw, pierwszorzdnych rolnikw, pierwszorzdnych rzemielnikw. - Drugorzdni te nie zaszkodz - przerwa Zoka - bo co mi si zdaje, e orw w Polsce byo zawsze sporo, mrwek - znacznie mniej. Gawda zmienia kierunek. Alek, ktrego obok pogoni za niecodziennoci cechowaa silna dza analizy wasnej osobowoci, zacz na inny temat. O tym, e najistotniejsz spraw jest wyrobienie w sobie charakteru. Rudy podsun si bliej do Alka. Sucha go z wyton uwag. Sprawa charakteru, sprawa pracy nad sob, sprawa uzupenienia wasnej osobowoci tym wszystkim, czego tej osobowoci brakuje - wszystko to tak samo poruszao umys Rudego jak i umys Alka. Bya to dziedzina przey, ktra czya obu chopcw jednolitym odczuwaniem i jednolitymi pragnieniami. Nie tylko zreszt tych dwch pochania problem doskonalenia si i pracy nad sob. Pochania on wszystkich czonkw zespou Bukw. W rodowisku tym takie decyzje jak Rudego, ktry w trzy miesice nauczy si taczy, bo twierdzi, e tego mu brakuje do peni osobowoci, jak Alka, ktry zawzi si na wyrabianie w sobie opanowania i skupienia; jak Andrzeja, ktry w rok opanowa jzyk angielski; jak Zeusa, ktry przez trzy miesice nie chodzi do ulubionego kina, by dowie samemu sobie, e zdolny jest do rezygnacji z przyjemnoci - w innym gronie sprawa doskonalenia si nie miaa tyle zrozumienia, co wrd Bukw. - Ale, suchajcie, c to z t wojn bdzie? Zacznie si czy nie zacznie? Gotowa nam pokiebasi wszystkie plany. - Nie bj si, Andrzejku! Pi razy pan Hitler si obejrzy, nim na nas, na Francuzw i na Anglikw skoczy. A jak skoczy, to dostanie w zby fest. Chopcy umiechnli si, zapanowaa chwila ciszy. Przed oczyma beztroskiej wyobrani przesuway si potne polskie czogi, niezwycione puki polskiej piechoty, i nard cay zjednoczony i zwarty wok naczelnego wodza i rzdu. Niech no tylko Hitler sprbuje! Odechce si mu wojny ju po paru miesicach. Chopcy zaczli wstawa.
Noblesse oblige (franc.) - szlachectwo zobowizuje. Centralny Okrg przemysowy - teren wojewdztwa kieleckiego, lubelskiego oraz czci krakowskiego i rzeszowskiego, na ktrym od roku 1936, z inicjatywy wicepremiera Eugeniusza Kwiatkowskiego, zaczto rozbudowywa przemys.
10 11

Zblia si czas odmarszu do Brennej. Wkadali plecaki, porzdkowali chlebaki, kto zanuci modn w druynie piosenk, dziesi gosw od razu pochwycio jej silny, mocny ton. Dalej, wesoo niech popynie gromki piew, Niech stutysicznym echem zabrzmi pord drzew, Niech spdzi z czoa wszelk trosk, wszelki cie, Wszak soneczny mamy dzie!

W BURZY I WE MGLE Wrzesie 1939 roku by jednym z najstraszniejszych polskich miesicy. Nie dlatego, e ponielimy klsk - niejedn ju klsk mia nard za sob. Nawet nie dlatego, e klska ta bya tak gwatowna i tak miadca - na wojnach dramaty i gwatowne zmiany sytuacji s zjawiskiem czstym. Potworno polskiej tragedii wrzeniowej polegaa na czym innym: na katastrofie psychicznej narodu, najzupeniej nie przygotowanego do tego, co si stao. Ogromny grzech obcia sumienia polskiej propagandy i polskiego wychowania narodowego sprzed 1939 roku. Mwiono i pisano tylko o naszej potdze i o zwycistwach - nigdy o klskach; w stosunku do wrogw uywano tonu niemal wycznie lekcewacego, w instrukcjach i zarzdzeniach unikano jak zarazy sw ewakuacja, odwrt. W wyniku tego wszystkiego zarwno spoeczestwo, jak i kierujca nim administracja, a nawet wojsko - byy psychicznie gotowe do zwycistw, lecz cakowicie nie przygotowane do klski. A c dopiero do tak koszmarnych klsk, jakie zgotowa nam los. Dla Zoki, Rudego i Alka, dla ich kolegw, dla Warszawy, dla caego kraju cztery tygodnie wrzenia, rozpoczte wrd uniesienia, szybko zastpionego groz, przelewa si zaczy burz - huraganem oraz koszmarami faktw i przey. Nierzeczywisto tego, co si dziao, wydawaa si tak silna, e w mzgach nieustannie koatao pytanie: czy to wszystko jest aby prawd? Czy nie jest to tylko snem? Szstego wrzenia zgodnie z apelem radiowym, Zeus, ktry peni obowizki zastpcy naczelnika harcerzy, zebra alarmowo harcerstwo warszawskie i wyruszy z Warszawy na wschd12. Chopcy byli w wieku przedpoborowym. O jakichkolwiek przydziaach do pomocniczych sub wojskowych wrd panujcego chaosu trudno byo myle. Przede wszystkim trzeba byo usun modych mczyzn z terenw, ktre mogy wpa w rce wroga. Tym sposobem Buki znalazy si w sytuacji niezmiernie gupiej. Wysportowani, zdrowi, zdolni osiemnastoletni chopcy spdzili par tygodni na drogach wrd milionowych rzesz uchodcw. Druyny harcerskie zaprawione w dziesitkach wycieczek rniy si wybitnie od nieszczsnej rzeszy uchodcw. Na czele ich sta dowdca, posiadajcy wyrobienie organizacyjne oraz dobre mapy. Z miejsca, zaraz po przekroczeniu Wisy, wyzwalajc si spod przemonej sugestii owczego pdu, zeszy druyny z gwnych drg na drogi polne i lene. 23 druyna - Buki - sza jak inni. Chopcy milczeli zaspieni, nikomu nie przychodzio na myl, by piewa, nikt nie chcia rozmawia. Stopy wybijay normalne tempo, a przez mzgi przeleway si setki drczcych obrazw i wtpliwoci. Co to wszystko znaczy? Co si waciwie stao i co si dzieje? Dl aczego nie dostali jakiej poytecznej roboty? Czemu im nie wyznaczono jakich zada, ktre mogliby wypenia? Te drczce pytania, na ktre nie znajdowao si odpowiedzi, przeryway obrazy zapadajce na cae ycie
8 wrzenia 1939 pukownik Roman Umiastowski ogosi ewakuacj mczyzn zdolnych do noszenia broni. Wyruszyli oni w kierunku Miska Mazowieckiego, harcerze Byli pod przywdztwem harcmistrza Domaskiego.
12

w pami. Oto podchodz do wsi i obserwuj, jak lotnicy nieprzyjacielscy zniaj si i zrzucaj na wie bomby burzce i zapalajce; w kilkadziesit minut wie caa stoi w ogniu. W przeraliwym ryku umyka z niej bydo, groza widoczna jest w oczach ludzi, ktrym udao si uj z yciem z pomieni i z pieka wybuchw. Wic to taka jest wojna? Wic nawet bezbronna wie? Wic nawet cywilna ludno... Twarde sumienia maj lotnicy niemieccy. Inny obraz: drka ich przecina szos, musz wic podej do szosy. Szosa jest zatoczona od horyzontu po horyzont w sposb wprost niesamowity. Rzeka ludzka wylaa z ram szosy w rowy przydrone i poza rowy. Gsto posuwa si zbita ciba, gowa przy gowie, rami przy ramieniu - toboy, rowery, wzki dziecice, gowy koskie, taczki... Oto wrd tej zgszczonej ciby, kluczy powoli na rowerze mczyzna. Na plecach ma ogromny tob, widocznie pociel, poduszki; na tym ogromnym tobole malekie, dwuletnie dziecko, trzymajce si kurczowo rczkami za wielki supe przecierada. Zoka, ktry to widzi, czuje jaki skurcz blu, cierpi, jakby by matk nieszczsnego malestwa. I nagle na szosie zaczyna si dzia co niesamowitego. Gdzie na dalekim horyzoncie pryskaj ludzie na boki, w pola. Sycha saby, z kad chwil intensywniejszy warkot motorw. Samoloty! Mkn tu nad szos, rac z karabinw maszynowych bezbronne tumy uchodcw. Twarde sumienia maj lotnicy niemieccy. Raz tylko jeden w cigu tych wrzeniowych wdrwek Buki miay mono poytecznego wystpienia. Byo to pod Dbem Wielkim. Jaka zbjecka lotnicza eskadra zbombardowaa pocig z uchodcami. Chopcy, przechodzc obok toru, ujrzeli przeraliwy obraz: wrd potrzaskanych, wykolejonych, dymicych wagonw - setki ludzi krztajcych si nerwowo lub lecych we krwi. Nigdzie nie wida biaych kitlw lekarzy i sanitariuszy, nigdzie wozw, ktre by przyjmoway rannych. Na rwnolegle z torem biegncej szosie migaj od czasu do czasu auta, przesuwaj si wozy, aden si jednak nie zatrzymuje, aden nie dostrzega tu obok widocznych plam krwi i ogromu ludzkiego cierpienia. - Panowie, tak by nie moe - mwi powoli Alek. Twarz ma poblad. Po raz pierwszy ujrza tak bezporednio i blisko groz wojny. - My tych ludzi nie zostawimy. W par minut potem, gdy cay oddziaek Bukw, rozproszony wrd rannych przystpuje do najkonieczniejszych opatrunkw, Alek staje na skraju szosy i daje znak zbliajcemu si samochodowi, by stan. Auto, nie zwalniajc biegu, przemkno dalej. Drugie - to samo. Nie zatrzyma si rwnie przejedajcy wz chopski, mimo nalega Alka. Do jasnej cholery! - wyrywa si z ust-modego czowieka. Donie zwijaj si w pi, szczk co chwila chwyta skurcz. - Chopcy do mnie - woa w kierunku kolegw. Po chwili stoi na szosie caa gromadka. Zblia si auto ciarowe. Teraz ju nie machaj rkami i nie prosz. Stoj porodku drogi z niezomn decyzj w oczach. - Sta! Auto ciarowe powoli zatrzymuje si. - Wszyscy wysiada z wozu! - nie cierpicym sprzeciwu gosem rozkazuje Alek. - Pan zabierze rannych z pocigu - nakazuje szoferowi. Szofer chwil si waha. Polecenie bowiem wydaje jaki harcerz, nie wojskowy. Ale harcerz jest wysokiego wzrostu, z oczu jego wida, e nie artuje, a za nim stoi piciu czy szeciu innych, ktrych twarze niedwuznacznie wskazuj na to, czego chc. Wic szofer wychodzi z auta. Powoli zaczynaj schodzi

podrni. - Pastwo do najbliszego miasteczka pjd pieszo - mwi Alek. - Tam dostaniecie z powrotem wasze auto. Mczyzn prosz o pomoc w przenoszeniu rannych. I jak to czsto bywa w takich chwilach nastrj egoizmu i oporu radykalnie si zmieni w nastrj wspdziaania i pomocy. Nastpne auta i wozy zatrzymuj ju nie tylko Buki, lecz i ich przygodni pomocnicy z auta ciarowego. Do pnego wieczora trwa mczcy dusz i nerwy transport nieszczsnych, cierpicych ludzi do miasteczka. Bya to dla Bukw pierwsza i ostatnia okazja zaznaczenia swej poytecznoci. We Wodawie dowiedzieli si o oddziaach sowieckich, ktre szybko posuwaj si na zachd13. Niemcy za byli ju pod Wodaw. Po krtkich naradach Zeus zarzdzi powrt ku Warszawie. Wracano rwnie bocznymi drogami, chwytajc nieustannie wiadomoci o klskach i zapadaniu si w przepa caej pastwowej machiny polskiej. Bez przygd weszli za Wodaw w teren okupowany przez Niemcw. Szli milczcy, zgryzieni, zdenerwowani, li. Pierwsze niemieckie mundury wstrzsny nerwami. Echa bohaterskiej obrony Warszawy podniecay, pieky i drczyy mczcym pytaniem: dlaczego nas tam nie byo? Kapitulacj stolicy odchorowali, nie chcieli tego dnia nic je. Dalszy marsz sta si marszem udrczonych, chorych psychicznie ludzi, ktrych oywia jedynie niepokj o najbliszych. Na ulice Pragi weszli tu za okupacyjnymi oddziaami niemieckimi, zajmujcymi stolic po trzydniowym zawieszeniu broni. Wracali po bezsensownej wczdze, nakazanej prze z chaos decyzji. Warszawa w padzierniku 1939 roku bya miastem grozy. Gruzy hamoway ruch na ulicach, dymiy jeszcze zgliszcza. Na jezdniach pitrzyy si barykady. Domy byy bez, szyb. Mieszkania bez wiata, bez wody, oraz gazu. Zamarej i niesamowitej ciszy ulic nie porusza zgrzyt wozw tramwajowych. Na kadym domu blizny po uderzeniach bomb i szrapneli. W socu przedziwnie pogodnej jesieni niezliczone tumy ludnoci przelewaj si jezdni i chodnikami. Pod murami stoj pierwsi przygodni handlarze, trzymajcy w rkach rnorodne towary. Od czasu do czasu maszeruje wrogi oddzia w szarozielonych mundurach. Coraz czciej przesuwaj si zielone, policyjne auta niemieckie. Rozpoczyna sw dziaalno gestapo. Zaczynaj si pierwsze rewizje, pierwsze aresztowania. Ojciec Alka by jedn z tych najpierwszych ofiar gestapo. Siedzieli wanie wszyscy w mieszkaniu, by ju pny wieczr, mina godzina policyjna. Alek bandaowa sobie stop, skaleczon w kocowym okresie wdrwki, z ktrej wrci przed dwoma tygodniami. Matka sprztaa ze stou. Gdy rozlego si energiczne stukanie do drzwi, nikogo to specjalnie nie zaniepokoio. W owe pierwsze okupacyjne tygodnie ludno Warszawy-nie znaa jeszcze lku, powodowanego stukaniem w drzwi po godzinie policyjnej. Kto tam? - Polizei! Weszo ich piciu, z jakim cywilnym volksdeutschem na czele. Od pierwszej chwili byo
17 wrzenia 1939 wojska radzieckie doszy do Bugu i Sanu 28 tego miesica Niemcy hitlerowskie ustaliy w tym miejscu granic.
13

oczywiste, e przyszli po ojca Alka, znanego w Warszawie dziaacza, kierownika duego zakadu przemysowego. Pan Dawidowski w czasie krtkiego badania by blady, lecz spokojny - nie znano jeszcze wwczas ani ledztwa gestapowskiego, ani sposobw likwidacji winiw. Alek sta w rogu pokoju oszoomiony nieoczekiwanym wydarzeniem, zaskoczony tym, co si dzieje. Gdy zbliy si do w gestapowiec w cywilu i czyst polszczyzn zacz zadawa jakie pytania dotyczce ojca, Alek przez chwil waha si, co i jak odpowiedzie. Dopiero gdy cywil, natarczywie dajc wiadomoci, gdzie s ukryte pienidze, przyoy do brzucha chopca luf pistoletu i zagrozi strzae m, dopiero wwczas Alek zdecydowa si na odpowied. - Strzelaj pan - powiedzia wolno, patrzc w oczy szpicla. - Strzelaj pan - powtrzy. Dlaczego nie aresztowano wwczas Alka, dlaczego wyprowadzono tylko ojca? Bg to raczy wiedzie! By moe w pierwszyc h dniach okupacji gestapo nie miao jeszcze ustalonej metody postpowania w podobnych sytuacjach. Hard odpowied chopca pozostawiono bez nastpstw. Harda ta odpowied bya dla Alka jakby wypowiedzeniem jego prywatnej wojny Niemcom. Jego pierwsz prb stawiania oporu wrogowi. Aresztowanie ojca wywaro na Alku ogromne wraenie. Wraenie to uzewntrznio si w dwch decyzjach jake bardzo charakterystycznych dla Alka. Decyzja pierwsza polegaa na uczynieniu postanowienia, e do czasu, pki ojciec bdzie wiziony, nie tknie sodyczy ani cukru. W charakterystycznej tej, cho drobnej decyzji, trwa Alek konsekwentnie a do czerwca 1940 roku. Potem ju postanowienie stao si bezprzedmiotowe: jednej z nocy czerwcowych w lesie w Palmirach14 ojciec Alka zosta rozstrzelany wraz z Maciejem Ratajem , Mieczysawem Niedziakowskim15 i dwustu kilkudziesicioma innymi ludmi, ktrych jedyn win byo to, i byli dziaaczami spoecznymi, politycznymi lub gospodarczymi w przedwojennym yciu polskim. Decyzja druga bya tak samo naturalna jak pierwsza, ale znacznie doniolejsza w skutkach. Alek postanowi jak najszybciej rozpocz akcj przeciw okupantowi. W tej drugiej decyzji Alek by tylko jednym z tysica. Wszak we wszystkich polskich szkoach, we wszystkich salach publiczn ych przez lata cae widniao haso: By zwycionym i nie ulec - to zwycistwo. Polska przegraa szereg bitew, nie przegraa jednak wojny. Wojna trwa! Walcz nasi sprzymierzecy, organizuje si we Francji nowy polski rzd i emigracyjne polskie siy zbrojne. Wojna trwa! Polska musi walczy, musi walczy take w kraju! Ledwo wrciwszy z wdrwki, zaczy si Buki z Zeusem na czele schodzi na rozmowy, ktrych gwnym zadaniem byo szukanie sposobw szkodzenia wrogowi i penienia suby spoecznej w nowych warunkach. To poszukiwanie nowych drg walki i suby byo cech charakterystyczn nie tylko Bukw, lecz wszystkich czynnych elementw spoeczestwa polskiego w jesieni i w zimie 1939-1940 roku. Zesp Bukw mg si w tym poszukiwaniu poszczyci pewnym rekordem, jake naturalnym wrd tej gromady modych, ktrej ambicj byo przodowanie w inicjatywie i wysikach. Buki jedne z pierwszych chwyciy trop nowych form walki i suby. Stao
Palmiry - miejsce masowych egzekucji w latach 1939- 1941; na pamitk nazw t przybraa organizacja Maego Sabotau w okrgach podwarszawskich, jesieni 1941 poczona z Wawrem. Maciej Rataj (1884-1940) - marszaek Sejmu RP 192-1928. 15 Mieczysaw Niedziakowski (1893-1940) - dziaacz, teoretyk PPS, publicysta.
14

si to 15 padziernika 1939 roku. Tego dnia Zoka przybieg do innych z paroma arkuszami pierwszego tajnego, na powielaczu odbitego pisemka. By to pierwszy numer Polski Ludowej pisma demokratycznej grupy modziey PLAN16. Chopcy z zapartym oddechem czytali nieudolnie powielone arkusze, mao zastanawiajc si nad zdaniami o wyzysku kapitalistycznym i o krwawym sztandarze rewolucji, natomiast caym sercem chonc sowa, mk cierpie i nienawici zaprawione, wzywajce do walki z okupantem. Nie ma si co dugo namyla! Oto jest orodek, ktry organizuje akcj przeciwniemieck. Natychmiast do nich i natychmiast z nimi. Byle jak najprdzej szkodzi wrogowi! Zoka, ktry zna jednego z zaoycieli PLANu - wybitnego instruktora harcerskiego Juliusza Dbrowskiego17 szybko nawiza czno midzy PLANem a zespoem Bukw. Grupa PLAN-u okazaa si nielicznym, lecz penym zapau rodowiskiem gorcej modziey, prbujcej z chaosu pomysw i rozbienych koncepcji wytworzy jak cao. W paru pokoikach przy ulicy Zotej by przez cay dzie ruch przeczcy najbardziej elementarnym zas adom konspiracji. Dwa razy w tygodniu powielano tam Polsk Ludow (notabene stron techniczn ju drugiego numeru wziy w swe rce Buki). Przez cay dzie przyjmowano interesantw, midzy innymi nowych czonkw organizacji (najwikszym zmartwieniem PLAN-u byo to, e do organizacji zgaszali si sami inteligenci; za wszelk cen starano si zdoby modzie robotnicz!). Przysiga, ktra w tydzie po przyjciu do organizacji Bukw zostaa uchwalona przez zarzd PLAN-u, skadaa si z tak fantastycznych zda, jak chyba adna z konspiracyjnych przysig. Bya tam mowa o walce na ycie i mier z Niemcami oraz o niezomnej woli rozbudowania w Polsce... uniwersytetw ludowych; o zdradzie karanej mierci oraz o... kategorycznym postanowieniu nie zamieniania z Niemcami adnego sowa. Zesp Bukw, spragniony konkretnych wystpie przeciwniemieckich, wybra spord projektw i zamierze PLAN-u to, co byo najbardziej w nich konkretne. Dwie pitki dwa razy w tygodniu powielay i kolportoway Polsk Ludow. Jedna pitka posza do wsppracy z grup bojow synnego Kota18, ktry by pierwszym dziaaczem niepodlegociowym, ciganym plakatami policji niemieckiej jako zbrodniczy yd. Dwie inne pitki wziy na siebie propagand uliczn. W tych wanie pitkach propagandy ulicznej znaleli si Zoka, Alek i Rudy. Gdy w kocu padziernika 1939 roku rozplakatowana zostaa odezwa nowo mianowanego gubernatora Franka o utworzeniu Generalnej Guberni - na odezwie tej w par dni po jej rozwieszeniu nieznani sprawcy ponalepiali mae wskie karteczki: Marszaek Pisudski powiedziaby: a my was w d... mamy. Przed tymi wskimi skrawkami papieru, nalepionymi na tych plakatach obwieszczenia, staway na moment masy ludzi i, chwyciwszy okiem tre, umiechay si i szy dalej. Szy jako bardziej wyprostowane, jako raniejszym krokiem, mocniej patrzc przed siebie. Historycznym faktem
16 Polska Ludowa Akcja Niepodlegociowa [przyp. autora) - tajna lewicowa organizacja utworzona 15 padziernika 1939 w Warszawie przez grup modziey demokratycznej, rozbita 15 stycznia 1940. 17 Juliusz Dbrowski (1909-1940) - harcmistrz, wsptwrca Koa Instruktorskiego im. Mieczysawa Bema, czonek wojennej Gwnej Kwatery Harcerzy, wspautor znanej w okresie przedwojennym ksiki powiconej harcerstwu: Jeden trudny rok. 18 Kazimierz Andrzej Kot - kierownik wydziau bojowego PLAN-u, w czasie przesuchania zbieg z siedziby gestapo w alei Szucha.

pozostanie, e te pierwsze w Warszawie nalepki propagandowe wyszy z koncepcji i z warsztatu Rudego i jego kolegi Jerzego Masiukiewicza-Maego19. Warsztat skada si z malekiej drukarenkizabawki, ktrej gumowe literki mog by zoone najwyej w dwa wiersze. Obydwaj modzi ludzie wraz z kolegami w podnieceniu drukujcy i rozlepiajcy swe karteczki, niewtpliwie nie zdawali sobie sprawy z tego, e realizuj pierwszy czyn samorzutnej polskiej propagandy podziemnej i e robi co, co dla morale wieo pokonanego narodu mie bdzie wielkie znaczenie. Kolejnym zagadnieniem by kopot z uruchomionymi wrd ruin i zgliszcz stolicy luksusowymi restauracjami i dancingami. Modym ludziom z PLAN-u oburzenie tamowao oddech, gdy patrzyli na przepych zastawionych winami i zakskami stow, oddzielonych jedynie wielkimi witrynami okien od racej ndzy warszawskiej ulicy. Na t podo moraln za mao byo nalepek. Historycznym faktem pozostanie, e zesp Bukw w ramach PLAN -u po raz pierwszy zastosowa gazy dla wywarcia presji na nikczemno. Mianowicie w grudniu 1939 roku modzi ludzie i jedna dziewczyna pod przewodnictwem Janka Boskiego20 (cudowny czowiek, zakatowany w 1942 roku na Szucha) zagazowali osawiony warszawski lokal luksusowy Adri gazem wywoujcym wymioty. Satysfakcj byo przygldanie si wystrojonym kobietom i obartym, ajdackim twarzom mczyzn opuszczajcych szybko Adri i chorujcych w niegu na ulicy. Wystp w Adrii by ostatnim aktem wsppracy Bukw z PLAN-em. Zarwno Zeus, jak i sami chopcy stwierdzili, e zwizanie si z PLAN-em byo zwizkiem nienaturalnym. Nie mieli zainteresowa partyjnopolitycznych i le si czuli w chaosie organizacyjnym. Pragnli innego typu organizacji. Rozstanie odbyo si bez zgrzytw, bez nieporozumie, w sposb naturalny i uczciwy. Obie strony stwierdziy, e nie pasuj do siebie - i Buki odeszy, by dalej szuka swego waciwego miejsca w Polsce Podziemnej. Odeszli na miesic przed katastrof PLAN u. Synna bya na ca Warszaw ta pierwsza wielka wsypa. By to pocztek 1940 roku. Kilkudziesiciu ludzi znalazo si w rkach gestapo, przy czym aresztowano take rodziny podejrzanych, midzy innymi ca szecioosobow rodzin Juliusza Dbrowskiego, z ktrej cztery osoby zginy od kul lub w obozach, oraz rodzin Jerzego Drewnowskiego21. Gestapo byo we wszystkich lokalach PLAN-u. Schwytano Kota w jego mieszkaniu i tylko dziki duej przytomnoci umysu dzielny ten mczyzna potrafi wymkn si z rk gestapowskich. Z zespou Bukw nikt nie ucierpia. Burza przewalia si obok nich. Oddajmy hod wczesnej modziey PLAN -u i jej kierownikom. To prawda: byli chaotyczni w organizacji. Byy to jednak gorce serca pragnce zespoli szczcie Polski ze szczciem jej najszerszych warstw ludowych. I bya to take jedna z najpierwszych organizacji niepodlegociowych podziemnej Warszawy. Ponad trzy miesice trwao

Jerzy Masiukiewicz May - maturzysta Batorego aresztowany 2 listopada 1942. Jan Boski Novak, Sum - podharcmistrz, znany ze swych lewicowych pogldw; aresztowany 3 listopada 1942, pomiertnie mianowany harcmistrzem 21 Jerzy Drewnowski (ur 1918) - maturzysta Batorego w 1936 nastpnie student Szkoy Gwnej Handlowej w Warszawie, zwizany ze Stronnictwem Demokratycznym, zastpowy w 23 Warszawskiej Druynie Harcerzy, wsporganizator PLAN -u.
19 20

poszukiwanie przez Buki nowego dla siebie miejsca w Polsce Podziemnej. Nieatwa to bya sprawa. Centralna organizacja wojskowa - Suba Zwycistwa Polski - tak si zakonspirowaa, e trafi do niej przedstawiciele Bukw nie mogli. Penetrujc wic wiat podziemny co ruchliwsze Buki wywiadyway si i szukay odpowiedniej suby, zajmujc si na razie kolportaem podziemnej prasy, ktr z miesica na miesic stawaa si coraz liczniejsza. Kolportowano pras organizacji wojskowej, ale ile take innych pism przeszo przez kolporta Bukw w wiat! Sza przez ich rce synna na owe czasy i szeroko rozprowadzana Polska yje. Sza prasa socjalistyczna, narodowa, demokratyczna, bezpartyjna, szy gazety powielone i drukowane. Poniewa jednak kolporta duo czasu nie zajmowa, rwnoczenie za skoczyy si w domach Bukw synne trzymiesiczne pensje, wypacone we wrzeniu przez polskie wadze - musieli zaj si pomoc materialn swym domom. Trzeba byo chwyta Wszystko to, co dawao zarobek. Ale czy chwytano naprawd kade wpadajce pod rk zajcie? No... nie! Byy zarobki, ktre jako odpychay, na ktre aden z nich nie mia ochoty. Razio co w paskarskim handlu ywnoci. Nie pocigay pierwsze prby wyrobu bimbru. Bez specjalnego zastanawiania si, bez specjalnej myli przewodniej, wdroeni do pewnego typu postpowania wybierali te wojenne sposoby zarobkowania, w ktrych zarobek szed w parze z mniejsz lub wiksz akcj pomocy spoecznej. Wic przede wszystkim szklarstwo. Po obleniu domy warszawskie byy cakowicie pozbawione szyb, a zima 1939-1940 roku bya jedn z najstraszliwszych polskich zim. Brakowao opau. Ludno cierpiaa ogromnie. Szklarze mieli pene rce roboty i wtedy wanie zaczy powstawa, jak grzyby po deszczu, zastpy szklarzy- amatorw, a wrd nich Buki. Piekielnie mczca bya ta praca. Rce grabiay na mrozie, puchy palce. Nieustanne przebywanie w wyzibych mrozem pokojach wcigao w przewleke przezibienia. Wydostanie szyb wymagao fantastycznej pomysowoci i sprytu. Ale c to bya za satysfakcja, gdy si widziao, jak do wieo oszklonych izb wracali wypdzeni z nich ludzie, jak po raz pierwszy nagrzane piece ocieplay powietrze, jak w tym bogim cieple wraca spokj na twarze dzieci, kobiet i mczyzn. Gdy skoczy si sezon szklenia, rozdzieliy si drogi Bukw. Rudy zacz dawa korepetycje. W miecie zamknite byy wszystkie szkoy, a Rudy by doskonaym korepetytorem. Alek ze swym zamiowaniem do ekstrawagancji uruchomi jedn z pierwszych w Warszawie riksz - to jest dwukoowy wzek poczony z rowerem. Riksz prowadzi do spki z Maym. Poniewa byy to czasy, gdy uruchomiono tylko kilka linii tramwajowych, za kada z dopiero co wprowadzonych w stolicy riksz wzbudzaa wrd publicznoci zdumienie i umiech - Alek czu si doskonale. - Te, May, czy nie sdzisz, e moemy by dumni z wprowadzenia w Polsce nowych rodkw lokomocji? Pionierzy jestemy, psiako! Praca riksiarza bya cika i mczca. Riksz mao, amatorw transportu duo. Gdy Alek z Maym wracali po dniu roboczym do domu, czuli si tak zmczeni, e nie mieli ju chci ani na czytanie, ani na dyskusje. Poniewa wraz z nadejciem lata zjawiy si na ulicach nie sprztanego miasta tumany kurzu, Alek i May powzili decyzj skoczenia z riksz. - Pan Bg da lato nie po to, by pedaowa po miecie w skwarze i kurzu. Trudno dzi o gry i morze, ale najblisza wie jest tu-tu. I tak si zacz nowy rozdzia zarobkowej, typowo wojennej

pracy Alka - zosta drwalem. Poniewa wgiel nie dochodzi wwczas do stolicy i drzewo stao si podstawowym rodkiem opau, o prac w lesie byo nietrudno. W jednej z podwarszawskich miejscowoci zacign si Alek do roboty i ci, piowa, rba od rana do wieczora. Rbanie drzewa jest cik prac, ale wbrew pozorom - prac przyjemn. Szczeglnie dla modego, silnego mczyzny. Gdy si oburcz trzyma w doniach cik szczap, ktra jak piorunem raona rozpada si na dwie czci - ma si poczucie siy, w ktrej dobrze czuje si psychika mska. Tam to wanie, w rodowisku gdzie pracowa jako drwal, pozna Jdrka Makulskiego22. By to chopiec o par lat modszy od Alka i prawie o poow mniejszy od niego, ale z usposobienia, charakteru, sposobu mylenia i zainteresowa tak do podobny, e ju po krtkim czasie modzi ludzie zaprzyjanili si z sob. Pocztki ich przyjani zwizane byy z pewnym odkryciem, ktre na par miesicy zwizao ich i zespolio we wsplnym przedsiwziciu. Spacerujc kiedy po lesie, natknli si na jakie miejsce, najwidoczniej wieo poryte opatami. Zaczli myszkowa i ze zdumieniem wydostali karabin. Parogodzinna praca postawia ich wobec faktu nie budzcego adnej wtpliwoci. Natknli si na spory skad broni, zoony z kilku karabinw maszynowych, kilkudziesiciu karabinw rcznych i duych zapasw amunicji. Najwidoczniej ktry z oddziaw, zmuszony do kapitulacji, zakopa t bro, by nie dostaa si wrogowi. Zakopa j jednak mao starannie. Odkrycie ogromnie poruszyo obydwu modych ludzi. Nie sposb byo o tym mwi komukolwiek z domownikw. W lku przed odpowiedzialnoci doradziliby im jeszcze jakie gupstwo. Gwatownie czynione prby dotarcia do jakiejkolwiek komrki organizacji wojskowej, zakomunikowania jej o odkryciu i przekazania broni - spaliy na panewce: nie potrafili dotrze do wojska. C pozostawao robi? Wzili na siebie cakowicie ciar, radoci i kopoty odkrycia. Przez szereg tygodni kadej wolnej godziny i w kade wito gruntownie porzdkowali bro, czycili j starannie (reperujemy rower, prosz pani), oliwili, szczelnie zawijali w impregnowany materia, wreszcie starannie zakopywali w dobrze urzdzonym schronie. Bya to cika i mczca robota, ktra zaja obu chopcom kilka miesicy. Pomagao im w tym zreszt paru Bukw. Groza jednak odpowiedzialnoci ciya na Alku i Jdrku. Ta wanie praca staa si podoem ich paroletniej przyjani. Specjalnoci, w ktrej zasyn Zoka - by wyrb marmolady. Co prawda i on w pocztkach zimy, wzorem wikszoci Bukw, pracowa jako szklarz, ale sezon szklarski skoczy si, trzeba byo rozejrze si za nowym rdem zarobkowania. I wtedy powsta pomys zaoenia fabryki marmolady. Oto w pokoju Zoki siedz wok wielkiej misy pracownicy fabryki obierajc i krajc jabka, marchew i rabarbar: matka, siostra, Urka23, Czarny Ja, Jacek Tabcki i Leszek Zieliski24. Jacek od paru

Andrzej Maklski [w tekcie bdna pisownia nazwiska), May. Jdrek - ur. 1924, ucze Szkoy Podchorych, dowdca plutonu w Powstaniu Warszawskim, poleg na Starwce 23 sierpnia 1944. 23 Urka - Urszula Gowacka-Plenkiewicz w 1939 maturzystka Gimnazjum i Liceum Im. Krlowej Jadwigi w Warszawie, przyboczna w 9 W2DH Bkitnej. W latach okupacji czonkini sabotaowego zespou Wawra przy hufcu Mokotw Otrzymaa pseudonim honorowy pani Kwaskowska. 24 Lechosaw Zieliski (1914-1940) - maturzysta Batorego w 1932, magister nauk ekonomicznych, w
22

miesicy bardzo zbliy si z Zok. Jest pierwszym w yciu Zoki przyjacielem. Jego zdolnoci, inteligencja, hart zdobyty wskutek trudnych warunkw domowych imponoway Zoce, pocigaa za wielka subtelno. Imponowaa take umiejtno i zamiowanie do przelewania na papier swoich i wsplnych myli oraz treci pochanianych masowo ksiek. Czego tam nie byo w notatkach Jacka! I to, e czowiek moe zosta takim, jakim chce, i uwagi o honorze, myli o bohaterstwie, o potrzebie ofiar i to, jaki musi by onierz polski, uwagi o roli rozumu i uczucia, a take o bdnej przeze ocenie Zoki, jako kierujcego si wycznie rozumem. Teraz wsplnie prowadz wytwrni marmolady. W domu Zoki tak jest dobrze, e kady pomys pracy zarobkowej, tutaj wanie zakotwiczonej, wydaje si doskonay. W fabryce marmolady rozmawia si o wszystkim, nigdy jednak o sprawach organizacyjnych Bukw, cho do fabryki coraz wicej zaglda kolegw. Dom Zoki przyciga jak magnes. Czy to dziaa atmosfera wzajemnej yczliwoci, otaczajca ca t rodzin? Czy to przyciga modych ludzi obecno Hanki i Urki! By moe dziaa powd jeden i drugi - niewtpliwie wszake oddziauje take powd trzeci: w owym czasie przywdcze waciwoci Zoki rozwijaj si i wzmagaj. Wok jego osoby zaczyna si koncentrowa samorzutnie caa gromada Bukw. Tak samo samorzutnie ze strony Zoki wzrasta troska i poczucie odpowiedzialnoci za cay zesp. Osoba Zoki zaczyna spaja Buki czym bardzo mocnym i bardzo trwaym. Ale wszystkie te i tym podobne zajcia zarobkowe i dorywcze prace spoeczne nie daway ani Zoce, ani Alkowi, ani Rudemu, ani ich kolegom poczucia staoci. - To wszystko - nie to! Szukano wic dalej nowych drg i nowych czynnoci. Kiedy cay zesp Bukw zwiza si z dziaalnoci Stoecznego Komitetu Samopomocy Spoecznej, w ktrym dzia modzieowy obj profesor Domaski-Zeus. Kiedy indziej wzito na siebie wielki trud porzdkowania mogi onierskich. I to, i tamto byo bezporednio poyteczne, ale na dnie wszystkiego wci leaa niepewno: czy to jest jednak to, o co chodzio? Stosunkowo najsilniej zwizali si w tym przejciowym czasie z prac komrki wiziennej, tzw. Komrk Andrzeja. Praca w komrce wiziennej bya pierwsz sub Bukw na rzecz podziemnych si zbrojnych, ktrych ramieniem w wiziennictwie warszawskim bya Komrka Andrzeja. Charakter tej pracy, jak to czsto bywa u Pani Suby, czy w sobie du odpowiedzialno i... nud. Chopcy rozdzieleni zostali na niewielkie zespoy wedug dzielnic, caoci dowodzi Zoka. Kada dzielnica miaa swj lokal, na ktry co dzie przychodzio kilka lub kilkanacie drobnym makiem zapisanych grypsw wiziennych. Karteczki te kurierzy rozwie mieli po miecie i dorczy adresatom. Poniewa za adresaci z reguy nie oczekiwali ani karteczek, ani nieznajomych listonoszy - o kopotliwe nieporozumienia byo nietrudno. Robot w komrce wiziennej rozpoczto w marcu 1940 roku, trwaa ona do czerwca. Potem zakotowao si co na grze. Karteczek zapisanych drobnym makiem byo coraz mniej, rowery caymi dniami zaczynay sta bezczynnie. W kocu czerwca Buki rozstay si z komrk wizienn. Trwa zdobycz z tej suby byo zawizanie
latach 1937-1938 komendant Gniazda 23 WDH, podharcmistrz, aresztowany w marcu 1940, zgin w Owicimiu.

