You are on page 1of 311

Opowiadania fantastyczne

Zagadka liliowej planety


G. Anfiow, A. Dnieprow, W. Grigoriew, M. Jecew , J.!arnow, M
Aazgoworow, ". Warszawski
!rzeo#yli$ Z. %&rakowski, Z. D&dzi'ska, O. (ord, ). Gosk, ". *ewa+dowska,
,. Madejski, -. Witwicka
Mic+ai Jecew, Jerei !arnow
O.)A)/", D0ZW"
W nocy rozszalaa si1 2&rza, nieprzerwane str&gi deszcz& lay jak z ce2ra.
3zarne nie2o raz po
raz p1kao 2yskawicai, a Jegorowowi zdawao si1, #e z tyc+ o4lepiaj5cyc+
2laskie szczelin
lada c+wila try4nie roztopiona stal. 3i1#kie, lodowate k&lki grad&, ni2y twarde
&derzenia tysi1cy
ptasic+ dzio26w, 2iy w okno. -rople nie nad5#ay spywa7 po szy2ac+ i zaarzay
na nic+
1tnyi str&gai. W liliowy 4wietle 2ysk6w Jegorow co c+wil1 widzia k12i5c5
si1 g1,
posiekan5 gr&2yi str&gai &lewy i s1tny od2lask ol2rzyic+ ka&#. "c+ r&da,
2o2elkowata
powierzc+nia przypoinaa zastyg5 law1.
Jegorow pokiwa gow5 i odszed od okna.
8 )o ci pec+9 8 r&kn5, kad5c si1 na niewygodny +otelowy 6#k&.
!rzez c+wil1 przegl5da jakie4 gr&2e i wyczytane a# do dzi&r toisko, pene
il&strowanyc+
przyg6d, krzywi5c si1 z o2rzydzenie na widok pla od t&szcz& i wina.
Doszedszy do kolejnej
2rak&j5cej strony, cisn5 ksi5#k1 i zn6w podszed do okna. %yskawice nadal
wyryway z
rok6w nocy roz2ryzg&j5ce si1 na szy2ac+ krople i l4ni5c5 czarn5 rzek1 asfalt&.
/ie doczekawszy si1 ko'ca 2&rzy, Jegorow wreszcie zasn5, a gdy si1 o2&dzi,
2yo j&# p6:ne
rano, po 4cianac+ i s&ficie ta'czyy zociste soneczne zaj5czki, od2ijaj5c si1
w niesko'czono47
od wszystkic+ lakierowanyc+, polerowanyc+ i niklowanyc+ przediot6w.
Jegorow przeci5gn5 si1, wyskoczy z 6#ka i spr1#ysty krokie przeszed si1 po
przyjenie
c+odny kawak& linole& na pododze. 3z& si1 do2rze, 2y wypocz1ty, rze4ki i
2ez #adnej
specjalnej przyczyny w doskonay +&orze. Jak2y nocna &lewa zya z niego
z1czenie,
gorycz niepowodze', a tak#e cz147 dr1cz5cyc+ i n1kaj5cyc+ go trosk.
Zapragn5 zaraz co4 ro2i7, cz& potrze21 dziaania. !oy4la, #e w taki
nastroj& 2ez tr&d&
6g2y nie tylko opracowa7 plan 2ada' ak&a'skiego paskowy#&, ale nawet
zorganizowa7 ta
ro2oty. /iestety, nie trze2a 2yo przygotowywa7 projekt& ani organizowa7 tyc+
prac. !rojekt
odrz&cono jako nierealny. J&# iesi5c te& w organizacyjne &iej1tno4ci Jegorowa
nikt nie
wierzy. A w og6le, to Jegorow ia teraz wa4nie tydzie' &rlop& i powinien 2y
odpoczywa7, a
nie pracowa7. /adiar energii z&#y wi1c na skr&p&latne wyczyszczenie z126w, a
do2ry +&or
wyadowa, 4piewaj5c pop&larn5 piosenk1$ ;!isz1 do cie2ie na ksi1#yc<= Zaraz
jednak drzwi
otworzyy si1 i wesza n&erowa. Zapytaa, kto t& wzywa poocy i dlaczego w ty
cel& nie
pos&#ono si1 dzwonkie> Jegorow poczerwienia i pr62owa si1 wykr1ca7, ale
ko2ieta &pieraa
si1 przy swoi. )wierdzia, #e syszaa wyra:nie #aosny, rozdzieraj5cy krzyk,
kt6ry przeszed w
j1k konaj5cego. Jegorow wyja4ni, #e takie s5 wa4nie jego wokalne o#liwo4ci.
/&erowa
popatrzya na niego podejrzliwie i wida7 2yo, #e nie wierzy ani jedne& jego
sow&. Zajrzaa
pod 6#ko i do otwartej 4ciennej szafy. Mo#na 2y s5dzi7, #e sz&kaa tr&pa l&2
przynajniej
skr1powanej ofiary z zakne2lowanyi &stai. W ka#dy razie tak si1 wa4nie
Jegorowowi
wydao. Z nieay tr&de &dao & si1 wreszcie poz2y7 z pokoj& tego nie
pierwszej odo4ci
detektywa w sp6dnicy.
W kasie dworcowej proienny nastr6j Jegorowa zosta poddany jeszcze jednej
pr62ie$
8 /aj2li#szy 4igowiec odc+odzi dopiero po dw&nastej, a a&toloty< 8 kasjer na
c+wil1
zawa+a si1. 8 )o wszystko.
8 3o wszystko> 8 zapyta Jegorow z rozdra#nienie, patrz5c na ys5 jak kolano
gow1 tego
stos&nkowo odego jeszcze czowieka.
-asjer spojrza na niego spod r&dyc+ 2rwi. W jego zielonyc+ oczkac+ zaigotaa
drwina.
8 Wszystko, towarzysz&, znaczy wszystko 8 powiedzia, przekrzywiaj5c gow1 na
2ok. 8
Wszystkie 2ilety s5 sprzedane, wszystkie iejsca zaj1te, dla was nic nie a.
!oczekajcie, po
dw&nastej 21dzie 4igowiec, kt6ry za2ierze sp6:nionyc+.
8 3zeka t& j&# od wczorajszego wieczora.
8 /ie wy jeden czekacie. "nni te# czekaj5.
8 Ja nie daleko, najwy#ej ze czterdzie4ci g&pic+ kiloetr6w<
8 Dalekic+ odlego4ci w og6le nie o2s&g&jey. ? nas nikt dalej jak sto
kiloetr6w nie
je:dzi.
Jegorow pocz& nieodpart5 c+17 pl&n57 na t1 l4ni5cy ysin1. !rzekn5 4lin1 i
zacisn5wszy #e2y
odszed od okienka. @&or ia pops&ty.
.1tny wzrokie o2rz&ci czekaj5cyc+ pasa#er6w. Jaskrawe, przenikaj5ce poprzez
szklane
4ciany so'ce przyja:nie o4wietlao zatroskane, opalone i ogorzae od wiatr6w
twarze 1#czyzn i
ic+ d&#e, silne donieA ko2iety o g1styc+ 2rwiac+ i penyc+ policzkac+, w
nas&ni1tyc+ na czoo a#
po sae oczy c+&steczkac+, i dzieci, 2araszk&j5ce & kolan spokojnie siedz5cyc+
rodzic6w.
!rzyt&iony, elodyjny gwar d:wi1cznej &krai'skiej owy wypenia poczekalni1.
Jegorow
siad i zay4li si1. /ie powinien arnowa7 j&# ani in&ty wi1cej, a &si
siedzie7 i czeka7 na
ten przekl1ty 4igowiec.
W4r6d czekaj5cyc+ powstao nagle jakie4 o#ywienie. Jak2y w poczekalni w5czono
pr5d,
kt6ry prze2ieg po krzesac+, z&szaj5c l&dzi do zwr6cenia g6w w jedny
kier&nk&. Bagodne,
nie dowierzaj5ce ;ta co ta9=, ;ta co wy9= &cic+y, ko2iety i 1#czy:ni
wpatrzyli si1 w jak54
posta7, kt6ra &kazaa si1 w oszklonyc+ o2rotowyc+ drzwiac+A tylko dzieci wci5#
2yy
poc+oni1te jakii4 swoii niezliczonyi sprawai i na nic wi1cej nie zwracay
&wagi.
Jegorow tak#e spojrza w stron5 drzwi i &jrza dziwnego czowieka. !ierwsze
wra#enie 2yo
jakie4 nieokre4lone. Ogarn1a go trwoga i przecz&cie nie2ezpiecze'stwa.
3zowiek 2y nieziesko pi1kny. Jego &roda 2ya jak wyzwanie czy sagni1cie
2icze.
Wszystko w ni 2yo sko'czenie doskonae, idealnie pi1kne, a jednocze4nie wprost
nieprawdopodo2nie niezwyke.
!i1kno 8 to najwy#sza +aronia, waga o wiel& szalac+, z kt6ryc+ ka#d5 nat&ra jak
najdokadniej wywa#ya. /iezwyko47 za4 to &iej1tne odc+ylenie od owej
r6wnowagi. " wa4nie
w nieznajoy 2y 6w &aek szpetoty, dzi1ki kt6re& jego &roda stawaa si1
ol4niewaj5ca.
3zowiek ten przywyk widocznie do tego, #e 2&dzi powszec+ne zainteresowanie.
/ie
zwracaj5c na nikogo najniejszej &wagi, przeszed przez poczekalni1 i podszed
do okienka
kasy. Zajrza do 4rodka, gdzie por&szaa si1 ysa ak6wka zielonookiego kasjera
i zapyta z
lekki c&dzozieski akcente$
8 3zy ia pan przed c+wil5 telefon w ojej sprawie>
Mak6wka zakiwaa si1 #ywo jak pywak & w1dki w wietrzny dzie', gdy ry2a :le
2ierze, a po
sinoszarej wodzie 2iegnie nieprzerwana dro2na fala. Jegorow widzia t&st5,
piegowat5 r1k1 i
r&de woski odcinaj5ce si1 od 2iaego ankiet&, 4ci4le o2legaj5cego przeg&2
doni. 01ka &niosa
si1 skwapliwie i i1kko poo#ya 2ilety na parapecie okienka.
!i1kny interesant kiwn5 gow5 i sc+owawszy 2ilety do kieszeni r&szy k&
wyj4ci&. -asjer
&ni6s si1 ze swego krzesa i zawoa w 4lad za ni$
8 !a'ski a&tolot jest w trzeci gara#&9 Zaraz na prawo, jak pan st5d wyjdzie<
/ieznajoy nawet si1 nie o2ejrza, zn6w tylko kiwn5 gow5. Jegorow podszed do
kasy.
8 A wi1c ieli4cie jednak wolny a&tolot> 8 spyta, &y4lnie 2ardzo spokojnie.
Bysy przez c+wil1 pisa co4 w swyc+ papierac+, po czy powoli podni6s gow1.
!atrzy na
Jegorowa ze zdziwienie, nie roz&iej5c o co c+odzi. Oczywi4cie, wcale go nawet
nie pozna.
8 Jaki a&tolot> 8 spyta cic+y, z1czony gose.
8 )en, kt6ry przed c+wil5 oddali4cie te& c&dzoziecowi>
8 Aa 8 powiedzia kasjer przeci5gle i jeszcze si1 na dodatek &4iec+n5.
Jegorow pocz&, #e #67 wycieka & z w5tro2y, ija kaienie, znajd&j5ce si1 w
#6ciowy
woreczk&, podc+odzi do gowy i za7iewa wzrok 2r5zow5 g1st5 g5.
8 M6wi1 do was9 8 wrzasn5, wal5c pi14ci5 w parapet okienka.
(rac+ty i kwity na2ite na l4ni5ce 2i&rowe szpik&lce, soik z kleje, kaaarz z
lapis laz&li 8
wszystko to raze podskoczyo, za2rz1czao, zadzwonio i opado z powrote na
stolik. .oik
si1 przewr6ci i wycieka z niego przezroczysta kie2aska #6tawego klej&.
-asjer z2lad i
zawoa.
8 Odpowiecie za to9 8 i nacisn5 g&ziczek dzwonka.
Jegorow d&go jeszcze &sia krzycze7, wyac+iwa7 r1kai, t&aczy7, wyja4nia7,
przekonywa7, zaklina7, grozi7 i sc+le2ia7, ni wreszcie o dziewi5tej wyjec+a
woze naczelnika
stacji. Zaiast do szy2kiego, pot1#nego a&tolot& &sia wsi547 do
przedpotopowego saoc+od&,
kt6ry nie wiadoo jaki c&de znalaz si1 w gara#& kierownika iejscowej s&#2y
r&c+&.
?staliwszy w y4li genetyczny zwi5zek i1dzy stacj5 i naczelnikie z jednej
strony, a
zwierz1tai, przede wszystki psiego gat&nk&, z dr&giej 8 Jegorow &spokoi si1 i
zacz5
przygl5da7 si1 krajo2razowi.
8 Jak#e dawno j&# t& nie 2ye 8 szepta wzr&szony, patrz5c na znajoe pola, na
czarne
wst1gi dr6g, wij5cyc+ si1 wzd&# g1styc+ pas las6w.
8 Do M&zykowki> 8 spyta kierowca.
8 A+a.
8 Do /ieczyporenki>
Jegorow spojrza na szofera. 3zarnowosy, wesoy c+opak. /azywa si1 0enik.
8 )ak. A ty sk5d wiesz>
8 3o t& nie wiedzie79 Do niego teraz wszyscy je#d#5< /ie wiecie, pr1dko poleci z
powrote>
8 !oleci, poleci. Dajcie & odsapn57, przecie# dopiero co wr6ci.
Woga, lekko tocz5c si1 po 2etonowej szosie, zwolnia 2ieg&.
8 3o ta takiego> 8 spyta Jegorow.
8 M&siy zjec+a7 z 2eton&. )& si1 skr1ca do M&zykowki.
8 /o wi1c>< Jed:9
8 -iedy drogi & nas, #e nie daj %o#e9 Jeszcze jak s&c+o, to p6 2iedy, ale po
taki deszcz&<
-ierowca &rwa i zjec+a w prawo. W6z, skr1ciwszy z rozac+e pod oste,
wyskoczy na
czarn5 wst1g1 polnej drogi. Jegorow spojrza na ni5 niepewnie. Wiedzia do2rze,
co to jest polna
droga po deszcz&.
Droga zryta 2ya g12okii koleinai. %r&zdy przypoinay okopy. Zieia pod
koai
Wogi rozazia si1 coraz 2ardziej, a# wreszcie w6z &tkn5 na do2re, 2ezradnie
roz2ryzg&j5c spod
k6 wielkie gr&dy 2ota.
8 Gotowe 8 powiedzia 0enik i zgasi otor. Wygraolili si1 z saoc+od&.
Jegorow
od
raz& &grz5z po kostki w t&stej, lepkiej azi. -ln5c na czy 4wiat stoi,
wyci5gn5 nog1 z
rozi1kej ziei. Jego lekkie letnie pantofle, o2lepione cayi p&dai czarnej
ziei, ci5#yy,
jak2y o2& walonki. )eraz j&# nie cz& pod nogai nic, pr6cz 4liskiej i
os&waj5cej si1 asy.
O2lecia go nawet strac+ 8 a n&# zieia zacznie si1 nagle rozst1powa7 pod nogai
i wessie go
w g12ok5, czarn5 rozpadlin1> /i wreszcie &dao & si1 wydo2y7 z .2ota, 0enik,
dziarsko
ac+aj5c sz&fl5, oczy4ci i &torowa drog1.
0&szyli dalej. Jegorow, kln5c pod nose, oskro2ywa z 2&t6w #yzny czarnozie.
.kr1cili na inn5 drog1, wiod5c5 prosto do M&zykowki. )& nie 2yo wprawdzie
g12okic+
wy2oi, ale za to nawierzc+nia zaienia si1 w co4, co przypoinao troc+1
rozi1ke aso.
Woga 2&ksowaa co trzy kroki. Motor, w5czony teraz na pierwszy 2ieg, rycza
#ao4nie, a z
wydec+owyc+ r&r wali czarny dy. 0enik wylaz z woz& i o2ejrzawszy c+odnic1,
ac+n5
r1k5.
8 !oczekay 8 powiedzia 8 niec+ ostygnie. Jegorow opar si1 o 2aga#nik i
wyp&szcza w
g6r1, k& &r5gliwie pogodne& nie2&, dy z papierosa.
8 A 2odaj to c+olera 8 rozleg si1 t&# o2ok gos 0enika. 8 -si1#yc zdo2yli,
Marsa zdo2yli,
na Wen&s wyl5dowali, a drogi & nas jak 2yy, tak i s5 dia2a warte.
8 Jak to> 8 o2&rzy si1 Jegorow. 8 .5 przecie# wspaniae agistrale, wa4nie
przed c+wil5
jec+ali4y po jednej z nic+.
8 !ewnie #e s5. Ale do takiej M&zykowki tr&dniej si1 dosta7 ni# na Marsa.
8 3aa 2ieda, 6j drogi 8 po&czaj5cy tone zacz5 Jegorow 8 polega na ty, #e
#yjey
w okresie przej4ciowy. A&toloty jeszcze si1 nie &powszec+niy, a saoc+ody
wyc+odz5 j&# z
&#ycia. Gdy zorganiz&j5 wreszcie asow5 prod&kcj1 a&tolot6w, drogi, jako takie,
przestan5 2y7
w og6le potrze2ne. !ozostan5 tylko wielkie a&tostrady. A caa taka dro2nica, jak
ta, 21dzie
zaorana i zasiana. Zac+owaj5 si1 tylko ae l5dowiska dla a&tolot6w. " to tylko
raczej na
pai5tk1, 2o przecie# a&tolot o#e l5dowa7, gdzie & si1 podo2a 8 na l5dzie, na
wodzie, w
lesie, na 2agnac+<
8 -iedy to ta 21dzie9 8 z niedowierzanie r&kn5 0enik i wlaz do woz&.
D&go
2iedzi
si1 ze startere, zienia 2iegi, a# wreszcie powiedzia zdecydowanie$ 8
.pr62&jey na
4ciernisk&.
Woga skr1cia z drogi prosto na pole pokryte rzadk5 r&daw5 szczotk5, pozosta5
po ostatnic+
#niwac+. )&taj dopiero zacz1o si19 W6z szed to prawy, to lewy 2okie, ni6s
zadziwiaj5co
lekko we wszystkic+ o#liwyc+ kier&nkac+. !ole 2yo nieco spadziste i saoc+6d
ze4lizgiwa
si1 po ni, jak kr5#ek po lodzie. 0enik dawno wy5czy otor i z cayc+ si
naciska +a&lec. Z
przera#enie patrzy, jak przecinaj5cy pole g12oki r6w z wolna jest coraz
2li#ej. Jakie4 sto
etr6w od niego Woga wykr1cia si1 tye na prz6d i stan1a.
8 /iec+ i tak 21dzie 8 powiedzia 0enik, ocieraj5c pot z po2ladej twarzy. 8
!oczekay do
wieczora, o#e podesc+nie.
Wysiedli o2aj z a&ta.
8 O, ta jest M&zykowka 8 powiedzia 0enik, ac+n5wszy r1k5 w stron1 parow&.
!o jego dr&giej stronie, na zielony, zalany so'ce wzg6rz&, stay jedno8 i
dw&pi1trowe
doki. G5szcz wi4niowyc+ drzew i topoli rz&ca na 2iae 4ciany przejrzyste
fioletowe cienie.
Jegorow po#egna 0enika i poszed wzd&# parow& k& drewniane& ostkowi, przez
kt6ry
droga wioda do M&zykowki. Jego stopy wci5# o2rastay 2ockie i wkr6tce szed
jak na
szcz&dac+, c+wiej5c si1 i zataczaj5c nie gorzej ni# przedte Woga. Wreszcie
ac+n5 r1k5 na
elegancj1, zdj5 2&ty, zakasa nogawki i, 4ciskaj5c w jedny r1k& o2ocone
o2&wie, a w dr&gi
plastikow5 teczk1 z papierai, wesoo poczapa na 2osaka. )&ste kie2aski
czarnozie&
przeciskay & si1 poi1dzy palcai.
8 3zy zastae Wasyla> 8 pyta w p6 godziny p6:niej, staj5c przed doe, na
kt6ry
powiewaa czerwona flaga.
.tarsza ko2ieta 2ystry wzrokie o2rz&cia go4cia.
8 A wy kto taki>
8 !owiedzcie, #e Jegorow, .asza Jegorow przyjec+a.
-o2ieta zawoaa co4 do okna i za c+wil1 na ganeczek wy2ieg ody, wysoki
1#czyzna w
sportowej kosz&lce, kr6tkic+ spodenkac+ i sandaac+ na 2osyc+ stopac+. 3zarny
cz&2 wesoo wi
& si1 nad wysoki czoe. !iwne oczy 2yszczay przyja:nie i agodnie.
8 .aszka9 Jak si1 asz, koc+any9 3+od:#e, 25d: askaw. Ale wygl5dasz9 A co,
posakowae4 naszego czarnozie&>
?4ciskali si1.
8 Witaj, Marsjaninie, witaj9 8 &4iec+aj5c si1, 6wi Jegorow. 8 /ie wytrzyaa
d&sza,
&cieke4 do do&>
8 /ie wytrzyae, daj spok6j, nie wypoinaj. !rosto z kosodro& pojec+ae
do
akadeii, zdae papiery i 8 2ywajcie zdrowi9 3o prawda, ieli zaiar wyprawi7
nie do
jakiego4 sanatori&, ale przekonae ic+, #e w do& a i sanatori&, i
profilaktori&, i<
8 Dziewczyn1 z 2rwiai jak kr&cze skrzyda>
8 Jedny sowe, st&procentowy, wieloskadnikowy, ekologiczny syste,
zapewniaj5cy
kosona&cie najwy#szy pozio oralny i fizyczny. !rosz1 2ardzo, wejd: do do&.
