You are on page 1of 27

1

Edwin Bendyk

Przyszłość pracy
Polska, Czechy, Słowacja
Spis treści:
0. Wprowadzenie
1. Globalizacja
1.1 Koniec pracy
1.2 Pracy nie brakuje!
1.3 Wzrost bezzatrudnieniowy
1.4 Ucieczka pracy – outsourcing i offshoring
1.5 Wnioski – narodziny gospodarki niematerialnej
1.6 Europejskie odpowiedzi
1.7 Płaski świat?
2. Polska, Czechy, Słowacja
2.1 Portret zbiorowy – inwestycje bezpośrednie
2.2 Offshoring
2.3 Polska, Czech, Słowacja – widmo wzrostu bezzatrudnieniowego
2.4 Polska, Czechy, Słowacja – portret statystyczny
2.5 Krajowe Programy Reform
2.6 Ocena KPR
3. Przyszłość pracy – Polska, Czechy, Słowacja
4. Wnioski dla Polski, Czech i Słowacji
5. Podsumowanie

O autorze:
Edwin Bendyk, publicysta tygodnika „Polityka”, eseista, autor książek „Zatruta studnia.
Rzecz o władzy i wolności”, „Antymatrix. Człowiek w labiryncie sieci”, publikuje w
„Krytyce Politycznej”, „Pryzeglądzie Politycznym”, „Res Publice Nowej”. Zajmuje się
analizą procesów globalizacji, wpływu rozwoju nauki i techniki na życie społeczne,
gospodarcze, polityczne i kulturalne. Zajmuje się także analizą rozwoju mediów i
komunikacji społecznej. Wykłada w Collegium Civitas, Szkole Wyższej Psychologii
Społecznej oraz w Centrum Nauk Społecznych PAN.

0. Uwagi wstępne
Czytelnik tego raportu zwróci zapewne uwagę, że autor poświęca w nim stosunkowo
niewiele uwagi problemom czysto ekonomicznym. Relacjom między polityką
makoreokonomczną a zatrudnieniem poświęcono jednak już wiele opracowań (bibliografia w
dalszej części tekstu), w ograniczonej więc objętości raportu wielokrotnie formułowanych
argumentów nie warto powtarzać. Zapewne rację mają ekonomiści, którzy jak prof. Tadeusz
Kowalik i prof. Mieczysław Kabaj twierdzą, że nie sposób radykalnie poprawić sytuacji na
rynku pracy bez aktywnej prozatrudnieniowej polityki makrokeonomicznej, stymulującej nie
tylko wzrost gospodarczy, ale i popyt. Dobra polityka makoreokonomiczna to warunek
konieczny, ale niewystarczający, by zapewnić długotrwały rozwój o właściwej strukturze, tj.
taki, który optymalnie mobilizowałby zasoby, jak ten w tej chwili najważniejszy – dużą liczbę
ludzi z wyższym wykształceniem, wśród których bezrobocie rośnie najszybciej.
2

Najważneisjza teza raportu mówi, że problemem Polski jest nie tyle bezrobocie, ile
niedostateczne zatrudnienie w sytuacji wielkiej, globalnej zmiany paradygmatu społeczno-
gospodarczego w kierunku społeczeństwa sieciowo-informacyjnego. W wyniku tej zmiany
coraz większego znaczenia rozwojowego nabierają inne, niż czysto ekonomiczne czynniki.

1. Wprowadzenie

Polska, Czechy, Słowacja – najbliżsi sąsiedzi pod względem geograficznym i językowym, a


jednak tak od siebie odlegli. Z jednej strony społeczeństwo czeskie, zaliczane do najbardziej
w Europie zsekularyzowanych, z drugiej Polacy przyznający się masowo do swego
katolicyzmu. Podobnie jeśli chodzi o modernizację. Czesi byli w pełni rozwiniętym
społeczeństwem przemysłowym jeszcze przed II wojną światową, Polacy nigdy modernizacji
przemysłowej nie dokończyli, realizowali ją ponadto w przeważającej mierze (podobnie jak
Słowacy) w warunkach centralnie planowanej gospodarki socjalistycznej. Pozostałością tego
niepełnego procesu jest w Polsce nadmiernie rozwinięty i archaiczny sektor rolniczy oraz
znaczący udział ludności wiejskiej w strukturze społecznej kraju. W oparciu o tak różnorodne
procesy modernizacyjne, różne doświadczenia religijności, różne historie polityczne w
krajach tych ukształtowały się różne kultury. Jaki wpływ mają one na etykę pracy, jak
wpływają sposób rozwiązywania problemów rozwoju i zatrudnienia przez społeczeństwa tych
krajów?
Najbardziej chyba nas zbliża zła jakość sceny politycznej, opanowywanej wszędzie przez
polityków populistycznych, z chronicznym problemem uzyskania stabilnego parlamentarnego
poparcia dla rządów. Mimo to, Czechy coraz bardziej zbliżają się do unijnej średniej, jeśli
oceniać przez pryzmat parametrów gospodarczych. Dochód narodowy przekroczył unijną
średnią, gospodarka czeska jest stosunkowo nowoczesna, mierząc zarówno wielkością
eksportu produktów zaawansowanych technologii, jak i nakładami na badania i rozwój. Stąd
też Czechy określane są jako kraj doganiający pod względem potencjału innowacyjności.
Polska i Słowacja sprawiają Unii Europejskiej największe kłopoty: mają największe
bezrobocie o najgorszej przy tym strukturze (z dużym udziałem ludzi młodych, starszych oraz
trwale bezrobotnych) i najniższy wskaźnik zatrudnienia (53 proc. dla Polski, 57 proc. dla
Słowacji). Jeśli chodzi o innowacyjność, uznano, że Polska i Słowacja tracą grunt,
potrzebując 50 lat na wyrównanie do poziomu unijnej średniej. Jednocześnie Polska
wyróżnia się charakterystyką demograficzną. Duży potencjał demograficzny zapoczątkowany
zwiększoną liczbą urodzeń w latach 80. w połączeniu z aspiracjami edukacyjnymi
spowodował, że swoistą „nadprodukcję” osób z wyższym wykształceniem. Ten niezłej
jakości kapitał intelektualny nie ma szansy na wykoryzstanie w najbliższym czasie, w roku
2010 nawet ponad 1,5 mln absolwentów szkół wyższych może nie mieć pracy.
Problem pracy i gospodarki, która byłaby w stanie tworzyć nowe zatrudnienie jest
niewątpliwie najbardziej palącym problemem dla Polaków, Słowaków i Czechów (choć ci
radzą sobie z bezrobociem najlepiej). Ale, jak ten raport spróbuje pokazać, kwestia pracy to
problem nie tylko ekonomiczny, jego rozwiązanie zależy od wielu czynników o mniej
wymiernym charakterze.

2. Globalizacja
Rozważania nad przyszłością pracy rozpocząć należy od krótkiej wycieczki historycznej, do
roku 1993. To moment w dziejach szczególny z wielu względów. Powód dla tego
opracowania najważniejszy, 1 stycznia 1993 r. w miejsce Czechosłowacji powstają dwa nowe
suwerenne państwa, Republika Czeska i Słowacja. Pokojowy podział Czechosłowacji
3

odbywał się w szczególnym kontekście globalnym. Świat pogrążony był jeszcze w recesji
wywołanej m.in. rozpadem Związku Radzieckiego i upadkiem systemu komunistycznego,
wojną w Zatoce Perskiej oraz ochłodzeniem relacji z Chinami po masakrze na Placu
Tiananmen.
Gospodarka światowa rozwijała się w średnim rocznym tempie 1,2 proc., a inflacja wynosiła
35 proc. Bezrobocie w krajach OECD osiągnęło 7,8 proc., a 1,2 mld ludzi na świecie (22
proc.) musiało żyć za poniżej 1 dolara dziennie.1 Finlandia, dzisiejsza ikona zglobalizowanej
gospodarki pogrążona była w zapaści, gdy Związek Radziecki, główny rynek zbytu na fińskie
produkty i usługi przestał istnieć. W krótkim czasie w kraju liczącym 5,5 mln mieszkańców
wyparowało 480 tys. miejsc pracy netto, bezrobocie przekroczyło 18 proc2. W Polsce i na
Słowacji, na skutek procesów recesyjnych i transformacyjnych bezrobocie osiągnęło pułapy
odpowiednio 13,9 proc. i 13,1. Jedynie Czechy wydawały się odporne na przemiany,
przynajmniej patrząc na sytuację na rynku pracy (bezrobocie 4,1 proc.).3
Czy ówczesna kondycja gospodarcza była jedynie efektem przechodzenia przez gorszą część
cyklu ekonomicznego? Czy też ujawniały się w niej poważniejsze problemy strukturalne,
sygnalizujące zmianę paradygmatu gospodarczego w ogóle? Dla wielu analityków kryzys
początku lat 90. był pierwszym kryzysem globalizacji, procesu jaki rozpoczął się w latach 80.
I był też pierwszym poważnym kryzysem nowej postindustrialnej gospodarki, w której
głównym czynnikiem kreowania wartości ekonomicznej stały się praca niematerialna, a
głównym czynnikiem wzrostu wydajności pracy inwestycje w infrastrukturę
teleinformatyczną i kapitał ludzki. Tyle, że w 1993 r. jeszcze nie były znane skutki tej
wielkiej restrukturyzacji.

a. Koniec pracy

Andre Gorz, francuski filozof i socjolog w przesunięciu się gospodarki w kierunku pracy
niematerialnej widział zagrożenie dalszą racjonalizacją stosunków społecznych. Polegać by
ona miała na utowarowieniu usług i dyspozycji, jakie wcześniej realizowane były w sferze
prywatnej (opieka nad dziećmi, praca domowa, relacje społeczne podtrzymujące więzi
lokalne, praca społeczna) lub przynajmniej poza sferą rynku. Dematerializacja pracy
powoduje bowiem usunięcie granicy między czynnościami, które składają się na
wykonywanie pracy a inne czynności, usuwa też czasoprzestrzenny podział na pracę i życie
prywatne. Transformacji tej towarzyszyła neoliberalna ideologia będąca współczesną wersją
darwinizmu społecznego, promująca bezwzględną konkurencję między jednostkami jako
wyraz uznania dla wartości merytokratycznych. Ponadto wzrost efektywności pracy ma
spowodować, że ilość dóbr potrzebną do funkcjonowania społeczeństwa będzie w stanie
wytwarzać coraz mniejsza liczba zatrudnionych. Gorz przewidywał w 1988 r., że w ciągu
dziesięciu lat struktura zatrudnienia zmieni się radykalnie i że w kraju takim, jak Francja tylko
25 proc. będzie miało stałe, dobre zatrudnienie. Kolejne 25 proc. pracować będzie w
przedsiębiorstwach peryferyjnych, obsługujących rdzeń gospodarki. Dla pozostałych 50 proc.
zostanie praca okazjonalna lub bezrobocie4.
Podobny pesymizm wyrażał inny Francuz, Jean Gimpel5, zwracając uwagę w 1992 r., że
przeżywany kryzys oznaczał fiasko technologicznej utopii. Gimpel koncentrował się na
analizie przypadku kalifornijskiej Krzemowej Doliny, w której po prosperity lat 80.