przyjani midzy Bukami i panem Jankiem25, ich bezporednim przeoonym w komrce wiziennej. W drugiej poowie 1940 i w pocztkach 1941 roku na pierwszy plan wybio si w zespole Bukw samoksztacenie. Waciwie JU od padziernika 1939 roku uczyli si i dyskutowali. Jedni z pierwszych w Warszawie zorganizowali komplety matematyki, fizyki oraz cykle dyskusji historycznych i wiatopogldowych. Ale w tym wanie czasie, na przeomie 1940 i 1941 roku, ogarna ich istna pasja nauki i dyskutowania. Jakby na przekr ponurej rzeczywistoci, wbrew nastrojom paniki, jaka ogarna Warszaw na skutek olbrzymich apanek do Owicimia, przeprowadzonych w sierpniu i wrzeniu 1940 roku, wbrew beznadziei politycznej, spowodowanej katastrof Francji, wbrew strasznym warunkom cikiej drugiej wojennej zimy, wbrew temu wszystkiemu modzi ci ludzie z zacitym uporem co dzie odrabiali samym sobie wyznaczone przydziay naukowe i par razy w tygodniu organizowali wieczory dyskusyjne. C za fantastyczne fluidy napeniay atmosfer pokojw, w ktrych zbieraa si ta gromadka. Jaka przekora bia z dyskutowanych tematw w stosunku do rzeczywistoci. W tygodniu, w ktrym Hitler odbiera defilad w Paryu i w caej Europie ludzie chodzili ze spuszczonymi gowami - ci wariaci, zawiesiwszy cian mapami, roztrzsali spraw wcielenia do Polski Prus Wschodnich. Gdy przychodzi zaczy pierwsze wiadomoci o masowych zgonach w Owicimiu - po obszernym rozwaeniu sprawy, jednomylnie zajli stanowisko, i w polskiej walce przeciwko zbrodniarzom pruskim, naley bezwzgldnie unika metod hitlerowskich, a zachowa rycerskie, polskie obyczaje. Wreszcie ktrego mronego dnia, gdy woda w mieszkaniu pozamarzaa w dzbankach, a para buchaa z ust przy kadym oddechu - urzdzili... poranek szopenowski. Tak oto bezgraniczna wiara modoci: wiara w siebie samych, wiara w nard, wiara w suszno polskiej sprawy i w najwysz sprawiedliwo - kazaa tym modym ludziom traktowa ca otaczajc ich rzeczywisto jako co bardzo nierealnego i przejciowego. W tym te czasie Zoka, Alek, Rudy i kilku innych -wstpio do Szkoy Budowy Maszyn im. Wawelberga26. Uczyli si starannie, cho nie bya to szkoa, do ktrej by uczszczali w czasach normalnych. W kadym jednak razie bya to szkoa i normalna nauka. Dawaa wicej ni komplety, szczeglnie gdy si lekcje uzupeniao samoksztaceniem i nacigao profesorw na dodatkowe wyjanienia. Uczenie si, dyskusje wiatopogldowe, wycieczki, kolporta, zajcia zarobkowe, dorane suby na rzecz tej czy innej komrki podziemnej, wszystko to zajmowao cae dnie, dawao poczucie, e si spenia swe obowizki, ale... Dyskusje nam si coraz czciej nie kleiy. Chcielimy co robi. Robi z przewiadczeniem, e to jest robota warta cakowitego oddania si jej. Tych par zda napisa, wspominajc te czasy, Zoka. I oto - staa si rzecz, ktrej wszyscy pragnli. W marcu 1941 roku trafili wreszcie na waciwy tor. Zwizali si z akcj maego sabotau, prowadzon przez organizacj podziemn Wawer, ktra stanowia wwczas czoo otwartej walki z okupantem w kraju na
Pan Janek- Jan Rouman, czonek Gwnej Kwatery, harcmistrz; od 1942 kierownik Wydziau Ksztacenia GKH. od 1X4 wizytator Chorgwi Warszawskiej, czonek Rady Programowej przy Naczelniku Harcerzy. 26 Szkoa Im. Hipolita Wawelberga - szkoa techniczna, znana z wysokiego poziomu nauczania.
25

odcinku szczeglnie istotnym - odcinku oddziaywania niezalenej polskiej myli na najszersze rzesze narodu. W okresie szczytowych powodze Niemiec, w okresie najwikszego wzrostu ich potgi udany dowcipny pomys propagandowy wytwarza ten szczeglny nastrj Warszawy, ktry j bdzie charakteryzowa przez ca okupacj, nastrj niczym nie zmconej wiary w suszno wasnej sprawy i kpiarskiego stosunku do tak zwanych tymczasowych. Nowa robota otworzya chopcom okazj do prawdziwie czynnej suby w pracy niepodlegociowej. W przyczeniu si do akcji Wawra nie poredniczy ju Zeus. Na par miesicy przedtem, wypeniajc rozkaz Gwnej Kwatery Szarych Szeregw ruszy do Wilna, w celu nawizania kontaktw z harcerstwem wileskim. Ruszy - i lad po nim zagin. Modzi ludzie przez dugie miesice i lata odwiedzali po dawnemu tak przez nich lubiane mieszkanie Zeusa i przygldali si po dawnemu cudom jego podrniczych zbiorw, rozmawiajc caymi godzinami z samotn starsz pani, ktra wci jeszcze czeka.

W SUBIE MAEGO SABOTAU Pierwsze zadanie dotyczyo fotografw. Instrukcja przyniesiona z gry stwierdzaa, e liczni fotografowie warszawscy powystawiali w szafkach wystawowych fotografie onierzy niemieckich; fotografowie demoralizuj samych siebie i spoeczestwo; nadaj ulicom Warszawy nieznony wygld. Poniewa na kilkakrotne listowne wezwania Wawra tylko niewielka ich cz zareagowaa, usuwajc fotografie Niemcw, naley reszt nauczy postawy obywatelskiej innymi sposobami. Tuczenie szyb przymilajcym si do klienteli nieprzyjacielskiej fotografom - oto zadanie na najblisz przyszo. Stuczenie szyby wystawowej wiosn 1941 roku nie byo rzecz atw... psychicznie. Po pierwsze - ogromna wikszo zakadw mieci si na gwnych ulicach miasta, na ktrych o kadej porze jest duy ruch; po drugie - w owym czasie miasto nie znao jeszcze adnych akcji ulicznych. W owych czasach nikt do nikogo na ulicy nie strzela, nikt nie wybija szyb. Szyby fotografw miay by i byy jednym z pierwszych aktw represyjnych wobec Polakw, ktrym brakowao koca obywatelskiego. Wykonawcy tych represji - pionierzy synnych pniej wyczynw ulicznych - zabierali si do swoich szyb z namaszczeniem, lkiem, z dugotrwaym obmylaniem planu i z wielkimi ostronociami. Gony brzk rozpryskiwanej szyby wystawowej zdawa si i dla wykonawcy, i dla publicznoci warszawskiej aktem rwnym wybuchowi maszyny piekielnej. W tej wanie akcji fotograficznej wybi si na czoo Alek. Po jednym czy po dwch miesicach ostronie i skrupulatnie przygotowanych dowiadczeniach, zachcony powodzeniem, zdecydowa si na ryzykown i pomysow inicjatyw. Ktrego wczesnego ranka wsiad na rower (zdjwszy uprzednio numerek), do kieszeni woy kilka sporych kawakw elaza i ruszy na Marszakowsk. W pobliu pierwszej witryny fotografa skrci na chodnik, wymin paru przechodniw i z caej siy waln w szyb. Gony brzk tuczonego szka przygi go do kierownicy, stopy mimo woli mocniej zaczy naciska peday. Nie ogldajc si skrci na Jezdni i szybko pedaowa przed siebie. Dopiero po minucie ochon z wraenia i zauway, e z prawej strony wida znw witryn z fotografiami niemieckich onierzy. Skrci, trzasn z caej siy elazem, a szyba rozprysa si w drobne kawaki. Z bramy kto wyskoczy wrzeszczc gono i Alek znw odruchowo przylgn do kierownicy. Trzecia witryna z fotografiami niemieckimi, ktra wpada mu w oczy, bya na wprost dworca. O sto krokw sta policjant. Na rogu robotnicy ZOM27 przeprowadzali jaki remont. Dozorcy zaczli otwiera bramy. By spory ruch. Dziesitki podszeptw wzywao Alka, by nie patrzy na prowokujc witryn i pdzi dalej, ale nie mniej silny gos wewntrzny kaza mu sign do kieszeni po du elazn nakrtk. - Przecie nigdzie nie wida adnego Niemca, ci wszyscy na ulicy - to Polacy; nie bj si, chopcze, szczcie sprzyja odwanym - szepta sam do siebie. Rozsdek pokierowa odwag. Alek zszed z roweru i prowadzc go powoli w kierunku witryny, czeka na nadjedajcy tramwaj. Gdy wozy tramwajowe z chrzstem i zgrzytem wymijay fotografa - Alek zamachn si i cisn wielk
27

ZOM - Zakad Oczyszczania Miasta.

nakrtk. Huk przejedajcego tramwaju zaguszy brzk szka. Alek odjeda powoli ogldajc si z umiechem na witryn trzeciego fotografa. By zdumiony: ani policjant, ani robotnicy z ZOM, ani dozorcy domowi niczego nie zauwayli. Wobec tego czwart szyb wywali take przy akompaniamencie haaliwych zgrzytw tramwajowych i szczliwy wraca do domu. Jecha wyprostowany, umiechnity, chciao mu si piewa i pokrzykiwa. Dokona dwch rzeczy: speni ponad norm przypadajce na zadanie oraz przed samym sob odby z dobrym wynikiem prb odwagi. Akcja fotograficzna Wawra po kilku uporczywych miesicach jej kontynuowania wydaa doskonae wyniki: z ulic warszawskich znikny zupenie fotografie mczyzn w niemieckich mundurach. Natomiast druga akcja, prowadzona rwnoczenie z pierwsz, nie daa tak dobrych wynikw, cho woono w ni duo wysiku i pomysowoci. Akcja miaa przerwa chodzenie polskiej publicznoci do kin, gdy w kinach wywietlano stale propagandowe dodat ki niemieckie i czysty ich dochd szed do kas propagandy niemieckiej. Jak w represjach fotograficznych wybi si Alek, tak w pocztkach pracy kinowej gony sta si Rudy. Byo to wtedy, gdy zaczynano dopiero szykany wobec publicznoci kinowej. Zaczynano wstpnym, zoliwym sloganem, wypisywanym kred na murach: Tylko winie siedz w kinie. W druku slogan ten wyglda krciusieko, ale gdy si go pisze duymi literami na murze, staje si potwornym tasiemcem. Jego wypisywanie trwa zda si wieki; poniewa za napis musi by czytelny, kad liter naley pisa rwno, starannie i bez popiechu. Jaka wietna szkoa panowania nad sob! Napisae pierwszych par liter, a oto ubezpieczajcy ci kolega ostrzega, e do rogu podchodzi przechodzie. Serce przyspies za uderzenia, lecz doni nie wolno przyspieszy ruchw kredy. Z drugiej strony ulicy sycha kroki. Niespokojny gwizd zabezpieczajcego uderza w uszy. Fala krwi napywa do mzgu. Przemona pokusa krzyczy wprost w duszy, by przerwa, cisn kred, biec - ale do spokojnie i rwno kreli koniec ostatniego sowa, potem rwnie spokojnie kadzie kred do kieszeni. Spokojnie i powoli zaczynasz i w kierunku najbliszej przecznicy. Zwyciye sam siebie. Alek by z natury odwany. Lecz Rudy musia si silnie przezwycia przy kadej robocie. Jego pierwsze wielkie nad sob zwycistwo byo zwizane z napisem sloganu Tylko winie siedz w kinie. Na ulicy Rakowieckiej, na czerwonych cegach koszar lotniczych, Rudy najpierw napisa slogan, a potem narysowa dwie due winie siedzce w krzesach. Ulica Rakowiecka jest do ruchliw ulic. Bya ulic koszar lotniczych i koszar SS. Pisanie i rysowanie trwao par minut. Bya to jedna z najpierwszych prac Rudego. Rudy wykona zadanie ponad norm, uzupeniajc je wasnym pomysem. Poniewa by dobrym rysownikiem, winki wypady pierwszorzdnie i przez duszy czas byy tematem rozmw w miecie. Walka z kinami rozgorzaa na dobre. May Sabota - kontra publiczka warszawska. Wydano specjaln ulotk do modziey. Rozlepiono na ulicach powszechny miech wzbudzajce obwieszczenie urzdowe szefa propagandy Ohienbuscha, w ktrym to obwieszczeniu

Ohienbusch wzywa Polakw do uczszczania do kin, jako e dochd z nich idzie na dozbrojenie armii niemieckiej! Gazowano niezliczon ilo razy sale kinowe, powodowano w nich smrody, wybuchy i poary. Bez skutku! Warszawa powtarzaa slogan o winiach siedzcych w kinie, miaa si z Ohienbuschowego afisza, aprobowaa wykurzanie gazami z filmw - ale publiczka warszawska nie dawaa si zwyciy. Ku zdumieniu i irytacji komendy Wawra wanie w tych kinach, gdzie najczciej przeprowadzano gazowanie - tok by najwikszy. Publiczka cisna si tam nie tylko, by oglda film, ale take, aby przey sensacj gazowania. Wreszcie na pomoc Maemu Sabotaowi przyszli... hitlerowcy, urzdzajc ktrego dnia apank w salach kinowych. Kiedy i to take nie zmniejszyo frekwencji - May Sabota uzna si za pokonanego i da spokj kinom. Publiczka zwyciya! Do kin chodzi co prawda ludek bardzo poledniego gatunku, ale sprawiedliwo nakazuje stwierdzi, e gdy na ekranie pokazywaa si ju zbyt oczywista lipa propagandy niemieckiej, ten ludek gwizda i tupa. Jednym z gwnych zada Maego Sabotau byo oddziaywanie na wasne spoeczestwo, przyprowadzanie do porzdku kanalii, uczenie ludzi o maym wyrobieniu obywatelskim rozumu, upowszechnianie hase walki cywilnej. Zarwno akcja przeciw fotografom, jak i przeciwko kinom te wanie cele miaa do spenienia. W pierwszej wybi si Alek, w drugiej - Rudy. Obaj zjednoczyli sw pomysowo i wysiki w tak zwanej akcji przeciw Paprockiemu. Paprocki by to restaurator przy ulicy Madaliskiego. Regularnie w kad sobot ogasza si w gadzinowym Nowym Kurierze Warszawskim komunikujc, e poredniczy w prenumeracie Der Sturmer (jednego z najbardziej plugawych tygodnikw hitlerowskiej propagandy) i innych niemieckich pism. Wobec tego Rudy i Alek przy pomocy kilku kolegw postanowili na rozkaz Wawra wykoczy Paprockiego, wykoczy go na szaro. Kwatera gwna roboty przeciw Paprockiemu miecia si w mieszkaniu Rudego. Codziennie przychodzili tam Alek i paru innych. Kadego dnia omawiano plan bliszych i dalszych przeciw Paprockiemu zamierze, kadego dnia zamierzenia te wprowadzano w czyn. Najpierw posano do Paprockiego par perswadujcych listw. Potem wytuczono mu szyby. Potem na szeregu przystankw tramwajowych rozlepiano ogoszenie, e ma on na sprzeda, po rewelacyjnie niskiej cenie, bardzo w owym czasie poszukiwan sonin. Potem zaczto go nka i drczy kilkoma dziennie telefonami, tumaczc, co to jest Der Sturmer. Potem dano w Nowym Kurierze Warszawskim par ogosze o tym, e Paprocki ma na sprzeda za p darmo wgiel, ktrego chce si szybko wyzby. Potem na murach domu Paprockiego i ssiednich wypisano o Paprockim szereg soczystych sw. Potem nalepiono na drzwiach restauracji klepsydr aobn o zgonie Paprockiego. I znw wytuczono mu szyby. Po dwch tygodniach w kadym z okien restauracji ukazao si ogoszenie, wystawione przez bliskiego wariactwa restauratora: Zawiadamiam Szanown Publiczno, e nie prowadz JU porednictwa w prenumeracie Der Sturmer i innych niemieckich pism. Jeden z gupcw zosta nauczony rozumu! Chopcy czuli si doskonale w subie Maego Sabotau. W prac wkadali inicjatyw i sporo czasu. Syszeli, jak miasto pozytywnie ocenia to, co robi.

Widzieli czsto dodatnie wyniki swej pracy. To dawao zadowolenie Due zadowolenie. Szczeglnie, e czuli jednoczenie, jak oswajaj si z niebezpieczestwem, jak wdraaj w odwag, i jak wzrasta wpyw ich dziaalnoci na stolic. Dwa poczynania Wawra byy szczeglnie udane i day specjalnie duo zadowolenia. Rozlepienie omieszajcego Hitlera afisza: Fuhrer powiedzia... oraz rysowanie na murach wia, majcego propagowa powoln robot w zakadach, pracujcych na rzecz okupanta. Rekordzist wiowym okaza si Rudy. Przyday si tu jego zdolnoci rysunkowe oraz wymylony przeze schemat wia, czcy w sobie, jak z dum mwi - ekspresj wyrazu i szybko pocignicia kred. Jednego wieczoru narysowa Rudy ponad 80 wi! Koledzy, ogldajc te rysunki, z uznaniem kiwali gowami nad wyjtkowym lenistwem, bijcym z sylwetek wi Rudego. - Nie ma co! Wybitny talent rysunkowy! Tej samej skali, co talent kucharski! To wszystko, co opisywalimy wyej, dotyczy jednej z dwch drg oddziaywania Maego Sabotau: drogi oddziaywania na wasne spoeczestwo. Bya jednak rwnie i dziedzina druga: oddziaywanie na Niemcw warszawskich, na 20 000 cywilnych Niemcw stale przebywajcych w stolicy oraz setki tysicy przewalajcych si przez stolic niemieckich onierzy i urzdnikw. Chodzio o to, by Niemiec widzia i czu, e pobity kraj nie zosta pokonany, e go jako okupanta nienawidzi. Chodzio o to, by drczy i niepokoi nieprzyjaciela unaocznianiem mu, i istniej podziemne siy polskie, w kadej chwili gotowe do wyjcia na wiat i do odwetu. W latach 1941 i 1942 t dziaalno pedagogiczn w stosunku do okupanta spenia wanie May Sabota. May Sabota Wawra by pierwsz lini Polski walczcej. Dywersja w owe czasy trwaa jeszcze w gbokim ukryciu. Oddziaw partyzanckich take jeszcze nie byo, z wyjtkiem legendarnego Jdrusia28 na Kielecczynie. Pierwsz wielk robot drczenia i niepokojenia Niemcw, w ktrej wzili udzia nasi chopcy - bya znana na caym wiecie wojna z Goebbelsem, przeprowadzana za pomoc litery V. Inicjatyw podja propaganda angielska, nawoujca drog radiow wszystkie kraje okupowane do pisania na murach litery V, to znaczy Victory - zwycistwo. Wawer przyczy si do brytyjskiej inicjatywy i pewnego dnia miasto pokryo si tysicami liter V. Poniewa to samo dziao si w Jugosawii, Belgii, Francji - w caej okupowanej Europie, a nawet na niektrych terenach Rzeszy - Goebbels powzi decyzj wybicia klina klinem. Na przeomie lipca i sierpnia 1941 roku propaganda hitlerowska zacza z niesychanym nakadem si i rodkw, za pomoc ulotek, afiszy, napisw, specjalnych tablic itd. rozpowszechnia t sam liter V jako Victori - symbol przyszego zwycistwa niemieckiego. Wawer oceni z uznaniem refleks i pomysowo Goebbelsa, natychmiast jednak zastosowano ripost; zaczto due V uzupenia w ten sposb, e Warszawa zaroia si od sowa verloren. Deutschland verloren Niemcy zgubione! Byo duo roboty z tym V i z Deutschland verloren. Bya to jednak praca zabawa. Przyjemnie mie do czynienia z rzutkim i pomysowym przeciwnikiem! Du satysfakcj jest nie da mu si, odparowa i uderzy go w czue miejsce. Szczeglnie, gdy przec iwnik jest zbrojny w
Jdru - Wadysaw Jasiski (1909-1943), twrca grupy dywersyjno --bojowej dziaajcej od 1941 roku na terenie powiatw: tarnobrzeskiego, Kieleckiego.3
28

potne rodki, samemu za rozporzdza si tylko kred i ma nalepk. Gdy propaganda niemiecka rzucia haso wypisywane i rozlepiane setkami tysicy: Deutschland siegt an allen Fronten, Wawer krtkim ostrym pchniciem odparowa cios : w sowie siegt liter s zamieniono na liter l Deutschland liegt an allen Fronten (zamiast: Niemcy zwyciaj... - Niemcy le na wszystkich frontach). Staroytni poeci, zaczynajc swe eposy, wzywali czsto we wstpach bogw do pomocy w opisie wielkich czynw. Nieche wolno bdzie autorowi tej ksiki westchn take o pomoc do muz w opisie jednego z drobnych, lecz jake pomysowych czynw Zoki i Rudego. W drugim roku okupacji uruchomili hitlerowcy w Warszawie szereg sklepw wdliniarskich, sprzedajcych wdliny tylko Niemcom. Dla zrujnowanej Warszawy (dla stutysicznych rzesz cigle godujcej ludnoci, otrzymujcej na kartki tylko chleb, drobne iloci cukru oraz od czasu do czasu 100 g misa) - te olbrzymie sklepy, za witrynami ktrych widniay stosy soczystych kiebas, wielkich szynek, pocie misa, wizanki parwek i serdelkw - te niemieckie sklepy Wohlfartha byy nieznon prowokacj. Zoka, bardziej ni inni wraliwy na zagadnienia spoeczne, zdecydowa przeprowadzenie akcji przeciw kilku sklepom. Do spki z Rudym, do ktrego w tym czasie silnie si zbliy i zaprzyjani, zdoby kilka probwek gazowych i ze stoperem w rku przeprowadzi dowiadczenia co do dugoci spalania lontu. Pewnej soboty, kupiwszy samo-zatrzaskujc si kdk, Zoka i Rudy ruszyli do gwnego sklepu Wohifartha na Nowym wiecie. Bya godzina 12 w poudnie. Tok w sklepie ogromny. Zoka przezwyciajc niepokj i lk, zapali zwisajcy u probwki lont, szybko otworzy drzwi, wszed i, odsuwajc paru Niemcw, pooy na bocznej ladzie probwk z syczcym lontem. Gwatownym ruchem cofn si do drzwi i, zanim zdumieni Niemcy zorientowali si, o co chodzi, by ju za progiem. Rudy sta z kdk na zewntrz. W chwili, gdy Zoka zamyka drzwi, a w sklepie powsta niespokojny ruch, Rudy naoy kdk na dwa zewntrzne kka, aby zamkn w ten sposb drog wyjcia kilkudziesiciu Niemcom. Wszystko to trwao zaledwie sekundy. Syczcy lont i zamknicie drzwi wywoay w sklepie panik. Kotowanie widoczne byo na zewntrz. Zoka znikn. Rudy jednak zosta przy drzwiach, szarpic si z kdk. Przeklestwo! Kdka bya za maa, kka za grube - nie mona byo docisn. Probwka ju wybucha, duszcy dym zacz napenia sklep. Przed sklepem gromadzi si tum. Ludzie widzieli, e co niesamowitego dzieje si wewntrz. Podchodzio dwch policjantw. - Rudy! Rudy! - krzykn ostrzegawczo z drugiej strony ulicy Zoka. Kada chwila stawaa si coraz niebezpieczniejsza. Rudy podniecony i wcieky odbieg od sklepu. Jaki gupio usuny przechodze otworzy drog zamknitym, ktrzy, jak przez szatanw pdzeni, w toku i krzykach rzucili si na ulic. Oczywicie Alek nie mg da si zakasowa pomysowoci i inicjatywie innych. On te mia swoje pomysy i swoje zamierzenia. Jeli drczy hitlerowcw - to drczy. Jeden z efektownych, cho nieco niebezpiecznych sposobw polega bdzie na zrywaniu hitlerowskich flag. W kade niemieckie wito wywieszay niemieckie i Niemcom podlege urzdy ogromne, czerwone flagi ze swastykami. Te wielkie jaskrawe ptna zwisay na

dziesi metrw i czsto niemal dotykay chodnikw, prowokujc polskie oczy sw symbolik. Stwierdzi trzeba, e pierwsze hitlerowskie flagi zerwane byy w Warszawie rkami Alka. Poniewa chopiec ten, jak si przekonano JU od pierwszych tygodni pracy w Wawrze, mia wyjtkowo rozwinit odwag, a ponadto wci gna go niepokj w poszukiwaniu rzeczy niecodziennych, w wykonywaniu czynw nieatwych - poniewa silnie graa w Alku ambicja - tote flagi hitlerowskie, na ktre rusza osobicie - byy to zawsze flagi wyjtkowe. Koledzy z jego pitki szli na ciganie flag normalnych, skromniejszych rozmiarw, na mniej ruchliwych ulicach. Alek rusza do flag najwikszych, do najbardziej eksponowanych punktw miasta. On te zerwa olbrzymi flag z gmachu PKO na rogu witokrzyskiej i Marszakowskiej. Wspinanie si, silne szarpnicie, szybkie zwinicie flagi i jazda. A potem - umiechnity, zadowolony odwiedza Alek przyjaci i wymachujc rkoma, peen entuzjazmu szybko opowiada o tym, jak to byo. - C u Boga Ojca, mylisz, e ty jeden to potrafisz! - achn si kiedy Rudy. - Przyjd do mnie jutro, a postaram si pokaza ci co! Zaintrygowany Alek wpad nastpnego dnia do Rudego i oczom swoim nie wierzy: w pokoju czerwienia si masa ptna trzech potnych, dziesiciometrowych flag. - Rudy! Czowieku! Gdzie ty to zrobi? - Zdjem z Zachty. - Bujasz, niemoliwe! - Jedmy, sprawdzimy. Pojechali. Alek ju z daleka wlepi wzrok we fronton Zachty i zdumiony zacz cmoka. No, no, no! - Spord czterech olbrzymich flag wisiaa tylko jedna. Trzy inne byy zerwane. Na drkach u gry czerwieniay strzpy mocno trzymajcych si resztek materii. - No, no, no! - powtrzy z uznaniem Alek, patrzc na ma posta Rudego i w myli przymierzajc j do dolnego drka ostatniej ocalaej flagi. Drek ten by mniej wicej na trzymetrowej wysokoci od ziemi. W oczach Alka widniao nie ukrywane zdziwienie. Oczywicie wszystkie wyczyny Alka, Rudego i ich kolegw nie rodziy si chaotycznie i przypadkowo. Tylko kto nie znajcy mechanizmu dziaania zespoowego mgby powzi absurdaln myl, e modzi ludzie zalenie od natchnienia i od nastroju wykonywali te czy inne oderwane akcje. W istocie rzecz wygldaa bardziej skomplikowanie, a moe bardziej prosto; za kulisami efektownej akcji Bukw znajdowa si ich przywdca i reyser - Zoka. Oczywicie Zoka nie by naczelnym wodzem Wawra w Warszawie, by tylko komendantem jednego z szesnastu rejonw, na jakie zostaa podzielona stolica. Ale by to komendant zdolny, obdarzony wyjtkowym wyrobieniem organizatorskim i dysponujcy doskonale dobranym zespoem. W kadej pracy, jak trzeba byo robi, Zoka bra osobicie ywy i bezporedni udzia. Przewodzi w czasie szalestwa Victorii, bi rekordy w czasie rysowania kotwic. W czasie roboty odznacza si duym opanowaniem i spokojem. Spokj ten i opanowanie najbardziej imponoway Bukom. Ale osobiste uliczne wyczyny Zoki byy czym mao istotnym i drugorzdnym dla jego

udziau w akcji Maego Sabotau. Istotna rola Zoki polegaa na pracy sztabowej. To on rozplanowywa drobiazgowo i szczegowo kad prac, wyznaczon jego rejonowi przez Komend Wawra, troskliwie przewidujc wszelkie niebezpieczestwa, mogce tej wanie pracy towarzyszy. To on organizowa i podnieca wspaniae wspzawodnictwo inicjatywy i pomysowoci. On czyni z kadego wystpu ulicznego swoist szko charakterw, przepajajc wszelkie wystpienia Bukw atmosfer suby i obowizku, punktualnoci, rzetelnoci, odwagi, koleestwa. Z miesica na miesi c wzrastao przywizanie i zaufanie Bukw do Zoki. To, e umia trafnie przewidywa i trafnie zarzdza - wiedzieli od dawna, jeszcze z czasw szkolnych. Teraz przekonali si, e Zoka sta si specjalist w organizowaniu ludzi i ycia. Mimo e by ich rwienikiem i koleg, poddawali si jego woli chtnie i bez wewntrznego oporu. Szczeglnie mocnym oparciem dla Bukw by Zoka w cikich okresach, kiedy w kogo z ich gromady uderzy grom lub gdzie w najbardziej bezporednim pobliu zapada si grunt podziemnego ycia. W takich chwilach zdolnoci przywdcze Zoki jakby uwielokrotniay si. By jeszcze spokojniejszy ni zwykle, decyzje wydawa szybciej ni zwykle. Pewnego listopadowego ranka 1942 roku uratowa od niewtpliwej zguby dwoje ludzi tylko dlatego, e w cigu minuty po usyszeniu gronej nowiny pdem wybieg na miasto i zdy w sam czas, by ich zatrzyma przed bram zagroonego lokalu. Zoka by wrd Bukw propagatorem teorii spokoju w czasie akcji. Mawia czsto: - W subie potrzebny jest spokj, opanowanie, trzewa ocena, jasny umys i pogoda ducha. - Zabawne jest pochodzenie tej sentencji. Kiedy gromadka Bukw z Zok na czele wypisywaa jakie hasa na dugim murze pewnej fabryki. Chopcy byli niespokojni, pisali nerwowo i szybko. Naraz zza rogu wyszed str. Modzi ludzie nie zauwayli go i pospiesznie pracowali dalej. Str po chwili konsternacji oprzytomnia.-Panowie, spokojnie, spokojnie, nie tak ostro! Wy musicie pisa, ja musz ciera - ale po co tyle tego! Nie tak ostro, powoli! - Piszcy zbaranieli, zaskoczeni zarwno nieoczekiwanym zjawieniem si stra, jak i jego kpicym gosem. Pierwszy umiechn si Zoka, za nim inni. Gdy wracali z roboty, powtarzali sentencj stra - spokojnie, panowie, nie tak ostro. - Od tego czasu okrzyk w sta si dewiz postpowania Bukw w akcjach Maego Sabotau. Tylko odwaga i zdecydowanie poczone ze spokojem i trzewoci daj powodzenie. Dopiero teraz, w napiciu przey i osigni Maego Sabotau, Buki staj si naprawd zwart i zespolon grup. Rozumiej si wszyscy doskonale i s karni, jak rzadko ktra grupa. Wszyscy oni, zarwno dowodzcy jak i dowodzeni, nie zdajc sobie z tego sprawy wychowywali si przez wzajemne oddziaywanie. Zoka kiedy zanotowa w swym pamitniku: Ju pierwsze miesice wsplnej roboty day nam to, co uwaamy za jedno z najwaniejszych osigni tej pracy, co, co w wartoci swej byo co najmniej rwnoznaczne z wynikami zewntrznymi naszej roboty, a mianowicie zycie si, stworzenie penego zaufania do siebie, zwizanie si wsplnie przeytymi pracami i niebezpieczestwami, a jednoczenie wiczenie odwagi i dzielnoci. Wtedy ju dobrze zrozumielimy sub. Mwi w liczbie mnogiej, gdy wszystkie obserwacje, sformuowania czy postp naprzd ktrego z nas by szybko chwytany i przyjmowany

jako swoja wasno przez wszystkich. Rzecz drobna, ale charakterystyczna: Bukom nigdy na myl nie przyszo, by zrobi z siebie jak elit, jaki zamknity klub. Wrcz przeciwnie! Pragnli szczerze by otwartym bractwem wcigajc do swego grona coraz innych ludzi - harcerzy i nieharcerzy - dopuszczajc ich penym sercem do trudw i do przyjani, do niebezpieczestw i do dowodzenia. Pasjonujce wyczyny Maego Sabotau, pozytywna ocena tej roboty przez polsk opini publiczn oraz widoczne jej skutki - wszystko to powodowao, e rnymi drogami garnli si do Wawra coraz liczniejsi ochotnicy. Koo weteranw skupia si zaczynay modziki. Ju nie dziesitki, lecz setki gw i rk rywalizowao w jak najlepszej pracy. Powstaway pomysy i czyny coraz skuteczniejsze, coraz mocniejsze. Coraz inne zespoy ubiegay si o pierwszestwo w Wawrze. Zesp Bukw rozrs si take w du gromad. Zoka zosta komendantem wikszej grupy. Rudy i Alek mieli teraz nowe, wasne oddziay, ktrym przewodzili. Szczeglnie ruchliwy sta si oddzia Alka. Nie byli to chopcy z Klubu Piciu. Ci siedzieli ju na samodzielnych odcinkach. Teraz przyszli cakiem nowi, wojenni ludzie. Przede wszystkim Jdrek, towarzysz z czasw drwalskich, wspodkrywca i wspkonserwator przygodnego magazynu broni. Gdy wypenia si waciwa ilo czasu i prb - nadszed dzie, w ktrym nowy zesp Alka mia zoy uroczyste przyrzeczenie. Przyrzeczenie to odbywao si w mieszkaniu Alka na oliborzu. Przyszed na komendant Wawra. Co za widok! Podoga pokoju, w ktrym odbywa si przyrzeczenie, caa zasana hitlerowskimi flagami. Chodzc - depcze si po swastykach (a o flagi hitlerowskie coraz trudniej, Niemcy wieszaj je coraz wyej). Na cianie Orze Polski i biao-czerwona chorgiew. W rogu, na duym stole dziesitki trofew i symboli. Kawa szyby ze sklepu Meinia, po jednym egzemplarzu kadej z rozrzuconych ulotek, pachnce jeszcze gazem bilety kinowe; wielkie portrety fotograficzne jakich niemieckich oficerw; wycity kawaek przepalonej kwasem sukni jakiej kobiety, ktra widocznie sza z Niemcem; par szyszek, par kamykw, par lici - symbole wycieczek przeprowadzonych ot tak, dla spdzenia czasu w gronie przyjaci pod piknym, boym socem. Na wysokim trjnogu stoi mosiny talerz, w nim troch- spirytusu. W pewnym momencie Alek przykada do spirytusu ponc zapak i przed Biaym Orem bucha niebieskawy pomie. Wszyscy wstaj. Komendant Wawra mwi rot przyrzeczenia. Inni powtarzaj jego sowa. A potem zasiadaj na tapczanie i stokach i zaczynaj mwi. O czym mwi? O tym, czym wszyscy yj. Komendant prosi, eby wyrazili opini o dodatnich i ujemnych stronach Maego Sabotau. Zaczli mwi jeden przez drugiego. Strony ujemne? e czasem mudne, nuce zadania, ale poza tym trudno byo chopcom wyszuka minusy. A plusy? Alek, jak zawsze z zapaem, i jak zawsze przewiadczony o tym, e mwi najwaniejsz prawd, zaczyna wygasza to, o czym ju od duszego czasu pogaduj w rozmowach prywatnych. Pod form zewntrznych wystpie maosabotaowych kryje si silna wewntrzna tre wychowawcza: kada akcja - to szkoa odwagi, opanowania, to cige wdraanie w panowanie nad sob; to jakby nabieranie nawyku odwagi i opanowania. Jake to moe si przyda w pniejszych, bardziej odpowiedzialnych i bardziej niebezpiecznych robotach. - A ja dorzuca Jdrek - sam na

sobie stwierdziem, e wszystko to nauczyo mnie podejmowania szybkich decyzji. - Bardzo mi odpowiada atmosfera panujca w caoci Maego Sabotau - mwi Marian29. Mao gadania, duo roboty. adnej dranicej frazeologii patriotycznej. adnej bufonady. Natomiast z kadego poczynania i z kadej pracy promieniuje atmosfera braterstwa i karnoci, pogody i rycerskoci. Pogody nawet w tych fatalnych czasach. Pod koniec zacz mwi Komendant. Podzikowa, troch pochwali. A najwikszy nacisk pooy na wybitne wzmoenie ostronoci, szczeglnie w pracach podejmowanych z wasnej inicjatywy. Wasza grupka jest w Maym Sabotau jedn z najpierwszych. Na Maym Sabotau nie koczy si wiat i nie koczy si walka. Nie wolno wam zaprzepaci si teraz w tej robocie - bo kiedy kady z was bdzie potrzebny do rzeczy wikszych i znacznie doniolejszych w skutkach. Trzy s rumaki, ktre wprzgnite by powinny w wz Maego Sabotau, jeli ten wz ma pdzi szybko i bez katastrof: Odwaga, Staranne Planowanie i Ostrono w Wykonaniu. Komendant skoczy i wyszed. Odeszli po kilkudziesiciu minutach koledzy. Alek zawoa siostr , razem sprztali pokj. Tego dnia by Alek bardziej ni kiedykolwiek spragniony zwierze.
30