!odczas gdy Jegorow pl&ska si1 pod prysznice, Wasyl z dziesi17 razy zac+odzi
do azienki,
to przynosz5c & r1cznik, to specjalne ydo ;/ept&n=, kt6re przydzielano tylko
kosona&to,
to wreszcie ot, tak so2ie, 2y co4 powiedzie7 i poklepa7 Jegorowa po c+&dyc+
plecac+.
8 ?wa#a 8 6wi Jegorow, patrz5c na spywaj5ce z jego n6g czarne str&#ki
wody 8
#e
&krai'skie 2oto nie zostao odpowiednio opisane i &wiecznione przez klasyk6w
literat&ry<.
8 " na&ki 8 doko'czy Wasyl.
8 Wa4nie. Opiewano przecie# &krai'sk5 noc, pot1#ny, szeroki Dniepr, &krai'skie
dziewcz1ta, a nawet jawory. Dlaczego# nie a dokadnyc+ 2ada' i pi1knyc+
poeat6w o
zakl1tyc+ ocac+ kr6lestwa czarnozie&, wyst1p&j5cyc+ tak agresywnie po ka#dy
deszcz&>
8 3o gorsza, nie a o ty nawet odpowiednio wyczerp&j5cyc+ na&kowyc+
onografii.
Marn&je si1 wdzi1czny teat, na kt6ry o#na 2y napisa7 z dziesi17 rozpraw
kandydackic+ i co
najniej ze trzy prace doktorskie9
8 !ewnie9 8 podc+wyci Jegorow. 8 %oto o#na 2y klasyfikowa7 wed&g czas&
jego
powstania. Zastarzae 2oto<
8 Al2o wed&g siy ci5gliwo4ci, kt6r5 nale#ao2y ierzy7 w praktyce, pr62&j5c
oderwa7
nog1 od gr&nt&.
8 *ekkie 2oto 8 kilogra, ci1#kie 8 p6 tony<
8 3yfry dysertanta, przedstawione w cz14ci c+arakterystyki ci1#kiego 2ota,
wydaj5 si1 nieco
zawy#one 8 +&cza Wasyl, sc+ylaj5c si1 we dwoje nad donieanyi kartkai
opinii
oficjalnego oponenta. 8 /asze wasne o2serwacje daj5 poszczeg6lne licz2y
niejsze, co,
oczywi4cie, w niczy nie &niejsza warto4ci dokonanej pracy i dysertant, 2ez
w5tpienia<
8 <zas&g&je na przyznanie & prawa do tyt&& kandydata na&k 2otnyc+9 8
zako'czy
Jegorow. Wasyl &roczy4cie &4cisn5 & do'.
8 Zaieszkasz raze ze n5 na ansardzie, do2rze> 8 zapyta /ieczyporenko. 8
Da2y
ci oso2ny pok6j, ale a wa4nie go4cia. Dzisiaj przylecia.
8 -to taki> 8 spyta Jegorow.
8 /ale#a do ekipy 2raci Disney6w, prac&jey raze z ni na Marsie.
8 Ac+, tak9 A sk5d on poc+odzi>
8 Z !o&dniowej Aeryki.
Jegorow &ni6s 2rwi.
8 " kiego lic+a on c+ce od cie2ie>
8 !ote ci opowie 8 odpar Wasyl. 8 /a razie c+od:y, przedstawi1 ci1
doowniko.
Doownik6w, jak si1 okazao, 2yo dwoje$ atka, ta saa starsza ko2ieta o
nie&fny
spojrzeni&, i siostra Wasyla, oda dziewczyna o swawolnyc+ piwnyc+ oczac+,
2ardzo do 2rata
podo2na. Cciskaj5c na powitanie do' Jegorowa, &4iec+n1a si1 i powiedziaa$
8 Wasia d&#o o was opowiada.
8 /o i co> 8 zalotnie zapyta Jegorow.
8 Ano nic 8 przekornie &4iec+n1a si1 dziewczyna.
8 Oksano, nie zawracaj .aszy gowy, lepiej skocz no do sklep& 8 przerwa Wasyl.
8 A gdzie# ten tw6j c&dzozieiec> 8 spyta Jegorow, gdy poszli na g6r1 do pokoj&
Wasyla.
8 Cpi 8 odpar kosona&ta, przeci5gaj5c si1. 8 Od raz&, jak tylko przyjec+a,
zasn5 jak
s&se.
Jegorow z zazdro4ci5 spojrza na j&nack5 posta7 Wasyla. )en wspaniale z2&dowany
c+opak
tryska po prost& si5 i zdrowie.
8 !ogaday> 8 zapyta Jegorow.
88 !o 4niadani&. M&sz1 teraz atce po6c w gospodarstwie. Zawsze przecie#
&sz5
so2ie
radzi7 sae z Oksan5. 3i1#ko i 2ez 1#czyzny.
8 /o to id:, po6#. A zawoaj, gdy2y i ja 6g si1 przyda7.
Wasyl zszed na d6. Jegorow zosta sa i rozejrza si1 dokoa. !ok6j 2y d&#y,
ale sprawia
dziwne wra#enie. .5dz5c po e2lac+ i sprz1tac+ 8 kto4 2ardzo odwa#nie po5czy
t&
la2oratori&, 2i2liotek1, &ze& kosiczne, salon i sypialni1. Zreszt5,
sypialni1 reprezentowao
tylko w5skie 6#ko, przykryte zwyky, weniany koce. /ad 6#kie wisiay
cztery
fotografie Wasya$ jedna jako &cznia 8 ay o2&ziak o k1dzierzawej cz&prynie z
napi1cie
wpatrywa si1 w o2iektyw i trzy zdj1cia kosona&ty, wszystkie dlaczego4 zro2ione
na -si1#yc&.
;)o dziwne, ani jednego zdj1cia z Marsa, a przecie# 2y ta z pi17 razy= 8
poy4la Jegorow.
!ogadzi 2ogato oprawne ksi5#ki o kosona&tyce, zaj&j5ce ca5 4cian1,
prztykn5 w
przycisk z lapis az&li, przypoinaj5cy zakrzepy grze2ie' fali, &4iec+n5 si1
do odel& p&lpit&
nawigacyjnego kosicznego statk&. Jegorow do2rze zna ten odel. Wasyl zro2i
go, gdy
jeszcze raze st&diowali w "nstyt&cie -osicznej Geologii. !ote podszed do
szerokic+,
czteroskrzydowyc+, oszklonyc+ drzwi. Otworzy je na o4cie# i znalaz si1 na
d&#y, otwarty z
trzec+ stron 2alkonie. Z g6ry, dla oc+rony przed prostopadyi proieniai
so'ca, naci5gni1ta
2ya pasiasta arkiza.
W4r6d soczystej, cienej zieleni drzew Jegorow zo2aczy wiosk1, il&tkie doki o
4nie#no2iayc+ 4cianac+, wie#yczki z platforai, na kt6ryc+ stay, 2yszcz5c w
so'c& #6tyi i
p&rp&rowyi 2okai, a&toloty. Gdzie4 pia kog&t, ryczaa krowa. /ad M&zykowk5
&nosia si1
nie2ieska ga zapowiadaj5c &palny dzie'.
Jegorow wdyc+a g12oko rze4kie powietrze, przesycone zapac+e traw i kwiat6w.
)roc+1
kr1cio & si1 w gowie od jaskrawego 2lask& i 4wiata. !oy4la so2ie, #e w
Moskwie
siedzia2y teraz w d&szny pokoj& peny papierosowego dy& i podtyka
;Wielkiej
%e)e= nie
ko'cz5ce si1 szeregi cyfr otrzyanyc+ z danyc+ 2ada' -si1#yca i Marsa. "
czeka2y, i
denerwowa si1, p6ki 5dra aszyna nie daa2y odpowiedzi potwierdzaj5cej, l&2
o2alaj5cej jego
przyp&szczenia, jego zdolno47 przewidywania. Wieczore, na pywalni l&2 przy
2&fecie w
;-raterze=, stara2y si1 wygna7 z1czenie z ciaa, z ko6rek 6zg&, odpr1#y7
nerwy napi1te do
granic wytrzyao4ci. A nast1pnego dnia od rana wszystko zacz1o2y si1 na nowo.
Wys&szaj5ca
d&sz1 praca, zawstydzaj5ce niepowodzenia, oyki w o2liczeniac+ i zwyci1stwa,
kt6re stay si1
o2owi5z&j5c5 nor5. Zwyci1stwa, kt6re nie ciesz5, kt6ryc+ si1 nie za&wa#a< A
jednocze4nie,
podczas gdy jego #ycie ija przy p&lpicie aszyny do liczenia, gdzie4 4wieci
takie oto c&downe,
radosne so'ce i szerze agodny wietrzyk, pozdrawiaj5c nadc+odz5cy dzie'.
!osysza kroki. -to4 wszed do pokoj&. Jegorow zo2aczy go w szy2ie.
8 Wasyl&9 8 rozlego si1 niez2yt go4no.
3o4 powstrzyao Jegorowa, wcale si1 nie odezwa. !ozna stoj5cego w prog&
czowieka. %y
to ten sa pi1kny 1#czyzna, kt6ry na stacji sprz5tn5 & sprzed nosa a&tolot.
Jegorow wyra:nie widzia twarz nieznajoego. Miaa wyraz napi1ty i peen
cz&jno4ci. /ie
otrzyawszy odpowiedzi, nieznajoy ostro#nie wszed do pokoj&. 0aczej ws5czy
si1, tak
i1kkie i 2ezgo4ne 2yy jego r&c+y. Zakn5 za so25 drzwi, przystan5 po4rodk&
pokoj& i
rozejrza si1, penetr&j5c wzrokie 4ciany.
8 Wasyl&9
Jegorow zaierza j&# wyj47 ze swego &krycia, ale wa4nie nadszed
/ieczyporenko.
8 A, An+elo9 8 powiedzia. 8 Odpocz5e4>
8 %ardzo do2rze. %ardzo.
8 /o, to 4wietnie. 3+od:y na d6. Wyszli.
;)en gog&4 jest 2ardzo niesypatyczny= 8 poy4la Jegorow. !ostanowi, #e przy
pierwszej
sposo2no4ci wypyta W5sy la, kto to taki, ale przed 4niadanie nie &dao si1 tego
zro2i7.
/ieczyporenko zagl5da z zafrasowan5 in5 do pokoj& i natyc+iast znika. W do&
rozlegao si1 to skrzekliwe zrz1dzenie atki, to dziewcz1cy gosik Oksany.
8 Wasyl&, c+od: no t&9 Wasyl&9 Gdzie# ty jeste4>
Wasyl pos&sznie przy2iega na woanie, t&pi5c po l4ni5cej, wywoskowanej jak
2&rsztyn
posadzce.
!rzy 4niadani& zjawi si1 nowy go47, s5siad !awicz. W5saty star&szek proienia
zadowolenie z sie2ie, 2y &roczysty i p&szy si1 2ez przerwy.
8 Za naszego koc+anego zioka, zas&#onego, sawnego kosona&t1,
/ieczyporenk19
8
powiedzia !awicz, podnosz5c kieliszek. Wypi, odkrz5kn5 i otar w5sy.
!ote stary swoii sowai o2ja4nia o2ecny zas&gi Wasyla wo2ec ojczyzny i
l&dzko4ci.
Wasy krzywi si1, ale star&szkowi nie przerywa.
8 )a przesta'#e j&#, dziad& 8 wtr5cia wreszcie atka Wasyla, Olga !antelejewna.
8 My
te# czytay gazety.
8 /ie szkodzi, Olgo, nie szkodzi. W cay naszy okr1g& ay tylko jednego
kosona&t1.
" to sk5d9 Wa4nie z naszego koc+oz&. )rze2a to &czci7.
8 /o, to czcij so2ie, na zdrowie9 Ale nie opowiadaj na tego, co j&# wszyscy
dawno wiey.
Jegorow spod oka o2serwowa Aerykanina. An+elo )end z nieo2ecny wyraze
twarzy
yka przyr&ienione kartofelki. ?roda jego wydawaa si1 jeszcze 2ardziej
o4lepiaj5ca ni# z rana
na stacji. /a atowoD2iaej twarzy znaczyy si1 r&ie'ce o najdelikatniejszy
2rzoskwiniowy
odcieni&. Wielkie czarne oczy patrzyy s&rowo, nieal s&tnie. Oksana 2ya ni
wyra:nie
oczarowana. .iedziaa z oczai w2ityi w talerz. Gdy kto4 co4 do niej 6wi,
wzdrygaa si1
caa. Jej przekorny &4ieszek znik gdzie4 2ez 4lad&< Jegorow z pewny #ale
za&wa#y to
napi1cie dziewczyny i nawet poy4la so2ie co4 w rodzaj&$ ;Wszystkie4cie
jednakowe<=
8 3o ta ko& po sawie 8 gniewnie powiedziaa Olga !antelejewna, twarz jej
wyra#aa
teraz nie &krywany s&tek i trosk1 8 najwa#niejsze to zdrowie. Ot, Grisza
0ogo#yn, kolega
Wasi<
8 Mao9
8 !rzecie nic nie 6wi1. Jedno ci tylko powie, Wasia, jak ty lecisz w ten tw6j
kosop, to
we nie serce zaiera.
8 Wiadoo przecie, atka to atka 8 powiedzia !awicz, gadz5c zr&dziae ko'ce
w5s6w i
paasz&j5c sa#onego leszcza.
8 Gdy2y ojciec #y, to i je& przy2yo2y siwizny przez te loty Wasi.
8 /ie a rady, atko, tak trze2a 8 twardo powiedzia Wasyl.
8 A czy ja co 6wi1> Jak trze2a, to trze2a. Ale dlaczego nie 6g2y4 so2ie
odpocz57
krzyn1> !ojec+a2y4 za granic1, 4wiata zo2aczy.
8 3o ta & zagranica9 8 c+ytrze r&gn5 !awicz. 8 On so2ie w M&zykowce
sta5
kotwic1 zarz&ci.
8 Do2ra i kotwica 8 powiedziaa Olga !antelejewna i ze2rawszy naczynie, ni2y
gro:na
kwoka wypyn1a z jadalni.
8 3o, Wasyl& "wanowicz&, aa nie poc+wala waszego wy2or&> 8 !awicz
roze4ia
si1
na cay gos i zan&rzy r&iany kartofel w 4ietanie.
Jegorow widzia, #e Wasylowi nie w sak 2ya ta rozowa. Zagadn5 wi1c Oksan1$
8 /o, a pani, Oksano, nie wy2iera si1 na Marsa>
8 Ak&rat i pilno9 8 wy2&c+n1a dziewczyna. 8 Do tyc+ waszyc+ r6wek9
8 )e r6wki wi1cej wiedz5 od nas wszystkic+ raze 8 powiedzia Wasyl.
8 A c+o72y nawet. Ale przecie# i tak wszystkie j&# wygin1y.
8 .yszysz, Wasia> 8 wesoo wtr5ci !awicz. 8 Zaiast lata7 po nie na Marsa,
pogrze2a2y4 w naszy rowisk&<
8 " to racja 8 do2rod&sznie za&wa#ya Olga !antelejewna, wc+odz5c zn6w do
pokoj&. 88
Zdec+yc+ r6wek na Ziei nie 2rak.
An+elo )end odo#y widelec.
8 Marsjanin tak jest podo2ny do r6wki, jak czowiek do kota. /a Marsie powstaa
wysoka
cywilizacja, l&dzie na Ziei nie osi5gn5 jej i za dziesi17 tysi1cy lat. "
Marsjanie wcale nie
wyarli.
.rogo spojrza na Oksan1. W oczac+ gorza & szale'czy poie' jakiej4 pos1pnej
wiary.
8 A c6# si1 z nii stao> 8 spytaa Oksana.
8 Odeszli do Ai&.
!rzez c+wil1 wszyscy ilczeli.
8 A to co takiego> 8 z kpink5 w gosie spyta !awicz.
8 /ie wiey 8 odpar zaiast An+ela Wasyl. 8 Wiel& rzeczy nie roz&iey
jeszcze
w
cywilizacji Marsjan. /ie &#ywali owy, a zasady logiki ic+ y4li cakowicie
r6#ni5 si1 od
naszyc+, gdy# ewol&cja prze2iegaa & nic+ z&penie inaczej. Ani 4rodki
prod&kcji, ani drogi
roz2oj& ic+ spoecze'stwa nie s5 dla nas na razie zroz&iae.
8 Je4li kiedykolwiek zdoay rozezna7 si1 w ty wszystki., co odkryli4cie na
Marsie,
21dzie to dla naszego spoecze'stwa ol2rzyi krok naprz6d 8 za&wa#y Jegorow.
An+elo po raz pierwszy spojrza prosto w twarz Jegorowa.
;Jakie okropne &cz&cie, z&penie, jak2y co4 ze nie wysysa= 8 poy4la geolog,
io woli
op&szczaj5c oczy.
8 )ak, a pan z&pen5 s&szno47 8 powiedzia )end. Jego gos 2rzia jako4
etalicznie.
;%rak & p6ton6w= 8 poy4la zn6w Jegorow.
8 Ale to wszystko dla Akadeii /a&k 8 powiedzia !awicz. 8 A tak dla zwykyc+
l&dzi
nic ta nie a takiego, co 2y o#na wzi57 w r1k1, takiego, #e2y< 8 stary
por&szy gr&2yi,
pokr1conyi palcai, c+c5c jako4 wyrazi7 sw5 y4l.
8 Ee2y sc+owa7 za paz&c+1 i do do&, co> 8 &4iec+n5 si1 Wasyl.
8 O, wa4nie< ale co znow&< co ty ta, c+opcze9 /o, co4 takiego jak r&da czy
jaki4 etal
na ten przykad.
8 Jak to, jak to 8 roze4iaa si1 Olga !antelejewna 8 przecie# Wasyl a cay
pok6j peen
kaieni.
Wasyl za4ia si1.
8 Zaponiaa4, ao, o l&strze 8 fil&ternie wtr5cia Oksana.
8 Jakie l&stro> 8 spyta Jegorow.
8 Wasia przywi6z i w prezencie l&stro z Marsa.
8 Z arsja'skiej toaletki 8 z kpia5 powiedziaa atka. 8 /awet powiesi7 nie a
za co.
8 Za to nie k&rzy si1 8 za&wa#y Wasyl.
An+elo popatrzy na Oksan1. Zdawao si1, jak2y dopiero teraz j5 spostrzeg.
8 A jak ono t ani s&#y> 8 zapyta.
8 %ardzo do2rze 8 odpara z &4iec+e.
8 A teraz wypijey zdrowie ayDZiei 8 &roczy4cie prze6wi !awicz 8 ona
nas
zrodzia, wykaria i wyprawia w kosos.
!o 4niadani& Wasyl powiedzia do Jegorowa$
8 3+od:, zaniesiey twoje o#e na g6r1.
8 A gdzie ono jest>
8 W pokoj& Oksany.
Zwr6ci si1 do siostry, kt6ra z o#ywienie rozawiaa z An+ele$
8 Oksano, c+cey wzi57 tapczan z twego pokoj&, o#na>
8 !rosz1 2ardzo, we: 8 odpowiedziaa, nawet nie odwracaj5c gowy.
!ok6j Oksany 2y sc+l&dny i przestronny. Delikatna wo' polnyc+ kwiat6w &nosia
si1 w
powietrz&.
8 )o ten pod okne 8 powiedziaa Oksana, wc+odz5c za nii. 8 Ale nie
zazdroszcz1
pan&. )wardy jak zasc+a glina.
8 /ie szkodzi. Geolog nie powinien si1 rozpieszcza7.
/agle Jegorow spostrzeg l&stro z Marsa. .tao na krze4le. Z g6ry Oksana
narz&cia na nie
r1cznik.
8 )o> 8 spyta Jegorow, podc+odz5c.
!aszczyzna p6etrowej elipsy, oprawionej w gr&25, zocistoszar5 rak1, od2ia
w swej
cienej g12i 2ystre, szare oczy odego 1#czyzny. Zwierciado nie
znieksztacao ani jednego
rys& jego twarzy, nadaj5c od2ici& lekko nie2ieskawy odcie'. Jegorowowi wydao
si1, #e patrzy
poprzez gr&25 warstw1 21kitnej wody.
Wasyl, kt6ry tak#e spogl5da w l&stro, powiedzia nagle$
8 Oksano, wiesz co> !o#ycz na je na par1 dni, do2rze> 0ano &siy si1 goli7, a
zosta i
tylko ale'ki skrawek l&sterka.
8 A we:cie so2ie. Ono jest nawet dw&stronne. Zawie4cie so2ie po4rodk& pokoj& i
o#ecie
si1 goli7 jednocze4nie o2aj.
8 Wa4nie tak zro2iy.
Zataszczyli tapczan na g6r1, za2ieraj5c od raz& i l&stro.
8 %1d1 spa na 2alkonie 8 powiedzia Jegorow.
8 Do2ra 8 zgodzi si1 Wasyl.
?stawili tapczan pod arkiz5. *e#5c na ni, Jegorow 6g widzie7 jak na doni
ca5
M&zykowk1 i sin5 dal step&, kt6ry rozci5ga si1 za wsi5. *&stro powiesili o2ok,
owin5wszy
2rzegi zocistej raki ta45 izolacyjn5. -o'ce ta4y przywi5zali do listwy, na
kt6rej rozpi1ta
2ya arkiza. *&stro koysao si1 z lekka i 2yskao w so'c& jak reflektor.