1
Bill Emmott, A long goodbye, The Economist, 01 kwietnia 2006.
2
Mieczysław Kabaj, Strategie i programy przeciwdziałania bezrobociu w Unii Europejskiej i w Polsce, W-wa
2004.
3
M. Kabaj, ibidem.
4
Andre Gorz, Metamorphoses du travail, Paris 1988 r.
5
Jean Gimpel, U kresu przyszłości. Technologia i schyłek Zachodu, przekł. Bogusław Panek, Wrocław 1999 r.
4

wywołanej rewolucją komputerów osobistych, nastąpiło załamanie. Obietnice pokładane w


technologii nie spełniły się, zarzuca pisarz, a cały ten pęd do informatyzacji był wyrazem
utopijnej wiary w naukę i technikę. Tymczasem, by powtórzyć stwierdzenie ekonomisty
Roberta Solowa, komputery widać wszędzie, tylko nie w statystykach produktywności.
Narzekali nie tylko Francuzi. Amerykanin Jeremy Rifkin ogłosił w 1995 r. koniec
pracy.6Analiza konsekwencji postępu technicznego, zwłaszcza przemian wywołanych
informatyzacją i automatyzacją prowadziła Rifkina do konkluzji, że w szybkim czasie światu
wystarczy tylko garstka pracowników, by zaspokoić wszystkie potrzeby produkcyjne, jak
również by sprostać popytowi na usługi, etc. Rifkin niestrudzenie przytoczył setki danych
statystycznych, a jako koronny argument przypominał historię amerykańskiego rolnictwa.
Główna niegdyś gałąź amerykańskiej gospodarki, na skutek wzrostu wydajności będącej z
kolei skutkiem postępu technicznego, obsługiwana jest dziś przez garstkę pracowników (ok. 2
proc. pracujących w USA), a i tak produkują więcej, niż można skonsumować. Taki sam los
czeka przemysł i usługi, groził Rifkin. To wszystko wieszczył jeszcze przed eksplozją
internetu i takich zjawisk, jak outsourcing i offshoring.
By dopełnić ten ponury obraz, wspomnieć należy wizję świata 20:80 Niemców Hansa-Petera
Martina i Haralda Schumanna7. Idąc podobnym tropem, jak autorzy poprzednich analiz,
Martin i Schumann zapowiadali nieuchronne nadejście świata, w którym potrzeby całej
ludzkości będzie w stanie zaspokoić zaledwie 20 proc. ludzi zawodowo czynnych. Stanie się
tak ze względu na mariaż postępu technicznego z ideologią wolnego rynku. Rynkowa logika
wymusza ciągły wzrost wydajności i zmniejszanie kosztów. W warunkach globalizacji
oznacza to również likwidację droższych miejsc pracy i przenoszenie przedsiębiorstw,
zwłaszcza fabryk do miejsc o niższych kosztach pracy (jak również niższych kosztach
zewnętrznych, wynikających choćby ze słabszych norm ochrony środowiska).
Cechą charakterystyczną wszystkich tych opracowań, pochodzących z różnych przecież
obszarów gospodarczych i kulturowych, jest postawa „naiwnego kryptomarksizmu”. Wszyscy
ci autorzy zgodnie budowali prostą konkluzję, że automatyzacja i komputeryzacja muszą
doprowadzić do sytuacji, gdy większość ludzi nie będzie miała co robić. Tym samym dają
wyraz wierze, że jedynym istotnym źródłem wartości ekonomicznej jest praca materialna.
Praca niematerialna to w rzeczywistości iluzja, bez której możemy się obyć. Reasumując,
przytaczani autorzy formułują tezę, że globalizacja plus technologiczna modernizacja
doprowadzą do głębokich przemian na rynkach pracy, zwłaszcza w krajach rozwiniętych,
przyczyniając się do wzrostu bezrobocia.

1.2 Pracy nie brakuje!


Bezzasadność uproszczonego wnioskowania prowadzącego do konkluzji o końcu pracy
wykazał Manuel Castells8. Analizując dziesiątki opracowań poświęconych przemianom rynku
pracy w latach 80. i w pierwszej połowie lat 90. oraz opierając się na badaniach własnych
Castells dostrzegł pozytywną korelację między zaawansowaniem technologicznym a
zatrudnieniem. Większość gospodarek inwestujących w technologie, zwłaszcza w technologie
teleinformatyczne charakteryzuje się również pełniejszym zatrudnieniem od gospodarek
zacofanych lub wschodzących. Niewątpliwie natomiast zmienia się struktura rynku pracy. W
krajach rozwiniętych zmniejsza się liczba robotniczych miejsc pracy, rośnie natomiast
zatrudnienie w usługach, zarówno prostych, jak i zaawansowanych, opartych na
przetwarzaniu wiedzy i symboli.

6
Jeremy Rifkin, Koniec pracy. Schyłek siły roboczej na świecie i początek nowej ery postrynkowej, przekł. Ewa
Kania, Wrocław 2001 r.
7
Hans-Peter Martin, Harald Schumann, Pułapka globalizacji. Atak na demokrację i dobrobyt, przekł. Marek
Zybura, Wrocław 1999 r.
8
Manuel Castells, The Rise of The Network Society, Malden 1996 r.
5

W późniejszych badaniach Castells i Aoyama9 podtrzymują stwierdzenia z połowy lat 90. Po


pierwsze, następuje transformacja gospodarek rozwiniętych z paradygmatu industrialnego do
informacyjnego, a miejsce fabryki zajmuje przedsiębiorstwo sieciowe i usieciowione
(network and networked). Powoduje to zmianę struktury zatrudnienia, pojawia się nowa
dominująca klasa „knowledge workers”. Równolegle do eksportu robotniczych miejsc pracy
do krajów rozwijających powstają nowe miejsca pracy w usługach. Nie znajduje jednak
potwierdzenia obawa, że efektem tej substytucji będzie zamiana dobrych miejsc pracy na
miejsca słabe (junk jobs), jak prognozowali publicyści i krytycy przemian. Generalnie w
krajach OECD liczba miejsc pracy w usługach wysokopłatnych rosła szybciej, niż w usługach
prostych, niskopłatnych. Ponadto największą pozytywną dynamikę zatrudnienia można było
zaobserwować w krajach o największych inwestycjach w teleinformatykę, ze Stanami
Zjednoczonymi na czele. I ostatnie stwierdzenie, mimo automatyzacji globalna liczba miejsc
pracy w przemyśle wzrosła, a nie zmalała.
Różnice w dynamice rozwojowej między Stanami Zjednoczonymi a Unią Europejską (w tym
większe w UE bezrobocie, niż w USA) znalazło wyjaśnienie. Szczyt UE w Lizbonie w marcu
2000 r. przyjął tzw. Strategię Lizbońską, czyli program reform mających doprowadzić do
uczynienia z UE w ciągu dziesięciu lat najbardziej konkurencyjnej przestrzeni gospodarczej i
społecznej. Kluczem do sukcesu miała być przyspieszona modernizacja, polegająca na
zwiększeniu inwestycji w badania i rozwój, rozwój kapitału ludzkiego, szybki rozwój
infrastruktury teleinformatycznej oraz stworzenie warunków sprzyjających przedsiębiorczości
i konkurencyjności.

1.3 Wzrost bezzatrudnieniowy


Ambitne plany załamały się wraz z załamaniem giełdowym w marcu 2000 r. i upadkiem tzw.
Nowej Gospodarki. Impuls recesyjny został wzmocniony rok później zamachem 11 września
2001 r., choć w sensie statystycznym, USA powróciły na ścieżkę rozwoju już w listopadzie
2001 r. Tyle tylko, że jak stwierdza raport „The State of Working America 2004/2005”10,
wzrostowi gospodarczemu nie towarzyszył wzrost zatrudnienia. Ameryka doświadczyła
najdłuższego od Wielkiego Kryzysu, trwającego ponad dwa lata okresu „jobless recovery”.
Ponadto, wbrew wcześniejszym optymistycznym spostrzeżeniom Castellsa, tym razem
rozwój związany był z przemianami na rynku pracy prowadzącymi do ubytku
wysokopłatnych miejsc pracy. Średnia roczna płaca w sektorach rosnących w okresie powrotu
z recesji wynosiła 30.368 USD, w porównaniu do 51.270 USD w sektorach zwijających się
(42,7 proc. mniej).
Redystrybucji dochodu za pośrednictwem zmiany struktury płacowej wśród zatrudnionych
towarzyszyła wspomagająca najlepiej uposażonych dystrybucja dochodów na skutek reformy
podatkowej Georga W. Busha. Gospodarstwa zajmujące najwyższy pod względem dochodów
1 proc. społeczeństwa zyskały na reformie 67 tys. USD, rodziny ze środka statystyki
„zarobiły” 600 USD, dla najuboższych 20 proc. oszczędność wyniosła 61 USD. W efekcie
reforma doprowadziła do transferu transferu dochodów od 99 proc. amerykańskiego
społeczeństwa do najbogatszego jednego procenta.
Procesy te zbiegają się z jeszcze jednym ważnym spostrzeżeniem. W okresie od 1973 r.
wzrost dochodów pracujących gospodarstw domowych był trzykrotnie niższy od wzrostu
efektywności pracy, co także niekorzystnie wpłynęło na redystrybucję i rozwarstwienie
społeczne w USA w ostatnich trzydziestu latach. Sytuację w najdynamiczniej rozwijającym
się sektorze „taniej pracy” (sieci supermarketów, usługi proste) przedstawiła Barbara

9
Yuko Aoyama, Manuel Castells, An empirical assessment of the informational society: employment and
occupational structures of G-7 countries, 1920-2000, International Labour Review, 2002 r.
10
L. Mishel, J. Bernstein, S. Allegretto, The State of Working America 2004/2005, Ithaca 2005
6

Ehrenreich11 wskazując, że znaczna część pracowników tego sektora posiadających rodziny,


musi korzystać z pomocy społecznej. Ale nie tylko pomoc społeczna, lecz również Earned
Income Tax Credit (zwany inaczej podatkiem negatywnym)12 polega na de facto
subwencjonowaniu fenomenu pełnego zatrudnienia przez państwo, poprzez dopłatę do pensji
nie wystarczających na utrzymanie rodzin.