Gdy wic Maryla usiada na tapczanie - przysiad si do niej. - ebym mg zrealizowa chocia pidziesit procent moich pomysw. Tyle tego kbi si w gowie. Wiesz, Marylko, zdumiewajce jest, co te ludzie widz we mnie, e tak yczliwe mnie oceniaj. Nieprzyjemnie jest by niedocenianym, ale gupio jest by przecenianym. Czasami, jak mi si tak wszystko udaje, gdy z min i gosw otoczenia wyczuwam pochway, mam takie uczucie, jakbym by wekslem bez pokrycia... Tyle jest we mnie ujemnych stron, niedocigni. Jak to wstrtnie, e jestem tak nieczuy, tak mao wraliwy na te bestialstwa, jakie hitlerowcy wyczyniaj z Polakami albo w gettach. I to moje lenistwo, ktre tak trudno przezwyciy, i to gupie pyszakowate gonienie za niecodziennoci. Wiesz, Marylo, e waciwie powinienem jeszcze raz zapali znicz i zoy swoje indywidualne, prywatne przyrzeczenie. Poniewa u Alka midzy zamiarem a wykonaniem nie byo prawie rozpitoci - szybko wsta i na kawaku papieru nakreli kilka zda: Obiecuj pracowa nad rozwiniciem w sobie silnej woli, dy bd do pracy, nad sob bez wytchnienia, zdawi lenistwo, wzmocni wytrwao, tpi bd obojtno, unika bd chaosu i braku skupienia myli. Silna wola! Silna wola! Maryla z umiechem patrzy, jak ten modzieczy dryblas zapala ponownie znicz, wrzuca w ogie przed chwil napisan kartk i stoi w skupieniu, dopki ponie ogie. Namitno do analizy, do poznania samego siebie, bya tak silna w Alku, e przy kadej sposobnoci wykorzystywa swych bliskich do zbierania wiadomoci o swym charakterze; wic i teraz ju zaczyna rozmow z Maryl na ten temat, gdy z ssiedniego pokoju rozleg si gos matki: - A-alu, przynie wgla! Alek do matki przywizany by bardzo silnie i stara si usun z przed jej rk kady kopot. Pomaga we froterce pokoi (to bya jego podstawowa funkcja domowa), zmywa naczynia po posikach, zawsze pomaga przy praniu; bardzo dba o dom. W jednym tylko nie mg ulec matce: gdy
29 30

Marian - Jest to jedyna posta w ksice, ktrej danych osobowych nie udao si ustali. Maria Dawtowska - w Powstaniu Warszawskim sanitariuszka batalionu Zoka.

namawiaa go do zaprzestania ryzykownych wypraw ulicznych. Wszystko, tylko nie to. Teraz te, gdy przynis wgla i narba troch drzazg, wzi z, wieszaka czapk, starajc si nie widzie matczynego spojrzenia. Zblia si Trzeci Maj. May Sabota przygotowywa now robot. Manifestowanie rocznic narodowych wzi na siebie Wawer jako jeden z naturalnych obowizkw. Zoka i jego koledzy dwukrotnie w czasie swojej suby przeprowadzali akcj uliczn 3 maja i 11 listopada. Specjalnoci trzeciomajow w owe czasy bya manifestacja barw narodowych. Ogromna wikszo ludzi Maego Sabotau robia to w ten sposb, e malowaa bia i czerwon kred barwy narodowe na murach lub te umieszczaa w rnych miejscach mae, biao czerwone chorgiewki. Zadania te trudne i ryzykowne wobec skrconej godziny policyjnej i dugiego dnia oraz wobec Wzmoonej czujnoci Niemcw i ich szpicli - nie zadowalay ambicji ani Alka, ani Rudego. Barwy narodowe? Zgoda! Ale barwy narodowe w takich wielkociach i w takiej formie, eby miasto je naprawd widziao. Uradzono zakupi, gdzie si tylko da, ptna biaego i czerwonego i uszy szerokie na kilkadziesit centymetrw, parometrowej dugoci flagi. Flagi te naley zawiesi na drutach tramwajowych i latarniach elektrycznych. Ale jak? Alek i Rudy na pytanie to odpowiedzieli dwiema odmiennymi propozycjami, a poniewa kady upiera si przy swoim pomyle, Zoka zdecydowa, e zespoy ich wykonaj zadania na sposb rny, wedug pomysw swych dowdcw. Wic o trzeciomajowym wicie Alek ze swoimi zarzuca na przewody tramwajowe chorgiewki przymocowane do sznurka, na ktrego kocu by kamie. By to system zarzucania. System ten by moe atwy dla Polinezyjczykw - bardzo jest trudny dla pozbawionych wprawy warszawiakw. Ile si modzi ludzie naklli i napocili, zanim chorgiewki ich wisiay na drutach! Ale gdy ju raz taka chorgiewka zawisa, nie byo innego sposobu na jej usunicie, jak tylko przez sprowadzenie specjalnego wozu tramwajowego lub stray poarnej. Alek dumny jak paw czyha z aparatem fotograficznym na te wozy, przyjedajce do zdejmowania chorgiewek, a potem promieniejcy pokazywa fotografie kolegom. System Rudego by systemem blokowym. W jaki sposb dosta Rudy klucz do opuszczania ulicznych latarni elektrycznych - byo tajemnic. Do, e dosta. W znajomym warsztacie dorobi jeszcze kilka takich kluczy, rozda je swym chopcom i przy ich pomocy wieczorem przed Trzecim Maja pospuszczano dziesitki latar oraz przymocowano do tych latar zrolowane chorgiewki owinite dla zamaskowania czarnym papierem. Rolka taka owizana bya nitk, do nitki dosztukowano dugi sznurek, ktry po wcigniciu latarni ku grze - zwisa na wysokoci okoo 2 metrw nad ziemi. Wystarczyo pocign za ten zwisajcy sznurek - aby nitka zostaa zerwana i chorgiewka natychmiast rozwijaa si w peni swej biao- czerwonej krasy. Uczyniono to nastpnego ranka, trzeciomajowego. Tego dnia z najwyszym koleg swej grupy Maym - Rudy objecha wszystkie swe punkty, aby rozwin flagi. Niekiedy sznurki, za ktre trzeba byo szarpn, zwisay tak wysoko, e May stawa przy latarni, Rudy wchodzi na ramiona Maego i wspiwszy si dodatkowo na palce, pociga sznur. Przed sm rano robota bya skoczona. Rudy i May nabrali ju takiej bezczelnoci, e na pojedynczych gapicych si przechodniw nie zwracali uwagi, oczywicie otaksowawszy wpierw gocia, jako nie wygldajcego na szpicla.

Specjalnoci propagandow na 11 listopada byo wypisywanie na murach, potach, chodnikach hasa - Polska zwyciy! Oczywicie Alek i Rudy natychmiast stawiali sobie dodatkowe wymagania. Jeeli, Czytelniku, jeste mieszkacem Warszawy - to niewtpliwie pamitasz wielkie napisy czarn farb - Polska zwyciy! - zrobione w najruchliwszych, najbardziej niebezpiecznych punktach miasta: na Banku Gospodarstwa Krajowego (Nowy wiat), na budynku Funduszu Kwaterunkowego (rg Krakowskiego i Krlewskiej), na drogowskazach wojskowych koo dworca - to wanie bya robota Alka, ktry dla tej wyjtkowej roboty dosta zezwolenie na wystp w cudzym rdmi ejskim rejonie Wawra. A jeli tak samo wielkie, krzyczce czerni napisy widzia wzdu gwnej arterii Mokotowa - ulicy Puawskiej - spogldae na napisy Rudego. W czerwcu 1942 roku Radlewicz31, ktry by wwczas komendantem wawerskiego Mokotowa, i Zoka powzili inicjatyw zamanifestowania cznoci kraju z jego emigracyjnym rzdem w sposb nastpujcy: zdobyto tysic egzemplarzy gadzinowego Nowego Kuriera Warszawskiego z dat 27 czerwca i w pokoju dzielnej dziewczyny (Wawer nada jej honorowy pseudonim Kwaskowskiej, bowiem kiedy, oblewajc rcym pynem palta spacerujcych z Niemcami kobiet, poparzya si kwasem) - w pokoju Kwaskowskiej stemplowano te strony dwoma wielkimi stemplami. Na jednym bya kotwica - znak Polski Walczcej, na drugim - yczenia imieninowe pod adresem dwch Wadysaww: Sikorskiego (Wdz Naczelny) i Raczkiewicza (Prezydent). W godzin potem ju sprzedawano te egzemplarze na ulicach miasta. W akcji tej Alek nie bra udziau, by on bowiem, w owym czasie na wygnaniu na wsi, o czym opowiemy na nastpnych stronach. Rudy pozbawiony gronego rywala, zbiera laury wykonawcy stempli i sprzedawcy-rekordzisty. Rudy w tym czasie by w wietnej formie fizycznej i psychicznej. Koczy szko Wawelberga, koczy j jako pierwszy ucze. Ale nade wszystko - chon masami literatur naukow (przede wszystkim socjologiczn i filozoficzn) oraz bra udzia w szeregu odczytw i dyskusji kilku na p naukowych orodkw. Sucha take konspiracyjnych wykadw profesora Hessena32. Umys dwudziestojednoletniego mczyzny by jakby w stanie cigego niepokoju w poszukiwaniu odpowiedzi na nurtujce go pytania spoeczne i filozoficzne. Znanieckiego33, Suchodolskiego34, Szczepanowskiego35 czyta jak pasjonujce powieci. Cechowaa go tak dla charakterystyczna waciwo koncentrowania myli na zagadnieniu, ktre decydowa si w danym okresie rozwizywa. Kiedy ju raz wybra sobie temat do przepracowania i przemylenia, skupia si na nim cakowicie, powica mu swe myli w czasie posikw, gimnastyki rannej, w czasie wyczynw Maego Sabotau, w czasie penych iskrzcego humoru rozmw z
31 Radlewicz - Stefan Mirowski, harcmistrz, komendant Okrgu Poudnie Chorgwi Warszawskiej, po odejciu Stanisawa Broniewskiego, komendant Chorgwi Warszawskiej, wizytator Lwowa, wsptwrca Zawiszy. 32 J. Sergiusz Hessen (1887-1950) - pedagog, filozof, badacz pedagogiki kultury. 33 Florian Witold Znaniecki (1882-1918) - filozof i socjolog 34 Bogdan Suchodolski (ur. 1903) - filozof, pedagog i historyk sztuki. 35 Stanisaw Szczepanowski (1846-1900) - ekonomista, historyk, dziaacz owiatowy, autor znanej i bardzo cenionej przez A. Ka-miskiego ksiki Myli o odrodzeniu narodowym (1903).

przyjacielem. W tym czasie przyja midzy Zok a Rudym stawaa si coraz peniejsza. Rosa wzajemna sympatia.; Byli szczliwi, stwierdzajc istnienie licznych, wsplnych zainteresowa. Na robot chodzili coraz czciej razem. Idc ktrego pnego wieczoru szybkim krokiem na jak bardziej ryzykown akcj, rozmawiali cay czas o odwiecznym temacie ludzi mylcych: o celu ycia. Na kilkadziesit minut przerwali rozmow, by wykona zadanie i wracajc do domu, znw j kontynuowali. Rudy, ktry gra pierwsze skrzypce w tej penej problemw rozmowie, powiedzia: wiesz, w ostatnich czasach zaczyna mi si wszystko porzdkowa w gowie. Nawet tak trudne do rozwizania kwestie religij ne zaczynay si jako wyjania; jedynie sceptycyzm w stosunku do form zewntrznych kultu religijnego mci nieco jasno obrazu. - Halo! Zoka, jeszcze chwil! - krzykn Rudy do oddalajcego si ju przyjaciela. -Zbliaa si godzina policyjna. Zoka stan zniecierpliwiony. - C tam takiego? - Nie wyobraam sobie, bym mg y w przyszoci jako istota wegetujca, bierna powiedzia Rudy. Obaj zamiali si. Rudy zatrzasn drzwi. Oczywicie ycie nie moe skada si z samych powodze. Za niepowodzenia w tym typie roboty si rzeczy kr na pograniczu klski, a nawet mierci. Pierwsza klska zwizana bya z aresztowaniem Jacka Tabckiego, jednego z najbliszych Zoce ludzi. Ktrego z jesiennych wieczorw Jacek wyszed z imienin kolegi. Na ulicach zauway wieo rozlepione niemieckie afisze. Nie namylajc si dugo, zacz je zdziera z tablic i supw. Robi to pod wpywem impulsu chwili. Ot, nalepiono szwabskie ogoszenia - precz z nimi. Nie wiadomo jak i skd wyonili si dwaj andarmi. Zaaresztowano Jacka i odprowadzono do komisariatu, skd granatowy policjant odwiz go dorok na Pawiak. Wolno czapica szkapa wioza niemrawo Jacka i grubego policjanta. Z Pawiaka po miesicu poszed Jacek do Owicimia. Ta pierwsza klska i jej szczegy wstrzsny gboko caym zespoem. Jak to? Da si wie szkapin ulicami miasta w otwartej doroce przez jednego starego policjanta i nie prbowa uciec? I adnej pomocy z zewntrz, od nie orientujcych si w sytuacji przyjaci? Jaki cios w ambitne przewiadczenie o wasnej wartoci zespou oraz o wypracowanych przez May Sabota cechach charakteru. Ze w owe czasy ogromna wikszo modych mczyzn zachowaaby si podobnie jak Jacek (w roku 1941 Warszawa bya jeszcze psychicznie niedojrzaa do miaych aktw oporu), tego nie uwaano za usprawiedliwienie. Zoka przey specjalnie silnie aresztowanie Jacka. By do gorco przywizany i wysoko ceni tego dzielnego, pracowitego chopca, najlepiej znajcego, dziki trudnym warunkom domowym, przeciwnoci ycia. Przez duszy czas stara si wydosta Jacka z Pawiaka, potem z Owicimia. Na prno.. Wstrzs wywoany aresztowaniem Jacka by silny, ale skuteczny. Odtd ju aden z ludzi tej grupy nie pozostanie bierny nawet w najciszych chwilach. Pierwszy w tym wzgldzie dowd zoy Jdrek, przyjaciel Alka. Przygoda Jdrka wydarzya si wanie w tym czasie, gdy Alek by na wygnaniu na wsi. O tym wygnaniu opowiemy wkrtce. Jdrek zastpowa Alka i z tego tytuu zorganizowa kiedy zerwanie potnej flagi z niemieckiego szpitala Czerwonego Krzya na Solcu.

Wielk, bia flag zdobi czerwony krzy. I to wanie trofeum ku pognbieniu Niemcw zdecydowa zdoby Jdrek. Stojcy w bramie domu wartownik spostrzeg zrywanie flagi i narobi wielkiego gwatu. Chopcy uciekli, flaga pozostaa, a obok niej przypadkowo oderwany od siodeka numer roweru. Zaraz za najbliszym rogiem pechowa wacicielka roweru - Irka Kowalska zameldowaa o tym Jdrkowi (w zespole byy dwie dziewczyny). Jdrek za, nie zorientowawszy si w doniosoci faktu, uda si do domu Irki wraz z Marianem i tam zaczli odbywa dugie narady. Dugo narad bya zupenie dostateczna dla policji niemieckiej. Tote w pewnej chwili rozleg si energiczny stuk w drzwi i do mieszkania wkroczyo czterech zielonych policjantw. Sytuacja zdawaa si beznadziejna. Jeden z policjantw pilnowa obydwu chopcw, trzech rewidowao mieszkanie. Matka Irki, kolporterka prasy podziemnej, bya przeraona, nie mniej przeraeni byli chopcy. Ale w miar mijania czasu, przestrach znika, napywao natomiast uczucie zakopotania z sytuacji, w jak si sami wpdzili przez sw lekkomylno. Obydwaj, jak na komend, pomyleli o Jacku i o dyskusjach, jakie wywoaa jego bierno w doroce. Jdrek przymruy oko i czujnie wpatrywa si w koleg, ten lekko kiwn gow na znak, e rozumie, o co chodzi. I oto w cigu jednej sekundy staa si rzecz nieprawdopodobna i najzupeniej nieoczekiwana dla czterech uzbrojonych niemieckich policjantw. Jdrek, ktrego wzrost wynosi okoo ptora metra - pchn z caej siy policjanta, stojcego na progu pokoju, Marian szarpn drzwi korytarza i obaj, jak wyrzuceni z procy, rzucili si w d klatki schodowej. Policjanci zbaranieli na mur, gdy zamiast otworzy okna i narobi alarmu - usiowali goni uciekajcych po schodach. Bezskutecznie. Nieatwo jest zapa na klatce schodowej osiemnastoletnich modziecw, ktrym strach przyprawi skrzyda do ng. Wypadli z bramy, skrcili w najblisz przecznic i zaczli i wolno przed siebie. Jeszcze jedna przecznica i byli uratowani. Pani Kowalska, wacicielka mieszkania, szczliwym trafem wysza cao z tej przygody. Irka po paru miesicach wizienia wydostaa si z Pawiaka. W kilka dni po przygodzie Jdrek otrzyma od Alka przez umylnego goca dugi list. Midzy innymi Alek pisa: wykazae brak przemylenia sprawy bardzo istotnej, a mianowicie: czy jest dopuszczalne urywanie flagi Czerwonego Krzya, nawet niemieckiego. Na miy Bg, przecie nie wojujemy z Czerwonym Krzyem i jego symbolik. Po drugie ponosisz odpowiedzialno za bezmylne pjcie do domu Irki i niepotrzebne tam sterczenie wtedy, gdy JU powinnicie byli zdawa sobie spraw ze skutkw zgubienia numerka rowerowego i ustali na t okoliczno gryplan. Ale jest take druga strona medalu - pisa Alek dalej, narysowawszy w tym miejscu swego listu medal z cyferk 2 - spisae si pierwszorzdnie, tak e lepiej prawie nie mona. Wykazae opanowanie, trzewo umysu, odwag i miao. Czy trzeba co wicej? Bezwzgldnie dowiode istnienia odpowiednich wartoci charakteru. Jak mwi - spenie pokadane nadzieje. Ponadto wykazae, jak wiele da moe wprawa i otrzaskanie si z Przygod. Na zakoczenie - pisa Alek - przypuszczam, e najlepiej byoby ucisn ci twardo i serdecznie prawic, a lewic nie mniej serdecznie da ci po uchu. Alek mia prawo zakoczy ca przygod pogodnym listem: nikt powaniej nie ucierpia na tej

niefortunnej wsypie. Najsynniejszym spord indywidualnych wyczynw Wawra bya gona na cay kraj i wiat cay sprawa tablicy na pomniku Kopernika. Bohaterem kopernikowskiej afery by Alek. Jednym z pierwszych kulturalnych osigni hitlerowcw po zajciu Warszawy byo zasonicie tej czci podstawy pomnika Kopernika, na ktrej widnia wyryty napis: Mikoajowi Kopernikowi - Rodacy, wielk mosin pyt, z odpowiednio zmienionym napisem niemieckim. W pocztkach lutego 1942 roku znalaz i wyczyta Alek w jakiej encyklopedii, e Mikoaj Kopernik urodzi si 19 lutego: chwila namysu i decyzja gotowa. Trzeba odpowiednio uczci dzie urodzin wielkiego polskiego astronoma! Jak? Usun niemieck pyt, zakrywajc polski napis. A poniewa kad robot musi poprzedza dokadny plan, zacz Alek kry wok Kopernika, przygldajc si z daleka czterem potnym gowicom rub, przytwierdzajcym pyt z niemieckim napisem do cokou. Badanie optyczne to mao. Trzeba dotykiem zbada pioruskie ruby. 11 lutego, t j. na tydzie przed wyznaczonym przez siebie samego terminem, o godzinie szstej rano, gdy na ulicach miasta by najmniejszy ruch, wybra si Alek przed pomnik, by dotkn na prb ruby. Pomnik stoi w fatalnym miejscu, tu na wprost Komendy Gwnej granatowej policji. Poza tym - jest u styku ruchliwych ulic warszawskich, gdzie zawsze duo przechodniw i sporo Niemcw. Ale - myli Alek - jeli tak na wariata wejd na cok, to potraktuj mnie jak pijaka. Przecie nikomu na myl nie przyjdzie, e bd likwidowa pyt! Oto ju pomnik. Przechodniw na ulicy mao. Wartownik policyjny wszed widocznie gdzie si ogrza, bo mrz j est solidny. wietna sposobno! Bez chwili wahania wchodzi Alek na stopie cokou i dotyka ruby. Odkrca si wyjtkowo atwo. Jeszcze par ruchw - wysza. C u Boga Ojca! Krew uderza do gowy Alka. Odruchowo siga do drugiej ruby - wielka mutra poddaje si bez oporu. Alek oglda si niespokojnie dookoa. Jest ciemno. Przechodnie przesuwaj si w dali, jak we mgle. Robi! Robi! Trzecia ruba - wyszarpnita! Czwarta - te! Z grzmotem i mocnym metalicznym dwikiem spada na marmur stopni wielka, gruba, mosina pyta i po chwili zelizguje si w nieg. Przeraony haasem Alek w jednej sekundzie zeskakuje z cokou i jak cigany zajc pdem mknie w kierunku ulicy Kopernika. Po paruset metrach staje zdyszany i nasuchuje. Serce wali mu motem, policzki pon. Nasuchuje uwanie: nic, adnych gosw, adnych gwizdkw, adnego ruchu. C to znaczy, do licha cikiego? Zawraca i ostronie, w kadej chwili gotw do ucieczki, idzie pod pomnik i obchodzi go dookoa. Zdumiewajca historia! Nikt niczego nie zauway, nikt niczego nie sysza. Policjant po dawnemu grzeje si gdzie w gmachu. No, tak sposobno trzeba wyzyska do ostatka! I oto Alek, nie zwracajc ju adnej uwagi na otoczenie, na przejedajce od czasu do czasu wozy i przechodniw, cign zaczyna pyt w kierunku ul. Obonej. Pyta jest cika jak sto nieszcz. Daje si jednak cign po niegu. Po kilkudziesiciu minutach pracy zostaje przez Alka zakopana w zaspie przy chodniku. Spocony, lecz szczliwy z wykonania niebezpiecznego pomysu wraca do domu. A wic to tak odbywa si przeprowadzanie wielkich akcji? - myli zdumiony. W par dni potem kilku modych ludzi w penym wietle dnia zajechao saneczkami pod zasp nien koo

Obonej. Najspokojniej w wiecie wtoczyli przyprszon niegiem pyt do wielkich worw i wywieli j tam, gdzie czeka miaa na swe szczliwsze dni. Zdjcie niemieckiej tablicy poruszyo opini polsk i niemieck. Tajna i emigracyjna prasa polska potraktowaa to jako protest przeciwko germaskiej kradziey naszych odwiecznych dbr kulturalnych. Czynniki za niemieckie do ywego dotkn ten na cay wiat gony protest. Gubernator Fischer rozplakatowa zarzdzenie: za usunicie niemieckiej tablicy wadze okupacyjne zdecydoway pozbawi miasto pomnika Kiliskiego. Alek prowadzi teraz niespokojne, ruchliwe ycie. Cay czas by na ulicach. Przy wspudziale staromiejskich cwaniakw sprbowa kupi z rozbieranego pomnika szabl Kiliskiego - udao si. Wobec tego powzi szalecz myl kupienia caego pomnika i wywiezienia go w ukrycie autem ciarowym. Na t jednak transakcj zabrako porednikom Alka odwagi! Pomnik zaadowano na wielk magistrack lor i wywieziono. Gdzie? Alek krok za krokiem maszerowa za lor i gdy widzia, e pomnik ulokowano w Muzeum Narodowym, przybieg pod muzeum z kubekiem farby i wypisa na jego murach: Ludu Warszawy jam tu! Jan Kiliski. Potem planowa wystawienie na miejsce pomnika Kiliskiego wielkiej makiety tego pomnika. Pomys ten jednak Zoka ostro skrytykowa i utrci jako nierzeczowy. W czasie tych gorczkowych dni Alek popeni jedn, jedyn nieostrono. Bya ona jednak dostatecznie wielka, by, ciko zaway na yciu kogo z jego najbliszych. Gestapo byo w domu Alka, nie zastao go tam i aresztowao osob bardzo mu blisk. Zwyczaj aresztowania najzupeniej niewinnych czonkw rodzin poszukiwanych przez gestapo ludzi by jedn z najnikczemniejszych podoci hitlerowskich, ktre musz by pomszczone z ca bezwzgldnoci na nieludzkich wynalazcach tej metody. Alek na kilka miesicy musia wyjecha ze stolicy. Wyjeda zgnbiony, cho wyjeda z nowym honorowym pseudonimem nadanym mu przez Wawer: Kopernicki. Jecha do narzeczonej. Basie36, o cztery lata modsz od siebie, pozna Alek na pocztku wojny. Bya szczup brunetk, miaa delikatn cer i pocigaa Alka tym wszystkim, czego mu brakowao w jego osobowoci. Bya rozwana, zrwnowaona, skupiona, zwarta w swych mylach i zamierzeniach. Potrafia wytworzy wok Alka atmosfer ciepa, serdecznoci i spokoju. W Warszawie nigdy nie byo czasu na duszy kontakt z Basi. Teraz po raz pierwszy mogli ze sob przebywa cae dnie. Jake cudownie si czuli. Na dugie popoudnia, a czasem o wczesnym wicie szli na spacery do lasu i tam gadali, gadali. Dziewczyna, las i ciekawa rozmowa - czy moe by przyjemniejszy odpoczynek? Rozmawiali o wszystkim. O ksikach i yciu. Alek w tym czasie wczytywa si w Mdro i przeznaczenie Maeterlincka. Interesoway go zagadnienia psychologiczne i filozoficzne, ale znacznie wicej od ksiek interesowao go samo ycie. Potny nurt faktw, triumfw i zapada si w przepa jednostek i gromad ludzkich. Czsto te rozmawiali o przyszoci Alka. Czy nie jest to najtrudniejsza decyzja w yciu - wybra zawd? Waciwie moe by najlepiej byo zosta oficerem? Podrczniki wojskowe wydaway mu si ciekawsze od innych. Rozstrzygajc z kochan dziewczyn
Barbara Sapinska-Eytner - w 1939 uczennica Gimnazjum I Liceum Haliny Gepner w Warszawie, braa udzia w Maym Sabotau. Alek ukrywa si w posiadoci jej rodziny w Olesinku pod Gr Kalwari.
36

powstajcy zamiar zwizania si na cae ycie z wojskiem (artyleria? lotnictwo?), Alek niemiaym ruchem obejmowa dziewczyn. Charakterystyczny dla postawy Alka wypadek zaszed kiedy w domu Basi. Kto w rozmowie, zwracajc si do powiedzia: - Jest pan bohaterskim typem. - Alek zamilk, zjey si cay i po-kilku minutach wsta od stou. Czu si le psychicznie do koca dnia. Nie znosi w ogle wielkich sw, nie uywa nigdy takich okrele jak: mio, ojczyzna. To, co usysza przy stole, sprawio mu fizyczn przykro. Pod koniec pierwszego miesica pobytu na wsi przyszed z Warszawy list od Rudego. Rudy zaprasza Alka do siebie na jeden dzie. Rodzic e moi bardzo mile widz takich goci jak ty. Wzbudzasz sympati swoj dugoci, podobnie jak dziecko swoimi maymi rozmiarami. Wyrwa si Alek na jednodniowy urlop do Warszawy i w czasie tego dwudziestoczterogodzinnego urlopu: 1) co najmniej dwanacie godzin przegada z Zok, Rudym i innymi bliskimi sercu; 2) namalowa farb na bramie Ogrodu Saskiego, ktry wtedy przeznaczono wycznie dla Niemcw, sowo ZOO; 3) na placu Pisudskiego zamalowa wikszo tablic z napisem Adolf Hitler - Platz; 4) po bokach gwnych drzwi do Soldatenheimu (przedwojenny IPS) 37 wymalowa dwie wielkie, z daleka widoczne kotwice. Te wanie kotwice, tworzce powizanie liter PW, wprowadzone zostay przed niedawnym czasem przez Wawer, jako symbol Polski Walczcej. Popularyzacja kotwic - znaku majcego przytoczy swastyki, bya w owe czasy gwn prac Wawra. Stwierdzi trzeba, e w pracach tych specjalnie wyrnili si jako organizator - Zoka i jako realizator - Rudy. Wyrnili si najwiksz iloci rysunkw oraz ogromnym ich urozmaiceniem i odwag ich popularyzacji. Zarwno Rudy, jak i Alek - obaj przejawiali w Maym Sabotau pomysowo i wynalazczo, ale wynalazczo Rudego bya inna ni Alka: Alek szuka nowych rozwiza w chwytaniu nowych sposobnoci i inicjowaniu nowych sytuacji. Rudy natomiast skupia si gwnie na wprowadzaniu do pracy nowych sposobw technicznych. Rudy sta si gwnym wynalazc wszelkich udoskonale technicznych Maego Sabotau. Jego pomysem by system blokowy wcigania flag na latarnie, on porobi piecztki z trupi czaszk dla stemplowania afiszw niemieckich. On by wynalazc kapitalnego pomysu jajka, z ktrego wydmuchiwao si przez ma dziurk zawarto, wlewao si tam. farb i zalepiwszy - tak spreparowanym pociskiem walio si w hitlerowskie tablice propagandowe albo w szyldy niemieckich urzdw do werbowania robotnikw na wyjazd do Rzeszy. Rola Zoki w tych robotach bya inna: rozplanowywa akcje w terenie i w czasie; dobiera ludzi do waciwych prac, wyznacza robot, kontrolowa jej wykonanie. To, e znak kotwicy utrwali si w Warszawie na cay czas okupacji - byo w pierwszym rzdzie zasug Zoki, ktremu z tej racji Wawer nada zaszczytny pseudonim Kotwickiego. W okresie kotwicowego szalestwa Rudy sporzdzi wasnorcznie ponad dziesi duych stempli kotwic z chytrze obmylon poduszeczk nasycon farb. Sprawa nie bya atwa: chodzio o to, eby wielki stempel da si atwo ukry, a

