You are on page 1of 107

Witold GOMBROWICZ

PORNOGRAFIA
$#guid{ C4366F3A-3551-4EE5-9819-9CA97CC50B56}#$
Witold GOMBROWICZ DZIEA Tom IV

redakcja naukowa tekstu Jan Boski
Wydawnictwo Literackie

Witold GOMBROWICZ
PORNOGRAFIA

Wydawnictwo Literackie
Copyright by Rita Gombrowicz,
Tekst i Not wydawcy opracowaa BOGUSAWA STANOWSKA-CICHO
Uwagi interpretacyjne zawarte w Nocie wydawcy napisa JERZY JARZBSKI
Projekt okadki BEATA BARSZCZEWSKA-WOJDA
Printed in Poland Wydawnictwo Literackie, Krakw Wyd. II.
Nakad 150 000 + 350 egz.


Informacja:

Pornografia dzieje si w Polsce z lat wojennych. Dlaczego? Troch dlatego, e klimat wojny
dla niej najwaciwszy. Troch, e to jednak polskie i nawet moe pomylane byo, w
pierwszym rzucie, odrobin na wzr taniego romansu z gatunku Rodziewiczwny, czy Zarzyckiej
(czy to podobiestwo zniko w pniejszym opracowaniu?). A troch na przekr eby podsun
narodowi, i w jego onie zmieszcz si inne konflikty, dramaty, idee, oprcz tych... teoretycznie
ustalonych.
Tej Polski wojennej nie znam. Nie byem przy tym. W ogle Polski od 1939 r. nie ogldaem.
Opisaem to tak, jak sobie wyobraam. To wic jest Polska imaginacyjna i nie przejmujcie si,
e czasem pomylone, czasem moe fantastyczne, bo nie o to chodzi i to zupenie bez znaczenia dla
spraw tutaj si odbywajcych.
Jeszcze jedno. Niech nikt nie doszukuje si w wtku zwizanym z Armi Krajow (w drugiej
czci) intencji krytycznej lub ironizujcej. AK moe by pewna mojego szacunku. Wymyliem t
sytuacj ktra mogaby si zdarzy w jakiejkolwiek organizacji podziemnej gdy tego
wymagaa kompozycja i jej duch, w tym miejscu troch melodramatyczny. AK, czy nie AK, ludzie
s ludmi wszdzie przytrafi si wdz, tchrzem nawiedzony, lub morderstwo dyktowane
konspiracj.