1.4. Ucieczka pracy – outsourcing i offshoring


Pod koniec drugiego roku bezzatrudnieniowego wzrostu w USA w prasie i opiniach
politycznych zaczęły się pojawiać wyjaśnienia tego fenomenu, szukające winy w coraz
popularniejszym zjawiskach offshoringu i outsourcingu. Polegają one na eksporcie miejsc
pracy przez przenoszenie fabryk do lokalizacji o niższych kosztach. Po roku 2000 emigrować
zaczęły już nie tylko fabryki, ale i posady „white collar” – usługi księgowe, programistyczne,
serwisowe w obszarze informatyki, za granicę zaczęto przenosić centra telemarketingu
obsługujące firmy, a nawet ośrodki badawczo rozwojowe.
To proste i pozornie bardzo logiczne wyjaśnienie (znajdujące naśladowców w Europie)13, nie
ma jednak zdaniem licznych analiz, ekonomicznego uzasadnienia. Brooking Institution14 w
opracowaniu z 2004 r. wyjaśnia, że bezzatrudnieniowy wzrost w latach 2001-2003 był
skutkiem bezprecedensowego wzrostu efektywności pracy, sięgającego 4,1 proc. rocznie w
nierolniczej części gospodarki (w latach 1995-2000 wydajność pracy rosła w tempie 2,6
proc.). Zdaniem Schultze, gdyby wzrostowi gospodarczemu towarzyszył wzrost efektywności
na niższym poziomie końca lat 90., gospodarka szybko stworzyłaby 2 mln dodatkowych
miejsc pracy.
Offshoring z jednej strony przyczynia się do likwidacji części miejsc pracy, ale jednocześnie,
poprzez obniżenie kosztów działalności amerykańskich firm zwiększa ich konkurencyjność,
co przyczynia się do wzrostu eksportu w sektorach o wysokiej wartości dodanej. Ten wzrost
wolumenu sprzedanej produkcji i usług z naddatkiem przyczynia się do ożywienia
gospodarczego i tworzenia innych, bardziej wartościowych miejsc pracy. Potwierdza to
spostrzeżenie w odniesieniu do sektora informatycznego raport Information Technology
Association of America15. Wynika z niego, że tylko w 2005 r. powstało w Stanach
Zjednoczonych na skutek importu usług informatycznych 257 tys. nowych miejsc pracy netto
w teleinformatyce w Stanach Zjednoczonych. Skutkiem offshoringu informatycznego był
wzrost amerykańskiego PKB o dodatkowe 68,7 mld USD. Do roku 2010 wzrost ten ma
osiągnąć 147,4 mld USD. Na skutek importu usług wzrosnąć ma zatrudnienie głównie w
następujących sektorach amerykańskiej gospodarki: doradztwo biznesowe i prywatne,
transport, usługi edukacyjne i zdrowotne, handel detaliczny i hurtowy, usługi komunalne,
usługi finansowe, budownictwo i... produkcja przemysłowa.
Przed antyoutsourcingową histerią ostrzega także prestiżowy magazyn „The Foreign
Affairs”16, przytaczając długą listę populistycznych działań podejmowanych przez
publicystów i polityków w „obronie amerykańskich miejsc pracy”. Oparte na złej ekonomii,
zdaniem Dreznera, zamiast gospodarce pomagać, tylko ją psują. Najpełniejszą jednak analizę
problemu importu usług przedstawił McKinsey and Company17. Wynika z niego, że w ośmiu
11
Barbara Ehrenreich, Nickel and Dimed, Owl Books, 2002
12
J. Morley, T. Ward, A. Watt, Travail et emploi en Europe, Paris 2005
13
Ch. Boehringer, D. Deckstein, D. Hawranek, H. Hielscher, A. Mahler, C. Pieper, M. Sauga, The German Job
Roulette, w Spiegel Special, 7/2005
14
Charles L. Schultze, Offshoring, Import Competiotion and Jobless recovery, Brooking Institution Policy Brief
no. 136, August 2004.
15
The Comprehensive Impact Of Offshore Software And IT Services Outsourcing On The
U.S. Economy, ITAA I Global Insight, October 2005
16
Daniel W. Drezner, The Outsourcing Bogeyman, Foreign Affairs, May/June 2004.
17
The Emerging Global Labour Market, McKinsey and Company, June 2005.
7

głównych sektorach usług teoretycznie podatnych na ewentualne realokacje jest globalnie18


mln miejsc pracy. Teoretycznie, bo wiele z nich obsługuje przecień kraje o niskich kosztach
pracy. W efekcie w 2003, tanie rynki pracy „zabrały” 565 tys. stanowisk usługowych rynkom
bardziej rozwiniętym, co stanowiło 0,6 proc. zatrudnienia w krajach rozwiniętych.
Największy udział offshoringu odnotowano w usługach informatycznych i oprogramowaniu,
7 proc. Globalnie, pracę w usługach na odległość świadczyło w 2003 r. 1,5 mln osób, 0,5
proc. zatrudnionych na świecie w usługach. Prognoza na 2008 r. przewiduje, że ta ostatnia
wartość wzrośnie do 4,1 mln. Ta prognoza jest ważna dla dalszych rozważań, gdyż Polska,
Czechy i Słowacja są potencjalnymi odbiorcami netto popytu na offshoring.

1.5. Wnioski – narodziny gospodarki niematerialnej


Analiza przyczyn bezzatrudnieniowego wzrostu i wpływu importu usług oraz realokacji
miejsc pracy na rynek pracy w USA ma znaczenie dla zrozumienia podobnych procesów w
krajach „starej” Unii Europejskiej, jak i w analizowanej w tym raporcie trójce: Polsce,
Słowacji i Czechach. Oto więc kilka wniosków, podsumowujących dotychczasowe analizy:
a) Wieloletnie, najwyższe na świecie inwestycje w technologie teleinformatyczne w
Stanach Zjednoczonych połączone z głęboką restrukturyzacją doprowadziły w końcu
w drugiej połowie lat 90. do znaczącego wzrostu efektywności gospodarki, który
jeszcze bardziej przyspieszył po roku 2001. Efektem tej bezprecedensowej poprawy
efektywności, nastąpił długotrwały okres wzrostu bezzatrudnieniowego.
b) Od roku 2004 gospodarka amerykańska tworzy nowe miejsca pracy, widać jednak
zjawisko rozwarstwienia dochodów. Na skutek importu usług oraz realokacji
produkcji ubywa miejsc pracy w średniopłatnych sektorach produkcji przemysłowej i
usług obsługi biznesu. W ich miejsce powstają wysokopłatne miejsca pracy w
usługach zaawansowanych (spektakularny przykład, to ubytek miejsc pracy dla
zwykłych programistów – strata 70 tys. stanowisk pracy w okresie 1999-2003,
zastąpiona jednak pojawieniem się 115 tys. lepiej płatnych miejsc pracy dla
inżynierów oprogramowania)18 oraz niskopłatne, nie wymagające kwalifikacji miejsca
w usługach prostych i handlu (tzw. efekt Wal Martu). O ile więc statystyki
zatrudnienia w USA wyglądają całkiem imponująco, to bliższa ich analiza pokazuje,
że największym przegranym restrukturyzacji gospodarki są ci pracownicy, których
kwalifikacje podlegają największej konkurencji ze strony globalnej podaży pracy:
robotnicy oraz wykwalifikowani profesjonaliści sektorów usługowych związanych z
przetwarzaniem symboli, których łatwo zastąpić poprzez offshoring.
c) Trzonem tej nowej, opartej na paradygmacie informacjonalizmu gospodarki, a więc
przetwarzaniu wiedzy i symboli gospodarki są tzw. twórcze sektory gospodarki
(badania i rozwój, przemysły kultury, szkolnictwo, reklama, doracztwo biznesowe i
presonalne, etc.). Oto struktura zatrudnienia w tej nowej, twórczej gospodarce19:

18
D. W. Drezner, ibidem.
19
Richard Florida, Revenge of the Squelchers, May 2004, www.creativeclass.org
8

d) O ile statystyczne analizy Floridy nie budzą zastrzeżeń, skłaniają do istotnych pytań:
a. Czy paradygmat twórczej gospodarki jest wzorcem do naśladowania przez
inne, mniej rozwinięte gospodarki niż amerykańska?
b. Czy skuteczna realizacja tego paradygmatu oznacza konieczność naśladowania
amerykańskiego modelu rynku pracy?
c. Czy można zbudować alternatywne kompleksowe polityki rozwojowe, których
celem jest zapewnienie trwałego, pełnego zatrudnienia?

1.6. Europejskie odpowiedzi

a) Model amerykański jest unikatowy, a jego niezwykła skuteczność polega na


specyficznej kulturze przedsiębiorczości i podejmowania ryzyka nieobecnej nigdzie
indziej na świecie. Kulturę tę wspiera olbrzymi rynek wewnętrzny, najwyższej jakości
instytucje badawcze, obfitość kapitału skłonnego do ryzyka.20
b) Nie ulega natomiast wątpliwości, że gwarancją rozwoju gospodarczego
skorelowanego z wysokim zatrudnieniem jest gospodarka o strukturze, w której
dominującą pozycję zajmują sektory twórcze (innowacyjne). Sukcesy Finlandii i
Szwecji w walce z bezrobociem w pierwszej połowie lat 90., niskie bezrobocie w
Danii, Holandii, Wielkiej Brytanii, Irlandii pokazują, że nie istnieje jeden model
polityki zapewniającej rozwój i tworzenie miejsc pracy21. Wspólnym mianownikiem
jest innowacyjność. Innowacyjność jest jednak wynikiem skomplikowanych procesów
oddziaływania na siebie lokalnej kultury, instytucji rynku i państwa, nakładów na
badania i rozwój. Innowacyjność może doskonale rozwijać się w krajach o kulturze
„anglosaskiej”, promującej samodzielne podejmowanie ryzyka (jak w Stanach
Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii), ale również w krajach o rozbudowanej polityce
socjalnej państwa. W Szwecji i Finlandii to właśnie państwo pełni funkcję bufora
przejmującego część ryzyka związanego z rozwojem nowych technologii.22
c) Unia Europejska, począwszy od szczytu w Lizbonie w 2000 r. właściwie identyfikuje
czynniki sprzyjające rozwojowi i zatrudnieniu, zalecając implementację złożonych
polityk społecznych i gospodarczych krajom członkowskim (tzw. strategia lizbońska).
20
Manuel Castells, Martin Ince, Conversations With Manuel Castells, Cambridge 2003
21
M. Kabaj, ibidem.
22
Manuel Castells, Martin Ince, ibidem.
9

Początek realizacji Strategii przypadł na pierwsze lata recesji, kiedy ze względów


politycznych rządy największych gospodarek, niemieckiej i francuskiej skupiły się na
ratowaniu finansów publicznych, odkładając dalej idące reformy. W 2003 r. widać
było, że cele Strategii w skali unijnej nie zostaną osiągnięte, co wyraża Raport Grupy
Roboczej kierowanej przez Wima Koka23. Niemniej jednak raport podtrzymuje, że
tylko modernizacja gospodarki w kierunku innowacyjności, wzrost nakładów na
badania i rozwój, inwestycje w infrastrukturę teleinformatyczną, tworzenie
społeczeństwa informacyjnego i reformy strukturalne mogą przynieść poprawę. W
końcu w marcu 2005 roku podczas szczytu unijnego w Brukseli cele Strategii zostały
zmodyfikowane (urealnione), nie zmieniono jednak głównych osi reform.
Doświadczenie niektórych krajów (wspomnianych wyżej) pokazuje jednak, że
również w modelu europejskim państwa socjalnego można osiągnąć zaawansowanie
technologiczne gospodarki i wysokie zatrudnienie, a traktowanie Unii Europejskiej
jako jednolitego organizmu gospodarczego jest mylące.