37

Soldatenhelm - dom wypoczynkowy dla onierzy niemieckich;

poduszeczka nie plamia ubrania. Nie wdajc si w szczegy tego pomysu, trzeba stwierdzi, e przez kilka wieczorw z rzdu stemplowao si dom po domu stemplami kotwic Rudego. Drugi wynalazek by jeszcze bardziej pomysowy. Wynalazca nazwa go wiecznym pirem. I tego wynalazku nie bdziemy tu opisywa. Wystarczy powiedzie, e za jego pomoc mona byo pisa farb wielkie i grube litery wysokoci trzech do czterech metrw. Ku pochwale Rudego stwierdzi naley, e wieczne piro byo niewielkie i atwo dawao si ukry nawet pod marynark. Doda trzeba, e w czasie pisania wiecznym pirem zbyteczne byo maczanie go co chwila w farbie. Cae sowo pisao si za jednym zamachem. Takim to pirem wykonano midzy innymi poprawk na wielkim szyldzie zawieszonym na wysokoci pierwszego pitra nad urzdem Arbeitsamtu przy Nowym wiecie. Szyld gosi: Jedcie z nami do Niemiec, za po poprawce na szyldzie widniao: Jedcie sami do Niemiec! Sawa tych dwch wynalazkw: poduszki do stempla i wiecznego pira nie zadowolia ambicji Rudego w sezonie kotwicowym. Postanowi dokona jakiego wikszego czynu odwagi. Zadanie takie sam sobie okreli, zaplanowa i, mimo rozwalenia si w ostatniej chwili planu, ku duemu zdenerwowaniu przygldajcych si tej akcji kolegw - wykona. A byo to tak. Ktrego dnia Rudy postanowi wymalowa wielk kotwic na pomniku lotnika, stojcym w centrum placu Unii Lubelskiej. By zamiar wprowadzi w czyn, zdecydowa za pomoc swoich kluczy do lamp elektrycznych i przy pomocy kolegw pogasi wszystkie lampy na placu Unii i w mroku ciemnoci wymalowa kotwic. Chytry plan gwarantowa bezpieczestwo i powodzenie. Pierwsza jego cz wykonana zostaa bez zarzutu. O pnym zmroku wiata pogaszono i Rudy w Jednej z najbliszych bram szykowa si ze swym wiecznym pirem do ataku na pomnik. Tymczasem w ostatniej chwili licho przynioso na plac mistrza od gaszenia i zapalania ulicznych latar. Ten najpierw zdumia si widzc ciemny plac, a potem popiesznie zacz zapala lampy. Rudy i jego koledzy trzli si z irytacji, gdy poczciwiec z kad minut wzmacnia wiato placu. Kiedy wreszcie odszed, bya za pitnacie minut dziesita, to znaczy za kwadrans zaczynaa si godzina policyjna. O ponownym zgaszeniu lamp mowy ju by nie mogo. Trzeba byo albo zaniecha roboty, albo natychmiast malowa kotwic i umyka do domu, by nie zosta zatrzymanym przez nieprzyjacielski patrol uliczny. I Rudy - ten intelektualista, yjcy w wiecie myli ludzkiej - wbrew rozsdkowi wybra szalecz decyzj. Wyjmujc swe wieczne piro, pocz i szybko ku pomnikowi, jego przyjaciele, stojcy w rnych czciach placu, zamarli w niepokoju. Na plac Unii Lubelskiej wychodzi aleja Szucha, tu zmierza wylot ulicy Puawskiej, Marszakowskiej i Bagateli oraz paru innych ulic, zamieszkaych w znacznej czci przez Niemcw, przede wszystkim przez policjantw i gestapowcw. W penym wietle szeregu lamp maa posta Rudego zbliaa si do stojcego w samotnym centrum pomnika. Ju podszed, skacze na stopnie i gdzie wysoko w grze zaczyna swym wiecznym pirem malowa kotwic. Gdy to robi, na placu panuje zwyky o tej porze i w tym miejscu ruch. Jed tramwaje, przejedaj auta, piesz do domw dziesitki zapnionych przechodniw. Kada

sekunda obserwujcym to wszystko kolegom Rudego wydawaa si wiecznoci. Lada moment mogo si sta co bardzo zego. Nic si jednak nie stao. W minut potem Rudy siedzia ju na rowerze i razem z Zok pdzi do domu. - Ce ty zrobi, wariacie! Jak mona byo tak lekkomylnie i niepotrzebnie si naraa! Rudy nic nie odpowiedzia. Jecha w milczeniu, tylko na wargach bdzi mu ledwo uchwytny, kpicy umiech. May Sabota by w tym okresie najwaniejsz prac Bukw, ale nie jedyn. I Zoka, i Buki, i wikszo nowo zacignitych towarzyszy walki miaa zainteresowania szersze i peniejsze. Ambicj ich byo teraz peniejsze i szersze zain teresowania wciela w ycie. Na Boga! Walka prowadzona dzi jest koniecznoci i potrzeb, ale przecie istnie bdzie dzie jutrzejszy. Do tego Jutra trzeba si rwnie przygotowa. Jutro - to powstanie zbrojne i Jutro - to praca pokojowa dla Polski. Wykonujc wic zadania maosabotaowe, modzi ludzie koczyli swe szkoy i to, na og, z dobrymi wynikami. Rwnoczenie na zebraniach dyskutowali zagadnienia spoeczne, etyczne, ekonomiczne. I rwnoczenie organizowali wiczenia, majce by zapraw do onierskiej suby w powstaniu. Powstanie... Gdy puci si wodze wyobrani - wida pola i lasy, przemarsze i biwaki, zasadzki i pocigi. Zoka atwo powiza te obrazy z dawnymi, przedwojennymi wyprawami harcerskimi w lasy i pola. Co par tygodni rozjeday si i rozchodziy zastpy szaroszeregowe w wiat I znw jak ongi przed wojn byy noce w szumie drzew i dziesitki kilometrw wydeptanych polnych drg. Znw oczy szukay drg na mapach, znw jzyki ognia lizay metal polowych kociokw i znw siedziao si wok rozarzonych gowni, gawdzc i piewajc pgosem. Jednego z wrzeniowych dni Zoka postanowi, na zapocztkowanie sezonu energiczniejszego przeszkolenia onierskiego, zorganizowa due wiczenia caego hufca Szarych Szeregw, ktrego wwczas zosta komendantem. Byo tego towarzystwa wtedy ju niemao. Prawie setka ludzi. Po raz pierwszy caa ta gromada miaa si zobaczy razem na obszernym terenie lenym. Koncentracj poprzedzaa sie wicze i prb, przez ktre przechodzia kada z pitek. Pomysowo Zokowego sztabu i jego wasne zdolnoci organizacyjne uczyniy z tych wicze co, co na dugie miesice utkwio we wspomnieniach uczestnikw. Jest to aluzja do koncepcji programowej: Dzi-Jutro-Pojutrze, majcej na celu przygotowanie modziey nie tylko do ycia w konspiracji, ale take w okresie jawnej walki i powojennej odbudowy. Kada z pitek, otrzymawszy krtk instrukcj wyjciow z podaniem kierunku i czasu dojcia, natykaa si kolejno na zupenie nieoczekiwane sytuacje, ktre musiaa rozwiza. Tu trzeba byo w cigu p godziny zorganizowa przepraw przez rzek, na ktrej nie ma kadki. Tam spuci si po linie z pitnastometrowej wysokoci. Gdzie indziej w szybkim tempie zrobi szkic. Bya i strzelnica, byo i gorczkowe budowanie rowu strzeleckiego. W wiczeniach tych czu si jak w raju przede wszystkim Alek. Na czele swej druyny szed tras przeszkd, jak na zawodach. Wyprzedza innych, mia si i dowcipkowa. Jakim psim wchem nieomylnie trafia najkrtsz drog tam, gdzie naleao. Ju o zmroku wok wielkiej polany koczyy si schodzi pitki. Jeszcze adna nie wysza na polan; by rozkaz tkwi w poszyciu lasu i nie pokazywa si innym do czasu odpowiedniego sygnau. Gdy

wreszcie Zoka da oczekiwany znak, polana zaroia si w cigu paru minut. Chopcy patrzyli nawzajem na siebie podnieconymi, zdumionymi oczyma. Po raz pierwszy widzieli si w takiej masie. Po raz pierwszy owiao ich to specjalne poczucie siy i mocy, ktre daje liczba. Byo ju jednak tak szaro, a linia zbirki bya celowo tak rozciga, e nie mogli dokadnie rozpozna swych twarzy. Zoka wiedzia, jak naley rzecz robi! Oto stoi przed frontem swego hufca. W rku trzyma kartk papieru, na ktrej po naradzie z Radlewiczem napisa specjalny na t chwil rozkaz, rozkaz, ktry jest programem. Obok Zoki stoi jego wierny przyjaciel - Rudy. Zoka podaje mu arkusz. Rudy wydaje odpowiedni komend i czyta: ROZKAZ I. 3-42. M.p., 12.IX.42 Druhowie! Bierzcie dzi udzia w wiczeniach hufca Mokotw Grny. Mimo e ju trzy lat a znajdujemy si w niewoli, mimo niedostatkw, braku najpotrzebniejszych rodkw do ycia, mimo Palmir, Owicimia, Wawra, mimo bestialskiego szau wroga, mimo tego wszystkiego odbywamy tu dzi swoje wiczenia, aby zacz nimi ostatni etap naszych zmaga, aby sta si prawdziwymi onierzami Polski Walczcej. Staniemy si nimi wtedy, gdy dziki swemu wyszkoleniu potrafimy speni zadania, powierzone nam w chwili decydujcej. Ale nie tylko wyszkolenie decyduje o naszej wartoci bojowej. Czynnikiem jeszcze waniejszym bdzie bojowy duch onierski, ktry uksztatowa si moe tylko w walce. Dlatego stoimy mocno i sta bdziemy nadal na rnych odcinkach walki podziemnej prowadzonej z wrogiem ju dzi. Chocia walk t prowadzi si bez broni w rku, jednak mona w niej rozwin w sobie odwag, karno, zdolno brania na siebie odpowiedzialnoci. Tej jedynej w swoim rodzaju szkoy charakterw, jak jest walka podziemna, nie wolno nam przeoczy. Byoby jednak le, gdybymy poprzestali na przygotowaniu si tylko do walki zbrojnej, a zapomnieli o tych rozlicznych obowizkach, jakie czekaj nas w Polsce Niepodlegej. Naszym celem jest nie tylko wychowanie onierskie, ale uksztatowanie penowartociowego obywatela, zdolnego nie tylko do suby wojskowej, lecz do jak najszerzej pojtej suby obywatelskiej. Czasu mamy mao. Wielka chwila odzyskania niepodlegoci zblia si. Nadejdzie czas, w ktrym okae si, czy podoamy obowizkom, jakie na nas wtedy spadn. Obymy nie byli nie przygotowani! (-) T. KOTWICKI Komendant Hufca Mokotw Grny38 Wieczr spdzili przy ognisku. piewali pgosem, gawdzili! piewali mao, echo zanadto nioso w dal nawet te przytumione gosy. Za to jzykw nie aowali. W miechu i podnieceniu opowiadali perypetie dopiero co odbytych wicze. A potem suchali Rudego, ktry nawrci do podstawowej myli rozkazu Zoki. - ycie byoby ndzne i zawstydzajce - mwi Rudy - gdybymy skupiali si tylko na przygotowaniu do zada jutra, a nie brali udziau w walce ju dzi.
Jest to rozkaz autentyczny, w ksice przytoczony w pewnym skrcie. Jak podaje Tomasz Strzembosz, autorem rozkazu by Stefan Mirowski, piszcy na prob Zoki.
38

Ale ycie byoby gupie i bezsensowne, gdybymy yli tylko walk dzisiejsz, a nie przygotowywali si do jutra. Za przygotowanie jutra to nie jeden tor, to dwa tory: szkolenie onierskie do jawnej walki onierskiej i szkolenie si naukowe, zawodowe, spoeczne do pracy cywilnej w Polsce. Mam odwag powiedzie, e moj osobist ambicj jest nie tylko bicie rekordw w Maym Sabotau, chc take kiedy bi rekordy jako technik i czowiek. eby ruszy z miejsca t przeklt bry wiata, eby dopomc do nadrobienia tych przekltych zapnie nad Wis. Zoka milcza, nic nie mwi. Zoka nie lubi przemawia, nie lubi wystpowa publicznie. Robi to tylko wtedy, gdy ciy nad nim mus. W nocy wszyscy porzdnie wyzibli, zaczy si bowiem jesienne chody. W pmroku witu ju bya pobudka i poszczeglne oddziaki, jeden po drugim, rnymi drogami, w odstpach, wracay do miasta. Zoka, Rudy, Alek i paru innych postanowili maszerowa pieszo do granicy miasta. Chcieli si rozgrza marszem, chcieli by duej ze sob, chcieli jeszcze pogada. Godzina mijaa za godzin w rytmie rwnych krokw, a oni wci roztrzsali to, czym yli. Zbliao si poudnie, gdy Zoka i Rudy wysiedli z tramwaju w centrum miasta. Byli ju tylko we dwjk. Zmczeni, zakurzeni, godni zastanawiali si chwilk i wreszcie poszli tam, gdzie ich w tej chwili obu najbardziej cigno. Hala39 bya koleank siostry Zoki. Miaa zawsze gorc herbat i prawdziwy cukier, a przy tym czynia na kadym z obu przyjaci jakie szczeglne wraenie. Teraz znw siedz u Hali oczyszczeni i niecierpliwie czekaj na gotujc si herbat. Waciwie siedz tylko Hala i Rudy, ktry ze zgorszeniem patrzy na Zok. Zoka pooy si na tapczanie i najpierw umiecha si w milczeniu, a potem parska zaczyna jak mody rebak. - Czego si tak cieszysz? - pyta nieco podraniony Rudy. - Do diaba! Bo lubi, jak mi promienie soca grzej twarz. Hala rwnie zaczyna si mia, wstaje i nakrywa do stou. Obaj modzi ludzie wodz za ni oczyma i milcz.

39

Halina Gliska - podharcmistrzyni, druynowa 14 W2DH .Bkitna hufiec rdmiecie.

DYWERSJA Listopad 1942 roku by przeomowym miesicem drugiej wojny wiatowej. Wojska radzieckie nie dopuciy do zajcia Stalingradu, stwarzajc tym sposobem cik strategicznie sytuacj dla niebezpiecznie wysunitych armii niemieckich na Kaukazie. Rommel rozgromiony przez Brytyjczykw w bitwie pod El Alamein, cofa si opuszczajc Egipt i Libi. Silny desant amerykasko-angielski, cakowicie zaskakujc przeciwnika, opanowa Maroko i Algier. Jasne byo, e wojna przewalia si przez swj przeomowy moment; skoczy si okres zwycistw niemieckich, inicjatywa wojenna przechodzia w rce wrogw Rzeszy. Komenda Si Zbrojnych w Kraju uznaa ten wanie czas za odpowiedni do wzmoenia akcji dywersyjnej. Przystpowano do organizowania nowych komrek dywersyjnych, powoano do ycia centralne kierownictwo Dywersji - ktre z czasem stao si znane pod nazw Kedyw. I stao si, e dla Zoki i czci jego kolegw nadszed czas zmiany suby. Ponad ptora roku pracowali w Maym Sabotau. Przez cay ten czas, przez lata 1941 i 1942, May Sabota szed w pierwszej linii Polski Walczcej. Teraz nadchodziy inne czasy. Walka pod okupacj miaa nabra ostrzejszego wyrazu. Jej znamieniem stawa si pistolet, granat i dynamit. Nadchodziy czasy dywersji i dywersyjne oddziay miay teraz wystpi w pierwszej linii podziemnego polskiego frontu. Wawer bdzie trwa i bdzie a do powstania peni sw cik i niezbdn sub; akcj Maego Sabotau prcz Wawra uprawia zaczn i inne organizacje Polski Podziemnej. Ale May Sabota nie bdzie JU jednak najbardziej eksponowanym narzdziem przeciwokupacyjnym. Zoka, Alek, Rudy i cz Jego kolegw (midzy innymi grupa modziey Ptu, ktra przed niedawnym czasem wczya si do Szarych Szeregw) oderwani od Maego Sabotau zostali zaliczeni do wieo tworzonych przez kierownictwo Szarych Szeregw - Grup Szturmowych (GS), za owe GS wczono do tych nielicznych oddziaw Si Zbrojnych w Kraju, ktre JU miay szczcie prowadzi czynn akcj bojow: oddziaw dywersji. Jasne byo, e ptoraroczna praca w Maym Sabotau daa grupom szturmowym tyle zaprawy i wywiczenia, e musz si w subie dywersji wybi tak samo na czoo, jak wybiy si w subie Maego Sabotau. Ambicji, i to mocnej ambicji, nigdy tym modym ludziom nie brakowao. Rozpoczo si wszystko od gruntownego szkolenia do nowych zada. Wykady teoretyczne, wiczenia praktyczne, wypady w teren, opanowanie nowych umiejtnoci technicznych... Wszystko to zajmowao duo czasu. Im prdzej, tym lepiej. Gdy pierwszy raz dostali bro do rk, przeyli emocj jedyn w swoim rodzaju. Nareszcie! Odwiedzajc si wzajemnie i wymieniajc pogldy na temat nowej suby, umacniali w sobie decyzje, ktrym przypisywali swe maosabotaowe osignicia: maksimum odwagi i maksimum rozsdku, starannie opracowany plan i dobrze przeprowadzone rozpoznanie. O, tych zasad trzyma si bd zbami, te zasady musz im da w rce powodzenie - tak jak daway im powodzenie w Wawrze.

Gdy dowiedzieli si, e pierwsza akcja wyznaczona zostaa na sylwestrow noc 1942/1943 roku, oczy zapony im z uniesienia. Ale gdy w chwil potem usyszeli, e z ich paczki wemie udzia tylko piciu ludzi, rozczarowanie byo tak wielkie, i nie mogli go pohamowa. Wrd szczliwych wybracw znaleli si Zoka i Rudy. Alek tym razem pozosta na lodzie. Ci - przypiewujc wesoo maszerowali do domu, tamten - wlk si skwaszony i osowiay. Mieszkanie Rudego zamienio si w laboratorium, w ktrym przez kilka dni przygotowywano sylwestrow robot. Ile pomysowoci trzeba byo uy, by nie wzbudzi zaniepokojenia rodzicw i nie zdradzi si z tym, co si dzieje w pokoju modego czowieka. A dziay si tam rzeczy, ktre by przeraeniem przejy, serce kadego mieszkaca kamienicy, gdyby wiedzia. Pod okiem instruktora przygotowywano miny do wysadzania torw kolejowych, sporzdzano zapalniki elektryczne i czyniono szereg innych przygotowa, o ktrych nie ma potrzeby rozwodzi si na tych kartkach. W pewnej popoudniowej godzinie pod jednym z ssiednich domw stano niczym nie wyrniajce si auto. Do auta Zoka i jego towarzysze znieli kilka paczek. W par minut pniej pdzili ju ulicami miasta w kierunku Pragi, a potem jedn z szos na wschd. Zima tego roku bya agodna. W zatoczonej budzie auta byo ciepo i wesoo. Wszyscy miali si i dowcipkowali. Czuli si wietnie. Zajechali na miejsce, w okolic Kranika, grubo przed pnoc. Rozpoznanie przeprowadzone zawczasu stwierdzio, e najodpowiedniejszym miejscem na wywoanie katastrofy jest wielki uk zakrtu toru, przebiegajcy lasem. Waciwa dla roboty pora wypadaa na godzin midzy pnoc a trzeci rano. Auto wjechao w bezdroe lene i tam stano. W odpowiednich miejscach wystawiono ubezpieczenie. Wszyscy inni zabrali si do zakadania kilku min w pewnych od siebie odstpach. I dopiero teraz stwierdzono popenienie niedorzecznego przeoczenia. Ziemia bya zamarznita, a nie wzito ze sob kilofw. Nie byo jednak czasu do dugich namysw. Zabrano si wic ranie do podkopywania torw za pomoc... pilnikw, noy kieszonkowych, nawet korby samochodowej. Mrz wzrasta, kopano wic energicznie. Rudy ubezpiecza robot. Sta samotnie nad torem, wysunity o sto metrw od kolegw. Duy mu si czas, marz. Naraz wydao mu si, e syszy jakie kroki. Wstrzyma oddech. Niewtpliwie kto idzie. Miga zreszt wiato kieszonkowej latarki. - adny pocztek - myli Rudy i zdenerwowanie wzmaga w nim niepokj. Co robi? Ostrzec kolegw, czy dziaa samemu? O, gdy si jest pierwszy raz na takiej robocie, lepiej nie odgrywa bohaterskiej roli! Wic tak cicho, jak tylko moe, posuwa si Rudy w kierunku pracujcych. Chwila szeptania, krtki rozkaz i trzech ludzi wysuwa si nieco naprzd. Wida ju wyranie idcego wielkiego mczyzn. Jeszcze chwila i - trzej modzi ludzie usiuj stumi ch do miechu. Nie ulega adnej wtpliwoci, e idcy mczyzna jest zawiany i e wraca z jakiego wesoego Sylwestra. Otrzewia w Jednej chwili, gdy w wietle wasnej latarki ujrza lufy skierowanych do pistoletw. Przez kilka godzin musia biedaczysko marzn w areszcie dywersyjnym pod otwartym nie bem. Robota skoczona, miny zaoone. Zapalniki wczone, obserwatorzy wystawieni. Praca gotowa akurat na waciwy czas. Z dalekiego wiata idzie charakterystyczne dudnienie, gra szyn i cikie sapanie

nadjedajcej lokomotywy. Obserwator Zoka pierwszy raz w yciu peni t funkcj, wic we wzruszeniu i nateniu stara si wszystkimi zmysami waciwie okreli sytuacj. Nie wolno mu popeni bdu. Nie wolno spowodowa wybuchu ani wczeniej, ani pniej, tylko we waciwej sekundzie, jeli ciki wysiek wielu dni ma da owoce. Pocig jest ju tu-tu. Zoka chonie go wzrokiem, wstrzymujc ze wzruszenia oddech. Jeszcze pidziesit metrw, jeszcze trzydzieci, jeszcze dziesi. - Ognia! - wrzeszczy ca si puc, by przekrzycze sapanie lokomotywy. Miner, nie mniej od obserwatora wzruszony, wcza zapalnik elektryczny i z przestrachem stwierdza, e wybuch nie nastpuje. Zapalnik zawid! Odruchowo szarpie za przewd elektryczny, by uruchomi doczony do zapalnik pocigowy. Spniony o nieca sekund wybuch, wstrzsa powietrzem, jak huk najpotniejszych gromw. Ogie i elazo wytryskuj tu sprzed lokomotywy: Udao si! Udao si! Chaos hukw i zgrzytw miesza si z potnym trzaskiem amanych wagonw i z omotem walcych si z szyn wozw. Zoka wraz z innymi pdzi co si do kbowiska pogruchotanych i rozwalonych wagonw pocigu towarowego i ciska butelk z zapalajcym pynem. W minut potem szereg wozw ponie mocnym, czerwonym wiatem, a w blaskach poaru wida wyranie wywalon na bok lokomotyw, spitrzone w nieadzie wagony. Sze z nich pogruchotanych i wywrconych w rowie. Z paru wyrwanych bokw wyglda niemiecki sprzt wojenny, sprzt, ktrego przeznaczeniem by front w Rosji. Ich pierwsze zadanie dywersyjne wykonano ze stuprocentowym powodzenie m. Tak wanie, jak by powinno. W t sylwestrow noc kilkanacie takich samych jak oni zespow wykonuje pod oglnym dowdztwem podpukownika Oliw40 t sam robot. Odjechali. Punktualnie o godzinie 24 samochd zatrzyma si w biaym polu: onierze stanli w szeregu, kierownik dywersji, podpukownik Oliwa odebra w chwili narodzin nowego roku wojskow przysig od szofera, ktry t akcj zaczyna sub. By to jeden z nielicznych i pierwszy w roku 1943 uroczysty, moment dla wojska Polski Podziemnej: uczestnicy zdawali sobie spraw z wyrnienia, jakie ich spotkao, i mogli tak wanie spdzi noc sylwestrow. Bd j dugo pamitali. Samochd wraca do Warszawy z popiechem. Nagle... szarpnicie w bok, zgrzyt k, gwiazdy na niebie pdz w d, ziemia unosi si ku grze. Nogi, kolana, gowy - wszystko jednym kbowiskiem. I... cisza. Szofer, ulegajc oglnemu nastrojowi radoci, wzi w niej fatalny udzia i oto auto ley wywrcone w rowie o dwadziecia kilometrw od wykolejonego pocigu. Dowdcy wyprawy odek podszed pod gardo, gdy uwiadomi sobie, e kady z pasaerw wywalonego do rowu auta ma w kieszeniach po par granatw. Na szczcie - nic si zego nie stao. Ludzie byli cali, a w samochodzie tylko popkay resory. Wycignwszy wz wracali na nim w tempie trzydziestu kilometrw na godzin. Gdybymy napisali, e powrt ten odbywa si w cakowitym spokoju i powadze, napisalibymy nieprawd.
Oliwa - Jan Wojciech Kiwerski (1910-1944), inne pseudonimy Dyrektor, Lipinski, Rudzki, dowdca oddziaw Dyspozycyjnych Kedywu, w stopniu majora. Na przeomie 1943/1944 skierowany na Woy jako dowdca 27 Woyskiej Dywizji AK.
40

Suba w dywersji, jeli ma by dobr sub, wymaga drobiazgowego i dokadnego wyszkolenia, starannego przygotowania pomocy technicznych, a nade wszystko cierpliwego i dokadnego rozpoznania. Sam akt dywersyjny trwa chwil, jego przygotowanie - cae tygodnie, a nawet miesice. Bez tych dugich tygodni cierpliwej, nucej, uporczywej pracy nie ma powodzenia - jest tylko naraanie ludzi. Suba w dywersji waciwie prowadzona - jest dobr szko poczucia odpowiedzialnoci i drobiazgowej dokadnoci. Nasi chopcy zabrali si do dywersji w sposb dobry, w czym znakomit pomoc byli im ich nowi przeoeni Oliwa, Pug41 i Jerzy42. Styczniowe tygodnie biegy na dugich pracach przygotowawczych, na wci nowych wiczeniach, na zapenianiu waciwymi materiaami magazynw, na oswajaniu si z broni i na rozpoznaniach. Niedziela 17 stycznia 1943 roku wrya si w pami caej stolicy. By to dzie synnej apanki, kiedy to hitlerowcy wybrali z domw i z ulic ponad 5000 kobiet i mczyzn, wywoc ich do obozu koncentracyjnego w Majdanku. Niedzielnym rankiem Alek, niewiadom tego, co si zaczyna dzia w miecie, wyszed z domu, kierujc si na wykad swego zespou dywersyjnego. W kieszeni mia plik szkolnych instrukcji dywersyjnych. Po przejciu paruset metrw zorientowa si, e na ulicy dzieje si co niedobrego. Ludzie zaczli nagle ucieka, gdzie z dala migny zielone mu ndury niemieckiej policji. Alek, nie namylajc si, skrci w najblisz przecznic i pocz szybko oddala si od miejsca, w ktrym krztaa si policja. Jeszcze jedna przecznica, jeszcze jeden skrt i... stan oko w oko z niemieckim policjantem w hemie i z karabinem skierowanym ku swej piersi. - Hande hoch! Alek powoli podnosi obie rce. - A tom wpad! C to dzieje si w tym piknym miecie? Pod cian stao ju kilku innych mczyzn. Silny patrol niemieckiej policji z karabinami gotowymi do strzau wyklucza jakkolwiek mono ucieczki. Jaki cywilny agent sprawdza dokumenty. - Niech no tylko sign do kieszeni po moje notatki, wtedy dopiero dadz mi bobu - migno w gowie Alka, gdy na rozkaz gestapowca podawa mu swj dowd osobisty. - Ile pan za to zapaci - cedzi powoli gestapowiec, potrzsajc nowym dowodem. Alek nic nie odpowiada, ale z uznaniem przyglda si cywilowi. Ten si zna na swoim fachu! Rzeczywicie dowd Alka by faszywy, gdy od czasu aresztowania w jego rodzinie - zmieni nazwisko i papiery. Na szczcie sprawa skoczya si tylko na zatrzymaniu dokumentw w kieszeni cywila. Rewizji nie przeprowadzano. Z kad minut przybywali nowi mczyni i kobiety. Alek zrozumia sytuacj: apanka. - No, to jeszcze mona y! - odetchn z ulg. Gdy zaadowywano ich do auta celem przewiezienia ich na Pawiak, Alek przepchn si pierwszy, by usi w budzie jak najgbiej. Mia plan: chcia jak najszybciej pozby si piekcych go bibuek. Kiedy auto ruszyo, wyj ostronie z kieszeni nieszczsne papiery i zacz wpycha w szczelin midzy deskami wozu a ptnem, manipulujc tak, aby wyleciay na jezdni. W pewnej chwili dostrzeg, e to mu si udaje. Jeszcze chwila i papierw nie bdzie. Nagle auto stano i Alek uczu gorco w caym ciele. Pug - Adam Borys, major, zastpca dowdcy Oddziaw Dyspozycyjnych Kedywu, czonek Rady Wychowawczej Szarych Szeregw 42 Jerzy - Ryszard Bialous, harcmistrz, czonek Gwnej Kwatery wojskowy komendant warszawskich Grup Szturmowych
41

Zauwayli. - Na szczcie by to zbyteczny niepokj. Buda stana po to, aby zabra jeszcze jakich dwch mczyzn. W kwadrans potem byli na Pawiaku. Alek mia niezomn decyzj jak najszybszego wydostania si z tej gupiej afery. Ogromne rzesze czekajcych w ponurym milczeniu kobiet i mczyzn, ludzi bd wylkych, bd zacitych w gniewie i w pragnieniu odwetu, stay bezradnie na olbrzymim dziedzicu i w dugich korytarzach. Alek nie sta i nie czeka. Zdecydowany na ucieczk stara si j zrealizowa jak najszybciej. Gdy si wic zorientowa, e w jednej stronie dziedzica przygotowuj grup na wywiezienie z Pawiaka w jakie dalsze, nieznane drogi, zacz podsuwa si do tej grupy. Stwierdzi z umiechem, e jest jedynym pchajcym si w tym kierunku. Ws zyscy inni starali si od grupy wywoonych jak najdalej odsun. Kilku podoficerw policji niemieckiej podeszo do przygotowanego transportu ludzi i skierowao go do rzdem stojcych wozw. Alek szybko zorientowa si w sytuacji. Obok krytych, charakterystycznych dla apanek bud, stay otwarte samochody ciarowe ZOM. Sprawa bya jasna: za wszelk cen musi si dosta do odkrytego wozu ZOM, nie do budy. Zacz przeciska si naprzd. - Panie mody - rozlegy si zniecierpliwione gosy - gdzie si panu, do jasnej cholery, tak spieszy? Udao si. Zdy przepcha si do wozu, ktry sobie upatrzy. Wgramoli si na, wybra najodpowiedniejsze miejsce w zewntrznym, tylnym rogu, usiad i czeka z lekka umiechnity. By pewien swego i zawczasu cieszy si z wraenia, jakie wywrze na kolegach opowiadaniem o tej awanturze. Gdy zobaczy, e do kadego wozu przydzielono tylko dwch Niemcw i e ci zajli miejsca obok szofera by cakowicie pewien powodzenia. Szkopy czyniy wszystko, by przeszkopi spraw. Kiedy wozy ruszyy, Alek zwrci si do gromady trzydziestu stoczonych mczyzn. - Halo, panowie, wyrywamy? Gdy zaczniemy pryska wszyscy, nie dadz rady, zbaraniej. Nikt nie odpowiedzia. Milczeli... Alek usiowa ich przekona. W kadym wozie tylko dwch policjantw, jad przez te czci miasta, gdzie skry si atwo, tempo jazdy niewielkie, jeli wyskakiwa zaczn wszyscy - powodzenie murowane. Milczeli niezdecydowani. Nieufnie spogldali na Alka, lkliwie patrzyli na karabiny policjantw, bieg auta wydawa si pdem zawrotnym. - Ano, jak si tak namylacie, panowie mili, to si namylajcie. Do widzenia, dobrej drogi! - rzuci z umiechem. By w dobrym humorze. Przygoda sprawiaa mu coraz wiksz satysfakcj. Podjedali do rogu Miodowej i Krakowskiego Przedmiecia. Alek szybkim ruchem przerzuci nogi na zewntrzn stron barierki i po chwili by ju na jezdni. Zgrzytny hamulce jadcego za nim wozu, rozleg si jaki niemiecki krzyk ale Alek nie oglda si ju na boki. Wpad w najblisz uliczk Starego Miasta, potem w nastpn, poprzeczn, wmiesza si w tum... i by wolny! - La, la, la! Wiedziaem, e si uda, ale nie sdziem, eby to byo takie atwe. - Wszed do najbliszego sklepu, na drzwiach ktrego wisiaa tabliczka: telefon czynny i poczy si z Zok. - Halo, Zoka, jeste w domu? Zmiuj si, przynie mi jakie dowody osobiste, bo uwaasz... swoje zgubiem i jako mi niezrcznie przez to zwariowane miasto

jecha bez dowodw. - Co? Nie masz? W ogle adnych? - e co? e jestem kiep? Pataachu jeden! Poczekaj przynajmniej w domu na mnie! Jad do ciebie. Zy, e Zoka wykpi jego prob o jakiekolwiek dokumenty, ruszy Alek z dusz na ramieniu do tramwaju. Jecha przez miasto niespokojnie wpatrujc si w ulice. Jedna awantura skoczya si dobrze, nie potrzeba si narzuca losowi sw osob. Nareszcie dojecha. Wanie koczy u Zoki opowiadanie o swych awanturach, gdy dzwonek zadzwoni w przedpokoju. Wszed Rudy z teatralnie napuszon min i nie witajc si z nikim, zakomenderowa: - Wsta! Panowie i panie, hod oddajcie bohaterowi. Stoi przed wami czowiek (tu wskazujcym palcem dotkn swej piersi), ktry przed godzin wydosta si z paszczy szkopskich apaczy. - Co, i ty te? - zdumia si zazdronie Alek. e te ten Rudy cigle musi mu we wszystkim robi konkurencj! Okazao si, e dom Rudego zosta obstawiony kordonem niemieckiej policji, ktra obchodzia mieszkanie po mieszkaniu, legitymujc lokatorw i pewn ich cz zagarniajc do stojcych obok bud. Rudy nie czeka, a nieproszeni gocie zapukaj do jego mieszkania. Nie-przezorno szkopska spowodowaa, e wielki blok domu, w ktrym mieszka, by obstawiony tylko od strony frontu, na tyach za, zwrconych ku bocznej uliczce, policji nie byo. Rudy przywiza do nogi stou dugi sznur i zjecha na nim z drugiego pitra. Zarwno ucieczka Alka, jak i Rudego z apanki wygldaj wedug tego opisu tak atwo, e a warto podkreli, e byy to formy reakcji atwe dla ludzi tego typu, co Alek i Rudy. Przytaczajca wikszo zachowywaa si, niestety, w podobnych sytuacjach cakowicie odmiennie. Dla przytaczajcej wikszoci schwytanych tej niedzieli zdrowych, silnych mczyzn zachowanie si Rudego i Alka miao pozory jakiego szaleczego bohaterstwa. Charakterystyczne jest, e sposb bycia obu modych ludzi, ich prostota i naturalno w niczym nie zdradzay ich siy i mskoci. Zabawny jest pewien szczeg, zwizany z Alkiem. Alek w tym czasie mia prac zarobkow w jednej z firm warszawskich. Pracowa tam od niedawna, wrd gromady nieco starszych od niego lub rwnych mu wiekiem. Byli to dobrzy Polacy i dzielni ludzie, nalecy w wikszoci do organizacji podziemnych, ale hodujcy tradycyjnym wzorom mskiego trybu ycia. Ju po kilku dniach pracy zarysowa si rozdwik pomidzy Alkiem a jego no wymi kolegami. Koledzy kadego wieczoru wstpowali do najbliszego baru na jednego i cignli ze sob Alka; Alek odmawia. Kiedy poszli na dziewczynki - Alek nie poszed. Alek nie pali. Alek nie mia si, gdy opowiadali soczyste dowcipy. Nie lubi gry w karty. Po pewnym czasie w gronie kolegw przylgno do Alka przezwisko fajtapa. - Ciekawe, jak to te ten fajtapa zachowa si, gdy bdzie jaka porzdna awantura - powiedzia jeden z Alkowych kolegw. I odtd ju utaro si to przezwisko. Gdy w niedziel apankow ktry przybieg do fabryki i powiedzia, e widzia Alka zatrzymanego przez Niemcw i wpakowanego do policyjnej budy, inni z politowaniem kiwali gowami. - No, wiadomo, fajtapa! Takiemu musi si wszystko zdarzy. -Nie naley si zreszt dziwi tym ludziom w ich zabawnej ocenie Alka. Trzeba byo bowiem by wytrawnym znawc dusz ludzkich, aby dostrzec, e ten cigle umiechnity, gadatliwy mody czowiek jest jednym z

najodwaniejszych ludzi w Warszawie. By w yciu codziennym miy, uczynny, delikatnie uprzejmy. O siebie samego nie dba ze zdumiewajc lekkomylnoci. Nie dba o swoje jedzenie, nie dba o swoje ubranie. By to jeden ze staych tematw na p artobliwych Sprzeczek midzy nim a Basi, ktra gderaa na nie oczyszczone buty, nie dobrany krawat, plam na swetrze, nie leczony u dentysty zb. Alek zawsze si spieszy. W domu pokpiwano ze, e potrafi jednym tchem powiedzie: Co u ciebie sycha - przepraszam, ju musz i. atwo si mczy, lubi odpocz, czasem pooy si . By cay przesiknity optymizmem, by chodzcym umiechem. Kadego nowo poznanego czowieka ju z gry traktowa przychylnie i by bardzo sentymentalny. W pewnym okresie marzy o skrzanej kurtce. Widzia od czasu do czasu na miecie mczyzn w podobnych kurtkach, przyglda si tym kurtkom uwanie i wzdycha z zazdroci. Ach, eby mie tak kurtk! O swych (marzeniach opowiada przyjacioom, zwierzy si Basi. Pewnego dnia, gdy mia w kieszeni grubsz gotwk po spienieniu deputatu, jaki dosta w fabryce, natkn si przypadkowo na czowieka sprzedajcego rzecz, o ktrej marzy. Pikna, skrzana, prawie nowa kurtka! Przymierzy - leaa wietnie. Uszczliwiony zapaci sprzedajcemu i jak mg najszybciej pody do Basi. - Basiu, spjrz! Sta rozpromieniony, szczliwy. Dziewczyna popatrzya na niego zdumiona, nie rozumiejc w pierwszej chwili, o co chodzi. A zorientowawszy si wreszcie, wykrzywia usta z lekkim politowaniem. - Kurtka? Jaki ty Alu jeste dziecinny! Czego tu si tak-cieszy? Alek sta nieruchomo, umiech powoli znika z jego twarzy. Jako zszarza, zmala. Wyszed do przedpokoju i zdj kurtk. Z t kurtk Alka dziay si rzeczy zdumiewajce. Przyjaciele ocenili j inaczej ni Baka. Kurtka uzyskaa powszechn aprobat. Aprobata nie bya uczuciem platonicznym. Ju w dwa dni po zakupie kurtki poyczy j kto na wypraw rozpoznawcz, - Wiesz, Glizda (tak nazywali koledzy wysokiego dugiego Alka), mam dzi przez cae popoudnie stercze w lesie koo mostu w Jzefowie. Bdzie pewnie pada, poycz mi kurtk. W nastpnym dniu wypoyczy kto kurtk z zespou przeprowadzajcego nocne zadanie w pobliskim miasteczku. W drugim tygodniu kurtka bya ju przestrzelona, w trzecim - jeden z poyczajcych rozdar j w ucieczce o druty kolczaste. A w czwartym tygodniu - trysna na ni krew i kurtka zostaa w polu na stygncym ciele ktrego z kolejnych jej wielbicieli. Alek mia j na sobie tylko par razy. Rudy rozwija si na przeomie 1942 i 1943 roku w sposb zdumiewajcy. Ten drobny, szczupy modzieniec by z tygodnia na tydzie bardziej sprysty i silny. Skromny, powcigliwy mzgowiec stawa si odwanym i zdeterminowanym mczyzn. Z tygodnia na tydzie wyzwalao si w nim drzemice dawniej zacicie przywdcze. A jeli w jakim czowieku zespol si zdolnoci przywdcze z nieprzecitn inteligencj i charakterem, formuje si wtedy jednostka, przed ktr moe nie by osigni niemoliwych. Na tak wanie drog niewiadomie dla siebie wkracza Rudy. Koledzy coraz uwaniej wsuchiwali si w jego gos, coraz chtniej poddawali si jego sugestiom.