W. G.

Cz pierwsza

Opowiem wam inn przygod moj, jedn chyba z najbardziej fatalnych.
Wwczas, a byo to w 1943-im, przebywaem by w byej Polsce i w byej Warszawie, na
samym dnie faktu dokonanego. Cisza. Przetrzebione grono kolekw i przyjaci moich z byych
kawiar, Zodiaku, Ziemiaskiej, Ipsu, zbierao si co wtorek w pewnym mieszkanku na Kruczej i
tam, popijajc, usiowalimy by w dalszym cigu artystami, pisarzami i mylicielami...
podejmujc dawne, bye rozmowy nasze i spory o sztuce... Hej, hej, hej, do dzi widz siedzcych
lub lecych w cikim dymie, ten nieco szkieletowaty, tamten pokiereszowany, a wszyscy
rozkrzyczeni, rozwrzeszczeni. Wic jeden krzycza: Bg, drugi: sztuka, trzeci: nard, czwarty:
proletariat, i tak dyskutowalimy zaarcie i tak to trwao, trwao Bg, sztuka, nard, proletariat
ale kiedy zjawi si go w rednim wieku, czarniawy i suchy, z nosem orlim, i przedstawi si
kademu z osobna z zachowaniem wszystkich formalnoci. Po czym prawie si nie odzywa.
Podzikowa za dostarczony kieliszek wdki bardzo starannie i z nie mniejsz starannoci
powiedzia: Ja poprosibym jeszcze o zapak... po czym zacz czeka na za-6 pak i czeka...
i, gdy mu j dano, przystpi do zapalenia papierosa. Tymczasem wrzaa dyskusja Bg,
proletariat, nard, sztuka a smrd zaglda nam w nozdrza. Kto zagadn: Jakie wiatry
przywiay pana, panie Fryderyku? na co udzieli natychmiast wyczerpujcej odpowiedzi.
Dowiedziaem si od pani Ewy, e bywa tu Pitak, wic zaszedem, bo mam cztery skrki zajcze i
podeszw. I, aby nie by goosownym, pokaza skrki zawinite w papier.
Podano mu herbat, ktr wypi, ale pozosta mu na talerzyku kawaek cukru i wycign
rk eby go podnie do ust ale moe uzna ten ruch za nie do uzasadniony., wic cofn
rk jednake cofnicie rki byo waciwie czym bardziej jeszcze nieuzasadnionym
wycign tedy rk powtrnie i zjad cukier ale zjad ju chyba nie dla przyjemnoci, a tylko
eby odpowiednio si zachowa... wobec cukru, czy wobec nas?... i pragnc zatrze to wraenie
kaszln i, aby uzasadni kaszlnicie, wycign chusteczk, ale ju nie odway si wytrze nosa
tylko poruszy nog. Poruszenie nogi, jak si zdaje, nasuno mu nowe komplikacje, wic w
ogle ucich i znieruchomia. To szczeglne zachowanie (bo on waciwie nic tylko zachowywa
si", on zachowywa si" bez ustanku) ju wtedy, przy pierwszym widzeniu wzbudzio moj
ciekawo, a w cigu nastpnych miesicy zbliyem si z tym czowiekiem, ktry zreszt okaza
si kim nie pozbawionym ogady, a take majcym za sob dowiadczenia z dziedziny sztuki
(zajmowa si kiedy teatrem). Bo ja wiem... bo ja wiem... wystarczy gdy powiem i wsplnie
zajlimy si maym handelkiem, ktry dostarcza nam rodkw na utrzymanie. No tak, ale to
niedugo trwao, bo pewnego dnia otrzymaem list, list od tak zwanego Hipa, czyli Hipolita S.,
ziemianina z Sandomierskiego, z propozycj abymy go odwiedzili i nadmienia Hipolit, e
chce omwi z nami pewne swoje warszawskie sprawy, w ktrych moglibymy by mu pomocni.
Tutaj niby spokj, nic takiego, ale chodz bandy, czasem napadaj, jest, uwaasz, rozlunienie.
Przyjedcie we dwch, bdzie raniej".
Jecha? We dwch? Nawiedzay mnie trudne do sformuowania wtpliwoci dotyczce tej
jazdy we dwch... no bo, bra go ze sob eby tam, na wsi, nadal prowadzi swoj gr... A jego
ciao, to ciao tak... specyficzne"?... Jecha z nim nie baczc na t jego niestrudzon
nieprzyzwoitoc milczco--krzyczc"?... Obarcza si kim tak skompromitowanym a wskutek
tego i kompromitujcym"?... Naraa si na ten dialog" prowadzony uparcie... z... kim
waciwie?... A jego wiedza", ta wiedza jego o...? A jego chytro? A jego podstpy? No tak, to
wszystko niezbyt mi si umiechao, ale z drugiej strony on by w wieczystej grze swojej tak
osobno...
tak wyodrbniony z naszego zbiorowego dramatu, tak bez zwizku z dyskusjami nard, Bg,
proletariat, sztuka"... i to byo mi wypoczynkiem, stanowio jakie odcienie... A przy tym tak
nienaganny i spokojny i ostrony! Jedmy tedy, o ile przyjemniej we dwch! I w rezultacie
wdarlimy si do wagonu i wdryli w zapchane wntrze... a ruszy w kocu pocig, zgrzytajc.
Godzina trzecia po poudniu. Mglisto. Fryderyka wp ama tuw babi, noga dziecka
najedaa mu na brod... i tak jecha... ale jecha, jak zawsze, poprawny i doskonale wychowany.
Milcza. Milczaem i ja, jazda szarpaa nami i rzucaa, a wszystko byo jak stae... lecz przez
skrawek okna dojrzaem sinawe i pice pola, w ktre wjedalimy rozkoysanym oskotem... bya
to ta sama, tyle razy widziana, paska szeroko objta horyzontem, ziemia poszatkowana, kilka
drzew uciekajcych, domek, w ty uchodzce zabudowania... to samo co zawsze, to z gry
wiadome... Ale nie to samo! I nie to samo, dlatego wanie, e to samo! I niewiadome, i
niezrozumiae, ba, niepojte, nie do ogarnicia!
Dziecko rozdaro si, baba kichna...
Ten kwany zapach... Z dawna znana, wieczysta ao jazdy pocigiem, wznoszca si,
opadajca linia drutw lub rowu, nage wtargnicie w okno drzewa, supa, budki, szparkie
pomykanie wszystkiego w ty, wylizgiwanie si... gdy tam, daleko, na horyzoncie, komin lub
wzgrze... pojawiay si i trway dugo, uparcie, jak troska naczelna, troska grujca... pki nie
zapady si w nic powolnym obrotem. Fryderyka 3 miaem tu przed sob, oddzielonego dwiema
gowami, gowa jego bya tu, tu, i mogem j widzie milcza i jecha a obecno cia
obcych, nachalnych, obacych i napierajcych pogbiaa tylko moje sam na sam z -nim... bez
sowa... tak bardzo, e na Boga ywego wolabym z nim nie jecha i eby ten pomys wsplnej
jazdy nie by doszed do skutku! Albowiem, wsadzony w cielesno, by jednym wicej ciaem
wrd cia, niczym wicej... ale jednoczenie by... i by jako odrbnie, a nieubaganie... Tego nie
mona byo usun. To nie dawao si zby, zaatwi, zatrze, on by w tym cisku i by...
I jego jazda, jego pd w przestrzeni, nie daway si porwna z ich jazd bya to jazda o
wiele doniolejsza, moe nawet grona...
Od czasu do czasu umiecha si do mnie i mwi co ale chyba po to, eby umoliwi mi
przebywanie z sob i uczyni swoj obecno mniej przygniatajc.
Zrozumiaem, e wydobycie go z miasta, wyrzucenie w te przestrzenie pozawarszawskie, byo
przedsiwziciem ryzykownym... bo na tle tych rozlegoci szczeglna jego jako wewntrzna
musiaa rozlega si silniej... i on sam to wiedzia, gdy nigdy nie widziaem go bardziej
ciszonym, nieznacznym. W pewnej chwili zmierzch, ta substancja ktra zjada ksztat, pocza
stopniowo go zaciera i sta si niewyrany w wagonie rozpdzonym i roztrzsionym,
wjedajcym w noc, skaniajcym do niebytu. Lecz to nie nadwtlio jego obecnoci, ktra staa
si tylko mniej dostpna oczom: czai si za welonem niewidzenia, taki sam. Wtem zapalio si
wiato i znw wycigno go na jaw, ukazujc jego podbrdek, kciki ust zacinitych i uszy... on
za nie drgn, sta z oczyma wlepionymi w koyszcy si sznurek i by! Pocig znw stan, gdzie
za mn szuranie nogami, cisk zatacza si, co chyba si dzieje ale on jest i jest! Ruszamy, noc
na zewntrz, lokomotywa buchna iskrami, nocna staje si jazda wagonw po co mi byo
zabiera go z sob? Dlaczego obarczyem si tym towarzystwem, ktre, zamiast odcia,
obciao? Wiele ospaych godzin trwaa ta jazda, przeplatana postojami, a na koniec staa si
jazd dla jazdy, senn, upart, i tak jechalimy pki nie dobilimy do mielowa i, z walizkami, nie
znaleli- my si na ciece wzdu toru. Uchodzcy sznur poci w huku nikncym. Cisza,
zagadkowy powiew, i gwiazdy wierszcz.
Ja, wydobyty z wielogodzinnego ruchu i cisku, umieszczony z naga na tej ciece a obok
Fryderyk z paszczem na rku, zupenie cichy i stojcy gdzie bylimy ? Co to byo ? Znaem
przecie t okolic, nie by mi obcy ten wietrzyk ale gdzie bylimy? Tam, na ukos, znajomy
budynek mie-lowskiej stacji i kilka wieccych lamp, ale... gdzie, na jakiej wyldowalimy
planecie? Fryderyk sta obok i tylko sta. Ruszylimy do stacji, on za mn, oto bryczka, konie,
furman
znajoma bryczka i znajome to uchylenie furmaskiej czapki, dlaczego wic tak si
przygldam z uporem?... Wsiadam, za mn Fryderyk, jedziemy, piaszczysta droga pod wiatem
ciemnego nieba, bokami nadpywa czarno drzewa lub krzaka, wjedamy w wie Brzustow,
biel si wapnem deski i psa szczekanie...
zagadkowe... przede mn plecy furmana... zagadkowe... a obok ten czowiek, ktry milczco,
ukadnie, mi towarzyszy. Grunt niewidzialny koysa lub wstrzsa naszym pojazdem, a jamy
ciemnoci, zagszczenia mroku wrd drzew, tamoway nam wzrok. Zagadnem furmana aby
usysze wasny gos :
No, co tam? Spokojnie u was? I usyszaem, e mwi:
Pki co spokojnie. S bandy po lasach... Ale eby w ostatnim czasie co specjalnego...
Twarz niewidoczna, a glos ten sam wic nie ten sam. Przede mn tylko plecy i ju
chciaem wychyli si eby zajrze w oczy tym plecom, ale wstrzymaem si...
bo Fryderyk... wszak by tu, obok mnie. l by niezmiernie cicho. Majc go przy sobie, wolaem
nie zaglda nikomu w twarz... gdy naraz zrozumiaem, e to co, co siedzi obok, jest w ciszy
swojej radykalne, radykalne do szau! Tak, to by ekstremista! Niepoczytalnie kracowy! Nie, to
nie byo zwyke istnienie, lecz co bardziej drapienego, napitego kracowoci o jakiej dotd nie
miaem pojcia! Wolaem wic nie zaglda w twarz -a nikomu, nawet furmanowi, ktrego
plecy przygniatay, j ora, gdy ziemia niewidzialna koysaa, potrzsaa bryczk szklca gwiazdami
ciemno dookolna wysysaa wszelkie idzenie. Dalsza droga zesza bez sowa. Na koniec
wtoczylimy si w alej, konie ruszyy raniej brama, str i psy [om zamknity i cikie,
zgrzytajce jego odmykanie ;ip z lamp...
Ano, chwaa Bogu, jestecie!
On czy nie on? Uderzya mnie i odstrczya nabrzmiaa :zerwono jego lic, rozsadzajca... i
w ogle wyglda jak izsadzony spuchlizn, ktra spowodowaa wyolbrzymienie nim wszystkiego,
rozroniecie si na wsze strony, rozby-:zenie okropne cielska, ktre byo jak wulkan ziejcy mie-
;em... i w butach z cholewami wycign apska apokaliptycz-, a oczy wyzieray mu z ciaa jak
przez lufcik.
Ale garn si do mnie i ciska. Szepn wstydliwie:
Rozparo mnie... diabli wiedz... Przytyem. Z czego? [Chyba ze wszystkiego.
I ogldajc sobie paluchy powtrzy z bezmiern zgryzot, [ciszej i dla siebie:
Przytyem. Z czego? Chyba ze wszystkiego. I hukn:
A to moja ona!
Po czym mrukn na wasny uytek:
A to moja ona. I wrzasn:
A to Heniusia moja, Heniutka, Henieczka! I powtrzy, do siebie, ledwie dosyszalnie:
A to Heniusia, Heniutka, Henieczka! Gocinnie i wykwintnie zwrci si do nas:
Jak dobrze, e panowie przyjechali, ale prosz ci, Witoldzie, zapoznaj |
mnie ze swoim przyjacielem... skoczy, zamkn oczy i powtarza... wargi mu si ruszay.
Fryderyk z wielkim ugrzecz-nieniem ucaowa rk pani domu, ktrej melancholia okrasia si
dalekim umiechem, ktrej wiotko delikatnie zatrzepotaa... i wcign nas wir nawizywania,
wprowadzania w dom, zasiadania, rozmawiania po owej podry bez koca a wiato lampy
rozmarzao. Kolacja, do ktrej podawa lokaj. Sen morzy. Wdka. Walczc ze snem usiowa limy
sucha, rozumie, bya mowa o rozmaitych udrkac a to z AK, z Niemcami, z bandami, z
administracj, z polil cj polsk, z rekwizycjami o grasujcych strachach i gwz~ tach... o czym
wiadczyy zreszt okiennice opatrzone dc datkowymi sztabami elaznymi, a take zatarasowanie
bocz nych drzwi... zamkniecie, zaszpuntowanie elazne. Sienie chw spalili, w Rudnikach
karbowemu poamali nogi, mia em wysiedlonych z Poznaskiego, najgorzej e nie wiadome co, w
Ostrowcu, w Bodzechowie, tam gdzie osady fabryczne wszystko tylko czeka, nasuchuje, na razie
spokj, ale trzani^ jak front si zbliy... Trzanie! To, panie, bdzie rze, b dzie wybuch,
awantura! To bdzie awantura! hukn i mrukn do siebie, zamylony:
To bdzie awantura. I hukn:
Najgorzej, e nie ma dokd wia! I szepn:
Najgorzej, e nie ma dokd wia!
Ale lampa. Kolacja. Senno. Sosem gstym snu zbabra olbrzymio Hipa, tudzie
rozpywajca si w dalekociach pani, Fryderyk i my tukce si o lamp, my w lampie, my o
lamp, i schody krte na gr, wieca, upadam na ko, zasypiam.
Nazajutrz trjkt soneczny na cianie. Czyj gos za oknem. Wstaem z ka i otworzyem
okiennice. Ranek.
2.
Bukiety drzew we wdzicznych esach floresach alejek, ogrd stacza si agodnie tam gdzie za
lipami przeczuwao si tafl stawu ukryt ach, ziele w cienistej i sonecznej rosie! Gdy za
wyszlimy po niadaniu na dziedziniec dom, biay, pitrowy, z facjatkami w ujciu wierkw i
tuj, cieek i klombw ktry oszoomi jak nieskalane zjawisko z dawnego, ju tak odlegego,
przedwojnia... i w swej dawnoci nie na-12 ruszonej zdawa si by prawdziwszy od
teraniejszoci...
a jednoczenie wiadomo, e to nieprawda, e on kci si z rzeczywistoci, czynia go
czym w rodzaju teatralnej dekoracji... wic w kocu ten dom, park, niebo i pola stay si zarazem
teatrem i prawd. Ale oto nadchodzi dziedzic, potny, nabrzmiay, w kurtce zielonej na
rozsadzajcym cielsku i, zaiste, nadchodzi jak dawniej, pozdrawiajc nas z daleka rk i pyta, jak
si nam spao?
Leniwie gawdzc, bez popiechu, wyszlimy za bram, na pole, i objlimy wzrokiem ziemi
wzdymajc si i falujc w szerokim zasigu widzenia, a Hip co pogadywa z Fryderykiem,
kruszc butem grudki, o niwach, o urodzaju. Szlimy w kierunku domu. Na ganku ukazaa si
pani Maria i zawoaa: dzie dobry, a may brzdc, bieg po trawniku, moe syn kucharki? Tak to
ruszalimy si w tym poranku ktry by powtrzeniem dawno umarych porankw ale nie
byo to takie proste... bo wkrado si w pejza jakie nadwtlenie i znw wydao mi si, e
wszystko, bdc tym samym, jest czym innym zgoa. Co za myl wytrcajca, jaka przykra myl
zamaskowana! Obok mnie szed Fryderyk, ucieleniony w wietle dnia jasnego do tego stopnia, i
mona byo policzy mu woski wystajce z uszu i wszystkie zuszczenia skry bladej i piwnicznej
Fryderyk, mwi, zgarbiony, cherlawy, wklnity, w binoklach, z ustami nerwowca, z rkami
w kieszeniach
typowy inteligent miejski na wsi czerstwej... jednake w tym kontracie wie ju nie
zwyciaa, drzewa straciy pewno siebie, niebo byo niewyrane, krowa nie stawiaa naleytego
oporu, odwieczno wsi bya teraz zmieszana, niepewna i jakby podcita... i bodaj Fryderyk by
teraz prawdziwszy od trawy. Prawdziwszy?
Mczca myl, niepokojca, brudna, histeryczna troch a nawet prowokujca, napierajca,
burzca... i nie wiedziaem, czy to z niego, z Fryderyka, ta myl, czy moe z wojny, rewolucji,
okupacji... czy moe jedno i drugie, jedno z drugim? Ale zachowywa si nienagannie wypytujc
Hipolita o gospodarstwo, prowadzc rozmow jakiej naleao oczekiwa i naraz ujrzelimy Heni,
ktra sza ku nam przez trawnik. Soce palio nam skr. Oczy byy suche i wargi spierzchnite.
Powiedziaa:
Mama ju gotowa. Kazaam zaprzga.
Do kocioa, na msz, bo niedziela wyjani Hipolit. I rzek cicho, do siebie: na msz,
do kocioa.
Wygosi:
Jakby panowie chcieli z nami, prosimy bardzo, ale przymusu nie ma, tolerancja, ha, co?! Ja
jad bo, pki tu jestem, bd jedzi! Pki jest koci, to ja do kocioa! I z on, crk, powozem
bo przed nikim chowa si nie potrzebuj, niech mnie ogldaj. Niech si tam wgapiaj jak z
aparatu fotograficznego...
niech fotografuj! I szepn: Niech fotografuj!
Ju Fryderyk zgasza najuprzejmiej nasz gotowo do wzicia udziau w naboestwie. W
powozie, ktrego koa zapadajc si w piaszczyste koleiny wydaj guchy jk, jedziemy a gdy
wyjechalimy na wzgrze ukazaa si stopniowo rozlego ziemi nisko rozoonej na samym dnie
pod olbrzymimi wysokociami nieba, citej nieruchomym falowaniem. Tam, daleko, droga
elazna. Mnie mia si chciao. Powz, konie, ten furman, zapach gorcy skry i lakieru, kurz,
soce, mucha uprzykrzona koo twarzy i jk tych gum ocierajcych si o piasek
ale od wieka wiekw to znane i nic, nic zupenie si nie zmienio! Ale gdy znalelimy si na
wzgrzu i owia nas oddech przestrzeni, u kraca ktrej majaczyy,! si Gry witokrzyskie,
przewrotno tej jazdy grzmotna mnie nieomal w pier gdy bylimy jak z oleodruku -jak ze
starego, familijnego albumu umara fotografia a na* tym wzgrzu dawno zmary wehiku by
widziany i z najdalszych kracw wskutek czego kraina staa si zoliwie, szydercza, okrutnie
wzgardliwa. A przewrotno umarej' jazdy naszej udzielaa si sinej topografii, ktra
niedostrzegal-f nie prawie przesuwaa si pod wpywem i naciskiem tej wa-' nie naszej jazdy.
Fryderyk na tylnym siedzeniu, obok pani Marii, rozglda si i podziwia koloryt, jadc do
kocioa1 jakby naprawd jecha do kocioa nigdy chyba nie by tak towarzyski i uprzejmy!
Zjechalimy w wwz grocho-licki, tam gdzie zaczyna si wie, gdzie zawsze boto... Pamitam
(i nie jest to pozbawione znaczenia dla wypadkw, o 'ktrych dalej bdzie mowa), grujcym
uczuciem bya czczo i znw, jak poprzedniej nocy, bybym wychyli si z powozu aby zajrze
w twarz furmanowi, ale nie wypadao... wic pozostalimy za jego nieodgadnionym grzbietem i
jazda nasza odbywaa si jemu za plecami. Wjechalimy w wie Grocholice, po lewej stronie
rzeczka, a po prawej rzadkie jeszcze chaupy i poty, kura i g, koryto i bajoro, pies, chop lub
baba odwitna, ciek kroczca do kocioa... spokj i senno naszej wsi... Ale byo to jakby
mier nasza, nachylona nad tafl wody, wywoywaa w niej wasne swoje oblicze, przeszo
wjazdu naszego odbijaa si w tej wsi wiecznej i dudnia w tym zapamitaniu ktre byo jedynie
mask ktre suyo tylko do ukrycia czego innego... Czego? Jakikolwiek sens... wojny,
rewolucji, gwatu, wyuzdania, ndzy, rozpaczy, nadziei, walki, furii, krzyku, zabjstwa, niewoli,
haby, zdychania, przeklestwa lub bogosawiestwa... jakikolwiek, mwi, sens by zbyt saby
aby przebi si poprzez kryszta tej sielanki i pozostawa nienaruszony w widoczek, dawno
przeczasiay, bdcy ju tylko fasad... Fryderyk najuprzejmiej gawdzi z pani Mari czy
jednak podtrzymywa rozmow aby czego innego nie powiedzie?
i zajechalimy przed mur, okalajcy koci, zabralimy si do wysiadania...
ale ju zupenie nie wiedziaem, co jest czym, co jest jakie... czy stopnie po ktrych
wchodzimy na plac przed kocioem s zwykymi stopniami, czy te s moe...? Fryderyk poda
rami pani Marii i, zdjwszy kapelusz, prowadzi j do wrt kocioa, czemu przygldali si ludzie
lecz moe prowadzi j po to tylko aby czego innego nie zrobi? a za nim wytoczy si
Hipolit i par cielskiem naprzd, niezomny, konsekwentny, wiedzc, e jutro mog go zarn jak
wini
par ywioowo, na przekr nienawiciom, ponury i zrezygnowany. Dziedzic! Czy jednak i on
by dziedzicem po to tylko, eby czym innym nie by?
Ale gdy wchon! nas pmrok, w ktry wbite byy wiece gorejce, wypeniony zaduchem
piewu jkliwego, szepccego, brzmicego t mas ludow, przan i skulon... wwczas znikna
zaczajona wieloznaczno jakby rka, mocniejsza od nas, przywrcia ad grujcy
naboestwa. Hipolit, ktry dotd by dziedzicem z ukryt zoci i pasj, byle nie da si, teraz
uspokojony i szlachetny usiad w awie kolatorskiej i skinieniem gowy wita siedzc naprzeciwko
rodzin rzdcy z kania. Bya to chwila przed msz, ludzie bez ksidza, lud pozostawiony sobie ze
swoim pieniem rzewnym, kornym, piskliwym i niezdarnym, ktre jednak ujmowao go w karby
wic by, jak kundel na obroy, nieszkodliwy. C za okieznanie, jakie uspokojenie, co za boga
ulga, tu, w tej odwiecznoci kamiennej, chop znw stawa si chopem, pan panem, msza
msz, kamie kamieniem i wszystko powracao do siebie!
Jednake Fryderyk, ktry zasiad w awie kolatorskiej obok Hipolita, osun si na kolana... i
to nieco popsuo mi spokj, gdy byo moe nieco przesadne... i trudno mi byo nie pomyle, i
moe osun si na kolana po to, aby nie popeni czego, co by nie byo osuniciem si na
kolana... lecz dzwonki, ksidz wychodzi z kielichem i, umieciwszy go na otarzu, oddaje pokon.
Dzwonki. I naraz akcent jaki decydujcy uderzy z tak si w jestestwo moje, e ja
wyczerpany, pprzytomny uklkem i niewiele brakowao a w dzikim porzuceniu
moim bybym si modli... Ale Fryderyk! Zdawao mi si, podejrzewaem, e Fryderyk, ktry
przecie uklk, take si modli"; a nawet byem pewny, tak, znajc jego przeraenia, e nie
udaje, ale naprawd si modli" w tym znaczeniu, e nie tylko innych pragnie oszuka, ale i
siebie. Modli si" wobec innych i wobec siebie, ale modlitwa jego bya tylko parawanem,
zasaniajcym bezmiary jego niemodlitwy... wic to by akt wyrzucajcy, ekscentryczny", ktry
wyprowadza z tego kocioa na zewntrz, na obszar bezgraniczny zupenej niewiary w samym
rdzeniu swoim zaprzeczajcy. I c si dziao? Co si zaczo wyrabia? Niczego podobnego nigdy
nie przeyem. Nigdy nie uwierzybym, e co takiego w ogle moe si zdarzy. Ale c
takiego si stao? Waciwie nic, > waciwie stao si, e czyja rka zabraa tej mszy wszystk
jej zawarto, ca tre i oto ksidz rusza si, klka, przechodzi z jednej strony otarza na
drug, a ministranci uderzali w dzwonki i wznosi si dym kadzida, ale tre ulataniaa si z tego,
jak gaz z balonu, i msza oklapa w strasznej impotencji... zwisajca... niezdolna ju do
zapodnienia! To za pozbawienie treci byo morderstwem, dokonanym na marginesie, poza nami,
poza msz, tytuem bezgonego a zabjczego komentarza osoby przygldajcej si z boku. I msza
nie moga si przed tym broni, gdy nastpio to za spraw jakiej nawiasowej interpretacji, nikt
waciwie w tym kociele nie opiera si mszy, nawet Fryderyk stowarzysza si z ni jak
najpoprawniej... a jeli j zabija to jedynie, tak to powiedzmy, z odwrotnej strony medalu. A ten
uboczny komentarz, ta glossa zabijajca, bya dzieem okruciestwa dzieem wiadomoci
ostrej, zimnej, przenikajcej na wskro, nieubaganej... i zrozumiaem, e wprowadzenie tego
czowieka do kocioa byo czystym szalestwem, na Boga, naleao trzyma go z dala od tego!
Koci by jego miejscem najstraszniejszym!
Ale ju si stao. Proces, ktry si odbywa, by docieraniem do rzeczywistoci in crudo...
przede wszystkim by zniweczeniem zbawienia, wskutek czego nic ju nie mogo zbawi tych
chamskich mord, jekich, wydobytych teraz ze wszelkiego uwicajcego stylu i podanych na
surowo, jak ochap. To ju nie by lud", nie byli chopi", nie byli nawet ludzie", to byy
stworzenia takie jakie... takie jakie byy... i ich brud pozbawiony zosta aski. Ale dzikiej anarchii
tego wielogowia powego odpowiada nie mniej arogancki bezwstyd naszych twarzy, ktre te
przestay by paskie", czy te kulturalne", lub delikatne", a stay si czym krzyczco
utosamionym ze sob karykatury, ktrym odebrano model, nie bdce ju karykatur czego",
a tylko same w sobie, i obnaone jak tyek! I obustronny wybuch pokracz-noci, paskiej i
chamskiej, zbiega si w gecie ksidza, ktry celebrowa... co? Co? Nic. To jednak nie wszystko...
Koci przesta by kocioem. Wdara si przestrze, ale przestrze ju kosmiczna, czarna, i
to nawet nie dziao si ju na ziemi, lecz raczej ziemia przeistoczya si w planet zawieszon we
wszechwiecie, kosmos sta si obecny, to odbywao si w jakim jego miejscu.
Tak dalece, e wiato wiec, a nawet wiato dnia, wdzierajce si poprzez witrae, stao si
czarne jak noc. Wic nie bylimy, ju w kociele, w tej wsi, ani na ziemi, tylko i zgodnie z
rzeczywistoci, tak, zgodnie z prawd
gdzie w kosmosie, zawieszeni z naszymi wiecami i naszym blaskiem, i tam gdzie w
bezmiarach wyczynialimy te dziwne rzeczy ze sob i pomidzy sob, podobni mapie ktra by
wykrzywia si w prni. Byo to szczeglne dranienie si nasze, gdzie, w galaktyce, ludzka
prowokacja w ciemnociach, dokonywanie dziwacznych ruchw w otchani, wykrzywianie si w
astronomicznych bezkresach. A temu toniciu w przestrzeni towarzyszyo straszne wzmoenie
konkretnoci, bylimy w kosmosie, ale bylimy jak co przeraajco danego, okrelonego we
wszystkich szczegach. Ozway si dzwonki na podniesienie. Fryderyk uklk.
Tym razem uklknicie jego byo dobijajce, podobne do dornicia kury i msza potoczya si
dalej, ale ugodzona miertelnie i gadajca jak wariat. Ile, missa est. I... o, triumfie! Jakie
zwycistwo nad t msz! Co za durna! Jakby ta likwidacja bya mi jakim upragnionym kresem: na
koniec sam, ja sam, bez nikogo i niczego poza mn, sam w ciemnoci absolutnej... wic dotarem
do ostatecznoci mojej, osignem ciemno! Gorzki kres, gorzki smak dotarcia i gorzka meta!
Ale byo to dumne, zawrotne, naznaczone nieubagan dojrzaoci ducha, ju samoistnego. Ale
byo to take okropne i, pozbawiony wszelkiego oparcia, czuem si w sobie jak w rkach potwora,
mogc wyrabia z sob wszystko, wszystko, wszystko! Oscho dumy. Mrz ostatecznoci.
Surowo i pustka. Wic c?
Naboestwo ju miao si ku kocowi, ja rozgldaem si sennie, byem zmczony, ach,
trzeba bdzie wyj, jecha do domu, do Powrnej, po tej drodze piaszczystej... ale w pewnej
chwili wzrok mj... moje oczy... oczy w popochu i cikie. Tak, co przycigao. 18 oczy... i oczy.
Zniewalajco, kuszco tak.
Co? Co przy cigao, co ncio ? Cudowno, niczym we nie, miejsca za-woalowane, ktrych
podamy nie mogc odgadn i krymy wok nich z niemym krzykiem, we wszechpoerajcej
tsknocie, rozdzierajcej, szczsnej, zachwyconej.
Tak ja kryem wok jeszcze sposzony, niepewny... ale ju rozkosznie przeniknity
zniewoleniem gitkim, ktre ujmowao urzekao zachwycao
czarowao wabio i podbijao grao i kontrast pomidzy mrozem kosmicznym owej
nocy a tym rdem bijcym rozkoszy by do tego stopnia niezmierzony, i pomylaem mtnie, e
Bg i cud! Bg i cud!
Co to byo, jednak?
To byo... Kawaek policzka i nieco karku... nalece do kogo kto sta przed nami, w tumie,
o kilka krokw...
Ach, omal nie udawiem si! To by...
(chopiec)
(chopiec)
I pojwszy, e to tylko (chopiec), ja zaczem gwatownie wycofywa si z ekstazy mojej. Bo
zreszt ja jego prawie nie widziaem, tylko troch zwykej skry karku i policzka. Gdy wtem
poruszy si i ruch ten, nieznaczny, przeszy mnie na wskro, jak niesamowita atrakcja!
Ale przecie (chopiec).
I nic tylko (chopiec).
Jakie kopotliwe! Zwyky kark szesnastoletni, z wosami przystrzyonymi, i skra zwyczajna
(chopca) troch spierzchnita i (mode) osadzenie gowy
najzwyklejsze wic nie wiadomo skd we mnie to drenie? O... a teraz zobaczyem zarys
nosa, usta, poniewa twarz zwrci nieco w lewo i nic takiego, ujrzaem w skosie zwyczajn
(chopca) twarz skon zwyczajn! Nie by z ludu. Ucze? Praktykant? Zwyczajna (moda)
twarz, niezakcona, przekorna troch, przyjazna, taka od gryzienia owkw w zbach, czy od gry
w pik non, gry w bilard, a konierz marynarki zachodzi na konierz koszuli, kark by opalony.
A przecie serce mi bio. I zia boskoci bdc czym przepysznie urzekajcym 1 ujmujcym w
pustce bezmiernej tej nocy, rdem ciepa i wiata oddychajcego. aska. Cud niepojty:
dlaczego niewano ta stal si wana?
Fryderyk? Czy Fryderyk to wiedzia, czy widzia, czy jemu take to wpado w oko?... ale
naraz ludzie ruszyli, msza si skoczya, zapanowao powolne toczenie si ku wyjciu. I ja ze
wszystkimi. Przede mn sza Henia, jej plecy i jej karczek jeszcze szkolny, i to podsuno mi si, a
gdy si podsuno, tak silnie zawadno i tak skadnie zwizao mi si z tamtym karkiem... i
naraz pojem lekko, bez wysiku: ten kark i tamten kark. Te dwa karki. Te karki byy...
Jak to? Co to? To byo jakby jej kark (dziewczyny) wyrywa si i zwizywa z tamtym
(chopicym) karkiem, kark ten jak za kark chwycony przez tamten kark i chwytajcy za kark!
Prosz wybaczy niezrczno tych metafor. Troch niezrcznie mi o tym mwi (a take bd
musia kiedy wytumaczy dlaczego sowa (chopiec) i (dziewczyna) bior w nawias, tak, to
rwnie pozostaje do wyjanienia). Ruch jej, gdy postpowali przede mn w toku, w gorcym
cisku, te jako odnosi si" do niego i by namitnym dopowiedzeniem, doszeptaniem jego
poruszania si tu, tu, w tym tumie. Czyby? Czy nie zudzenie? Lecz nagle ujrzaem jej rk,
zwisajc wzdu ciaa, wgniecion w ciao naciskiem tumu i ta jej rka wgniecion oddawaa j
jego rkom w poufnoci i gszczu tych wszystkich sklejonych cia. Ale wszystko w niej byo dla
niego"! A on tam dalej, idcy spokojnie wraz z ludmi, a jednak ku niej wytony i ni napity. I
niezwalczone, lepe, a tak spokojnie posuwajce si wraz z innymi, tak obojtne zakochanie si w
sobie i podanie! Ach! To dlatego! teraz wiedziaem jaki to sekret w nim porwa mnie od
pierwszej chwili.
Wynurzylimy si z kocioa na plac rozsoneczniony i ludzie rozsypali si, oni za on i
ona ukazali mi si w caej postaci. Ona w bluzce jasnej, w granatowej spdniczce i w biaym
konierzyku, stojca z boku, czekajca na rodzicw, zamykajca na klamr ksieczk od
naboestwa. On... podszed do muru i wspinajc si na palce zaglda 20 na drug stron nie
wiedziaem po co. Czy znali si? Lecz, kade z nich byo osobno, znowu i jeszcze bardziej C
caa si w oczy ich namitna skadno: byli dla siebie, /mruyem oczy na placu byo biao,
zielono, niebiesko, ciepo zmruyem oczy. On dla niej, ona dla niego, gdy tak stali z daleka i
wcale nie zainteresowani sob i tak silne to, i on ustami nie do ust jej nadawa si, a do caego
jej ciaa a ciao jej jego nogom podlegao!
Obawiam si, i doprawdy, by moe, w ostatnim zdaniu posunem si nieco za daleko...
Czy nie naleaoby raczej spokojnie powiedzie, e to by wyjtkowy casus doboru... cho moe
nie tylko pciowego? Czasem zdarza si, e widzc jak par mwimy: no, ci si dobrali ale w
tym wypadku dobr, jeli wolno mi si tak wyrazi, by jeszcze dotkliwszy, bo niewyronity...
doprawdy nie wiem czy jasno... a jednak ta zmysowo nieletnia lnia skarbem wyszej natury,
tym mianowicie, e oni byli dla siebie szczciem, byli sobie drogocenni i najwaniejsi! I na tym
placu, pod tym socem, ogupiay, zbaraniay, nie mogem poj, nie miecio mi si w gowie, jak
to jest, e nie zwracaj na siebie wzajem uwagi, nie d ku sobie! Ona osobno i on osobno.
Niedziela, wie, gorco, lenistwo ospae, koci, nikt si nie pieszy, potworzyy si
gromadki, pani Maria dotykajca koniuszkiem palca twarzy, jakby sprawdzajc cer Hipolit
rozmawiajcy z rzdc z kania o kontyngentach obok Fryderyk, uprzejmy, z rkami w
kieszeniach marynarki, go... ach ten obrazek zmiata niedawn otcha czarn, w ktrej pojawi
niespodziewanie tak gorcy ognik... i tylko jedno mnie drczyo: czy Fryderyk to zauway? Czy
wiedzia?
Fryderyk?
Hipolit zapyta rzdcy:
A kartoflami? Jak zrobimy?
Z p metra mona da.
Ten (chopiec) podchodzi do nas. A to mj Karol rzeki rzdca i popchn go ku
Fryderykowi, ktry poda mu rk. Wita si ze wszystkimi, Henia rzeka do matki:
Patrz! Wyzdrowiaa Gaecka!
No co, zajdziemy do proboszcza? pyta Hipolit, ale zaraz mrukn: Po co? I hukn:
Jazda, moi pastwo, czas do domu! egnamy si z rzdc. Wsiadamy do powozu, a z nami
Karol (a to co?) ktry umieci si obok furmana, jedziemy, gumy zapadajc si w koleiny wydaj
guchy jk, droga piaszczysta w powietrzu drcym i leniwym, zocista mucha zawisa a gdy
wydobylimy si na gr, kwadraty pl i tor kolejowy daleko, tam gdzie zaczyna si las. Jedziemy.
Fryderyk siedzc obok Heni unosi si nad typowym dla kolorytu tych okolic niebieskawo-
zocistym refleksem, ktry tumaczy pochodzi z czsteczek lssu w powietrzu. Jedziemy.
3.
Powz jecha. Karol siedzia na kole, obok furmana. Ona na przedniej aweczce
i tam gdzie koczya si jej gwka, tam on si zaczyna, nad ni jak na pitrze umieszczony,
plecami do nas, widoczny tylko w lepym zarysie swoim, szczupym
a wiatr wzdyma mu koszul i kombinacja jej twarzy z jego brakiem twarzy, uzupenienie
jej twarzy widzcej z jego niewidzcym grzbietem uderzyo we mnie ciemnym, gorcym
rozdwojeniem... Nie byli nadmiernie urodziwi ani on, ani ona tyle tylko ile jest waciwe
temu wiekowi ale byli piknoci w zamknitym okrgu swoim, w tym wzajemnym pragnieniu
i zachwyceniu co w czym waciwie nikt inny nie mia prawa uczestniczy. Byli dla siebie
cile midzy sob. A to tym bardziej, e byli tak (modzi). Mnie wic nie wolno byo si
przyglda i staraem si nie widzie, ale, majc przed sob Fryderyka, ktry siedzia obok niej na
aweczce, znw natrtnie zapytywaem siebie: czy widzia? Czy wiedzia?
I czyhaem na jedno chociaby spojrzenie jego, z tych niby obojtnych a przelizgujcych si
chykiem, akomych. 22 A inni? Co wiedzieli inni? Wszak trudno byo uwierzy aby co tak
bijcego w oczy mogo wymkn si rodzicom panny gdy wi?c P
obiedzie poszedem z Hipolitem do krw, naprowadziem rozmow na Karola.
Jednake mnie trudno byo pyta o (chopca), ktry wtrcajc w taki gatunek podniecenia sta
si wstydem moim, a co si tyczy Hipa, to chyba nie uwaa tego tematu za godny uwagi. No, c,
Karol, owszem, niezy chopak, syn rzdcy, by w podziemiu, wysali go gdzie pod Lublin i co
tam nabroi... iii, taka tam gupota, co tam zwdzi, postrzeli, czy jak tam, koleg czy dowdc,
diabli wiedz, no, bzdura, potem zwia stamtd do domu, a e ojcu si stawia, szelma, i r si
midzy sob, wic teraz wziem go do siebie zna si na maszynach i zawsze wicej ludzi w
domu, jakby co... Jakby co powtrzy z luboci do siebie i rozgniata grudki kocem buta. I
naraz zacz mwi o czym innym. Czy dlatego, e szesnastoletnia biografia nie miaa dla niego
odpowiedniego ciaru?
Czy te moe nie byo innej rady, jak tylko zlekceway owe chopice sprawki, aby nie stay
si zbyt przygniatajce. Postrzeli, czy zastrzeli? pomylaem.
Jeeli zastrzeli, mona byo uniewinni to wiekiem, ktry wszystko zaciera i zapytaem
czy od dawna znaj si z Heni. Od dziecistwa odpar klepic po zadzie krow i zauway:
holenderka! Wysokomleczna! Chora, psiakrew! Tyle tylko si dowiedziaem. I wynikao z tego, e
on, jak te jego ona, nie dostrzegli nic nic, przynajmniej powaniejszego, co by mogo obudzi
ich rodzicielsk czujno. Jak to byo moliwe? I pomylaem, e gdyby sprawa bya bardziej
dorosa mniej niewyronita gdyby bya mniej chopi-co-dziewczca... ale sprawa bya
utopiona w niedostatecz-noci wieku.
Fryderyk? Co zauway Fryderyk? Po kociele, po owym zarniciu, zduszeniu mszy, ja
musiaem wiedzie, czy on wie co o nich i prawie nie mgbym znie jego niewiedzy! Byo to
okropne, i nie mogem poczy adn miar w jedno tych dwch stanw ducha tego,
czarnego, ktry z niego, z Fryderyka si pocz i tego wieo, namitnego, z nich 1 byy one
osobne, nieskonfrontowane! C jednak mg za- uway Fryderyk, jeli nic midzy nimi si nie
dziao?... i byo dla mnie fantastyczne, absurdalne, e zachowywali si, jakby nie byo midzy nimi
uwodzenia! Na prno oczekiwaem, e w kocu si zdradz. Niewiarygodna obojtno!
Obserwowaem Karola podczas obiadu. Dziecko i dra. Sympatyczny morderca. Umiechnity
niewolnik. Mody onierz. Twarda mikko. Okrutna i krwawa nawet zabawa. To dziecko,
jeszcze rozemiane, a raczej jeszcze umiechnite, byo jednak ju wzite do galopu" przez
mczyzn mia surowo i cisz modzika, ktrego wczenie mczyni wzili midzy siebie,
wtrconego w wojn, wychowanego przez wojsko i gdy smarowa chleb, gdy jad, zaznaczaa
si swoista jego wstrzemiliwo, ktrej gd go nauczy. Gos mu si ciemnia chwilami, stawa
si matowy. Mia co wsplnego z elazem. Z rzemieniem i z drzewem, citym wieo. Na
pierwszy rzut oka zupenie zwyky, spokojny i przyjazny, posuszny, oraz chtny. Rozdarty
pomidzy dzieckiem i mczyzn (i to czynio go zarazem niewinnie naiwnym i nieubaganie
dowiadczonym), wszelako nie by ani tym, ani tamtym, by czym trzecim, by mianowicie
modoci, gwatown w nim, ostr, oddajc go okruciestwu, przemocy i posuszestwu,
skazujc na niewolnictwo i ponienie. Niszy, poniewa mody. Gorszy, poniewa mody.
Zmysowy, poniewa mody. Cielesny, poniewa mody. Niszczcy, poniewa mody. I w tej
modoci godny pogardy. A co najcie- | kawsze, i umiech jego, ta rzecz najwykwintniejsza
jak posiada, by wanie tym co go czyo z ponieniem albowiem to dziecko nie mogo si
broni, rozbrojone wasn gotowoci do miechu. Wic to wszystko rzucao go na Heni, jak na
suk, on pali si do niej i, zaiste, nie bya to adna ,,mi-o" a tylko co brutalnie upakarzajcego,
dziejcego si na jego poziomie bya to mio chopica" w caej degradacji swojej. Ale
jednoczenie nie bya to adna w ogle mio i on traktowa j rzeczywicie jak pann, ktr
si zna od dziecistwa", rozmowa ich bya swobodna i poufaa. Co ci si stao w rk?"
Skaleczyem si, puszk otwiera24 em". A wiesz, e Roblecki jest w Warszawie?" I nic wicej,
adnego spojrzenia nawet, nic, tylko to kt na tej podstawie mgby posdzi ich o najlejszy
chociaby romans? Co do niej, to przycinita chopcem (jeli tak mog si wyrazi) i pod jego
parciem, staa si a priori zgwacona (jeli to okrelenie w ogle co znaczy) i nie tracc nic z
dziewiczoci, owszem potgujc j nawet w objciach jego niedorosoci, bya wszake sparzona z
nim w ciemnociach jego, nie do mskiej jeszcze, przemocy. I nie daoby si o niej powiedzie,
e zna mczyzn" (jak si mwi o zepsutych dziewczynach), a tylko e chopca zna" co byo
zarazem bardziej niewinne i bardziej rozpustne. Tak to mi wygldao, gdy jedli kluski. Ale jedli te
kluski, jak para, znajca si od dziecistwa, przyzwyczajona do siebie i moe nawet znudzona
sob. Wic jake ?
Czy mogem oczekiwa, e Fryderyk dojrzy co z tego, czy to w ogle nie byo tylko
zawstydzajcym zudzeniem moim? Tak schodzi dzie. Zmierzch. Podano kolacj. Skupilimy si
znowu przy stole w skpym wietle jedynej lampy naftowej i przy zamknitych okiennicach,
drzwiach zabarykadowanych, zjedlimy kwane mleko z kartoflami, pani Maria kocami palcw
dotykaa kka od serwety, Hipolit wlepi nabrzmiae oblicze w lamp. Byo zacisznie cho za
cianami, ktre nas chroniy, poczyna si ogrd peen niewiadomych szelestw i powieww, dalej
za pola zdziczae wojn rozmowa ucicha i patrzylimy w lamp o ktr ma koataa. Karol w
kcie, gdzie byo do ciemno, rozbiera i czyci latarni stajenn. Wtem ona nachylia si aby
zbami przegry nitk, bo szya sobie bluzk i wystarczyo tego nagego nachylenia i
skurczenia z zbami, a ju w kcie zakwit, rozarzy si Karol, cho ani drgn. Ona, odoywszy
bluzk, pooya rk na stole i ta rka leaa jawnie, nienagannie, pod kadym wzgldem
przyzwoita, pensjonarska zreszt, wasno mamy i papy ale jednoczenie bya to rka
obnaona i zupenie goa, goa nagoci nie rki, lecz kolana dobywajcego si spod sukienki... i
waciwie bosa... i t rk po pensjonarsku wyuzdan ona go drania, drania w sposb gupio
mody" (trudno inaczej to nazwa) ale zarazem brutalny. A brutalnoci towarzyszy piew niski,
cudowny, ktry lni gdzie w nich, czy naokoo nich. Karol czyci latarni. Ona siedziaa.
Fryderyk ukada gaki z chleba.
Drzwi na werand zabarykadowane okiennice wzmocnione elaznymi sztabami
zaciszno nasza przy lampie, przy stole, spotgowana grob nieokieznanej na zewntrz
przestrzeni przedmioty, zegar, szafa, pka, zdaway si y wasnym yciem w tej to ciszy
w cieple, ich wczesna cielesno take wzmagaa si, nabrzmiaa instynktem i nocna, stwarzajc
sfer wasnego podniecenia, zamknity okrg. A zdawao si, e pragn przywabi ciemno
tamtej, zewntrznej pasji krcej po polach, e jej potrzebuj... cho byli spokojni, moe nawet
senni.
Fryderyk powoli gasi papierosa o spodek nie dopitej szklanki z herbat i gasi dugo, bez
popiechu, ale pies zaszczeka gdzie na gumnie wtedy rka jego zdusia niedopaek. Palcami
wysmukymi pani Maria obejmowaa swe wiotkie, delikatne palce, jak si obejmuje jesienny li,
jak si wcha zwidnity kwiat, Henia poruszya si... Karol przypadkiem take si poruszy...
ruch, wic ich z sob, trysn, rozszala si nieznacznie i jej kolana biae rzuciy (chopca)
na kolana ciemne, ciemne, ciemne kolana nieruchome w kcie. Czerwonobrunatne Hipolita
apska, nabite misem, wtrcajce w przedpotopowo, take znajdoway si na obrusie i musia je
znosi, bo naleay do niego.
Chodmy spa ziewn. I szepn: Chodmy spa.
Nie, to byo nie do zniesienia! Nic, nic! Nic, tylko moja, erujca na nich pornografia! I
wcieko moja na ich bezdenn gupot ten szczeniak gupi jak but, ta ge-idiotka! bo tylko
gupot mona byo wytumaczy, e nic, nic, nic!... Ach, gdyby mieli o par lat wicej! Ale Karol
siedzia w swoim kcie, ze swoj latarni, ze swymi chopakowatymi rkami i nogami i nic nie
mia do roboty, oprcz latarni, skupiony na niej, zakrcajcy rubki i c, e kt by upragniony,
drogocenny, e tam kryo si najwysze szczcie tam, w tym Bogu niedorozwinitym!... on rubki
zakrca. A Henia, przy stole drzemica, z rkami znudzonymi... Nic! Jak to 26 by mogo? A
Fryderyk, Fryderyk, co wiedzia o tym Fryderyk, gaszcy papierosa, bawicy si gakami chleba?
Fryderyk, Fryderyk, Fryderyk! Fryderyk, siedzcy tutaj, umieszczony przy tym stole, w tym domu,
na tych polach nocnych i w tym kbowisku pasji! Ze swoj twarz, ktra bya jedn wielk
prowokacj, poniewa nade wszystko wystrzegaa si prowokacji. Fryderyk!
Hece kleiy si oczy. Powiedziaa dobranoc. A zaraz potem i Karol, zawinwszy starannie
rubki w papier, poszed do swojego pokoju na pitrze.
Wwczas sprbowaem wyrzec ostronie, spogldajc na lamp z jej turkoczcym krlestwem
insektw: Sympatyczna parka!
Nikt nie odpowiedzia. Pani Maria dotkna palcami serwetki Henia rzeka
jeli Bg da, na dniach si zarczy.
Fryderyk, ktry wci przekada gaki z chleba, zapyta nie przerywajc tej czynnoci, z
uprzejmym zainteresowaniem.
Tak? Z kim z ssiedztwa?
Owszem... Ssiad. Wacaw Paszkowski z Rudy. Niedaleko. Czsto do nas zaglda.
Bardzo porzdny czowiek. Wybitnie porzdny zatrzepotaa palcami.
Prawnik, uwaasz Hipolit oywi si przed wojn mia otworzy kancelari... Zdolny
chop, powany, tgi eb, ba, wyksztacony! Jego matka wdowa, gospodaruje w Rudzie, majtek
pierwsza klasa, szedziesit wk, trzy mile std.
witych cnt kobieta.
Ona waciwie z Maopolski wschodniej, Trzeszewska z domu, krewna Gouchowskich.
Heka troch moda... ale o lepszego kandydata trudno. Mczyzna odpowiedzialny,
zdolny, wybitnie oczytany, intelekt, panie, pierwszorzdny, jak tu przyjedzie bdziecie panowie
mieli z kim pogada.
Niezwykle przemylany. Zacny i prawy. Wyjtkowej czystoci moralnej. Wda si w
matk. Niezwyka kobieta, gbokiej wiary, wita prawie niezomnych katolickich zasad. Ruda
to ostoja moralna dla wszystkich.
Przynajmniej nie byle hoota. Wiadomo co i jak.
Przynajmniej wiadomo komu crk oddajemy.
Bogu dzikowa!
Byo nie byo. Heka dobrze za m wyjdzie. Byo nie byo szepn do siebie w nagym
zamyleniu.
4.
Noc przesza gadko, niedostrzegalnie. Na szczcie miaem osobny pokj, nie byem wic
naraony na znoszenie jego snu... Otwarte okiennice ukazay dzionek z oboczkami w ogrodzie
niebieskawym i zroszonym, a soce niskie przeszywao z boku strzelicie i wszystko byo jak
ugodzone skosem, w geometrycznym i podugowatym rzucie ko skony, stokowate drzewo!
Dowcipne! Dowcipne i zabawne! Paszczyzny piy si pod gr, a piony byy ukone! W tym to
poranku ja, rozgorczkowany i chory prawie od wczorajszych rozarze, od owego ognia i blasku
bo przecie trzeba zrozumie, e spado to na mnie znienacka po .latach wiskich, zduszonych,
wycieczonych, szarych, lub wykrzywionych szaleczo. W cigu ktrych zapomniaem prawie co
to jest uroda. W cigu ktrych tylko trupi odr. A oto naraz zakwita przede mn moliwo gorcej
idylli w wionie, z ktr ju si poegnaem, i panowanie wstrtu ustpuje cudownemu apetytowi
tych dwojga. Nie chciaem ju niczego innego! Znudziy ITU si agonie. Ja, pisarz polski, ja,
Gombrowicz, za tym pobiegem bdnym ognikiem, jak za przynt ale co wiedzia Fryderyk?
Potrzeba upewnienia si, czy on wie, co on wie, co myli, co sobie wyobraa, staa si wprost
drczca, nie mogem duej bez niego, czy te raczej z nim, ale niewiadomym! A pyta? Jak
pyta? Jak to wyjzyczy? Raczej pozostawi go sobie i ledzi czy nie zdradzi si ze swym
podnieceniem...
Okazja naraia si, gdymy po podwieczorku zasiedli we dwch na ganku zaczem
ziewa, powiedziaem, e 28 przepi si troch, ale odszedszy, zaczaiem si za firankami salonu.
Wymagao to pewnej... nie, nic odwagi... miaoci... miao to przecie cechy prowokacji a
przecie on sam wiele mia wsplnego z prowokacj, bya to wic niejako prowokacja
prowokatora". I to ukrycie si za firank byo z mej strony pierwszym wyranym zakceniem
naszego wspycia, zapocztkowaniem jakiej nielegalnej fazy midzy nami.
I zreszt, ilekro zdarzao mi si spojrze na niego w momentach, gdy, bdc zajty czym
innym, nie odpowiada mi spojrzeniem na spojrzenie, czuem si jak gdybym popenia podo
bo on stawa si pody. Mimo to ukryem si za firank. Siedzia jeszcze do dugo, jak go
pozostawiem na awce, z nogami wycignitymi. Patrzy na drzewa.
Poruszy si, wsta. J spacerowa z wolna dookoa dziedzica, obszed go ze trzy razy...
zanim skrci w szpaler, dzielcy sad od parku. Posuwaem si za nim z daleka, aby nie straci go z
oczu. I ju wydawao mi si, e jestem na tropie.
Gdy w sadzie bya Henia, przy kartoflach czyby tam zmierza? Nie. Zapuci si w
boczn alejk, wiodc do stawu, przystan nad wod i spoglda, a twarz mia gocia, turysty...
Wic spacer jego by tylko spacerem ju miaem odej i rodzia si we mnie pewno e
wszystko com wymarzy, byo jedynie moj fatamorgan (bo czuem, e ten czowiek powinien
mie nosa do tej sprawy, i e, jeli on tego nie wywszy, to tego nie ma) gdy wtem
zauwayem, e wraca do szpaleru. Poszedem za nim.
Niespiesznie stpa i zatrzymywa si, oglda krzaki, zamylony, jego mdry profil pochyla
si nad liciami, abstrakcyjnie. Ogrd by cichy. Znw podejrzenia moje rozwieway si, ale
pozostao jedno, trujce: e on przed sob udaje. Jako zanadto si rusza w rym ogrodzie.
Nie omyliem si. Jeszcze ze dwa razy skrca w rozmaitych kierunkach zagbi si w sad
uszed kawaek, stan ziewn rozejrza si... a ona o sto krokw od niego na somie
przed piwnic, przebierajca kartofle! Okrakiem na worku! Zawadzi o ni wzrokiem przelotnie.
Ziewn. Ach, to ju byo niewiarygodne! Ta maskarada! Przed kim? Po co? Ta
ostrono... jakby nie pozwala osobie swojej wzi penego udziau w tym, co robi... ale wida
byo e cae krenie to do niej zmierza, do niej! O... a teraz oddala si w stron domu, ale nie, na
pole wyszed daleko, daleko, przystajc, rozpatrujc, niby e to spacer... jednake ukiem
ogromnym celuje na gumno i ju pewne, e na gumno pjdzie. Widzc to, pobiegem co tchu przez
krzaki aby zaj stanowisko obserwacyjne za szop i, gdy pdziem z trzaskiem patykw w
wilgotnych zarolach nad rowem, gdzie wyrzucono cierwo kocie i gdzie skakay aby, pojem, e
wtajemniczam gszcz i rw w nasze sprawki. Wybiegem za szop. Tam sta, za wozem, na ktry
gnj adowano. Naraz konie pocigny wz, on za znalaz si naprzeciwko Karola, ktry po
drugiej stronie gumna, przy stelmarni, oglda -jakie elazo.
