You are on page 1of 853

Feliks W.

Kres

Pnocna granica

Pierwsza cz Ksigi Caoci

Na pnocnych rubieach Szereru trwa wojna. Tu za granic zaczynaj si przeklte ziemie, ktrymi wada szalony bg - Aler. Stworzone przeze dziwne, rozumne stwory - nazywane zotymi i srebrnymi Alerami - wdzieraj si w coraz wikszej sile na terytorium Imperium. Rawat, oficer jazdy Legionu Dartaskiego w niewielkiej stanicy, musi powstrzyma zastpy bestii, majc do dyspozycji jedynie niewielki oddzia i kota - zwiadowc... Mroczny wiat Szereru, wadany przez tajemnicz potg - Szer, ktra przybya znikd i daa rozum najpierw ludziom, potem kotom i spom...

Spis treci

CZ I: Krgi Arilory Rozdzia pierwszy Rozdzia drugi Rozdzia trzeci

Rozdzia czwarty Rozdzia pity Rozdzia szsty Rozdzia sidmy

CZ II: Czas Przesunicia Rozdzia smy

Rozdzia dziewity Rozdzia dziesity Rozdzia jedenasty Rozdzia dwunasty Rozdzia trzynasty Rozdzia czternasty

Jego Godno L N.Miven Nadtysicznik-Komendant Wojskowych Okrgw Wschodnich honor-setnik Gwardii Armektaskiej w Torze

Wasza Godno, zaufanie, jakie ywisz do mej wiedzy, mam za powd do dumy. Musz jednak, Panie, powiedzie, e jestem mocno

zdumiony - a i przeraony! - niewiedz czowieka, ktry od lat, jak rozumiem, stoi na granicy dwch potg. Powiem tylko, e w pierwszym odruchu wziem Twj list, Panie, za jaki art niesmaczny i dziwny, bo w gowie nie chciao mi si pomieci, i sprawy tak dla mnie oczywiste, mog by dla kogo niepojte i tajemnicze. Nie zrozum mnie le, Wasza Godno, wcale Ci nie obwiniam. Obwiniam raczej siebie, a zarazem tych wszystkich, ktrych wraz ze mn zwyko si okrela wsplnym mianem mdrcw-Przyjtych. Oto list Waszej Godnoci pozwoli mi przejrze na oczy. Jest wstydem i hab, Komendancie, i pozwala si, by onierze Waszej Godnoci walczyli i

umierali w imi czego, czego wcale nie pojmuj. Ale jake ludzie, ktrych rzemiosem jest wojna, maj poj cokolwiek, skoro gupcy, zwani przez nich mdrcami, siedz tysic mil dalej i nie kwapi si z udzieleniem cho okruchw swej wiedzy? Rozpoczynam wic to pismo szczer prob o wybaczenie. Ot, Panie, masz prawo da wiadomoci ode mnie tak samo, jak ja mog da od Ciebie obrony. Spiesz naprawi moje zaniedbanie. Uwzgldnij jednak, Wasza Godno, e list, choby nawet niezwykle obszerny, w aden sposb nie pomieci wszystkiego, co mona by powiedzie na interesujce Ci tematy. Z koniecznoci wic wyjanienia bd

niebywale oglne, cho moe przez to bardziej przejrzyste. Tak wic, Panie, trzeba najpierw, by wiedzia, e Aler wcale nie jest jak z potg, jak mniemasz. Rozumiem, e trudno poj to onierzowi, ktry przywyk za wrogie uwaa wszystko, co przychodzi z tamtej strony granicy. Zauwa jednak, Panie, e wrogie wcale niekoniecznie znaczy ze. By Aler potg bardzo podobn do tej, ktra stworzya nasz wiat, wic nijak, bo zrwnowaon. Przecie Zote i Srebrne jego Wstgi s czym niezmiernie w swej naturze podobnym do Jasnych i Ciemnych Pasm Szerni. Lecz w naszym wiecie zaistnia Aler

jako sia obca - i dlatego wroga. wiatw takich jak Szerer mona znale zapewne na Bezmiarach setki, a na pewno dziesitki. By moe wiat, ponad ktrym rozpocieray si Wstgi Aleru, zosta mu odebrany przez inn si - nikt tego nie wie, Wasza Godno. Do, e Aler przeby niezmierzone odlegoci nad pierwotnym przestworem Bezmiarw, nim dotar tutaj i wszcz wojn z Szerni, prbujc wyprze j znad ziem Szereru. Wodna pustynia, jak s Bezmiary, jest wyranie zabjcza dla potg takich jak Szer albo Aler; popatrz tylko, jak bardzo sabn (a na koniec zupenie zanikaj!) siy Szerni, w miar oddalania si od ldu! Spjrz wic Panie na Aler jak na wycieczonego

rozbitka, ktry walczc z topiel ujrza naraz ma dk, zajt przez jedn osob i niezdoln do pomieszczenia drugiej. w wycieczony rozbitek, niekoniecznie przecie bdcy ndznikiem, w desperackiej prbie ocalenia ycia rzuci si na wypocztego wiolarza - i walk o miejsce w odzi nieuchronnie przegra. Tak wanie, Komendancie, wikszo Przyjtych wyobraa sobie przyczyny, dla ktrych doszo do wojny midzy Alerem a Szerni - cho oczywicie posuyem si zaledwie niedoskonaym przykadem. Od zakoczenia zmaga potg miny tysiclecia, a skutki oglda moesz, Panie, w Grombelardzie, ktrego popkane niebo

na zawsze zostao osonite chmurami, za zdruzgotane, ociekajce wiecznym deszczem gry nie przywodz na myl nic, co mgby zna skdind. Pokonany Aler zepchnity zosta nad pnocne, pustynne rubiee kontynentu i trwa tam do dzi, o czym wiesz, Panie, rwnie dobrze, jak ja... Nie wiadomo, dlaczego Szer nie zniszczya wrogiej potgi cakowicie, ani nie wypchna jej z powrotem nad Bezmiary. By moe wymagaoby to dalszej dugotrwaej wojny, w wyniku ktrej zagadzie ulegyby nastpne krainy Szereru. W istocie jednak powody, dla ktrych Szer odstpia skrawek swego wiata obcej, pokonanej potdze, nie s znane nikomu. Przestrzegam, Panie, przed

prbami przypisania Szerni jakichkolwiek intencji, bd uczu, takich, wemy, jak lito dla pokonanego wroga. Ciemne i Jasne Pasma s przecie tylko przepotn, ale lep si - i wszystko, co za spraw owej siy si dzieje, wynika z samej jej natury, nie za wiadomego zamiaru. Byy wic jakie powody, zapisane w treci Pasm Szerni, ale jakie to powody - nie dojdziemy. Oszczdz Waszej Godnoci zbdnych rozwaa na ten temat; przecie bardziej, ni przyczyny, obchodz Ci skutki? Pomwmy wic o tym, co najbardziej zajmuje strzegcego granicy onierza. Ot, Panie, jak si przypuszcza, te

gatunki Szereru, ktre zostay obdarzone rozumem, maj sta na stray wspistnienia Szerni i wiata. Rozum to zjawisko czce cechy przynalene dwm rnym bytom - bo bdc przypisany do ycia, a wic czego, co zostao stworzone, przynaley zarazem do si sprawczych, majc przecie wasn si tworzenia. Ta ostatnia cecha sprawia, e rozum niezwykle upodabnia si do Pasm i powiela zawarte w nich treci; zauwa przecie, Panie, e majc mono czynienia zarwno dobra jak i za, jest rozum zjawiskiem nijakim tak jak istota Szerni, skadajca si z Pasm Ciemnych i Jasnych. Lecz Szer jest si lep i dlatego rwnowaga, w jakiej trwaj Pasma, prawie nigdy nie

ulega zachwianiu, a jeli nawet tak si dzieje, to natychmiast zostaje samoistnie przywrcona - i dociekanie, dlaczego tak jest, ma tyle samo sensu, co pytanie o to, czemu poziom wody w dwch poczonych naczyniach zawsze jest taki sam. Tymczasem w przypadku rozumu utrzymanie waciwych proporcji za i dobra w duej mierze zaley od wiadomoci - i nic tu si nie dzieje samo przez si, za instrumenty, za pomoc ktrych te proporcje mierzymy, s bardzo niedoskonae. Teraz wyjani Ci, Panie, czemu su owe wiadomoci: ot Aler, posiadszy swj skrawek pustyni, stworzy tam wasne istnienia - kalekie i uomne, bo tylko takie mogy by dzieem wstrznitej,

czciowo zniszczonej potgi, w ktrej zawodzi znany nam ju mechanizm samoistnego wyrwnania poziomu cieczy w naczyniach - jeli zosta przy tym przykadzie - zarazem za nie ma wiadomoci, ktra mogaby jako ow samoistno zastpi. Wydaje si, e Srebrne, to znw Zote Wstgi zyskuj dominacj w sposb najzupeniej przypadkowy, jedynym za stanem, ktry nie zdarza si prawie nigdy - jest stan choby wzgldnej rwnowagi... Powstay wic rolinne i zwierzce gatunki albo wrcz niezdolne do istnienia (bo niezdolne do obrony i walki o przetrwanie), albo znowu niesychanie drapiene, ktre wytpiwszy najpierw to wszystko, co

nie zdoao si obroni, teraz wyniszczaj si nawzajem. Spord owych gatunkw dwa zostay wybrane do noszenia rozumu - tak jak na naszych ziemiach Szer wybraa ludzi, koty i spy. Alerskie gatunki rozumne nazwano Zotymi i Srebrnymi Plemionami - cho oba dostay rozum przy wyranej dominacji Zotych Wstg. Wyglda jednak na to, e w przypadku gatunku, ktry zwiemy Srebrnym Plemieniem, dominacja ta nie bya a tak wielka. Czym konkretnie rni si te gatunki wiesz, Wasza Godno, lepiej ode mnie, jak sdz. Teraz pragn rozwia, Panie, twoje wtpliwoci dotyczce przeniesienia

wojny na terytorium Aleru. Przyznam, e ju sam ten pomys wzbudza trwog. Musisz przecie wiedzie, Wasza Godno, e to niemoliwe, a ja dodatkowo twierdz, e nigdy moliwe nie bdzie. Najpierw zrozum, e pod niebem Aleru przetrwao to tylko, co miao w sobie do niszczcej siy, by przetrwa, wzgldnie zyskao rozmiary tak monumentalne (drzewa, pncza!), e ju dla samej wielkoci zniszczy tego zwyczajnie niepodobna. Musiae przecie widzie zwierzta, jakie czasem przychodz z tamtej strony granicy. Przed niepowstrzyman inwazj ratuje Armekt to tylko, e alerskie gatunki s wyranie o wiele bardziej zalene od yciodajnej - dla nich - siy

Wstg, ni szererskie gatunki od Pasm Szerni. Pod naszym niebem nie mog si rozmnaa, za ich siy yciowe uciekaj niezwykle szybko, czyli inaczej mwic - nastpuje przedwczesne starzenie i mier. Nie inaczej dzieje si w przypadku Zotych i Srebrnych Plemion, ale przecie owe gatunki wcale nie chc osiedla si na ziemiach armektaskich, czyni tylko krtkotrwae wyprawy dla upw. Szererski rozum wydaje si by nierozerwalnie zwizany z do znaczn dugoci ycia. Udao si to take w przypadku rozumu powoanego przez Aler - i tym samym dwu, czy nawet trzykrotnie szybsza ucieczka si yciowych, podczas pobytu na ziemiach Armektu, nie jest dla Alerczyka zbyt

wielk ofiar, gdy w gr wchodzi, powiedzmy, wyprawa trwajca tydzie. Mona by zatem sdzi, e uczynienie pnocnego Armektu ziemi niczyj zlikwidowaoby problem wiecznej wojny raz na zawsze. Kopot w tym, e po pierwsze s to najyniejsze ziemie Twego Kraju, Panie, a po wtre nie wiemy, do jakich ofiar i wyrzecze naprawd zdolny jest alerski wojownik, czyli - inaczej mwic - jak dalekie i dugotrwae wyprawy gotw jest przedsiwzi. Pjdmy dalej, Panie. Ot zawieszone ponad wiatem Szer i Aler rozdzielone s szerokim pasem nieba niczyjego ale czasem sigaj tam ich

wpywy. To tumaczy, dlaczego bojowa sprawno Twych onierzy nie zawsze jest taka sama. Pobyt pod obcym niebem nie pociga u nas takich nastpstw, jak u gatunkw alerskich; przecie jednak onierze nie mog czu si dobrze, gdy nad gowami maj Wstgi zamiast Pasm. Oto zreszt kolejny i najwaniejszy powd, dla ktrego wtargnicie na terytorium Aleru nigdy nie bdzie moliwe. Dla kota, ktrego rozum jest chyba nieudanym dzieem Szerni - by moe. Ale nie dla czowieka. Zauwa Panie, e koty wyranie nie s zdolne do zagbiania si w sprawy takie, jak natura Pasm Szerni (czy, sigajc bliej, choby wysza matematyka). Szer jest dla nich zjawiskiem jak powietrze lub

ogie, wic oczywistym - i nic wicej. Siy sprawcze Szerni s dla kota niemal identyczne w swej naturze z niszczcymi siami ognia, na przykad. Nic z owych si nie wynika, oprcz goego faktu. Wyjaniam to dlatego, e wielka armia zoona z samych kotw mogaby pewnie podj prb wyniszczenia wroga na jego wasnym terenie; dziwna skaza umysu, jak jest u kota niezdolno do pojcia spraw niekonkretnych, zdaje si go ochrania przed wraeniem obcoci, tak dokuczliwym dla ludzi, gdy dostan si pod wpyw Aleru. Nie znam jednak siy, ktra mogaby skoni koty do wydania witej wojny czemu, co wcale ich nie obchodzi. Pojedynczy kot, a moe

dziesi lub sto kotw, moe czyni to albo tamto; przecie masz kocich onierzy, Wasza Godno? Ale pojmij rnic: ot Armektaczycy s narodem bronicym wasnego kraju, podczas gdy kot to tylko najemnik. Przecie nie ma kocich narodw, ani nawet kocich jzykw, nie ma te nic, co kot uznaby za swj kraj - jest mieszkacem wiata po prostu, co zreszt nawet nie dziwi zwaywszy, i koci rozum pojawi si wwczas, gdy Szerer ju od dawna urzdzony by na ludzk mod. Musisz wic zrezygnowa, Wasza Godno, z myli o przeniesieniu wojny na alerskie ziemie, z powodw zarwno militarnych, jak i naturalnych. Armektaska armia ludzi nie dokona

podboju Aleru. Ju sam cie Wstg, kadcy si czasem w przestrzeni niczyjego nieba sprawia, e Twoi onierze, Komendancie, staj si apatyczni i mniej waleczni - pomyl wic, jakim byliby wojskiem pod samymi Wstgami? Wrmy jeszcze do pogranicza. Rzeczywicie, Panie, nie mylisz si sdzc, e granica jest ruchoma. Jej przemieszczanie si to proces niezwykle powolny, ale czasem zdarzaj si poruszenia do wyrane, a nawet gwatowne. To wanie Czas Przesunicia, o ktry, Panie, pytasz. Aler bd Armekt mog w cigu miesica lub dwch traci wtedy (albo

zyskiwa) cae mile terenu. S to jednak przemieszczenia krtkotrwae, a cilej: im dalej i gwatowniej przesunie si granica, tym prdzej powrci do wczeniejszego pooenia. auj, Wasza Godno, ale nie syszaem, by ktokolwiek umia przewidzie nadchodzce Przesunicie. Mgbym oczywicie podzieli si z Tob przypuszczeniami wasnymi, a take innych Przyjtych - ale s to wanie tylko przypuszczenia, pozbawione jakiejkolwiek wartoci dla dowdcy, pragncego zwikszy szans swych onierzy. Na sam koniec zachowaem, Wasza Godno, spraw, ktra mnie

prawdziwie intryguje: mam na myli owe dziwne wieci, rozpowszechniane przez onierzy, ktrzy, jak mi piszesz: odkrywali przedziwnie wymowne rysunki na tarczach zabitych wrogw i wysnuwali z nich cae historie. To szczeglne, Panie. Ot by moe syszae, e stwrcza rola Szerni jako takiej zakoczya si w momencie powoania wiata oraz gatunkw rolinnych i zwierzcych. Rozum, nadany kolejno ludziom, kotom i spom, jest ju dzieem nie caych Pasm, lecz wydzielonej z nich ywej czci. Owa ywa cz Szerni, symbolizujca wszystkie jej treci, jest zarwno istot, jak i czyst sprawcz potg. W jzyku starogrombelardzkim zachowao si jej

imi brzmice: Rongolo Rongoloa Kraf, czyli Wielki i Najwikszy Upiony. Ot musisz wiedzie, Wasza Godno, e dotd przyjmowano, i Aler dajc rozum swoim gatunkom, uczyni to bezporednio, moc caej swej treci, wic inaczej ni Szer. Niezwykle zajmujce s zatem opowieci Twoich onierzy, tym bardziej e, jak zapewniasz, s wrd nich tacy co znaj kilka sw z jzyka Alerw. Nie potrafi powiedzie, czy alerskie rysunkilegendy o Bogu-Dawcy Mdroci mog mie oparcie w rzeczywistych wydarzeniach. Jest to, Panie, moliwe. Nie widz adnych powodw, dla ktrych Aler nie mgby wydzieli ze swej treci istot-potg sprawczych,

podobnych do Rongoloa Krafa. Lecz zaznacz, i jakkolwiek jest to moliwe, to jednak wysoce nieprawdopodobne. Na przestrzeni wiekw nigdy o czym takim nie syszano. Bd zdrw, Wasza Godno. Wierz, i zapisawszy owe karty, odrobiem chocia cz zaniedba, bdcych udziaem moim i tych wszystkich, ktrzy stale pogreni w swoich rozwaaniach, nieledwie zapomnieli o wiecie, ktry ich wyda i ktry - wci idc naprzd - nie czeka, a za nim nad. - z Grombelardu Kreeb-lah agar

(Przyjty przez Pasma)

CZ I Krgi Arilory

Rozdzia pierwszy

- Zabiegaem o sta zaog dla tej wioski, tam powinna kwaterowa dziesitka piechoty. Ano, stao si. Pewnie spotkasz patrole z Alkawy. Moliwe, e natkniesz si nawet na jaki wikszy oddzia, oni te nie s gusi ani lepi. Dziaaj wtedy podug uznania... ale nie ycz sobie, by doszo do awantur. Zrozumiae? Podsetnicy z Alkawy bez sowa przejd pod twoj komend, natomiast setnicy bd si z

tob wykca. Jeste moim zastpc, i na swoim terenie, ale znw oni nale do Alkawy, ktrej podlegamy. Nie ustalicie starszestwa. Ustp zatem. Nie zamierzam znowu tumaczy si za ciebie. Jeli dojdzie do wsplnych dziaa z alkawczykami, powcignij ambicj. pisz, Rawat? Syszysz co mwi? Niezbyt dua, nawet troch ciasna izba, bez adnych wtpliwoci naleaa do samotnego mczyzny (lub samotnych mczyzn) - panowa w niej bowiem swoisty ad, jakiego nie cierpi adna kobieta. Kada rzecz znajdowaa si nie tam, gdzie wypadao, ale tam, gdzie najbardziej bya pod rk. Cynowy

kubek sta obok zarzuconej jakimi futrami awy. Wojskowy paszcz i krtki kouszek (ten ostatni nie uywany od zimy) wisiay na koku wbitym tu przy futrynie drzwi; oczywicie byy tam zawad, ale znay swoje miejsce, wisiay tam zawsze i koniec. Na zbitym z prostych desek stole leao, obok jakich zapisanych inkaustem stronic, p bochna czerstwego, czarnego chleba i gomka sera, dalej za skrzany pas, do ktrego przypita bya pochwa. Obnaony miecz najwyraniej suy do krajania sera, bo okruchy przylgny do ostrza. Pod stoem stay wysokie, skrzane buty jedca, zupenie nowe. wiece znajdoway si w prawym, za krzesiwo i hubka w lewym bucie.

Uchylone drzwi pokazyway wntrze drugiej izby, bdcej chyba sypialni dwch ludzi. cile, dwch mczyzn. Z pledw, ktre miay okrywa posania, uczyniono co w rodzaju kobiercw na pododze. A jednak, pomimo pozorw baaganu, do byo odwiedzi te izby trzykrotnie, by poczu si jak u siebie; wszystkie nalece do gospodarzy przedmioty zawsze byy stawiane, wieszane i kadzione dokadnie w tych samych miejscach. Taki baagan to ad... Izby naleay do setnika-komendanta Erwy, jednej z armektaskich stanic na pnocy, oraz jego zastpcy. - pisz, komendant, Rawat? wysoki i powtrzy potny,

jasnowosy mczyzna, liczcy lat mniej wicej czterdzieci. - Czasem myl, e naprawd powiniene wreszcie obj wasn stanic, zamiast siedzie tu i marnowa si na stanowisku zastpcy. Trzydziestoletni lub troch starszy oficer, redniego wzrostu, dobrze zbudowany, odwrci spojrzenie od okna. Mia na sobie prost kolczug, wyoon na szerok, czarn spdnic do kolan, na nogach za mocne buty takie same jak te pod stoem. Kolczug okrywaa niebieska narzuta z oznaczeniami setnika legii; biao zakoczone, wycinane w trjktne zby rkawy, a take dolny skraj tuniki, dodatkowo odgrodzone byy od

niebieskiej caoci ciemnoszarym paskiem honor-gwardzisty. Istotnie, dziwio, e oficer tej rangi, zamiast ubiega si o samodzielne stanowisko dowdcze, woli bra w Erwie niszy od. - Nie pi, Ambegen. Sysz powiedzia, przesuwajc doni po krtkich, czarnych wosach. - Ambicj powcign. A lepszego zastpcy nie znajdziesz, bo poza t ambicj niewiele mam wad... - Z t ambicj to nie taka prosta sprawa - przerwa tamten. - Ja wiem, Rawat, czego ty si boisz: tego, e objwszy komendantur, bdziesz musia siedzie w obrbie palisady,

zamiast hasa po stepie. To rozumiem. Ale z drugiej strony mczysz si przecie, suchajc moich rozkazw. Nie bardzo wiesz, czego by chcia, i to jest cay twj problem. Rawat przygryz czarnego wsa. - Ilu dasz mi ludzi? Zalego krtkie milczenie. - Trzydziestu, nie wicej - rzek wreszcie Ambegen, doskonale wiedzc, e to dwa razy za mao. - Wybierz najlepszych. Wystarczy ci omiu konnych? Rawat potar podbrdek.

- Wolabym wicej. - Dobrze, we dwunastu. Czterech musz mie tutaj... to nawet mniej, ni trzeba do patroli. No i zabierz kota, rzecz jasna. Nic mi po nim w obronie palisady, a ty bdziesz mia wietnego zwiadowc. Rawat znowu odwrci si ku oknu. Rozpite w ramach bony dawno popkay i mg widzie onierzy na majdanie. - Gostar z czterema szkoli nowych topornikw w Alkawie i chyba ju zostanie tam na dobre, bo na setk cikozbrojnych maj tam zaledwie czterech dziesitnikw. Podpisae jego

przeniesienie? Ano wanie. Omiu poszo z wozami po odzienie i ywno... Czterdziestu piciu na wyprawie... Gdy odejd, zostanie ci dwudziestu kilku. Jeli jaka zgraja przejdzie rzek, to po tobie. Nie obronisz si. - Ano, chyba nie. Znw zamilkli. Zwiadowcy Alerw obserwowali stanice prawdopodobnie bez przerwy. Niemal zawsze, gdy znaczniejszy oddzia wojska wychodzi w pole, osabione zaogi zmuszone byy odpiera nocne szturmy na way i palisady. Niedawno omal nie pada

Alkawa, trzy razy wiksza od Erwy, po ssiedzku pooona gwna stanica okrgu. Przypadek sprawi, e wysani przeciw duej zgrai jedcy wrcili wczeniej i - niespodzianie uderzywszy na oblegajcych - rozbili ich w drobny mak. Ale z bronicej czstokou piechoty mao kto zosta przy yciu, odsiecz przybya dosownie w ostatniej chwili. Gdy przysano uzupenienia, nowych onierzy nawet nie mia kto podszkoli... To dlatego Erwa posaa tam swojego dziesitnika i paru dowiadczonych legionistw. Rawat dopiero co wrci z Alkawy. I wci jeszcze by pod wraeniem zniszcze, jakich doznaa ta naprawd silna placwka.

- No to jak? - zapyta. - Wezm trzydziestu ludzi, a potem, mylisz, e gdzie z nimi wrc? Na pogorzelisko, grzeba trupy? eby jeszcze byo co grzeba! Jak dostanie was Srebrne Plemi, to pewno co tam pozdejmuj z pali i krzyy. Ale jak przyjd zoci... - Zoci nie potrafi zdobywa palisad, to ju prdzej zjedz ciebie w polu... Co mi tu wygadujesz? O co chodzi? Nie chcesz i? Pucili ju z dymem wiosk, jutro pewnie... - Chc i! Ale chc take mie dokd wraca. Daj mi wszystkich konnych, ca szesnastk, i kota. Piechurw zatrzymaj, tylko przeszkadzaj mi w stepie.

Ambegen umiechn si lekko. - Zaczynamy od pocztku, tak? Posuchaj, Rawat, jeste znakomitym dowdc jazdy... Zastpca achn si. - Nie przerywaj mi. Jeste a zbyt dobry do tej wojny. Marz ci si wielkie szare, zajmowanie tyw wrogim wojskom, przejmowanie taborw. I gdyby o to chodzio, nie znalazbym lepszego od ciebie. Ale chodzi o upilnowanie paru wiosek. Nie zaley mi na tym, eby wygra wojn, bo to niemoliwe. Zaley mi na tym, eby nie spono wicej domw. Przesta! Nie

zamierzam sucha tych bzdur! - zawoa z nagym gniewem. - Nie jestem dowdc jazdy, ale mam pojcie, do czego jest zdolna, a do czego nie! Co z tego, e atwiej ich odnajdziesz? Co z tego, e atwiej odskoczysz? Nie uderzysz otwarcie na zgraj, bo ci wdepcz w ziemi razem z tymi szesnastoma ludmi! Bdziesz kry wok, tu urwiesz piciu, tam dziesiciu, w kocu ich zniechcisz do wyprawy, ale zanim to nastpi, pjd z dymem nastpne dwie wioski. Albo trzy lub cztery, jak nie bdziesz mia szczcia. Nie! Wemiesz trzydziestu ludzi, w tym przynajmniej dziesiciu cikozbrojnych. To i tak za mao, ale masz przynajmniej jakie szanse. Twoja

gowa w tym, eby znale t zgraj i zmusi do walnej bitwy. Jednej bitwy, po ktrej to, co z nich zostanie, na eb na szyj pogna byle dalej od wiosek, ktrych bronisz. Jak wszyscy przy tym pooycie gowy, to trudno, za to wam pac. Koniec! Powiedziaem. - Topornicy s po to, eby broni stanic. Od biegania za Alerami jest jazda. - Ale jazda posza w pole dwa dni temu i such po niej zagin. Wemiesz wic to, co jest. - Such zagin po jedzie, bo dae j...

- Wiem, komu j daem, Rawat. - Stanice... - Stanice wzniesiono tu po to, eby broni wiosek, nie stanic. Koniec, powiedziaem! Rawat zamilk. Od dwch lat by ze swoim dowdc szczerze zaprzyjaniony, niemniej wiedzia, kiedy moe pozwoli sobie na spory, a kiedy musi posucha rozkazu - czy mu si to podoba, czy nie. - Zrobi co do mnie naley powiedzia. - Pchnij goca do Alkawy, moe przynajmniej przytelepi si te ich szkuty z paroma ucznikami. Bo jazdy to

maj akurat tyle, co my. - Zrobi tak. Rawat pokrci gow i wyszed. Stanwszy na majdanie, skin na przechodzcego nieopodal onierza. - Woaj mi podsetnika. onierz pobieg speni rozkaz. Rawat czeka, zastanawiajc si nad skadem oddziau. W Erwie sprawy miay si tak, jak w wikszoci przygranicznych stanic: podzia na psetki bd trzydziesitne kliny, a tym bardziej - w przypadku wikszych

garnizonw - na zoone z klinw lub psetek kolumny, by najzupeniej formalny. Uzupenienia z gbi kraju przybyway do regularnie, ale skaday si z onierzy rnych formacji, nie dajcych si wpasowa w sztywne ramy organizacyjne. Regulaminy przewidyway, e poow onierzy garnizonu winni stanowi jedcy, reszt za, w rwnych proporcjach, piesi ucznicy i cikozbrojni tarczownicy-topornicy, cho byy oczywicie odstpstwa od tych norm. Uzupenienia przysyano na podstawie raportw sporzdzanych przez komendantw stanic (wanie taki raport Rawat zawiz, dopiero co, do Alkawy, by po zatwierdzeniu przesano

go dalej). Ale gdy nowi onierze docierali na miejsce, dane o stratach zawarte w raportach byy ju zwykle mocno przedawnione. Przede wszystkim jednak podjazdowa wojna, sprowadzajca si do gonitw po stepach i lasach, rzdzia si innymi prawami, ni regularne bitwy w polu, gdzie tysice ludzi koniecznie naleao uj w jednolite pod wzgldem liczebnoci i uzbrojenia oddziay. Pod Pnocn Granic lepiej sprawdzay si doranie formowane grupy, w ktrych liczba onierzy poszczeglnych formacji dobierana bya w zalenoci od potrzeb. Zwykle te pozostawiano wychodzcym w pole oficerom woln rk w zakresie doboru ludzi. Zwykle - ale oczywicie

nie wtedy, gdy byo to zwyczajnie niemoliwe. Rawat mg co najwyej zyma si na los, ktry sprawi, e pod jego nieobecno w stanicy komend nad wychodzc w pole jazd obj kto inny (ech - i kto?!), jemu za przypado w udziale dowodzenie oddziaem zoonym w wikszoci z piechoty. I to piechoty cikiej, wietnej do miadcych uderze i przydatnej w obronie stanic, lecz zupenie niezdolnej do dugotrwaego biegania po wertepach. Dla lekkiej jazdy, a nawet pieszych ucznikw, wielkie chopy w kirysach, z nabiodrkami, w pzamknitych hemach, w kolczych rajtuzach wzmocnionych nakolankami z potnymi tarczami i tgimi toporami...

sowem: cae to chodzce elastwo byo niczym kula u nogi. Ale c? Racj mia Ambegen: na czele szesnastu jezdnych dao si najwyej prowadzi ma wojn szarpan, obliczon raczej na znuenie, nili wyniszczenie przeciwnika. Mogo to oznacza wydanie mieszkacw paru wiosek na rze... Zamyliwszy si, Rawat nie od razu zauway zbliajcego si podsetnika. Unis gow, gdy tamten by tu. - Zbierz mi ludzi, wszystkich powiedzia, nim oficer otworzy usta. Wychodzimy.

Wkrtce sta przed rwnym, zwartym szykiem. Na pocztku jazda, potem kilka krokw wolnego pola i piechota. - Wychodzimy - rzek krtko; wszyscy wiedzieli, co to znaczy. - Potrzebuj trzydziestu ludzi. Najpierw ochotnicy. Jezdni, dla ktrych monotonne patrole wok stanicy byy tyle mczce, co nudne, bez wyjtku postpili do przodu. Z piechoty zgosio si czterech. Zawsze tak byo. Piechurom nie chciao si wyciga ng w forsownych marszach, woleli siedzie w obrbie palisady, gra w koci, czasem duba przy naprawie umocnie... Rawat starannie wybra dwunastu jedcw i czternastu pieszych, do ktrych zaraz doczyli

ochotnicy. Skoro tak czy owak nie mg mie szybkiego oddziau, postawi na si: pord wyznaczonych byo a dwunastu topornikw. - Osiemdziesit do stu gw, ale moe by i wicej - rzek zwile. - Wieci s jak zwykle przesadzone, trudno na nich polega. Spalona zostaa umocniona wioska, mczyzn wybito, kobiety pokaleczono, ale zginy tylko nieliczne. Oszczdzono dzieci. Mwi o tym bo chc, ebycie wiedzieli, e tym razem idziemy do bitwy, nie na polowanie. onierze wymienili spojrzenia. Z tego, co powiedzia setnik, wynikao, e czeka ich przeprawa ze Srebrnym

Plemieniem, nie Zotym. Srebrni wojownicy wydawali si mie co w rodzaju sumienia: rabowali i palili, ale rzadko mordowali bez potrzeby. Byli jednak - wanie wojownikami, podczas gdy Zote Plemiona skaday si z dzikich bestii, u ktrych trudno byo odnale bodaj lad rozumu. Walka ze zotymi bya znacznie atwiejsza, bo nie chodzio o nic wicej, jak tylko o wymordowanie hordy krwioerczych, ale gupich p-zwierzt, nie wiedzcych co to taktyka, plan, czy wspdziaanie. - Jeli s jakie pytania - rzek Rawat - to teraz. Odezwaa si Bireneta, wysoka, tga

dziewczyna o sile konia: - Czy nadal nie wolno obcina tych wspaniaych jaj, panie? Gruchn miech. Srebrni Alerowie rzeczywicie mieli mskie narzdy nadzwyczaj dobrze rozwinite; swego czasu Bireneta poucinaa zabitym te trofea i cay ich pk zawiesia na palisadzie stanicy. Miso zgnio i zaczo mierdzie, wwczas Rawat zabroni podobnych praktyk w przyszoci. - Nadal - odpar, starajc si zachowa powag. Uciszy onierzy. Inne pytania? Nie byo.

- Dobrze. Pjdzie osiem koni jucznych. Oprcz tego kady ma mie ywno dla siebie na trzy dni. Przygotowa si. Wymarsz zaraz po posiku. Wszystko. Zaczli si rozchodzi. Zatrzyma jeszcze dwch mczyzn i skin na kota, ktry ze zwyk dla dyscypliny pogard wylegiwa si pod palisad, zamiast stan w szyku razem ze wszystkimi. Nie byo na to rady. Kocur przylaz leniwie. Oczywicie, pomimo oddalenia, wietnie sysza, co i o czym mwiono. - Dorlot, twoje zadanie jak zwykle rzek setnik. - Wyrusz wczeniej, choby zaraz, jeli nie jeste godny. Id na poudniowy wschd, do tej spalonej

wioski; to bya ta grombelardzka, wiesz, ktrej nazwy nie sposb wymwi mia na myli wie zaoon przez osadnikw z Drugiej Prowincji; rzadko, ale zdarzay si i takie. - Rusz w tym samym kierunku. Wr po wasnych ladach, a znajdziemy si. Kot sta nieruchomo, unisszy ku dowdcy te lepia. Potem ruszy dalej, tak jak przyszed, leniwie, nawet sowem nie potwierdzajc, e odebra rozkaz. Pynnym kocim truchtem dotar do palisady po przeciwnej stronie, ni znajdowaa si brama, bez wysiku wlaz na czstok i znikn. Rawat zna koty wystarczajco dugo i dobrze, by wiedzie, e caa ta nonszalancja adn

miar nie wynika z lekcewaenia osoby dowdcy... Czworononi kosmaci zwiadowcy byli znakomitymi onierzami i wietnymi towarzyszami broni. Jeli zasza taka potrzeba, potrafili dziaa w zespole - ale najlepiej sprawdzali si wykonujc samodzielne zadania. Nie miao jednak sensu - i byo rzecz zupenie beznadziejn - wdraanie ich do zwykej wojskowej dyscypliny... Jeszcze zanim Dorlot znalaz si na szczycie palisady, Rawat przenis spojrzenie na niewysokiego, szczupego mczyzn z krzywymi nogami jedca. onierz obraca w doniach, to znw wtyka midzy zby krtk, niezgrabn fajk. Pomimo, i wygasa, rozsiewaa wok

zapach wrcz poraajcy. - Masz dwch ludzi wicej, ni przewiduje regulamin, Rest - powiedzia setnik. - Poradzisz sobie? Dziesitnik zamruga oczami i znowu wyj z ust fajk, wycigajc rk tak, jakby chcia j poda dowdcy. Rawat cofn si odruchowo, ale onierz umiechn si zrozumiawszy, e pytanie byo artem. Setnik rzadko artowa. - Podziel jako ludzi na trjki, wyznacz trjkowych. Ty, Drwalu, to samo z piechot - nazwane Drwalem chopisko z niedwiedzimi barami i szerokim pasem topornika, wyprostowao si subicie... co

sprawio, e Rawat musia jeszcze wyej zadrze gow. - Masz ludzi z dwch rnych formacji, ale lepiej ich nie mieszaj. Niech trjki bd lekkie i cikie, nie mieszane, to si nie sprawdza. Te wyznacz funkcyjnych... Aha, tylko adnej kobiety, jak poprzednio. To by gupi pomys i nie powtarzaj go wicej. Najlepiej obie uczniczki wsad do jednej trjki, pod komend Astata. atwiej bdzie mie je na oku... Wszystko. - Tak, panie. onierze odeszli niespiesznie. Rawat przez dug chwil patrzy, jak flegmatycznie zdaj w kierunku budynkw mieszkalnych. Drobny

dowdca jazdy wyglda u boku topornika jak mysz przy borsuku. Setnik zastanawia si przez chwil, skd bierze si ta powolno, nowi onierze jej nie mieli, ale z czasem stygli prawie wszyscy. Chodzili niespiesznie, mwili powoli, uli tak, jakby ksy rozrastay im si w ustach, wszystko robili dokadnie, bez popiechu. Ale tylko w obrbie palisady, potem ta powolno znikaa. Mogo si wydawa, e podczas pobytu w stanicy odkadaj siy na pniej. Na wyjcie. Zreszt - on sam take nie by wyjtkiem... Stojc na majdanie, zobaczy niosc

juki Birenet. Chd miaa troch niezgrabny, stopy stawiaa palcami do rodka. Gdyby nie wzrost i tusza, byaby wcale niebrzydka. Miaa regularne rysy twarzy, a kdzierzawe, dugie wosy, cho ujte w niedbae wzy, rozburzon fal spyway do poowy plecw. Nie lubi kobiet w legii. Chocia byy z reguy znakomitymi uczniczkami - bo przyjmowano do wojska tylko takie. Przecie nikomu nie zaleao na sabym i marudnym onierzu, ktry przecitnie strzela. Przymykano wic oko na niedostatki tyzny i krzepy, lecz w zamian dano chocia strzeleckich umiejtnoci na naprawd wysokim poziomie. Rawat umia doceni te

umiejtnoci... ale jednak niechtnie widzia kobiety w bitwie. W stanicy to co innego. Pewna ilo onierek, nie bronicych zbyt gorliwie niewinnoci, bya niewtpliwie potrzebna. Chocia Bireneta bya dobrym onierzem nie tylko, hm, w stanicy... Musia to przyzna. Dziwna kobieta, nie bojca si nikogo i niczego. Odebrano jej stopie dziesitnika i przeniesiono do Erwy z Alkawy, po tym, jak wyrna swojego dowdc w eb tarcz, nazwawszy go najpierw tchrzem. Bezpodstawnie zreszt. Wida miaa zy dzie. Bolesne krwawienie. onierz. Pogodzi si jednak z obecnoci kobiet w pieszych formacjach lekkich.

Kto taki, jak Bireneta, mg suy i w topornikach. Ale kobieta w jedzie? nie, tego nie rozumia. I tym bardziej gniewa go fakt, e gdy tkwi w Alkawie, jego konni ucznicy dostali si pod komend - wanie kobiety! Peen niechci i najgorszych przeczu szczerze ba si o swoich ludzi. Chocia, tak naprawd, bardziej byli to jej ludzie... Zniecierpliwiony i rozdraniony napywajcymi mylami, poszed do siebie. Wyj ze skrzyni pas z mieczem, zabra uk i strzay, a po krtkim namyle take lekk wczni. Jako oficer, bardzo rzadko uywa tej broni. Teraz jednak mia tak mao jazdy, e

kady dodatkowy grot mg przyda si podczas szary. Dorzuci jeszcze rkawice i sakw z paroma drobiazgami. Drug, pust, przeznaczy na ywno. Na wierzchu pooy hem otwart ebk lekkiej jazdy. Dorzuci peleryn. Potem poszed do stajni wybra konie.

*** Zanim wyruszyli, podzielili si, jak kazaa tradycja, swoimi kopotami, kady te wyoy swoje zastrzeenia i ale do innych, jeli mia takie w sercu. Przed wymarszem winny usta wzajemne niechci; nie wolno bra

utajonej zoci bd urazy na niebezpieczn wypraw. Armektaczycy byli przekonani, e Niepojta Arilora Los Wojenny - odwraca si od tych, ktrzy stajc w zbrojnym szeregu, ywi skrywany al do towarzyszy broni. Czasu byo mao, ale znaleli par chwil, by usi pnago w wielkiej izbie jadalnej, napi si wina, poartowa. Take i Rawat zajrza na krtko, odoy na bok swj stopie; by dowdc tych ludzi i mia wkrtce szafowa ich yciem, teraz jednak stary obyczaj nakazywa mu zrwna si z nimi i pokaza, e wobec wojny i Wyrokw Arilory wszyscy onierze s rwni, bez wzgldu na penione funkcje. Mia na sobie pancerz i nie zdejmowa

go ju, ale przepi do legionistw i zdobywszy si na szczero, mrukn co pgbkiem o palcej tsknocie za on, ktrej nie widzia od roku. Docenili to, bo - zamknity w sobie prawie nigdy nie pokazywa innej, ni spokojna i nieprzenikniona, twarzy. By pord tarczownikw Grombelardczyk, krpy, jasnowosy mczyzna, potny jak jego topr. Najpierw, bardzo sabo znajc armektaski jzyk, nie mg poj dziwnych tradycji i zwyczajw. A i pniej, gdy przyswoi sobie znaczny zasb sw, nie bardzo rozumia, co prbuje mu si wytumaczy... Wszystko wydawao mu si prostsze, ni widzieli

to nowi towarzysze broni. Bya walka i mier - wasna albo wroga. Naraz kazano mu wierzy, e los i szczcie wojenne mona obrci przeciw sobie, bd pozyska. Powiadano, e wojna to jeszcze jeden dziwny byt, zawieszony midzy wiatem a Szerni, byt najpotniejszy ze wszystkich, bo i sama Szer mu podlega... e wojna to co ywego, zoliwego albo askawego... Grombelardczyk nie mg tego poj. Gorszya go i troch niepokoia symboliczna nago onierzy przed wymarszem, bdca dowodem czystoci sumienia i myli. Ale teraz siedzia razem z innymi, drapic szerok, wochat pier i pocigajc wino z kubka. Raz przeamawszy uprzedzenia

ujrza, e takie jednoczesne obnaenie ciaa i duszy czyni wobec towarzyszy dziwnie bezbronnym - ale przez to wzmaga do nich zaufanie... Wszyscy spord zgromadzonych w izbie mieli jakie swoje problemy i urazy, tak jak nago skrywane na codzie. Odsonicie si, czasem, byo potrzebne i mdre. Nawet, jeli trudno byo przej wiar w moc Arilory... Tu przed opuszczeniem stanicy, na majdanie, wszyscy konni usiedli w krg na ziemi dotykajc jej domi by pikny zwyczaj jazdy - pomilcze przez krtk chwil i poprosi w mylach Niepojt Pani - swoje szczcie wojenne - o mono dotykania ziemi

zawsze tak, domi, agodnie i chtnie, nigdy za krwawym czoem po upadku z konia. Rawat pierwszy wyjecha poza bram. onierze ruszyli jego ladem. Najpierw sza piechota, cika i lekka, potem jazda, dostosowujc tempo do rwnego kroku prowadzcych. Wyszli jak na paradzie, trjkami, rwno. Dopiero, gdy brama zamkna si za nimi, rozlunili szyk. Rawat zatrzyma konia, oddzia min go. Nie bdc widzianym, pozwoli sobie na nieznaczny umiech. Martwi go mieszany skad oddziau - ale krzepi duch, bojowa sprawno i prezencja onierzy. Cikozbrojni, w odsonitych

kirysach, z krtkimi mieczami w okutych elazem pochwach, nieli tylko swoje topory i niedue torby z prowiantem. ucznicy, w narzuconych na kolczugi tunikach, prezentowali si mniej gronie, ale bardziej zawadiacko, ze sterczcymi u ramion biaymi pierzyskami strza, w srebrzystych kapalinach na gowach. Wreszcie jazda na gorcokrwistych kasztanach, w lekkich lamelkowych pancerzach lub kolczugach, okrytych tunikami takimi jak u ucznikw, z wczniami w tulejach przy siodach, a ukami i strzaami w sajdakach. Ostatnia trjka prowadzia juczne konie, obcione dodatkowo - nieporcznymi i zbdnymi w marszu - tarczami cikiej piechoty. Zamigotay, tonce w

bkitnych prostoktnych polach, srebrne gwiazdy Wiecznego Cesarstwa. Szli wzdu lasu, dalej rozciga si step, ale na horyzoncie znowu majaczya ciemna linia drzew. Tereny pnocnego Armektu byy niczym olbrzymia szachownica: pole, las, pole, las, gdzieniegdzie niczym samotna szachowa figura - wie albo stanica, adnych drg, wschd, zachd, pnoc, poudnie, toczca si po niebie ta kula soca... Dopiero w rodkowym Armekcie, na Wielkich Rwninach, lasw byo mniej, za to na poudniowym wschodzie przy dartaskiej granicy, rozcigay si ogromne puszcze. Ale najyniejsze ziemie Armektu leay

wanie tutaj, przy granicy z Alerem. Zrazu nie mia ich kto broni... Skcone armektaskie krlestwa i ksistwa, nawet tak potne, jak Wielkie Ksistwo Riny i Rapy, czy Krlestwo Trzech Portw, wobec nieustannych wojen toczonych z ssiadami, nie byy w stanie naleycie zabezpieczy pnocnych swoich granic. By zaludni pogranicze, naleao najpierw roztoczy nad nim cig kontrol i dozr; bez staych garnizonw, mogcych zapewni jak tak opiek wsiom, nie byo nawet co myle o osadnictwie. Dopiero zjednoczenie Armektu stworzyo ku temu moliwoci. Jeszcze przed nastaniem imperium, zgodnie z krlewskim edyktem, osadnictwo na prawie

pnocnym zapewniao omio-, dziesicio-, a nawet pitnastoletni okres wolnizny, w zalenoci od bliskoci granicy. Jednak opieka wojska wci bya saba i niepewna, co powodowao, e zamiast rzeki cigncych na pnoc osadnikw, pyn tylko wty strumyczek. I dopiero po nastaniu imperium Armekt uzyska odpowiednie moliwoci i rodki. Odnowiono dwie potne twierdze, Tor i Rewin, bdce pozostaoci po wewntrznych armektaskich waniach; pomnoono stanice. Poprawione prawo pnocne gwarantowao, po upywie okresu wolnizny, niewysokie i stae wiadczenia na rzecz imperialnej szkatuy: plon z pitej czci ana.

Wyprzedano cz dbr cesarskich, nakadajc na nowych wacicieli obowizek obrony nabytych ziem wynikao to zreszt z logiki faktw: ktokolwiek chcia czerpa zyski z nowych gruntw, musia ich broni przed Alerami, bo zgliszcza nie przysparzay zota. Ryzyko zwizane z osiedleniem si zmalao, za warunki byy do korzystne, by znalazo si sporo chtnych do podjcia wyzwania. Ziemi byo w brd, kady obrabia jej tyle, ile chcia. Wydawano zezwolenia na wyrb lasw i wywzk drewna, ktrego brakowao w poudniowym i rodkowym Armekcie, a jeszcze bardziej w Grombelardzie; byo to drewno konkurencyjne wobec

dartaskiego, bo tasze. Chtnie wydawano te koncesje myliwym. Zyski osigane dziki zagospodarowaniu nowych ziem powoli zaczy przewysza straty, jakie ponosio Cesarstwo dla utrzymania przygranicznych garnizonw. Jednak onierska suba na pomocy bya bardzo trudna, za ycie w wioskach cigle jeszcze niepewne... Zamylony Rawat jecha na samym kocu oddziau. Po jakim czasie otrzsn si nieco. onierze artowali, pord cikozbrojnych rozbrzmieway miechy. Setnik ponagli nieco konia. Wyprzedziwszy jazd i ucznikw, znalaz si wkrtce blisko Birenety,

idcej w drugiej trjce, obok Grombelardczyka. To wok niej skupiay si miechy. Miaa na gowie hem; Rawat nie poznaby dziewczyny, gdyby nie usysza gosu: - ...dlatego bitw lubi. Tak, naprawd lubi. Ale bieganie po tych trawach? To nudne. Tego jebanego biegania nie lubi. - Gadanie. Toczy si, e nady nie sposb. - Idcy z tyu Doltar, najstarszy onierz w stanicy, trzasn obrconym na pask elecem topora potny, osonity kolczug zad dziewczyny. art, cho raczej niewyszukany, spodoba si nadzwyczajnie. Pord miechw i

dogadywa poczto grzmoci si po zbrojach styliskami toporw. Szyk popka, ale Rawat nie przerywa zabawy; owszem, rad by, e onierzom dopisuje humor. Wysun si na czoo, nie chcc biern a natrtn obecnoci psu tego, w czym ani chcia, ani mg uczestniczy. Usysza, jak za jego plecami rozbawieni cikozbrojni poczli, dla odmiany, docina pieszym i konnym ucznikom: - Ile to nios tych patykw z pierzem, no popatrz... Potem rzuca takimi patykami, rzuca, rzuca... Wtem: masz, trafi i zabi. Znowu rozbrzmia miech. miali si na rwni kpicy i wykpiwani. Jak to

zwykle bywa, onierze rnych formacji tradycyjnie rywalizowali ze sob; zwaszcza lekkozbrojni, bardziej cenieni w Armekcie, skonni byli patrze nieco z gry na rbajw. W garnizonach dochodzio nawet do bjek - ale tylko czasem... bo wielkoludy chtnie wybijay ucznikom gupot z gw przy pomocy zydli i aw. Zabraniano takich rzeczy, ale za niezoliwe przytyki nikt nie zamierza kara. - Topornik jak db - podj Doltar natychmiast, gdy miech ucich. - Topr, tarcza... Co grunt, to grunt... Idziesz, zamach i trup, odpychasz tarcz, zamach, trup! Obijaj si o ciebie jak o db...

- Z jednej strony, z drugiej strony podchwyci ktry z ucznikw - a ty jak db: obeszcza ci mog, zanim wyjrzysz z tej swojej skorupy. - Ja ju takiego mocarza ustrzeliam oznajmia Agatra, niechybna uczniczka co to niby db i topr, a jak co do czego, to dzid mia za krtk... A do tego mikk. Ryk miechu zaguszy przeklestwo topornika. - Jak to byo? Hej, Doltar? bezlitonie nalegaa Agatra. Umiechn si nawet Rawat.

Na nocny biwak rozoyli si w malutkim zagajniku. Niewielkie ognisko posuyo do zagotowania zupy z misa i fasoli, potem je zgaszono. Rawat wyznaczy czaty i zarzdzi odpoczynek nocny. Obszed posterunki, potem usiad pod drzewem. Wczga po lasach i stepach by strat czasu. Wiedzia, e na pewno nie odnajdzie zgrai w ten sposb. Zote Plemiona dziaay bezmylnie, jak ogie, ktry niszczc wszystko, szaleje tak dugo, a zostanie ugaszony lub zabraknie mu eru. I tak samo jak znajduje si ogie, znalazby te zot sfor: idc tam, gdzie dymy i uny... Ale Srebrne Plemi robio inaczej:

wypuciwszy zagony, uderzao na wiosk lub dwie wioski - po czym wsikao w lasy i stepy. Szukaj wiatru w polu. Alerscy wojownicy mogli siedzie cicho w byle zagajniku, czekajc a ustanie mrwcza bieganina wojska. Mogli wypyn znienacka dwadziecia albo trzydzieci mil dalej. Mogli te wrci pod ogoocone z zag stanice. Mogli zrobi cokolwiek. Pojawi si nagle w samym rodku Armektu. Co takiego zakrawao nieledwie na cud... a przecie zdarzyo si kiedy. Maa srebrna zgraja przekrada si przez gste oczka sieci, utworzonej z przygranicznych straniczych placwek. Nie wpad na jej lad aden z licznych konnych patroli.

Nie dostrzegli mieszkacy adnej wioski, nie dojrza aden myliwy, nie zauwayli przypadkowi podrni... Zgraja wypyna dopiero pod Rin, w samym centrum jednego z najgciej zaludnionych okrgw Armektu. Nikt nie wiedzia, czego Alerowie szukali tak daleko. upw? Krwi? Jednego i drugiego mogli mie po drodze a nadto... Teraz zaczo si tak samo: zgraja sforsowaa niezbyt szerok, lecz gbok, do wartko pync Lezen - i nie zostaa dostrzeona przez gsto rozstawione posterunki wartownicze. Jednak zaraz potem daa o sobie zna... O wicie, a najdalej przed poudniem,

powinien zjawi si Dorlot. Setnik by pewien, e kot zdy obiec szmat terenu. Wcale nie musia zauway zgrai, mg natkn si na jej lad. To by wystarczyo. Ale mg te przybiec z niczym. Rawat zastanawia si, czy powinien wtedy i do Trzech Wsi, jak sobie pierwotnie zamierzy. Nazwa bya mylca; rzeczywicie miay tam kiedy powsta trzy due wioski, zgrupowane wok maej stanicy. Lecz zasadca z jakich przyczyn wycofa fundusze, zrywajc umow lokacyjn. W efekcie wzniesiono tylko jedn du osad u stp wzgrza. Wie leaa na poudnie

od grombelardzkiej osady, ktr zgraja zdya spali. Gdyby Alerowie ruszyli w gb Armektu, trafiliby prosto do Trzech Wsi. Tylko, e wcale nie musieli rusza w gb Armektu... Rawat nie wiedzia, co robi. Postanowi czeka na Dorlota, a gdyby ten wrci z niczym - odej bardziej na poudnie, rozsyajc konne patrole. Mg w ten sposb przeczesa znaczn poa terenu. Reszta zaleaa od wojennego szczcia. Zwinli obz jeszcze przed witem i wyruszyli w takim samym porzdku, jak dnia poprzedniego. Wolno... Rawata zacza zoci nieporadna, kulawa wczga. Nie czekajc duej na

Dorlota, wysa na zwiady trzy dwukonne patrole. Poniewa w otwartym terenie nie trzeba byo ba si zaskoczenia, rozkaza by piechota zoya swoje bagae i cz broni na grzbietach koni jucznych, ktrym ubyo nieco ciaru (zjedzono dwa posiki). Sakwy z ywnoci i topory, bd koczany, na pozr nie wayy zbyt wiele, jednak setnik doskonale wiedzia, e po przejciu dziesiciu mil w zbroi, pod wysokim socem, mona zmieni zdanie. Skoro mg jakkolwiek uly swym onierzom - czyni to. Konie, idc stale stpa, mogy sprosta wikszemu ni zwykle obcieniu. Koo poudnia zrobili krtki postj i

ruszyli dalej. Przemierzyli nie wicej ni mil. - Dorlot wraca, panie! - zawoaa bystrooka Agatra, wskazujc daleko przed siebie. Rawat osoni oczy doni, ale mino kilka dobrych chwil, nim dostrzeg maleki punkcik. - Na pewno? - To on, panie, nikt inny. Na pewno. Oddzia zatrzyma si bez komendy. Teraz ju wszyscy obserwowali ciemn kropk.

- Ale... - rzeka z napiciem Agatra, wytajc wzrok - on chyba ranny... Biegnie na trzech apach. Rawat zaniepokoi si. uczniczce mona byo wierzy, zna niezwyk bystro jej oczu. - A dalej, za nim? - zapyta. - Nikt go nie ciga? W milczeniu krcia gow, przepatrujc otwart, lekko pofadowan przestrze stepu, a po majaczc na poudniu smuk lasu. - Nie - odpara wreszcie. - Nikt. Obserwowali poruszajcy si wolno punkcik. Zbyt wolno jak na kota.

- Ciko mu - powiedzia kto niegono. - Rest, wyskocz - poleci setnik. Dowdca jazdy cisn kolanami boki konia. W chwil pniej pdzi galopem po rwnej, poronitej traw przestrzeni. Ko i jedziec zmaleli, przemieniajc si w zwart plam. Mruc oczy, obserwatorzy widzieli spotkanie plamy z punkcikiem. Zlay si w jedno. Potem plama zacza szybko rosn, by na powrt sta si koniem i jedcem. Kocur lea na karku wierzchowca, zabawnie wczepiony pazurami w k kulbaki. Nie mia na sobie kolczugi ani mundurowej tuniki, koci zwiadowcy uywali ich niechtnie.

Wielkie grombelardzkie gadba nosiy niekiedy kocie pancerze kolcze - ale gadba byy wojownikami, zdolnymi czasem stan do otwartej walki z czowiekiem, szczeglnie w nocy... Dorlot nalea do tirsw, kotw sporo mniejszych, za to szybszych, trzy razy lejszych od gadba i zrczniejszych. - Co tam, Dorlot? - zapyta setnik, gdy kot zeskoczy na ziemi. - Jeste ranny? - Byem w spalonej wsi - odpar krtko zapytany; koci gos brzmia troch niewyranie i waciwie nieprzyjemnie dla ucha, przywodzi na myl niski, nieco ochrypy pomruk. Zgraja siedzi w lesie. - Dorlot

wytumaczy gdzie. - Posali paru swoich na przeszpiegi. - Krtko opisa drog, ktr obrali zwiadowcy. Wzdu Suchego Boru. Agatra przyklka i obejrzaa rann ap. - Przypadek, drobiazg - rzek kot. Zwyky cier, Agatra. Dzikie psy zagnay mnie w krzaki. Bezpaskie zwierzta byy plag tych okolic. W tym roku jakby rzadziej daway zna o sobie, ale wystarczyo, by Alerowie spalili jeszcze par wsi... Godne kundle nie bray si znikd. Rawat zarzdzi dalszy marsz.

- Odpoczywaj, Dorlot. We jucznego. Agatra wzia kocura pod apy i wsadzia na grzbiet obarczonego bagaami konia. Zwiadowca starannie wybra sobie miejsce midzy pakunkami. Okrci si w jedn, potem w drug stron. Lubi lee porzdnie, nawet podczas podry. Rawat, jadc obok, cierpliwie obserwowa pedantyczne kocie poczynania. - Powiedziaem wszystko, setniku rzek zwiadowca. - Dua zgraja, ale eby wej midzy nich i policzy, musiabym czeka do nocy. Alerowie to nie ludzie, maj oczy i uszy, ktrymi patrz i suchaj. Poaowaem czasu na podchody, lepiej byo i ladem

zwiadowcw. Pokaleczyem si o kolce i siedziaem troch na drzewie, psy byy due, wic wlazem bardzo wysoko. Potem nie mogem zle, chocia poszy. Jak zlazem, ruszyem z powrotem, baem si, e wyjdziecie prosto na zgraj. Ale zwiadowcy Alerw poszli tak, jak powiedziaem: na poudnie, wzdu skraju Boru. Nie mcz mnie, panie. Wypoczty zwiadowca jeszcze ci si przyda, a zmczony doradca na nic. Rawat skin gow. Nie zwrci uwagi na Agatr, ktra wyamaa si z szyku i sza przy koniu Dorlota. Nie przerywajc marszu i co chwil niespokojnie zerkajc na dowdc, czy nie kae jej wraca do szeregu,

prbowaa obwiza zranion przez cier koci ap. Setnik cisn kolanami boki konia i wysun si na czoo pochodu. Nada tempo. Oddzia przyspieszy. Szybkim marszem zdali prosto na poudnie. Rawat dobrze zna okoliczne tereny i nie potrzebowa adnych innych wskazwek ni te, ktrych udzieli mu Dorlot. Zgraja zamierzaa wej w cianin midzy dwoma lasami. Uzna, e najprostszym posuniciem bdzie zabiec jej drog. Musia zatoczy uk, by nie natkn si na powracajcych alerskich zwiadowcw, ani na sam zgraj. By przekonany, e plemi wyruszy natychmiast po ich powrocie;

nie posya si szpiegw po to, by nastpnie czeka, a przyniesione przez nich wieci strac swoj warto... Las, na skraju ktrego ukryli si Alerowie, nazywany by Suchym Borem; zgraja zamierzaa go obej od zachodu, zapewne po to, by unikn wykrycia przez patrole z niedalekiej Alkawy. Rozpociera si na znacznej przestrzeni, wysuwajc w step liczne jzory. Rawat nie wierzy, by alerscy jedcy przebijali si przez gsty i zwarty, obficie podszyty Suchy Br. Sdzi raczej, e - podobnie jak zwiadowcy - pod jego skrajem. Niewidoczni na tle lasu, sami mieliby w ten sposb wietny widok na rwnin,

nie mwic ju o atwoci i szybkoci porusze. Rawat chcia osign skraj Suchego Boru w punkcie, ktry zgraja bdzie musiaa min dopiero nastpnego dnia. Nie chcia nocnej bitwy. Problem polega na tym, e musia dotrze na miejsce jeszcze przed nastaniem nocy. Step nie wszdzie wyglda tak samo, a pod lasem wrcz naleao liczy si z obecnoci jakich nierwnoci, starych wiatroomw... Setnik nie zamierza wdawa si w bitw w terenie, ktrego nigdy wczeniej nie widzia. Przecie, gdyby jego wyliczenia zawiody, mogo jednak doj do nocnej walki. Wtedy byle wykrot, byle dziura, mogy sprowadzi katastrofalne nastpstwa wobec znacznej

liczebnej przewagi przeciwnika.

ruchliwoci

Dowdca legionistw by gboko przekonany, e Srebrne Plemi, raz wyruszywszy, nie spocznie, pki nie dotrze do celu. Alerowie nie potrzebowali snu... czy te raczej - nie sypiali tak jak istoty szererskie. Wszystko, co yo po tamtej stronie granicy, odpoczywao inaczej. Zmysy w pewien sposb czuway. Alerski wojownik, pic, mg wykonywa proste, powzite przed zaniciem czynnoci, takie na przykad jak marsz, lub jazda wierzchem. Mg te w pewnym stopniu kontrolowa swoje poczynania, cho wolniej i mniej

dokadnie, ni na jawie. Czynno tak niewyszukana, jak zdanie ku wytknitemu celowi, skrajem lasu, bez trudu moga by kontynuowana w trakcie snu. Minli niedu wie. Chopi przywykli do widoku konnych patroli, ale wikszy oddzia prawie zawsze zwiastowa kopoty. Rawat posa do wieniakw onierza z ostrzeeniem. Zwykle, po wykryciu zgrai, do zagroonych osad kierowano oddziay piechoty, za teren przeczesywaa tylko jazda. Tym razem, chopi musieli radzi sobie sami. Setnik zastanawia si, czy dobrze wyliczy czas przemarszu, jednak

przyspieszy nie mg. Ju teraz tempo byo prawie mordercze dla piechoty. Rawat z niepokojem patrzy na cikozbrojnych. Byo pne lato, ale soce, ktre tutaj, na pnocy, zwykle niezbyt doskwierao, od paru dni zalewao step nieustannym blaskiem. Bezlitosne promienie rozgrzeway blachy do tego stopnia, e topornicy wrcz piekli si w swoich zbrojach. Spod gbokich hemw spyway strugi potu. Nikt ju nie artowa w szeregach. Setnik widzia, e utrzymujc takie tempo, zwyczajnie wykoczy ludzi. Jeli mia mie z cikozbrojnych jaki poytek w bitwie (a byli - bagatela! gwn jego si), to musia co wymyli.

Wybra najlepszego jedca i rozmwi si z nim krtko. Chcia wiedzie, czy alerscy zwiadowcy wrcili do zgrai. Wkrtce onierz co tchu w koskiej piersi gna na wyznaczony posterunek. Gdy po pewnym czasie wrcili (zreszt z niczym) konni zwiadowcy, ktrych rozesa jeszcze przed poudniem, Rawat zatrzyma oddzia. Wierzchowce dotrzymujce kroku piechocie nie byy zdroone; troch gorzej miay si konie zwiadowcw. Nie zwaajc na to, setnik posadzi topornikw za jedcami, sam take bez ceregieli podzieli grzbiet zwierzcia z wielkim Drwalem. Poleci zwali na

ziemi bagae z dwch jucznych i starannie kryjc niezadowolenie kaza siada na oklep pywym ze zmczenia uczniczkom. Pyskata Agatra tym razem trzymaa jzyk za zbami, nawet nie prbujc podway decyzji dowdcy; pierwszy rzut oka na jej towarzyszk, modziutk Elwin, wystarcza. Dziewczyna lada chwila gotowa bya zemdle. Przez p dnia dotrzymujc kroku rosym mczyznom, zmuszona bya po prostu biec. Jedcy chwycili cugle luzakw. Rawat, zawsze dbajcy o to, by onierze lekkiej piechoty nierzadko przecie towarzyszcy jedzie - umieli cho jako tako trzyma si na koniach, mia powd do satysfakcji. By pewien, e uczniczki mu nie pospadaj.

Zwierzta ruszyy cikim kusem. Czterej ucznicy, uczepieni strzemion, biegli obok. Jezdni wzili od nich nawet miecze i hemy.

*** Do skraju lasu dotarli tu przed zmierzchem. onierze rozjuczyli i rozsiodali konie, pobrali swoj bro i pokadli si na ziemi, niedaleko za lini pierwszych drzew. Tylko kilku zjado suchy posiek. W tym czasie Rawat posa Dorlota w kierunku, skd moga nadcign zgraja, sam za, wraz z dowdcami jazdy i piechoty, obieg teren. Byo ju niemal cakiem ciemno,

gdy wezwa dodatkowo Astata, trjkowego ucznikw. onierz by miertelnie znuony. - Zaraz pjdziesz spa, Astat obieca setnik. - Dzisiaj warty trzyma bdzie tylko jazda. Ale teraz suchaj, co powiem, bo za chwil nie bdziemy nic widzie. - Tak, panie. - Tam, przed skrajem lasu, jest rw. Co tam rw... Waciwie pytkie zagbienie, wyobione pewnie przez spywajc deszczwk, nic wicej. Dla ciebie bdzie fos. Zaraz, ju za chwil, wemiesz wszystkich ucznikw i zaprowadzisz na skraj lasu, na wprost

tego miejsca. Widzisz, gdzie? To dobrze. Walczy bdziemy za dnia... tak przynajmniej myl. Ale jeli zgraja dotrze tu szybciej, to do bitwy moe doj w nocy. Dorlot uprzedzi nas odpowiednio wczeniej. Jeli to bdzie noc, to cae zadanie twoje i twoich ludzi polega na tym, bycie przepucili stra przedni, a potem posali zgrai tyle strza, ile tylko si da. Powinien by ksiyc, widziae dzisiejsze niebo. Gdy zobaczysz Alerw na wprost siebie, strzelaj. O nic wicej si nie martw. Zrozumiae? - Tak, panie. - Ale najprdzej bi si bdziemy za dnia. Wtedy inaczej. Masz siedzie w

krzakach i ujawni si dopiero wtedy, gdyby plemi zaczo ucieka w twoim kierunku. Kazaem ci zapamita to wgbienie. Nie zatrzyma ich, ale zmyli krok wierzchowcw i wykorzystaj to. Jeli narobisz zamieszania w tej fosie, to by moe, przy pomocy tych szeciu ukw, zdoasz ich jako powstrzyma; gdyby uciekali, to nie chc eby wleli do lasu. Gotowi nam potem zrobi jak niespodziank. Poczekaj, to jeszcze nie koniec. Powiedziaem ci, jak to widz, ale polegam na tobie, Astat. Moliwe, e nie bd w stanie przekaza odpowiednich rozkazw. Ale nie po raz pierwszy jeste pod moj komend, znasz mnie i bdziesz wiedzia, co pocz, by zgadzao si z moimi

intencjami. Pocztek bitwy wyobraam sobie tak... - Krtko przedstawi plan zasadzki, po czym doda: - Polegam na tobie, powtarzam. Pytania? - Nie, panie. Zrozumiaem wszystko. - Zabieraj ludzi, przygotuj bro i spa. - Tak, panie. ucznik odszed. Byo ju cakiem ciemno. Rawat opar donie na ramionach swoich dziesitnikw. - Wy te zrozumielicie?

- Tak, panie. Dobry plan. - Gdybym zgin, dowodzenie przejmuje Rest. Ale tylko do koca bitwy, potem caoci dowodzisz ty, Drwalu. W oddziale jest wicej piechoty, ni jazdy i lepiej, eby dowodzi piechur. Wszystko. Niedugo potem pojawi si jedziec na miertelnie zmczonym koniu. Zatrzymali go wartownicy, inaczej minby kryjwk oddziau. Rawat przyj meldunek. Zwiadowca widzia powracajcych do zgrai, wysanych na przeszpiegi Alerw. Sam pozosta niezauwaony. Wygldao na to, e plemi nie wpadnie w zasadzk przed witem. Wci jednak istniaa

moliwo, e zgraja podja marsz jeszcze przed powrotem zwiadowcw. Setnik nie ba si zaskoczenia. Jakie ptorej mili dalej, drzema na skraju lasu kosmaty wartownik, ktrego uszy, pomimo pytkiego snu, czujnie obracay si ku wszystkim obcym dwikom, te oczy za gotowe byy rozbysn w kadej chwili. I mrok nie by dla nich przeszkod.