Pluton jego - zwany kryptonimowo Sad, co oznaczao skrt sw: sabota i dywersja - stawa si z dnia na dzie coraz lepszy, wybija si wrd pozostaych. Nie tylko sprawy organizacyjne i wyszkoleniowe docigano do stanu wzorowego, ale tworzya si wasna tradycja, wasna ambicja i duch oddziau, ktrego dowdc by Rudy. W stosunkach ze swymi ludmi potrafi stworzy atmosfer prawdziwego zaufania i braterstwa suby, ktre w niedalekiej przyszoci znalazo mocny i gboki wyraz. Mianowanie go w dywersji na odpowiedzialn funkcj dowdcy plutonu byo tylko formalnym stwierdzeniem rzeczywistego stanu rzeczy. Najbardziej rzucajc si w oczy waciwoci Rudego, dawniej mao widoczn, bya jego wielka odwaga, po raz pierwszy tak silnie zamanifestowana przy rysowaniu kotwicy na pomniku lotnika. W owym czasie kilka grup szturmowych przeprowadzao wiczenia w rozbrajaniu Niemcw. Ktrego zimowego wieczoru okoo godziny 19, Rudy w tym wanie celu wyruszy z jedn ze swych grupek na miasto. Szli w odpowiednim szyku ulic Emilii Plater. nieg skrzypia pod nogami. Na rogu Nowogrodzkiej na wprost Rudego zblia si oficer SS. Gdy odlego midzy obydwoma zmniejszya si do piciu krokw, Rudy wyj pistolet i skierowa go ku piersi SS-manna. - Rce do gry! - rzuci krtko. Oficer zbarania Zbarania przede wszystkim dlatego, e caa sytuacja wydawaa mu si groteskowa. Byy to czasy pierwszych silniejszych poczyna dywersyjnych w stolicy. Okupanci nie byli jeszcze przyzwyczajeni do napadw. Ale jeszcze jednym powodem zbaranienia oficera byo to, e grozi mu may, szczupy czowieczek o bardzo modzieczym wyrazie twarzy. - Czy pan zwariowa? - wykrztusi wreszcie hitlerowiec. Widzc jednak zowieszczy bysk w oczach niskiego, szczupego przeciwnika, uskoczy na jezdni i sign do boku po bro. Rudy nacisn spust pistoletu i nieruchomy patrza jak SS-mann zgina si wp i pada na nieg. W odlegoci niecaych stu metrw od tej sceny staa grupka okoo pitnastu niemieckich onierzy, ale po drugiej stronie ulicy posuwao si rwnolegle z Rudym kilku jego przyjaci z rkoma w kieszeniach. Rudy bez popiechu schyli si nad umierajcym hitlerowcem i odpi mu pistolet. Wzrokiem szuka wzroku Niemca. - Pan jest SSmann, prawda? (Rudy dobrze mwi po niemiecku). Pan wie, co to s obozy koncentracyjne dla Polakw? Sysza pan o Owicimiu? O sposobie bada gestapo, o odpowiedzialnoci zbiorowej? Niemiec zdaje si zrozumia, co do niego mwiono. Rysy twarzy Rudego byy stae w zacitoci. Steniem mini twarzy opanowywa niespokojne bicie serca i wzrastajcy niepokj duszy: krew... oczy umierajcego... Woy pistolet hitlerowca do swego paszcza i wolno poszed w kierunku Marszakowskiej. Ubezpieczenie szo po drugiej stronie ulicy. Grupka onierzy niemieckich staa w mroku wieczornym w miejscu. Nie zauwayli? Nie syszeli? Czy te moe nie chcieli zauway i nie chcieli usysze? Tylko wojna, wojna, ktrej w Polsce wyjtkowo potworne formy nadali hitlerowcy, wytworzy moga tego rodzaju sytuacj, w jakiej znalaz si Rudy i dziesitki, a moe setki tysicy podobnych mu ludzi. Bo Rudy by w istocie czowiekiem dobrym. enujco delikatnym wobec przyjaci. Gdy kiedy mia w dyskusji ideowej wystpi przeciw najbliszemu przyjacielowi, zwrci si do przedtem w cztery oczy. - Zoka, zajmuj odmienne ni ty

stanowisko. Czy nie wyrzdzi ci to przykroci, jeli zaatakuj ci dzi na odprawie? - W stosunku do pana Janka, przyjaciela Bukw jeszcze z czasw ich suby w komrce wiziennej, a teraz inicjatora i organizatora wielu wieczorw samoksztaceniowych, w ktrych brali udzia koledzy Zoki, by niemiay i ulegajcy jego wpywom. Zreszt wpywy pana Janka, o kilka lat starszego od naszych przyjaci, obejmoway siln wizi cay ten wielki krg modych ludzi. Byy to ciekawe wpywy; dotyczyy zagadnie nowego stylu ycia, przebudowy polskich charakterw, nowego typu polskiego onierza. Modzi ludzie, wrciwszy z jakiej wyprawy maosabotaowej albo pniej z jakiej akcji dywersyjnej, zbierali si bardzo czsto w miejscach, gdzie przychodzi pan Janek i dyskutowali, dyskutowali, dyskutowali. Oczywicie o walce i o jej formach; o Polsce, ktr wywalcz. Dyskusje te nie przypominay szablonowych artykuw prasy konspiracyjnej o granicach i kombinacjach politycznych, o zemcie na wrogu i o odwecie. Jeeli mwiono o Polsce przyszoci - to mwiono o ludziach: jacy s, a jacy by powinni i jakich Polsce potrzeba; o wadach i o zaletach ludzkich. Jeli mwiono o walce - to troszczono si przede wszystkim o to, eby z tej fatalnej sytuacji ekonomicznej i moralnej, w jak wpdzia nas okupacja, wyj najbardziej obronn rk; mwiono o moralnoci w walce, mwiono o stylu ycia pokolenia wojny i pokolenia powojennego. Problematyk partyjn nie interesowali si. Rudy czsto zabiera gos w tych dyskusjach. Uczucia swe dzieli teraz midzy ycie umysowe i najbliszych przyjaci, spord ktrych wyrnia Zok. Rudy jako dowdca by bardzo dobry. Ca inteligencj i pasj yciow skupi na swym Sadzie, starajc si natchn ludzi nowym stylem ycia polskiego onierza (by to temat jego dugich przemyliwa i przey). Wrd towarzyszy-dowdcw sta si Rudy motorem i skarbnic pomysw wychowawczych. Przeywa mocno sens walki i sens dzisiejszych czasw. W ostatnich miesicach Rudy czu si wyjtkowo dobrze. Mwi, e dni jego nie znaj godzin zmarnowanych, e yje peni ycia. e wszystkie jego zajcia s cudownymi zajciami. Pochania Abramowskiego43, Pigonia44, Szczepanowskiego i Dzieje Anglii Maurois. Uczy si z zapaem jzyka angielskiego, powicajc na to wczesne ranki i pne godziny wieczorne. Kad woln godzin spdza na rozmowach z przyjacielem. No i oczywicie peni sw sub podziemn. Peni j, rozwizawszy w sumieniu swoim trudne zagadnienie zabijania. Bo to przecie by czas pierwszych wystpie Rudego z broni. Tego wanie ostatniego problemu nie mg rozgry Alek. Kwestia pozbawienia ycia, nawet takiego nikczemnego wroga, jakim jest hitlerowiec, odbieraa Alkowi spokj snu. Przez par miesicy mczyo go to, gnbio. Radzi si wielu ludzi, do ktrych mia zaufanie. Wybra jednego z najbardziej rozumnych spowiednikw i poszed do spowiedzi, w czasie ktrej zwierza si pocz z najwikszej swej udrki zabijania. Na cae dnie wymyka si do lasu, gdzie kry w samotnoci, szarpic si z tym, z czego nie widzia wyjcia. Ca dusz pragn walki, walk ya caa jego istota. Walka z broni bya
Jzef Edward Abramowski (1868-1918) - dziaacz spoeczny. filozof, socjolog i psycholog. Stanisaw Pigo (1886-1961) - historyk literatury i edytor, w modoci blisko zwizany z harcerstwem. Tu prawdopodobnie mowa o wczesnych publikacjach Stanisawa Pigonia powiconych sprawie wychowania narodowego.
43 44

przecie koron walk i, gdy wyobrania podsuwaa mu obrazy obrony, odpierania napaci wroga w potyczce - nie mia adnych wtpliwoci. Natomiast gdy stawia siebie w sytuacji napadajcego, w szczeglnoci napadajcego przez zaskoczenie, szarpa si i drczy, i w swym odczuwaniu chrystianizmu nie widzia rozwizania tej wtpliwoci. Przywoywa wwczas na myl wszystkie potwornoci okupacji niemieckiej w Polsce. Zamordowanie ojca, bestialskie zncanie si gestapowcw nad dziesitkami tysicy mczyzn i kobiet, niesamowito zbrodni dokonywanej na caym trzymilionowym spoeczestwie ydowskim w Polsce. To wszystko byo prawd, lecz strzeli do nie spodziewajcego si niczego czowieka? Ile razy o tym myla - odczuwa niepokj... Opowie ta nie jest szczegow kronik Kedywu. Nie mamy tu miejsca ani czasu na podawanie wielu szczegw wczesnego ycia Zoki i jego kolegw, na opowiadanie o akcjach udanych lub nieudanych, o pomysach szczliwych lub niefortunnych, o wysikach wyczerpujcych, niekiedy zakoczonych rozczarowaniem, niekiedy - rozsonecznionych sukcesem. O pewnej jednak robocie powiemy tu nieco szczegowiej. Jest ona charakterystyczna dla wczesnych warszawskich kopotw i nastrojw. Byo to w lutym 1943 roku. Wyonia si potrzeba ewakuacji niektrych rzeczy i materiaw z pewnego mieszkania, ktre miecio si w wielkiej czynszowej kamienicy, w samym centrum rdmiecia przy ulicy Brackiej. Bya to ewakuacja mieszkania przy ulicy Brackiej nalecego do Jana Boskiego. W czasie akcji zgin Kazimierz Pawlowski Pawe, a ranny zosta Jan Bytnar. Jednego zimowego wieczoru, niewielkimi grupkami podeszo do domu kilkudziesiciu modych ludzi. Podjechao take kilka aut. Gdy jedna cz, otworzywszy mieszkanie wynosia rzeczy, o ktre chodzio, druga cz ubezpieczaa ewakuacj. Robota trwaa bite dwie godziny. Dowdc caoci ubezpieczenia by Rudy, dowdc pitki ubezpieczajcej od strony ulicy by Alek. Wynoszeniem rzeczy kierowa Zoka. Od chwili rozpoczcia akcji nie mona byo dopuci, aby ktokolwiek wyszed z wielkiej kamienicy, w ktrej przeprowadzano ewakuacj. Wszystkich wic ludzi pragncych wyj z domu oraz tych, ktrzy wchodzili, zatrzymywano w obszernej klatce schodowej. Robiono to w ciszy i spokoju, aby nie spowodowa paniki i aby lokatorzy licznych mieszka nie zorientowali si, e dzieje si co niewaciwego. Przecie w kadym mieszkaniu jest telefon, przecie wystarczy otworzy okno na bardzo ruchliw w tym miejscu ulic i narobi alarmu. Dwie bite godziny, od pitej do sidmej po poudniu, trwaa robota. Grupa zatrzymywanych na klatce schodowej rosa w zastraszajcy sposb, sigajc pod koniec masy okoo dwustu ludzi. Zbit cib sta tum nieruchomych, milczcych mczyzn i kobiet od pierwszego pitra, z ktrego ewakuowano rzeczy, a gdzie daleko w gr, do pogranicza pitra trzeciego. Tum musia sta spokojnie. Twarze stojcych przy porczach modych ludzi nie miay wyrazu artu. Auta wywoce rzeczy odbyy ju kilka tur, gdy w bram domu weszli dwaj granatowi policjanci. Kto z mieszkacw domu, zorientowawszy si w nienormalnoci sytuacji i podejrzewajc grabie na wielk skal, zaalarmowa najbliszy komisariat. Alek wpuci policjantw: mia rozkaz wpuszcza kadego, nie wolno mu byo tylko wypuszcza. Policjanci weszli do ewakuowanego

mieszkania i dopiero tam, ujrzawszy wymierzone ku sobie lufy, stwierdzili, jak wielk popenili nieostrono. Odebrano im bro, posadzono w kcie. Bagali o zwrot rewolwerw twierdzc, e w przeciwnym razie ponios wielk odpowiedzialno. W dziesi minut potem do bramy domu podszed patrol, zoony z czterech werkschutzw45 z ssiedniej fabryki, widocznie take zaalarmowanych przez gorliwego lokatora. Werkschutze wchodzili ostronie. Alek i tych wpuci. Rozkaz by wyrany: wpuszcza kadego. Werkschutze weszli do bramy i czujni skierowali si ku klatce schodowej. Bya to chwila, w ktrej musia wystpi Rudy, dowodzcy caoci ubezpieczenia. Uprzedzony dyskretnym sygnaem alarmowym Alka, czeka na goci, w gbi bramy. - Panowie, odbywa si tu akcja oddziaw Polskich Si Zbrojnych. Opuci pistolety, odda mi bro. Krzyuj si z sob spojrzenia, piersi oddychaj w przyspieszonym rytmie. Jeden z volksdeutschw pociga spust pistoletu. Ubezpieczenie odpowiada ogniem. W mrocznej bramie penej ludzi huczy od wystrzaw. Za chwil walka skoczona. Dwch werkschutzw nie chciao odda broni, le we krwi. - Czy jest kto ranny? - woa Zoka. Rudy czuje piekcy bl w udzie i widzi wystpujc na ubraniu plam krwi. Opierajc si na ramieniu Zoki, ktrego rykoszet ugodzi w.. pit, wychodzi na ulic. Przed minut pena gwaru i przechodniw ulica jest teraz zupenie pusta. Podtrzymujc si wzajemnie obaj przyjaciele pakuj si przez pomyk do cudzego auta. Gdy spostrzegaj bd, jest ju za pno. Szofer w osupieniu patrzy na pasaerw, mwicych do w niezrozumiay sposb o niezrozumiaych rzeczach. Zoka niemieje w konsternacji i ze zoci na wasne gapiostwo. W tej chwili nie mona si ju waha. - Jecha naprzd! - rozkazuje wyjmujc pistolet. Tymczasem Alek przeywa cikie minuty. Przepuszcza wchodzcych werkschutzw, przewidywa walk, lecz nie wolno mu byo niczego uczyni prcz cisego wykonania polecenia. Sta wic w dalszym cigu lub spacerowa pozornie niewraliwy, obojtny i cakowicie spokojny, cho w gowie kbiy si myli, a dusz miota niepokj. Uspokojenie dawao mu pieszczotliwe gaskanie stena. Ten angielski maszynowy pistolet, dziwaczny w wygldzie, czynicy wraenie nieobrobionego elastwa, jake by wygodny dziki swoim niewielkim wymiarom i jake grony w dziaaniu. Nareszcie skoczone. Ludzie opucili ju dom. Ostatni schodzi z ulicy Alek. Gdy mija drug przecznic, widzi wielkie auto policji niemieckiej pdzce w stron domu. Oglda si: auto staje przed ich domem, kilkudziesiciu policjantw szybko zeskakuje na ulic i otacza gmach. - No, no! Skoczylimy w sam czas! Awantury arabskie tej ewakuacji, miay jeszcze swj dalszy cig w mieszkaniu Rudego. Do rannego sprowadzono z wielkimi ostronociami jakiego podobno bardzo dyskretnego lekarza. Lekarz zrobi, co do niego naleao, orzek, e kula nie tkna koci, e wszystko bdzie dobrze - i odjecha. A nastpnego dnia Zoka, ktrego rana okazaa si tylko draniciem, przegldajc wieo nadesany przez kontrwywiad wykaz agentw gestapo, z przeraeniem wyczyta na pie rwszym

45

Werkschuti - stra fabryczna, zielona przewanie z nie-Polakw

miejscu nazwisko chirurga, ktry poprzedniego dnia bada Rudego, i przed ktrym nie czyniono tajemnicy z -przyczyny zranienia. Powstao pieko. W par godzin po odkryciu Zoki, u Rudego by ju Alek, Andrzej i paru innych. Nie ma co, trzeba zmyka. Poniewa jednak tego dnia nie byo gdzie przewie rannego, zasza konieczno t jeszcze noc spdzi na miejscu. Lekko gorczkujcy Rudy spa w otoczeniu czterech ubezpieczajcych go przyjaci. O czwartej rano, o charakterystycznej porze gestapowskich wizyt - alarm. Przed domem stano policyjne auto. Przyjaciele gorczkowo ubieraj rannego i szybko przewizuj go lin, ktra przed paroma miesicami wyratowaa Rudego z apanki. Ju stoj przy oknie gotowi spuszcza towarzysza w ma, boczn uliczk, gdy okazuje si, e alarm jest faszywy: gestapo udao si do domu naprzeciwko. Po paru dniach dowiedziano si rwnie, e wiadomo o lekarzu bya nieprawdziwa. W czasach terroru okupacyjnego tego rodzaju pomyki i tego rodzaju alarmy przeya chyba kada polska rodzina. Cho tylko niecae p roku Zoka i jego przyjaciele penili sub w dywersji, byli to ju jednak inni ludzie. Bro i przeycia zwizane z walk wywoay ogromne przemiany psychiczne. Inny by teraz bysk ich oczu. Ku zdumieniu nie orientujcego si w niczym otoczenia zaznacza si w nich zaczynaa wyranie i mocno jaka twardo i szorstko, msko i pewno siebie oraz skonno do czstych refleksji.

POD ARSENAEM Pewnej marcowej nocy gestapo aresztowao Jednego z towarzyszy broni Rudego - Heka46. Katuszami i podstpem (znalezione gdzie na miecie w czasie jednej z rewizji notatki) wydobyto ze kilka faktw. Do wiadomoci gestapowcw dosta si tylko drobny uamek tego, co wiedzia Heniek. W notatkach byo zreszt tylko jedno nazwisko i jeden adres: nazwisko i adres Rudego. Popoudnie 22 marca 1943 roku spdzi Rudy ze swym najbliszym przyjacielem. Skoczyli przygotowania do przenoszenia duego magazynu materiaw wybuchowych, brali udzia w dyskusji na temat podjtej w owym czasie przez Szare Szeregi akcji stworzenia porozumienia midzyorganizacyjnego konspiracyjnych organizacji modzieowych i teraz szli do domw. Rudy odprowadza Zok. Rozmawiali o sprawie ostatnio bardzo ich obchodzcej: o formowaniu osobowoci przez wzajemne oddziaywanie; analizowali dodatnie i ujemne wpywy, jakie na siebie wywieraj. Zbliaa si godzina policyjna, trzeba si byo rozsta. Rudy by bardzo oywiony i pogodny. - Nie mam teraz adnych zmartwie - mwi do przyjaciela. - Chobym nawet chcia, nie mam. Teraz ty musisz si zacz czym martwi. Wieczorem przed snem Zoka zatelefonowa do Rudego. W ostatnich miesicach czuli si ze sob wyjtkowo dobrze> zgadzali si w pogldach na wiat, na wypadki, na ludzi. Pasjonoway ich te same prace, te same zadania. Zapatrzeni byli obaj w te same rzeczy nieuchwytne a tak wane, e malay wobec nich wszystkie inne problemy ycia. Wymiana najbahszych zda sprawiaa im przyjemno. Zoka telefonowa bez adnego powodu - ot tak, eby powiedzie dobranoc. Rudy. lea ju w ku i na bosaka przybieg do telefonu. - Dobranoc! odpowiedzia przyjacielowi. 23 marca o godzinie czwartej minut trzydzieci rano do mieszkania Rudego weszo szeciu ludzi. Szeciu Niemcw umundurowanych i po cywilnemu, czterech innych pozostao na zewntrz. Ci, co weszli, trzymali w pogotowiu maszynowe pistolety. Jakakolwiek prba oporu lub ucieczki bya niemoliwa. Po krtkiej rewizji zabrano Rudego i jego ojca na Pawiak. W mieszkaniu pozostao jeszcze paru i dokadnie przegldali kady pokj, a potem strych i piwnic. Znaleziono rzeczy, ktrych przeznaczenie nie budzio adnych wtpliwoci. Ju w pitnacie minut po przywiezieniu Rudego na Pawiak zaczto pierwsze badanie. Zwykle badania przeprowadzane s na Szucha i zaczynaj si bez takiego popiechu. W tym jednak przypadku gestapowcy dziaali z wyjtkowym tempem. W przebiegu wstpnego ledztwa gestapo nabrao przewiadczenia, e Rudy jest jedn z gwnych spryn dywersji. Gestapo zdecydowao jak
Heniek - Henryk Ostrowski, harcmistrz, komendant Grup Szturmowych hufca Praga. Aresztowany 19 marca 1943, w Jego mieszkaniu znaleziono bro, amunicj i materiay konspiracyjne. Gestapo posiadao o nim wyjtkowo duo informacji. W czasie zezna nie zdradzi nikogo, mimo cikiego pobicia. Skierowanie przez gestapo podejrze na Ostrowskiego jako zdrajc miao na celu zaamanie psychiczne Rudego, a przez to wymuszenie zezna. Obszerniej pisze o tym Stanisaw Broniewski w ksice Akcja pod Arsenaem s. 27 -30. Piszc ksik, Kamiski nie zna jeszcze wszystkich szczegw.
46

najszybciej wydusi od nowego winia adresy magazynw materiaw wybuchowych oraz adresy wszystkich znanych mu przeoonych i kolegw. Pierwsze badanie przeprowadzono na Pawiaku. Rudy wypar si wszystkiego. Zaczo si bicie. Pokazano mu znalezione notatki. Wstrzsno nim to do gbi, ale nie zachwiao w postanowieniu zapierania si wszystkiego. Gwn jego trosk byo ukrycie wieej blizny po ranie na udzie. Tote tak si krci i wystawia na razy, by uderzenia spaday wanie na t blizn. Po kilku minutach blizna bya ju na tyle poszarpana i zakrwawiona, e Rudy przesta o tym swoim kopocie myle. Katujcy go gestapowcy z uporem i bez przerwy dali adresw i nazwisk. Gdy twierdzi, e nie zna adnego i podawa bardzo lakoniczne i bardzo prawdopodobne wersje, tumaczc powody przechowywania rzeczy znalezionych u niego w czasie rewizji - gestapowcw wyprowadzio to z rwnowagi. Gdy wreszcie poda pierwsze nazwisko - kolegi zmarego niedawno w Owicimiu, prowadzcy ledztwo wciek si. - Kamiesz, kamiesz, otrze! Bicie trwao bez ustanku z parogodzinnymi przerwami. Bito go w trzech postawach: na stojco - pici po twarzy i gowie, lecego na stoku - kijem i pejczem, oraz na pododze, gdy mdla - butami po brzuchu i midzy nogi. Miadono mu rwnie podkowami butw donie na kamiennej posadzce, gdy lea wyczerpany bez si. Bicie kijem ustao dopiero wtedy, gdy kij zamali mu na gowie. Badanie trwao, przenioso si teraz na Szucha. Na stole leay niektre rzeczy, znalezione w mieszkaniu Rudego. Midzy innymi dua piecz z kotwic z czasw Maego Sabotau. Jeden z gestapowcw umacza piecz w tuszu i ostemplowa ni twarz i gow Rudego. Rudy by zdrw, lecz chudy i do drobny. Ju pierwsze bicia doprowadziy go do utraty przytomnoci. Zemdlenia byy ulg w torturach. Nadstawia wic umylnie gow na razy, by straci przytomno i nie czu mki. Zemdlonego budzono do ycia kopaniem w brzuch, deptaniem rk i wierceniem butami midzy nogami. Ju pierwszego dnia mki Rudy nie mg sta. Musiano go nosi na noszach, lub cign omdlaego za rce, wczc gow i nogami po korytarzach i schodach. Gdy przywieziono go pierwszego dnia z Szucha na Pawiak, zaopiekowali si nim winiowie. Ludzie ci, ktrzy co dnia spogldali na cikie sytuacje, cucc Rudego w ani, byli powaniejsi ni zwykle. Pierwsz noc Rudy spdzi na oglnej sali. Ojciec i kilku przygodnych ludzi na ochotnika dyurowali przy nim ca noc opiekujc si, co par minut podajc wod i przewracajc na drugi bok. Nastpnego dnia przeniesiono go do szpitala w stanie bardzo cikim. Ale ju w par godzin potem wzito go na dalsze badania na Szucha. W czasie tych bada lea cay czas na noszach. Na tych noszach bito go i katowano straszliwie. Z trudem docucono si go na Pawiaku. W pitek przeprowadzono konfrontacj z Hekiem. Gdy Rudy w dalszym cigu przeczy, zaczto go katowa przy Heku. Heniek sta z podsiniaczonym okiem i ze ladami zadawanych mu w czasie bada przed tygodniem razw na twarzy i gowie. Sta miertelnie blady z udrki i blu. Nie mogc znie widoku znca nad Rudym, zawoa: - Panowie, on powie, ale pniej! Dajcie mu spokj! To jest bardzo

dzielny chopak! Wobec uporczywego milczenia Rudego, gestapowcy przerwali tego dnia badania, zapowiadajc wezwanie na ledztwo w sobot. - To wszystko, co byo, to nic - wycedzi przez zby do Rudego prowadzcy ledztwo gestapowiec - od jutra nie zmruysz oka: bdziemy ci la tak dugo, pki si nie przyznasz. A zwracajc si po niemiecku do swych pomocnikw, doda - bi a do mierci! Rudy zosta aresztowany o wicie, a ju okoo godziny sidmej alarmowo zwoywali si jego przyjaciele. Byli poruszeni w najwyszym stopniu. Los uderzy w kogo specjalnie im bliskiego. Czuli wzburzenie i pustk, jakby si co urwao, skoczyo, uleciao. W oczach niejednego z tych modych mczyzn, ktre w cigu ostatnich miesicy i lat widziay ju wiele gronych obrazw - byszczay zy. Uczucie rozpaczy i pustki pod wpywem jednej myli zmienio si nagle w uczucie nadziei. Jeszcze nie koniec! Jeszcze jest szansa, przecie mona odbi Rudego! Odbi mona - odbi trzeba! Zoka gono wypowiada to, co czuj wszyscy. - Odbijemy! Odbijemy jeszcze dzi! - W jednej chwili caa wstrznita wypadkami istota Zoki robi skok od wzburzonych uczu - do woli, do decyzji, do planowania i zarzdze. Gorczkowe narady przerywa dopiero przypomnienie Andrzeja, e za p godziny jest zbirka, majca na celu przenoszenie magazynu materiaw wybuchowych. I takie ju byo poczucie suby onierskiej w tych modych ludziach, e wszyscy natychmiast wstali i pospiesznie udali si na wypenienie wyznaczonego na ten ranek koniecznego obowizku, cho dusze ich amay si z niecierpliwoci i blu. Cae przedpoudnie mija w gorczkowej aktywnoci. Padaj rozkazy. Gocy rozbiegaj si w rne strony. Wszyscy z jak zacitoci bior si do roboty. A roboty jest masa. Prcz ewakuacji magazynu oraz ostrzeenia zagroonych, szeregu mudnych i pilnych posuni wymaga przygotowywana na popoudnie akcja. Tempo roboty jest szalone. Rozpoznanie, alarmowanie zespow, przygotowanie broni i materiaw, lokale... Specjalnie delikatne zadanie do wypenienia ma w tych gorczkowych chwilach Wesoy47. Wesoy - jeden z kolegw Zoki - jest czowiekiem o zawsze bladej cerze i- jakby w smutku zakrzepych rysach twarzy. Jest szczupy, pracuje jako akwizytor u Wedla, zna jzyk niemiecki. Przed kilkoma tygodniami na rozkaz Naczelnika Szarych Szeregw rozpocz ryzykown, lecz duej wagi prb dostania si do gmachu gestapo przy alei Szucha, jako dostawca czekoladek i cukierkw Wedla. Udao si! Od pewnego czasu co drugi, trzeci dzie jest na alei Szucha i krc po korytarzach i pokojach rnych piter olbrzymiego gmachu - zbiera zamwienia na wyroby Wedla. Nerwy ma napite, w czasie tych pierwszych swych wizyt na Szucha, do ostatecznoci. Such i wzrok wchaniaj najdrobniejsze szczegy. Prbuje towarzyskich rozmw z gestapowcami. Nage aresztowanie Rudego narzuca Wesoemu jego pierwsze zadanie: poda kiedy i jak przewoony jest Rudy z Szucha na Pawiak. Gdy Wesoy przeprowadza rozpoznanie na Szucha, Zoka jednoczenie odbywa

47

Wesoy - Zygmunt Kaczyski, hufcowy Bojowych Szk na Ochocie.

niecierpliwe rozmowy z naczelnikiem48 Szarych Szeregw oraz ze swymi dowdcami z Kedywu. W rozmowach tych Zoka jest nieustpliwy. - Odbijemy za wszelk cen. - Nic to, e chodzi nie o odbicie winia z jakiego atwego prowincjonalnego aresztu, lecz w Warszawie pomidzy Szucha a Pawiakiem. Mwiono im, e Rudy przecie jest nie pierwszym i nie ostatnim. Mury Pawiaka i Szucha pochony tysice ofiar. Nie odbijano wielkich przywdcw Polski Podziemnej, nie odbijano aresztowanego niedawno Delegata Rzdu , nie odbijano najwikszych polskich politykw, wojskowych, uczonych... Lecz na perswadujcych spogldaj nieustpliwe oczy. - To prawda, e tych wszystkich naprawd wielkich i wanych nie odbijano, ale Rudego musimy odbi. Wieczore m wszystko gotowe. Wesoy poda telefonicznie to, co trzeba. Ludzie rozstawieni. Niestety w grze nie zapada jeszcze decyzja . Tu przed godzin przejazdu samochodu wiziennego Zoka dostaje rozkaz: rozadowa akcj. Mieni si cay na twarzy, przeywa straszliwy wstrzs. Jest ju jednak tak wyrobiony i karny, e zdejmuje ludzi z posterunkw. Ledwo skoczy, ulic przejeda winiarka z Szucha. Ludzie zeszli ze stanowisk z uczuciem fatalnej bezsilnoci i alu. Nikt nie myla o tym, e walka nie byaby atwa: wszystkim przed oczyma stoi posta Rudego. Wczoraj jeszcze wrd nich, dzi za w rkach wroga. Mijaj dwa dni, pene niepokoju chwile rezygnacji i coraz to na nowo budzcej si nadziei. W czwartek wieczr wtpliwa wiadomo: jutro bdzie jecha przez miasto. Cae pitkowe rano ludzie czekaj w niepewnoci. Tego dnia nic si nie klei. Nie wiadomo niczego pewnego. Zbieraj si, rozchodz, znw zbieraj. Nareszcie pozytywna i wana wiadomo od Wesoego: Bdzie jecha przez miasto! Z wiadomoci t wpada naczelnik Szarych Szeregw, Nowak - harcmistrz Florian Marciniak patronujcy caym sercem i wszystkimi swymi moliwociami sprawie odbicia Rudego. To jego wpywom, jego sile argumentacji, a przede wszystkim doskonaemu zrozumieniu przez niego uczu, ktre owadny oddziaem, zawdzicza naley zapadnicie w grze decyzji odbicia oraz realizacji pomysu. Karetka wizienna ma przejeda Bielask okoo godziny pitej po poudniu. Jest tylko trzy godziny czasu. Nie wolno zmarnowa adnej minuty. Rozkazy s wydawane pospiesznie umwionym sposobem. W kilku punktach miasta przeprowadzane s ostatnie odprawy, powtarzane szczegowe instrukcje. I oto wszystko gotowe. W rejonie skrzyowania Bielanskiej i Dugiej, wrd przechodniw i przygodnych gapiw uliczn ych niewprawne oko nie dostrzegoby trzech oddziaw Polskich Si Zbrojnych. Dwa oddziaki z granatami i pistoletami, jeden z butelkami napenionymi benzyn. W pobliskich ruinach par pistoletw maszynowych. Na centralnym miejscu dowodzcy caoci mody czowiek trzyma w kieszeni paszcza do na kolbie nabitego pistoletu. Chocia odbicie przeprowadza oddzia Zoki, zapada decyzja, i caoci dowodzi bdzie kto inny, mniej ni Zoka ogarnity wirem wydarze i uczu. Zblia si godzina siedemnasta. Dowdca, komendant warszawskiej chorgwi Szarych
Florianem Marciniakiem. By to profesor Jan Plekakiewicz, aresztowany 19 lutego 1943. Wizao si to z nieobecnoci w Warszawie majora Kiwerskiego, ktry by upowaniony do podjcia takiej decyzji.
48

Szeregw - Orsza49, wystpujcy po raz pierwszy w podobnej sytuacji, denerwuje si nie z powodu zbliajcej si walki, denerwuje si dlatego, e nie widzi w dalekiej perspektywie ulicy, jak wyznaczony do sygnalizowania o zbliajcej si karetce policyjnej cznik50 obrci si tyem do miejsca, ktre ma obserwowa i tak stoi. Naraz w tyem obrcony cznik szybko zakrci si w miejscu i zaczyna, nie zwaajc na otoczenie, macha kapeluszem zerwanym z gowy. Orsza przykada gwizdek do ust i krtkim, zrozumiaym tylko dla zainteresowanych sygnaem, daje oczekiwany znak. Kada sekunda podobna jest teraz do niekoczcego si czasu. Normalni przechodnie uliczni wydaj si wielk i gron mas, w ktrej roi si od agentw. Ulic Bielask przejeda na motocyklu z przyczepk patrol niemieckiej andarmerii. Tych dopiero licho nadao! Na szczcie przejechali, znikli. Tu i tam na chodniku wida mundur niemiecki. Trudno, robota musi by zrobiona. Wreszcie na zakrcie ukazuje si charakterystyczna sylwetka duego niemieckiego auta wiziennego, krytej budy marki Renault. Donie zwieraj si na butelkach, na granatach i na kolbach pistoletw. W ostatniej chwili z bramy najbliszego domu wychodzi granatowy policjant. Widzi pistolet w rku jednego z modych ludzi; oczy policjanta wytrzeszczaj si w nic nie rozumiejcym zdumieniu, a rce zaczynaj gmera koo kabury rewolweru. - Precz std - krzyczy Zoka. - Odejd, jeli ci ycie mie! Ogupiay policjant wyciga jednak pistolet i podnosi go w kierunku Zoki. Zoka naciska spust, policjant chwytajc si za bok pada na jezdni i lec oddaje kilka strzaw. W tej samej sekundzie zblia si od Placu Teatralnego winiarka niemiecka. Szofer widocznie co zrozumia, gdy dodaje gazu i zamiast wjecha w Nalewki, skrca na lewo w Dug. Za pno! Z chodnika wyskakuj przed auto modzi ludzie; szko tuczonych butelek pryska znad maski samochodu objtej w jednej chwili pomieniem. Pomie z szybkoci byskawicy ogarnia szoferk. Szofer instynktownie naciska hamulec, auto zatoczywszy krzywy uk, posuwa si wolno koo arkad Arsenau Warszawskiego. Z poncej szoferki wyskakuj dwaj gestapowcy, od strony Nalewek biegnie jaki oficer SS. Oficer ten biegnie tam, gdzie stoi oddziaek granatniczy Alka. SS- mann zdy ju wyj pistolet i krzyczy co po niemiecku. Alek powoli i ze spokojem bierze go na cel i strzela. Hitlerowiec pada zabity. Gestapowcy, ktrzy wyskoczyli z auta, zaczynaj nerwowo i chaotycznie strzela; odpowiadaj im polskie strzay. Z pobliskich ruin wyrywa si ostra seria pistoletu maszynowego. Po paru minutach na jezdni tu koo winiarki, le trzy postacie w mundurach niemieckich, jeden z lecych pali si. Pali si rwnie znieruchomiay przy kierownicy szofer, strzela uwanie i spokojnie ju tylko jeden z gestapowcw, ktry wyskoczy z auta. Kule pistoletu maszynowego hitlerowca bij po filarach Arsenau, za ktre skoczya w tej chwili grupka atakujcych wraz z Zok.
Stanisaw Broniewski. Kadubek - Witold Bartnicki (ur. 1924) - w akcji czonek sekcji sygnalizacja, sta na skraju ulicy Bielaskiej, jego sygna powtrzy Kuba - Konrad Okolski (ur. 1923) stojcy po drugiej stronie ulicy, dowdca sekcji sygnalizacja. Jego fortel polega na tym, e patrzc w szyb wystawy obserwowa ulic. To jego wanie widzia Orsza.
49 50