8 Ale ci1#kie 8 za&wa#y Jegorow, przygl5daj5c si1 dokonane& dzie&.
8 %ardzo. " nie wiadoo dlaczego. 3o prawda, nie wiadoo te#, z czego wa4ciwie
jest<
8 A nie przedstawia przypadkie jakiej4 niezwykej warto4ci dla na&ki>
8 3o4 ty9 8 ac+n5 r1k5 Wasyl. 8 !rzekazali4y j&# okoo dw6c+ tysi1cy takic+
l&ster do
Akadeii /a&k. 3+eicy caego 4wiata gowi5 si1, #e2y pozna7 ic+ skad.
/a 2alkonie zaczynao przygrzewa7, poszli wi1c do ga2inet& Wasyla.
8 Marsjanie w og6le ieli dziwne &podo2anie do elipsoidalnego ksztat& 8
powiedzia
/ieczyporenko, gdy zasiedli w g12okic+, c+odnyc+ fotelac+. 8 )akic+ l&ster
jest ta dziesi5tki
tysi1cy, w iastac+ s&#5 do od2ijania 4wiata< Wiele 2&dowli na Marsie a
ksztat elipsy<
Wasyl &ilk. !rzed oczai jak #ywy stan5 & o2raz Wielkiej .tolicy Marsjan.
!otrz5sn5
gow5.
8 /o, do2rze 8 powiedzia. 8 !ote pogaday o nie. Zreszt5 pewnie i tak
wszystko j&#
wiesz ze sprawozda', jakie s5 przesyana do waszego instyt&t&. Jak ci si1 ta
prac&je>
Jegorow zay4li si1.
8 Jak2y ci t& powiedzie7> !rawd1 6wi5c, nie 2ardzo. Gdy po sko'czeni& st&di6w
nie
oge lecie7 w kosos przez t1 oj5 w5tro21< Zreszt5, pai1tasz przecie#.
Oczywi4cie, to
jeszcze szcz14cie, #e jeste geologie, a nie nawigatore, jak ty. "naczej w
og6le arny 2y2y
6j los. Ale i tak nie oge wyrzec si1 cakie kosos&. Wst5pie wi1c do tego
"nstyt&t&.
!racowae. %adae dane z2ierane na Marsie i, wyo2ra: so2ie, odkrye
paskowy#
Ak&an.
)eraz &dz1 si1 nadziej5, #e &da si1 przeprowadzi7 ta pewne 2adania.
8 Oficjalnie> )o si1 nie &d: 8 powiedzia Wasyl. 8 War&nki ta s5 straszne. W
sze4ci&
odkopywali4y Wielk5 .tolic1. Wyo2ra#asz to so2ie> Mieszkao ta kiedy4 okoo
iliona
Marsjan, 2&dowana jest w g52 na jakie4 trzystaDczterysta etr6w, a jaki zaj&je
o2szar,
dotyc+czas nie wiadoo. !rzez dwa iesi5ce, nie zdej&j5c skafandr6w, azili4y
po tyc+
przekl1tyc+ r6wczyc+ korytarzac+. !o przepracowanej zianie ledwo czek a
si1, 2y
doczoga7 si1 do ;Moskwy=. )ak, tak, 2racie. Opowiedz i lepiej o swoi
paskowy#&.
Jegorow podrapa si1 w 2rod1. Wpatr&j5c si1 w s&fit, zacz5 opowiada7$
8 !ai1tasz, jak5 sensacj1 wywoao odkrycie na Marsie pierwiastk6w nie znanyc+
dot5d na
Ziei> Mio wszelkic+ wysik6w, nie &dao si1 otrzya7 ic+ drog5 la2oratoryjn5.
/a Marsie s5
one sk&pione w jedny iejsc&, w dodatk& w ogronyc+ ilo4ciac+. /azwae to
iejsce
;wy#yn5 ak&a'sk5=. !ote &dao si1 dowie47, #e nie s5 to pierwiastki nat&ralne.
Jak y4lisz, co
to o#e znaczy7>
8 /o, c6#. Jakie4 odpadki teroj5drowyc+ reakcji< 8 z niedowierzanie
powiedzia
Wasyl.
8 .&sznie. Odpadki. )o 2ardzo wa#ne. Marsjanie ca5 sw5 cywilizacj1 z2&dowali w
g12i
planety, pod powierzc+ni5. !owierzc+nia 2ya dla nic+ tylko 4ietniskie na
odpadki, jak dla
nas w swoi czasie g6rne warstwy atosfery l&2 dna ocean6w. Wa4nie dzi1ki ty
odpadko
&dao ci1 na odkry7 Wielk5 !odzien5 .tolic1 i ca5 rozga1zion5 sie7 ic+
iast.
8 3zyli, #e pod paskowy#e ak&a'ski znajd&je si1 teroj5drowe centr&
energetyczne,
kt6rego dot5d nikt nie o#e odnale:7>
8 /ie inaczej. " je4li to centr& zostanie odkryte, to, s5dz1, i dla naszej
zieskiej energetyki
21dzie ta o#na co4 nieco4 so2ie po#yczy7. Zwaszcza 2ior5c pod &wag1 pozio
tec+niki
Marsjan. 0oz&iesz>
8 Zagadnienie wa#ne i ciekawe. 3o prawda, znale:7, to jeszcze nie wszystko.
)rze2a
zroz&ie7, jak oni to ro2ili. Ot, odkryli4y przecie# pierwsz5 pozaziesk5
cywilizacj1. " co z
tego< /o, niejsza< A co 6wi na to twoja wadza>
8 !o pierwsze, #e wy#yna jest ogrona, po dr&gie, #e centr& o#e okaza7 si1
wcale nie
pod ni5, a z&penie gdzie indziej, na &2ocz&. !oci5gn1o2y to z2yt wielkie
koszta. A po trzecie,
atwiej 2ada7 i wywozi7 o2iekty j&# odkryte, ni# posz&kiwa7 nowyc+. W og6le to
sprawa raczej
przyszo4ci, do lic+a9
8 )ak, syt&acja nieatwa 8 w zay4leni& powiedzia Wasyl. 8 Warto 2y ta
poszpera7.
Ale sa roz&iesz, #e 2ez oficjalnego pozwolenia< Za d&#e ryzyko. )eraz ay,
zgodnie z
zarz5dzenie, czterokrotne &2ezpieczenie< A i to<
?ilk, a po c+wili, z wysikie, ci5gn5 dalej$
8 0oz&iesz, .asza, Mars to 2ardzo dziwna planeta. /asz -si1#yc zna do2rze,
2rae
&dzia w l5dowani& na Wen&s, naykae si1 ta gaz&. Ale to z&penie co innego.
/a -si1#yc&,
na Wen&s przyroda jest gro:na, #ywioy s5 dzikie i tak dalej. Ale ta nie jest
strasznie. A na
Marsie 2ywa 2ardzo strasznie. 0oz&iesz>
Jegorow patrzy na niego zd&iony.
8 )ak, tak. O ty si1 nie pisze i nawet 6wi7 o ty si1 nie l&2i, nieniej
jednak tak to
wa4nie jest 8 powiedzia Wasyl wz2&rzony, po czy zn6w zailk.
8 Mars jest planet5 nienat&ralnie spokojn5. Mao &rozaicona rze:2a teren&. W
g12i planety
kryj5 si1 gigantyczne iasta. Miasta artwe. /ie pozosta ani jeden Marsjanin.
Znaleziono
jedynie iliardy dziwnyc+, zesc+yc+ skor&pek. /i to c+itynowa otoczka owad6w,
ni to jakie4
&2ranie. !rzed wyr&szenie do Ai& al2o zrz&cili te &pinki, al2o< i t& wa4nie
zaczynaj5
niezliczone doysy. Jak dot5d, niczego wa4ciwie nie &dao si1 &stali7 na
pewno. Male'cy
Marsjanie wznosili cyklopiczne 2&dowle, wo2ec kt6ryc+ czowiek cz&je si1 jak
lilip&t. )a jest
2ardzo tr&dno pracowa7, .asza. 3zowieka wci5# dr1czy prze4wiadczenie, #e na tej
wyarej
planecie kto4 jednak jest<
8 ,+, daj te& spok6j< 8 powiedzia Jegorow.
8 )ak, tak, wa4nie, nie &4iec+aj si1. %ez przerwy zdaje si1, #e za plecai
stoi kto4 #ywy,
#e przygl5da ci si1, ocenia ci1. "< czeka. /ie wyo2ra#a so2ie nic
straszniejszego od tego
arsja'skiego wyczekiwania. )a wci5# kto4 na cie2ie czeka. )o 2ardzo
nieprzyjene &cz&cie.
8 /o c+y2a9
8 A teraz we: c+o72y nasze nieszcz1sne wysiki rozwikania niezroz&iaej,
wzrokowoD
dotykowej inforacji, zapisanej na krysztaac+ 3zerwonej -op&y. Jedyny
interes&j5cy wniosek,
do kt6rego doszli4y, to ten, #e Marsjanie aj5 zaiar odej47 do Ai&. A co to
jest ten Ai> Jak si1
ta dostanie dwa 2iliony Marsjan> /ikt nic nie wie. A kto wyja4ni, dlaczego
wszystko, co
wiey, dotyczy tylko ostatniego dziesi1ciolecia ic+ cywilizacji> Gdzie s5 ic+
arc+iwa> 3zy ieli
jakie4 2i2lioteki> Jedny sowe, sae zagadki.
8 /ie roz&ie, czyni si1 trapisz. !o prost& trze2a nieco czas& na z2adanie tego
zo#onego i
2ardzo do nas niepodo2nego spoecze'stwa.
8 )& nie c+odzi o czas, .asza. Ja podejrzewa, #e wiel& rzeczy w og6le nigdy nie
zroz&iey.
8 !ewnyc+ szczeg66w o#e i nie zroz&iey. Ale og6lny zarys zroz&ie7
o#ey na
pewno.
8 " og6lnie te# nie zroz&iey. .yszae, #e 2racia Disneyowie, kt6rzy
zajowali si1
2adanie kryszta6w Wsc+odniego .ektora 3zerwonej -op&y, doszli do ciekawego
wniosk&.
)wierdz5, #e spos62 y4lenia Marsjan jest jak2y odwrotno4ci5 naszego. ? nas r&c+
jest stane
aterii, & nic+ za4 ateria jest przejawe i f&nkcj5 r&c+&.
8 .a so2ie przeczysz 8 powiedzia Jegorow. 8 !rzecie# po to, 2y doj47 do
podo2nego
wniosk& o sposo2ie y4lenia Marsjan, Disneyowie &sieli ie7 o ic+ #yci& 2ardzo
d&#o
szczeg6owyc+ wiadoo4ci. W przeciwny razie takie twierdzenie 2yo2y
ogrony
&proszczenie.
8 /ie. Disneyowie rozporz5dzali tyi sayi 4rodkai co i y. " z tego wa4nie
powod&
tr&dno na odkry7 co4 nowego. )ylko, #e< oni ieli wi1ksze szcz14cie. Wiesz,
.asza, a
takie wra#enie<
Wasyl zay4li si1. A w y4lac+ widzia w5ski, g12oki szy2, kt6ry
kosogeolodzy
zje#d#aj5 do Wielkiej .tolicy, tego la2irynt& niezliczonyc+ korytarzy, w kt6ryc+
por&sza7 si1
o#na tylko pezaj5c na 2rz&c+&. Widzia 3zerwon5 -op&1 8 ol2rzyi5 szt&czn5
grot1, ca5
zalan5 p&rp&rowy 4wiate. " zn6w ogarn1o go znajoe &cz&cie penego trwogi,
napi1tego
oczekiwania.
8 Ma takie wra#enie, .asza 8 ci5gn5 dalej Wasyl 8 #e na Marsie kto4 kier&je
naszyi
odkryciai i posz&kiwaniai.
8 Oczywi4cie. Akadeia /a&k. 0ada<
8 /ie 8 przerwa Wasyi 8 nie Akadeia< Ja nie 6wi1 o l&dziac+<
Jegorow zro2i in1, jak2y nie roz&ia, o co przyjacielowi c+odzi, odwr6ci si1
i zacz5
patrze7 na 2alkon.
8 )ak 8 powiedzia Wasyl. 8 -to4 nai kier&je. Jedne rzeczy pods&wa, inne
c+owa
do
pewnego czas&, jedny sowe, reg&l&je. Ale os5d: sa, Marsjanie wyeigrowali
do
Ai& okoo
pi17 ilion6w lat te&. /a Ziei wtedy nawet l&dzi jeszcze nie 2yo. A iasta na
Marsie
zac+oway si1 nie nar&szone, wszystko w nic+ l4ni i 2yszczy ade. )o nie jest
nat&ralne,
roz&iesz> "stnieje dr&gie prawo terodynaiki, jest entropia, kt6ra wzrasta<
!rzecie# po
pi1ci& ilionac+ lat powinien ta panowa7 c+aos9 A c+aos& ta nie a. Jest
nieskazitelny
porz5dek.
8 Do czeg6# ty prowadzisz>
Wasyl w ilczeni& poc+yli si1 k& Jegorowi. A Jegorow z l1kie patrzy w jego
powa#ne
piwne oczy. ;Mo#e & si1 ta na Marsie roz& poiesza>= 8 przekn1o &
przez
y4l
2yskawic5.
8 Oni wr6c5.
Jegorow roze4ia si1 z przy&se.
8 3o4 takiego9 /i2y gospodarz wyszed na c+wil1 i prosi, 2y go4cie poczekali>
8 Wcale nie. !o prost& gospodarz nie o#e al2o nie c+ce wraca7.
8 A o#e oni op&4cili syste soneczny i &dali si1 do tego Ai&>
8 A dia2li wiedz5, co to takiego ten Ai 8 w zay4leni& powiedzia Wasyl. 8
3+wilai
nawet got6w jeste zgodzi7 si1 z !ierowe z Akadeii /a&k. On 2ada te skor&pki
i &wa#a, #e
4wiadcz5 o czysto fizjologiczny procesie. Ee przej4cie do Ai& 8 to 4ier7. A
o#e co4 w
rodzaj& ;tatego 4wiata=. !rzec+odz5c do Ai& zdo2ywa si1 o#liwo47
nie4iertelno4ci<
8 Ale to j&# tw6j oso2isty pogl5d>
8 /ie. )ak wa4nie &wa#ali 2racia Disney. Zreszt5, ten An+elo )end, trze2a
przyzna7
c+opak cakie do rzeczy, pracowa raze z nii a# do czas&, gdy y4y
przylecieli.
Disneyowie j&# szykowali si1 do odlot&, gdy nagle spostrzegli, #e )end gdzie4
znik. .z&kaj5,
sz&kaj5, a )enda nie a. Wi1c odlecieli. A w iesi5c p6:niej znale:li4y )enda w
jedny z
podzienyc+ korytarzy 3zerwonej -op&y. %y #ywy i zdrowy, ale nie 6g
odpowiedzie7 ani
na jedno pytanie. 3o si1 z ni stao, gdzie 2y, co jad i pi 8 nie pai1ta.
)rze2a 2yo &czy7 go
wszystkiego od nowa, opowiada7 &, ki jest, gdzie ieszka i co to takiego
Zieia i l&dzie.
)rwao to d&go. Ale wreszcie przyponia so2ie< prawie wszystko.
.owa /ieczyporenki przerwa ostry, przenikliwy d:wi1k. !rzeszywaj5ce wycie
wz2ijao si1
prosto k& nie2&. O2aj przyjaciele wy2iegli na 2alkon. Wysoko w g6rze, na tle
niepokalanego
21kit& nie2a saolot odrz&towy kre4li 4nie#no2ia5, przerywan5 s&g1.
8 Jaki4 nowy odel 8 powiedzia Jegorow, osaniaj5c oczy doni5.
Og&szaj5cy d:wi1k &rwa si1 r6wnie nagle, jak si1 przedte zacz5. .aolot
&ton5 w g12i
nie2ieskiego sklepienia.
8 Ale# ryk9 8 pokiwa gow5 Wasyl. 8 A do nas dociera przecie# j&# osa2iony.
Wyo2ra#asz so2ie, jak si1 ta cz&je pilot>
8 !ilot a izolacj1.
8 O czy to ja 6wie> 8 spyta Wasyl.
8 O An+elo.
8 Ac+, tak9 /o wi1c, to wa4ciwie wszystko. !owr6cili4y z Marsa, An+elo
pojec+a do
do&, ale co4 & si1 ta nie podo2ao. )o przecie# kreol z Wenez&eli< )eraz
postanowi, #e
zostanie & nas< A to 8 ci5gn5 Wasyl 8 to jest wa4nie zwierciado, kt6re
przytaszczye dla
Oksany. )o pai5tka, po4iertny prezent od Griszki 0ogo#yna.
8 3o> 8 wykrzykn5 Jegorow. 8 Grigorij nie #yje>
8 /ie #yje. Dziwna 2ya ta jego 4ier7. !racowa w jedny z ;pokoik6w=, jakic+
ta, w
3zerwonej -op&le, jest 2ez lik&. A pi1tro wy#ej pracowali nasi inerzy. Wy2&c+
przeprowadzili
sa2i&tki, ale zawsze wstrz5s jaki4 2y. .yszyy krzyk. !o2iegli4y do Griszy.
*e#y z roz2it5
gow5. .kafander a zdj1ty, twarz zia#d#ona. Ale ;pok6j=, w kt6ry Grisza
pracowa,
pozosta nie nar&szony. Owsze, z s&fit& osypao si1 nieco py&, ale okr&c+y nie
2yy wi1ksze
ni# p6 ego paznokcia. 3o ogo spowodowa7 tak straszliwy cios, nie
dowiedzieli4y si1,
oczywi4cie. M6wiono co4 o zwielokrotnionej sile &derzenia pod&c+&, o dziaani&
&derzenia
kier&nkowego, ale to wszystko zawracanie gowy. " co za pec+9 Ak&rat tego dnia
Grisza dokona
wa4nie wspaniaego odkrycia. Znalaz tr&pa Marsjanina. %yo to odkrycie wr1cz
wstrz5saj5ce.
!rzecie# przez pi17 lat po2yt& na Marsie znajdowali4y tylko p&ste skor&pki9
Miliardy p&styc+
raczyc+ skor&pek, na widok kt6ryc+ j&# si1 niedo2rze ro2io9 Jak naprawd1
wygl5da Marsjanin
ogli4y si1 tylko doy4la7. Grisz1 na r1kac+ nosili4y, gdy przyni6s pod pac+5
ten wspaniale
zas&szony okaz. ?ie4cili4y go w ol2rzyiej p&szce i wysali4y na g6r1, a w
cztery godziny
p6:niej wyprawili4y na g6r1 zwoki Griszy. Zwierciado za4 za2rae so2ie.
8 Jakie zwierciado> 8 spyta Jegorow.
8 /o, to wa4nie 8 Wasyl wskaza na l&stro z Marsa. 3iepe pod&c+y wiatr&
koysay ni
lekko. 8 Wisiao o dwa kroki od tr&pa Marsjanina i Grigorij zdj5 je, a pote ja
wzi5e so2ie
na pai5tk1.
Jegorow &wa#nie i z #ale popatrzy na koysz5cy si1 owal.
8 !rzecie# to tak#e zagadka 8 ci5gn5 Wasyl. 8 !o co Marsjano tyle z&penie
jednakowyc+ l&ster< W ka#dy ie4cie jest ic+ ta setki.
/agle twarz Wasyla zienia si1. Wspieraj5c si1 o por1cze, &ni6s si1 nieco z
fotela.
Wzrokie wpi si1 w zwierciado.
8 /ie od2ija9 8 wyszepta.
Jegorow spojrza na l&stro. /a pierwszy rz&t oka rzeczywi4cie wydawao si1, #e
niczego nie
od2ija. Jego powierzc+nia 2ya gadka i atowa. Miaa taki sa zocistoszary
kolor jak jego
oprawa. O2aj jednocze4nie doskoczyi do zwierciada i &jrzeli w ni swe wasne
wz2&rzone
twarze.
8 )f&, co za 2zd&ra 8 powiedzia Jegorow. 8 !o prost& anizotropowe od2icieF.
)akiego i
nap1dzie4 strac+a tyi swoii opowiadaniai o Marsie, #e teraz 21d1 2ra nogi
za pan na widok
2yle jakiego kayka z Marsa.
8 " 21dziesz ia racj1 8 w zay4leni& powiedzia Wasyl 8 2owie ani jedno z
arsja'skic+ zwierciade, z kt6ryi iae do czynienia, nie a takic+
wa4ciwo4ci. " to tak#e
ic+ nie iao< p6ki trzyae je w walizce.
8 Widocznie 6j przyjazd podziaa na nie tak korzystnie.
8 Mo#liwe< /o, do2ra 8 rzek Wasyl 8 reas&&j5c, o#na 2y stwierdzi7, #e
c+o7
Mars
jest planet5 nie2ezpieczn5, to jednak paskowy# ak&a'ski z2ada7 trze2a.
8 ,c+, gdy2y lak 6g polecie7 w kosos9 8 ac+n5 r1k5 Jegorow.
8 /ie trap si1, 2racie 8 powiedzia Wasyl 8 jak z2&d&j5 antygrawitator, to
polecisz i ty
raze ze swoj5 c+or5 w5tro25< A nie polecisz, to te# niewielkie zartwienie,
pojedziesz so2ie
do )r&skawca pi7 /aft&si1.