Rozdzia drugi

Powracajc do stanicy jazd witano z nieskrywan ulg i radoci. Ju z daleka byo wida, e oddzia nie bardzo ucierpia. Gdy karne trjki wjeday przez bram na majdan, okazao si, e nie zgin nikt. Konie jedcw byy bardzo zdroone, paru onierzy miao jakie rany, ale powierzchowne. Tak czy owak, wiadczyy o stoczonej walce...

Komendant Erwy pojawi si na majdanie, gdy oddzia, sformowany w zwarty trjszereg, by ju gotowy do przegldu. Dowodzcy oficer w stopniu podsetnika zeskoczy z sioda i zdj hem pokazujc dwudziestotrzyletni, zmczon twarz kobiety o do przecitnej urodzie. Zwrciwszy si ku podkomendnym, kobieta zawoaa ochryple: - Raport! Ucichy rozmowy. Jedcy zastygli; tylko ten i w targa nieco wdzidem, prbujc zmusi do posuchu zdroonego, wietrzcego wod i znajom stajni konia.

Zbliywszy si do setnika, dowodzca oddziaem zoya tyle krtki, co nieregulaminowy meldunek: - Powrt, komendancie. Siedmiu pokaleczonych. Rozbiam zot zgraj, osiemnacie bw. Wyrnici do nogi, nic nie uszo. Jeden z pokaleczonych zemdla wanie i byby spad z konia, gdyby nie przyskoczy z boku jaki ucznik. - Zwolnij ludzi - poleci Ambegen. - I chod do mnie. Kobieta zwrcia si ku swoim i wydaa par rozkazw. Zmczeni onierze ciko zsiedli z koni.

Obejrzawszy si, czy komendant odszed do daleko, podsetniczka wycelowaa palec w jednego z dziesitnikw. - Moi ludzie nie mdlej, kiedy skadam raport. Zapamitaj to sobie, bo przestaniesz by dziesitnikiem... Funkcyjny, prowadzcy ju konia do stajni, zatrzyma si. Nagle na zgaszonej, szarej od bezsennoci twarzy pojawi si jaki grymas. Legionista wypuci wodze z doni i zbliy si szybkim krokiem. - To s ludzie setnika Rawata, nie twoi! - cisn jej szeptem prosto w twarz. - Nikt nie bdzie popisywa si dla twojej przyjemnoci, suko jedna...

Pamitaj. Zamierzya si, Chwyci j za rk. rozwcieczona.

- Zaraz puszcz, a wtedy uderz... wysycza. - No ju. Wszyscy patrz, dalej. Uderz, pani. Komendant te chtnie popatrzy... Zerkna ku Ambegenowi. Rzeczywicie patrzy. Opucia rk. - Odbdziemy jeszcze wsplnie kilka wyj... - obiecaa. Odwrcia si i odesza, zagryzajc usta. W gniewie jej twarz - rzecz dziwna - wyranie wyadniaa; z rysw

wychyna jaka pierwotna, ale i bardzo zmysowa drapieno. T kobiet najlepiej byo oglda... chyba w bitwie. A moe jeszcze... gdy bya z mczyzn? - C to za scen widziaem? chodno zapyta setnik. - Niedokoczon - odpara tak samo. Zostaam wezwana...? - Zostaa wezwana, podsetniczko, bo jestem komendantem tej stanicy. I jeli mi si spodoba, to bd ci wzywa dwadziecia razy dziennie, tylko po to, by odprawi bez sowa. Przekna nauczk do gadko;

owszem, nawet lekko si umiechna. I natychmiast niewypowiedzianie zbrzyda. - Tak, panie - powiedziaa. Przepraszam. Od trzech dni prawie nie spaam. Skin gow i pokaza, by wesza do jego kwatery. - Gdzie Rawat? - zapytaa nagle, gdy tylko znaleli si w rodku. - Jeszcze w Alkawie? Dlaczego tu tak mao onierzy? Rzeczywicie musiaa by zmczona i pica, bo zwykle ogarniaa wszystko w mgnieniu oka. Ambegen usiad przy

stole. - Wyszli - poinformowa. - Ale co si stao? - indagowaa nerwowo. Jak to: wyszli? Rawat... z piechot? - Jazda bya z tob, Tereza! niecierpliwie przypomnia setnik. Rawat wzi to, co zostao. Przesta wreszcie! Usid i poczekaj na to, co powiem, a potem najlepiej id spa! Niepodobna z tob wytrzyma! Patrzya na badawczo. Po krtkiej chwili rozoy rce. - Tak... ja te jestem zmczony -

przyzna, ju spokojniej. - Usid. Zrobia, co powiedzia. - Co to bya za zgraja? - zapyta. - Ale krtko i bez upiksze. A tym bardziej przechwaek. - Osiemnastu zotych, dzie drogi std na zachd. Szam za nimi bez przerwy, uciekali i krcili si w kko, wic zrobiam ma obaw. Polowanie z nagonk. Znalazam dobre miejsce... Bya znakomitym onierzem. Sucha niezbyt uwanie, wicej mylc o niej, ni o tym, co mwia. Tak, naprawd wietnie dowodzia jazd... Uwaa (i mia do tego podstawy), e w Erwie

spotkao si dwoje najlepszych dowdcw konnicy spord wszystkich, jacy suyli pod Pnocn Granic. Dla niego by to ogromny atut... ale czasem take przeklestwo. Tych dwoje rywalizowao ze sob, nawet o tym nie wiedzc. adne nie przyznaoby si do tego. To, i wanie umiejtno dowodzenia jazd, byy wszystkim, co ich czyo. Poza tym - same rnice. Rawat wymaga od onierzy rzeczy wrcz niemoliwych, ale robi to jako... od rodka. Nie tyle sta nad nimi, co pomidzy nimi. By jednym z nich, legionist, czuli to, a jednoczenie nie potrafili i nie chcieli odebra mu nalenego szacunku i podway autorytetu. Wanie: odebra szacunku,

bo go tym szacunkiem - obdarzali. Tereza inaczej: ona ten szacunek wyrywaa swoim jedcom z garde. Bali si jej i szanowali, czy tego chcieli, czy nie. Ambegen dopiero co by wiadkiem zajcia na majdanie; nie sysza sw, ale widzia, e dziesitnik zaatakowa i zapewne obrazi podsetniczk. Bo by zmczony. Komendant daby sobie uci rk, e onierz, gdy tylko odepi swoje, bdzie aowa tego, co powiedzia w gniewie. Wcieka suka, czy nawet zoliwa dziwka, jak j midzy sob nazywali, wcale nie bya jedn z nich, jak Rawat. Przeciwnie. Nie znosia oporu; w marszu, na wyprawie, wszystko robia po swojemu, nie suchaa niczyich rad,

wyciskaa z ludzi i zwierzt sidme poty, nie liczya si z nikim i z niczym, prawie jej za to nienawidzili... Tylko e, koniec kocw, okazywao si, i znowu wszyscy wrcili do stanicy. Pprzytomni ze zmczenia, godni i spragnieni, zwyczajnie chorzy od wciekych galopad, czasem ranni lub po prostu... pobici przez Terez. Ale wszyscy. Wojna pod komend Rawata bya niebezpieczn, lecz barwn przygod. Wojna pod komend Terezy - szar, cik prac... Rawat kusi los i wygrywa, i odnosi byskotliwe sukcesy. Tereza losu nie kusia. Ona wydawaa mu rozkazy, by jakim...

dziesitnikiem czy trjkowym w jej oddziale. Trzymaa go za eb jak kadego ze swoich funkcyjnych; trzymaa za eb i tuka pazem miecza po plecach tak dugo, a zaczyna wypenia polecenia. Dzikowaa mu kopniakiem i zmuszaa do dalszych wysikw. Bez dyskusji. onierze to widzieli. I umieli doceni. Cho czasem... byli nazbyt zmczeni. Jak ten tam, dziesitnik na majdanie. - Wystarczy - powiedzia Ambegen wiem co trzeba. Rawat wyszed wczoraj... - zwile opowiedzia, jak miay si sprawy. - W nocy wok stanicy byo spokojnie, ale nad ranem

co si zaczo dzia. Wrcia w sam por, Tereza. -Trzeba i za Rawatem! - rzeka i przekona si, e nie bardzo zwracaa uwag na to, co do niej mwi. - Z piechot nie odszed daleko... Dogoni go, rozbijemy zgraj i wrcimy. Rozmowa nie miaa sensu. Ambegen musiaby powtarza kade sowo trzy razy. - Nie - uci. - Twoi onierze pospadaj z koni, o ile bd mieli z czego spada... Wierzchowcw na zmian nie ma, a te, co przyprowadzia, s prawie zajedone.

- Znajdzie si kilka! Niektre mog... - Nie! - powtrzy goniej. - Na Szer, c to za wredny los sprawi, e mam podkomendnych, ktrzy stale prbuj by mdrzejsi ode mnie! Koleeskie ukady nie sprawdzaj si tutaj. Id spa, Tereza, wkrtce noc, a w nocy moesz mi by potrzebna. Koniec, powiedziaem! Wsta. Miaa mniej wyczucia ni Rawat i jak to zwykle bywa - nie umiaa przyj od zwierzchnika tego, co sama narzucaa swoim podkomendnym. - Wezm chocia dziesiciu, na

najlepszych koniach. Przecie zostao troch jazdy w stanicy? Chocia kilku? - Spa. - Jeli wyrusz zaraz... - podniosa gos. Wyszed zza stou i pochwyci j za oficersk tunik. - Jeszcze sowo, a zedr to z ciebie ostrzeg z gniewem, jakiego nie oczekiwaa. - Bdziesz czyci stajnie, albo pomaga w kuchni... Zanim w Alkawie rozpatrz twoj skarg (a wtpi, czy pozytywnie!), min dwa miesice. Przez ten czas bdziesz sprzta koskie gwna... lub gotowa,

jak ci znam, podobnie wygldajce i pachnce rzeczy... Pomyl. Nie bdzie hasania po stepie. Znowu wyadniaa. Wyrwaa si, odwrcia i wysza. Drzwi hukny, a zatrzs si budynek. Ambegen omal nie ruszy za ni. Ale zatrzyma si w p kroku, zgrzytn tylko zbami i roztar mocno donie. W rozmowach z podkomendnymi nigdy nie ucieka si do pogrek. By szczerze rozelony, e zmusia go do tego. Powoli wrci na miejsce za stoem. Usiad, wspar okcie na blacie i mocno przetar twarz. By Grombelardczykiem. Kady, kto

powanie myla o karierze wojskowej, prdzej albo pniej musia trafi tutaj, pod Pnocn Granic. Imperium objo cay Szerer i - oprcz Alerw - nie miao adnych zewntrznych wrogw. Suba w prowincjach polegaa gwnie na patrolowaniu miejskich ulic... W Grombelardzie ganiano grskich rozbjnikw, na Bezmiarach stra morska cigaa okrty pirackie, w rodkowym Armekcie osaczano czasem watah Jedcw Rwnin... Ale prawdziwa wojna toczya si tylko tutaj i kady, kto myla o czym wicej ni patent setnika legii, musia spdzi par lat na pograniczu. Dla Armektaczyka nie byo to moe takie trudne. Ale Grombelardczyk najpierw dugo musia

uczy si niezwykle skomplikowanego, armektaskiego jzyka, bo Kinen uproszczona jego wersja, rozpowszechniona w caym Wiecznym Cesarstwie - tutaj nie wystarczaa. Potem jeszcze naleao poj zdumiewajce, dziwaczne, niezrozumiae, czasem sprzeczne ze zdrowym rozsdkiem, obyczaje i tradycje tego kraju. Na szczcie w wojsku prawie wszystkie kryy wok Niepojtej Pani Arilory, bo inne onierz odrzuca, przechodzc z jednego wiata do drugiego (wojna bya przecie innym wiatem, w rozumieniu Armektaczyka!). Ale najtrudniejsze byo obcowanie z ludmi. Z Armektankami i Armektaczykami.

Dziki temperament cr i synw Rwnin by trudny do okieznania. Wybucha tyle czsto co nagle, przemieniajc zdyscyplinowanych oficerw, funkcyjnych czy na koniec prostych onierzy, w niesfornych awanturnikw, na ktrych trzeba byo krzycze, jeli nie chciao si ich bi. Ambegen wierzy, e poradzi sobie po swojemu, ale coraz bardziej tskni do sumiennych twardych grali, ktrych mia pod komend w Grombelardzie. Z tymi tu, ucznikami... czasem nie wiedzia co pocz. Cho przecie mieli i zalety. Byy te dobre strony ich trudnych do pojcia obyczajw. Nikt nigdy nie wypomnia mu jego pochodzenia, cho powszechnie

w Armekcie Grombelardem gardzono... W oczach Armektaczykw - onierz by tylko onierzem, nikim i niczym wicej. Wczeniej mg by chopem lub ksiciem... Gdy zosta legionist, tamto przestawao si liczy. Stopie wojskowy, peniona funkcja, okazane tchrzostwo bd mstwo. Tylko to miao znaczenie.

*** Tereza znalazszy si w swojej kwaterze, na zo Ambegenowi uznaa, e wcale nie jest pica. Tuka si po nieduych, zagraconych izbach jak wcieka. Podsetnik pieszych ucznikw,

dobry kolega, ktrego lubia i z ktrym czasem sypiaa, nie doczeka si odpowiedzi ani na powitanie, ani na prby nawizania rozmowy. Wreszcie, waciwie oceniwszy jej nastrj, wsta z posania, na ktrym si wylegiwa, naoy buty i wyszed. Bya mu za to wdziczna. W drewnianym kubku znalaza mierdzce mskie onuce i rozwcieczona do reszty, rozdeptaa naczynie na miazg. Czasem miaa dosy tego niechlujnego towarzystwa. Stanica nie zapewniaa specjalnych wygd ani onierzom, ani oficerom; wszyscy podsetnicy dzielili dwie niewielkie izby, z ktrych jedna bya sypialna.

Nikomu nie przeszkadzao, e kobieta mieszka i sypia razem z mczyznami. Nago i wszelkie sprawy cielesne uwaane byy w Armekcie za co normalnego. Zreszt nawet gdyby byo inaczej, zgaszajca si do legii dziewczyna musiaa wiedzie, e bdzie traktowana jak kady inny onierz, nie dostanie mniej jedzenia ni mczyzna, ale te nie bdzie wicej wody do mycia - sowem: nie czekaj jej ani specjalne przywileje, ani dodatkowe obowizki. To, e przy naborze raczej nieprzychylnym okiem spogldano na matki i dziewice, byo spraw drug... Nie zocio jej wic ani to, e musi mieszka z innymi podsetnikami, ani to, e oczekuje si od niej, i czasem bdzie

z nimi sypiaa. Po prostu niekiedy lubia by sama. I mie co wasnego (na przykad drewniany kubek), ktrego te winie nie uyj jak swojego. Nie bya specjalnie towarzyska. Nuy j wszelki zgiek, a nawet - bywao - zwyczajne rozmowy. Pokrcia si jeszcze troch. Odpia pas z mieczem, zdja tunik, potem kolczug, wreszcie przeszywanic i koszul. To samo zrobia ze spdnic, pciennymi nogawicami i butami, rozrzucajc je wszdzie dokoa. Miaa mocne ydki, silne uda i okrge, ale zwarte biodra. Staa przez chwil, nieco bezmylnie drapic wilgotny, czarny zarost midzy nogami, potem zacza

czochra wosy pod pach. Bya brudna, spocona, wszystko j swdziao i marzya o porzdnej kpieli. Lecz zmczenie przewayo; odoya mycie na wieczr. Znalaza wie koszul. Zaoywszy j, ulokowaa si na niewygodnej pryczy krzyujc nogi w kostkach. Opara donie na kolanach, a plecy i gow o cian. Mylaa, marszczc brwi i przygryzajc wargi. W takiej stanicy jak Erwa, byo miejsce dla zaledwie piciu oficerw. Oprcz komendanta - zastpca z odem podsetnika (nawet jeli by setnikiem, jak Rawat) i jeszcze trzej inni podsetnicy, przypisani do klinw jazdy, tarczownikw i pieszych ucznikw.

Ktry z ostatniej trjki zawsze by dowdc tytularnym - zaleao to od tego, z jakiej formacji wywodzi si zastpca komendanta. Jeli z jazdy, to on przewanie bra konnych ucznikw na wypraw. Podsetnik, nominalnie dowodzcy jazd, nawet jeli mu towarzyszy, niewiele mia wtedy do gadania. Ale przewanie zostawa w nieszcznik w stanicy dowodzc jakim tuzinem jedcw, niezbdnych do staej suby patrolowej... Niewdziczna psia suba. Zastpc Ambegena by Rawat. A ona takim wanie niepotrzebnym dowdc lekkiej jazdy. Nie znosia Rawata. Nie znosia z

caej siy, z gbi duszy. Marzya o wielkiej, druzgoccej klsce, poniesionej przez tego pyszaka, zapatrzonego w siebie durnia, ktry nie dostrzega w niej ani znakomitego onierza, ani koleanki z kadry dowdczej, ani kobiety, ani... W ogle jej nie dostrzega! Bya tylko powietrzem, i to chyba powietrzem mierdzcym, bo unika jej jak tylko mg! Gdyby wreszcie przegra ktr ze swych wypraw, wytraci niepotrzebnie onierzy, a potem wrci i musia opowiedzie, jak zosta pobity. Marzya o tym, wyobraaa sobie t chwil. Dobieraa w mylach sowa, ktrych musiaby uy, skadajc raport, i wtedy gdzie, pod odkiem,

wzbierao gorce, intensywne uczucie bogoci, graniczcej ze zmysow rozkosz. Gdyby przegra... gdyby zosta pokonany. Pobity, upokorzony. Ale przecie... nie teraz. Nie teraz, na Szer! Nie teraz! Wzia ze stanicy wicej ludzi, ni to byo niezbdne. Upojona jedn z rzadkich okazji do samodzielnego dowodzenia w polu, wzia nie tylko swoich trzydziestu ludzi, ale i cz rezerwowego klina komendanta stanicy. Ambegen nie sprzeciwi si, to prawda. Od pewnego czasu Srebrne Plemiona siedziay cicho, po batach zebranych przy obleniu Alkawy. Nic nie zapowiadao, e granic przekroczy tak

silna srebrna zgraja. Przekroczya jednak! I Rawat wyruszy w pole, prowadzc z sob piechot. Piechot! Brakowao jazdy, bo mu j zabraa... Jeli Rawat przegra, bdzie musiaa wzi to na siebie. Nie ubdzie mu chway, spokojnie zoy raport o przegranej bitwie, od czasu do czasu patrzc na ni. Ani sowem nie wspomni o tym, e zabraa w pole dwa razy wicej jedcw ni trzeba. Opowie o bdach, jakie popeni, usiujc zgra wspdziaanie trzech, zupenie nie przystajcych do siebie, w warunkach podjazdowej wojny, formacji... Popatrzy na ni duej... i by moe z aprobat skinie gow dowiedziawszy si, e na czele pidziesiciu jedcw, dzielnie

i sprawnie, bez strat wasnych, wytuka osiemnastu zotych Alerw... - A-a-a...! - powiedziaa niegono swym ochrypym od komend gosem, przymykajc na chwil powieki. - A-aa...! Uderzya potylic o cian. - A-a-aaaa!

Rozdzia trzeci

Dorlot pojawi si, gdy soce ju zdyo wyjrze spoza lasu. Bieg, ale bynajmniej nie gna na eb na szyj. - Mamy sporo czasu - wyjani setnikowi. - Ruszyem si jeszcze przed witem i szedem tak dugo, a ich zobaczyem. S teraz o dobre dwie mile. Ale pl mili std step wycina w lesie zatok. Nawet jeli pjd po ciciwie uku, to raczej nie zobaczymy ich

wczeniej. - Stra przednia? - Nie ma stray przedniej. Tego Rawat nie oczekiwa. Liczy si z koniecznoci zniszczenia wysunitej grupki kilku, bd nawet kilkunastu jedcw, co byo moliwe, bo ucznikw konnych i pieszych mia razem osiemnastu. Wiadomo, e Srebrne Plemi nie wysuno ubezpieczenia, bya tyle dobra, co... niepokojca. Srebrni wojownicy nie zaniedbywali takich rzeczy. - Pewien jeste? - zapyta, chocia nie powinien.

Kot oczywicie by pewien - i obrazi si. - No dobrze - rzek setnik, poirytowany. - Przygotuj topornikw. Potem id do ucznikw Astata i sied z nimi. Wszystko. Dorlot odszed, milczc wyniole. Dowodzenie takim onierzem wymagao nie lada opanowania - i doprawdy nie kadego dowdc byo na nie sta. Niektrzy wrcz protestowali przeciw oddawaniu im pod komend kocich zwiadowcw, pomimo ich niewtpliwej przydatnoci. Spord wszystkich oficerw Erwy, tylko on jeden chtnie bra z sob Dorlota. Byy jednak chwile, gdy szczerze tego

aowa... Stra przednia... Na zmian planw byo ju za pno, zreszt trudno rezygnowa z bitwy dlatego, e... wrg zaniedba wysunicia awangardy. Rawat cierpliwie czeka, a zgraja ukae si przy lenym cyplu, ktry Dorlot okreli jako pocztek zatoki. Wreszcie si doczeka. - Na ko - rzuci przez rami do stojcych za plecami, skrytych midzy pniami onierzy. - Spokojnie - doda po chwili, bo przedwczesne ukazanie si ktregokolwiek z legionistw mogoby zepsu cay plan. - Jeszcze czekamy, spokojnie.

Zgraja do szybko posuwaa si skrajem lasu. Rawat z napiciem czeka, a Alerowie min miejsce, gdzie byli przyczajeni topornicy. Odetchn, gdy zgraja przesza, nie dostrzegszy niczego podejrzanego. Wyranie ju widzia sylwetki jedcw i niosce ich, niesamowite wierzchowce, ktre a trudno byo zwa zwierztami... Po raz drugi wstrzyma oddech, gdy plemi znalazo si na wysokoci kryjwki Astata. I znw - udao si! Zgraja liczya dziewidziesiciu, a moe i stu jedcw. Szacunki, czynione jeszcze w stanicy, potwierdziy si bardzo dokadnie. Teraz! - rzek w mylach setnik.

Drwalu, chopie, zakuty toporniczy... Teraz, no!

bie

Dziesitnik nie zawid. Rawat paln si pici w udo widzc, jak w odlegoci dwustu krokw za plecami Alerw spomidzy drzew wynurzaj si osonite tarczami sylwetki cikozbrojnych, sprawnie formujc szyk. Nie zauwaono ich! Mina chwila - i wzdu skraju lasu przetoczy si potny okrzyk ruszajcych ladem zgrai topornikw. Zaskoczenie byo nawet wiksze, ni Rawat sobie yczy, zgraja bowiem mina ju kryjwk pieszych ucznikw, na wprost ktrej chcia stoczy bitw. Astat powinien teraz przesun nieco ludzi... Bojowy okrzyk

piechoty rozbrzmia w sam por; dziesitnik cikozbrojnych mia gow na karku! Zgraja pospiesznie zmieniaa front, jednoczenie prbujc rozwin skrzydo w stron stepu. Atakujca garstka musiaa by w oczach Alerw zoona z jakich szalecw! Uderzenia cikiej piechoty Alerowie zwykle przyjmowali w miejscu i pieszo - ale nie przy takiej dysproporcji si! Bez adnych wikszych przygotowa plemi ruszyo do kontrataku, speniajc najskrytsze yczenia Rawata. Setnik pochyli wczni. - Maaarsz-kusem-marsz!

Wysunli si ze skraju lasu bez adnych dodatkowych komend, rwno, sprawnie, znakomicie, sformowali podwjn lini, zwracajc si frontem ku zgrai. onierze na zataczajcym uk skrzydle pucili konie wycignitym kusem, ci bliej lasu szli wolniej... Wyrwnali! Rozbrzmia okrzyk ruszajcej do szary lekkiej jazdy przecigy, rozfalowany, stopniowo narastajcy. Wdroone do jazdy w szyku wierzchowce nie wychodziy z linii. Kontratak Alerw przeciw topornikom rozpad si w pierwszej fazie: kilku jedcw nie dojrzao ani nie dosyszao nowego niebezpieczestwa i dalej pdzio ku cikozbrojnym, inni wstrzymywali swoje pokraczne

wierzchowce, wywrzaskiwano jakie rozkazy, ostatnie szeregi znowu zmieniay front, szykujc si przeciw pdzcej armektaskiej jedzie, gorczkowo prbowano sformowa szyki do obrony przed nieoczekiwanym, dwustronnym atakiem. Zapanowao nieuchronne zamieszanie i... szybko narastao, przechodzc najmielsze oczekiwania Rawata! Jaki alerski wierzchowiec, popychany przez inne, przewrci si widocznie, bo w centrum zgrai powsta bezadny, spltany kb... Rawat pocign swych jedcw do galopu. Tak, jak przed chwil prbowa w mylach skoni topornikw do wyjcia na rwnin, tak teraz liczy na Astata. Mia nadziej, e trjkowy

odnajdzie si w pynnej sytuacji, zapomni o rozkazach... Okazja bya jedyna! Kotujca si przed samymi nosami ucznikw ciba stanowia najwdziczniejszy cel na wiecie! Kilka strza... Astat poj co naley robi. Pdzcy na czele swoich jedcw Rawat nie mg dostrzec migajcych pociskw ale ujrza alerskie wierzchowce, miotajce si i zrzucajce wojownikw na ziemi. Ze skraju lasu migaa strzaa za strza, wszystkie celne, bo nie mogo by inaczej! Zgraja skbia si do reszty - i wwczas z dwch stron, prawie jednoczenie, nie przeszkadzajc sobie nawzajem, uderzyli topornicy Drwala i

jedcy Rawata! Niewiarygodnie mao czasu upyno od momentu, gdy cikozbrojni wyszli na rwnin do chwili, gdy jednoczenie z szarujc jazd uderzyli na wroga. Topornicy musieli przebiec tylko dwiecie krokw; jezdni najwyej piset. Dokonanie w tym czasie dwch zwrotw i sprawne rozdzielenie si na dwa fronty przeroso moliwoci zgrai bo przerosoby moliwoci najlepiej wyszkolonych i dowodzonych wojsk wiata. Wykorzystanie liczebnej przewagi okazao si zupenie niemoliwe; wojownicy, ktrzy mogli t przewag zapewni, miotali si, uwizieni wewntrz kbu, szpikowani

strzaami przez ucznikw Astata. Atakowana zewszd zgraja zrazu prawie nie stawiaa oporu. Groty armektaskich wczni zmioty z wierzchowcw kilku jedcw, desperacko prbujcych przej do kontrszary, po czym wbiy si w bezadny tum. Rozpdzone armektaskie rumaki, cisze i silniejsze od alerskich zwierzt, obaliy pierwsze szeregi. Z drugiej strony topornicy, pozostawiwszy za plecami porbane trupy tych paru Alerw, ktrzy zbyt pno poniechali kontrataku, zwarli trjktny szyk na powrt i teraz grzmocili jak w bben, rozwalajc wierzchowcom by, druzgoczc toporami kolana i biodra jedcw, spychajc wielkimi tarczami ryczcy

tum rannych i ogarnitych panik. Przepadali w tym tumie ci, ktrzy jeszcze mogli i chcieli stawi opr. W przeciwiestwie do konnych ucznikw Rawata, ktrych najwikszym atutem by impet uderzenia, sia natarcia topornikw nie malaa. Sabe oszczepy Alerw nie radziy sobie z tgimi tarczami i grubymi blachami napiernikw. Cikozbrojni (zdarzao si) brali czasem cigi od ruchliwych i zrcznych srebrnych wojownikw - ale wtedy, gdy ci mogli sw ruchliwo i zrczno wykorzysta. Nie majc czasu i miejsca, by odszuka sabe punkty zakutych w zbroje ludzi, Alerowie beznadziejnie prbowali zatrzyma gniotcy ich, elazny mur, bodc go

nieledwie na olep swym prymitywnym orem - i wci napotykali tylko tarcze, kirysy, lub cikie, gbokie hemy, skrywajce niemal cae twarze przeciwnikw. Rawat i jego konni, z atwoci zniszczywszy samo obrzee kbu, teraz mozolnie walczyli mieczami i z coraz wikszym trudem powstrzymywali wroga, przeszedszy z ataku do wysilonej obrony. Topornicy cigle szli naprzd, chocia coraz wolniej, bo opr jednak ta, a zabici i ranni wojownicy (tym bardziej za pokaleczone, miotajce si bezadnie zwierzta) utrudniali dostp do dalszych szeregw. Szal zwycistwa przechylili

ucznicy. Liczebna przewaga Alerw bya przygniatajca. Utraciwszy, w zabitych i rannych, bez maa poow wojownikw, zgraja wci dwukrotnie growaa nad atakujcymi. Sama masa walczcych sprawiaa, e zgniecenie ich jednym uderzeniem byo niemoliwe. Lecz ci co tkwili w rodku gromady, nie bardzo mieli pojcie, jakie waciwie siy ich gromi. Gdy na obrzeach wojownicy, si zmuszeni do obrony ycia, po prostu zaczli odpiera ciosy - ci w rodku wci widzieli tylko zabijanych z ukw towarzyszy. Ranione strzaami wierzchowce rzucay si jak wcieke, czynic zamt niemoliwym do

opanowania. Wci nadlatyway nowe pierzaste pociski, jeden za drugim, niewiarygodnie szybko, nieprzerwanie; mogo si wydawa, e niewidzialnych ucznikw jest nie szeciu, a szedziesiciu. Uwizieni midzy armektask jazd a topornikami Alerowie wyprysnli na boki, wymykajc si spomidzy dwch wrogich linii. Cz rzucia si w stron stepu; dua gromada runa ku drzewom. Zyskawszy swobod ruchu, srebrni wojownicy mogli z atwoci przeskrzydli krtkie linie legionistw i sytuacja ulegaby odwrceniu. Lecz aden alerski dowdca nie panowa nad przebiegiem bitwy, nikt nie by w stanie odpowiednio podzieli si, wskaza, kto

i gdzie powinien uderzy. Mogliby to najwyej uczyni wojownicy samorzutnie - lecz do takich manewrw potrzebne byo wietnie zorganizowane wojsko, zoone z onierzy o bardzo wysokim morale, potraficych samodzielnie oceni sytuacj i podejmowa samodzielne decyzje. Alerska zgraja nie speniaa adnego z tych warunkw. Wojownicy zwyczajnie uciekali i nie byli w stanie nawet posucha rozkazw, choby i mia je kto wyda. Pomimo to siedzcy w krzakach Astat nie zamierza przeciga struny. Zgraja zostaa rozbita i, wobec szczupoci si wasnych, nie miao sensu zmuszanie niedobitkw do dalszej rozpaczliwej obrony. Dlatego dowdca

ucznikw pospiesznie usun swoich ludzi z drogi czmychajcych Alerw. Przesunwszy onierzy troch w bok, pozostawi resztki zgrai topornikom i jedcom, sam za wysun nieco w gb lasu dwch ucznikw - jako ubezpieczenie na wypadek, gdyby Alerom zachciao si wrci na plac boju. Straciwszy wdziczny cel, jakim byo skbione centrum zgrai, Astat zmieni taktyk: zamiast caego mnstwa wyrzucanych na chybi trafi, byle prdzej, strza, poczy miga ze skraju lasu skupione, starannie mierzone wizki, wypuszczane ku pojedynczym celom. Zlecia na ziemi pierwszy uciekajcy stepem wojownik, potem drugi i trzeci; w tle tych mierci kad

si bolesny, niesamowicie brzmicy skrzek ranionych alerskich wierzchowcw. Dostawszy w ten sposb paru uciekinierw, ucznicy przestali strzela - brako celu. Koczyy si take strzay, a roztropnie byo zachowa cho kilka na... wszelki wypadek. Po stumieniu resztek oporu, tarczownicy i jedcy gasili pobojowisko: toporami rozwalano by oszalaym z blu zwierztom, docinano mieczami, bd przyszpilano do ziemi grotami wczni, niezdolnych do obrony wojownikw. Milky zawodzenia i wrzaski, zamieray ostatnie niezdarne poruszenia. Pole bitwy zgaso.

ucznicy wyszli z lasu, lecz Astat natychmiast zawrci msk trjk - w dalszym cigu mieli ubezpiecza oddzia. Rawat dojrza to - i uspokojony - rozkaza zebra rannych i zabitych legionistw. Zeskoczy z sioda. Zmczony, powoli przemierza plac boju. Robota cikozbrojnych prawdziwie go zdumiaa, cho widzia w yciu niejedno. Rzadko jednak mia pod komend topornikw. Zdawa sobie spraw, jak znaczna jest sia uderze cikiej piechoty, wszake co innego zdawa sobie spraw - a co innego zobaczy... Niesamowicie porbane trupy zacielay ziemi. Wielu wojownikw obalono razem z wierzchowcami; wci jeszcze

siedzieli na ich grzbietach. Rce i nogi zabitych nierzadko ledwie, ledwie poczone byy z reszt ciaa. Gow jednego rozrbano rwno na p - topr zatrzyma si dopiero na szyi. Obejrzawszy dzieo cikozbrojnych, setnik pobieg spojrzeniem tam, gdzie z cia zabitych sterczay, skierowane we wszystkich kierunkach, biao opierzone promienie strza. Wikszo trafionych Alerw trzeba byo dobi, lekkie pociski ucznikw nie miay duej mocy. Lecz w rodku ciasnego szyku, ranny wierzchowiec lub jedziec czyni wicej zamieszania, ni trup... To nie liczba zabitych, lecz wanie zamieszanie i baagan, przesdziy o wyniku bitwy.

Rawat pokrci gow. Nigdy nie chwali onierzy za to, e spenili swoje obowizki, wykonujc prac, za ktr im pacono. Nie uczyni tego i teraz. Jednak przez krtk chwil patrzy na Astata... i chudy ucznik wrcz urs od tego spojrzenia, czujc szczery podziw, uznanie i szacunek dowdcy. Obok trjkowego staa malutka, pitnastoletnia Elwina. To bya jej pierwsza bitwa. Ba! po raz pierwszy w yciu widziaa Alerw... Posaa w tum wiele strza - a teraz moga z bliska obejrze to, co trafiaa. Bya przestraszona. Rawat dawno ju zdy zapomnie, jakie wraenie wywieraj na czowieku - i chyba kadym szererskim

stworzeniu - istoty z tamtej strony granicy. Od trupw wojownikw i ich zwierzt bia obco niemal... namacalna. Przeykajc lin, dziewczyna spogldaa na lecego u jej stp alerskiego rumaka; Rawat by pewien, e prdzej zrobiaby... cokolwiek, ni dotkna istoty, na ktr wanie patrzya. Zwierz, mniejsze od konia, okryte byo delikatnym, nitkowanym, czarnoszarym wosiem, wygldajcym jak ple. Nie miao kopyt, nogi przypominay raczej psie apy, ale dziwnie pogrubione na kocach, skate i bezksztatne, pene dodatkowych przegubw i staww; setnik wiedzia, e niektre z nich blokuj si lub uruchamiaj, w

zalenoci od tempa porusze zwierzcia, a take terenu, po ktrym szo. Znacznie wyszy w kbie ni w zadzie, wierzchowiec sylwetk przywodzi na myl ubra, by jednak delikatniejszy. Wyszczerzone zby, spomidzy ktrych sczya si ta, podbarwiona krwi piana, nie przypominay zbw rolinoercy - tym bardziej jednak nie mogy by kami drapienika. Rozbity toporem eb pozbawiony by czegokolwiek, co przypominaoby uszy. Oczy, osadzone midzy podwjnym, grubym fadem skry, tkwiy w jakiej biaorowej galarecie i sprawiay wraenie, jakby mogy wypyn przy lada poruszeniu ba. Jednak najbardziej niesamowity i...

w jaki sposb... zowieszczy, by wygld samych gaek ocznych. Byy to ludzkie oczy. Najzwyklejsze, niebieskie, ludzkie oczy. Nie istniay adne rnice. Dziewczyna zwymiotowaa. Rawat uda, e tego nie widzi. - S bardzo wytrzymae i ruchliwe, ale niezbyt szybkie, cho mog dugo biec - rzek podchodzc. - Poruszaj si ciszej ni konie i s lepsze w lesie. Do szary mao przydatne, za sabe i za lekkie, a przy tym nieposuszne. Alerowie nazywaj je fehsft, czy jako podobnie, zbyt trudno to powtrzy... Mwimy o nich wehfety. Dobrze si spisaa, uczniczko dorzuci na koniec, odchodzc. - Jestem

bardzo zadowolony. Czyni odstpstwo od swych zasad, ale dziewczyna potrzebowaa tego. Na skraju lasu zoono szeciu zabitych. Nieco dalej opatrywani byli ranni. Najbardziej ucierpiaa jazda, tarczownicy okazali si odporniejsi na alerskie dzidy. Cho srebrni wojownicy mieli take troch armektaskiej broni. Oczywicie zdobycznej... Bireneta i Doltar prowadzili Grombelardczyka. Nie mia hemu, zdarto mu go w walce. Z zalanej krwi twarzy patrzyo tylko jedno oko, nos by zamany i rozdarty, czoo rozcite na znacznej dugoci. Przy skroni wisia

strzp ywej skry. Posadzono topornika wrd pozostaych rannych. Chyba nie czu blu, wodzi dokoa ocalaym okiem, jakby pytajc, co si stao, kim jest i gdzie si znajduje. Ale spord rannych najbardziej ucierpia jeden z jedcw: smuke ostrze alerskiej dzidy przebio kolczug i utkwio w brzuchu, po czym drzewce pko. Rawat zna si na ranach... a zreszt nie trzeba byo znawcy. Legionista - niezbyt urodziwy, zawsze troch ponury, mody chopak umiera. Rawat odby z nim wiele wypraw. Usiad obok, wzi onierza za rk i ojcowskim ruchem, palcami przeczesa mu wosy na gowie. - Mj ko, panie... dobity? Mczy

si... Dobity? - Dobity. - To dobrze, panie. Dobry ko. Dobry onierz, panie... legionista. Nie trzeba eby si mczy... Prawda, panie? - Nie mczy si, synu... pij. onierz przymkn oczy, ucisn do dowdcy - i umar. Rawat raz jeszcze rozgarn mu wosy i powsta. Na pobojowisku rozbrzmiay okrzyki i miechy onierzy. Rawat ujrza dwch topornikw, wydobywajcych spod

trupw rann Alerk... Srebrne Plemiona zabieray samice na wyprawy. Wizao si to z jak tradycj... waciwie nikt nie zna powodw, kryy tylko rne domniemania. Do, e kada ruszajca na wypraw zgraja zabieraa Alerk. Jedn, czasem dwie. Samica troch odbiegaa wygldem od wojownikw. Miaa janiejsz skr, tobrzow, a na twarzy niemal cakiem t. Poza tym nie byo wikszych rnic. Gowa i twarz na pierwszy rzut oka miay bardzo wiele cech ludzkich. Alerka mogaby nie by... wstrtna. Ale tylko wtedy, gdyby bya martwa... Twarz wyrniaa si szeroko rozstawionymi oczami i podunym

ksztatem; nieruchoma nie budzia odrazy. Jednak skra okrywaa minie dziaajce zupenie inaczej, ni ludzkie i mimika tej twarzy bya do tego stopnia obca, e wrcz przeraajca i odpychajca. A nawet gorzej - bo ta inno zdawaa si burzy cay ustalony porzdek rzeczy, wywoywaa prawie niemoliwy do opanowania odruch nienawici i gniewu, do gowy przychodzia tylko jedna myl: zabi! Zniszczenie, strcenie tej twarzy w niebyt byo jedynym sposobem na... przywrcenie jakiej rwnowagi. onierze ogldali zdobycz. Alerka miotaa si w potnych ramionach topornikw, ruchliwe, cienkie wargi

ukaday si w najdziwniejsze ksztaty, odsaniajc bardzo mae i drobne, rnoksztatne zby. Dugi, brunatnoczerwony jzyk ocieka ogromnymi ilociami rzadkiej liny, u Alerw by to objaw strachu. Stworzenie wyo i krzyczao co w swoim rozedrganym, niezrozumiaym jzyku. Rozzoszczony szamotanin wielki topornik wyrwa Alerk z rk towarzysza tak, jakby wyrwa pogniecion szmat, po czym, nie puszczajc szczupego, opatrzonego dodatkowym okciem ramienia, zakrci si wok wasnej osi, zawin drobnym ciaem nad gow i wyrn nim o ziemi. Oszoomiona uderzeniem i blem samica gramolia si bezadnie,

jak mucha bez skrzyde i poowy ng. Wyamane ze stawu, zdruzgotane w kilku miejscach rami, wygldao tak, jakby przyczepiono je do niewaciwego ciaa. - Zabi to! - poleci Rawat. Przygotowa si do wymarszu! Ale onierze bawili si jeszcze. Chciano pokaza Elwinie, jak wyglda alerska dziewczyna - tak jakby blada, wci walczca z nudnociami uczniczka miaa ochot oglda nowego, tym razem ywego potwora. Przetoczono samic na grzbiet, zdarto resztki skrzanego odzienia, odsaniajc trzy pary sterczcych jak kamyki sutkw, wieczcych paskie, pooone blisko

siebie piersi. - Koczy! - powtrzy setnik. Podeszli Bireneta i Doltar. - Ju! - wrzasna toporniczka. - Po zabawie! Rozepchna onierzy, pochylia si, chwycia Alerk za gardo i powloka jak szmacian kuk w stron skraju lasu. Doltar trzema ciosami topora odrba niewysoko zawieszon ga. Bireneta chwycia dwukrotnie mniejsz od niej, wci jeszcze oszoomion, sabo wierzgajc Alerk za kark i midzy nogami, po czym nabia brzuchem na sterczcy z pnia kikut

konara. Okrwawione drzazgi wyszy plecami. Buchna szkaratna posoka, puciy minie trzymajce mocz. Nadziana, jak robak na patyk, samica wya skrzekliwie, kurczowo ciskajc rk tkwicy w ciele konar; drugie rami, poamane, wisiao bezwadnie, koyszc si w rytm podrygiwa. Po chwili wierzganie osabo. Na ziemi coraz obficiej skapywaa krew. Charkotliwe, niewyrane skrzeczenie byo jedyn oznak, e Alerka jeszcze nie skonaa. - Dobrze, dosy! - raz jeszcze powiedzia Rawat. - Do wymarszu! Nie przepada za takimi zabawami, ale nie widzia powodu, dla ktrego

miaby zabrania ich onierzom. Teraz jednak zaleao mu na czasie. Dalsze siedzenie na pobojowisku nie byo mdre; gdzie w lesie, a i na stepie, cigle bkay si niedobitki zgrai... Dlatego setnik by zniecierpliwiony chwilowym rozlunieniem dyscypliny co zreszt czsto miao miejsce po zwyciskiej bitwie. Ruszy do swego konia - i zobaczy Dorlota. Kocur pdzi wzdu lasu jak wcieky. - Co tam... - zacz Rawat. - Stra... przednia! - wrzasn kot. Setnik urwa. - Nie byo... stray przedniej! Bya! -

mrukliwy gos zmczonego zwiadowcy brzmia jeszcze niewyraniej, ni zwykle. - Tysic... nie wiem ile! - Jaka stra przednia? - zniecierpliwi si Rawat. - To! jest stra bo... no, przedni, bdzie! wrzasn znowu kocur. - To przednia! Daleko wysunita, nie wiem! Pobilimy stra dowdco! Zgraja zaraz tu

Zbiegli si onierze. - Co ty mwisz, Dorlot? wymamrota setnik; rzadko zapomina jzyka w gbie, ale teraz prawie si zdarzyo.

- O mil! Zaraz tu bd, spotkali tych, co nam uszli... Tysic, par tysicy... Nie wiem ile, panie. Armia! - tumaczy kot. onierze bez komendy rzucili si do zbierania ekwipunku. Lekko rannych wsadzono na lune wierzchowce, innych brano pod ramiona i wleczono. Nie mogo ju by mowy o zabraniu polegych. Rawat wezwa Drwala i Astata. Szybko wyda potrzebne rozkazy. To, co powiedzia kocur, nie miecio si w gowie. Nikt nigdy nie widzia zgrai wikszej ni sto, gra sto pidziesit oszczepw! Wie, e liczcy setk wojownikw oddzia jest zaledwie stra przedni zgrai,

wygldaa na niedorzeczn. Jednak, jeli Dorlot nie postrada nagle zmysw, nie byo czasu na roztrzsanie problemu. Naleao ucieka do lasu. Potem mg wypytywa zwiadowc do woli. Wezwa dziesitnika konnicy. - Uciekam z piechot do lasu, Rest powiedzia. - Poczekajcie tu, a was zobacz, potem uciekajcie wzdu Suchego Boru. Bierz wszystkie juczne, oprcz jednego. Niech zgraja myli, e ty i twoi to wszystko, niech was goni. Rozumiesz? Inaczej wszystkich nas wyapi midzy drzewami. Jak im uciekniecie, idcie do Trzech Wsi, tam si spotkamy.

- Tak, panie. Rawat machn rk. Oddzia wsik midzy drzewa. Jedcy pozostali, czekajc a pojawi si zgraja.

*** Nage przejcie od roli zwycizcw do roli szczutej zwierzyny mocno odbio si na nastrojach legionistw, cho nie byo adnych oznak paniki czy rozprzenia; przeciwnie, onierze przywykli, e koleje losu wojennego s zmienne i rozumieli wybornie, e wanie wtedy dyscyplina i posuch maj najwiksze znaczenie. Zdawano

sobie spraw, e jeli fortel Rawata zawiedzie i zgraja pjdzie ich ladem, zamiast puci si za jezdnymi - to koniec. Obarczeni rannymi, prowadzc konie, poruszali si tak wolno, e dogoni ich mogy nawet dzieci. Co jaki czas, posuszni rozkazowi, przystawali, by nasuchiwa odgosw pocigu. Jednak las rozbrzmiewa tylko swymi naturalnymi dwikami. Rawat pocz wypytywa Dorlota. Rozmawiali w marszu. - Nigdy nie przywykn, setniku, do opowiadania wszystkiego po dwa razy owiadczy niezadowolony zwiadowca, ktry, zrobiwszy swoje, ju prawie zdy zapomnie, e to on wanie

przynis alarmujce wieci. Uprawiajc swoj bitw zapomnielicie o caym wiecie - skonstatowa zoliwie. - Ty nie zapomniae, Dorlot cierpliwie podsun setnik. Kot nie wiedzia, czy dowdca artuje... Na og nie zaprzta sobie gowy tak bahymi sprawami, jak nastrj przeoonych. Teraz jednak co w gosie setnika kazao mu zaprzesta narzeka. - Siedziaem bezczynnie w krzakach powiedzia. - Nie wiem, panie, dlaczego przyjlimy, e skoro nie ma stray przedniej, to nie bdzie te tylnej. Zawiodem jako zwiadowca.

Rawat prbowa nie okaza zdziwienia - cho kocia samokrytyka bya dla zjawiskiem najzupeniej nowym. - Pobiegem sprawdzi. Jeszcze nie byo za pno. ucznicy byli poza walk, mogli speni rol odwodu wyjani kot. - Pobiegem szuka ariergardy. Setnik, wci z nieprzeniknion twarz, skin gow. Wstydzi si... a zarazem serce w nim roso. le zaplanowa i poprowadzi bitw. Fatalnie. Popeni elementarne bdy. Tyle, ze mia szczcie, bardzo duo szczcia. I doskonaych onierzy. Roso w nim serce, bo takich sobie

wychowa. Takich jak Astat, bez wahania ignorujcy bzdurne, niepotrzebne rozkazy i podejmujcy waciwe decyzje. I takich jak Dorlot, pamitajcy o tym, o czym zapomnia dowdca. Mg by dumny, bo to pod jego komend nauczyli si, ze najwaniejsz rzecz jest - myle. W podjazdowej, szarpanej wojnie, niepotrzebne byo lepe i bezmylne posuszestwo, przydatne w wielkich regularnych bitwach, gdzie masy wojska winny skada si z kroczcych machin do rbania i kucia. Tutaj wiksze znaczenie miaa zdolno onierza do mylenia i podejmowania samodzielnych decyzji.

- Dalej, Dorlot. - Powiedziaem wszystko, setniku. Zamiast ariergardy, znalazem ca armi. Nigdy jeszcze nie widziaem ich tak wielu. - Srebrne Plemi? - Tak - potwierdzi kot. - Sami jedcy. Chyba. Zote Plemiona nie znay (ani zna nie mogy) sztuki jazdy wierzchem. Rawat odprawi zwiadowc. Mozolnie, powoli przedzierali si przez las, niosc, prowadzc, bd

podtrzymujc w siodach swoich rannych. Z takim wojskiem wyjcie na otwarty teren byo niemoliwe. Setnik chcia przedosta si do Trzech Wsi i poczy z jedcami - jeli zdoaj tam dotrze... Wobec setek czy tysicy Alerw na stepie, nie mg wlec si ze swoimi rannymi, musia ich zostawi pod opiek chopw. Nawet nie prbowa zrozumie, co waciwie oznacza obecno... ju nie zgrai, a caej alerskiej armii w tak duej odlegoci od granicy. Nigdy w yciu nie spotka si z czym takim. Sdzi dotd - jak wszyscy - e Srebrne Plemiona nie s zdolne do wypuszczania silniejszych zagonw. Chyba brakowao im wierzchowcw. Przygraniczne stanice

atakowane byy przez zastpy pieszych wojownikw, natomiast w gb armektaskiego terytorium wyprawiay si wycznie zgraje jedcw - bo tylko takie miay wystarczajc ruchliwo. Dorlot mwi o tysicach. Tysice? Czemu nie miliony? A przecie dowiadczony zwiadowca na pewno si nie myli. Chopski uciekinier z napadnitej wioski mg opowiada bzdury, bo strach dziesiciokrotnie pomnaa liczb napastnikw, zreszt byle wieniak nie mg mie pojcia, jak waciwie prezentuje si szyk zoony z setki, a jak z tysica jedcw. Kto kto sysza o wielkich bitwach, gdzie zmagay si wanie tysice, skonny by uwaa, e stu jedcw to

garstka. Taka garstka, dodatkowo wiodca par zwierzt jucznych, idc gsiego cignaby si przez blisko wier mili... Oceny liczby na oko naleao si uczy, jak wszystkiego. Ale kocur nie by przeraonym wieniakiem, ktremu spalono wiosk. Jeli widzia tysice, to tam byy tysice i basta.

*** Robic krtkie postoje, kontynuowali marsz a do zmierzchu. Rawat uzna, e pokonali wystarczajc odlego, by nie obawia si pocigu, o podjciu ktrego nic zreszt nie wiadczyo. Fortel najwyraniej speni swe zadanie.

Jednak pokonany odcinek drogi by niepokojco krtki, jeli zway, e chcieli dotrze - lasem - a do wsi. Setnik wystawi czaty, po czym przywoa Drwala, Astata i kota. - Dorlot rzek - dla ciebie nie ma odpoczynku. Odnajdziesz t zgraj, gdziekolwiek by nie bya. Myl zreszt, e to nic trudnego, skoro jest ich tak duo. Sprbuj dokadniej oszacowa liczb, oce bro, sam zreszt wiesz najlepiej. Rano chc wiedzie wszystko o tej... armii. Kot swoim zwyczajem nie potwierdzi rozkazu, czeka a dowdca skoczy. Ziewn nawet.

- Jade? - zapyta Rawat. - Nie. - Zjedz i id. Kocur odszed, nawoujc Agatr. - Ju ci karmi, cicho - powiedziaa z mroku. Rawat i funkcyjni umiechnli si mimo woli. Wie ku ktrej zmierzali, pooona bya w odlegoci dwch, trzech strzaw z uku od ciany lasu. Spomidzy drzew wypywa leniwy, do szeroki strumie, nad ktrym

przerzucono drewniany mostek. Nie miao to wikszego znaczenia, jako e rwnie dobrze dao si pokona strumie w brd; mieszkacy wioski zbudowali mostek raczej dla wygody, nili z rzeczywistej potrzeby. Od poudniowego wschodu, zaraz za osad, wznosi si agodny stok niewysokiego, samotnego wzgrza. Porastaa je tylko trawa. Setnik przyapa si na tym, e ukada w mylach plan obrony Trzech Wsi tak, jakby chodzio o zwyk zgraj, liczc setk gw. Zacz si obawia, e trzeba bdzie przekona wieniakw do porzucenia dobytku. Cika sprawa... Chop armektaski w niczym nie

przypomina ciemnego i zahukanego, bojaliwego pniewolnika z Dartanu, albo Garry. Rzadko radzi sobie z pisaniem, bo nie mia czasu i okazji, by rozwija t trudn umiejtno, ale zwykle potrafi czyta; w Armekcie uczono tej sztuki kade dziecko. Wiedzia sporo o historii swego kraju, zwa si Armektaczykiem i odczuwa z tego powodu narodow dum. W yach tych ludzi pyna gorca krew ojcwwojownikw, ktrzy kiedy, pord nieustannych wojen, zjednoczyli podzielony Armekt w jedno potne krlestwo, potem za pokonali wszystkie inne narody i plemiona Szereru, narzucajc im trway pokj w granicach Wiecznego Cesarstwa. Prawo do

ubiegania si o przyjcie do wojska byo niezbywalnym przywilejem kadego Armektaczyka. Zwizany z tym awans spoeczny i otwarta droga do kariery nciy. W armektaskiej wiosce kade dziecko potrafio trzyma uk przecie uk ten mg kiedy cakowicie odmieni jego ycie... A ju tutaj, pod Pnocn Granic, trafiali naprawd twardzi ludzie. Tylko kto odwany i majcy niewiele do stracenia gotw by ryzykowa yciem rodziny i wasnym, szukajc szczcia w kraju cieszcym si tak z saw. I gdy taki czowiek dorobi si czego na nowym, gotw by broni wasnoci choby i pazurami, a wykazywa przy tym ogromn zawzito i upr. Raz i drugi zdarzyo

si przecie, e zbyt pewni siebie, albo nieostroni Alerowie, zebrali tgie baty od mieszkacw napadnitej wsi, ktrzy z pakami i toporami w garci oddawali wet za wet, cios za cios i ran za ran. Rawat z wasnego dowiadczenia wiedzia, e prbujc ocali chopw, trzeba czasem uywa siy, by zmusi ich do porzucenia domw. - Dorlot! - zawoa, tknity nag myl. - Poszed - odpar ktry z ucznikw. Rawat zakl pod nosem. Kocur jako jedyny chodzi po lesie bez kopotw, tak w dzie, jak i w nocy.

Setnik pomyla, e zamiast na zwiady, trzeba go byo posa do Trzech Wsi. Poaowa swego niedopatrzenia. Zna Dorlota - jak kady kot, by niezwykle cierpliwy, sumienny i dokadny. Rawat mia pewno, e zwiadowca, odszukawszy wrog zgraj, bdzie kry wok niej tak dugo, a uzna, e ju nic wicej nie warto si dowiedzie. Inaczej by byo, gdyby nakazano mu popiech. Ale Rawat nic takiego nie powiedzia. Powrotu zwiadowcy naleao oczekiwa rwno z nastaniem dnia. Tu przed, a moe nawet ju po wymarszu oddziau. Myla. Funkcyjni cierpliwie czekali, a okae si, po co ich wezwa.

- Nie wiem, czy nasza jazda na pewno da sobie rad. Trzeba posa czowieka do wsi - powiedzia wreszcie setnik. Teraz, zaraz. Musi by niegupi. Musi zaalarmowa chopw i skoni ich do ucieczki. Moe by, e zgraja przyjdzie do Trzech Wsi, nie wiadomo, czy ju tam nie posza. Czy mamy czowieka, ktry dojdzie na miejsce przed witem? Lub niewiele pniej? Nie moe zabdzi w lesie. Nie mog zje go wilki... Urwa. - Czy mamy takiego czowieka? powtrzy. Funkcyjni milczeli. Wreszcie Drwal zapyta:

- Moe Doltar? Rawat zastanowi si. - Nie jest ju mody. - Ja pjd - rzek Astat. Setnik znowu pogry si w mylach. Liczy rannych, ktrym naleao pomc w dalszym marszu. - Pjdziecie we dwch - rzek po dugiej chwili. -Doltar zna wie i myl, e podoaby sam. Zreszt pewien jestem, e ty take, Astat. Ale nie chc, by samotny onierz biega po lesie... Pjdziecie we dwch, zostanie mi tutaj do ludzi. Ju, Astat. Powiedz Doltarowi i przygotujcie si. Zanim wyruszycie, stawcie si jeszcze przede

mn. Wecie ze sob wdk. Jeli nie ma w bagaach, dam swoj, mam jeszcze troch. Wszystko. ucznik powsta i odszed. - Reszta spa - powiedzia setnik do Drwala. - Dopilnuj tego. Sprawd, czy wszyscy zjedli, czy dobrze okryto rannych. Jutro ruszymy przez te gszcze biegiem. - Tak, panie. Astat i Doltar nie mitryli czasu. Zjawili si po paru chwilach. Astat mia swj uk, poza tym obaj zabrali tylko miecze, reszt broni uznawszy za zbdn. Zrezygnowali z hemw, a

Doltar ponadto - oczywicie z tarczy. Nie chcia jednak zostawi kirysu; przywyk do swojej cikiej skorupy i bez niej czu si bezbronny. - Jeli we wsi nie znajdziecie Alerw, to wygocie chopw do lasu rzek Rawat. - Trzymajcie si brzegw strumienia, tak si odnajdziemy. Moliwe, e we wsi jest ju nasza jazda. Ale... - uczyni nieokrelony ruch rk. Posabym Dorlota, ale nie dosta rozkazu, eby wrci szybko. Bdzie wic tutaj dopiero o wicie. Musicie i. Gdyby zdarzyo si cokolwiek, czego nie przewidziaem... cakowicie zdaj si na was. Obaj jestecie trjkowymi, niech wic dowodzi starszy

i bardziej dowiadczony. Aha, jeszcze jedno: pomimo zalece, bardzo wtpi, by chopi umocnili wie. Moe i co tam majstrowali, ale pewno nie ukoczyli. Jak to chopi. Zawsze maj co pilniejszego do roboty, ni stawianie czstokou. Tak wic szans na obron s adne, nawet gdyby przyszy tylko setki, nie tysice... Wszystko, ruszajcie. onierze zniknli w mroku nocy.

*** Dorlot, zgodnie z przewidywaniami setnika, wrci dopiero o wicie, gdy koczyli zwija prowizoryczny obz.

Przynis dokadne i... krzepice wiadomoci. Nie wszystkie byy takie. Kocur nic nie wiedzia o losie konnych ucznikw, wydawao si jednak, e Alerowie najpierw uwierzyli, i goni cay armektaski oddzia. cigaa ich po stepie poowa armii, prbujc osaczy... Druga cz zgrai zatrzymaa si pod lasem, nieopodal pobojowiska. Dopiero po pewnym czasie przetrznito skraj lasu i puszczono si w pocig jego brzegiem, sdzc wida, i piechota uciekaa w tym samym kierunku, co jazda, kryjc si midzy drzewami, czyli - idc wzdu stepu. - Zdaje si jednak, setniku - mwi kocur - e nasza jazda nie moga jeszcze

zdy do Trzech Wsi. Nawet, jeli yj. Po jakim czasie musieli odej od skraju lasu i ucieka w step. Rawat pokiwa gow. - Dalej, Dorlot. - Jest ich grubo ponad tysic, moe ptora tysica, ale nie przysign, czy nie dwa. W aden sposb nie podam dokadniejszej liczby, oddziay wychodziy z obozu i wracay, nie wiem, czy te same, czy inne. Nigdy nie widziaem tylu zbrojnych. W caej tej wielkiej zgrai s zgraje mniejsze, o rnej wielkoci. Wojownicy rni si midzy sob, to chyba kilka Srebrnych Plemion. Niektre zgraje maj sporo

naszej broni, widziaem nawet kolczugi. Inne zgraje wygldaj tak, jakby nigdy nie wypuszczay zagonw, bo w ogle nie nios zdobycznego ora, nie maj naszego ani chopskiego odzienia, adnych pledw, nic zdobycznego. Sami jedcy. Wszyscy s dobrze uzbrojeni, dowdco, tak jak stra przednia. Chodzi mi o tarcze i o zbroje, ich zbroje, nie tylko zdobyczne. Rawat skin gow. W rzeczy samej, dziwio go troch uzbrojenie ochronne pokonanych Alerw. Potem przesta si dziwi, gdy wyszo na jaw, e to bya stra przednia; do takich oddziaw wybierano najlepiej uzbrojonych, i w ogle najlepszych, wojownikw. Teraz

znowu nabra wtpliwoci. Alerowie nosili pancerze z gitkiej kory drzew ale jaka to bya kora! Zdejmowano j wielkimi patami i przycinano tak, by powsta odpowiednio dugi i szeroki pas. Wycinano wtedy otwr na gow. Zaoony w ten sposb pancerz okrywa tuw z przodu i z tyu, po bokach zszywano go rzemieniami, bd jakimi pnczami. Wzr na korze mia posta prawie rwnych, kwadratowych pytek, niesychanie twardych. Pancerz dawa si zgina tylko tam, gdzie pytki si stykay - i w duej mierze zabezpiecza przed poledniejszym orem. Na szczcie elazo byo mocniejsze od najtwardszego drewna, jednak przerbanie takiej zbroi mieczem

przysparzao niemaych trudnoci. atwiej byo pokona j sztychem, ale to ograniczao moliwoci onierza. Legionici nie lekcewayli tych drewnianych pancerzy, tym bardziej, e byle dzid wystruga mg sobie kady, zbroje za nosili chyba tylko najlepsi (moe najbogatsi?) wojownicy. W stanicach uwaano, e sprawa ze zbrojami ma si tak, jak z alerskimi wierzchowcami - mianowicie jest ich zbyt mao, jak na potrzeby Srebrnych Plemion. Moe drzewa noszce tak kor byy jak rzadkoci? Jednak wieci, ktre wanie przynis Dorlot, zdaway si zaprzecza ugruntowanym opiniom. Ptora tysica jedcw w zbrojach! Jeszcze dwa dni temu Rawat

byby gotw i o zakad, e to niemoliwe. - Wszystko? - Nie, setniku. Zwijanie obozu ukoczono. Rawat da rozkaz do wymarszu. - Mw dalej - poleci, gdy ruszyli. - Maj chyba jaki okrelony cel wyprawy, wyglda na to, e im spieszno, bardzo si niecierpliwi. Ale chyba boja si, e w okolicy jest wicej wojska i nie rusz, pki si nie upewni, e nasz oddzia to wszystko i e nie ma adnej zasadzki. Powysyali patrole,

take i w gb lasu, ale niezbyt daleko. Nasza pomyka, setniku, wysza nam chyba na dobre. Zbadali pobojowisko, mona byo pozna, emy si zbytnio nie spieszyli. Taki saby oddzia jak nasz, pobiwszy stra przedni wielkiej armii, powinien chyba zaraz wzi nogi za pas, a mymy opatrywali na placu boju rannych, zbierali bro i strzay. Im si wydaje, e my te jestemy tylko stra przedni wikszych si, tak si zachowuj. I teraz najdziwniejsze cign kocur; rzadko skada podobnie obszerne raporty, by ju tym znudzony i zmczony. - Nios bardzo duo narzdzi do kopania ziemi. Zdobycznych i wasnych. Maj nawet kosze, takie, w jakich przenosi si ziemi. I prowadz

juczne wehfety, bardzo duo jucznych. Oprcz tych narzdzi nie wiem, co maj w jukach. W niektrych byo tylko jedzenie. Moe we wszystkich tak. Rawat marszczy brwi. Narzdzia do kopania ziemi! I kosze do jej przenoszenia! Czyby Alerowie myleli o jakich ziemnych fortyfikacjach? Po co, gdzie? Czyby...? Nie, dociekania nie miay sensu; zda sobie spraw, e nie dojdzie prawdy. Alerowie i way ziemne? Nie... Natomiast obecno zwierzt jucznych ocenia - jako onierz - w jeden sposb: wyprawa miaa potrwa duej ni zwykle. Bez wzgldu na jej cel. Wojownicy zawsze nosili ywno przy

sobie, kady mia j tylko dla siebie. Wyprawy nie trway dugo, zreszt w razie potrzeby zgraja uzupeniaa zapasy w zdobytej wiosce - przecie pldrowanie byo celem napadw. Nigdy nie prowadzono jucznych wehfetw, tym bardziej (i znowu ta zagadka!) e wierzchowcw brakowao nawet dla zbrojnej jazdy. - Ile tych jucznych? - Kilkaset. Kot by naprawd znuony i Rawat nie mczy go duej. Zreszt Dorlot zrobi o wiele wicej, ni ode dano... Nie do, e przynis wieci, to jeszcze zada sobie trud wycigania wnioskw i

snucia rnych domniema. To ju byo zadaniem dowdcy... ale nie tylko o to chodzio. Koty nie znosiy rozwaa typu z jednej strony... z drugiej strony.... Dorlot wci czu si winny temu, e niedbale dokona rozpoznania przed bitw i prbowa teraz pomc dowdcy tak dalece, jak tylko potrafi. Zmusza si wic do tego, czego szczerze nie cierpia i czego na og nie robi. Wrciwszy mylami do alerskich narzdzi, wietnego uzbrojenia i liczebnoci zgrai, Rawat spospnia do reszty. Tkwi w samym rodku jakiej tajemniczej, bardzo niezwykej sprawy. A wszystko czym dysponowa - to paru

rannych i zmczonych onierzy.

Rozdzia czwarty

Gocy garnizonw nie naleeli do adnej formacji; cho dosiadali koni, nie mieli nic wsplnego z armektask lekk jazd. Nie uywali uzbrojenia ochronnego, zaczepne za mogli dobiera wedug swoich wasnych upodoba; przewanie skadao si tylko z uku, paru strza i lekkiego miecza. Z reguy gocami byli niscy, bardzo drobni mczyni, ale czsto (o wiele czciej, ni w oddziaach bojowych) zdarzay si

te kobiety, z natury mniejsze - a wic i lejsze od mczyzn. Od gocw wymagano jedzieckich umiejtnoci na najwyszym poziomie, a take wybornej pamici, bo wiele wiadomoci przekazywali ustnie; poza tym mogli nie umie zliczy do trzech... Uywali zwykle rumakw ze Zotych Wzgrz w rodkowym Dartanie - byy to konie wiksze i szybsze ni armektaskie odmiany stepowe, ale te bardziej wybredne i wymagajce. Spieniony deresz nioscy malekiego jedca, by wanie penokrwistym dartaczykiem. Gdy otwarto bram stanicy, onierz zsun si z kulbaki i pdem pogna do komendantury. Powiadomiony o przybyciu posaca Ambegen kaza

niezwocznie wpuci go do siebie. Na majdanie poczli gromadzi si onierze. Poznano jednego z gocw Alkawy - i teraz w maych i wikszych grupkach snuto domniemania i domysy. Dwaj jedcy Terezy, ktrym tego dnia wypada suba stajennych, zajli si dereszem. Nie dano mu pi, zwilono tylko pysk, wytarto sianem grzbiet i boki, okryto pledami i oprowadzano po majdanie. Pikne, szlachetne zwierz, warte fortun, byo prawie zajedone na mier. Po pewnym czasie drzwi komendantury otworzyy si z trzaskiem i przed budynek wyszed Ambegen w towarzystwie posaca. Odprawiwszy

onierza, ktry natychmiast pobieg do swojego konia, komendant gono wymieni imi. Nie trzeba byo powtarza. Jeden z gocw Erwy w mgnieniu oka pojawi si przed nim. Otrzymawszy zapiecztowane pismo, wysucha kilku niegonych wskazwek, powiedzia tak, panie! i popdzi do stajni. onierzom na majdanie udzieli si nerwowy nastrj. Usyszawszy z ust Ambegena: Odprawa oficerw!, subowy legionista ruszy szuka podsetnikw. Komendant wrci do swojej kwatery. Wszyscy widzieli, e by mocno wzburzony.

Podsetnicy stawili si migiem. Ambegen kaza im siada, po czym przez krtk chwil patrzy nic nie mwic. Nastpnie wzi do rki wymite, wyranie przesycone potem pismo. Tereza i dowdca ucznikw wymienili krtkie spojrzenia. Pisma najwikszej wagi gocy ukrywali czasem w miejscach wrcz... niewiarygodnych. Na przykad w nogawkach, pod koszul... i nie wiadomo, gdzie jeszcze. W sakwie przy siodle, gdzie powinno si wozi meldunki, tkwi wtedy zwykle jaki bzdurny, nic nie mwicy raport. Gocy czasem padali ofiarami napaci. Alerowie czyta nie umieli, ale rozmaici zbje - i owszem...