1.7. Płaski świat?


Zwolennicy globalizacji polegającej na znoszeniu barier dla światowego handlu za
najważniejszy argument przytaczają liczby. W ciągu 13 lat, jakie upłynęły od 1993 r.,
rozpoczynającego przyspieszoną integrację światowej gospodarki, rozwijała się ona w
średnim rocznym tempie 3,0 proc. (lub 3,9 proc., jeśli liczyć wg. parytetu siły nabywczej
PPP), co oznacza że świat w tym okresie wzbogacił się o 45 proc. (65 proc. wg PPP). Inflacja
na koniec 2005 r. spadła do 3,7 proc., a liczba osób muszących przeżyć za 1 USD dziennie
zmalała do 17,8 proc. (a jeśli tendencje te utrzymają się, to odsetek ten zmaleje w 2015 r. do 9
proc.)24.
Ten wyrażający się w cyfrach postęp ma dowodzić, że na skutek globalizacji ekonomicznej
wspomaganej rozwojem nowoczesnych technnologii telekomunikacyjnych i transportowych
oraz dematerializacją gospodarki, świat „stał się płaski”25. Płaski, czyli taki, w którym
wszyscy mieszkańcy Ziemi, niezależnie od miejsca mieszkania mają teoretycznie
przynajmniej szanse uczestnictwa w globalnej gospodarce. Wystarczy dostęp do Internetu,
wiedza, odwaga przedsiębiorcy, by świadczyć usługi (jak czynią to informatycy z Bangalore i
z Warszawy) na cały świat, lub uczestniczyć w superzaawansowanych badaniach
bioinformatycznych, jak firma deCODE z Islandii. Wcześniejsze bariery, wynikające
głównie z asymetrii informacyjnej, która powodowała, że tylko mieszkańcy krajów
najbogatszych mieli dostęp do informacji pozwalającej realizować istotne projekty
gospodarcze, zmalały. Jeszcze nie zniknęły, ale widać że dalsze inwestycje w rozwój
infrastruktury teleinformatycznej będą dalej je minimalizować.
W tej radosnej utopi jest wiele prawdziwych spostrzeżeń, ale ma też ona nie mniej wad, które
wykazuje Richard Florida, twierdząc że świat jest „spiczasty”26. Florida jest twórcą teorii
„gospodarki twórczej”. Teorię tę rozwinął szukają odpowiedzi, jakie warunki muszą być
spełnione, by kwitła innowacyjność i oparte na niej przedsięwzięcia gospodarcze (firmy high-
tech, przemysły kultury i inne sektory o wysokiej wartości dodanej). Odnosząc tę koncepcję
do propozycji Friedmana, Florida szuka wyjaśnienia, co jest potrzebne, żeby potencjał
tkwiący w spłaszczonym świecie wyzwolić.
Najważniejszy wniosek – innowacyjność wymaga istnienia „creative milieu”, twórczego
otoczenia, środowiska stymulującego tworzenie i otwartą wymianę idei, koncepcji. Takimi

23
Wim Kok (red.), Praca, praca, praca. Tworzenie nowych miejsc pracy w Europie, Rynek pracy, numer
specjalny, grudzień 2004.
24
Bill Emmott, ibidem.
25
Thomas L. Friedman, The World Is Flat, Farrar, Straus and Giroux, 2005
26
Richard Florida, The World Is Spiky, The Atlantic, October 2005
10

miejscami są metropolie, ale też nie wszystkie. Muszą one dysponować wysokim poziomem
kapitału twórczego (kreatywnego), na który składają się „Trzy T”: zasoby talentu, zaplecze
naukowo-technologiczne oraz duży poziom tolerancji na odmienność. Nie wystarczy dobrej
jakości ośrodek badawczy, by zapewnić powstanie na jego bazie dobrej firmy. Musi być
jeszcze podaż utalentowanych ludzi (utalentowanych w wielu aspektach, od technicznego po
biznesowy). Ale taką mieszankę różnych osobowości znaleźć można tylko w miejscach
otwartych, kulturowo różnorodnych27. Zdaniem Floridy takich miejsc, które są centrami
innowacyjności na globalną skalę jest niewiele, zaledwie kilkanaście. Większość z nich w
USA, kilka w Europie i Azji. Co więcej, wraz z globalizacją postępuje koncentracja
innowacyjności w takich uprzywilejowanych metropoliach28. To właśnie takie metropolie
przyciągają przedstawicieli „klasy twórczej” z całego świata, nowej elity w strukturze
zatrudnienia.
Badania przeprowadzone w Europie, w krajach „starej Unii” pokazały, że najwyższym
udziałem pracowników zawodów twórczych w strukturze zatrudnienia pochwalić się mogą
Belgia, Holandia, Finlandia, Wielka Brytania, Szwecja, niewiele ustępując Stanom
Zjednoczonym29.

Konfrontując koncepcje Friedmana z wynikami badań Floridy można stwierdzić, że świat na


pewno płaski nie jest, choć jego struktura nie jest też spetryfikowana. Nowe rozdanie kart w
gospodarczej grze, w której istota kreowania wartości przesuwa się w kierunku sektorów
innowacyjnych, opartych na wiedzy i kreatywności jednostkowej i społecznej stwarza szansę
wszystkim społeczeństwom, które są w stanie:
a) Dokonać właściwej autodiagnozy zasobów funkcjonalnych na obecnym etapie
rozwoju gospodarczego oraz zasobów negatywnych, które trzeba zrewaloryzować.
b) W oparciu o tę autodiagnozę potrafią sformułować kompleksowy zestaw polityk
adresujących problemy rozwoju i zatrudnienia, a następnie skutecznie polityki te
zaimplementować.

27
Richard Florida, The Rise of The Creative Class, Basic Books 2004
28
Richard Florida, The World Is Spiky, The Atlantic, October 2005
29
Richard Florida, Irene Tinagli, Europe in The Creative Age, February 2004
11

Przykładami krajów, które skutecznie takie projekty zrealizowały, budując swoją pozycję w
globalnej gospodarce niemal od podstaw, są w Unii Europejskiej Irlandia i Finlandia, a spoza
Unii – Korea Południowa.

3. Polska, Czechy, Słowacja

Polska, Czechy i Słowacja przyjmując za kierunek strategiczny integrację z Unią Europejską,


przyjęły też de facto europejską diagnozę odnośnie kierunków dalszej modernizacji
społecznej, politycznej i gospodarczej. Przypomnijmy, w największym uproszczeniu, że
polega ona na przekonaniu, że europejskie kłopoty z niskim zatrudnieniem są pokłosiem
obniżenia konkurencyjności europejskiej gospodarki na globalnym rynku. Jeśli społeczeństwa
UE nie chcą obniżyć poziomu życia, tzn. nie chcą podjąć konkurencji z tańszymi rynkami
pracy obniżając płace, muszą konkurować podnosząc wydajność pracy. Wobec zmiany
paradygmatu gospodarczego i przejścia z gospodarki przemysłowej do postprzemysłowej,
opartej na innowacjach i wiedzy, wzrostu efektywności i konkurencyjności nie osiągnie się
tylko prostymi inwestycjami w infrastrukturę produkcyjną. Konkurencyjność społeczeństw i
ich gospodarek zależy od zdolności przekształcenia społeczeństwa w swoisty „system
twórczy”, który wspiera innowacyjność nie tylko wysokimi nakładami na badania i rozwój,
ale także inwestycjami w infrastrukturę wiedzy (internet, szkolnictwo), sprzyja tworzeniu
środowisk twórczych inspirujących wymianę idei i jest zdolny do krytycznej rewaloryzacji
własnej kultury, by wspomagała ona postawy twórcze i innowacyjne oraz opartą na niej
nowoczesną przedsiębiorczość30.

a. Portret zbiorowy – inwestycje bezpośrednie

W przypadku krajów transformacji, takich jak Polska, Czechy i Słowacja, mimo formalnej
akceptacji powyższych założeń istnieje pokusa, by narodową konkurencyjność opierać na
rezerwach prostych taniej siły roboczej. Niewątpliwie, argument niższych kosztów pracy w
we wspomnianej trójce niż w innych krajach UE decyduje często o lokalizacji bezpośrednich
inwestycji zagranicznych (FDI), zarówno w sektorze przemysłowym, jak i usług – w ten
sposób stajemy się krajem przyjmującym w procesie offshoringu. Warto jednak pamiętać, że i
tak najwyższy strumień FDI płynie do krajów najbardziej rozwiniętych. W Europie w 2005 r.
największym odbiorcą FDI w 2005 r. była Wielka Brytania, przyciągając 219,1 mld USD (a
kraje „starej Unii” przyjęły 407,7 mld USD, tańsza nowa dziesiątka niespełna 40 mld USD)31.

Poziom bezpośrednich inwestycji zagranicznych w Polsce, Czechach i Słowacji w latach


2004 i 200532

Kraj Polska Czechy Słowacja


FDI 2004 7,8 mld USD 5,5 mld USD b.d.
FDI 2005 8,7 mld USD 11,3 mld USD 868 mln USD
Główni inwestorzy LG Philips1,1 mld Tivali 131 mln KIA 142 mln/1200
USD/7000 m.pracy USD/300 m.pracy m.pracy
Michelin 0,260 Sung Woo Hitech
mld/500 m. pracy 111 mln/1041
m.pracy
30
S. Huntington, L. Harrison, Kultura ma znaczenie, przekł. Sławomir Dymczyk, Poznań 2003 r.
31
Za: Unctad, 26.01.2006, http://www.unctad.org
32
Rzeczpospolita, 18-19 marca 2006 r.
12

MAN 0,11 mld/650 SWP Trading 55


m.pracy mln/76 m.pracy
LG Electronics 0,11
mld/2150 m.pracy

Istotne jest jednak, by bodźce prowzrostowe płynące z napływu FDI wykorzystać do reform
strukturalnych, które zmodernizują gospodarkę tak, by była jeszcze atrakcyjniejszym celem
inwestycji, nawet gdy wyczerpie się walor taniej siły roboczej.
Inwestycje przemysłowe oparte głównie na kalkulacji kosztowej mają tę podstawową wadę,
że równie szybko potrafią znikać, jak się pojawiają. Przekonały się o tym Węgry, kiedy
witana z radością fabryka dysków twardych IBM z dnia na dzień została, w ramach
restrukturyzacji działalności produkcyjnej korporacji zlikwidowana. Inna wada takich
inwestycji, mimo że kreują one nowe miejsca pracy, polega na ich stosunkowo niewielki
efekcie mnożnikowym. Relatywnie niskie płace nie są wystarczająco silnym impulsem, by
stymulować konsumpcję i odpowiednio wysoki popyt na inne usługi.
Ograniczoną skuteczność strategii rozwojowych opartych na FDI i taniej sile roboczej
rozumieją autorzy słowackiego NPR, w którym wyraźnie widać, że jedyną szansą na to, by
inwestycje przemysłowe i związane z nimi miejsca pracy nie wyemigrowały do jeszcze
tańszych miejsc, jak Ukraina i Rumunia jest restrukturyzacja gospodarkiw kierunku
zwiększenia jej intensywności informacyjnej i innowacyjnej. Czeska gospodarka już realizuje
„ucieczkę do przodu”, o czym wspominałem w tekście. Plan polski również artykułuje
konieczność wzrostu innowacyjności, ale porównanie postulatów autorów naszego KPR z
rzeczywistością pokazuje dużą rozbieżność między formalnymi deklaracjami, a możliwością
ich przekształcenia w realny program.