Modzi ludzie zaczynaj gorczkowo strzela w gestapowca. Na prno! Jest doskonale ukryty. Odstrzeliwuje si spokojnie i rozwanie. Jaki mocny typ. Mijaj bezcenne sekundy. Okropna rzecz: impas w walce; w walce, gdzie kada chwila zwoki grozi stronie polskiej nieobliczalnymi nastpstwami. Kryzys przeama Zoka. Wybiega spoza filaru i pdzi wprost na gestapowca. Naprzd! - woa jakim nienaturalnym gosem. Jak rzuceni prdem elektrycznym wyskakuj teraz za Zok jego towarzysze. So51 dopdza Zok. Zaci mu si sten. Zoka wyrywa zacity pistolet, repetuje. Inni strzelaj w biegu. Niemiec nie wytrzymuje psychicznie, zrywa si i chowa za samochd, gdzie dosiga go kula jednego z nadbiegajcych. So otwiera ponce drzwiczki szoferki - nikogo. Kto inny szarpie ptno z tyu wozu i ciga trupa konwojenta- gestapowca. Alek otwiera ty winiarki. Oniemiali w pierwszej chwili winiowie rzucaj si teraz gwatownie ku wyjciu, gniotc lecego na noszach, na p przytomnego modego czowieka. Dopiero gdy caa grupa dwudziestu piciu cudem wyzwolonych winiw wywalia si z wozu, ukazuje si wypezajcy na czworakach przez awki Rudy. - Jest! Jest! - wrzeszczy ucieszony gos. - Jest Rudy! Szalona rado ludzi, poczona z rozgorczkowaniem bitewnym, nie dostrzega zielonotego koloru twarzy Rudego, zapadnitych policzkw, olbrzymiego sica pod okiem, sinych uszu i patrzcych na nich nieruchomo wielkich, otwartych oczu. Ju go porwali na ramiona i nios do czekajcego samochodu. Rudy jczy z blu, samochd rusza. Przyjaciele nie zwracaj uwagi na odbitego, aduj wieymi magazynkami bro. Dopiero gdy to zrobione - umiechaj si do Rudego. Ten spoglda na nich olbrzymimi rozwartymi oczyma. Na twarzy poprzez skurcz blu maluje si umiech. Bierze w do rk Zoki i trzyma mocno. Donie ma czarne i spuchnite. Szepce: - Tadeusz, ach Tadeusz, gdyby wiedzia... Skrzyowanie ulic przed Arsenaem jest puste - puciusiekie. Rozpierzch si gdzie i ukry tum przechodniw, zniknli tak liczni w tym miejscu szmuglerzy towarw do getta. Wszdzie - cisza. Tylko w powietrzu unosi si jeszcze zapach prochu, jasnym pomieniem dopala si auto wizienne, na jezdni le trupy piciu gestapowcw, gdzie dalej trup oficera SS, na chodniku granatowy policjant. A na t scen bitewn jednego z najsawniejszych wyczynw Polski Podziemnej patrz prastare mury wadysawowskiego Arsenau52, wiadka insurekcji kociuszkowskiej i rebelii listopadowej 1830 roku. Poszczeglne sekcje oddziau przeprowadzajcego odbicie winiw oddalay si od miejsca akcji rnymi ulicami. Alek na czele sw ej sekcji granatniczej szed szybko Dug w kierunku Miodowej. Zbliali si do Ministerstwa Pracy i Opieki Spoecznej, w ktrym mieciy si biura Arbeitsamtu. Naprzeciwko biegncej z broni w rku sekcji, po drugiej stronie jezdni wysza z Urzdu grupa okoo siedmiu cywilw. Rzut oka na nich nie da powodu do niepokoju - biegli wic dalej, gdy
So - Jerzy Gawin (1922-1944), w akcji dowdca sekcji sten II, porucznik. W Powstaniu dowdca plutonu Felek kompanii Rudy, batalionu Zoka. 52 Arsena - zbudowany w XVII wieku jako skadnica broni. 17 kwietnia 1774 tu rozpoczo si Powstanie Kociuszkowskie, a 29 listopada 1830 Powstanie Listopadowe.
51

nagle ktry z idcych mczyzn doby szybko pistoletu i strzeli. Niemcy! Alek uczu ostre uderzenie w brzuch. Uderzenie tak silne, e skurczy si, zatoczy i opad na chodnik. Dotkn lew rk ubrania i wyczu co ciepego, lepkiego, spojrza - krew. Przez chwil skurcz strachu wstrzyma bicie serca, ale potem w uamku sekundy szarpna mzgiem ostro wiadomoci - ujrza bowiem luf pistoletu wymierzon wprost w swoj twarz. Niemiec nie zdy strzeli. Anoda53, jeden z ludzi Alka, szybciej nacisn spust swego pistoletu i w chaosie strzaw, ktre nagle rozlegy si na ulicy. Alek dostrzeg walcego si z ng Niemca. Reszta - pierzcha za bram Arbeitsamtu i stamtd strzelaa dalej. Wytuk nas jak kaczki, jeli si nie przebijemy - migno w omdlewajcej gowie Alka, gdy uwiadomi sobie, e odwrt sekcji z powrotem ku Arsenaowi jest niedopuszczalny. Fala energii napyna do trzepoccego przed chwil w niepokoju serca. - Za mur! Za mur! - krzykn do swoich. Prbowa powsta - i nie mg. Skurcze chwyciy minie brzucha. Zdoa si jednak unie na rku. Wydoby z, kieszeni granat, odbezpieczy i ca moc skupiwszy na rzucie - cisn przez jezdni ku bramie, za ktr schronili si urzdnicy - Niemcy. Gdy widzia, e granat skaczc po chodniku, wtoczy si do bramy - przywar gow do betonu ulicy. Huk eksplozji, a w chwil potem jki rannych wskazay, e granat poskutkowa. Strzay z bramy Arbeitsamtu umilky. - Naprzd! Naprzd! - krzyczy Alek. Cz kolegw pdzi dalej. Dwch pozostaje przy Alku, zatrzymuj przygodne, obce auto i usunwszy szofera wcigaj rannego. Po chwili pdz Dug. Alek stara si powstrzymywa doni broczc z brzucha krew, a jednoczenie rozmyla nad tym, gdzie w tym stanie zajecha. Niepokoi go take wojskowa ciarwka niemiecka, ktra nie chce odczepi si od auta i towarzyszy mu krok za krokiem. Widocznie wojskowy szofer zorientowa si w sytuacji i pragnie zatrzyma uciekajcych. Oto ciarwka robi na wirau skrt, wymija uciekajcych i gwatownie zagradza sw potn mas drog maemu samochodowi osobowemu. Alek, mino upywu krwi i blu, czuje si odpowiedzialny za cao. Od paru minut trzyma w rku granat. Gdy ciarwka zabiega drog i paru onierzy szykuje si do wyskoczenia - Alek uchyla drzwiczki swego auta i ciska pod ciarwk granat. W tej samej sekundzie towarzysz Alka prowadzcy auto skrca na chodnik, a ledwo wymin ciarwk, rozlega si eksplozja wybuchu. Jeden z onierzy niemieckich upad, dwaj inni gdzie zniknli. Po kilkudziesiciu minutach auto Alka zatrzymuje si przed jego domem na oliborzu. Koledzy prowadz go pod rk. Opanowujc fale omdlenia idzie powoli, wchodzi do bramy i zmierza do mieszkania. A zasad podstawow przy ranach w brzuch jest: adnych ruchw, adnego wysiku. Alek nie zdawa sobie sprawy z tego, jak powanie jest ranny i jakie grozi mu niebezpieczestwo. Odczuwa co prawda ble, lecz samopoczucie psychiczne byo tak wietne, a myli o wyzwoleniu Rudego i zwyciskiej walce - tak podniecajce, e chciao mu si nieustannie o tym mwi. By przy tym zadowolony z siebie. Ten granat pod Arbeitsamtem musia sporo
Anoda - Jan Rodowicz (1923-1949), w akcji dowdca sekcji butelki, podporucznik. W Powstaniu zastpca dowdcy plutonu Felek kompanii Rudy, batalionu Zoka. Zgin 7 stycznia 1949 w wizieniu. Zob. B. Wachowicz: pluton batalionu Zoka. Przekrj 1983, nr 1972
53

poharata Niemcw, no i da woln drog jego ludziom! O, kiepsko by byo, gdyby si nie przebili przez strzelajcych szkopw! Wezwani lekarze nie mieli po ogldzinach chorego dobrych min. Nawet natychmiastowa operacja nie poprawia stanu. Lecz Alek czu si doskonale. Mimo wzrastajcych blw by wesoy i bardzo ywy. Cigle go kto odwiedza z rodziny. Basta, ktry z przyjaci. - No, nareszcie si tu wypi! Wypi za wszystkie czasy - artowa Alek. A do Basi powanie: - Nie uwierzysz, ale jednym z powodw mego zadowolenia jest to, e wreszcie ja sam cierpi, dotd cierpieli inni. Tyle ludzi. Ojciec... A ostatnio przeze mnie matka... To, e mnie dotd omijao, byo nieznone. Teraz wszystko w porzdku. Basia patrzy w twarz kochanego chopca i cho szarpie ni niepokj, umiecha si agodnie. Bierze rce Alka w swoje donie i gas zcze je delikatnie. Alek przymyka oczy, jest mu tak dobrze... Drugiego dnia po operacji nastpio silne pogorszenie. Mocny, tpy bl nie ustawa ani na chwil. - Jak tam Rudy? Mj kochany, we t pomaracz i zanie Rudemu. Tak bardzo chciabym go zobaczy i pogada z nim. Ten ma dopiero do opowiadania! Alek nie wiedzia nic o cikim stanie Rudego. Nie powiedziano mu, by go nie martwi. Temperatura wzrastaa. Osabienie opanowywao ciao. Gdy zosta sam z kim z rodziny - poprosi o portmonetk. Z jednej z jej przegrdek wyj malutk karteczk. Rk Basi bya na niej napisana modlitwa, ktra Alka najwicej wzruszaa. Kto si w opiek odda Panu swemu, a caym sercem szczerze ufa Jemu, miele rzec moe: mam obroc Boga, nie przyjdzie na mnie adna straszna trwoga...54 Alek sucha odczytywanych sw psalmu - i umiecha si. Rzecz nie do wiary: mimo cierpie fizycznych Alek wci czu si bardzo dobrze. mier? Najprawdopodobniej ominie go tym razem. Ale gdyby przysza - niech przychodzi. Niech spieszy! Jest cakowicie gotw na jej przyjcie. Tyle setek razy ju o niej myla, tak zawsze by na ni gotw, e zy si z ni i niemal zaprzyjani. Swoj cz roboty odwali. Odwali j tak dobrze, jak tylko mg. To najwaniejsze! A przy tym by w tak przyjaznych stosunkach z Panem Bogiem! - Halo, jak tam Rudy? - Mwi ju tak cicho, e Jdrek musia pochyli si nad rannym. Byo rzecz oczywist, e kadej godziny moe nastpi koniec. Wie ta byskawicznie rozesza si wrd przyjaci Alka, wywoujc mczce uczucie przygnbienia i rozpaczy. Odchodzi w zawiaty ich najdroszy przyjaciel, a oni byli bezsilni. Tu ju nic pomc nie mogli. Alek gas. Traci przytomno. Rozumia ju, e gra jego ycia dobiega koca. Rozumia i nie przestawa si umiecha. Jaka to wielka bya gra. A w innej czci stolicy - na Mokotowie - lea wrd przyjaci Rudy. Zmieniali si koo niego ludzie - kto najbliszy z rodziny, przyjaciele - ale jeden czowiek trwa w pokoju chorego bez przerwy: Zoka. Stan Rudego by straszny: z trudem rozebrano go i uoono na ku. Nie mona go byo dotkn w adn cz ciaa. Cierpia bardzo, ale wpatrujc si w twarze przyjaci i wchaniajc cudown atmosfer otaczajcej go przyjani, szepta - och, jak boli - ale, Tadeusz, jake przyjemnie i

54

Jest to psalm I w wolnym przekadzie Jana Kochanowskiego, znany jako pie religijna.

jak rozkosznie. Cae ciao od pasa do kolan byo jakby bardzo silnie opalone i spuchnite. W wielu miejscach widniay strupy i zakrzepa krew. Nie wida byo sicw. Wszystko byo rozbite rwnomiernie. Gdy powiedzia, e nie jad od poniedziaku - dali mu sucharek i herbat. Nie mg jednak tego zje. Zapragn odda mocz. Niedowiadczeni w pielgniarstwie przyjaciele zawlekli go na ramionach do ustpu, podtrzymujc zwisajc bezsilnie gow. Jcza z blu, mwic jednoczenie, e jest szczliwy. Wielu lekarzy ogldao Rudego. Na wszystkich wygld skatowanego wywiera wstrzsajce wraenie. Pomogli niewiele. C w tej sytuacji mogli pomc? W nocy Rudy zasn. Zasn rwnie Zoka, pooywszy si na ku polowym obok. Zoka spa spokojnie -po wyczerpujcych nerwy godzinach ostatnich paru dni, po cudownym zerwaniu koszmaru uwizienia pewny, e przyjaciel jest bezpieczny i szczliwy. Koo pnocy Rudy przebudzi si i przywoa Zok. Kaza usi koo siebie i ucisn serdecznie. potem opowiadali sobie o przeyciach ostatnich dni. Wzajemna ich blisko bya dla nich prawdziwym szczciem. - Miaem na Szucha chwil duej satysfakcji - mwi Rudy - gdy prowadzcy ledztwo gestapowiec krzykn do mnie: Ty polski bandyto! Co si tak patrzysz! I do innych gestapowcw po niemiecku: Przecie to spojrzenie i twarz urodzonego bandyty. - I tylko al mi byo was opuszcza. I swego plutonu - cign dalej. - I ciko mi byo samemu bez ciebie. Suchaj, jak pomyl, co by wyczyniali tam ze mn dzi na Szucha, to sabo mi si robi. Waciwie najwaniejsz moj trosk tam - byo cige szukanie sposobw przyspieszenia mierci. Mwienie zmczyo go. Kaza Zoce pooy si obok siebie i gdy przyjaciel ukada si ostronie, by go nie urazi, Rudy obj go mocno za gow i zasn. Mia uczucie cakowitego bezpieczestwa. Nie denerwoway go ani kroki pod oknami, ani strzay na ulicy, ani dzwonki ju za dnia. Rano znw gawdzili z Zok. - Jak szczliwi bdziemy, gdy zamieszkamy razem, gdy pojedziemy std na wie na moje wyzdrowienie. Tylko warunek zasadniczy: te typy z Warszawy musz nas odwiedza. A szczeglnie Glizda! Po strzale naley mu si urlop (o tym, e rana Alka. bya bardzo cika nie powiedziano Rudemu). Mijay powoli godziny tych kilku dni blu, przeplatanego szczciem, a potem szczcia przeplatanego rozpacz. Rudy niczego nie mg trawi. Cigle wymiotowa. Gdy po skurczach blw wymiotnych wygadzaa mu si twarz powtarza: - Jak rozkosznie... Czy moe by przyjemniej? Gdy zostali sami z Zok, sprawiao im przyjemno trzymanie rki w doni przyjaciela. Rozmowa bya wtedy otwarta, szczera i aden nie stara si ukry tak dawniej niemiao wyraanych uczu przyjani. Gdy przychodzili inni - rozmowa stawaa si iskrzca, pena przekomarza i dowcipw, wymiewania si i udawania cynizmu. Nigdy dotd to przyjacielskie grono nie czuo si tak mocno ze sob zwizane. Nigdy jeszcze nie byo im ze sob tak mio. Mijay godziny i dnie. Po pewnym czasie prawda, ktrej nie dopuszczali do wiadomoci, stawaa si oczywista. Stan Rudego by beznadziejny. Rudy umiera... Ostatnie dwadziecia cztery godziny mczy si strasznie. Sen przeryway nieustannie paroksyzmy blu. - Tadeusz, Tadeusz, jak boli, jak strasznie boli...

Ju nie mog - i zy toczyy mu si po policzkach. W Zoce wszystko skrcao si z cierpienia. Obawia si, e lada chwila zerwie si z krzesa i zacznie krzycze lub wyleci na ulic i popeni jakie szalestwo. Umierajcy Rudy by zbyt inteligentny, eby nie zdawa sobie sprawy, e los jego jest nieodwoalnie przypiecztowany. Nie wspomnia jednak ani sowem o mierci. Po co? eby wprowadza zbyteczny czynnik zakopotania wrd przyjaci? Istot kadego cierpienia jest to, e poda mierci jak askawej i dobrej wybawicielki. Rudy cierpia straszl iwie - niewtpliwie wic z myl o mierci kojarzyy mu si uczucia ulgi. Wzywa jej niecierpliwie kadym wknem umczonych nerww, lecz o niej nie mwi. Gdy w godzinie pewnej ulgi, ktry z przyjaci zacz deklamowa wiersz o tym, jak to bdzie za dziesi lat, Rudy przerwa z umiechem. - Powoli, panowie, spokojnie - i machn rk. A po chwili - powiedz raczej, Jasiu, ten wiersz Sowackiego... Zapanowaa cisza. Czarny Ja starajc si opanowa gos, mwi Testament. Rudy trzyma w doni rk Zoki i szeptem powtrzy sinymi wargami jedn ze zwrotek: Lecz zaklinam, niech ywi nie trac nadziei A kiedy trzeba, na mier id po kolei, Jak kamienie przez Boga rzucane na szaniec... Rudy i Alek umarli tego samego dnia. mier ich wywara wstrzsajce wraenie na braterskim gronie przyjaci. Zbyt wielka bya poprzednio rado z odzyskania Rudego. Wszystko dookoa na wiecie blado wobec tej nieprawdopodobnej radoci. Radoci krtkiej, gwatownej. I dumy, e ich braterstwa nie wolno bezkarnie tyka. Teraz, przez kontrast, byli wstrznici mierci Alka i Rudego. Ale mier kadego z nich odczuto inaczej. mier Alka bya mierci w ich rozumieniu normaln. Normalnym losem onierskim. Jak kada mier - poruszya najgbsze, najwewntrzniejsze uczucia tych, co pozostali. Ale nie krya w sobie grozy piekie. Staa si rzecz w pewnym sensie zwyka. Jest wojna - trudno. My strzelamy - i do nas strzelaj. Wrg ma takie samo prawo do naszej krwi, jak my do jego. Alek uderza we wroga - wrg uderzy w Alka. Taka jest onierska dola, taki jest onierski los - wypeniy si sowa piosenki. Ale mier Rudego? Wosy si je na gowie tych, co widzieli to zmaltretowane ciao i syszeli koszmarn opowie. Tego zapomnie si nie da. Tego wybaczy nie mona. W odwet za katowanie podczas ledztw, Kierownictwo Walki Konspiracyjnej rozkazao likwidacj najbardziej wyrniajcych si swym bestialstwem gestapowcw Schultza i Langego. W miesic po mierci Rudego w dzie jego imienin, na ulicy Mokotowskiej w pobliu placu Zbawiciela stano cywilne auto. W jednym z pobliskich domw mieszka oberscharfuhrer Schultz, wysokiej rangi gestapowiec, odpowiedzialny za wydzia, ktry przeprowadza badanie Rudego. Schultz zaglda do pokoju bada i udziela instrukcji gestapowcom, usiujcym wymusi na Rudym zeznania. Zblia si godzina, w ktrej Schultz wychodzi z domu w alej Szucha. Oto ju idzie energicznym krokiem. Olbrzymi, barczysty mczyzna o nalanej twarzy i grubym karku. Nie zauway kilku modych ludzi

spacerujcych ulic. Jeden z tych ludzi skrca w jego stron i wyjmuje pistolet. W oczach Schultza zwierzce przeraenie. Skrca, zaczyna biec. Padaj strzay - Schultz biegnie dalej w stron ogrodw dziakowych. Strzela drugi pistolet - Schultz wci biegnie. Wreszcie pada zalany krwi. Jeszcze kilka strzaw. Koniec. Jeden z modych ludzi odbiera ze stygncych rk gestapowca pistolet, drugi przymocowuje mu na piersiach kartk, na ktrej wypisano kilka sw o metodzie ledztw gestapowskich. Gdy wreszcie wsiadaj do auta - towarzysze przygldaj si im z lkiem. A w trzy tygodnie potem, dnia 22 maja, cios spad na gestapowca Langego, tego ktry prowadzi spraw Rudego. Gestapowiec o smej rano szed przez plac Trzech Krzyy. Szed zamylony, z opuszczon gow. Nagle - drgn. Tu przed nim sta czowiek ze spojrzeniem tak gronym i wyrazem twarzy tak szczeglnym, e gestapowiec uczu, jak serce w nim zamiera. - Czego pan tu chce? - wymamrota nieswoim gosem. Nieznajomy wyjmuje pistolet. Krew odpywa z mzgu gestapowca. Czuje, jak uginaj si pod nim nogi. Nie usiuje nawet ucieka. Seria strzaw - i koniec. Tum w panice umyka z placu. Strzelajcy nachyla si nad zabitym i przymocowuje do jego munduru podobn kartk, jak przed trzema tygodniami Schultzowi. Kto drugi odpina od pasa gestapowca rewolwer. Potem obydwaj spiesznie id do auta. Odjechali. W tym czasie Wesoy czciej ni zwykle, przychodzi ze swymi cukierkami na alej Szucha.

CELESTYNW Po mierci Rudego i Alka stan psychiczny Zoki by okropny. Straci sprysto, tylko si woli wymusza na sobie zaatwianie biecych spraw organizacji i ycia codziennego. Z rana lea dugo bezmylnie wpatrzony w sufit. Spnia si na spotkania. Chodzi zaniedbany. Nie chcia z nikim rozmawia, by zawsze pospny. Jedynie tylko na zbirkach, w gronie towarzyszy broni, odzyskiwa na krtki czas zainteresowanie biec chwil i czu si jako lepiej. W momentach trudnych, jakie obecnie raz po raz sypay si na jego wojskowe otoczenie, potrafi nawet zdoby si na umiech i chwil pogody. Wnet jednak znw pospnia. Teraz dopiero zacz odczuwa ciar odpowiedzialnoci za losy towarzyszy pracy. Gdy kiedy nalegano na, aby odwiedzi ojca jednego ze wieo aresztowanych modych ludzi, odburkn: - atwo wam mwi, poumieszczaem ich w obozach, wizieniach lub na tamtym wiecie, a sam chodz po ulicy. Co powiem temu ojcu? W owym czasie hitlerowcy rozpoczli ostateczn likwidacj warszawskich ydw. Krtka, bohaterska walka powstacw ydowskich - a potem dugie tygodnie ognia i dymw unoszcych si nad gettem mczc atmosfer otoczyy stolic. W obliczu milionowego, bezsilnego miasta dokonywa si jeden z najpotworniejszych dramatw, jakie zna ludzko. Modzi ludzie z Grup Szturmowych przeywali szczeglnie mocno sprawy powstania w getcie. - Naszym obowizkiem onierskim jest pomc tym ludziom - mwi naczelnik Szarych Szeregw Florian Marciniak. Jake jednak mogli pomc praktycznie? Przekazano do getta znaczn cz posiadanej broni i pod dowdztwem Stefana Orszy szykowano akcj na nieprzyjacielskie stanowisko ogniowe przy bramie do getta od strony ulicy Bonifraterskiej. Akcja nie dosza jednak do skutku: na kilka godzin przed jej wykonaniem Niemcy przenieli to stanowisko w gb getta, a za par dni wszystko ju byo spnione. Psychic zny stan Zoki budzi zaniepokojenie. Najblisi koledzy, w przymierzu z rodzin, zaczli go namawia, by wyjecha na wie. Po pewnym czasie Zoka uleg, szczeglnie gdy ojciec podsun mu pomys spisania wspomnie o Rudym. Na wie wyjechali we trjk: ojciec, syn i Hania, siostra Zoki. Hania bya o dwa lata starsza od brata i siedziaa rwnie gdzie w konspiracji55. Zoka pisa, chodzi na spacer z Hani lub z ojcem. Wspomnienia o Rudym zajy mu okoo dwudziestu stron maszynopisu. Piszc przeywa od nowa wszystko, co zaszo. Profesor, ojciec Zoki, przewidywa jednak dobrze: byy to wspomnienia wyzwalajce. Gdy Zoka skoczy - zacz si czu wyranie lepiej. Wspomnieniom swym nada tytu Kamienie rzucane na szaniec. Kiedy w par tygodni potem spotka si w Warszawie z kim, kto pragn napisa ksik o Alku i Rudym - Zoka uporczywie nakania do dania tej ksice tytuu swoich wspomnie Kamienie rzucane na szaniec. Byo to jednak potem, w Warszawie. Na razie za Zoka jest wci jeszcze na wsi. Co dzie chodzi na spacery z Hani. Potrzebuje tych spacerw bardzo. Tak dotd powcigliwy i milczcy chce si teraz
55

Hanna Zawadzka- harcmistrzyni, bya hufcw hufca rdmiecie organizacji Harcerek.

wypowiedzie, podzieli z siostr wszystkim tym, co przey i przemyla. Hania sucha uwanie. Dopiero teraz zabiegane i zapracowane rodzestwo zaczyna naprawd ze sob wspy. Najwicej oczywicie rozmawiaj o Rudym, o jego wpywie wychowawczym na zesp, o tym, co Zoka sam zawdzicza Rudemu. - Zostaem zupenie sam - mwi kiedy Zoka, i mwi to z takim wyrazem oczu, e wraliwa Hania czuje lk, napywajcy do serca. - Zostaem zupenie sam - powtarza ten mody czowiek. Kiedy nad rzek Hania zwrcia si do brata z pytaniem: - Stracilicie Rudego i Alka, przedtem do obozw poszli Jacek i May. Odeszli najlepsi i niezastpieni. I co teraz bdzie z wasz gromad? Zoka biegnie mylami za myl siostry, patrzc w zadumie na jej zmarszczone czoo, gadko uczesane wosy i mae, ksztatne uszy. - Absurd - mwi po chwili jakby sam do siebie. - Absurd - powtarza goniej. - Masz racj, e strata Rudego i Alka jest okropna, nie tylko dla naszego zespou, lecz w ogle. Ale wiesz, Haniu, gdy to powiedziaa, uprzytomniem sobie, e w naszej gromadzie zachodzi ciekawe zjawisko. - Niesychanie szybko dojrzewaj teraz ludzie. I tyle namnoyo si nowych. Gdy si przyjrze dobrze niektrym z nich - to wprost wida, jak ci ludzie rosn psychicznie i umysowo. Zoka wsta, unis nieco lew rk i zacz na palcach wylicza. - Grubas, pamitasz, ten wychowanek Rudego, Zawadowski. Jake ten chopak stara si dorwna Rudemu. Co za fantastyczne poczucie odpowiedzialnoci wobec tych, co odeszli. Wiesz, Haniu, e ten jegomo pracuje nad sob zupenie tak samo jak Alek: co dzie ranna gimnastyka, zdumiewajca punktualno, systematyczno lepsza ni u Alka. I uczy si lepiej ni Alek. Rudemu jednak w nauce nie dorwna... Zamilk i chwil patrzy zamylony w wod. A potem znw si oywi, unis rk, zgi drugi palec. - Andrzeja Dugoszewskiego - Dugiego, nie znasz. auj. Wiesz, ten jegomo chodzi z kul w gowie. W czasie jednej z naszych pierwszych akcji strzeli do niego jaki szkop. Kula utkwia w koci, lekarze nie chc jej rusza. Czy mylisz, e Dugi cacka si z t swoj kul? Facet bierze stale udzia we wszystkich robotach. Ma na sumieniu niejednego hitlerowca, ale w twoim towarzystwie oczy by na pewno spuszcza i rumieni si panieskim rumiecem. - Andrzeja Morro-Romockiego56 te zdaje si nie znasz - cign Zoka. Wyrnia si w caym towarzystwie fantastyczn dokadnoci. Szczeniak to jeszcze pra wie, chyba o trzy lata modszy ode mnie, ale doskonale instruuje. Bardzo uporzdkowany jegomo. I wiesz, Haniu, czym Andrzej Morro najbardziej zdumiewa? Nie jest z naszej starej paczki Bukw; cho by dawniej w harcerstwie, wszed do Szarych Szeregw z grup Ptu zaledwie przed rokiem. I dzi znacznie lepiej wczuwa si w istot naszych pragnie i zamierze ni wikszo starej gwardii bukowej. Bardzo to jest dziwne w yciu, Haniu. - A -Maciek Bittner?57 - spytaa Hania. - Ten, to chodzca odwaga. Zupenie jak Alek. Widziaem go par razy w krytycznych chwilach. Ta bestia nawet strzela z umiechem. Chodzi z gow zawsze zadart. Kiedy zatrzyma go patrol andarmerii, ktremu wyda si podejrzany. - Komm, komm - zacz
Andrzej Romocki, Morro (1923-1944) - harcmistrz, kapitan, w Powstaniu dowdca kompanii Rudy batalionu Zoka, zgin 15 wrzenia na Solcu. 57 Maciej Bittner, Maciek - dowdca I kompanii batalionu Zoka aresztowany na ulicy, prawdopodobnie rozstrzelany na Pawiaku w lutym 1944.
56

kiwa andarm. - Ich habe keine Zeit58. Umiechn si uprzejmie do andarma Maciek, uchylajc czapki. I gdy ogupiay szkop otworzy ze zdumienia usta, Maciek prysn za najbliszy rg. Albo Pajk, Jerzy Tabor59. Ten go siedzi dniami i nocami w radioaparatach i ma JU kilka wasnych wynalazkw. Jest chyba jaka genialna yka u tego chopaka, ktry ma dzi dziewitnacie lat, a gdy si wojna zaczynaa, mia lat tylko czternacie. Z nami, to jak z lasem, Haniu. To i tamto drzewo pada pod siekier, a tymczasem cay las ronie i pnie si ku grze.. . Ale Rudego nikt mi ju nie zastpi... Pobyt na wsi, spisane wspomnienia, rozmowy z siostr i ojcem, odpoczynek - wszystko to znacznie uspokoio Zok, wprowadzajc go w atmosfer wikszej rwnowagi psychicznej. Zoka wrci do Warszawy w niezej formie. Wkrtce potem wzi udzia razem ze swoimi najbliszymi w naboestwie aobnym za dusz Alka i Rudego60. Naboestwo aobne? Oto stoi gromadka modych mczyzn, kilka dziewczt i par osb starszych przed piknie przybranym otarzem, w cichej, jasnej, ozoconej promieniami soca kaplicy Sistr Urszulanek na Gstej. Jest wiosna. Jedno z okien kaplicy wychodzce na may sad jest otwarte. Drzewa soczyste wie zieleni obsypane s bladorowym kwieciem. piew i wiergot ptakw napenia cisz spokojnej kaplicy. Dzwoneczek. Wychodzi ksidz. Jest w jasnozocistym ornacie - nie w czerni, ani w fiolecie. Moe tego jasnego tonu wymaga dzisiejsze wito kocielne? A moe ksidz sam?... Wszyscy s bardzo poruszeni nastrojem dnia wiosennego, rozsonecznion kaplic i gosem pieni, ktra rozlega si z chru. Chory, niebieski chory... Daj przestpi ten promienny! prg. Gdzie onierzy swych czeka Wdz-Bg W pewnej chwili ksidz-starszy przyjaciel tych modych ludzi - odwraca si od otarza i rzuca pierwsze sowa kazania: - Nie ma mierci!!! Zoka znw zaczyna interesowa si tym, co si dziao wok niego. Znw by sumienny, punktualny, cho gdy zostawa sam, wci jeszcze prowadzi nie koczce si rozmowy z cieniem Rudego i wci robi nieustanny rachunek sumienia, czy niczego nie zaniedba w ratowaniu obydwu przyjaci. Z Komendy Gwnej Si Zbrojnych w Kraju przyszo pismo o odznaczeniach. Zoka zebra swych najbliszych podkomendnych w jednym ze swoich lokali, by im odczyta rozkaz. To, e sam zosta odznaczony, nie cieszyo go. Czu si jakby zawstydzony. Nikomu o tym nie mwi. Ojciec i siostra dowiedzieli si o jego odznaczeniu bojowym dopiero w p roku potem. Gdy ju si wszyscy zebrali, wyda komend i czyta: N.BP-L.68 3.V.43 r. Rozkaz Komendanta Si Zbrojnych w Kraju Na podstawie upowanienia Naczelnego Wodza nadaj: p. ob. Glizdzie (Alkowi) - Krzy Virtuti Militari za bohatersk postaw wobec wroga i mier na posterunku. p. ob. Rudemu - Krzy Walecznych po raz pierwszy za wyrniajc si sub
Ich habe keine Zeit (niem.) - nie mam czasu. Jerzy Tabor Pajk (1924-1943) plutonowy, podchory, podharcmistrz, rozstrzelany. 60 Naboestwo odbyo si w kaplicy Sistr Urszulanek, nazywanej kocioem garnizonowym Szarych Szeregw, odprawia je ksidz Jan Ziej, od roku 1943 kapelan naczelny Szarych Szeregw.
59 58

oniersk w szeregach wojska w konspiracji; za wzorow postaw po uwizieniu i mier z rk wroga. p. ob. Tadziowi (Tadeusz Krzyzewicz) - Krzy Walecznych po raz pierwszy za wyrniajc si sub oniersk w szeregach wojska w konspiracji i mier na po sterunku. ob. Kajmanowi (Zoce), Anodzie (Jan Rodowicz), Soniowi (Jerzy Gawin), Makowi (Maciej Bittner), Koczanowi (Eugeniusz Koecher)61 Krzy Walecznych po raz pierwszy za wyrniajc si sub oniersk w szeregach wojska w konspiracji.62 (-) GROT Komendant Si Zbrojnych w Kraju. Skoczy. Dusz chwil milcza, nie lubi wygasza przemwie, ale teraz musia. Winszuj wam odznacze. Nie jest to rzecz wana - odznaczenie pojedynczego czowieka, ale dla zespou jest to bardzo cenne. Komendant Si Zbrojnych w Kraju udzieli tymi odznaczeniami pochway caej naszej grupie. Zamilk, jakby szukajc czego w mylach i wreszcie zacz ponownie: - Nie o tym waciwie chciaem powiedzie. Chciaem, abymy wszyscy rozumieli rzecz wan: ciy na nas obowize k wobec Rudego i Alka. Byli to tacy ludzie, e yciem swoim wskazywali kierunek. Musimy ich uwieczni idc ich ladami i postacie ich traktujc jako wzory. By maj. Stan psychiczny Zoki sta si na tyle zrwnowaony, e mona ju byo powierzy mu odpowiedzialne zadanie. Poniewa za w akcji pod Arsenaem zdolnoci dowdcze Zoki zajaniay penym blaskiem - na jednej z odpraw u swego przeoonego usysza zapytanie. - Czy czuby si pan na siach zorganizowa i przeprowadzi akcj odbicia winiw, transp ortowanych pocigiem? - Nie jestem oficerem - odpowiada zaskoczony Zoka. - To by bya pana pierwsza cakowicie samodzielna robota - umiecha si lekko wysoki, trzydziestopicioletni mczyzna, o ktrym fama gosi, e nikt nigdy nie sysza jego podniesion ego gosu. Kapitan Pug jest wychowankiem szkoy wojskowej w Kanadzie i ma opini skoczonego dentelmena. - Jedn mam tylko prob do pana, panie Tadeuszu - mwi do Zoki kapitan Pug pragn pojecha z panem jako obserwator. Moe pan by pewny, e z panem bd tylko moje oczy i uszy, ale nie jzyk. Zoka, troch oszoomiony, przyj propozycj i, jak zwykle on, postanowi rzecz wykona nie tylko gruntownie, ale i szybko. Ju w par godzin po rozstaniu z kapitanem Pugiem zacz prace przygotowawcze. Jak atwo si domyli, najdoniolejszym czynnikiem dywersji jest rozpoznanie. Na drugim miejscu - przygotowanie elementw realizacyjnych zadania i dopiero na trzecim miejscu - sama akcja. Akcja to rzecz krtka - chwila zrywania owocu. Ale jeli do zerwania owocu ma w ogle doj i jeli to ma by owoc dojrzay, trzeba go w trudzie i znajomoci rzeczy wyhodowa. Udaje si tylko cz zamierzonych akcji dywersyjnych. Ta mianowicie cz, w ktrej istniao dobre rozpoznanie i rzetelne przygotowanie. Zadanie Zoki byo nastpujce: co pewien czas z Majdanka, wielkiego obozu koncentracyjnego koo Lublina, wywozi si niektrych winiw do
Eugeniusz Koecher Koczan (1920-1944) dowdca plutonu Alek, kompanii Rudy, batalionu Zoka, w akcji pod Arsenaem czonek sekcji sten I podharcmistrz, porucznik, poleg w Powstaniu 8 sierpnia. 62 Byy dwa rozkazy odznaczajce uczestnikw walki pod Arsenaem. Przytoczony wyej tekst sumuje dane z obydwch rozkazw.
61