Wwczas si zdradzi. Ujawniony tym usuniciem si wozu, nie wytrzyma otwartej
przestrzeni pomidzy sob i swoim obiektem zamiast sta spokojnie, uskoczy prdko za pot,
aby tamten go nie zobaczy i zatrzyma si, zadyszany. Ale to gwatowne poruszenie
zdemaskowao go, wic, przestraszony, wypad na drog eby wraca do domu. Tu spotka si oko
w oko ze mn. I szlimy ku sobie po linii prostej.
Nie mogo by mowy o wykrtach. Ja jego schwytaem na gorcym uczynku, on
mnie. Zobaczy tego, kto go podpatrywa. Szlimy jeden na drugiego i, wyznam, zrobio mi
si niewyranie, bo teraz co radykalnie musiao si zmieni midzy nami. Wiem, e wie, wie, e
ja wiem, e wie oto co taczyo mi w mzgu.
Jeszcze dzielia nas spora przestrze, gdy zawoa:
A, panie Witoldzie, wyszed pan aby odetchn wieym powietrzem!
Byo to powiedziane teatralnie to a, panie Witoldzie" byo na jego ustach zgryw, nigdy
tak nie mwi. Odrzekem tpo:
Rzeczywicie...
Uj mnie pod rami czego nigdy dotd nie robi i rzek w sposb nie mniej zaokrglony.
za wieczr i drzewa pachn! Moe wic razem bdziemy oddawa si miej tej przechadzce?
Odpowiedziaem rwnie menuetow grzecznoci, gdy jego ton mi si udzieli:
_ Ale owszem, jak najchtniej, to mnie zachwyca!
Skierowalimy si w stron domu. Ale ten marsz ju nie by zwyczajny... co takiego,
jakbymy wkraczali w ogrd w nowej inkarnacji, prawie uroczycie, nieomal przy dwikach
muzyki... i podejrzewaem e jestem w szponach jakiej jego decyzji. Co si stao z nami? Po raz
pierwszy odczuem go, jako wrogo, i to bezporednio zagraajc. Nadal po przyjacielsku
ujmowa mnie pod rami, ale blisko jego bya cyniczna i zimna. Minlimy dom (przy czym bez
przerwy unosi si nad gam wiatocienia", wywoan zachodem) i spostrzegem, e najkrtsz
drog, na przeaj przez trawniki, idziemy do niej... do dziewczynki... a park rzeczywicie, nasycony
smugami blaskw, by bukietem i wietlist lamp czarn od wierkw i sosen rozrastajcych si,
zjeonych. Szlimy na ni. Spojrzaa na nas. Siedziaa na worku, z kozikiem ! Fryderyk zapyta:
Nie przeszkadzamy?
Skd. Ju skoczyam z kartoflami. Ukoni si mwic gono i okrgo:
Czy przeto moemy uprasza, aby dziewcz towarzyszyo nam w naszej wieczornej
przechadzce?
Wstaa. Odpia fartuszek. Ta ulego... ktra zreszt moga by tylko uprzejmoci. Byo to
zwyke zaproszenie na spacer, w tonie nieco przesadnym, starokawalerskim... ale... ale w tym
dojciu do niej, w tym przystpieniu, zawieraa si dla mnie nieprzyzwoito, ktr mona by
okreli w ten sposb:
zabiera j, eby co z ni zrobi" oraz ona idzie z nim, eby co z ni zrobi".
Najkrtsz drog, poprzez trawniki, szlimy na gumno, i zapytaa: Idziemy do koni?... Cel
jego, jego nieznane zamierzenie, przeszyway rozgaziony ukad alej i cieek, drzew i klombw.
Nie odpowiedzia a to, e nie udzieli adnego objanienia prowadzc j dokd, znw stao si
podejrzane. Dziecko... to przecie dziecko szesnastoletnie... ale ju gumno przed nami, czarna,
pochya jego ziemia; okolona stajni, stodoami, z rzdem klonw przy pocie, ze sterczcymi
dyszlami wozw koo studni... i dziecko, dziecko... ale tam, przy stelmarni, drugi dzieciak
modzieczy, ktry rozmawiajc ze stelmachem trzyma w rku elazo, obok sporo desek, drgi i
wiry, w pobliu wz z workami i zapach sieczki. My podchodzilimy. Po tej wzdtej, czarnej
pochyoci. Podszedszy, zatrzymalimy si we troje.
Soce zapadao i szczeglny rodzaj widocznoci, jasnej a jednak ciemnej, zapanowa w
niej pie, zaamanie dachu, dziura w pocie staway si obojtnie i wyrazicie sob, oczywiste w
kadym szczegle. Czarno-brunatna ziemia gumienna rozkadaa si a po szopy. Pogadywa co
ze stelmachem, powolnie, po wiejsku, z tym elazem, oparty o sup, na ktrym wspiera si daszek
stelmarni, i nie przerwa rozmowy, tyle tylko, e spojrza na nas. My stalimy z Heni i naraz to
spotkanie uksztatowao si w tym sensie, e przyprowadzilimy mu j i to tym bardziej, e aden z
nas si nie odzywa. A bardziej jeszcze, e nie odzywaa si Henia... ktrej ciszenie wstyd
wyzwalao. Odoy to koo elazne i podszed, ale nie byo dobrze wiadomo, do kogo podchodzi
do nas, czy do Heni
i to wytworzyo w nim jak dwoisto, niezrczno, przez chwil sta si niejasny ale
stan przy nas swobodnie i nawet wesoo, modzieczo. Jednake milczenie wskutek oglnej
niezrcznoci naszej przeduyo si jeszcze o par sekund... i tego wystarczyo, aby gniotca i
dawica rozpacz, ao i wszystkie nostalgie Losu, Przeznaczenia skbiy si nad nimi jak w
cikim, bdzcym nie...
Rozalenie, tsknota, pikno szczupego ksztatu przed nami z czeg pochodziy, jeli
nie z tego, e nie by mczyzn? Bo my przyprowadzilimy mu Heni, jak kobiet mczynie,
lecz on, jeszcze, nim nie by... nie by samcem. Nie by panem. Nie by wadc. I nie mg
posiada. Nic nie mogo by jego, nie mia prawa do niczego, by tym, 32 ktry musi suy i
ulega
szczupo jego i gitko wezbray nagle na tym gumnie, tu obok desek, drgw, a ona
odpowiedziaa mu tym samym:
szczupoci i gitkoci. Poczyli si naraz, ale nie jak mczyzna i kobieta, tylko w czym
innym, we wsplnej ofierze skadanej niewiadomemu Molochowi, niezdolni siebie posi, zdolni
tylko siebie ofiaro-wac _ j w dobr pciowy midzy nimi uleg zwichniciu na rzecz jakiego
innego doboru, w czym okropniejszyrft i chyba pikniejszym. Powtarzam, i dziao si to na
przestrzeni sekund. A waciwie nic si nie dziao: po prostu stalimy. Rzek Fryderyk, wskazujc
palcem na jego spodnie, troch za dugie i walajce si w ziemi.
Trzeba zawin nogawki.
Racja powiedzia. Pochyli si. Fryderyk rzek.
Zaraz. Chwileczk.
Wida byo, e nie przychodzi mu atwo to, co ma po1 wiedzie. Ustawi si jako bokiem do
nich, spojrza przed siebie i gosem zachrypnitym, ale bardzo wyranie, powiedzia:
Nie, zaraz. Niech ona zawinie.
Powtrzy: Niech ona zawinie.
Byo to bezwstydne byo wamaniem si w nich byo wyznaniem, e oczekuje od nich
podniecenia, zrbcie to, tym mnie uraczycie, tego pragn... Byo wprowadzeniem ich w wymiar
naszej dzy, naszego o nich marzenia. Cisza ich zakbia si przez jedn sekund. I przez jedn
sekund czekaem na rezultat tej bokiem stojcej bezczelnoci Fryderyka. To co nastpio byo
gadkie, posuszne i atwe, tak atwe", e prawie przyprawiao o zawrt gowy, jak bezszelestnie
otwierajca si przepa na rwnej drodze.
Nic nie powiedziaa. Tylko schyliwszy si, podwina mu nogawki, on za ani si ruszy; cisza
ich cia bya absolutna, A gumna rozlego naga uderzya, z dyszlami sterczcymi wozw
drabiniastych, z korytem pknitym, ze stodo niedawno atan, ktra wiecia plam w
brunatnym okrgu ziemi i drewna.
Fryderyk odezwa si zaraz potem: Chodmy! Skierowalimy si ku domowi on, Henia
i ja. To stao si ju 2 Pornografia bezczelnie i jawnie. Wskutek tego powrotu przybycie nasze pod
stelmarni uzyskao swj cel wyczny przyszlimy po to, aby ona zawina mu nogawki, i teraz
wracalimy Fryderyk, ja, ona. Ukaza si dom ze swymi oknami, z dwoma rzdami okien, na
dole, na grze i z gankiem. Szlimy, nic nie mwic.
Za nami rozleg si bieg po trawniku i Karol dogoni nas i wczy si... By jeszcze
rozpdzony, ale zaraz przystosowa si do nas szed teraz spokojnie obok, z nami. To
wtargniecie w nas biegiem, gorce, nacechowane byo entuzjazmem aha, jemu spodobay si
nasze zabawy, przycza si a natychmiastowe przejcie z biegu w milczenie naszego powrotu
znamionowao, e rozumie konieczno dyskrecji. Zaznaczao si wok to podcicie bytu, jakim
jest zbliajca si noc. Posuwalimy si w zmierzchu Fryderyk, ja, Henia, Karol
jak jaka dziwna erotyczna kombinacja,, niesamowity a zmysowy kwartet.
5.
Jak to byo? rozmylaem lec na pledzie, na trawie, majc tu przy twarzy wilgotny
chd ziemny. Co to byo? A wic ona podwina mu spodnie? Uczynia to, poniewa moga to
uczyni, pewnie, nic nadzwyczajnego, zwyka przysuga...
ale wiedziaa, co robi. Wiedziaa, e to dla Fryderyka dla jego rozkoszy
wic zgadzaa sif, eby si ni rozkoszowa... Ni, ale nie sam... Z nim, z Karolem... Ach,
wic jednak! Byo jej wiadomo zatem, e we dwoje mog podnieca, uwodzi... przynajmniej
Fryderyka... i Karol te wiedzia, przecie wzi udzia w tej gierce... Ale w takim razie nie byli
tacy naiwni, jak mogo si zdawa!
Znali swj smak! I mogli zna si na tym wbrew swojej, skdind niemdrej, modoci, gdy
na tym wanie modo zna si lepiej od wieku dojrzaego, oni to byli specjalistami od ywiou w
ktrym przebywali, posiadali umiejtno 34 na swoim terenie wczesnego ciaa, wczesnej krwi.
Ale w takim razie, dlaczego w bezporednim ze sob stosunku zachowywali si jak dzieci?
Niewinnie? Jeli nie byli niewinni wooec trzeciego?! Jeli, wobec trzeciego, byli a tak
wyrafinowani! A co najbardziej mnie niepokoio, to i tym trzecim by nie kto inny, tylko
Fryderyk, on, taki ostrony, tak opanowany! A tu naraz ten marsz przez park na przeaj, jak
wyzwanie, jak rozpoczcie akcji ten marsz z dziewczyn do chopca! Co to byo? Co to by
mogo? I czy nie ja to wszystko wywoaem podpatrzywszy go, wycignem na jaw sekretny
jego sza, on sta si zobaczony w swojej tajemnicy i teraz to zwierz jego tajnego marzenia,
wypuszczone z klatki, poczone z moim zwierzciem, grasowao! I tak rzecz si miaa obecnie, e
we czworo bylimy wsplnikami de facto, w milczeniu, w sprawie nie wyznanej, gdzie wszelkie
wyjanienie byoby nie do przeknicia gdzie wstyd dawi. Kolana jej-jego, czworo kolan, w
spodniach, w sukience, (modych)... Po poudniu zjawi si zapowiadany onegdaj Wacaw.
Urodziwy mczyzna! Bez kwestii rosy i elegancki pan! Obdarzony nosem do wydatnym, ale
subtelnym, o ruchliwych nozdrzach, oliwkowym spojrzeniem i gosem gbokim
a przystrzyony wsik pieci mu si pod tym wyczulonym nosem i nad pen i psow warg.
Rodzaj urody mskiej, ktra podoba si kobietom... i one podziwiaj tyle okazao ksztatu, ile
arystokratyczne wydelikacenie szczegw, unerwienie, na przykad, doni dugopalcowych z
paznokietkami czysto wyuskanymi ze skrki. Kt mgby poda w wtpliwo jego stop rasow
i wysoko sklepion, w tym, obcisym buciku, tudzie jego uszy zgrabne i niewielkie?
Czy nie byy interesujce, a nawet rozkoszne, te zatoczki nad czoem, ktre czyniy go
bardziej intelektualnym? A ta biao cery, czy nie bya biaoci trubadura? Zapewne, efektowny
pan! Zdobywczy mecenas! Dystyngowany adwokat!
Znienawidziem go fizycznie od pierwszej chwili, nienawici zmieszan ze wstrtem,
zaskoczon wasn gwatownoci i wiadom swej niesprawiedliwoci
bo przecie by peen szarmu i comme U faut. Wszak nie byo suszne i sprawiedliwe czepia
si takich drobnych niedoskonaoci, jak, powiedzmy, niejaka pulchno i okrgo zarysowujca
si z lekka na policzkach i doniach, bkajca si w okolicach brzucha przecie to take byo
dystyngowane. A moe dranio mnie nadmierne i nieco lubiene wyrafinowanie organw, usta
zbyt nadajce si do smakowania, nos nazbyt subtelny w wchaniu, palce wytrawne w macaniu
lecz przecie to wanie czynio go amantem! Nie jest wykluczone, e zraaa mnie jego
niemono nagoci gdy to ciao potrzebowao konierzyka, spinek, chusteczki do nosa,
kapelusza nawet, byo ciaem w bucikach, domagajcym si koniecznie tych toaletowo-
konfekcyjnych uzupenie...
ale kto wie, czy nie razio mnie najbardziej przetworzenie pewnych wad, jak pocztkujca
ysina, lub mikko, na atrybuty elegancji i szyku. Cielesno zwykego chama t ma ogromn
przewag, e cham nie zwraca na ni uwagi, wskutek czego ona nie razi, choby bya skcona z
estetyk lecz mczyzna ktry siebie pielgnuje, wydobywa, uwypukla cielesno i dubie si w
niej, babrze, a wtedy kady defekt staje si zabjczy. Skde jednak we mnie taka wraliwo na
ciao? Skd ta pasja podgldania wstydliwego i niechtnego, jakby z kta?
Musiaem mimo wszystko przyzna, e przybysz zachowuje si niegupio, nawet z du klas.
Nie puszy si, mwi niewiele i niezbyt gono. By wielce uprzejmy. A uprzejmo, skromno,
wynikay z jego doskonaego wychowania, ale byy te wrodzone jego niepowierzchownej naturze,
ktra odbijaa si w spojrzeniu i zdawaa si gosi: szanuj ciebie, ty mnie szanuj. Nie, wcale nie
by sob zachwycony. Zna swoje braki i wolaby zapewne by inny, ni by ale by sob w
sposb moliwie kulturalny i rozumny, z godnoci, i wygldao, e cho z pozoru mikki i
delikatny, jest w gruncie nieustpliwy i nawet zawzity.
A caa ta jego kultura cielesna nie pochodzia bynajmniej ze saboci, tylko bya wyrazem
jakiej zasady i to prawdopodobnie moralnej, traktowa j jako swj obowizek wobec innych, lecz
take wyraao to jak ras, styl, bardzo stanowcze, bardzo okrelone. Posta-36 nowi wida
broni swoich wartoci, takich jak subtelno, delikatno, czuo, i broni ich tym usilniej im
bardziej historia zwracaa si przeciw nim. Przybycie jego wywoao szczeglnie zmiany w naszym
wiatku.
Hipolit ni to wjecha na szyny, zaniecha szeptw do siebie i gorzkich zamyle, byo to jak
gdyby udzielono mu pozwolenia na wydobycie z szaf swoich dawno nie uywanych garniturw i
paradowa w nich z rozkosz tubalny, radonie gocinny szlagon, bez adnych zastrzee.
No, jak tam? Co tam? Wdka grzeje, wdka chodzi, wdka nigdy nie zaszkodzi! A pani rwnie
zataczya w swoich zwiewnych alach i, ruszajc na wsze strony paluszkami, roztoczya szal
swych gocinnoci.
Fryderyk odpowiedzia na szacunek Wacawa najgbszym szacunkiem; ustpi mu we
drzwiach i dopiero na lekkie skinienie tamtego, wszed pierwszy, ale jakby stosujc si do jego
woli by to Wersal. Po czym rozpocz si prawdziwy konkurs uprzejmoci, wszelako, rzecz
ciekawa, kady z nich sobie wiadczy przede wszystkim, nie drugiemu. Wacaw od pierwszych
sw zmiarkowa, e ma do czynienia z kim niepospolitym, ale by zbyt towarzysko wyrobiony
aby to podkrela natomiast godno, ktr przypisywa Fryderykowi, wpyna pobudzajco na
jego poczucie wasnej godnoci, zapragn by d la hauteur i traktowa siebie jak w rkawiczkach.
Fryderyk, asymilujc z niezwyk skwapliwoci tego ducha arystokratycznego, zacz take
wysoko si nosi udziela si od czasu do czasu rozmowie, ale jak kto, czyje milczenie byoby
dla wszystkich niezasuon katastrof. I oto naraz jego lk przed niepoprawnoci sta si w nim
wyszoci i dum! A co do Heni (ktra bya waciwym obiektem tej wizyty) oraz Karola, to
nagle wyzbyli si wszelkiej doniosoci. Ona usiada na krzele pod oknem i bya potuln panienk,
a on wyglda jak brat asystujcy konkurom o siostr i oglda ukradkiem rce, czy nie brudne.
C za podwieczorek! Ciasta, i konfitury znalazy si na stole! Potem wyszlimy do ogrodu,
gdzie krlowa roz-soneczniony spokj. Przed nami sza moda para, Wacaw z Heni. My, starsi,
z tyu, eby nie krpowa... Hipolit i pani; Maria, cokolwiek wzruszeni, z lekka figlarni, a obok ja
z Fryderykiem, ktry opowiada o Wenecji.
Wacaw o co j rozpytywa, co jej tumaczy, ona za, zwracajc ku niemu gwk, uwan i
yczliw, wymachiwaa dbem trawy.
Karol szed z boku po trawie, jak brat znudzony konkurami o siostr, nie mia nic do roboty.
Przechadzka jak sprzed wojny... powiedziaem do pani Marii, a ona zatrzepotaa rczk.
Zblialimy si do stawu.
Ale rozwasanie Karola zaczo przybiera na sile, wzmagao si, wida byo, e nie wie co
robi, a ruchy jego byy jakby wstrzymywane w niecierpliwoci, cinanej nud a zarazem,
powoli, wszystko co Henia mwia do Wacawa zaczo by dla Karola, cho sowa do nas nie
dochodziy cay jej sposb istnienia znw nieuchwytnie zwiza si z (chopcem) i to za jej
plecami, z tyu, poniewa nie odwracaa si, nie wiedziaa nawet e Karol nam towarzyszy. I ta, ju
prawie narzeczeska jej rozmowa z Wacawem, ulegaa pod dziaaniem (chopca) wlokcego si za
ni, gwatownej deprecjacji, ona za sama ja mieni si jakim przewrotnym znaczeniem.
Rozkochany prawnik nachyli jej ga gogu aby sobie urwaa i bya w tej chwili bardzo
wdziczna i moe wzruszona ale to nie koczyo si na Wacawie, lecz szo do Karola i tam
stawao si tpo mode, szesnastoletnie, gupio lekkomylne i rozwasane... wic byo ciganiem
w d uczucia, odbieraniem mu wagi, przerabianiem na rodzaj gorszy, niszy, urzeczywistniajcy
si gdzie poniej, tam gdzie ona bya szesnastolatk z siedemnastolatkiem, w ich wsplnej
niedostatecznoci, w ich modoci.
Okrylimy kp leszczyny nad stawem i ukazaa si baba.
Ta baba zajta bya praniem w stawie bielizny, a widzc nas stana frontem i wlepia w nas
lepia baba ju w latach, przysadzisty i piersisty kocmouch, do wstrtna, tusto jeka i brudno
starawa z maymi oczkami. Przygldaa si z pack drewnian w rce.
Karol oderwa si od nas, poszed do baby jakby jej mia 38 co do powiedzenia.
I znienacka zadar jej kieck. Zawiecia biel jej podbrzusza i czarna wosw plama!
Wrzasna. Wy- . rostek doda do tego gest nieprzyzwoity i odskoczy wraca do nas po trawie
jakby nigdy nic, a babsko rozwcieklone palno za nim jakie wyzwisko.
My nicemy na to nie powiedzieli. Zbyt niespodziewane i zbyt race wistwo, ktre
wjechao nam brutalnie, rozkraczone... a Karol znw szed z nami i najspokojniej rozwasany.
Para Wacaw-Henia, pogrona w rozmowie, znikaa za zakrtem moe i nic nie zauwayli a
my za nimi, Hipolit, pani Maria troch sposzona, Fryderyk... Co to? Co to? Co si stao?
Oszoomienie moje nie z tego si brao, e on dopuci si wybryku z tego e wybryk, cho tak
racy, sta si od razu, w innej tonacji, w innym wymiarze, czym naj naturalnie j szy m w
wiecie... i Karol szed teraz z nami, nawet peen wdziku, z wdzikiem dziwnym wyrostka
rzucajcego si na stare baby, z wdzikiem, ktry rs mi w oczach a ktrego natury nie
rozumiaem. Jak mogo to wistwo z bab obdarzy go wietnoci takiego uroku? Czar bi z
niego, niepojty, a Fryderyk pooy mi rk na ramieniu i mrukn, prawie niedosyszamie:
No, no!
Ale zaraz zaokrgli mimowolne swko w zdanie, ktre wypowiedzia gono i nie bez
sztucznoci:
No, no, no, co tam sycha, kochany panie Witoldzie? Odpowiedziaem:
Nic, nic, panie Fryderyku. Pani Maria zwrcia si do nas.
Poka panom adny egzemplarz tui amerykaskiej. Sama sadziam.
Chodzio o to, eby nie przeszkadza Heni i Wacawowi. Ogldalimy tuj, gdy ukaza si
biegncy od gumna fornal, dajcy znaki. Hipolit ruszy szparko co takiego Niemcy
przyjechali z Opatowa rzeczywicie wida byo ludzi przed stajni i, ju apoplektyczny,
popdzi, za nim ona, za nimi Fryderyk, ktry myla moe, e bdzie mg si przyda, znajc
dobrze niemiecki. Co do mnie wolaem pki mona nie by przy tym, zdjo mnie zmczenie na
myl o Niemcach nieuniknionych, gniotcych. Co za zmora...
Wrciem do domu.
Dom pusty, pokoje na przestrza, meble, ktre w pustce silniej daway zna o sobie,
czekaem... na rezultat wizyty niemieckiej, ktra gucho dziaa si przed stajni... lecz oczekiwanie
moje stao si powoli oczekiwaniem na Heni z Wacawem, ktrzy zniknli na zakrcie... i
wreszcie Fryderyk wybuchn mi w tym pustym domu. Gdzie by Fryderyk? Co robi? By z
Niemcami. Czy na pewno by z Niemcami? A jeli naleao go szuka gdzie indziej, nad stawem,
tam gdzie pozostawilimy dziewcz nasze... tam by! Tam by musia! Wrci tam, aby podglda.
Lecz, w takim razie, co widzia? Zazdro mnie chwycia o wszystko, co mg zobaczy. Pustka
domu mnie wypychaa i wybiegem, wybiegem jakby przed stajni, gdzie byli Niemcy, ale
pobiegem za staw zarolami, wzdu rowu, do ktrego skakay aby z tustym, obrzydliwym
pluskiem i, okrywszy staw, ujrzaem ich Wacawa i Heni na aweczce, na samym skraju
ogrodu, naprzeciw k. Ju si ciemniao, ju prawie byo ciemno. I wilgotno. Gdzie Fryderyk?
Wszake nie mogo go tu nie by i nie omyliem si tam, pomidzy wierzbami, w ich
jamie1, niewyrany, tkwi na posterunku pod krzakami i wypatrywa. Nie wahaem si ani chwili.
Po cichu przedostaem si do niego i stanem obok, or)
ani drgn, ja znieruchomiaem -a moje zgoszenie si na widza byo deklaracj, e ma we
mnie towarzysza! Na awce majaczyy ich sylwetki i zapewne co szeptali ale nie byo sycha.
Bya to zdrada jej poda zdrada oto tulia si do adwokata, gdy (chopiec), ktremu
powinna by wierna, wyrzucony zosta poza jej obrb... i to mnie drczyo, jakby zaamaa si
ostatnia moliwo piknoci w wiecie moim, najechanym rozkadem, konaniem, udrk, ohyd.
Co za nikczemno! Czy j obejmowa? Lub trzyma za rce? Jak odraajce i nienawistne byo to
miejsce dla jej rk: w jego doniach! Wtem poczuem, jak zdarza si w marzeniu, e jestem w
pobliu jakiej rewelacji i, obejrzawszy si, do-40 strzegem to co... co zdumiewajcego.
Fryderyk nie by sam, gdy obok niego, o kilka krokw, zaszyty prawie w zarolach, majaczy
si Karol.
Obecno Karola tutaj? Przy Fryderyku? Ale jakim cudem sprowadzi go tutaj Fryderyk? Pod
jakim pozorem? Niemniej znajdowa si tutaj i wiedziaem, e jest dla Fryderyka, nie dla niej
nie przyszed zainteresowany tym, co si dziao na awce, przyszed, gdy przywabia go obecno
Fryderyka. Doprawdy byo to rwnie mtne, co subtelne, i nie wiem czy zdoam si wyjzyczy...
Miaem takie wraenie, jak gdyby (chopiec) zjawi si nieproszony po to jedynie, aby silniej
rozpomieni... aby mocniej zagrao... aby stao si nam bardziej bolesne.
Prawdopodobnie gdy tamten, starszy mczyzna, dotknity zdrad owej miodki, sta
wpatrzony, on, modzik, wynurzy si bezszelestnie z gszcza i stan przy nim, nie mwic nic.
Byo to dzikie i miae! Ale mrok zasnuwal, przecie bylimy prawie niewidzialni, a take cisza
przecie nikt z nas nie mg si odezwa.
Wic jaskrawo faktu tona w niebycie nocy i milczenia. A take trzeba doda, e dziaanie
(chopca) byo zacierajce, prawie uniewinniajce, jego lekko, szczupo rozgrzeszay i bdc
(modo) sympatyczny, mg waciwie przyczy si do kadego... (kiedy wyjani sens tych
nawiasw)... I naraz oddali si rwnie atwo, jak si zjawi.
Ale lekkie jego przyczenie si do nas sprawio, e awka przeszya, jak sztylet. To wciekle,
to niesychane przystpienie do nas (chopca) gdy (dziewczyna) zdradzaa go! Sytuacje w wiecie
s szyfrem. Niepojty bywa ukad ludzi i w ogle zjawisk. To, tutaj... przeraajco wymowne
ale nie dawao si zrozumie, odcyfrowa w peni. W kadym razie wiat zakbi si w jakim
przedziwnym sensie. Jednoczenie od stajni gruchn strza. Pobieglimy na przeaj wszyscy
razem, i ju wszystko jedno kto z kim. Wacaw pdzi obok mnie, Henia z Fryderykiem. Fryderyk,
ktry w momentach krytycznych stawa si przedsibiorczy i przytomny, skrci za szop, my za
nim. Ujrzelimy: nic tak strasznego. Niemiec, pod gazem, zabawia si kropieniem z dubeltwki do
gobi
i zaraz wpakowali si do samochodu, machajc rkami na poegnanie odjechali. Hipolit
spocz na nas ze zoci.
Zostawcie mnie.
Spojrzenie to wychylio si z niego, jak przez okno, ale zaraz zatrzasn w sobie wszystkie
okna i drzwi. Poszed do domu.
Wieczorem przy kolacji nala wdki, czerwony i rozczulony.
No co? Napijemy si za zdrowie Wacka i Heni. Ju si dogadali.
Fryderyk i ja zoylimy powinszowania.
Alkohol. Sznaps. Upijajca przygoda. Przygoda niczym kieliszek wzmocnionej i jeszcze
kieliszek ale pijastwo to byo liskie, co chwila grozi upadek w brud, w zepsucie, w zmysowe
boto. Jake jednak nie pi? Przecie picie stao si nasz higien, kady oszaamia si czym
mg, jak mg wic ja take i tylko prbowaem uratowa co z mojej godnoci zachowujc
w pijastwie min badacza, ktry mimo wszystko ledzi ktry upija si aby ledzi.
ledziem tedy.
Narzeczony opuci nas po niadaniu. Lecz postanowiono, e pojutrze caym domem
pojedziemy do Rudy.
Potem zajecha przed ganek bryczk Karol. Mia jecha do Ostrowca po naft.
Ofiarowaem si, e bd mu towarzyszy.
A Fryderyk take ju otwiera usta eby si zgosi na trzeciego gdy popad w jedno z tych
swoich nagych utrudnie... nigdy nie byo wiadomo, kiedy to si zdarzy. Ju otwiera usta, ale
zamkn je i znowu otworzy pozosta w kleszczach tej drczcej igraszki, blady, a bryczka
odjechaa z Karolem i ze mn.
Zady kusujce koskie, droga piaszczysta, rozlego 42 widokw, powolne krenie wzgrz,
zachodzcych za siebie.
W poranku, w przestrzeni, ja z nim, ja obok niego obaj wydobyci z rozdou Powrnej,
widoczni, i niecenzuralno moja z nim wystawiona na sztych dalekiego widzenia.
Zaczem w ten sposb: No, Karol, co ty z t bab wyrabia wczoraj, nad stawem?
Zapyta troch nieufnie, aby lepiej wyzna si w charakterze mojego pytania.
Bo co?
Przecie wszyscy widzieli.
To zagajenie nie byo zbyt okrelone byle nawiza rozmow. Rozemia si na wszelki
wypadek i po to, aby uczyni j lejsz. Nic takiego rzek i machn batem, by obojtny...
Wwczas wyraziem zdziwienie: Jeszcze eby bya do rzeczy! Ale przecie to klempa
ostatniego rzdu i stara! Poniewa nie odpowiada, nacisnem: Zadajesz si ze starymi babami?
Ci batem krzak od niechcenia. Ale, jak gdyby to ukazao mu waciw odpowied, mign
batem po koniach, ktre szarpny bryczk. Odpowied ta bya dla mnie zrozumiaa, cho nie do
przetumaczenia na sowa. Jechalimy ostrzej czas jaki.
Po czym konie zwolniy i, kiedy zwolniy, umiechn si byskiem zbw przyjaznym i
powiedzia:
Co za rnica, stara czy moda?
Teraz rozemia si.
Mnie to zaniepokoio. Jakby lekki dreszczyk mnie zbieg. Siedziaem przy nim. Co to
znaczyo? Przede wszystkim jedno rzucao si w oczy: niezmierne znaczenie jego zbw, ktre
gray w nim, byy jego biaoci wewntrzn, oczyszczajc
ot waniejsze byy zby, ni to co mwi wygldao jakby mwi dla zbw i z powodu
zbw i mg mwi byle co, gdy mwi dla przyjemnoci, by zabaw i rozkoszowaniem si,
wiedzia, e najbardziej odpychajca obrzydliwo zostanie wybaczona jego zbom, rozbawionym.
Kt siedzia obok mnie? Kto jak ja? Ale skd, bya to istota esencjonalnie odmienna i
wdziczna, rodem z krainy kwitncej, by peen aski przetwarzajcej si w urok. Ksi i poemat.
Dlaczego jednak ksi rzuca si na stare baby? biel jej podbrzusza i czarna wosw plama!
Wrzasna. Wyrostek doda do tego gest nieprzyzwoity i odskoczy wraca do nas po trawie
jakby nigdy nic, a babsko rozwcieklone palno za nim jakie wyzwisko.
My nicemy na to nie powiedzieli. Zbyt niespodziewane i zbyt race wistwo, ktre
wjechao nam brutalnie, rozkraczone... a Karol znw szed z nami i najspokojniej rozwasany.
Para Wacaw-Henia, pogrona w rozmowie, znikaa za zakrtem moe i nic nie zauwayli a
my za nimi, Hipolit, pani Maria troch sposzona, Fryderyk... Co to? Co to? Co si stao?
Oszoomienie moje nie z tego si brao, e on dopuci si wybryku z tego e wybryk, cho tak
racy, sta si od razu, w innej tonacji, w innym wymiarze, czym naj naturalnie j szym w
wiecie... i Karol szed teraz z nami, nawet peen wdziku, z wdzikiem dziwnym wyrostka
rzucajcego si na stare baby, z wdzikiem, ktry rs mi w oczach a ktrego natury nie
rozumiaem. Jak mogo to wistwo z bab obdarzy go wietnoci takiego uroku? Czar bi z
niego, niepojty, a Fryderyk pooy mi rk na ramieniu i mrukn, prawie niedosyszalnie:
No, no!
Ale zaraz zaokrgli mimowolne swko w zdanie, ktre wypowiedzia gono i nie bez
sztucznoci:
No, no, no, co tam sycha, kochany panie Witoldzie? Odpowiedziaem:
Nic, nic, panie Fryderyku. Pani Maria zwrcia si do nas.
Poka panom adny egzemplarz tui amerykaskiej. Sama sadziam.
Chodzio o to, eby nie przeszkadza Heni i Wacawowi. Ogldalimy tuj, gdy ukaza si
biegncy od gumna fornal, dajcy znaki. Hipolit ruszy szparko co takiego Niemcy
przyjechali z Opatowa rzeczywicie wida byo ludzi przed stajni i, ju apoplektyczny,
popdzi, za nim ona, za nimi Fryderyk, ktry myla moe, e bdzie mg si przyda, znajc
dobrze niemiecki. Co do mnie wolaem pki mona nie by przy tym, zdjo mnie zmczenie na
myl o Niemcach nieuniknionych, gniotcych. Co za zmora... Wrciem do domu.
Dom pusty, pokoje na przestrza, meble, ktre w pustce silniej daway zna o sobie,
czekaem... na rezultat wizyty niemieckiej, ktra gucho dziaa si przed stajni... lecz oczekiwanie
moje stao si powoli oczekiwaniem na Heni z Wacawem, ktrzy zniknli na zakrcie... i
wreszcie Fryderyk wybuchn mi w tym pustym domu. Gdzie by Fryderyk? Go robi? By z
Niemcami. Czy na pewno by z Niemcami? A jeli naleao go szuka gdzie indziej, nad stawem,
tam gdzie pozostawilimy dziewcz nasze... tam by! Tam by musia! Wrci tam, aby podglda.
Lecz, w takim razie, co widzia? Zazdro mnie chwycia o wszystko, co mg zobaczy. Pustka
domu mnie wypychaa i wybiegem, wybiegem jakby przed stajni, gdzie byli Niemcy, ale
pobiegem za staw zarolami, wzdu rowu, do ktrego skakay aby z tustym, obrzydliwym
pluskiem i, okrywszy staw, ujrzaem ich Wacawa i Heni na aweczce, na samym skraju
ogrodu, naprzeciw k. Ju si ciemniao, ju prawie byo ciemno. I wilgotno. Gdzie Fryderyk?
Wszake nie mogo go' tu nie by i nie omyliem si tam, pomidzy wierzbami, w ich
jamie', niewyrany, tkwi na posterunku pod krzakami i wypatrywa. Nie wahaem si ani chwili.
Po cichu przedostaem si do niego i stanem obok, on ani drgn, ja znieruchomiaem -a moje
zgoszenie si na widza byo deklaracj, e ma we mnie towarzysza! Na awce majaczyy ich
sylwetki i zapewne co szeptali ale nie byo sycha.
Bya to zdrada jej poda zdrada oto tulia si do adwokata, gdy (chopiec), ktremu
powinna by wierna, wyrzucony zosta poza jej obrb... i to mnie drczyo, jakby zadmaa si
ostatnia moliwo piknoci w wiecie moim, najechanym rozkadem, konaniem, udrk, ohyd.
Co za nikczemno! Czy j obejmowa? Lub trzyma za rce? Jak odraajce i nienawistne byo to
miejsce dla jej rak: w jego doniach! Wtem poczuem, jak zdarza si w marzeniu, e jestem w
pobliu jakiej rewelacji i, obejrzawszy si, do-40 strzegem to co... co zdumiewajcego.
Fryderyk nie by sam, gdy obok niego, o kilka krokw, zaszyty prawie w zarolach, majaczy
si Karol.
Obecno Karola tutaj? Przy Fryderyku? Ale jakim cudem sprowadzi go tutaj Fryderyk? Pod
jakim pozorem? Niemniej znajdowa si tutaj i wiedziaem, e jest dla Fryderyka, nie dla niej
nie przyszed zainteresowany tym, co si dziao na awce, przyszed, gdy przywabia go obecno
Fryderyka. Doprawdy byo to rwnie mtne, co subtelne, i nie wiem czy zdoam si wyjzyczy...
Miaem takie wraenie, jak gdyby (chopiec) zjawi si nieproszony po to jedynie, aby silniej
rozpomieni... aby mocniej zagrao... aby stao si nam bardziej bolesne.
Prawdopodobnie gdy tamten, starszy mczyzna, dotknity zdrad owej miodki, sta
wpatrzony, on, modzik, wynurzy si bezszelestnie z gszcza i stan przy nim, nie mwic nic.
Byo to dzikie i miae! Ale mrok zasnuwa, przecie bylimy prawie niewidzialni, a take cisza
przecie nikt z nas nie mg si odezwa.
Wic jaskrawo faktu tona w niebycie nocy i milczenia. A take trzeba doda, e dziaanie
(chopca) byo zacierajce, prawie uniewinniajce, jego lekko, szczupo rozgrzeszay i bdc
(modo) sympatyczny, mg waciwie przyczy si do kadego... (kiedy wyjani sens tych
nawiasw)... I naraz oddali si rwnie atwo, jak si zjawi.
Ale lekkie jego przyczenie si do nas sprawio, e awka przeszya, jak sztylet. To wcieke,
to niesychane przystpienie do nas (chopca) gdy (dziewczyna) zdradzaa go! Sytuacje w wiecie
s szyfrem. Niepojty bywa ukad ludzi i w ogle zjawisk. To, tutaj... przeraajco wymowne
ale nie dawao si zrozumie, odcyfrowa w peni. W kadym razie wiat zakbi si w jakim
przedziwnym sensie. Jednoczenie od stajni gruchn strza. Pobieglimy na przeaj wszyscy
razem, i ju wszystko jedno kto z kim. Wacaw pdzi obok mnie, Henia z Fryderykiem. Fryderyk,
ktry w momentach krytycznych stawa si przedsibiorczy i przytomny, skrci za szop, my za
nim. Ujrzelimy: nic tak strasznego. Niemiec, pod gazem, zabawia si kropieniem z dubeltwki do
gobi
i zaraz wpakowali si do samochodu, machajc rkami na poegnanie odjechali. Hipolit
spojrza na nas ze zoci.
Zostawcie mnie.
Spojrzenie to wychylio si z niego, jak przez okno, ale zaraz zatrzasn w sobie wszystkie
okna i drzwi. Poszed do domu.
Wieczorem przy kolacji nala wdki, czerwony i rozczulony.
No co? Napijemy si za zdrowie Wacka i Heni. Ju si dogadali.
Fryderyk i ja zoylimy powinszowania.
Alkohol. Sznaps. Upijajca przygoda. Przygoda niczym kieliszek wzmocnionej i jeszcze
kieliszek ale pijastwo to byo liskie, co chwila grozi upadek w brud, w zepsucie, w zmysowe
boto. Jake jednak nie pi? Przecie picie stao si nasz higien, kady oszaamia si czym
mg, jak mg wic ja take i tylko prbowaem uratowa co z mojej godnoci zachowujc
w pijastwie min badacza, ktry mimo wszystko ledzi ktry upija si aby ledzi.
ledziem tedy.
Narzeczony opuci nas po niadaniu. Lecz postanowiono, e pojutrze caym domem
pojedziemy do Rudy.
Potem zajecha przed ganek bryczk Karol. Mia jecha do Ostrowca po naft.
Ofiarowaem si, e bd mu towarzyszy.
A Fryderyk take ju otwiera usta eby si zgosi na trzeciego gdy popad w jedno z tych
swoich nagych utrudnie... nigdy nie byo wiadomo, kiedy to si zdarzy. Ju otwiera usta, ale
zamkn je i znowu otworzy pozosta w kleszczach tej drczcej igraszki, blady, a bryczka
odjechaa z Karolem i ze mn.
Zady kusujce koskie, droga piaszczysta, rozlego 42 widokw, powolne krenie wzgrz,
zachodzcych za siebie W poranku, w przestrzeni, ja z nim, ja obok niego obaj wydobyci z
rozdou Powrnej, widoczni, i niecenzuralno moja z nim wystawiona na sztych dalekiego
widzenia.
Zaczem w ten sposb: No, Karol, co ty z t bab wyrabia wczoraj, nad stawem ?
Zapyta troch nieufnie, aby lepiej wyzna si w charakterze mojego pytania.
Bo co?
Przecie wszyscy widzieli.
To zagajenie nie byo zbyt okrelone byle nawiza rozmow. Rozemia si na wszelki
wypadek i po to, aby uczyni j lejsz. Nic takiego rzek i machn batem, by obojtny...
Wwczas wyraziem zdziwienie: Jeszcze eby bya do rzeczy! Ale przecie to klempa
ostatniego rzdu i stara! Poniewa nie odpowiada, nacisnem: Zadajesz si ze starymi babami?
Ci batem krzak od niechcenia. Ale, jak gdyby to ukazao mu waciw odpowied, mign
batem po koniach, ktre szarpny bryczk. Odpowied ta bya dla mnie zrozumiaa, cho nie do
przetumaczenia na sowa. Jechalimy ostrzej czas jaki.
Po czym konie zwolniy i, kiedy zwolniy, umiechn si byskiem zbw przyjaznym i
powiedzia:
Co za rnica, stara czy moda?
Teraz rozemia si.
Mnie to zaniepokoio. Jakby lekki dreszczyk mnie zbieg. Siedziaem przy nim. Co to
znaczyo? Przede wszystkim jedno rzucao si w oczy: niezmierne znaczenie jego zbw, ktre
gray w nim, byy jego biaoci wewntrzn, oczyszczajc
ot waniejsze byy zby, ni to co mwi wygldao jakby mwi dla zbw i z powodu
zbw i mg mwi byle co, gdy mwi dla przyjemnoci, by zabaw i rozkoszowaniem si,
wiedzia, e najbardziej odpychajca obrzydliwo zostanie wybaczona jego zbom, rozbawionym.
Kt siedzia obok mnie? Kto jak ja? Ale skd, bya to istota esencjonalnie odmienna i
wdziczna, rodem z krainy kwitncej, by peen aski przetwarzajcej si w urok. Ksi i poemat.
Dlaczego jednak ksi rzuca si na stare baby? Oto pytanie. I dlaczego to go cieszyo? Cieszyo
go wasne podanie? Cieszyo go, e bdc ksiciem, by zarazem w mocy godu, ktry kaza mu
poda kobiety choby naj-brzydszej to go cieszyo? Ta pikno (zwizana z Heni) tak
dalece si nie szanowaa, e byo jej prawie obojtne czym si zaspakaja, z kim si zadaje? Tu wic
rodzia si jaka ciemno. Zjechalimy ze wzgrka w wwz grocholicki. Odkrywaem w nim
jakie witokradztwo, dokonywane z zadowoleniem, i wiedziaem e to co nieobojtnego dla
duszy, owszem, co w samej zasadzie swej, rozpaczliwego. (By moe jednak oddawaem si tym
spekulacjom po to tylko, aby zachowa pozory badacza przy tej libacji). A moe zadar tej babie
kieck, aby by onierzem? Nie by to onierskie?
Zagadnem (zmieniajc temat dla przyzwoitoci musiaem uwaa na siebie).
A ojcem o co wojujesz? Zawaha si, zaskoczony, ale zaraz zmiarkowa, e musiaem
dowiedzie si od Hipolita. Odrzek.
Bo mam przeladuje. Nie da jej y, cierwo. eby nie by moim ojcem to bym go...
Odpowied wspaniale zrwnowaona mg wyzna e kocha matk poniewa wyznawa
jednoczenie, e nienawidzi ojca, to go chronio od sentymentalizmu ale, chcc przyprze go do
muru, zapytaem wprost: Bardzo kochasz matk?
Pewnie! Jeeli matka...
Co oznaczao, e nie ma w tym nic szczeglnego, poniewa jest przyjte, e syn ma kocha
matk. Byo to jednak dziwne. Przypatrzywszy si temu bliej, byo dziwne, gdy przed chwil by
czyst anarchi, rzucajc si na star bab, a teraz sta si konwencjonalny i poddany prawu
mioci synowskiej. C wyznawa tedy, anarchi czy prawo? Lecz jeli tak posusznie poddawa
si obyczajowi, to nie aby doda sobie wartoci, a wanie aby odebra sobie znaczenie, uczyni ze
swojej mioci do matki co pospolitego i niewanego. Dlaczego cigle odbiera sobie znaczenie?
Myl ta bya dziwnie 44 pontna dlaczego odbiera sobie znaczenie? Myl ta bya czystym
alkoholem dlaczego, z nim, wszelka myl musiaa by zawsze pocigajca lub odpychajca,
zawsze namitna i prna? Wspinalimy si teraz pod gr, za Grocholicami, po lewej stronie byy
ciany ziemne, te, w ktrych wykopano piwnice na kartofle. Konie szy stpa i cisza. Karol
rozgada si nagle: Pan nie znalazby dla mnie jakiej roboty w Warszawie? Moe w przemycie?
Ja bym mg i mamie troch pomc, jak bym zarabia, bo potrzebuje na kuracj, a tak tylko ojciec
wydziwia, e nie mam zatrudnienia. Ju mi obrzydo! Rozgada si, gdy chodzio o sprawy
praktyczne i materialne, tutaj mg mwi, i duo, byo te naturalne, e do mnie si z tym zwraca
a jednak, czy byo to takie naturalne?
Czy nie byo tylko pretekstem aby dogada si" ze mn, starszym, zbliy si do mnie?
Zaiste, w czasach tak trudnych chopiec musi sobie pozyska starszych, ktrzy s od niego
potniejsi, a to moe osign tylko osobistym wdzikiem...
ale kokieteria chopca jest o wiele bardziej skomplikowana od kokieterii dziewczyny, ktrej
pe przychodzi z pomoc... wic bya to zapewne taka kalkulacja, och, niewiadoma, niewinna: on
wprost zwraca si do mnie o pomoc, ale naprawd nie chodzio mu wcale o robot w Warszawie,
tylko o ustalenie siebie w roli tego kim si opiekuj, o przeamanie lodw... a reszta zrobi si
sama... Przeamanie lodw? Ale w jakim sensie? l co za reszta"? Wiedziaem tylko, raczej
podejrzewaem, e jest to prba jego chopicoci iby wej w styczno z moj dorosoci i
wiedziaem skdind, e on si nie brzydzi i e gd jego, jego podanie, czyni go dostpnym...
cierpem, wyczuwszy jego utajon intencj zblienia si... jakby caa jego kraina miaa mnie
napa. Nie wiem, czy jestem do jasny. Obcowanie mczyzny z chopcem odbywa si na og
na gruncie spraw technicznych, opieki, wsppracy, ale, gdy staje si bezporednie, ujawnia si
jego niesychana drastyczno. Poczuem, e ta istota chce zdoby mnie modoci i byo to
jakbym uleg, ja, dorosy, nieodwoalnej kompromitacji.
Lecz sowo modo" byo mu niedozwolone nie wypadao go uywa.
Wyjechalimy na gr i pojawi si niezmienny widok na ziemi zaokrglon wzgrzami i
wzdt swym nieruchomym falowaniem w skonym wietle, ktre kbio si tu i wdzie pod
obokami.
Sied lepiej tutaj, przy rodzicach... Zabrzmiao to kategorycznie, gdy przemwiem jako
starszy i to wanie pozwolio mi zapyta najzwyczajniej w wiecie, jakby w dalszym cigu
dialogu: Tobie podoba si Henia?
Pytanie najtrudniejsze pado dziwnie atwo, a on take odpowiedzia bez trudnoci.
Naturalnie, e mi si podoba.
Rzek, wskazujc batem: Widzi pan tamte krzaki? To nie krzaki, tylko czuby drzew z
wwozu, z Lisin, ktry czy si z lasem bodzechowskim. Tam czasem ukrywaj si bandy...
Wykrzywi si porozumiewawczo, jechalimy dalej, minlimy figur Chrystusa, a ja powrciem
do tematu, jakbym si wcale od niego nie oddali... nagy spokj, ktrego przyczyny nie znam,
pozwoli mi zlekceway czas, ktry upyn.
Ale nie kochasz si w niej ?
To pytanie byo o wiele bardziej ryzykowne byo ju docieraniem do sedna
ono, w swojej uporczywoci, mogo zdradzi mnie w moich ciemnych uniesieniach, moich i
Fryderyka, pocztych u ich stp, u ich stp, u ich stp... czuem si, jakbym dotyka picego
tygrysa. Lk nieuzasadniony. Nieeee... przecie znamy si od dziecka!... i to powiedziane zostao
bez cienia arriere pensee...
aczkolwiek mona byo oczekiwa, e owo niedawne zdarzenie przed stelmarni, w ktrym
wszyscy bylimy kryjomymi wsplnikami, utrudni mu nieco odpowied.
Nic podobnego! Tamto byo widocznie dla niego czym na innym planie i on teraz, ze mn,
by bez zwizku z tamtym a jego nieee" tak przecignite, miao smak kaprysu i
lekkomylnoci, nawet obuzerstwa. Splun, Spluniciem ucharakteryzowa si jeszcze bardziej na
obuza i zaraz rozemia si, a ten miech by obezwadniajcy, jakby odbiera mu 46 mono
innej reakcji; i spojrza na mnie zezem, dowcipnie:
Ja bym wola z pani Mari.
Nie! To nie mogo by prawdziwe! Pani Maria ze swoj zaw chudoci! Po co wic to
mwi? Czy dlatego, e tamtej starej podnis kieck? Lecz po co podnosi t kieck, co za absurd,
mczca zagadka? Jednake wiedziaem (i by to jeden z kanonw mojej literackiej wiedzy o
ludziach), e istniej czyny ludzkie, na pozr zgoa bezsensowne, ktre jednak s czowiekowi
potrzebne dlatego, e go w pewien sposb okrelaj tak, aby da najprostszy przykad, kto
gotw popeni zupenie niepotrzebnie szalestwo po to tylko, aby nie odczuwa siebie jako
tchrza. A kt bardziej, ni modzie, potrzebuje takiego formowania si?...
Byo zatem wicej ni pewne, e wikszo czynw czy te powiedze niedorostka, ktry
obok mnie siedzia z lejcami i batem, to byy wanie czyny popeniane na sobie samym" a
nawet mona byo przypuci, e nasz, mj i Fryderyka, wzrok kryjomy, a zachwycony, podnieca
go do tej gry z sob bardziej, ni mu to byo wiadome. Dobrze wic: szed z nami wczoraj na tym
spacerze, nudzi si, nie mia nic do roboty, zadar babie kieck aby wprowadzi w siebie nieco
wyuzdania, ktrego mu si zachciao po to moe, by z podanego sta si podajcym.
Ekwilibrystyka chopca. Dobrze. Ale teraz, dlaczego znw powraca do tego tematu,
wyznajc, e wolaby" z pani Mari, czy w tym nie kryla si jaka, ju agresywna, intencja?
Mylisz, e ci uwierz? powiedziaem. e wolisz pani Mari od Heni? Co za bzdury
wygadujesz! dodaem. Na co odrzek z uporem w jasnym socu: A wol.
Nonsens i kamstwo! Ale po co, w jakim celu? Zblialimy si ju do Bodzechowa, wida std
byo w dali wielkie piece ostrowieckich zakadw. Dlaczego, dlaczego broni si przed Heni, nie
chcia Heni? Wiedziaem, ale nie .wiedziaem; rozumiaem i nie rozumiaem. Czyby rzeczywicie
modo jego wolaa starszych?
Czy on chciaby by ze starszymi"? Co to za myl, do czego zmierzajca jej
niesamowito, rozpalajca ostro, jej dramatyczno natychmiast rzuciy e na ten lad bo ja, w
tej jego krainie, kierowaem si podnieceniami. Czy ten szczeniak zapragn grasowa w naszej
dojrzaoci?
Rzeczywicie nic zwyklejszego, gdy chopiec zakocha si w pannie urodziwej i wszystko
rozwija si po linii naturalnego przycigania, lecz, by moe, jemu potrzeba byo czego...
rozleglejszego, bardziej miaego... on nie chcia by tylko chopcem z pann", ale chopcem z
dorosymi", chopcem, ktry wamuje si w doroso... co za idea ciemna, perwersyjna! Ale za
nim byy przecie dowiadczenia z dziedziny wojny i anarchii, nie znaem go, nie mogem zna,
nie wiedziaem co i jak go uformowao, by rwnie nieodgadniony jak ten krajobraz
znany a nieznany i jednego tylko mogem by pewny, to jest e ten dra od dawna wyszed
z powijakw. Aby wej w co? To wanie byo niewiadome nie byo jasne co i kogo sobie
upodoba, moe wic chcia zabawi si z nami, nie z Heni, i dlatego cigle dawa do
zrozumienia, e wiek nie powinien by przeszkod... Jak to? Jak to?! No tak, nudzi si, chcia si
zabawi, zabawi moe w co czego nie zna, o czym waciwie nawet nie myla, z nudw,
mimochodem i bez wysiku... z nami a nie z Heni, poniewa my w brzydocie naszej moglimy
zaprowadzi go dalej, bylimy bardziej nieograniczeni. Wobec czego (majc na uwadze tamto
zdarzenie przed stelmarni) powiadamia mnie, e wstrtu nie ma... Do. Robio mi si ohydnie na
sam myl, e pikno jego szuka mojej brzydoty. Zmieniem temat.
Chodzisz do kocioa? Wierzysz w Boga? Pytanie, przywoujce do powagi, pytanie
zabezpieczajce od jego zdradzieckiej lekkoci.
W Boga? Tam co ksia mwi, to...
Ale w Boga wierzysz?
Pewnie. Tylko...
Tylko co?
Ucich.
Miaem zapyta: Chodzisz do kocioa? Zamiast tego, zapytaem: Chodzisz na kobiety?
Jak si zdarzy. 48 Masz powodzenie u kobiet?
Rozemia si natychmiast." ?;^M; e ;--;(i-.-'.,:\ ,4 Nie. Skd! Jeszcze jestem za mody. Za
mody. Miao to sens poniajcy dlatego mg tym razem ze swobod uy sowa modo".
Ale mnie, ktremu z tym chopcem Bg naraz zmiesza si z kobietami w jakim qui pro quo
groteskowym i prawie pijanym, to jego za mody" zabrzmiao dziwnie, ostrzegawczo. Tak, za
mody tyle wobec kobiety, co wobec Boga, za mody wobec wszystkiego i byo niewane czy
wierzy, czy nie wierzy, czy ma powodzenie u kobiet, czy te nie ma, albowiem by! w ogle za
mody", i adne jego uczucie, ani prawda, ani sowo nie mogy mie znaczenia by niepeny, by
za mody". I za mody" by wobec Heni i wobec wszystkiego, co midzy nimi rodzio si, a take
za mody" wobec Fryderyka i mnie... Czyme bya ta szczupa niedoroso? Przecie on nic nie
znaczy! Jake mogem, ja, dorosy, ca moj powag ka w jego niepowag, z dreniem
wsuchiwa si w kogo niewanego? Rozejrzaem si po okolicy. Std, z wyyny, wida ju byo
Kamienn i nawet dochodzi ledwie dosyszalny oskot pocigu, ktry zblia si do Bodzechowa,
caa dolina rzeki bya przed nami, wraz z szos a na prawo i lewo latanina to-zielona pl, jak
okiem sign, senna odwiecz-no, ale zakneblowana, zduszona, wzita za pysk. Dziwny odr
bezprawia przenika wszystko, a w tym bezprawiu ja z chopcem owym, za modym", za lekkim,
za lekkomylnym, ktrego niedostateczno, niepeno stawaa si w tych warunkach jak
elementarn potg. Jak broni si przed nim, gdy w niczym nie byo oparcia?
Wyjechalimy na szos i bryczka zatrzsa si na wybojach ze zgrzytem elaznych obrczy na
koach, zaludnio si, mijalimy ich, tych ludzi pojawiajcych si, szli po ciece, ten w kaszkiecie,
w w kapeluszu, a dalej spotkalimy wz z toboami, z caym czyim dobytkiem posuwa si
krok za krokiem a dalej jaka kobieta zatrzymaa nas, stanwszy na rodku szosy i podesza,
ujrzaem twarz do subteln w chustce, jak nosz baby, nogi miaa olbrzymie w mskich butach
z cholewami, wystajce spod spdnicy skrconej, czarnej, jedwabnej, a dekolt miaa gboki,
balowy czy te wieczorowy, elegancki, w rku za co owinitego w gazet i tym zamachaa
co chciaa powiedzie, ale zacia usta, znw miaa mwi, ale machna rk, odskoczya
i staa na szosie gdy oddalalimy si. Karol si rozemia. Dobilimy w kocu do Ostrowca z
hukiem rozgonym, podskakujc na kocich bach od czego trzsy si nawet policzki,