2.2 Offshoring

Z tego punktu widzenia znacznie ciekawsze i bardziej wartościowe są decyzje offshoringowe


zagranicznych korporacji, które lokują w Polsce, Czechach i Słowacji centra usługowe, często
wymagające wysokich kwalifikacji (a więc i są odpowiednio lepiej opłacane). Polska
wyrobiła sobie opinię kraju dysponującego znakomicie przygotowanymi informatykami. W
efekcie powstały liczne centra rozwoju oprogramowania, które intensywnie są obecnie
rozbudowywane: Siemens (Wrocław), Motorola (Kraków), Samsung (Warszawa), Intel
(Gdańsk), Oracle (Warszawa) to tylko kilka najważniejszych inwestycji, gdzie pracuje już
kilka tysięcy fachowców najwyższej klasy. Na ten rok zapowiedziane są inwestycje w
podobne centra takich potentatów informatycznego rynku, jak Microsoft i Google. W
Warszawie powstaje Instytut Matematyczny Bunge, który ma zająć się badaniami nad
matematycznym modelowaniem zjawisk ekonomicznych.
Od roku 2000 popularnym miejscem offshoringu jest stolica Czech, Praga, w której w okresie
2000-2004 powstało 16 centrów usługowych. W efekcie o 50 proc. wzrosło zapotrzebowanie
na wykwalifikowanych pracowników (głównie o kompetencjach naukowo-technicznych).
Trzy z wymienionych centrów planują zatrudnić po ponad 1000 pracowników każde w
najbliższym okresie. Oznacza to, że w 2008 r. popyt na wykwalifikowanych pracowników
zrówna się z podażą lokalnych uczelni33. Dlatego też menadżerowie centrów już rozpoczynają
procesy rekrutacyjne w innych miastach Czech i Słowacji, a w czeskim Krajowym Programie
Reform zapowiedziano aktywną politykę imigracyjną.

33
The Emerging Global Labour Market, McKinsey and Company, June 2005
13

Offshoring stwarza dużą szansę na wykreowanie nowych, atrakcyjnych miejsc pracy w


Polsce, Czechach i w nieco mniejszym stopniu na Słowacji. Mimo, że te trzy kraje są
znacznie mniej zaludnione, niż np. Chiny i Indie, to jednak ciągle oferują wyższy poziom
kształcenia. Ok. połowy kształconych w Polsce, Słowacji i Czechach specjalistów w
dziedzinie informatyki, nauk technicznych, finansów, księgowości spełnia wymagania
międzynarodowych koncernów. W efekcie Polska oferuje podobną liczbę spełniających
międzynarodowe standardy specjalistów, jak znacznie większa Rosja. Ponadto w roku 2008
podaż polskich specjalistów zrówna się z podażą podobnej klasy fachowców niemieckich34.
Oceny te są niezmiernie ważne, ponieważ wraz z przewidywanym wyrównywaniem się ok.
2008 r. popytu i podaży spodziewać się można wzrostu płac w deficytowych specjalnościach.
Z jednej strony wzrost dochodów polskiej, czeskiej czy słowackiej „klasy twórczej” na skutek
działania efektu mnożnikowego przełoży się na zwiększony popyt na inne usługi, już nie
tylko proste, ale również twórcze i innowacyjne (jak wykazuje Florida, przedstawiciele klasy
twórczej kreują popyt na wyrafinowane usługi gastronomiczne, kulturalne, turystyczne,
rekreacyjne, etc.). Wzmożony popyt na tę „twórczą infrastrukturę” powinien wpłynąć
hamująco na tendencje emigracyjne. Choć brak w tej chwili miarodajnych statystyk, po 1
maja 2004 wielu absolwentów wyższych uczelni wyjechało z Polski głównie do Wielkiej
Brytanii i Irlandii szukać albo lepszych miejsc pracy, albo przynajmniej lepiej płatnych35.
Bezpośrednie produkcyjne inwestycje kapitałowe różnią się od inwestycji w centra usługowe.
Pierwsze charakteryzują się wyższymi nakładami na wykreowane miejsce pracy, miejsce
zazwyczaj wymagające niższych kwalifikacji. Centra usługowe wiążą się z mniejszymi
bezpośrednimi nakładami kapitałowymi, kreują jednak miejsca pracy lepiej płatne, a tym
samym zapewniające stały impuls konsumpcyjny ze strony zatrudnionych w tych centrach
specjalistów. Centra usługowe, ze względu na uzależnienie od kapitału ludzkiego są mniej
mobilne, a więc gwarantują trwalsze miejsca pracy, niż bardzo mobilne, zautomatyzowane
zakłady produkcyjne. Niemniej jednak obie strategie pozyskiwania inwestycji kreujących
miejsca pracy nie wykluczają się, lecz są komplementarne i powinny tworzyć elementy
wspomnianej kompleksowej polityki rozwojowej i prozatrudnieniowej.

2.3. Polska, Czech, Słowacja – widmo wzrostu bezzatrudnieniowego

Problemem gospodarek przechodzących transformację jest nie tylko ich anachroniczna


(ciągle) struktura, ale także niska, choć szybko poprawiająca się efektywność pracy. To
właśnie między innymi duże rezerwy kryjące się w możliwości poprawy efektywności pracy
powodują, że problemem każdej polityki prozatrudnieniowej w krajach transformacji jest
wzrost bezzatrudnieniowy.

Oszacowane granice wzrostu bezzatrudnieniowego przy stopach inwestycji


zmieniających się od 18 proc. do 24 proc. (w proc. wzrostu PKB)36

Kraj Stopy inwestycji


18 20 22 24 26
Polska 5,8 5,2 4,5 3,9 3,2
Czechy 5,7 5,1 4,4 3,8 3,1
Słowacja 8,3 7,7 7,0 6,4 5,7

34
The Emerging Global Labour Market, McKinsey&Company, June 2005
35
Martyna Bunda, Wielki odjazd, Polityka 8/2006 r.
36
E. Kwiatkowski, T. Tokarski, Bezzatrudnieniowy wzrost gospodarczy: Polska i Unia Europejska – tendencje i
oczekiwania na pryzszłość, w: Stanisława Borkowska (red.), Przyszłość pracy w XXI wieku, W-wa 2004 r.
14

Problem pogłębia konieczność globalnej konkurencji, która narzuca jednakowe standardy


jakości wszystkim uczestnikom rynku. To właśnie te standardy powodują, że często
niemożliwa jest substytucja kapitałochłonnych technologii technologiami pracochłonnymi,
ponieważ automatyzacja zapewnia nie tylko większą efektywność, ale także i jakość. Z
problemem tym muszą się mierzyć nie tylko takie kraje, jak Polska, Czechy i Słowacja, ale
paradoksalnie także Chiny. W Chinach na skutek inwestycji kapitałowych i modernizacji
przemysłu zaobserwowano ubytek netto robotniczych miejsc pracy (o 15 proc. w ciągu
ostatnich 7 lat).
Dodatkową pułapką w myśleniu, że wystarczy dać liniowy impuls wzrostowy dla gospodarki
(np. przez obniżenie podatków), by w konsekwencji poprawiła się sytuacja na rynku pracy
jest niedostrzeganie niezwykle złożonego charakteru współczesnych gospodarek.
Konsekwencją tej złożoności jest fakt, że proste, liniowe impulsy mogą nie być skuteczne
wcale lub zapewniać skutek na krótki czas. Interesujące wyjaśnienie tego zjawiska
przedstawił Czeski Urząd Statystyczny37. W opracowaniu tym gospodarkę modeluje się
matematycznie jako układ chaotyczny (w sensie matematycznym, nie metaforycznym), a
więc taki, w którym nie sposób wskazać deterministycznie konsekwencji pojedynczych
bodźców. Układy chaotyczne charakteryzują tzw. atraktory, wartości wokół których „krążą”
parametry całego systemu. Nawet jeśli układ zostanie wytrącony ze pierwotnego stanu jakimś
bodźcem, ma tendencję powrotu do stanu bliskiego atraktorowi.
Czescy ekonomiści jako atraktor przyjmują wartość bezrobocia, wskazując że w historii
transformacji gospodarka czeska w pierwszym okresie oscylowała wokół bezrobocia na
poziomie 4 proc, a od czasu kryzysu końca lat 90. „przeskoczyła” do wartości ok. 8-9 proc. i
tylko chwilowo jest w stanie odejść od tej wartości, ale i tak bezrobocie szybko wraca do tego
pułapu. Autorzy opracowania stawiają hipotezę, że warunkiem trwałej zmiany sytuacji jest
przestawienie wielu parametrów systemu, tak aby zmieniła się wartość atraktora. Pojedyncze
impulsy nie wystarczą.
Najwyraźniej świadomość tej złożoności mają twórcy Strategii Lizbońskiej, którzy w ocenie
realizacji jej zmodyfikowanych w 2005 celów zwracają uwagę na naiwną wiarę żywioną
przez polityków w wielu krajach (zwłaszcza nowoprzyjętych do UE), że panaceum na kłopoty
gospodarcze i zatrudnieniowe jest obniżenie podatków nie skorelowane z innymi reformami,
które często muszą w początkowym etapie kosztować, a więc uniemożliwiają obniżenie
dochodów budżetowych (chyba, że kosztem wzrostu deficytu budżetowego).

2.4. Polska, Czechy, Słowacja – portret statystyczny

Po naświetleniu szerokiego kontekstu dla problematyki rozwoju i zatrudnienia, powinniśmy


przyjrzeć się sytuacji wyjściowej Polski, Czech i Słowacji. Poniżej przedstawiam kilka
zestawów ocen i danych statystycznych określających kondycję społeczno-gospodarczą
Polski, Czech i Słowacji.

a) Podstawowe dane statystyczne dotyczące kondycji rynku pracy i gospodarki38:

37
Michaela Šťastná (red.), Long-Term Development of (Un)employment and GDP with a Special Focus on
Part-time Jobs, Czeski Urząd Statystyczny, 2005
38
Time to move up a gear, The European Commission's 2006 Annual Progress Report on Growth and Jobs,
Bruksela, styczen 2006. Raport, oprócz części ogólnej zawiera dokonane przez Komisję Europejską oceny
Krajowych Programów Reform na rzecz rozwoju i zatrudnienia, prezentowane statystyki stanowią część tych
ocen.
15
16
17
18
19

b) Ocena polityki innowacyjnej i innowacyjności gospodarki39:


a. Polska i Słowacja zostały zaliczone do krajów tracących grunt, jeśli chodzi o
innowacyjność. Potrzebują 50 lat, by dogonić średnią europejską. Czechy
zaliczone zostały do krajów doganiających, odległych od średniej o ok. 20 lat.
b. Złe wyniki aktualnych osiągnięć równoważą nieco trendy. Słowacja i Polska są
europejskimi liderami jeśli chodzi o przyrost absolwentów uczelni naukowych
i technicznych (co ma znaczenie m.in., jak pisaliśmy, w przypadku rozwoju
popytu na usługi offshoringowe). Polska ponadto wyróżnia się dużą dynamiką
wzrostu nakładów na teleinformatykę (niestety, z niskiego poziomu), Czechy
natomiast są liderem trendu wzrostu eksportu high-tech.
c. Postawy innowacyjne społeczeństw (Polacy są najbardziej w UE
antyinnowacyjni, Słowacy najbardziej proinnowacyjni)40.

Kraj Postawa wobec innowacji (odsetek w procentach)


entuzjastyczna akceptująca niechętna antyinnowacyjna
Polska 10 27 47 17
Czechy 12 44 35 9
Słowacja 21 41 29 9

c) Zaawansowanie wykorzystania technik teleinformatycznych41:


Kraj Pozycja Rankingi cząstkowe
(ranking Otoczenie Wykorzystanie Wykorzystanie w
ogólny) polityczne i przez biznesie
regulacyjne administrację
Czechy 32 50 60
Słowacja 41 52 49 38
Polska 53 62 90 57

d) Krajowe Programy Reform:


Polska, Czechy i Słowacja, najpierw jako kraje aspirujące, a teraz już jako członkowie
Unii Europejskiej uczestniczą w procesie lizbońskim. Oznacza to zobowiązanie do
implementacji polityk sprzyjających rozwojowi: deregulacji rynków, wzrostu nakładów
na badania i rozwój, rozwój społeczeństwa informacyjnego (rozwój infrastruktury
teleinformatycznej i tzw. usług społeczeństwa informacyjnego), działania na rzecz rynku
pracy. Jako uczestnicy procesu lizbońskiego podlegamy, jak i inni uczestnicy,
szczegółowym analizom postępu implementacji odpowiednich polityk.