Owicimia. Przewz odbywa si na linii Lublin-Warszawa. Winiowie s przewoeni w specjalnych wagonach, tzw. winiarkach. Naley zatrzyma pocig z winiark i uwolni winiw. Rozpoznanie przeprowadzone zostao przez Zok szybko i dokadnie. Po paru dniach mia ju rysunek winiarki. Jest to wagon towarowy, podzielony mocnym przepierzeniem na dwie czci. W jednej, wikszej, mieszcz si transportowani winiowie, w drugiej wygodnie podruje konwj, rekrutujcy si z najgorszych gestapowskich kanalii. Wewntrzne drzwi z przedziau konwojentw do przedziau winiw zamykane s na dwie zasuwy i tgi zamek. Wyjcie dla winiw prowadzi tylko przez przedzia konwoju. Dwa mae okienka towarowego wagonu s jedynie na uytek eskorty. W przedziale winiw okienka s szczelnie zabite deskami, nie dochodzi tam ani wiato, ani powietrze. Nieco wicej kopotu byo z wyborem miejsca napadu na pocig. Jaki odcinek trasy jest najbezpieczniejszy? Gdzie najkorzystniej to zrobi: na stacji, w polu? W jakich porach dnia i nocy wypada bieg transportw oraz na jakich odcinkach id one noc? Zoka po dokadnym przestudiowaniu trasy na mapach wyruszy na obejrzenie kilku odcinkw, ktre mu si wydaway najbardziej odpowiednie. Rwnoczenie porozumiewa si z Lublinem i studiowa rozkady jazdy. Wreszcie decyzja zapada: Celestynw. Celestynw jest to maa stacyjka na linii kolejowej z Lublina do Warszawy, otoczona wierkami, nieco z boku od szosy Lublin-Warszawa. Najbardziej wraliwym punktem przygotowa by wywiad i organizacja szybkiego kontaktu wywiadu z dowdc akcji. Dobr uczestnikw wyprawy, taki dobr, ktry by przydzieli waciwym ludziom waciwe zadania, by dla Zoki rzecz prost: mia on dobre wyczucie ludzkich charakterw i ludzkich moliwoci. Oczywicie Maciek, najodwaniejszy, nie traccy si w ogniu, obejmie dowdztwo ataku. Za ubezpieczenie... Zoka by teraz w nieustannym ruchu. Pilnowa remontu samochodw, przeglda bro, uzupenia amunicj, opracowywa drobiazgowo instrukcje. Od rana do wieczora, zapamitay w subie, lata bez obiadu - z buk w kieszeni paszcza, paszcza jakiego obskurnego, wywiechtanego. Przetarte podeszwy butw przepuszczay wod, a deszczw nie brako tej wiosny. Na szczcie - Zoka ma dobre zdrowie. Oto idzie szybkim, drobnym krokiem, wysoki, w cyklistwce, w owym obskurnym, nie zapitym na guziki paszczu, w pumpach, byskajcy goymi ydkami: znw gdzie si zapodziay poczochy i trzeba byo woy skarpetki! 19 maja w poudnie przysza alarmowa wiadomo, e idzie winiarka przy pocigu nr 401. Wszystko byo JU gotowe od paru dni. Zoka od razu uruchomi aparat alarmowy oddziau - i wkrtce grupa aut (jedno osobowe i trzy ciarwki) mkny szos Warszawa-Lublin. Pierwszy samochd prowadzi Zoka osobicie. Po raz pierwszy od kilku miesicy by umiechnity, prawie szczliwy. Trzyma mocno w doniach drc kierownic, jecha na dobrym gazie i mylami wybiega do tych odlegych, chyba sprzed stu laty czasw, kiedy w kostiumie sportowym stawa do zawodw. Dobrze czu si w tym wozie, w swym ulubionym, niezawodnym oplu, zdobytym w akcji pod Arsenaem. Obok Zoki siedzi wysoki, postawny, zawsze opanowany kapitan Pug. Trzyma w rku trzcinow laseczk. Na wszystkie wyprawy bojowe kapitan Pug jedzi zawsze z laseczk. Tak jak

obieca - milczy. Nie pyta o nic, nie dzieli si adnymi spostrzeeniami, nie poucza. Zoka czuje si jednak w obowizku zameldowa o stanie przygotowa. Po wyminiciu ktrej z wsi, mwi: - Ludzie stawili si w stu procentach, bro i amunicja w przewidzianym komplecie. Przyjazd pocigu z winiark na stacj Celestynw ma nastpi o godzinie 22. Postj - trzy minuty. Bdziemy na stacji znacznie przed czasem. Oto szkic terenu w rejonie stacji, wraz z ugrupowaniem sekcji. Zoka wyjmuje z bocznej kieszeni arkusz papieru i podaje go ssiadowi. Kapitan Pug wyciga rk po papier i umiecha si do Zoki nieco ironicznie. Nic nie mwi. Byo ju prawie zupenie ciemno, gdy dojechali. Auta zostay w lesie. Kilkudziesicioosobowy oddzia, rozbity na mniejsze grupki, zblia si ostronie ku wyznaczonym stanowiskom. Paru ludzi zostao skierowanych do zbadania pooenia na stacyjce. Wszyscy byli w doskonaych nastrojach. Powodzenie pod Arsenaem dao im duo pewnoci siebie. Pewno ta wzrosa, gdy obserwowali przygotowania Zoki do dzisiejszej roboty. Ufali sobie, swej odwadze i swym nerwom. Ufali take Zoce, jego przewidywaniom i spokojnej pewnoci siebie. Otuchy dodawaa obecno Puga. Le ju na stanowiskach wrd krzeww i drzew. Na wysokoci stacji - Maciek ze sw grup szturmow. Wzdu torw, tu poza obrbem stacji - ubezpieczenia. Na awkach stacyjki drzemie kilku modych podrnych. Jest tak ciemno, e ledwo wida tory pocigu towarowego z piaskiem, ktry tkwi bez lokomotywy przed budynkiem stacyjnym. Dwa dalsze tory s puste. Na jeden z nich ma wjecha oczekiwany pocig. Dochodzi godzina 22. Nie mona si nie denerwowa. Lada chwila si zacznie. Jest godzina 22.30 - c u diaba to znaczy? Dochodzi godzina 23: przeklte spnienie! Naczelnik stacji mwi, e pocig spni si o kilka godzin. Dochodzi pnoc - zib jest taki, e niemal kady z modych ludzi dry, mimo e to maj. Co za przeklty maj! Godzina 0.30 w nocy. Od strony Warszawy sycha z dala zbliajcy si pocig. Gos nadchodzcego pocigu po pewnym czasie zamiera. Z mroku wyania si i staje przed Zok Andrzej Dugi. - Naczelnik stacji mwi, e za p godziny pocig z Lublina bdzie tutaj. Czy ju przeci drut telefoniczny? - Jeszcze nie. W pitnacie minut potem znw kroki, teraz bardzo szybko, kto jakby bieg. - Zoka? Fatalna wiadomo! Na sygnale pod semaforem, czterysta metrw std, stan pocig wojskowy, idcy na wschodni front. Naadowany kilkoma kompaniami Wehrmachtu. Zoka wstaje z rowu, w ktrym siedzia, zaciska pici, chce co powiedzie, gdy nagle such chwyta znaczne, charakterystyczne dudnienie idce od strony Lublina. Fala krwi napywa do mzgu Zoki, w ktrym wiruj dwa tylko pojcia: Wehrmacht - winiarka. Po paru gwatownych uderzeniach - puls wraca do normy. Zoka rozlunia pici. - Wracaj na stanowisko - mwi do goca, a po chwili rzuca szeptem w cisz nocy Andrzej Dugi! - adnej odpowiedzi. - Dugi! - nikt nie podchodzi. Dudnienie nadjedajcego pocigu jest coraz wyraniejsze. Zoka robi par krokw i zwraca si do kapitana Puga. - Prosz natychmiast przeci poczenie telefoniczne stacji. Drut wychodzi z grnego rogu tego tam skraj nego okna, widzi pan? -

Tak jest - odpowiada kapitan Pug i po chwili znika. Dudnienie pocigu jest ju zupenie bliskie. Dochodzi godzina pierwsza w nocy. Kilkadziesit serc bije szybciej ni zwykle. Kilkadziesit doni obejmuje mocniej bro. Sapic wtoczy si pocig na stacj i stan. Sycha trzask otwieranych drzwi. Kilka osb wsiada. Niemiecki kierownik pocigu zeskakuje ze stopni wozu subowego. W jednym z wagonw Nur fur Deutsche sycha niemiecki piew. Maciek szybko biegnie wzdu pocigu, szukajc winiarki. Jest! Chce cichym gwizdem przywoa oddzia, gdy wtem drzwi winiarki uchylaj si i w wietle latarki widzi wyskakujcego gestapowca, pragncego zaatwi naturaln potrzeb. Gestapowiec skoczy tu przed Makiem, niemal twarz w twarz. Obaj s swym wzajemnym widokiem zaskoczeni i poruszeni. Maciek odruchowo unosi bro i strzela. Strza i wrzask trafionego Niemca przeszywaj powietrze. Przez chwil wszystko dookoa cichnie. Naraz gdzie od lokomotywy, wzdu toru, trzaska zaczynaj karabiny, a rwnoczenie chaotyczne strzay padaj z okien paru wagonw, w ktrych jad niemieccy podrni. Konwojenci gwatownie zasuwaj drzwi winiarki. Zoka jest wcieky. Nieprzewidziany wypadek z wyskakujcym gestapowcem wprowadzi w walk chaos. Strzelaj teraz od strony lokomotywy bahnschutze, strzelaj Niemcy jadcy wagonem Nur fur Deutsche, strzela nie wiedzie dokd cz ubezpieczenia. Speszeni, zdezorientowani ludzie Maka, ktry dowodzi atakiem, chroni si pod wagony. - Jasne pioruny - klnie Zoka, wyczuwajc cay absurd, ale zarazem i cae niebezpieczestwo sytuacji. Przeduajcy si impas grozi nieprzewidzianymi komplikacjami. - Maciek, atakuj! Maciek ju ochon z niespodzianki. Stoi sam jeden w penym wietle ksiyca i w ogniu strzaw, badajc wzrokiem winiark. - So do mnie! Kuba do mnie! - woa Maciek ostrym gosem. So i Kuba poderwani spod wagonw przeskakuj do Maka. Trzymaj steny. - W okienka! krzyczy Maciek do Sonia, a sam, gdy So i Kuba naciskaj spusty stenw, podbie ga do drzwi winiarki i usiuje je otworzy, mocujc si z przytrzymujcym drzwi od wewntrz Niemcem. Zoka, krzyknwszy dowdcy ubezpieczenia par zda o przerwaniu ognia i o bahnschutzach strzelajcych od strony parowozu, podbiega do Maka, nie zwaajc na strzay Niemcw. - Chopcy, wszyscy do Maka! - krzyczy w stron tych, co jeszcze s pod wagonami. Kryzys walki zosta przeamany. Z mroku wyskakuje kilkanacie postaci i rzuca si ku winiarce. Gestapowcy usiuj zaryglowa drzwi. Ktry z atakujcych rzuca granat przez okienko do przedziau konwojentw. Po chwili rozlega si huk wybuchu i dziki wrzask poranionych. - om! Dawa om! krzyczy Zoka. Koo lokomotywy pada trafiony celn kul niemiecki kierownik pocigu. Bahnschutze przeraeni barykaduj si w wagonie subowym za tendrem. Strzay z wagonw niemieckich ustaj zupenie. Niemcy gasz tam wiata i tylko od czasu do czasu po tych oknach Nur fur Deutsche grzechoc serie polskich pistoletw maszynowych. Granat rzucony w drugie okienko winiarki oraz om - zrobiy swoje. Zasuwa rozwalona, drzwi rozbite. W konwojce jeden z gestapowcw ley we krwi. Dwaj inni take pokrwawieni gmeraj koo karabinw. Zoka strzela raz i drugi - i ju nie ma adnego wroga. Chce jeszcze z omem w rku podej do drzwi, za ktrymi

znajduj si winiowie, oddaje jednak om kolegom, wychodzi przed wagony niemieckie i staje twarz w kierunku Warszawy, gdzie w mroku nocy stoi odlegy o czterysta metrw pocig peen onierzy niemieckich. Niepodobiestwo, eby nie syszeli, nie zrozumieli. om wali w drzwi i przepierzenie winiarki. Mijaj nie koczce si minuty. Wystraszeni, nic nie rozumiejcy podrni zamarli w swych przedziaach, polska obsuga pocigu i stacji skupia si przy lokomotywie, targana zmiennymi uczuciami. - Dobra jest! - wrzeszczy optaczo jaki zachrypy, mski gos. W toku i w gorczkowym cisku wyskakuj z winiarki uwolnieni ludzie. - Do mnie, panowie, do mnie - mwi powoli i spokojnie Zoka. - Jestecie zupenie bezpieczni, nic wam nie grozi, odprowadzimy was std kawaek. Wyzwoleni winiowie rzucaj si w kierunku wybawcw, ktry prosi o bro, ktry mieje si histerycznie, ktry chce caowa Zok po rkach. Wszyscy s cali, aden nie ucierpia. Czterdziestu dziewiciu ludzi! Obrabianie pocigu w Celestynowie trwao minut czterdzieci. Spod semafora, od strony pocigu naadowanego Wehrmachtem, nie dobiegy adne kroki, nie doszed aden gos, nie rozleg si aden strza. Wykluczone, by nie syszeli w ciszy nocy granatw i karabinw maszynowych. A nie wysali nawet patrolu na wywiad! Auta Zoki stay ju pod sam stacj. Teraz gdy wszystko jest skoczone, podnieceni zwycistwem ludzie zajmuj miejsca w samochodach. Do swego samochodu poleca Zoka zoy dwu ciko rannych onierzy - skoczkw spadochronowych z Anglii - nalecych do maego patrolu, ktry specjalnie na t akcj przydzielono oddziaowi Zoki. Spord ludzi Zoki jest ranny tylko Luty63. Kiedy wrcili wreszcie ci, co odprowadzali uwolnionych winiw we waciwe miejsce Zoka daje znak odjazdu. Dopiero gdy odjechali, oywia si i rozdygotaa stacja. Niemcy tylko le we krwi bez ruchu, bez ycia, a kilku rannych jczy w niemieckich wagonach. Dopiero o biaym wicie postrzelany pocig ruszy w kierunku Warszawy, cignc rozwalon winiark. Zoka, wiozc swym wozem ciko rannych, jecha z Bolkiem Radlewiczem. Kapitan Pug wraca w innym aucie. Zoka jecha ostronie, uwanie wybierajc drog. Jest godzina druga w nocy. - Halo, Bolek, wyjmij stena i poka, jak si odbezpiecza pistolet! Bolek, ktry w Wawrze by przeoonym Zoki, a na tej wyprawie jest jego podkomendnym, jest zdumiony i zaskoczony, ale posusznie robi, co mu rozkazano. Pokazuje pistolet, zabezpiecza, odbezpiecza, mwi jak si strzela. Znw milczenie. - Bo widzisz, kochany Bolesawie, s takie chwile, kiedy si zapomina nawet o tak wanej rzeczy, jak sposb odbezpieczania pistoletu. Przed Arsenaem musiaem odbezpiecza Soniowi stena w trakcie ataku na samochd niemiecki. Wyprawa na Celestynw, jedna z najbardziej udanych i owocnych wypraw, potwierdzia w peni dobr opini zarwno o caoci oddziau Zoki, ktry rozrs si bardzo i liczy paruset ludzi, jak i o dowdczych wartociach Zoki.
63

Wacaw Dunin - Karwicki, Luty - przyboczny 6 WDH, dowdca plutonu 3 kompanii batalionu

Parasol.

Byo rzecz oczywist: w wojsku podziemnym ksztatowa si szybko i dojrzewa wysokiej klasy oficer, nie majcy wwczas jeszcze nominacji oficerskiej. Zawsze spokojny, rzeczowy, pogodny, niezawodny, dla wszystkiego i wszystkich wyrozumiay, dla siebie wymagajcy. Szczliwe poczenie wybitnych zdolnoci organizacyjnych z wielk wraliwoci moraln. Umys zdolny do bystrej i trafnej pracy w warunkach najwikszego napicia nerwowego. Zoka rozwin si bardzo podczas ostatniego procza. Jego wygld zewntrzny take straci wiele z chopicej wieoci. Rysy twarzy nabray twardoci. Midzy brwiami tworzya si bruzda. Tylko umiech pozosta dawny, niemal dziewczcy. W charakterze umacniaa si zacito. Wyrazu niemoliwe nie uywa ju od dawna. Oczywicie jako dowdca nie by i nie mg by ideaem, chociaby z tego wzgldu, e nie mia normalnego wyszkolenia wojskowego. Ale by niewtpliwie ciekawym typem oficera. Zreszt oficera - naley przyzna - o swoistych pogldach. Jednego wieczoru ktra ze znajomych pa odezwaa si do Zoki. - Pan chyba po wojnie zostanie na stae w wojsku. - Niezupenie. - Jak to? Przecie pana tak bardzo wojsko wzio. Jest pan onierzem do szpiku koci. Maa poprawka - odrzek, umiechajc si Zoka - wzia mnie i oczarowaa przede wszystkim walka. Jestem takim, jak pani powiedziaa, do szpiku koci onierzem, e nie mgbym po wojnie y bez walki. Dlatego prawdopodobnie nie zostan w wojsku. Bd dalej w walce. Pytajcy wzrok kobiety nie schodzi z umiechnitej twarzy modego czowieka. A ten koczy rozpoczt myl: - Bo w tamtych, przyszych czasach powstan nowe fronty: spoeczny, gospodarczy, kulturalny, polityczny. Ja wanie szykuj si ju teraz na jeden z tych przyszych frontw. Zoka milknie. Powoli odwraca wzrok od twarzy swej ssiadki gdzie ku grze, ku rozwietlonym arwkom. Przed oczyma duszy staj mu tyle razy przemyliwane obrazy nieuregulowanych rzek, ndznie rodzcych pl, smrodliwych, zatoczonych mieszka i ludzi zabiedzonych, pracujcych za ndzne grosze, pracujcych niedobrze, nieumiejtnie. Ludzi spragnionych odrobiny dobrobytu i bezpieczestwa, szacunku i tego, by nikt nad nimi nie sta z batem...

WIELKA GRA Mijay letnie miesice 1943 roku, tego roku obfitych zbiorw polnych, roku klsk niemieckich w Rosji i we Woszech, roku natenia polskich akcji dywersyjnych. Coraz nowe grupy Armii Krajowej w rnych czciach kraju otrzymyway zadania dywersyjne. Mnoyy si wystpienia bojowe Batalionw Chopskich, oddziay partyzanckie Armii Ludowej staway si coraz liczniejsze, wrg czu si w Polsce coraz mniej pewnie. Jednoczenie sza suba Maego Sabotau podejmowana przez rne grupy podziemne, w ktrej zawsze jednak prym wiedli wawerczycy. C za efekt w Warszawie wywoao kiedy wczenie si Wawra w megafonow sie szczekaczek i nadanie krtkiej audycji polskiej z hymnem narodowym, marszem generalskim, z gorcym przemwieniem. Osiemnastoletni Janek Gutt64, jeden z gwnych realizatorw tej imprezy przez miesic chodzi dumny jak paw. Grupy Szturmowe Szarych Szeregw wykonyway otrzymane zadania raz lepiej, raz gorzej. Na wojnie rnie wypada. W jednych akcjach bra Zoka udzia osobicie - w innych nie. Zreszt akcje stanowiy tylko uamek waciwej pracy. Orao si i harowao naprawd w czasie nie koczcych si rozpozna, przygotowa, ewakuacji zagroonych lokali, urzdzania magazynw, naprawiania samochodw itd. Samochody potrafiy zatru ycie, wyciska z czowieka sidme poty. Raz si jednak zdarzyo, e pewien samochd sta si przedmiotem przyjaznych umiechw. By to Czerwony Ford. Kiedy urzdzono wypraw na Targwek do fabryki chemicznej po rodki wybuchowe. Zoka dowodzi w tej wyprawie kolumn zmotoryzowan, Maciek prowadzi czowk. Oczywicie mona byo materiay wybuchowe preparowa samemu, ale skoro jest na Targwku legalna fabryka - czemu jej istnienia nie wyzyska? Fabryk obstawiono, strw sterroryzowano i Maciek ze swoimi ludmi wytacza wielkie beczki, ktre Zoka ze swoimi adowa na wozy. Przez pomyk zaadowano par beczek z czerwon farb Jedna z tych beczek pucia, oblewajc forda posok. Szpetna plama pozostaa na p denerwujc, a na p mieszc. I tak oto dosta swe imi bojowe Czerwony Ford. Dobry by to wz. Z Czerwonego Forda zastrzelono gestapowca (jednego z tych, co drczyli Rudego) na minut przed przejazdem patrolu policji niemieckiej synnym w okupowanej Warszawie mercedesem z alei Szucha. Mercedes zdy jeszcze dostrzec zawracajcego forda - nie zdy go jednak odszuka i dopa. Szczliw mia rwnie rk Czerwony Ford, dowoc bro i amunicj do magazynu przy ulicy Ranej. Co prawda na trop tego magazynu wpada policja niemiecka i pewnego ranka otoczya will, w ktrej znajdowa si magazyn. Ale policja nie przewidziaa, jak si zachowaj dwaj modzi ludzie, stranicy magazynu. Byli to bracia. Dostrzegli zawczasu manewry hitlerowcw przed will. Obaj mieli szans ucieczki przez sad i zabudowania na tyach. Ale starszy Wrbel - zapragn

Jan Gutt (1925-1943) - w polowych Szkoach zastpowy zastpu Mokotw Grny 430, przewodzi ekipie wawerskiej w naklejaniu afiszy we Lwowie. Aresztowany 3 grudnia 1943 i stracony w egzekucji ulicznej.
64

wyzyska okazj, jak mu podsun los. Wic wyprawi modszego brata, sam za, w spodenkach kpielowych, tak jak wyskoczy z ka - stan do walki. Uzbroi si i czeka. Dopuci policjantw pod same drzwi. Szli hurmem, nie czuli si zagroeni. Gdy w t hurm rzuci kilogramow filipink, ktra - jak to filipinka65 - narobia piekielnego huku, potem puci w ruch pistolet, a wreszcie przez okno cisn granat w stojce przed domem auto - bitwa zostaa wygrana. Piciu niemieckich policjantw konao we krwi, reszta zbiega. Mody czowiek zdy woy spodnie, marynark, buty i przez nikogo nie zatrzymywany - opuci pechow will. Czerwony Ford przynosi szczcie. Jaka szkoda, e nie byo go w czasie wyprawy czarnociskiej. Czarnocin - bya to jedna z najbardziej pechowych i cikich robt Zoki. Drogo kosztowaa - daa mae wyniki. Ale na wojnie - jak na wojnie! adne wojsko nie idzie od zwycistwa do zwycistwa. Umiejtno znoszenia niepowodze jest wielk i wan umiejtnoci. Oczywicie jeli towarzyszy jej zdolno i ch do wycigania nauki z poraek. Miao to by wysadzenie mostu pod Czarnocinem. Jeli si da - brzmiao zadanie - wysadzi most w czasie transportu z materiaem wojennym idcym na front wschodni, jeli si nie da - wysadzi sam most. Byo to zadanie wiczebne, szkoleniowe - dopuszczao wic pewn swobod wykonania. Jeszcze przed waciw wypraw zdarzyo si pierwsze nieszczcie. Podstawiony do wyprawy samochd, przejedajc przez jedno z przedmie Warszawy - Bielany - natkn si na drogowy patrol polujcej na samochody andarmerii niemieckiej. Dotychczas nie znano tak modnych potem streif66 - tote trzej modzi ludzie, siedzcy w wozie, zostali cakowicie zaskoczeni. - Halt! Niemiecki andarm stoi porodku drogi i trzyma uniesion tarczik. Reszta wrogiego patrolu znajduje si z boku. Szofer zaskoczony zwalnia bieg i mwi do kolegi pgosem: Diabe wie, co to znaczy... Chyba nie stan. Wyjmij pistolet. Tu przed andarmem mody czowiek nacisn peda i w penym pdzie mija Niemca. Niestety, patrol na takie niespodzianki by przygotowany, mia maszyn na gazie, zwrcon w kierunku jazdy naszej trjki. W p minuty andarmi ju pdzili za uciekajcymi strzelajc. Niemiecka maszyna bya lepsza. Odlego malaa. Na nic si zdao kluczenie. W gorczce skrtw i wymyka si dostali strza w opon i auto zaczo skaka po bruku pust kich. Nie ulegao wtpliwoci - zblia si koniec. Nie umawiali si co robi. Nie byo chwili czasu. Zreszt wiedzieli. Wyskoczyli z pistoletami i biegli do najbliszych domw. Jeden pad na drodze, ugodzony mierteln kul. Drugi zdoa ocale, ostrzeliwujc si i wymykajc pogoni. A trzeci? Trzeci, ranny, postanowi drogo sprzeda swoje ycie. Wpad do piwnicy pewnego domu - i broni si. Dwustu lotnikw nadbiego do pomocy patrolowi andarmerii. Ptorej godziny trwao oblenie rannego, ktry ostrzeliwa si z piwnicznego okienka. Strzela powoli, uwanie celujc. Mia mao naboi. Dwch Niemcw rani miertelnie, dwch dalszych rwnie zabrano na
65 66

Filipinka - granat szturmowy z zapalnikiem uderzeniowym. Strelta - posterunek niemieckiej andarmerii kontrolujcy pojazdy.

noszach. Niestety, wyczerpaa si amunicja. Ostatni granat w Niemcw - i koniec. Tak zgin Oracz Tadeusz Mirowski67. Wypadek ten wstrzsn Zok i jego przyjacimi. Podenerwowani z uporem i zacitoci koczyli przygotowania do wyprawy. Cz patrolu, majcego wysadzi most, wyruszya wczeniej. Zoka musia zosta, by zabra z magazynu pewne niekonieczne, lecz podane materiay i dodatkow bro. Zy los zrzdzi, e magazynier na skutek nieoczekiwanych przeszkd nie mg stawi si na czas, potem mu czego brakowao, i gdy Zoka wreszcie opuszcza Warszaw - by bardzo spniony. Nie koniec na tym! Ten sumienny i zazwyczaj tak przewidujcy dowdca - tym razem nie mia opracowanej trasy przez par mijanych miasteczek. W miasteczkach myli si, zawraca, pyta o drog. Potem usiowa nadrobi stracony czas, ale bez wikszych wynikw. Zdy na kilkanacie minut przed nadejciem pocigu, na ktry polowano. Niestety - nie wszystko byo wykoczone. Przydzielony do wyprawy oficer-obserwator nie mg si bez Zoki zdecydowa: robi? nie robi? - Robimy! Prdko na miejsca! - rozkaza Zoka, zeskakujc z samochodu. Nie udao si ju jednak nadgoni straconego czasu i pocig, peen czogw, cay i zdrowy przejecha przez most. W Zoce wszystko kipiao - nie da jednak pozna po sobie, co przeywa. Trudno! Bdziemy wysadza sam most. Przeklty pech! Miny nie wysadziy caego mostu - uszkodziy tylko jego cz. Zadanie szkoleniowe zostao co prawda wypenione - ale dla Zoki byo to niczym. Most! Most! To pudo stoi cae, gupi dziur zreperuj w cigu dnia. Wcieky wsiad do auta i ruszy z poow swego patrolu. Drugie auto, z drug poow patrolu, jechao za nim. To drugie auto prowadzi Rysiek68, kierowca nowicjusz. A poniewa odskok odbywa si w bardzo trudnych warunkach - ze zgaszonymi wiatami po nierozpoznanej drodze (wycofywano si przez Skierniewice-Mszczonw) szofer na jednym z zakrtw straci panowanie nad kierownic i auto wpado do rowu, wywracajc si koami do gry. Trzej szturmowcy jadcy tym samochodem wyszli z opresji cao, natomiast nieszczsny kierowca mia cik ran gowy poczon ze wstrzsem mzgu, poamane ebra i, jak si zdawao, uszkodzony krgosup. Zoka blady ze zdenerwowania ulokowa rannego w swoim wozie, ale poniewa nawierzchnia. drogi bya za - jechano odtd, dla uniknicia wstrzsw szkodzcych rannemu, z szybkoci 20 kilometrw na godzin. W tej sytuacji musieli wraca do Warszawy pieszo oraz przez kilka pierwszych godzin osania przed ewentualnym pocigiem wolno jadcy samochd Zoki z rannym i pozostaymi kolegami. Szli szos we trjk moliwie jak najszybciej Felek Pendelski69, Andrzej Zawadowski-Gruby i Maciek. Wszyscy trzej naleeli do najwybitniejszych ludzi Grup Szturmowych, uczestniczyli we wszystkich niemal powanych akcjach, dwaj z nich kierowali hufcami Grup Szturmowych. A jednak pech fatalnej wyprawy dotkn i ich. Zaczyna si w czesny poranek
Tadeusz Mirowicz, Oracz czonek Grup Szturmowych. szef komrki motorowej Warszawy. Ryszard Wesoy. Rysiek - szofer w akcji czarnociskiej. 69 Feliks Pendelski, Felek (1921-1943) - hufcowy hufca Centrum Warszawskich Grup Szturmowych, w akcji pod Arsenaem czonek sekcji ubezpieczenie-getto - kapral podchory, podharcmistrz. poleg 6 czerwca.
67 68

piknego czerwcowego dnia. Wci szli szos, rozumiejc, e jeszcze nie min czas ubezpieczania samochodu podajcego do Warszawy z rannym. Widoczno stawaa si coraz wiksza. Ju od kilku godzin andarmeria niemiecka miaa meldunki o uszkodzonym pod Czarnocinem mocie. Rozesano patrole samochodowe. Jeden z szecioosobowych patroli dostrzeg na drodze sylwetki trzech mczyzn. Przez pewien czas andarmi jechali w duej odlegoci, obserwujc ich przez lornetk, a kiedy w pewnym miejscu zacz si dugi spadek drogi - rozpdzili samochd, wyczyli gaz i bezszelestnie a szybko zblia si poczli do idcych rodkiem drogi przyjaci. Gdy tknity szmerem wozu Maciek odwrci gow, auto byo tu- tu. - Uwaga! - wrzasn Maciek. Trzech modych ludzi skoczyo w rw. W tej samej chwili zagrao jednoczenie sze andarmskich pistoletw maszynowych. Andrzej Zawadowski zwali si jak city do rowu. Felek i Maciek pdzili w kierunku anu zboa. Uchodzcy spostrzegli, e nie ma z nimi Andrzeja. Wic padli w bruzdy i odwrciwszy si ku andarmom otworzyli do nich ogie. Niestety ju po pierwszych strzaach pistolet Maka zaci si i nic nie pomagao rozpaczliwe szarpanie jego zamka. Strzela teraz tylko Felek. Strzela w potoku niemieckich pociskw, z ktrych jeden przebi mu policzek, a drugi szyj. Krwawi, ale nie traci przytomnoci i ostrzeliwa si dalej, starajc si bi jak najcelniej. Odlego midzy andarmami i walczcym Polakiem wynosia okoo czterdziestu metrw. I oto rado, szalona rado zacza napywa do serca krwawicego Felka; dwch andarmw ley bez ruchu na szosie, dwch innych saniajc si uchodzi z terenu walki, pozostali - kryj si. Felek przezwyciajc ubytek si zaczyna pezn ku Andrzejowi Grubemu, aby mu pomc, jeli jeszcze yje. Ruchy Felka nie mogy by szybkie. Ogarniaa go coraz wiksza sabo, a przy tym ktry z Niemcw wci jeszcze strzela. Nie zdy si zbliy do Andrzeja, gdy na szosie od strony Woli Pkoszewskiej pokazao si kilka samochodw, a w nich okoo czterdziestu andarmw. Teraz JU nie miao sensu zblianie si do Andrzeja. Felek, skupiwszy wszystkie siy, powsta i pocz biec schylony ku niewielkiemu anowi zboa. To, co nastpio potem, trudno nazwa walk. Wrg czu respekt przed pistoletem dywersanta. Z daleka wic otoczono mae pole i z daleka czterdziestka ludzi pocza ciska w to pole granaty. Gdy wreszcie tyraliera niemiecka wesza na obrzucony granatami teren, Felek poszarpany odamkami by ju w agonii. Umierajc odda ostatni strza ranic zbliajcego si andarma. Gdy lekarz - Polak, ktrego andarmi przywieli ze sob, stwierdzi zgon dwch andarmw i opatrzywszy rany trzech innych oglda pole kocowej walki - stwierdzi, e dywersant zdy przed mierci zniszczy dokumenty osobiste, poykajc czstki papieru i grzebic w ziemi reszt. Felek, jeszcze jako druynowy 80 Warszawskiej Druyny, a potem jako hufcowy Hufca Centrum w Grupach Szturmowych, by zawsze czowiekiem, ku ktremu zwracay si z zaufaniem, przyjani i odd aniem serca wielu dziesitkw modych ludzi. Ale odtd, gdy szczegy o ostatniej jego walce rozchodzi si zaczn wrd Hufca Centrum, wspomnienia o nim poczn si ukada w legend. I pami o Felku przeyje w setkach serc okupacj, utrwali si w Powstaniu. A Maciek - trzeci z zaatakowanej trjki ocala. Bezbronny na skutek nie oddajcego strzaw pistoletu lea czas pewien w zbou, a potem,