Wasyl wyszed, a Jegorow z2li#y si1 do zwierciada. !oy4la o tyc+ tysi5cac+
Marsjan,
kt6rzy si1 w ni przegl5dali i zro2io & si1 nieswojo. Zwierciado o2oj1tnie
od2ijao niez2yt
&rodziwe o2licze Jegorowa, czerwone dac+y do6w i elektryczny traktor, kt6ry
warcza w
oddali na skraj& d&#ego, zielonego pola. Jegorowi wydao si1, #e jaki4 ledwo
dostrzegalny 2iay
nalot pojawi si1 na l4ni5cej powierzc+ni. Dotkn5 jej doni5 8 i a# drgn5 ze
zd&ienia.
!owierzc+nia l&stra 2ya i1kka9 Wzi5 zapak1 i pr62owa zeskro2a7 2iay nalot.
Zapaka
wyrya na zwierciadle nieg12ok5 zielon5 2r&zdk1. Jegorow nie 6g si1 nadziwi7.
O2ejrza
koniec zapaki. Z wolna rysa na l&strze zacz1a si1 zaci5ga7 i po kilk& in&tac+
znika 2ez 4lad&.
8 3iekawe 8 r&kn5 Jegorow przez z12y i przys&n5 so2ie krzeso 2li#ej l&stra.
8 .asza9 .asza9 8 &sysza go4ne woanie /ieczyporenki.
.pojrza na d6 i zo2aczy, #e Wasyl stoi w 2raie i wyac+&je gazet5. )warz
wykrzywia
& si1 26le.
8 .kacz no t&, pr1dko9 8 zawoa Wasyl. Jegorow skoczy na wilgotn5, i1kk5
ziei1.
)warz Wasyla, na kt6r5 paday zociste proienie letniego so'ca, 2ya sk&piona
i zas1piona.
8 3zytaj 8 powiedzia, wskaz&j5c & dr&g5 stron1 pisa.
8 ;Donosz5 na< 8 zr&#ywszy oczy czyta p6gose Jegorow 8 <wczoraj w
%ostonie
znaleziono ciaa< czterec+ 2raci kosolog6w $ Alfreda, Wiliaa, 3aldera i Jaesa
Disney6w<
na 4lad ordercy na razie nie natrafiono< zagadkowa 4ier7, 2ez #adnyc+ oznak
toksycznego
l&2 fizycznego dziaania< na&kowi eksperci nie og5 doj47 przyczyny<= 36# to
znaczy> 8
spyta Jegorow.
8 3zytaj do ko'ca 8 powa#nie powiedzia /ieczyporenko.
;Cier7 tyc+ znakoityc+ 2adaczy Marsa pozostaje w zwi5zk& z podany przez
nic+
przed
par& dniai o4wiadczenie, #e w Wielkiej .tolicy Marsa zostao jako2y odkryte
arc+iw& i
kl&cz do jego odczytania, dzi1ki cze& zaistniaa o#liwo47 odtworzenia
sawetnyc+ drzwi do
Ai&. -orespondent G)iesaH, 3alder Disney, twierdzi, #e odkrycie to
niesyc+anie wz2ogaci
l&dzkie o#liwo4ci<=
W ilczeni& spojrzeli na sie2ie.
8 Masz, to jest Mars9 8 ze wz2&rzenie powiedzia kosona&ta. 8 /a Ziei1
wyci5gaj5
apy. /ie c+c5 &jawni7 swyc+ tajenic.
Jegorow nic nie 6wi, a wyczytana wiadoo47 i jego napenia l1kie. Dziwna
y4l, #e
An+elo dopiero co powr6ci z Aeryki, przekn1a & przez gow1. Zapewne wie o
4ierci
2raci Disney.
8 /ie wykl&czone, #e pewnego pi1knego dnia zostanie znaleziony tr&p Wasyla
/ieczyporenki 2ez #adnyc+ oznak c+eicznego, fizycznego czy psyc+icznego
dziaania 8
niespodziewanie powiedzia kosona&ta, przygl5daj5c si1 narcyzo, kt6ryi
o2sadzony 2y
naokoo klo2 przed doe.
A Jegorow, patrz5c na 4lad swojej stopy na 2rzeg& tego klo2&, zapyta$
8 A co o ty wszystki 6wi tw6j An+elo>
8 Jeszcze nie wie o niczy. Zaraz go zawoa. Wasyl poszed do do& i po c+wili
&kaza
si1 z powrote wraz z )ende.
!i1kna twarz An+ela nie wyra#aa nic 8 ani wz2&rzenia, ani wsp6cz&cia, ani
zartwienia.
;O2y4la so2ie, jak si1 a zac+owa7= 8 poy4la nagle Jegorow.
8 36# za okropna wiadoo47. Miae dla nic+ wielkie &znanie 8 powiedzia )end.
Ale twarz jego pozostaa niewzr&szona. ;Mo#e po prost& taki j&# a wyraz twarzy
l&2 raczej
twarz jego poz2awiona jest wszelkiego wyraz&= 8 poy4la Jegorow.
.iedli na aweczce przy 2raie. Oksana 4cinaa narcyzy.
8 /ajciekawsze, #e gin5 wy5cznie ci, co prac&j5 w 3zerwonej -op&le. 0ogo#yn,
2racia
Disney< -to nast1pny>
8 Ja 8 niespodziewanie powiedzia An+eo i &4iec+n5 si1.
!o raz pierwszy &jrza Jegorow, jak )end si1 &4iec+a$ kaienna o2oj1tno47 jego
spojrzenia
pozostaa niezwzr&szona, tylko &sta wykrzywia sk&rcz 4iec+&.
8 Dlaczego tak y4lisz> 8 spyta Wasyl.
8 %o je4li opiera7 si1 na twojej teorii, #e Marsjanie kryj5 przed nai swe
tajenice, to teraz
oja kolej. %racia Disney rozszyfrowali ic+ arc+iw& 8 i zgin1li. Grisza znalaz
&i1 8 i
zgin5. A ja< !rzedte gdy ja< gdy nast5pi & nie ten zanik pai1ci< Widziale
przecie#
pok6j, w kt6ry znaleziono Grisz1. %y ta i zas&szony Marsjanin, i zwierciado,
a tak#e caa
asa ale'kic+ krzy#yk6w na 4cianac+, na s&ficie<
8 Jakic+ krzy#yk6w>
8 A 2o ja wie> Wszede ta z latarni5, ale latarnia i zgasa. Wzi5e wi1c
dwa ko'ce
2aterii i za pooc5 &c+wyt& do grafit& spowodowae ale'ki &k wolty. ?jrzae
na pododze
tego Marsjanina, zwierciado, a na 4cianie i s&ficie jakie4 iskierki, podo2ne do
krzy#yk6w. " w tej
wa4nie c+wili 6j &k za4wieci niezwykle jasno, zapewne z2yt z2li#ye do
sie2ie elektrody.
An+elo 6wi jako4 niec+1tnie, z&penie jak2y go co4 powstrzyywao.
8 /o i co> 8 z zaciekawienie spyta Jegorow.
8 0ozleg si1 +aas. Og&szaj5cy +aas, taki, jaki wydaje start&j5cy saolot.
B&k wolty zgas i
zro2io si1 cic+o. Wydostae si1 z tego poieszczenia i troc+1 25dzie po
korytarzac+.
Wed&g nie, nie trwao to d&#ej ni# dwie godziny. A gdy spotkae twoic+
l&dzi, Wasia,
powiedzieli i, #e iesi5c j&# in5, jak zagin5e, #e gr&pa 3aldera &ko'czya
j&# swe prace i
odleciaa na Ziei1.
Milczeli d&g5 c+wil1. Oksana, przec+odz5c koo nic+, rz&cia ka#de& po kwiatk&
na kolana.
8 A pana dane>< 3zy 2y pan pote jeszcze raz w ty pokoj&> 8 spyta Jegorow.
8 Oczywi4cie. Ale nie widziae ta j&# #adnyc+ krzy#yk6w.
8 /o, do2ra, c+opcy 8 powiedzia wstaj5c Wasyl. 8 M&sz1 j&# i47. .prawai
Marsa
nie
warto z2ytnio si1 zajowa7 i przejowa7 na Ziei. ?6wie si1 z ki4.
Jegorow wr6ci na 2alkon. Oksana i An+elo pozostali w ogrodzie i rozawiali o
czy4
p6gose. Jegorow poo#y si1 na tapczanie, a nac+yliwszy odpowiednio
zwierciado, zacz5
przygl5da7 si1 Oksanie. Wydao & si1, #e An+elo jako4 j&# z2yt 2lisko przys&wa
si1 do
raienia dziewczyny. Jegorow rz&ci w l&stro narcyze. .a zreszt5 nie wiedzia,
dlaczego to
zro2i.
Z ty& rozleg si1 krzyk. Os&piay Jegorow wyp&4ci zwierciado z r5k i
o2ejrza si1. An+elo i
Oksana spadli z aweczki i le#eli na wznak na kwiatac+ klo2&. ?siowali si1
podnie47, ale jako4
i to nie szo i tylko kr1cili si1 do47 nieporadnie. Jegorow zeskoczy z
2alkon&.
;Dr&gi skok jednego ranka, to zaczyna 2y7 czy4 nat&ralny= 8 poy4la,
poagaj5c wsta7
dziewczynie i )endowi.
8 3o si1 stao> 8 spyta Jegorow.
Oksana 2ya zieszana i roztargniona. /a policzk& czerwieni si1 4lad
dra4ni1cia. Jegorow
pocz& w powietrz& ostry, nieprzyjeny zapac+.
8 3o4 nas popc+n1o 8 odpar po c+wili nays& An+elo. 8 Jak2y o2ok spad na
nas.
O2ok zapac+&. " natyc+iast gdzie4 znik.
8 /ie, nie o2ok, a s&fit. Jak2y gliniany s&fit spad na nas i< ten dziwny
zapac+< podo2ny
do zapac+& 4ieci, jakiej4 zgnilizny 8 powiedziaa Oksana.
8 /ie pot&ka4 si1> 8 zatroszczy si1 Jegorow.
!okr1cia gow5 przecz5co. Jegorow rozgl5da si1 wokoo. Ale pr6cz pogniecionyc+
kwiat6w
na klo2ie nic specjalnego nie zo2aczy.
Zapac+ z wolna rozwiewa si1. Z pocz5tk& ostry, o+ydny a# do do4ci, stawa si1
coraz
sa2szy, coraz agodniejszy. ;Zniejsza si1 nasilenie= 8 poy4la Jegorow.
Wiedzia przecie#,
#e zapac+ nawet najpi1kniejszyc+ perf&, gdy jest z2yt silny, staje si1 przykry.
Wdyc+aj5c
delikatn5, ledwie j&# teraz wycz&waln5 wo', &siowa &4wiadoi7 so2ie, co tak
pac+nie. " nagle
zroz&ia$ ;/arcyzy9=
.pojrza na 2alkon. /iejasne przyp&szczenie przekn1o & przez y4l. .pojrza
na An+ela i
zo2aczy, #e on tak#e patrzy na 2alkon, na niezwyke zwierciado. Jegorowa
&derzy wyraz
twarzy odego &czonego$ tak patrzy si1 na przediot d&giego, starannie
skrywanego
po#5dania.
8 Wi1c pani nie a j&# tego zwierciada> 8 zapyta Oksan1 wz2&rzony )end.
8 Zwierciada> Jakiego zwierciada> Ac+, tego9 !o#yczya je na dzi4 c+opco 8
spokojnie odpowiedziaa zdziwiona dziewczyna. Ona r6wnie# za&wa#ya niepok6j
)enda.
;3o to wszystko znaczy>= 8 poy4la Jegorow. Ale &wag1 jego odwr6ci +aas,
kt6ry rozleg
si1 za 2ra5.
/a podw6rko wesza Olga !antelejewna z !awicze. %ya w g&owyc+ 2&tac+ i
sk6rzanej
k&rtce. Gniewnie 6wia do !awicza.
8 A ja ci powiada, #e on 2y pijany, roz&iesz, pijany9
W jedny r1k& !awicz trzya star5 wytart5 teczk1 z etalowy zakie
po4rodk&,
w
dr&giej drewnian5, etrowej d&go4ci pak1.
8 )a przecie# to dow6d rzeczowy, Ol& 8 powiedzia !awicz, potrz5saj5c pak5.
8 3o si1 stao, ao> 8 spytaa Oksana, podc+odz5c k& ni.
Z caej asy wykrzyknik6w i szczeg66w niez&penie na teat Oksana i Jegorow z
tr&de
wy&skali wreszcie, o co c+odzi. Ot6#, o2c+odz5c pola, Olga !antelejewna i
!awicz natkn1li si1
na g12ok5 2r&zd1, 2iegn5c5 na przeaj przez ozi5 pszenic1. "d5c 4lade
poaanyc+ kos6w i
zrytej ziei dotarli a# do traktorzysty -oci&2enki, kt6ry siedz5c o2ok swego
traktora, z
os&pienie wpatrywa si1 w t1, przerzynaj5c5 ni2y szeroka iedza zielone pole,
2r&zd1. /a
pytanie Olgi !antelejewny i !awicza -oci&2enko zacz5 ple47 d&2y salone.
)wierdzi, #e z
nie2a spada wielka d12owa paa i saa przesza przez pole, pozostawiaj5c po
so2ie t1 szra1.
-ij, kt6ry !awicz wa4nie trzya, to kawaeczek owej pay.
Z pocz5tk& 8 opowiada -oci&2enko 8 wyryty r6w 2y g12oki, c+y2a na trzy
etry.
!ote
jednak stawa si1 coraz pytszy, jak2y zarasta, kosy pszenicy prostoway si1 i
w c+wili gdy
nadesza Olga !antelejewna i !awicz, pole przecinaa j&# tylko niewielka 2r&zda,
kt6r5 oni wzi1li
za 4lad po traktorze. )en czyn pijanego traktorzysty 8 a -oci&2enko naprawd1 2y
pijany 8
wywoa pene goryczy o2&rzenie Olgi !antelejewny.
Jegorow zay4li si1. !o c+wili spostrzeg, #e An+ela nie a raze z nii.
/ajwidoczniej
&sia odej47 niepostrze#enie.
Otwieraj5c drzwi do ga2inet& Wasyla, Jegorow 2y przekonany, #e zastanie ta
)enda. Ale w
pokoj& nie 2yo nikogo. Jegorow wyszed na 2alkon. -reol sta plecai, zwr6cony
do Jegorowa i
dotyka zocistoszarej oprawy l&stra cienk5, czarn5 paeczk5. Dr&gi koniec
przyo#y so2ie do
&c+a. Miao si1 wra#enie, #e os&c+&je c+orego. W ajowy powietrz& &nosio si1
g&c+e
2&czenie.
8 An+elo9 8 zawoa Jegorow.
)end odskoczy od zwierciada jak oparzony. .pojrza prosto w oczy Jegorowa. %y
to wzrok
straszny, 2ezlitosny<
Gdy Oksana wesza do ga2inet& 2rata, posyszaa sa2y, #aosny j1k. Doc+odzi
spoza
oszklonyc+ drzwi 2alkon&. Dziewczyna przy2iega i zo2aczya Jegorowa, le#5cego
na pododze
za stert5 skrzynek do kwiat6w i sadzonek. !ooga & do2rn57 do tapczan&. !o
par& c+wilac+
Jegorow otworzy oczy.
8 !oszed>
8 -to>
Jegorow nie odpowiedzia. Z1czony i nieo2ecny wzrokie patrza na
dziewczyn1.
8 3o pan& jest> 8 spytaa zaniepokojona Oksana. 8 Mo#e wezwa7 lekarza>
8 *ekarza> 8 powt6rzy Jegorow. 8 /ie, nie potrze2a lekarza. Jeste z&penie
zdr6w. )o
od so'ca. J&# dawno nie prze2ywae tyle czas& na so'c&. Z &wag5 przygl5da
si1 swej doni.
8 Oksano, wi1cej ni# inni, o#e opr6cz Wasyla, rozawiaa4 z An+elo. 3o o ni
s5dzisz>
Dziewczyna zar&ienia si1 leci&tko.
8 /ie wie, jest 2ardzo pi1kny<
8 )ylko tyle>
8 Wed&g nie, to 2ardzo c+odny i dziwny czowiek.
Jegorow nieoczekiwanie &4iec+n5 si1 i &siad na tapczanie.
8 Masz racj1, Oksano< /o, &sz1 natyc+iast zo2aczy7 si1 z Wasyle. Gdzie on
jest>
8 Wozi Wal1 swoi a&tolote. Gdy2y wa dzi4 rano przyszo do gowy
zatelefonowa7
do
nas ze stacji, nie &sieli2y4cie 2rn57 Wog5 po 2ocie.
8 .k5d#e oge wiedzie7, #e Wasyl a wasny a&tolot9 A nie a ta
przypadkie
telefon&>
8 Jest. Ale czy warto i przeszkadza7> " tak i ci1#ko. Maa nie l&2i Wali.
?wa#a, #e
Wasia powinien ie7 inn5 #on1.
8 Jak5> Marsjank1>
8 /o nie, ale co4 w ty rodzaj& 8 za4iaa si1 Oksana.
Jegorow zay4li si1 na c+wil1.
8 Oksano, oja droga, &sz1 zo2aczy7 si1 z Wasyle natyc+iast, w tej c+wili.
Jak si1 do
niego telefon&je>
8 O, przecie# to oni9 8 Oksana wskazaa r1k5 +oryzont.
8 Gdzie> Gdzie> 8 Jegorow stara si1 dostrzec 2yszcz5cy p&nkcik nad polai.
8 !ewnie so'ce razi was w oczy 8 powiedziaa Oksana i &j5wszy Jegorowa za
raiona
o2r6cia go i powiedziaa$ 8 !atrzcie wi1c w l&stro. )& te# ic+ wida7. Ot, ten
2yszcz5cy
p&nkcik.
8 Gdzie>
8 Cwi1ty !anie, no przecie# t&9 8 i Oksana tkn1a palce w zwierciado.
8 Ostro#nie9 8 krzykn5 Jegorow, c+wytaj5c r1k1 dziewczyny.
Ale 2yo j&# za p6:no. Opalony palec lekko &sn5 zwierciado w ty iejsc&,
gdzie wida7
2yo kropk1 a&tolot&. Oksana po2lada i szy2ko cofn1a palec.
8 Aj9 8 zawoaa, trzepi5c r1k5. /a palc& pojawia si1 kropla krwi, sk6ra na
pod&szeczce
palca 2ya lekko zdarta.
8 !r1dzej, pr1dzej saoc+6d9 8 krzykn5 Jegorow. 8 )a katastrofa9
!od2ieg do por1czy 2alkon& i przesadzi j5 jedny s&se. ;/arcyzy dostay dzi4
szko19 8
poy4la przelotnie. 8 )rzeci raz=<
8 Oksano9 8 zawoa z do&. 8 Zakryj czy4 zwierciado i niec+ si1 nikt niczy
do niego
nie dotyka9
Dziewczyna, ss5c oparzony palec, ze zd&ienie patrzya na Jegorowa, kt6ry z
niezwyky
po4piec+e wskoczy na otocykl. Jej r6wnie# &dzieli si1 niepok6j geologa.
.pojrzaa na
widnokr5g. A&tolot& Wasyla nie 2yo.
Gdy Jegorow, podskak&j5c na nier6wno4ciac+, przy2y na iejsce katastrofy, sta
j&# ta
jaki4 saoc+6d. ?padek a&tolot& za&wa#y iejscowy agrono. Wa4nie przed
c+wil5
wysiad
ze swego woz& i zaaszystyi krokai szed przez pole. Jegorow dop1dzi go i
po4piesznie
poszli raze.
!o kilk& krokac+ zatrzyali si1. A&tolot le#a na 4wie#o zoranej ziei.
3+odnic1 i
przezroczyst5 pokryw1 nadwozia o2lepiay pasa jakiej4 2r&dno#6tej aterii, na
kt6rej
zasyc+ay cienoczerwone play krwi. %oki i szy2y a&tolot& z2ryzgane 2yy
dro2nyi
czerwonyi kroplai. !rzezwyci1#aj5c przera#enie, Jegorow przyskoczy do
aszyny
i otworzy
jej drzwiczki.
Wasyl, kt6ry siedzia przy sterac+, wypad & wprost pod nogi. 0aze z agronoe
d:wign1li kosona&t1, kt6ry 2y jaki4 niezwykle ci1#ki, i poo#yli na ziei.
Wynie4li te# z
a&tolot& wysok5, po2lad5 dziewczyn1, o wp6 przykni1tyc+ nie2ieskic+ oczac+.
Agrono rozpi5 konierzyk i przyo#y &c+o do piersi /ieczyporenki. ;Miae4
racj1, Wasia
8 y4la Jegorow, patrz5c w sino2lad5 twarz przyjaciela 8 Mars a d&gie r1ce<=
8 %ije9 8 zawoa &cieszony agrono.
?kl5k przy gowie Wasyla i wykona kilka ryticznyc+ r&c+6w szt&cznego
oddyc+ania.
Jegorow zaj5 si1 dziewczyn5.
;Ale sk5d tyle krwi> 8 y4la z nat1#enie. 8 Wcale przecie# nie s5 ranni=.
/agle
przyponia so2ie aarantow5 kropl1 na palc& Oksany i gniewnie potrz5sn5 gow5,
odganiaj5c
zwariowan5, niedorzeczn5 y4l. Wala westc+n1a ledwo dosyszalnie.