przejechalimy obok posterunkw niemieckich przed fabryk, miasteczko byo to samo, co
dawniej, zupenie to samo, te spitrzenia i rury wielkich piecw fabryki, jej mur, dalej most na
Kamiennej i szyny kolejowe i gwna ulica, wiodca do rynku, a na rogu kawiarnia
Malinowskiego. Tyle tylko, i jaka nieobecno stawaa si wyczuwalna, nie byo mianowicie
ydw. Jednake sporo ludzi na ulicach, ruch nawet, miejscami oywiony, tam baba miecie
wyrzuca z sieni, tu kto idzie z grubym sznurem pod pach, przed sklepem spoywczym gromadka,
a chopczyk kamieniem usiuje trafi we wrbla, ktry przysiad na kominie. Zaopatrzylimy si w
naft i jeszcze kilka zaatwilimy sprawunkw i jak najprdzej opucilimy ten dziwny Ostrowiec i
odetchnlimy, gdy bryczk przyja znw na swoje mikkie ono ziemia zwykej drogi polnej. Ale
co robi Fryderyk? Jak sobie poczyna tam, pozostawiony sobie? Spa? Siedzia? Chodzi?
Znaem przecie jego skrupulatno w poprawnoci, wiedziaem e, jeli siedzia, to z
zachowaniem wszystkich ostronoci, a mimo to jo mnie mczy, e nie wiem czemu
mianowicie si oddaje. Nie byo go gdy, przyjechawszy do Powrnej, zasiedlimy z Karolem do
spnionego obiadu; a pani Maria powiedziaa mi,-e gracuje... Co? Gracowa uliczk w ogrodzie.
Obawiam si... chyba si nudzi u nas dodaa nie bez zgryzoty, jakby chodzio o gocia z
przedwojennych czasw, a take Hipolit przyszed, eby mnie powiadomi: Twj kompan w
ogrodzie, uwaasz... Gracuje. I co w gosie jego znamionowao, e zaczyna mu ciy ten
czowiek by zawstydzony, nieszczliwy i nieporadny. Poszedem do Fryderyka.
Na mj widok, odoy grac i za-50 pyta ze zwyk uprzejmoci, jak nam si udaa jazda...
a nastpnie, ze wzrokiem odchylonym na bok, wysun w -wach ostronych myl, czyby
nie wraca do Warszawy, b> ostatecznie, tu nie -na wiele moemy si przyda a dtsze
zaniedbywanie tamtejszych naszych handelkw moe skoczy si niedobrze, tak, waciwie ten
wyjazd by nie do przemylany, moe lepiej jednak spakowa manatki... Torowa w sobie drog
tej decyzji, czyni j nieznacznie coraz intensywniejsz, przyzwyczaja do niej... mnie, siebie,
okoliczne drzewa. Jak uwaam? Bo, z drugiej strony, na wsi mimo wszystko lepiej... ale... co,
nieprawda, mona by jutro wyjecha? Naraz dopytywanie jego zabrzmiao naglco i
zrozumiaem: chcia z odpowiedzi mojej wywnioskowa, czy zdoaem dogada si z Karolem;
domyla si, e musiaem go sondowa; teraz chcia wiedzie, czy mona mie jeszcze cie
nadziei, e narzeczon Wacawa obejm kiedy Karola chopice ramiona! A mnie zarazem
przekazywa tajnie, e nic z tego co on wie, co wybada, nie upowania do takich iluzji.
Trudna do opisania obrzydliwo tej sceny. Oblicze czowieka starszego trzyma si skrytym
wysikiem woli, zmierzajcym do zamaskowania rozkadu, lub przynajmniej zorganizowania go w
cao sympatyczn w nim za nastpio rozczarowanie, rezygnacja z czaru, z nadziei, z
namitnoci i wszystkie zmarszczki rozsiady si i eroway na nim, jak na trupie. By potulnie i
pokornie pody w tym poddaniu si wasnej ohydzie i mnie zarazi tym wistwem tak bardzo,
e robactwo moje zaroio si we mnie, wylazo, oblazo. Nie na tym jednak polega szczyt
obrzydliwoci. Jej groteskow okropno wywoywao to przede wszystkim, e bylimy Jak para
kochankw, zawiedzionych w swoich uczuciach i odepchnitych przez tamt par kochankw,
nasze rozpomienienie, nasze podniecenie nie miao na czym si wyadowa 1 no teraz grasowao
midzy nami... nic teraz nie pozostawao nam, prcz nas samych... i, brzydzc si sob, bylimy
jednak Ze sob w tej zmysowoci naszej, rozbudzonej. Dlatego usiowalimy nie patrze na siebie.
Soce przypiekao, a z krza-w zalatywa zapach kantarydy.
Zrozumiaem na koniec, w tej tajnej miedzy nami konferencji, jakim ciosem dla niego i dla
mnie bya ju nie ulegajca wtpliwoci obojtno tych dwojga.
Moda narzeczon Wacawa. Mody zgoa tym nieprzejty. I wszystko pogrone w ich
modej lepocie. Ruina naszych snw!
Odpowiedziaem Fryderykowi, e kto wie, moe rzeczywicie nieobecno nasza w
Warszawie nie bya wskazana. On natychmiast si tego uczepi. Bylimy teraz pod znakiem
ucieczki i, posuwajc si z wolna alejk, oswajalimy si z decyzj.
Ale za rogiem domu, na chodniku wiodcym do kancelarii, natknlimy si na nich.
Ona z butelk w rku. On przed ni rozmawiali. Dziecistwo ich, zupene ich dziecistwo,
byo jasne, ona pensjonarka, on ucze i szczeniak.
Fryderyk zapyta ich: Co porabiacie?
Ona: Korek wpad do butelki.
Karol, trzymajc butelk pod wiato: Wycign go drutem.
Fryderyk: Nie tak atwo!
Ona: Moe lepiej poszukam innego korka.
Karol: Nie bj si... wycign...
Fryderyk: Za cienka szyjka.
Karol: Jak wszed, tak i wylezie.
Ona: Albo pokruszy si i gorzej zapaka sok.
Fryderyk nie odpowiedzia. Karol koysa si niemdrze na nogach. Ona staa z butelk.
Rzeka:
Poszukam korkw na grze. W kredensie nie ma.
Karol: Mwi ci, e wycign.
Fryderyk: Do tej szyjki nieatwo si dobra.
Ona: Szukajcie a znajdziecie!
Karol: Wiesz co? Z tych buteleczek co s w szafie...]
Ona: Nie: To lekarstwa.
Fryderyk: Mona wymy.
Ptak przelecia.
Fryderyk: Co to za ptak ?
Karol: Wiwilga.
Fryderyk: Duo ich tutaj?
Ona: Patrz, jaka dua glista.
Karol wci koysa si na rozkraczonych nogach, ona podniosa nog, eby podrapa si w
ydk ale but jego unis si, oparty na obcasie, dokona pobrotu i rozgnit glist... tylko z
jednego koca, tyle, na ile pozwala zasig jego stopy, bo nie chciao mu si odrywa obcasa od
ziemi, reszta tuowia glisty ja pry si i wi, czemu przyglda si z zainteresowaniem. Nie
byoby to nic waniejszego od konania muchy na lepie, lub my za szkem lampy
gdyby wzrok Fryderyka nie przyssa si do tej glisty, szklany, wydobywajc do cna jej
mczarni. Mogo wydawa si, e si oburza, ale naprawd nie byo w nim nic prcz wniknicia
w tortur, wychylenia pucharu a do ostatniej kropli. owi on to, ssa, chwyta, przyjmowa i
zdrtwiay, niemy, ujty w kleszcze blu
nie mg si ruszy. Karol spojrza na niego spod oka, ale nie dobija glisty, zgroza Fryderyka
bya dla niego histeri...
Wysun si pantofel Heni i ona rozgniota robaka.
Ale tylko od drugiego koca, z ca precyzj oszczdzajc cz rodkow, aby nadal wia si
i skrcaa.
Wszystko to nieznaczne... jak tylko moe by nieznaczne i drobne zgniecenie glisty.
Karol: Pod Lwowem wicej ptakw ni tutaj.
Henia: Musz obiera kartofle.
Fryderyk: Nie zazdroszcz... Nudna robota.
Jeszcze przez chwil rozmawialimy wracajc do domu, po czym Fryderyk gdzie znikn i
nie wiedziaem gdzie jest ale wiedziaem czemu si oddaje. Oddawa si myli o tym co zaszo,
o nogach lekkomylnych, ktre poczyy si na drgajcym ciele we wsplnie dokonanym
okruciestwie. Okruciestwo? Byo to okruciestwo? Co drobnego raczej, drobne zabicie
robaka, ot tak, od niechcenia, bo podlaz Pod but ile zabijamy robakw! Nie, nie okruciestwo,
bezmylno raczej, ktra dziecinnymi oczami przyglda si? uciesznym podrygom konania, nie
czujc blu. By to drobiazg. Ale dla Fryderyka? Dla wiadomoci, ktra potrafi wnikn? Dla
wraliwoci, ktra potrafi si wczu? Nie bye, dla niego, czyn ten ogromem mrocym krew
wszak bl, mczarnia, s rwnie okropne w ciele robaka, co w ciele olbrzyma, bl jest jeden",
podobnie jak przestrze jest jedna, nie dzieli si na czci, wszdzie gdzie si pojawia jest t sam,
pen, okropnoci. Dla niego wic czyn ten musia by co si zowie straszny, wywoali mk,
stworzyli bl, podeszwami swymi przemienili spokojne istnienie tej glisty w istnienie piekielne
nie mona wyobrazi sobie potniejszej zbrodni, wikszego grzechu. Grzech... Grzech... Tak, by
to grzech ale, jeli grzech, to ich wsplny grzech i te nogi poczyy si ze sob na drgajcym
ciele robaka...
Wiedziaem, o czym myla, szalony! Szalony! Myla o nich myla, e oni dla niego"
rozdeptali t glist. Nie daj si nabra. Nie wierz, e nic nie mamy wsplnego... wszak widziae:
jedno z nas rozdeptao... i drugie rozdeptao...
robaka. Zrobilimy to dla ciebie. Aby poczy si przed tob i dla ciebie w grzechu".
Taka musiaa by w tej chwili myl Fryderyka. Lecz, by moe, podsuwaem jemu moj
wasn myl. Ale kto wie moe on w tej chwili podsuwa mi, tak samo, swoj myl... i o mnie
myla nie inaczej, ni ja o nim mylaem... wic moliwe, e kady z nas hodowa swoj myl
umieszczajc j w drugim. To mnie ubawio, rozemiaem si i pomylaem, e moe i on si
rozemia...
Zrobilimy to dla ciebie, aby poczy si przed tob w grzechu"...
Jeli rzeczywicie tak tre utajon pragnli przekaza nam nogami lekko rozdeptujcymi...
jeli o to chodzio... ale tego nie trzeba byo dwa razy powtarza! Mdrej gowie do na sowie!
Znw si umiechnem na myl, e Fryderyk moe umiecha si w tej chwili mylc, i ja myl
co nastpuje o nim:
e wywietrzay mu z gowy pracowite postanowienia wyjazdu; i e znw jest jak pies goczy
na tropie, peen nadziei nagle rozbudzonych, rozjuszony.
Nadzieje za perspektywy otwieray si zawrotne, zawarte w tym swku grzech". Jeli
temu chopczykowi i tej dziewczynce zachciao si grzechu... z sob... ale i z nami...
Ach, prawie widziaem Fryderyka, jak medytuje gdzie tam z gow opart na rce e
grzech przenika a do najgbszej poufnoci, spaja nie gorzej od rozarzonej pieszczoty, e grzech,
prywatny, tajemny, wstydliwy, jest wsplnym sekretem, wprowadzajcym tyle w cudze istnienie
co mio fizyczna w ciao.
Jeli by tak byo... no, to przecie wynikaoby z tego, e on, Fryderyk (e on, Witold"
myla Fryderyk)... no, e my obaj... nie jestemy dla nich za starzy czyli, e ich modo nie
jest nam tak niedostpna. Od czeg grzech wsplnie popeniony? Grzech, jak stworzony na to aby
kwitnienie chopca z dziewczyn zalubi nielegalnie z kim... nie tak pontnym... z kim starszym
i powaniejszym. Znw si umiechnem. Oni, w cnocie, byli zamknici dla nas, hermetyczni. Ale
oni w grzechu, mogli tarza si z nami... Oto co myla Fryderyk! I prawie widziaem go jak z
palcem przy ustach szuka grzechu, ktry by go z nimi spoufali, jak rozglda si za takim grzechem
czy te raczej, moe, myli, podejrzewa e ja za takim grzechem si rozgldam. C to za
system zwierciadlany on we mnie si przeglda, ja w nim i tak, snujc na cudzy rachunek
marzenia, dochodzilimy do zamysw, ktrych aden z nas nie omieliby si poczyta za swoje.
Nazajutrz rano mielimy jecha do Rudy. Wyprawa bya przedmiotem drobiazgowych narad
jakie konie, ktrdy jecha, jakie wehikuy i tak si stao, e pojechaem bryczk z Heni.
Poniewa Fryderyk wola sam nie decydowa, rzucilimy monet, i mnie los wyznaczy jej na
towarzysza. Ranek rozlegy, zgubiony, droga daleka po wyniesieniach gruntu rozfalowanego, w
ktrym ryy si drogi gbokie o cianach tawych, okraszone ubogo krzakiem, drzewem, krow;
a przed nami ukazywa si i nik powz z Karolem na kole. Ona w witecznej sukience, z
paltem biaym od kurzu, narzuconym na plecy narzeczona jadca do narzeczonego. Wic,
rozwcieczony, rzekem po kilku wstpnych zdaniach:
Winszuj! Wyjdzie pani za m i zaoy pani rodzin. Bdzie pani miaa dzieci!
Odpowiedziaa:
Bd miaa dzieci.
Odpowiedziaa, ale jak! Posusznie gorliwie jak uczennica. Jakby kto nauczy j lekcji.
Jakby wobec dzieci wasnych sama staa si posusznym dzieckiem. Jechalimy. Koskie ogony
przed nami i koskie zady. Tak! Chciaa wyj za tego adwokata! Chciaa z nim mie dzieci! I
mwia to, gdy tam, przed nami, rysowaa si sylwetka niedorosego kochanka!
Minlimy kup gruzu, wyrzuconego na bok drogi; i zaraz potem dwie akacje.
Pani lubi Karola?
Owszem... przecie znamy si...
Wiem. Od dziecistwa. Ale, pytam si, czy pani nic do niego nie czuje?
Ja? Bardzo go lubi.
Lubi? Tylko tyle. To dlaczego pani rozdeptaa z nim glist?
Jak glist?
A nogawka? Nogawka, ktr mu pani zawina przed stelmarni?
Jaka nogawka? Ach, no tak, przecie mia za dugie. No to co?
Olepiajco gadka ciana kamstwa, mwionego w dobrej wierze, kamstwa, ktre przez ni
nie byo odczuwane jako kamstwo. Ale jak mogem domaga si od niej prawdy? To stworzenie,
siedzce obok, drobniejsze, bardziej nike, mniej wyrane, ktre nawet kobiet nie byo, a tylko
wstpem do kobiety, ta tymczasowo, ktra istniaa po to aby przesta by czym jest, ktra siebie
sam zabijaa.
Karol kocha si w pani!
On? On nie kocha si ani we mnie, ani w adnej... Jemu zaley tylko na... no, eby si
przespa... I tu powiedziaa co, co sprawio jej przyjemno, wyrazia si jak nastpuje:
Przecie to szczeniak i do tego, wie pan... no, lepiej nie mwi! Bya to oczywicie aluzja do
niezbyt klarownej przeszoci Karola, ale mimo wszystko zdawao mi si, e wyawiam te
yczliw nutk jakby kry si w tym odcie organicznej" sympatii, troch koleeskiej, nie, nie
powiedziaa tego z abominacj, lecz raczej jakby to jej byo do pewnego stopnia przyjemne... i
nawet jako poufale... Wygldao, i jako narzeczona Wacawa osdza surowo Karola, ale te,
jednoczenie, stowarzysza si z nim w tym losie burzliwym, wsplnym im wszystkim, urodzonym
pod znakiem wojny. Natychmiast uczepiem si tego i uderzyem w klawisz tej poufaoci,
odezwaem si do niej niedbale i po koleesku, e przecie ona take niejednego zaznaa i na
pewno nie jest wita, no wic mogaby si z nim przespa, dlaczego nie? Przyja to gadko, o
wiele gadziej ni si spodziewaem i bodaj nawet z pewn gorliwoci, z dziwnym
posuszestwem. Zgodzia si ze mn od razu, e naturalnie mogaby" i to tym bardziej, i ju to
si stao z jednym z AK, ktry nocowa w domu, w zeszym roku. Naturalnie niech pan nie mwi
rodzicom". Dlaczego jednak dziewcz tak atwo wprowadzao mnie w swoje sprawki? I to
bezporednio po zarczynach z Wacawem? Zapytaem, czy rodzice niczego si nie domylaj (w
zwizku z tym z AK), na co odpowiedziaa: Domylaj si, bo nawet przyapali nas. Ale
waciwie nie domylaj si...
Waciwie" genialne sowo. Wszystko mona za jego pomoc powiedzie. Sowo
genialnie zaciemniajce. Zjedalimy teraz drog na Brzustow, wrd lip cie
rozsoneczniony, konie hamuj, szory nasuwaj si im na karki, piasek skrzypi pod koami.
Dobrze! Wic wanie! Wic dlaczego? Jeli z tamtym z AK, to dlaczego nie z tym?
Nie.
atwo z jak kobiety mwi nie". Ta zdolno odmowy. To nie", bdce u nich zawsze w
pogotowiu i kiedy znajd je w sobie, s bez litoci. Ale... czyby bya zakochana w Wacawie?
Czy std braa si ta wstrzemiliwo? Powiedziaem co w tym rodzaju: e dla Wacawa byby to
cios, gdyby dowiedzia si o jej przeszoci" on, ktry j czci i taki przecie religijny, z
zasadami.
Wyraziem nadziej, e nigdy nie zostanie mu to powiedziane, tak, lepiej aby mu tego
oszczdzia... jemu, ktry wierzy w ich zupene porozu mienie duchowe... Przerwaa mi, obraona.
A pan myli, e co? e ja nie mam moralnoci?
On ma moralno katolick.
Ja take. Przecie jestem katoliczk.
Jak to? Przystpuje pani do sakramentw?
Naturalnie!
Wierzy pani w Boga? Tak dosownie, po katolicku?
Gdybym nie wierzya, nie chodziabym do spowiedzi i komunii. Niech pan nie myli! Mnie
zasady mojego przyszego ma bardzo odpowiadaj. A jego matka to prawie i moja matka.
Zobaczy pan, co to za kobieta! Dla mnie to zaszczyt, e wchodz do takiej rodziny. I po chwili
milczenia dodaa, uderzajc lejcami konie: Przynajmniej jak wyjd za niego, nie bd si
puszcza. Piach. Droga.
Pod gr.
Ordynarno jej ostatnich sw po co? Nie bd si puszcza". Moga wyrazi si
delikatniej. Lecz wydwik tego zdania by podwjny... Zawierao si w nim pragnienie czystoci,
godnoci a jednoczenie byo to niegodne, degradujce w samym sformuowaniu... i znw
podniecajce... podniecajce mnie... bo to znowu zbliao j do Karola. I jeszcze raz, jak
poprzednio z Karolem, nawiedzio mnie przelotne zniechcenie e od nich niczego nie mona
si dowiedzie, poniewa wszystko co mwi, co myl, co czuj, jest tylko gr podniece,
cigym dranieniem si, rozpalaniem narcystycznej sob delektacji i e oni pierwsi padaj
ofiar swego uwodzicielstwa. To dziewcz? To dziewcz, ktre nie byo niczym innym, jak tylko
zniewalaniem ku sobie, przyciganiem, jednym wielkim podobaniem si, nieustajc, gitN,
mikk, chonn kokieteri gdy tak siedzia^1 obok mnie, w swoim paszczyku, ze swymi
maymi, za maV' rczkami.
Jak wyjd za niego nie bd si puszcza". ^ brzmiao surowo i byo wziciem siebie w
karby _ dla W^c*awa' Przez Wacawa ale stanowio take poufae, jake rlwodzicielskie>
wyznanie wasnej saboci. Bya wic PQdnkcajca nawet w cnocie- ale w dali przed nami powz,
58 wSin^cy sie- na Wzgrze, i na kole, obok furmana, Karol...
Karol... Karol... Na kole. Na wzgrzu. Z dala. Nie wiem, czy to, e ukaza si z dala" czy
to, e ukaza si na wzgrzu"... w tym ukadzie, w tym podaniu"
Karola, w tym jego pojawieniu si, tkwio co dla mnie rozwcieczajcego i, wcieky,
wskazujc na niego palcem, powiedziaem:
Ale glisty lubi pani z nim rozdeptywa!
Co si pan uczepi tej glisty? On nadepn, to ja przydeptaam.
Wy dobrze wiedzielicie, e robak si mczy!
O co panu chodzi?
Znw nic nie byo wiadomo. Siedziaa obok mnie. Przez chwil nawiedzia mnie myl, e
trzeba rzuci to wycofa si... Moja sytuacja, to kpanie si w ich erotyzmie ale to byo
niemoliwe! Powinienem co prdzej zaj si czym innym, bardziej odpowiednim zaj si
powaniejszymi sprawami! Byo tak trudno powrci do normalnego, przecie dobrze znanego mi
stanu, w ktrym zgoa co innego wydaje si interesujce i wane, a takie figle z modzie staj si
czym godnym pogardy? Ale gdy czowiek jest podniecony, kocha wasne podniecenie, podnieca
si nim, i wszystko poza tym ju nie jest dla niego yciem! Ukazujc jeszcze raz Karola palcem,
ktry by kompromitujcy, owiadczyem z naciskiem pragnc przyprze j do muru, wydrze jej
wyznanie:
Pani nie jest dla siebie. Pani jest dla kogo. Ale w takim razie pani jest dla niego. Pani do
niego naley!
Ja? Jego? Co panu w gowie?
Rozemiaa si. Te ich miechy cige, nieustanne jej i jego zaciemniajce!
Rozpacz.
Ona odpychaa go... miejc si... Odpychaa miechem. Ten miech jej by krtki, zaraz si
skoczy, by zaledwie zaznaczeniem miechu ale w tej krtkiej chwili poprzez miech jej
ujrzaem miech jego. Te same usta rozemiane i w nich zby. To byo adne"... niestety, niestety,
te byo adne". Oboje byli adni". Dlatego nie chciaa!
7.
Ruda. Wysypalimy si przed gankiem z obu pojazdw, pojawi si Wacaw i podbieg do
przyszej ony, aby powita na progu swojego domu a nas przyjmowa z ujmujc, bardzo
spokojn, grzecznoci. W przedpokoju caowalimy rk starszej pani, zasuszonej, drobnej, ktra
tchna zapachem zi i lekw i starannie, skrztnie, ucisna nam palce. Dom by wypeniony,
wczoraj nadjechaa niespodziewanie rodzina spod Lwowa, ktr umieszczono na pitrze, w salonie
stay ka, suca biegaa, dzieci bawiy si na pododze pord tobow i waliz. My wobec tego
powiedzielimy, e na noc wrcimy do Powrnej
lecz pani Amelia nie chciaa si zgodzi i nie rbcie mi tego" prosia, przecie wszyscy jako
si pomieszcz. Take inne wzgldy przemawiay za prdkim powrotem do domu, mianowicie
Wacaw wtajemniczy nas, mczyzn, e przybyo take dwch ludzi z AK, proszc o nocleg, i e,
jakby wynikao z ich skpych napomknie, przygotowuje si jaka akcja w tutejszym terenie. To
wszystko wytworzyo nastrj do nerwowy ale zasiedlimy w fotelach ciemnawego,
wielookiennego salonu i rozpocza si rozmowa, a pani Amelia zwrcia si uprzejmie do
Fryderyka i do mnie, wypytujc o nasze losy i przygody. Jej gowa, nadmiernie stara i sucha,
unosia si nad jej szyj jak gwiazda i by to na pewno kto niepospolity, a w ogle powietrze tego
miejsca okazao si nad wyraz silne, nie, te peany na jej cze nie byy przesadne, mielimy do
czynienia nie z zacn wiejsk kolatork w prowincjonalnym wymiarze, ale z osob, ktrej
atmosfera narzucaa si z przemon si. Trudno okreli, na czym to polegao.
Podobne, jak u Wacawa, ale gbsze chyba, poszanowanie istoty ludzkiej.
Grzeczno' wynikajca z wysubtelnionego poczucia wartoci. Delikatno uduchowiona
prawie, natchniona, acz niezmiernej prostoty' I dziwna prawo. To jednak byo w gbi nie.il ^^'
tegoryczne, krlowaa tu jaka wysza rada ^^
ka~ cinajca wszelk wtpliwo, i db nas dl, abslutna> roz60 Fryderyka, ten dom o tak
oLebnej moST* ' ^ ^
' moralnosci sta si naraz cudownym wypoczynkiem, oaz. Gdy ruta, rzdzia zasada
metafizyczna, czyli pozacielesna, rzdzi, krtko mwic, Bg katolicki, wyzwolony z ciaa i zbyt
dostojny aby ugania si za Heni z Karolem. Byo to wic tak, jak gdyby rka rozumnej matki
daa nam klapsa i zostalimy przywoani do porzdku, a wszystko powrcio do waciwego
wymiaru. Henia z Karolem, Henia plus Karol, stali si tym, czym byli, zwyczajn modzie a
Henia z Wacawem nabraa znaczenia, ale tylko ze wzgldu na mio i maestwo. My za, starsi,
odzyskalimy racj naszego starszestwa i znienacka zostalimy w niej tak silnie osadzeni, e
mowy by nie mogo o jakim zagroeniu stamtd, z dou. Sowem, powtrzyo si owo
otrzewienie", ktre Wacaw nam przywiz z sob do Powrnej, ale w wikszym jeszcze stopniu.
Usta gniotcy ucisk modych kolan na naszej piersi.
Fryderyk ody- Wydobyty spod ich ng przekltych, ng rozgniatajcych, jakby uwierzy w
siebie i odetchn natychmiast te zajania caym swoim blaskiem. To, co mwi, nie byo
bynajmniej wietne, lecz tylko zwyczajne i powiedziane aby podtrzyma rozmow jednake
kada bahostka nabieraa wagi, naadowana jego osobowoci, jego przeyciem, jego
wiadomoci. Najzwyklejsze sowo, na przykad okno", lub chleb" albo dzikuj" nabierao
zgoa innego smaku na tych ustach, ktre tak bardzo wiedziay co mwi". Powiedzia, e lubi
si drobne przyjemnoci", co take stao si doniose, chociaby jako dyskretne zamaskowanie
doniosoci. Wyczuwalny sta si w najwyszym stopniu jego swoisty modus", ten sposb bycia,
bdcy owocem jego rozwoju i przey
to nagle stao si jak najkonkretniej obecne i zreszt, jeli czowiek znaczy co o tyle, o ile
sam do siebie przywizuje znaczenie, to w danym wypadku miao si do czynienia z olbrzymem, z
ogromem, albowiem trudno byo nie zda sobie sprawy, jak niesychanym zjawiskiem jest on we
wasnym swoim odczuwaniu
niesychanym nie w skali spoecznych, wartoci, ale jako byt, egzystencja. I ta jego wielko
samotna przyjmowana bya przez Wacawa i jego matk z otwartymi ramionami, jakby szacunek
by dla nich najwysz przyjemnoci. Nawet Henia, gwna przecie osoba w tym domu,
przesunita zostaa na dalszy plan i wszystko jo krci si wok Fryderyka.
Chodmy rzeka Amelia poka panu widok z tarasu na rzek zanim podadz obiad.
Tak nim pochonita, e tylko do niego si zwracaa, zapominajc o Heni, o nas... wyszlimy z
nimi na taras, skd rzeczywicie grunt, w oywionych spadkach, ucieka w gadko tamy wodnej
ledwie widocznej i jakby martwej. Nie byo to brzydkie. Ale Fryderyk wyrzek mimowolnie:
Beczka.
I zmiesza si... poniewa, zamiast podziwia krajobraz, zauway co tak poledniego, jak ta
beczka, niczym si nie odznaczajca, porzucona pod drzewem, na boku. Nie wiedzia skd mu si
ona przypltaa i nie wiedzia, jak z niej wybrn. A pani Amelia powtrzya:
Beczka.
Zawtrowaa mu cicho, ale bardzo wnikliwie, jakby przytwierdzajc i zgadzajc si, w jakim
chtnym i nagym z nim porozumieniu jakby nieobce jej byy takie przypadkowe inicjacje w
jak przypadkow rzecz, przykucie niespodziewane do byle jakiego przedmiotu, ktry staje si
najwaniejszy moc, wanie, tego przykucia... o, tych dwoje wiele miao wsplnego! Do obiadu,
oprcz nas, zasiada owa rodzina uchodcw z dziemi ale ta ilo osb przy stole, ten tok, i
biegajce dzieci, i improwizowane jedzenie usposabiay niedobrze...
mczcy by ten obiad. I wci wakowano sytuacj", tyle ogln, w zwizku z odwrotem
niemieckim, co miejscow, ja za gubiem si w tym jzyku wiejskich, tutejszych rozmw,
odmiennych od warszawskich, rozumiaem pite przez dziesite, ale nie pytaem, nie chciaem o
nic pyta, wiedziaem e nie warto i zreszt nie byo to wskazane, po c mi to i tak kiedy si
dowiem, w tym gwarze piem i tylko widziaem, e pani Amelia, zawiadujc niestrudzenie
wszystkim z wyyny swojej zasuszonej gwki, wci odnosi si do Fryderyka z jak szczegln
czujnoci, z wyjtkowym 62 skupieniem, ba, z napiciem wydawaa si w nim zakochana...
Mio? Bya to raczej ta sama magia jego niewyczerpanej, zdawaoby si, wiadomoci, czego i ja
wielekro doznaem. Tak przejmujco, tak nieodwoalnie by wiadomy! I Amelia, wyostrzona
zapewne niejedn medytacj i niejednym wysikiem duchowym, od razu wywszya z kim ma do
czynienia. Kto okropnie skoncentrowany, nie dajcy si niczym zudzi ani odcign od
ostatecznoci jakiegokolwiek byaby ona pokroju kto ostatecznie powany, wobec kogo
tamci wszyscy byli wprost dziecinni. Odkrywszy Fryderyka, zapragna z ca pasj wiedzie, jak
si zachowa ten go wobec niej czy przyjmie j, czy te odepchnie wraz z prawd, ktr w
sobie wypiastowaa.
Domylaa si, e by niewierzcy to si wyczuwao z pewnej jej ostronoci, z dystansu,
jaki zachowywaa. Wiedziaa, e midzy nimi istnieje ta przepa, a mimo to od niego wanie
oczekiwaa uznania i potwierdzenia. Tamci inni, ci, z ktrymi dotd si spotykaa, byli wierzcymi,
ale nie sigali dostatecznie w gb ten za, niewierzcy, by jednak bezdennie gboki i dlatego
nie mg nie uzna jej gbi, by ostateczny", wic i jej ostateczno musia poj
przecie on wiedzia", on rozumia" i czu". Amelii chodzio o to aby wyprbowa swoj
ostateczno na jego ostatecznoci, przypuszczam, e bya jak prowincjonalny artysta, ktry utwr
swj chce po raz pierwszy przedstawi znawcy lecz ten utwr to bya ona sama, to byo jej
ycie, dla ktrego domagaa si uznania. Ale, jak si rzeko, nie bya w stanie tego wypowiedzie,
prawdopodobnie nie mogaby zdoby si na to nawet gdyby ateizm nie by na przeszkodzie.
Niemniej obecno tej gbi cudzej pobudzia j we wszystkich jej gbiach i stara si
przynajmniej nateniem i pogotowiem swoim przekaza mu, jak bardzo jej na nim zaley i czego
si spodziewa po nim.
Co do Fryderyka, ten zachowywa si, jak zawsze, bez zarzutu i z najwikszym taktem.
Jednake podo, ta sama co wtedy przy gracach, gdy przyznawa si do klski, zacza w nim
powoli zaznacza si pod jej wpywem. Bya to podo bezsilnoci. Wszystko to przypominao
bardzo kopulacj, HK ^H duchow oczywicie. Amelia daa, aby uzna, jeli nie jej! Boga, to jej
wiar, lecz ten czowiek nie by zdolny do takiego aktu, skazany na wieczysty terror tego co jest, w
chodzie} swoim, nie rozgrzany niczym on by, jaki by i przygl si tylko Amelii
stwierdzajc, e jest, jaka jest. Co, i wanie w promieniach jej ciepa, stao si trupio bezsilne. I
ateizm jego rosn pod wpywem jej teizmu, zostali ju uwikani w t sprzeczno fataln. A
cielesno jego take rosa pod dziaaniem jej uduchowienia i rka jego, na przykad, staa si
bardzo, bardzo, bardzo rk (co, nie wiem dlaczego, przypomniao mi ow glist). Przyapaem te
jego spojrzenie, ktrym rozbiera Ameli niczym donuan ma -dziewczynk i ktre wyranie
zastanawiao si, jak te ona moe wyglda goa nie z jakich erotycznych zapdw,
oczywicie, a po prostu aby wiedzie lepiej z kim si rozmawia. Pod tym wzrokiem ona skulia si
i nagle zamilka
zrozumiaa, e dla niego jest tylko tym czym jest dla niego, niczym wicej.
Miao to miejsce na tarasie, ju po obiedzie. Wstaa z fotela i zwrcia si do niego:
Prosz mi poda rk. Przejdziemy si troch.
Opara si na jego ramieniu. Moe w ten sposb, fizycznym zetkniciem, chciaa oswoi go z
sob i przemc t jego cielesno! Szli we dwoje, tu przy sobie, jak para kochankw, my za w
szecioro nieco z tyu, jak w orszaku ale to rzeczywicie wygldao na romans, czy nie tak
samo towarzyszylimy niedawno Heni i Wacawowi?
Romans, ale tragiczny. Przypuszczam, e Amelia doznaa niemiego dreszczyka gdy
przyapaa ten jego wzrok rozbierajcy bo nigdy nikt tak do niej nie podchodzi, bo szacunek i
mio otoczenia byy jej udziaem od najwczeniejszych lat. C wic on wiedzia i jaka bya ta
jego wiedza aby mc j tak potraktowa? Bya absolutnie pewna, i rzetelno jej wysiku
duchowego, ktry zjedna jej sympati ludzk, nie moe by podana w wtpliwo, wic waciwie
nie baa si o siebie, baa si o wiat gdy tutaj jej widzeniu wiat przeciwstawiao si inne
widzenie, nie mniej powane, dykto-s 64 wane rwnie jakim wycofaniem si na ostateczne
pozycje...
Te dwie powagi kroczyy obok siebie, pod rami, po ce rozlegej, a soce ju si obniao i
ogromniao, czerwienio, wytryskay z nas cienie dalekie. Henia sza z Wacawem. Hipolit z Mari.
Ja z boku. I Karol. Tamta para przed narni, pogrona w swoim dialogu. Ale dialog niczego nie
wyraa. Rozmawiali o...
Wenecji. ~- W pewnej chwili ona przystana. '"'
Prosz spojrze naokoo. Jak piknie! Odpowiedzia: **
Tak, bez wtpienia. Bardzo piknie.
Powiedziane, eby jej przytwierdzi.
' Drgna w nagym zniecierpliwieniu. Odpowied bya nieistotna eby unikn
waciwej odpowiedzi cho udzielona starannie i nawet z uczuciem ale z uczuciem aktora.
Ona za domagaa si niekamanego zachwytu dla witczoru, bdcego tworem Boga i chciaa, eby
on uwielbi Stwrc przynajmniej w jego dziele. Jej czysto zawara si w tym pragnieniu.
Ale prosz naprawd popatrze, naprawd powiedzie. Czy to nie jest bardzo pikne?
Tym razem, przywoany do porzdku, skupi si, wyranie si wysili i rzek rzeczywicie
najszczerzej jak mg, nawet z pewnym wzruszeniem.
Ale bardzo, niewtpliwie pikne, tak, wspaniae!
Nie moga mie pretensji. Wida byo, e dokada stara aby j zadowoli. Ale ta jego fatalna
waciwo: kiedy co mwi, zdawao si e mwi, aby nie powiedzie czego innego... Czego?
Amelia postanowia zagra w otwarte karty i, nie ruszajc si z miejsca, stwierdzia:
Pan jest ateist.
Zanim wypowiedzia si w tak delikatnej materii, rzuci wzrokiem na prawo i lewo, jakby
sprawdzajc wiat. Rzek... dlatego, e musia, e nic innego nie mia do powiedzenia, e ta
odpowied bya ju podyktowana pytaniem.
Jestem ateist.
Ale znw mwi eby nie powiedzie czego innego l To si czuo! Zamilka, jakby odcito
jej moliwo polemiki.
3 Pornografia Gdyby naprawd by niewierzcym, mogaby z nim walczy; i wtedy
wykazaaby ca najgbsz ostateczno" wasnej racji, ha, walczyaby z nim jak rwny z
rwnym. Lecz jemu sowa suyy tylko do zatajenia... czego innego. Czego?
Czego? Jeeli nie by wierzcy, ani niewierzcy, to czyme by? Otwieraa si poa
nieokrelonego, tej dziwnej innoci", w ktrej ona gubia si, oszoomiona i wytrcona z gry.
Zawrcia do domu, a my wszyscy za ni, rzucajc cienie kilometrowe, ktre, cielc si po
ce, dosigay nie znanych nam dalekich miejsc gdzie u skraju cierniska. Cudowny wieczr.
Bya przysigbym co si zowie w strachu. Sza ju nie dbajc o Fryderyka ktry jednak
ukadnie jej towarzyszy jak piesek.
Wytrcona z gry... podobna komu, komu wytrcono bro z rki. Nie atakowano jej wiary
nie potrzebowaa jej broni Bg stawa si zbdny w obliczu ateizmu, bdcego tylko
parawanem i poczua si sama, bez Boga, zdana tylko na siebie wobec tamtego istnienia
opartego na jakiej nieznanej zasadzie, ktre si jej wymykao. A to wanie e wymykao si
byo dla niej kompromitacj. To wskazywao, e na rwnej drodze moe zdarzy si duchowi
katolickiemu spotkanie z czym, czego on nie zna, czego nie przewidzia, czego nie opanowa.
Naraz zostaa ujta przez kogo w sposb sobie nie znany i staa si dla siebie samej czym
niepojtym we Fryderyku!
Na tej ce, w owym wieczorze, spacer nasz rozciga si, jak w. Troch za nami, na ukos, z
lewej strony, sza Henia z Wacawem, oboje bardzo grzeczni, ucywilizowani, osadzeni w swoich
rodzinach, on syn swojej matki, ona crka swoich rodzicw; i ciao adwokata nie czuo si
le z szesnastolatk, majc przy sobie w sumie dwie matki i ojca. A Karol szed sam, z boku, z
rkami w kieszeniach, nudzi si, a moe nawet si nie nudzi, tyle tylko e stawia nogi na tej
trawie, lew, potem praw, potem lew, potem praw, potem lew, potem praw, potem lew, w
nierbstwie prze-strzenno-kowo-zielonym o zniajcym si, zapadajcym 66 socu, ktre
przygrzewao, gdy wietrzyk chodzi i tak stawia i stawia nogi to tu, to tam, i czasem zwalnia,
czasem przypiesza, a w kocu zrwna si z Fryderykiem (ktry szed z pani Ameli). I jaki
czas szli obok. Karol odezwa si:
Pan by mi da star marynark.
Na co ci?
Potrzebuj. Na handel.
Co z tego, e potrzebujesz?
Potrzebuj! powtrzy nachalnie Karol, rozemiany. To kup sobie odpar
Fryderyk.
Nie mam forsy.
Ja te nie mam.
Pan by mi da marynark!
Pani Amelia przypieszya kroku Fryderyk take Karol take.
Pan by mi da marynark!
Pan by mu da marynark!
Bya to Henia. Przyczya si. Narzeczony pozosta troch dalej. Sza z Karolem, gos jej,
ruchy, takie jak jego.
Pan by mu da marynark!
Pan by mi da marynark!
Fryderyk stan, podnis komicznie rce do gry: Dajcie mi y, dzieci!
Amelia odchodzia coraz prdzej, nie obejrzawszy si na nich, wskutek czego wygldaa, jak
cigana. Rzeczywicie dlaczeg przynajmniej raz nie odwrcia gowy, ten bd sprawi, e
teraz bya jak w ucieczce przed nieletni obuzeri (podczas gdy syn jej pozosta na dalszym
planie). Lecz pytanie, przed kim uciekaa: przed nimi, czy przed nim, Fryderykiem? Czy te przed
nim z nimi? Nie wydawao si prawdopodobne aby ona wywszya co ze sprawek dziejcych si
midzy nieletnimi, nie, do tego nie miaa nosa i zanadto byli dla niej podrzdni bo Henia miaa
znaczenie dla niej tylko z Wacawem, jako przysza ona, ale Henia z Karolem to byy dzieci, bya
modzie. Jeli wic uciekaa to przed Fryderykiem, przed poufaoci, ktrej na nim dopuszcza
si Karol dla niej niepojt ktra urodzia si nagle tu, obok niej, ktra godzia w ni...
bo ten mczyzna, dopadnity przez chopca, niweczy i zatraca z nim powag, ktr by
stworzy w sobie wobec niej.. A ta poufao zostaa wzmocniona gosem narzeczonej syna I
ucieczka Amelii bya wyznaniem, e ona to zauwaya przyja do wiadomoci!
Gdy si oddalia, tych dwoje przestao naciska Fryderyka o marynark. Dlatego, e si
oddalia? Czy dlatego, e wy czerpaa si im artobliwo? Nie potrzebuj dodawa, e Fryderyk,
cho wstrznity tym modym napadem i wygl dajcy zupenie, jak kto kto ledwie uszed zgrai
na przedmieciu w godzinach nocnych, zastosowa najwysze rodki ostrono aby przypadkiem
jaki wilk z lasu", ten wilk, ktrego nie zna, a ktrego zawsze tak si obawia, nie zosta
wywoany Zaraz, przyczywszy si do Hipolita z Mari, zabra si do zagadania" tych
niewaciwoci, a nawet zawoa na Wacawa by i z nim odda si zwykej, odprajcej
rozmowie. I przez reszt wieczora by jak trusia, nie patrzy nawet na nich na Heni z Karolem, na
Karola z Heni, i dy do rozadowania i uspokojenia. Lka si zapewne owego pobudzenia gbi,
ktrego dopucia si na nim Amelia. Lka si tego, wanie w kombinacji z pytk i mod
lekkoci, lekkomylnoci, czu e te dwa wymiary nie mog wspistnie, wic obawia si
rozsadzenia i wdarcia si... czego? Czego? Tak, tak, tej mieszanki wybuchajcej obawia si, tego
A (tzn. Amelia") pomnoonego przez (H+K). Wic uszy po sobie, ogon pod siebie, cicho, sza! I
nawet posun si tak daleko, e przy kolacji (ktra odbya si w gronie familijnym, gdy
uchodcom spod Lwowa podano jedzenie na gr) wystpi z toastem na cze narzeczonych,
yczc z caego serca wszelkich pomylnoci. Trudno o wiksz poprawno. Niestety, tutaj take
da zna o sobie ten mechanizm, dziki ktremu Fryderyk zwyk by tym bardziej brn, im
bardziej si wycofywa ale w tym wypadku stao si to w sposb szczeglnie gwatowny, nawet
dramatyczny. Ju samo powstanie, nage wynurzenie si jego osoby spord nas, siedzcych,
wywoao niepodany popoch, a pani Maria nie zdoaa powstrzyma si od nerwowego ach"
gdy nie wia-i domo byo, co on powie, co moe powiedzie. Jednake pierwsze zdania wypady
uspokajajco, byy konwencjonalne, zaprawione humorem wymachujc serwetk, dzikowa za
umilenie mu starokawalerstwa tak wzruszajcymi zarczynami i w kilku okrgych zwrotach
scharakteryzowa sympatycznie narzeczonych... i dopiero w miar trwania mowy zaczo narasta
za tym, co mwi, to czego nie mwi, ach, wiecznie ta sama historia!... I w kocu ku przeraeniu
samego mwcy, okazao si e dyskurs suy tylko do odwrcenia naszej uwagi od prawdziwej
mowy, odbywajcej si w milczeniu, poza sowami, i wyraajcej to, czego sowa nie obejmoway.
Poprzez ukadne frazesy dochodzia do gosu sama istno jego, nic nie mogo zatrze tej twarzy,
tych oczu, wyraajcych jaki fakt nieubagany a on, czujc, e staje si straszny, wic i
niebezpieczny dla siebie samego, na gowie stawa aby by przyjemny i toczy pojednawcz
retoryk w duchu arcymoralnym, arcykatolickim, o rodzinie, jako komrce spoeczestwa" i o
szanownych tradycjach". Jednoczenie za bi w twarz Ameli i wszystkich swoj twarz,
pozbawion zudze i nieuchronnie obecn. Sia tej mowy" bya zaiste niesychana. Najbardziej
druzgoczce przemwienie, jakie zdarzyo mi si sysze. I wida byo, e sia, ta nawiasowa, ta
marginesowa, porywa mwc, jak ko!
Zakoczy, yczc szczcia. Powiedzia co w tym rodzaju:
Prosz pastwa, zasuguj na szczcie, wic bd szczliwi.
Co oznaczao:
Mwi, eby mwi.
Pani Amelia z popiechem rzeka:
Bardzo, bardzo jestemy wdziczni!
Trcanie si kieliszkami zataro zgroz, Amelia, niezmiernie uprzejma, skupia si na swoich
obowizkach pani domu: moe kto jeszcze pozwoli misa, moe wdki... Wszyscy zaczli mwi,
po prostu aby usysze wasny gos i w gwarze zrobio si raniej. Podano sernik. Pod koniec
kolacji pani Amelia wstaa i posza do kredensu, my za, ju rozgrzani wdk, dowcipkowalimy
opowiadajc panience, co i ja si jado w podobnych okazjach przed wojn i jakie smakoyki j
ominy. Karol mia si poczciwie i szczerze, podsuwaj kieliszek. Zauwayem, e Amelia, ktra
powrcia z kredensusiada na swoim krzele jako dziwnie stana obok i po chwili, jakby na
rozkaz, siada ale nie zdyem nad tym si zastanowi, gdy z krzesa upada na ziemi.
Wszyscy zerwali si. Ujrzelimy na pododze czerwon plam. Z kuchni rozleg si wrzask
kobiecy, a potem gruchn strza za oknami i kto, bodaj Hipolit, rzuci marynark na lamp.
Ciemno i znw strza. Gwatowne zamykanie drzwi, przenoszono Ameli na kanap, gorczkowa
ruchliwo w ciemnociach...
wtem marynarka na lampie zacza si tli, zadeptali, jako nagle uspokoio si i ucicho,
nastpio nasuchiwanie, a mnie Wacaw wcisn do rki dubeltwk i popchn do okna w
ssiednim pokoju: niech pan uwaa! Ujrzaem cich noc ogrodow i ksiycow, a li na p
zeschnity na gazce, ktra zagldaa w okno, wywija si co chwila srebrnym brzusz -kiem.
ciskaem bro i wygldaem, czy nie wynurzy si co, stamtd, z miejsca gdzie zaczynaa si
wilgo spltanych pni. Lecz tylko poruszy si w gszczu wrbel. A wreszcie trzasny jakie
drzwi, kto odezwa si gono, znw co mwiono i zrozumiaem, e mina panika.
Pani Maria pojawia si obok mnie. Czy pan zna si na medycynie? Chodmy. Ona umiera.
Noem dostaa... Czy pan zna si na medycynie ?
Amelia leaa na kanapie, z gow na poduszce, a w pokju byo peno ta rodzina
uchodcw, suba... Bezruch tych ludzi porazi mnie, wiao od nich impotencj... t, ktr czsto
pojawiaa si u Fryderyka... Odstpili od niej i pozosta-wili j, aby zaatwia si ze swoim
konaniem. Ju tylko asysto - wali.
Profil jej stercza nieruchomo, jak cypel skalny, a w pobliu Wacaw, Fryderyk, Hipolit
stojcy... Czy dlugo bdzie umiera? Na pododze miednica z wat i krwi. Ale ciao Amelii nie
byo jedynym ciaem, lecym w tym pokoju^ i tam, na pododze, w kcie, leao inne... i nie
wiedzialen| co to, skd ono si wzio, nie mogem zreszt rozezna kiri ley, a zarazem doznaem
niejasnego wraenia, e to rotyczne... e co erotycznego przypltao si... Karol? Gdzie by Karol?
Oparty rk o krzeso, sta, jak wszyscy, Henia za klczaa z rkami na fotelu. I wszyscy zwrceni
byli w stron Amelii do tego stopnia, e nie mogem bliej rozpatrzy tamtego ciaa,
nadliczbowego i nieprzewidzianego. Hikt si nie rusza. Ale przygldali si jej z napreniem i
czytao si w nich pytanie, jak ona umrze gdy naleao oczekiwa od niej mierci godniej szej
ni mier pospolita, i tego spodziewa si po niej jej syn i Hipolitowie, i Henia, i nawet Fryderyk,
ktry nie spuszcza z niej oczu. Paradoksalne, bo domagali si czynu od osoby nie bdcej w stanie
si ruszy, zastygej w niemocy, a jednak ona bya jedyn powoan tutaj do dziaania. Wiedziaa o
tym. Naraz Hipolitowa wybiega i powrcia z krucyfiksem, a to byo jak wezwanie do akcji
skierowane pod adresem konajcej i nam spad z serca ciar oczekiwania teraz ju
wiedzielimy, e zaraz si zacznie. Pani Maria z krzyem w rku stana przy kanapie.
Wtedy nastpio co tak skandalicznego, pomimo caej subtelnoci swojej, e zakrawao na
cios... Umierajca, zaledwie dotknwszy wzrokiem krzya, zwrcia oczy w bok ku Fryderykowi i
zwizaa si z nim spojrzeniem ot to byo niewiarygodne, nikomu do gowy by nie przysza
moliwo takiego pominicia krzya, ktry w rkach pani Marii sta si zbdny i wanie to
pominicie przysporzyo spojrzeniu Amelii, wbitemu we Fryderyka, tyle wagi. Nie spuszczaa z
niego oczu. Nieszczsny Fryderyk, przyapany wzrokiem umierajcym, a wic niebezpiecznym,
zesztywnia i, blady, prawie stan na baczno spogldali na siebie. Pani Maria w dalszym
cigu trzymaa krzy, ale minuty mijay i pozostawa niewykorzystany ten smtny, bezrobotny
krucyfiks. Czyby zatem dla tej witej, w godzinie mierci, Fryderyk sta si waniejszy ni
Chrystus? Czy wic naprawd bya w nim zakochana? Ale nie bya to mio, tu chodzio o co
jeszcze bardziej osobistego, ta kobieta widziaa w nim s-ziego ona nie moga pogodzi si z
tym, e umrze, nie przekonawszy go do siebie, nie wykazawszy, e jest nie mni| od niego
ostateczna", rwnie fundamentalna, zasadni jako zjawisko, nie mniej wana. Tak bardzo liczya
si z je; opini. To jednak, e nie do Chrystusa zwracaa si o uznanie i zatwierdzenie swojej
egzystencji, a do niego, miertelnika, tyle tylko, e obdarzonego niepowszedni wii domoci,
byo zdumiewajc w niej herezj, wyrzeczeni si absolutu na rzecz ycia, wyznaniem, e nie Bg
a czfowi ma by sdzi czowieka. Wwczas moe nie rozumiaa tego tak jasno, a przecie ciarki
mnie przeszy od tego j sprzgnicia si wzrokiem z istot ludzk, gdy Bg w rekai Marii zosta po
prostu nie zauwaony.
Umieranie jej, ktre waciwie wcale nie posuwao si naprzd, pod naciskiem naszego
skupienia i oczekiwa: z kad chwil stawao si bardziej napite to my ldowa-; limy w nie
nasze napicie. I do dobrze znaem Fryderykaj aby obawia si, i majc przed sob mier
ludzk, to co tak specjalnego, gotw nie wytrzyma i popeni jak niewaciwo... Ale sta, jak
na baczno, jak w kociele, i jedyne co mona by mu zarzuci, to i co pewien czas i
mimowolnie!
oczy jego uchylay si Amelii aby sign w gb pokoju^ tam gdzie leao to drugie ciao, dla
mnie tajemnicze, ktrego zreszt nie mogem dobrze zobaczy z mojego miejsca; ale coraz
czstsze wypady oczne Fryderyka sprawiy, e w kocui postanowiem to zobaczy... i zbliyem
si do tamtego kta. Jakie byo moje przeraenie, czy te poruszenie, gdy ujrzaem (chopca),
ktrego szczupo bya powtrzeniem szczupoci (Karola), ktry lea i by ywy i, co wicej, by
uosobieniem zotego wdziku blond z oczami ciemnymi i ogromnymi, a ciemno jego i smago
tona w dzikoci skulonych na pododze rk i bosych n^g!
Dziki, drapieny blondynek, bosy, ze wsi, ale dyszcy piknociami pyszny brudny boek,
ktry gra tu na pododze swoimi cierpkimi uwodzeniami. To ciao?
To ciao?; Co oznaczao to ciao tutaj? Dlaczego lea? I tak... to byo j powtrzenie Karola,
ale o kilka tonacji niej... i nagle w pokoju: 72 modo wzrosa nie tylko ilociowo (bo co innego
dwoje, co innego troje), ale i w samej jakoci swojej staa si odmienna, ziksza i nisza. I
natychmiast, jakby przez reperkusj, oyo iao Karola, wzmoone, spotgowane, a Henia, cho
pobona klczca, runa ca biaoci swoj w sfer grzesznych i tajemnych porozumie z tymi
dwoma. Jednoczenie konanie Amelii ulego skaeniu, stao si jakie podejrzane c czyo j
z tym wiejskim modym przystojniakiem, dlaczego w (chopak) przyplta si do niej w godzin
mierci? Pojem e ta mier odbywa si w okolicznociach dwuznacznych, o wiele bardziej
dwuznacznych ni mogo si zdawa...
Fryderyk, ktry przez zapomnienie woy rk do kieszeni, natychmiast j wyj i opuci
rce wzdu bokw.
Wacaw klcza.
Pani Maria niestrudzenie trzymaa krzy, poniewa nic innego nie moga zrobi
odoenie go na bok byo niemoliwoci.
Palec Amelii drgn i podnis si i zacz kiwa... kiwa i kiwa... na Fryderyka, ktry
podchodzi powoli i ostronie. Kiwaa jeszcze na jego gow, pki nie nachyli si nad ni, a wtedy
nadspodziewanie gono rzeka:
Prosz nie odchodzi. Pan zobaczy. Chc eby pan widzia. Wszystko. Do koca.
Fryderyk ukoni si i odstpi.
Wtedy dopiero ona wpatrzya si w krzy i chyba modlia si, wnoszc z drenia, ktre
czasem pojawiao si na jej wargach i na koniec byo, jak by powinno, krzy, jej modlitwa,
nasze skupienie i trwao to niezmiernie dugo, a upyw czasu by jedyn miar arliwoci tych
modw nie koczcych si, nie mogcych oderwa si od krzya. I ta nieruchoma, prawie ju
martwa, a przecie wibrujca koncentracja, rosnc w czasie, uwicaa j; podczas gdy Wacaw,
Hipolitowie, Henia, suba, towarzyszyli jej na kolanach. Fryderyk te uklk. Ale nadaremnie.
Gdy mimo wszystko, i cho tak bya zaprzepaszczona w krzyu, zachowao moc jej danie aby
on to widzia. Po co jej to byo? Aby nawrci go ostatnim przedmiertnym wysikiem? Aby ttm
pokaza, jak umiera si po katolicku?
Cokolwiek chciaa, Fryderyk, a nie Chrystus, by tutaj ostatni instancj, jeli) modlia si do
Chrystusa, to dla Fryderyka, i nie pomogo,, e pad na kolana, on to, nie Chrystus, stawa si
sdzi najwyszym i Bogiem, gdy dla niego dziao si to konanie. C za kopotliwa sytuacja i
nie dziwio mnie, e schowa twarz w rkach. Tym bardziej, e mijay minuty a wiedzielimy, e z
kad minut ycie jej ucieka ale ona przeduaa modlitw po to wanie aby natya si jak
struna, do ostatecznoci. I znw wysun si jej palec i zacz kiwa, tym razem na syna. Wacaw
podszed, obejmujc Heni. Palec skierowa si wprost na nich i rzeka z popiechem:
Przysignijcie mi zaraz, teraz... Mio i wierno. Prdko.
Zniyli gowy do jej rk, Henia rozpakaa si. Ale ju palec znowu si podnis i kiwa, teraz
w tamtym kierunku gdzie kt, gdzie w kcie lecy... Zrobi si ruch. Podniesiono go i
zobaczyem, e by poraniony, udo, zdaje si zanieli go przed ni. Poruszya wargami i
mylaem, e w kocu si dowiem co to, dlaczego on tu z ni, ten (mody) i te okrwa-wiony, co
jest midzy nimi... Lecz nagle zachysna si raz, drugi i zbielaa. Pani Maria wzniosa krzy. Pani
Amelia wlepia si oczami we Fryderyka i umara.