- Od komendanta Alkawy - rzek setnik. Pomin nagwki i od razu zacz czyta tre rozkazu: Natychmiast ewakuowa stanic. Piechota wraz z caym wyposaeniem placwki, bdzie przewieziona do Alkawy drog wodn. Dokona gbokiego, szerokiego rozpoznania terenu jazd. Wielotysiczne.... To podkrelone - zaznaczy Ambegen, na chwil przerywajc czytanie. Wielotysiczne siy Srebrnych Plemion sforsoway Lezen powyej i poniej Alkawy. Ewakuacja nastpi przed upywem trzech dni. Do tego czasu jazda, po dokonaniu rozpoznania, winna stawi si w gwnej stanicy okrgu. Polecenie dla dowdcw jazdy w polu:

nie atakowa, unika walki. Koniec. Odoy pismo. - Koniec - powtrzy. - Albo kto tam oszala... - Co to znaczy: nie atakowa, unika walki? - rozzocia si podsetniczka. Jak spotkam zgraj, to co? Mam ich puci caych i zdrowych?! Moe jeszcze pierdolonych wyposay na drog?! - adnych dyskusji! - ostrzegawczo powiedzia Ambegen. - Nie tym razem, podsetniczko, uwaaj! - Podnis palec. - Jeli to rzeczywicie tak wyglda wskaza pismo - to mamy tutaj regularn

wojn, a do tego wcale nie jestemy przygotowani. adne tam zagony, podjazdy i podchody. Wojna. W Alkawie, widz, chc skoncentrowa wszystkie siy. Wcale nie jest tego zbyt duo. Jeli jazda zostanie roztrwoniona w drobnych potyczkach i utarczkach... ponownie podnis palec, bo Tereza znw otwara usta. - Ani sowa, Tereza. Nie podoba mi si to, co napisano, a najbardziej nie podoba mi si, e z pominiciem szczebla komendanta stanicy wydaje si polecenia dowdcom stanicznych jedcw. Niemniej s to polecenia wyrane i zostan dokadnie wykonane. Zrozumiano? - Zrozumiano - rzeka ponuro. - Tak,

panie, zrozumiano. - Przygotuj ludzi do wymarszu. Rozpoznanie - powiedzia dobitnie gbokie i wszechstronne, ale tylko rozpoznanie. Duo wzmocnionych patroli, ale tylko patroli. Zrozumiaa? A ty - zwrci si do piechura - zajmiesz si ewakuacj. Najpierw zapasy broni i ywnoci, spya dla koni, dalej kunia, sprzt ciesielski, graty siodlarza, rymarza, szewca i krawca, sprzty kuchenne, a na samym kocu wyposaenie izb onierskich. W takiej kolejnoci. Wszystko ma by odpowiednio popakowane i zoone na przystani. Pod stra. Wzmocnij te posterunki wartownicze, najbardziej ten

na wiey, postaw tam choby i czterech ludzi z najlepszymi oczami. Jak ju zarzdzicie co trzeba, chc was mie tu z powrotem. Znajdzie si troch czasu na gadanie, chtnie posucham, co mylicie i co macie do powiedzenia... Ale teraz do roboty. - Tak, panie - powiedzieli chrem, gdy skoczy. Ambegen zosta sam. Raz jeszcze wzi do rki i uwanie przeczyta pismo. Spojrza w okno. Jego goniec wanie wyprowadza swego siwka ze stajni. Setnik odwrci si na picie, agodnie unis rk - nieoczekiwanie

dla samego siebie - wyrn pici w cian. Mia krzep. Deski a zatrzeszczay. Od czterech lat siedzc pod Pnocn Granic, Ambegen by kolejno dowdc stanicznych topornikw, zastpc komendanta Erwy, a na koniec komendantem. Pierwszy raz w yciu sysza, by porzucano stanice. Oznaczao to wydanie ich na up alerskim hordom; wic zniszczenie; wic konieczno odbudowania - pniej. Wymagao to pienidzy i czasu, wojsko za na dugo miao zosta pozbawione istotnego punktu oparcia. W kordonie placwek miaa oto pojawi si dziura... i eby jedna! Trudno podejrzewa, by

ewakuowano tylko Erw, inne stanice zostawiajc w spokoju. Ambegen domyla si, jakie byy intencje Alkawy. Wobec niebywale licznych zastpw alerskich, postanowiono za wszelk cen skoncentrowa wszystkie siy okrgu, w obawie przed pogromem odosobnionych, zbyt sabych do stawienia skutecznego oporu, maych garnizonw. Komendant Erwy obawia si jednak, e ta pozornie suszna decyzja zostaa podjta przedwczenie. Jak dotd, nie byo wida adnego zagroenia. Owszem, Alerowie najwyraniej wiedzieli, e z Erwy wysza znaczna cz zaogi. Nocne patrole przeposzyy ich zwiadowcw. Jednak powrt jedcw wyranie

ostudzi zapa wojownikw; podchody pod palisad ju si nie powtrzyy. wiadczyo to o tym, e siy gotowe oblega Erw wcale nie byy wiksze, ni zwykle w takich wypadkach, a ju z pewnoci nie liczyy tysicy wojownikw. Oddawano stanic darmo, dobrowolnie rezygnujc z dobrze przygotowanej placwki, mogcej zapewni oparcie dziaajcym w jej rejonie wojskom. Ambegen uwaa, e to bd. Dosta jednak wyrane rozkazy i nic nie mg poradzi. Zreszt moliwe, e w Alkawie wiedziano co wicej, ni to wynikao z krtkiego, oszczdnego w sowach rozkazu. By moe jakie wakie przesanki istotnie wiadczyy o tym, e natychmiastowa

koncentracja wszystkich si jest niezbdna. Nie majc na ten temat adnych danych, Ambegen nie mg i nie chcia podwaa decyzji przeoonych. Drczyo go co innego: los oddziau Rawata. Jego zastpca by w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Nie do, e po armektaskich terenach biegay alerskie armie, z ktrych kada moga przej po jego oddziaku nie zwalniajc tempa, to jeszcze po powrocie mia zasta pust stanic... Ambegen ywi nadziej, e Rawat pojawi si w Erwie, zanim przypyn z Alkawy rzeczne szkuty, by zabra ludzi i sprzt. aowa, e nie mg przydzieli swemu zastpcy jednego z konnych kurierw. Ale Erwa miaa tylko trzech takich jedcw, z

ktrych jeden - powanie chory - zosta jaki czas temu odesany w gb kraju. Drugi goniec towarzyszy oddziaowi Terezy (niepotrzebnie, bo podsetniczce ani w gowie postao informowa o czymkolwiek stanic) i Ambegen nie mg przydzieli Rawatowi ostatniego i jedynego goca, jakiego mia na miejscu. Komendant znw wyjrza przez okno. Podsetnicy nie prnowali. Jedcy szykowali si do wyjcia w pole, grupa piechurw maszerowaa na przysta. Zaczto sprzta nabrzee. Przysta bya ufortyfikowana i poczona ze stanic, ale tak, by w razie potrzeby dao si zrezygnowa z jej obrony, nie osabiajc

waw i palisady, strzegcych waciwej placwki. Mona te byo postpi odwrotnie - opuci stanic i broni si na przystani, a w ostatecznoci uciec na rzek. Erwa miaa kilka maych odzi. Oczywicie nie mogy one zastpi paskodennych statkw rzecznych, jakimi dysponowaa Alkawa. Sprawdziwszy, e wszystko przebiega jak trzeba, setnik zamierza odej od okna, gdy dostrzeg Terez. Prawie biegiem zmierzaa ku komendanturze. Wkrtce staa przed nim. Zo ju jej przesza, znw bya niezbyt adna. - Wydaam rozkazy, bior poow jazdy i wychodz w pole. Oczywicie

tylko na zwiady - podkrelia. - Wolabym, eby zostaa. Czym zreszt chcesz dowodzi? Patrolem? - Patrolem - potwierdzia. - Tym, ktry pjdzie najdalej i ju nie wrci do Erwy. cign od razu do Alkawy. Zrozumia, co miaa na myli. - Zawsze wydawao mi si, e nie lubisz Rawata? - rzek i zaraz tego poaowa. Przez chwil milczaa, spokojnie patrzc mu w oczy. - Wstyd, komendancie - odpara niegono. - Choby i nawet tak byo, to

co? Tam jest trzydziestu onierzy, nie tylko setnik Rawat. A wreszcie, gdyby nawet by sam, to co z tego? Przecie to armektaski legionista. A ja jestem armektask legionistk. - Przepraszam, Tereza - powiedzia. Nie zapanowaem nad jzykiem. Masz racj. Dobrze, odszukaj go. - Tak, panie - potwierdzia beznamitnie. Odwrcia si. - Czekaj. Przez chwil mylach. rozwaa co w

- Gdy wrc ze zwiadw twoi ludzie,

pjdzie w pole druga poowa. Ten zziajany goniec z Alkawy zostaje tu na razie. We drugiego, naszego. Gdyby byo to konieczne... ale naprawd konieczne, syszysz mnie? No wic gdyby byo to konieczne, przylij go do mnie. Szkuty z Alkawy bd tutaj najwczeniej pojutrze rano. Do tego czasu, jeli twj posaniec zdy, mog po cigniciu ludzi z patroli wysa ich wszystkich do ciebie, na wyznaczone miejsce. Zrozumiaa mnie, Tereza? Nie naduyj tego. - Dzikuj, dzikuj. panie. Dobrze, ja...

- Przede wszystkim rozpoznanie. To moe by waniejsze, ni caa reszta.

- Tak, panie. - No to ju ci tu nie ma. - Tak, panie!

Rozdzia pity

Spywajcy ze stepu potny oddzia alerskiej jazdy zwiera si i gstnia w miar, jak legionici zbliali si do mostu nad strumieniem. Rwnie z lasu wychynli pierwsi cigajcy ich wojownicy. Piechota przebiega przez mostek. Rawat uparcie trzyma si koca oddziau, prowadzc konia jucznego. Tu przed nim zmagali si z

wierzchowcami dwaj ranni onierze. Zwierzta bay si wej na gron drewnian kadk, dopiero co gono huczc pod nogami biegncych piechurw. Setnik widzia ju, e oddzia nie zdy, zostanie otoczony i wyrnity w pie pod sam wsi. Ujrza nagle, e topornicy wracaj. ucznicy, wlokc i podtrzymujc rannych, posuwali si dalej. - Jecha! - wrzasn nadbiegajcy dziesitnik topornikw. - Jecha! Ciko ranny, pprzytomny tarczownik, z wielkim trudem trzymajcy si w siodle, do ktrego zupenie nie przywyk, otrzyma pomoc

ze strony towarzysza: konny ucznik, z owinit krwawymi szmatami gow, zapanowa jako nad swoim wierzchowcem, chwyci cugle konia, na ktrym siedzia piechur i razem pognali do wioski. Rawat puci za nimi prowadzonego luzaka. Chcia zosta z cikozbrojnymi, ale Bireneta, biegnca tu za Drwalem, uwaaa inaczej. - Jed! - krzykna wpadajc na mostek. - No jed esz, do...! Klnc, hukna zwierz obuchem topora w zad. Wierzchowiec a stkn, poderwa si i galopem ponis Rawata w stron wsi. Zaraz potem srebrna jazda wtargna na most, uderzajc w elazny mur tarczownikw. Setnik, prbujc

opanowa konia, nie widzia, co byo dalej, usysza tylko potny huk i omot, zmieszany z optaczym wrzaskiem. Gdy zatrzyma si pod sam wsi, na mocie trwaa wcieka rbanina. Oficer poj, e jego udzia w tej walce nie ma sensu. Zeskoczy z wierzchowca i pogna go prosto w rce nadbiegajcego Astata. Wic przynajmniej ci doszli! Nie mylc o tym duej, setnik pobieg ku swoim ucznikom, bdcym w poowie drogi midzy rzeczk a wsi. Lecz pomoc bya zbdna; lekkozbrojni cignli z sob ju tylko dwch rannych. Jednooki Grombelardczyk znikn. Nigdzie nie byo ciaa - i setnik zrozumia, e onierz, mimo ran, ruszy ze swoimi towarzyszami. Na most...

Pomg przeprowadzi konie i rannych przez pokraczny zasiek, utkany z przewrconego wozu, jakich drabin, aw i nie wiadomo czego jeszcze. Wiele takich zasiekw wzniesiono midzy domami. Upewniwszy si, e wszyscy znaleli schronienie w obrbie tych fortyfikacji, Rawat wrci spojrzeniem tam, gdzie wci jeszcze walczyli cikozbrojni. Topornicy rbali wierzchowce i jedcw, ryki blu przeplatay si z bojowym wrzaskiem Alerw. Wski mostek w mgnieniu oka zatarasowany zosta przez pryzm trupw i rannych. Rawat widzia, jak trzasna wta barierka pod ciarem walcego si na ni wierzchowca z wojownikiem na

grzbiecie. Strzelia w gr rozbrynita woda, spienia si, gdy ranne zwierz wierzgao porodku nurtu. Alerowie pojli wida, e mostu nie sforsuj. Przeprawiali si teraz przez strumie. Przerwano walk, odcito topornikom drog odwrotu, po czym ze wszystkich stron zasypano mnstwem dzirytw, a take strza z wtych ukw. Gdy bezpieczni we wsi ucznicy Rawata, oddawszy rannych w rce chopw, przypadli do zasieku obok swego dowdcy, pytka woda pochaniaa wanie miertelnie rannego, dobijanego wieloma oszczepami, dziesitnika cikiej piechoty... Na mocie trwali ju tylko Grombelardczyk i Bireneta, stojcy pord kilkunastu spitrzonych

trupw zwierzcych, alerskich i ludzkich. Coraz wicej wojownikw zeskakiwao z wierzchowcw, jeszcze chwila - i dziki tum wpad na mostek, z dwch stron. omot i wrzaski rozbrzmiay z now si. Przez dug, dug chwil zudze, gdy dwjka tarczownikw wytrzymywaa atak wielkiej zgrai, legionici we wsi chcieli wierzy... wierzyli, e tych dwoje nie ulegnie nigdy, e bd tak sta i rba, a nie zostanie nikt, kto mgby im zagrozi. Miadce ciosy Birenety nieledwie wyrzucay Alerw w powietrze, strcay do wody ponad strzaskan barierk. Wida byo byski na elecu broni strzegcego jej plecw towarzysza. Grombelardczyk, plepy,

z wielk opuchlizn kryjc zdrowe oko, mg widzie co najwyej rozmazane cienie... Oburcz trzymajc topr, powala owe cienie tak dugo, a jaki mocniejszy od innych oszczep wytrzyma uderzenie o kirys i przebi go. W nastpnej chwili w doni Birenety pko stylisko topora. Dziewczyna prbowaa doby miecza, ale za plecami nie miaa ju jasnowosego siacza z dalekich gr Grombelardu... Pochwycono j z przodu i z tyu. Grujc nad cib Alerw, uwiziona w cisku, wielkimi piciami tuka ohydne, obce twarze, rozbijaa by, a przewrcono j, przygnieciono mas, a i wtedy jeszcze sycha byo potworny, ochrypy ryk wojownika, ktrego pocigna za sob i miadya

w potnych ramionach, przyciskajc do pancernej piersi. onierze we wsi z blem i wciekoci ogldali ostatni walk towarzyszy, chcieli biec z odsiecz, wstydzili si, e oto s tutaj, bezpieczni w obrbie domw i zasiekw; rwali si ku srebrnym wojownikom tak bardzo, e Rawat musia ich zatrzyma niemal si. Maa Elwina, dla ktrej olbrzymi mocarze w byszczcych kirysach byli zawsze omal nadludmi, popakaa si. Zreszt zy w oczach mieli wszyscy. Cikozbrojni kupili im ycie, pacc swoim. Upadek Grombelardczyka powitano cisz, upadek dziewczyny paczem. Pakali nie wstydzc si ez

przed otaczajcymi ich wieniakami. Srebrne Plemi chwytao swoje rumaki. Jeszcze chwila - i alerska jazda aw ruszya w stron wsi. ucznicy otarli oczy. Rawat skoczy do swojego konia widzc, i onierzom nie trzeba rozkazw. Bez komendy chwycili za bro. Wyrwa z ubia may uk lekkiej jazdy i wyszarpn strzay z wiszcego przy siodle koczanu. Gdy srebrni jedcy znaleli si w zasigu raenia, pomkny pierwsze pociski. Czterej najblisi wojownicy prawie jednoczenie zlecieli z grzbietw zwierzt. Ciciwy pieway nieustannie, co chwila spada na ziemi jedziec

bd, ostro skrzeczc, podrywa si trafiony wierzchowiec. Alerska jazda podesza do samego zasieku i take wypucia strzay. Jkn trafiony w rami legionista, ale inni pracowali bez przerwy, miga pocisk za pociskiem, a niemal kady trafia w cel, rani, ale i nierzadko zabija. Sdzi by mona, e oto ci niezawodni ucznicy, najlepsi z najlepszych, poczynili zakady, kto czciej od innych zdoa napi ciciw, kto pierwszy oprni koczan, kto pooy na ziemi najwiksz liczb wrogw... Od jucznego konia, Dorlot targa worek z zapasowymi strzaami, by walczcym ucznikom nie zabrako pociskw. I nagle - zyskali wsparcie! Przy

zasieku poczli pojawia si zawzici, rozgniewani chopi z broni. Strzelali inaczej, ni onierze - mierzyli duej, staranniej, marszczc brwi i przygryzajc usta, trafiali te znacznie rzadziej, ni ucznicy legii... Jednak wsplny wysiek sprawi, e w szeregi przebiegajcej wzdu zasiekw jazdy wkrado si zamieszanie, coraz wicej wehfetw biegao bez jedcw, coraz wicej rannych czogao si po ziemi... Napastnicy dalej prbowali strzela z ukw, czasem ciskali dziryty, ale szo to bardzo nieskadnie; w zamieszaniu, trafienie nie byo spraw prost, tym bardziej, e skryci za zasiekiem obrocy stanowili nieatwy cel. Alerowie prbowali zebra swoich rannych, ale

gdy znowu strcono na ziemi paru jezdnych, zdziesitkowana wataha zawrcia w miejscu i pdem odesza za strumie, gubic po drodze jeszcze jednego wojownika, z caym pkiem strza w plecach. Wwczas przez zasiek przegramoli si onierz; bysn stal kirys tarczownika. Doltar obchodzi pobojowisko... Kry z mieczem w doni - tam i z powrotem, czasem przyciska kolanem do ziemi wijcego si wojownika i chwyciwszy za eb podrzyna gardo. Nigdy nie widziano u Doltara takich oczu... Patrzono w milczeniu.

Miejsce topornika byo tam - na mocie. Doltar nie mg doczy do reszty cikozbrojnych, ale czu si tak, jakby ukrad ycie dla siebie...

*** Wojenne szczcie po raz drugi umiechno si do Rawata - i setnik powanie zacz si zastanawia, jak due s jeszcze tego szczcia zapasy... Prawie wszystko poszo inaczej, ni planowa - a przecie koniec mg by bardziej tragiczny. Jazda do wsi nie dotara, za Doltar i Astat nie zdoali nakoni chopw do porzucenia dobytku. Nie zdoali - na szczcie...

Wbrew oczekiwaniom Alerowie podjli spniony pocig przez Suchy Br i znaleli uchodzcy oddzia. Gdyby wieniacy uciekli do lasu, jak chcia Rawat, wybito by ich w gszczu do nogi. Wszystkich: legionistw i chopw. Lecz stao si inaczej. Doltar i Astat, nie mogc skoni mieszkacw Trzech Wsi do ucieczki przed zgraj, ktrej nigdzie nie byo wida (chopi nie chcieli porzuca dobytku) pokierowali wzniesieniem prowizorycznych umocnie. Dziki temu ich cigani przez Alerw towarzysze znaleli tymczasowe schronienie. Lecz wanie tymczasowe - bo Rawat nie mia zudze. Wypeniony

szczciem worek sflacza; zbyt obficie z niego czerpano! Wszdzie wok kryli srebrni wojownicy, a wci napyway nowe zgraje. Naraz Rawat jasno przekona si, e i on dotd nie mia pojcia, ile to jest waciwie tysic wojownikw. Pomys, by si przebi przez to mrowie, nie mg by rozwaany powanie... Ale rwnie kiepsko wyglday szans na obron. Wprawdzie od zachodu i od pnocy najwiksze skupisko domw bronione byo przez solidny czstok; wbrew oczekiwaniom, chopi wzili sobie do serca zalecenia wojskowych i wolno, bo wolno, ale jednak klecili umocnienia. Lecz c z tego? Od wschodu i poudnia wioska bya otwarta i alerskie siy

mogy zadepta ich razem z tymi caymi szacami. Nie tylko setnik, ale i najgupszy z wieniakw, widzia to cakiem jasno. A jednak zamierzano si broni. Bo c pozostao innego? Pospiesznie czyniono ostatnie przygotowania. Rawat nie zawid si, liczc na roztropno Doltara i Astata. Pomimo popiechu, bardzo dobrze przysposobili wiosk do obrony. Wzniesiono niepikne, ale mocne zasieki midzy zagrodami, zablokowano te wylot gwnej ulicy osady. W szeciu oborach i trzech chlewach stoczono cay ywy inwentarz, zgromadzono zapasy dla ludzi i zwierzt. Ale na polach wci jeszcze

stao wiele stogw zboa i Rawat ju teraz wiedzia, co z nimi bdzie. Chopi starali si nawet nie patrze w tamt stron... Zreszt byy te inne bolesne problemy. Obrony wielu domw naleao zaniecha, bo stay w znacznym rozproszeniu. Zabrano z nich wszystko, co mogo si przyda, ale Rawat ubolewa w duchu, e tak bardzo lekceway si zalecenia wojskowych i wcale nie dopuszcza ich do udziau w planowaniu nowych osad. Tutaj, na pnocy, nie mona byo sobie pozwoli na stawianie chaup gdzie komu wygodnie! Wszystkie te domy winny by wzniesione blisko strumienia, ktrego wody mogy zasili fos. Tak, bo palisad - ukoczon! - powinna otacza

fosa. Prny al. Nic nie dao si zmieni. Zdolni do walki mczyni zostali podzieleni na oddziay, wybrano take kilka modych kobiet, potraficych posugiwa si ukiem. Rawat nie mia zudze, wiedzia, e wielkiego poytku z tych zastpw nie bdzie. Z wieniakw dao si zrobi znakomitych onierzy - dowodem wikszo legionistw, ktrych mia pod komend... Na razie jednak onierzami nie byli i caa ich przydatno polegaa na tym, e umieli wystrzeli z uku, nade wszystko za - gotowi byli broni si do koca, z chopsk zawzitoci i uporem. Na szczcie byo we wsi kilku

miejscowych myliwych - osadnicy mogli polowa w lasach pnocnego Armektu... Rawat bardzo liczy na tych ludzi, byy to bowiem chopy naprawd niele obeznane z myliwskim ukiem, a i oszczep na niedwiedzia czy dzika nie widzia im si czym nowym. Ponadto myliwi wybornie znali okolic, tak step, jak i las... Setnik zastanawia si, jak to wykorzysta. Tymczasem wzmocniono jeszcze zasieki i wydano chopom ca lun bro. Nie byo tego wiele. Najbardziej brakowao strza; ogromna cz zapasu jechaa na jucznych koniach, ktre zabra Rest. Wieniacy mieli troch, ale kiepskich, to samo zreszt dotyczyo

ukw. Rawat posa paru ludzi na pobojowisko, by zebrali strzay i wszelki or. Bro natychmiast przekazano chopom. Przyniesiono kilkanacie beznadziejnie prymitywnych dzirytw, par marnych ukw - jeszcze gorszych ni chopskie - i dwa zardzewiae miecze. Zabrano te zabitym drewniane pancerze; szybko znalazy nowych wacicieli. Teraz pozostao tylko czekanie. Rawat bardzo si obawia szturmu spieszonych wojownikw. Jazd dao si odpdzi przy pomocy ukw, ale piechota prdzej czy pniej wedrze si na zasieki - by tego pewien. W bezporednim boju ucznicy mogli

wspiera topornikw, lecz do samodzielnej walki nadawali si sabo; nie do tego ich przeznaczono, siowa rbanina nie sza w parze ani z ich wyszkoleniem, ani z uzbrojeniem. Ale topornikw zostao ledwie trzech - w tym dwaj powanie ranni. Mia zaufanie do odwagi i zawzitoci chopw, lecz wiedzia doskonale, e to nie wszystko. Da si wieniakami zapcha dziur w obronie; majc po obu stronach wyszkolonych onierzy, ktrzy osoni im boki, nie przepuszcz wroga. Ale onierzy brakowao. A w nocy? W nocy najgorzej. Rawat podejrzewa, e Alerowie (czy te psy alerskie, jak powiadali chopi)

uderz o zmroku i w ponurym nastroju oczekiwa jego nadejcia. Rozkaza cign wszystko, co nadawao si do palenia. Ogniska musiay pon ca noc, a na czas walki naleao podsyci je tak, by dobrze owietliy plac boju. Alerowie podzielili si na kilka oddziaw. Najwikszy z nich, ku zdumieniu Rawata, poszed na wzgrze za wsi. Wszczto tam jakie prace, rozkopywano ziemi i przenoszono j w koszach. Narzdzia do robt ziemnych, o ktrych mwi Dorlot, nadspodziewanie szybko znalazy zastosowanie... Ale Rawat nie wiedzia, co ma o tym sdzi. Owe prace na wzgrzu day mu znowu wiele do mylenia. Czyby to wanie

wzgrze byo celem wyprawy? W takim wypadku zrozumiae wydawao si zgromadzenie wielu, potrzebnych do pracy, wojownikw-kopaczy. Czego jednak Alerowie mogli szuka na wzgrzu? No i przede wszystkim: dlaczego najpierw nie zdobyli wsi? Uderzenie caymi siami musiao przynie sukces. Tymczasem do szturmu sposobiy si zgraje liczce cznie najwyej sto pidziesit gw... Kilkuset kopaczy nieprzerwanie ryo wzgrze. W step i do lasu ruszay liczne oddziay. Pojawiy si te silne wartownicze placwki, strzegce zajtego terenu. Nadciga zmierzch. Wkrtce

zapony wszystkie nie objte piercieniem obrony budynki. Wielkimi, jasnymi ogniami wystrzeliy stogi. Chopki lamentoway, mczyni zaciskali pici. aowa chopskiego dobytku i Rawat, ale w gruncie rzeczy poary byy mu na rk... Daway sporo wiata. Alerowie, w swym zapale niszczenia, byli zdumiewajco bezmylni. Czekali do nocy tylko po to, by niezwocznie przemieni j w dzie. Szturm nastpi po zapadniciu zmroku, a wic zgodnie z przewidywaniami. Alerowie uderzyli od wschodu i od poudnia, uznawszy susznie, e zdobywanie palisady mija si z celem, gdy z drugiej strony wie

jest prawie bezbronna. Rawat odgad zamiary napastnikw i przy czstokole zostawi tylko obserwatorw, cae siy kierujc do obrony zagroonych miejsc. Nie zmienio to oglnej sytuacji. Ju pocztek natarcia potwierdzi najgorsze przeczucia setnika: wojskowi i chopscy ucznicy trafili paru biegncych, ale zaraz zmuszeni byli odrzuci uki i stan do boju twarz w twarz. Wojownicy zaciekle prbowali sforsowa zasieki, chopi spychali napastnikw, ale na miejsce zabitych bd ranionych przychodzili nowi. Nie miao to nic wsplnego z bitw stoczon pod lasem, gdzie stoczeni w ciasn gromad jedcy wicej uwagi powicali temu, by utrzyma si na

grzbietach wehfetw, ni walce. Wojownicy szturmujcy zasieki, ruchliwi i zrczni, majcy pen swobod ruchw i dowiadczeni w boju, wyciskali z obrocw prawdziwie krwawy pot. Growali zdecydowanie... Rawat by przeraony stratami. Tylko przy najwikszym poudniowym zasieku, blokujcym ulic, sytuacja bya do dobra; walczy tam Doltar, rozpaczliwie wspierany przez rannych - jeszcze w bitwie pod lasem - dobywajcych ostatnich si towarzyszy. Jako tako radzili sobie ucznicy Astata. Najgorzej dziao si od wschodu. Chopi walczyli zaciekle, lecz Alerowie szybko uzyskali przewag; odbiwszy si mocno od ziemi, potrafili przeskoczy nad

zasiekiem... Rawat pchn tam jedyn rezerw, jak mia przy boku: dziesiciu zbrojnych w ciesielskie topory i zdobyczne dziryty chopw, pod wodz miejscowych myliwych ze wietnymi oszczepami na grubego zwierza. Wieniacy z impetem wpadli na zdobyty ju prawie zasiek i odepchnli Alerw, ponoszc jednak niesychane straty. Przybieg Dorlot z prob Astata o posiki. Rawat odesa go z niczym. Kocur wrci wkrtce, ale ju od wschodnich zasiekw. Posiki! Tym razem setnik posa go z wieci: Bd wkrtce! Kama wierzc, e pokrzepieni chopi wytrzymaj jeszcze troch i by moe ich upr zrazi Alerw.

Nie podpalono dotd adnego z bronionych budynkw - i szybko wyszo na jaw dlaczego. Napastnicy pojawili si na strzechach, prbujc w ten sposb pokona piercie fortyfikacji. Ostatnim odwodem Rawata byy Agatra i Elwina. Sprostay zadaniu. Maej Elwinie od nieustannego napinania twardej ciciwy mdlay ramiona. Rawat widzia to; baczc na oglny przebieg bitwy, stara si pomaga uczniczkom w miar moliwoci. Mia nieze oko; nie mg si rwna ze swoimi legionistkami, ale od czasu do czasu wypuszcza szybk strza - i niekiedy trafia, cho w migotliwym wietle oddalonych poarw byo to naprawd wyczynem nie lada. Wreszcie udao si

zniechci Alerw do skakania z dachw poza lini obrony - ale za to podpalili dwie strzechy. Zaraz potem nastpi przeom: przy wielkim, poudniowym zasieku wioskowy kowal, niedue ale strasznie ylaste chopisko, ktremu zabito jednego z walczcych obok synw, ryczc wniebogosy rzuci swj ciki mot, porwa jak belk i wywijajc ni przedosta si na zewntrz umocnie. Bez chwili wahania skoczy za nim Doltar, a za Doltarem reszta. Poczto miady zdezorientowanych nagym kontratakiem Alerw. Rawat nie przegapi jedynej, by moe, okazji do przechylenia szali. Odrzuciwszy uk, pochwyci swoj wczni.

- Zwycistwo! - rykn tak, e mimo wrzawy dosyszano go tu i wdzie. Zwycistwo, naprzd! Dorlot, gnaj do wszystkich...! Zwycistwo! Zmusi konia do biegu. Bdc wietnym jedcem, bez kopotw nakoni zwierz do wzicia przeszkody - i znalaz si po drugiej stronie zasieku bronionego przez Astata. Lekka wcznia armektaskiej jazdy nie miaa nic wsplnego z nieporczn dartask kopi - i setnik sprawi, i patrzcy na chopi naprawd... uwierzyli w zwycistwo! Pokaza, e potrafi nie tylko dowodzi: wietnie wywaona, jesionowa bro obracaa si w pewnej doni ze zdumiewajc szybkoci,

jedziec rwnie atwo wymierza szybkie pchnicia na wprost, jak w bok, a nawet w d i do tyu. Porwani przykadem chopi, prowadzeni przez Astata, rzucili si na wroga, nawet nie dostrzegszy, e w pogromie, ktrego dokona samotny dowdca onierzy, znaczny udzia miay dwie uczniczki, strzelajce z morderczo maej odlegoci, strzegce jego bokw, a najbardziej plecw. Widzieli tylko, jak wielu mona zabi w mgnieniu oka...! Zwyciali! Widzieli to zwycistwo! Alerowie nie wytrzymali furii chopskiego uderzenia, pord wycia i wrzaskw nastpi odwrt, a potem ucieczka. Pierzchajcych chciano ciga,

ale Rawat nie pozwoli. Krzyczc co si w pucach, zawrci ludzi i pogna z nimi na odsiecz wschodnim zasiekom, gdzie obrona wanie pkaa. Prowadzeni przez setnika, uniesieni zwycistwem wieniacy, potnie wsparli swoich - i Alerw pobito! Rawat wyrwa si z zamieszania, ale nie mia ju nic do roboty: pdzcy ulic na czele chopw Doltar wanie dotar do ssiednich umocnie. Rawat zamia si dzikim, wydartym z dna serca miechem: raz jeszcze mg si przekona, jakich ma onierzy! Szturmujcych odparto. Obrocy rzucili si do gaszenia swej twierdzy. Ju wczeniej kobiety,

dzieci i starcy prbowali powstrzyma ogie, jednak ich wysiki okazay si niewystarczajce. Studni we wsi byo sporo, a wody w nich - na razie - pod dostatkiem. Pomimo to ugaszono tylko jedn strzech. Drugi dom pon. Rawat dra, by ogie nie przenis si na inne zabudowania, lecz zdoano temu zapobiec. Gdy mino pierwsze zwyciskie uniesienie, zaczto znosi rannych i zabitych. Setnik obszed posterunki przy zasiekach. Ju nie byo mu lekko na duszy... Wszdzie leay ciaa, duo cia. Rawat widzia, e drugiego szturmu nie przeyje po prostu nikt - nawet, jeli Alerowie nie wzmocni atakujcych

dodatkowymi siami. Udao si wykorzysta sprzyjajcy moment, i to wszystko. Przeway duch bojowy, nieustpliwo... ale tak naprawd, to jego wojsko wrcz zmasakrowano. Alerowie nie byli dziemi, lecz wojownikami. Mogli wzi cigi, mogli upa na duchu... Ale koniec kocw jakim przeciwnikiem dla urodzonego zabjcy by wieniak z pak w garci? Rawat wola nie liczy trupw. Ju pierwszy rzut oka wystarcza... Wasnych byo wicej. Znacznie wicej. Setnik prbowa znale jaki kt, gdzie mgby usi i spokojnie pomyle, z daleka od spojrze i paczu ludzi. Nie byo takiego miejsca. Jego

onierze te ginli, wcale nie inaczej ni chopi. Ale do legii nikogo nie cignito na si. Zgosili si do pracy i przyjto ich, odprawiajc z niczym wielu innych. Dano dobr bro, starannie wyszkolono i pacono regularny od. Walka, w ktr wpisane byy rany albo mier, stanowia zawd ich wszystkich. Jego zawd. Lecz ci tutaj, wieniacy? Rawat nie zamierza wspczu ich doli, tym bardziej e wiedzia, jak yje chopstwo gdzie indziej. Dola jak dola... Mieli uprawia ziemi i kwita, kto uprawia musia. Ale odwaga, z jak ci chopi bronili swych najbliszych, gboko zapada mu w serce. Tacy ludzie nie zasugiwali, by jakie przybdy spod obcego nieba

mordoway ich, depczc dzielno i mstwo. Alkawa. Rawat kurczowo uczepi si tej myli. Teren kontrolowany przez Alkaw zaczyna si wcale niedaleko, na wschd od Trzech Wsi. Garnizon Alkawy musia wiedzie o przejciu tak wielkiej zgrai. Dwadziecia gw liczca grupa moga umkn uwagi czatownikw pilnujcych granicy - i niepostrzeenie przedosta si w gb terenw Armektu. Ale taka armia? Na pewno ju wyruszya silna wyprawa karna. Pytanie, czy do silna... Tak czy owak, bya to jedyna szansa. Naleao przekra si midzy oddziaami Alerw. Naleao przebiec szmat stepu

w poszukiwaniu oddziau, ktry mg by na dobr spraw gdziekolwiek, lub dotrze do samej Alkawy. Naleao zrobi to szybko, by odsiecz przybya na czas. Tylko tyle. Rawat omal nie rozemia si gono. Szybko... to znaczy: jak szybko? Przed szturmem? Popatrzywszy dokoa Rawat doszed do wniosku, e teraz, zaraz, w tej chwili, wiosk mogyby chyba zaj same wehfety. Bez jedcw, doprawdy bez jedcw... Na razie jednak szturmu nie byo. Alerowie wyranie stracili entuzjazm...

Chyba nie zamierzano wzmocni si, przeznaczonych do zdobycia wioski. I chyba nie zamierzano atakowa tej nocy. Nie pozostawao do zrobienia nic innego, jak uczepi si ostatniej szansy. Naleao sprowadzi alkawczykw. Tylko kto mia to zrobi? Doltar, tgi rbajo, by za stary do gonitw po stepie. Astat? Moe Astat. Ale nie, to musia by jedziec. wietny jedziec na doskonaym koniu. Prawd rzekszy, w wiosce by tylko jeden czowiek, ktry miaby szans sprosta zadaniu... Lecz to nie wchodzio w rachub. Musia zosta. Wiedzia, e w takiej sytuacji dowdca - to symbol. Gdyby tylko krokiem ruszy si z osady, natychmiast kto gupi... lub

po prostu zmczony, tak, zmczony... powiedziaby: uciek. I to byby koniec wszystkiego. Koniec! Dowdca uciek. Setnik rozpaczliwie poaowa swych konnych, osaczonych i wybitych gdzie w stepie. Gdyby cho jeden z tych znakomitych jedcw by teraz tutaj, w osadzie. Ale nie... Do wioski przybyo z nim tylko dwch konnych ucznikw. Jeden dogorywa, drugi, pomimo ran, walczy i zgin. Zreszt, nawet gdyby y, nie mgby sprosta zadaniu. A ucznicy Astata - moe i potrafili utrzyma si w siodach, ale jacy z nich byli jedcy?! Po raz pierwszy Rawat na duej skierowa myli ku grupie legionistw,

ktrzy odcignli od niego ca armi. Zy si z tymi ludmi, odbyli razem wiele wypraw. Ba si wierzy, e moe jednak ocaleli. To, e nie stawili si we wsi, mogo wynika z niemonoci przedarcia si przez liczne alerskie oddziay. Rawat gorco pragn, by im si powiodo. Chocia nie wiza z tym adnych nadziei. Rest nie mg wiedzie nic o tym, co dziao si w Trzech Wsiach. Jeli nawet wyprowadzi swoich, to powid ich do Erwy. A Erwa (jeli dotd jej nie spalono) c moga tutaj poradzi? Co najwyej powiadomi Alkaw. Ile to czasu... Ambegen nic nie mg mu posa. Nawet, jeli Tereza, niezawodna podsetniczka Tereza, bya ju askawa

odprowadzi jazd, ktr mu ukrada to co? Odsiecz w postaci pidziesiciu konnych? Wolne arty... Pokrci znuenie. gow. Czu wielkie

*** Kot by zmczony. Tak zmczony, e gdy setnik stan obok - nie obudzi si. Po raz pierwszy Rawat widzia Dorlota nie budzcego si na odgos krokw. Wyszed ze stanicy jako pierwszy. Biega po stepie, potem znowu chodzi na zwiady, chocia skaleczona cierniem

apa wyranie mu doskwieraa. Przedziera si przez las, potem wraca, noc, by odnale zgraj w stepie - i znw docza do oddziau. Potem razem z innymi ucieka do Trzech Wsi. Teraz, podczas szturmu, biega bez wytchnienia, przynoszc dowdcy potrzebne wiadomoci, przekazujc rozkazy, ganiajc od zasieku do zasieku. Mg by zmczony. Mia prawo. - Dorlot. Kot otworzy oczy i wsta. - Pjdziesz w step, Dorlot. Trzeba odnale alkawczykw i sprowadzi ich tutaj z odsiecz. Albo nawet i do

samej Alkawy. Nie wiadomo, czy jeszcze stoi... Bo e nasz Erw spalono, tego jestem, niestety, prawie pewien. Siedzcy nieopodal chopi unieli gowy i oywili si nieco. Usyszeli sowo odsiecz. Wie natychmiast pobiega z ust do ust. - Nie - powiedziaa Agatra. Rawat dopiero teraz dostrzeg siedzc w mroku dziewczyn. Opierajc si o cian domu, siedziaa z ukiem pooonym w poprzek kolan. - Nie - powtrzya cicho. - Wysyasz go, panie, na mier. Prosz... nie.

uczniczka bywaa niepokorna. Nawet podczas pobytu w stanicy, lubia mie wasne zdanie. Jak wikszo legionistek... Kobiety bardzo swoicie pojmoway sowo rozkaz. Rawat przywyk, e czasem trzeba tak usadzi. Teraz jednak milcza, bo miaa duo racji. A wreszcie... chodzio o co innego. Agatra przyjania si z kotem. Nigdy nie kochaa adnego mczyzny i nie miaa rodziny. Lecz tutaj, pod Pnocn Granic, spotkaa i obdarzya szczer, siostrzan mioci zwinnego kociego zwiadowc. Troch miano si z tej przyjani, ale rzadko zoliwie; wszyscy o niej wiedzieli i lubili t przyja, bo

byo w niej co delikatnego i bardzo, bardzo piknego. Bya ogromna... czysto, ktr widziay nawet oczy szorstkich, twardych onierzy. W jaki sposb otoczono t przyja opiek. W stanicy, pord cigych patroli i wyj, byo tak niewiele rzeczy piknych i czystych... Wszyscy chcieli, by ta przyja trwaa i trwaa. Nikt nic do niej nie mia. Ale kady chcia j oglda. - Prosz, panie - powtrzya uczniczka. - Nie posyaj go, on kuleje... Nie dojdzie. Zobacz go i trafi z uku... On ju nie moe biega, panie. Dogoni go na wehfetach. Wehfety s szybsze ni kulawy kot... Prosz, panie. Tylko ten

jeden raz... Dorlot milczc opuci eb ku ziemi i to przerazio Rawata bardziej, ni wszystko inne. - Agatra - powiedzia ciko - nie mam kogo posa. Pojechabym sam, ale przecie wiesz, e nie mog. Wymyliem jedyn szans dla nas wszystkich. Przecie take dla niego. Przykucn i z bliska zajrza dziewczynie w oczy. Jej nieadna, chuda twarz pena bya blu. Chyba nie rozumiaa, co mwi. - Agatra, suchaj mnie - rzek z lekkim naciskiem. - Dorlot w stepie, uciekajc

na trzech apach przed ukami i wehfetami, bdzie mia wiksze szans, ni my wszyscy tutaj. Sprowadzi pomoc, albo moe chocia ocali wasn gow i opowie komu, co si tutaj dzieje. Siedzc tutaj i czekajc na szturm, skoczy jak my wszyscy. Chyba, e wlezie w jak dziur, schowa si i popatrzy, jak nas wyrzynaj. Wiesz, e tego nie zrobi. - Pjd, setniku - rzek Dorlot - i nie po to, eby ocali gow. - Dorlot... - powiedziaa Agatra. - Setnik ma racj, Agatra. Nic tu po mnie. Nie pomog broni zasiekw. Utrzymajcie si tutaj, sprowadz pomoc,

ale musicie utrzyma si do tego czasu... Usyszaa, siostro? Rozpakaa si. - Usyszaam... - Werk. - Id, Dorlot - rzek setnik. Czowieka mona uciska i Rawat byby to zrobi. Lecz nie wiedzia, jak yczy powodzenia kotu. W kocu skin gow i cicho powtrzy za Dorlotem: - Werk... Kocie pozdrowienie, zarazem

potwierdzenie, wyraz aprobaty... Mia nadziej, e oprcz Agatry nikt tego nie sysza. Odwrci si i odszed. Gdy spojrza w ty przez rami, kota ju nie byo. Przysiadszy na poudniowym zasieku, Rawat patrzy na wzgrze. Wci kopano... Siedzia tak, nie snujc adnych planw, bo zrobi wszystko, co mona byo zrobi. Nie myla o niczym szczeglnym. Zdrzemn si wreszcie i poderway go dopiero jakie wrzaski, rozbrzmiewajce przy jednym z zasiekw. Pobieg tam natychmiast. Astat posya strzay w mrok, rozjaniany byskami pomieni. Drugi onierz, wraz z paroma chopami,

przelaz na zewntrz umocnie. Wkrtce wrcili. Nieli Birenet. Jeszcze ya... Bya zupenie naga. Odernito jej piersi, odrbano stopy i donie, za z twarzy wyrwano oczy. Midzy obrzmiaymi wargami brakowao jzyka i zbw; usta ziay jak wielka, szkaratno-czarna jama. Wszystkie rany starannie przypalono ogniem, powstrzymujc w ten sposb upyw krwi. Chodzio wanie o to, by ya. Toporniczk zoono przed Rawatem. onierze zgrzytali zbami. Chopi patrzyli po sobie dzikim wzrokiem. Setnik milcza.

Zbiegowisko roso. W rodku krgu, olbrzymie ciao lecej stkao przecigle, nieludzko, wio si i drgao w niewyobraalnych mczarniach. Przeraliwie wrzeszczc, Elwina rzucia si do ucieczki. Rawat pochwyci j i zatrzyma. Przycisna twarz do jego piersi. - Nie... n-nie... - powiedziaa z paczem. - Ju nie chc... Ja ju nie chc. Agatra rozepchna ludzi na bok, oburcz uniosa miecz i z caej siy wbia go w pier lecej. Okaleczone ciao targno si po raz ostatni, Bireneta krzykna bekotliwie, niezrozumiale... uczniczka pucia

rkoje broni i bdnym wzrokiem powioda dokoa. Nagle upada na kolana. - Przepraszam... Bireneta! - zawoaa ze szlochem. Przepraszam! Syszysz, Bireneta? Prze-pra-szam... Odcignito j na bok. Jaka chopka zwymiotowaa. - Bireneta! - wrzeszczaa Agatra. Bireneta, pro-sz! - Zabierzcie j - rzek gucho Rawat, patrzc na zabit. - Nie moe tu lee. Pochowajcie j zaraz.

Powoli doszed do siebie. Odwrci si i poprowadzi Elwin do Agatry. uczniczki objy si z paczem. - Ju dobrze - powiedzia. - Za wczenie przysano ci tutaj, maleka... Nie potrafi rozmawia z kobietami. Tym bardziej, e jedna z tych kobiet, w poowie bya jeszcze dzieckiem. Nawet, jeli to dziecko miao uk i strzelao ze po mistrzowsku. - Za wczenie - powtrzy. Czasem... nie chc tego wszystkiego... Nie wyjani, czego.

*** Prace na wzgrzu trway. Rawat na prno zachodzi w gow, co pragn wykopa Alerowie. Mieszkacy wioski, nagabywani, czy nie widzieli na wzgrzu czego osobliwego, wzruszali ramionami. Wzgrze jak wzgrze... Nie byo to czcze pytanie. Rawat czu, e wiedza o celu prowadzonych przez Alerw prac, bardzo by mu si przydaa. Zaczyna zdawa sobie spraw, e wielka zgraja przekroczya granic gwnie po to (jeli nie t y l k o po to!) by rozkopa wzgrze... Pracowano tam przez ca noc.

Rwno ze witem Rawat postawi wszystkich na nogi. Sdzc po ruchach nieprzyjaci, szykowa si kolejny szturm. Nie cignito jednak do pomocy bodaj jednego z pracujcych na wzgrzu wojownikw! Szturm mia by przeprowadzony tymi samymi siami, co dnia poprzedniego. Jake bardzo musiao Alerem zalee na wydobyciu z ziemi tego czego! W nocy wykonano ogromn prac. Pagrek nie lea daleko; mrwcz krztanin poszczeglnych sylwetek atwo byo dostrzec nawet z wioski. Zniesiono w d ogromne masy ziemi. W wykopanej dziurze co si pojawio... ale nawet bystrooka Agatra nie potrafia

orzec, co to jest. - Wyglda jak... jaki posg, kawaek posgu... - mwia niepewnie. - Ale ja... Nie, nie wiem. Posg, kawaek posgu. Podobne wraenie odnieli prawie wszyscy, nikt jednak nie rczy za swoje spostrzeenia. Pod lasem i na stepie oddziay srebrnych wojownikw dziwnie lamazarnie sposobiy si do natarcia. Alerowie dosiadali wehfetw, zbierali si w zwarte grupy, by po pewnym czasie zsi na ziemi i przegrupowa si do walki pieszej. Ku zdumieniu setnika, wydzielono silny oddzia

zoony - o ile zdoa dostrzec - z najlepiej uzbrojonych wojownikw, i odesano go gdzie w step... Potem przygnali jacy gocy (w kadym razie pojedynczy jedcy); pdzili od grupy do grupy, wywrzaskujc jakie wieci, a moe rozkazy. Ludzie w otoczonej wiosce nie potrafili zrozumie, co si dzieje. Kolejna zgraja odesza gdzie bardzo spiesznie. Wkrtce z tych, co zostali na pozycjach do ataku, jeszcze trzecia cz podya na wzgrze, przyczajc si do kopicych. Miao nie by szturmu. Zostao moe p setki wojownikw, i to chyba, na dodatek, sami ranni... Tak przynajmniej twierdzia Agatra.

Rawat siedzia na poudniowym zasieku. Znalaz sobie dobre miejsce, z ktrego mg sporo widzie. Po jakim czasie przyszed Doltar. Mia zaman rk, ujt w niezgrabne ubki. Wida byo, e bl jest dotkliwy, cho topornik nie myla si skary. Rawat bez sowa wskaza mu miejsce obok siebie. Patrzyli na wzgrze. Najpierw dugo przerwa setnik. milczeli. Cisz robi? wane. po tym dki z

- Powiedz, Doltar, co oni Myl, e to wane, bardzo Pom mi zrozumie. Biegae stepie, gdy ja jeszcze dubaem kory...

Topornik pokrci gow. Szczyt pagrka cakowicie znikn. Teraz ju wyranie byo wida fragmenty gigantycznej rzeby-posgu. - Smok o abim pysku - rzek jakby do siebie. - Gadali kiedy... Jedno z takich baja, co to powtarzaj jedni za drugimi... - Co syszae, Doltar? - Kto kiedy... komu... Wiesz, panie. Bajdy. Przypomniay mi si nad ranem. Bolao, nie mogem spa... O smoku ukrytym w ziemi. - Pamitasz te bajki, Doltar?

- Byo co o tym, e ci tam tarczownik pokaza wzgrze - wzili rozum od swojego Pana Mdroci, tak jak my emy wzili od Szerni. Pan Mdroci yje pod ziemi. Wielki smok. Ale to miao by tam, po ich stronie. Za granic chyba. - Co dalej? - Nikt nie wie, gdzie to jest. Ale raz na sto lat ma by sto dziwnych dni, kiedy smoka mona obudzi. Nie wiem, po co. Nie pamitam, panie, ledwie co wtedy suchaem. Mao to si gada o Alerze? Czowiek sam czasem plecie, co mu lina na jzyk przyniesie, a wstyd. Z nudw, albo eby poartowa z nowych. Z pustoty... Takie tam, bajdy.

Znw zamilkli. - Doltar, a jeli to prawda? - zapyta wreszcie setnik; by zmczony, a poza tym w cigu kilku ostatnich dni widzia tyle niezwykych rzeczy... - A jeli to prawda? - powtrzy. - Jeli to naprawd jaki bg Alerw, ktrego oni prbuj obudzi? Nic nie wiemy o Szerni, Doltar, a Przyjci siedz daleko... - na chwil pobieg mylami do tajemniczych, plegendarnych prawie mdrcw, zgbiajcych natur wiszcych nad wiatem si. - Tak, Przyjci siedz daleko... Ale to przecie nie Szer daa rozum Alerom. Tyle to i ja wiem. Bya kiedy wielka Wojna

Potg. Syszae o tej wojnie? onierz skin gow. - Co syszaem, panie. Kady co sysza o Szerni i takich tam... Ale kto to pojmie? Ja widz tylko, e tysice przyszy tutaj, eby kopa w ziemi. Kopa w ziemi, panie. Ani walczy, ani rabowa. I my tutaj, to im chyba tylko przeszkadzamy. Kopanie najwaniejsze. Ustawili czaty, posali patrole, eby tylko nikt im nie przeszkodzi w tym kopaniu. Dziwne, panie. Nie lubi, jak co jest dziwne. Wtedy... - zamylony onierz zrobi mimowiedny ruch rk i skrzywi si, czujc bl. - Wtedy boj si, panie. Nie pamitam, eby co dziwnego okazao si kiedy dobre.

Moe tylko tcza. Patrzyli w ciszy. Na wzgrzu setki kopaczy uwijay si w nieustannym, gorczkowym popiechu. Rawat nie wiedzia jeszcze, jak bardzo prorocze oka si sowa onierza. Rzeczywicie przeszkadzali Alerom. Wkrtce miao wyj na jaw, jak bardzo.

*** Wielka, liczca dobre trzy setki

jedcw zgraja, przewalia si wzdu wschodnich umocnie wioski. onierze i chopi czekali z napitymi ukami, ale jedcy nawet nie spojrzeli w ich stron. Gnali prosto do wzgrza. Rawat zauway, e wielu wojownikw byo rannych. Dojrza take wielkie, krwawe dziury w bokach kilku wehfetw. Zna takie rany! Peen wtpliwoci, pocz wypytywa innych. Potwierdzono jego spostrzeenia. Zgraja wracaa po stoczonej gdzie bitwie! U stp wzgrza postawiono kilka szaasw z gazi. Rawat sdzi, e kwateruje tam alerska starszyzna. Kilku przybyych wojownikw zeskoczyo z koni. Nic wicej nie dao si dostrzec,

tum jezdnych zakry szaasy przed oczami patrzcych. Wkrtce, wida, zapady jakie decyzje, bo zgraja ruszya dalej, okrajc wzgrze, by na koniec rozoy si obozem. W tym czasie znw pojawili si pojedynczy jedcy, pdzcy to tu, to tam. Formowano nowe oddziay. Rawat mia tego szczerze dosy. Ju chyba wolaby szturm! Siedzia jak szczur w klatce, nie majc pojcia o tym, co si dzieje, nic nie rozumiejc, bezradny i waciwie bezbronny. Odwrciwszy si plecami do przekltego wzgrza, ruszy ku rodkowi wioski, jakby tam akurat mg znale spokj, a moe i wszelkie potrzebne

wyjanienia. Zatrzyma go okrzyk Agatry. uczniczka, od chwili wyruszenia Dorlota po odsiecz, stronia od towarzyszy, z nikim nie rozmawiaa, osowiaa i smutna krya bez celu tam i sam. Jej przygnbienie wzroso jeszcze po zajciu z Birenet, czemu trudno byo si dziwi... Rawat, nie majc nic lepszego do roboty, prbowa nakoni dziewczyn do rozmowy, wypytywa o jakie odlege, trudne do zaobserwowania szczegy na wzgrzu. Zaleao mu na tym, by wietna uczniczka otrzsna si z ponurych myli. Mia tak mao onierzy, e nie mg i nie chcia lekceway

samopoczucia adnego z nich. Agatra odpowiadaa spokojnie i rzeczowo, ale z rozmow niewiele to miao wsplnego. Bya pena jak najgorszych przeczu i nie prbowaa tego ukry. Teraz zasieku. staa przy poudniowym

- Dorlot! O nie... Dor-loot! Rawat rzuci si ku umocnieniom. W stron wioski gna na eb na szyj silny oddzia jedcw - zbyt nieliczny wszake, by jego celem mg by atak. Wkrtce zreszt wojownicy zaczli powciga wehfety i stanli.

Kot wisia gow w d, przywizany za ogon do grubej, byle jak ociosanej gazi. Przez bark i grzbiet biega nierwna, krwawa rana; mogo j zada ostrze alerskiego oszczepu... Agatr trzymano za rce. Wrzeszczc, rozpaczliwie prbowaa si wyrwa. Jedziec trzymajcy konar pochyli si i zoy kota na ziemi. Rawat, z ukiem w doni, odnis wraenie, e rozcapierzone apy zwiadowcy drgny lekko... - Dosy, Agatra! - rykn. - Dosy mwi! Patrz tam! No patrz! Jedcy cofnli si nieco i stanli w odlegoci nie wikszej, ni trzydzieci krokw od kota. Zachowywali si

spokojnie. czekaj.

Wygldao,

na

co

Agatra przestaa si szarpa. Po krtkiej chwili wszyscy wyranie zobaczyli, e kocur rusza si sabo. - On... on dziewczyna. yje... szepna

Rawat odoy uk i powoli wspi si na zasiek. Alerowie, jakby na to czekali, cofnli si jeszcze troszeczk. - Oni chc... - powiedzia kto chrapliwie - oni chc, ebymy go wzili... Rawat myla tak samo.

Dziao si co, czego w ogle nie pojmowa. Nikt nigdy nie paktowa z Alerem. Nigdy nie wymieniano rannych. Prawie nigdy nie brano jecw... a jeli ju, to najwyej po to, by urzdzi ich tak jak Birenet... Powoli setnik zszed z zasieku. - Doltar - powiedzia. Wola mie przy sobie topornika ze zaman rk ni jakiegokolwiek innego onierza. Stary legionista niezgrabnie przegramoli si na drug stron i stan u boku dowdcy.

- Od topr - powoli rzek Rawat. Miejcie oko na wszystko - rzuci jeszcze przez rami do swoich ucznikw. - Ale bez adnych przejaww wrogoci. Agatra! - osobno napomnia dziewczyn. - Tak... panie... - odpara bez tchu. Rawat i Doltar ostronie ruszyli przed siebie. Alerowie nieruchomo stali w miejscu. Dorlot y. Rawat powoli, by stojcy o trzydzieci krokw wojownicy nie wzili tego za wrogo, wyj miecz i przeci rzemie, ktrym zamany ogon przywizany by do gazi. - Zabierz go, Doltar - powiedzia.

onierz ostronie wsun wielk do pod brzuch maego, kosmatego onierza i unis go w powietrze. apy i eb wisiay ciko, bezwadnie rozkoysane. Ale te lepia otwary si na chwil... - Dobrze, Dorlot - rzek setnik. - Ju ci nie oddamy. Id, Doltar. onierz odwrci si i spiesznie ruszy ku wiosce. Rawat, tyem, postpi dwa krtkie kroki... Jeden z Alerw krzykn co. - Nie zatrzymuj si, Doltar! - zawoa Rawat, cofajc si jeszcze i kierujc miecz ostrzem przed siebie. Wojownik zeskoczy z wehfeta i

uczyni krok naprzd unoszc w gr otwarte, puste donie. Rawat przesta si cofa i powoli opuci miecz. Oszoomiony, myla gorczkowo... Nie wyobraa sobie, by pod jakimkolwiek niebem puste, uniesione w gr rce, miay znaczy co innego nili: nie mam broni ani zych zamiarw! Schowa miecz do pochwy i z wahaniem odpowiedzia takim samym gestem. We wsi Agatra i Elwina odebray kota Doltarowi i pobiegy gdzie. Pozostali onierze i chopi, przyczajeni za zasiekiem, chciwie chonli to, co rozwijao si przed ich oczyma.

Wojownik podchodzi do miejsca, gdzie czeka na Rawat. Setnik widzia z bliska setki Alerw - ale nigdy takich... Widywa martwe twarze, na ktrych zastygy niezrozumiae, ale zawsze podobne grymasy, wyraajce pewnie bl lub nienawi. Widywa zacieke twarze walczcych wojownikw. Zna obraz alerskiego strachu. Ale nigdy dotd nie oglda twarzy Alera, dobrowolnie idcego ku niemu, bez broni w rku. I dostrzeg, e tamten przyglda mu si tak samo... Nie spuszczali wzroku ze swych twarzy. W cigu tej krtkiej chwili Rawat uzmysowi sobie nagle, e i Alerowie nie wiedz, jak wyglda zwyka ludzka

twarz... Wojownik mia na sobie drewniany pancerz, dodatkowo wzmocniony wiszc na plecach okrg, plecion tarcz. Takie tarcze, obcignite skr, bogato malowane, Rawat widywa dotd rwnie rzadko, jak zbroje... W zgrajach, ktre zwykle ciga, tylko czasem trafia si wojownik z malowan tarcz. U tego tutaj, wszystko wygldao jako inaczej, porzdniej, nawet wystajcy spod zbroi skrzany przyodziewek wykonany by do starannie. Rawatowi przyszo na myl, e zblia si ku niemu znaczna osobisto. Nie byo to zreszt takie dziwne. Trudno sdzi, by do

wyjtkowej i niezwykej Alerowie wyonili spord ubogiego gupka...

misji, siebie

Aler zatrzyma si w odlegoci dziesiciu krokw przed setnikiem i wida byo, e nie zamierza pj dalej. Rawat uczyni krok ku niemu. Aler odskoczy w ty, wycigajc rce przed siebie. Rozfalowany okrzyk zabrzmia wrogo i gronie. Setnik cofn si natychmiast. Byo jasne, e wojownik nie chce zbyt bliskiego kontaktu. Rozbrzmiay jakie sowa - rozedrgane, obce, niezrozumiae. Rawat prbowa wywnioskowa cokolwiek z intonacji gosu, ale nie potrafi. Rozoy rce. Tamten urwa i unis w gr swoje:

otwarte, puste... Nie! Nie chodzio o ponowienie znaku pokoju... Setnik krci gow, ale dla tamtego by w gest najwyraniej czym zupenie pozbawionym znaczenia. Porozumienie si przekraczao moliwoci obu negocjatorw - bo Aler take prbowa mowy rk. Skierowa do grzbietem w d i porusza ni, jakby co way; ruchliwa twarz zadrgaa w najrozmaitszych, trudnych do opisania grymasach. Cho wspomagane gosem, nadal nic Rawatowi nie mwiy. Obejrza si bezradnie na swoich, potem znowu na Alera i - odruchowo - krtkim gestem pokaza: czekaj, zaraz wrc. Tamten oczywicie nie zrozumia. Rawat odwrci si i zawoa:

- Doltar! Cikozbrojny po raz drugi sforsowa zasiek. Aler czujnie patrzy, jak si zblia. Nagle krzykn co, nie odwracajc gowy - i jeden ze stojcych z tyu jedcw zeskoczy z wehfeta. Dwch na dwch... Tak, to byo dla Rawata jasne. - Doltar, musisz zna jakie ich sowa - powiedzia, gdy onierz stan obok. Nie wiem... Nic nie wiem. Suchaj, nikt nigdy z nimi nie rozmawia... Rozumiesz to? Nikt i nigdy! Umiemy ich tylko zabija. A oni nas. Nic wicej. Topornik z ukosa spojrza na dowdc. Rawat, prawie zawsze

panujcy nad sob, by dziwnie rozgorczkowany. Sam nie wiedzia, jak bardzo wstrzsna nim prba porozumienia si z odwiecznym wrogiem. Porozumienia si! Zapomnia o niebezpieczestwie. Znw postpi krok w stron Alera - i znowu grony okrzyk osadzi go w miejscu. - To na nic, panie - rzek Doltar. - Oni chyba maj wiele jzykw. Oni, panie... Cokolwiek! niecierpliwie przerwa Rawat. - Powiedz do nich cokolwiek. Marszczc brwi, topornik grzeba w

pamici, szukajc obcych sw. Lecz nieoczekiwanie - lepszy sposb znalaz wojownik alerski. Zawoa co do swoich. Jego towarzysz pobieg w stron grupki i zebra od jezdnych kilka oszczepw oraz zdobyczny armektaski miecz. Zatknwszy miecz w ziemi, Aler wbi dokoa oszczepy. Pokaza Rawata. I miecz. Pokaza siebie i swoich. Oszczepy. - Otoczony... onierz otoczony przez Alerw... Dorlot? Nie, miecz to nie moe by Dorlot... - Ty, panie - powiedzia Doltar. - My! My, Doltar! Wie!

Podpowiadali sobie i przecigali si w odczytywaniu tego, co pokazywa alerski wojownik. - Pokaza wie. - Otoczona wie! - Rawat powtrzy za Alerem wszystkie gesty na znak, e zrozumia. Wojownik zrobi szybki gest, jakby chwytajc przed piersi co, co mu rzucono. Rawat zapamita ten ruch, bo wydao mu si, e oznacza potwierdzenie. Oszczepy zatknito w innym szyku: dwa wyrwano z krgu i ustawiono tak, e piercie okrenia sta si podkow... Aler znw wskaza miecz i wie, wie i miecz... Wyj bro z ziemi

i wbi nieco dalej... potem jeszcze dalej... przesuwajc ku wyjciu z podkowy. Oszczepy stay w miejscu. Miecz oddala si, wbijany coraz dalej i dalej. - Co zrozumiae, Doltar? napiciem zapyta setnik. z

- e mamy... - zachrypia topornik i odkaszln. - e mamy si, panie, wynosi. e nas puszcz - dokoczy powoli. Spogldali po sobie w milczeniu. Dlaczego? puszczaj? - Zdrada, panie. Dlaczego... nas

- Zdrada? Patrzyli to wojownika. na siebie, to na

- Zdrada, panie - powtrzy Doltar. Jak wyjdziemy ze wsi, to nas wytn. Jak wyjdziemy... - Czekaj... Aler pokaza soce i zakreli ramieniem drog, jak jeszcze miao przej na niebie. Po raz drugi ustawi krg oszczepw, zatkn miecz porodku, wskaza punkt nad lasem, gdzie soce miao zaj - po czym wyrwa jeden z oszczepw i uderzy nim otoczony miecz. Przydepn bro nog.

- Wieczorem uderz na wiosk... Jakby na potwierdzenie tego Aler obrci si wok wasnej osi, wskazujc liczne oddziay, biwakujce tu i tam, na koniec tych, co pracowali na wzgrzu. Potem ukaza oszczepy, wszystkie, jakie tkwiy w krgu. - Uderz wszystkimi siami. Rawat powoli powtrzy gesty Alera. Potwierdzenie! Gest chwytania czego przed piersi na pewno by potwierdzeniem. Jeszcze raz ujrzeli to, co przy pomocy oszczepw i miecza przedstawione zostao na pocztku. Nastpnie

wojownik wycelowa palec w soce i pokaza je wielokrotnie. W tym miejscu, w ktrym byo... Natychmiast. - Mamy si wynie natychmiast. - Zdrada, panie - zawzicie powtrzy Doltar. Rawat patrzy na wojownika. Potem unis rk i uda, e szybko chwyta co, co mu rzucono. Aler krzykn przecigle, falujco - i podnis w gr otwarte, puste donie. Zaraz potem on i jego towarzysz zebrali tkwic w ziemi bro i odeszli szybkim, podrygujcym krokiem. Nogi, zaopatrzone w

dodatkowe, odwrotnie zginajce si kolana, odbiy si od stratowanej trawy. Wojownicy przeskoczyli nad gowami swoich wehfetw, byskawicznie obrcili si w powietrzu i opadli na grzbiety zwierzt. Dokonawszy tej, zupenie niemoliwej dla czowieka, sztuki - wojownik raz jeszcze pokaza soce. W nastpnej chwili oddzia zawrci w miejscu i pogna ku szaasom u stp wzgrza. Rawat i Doltar pospiesznie wrcili do wsi. Natychmiast otoczy ich krg wieniakw i onierzy. Setnik uciszy ludzi gestem. Krtko opowiedzia, jak miay si sprawy. - To wszystko - zakoczy, po czym

natychmiast doda: - Radzi. Chc zna wasze zdanie. Najpierw wszyscy milczeli. - Zdrada, panie - rzek wreszcie Doltar. - Wybij nas, jak tylko si ruszymy! Jakby na dany sygna, zaczli mwi wszyscy jednoczenie. Chopki podniosy lament, mczyni o co pytali, Astat krzycza na Doltara. Rawat podnis rk. - Rozumiem, Doltar - powiedzia, gdy zapada cisza - e wybij nas tylko wtedy, gdy si std ruszymy. Jeli zostaniemy, to nie? Odsieczy nie

bdzie... Przetrzymamy wic wszystkie szturmy, ile by ich nie byo. Czy tak? Stary onierz gniewnie zacisn usta. - Z nimi, panie, mona tylko toporem rzek zawzicie. - Czemu niby mieliby nas puszcza? Znowu wszczo si zamieszanie. Tym razem setnik pozwoli, by ludzie nagadali si do woli. - Dosy - powiedzia wreszcie. Poczeka, a znowu zalega cisza. - Nie maj adnych powodw, eby walczy o to, co mog dosta darmo powiedzia. - Bronilimy si twardo i

dalej bdziemy broni si tak samo. Im przecie nie zaley na naszych trupach. Bardziej zaley im na yciu wasnych wojownikw. Jeli mona zdoby, co jest do zdobycia, szybko i nie tracc onierzy, to po co ich traci? Nikt nigdy... niezmordowany Doltar. zacz nie

- Czekaj, Doltar, jeszcze skoczyem... Oddali nam Dorlota.

- eby zagaska... oszuka! wybuchn topornik. Cz ludzi zgadzaa si z nim. - Widzielicie t zgraj? T, ktra przejechaa obok wsi. Wracali z bitwy.

Widzielicie Potwierdzono.

rany

wehfetw?

- Astat - setnik zwrci si do ucznika - Co to byy za rany? Wiesz? - Tak, panie - potwierdzi trjkowy. - Ja wiem take. Nie chciao mi si wierzy... Ale teraz wierz. Oni czasem bij si midzy sob. I teraz jest tak samo. Ci tutaj - Rawat wskaza wzgrze - chc, ebymy si std wynieli, bo ja na ich miejscu chciabym tego samego. Lada chwila moe tutaj rozpta si bitwa. Oni nie maj ochoty toczy jej z wrog wiosk za plecami. I nie maj ochoty traci na nas wojownikw, bo wojownikw potrzebuj. I to bardzo.