8 Wala9 Wala9 8 zawoa Jegorow.
8 !atrzcie9 8 wykrzykn5 agrono.
Jegorow popatrzy przede wszystki na niego. Zo2aczy czerwon5 jak 2&rak twarz,
nie2ieskie
wytrzeszczone ze zd&ienia oczy w siatce zarszczek i ogorza5 r1k1, wyci5gni1t5
w stron1
a&tolot&.
/ie 2yo j&# ani krwawyc+ 2ryzg6w na szkle, ani dyi5cej ka&#y krwi pod
aszyn5.
Wszystko zniko. /a asce niewyra:nie wida7 2yo skraweczek owej aterii, kt6ra
przed c+wil5
pokrywaa cay a&tolot.
8 -i dia2e9 8 wykrzykn5 Jegorow i pod2iegszy sc+owa 6w kawaeczek do
kieszeni.
W tej c+wili Wasyl otworzy oczy i j1kn5.
8 Wa&9 8 wyszepta.
-opoty z kosona&t5 i jego narzeczon5, wezwanie doktora, d&gie wyja4nienia i
de2aty z
2liskii 8 zaj1y cala reszt1 dnia. Wreszcie, nie zwa#aj5c na jego go4ne
protesty, &o#ono
Wasyla do 6#ka i dano & +er2aty z konfit&rai. O2o#ony pod&szkai, w4ciekle
2yska
oczai i na 4wiadk6w, #e jest zdr6w, cay i w og6le le#e7 ani y4li, wzywa
wszystkie
konstelacje gwiezdne caego wszec+4wiata. Ale Oksana i atka, kt6re siedziay po
o2& stronac+
przy jego 6zk&, 2yy nie&2agane.
8 Ale# zroz&cie, przecie# nic strasznego si1 nie stao9 A&tolot lecia nad
pole na
wysoko4ci par& etr6w. !ote co4 nas st&kn1o i stracili4y przytono47. Ot i
wszystko. " nie
a najniejszego sens& aplikowa7 i teraz porcj1 6#ka wed&g ostatnic+
przepis6w
kosona&tycznej profilaktyki9
8 !owiedziaa, #e po oi tr&pie 8 powtarzaa Olga !antelejewna,
przytrzy&j5c
wysc+ni1t5 doni5 rai1 syna.
Oksana i Jegorow popatrzyli na sie2ie i roze4ieli si1. Jegorow poszed na g6r1,
na 2alkon.
3z& si1 potwornie z1czony. .o'ce j&# zaszo, ale nie2o 2yo jasne i pon5ce.
Wie4 okryway
g12okie, wieczorne cienie.
Jegorow wyj5 skrawek nieznanej aterii, kt6ry zdj5 2y z a&tolot&. %y to
teraz cakie
al&sie'ki kawal5tek. Jegorow wyr6wna go i spojrza pod 4wiato. .krawek 2y z
lekka
przejrzysty.
8 .k6ra9 *&dzka sk6ra9 .k6ra z palca Oksany9 8 powiedzia p6gose do sie2ie.
Wasyl j&# sodko drzea na swyc+ pod&szkac+, gdy kto4 poci5gn5 go za r1k1. W
sre2rzystej
po4wiacie ksi1#yca zo2aczy posta7 przyjaciela. Jegorow sta z palce na &stac+.
8 344< 8 powiedzia. 8 Mo#esz c+odzi7>
8 Mog1. A co si1 stao> 8 spyta zrywaj5c si1 Wasyl. 8 3zy co4 z Wal5>
8 Z Wal5 wszystko w porz5dk&. 3+od: ze n5.
Jegorow poszed naprz6d, st5paj5c ostro#nie. W do& panowaa cisza. .zpara pod
drzwiai
pokoj& Olgi !antelejewny 4wiecia poara'czow5 s&g5 4wiata.
Jegorow zaprowadzi przyjaciela do jego ga2inet& na dr&gi pi1trze. W niez2yt
jasny
4wietle stoj5cej lapy siedzia ta jaki4 nieznajoy.
8 -apitan .aojlenko 8 przedstawi si1, wstaj5c.
Wasyl &4cisn5 wyci5gni1t5 do'.
8 )owarzysz kapitan przyjec+a, 2y aresztowa7 )enda 8 powiedzia Jegorow. 8
An+elo
zaordowa 2raci Disney, przywaszczy so2ie ic+ ateriay i z2ieg.
8 3o> 8 Wasyl wyprostowa si1 cay. 8 3zy ty roz&iesz, co 6wisz>
8 0oz&ie. /ie a ani c+wili do stracenia. )owarzysz kapitan ia szcz14cie, #e
przy2ywszy t&taj od raz& natkn5 si1 na nie. )end to nie2ezpieczny przest1pca.
8 Aerykanie zwr6cili si1 do nas z pro425 o zatrzyanie ordercy czterec+
znakoityc+
2adaczy Marsa 8 powiedzia .aojlenko.
8 Ale dlaczego on to zro2i> 8 zawoa Wasyl.
8 Wadza nad l&d:i, zoto< a zreszt5, dia2li go wiedz5, po co 88 powiedzia
Jegorow.
8 M&sz1 przeprowadzi7 rewizj1. 3zy c+cecie 2y7 przy niej o2ecni>
Wasyl, wci5# jeszcze nie roz&iej5c, o co c+odzi, skin5 twierdz5co gow5. 8 A
gdzie jest
)end>
8 !oszed z Oksan5 do kina 8 powiedzia Jegorow.
Wasyl w ilczeni& sp&4ci gow1 i zagryz wargi. 8 "d:cie wy o2aj. Ja t& zostan1
8
powiedzia. W jakie4 dziesi17 in&t p6:niej Jegorow i .aojlenko wtaszczyli do
ga2inet& d&#5
#6t5 waliz1.
8 )& s5 wszystkie notatki 3aldera 8 powiedzia Jegorow.
)warz poczerwieniaa & z wysik&.
8 )o wszystko trze2a 21dzie skonfiskowa7 8 powa#nie powiedzia .aojenko.
Wyj5 ze swej teczki ark&sz papier& i ze sk&piony wyraze twarzy, zagryzaj5c
nieco &sta,
przyst5pi do sporz5dzania protoko&. !ote wzi5 do r1ki fotograficzny
ikroaparat.
/a wszystko, co si1 dziao, Wasyl patrzy jak we 4nie. Zdawao si1, ze znaczenie
s6w nie
docierao do niego.
8 !o co & to 2yo potrze2ne> 8 szepta. 8 !o co>
8 Jak to, po co> 8 niecierpliwie powiedzia Jegorow, podtykaj5c przyjacielowi
pod nos cay
plik fotografii. 8 Oto s5 owe krzy#yki, dzi1ki kt6ry 3alder odczyta zapis
ostatniego
Marsjanina. !atrz, widzisz te niezliczone wzory> Wa4nie wed&g nic+ 3alder
&stali, gdzie
znajd&j5 si1 ostatnie otwarte drzwi do Ai&. 0oz&iesz>
8 /o do2rze, przyp&47y, #e takie drzwi rzeczywi4cie s5 na Marsie i dziaaj5 8
powiedzia
Wasyl, przygl5daj5c si1 &wa#nie, jak .aojenko wyj&je i fotograf&je ci1#kie
czerwone
krysztay. Wasyl zna je doskonale$ cayi tysi5cai wy&skiwali je ze
sklepienia i 4cian
3zerwonej -op&y.
8 /ie9 Wcale nie9 8 krzykn5 Jegorow. 8 !rzecie# te drzwi og5 2y7 granic5
antyprzestrzeni. Mog5 posiada7 z&penie niezwyke wa4ciwo4ci<
8 /o, do2rze 8 przerwa & /ieczyporenko 8 powiedzy, #e to jest wa4nie tak.
Ale
przecie# Disney nie ia tyc+ drzwi ze so25, wiedzia tylko o nic+. Drzwi
zostay na Marsie,
trze2a je dopiero znale:7. !o c6# wi1c An+elo ia2y za2ija7<
8 36# za g&piec ze nie9 8 powiedzia gwatownie Jegorow. 8 /ie wiesz
przecie#
najwa#niejszego.
Zerwa si1 z krzesa.
8 3+od:, niec+ on so2ie t& dalej fotograf&je, a jeszcze sporo ro2oty9 8
powiedzia
Jegorow, wskaz&j5c na .aojlenk1 kt6ry fotografowa wszystko, co znajdowao si1
w walizce.
Wasyl niec+1tnie wyszed na 2alkon. Jegorow podprowadzi go do tapczan&, nad
kt6ry
wisiao zwierciado z Marsa. Jego zocista raka 4wiecia c+odny, iskrz5cy
si1 2laskie.
8 Dotknij 8 szepn5 Jegorow.
Wasyl dotkn5 oprawy i szy2ko cofn5 r1k1.
8 A co, gor5ce> 8 za4ia si1 Jegorow. Wygl5da na 2ardzo zadowolonego ze
wszystkiego,
co si1 wydarzyo.
8 /ie, nie gor5ce, tylko<
8 !arzy> )ak, tak 8 Jegorow 2ardzo 2y przej1ty.
3+cia jak najpr1dzej podzieli7 si1 posiadan5 tajenic5. 8 Ale to jeszcze nie
wszystko 8
powiedzia. 8 !opatrz w l&stro, co ta widzisz>
8 36# a widzie7> /oc, sierp ksi1#yca, c+aty 8 niepewnie wylicza Wasyl.
8 )ak. A ot, t&> )akie ciene, pod&#ne. 3o to jest>
/ieczyporenko &wa#nie spojrza w l&stro.
8 .terta soy.
8 .terta> Doskonale, znakoicie9
Jegorow wyszed i po c+wili wr6ci, nios5c szklank1 wody. !ostawi j5 na
tapczanie i wyj5 z
kieszeni zapalniczk1. )rzask9 8 i kopc5cy j1zyczek ognia sa2o za4wieci w
cieno4ciac+ nocy.
Zapac+niaa 2enzyna. Jegorow przytkn5 poyczek do zwierciada w ty iejsc&,
gdzie
cieniaa podo2na do g5sienicy sterta soy, po czy odj5 zapalniczk1.
Wasyl krzykn5. /ie 6g oderwa7 ocz& od zwierciada. Od2icie sterty soy
palio si1.
Jegorow &j5 Wasyla delikatnie za raiona i o2r6ci twarz5 k& wsi.
/a widnokr1g& 2&c+ay w nie2o poienie. Jaskrawopoara'czowe j1zyki ognia
2yy
widoczne wyra:nie nawet z tej odlego4ci. /ad nii, rozpywaj5c si1 z wolna w
rokac+ nocy,
&nosiy si1 sine k12y dy&. 3zerwone pasa kady si1 na ziei.
8 3o4 ty naro2i>9
8 .pokojnie9 8 powiedzia Jegorow. /a2ra w &sta wody ze szklanki i cienk5
str&#k5
prysn5 na l&stro.
Wasyl &sysza daleki syk, poienie na widnokr1g& 2&c+n1y raz, dr&gi i zgasy.
O4wiecone
ksi1#ycowy 2laskie k12y pary &niosy si1 w g6r1.
8 Wystarczy, 2o o#na 2y spowodowa7 pow6d: 8 do2rod&sznie powiedzia
Jegorow.
8 )o ono> 8 cic+o spyta Wasyl, wskaz&j5c na zwierciado.
8 )ak, 2racie, to ono 8 skwapliwie potwierdzi Jegorow. 8 Jedyne nie zakni1te
jeszcze
drzwi do Ai&. /a Marsie 2yy nieczynne, a w M&zykowce, jak widzisz, zacz1y
dziaa7.
Znaleziony przez 0ogo#yna Marsjanin nie zd5#y ic+ zatrzasn57. " w ten spos62,
przez pi17
ilion6w lat pozostay na wp6 &c+ylone. A o#e nie ilion6w> An+elo postanowi
wykorzysta7 je dla swyc+ wasnyc+ cienyc+ cel6w. )eraz roz&iesz, dlaczego po
za2ici& 2raci
Disney, zawita do cie2ie> Widziae4 ten po#ar> A wiesz, #e to palec Oksany z
si5 tysi1cy
ec+anicznyc+ koni &derzy w tw6j a&tolot i str5ci was na ziei1> /iec+c5cy,
oczywi4cie.
Zdajesz so2ie spraw1, co to za sia, co za pot1ga>
Wasyl zroz&ia wszystko. Ba'c&c+ poszczeg6lnyc+ wydarze' zayka si1 w
logiczne
koo.
8 Ale# to odkrycie9 8 szepn5, klepn5wszy Jegorowa po raieni&. 8 ?dao si1
&c+wyci7
wreszcie arsja'skiego dia2a za ogon9
8 /o, to teraz pr1dzej go c+rzcijy, c+rzcijy, tego wra#ego syna9 8 zawoa
Jegorow.
O2aj przyjaciele powr6cili do ga2inet&.
8 D&#o jeszcze acie do ro2oty> 8 zapyta Jegorow kapitana.
8 Zaraz ko'cz1.
Wasyl siedzia pos1pny.
8 3o ci jest> 8 zawoa Jegorow. 8 !owiniene4 si1 cieszy79 )akie odkrycie9
8 /ie wie. W #aden spos62 nie og1 zroz&ie7, jak kosona&ta 6g zro2i7 co4
podo2nego. !rzecie# )end nie pierwszy rok lata na planety.
8 /areszcie9 8 z &lg5 westc+n5 .aojlenko i &siad na krze4le, nastawiaj5c
aparat
fotograficzny na Jegorowa i /ieczyporenk1. 8 Jeszcze ostatni dow6d rzeczowy. Dla
nie
oso2i4cie na pai5tk1.
8 /ie, nie9 8 zaac+ali r1koa. 8 !o co, na co9
Drzwi otworzyy si1 gwatownie i do pokoj& wszed )end. .pojrza na siedz5cyc+,
na otwart5
waliz1, na sk6rzane pasy z 2yszcz5cyi klarai, kt6re przypoinay wysc+ni1te
sk6rki #ij,
na krysztay, na aparat fotograficzny, na notatki 8 i wszystko zroz&ia.
Wasyl patrzy na An+ela przeci5gle, wzrokie peny g12okiego s&tk&. Jegorow
spojrza
poroz&iewawczo na .aojlenk1. -apitan z t1skny wyraze twarzy wyj5
czerwon5
ksi5#eczk1 i poo#y j5 so2ie na kolanie. Ale nie wsta z krzesa.
)end na nikogo wi1cej nie raczy j&# spojrze7. Wyszed na 2alkon. !ozostali w
ga2inecie
wyienili spojrzenia. Zdawao si1, ze to, co iao teraz nast5pi7, 2awio ic+.
An+elo wr6ci,
nios5c zwierciado z Marsa. ?stawi je, z lekka sko4nie, na pododze. /ast1pnie
wyj5 czarn5
paeczk1 i powi6d ni5 po zocistej raie l&stra. 0ozogi si1 oddalony,
2rz1cz5cy odgos, jak2y
gdzie4 wysoko w nie2ie lecia odrz&towy saolot. )end wzi5 ze sto& paczk1
fotografii i z
rozac+e cisn5 ni5 w zwierciado. (otografie zniky. W 4lad za nii poleciay
krysztay z
3zerwonej -op&y, notatki, szp&le z agnetofonow5 ta45, dziennik 2raci Disney i
caa #6ta
waliza ze swyi podo2nyi do #ij rzeieniai. Wszystko zniko 2ezgo4nie.
;Dlaczego siedziy 2ezczynnie>= 8 z przera#enie poy4la Jegorow.
)end podszed do l&stra i o2ejrza si1 poza sie2ie.
Jegorow pocz&, ze 4wiadoo47 wyyka & si1 jak 4liska pestka ar2&za. .traszliwy
ci1#ar
zwali & si1 na gow1, poc+ylaj5c j5 na piersi. ;Zaraz i p1knie= 8 poy4la ze
strac+e.
/ajd&#ej opiera si1 .aojlenko. W ostatniej c+wili, gdy )end zacz5 j&#
rozwiewa7 si1 w
powietrz&, trac5c noralne ksztaty, kapitan &siowa zerwa7 si1 z krzesa. Ale
)end o2ejrza si1 i
.aojlenko opad ci1#ko z powrote. 3ic+&tko szcz1kn5 jego fotograficzny
aparat.
8 /ie za2ijae 2raci Disney< Oni< 8 gos An+ela osi5gn5 najwy#sze tony i
&rwa
si1.
-apitan .aojlenko s&sznie 2y 2ardzo d&ny$ 2yo to jedyne zdj1cie #ywego
Marsjanina.
)roje ocz& &ieszczonyc+ na wierzc+okac+ r6wno2ocznego tr6jk5ta patrzyo z
nieziesk5,
nai1tn5 si5. %yy 2ardzo g12okie i niesko'czenie 5dre.
Jegorow wzi5 w r1k1 poysk&j5cy szary owal. *&stro o2oj1tnie od2ijao
otaczaj5ce
przedioty. Ostatnie drzwi do Ai& zostay zatrza4ni1te. Ale 8 czy na d&go>
!rzeo#ya -atarzyna Witwicka
Wodiir Grigoriew
A MOGBA %IJ<
Zespoowi fa2ryki ;3zas= przyznano nagrod1
pa'stwow5 za opracowanie &rz5dzenia,
nazwanego ;aszyn5 czas&=.
KWiadoo47 podana przez pras1 w LMNO rok&P
Ac+, co to 2yo za dziecko9 !ytali go$ dwa razy dwa> Odpowiada$ cztery.
8 Dwana4cie razy dwana4cie> 8 &pierali si1 niedowiarkowie.
8 .to czterdzie4ci cztery 8 syszeli odpowied:.
8 !owiedz definicj1 caki 8 &pierali si1 najpodejrzliwsi.
8 3aka jest to< 8 " t& nast1powaa definicja caki. " to wszystko w wiek&
czterec+ lat i
Malec, prawie osesek, zadziwia swyi zdolno4ciai znanyc+ profesor6w i
agistr6w. /awet
pewien czonek Akadeii oderwa si1 na kilka godzin od swyc+ pa'stwowej wagi
zaj17, 2y
popatrze7 na fenoenalne dziecko. 3zonek Akadeii tak#e zadawa pytania,
zd&iewa si1,
rozkada r1ce. /agle wpad w zad&1, a pote powiedzia do2itnie$
8 !rzyroda jest niesko'czona i pena paradoks6w 8 po czy w sk&pieni& popatrzy
na
4cian1 i zag12i si1 w so2ie.
8 !rofesorze 8 z1czony gose zaprotestowa Wania Ktak ia na ii1 nasz
2o+aterP 8
niec+ pan nie 6wi g&pstw9 !rzyroda jest +aronijna, paradoksy wprowadzay y
sai.
)ego 2yo j&# za wiele. 3zonek Akadeii poderwa si1 i ogl5daj5c si1 na
c+opca, pocz5
wycofywa7 si1 k& drzwio.
8 Dwa razy dwa jest cztery9 8 wykrzykn5 wesoo c+opiec zaiast po#egnania. 8
/iec+
pan to powie wszystki.
)aki 2y Wania. Wyj5tkowe dziecko. " co jeszcze dziwniejsze, trafili & si1
z&penie nie&dani
rodzice. %y7 o#e, ze ka#de z nic+ oddzielnie koc+ao dzieciaka, ale raze
z&penie i to nie
wyc+odzio. Ojciec &wa#a, ze geni&sz c+opca jest wynikie dziedzicznyc+
warto4ci
przekazanyc+ po iecz&. Matka dowodzia czego4 zgoa przeciwnego. .yn pokpiwa
z
nic+, ale
&lgi & to nie przynioso. 0odzice k6cili si1 coraz cz14ciej. W czasie k6tni
odsyali Wani1 do
ko6rki.
Wizyty profesor6w i docent6w zostay wstrzyane. " jak si1 to cz1sto zdarza,
szy2ko
zaponiano o c&downy dzieck&.
Ale c+opaczek przec+ytrzy wszystkic+. Zelektryfikowa ko6rk1, w kt6rej go
zaykano, i z
zapae 2awi si1 ;May konstr&ktore=. )ak, tak, zwyczajny ;May
konstr&ktore=Q.
Oczywi4cie tylko do c+wili, gdy wpada & do r1ki pierwsza lapa radiowa.
Zadr#a po prost&, gdy po raz pierwszy zo2aczy ten przediocik. Zroz&ia od
raz&, jakie
o#liwo4ci kryje w so2ie ta za2awka. Oczywi4cie za2awka. !rzecie# Wania zaczyna
dopiero
pi5ty rok #ycia i nie wiedzia jeszcze, #e te wszystkie od2iorniki radiowe,
telewizory, otocykle i
koparki 8 to jest na serio. !rzyp&szcza, #e doro4li po prost& 2awi5 si1.
Ojciec Wani, radiotec+nik prac&j5cy w zakadzie naprawiaj5cy radiole i
agnetofony,
przynosi synkowi zeps&te lapy, kondensatory i transforatory, a ay roz2iera
je, sz&kaj5c
&krytyc+ wad. ,leenty p6przewodnikowe odkada do oso2nego p&deka.
!ewnego raz&, gdy ojciec zajrza do ko6rki, Wania poda & niewielkie
p&deeczko.
8 !opatrz 8 powiedzia, pocieraj5c z zadowolenie r1ce 8 to dopiero pocz5tek.
W r1kac+ ojca po2yskiwa 21kitny ekrane ale'ki telewizorek.