Cz druga

Fryderyk podnis si z kolan i wystpi na rodek pokoju: Oddajcie jej cze!
zawoa. Oddajcie hod! Wyj z wazonu re i rzuci je przed kanap, po czym
wycign rk do Wacawa. Dusza godna anielskich chrw! Nam za pozostaje tylko pochyli
czoo! Te sowa byyby teatrem na ustach kadego z nas, nie mwic ju o gestach, lecz on
przeszy nas nimi wadczo, jak krl, ktremu patos jest dozwolony ktry ustanawia inn
naturalno, wysz od przecitnej.
Krl-wadca i mistrz ceremoniau! Wacaw, porwany suwerennoci tego patosu, powsta z
klczek, gorco ucisn mu do. Wydawao si, e ta interwencja Fryderyka zmierza do zatarcia
wszystkich tych dziwnych niewaciwoci, ktre przymiy zgon, do przywrcenia mu penego
blasku. Postpi kilka krokw w lewo, potem w prawo i byo to jakim chwilowym miotaniem
si jego pord nas i zbliy si do lecego (chopca). Na kolana! rozkaza. Na
kolana! Ten rozkaz by, z jednej strony, naturalnym przedueniem poprzedniego rozkazu; ale, z
drugiej strony, by niezrcznoci, gdy odnosi si do rannego, ktry nie mg si ruszy; a
niezrczno wzrosa, gdy Wacaw, Hipolit i Karol, sterroryzowani jego autorytetem, rzucili si
eby (chopca) umieci w danej pozycji. Tak, to ju bya przesada! Gdy za rce Karola ujy go
pod ramiona, Fryderyk zwichn si, ucich i zgas.
Oszoomiony byem, wyczerpany... tyle wrae... ale przecie ju znaem go... i wiedziaem,
e znw przystpi do jakiej gry z nami i z sob... w napiciu, stworzonym przez trupa, rozwijaa
si jaka jego akcja, dca do celu zawartego w jego wyobrani. Wszystko to byo zamierzone,
cho moe zamiar nie by uchwytny i dla niego, moe naleaoby powiedzie, e jemu znany by
tylko wstp do zamiaru ale zdziwibym si, gdyby tu chodzio o hod, zoony Amelii, nie, tu
szo o wprowadzenie midzy nas tego lecego w caym jego drastycznym i kompromitujcym
sensie, o wydobycie" go, uwydatnienie i zwizanie" z Heni i Karolem. Jaki jednak zwizek
mg powsta midzy nimi? Zapewne, ta zocista dziko nadawaa si do naszej pary ju choby
dlatego, e take bya szesnastoletnia, lecz poza tym nie widziaem adnego zwizku i myl, e
Fryderyk take nie widzia ale dziaa na olep, powodujc si tym samym, co moje,
niewyranym odczuciem e on, ten lecy, wzmaga ich demonizuje... I wobec tego, Fryderyk
torowa drog do nich lecemu.
Dopiero dnia nastpnego (wypenionego przygotowaniami do pogrzebu) dowiedziaem si
dokadniej o przebiegu fatalnego zdarzenia ktre byo w najwyszym stopniu za-wikane,
dziwaczne, niesamowite. Rekonstrukcja tych faktw nie bya atwa, wiele byo w niej luk
rozpaczliwych tym bardziej, e jedyni wiadkowie, ten wanie Jzek, Jziek Skuziak, oraz
stara suca, Waleria, gubili si w chaosie swoich gw niewydarzonych i nieowieconych.
Wszystko wskazywao na to, e pani Amelia, wyszedszy do kredensu, posyszaa szmery na
schodach, wiodcych do kuchni i natkna si na tego Jzka, ktry wlizn si do domu eby co
zwdzi. Usyszawszy jej kroki, rzuci si w pierwsze lepsze drzwi i wpad do pokoiku subowego
budzc z gbokiego snu Waleri, ktra zapalia zapak.
Dalszy tok wypadkw znany by przede wszystkim z jej bekotliwej relacji. Jakem zawie-76
cia zapak i jak zobaczyam, e kto stoi, takem cierpa, e nawet ruszy si nie mogam, a
zapaka mnie si w dopalaa, cay palie mam poparzony. A pani naprzeciw niego stoi, przy
drzwiach, i ty si nie rusza.
zapaka zgasa. Nic wida nie byo, okno zasonite, le, patrz, nic nie widz, ciemno, eby
to cho podoga skrzypna, nic, nic, jakby ich nie byo, le, ju tylko Panu Bogu si polecam, a
nic, cicho, to patrz na podog bo tam ostatek zapaki si arzy, ale niczego nie owieca, dopali
si, nic, eby cho ktre zadyszao, nic. Raptem... (wymowa jej zahamowaa si, jakby natrafiwszy
na kody rzucone w poprzek)... raptem... tak jako... a to jak pani dziedziczka nie szurgnie! Na
niego!... Tak chyba jako jemu pod nogi... chyba rzucia si... To si przewrcili!... Nie wiem co,
niech rka boska broni, a eby to cho zaklo ktre, nic, nic, tylko tak si siowali na pododze, ja
chciaam na pomoc, ale gdzie tam, zemglo mnie, tu sysz, e n w miso wazi, raz, drugi raz,
znowuj sysz n w miso, a potem oboje uciekli przez drzwi i tyle! To zemglaam ze szcztem!
Zemglaarn!"
To niemoliwe! komentowa gwatownie Wacaw jej opowiadanie. Tak by nie
mogo! Nie wierz eby matka... zachowaa si w ten sposb! Ta baba co pokrcia, pokiebasia
w swojej gupocie, ach, wol gdakanie kury, wol
krzykn gdakanie kury!
Przesuwa rk po czole.
Ale zeznania Skuziaka zgadzay si z tym, co mwia Waleria: dziedziczka rzucia si
pierwsza i wywalia" go, bo rzucia si pod nogi". Z noem. I pokazywa nie tylko bok i udo
poharatane, ale i wyrane lady uksze na karku i rkach.
Gryza mwi. N wydarem, to na n si nadziaa, to uskoczyem i uciekem, ale
karbowy za mn strzelali, a mnie noga zmika, to siadem...
Zapali mnie.
No, w to e Amelia nadziaa si" na n, nikt nie wierzy. garstwo mwi Fryderyk.
A co do uksze, mj Boe, w walce o ycie, w kurczowym zmaganiu z uzbrojonym zbirem (bo
to on mia n, nie ona)... no, nerwy... Trudno si dziwi. Instynkt, wie pan, instynkt samoobrony...
Tak mwi. Niemniej wszystko to byo co najmniej dziwne... i gorszce... pani Amelia gryzca si
z... A co do noa, to sprawa nie bya jasna, gdy, jak si okazao, n by Walerki, dugi i ostry n
kuchenny, ktrego uywaa do krajania chleba. Ot n ten lea na stoliku przy ku, tam
wanie gdzie staa Amelia. Z czego wynikaoby, e ona, namacawszy po ciemku n, rzucia si z
nim na...
Morderca Amelii by bosy z ciemnymi stopami i lniy w nim dwie nieco pospolite barwy
zoto kdziorw opadajcych na czarne oczy, w ktrych bya ponuro, jak w lenych kauach. Te
kolory za wzmagay si od wykwintnego, czystego poysku zbw o bieli kojarzcej go z...
Wic co? Wic jake? Wic wynikaoby, e pani Amelia, znalazszy si w ciemnym pokoiku z
tym (chopcem) w kleszczach natajcego si wyczekiwania, nie wytrzymaa i... i... Namacaa
n. Namacawszy staa si dzika. Rzucia si, eby zabija, a gdy upadli we dwoje, gryza jak
szalona gdzie popado. Ona? Z jej witoci? W jej wieku? Ona, przykadna, ze swoim prawem
moralnym? Nie bya to raczej fantazja, urodzona w ciemnych bach kuchty i parobka, legenda
dzika na ich miar, stworzona przeinaczeniem tego co rozgrywao si po ciemku i byo waciwie
nieuchwytne? Ciemno pokoiku zostaa podwojona ciemnoci ich wyobrani i Wacaw,
osaczony tymi ciemnociami, ktre cinay go z ng, nie wiedzia co pocz, to mu zabijao matk
bardziej ni ten n, zatruwao mu j i znieksztacao nie wiedzia, jak uratowa j sobie z tej
furii, wypisanej na ciele szesnastoletnim jej zbami, noem, ktrym go cia. Taka mier jej
rozrywaa mu na strzpy jej ycie. Fryderyk stara si, jak mg, podtrzymywa go na duchu.
Nie mona polega na ich wiadectwie mwi. Przede wszystkim, nie widzieli niczego bo
byo ciemno. Po wtre, przecie to zupenie niepodobne do matki pana, to nie nadaje si do niej
i moemy powiedzie tylko jedno, ale to moemy powiedzie z absolutn pewnoci, e tak, jak
oni mwi, by nie mogo, musiao by jako inaczej w tej ciemnoci, im rwnie niedostpnej, jak
nam... to pewnik, to nie ulega kwestii... cho naturalnie, 78 jeli w ciemnoci to... ( To co? To
co? pyta Wacaw, widzc e si zawaha)... to... no, ciemno, uwaa pan... ciemno jest
czym... wytrcajcym z... Trzeba pamita, e czowiek yje w wiecie. Po ciemku wiat znika.
Pan wie, nie ma nic naokoo, jest si tylko z sob.
Oczywicie pan wie. Naturalnie jestemy przyzwyczajeni, e za kadym razem gdy zgasimy
lamp, robi si ciemno, to jednak nie wyklucza, e w pewnych wypadkach ciemno moe olepi
na wskro, rozumie pan... ale przecie pani Amelia nawet w takiej ciemnoci pozostaaby pani
Ameli, nieprawda ? Cho w danym wypadku ciemno zawieraa w sobie co... ( Co?
zapyta Wacaw. Niech pan mwi!)...
Nic, nic, idiotyzm, bzdura... ( Co takiego?)... Ale nic, tylko e... ten chopak mody, ze w
:i, moe analfabeta... ( Co z tego, e analfabeta?)... Nic, nic, chc powiedzie tylko, e w danym
wypadku ciemno zawieraa w sobie modo... zawieraa bosego chopaka... a na modym atwiej
co podobnego dokona ni na... to znaczy, e gdyby to by kto powaniejszy, wwczas... ( Co
wwczas?!)... Chc powiedzie, e z modym jest atwiej, tak, atwiej i po ciemku e atwiej
dokona czego takiego na modym, ni na starszym i...
Niech pan mnie nie cignie za jzyk! zawoa i by naprawd przestraszony, gdy nawet
pot wystpi mu na czoo. To tylko tak... teoretycznie... Ale matka pana... ach, nie, absurd,
niepodobiestwo, nonsens! Nieprawda, Karol? Co, Karol?
Dlaczego zwraca si do Karola? Jeli by w strachu czemu i jego zaczepia?
Ale nalea do tych, ktrzy wywouj wilka z lasu, poniewa nie chc go wywoa samym
strachem przycigajcym, wyolbrzymiajcym, stwarzajcym. A raz wywoawszy, ju nie mg nie
drani si z nim, nie rozbestwia. wiadomo jego dlatego bya tak drczca i nieobliczalna, e
on sam nie odczuwa jej jako wiata, tylko jako ciemno bya dla niego ywioem rwnie
lepym, co instynkt, nie ufa jej, czul si w jej mocy, ale nie wiedzia, dokd go prowadzi. I by
zym psychologiem, gdy za wiele mia inteligencji i wyobrani
w jego rozszerzonym widzeniu czowieka mogo zmieci si wszystko wic i pani
Ameli mg wyobrazi sobie w kadej sytuacji. Po poudniu Wacaw wyjecha eby zaatwi
spraw z policj", to jest eby grubsz apwk ostudzi jej ledcze zapdy
gdyby wadze dobray si do tego, nie wiadomo na czym by si skoczyo. Pogrzeb odby si
nazajutrz rano skrcony, nawet wyranie przypieszony. Nastpnego dnia wyruszylimy z
powrotem do Powrnej, a z nami Wacaw, pozostawiajc dom na asce boej. To mnie nie dziwio
rozumiaem, e nie chcia teraz rozstawa si z Heni. Pierwszy szed powz, w ktrym jechay
panie, Hipolit i Wacaw, a za nim bryczka powoona przez Karola, na niej ja z Fryderykiem i
jeszcze kto:
Jziek. Zabralimy go, poniewa nie wiedzielimy co z nim zrobi. Puci? By morderc. I
zreszt Wacaw za nic by go nie wypuci, przecie ta mier bya niezaatwiona, przecie nie
mona byo tego tak zostawi... i, nade wszystko, ywi nadziej, e jednak zdoa wycign z
niego inn wersj mierci, bardziej przyzwoit a mniej skandaliczn. A zatem, na dnie naszej
bryczki, na somie, przed przednim siedzeniem, lea nieletni zabjca blondyn, a Karol, ktry
powozi, mia go pod nogami dlatego, siedzc ukonie, opiera nogi o wachlarz.
Fryderyk i ja z tyu. Wjedaa, zjedaa bryczka po znieruchomiaym falowaniu ziemi,
okolica otwieraa si i zamykaa, konie kusoway w gorcym zapachu zb i w kurzu. Fryderyk
za, siedzc z tyu, mia przed sob tych dwch razem, w takiej wanie, a nie innej, kombinacji
i my czterej, na owej bryczce, ktra ze wzgrza wtaczaa si na wzgrze, te stanowilimy
niezgorsz kombinacj, formu znaczc, dziwne zestawienie... i, w miar jazdy milczcej, figura,
ktr tworzylimy, stawaa si bardziej natrtna. Niezmierna bya skromno Karola, jego zbita z
tropu cho-pico chyba zmizerniaa pod uderzeniami tak tragicznych wypadkw i by jak
najcichszy, a take poczciwy, potulny... i nawet wymyli sobie czarny krawat. A jednak oni obaj,
tu przed Fryderykiem i przede mn, o p metra, na przednim siedzeniu bryczki.
Jechalimy. Konie kusoway. Twarz Fryderyka z koniecznoci zwrcona ku nim
wic czego 80 w nich si dopatrywa ? Te dwa ksztaty rwiene byy niejako jednym
ksztatem, tak bardzo czya ich braterska wsplno wieku. Ale Karol tkwi nad lecym, z
lejcami, z batem, z nogami obutymi, ze spodniami wysoko podcignitymi i nie byo miedzy
nimi sympatii, ani porozumienia. Raczej ostro chopca dla chopca, niechtna i nawet wroga
brutalno, ktr oni ywi dla siebie, tam gdzie, midzy sob. I wida byo, e Karol naley do
nas, do Fryderyka i do mnie, jest z nami, ludmi swojej klasy, przeciw temu koledze z gminu,
ktrego pilnowa. Ale mielimy ich przed sob i to przez wiele godzin drogi piaszczystej (ktra
czasem rozszerzaa si w gociniec, aby wkrtce wry si w ciany wapienne), byli we dwch
przed nami i to jako dziaao, co wytwarzao, w czym ich ustalao... Tam za, dalej, ukazywa si
na wzgrzach powz, w ktrym jechaa ona narzeczona. Powz ten ukazywa si i gin, ale nie
pozwala o sobie zapomnie, nieraz dugi czas go nie byo i znw wyrasta
a skone kwadraty pl i tamy k, nanizane na nasz jazd, nawijay si i odwijay i w tej
geometrii, utopionej w perspektywach, nudnej, kusujcej, powolnej, zwisaa twarz Fryderyka,
ktrego profil by tu obok mego. Co myla?
Co myla? Jechalimy za powozem, cigalimy powz. Karol, majc pod nogami tego
drugiego z ciemnymi oczami, chabrowo-zocistego, bosego i niemytego, ulega jakby chemicznej
przemianie, wprawdzie poda za powozem, jak gwiazda za gwiazd, ale ju z koleg i po
koleesku ujty od dou sob z nim, prawie jak w kajdanach, i chopcem swym zespolony z
chopcem tym do tego stopnia, e gdyby razem zaczli je winie, albo jabka, to by mnie wcale
nie zdziwio.
Jechalimy. Konie kusoway. Tak, oto co wyobraa sobie zapewne Fryderyk lub moe
wyobraa sobie, e to ja tak sobie wyobraam i profil jego tu obok mego, a ja nie wiedziaem,
w ktrym z nas to si poczynao. Niemniej, gdy po wielu, wielu godzinach przesuwania si przez
okolic dojechalimy do Powrnej, ci dwaj kolekowie byli ju razem wobec Heni", zczeni w
odniesieniu do niej, utwierdzeni w tym wielogodzinn jazd za ni i przed nami.
Umiecilimy winia w pustej spiarni, o zakratowanym oknie. Rany jego byy
powierzchowne mg uciec. Zmczeni do nieprzytomnoci, runlimy na ka, noc i ranek
przespaem cikim snem, a nazajutrz obskoczyy mnie nieuchwytne wraenia, natrtne, jak
mucha, krcce si wok nosa. Nie mogem uchwyci muchy bzykajcej, wci uciekajcej co
za mucha? Ju przed obiadem mnie to napado, gdym zagadn Hipolita o jaki szczeg zwizany
z tak wieymi jeszcze przeyciami, a w jego odpowiedzi daa si sysze niedostrzegalna prawie
zmiana tonu nie eby mnie po- czstowa opryskliwoci, ale jakby wynioso, czy te
lekcewaenie, lub duma, jakby to ju mu si przejado, lub jakby mia waniejsze kopoty.
Waniejsze kopoty od tego morderstwa? A potem i w gosie Wacawa wyowiem co bo ja
wiem
oschego, a take bodaj dum nacechowanego. Dumni? Dlaczego dumni? Zmiana tonu rwnie
subtelna jak raca, bo jake Wacaw mg zadziera nosa w dwa dni po tej mierci? i moje
wyczulone nerwy naraz podyktoway mi podejrzenie, e gdzie na naszym niebie powsta nowy
orodek cinienia i inny wiatr powia ale jaki? Co si przeinaczao. Co jakby zmieniao
kierunek. Dopiero pod wieczr te obawy przybray posta wyraniej sz, gdy mianowicie ujrzaem
Hipolita przechodzcego przez stoowy i mwicego, tudzie szepczcego: Chryja, panie,
chryja! Naraz usiad na krzele, osowiay... i podnis si, kaza zaprzga konie, wyjecha. Teraz
ju wiedziaem, e co nowego wdzierao si, ale nie chciaem si pyta, a tylko wieczorem,
widzc e Fryderyk z Wacawem okraj dziedziniec w rozmowie, przyczyem si do nich w
nadziei i moe dowiem si co w trawie piszczy. Nic podobnego. Znw omawiali mier
przedwczorajsz i w tonie tym samym, co dawniej bya to poufna gawda, prowadzona
gosem ciszonym. Fryderyk z gow pochylon, ze wzrokiem wbitym we wasne buciki, znw
grzeba si w tym morderstwie, rozpatrywa, rozwaa, analizowa, szuka... a Wacaw, udrczony,
zacz si broni, prosi aby mu pozwolono wytchn, da nawet do zrozumienia, e to
niedelikatno! Co? rzek Fry-82 deryk. Jak to mam rozumie? Wacaw zabaga o lito.
To jeszcze za wiee, on dotd nie przyzwyczai si, nie moe uchwyci, wie, jakby nie
wiedzia, to zbyt nage, straszne! A wtedy Fryderyk rzuci si na jego dusz jak orze.
Porwnanie moe zbyt grnolotne. Ale wyranie byo wida, e si rzuca i e rzuca si z
wysoka. W tym co mwi nie byo pociechy, ani litoci, wrcz przeciwnie zawierao si danie
aby syn wychyli puchar matczynego zgonu a do ostatniej kropli. Tak wanie, jak katolicy
przeywaj minut za minut golgot Chrystusa. Zastrzeg si, e nie jest katolikiem. e nawet nie
ma tak zwanych zasad moralnych. e nie jest cnotliwy. Wic dlaczego, zapyta pan (mwi), w imi
czego ja dam od pana aby pan to wyczerpa do ostatecznoci? Odpowiem, e tylko i jedynie w
imi rozwoju. Czym jest czowiek? Kt to moe wiedzie. Czowiek jest zagadk (i ten bana
pojawi mu si na ustach, jak rzecz wstydliwa i sarkastyczna, jak bl anielska i diabelska
otcha, bardziej otchanna, ni zwierciado). Ale musimy (to musimy" byo konfidencjonalne i
dramatyczne), musimy coraz peniej przeywa. To, wie pan, nieuniknione. To konieczno
naszego rozwoju. Jestemy skazani na rozwj. To prawo spenia si w historii ludzkoci, jak i w
historii pojedynczego czowieka. Prosz przypatrze si dziecku. Dziecko zaczyna si dopiero,
dziecko nie jest, dziecko jest dzieckiem czyli wstpem, inicjacj... A modzieniec (prawie wyplu to
sowo)... c on wie? Co moe odczu... on... ten embrion? Ale my?
My? zawoa My ?! I zauway ubocznie.
Ja z matk pana od razu i gboko si porozumiaem. Nie dlatego, e katoliczka. Dlatego e
bya poddana wewntrznemu przymusowi powagi... wie pan...
nie bya wcale lekkomylna...
Spojrza mu w oczy co dotd chyba nigdy z nim si nie zdarzyo i co mocno
skonfundowao Wacawa ktry jednak nie poway si odwrci wzroku.
Ona docieraa... do sedna.
Co ja mam robi? krzykn Wacaw podnoszc rce. Co ja mam robi?!
Rozmawiajc z kimkolwiek innym nie pozwoliby sobie ani na ten krzyk, ani na podniesienie
rk. Fryderyk uj go pod rami i ruszy naprzd, a palcem drugiej rki wskazywa przed siebie.
By na wysokoci zadania! mwi. Niech pan robi co pan chce. Ale niech to bdzie nie mniej
skrupulatne w swojej... w swojej powadze.
Powaga jako najwyszy i nieubagany postulat dojrzaoci adnej folgi nic co byo
mogo osabi przez chwil napicie spojrzenia, doszukujcego si uparcie sedna... Wacaw nie
umia broni si przed t surowoci poniewa bya to surowo. Gdyby nie ona, mgby poda
w wtpliwo powag tego zachowania, szczero tej gestykulacji, bdcej jakim miotaniem si...
ale w teatr dokonywa si w imi surowego wezwania do podjcia i wypenienia najwyszego
obowizku penej wiadomoci to w oczach Wacawa czynio go nieodpartym.
Katolicyzm jego nie mg pogodzi si z dzikoci ateizmu dla wierzcego ateizm jest
dziki i wiat Fryderyka by dla niego chaosem, pozbawionym wadcy, wic i prawa,
zaludnionym jedynie bezgraniczn arbitralnoci czowiecz... a jednak katolik nie mg nie
uszanowa nakazu moralnego choby pojawiajcego si na tak dzikich ustach. A przy tym Wacaw
dra, aby ta mier matki nie rozesza mu si po kociach e nie sprosta swemu dramatowi, a
take swojej mioci i czci i bardziej jeszcze ni bezbonoci Fryderyka ba si wasnej swojej
miernoci, fego co czynio go przyzwoitym adwokatem ze szczoteczk od zbw".
Wic garn si do stanowczej wyszoci Fryderyka, szukajc w niej oparcia, ach, wszystko
jedno jak, wszystko jedno z kim, ale dozna tej mierci. Przey j!
Wydoby z niej wszystko! Do tego potrzebne mu byo dzikie, ale wlepione w sedno
spojrzenie, i ta swoista, ta straszna zawzito w przeywaniu.
Ale co ja mam pocz tym Skuziakiem? krzykn. Pytam si kto go ma sdzi?
Kto ma go skaza? Czy mamy prawo go wizi? Dobrze, policji nie oddalimy go, to niemoliwe
ale przecie nie moemy trzyma go wiecznie w tej spiarni!
Poruszy t spraw dnia nastpnego z Hipolitem, ale wydoby z niego tylko machnicie rki:
Warto si przejmowa! Nie ma czym zawraca sobie gowy!
Trzyma w spiarni, odda policji, albo wsypa batw i puci, niech idzie!
Wszystko jedno! A gdy Wacaw prbowa mu wytumaczy, e to jednak zabjca jego matki,
zirytowa si: Jaki tam zabjca! G...rz, nie zabjca! Rbcie co chcecie, dajcie mi spokj, mam
co innego na gowie. Po prostu nie chcia o tym sucha, miao si wraenie, e cae to morderstwo
jest dla niego wane od jednego koca ktrym by trup Amelii a bahe od drugiego, ktrym
by morderca. I zreszt by wyranie zaprztnity jak trosk. Fryderykowi, ktry sta pod piecem,
co nagle si przytrafio, poruszy si, jakby mia mwi, ale szepn tylko: Ohooo!... Nie
powiedzia gono. Szepn. I dlatego, e nie bylimy na szept przygotowani, rozleg si on
bardziej, ni gdyby Fryderyk odezwa si penym ^gosem i szepczcy sta z szeptem swoim
podczas gdy my oczekiwalimy, e co wicej powie. Nic nie powiedzia. Wtedy Wacaw, ktry
ju nauczy si ledzi najdrobniejsze zmiany we Fryderyku, zapyta: Co takiego, o co panu
chodzi? Zagadnity rozejrza si po pokoju.
No tak, z takim waciwie wszystko jedno... mona robi co si chce... co kto chce...
Z jakim? krzykn Hipolit, z niezrozumia zoci. Z jakim takim?
Fryderyk tumaczy si, nieco stropiony.
Z takim, no, wiadomo z jakim! Z nim wszystko-jedno. Co kto chce. Co komu si
zechce.
Zaraz. Zaraz. To samo pan mwi o mojej matce wmiesza si nagle Wacaw.
e moja matka jego wanie moga... noem... bo... Zajkn si. Na co Fryderyk, ju z
wyranym wstydem: Nic, nic, ja tylko tak... Nie mwmy o tym!
Co za aktor! Wyranie byo wida szwy jego gry, on ich nie ukrywa. Ale te byo widoczne,
ile go kosztuje, jak naprawd blednie i dry w jej obieach. Dla mnie, przynajmniej, byo jasne e
on usiuje nada temu morderstwu i temu mordercy jak najbardziej drastyczny charakter lecz
moe nie usiowa, moe bya to konieczno silniejsza od niego, ktrej ulega w bladoci i strachu.
Zapewne, bya to gra ale ta gra go stwarzaa i stwarzaa take sytuacj. W rezultacie wszyscy
poczuli si jako niewyranie. Hipolit zakrci si i wyszed, a Wacaw zamilk. Ale te ciosy,
zadawane przez gracza, dosigay ich mimo wszystko i Jzio w spiarni stawa si coraz
trudniejszy, w ogle caa atmosfera bya jak zatruta szczegln a niezrozumia intencj
(wiedziaem do kogo si odnosi, kogo ma na celu...). Co wieczr naleao przemywa Jzkowi
rany i zajmowa si tym Fryderyk, ktry co nieco wyznawa si na leczeniu przy pomocy
Karola. A Heniusia trzymaa lamp. By to znw zabieg tyle znaczcy co kompromitujcy, gdy
oni we troje pochylali si nad nim, przy czym kade z nich miao w rku co, co uzasadniao owo
pochylenie, a wic Fryderyk wat, Karol miednic i flaszk ze spirytusem, a Henia lamp; ale to
pochylanie si ich we troje nad jego poranionym udem wydzierao si niejako tym przedmiotom,
ktre trzymali, i byo ju tylko samym pochylaniem si nad nim. A lampa wiecia. Potem Wacaw
zamyka si z nim i wypytywa pojednawczo lub z grob ale niszo chopca i jego
ciemno, wraz z jego wiejskoci, byy jak automat i powtarza wci to samo, e rzucia si,
gryza, a on co mia robi? I, przyzwyczaiwszy si do pyta, zadomowi si w swoich
odpowiedziach.
Pani dziedziczka mnie gryza. Przecie s lady.
Gdy Wacaw powraca z tych indagacji, wycieczony jak po chorobie, Henia przysiadaa si
do niego i bya z nim cicho i wiernie... towarzyszca... Karol za nakrywa do stou albo przeglda
stare ilustracje... i gdym patrzy na ni, usiujc widzie j z Karolem", przecieraem oczy, nie
mogc rozpozna podniece, ktre ju nie podniecay i wypieraem si wasnego szau. Nic
midzy nimi, nic, nic! Ona tylko z Wacawem! Ale za to, z tym, jaka zachanna!
Co za apetyt! Jaka dza straszna! Jak ona apczywie do niego si zabieraa, niczym
mczyzna do panny! Przepraszam, nie mam na 86 myli nic zego, chc powiedzie tylko, e z
nieposkromion lubienoci dobieraa mu si do ducha i podaa jego sumienia, e jego
honor, odpowiedzialno, godno i wszystkie zwizane z tym cierpienia byy obiektem jej dzy,
e akomia si na wszelk w nim starszo a wydawao si, i jego ysina bardziej j kusi ni
nawet jego wsik! Lecz wszystko to, naturalnie, w biernoci jej waciwej ona tylko chona
mu starszo, przytulona i towarzyszca. I poddawaa si pieszczocie rki mskiej, nerwowej i
wysubtelnionej, ju dorosej, ona take szukajca powagi wobec dramatycznej mierci, ktra
przerastaa jej wczesn, cielesn nieumiejtno czepiajc si cudzej dorosoci! Przeklta!
Albowiem, zamiast by wietna z Karolem (co by potrafia), wolaa partaczy si i ajdaczy z
adwokatem i garna si do jego wychu-chanych brzydot! Adwokat zasi by jej wdziczny i
gadzi j cicho. A lampa wiecia. Tak upyno kilka dni. Pewnego popoudnia zawiadomi nas
Hipolit, e spodziewana jest nowa osoba, pan Siemian, ktry przyjedzie z wizyt... I szepn
ogldajc paznokie: Przyjedzie z wizyt.
I zamkn oczy.
Przyjlimy to do wiadomoci nie zadajc niepotrzebnych pyta. Osowiaa rezygnacja w jego
gosie nie prbowaa ukrywa, e poza wizyt" czai si sie, ktra wszystkich nas spowijaa,
wic ze sob, lecz zarazem czynic nas obcymi sobie konspiracja. Kady mg powiedzie
tyle tylko, ile byo mu wolno
reszta to byo dolegliwe, cice milczenie, oraz domylniki. Ale w kadym razie stawao si
namacalne zagroenie, ktre ju od kilku dni zakcao z dala jednolito naszego uczucia po
tragicznych zdarzeniach w Rudzie, a ciar, ten ciar ktry nas gnit, przerzuca si z bliskiej
przeszoci w bezporedni przyszo, niebezpieczn. Wieczorem, pod deszczem z tych drobnych,
porywistych i zacinajcych, zamieniajcych si w caonocn pluch, nadjecha wolant i w
uchylonych przypadkowo drzwiach przedpokoju zamajaczy mi si wysoki pan w palcie, z
kapeluszem w rku, jak kroczy, poprzedzany przez Hipolita z lamp, zmierzajc do schodw na
gr, gdzie przygotowano mu pomieszczenie. Powsta przecig i omal nie wytrci Hipolitowi
lampy, drzwi trzasny.
Poznaem go. Tak, tego czowieka znaem ju z widzenia, cho on mnie nie zna
i znienacka poczuem si w tym domu, jak w puapce. Przypadkowo byo mi wiadomo, e ten
jegomo to teraz gruba szyszka w ruchu podziemnym, przywdca majcy na rozkadzie niejedn
karkoomn miao, poszukiwany przez Niemcw... tak, to by on, a, jeli on, to wejcie jego w
dom byo wejciem nieobliczalnoci, wszak bylimy na jego asce i nieasce, miao nie bya
tylko jego osobist spraw, naraajc siebie nas naraa, mg wcign, uwika nas i przecie,
gdyby zada czegokolwiek, nie moglibymy mu odmwi. Albowiem nard nas wiza, bylimy
towarzyszami i brami tylko, e to braterstwo byo zimne jak ld, tu kady by narzdziem
kadego i kadym wolno byo si posuy jak najbezwzgldniej, dla wsplnego celu.
Ten wic czowiek, tak bliski a tak niebezpiecznie obcy, przeszed przede mn jak majaczca
si groba i odtd wszystko nastroszyo si i utaio. Znaem ryzyko, jakie wnosi, a jednak nie
mogem opdzi si od niesmaku spowodowanego ca t sceneri akcja, podziemie, wdz,
konspiracja jak z kiepskiego romansu, jak pne ucielenienie marnego modzieczego
marzenia i wolabym doprawdy aby nam weszo w parad wszystko oprcz wanie tego, w tej
chwili nard i wszystkie z nim zwizane romantyzmy to bya dla mnie mikstura nie do zniesienia,
jakby umylnie, na zo, wymylona! Ale nie mona byo grymasi i odrzuca tego, czym los nas
czstowa. Poznaem wodza", gdy zszed na kolacj.
Wyglda na oficera, ktrym zreszt by oficer kawalerii, kresowiak, z Ukrainy chyba, po
czterdziestce, z twarz ciemn od zgolonego zarostu i such, elegancki a nawet szarmancki.
Przywita si ze wszystkimi wida byo, e nie pierwszy raz tu przyjeda paniom ucaowa
rczki. A tak, ju wiem, co za nieszczcie! A panowie z Warszawy?... Co pewien czas
przymyka oczy i by jak kto, kto od dugiego czasu jedzie i jedzie pocigiem... Posadzono go na
jednym z dalszych miejsc, widocznie przebywa tutaj w charakterze technika, lub urzdnika dla
kontroli krw, czy planowania !8 zasieww ostrono konieczna ze wzgldu na sub.
Co si tyczy nas, siedzcych przy stole, to od razu byo wida, e wszyscy s mniej lub wicej
poinformowani cho rozmowa wloka si sennie i blado. Ale na kocu stou wyrabiay si
dziwne rzeczy, z Karolem mianowicie, tak, z (modym)
naszym Karolem, ktry obecnoci przybysza wtrcony zosta! w natone, chtne
posuszestwo i skwapliw gotowo i, zachynity wiernoci, zaostrzony, znalaz si nagle w
pobliu mierci, partyzant, onierz, konspirator, ktremu mordercza a cicha sia bkaa si po
rkach i barkach, gotw jak pies na zawoanie i posusznie sprawny, technicznie umiejtny. Nie on
jeden zreszt. I nie wiem, czy stao si to poprzez niego, ale caa ta, tak dranica przed chwil,
romantyczna kiepsko doznaa nagego uzdrowienia, a my wszyscy dostpilimy prawdy i siy w
zespoleniu i bylimy przy tym stole jak oddzia, oczekujcy rozkazu, ju wtrceni w ewentualno
dziaania i walki. Konspiracja, akcja, wrg... to stao si prawd silniejsz, ni codzienne ycie, i
wtargno niby wiatr odwieajcy, znikna bolesna odmienno Heni i Karola, wszyscy
poczulimy si towarzyszami. A jednak zbratanie to nie byo czyste! Nie... byo take drczce, a
nawet obmierze! Gdy, Bogiem a prawd, czy nie bylimy my, starsi, ju troch komiczni i
cokolwiek obrzydliwi w owej walce podobnie jak bywa z mioci w starszym wieku czy to
nadawao si do nas, do nabrzmiaoci Hipa, chudoci Fryderyka, wycieczenia pani Marii? Ten
oddzia, ktry stanowilimy, by oddziaem rezerwistw, a nasze zespolenie byo zespoleniem w
rozkadzie melancholia, niech, wstrt, obrzydzenie unosiy si nad naszym zbrataniem w
walce i w zapale. Chwilami wydawao mi si cudowne, i zbratanie, zapa, s jednak mimo to,
moliwe. A chwilami miaem ochot woa do Karola i Heni, ach, bdcie osobno, nie zadawajcie
si z nami, unikajcie naszego brudu, naszej farsy! Lecz oni (bo ona te) garnli si do nas i
napierali na nas i chcieli z nami i oddawali si nam, byli na rozkazy, gotowi z nami, za nas,
dla nas, na skinienie wodza! Tak trwao przez cay czas kolacji. Tak to odczuwaem.
Czy ja tak odczuwaem, czy Fryderyk? < i ; - -:-'
Co si tyczy nas, siedzcych przy stole, to od razu byo wida, e wszyscy s mniej lub
wicej poinformowani cho rozmowa wloka si sennie i blado. Ale na kocu stou wyrabiay
si dziwne rzeczy, z Karolem mianowicie, tak, z (modym)
na- !-szym Karolem, ktry obecnoci przybysza wtrcony zosta w natone, chtne
posuszestwo i skwapliw gotowo > i, zachynity wiernoci, zaostrzony, znalaz si nagle
w pobliu mierci, partyzant, onierz, konspirator, ktremu mordercza a cicha sia bkaa si po
rkach i barkach, gotw jak pies na zawoanie i posusznie sprawny, technicznie umiejtny. Nie on
jeden zreszt. I nie wiem, czy stao si to poprzez niego, ale caa ta, tak dranica przed chwil,
romantyczna kiepsko doznaa nagego uzdrowienia, a my wszyscy dosta- s pilimy prawdy i siy
w zespoleniu i bylimy przy tym stole!
jak oddzia, oczekujcy rozkazu, ju wtrceni w ewentualno ? dziaania i walki.
Konspiracja, akcja, wrg... to stao si prawd i silniejsz, ni codzienne ycie, i wtargno niby
wiatr odwie- f ajcy, znikna bolesna odmienno Heni i Karola, wszyscy f poczulimy si
towarzyszami. A jednak zbratanie to nie byo i czyste! Nie... byo take drczce, a nawet
obmierze!
Gdy, i Bogiem a prawd, czy nie bylimy my, starsi, ju troch: komiczni i cokolwiek
obrzydliwi w owej walce podobnie; jak bywa z mioci w starszym wieku czy to
nadawao; si do nas, do nabrzmiaoci Hipa, chudoci Fryderyka, s wycieczenia pani Marii? Ten
oddzia, ktry stanowilimy, { by oddziaem rezerwistw, a nasze zespolenie byo zespoleniem w
rozkadzie melancholia, niech, wstrt, obrzydz- f nie unosiy si nad naszym zbrataniem w
walce i w zapale. Chwilami wydawao mi si cudowne, i zbratanie, zapa, s jednak mimo to,
moliwe. A chwilami miaem ochot woa do Karola i Heni, ach, bdcie osobno, nie zadawajcie
si z nami, unikajcie naszego brudu, naszej farsy! Lecz oni (bo ona te) garnli si do nas i
napierali na nas i chcieli z nami i oddawali si nam, byli na rozkazy, gotowi z nami, za nas,
dla nas, na skinienie wodza! Tak trwao przez cay czas kolacji. Tak to odczuwaem. Czy ja tak
odczuwaem, czy Fryderyk? <
Kto wie, a moe jedn z najmroczniejszych tajemnic ludzkoci i najtrudniejszych jest
wanie ta, ktra dotyczy takiego zespalania si"
wiekw sposobu i trybu w jakim modo staje si nagle dostpna starszoci i vice versa.
Kluczem do tej zagadki by w danym wypadku oficer, ktry, bdc oficerem, by ju tym samym
nastawiony na onierza i modego... i uwidocznio si to jeszcze silniej gdy, po kolacji, Fryderyk
zaproponowa Siemianowi obejrzenie zabjcy w spiarni. Co do mnie, nie wierzyem w
przypadkowo tej propozycji, wiedziaem, e przebywanie Jzka-mordercy-modego w spiarni
zaczo napiera i stao si natrtne odkd Karol odda si oficerowi. Poszlimy tam
Siemian, Fryderyk, ja, Henia, oraz Karol z lamp. W zakratowanym pokoiku lecy na somie
picy i skulony a gdy stanlimy nad nim poruszy si i doni przez sen zakry oczy.
Dziecinny. Karol owietla go lamp. Siemian da znak rk, eby go nie budzi. Przyglda mu
si, jako mordercy pani Amelii, a jednak Karol owietla go lamp nie jako morderc lecz
raczej, jakby pokazywa go wodzowi nie tyle modego morderc, ile modego onierza
jakby pokazywa go, jak koleg. I owietla go nieomal jak rekruta, jakby chodzio o pobr... a
Henia staa tu za nim i patrzya, jak on go owietla. Uderzyo mnie, jako rzecz szczeglna, a
nawet ze wszechmiar godna uwagi, i to onierz oficerowi owietla onierza co byo
koleeskie i braterskie midzy nimi, onierzami, ale te okrutne, ale wydajce na pastw. A
bardziej jeszcze znaczce wydao mi si to, e mody starszemu owietla modego cho dobrze
nie chwytaem, co to znaczy...
W tej spiarni, z jej zakratowanym oknem, nastpi wybuch niemy ich trojga wok lampy i w
jej blasku wybuchnli z cicha treci nieznan, dyskretn, skwapliw. Siemian nieznacznie obj
ich wzrokiem, bya to chwila tylko, ale do abym si dowiedzia, e nie jest mu to tak zupenie
obce.
9.
Czy ju wspomniaem, e cztery mae wysepki, przedzielone zzieleniaymi od rzsy kanaami,
stanowiy przeduenie stawu? Mostki przerzucono przez kanay. Alejka u samego kraca ogrodu,
wijca si w zarolach leszczyny, jaminw i tuj, pozwalaa obej ldem ten archipelag rozmoky
stojcymi wodami. Idc tamtdy przywidziao mi si, e jedna z wysepek nie jest jak inne...
dlaczego?...
wraenie przelotne, ale ogrd zanadto ju by wcignity do gry abym mg je pomin.
Jednake... nic. Gszcz tej wysepki z piropuszami drzew zamary. By dzie upalny i pora
podwieczorkowa, kana wysech prawie i szkli si skorup szlamu z zielonymi oczami wody
trzciny zarastay brzegi. Wszelk niesamowito naleao w naszych warunkach podda
niezwocznej inspekcji, przedostaem si zatem na drugi brzeg. Wysepka oddychaa upaem, trawa
panoszya si tutaj gsta i wysoka, obfita w mrwki, i, w grze, korony drzew o wasnym,
zamknitym istnieniu. Przelazem przez zarola i... Zaraz. Zarazi Niespodzianka!
Tam bya awka. Na awce, siedzca, ona, ale z niesychanymi nogami bo jedn nog miaa
obut i w poczosze a druga obnaona a poza kolano... i nie byoby to takie nieprawdopodobne,
gdyby on, lecy, lecy przed ni, na trawie, rwnie nie mia jednej nogi obnaonej z nogawk
podcignit powyej kolana.
Nie opodal jego bucik, w nim skarpetka. Ona twarz i oczy miaa skierowane w bok.
On nie patrzy na ni, gow na trawie otoczy ramieniem. Nie, nie, to wszystko nie byoby
moe skandaliczne, gdyby nie byo tak niezgodne z ich naturalnym rytmem, zastyge, dziwnie
znieruchomiae, jakby nie z nich... i te nogi tak niesamowicie obnaone, po jednej tylko z kadej
pary, i wiecce swoj cielesnoci w dusznej, gorcej wilgoci, przerywanej pluskiem abim! On z
go nog i ona z go nog. Moe brodzili w wodzie... nie, w tym byo co wicej, to nie dawao
si wytumaczy... on z go nog i ona z go nog. Noga jej poruszya si z lekka, wycigna.
Stop opara na jego stopie. Nic wicej. Patrzyem. Ukazaa mi si naraz caa gupota moja. Ach,
ach! Jake mogem by tak naiwny z Fryderykiem aby mniema, e midzy nimi nic nie
ma"... da si uwie pozorom! Oto miaem przed sob jak obuchem bijce zaprzeczenie. A wic
tutaj spotykali si, na wyspie... Olbrzymi, wyzwalajcy krzyk nasycajcy bi niemo z tego miejsca
a ich zetknicie trwao bez ruchu, bez gosu, bez wzroku nawet (bo nie patrzyli na siebie). On z
go nog i ona z go nog.
Dobrze... Ale... To nie mogo tak by. W tym bya sztuczno jaka, co niepojtego, co
perwersyjnego... skd ta martwota, jak zaklta? Skd ten chd w ich rozpaleniu? Przez uamek
sekundy nawiedzia mnie myl zupenie szalona, e to tak by powinno, e tak wanie powinno to
odbywa si midzy nimi, e tak jest prawdziwiej ni gdyby... Niedorzeczno! I zaraz nawiedzia
mnie druga myl, ta mianowicie, i w tym kryje si heca, komedia, i moe oni jakim cudem
zwiedzieli si, e ja bd tdy szed i umylnie to robi dla mnie. Bo przecie to byo jak dla
mnie, cile na miar mojego o nich marzenia, mojego wstydu! Dla mnie, dla mnie, dla mnie! I pod
ostrog tej myli e dla mnie
przedarem si przez krzaki, ju nie baczc na nic. A wtedy uzupeni si obraz.
Fryderyk siedzia na kupie igliwia pod sosn. To byo dla niego!
Zatrzymaem si... On, ujrzawszy mnie, powiedzia do nich:
Trzeba bdzie jeszcze raz powtrzy.
A wtedy, cho jeszcze nic nie rozumiaem, powiao od nich chodem modego wyuzdania.
Zepsucie. Nie ruszali si wieo ich moda bya okropnie zimna.
Fryderyk podszed do mnie, szarmancki. A! Jak si pan ma, kochany panie Witoldzie! (To
powitanie byo niepotrzebne, rozstalimy si przed godzin). C Pan powie na t pantomin?
(wskaza w ich stron okrgym ruchem). Niele graj, co, ha, ha, ha! (ten, miech by te
niepotrzebny ale gony). Na bezrybiu i rak ryba! Nie wiem, czy znany Panu mj feblik
reyserski? Ja te byem jaki czas aktorem, 92 nie wiem czy znany panu ten szczeg mojej
biografii?
Uj mnie pod rami i wid wkoo po trawniku z gestykulacj jak najbardziej teatraln. Tamci
przygldali si nam bez sowa. Mam pewien pomys...
scenariusza... scenariusza filmowego... ale niektre sceny s troch ryzykowne, wymagaj
opracowania, trzeba eksperymentowa z ywym materiaem.
Do na dzisiaj. Moecie si ubra.
Nie ogldajc si na nich, uprowadzi mnie przez mosty, opowiadajc gono, z oywieniem,
rozmaite swoje pomysy. Jego zdaniem, dotychczasowa metoda pisania sztuk lub scenariuszw w
oderwaniu od aktora" bya najzupeniej przestarzaa.
Naleao zacz od aktorw zestawiajc ich" w jakikolwiek sposb i tymi zestawieniami
budowa wtek sztuki. Sztuka bowiem powinna wydoby to tylko, co zawiera si ju potencjalnie
w aktorach, jako w ludziach ywych, majcych wasn skal moliwoci". Aktor nie powinien
wciela si w urojonego bohatera scenicznego, udajc kogo kim nie jest wrcz przeciwnie,
posta sceniczna ma by do niego przystosowana, uszyta na jego miar, jak ubranie". Prbuj