- Do czego, wasza godno? Z kim tu bitwa? - zapyta tpo ktry z chopw. - Ze Zotym Plemieniem - wyjani setnik. - Wehfety byy poszarpane przez zotych... Sto razy widziaem takie rany. U naszych koni. Znowu wszcz si gwar. - Dosy! - uci setnik. Postanowiem. Mamy szans. Jeli nawet jedn na sto, to i tak wiksz, ni w przypadku pozostania tutaj. Do wymarszu! - zarzdzi, zwracajc si ku swoim onierzom. - I wy take powiedzia chopom. - Zabra tylko bro i ywno. Ustawi kilka wozw, piorunem! - Wskaza beznadziejnie

tkwicy w zasieku, ciki i niezgrabny pojazd. - Pooy na tym rannych, zaprzc woy i jazda. Ju! Legionici posuchali natychmiast, a najwczeniej ruszy si Doltar. Ponury, gniewny i przeczuwajcy klsk - by jednak onierzem. Otrzyma rozkaz i niezwocznie popieszy go wykona. Przykad podziaa. By potrzebny... Chopom wcale nie umiechao si rezygnowa ze wszystkiego, co mieli. Spogldano wic na Doltara, bo on wanie najbardziej si sprzeciwia. Ale Doltar gotw by dyskutowa tylko tak dugo, jak pozwala na to dowdca... Rawat spojrza ku szaasom pod wzgrzem, potem przez chwil ledzi

poruszenia alerskich oddziaw. Nie ulegao wtpliwoci: wojownicy zwijali oblenie wsi - jednoczenie jednak formowali nowe oddziay, cigajc nawet cz kopaczy... Setnikowi przyszo na myl, e jeli jednak Doltar mia racj - to bezradny, nieruchawy tumek w polu zostanie istotnie wycity w mgnieniu oka... Odpdzi koszmarn wizj. By pewien swego. Wszystko miao wicej sensu i stwarzao wiksze szans ni dalsze tkwienie w tym... grobie. Odwrci si i popatrzy na wiosk. Spalone domy i pokraczne zasieki... Wszdzie widniay lady bitwy. Na

ulicy walao si wszystko: porzucona bro, jakie szmaty, stgwie i cebry do gaszenia poarw, wiechcie somy i rozrzucone ju teraz stosy drewna, przygotowane do podpalenia ma wypadek nocnego szturmu... Biegay midzy tym wszystkim kury, chodzili zdrowi i zataczali si ranni ludzie. Nozdrza przywyky ju do smrodu alerskich trupw, zaczynajcych gni pod wsi. Wasne pochowano - zbyt pytko i byle jak, gdzie popado... Okropny widok przedstawiay dzieci: dziwnie ciche, brudne, czsto pokrwawione. Nie byo chwili, by z jakiego zaktka nie dobiega pacz niemowlcia...

W odlegoci kilkunastu krokw staa zwarta grupka wieniakw. Rawat wyczyta w ich oczach co niedobrego; poj, e to jeszcze nie koniec kopotw... Ci ludzie, przystpujc do obrony, sdzili e broni dobytku. Teraz ju wiedzieli, e szo tylko o ycie. Ale czy na pewno wiedzieli? Setnik zacz obawia si nagle, e chopi podejd do i zadaj cudu... Nie mina chwila, a ruszyli si, podeszli i zadali. - Miae broni nas, panie - rzek jeden. Rawat spojrza mu w oczy i patrzy

tak dugo, spojrzenie.

wieniak

odwrci

- Co to jest? - zapyta, wskazujc obor. Odwrcili si wszyscy. Obok kilkunastu mczyzn, zawzicie prbujcych odblokowa tkwicy na samym dnie zasieku wz, przechodziy jakie kobiety, cignce krowy na postronkach. Dalej z chlewu wyganiano winie. Rozbiegy si kwiczc. Dwaj starcy, kobieta i kilkoro dzieci usiowali skupi je z powrotem w stado. - To wszystko ma tutaj zosta - rzek setnik tonem nie znoszcym sprzeciwu. Narn kur i przytroczy do wozw.

adnych stad! Jak zobacz, e to wszystko prowadzimy, to nas zaszlachtuj razem z tym caym inwentarzem! W jakim tempie chcesz si z tym wlec?! - zagotowa si w nagej zoci. - Pdzc przed sob te wszystkie niezliczone winie?! Czy ty masz pojcie, co si dzieje w stepie?! Ty mylisz, e oni po co nas puszczaj? ebymy do jutra rana wyprowadzali winie ze wsi?! - uczepi si nieszczsnych wi. - I ganiali je midzy ich zgrajami?! Jazda std, wz wyciga! Miaem ci broni, no to broni, tylko dziki temu, e tu jestem, wci jeszcze nosisz eb na karku! Wz wyciga! Wszystko! - zakoczy rozwcieczony.

Poza umocnieniami rozbrzmia przecigy, grony okrzyk. Rawat odwrci si gniewnie i ujrza wojownika, z ktrym negocjowa. Aler wskazywa soce. Nie czekajc na adn odpowied, nie zwalniajc biegu wehfeta, przemkn w odlegoci pidziesiciu krokw od zasiekw i pogna dalej, ku jednemu z najwikszych, przemieszczajcych si szybko oddziaw. Rawat na powrt zwrci si ku chopom, ale ujrza tylko ich szybko oddalajce si plecy. Zgrzytn zbami, wyzbywajc si resztek zoci, i poszed tam, gdzie migna mu drobna sylwetka Elwiny. Dziewczyna braa wod ze studni.

- Gdzie Dorlot? Wyyje? - zapyta niespokojnie. - Nie wiem, panie - powiedziaa zmartwiona uczniczka. - Agatra, panie... Ona tego nie przeyje, na pewno. A ja... - Chod - powiedzia. - Ta woda dla niego, tak? - Tak, panie - odpara pocigajc nosem, bliska paczu. Westchn. onierz. Kobieta na wojnie. - Chodmy do niego - powtrzy.

Rozdzia szsty

Oddziaek, na czele ktrego Tereza wyruszya ze stanicy, by jednak czym wicej, ni tylko wzmocnionym patrolem. Wzia pen dziesitk. Podya prosto w kierunku, ktry przed paroma dniami obra Rawat. Zdawaa sobie spraw, e nie odnajdzie adnych ladw, a wobec tego by w kierunek akurat rwnie dobry, jak kady inny... Oddzia setnika mg znajdowa si po prostu gdziekolwiek. Nawet nie

przemczajc zbytnio piechurw, mg Rawat pokonywa pitnacie mil dziennie. Gdyby za, z jakich powodw, zacz si spieszy - w gr wchodzio i po dwadziecia mil na dob... Raczej nie opuci terenw bdcych pod kontrol Erwy. Ale wiele zaleao od zgrai, ktr ciga - lub przed ktr ucieka. Co waciwie dziao si w stepie? Na temat rozkazw przysanych przez Alkaw, Tereza miaa takie zdanie jak Ambegen, cho nie dzielili si uwagami. Niezalenie od tego, co naprawd zaszo, pomys porzucenia stanicy uwaaa za bzdurny. W Alkawie potracili gowy. Niemniej, z listu

wynikao, e wczga po stepie to teraz nie byle jaki hazard. Wielotysiczne siy alerskie nie poruszay si przecie na olep; armia z ca pewnoci saa na wszystkie strony patrole i ubezpieczenia. W kadej chwili moga natkn si na jeden z takich oddziaw. Nic na to nie wskazywao, step by spokojny jak nigdy. Podsetniczka z trudem wyobraaa sobie, e gdzie tam, poza zasigiem jej oczu, przemieszczaj si wielkie, grone zastpy. Zreszt - to nie tych zastpw si baa... Musiay by powolne i nieruchawe, zoone gwnie z piechoty, bo wehfetw Srebrne Plemiona miay za mao, by utworzy z jezdnych co wicej, jak sto par gw liczc zgraj. Obawiaa si spotkania z

siln stra boczn, lub jakim duym oddziaem rozpoznawczym, zoonym na pewno z jedcw. Wielka armia bya dla niej akurat tak grona, jak niedwied prbujcy zapa mysz... Musiaaby sama wle mu do paszczy. Lecz may, ruchliwy oddzia, to cakiem co innego. Konie przewyszay wehfety rczoci, ale nie byty tak wytrwae. I musiay spa, podobnie jak ludzie. Tereza wiedziaa, e konny oddzia, jeli w krtkim czasie nie zmyli alerskiej pogoni, moe w kocu zosta osaczony. Gdy konie zaczynay pada, wehfety wci mogy biec... Dlatego, z gbokim spokojem i bez adnych wyrzutw sumienia, zamierzaa

skorzysta z moliwoci, ktr da jej komendant. Zamierzaa pchn goca z prob o posiki. Majc przy boku wszystkich swoich jedcw, moga sprbowa nawet rozpoznania walk spotkanie z byle alerskim patrolem nie musiao oznacza ucieczki. Przeciwnie, moga pozwoli sobie na energiczny marsz ku domniemanym armiom. Uwaaa zreszt, e tylko w taki sposb ma szans wycign Rawata z tarapatw - jeli by w tarapatach, rzecz jasna. Przecie on take nie musia ba si wielkiego, wolno suncego wojska. Trudno byo przypadkiem wle na armi - nawet jeli si nie wiedziao o istnieniu takowej. Jeli bi si, ucieka lub zmuszony by szuka kryjwki, to w

gr wchodziy zapewne niezbyt due, ale ruchliwe zgraje... Wanie ubezpieczenia lub oddziay rozpoznawcze si gwnych. Jak miaa szuka takich grup, dysponujc dziesicioma jedcami? Patrole, ktre wyszy razem z ni, miay wrci do stanicy wieczorem. Byo mao prawdopodobne, by rozwany Ambegen posa drug poow jedcw na ryzykowne nocne rozpoznanie; sdzia raczej, e ograniczy si do wzmocnionych pieszych patroli w bezporedniej bliskoci stanicy, jedcw za pole dopiero nastpnego dnia rano. Zamierzaa przeprowadzi rzecz tak, by jej goniec dotar do Erwy

jeszcze przed witem - i zmieniwszy konia, natychmiast mg zabra i przyprowadzi jej ca jazd, bez koniecznoci czekania na powrt patroli ze zwiadw. Lecz wszystko potoczyo si inaczej... Wyruszajc ze stanicy, dokadnie wyjania dowdcom patroli, jak drog zamierza obra i gdzie prawdopodobnie zatrzyma si na nocleg. Gdyby nadeszy jakie wieci od Rawata (lub on sam z oddziaem) chciaa, by j o tym powiadomiono. Teraz, obserwujc dwch mkncych jej ladem jedcw, po raz kolejny miaa dowd, e mylenie popaca...

- Nasi - rzek jeden z trjkowych; na tle zachodzcego soca z wielkim trudem dao si rozpozna, e to jad ludzie na koniach. Jeszcze przed chwil miaa wtpliwoci, czy to aby nie Alerowie na wehfetach... - Nie pytaam - ucia. - Podwjna wachta w nocy. Do szeregu. onierz cofn si jak niepyszny. - Czeka. cisna nogami boki wierzchowca i drobnym kusem wypucia si na spotkanie jedcw. Wkrtce rozpoznaa jednego ze swoich zwiadowcw. Po chwili dojrzaa twarz drugiego

legionisty. Nie zdoaa powstrzyma okrzyku: - Rest! onierze zatrzymali si tu przed ni. Zmczone konie ciko pracoway bokami. Dziesitnik Rawata mia szyj obwizan brudn, przepocon i zakrwawion szmat. Na policzku i przy samych ustach, na obtartej do ywego misa skrze, szkliy si wiee strupy. Sepleni; zauwaya, e brakuje mu dwch zbw. - Goniem, pani... - wykrztusi, troch bez adu i skadu. Odczepia od kulbaki bukak z wod i

rzucia mu. Pi zachannie - No? - zapytaa niecierpliwie. onierz odj wylot wora od ust i odetchn gboko. Krtko, z widocznym wysikiem, streci jej przebieg wyprawy do chwili gdy rozsta si z setnikiem i reszt oddziau. - Co dalej? - Bilimy si, pani... Stracilimy juczne, potem zaczy pada wierzchowce. Dwch nas si zostao... W nocy im ucieklimy. Teraz emy natrafili na patrol. Wziem konia od onierza i pognalimy, pani, za tob. A tamci do stanicy.

- Nie wiesz, co z setnikiem? - Nie, pani. Mielimy si spotka w Trzech Wsiach. Nie dao rady. - Nie dao rady... - powtrzya, troch zgryliwie. - No dobrze. Chcesz wraca do stanicy? - A ty, pani te wracasz? - Ciebie pytam. onierz przez chwil milcza, jakby prbujc wyczyta w jej twarzy to, czego nie powiedziaa. - Wolabym do Trzech Wsi, pani.

- Dasz rad? - wskazaa zakrwawion szmat na szyi. Odwin j i odrzuci. Szyja wygldaa jeszcze gorzej ni twarz. - Co mi tam... - powiedzia. - Ledwie zahaczyo. To nie w bitwie... Po ciemku, w lesie, jak emy uciekali. Ledwie zahaczyo... Wyobrazia sobie nisko zawieszony konar drzewa, zmiatajcy jedca z kulbaki. - Dobrze, Rest - powiedziaa dziwnie agodnie, jak na ni. - Docz do reszty. Funkcja przy tobie, tam tylko onierze i trjkowi. Ty te, doczy - skina na legionist towarzyszcego Restowi. -

Podelijcie mi tu goca. - Tak, pani! onierze pokusowali ku oddalonej grupce. Marszczc brwi, przez dug chwil patrzya prosto w czerwon kul soca, a zabolay j oczy. Odwrcia spojrzenie. Prbowaa pochwyci ksztaty czarnych plamek, taczcych przed poraonymi renicami. Wkrtce pojawi si goniec garnizonu. Przechylia si w siodle, wycigna rk i poklepaa piknego ogiera po szyi. Potem zwrcia si do kuriera. - Widzisz te brzozy? - pokazaa rk.

- Tam bd, na skraju lasu. Popro komendanta o wszystkich jezdnych, co do jednego. Chc ich tu jeszcze tej nocy, jak najszybciej. Normaln ilo jucznych, ale oprcz tego par luzakw pod siodem. Tak? - Tak, pani. - Czekaj. Powiedz komendantowi, e nie zmarnuj ludzi. Wycign Rawata, ale nie za wszelk cen. Powtrzysz to dokadnie. Tak? - Tak, pani. - Czekaj. Powiesz jeszcze, ze rozpoznam Alerw i cign prosto do Alkawy. Tak?

- Tak, pani. - Powtrz. Wyrecytowa wszystko, sowo w sowo. - Doskonale. Gnaj. Patrzya, jak si oddala.

Rozdzia sidmy

Alerowie dotrzymali umowy - ale niezupenie tak, jak chcia Rawat. Dugo zastanawia si, jaki obra kierunek po opuszczeniu wioski: w stron Alkawy, do Erwy, czy te do osad, gdzie mgby zostawi wygnacw. Chopska gromada zacza ciy mu nieznonie; chcia jak najszybciej odstawi wieniakw... dokdkolwiek. Okazao si jednak, e spraw

wyboru drogi bdzie musia odoy do nastpnego dnia. Teraz wybrali mu j Alerowie... I Rawat zrozumia, e chodzio nie tylko o to, by pozby si niewygodnego garnizonu wioski. Srebrnym wojownikom zaleao na tym, by ruszy wprost przed siebie, na przeaj przez step. Skierowano go tam, skd wrcia poszarpana zgraja... Prawdopodobnie prosto na spotkanie nadcigajcych zotych. Rawat, prbujc okiezna duszc go wcieko, jednoczenie jako onierz musia w duchu przyzna, e byo to posunicie dobrze pomylane. Bijc si ze Zotym Plemieniem - osabia je na korzy Srebrnego. Ponadto - a moe

przede wszystkim - zote bestie potrafiy rozpozna mundur legionisty. Obecno armektaskiego wojska (nawet zoonego z paru rannych onierzy) moga skoni Zote Plemi do odwrotu. Do zachodu soca wlekli si noga za nog, eskortowani przez due alerskie siy. Woy mozolnie cigny cikie wozy, na ktrych zoono rannych. Ale nie tylko wozy spowalniay marsz. Nic nie mogo powstrzyma wieniakw przed zabraniem z wioski tylu gratw, ile tylko dao si unie. Setnik prawie poaowa, e zabroni pdzenia krw i wi. Przynajmniej by szy same... Niezliczone skorupy, jakie worki, skrzynki wypenione nie wiadomo czym

- wszystko to ani mylao i na wasnych nogach. Jechao na chopskich plecach... i tu przed zachodem soca Rawat cakiem serio zacz si zastanawia, kiedy ci saniajcy si ze zmczenia ludzie zaczn zostawia w stepie swoje dzieci, byleby dalej mc targa klamoty. Albo kiedy zrzuc z wozw wszystkich rannych. Gdy spoglda za siebie, widzia szeroki pas stratowanej trawy, koleiny wycinite w ziemi przez koa wozw - i mnstwo pogubionych sprztw. Od kilku najkoszmarniejsz ycia. Teraz marzy posucha wreszcie dni przeywa przygod swego tylko o jednym: by mdrego Ambegena

i rozpocz starania o samodzielne dowdztwo stanicy. Starania! Ale by musia si stara... Posaby zgoszenie i spokojnie czeka na pierwszy wolny etat. Komendant Okrgw Wschodnich potrzebowa dowiadczonych ludzi. Wziby swoj stanic i siedzia w niej... siedzia... siedzia... Kto inny lataby po polach, stawa na gowie, byle zgra w cao przypadkow zbieranin onierzy... Kto inny tumaczyby chopom, e gdy si stracio wszystko - targanie z sob drewnianej miski i szaflika nie ma wcale sensu. Siedziaby w stanicy. Zim, gdy Alerowie rzadziej wypuszczali zagony, sprowadziby on. Byliby razem przez dwa, a moe i trzy miesice. Nie

ukadao im si w yciu... Moe gdyby wreszcie odsuy swoje lata na samodzielnym stanowisku dowdczym i ze stopniem nadsetnika obj komendantur miejskiego garnizonu, gdzie w rodkowym Armekcie, albo w Dartanie... Moe wtedy? Wieczne uciekanie od siebie nie mogo przynie poprawy. Zaczyna to rozumie. Otrzsn si z zamylenia. Soce zachodzio... Zawoa Astata i pokaza skraj lasu. - Nocleg! - zawoa. Beznamitnie patrzy na Alerw. Chyba nie wiedzieli, jak maj zareagowa; eskortowana grupa

pograa si w lesie... Rawat pomyla, e jeszcze dzie lub dwa dni temu, ujrzawszy drepczcy tumek chopw i onierzy, odprowadzany przez alersk zgraj, sdziby, i postrada nagle zmysy... Alerowie zawrcili wehfety i odjechali z powrotem. Cz zgrai odesza na pnocny wschd. Zapewne zwiad... Nieporadnie, zgiekliwie, chopi rozkadali si na nocny biwak, za najlepsze miejsce uznawszy sam skraj lasu. Rawat przywoa Doltara, ktry najlepiej dogadywa si z wieniakami (sam pochodzi z takiej wanie wsi) i poleci mu zaprowadzi porzdek. Ale

tak w ogle, mia dziwne poczucie daremnoci wszelkich poczyna. To nie mogo si uda. To nie miao sensu... Przeminie noc, przyjdzie wit. Rozpocznie si dalszy marsz po stepie, w tempie piciu, moe szeciu mil na dob. Gdyby sta na czele samej jazdy zupenie wieego oddziau, dopiero co wyprowadzanego ze stanicy - to jeszcze zachodziby w gow, jak ma powie si sztuka przejcia stepem-lasem do Erwy, albo Alkawy... Wok roio si od srebrnych oddziaw - a e nie wszystkie wiedziay o ukadzie, ktry zawar opuszczajc wie, byo bardziej ni pewne. Mao tego: gdzie w pobliu krcili si zoci... Jako onierz, zawsze bardziej obawia si Srebrnych Plemion.

Ale w tej akurat sytuacji, Zote Plemi byo rwnie grone, jeli nie groniejsze. Ciemno nie stanowia ochrony; zoci Alerowie mieli niezwykle wyczulony wch, potrafili tropi jak psy. Odnalezienie w nocy mierdzcej chopskiej grupy byo fraszk. Jakie niemowl rozwrzeszczao si wniebogosy. Matka karmia je piersi, lecz pokcia si z mem, czy te moe z. bratem. Wch? Zoci mogli wcale nie mie wchu... Wci jeszcze siedzc w Rawat tkwi przy wielkim, drzewie. Mia ochot oprze jego szorstki pie i zosta tak siodle, grubym czoo o do rana.

A moe i na zawsze. Podszed do Astat. - Nie ujdziemy, setniku - powiedzia. - Widz - pada gucha odpowied. ucznik sta, niezdecydowany. - No? - zapyta Rawat. - Wiem, wachty... Wyznacz... a zreszt... Ilu nas jest? Piciu? I to razem z uczniczkami... No to wszyscy stoimy ca noc. Rannych nie postawi. Astat nigdy jeszcze nie widzia dowdcy w takim stanie ducha. Sam zreszt czu si nie lepiej.

- Nie, panie. Nie o wachtach myl. - A o czym? onierz milcza. - O czym, Astat? - lamazarnie ponagli go setnik. - eby wraca do stanicy, panie. - No przecie wracamy. ucznik pokrci gow. - Jestemy... - nie wiedzia, jak najlepiej powiedzie. - Suymy w legii, panie. Legia Armektaska. Jestemy tutaj, eby... eby bi si, panie.

- O co ci chodzi, Astat? - Ty wiesz, panie, o co mi chodzi! rzuci onierz, nieoczekiwanie gwatownie i gono. - Dobrze wiesz, o co chodzi! Ja za ciebie nie postanowi! Rawat chcia go skarci, przywoa do porzdku, ale nie mia na to do siy. Przymkn oczy i, zgarbiony, nieruchomo siedzia w kulbace. Legionista odwrci si i odszed. Rawat siedzia w siodle. Po jakim czasie zlaz na ziemi i rozluni poprg. al mu byo wierzchowca. Biedne zwierz powinno

si wytarza, od adnych paru dni chodzio pod siodem, nie rozkulbaczone ani razu... Teraz take. Musia mie konia gotowego do uycia w kadej chwili. Ba si, e gdy wreszcie zdejmie czaprak i zajrzy pod potnik, zobaczy ran w odparzonej skrze. - Przepraszam ci... - szepn do koskiego ucha. Na skraju lasu zalega ju mrok. Prowadzc konia, Rawat przystan na chwil, gdy odezwa si do jeden z chopw: - Panie... ja, znaczy... My wiemy, panie, e nas obronie... Tylko al byo domu, panie.

Setnik pozna wieniaka, ktry w wiosce czyni mu wyrzuty. Miae broni nas, panie, tak powiedzia. Teraz chyba prbowa przeprosi. Chop trzyma drewnian misk, a w drugiej garci - yk. Do miski nakruszono chleba i wymieszano z zimnym rosoem. Skd oni mieli ros?... Powoli, uwanie, karmi na zmian ciko rannego wieniaka i ucznika. Podesza jaka kobieta, odebraa mu yk i naczynie. Teraz ona karmia. Chop klkn na wozie i z niezwyk delikatnoci podtrzymywa gowy rannym. Setnik odszed ze spuszczonymi oczyma. Nie potrafi zdradzi tych ludzi.

Ale nie obroni... Nikogo nie obroni, ju wiedzia.

*** Noc mina spokojnie. Tu przed witem, szary od bezsennoci Rawat poczu dziwny napyw energii. Gotw by dziaa, cho w cigu ostatnich dni przespa zaledwie par chwil i ze znuenia sania si na nogach. Niewiele lepiej wygldali onierze. Tylko Elwina wypocza jako tako... bo zasna na swoim posterunku i zbudzono j dopiero rano. Teraz wstydzia si spojrze w oczy

towarzyszom. Ale setnik doszed do wniosku, e poniewa nic si nie stao, to nawet dobrze, i w oddziale jest cho jeden wyspany onierz. Tym bardziej, e bardzo takiego onierza potrzebowa. Najpierw poszed do rannych. Dwaj chopi i onierz zmarli w nocy, pozostali ludzie mieli si dobrze. Gorzej, o wiele gorzej byo z kotem. Rawat ju wczeniej dokadnie obejrza ran, teraz uczyni to znowu. Gitkie koci chyba nie byy naruszone, ale grzbiet i opatka wyglday paskudnie, poza tym kocur oglnie by mocno potuczony. Nie powiedzia dotd ani sowa i setnik co najwyej mg si

domyla, co zaszo. Zapewne, po nastaniu dnia, wypatrzya kota w stepie jaka zgraja i zdoaa docign na wehfetach. Rana wygldaa tak, jakby zadano j z gry oszczepem, a potem jeszcze, z ostrzem wbitym pod opatk, wleczono kota po ziemi. Zamany ogon z pewnoci przysparza wiele blu, ale rana od dzidy najwyraniej zaczynaa gni. Gangrena... Posmutniay Rawat nie mia siy powiedzie tego uczniczkom. Ale Agatra wiedziaa. Dowiadczona legionistka ogldaa w yciu wiele ran. Setnika zdziwi, a nawet nieco zaniepokoi, okazywany przez ni, niewzruszony spokj.

- Stao si - powiedziaa cicho. - On umrze, prawda? Ale myl panie, e on nigdy nie chcia... ze staroci. Prawda, panie, e by dobrym onierzem? Powiedz. Zrobi co mg. - Nadal jest dobrym onierzem, Agatra - powiedzia setnik odchodzc. uczniczka dotkna maej, pokrytej futrem gowy. - Tak, panie - potwierdzia bez cienia nadziei. Rawat przywoa Elwin. - Dzisiaj twoja kolej, maleka powiedzia, starajc si otrzsn z

przygnbienia, w jakie wprawia go bliska mier zwiadowcy; sam dotd nie zdawa sobie sprawy, jak bardzo lubi Dorlota. - Pojedziesz do Alkawy, Elwina. Wemiesz mojego konia. Dziewczyna wytrzeszczya zdumiona i przestraszona. oczy,

- Ja... - zajkna si. - Ja... panie... - Jeste onierzem, Elwino spokojnie, ale surowo rzek setnik. - Jak to wszystko si skoczy, odel ci do garnizonu Rapy. Tam jest caa psetka uczniczek. Tam pozbierasz si i moe jeszcze kiedy wrcisz tutaj do mnie. Strzelasz rwnie dobrze, jak Astat i Agatra, tylko e oni siedz w legii ju

adnych par lat. Bdziesz najlepsza, malutka, potrzebuj takiego onierza. Ale najpierw wydosta std nasze gowy. I swoj gow te. Dziewczyna troszeczk ochona. - Jak, panie? Ja nigdy... ja nie trafi do Alkawy! - Std bez przerwy na pnocny wschd. Jak strzeli. Trafisz do Alkawy, a jak nie, to nad rzek. A potem ju tylko wzdu rzeki. Jestem tutaj jedynym jedcem, ale ja jecha nie mog. Z ucznikw ty akurat trzymasz si w siodle najlepiej. Bdziemy tu siedzie, Elwino. Tu, w tym lesie. I prdzej albo pniej nas dopadn. Chyba e

sprowadzisz pomoc. No ju. Przygotuj si do drogi. Dziewczyna odesza. Rawat wydal rozkaz zwinicia obozu i przeniesienia go jak najdalej w gb lasu. Wozy miay posuwa si dopty, dopki to bdzie moliwe. Zarzdziwszy co trzeba, setnik osobicie przygotowa konia do drogi. Zdawa sobie spraw, jak niewielkie dziewczyna ma szanse. Niemniej jednak - wiksze, ni wszyscy oni tutaj. Siedzcy w samym rodku zajtego przez najrniejsze zgraje terenu i czekajcy, kiedy Alerowie na nich wpadn...

Podobnie myla, wyprawiajc w drog Dorlota. Uderzyo go to i spospnia, bo byo niczym za wrba... Wyprawi ju na mier jednego onierza. Teraz wyprawia drugiego. Powoli, starannie skrci strzemiona do dugoci ng dziewczyny. Gdy znalaza si w siodle, jeszcze troch poprawi. Obejrza si na wieniakw, coraz gbiej wchodzcych do lasu. Znikali ju poza drzewami. - Jed, malutka - rzek cicho, niemal tkliwie. Dziewczyna nie wiedziaa, co

powiedzie. Stali i patrzyli na ni wszyscy towarzysze. Siedzca na wozie z rannymi onierzami Agatra machna rk. - Jed, Elwina. Dziewczyna wyjechaa z lasu i niepewnie pucia konia kusem. Co cisno Rawata za gardo. Skada los tylu ludzi w rce takiego jedca... Bya ju daleko, gdy odwrci si i powiedzia: - Rusza. Kierujcy woami ucznik zacz manewrowa cikim wozem. Rawat raz

jeszcze rzuci okiem na step - i zobaczy zotych Alerw. Wyonili si z lasu - tego samego, ktry suy jego ludziom za kryjwk. Kilka stworw rzucio si w pogo za samotn figurk na stepie. Ujrzawszy ich dugie, mige skoki, Rawat poj, e dziewczyna jest bez szans. W sakwie ze szczciem, ktre Niepojta Pani trzymaa dla setnika, ju od dawna nie byo nic... Krzykn niegono, zatrzymujc swych onierzy. Po chwili stali obok bezsilni, jak on sam. Z lasu coraz liczniej wyaniay si

pokraczne sylwetki, to niezgrabnie rozkoysane na krtkich, zginajcych si do tyu nogach, to znw, wsparte na dugich ramionach, szybko i zrcznie sunce w postawie czworononej. Wszystkie ciaa pokrywao jednakowe, szorstkie, rude futro. Z odlegoci wierci mili nie byo wida szczegw - ale w oddziale Rawata dobrze te szczegy wszyscy znali. atwo mogli si domyle wyrazu ciemnych, paskich twarzy-pyskw o szerokich nozdrzach, z wyszczerzonymi zbami o kwadratowym ksztacie; wrd tych zbw tylko ky byy dugie i ostro zakoczone. Horda pzwierzt odkrya lady ludzi i wozw.

- Panie! - powiedzia Doltar. Las, od Trzech Wsi cigncy si prosto z poudnia na pnoc, zakrca w tym miejscu, gdzie stali; jego ciana biega niemal prosto na pnocny zachd. Pomidzy drzewami byo troch przewitw i Doltar wskazywa rk wanie na pnocny zachd ku pnocy. Zbliao si stamtd kilkudziesiciu jedcw na wehfetach... Na stepie dziao si coraz wicej, coraz wicej i wicej... Zdyszani z podniecenia onierze patrzyli to na zot zgraj wszc wok ladw, to na trzy potwory mknce za Elwin, to znowu na srebrnych wojownikw - a wreszcie daleko za ich plecy. By tam

nastpny duy oddzia! Gdyby srebrna zgraja do szybko pokazaa si zotym, by moe ustaby pocig za ma uczniczk. I by moe... Ale nie, bo Agatra nagle powiedziaa: - To s... to s nasi. Rawat chwyci j za rami. - Co ty powie... Alkawa?! uczniczka zaprzeczya. - Nie, to nie jest Alkawa. Nasi, panie! Siedz na kasztanach. Wierzchowce dla stanic dobierano

maci. Take i po to wanie, by konne oddziay atwo mogy rozpoznawa si z daleka. Ale Alkawa miaa konie gniade, wic z tej odlegoci bardzo podobne do kasztanw! Agatra, jakby syszc myli Rawata, rozwiaa ostatnie wtpliwoci: - To nie s czarne grzywy... Patrz, panie, zbliaj si przecie, co, nie widzisz jeszcze? Widzieli wszyscy. Na karku srebrnej zgrai jechaa psetka konnych ucznikw z Erwy! - Nie, na Szer... -wybekota Rawat.

Srebrna zgraja dopiero teraz spostrzega, e jest cigana. Wojownicy zawracali wehfety - i ostatnia szansa ocalenia Elwiny przepada. Prysna te nadzieja, e srebrni wezm na siebie cz wysiku pokonania zotej grupy. Ktrakolwiek ze stron by przegraa, mogo to przynie tylko poytek ludziom. Przecie ucierpieliby take zwycizcy... Gdzie dwch si bije... C, skorzysta miao akurat Zote Plemi. Rawat z blem oglda popisy swoich jedcw. Wiedzia, kto ich prowadzi. Tak umiaa tylko Tereza. Nawet on, siedzc na rozpdzonym koniu, nie potrafi tak bezbdnie ocenia

odlegoci, szybkoci swojej i przeciwnika, wybiera punktw spotkania... Alerowie mknli na zamanie karku, chcc zgnie przeciwnika szybkoci i dwukrotnie wiksz liczb. Rawatowi wydao si, e syszy odlegy, ostry dwik wistawki... Sunca w szyku, wycignitym kusem, armektaska jazda rozpada si na dwie rwne grupy i pynnymi ukami rozesza na boki, zmuszajc zgraj do zmiany frontu, a wic trudnego manewru w penym biegu wehfetw. Urywany, wysoki gwizd zawibrowa znowu - i oskrzydlajce Alerw oddziay rozdzieliy si raz jeszcze: z kadej strony poowa jedcw dalej gadko, ale ju galopem,

przeskrzydlaa zgraj, gdy druga poowa, wci idc wycignitym kusem, wracaa w rodek pola, na spotkanie bliniaczego oddziau... Poczyy si, szyk by rwny! I cigle spokojny kus!... Srebrne Plemi po raz drugi ujrzao przed sob szarujcych jedcw, gdy na skrzydach konni ucznicy uciekali ju na ich tyy, napinajc uki w galopie... w penym cwale! Gdziekolwiek nie zwrciliby si Alerowie caoci swoich si, mieliby jaki oddzia za plecami. Zgraja podzielia si wic - ale ten podzia polega na pjciu w rozsypk. Zoone manewry jazdy byy rzecz niezwykle trudn, w obliczu wroga mogli sobie na to pozwoli tylko wietni dowdcy

majcy doskonale onierzy!...

wyszkolonych

W luny, rozproszony szyk wroga Armektaczycy uderzyli z przodu jak pici, po bokach za zmieszali, co si dao, odskoczyli w step, cignc za sob pojedynczych jedcw, znowu zawrcili, zmietli lunych Alerw jak wiry i - poczyli si z uderzajc od czoa grup, ktra przesza przez zgraj jak przez kup pierza. Pochonity obrazem byskawicznie i po mistrzowsku rozgrywanej bitwy, Rawat prawie zapomnia o zotych. Pobieg spojrzeniem w drug stron i zobaczy sfor idc po ladach wozw.

- Z lasu! - zawoa. - Wychodzimy ku naszym! Trzeba ich tu cign! Astat! Biegiem! ucznik pogna na pnocny skraj lasu. Setnik raz jeszcze spojrza na Zote Plemi, a potem hen, pod horyzont, gdzie maa Elwina uciekaa przed mierci... Pobieg za Astatem. Rozbita srebrna zgraja pierzchaa na wszystkie strony. Cz wojownikw okrya leny cypel i ujrzaa zotych. Wznoszc niezrozumiae okrzyki, jedcy na wehfetach pognali prosto na wschd. Wkrtce doczyli do nich nastpni uciekajcy. Rawat mia przed oczami swoj wasn bitw, gdy

pokona stra przedni, nie wiedzc o wrogu skrytym za cyplem lasu. Teraz to samo spotkao Terez! Arilora, bawic si, wykrelia krgi, po obwodzie ktrych biegali. Dwie bitwy... Dorlot i Elwina, tak samo wysani na mier... Zote stwory skupiy si w wielkie, ciasne stado, nie podejmujc pocigu za srebrnymi, ale te nie idc dalej tropem ludzi. Rawat doczy do Astata, biegncego wzdu pnocnej krawdzi lasu. Wymachujc rkami, ucznik stara si cign na siebie uwag konnych przyjaci z Erwy, ktrzy w maych grupkach cigali pojedynczych Alerw. Rawat szarpn zawieszon na szyi niewielk wistawk z rogu i wydoby

ze wysoki, urwany w najwyszym punkcie sygna: Do mnie!. Wytresowani w dziesitkach wicze jedcy wszyscy bez wyjtku przerwali pocig za niedobitkami i jednoczenie pognali ku rubieom lasu, zanim zdali sobie spraw, kto ich wzywa. Zobaczyli Rawata i zewszd rozlegy si radosne, zdumione okrzyki. Jeden po drugim, konni legionici stawali na skraju lasu. Setnik gorczkowo wypatrywa Terezy. Ujrza j na koniec, niedaleko jedca na kurierskim koniu. Goniec nie bra udziau w szary, teraz dopiero ciga na pole bitwy, z wielkim trudem prbujc opanowa istny tabun jucznych i luzakw. Podsetniczka, zmierzajca

do, zatrzymaa si w poowie drogi, jakby nie wierzc, e naprawd usyszaa gos oficerskiej wistawki. Spia wierzchowca i galopem pucia si tam, gdzie wszyscy. Usyszawszy wistawk pod lasem, Tereza poczua w skroniach silne uderzenie krwi. W jednej chwili poja, kto gwide i nie wiedziaa, co robi... Poczua napyw dziwnej, nieuzasadnionej, niepotrzebnej zoci. Zaraz jednak w jej tle pooya si prawdziwa rado, tak szczera, e podsetniczk prawie przestraszy jej wybuch. Byo to co wicej, ni tylko zadowolenie z powodu odnalezienia zaginionego oddziau... Przez chwil

prbowaa wyzby si tej niewygodnej radoci, lecz niemono uczynienia tego powikszya tylko pierwotn zo. Na skraj lasu Tereza przybya po rwno rozwcieczona i uradowana. Osadziwszy wierzchowca zeskoczya z kulbaki. Widzc Rawata, nie wiedziaa, co ma powiedzie, z jakich przyczyn pragna obj go serdecznie - zarazem narastaa w niej ochota zdzielenia setnika w pysk... Wzruszya ramionami i szorstkim, lecz jednak przyjacielskim ruchem wycigna do rk, majc na jzyku jakie troch zoliwe, ale i ciepe sowo. Setnik nic nie zauway. Wpad na ni z gry, jakby chcc ukara za nie

wiedzie jakie przewinienia. Oszoomiona nie moga zrozumie, o co chodzi. - Konia! - miota si Rawat. - Zoci za lasem, w lesie mam chopw... Daj mi konia! Wsiada! Nagle, zupenie bez powodu, pchn j w pier. - Co stoisz?! Konia, ale ju! Rozepchn onierzy i pogna w stron nadjedajcego goca garnizonu. Jednym susem znalaz si na grzbiecie osiodanego luzaka. Zacz zbiera wok siebie onierzy. Posuchali z niekamanym zapaem.

Z bijcym mocno i bolenie sercem, osamotniona Tereza nieruchomo staa pod lasem. I dziwna zo, i niewygodna rado, przepady gdzie bez ladu. Zdaa sobie spraw, e - niepotrzebna ju nikomu, nawet wasnym onierzom moe sta tak do koca. Jakiegokolwiek koca... Konni ucznicy wyazili ze skry na widok swego kochanego dowdcy. Przyprowadzia ich do niego i przestaa by potrzebna. A nawet przeszkadzaa. - Rest! - zawoa Rawat, dopiero teraz wypatrzywszy swojego dziesitnika. - Rest! - Tak, panie! - rozleg si szczliwy gos onierza.

Psetka w szyku, drobnym kusem, posza ku zakrtowi lasu. Tereza powoli zbliya si do swojego konia i dosiada go. Z opuszczon gow powloka si ladem oddziau. Po krtkiej chwili wyprzedzio j jeszcze paru lekko rannych onierzy. Tez chcieli bi si pod setnikiem Rawatem... Konni ucznicy, pewnie prowadzeni, osignli skraj lenego cypla i skrcili na poudnie, po czym, o wier mili przed sob, zobaczyli idc sfor. Odruchowo poczto wstrzymywa wierzchowce, tu i wdzie rozbrzmiay krzyki zaskoczenia, zdumienia i niedowierzania. Czego takiego

onierze si nie spodziewali! Rozgorczkowany Rawat krzykn, by rwnali szyk. Zgraja znowu stana. Wiatr przynis ochrype, niespokojne gosy, do zudzenia przypominajce stumione ujadanie wielkich psw. Zjawiwszy si za plecami swoich jedcw, Tereza zobaczya to co oni. Osupiaa. - Nie, na Szer... - wykrztusia niewyranie. Poderwaa konia do biegu. Zajechaa przed front oddziau i napara wierzchowcem na Rawata. - Co to jest?! - wrzasna, duszc si

z gniewu, nabrzmiaego prawdziwym strachem. - Co ty chcesz... Precz! krzykna na swoich jedcw. Odwrt, marsz! - Ja dowodz! - cisn Rawat. Zote Plemi nie ustpio. Widok legionistw wywar due wraenie, ale po chwilowym zamieszaniu stwory zaczy rycze i ujada, niektre waliy si piciami po szerokich piersiach, inne wygraay grubymi kawakami gazi. Wreszcie cz stada ruszya do ataku pocigajc za sob reszt. Oczyma wyobrani Tereza ujrzaa nagle swoich ludzi - zmasakrowanych, wybitych co do jednego, rozwczonych

po stepie, poartych... - Wy! - zaskowyczaa, przyskakujc do piechurw, ktrzy ocaleli z oddziau Rawata. - Tam luzaki, bra rannych i jazda, jazda mi std, no jazda! Rawat naskoczy na ni. Zdezorientowani jedcy cofali si odruchowo. Tereza stracia panowanie nad sob. Wyrwaa wczni z tulei przy siodle i drzewcem smagna Rawata przez eb tak potnie, e spad z konia. - Setnik ranny, przy mnie komenda! wrzasna ochryple. - Bra go! Jazda, no jazda!

Zota zgraja gnaa coraz szybciej. Rest i drugi dziesitnik zeskoczyli z koni, wsplnymi siami wsadzili pprzytomnego setnika na wierzchowca i - na powrt znalazszy si w siodach z obu stron pochwycili luno wiszce wodze. - Rest, dowodzisz! - miotaa si podsetniczka. - Psetka w ty! Kusemgalop-maarsz! onierze bez zwoki wykonali rozkaz. Tereza wjechaa w las. Astat, Agatra, jaki ucznik i Doltar wsplnymi siami cignli do pnocnego brzegu cypla dwch, zwleczonych z wozu, ciko rannych onierzy. Agatra niosa

spowitego w szmaty, nie dajcego znakw ycia kota. Podsetniczka przechylia si w siodle i przy pomocy Astata wcigna przed siebie na kulbak jednego z ciko rannych. Cay czas wrzeszczaa wniebogosy, wzywajc do siebie goca z luzakami. Wjecha midzy drzewa! onierze pomogli pywemu, rannemu w brzuch ucznikowi dosi ktrego z wierzchowcw i po chwili sami take znaleli si w siodach. - Jecha! Doltar! - ryczaa Tereza. - Nie, pani - powiedzia topornik, zdrow rk ciskajc stylisko swojej broni. - W lesie s chopy ze swoimi babami i dziemi... Setnik i ja emy im

mwili... Nie dokoczy. Odwrci si i poszed stoczy swoj bitw. W obronie zdradzonych wieniakw. - Doltar! Zgraja z ochrypym ujadaniem i rykiem wpada midzy drzewa. Zza zakrtu lasu wyonia si druga wielka horda, pdzc w lad za uchodzcymi jedcami. Tereza spia konia i ruszya z miejsca galopem. Stwory byy tu. Zmuszaa wierzchowca do najwikszego wysiku; baa si spojrze za siebie... bo wiedziaa, e najbliszy Aler jest nie dalej, jak o dziesi krokw za ni. Mogaby przysic, e syszy

charkotliwy, wysilony oddech. Jeszcze, jeszcze troch... Zacza prosi wiernego konia, by j uratowa. J i siebie. Uratowa przed koszmarn, najwiksz zot zgraj, jak widziaa w caym swoim yciu... i o jakiej w ogle syszaa. Ale nieprzytomny onierz, lecy w poprzek karku wierzchowca, hamowa jego bieg, a co gorsza - zacz si zsuwa. Przeraona, trzymaa go z caej siy, ale by bezwadny i ciki... Bolce, zesztywniae palce puciy - nie utrzymaa. Krzykna rozpaczliwie. Ko potkn si... a potem, uwolniony od ciaru, pomkn jak wypuszczona z uku strzaa. Ujadanie i ryk zostay daleko z

tyu - zgraja dostaa okup... Usiujc powstrzyma cisnce si do oczu zy, Tereza nie moga, nie umiaa obejrze si za siebie. Zostawia rannego onierza, towarzysza. Zostawia rannego legionist. Pierwszy raz. Stchrzya. Zostawia rannego legionist... Gonia uchodzcy oddzia, ale nie umiaa wyobrazi sobie chwili, gdy doczy do tych onierzy - sama. Zacza paka, krztuszc przez cinite gardo jakie obietnice, e ju nigdy i

nigdzie... Potem, gdy ujrzaa zabitego konia, a obok ciao Elwiny, przemienia obietnic w przysig. Oderwana od tuowia rka maej onierki zacinita bya na uku. Dziewczyna podja walk z trzema zotymi Alerami.

CZ II Czas Przesunicia

Rozdzia smy

Niewysokie, agodne wzgrza pokryte byy lasem - albo moe raczej czym, co ogldane z gry, mogo przywodzi na myl las. Zamiast drzew, na ziemi rozpocierao si tylko jedno monstrualne pncze o stu grubych, wijcych si pniach, z ktrych wyrastay tysice mniejszych odgazie, potem dziesitki, setki jeszcze mniejszych i mniejszych... Konary splatay si, krzyoway, drobne gazie wrastay w

wiksze... Wszystko to, pokryte rzadkim ju, przywidym (bya chyba jesie...) brunatnotym listowiem, tworzyo jeden gigantyczny, skbiony organizm. Dopiero poniej, pod brzuchem tej poraajcej ogromem roliny, krzewio si inne ycie. Pomidzy wczepionymi w grunt pkami grubych jak wiee korzeni, rozciga si istny labirynt, skryty w wiecznym pmroku. Niewielkie, skupione w ciasne kpy zagajniki i lasy, rosy blisko siebie, rozdzielone niewielkimi poaciami zupenie pustej przestrzeni. Poprzebijane na wylot wielkimi korzeniami Nadroliny, zbite w cierniste gszcze, tak zwarte, e nie przedostaby si przez nie nawet lis, byy istnymi fortecami,

majcymi na celu tylko jedno: przetrwanie. Zdrewniae, kolczaste i twarde odygi na obrzeach nie tkwiy wcale w gruncie - bo mogyby zosta odcite lub odgryzione u korzeni... Uczepione rosncych daleko w gbi drzewo-krzeww, czerpay z nich soki, bronic w zamian przed intruzami z zewntrz, ku ktrym wystawiay szybko odrastajce, grone, cierniste szpony. Ze rodka opancerzonych zagajnikw strzelay ku grze pki mocnych, gitkich odyg, wbijajcych si w brzuch Nadroliny. Gdy przychodzio soce, pdy - bronione u korzeni przez kolczaste chaszcze - twardniay i sztywniay, jednoczenie rozginajc si na boki. W skbionym gszczu powyej

pojawiay si niedue szczeliny, wpuszczajce te kliny sonecznego wiata - i natychmiast strzelay tam sabe i knce ju licie. Gdy wdrujca po kolczastym grzbiecie zagajnika plama soca przesuwaa si, licie na powrt uciekay w gb. Bya to forteca, ktrej zaoga naprawiaa i ywia swoje mury - za one suyy w zamian opiek i obron. Tylko co takiego mogo przetrwa pod przekltym niebem... Lub co rwnie ogromnego, jak Nadrolina. Gdzie, daleko w pmroku, rozbrzmia ttent... Galop! Wyranie dao si rozrni trzy takty. Lecz to nie mg by ko! Ttent potnia i

narasta, grunt zacz dygota od uderze cikich ng... Przemkno w gbi, midzy korzeniami-wieami, co wielkiego, potnego jak gra i znikno w labiryncie zagajnikw. Ttent oddala si szybko, wreszcie ucich. Cisza. Dopiero, gdy wrcia po galopie, stao si jasne, jak jest bezmierna i gboka... Nigdzie tutaj nie szumia wiatr. Nie pieway ptaki, nawet nie brzczay owady... Nie byo adnych odgosw ycia. Wysoko, bardzo wysoko na zboczu jednego ze wzniesie, blisko kopulastego szczytu, gdzie skbione

cielsko Nadroliny przepuszczao wicej wiata, rs kolejny ciernisty zagajnik. Ale nie! To wzniesiono mur, piercie obronny, zbudowany z czarnych, twardych jak elazo, kolczastych odyg. Wielki piercie, obejmujcy znaczny obszar, opasujcy chyba szczyt wzgrza niczym ciernisty diadem. Wewntrz byo co, co przywodzio na myl uprawne pola. Moe zieleniy si na wiosn? Teraz, pn jesieni, byy martwym ugorem. Dziwne pola, otaczajce szczyt wzgrza... Wewntrz pierwszego piercienia znajdowa si drugi, mniejszy, pooony w samym rodku. Kolczasty mur

zasania widok - jednak ponad nim pyno ku grze kilka smug siwego dymu... Pojawia si brama. Wanie pojawia, bo otwarta nagle w samym rodku kolczastej ciany, niczym dotd nie zdradzaa swego istnienia. W przestrze midzy zewntrznym a wewntrznym murem wyjecha niewielki oddzia jedcw. Wszyscy byli uzbrojeni w uki i oszczepy, ponadto nosili brunatnoczarne pancerze z regularnych, prostoktnych pytek. Bajecznie kolorowe, pokryte piknymi rysunkami tarcze podskakiway na plecach, w rytm porusze wierzchowcw.

W lad za jezdnymi ruszyo kilku pieszych. Bram zamknito. Caa grupa dotara do zewntrznego muru i natychmiast wychyno skd paru innych pieszych, stojcych chyba na warcie. Otwarto bram w zewntrznym ogrodzeniu i zamknito j, gdy tylko ostatni z wojownikw znalaz si poza strzeonym obszarem. Wartownicy, ktrych zmieniono, wrcili do rodkowego krgu. Jedcy ruszyli w d stoku wzgrza. Najpierw przemierzali otwarty, prawie pustynny obszar. W pmroku, pod nogami wierzchowcw, cielia si tylko szorstka, sztywna trawa.

Po pewnym czasie, niej, zaczy pojawia si pierwsze kolczaste zagajniki. Jedcy mijali je obojtnie, jednak w do znacznej odlegoci, jakby bojc si, e zdrewniae szpony porw kadego, kto znajdzie si w ich zasigu... Po do dugiej wdrwce, na drodze oddziaku wyrs nowy las - ale zupenie inny, ni mijane dotd, nie tylko dlatego, e wikszy. Szerokolistne, rozoyste roliny, wyglday na delikatne i kruche. Ich gsto rosnce piropusze sigay niewiele ponad gowy przedzierajcych si przez aurowy gszcz jedcw. Zwiewno tego lasu tak dalece odbiegaa od topornej, twardej surowoci wszystkich innych rzeczy tego wiata, e wydawaa

si zupenie nie na miejscu. Tym bardziej niezwyka bya ostrono, z jak jedcy traktowali roliny, rozgarniajc je, odsuwajc na boki, dbajc o to, by adnej nie uszkodzi... W gbi lasu pooony by rozlegy teren, poronity przez same mode roliny, jeszcze mniejsze i delikatniejsze, ni te na obrzeach Trwaa tam wytona praca: kilkunastu wojownikw, takich jak ci, co wanie przybyli, zbierao i wizao w wielkie pki cae mnstwo citych modych lici. Zaraz okazao si, do czego gromadzone zapasy s potrzebne, oto wierzchowce ostronie poczy skuba co mniejsze listki, przytrzymujc je

zbami u nasady i odrywajc lekkimi szarpniciami. Nie przeuway, nie gryzy... Pokarm najwyraniej w nienaruszonej postaci wdrowa do odkw, poykany wraz z wielkimi ilociami rzadkiej liny. Z gszczu wyprowadzono due stado zwierzt i zaczto objucza je pkami powizanych rolin. Wojownicy z kolczastych krgw przyjechali chyba tylko po to, by skoni swych pobratymcw do zakoczenia pracy. Po niedugim czasie poprowadzono zwierzta ku skrajowi lasu. migajce wielkimi skokami, pokryte rudym, szczeciniastym wosiem istoty, pojawiy si nie wiadomo skd. Gdy

wojownicy wyszli z gszczu, nastpi zajady, gwatowny atak. Rozbrzmiao kilka gonych, falujcych okrzykw, lecz zaguszy je gardowy ryk, przechodzcy w ochrype ujadanie. Przeraone zwierzta, skrzeczc, chciay ucieka. Jedcy w jednej chwili pozeskakiwali z ich grzbietw i pieszo stawili czoa napastnikom. Jedna z rudych istot, pchana wasnym rozpdem i ciarem, sama nabia si na czarny oszczep, trzymany we wprawnych rkach. Drzewce pko. Rudy stwr, przebity na wylot, obali swego zabjc na ziemi i potnym ciosem prymitywnej maczugi przetrci mu kark, a zaraz potem, ryczc, pochwyci kami martw ju twarz i zgnit na krwaw

miazg. Nastpny skok by krtki, nieudany... Stwr wpad midzy rolinne piropusze na samym skraju lasu i poama je. Z odygi trysn biay sok. Ryczc i ujadajc, ruda istota miotaa si, niczym palona ywym ogniem. W kbowisku walczcych rozbrzmia okrzyk goniejszy od innych, a potem jaka wta smuka padajcego z gry wiata wyrwaa bysk z ostrza elaznego miecza. Wojownicy z tarczami przegrywali, ich pancerze byy rozrywane, oni sami za ginli, druzgotani, ranieni pazurami i kami. Tylko dwaj, w samym rodku bitwy, przez dug chwil stawiali skuteczny opr. Wyszczerbiony, elazny miecz

odrba jeszcze jedno wochate rami, nim wyprysn wysoko do gry, wybity z rki konajcego. Zaraz potem upada na ziemi siekiera jego towarzysza mocna, elazna siekiera, odebrana chopu z armektaskiej wioski.

*** Zima przysza wczeniej ni zwykle, i od razu zaatakowaa z wielk si. Palisady stanicy obrosy gbokimi zaspami; przestrze wewntrz staa si nagle mniejsza, bo wszdzie leay wielkie pryzmy niegu, uprztnitego z majdanu. W izbie komendanta stanicy zalega pmrok. Pomimo, i do

wieczora byo jeszcze daleko, siedzcy przy stole mczyzna, z przedramionami pasko lecymi na blacie i opart na nich gow, spa w najlepsze. To nie by Ambegen... picy mczyzna mia wosy czarne jak smoa i nie tak szerokie ramiona. Nagle - oficer krzykn co przez sen i targn si gwatownie, podrywajc gow. W tej samej chwili przez okno wskoczy prosto do izby bury kocur w niebieskiej tunice z wskimi, biaymi obszyciami dziesitnika. Rawat sztywno siedzia przy stole, pprzytomnie spogldajc na zwiadowc. Mocniej otuli si krtkim

kouszkiem, ktry mia na sobie - w izbie rzeczywicie byo niewiele cieplej, ni na zewntrz, tyle tylko, e nie hula wiatr. Dorlot, niezadowolony z niezgrabnego skoku, utykajc mocno na lew przedni ap, przeszed pod stoem i usiad na pododze przy drzwiach - tak przynajmniej, jakby to one posuyy mu do wejcia. Troch krzywo zronity ogon poruszy si lekko z boku na bok, rozrzucajc wok, przyczepione dotd do futra, okruszyny niegu. - Przyszedem chyba nie w por, ale niestety subowo - rzek kot swoim mrukliwym gosem. - Ile razy mona ni o tym samym, komendancie? Ju

wszyscy onierze wiedz. - To nie s zwyke sny, Dorlot. Dobrze wiesz - gucho odpar mczyzna. - Takie same mieli Agatra i Astat, i ten mody chopak, ten ucznik, zanim zgin... Wszyscy, ktrzy byli ze mn w tej przekltej wsi. Wszyscy oprcz ciebie... Zimno tutaj - zauway z roztargnieniem, zacierajc zgrabiae rce. - Trzeba naprawi te okna. - Bardzo wielu onierzy widziao to pole bitwy. Nie pierwsze i nie ostatnie cierpko skwitowa kot. Przyja, jak darzyli si ci wszyscy, ktrzy brali udzia w pamitnej wyprawie Rawata, bardzo daleko

wykraczaa poza zwyk zayo, pojawiajc si czasem midzy dobrym dowdc a podkomendnymi; tak dalece, e pilnie j skrywano przed oczami stanicznych onierzy. Nie chodzio tu tylko o wsplne cikie przejcia podczas obrony Trzech Wsi... rda tej przyjani leay gdzie indziej. Sytuacja komendanta, okazujcego specjalne wzgldy niektrym onierzom, bya bardzo niezrczna. Teraz jednak Dorlot i Rawat pozostawali sam na sam. I kocur pozwala sobie na wyraanie dezaprobaty, czego nie uczyniby przy wiadkach. Pole bitwy pod Alkaw... Rawat przygryz usta, bo sowa Dorlota

obudziy gorzkie wspomnienia. - Bardzo rzadko nimy o Alkawie, przecie wiesz... - rzek pgbkiem. Tylko na pocztku... A od dwch miesicy nie wiem o czym... Dzisiaj te nie wiem, co to byo. Alerowie. - Nigdy nie pamitam swoich snw powiedzia kocur, jak zwykle wczeniej ni czowiek znudzony rozmow na ten sam temat. - Nie pamitaem kiedy, i po Trzech Wsiach dalej nie pamitam. Przyniosem jego godnoci setnikowi D.L.Rawatowi sta nominacj. Jeste, panie, komendantem Erwy. Ju nie tymczasowym. Na stae. - Skd te rewelacje... - setnik przesta

rozciera donie i powsta. - Goniec? Z Toru? - Przyby przed chwil. Nic pilnego. Jedno pismo byo do oficera subowego, a dzisiaj to ja wanie... To chyba nie wypada, eby mianowany komendant otrzyma nominacj z rk goca? - wyzoliwi si kot. - Durne s te regulaminy. - Tak nominacj powinien dorczy zwierzchnik mianowanego, ale zwierzchnika nie ma i w Torze doskonale o tym wiedz - niecierpliwie wyjani Rawat. - Posali wic subowemu... Gdzie masz pisma? - Pod tunik. Kazaem je sobie tam

wsadzi. Kocur rzadko paradowa w mundurze, cho powinien zawsze. Teraz jednak wypada mu suba, byo zimno... a poza tym tunika funkcyjnego podobaa mu si bardziej ni tunika zwykego legionisty. Podskoczywszy par razy, wytrzsn na podog cztery listy, z ktrych jeden by rozpiecztowany. Rawat przykucn, niezrcznie pozbiera je skostniaymi palcami, i najpierw przeczyta swoj nominacj. - No... - powiedzia. - Nareszcie, nie spieszyli si tam... Dopiero teraz mg w caej peni korzysta ze swoich uprawnie. Przede

wszystkim wolno mu byo mianowa podsetnikw i da zatwierdzenia nominacji. Czas by najwyszy. W caej stanicy, oprcz niego by tylko jeden oficer - Tereza... Rawat wrci na miejsce za stoem. Dugo obraca w doniach jeden z listw, wreszcie odoy go na bok. Kolejno przeczyta pozostae dwa pisma. - I druga nominacja - powiedzia, unoszc jedno z nich. - Mamy nowego komendanta okrgu, co si ruszyo nareszcie. Do wiadomoci komendantw stanic Wojskowego Okrgu Alkawy... - przeczyta i unis wzrok. - Wyobraasz sobie? Oni nadal

pisz do komendantw stanic... Dowdztwo Wojskowych Okrgw Wschodnich le si czuje ze wiadomoci, e jest tylko jeden komendant i tylko jedna stanica. Niemniej - odoy pismo - podniesiono Erw do rangi gwnej stanicy okrgu i teraz to jest ju Wojskowy Okrg Erwy. A komendantem okrgu zosta oczywicie Ambegen. Zasuy. Ale nie wiem, czy dobrze si stao zmarszczywszy nagle brwi, setnik zamyli si, patrzc w okno. - Ambegen nie zna si na artach i zrobi tu tak wojn... - urwa, pospniejc jeszcze bardziej. A co powinien zrobi,

komendancie? - powanie zapyta Dorlot... i byo wida, e nie jest to pytanie zadane ot, tak sobie. Rawat nie odpowiedzia. Po dugiej chwili wrci do drugiego listu i zapozna si z nim raz jeszcze. - Ale tego nie rozumiem! - rzek na koniec, z wyran zoci. - Nie, zupenie nie rozumiem... Co ja mam z tym zrobi? Co oni za bzdury mi tu posyaj? Co oni mog wiedzie o Alerach? Czas Przesunicia? A co to jest Czas Przesunicia? Najwyraniej chodzi im o jzor, ale... - To nie dla mnie, komendancie -

rzek Dorlot, wstajc i ruszajc do okna. - Otworz ci drzwi! - warkn setnik. - Tu jest stanica, nie jarmark, gdzie popisuj si akrobaci... Czekaj! To nie dla ciebie, mwisz? Kiedy chyba wanie dla ciebie! I twoich zwiadowcw, no tak? Kocur nie zamierza usi na powrt. - Mwiem ju sto razy, komendancie - powiedzia bardziej mrukliwie i ochryple, ni zwykle - e dla mnie nie ma adnej rnicy. Nie wiem, o co chodzi. Wy tam od razu tracicie gowy mwic wy, mia na myli oddziay zoone z ludzi. - Nie wiem dlaczego. Nic tam nie grzmi, ani nawet nie

mierdzi. Ja nawet nie wiem, gdzie ten cay jzor koczy si, albo zaczyna. Chodzimy tam na zwiady, tak jak wszdzie. To ty, panie, suchajc moich raportw, znaczco kiwasz gow sam do siebie, robisz miny, ktrych nie rozumiem i co jaki czas podnosisz w gr palec, co chyba ma znaczy: wiedziaem! A dla mnie, komendancie, rzdzce wiatem moce warte s tyle, co ajno. Ani je rozrniam, ani potrzebuj. Mam ju dosy wypytywa, jak t a m jest. I wiecznych wtpliwoci, kiedy mwi, e zupenie normalnie. Tak, jakbym kama co najmniej! - zakoczy z typow dla kota wciekoci, przychodzc bez wczeniejszych oznak

gniewu. Dorlot obraa si gdy podawano w wtpliwo jego sowa. Jak kady kot, by prawdomwny a do bezczelnoci. Da takiemu prezent-niespodziank to byo niemae ryzyko, mg bowiem wyjawi, co naprawd myli o podarku. Istot oszustwa ogarnia akurat tak, jak natur rzdzcych wiatem mocy, o ktrych mwi przed chwil. Kamstwo wymagao od kociego umysu tak wielkiego wysiku, e w caym kocim yciu rzadko trafiao si co, co byo tego warte. - Uspokj si, Dorlot - pojednawczo rzek Rawat, tak przynajmniej, jakby sam by wanie wzorem opanowania. -

Nikt nie mwi, e kamiesz. Ale moe jest tam co jeszcze, co umkno waszej uwagi? Nawet koci zwiadowca moe by niedokadny i omylny... - Nic takiego nie zauwayem, komendancie. Jeli zauwa, to powiem. Za pozwoleniem, panie, bardzo jestem zadowolony, e komendant Ambegen wrci i zrobi tu wreszcie porzdek. Pora wyrn cae to wistwo, co zalgo si pod naszym bokiem. Zamiast nic nie robi, tylko szuka wyjanie we wasnych snach. Odmieniy ci, komendancie. Pora zdecydowa, ktry wiat bardziej ci si podoba. Ten w ktrym yjesz, czy ten, o ktrym nisz.

Rawat milcza przez chwil. - Jednak, Dorlot, pozwalasz sobie na zbyt wiele. Uchyli drzwi. Kot poszed bez sowa. Rawat znowu usiad za stoem i jeszcze raz przeczyta wszystkie trzy pisma. Najduej trzyma w rku ostatnie. Odoy je wreszcie i znw zacz rozciera donie. Coraz czciej nawiedzaa go ochota, by uciec od tego wszystkiego. Od tej wojny, od granicy, od wojska... Zrobi swoje. Teraz czekao na niego inne ycie, zaniedbane, ale nie takie znw

ze. Spokojne. Naleao zaj si nim wreszcie, naprawi, uczyni przyjaznym. Zacz zdawa sobie spraw, e ko i siodo to za mao, by uczyni czowieka szczliwym. Potrzebne jest miejsce, do ktrego mona wrci i odpocz. Odpocz... Na zewntrz, po krtkiej przerwie, nieyca rozszalaa si od nowa. Czas przesunicia. Cienie Wstg Aleru. Ruchoma granica. Wszystko to brzmiao obco, dziwnie - a przecie, w jaki sposb, Rawat mg wyobrazi sobie, co te sowa znacz... Zawsze zdawa sobie spraw - jak kady - e strzee granicy przed czym obcym, stworzonym przez inn ni Szer potg.

To nie bya zwyka granica, rozdzielajca dwa kraje, takie, jak kiedy Armekt i Dartan. Ale wiedza o tym, tak naprawd, nie miaa adnego znaczenia. Przez granic przekraday si zbrojne bandy - i tyle. Jedna rnica polegaa na tym, e pobiwszy tak, nie mona byo i dalej, a do obcych wsi, by je spali w odwecie za spalone wasne. Lecz same zbrojne bandy? Gdyby zoone byy nie z Alerw, a z ludzi czy kotw - walczyby z nimi tak samo, cho moe lepiej rozumia. Tak byo kiedy. Teraz okazao si nagle, e pochodzenie Alerw, ich inno, ma

bardzo due znaczenie. Z tamtej strony granicy przybyy im w sukurs grone, niepojte siy, o ktrych tutaj nic, ale to zupenie nic nie wiedziano. Rawat nie by wyjtkiem; nawet o Szerni jego wyobraenia byy co najmniej mtne, c dopiero mwi o Wstgach Aleru, czy jak je tam nazywano... Wiedzia jednak sporo o czym innym: o samych alerskich plemionach. Sporo - i coraz wicej. Podobnie jak Astat, Agatra... Zwaszcza Astat. Agatra miaa sny troch inne. Cienie Wstg... Rawat domyla si, o co chodzi. onierze w stanicach nie zawsze czuli si tak samo, czasem nadchodziy dni, gdy zy humor, niech

do ryzyka i niezmierne lenistwo, przeladoway wszystkich. Sam dowiadczy tego kilkakrotnie. Mwio si wtedy: czarne dni. Najczciej zdarzay si w stanicach daleko wysunitych ku alerskiej granicy. Opowiadano, e to wanie moce Aleru podpyny, skryte za kopu nieba, do Armektu. Ale doznania, cho przykre, nie byy wielkim problemem. Czarne dni przemijay, nie pozostawiajc po sobie adnych ladw. Jeli nawet w ich trakcie miao miejsce wyjcie przeciw zgrai, to przygnbieni onierze zwykle otrzsali si w polu. Po raz pierwszy Rawatowi przyszo na myl, e to wcale nie dlatego, i podczas wyprawy brakowao czasu na humory... By moe

przyczyn byo odejcie w gb armektaskiego terytorium, a wic odsunicie si od przekltej granicy. Zgraje przecie szy do wiosek, pooonych za plecami Erwy. I cigny onierzy za sob. Dziwne, e nie myla o tym wczeniej. Tego dnia, gdy po wyjciu z Trzech Wsi stanli na nocny postj, czu si tak, jakby wanie nadeszy czarne dni. Wszyscy inni te. Astat chcia porzuci chopw i ucieka. Agatra jeszcze rano nie wierzya w wyzdrowienie Dorlota; kobiety w ogle gorzej znosiy czarne dni... Ale nigdy dotd nie miao to miejsca w gbi armektaskiego terytorium. Co przyszo tam za nimi. I

odeszo dopiero nad ranem, pamita, jak o wicie wrcia mu energia. Znowu zacz dziaa, podj nieszczliw, ale suszn przecie w zamyle decyzj o wysaniu Elwiny po pomoc. Duch bojowy jedcw Terezy by wspaniay - i nie zmienia tego fakt, e przerazili si, widzc dwustu zotych Alerw, ktrych zreszt nie zamierza atakowa... Wierzy, e widok psetki legionistw podziaa odstraszajco, mia nadziej, e w najgorszym wypadku zdoa odcign uwag zotych od wieniakw w lesie, mg wywie zgraj w step... Potem wmieszaa si Tereza. Lecz wina bya po jego stronie, wiedzia. Nie zamierza mwi tego

podsetniczce, zreszt od tamtego czasu nie rozmawiali z sob, pomijajc kwestie cile zwizane ze sub. Powinien by wtedy cho w dwch sowach przedstawi jej swj plan, nim porwa onierzy do czego, co uznaa za prb samobjczej szary. Spieszy si, dziaa gorczkowo, niemniej... straci gow. Stao si. Odegna przykr myl. Z rnych drobnych wieci, z tego, co mwi Ambegen, ze wspomnie onierzy, ktrzy uszli z klski pod Alkaw, zdawao si wynika, e tajemnicza za moc kilkakrotnie wybiegaa w gb Armektu - i cofaa si szybko. Rawat prbowa poczy

wszystkie wiadomoci, jakie mia na ten temat, w jak cao trzymajc si kupy. Wyobraa sobie dugi i szeroki, zaokrglony jzor... Co takiego kilkakrotnie wysuwao si naprzd, sigajc coraz dalej, i cofao. Tylko Alkawa stale leaa w obrbie jzora, od chwili, gdy si pojawi. Nawet, gdy ucieka, zostawaa w jego zasigu, przy wierzchoku... Std nieprzemylane, prawie paniczne decyzje; std bezprzykadna klska pniej... Erwa stale znajdowaa si poza obrbem jzora, cho gdy wybiega naprzd, jego tylna, szeroka cz, bya blisko, bardzo blisko... Ambegen co o tym wiedzia. Rozmawiajc z Rawatem mwi, e pync do Alkawy mieli czarne dni.