8 )ak 8 zdoa tylko powiedzie7 ojciec, kr1c5c z zac+wyte gow5. !ote
poy4la,
przygryz wargi i dorz&ci$
8 3+opak wda si1 we nie. )o wida7. /ast1pnego dnia rano pokaza za2awk1
kolego w
pracy, zr&#y c+ytrze oczy i o4wiadczy$
8 Moja ro2ota.
!rawdziwe znaczenie tyc+ s6w nie zostao wyja4nione i radiotec+nik dosta
awans. )eraz
kierownik cz1sto odprowadza go na 2ok i 6wi w za&fani&$
8 -&:o .erafiowicz&, co4 na t& nie wyc+odzi. /iec+ pan to jako4
&doskonali<
8 Dawaj pan 8 przerywa wadczo -&:a i za2iera rys&nki. %y czowiekie
prosty i nie
l&2i z21dnej gadaniny.
W do& rys&nki w ilczeni& przekazywano Wani&szce.
8 !raca spoeczna 8 z &4iec+e wyja4nia ojciec.
Wania ogl5da sc+eat, a pote 2ra czerwony o6wek.
8 )&, t& i t&< 8 o6wek a# fr&wa po ark&szac+ 8 przero2i79<
3+opiec pracowa c+1tnie, a w zaian #5da tylko nowyc+ cz14ci radiowyc+ i
ksi5#ek o
nowo4ciac+ tec+niki.
Ale pewnego raz&, po przyj4ci& do pracy, -&:a sa poprosi kierownika na
stron1.
8 -oniec 8 powiedzia z powag5.
8 Jaki koniec> 8 nie zroz&ia kierownik.
8 -oniec. /ie 21d1 wi1cej ro2i wynalazk6w 8 &ci5 -&:a .erafiowicz i
zagadkowo
dorz&ci$ 8 ze wzgl1d6w rodzinnyc+.
8 Jak#e tak> 8 &siowa protestowa7 kierownik.
8 /ie wcze4niej niz za cztery lata9 )eat zosta wyczerpany.
-ierownik nie wiedzia oczywi4cie, #e nie dalej jak wczoraj wieczore Wania
od6wi
dalszego przyjowania za6wie'.
8 )ato 8 powiedzia i1kko 8 nie og1 teraz rozprasza7 si1 na dro2iazgi.
!rzyszed i do
gowy niezy poys. W ci5g& czterec+ lat zro2i1 tak5 za2awk1, #e wszyscy si5d5
z wra#enia.
3ztery lata9
Ojciec zna #elazn5 wol1 syna i nie oponowa. Zapyta tylko tone wsp6lnika$
8 3ztery> A o#e wystarczy na trzy>
8 /ie, na razie nie og1 kierowa7 czase 8 w zad&ie odpowiedzia Wania.
.pojrza
szy2ko na ojca i spyta nagle$
8 Jak y4lisz, co to jest czas>
8 3zas> 8 czoo ojca pokryo si1 zarszczkai 8 czas jest wtedy, kiedy<
8 Znow& te nieprecyzyjne sfor&owania9 8 z niezadowolenie przerwa & syn.
-&:a .erafiowicz odwr6ci si1 i ostro#nie wyszed z ko6rki. )o co &sysza,
zaykaj5c
drzwi, 2yo z&penie niezroz&iae.
8 Min&ta #yje sze47dziesi5t sek&nd, tak, tak, #yje, #yje<
!o zapoznani& si1 z t5 rozow5, specjalista od raz& zroz&ie, ze niezwyky
c+opiec
postanowi z2ada7 tajenic1 czas&. 3zowiek nie o2c&j5cy na co dzie' z
s&2telno4ciai
pogranicza radiotec+niki i fizyki teoretycznej nie pojie tak atwo, ze Wania
c+cia wynale:7
aszyn1 czas&. Ale to fakt.
)ak, Wania ia ten wa4nie zaiar. " zrealizowa go. )r&dno w to &wierzy7.
Eadnyc+
dowod6w, jako #ywo, nie a. Jeste jedyny 4wiadkie, kt6rego sowa og5
s&#y7
za dow6d
prawdy. /ikogo, powtarza, nikogo nie dop&szcza Wania do nie2ezpiecznyc+
do4wiadcze' z
aszyn5. )ylko nie, towarzysza za2aw dzieci1cyc+ i s5siada.
8 *&dzie si1 jeszcze o ty dowiedz5. Zo2aczysz9 8 twierdzi Wania, gdy
ko'czyli4y
kolejne do4wiadczenie i szli4y na &lic1, 2y 2awi7 si1 z dzieciarni5 w ic+
staro4wieckie, naiwne
za2awy.
-lipa, klasy 8 o#ywiao nas to, czynio jakii4 2ardziej< zieskii. Oczywi4cie
w
por6wnani& z za2aw5 wyy4lon5 przez Wani1 wydaway si1 one pryitywne i
2ezy4lne.
Maszyna pozwalaa na przenoszenie si1 w zac+wycaj5ce dale przyszyc+ epok i
pogr5#anie si1
w g12ok5 przeszo47. /aj2ardziej podo2ay na si1 t&rnieje rycerskie. Gr&dy
2ota leciay spod
ko'skic+ kopyt, a rycerze t&kli si1 ieczai i aali kopie. Z reg&y wszyscy
pozostawali #ywi.
.iadali4y gdzie4 w po2li#&, kartkowali4y za2ranego ze so25 Waltera .cotta i
por6wnywali4y powie47 z rzeczywisto4ci5.
Zroz&iae, #e po takic+ prze#yciac+ pik&ty na podw6rk& wgl5day jak neolityczny
rys&nek
na skale o2ok ekran& kinowego. A propos, zdarzao si1, ze i takie rys&nki
wykonywano w naszej
o2ecno4ci. Gdy cofali4y si1 w epok1 kaienia &panego, jakie4 kosate c+opy
tak waliy w
4ciany pieczar, #e a# iskry leciay.
Mio tyc+ wszystkic+ atrakcji przestawali4y z dzieciarni5 naszego rodziego
podw6rka.
8 )ak trze2a 8 awia czasai Wani&sza. 8 Ostro#no47 i jeszcze raz ostro#no47.
/ie
powinni4y si1 wyr6#nia7. /ie c+cia, 2y niedoskonaa aszyna dostaa si1 w
niepowoane r1ce.
8 Zeps&j5 aparat 8 zapewnia.
Gdy nasta okres pogr5#ania si1 w przeszo47 i &noszenia si1 w przysze epoki,
przenie4li4y
seanse na noc. .5siedzi z do&, znajd&j5cy si1 w proieni& dziaania aszyny,
przenosili si1
raze z nai, a rano d:wignia aparat& powracaa do poo#enia zerowego. .5siedzi
wstawali i,
jak gdy2y nigdy nic, szli do pracy. -a#de& z nic+ wydawao si1, #e tej nocy
4ni & si1
wspaniay sen. )roc+1, co prawda, dziwny, ale ka#de& o#e si1 co4 takiego
zdarzy7< .5siedzi
2yli l&d:i do4wiadczonyi i ostro#nyi. " niko&, na wszelki wypadek, o
dziwnyc+ snac+ nie
opowiadali. )ajenica zostaa zac+owana.
)ylko raz dia2e nie podk&si. Zaczekae na przystank& trawajowy na jednego
z
s5siad6w, d&giego i flegatycznego agazyniera -otikowa. Zaszede go od ty&,
zro2ie
perskie oko i powiedziae konfidencjonalnie$
8 /iezy 2y ten facet w szyszak& ze str&si pi6re i z krokodyle na tarczy,
co>
Magazynier drgn5, t1po na nie popatrzy, a pote 2ez nays& skoczy do
przeje#d#aj5cego
trawaj& i tyle go widzia.
Wani&sza wys&c+a opowiadania o tej przygodzie z dosy7 pon&r5 in5.
8 Al2o ko'czyy do4wiadczenia, al2o to si1 wi1cej nie powt6rzy 8 &ci5.
0oz&iae przyjaciela. /ie 2yo & lekko. Maszyna kaprysia. Ostatni raze o
ao nie
rozsypaa si1 od przeci5#enia. Z tr&de wydostali4y si1 ze 4redniowiecza.
06wnie# syt&acja w do& stawaa si1 coraz 2ardziej napi1ta. 0odzice k6cili si1
prawie 2ez
przerwy. Znacznie cz14ciej ni# w okresie wizyt na&kowc6w. " c+ocia# in1o
dostatecznie d&#o
czas&, nie ogli osi5gn57 jednoy4lno4ci. )acy j&# 2yli ci rodzice Wani. Ac+,
gdy2y nie ta ic+
nieprzyjena wada<
Wszystko wydarzyo si1 z&penie niespodziewanie. !rzyszli4y do Wani z zaiare
rozpocz1cia pracy. Ale nie 2yo o ty nawet owy. 0odzice k6cili si1. /ie o#na
ic+ 2yo
&spokoi7. Za&wa#ye, #e l&stro na toaletce jest roz2ite, a serweta ze sto&
le#y na pododze.
Za&wa#ye tak#e, #e e& przyjacielowi dr#5 r1ce. /ienawidzi takic+ c+wil.
8 .pytay o to jego saego 8 powiedzia nagle -&:a .erafiowicz,
zo2aczywszy
syna.
3+wycie czapk1 i pokn5e po sc+odac+ na d6. )ego, co 2yo dalej, og1 si1
tylko
doy4la7.
0ozklekotana aszyna 2ya nastawiona na ay proie' dziaania. Wania pod2ieg
do niej i
szarpn5 d:wigni1, 2y cofn57 czas c+o72y o dwie godziny. Zdarzao & si1 j&# w
ten spos62
&spokaja7 rodzic6w. Ale r1ce dr#ay & silniej ni# zazwyczaj. .zarpn5 z2yt
ocno i czas wszed
w po4lizg. Maszyna znikn1a, znikn5 i Wania. A rodzice ododnieli o jakie4
dwana4cie l&2
trzyna4cie lat. " jeszcze ic+ przy ty odrz&cio od sie2ie.
/ast1pnego dnia rano poszede zo2aczy7, jak to si1 sko'czyo. !o2ie#ne
ogl1dziny pokoj&
powiedziay i wszystko. Wania nie 6g powr6ci7 z przeszo4ci. 0esta&rator
czas& 2y
zdeontowany i le#a w k5cie ko6rki. Ale nie &pade na d&c+&. !rzecie# wed&g
#elaznyc+
praw ateatycznego prawdopodo2ie'stwa, wszystko powinno si1 powt6rzy7.
Ododzeni
rodzice powinni zn6w si1 spotka7 i zapaa7 do sie2ie sypati5. A ponownie
&rodzony Wania
zn6w powinien stworzy7 wspaniay i 2ardzo l&dzko4ci potrze2ny aparat 8 aszyn1
czas&.
)ak si1 tez stao. .potkali si1. Wy4ledzie ic+ pod ty say zegare, pod
kt6ry
wyznaczali so2ie spotkania przed trzynastoa laty. )ri&fowae. Miae powody.
!rzepi1kne
jeste4cie, o ateatyczne prawidowo4ci9 " ty, stalowa logiko wydarze'9 Wania
21dzie9
Maszyna 21dzie9
Ale c6# to> 3+opak, zadziwiaj5co podo2ny do ojca Wani, i dziewczyna, po prost&
kopia jego
atki, stoj5 i ilcz5. !atrz5 na sie2ie podejrzliwie i ze strac+e. /agle
odwracaj5 si1 i id5 w
r6#ne strony9 .pocie si1 z wra#enia. /ajwidoczniej pai17 o2ojga zac+owaa
wsponienia
oczek&j5cej ic+ przyszo4ci. )ak nie &rodzi si1 c+opiec, tak zgin1a aszyna
czas&.
!rzeo#y )ade&sz Gosk
"lja Warszawski
!OD0RE W /"3OCJ
Min1o j&# pi17 lat od ego ostatniego spotkania z profesore %ieriestowski.
My4l1, #e
2ye jedyny czowiekie, do kt6rego profesor cz& co4 w rodzaj& za&fania.
Zreszt5 sowo
;za&fanie= w ty wypadk& nie jest najlepsze. !o prost& 2ye & 2ardzo potrze2ny
do realizacji
jego fantastycznyc+ plan6w. -oniecznie &sia ie7 przy so2ie o2iektywnego
4wiadka, a2y
ol4ni7 swoic+ sceptycznyc+ koleg6w fajerwerkie niezwykyc+ fakt6w, kt6re
dowiod5, jak
2ardzo g6r&je on nad innyi &czonyi. Wydaje i si1, #e profesor o niczy inny
w og6le nie
y4la. /ie zawa+a2y si1 nawet przed najw&lgarniejsz5 istyfikacj5. !odo2no
zreszt5 w tej
dziedzinie 2y po prost& istrze.
!rawd1 6wi5c do tej pory nie jeste pewny, czy nie stae si1 io woli
wsp6lnikie
na&kowej +oc+sztaplerki. A je#eli cokolwiek 4wiadczy o ty, #e %ieriestowski 2y
a&tentyczny
na&kowce, to c+y2a tylko okoliczno4ci jego 4ierci.
%ardzo jest i tr&dno zorientowa7 si1 w ty wszystki, poniewa# nie jeste
fizykie i wiele
z tego, co 6wi %ieriestowski, 2yo dla nie po prost& niezroz&iae. 3o za4
dotyczy tego, co
widziae na wasne oczy, oga to 2y7 najzwyklejsza +al&cynacja, zwaszcza
je4li si1 we:ie
pod &wag1 stan, w jaki si1 pod6wczas znajdowae.
O ty wszystki &sz1 &przedzi7 czytelnik6w, ni przyst5pi1 do relacjonowania
+istorii
ojego &dzia& w do4wiadczeni& %ieriestowskiego.
!rofesora %ieriestowskiego poznae late, w czasie &rlop&. Jego willa, w kt6rej
ieszka
przez okr5gy rok, staa na say skraj& niewielkiego letniska. %y to pi1trowy,
zanied2any,
pon&ry 2&dynek otoczony wysoki parkane.
Wszyscy oi s5siedzi wiele 6wili o %ieriestowski. Opowiadano, #e jest
odl&dkie,
6wiono o jego cz1styc+ wy2&c+ac+ straszliwego gniew&, w czasie kt6ryc+ profesor
cakowicie
traci panowanie nad so25 i ka#dego, kto & si1 wtedy napatoczy, o2rz&ca
grade wyzwisk.
Opowiadano, #e jego odej4cie na eeryt&r1 poprzedzi jaki4 straszliwy skandal na
&niwersytecie,
na kt6ry %ieriestowski 2y wykadowc5 fizyki.
%ieriestowski ieszka saotnie, wystarczao & towarzystwo psa, owczarka.
/iekiedy
pojawia si1 w iejscowy sklepie, wtyka ekspedientce spis potrze2nyc+ &
zak&p6w, tor21 i
pieni5dze i zac+&rzony czeka, dop6ki nie zapak&j5 & za6wionyc+ towar6w.
.5siad6w
nawet nie pr62owa pozna7, nigdy tak#e nie kania si1 niko&.
Ja zreszt5 r6wnie# niez2yt interesowae si1 l&d:i, poniewa# cay 6j czas
po4wi1cae na
owienie ry2. ?dao i si1 znale:7 o dwa kiloetry od wsi, licz5c w d6 rzeczki,
niewielk5
odnog1, nad kt6r5 co dzie' rano przyc+odzie z w1dkai. Je#eli ry2a 2raa
do2rze,
przesiadywae ta a# do saego wieczora.
!ewnego dnia rano za&wa#ye, #e oje &l&2ione iejsce pod wierz25, gdzie tak
do2rze
2ray piskorze, zostao j&# przez kogo4 zaj1te. Eaden w1dkarz nie l&2i, kiedy
kto4 nagle zaj&je
jego &l&2ione iejsce. Ale c6# 2yo ro2i7. ?siade w po2li#& i niec+1tnie
o2serwowae
nieproszonego go4cia. %y to czowiek stary, &2rany w wytarty welwetowy
garnit&r. .pod
nas&ni1tego na czoo sokowego kapel&sza stercza d&gi nos i niez2yt sc+l&dnie
&trzyane
r&de w5sy. Wa4ciciel w5s6w najwidoczniej z&penie nie interesowa si1
spawikie, wydawao
si1, #e zgoa zasn5, wsparty plecai o pie' drzewa.
Moje nowe iejsce 2yo ze wszec+ iar niewygodne. /ie 6wi5c j&# o ty, #e
przez
cay
czas &siae siedzie7 na pal5cy so'c&, dno rzeki w ty iejsc& poro4ni1te
2yo
wodorostai i dwa razy &siae wazi7 do wody, #e2y odczepi7 zapl5tane +aczyki.
0y2a 2raa
sa2o i cay ranek oge &wa#a7 za stracony. 0z&caj5c nie#yczliwe spojrzenia na
przy2ysza
zo#ye w1dki i poszede so2ie do do&. /ast1pnego dnia przyszede o godzin1
wcze4niej
ni# zwykle, aj5c nadziej1, #e ty raze 21d1 pierwszy. Ale c+o7 2ya dopiero
sz6sta, r&de
w5sy j&# sterczay spod ojej wierz2y. /aj2ardziej o2&rzaj5ce 2yo to, #e stary
znow& spa
pozostawiwszy w1dki wasne& losowi. )kwie nad wod5 do saego wieczora
licz5c
na to, #e
taten z2&dzi si1 wreszcie i p6jdzie so2ie. !r6#ne nadzieje9 !rzez cay dzie'
raz tylko otworzy
oczy, #e2y wyci5gn57 w1dk1, zdj57 z +aczyka nie wiadoo jaki c&de zowion5
ry21, wrz&ci7
j5 z powrote do wody i zn6w zarz&ci7 w1dk1 2ez przyn1ty.
3i5gn1o si1 tak przez dni kilka.
W ko'c& pewnego ranka zaae w1dkarskie o2yczaje i &siade o2ok niego.
.tary
otworzy oczy, wysarka si1 na traw1, ale nawet nie spojrza w oj5 stron1.
!rzez dwie godziny &wa#nie o2serwowae spawiki, ale ry2a nie c+ciaa 2ra7.
!ostanowie
przeczeka7 po&dnie, otworzye przyniesione ze so25 czasopiso i zag12ie si1
w artyk& o
t&ng&ski eteorycie.
/agle kto4 wyrwa piso z oic+ r5k. !odniose wzrok i zo2aczye ojego
s5siada. )ego
j&# nie oge znie47.
8 3zy nie wydaje si1 pan&< 8 zacz5e. Ale stary cisn5 czasopiso do rzeczki,
2ardzo
wyra:nie powiedzia$ ;-retyn9= 8 i zn6w opar si1 o drzewo zaykaj5c oczy.
Wszystko to 2yo tak niezwyke, #e nie zatkao.
Za2rae w1dki i r&szye k& doowi daj5c so2ie sowo +onor&, #e j&# j&tro
wysz&ka
so2ie inne iejsce nad wod5, takie, gdzie wariaci nie przyc+odz5.
-& e& zdziwieni& stary r6wnie# podni6s si1, zostawi w1dki na 2rzeg& i go4no
sapi5c
poaszerowa o2ok nie.
8 )o idiotyczny artyk& 8 powiedzia nagle. 8 Wreszcie znalaz si1 we wa4ciwy
iejsc&.
8 !an wy2aczy 8 powiedziae. 8 /ie znay si1 i w og6le wydaje i si1, #e
pana
zac+owanie<
8 Jeste %ieriestowski 8 przerwa i 8 i co nieco si1 na ty roz&ie.
!opatrzye na niego z ciekawo4ci5. ;A wi1c tak on wygl5da= 8 poy4lae. 8
;Do2ry
so2ie=.
!rzez c+wil1 szli4y w ilczeni&.
8 )ylko 2awan o#e przyp&4ci7 8 powiedzia profesor 8 #e w naszej przestrzeni
og5
2y7 o2ecne za&wa#alne ilo4ci antyaterii.
8 Wydaje i si1, ze a&tor artyk&& 6wi o z2&dowany z antyaterii 2olidzie,
kt6ry
wtargn5 do naszej atosfery z g12i kosos&, wi1c tr&dno t& c+y2a 6wi7 o
naszej przestrzeni
8 odpowiedziae rozdra#niony 8 w ka#dy razie to nie jest pow6d, 2y wrz&ca7
piso do
wody.
8 -iedy 6wi1 ;nasza przestrze'= 8 powiedzia 8 a na y4li co4 z&penie
innego, co4,
co nawiase 6wi5c, nie poddaje si1 pa'skie& roz&ieni&.
8 /ie jeste fizykie, ale dziennikarze 8 powiedziae 8 i najz&peniej
wystarczaj5 i
te wyo2ra#enia, kt6re so2ie ksztat&j1 przy lekt&rac+ literat&ry
pop&larnona&kowej. /ie a
dostatecznego przygotowania, a2y 6c wyro2i7 so2ie jaki4 g12szy pogl5d.