39
European Innovation Scoreboard 2005, analiza przygotowana na zamówienie Komisji Europejskiej w ramach
European Trend Chart on Innovation, Bruksela, styczeń 2006. Raport mierzy pozycję kraju analizując wiele
czynników, od nakładów na badania i rozwój przez eksport high-tech po liczbę patentów zarejestrowanych w
USA i Europejskim Urzędzie Patentowym.
40
Wyniki na podstawie badań Innobarometer 2005
41
Global Information Technology Report 2005/2006, World Economic Forum, Davos 2006
20

e) Ocena postępu procesu lizbońskiego42:

Kraj Pozycja w 2004 Pozycja w 2005


Czechy 7 12
Słowacja 17 22
Polska 22 26

2.5. Krajowe Programy Reform


Przyjmując zmodyfikowane cele Strategii Lizbońskiej kraje członkowskie UE zobowiązały
się przedstawić Krajowe Programy Reform (National Reform Programmes), przekładające
wytyczone cele na działania dostosowane do lokalnej specyfiki. Komisja Europejska
wskazała cztery osi, wokół których powinny koncentrować się polityki narodowe:

a) Zwiększenie inwestycji w wiedzę i innowacje.


b) Odblokowanie potencjału przedsiębiorczości, zwłaszcza w segmencie małych i
średnich przedsiębiorstw (MSP).
c) Reakcja na globalizację i starzenie się społeczeństw.
d) Wydajna i zintegrowana polityka energetyczna (w kontekście nie tyle dostępu do
zasobów, ile energooszczędności).

2.6 Ocena KPR

W styczniu 2006 r. Komisja Europejska dokonała oceny Krajowych Programów Reform:

a) Polska43.

Krajowy Program Reform przygotowywał nowy rząd, który zdecydował, że nie będzie
realizował Narodowego Programu Rozwoju (tzw. Planu Hausnera) przyjętego przez
poprzednią ekipę. W efekcie pośpiesznie przygotowany KPR jest dokumentem lakonicznym.
Komisja uznaje, że we właściwy sposób adresuje on najważniejsze problemy, jak konieczność
naprawy finansów publicznych, zwiększenie nakładów na badania i rozwój oraz wzrost
innowacyjności gospodarki, zmniejszenie bezrobocia przez zapewnienie wzrostu
gospodarczego w warunkach zrównoważonego rozwoju. Imponuje też lista proponowanych
reform systemu ubezpieczeń społecznych, służby zdrowia, etc. Gorzej jednak ze szczegółami
dotyczącymi metod uzyskania zakładanych wskaźników (wzrost nakładów na BplusR do 1,65
proc. PKB w 2008 r., zmniejszenie bezrobocia do 14,6 proc. w 2008 r.).
Brak tych szczegółów uniemożliwia pełną ocenę realności polskiego KPR. Zasadne mogą się
okazać obawy wyrażone w raporcie CER44, że populistyczny rząd nie będzie skłonny do
ryzykowania zbyt dalekosiężnych reform. Bieżące działania kadrowe, jak usunięcie dyrektora
departamentu informatyzacji w Ministerstwie Finansów mogą oznaczać kłopoty w realizacji
strategicznych projektów informatyzacyjnych, jak e-deklaracja i e-podatki, niezbędnych dla
reformy finansów publicznych i ułatwienia funkcjonowania przedsiębiorstw. Marazm
towarzyszący procesowi mianowania prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej (który
został podporządkowany zideologizowanej Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji),

42
Aurore Wanlin, The Lisbon Scorecard VI. Will Europe’s Economy Rise Again?, Center for European Reform,
London 2006
43
Polski KPR dostępny jest pod adresem: http://www.mgip.gov.pl/GOSPODARKA/KPR/
44
A: Wanlin, ibidem
21

kluczowego urzędu regulacyjnego w każdym społeczeństwie informacyjnym pokazuje, że nie


ma szans na aktywną rolę państwa w stymulowaniu konkurencji na rynku
telekomunikacyjnym i oznacza utrzymanie monopoli oraz wysokich cen usług45 kluczowych
z punktu widzenia stymulowania rozwoju gospodarczego. Podobnie integracja ministerstwa
nauki z ministerstwem edukacji nie zapowiada najwyższego priorytetu dla problemów badań i
rozwoju. W polskim KPR trudno również dopatrzeć się, poza ogólnikowymi deklaracjami,
zdecydowanej woli zwiększenia aktywności zawodowej kobiet. Stwierdzenie, że nie sprzyja
jej brak rozwiązań ułatwiającycj godzenie pracy z obowiązkami rodzinnymi jest oczywiste.
Realne jednak działania w ramach tzw. polityki prorodzinnej spowodują raczej dalszą
dezaktywizację.

b) Czechy46:
W oczach Komisji Europejskiej czeski KPR zasługuje na uznanie, ze względu na
kompleksowe podejście i właściwe powiązanie wątków. Oceniający zwracają uwagę na
element nieobecny w planach polskim i słowackim, tj. na aktywną politykę imigracyjną i
zatrudnieniową wobec obcokrajowców, co może mieć duże znaczenie wobec perspektywy
niewystarczającej podaży wykwalifikowanych kadr po 2008 r. Komisja krytykuje
niedostateczną uwagę poświęconą zatrudnieniu kobiet oraz nierównościom regionalnym w
dostępie do rynku pracy.
Mniej pozytywną ocenę wystawia czeskiemu programowi reform Petr Barton47, zarzucający
programowi chciejstwo, z którego i tak niewiele wyjdzie. Za najważniejszy brak w
odniesieniu do polityki zatrudnieniowej Barton uznaje koncentrację na sprawach
podatkowych, przy pominięciu innych kosztów pracy. To właśnie wysokie koszty pracy
najbardziej obciążają najbiedniejszych, którzy i tak mają najtrudniejszą sytuację na rynku.
Jeśli chodzi o aktywną politykę proinnowacyjną, Barton zwraca uwagę, że może ona odnieść
sukces, o ile nie przegra z korupcją.

c) Słowacja48:

Program słowacki rozpoczyna się jasno sformułowaną misją (brak jej w innych programach):
„Słowacja musi stać się, zarówno w kraju, jak i zagranicą, synonimem kraju o doskonałej
nauce i technice, gdzie znakomicie wykształceni i twórczy mieszkańcy wytwarzają
najwyższej jakości dobra i usługi”. Za tą misją idzie stwierdzenie, że aktualna atrakcyjność
kraju wynikająca z niskich kosztów przestanie być atutem za kilka lat. Słowacki program
oceniany jest pozytywnie przez Komisję, która zwraca uwagę na potencjalne nierówności w
polityce prozatrudnieniowej, dotykające mniejszości (problem Romów), jak również kobiety.
Brak równie wystarczającej uwagi na problem zatrudnienia ludzi starszych. Słowacja obok
Polski jest krajem o najmniejszym udziale ludzi starszych w rynku pracy.
Jak zauważa Peter Bachraty49, słowacki KPR nie rozpoczyna reform, lecz jest kontynuacją
wielkiego programu zainicjowanego na początku 2004 r. przez wicepremiera Ivana Miklosza.
Program ten polegał na wprowadzeniu liniowej stawki podatku dochodowego oraz

45
Telecom Market Update, ING, 04.04.2006 r,
46
Czeski NPR dostępny w wersji angielskiej: wtd.vlada.cz/files/eu/national_reform_programme_en.pdf
47
Petr Barton, National Reform Program of the Czech Republic, w: Reform Pograms. Key to
Successful Future of the European Project?, Polskie Forum Strategii Lizbońskiej, Instytut Badań nad
Gospodarką Rynkową, W-wa 2006 r.
48
Słowacki KPR dostępny pod adresem: http://www.finance.gov.sk/EN/Default.aspx?CatID=450
49
Peter Bachraty, National Reform Program of the Slovak Republik, w: Reform Pograms. Key to
Successful Future of the European Project?, Polskie Forum Strategii Lizbońskiej, Instytut Badań nad
Gospodarką Rynkową, W-wa 2006 r.
22

restrukturyzacji systemu służby zdrowia, systemu opieki społecznej i systemu emerytalnego.


Reformy te o ideologicznym zabarwieniu liberalno-konserwatywnym stawiają na cel
aktywizację osób nie pracujących, oraz skłonienie obywateli do większej odpowiedzialności
za własny los (świadczenia społeczne wypłacane są osobom uczestniczącym w programach
aktywizacji zawodowej). Reforma podatkowa wpłynęła pozytywnie na ożywienie
gospodarcze i napływ inwestycji, ale przedwcześnie oceniać jej długotrwałe pozytywne skutki
dla wzrostu zatrudnienia50 (Słowacy posługują się w swoich statystykach miarą bezrobocia
zarejestrowanego, które jest niższe od bezrobocia liczonego zgodnie z definicją Eurostatu).

3. Przyszłość pracy – Polska, Czechy, Słowacja

Dotychczasowe problemy z brakiem pracy, szczególnie dramatyczne w Polsce i na


Słowacji, są tyleż skutkiem przyczyn obiektywnych, jak i błędnej polityki społeczno-
gospodarczej w okresie transformacji. Analiza tych przyczyn doczekała się bogatej
literatury51, nie ma więc potrzeby przytaczać argumentów odnoszących się do przeszłości.
Na podstawie polskich analiz oraz analiz trendów generalnych można pokusić się o
sformułowanie podstawowych wniosków:

3.1. Obecna zmiana paradygmatu gospodarczego, polegająca na globalizacji i


dematerializacji gospodarki nie oznacza „końca pracy”. Żadne względy ekonomiczne nie
uzasadniają tezy, że maleje zdolność gospodarki do kreowania miejsc pracy, choć
niewątpliwie radykalnie zmienia się struktura zatrudnienia. Ponadto doświadczenia
licznych krajów o różnych modelach społecznych pokazują, że możliwe jest ciągle
utrzymywanie pełnego lub niemal pełnego zatrudnienia. Nie istnieje jeden optymalny
sposób, nie istnieje jeden zestaw polityk prowadzących do rozwoju gospodarczego i
wzrostu zatrudnienia.
3.2. Nowy paradygmat gospodarczy powoduje, że podstawowym czynnikiem rozwoju nie
jest już tylko kapitał finansowy, ale znaczenie produkcyjne nabierają inne, mniej
wymierne formy kapitału: kapitał społeczny (relacje społeczne, jakimi dysponują ludzie),
kapitał intelektualny (różne formy własności intelektualnej oraz społeczne kompetencje
do tworzenia wiedzy), kapitał kulturowy (zasoby norm i wzorców sprzyjających lub
przeszkadzających innowacyjności), kapitał symboliczny (zasoby „surowców”
symbolicznych dostarczanych przez kulturę jako tworzywo produktywnych działań
twórczych), kapitał twórczy (zdefiniowany wcześniej za Richardem Floridą). Skuteczna
polityka prorozwojowa i prozatrudnieniowa dziś oznacza konieczność pozytywnego
wpływu na tworzenie tych wszystkich form kapitału. Oznacza to jednak konieczność
50
Tomasz Maćkowiak, Słowackie reformy, Polityka 39/2005
51
Stanisława Borkowska (red.), Przyszłość pracy w XXI wieku, W-wa 2004 r.
Mieczysław Kabaj, Strategie i programy przeciwdziałania bezrobociu w Unii Europejskiej i w Polsce, W-wa
2004 r.
Mieczysław Kabaj, Ekonomia tworzenia i likwidacji miejsca pracy, W-wa 2005 r.
Mirosława Marody (red.), Wymiary życia społecznego. Polska na przełomie XX i XXI wieku.
Stanisława Golinowska (red.), Raport społeczny – Polska 2005, W-wa 2005
Stanisława Golinowska (red.), W trosce o pracę, W-wa 2004
23

daleko idącej modernizacji politycznej i przebudowę mechanizmów zarządzania


państwem na wszystkich jego szczeblach.
Nie wystarczy już wybór między opcją neoliberalną, pozostawiającą decyzje wolnemu
rynkowi i ograniczająca działanie państwa do funkcji regulacyjnych i fiskalnych, jak
również nie ma powrotu do państwa opiekuńczego w wydaniu nowoczesnym, w którym
miejsce rynku zajmował wszechwiedzący urzędnik. Proste recepty, jak obniżanie
podatków lub decentralizacja władzy mogą, ale nie muszą przynieść pozytywnych
skutków. W przypadku Polski decentralizacja polityki rynku pracy na skutek reform
administracyjnych końca lat 90. pogłębiła tylko zapaść na rynku pracy. Podobnie wiara w
monetarystyczną skuteczność kontroli gospodarki spowodowała, że tempo utraty miejsc
pracy na skutek schłodzenia koniunktury wymknęło się spod kontroli.
Złożoność współczesnej polityki prorozwojowej i prozatrudnieniowej, konieczność
skoordynowanego działania na wiele sfer życia społecznego (nauka, edukacja, kultura
stają się niejako resortami gospodarczymi) wymaga zmiany struktury zarządzania
państwem z hierarchiczno-nakazowego na sieciowo-refleksyjno-adaptacyjny52. Model taki
oznacza konieczność działania w nieustannym sprzężeniu zwrotnym ze wszystkimi
uczestnikami zmiany i na umiejętności adaptacyjnej zmiany realizowanego projektu w
miarę ujawniania się nieoczekiwanych okoliczności. I tak np. modernizacja systemu
zarządzania finansami publicznymi, warunek konieczny powodzenia innych reform (ze
względu na możliwość liczenia kosztów usług publicznych) jest złożonym procesem,
który w krajach bardziej zaawansowanych zajmował przeciętnie 10 lat. Tak długotrwały
proces, rozciągający się na kilka kadencji parlamentarnych jest nie dozrealizowania bez
umiejętności uzyskiwania konsensu wobec strategicznych celów.
3.3 Zgodnie z opiniami ekonomistów, zmiana paradygmatu gospodarczego nie zmienia
reguł funkcjonowania gospodarki. Warunkiem rozwoju jest popyt. W warunkach
gospodarki przemysłowej, zwłaszcza w początkowym okresie problem popytu łatwo było
wyjaśnić odwołując się do „naturalnego” zapotrzebowania na produkty. Jak dostrzegają
socjologowie, poczynając od przełomowych prac Maksa Webera, kluczowe dla rozwoju
nowoczesnej gospodarki kapitalistycznej było „wyprodukowanie” odpowiednich norm
etycznych, które byłyby zgodne z potrzebami tej gospodarki (jej „duchem”). W
pierwszym etapie kapitalistycznej akumulacji istotna była równowaga między dużym
popytem, chęcią konsumpcji a koniecznością sumiennej pracy i oszczędzania, by
gromadzić potrzebny kapitał rozwojowy. Jak wykazał Weber, funkcjonalna okazała się
wówczas tzw. etyka protestancka, traktująca pracę i bogacenie się jak powołanie53.
Kolejne transformacje kapitalizmu, jak dokumentują Boltanski i Chiapello54, wymagały
transformacji uzasadnień (nowy duch kapitalizmu wymagał nowej etyki).I tak przejście do
społeczeństwa masowego i nadprodukcji dóbr wymagało stworzenie zestawu norm
uzasadniających połączenie sumiennej pracy w reżimie wielkich korporacji
przemysłowych z ostentacyjną konsumpcją, w której ciągle jednak dominowały produkty
materialne (kolejne „gadżety” udoskonalające życie).
Wraz z dematerializacją gospodarki wchodzimy w epokę nowego, trzeciego ducha
kapitalizmu. Ośrodkiem tworzenia wartości jest praca kreatywna, dla której
niefunkcjonalna jest przemysłowa regulacja pracy i stałe relacje pracy. Model fabryczny
zostaje zastąpiony modelem Hollywood, sieciowo-projektowym, w którym zespoły i
zadania tworzone są elastycznie i dynamicznie. Praca coraz większej liczby pracowników
(zwłaszcza w rozwiniętych gospodarkach twórczych) polega na aktywności

52
Stephen Goldsmith, William D. Eggers, The New Shape of The Public Sector, Washington 2004
Steven Kelman, Unleashing Change. A Study of Organizational Renewal in Government, Washington 2005
53
Max Weber, Etyka protestancka i duch kapitalizmu,
54
Luc Boltanski, Eve Chiapello, Le nouvel esprit du capitalisme, Paris 1999
24

komunikacyjnej: wiedzę, innowacje tworzy się podczas nieustających aktów komunikacji.


Podobnie usługi towarzyszące twórczej produkcji: marketing, kontakt z klientami, etc.
polegają na nieustannej komunikacji, angażującej afekty. Taka działalność wymaga
nowych kompetencji, w których utowarowieniu ulegają dyspozycje należące dotychczas
do sfery prywatnej. Liczy się nie tylko wiedza merytoryczna, ale i umiejętność jej
komunikowania. Ale w gospodarce twórczej konsumpcja przestaje się różnić od
produkcji, konsument musi dysponować takimi samymi kompetencjami, jak wytwórca
(zjawisko prosumpcji). Konsumpcja oferty symbolicznej, mającej oraz większy udział w
obrocie handlowym, a ponadto mającej status hegemoniczny w ponowoczesnej
gospodarce, to również akty komunikacji. Zarówno produkcja, jak i konsumpcja (a więc
popyt) wymagają uzasadnienia, nowej etyki dla nowego ducha kapitalizmu.
Od studiów Marksa nad fałszywą świadomością i badań Simmela nad pieniądzem wiemy,
że zdolność ludzka do produkowania takich uzasadnień jest nieograniczona. I w niej też
kryje się tajemnica, dlaczego, mimo postępu technicznego nie musi zabraknąć pracy. Tyle
tylko, że zestaw uzasadnień dla trzeciego ducha kapitalizmu odwołuje się do coraz
bardziej złożonej argumentacji, opierającej się zarówno na instrumentalizacji popędów
(erotyzacja konsumpcji i urynkowienie miłości55), jak i utowarowieniu najbardziej
wyrafinowanych aspektów kultury (marketyzacja religii widoczna w USA i Korei
Południowej).
Dla krytyków przemian trzeci duch kapitalizmu oznacza rosnącą racjonalizację stosunków
społecznych, w efekcie postęp alienacji i utowarowienia, przed którym nie obronią się
najbardziej intymne sfery życia56. Powstają już jednak projekty krytyczne, które logikę
ponowoczesnego, zdematerializowanego kapitalizmu rewaloryzują, by odnaleźć w nim
potencjał emancypacyjny, chroniący przed płynącą z nadmiernej racjonalizacji destrukcją.
Zapowiedzią skutków tej krytyki jest postmaterializacja57 postaw mieszkańców
społeczeństw krajów rozwiniętych, którzy zmieniają hierarchie wartości, uznając że
sprawy materialne nie stanowią priorytetu, że niemniej ważne niż praca zawodowa jest
udzielanie się na rzecz wspólnoty lokalnej i globalnej. Pokłosiem takiej postmaterializacji
jest eksplodujący fenomen przedsiębiorczości społecznej58, odkrywanie form wymiany
nie podlegającej rynkowej kalkulacji (banki czasu59; lokalne pieniądze; społeczności
Linuksa i Wikipedii, polegające na wspólnym, nieodpłatnym tworzeniu usług,
oprogramowania i serwisów informacyjnych o olbrzymiej wartości użytkowej; ruch
Creative Commons).

4. Wnioski:
Częstym argumentem w debacie o polityce rozwojowej jest zarzut, że wnioski płynące z
analizy sytuacji w krajach bardziej rozwiniętych nie mają bezpośredniego zastosowania w
krajach biedniejszych, bo te mają swoje, bardziej „realne” problemy, niż postmaterializm i
przedsiębiorczość społeczna. Nasze myślenie sparaliżowane jest mitem „poważnych
spraw”, który uruchamiany jest zawsze, gdy próbuje się podjąć w Polsce dyskurs
„trzeciego ducha kapitalizmu”. Klasycznym przykładem była w Polsce batalia o prawo
społeczności homoseksualnych do manifestowania swojej tożsamości. Obok różnych
odwołań do sfery obyczajowej, pojawiał się argument naczelny: mamy w tej chwili
poważniejsze sprawy, niż problemy jakichś mniejszości. Załatwimy kwestie dręczące
większość (np. bezrobocie), to i zajmiemy się mniejszościami.

55
Krytyka Polityczna 9/10 (2005 r.), numer poświęcony miłości i polityce
56
Maurizio Lazzarato, Les revolution du capitalisme, Paris 2004.
57
Ronald Inglehart, Modernization and Postmodernization, Princeton 1997
58
David Bornstein, How to Change the World, Oxford 2004.
59
Paweł Wrabec, Banki czasu, Polityka 45/2005 r.
25