Za aura dawaa si wyczu ju po przebyciu rzek paru mil. I nie pozostaa bez wpywu na decyzje komendanta Erwy; dowodzcy w bitwie prawym skrzydem Ambegen wyrzuca sobie, e cho susznie wycofa zagroonych okreniem onierzy, to mg pniej podj znacznie szersze dziaania, obliczone na zebranie wstrznitych, rozproszonych niedobitkw. Wstrznitych nie tylko z powodu klski. Po bitwie, wysunity daleko jzor, jakby nasycony porak legionistw - ju si nie cofn... Caa linia graniczna, oddzielajca obwody Erwy i Alkawy, a po skraj prywatnych ziem, lecych dalej na poudnie, objta zostaa przez co niewidzialnego, ale

tym bardziej wrogiego i ponurego. Przepada czwarta cz obwodu Erwy i pita cz Alkawy... W odwrocie oddziay Ambegena poszarpano, wreszcie prawie doszcztnie zniesiono pod sam palisad opuszczonej Erwy, ku ktrej przebija si z rozpacz i determinacj. A wtedy zostawiono niedobitkw w spokoju, darowujc im nienaruszon, cho spldrowan stanic... Dopiero teraz, po trzech miesicach wypenionych przedziwnymi snami, Rawat dokadnie pojmowa, dlaczego tak si stao. Przez dobry miesic, na pocztku jesieni, skupieni w Erwie onierze co i rusz brali cigi. Alerom nie zaleao na

zdobyciu stanicy - ale nie chcieli rwnie, by jej garnizon zbytnio wzrs w si. Gdy tylko nadeszy jakie wiksze posiki, wycigano je w pole przy uyciu znacznych si. Zaniechano tego dopiero, gdy coraz liczniej zaczy napywa sfory Zotych Plemion... I nie by to przypadek. Srebrni Alerowie zostawili Erw na stray swojej zachodniej flanki - do zrozumienia tego nie trzeba byo nawet snw Rawata. Pilnujc wiosek, legionici, chcc nie chcc musieli bi si ze zotymi. Lub siedzie w stanicy, o chodzie i godzie, biernie patrzc na to, co si wyprawia z ich krajem. Ale o co waciwie chodzio - nikt

nie wiedzia. Cho kryy jakie domniemania, na temat przesunicia si alerskiej granicy. I teraz ten list z Toru... W komendanturze Okrgw Wschodnich Pogranicza udawali, e wiedz co wicej ni w Erwie. A moe naprawd wiedzieli... Niedugo po powrocie pierwszych, wysanych z wieciami do Toru gocw, do stanicy przysano bardzo specjalny oddzia onierzy: siedmiu kocich zwiadowcw. Okazao si zaraz, e koty nawet nie zauwaaj, i w obrbie jzora cokolwiek si zmienio! Tam, gdzie onierze z byle powodu upadali na duchu, zasypiali na warcie, lenili si - koty chodziy jak wszdzie. Prawda, e

zawsze pozostaway obojtne na wpyw czarnych dni - o czym Rawat wiedzia, majc w stanicy Dorlota. W ten sposb Erwa zyskaa siedmiu bezcennych onierzy, penetrujcych wntrze jzora. Po pewnym czasie doczy smy - Dorlot. Kocur ciko odchorowa sw sub pod Rawatem, ale gdy nastpio przesilenie, z icie koci ywotnoci, w niebywaym tempie odzyska zdrowie i werw. Rawat wkrtce zrobi go dowdc kociego oddziau. Dziki wypadom zuchwaej, bezczelnej bandy zwiadowcw, potwierdzio si mnstwo wiadomoci, ktre wczeniej uzyska... dziki snom. Wanie snom. Dorlot nie mia susznoci, lekcewac wiedz

komendanta, cho wiedza ta pochodzia z tak niezwykego rda. Wierzchoek jzora znajdowa si dokadnie tam, gdzie rozkopane przez Alerw wzgrze - potwierdzili to konni ucznicy, bo akurat okrelenie granic jzora przekraczao moliwoci kotw. Ale to dziki semce maych zwiadowcw Rawat dowiedzia si, co kryo wzgrze: gigantyczny posg siedzcej na podkurczonych apach poczwary. Sylwetka bya znieksztacona, potworna, Dorlot opowiada, e apy czy te nogi - byy rnej dugoci i gruboci, rwnie paski eb, przywodzcy na myl troch gow wa, troch jaszczurki, a troch

ropuchy, z kadej strony mia ksztat nieco inny... Dowiedzia si te Rawat, e na zajtym przez obc moc terenie rozegrao si ju kilka duych bitew srebrnych ze zotymi. Wszystkie zwyciskie dla srebrnych. Komendant Erwy mia pewno, e tam, daleko, na starym alerskim terytorium, dziao si akurat odwrotnie. I wiedzia, dlaczego. Dziki snom. Tym snom, ktre nawiedzay nielicznych ludzi, patrzcych kiedy na wyaniajcy si ze wzgrza eb alerskiej poczwary... Lodowaty podmuch wtargn do izby przez dziurawe okno, przeszywajc setnika dreszczem. Znw poprawi kouszek, mimo woli wybiegajc myl

ku grupce jedcw, ktrzy teraz, pord nienej zamieci, marzyli nie o caym oknie, lecz jakimkolwiek schronieniu... Czwarty list, wci nie rozpiecztowany, lea na brzegu stou. Prywatny list. Rawat odoy go na bok nie dlatego, by nacieszy si jego treci, gdy przyjdzie odpowiednia chwila. Przeciwnie. Pozna, bardzo wyraziste, a zarazem niezwykle drobne, pismo na kopercie, cho widzia je zaledwie dwa czy trzy razy w yciu. Pismo kobiety. Ale nie ony. Ani nie kochanki (nigdy nie mia kochanki). Dosta list od przyjaciki domu. Nigdy do niego nie pisaa i nie umia zgadn, jaki miaa powd, by uczyni to teraz.

Ba si docieka. To nie mogy by dobre nowiny. Wola siedzie i rozmyla o Alerach, byle jak najdalej odsun od siebie chwil, gdy wreszcie przeamie piecz i dowie si... czego niedobrego. By pewien. Ostronie wzi list do rki.

Jego Godno D. L. Rawat...

Drogi, w Sar Soa peno tych i czerwonych lici klonw, ulice miasta s niczym

usane arrasami. Jaka szkoda, e jeste tak daleko! Nudz si miertelnie i tak chtnie wyjechaabym z miasta, ale nie mam do kogo, naprawd. Twj dom by dla mnie zawsze najwspanialszym miejscem, do ktrego mona uciec, by zapomnie o ulicznym gwarze...

Dalej, dalej!...

...jednak odwiedziam Linel. Nawet nie wiesz, jak bardzo brakuje jej Ciebie! Nawet dom posmutnia, wyglda na zaniedbany, zupenie tak, jakby waciciele odprawili sub, a sami

prawie w nim nie bywali. Czasem myl, e Linela rzeczywicie nie potrafi znie panujcej tam pustki. Musisz j zrozumie, kobieta taka, jak ona, nie potrafi cierpliwie czeka na nieprdki powrt ma...

Pomimo mrozu, Rawat spoci si nagle. Zacz przeskakiwa wzrokiem z linijki na linijk, opuszczajc niektre.

...Kr plotki, ktrym niepodobna wierzy, powtarzam je jednak, bo przecie w tej szarej wojskowej stanicy nawet zoliwe pogoski mog wyda Ci

si podan rozrywk, nieprawda? Zreszt czasem (prosz, tylko nie miej si ze mnie!) lubi wyobraa sobie, e to ja jestem on znakomitego onierza, za ktrym tskni i na powrt ktrego czekam, posyajc list za listem, a w tych listach... ...mwi si, e Linela jest gociem we wasnym domu, ktry zreszt zamierza sprzeda (jestem pewna, e powiedziaaby Ci o tym, to taka powana sprawa!) i gdy tylko znajdzie nabywc, natychmiast... ...ale z powodu zaduenia majtku, uzyskana suma bdzie bardzo niska, wic...

...jego godno L.T.Haven, ktry pod Twoj nieobecno otoczy Linel bardzo troskliw opiek. Prba uniewanienia maestwa daaby Ci jednak potn bro do rki w procesie majtkowym, bo przecie wynikaoby z tego, e Linela sprzedaa dobra nie nalece do niej (skoro maestwo byo niewane), nieprawda? Ju choby z tego powodu trzeba sdzi, i to wszystko s plotki bez adnego pokrycia. Natomiast normalny rozwd raczej nie wchodzi w rachub, bo ona odchodzca od onierza penicego sub... Ale przecie wiesz. Naprawd, nigdy nie rozumiaam kobiet, ktre gotowe s uciec od mczyzny takiego jak Ty. Gdybym bya na miejscu Lineli...

Starannie, bardzo starannie i powoli, Rawat zoy list i umieci go przy krawdzi stou, tam, gdzie lea najpierw. Patrzy na rozaman piecz. Wsta i podszed do okna, wystawiajc twarz na uderzenia mronego wiatru. Nadciga zmierzch. Setnik zacz myle, jak najlepiej osoni pomie wiecy. Nie mg przecie siedzie po ciemku.

...L.T.Haven, ktry pod Twoj nieobecno otoczy Linel troskliw opiek. Prba uniewanienia maestwa... No c, to chyba byoby

wszystko. Uporzdkowa ycie...

Jacy onierze, zgici pod naporem wiatru, biegli od strony bramy. Komendant obserwowa ich z uwag.

...ale z powodu zaduenia majtku... Umiechn si prawie. By zrujnowanym rogaczem. onierze dotarli do komendantury. Zaraz potem zaomotano w drzwi. Rawat odwrci si tyem do okna. W izbie byo niemal cakiem ciemno.

Na progu stan dyurny legionista. - Wasza godno... - Wpu ich. Oblepieni niegiem onierze natychmiast pojawili si przed nim. - Wasza godno, zgraja! Rawat uwanie. milcza, obserwujc ich

- Srebrni, czy zoci? - zapyta po dugiej chwili. - Srebrni! Ale nieduo ich, pewnie myl, e podsetniczka wyprowadzia ze

stanicy wikszy oddzia. Pobijemy ich, panie, nawet sam piechot! Te ichnie wehfety na niegu... Rawat pokrci gow. - Nie - powiedzia. Odwrci si i znowu wyjrza przez okno. - Od dzisiaj - rzek przez rami wychodzimy tylko przeciw zotym.

Rozdzia dziewity

Od trzech dni pogoda stale si pogarszaa; moda zima odsaniaa peni swej zoci. Grube paty niegu, zbijane podmuchami wiatru w wielkie kby, spowijay jedcw lodowatym biaym puchem. Wojskowe paszcze, nieodpowiednie do tej pory roku, stanowiy sab ochron przed mrozem, tote tkwicy w siodach legionici bardziej przywodzili na myl grup jakich dziadw-wczgw ni

wojskowy oddzia; koskie derki, z wycitymi otworami na gow, stanowiy dodatkowe okrycia, twarze i donie spowite byy rnymi gaganami. Posiniae z zimna palce, wystajce spod owych szmat, sabo trzymay wodze. Wychude, zaniedbane konie ledwo powczyy nogami. Pord nienej zadymki, na lewo od jedcw zamajaczy jaki lasek. Dowdca oddziau odwrci si ku swoim i krzykn co, wskazujc rk. Oddzia lamazarnie zmieni kierunek i pody ku czarnym szkieletom drzew. Nagie gazie uginay si pod ciarem martwej bieli; czasem, wstrzsane silniejszymi ciosami wiatru, zrzucay

ciar, wspomagajc nowymi gstymi kbami padajcy z nieba nieg. Legionici wjechali do zagajnika. Nie by duy, ale w samym rodku wiatr troszeczk mniej dawa si we znaki. Ludzie ciko zsiadali z koni. Kto, ze stop zapltan w strzemi, zwali si w nieg i przez dug chwil lea nieruchomo. Nikt si nie mia, cho dla jedca podobny wypadek by nie lada kompromitacj; owszem, jeden z towarzyszy zbliy si do pechowca i pomg mu wyzwoli z puapki zmarznit, nieczu nog. Przy oddziale by tylko jeden ko juczny. Rozpakowano chude sakwy i

wydzielono wierzchowcom po maej garci obroku. Ludzie dostali jeszcze mniej: wypado po skrawku zamarznitej soniny na gow. onierze dugo przeuwali ksy w ustach, chcc przywrci im odrobin mikkoci i nacieszy si smakiem. Na koniec wydzielono po duym yku wdki. Zdziaaa cuda. Rozgrzaa odrobin, ale przede wszystkim uderzya godnym, wycieczonym ludziom do gw, cho w normalnych warunkach nawet dziecko nie odczuoby skutkw takiej porcji... Ruchy niektrych nabray wikszego rozmachu; dla odmiany u innych stay si troch niepewne. Pod jednym z grubszych drzew,

wprost na udeptanym niegu, usiado w krg czterech ludzi. Odwinwszy gagany, zakrywajce twarze a po oczy, rozmawiali o czym. Niechlujne, oszronione brody nadaway poczerwieniaym od gorzaki i mrozu gbom icie zbjecki wyraz. Tylko dowdca oddziau mia gadkie, cho tym bardziej czerwone policzki. - Nie mona inaczej, pani - nalega jeden z brodaczy, seplenic. - Teraz do wsi. I wemiemy choby si. - Nie, Rest. - Jak tak dalej... - Powiedziaam: nie.

Zamilkli. Jaki onierz stan pod drzewem, par krokw dalej. Najpierw dugo gmera pod derk, peleryn i spdnic, a wreszcie wypuci przed siebie t, parujc strug. Dugo sika, wsparty czoem o pie. Skoczy i sta dalej. Ostatnie spnione kropelki kapay w nieg, wytapiajc okrge dziurki. - Obud go, bo mu odpadnie na tym mrozie - powiedziaa Tereza bez umiechu. Rest cisn w onierza garci niegu. Legionista przeckn si, rozejrza dokoa, po czym schowa co trzeba i wrci do przytupujcych w

krgu towarzyszy. Jestemy onierzami Legii Armektaskiej - przypomniaa twardo podsetniczka.-Jedynym penowartociowym oddziaem jazdy w caym okrgu Alkawy. Jeli przemienimy si w zbjw, zabierajcych chopom jedzenie, bdzie to znaczyo, e wojska tutaj ju nie ma. A ja chc, eby byo. - I tak nie bdzie - odezwa si drugi dziesitnik. - Jeszcze dwa dni tej zadymki i mrozu, a konie zaczn pada. Trzeba je lepiej karmi, bo jak zaczn pada, to ludzie... - Jutro albo pojutrze pogoda si

poprawi. - Albo i nie. A nawet, jak si poprawi, to jedzenie z nieba nam spadnie? - Ambegen pojecha do Toru. Wrci z jedzeniem i zimowymi okryciami. - Wrci, ale kiedy? Zeszym razem, jak pojecha do Toru, to nie wraca przez miesic. A w Erwie mamy zapasu tyle, e na siodle bym unis... A przykro wraca do takiej stanicy. W polu gd i tam gd... Tereza wstaa. - Prosilicie, ebym naradzia si z

wami. No to ustpiam i naradziam si. Ruszamy. - Dokd, pani? - Do wsi na nocleg, jak zwykle. e poprzednia bya spalona, to nie znaczy, e wszystkie tak. Chopi nie auj nam stod i nie zawsze musimy spa w niegu... - Ale nie daj je! - krzykn zdesperowany dziesitnik. - Co to za wojna z pustym brzuchem, na takim mrozie?! Tereza ju go mijaa, idc tam, gdzie stay wierzchowce. Okrcia si nagle na picie i kopna siedzcego w twarz.

Nie by to kopniak na pokaz, lecz potny cios, po ktrym funkcyjny run w nieg, chwyciwszy si za usta. Zmiadone, przemarznite wargi zaczy krwawi. - Nie tym tonem! - cisna. Powiedziaam ruszamy, i masz na to odpowiada tak, pani! Bra go, wsadzi na konia i jazda! Odwrcia si, podesza do zabiedzonego wierzchowca i wskoczya na siodo. - Ruszamy! - krzykna do onierzy. No? Czy komu jest zimno? Legionici widzieli zajcie z dziesitnikiem. Nieoczekiwanie jeden odezwa si

hardo: - Tak, pani. Jest mi zimno. W jednej chwili Tereza zrozumiaa, e zaraz to samo usyszy od wszystkich. Nie zostawia na to czasu. Nim przebrzmiay sowa onierza, zacza ciga z siebie postrzpiony pled. Cisna go pod nogi narzekajcemu. - Masz, bdzie ci cieplej. Zdja szar peleryn, zostajc w samej kolczudze i tunice, pod ktrymi miaa tylko cienk koszul i wojskow przeszywanic. Trzymajc paszcz przerzucony przez nagie przedrami zapytaa:

- Komu jeszcze jest zimno? Odpowiedziaa jej cisza. Podsetniczka nieg. rzucia peleryn w

- Jak kto si zdecyduje, niech podniesie - powiedziaa z niesychan pogard. - Mog da jeszcze tunik i spdnic. A jak ju bd nago, to mnie jeszcze dla rozgrzewki przernijcie. Najlepiej, zanim ostygn. Spluna soczycie, po czym wyda wargi. - Wojacy... I ja tym dowodz.

cisna nogami wierzchowca.

zapadnite

boki

Gdy po jakim czasie dogoni j jeden z onierzy, wystajce z krtkich rkaww przedramiona i okcie miaa sinobiae od mrozu. onierz wycign rk, poprzez kby niegu podajc peleryn i pled. - Wasza godno... To ju si nie powtrzy. Popatrzya spokojnie. - Zobaczymy. Zabierz mi te szmaty sprzed oczu. Mwie, e ci zimno, wic nie rb przynajmniej dupy z gby. Do szyku.

- Tak, pani - wymamrota onierz. Cofn si jak niepyszny i przez reszt drogi wiz odebrane przywdczyni okrycia, na oczach wszystkich kolegw. Tereza prowadzia do zmierzchu, bezbdnie odnajdujc waciwy kierunek na wielkiej, biaej pustyni, spowitej drcymi firanami niegu.

*** Opakany stan oddziau poruszy jednak serca wieniakw i onierze dostali troch jedzenia, pacc resztkami prywatnego srebra Terezy, bo

wojskowych kwitw nie warto byo nawet pokazywa. Alerowie, ktrzy ostatnio zawitali do wsi, pucili z dymem dwie chaupy. Przy zgliszczach pozostaa wielka, prawie nienaruszona, bezpaska teraz szopa. onierze narbali chopom cae pryzmy drewna, by w ten sposb zarobi na opa, ktry chcieli spoytkowa dla siebie. Rozgocili si w szopie. Konie stoczono przy jednej z krtszych cian, a porodku wolnej przestrzeni rozpalono ognisko. Suche drewno dawao niezbyt duo dymu, ktry zreszt szybko ulatnia si przez szczeliny w cianach i czciowo odnieonym dachu. Budynek, cho byle jaki, chroni przecie od wiatru i w rodku, po

pewnym czasie, od ognia, cia zwierzcych i ludzkich, i oddechw, zrobio si prawie gorco... Tak przynajmniej widzieli to przemarznici onierze, bo w istocie, do byo odsun si od ognia, by oddech na nowo bucha par. Lec w kcie, na poyczonym od chopw sianie, okryta po szyj Tereza zacza wreszcie odczuwa bogie ciepo. Uporczywie nawiedzaa j myl o upiciu si do nieprzytomnoci. Ale wdk naleao oszczdza... zreszt jake moga si upi, dowodzc oddziaem? Miaa sab gow, ju po kilku dobrych ykach lepia si do mczyzn, bd szukaa zwady. Tutaj,

teraz, nie moga sobie na to pozwoli. Czasem przeklinaa los, ktry sprawi, e nie urodzia si mczyzn. Jako onierz, odwag i hartem ducha przewyszaa wszystkich siedzcych w tej szopie - i wielu, wielu innych. Widziaa to cakiem jasno. Ale poza tym... Co z tego, e jak na kobiet bya wytrzymaa i silna? Niestety, tylko jak na kobiet... Jednak przytomnie zdawaa sobie spraw, e naprawd s to myli przychodzce pod nastrojem chwili. Lubia i chciaa by kobiet. Co prawda troch inn... Tak, ktrej podaliby mczyni. Nie byle jacy. Prawdziwi mczyni. Kiedy mylaa, e trzeba

takim dorwna. Uwierzya, e bd w niej ceni to, co zwykli ceni w sobie. Nieprawda. Gotowi byli podziwia kobiet-wojowniczk tak dugo, dopki nie zaczynaa ich przewysza. To powinna by kobieta jak... z dartaskiego gobelinu. Widziaa kiedy taki. Przedstawia jedn z trzech legendarnych sistr, ktre Szer przed wiekami zesaa do walki ze zem. I niektrzy pewnie w to wierzyli. Dziewczyna z gobelinu miaa piersi jak gwki kapusty, wyranie uczernione rzsy i brwi oraz sporo ru na policzkach, a w drobnej, delikatnej doni miecz, ktrego rodek cikoci lea chyba przy ogromnej gowicy rkojeci... Poszczeglne czci zotej

zbroi poczone byy za pomoc aurowych acuszkw, a cao pomylano tak przebiegle, by wszystkie najwraliwsze na cios punkty ciaa pozostay bez adnej osony. Do tego na plecach pikna skra stepowej pantery. Gdyby wacicielka tego rynsztunku kichna, zdobiona zbroja rozleciaaby si na wszystkie strony wiata, za goe dziewcz, zapltane w fady przepiknego futra, zwalioby si na ziemi z szeroko rozkraczonymi nogami... Ale pewnie o to wanie chodzio. Cokolwiek Szer zesaa do walki z czymkolwiek, nie mogo by a tak beznadziejne. C, gdy takie wanie wojowniczki mczyni chcieli podziwia. Drapiene, orne i silne -

ale tylko na niby. Brzydula w prostej kolczudze, prowadzca jazd jak nikt inny na wiecie, bya ostatni kobiet godn uznania, a tym bardziej podania. Odwrotnie ni taki sam, i to samo robicy, mczyzna. Przymkna oczy. Podobne rozmylania nie miay wiele sensu. Zamiast tego naleao uoy plany na nastpny dzie. Nastpny dzie... Stano jej przed oczyma to, co trzy miesice wczeniej widziaa pod Alkaw. Pobojowisko... Zgliszcza stanicy, bdcej przecie niemal maym miastem, wci jeszcze dymiy, ale

zupiono j i spalono ju po bitwie, ktra rozegraa si w polu. W polu, bo Alerw wci przybywao i wkrtce stao si jasne, e jeli wrg nie zostanie pobity czciami, to w niedugim czasie wzronie w si tak bardzo, e nawet umocnienia nie pomog. onierze wyszli wic w pole. Ze ladw na pobojowisku wyranie dao si odczyta, jakie wydarzenia miay miejsce. Brakowao jazdy. ucznicy, jak w dalekiej przeszoci, gdy toczono wewntrzne armektaskie wojny, powbijali w ziemi przed sob zaostrzone koki, skierowane w stron wrogich wojsk. Skrzyde pilnowali cikozbrojni. Lecz wielkiej, przeamujcej szary jedcw na

wehfetach nie zdoay zatrzyma strzay z ukw i doszo do wybuchu paniki. Paniki! Na ogromnej przestrzeni leeli zabici ludzie, ktrzy uciekali. Rany najczciej w plecach, prawie adnych trupw nieprzyjaciela... Ucieczka, powszechna, wielka ucieczka donikd, byle dalej. Potem ci, co przeyli, potwierdzili e tak byo naprawd. Z poczonych si okrgu ocalao to tylko, co zdoa wyprowadzi stojcy na prawym skrzydle Ambegen. Jedyny, ktry stan na wysokoci zadania. Bo ona i Rawat zawiedli. Spnili si... Prawda, e nie z wasnej winy. Przez trzy dni siedzieli w lesie, bez maa z domi na chrapach koni - bo byway chwile, gdy byle parsknicie mogo

zdradzi ich obecno przed zgrajami srebrnych Alerw. Setki i tysice maszeroway pod Alkaw. Mogli tylko patrze, a i to ukradkiem... Tereza wci pamitaa wyraz twarzy Ambegena, gdy razem z Rawatem przyprowadzili mu pidziesiciu jedcw, troch koni jucznych i lunych, oraz dwudziestu paru, zgarnitych po drodze, ocalaych z pogromu niedobitkw. W oczach zmczonego, przygnbionego klskami komendanta jedynej ocalaej stanicy, bya to istna armia. I to dowodzona przez dwoje - a dwoje! - dobrych, dowiadczonych oficerw. Nie mogc si uwolni od ponurych

wspomnie, odrzucia przykrycie i wstaa. Podesza do ognia, gdzie pnadzy onierze suszyli odzienie i buty. Ciepo, panujce w szopie, byo ciepem zdradliwym. Przynosio ulg przemarznitym ciaom, ale roztapiao zlodowaciay nieg, nadajcy sztywno paszczom, derkom, spdnicom i obuwiu. Pospiesznie zrobiono jej miejsce. Usiada i take cigna przemoczone buty. Wysuna bose stopy w stron ognia. Rozmowy, jeszcze przed chwil ywo prowadzone, przygasy. onierze milczeli, unikajc jej wzroku, zapatrzeni

w pomienie. Wreszcie ten, ktry w zagajniku mwi, e mu zimno, moe mielszy, a moe gupszy po prostu od innych, powiedzia: - Wasza godno, my... nie chcemy si buntowa, to nie dlatego. Ja, to znaczy my, bymy chcieli wiedzie, po co tu waciwie jedzimy? Jak bdziemy wiedzie... - To co? - przerwaa spokojnie. Znw zalega cisza. - To nic, pani - mrukn wreszcie onierz. - To... bdziemy wiedzie. - Setnik Rawat przyzwyczai was do pogawdek - stwierdzia. - Jedzimy

tutaj, bo tak mi si podoba. Dowodz tym oddziaem i jeli jutro wydam taki rozkaz, to uderzymy na piciuset Alerw, albo uciekniemy przed dwoma. Czy jest tutaj kto, kogo do wojska wcielono na si? Odpowiedziaa jej cisza. - A moe jest kto, kto nie wiedzia, e w wojsku oficerowie wydaj rozkazy, gdy onierze je tylko wykonuj? Cisza. - Jednoosobowe dowodzenie nie jest moim wymysem - podsumowaa. Nieudolnych dowdcw usuwa si, i w

ten sposb nie mog dowodzi. A dlaczego mnie nie usunito? Cisza. - Bo nie jestem nieudolnym dowdc - znowu sama udzielia odpowiedzi. Dlaczego nikt nigdy nie przyszed do mnie w stanicy, poza sub, eby sobie pogada? Nie pamitam, bym kiedykolwiek tego zabronia. Powiem wam dlaczego: bo w stanicy nie dowodz wami tak jak na wyprawie, wy za chcielibycie gada ze mn tylko o moim dowodzeniu. A tego jednego nie lubi, bo dowodz dobrze i nie znam nikogo, kto mgby mi udzieli lepszej rady, ni udziel sama sobie. Bdziecie wic robi to, co wam ka i wtedy

wszystko bdzie dobrze. Nigdy nie skarciam onierza, ktry wykona rozkaz. Ale moe to mao? Moe powinnam nagradza? Wstaa. - No dobrze, wystarczy - orzeka, zabierajc swoje, wci jeszcze mokre, buty. - Wytumaczyam si przed wami, ale tylko ten jeden raz. Wrcia na swoje siano, owina si paszczem i derk, po czym szybko zasna, nie martwic si o nocne warty, ktrych wystawienie byo obowizkiem dziesitnikw.

Rozdzia dziesity

Ambegen chcia wraca do Erwy - i nie mg. Najpierw nie rozumia, dlaczego po raz drugi wzywa si go do Toru, gdy najbardziej potrzebny jest w stanicy. Ale szybko stao si jasne, e zosta gwnym kandydatem do objcia funkcji komendanta okrgu, z czym zwizany by awans do stopnia nadsetnika. Po cichu, Ambegen od dawna liczy, e kto

wreszcie go zauway... Myl o awansie nie bya mu wcale przykra. Podjazdowa, mczca i uciliwa, przygraniczna wojenka przeksztacia si nagle w wielk wojn. Dla kogo, kto powanie myla o zrobieniu wojskowej kariery, otwieray si ogromne moliwoci, i ju ten pierwszy byskawiczny awans by tego najlepszym dowodem... Na codzie, mao kto zastanawia si, jak uciliwy i przykry dla onierza jest... pokj. Zwaszcza dla onierza majcego jakie ambicje. Ambegen wcale nie chcia, by pony wioski, a ich mieszkacy tracili dorobek ycia, a nawet samo ycie. Szczerze bola nad spustoszeniami czynionymi w Armekcie przez zgraje. Wolaby, eby do tej wojny nie doszo.

Lecz kiedy wanie doszo! Bya wojna. Nie on do niej doprowadzi i nie mg si obwinia. Skoro jednak wybucha i trwaa, to kto musia j wygra. Skrycie, w gbi serca, Ambegen by przekonany, e wietnie si do tego nadaje. y wszake na wiecie do dugo i z niejednego pieca chleb jada. Jeli nawet wstydzi si gono powiedzie, e z t wojna jest mu po drodze, to spokojnie dostrzega, e na pewno jest po drodze innym... Mia wiadomo, e szlak do przyszych zwycistw (jego zwycistw) nie bdzie wcale rwny i prosty. Nie chodzio bynajmniej o sprawy czysto wojskowe; wrcz

przeciwnie. Ambegen wiele razy by w Alkawie, i kilkakrotnie w Torze. Widywa te komendantury rnych okrgw miejskich. Wniosek wysnu jeden: im wyej, tym gorzej. Przecie ju w takiej Erwie mona byo znale dwoje oficerw nie znoszcych si i stale z sob rywalizujcych; nie zawsze przy tym bya to rywalizacja zdrowa. W Alkawie, gdzie komendant okrgu mia dwch zastpcw, a komendant stanicy dwch innych, sprawy przedstawiay si gorzej... Niewielu yo na wiecie takich ludzi jak Rawat, mylcych tylko o bieganiu po stepie. Stanowisk byo mao. Chtnych do ich objcia - a nadto.

A Tor? Twierdzy Tor podlegay dwa wojskowe okrgi. I wszyscy, ale to chyba wszyscy bez wyjtku tysicznicy i nadsetnicy, jacy tutaj byli, uwaali zgodnie, e niestary staem setnik redniej stanicy, uczestnik przegranej bitwy, jest ostatni w tej czci Armektu osob, ktrej mona powierzy komendantur okrgu. Ambegen przeczuwa kopoty. I nie omyli si. Tkwic w Torze, ju po tygodniu zacz rozumie sposb mylenia siedzcych tutaj ludzi. Nawet im si nie dziwi. Potne mury twierdzy, chocia zimne, pozostaway zupenie obojtne na strugi jesiennego ddu, a potem pierwsze uderzenia zimy. Siedzc

wygodnie, z nogami wycignitymi przed siebie, bardzo atwo byo snu plany bitew, obracajc w gowie posuszne liczby, majce przedstawia si wojsk. Kiedy jeden z modszych wiekiem oficerw, wziwszy go na stron, zacz kreli na szerokiej karcie ustawienie wojsk pod Alkaw. Wypytywa o szczegy, nanosi je na map, i od rki wyjania Ambegenowi, jakie bdy popeniono w bitwie. Ambegen przerwa mu wtedy. Wzi piro i narysowa pole bitwy raz jeszcze. Zaznaczy krt lini rzeki, mokrada, las i bezbronn po wyjciu wojska stanic, ktr trzeba byo osoni. Tam, gdzie oficer rysowa rwne prostokty i kwadraty, majce

oznacza oddziay, Ambegen nadzioba pirem mnstwo maych kropeczek (Ci stracili swojego dowdc, a nowy ich wcale nie zna), dalej wykreli nierwny, postrzpiony wielokt (Ci mieli zdroone konie, byli godni i picy, stawili si do bitwy prosto z marszu), jeszcze dalej, zamiast wielkiego prostokta centrum, pojawio si kilka maych trjkcikw i kwadracikw (Ci byli zlepkiem oddziaw z rnych stanic, pierwszy raz pod wsplnym dowdztwem). Oficer ze zmarszczonym czoem przyglda si czemu, co zamiast piknego bitewnego szyku zaczo przypomina dziecinny gryzmo. Ja wiem, panie - rzek mu jeszcze Ambegen

- e w tej bitwie popeniono bdy. Ale std, z tego zamku, wszystko wyglda inaczej. Siedz tu zaledwie par dni, a te ju prawie nie chce mi si wierzy, e moja jazda z Erwy moe przej w tym mrozie i niegu co najwyej dziesi mil dziennie... Wzruszy ramionami i poszed. Komendantem Wojskowych Okrgw Wschodnich Pogranicza by nadtysicznik L.N.Miven, czowiek naprawd niegupi i przewidujcy (jak bardzo przewidujcy, zobaczy Ambegen natychmiast, gdy po bitwie alkawskiej stawi si w Torze; Miven pokaza mu wtedy do stary ju list od... mdrca-Przyjtego, jednoczenie

pytajc: Czy zaszo co, o czym mowa w tym pimie?). Miven uczciwie zarobi na swoje stanowisko, suc chyba we wszystkich krainach imperium, pod Pnocn Granic take. By jednak czowiekiem niezbyt zdecydowanym, czasem chwiejnym i ulegym, nade wszystko za - atwowiernym. Ambegen nie mia pojcia, kto i co powiedzia komendantowi; do, e jego wyjanienia, dotyczce bitwy pod Alkaw i pniejszych dziaa, naraz przestay wystarcza. Nie byo na razie mowy o wstrzymaniu zapowiedzianej nominacji. Ale wci nie mg wraca do Erwy, ponadto wszczto jakie... poficjalne dochodzenie. Ambegen nie by gupi, od samego pocztku

przedstawia rzecz tak, by nie byo adnych wtpliwoci, e zarwno pod Alkaw, jak i potem, zrobi wszystko, co w podobnej sytuacji zrobi naleao (tak zreszt wygldaa prawda). Teraz temat ody. Nie przedstawiono mu adnych zarzutw, szczeglnie tak cikich, jak tchrzostwo czy nieudolno. Jednak najwyraniej chciano znale do tego choby pretekst. Spord wszystkich oficerw okrgu Alkawy, od setnika wzwy, Ambegen by jedynym, ktry wywodzi si z tarczownikw - i tylko dlatego powierzono mu wwczas dowodzenie cikozbrojnym prawym skrzydem. Bya to zreszt decyzja ze wszech miar suszna, roztropnie wybrano kogo, kto najlepiej mg

wywiza si z zadania, pomijajc nawet starszestwo funkcji i stopni. Rozgrzebano spraw powtrnie. Znw wypytywano, co byo przyczyn odwrotu tarczownikw. Ambegen od nowa tumaczy, e osania centrum i zapobiega przeskrzydleniu szyku a do chwili, gdy linia zostaa przeamana. Wwczas, bdc zwizany walk od czoa, chcc unikn okrenia, musia odstpi w ty. Gdy centrum ulego panice, postp nieprzyjaciela sta si tak szybki, e tylko pospieszny odwrt mg uchroni cik piechot od zamknicia w potrzasku. Zostawiono to wreszcie (wszystkie zebrane wiadectwa byy bardzo korzystne dla Ambegena!), ale wzito si za Terez - i tu ju Ambegen

zdrowo si namczy, by wybroni swoj podsetniczk, ktrej, wbrew rozkazom z Alkawy, pozwoli na co wicej ni tylko gbokie rozpoznanie... Bardziej pomg jej Rawat... bo ju sama jego obecno przy spnionym oddziale pomieszaa szyki tym, co chcieli znale dziur w caym. Zastpca Ambegena by nie tylko setnikiem Legii Armektaskiej, ale jeszcze honorpodsetnikiem gwardii; w kadej chwili mia prawo ubiega si o etat w formacjach elitarnych, by niema wojskow figur - i wysunicie jakichkolwiek oskare przeciw niemu atwo mogo narazi na mieszno i niema kompromitacj zawzitych poszukiwaczy koza ofiarnego...

Zarzucono wic roztrzsanie tej niewygodnej sprawy, by zaraz znowu docieka, dlaczego garnizon Erwy od trzech miesicy ponosi same klski. Ambegen tylko na to czeka; dano mu wreszcie bro do rki! Nie przejmujc si zanadto, wyrba ca prawd o zaopatrzeniu stanicy, skrupulatnie te wyliczy otrzymane posiki, na ktre skaday si dwa kliny jazdy (od ssiadw z zachodu) oraz jaka straszna mieszanina niedoszkolonych onierzy rnych formacji, szykowanych w Rinie na uzupenienia dla caego okrgu. ledztwo-nie-ledztwo przemienio si w prowadzce donikd przepychanki. W kandydacie na komendanta okrgu narastao zniecierpliwienie, powoli

przeradzajce si w pospolity gniew. Na szczcie mia sprzymierzeca. Jego godno B.E.R.Linez, cho nie by (czy moe lepiej: ju nie by) wojskowym, mia wystarczajco dobre i znane w Armekcie nazwisko, by nawet oficerowie wysokich stopni musieli si liczy z jego zdaniem. Ponadto dysponowa czym, na czym komendantowi Toru niezmiernie zaleao: mianowicie dobrze wyszkolonym, uzbrojonym i wyposaonym wojskiem. Wasnym wojskiem, prywatnym. Linez by wacicielem wielkich dbr w okolicach Rapy, natomiast pod Pnocn Granic trzyma ziemie tej wielkoci, co

obszar bdcy pod kontrol Erwy. Naby te ziemie, wraz z kilkoma wioskami, wcale nie tak dawno, a przecie ju zdy dwukrotnie pomnoy liczb osad i wci inwestowa. Jego dobra stykay si z obwodami Alkawy i Erwy, lec na ich zapleczu. Linez, odgrodzony od Aleru obszarami strzeonymi przez cesarskie stanice, nie musia wystawia do obrony swych majtkw licznych wojsk, mia jednak cztery dziesitki jazdy i dwie pieszych ucznikw, siedzce w dwch wioskach-stanicach, pod wodz dobrych oficerw. Bdc kiedy onierzem (jak prawie kady Armektaczyk wysokiego rodu) zorganizowa swoje wojsko na wzr legii cesarskich, ale wyposay -

co tu duo gada - znacznie lepiej... onierze znali teren i potrafili si bi. Linez siedzia w Rapie, gdy dotary do alarmujce wieci z przygranicznych majtkw. Natychmiast kaza cign ze wszystkich swoich dbr tyle wojska, ile tylko si da, wzi przyboczny, dwudziestokonny poczet i nie mieszkajc pojecha na pogranicze. Trzy Wsie, ktrych broni Rawat, od pnocno-wschodnich rubiey jego ziem oddalone byy o... cztery mile. Wychodzce z jzora oddziay Alerw spaliy mu ju dwie wioski, zupiy za par innych. Sprawy miay si naprawd niedobrze. Jak wielu wacicieli ziem na pnocy, Linez nie odprowadza z tych gruntw podatkw do imperialnej

szkatuy; zapaci tylko raz, przy zakupie, ale w zamian obowizany by broni wiosek wasnymi siami, odciajc w ten sposb Legi Armektask (a wic i skarb pastwa). Jednak wobec setek i tysicy Alerw, gospodarujcych w Armekcie jak na wasnym podwrku, Linez zwrci si o pomoc do Toru. Komendant Miven nie musia, rzecz jasna, angaowa si w jego majtkach, z drugiej jednak strony, tym bardziej nie mia prawa da wsparcia od prywatnych onierzy. A potrzebowa go, i to bardzo. Chodzio ju nawet nie tyle o pomoc tych parudziesiciu zbrojnych, co o wioski i stanice Lineza, w oparciu o ktre mogliby dziaa legionici. Wobec utraty niemal

wszystkich stanic okrgu, byo to zagadnienie pierwszorzdnej wagi. Linez, wymieniwszy listy z Mivenem, byskawicznie dobi targu, po czym przyjecha do Toru uzgodni szczegy wspdziaania. Zrobi to, a potem, zamiast od razu wyjecha, siedzia w twierdzy i psu krew tym wszystkim, ktrzy szukali winnego - patrzc na Ambegena... Magnat zna komendanta Erwy, ich onierze stykali si niejednokrotnie, niosc sobie pomoc dobrossiedzk. Osobicie oceniwszy sytuacj w swych dobrach, Linez mg i chcia wiadczy na korzy Ambegena - bo, po pierwsze na wasnej skrze odczu, co si dzieje pod zajtym przez obc si niebem, po drugie za ju

parokrotnie zaopatrywa w ywno zabiedzonych, godnych legionistw z Erwy, przyjmujc nawet kwity wojskowe, czego czyni nie musia. Teraz swym znaczeniem i autorytetem, z ca moc potwierdza kade sowo komendanta zaprzyjanionej stanicy, a wreszcie ogldnie da do zrozumienia, e wsppraca jego ludzi z Legi Armektask w duej mierze zaley od tego, kto zostanie komendantem okrgu. Zaraz wyszo na jaw, komu bardziej na tej wsppracy zaley; pomijajc kwestie czysto wojskowe, ostatni rzecz, jakiej pragn komendant Miven, byo pokaza caemu cesarstwu, e pomimo caej powagi sytuacji nie potrafi skorzysta z chtnie i darmo

ofiarowanej pomocy. Ostatecznie Linez mia do stracenia moe szst (i to wcale nie najbardziej dochodow) cz wszystkich swoich dbr - podczas gdy dalsza kariera komendanta okrgw wschodnich cakowicie zaleaa od tego, jak potocz si losy tej nieoczekiwanej wojny. Dziwne dochodzenie zostao natychmiast przerwane. Dwa dni pniej nadsetnik R.W.Ambegen, mianowany komendant Wojskowego Okrgu Erwy, zosta wezwany do nadtysicznika. Poproszono te na rozmow jego godno B.E.R.Lineza.

***

Twierdza Tor, w okresie Wielkiego Ksistwa Riny i Rapy, stanowia przeciwwag dla Rewinu, fortecy Krlestwa Trzech Portw, w oparciu o ktr podejmowane byy wyprawy poza graniczn rzek Lawi (takie wyprawy czyniy zreszt obie walczce strony). Zamek wzniesiono w oszczdnym armektaskim stylu, nie zapewniajcym zaodze zbytnich wygd. Prywatne komnaty Mivena raziy surowoci i nie byy szczeglnie obszerne. Ambegen jednak mia przed oczami wntrza starych grskich twierdz w Grombelardzie - wilgotne, ciemne i zimne. Na tle tego nawet sawetne armektaskie schody przestaway

drani. Wanie: schody i stopnie... aden dom armektaski nie mg oby si bez nich; najwyraniej to samo dotyczyo twierdzy. Nie chodzio, rzecz jasna, o zwyczajne schody, wiodce dokd, zbudowane w konkretnym celu, potrzebne. Chodzio o paskie, niewysokie stopnie, czasem dwa, czasem trzy lub cztery, w mieszkalnych komnatach biegnce od ciany do ciany. Ambegen wiedzia, lecz zapomnia, czemu to miao suy i co waciwie oznaczao. Jedna z armektaskich tradycji, wiodcych znikd donikd - no, akurat jak schody w komnatach. Czowiekowi nieprzywykemu do

armektaskiej mody, te niskie stopnietarasy naprawd potrafiy zatru ycie. Ambegen te mia swoje przykre dowiadczenia... Wspominajc stary bl stuczonej koci ogonowej, poprzedzany przez legionist wszed do komnaty, w ktrej czeka komendant, zszed ze stopnia, energicznie przemierzy pask, podejrzanie rwn posadzk porodku, wspi si na drugi stopie i zrobiwszy dwa kroki, znowu zszed, stajc przed Mivenem. Nadtysicznik odprawi subowego legionist, przez dug chwil spoglda na wieo upieczonego komendanta okrgu, po czym wskaza krzeso. Ambegen usiad. Mia ju na

sobie now, wycinan w kwadratowe zby tunik nadsetnika i naraz le si w niej poczu... Miven, wyjtkowo, nie naoy wojskowej narzuty i przyjmowa go w swoim prywatnym pokoju, bez wiadkw... Spostrzegawczy Ambegen pomyla, e to moe nie by zwyka rozmowa subowa. - Jego godno Linez - powiedzia nadtysicznik, jakby czytajc w mylach - przyjdzie za chwil. Do tego czasu chciabym, panie, porozmawia o... rnych sprawach. Chciabym te, eby to, co zaraz powiem, zostao midzy nami. Wsta i przeszed si po komnacie tak swobodnie, jakby uciliwe stopnie

wcale nie istniay. - Ot, panie - cign - twoja nominacja przesdzona bya do dawno, czego dowody znajdziesz w swojej stanicy... To ju prawie dwa tygodnie, jak pchnem tam goca z wiadomoci, i zostae komendantem okrgu, a take sta nominacj dla jego godnoci Rawata. Ambegen zmarszczy brwi, zaskoczony. Nie mia o tym pojcia. - Pozwoliem na to, niewtpliwie bardzo przykre dla ciebie, dochodzenie, bo byo... potrzebne. wiat, panie rzek, jakby cakiem z innej beczki wcale nie stan w miejscu z tego tylko

powodu, e mamy tutaj wojn. Co prawda w dartaskich bajkach i legendach bohaterowie gotowi s nie je i nie spa, mylc tylko o walce ze zem. Ale co to jest zo? - zapyta nieoczekiwanie. - Czy, na przykad, Aler to zo? Ambegen sucha zdziwieniem. z narastajcym

- Ot nie, panie - gadko powiedzia nadtysicznik. - Armekt to duy kraj, a imperium jest dosy bogate. Tak naprawd, to utrata kilkunastu, czy nawet kilkudziesiciu maych wiosek na kocu wiata, w stolicy nikogo specjalnie nie obchodzi. Tym bardziej, e alerska granica ju niebawem

powinna si cofn... Pokazaem ci przecie ten list od mdrca z Grombelardu? Widzisz wic. Granica powrci na miejsce, odbudujemy stanice i dalej wszystko bdzie po staremu. Nie zrozum mnie le, panie. Ziemie tutaj naprawd zapewniaj spore wpywy do szkatuy imperium i w stolicy ani myl z tych wpyww rezygnowa. Ale domylasz si przecie, e wydatki, jakie za sob pocignie wielka wojna, dziki odzyskaniu tych dwudziestu wiosek zwrc si najprdzej za pidziesit lat? Nawet nie wszyscy oficerowie zdaj sobie spraw, e kady ich ucznik kosztuje tyle, jakby odlano go ze szczerego srebra. onierza trzeba wyszkoli, a potem przez wiele lat

ywi, ubiera i wypaca od, trzeba da mu bro, kwatery... Pracuje przy tym wszystkim druga armia ludzi, i oni te kosztuj. A przecie srebrny posg nie jadby, nie mieszka i nie pobiera odu. Oczywicie aden z takiego posgu poytek. Jednak, gdy mwimy o samych kosztach... Ambegen skin gow. - Wiem panie o tym wszystkim powiedzia. - Wiem, e wiesz - oznajmi nadtysicznik. - No i dlatego, panie, zrobiem ci komendantem okrgu. Wiem, e czsto posdza si mnie o brak zdecydowania, a nawet chwiejno... To

dobrze. Jestem tutaj bardziej politykiem ni onierzem. Musz zgodnie wspdziaa z komendantem okrgw zachodnich, dogadywa si z wacicielami dbr prywatnych... Musz te czasem pozwala na dochodzenia przeciw oficerom, ktrych sobie upatrzyem na odpowiedzialne stanowiska - nawiza nieoczekiwanie. Dochodzenie nic nie wykazao, jeste panie czysty jak za. Ale tylko popatrz, co by byo, gdybym nie pozwoli na to dochodzenie, a ty, dajmy na to, nie podoaby nowym obowizkom... Ambegen, czy razi ci taka szczero? nagle, po raz pierwszy, zwrci si do nadsetnika po imieniu.

- Nie wiem, czemu ma suy - pada ostrona odpowied. - Chocia chyba zaczynam si domyla. - Rozmawiamy w cztery oczy nadtysicznik rozoy rce, jakby pokazujc, e w pomieszczeniu naprawd nie ma nikogo postronnego. Rozumiesz oczywicie, e gdyby zasza taka konieczno, wypr si wszystkiego, co dzi powiedziaem? - Nie usyszaem dotd nic, co chciabym powtrzy komukolwiek. Nadtysicznik wzi rozpiecztowane pismo. ze stou

- To z Erwy, od komendanta Rawata -

powiedzia. - Oprcz nominacji, posaem mu list, zawierajcy wiele pyta na temat tego, co zaszo w cigu ostatnich trzech miesicy... A tak, chciaem pozna opini czowieka, ktry nie myli o stanowisku komendanta okrgu... Zreszt mniejsza o to. Komendant Rawat pisze o wielu ciekawych rzeczach, jego spostrzeenia s niezwykle godne uwagi. I niebezpieczne. Poda pismo Ambegenowi. - Przeczytasz pniej. Mwic krtko, setnik Rawat jest przekonany (i cakiem moliwe, e ma racj), i z Alerami mona negocjowa... Zdaje si nawet, e ma ju pewne dowiadczenia?

- Tak - krtko potwierdzi Ambegen. Miven znowu zacz chodzi po komnacie. - No wic - powiedzia, zakadajc rce do tyu - Pnocna Granica to jedyne miejsce w caym Wiecznym Cesarstwie, gdzie stale toczy si wojna. Wszyscy wiedz, e nie mona wtargn na alerskie terytorium i zakoczy jej raz na zawsze. Ale mona wygrywa, bd przegrywa bitwy... Wanie niedawno jedn przegralimy. I co teraz? Zawrzemy pokj z Alerami, na oczach wszystkich prowincji cesarstwa? Czyli, e mona pobi Legi Armektask, zaj armektaskie ziemie, a potem

zawrze pokj? Wasza godno - rzek troch uroczycie, a zarazem drwico w Kirlanie sam cesarz uwanie przyglda si moim... naszym poczynaniom. Alerowie mog nam odda wszystkie wioski, ba! wypaci reparacje wojenne, a nawet dooy cae wory zota z wasnej, nieprzymuszonej woli. To znaczy, mog tego chcie, wolno im, a komendant Rawat moe sobie roi o ukadach, czy nawet wiecznym przymierzu. Ale prawda jest taka, e w Kirlanie oczekuje si tylko jednego: stosu trupw, ktry signie nieba. I nie maj to by trupy legionistw. Zostae, panie, komendantem ogarnitego wojn okrgu, bo naprawd znam si na ludziach i

widz, e chcesz wygrywa bitwy. Wszystko jedno, z jakich powodw. Mwi wprost: Kirlan patrzy mi na rce, ja za bd patrzy tobie. Jeli stoczysz dziesi niepotrzebnych bitew, z ktrych nie wyniknie nic ponad to, e bd zwyciskie, to wietnie. By moe granica cofnie si sama. By moe Alerowie naprawd przyszli tu tylko po to, by odkopa jaki stary posg, ktry nie wiadomo skd si wzi, i odejd, jak tylko przy nim odprawi swoje ceremonie. Ale cay Szerer ma dokadnie zobaczy, e Legia Armektaska wyrzucia ich std kopniakiem. Jeli bd chcieli odej zbyt szybko, to ich zatrzymamy, nie ma mowy, eby poszli sobie bez tego

kopniaka. Bo widzisz, panie, imperium nie puci z dymem wszystkich wiosek wyspiarskich dlatego, e na Bezmiarach pojawi si okrt piracki. Tolerowana jest te pewna niezaleno, a nawet samowola dartaskich magnatw, za w Grombelardzie Legia Grombelardzka moe by dowodzona przez Grombelardczyka. Wszake na tym koniec. Nikt nie moe spali wojskowego okrgu, po czym odej sobie, jakby nigdy nic. Potrzebne s, panie, efektowne zwycistwa. Ju bardziej bez ogrdek przedstawi sprawy nie umiem. Ambegen milcza. - Przyznam, wasza godno - rzek

wreszcie - e cho pojmuj wszystkie te racje, a nawet, jako onierza, nie bardzo mnie one obchodz, to nie rozumiem, dlaczego dotd pozwalano, by moi onierze beznadziejnie si wykrwawiali? Gdzie s posiki? Gdzie zaopatrzenie? Przecie do dokadnie wiadomo, jakie s siy Alerw. Szacuj je na dziesi tysicy, nie liczc w ogle Zotych Plemion, take cigajcych coraz liczniej. Skd wzi te zwycistwa, jeli bije si trzystu wygodzonych onierzy? - Erwa dostaa wszystko, co byo pod rk - odpar Miven. - Ambegen, nie bde naiwny... Obaj wiemy, e imperium jest zupenie nieprzygotowane

do wojny... Dlaczego zreszt miaoby by inaczej? Mamy Wieczne Cesarstwo, obejmujce cay Szerer, a w nim wieczny pokj. Nikt nie bdzie trzyma, przez dziesiciolecia i stulecia, jakich legionw pod broni, ot tak, na wszelki wypadek... Przyjd posiki, tym razem wiksze. Ju wkrtce. Par klinw dam ci od rki. Wiem, wiem e to mao! Dzi wieczorem zwouj odpraw, tam poznasz wszystkie szczegy. W cigu najbliszych tygodni przybdzie tu par plegionw. Te siy wci nie maj dowdcy. Zarwno w Kirlanie, jak i tutaj, w Torze, jest bardzo duo chtnych do objcia komendy nad t armi. Teraz co ci powiem: w stolicy przystan na powierzenie dowdztwa czowiekowi

cakiem nieznanemu, ale chyba jednak najwaciwszemu, ktry zna teren i bierze udzia w tej wojnie od samego pocztku, bo, jak ju powiedziaem, najwaniejsze s teraz sukcesy... gdyby za ich nie byo, to taki czowiek znakomicie nada si do roli koza ofiarnego. Stopie tysicznika legii jest w zasigu twojej rki, Ambegen, tymi siami nie moe dowodzi nadsetnik... Pomyl jednak, e jeli nawet zrobi ci dowdc tej armii, ty za na jej czele odniesiesz niebywae sukcesy, a potem raz si potkniesz (tylko raz!), to wysadz ci z sioda, skocz to, co zacze, rozgrzebi ca twoj przeszo i znajd co, co ci wykoczy. I nie zdoasz si obroni, bo nie masz

majtku, nazwiska, ani do wysoko postawionych przyjaci, jeste nikim. No, Ambegen? Moesz jeszcze zoy rezygnacj! Nadsetnik milcza. - Nie - powiedzia na koniec. - Nie potkn si, komendancie, i nie wysadz mnie z sioda... a wic nie wysadz i waszej godnoci. Lubi wiedzie, na czym stoj, a teraz wanie wiem. Dzikuj za t rozmow. Miven mimo woli umiechn si lekko. - Doskonale - rzek krtko. - Ale, ale... Jeszcze zanim przyjdzie jego

godno Linez, powinnimy zamieni dwa sowa. Wasza godno, osobicie znam setnika Rawata, ale chc si upewni: czy ten oficer... - Najzupeniej godny zaufania przerwa Ambegen. - Nie ma o czym mwi. To dobrze, e rozwaa wszelkie moliwoci, nawet ukady z Alerami. Wymagam od swoich oficerw mylenia. - Zapewne - zgodzi si Miven. Myl jednak o czym innym. Osobiste sprawy onierzy nie s sprawami ich dowdcy, czasem jednak maj wpyw na sub... Otrzymawszy ten list, dyskretnie zasignem wieci o setniku Rawacie, zna go wielu moich oficerw.

Czy jeste, panie, zorientowany, e twj czowiek i - o ile wiem - przyjaciel, ma bardzo powane kopoty?

Rozdzia jedenasty

Tereza wrcia do stanicy chora ze wciekoci. Panowaa nad sob do ostatniej chwili, ale p mili przed bram stanicy, nie mogc duej wytrzyma, wysforowaa si znacznie przed oddzia i stana na majdanie, gdy onierzy jeszcze nie byo wida w kbach niegu. Zeskoczya z sioda, zdja hem i zerwaa z szyi brudne szmaty, chronice przed mrozem. Widok zaniedbanej stanicy (nieg na majdanie

siga do poowy ydki) przemieni jej rozgoryczenie i wcieko w istny atak furii. Staa przez chwil, tpo patrzc przed siebie i tylko oddychajc coraz ciej, po czym cisna zdjty z gowy, elazny garniec w zasp, ale tak, e skry si bez ladu. Wyszczerzya nagle zby, i szybkim krokiem, a potem zwyczajnie biegiem, ruszya do komendantury. Odepchna na bok dyurujcego przy wejciu legionist, wtargna do izby komendanta i z hukiem zamkna za sob drzwi. Rawat drzema, rozparty na krzele za stoem. Poderwa si, zbudzony nagym haasem. - pisz?! - sykna. - Ty pisz?! Ruszya wprost na setnika, tak jakby

nie istnia stojcy midzy nimi st. Rawat wsta i cofn si odruchowo, omal nie przewracajc krzesa, gdy napara na blat. Pochylia si i z furi zgarna wszystko, co tam leao. Sfruny na podog jakie zapisane stronice, zawirowao w powietrzu gsie piro. Nadgryziony suchar chciwie pi inkaust z przewrconej butli na pododze. - Co ty tu robisz w ogle?! - zawya. Mam dosy, syszysz mnie?! Godna jestem! - wydara si w niebogosy. - I oni s godni! Mam dosy!! Wyrwany ze snu Rawat prbowa pozbiera myli. Nie byo to moliwe w

tym haasie. Otworzy usta, lecz nie mg doj do sowa. - Zawsze to samo! - odepchna si od blatu, cofna i okrcia na picie, rozkadajc rce, jakby braa ciany izby za wiadkw. - Wci to samo! Aaaa!! wrzasna. - Uciekam przed zgrajami! Mam trzydziestu ludzi! - Chwycia si za gow. - Trzydziestu ludzi, syszysz mnie?! Umiesz siedzie i spa, we oddzia na wyjcie i sam zobacz! Jedzisz po obwodzie tego przekltego wora, z ktrego co i rusz wychodzi jaka zgraja, jak nie trzystu, to zaraz czterystu! Wiesz, co mog im zrobi? No wiesz?! Znw przypada do stou.

- Alerowie chodz najedzeni powiedziaa ciszej, z brzydkim umiechem na swej nieudanej twarzy. Nauczyli ju chopw, e nie wolno chowa zapasw. Jak przychodzi zgraja, to wieniacy uciekaj do lasu, albo po prostu na rwnin. I czekaj. Troch zmarzn, ale nikt nie robi im krzywdy. Zgraja wchodzi do wioski, bierze wszystko, co potrzebne, i spokojnie odchodzi. Zwykle zostawia chopom dosy, by nie pomarli z godu, a nawet nie czuli si zbytnio pokrzywdzeni. Id z dymem tylko te chaupy, w ktrych nic nie ma... I chopstwo nauczyo si ju niczego nie chowa przed zgrajami. Wiesz, przed kim chowaj? Przede mn! Sprbuj kupi we wsi jedzenie dla

onierzy, albo spy dla koni. Nie ma! wrzasna znowu, cofajc si i unoszc w gr rce. - Ani na kwity wojskowe, ani nawet za brzczce srebro! Nic nie ma! Jak koczy mi si to, co wioz w jukach, musz wraca! A co ja tam w nich wioz?! Latem to przynajmniej miaam w stepie traw dla koni! A ja si nawet tym jebanym chopom nie dziwi! zaskowyczaa ze wciekoci, wycigajc miecz, jakby chciaa zabi nim Rawata. - Te bym nie dawaa! Takim legionistom, co to tylko chc napcha sobie brzuchy, ale nie potrafi obroni wsi przed rabunkami! Te bym nie dawaa darmozjadom! Takim w dup...! - Rbic ostrzem skrajn desk stou wywrzeszczaa to wszystko, co

zwizane byo z dupami legionistw. Wreszcie cofna si powoli, opucia miecz i przygryza zbami paznokie. - Po co ty mnie tam posyasz? szepna. - Ju nie mog. Rawat patrzy w milczeniu. Najpierw rozgnieway go jej wrzaski, ale w pewnej chwili zda sobie spraw, e tak naprawd zoci go co innego: to e on sam tak nie moe... Nie wychodzi ze stanicy, to prawda. Ale rwnie dobrze jak Tereza wiedzia, co si dzieje, chocia nie dowiadczy tego na wasnej skrze. Nie dziwi si jej rozgoryczeniu. W

caym okrgu peno byo chopskich uchodcw, ludzi wygnanych spod zajtego przez Aler nieba. Bezradno oddziaw, jedcych wzdu granic jzora, lub czasem nawet zapuszczajcych si pod przeklte niebo, bya przygnbiajca. Alerowie mieli do rozumu, by nie pali wiosek bez potrzeby. Przecie byy to ich spichlerze. Siedzce w obrbie jzora tysice wojownikw musiay co je, a sprowadzanie ywnoci z wasnego, odlegego o czterdzieci mil terytorium, spoza rzeki, ktra zamarza dopiero niedawno, napotykao ogromne problemy. Rawat, od pewnego czasu wiedzcy o Alerach wicej, ni wszyscy inni mieszkacy Szereru razem wzici,

dokadnie zna skal tych trudnoci. Przecie nie chodzio tylko o odlego... Do eskortowania tych transportw musiano odsya cae armie. Tak czy owak, gdy wybrano wszystko ze wsi ogarnitych przez jzor, konieczne stay si dalsze wyprawy, do poudniowo-wschodniej czci dawnego obwodu Alkawy, do zachodnich i poudniowo-zachodnich terenw Erwy, czy wreszcie na poudnie, do ziem jego godnoci B.E.R.Lineza. Po ywno ruszay silne, bardzo dobrze uzbrojone (nierzadko w zdobyczn bro) oddziay, przed ktrymi jedcy Terezy mogli co najwyej ucieka. To prawda: posyanie ludzi dokdkolwiek, od dawna przestao mie sens...

Tereza, z zamknitymi oczami, wci staa nieruchomo, gryzc paznokie. Oddychaa gboko i ciko. Odwrcia si nagle i ruszya do drzwi. - Tereza - powiedzia. Zatrzymaa si. - Rozumiem, co czujesz. Wiem o tym wszystkim, i dlatego... - Rozumiesz? - przerwaa, nie odwracajc gowy. - Co ty moesz rozumie? Ucinasz sobie drzemki po poudniu... Setnik Rawat, komendant stanicy. Na Szer, gdzie jest Ambegen?...

Chciaa wyj. Ruszy za ni. - Wrci, wrci! - zawoa zgryliwie. - Wrci twj Ambegen i urzdzi tu tak rze...! Niech no tylko wyebrze posiki! Ja za sobie utn drug drzemk, a jake! To waniejsze ni cokolwiek innego! Tak, eby wiedziaa! Zatrzymaa si przy samym progu. - Co z tob? - zapytaa dziwnie. Ucich nagle i oklap. - Jeste mi potrzebna, Tereza - rzek cicho. - Czekaem na twj powrt jak na... Jeste mi potrzebna - powtrzy. Zabroniem... zabroniem wychodzi

przeciw srebrnym. Walczymy tylko ze zotymi. Koniec twoich niepotrzebnych wypraw. Mierzya go czujnym spojrzeniem. Przekn lin. - Porozmawiaj ze mn - poprosi. Nie ma tu nikogo, z kim mgbym si naradzi. Podjem decyzje, ktre na pewno s suszne, a jednak... Dzieje si co niedobrego - wyzna. - Z tob? - zapytaa. - Ze mn chyba... te. Znw patrzya. - Rzeczywicie na to wyglda. No... no dobrze. Ale co ty powiedziae? e

ju nie walczymy ze srebrnymi? Dlaczego? Przecie to nie o to chodzi, e ja nie chc... e wyjcia... - zapltaa si. - Ja wcale nie chc siedzie w stanicy! Chc wychodzi, ale w kouchu na grzbiecie, z penymi jukami, z wdk... Wdka! - a si zachysna. Przyjd - obiecaa - ale najpierw... Daj mi si chocia wysika. Zje! Co gorcego! - Znw bya zniecierpliwiona. Otwara drzwi, wysza na zewntrz i... zobaczya swoich onierzy. Spowici w szmaty, obsypani niegiem ludzie czekali na majdanie, siedzc na wyndzniaych koniach. Rwne, karne trjki, ustawione do raportu. Raportu, o ktrym zapomniaa. Wok jedcw

zbieraa si staniczna piechota. Patrzc na oszronione brody i czerwone nosy, a niej sztywne, posiniae palce trzymajce wodze, podsetniczka uczua nagle dziwny skurcz serca. Powoli podesza do onierzy, przesuwajc spojrzeniem po twarzach. Nie pomina adnej. - Co wy tu jeszcze robicie? - zapytaa z chrypk. - Konie do stajni, ale ju! Ja... - zacia si na krtk chwil - ja zagrzej wam wina w kuchni... Chyba jeszcze maj tu troch, a jak nie to... wymyl co innego. Przyjdcie wszyscy! Odwrcia si i odesza pospiesznie.

Byo jej troch wesoo - ale bardziej smutno... Nie miaa pojcia dlaczego.

*** Od pewnego czasu, Tereza mieszkaa jak krlowa. Miaa dla siebie dwie izby. Tylko dla siebie. Nie umiaa cieszy si z tego... Puste i zimne pomieszczenia stanicznych oficerw stale przypominay - o mierci. Przecie ci ludzie nie przeprowadzili si gdzie indziej. Zginli - i niektrzy nie mieli nawet pogrzebu. Jaki pech przeladowa podsetnikw w Erwie. Wysany po ciepe odzienie i ywno, jeszcze przed pamitn

wypraw Rawata, dowdca topornikw, zagin bez wieci razem z wonicami i onierzami eskorty. Zapewne wracajc natkn si na Alerw. Podsetnik ucznikw zgin pod Alkaw. Z dowdcami dwch klinw jazdy, przybyymi z zachodniego okrgu, nie zdya si nawet przespa, a c dopiero zaprzyjani. Przepadli gdzie w polu, razem ze swymi onierzami. Jeden oddzia chyba potem znalaza. To, co z niego zostao. A przed miesicem umar oficer topornikw, alkawczyk, ranny podczas chwalebnego odwrotu Ambegena, kiedy szcztki cikozbrojnych oddziaw zdoay si przebi do Erwy. Dugo si

mczy. T mier przeya najbardziej; stary onierz umiera pogodnie, opiekowaa si nim jak umiaa. Midzy atakami blu, opowiada jej najrniejsze, czasem troch nieprzyzwoite, czasem smutne, a czasem zabawne historie. Pewnego dnia, gdy wrcia z wyprawy, zastaa tylko puste posanie. Z przykroci wspominaa, jak zociy j kiedy nieporzdki czynione przez mczyzn. Teraz chtnie by czasem znalaza brudn misk, albo n wbity w cian, jako wieszak na peleryn... Przy wielu rnych wadach, mczyni byli yczliwsi i zazwyczaj bardziej otwarci, bardziej szczerzy ni kobiety. Kiedy,

gdy udao jej si dosta do legii, zaczynaa w dziesitce uczniczek. Wiedziaa wic, co myle o kobietach jako towarzyszkach ycia w garnizonie... Naprawd wolaa mczyzn. Mimo wszystko. Rawat chtnie przysta na zaproszenie do jej kwatery; odniosa nawet wraenie, e woli to miejsce, ni komendantur, ktra przywodzia na myl odprawy oficerw; setnik bardzo chcia unikn podobnych skojarze. Potrzebowa rozmowy, nie odprawy. Umwili si na pny wieczr. Przyapaa si na tym, e prbuje nada zimnemu, nieprzyjemnemu wntrzu troch ciepa. Prawie

rozzocio j to odkrycie, ale naprawd rozgniewaa si dopiero wtedy, gdy miedziany grzebie beznadziejnie utkn w tustych, brudnych, skotunionych wosach. Cisna go w kt i zrobia wszystko, byle tylko wyglda jak najgorzej, to znaczy normalnie, jak zwykle w stanicy, po czym skutecznie przemienia obie izby w taki chlew, jak zawsze. Udao jej si wspaniale i dopiero to wprawio j w prawdziw wcieko. Gdy Rawat wreszcie przyszed, omal nie rzucia si na niego z pazurami, rozelona swym dziecinnym zachowaniem i wiadomoci, e jest brzydka jak noc... co akurat mijao si z prawd. Gniew ciga jej nadmiernie szerokie usta, a grna warga unosia si

czasem, pokazujc olniewajce, biae i rwne zby. Zyskiway take rozwarte nozdrza, za pochylona wojowniczo gowa nadawaa spojrzeniu zawadiack czupurno. Bya cakiem adna... i nieoczekiwanie wyczytaa to we wzroku komendanta. Zbita z tropu uspokoia si, wic niestety zbrzyda. Oboje nie wiedzieli, jak zacz, wic najpierw pili wdk przyniesion przez Rawata. W godnej, chodnej stanicy by to nie lada rarytas. - To s onierze - powiedzia wreszcie setnik, ni przypi, ni przyata, betajc gorzak na dnie kubka. Uniosa pytajce spojrzenie.