mwi ze miechem osign co takiego z tymi dzieciakami, obiecaem im za to
prezencik, bo to przecie praca! Ha, c, czowiek nudzi si na tej wsi zabitej, trzeba si czym
zaj dla zdrowia chociaby,' panie Witoldzie, dla zdrowia!
Wol naturalnie nie afiszowa si z tym, bo czy ja wiem moe to troch za miae dla
poczciwego Hipa i jego Hipowej, nie chciabym narazi si na komerae!... Tak mwi, gono,
eby si rozlegao, a ja idc przy nim i patrzc w ziemi i majc w gowie rozpalony wiek tego
odkrycia zaledwie suchaem.
Spryciarz! Kombinator! Lis! Takie cuda z nimi wyrabia tak wykalkulowa zabaw!... I
wszystko spadao w d, strcone w cynizm i w perwersj, a ogie tej deprawacji mnie poera, i,
po prostu, wiem si w mkach zazdroci ! I uny rozarzone wyobrani owietlay mi to chodne
ich rozpasanie, niewinnie diabelskie zwaszcza jej, jej bo przecie byo osupiajce eby ta
wierna narzeczona chodzia w krzaki na takie seanse... w zamian za obiecany prezencik"...
Zapewne, ciekawy eksperyment teatralny, naturalnie odpowiadaem tak, tak,
ciekawy eksperyment! I co prdzej opuciem go aby dalej mc to rozwaa bo przecie
wyuzdanie nie byo tylko po ich stronie i, jak si okazywao, Fryderyk dziaa bardziej skutecznie,
ni mylaem i nawet zdoa dobra si do nich a tak bezporednio! Robi swoje, bez przerwy. I
za mymi plecami, na wasny rachunek! Nie przeszkadzaa mu w tym patetyczna retoryka,
rozwinita z Wacawem wskutek mierci pani Amelii on dziaa i pytanie, jak daleko zaszed
na tej drodze? I dokd mg jeszcze zaj? Gdy o niego chodzio, ten problem granicy stawa si
palcy zwaszcza e i mnie za sob cign. Zlkem si. Znw wieczr i to zaledwie
dostrzegalne ulatnianie si wiata, pogbianie si i nasycanie barw ciemniejszych oraz wzmaganie
si dziur i zakamarkw, ktre wypenia sos nocy.
Soce ju za drzewami. Przypomniaem sobie, e na ganku zostawiem ksik, wic
poszedem po ni... i w ksice znalazem kopert bez adresu, w niej papier niewyranie owkiem
zabazgrany:
Pisz eby si porozumie. Nie chc by w tym moim zupenie sam, samopas, samograj.
Kiedy jest si samemu, nie mona mie pewnoci, e np. si nie zwariowao. We dwch co
innego. Dwch daje pewno i obiektywn gwarancj. We dwch nie ma wariacji!
Nie obawiam si tego. Bo wiem, e nie mgbym zwariowa. Chobym chcia. To u mnie
wykluczone, jestem antywariat. Chc zabezpieczy si przed inn rzecz, moe powaniejsz, to
jest mianowicie przed pewn, powiedziabym, Anomali, pewnym zwielokrotnieniem moliwoci,
ktre nastpuje gdy czowiek oddala si i schodzi z jednej jedynej, dozwolonej, drogi... Czy pan
rozumie? Nie mam czasu na jasne precyzowanie. Gdybym z ziemi robi wycieczk na jak inn
planet, lub choby na ksiyc, te wolabym by z kim na wszelki wypadek, eby moja
ludzko miaa si w czym przejrze.
Bd pisywa, informujc. cise konfidencjonalne nieoficjalne w tajemnicy take przed
nami tj. spali papier i z nikim nie omawia, nawet ze mn. Jakby nigdy nic. Po co 94 drani
kogo, czy siebie? Najlepiej bez ostentacji.
Nawet dobrze, e pan zobaczy to na wyspie. Co dwch widzi to nie jeden. Ale do diabla cala
robota, zamiast eby to ich podekscytowao i spiknlo, oni na zimno jak aktorzy... dla mnie tylko,
na moje danie, i jeli kim si podniecaj to mn, nie sob! Co za pech! Co za pech! Pan wie jak
jest, bo pan widzia. Ale to nic. My ich w kocu rozpalimy.
Pan widzia, ale teraz trzeba by eby pan Wacawa na to zwabi. Niech on zobaczy! Prosz mu
powiedzie tak: 1) Pan spacerujc, przypadkowo dojrza ich rendez-vous na wyspie; 2) uwaa pan
za swj obowizek donie mu; 3) oni nie wiedz, e pan ich widzia. I jutro niech pan go
zaprowadzi na spektakl, o to chodzi eby on ich widzia mnie nie widzc, szczegowo wszystko
obmyl i napisz, otrzyma pan instrukcje. Koniecznie! To wane! Zaraz jutro! Musi wiedzie,
musi zobaczy!
Pyta pan, jaki mam plan? adnego planu. Id po linii napi, rozumie pan? Id po linii
podniece. Mnie teraz zaley, eby on zobaczy, a take niech oni wiedz, e zostali zobaczeni.
Trzeba zafiksowa ich w zdradzie! Potem zobaczymy co dalej.
Prosz zaatwi. Prosz nie odpisywa. Listy bd zostawia na murze, koo bramy, pod ceg.
Prosz pali listy.
A ten drugi, ten Nr 2, ten Jziek, co z nim, jak, w jakiej kombinacji jego z nimi skombinowa
eby to wszystko zagrao, zagrao, on przecie nadaje si jak ula, w gow zachodz, nic nie wiem,
ale powoli jako zadzierzgnie si, splecie, tylko naprzd, tylko dalej! Prosz cile wszystko
wykona".
Ten list mnie sparzy! Zaczem chodzi po pokoju i wreszcie wyszedem z nim na pole
gdzie powitaa mnie senno wzdymajcej si ziemi, zrby wzgrz na tle pierzchajcego nieba i
wzrastajcy przednocny napr wszystkich rzeczy. Krajobraz ju doskonale znany, o ktrym
wiedziaem e go tu zastan ale list wytrca mnie z krajobrazw, o, list mnie wytrca i
medytowaem, co robi, co robi? Co robi? Wacaw, Wacaw ale tego za nic bym nie zrobi,
to w ogle nie nadawao si do zrobienia i przeraajce, e mgawica dzy fantastycznej
materializuje si w fakt, w konkretny fakt, ktry miaem w kieszeni, w okrelone danie. Czy
jednak Fryderyk nie oszala? Czy nie byem mu potrzebny po to tylko, aby szalestwo jego mogo
si mn wylegitymowa? Zaiste by to ostatni moment aby zerwa z nim i miaem przed sob
bardzo proste rozwizanie, wszak mogem porozumie si z Wacawem i Hipolitem... i ju
widziaem siebie rozmawiajcego z nimi: Posuchajcie, kopotliwa sprawa... Obawiam si, e
Fryderyk... cierpi na jakie zaburzenia psychiczne... obserwuj go od duszego czasu... no, po tych
wszystkich cholernych przejciach nie on pierwszy i nie ostatni... ale w kadym razie trzeba by na
to zwrci uwag, mam wraenie e to jaka mania, mania erotyczna i bodaj na punkcie Heni i
Karola... Tak bym mwi. A kade z tych sw wyrzucaoby go poza obrb ludzi zdrowych, czynio
wariatem i to wszystko mogo by dokonane za jego plecami, przemieniajc go w obiekt
dyskretnej naszej opieki i dyskretnego dozoru. On nic by o tym nie wiedzia nie wiedzc nie
mgby si broni z demona staby si wariatem, oto wszystko. Ja za powrcibym do
rwnowagi. Jeszcze nie byo za pno. Jeszcze nie uczyniem nic, co by mnie kompromitowao,
ten list by pierwszym ucielenieniem mego z nim wspdziaania... dlatego tak nade mn zaciy.
A zatem trzeba si zdecydowa
i, wracajc do domu, gdy drzewa rozleway si w plamy, zasnute nieokrelonoci, ktrej
jedyn treci by mrok, niosem ze sob moje postanowienie unieszkodliwienia go i wyrzucenia w
sfer zwykego obdu. Ale cega zabielia si przy bramie i zajrzaem a tam ju czeka na
mnie nowy list.
Glista! Pan to wie! Pan to zrozumia! Pan to wtedy na pewno wyczu, jak ja !
Ta glista to Wacaw! Poczyli si na glicie. Pocz si na Wacawie. Depczc Wacawa.
Nie chc ze sob? Nie chc? Zobaczy Pan, e z Wacawa zrobimy dla nich wkrtce ko, w
ktrym si sparz.
Trzeba koniecznie wpakowa w to Wacawa, trzeba l) eby on to zobaczy. D.c.n.
Dalszy cig nastpi".
Zaniosem list na gr, do mego pokoju, tam dopiero go przeczytaem.
Upakarzajce, e jego zawarto tak bya mi jasna jakbym sam do siebie pisa.
Tak, Wacaw mia by glist wsplnie rozdeptan, mia dostarczy grzechu, uczyni ich
grzesznymi, wtrci w noc rozpalajc. Co waciwie, co stao na przeszkodzie, dlaczego oni NIE
CHCIELI ze sob? Ach, wiedziaem ale nie wiedziaem wiadome a nieuchwytne jakby
modo wymykajce si dorosej myli... ale w kadym razie bya to jaka wstrzemiliwo, jaka
moralno, jakie prawo, tak, zakaz wewntrzny, ktremu byli posuszni... wic chyba nie myli si
Fryderyk sdzc e gdy we dwoje stratuj Wacawa, gdy stan si wyuzdani na Wacawie, to
wanie ich rozkrochmali! Gdy dla Wacawa stan si kochankami... kochankami stan si dla
siebie. A dla nas, ju za starych, oto jedyna moliwo zblienia si do nich erotycznego... Wtrci
ich w t zdrad!
Gdy znajd si w niej razem z nami, nastpi zmieszanie i zespolenie! Ja to rozumiaem! I
wiedziaem te, e grzech ich nie oszpeci, przeciwnie, ta modo i wieo bd potniejsze gdy
stan si czarne, cignite przejrzaymi rkami naszymi w zepsucie i zczone z nami. Tak! Ja to
wiedziaem! Do ju modoci potulnej i zwyczajnie wdzicznej tu szo o wytworzenie innej
modoci, tragicznie nami, starszymi, przeniknitej.
Entuzjazm. Czyby mnie to nie entuzjazmowao? Ale tak, ale bez kwestii. Ja bdcy ju
poza piknoci, wykluczony z migotliwej sieci oczarowania i nieczarujcy, nie umiejcy
zjedna sobie, obojtny naturze... ha, jeszcze byem zdolny do zachwytu, ale wiedziaem, e
zachwyt mj ju nigdy nie bdzie zachwycajcy... wic uczestniczyem w yciu jak zbity pies i
pies parszywy...
Gdy jednak w tym wieku zdarzy si okazja otarcia si o kwitnienie, wejcia w modo,
choby kosztem deprawacji i gdy okazuje si, e brzydota moe by zuytkowana, wchonita
przez pikno... Pokusa, unicestwiajca opory, wprost nie do odparcia! Entuzjazm, tak, sza nawet
i dawicy ale z drugiej strony...
Ale przecie !^ Ale jake! Nie! Zbyt obdne! Tego si nie robi! Zanadto wasne zanadto
prywatne i odrbne i bez prece4 Pornografia densw! I wej na t drog demoniczn, osobn,
z nim, z istot, ktrej si lkaem, poniewa wyczuwaem j jako kracow, wiedziaem, e musi
zaprowadzi za daleko!
I, niczym Mefistofeles, niszczy Wacawowi mio? Nie, fantazjo poda i gupia!
Nie dla mnie! Za nic! Wic co? Wycofa si, pj do Hipolita, Wacawa, zrobi z tego casus
kliniczny, diaba przemieni w wariata, pieko w szpital... i ju chciaem i aby, jak szczypcami,
uj w karby to rozwydrzenie, ktre grasowao.
Grasowao? Gdzie? Co robi w tej chwili? To e on w tej chwili robi co o czym ja nie
wiem poderwao mnie jak spryna, wyszedem na dwr, psy mnie obskoczyly nikogo, tylko
dom, z ktrego si wyoniem zaistnia przede mn i sta obok, jak rzecz. Okna kuchenne
owietlone. Na pierwszym pitrze okno Siemiana (zapomniaem o nim). Ja przed domem,
przewiercony naraz dystansem rozgwiedonego sklepienia i zgubiony wrd drzew. Zawahaem
si, zachybotaem, a tam dalej bya brama, przy niej cega, i poszedem do niej, jakbym spenia
obowizek, poszedem, a gdym ju by blisko, rozejrzaem si... czy on si nie czai gdzie w
krzakach. Pod ceg nowy list. A to si rozpisa!
Czy pan jasno rozumie dobrze? Ja ju co tam spenetrowaem.
1) ZAGADKA : dlaczego oni ze sob nie?... Co? Pan wie? Ja wiem. To byoby zbyt PENE
dla nich. Zbyt CAKOWITE.
NIEPENO PENIA, oto klucz! Boe wielki! Ty jeste Pelni! Ale to pikniejsze od
Ciebie i ja Ciebie wyrzekam si niniejszym.
2) ZAGADKA : dlaczego do nas si garn? Dlaczego z nami flirtuj?
Bo oni midzy sob nami chc. Nami. A take Wacawem. Nami, panie Witoldzie, drogi
mj, nami, nami. Oni musz poprzez nas. Dlatego nas kokietuj!
Widzia pan kiedy co podobnego? e my im jestemy po-98 trzebni do tego?
3) Pan wie, co jest grone? e ja jestem w pelni mego rozwoju duchowointelektualnego, a
znajduj si w rkach lekkich, niecakowitych, dopiero wzrastajcych. Boe! Oni jeszcze rosn!
Oni lekko, lekko, powierzchownie wprowadz mnie w co, co ja bd musia wyczerpa
cakowicie mylowo i uczuciowo. Podadz mi lekko-lekkomylnie puchar, ktry bd musia
wychyli do ostatniej kropli...
Zawsze wiedziaem e co' takiego mnie czeka. Ja jestem Chrystus, rozpity na 16-letnim
krzyu. Pa! Do zobaczenia na Golgocie. Pa!".
A to si rozpisa! Znw siedziaem przy lampie w pokoju na grze: zdradzi go?
Wyda? Lecz w takim razie i siebie musiabym zdradzi i wyda!
I siebie!
Nie tylko jego byo to wszystko. To byo take moje. Z siebie zrobi wariata?
Zdradzi w sobie jedyn sposobno wejcia, wejcia... w co? W co? W co?! Co to byo?
Zawoano mnie z dou na kolacj. Gdy znalazem si w tym codziennym ukadzie, jaki
tworzylimy przy stole, wszystkie sprawy otaczajce, wojna i Niemcy, wie i kopoty, powrciy i
uderzyy we mnie... ale uderzyy jak z obcoci jakiej... i ju nie byy moimi.
Fryderyk te siedzia tutaj, na swoim miejscu i rozprawia, jedzc pieroki z sera, o sytuacji
na frontach. I kilkakrotnie zwrci si do mnie, zapytujc o zdanie.
10.
Wtajemniczenie Wacawa odbyo si cile wedug programu. Nic nieprzewidzianego nie
skomplikowao wtajemniczenia, ktre miao przebieg gadki i spokojny.
Powiedziaem, e co chc mu pokaza". Zaprowadziem nad kana, na miejsce wyznaczone,
skd przez luk w drzewach mona byo oglda scen. W tym miejscu kanau woda bya do
wysoka konieczna ostrono aby nie wdar si na wysp i nie odkry obecnoci Fryderyka.
Pokazaem.
Scena, ktr obmyli Fryderyk na jego cze, bya nastpujca: Karol pod drzewem; ona tu
za nim; oboje z zadartymi gowami, wpatrzeni w co na drzewie, moe w ptaka. I on podnis rk.
Ona podniosa rk.
Donie ich, wysoko ponad gowami, sploty si mimowolnie". A, gdy si sploty, ulegy
cigniciu w d, szybkiemu i gwatownemu. Oboje przez chwil, schyliwszy gowy, przygldali
si swoim rkom. I niespodziewanie upadli, nie byo f waciwie wiadomo kto kogo przewrci,
wygldao, jakby to j rce przewrciy ich.
Upadli i przez moment leeli razem, ale natychmiast zerwali si.., i znowu stali, jakby nie
wiedzieli, co maj pocz. Powoli ona odesza, on za ni, zniknli za krzakami. Scena wymylna w
swojej pozornej prostocie. W tej scenie prostota owego poczenia rk doznawaa nieoczekiwanego
wstrzsu to rzucenie si na ziemi naturalno ulegaa prawie konwulsyjnej komplikacji,
odchyleniu od normy tak gwatownemu, e przez sekund wydawali si marionetkami w mocy
ywiou. Ale by to tylko moment i ich powstanie, ich spokojne odejcie, kazay si domyla, e
ju byli do tego' przyzwyczajeni... Jakby to nie pierwszy raz im si zdarzyo. Jakby to znali.
Wyziewy kanau. Wilgo duszna. Nieruchome aby. Bya pita, ogrd by znuony.
Upa.
Dlaczego pan mnie tu przyprowadzi? Zada to pytanie, gdymy wracali do domu.
Odpowiedziaem.
Uwaaem to za swj obowizek. Zastanowi si.
Dzikuj panu.
Kiedy bylimy ju blisko domu, powiedzia: Nie przypuszczam eby to... miao wiksze
znaczenie... Ale w kadym razie dzikuj, e pan mi zwrci uwag...
Pomwi z Heni.
Nic wicej. Poszed do swego pokoju. Pozostaem sam, rozczarowany, jak zawsze bywa, gdy
co si urzeczywistnia albowiem urzeczywistnianie jest zawsze mtne, nie do wyraziste,
pozbawione wielkoci i czystoci zamierzenia. Po dokonaniu zadania staem si nagle bezrobotny
co robi z sob? wyprniony faktem, ktry urodziem. ciemniao si. Znw si ciemniao.
Wyszedem na pole i szedem miedz, z pochylon gow, byle i, a ziemi miaem pod stopami
zwyczajn, cich i poczciw. Wracajc zajrzaem pod ceg, ale nic na mnie nie czekao, cega
tylko ciemna od wilgoci, chodna. Kroczyem drog przez dziedziniec do domu i zatrzymaem
si, niezdolny tam wej, w obrb odbywajcej si w nim sprawy. Lecz w tej samej chwili upa ich
splece, ich krwi wczesnej i zbudzonej, splot, ucisk ich, wywali si na mnie takim gorcem, e
wywalajc drzwi wpadem do domu aby dalej urzeczywistnia! Wtargnem! Lecz tutaj oczekiwa
mnie jeden z tych nagych zwrotw, ktre, bywao, zaskakiway...
Hipolit, Fryderyk i Wacaw w gabinecie zawoali na mnie.
Ja, podejrzewajc e ta sesja pozostaje w zwizku ze scen na wyspie, zbliyem si
ostronie... ale co mnie ostrzego, e to z innej beczki. Hipolit siedzia za biurkiem, osowiay, i
wytrzeszczy na mnie oczy. Wacaw chodzi po pokoju.
Fryderyk na p lea na fotelu. Milczenie. Rzek Wacaw:
Trzeba powiedzie panu Witoldowi.
Chc zlikwidowa Siemiana wyjani jako pobienie Hipolit.
Jeszcze nie rozumiaem. Zaraz nastpio wytumaczenie, osadzajce mnie w nowej sytuacji
' i znw zaleciao teatraln sztamp patriotycznej konspiracji a od tego wraenia chyba i
Hipolit nie by wolny, bo zacz mwi szorstko, nawet jakby z aski. I surowo. Dowiedziaem si,
i w nocy Siemian widzia si z osobami przybyymi z Warszawy" w celu ustalenia szczegw
pewnego dziaania, ktre mia poprowadzi w okolicy. Ale w toku tej rozmowy wydarzya si
heca, panie", gdy jakoby Siemian mia powiedzie, e ani tej akcji, ani adnej innej, ju nie
poprowadzi, oraz e wycofuje si raz na zawsze z konspiracji i wraca do domu". Heca,
rzeczywicie! Powsta gwat, zaczli naciska, w kocu ju bardzo zdenerwowany wyrzuci z
siebie, e zrobi co mg \Q\
i wicej nie moe e odwaga mu si wykoczya" odwaga mu si w strach
przemienia" e dajcie mi spokj co mi si zepsuo, we mnie trwoga pocza si, sam nie wie:
jak" e ju nie nadaje si, e byoby lekkomylnoci wierzanie mu czegokolwiek w tych
warunkach, e lojalni o tym uprzedza i prosi o zwolnienie. Tego ju byo za duo. W gwatownej
wymianie zda nerwowych zaczo rodzi si podejrzenie z pocztku niejasne, potem coraz
ostrzejsze,! e Siemian zwariowa, albo przynajmniej jest zupenie nerwowo wykoczony i
wtedy uderzya fala paniki, e pewien inny sekret, jaki w nim ulokowano, jest niepewny i ju niej
mona mie pewnoci, czy nie sypnie... a to ze wzgldu pewne okolicznoci postronne, przybrao
posta katastrofy klski, prawie koca wiata i tak w tym steniu, naciskuj napiciu wystrzelia w
kocu przeraona i przeraajca de cyzja umiercenia, natychmiastowej likwidacji. Hip opowiada!
e chcieli od razu i za Siemianem do jego pokoju i zastrze lic ale e wybaga zwok do nocy
nastpnej tumaczc e trzeba technicznie rzecz opracowa z uwagi na bezpiecze stwo nas,
domownikw. Zgodzili si na odroczenie, nie du wszake ni na dob.
Bali si, e zwcha co mu grozi i ucieknie Powrna zreszt najlepiej nadawaa si do ich
zamysu, gdy: Siemian przyby tu w najgbszej tajemnicy i nikt by go tuta nie szuka. Stano na
tym, e powrc dzisiejszej nocy zaatwi".
Dlaczego ta prawda walki naszej z wrogiem i najeda musiaa objawia si w stroju tak
jaskrawym i do jakiego; stopnia byo to rozwcieczajcoupokarzajce! jak z teatrt marnego
cho przecie bya w tym krew, bya mier i najprawdziwsza? Zapytaem aby lepiej zrozumie
przy zwyczai si do nowego pooenia: Co on robi teraz Hipolit udzieli mi odpowiedzi:
Na grze. W pokoju. Zamkn si na klucz. Pros^ o konie, upiera si eby wraca. Przecie
nie mog da ko:
I szepn do siebie:
; Przecie nie mog da koni.
;'.< Bez wtpienia, nie mg. Inna rzecz, e tego tak si aatwiao wykacza czowieka
bez sdu, bez formalnoci, hez adnego papierka?
Ale to nie do nas naleao. Rozmawialimy jak ludzie na ktrych spado nieszczcie. Gdy
jednak zapytaem, co zamierzaj robi, spotkaa mnie odpowied prawie ordynarna. Co pan
chce? Nie ma o czym gada! Musi by zrobione! Ton Hipolita wyjawia piorunujc zmian w
naszych stosunkach. Przestaem by gociem, byem na subie, wsadzony wraz z nimi w ostro,
w okruciestwo, ktre zwracao si tyle przeciw nam co przeciw Sie-mianowi. C on nam
zawini?
Nagle, z pieca na eb, naleao zarzyna go z naraeniem wasnego karku.
Pki co nie ma nic do roboty. Maj wrci o wp do pierwszej. Stra wysaem do
Ostrowca, niby z pilnym sprawunkiem, psy nie bd spuszczone. Ja tylko ich zaprowadz do niego,
na gr, i niech robi co chc. Tylko za warunek postawiem eby bez haasu, bo cay dom gotw
si zbudzi. Co do ciaa, to usunie si...
ju to obmyliem, w szopie. A jutro kto z nas niby to odwiezie Siemiana na stacj i kwita.
Byle po cichutku, mona to gadko zaatwi i ywa dusza nie bdzie wiedziaa.
Fryderyk zapyta: W tej starej szopie, za wozowni?
Zapyta rzeczowo, jak spiskowiec, jak wykonawca i, mimo wszystko, doznaem ulgi
widzc go tak zmobilizowanym niczym pijak wzity w rekruty. Czy ju pi nie mg ? I naraz
ta nowa awantura wydaa mi si czym zdrowym i o wiele przyzwoitszyrn, ni dotychczasowe
nasze poczynania. Ale to uspokojenie moje trwao niedugo.
Zaraz po kolacji (spoytej w- nieobecnoci Siemiana, ktry ju od kilku dni by niezdrw"
jedzenie posyano mu na gr) poszedem na wszelki wypadek do bramy, a tam pod ceg bieli si
papier.
,Jest komplikacja. To nam wlazo w parad.
Trzeba odczeka. Cicho sza.
Trzeba zobaczy jak i co. Jak si potocz wypadki. Jeeli bdzie granda i trzeba bdzie wia,
my np. do Warszawy, oni gdzie indziej, no, trudno wtedy wszystko rozsypie si. Trzeba
zna star k... Wie pan o kim myl? Ona tj. Natural Jeli Ona nacinie z boku czym takim
niespodziewanym, ra<j trzeba protestowa, opiera si, trzeba posusznie, potulni^ zastosowa si,
faire bonne min... ale wewntrznie nie po\ puszcza, nie traci z oczu naszego celu, w ten sposb
aby Ona wiedziaa, e jednak mamy inny, wasny cel. Ona bywa z pocztku w swoich
interwencjach b.
stanowcza, zdecydowana etc. ale potem jak gdyby przestaje j to interesowa, folguje i wtedy
mona po kryjomu wrci do wasnej roboty i nawet wtedy mona liczy na pobaliwo...
Uwaga! Niech pan reguluje swoje zachowanie wg. mego.
eby nie byo sprzecznoci. Bd pisa. Ten list spali koniecznie".
Ten list... Ten list, ktry bardziej jeszcze ni poprzedni by listem wariata
ale ja tak doskonale rozumiaem to szalestwo. Ono byo dla mnie tak czytelne!
Ta taktyka, jak uprawia w stosunkach swoich z natur ale nie bya mi obca!
I byo jasne, e nie spuszcza z oka swojego celu, to byo pisane, eby nie ustpi, zaznaczy
e si jest wci wiernym swemu zamierzeniu, ten list, udajcy ulego, by jednoczenie
wezwaniem do oporu i uporu. I kto wie, czy do rnnie by pisany, czy do Niej eby wiedziaa, i
nie zamierzamy ustpi on poprzez mnie z Ni rozmawia. Zastanowiem si, e kade sowo
Fryderyka, podobnie jak kady czyn jego, tylko na pozr odnosiy si do tego, do kogo byy
skierowane, a w rzeczywistoci byy niezmordowanym dialogiem jego z Mocami...
dialogiem chytrym, gdzie kamstwo suyo prawdzie, prawda kamstwu. Och, jak on
udawa w tym licie, e pisze w tajemnicy przed Ni gdy naprawd pisa, eby Ona si
dowiedziaa! I liczy na to, e rozbroi J ta chytro moe rozmieszy... Reszta wieczoru zesza
nam na oczekiwaniu. Spogldalimy po kryjomu na zegarki. Lampa zaledwie owietlaa pokj.
Henia, jak co wieczr, przycupna przy Wacawie, on, jak zwykle, obj j, ja za odkryem, e
wyspa"
nic zupenie nie zmienia w jego uczuciach. Nieprzenikniony, siedzia przy niej, a ja 104
gowiem si o ile wypeniony jest Siemianem, a o ile mo go dosiga ruch i haas Karola, ktry
co tam przewraca i porzdkowa w skrzyniach. Pani Maria szya (podobnie jak i ,dzieci" nie bya
dopuszczona do sekretu). Fryderyk z nogami, wycignitymi, z rkami na porczach fotela.
Hipolit na krzele, zapatrzony. Podniecenie nasze spowite byo zmczeniem.
Wyodrbnieni Siemianem, tym tajnym zadaniem naszym, my, mczyni stanowilimy
osobn grup. Ale zdarzyo si, e Henia zapytaa: Co ty wyprawiasz z tymi rzeczami, Karol?
Nie nud! odpowiedzia. Gosy ich rozlegy si in blanco, nie wiedzie co oznaczajce i o
niewy-wyjanionym dziaaniu my ani drgnlimy.
Okoo jedenastej oni poszli spa wraz z pani Mari, a my, mczyni, zaczlimy si krzta.
Hipolit przygotowa opaty, worek, sznury, Fryderyk na wszelki wypadek opatrzy bro, ja z
Wacawem dokonalimy inspekcji na dworze. Okna domu zgasy oprcz jednego na pitrze
Siemianowego bijcego poprzez firank bladym oparem wiata i trwogi, trwogi i wiata. Jak to
mogo by, e jemu tak nagle odwaga przemienia si w strach? Co si stao z tym czowiekiem, e
tak z pieca na eb si zaama? Z wodza przetworzy si w tchrza? Prosz! Prosz! Co za
przygoda! Znienacka dom wyda mi si wypeniony dwiema odrbnymi moliwociami
szalestwa, z Siemianem na pierwszym pitrze, z Fryderykiem na parterze (wiodcym swoj gr z
natur)... obaj byli w jaki sposb przyparci do muru, doprowadzeni do ostatecznoci.
Powrciwszy do domu omal nie rozemiaem si gono na widok Hipolita, ktry oglda dwa noe
kuchenne i prbowa ich ostrza. Boe! Ten zacny grubas, przemieniony w morderc i sposobicy
si do zarzynania, by jak z farsy i naraz partactwo naszej przyzwoitoci, wpakowanej w mord i
tak nieudolnej, uczynio z tego przedstawienie grane przez trup amatorw i bardziej zabawne, ni
grone. Zreszt byo to robione na wszelki wypadek, nie miao decydujcego charakteru. A
jednoczenie bysk noa porazi, jak co nieodwoalnego : ju koci byy rzucone, ju si pojawi
n!
Jzio!... i oczy Fryderyka, wbite w n, nie pozwalay wtpi, e o tym myli. Jzio... N...
Identyczny z tam noem, od pani Amelii, ten sam prawie, i tu midzy nami ach, ten n
nawizywa do tamtej zbrodni, wywoywa j, by niejako jej powtrzeniem a priori ju tutaj,
ju teraz, zawieszony w powietrzu dziwna co najmniej analogia, znamienne powtrzenie.
N. Wacaw take przyglda mu si z nateniem i tak te dwa umysy, Fryderyk i
Wacaw, dopady tego noa i ju pracoway nad nim. Byli jednak na subie, w dziaaniu
zamknli to w sobie nadal oddawalimy si przygotowaniom i oczekiwaniu.
Robota, ktr trzeba byo odrobi ale jake ju bylimy zmczeni, zbrzydzeni,
melodramatem Historii, jak spragnieni odwieenia! Po pnocy Hipolit uda si po cichu na
spotkanie z Akowcami. Wacaw poszed na gr pilnowa drzwi Siemiana zostaem na dole z
Fryderykiem i nigdy sam na sam z nim nie przygnioto mnie takim ciarem. Wiedziaem, e ma
co do powiedzenia lecz mwienie byo nam wzbronione wic milcza i, cho nikogo nie
byo i nikt nie mg podsucha, zachowywalimy si jak ludzie obcy, a ta ostrono wywoywaa
wanie z nicoci jak trzeci obecno niewiadomego charakteru, co nieuchwytnego a
nieustpliwego. I jego twarz tak mi ju bliska, twarz wsplnika a jak zamurowana przede
mn... Jeden obok drugiego bylimy jeden obok drugiego i nic tylko bylimy i bylimy, pki
cikie stpanie i sapanie Hipolita nie ozway si, powracajce. By sam. Co si stao?
Komplikacja! Co nawalio. Co si pokrcio. Popoch. Ci, co mieli si stawi, nie przybyli.
Zjawi si kto inny i ju odjecha. A co do Siemiana powiedzia Hip to...
Nie ma rady, my to bdziemy musieli sami zaatwi. Oni nie mog, musz wia.
Taki jest rozkaz.
Co?! Ale ze sw Hipolita par na nas przymus, rozkaz, pod adnym pozorem nie mona go
puci, zwaszcza teraz, od tego zaley los wielu ludzi, nie mona ryzykowa jest nakaz, nie, nie na
pimie, nie byo czasu, w ogle nie ma czasu, szkoda gada, musi by zrobione! Nam zostao
zlecone! Tak wyglda ten rozkaz, brutalny, paniczny, zrodzony w okolicach nie zn*nego nam
naprenia. Poda go w wtpliwo? To by przerzucio na nas odpowiedzialno za wszystkie
nastpstwa, a te mogy by katastrofalne, przecie nie chwytano by si tak drastycznych rodkw
bez powodu. I opr z naszej strony mg wyglda na szukanie wykrtw - gdy my
domagalimy si od siebie penej gotowoci. Wic nikt nikomu nie mg pozwoli nawet na pozr
saboci i gdyby Hipolit zaprowadzi nas od razu do Siemiana, prawdopodobnie zaatwilibymy to
z rozpdu. Ale ta niespodziewana komplikacja dawaa nam pretekst do odoenia dziaania do
nastpnej nocy, wszak trzeba byo rozdzieli role, przygotowa, zabezpieczy... i stao si jasne, e
jeli mona odoy to trzeba odoy... wic mnie zlecono pilnowanie drzwi Siemiana do witu,
po czym mia mnie zluzowa Wacaw, i powiedzielimy sobie dobranoc gdy bylimy jednak
osobami dobrze wychowanymi. Hipolit oddali si do sypialni, zabierajc lamp, a my
zatrzymalimy si jeszcze na chwil przy schodach wiodcych na pitro, gdy posta czyja
przesuna si w ciemnej amfiladzie pokj w. Wacaw mia latark, wypuci wietlisty sup.
Karol. W koszuli.
Gdzie bye? Co robisz po nocy? krzykn z cicha Wacaw, nie mogc opanowa
nerww.
Byem w azience.
To mogo by prawd. I zapewne. Wacaw nie wydaby niespodziewanie jku tak
przejmujcego, gdyby nie to, e wyania sobie Karola wiatem wasnej swej latarki. Ale
wyoniwszy, zajcza gono, prawie nieprzyzwoicie. Zaskoczy nas tyrn jkiem. Niemniej
zaskoczy niebywale ordynarny i wyzywajcy ton Karola.
Czego pan chce?
By gotw do bitki. Narzeczony natychmiast zgasi latark. Najmocniej przepraszam
usyszelimy w ciemnociach. Ja tylko tak zapytaem.
I odszed szybko, po ciemku.
Nie potrzebowaem wychyla si z mego pokoju aby strowa Siemiana
mieszkalimy przez cian. Byo cicho u niego, ale lampy nie zgasi. Wolaem si nie ka z
obawy, e zasn, zasiadem przy stole, a jeszcze pulsowa mi w gowie rytm rozpdzonego biegu
wypadkw, z ktrym nie mogem da sobie rady gdy nad materialnym potokiem faktw
unosia si sfera mistyczna akcentw i znacze, jak blask soneczny nad wirem wodnym. Z godzin
tak siedziaem, wpatrzony w nurt byskotliwy, i zauwayem na koniec papier, ktry mnie
oczekiwa, wcinity w szpar drzwi.
s A propos ostatniego spicia W K. Jak wystrzelia zo. \ K. byby go pobi!
Oni ju wiedz, e on ich widzia. To dlatego.
Ju wiedz, bo im powiedziaem. Powiedziaem, e pan mi powiedzia, e Wacaw panu
powiedzia e przypadkowo zobaczy to na wyspie. Ze ujrza ich (nie mnie)
spacerujc po ciece, przypadkiem.
Jak atwo si domyli, rozemieli si tj. rozemieli si wsplnie, bo powiedziaem obojgu
naraz, a oni, bdc razem, musieli si rozemia... bo razem i do tego wobec mnie! Teraz ju s
ZAFIKSOWANI jako rozemiani drczyciele W. To znaczy o tyle, o ile s razem, w parze, jako
para bo pan widzia przecie przy kolacji, ona, jako ona tylko, tj. pojedynczo, pozostaje wierna
narzeczonemu swemu. Ale we dwoje miej si z niego.
A teraz N :
Ten n stwarza zwizek S (Siemian) S l (Skuziak).
Z czego dalej: (SS1) W. Poprzez A, poprzez zamordowanie Amelii.
Co za chemia! Jak wszystko si czy! To jeszcze niewyrane poczenia, ale ju wida, e
istnieje SKONNO w tym kierunku... I pomyle, e ja nie wiedziaem co zrobi z tym
Skuziakiem a tu teraz on sam wazi tym NOEM. Ale ostronie.
eby nie sposzy! Nie trzeba forsowa... nie trzeba narzuca si, pymy z prdem jakby
nigdy nic, a tylko wyzyskujc kad sposobno eby przybliy si do naszego celu.
Trzeba wspldziaa w Hipa akcji podziemnej. Nie zdra-108 dzajc, e nasza akcja podziemna
jest inna. Niech pan zachowuje si, jakby pan tkwi, w walce narodowej, w AK, w dylemacie
Polska-Niemcy, jakby o to chodzio... gdy naprawd nam chodzi aby HEKA Z KAROLEM Ale
tego nie mona objawia. Tego nie trzeba zdradzi przed nikim. O tym ani mru-mru. Nikomu.
Nawet do siebie. Nie trzeba tego podsuwa proponowa. Cicho!
Niech samo robi...
Potrzeba odwagi i uporu, bo musimy po cichu upiera si przy swoim choby to wygldao na
lubiene wistwo. wistwo przestanie by wistwem, jeli przy nim si uprzemy! Musimy
prze naprzd, bo, jeli pofolgujemy, wistwo nas zatopi. Niech pan nie daje si wytrci nie
zdradza! Nie ma odwrotu.
Kaniam si. Uszanowanie. Niech pan to spali".
Niech pan to spali" rozkazywa. Ale ju zostao napisane. CHODZI O TO ABY HEKA
Z KAROLEM".:.
Do kogo to byo skierowane? Do mnie? Czy do Niej, do natury? "'- ~'- '
Kto zastuka do drzwi.
Prosz. Wszed Wacaw.
Czy mog z panem pomwi?
Ustpiem mu krzesa, na ktrym usiad. Ja siadem na ku.
Bardzo przepraszam, wiem, e pan zmczony. Ale wanie przed chwil przekonaem si,
e nie bd mg oka zmruy pki nie rozmwi si z panem.
Inaczej ni dotd. Bardziej szczerze. Mam nadziej, e nie wemie mi pan za ze.
Pan domyla si o co chodzi. O... o to na wyspie.
Niewiele mgbym panu...
Ja wiem. Wiem. Prosz darowa e przerwaem. Wiem e pan nic nie wie. Ale chc
wiedzie", co pan myli. Nie mog da sobie rady z moimi mylami. Co pan o tym myli? Co pan
myli ? Ja? C ja mog myle? Ja tylko pokazaem to panu, uwaajc za swj obo...
Oczywicie. Bardzo jestem zobowizany. Nie wiem doprawdy, jak dzikowa. Ale
chciabym pozna paski punkt widzenia. Moe naprzd ja przedstawi mj punkt widzenia
Wedug mnie to nic nie jest. To nic wanego bo znaj si od dziecistwa i... Wicej w tym
gupoty ni... W tym wieku zreszt! Zapewne w latach poprzednich co tam midzy nimi., byo...
moe takie na p dziecinne, wie pan, zaczepki i poufaoci, i to przybrao nieco specyficzn form