To argumentacja niebezpieczna nie tylko ze względu na kwestie praw człowieka, ale ze


względów czysto pragmatycznych. Skoro przyjęliśmy (a wcześniejsza analiza dostarcza
choć części argumentów), że możliwy jest rozwój i kreowanie zatrudnienia, ale
warunkiem jest tworzenie gospodarki twórczej, opartej na innowacjach (nawet, jeśli jej
udział w globalnym wolumenie narodowej gospodarki byłby początkowo znikomy), to
warunkiem stworzenia takiej gospodarki są nie tylko reformy podatkowe, ale
rewaloryzacja wszystkich sfer życia społecznego, które wpływają na wartość
wymienionych wcześniej kapitałów produkcyjnych.
Nie wystarczy naprawić finanse państwa, ale trzeba również reformować metropolie, by
podnosiły poziom kapitału twórczego. To nie luksus, ale konieczność. Bez „centrów
kreatywności” zlokalizowanych w atrakcyjnych metropoliach nie stworzymy lokomotywy
gospodarki, czyli silnego, autonomicznego sektora twórczego. Bez niego zaś nie
spodziewajmy się, że rozwiążemy tzw. bardziej realny problem wielkiego bezrobocia.
Tym bardziej, że w warstwą coraz bardziej zagrożoną nezrobociem są młodzi ludzie z
wyższym wykształceniem. W piętnastoleciu 1994-2010 opuści mury wyższych uczelni
ponad 3,5 mln absolwentów, półtora raza więcej niż wyksztaciło się w okresie całego
PRL. Nawet ponad półtora mln z nich nie będzie miało w 2010 r. pracy60.
Opóźnienie rozwojowe powoduje, że zgodnie z teoriami modernizacyjnymi, istnieje
szansa, by podczas transformacji społecznej uniknąć błędów i kosztów, jakie popełniły
społeczeństwa rozwinięte (uwzględniając choćby efekty krytyki ponowoczesnego
kapitalizmu i promując nowe formy uspołecznienia gospodarki).
Wiemy, że rozwój jest możliwy. Czy w warunkach Polski, Czech i Słowacji jest w
najbliższym okresie realny? Kapitał początkowy nie jest najlepszy. Na podstawie badań
European Values Survey przedstawiam tabelę pokazującą postrzeganie przez Polaków,
Czechów i Słowaków kilku istotnych dla dalszych rozważań kwestii. Pierwsze trzy
wiersze tabeli wskazują na postawy wydawałoby się obiektywnie pozytywne. Praca
podczas kapitalistycznej transformacji zyskała pierwszorzędne znaczenie, zarówno w
sensie praktycznym, jak i moralnym. To zestaw wartości nowoczesnych, z epoki drugiego
ducha kapitalizmu. Lepiej to widać w analizie Krystyny Skarżyńskiej61. Owszem,
jesteśmy bardzo pracowici, ale swojej pracy nie lubimy. Pracujemy dużo, ale w dużej
mierze ze strachu. Poza tym, jak wytłumaczyć, że Holendrzy którym się znacznie lepiej
wiedzie (i którzy byli uosobieniem etyki protestanckiej) dziś wcale pracy nie uważają za
aż tak ważną ani niezbędną, by się spełnić w życiu? Ponad 70 proc. Polaków mówi, że
ludzie którzy nie pracują, są leniwi. Z taką tezą zgadza się tylko 40 proc. Holendrów.

Kraj Polska Czechy Słowacja


Praca rzeczą 78,5% 53,4% 61,9%
najważniejszą
Poniżające brać za 28,5% 16% 24,7%
darmo (silna afirmacja)
Trzeba pracować, żeby 47% 37,7% 34,5%
ujawnić talent (silna
afirmacja)
Zaufanie do innych 18,4% 24,5% 15,9%
Nie chcę 55,4% 19,3% 44%
homoseksualisty za
sąsiada62
Postrzeganie korupcji 70 47 47
(miejsce w rankingu,

60
Mieczysław Kabaj, Ekonomia tworzenia i likwidacji miejsc pracy, W-wa 2005 r.
61
Krystyna Skarżyńska, Pracowity Polak? Co to dzisiaj znaczy, Kultura współczesna, 1/2006
62
European Values Survey, dane za 1999 r., www.atlaseuropeanvalues.com (pięć pierwszych wierszy tabeli),
26

wyższa pozycja oznacza


gorszą ocenę)63

O co chodzi? Polacy (podobnie, jak Czesi i Słowacy) odkryli wagę pracy, ale struktura
zatrudnienia, problemy z bezrobociem wywołują szacunek dla pracy, który może mieć i
złe strony. Obawa bowiem przed utratą zatrudnienia rodzi postawy konformistyczne,
hamujące kreatywność i innowacyjność. W autorytarnej kulturze pracy nie ma miejsca dla
innowatorów, bo innowacyjność oznacza z konieczności otwartość na zmianę. A tego w
polskim środowisku pracy trudno uświadczyć.
Holendrzy mają nonszalanckie podejście do pracy, co nie wynika z samej tylko
nonszalancji, ale konstatacji, że w gospodarce twórczej pracą, czyli tworzeniem wartości
jest całe życie. Również udział w kulturze pomaga w „ładowaniu akumulatorów” do pracy
twórczej. Nie ma sensu dzielić sfer życia (co ma dobre i złe strony).
Odwrotna jednak relacja w ocenach występuje, gdy spojrzymy na dalsze wartości o
charakterze „postmaterialistycznym”. Okaże się, że cechą endemiczną Polski, Czech i
Słowacji jest brak zaufania do innych (w przeciwieństwie do nas połowa Holendrów ufa
ludziom). I podobnie jest z tolerancją. Owszem, deklarujemy, że tolerancja jest ważna, ale
ponad połowa Polaków i blisko połowa Słowaków nie chciałaby homoseksualisty za
sąsiada (tylko Czesi nie mają tego problemu i akceptują homoseksualistów).
Cóż, to właśnie tolerancja i zaufanie są koniecznymi, choć niewystarczającymi
składnikami kapitału twórczego. Czy możliwa jest rewaloryzacja tych składników? Próbę
odpowiedzi w odniesieniu do Polski podjęła „Kultura współczesna”64, w której
socjologowie, psychologowie i antropologowie podejmują się analizy, na ile szeroko
rozumiana kultura polska może być kapitałem sprzyjającym rozwojowi. A raczej co
zrobić, jak ją „uruchomić”, by działała stymulująco. Niestety, z wielu analiz wynika, że
populistyczno-konserwatywny zwrot poważnie zagraża naszym szansom. Obecna elita
rządząca, zamiast zmuszać do krytycznej refleksji, schlebia stereotypowym gustom,
uwznioślając postawy dysfunkcjonalne, jeśli chodzi o szanse na rozwój: ksenofobię,
homofobię, antyintelektualizm i nieuctwo, prowincjonalizm, konformizm. Za bardzo
niebezpieczne należy uznać faktyczne ograniczanie szans kobiet na rynku pracy, zgodnie
zresztą z popularnym w Polsce poglądem, że praca w pierwszej kolejności należy się
mężczyznom65, co znajduje wyraz m.in. w tzw. polityce prorodzinnej. Jest to podejście nie
tylko dyskryminujące, ale i krótkowzroczne, gdyż ocenia się, że w gospodarce coraz
bardziej opartej na wiedzy, a nie na mięśniach kobiety są lepszymi pracownikami -
dysponują na ogół lepszym kapitałem intelektualnym i społecznym. Zgodnie z danymi
przedstawianymi przez „The Economist”, globalny wpływ aktywizacji zawodowej kobiet
miał większy wpływ na rozwój gospodarczy, niż spektakularna ekspansja gospodarki
chińskiej66. Co ważniejsze, przykład Szwecji pokazuje, że można pogodzić politykę
prokreacyjną z prozatrudnieniową, pod warunkiem że uwolni się ją z anachronicznego
patriarchalizmu.

5. Podsumowanie
Rozwój i wzrost zatrudnienia jest możliwy, pod warunkiem że nie będziemy go traktować
tylko w kategoriach ekonomicznych. Zmiana, a raczej zróżnicowanie i wzbogacenie
dyskursów towarzyszących kwestiom rozwoju i zatrudnienia jest warunkiem podstawowym
63
Corruption Perception Index 2005, Transparency International, www.transparency.org
64
E. Bendyk, K. Krzysztofek (red.), Czy kultura w Polsce ma znaczenie?, Kultura współczesna 1/2006
65
European Values Survey, ibidem, w Polsce 40 proc. społeczeństwa uważa, że praca należy się w pierwszej
kolejności mężczyznom.
66
The Economist, A guide to womenomics, 15 kwietnia 2006 r.
27

wyjścia z oczywistego kryzysu. Wielowymiarowa debata wykraczająca poza powtarzane jak


mantra recepty: obniżenie podatków, uelastycznienie rynku pracy (który w Polsce jest jednym
z najbardziej elastycznych, a udział pracujących na stałych umowach o pracę jest mniejszy,
niż w elastycznych USA), promocja małych i średnich przedsiębiorstw. Być może te
postulaty mają sens, ale należy przeanalizować je w szerszym kontekście. Doświadczenie
włoskie uczy np., że zbyt duży udział małych i średnich, opartych na rodzinnej formie
własności przedsiębiorstw w gospodarce nie sprzyja jej innowacyjności67, bo innowacyjność
wymaga współdziałania w sieci organizmów gospodarczych o różnym potencjale i różnej
strukturze.
Możemy opierać się na pozytywnych przykładach, takich jak Wrocław, Praga i Bratysława,
które powoli zmieniają się w metropolie sprzyjające kreatywności, tworząc atrakcyjne
kulturalnie, otwarte przestrzenie przyciągające ludzi twórczych i wykształconych. Do nich z
kolei ciągną inwestorzy, stymulując dalszy rozwój tych regionów. Znamy techniki sprzyjające
odtwarzaniu kapitału społecznego i budowaniu na jego podstawie innowacyjności społecznej.
Jak najszybsze i jak najszersze upowszechnienie dostępu do technik teleinformatycznych, a
zwłaszcza do internetu, stwarza szansę aktywizacji zawodowej. Dane Diagnozy Społecznej68
pokazują pozytywną korelację między korzystaniem z Internetu, a szansami na rynku pracy (
a z kolei znacznie łatwiej, niż podatki można by obniżyć ceny usług telekomunikacyjnych).
Więcej, coraz więcej przypadków pokazuje, że dostęp do Internetu sprzyja społecznej
innowacyjności (casus Doliny Strugu69) oraz odsłania nowe możliwości funkcjonowania na
lokalnym i globalnym rynku (tzw. long tail effect70 bezpośrednio lub za pośrednictwem takich
platform, jak Allegro lub eBay, dzięki którym dziesiątki tysięcy osób uzyskują dodatkowe lub
podstawowe dochody.
Są przykłady, są narzędzia. Czego brakuje? Potrzebna jest kultura innowacyjności,
samokrytyczna kultura zdolna do kwestionowania samej siebie, zdolna do nieustannego
procesu rewitalizacji i rewaloryzacji71. Spośród trzech analizowanych społeczeństw w Polska
w tej chwili kultura innowacyjności ma najmniejsze szanse rozwoju. Kultura taka nie ma
szansy wobec rewanżystowskiej, anachronicznej retoryki IV Rzeczpospolitej, koncentrującej
się na leczeniu kompleksów poprzez wygrywanie przegranych bitew z przeszłości.
Zamiast projektu IV Rzeczpospolitej bardziej przydałby się projekt modernizacyjny,
nazwijmy go Polska 2.0, odwołujący się również do tradycji, dla której nie ma jednak miejsca
w kanonie historii uprawianej przez konserwatywnych populistów. Ta tradycja, do której
można się odwołać to tradycja społecznej samoorganizacji i samodoskonalenia z kulminacją
w ruchu spółdzielczym, to m.in. tradycja Stanisława Brzozowskiego i Edwarda
Abramowskiego, tradycja samoorganizacji świata pracy z kulminacją podczas zrywu w 1905-
07 r., prefigurującego późniejszy zryw „Solidarności”. Ale najważniejsze, by w procesie
modernizacji Polska 2.0 odwoływać się do wielości tradycji, rewaloryzując je i adaptując do
współczesności te ich elementy, które sprzyjają rozwojowi społecznemu i gospodarczemu.
Musi to być projekt otwarty, inkluzywny, czerpiący siłę z afirmacji różnorodności.

67
Structuraly unsound, The Economist, 24.11.2005 r.
68
Dominik Batorski, Przemiany i konsekwencje korzystania z Internetu, konferencja Społeczne Aspekty
Internetu 2005.
69
Rozwój Doliny Strugu w wyniku zastosowania innowacji i technologii teleinformatycznych, UNDP 2004,
www.undp.org.pl
70
Chris Anderson, http://longtail.typepad.com/the_long_tail/
71
E. Bendyk, Metakultura bierności, Kultura współczesna, 1/2006 r.

You might also like