- To s onierze - powtrzy Rawat, zapatrzony w naczynie, jakby puka w nim zoto. - Srebrni Alerowie. Nosz tarcze, pancerze i wszyscy maj wehfety. Nigdy bez wehfetw, i nigdy bez tarcz. Nie kady, kto ma tarcz i wehfeta, jest onierzem. Ale kady, kto jest onierzem, musi mie jedno i drugie. onierze, tacy jak my. Bijemy si teraz z wojskiem. Pokiwa gow. - Zgraje, ktre ganiamy tu od wiekw, to rabusie. Bandy zbjw, jak u nas Jedcy Rwnin. Wyrzutki. Ale zarazem co wicej... To jakby... zawd. Rozumiesz? Tak, jak u nas myliwi, albo moe lepiej - owcy wielorybw.

Syszaa o wielorybach? Mona nie by wielorybnikiem, mona nawet nie lubi polowa na wieloryby, a pomimo to kupowa tran i fiszbin. onierze Srebrnych Plemion kupuj upy od rabusiw. Najchtniej nasz bro. Tam nie ma elaza, a jeli nawet jest, to oni nie potrafi go wytapia, a tym bardziej obrabia. Przegrywaj. - Spojrza podsetniczce prosto w oczy i zaraz znowu opuci wzrok. - Te sfory zotych, ktre kiedy do nas przychodziy, to nic. To jakie zabkane stada. Zoci yj prawie tak, jak u nas wilki. Ale tam wskaza nieokrelony kierunek - s ich dziesitki tysicy. Tpi wszystko, co yje, bez wyboru... To straszny, zdradzony wiat, zdradzony przez to, co

go stworzyo. Za sto czy dwiecie lat, wiesz co tam bdzie? Tylko zoci. Bd poera si nawzajem, pord kolczastych lasw i delikatnych jak paprocie, trujcych rolin, ktre zjada mog tylko wehfety. Zoci zostan. Cae ich mylenie suy tylko niszczeniu, nie s w stanie nic stworzy, nie maj nawet jzyka, cho potrafi jako dogadywa si midzy sob. A jednak to istoty rozumne... Znaj przecie ogie i potrafi z niego korzysta. A czy wiesz, jak oni tacz? Jak oni wspaniale, jak piknie tacz, przy wtrze czego, co brzmi jak bbny... Nie uwierzyaby. Za to srebrni maluj. Widziaa te tarcze? No wanie.

Zamilk na dug chwil. Wypi wdk. - Ty mi opowiadasz... swoje sny? zapytaa cicho i jakby niemiao Tereza. - Bo ja syszaam, e ty i tamci... no wiesz, tych dwoje ucznikw... e macie sny o Alerach. I to jest prawda? - Ja ju nawet zaczynam rozumie ich jzyk... Pojedyncze sowa, czasem troch wicej. - Rawat westchn. - Nie wiem, co si stao, Tereza. Albo raczej... moe nawet wiem. Byem tam, gdy wykopali swego boga. Astat i Agatra byli take. To wtedy musiao... No bo kiedy? Wczeniej nic si nie dziao.

- Ale... - podsetniczka zawahaa si ale co ty chcesz waciwie? To znaczy, co z tym zrobi? Przecie to tylko sny... Do czego to moe si przyda? O co chodzi? Ja ci mog wysucha, to jest bardzo ciekawe, naprawd. Dziewczyna czua, e uywa nieodpowiednich sw, ale nie umiaa znale lepszych. - Tylko e... Zamilka. Byo jej dziwnie al tego zgaszonego, zmczonego mczyzny, ktry od kilku miesicy, okazuje si, y z czym niezwykym i niezrozumiaym. Chciaa zapyta, dlaczego wybra sobie do zwierze wanie j. Ale to by le brzmiao... Co miaa jeszcze powiedzie? e przecie si nie lubi,

nigdy si nie lubili, a od trzech miesicy prawie z sob nie rozmawiaj, i... Przygryza wargi i jednak zapytaa: - Dlaczego ja? W czym chcesz, ebym ci pomoga? Mam tylko posucha? Rzeczywicie zabrzmiao to sucho, jako nieprzyjanie, prawie wrogo. - pi coraz duej i czciej nieoczekiwanie rzeczowo powiadomi j Rawat. - Astat i Agatra take. Tylko e ja jestem dowdc tej stanicy, ty za moim jedynym oficerem, a wic i zastpc, si rzeczy. Astat i Agatra nie nadaj si ju nawet na zwykych onierzy... A ja mam si nadawa na dowdc?

Popatrzy na ni uwanie. - I jak? - zapyta z dziwnym, ponurym szyderstwem. Nie odpowiedziaa, bo co waciwie miaa odpowiedzie? - Chciaem czeka, a wrci Ambegen - rzek Rawat. - Ale od trzech dni, czekam ju tylko na ciebie... Jad tam. - Gdzie jedziesz? - Do Alerw - odpar spokojnie. Tereza, z nimi mona si porozumie! Obejmiesz komend w stanicy. Astat i Agatra pojad chyba ze mn. Mog si przyda...

-Ty majaczysz? - zapytaa prawie ostro. - Czy wanie znowu zasne? Mwisz, e czsto ci si to zdarza? No faktycznie! - Posuchaj, Tereza... - Posucham, ale nie takich gupot. Opowiadaj mi o snach, prosz bardzo. Jeli ta wiedza, ktrej ci dostarczyy, jest prawdziwa, to moemy pomyle jak j wykorzysta. Ale... - Wanie mwi, jak wykorzysta! Mog... - Wiesz, co moesz? Moesz...! powiedziaa, co; jzyk miaa naprawd niechlujny. - Wiesz ju teraz? Jakie

ukady? Z kim?! I czego waciwie maj dotyczy? No czego niby? - Przymierza przeciw zotym. - Czego? Przymierza?! Zoci to furda! - wrzasna na cay gos. - Nie, na Szer, jakim cudem nasrano ci do gowy?! - Licz si ze sowami! - nie wytrzyma. - Zoci w takiej liczbie przyleli tu za srebrnymi! Zoci?! Zotych braam pod kopyta jak chciaam, wiesz co mi mogli? Mogli...! - wywrzeszczaa na ca stanic. - Gdybym tylko daa, to by tyle mogli! Dostae nominacj na stae,

syszaam?! No to masz siedzie w stanicy na dupie! Na dupie!! Albo na gowie, bo ju dzisiaj nie wiem, co jest co! Ju, ju mia wybuchn... Opanowa si. Stali naprzeciw siebie, nawet nie wiedzc, kiedy zerwali si z miejsc. Setnik cofn si o p kroku, unis rce w bezradnym gecie i opuci je zaraz. - Posuchaj mnie - sprbowa raz jeszcze. - Oni przyszli tutaj odnale boga. Tego, ktry nada im rozum. Zosta przepdzony, wygnany... zaklty w posta kamiennego smoka... Zreszt nie wiem, to jest co... bardzo dziwnego.

Oni chyba mog sprawi, e ten bg si obudzi. Nie do koca rozumiem, o co tutaj chodzi, ale oni sami chyba nie wszystko rozumiej... No, ale czy to dziwne? Czyja rozumiem Szer? - Rawat, co z tob? - zapytaa. Zamilk. Zacz si obawia, e nie przebije tego muru. - No, co z tob? - powtrzya, te prbujc narzuci sobie spokj. Usid, wypij t wdk. Posuchaj, tak to brzmi: setnik ogodzonej stanicy wyrusza, by zawrze przymierze midzy Wiecznym Cesarstwem a Srebrnymi Plemionami Aleru... Syszysz to? Setnikowi wynio si takie przymierze.

No to poszed je zawrze, i ju. Rawat przymkn oczy. - Nie widz w tym nic miesznego. - Naprawd nie? - Nie, nie widz. Pokiwaa gow. - Chcesz zakoczy swoj karier? W ten sposb? Wiesz co, komendancie, a moe po prostu si powie? Co? Jak jedziec, z sioda. Wypdz spod ciebie konia, chcesz? Czasem nie sposb byo z ni

rozmawia. Wszystko obracaa w szyderstwo i drwin, negowaa kade sowo. Na dodatek mocna, onierska gorzaka rozpuszczaa tafl nabytej wrd oficerw ogady... Przepadao gdzie tych siedem czy osiem lat, ktre spdzia w legii, i zdawao si, e ta moda kobieta robi wszystko, byle tylko pokaza, kim bya wczeniej, zanim wojskowa tunika odmienia jej ycie. Na wierzch wyazia natura prostej wieniaczki, ktra powinna ciga krowy na postronkach, zamiast dowodzi jazd. Ogromna wikszo onierzy i czwarta cz oficerw wywodzia si z chopstwa, jak ona, nikt nawet o tym nie myla, bo onierz to onierz, i tyle... Ale w jej przypadku

czasem odnosio si wraenie, e ukrada oficersk tunik, a teraz, gdy zostaa przyapana na oszustwie, bdzie musiaa j odda. Prawie mia ochot powiedzie jej o tym. Poczu gboki wstyd; co takiego nie powinno si pojawi nawet w mylach onierza. Wobec wojny wszyscy byli rwni. Legionici, dobrowolnie jej sucy. - No to koniec rozmowy - rzek, starannie skrywajc rozdranienie. Decyzj podjem i waciwie, podsetniczko, nie jeste mi do niczego potrzebna. Wydam ci rozkaz pozostania w stanicy, to wszystko. Mylaem, e sprbujesz zrozumie, moe bdziesz umiaa co doradzi... Nie, to nie. Nie

mogem wyruszy wczeniej, ale teraz przekazuj ci komend - i ju mog. Ruszam jutro rano. Wszystko. - Czekaj - powiedziaa. - Nie moesz tak... - Mog. Wiesz, co lubi w wojsku? No przecie to, co ty. O ile wiem, zmierzamy do celu rnymi drogami, ale skutek jest taki sam. Lubi porozmawia z podkomendnym, bo chc eby wiedzia, co mn powoduje. Ale koniec kocw, Tereza, w tej stanicy jestem krlem dla kadego. Mog tu zarzdzi cokolwiek, i rozlicz mnie z tego dopiero przeoeni... Gdybym jeszcze wydawa jakie niepojte rozkazy! Ale przekazanie komendy? Do tego zawsze

mam prawo. Wypia dosy, by gubi wtek rozmowy. Zda sobie spraw, e rwnie dobrze moe kci si dalej ze cian. Wsta i ruszy do drzwi. Nieoczekiwanie przytomne sowa zatrzymay go niemal w p kroku: - A poza tym? Poza tymi snami? Stao si co zego, co bardzo niedobrego. Czy tak? Odwrci si powoli. Oczy byszczay jej mocno, ale byo wida, e jest wiadoma tego, co mwi. Naraz zaskoczya go ponownie, przejawiajc niesychan intuicj. Bo przecie nie moga wiedzie.

- To nie moja sprawa. Ale te sny, przecie, take nie... No jak ju chcesz ze mn rozmawia, powiedz wszystko. - O czym ty mwisz? - zapyta. Dugo patrzyli sobie w oczy. - Wiem, e nie jeste ubogi - rzeka wreszcie powoli, wac kade sowo. Masz wielu przyjaci, syszaam te, e masz bardzo pikn on... Kto taki zostawia wszystko, ucieka pod Pnoc Granic i nie spieszy si z powrotem, chocia wszystko, co tu jest do zdobycia, mg zdoby ju dawno... A nagle okazuje si... okazuje si jeszcze, e chcesz jednym ruchem przekreli ca swoj wojskow karier.

Odrzucie jedno swoje ycie, teraz chcesz zama sobie drugie? Pytam, bo sny o Alerach przecie nie maj z tym zwizku. - Zastanawiaa si nad moim yciem? - zapyta ciko, opierajc plecy o cian. Nagle spucia wzrok. - Wiele razy. Przygryz wsa i zmarszczy brwi. - Ale dlaczego?... Westchna.

- Nie wiem. Uniosa spojrzenie na powrt. - A czy ty - zapytaa gorzko zastanawiae si nad moim yciem? Chocia raz? Pokrci gow. - Nad yciem chyba nie... Ale czasem mylaem o tobie, Tereza. Nagle zabolao go wszystko. Cae ycie wanie. Moe zawiniy mczce, natrtne sny, nie przynoszce odpoczynku, moe wypita gorzaka, moe dziwny jaki, poegnalny nastrj tej rozmowy... Do, e usiad tam gdzie

sta, pod cian, i oparszy o ni gow, opowiedzia o wszystkim kobiecie, ktra go nie znosia. - Nie mam dokd wraca, i nie mam po co tu siedzie... - rzek na koniec. Jak sobie to wyobraasz? e wiedzc o Alerach to, co wiem, dalej bd umia polowa na nich, jak kiedy? Niepotrzebnie tu w ogle przyjechaem. Ona... - cay czas o onie mwi onachciaa mie sawnego onierza, ale eby ten onierz zdoby swoj saw... nie wiem... w ogrodzie koo domu? Przy biesiadnym stole? Tylko e ja, Tereza, ja jestem taki sam... Nie rozumiesz? Ja, Tereza, zawsze bardzo ciebie szanowaem, a najbardziej wtedy, gdy

nie byo tego wcale wida... Bo ja jestem taki jak ona. Chciabym hard, niepokorn kobiet, ktra wie, czego chce, i ma w gowie co wicej ni tylko siano... Ale eby ta kobieta nie dowodzia jazd. C, gdy wanie takie kobiety chc dowodzi jazd, a te, co siedz w domu, nie s harde i rzadko wiedz, czego chc... Nigdy nie przyszedem do ciebie - zrobi gest w kierunku rozgrzebanego posania - bo i tak by mnie wyrzucia - umiechn si sabo - a poza tym... wolaem ju i do onierek. Ja, widzisz, ja nie chciaem jej zdradza, a z tob to byaby zdrada. To tak jak ze sub w domu - mwi z roztargnieniem, zapominajc, e caym wiatem podsetniczki bya najpierw

zabita dechami wie, a pniej wojskowe garnizony. - Zaspokojenie potrzeby, a zdrada... Przecie moga ze sub tak, jak ja z onierkami. Przecie po to w domu jest suba. eby usugiwa. W milczeniu, przygryzajc usta, suchaa coraz bardziej chaotycznych sw. - Zama ycie - potrzsn gow. Co tu jeszcze jest do zamania? Wojskowa kariera? Co mi po tej karierze? Chc uwolni si od tego wszystkiego. Myl, e mog zmieni... cay porzdek wiata. Moe tego warto sprbowa? Musz jecha do Alerw, Tereza, bo... bo musz. Tak, zbyt wiele

rzeczy nie udao mi si w yciu, ale to nawet nie dlatego. Nie tylko dlatego. Pojechabym tak czy inaczej. Jak ju zrobi to, co zrobi trzeba, moe wtedy pomyl, co dalej. Jeli nawet nie porzuc wojska, to poprosz o etat... bo ja wiem? W Dartanie? Moe w Grombelardzie? Nie wiem jeszcze, nic nie wiem. Zamilk. - Id ju - powiedziaa niegono. Zdae komend. Teraz id ju. Skin jej gow, podnis si - i poszed.

*** Popkane okna zasonite byy jakimi pledami, dziki czemu ciepo troch wolniej uciekao z izby. Przez wsk szczelin midzy ocienic, a niedokadnie docignit kotar, tryska promyk tego, migotliwego wiata. Pomyki stojcych na stole wiec chybotay si, a w rytm ich porusze pony i gasy drobinki niegu pod oknem. Siedzca w izbie kobieta, ju mocno oguszona wstrtnym samogonem, upijaa si coraz bardziej. Z mroku, zza wga budynku, wychyn jaki cie. Drugi wyszed

skd na spotkanie. Gdy spada obfity nieg, przydatno kocich zwiadowcw stawaa si prawie adna. Brncy w zaspach po uszy, zostawiajcy wszdzie lady, widoczny jak na doni koci onierz, nie by nikomu potrzebny. Od pewnego czasu zwiadowcy Dorlota nie opuszczali stanicy. Ludzie, przyzwyczajeni do widoku kotw-legionistw, w tym wypadku tylko udawali, e wszystko jest normalnie. Omiu kotw nie miaa adna placwka. Mao tego: nie wszystkie byy tirsami, jak Dorlot... Dwaj zwiadowcy naleeli do grombelardzkich gadba. onierze spogldali na te dziwne stworzenia ze

starannie skrywanym niepokojem. Mao kto potrafi dogada si z kotem, trudno byo oceni, co moe obrazi takiego, a co tylko rozbawi. Gadba za zostay przez Szer pomylane jako machiny do zabijania... Nic na wiecie, o podobnych rozmiarach i wadze, nie miao nawet cienia szansy na zwycisk walk z takim, kierowanym przez rozum, zwojem mini; ba! nawet zaskoczony czowiek mg ulec, olepiony niechybnymi ciosami pazurw ju w pierwszej chwili ataku... onierze, wcale nie uwaajc kotw za co gorszego, jednak nie do koca pojmowali ich sposb mylenia i std bray si rne obawy. Szczeglnie dotyczyo to, wikszych ni tirsy i sabo znanych w Armekcie wojownikw

gadba. Taki wanie kocur spotka si z Dorlotem pod oknem, przez ktre dao si zajrze do izby Terezy. - Ju nie wrci - rzek gadba. - pi. Potoczya si szybka, oszczdna w sowach, kocia rozmowa, prawie niezrozumiaa dla czowieka. Skoro Rawat nie zamierza zoy podsetniczce ponownej wizyty, pozostao dziaa, nim kobieta upije si do reszty. O ile jeszcze nie byo za pno... - Werk - rzek Dorlot, zanurzony w zimnym, biaym puchu a po brzuch. Id do niej.

Wielkimi ukami pokica przez nieg. Najpierw zajadle drapa drzwi, ale okazao si szybko, e prdzej zwabi wart spod palisady, ni uzyska w ten sposb audiencj... Wrci pod okno i z kamiennym spokojem wyldowa w izbie, razem z zerwanym pledem. Tereza drgna przestraszona, po czym, przekrzywiajc gow, obserwowaa zapltanego w szmat kocura, jakby nie dowierzajc, e naprawd widzi to, co widzi. Zwaywszy jej stan, namys wydawa si uzasadniony. - Kot - powiedziaa wreszcie. Nie znosia kotw. Nie umiaa wykorzysta ich zdolnoci, za sposb, w jaki przyjmoway i speniay rozkazy,

doprowadza j do biaej gorczki. Wstaa ciko i - kiwajc si pod cian - najwyraniej szukaa miecza przy boku... Bezskutecznie; zaraz zreszt stracia rwnowag i znalaza si na pododze, nos w nos z dziesitnikiem zwiadowcw, zionc mordercz gorza. Niewraliwego zazwyczaj kocura zemdlio. Piwo lubi, ale wdk mia za zwyk trucizn; ju sam zapach stroszy mu wsy i kad uszy na gowie. - Nic z tego - powiedzia ponuro sam do siebie. Podsetniczka prbowaa podnie si z podogi, mruczc co niewyranie.

- Jutro, syszysz? - rzek Dorlot dobitnie. - Pogadamy jutro. Dzisiaj zapamitaj tylko jedno: nie puszczaj Agatry z Rawatem. Syszaa? Zapamitasz? Agatra ma zosta w stanicy. Tereza na czworakach podpeza do ciany, opara o ni gow i zacza rzyga. Kocur ruszy z powrotem do okna. - Cze... czekaj... - wykrztusia. - Co mwie? - Nie puszczaj Agatry z Rawatem powtrzy dziesitnik. - Astat chce i, ale ona nie. Wiem na pewno.

Zapamitasz? Zatrzymasz j? Kiwna gow, zaczerpna tchu - i znw zwymiotowaa. Kocur znikn za oknem.

Rozdzia dwunasty

Ambegen wrci do stanicy sze dni po wyjedzie Rawata. Przyprowadzi dwa kliny jazdy pod wodz dowiadczonych podsetnikw i zapowiedzia ryche nadejcie wozw z ywnoci i okryciami zimowymi. Na razie przywiz tylko, na grzbietach koni jucznych, krtkie kouszki i rkawice dla jazdy, ktra najczciej wychodzia w pole. Wie o nieobecnoci komendanta stanicy przyj ze spokojem

a nienaturalnym; mona by odnie wraenie, e spodziewa si czego podobnego. Odoy temat na pniej. Nie usiad, nie odpocz, zjad co na stojco i wzi si za robienie porzdkw. Nim nasta wieczr, dla wszystkich ju byo oczywiste, e to nie brak zapasw, nie mrz i nie tysice Alerw stanowiy najwiksze problemy. Przede wszystkim brakowao gospodarza. Rozlaze rzdy Rawata podkopay - i tak nienajlepsze - morale onierzy, wpyny na rozlunienie dyscypliny. Jazda, cho zupenie bez sensu, to jednak wychodzia w pole i krcia si midzy wioskami. Ale staniczna piechota nie miaa nic do roboty. Potem okazao si jeszcze, e

srebrni Alerowie maj by... sprzymierzecami, a ciga i tpi trzeba tylko zotych. Od dawna ju chodziy pogoski, e komendant jest co nie tego, a poniewa wszyscy wiedzieli o dziwnych snach Agatry i Astata, zaczto podejrzewa, i Rawat ma to samo. Dwjka ucznikw trzymaa wprawdzie jzyki za zbami, ale koledzy nawet nie za bardzo wyduszali z nich prawd - no bo po co? Sprawa bya jasna. onierzom taki mtlik wcale si nie podoba. Chcieli mie wyranie powiedziane: to jest wrg, to przyjaciel, bronimy wiosek, albo siedzimy w stanicy... Cokolwiek, byleby to byo zrozumiae i proste. Sze dni pod rzdami nielubianej Terezy rozoyo

stanic do reszty; podsetniczka nie miaa adnego dowiadczenia w kierowaniu takim garnizonem, za jej autorytet, wystarczajcy dla trzydziestu jedcw w polu, w oczach wiertysicznej, godnej i rozleniwionej tuszczy, siedzcej w obrbie palisady, by aden. Podsetnik nie mg trzyma komendy nad stanic - kady gupi przecie o tym wiedzia. Gdyby jeszcze w Erwie bya stara zaoga... Ale w cigu minionych trzech miesicy, przez stanic przewalia si caa masa zupenie wieych onierzy, z ktrych wikszo ledwie-ledwie poznawaa cigle nieobecn, wiecznie hasajc po stepie podsetniczk konnych ucznikw. Ambegen wrci w sam por, by

zapobiec szykujcej si katastrofie, ktrej ani przebiegu, ani skutkw, wola nie przewidywa. Najpierw wzi od Terezy podpisane jeszcze przez Rawata wnioski o przyznanie stopni oficerskich. Podsetnikw zwykle mianowano z du pomp, byo to bowiem co wicej ni tylko zwyke nadanie stopnia wojskowego. Uzyskany status oficera legii raz na zawsze uwalnia od wszelkiej zalenoci - innymi sowy oficer, ktry odszed z wojska po wyganiciu kontraktu, nawet jeli kiedy by chopem, nie musia wraca do swojej wioski. Patent dowdcy by tym, czym monogramy dodatkowych

imion u wszystkich nosicieli Czystej Krwi, za dla tych, co zawsze mieli j w yach - niezwykle prestiowym podkreleniem rangi urodzenia. Dlatego zosta oficerem nie byo wcale atwo. Wymagano odpowiedniego stau nienagannej suby, znajomoci wojskowych zagadnie i regulaminw, a ponadto jakiej takiej ogady i prezencji (bezzbny, nieobyty, gburowaty karze raczej nie mg by dowdc wojsk cesarskich) i na koniec - czy te moe raczej przede wszystkim - umiejtnoci czytania i pisania. Zwyk kolej rzeczy, komendant stanicy - jak Rawat - miaby prawo co najwyej przesa wniosek o mianowanie podsetnika do komendanta okrgu, ktry zatwierdziby w wniosek

(albo nie) i przesa wyej. Uzyskana od dowdztwa zgoda czyniaby kandydata na oficera - wanie dopiero kandydatem, speniajcym co prawda podstawowe wymagania, ale stojcym jeszcze przed trudnym i surowym egzaminem. Dopiero po zdaniu tego egzaminu, kandydat uzyskiwa patent podsetnika. Na szczcie w warunkach wojennych caa procedura ulegaa znacznemu skrceniu; ju komendant stanicy w stopniu setnika mg oceni przydatno kandydata, przy czym bezwzgldnie wymagano tylko umiejtnoci czytania i pisania, na ca reszt spogldajc przez palce. Stosowne egzaminy odkadano na pniej. Rawat powystawia wic

tymczasowe patenty - za Ambegen mg je zatwierdzi. Nowy komendant okrgu z miejsca wzi ludzi do galopu. nieg nie pada ju od paru dni, mrz trzyma bardzo sabo, a nawet na dwie doby odpuci zupenie, pozwalajc wyszczerzy zby soplom. Cz niegu spyna, ale twarda skorupa, udeptana na stanicznym majdanie, zeszklia si po chwilowej odwily i przemienia w puapk, przy ktrej armektaskie stopnie w komnatach nie groziy niczym szczeglnym. Ambegen kaza rozku to wszystko i wynie precz za palisad. Gdy tylko prac zakoczono, natychmiast odby si apel - uroczysty

lecz krtki. Nadsetnik przemwi do onierzy i wrczy podpisane patenty. Legionici dostali dowdcw. - Od tej chwili tylko od was zaley, czy je zatrzymacie - rzek, prawie surowo, wskazujc dokumenty. - Gdy wojna si skoczy, trzeba bdzie dopeni formalnoci. Przypominam o tym ju teraz. Na sam koniec Ambegen zatrzyma jeszcze jedn nominacj, przywiezion z Toru. Wywoa Terez i wrczy uszczliwionej, zdumionej i prawie przeraonej dziewczynie patent setnika lekkiej jazdy. W normalnych warunkach, musiaaby czeka na awans jeszcze ze dwa lata.

- Zasuya jak nikt inny - rzek powanie, a zarazem do gono, by syszeli wszyscy. Pierwsza odprawa odbya si jeszcze tego samego dnia, pnym wieczorem, a waciwie ju w nocy. Wybrano wielk izb jadaln, bo w Erwie nie byo miejsca na podobne zgromadzenia; piciu oficerw, stanowicych kiedy ca kadr, zbierao si zwykle w izbie komendanta. Mimo e do omwienia byy rzeczy bardzo powane, Ambegen z trudem powciga umiech, widzc na raz tak wielu dowdcw, poubieranych ju w tuniki podsetnikw (ktrych nie

omieszka przywie z Toru), zadowolonych, dumnych, zerkajcych z ukosa na biao zakoczone, wycinane w pokrge zby rkawy i dolne brzegi swych okry. Tereza prbowaa, jak na weterank przystao, nie obnosi si ze zbytni radoci - ale moda, dwudziestotrzyletnia natura co i rusz braa gr. Par razy umiechna si lekko, chyba bezwiednie, czynic sw nieadn buzi jeszcze brzydsz. Ambegen jednak widzia w tych zadowolonych twarzach potwierdzenie susznoci swej decyzji - dobrze zrobi, nie zwlekajc z awansami. Wysokie morale dowdcw wpywao na morale onierzy i byo tak, e przez prosty w kocu zabieg, polegajcy na wrczeniu

kilku inaczej skrojonych i obszytych, mundurowych tunik, pomnoy bojow si Erwy przez dwa. Najpierw zatwierdzi reorganizacj garnizonu, kulawo, ale jednak, przeprowadzon jeszcze przez Rawata. Zmieni tylko jedno: ca jazd, w skadzie dwch klinw i jednej psetki, zebra w jedn kolumn i przydzieli Terezie, podsetnikom zostawiajc piechot w postaci samodzielnych klinw, jak chcia Rawat (bardzo susznie zreszt; nikt poza Terez nie mia wystarczajcego dowiadczenia, by dowodzi czym wicej ni klin). Potem poruszy spraw rozbudowy stanicy; komendant Rawat, snujcy plany

przymierza z Alerem, wyranie nie mia gowy do tak przyziemnych spraw... Przy stanicy raczej dubano, nili prowadzono jakie prace. Na sam koniec zostaa sytuacja oglna. Ambegen chcia, by nowi oficerowie zaczli jasno sobie zdawa spraw, i uczestnicz w czym wikszym, ni opdzanie si Erwy przed chmarami zotych i srebrnych Alerw. - Wkrtce nadejd posiki. powiedzia. - Zakoczono koncentracj plegionw w okrgach miejskich Riny i Rapy, te siy ju tutaj id. W Rapie pozosta plegion stray morskiej, oddziay tego samego plegionu zastpiy te tymczasowo garnizon

miejski Riny. cznie spod Riny i Rapy przybd dwa legiony o penych stanach, razem ptora tysica onierzy. Gwnie lekka piechota. - Piechota? - zdziwi si kto niegono i zaraz umilk skonfundowany. Ano wanie... Ambegen w aden sposb nie okaza zniecierpliwienia, cho miaby do tego powody. Chcia wierzy, e nowi oficerowie sprawdz si w polu. Na razie jednak wykazywali braki elementarnej wiedzy. No trudno. Mia przynajmniej okazj, by utwierdzi czyj autorytet... - Lekka piechota powtrzy. - To okrgi miejskie, przypominam. Tereza,

wytumacz obszerniej. Chc, eby wszyscy mieli jasny obraz sytuacji. Setniczka nie bya oficerem z przypadku. Ambegen mia wiadomo, ze wiedza tej dziewczyny - znacznie modszej, ni niektrzy suchacze - nie przejdzie bez wraenia. Dobrze, by zaczli zdawa sobie spraw, e dowdca to kto, kto nie tylko krzyczy: Marsz, marsz! i prowadzi onierzy do ataku. - Pnocna Granica - spokojnie zacza Tereza. Mwia niegono, prawie cicho, jakby dobrze wiedzc, e jest to najlepszy sposb na przykucie uwagi suchaczy. - Dwa Wojskowe Okrgi Zachodnie z dowdztwem w

Rewinie, i dwa Wschodnie, z dowdztwem w Torze. Okrgi zachodnie zaopatrywane i uzupeniane s przez miejski okrg Trzech Portw, okrg stoeczny, jak wszyscy wiedz, mam nadziej. Kto zamia si krtko i umilk. - W Kirlanie stoi Gwardia Cesarska, wic onierzy dla zachodnich okrgw szkol tylko Kanaza i Donar. Mwic Kanaza i Donar mam na myli, e tam znajduj si dowdztwa garnizonw miejskich, a w Kanazie ponadto dowdztwo wszystkich si okrgu. Kanaza i Donar, jako miasta portowe, strzeone s przez onierzy stray

morskiej, nie legii. Okrgi wschodnie, a wic my, zaopatrywane s przez Rin i Rap. To take s porty, chocia Rina nie ley nad morzem. Docieraj jednak do niej penomorskie aglowce, a to dziki Lawii, bardzo gbokiej i szerokiej w dolnym biegu. Kade z tych miast strzeone jest przez plegion stray morskiej. Wynikaoby z tego, e wszystkie cztery miasta, zaopatrujce cztery wojskowe okrgi, mog przysa najwyej onierzy piechoty morskiej. Wybornych w walkach abordaowych z piratami i odpornych na morsk chorob. Cisza. Podsetnicy prbowali chyba dociec, czy setniczka mwi powanie.

Ambegen z trudem powciga umiech. - Okrgi miejskie to jednak nie tylko wielkie miasta - podja po krtkiej przerwie Tereza. - Oprcz stray morskiej, we wszystkich okrgach stacjonuj jeszcze siy Legii Armektaskiej. W okrgu Rapy plegion, a w okrgu Riny a dwa plegiony. S to oddziay o penych stanach bojowych, nie pokojowych, jak w innych czciach cesarstwa. A dlatego, e nadwyki onierzy kierowane s do nas, w celu wyrwnania poniesionych strat. Poza miejskimi murami, rozproszone s po okrgach niedue garnizony piechoty i jazdy, wystarczajce do zapewnienia

spokoju i wyszkolenia odpowiedniej liczby onierzy dla stanic, jednak w sumie jazda stanowi mniejszo wojsk. Teraz nie chodzi o uzupenienia, tylko o skierowanie pod Pnocn Granic, do nas, caych rozporzdzalnych si. Przyjdzie wic tutaj piechota z patroli miejskich. Nie tylko taka... ale gwnie taka. Ponadto plegion marynarzy z Riny... czy tak, panie? - zwrcia si do nadsetnika. - Mwie o dwch penych legionach, a take o tym, e cz stray morskiej z Rapy przerzucono do Riny? Ambegen skin gow. - Wanie tak - powiedzia. - Nie od dzi wiadomo, e przychodzce do stanic uzupenienia to onierz zupenie

surowy - rzek, widzc niepewne spojrzenia podsetnikw. - Nikt nie nabywa wojennego dowiadczenia, jeli si nie bije. Ale w skad wymienionych si wchodzi te par doborowych oddziaw Gwardii Armektaskiej. S to kliny zoone gwnie z onierzy, ktrzy bili si tutaj i chwalebnie zakoczyli przygraniczn sub. Ponadto Trzy Porty wystawiy silny legion, wsparty przez kolumn Gwardii Cesarskiej. Gdy wyjedaem z Toru, jazda z Trzech Portw ju tam bya. Razem Trzy Porty przysyaj tysic dwustu ludzi. Oprcz tego dostaniemy, by moe, troch pojedynczych klinw jazdy, ciganych z rnych okrgw, takich jak te, ktre przyprowadziem

dzisiaj - skin gow w stron, gdzie siedzieli dowdcy wymienionych oddziaw. - I to wszystko. Do wiosny. Przez chwil panowao milczenie. - A na wiosn? - spyta kto. - A to ju nas na razie nie obchodzi uprzejmie odpar nadsetnik. - Bo przed wiosn jest zima, podsetniku, i bdziemy bi si przez ca dug zim. Cisza trwaa i trwaa. Spord zgromadzonych w izbie oficerw, naprawd bardzo niewielu miao jakie pojcie o strategii. Jednak nie trzeba byo wielkiej wiedzy ani wyobrani do uwiadomienia sobie, e te trzy na krzy

legiony, w zetkniciu z tysicami srebrnych wojownikw, rozlec si jak... kopnita babka z piasku. - No dobrze, koniec tych rozwaa rzek Ambegen powstajc. - Bez wzgldu na to, co wam si wydaje, twierdz e s to siy, z ktrymi mona przedsiwzi niejedno. Problem nie ley wcale w tym, jak ich uy, tylko gdzie pomieci... Przecie nie w naszej Erwie - zakoczy p artem, p serio. - Koniec odprawy, dzikuj. Tereza zatrzyma setniczk - ty nie odchod. Wkrtce zostali sami. Ambegen by zmczony, ale nie okazywa tego. Upora si z

najpilniejszymi zajciami, postawi stanic na nogi i wiedzia, e teraz moe powici si innym sprawom. Pozostao tylko pilnowa, by kady robi to, co do niego naley. - Dobrze, setniczko - zagai - Teraz mw. Wysucha opowieci o tym, co przedsiwzi Rawat. - Sze dni, mwisz? - mrukn na koniec. - I co? adnych wieci? - adnych wieci - powtrzya jak echo. Poda jej kilka zapisanych kart. - To jest odpis listu od mdrca z

Grombelardu - powiedzia. - Zapoznaj si z tym jak najszybciej. Nie wiem dlaczego komendant Miven trzyma to u siebie tak dugo, zamiast od razu rozesa do stanic. Chocia... moe i dobrze zrobi. Niewiele z tego listu wynika, a i to dopiero teraz, bo jeszcze trzy miesice temu nie wynikao nic zgoa. Czy wiesz zagadn nieoczekiwanie - e Rawat ma bardzo powane kopoty? Osobiste kopoty. Bo subowe to dopiero bdzie mia... Zauway, zesztywniaa. e dziewczyna

- Wiem - powiedziaa niegono. Tobie, panie, te opowiada?...

Pytanie byo naiwne, co si zowie, i Ambegen pokrci tylko gow. - Wiem skdind - rzek wymijajco. - Ale mwisz, e przed tob si zwierzy? Nie skamaa, mocno czerwieniejc. - Tak - przyznaa. Rozmawialimy. Nie pyta o szczegy tej rozmowy. - Powiedziaa, e Dorlot...? - Wszyscy zwiadowcy. Poszli za Rawatem. I to mnie najbardziej niepokoi, e nie przyszy adne wieci od nich. Zdaje si, e taka zima to nie

jest dobry czas dla kota? - troch zapytaa, a troch stwierdzia. - Moe niepotrzebnie si zgodziam... - Przeciwnie - zaprzeczy - to najlepsze, co moga zrobi. Ten kocur ma gow na karku, bardzo dobrze, e posuchaa jego rady. I zatrzymaa Agatr? - Pewnie, e zatrzymaam... spochmurniaa jeszcze bardziej. - W stanicy jest dziesi uczniczek, trzy kurierki i par dziewczyn do pomocy w kuchni... Odkd Erwa zostaa spldrowana, pamita si o wszystkim, tylko nie o zioach. Na co komu jakie zielsko? - Spojrzaa ze zoci. - Ju cztery chodz z brzuchem! Jednej

naturalnie zaraz odwidziao si wojsko skrzywia usta - bdzie rodzi, niaczy... ech, to ju nie moja sprawa! Ale tamte trzy bd chyba skaka na pity ze stou, bo zi na spdzenie podu oczywicie nie ma! No i tak to, panie, wanie jest: kouchy przywioze, znakomicie, ale eby zabra z Toru par suchych lici, ktre wa tyle, co powietrze, to ju nie pomylae... Na pewno maj to w Torze. Ambegen przygryz warg - bo istotnie zioa byy ostatni rzecz, ktra przyszaby mu do gowy. - I Agatra te? - zapyta.

- Agatra przede wszystkim. Dla tej dziewczyny legia to wszystko, co ma w yciu i naprawd boj si o ni. A jeszcze bardziej o t ma, nawet nie wiem, jak ma na imi... - zamylia si. Dzieciak z trudem dosta si do legii, ledwie trafia tu z ostatnich uzupenie, i po wszystkim. Wracaj, maa, do swej wioski, wszystkie marzenia masz z gowy... Zrobi sobie co zego, wiem co mwi - spojrzaa powanie.-Trafiam do wojska, gdy byam niewiele starsza, i z takiej samej wsi. Gdyby wtedy mnie to spotkao, podciabym sobie yy. Ambegen zmarszczy brwi. Rozmowa zboczya na temat, ktrego nie bra pod uwag. Moe jednak dobrze si stao.

Zda sobie bowiem spraw z tego, jak powierzchownie zna niektre problemy swoich podkomendnych. Niby zawsze wiedzia o tym wszystkim, ale... - A ta, co chce donosi... powiedziaa jeszcze Tereza. - Trzeba j odesa jak najszybciej. Pozostae dziewczyny mog zrobi jej krzywd. - Chyba troch przesadzasz? zauway cierpko. - Nie pamitam, ebym zetkn si z czym takim. - A ja tak - odpara spokojnie. Komendant stanicy, i w ogle dowdca, nie styka si z czym takim. Dowiaduje si tylko, e uczniczka jest chora i trzeba odesa j na tyy. Ale nie wie, e

jest chora, bo inne skopay j po brzuchu. Teraz niestety nie mog, ale kiedy sama chtnie przyoyam si do czego takiego. Patrzy osupiay. - Co ty wygadujesz? - wymamrota. Spokojnie patrzya mu w oczy. - Nie, to ja zapytam: a co ty sobie, panie, wyobraasz? Chcesz, opowiem ci jak to jest - odgarna wosy z czoa. Masz czternacie lat i mieszkasz we wsi, winie, krowy i pitka rodzestwa, z tego poowa obesrana, to wszystko, co ci otacza. I pewnego dnia... pewnego dnia do wsi przyjedaj onierze... -

Zapatrzya si gdzie w kt izby. - I jest z nimi dziesitniczka, ma moe dwadziecia lat, a moe jeszcze mniej. Ma niebiesk tunik z gwiazdami na piersi, siedzi na piknym koniu, i onierze mwi do niej tak, pani; nie, pani... Szukaj kwater. I przyjeda wicej onierzy, a z nimi oficer, ale jaki! Jaki mczyzna! Nigdy w yciu takiego nie widziaa! I rozmawia z t dziesitniczk, miej si z czego, artuj, ona co mu doradza, on sucha, ona w jego imieniu zaczyna wydawa rozkazy... A wieczorem syszysz, jak dziesitniczka rozmawia z twoim stryjem i ojcem, i okazuje si, e to taka dziewczyna jak ty, co jeszcze niedawno pasa winie... Nie moesz w to

uwierzy! Rano onierze jad dalej, a ty znajdujesz may, kiepski uk, z ktrego ojciec nauczy ci wypuszcza strza, naprawiasz go i strzelasz do drzewa na pastwisku, masz tylko dwie strzay i wicej biegasz ni strzelasz... Potem budzisz si w nocy, wykradasz si z domu i znw strzelasz, przy wietle ksiyca, o wicie, o zmierzchu... Masz pokaleczone palce przez ciciw, jeste cigle niewyspana, mijaj miesice, potem rok, a ty mylisz o piknej dziesitniczce, i wreszcie kiedy, kiedy strzelasz najlepiej w caej wsi, stryj przynosi jakie brudne, wygniecione pismo, ktre przeszo przez wiele rk, naradzaj si z ojcem, s troch niezadowoleni, ale take jako dumni...

Woaj ci i biedz si wsplnie nad dokadnym odczytaniem liter, dowiadujesz si, gdzie i kiedy trzeba si stawi, eby by przyjtym do wojska! Setniczka wstaa. Bya zdenerwowana, podniecona i rozgorczkowana. Ambegen patrzy na ni bez sowa. Nigdy dotd nie sysza podobnej opowieci. - A tam tumy - cigna po chwili, ju ciszej. - Dziesitki, a moe setki takich, jak ty... Najwicej chopakw, ale s te dziewczyny. Przychodz oficerowie, idziesz, gdzie ci ka, najpierw masz strzela z uku, nawet z tob nie rozmawiaj. Potem krc gowami i mwi: Nie, dziecko, my tu

nie uczymy strzela od pocztku. Moemy ci pokaza, jak si trafia spod szyi galopujcego konia, ale najpierw ty nam poka, e zawsze trafiasz na stojco. I to wszystko, nic wicej... Urwaa na chwil. - Boisz si wrci do wsi. Wracasz, ale nie moesz spa, nie moesz je, tylko paczesz. Ojciec zaciska zby, gdzie idzie, co sprzedaje, i pewnego dnia przynosi uk, prawdziwy wojskowy uk z zapasem strza. I nagle widzisz, e ten dobry, zmczony mczyzna, ktry nic dobrego od ycia nie mia, chciaby mie cho crk-legionistk, w ktrej speni si jego wasne, skrywane

marzenia... Jaki byby dumny, majc tak crk, on jeden w caej wsi! A wtedy strzelasz, strzelasz, strzelasz i strzelasz, a ramiona masz twarde jak kawaki drewna! I nastpnym razem przyjmuj ci do legii! I przychodzisz do domu w tunice uczniczki, i ojciec pacze, kiedy ci w niej widzi! Dziewczyna zamilka wzburzona. - A po pewnym czasie, w oddziale podja wreszcie - pojawia si taka, co bdzie rodzi dzieci. Bdzie matkArmektank. Moe to przez ni, kiedy, zabrako miejsca dla ciebie, moe odebraa je innej dziewczynie, ktra teraz, tak jak ty przed laty, zrywa sobie cigna przy napinaniu uku, ktry ojciec

kupi jej za to, co przez dwa miesice odj sobie i rodzinie od ust. eby zosta mam, nie trzeba odbiera innym marze, wystarczy nadstawi dup... Mona potem chowa pitk albo sidemk, lepiej albo gorzej, nawet jak ktre umrze z godu, to nic si wielkiego nie stanie, mao to szczeniakw umiera? No to wiesz ju teraz, panie, dlaczego dziewczyny kopi takie suki. I wiesz pewnie, dlaczego je rozumiem. Ambegen milcza, nie wiedzc co powiedzie. Odsoniono przed nim nagle, skryt w cieniu, stron ycia, ktre zna przecie... a przynajmniej uwaa, e zna. Chocia - czy naprawd skryt w cieniu? Wszystko to byo tu, w

zasigu rki. Nic nie wiedzia o namitnociach i rozterkach tych ludzi podczas gdy pierwsza zatrzymana na majdanie onierka powiedziaaby mu pewnie to wszystko, gdyby tylko zapyta. Ale nie zapyta. Nie zapyta przez dwadziecia par lat suby... Nie widywa brzemiennych onierek, ani jako prosty legionista, ani pniej jako dowdca. Wydawao mu si przez to, e problemu nie ma. Raz i drugi sysza co o babskich zioach, czasem zwalnia uczniczk, eby posza do wsi, do jakiej znachorki... Niby wiedzia, po co. Ale c? Tylko raz by z tego duy problem, jaka onierka krwawia, ale mia wtedy na gowie zbyt powane sprawy, w stanicy leao tylu rannych, e

jedna krwawica dziewczyna... Odesa j na tyy, razem z innymi rannymi. Prawd mwic, nawet nie wiedzia, jak to si skoczyo. Paru ozdrowiecw wrcio do stanicy. Ona nie... Ale nie wrcio te wielu, wielu innych. - Agatra w kadym razie zostaa setniczka nieoczekiwanie wrcia do sedna, przerywajc zamylenie dowdcy. - Nie powiedziaam nikomu, e wiem od Dorlota - cigna, jakby czujc, e pora nie jest najwaciwsza do rozmowy o kopotach kobiet w stanicach. - Dopiero tobie, panie. Rawat i Astat nie mieli pojcia, wmwiam im, e mam dobre oko do tych rzeczy, i tyle. Agatra przyznaa si... i nie posza.

Rozmawiaam z ni par razy od tamtego czasu. Ona zupenie inaczej widzi to wszystko, co opowiada Rawat. Niby ni o tym samym... No wiesz, panie, o co mi chodzi. Widzi to samo, ale nie tak samo. - Co jest inaczej? - zapyta Ambegen, wci jednak bardziej mylc o tym, co byo mwione wczeniej. - Nie wiem - Tereza przygryza warg. - Ona te nie wie. Twierdzi po prostu, e ze Srebrnymi Plemionami nie mona si porozumie, uwaa te, e ten bg... no, ten posg, ktry tam wykopali, to co bardzo zego. A trudno z ni rozmawia na ten temat, ona boi si tej rzeby tak panicznie, e... a nie wiem,

co o tym myle. Moe nawet, hm... znaczco popukaa si w gow. - Bo troch tak to wyglda. - A ten ucznik? Ten, ktry poszed z Rawatem? - Myli to samo co Rawat. Ambegen westchn i przetar twarz domi. - A ty, Tereza? Chc zna twoje zdanie. Caa ta sprawa... - potrzsn gow. - Nie mwiem ci jeszcze, e Rawat posa pismo do Toru? Ju w tym pimie rozwodzi si szeroko na temat ukadw z Alerami. Ukady, negocjacje, przymierze... Prawie cay list o tym.

Czytaem go. - I co na to w Torze? - zapytaa niepewnie. - A jak mylisz? - Myl, e... - zawahaa si. Westchn znowu. - Chc pozna twoje zdanie - zada raz jeszcze. - Mw, Tereza. Zostalimy w tej izbie wanie po to, eby gada. - Ja myl, panie, e to wszystko jeden stek bzdur - orzeka treciwie i zwile. - Uwaam, e trzeba wytuc tak samo zotych, jak i srebrnych, jeli

mona, to do ostatniego. Zabijanie tego robactwa to jedyne, w czym widz tu jaki sens. Wrg jest wrogiem. Dogadywa si mona z nim wtedy, gdy ley na ziemi z grotem wczni przytknitym do plecw. I nie wczeniej. - Nie, na Szer - powiedzia bezradnie. - No i jakim cudem, dziewczyno, ty tak atwo chwytasz sedno sprawy, gdy oficer taki jak Rawat... Powiedz mi. Co si stao z tym czowiekiem? Wanie o to chodzi podsumowa. - Mog ci tylko powiedzie, e najtszy strateg czy polityk imperium nie powiedziaby nic mdrzejszego, ni to, co ty powiedziaa na kocu... Ukady z Alerami? Prosz

bardzo, nawet wieczny pokj, jeli tylko jest to moliwe. Ale przecie nie teraz. Nie syszaem, by kto zdoa wynegocjowa co mdrego z przeciwnikiem, ktry wanie kopie go po ebrach. A na razie jestemy kopani. Jak psy. Westchn po raz kolejny. - Ja... - przekna lin - mam prob, panie. - Chcesz wycign Rawata z tego, w co wanie wdepn. - Tak spojrzenie. szepna, odwracajc

- Nie - oznajmi krtko. - Rawat... - Nie i koniec. Powiedziaem, Tereza. Wsta nagle i przeszed si po izbie. - Co by chciaa? - zapyta. - Szuka go gdzie, nie wiadomo gdzie, midzy zgrajami Alerw? Sama? Czy z tymi ludmi, ktrzy teraz pi, a nie zrobili nic, za co mieliby pooy gowy? Rawat... - urwa. - Posuchaj, setniczko: Rawat to mj przyjaciel... Jak sdzisz, czy wielu mam przyjaci? - Rozoy rce, jakby pokazujc pust izb. - Ale wanie dlatego nie mog i nie chc naraa ycia wielu onierzy dla

ratowania kogo... bliskiego mi osobicie. Ci onierze nie s od tego. Czy kady tutaj moe posa stu ludzi dla ratowania przyjaciela, ktry sam sobie napyta biedy? Nie, nie kady. A waciwie moe to zrobi tylko komendant Ambegen - pooy rk na piersi. - I dlatego wanie nie zrobi. Pochyli si nagle ku niej, wspierajc rkami o wielki, masywny st. - Posabym ci natychmiast, gdyby popad w tarapaty jak wtedy, gdy dostaa ode mnie wszystkich jedcw! Czy ja jestem gupi, Tereza? Czy ja nie wiedziaem, e posza do bitwy, nie na zwiady? Zamaem rozkaz z Alkawy, ale mj oficer znalaz si w opaach,

wykonujc swoj prac, cik prac! Gdyby teraz byo tak samo... Ale nie jest! Czy ja mam wytpi wasnych onierzy, posyajc ich z odsiecz kademu, komu klepki pomieszay si we bie?! Cofn si, unoszc rce w gecie prawie desperackim. - Nie mog, Tereza. Nawet nie mamy pojcia, gdzie go szuka. Ani czy w ogle jeszcze yje... Pokiwaa gow. - Tak, panie. Podniosa ku niemu oczy i zobaczy w

nich szczery smutek. - Tylko, e on zosta sam, zupenie sam. Wszyscy zdradzili go w yciu... A on teraz poszed robi co, w co wierzy, e jest dobre. Nie poszed tam dla zysku, ani dla sawy... I jeeli nawet mu si uda, jeli nawet zawrze jakie przymierze, to inni mu porbi to przymierze mieczami... al mi go powiedziaa niegono. - To dobry onierz... i naprawd, naprawd dobry czowiek. Przymkn oczy. Milczeli. - Pokaz mi chocia cie szansy -

powiedzia. - Dowd, e jeszcze yje. Miejsce, gdzie mona go znale. Wtedy... Wtedy nie wiem. Ale teraz nie.

*** Co j obudzio nad ranem - i nie wiedziaa co. Leaa z otwartymi oczami, wsuchujc si w noc. Wreszcie usyszaa stumiony, niewyrany krzyk, brzmicy jak zawodzenie dzikiego zwierzcia. Co takiego wyrwao j ze snu, bya prawie pewna. Odrzucia przykrycie i wstaa. W izbie panoway gbokie ciemnoci;

lichwiarz - jak onierze nazywali wolno ponc, prawie nie dajc wiata wiec, od ktrej zawsze poyczao si ogie dla innych - zgas w kcie, a krzesiwo i hubka gdzie si zapodziay. Drc z zimna, po omacku szukaa jakiego okrycia. Nieludzki krzyk rozbrzmia znowu. Zaraz potem usyszaa skrzypienie niegu pod oknem. Zaomotano do drzwi. - Pani, obud si... - Wejd! - krzykna; drzwi nie byy zamknite. Jaka uczniczka (z powodu

ciemnoci Tereza nie moga pozna, ktra to) wesza do izby. - To Agatra, pani. Ona... - Co z ni? - setniczka znalaza buty i z wysikiem wbijaa stopy w zimn skr. - Nie wiemy. Co zego. Uporawszy si z butami, Tereza namacaa spdnic, a obok przeszywanic. Zaoya jedno i drugie. Krzyk w ciemnociach rozleg si znowu. - Ju. Chodmy.

Niskie, rozoyste budynki onierzy ustawione byy wok majdanu, tworzc szerokie pkole. W kadym, oprcz rozlegej sieni, znajdoway si tylko dwie izby, jedna przeznaczona na podrczny rynsztunek, a druga, wiksza, mieszkalna i sypialna zarazem. Kiedy w kadym budynku kwaterowa jeden klin, albo psetka, wic trzydziestu, gra pidziesiciu ludzi. Teraz byo ich dwa razy wicej. Rozbudowa stanicy posuwaa si zbyt lamazarnie. Przed budynkiem pieszych ucznikw zbierali si, wyrwani ze snu, onierze rnych formacji. - Koniec zbiegowiska! - stanowczo zarzdzia Tereza; jej mocny gos bez

trudu dotar do uszu wszystkich. Podsetnicy! - Tak, pani - rozbrzmiay w mroku dwa, czy trzy gosy; nowo mianowani oficerowie wci jeszcze mieszkali ze swymi onierzami. - Zabra std ludzi, natychmiast. Wszyscy spa. - Tak, pani. Wkroczya do budynku. Wielka izba, gsto zastawiona wskimi, onierskimi pryczami, skryta bya w migotliwym pmroku; pomyki paru wiec i kagankw nie radziy sobie

z wszechobecnymi cieniami. W izbie nikt nie spa. onierze, w mniejszych i wikszych grupkach, siedzieli tu i tam, spogldajc niepewnie w stron najwikszego skupiska. Niektrzy szli ku niemu, inni wanie wracali. Wyoni si skd podsetnik ucznikw. Lawirujc midzy posaniami i ludmi, ruszy na spotkanie Terezy. - Posaem, pani... Zduszone, a jednak przeraliwe zawodzenie, zaguszyo sowa. W zatoczonej izbie brzmiao to inaczej, ni syszane z zewntrz i Terez przeszy mimowolny dreszcz. Przepchna si przez krg ludzi, otaczajcych stojc pod cian prycz, i zobaczya Agatr.

Zwinita w kbek uczniczka bya mocno trzymana przez dwie inne. P klczc, p lec na podwinitych nogach, z rkami wykrconymi do tyu, co jaki czas prbowaa si wyrwa. Z przekrcon na bok gow i policzkiem wtoczonym w szorstki pled, szczerzc zby i linic si, nieruchomo patrzya w jaki punkt... Ale nic tam nie byo. Nic niezwykego, a tym bardziej gronego. Setniczka przysiada na ku. - Agatra? Dziewczyna nie syszaa, a jeli nawet, to nie rozumiaa. Tereza obejrzaa si na podsetnika.

- Ona, pani... - oficer by kompletnie zagubiony i chyba przestraszony. Nie mino nawet p doby od chwili, gdy zosta dowdc tych ludzi. Pierwszy problem, z ktrym si zetkn, by trudny do rozwizania nawet dla dowiadczonego oficera. Ja waciwie... chciaem po komendanta... - Ale ja obudziam ciebie, pani, bo... zajkna si uczniczka, ktra sprowadzia Terez. Tereza uwaaa, e dziewczyna postpia mdrze, jednak nie moga gono pochwali niewykonania rozkazu podsetnika. Znw spojrzaa na Agatr i wycigna rk, chcc dotkn mokrego od potu czoa...

Dziewczyna wyprya si, zaskowyczaa tak, jakby wanie podrzynano jej gardo i poderwaa gow, wytrzeszczajc przeraone oczy. - To yje! - zawya. - To... yyyjeee!... Gwatowny skurcz mini na nagich plecach rozerwa uchwyt trzymajcych jej rce legionistek. Agatra rzucia si gow naprzd, uderzajc w brzuch stojcego przy pryczy ucznika, tak jakby go w ogle nie widziaa. Pochwycono j zewszd. Kopic i na olep tukc ramionami, wya nieustannie, paczc z przeraenia, widocznego w kadym drgnieniu wykrzywionej twarzy.

- Niee...! Nie jego!! Dor-loot!! Zabierzcie to! Dor... Dorlot, ratunku! Tereza wstrznita tak samo, jak wszyscy, zupenie nie wiedziaa, co pocz. - Dorlot! Prosz, Dorlot! rozpaczliwie pakaa Agatra. -

Wyrywaa si ze wszystkich si, przyduszona ciarem napierajcych zewszd onierzy, trzymana za rce, za szyj, za wosy... Na wygniecionej, wojskowej spdnicy, w ktrej chyba spaa, zacza si powiksza jaka ciemna plama. Wyj! Powiedziaem: wyj,

wszyscy wyj! Potny gos Ambegena nie zostawi nikomu nawet chwili do namysu, a tym bardziej sprzeciwu. Pnadzy i zupenie nadzy onierze, tak jak stali, zaczli si toczy u drzwi, wypadajc na mrz. Nadsetnik, rozgarniajc ich rkami, przebi si do Agatry i Terezy. - Zap j! Setniczka chwycia wp rozdygotane, wijce si ciao. Ambegen, w samej spdnicy, chwyci za rami jednego z trzymajcych Agatr ucznikw i oderwa go od niej, jak li od gazki na drzewie.

- Mwiem: wyj!

wszyscy!

Wszyscy

Tereza stkna, prbujc samotnie utrzyma skowyczc, bijc j po gowie i kopic po nogach dziewczyn. Wywodzcy si z cikozbrojnych, masywny jak gra komendant desperacko obejrza si przez rami, a widzc tylko plecy ostatnich czmychajcych onierzy, zacisn wielk pi i da ni obkanej uczniczce po gowie. Agatra zamilka. Opady jej ramiona i powoli, bezwadnie zacza osuwa si na podog, podtrzymywana przez Terez. Znieruchomiaa ze zwieszon gow, siedzc z plecami opartymi o

prycz. Setniczka uniosa oczy i napotkaa spojrzenie Ambegena - wystraszone prawie tak jak jej wasne. Komendant powoli opuci zacinit pi, przekn lin, po czym razem z Terez uoy nieprzytomn na ku. Setniczka krtkim szarpniciem zadara lecej spdnic i zaraz opucia j na powrt. - Ona poronia. Nie, panie, to nie przez ciebie - powiedziaa prdko, widzc rozszerzone oczy mczyzny. Id sobie, zrobie ju wszystko, co trzeba byo zrobi... Przylij mi tu wod i jakie dziewczyny. Ambegen odwrci si i pospiesznie

wyszed, nie mwic ani sowa.

*** Rano przeniesiono Agatr do kwatery Terezy. Obolaa, wyczerpana uczniczka, ocknwszy si, pamitaa koszmarne przywidzenia, ale za to zupenie nie miaa pojcia, co dziao si oprcz tego. Nie wiedziaa, e jej krzyki postawiy stanic na nogi; nie wiedziaa o swej desperackiej szarpaninie, ani o tym na koniec, e wielki siniak na skroni nie jest dzieem przypadku... Tereza nie chciaa mczy jej pytaniami, ale okazao si, e Agatra sama nalega, by jej wysuchano. Tereza posaa wic po

Ambegena. Komendant okrgu by w humorze, jaki rzadko u niego widywano. Mwi z silniejszym, ni zwykle, grombelardzkim akcentem, patrzy na ludzi tak, jakby prosi, eby zeszli mu z drogi, nie zjad nawet porannego posiku, cho skdind wiedziano, e zje i lubi, i potrafi. Ale w rzeczy samej - zaczyna mie dosy wszystkiego. By onierzem. Wybra sobie ten zawd wiadomie, pocigao go w nim wiele rzeczy, ale przede wszystkim - naturalna skonno wojska do upraszczania i wyjaniania wszystkiego, co tylko uproci i wyjani si dao. Tymczasem od trzech miesicy plta si w gszczu czego, co

z jasnoci miao tyle wsplnego, e nastaa zima i wszdzie lea biay, lnicy nieg. Najpierw by komendantem stanicy bez oficerw, teraz komendantem okrgu bez stanic. Gdzie po okolicy kryy srebrne zgraje, ktre mogy si pokusi o zdobycie Erwy, ale nie czyniy tego z jakich przyczyn. Oficer dowodzcy Erw, zanim uciek, by prowadzi negocjacje, zakaza zreszt atakowa srebrne zgraje (czyli te, ktre mogy by grone), polecajc w zamian atakowa zote, ktre w aden sposb nie umiay zdoby stanicy z wiertysiczn zaog w rodku... To by jaki obd. Wracajc z Toru, Ambegen mia nadziej, e pooy na tym wszystkim

swoj cik rk, wygadzi i wyrwna wyboje, po czym popchnie we waciwym kierunku i nareszcie bdzie mg usi z palcem przytknitym do czoa, eby zastanowi si, gdzie rozmieci i jak wykorzysta nadcigajce posiki, jak rozegra t wojn, po prostu. Ale nie. Na plan pierwszy, zamiast spraw wojskowych, od razu wysuny si jakie... cudactwa. Jakie sny, jakie pomylone dziewczyny, jakie... O, naprawd mia tego dosy! - Komendant ju idzie - oznajmia Tereza, wygldajc przez okno. Zacigna na powrt przysaniajcy je pled. - Chyba nie jest w najlepszym humorze...

Blada Agatra odwrcia gow w jej stron i wyej podcigna okrycie, pod ktrym leaa. Zebrawszy si w sobie, zapytaa nagle pospiesznie, mocno zdawionym gosem: - Pani, czy to byo... normalne?... Tereza, w jaki sposb, od razu poja, co dziewczyna ma na myli. I zdaa sobie spraw, e chora ju od duszego czasu szykowaa si, eby zapyta. Ale przeamaa si dopiero usyszawszy, e idzie komendant; nie chciaa pyta przy nim. - Tak, normalne... - powiedziaa cicho, syszc ju kroki na niegu. - Tak mi si wydaje.

Agatra odetchna gboko. Niespodziewanie zwilgotniay jej oczy. - Bo ja niam, pani, e nosz potwora... Ju od dawna. - Nie, Agatra. Ambegen wszed bez pukania. Ogarn wzrokiem dwie kobiety, skin im gow i usiad, nie mwic ani sowa. Przez chwil milczeli wszyscy troje. Tereza przestraszya si nagle, e lada moment nachmurzony Ambegen rbnie: No gadaj, nie mam czasu!, albo co podobnego. Zacza wic szybko:

- Agatra... O czym chciaa nam opowiedzie? ywia obawy, e uczniczka zacznie si jka, z trudem skadajc do kupy jakie niejasne wspomnienia widziade, e trzeba bdzie z niej wyciga... nie wiadomo jakie historie. Stao si inaczej: Agatra pocigna mocno nosem, i nieoczekiwanie pynnie, rzeczowo i jasno zacza mwi o tym, co uznaa za wane: - Czy zacza si odwil? - i nim tamtych dwoje zdyo wymieni zdumione spojrzenia, wyjania: - Wiem na pewno, e widz w tych swoich snach rzeczy, ktre dopiero bd. Inaczej ni Astat, i zupenie inaczej ni

setnik. Teraz widziaam wielk odwil, i to nie by pocztek odwily. Dlatego moe zacz si ju dzisiaj. Pi dni. Dokadnie pi dni wczeniej widz to, co ma si wydarzy. Ambegen i Tereza suchali z rosnc uwag. - Skd... - zacza setniczka. - Bo nie zawsze ni mi si Alerowie - wytumaczya uczniczka, nim tamta dokoczya pytanie. - Par razy to byy cakiem zwyczajne sny. Zawsze o czym... przykrym, bardzo przykrym. Ale czasem zupenie zwyczajnym. Zgubiam... taki n, may n... Niby nic takiego, ale... to byo wszystko, co

zostao mi po moim bracie. Miaam kiedy brata i ten n... - Nie bardzo potrafia wyjani, jak to jest, kiedy traci si jedyn rzecz, tak ma relikwi, czc z dobrym, odlegym wspomnieniem. - Zgubiam go pi dni pniej, chocia tak si przejam tym snem, e go pilnowaam, jak nigdy jeszcze, naprawd. A wczeniej, duo wczeniej, nia mi si mier... Wymienia imi, ktrego nie dosyszeli; Agatra znw pocigaa nosem, miaa chrypk. - Tylko on ze wszystkich rannych w Trzech Wsiach wrci z nami tutaj, do Erwy. Te mia sny... Mylaam, e wyzdrowieje... Umar pitego dnia od mojego snu.

Ambegen i Tereza popatrzyli po sobie. Dziewczyna nie bredzia, jej sowa mogy mie jaki sens. - Mylaam o tym dugo i to moe by albo tak, e ja sama sprawiam, przy pomocy tych snw, to co spenia si po piciu dniach. No... wymylam co, i to si spenia. Albo tak, e po prostu widz niektre rzeczy, ktre dopiero bd, ale ja ich nie sprawiam. Nie wiem. Ja myl, e mogam sprawi tymi snami, e zgin mi n, a moe nawet to, e on umar... - Przejta dziewczyna zacza mwi troch bardziej chaotycznie. - Bo patrzyam na niego... Ale myl, e jak przyjdzie odwil... Przecie chyba nie mog sprawi odwily? To by znaczyo,

e tylko widz rne rzeczy. Chciaabym... - rzeka smutno. Chciaabym tylko widzie, a nie sprawia. Zalega cisza. - Odwily nie ma - rozleg si gos Ambegena. - Ale wiatr si zmieni i jest cieplej, duo cieplej ni wczoraj. Opowiadaj dalej, Agatra - umia zapamita imiona onierzy i uywa tej umiejtnoci. - O Alerze... tam, za granic... ni mi si bardzo rzadko - spojrzaa na Terez, z ktr kilka dni wczeniej ju na ten temat rozmawiaa. Setniczka skina gow. - Bardzo rzadko - powtrzya

uczniczka - prawie nigdy. Komendant... setnik Rawat mwi o ich wioskach, o onierzach... Ja nic takiego nie wiem, widziaam tylko jak tam wyglda... Strasznie. S takie bagna, w ktrych... w ktrych... - zaczerpna powietrza. - Ale najczciej, to ni mi si ten smok przy Trzech Wsiach. O tym te mylaam. Ja mam, panie - spojrzaa na Ambegena bardzo dobre oczy. Wiem, e lepsze ni inni. I wtedy, tam, te widziaam go lepiej ni inni. Na pewno lepiej. Tego smoka. Moe to dlatego... - Co ci si nio ostatniej nocy, Agatra? uczniczka znw podcigna wyej przykrywajce j pledy.

- Ten smok, pani. Zwracaa si do Terezy; atwiej byo jej mwi, gdy zapominaa o siedzcym w kcie, nieruchomym Ambegenie. Zreszt komendant chyba to wyczu, bo nie zadawa pyta i w ogle stara si zachowywa tak jakby go wcale nie byo. - On yje, ten smok yje, pani... Ale tak... nie wiem, inaczej! To bolao, ale tak... tak jakby kto... otworzy gow, i w gowie bya dziura, i wszystko, cay rozum, na wierzchu! - Roztrzsiona dziewczyna prbowaa pokazywa rkami. - Tam by chyba setnik, z nimi, ze srebrnymi. I byli jeszcze zoci.

Wielka bitwa, ale naprawd wielka! Chyba wiksza, ni bya pod Alkaw! uczniczka zamilka. Tereza nie naciskaa, cierpliwie czekaa, co dalej. Agatra, zapatrzona w nisk powa izby, raz jeszcze przeywaa swj koszmar. Oddychaa ciko. - Nie, nie o tym smoku... powiedziaa wreszcie. - Nie opowiem. Nie mog, naprawd... Ja ju tego nie chc... Najwyraniej, to widziaam bitw. Ju robio si widno, byo troch niegu, boto i wszdzie stay kaue wody. Tam byli nasi, na pewno jazda, bardzo duo jazdy! Bo poznaam po koniach, one chodz nie tak jak wehfety, ale byo jeszcze szaro i nie wiem... Ale

nie w samej bitwie, i nie koo smoka, tylko dalej, chyba na poudnie... Ale tamtego... nie mog, naprawd nie mog... Przepraszam! - zawoaa nagle, prawie z paczem. - Ja naprawd nie mog! Ju nie chc! - Dobrze, Agatra, wystarczy uspokajaa j Tereza. - Nie musisz nic mwi... Ju wystarczy. pij teraz. Poklepaa uczniczk po doni i wstaa, dajc znak Ambegenowi. Na zewntrz rzeczywicie byo cieplej, znacznie cieplej ni w nocy i dnia poprzedniego, cho ju nawet i wtedy mrz nie bardzo doskwiera.