8 %zd&ry9 A2s&rd9 8 wrzasn5 znienacka i zacz5 t&pa7 nogai. 8 Je4li2y
wypc+ano
pan&
gow1 tyi wszystkii idiotyzai, kt6re nazwano noralny przygotowanie
podstawowy
z ateatyki i fizyki, to o pog12ieni& pa'skiej wiedzy nie 6g2y pan nawet
arzy7. !an 2y si1
z&penie nie r6#ni od &czonyc+ os6w, deentywnyc+ p6g6wk6w i na&kowyc+
&rz1das6w,
kt6rzy &wa#aj5 si1 za a&torytety w fizyce9 Zreszt5 8 doda niespodziewanie
spokojnie 8 jest
pan dziennikarze. /iewiel& zna l&dzi waszego fac+&, ale zawsze s5dzie, #e
dziennikarze
&iej5 dokadnie opisywa7 to, co widz5. /iec+ pan powie, je4li2y pan& si1
zdarzyo zo2aczy7
co4 takiego, co jest niedost1pne l&dzkiej wyo2ra:ni, czy &ia2y pan to opisa7
dostatecznie
dokadnie>
8 !ytanie jest z2yt niecodzienne, a2y 6g odpowiedzie7 na nie od raz& 8
powiedziae
po c+wili nays&. 8 *&dzka wyo2ra:nia nie o#e ogarn57 so25 niczego takiego,
co
2y nie
skadao si1 z eleent6w znanyc+ j&# poj17. W tej ierze szczyte o#liwo4ci
l&dzkiej
wyo2ra:ni jest istniej5ce & 3+i'czyk6w poj1cie ;2iaego soka=. )en 2iay sok
to po prost&
2iaa karta, na kt6rej nic nie narysowano. Wyo2razi7 so2ie zawczas& to, czego
nikt jeszcze nie
widzia> )o nieo#liwe. /ie og1 odpowiedzie7 na zadane przez pana pytanie.
8 !rzy okre4lonej wyo2ra:ni o#na wyo2razi7 so2ie 2iaego soka jako czarnego
8
powiedzia i zawr6ci z powrote k& rzece.
/ast1pnego dnia pojec+ae do iasta.
-iedy j&# zaatwie wszystkie sprawy, wszede do kawiarni, #e2y zje47 dr&gie
4niadanie, i
pierwszy czowiekie, na kt6rego ta si1 natkn5e, 2y 6j szkolny kolega, z
kt6ry nie
widzieli4y si1 od dw&dziest& lat. !oznali4y si1 od raz& i przez godzin1
przeszo
wykrzykiwali4y co c+wila$ ;A pai1tasz>9=
-iedy4y j&# so2ie przyponieli wszystkie niegdysiejsze szkolne wydarzenia,
kiedy
wyja4nili4y dalsze losy wi1kszo4ci naszyc+ 6wczesnyc+ przyjaci6, kolega
popatrzy na
zegarek i j1kn5. Okazao si1, #e sp6:ni si1 na seinari& fizyki teoretycznej,
na kt6re
specjalnie t&taj przyjec+a.
8 )r&dno 8 powiedzia 8 a ta wykad dopiero j&tro, a dzi4 widocznie sa los
c+ce,
#e2y4y wypili jeszcze jedn5 2&telczyn1.
8 .&c+aj 8 zapytae 8 czy to2ie jako fizykowi 6wi co4 nazwisko
%ieriestowski>
8 Od raz& wida7 naogowego dziennikarza 8 roze4ia si1 6j kolega 8 dla
ka#dego
fizyka to nazwisko jest nieoal anegdotyczne, dla dziennikarza natoiast jest to
prawdziwy
skar2. Ostatnii czasy coraz cz14ciej pr62&je si1 zw&lgaryzowa7 podstawowe
poj1cia
wsp6czesnej fizyki. Wa to daje nie 2yle jakie pole do popis&. %ieriestowski to
reprezentant
zw&lgaryzowanego typ& &czonegoDfizyka. Zreszt5, c+y2a niedokadnie si1
wyrazie. Mo#e
%ieriestowski i jest fizykie. Doskonale zna to wszystko, o czy pisz5
specjalistyczne pisa,
wykada ze swad5, ale z pewno4ci5 nie jest &czony. Jego wasne idee s5
a2s&rdalne i a2sol&tnie
nie do &dowodnienia. @ipotezy na&kowe, kt6re %ieriestowski wytrz5sa ze swej
wyo2ra:ni jak z
rog& o2fito4ci, s5 spek&latywne. %ieriestowski zawsze prac&je w dziedzinie, w
kt6rej jest do
dyspozycji tak ao fakt6w, i tak ze so25 niezgodnyc+, #e #aden szan&j5cy si1
&czony nie
zaryzyk&je ic+ teoretycznego &og6lniania. %ieriestowski nigdy nie p&2lik&je
rez&ltat6w swoic+
eksperyent6w, przeprowadza je w cakowitej saotno4ci w la2oratori&, w kt6ry
kr6l&je
d&c+ 4redniowiecznej alc+eii. Gdy2y 2y pisarze, alarze, kopozytore, to
jego
niepo+aowana fantazja i jego teperaent z pewno4ci5 zapewniy2y & rozgos,
ale w na&ce
o#e 2y7 tylko zwyky fantast5. A zreszt5 i na &niwersytecie zaproponowano &
przej4cie na
eeryt&r1, poniewa# w jego wykadac+ st&denci nigdy nie ogli zorientowa7 si1,
gdzie jest
granica i1dzy o2owi5z&j5cy prograe a fantazj5 %ieriestowskiego.
8 3zy#2y4 nie &wa#a fantazji za niez21dny eleent tw6rczego podej4cia do na&ki>
8
zapytae.
8 0ozaite s5 rodzaje fantazji 8 odpowiedzia i, najwyra:niej niezadowolony. 8
,instein
r6wnie# 2y fantast5, kiedy tworzy teori1 wzgl1dno4ci. Ale to 2ya precyzyjna
na&kowa
wyo2ra:nia, &skrzydlaj5ca &czonego, ale nie wyprowadzaj5ca go nad kraw1dzie
etafizyki.
)eraz s5 inne czasy. May do dyspozycji tyle nie wyja4nionyc+ zjawisk, #e 2yle
d&re' o#e
so2ie pofantazjowa7 na teaty na&kowe. !od koniec inionego wiek& wszystko 2yo
o wiele
prostsze$ ec+anika /ewtona i teoria pola MaSwella wyja4niay, jak si1 wydawao
pod6wczas,
wszystkie zjawiska. Dzi4 g&2iy si1, staj5c wo2ec caej lawiny odkry7. /awet
cz5steczki
eleentarne rozpatr&jey dzi4 jako str&kt&ry niesko'czenie skoplikowane. /ie a
teorii, kt6ra
&og6lnia2y wszystko, i oso2nicy w rodzaj& %ieriestowskiego to wa4nie
wykorzyst&j5 zalewaj5c
na&k1 wod5 niepowa#nyc+ +ipotez.
8 Ale io wszystko 8 powiedziae 8 io twej ia#d#5cej c+arakterystyki
%ieriestowski jako4 zosta profesore.
8 /ie tylko profesore, nawet doktore na&k ateatycznoDfizycznyc+. Ale jak5
zawi5
drog5 doszed do tego9 Zreszt5, skoro tak si1 ni interes&jesz, og1 ci to i owo
opowiedzie7.
W tysi5c dziewi17set dr&gi rok& %ieriestowski sko'czy wydzia +istoryczno8
filologiczny
&niwersytet& peters2&rskiego. Wyspecjalizowa si1 w jakic+4 indyjskic+
narzeczac+ i wkr6tce po
&ko'czeni& st&di6w wyjec+a do "ndii. /ikt nie wie, czy si1 zajowa w ci5g&
kilk&
nast1pnyc+ lat. !owiadaj5, ze st&diowa istyczne na&ki jog6w i znakoicie
opanowa szt&k1
z2iorowej +ipnozy. )e swoje talenta zadeonstrowa dw&krotnie, nawiase 6wi5c
w
niesyc+anie skandaliczny spos62. W tysi5c dziewi17set dw&nasty, po &ko'czeni&
wydzia&
ateatycznoDfizycznego na &niwersytecie w Getyndze, kiedy 2y j&# priTatD
docente, w
czasie wykad& nagle si1 nad czy4 zad&a, &siad za stoe i na kawak&
papier& zacz5
wyprowadza7 jakie4 r6wnania. A&dytori&, pozostawione sae so2ie, zacz1o
+aasowa7.
Wtedy %ieriestowski wsta, zro2i r1kai kilka pynnyc+ gest6w i zaskoczeni
s&c+acze
zo2aczyli na katedrze nosoro#ca spokojnie prowadz5cego wykad, ten sa, kt6ry
%ieriestowski
ia & nic+ poprzedni raze. A profesor, jak2y nigdy nic, w dalszy ci5g& pisa
so2ie co4 przy
stole.
!rzed dziesi1cioa laty %ieriestowski 2roni swojej pracy doktorskiej na
posiedzeni&
nieziernie szanownej 0ady /a&kowej.
J&# po wys&c+ani& kr6tkiego wst1p& na twarzac+ ze2ranyc+ zacz1o si1 alowa7
niedowierzanie wywoane ekstrawaganckii +ipotezai prelegenta. %ieriestowski,
cz&j5c, ze za
c+wil1 wy2&c+nie skandal, po prost& &4pi czonk6w 0ady. -iedy rozprawa do2iega
ko'ca, nikt
z o2ecnyc+ nie c+cia si1 przyzna7, ze przespa cae posiedzenie, i dysertacj1
przekazano innej
0adzie /a&kowej.
8 A przecie# io to przyznano & doktorski tyt&> 8 zapytae.
8 Eadna jeszcze rozprawa doktorska nie wz2&dzia tyl& spor6w co ta. !o trzykro7
przekazywano j5 eksperto do zaopiniowania. W ko'c& przyznano & tyt&
na&kowy
nie za
tre47 rozprawy, ale za rzeczywi4cie znakoit5 etod1 ateatyczn5, kt6r5
wynalaz, a2y si1 ni5
pos&#y7 przy &dowadniani& swoic+, 2ardziej ni# ryzykownyc+ wniosk6w. Okazao
si1, #e
etoda ta jest zgoa niezast5piona przy rozwi5zywani& niekt6ryc+ r6wna'
ec+aniki fal. W
og6le &wa#a, #e %ieriestowski 6g2y 2y7 znakoity ateatykie. W tej
dziedzinie na&ki
jest niedo4cigniony, niestety, &wa#a sie2ie za &rodzonego fizyka.
Zro2io si1 j&# p6:no i odprowadziwszy koleg1 do +otel& po4pieszye na poci5g.
!rzez dwa dni nie c+odzie nad rzeczk1, cz&e si1 nie najlepiej.
)rzeciego dnia &syszae w sieni jakie4 t&pania i sapania, przeieszane z
por&kiwanie i
niego4nyi przekle'stwai. Wstae z 6#ka, wyszede do sionki i zo2aczye
ta
%ieriestowskiego. .iedzia na pododze i wysypywa piasek z 2&ta. )ak 2y
pogr5#ony w tej
czynno4ci, #e nie zwr6ci na nie najniejszej &wagi. Wo#ywszy 2&ty wszed do
ojego
pokoj& i 2ezcereonialnie przysiad na 6#k&. .tae, czekae, co z tego
wyniknie.
8 -iedy 6wi1 o przestrzeni 8 powiedzia, jak2y kontyn&&j5c rozpocz1t5
wcze4niej
rozow1 8 a na y4li nie geoetryczn5 przestrze' ,&klidesa, ale przestrze'
realn5,
wyposa#on5 we wa4ciwo4ci fizyczne. !rzestrze' ta ty przede wszystki r6#ni si1
od
przestrzeni geoetrycznej, #e istnieje w czasie. )aka przestrze' o#e zienia7
ksztat, g1sto47,
a wa4ciwo4ci w pewny sensie elastyczne, jest wreszcie przepeniona polai
elektroagnetycznyi i polai grawitacyjnyi, jest nosiciele aterii. )r&dno
orzec, co jest
2ardziej aterialne 8 przestrze' czy to, co przywykli4y roz&ie7 pod sowe
;ateria=. Ale
najistotniejsze jest to, #e przestrze' realna o#e istnie7 i r6wnocze4nie nie
istnie7.
8 !rzeprasza, jak to$ jednocze4nie istnie7 i nie istnie7> 8 zapytae. 8
O2awia si1, #e
6j 6zg nie jest dostatecznie wyginastykowany, a2y 6g przyjowa7 tego
rodzaj& idee.
8 /o wa4nie 8 odpowiedzia i na to, zacieraj5c r1ce 8 c+odzi wa4nie o 6zg.
.a pan
6wi, #e nie jeste4y w stanie wyo2razi7 so2ie niczego, co 2y nie 2yo
ko2inacj5 znanyc+
na j&# o2raz6w i poj17. Jednak wsp6czesnej fizyce poj1cia te nie na wiele si1
przydadz5. A2y
c+o7 troc+1 zroz&ie7, &siy &cieka7 si1 do analogii, kt6re czerpiey ze
znanyc+ na
wyo2ra#e'. Ale to nie zawsze jest to, co 2y4y c+cieli so2ie wyo2razi7. Mo#na
opowiedzie7
sowai tre47 &twor& &zycznego, ale niec+ pan spr62&je wyja4ni7 czowiekowi
g&c+e& od
&rodzenia, co to jest &zyka. /awet po przeczytani& setki li2rett sao poj1cie
&zyki
pozostanie dla niego nie&c+wytne i nieosi5galne.
8 A pan io wszystko postanowi spr62owa7> 8 zapytae.
8 )o ak&rat, o czy dot5d z pane rozawiali4y, nale#y do kategorii poj17
nietr&dnyc+ do
zroz&ienia 8 odpar. 8 !rzestrze' istnieje i nie istnieje zaraze dlatego, #e
sa czas jest
nieci5gy. O wiele tr&dniej 2yo2y wyo2razi7 so2ie przestrze' 2ez czas& ni#
jednoczesny 2rak i
tego, i tatego.
8 My4li pan, #e 6wi5c o nieci5go4ci czas& &atwi i pan zroz&ienie pa'skic+
sofizat6w o przestrzeni> 8 zapytae.
.pojrza na nie z w4cieko4ci5. /ajwyra:niej rozgniewao go sowo ;sofizaty=.
8 Zacznijy z innej 2eczki 8 powiedzia spokojniej, ni# tego oge oczekiwa7.
8
.ysza
pan o kwantac+>
8 3o nieco syszae 8 odpowiedziae. 8 -want to niepodzielna porcja energii,
kt6r5
o#e wc+on57 l&2 wydzieli7 elektron przeskak&j5c z jednej or2ity na inn5.
8 A wi1c, czy wie pan, #e niko& jeszcze nie &dao si1 zao2serwowa7 elektron&, w
c+wili
kiedy ak&rat przeskak&je z jednej or2ity na dr&g5> 3o wi1cej, zostao
teoretycznie dowiedzione,
#e elektron w atoie nigdy nigdzie nie o#e si1 znajdowa7 w taki stanie.
,lektron istnieje
tylko na okre4lonej or2icie. /ie a czego4 takiego, jak elektron zieniaj5cy
or2it1. .&szniej
zreszt5 2yo2y powiedzie7, ze elektron powstaje ni#$ ;elektron istnieje=. A
teraz niec+ pan so2ie
wyo2razi, ze dokadnie rejestr&jey czas w systeie elektron&. 3o si1 dzieje z
czase w ty
oencie, kiedy elektron jest w trakcie przeskakiwania z jednej or2ity na dr&g5>
8 /ie wie 8 powiedziae 8 tr&dno o ty wyrokowa7, skoro nie istnieje sa
syste, w
kt6ry ieli2y4y rejestrowa7 czas.
8 /ie istnieje syste, a wi1c nie istnieje r6wnie# nic w ty systeie, nie a
ani czas&, ani
przestrzeni, ani r&c+&, ani wreszcie tego, co w ty systeie przyzwyczaili4y
si1 &wa#a7 za
ateri1. Wed&g naszyc+ poj17 jakkolwiek d&go trwa2y taki przeskok przez
nico47, przeskok
taki nie 6g2y 2y7 wykryty w say systeie, poniewa# po powstani&
okre4lonego
&kad& w
systeie czas nadal &pywa z&penie tak sao, jak przed zanikie &kad&
poprzedniego.
8 A jednak z naszego p&nkt& widzenia ta cz147 przestrzeni, kt6ra zawarta jest we
wn1trz&
ato&, nie ginie w c+wili przeskok& elektron& z jednej or2ity na inn5> 8
zapytae.
8 Oczywi4cie #e nie ginie 8 odpowiedzia %ieriestowski. 8 %ardzo &pro4cie
o2raz
rzeczy po to, 2y atwiej 6g pan zroz&ie7, czy jest nieci5go47 istnienia
naszego syste& w
og6le.
8 !rzeprasza, o jaki systeie pan 6wi> 8 zapytae ze zd&ienie.
8 /o, tego wszystkiego 8 nied2ale zatoczy doni5 8 tego wszystkiego, jedny
sowe,
co4y przyzwyczaili si1 roz&ie7 pod sowe ;wszec+4wiat=. Wszystko, co nas
otacza, jest
podporz5dkowane jedne& wsp6lne& rytowi istnienia.
Milczae przez do2r5 c+wil1, oszooiony nie tyle oryginalno4ci5 tego, co
powiedzia, ile
nied2ay tone jego s6w. 0o2io to takie wra#enie, jak2y rozprawia o
rzeczac+, kt6re od
dawna & o2rzydy, kt6ryc+ a powy#ej &sz&.
8 36# wi1c istnieje w tyc+ c+wilac+, kiedy nic nie istnieje> 8 z tr&de
sfor&owae to
ko4lawe zdanie.
8 "stnieje w6wczas inny czas, inna przestrze', inna ateria.
8 Jakie inne> 8 zapytae, pr62&j5c zroz&ie7 to, o czy 6wi.
8 Antyateria, antyczas, antyprzestrze' 8 odpar. 8 Ale to, co nazyway energi5,
pozostaje niej wi1cej ty say dla o2& syste6w. ,nergia jest jedyny
ogniwe
5cz5cy
o2a te systey, poniewa# jest rez&ltate ic+ wzajenego na sie2ie oddziaywania.
8 Jak#e t& o#na 6wi7 o wzajeny na sie2ie oddziaywani&, skoro o2a systey
istniej5
w r6#nyc+ oentac+>
8 Oczekiwae tego pytania 8 &4iec+n5 si1 profesor 8 to pytanie dowodzi raz
jeszcze,
jak 2ardzo jest pan nie4wiado najeleentarniejszyc+ spraw. -iedy 6wiy o
jakiej4
pojedynczej olek&le, nigdy nie o#ey przewidzie7 zawczas& tego, jak si1 ona
zac+owa w
jakic+4 4ci4le okre4lonyc+ war&nkac+. !rawa fizyki s5 prawdziwe tylko w
odniesieni& do
wielkic+ zespo6w cz5steczek, poniewa# aj5 c+arakter statystyczny. Wsp6lny
wszystkie&
ryt istnienia naszego syste& nie powod&je 2ynajniej, #e jaka4 licz2a ato6w
nie o#e
wypa47 z tego ryt& i zosta7 wyrz&cona w antyprzestrze'. Analogiczne procesy
zac+odz5 w
anty4wiecie. /iewyczerpane zapasy energii, kt6ryi dyspon&je nasz wszec+4wiat,
nie s5 niczy
inny, jak tylko rez&ltate ani+ilacji antyaterii z ateri5. /ale#ao2y
oczekiwa7, #e poniewa#
znak ad&nk&, kier&nek spin&, znak agnetycznego oent&, odr6#niaj5ce ateri1
od
antyaterii, s5 r6wnie prawdopodo2ne, we wszec+4wiecie powinna si1 znajdowa7
jednakowa
ilo47 aterii i antyaterii, z jednakow5 g1sto4ci5 rozieszczona w przestrzeni.
)o nie&niknienie
doprowadzio2y do ani+ilacji z gigantyczny wydzielenie energii. Je#eli nawet
przyj57, #e z
wydzieloneU przy ty energii kiedy4 znow& oga2y powsta7 ateria, to zn6w
prawdopodo2ie'stwo powstania antyaterii 2yo2y r6wne prawdopodo2ie'stw&
powstania
aterii, i natyc+iast znow& ieli2y4y do czynienia z ani+ilacj5. W
konsekwencji tego
zao#enia nasz wszec+4wiat przedstawia2y so25 nie&stannie wy2&c+aj5c5
s&2stancj1. W
rzeczywisto4ci tak nie jest i cz5steczki antyaterii w swojej czystej postaci
znajd&j5 si1 w
naszy 4wiecie w niesko'czenie ayc+ ilo4ciac+. " tylko przy energiac+ 2ardzo
wysokiego
rz1d&, kiedy zakrzywienie przestrzeni i zwi5zany z ni ryt proces6w czas&
zienia si1.
!rzez jaki4 czas siedzieli4y w ilczeni&. 3z&e, #e %ieriestowski c+ce nie o
co4 zapyta7,
ale nie o#e si1 zdecydowa7. )akie niezdecydowanie do tego stopnia przeczyo
oje&
wyo2ra#eni& o %ieriestowski, #e io woli zapragn5e & po6c. Zreszt5 2y7
o#e po
prost& sz&kae sposo2&, a2y jak najszy2ciej si1 go poz2y7. Zalew niezwykyc+
poj17, kt6ryi
&raczy nie profesor, z1czy nie.
8 Wydaje i si1 8 powiedziae 8 #e id5c do nie ia pan jaki4 okre4lony cel.
Mo#e pan
6wi7 ze n5 szczerze.
8 Z&penie s&sznie 8 odpar profesor. 8 Jednak jest pan jeszcze cakowicie nie
przygotowany do powa#nej rozowy. Opr6cz tego wydaje i si1, #e pan si1
z1czy.
/iekt6re
eleentarne poj1cia, o kt6ryc+ 6wie, nie znalazy so2ie jeszcze iejsca w
pa'skiej
4wiadoo4ci. )o, co przyj1to nazywa7 zdrowy rozs5dkie, protest&je przeciwko
zaakceptowani& tyc+ poj17. Minie kilka dni i wszystko si1 &o#y. Da pan& zna7 o
naszy
nast1pny spotkani&.