dziwacz? na, co? I teraz do tego czasem wracaj. Taka pocztkujca pczkujca zmysowo.
A take jest dopuszczalne pewne zudzenie optyczne, bo patrzylimy z daleka, zza krzakw Nie
mog wtpi o uczuciach Heni. Nie mam prawa. Nis mam podstawy. Wiem, e mnie kocha. Jak
mgbym w ogoli porwnywa nasz mio z takimi... dziecistwami. Bezsensownymi !
Ciao! Siedzia wprost przede mn. Ciao! By w szlafroku by z ciaem swoim zaywnym,
wychuchanym, pulchi nawym i biaawym, toaletowym i szlafrokowym!
Siedzi; z tym ciaem, jak z walizk, czy nawet z neseserem. Ciao!] Ja, rozwcieczony ciaem i
przez to cielesny, przypatrywae: si kpico i kpiem sobie na caego, prawie pogwizdujc, krzty
litoci. Ciao!
Moe pan mi wierzy, albo nie wierzy, ale naprawd nie bybym si tym przej... Tylko
e... jedna rzecz mnie meczy. I nie wiem, moe to zudzenie...
Dlatego chciabym zapyta. Z gry przepraszam, jeli to bdzie troch...
fantastyczne. Przyznam si, e nawet nie wiem jak powiedzie. To co oni robili... wie pan,
upadli tak z naga, potem wstali... zgodzi si pan, e to byo... do szczeglne. Tego tak si nie
robi!
Zamilk i przekn lin, i zawstydzi si, e przeyka.
Takie pan mia wraenie?
To nie odbywao si normalnie. Wie pan, gdyby oni caowali si ale zwyczajnie...
Gdyby on, powiedzmy, prze-^ wrci j zwyczajnie. Gdyby nawet zwyczajnie posiad vV moich
oczach. To wszystko mniej by mnie... speszyo... di ta... dziwno...
dziwno tych ruchw...
Uj mnie za rk. Spojrza w oczy. cierpem ze wstrtu. [ znienawidziem.
Prosz mi szczerze powiedzie, czy mam racj? A moe nie zobaczyem tego tak, jak
trzeba? Moe dziwactwo jest We mnie? Sam nie wiem. Prosz powiedzie!
Ciao!
Ukrywajc skrztnie zoliwo lekkomyln, ale bezlitosn, powiedziaem
waciwie nic ale nic dolewajce oliwy do ognia: Bo ja wiem...
Rzeczywicie... Moe do pewnego stopnia...
Ale ja nie wiem, jak mam do tego przywizywa wag?! Czy to jest co
istotnego? I jak dalece? Przede wszystkim niech pan mi powie: czy pan nie sdzi e ona i
on?...
Co?
Przepraszam! Mam na myli sex-appeal. To co nazywamy sex-appeal. Kiedy ich
zobaczyem razem po raz pierwszy... to byo przed rokiem... od razu mi wpado w oczy. Sex-
appeal. Pocig. Pocig pciowy. On i ona. Ale wtedy jeszcze nie mylaem na serio o Heni. A
potem, kiedy ona obudzia we mnie uczucie, tamto przenioso mi si na drugi plan, wobec uczucia
mojego stao si bez znaczenia i przestaem zwraca uwag. Dziecinne przecie! Dopiero teraz...
Odetchn.
Teraz boj si, e to moe gorsze od wszystkiego, co ja bybym w stanie sobie
wyobrazi. Wsta.
Rzucili si na ziemi... nie tak, jakby powinni si rzuci. A wstali zaraz
te nie tak. I odeszli te nie tak... Co to jest? Co to znaczy? Tego tak si nie robi!
Usiad.
Co? Co? Na czym to polega? Spojrza.
Jak mi to wykrca wyobrani! Niech pan powie! Niech pan w kocu co powie!
Niech pan mnie nie zostawia samego z tym! Umiechn si blado. Prosz dar<M wa.
J5 A wic i ten szuka mego towarzystwa i wola nie by w tym sam" zaiste, miaem
powodzenie!
Lecz, w przeci*-wiestwie do Fryderyka, baga eby nie potwierdza mu szau i z biciem
serca oczekiwa mego zaprzeczenia, spychajcego wszystko w sfer chimery.
Ode mnie zaleao czy uspokoi go... Ciao! Gdy by przemawia do mnie jako dusza
tylko! Ale ciao! I ta lekko moja! I na to, eby osadzi go na stae w piekle, nie potrzebowaem
si wysila, wystarczyo, jak poprzednio, bkn kilka sw niewyranych: Musz przyzna...
Chyba... Trudno mi powiedzie... By moe...;:. Powiedziaem. Odrzek:
Kocha mnie i wiem na pewno, e mnie kocha, ona mnie kocha!
Broni si, mimo wszystko.
Kocha? Nie wtpi. Ale czy pan nie uwaa, e miedzy nimi mio jest zbdna.
Mio potrzebna jej z panem, nie z nim.
Ciao!
Dugi czas nic nie mwi. Siedzia po cichu. Ja te siedziaem i milczaem.
Obja nas cisza. Fryderyk? Czy spa? A Siemian? A Jziek w spiarni? C on?
Czy pi? Dom by jak zaprzony w wiele koni, z ktrych kady w inn stron wyrywa.
Umiechn si z zaenowaniem.
To rzeczywicie przykre rzek. Niedawno ub^ mi matka. A teraz...
Zastanowi si.
Naprawd nie wiem jak przeprosi za to najcie po nocy. Byo mi z sob
niemoliwie. Chc panu jeszcze co powiedzie, jeli pan pozwoli. Zaley mi, eby to zostao
powiedziane. To co powiem bdzie... takie. Niech pan posucha.
Mnie samego nieraz dziwi, e ona... do mnie co czuje. Jeli o moje uczucie idzie co
innego. Ja czuj do niej to, co czuj, bo ona jest do mioci stworzona, jest dla mioci, eby j
kochano. C jednak ona moga we mnie pokocha? '
Moje uczucie, moj mio do niej? Nie, nie tylko, ona i mnie samego take kocha ale
dlaczego? Ale co kocha we mnie?. Pan przecie widzi, jaki jestem. Nie mam,zudze, ja sobie
niezbyt si podobam i naprawd nie wiem, nie mog zrozumie, e ona co we mnie sobie
upatrzya, a nawet, przyznam si, to mnie razi, jeli miabym jej co do zarzucenia, to wanie e
mnie... przyjmuje tak askawie. Czy uwierzy pan, e w chwilach najgortszej ekstazy ja mam jej za
ze t wanie ekstaz, to, e ona ze mn jej si oddaje? I nigdy nie mogem poczu si z ni
swobodnie, zawsze to dla mnie bya jaka aska, koncesja udzielona mi, musiaem nawet zdoby
si na cynizm, eby wykorzysta to udogodnienie", to takie dobrotliwe urzdzenie natury. Dobrze.
Z tym wszystkim jednak ona mnie kocha. To fakt. Niezasuone czy zasuone, udogodnienie
czy nieudogodnienie, ona mnie kocha.
Kocha. Niewtpliwie.
Niech pan czeka! Wiem co pan chce powiedzie: e tamto jest poza mioci, w innej
dziedzinie. Prawda! Wskutek tego wanie ta przygoda, jaka mnie spotyka, jest... niemoralnie
barbarzyska, wyjtkowo wyszukana w swojej zoliwoci a trudno zrozumie jakim cudem
diabelskim to sta si mogo. Gdyby zdradzaa mnie z innym mczyzn...
Moja narzeczona puszcza si z kim takim rzek nagle innym tonem i spojrza na mnie.
Co to znaczy? I jak ja mog si broni? Co mam robi?
Puszcza si z kim poza... uzupeni i w dziwnym sposobie... wycznym...
niespotykanym... ktry mnie dotyka, przenika, wie pan, bo wyczuwam ten smak, chwytam
to... Czy pan uwierzy, e ja na podstawie tej prbki, comy ogldali, zrekonstruowaem mylowo
wszystko, co miedzy nimi jest moliwe, cao ich obcowania. I to jest tak... erotycznie genialne,
e nie wiem jak oni na to wpadli! To jak ze snu! Kto to wymyli? On, czy ona? Jeli ona to jest
artystka!
Po chwili.
I wie pan, co mi si zdaje? e ona jemu nie oddaa si. I e to jest okropniejsze, ni gdyby
yli ze sob. Taka myl, to czysty obd, nieprawda? A przecie! Bo, gdyby 5 Pornografia ona
oddaa si, to ja mgbym si broni, a tak... nie mog... i jest moliwe, e ona, nie oddajc si mu,
jest bardziej jego. Bo to wszystko midzy nimi odbywa si inaczej, inaczej! To inne! To inne!
Ha! O jednym nie wiedzia. e, co ujrza na wyspie, dziao si dla Fryderyka i przez
Fryderyka byo rodzajem bastarda, zrodzonego przez nich z Fryderykiem. I jaka satysfakcja
trzyma go w niewiedzy, nie majcego pojcia, e ja, powiernik jego, jestem po tamtej stronie, z
ywioem, ktry go niszczy.
Aczkolwiek nie by to mj ywio (bo za mody). Aczkolwiek ja byem jego koleg, nie ich
i rujnujc jego waciwie siebie rujnowaem. Ale cudowna lekko!
To z wojny powiedzia. To z wojny. Ale dlaczego ja musz wojn toczy ze
szczeniakami? Jeden mi zabi matk, a drugi... To za duo, o odrobin za duo.
To ju przesada. Pan chce wiedzie, jak ja si zachowam?
Poniewa nie odpowiedziaem, powtrzy z naciskiem.
Pan chce wiedzie, jak bd postpowa?
Sucham. Niech pan mwi.
Ja nie ustpi ani na cal.
Aha!
Nie pozwol jej uwie ani eby mnie uwiedzione.
Jak pan to rozumie ?
Potrafi uprze si przy swoim i swego pilnowa. Ja j kocham. Ona mnie kocha.
To tylko jest wane. Reszta musi ustpi, reszta musi by bez znaczenia, bo ja tak chc.
Potrafi chcie tego. Wie pan, ja waciwie nie wierz w Boga. Moja matka bya wierzca, ja nie.
Ale ja chc eby Bg istnia. Chc to waniejsze, ni gdybym tylko by o jego istnieniu
przekonany. W tym wypadku take potrafi chcie i utrzymam moj racj, moj moralno.
Przywoam Heni do porzdku. Dotd z ni nie rozmawiaem, ale zaraz jutro rozmwi si i
przywoam do porzdku.
Co pan jej powie?
Zachowam si przyzwoicie i j zmusz do przyzwoitoci. Zachowam si z szacunkiem
ja j uszanuj i zmusz aby i mnie uszanowaa. Potraktuj j tak, e nie bdzie moga odmwi mi
swego uczucia i swej wiernoci. Ja wierz, e szacunek, poszanowanie, wie pan zobowizuj. I
wobec tego mokosa take zachowam si jak trzeba.
Teraz, ostatnio, wyprowadzi mnie troch z rwnowagi to si nie powtrzy.
Pan chce zachowywa si... powanie?
Z ust pan mi to wyj! Powanie! Ja ich przywoam do powagi!
Tak, ale powaga" pochodzi od wagi". Powany jest ten kto si zajmuje tym co
najwaniejsze. C jednak jest najwaniejsze? Dla pana moe by najwaniejsze jedno, dla nich
drugie. Kady wybiera to sobie wedle uznania i na swoj miar.
Jak to? Ja jestem powany, nie oni. Jak oni mog by powani, jeli to dziecistwa
bzdury gupstwa. Idiotyzmy!
A jeli dla nich dziecistwo jest waniejsze?
Co? Dla nich waniejsze musi by to, co dla mnie jest wane. Co oni wiedz? Ja wiem
lepiej! Ja ich zmusz! Nie zaprzeczy pan, e chyba ja jestem waniejszy od nich, moja racja musi
by decydujca.
Zaraz. Ja mylaem e pan uwaa siebie za powaniejszego ze wzgldu na swoje zasady...
ale teraz wychodzi na to, e paskie zasady s waniejsze, poniewa pan sam jest waniejszy.
Osobicie. Jako osoba. Jako starszy.
Nie kijem go to pak! krzykn. To jedno i to samo! Najmocniej przepraszam. Te
zwierzenia o tak pnej godzinie. Najmocniej dzikuj.
Wyszed. Mnie na miech si zbierao. Heca! Pokn haczyk i rzuca si, jak ryba!
Jakiego figla spataa mu nasza parka!
Cierpia? Cierpia? No tak, cierpia, ale to byo cierpienie tustawe
znuone ysawe...
Wdzik by po tamtej stronie. Wic i ja byem po tamtej stronie". Wszystko co stamtd
rozkoszne i... umiejce zjedna... ujmujce... Ciao.
Ten byk, ktry udawa, e broni moralnoci, a naprawd pcha si na nich wasnym swoim
ciarem. Pcha si na nich sob. Narzuca t swoj moralno nie z innego powodu jak, e bya
jego"
cisza, starsza, bardziej rozwinita... moralno mczyzny. Narzuca gwatem!
A to mi byk! Nie mogem go cierpie. Tylko e... czy sam nie byem jak on? Ja
mczyzna... O tym mylaem, gdy znw odezwao si pukanie do drzwi. Byem pewny, e
Wacaw powraca a to by Siemian! Rozkaszlaem mu si w twarz tego si nie spodziewaem!
Wybaczy pan, e niepokoj, ale syszaem gosy i wiedziaem, e pan nie pi.
Czy mgbym prosi o szklank wody?
Pi wolno, drobnymi ykami, nie patrzc na mnie. Bez krawata, z rozpit koszul i zmity
a wosy mia wypomadowane, ale sterczce, i co chwila przebiera w nich palcami. Wychyli
szklank, ale nie wychodzi. Sta i przebiera we wosach.
Jaka to arabeska! mrukn. Nie do uwierzenia!... Sta dalej, jakby mnie nie byo.
Umylnie nie odzywaem si. Rzek pgosem, nie do mnie.
Potrzebuj pomocy.
Czym mog panu suy?
Pan wie za ja zupenie zaamaem si nerwowo? zapyta obojtnie, jakby nie o niego
chodzio.
Przyznam si... Nie rozumiem...
Pan musi by jednak au courant rozemia si. Pan wie kim jestem. I e si
zaamaem.
Rozczesywa wosy i oczekiwa mojej odpowiedzi. Mg czeka bez koca poniewa zamyli
si, czy te raczej by skupiony na jakiej myli, cho nie myla.
Postanowiem dowiedzie si, czego chce odpowiedziaem, i rzeczywicie jestem au
courant...
Pan czowiek sympatyczny... Ja tam obok ju duej nie mogem... w odosobnieniu...
wskaza palcem na swj pokj. Jak by tu wyrazi si?
Zdecydowaem, e zwrc si do kogo. Zdecydowaem, e zwrc si do pana. Moe
dlatego, e pan sympatyczny, a moe dlatego, e przez cian... Duej ja nie mog by sam. Nie
mog i kwita! Pozwoli pan, e spoczn.
Usiad, a ruchy jego byy jakby po chorobie ostrone, jakby nie mia penej wadzy nad
czonkami i musia naprzd obmyli kade poruszenie. Prosibym o informacj rzek
Czy tu co si knuje przeciwko mnie?
Dlaczego? zapytaem.
Postanowi rozemia si, a potem powiedzia: Wybaczy pan, ja bym chcia otwarcie... ale
wpierw musz wyjani w jakim charakterze tu zjawiam si przed panem szanownym. Bd musia
troch zreferowa mj ywot. Prosz askawie posucha. Pan zreszt sporo musi o mnie wiedzie
ze syszenia. Pan sysza o mnie, jako o czowieku miaym, niebezpiecznym, mona powiedzie...
No tak...
Ale teraz, niedawno, napado mnie to... Zapeszyem si, wie pan. Taki feblik.
Tydzie temu. Siedziaem, wie pan, przy lampie i naraz mnie do gowy przychodzi takie
pytanie: dlaczego tobie dptd nie polizna si noga? A jeli jutro poliznie si i wpa- t dniesz?
To przecie nieraz musiao si panu nasun.
Naturalnie! Nieraz! Ale rym razem na tym nie skoczyo si bo mnie zaraz przysza do
gowy druga myl, taka, e ja nie powinienem tak myle, bo to mnie mogoby ewentualnie
zmikczy, otworzy, diabli wiedz, udostpni niebezpieczestwu. Pomylaem, e lepiej tak nie
myle. A jak tylko tak pomylaem, ju nie mogem si opdzi tej myli, i zapao, i teraz cigle,
cigle musz myle, e mnie powinie si noga i e nie powinienem o tym myle, bo mnie
powinie si noga, i tak w kko. Panie! Zapao mnie!
Nerwy.
To nie nerwy. Wie pan co? To przeinaczenie. Przeinaczenie miaoci w strach.
Na to nie ma rady.
Zapali papierosa. Zacign si, dmuchn. Panie, ja jeszcze trzy tygodnie temu miaem
przed sob cel, zadanie, miaem walk, obiekt taki czy inny... Teraz nic nie mam. Wszystko ze
mnie opado jak, za przeproszeniem, gacie. Teraz tylko myl eby mnie si co nie stao. I mam
racj. Ten kto si boi o siebie, zawsze ma racj! Najgorsze jest to, e mam racj:, dopiero teraz
mam racj!. Ale czego wy chcecie ode mnie? Ju pity dzie tu siedz. Prosz o konie nie daj.
Trzymacie mnie jak w wizieniu. Co chcecie ze mn zrobi? Ja w tym pokoiku na grze skrcam
si... Co chcecie?
Niech si pan uspokoi. To nerwowe.
Chcecie mnie wykoczy?
Pan przesadza.
Taki gupi nie jestem. Ja nawaliem... Nieszczcie si stao, e ja si im wygadaem ze
strachem moim, ju wiedz. Pki si nie baem, oni si mnie nie bali. Teraz, kiedy si boj, staem
si niebezpieczny. Ja to rozumiem. Nie mona mie do mnie zaufania. Ale zwracam si do pana,
jak do czowieka. Powziem takie postanowienie: eby wsta, przyj do pana i odezwa si
wprost. To moja ostatnia szansa. Przychodz do pana wprost, bo czowiek w moim pooeniu nie
ma innej drogi. Niech pan posucha, to jest bdne koo. t Wy mnie si boicie, bo ja boj si was, ja
was si boj, bo wy mnie si boicie. Ja nie mog inaczej z tego wydoby si, jak tylko skokiem i
dlatego buch, uderzam do pana po nocy, cho si nie znamy... Pan jest inteligentny czowiek,
pisarz, niech pan zrozumie, niech pan mi rk poda, ebym ja z tego wydoby si.
Co mam zrobi?
Niech mi pozwol odjecha. Odczepi si. Ja tylko o tym marz. eby si odczepi.
Wycofa si. Odszedbym na piechot ale gotowicie mnie na polu gdzie zdyba i... Niech pan
wyperswaduje, eby mi pozwolili odjecha, e ja nikomu ju nic nie zrobi, e mnie si przejado,
e ju nie mog. Ja chc by
spokojny. Spokojny. Jak raz si rozszczepimy, nie bdzie trudnoci. Panie, niech pan to zrobi,
ja bagam pana bo, wie pan, nie mog... Albo niech pan mi pomoe uciec. Zwracam si do pana, bo
przecie nie mog by sam przeciwko wszystkim, jak banita, niech pan mi rk poda, niech pan
mnie tak nie zostawia. Nie znamy si, ale ja pana wybraem. Ja do pana. Po co mnie chcecie
przeladowa, jeli jestem ju unieszkodliwiony i na amen! Skoczyo si.
Nieoczekiwany szkopu w osobie tego czowieka, ktry zacz si trz... co mu powiedzie?
Ja peny jeszcze byem Wacawa, a tu przede mn ten czowiek wymiotujcy do, do, do!
i bagajcy o lito.
Ujrzaem w przebysku ca'fatalno problemu: nie mogem go odtrci, bo teraz mier jego
nasilia si jego drcym przede mn yciem. Przyszed do mnie, sta si bliski i wskutek tego
ogromny, ycie jego i mier pitrzyy si teraz przede mn, niebotyczne. A zarazem zjawienie si
jego przywracao mnie
wytrcajc z Wacawa subie, akcji naszej pod przewodem Hipolita, i on, Siemian, stawa
si tylko obiektem naszego dziaania... a jako obiekt, by wyrzucony na zewntrz, wykluczony z
nas i nie mogem uzna go, ani porozumie si z nim ani nawet z nim mwi naprawd, musiaem
zachowa dystans i, nie dopuszczajc do siebie stosowa manewr, polityk... wic przez chwil
duch stan mi dba niczym ko przed przeszkod nie do pokonania... bo on mnie wzywa do
ludzkoci i zblia si do mnie, jak do czowieka, a mnie nie wolno byo ujrze w nim czowieka.
Jak miaem mu da odpowied? Jedno najwaniejsze nie dopuci go do siebie, nie pozwoli
eby mnie przenikn! Panie powiedziaem jest wojna. Kraj jest okupowany. Dezercja w
tych warunkach to luksus, na ktry nie moemy sobie pozwoli. Jeden drugiego musi pilnowa.
Pan to wie.
To znaczy e... pan nie chce ze mn... naprawd pomwi?
Odczeka chwil, jakby lubujc si milczeniem, ktre coraz bardziej nas rozdzielao. Panie
rzek nigdy panu portki nie opady?
Znw nie odpowiedziaem, zwikszajc dystans. Panie rzek cierpliwie ze mnie to
wszystko opado ja jestem bez tego. Pomwmy bez ceregieli. Jeli ja przychodz do pana po
nocy, jak nieznajomy do nieznajomego, pomwmy bez tego wszystkiego, chce pan?
Zamilk i czeka co powiem. Nic nie powiedziaem.
Obojtne, jaka pana opinia o mnie doda apatycznie. Ale ja pana wybraem
na mego zbawc, lub zabjc. Co pan woli? Wwczas zastosowaem do niego wyrane
kamstwo wyrane tyle dla mnie, co dla niego i tym wyrzuciem go ostatecznie z naszego
grona: Nic mi nie wiadomo aby panu co grozio. To przesada. Nerwy.
To go cio. Nie odrzek nic ale nie rusza si, nie odchodzi, pozosta...
bierny. Jakbym pozbawi go monoci odejcia. J pomylaem, e moe tak trwa godzinami,
nie ruszy si, po co ma si rusza pozostanie... cic nade mn.
Nie wiedziaem co pocz z nim i on nie mg mi w tym pomc, bo go odtrciem,
wyrzuciem, i bez niego znalazem si wobec niego sam... Jakbym go mia w rku. A midzy
mn, a nim, nie byo nic oprcz obojtnoci, zimnej nieyczliwoci, odrazy, by mi obcy, by mi
ohydny! Pies, ko, kura, nawet robak byy mi bardziej sympatyczne od tego mczyzny ju w
latach, zuytego, z wypisan na sobie ca histori swoj mczyzna nie znosi mczyzny! Nic
bardziej odraajcego dla mczyzny, ni drugi mczyzna mowa, rzecz jasna, o mczyznach
w starszym wieku z wypisan na twarzy histori. Nie pociga mnie, nie! Nie by w stanie mnie
zjedna sobie. Nie mg wkupi si w aski. Nie mg si podoba! Odpycha mnie tyle swoj
istot duchow, co cielesn, jak Wacaw, bardziej jeszcze odpycha mnie, jak ja jego
odpychaem, i wzilibymy si na rogi jak dwa stare tury i to, e ja jemu byem rwnie wstrtny
w zuyciu moim, wzmagao jeszcze mj wstrt. Wacaw a teraz on obaj ohydni! I ja z nimi!
Mczyzna moe by znony dla mczyzny tylko jako wyrzeczenie, gdy wyrzeka si siebie
na rzecz czego honoru, cnoty, narodu, walki... Ale mczyzna bdcy tylko mczyzn co
za potworno!
Ale on mnie wybra. On do mnie si zgosi i teraz nie ustpowa. By przede mn.
Kaszlnem i kaszelek ten mnie powiadomi, e sytuacja stawaa si coraz trudniejsza. Jego mier
cho odstrczajca bya teraz o krok przede mn, jak co nie dajcego si wymin.
O jednym marzyem tylko aby odszed. Potem si zastanowi, naprzd niech odejdzie.
Dlaczego nie miabym powiedzie, e zgadzam si i udziel pomocy? To nie byo wice,
przecie zawsze mogem uczyni z tego przyrzeczenia podstp i manewr
to jest, gdybym zdecydowa si go zgubi i wyjawi wszystko Hipolitowi wszake dla
celw naszej akcji, naszej grupy, byo nawet wskazane pozyska jego zaufanie i mc nim
powodowa. Jeli postanowi go zgubi... C szkodzi skama czowiekowi, ktrego si gubi?
_ Niech pan posucha. Przede wszystkim opanowa nerwy. To najwaniejsze. Niech pan
zejdzie jutro na obiad. Niech pan powie, e to by kryzys nerwowy, ktry ju mija. e pan wraca
do formy. Niech pan udaje, e panu przeszo. Ja ze swej strony take pomwi z Hipolitem i
postaram si jako urzdzi panu ten wyjazd.
A teraz niech pan wraca do siebie, tu moe kto przyj...
Mwic to nie miaem pojcia, co mwi. Prawda czy kamstwo? Pomoc czy zdrada?
Potem si okae a teraz niech si oddali! Wsta i wyprostowa si, nie dostrzegem w nim
ani cienia nadziei, nic w ogle w nim nie drgno, nie prbowa ani dzikowa, ani, choby
spojrzeniem, przypodoba si... wiedzc z gry, e to si nie uda i e nic mu nie pozostaje jak tylko
by, by takim jak jest, by tym swoim bytem niewdzicznym, niemiym ktrego zgadzenie
byoby wszake jeszcze wstrtniejsze. On tylko szantaowa swym istnieniem... o, jakie to
odmienne od Karola!
Karol!
Po jego odejciu zaczem pisa list do Fryderyka. By to raport zdawaem relacj z obu
tych nocnych wizyt. I by to dokument, ktrym ju wyranie zgaszaem si do wsplnego
dziaania. Zgaszaem si na pimie. Nawizaem dialog.
11.
Nazajutrz Siemian zjawi si na obiad. Wstaem pno i zeszedem akurat gdy siadano do
stou ' wtedy ukaza si Siemian, ogolony, wypomadowany i wonny, chusteczk wystajc z
kieszonki. Byo to pojawienie si Pornografia trupa przecie my jego umiercalimy bez
przerwy od dwch dni. Trup wszake z gracj kawalerzysty ucaowa rczki pani i przywitawszy
si ze wszystkimi tumaczy, e ju zaczyna przechodzi niedyspozycja, co go opada" i e mu
raniej e obrzydo mu kisn samemu na grze gdy tu familia caa zgromadzona". Hipolit
wasnorcznie podsun mu krzeso, szybko przygotowano nakrycie, powrcia, jakby nietknita,
nasza atencja dla niego i zasiad
rwnie przewaajcy i przygniatajcy, co pierwszego wieczoru. Podano zup.
Poprosi o wdk. Musia to by nie lada wysiek mwienie trupie, jedzenie trupie, picie
trupie, wydarte gwatem wszechmonej jego niechci, wydarte moc strachu jedynie. Z apetytem
jeszcze nie tgo, ale tej zupki sprbuj". Wdki bym goln jeszcze, jeli aska".
Obiad ten... zamazany, a podszyty dynamik ukryt, obfitujcy w crescenda nieokieznane i
przenikajcy sprzecznymi sensami, niejasny, niczym tekst wpisany w tekst... Wacaw na swoim
miejscu przy Heni i chyba rozmwi si z ni i zdoby szacunkiem", gdy oboje okazywali
sobie wiele uwagi, co chwila wiadczyli sobie uprzejmoci, ona wyszla-chetniaa i on
wyszlachetnia oboje szlachetni. Co do Fryderyka rozmowny jak zawsze, towarzyski, ale
wyranie zepchnity na drugi plan Siemianem, ktry niepostrzeenie zawadn... tak, bardziej
jeszcze ni kiedy zjawi si po raz pierwszy, udziela si nam posuch i wewntrzne naprenie
wobec ycze jego, najdrobniejszych, ktre poczynay si w nim jako proba a w nas koczyy si
rozkazem. Ja, poinformowany, e to ndza jego ubiera si ze strachu w dawniejsz, ju przepada
wadczo, patrzyem na to jak na fars! Z pocztku byo to jeszcze maskowane dobrodusznoci
kresowcaoficera, troch kozaka, troch zawadiaki w dalszym cigu jednak ponuro zacza
wyazi mu wszystkimi porami, ponuro, a take t zimna, apatyczna obojtno, ktr ju
wczoraj w nim zauwayem. Mrocznia i brzyd. I musia wytwarza si w nim splot nie do
zniesienia, gdy ze strachu wciela si przed nami w dawnego Siemiana, ktrym ju nie by, ktrego
si ba bardziej od nas, ktremu ju nie mg sprosta tamtego Siemiana niebezpiecznego",
ktry by od rozkazywania i posugiwania si ludmi, od umiercania czowieka czowiekiem.
Upraszabym o t cytrynk" brzmiao to poczciwie, po kresowemu, nawet troch z rosyjska,
ale posiadao szpony, nacechowane byo gdzie w gbi nie-poszanowaniem cudzego istnienia i on,
wyczuwajc to, ba si, a groza jego rosa mu na jego strachu.
Fryderyk, wiedziaem, musia wchania w siebie to jednoczesne narastanie w jednej osobie
grozy i przeraenia. Ale gra Siemiana nie staaby si niepohamowana gdyby Karol nie zgra si z
nim z drugiego koca stou i nie popar caym sob jego wadczoci.
Karol jad zup, smarowa chleb masem ale Siemian momentalnie zapanowa nad nim, jak
za pierwszym razem. Chopak znw mia nad sob pana. Rce jego stay si onierskie i sprawne.
Cae to istnienie niewyronite poddao si od razu i gadko Siemianowi, poddao si i oddao i
jeli jad, to eby mu suy, jeli smarowa chleb, to za jego pozwoleniem, a gowa jego
podporzdkowaa si z miejsca swymi krtko ostrzyonymi wosami, ktre tylko nad czoem
mikko mu si kbiy. Niczym tego nie wyrazi po prostu sta si taki jak zmienia si kto
zalenie od owietlenia. Siemian by moe nie zda sobie z tego sprawy, jednake miedzy nim a
chopcem ustali si zaraz jaki stosunek i mrok jego, ta chmura niechtna, naadowana
wadczoci (ju tylko udan) zacza szuka Karola i na nim si pitrzy. A temu asystowa
Wacaw, Wacaw siedzcy obok Heni i szlachetny... Wacaw sprawiedliwy, domagajcy si
mioci i cnoty... patrzy on, jak wdz ciemnieje chopcem, chopiec wodzem.
Musia on wyczuwa Wacaw e to zwraca si przeciwko temu szacunkowi, ktrego
broni, ktry jego broni albowiem midzy wodzem a chopcem wytwarzao si nie co innego,
jak wanie lekcewaenie lekcewaenie przede wszystkim mierci. Czy chopiec nie oddawa
si wodzowi na mier i ycie dlatego wanie, e tamten nie ba si ani umrze, ani zabi to
przecie czynio go panem innych ludzi. A w lad za takim lekcewaeniem mierci i ycia szy
wszystkie inne moliwe deprecjacje, cae oceany dewaloryzacji i chopica zdolno do
lekcewaenia spajaa si w jedno z ponur wadcz nonszalancj tamtego wzajem siebie
potwierdzali, poniewa nie bali si mierci ani blu, jeden dlatego e chopiec, drugi dlatego e
wdz. Sprawa zaostrzya si i wyolbrzymiaa, poniewa zjawiska wywoywane sztucznie s
bardziej nieokieznane a Siemian przecie ju tylko robi z siebie wodza ze strachu, eby si
ratowa. I ten wdz sztuczny, a zamieniany w prawd przez wyrostka, dusi go, dawi,
terroryzowa. Fryderyk musia wchania w siebie (wiedziaem)
gwatowne spotnienie tych trzech osb. Sie-miana, Karola, Wacawa, zwiastujce
moliwo wybuchu... gdy ona, Henia, pochylaa si spokojnie nad talerzem.
Siemian jad... aby wykaza e ju moe je, jak wszyscy... i prbowa wdziczy si tym
swoim stepowym szarmem, ktry wszake zatruty by trupim jego zimnem i ktry, na Karolu,
przetwarza si natychmiast w gwat i w krew.
Fryderyk to wchania. Ale wtedy zdarzyo si, e Karol poprosi o szklank i Heka podaa
mu j i moe ten moment, w ktrym szklanka przechodzia z rk do rk, zosta troch,
troszeczk tylko, przeduony, mogo si zdawa, e ona spnia si o uamek sekundy z
oderwaniem swojej rki. Mogo to by. Czy byo?
Drobiazg tej poszlaki dosign! Wacawa, jak maczuga zszarza a Fryderyk przesun
po nich spojrzeniem, jake obojtnym.
Podano kompot. Siemian zamilk. Siedzia teraz coraz bardziej nieprzyjemny, jakby skoczyy
mu si uprzejmoci i jakby ju ostatecznie zrezygnowa z podobania si i jakby wrota zgrozy
otwary si przed nim na ocie. By zimny.
Henia zacza bawi si widelcem i tak si zoyo, e Karol rwnie dotyka swojego widelca
waciwie nie byo wiadomo, czy si nim bawi, czy tylko dotyka, i mogo to by czysto
przypadkowe, wszak widelec mia pod rk -
jednake j Wacaw znowu spopiela czy bowiem byo to przypadkowe? Ach, naturalnie,
mogo by przypadkowe i takie drobne, e prawie niedostrzegalne.
Lecz nie byo take wykluczone... a nu ta drobno wanie pozwalaa im na igraszk, ach>
lekk, leciutk, tak mikroskopijn, i (dziewczyna) moga oddawa si temu z (chopcem) nie
naruszajc swej cnoty z narzeczonym wszak byo to zupenie nieuchwytne... I czy nie ta
lekko ncia ich tym, e najlejszy ruch ich doni uderza w Wacawa, jak cios moe nie
mogli powstrzyma si od tej zabawki, ktra bdc prawie niczym bya zarazem w Wacawie
okropnym pogromem. Siemian zjad kompot. Jeli Karol naprawd uprawia takie dranienie si z
Wacawem, ach, moe niedostrzegalne nawet dla niego samego, to jednak w niczym nie naruszao
ono jego wiernoci wobec Siemiana, albowiem bawi si jak onierz gotw na mier, wic
lekkomylny. A i to nacechowane byo dziwnym nieokieznaniem, ktrego udziela sztuczno
bo przecie ta gierka z widelcami bya tylko dalszym cigiem teatru na wyspie, ten flirt miedzy
nimi by teatralny". Znalazem si przeto, przy tym stole, midzy dwiema mistyfikacjami, bardziej
natonymi ni wszystko, na co mogaby si zdoby rzeczywisto. Sztuczny wdz i sztuczna
mio.
Powstano. Obiad si skoczy.
Siemian przystpi do Karola.
Ej ty... szczeniaczek... rzek.
No to co! odpar Karol, uszczliwiony.
Oficer zwrci si do Hipolita bladymi oczami, nieprzyjemnie zimno. Pogadamy?
zaproponowa przez zby.
Chciaem by obecny przy ich rozmowie, ale zahamowa mnie krtkim: Pan
nie... C to? Rozkaz? Czyby zapomnia, jakemy w nocy rozmawiali? Ale zastosowaem si
do jego yczenia i pozostaem na werandzie, gdy on z Hi-pem oddala si w ogrd. Henia bya
obok Wacawa i uja go rk za rami, jakby nic miedzy nimi nie zaszo, znw wierna; ale nie bez
tego eby Karol, stojcy obok drzwi otwartych, nie zaoy na nie rki (rka jego na drzwiach
rka jej na Wacawie). I narzeczony rzek do panny: Chodmy si przej, na co odpowiedziaa,
jak echo: Chodmy. Odeszli alej, a Karol pozosta jak nieposkromiony i nie dajcy si
uchwyci art... Fryderyk ledzc wzrokiem narzeczonych i Karola mrukn: Kpiny!
Odpowiedzia mu nieznaczny umiech mj... dla niego tylko. Po kwadransie Hipolit powrci i
wezwa nas do gabinetu Trzeba koczy z nim powiedzia. Dzisiejszej nocy trzeba to
zaatwi.
Naciska!
I, opadszy na sof, powtrzy do siebie z luboci przymykajc oczy: Naciska!
Okazao si, e Siemian znowu zada koni ale tym razem nie bya to proba
nie, to byo takie, e Hip duszy czas nie mg przyj do siebie. Panowie, to jest ulik! To
jest morderca! Chcia koni, powiedziaem e dzi nie mam, moe jutro... wtedy cisn mi rk
palcami, rk mi wzi w palce i cisn, mwi wam, jak typowy zabjca... i powiedzia, e jeli
do jutra, do 10-ej rano, koni nie bdzie, to...
Nacisn! powiedzia przeraony. Dzi w nocy trzeba to zaatwi, bo jutro bd
musial da konie. I doda po cichu:
Bd musia.
Bya to dla mnie niespodzianka. Widocznie Siemian nie wytrzyma w roli, jak wczoraj
planowalimy, zamiast rozmawia ukadnie, uspakajajco, przemwi gronie... wida by
najechany, sterroryzowany ex-Siemianem, tym niebezpiecznym, ktrego wywoywa w sobie
podczas obiadu i z tego urodzia si w nim groba, rozkaz, nacisk, okruciestwo (ktrym nie mg
si oprze, poniewa ba si ich bardziej, ni ktokolwiek inny)... Do, e sta si znw grony. Ale
to przynajmniej byo dobre, e ju nie czuem si wycznie odpowiedzialny za niego, jak w nocy,
w pokoju, wszak przekazaem spraw Fryderykowi.
Hipolit wsta. Panowie, no, jak to zrobimy? Kto? Wycign cztery zapaki i ukrci jednej
gwk. Spojrzaem na Fryderyka oczekiwaem jakiego znaku
czy wyjawi moj rozmow nocn z Siemianem? Ale on by okropnie blady. Przekn lin.
Przepraszam rzek. Nie wiem czy...
Co? zapyta Hipolit.
mier powiedzia krtko Fryderyk. Patrzy w bok. Z-a-b-i- go?
A co? Jest przecie rozkaz.
_ Z-a-b-i- powtrzy. Na nikogo nie patrzy. By sam na sam z tym sowem.
Nikogo tylko on i z-a-b-i-. Nie moga kania kredowa blado jego, pochodzca std e
on wiedzia co znaczy zabi. Wiedzia w tej chwili ^0 cna _ ja... tego... nie... rzek i
strzepn jako palcami w bok, w bok, w bok, gdzie za siebie... Wtem zwrci twarz w stron
Wacawa.
I byo to jak gdyby pojawi si adres na bladoci jego zanim si odezwa wiedziaem ju z
ca pewnoci, e si nie zaama, a tylko wci kieruje wypadkami, manewruje nie tracc z
oczu Heni i Karola w ich kierunku! Wic co? Ba si? Czy za nimi si ugania?
Pan take nie! zwrci si wprost do Wacawa.
Ja?
Jak pan to zrobi... noem bo to noem trzeba nie z rewolweru, za gono
jak pan to noem, jeli panu matk niedawno te noem?... Pan? Pan, ze swoj matk i
katolik? Ja si pytam! Jak pan si urzdzi, eby to zrobi?
Wika si w sowach, ale byy one przeyte do gruntu, poparte twarz, ktra krzyczc nie"
wlepiaa si w twarz Wacawa. Niewtpliwie wiedzia co mwi".
Wiedzia co znaczy zabi" i by u kresu wytrzymaoci, nie mogcy sprosta...
Nie, to nie bya gra, ani taktyka, on w tym momencie by prawdziwy!
Pan dezerteruje? odezwa si chodno Hipolit.
W odpowiedzi umiechn si bezradnie i gupio.
Wacaw przekn lin, jakby zmuszano go do zjedzenia czego niejadalnego.
Przypuszczam, e on dotd podchodzi! do tego, jak ja, czyli w trybie wojennym, to zabicie
byo dla mego jednym z wielu, jednym wicej odraajce, ale przecie zwyczajne i konieczne
nawet, i nieuniknione a tu wydobyto mu je z iloci i umieszczono osobno, jako niezmierne
Zabicie same w sobie! On take zblad. A. do tego matka! I n! N identyczny z tym ktrym
jemu matk...
zabijaby wic noem wydobytym z matki, wymierzyby to samo pchnicie i ten sam czyn
powtrzyby na ciele Siemia- na... Lecz by moe pod jego czoem napitym zmarszczkami matka
zmieszaa mu si z Hek i nie matka, a wanie Heka staa si decydujca. Musia zobaczy
siebie w roli Skuziaka zadajcego cios... lecz wtedy jake osta si wobec Heni z Karolem, jak
oprze si ich zespoleniu, Heni w ujciu (chopca), Heni zniedorolaej w jego ramionach, Heni
bezczelnie schopakowaconej?... Zabi Siemiana, jak Skuziak _ ale wtedy kime si stanie?
Skuziakiem? Co przeciwstawi tamtej sile nieletniej? Gdyby Fryderyk nie by wyodrbni i
wyolbrzymi Zabicia... ale teraz to ju byo Zabicie i ten cios noem godzi w jego wasn godno,
honor, cnot, we wszystko czym walczy ze Skuziakiem o matk, z Karolem o Heni.
To chyba sprawio, e, zwrciwszy si do Hipolita, zameldowa tpo, jakby stwierdzajc co
ju wiadomego:
Ja tego nie mog...
Fryderyk zagadn mnie prawie triumfalnie, tonem ktry dyktowa odpowied:
A pan? Pan zabije?
Ha! Co? Wic tylko taktyka! Do czego zmierza udajc strach, zmuszajc nas do odmowy.
Niepojte: ten strach jego, blady, spotniay, drcy, tak ostateczny w nim, by tylko koniem na
ktrym on galopowa... do modych kolan i rk!
Posugiwa si swoim przeraeniem w celach erotycznych! Szczyt szalbierstwa,
niewiarygodna nikczemno, co nie do przyjcia i nie do zniesienia! Siebie on jak konia swego
traktowa! Lecz pd jego mnie porwa i poczuem, e z nim razem musz galopowa. I zreszt nie
chciaem, rzecz jasna, zabija. Byem szczliwy, e wolno mi si wykrci od tego ju pka
nasza dyscyplina i jednolito.
Odpowiedziaem:
Nie.
Bajzel zareplikowal ordynarnie Hipolit. Do zawracania gowy. W takim razie ja
sam zaatwi. Bez pomocy.
Pan? powiedzia Fryderyk. Pan?
Ja.
Nie.
',., .: - - -;-'-... . , w.
_ Dlaczego?
Nnnie..-
_ panje _ powiedzia Hipolit niech si pan zastanowi.
Przecie nie mona by wini. Trzeba mie troch poczucia obowizku. To jest obowizek,
panie! To jest suba!
_ pan chce z poczucia obowizku za-bi-ja niewinnego czowieka?
_ To jest rozkaz. Mymy otrzymali rozkaz. To akcja, panie! Ja nie bd si wyamywa z
szeregu, wszyscy musz razem. Tak trzeba! To jest odpowiedzialno!
Co pan chce? eby go wypuci ywcem?
_ To niemoliwe zgodzi si Fryderyk. Wiem, to niemoliwe.
Hipolit wybauszy oczy. Czy spodziewa si, e Fryderyk odpowie: tak, wypucie go"? Na
to liczy? Jeli tak ywi skryt nadziej, ta odpowied Fryderyka odcinaa odwrt.
Wic czego pan chce?
Ja wiem, naturalnie... konieczno... obowizek... rozkaz... Nie mona nie...
Ale przecie pan mnie... Pan nie bdzie za-rzy-na... Pan nniee... Pan nie moe!
Hipolit, natknwszy si na to nniee" skromne, wyszeptane usiad. To nniee"
wiedziao co znaczy zabi i ta wiedza, teraz, kierowaa si wprost na niego pitrzc
olbrzymi trudno. Zamknity w cielsku spoglda na nas, jak przez oKno, wytrzeszczony.
Zwyczajne" zlikwidowanie Siemiana ;u nie wchodzio w rachub po naszych trzech odmowach,
penych abominacji. To stao si wstrtne pod naciskiem naszego obrzydzenia. I ju nie mg
pozwoli sobie na pytko.
Nie bdc osob zbyt gbok, ani przenikliw, by jednak czowiekiem pewnego rodowiska,
pewnej sfery, i gdy my stalimy si gbocy, on nie mg pozosta pytki, ze wzgldw jPo prostu
towarzyskich. W pewnych razach nie mona by mniej gbokim", podobnie jak nie mona by
mniej subtelnym , to dyskwalifikuje towarzysko. Tak to konwenans musza go do gbi, do
wyczerpania wraz z nami treci wyrazu zabi", ujrza to, jak mymy ujrzeli jako okropno.
211 si, jak my, bezsilny. Mordowa kogo wasnymi rkami? Nie, nie, nie! Ale w takim
razie pozostawao tylw nie zabija" nie zabija" oznaczao wszake wyama; si, zdradzi,
stchrzy, nie speni zadania! Rozoy rce By pomidzy dwiema obrzydliwociami i jedna z
nich musiaa sta si jego obrzydliwoci.
No to co? zapyta.
Niech Karol to zaatwi.
Karol! Oto do czego zmierza przez cay czas ten lis! Ten chytrus! Dosiadajc siebie, jak
konia!
Karol?
Pewnie.'On to zaatwi. Jak pan mu kae.
Mwi, jakby to byo niezmiernie atwe caa trudno mu si ulotnia. Jakby chodzio o
zaatwienie przez Karola sprawunku w Ostrowcu. Nie wiadomo dlaczego ta zmiana tonu wydawaa
si poniekd uzasadniona. Hipolit zawaha si.
Mamy na niego to zwala?
A na kogo? My tego nie zrobimy, to nie dla nas... a zrobi trzeba, nie ma rady! Pan mu
powie. On zrobi, jeli mu si powie. Dla niego to nie bdzie problem. Dlaczegby nie mia
zrobi? Niech pan mu kae.
Pewnie e, jak ka, zrobi... Ale jake tak? Co? To on niby... za nas?
Wacaw wmiesza si nerwowo.
Pan nie uwzgldnia, e to jest ryzykowne... To jest odpowiedzialno. Nie mona wyrczy
si nim, przerzuca na niego ryzyka, to niemoliwe! Tego si nie robi!
Ryzyko moemy wzi na siebie. Gdyby sprawa wysza na jaw, powiemy, e my jestemy
sprawcami. O co chodzi? O to tylko eby kto za nas wzi n i ciachn to jemu pjdzie
gadziej, ni nam.
Ale mwi panu, e nie mamy prawa posugiwa si nim dlatego tylko e ma szesnacie
lat, pakowa go w to... Wyrcza si...
Panika go ogarna. Karola pakowa w mord, ktrego on nie by zdolny popeni, Karola,
wyzyskujc jego modo.
130 Karola bo szczeniak... ale to nie byo w porzdku i to OS:
h'ao go wobec chopca... on za musia by silny wobec "hopca! Zacz chodzi po pokoju.
To byoby niemoral-c , _ wybuchn ze zoci i zaczerwieni si jak dotknity najpoufalszych
swoich wstydach. Hip natomiast oswaja si powoli z t myl.
Moliwe... rzeczywicie najprostsze... Od odpowiedzialnoci nikt si nie uchyla. Chodzi o
to tylko, eby si nie zba-bra... samym faktem... To nie dla nas robota. To dla niego.
I uspokoi si, jakby pod dotkniciem rdki czarodziej-skjej _ jakby na koniec nasuno si
jedyne naturalne rozwizanie. Pozna, e to zgodne z porzdkiem natury. On si nie uchyla. On
by od wydawania rozkazw Karol od wykonywania.
Odzyska spokj i rozum. Sta si arystokratyczny.
e te mi to do gowy nie przyszo. Pewnie!
Do szczeglny, zaiste, widok: dwch mczyzn, jeden zawstydzony tym co drugiemu
przywrcio godno. Owo wyzyskiwanie nieletniego" jednego napeniao hab, a drugiego
dum, i jak gdyby jeden stawa si od tego mniej mski, drugi bardziej mski. Ale Fryderyk
jaki genialny! e Karola zdoa wmiesza w to... e ku niemu zwichn ca spraw... dziki
czemu zamierzona mier rozgrzaa si naraz i rozgorzaa nie tylko Karolem, ale i Hek, ich
rkami, ich nogami i trup projektowany zakwitn wzbronion, chtopico-dziewczc,
niezgrabn i szorstk zmysowoci. Wtargno gorco ta mier ju staa si miosna. I
wszystko ta mier, nasz strach, wstrt, nasza niemoc po to tylko aby rka moda i zbyt
moda signa po ni... Ju zagbiaem si w to, nie jak w morderstwo, a jak w awantur ich cia
niedorozwinitych, guchych. Rozkosz!
A jednoczenie bya w tym zjadliwa ironia i nawet posmak klski e my, doroli,
uciekalimy si do pomocy modzika, ktry mg zrobi to, czego my nie moglimy c/yzby to
morderstwo byo wini na cienkiej gazi, dostpn jedynie lejszemu?... Lekko! Nagle w tym
kierunku wszystko zaczo prze, Fryderyk, ja, Hipolit, jlimy dy do nie-etniego jak do
sekretnej jakiej alchemii odciajcej.
*t* Wtem Wacaw take wyrazi zgod na Karola. \ Gdyby odmwi, sam musiaby zabra si
do tego, bo mv ju bylimy poza konkursem. A po wtre co mu si chyba pomieszao odezwa
si w nim katolicyzm i nagle bodaj wydao mu si, e Karol jako morderca bdzie rwnie
odstrcza-; jacy dla Heni co on, Wacaw, jako morderca bd pochodzcy std, i zanadto
wcha kwiaty dusz, a nie nosem, zanadto wierzy w pikno cnoty i brzydot grzechu.
Zapomnia, e zbrodnia w Karolu moe mie inny smak, ni w nim. Uczepiwszy si tej iluzji,
zgodzi si
bo zreszt nie mgf si nie zgodzi, jeli nie chcia zrywa z nami i znale si zupenie na
uboczu, w tak mtnych okolicznociach.
Fryderyk obawiajc si aby nie zmienili zdania, co prdzej! zacz szuka Karola ja z nim.
Nie byo go w domu. Hek zobaczylimy odbierajc bielizn w kredensie, ale nie ona bya nam
potrzebna. Nerwowo nasza wzrosa. Gdzie Karol?
Szukalimy z wzrastajcym popiechem, nie mwic nic, jakby! obcy sobie.
By w stajni, opatrywa konie wywoalimy go i podszed umiechnity.
Przypominam sobie doskonale ten umiech, poniewa w momencie gdymy woali na niego
uprzytomnierri sobie karkoomno naszej propozycji. Przecie uwielbia Siemiana. By mu
oddany. Jake wic do czego takiego go zmusi? Ale umiech przenis nas od razu w inn krain
gdzie wszystko byo przyjazne i chtne. To dziecko znao ju swoje przewagi. Wiedzia, e jeli
czego chcemy od niego to jego modoci podszed tedy, kpicy nieco, ale i gotw si zabawi.
I to podejcie jego wypeniao szczciem, wskazywao bowiem jak dalece ju si z nami spoufali.
I rzecz dziwna: ta zabawa, ta lekko umiechnita, byy najlepszym wstpem do brutalnoci, jaka
miaa nastpi.
Siemian zdradzi wytumaczy zwile Fryderyk. S na to dowody.
Aha! rzek Karol.
Trzeba go zakatrupi dzi jeszcze, w nocy. Zrobisz to?
Ja?
_ Boisz si?
__ Nie.
Sta przy dyszlu, na ktrym zawieszony by poprg. Niczym nenie nie wyrazia si jego
wierno dla Siemiana. Jak Iko usysza o zabiciu, sta si maomwny i nawet moe troch
wstydliwy. Zamkn si i sta. Wydawao si, e nie bdzie protestowa. Ja pomylaem, e dla
niego zabi Siemiana, czy te zabija z rozkazu Siemiana, byo waciwie tym sa-mym to co go
czyo z nim, to bya mier, obojtne czyja. On, wobec Siemiana, lepo posuszny i onierz
ale by posuszny i by onierzem take gdy zwraca si przeciw Siemianowi z naszego rozkazu.
Wida byo, e jego lepota wobec wodza przerodzia si w natychmiastow, milczc, zdolno
umiercenia. Nie zdziwi si.
Tyle tylko, e (chopiec) spojrza na nas przelotnie. Jaki sekret zawierao to spojrzenie (jakby
pyta: czy wam chodzi o Siemiana, czy... o mnie?). Ale nie powiedzia nic. Sta si dyskretny.
Oszoomieni t nieprawdopodobn atwoci (jakby wprowadzajc nas w zupenie inny
wymiar) poszlimy z nim do Hipolita, ktry udzieli dodatkowych instrukcji e trzeba pj w
nocy z noem i eby wszystko odbyo si bez haasu. Hip odzyska ju zupenie rwnowag i
wydawa polecenia jak oficer by na swoim miejscu.
A jak nie otworzy drzwi? Przecie on zamyka si na klucz.
Znajdzie si sposb eby otworzy. Karol odszed.
I to, e odszed, wzburzyo mnie i rozszalao. Odszed dokd? Do siebie? Co znaczyo do
siebie? Co to byo, ta s^era Jego, gdzie umiera si rwnie atwo jak si zabija?
atrafilimy w nim na gotowo, posuszestwo, z ktrych wynikao, e on nadawa si do tego
jak gadko to poszo!
' PrzePysznie oddali si, cicho i posusznie... i nie mogem wtpi, e do niej, do Heni oddala
si z rkami, w ktre wsaznsmy n. Henia! Nie ulegao kwestii, on teraz, jako cholec z noem,
chopiec zabijajcy, by bliszy zdobycia jej i posiadania i gdyby nie Hipolit, ktry zatrzyma
nas na dalsz narad, bylibymy wypadli za nim, aby go ledzi. Lecz dopiero po niejakim czasie
opucilimy gabinet Hipolita aby wyj do ogrodu, za nim, za ni i ju bylimy w przedpokoju,
gdy ze stoowego doszed nas stumiony, ucity nagle, gos Wacawa co tam si stao!
Zawrcilimy. Scena niczym z tych na wyspie. Wacaw o dwa kroki od Heni nie byo wiadomo
o co im poszo, ale co musiao zaj midzy nimi.
Karol sta troch dalej, przy bufecie.
Na nasz widok Wacaw powiedzia:
Spoliczkowaem j.
Wyszed.
Wtedy ona powiedziaa:
Bije!
Bije powtrzy Karol.
miali si. Kpili. Zoliwi, ale rozbawieni. Zreszt nie bardzo nie zanadto
tak tylko pokpiwali sobie. Jaka elegancja w tej ich kpinie! I raczej podobao im si, e bije",
jak gdyby wyywali si w tym.
Co go ugryzo? zapyta Fryderyk. O co mu poszo?
O c by? odrzeka. Zabawnie ypna oczami, kokieteryjnie, i od razu zrozumielimy,
e to si odnosi do Karola. Byo cudowne, ujmujce, e nawet nie wskazaa go oczami, wiedziaa,
e nie potrzeba wystarczyo, e staa si kokieteryjna wiedziaa, e nam moe si podoba
tylko z" Karolem. Jake atwo moglimy ju porozumiewa si i widziaem, e oboje byli pewni
naszej yczliwoci. Filuterni, rozdokazywani dyskretnie i doskonale poinformowani, e nas
zachwycaj. To ju byo wyrane.
Nietrudno byo odgadn, e Wacaw nie wytrzyma ' znw musieli rozdrani go jakim
nieuchwytnym prawid spojrzeniem czy dotkniciem... te ich prowokacje dziecinne', Fryderyk
zapyta j nagle:
Karol nic ci nie mwi?
Co?
e dzi w nocy... Siemianowi... ' !
Zrobi zabawny ruch rk naladujc poderniecie garda byoby to zabawne, gdyby
zabawa nie bya w nim czym tak powanym. On bawi si na serio. Usiad.
Ona o niczym nje wiedziaa, nie, Karol w nic j nie wtajemniczy. Opowiedzia jej wic
pokrtce o zamierzonej likwidacji" i e Karol ma tego dokona. Mwi, jakby chodzio o rzecz
zupenie zwyk. Oni (bo i Karol take) suchali jakby to powiedzie nie stawiajc oporu.
Nie mogli inaczej sucha, gdy musieli nam si podoba i to utrudniao im reakcje. Tyle tylko, e,
gdy skoczy, ona nie odezwaa si ani on i ich strony wezbrao milczenie. Nie byo dobrze
wiadomo, co ono znaczy. Ale (chopak), tam, przy bufecie, sta si mroczny, a i ona staa : i
ciemna.
Fryderyk tumaczy: Gwna trudno, e Siemian w nocy moe nie otworzy drzwi.
Bdzie si ba. Moglibycie pj we dwoje. Ty by zastukaa pod jakim pretekstem. Tobie
otworzy. Nie przyjdzie mu nawet do gowy, eby nie otworzy.
Powiesz na przykad, e masz list dla niego. A jak otworzy, cofniesz si i Karol wlezie... to
chyba najlepszy sposb... jak uwaacie?
Proponowa bez wikszego nacisku, tak sobie", co zreszt byo uzasadnione bo cay ten
pomys by jednak mocno nacigany, nie istniaa adna pewno, e Siemian tak zaraz otworzy jej
drzwi i on zaledwie ukrywa prawdziwy sens tej propozycji: eby wcign w to Heni, eby oni
we dwoje... Organizowa to niczym scen na wyspie. Nie tyle pomys mnie olni, ile sposb w jaki
zosta wprowadzony w ycie bo on zaproponowa to nagle, jakby mimochodem i wykorzystujc
moment, w ktrym oni byli specjalnie skonni traktowa nas askawie, sprzymierza si z nami, a
nawet po prostu czarowa nas we dwoje, we dwoje! Byo wic widoczne, e Fryderyk liczy na
dobr wol" tej pary e oni zgodz si bez wikszych trudnoci, eby go zadowoli znw
wic liczy na atwo", na t sam atwo, ktra ju objawia si u Karola. Chcia po prostu eby
razem" rozdeptali tego robaka... Ale teraz sens erotyczny, zmysowy, miosny jego zamierzenia
ju prawie nie dawa si ukry oczywisty! I przez chwil wydao mi si, e dwa oblicza t sprawy
zmagaj si z sob tu przed nami:
gdy z jedm strony propozycja bya dosy straszna, wszak chodzio o t aby i t dziewczyn
wsadzi w grzech, w morderstwo... al z drugiej strony propozycja bya upajajca i podniecajca"
gdy szo o to aby oni razem"...
Co przeway ? Miaem do czasu aby to pytanie przemkno mi przez gow, gdy nie
odpowiedzieli od razu. Jednoczenie ujrzaem z ca wyrazistoci, e, tak jak stoj przed nami, s
wzgldem siebie wci niechtni, bez czuoci, na ostro ale mimo to byli tak bardzo skrpowani
faktem, e nas zachwycali i e my oczekiwalimy od nich upojenia, i te zmuszao ich do ulegoci.
Nie mogli ju i wbrew piknoci, ktr my w nich odkrywalimy. A ta ulego w gbi
dogadzaa im wszak oni od tego byli eby si poddawa. By to znw jeden z tych czynw
popenianych na sobie", tak waciwych modoci, czynw ktrymi modo si okrela i ktre
wskutek tego odurzaj j do tego stopnia, i prawie zatraca si ich obiektywne, zewntrzne
znaczenie. Nie Sie-mian, nie mier jego byy dla nich najwaniejsze tylko, oni sami.
(Dziewczyna) ograniczya si do odpowiedzi:
Dlaczego nie? Mona zrobi. < Karol rozemia si nagle, do niemdrze.
Jak si da, to si zrobi, a jak si nie da, to si nie zrobi. Uczuem, e gupota jest mu
potrzebna.
No dobrze. To ty zastukasz, a potem uskoczysz i ja go sztachn. Tak moe by, tylko e nie
wiadomo czy otworzy.
Rozemiaa si: Nie bj si, jak ja zastukam, otworzy.
Ona take bya teraz do gupia.
To naturalnie midzy nami rzek Fryderyk.
Niech pan bdzie spokojny!
Na tym skoczya si rozmowa rozmw takich nie mona przeciga. Wyszedem na
werand, stamtd do ogrodu, chciaem nieco odetchn zbyt zawrotnie to wszystko zaczo
pdzi. wiato sabo. Kolory utraciy szklist powok blasku, ziele i czerwie przestay ku
cienisty wypoczynek barw przed noc. Co noc ukrywa?
A wic... owo rozdeptanie glisty ale glist by nie Wacaw, tylko Siemian. Ja nie byem tak
bardzo pewny, czy to wszystko trzyma si kupy, coraz to grza mnie i rozpala mroczny ogie;,
lecz coraz opadaem, zniechcony, nawet zrozpaczony, bo to byo zbyt fantastyczne, zbyt dowolne
i nie do prawdziwe byo jak igraszk, tak, byo to z naszej strony doprawdy igranie z
ogniem". Znalazszy si na osobnoci, wrd krzeww, zgubiem do reszty wtek... Wtem
ujrzaem, e Wacaw si zblia. Chc panu wytumaczy! Prosz mnie zrozumie! Ja nie
bybym jej uderzy, ale to byo wistwo, po prostu, mwi panu, wistwo!
Co takiego?
wistwo mi zrobia! Grube wistwo, cho cieniutkie... ale to nie byo zudzenie moje...
wistwo cienkie, a grube! Rozmawialimy w stoowym. Wszed
on. Amant. Od razu poczuem, e ona mwi do mnie, ale zwraca si do niego.
Zwraca si do niego?
Do niego, nie sowami, ale... ale wszystkim. Caa. Niby rozmawiaa ze mn, a jednoczenie
zaczepia go i oddaa si jemu. Przy mnie. Rozmawiajc ze mn. Da pan wiar? To byo co...
Widziaem, e rozmawia ze mn bdc z nim i to tak... zupenie. Jakby mnie przy tym nie byo.
Uderzyem j w twarz. I co ja teraz zrobi. Niech pan mi powie, co ja teraz mog zrobi?
Nie daoby si zaagodzi?
Ale ja uderzyem! Postawiem kropk nad i. Uderzyem ! Teraz ju wszystko definitywnie
ustalone i zatwierdzone. Uderzyem! Sam nie wiem, jak mogem... Wie pan co? Przypuszczam, e
gdybym nie by pozwoli aby on zosta wyznaczony do tej... likwidacji... nie uderzybym jej.
Dlaczego?
Spojrza na mnie bystro.
Bo ju nie jestem w porzdku wobec niego. Po- zwoliem mu si wyrczy. Straciem
racj moraln i dlatego bij. Bij, bo ju cierpienie moje nic nie znaczy. Nie jest godne szacunku.
Stracio honor. Dlatego bij, bij, bij... a jego nie tylko pobibym jego bym zabi!
Co pan opowiada!
Zabibym i to bez trudnoci... To nic nie jest! Zabi... takiego? Tak jak rozdepta robaka!
Drobiazg! Drobiazg! Tylko e, z drugiej strony, zabi.takiego... Skandal! I wstyd! To duo
trudniej, ni z dorosym. To niemoliwe! Zabicie moe by tylko midzy dorosymi. A gdybym jej
podern gardo?... Przypumy! Niech pan si nie niepokoi. Ja tylko tak, dla artu.
Przecie to wszystko arciki! Ze mnie artuj, dlaczego ja nie miabym troch poartowa?
Boe wielki, wybaw mnie z artu, w jaki popadem! Boe, Boe mj, jedyna moja ucieczko! Co to
chciaem powiedzie? Aha, ja powinienem zabi... ale Siemiana... to powinienem zrobi, jeszcze
czas, trzeba si pieszy... jeszcze czas eby odebra to morderstwo temu mokosowi... bo, pki
zwalam to na niego, nie jestem w porzdku, nie jestem w porzdku!
Zamyli si.
Za pno. Zagadalicie mnie. Teraz jake mu bd odbiera to zadanie? Teraz ju
wiadomo, e si pcham do tego nie ze wzgldu na obowizek, a tylko eby nie da mu jej eby
nie straci przewagi moralnej nad ni. Caa ta moja moralno po to tylko, eby j posiada!
Rozoy rce.
Nie bardzo widz, co mam robi. Obawiam si, e nic mi nie pozostaje do zrobienia.
Powiedzia jeszcze kilka rzeczy godnych zastanowienia:
Jestem goy! Jak mi goo! Boe mj! A to mnie rozebrali! Ja, w moim wieku, ju nie
powinienem by goy! Nago to dla modziey!".
A dalej.
Ona zdradza nie tylko mnie. Ona zdradza msko. Msko w ogle. Bo ona nie zdradza
mnie z mczyzn. Czy wic jest kobiet? Aha, powiem panu, ona wyzyskuje e je-138 szcze nie
jest kobiet".
Wyzyskuj jak odrbno swoj, co bardzo spe-cy--ficz-ne-go, o czym ja dotd nie
wiedziaem, e istnieje..."
Dalej:
Tylko, pytam si, skd im si to wzio? Powtarzam, co ju powiedziaem: oni tego sami nie
mogli wymyli. Tego na wyspie. Tego co teraz ze mn... tych prowokacji... To zbyt wymylne.
Mam nadziej, e pan zrozumie: nie mogli wymyli, bo zbyt wymylne. Wic skd to wzili? Z
ksiek? Bo ja wiem!"
Wylewa si doem gstniejcy sos, hamujcy widzenie, i gdy korony drzew pawiy si
jeszcze w niebie pierzastym, wesoym, pnie byy ju niewyrane, odpychajce wzrok. Zajrzaem
pod ceg. List.
Prosz pomwi z Siemianem".
,J\!iech pan powie, e w nocy pan i Henia wyprowadzicie go na pole, gdzie bdzie czekal
Karol z bryczk. e Henia zastuka do niego w nocy, eby go wyprowadzi.
Uwierzy. Wie, e Karol jest jego, e Heka jest Karola! Uwierzy namitnie ! To najlepszy
sposb, eby otworzy jej drzwi, kiedy zastuka. Wane. Prosz nie zaniedba!"
prosz pamita: ju nie mona si cofn. Cofn si mona tylko w wistwo".
Skuziak co? Co z nim? Co? Giow sobie lamie. Nie moe pozosta na uboczu, oni to
powinni we troje... Ale jak?"
Ostronie! Nie trzeba forsowa. Lepiej delikatnie i z wyczuciem, eby nie zadrani, nie
narazi si niepotrzebnie, jak dotd, na psa urok, szczcie nam sprzyja cala rzecz w tym eby
nie popsu. Niech pan uwaa na siebie.
Ostronie!"
Poszedem do Siemiana.
Zastukaem dowiedziawszy si, e to ja, otworzy, ale natychmiast rzuci si z powrotem
na ko. Jak dugo tak lea? W skarpetkach
obuwie, wspaniale wyglansowane, byszczao na pododze pord kupy niedopakw.
Pali papierosa za papierosem. Rka, cienka w przegubie, duga, z piercionkiem na palcu. Nie
objawia chci do rozmowy. Spoglda w sufit lec na wznak.
Powiedziaem, e przychodz eby go ostrzec: niech sobie nie robi iluzji.
Hipolit nie da mu koni.
Nie odpowiedzia:
Ani jutro, ani pojutrze. Co wicej, paskie obawy, e nie wypuszcz pana ywego, mog
by suszne. Milczenie.
Wobec tego chc panu zaproponowa... plan ucieczki. Milczenie.
Chc panu dopomc.
Nie odpowiedzia.
Lea jak koda. Pomylaem, e si boi ale nie by to strach, tylko zo.
Zo zoliwa. Lea i by zoliwie zy nic wicej. By zjadliwy. To dlatego (pomylaem),
e ja byem wtajemniczony w jego sabo. Znaem jego sabo, dlatego przemienia mu si w
zo.
Wyoyem plan. Uprzedziem, e Henia zastuka i e wyprowadzimy go na pole.
Kurr...
Ma pan pienidze?
Mam.
To w porzdku. Niech pan bdzie gotw troszk po pnocy.
Kurr...
To swko niewiele panu pomoe.
Kurr...
Niech pan nie bdzie zbyt ordynarny. Jeszcze nam si odechce.
Kurr...
Z tym go zostawiem. Przyjmowa nasz pomoc, pozwala abymy go ratowali ale nie
dzikowa. Rzucony na 140 ko, dugi, sprysty, jeszcze wyraa sob zaborczo i wadz _
pan, rozkazodawca ale gwaci ju nie mg. Przemoc mu si skoczya. I wiedzia, e ja to
wiem. Jeli do niedawna nie potrzebowa ubiega si o niczyj ask, bdc grony, mogc
narzuci si si, to teraz lea tutaj przede mn w swej mskoci agresywnej, wciekej, ale ju
pozbawionej szponw i zmuszonej szuka wspczucia... i wiedzia, e w tej mskoci swojej jest
niesympatyczny, nieprzyjemny... wic nog w skarpetce podrapa si w udo... podnis nog i
poruszy palcami, by to gest doskonale egoistyczny, on mia gdzie to czy ja jego lubi, czy nie
lubi... i nie lubi mnie... i ton w oceanach awersji, chciao mu si rzyga... mnie take.
Wyszedem. Swoisty cynizm mski zatruwa mnie, jak papierosy, w stoowym natknem si na
Hipolita i a mnie odrzucio, o may wos a bybym zwymiotowa, tak, o may wos, o jeden z tych
woskw, ktre im i mnie na rkach wyrastay! W tej chwili nie mogem znie Mczyzny !
Byo ich mczyzn piciu w domu. Hipolit, Sie-mian, Wacaw, Fryderyk i ja.
Brrr... Nic w wiecie zwierzcym nie osiga takiej potwornoci jaki ko, jaki pies moe
rywalizowa z t rozwizoci ksztatu, z tym. cynizmem ksztatu? Niestety! Niestety! Ludzko
po trzydziestce wkracza w potworno.
Caa pikno bya po tamtej, modej, stronie. Ja, mczyzna, nie mogem szuka schronienia
w kolegach moich, mczyznach, bo mnie odpychali. I pchali mnie w tamto!
Pani Maria staa na werandzie.
Gdzie s wszyscy? zapytaa. Poznikali?
Nie wiem... Byem na grze.
A Henia? Nie widzia pan Heni?
Moe w inspektach.
Zatrzepotaa palcami. Czy pan nie ma tego wraenia?... Wacaw wyda mi si
zdenerwowany. Jaki przybity. Czy tam co nie tak, jak trzeba, midzy nimi?
Chyba co si ze- psuo. To zaczyna mi si nie podoba, musz pogada z Wacawem... albo
moe z Heni... nie wiem... Boe wity! Bya zaniepokojona.
Nic nie wiem. A to, e przybity... no, straci matk.
Pan myli, e to z powodu matki ?
Pewnie. Matka to matka!
Nieprawda? Ja te myl, e to z powodu matki. Straci matk! Tego mu nawet Henia nie
zastpi! Matka to matka! Matka! poruszya palcami zwiewnie. I to cakowicie j uspokoio,
jakby sowo matka" byo tak potne i nawet sowu Henia" odbierao znaczenie, jakby byo
najwysz witoci!... Matka! Wszake i ona bya matk. I ju nie bya niczym, tylko matk! To
bye istnienie, bdce ju wycznie matk, spojrzao na mnie wzrokiem przekwitym,
zaprzeszym, i oddalio si ze swoim naboestwem do matki wiedziaem, e nie ma obawy aby
moga nam brudzi w czymkolwiek niczego nie moga dokona w czasie teraniejszym, bdc
matk. Zagray, oddalajce si, jej bye po-nty.
W miar napywania nocy i tego co jej przybycie zwiastowao zapalania lamp, zamykania
okiennic, nakrywania do kolacji coraz gorzej mi byo i wasaem si, nie mogc znale sobie
miejsca. Z coraz wiksz wyrazistoci rysowaa si istota zdrady mojej i Fryderyka: zdradzilimy
msko z (chopcem plus dziewczyna). Chodzc tak po domu zajrzaem do salonu, gdzie byo
ciemnawo, i zobaczyem Wacawa, siedzcego na kanapie. Wszedem i usiadem na fotelu, do
daleko zreszt, pod przeciwleg cian. Mtne byy moje zamierzenia. Zamazane.
Rozpaczliwa prba czy nie da si najwyszym wysikiem przezwyciy odrazy, nawiza
z nim w mskoci. Odraza jednak wzrosa niebotycznie, pobudzona tym moim nadejciem i
umieszczeniem mego ciaa w pobliu jego ciaa wezbrana jego do mnie niechci... niechci,
142 ktra, czynic mnie wstrtnym, czynia wstrtnym mj wstrt do niego. I vice versa. Ja
wiedziaem, e w tych warunkach nie moe by mowy aby ktry z nas zajania tymi wiet-
nociami, ktre byy nam dostpne mimo wszystko mam na myli wietnoci cnoty, rozumu,
powicenia, bohaterstwa, szlachetnoci, ktre moglimy wytworzy, ktre tkwiy w nas in
potentia ale wstrt by zbyt wszechwadny. Czy jednak nie moglimy go przeama gwatem?
Gwat! Gwat! Od czeg bylimy mczyznami? Mczyzna jest tym, ktry gwaci, ktry
narzuca si si. Mczyzna jest tym, ktry krluje! Mczyzna nie pyta, czy si podoba, on
troszczy si tylko o wasn przyjemno, jego podniebienie ma decydowa co pikne, co szpetne
dla niego i tylko dla niego! Mczyzna jest dla siebie, dla nikogo wicej!
Ten to gwat pragnem chyba wykrzesa z nas... Tak jak sprawy si miay obecnie, i on i ja
bylimy impotentami poniewa nie bylimy sob, nie bylimy dla siebie, bylimy dla tamtego i
modszego odczuwania i to gryo nas w brzydocie. Ale gdybym zdoa! w tym salonie cho
przez jedn chwil by dla niego, dla Wacawa on dla mnie gdybymy zdoali by
mczyzn dla mczyzny!
Czy to nie spitrzyoby nam mskoci? Czy jeden drugiego nie zgwaciby mskoci do
mskoci? Takie byy moje kalkulacje, czynione resztkami zrozpaczonej i nieprzytomnej nadziei.
Gdy gwat, jakim jest mczyzna, musi naprzd pocz si w mskoci, midzy mczyznami... i
niechby sama moja obecno przy nim zdoaa zamkn nas w tym hermetycznym krgu...
ogromne znaczenie przypisywaem temu, e ciemno osabiaa nasz pit achillesow, ciao.
Mylaem, i wykorzystujc osabienie ciaa zdoamy si zwiza i pomnoy, staniemy si do
potnie mczyznami iby nie brzydzi si sob bo przecie sob nikt si nie brzydzi bo
przecie wystarczy by sob aby si nie brzydzi! Takie byy moje, ju rozpaczliwe, intencje. Ale
on pozostawa bez ruchu... ja take... i nie moglimy ze sob rozpocz, pocztku nam brako, nie
wiadomo byo, rzeczywicie, jak zacz...
Naraz wsuna si do salonu Henia.
Nie zauwaya mnie przystpia do Wacawa sia- dla obok niego, cicha. Niby
proponujc zgod. Zapewne bya (nie widziaem dobrze) grzeczna. Pojednawcza. Ukadna.
Potulna. Bezradna moe. Zgubiona. Co to?
Co to? Czyby i ona miaa do... tamtego... czy baa si, chciaa si wycofa, w narzeczonym
szukaa oparcia, ratunku? Siada przy nim grzecznie, bez sowa, oddajc mu inicjatyw, miao to
znaczy: masz mnie, teraz zrb co z nami".
Wacaw ani drgn palcem nie poruszy.
Jak aba, znieruchomiay. Nie miaem pojcia, co w nim wre. Duma? Zazdro?
Obraza? Czy po prostu byo mu nijako i nie wiedzia, co z ni pocz a ja krzycze
chciaem, niechby j obj przynajmniej, niechby rk na niej pooy, od tego zalee mogo
zbawienie! Ostatnia deska ratunku! Rka jego odzyskaaby na niej msko, a ja doskoczybym
moimi rkami i jako by poszo! Gwat gwat w tym salonie! Ale nic. Czas mija. Nie rusza si.
I byo to jak samobjstwo
klapa klapa klapa i dziewcz wstao, oddalio si... a za ni ja.
+
Podano kolacj, podczas ktrej ze wzgldu na pani Mari, oddawalimy si zdawkowej
rozmowie. Po kolacji znw nie wiedziaem co z sob pocz, zdawaoby si, e w godzinach
poprzedzajcych morderstwo jest sporo do roboty, a tymczasem nikt z nas niczym si nie
zajmowa, wszyscy si rozproszyli... moe dlatego, e czyn, majcy nastpi, mia tak poufny,
drastyczny charakter. Fryderyk? Gdzie Fryderyk? On te gdzie znikn i to zniknicie naraz mnie
olepio, jakby mi zaoono opask na oczy, nie wiedziaem co i jak, musiaem go znale, zaraz,
natychmiast rozpoczem tedy poszukiwania. Wyszedem na dwr. Zbierao si na deszcz,
gorca wilgo w powietrzu, paty chmur dajce si przeczuwa na bezgwiezdnym niebie, wiatr
zrywa si chwilami i krci si po ogrodzie, po czym ucicha. Wszedem w ogrd prawie po
omacku, raczej odgadujc cieki, ze miaoci, jak 144 dyktuje krok na niewidziane, i tylko co
pewien czas znajoma sylwetka drzewa, lub krzaku, zwiastowaa, i wszystko si zgadza i tam
jestem gdzie si spodziewaem by. Ale odkryem, e wcale nie jestem przygotowany na t
niezmienno ogrodu i raczej dziwi mnie ona... mniej by mnie dziwio, gdyby ogrd si
przeinaczy po ciemku na wywrt. Ta myl roz-chybotaa mnie, jak dk na penym morzu i
pojem, e ju straciem ld z oczu. Fryderyka nie byo.
Zapuciem si a na wyspy, to zapuszczanie odbierao mi przytomno i kade wyace
przede mn drzewo, kady krzak, byy atakujc mnie fantastycznoci
bo cho byy, jakie byy, mogy by inne. Fryderyk? Fryderyk? Brakowao mi go naglco. Bez
niego wszystko byo niezupene. Gdzie si ukry? Co robi? Wracaem do domu aby tam jeszcze go
szuka, gdy natknem si na niego w krzakach przed kuchni. Gwizdn, jak obuz. By, zdaje si,
niezbyt zadowolony z mojego przybycia, a nawet, by moe, troch zawstydzony.
Co pan tu robi? zapytaem.
Gowi si. J Nad czym?
Nad tym.
Wskaza na okno spiarni. Jednoczenie pokaza mi co w otwartej rce. Klucz od tej spiarni.
Teraz ju mona pomwi rzek swobodnie i gono. Listy s zbyteczne. Ju ona, wie
pan, ta... no... natura... nie zrobi nam kawau, bo rzeczy zbyt daleko zaszy, sytuacja ju okrelona...
Nie ma co si patyczkowa!... Mwi to jako dziwnie. Bio z niego co szczeglnego.
Niewinno? wito? Czysto? I, najwidoczniej, przesta si ba. Urwa gazk, rzuci na
ziemi kiedy indziej byby trzy razy zastanowi si czy rzuci, czy nie rzuci... Wziem ze
sob ten klucz doda aby wymusi na sobie jakie rozwizanie. Co si tyczy tego... Skuziaka.
I co? Wymyli pan?
Owszem.
Mona wiedzie?
Pki co... jeszcze nie... Pan zobaczy we waciwej chwili. Albo nie. Powiem panu zaraz.
Prosz!
Wycign drug rk z noem, sporym noem kuchennym. A to co znowu?
powiedziaem, nieprzyjemnie zaskoczony. Nagle, i po raz pierwszy, pojem z ca pewnoci,
e mam do czynienia z wariatem.
Nic lepszego nie potrafiem wykombinowa wyzna, jakby tumaczc si. Ale to
wystarczy. Bo jeli miody zabije starszego, to tu starszy zabije mlodego
chwyta pan? To stwarza cao. To ich poczy, we troje. N. Ju dawno wiedziaem, e to
co ich czy, to n i krew. Rzecz jasna, to musi by zaatwione jednoczenie doda. Gdy
Karol wbije swj n w Siemiana, ja wbij mj w Jziaaa... aaa! Ten pomys! Zwariowany! Chory
obkany jake, on jego bdzie zarzyna?!... A przecie ten obd gdzie, na innym planie,
by waciwie czym jak najbardziej naturalnym i nawet rozumia si sam przez si, ten wariat mia
racj, to byo do zrobienia, to by ich zespolio, zczyo w cao"... Im krwawsza i straszniejsza
bya ta niedorzeczno, tym bardziej czya... I, jakby tego byo mao, ta myl chora, zalatujca
szpitalem, zdegenerowana i zdziczaa, myl obrzydliwa intelektualisty, buchna jak krzak
kwitncy duszc woni, tak, bya zachwycajca! To mnie zachwycio! Gdzie, od innej strony, od
ich" strony. To wzmoenie krwawe modoci zabijajcej i to poczenie noem (chopcw z
dziewczyn). Byo waciwie obojtne, jakie okruciestwo popenia si > na nich lub nimi
wszelkie okruciestwo wzmagao ich smak, jak ostry sos!
Ogrd niewidoczny wezbra i zachysn si czarem cho wilgotny, cho chmurny, i z tym
wariatem poczwar-nym musiaem gboko odetchn wieoci, skpaem si naraz w ywiole
cudownie gorzkim, rozdzierajco uwodzicielskim. Znowu wszystko, wszystko, wszystko stao si
mode i zmysowe, nawet my! A jednak...
nie, nie mogem si zgodzi! Tu ju stanowczo przebra miark! To byo niedopuszczalne
niemoliwe zarzynanie tego chopaka w spiarni nie, nie, nie... On si rozemia.
Niech si pan uspokoi! Chciaem tylko sprawdzi, 146 czy pan ma zaufanie do moich
piciu klepek. Te! Skd!
To takie marzenia... z czystej irytacji, e nic naprawd nie wymyliem z tym Skuziakiem. To
taki idiotyzm!
Idiotyzm. Rzeczywicie. Gdy on sam to przyzna, idiotyzm wyjecha przede mn jak na
pmisku i byo mi nieprzyjemnie, e daem si nabra. Wrcilimy do domu.
12.
Niewiele ju jest do opowiedzenia. Waciwie wszystko ju poszo gadko, coraz gadziej, a
do finau, ktry... no, przewyszy nasze oczekiwania. I byo to atwe... mnie a mia si chciao,
e taka trudno gniotca koczy si tak atwoci uskrzydlajc.
Moja rola znowu polegaa na pilnowaniu pokoju Siemiana. Pooyem si na ku, na wznak,
z rkami pod gow, i nasuchiwaem wkroczylimy w noc i na pozr dom zasn. Ja
wyczekiwaem skrzypienia schodw pod nogami parki zabijajcej, waciwie jednak byo za
wczenie, brakowao pitnastu minut. Cisza. Na dziedzicu Hip strowa. Fryderyk na dole, przy
wejciu. Wreszcie punkt o wp do pierwszej schody gdzie w dole skrzypny pod ich nogami,
ktre zapewne byy bez obuwia. Goe? Czy w skarpetkach?
Niezapomniane chwile! Ponownie rozlego si delikatne skrzypniecie schodw. Po c tak
skradali si byoby bardziej naturalne gdyby ona swobodnie wbiega na gr, tylko on powinien
si ukrywa ale trudno si dziwi, e udzielia im si konspiracja... i nerwy musieli mie, bd
co bd, naprone. Prawie widziaem ich, jak ze stopnia wstpuj na stopie, ona pierwsza, on za
ni, prbujc nogami aby jak najmniej byo tych skrzypni. Gorzko mi si stao. Czy to skradanie
si wsplne nie byo tylko kiepskim surogatem innego skradania stokro bardziej podanego,
gdzie ona byaby celem jego skradajcych si stpa?... a jednak cel ich w tej chwili nie tyle
Siemian ile jego zabicie by nie mniej cielesny, grzeszny i gorcy od mioci, i ich skradanie
byo nie mniej natone... Ach! Jeszcze raz skrzypno! Modo si zbliaa. Byo to
niewypowiedzianie rozkoszne, bo pod ich stopami czyn okropny przemienia si w czyn kwitncy,
i byo jak powiew wieego powietrza...
tylko e... jaka bya ta skradajca si modo, bya czysta, bya naprawd wiea i prosta i
naturalna, lub niewinna? Nie. Bya dla starszych", jeli tych dwoje wdaro si w t awantur to dla
nas, usunie, eby nam si przypodoba, eby z nami po-flirtowa... i moja dojrzao dla"
modoci miaa spotka si na ciele Siemiana z ich modoci dla" dojrzaoci prosz, c za
rendez-vous \
Ale w tym zawierao si szczcie i duma c za duma! i co wicej jeszcze, co jak
wdka e oni w porozumieniu z nami, za naszym poszeptem i bodaj z jakiej koniecznoci
suenia nam tak si naraali i tak si skradali!
do takiej zabierali si zbrodni! Byo to boskie! To byo niesychane! W tym krya si
najbardziej fascynujca z piknoci wiata! Ja, lec na ku, po prostu szalaem na myl, e my, z
Fryderykiem, bylimy natchnieniem tych ng
ach, znw skrzypno, teraz ju znacznie bliej, i ucicho, rozpocza si cisza, a ja
pomylaem, e moe nie wytrzymali, kto wie, moe, zwabieni tym wsplnym skradaniem,
odwrcili si od celu, zwrcili si ku sobie i teraz, w ucisku, zapomnieli o wszystkim dobierajc
si sobie do cia zakazanych! Po ciemku. Na schodach. Zdyszani. Mogo to by. Czyby...
czyby?... lecz nie, nowe skrzypnicie powiadamia, e prne nadzieje, nic si nie zmienio, wci
id po schodach i okazao si wtedy, e ta nadzieja moja bya zupenie, ale to zupenie,
wykluczona, w ogle nie wchodzca w rachub, nie mieszczca si w ich stylu. Za modzi. Za
modzi. Za modzi na to! Musieli zatem doj do Siemiana i zabi. Wwczas jednak (bo znw
ucicho na schodach) zastanowiem si, czy nie zabrako im odwagi, moe ona chwycia go za rk
i cignie w d, a nu ukaza si im nagle ciar olbrzymi zadania, jego masa przygniatajca, to
zabi". A nu zobaczyli to i przestraszyli si? Nie! Nigdy! To take byo wykluczone. I dla tych
samych powodw. Ich ta przepa przycigaa dlatego, e mogli j przeskoczy ich lekko
dya do najkrwawszych przedsiwzi dlatego, e przerabiali to na co innego i ich zblianie
si do zbrodni byo wanie niweczeniem zbrodni, oni dokonywujc unicestwiali.
Skrzypnicie. Cudowna ich nielegalno, ten lekko skradajcy si grzech (chopico-
dziewczco)... i widziaem prawie ich nogi zgrane w tajemnicy, wargi rozchylone, syszaem
oddech zakazany. Pomylaem o Fryderyku, ktry te same odgosy owi z dou, z przedpokoju,
gdzie mia wyznaczone stanowisko, pomylaem o Wacawie, ujrzaem ich wszystkich wraz z
Hipolitem, z pani Mari, z Siemianem, ktry chyba, jak ja, lea na ku i wchonem smak
zbrodni dziewiczej, grzechu modzieczego... Puk, puk, puk.
Puk, puk, puk!
Stukanie. To ona stukaa do drzwi Siemiana.
Tutaj waciwie koczy si moja relacja. Fina by zbyt... gadki i zbyt...
piorunujcy, zbyt... lekko-atwy abym mg opowiedzie go w sposb dostatecznie
wiarygodny. Ogranicz si do podania faktw.
Usyszaem jej gos: To ja". Klucz obrci si w zamku Siemiana, otworzyy si drzwi,
nastpi cios i upadek ciaa, ktre chyba runo na pask na podog.
Zdaje mi si, e chopak jeszcze dwukrotnie dla pewnoci uy noa. Wypadem na korytarz.
Karol ju zawieci latark. Siemian lea na pododze, gdymy go odwrcili ukazaa si krew.
Zaatwione powiedzia Karol.
Ale ta twarz dziwacznie podwizana chustk, jakby bolay zby... to nie by Siemian... i
dopiero po kilku sekundach spostrzeglimy si: Wacaw!
Wacaw zamiast Siemiana, na pododze, martwy. Ale Siemian take by martwy
tyle tylko, e na ku lea na ku z ran od noa w boku, z nosem wtulonym w
poduszk.
Zapalilimy wiato. Przypatrywaem si temu peen jakich dziwnych wtpliwoci.
To... to nie wydawao si tak na sto procent prawdziwe. Za skadne za atwe!
Nie wiem, czy jestem do jasny, chc powiedzie, e naprawd to nie mogo tak by, gdy
jaka podejrzana skadno za- domwia si w tym rozwizaniu... jak z bajki, jak z bajki... Oto co
zapewne si stao: Wacaw zaraz po kolacji przedosta si do pokoju Siemiana przez drzwi, czce
ich pokoje. Zabi go. Gadko. Potem czeka na przybycie Heni z Karolem i otworzy im drzwi.
Wszystko, eby oni jego zabili. Gadko. Dla pewnoci zgasi wiato i podwiza sobie twarz
chustk eby go w pierwszej chwili nie poznano.
Okropno mego rozdwojenia: gdy brutalno tragiczna tych trupw, ich krwista prawda,
bya zbyt cikim owocem drzewa zbyt gitkiego! Te dwa trupy bezwadne
tych dwoje zabjcw! Jak gdyby idea miertelnie ostateczna zostaa przewiercona na wskro
lekkomylnoci...
Wycofalimy si z pokoju na korytarz. Oni przygldali si. Nic nie mwili.
Usyszelimy, e kto biegnie po schodach. Fryderyk. Ujrzawszy Wacawa, stan.
Machn ku nam rk nie wiadomo co to miao znaczy. Wycign z kieszeni n,
potrzyma go chwil w powietrzu i rzuci na ziemi... N by zakrwawiony.
Jziek powiedzia. Jziek. Tu jest. By niewinny! By niewinny! Naiwno niewinna
bia z niego! Spojrzaem na nasz park. Umiechali si. Jak zwykle modzie, gdy trudno wybrn
z kopotliwego pooenia. I przez sekund, oni i my, w naszej katastrofie, spojrzelimy sobie w
oczy.