stwierdziwszy sw bezradno wyczoga si i uszed pocigowi. Przebieg akcji czarnociskiej ogromnie poruszy cay oddzia, a szczeglnie Zok. Na szeregu odpraw roztrzsano kady szczeg rozpoznania, przygotowa i wykonania roboty. Zoka z uporem maniaka analizowa bdy tej akcji. W dyskusjach paday czsto wspomnienia o Rudym i Alku, o ich metodach pracy, bezpieczestwa, walki. Ma pociech dla Zoki i jego najbliszych pomocnikw stao si stwierdzenie ich bezporedniego przeoonego: - Byo w tej robocie kilka niedocigni - to fakt. Niepotrzebnie jednak je przeceniacie. Walka jest nieodcznie zwizana z przypadkiem i ze mierci. A zreszt zadanie, jakie mielicie wykona - zostao wykonane. - Niestety, nie tak jak pragnlimy - odpowiedzia Zoka. W kadym razie dla Zoki i jego kolegw Czarnocin sta si kubem zimnej wody. Znw z ca jaskrawoci dostrzegli doniose prawo: na wojnie nie ma drobiazgw, jest tylko zwycistwo lub klska, ycie lub mier. Ktrego dnia Zoka z panem Jankiem szli ulicami Powila. Zoka trzyma w rku par r, owinitych w bibuk. Wybiera si na grb Oracza, gdzie chcia re zostawi. Szli, rozmawiajc na temat, ktry Zoka mia poruszy na jednej z odpraw: o jak Polsk walczymy? Gdy skrcili w Dobr, ujrzeli w odlegoci okoo stu metrw stojcego pod murem mczyzn z podniesionymi rkami i rewidujcy go patrol niemieckiej policji. - adna historia - mrukn pan Jan - skrcajmy w Lipow. Ledwo uszli kilkadziesit krokw, spoza zakrtu wyoni si drugi patrol. Weszli do najbliszej bramy i przeczekali, a patrol przejdzie. - Co u Boga Ojca dzieje si na tym Powilu? niecierpliwi si Zoka. - Windujemy si najkrtsz drog do rdmiecia. - Masz ty moe co przy sobie? - spyta podejrzliwie pan Jan - bo ja jestem zupenie czysty. - adnych pistoletw, adnych granatw, nawet adnej bibuy - umiechn si Zoka. - Jeden drobniutki grzech, to maa kartka papieru, dane do faszywej karty rozpoznawczej, ktre mam za par godzin wrczy cznikowi, ale ta kartka schowana jest na sto jeden! aden Sherlock Holmes jej nie znajdzie. Wyszli z bramy, szybko zmierzali ku Karowej. Po kilku minutach, tu przed nimi spoza rogu wyszed trzeci patrol niemiecki. Mowy nie byo o skrceniu w bok. Patrol szed wprost na nich. Otoczy obu modych ludzi, trzymajc karabiny w pogotowiu. - Was ist das? - wskaza oficer policyjny na owinite bibuk re. - Re - odburkn Zoka. Niemcy odsunli si na wszelki wypadek, wci trzymajc karabiny w pogotowiu, i kazali Zoce rozwin kwiaty. Zoka powoli odwija bibuk. Gdy skoczy, z kwiatw wypada mu maa kartka. Podoficer schyli si, podnis i powoli wczytywa si w kartk. Zoka sta zmieszany, a zarazem wcieky na kwiaty i swj idiotyczny pomys. Kartka wydaa si podoficerowi podejrzana. Zada od Zoki dowodu osobistego. Woy do dowodu kartk a dowd do kieszeni. - Pjdziesz z nami - powiedzia do Zoki. Pan Jan po wylegitymowaniu i pobienej rewizji zosta puszczony wolno. Patrzy zdenerwowany i przybity, jak patrol prowadzi Zok. W Zoce wszystko kipiao. Zociy go gupie re, ktre trzyma w penej ich krasie idc z ponur min midzy policjantami. Zociy go miny przechodniw, ktrzy, ujrzawszy dziwaczne widowisko, nie mogli

powstrzyma si od miechu. Doprowadzia go do pasji myl o tak beznadziejnej wpadce. Nieraz przygotowywa si na zetknicie z gestapowcami lub niemieckim andarmem. Nieraz wyobraa siebie w sytuacji schwytanego, ale eby tak idiotyczny mg by pocztek koca kariery dowdcy Bukw, zwycizcy spod Arsenau, komendanta wyprawy na Celestynw? Krew moe zala czowieka! Na szczcie droga trwaa tak dugo, e Zoka mia do czasu na uspokojenie si. Szli do posterunku niemieckiej policji. O ucieczce nie mogo by mowy. Otaczao go piciu ludzi, trzymajcych bro gotow do strzau. Na posterunku przeprowadzono szczegow rewizj, zadawano szereg pyta. By ju cakowicie spokojny. Dawa odpowiedzi rzeczowe i wzbudzajce zaufanie. Mimo to odesano go na Szucha. - Teraz si dopiero zacznie. - pomyla Zoka, idc w towarzystwie konwojujcych go andarmw. Na Szucha w korytarzu przy drzwiach jakiego referatu siedzia duszy czas, czekajc na swoj kolejk. andarmi niecierpliwili si. - Panie, niech pan mi odda mj dowd - zwrci si Zoka do jednego z konwojentw. - Zostawicie mnie tu i potem bd mia kopot bez dowodu. andarm uzna widocznie suszno argumentu Zoki, gdy sign do kieszeni i poda Zoce dowd. Wkadajc dowd do portfela, Zoka spostrzeg, e zostaa w nim przeklta karteczka, sprawczyni nieszczcia. Oniemia ze wzruszenia i ze zdumienia. W dziesi minut potem, mimo obecnoci andarmw, kartka ju bya w odku Zoki. Siedzia teraz umiechnity, pewien siebie, zadowolony i niemal aujcy, e przez maoduszno nie zabra ze sob z posterunku r. Wprowadzono go wreszcie do referenta. andarmi gdzie zniknli, o kartce nie byo mowy. Odpowiada na pytania tak naturalnie i z tak pewnoci siebie, z tak stuprocentowym poczuciem wasnej niewinnoci, e by szczerze zaskoczony, gdy Niemiec mimo to zadecydowa. - Do wizienia. Bdziemy jeszcze wyjania pana personalia i sprawdza, to co pan zezna. - O, do diaba, znw le! Licho wie, co z takich sprawdza moe wynikn. Gdy Zoka, w towarzystwie konwojujcych go policjantw niemieckich, schodzi korytarzami ku wyjciu, w drzwiach ktrego pokoju ukazaa si wysoka sylwetka modego czowieka z blad smutn twarz. Mody czowiek nis kilka paczek cukierkw. Przez uamek sekundy skrzyoway si spojrzenia modego czowieka i Zoki. Tymczasem pan Janek alarmowa przyjaci Zoki fataln wiadomoci. W kilka godzin potem setka ludzi w Warszawie chodzia jak struta. Kilku najbliszych przyjaci odbywao gorczkowe narady wcignwszy w nie rodzin Zoki. Nie ulegao wtpliwoci, e zrobi wszystko, co jest w ich mocy, by Zok szybko z wizienia wycign. Mija dzie za dniem wrd wysikw uporczywych, a zarazem subtelnych i delikatnych, Subtelnych i delikatnych? Chyba tymi dwoma sowami mona okreli misterne zabiegi Wesoego, ktry w tym czasie mia ju na Szucha licznych znajomych. Zabiegi te rozpocz Wesoy tego samego dnia, gdy ujrza Zok w gmachu gestapo. Bardziej ni ktokolwiek wiedzia, jak czsto przypadkowe aresztowanie koczy si tragicznie. Tote dziaa z najwikszym popiechem i z najwiksz starannoci. Udao si! Zoka by w wizieniu tydzie. Czy to duo, czy mao? Obiektywn ie - jest to nic,

lecz dla wielu dziesitkw ludzi w Warszawie byo to siedem razy po dwadziecia cztery godziny. Dla Zoki te siedem wiziennych dni stao si pierwszorzdn szko. Zrozumia i dostrzeg wiele nowych stron ycia. Wrci z ostrzyon gow, wymizerowany, zawszony, bardziej spokojny ni kiedykolwiek. Gdy uszczliwieni przyjaciele, ciskajc go i klepic po ramieniu, wypytywali o wraenia i przeycia wizienne, powiedzia: - Zrobiem odkrycie, e na wiecie prcz konspiratorw istniej take ich matki, ojcowie, siostry i ony. Nie bardzo jestem pewien, kogo opiewa musi pie gminna: konspiratora, przystrojonego we wspaniae szaty bohaterstwa, czy wylk matk, co wieczr przeywajc na nowo mki czekania... Po swej przygodzie aresztanckiej Zoka stara si okazywa jak najwicej serdecznoci ojcu i siostrze, czciej i duej przebywa w domu. Najbliszych swych przyjaci wola raczej zaprasza do siebie, ni lata do nich. Zreszt wrd przyjaci tych zapado milczce porozumienie udzielenia Zoce po areszcie kilkutygodniowego urlopu. Wyrczali go w pracy, starali si, aby mia jak najspokojniejsze i jak najprzyjemniejsze dni. Wiele w owe czasy odbyli rozmw, dyskusji i narad. Najbardziej dla wszystkich ciekawe dyskusje obracay si koo niebezpieczestw i wypacze, ktre kryje w sobie praca niepodlegociowa. Profesor, ojciec Zoki, wcigany do tych rozmw, kad szczeglny nacisk na ten rodzaj niebezpieczestwa, ktremu ulego wiele najlepszych jednostek z poprzedniej wojny. Przecie wrd ludzi z obozu socjalistycznego, z organizacji bojowej, z legionw, z POW70 byo peno pierwszorzdnych jednostek - jake okropnie wypad dla wielu z nich egzamin ycia w polskim wiecie powojennym! Ci bohaterscy onierze, ci peni powicenia i talentu dowdcy - jake czsto przy warsztacie ycia cywilnego staczali si po rwni pochyej prywaty i zaniechania kontroli nad sob. Andrzej Morro: - Due niebezpieczestwo tkwi w intensywnoci przey, dzi przez nas doznawanych. Dzie dzisiejszy tak targa dusz, e gdy si wreszcie skoczy, gotowa nadej fatalna reakcja. Profesor: - Ma pan duo racji. Kiedy analizuj losy niepodlegociowcw z pierwszej wojny wiatowej - widz trzy grone rafy, o ktre rozbijay si okrty ycia tych ludzi. Rafa pierwsza - to ch uywania: Tyle cierpielimy, e naley nam si wreszcie rewan od ycia. Rafa druga - to przesadne poczucie wasnej wartoci, napeniajce serce lekcewaeniem i gorycz w stosunku do otoczenia: Tylko my wiedzielimy, co robi i robilimy to ofiarnie w obliczu bezmylnego, maostkowego i krtkowzrocznego otoczenia. Rafa trzecia - to ideologia kombatancka: miejsce dla obrocw Ojczyzny! Posady, ordery, honory i zaszczyty! Dla tych, co wasn krwi... Modzi ludzie rozemiali si, a po chwili Andrzej Dugi: - Chciabym bardzo podkreli to, co tak silnie wpaja w nas Rudy. ycie jest tylko wtedy co warte i tylko wtedy daje rado, jeli jest sub. Formy suby mog by zmienne i cigle dostosowywane do potrzeb ycia. Raz to bdzie May Sabota, innym razem dywersja, kiedy indziej
POW - Polska Organizacja Wojskowa - tajna organizacja wojskowa powstaa z inicjatywy J. Pisudskiego w 1814.
70

praca w organizacji spoecznej lub prowadzenie kompletu samoksztaceniowego. Formy suby musz by zmienne, jej istota pozostanie zawsze nienaruszona. Istota ta polega na odsuniciu siebie i swojej osoby na dalszy plan, wysunicie na plan pierwszy idei gromady. Jeremi 71: - Myl, e jest rzecz bardzo wan to, co my robimy od dawna: nie tylko peni sub dzi, ale take przygotowa si do suby w Polsce jutra. Profesor: - Tylko na mio Bosk ostrzegam was przed naj gorszym: nie dopucie myli, e jestecie jakimi pomazacami, jak elit. Ten z was, ktry zacznie sdzi o sobie, e jest specjalnie wartociowym i specjalnie cennym czowiekiem, e do specjalnych w przyszej Polsce musi by przeznaczony celw - ten si skoczy i przepad, gdy roztrzaskany zostanie o najgroniejsz z raf - raf wasnej, unicestwiajcej czowieka pychy. Samouwielbienie powinno pozosta przywilejem maych dzieci i dzikich szczepw. Pan Janek: - Fatalne jest wykolejenie nas wszystkich w nauce i przygotowaniu do dobrego opanowania fachu, z ktrym ma si wej w ycie. Rudy w sposb wspaniay przeama te trudnoci, koczc jedn z najbardziej wymagajcych warszawskich szk. Prawie aden z nas nie jest na tym odcinku bez winy. Grozi nam to wielkie niebezpieczestwo, e wejdziemy do swych zawodw jako dyletanci i niedouki. Warunki okupacji utrudniaj walk z tym niebezpieczestwem. Najwaniejsze, co w tej mierze zrobi moemy, to zawsze zdawa sobie spraw z wasnych brakw i przy kadej sposobnoci braki te zmniejsza. Na tym zakoczy si wieczr rozwaa i analizy. i.- w gromadzie Zoki samoksztacenie miao powodzenie ju od dawna. Szczeglnie gorliwie zaj si Zoka tymi sprawami po tygodniowym pobycie w wizieniu, wcigajc jak to zawsze u niego, w swoje zainteresowania cae otoczenie. Dawnymi laty dusz poczyna samoksztaceniowych by Jacek, a gwnie Rudy, dla ktrego praca umysowa, powane ksiki i powane rozmowy byy rozkosz. Teraz, gdy Rudy odszed, Zoka czu si spadkobierc jego samoksztaceniowego testamentu. Powzi plan przepracowania we wszystkich pitkach paru samoksztaceniowych cyklw i zabra si do urzeczywistnienia tego zamiaru z ca energi czowieka, ktry wie, ku czemu zmierza. Pan Janek sekundowa mu nieodstpnie w tych poczynaniach, pomagajc ukada programy, dobiera prelegentw itd. Specjalne zainteresowanie tymi sprawami okazywa zesp modziey Ptu - z Rafaem (Stanisaw Leopold72) na czele. Wszystkie tematy koncentroway si wok zagadnie Polski wspczesnej i nurtujcych w umysach wspczesnego pokolenia przeciwiestw w pogldzie na wiat. Przy organizowaniu tych dyskusyjnych zebra pan Janek i Zoka wpadli kiedy na pomys zgromadzenia modych z rnych rodowisk i grup politycznych. Tak duo si w Polsce mwi o tym, co ludzi dzieli, e warto sprbowa pogadania na temat: co nas czy. W pierwszej chwili pomys zorganizowania takich zebra wyda si absurdalny, a jednak powid si. Przede wszystkim dziki talentom Zoki do skupiania wok siebie ludzi z rnych obozw. Rwnolegle z tym pan Janek i Zoka rozpoczli rozmowy z socjalistami o wsppracy w dziedzinie
Jerzy Zborowski Jeremi (1922-1944) - zastpca dowdcy batalionu Parasol, w akcji pod Arsenaem szofer, podporucznik. harcmistrz, zgin na gestapo we wrzeniu. 72 Leopold Stanisaw Leopold, Rafa (1M8-1944) - kierownik konspiracyjnego PET- u, harcmistrz, czonek Rady Programowej przy Naczelniku Harcerzy.
71

ksztacenia wojskowego. Midzy innymi porozumiewano si w sprawie szkolenia przez instruktorw Zoki kilku plutonw PPS. Ale najowocniejszy w wynikach okaza si pomys zaoenia tajnego gimnazjum i liceum dla modziey z Szarych Szeregw. Wojna wykoleia wielu modych ludzi z ich toru szkolnego. Szczeglnie wrd chopcw z BS i GS byo sporo takich, ktrzy z tych czy innych wzgldw zaniedbali nauk. Pan Janek mia na tym punkcie uraz: walka musi i w parze z cigym przygotowywaniem si do ycia cywilnego w wyzwolonym kraju. Tote wpywa, jak mg, aby chopcy trzymali si szk, a wykolejeni, aby do szk wracali lub uczyli si na kompletach. I wanie dla podniesienia nastroju nauki, dla zachty wahajcych si i opornych, dla zharmonizowania godzin wicze z godzinami uczenia si uradzili teraz pan Janek, Zoka i kilku innych - stworzenie wasnych tajnych kompletw. Ten projekt popar gorco Naczelnik Szarych Szeregw. Kedyw rwnie bardzo chtnie wyasygnowa odpowiednie rodki. No i znaleli si ci, ktrzy mieli zdecydowa w ostatniej instancji o powodzeniu pomysu: nauczyciele. Grono dawnych profesorw gimnazjum i liceum im. Stefana Batorego, macierzystej szkoy Bukw, pod przewodnictwem dyrektora Radwaskiego, stano do wsppracy. Komplety ruszyy! I tak biegy dnie za dniami. Ojciec Zoki ze zdumieniem spoglda na syna, ktrego mg teraz wicej obserwowa, jako e Zoka czciej przebywa w domu. Kiedy po pogawdce w gronie przyjaci Zoki, profesor wyj z zamknitej na klucz szuflady brulion. Profesor tak samo jak syn prowadzi pamitnik. Odkrci wieczne piro. Dusz chwil siedzia nieruchomo, a potem zacz pisa: Znajduj w Tadeuszu typ, jaki w najmielszych marzeniach wyobrazi sobie chciaem, Jako typ nowej modziey, ktra now, lepsz Polsk budowa bdzie. Widz w nim, tak rzadko niestety spotykane, poczenie gbi duchowej, czystych intencji, czystego ycia z umiejtnoci brania ycia w gar i nieprzecitnym talentem organizacyjnym i wychowawczym. Kierownictwo walki konspiracyjnej powzio decyzj zlikwidowania jednej nocy sieci ponad dziesiciu posterunkw andarmerii niemieckiej na pnocno- wschodniej granicy Generalnej Guberni. Do wykonania tego zadania wyznaczono, prcz oddziaw bdcych do dyspozycji na miejscu, par oddziaw warszawskich. Jednym z wyznaczonych by oddzia Zoki. Zoka, nauczony lekcj czarnocinsk, pilnuje najdrobniejszych szczegw przygotowawczych. Dla celw szkoleniowych oddziaem dowodzi bdzie Andrzej Morro. Zoka ma pj w charakterze obserwatora. Tym niemniej teraz, w czasie mudnych przygotowa, trzyma oko i rk na wszystkim. Nie moe si zdarzy adne niedopatrzenie, adna za kalkulacja, aden bd. Ich posterunek znajduje si pod Wyszkowem. Mieci si we wsi Sieczychy, w duym drewnianym budynku, gdzie kwateruje okoo dwunastu andarmw. Aby wykluczy czynnik opnienia - Zoka rozpoczyna koncentracj swego oddziau w lasach na trzy dni przed uderzeniem. Odjazd! Zaczyna si druga poowa sierpnia. Lato jest pene soca. Dnie s upalne, noce ciepe. We wszystkich sadach, obok ktrych przechodzi Zoka, peno jabek.

Gazie a uginaj si od owocw. Modzi ludzie objadaj si papierwkami, s szczliwi z wyrwania si z miasta i podnieceni czekajc ich przygod. Temperatur uczu podnosi wiadomo, e nie tylko oni jedni stocz ten nocny bj. Podobnych walk bdzie na pograniczu dziesitek. Oczywicie mowy nie ma, eby si wobec pozostaych oddziaw zbani. Biwakuj w wielkim lesie, owianym wspomnieniami 1863 roku. Tradycja okoliczna nazywa te miejsca Lini Powstacw. Gdy modzi ludzie siedz wieczorem przy ognisku, nie sposb jest odpdzi myli od tamtych z 1863. - Mj pradziad... - zaczyna jeden. - Mwia mi babka... - U nas w domu wisi taka mieszna fotografia. Jak to si nazywa? Dagerotyp?... Andrzej Morro i Maciek szepc o Alku. Ten by si tu wietnie czu. Ski chrustu trzaskaj w ogniu. Dym mile podnieca nozdrza. Mona tak lee na kocach zapatrzonym w ognisko godziny cae. Pomienie migoc blaskami na twarzach skupionych wok ognia. Co si kryje poza tymi oczyma, wpatrzonymi w pomie? Czy odbija si w nich tre tego, o czym mwi przy ognisku? Moe myli wiruj gdzie po pokojach i pokoikach warszawskich? A moe koacze w sercach niepokj o to, co zdarzy si nieodwoalnie jutro? Zoka, jak zwykle, nie odzywa si. Sucha tylko i dorzuca do ognia chrustu. Robi si ju pno. Odmwili modlitw, odpiewali pie wieczorn i zaczli grupkami oddala si na spoczynek. Andrzej Morro poszed sprawdza czujki. Nastpny dzie - 20 sierpnia 1943 roku - duy si nieskoczenie. Nikt nie mg si wychyli z lasu, by nie wzbudzi podejrze. Porzdkowanie broni zajo tylko chwil czasu. Leeli wic w plamach soca lub w cieniu drzew i czekali. Nareszcie! Jest godzina 19.30. Zbirka. Podzia broni; pouczenie lekarza, jak si zachowa w przypadku zranienia. O godzinie 20 - odmarsz. Kolumna posuwa si w idealnym porzdku i w cakowitej ciszy, starannie ubezpieczona. Na przedzie krocz w zwartej grupce Zoka, Andrzej Morro, Dugi i Maciek. Id len drog. Mrok gstnieje coraz szybciej. Od posterunku andarmerii dzieli ich tylko osiem kilometrw. Wyszli na poln drog. Jest ju zupenie ciemno. Posuwaj si tak cicho, e nie sycha najmniejszego brzku, adnych gosw. Tylko serca bij nieco szybciej ni zwykle i tylko czoa s bardziej ni zwykle skupione. Mija czas... - W tej cholernej dywersji nie mona y jednolitym, prostym, onierskim yciem, ciga hutawka rozdwojenia: onierz-cywil, dowdca-mama, pistolet- szkoa... - Ciicho! - syczy Zoka. Mijaj znw dziesitki minut. Celowo wikaj krok, aby nie wbija w ziemi rytmu. Od idcego na przedzie ubezpieczenia byska ostrzegawcze wiateko: Uwaga! Zeszli w bok. Stanli. Nadsuchuj. Powoli mija ich jadcy rowerem niemiecki onierz. Przejeda w odlegoci kilkudziesiciu krokw. Nic nie widzi, nic nie syszy. Pedauje spokojnie. Znikn. Id dalej. Wschodzi ksiyc. Z minuty na minut robi si janiej. Zapowiada si cudowna noc. W ksiycowej powiacie Zoka dostrzega wyrane zarysy

twarzy swych najbliszych towarzyszy. Ten Dugi wzrostem przypomina Glizd-Alka. Nie, jest troch niszy. I nie taki radujcy si yciem, jak Alek. Za to Maciek - ma zupenie ten sam typ odwagi co Alek. C za szalecy! Andrzej Morro? Drugiego takiego jak Rudy ju nigdy nie bdzie, ale - Morro ma jednak w sobie co z Rudego. To jego swdzenie mzgu... Rudy... Rudy... - Daj jabko, w gardle mi zascho - mruczy do Dugiego. Dugi podaje Zoce jabko. Ten je... W wietle ksiyca rysuj si wyranie kontury pierwszych chat. Tu gdzie musi by jar, gdzie przeczekaj ostatek czasu. Czasu tego jest jak lodu. Wyprawa dobrze przygotowana przebiega w spokoju i adzie. Czarnocin si nie powtrzy! Jar - to podstawa wyjciowa do natarcia. Na skraju wsi, o - tam, w tym wielkim drewnianym baraku. mieci si posterunek andarmerii. Zoka z dwoma dziesitkami ludzi poprowadzi natarcie. Andrzej Morro bdzie w ubezpieczeniu. Obie grupy wchodzc do jaru, oddzielaj si, zalegaj obok swych dowdcw, czekaj, jest jeszcze czas. Z mroku wyaniaj si sylwetki dwch zwiadowcw i zbliaj si do Andrzeja Morro. - Wszystko w porzdku. pi, jest ich dziesiciu czy dwunastu. Wszyscy w baraku. Wartownik krci si, wazi i wyazi z domu. Uzbrojony w karabin. Zoce byszcz oczy. Makowi biel si w umiechu zby. Zapowiada si gadka robota. Dochodzi pnoc. Ju pora. Andrzej Morro podchodzi do Zoki, daje znak. Zoka unosi si, za nim jego ludzie. Kady od dawna wie, co ma robi. Zoka wyjmuje colta, podaje Andrzejowi Morro do i wspina si ku grze, na pole, poza jar. Ludzie za nim, w odstpach sekcjami. Cudowna noc... Drzewa, pola, ki, niedaleko chaupy - wszystko w blasku! Ostronie skradaj si polami, wybierajc miejsca zacienione przez krzaki i drzewa. Pzaciemnione okna na posterunku wiec jak latarnia morska, przycigaj jak magnes. Coraz to widoczniejsze, coraz blisze, hipnotyzuj. Ostatnie instrukcyjne ruchy ramienia, ostatni szept rozkazu. Dalej nie mona - ju tylko kilkadziesit krokw dzieli od wrogw. Po werandzie wolno chodzi wartownik. No, w imi Boe, zaczynamy! Zoka krtko byska latark. Jeden z modych ludzi unosi si z ziemi, robi zamach ramieniem - i pada. Kilogramowy granat - filipinka - wali pod pot baraku. Sekunda ciszy i .. Bysk! Pomie! Potny huk! Dym i kurz... Wybuch - to przeraenie wrogw, wybuch - to znak do szturmu. Powinni si zerwa, pdzi, strzela! Nikt si nie rusza... S oszoomieni potg wybuchu. Przywarli do ziemi jak urzeczeni. W omocie serca - bezwolni... W izbie - wrzask. W oknie miga hem wartownika z karabinem. Jasne pioruny! Ten miertelny bezwad chwili kryzysu... To samo co pod Arsenaem i w Celestynowie! - Naprzd! - wrzeszczy Zoka nienaturalnym gosem i oderwany od ziemi pdzi ku furtce. Odrtwienie zniko. Zerwa si Maciek, pdz inni. Furtka! Zoka kopie nog drzwi, skacze na prg, czujc za sob tupot dziesitka stp towarzyszy broni. Strza z okna! Wali co w pier! Zapiera oddech... Jak cuglami szarpnity ko, wpiera si Zoka stopami w deski werandy i powoli skrca pobrotem. Sania si ku cianie. A obok, w czujcym zwycistwo pdzie przebiegaj jego ludzie,

wpadajc do izb. Strza po strzale... Gsto... Wrzaski strachu i wybuchowe krzyki bitewnego upojenia... Gosy staj si coraz dalsze, coraz cichsze... W gowie wzmaga si szum, przed oczyma blaski i cienie. Czy to si zblia posta zwyciskiego Maka, czy te idzie szaleniec Alek? Nie... To Dugi szybko nadchodzi od pola, Alek, czy Dugi? Rudy! Rudy! To na pewno on... Zocista, rozwichrzona czupryna - to on! Nareszcie znw razem, w walce. Kochany... Teraz.. ja... ranny... Bezsilne, omdlae ciao osuwa si spod ciany ku ziemi... Zdobycie posterunku andarmerii w Sieczychach byo jednym z najpikniejszych zwycistw Zoki. Cakowicie udana akcja. Tylko jeden czowiek z caego polskiego oddziau przela w tej bitwie krew: Zoka. Koczy si w tym miejscu opowie, cho walka toczy si dalej. Nieubagana sprawiedliwo powoli, lecz nieodwoalnie zblia karzc do ku gardom zbrodniarzy wiata. We krwi i mce tworzenia rodzi si polski wiat Jutra, zamglony chaosem chwili. Walka trwa. Trzeba przerwa t opowie. Opowie o wspaniaych ideaach BRATERSTWA i SUBY, o ludziach, ktrzy potrafi piknie umiera i PIKNIE Y. Warszawa, kwiecie 1944 r.

UWAGI SZARE SZEREGI - kryptonim harcerstwa mskiego, walczcego w konspiracji w latach 1939-1944 roku. Szare Szeregi zorganizoway si z czasem w trzy warstwy: najstarsi sub i wiekiem, najbardziej wyrobieni tworzyli Grupy Szturmowe (GS), przeznaczone do dywersji bojowej i do partyzantki. Bojowa Szkoa (BS) - tworzya warstw redni, penic sub wojskow, gwnie na rnych odcinkach cznoci. Wreszcie Zawisza - to najmodsi wiekiem, ktrych wiczenia i zbirki najbardziej si zbliay do przedwojennych harcerskich wicze i zbirek. Grupy GS i BS wchodziy w skad Armii Krajowej, zachowujc w ramach AK sw autonomi harcersk. Z czasem utar si zwyczaj obejmowania nazw Szare Szeregi take organizacji harcerek z okresu konspiracji. WAWER - konspiracyjna organizacja Warszawy z lat 1940 do 1944, ktrej celem bya akcja Maego Sabotau (napisy, nalepki, rysunki na murach, gazowanie lokali, wybijanie szyb, ulotki, afisze, flagi narodowe, szykany wobec kanalii itd.). Mokotw, jeden z piciu okrgw, na jakie podzielona zostaa w Wawrze stolica - obsadzony by przez kilka druyn Szarych Szeregw - midzy innymi jeden z czterech rejonw Mokotowa obejmowaa w latach 1941 do 1942 grupa Zoki. Prcz Mokotowa Szare Szeregi wspdziaay z Wawrem w jednym rejonie Pragi oraz w powiecie warszawskim. Nazwa organizacji - Wawer - wie si z nazw miejscowoci podwarszawskiej, w ktrej okupant dokona pierwszej w rejonie stolicy masowej zbrodni, mordujc w grudniu 1939 roku ponad stu ludzi wywleczonych z domw. W odczuciach ludnoci Warszawy nazwa ta wyraaa nienawi do hitlerowskich zbrodniarzy. BUKI - jest to nazwa fikcyjna, nadana przez autora zespoowi harcerzy 23 Warszawskiej Druyny Harcerzy przy gimnazjum i liceum Stefana Batorego (tzw. Pomaraczarnia od pomaraczowego koloru, wybranego przez druyn na sw barw). Buki to ta grupa Pomaraczarni, ktra na wiosn 1939 roku ukoczya szko, tworzc zyt i zwart gromad. PET nieliczna, lecz na starych tradycjach oparta organizacja modziey szkolnej Przyszo, wywodzca si z zaoonego w 1886 roku z inicjatywy Zygmunta Mikowskiego ZETu (Zwizek Modziey Polskiej). Warszawska grupa PETu zetkna si z Szarymi Szeregami na terenie Maego Sabotau (w Wawrze), a w roku 1942 wczya si cakowicie w Szare Szeregi, dajc swych najlepszych ludzi przede wszystkim do Grup Szturmowych. ZOKA - pseudonim Tadeusza Zawadzkiego, harcmistrza, druynowego 23 WDH w czasie wojny. Urodzony 24 stycznia 1921. Poleg 20 sierpnia 1943 pod Sieczychami. Odznaczony Virtuti Militari 5 klasy i dwukrotnie Krzyem Walecznych. By komendantem rejonu Mokotw Grny w organizacji Wawer. By pierwszym komendantem GS na terenie stolicy, podporucznikiem AK. Jego imieniem nazwany zosta batalion GS, ktry okry si saw bojow w najciszych walkach Powstania Warszawskiego, wraz z innym batalionem GS - Parasol oraz z oddziaami harcerskimi Wigry, Aniela etc. ALEK (w poprzednich wydaniach Kamieni zwany fikcyjnym imieniem Wojtek) Aleksy Dawidowski, podharcmistrz, czonek podziemnej organizacji Wawer, dowdca druyny GS, sierant

podchory AK, pierwszy z GS, ktry udekorowany zosta krzyem Virtuti Militari. Urodzony 3 listopada 1920 roku, zmar z ran dnia 30 marca 1943 roku. Koledzy nazywali go najczciej Glizd ze wzgldu na jego dugi wzrost. Jego imieniem Alek nazwany zosta pluton GS. RUDY (w pierwszych wydaniach Kamieni zwany fikcyjnie Czarny) - pseudonim Jana Bytnara, harcmistrza, czonka podziemnej organizacji Wawer, dowdcy plutonu GS, podporucznika AK. Urodzony dnia 6 maja 1921 roku, zmar na skutek skatowania przez gestapo dnia 30 marca 1943 roku. Odznaczony Krzyem Walecznych. Jego imieniem Rudy nazwana zostaa kompania GS w batalionie Zoka. Kamienie na szaniec s we wszystkich szczegach oparte na rzeczywistych faktach. S dokumentem, ktremu nadano form opowieci. W szstym wydaniu Kamieni; rozszerzono opis walki Felka, Andrzeja Grubego i Maka, stanowicej ostatni akt nieszczsnej akcji wysadzania mostu pod Czarnocinem. Dopiero teraz wyszy na jaw szczegy tej walki. Tym waniejsze s one, i tumacz, dlaczego jeden z plutonw batalionu Zoka nazwany zosta Felek. Dalsze losy modziey Grup Szturmowych (w. dywersji i Powstaniu Warszawskim) autor przedstawi w ksice Zoka i Parasol wydanej przez Iskry. Ponadto autor opracowa Powojenne losy byych onierzy batalionu ZOKA (Rocznik Warszawski t. X. Warszawa 1971), za Andrzej Tymowski napisa: 25 lat potem - wspczesne losy dziewczt i chopcw z PARASOLA (tygodnik Polityka nr 22 (587) z l VI 1968).

NOTA EDYTORSKA Pierwsze wydanie Kamieni na szaniec ukazao si w lipcu 1943 roku, zaopatrzone byo ono w podtytu Opowiadanie o Wojtku i Czarnym; Jako autor figurowa Juliusz Grecki. Taki pseudonim mia swoje gbsze uzasadnienie: imi Juliusz wybra Kamiski na pamitk Juliusza Dbrowskiego, swego serdecznego przyjaciela, zamordowanego przez Niemcw w 1941, nazwisko Grecki na pamitk lat spdzonych w Grkach Wielkich. Nakad wynosi 2000 egzemplarzy, nakadc by KOPR. Okadk formatu 16,5 Xl l,5 cm wykona Stanisaw Kunsteter; bya ona zarysowana cegami o szarej barwie, na caej przestrzeni namalowana bya dua, czarna kotwica. Pierwsza edycja ksiki liczya 68 stron. Doprowadzi w niej autor akcj do mierci Rudego, ktry ze wzgldw konspiracyjnych nosi w ksice fikcyjne imi Czarny, Zoka nazywa si Stak, Alek - Wojtkiem, Czarny Ja Jankiem Brunetem, a Zeus wystpowa jako Zbigniew Chaupczyski, podobnie zaszyfrowane zostay wszystkie inne postaci. Wydanie drugie powstao po mierci Tadeusza Zawadzkiego, w czerwcu 1944. Okadka bya taka sama jak poprzednio, podobnie format. Wydawc by Podziemny Dom Wydawniczy M.K i S-ka, ilustracje wykona Stanisaw Tukan, nakad wynosi rwnie 2000 egzemplarzy, podtytuu nie byo. Pojawiy si w nim dwa dalsze rozdziay: Celestynw i Wielka gra, napisane pod wpywem mierci Zoki. Trzecie wydanie Kamieni na szaniec pojawio si na pkach ksigarskich w woln ej Polsce, w roku 1946 - jego ksztat stylistyczny mona JU uzna za ostateczny, zreszt w porwnaniu z pierwodrukiem wszelkie zmiany autorskie byy zupenie drobne i miay charakter jedynie korektor stylistycznych. W tym wydaniu wszyscy bohaterowie wystpuj ju pod prawdziwymi nazwiskami i nosz autentyczne, konspiracyjne pseudonimy. Kolejne edycje ksiki ukazyway si w latach: czwarte - 1956, pite - 1957, szste - 1958. W wydaniu szstym wprowadzi pisarz jedn, istotn zmian, rnic t edycj od poprzednich, mianowicie w rozdziale Wielka gra rozszerzy opis wydarze po zakoczeniu akcji wysadzania mostu pod Czarnocinem. Wydania nastpne s JU bez jakichkolwiek zmian: 1968 - wydanie sidme, 1972 - sme, 1978 - wydanie dziewite, dziesite w 1982. czny nakad ksiki we wszystkich wydaniach wynosi okoo 280000 egzemplarzy. Byy take dwie reedycje Kamieni na szaniec na emigracji, obie w 1945, jedna w Londynie, druga we Woszech, oraz dwa tumaczenia na jzyki obce. W 1945 ukaza si angielski przekad ksiki zatytuowany Stones for the Rampart, a w 1948 czeski przekad; Hradba statenosti. Podstaw niniejszej edycji jest wydanie z roku 1978, to znaczy ostatnie wydanie przygotowane do druku za ycia autora. Nie ingerowano w emocjonalnie nacechowan interpunkcj ani w skadni autora, jedynie w dwch wypadkach usunito race bdy stylistyczne, majce charakter lapsus calami.

You might also like