- I co o tym mylisz, panie? Ambegen wzruszy ramionami i przez dug chwil patrzy na Terez takim wzrokiem, jakby przynajmniej namwia uczniczk do opowiadania kamstw. Byle tylko puci jazd do Rawata... Zda sobie jednak spraw z tego, e przywdczyni konnych ucznikw nie jest zdolna do tak niskich manewrw. Podejrzenie byo niedorzeczne. Setniczka, jakby odgada, jakie myli nurtuj komendanta, zesztywniaa i zjeya si, niebezpiecznie zyskujc na urodzie. Ambegen uprzedzi wybuch. - Nic nie myl - powiedzia krtko.

Odwrci si i odszed, zostawiajc j tam, gdzie staa. Patrzya za nim, rozzoszczona, potem wyparskaa si sama do siebie i wrcia do izby. - pisz, Agatra? - Boj si, pani - sabo odrzeka uczniczka. - Boj si spa... Wiem, co bdzie. - A jednak pij. Posiedz tu z tob troch.

*** Obraony na pokrtn rzeczywisto

Ambegen zatrzasn si w komendanturze, niczym w trumnie, bo przepad, znikn, ani go byo wida, ani sycha. Zmartwychwsta przed poudniem... Zdumieni onierze przystawali na majdanie, bo z izby komendanta najwyraniej dobiega huk mota! Istotnie - Ambegen reperowa okno. Wydoby skd jakie deski, jakie wieki, i wali obuchem topora, ktry zawsze trzyma u siebie. Sporzdziwszy krzyw okiennic, wylaz na zewntrz i zacz j przymierza. Wezwa do siebie ciel, po czym dugo tumaczy mu, jakich trzeba dokona przerbek, eby okiennica pasowaa. Chopisko z powtpiewaniem spozierao na

popkane od ciosw obucha deski, na koniec zabrao okiennic i oddalio si gdzie. Ambegen postanowiwszy o losie swego okna, wyranie si uspokoi i zada nawet posiku. Gdy legionista przynis mu porcj (doprawdy dwa razy wiksz ni onierska!), popatrzy na ni z wyran gorycz, po czym rzek: - Ja, synu, naprawd nie wiem, jak wy tu wytrzymalicie o tym chlebie... Ale ju niedugo! Zjad i siedzia, gboko zadumany. Pochmurnia coraz bardziej, jakby rozgniewany wasnymi mylami. Wezwa stajennego i rozmawia z nim o koniach, najdokadniej wypytujc o wierzchowce kurierw. Dowiedzia si,

e zjedzono ju par zapasowych i jucznych, co go tak rozgniewao, e gdy pnym popoudniem optacze skowyty Agatry rozbrzmiay znowu, chwyci si za gow. - Na Szer, i czy to jest stanica?! zawoa, uderzajc pici w st... po czym doda nieoczekiwanie: - No, nareszcie. Wycelowa palec w stajennego i powiedzia: - Gocy. Wszyscy gocy do mnie, teraz, ju. onierz wybieg.

Starajc si nie sysze dobiegajcych z zewntrz, nieludzkich wrzaskw skrzywdzonej i sponiewieranej przez ohydn, obc moc dziewczyny, Ambegen kry po izbie, ukadajc sobie co w mylach. Gdy zjawili si gocy, zapyta kadego o przebieg i sta suby (nie zna poowy tych ludzi, przybyli do Erwy, kiedy siedzia w Torze!), po czym najpierw odprawi tego, ktry kiedy towarzyszy Terezie. Musia sobie zostawi cho jednego dowiadczonego kuriera. Potem odesa jeszcze liczn jak wiosna dziewczyn, o ktrej ju zdy usysze, e ma pusto w gowie. Pozostaej czwrce udzieli dokadnych, ustnych instrukcji, nie bawic si w adn pisanin.

- Wzi luzaki i rusza natychmiast zakoczy. - Tak, panie! Jedcy wybiegli. Ambegen chodzi po izbie. Po pewnym czasie krzyki Agatry ucichy i nie powtrzyy si wicej. Komendant odetchn, bo zaczyna si ju obawia, e konieczne bdzie nabicie dziewczynie drugiego guza na gowie... Robio mu si niedobrze na wspomnienie, e uderzy onierza. Ale to, co si dziao z Agatr, demoralizowao zaog stanicy. uczniczk naleao odesa na tyy, i to

jak najszybciej. Wkrtce miay nadej wozy z najniezbdniejszym zaopatrzeniem. Nie zamierza trzyma ich w Erwie, by wonice i konie przejadali to, co przywieli. Mia paru chorych i Agatr. Powinni pojecha na tych wozach. Chyba... Chyba, eby uczniczka okazaa si przydatna. Co prawda, nie za bardzo w to wierzy. Ale gdyby jednak, to wszystko mogo potoczy si inaczej... Czeka jeszcze troch, chodzc wok stou. Chcia mie pewno, e zwidy Agatry na pewno ustpiy. Jednak ju aden krzyk nie wdar si pomidzy normalne odgosy stanicy. - Wartownik!

Drzwi otwary si i w progu stana Tereza. - O, znakomicie! - powiedzia. Wanie chciaem posa po ciebie... Nic ju - odprawi wygldajcego zza jej plecw onierza. - No i co, setniczko? Zamkna drzwi i przez chwil staa nic nie mwic, najwidoczniej rozwaajc jaki problem. - Wasza godno podejrzewasz mnie pewnie... - zacza wreszcie. - Nie, nie podejrzewam - przerwa. Czy co jej si nio?

- Ju mylaam, panie, e to ci w ogle nie obchodzi? - Nie prbuj by zjadliwa - skarci j spokojnie. - Nie mam dzi do tego cierpliwoci. Czy co jej si nio? powtrzy. - No, a nie byo sycha? Ale jeli powiem, o czym nia, to zaraz pomylisz, panie... - Nie pomyl. Setniczko, mam tego dosy - ostrzeg najzupeniej powanie. - Co jej si nio? - zapyta po raz trzeci. - To samo, co w nocy. Smok Alerw ulega. - Mwi, e on yje.

- I co jeszcze? - wykrzesa z siebie resztki opanowania. Co takiego siedziao w tej wietnej wojowniczce, e chciao si jej czasem urwa gow? - Bitwa. Pamitasz, panie, co mwia? e te sny, ktre si sprawdzaj, wyprzedzaj wydarzenia o pi dni, w kadym razie zawsze o tyle samo... I to by si zgadzao. Ile mino od jej poprzednich majakw? nia nad ranem, a teraz jeszcze jest widno... No i wanie tam te mogo min p dnia. Ta wielka bitwa zotych ze srebrnymi wanie si skoczya - rzeka pospiesznie, widzc e komendantowi zaczynaj puszcza nerwy. - Agatra nie wie, kto wygra, chyba srebrni.

Wszdzie pdz jakie oddziay, uciekaj albo goni... Ale najwaniejsze - zawahaa si na mgnienie oka najwaniejsze, e ona znw widziaa nasz jazd, i chyba piechot... wytrzymaa spojrzenie komendanta. - I jeszcze... A pochyli si ku niej i nagle zrozumiaa, e to nie jest takie zwyke wypytywanie. Ambegen chcia co usysze. I wiedzia dokadnie co! - I jeszcze... - podda. - Jeszcze obcych onierzy powiedziaa zrezygnowana. - To nie trzyma si kupy... niestety. To nie mogli by...

- Jak wygldali ci onierze? Po czym poznaa, e obcy? - Konie miay to-niebieskie czapraki - rozoya rce - wic onierze, pod paszczami, pewnie takie same tuniki. Ale tutaj nikt nie ma takiej jazdy, a mogoby chodzi tylko o poczty jego godnoci Lineza. Tylko, e oni maj... Urwaa. Ambegen usiad na stole i zaoy rce na piersi, przygldajc si jej spod oka. - Maj to-niebieskie tuniki, a pod siodem niebieskie czapraki powiedzia. - Niebieskie z tymi obrzeami. Rowo-te tuniki mieli

kiedy, jeszcze wczoraj.

niedawno.

Moe

Tereza wytrzeszczya oczy. - Linez da swym ludziom now barw, bo dobre niebieskie sukno kupi tanio z nadwyek legii, a tego ma jeszcze bardzo due zapasy - wyjani nadsetnik. - Mwi mi o tym w Torze, bo to wana sprawa, jak rozpozna jego onierzy... Nieprawda, setniczko? Gdy wybucha wojna, przylecia tu na eb, na szyj, i nie targa z sob mundurw. Ale kaza ciga poczty ze wszystkich swoich majtkw... i ci ludzie wanie przybyli, przywoc now barw. Nikt w Erwie o tym nie wiedzia, ani wiedzie nie mg... Agatra jest jak

wyrocznia. I powiem ci co jeszcze: ona nic nie sprawia, tylko przewiduje. Moesz j uspokoi. - Skd... skd wiesz, panie? wyjkaa oszoomiona. - Bo to ja sprawiem, nie ona, e onierze Lineza tam bd - wytumaczy zupenie spokojnie. Posaem gocw... zreszt trudno powiedzie, e posaem, chyba wanie wyjedaj ze stanicy. No, to wiem ju przynajmniej, e dotr - skwitowa z zadowoleniem. I e Linez doczeka si posikw. Patrzya na komendanta i powoli narasta w niej gboki wstyd. Gotowa bya sdzi, e zupenie zlekceway to

wszystko, co si dziao z Agatr, pomimo wyranych oznak, i dziewczyna wcale nie plecie trzy po trzy... On tymczasem znalaz sposb na udowodnienie prawdziwoci dziwnych snw. Nie czeka, dziaa. wietnie wiedzia, co robi i do czego zmierza. - Przepraszam, panie! - zawoaa arliwie, prawie bezwiednie, z gbi serca. - Ja... Ale dowdca! - wyrwao jej si z dziecinnym zachwytem. Umiechn si mimo woli, bo to nie byo tanie pochlebstwo. Przy wszystkich swoich wadach, ta dziewczyna chyba nawet nie wiedziaa, co to jest lizusostwo.

- Ruszamy w pole, Tereza powiedzia, znw z ca powag. Wymarsz jeszcze dzisiaj, caa jazda, caa lekka piechota. Zostaj tylko cikozbrojni. Tabor, myl, jest najwyej o dwa dni drogi std, moe trzy dni, nie wicej. Do taboru te posaem gocw, zabior klin jazdy, do eskorty wozw zostan tylko dwa kliny ucznikw... No trudno. Wobec wikszych si Alerw, tabor przepadnie tak, czy owak, przed maymi siami piechota obroni si sama... Ci jedcy od taboru przeprowadz dla nas rozpoznanie, pjdziemy w tamtym kierunku. Bierzemy wszystkie zapasy, topornikom zostawi si tylko tyle, eby nie pomarli tutaj z godu, zanim nadejd

wozy. A jak nie nadejd, to i tak nie ma ju co oszczdza, trzeba bdzie si wynie, bo duej tu bez arcia siedzie niepodobna. Zarzd wszystko, co trzeba. Jej zapa przygas nagle. - Ale - powiedziaa niepewnie Agatra mwia, e sprawdzaj si tylko jej ze... przykre sny... A jeeli...? - Nie wierz w sny - oznajmi z gupia frant. Zdumiaa si. - Ale... jak to?

- Tak to - uci. - Agatra idzie z nami, i jeli te jej smocze widziada si sprawdz, to nie tylko jej jednej moe zrobi si przykro... Ale jeli ta kamienna rzeba yje, chodzi i dziaa na rzecz Alerw, to wol przekona si o tym w polu, ni w rozdeptywanej stanicy... Co, jak mylisz? Przekrzywia gow. - No... no tak! Mwi dalej, wci z t sam chodn, nieodpart logik: - Jednak przede wszystkim uwaam, e ona widzi tylko to, co moe si zdarzy i co zapewne si zdarzy...

Wydarzenie losowe, jak utrata noa, czy nieuniknione, jak mier konajcego, pozostaj poza wszelk kontrol. Ale klska w bitwie nie jest spraw nieuniknion, sama bitwa za nie jest wydarzeniem losowym. Rzecz jasna w jej trakcie moe nastpi splot nieszczliwych przypadkw, ale splot przypadkw moe nastpi w kadej bitwie. Czy wic mam unika wszystkich bitew? Nie, Tereza. Mam dobrych onierzy i umiem nimi dowodzi. Gdy zajdzie co, czego nie przewidziaem, a nie bd umia sobie z tym poradzi, to nie sen Agatry o tym zadecyduje, tylko tchrzostwo onierzy lub moja nieudolno. Jedno i drugie przyniesie mi klsk zawsze, nie trzeba

wrebnych snw. Poklepa doni blat stou, na brzegu ktrego wci siedzia. - Ta wojna od samego pocztku jest jedn wielk pomyk - rzek jeszcze. Prbujemy rzeczy niemoliwej: a to obroni dziesitki wiosek, rozsianych po caym okrgu, przed wrogiem, ktry koncentruje siy tam, gdzie mu si ywnie podoba. Wroga armia siedzi w rodku Armektu, a my wci udajemy, e jest jaka umowna granica, wci biegamy od wioski do wioski i od lasku do lasku, jakby po staremu chodzio o zabaw w chowanego z jak zgraj. Nikt nigdy nie pokona, w ten sposb, cinitej jak kuak armii - wycign

przed siebie cik pi wyprowadzajcej starannie przemylane, mierzone uderzenia... Jeli srebrni Alerowie to naprawd onierze, jak chce Rawat, to miej si z nas po prostu, Tereza! Ale teraz my uderzymy... Wybierzemy sobie czas i miejsce. Do, Tereza! - zsun si ze stou. Przygotowanie do wymarszu i wymarsz, najszybciej, jak to bdzie moliwe! Nakarm ludzi i konie do syta. eby zdy, bdziemy dniem i noc brn przez niegi, a odwil tu niewiele pomoe... Ju ci tu nie widz. - Tak, panie! W drzwiach omal nie zderzya si z

onierzem. - Zota zgraja! - zameldowa zmarznity, przemoczony czatownik. Niedua, wasza godno! - Od dzi nie wychodzimy przeciw zotym - rzek Ambegen - bijemy si tylko ze srebrnymi. onierz zastyg z niedomknit gb. Przez otwarte drzwi wida byo coraz liczniej kapice z dachu krople.

Rozdzia trzynasty

Pogoda odmienia si zupenie; mrz odszed i nie wrci nawet noc. nieg podlany wod chwyta ludzi i konie za nogi, ale dawa si atwo ugnie, i tylko czoo marszowego szyku miao cik przepraw; ci na kocu maszerowali po rwnym, mocno udeptanym przez dziesitki ng gocicu. Ambegen zmusza torujce drog oddziay do najwikszego wysiku, by tempo marszu nie sabo, ale

bardzo szybko luzowa i odsya na koniec kolumny. W ten sposb rozsdnie gospodarowa siami legionistw, a zarazem posuwa si do szybko, by... pozwoli sobie na obranie duszej drogi. Tu przed samym wymarszem ze stanicy, zmieni nagle zdanie - rozkaza szykowa si do wyjcia take topornikom. Pytania Terezy zby krtkim Pniej! - i setniczka moga co najwyej powtrzy to samo niszym oficerom, oni za swoim onierzom. Porzucali Erw, zostawiajc j bez zaogi! Zabierali resztki zapasw, wszystkie juczne i lune konie, wszystkich chorych i - rzecz jasna -

wszystkich ludzi z zaplecza stanicy: rzemielnikw, dziewczyny kuchenne... Erwa miaa by porzucona, jak kiedy! Bya gucha noc, gdy wychodzili. Zaraz za bram stanicy komendant zamiast prosto na poudnie - nakaza marsz bardziej ku zachodowi. onierze nie wiedzieli dokd id; lecz Tereza zaczynaa rozumie plan dowdcy... W marszu Ambegen potwierdzi jej domysy. Czego chcesz? - zapyta najpierw. Decyzj o rozpoczciu kampanii podjem w par chwil i trudno, ebym od razu dokadnie przemyla wszystko. Jeste ca starszyzn tej armii, no to poznaj rozterki dowdcy... Bo onierze

lepiej niech myl, e oboje jestemy nieomylni i nigdy nie miewamy wtpliwoci. Stanica na pewno jest stale obserwowana przez srebrnych. Licz na to, e niezbyt uwanie, bo w ich oczach ju od dawna nie jestemy zbyt groni. Ale jednak zakadam, e zwiadowcy srebrnych wiedz o naszym wymarszu. Czyli, powinnimy wyj z Erwy i pomaszerowa prosto do Trzech Wsi? Nie spalili Erwy do tej pory, chocia mogli, nie spal jej i teraz. Nic tam nie zostao takiego, czego bym aowa, sienniki legionistw i tym podobne klamoty mog sobie wzi srebrni lub zoci, do wyboru. Nikt, nawet nasi onierze nie wiedz, co waciwie strzelio mi do gowy, wic alerscy

zwiadowcy tym bardziej nie bd wiedzie. Idziemy teraz prosto w kierunku, skd nadcign nasze tabory, o ktrych Alerowie wiedz albo nie. Jeli wiedz, to pomyl, e chcemy je eskortowa, albo wrcz przeciwnie zawrci, i zabra si std raz na zawsze. Jeli za o taborach nie wiedz, no to si dowiedz, a ja rzeczywicie zawrc je z drogi, jak tylko wrci goniec, i skieruj prosto do Lineza, odel te do taborw cae zaplecze, ktre tylko hamuje nam marsz. Potem sami ruszymy w stron dbr Lineza. Jak mylisz, co z tego wszystkiego zrozumie jaki Aler? Czy pojmie, e chc wczy si do bitwy, o ktrej jeszcze nikt nie wie, i w ogle nastpi? A moe pojmie

chocia, dokd waciwie id? onierze wprawdzie nie popi i namcz si, forsujc te niegi, ale wojny wygrywa si wanie nogami zmczonych onierzy. Ja to wiem, ty wiesz, wiedzia o tym Rawat, wiedz i Alerowie. Tylko, e tym razem to my decydujemy, dokd pjd wojska i kiedy tam si stawi. Nic ci to nie przypomina, setniczko? Pomyl sobie tylko, ile razy zachodzia w gow, co waciwie zamierza i dokd pjdzie przeciwnik! No to ciesz si teraz, bo tym razem to oni maj do zgryzienia taki orzech... A jutro dodatkowo rozpucimy po tym niegu troch jazdy. Pjd patrole na zwiady we wszystkie strony wiata, a najwicej pjdzie ich tam, gdzie nic, ale

to nic nas nie interesuje.... Wojsko, pogrone w ciemnociach przedwitu, brno przez topniejce niegi. Agatra jechaa na stanicznych wozach, teraz przebudowanych na sanie, razem z chorymi. Buntowaa si przeciw temu, chciaa maszerowa z ucznikami. Tereza wybia jej to z gowy. Od chwili, gdy zarzdzono wymarsz, przestaa by dobr koleank. - A co to w ogle znaczy? - zapytaa sucho, gdy uczniczka zwrcia si do niej. - Ja tutaj dowodz jazd, legionistko, id z tym do swojego dowdcy. W ogle mnie nie obchodzi,

co si dzieje w klinach piechoty, dla mnie to twoi koledzy mog nawet ci nie, jak zemdlejesz, byle tempo marszu nie cierpiao. Ale za opnianie pochodu to ju odpowie twj podsetnik. Nie prbuj wicej obchodzi drogi subowej, nie jestem twoj popleczniczk. I to by koniec rozmowy. W gruncie rzeczy jednak, zarwno Ambegen jak i Tereza, z niepokojem i niecierpliwoci czekali na kolejne sny chorej dziewczyny. Wrzaski naleao stumi choby i przy pomocy knebla... Ambegen powanie liczy si z koniecznoci odesania uczniczki do taboru. By to jednak problem na

pniej. Przede wszystkim czeka, co pokae nastpny sen. Spord wszystkich tych ludzi, grzzncych w mokrym niegu, tylko on i Tereza wiedzieli, dokd i po co id... I tylko oni zdawali sobie spraw, jak wane jest to, o czym jeszcze powiadomi ich Agatra. Lecz stao si co dziwnego i zupenie nieprzewidzianego: dziewczyna przestaa ni! Tereza, naprawd nie mogc sobie pozwoli na okazywanie specjalnych wzgldw ktremukolwiek z onierzy, musiaa jednak zama t zasad. uczniczka daa rozmowy. Upara si, e bdzie maszerowa, bya podniecona,

rozgorczkowana i... uszczliwiona. - Ja nie wiem, co si stao, wasza godno! - mwia prawie ze zami. Ja... od trzech miesicy nie spaam tak, jak dzisiaj, w tych saniach... Nic mi si nie nio, zupenie nic, pani! Nic nie pamitam, zupenie nic mi si nie nio! - powtarzaa w kko. - Nic mi si nie nio! Ja spaam! Normalnie spaam! Przez chwil Tereza gotowa bya przypuci, e Agatra kamie, chcc ambitnie doczy do oddziau. Byo to jednak podejrzenie bez sensu, zwaywszy, co si dziao, gdy uczniczk nawiedzay majaki... Najwyraniej mwia prawd.

- Na pewno nic, adnych snw? badaa podejrzliwie. - Moe tylko inne, ni ostatnie, spokojniejsze? Przecie nie zawsze krzyczaa po nocach. - Nie, pani, uwierz mi! - arliwie zapewniaa dziewczyna. - Przysigam, pani, e nic mi si nie nio! Ja od trzech miesicy zawsze rano pamitaam swj sen, czasem od tego budziam si w nocy, mwili mi, e czasem krzyczaam i budzili mnie... Ale nawet, jak nic strasznego mi si nie nio, to pamitaam! Dopiero dzisiaj! Ja... ja przysigam, e nic mi si nie nio! I wcale nie jestem pica, ja ostatnio zawsze byam pica, czsto nawet zasypiaam w dzie! A teraz wcale mi

si nie chce spa! Wcale a wcale! - Jak si czujesz? - Dobrze! Normalnie! - Nic nie boli? - Nie! - uczniczka tak gboko wierzya w swoje cakowite wyzdrowienie, i chyba nawet nie wiedziaa, e kamie. Tereza bya najzupeniej pewna, e dziewczyna, ktra ledwie dob temu poronia od szturchacw podczas szarpaniny i ze strachu, nie moe czu si jak nowo narodzona... Wzruszya jednak tylko ramionami i powtrzya to, co poprzednio:

- Twoja sprawa, Agatra. To, czy maszerujesz, czy jedziesz, zaley od twojego dowdcy. Nic do tego nie mam. Nie zabraniam, bo nawet nie mog. Gdyby zacza ni znowu... uczniczka zrobia wielkie oczy. - Nie... Nie bd! - powiedziaa tak, jakby to od niej zaleao. - Ja ju nigdy nie bd, ja... Jeli to wrci, pani, to ja chyba... umr. Tereza uwiadomia sobie nagle, e pragnc pokazujcych przyszo snw, w gruncie rzeczy chce nieszczcia tej dzielnej legionistki. Dooya stara, by ukry ogarniajcy j wstyd.

- Do, Agatra - ucia prawie ostro i naraz, nieoczekiwanie dla samej siebie, dorzucia: - Umiesz jedzi konno, czy tak? Jeli naprawd wyzdrowiaa, a chciaaby przej do konnych ucznikw, to ci wezm. Przemyl to sobie. Zdumiona onierka zrozumiaa nagle, e setniczka w ten szorstki sposb wyrazia jej uznanie. Rozjania si. - Dzikuj, pani! Nie... nie wiem. Ale pomyl, dzikuj. Tereza ruszya przedstawi rzecz Ambegenowi. - Dobrze - skwitowa, nie dorzucajc

nic wicej; nie wiedziaa, czy ozdrowienie uczniczki raczej go martwi czy cieszy. - Zluzuj czoowy oddzia rzek po chwili. - Musimy i jeszcze szybciej. Te zote sfory pod Trzema Wsiami nie wezm si znikd. Wanie przecinamy drog, ktr zwykle id do jzora. Myl, e zwal si tu dopiero jutro, ale jeli si pomyliem... Polij patrole na pnocny zachd. Spenia rozkaz. Pnym rankiem wrcili gocy od taborw. Ambegen wysucha, co mieli do powiedzenia, po czym odesa na koniec szyku, by odpoczywali. Wezwa adn kurierk, t sam, ktr wczeniej zatrzyma w Erwie, udzieli jej

instrukcji i wyprawi. Nie naradzi si z Terez, ani nawet nie powiedzia jej, co przedsiwzi i setniczka, ktra ju zdya przywykn, e jest nieformaln zastpczyni komendanta, poczua si uraona. Oczywicie nie powiedziaa o tym, ale za to bardzo ostentacyjnie wrcia na czoo swojej jazdy i prowadzia j przez cay dzie, a do wieczornego postoju, zajmujc si tylko rozsyaniem patroli. Ambegen nawet nie zauway tych buntowniczych manewrw. Nie zastanawia si te, czy urazi jej mio wasn, bo do takich gupstw nie mia gowy. Raz jeszcze musia przemyle pewne sprawy i zlikwidowa luki

ziejce w planie kampanii. Na razie, wci dziaa prawie po omacku, nie wiedzc, czy za chwil nie trzeba bdzie wraca do stanicy (jeli byo gdzie wraca) i posya gocw z rozkazami odwoujcymi te, ktre ju wyda. Niecierpliwie czeka na powrt kurierw od Lineza; wysa ich podobnie jak drug par do taboru osobno, nie razem, bo chcia mie pewno, e dotrze chocia jeden. Wkrtce wyszo na jaw, jak mdrze uczyni: na miejsce nocnego postoju dotar tylko jeden goniec, kurierka przepada bez wieci. May jedziec straci swego wspaniaego ogiera; przyjecha na luzaku. Spni si, bo najpierw wrci do stanicy. Wprawdzie

natkn si na wydeptany w niegu szlak i po koskich odchodach pozna, e nie przeszo nim wojsko Alerw, ale nie mg wiedzie, czy komendant jest przy tym oddziale. Wysuchawszy opowieci posaca i zapoznawszy si z treci przywiezionego pisma, Ambegen mg wreszcie zwoa odpraw. Zwalono w mokry nieg par siode, oficerowie rozsiedli si na nich i o tyle mieli lepiej od onierzy, odpoczywajcych z mokrymi tykami. Nadsetnik krtko i zwile powiadomi oficerw, dokd id. Nie powiedzia, e wie o szykujcej si bitwie zotych ze srebrnymi, bo nie miao to nic do rzeczy, a dokadne

przedstawienie caej sprawy wymagaoby dugich i zawiych wyjanie. Da jednak do zrozumienia, e na pewno bd si bili pod Trzema Wsiami. Zawrciem idcy do Erwy tabor powiedzia. - Te wozy trafi do jednej z umocnionych wiosek jego godnoci Lineza, powinny by tam pojutrze. Pochyli si i zacz rysowa noem na udeptanym niegu. -Tabor jest teraz tutaj, my tutaj, wioski-stanice Lineza, dwie, tutaj i tutaj. Tabor pjdzie do tej - pokaza wie wysunit bardziej na pnocny zachd. - Jazda z eskorty taboru jutro przygotuje

dla nas miejsce na nocny postj i rozpozna okolic, tak wic pozostanie nam tylko dotrze na miejsce i i spa. Pojutrze wieczorem spotkamy si z piechot od taborw. Mgbym cign na jutrzejszy postj cay tabor, ale uwaam, e nie ma takiej potrzeby, przyjd tylko dwa wozy z zimowymi okryciami, reszt chc trzyma jak najdalej od jzora, te zapasy s dla nas zbyt cenne, by niepotrzebnie ryzykowa ich utrat. Pojutrze wejdziemy na ziemie Lineza - popatrzy na oficerw. - Nasi onierze, w tym niegu, zdoali przej dziesi mil, prawie bez odpoczynku. Chc, ebycie wyrazili dzi uznanie swoim ludziom. Jutro mamy do przejcia tyle samo, a potem jeszcze dwa takie

marsze. Bdzie troch atwiej, bo odwil na pewno si utrzyma i troch niegu zejdzie... Zakazuj oszczdzania zapasw. Za trzy dni nakarmi nas Linez, ponadto mamy nasz tabor i to nam wystarczy, na czas jaki. Teraz, podczas przemarszw, ludzie i konie maj je do syta, czy to jasne? Im wicej zjemy, tym mniej bdziemy nie. Nie oszczdza! - powtrzy. - Lada chwila powinna wrci kurierka od taborw, byaby ju dawno, ale kazaem jej sprowadzi dwa konie, choby mieli je tam wyprzc od wozu. Na tych koniach przyjedzie gorzaka... Nikt nie zmarznie tej nocy. Niestety ognisk pali nie wolno. Wiem, e ludzie s przemoczeni, ale na to ju nic nie poradz. Za plecami

mamy szlak, ktrym zoci chodz do jzora, nie moemy wabi ich tu ogniem. - Wystawiam z tamtej strony silne ubezpieczenia - powiedziaa Tereza. - Bardzo dobrze. Jutro zoci przestan nam zagraa, zatoczymy nawet may uk, eby bardziej si od nich odsun znowu zacz rysowa na niegu. - Zote sfory forsuj Lezen powyej Erwy, w grnym biegu rzeka jest wska i pytka nie tumaczyby takich rzeczy dowiadczonym oficerom, ale tym tutaj musia. - Idc wzdu rzeki, w kierunku jzora, mijaj Erw, dlatego srebrni zostawili nam nasz stanic. ebymy bili si z tymi sforami. Teraz, zim, niektre Zote Plemiona forsoway

Lezen po lodzie, take poniej Erwy, ale te nam nie zagraaj, to kopot srebrnych, nie nasz. Ogarn wzrokiem siedzcych w krg dowdcw. - No dobrze - rzek. - Czy s jakie pytania? Po krtkiej chwili odezwa si podsetnik topornikw, formacji, ktra jak zwykle najbardziej odczua trudy marszu: - Czy nie byoby dobrze, panie, odpoczywa po wsiach? Mona by pali ognie i wysuszy si w chaupach, bez zwracania uwagi zotych. - Nie - powiedzia Ambegen. -

Mijalimy dzisiaj jedn wie przypomnia. - Nasi onierze id do bitwy, nie bdziemy pokazywa im spalonych domw. - Inne wioski, panie... - A inne wioski - wpad mu w sowo nadsetnik - pene s uchodcw z jzora i nie ma tam miejsca dla nas. Zreszt, choby nawet i byo, to do ocalaych wiosek przychodz srebrne zgraje, eby zrabowa to, co jeszcze w nich zostao. Na razie srebrni myl, e porzucilimy Erw i przeprowadzamy si do stanic Lineza. Chc, eby myleli tak dalej. Czy co jeszcze? Nikt si nie odezwa.

- A wic sprawa ostatnia. Setniczka, jako najstarsza stopniem i staem ze wszystkich oficerw - skin gow Terezie - w czasie tej wyprawy peni funkcj mojej penoprawnej zastpczyni, a tym samym jej rozkazy s wice dla kadego, nie tylko dla dowdcw jazdy. Ze wszystkimi pomniejszymi sprawami naley zgasza si najpierw do niej. Owiadczenie dowdcy przyjto jako rzecz naturaln. Ambegen tylko powiadcza istniejcy ju stan faktyczny. - Jeszcze jakie pytania? Tym razem zgosi si podsetnik ucznikw, dowdca Agatry.

- Czy pjdziemy do bitwy na terenie Alerw, panie? Przy Trzech Wsiach? Zaraz okazao si, e jest to wtpliwo nurtujca wszystkich. Rozlegy si niegone, aprobujce pomruki. - Tu nie ma terenu Alerw, podsetniku - spokojnie odpar Ambegen. - Tu jest Wieczne Cesarstwo, a dokadnie: Armekt. Wtpi, ebymy musieli wej w obrb jzora, niemniej w jego pobliu naley liczy si z kiepskimi nastrojami onierzy. Czy to wszystko? Po dugiej chwili wahania ten sam oficer odezwa si raz jeszcze: - Alerowie... co tam wykopali z

ziemi, wasza godno. Wszyscy o tym wiedz, onierze te. Mwi si, e ci, co zobaczyli smoka Alerw... - urwa. Ambegen czeka cierpliwie. - Chodzi o sny? - podda wreszcie. Takie, jak sny Agatry? - Tak, panie. - Smok Alerw nic tu nie ma do rzeczy - gadko skama nadsetnik. Takie sny miewao wielu oficerw w Torze, a aden z nich nigdy nie widzia tego smoka. Czy twoja uczniczka nadal ni o Alerach? - Nie - odrzek podsetnik. - Mwi, e

ju nie. - Kady moe przyglda si tej rzebie do woli - podsumowa komendant. - Problemem s oszczepy Alerw, nie jakie kamienne posgi. Nie wiadomo, czy oficerowie uwierzyli. Jednak wicej pyta nie byo. Odpraw zakoczono. Podsetnicy ruszali do swoich oddziaw. Ambegen i Tereza dalej siedzieli na kulbakach. - Skd wiesz, panie, e ten smok... zacza setniczka, gdy zostali sami. - Nie wiem, Tereza. Skamaem.

Przez dug chwil oglda wntrze swoich doni. - Jestem tylko onierzem, Tereza dorzuci wreszcie niegono. - Sny Agatry pasuj do moich wyobrae o wojnie. To po prostu tak, jakbym przej listy i tajne plany nieprzyjaciela. Dziaabym wtedy tak samo - uwanie popatrzy na setniczk - najpierw sprawdzi te plany, a potem je wykorzysta. Prosta, onierska robota. Ale jakie smoki? Jeli Alerowie naprawd wykopuj z ziemi rzeby, na ktre do popatrze, eby doczy do pomylecw... Jeli naprawd s takie rzeby, to ja, Tereza, zwijam swj kramik, i id handlowa gdzie indziej.

To nie jest robota dla onierza, tylko dla jakiego dubicego w ksigach dziadka, ktry ma pojcie o tym wszystkim, co wisi nad wiatem. Jeli uznam, e od patrzenia na kamienn poczwar mog zalee losy bitew, to strac grunt pod nogami... A ja nie uznaj tego smoka, Tereza, nie zgadzam si na niego i zmieni zdanie dopiero, gdy podejdzie i odgryzie mi eb! I tylko jednego nie rozumiem, Tereza: tego, e to przecie twj nard, ludzie tacy jak ty, Armektaczycy, pokazali mi Pani Arilor... Ja kiedy w ni nie wierzyem, a nawet w ogle o niej nie wiedziaem! Byem podsetnikiem w miejskim garnizonie, rozsyaem patrole po ulicach i karczmach, co ja mogem

wiedzie o wojnie? I dopiero tutaj, pod Pnocn Granic, po raz pierwszy zobaczyem swoj pani... A teraz czasem myl, e jestem ostatnim, ktry szczerze, w ni wierzy i naprawd jej suy... Ostatnim i jedynym, Tereza. Zamilk na krtk chwil. - Do by Alerowie przycignli tu swoje Wstgi - podj z wyran gorycz - a wszyscy j porzucili. Wszyscy, nawet tacy onierze jak Rawat! To w co wy wierzycie waciwie? Byem, Tereza, pod Alkaw, i chcc nie chcc biem si pod tymi Wstgami. Upadaem na duchu jak wszyscy, chyba wcale nie wierzyem w zwycistwo i za szybko pomylaem o

odwrocie... Ale tylko pomylaem, i jak mnie pytali, co robimy, to mwiem stoimy!, chocia chciaem woa uciekamy! I staem na tym przekltym skrzydle, i zawracaem onierzy, a nic oprcz moich topornikw nie zostao. Wtedy przebilimy si przez nich dziesi razy, jak topr rzucony w kup suchych lici! - cisn w rce gar mokrego puchu i odrzuci na bok, daleko. - I rozbili nas dopiero wtedy, gdy pod sam Erw poczuem si wreszcie bezpieczny, rozbili pod niebem Szerni. Nauczyem si, Tereza, jednego: e nie jest wane to, co wisi ci nad gow, ale to, co masz wanie w gowie! I e jeli uczciwie suysz wojnie, to ona ci obroni przed

Wstgami, bo jest potniejsza od Wstg, i od wszystkiego, co na niebie i na ziemi! Tak wanie mam pani, Tereza, i dopki nie odwrci si ode mnie, bd robi to, co mi kae. Gdziekolwiek, kiedykolwiek, najlepiej, jak potrafi. Pokiwa gow. - I to ju wszystko, setniczko. Usyszaem niedawno od ciebie bardzo pikn opowie o dziewczynie, ktra czego chciaa. Dzisiaj ty usyszaa opowie ode mnie. Nie wiem, czy jest pikna, ale tak samo prawdziwa jak twoja.

*** Przez nastpne trzy doby gocy bez wytchnienia pdzili od Ambegena do taborw, od Lineza do Ambegena i znowu z powrotem. Sny Agatry ju si nie powtrzyy, ale dziki temu, co zdya zobaczy w nich wczeniej, nadsetnik wiedzia, e bitwa plemion najprawdopodobniej zakoczy si jeszcze przed zmierzchem. Teraz zaleao mu na tym, by dokadnie zgra poruszenia wojsk, zarwno w czasie, jak przestrzeni. Nie chcia, eby poczty Lineza pltay si wok Trzech Wsi; tym bardziej nie zamierza paradowa tam z legionistami. Ostatniego dnia nawet zatoczy jeszcze jeden paski uk,

bo uzna, e z dobrze nakarmionych i ubranych onierzy warto wycisn troch wicej potu, byle zmniejszy ryzyko wypatrzenia przez wroga. I do miejsca spotkania z Linezem zbliy si dopiero po nadejciu wczesnego, zimowego zmierzchu. Obaj przyszli tam punktualnie; tak punktualnie, jakby odmierzyli kady krok. Malutki zagajniczek, ktry posuy za punkt orientacyjny (wci woleli unika wiosek) sta si miejscem spotkania awangardy prywatnych wojsk magnata z jedcami Terezy, prowadzonymi osobicie przez setniczk. Oficer Lineza, dowiadczony onierz, z ktrym ju kiedy zetkna si

w polu, pozdrowi j i wycign rk. Nieskonna zwykle do takich poufaoci Tereza z umiechem podaa mu swoj. Byo co niezwykle krzepicego w spotkaniu tych, zupenie obcych sobie ludzi, ktrzy zjedali si noc z dwch stron wiata, by walczy rami przy ramieniu. Wyprawili, kade po jednym trzykonnym patrolu, do swoich dowdcw, z tym samym, najkrtszym meldunkiem wiata: Ju s!. Wkrtce oba wojska rozoyy si wok zagajnika. Zaproponowa to miejsce Linez; magnat lepiej zna swoje ziemie ni Ambegen, a ponadto mg zasign rady swoich dowdcw. Zrobi to i

opacio si. Zagajnik lea na do rozlegym, ale niskim, kopulastym wzniesieniu; chocia niewysokie, przecie byo ju gdzieniegdzie cakiem wolne od niegu, ktry w socu potnej odwily spyn niej. Tylko midzy drzewami zalegao jeszcze sporo zimnej bieli. Na tle drzew i ciemnej, mokrej ziemi, biwakujce oddziay byy niezbyt widoczne, a ponadto onierze, ktrym topniejce ohydztwo naprawd zdyo obrzydn, mieli mono lepiej wypocz. Ambegen, Tereza i Linez rozmawiali do pnej nocy. Magnat, przystojny, stale umiechnity

mczyzna, troch modszy od Ambegena, w swoich dobrach w rodkowym Armekcie trzyma poczty raczej dla fasonu ni z rzeczywistej potrzeby, tote ze wszystkich majtkw zdoa cign ledwie poow tego, co ju trzyma pod Pnocn Granic. Razem mia trzy kliny jazdy, troch ciszej, ni cesarska, bo w pancerzach wzmocnionych tu i wdzie blachami i na lepszych - bo nie tak zabiedzonych koniach. Ponadto bya psetka ucznikw, oprcz barwy nie rnicych si niczym od cesarskich. Wszystko to o prawie kompletnych stanach. Ambegen, razem z tym co cign od taboru, przywid siy dwa razy wiksze: samej jazdy byy trzy kliny i psetka, ponadto

cztery kliny lekkiej i cztery cikiej piechoty. Po ostatniej reorganizacji garnizonu Erwy, take i te oddziay miay do kompletn liczb onierzy. Zliczywszy siy, nadsetnik ujrza si na czele ptysicznej z gr armii. Bya to garstka wobec wszystkich si alerskich, siedzcych w obrbie jzora; bya to potga wobec przeciwnika, ktry nie mia o niej pojcia... Jego godno Linez odda si pod rozkazy Toru, proszc w zamian o ochron swoich dbr. Teraz jednak Ambegen mocno si obawia, czy wsppraca z magnatem nie rozpocznie si od przykrych zgrzytw. Spotkaa go najmilsza niespodzianka: Linez z

miejsca odda si pod jego komend, proszc tylko, by mu pozwolono uczestniczy w bitwie na prawach oficera w stopniu setnika. Ambegen, wiedzc, e Armektaczyk z takim wanie stopniem zakoczy sub w legii, natychmiast na to przysta. adnych skw nie byo. Nie do na tym; okazao si zaraz, e Linez dowodzi kiedy pieszymi ucznikami, wic formacj, dla ktrej Ambegen wanie nie mia adnego dowiadczonego oficera! Wszystko pasowao do siebie tak bardzo, e Tereza mimo woli wspomniaa sowa, ktre wyrzek do niej komendant trzy dni wczeniej, po wieczornej odprawie na niegu...

Niepojta Pani Arilora chciaa, by ten czowiek sta u jej boku! Chciaa tego, i dawaa mu tyle, co on jej: wic bez reszty wszystko, co miaa. Ale czy to nie byo niewzruszone prawo, rzdzce wszystkim na wiecie? Czy ktokolwiek mg liczy na wzajemno tego, czemu nie powici si bez reszty? Nie moga zasn do rana. Najpierw chodzia midzy onierzami, sprawdzajc czy wszystko w porzdku. I prywatni, i cesarscy wiedzieli, e na jutro planowana jest bitwa. Nie wiedzieli jeszcze gdzie j stocz i z jakim przeciwnikiem, ale byli spokojni. Nieoczekiwanie Tereza odkrya w nich

to, co wanie znalaza u siebie: gbokie przekonanie i wiar, e dowdca doskonale wie, co robi. Jeszcze niedawno obawiali si ponurego, zajtego przez alerskie Wstgi nieba, czstowali domysami o kamiennym smoku, zsyajcym na onierzy przeraajce sny. A wczeniej siedzieli w stanicy, godni, czujcy bezsens swego pooenia, stale ogldajcy poszarpane, wracajce z beznadziejnych wypadw oddziay... Przecie nawet ona sama nie umiaa tchn zapau w prowadzonych donikd, wzgardzonych nawet przez wieniakw onierzy. Ci sami ludzie, teraz, gotowi byli bez jednego sowa podnie si z ziemi i maszerowa dalej,

dokdkolwiek. Poderwano ich w Erwie na nogi, wyprowadzono za bram i zdecydowanym marszem poprowadzono przez niegi. Dowiedzieli si, e id do bitwy. Nie od wioski do wioski. Do bitwy! Nie uciekali przed wrogiem, nie miotali si bez celu tu i tam. Po drodze ich siy rosy, zamiast male; pojawiay si jakie kliny pieszych i konnych ucznikw, jak wyczarowane z powietrza, jakie liczne wojska prywatne! Dowdca mwi podsetnikom, a podsetnicy im: Wieczorem bdziemy tam a tam. No i byli! Bd wozy z odzieniem i jazd. Tak jest - byy. Mwi: Poczymy si z ucznikami. I przychodzili ucznicy! Mwi: Bd wojska prywatne. Byy,

spotkay si z nimi! Przez tych par dni onierze nabrali przekonania, e cokolwiek powie ich dowdca, to si speni. Tereza wyranie ujrzaa, e jeli rano Ambegen oznajmi: Pobijemy pi tysicy Alerw - to pjd pobi pi tysicy Alerw! Bo dowdca tak im powiedzia. Jeszcze kilka dni temu, wiedzc ju, gdzie i po co ruszaj, prbowaa ukada swoje wasne plany tej bitwy, gotowa bya suy komendantowi rad. Teraz, oparta o drzewo, patrzya na liczne gwiazdy. Wyranie czua, e zaczyna kocha Ambegena. Nie jak kobieta mczyzn - ale jak onierz dowdc. Miaa ochot i do niego,

obudzi go i powiedzie: Pokaesz mi jutro cel, panie, a ja poprowadz tam jazd, uderz i zniszcz to, co wskazae. Nie posza, nie powiedziaa. Bo przecie on o tym wiedzia...

*** Ambegen jeszcze przed zaniciem zestawi wszystkie wiadomoci, jakie uzyska od zwiadowcw Lineza, o rozesanie ktrych prosi przez gocw. Usysza, e zrazu w stepie nic si nie dziao, dopiero ostatnio - na dzie przed jego przybyciem - licznie i coraz liczniej

zaczy si pojawia zote zgraje... cigay z gbi jzora, a take z obwodu Erwy, najpierw przez Suchy Br. Nie byo to wojsko w adnym rozumieniu tego sowa, zoci nie potrafili formowa oddziaw, ani w ogle wspdziaa. Najrozmaitsze, wiksze i mniejsze sfory atakoway srebrnych przy Trzech Wsiach, napadajc jak stada zwierzt, bezmylnie i zajadle. Prywatni onierze nie zapuszczali si co prawda do jzora, ani nawet w jego najblisze ssiedztwo, utarczki i bitwy przy wiosce i wok rozkopanego wzgrza ogldali z odlegoci paru mil. Potrafili wic o nich powiedzie tylko tyle, e byy. Natomiast coraz wicej walk staczano

przy poudniowym kracu Suchego Boru, a nawet dalej, ju prawie na ziemiach Lineza. Wydawao si, e cigajce z obwodu Erwy zote zgraje, z jakich przyczyn nie mog przej przez las, wycofuj si ze i prbuj okry, by w ten sposb dotrze do Trzech Wsi. Wie, a moe rozkopany pagrek, wyranie byy celem wszystkich atakw. Ambegen zrozumia, e to wanie ten fragment wielodniowej bitwy pojawi si w snach Agatry. uczniczka stanowczo twierdzia, e w drugim nie bitwa koczya si wanie. Nie umiaa dokadnie wytumaczy, skd to przekonanie, ale Ambegen ufa jej z dwch powodw: po pierwsze wszystko, co powiedziaa dotd,

sprawdzao si a nazbyt dokadnie; po drugie za Agatra bya w kocu dowiadczonym onierzem i jej ocen, nawet intuicyjn, naleao bra pod uwag. Rozmwiwszy si z uczniczk, odprawi j i skorzysta z nieduego wozu, ktry Linez odda mu do dyspozycji. Magnat nie obcia si wielkim taborem, przewidzia jednak w jego skadzie par wehikuw bdcych sypialniami na koach. Gdyby zasza taka potrzeba, spaby pewnie wprost na ziemi, jak wszyscy... Potrzeba jednak nie zachodzia i dziki uprzejmoci sprzymierzeca, Ambegen mg porzdnie wypocz przed bitw.

A jednak nie umia zasn. Jakby przeczu, e jeszcze nie pora... Przyszed go budzi sam Linez. Towarzyszy mu jaki czowiek. - Nie pi - rzek Ambegen, gramolc si z gbi wozu; by kompletnie ubrany, mia nawet buty i zbroj. - Co si stao? - Zaraz si dowiemy, wasza godno zagadkowo rzek magnat. Niepotrzebnie wychodzisz, panie, lepiej wszyscy wejdmy do rodka. Mj zwiadowca spotka twojego zwiadowc. Ambegen drgn, bo nagle poruszyo si co w ciemnoci. Niewielkie, szare stworzenie jednym skokiem znalazo si na wozie.

- Komendant Ambegen - powiedziao troch wyraniejszym gosem ni zwyky mwi koty. - Legionistka Kamala od Dorlota, komendancie. - No! - wyrwao si nadsetnikowi. Naprawd najwysza pora! Linez i jego zwiadowca take wleli pod pcienny dach wozu. Caa czwrka, stoczona, rozmiecia si w gbokich ciemnociach. - Nie bdziemy tu pali pochodni rzek Linez z cierpkim humorem. - Twoja onierka, panie, skoczya mojemu zwiadowcy na plecy i kazaa si przynie tutaj.

- Jak tylko usyszaam, e tu jeste potwierdzia kocica, zwracajc si chyba do Ambegena; w ciemnociach nie byo wiadomo. - Mw nadsetnik. niecierpliwie poleci

- Ale... - maa legionistka zawahaa si wyranie. - O czym ju wiesz, komendancie? - A o czym miabym wiedzie? Rozmowa zapltaa si nieco. Kocica milczaa przez chwil, usiujc chyba rozsupa ten wze. - Nikt nie dotar?... Do Erwy, panie?

Nikt od nas nie dotar? Ambegen odczu ukucie niepokoju. - Z kotw? Nie - powiedzia. Posalicie...? - Dwaj poszli jeszcze przed odwil powiedziaa wolno Kamala; by w tej powolnoci bardzo gboki smutek, uchwytny nawet dla ludzkiego ucha. - A przedwczoraj znw jeden. Dzisiaj ja... - Wyszlimy z Erwy - krtko rzek Ambegen, ktremu al si zrobio tych wietnych, prawie cakiem bezbronnych w gbokim niegu zwiadowcw. - Ten ostatni... moe by teraz na naszych ladach, wydeptalimy cay trakt... Mw

wszystko od pocztku. - A Astat? To bya druga za wiadomo. - ucznik Astat? - Setnik posa go do Erwy z wiadomoci. Chyba ju tydzie temu. - Mw wszystko od pocztku - poleci Ambegen i to bya caa odpowied na pytanie kocicy. - Dzisiaj poszam ja. W Suchym Borze jest taka wojna, e nawet kot nie przejdzie, a w jzorze tak duo zgraj, e wybraam drog wok lasu. Przy samym lesie te si bij, cay czas, wic

zrobiam uk, a poza tym... my od czterech dni nic nie jemy - powiedziaa. - Tam ju nawet nie ma co ukra. Pomylaam, e najpierw zajrz tu do najbliszej wioski, eby zje, bo chciaam doj do Erwy - tumaczya si. Linez, szepn co swojemu zwiadowcy. onierz zlaz z wozu i gdzie poszed. - Podsetniczka wysaa nas za setnikiem - zacza opowiada kocica; nie wiedziaa jeszcze o awansie Terezy. - Setnik i Astat dostali si do niewoli. Tam nie ma gdzie si chowa, jest tak ciko, panie, jak jeszcze nigdy nie byo - wyjaniaa troch chaotycznie. -

Siedzimy w Trzech Wsiach, w takim spalonym domu. Na niegu zostaj nasze lady, bardzo wyrane, i waciwie nie mona si ruszy. Siedzimy wszyscy w dziurze pod kawakiem spalonego dachu, na takiej grubej belce, ktra si do koca nie spalia... Raz zabiam ptaka - pochwalia si - nie lubi surowego, ale zjadam, by bardzo duy i wszyscy emy si najedli... Z tego miejsca, komendancie, bardzo dobrze wida ca okolic, wic nigdzie emy nie chodzili, tylko patrzylimy... Ambegen ujrza nagle, jak naprawd wyglda suba kociego zwiadowcy. Posyao si takiego, a on wraca i skada meldunek... Teraz godna,

wyczerpana kocica, ktra wreszcie znalaza si pord swoich, troch meldowaa, a troch si alia, mwic wicej i mniej powcigliwie, ni zwyky to robi koty... Pomyla o grupce kosmatych legionistw, od tygodnia czatujcych na osmalonej belce, nie grubszej pewnie, ni udo, trzscych si na mrozie, potem ociekajcych wod z topniejcego na resztkach dachu niegu. Z jedn wron za cay kilkudniowy posiek... - Ale waciwie mao wiemy o tym, co si dziao z setnikiem - cigna legionistka. - Ju nie jest w niewoli, Astat te chodzi wolno. Jak setnik posa go do Erwy, to znaczy mylimy,

e do Erwy, Astat dosta od Alerw jaki znak, tak tarcz na wysokiej erdzi. To chyba by znak dla wszystkich srebrnych, eby zostawili go w spokoju, dlatego jeli Astat nie doszed, to pewnie zabili go zoci. Setnik przez cay czas chodzi z takim jednym alerskim wojownikiem, to nie jest wdz wszystkich, ale kto bardzo wany. Dorlot nie pamita, czy to ten, z ktrym setnik kiedy rozmawia, przy Trzech Wsiach, ale chyba ten. I waciwie ju nic wicej o setniku nie wiemy... To pewnie bardzo mao, komendancie. Ale nie da si podej tak blisko, eby zobaczy wicej. - Co dalej?

- Ten ich potwr, komendancie, ten z kamienia. Oni go rozkuwaj. - Nie rozumiem. - No, rozkuwaj. Cay czas tuk w niego, maj duo elaznych narzdzi, chyba zabranych z wiosek. Wszdzie jest peno gruzu. Na jednym boku, przy samym grzbiecie tego potwora, niedawno przekuli si do rodka. Tam w rodku co jest. Co innego, nie skaa. Co tego. Chcielimy sprawdzi, wic jeden poszed w nocy i wlaz na tego potwora... Ambegen pokrci gow, sam do siebie. Nie, nie dao si powiedzie, eby koty czuy specjalny respekt przed

tym, co tak bardzo niepokoio ludzi... Zwiadowcy Dorlota azili sobie po alerskim bogu. Kocica zamilka. - Dalej, dalej. - A po co? Nie, to nie, komendancie. Dorlot mwi, e z wami nie mona si dogada i ebym bya cierpliwa... Ale ja nie jestem cierpliwa, nie w ten sposb. Skoczyam. Zdezorientowany, prbowa zrozumie, o co chodzi. Nagle poj - i nie wiedzia, czy lepiej mia si, czy zoci.

- Pokrciem gow, legionistko rzek surowo - bo mam taki obyczaj, kiedy myl. Wierz w kade twoje sowo, bez zastrzee. Kosmata onierka wcale nie bya lepa w tych ciemnociach, niczym kret lub nie przymierzajc on czy Linez. Cae zajcie wygldao niepowanie... Jednak cieszy si, e oprcz magnata (ktry wanie parskn przez nos, prbujc zapanowa nad miechem) nie by przy tym obecny aden onierz... - No dobrze - pozwolia si udobrucha. Lecz przeprosi, rzecz jasna, wcale nie zamierzaa. - Wlaz na smoka - podpowiedzia

Linez, z wyranym umiechem w gosie. Wlaz tam, ale dopiero przedwczoraj, bo zacza si odwil, srebrni udeptali wszdzie nieg, a nie pada ju nowy, i dao si chodzi bez zostawiania ladw. W tej dziurze, pod ska, jest taki dziwny piasek, ale bardzo dziwny, due, okrge ziarenka. Alerowie wykopuj ten piasek, a potem pal. On si pali. Waciwie to spalili tylko troch, zaraz po tym, jak wykuli dziur. Ale cigle kuj dalej, najbardziej od spodu, tak jakby chcieli zrobi drug dziur, przez ktr wszystko si wysypie. Ten potwr jest z bardzo twardego kamienia, wolno im idzie, chocia kuj ze wszystkich si. Dziwne,

komendancie, prawda? Setnik Rawat chodzi z Alerami wok tego potwora i chyba co im doradza, wydawao si nam, e normalnie z nimi rozmawia. I od przedwczoraj wanie zaczli obkada caego tego potwora drewnem, zrobili ju bardzo due zapasy, chyba z tysic ich rbao drzewa na skraju lasu, potem je cignli wehfetami. Ale zaczy przybiega coraz wiksze zote zgraje. Musieli przerwa kucie, ju tylko cigaj drewno, ale coraz wicej wojownikw potrzebnych jest do bitwy. Najlepiej idzie im wanie w lesie, bylimy tam jeszcze zanim zajlimy belk we wsi i emy widzieli rne umocnienia i puapki. Dorlot mwi, e to si nazywa wilcze doy. Teraz zoci

chyba w nie wpadaj, a srebrni potrafi bardzo wysoko skaka, api si gazi i skacz na zotych z gry, widzielimy wczoraj co takiego na samym skraju lasu. Ambegen skin gow. Kocica potwierdzaa wczeniejsze ustalenia zwiadowcw. - Setnik Rawat... - zacza. - Nie, o setniku ju nic nie wiem. Podsetniczka kazaa... Ale ju nic wicej nie wiemy. - Ile ty masz lat, legionistko? - ni przypi, ni przyata, zagadn B.E.R.Linez. - Siedem - powiedziaa zaczepnie... i

mczyni prawie umiechnli si w mroku, bo w niskim, troch chropawym gosie usyszeli prawdziwie dziewczce wyzwanie. W samej rzeczy, rozmawiali z podlotkiem... Koty, odkd Szer darowaa im rozum, yy prawie tak dugo, jak ludzie, ale szybciej dorastay i pniej si starzay. Siedem lat - to byo jak czternacie, pitnacie u czowieka. Umys tego kociaka by ju w peni dojrzay, ale suma dowiadcze no przecie siedmioletnia! - A jak dugo w legii? - Rok. Ju prawie.

Ambegen westchn mimo woli. - Dalej, legionistko - ponagli. Zostaw setnika w spokoju, teraz sprawy wojskowe. Dziesitnik nie wysa ci przecie tylko z tymi wieciami? - Nie, panie. Dorlot... dziesitnik Dorlot kaza mi dokadnie zapamita liczby i miejsca, gdzie stoj oddziay. Od wielu dni liczymy Alerw i wiemy bardzo dokadnie o siach, jakie s w tej okolicy. Dziesitnik mwi, e to moe kiedy si przyda. Jak mi narysujesz map, komendancie, to poka. Wiem, co to jest mapa - znw si pochwalia. Wiem, e to jest tak samo, jak naprawd, tylko mniejsze i narysowane.

- Jednak nie obdzie si bez wiecy rzek zadowolony Ambegen. - Pol - rzek Linez. - O... - powiedziaa nagle kocica. Nim zdyli zapyta, co oznacza o, powrci zwiadowca odesany wczeniej przez magnata. Linez wzi co od niego. - Zosta tutaj - poleci. - Te przyniose troch wieych wiadomoci, zdaje si? - Tak, wasza godno. Linez postawi gdzie w mroku

paski, cynowy talerz. - Suszona ryba! - powiedziaa kocica z mioci. - Prawdziwa suszona ryba! - Zjedz - pozwoli Ambegen. Porozmawiamy o tej mapie... ale potem, boj si, e bdziesz musiaa wrci do swojego dziesitnika. Zaniesiesz mu troch jedzenia i bardzo duo rozkazw... Chyba znowu pjdziecie na zwiady. Byo jasne, e nie popi. Nie aowa.

***

Panowaa jeszcze gucha noc, gdy ruszyli nastpni zwiadowcy. Zaraz potem nastpia pobudka, pospieszny posiek i wymarsz wszystkich si. Step, nieznacznie pofadowany, prawie wszdzie wyglda tak samo; nadsetnik nie musia trzyma si adnych drg (przede wszystkim nie mg, z powodu ich braku), ale te nie istniay adne terenowe przeszkody. Maszerujc w ciemnociach w stron Suchego Boru, od razu rozwija swe siy w ugrupowanie bojowe. Mia do tego do miejsca. Podzieli jazd dla osonicia obu skrzyde, stworzy silne centrum z ucznikw, cikozbrojnych za posa za ich plecy, do odwodu. Rozmika,

pokryta resztkami wodnistego niegu ziemia nie sprzyjaa szarom jazdy, nawet tak lekkiej i zwrotnej jak cesarska. Nadsetnik zdawa sobie z tego spraw. Ale wiedzia ju, jak rozegra swoj bitw. Wstpny plan uoy na podstawie wyjanie, zoonych przez modziutk podkomendn Dorlota, uzupenionych przez najwiesze wieci od zwiadowcy Lineza. A teraz, gdy wstajcy dzie zacz mu odsania rozleg, cignc si a do lasu rwnin, zyska pewno, e nie trzeba adnych zmian. Hen, daleko przed nim, pony liczne ogniska, powoli gubice swj blask w coraz silniejszym wietle witu. Pod

lasem, na rwninie, wiksze i mniejsze oddziay toczyy bezadne boje. Na prawo od tego miejsca, z rzedncego pmroku wyania si pocza czarna plama doszcztnie zniszczonej wsi, a obok nieforemny, niewyrany garb, bdcy przeklestwem snw Agatry. Jadcy przed lini onierzy Ambegen, otoczony przez gocw, wezwa do siebie Terez i Lineza. Rozmawia z nimi, kilkakrotnie pokazujc rozkopane wzgrze; osania oczy doni, bo janiejce na wschodzie niebo olepiao i znw patrzy - prawie ostentacyjnie. Rzeczywicie. Nadsetnik nic nie chcia od wezwanej dwjki, pragn

tylko, by onierze dokadnie zobaczyli, e dowdcy ogldaj przeklty pagrek, nie boj si wcale kamiennego smoka; owszem, patrz na z ciekawoci, z uwag, bez popiechu... Dopi swego. Sprowokowani legionici skierowali spojrzenia tam, gdzie on... i najpierw odwracali je pospiesznie, gdy tylko pojli, na co patrz. Lecz potem wielu uwiadomio sobie, e jeli od patrzenia istotnie pojawiaj si niedobre sny - no to ju spojrzeli, trudna rada! Teraz, rwnie dobrze, mogli patrze bez koca. I patrzyli, a za nimi inni. Ambegen, gdy nagapi si do woli (nie tylko zreszt na smoka; bdem byoby take powicanie mu

nadmiernej uwagi), odesa setnikw do oddziaw i dalej jecha na czele, w asycie konnych kurierw. Ostatni przemarsz uda si tak samo, jak wszystkie poprzednie przemarsze: starannie obliczywszy, kiedy ruszy i jakie tempo utrzyma, Ambegen dotar na pole bitwy w najlepszym dla siebie momencie. Wyaniajca si z porannej szarwki, niebezpiecznie bliska linia onierzy, tak silna, jakiej nie byo od czasu bitwy pod Alkaw, maszerujca prosto i bez waha - wywara piorunujce wraenie. Zamieszanie pod lasem wzmogo si tak bardzo, jakby naraz kto obla wszystkich walczcych wrztkiem. Jakie grupy i grupki

rozbiegay si w rne strony, wrzaski i ryki przybray na sile, wybijajc si nad stumiony gwar bitewny, ju od dawna dochodzcy do uszu onierzy. Cae oddziay srebrnych wyryway si z kbowiska, uchodzc w stron szarego, niewyranego garbu, inne zgraje, chyba nie tylko srebrne, ale take zote, biegy do lasu, biy si po drodze, szy w rozsypk... Ambegen spokojnie, rwno par naprzd, jakby tym marszowym krokiem zamierza wej w sam rodek kotowaniny. Przy wci narastajcym zamieszaniu, zbliy si do Alerw na mniej ni p mili i stan. Po czym zacz niszczy wrogie armie nic waciwie nie robic, tylko stojc...

Nie wiadomo, kto przed witem bra gr pod lasem - meldunki ostatnich zwiadowcw byy dosy niepewne i sprzeczne. Ale teraz zwyciali zoci. Srebrni wojownicy wyczali z bitwy coraz wiksze siy, na eb na szyj ustawiajc je tak, by osoni wzgrze przed moliwym uderzeniem legionistw. Pospiesznie, ale i niezdarnie, formowaa si do cienka, chocia duga linia. Nie trzeba byo szczeglnie wnikliwej obserwacji, eby pozna, i wojownicy s zmczeni, czsto kontuzjowani, wehfety poranione, przez co jeszcze mniej posuszne ni zwykle... Ambegen, jakby podejmujc wyzwanie, posun si w tamtym kierunku - tylko odrobin - i znw

stan. Lecz ten saby ruch najzupeniej wystarczy, by wypady skd nowe oddziay, jeszcze bardziej wzmacniajc lini bronic wzgrza. Ambegen czeka. Czas pyn. Bitwa pod lasem zaczynaa zmienia si w masakr; srebrni Alerowie zostawili tam zbyt mae siy. Przez czas jaki mogy one powstrzyma zote zgraje, ale wanie tylko przez czas jaki... I ten czas powoli si koczy. Ku Trzem Wsiom, a take w stron nieforemnego, przybranego mnstwem porbanych drzew garbu, zaczy pryska pojedyncze zote sfory, nie majce ju pod lasem przeciwnika, ktry mgby je skutecznie zatrzyma. Srebrni

przypucili ku nim bohaterskie, desperackie kontrataki. Pobili jednych, wykruszyli si w starciu z drugimi. Napyny jakie nowe, jezdne i piesze oddziay od Trzech Wsi, a take od okrytego setkami gazi potwora. Wci tam prowadzono jakie prace. Ambegen niecierpliwi si; wedug tego, co usysza od wysanniczki Dorlota, najwiksze siy srebrnych biy si w Suchym Borze, na wprost zniszczonej wsi. Musiay by tam jakie rezerwy! Nadsetnik chcia je zobaczy i przekona si, do czego zostan uyte. W kbowisku pod Suchym Borem pojawiy si nowe siy zotych. Dwie wielkie gromady rudych stworw,

dugimi, cho ciszymi ni zwykle susami migajcych nad rozmik ziemi, spyway wzdu skraju lasu, od zachodu, przybywajc wida z obwodu Erwy. Jedna z tych gromad runa na niedobitki srebrnych, druga - obraa sobie za cel legionistw. Do ryczcej, szarujcej gromady dwustu, czy nawet trzystu pokracznych, gronych pzwierzt, doczya jaka maa zgraja, wyprysnwszy z bitewnego zamieszania. Ambegen dosta, co chcia! Przemkn wzdu linii swych onierzy, rzucajc rozkazy mijanym setnikom; ci natychmiast wprzgli do pracy dowdcw psetek i klinw. Rozbrzmiaa wistawka Terezy; rozleg

si okrzyk Lineza. Kilka wistawek oficerw jazdy natychmiast podjo sygna; kilka gosw podsetnikw piechoty powtrzyo okrzyk. Osady czterystu strza dotkny czterystu ciciw, czterysta par ramion pokonao opr jesionowych i cisowych czysk - i chmura poderwaa si ku niebu! wistawki i okrzyki rozbrzmiay z now si, pierwsze wypuszczone strzay jeszcze mkny, jeszcze spaday spod czystego, zimowego nieba, gdy ramiona i donie wybornych armektaskich ucznikw powtrzyy wszystkie czynnoci - i czterysta nowych pociskw wyprysno z przejmujcym jkiem, bardziej stromo, bardziej w gr, z uwzgldnieniem poprawki na ruch

wroga. Mnogi turkot tukcych nieg i ziemi grotw przeplt si z odgosem licznych mikkich uderze, a w nastpnym momencie konni i piesi ucznicy wypuszczali ju mier po raz trzeci. Kilkaset krokw przed nimi z rykiem przetoczy si zjeony drzewcami strza kb, ruszy dalej i wpad pod nastpn ulew! Sadzce skokami potwory nabijay si na promienie tkwicych w ziemi pociskw, kruszc je swoim ciarem, miotay si na wszystkie strony, z pkami pierzysk w karkach, grzbietach i ramionach, obalay prbujcych biec dalej towarzyszy, a w ten krwawy chaos spada trzecia chmara

zimnych, stalowych grotw. wistawka setniczki wibrowaa nieustannym, rozedrganym trelem: Kady sam wybiera cel!. Podsetnicy Lineza dawali krzykiem identyczny rozkaz: Kady sam!. onierze z pierwszych szeregw napinali teraz uki w dowolnym, najwygodniejszym dla siebie tempie, mierzc w to, co jeszcze biego, co jeszcze posuwao si do przodu. Sprawnie wybierali pojedyncze cele, wybr narzucao wyszkolenie; nie strzelali na krzy. Bili na odlego coraz mniejsz, sali strzay nisko, poziomo, jakby wymierzali pchnicia grotami dugich wczni. Tymczasem tylne szeregi piechoty rozchodziy si wstecz i na boki... Poraona, skbiona

zgraja rozpierzcha si na wszystkie strony wiata, ryczc, ujadajc i zawodzc, unoszc przyszpilone do korpusw kwiecie biaych, tych i niebieskich pir. Kilkadziesit rudych stworw tarzao si po ziemi, plamic nieg szkaratn posok, amic tkwice w ciaach drzewca i wbijajc groty jeszcze gbiej; kilkanacie pokrak leao nieruchomo... Trzy lub cztery dziesitki bezmylnie i zajadle podjy przerwany atak. Cienka, czoowa linia ucznikw w mgnieniu oka zapada si w gb szyku i cztery kliny cikozbrojnych biegiem runy przez otwart bram. Dwa czoowe kliny hukny jak motem,

zderzywszy si ze zotymi wyrway w ich bezadnym szyku dziur; dwa nastpne rozbiegy si na boki, zgarniajc to, co zostao. Przemieniwszy napastnikw w porban miazg, tarczownicy zgasili pobojowisko najeone strzaami ucznikw i wrcili, unoszc czterech rannych towarzyszy. Szyk lekkiej piechoty zaraz zwar si na powrt. Tak sprawdzili si w pierwszym swoim boju, prowadzeni przez weteranw spod Alkawy, cikozbrojni onierze z uzupenie, wyacy ze skry, byle tylko dorwna ucznikom! Ambegen nawet nie patrzy na koniec

tej masakry; rzuci a cztery kliny, by da nowym onierzom miadc przewag nad wrogiem - i nie mogli przegra tej pierwszej, najwaniejszej w swoim yciu walki. Bardziej obchodzio go jednak, jak ow demonstracj odebrali srebrni pod wzgrzem... Ale najpierw, wycignitym kusem, przejecha wzdu szyku z podniesion rk - i to rami wycignite ku niebu powiedziao onierzom: Widziaem!. Nadsetnik doskonale zdawa sobie spraw, e ci ludzie w ornym szeregu, srodzy wojownicy, s zupenie jak dzieci... Trzeba im powica uwag, bacznie obserwowa poczynania, bo wtedy si staraj, czujc, e robi co wanego i nieobojtnego.