Nota wydawcy

Pornografia Gombrowicza budzia sprzeczne uczucia wrd czytelnikw i krytykw.
Imaginacyjna i nader drastyczna akcja umieszczona w okupowanej przez hitlerowcw Polsce
lat czterdziestych kazaa myle o jakiej grubej niestosownoci, jeli nie o blunierstwie wobec
patriotycznych ideaw Polaka. Pornografia w samej rzeczy jest blunier-cza, cho nieco inaczej,
ni o tym sdzi moe czytelnik prostoduszny. Prezentuje ona tradycyjn kultur i obyczaj
narodowy w stanie wyczerpania i atrofii. Wprawdzie tu oto, na naszych oczach odprawia si
jeszcze jakie odwieczne rytuay: zajcia gospodarskie, kojarzenie par maeskich, udzia w
religijnych obrzdach, walk narodowowyzwolecz, ale s one ju tylko pust form" i trudno
uczestniczy w nich z cakowicie dobr wiar.
Skd to wyczerpanie sokw ywotnych? Moe ze mierci Boga", moe po prostu ze staroci,
moe take poredni przyczyn jest nie-ludzko wojny i ciar patriotycznej ofiary, ktra ju po
raz ktry z rzdu wystawia na prb psychik jednostek i ich poczucie obowizku wobec
wymaga zbiorowoci. W Pornografii mamy wic ukazany kryzys wartoci, ktre dotd
organizoway byt narodowy: upadek religii, kompromitacj ideaw ziemiaskiej familii (wraz z
ich straniczk, czcigodn Ameli), zaamanie psychiczne legendarnego przywdcy partyzantw
itd.
Dwaj starsi panowie, Witold i Fryderyk, ktrzy odwiedzaj znajomych w wiejskim dworze
gdzie pod Ostrowcem, s wic wiadkami (a i sprawcami take poprzez swe niedowiarstwo)
powszechnego kryzysu form i autorytetw. Zarazem dobre wychowanie, towarzyski konformizm
wzbraniaj im wyzna otwarcie bl i niewygod, ktre z tego stanu rzeczy dla nich wynikaj. Z
tych samych przyczyn nie mog te porozumie si, gdy podwiadome ywioy ich psychiki
odnajduj w zmartwiaym wiecie ostatnie bodaj ognisko ycia, ktre budzi w nich na powrt
emocje i zachwyt. Tym orodkiem tajemnej, erotycznej w swych rdach rozkoszy jest Modo.
Od wzowej sceny mszy w wiejskim kociku poczyna si tedy w Pornografii mozolny proces
oywiania na powrt caej rzeczywistoci. Trudne to, bo tak drastyczne, e nie da si publicznie
wypowiedzie. Dlatego wanie Witold i Fryderyk prowadz dziwaczn psychomachi i reyseruj
zdarzenia tak, by jednoczenie: zwiza dwoje Modych erotycznym wzem, zwiza Staro z
Modoci, czyli siebie z nimi, poprzez wzajemn fascynacj i swoist wymian usug", na koniec

przebudowa ca rzeczywisto wok tak, by staa si opraw dla ekscytujcej awantury. Do
treci erotycznych prdko dochodzi okruciestwo i zbrodnia tak jakby stary wiat trzeba byo
koniecznie wasnymi rkami zamordowa, by nowy mg oy na jego ruinach.
Pornografia koczy si karuzel trupw, ktra zda si produktem wyuzdanego szalestwa. A
jednak rzeczywisto finau ksiki rzdzi si jak wcale rygorystyczn logik, a jej
poszczeglne elementy maj swoisty sens", ktrego brako rytuaom z pierwszej czci powieci
(tzn. mona je objani, odwoujc si do specjalnego kodu", ktry stworzyli dla siebie gwni
bohaterowie i ktry uwierzytelnia ich wasna emocja). Tak wic rwnie i to bluniercze dzieo
stoi w kocu po stronie adu i porzdku tyle e wytworzonego na chwil, lokalnie, w penej
emocji midzyludzkiej grze.
Witold Gombrowicz ukoczy Pornografi 4 lutego 1958, a wyda j w czerwcu roku w
paryskim Instytucie Literackim.
Powie bya przekadana na jzyk francuski, woski, niemiecki, angielski, norweski,
szwedzki, japoski, hiszpaski, fiski, portugalski i serbskochorwacki.
Za podstaw obecnej edycji przyjto pierwsze wydanie Pornografii, jako jedyne za ycia
autora, pozostawiajc bez zmian intonacyjn odbiegajc od obowizujcych norm
interpunkcj autorsk.

You might also like