Ufa im! Byli najlepszymi onierzami na wiecie. Do legii przyjmowano tylko ludzi z najtwardszego elaza, przetapiano w szkoleniowym tyglu i zmieniano w wojenne narzdzie tak dobre, jak to tylko moliwe. Dosta to narzdzie do rki i naprawd caa reszta zaleaa jedynie od niego. Rozumnie, waciwie uyte, to narzdzie zawie nie mogo. Zawie mg tylko rzemielnik, gdyby okaza si partaczem. Pracowa wic. Nie chcia zaniedba niczego. Teraz obserwowa Alerw. Srebrni wyrywali spod Trzech Wsi co si dao! Ze skraju lasu, gdzie byy wilcze doy, wspomniane przez szar legionistk, wychodziy niedue

oddziaki i czyy si w wiksze, po czym ruszay do boju przeciw zotym. Zmusi wroga do zuycia ostatnich odwodw. Z dugiej linii jedcw na wehfetach, ktra osaniaa wzgrze przed jego onierzami, nie waono si zabra nawet jednego wojownika; mao tego - dosano tam do spory, bardziej zwarty od innych, wic zapewne doborowy oddzia. Pokaza swoj si i widzia, e wrg prdzej j przecenia, nili nie docenia. Tego chcia, tak wanie by miao! Teraz ju tylko mg czeka na efekty. Wszystko zaleao od tego, czy odcign od zotych wystarczajce siy, by zdoali zniszczy srebrnych na rwninie bd przeama si przez ich nadwtlon obron w

Suchym Borze. Od tego zaleao, czy zwyciy. Przybye z pomoc od Trzech Wsi zgraje jedcw raz jeszcze zatrzymay zotych pod lasem, wyniszczyy przenikajce w stron wzgrza sfory. Bitwa rozpalia si na nowo. Jeden z asystujcych Ambegenowi gocw przechyli si w kulbace i wskaza dowdcy may oddzia, ktry oderwa si wanie od linii alerskich jedcw. Nadsetnik przysoni oczy doni. Nagle a unis si w strzemionach; na czele tej grupki jecha Rawat! Nie byo wtpliwoci, ten jedziec dosiada konia, nie wehfeta.

- Setniczka Tereza do mnie! - ostro krzykn do goca. Jedziec ruszy z kopyta. Ambegen wycelowa palec w drugiego. - I jego godno Linez! Do mnie, ju! Kolejny posaniec pogna w stron linii legionistw. Ambegen wrci spojrzeniem do zbliajcej si zgrai. Nie by zaskoczony wizyt Rawata. Ale chcia mie wiadkw tej rozmowy, wiadkw wiarygodnych... a zarazem takich, ktrych mgby, w razie czego, poprosi o milczenie. - Czekajcie tu! - rzek do kurierw, ktrzy jeszcze mu pozostali. Drobnym

kusem ruszy na spotkanie setnika. Przemierzy pidziesit krokw i zatrzyma si. Czeka. Przygnali Linez i Tereza. Gestem nakaza im stan obok. Rawat, zatrzymawszy Alerw, ostatni cz drogi pokonywa sam. Obserwujc coraz bliszego jedca, Ambegen zastanawia si, co teraz myli ten... czowiek. Niewiele brakowao, by po raz pierwszy uy w mylach sowa, ktrego wystrzega si dotd: zdrajca. Bo kime by ten oficer, biegncy wanie ku niemu jako wysannik miertelnego wroga? Czy nie byo zdrad prowadzenie konszachtw z przeciwnikiem, bez pozwolenia i

wiedzy przeoonych? I to konszachtw dobrowolnych, nie wymuszonych adn sytuacj; przecie nie by Rawat jakim dowdc zmuszonego do kapitulacji oddziau, prbujcym wyjedna jak najlepsze warunki. Nic go nie zniewolio do tego, co zrobi. A jednak sowo zdrajca nie chciao tu pasowa... Ambegen zastanawia si, czy aby nie z tego powodu, e Rawat przez dwa lata z okadem by mu szczerym i oddanym przyjacielem? Ale nie. Chodzio o co innego. Setnik zwolni i zbliy si stpa. Ambegen uczu szczery al, widzc wychud, blad twarz, kiedy ogorza

od wiatru, byszczce, jakby rozgorczkowane oczy, a wreszcie troch siwych wosw na skroni... Komendant Erwy ciko paci za wszystkie swoje decyzje. Przez chwil milczeli. Rawat dugo patrzy na Ambegena, potem przenis wzrok na setniczk i skin jej gow; podobnie powita Lineza, z ktrym zetkn si kiedy. I znw wrci spojrzeniem do swojego dowdcy. - Nie mogem uwierzy, gdy was tu zobaczyem... - rzek z chrypk. - Nie mogem uwierzy, gdy ci nie zobaczyem - odpar na to Ambegen. Po powrocie do Erwy. Porzucie

swoich onierzy. - Przekazaem komend i dopiero wtedy... - Porzucie swoich onierzy powtrzy z naciskiem Ambegen. Rawat zamilk. - No, ale nie tramy czasu... Z czym ci przysa twj nowy komendant? Twarz setnika poczerwieniaa. - Nie mam nowego komendanta rzek z wysikiem. Ambegen przypatrywa si bitwie pod

lasem. Wci rozstrzygnicia.

nie

byo

wida

- Chciabym... Wiem, o co w tym wszystkim chodzi - powiedzia Rawat. Chc unikn czego, co jest niepotrzebne. Oni - nie odwracajc si, wskaza za swoje plecy - stoj tu i czekaj, zamiast atakowa, bo wiedz, e nie musimy si bi... - Nie atakuj, bo si boj - spokojnie przerwa Ambegen. - Pod Alkaw atakowali, ale wtedy... - To onierze, tacy jak my! W tej linii stoi ptora tysica onierzy! Chcesz urzdzi tu drug Alkaw?! Mao ci byo tamtej klski?

- Moe mao... Ale tobie, widz, wystarczya. Poddasz cay Armekt? Czy na razie tylko te ziemie? - Niczego nie poddam! Czy wysuchasz mnie wreszcie? Ambegen, nie przyszedem do ciebie, eby... Chc wyjani! Powiedzie ci, po co tu przyszli, i powiedzie kiedy odejd! Wysuchaj mnie, a potem podejmij decyzj. Tak, jak uznasz za suszn. Jeli nie interesuje ci to wszystko, to... to nie wiem. Ta bitwa jest niepotrzebna, caa ta wojna jest niepotrzebna! Ale musiaa si rozpocz, bo wczeniej nie byo nikogo takiego jak ja. Nikogo obdarzonego umiejtnoci porozumienia si z nimi.

- Obdarzonego? Dla ciebie to jest dar? Dla Agatry to byo przeklestwo... - Dla Agatry, bo Agatra jest gupia! gwatownie powiedzia Rawat. - Mona si otworzy na ten dar, szuka w nim prawdy, szuka prawdy w przychodzcych snach, a wtedy pojawi si nastpne sny, odsaniajce coraz wicej i wicej! Ale mona te tego nie robi, tylko ba si, i bez przerwy pyta co to bdzie, co ze mn bdzie?... Wtedy zamiast prawdy, przyni si odpowiedzi, pokazujce wanie wszystko, co wydarzy si zego! - A co teraz z tym darem? - zapytaa nagle Tereza, zbliajc si odrobin. Czy aby nie znikn?

- Tak, znikn! - Rawat nagle chwyci si za gow. - Jak z wami rozmawia? Nie mam czasu na wyjanienie wszystkiego, chc powiedzie o najwaniejszym, ale cigle mi nie dajecie! - A dokd ci tak spieszno? - z gupia frant spyta Ambegen. - Czy dzieje si co zego? - Dzieje si! Wanie, e si dzieje! To jest bg zotych i srebrnych Alerw, uomny bg, ktry zosta wypdzony spod ich nieba i pogrzebany tutaj, pod Pasmami Szerni! Pod t kamienn powok jest ukryta ywa cz Wstg Aleru...Powiedziane jest, e pewnego

dnia Aler wrci po swoj cz, pogrzeban na ziemiach Szereru, gdzie odcita od reszty mocy, skrytej nad alerskim niebem, nie ma adnej siy. I to wanie si stao! Wstgi Aleru przypyny tutaj i zabior swoj cz, t cz, ktra ma moc obdarzania rozumem! Siy Aleru tam, nad tym miejscem - pokaza oboony drewnem posg - s teraz tak zwarte, tak gste, e kady czowiek poza mn, chyba gotw postrada tam zmysy! Nie zbliajcie si do posgu! Syszysz mnie, Ambegen? Stoisz na samym brzegu tego, co nazwalimy jzorem i co? Nic nie czujesz? No wanie o to chodzi, e nic! adnych czarnych dni, adnego zego nastroju! Wszystko cignite jest tam!

Najmniejszy cie, caa aura, otaczajca Zot Wstg, ktra przysza po swoj cz, wszystko skupione jest tam! - Dlaczego wic to wojsko stano mi na drodze? Gdybym ja zna takie miejsce, gdzie wrogie armie trac zmysy... - Ambegen, oni o tym nie wiedz! Mylisz, e im powiedziaem? Ambegen! - Obok goryczy, w gosie setnika brzmia gboki al. - Ja... przecie ja nie jestem jakim zdrajc, Ambegen! Oni tak samo znaj ludzi, jak my ich, zrozum to! Oni nic nie czuj pod naszym niebem, szybciej si mcz i dlatego tak rzadko bij si na piechot, chocia wehfety s marne do szary. Ale

te o wiele szybciej goj im si rany... Skd maj wiedzie, e z nami jest inaczej? Ja dostaem swoje sny od ich boga... i nawet nie umiem im wyjani, o co chodzi! Przecie oni nie pi i nie ni! Jak zasnem, to myleli, e umarem! Kiedy oni ogldaj picych ludzi? Te sny to jaki niezwyky przypadek, to mg dosta tylko czowiek, bo ju nawet nie kot! A srebrni, oni... - szuka sowa - to s wanie takie koty Aleru! Wiedz o siach ponad wiatem, ale ich nie czuj! Wiesz, kto je czuje? Zoci! Ci tutaj, srebrni wojownicy, ktrych tysice ju zginy w obronie upionego boga, broni go tylko po to, eby zniszczy! Czy ty wiesz, co yje pod ich niebem?!

Czy ty wiesz, jaki to wiat?! rozgorczkowany Rawat prawie krzycza. - Tam ju nie zostao nic, czemu warto by byo da rozum! A jednak zostanie dany! Bestiom gorszym jeszcze ni zoci, ktre teraz s tylko zwierztami, gupimi zwierztami! Gdy jednak zyskaj wiadomo, zmasakruj, wymorduj tam wszystko! A potem przyjd do nas, Ambegen! Zamilk roztrzsiony. Nadsetnik znowu patrzy na walk pod lasem. - Podejmuj si wytpi wszystko, cokolwiek stamtd przyjdzie - rzek wreszcie. - Nie wytpi tylko jednego,

co zreszt znikd nie przyszo: niemiertelnej ludzkiej gupoty. Ale opowiadaj dalej, to ciekawe. Mam sporo czasu, mog sucha do koca. - Do jakiego koca? Chcesz czeka, a zoci pobij tych srebrnych onierzy, tam pod lasem? A potem rzuc si tutaj, na oddziay, ktre skierowano przeciw tobie? I co wtedy? - Nic wtedy. Opowiadaj, Rawat, o smoku. Ach nie, nie o smoku... O alerskim bogu, ktry wszystkim zamierza da rozum, chocia zacz od zabrania go tobie. - Ty mi nie wierzysz... - niegono powiedzia setnik.

Ambegen zwrci si do milczcego Lineza i przygryzajcej usta setniczki: - Czowiek, ktry w rodku bitwy przyjeda do mnie i udaje, e jest jakim mdrcem-Przyjtym, mwi ty mi nie wierzysz. - Zoci s lepszym dzieem tego boga, ni srebrni... Dla niego lepszym bezbarwnie powiedzia Rawat, jakby chcia ju tylko, dla spokoju sumienia, zachowa przewiadczenie, i uczyni wszystko, co byo w jego mocy. - Ich rozum to dzieo kalekie, ale za to s o wiele mocniej zwizani ze Wstgami, ktre day im t... namiastk mylenia. Zoci przybywaj tu na wezwanie tych Wstg. Jeszcze dzie, a moe dwa dni, i

rozkuty zostanie fundament tej skay... Upiona cz Zotej Wstgi ma posta... - Kulistych ziarenek - wpad mu w sowo Ambegen. - ty piasek, zoony z drobnych kulek. - Skd... skd o tym wiesz? - Mona je spali. Czemu wic nie spali caego smoka, i ju? Widz, e jest dokadnie do tego przygotowany. - Spalenie to ostateczno! Ambegen, to jest niezniszczalne! Moe to unicestwi tylko inna potga, taka jak Szer! Palc te ziarna, uwalnia si ich tre, ktra wraca do macierzystej

Wstgi! Rozprasza si, ale wraca. I po jakim czasie zostanie zebrana znowu w jedn cao, tak cao, jak to! pokaza boga Alerw. - Powstanie nowy bg. Nie wiadomo jaki, nie wiadomo gdzie... Te ziarenka trzeba rozproszy, rozsypa na wielkiej przestrzeni, zmiesza ze zwykym piaskiem, zatopi w morzu... Ale na naszej ziemi! Pasma Szerni nie zniszcz ich, nie zaatakuj, bo te drobinki zawieraj moc upion, niedostrzegaln dla obcej potgi... A Wstgi Aleru nie skupi si nad nimi, no bo jak? Spalenie to ostateczno powtrzy. - Nie wiadomo zreszt, czy si uda, skaa si nie pali, mona j tylko rozgrza. To moe by za mao! Ta skaa jest twarda jak elazo, nigdy w

yciu nie widziaem nic takiego! - Co sysz? - drwico zapyta Ambegen. - Twoi srebrni wojownicy zamierzaj rozwie po caym wiecie gr piasku? A ile wozw trzeba do tego? Tysic? Czy bd przenosi to w koszach, opdzajc si przed zotymi? - Zoci najpierw przyszli tu za srebrnymi tak, jak wilki cign za stadem owiec! - tumaczy Rawat. - Oni poeraj zabitych, dla nich to tylko miso! Przyszli tam, gdzie byo go duo! Ale teraz, te sfory tutaj, zjawiy si tak licznie dlatego, e wanie zaczto pali ich boga! Ambegen, to yje! Jest upione, ale yje! To ywa cz, stworzona z nieoywionej potgi! Pi

dni temu, gdy wykuto wreszcie pierwsz dziur w tej skale, to byo tak, jakby kto przebi mi czaszk! Nie mogli mnie dobudzi, trzymaem si za eb i zdychaem! Zapytaj Agatr, ona te musiaa to mie! Nie wayem si zasn tak dugo, a skoczyli duba w tej dziurze... Gdy ju bya do dua, wydobyli troch tych ziaren i spalili, naruszyli jak cz tej istoty wyjania gwatownie, arliwie. - I wiesz, co wtedy si stao? Moje sny odeszy, przepady gdzie bez ladu! Ale to nie wszystko, bo krzyk tego, co si palio, zwabi tu jak zot sfor, ktra rzucia si na srebrnych, ale jak! Nikt tutaj nie wiedzia, e zoci tak to czuj, tak, jakby to ich przypiekano! Od tamtej

chwili nie spalono nawet drobinki, ale ju byo za pno, widzisz przecie, co tu przybiego! Te sfory ju nawet nie wiedz, po co przyszy, ale przyszy, s tutaj! Podpal caego tego smoka, a zobaczysz, co bdzie, ju ich nie zatrzymasz przy pomocy ukw, Ambegen! Mao tego, poczekaj par dni, a zwali si tu wszystko, co skacze po ziemiach Aleru! Tysic, dziesi tysicy, pidziesit tysicy zotych... nie wiem, ilu! A jednak oni go podpal, jeli bd mieli przegra tak czy inaczej! Zrozumiae?! Ambegen, pom srebrnym pokona zotych, a wszyscy na tym wygramy! Zyskaj na tym dwa wiaty, tylko pomyl! Patrz, Ambegen, przecie oni przegrywaj, to rze! -

krzykn, pokazujc usane setkami, jeli nie tysicami trupw pobojowisko pod lasem. - Musz wraca, bo gotowi podpala ju w tej chwili...! Oni gotowi s zgin, byle dopi swego, przecie tam, za granic, zostay ich wioski, ktre znikn z powierzchni ziemi, jeli ten bg obdarzy rozumem nastpne dzikie bestie! Musz wraca, powiem im, e si namylasz... Tak? Ambegen! - Nie, Rawat. - Ambegen! - oficer prawie prosi. Zastanw si, Ambegen! - Przesta, Rawat - nadsetnik mwi spokojnie, lecz dobitnie. - Nie zawr adnego przymierza, powiedz im to

otwarcie, mwi jako oficer Legii Armektaskiej, bronicy tego okrgu. Zbawianie obcych wiatw nie jest moj spraw, nie obchodz mnie adni bogowie, ulepieni z jakich Wstg. To wszystko, Rawat. Podnis rk. - Czekaj, nie, nie wszystko. Chc ci jeszcze powiedzie, e ratowanie wiatw najlepiej chyba zacz od ratowania wasnego kraju... Moe by tak wreszcie zacz go ratowa? Skin na swoich oficerw i odjechali wszyscy, zostawiajc samotnego konnego mczyzn midzy liniami dwch wojsk.

*** Zabrali czekajcych na nich gocw i zbliyli si do linii onierzy. - A jeli...? - zapytaa nagle Tereza. Jeli to wszystko prawda? Jeli spal tego boga i nadcign tu tysice zotych? Ambegen wstrzyma konia. - No to wietnie, niech nadcigaj... Tobie take co si nio, setniczko? zapyta, po czym zwrci spojrzenie na Lineza. - A ty, panie? Take jeste mdrcem-Przyjtym, albo innym uczonym, i wybornie rozstrzygniesz cay

problem? Tak jak jego godno setnik D.L.Rawat? Nie czekajc na odpowied, ruszy dalej. - Ja mu wierz - oznajmi, wzruszajc ramionami. - Jestem pewien, e powiedzia sam prawd. Albo raczej to, co uzna za prawd. Ale kady winien zna swoje miejsce, i jego miejsce jest tutaj, w tym szeregu - znowu wstrzyma wierzchowca.- Ja nie wiem, co jest dobre, ale wiem na pewno, co jest ze: ot ze jest, gdy onierz, zamiast robi to, za co mu pac, prbuje by zarazem i mdrcem, i politykiem! Jak sobie to wyobraasz? zwrci si wprost do Terezy. - e tu,

teraz, na tym polu bitwy, w jednej chwili postanowi, co jest dobre dla dwch wiatw (dla dwch wiatw, syszysz? ju nawet nie dwch narodw!), czerpic ca wiedz z jednej, jedynej rozmowy? Ci nieszczni srebrni Alerowie jako nie cackali si z Armektem, przyszli tutaj, palc wioski i mordujc chopw, wyrzynajc w pie onierzy, wszystko to dla ratowania swego wiata! I co jeszcze zrobi, eby go uratowa? Puszcz z dymem cay Szerer? Rozsiej u nas jakie wistwo, dobrze! Moe potem przyjd zbiera je z powrotem, wyjdzie bowiem na jaw, e si pomylili! Przecie nawet z tego, co powiedzia Rawat, jasno wida, e oni o tych siach nie maj bladego pojcia, ale

owszem, prbuj przy nich grzeba! Nie! Wyrn ich, bo od tego tutaj jestem, a tych, co uciekn mi spod miecza, na zbity pysk wyrzuc tam, skd przyszli! Potem niech si zbieraj ci, co rzdz tym krajem, niech wzywaj ysych dziadkw z biaymi brodami i niech radz! Zapytaj o rad onierza? hukn si w pier. - onierz przyjdzie, doradzi. Ale najpierw niech udowodni, e poprze elazem wszystko, co uradz! Koniec! Skoczyy si przemowy, powiedziaem! Do oddziaw! - Tak, panie! Odjechali galopem. Na rwninie pod lasem zwierzca

zajado sza o lepsze z fanatycznym uporem. Chaotyczna bitwa, jak ludzie ujrzeli o wicie, bya wzorem porzdku i adu w porwnaniu z tym, co dziao si teraz. Toczono dziesitki i setki potyczek, utarczek, pojedynkw... Poranieni zoci umykali na eb, na szyj, cigali ich jedcy na wehfetach; gdzie indziej jakie liczne sfory miotay si od zgrai do zgrai, rozpdzay je, przenikay dalej w stron smoka, niczym wilki cignce do zapachu krwi - wida to, co odsoni rozkuty kamienny pancerz, jako je przyzywao... Szy za tymi sforami bezadne, skrwawione, wyczerpane oddziay srebrnych jedcw, docigay, osaczay, nie puszczay dalej... Czasem zgniatay

otoczonych zotych; innym razem pka wanie piercie okrenia... Spod samego alerskiego boga cofaa si - co tam cofaa, uciekaa na zamanie karku! wielka gromada rudych poczwar, odparta, porbana narzdziami do kucia skay; prbowali j ciga piesi wojownicy. I kolejne dwie due sfory, mknce ku linii zostawionej dla odparcia legionistw. Ich drogi przeciy si nagle, adna sfora nie ustpia i nieoczekiwanie - pokraczne stwory jy mordowa si nawzajem, po zderzeniu, ktre wyzwolio ich wcieko. Taki widok nie by zreszt czym szczeglnie rzadkim, wprawdzie niezbyt czsto biy si cae grupy, ale bratobjcze pojedynki wszczynano przy

lada okazji. Gdyby Zote Plemiona umiay stworzy armi, ba! wiedziay chocia, po co tutaj przyszy, byoby ju dawno po bitwie. Ale w samym rodku rozlegego pobojowiska wielka, moe trzysta bw liczca sfora, upojona zwycistwem rozwczya wanie trupy, poywiajc si nimi, ryczc, ujadajc, walc si piciami po szerokich piersiach... Hen na samym skraju lasu inna grupa, dla odmiany niewielka, wyranie odpoczywaa, haasujc tylko, wywijajc maczugami i straszc przebiegajce oddziay srebrnych. Jeszcze inna gromada, tak ogromna, e sama jedna, bez adnej pomocy, mogaby rozstrzygn losy bitwy, przemieszczaa si bez celu tam i

nazad... Wreszcie, jakby posuszna jakiemu tajemnemu wezwaniu, ruszya wielkim pdem w stron smoka. Ale po przebyciu wierci mili zatrzymaa j garstka pywych jedcw na poranionych wehfetach; oddziaek w, rzuciwszy si do ucieczki, zrozumiaej przy dwudziestokrotnej przewadze wroga, nieoczekiwanie pocign za sob cae stado. Ryczc, kilkaset rudych potworw dobywao wszystkich si, byle tylko dogoni parudziesiciu jedcw. Udao si! Wielkie kbowisko porwao uchodzcych - ale znowu znikn z oczu cel bitwy... Czujni gocy wskazali nadsetnikowi jaki drobny punkcik na poudniowym

wschodzie. Ambegen unis si w strzemionach, ale adna kurierka (nie tak gupia, jak mwiono) miaa lepszy wzrok. - Koty, panie! Ambegen opad na siodo, marszczc brwi i liczc w mylach drog, jak musieli przemierzy zwiadowcy, wielkim ukiem okrajc pole bitwy, po powrocie z przeszpiegw... e udao im si w nocy wymkn ze wsi wiedzia; gdyby ich zabito, albo cho spostrzeono, Rawat nie byby zdumiony jego wiedz o tym, co zawiera posg... Kocia grupka zbliaa si szybko, ale nie tak szybko, jak by yczy sobie nadsetnik. Wkrtce wyszo na jaw

dlaczego: dwa ogromne gadba szy wytrwaym kocim truchtem (z pen szybkoci koty nie umiay dugo biec) prowadzc midzy sob co maego, szarego, co zdawao si wyta wszystkie siy... Ambegen domyli si, e Dorlot odesa mu wszystko, co byo zawad w dalszych zwiadach: zbyt due do skrytych podchodw kocury i zbyt ma, zbyt sab kotk... Gadba w pierwszych sowach potwierdziy domys. - Dziesitnik z trjkowym poszli dalej - rzek mrukliwie czarny grubas z biaymi apami; cztery takie olbrzymy wyrwnayby chyba wag nieduego mczyzny lub prawie kadej kobiety!

Grombelardczyk? zapyta Ambegen w jzyku swego kraju. - Obaj - w ten sam sposb odrzek drugi gadba, nie tak gruby, ale wcale niewiele mniejszy od czarnego. Gwardzici z Rahgaru. Po kontrakcie. Ambegen omal nie zawista; nawet nie wiedzia, e ma wojownikw z gonej w caym Szererze kociej psetki rahgarskiej! Dalej pyta po grombelardzku, nie chcc eby gocy posyszeli ze wieci, gdyby takie byy. - Jak w jzorze? Maa, szara legionistka leaa opodal na boku, zziajana, pywa,

wytrzeszczajc bursztynowe oczy. Nos, zwykle chyba rowy, by teraz zupenie czerwony. - W jzorze bitwy, komendancie. Dwie, trzy mile std, srebrni zatrzymuj zote sfory. Inaczej ni tutaj. Tam napywaj kolejno i kolejno s rozbijane. Ale srebrni goni resztkami. Dziesitnik kaza powiedzie, e nie ma mowy, by zdoali tu przysa cokolwiek. - Jeste wolny, gwardzisto podzikowa Ambegen. Odpoczywajcie wszyscy. Z Gwardii Grombelardzkiej tutaj? Do zwykych oddziaw legii? - zapyta jeszcze przez rami.

- Tutaj nadsetniku.

jeszcze

nie

bylimy,

I to byo cae wyjanienie. Ambegen wrci spojrzeniem do bitwy. Nic si nie zmienio: srebrni wykruszali si szybko, ale zoci coraz mniej wiedzieli, czego chc... Zaczo go to zoci; zdawa sobie spraw, e nie moe duej trzyma bezczynnych onierzy... Zapatrz si na bitw, ostygn, przyzwyczaj do myli, e wszystko rozegra si bez nich... Musia uruchomi swoje wojsko, poderwa choby na chwil. Postanowi raz jeszcze czynnie wpyn na bieg wypadkw i... popeni bd!

Nadsetnik wcale nie by wybornym taktykiem; owszem, zna si na rzeczy, lecz dziaania na polu bitwy stanowiy jednak jego najsabszy punkt... Z elazn wytrwaoci umia sta na pozycji; tak samo mg przebija si przez wojska przeciwnika... ale to ju byo wszystko waciwie. wietnie przygotowa sw kampani; c, gdy bitw zaplanowa tak samo, dubic w mapie, ktr nosi w gowie, rozwaajc bardziej to, co przeciwnik pomyli, ni co zrobi zwaszcza, jeli na mylenie zabraknie czasu... Znakomicie wczu si w pooenie wodza srebrnych Alerw i przewidzia jego decyzje, ale teraz brako mu wyczucia, niewaciwie oceni sytuacj i wykona ruch, jakiego

dobry dowdca polowy na pewno wykona nie powinien: powtrzy sztuczk, ktra raz si udaa, przecign tym razem strun - i kompletnie zburzy wszystko, co osign dotd. Bo naruszy chwiejn rwnowag. - Tereza - zarzdzi, podjedajc wemiesz ca jazd i ruszysz w stron ich linii. Nie chc, eby atakowaa, masz ich tylko sprowokowa do cignicia jeszcze paru oddziaw. Jeszcze troch ulymy zotym. - Tak, panie! - powiedziaa setniczka, chwytajc swoj wistawk i... zawahaa si nagle. - Ale...

- Wiem, e to nie jest ziemia do szary! - uci zniecierpliwiony, znowu ogldajc beznadziejn bieganin pod lasem. - Ale masz szarowa tylko na niby... Ruszaj ju. Marszczc brwi patrzya na szerok lini srebrnej jazdy. - To nie ziemia... Ja, panie... I Ambegen, od wielu dni yjcy w napiciu, przemczony, teraz jeszcze rozdraniony zarwno bezmyln mck pod lasem, jak i niedawn rozmow z ostatecznie utraconym przyjacielem, nie wytrzyma: Patrz! zawoa rozjuszony,

pokazujc duy oddzia srebrnej jazdy, ktry odszed od linii przed posgiem, ruszajc przeciw niedalekiej zotej sforze. - Ruszaj zaraz, albo ci zastpi pierwszym z brzegu podsetnikiem! Koniec, powiedziaem! Dziewczyna wypikniaa. - Dobrze! - wrzasna, szczerzc zby. I do tyu, do swoich oficerw, nie wistawk, a gosem: - Stpa-kusem-marsz-maarsz!! Rozbrzmiay wistawki podsetnikw, powtarzajce rozkaz. Linia jazdy drgna i posza, prowadzona najpierw ku centrum, dla poczenia z grup

spywajc od drugiego skrzyda. Spotkay si, wyrwnay, rodek zaja dowiadczona, zoona z najlepszych ludzi, stara psetka Terezy, na lewo od niej trzy kliny legionistw, na prawo trzy onierzy prywatnych. Jedcy magnata znali sygnay cesarskich, szkolono ich zreszt tak samo, bo nie byo lepszego sposobu szkolenia. Przywdczyni jazdy uniosa si jeszcze w strzemionach, odwrcia do tyu i przez luk midzy oddziaami krzykna co si w pucach: - Lii-neeez!!! Ambegen, ruszajcy cay szyk wolno naprzd, ladem jedcw, usysza ten okrzyk, lecz nie poj, o co chodzi. Linez

te usysza, ale wrcz przeciwnie, nie tylko atwo zrozumia przyczyny tej nagej poufaoci, ale i ogarn wszystko, co setniczka chciaa mu przekaza. Zreszt sam ju widzia, co bdzie! Gos Terezy podpowiedzia mu tylko sposb postpowania; przywdczyni jazdy liczya na niego. Rzeczywicie tak byo. Setniczka nie raz i nie dwa razy wspdziaaa z pieszymi ucznikami, wic ujrzawszy robot magnata przy strzeleckiej walce ze zotymi, miaa wyobraenie, i ten czowiek zna si na rzeczy. ywia nadziej, e jeszcze nie zapomnia, jak si podejmuje decyzje. Ruszaa do tej szary na niby wietnie wiedzc, jaki

chleb z tej mki wyronie: wiertysiczna linia onierzy wyzywaa szeciokrotnie liczniejsz jazd przeciwnika! I wyzwanie zostao podjte! Ambegen myla jak topornik: atak cikozbrojnych przyjmowao si w miejscu... Mg wykona saby ruch caym swoim ugrupowaniem na pocztku bitwy; ale nie mg powtarza tego, wysuwajc naprzd jazd. Sprowokowa kontrszar caej srebrnej linii; ptora tysica Alerw na wehfetach ruszyo na spotkanie Terezy. Tego ju nie dao si zatrzyma, pozostao tylko pobi wroga trzykrotnie mniejszymi siami!

Linez galopem przypad do Ambegena. Pochyli si ku niemu i cisn przez zby, tak eby nie syszeli onierze: - Na lito, komendancie, id za mn, a moe jeszcze kto wyniesie z tego gow! Pokaza kliny cikozbrojnych, zawrci do swoich i poderwa ich do biegu za jedcami. ucznicy gnali po rozmikej ziemi, jakby chcieli dogoni jazd! Ale przy tak dugiej linii nieprzyjaciela jedyne, co zostao do zrobienia, to uderzy w ni jak najszybciej i przeama w centrum, zanim spyn tam wiksze siy ze skrzyde. Czekanie w miejscu, a

przeciwnik rozniesie Terez i otoczy zewszd piechot, byo samobjstwem, niczym innym! Setniczka nie moga ju zawrci, przegrupowa si i skutecznie wspdziaa z piechot, posyajc chmury strza, jak poprzednio. Nie byo na to czasu! Stanaby w szyku tylko po to. eby w miejscu przyj szar wroga! Jedynie atak dawa jeszcze jakie szanse... Dowdcy armektaskich onierzy mieli dosy czasu, by napatrze si na wrogie ugrupowanie i oceni, jakie wojska wchodz w jego skad. Przede wszystkim poszarpane ju w walkach, przypadkowe, wycignite skd si dao, wic na pewno niezgrane... Zbyt

szeroko rozpostarte, by dao si nimi atwo pokierowa Alerowie rozcignli swj szyk, bo konie byy szybsze od wehfetw i zbyt ciasno skupione siy ludzie mogli wymanewrowa. Ale przede wszystkim bya to linia zoona wanie z Alerw! Z dzielnych, lecz niekarnych wojownikw na wytrwaych, ale nieposusznych zwierztach. Tereza rozwaywszy to w okamgnieniu, podja decyzj z szybkoci waciw dowdcom jazdy, ktrzy rzadko mieli czas na zadum. I bya to suszna decyzja! Lecz Ambegen, w cigu paru chwil zaledwie, kompletnie straci panowanie

nad bitw. Przez p dnia pociga za sznurki, tak jakby osobicie dowodzi wszystkimi trzema armiami. Teraz, na wasne yczenie, uczyni z siebie dowdc stu dwudziestu topornikw, bo tyle zostao mu w rku. Poj swj bd, ale umia przyj go do wiadomoci, i dopiero to naprawd pokazao, jak wietnym, mimo wszystko, jest dowdc. Nie apa si za gow, nie prbowa zapobiec nieuniknionemu, tylko wszed w zaistnia sytuacj i zawierzy los bitwy setnikom, bo to byo najlepsze, co mg jeszcze uczyni. Krzykn na oficerw swoich cikich klinw, zeskoczy z konia, powierzajc go gocom, ale wczeniej odczepi od kulbaki swj topr. W momencie, gdy

Linez porywa ucznikw do biegu, nadsetnik zrzuca ju z ramion swj wojskowy paszcz odsaniajc, lnicy zimn stal, prosty kirys tarczownika. Chcia prowadzi cikozbrojnych pieszo, eby wasne nogi mu podpowiaday, jak szybko i jak dugo ci ludzie mog biec. Wskaza kierunek podsetnikom i pogna, ale tak, jakby chcia wyprzedzi i ucznikw, i jazd. Cztery kliny cikiej piechoty runy jego ladem!... A wtedy niepojta Pani Arilora, widzc tych piciuset armektaskich onierzy, co porwali si na rzecz niemoliw, umiechna si do nich i zacza rozdawa klejnoty... Dopisao im szczcie wojenne. Jedyne szczcie na wiecie, ktre nigdy nie

bierze si znikd... Bo najpierw rozsypa si sam koniec lewego skrzyda Alerw, gdzie odesano najsabsze, najbardziej skrwawione oddziay; lewe skrzydo, najdalej odsunite od zamtu na rwninie pod lasem, mogo odpoczywa, gdy oddziay skrzyda prawego, najsilniejsze w szyku, musiay by gotowe do odparcia moliwego ataku Zotych Plemion. Teraz, w lewej czci linii, osabione ranami wehfety, od trzech dni zmuszane do wysiku, zdradziy swoich panw. Odmawiay posuszestwa, walczyy z jedcami, uciekay, zostaway w tyle... Kilka zwierzt pado - pewnie mogyby jeszcze sta w szeregu, ale biec ju nie

potrafiy. W ten sposb rozpad si kraniec szyku, zoony z jakiej ptorej setki jedcw, za cae w ogle lewe skrzydo wyranie amao si i zostawao w tyle. Nie mogc nady za centrum, tworzyo w ty wygite rami podkowy, podczas gdy powinno si zgina odwrotnie. Drugie rami, wygite tak samo, powstao z potnego skrzyda prawego i tym razem nie wehfety byy winne, ani ranni wojownicy. Olbrzymia sfora zotych, ta sama, ktra wczeniej gonia bez sensu paru jedcw, rozdraniona wida nagym ruchem mas wojska, co tchu nadbiegaa z oddali, majc do przebycia jeszcze trzeci cz mili.

Jednak pd prawego skrzyda niezwocznie zosta wstrzymany; zwracano je czoem ku nowemu zagroeniu, ktre mogo okaza si miertelne. Gdyby stado wpado na tyy srebrnych jedcw, pragncych oskrzydli cesarskich, nastpiaby zwyczajna masakra. P tysica z gr Alerw wyamao si z podjtej kontrszary, bo nie byo innego rozwizania. Naprzeciw jedcw Terezy pozostao nagle samo centrum. Zwarte, zoone z do silnych oddziaw, ale nie mogce przeskrzydli jej szyku. Prowadzi je samotny, wysunity przed czoo wojownik; dla setniczki punkt za

jego plecami by miejscem, w ktre chciaa uderzy. Prowadzia wci kusem, spokojnie, kus pozwala panowa nad szar. Konie poruszay si ciej ni zwykle, zimne boto stepu chwytao je za kopyta. W poowie drogi, ktr miaa do przebycia, posaa swoim sygna: Klinami - na boki! i oddziay rozeszy si wachlarzem, jakby to one pragny oskrzydli silniejszego nieprzyjaciela. Alerska linia rozcigna si bardziej, atwo czynic ten zamiar niemoliwym i natychmiast wistawka posaa nowy dwik: Kliny - do mnie!, a potem jeszcze: Galopem! i znowu, nieustannie: Do mnie! do mnie! do

mnie!. A wtedy zaszo wydarzenie, ktre potem obroso legend, oniersk legend: wierzchowce jeszcze szy kusem, ale ju przechodziy do galopu, kiedy gdzie, spomidzy zwierajcych si w pi klinw jazdy, wystrzeliy do przodu, pdzc szybciej ni konie, dwa podune, migajce tu nad ziemi ksztaty. I pomkny jeszcze szybciej, i jeszcze, zostawiajc legionistw za sob!... Dwaj gwardzici gadba jednoczenie wyskoczyli w powietrze i zderzyli si z samotnym wojownikiem, zrzucajc go z grzbietu wehfeta! W mgnieniu oka skbia si tam masa trzech czy czterech alerskich

wierzchowcw, tylu jedcw...! rodek szyku, omijajc przeszkod, utraci pierwotn spoisto, wojownicy poskramiali zbuntowane zwierzta, zderzajce si bokami, przestraszone... Ale chwil wczeniej zdarzyo si co jeszcze: oto w lad za gwardzistami gadba, z wielkim trudem wydostao si przed jazd mae szare stworzenie... Nie wszyscy je nawet dojrzeli, konie z kusa przechodziy w galop, ale stara psetka Terezy, idca za swoj setniczk, zobaczya zupenie wyranie: wprost pod kopyta ich koni pakowaa si maleka, szara legionistka, mieszny, mny krliczek, pdzcy na spotkanie zbrojnej, gronej chmary. I nie byo nic

bardziej krzepicego, nic wikszego, nic pikniejszego! May kociak, pragncy dotrzyma kroku potnym wojownikom gadba. Kocica wpada w botnist kau, a gnajca ju galopem Tereza przechylia si w kulbace i porwaa j za futro na grzbiecie, unoszc spod kopyt szarujcej jazdy! Armektaska konnica wchona sw setniczk, i zwieraa si coraz bardziej, do ostatniej chwili, konie szy ju prawie stoczone, pochyliy si wcznie... i nastpio zderzenie! Zbytnio rozproszony, rozcignity na boki manewrem Terezy, dodatkowo zmieszany przez koty srebrny szyk, przyj uderzenie zwartej ciany armektaskich oddziaw, z ktrych rodkowy, najwikszy, skupiony by w

mocny taran. Pierwsze szeregi wroga zostay wgniecione w ziemi, drugie rozbite, trzecie odepchnite... Ale rozcignicie srebrnej linii, chocia osabio jej spoisto, pozwolio jednak wyj Alerom na skrzyda i za plecy armektaskich jedcw. Bya tam zmczona, zziajana i spocona lekka piechota Lineza! Kliny dziaay samodzielnie, jedne przystaway bliej, inne dalej, troch chaotycznie, nierwno, ramiona ucznikw dray jeszcze po biegu, ale strzay poszy na niewielk odlego i trafiy, zmieszay wrog jazd! onierze nie strzelali tak skadnie, tak celnie, jak wtedy, do zotej sfory, nie byo gstych

chmur pociskw, spadajcych razem na ziemi. Ale jednak ucznicy trafiali, bo trudno byo nie trafi na odlego stu krokw... pidziesiciu krokw... dwudziestu...! Prba wyjcia na tyy konnicy i odcicia jej od piechoty zostaa udaremniona. Wyczone z walki przeciw ludziom prawe skrzydo Alerw uderzao wanie na zotych, przypuszczajc desperacki, rozpaczliwy kontratak. Spnione zgraje skrzyda lewego prboway doczy do centrum, zagraajc ucznikom Lineza! Z hukiem blach, tukcych o tarcze, nadbiegay z odsiecz elazne olbrzymy

Ambegena. Ci onierze poznali ju dzi swoj si, wiedzieli, e uderz jak mot! Tereza przebia si przez wroga, otwierajc drog piechocie! ucznicy sali strza za strza, na prawo, na lewo i do przodu, nad gowami tarczownikw i jezdnych, w gb wrogiego ugrupowania! Ambegen zmit jak zgraj niczym stert miecia. Rzuci si na spotkanie nastpnej, nieporadnej, bezadnej, jak wszystko na lewym skrzydle. Roznis j! I par dalej! Dopomogli mu najblisi ucznicy, bez wahania chwyciwszy za miecze, uniesieni powodzeniem

cikozbrojnych. Linez wrzeszcza, wyczajc z walki klin za klinem i rzucajc je w otwart przez jedcw ulic. Jego wasna psetka runa z mieczami na resztki zamanego alerskiego pazura, ktry wczeniej chcia si wrazi w plecy jedcw i skbia si, uwiza w morderczej, obustronnej rbaninie. Dalej, z boku, olbrzymia zota sfora rozbijaa srebrnych wojownikw. Ambegen wsparty klinem ucznikw ostatecznie osadzi sabe lewe skrzydo. Tereza wizaa cae centrum. Setka lekkozbrojnych przesza przez ulic, bya na tyach wroga! Wspara j, wyrwana z wyomu, niepotrzebna ju

psetka konnicy. Poraone od tyu strzaami lewe skrzydo Alerw pkao...! I pko, rozsypao si zupenie! Ambegen porozrywa je, odrzuci, zmusi do ucieczki, a wtedy razem z Linezem wspar potnie uwikanych w bj jedcw. To, co pozostao z alerskiego centrum, znalazo si nagle w potrzasku, naciskane z trzech stron przez liczniejszych, silniejszych, lepiej zbrojnych, upojonych widocznym ju zwycistwem onierzy! Skrwawieni konni ucznicy, otrzymawszy pomoc piechoty, poderwali si raz jeszcze: zgnieciono kb Alerw, stamszono, wreszcie wyrzucono - niczym kup

wiru z miotajcej machiny oblniczej prosto na spotkanie ciganych przez zajad zot sfor pobratymcw. Obie grupy czciowo rozbiegy si na boki, czciowo zderzyy, wypadli w to wszystko zoci... Ale Ambegen by ju panem placu boju, odzyska swoj armi, poszarpan, zmieszan, ale mia j w rku, trzyma, nie wypuszcza. onierze przebiegali wrd lecych na ziemi cia, porywali swoich rannych, cignli ich, wlekli, osaniani przez grupy i grupki jezdnych. Konni ucznicy pdzili tu i tam, niszczyli drobne odpryski obu plemion, wywabiali za sob w pocig wiksze grupy, nie puszczali do swojej piechoty! Linez i Ambegen odchodzili na poudnie, krok

za krokiem, opdzajc si strzaami od tego, co zdoao przenikn przez zapor jazdy. Wreszcie przenikliwy gos wistawki zosta powtrzony wielokrotnie - i to byo haso: Odwrt!. Armektaskie wojsko wychodzio z bitwy, zostawiajc, pogrone w przedwieczornej szarwce, mordujce si nawzajem, wyniszczone wrogie gromady. Ambegen osign swj cel. Tereza spada z konia dopiero p mili od pobojowiska.

Rozdzia czternasty

Tabory Lineza, zawezwane przez wysanych gocw, wyszy na spotkanie oddziaw. Rannych uoono na wozach, otoczono opiek. Byy szarpie, bya woda i wdka, byy pledy do okrycia byo wszystko. Ambegen zakoczy sw kampani nie inaczej, ni zacz: rozumnie. Jeszcze wtedy, gdy sa pierwszych posacw do magnata, przypomina, e po bitwie bd ranni... Rzecz tak bardzo oczywista, a zarazem

tak trudna do zapamitania przez dowdcw, ktrzy wietnie wiedzieli, jak zacz, ale nie myleli o tym, co dalej... Wczesna noc zimowa okrya znuone, skrwawione, lecz zwyciskie, z podniesionym czoem wracajce zastpy. Pokazano tym onierzom, e mog poraa wrogie armie samym swym widokiem, a do reszty rozbija orem. Dano dowd, e tysice to za mao, by pokona setki takich jak oni. Po miesicach poraek, baaganu i godu pi wspaniaych dni, uwieczonych wietnym zwycistwem, byo dla tych ludzi nagrod. Przecie nigdy nie bali si trudw, nie bali si walki, nie bali

si nawet mierci. Bali si tylko tego, e s sabi, niepotrzebni, e mona ich bi i zwycia, gdy oni sami tego nie potrafi. Przywrcono im moc i wiar. Nocny postj wypad tam, gdzie przed bitw. Silne ubezpieczenia, zoone z samych ochotnikw, zostay wysunite w stron pobojowiska - chocia by to waciwie zbytek ostronoci. Ambegen nie wierzy, by cokolwiek przyszo tu za nimi. Linez radzi, by wozy z rannymi poszy dalej, do najbliszej wioski, uzna jednak w kocu racje nadsetnika. Ci onierze nie mogli mie lepszej opieki od chopw ni tutaj - od wasnych towarzyszy. Woenie ich po rozmikej ziemi, po wertepach, w

rodku nocy, na chyboczcych si i skrzypicych wozach, nie miao adnego sensu. Lepiej mogli wypocz tutaj, pod tymi samymi drzewami, spod ktrych ruszali do bitwy. I na tym stano. Lekko ranny w rami Ambegen sta oparty o wz, ktry zeszej nocy mia suy mu za sypialni. Patrzy na potn, mimo odlegoci, un, drgajc pod ciemnym niebem. Po pewnym czasie zbliy si Linez. I stan tak samo, oparty, spogldajc na czerwon powiat. Bardzo dugo milczeli. - Widzisz, panie - rzek wreszcie magnat - z bitwami to jest tak: jeli

przegrasz, powiedz bd dowdcy; jeli wygrasz - miae posunicie... Ambegen parskn przez nos. - Nie o tym myl... Ale, rzecz jasna, masz cakowit suszno. Nikt nie rozlicza zwycizcw. Naprawd, wasza godno, pod Alkaw zrobiem znacznie wicej ni tutaj... I mczono mnie istnym ledztwem, omal nie zniszczono mi kariery. A teraz? Co z tego, e i moj gow, i wojsko, uratowali setnicy? Nic z tego. Ambegen zwyciy! Wasza godno, to ty przyprowadzie tutaj wojsko, nikt inny z powag przypomnia Linez. Pomoglimy ci zakoczy to, co

zacze, i nic wicej. - Widzisz, panie, ja chciabym zawsze mie takich oficerw. Kady dowdca chciaby mie takich oficerw. Ktrzy mu pomog - i nic wicej... Zamilkli obaj. - Rozmawiaem z nim - powiedzia Armektaczyk. - Wci siedzi przy rannych. Ambegen wiedzia, o kim mwi Linez. - Na jego miejscu te bym przy nich siedzia - rzek sucho. - Ale raczej nie patrzybym im w oczy.

- Wasza godno osdzasz tego oficera...

zbyt

surowo

- Nieprawda! - zaprzeczy nadsetnik. Wrcz przeciwnie, osdzam go bardzo agodnie. Odstpi nagle od wozu i stan przed Linezem. - Czy ty mylisz, panie, e ja jestem jakim krwiopijc? Potworem, ktry pawi si w rozkoszy, skazujc cae krainy na zagad? Wasza godno, wrg jest na tej ziemi, twojej ziemi! Powtrz ci co, co niedawno usyszaem od swojej podkomendnej, bo to sowa, ktre winien sobie wbi do gowy kady onierz i kady polityk:

ot mona dogadywa si z wrogiem, mona okaza mu ask, a niechby nawet i pomc! Ale najpierw trzeba go powali i przyoy sztych miecza do garda! - Niemniej s takie chwile, gdy decyzj trzeba podj natychmiast. Gdy okazja jest jedyna i podobna nie powtrzy si wicej. Moe, panie, wanie trzymalimy sztych na gardle srebrnych? Teraz - wskaza un - ju si stao... Jeli rzeczywicie ten bg odrodzi si na powrt, i jeli obdarzy rozumem potwory... - Jeli - przerwa Ambegen. - Ot, panie: jeli.

Wzruszy ramionami. - Bo skd pewno, e tak wanie si stanie? - zapyta. - Dlatego, e tak powiedzia Rawat? Caa jego wiedza bierze si z dziwnych snw... e te sny s prawdziwe, w to nie wtpi, przecie nauczyy go nawet jzyka Srebrnych Plemion. Ale wszystkie objanienia pochodz od wroga. Czy spojrzae na to z drugiej strony, panie? Ja spojrzaem. Moe dlatego, e od paru dni stale stawiam si w pooeniu wodza srebrnych Alerw... Tylko popatrz: tutaj, zaraz, w tej chwili przychodzi do nas srebrny wojownik - Ambegen ukazywa miejsce obok siebie, jakby rzeczywicie mia tam stan Aler - i powiada:

niem o waszym wiecie! A my mu na to: znakomicie, dzielny wojowniku, ot mamy tu taki kopot, poeraj nas dzikie bestie, a jak nam nie pomoecie, to przyjd jeszcze gorsze i nas zjedz do reszty! Ale dzielny wojowniku, czy nie bdzie ci przykro, jak nas zjedz? Nie dopu! Linez mimo woli parskn krtkim miechem. Zaraz spowania na powrt i pokiwa gow. - Rzeczywicie, panie, nie mylaem o tym w ten sposb... - zastanowi si. To naprawd szczeglne, odsania przed onierzem odwiecznego wroga najsabsze swoje punkty. Ba, i mao tego, puci go jeszcze z powrotem, by

wszystko powtrzy swoim... - Ano widzisz, panie. Alerowie mogli uwierzy w dobre intencje Rawata, tak jak ja mgbym uwierzy Alerowi, ktry stanby tutaj, mwic po armektasku. Ale uwierzy nie znaczy zaufa! Jest, panie, zupenie niemoliwe, bymy odesali takiego wojownika, wyposaajc go w wiedz o tym, co robi, eby nas zniszczy. A gdyby jednak by szpiegiem? Sdz, wasza godno - skonkludowa Ambegen - e Rawat posuy srebrnym za narzdzie. Pokaza im, e ma du wiedz o ich wiecie, wiedz bardzo dla nich niebezpieczn. Nie mogc tej wiedzy unicestwi (bo skd pewno, e nie

mamy wicej takich ludzi jak Rawat?) udzielili mu wyjanie, ale takich, ktre mogy obrci t wiedz na ich korzy. I w krytycznym momencie pucili go do nas. Czy rozumiesz mnie, wasza godno? Linez patrzy w mrok. - Bez trudu. Biorc, panie, twj przykad, gdyby ten alerski wojownik wskaza miejsce obok Ambegena wiedzia o jakich wewntrznych wrogach Cesarstwa, to bymy mu wmawiali, e ten wrg stanowi zagroenie take dla Aleru. - No wic teraz, wasza godno, gdyby mia (ale tak w dwch sowach)

powtrzy wszystko, co powiedzia Rawat, a co dotyczyo tylko nas, nie Aleru i kamiennych bogw... Hm? Linez pokiwa gow. - Waciwie same ostrzeenia i pogrki... e jak ich zmusimy do spalenia smoka, to przybd tutaj cae hordy zotych. A potem przyjd jeszcze gorsi, obdarzeni nowym rozumem. Caa reszta... - Caa reszta to pikna bajda o nieszczsnym, potulnym narodzie, ktry nic nie robi, tylko broni swoich wiosek. Bo ci srebrni Alerowie, wasza godno, to jest taki nard poczciwy, ktry obojtne, jak by nie wzrs w si,

bdzie cakiem dla nas niegrony, a wic mona i trzeba mu pomc... Ja, panie, dowodziem tam setkami ludzi, ktrzy lada chwila mogli zosta wyrnici do nogi, wanie przez tych poczciwych Alerw. Nie mogem pozwoli sobie na dawanie wiary takim bredniom. Boli mnie, e oficer taki jak Rawat... Przychodzi do mnie i nic, nawet p, nawet wier zego sowa o srebrnych. Siedzi u nich od tygodnia i nie znalaz nic, co warto by potpi, przed czym warto by ostrzec przyjaciela! Ale nie, bo to ja, wasza godno, przyszedem tam krzywdzi niewinnych... - w sowach nadsetnika zabrzmiaa szczera gorycz.

Zalego dugie milczenie. - Zbyt surowo oceniasz go, panie - raz jeszcze powiedzia Armektaczyk. Rozmawiaem z nim przed chwil powtrzy. - On siedzi przy rannych onierzach, jakby chcia ich przeprosi za te rany, myli teraz, e gdyby by z nimi, to by wielu z tych ran mogo nie by... Wielkie sowa, jak przymierza i wiaty, przestaj znaczy cokolwiek, kiedy wemie si za rk umierajcego chopaka, ktry ju nie bdzie strzela z uku... Nie ma ju snw o sojuszu, bo to wanie byy tylko sny, a teraz s zabici na pobojowisku i ranni ludzie na wozach, mona ich dotkn, to rzeczywisto! I ta rzeczywisto mu

mwi, e zabrako go tam, gdzie najbardziej by potrzebny i mg zrobi najwicej dobrego. - Owszem, mg. Ale nie zrobi. Chcesz ujmowa si, panie, za kadym, kto mg zrobi co dobrego i nie zrobi? Wiesz, ilu jest takich na wiecie? - Wasza godno, ten czowiek przez trzy miesice y w dwch wiatach. Wczeniej mia sposobno przekona si, e porozumienie jest moliwe, a nawet atwe, jeli obu stronom na tym zaley. To wywaro na nim wielkie wraenie, chyba nawet wiksze, ni sam sdzi. Ponadto... nie powiedzia mi o tym, ale wiem... jego ycie zaczo

rozsypywa si nagle. Mczony tymi snami, przesta sprawdza si jako dowdca i widzia to, a z drugiej strony, nie mia dokd uciec, nie mia do czego wrci - Linez przekonywa z dziwn arliwoci. - To czowiek czynu, wic zacz gorczkowo szuka nowego miejsca dla siebie, i zaj pierwsze, jakie dojrza, i ju nie chcia go straci, wic gotw by oszukiwa sam siebie i zamyka oczy na to, co widzieli inni... Ja, wasza godno - zwierzy si nieoczekiwanie - rozumiem go, bo sam kiedy byem w podobnej sytuacji. Nie bez powodu porzuciem wojsko... Moe dzisiaj, panie, dziki tobie uczyniem co, czego nie umiaem uczyni przed laty... Chc za to podzikowa, ale chc

te powiedzie, e jeli - nawet o tym nie wiedzc - dae mi dzisiaj szans odkupienia czego, to na podobn szans zasuguje take ten oficer. Linez zamilk, troch wzruszony. Ambegen posta chwil, potem odszed par krokw na bok i spoglda na dalek un. - Chodmy, wasza godno powiedzia po jakim czasie. Pokaemy si naszym podkomendnym.

***

Szeroko rozoeni wok lasku onierze wstawali na widok dowdcw. Noc bya rwnie jasna jak poprzednia; w wietle gwiazd i ksiyca wida byo umiechy na twarzach zmczonych, lecz zadowolonych ludzi. Wydano ju wieczorny posiek, pomimo to nikt jeszcze nie spa; waniejsze od wypoczynku byo dzielenie si wraeniami, prowadzenie sporw o to, jak wielkie odnieli zwycistwo. Linez i Ambegen chodzili od oddziau do oddziau, suchajc rozmw, zagadujc do onierzy, pytajc o to czy tamto. Wszdzie ju byo wiadomo, co oznacza wielka una, cho, rzecz jasna, wojsko nie miao pojcia, e ten ogie niechybnie cignie nowe tysice

Alerw... - Liczysz wic, panie - zapyta Linez, gdy przez chwil byli sami, idc w stron nastpnego oddziau - e wyniknie z tego poytek dla nas? - Licz? Jestem prawie pewien oznajmi Ambegen. - Tylko pomyl, wasza godno: tysice, jeli nie dziesitki tysicy rozwcieczonych bestii, ktre zgromadz si tutaj i nie znajd wroga! Wymorduj si nawzajem, jestem o tym przekonany! Nic nie zniszcz, bo nic ju tutaj do zniszczenia nie ma, tak samo jest zreszt na szlaku, ktrym od paru miesicy zoci chodz do jzora. Same zgliszcza, nie ma ju czego aowa. Zwabiamy ich

tym ogniem na pustyni, pozostanie tylko pilnowa, by jakie lune gromady nie rozlay si dalej po kraju. Ale ju niedugo bdziemy mieli tutaj par tysicy onierzy. Mam zamiar poprosi jego godno Lineza - lekko skoni gow; wyranie by w dobrym humorze - o chopw ze wszystkich okolicznych wiosek, z narzdziami do kopania ziemi i do prac ciesielskich. Bd opaceni z wojskowej kasy, take i ty, panie, otrzymasz pokrycie wszelkich strat i wydatkw. Omwimy to pniej dokadnie... Trzeba bdzie przygotowa kwatery w twoich dobrach. Przyjd due tabory, wic myl, e dowdca tych wojsk zdoa dokarmi take i wieniakw...

- Dowdca tych wojsk? - zastanowi si Linez. - Ale, wasza godno, doprawdy nie sdziem, e sta ci na kokieteri... Jutro rano pjd gocy do Toru, a gdy wrc, bdziesz ju tysicznikiem i naczelnym wodzem tej armii! - Licz na to - przyzna Ambegen. Po czym zaraz przerwanego wtku: nawiza do

- Zatoczymy tu obz warowny, zdolny pomieci do ptora tysica piechoty. Dasz mi chopw, ktrzy to zbuduj, wasza godno? Pomylimy, gdzie go umiejscowi, to nie moe by zbyt blisko Trzech Wsi, ale jednoczenie nie

za daleko. A waciwie dlaczego nie tutaj? - rozejrza si nagle dokoa. Rozlege wzniesienie, no i lasek, ktry dostarczy budulca... Sprbujemy jutro wykopa tutaj studni... Jeli bdzie woda, to pozostanie tylko zwabia pod ten obz rozproszone sfory z tego mrowia, ktrym Rawat tak potrzsa... Zobaczymy, jak zoci zdobywaj warowne obozy. Bo jak zdobywaj stanice, to wiem: z rykiem lataj wok palisady... Ju si ciesz na sam myl o tym, e przy znikomych stratach narniemy ich tu wicej, ni we wszystkich wojskowych okrgach narnito ich przez ostatnie p wieku. Srebrni pogreni, zoci wytrzebieni... Podoba mi si to wszystko. Bdzie mi tu

brakowao Terezy, jake jej auj! spospnia nagle, krcc gow. Wyobraaem ju sobie, e ca jazd, ktra tutaj przyjdzie, zebran w jeden plegion, da si pod komend wanie jej! Wyrwabym dla niej nastpny awans, choby si! Potrzebuj dowdcy, ktry umiaby przypilnowa, ebym nie siedzia w tym obozie odcity od wiata i godny. Teraz nie mam nikogo takiego... - Moemy nie zdy z tym wszystkim, wasza godno - zauway Linez, mylc o warownym obozie. Zoci potrzebuj dwch, trzech dni, eby tutaj dotrze. - Nie, panie - spokojnie zaprzeczy

Ambegen. - Owszem, tyle potrzebowali. Ale teraz potrzebuj znacznie wicej... Po takiej odwily, Lezena nawet w grnym biegu jest trudna do przebycia, zoci bd miota si na jej brzegu, i tyle... Syszae kiedy, panie, o pywajcych zotych? Jeszcze w takiej lodowatej wodzie? Ano wanie. - Mylae o tym ju wtedy, wasza godno - rzek Linez z ogromnym uznaniem. - Tam, na polu bitwy. Naprawd, mj podziw dla ciebie stale ronie. - Jak wiat wiatem - skonstatowa Ambegen - rzeki byy liniami obrony i hamoway postpy najedcw. Nic

nowego nie wymyliem, a w Erwie, nad brzegiem Lezeny, siedziaem przez par lat. Zapomniabym o wasnej gowie, ale nie o tej rzece. Chodmy dalej, panie, trzeba jeszcze zajrze do rannych, a potem... Nie spalimy minionej nocy przypomnia - i ju ledwie trzymam si na nogach... Czekaj! W mroku nawoywanie. Jaki komendanta. rozbrzmiewao onierz szuka

- Do mnie, onierzu! - zawoa Linez. - Tutaj! Pojawi si zdyszany legionista. - Zwiadowcy, wasza godno! -

wysapa. - Koty? - oywi si Ambegen. - Tak, panie. Ja ich tutaj... - Gdzie s? - Tam, gdzie wozy z rannymi. - Wanie tam idziemy - rzek Linez Wracaj i powiedz, e maj czeka. - Tak, panie! onierz oddali si biegiem. Ambegen i Linez przez dug chwil spogldali po sobie. Za chwil mieli si

dowiedzie, czego tak naprawd udao im si dokona. Czy odnieli wielkie zwycistwo, czy te tylko stoczyli krzepic dla onierzy potyczk... Wszystkie dalsze plany, wszystkie zamierzenia, cho pozornie oparte na solidnych podstawach, ju za chwil mogy si zawali. Miao o tym przesdzi par sw kociego zwiadowcy. - No to... - No to chodmy. Ruszyli skrajem zagajnika. Dorlot i jeszcze jeden kocur siedzieli na wozie, gdzie spoczywa mocno

poraniony, czarny gwardzista gadba. Jego towarzysz zosta na pobojowisku, przypacajc swj wspaniay wyczyn yciem... Koci dziesitnik rozmawia z podkomendnym. Linez i Ambegen pochwycili par sw, ale bya to rozmowa zbyt zwiza dla czowieka: - ...znowu, ale take? - Werk. - Potem. eby? - Znowu. Tak samo, jak w Ragharze. - Werk. Rozumiem. Dorlot dostrzeg komendanta i

natychmiast zwrci si ku niemu: - Zwiad zakoczony, Straciem poow swoich. nadsetniku.

- Mw, Dorlot - poleci Ambegen. - Jeste gospodarzem pola bitwy, panie. Moesz tam wraca, choby zaraz. Srebrnych nie ma, podoyli ogie i uszli. Kiedy rozpalio si na dobre, zotym co si stao, bo w jednej chwili roznieli tych srebrnych, ktrzy nie uciekli. Teraz zoci masakruj si nawzajem, cae sfory poszy prosto w ten ogie. Rano nie bdzie tam nic, co mogoby si cho czoga o wasnych siach. W gbi jzora wszystkie srebrne zgraje odchodz na pnoc. Wygrae

wojn, komendancie. Ambegen na krtk chwil przymkn oczy. - Bd nowe wojny, dziesitniku obieca. - No to bdziesz je wygrywa, dowdco, a ja bd chodzi na zwiady dla Dorlota temat by ju wyczerpany. Gdzie jest Agatra, komendancie? Nie mog si o ni dopyta. I brakuje mi jednej onierki. - Agatra pi - niewyranie rozbrzmiao w mroku. - Rany niepikne, ale powierzchowne... pi spokojnie, nie bud jej. Ju nie bdzie wrebnych

snw. Kobieta z obwizan twarz ciko opara si o wz. Gdzie, w ciemnoci, rozbrzmia guchy jk rannego. - Oszalaa? - ostro zapyta Ambegen. - Znowu zaczniesz krwawi, masz lee, gdzie ci kazaem! Na wozie! Gupstwo... powiedziaa, przykadajc rk do opatrzonego policzka; wida jednak bolao. - Kto ci, panie, naopowiada, e z powodu dwch marnych strza w plecach pozwol si wozi jak tumok? Te ich strzay nie maj nawet porzdnych grotw... W

tyek nie dostaam i mog siedzie w siodle. Bardziej martwi mnie twarz, taka blizna od brody a do ucha bardzo rzadko poprawia urod... - Tereza! - ostrzeg Ambegen. Linez zacz si mia. - Masz swoj konnego plegionu, powiedzia. - Nawet sucha, jak to ci Przecie ona za prowadzi szare! nadsetniczk dla wasza godno nie chciao mi si brakuje oficera... tydzie bdzie

- Nadsetniczka i konny plegion... wymamrotaa Tereza, cigle z rk przy twarzy. - Na Szer, ale to brzmi!

- Widz ci, Kamala - powiedzia Dorlot i Ambegen przekona si nagle, e koty maj poczucie humoru. - Co to, przesza do jazdy? - Przeszam - powiedziaa z karku Terezy, spod jej wosw. - Umiem ju siedzie na koniu tak, eby nie przeszkadza! A setniczka powiedziaa, e kae zrobi dla mnie tak sakw ze skry, eby j przyczepi przy siodle! Ambegen sucha z rosncym niedowierzaniem. Wreszcie opar si o wz tak jak Tereza. Ogarno go wielkie znuenie, ale razem z tym znueniem spyna jaka ulga. Odeszo ogromne napicie, w ktrym y od kilku dni. Stojc przy wozie, pord tych

oficerw, ktrzy byli jego zbrojnymi ramionami, i tych zwiadowcw, ktrzy potrafili zastpi mu oczy, odkry, e si pomyli... Bo nie byo prawd, i tylko on jeden, samotny, trwa u boku swojej pani Arilory. Z tymi tutaj, onierzami, mg sprosta kademu wyzwaniu. I ta myl przynosia wielki, wielki spokj. Dojrza samotny cie w mroku i powiedzia gono: - Setnik Rawat! Nagle wszyscy zamilkli. Oficer zbliy si wolno i stan przed Ambegenem. Komendant milcza przez dug chwil.

- Chc obszerny raport, na pimie powiedzia wreszcie sucho, nieprzyjanie. - Wszystko, co wiemy o Srebrnych i Zotych Plemionach. Przemylane! podkreli. Przypuszczenia maj by oddzielone od faktw. Trzeba to przesa do Toru. Ponadto jaki sownik, najprostsze sowa... Sowo pokj te tam moe by. Przyda si... po wojnie. Rawat wolno unis spojrzenie. - Nawet nie spytae o swojego ucznika, o Astata, czy w ogle do mnie doszed - z gorycz powiedzia Ambegen. - Twj towarzysz, przyjaciel i onierz.

- Wiem, e zgin - pada gucha odpowied. - Znaleli jego relfs... to znaczy tarcz. Nadsetnik troch zagodnia. - Ten raport to sprawa na pniej... Nie wiem, czy Erwa jeszcze stoi. Mocno wtpi. Ale z drugiej strony, zoci gnali tutaj jak wciekli, a srebrni mieli wiksze kopoty, ni jaka opuszczona stanica... Moe jest szansa ocalenia tej placwki. Moe nie jest zniszczona do koca... - oderwa plecy od wozu. - To twoja stanica, Rawat, jeste jej komendantem. Rano wemiesz dwa kliny jazdy, pognasz do Erwy, jeli bdzie trzeba, to przebijesz si nawet, i utrzymasz j, albo to, co z niej zostao, o

ile to nie s same zgliszcza. Bdzie mi potrzebny silny punkt obserwacyjny nad Lezen. Rawat milcza. Chcia powiedzie tak, panie - i nie mg. Nie wierzy, by onierze chcieli i pod jego dowdztwem. Pod komend oficera, ktry ju raz ich porzuci. - Bdzie potrzebny zwiadowca - rzek Dorlot. Na ssiednim wozie kto si poruszy. - Ja tylko... troch w nog... - rzek jaki czowiek, seplenic. - Ale stary dziesitnik, nawet jak kulawy, to si przyda! Jak tylko setniczka pozwoli...

- Dobrze, Rest - powiedziaa Tereza, nie odwracajc gowy. - Tak, panie - rzek Rawat ochryple, patrzc na Ambegena. Odwrci si nagle, i prawie biegiem ruszy przed siebie, eby w blasku ksiyca nie dojrzeli grubej zy, pyncej mu po twarzy. By setnikiem Legii Armektaskiej.

You might also like