%ieriestowski wsta i wyszed 2ez po#egnania.
!rzez kilka dni padao i prawie nie wyc+odzie z do&. .zczerze 6wi5c z&penie
nie
iae oc+oty na spotkanie z %ieriestowski. %yo co4 w profesorze, co
wywoywao antypati1.
)r&dno i powiedzie7, co to wa4ciwie 2yo. /ajpewniej wy#szo47, z jak5 na nie
spogl5da.
/ie iae w5tpliwo4ci, ze iae w jego planac+ odegra7 jak54 rol1. .pos62, w
jaki n& si1
przygl5da, przypoina ogl5danie w sklepie przediot&, kt6ry zaierza si1
k&pi7. Zdaje si1, #e
%ieriestowski nie w5tpi, #e je4li 21d1 si1 dla niego nadawa, to sprawa 21dzie
zdecydowana
niezale#nie od ojej woli.
Wielokrotnie wracae y4lai do naszej ostatniej rozowy. 3+ocia# to, o czy
6wi
profesor, 2yo dziwne, r6wnocze4nie stawao si1 dla nie coraz to 2ardziej
interes&j5ce.
!od4wiadoie y4lae o ty 2ez przerwy. Zacz5e nawet podejrzewa7, ze stae
si1
o2iekte jego +ipnotyzerskic+ eksperyent6w.
!o czterec+ dniac+ wyszede, #e2y k&pi7 papierosy.
W drzwiac+ do sklep& zderzye si1 z %ieriestowski.
8 !rzyszede po pana 8 powiedzia patrz5c swoi zwyczaje gdzie4 w 2ok.
8 A sk5d pan wiedzia, #e ja t& ak&rat przyjd1> 8 zapytae.
8 !o prost& wezwae t& pana 8 odpowiedzia. 8 3+od:y.
%ezwolnie powloke si1 za %ieriestowski.
-iedy z2li#yli4y si1 do jego do&, profesor wyj5 p1k kl&czy i d&go
anip&lowa nii
przy nied&#yc+ drzwiczkac+ w ogrodzeni&. W ko'c& drzwiczki si1 otworzyy.
8 /iec+ pan wejdzie 8 powiedzia.
)o, co si1 stao pote, przypoinao zy sen. !ocz&e &derzenie, wszystkie
przedioty
znajd&j5ce si1 w oi pol& widzenia &cieky gdzie4 w d6 i nagle okazao si1, ze
le#1 na ziei.
Ostre z12y wpijay si1 w oje gardo.
8 !&47, 0eks 8 krzykn5 %ieriestowski, i ol2rzyi pies warcz5c w4ciekle po2ieg
w
kier&nk& do&.
8 %ye nieostro#ny 8 powiedzia %ieriestowski, najspokojniej o2serw&j5c, jak
podnosz1
si1 z ziei. 8 %yo2y wr1cz fatalnie, gdy2y pies zagryz pana wa4nie teraz,
kiedy jest i pan
potrze2ny.
Dziwne 2yo, ze jego sowa 2ynajniej nie nie o2&rzyy. Jaka4 t1pa 2ezwolno47
napyn1a
na nie.
.tali4y na 4rodk& podw6rza, kt6re do z&dzenia przypoinao plac w skadnicy
zo&.
Mn6stwo jakic+4 zniszczonyc+ aparat&r i przyrz5d6w poniewierao si1 ta, gdzie
kiedy4 2yy
klo2y. /a say 4rodk& podw6rza stao kilka transforator6w.
8 /aps&e i wszystki sporo krwi, zani postawili i t&taj te transforatory 8
powiedzia c+epliwie profesor. 8 Zreszt5 dla oic+ potrze2 ic+ oc jest
4iesznie aa.
!otrze2ne i s5 iliardy kilowat6w, tak #e te transforatory og1 wykorzystywa7
jedynie do
adowania kondensator6w. Zasadnicz5 ilo47 energii koniecznej dla oic+
do4wiadcze' &sz1
zdo2ywa7 sa. W ty, dzi1ki 2og&, nikt nie nie ogranicza.
Weszli4y do do&. Cwiato dzienne sa2o prze2ijao si1 przez szczeliny w
zakni1tyc+
okiennicac+. Jednak#e %ieriestowski podszed do okna i zaci5gn5 gr&25 stor1.
!ote zapali
4wiato.
;*a2oratori& 4redniowiecznego alc+eika= 8 przyponiae so2ie io woli
sowa
kolegi.
3+aotycznie nagroadzone aparaty o przedziwny wygl5dzie, przewody i izolatory
wysokiego napi1cia nieoal &nieo#liwiay por&szanie si1 po la2oratori&. )a,
gdzie 2yo
najwi1cej aparat6w, stay dwa fotele lotnicze.
%ieriestowski &j5 nie pod r1k1 i zr1cznie lawir&j5c poi1dzy przeszkodai
poprowadzi
nie k& fotelo i &sadowi w jedny z nic+.
8 )eraz o#ey kontyn&owa7 nasz5 rozow1 8 powiedzia rozsiadaj5c si1 w
dr&gi
fotel&.
Milcza przez c+wil1, intensywnie nad czy4 zay4lony, a pote nieoczekiwanie
zapyta$
8 /ie a zapewne na Ziei dziennikarza, kt6ry nie arzy2y o ty, #e2y znale:7
si1 w
kososie jako pierwszy przedstawiciel swojego zawod&>
8 3zy a pan zaiar zaproponowa7 i, #e2y zosta kosona&t5> 8 zapytae,
zd&iony
jego soni.
8 .k5d#e 8 odpar z &4iec+e. 8 /awet naj2ardziej od nas oddalone rejony
kosos& to
nic innego jak tylko przedpok6j naszego wszec+4wiata. Wyo2ra:nia l&dzka j&# od
dawna
o2acaa je i o24linia. )o, co rzeczywi4cie c+c1 pan& zaproponowa7, o#na 2y
najs&szniej
okre4li7 jako wypraw1 w /ico47. )a, dok5d nie dotara nawet fantazja l&dzko4ci,
&iej5ca
wyo2razi7 so2ie 2iaego soka jako nie zapisany ark&sz papier&. "nnyi sowy,
a zaiar
pokaza7 pan& nie tyle saego soka, ile jego odwrotno47, z ty, #e zec+ce pan
zawiadoi7
pote l&dzko47 o ty, jak to wygl5dao.
8 3zy#2y ia pan na y4li pa'ski +ipotetyczny anty4wiat>
8 O, 6g2y i ta pana wyprawi7, ale stat5d nie 6g2y pan j&# wr6ci7. !o2yt
pana ta
r6wna2y si1 niejakie& zniejszeni& entropii syste& z powod& narastania
potencja&
energetycznego, a pan sa sta2y si1 tylko pot1#n5 eksplozj5 proieniowania.
3ae pa'skie
siede i p6 tec+nicznyc+ jednostek asy przeksztacio2y si1 w energi1
niedost1pnego dla nas
anty4wiata. )o na nic. Jest i pan potrze2ny wa4nie t&taj jako #ywy i naoczny
4wiadek
najfantastyczniejszego eksperyent&, jaki zdoa przeprowadzi7 geni&sz l&dzki.
Mnie ci na&kowi
kastraci tak czy owak 2y nie &wierzyli.
!rzez do2r5 c+wil1 sapa w4ciekle, a pote powiedzia$
8 3zy o#e pan so2ie wyo2razi7, #e czas w anty4wiecie jest niezgodny z naszy
czase,
poniewa# odwrotny jest kier&nek jego &pyw&>
8 /ie og1 so2ie tego wyo2razi7.
8 Oczywista, nie nale#y wyo2ra#a7 so2ie tego w ten spos62, #e wszelkie procesy
zaczynaj5
si1 ta od ko'ca, a ko'cz5 ic+ zapocz5tkowanie. M&siy znow& &ciec si1 do
poocy analogii.
/iec+ pan spojrzy na sie2ie w l&strze. /ie a pan przecie# najniejszyc+
w5tpliwo4ci co do
tego, #e a pan przed so25 swoje wierne od2icie. Ale je#eli przyjrzy si1 pan
swoje& od2ici& w
l&strze &wa#niej, stwierdzi pan, #e to od2icie nie a z pane wa4ciwie nic
wsp6lnego.
3zowiek, kt6rego pan widzi w l&strze, a serce z prawej strony a w5tro21 ze
strony lewej. !an
si1 goli praw5 r1k5, a pa'skie od2icie czyni to r1k5 lew5. 0o2i pan r&c+ praw5
doni5, od2icie
ro2i lew5. Ale, co najdziwniejsze, #adny przeieszczanie w przestrzeni nie
zdoa pan dopi57
tego, 2y pa'skie l&strzane od2icie nakryo si1 dokadnie z oryginae. )o sao
dzieje si1 w
anty4wiecie z czase. )en czas jest jak gdy2y l&strzany od2icie naszego. "
dlatego, je4li
wyo2raziy so2ie nasz czas jako wektor, to antyczas da si1 przedstawi7 jako inny
wektor,
skierowany w przeciwny kier&nk&. )o jest s&szne r6wnie# dla wyra#enia
przestrzennyc+
wyo2ra#e' jednego 4wiata w dr&gi.
8 Wydaje i si1, #e roz&ie 8 powiedziae 8 ale jak o#liwe jest przej4cie z
przestrzeni w antyprzestrze'>
%ieriestowski wyj5 z kieszeni kartk1 papier&, oderwa w5ski pasek i pokaza i
go.
8 /iec+ pan so2ie wyo2razi 8 powiedzia 8 #e na powierzc+ni tego paseczka
papier&
znajd&je si1 r6wka. Mr6wka jest w noralny poo#eni&, nogi jej s5 skierowane
k& doowi.
-raw1dzie paska s5 zasarowane kleje, tak a2y r6wka nie oga si1 po nic+
por&sza7.
Mr6wka &si przedosta7 si1 na doln5 powierzc+ni1 papier&, tak a2y jej nogi
skierowane 2yy k&
g6rze. Jak pan s5dzi, czy r6wka potrafi tego dokona7>
8 Oczywi4cie #e nie, skoro nie o#e przekroczy7 kraw1dzi 8 wypalie 2ez
nays&.
8 A wi1c niec+ pan popatrzy 8 powiedzia, przekr1ci jeden z ko'c6w paska o sto
osiedziesi5t stopni i po5czy o2a ko'ce, tak #e powstao co4 w rodzaj&
pier4cienia. 8 Ma pan
przed so25 jedn5 z najdziwniejszyc+ fig&r 8 ta41 M62i&sa. Zienia si1 nie
tylko fora paska
papier&, ale r6wnie# i jego wa4ciwo4ci. )o, co przedte nie ogo2y si1 &da7
r6wce, teraz
stao si1 najz&peniej dla niej osi5galne. /iec+ pan &wa#nie 4ledzi 6j o6wek.
Zaznaczywszy p&nkt na zewn1trznej powierzc+ni pier4cienia %ieriestowski powi6d
grafite
wzd&# paska. -& e& zdziwieni& ostrze o6wka znalazo si1 po c+wili pod
zaznaczony
p&nkte, ale po dr&giej stronie papier&.
8 Jest to znow& tylko naci5gana analogia 8 powiedzia %ieriestowski c+owaj5c
o6wek do
kieszeni. 8 Ale podo2ne zjawisko jest o#liwe tak#e i w realnej przestrzeni.
)yle, #e ta to
wszystko jest o wiele 2ardziej skoplikowane. Mo#ey zienia7 krzywizn1
przestrzeni, ale
io wszystko nie jest to krzywizna geoetryczna, tylko okre4lona ziana
czasowoD
przestrzennyc+ zale#no4ci syste&. Je#eli poo#enie r6wki nogai k& doowi
por6wnay do
czas& w naszy systeie, a poo#enie nogai k& g6rze 8 do czas& antysyste&, to
4ledz5c
w1dr6wk1 r6wki po ta4ie MV2i&sa o#ey 2ez tr&d& za&wa#y7 p&nkt, w kt6ry
r6wka
21dzie zwr6cona nogai +oryzontalnie w 2ok. )en p&nkt, skoro ay kontyn&owa7
analogi1 do
czas&, 2idzie si1 c+arakteryzowa wektore perpendyk&larny wo2ec o2& wektor6w
czas&.
"nnyi sowy, je#eli czas naszego syste& przedstawiy jako wektor skierowany z
lewa na
prawo, a antyczas jako wektor skierowany z prawa na lewo, to czas w p&nkcie
przej4cia
21dziey ogli przedstawi7 jako wektor prze2iegaj5cy z g6ry na d6 25d: z do&
do g6ry.
-ier&nek wektora czas& 21dzie wa4nie okre4la zakrzywienie przestrzeni. Analiza
wykaz&je, #e
&sz5 istnie7 co najniej dwa takie p&nkty przej4cia. Ale to jest znow& tylko
&proszczenie.
.&szniej 2yo2y wyo2razi7 so2ie przej4cie jako nieprzerwan5 zian1 wektora
czas&, a pynny
wektor czas& por6wna7 do radialnego wektora zo#onej krzywej s&perprzestrzennej,
kt6rej
wa4ciwo4ci aj5 pewne cec+y wsp6lne z wa4ciwo4ciai ta4y Mo2i&sa. )o, co
c+ciae pan&
zaproponowa7, to tylko niewielki na razie spacer we dw6jk1 wzd&# niewielkiego
odcinka tej
krzywej.
.&c+ae %ieriestowskiego z zakni1tyi oczya. Ogarn1a nie jaka4 sa2o47,
nie cz&e
w so2ie do47 siy ani, #e2y si1 por&szy7, ani ty 2ardziej, a2y & si1
sprzeciwia7. Zdawao i
si1, #e wszystko, co dzieje si1 wok6 nie, istnieje z&penie niezale#nie ode
nie. )ylko
oc+rypy gos %ieriestowskiego do2iega sk5d4, z niez2yt daleka.
8 Jak d&go to powinno potrwa7> 8 raczej poy4lae, ni# powiedziae.
8 *icz5c wed&g naszego czas& zieskiego nie d&#ej ni# jedn5 tysi1czn5 sek&ndy,
tyle
ak&rat, ile trze2a, #e2y rozadowa7 kondensatory. 3o za4 dotyczy czas&, w kt6ry
21dziey, ja i
pan, istnie7, to czas ten nie o#e 2y7 wyra#ony w dost1pnyc+ na poj1ciac+,
poniewa# wektor
czas& 21dzie si1 nie&stannie zienia.
8 /ie wez1 &dzia& w pa'skic+ 2awa'skic+ eksperyentac+9 8 powiedziae
2ardzo
go4no. .owa, kt6re wypowiedziae, rozerway jak gdy2y kr1p&j5ce nie oploty
z1czenia. 8
Ma z&penie dosy7 tego galiatias&, kt6ry i pan propon&je. Ma j&# tego po
&szy9
8 /ie o#e pan nie wzi57 &dzia& w do4wiadczeni& 8 odpowiedzia i
%ieriestowski
nadzwyczaj spokojnie. 8 !oniewa# do4wiadczenie j&# si1 rozpocz1o. /iec+ si1 pan
&wa#nie
rozejrzy.
W pierwszej c+wili nie za&wa#ye niczego niezwykego, je4li nie 2ra7 pod &wag1
leci&tkiej
gieki, kt6ra przesaniaa 2ardziej oddalone spo4r6d znajd&j5cyc+ si1 w
la2oratori&
przediot6w. !ote zacz1o i si1 wydawa7, #e wszystko, co pozostaje poza
o2szare foteli, na
kt6ryc+ siedzieli4y, w jaki4 dziwny spos62 zienia sw6j ksztat. Ostre
kraw1dzie wyokr5gay
si1, zieniay si1 proporcje i wyiary. Wszystko wyd&#ao si1 i zaraze jak2y
spaszczao.
0zeczy traciy wa4ciw5 i 2arw1 i przy2ieray jasnor6#owy odcie'. Cciany
la2oratori& nie
ograniczay j&# pola widzenia. Widziae ca5 nasz5 iejscowo47 letniskow5,
sylwetki l&dzi
zastyge w najdziwniejszyc+ pozac+, jasne gwiazdy na nie2ie. Wszystko stawao
si1
przezroczyste.
?czynie r&c+, c+c5c podnie47 si1 z fotela, ale powstrzya nie gos
%ieriestowskiego$
8 /iec+ si1 pan nie wa#y wstawa79 )eraz ka#de przeieszczenie si1 w przestrzeni
grozi
katastrof5. )a ko2inacja p6l, w kt6rej istniejey, a nieziernie szy2ko
alej5cy stopie'
g12oko4ci. !oza t5 ko2inacj5< Zreszt5 nie a teraz czas& na to, #e2y to
wszystko pan&
wyja4nia7. /iec+ pan patrzy &wa#nie9
Znow& op&4cie si1 w oparcie fotela.
)eraz j&# zak6cone o2razy 4wiata, do kt6rego nawyke, pojawiay si1 i znikay
poddane
jakie&4 nie&stannie zwalniaj5ce& si1 rytowi. !rzypoinao to nast1pstwo
kadr6w w filie,
ale pojawiaj5ce si1 kolejno o2razy poz2awione 2yy jakiegokolwiek r&c+&.
!rzedioty zieniay
sw6j ksztat, ale wszystko pozostawao nier&c+oe, jak gdy2y na wieki wiek6w
zastyge w
2ezr&c+&. Widziae l&dzi na &licac+ z nog5 wzniesion5 do g6ry, a2y zro2i7
kolejny krok.
/iedopaek papierosa wypl&ty przez sprzedawc1 lod6w zawis w powietrz& t&# przy
jego wardze.
Wszystkie przedioty 2yy cienoczerwone.
%ardzo i tr&dno opisa7 to, co cz&e. !ocz&cie &pyw& czas& z&penie zaniko.
Wydawao
si1, #e znikaj5ce i znow& pojawiaj5ce si1 o2razy zaraze istniej5 i nie
istniej5.
Widziae wyra:nie %ieriestowskiego, siedz5cego w fotel&, widziae cz14ci
aparat6w ciasno
otaczaj5cyc+ nas ze wszystkic+ stron, widziae wszystko, co 2yo zawarte w
niewielkiej,
otaczaj5cej nas przestrzeni. O2razy znier&c+oiaego 4wiata, w kt6ry dot5d
#ye, pojawiay
si1 na przeian z jakii4 fioletowyi kont&rai, kt6re nie wywoyway we nie
#adnyc+
okre4lonyc+ skojarze'. Widowe te kont&ry nie tylko otaczay wyra:nie
rozr6#nialn5 przestrze',
w kt6rej wn1trz& si1 znajdowae, te kont&ry istniay r6wnie# wewn5trz tej
przestrzeni.
Widziae, jak przenikaj5 kr1p5 sylwetk1 %ieriestowskiego i wydawao i si1
nawet, #e
pojawiaj5 si1 tak#e w oi wn1trz&.
Oczy z wolna przyzwyczajay si1 do nast1p&j5cyc+ po so2ie kolor6w 8 czerwonego
i
fioletowego, i zacz5e dostrzega7 w tyc+ kont&rac+ niejakie prawidowo4ci.
Wydawao i si1,
#e widz1 zarysy jakiej4 przedziwnej 2&dowli. Jedna z jej 4cian przenikaa przez
rai1
%ieriestowskiego i przez oj5 czaszk1.
)r&dno i powiedzie7, co 2yo dalej. %6l nie do wytrzyania przeszy cay 6j
organiz.
Wydawao i si1, #e jaka4 sia wydziera i wn1trzno4ci. Otaczaj5ca nie
przestrze'
eksplodowaa z o4lepiaj5cy 2yskie i stracie przytono47.
/ajpierw powr6ci 26l i ten 26l kaza i poy4le7, #e jednak #yj1. !ote
pocz&e od6r
spalonyc+ przewod6w i zapac+ ozon&. !ote otworzye oczy. *a2oratori& 2yo
pene dy&.
!rzezwyci1#aj5c 26l podszede do fotela, w kt6ry le#a sk&lony %ieriestowski.
?j5e w
donie jego gow1, j1kn5.
8 !rze2icie kondensator6w 8 wyc+rypia. 8 Gdy2y to si1 zdarzyo po
przekroczeni&
granicy przej4cia, 2y2y z nai koniec. Oczywi4cie, zostali4y wyrz&ceni z
powrote po
krzywej opadaj5cej.
%ieriestowski, nawet na wp6 przytony, pozostawa wierny so2ie.
Zataczaj5c si1 wyszede z la2oratori&. /a podw6rz& rz&ci si1 na nie
owczarek, ale
nieoczekiwanie podwin5 ogon pod sie2ie, zawy i &ciek.
Dowloke si1 do do& czepiaj5c si1 pot6w i 4cian. Ze sa2o4ci zaayway si1
pode n5
nogi. /ieliczni przec+odnie patrzyli na nie ze zdziwienie.
-iedy wszede do pokoj&, ac+inalnie z2li#ye si1 do l&stra. Moje wasne
od2icie wydao
i si1 z&penie o2ce. Jako4 ta dotare do 6#ka, zwalie si1 na nie nie
roz2ieraj5c si1 i
zasn5e.
-iedy si1 o2&dzie, przy 6#k& siedzia lekarz w 2iay kitl&. ? ego wezgowia
staa
przera#ona wa4cicielka dok&, w kt6ry wynajowae pok6j.
8 Ale# pan so2ie pospa 8 powiedzia doktor. 8 J&# c+ciae przewie:7 pana do
szpitala.
)eraz j&# wszystko jest w porz5dk&, ale 21dzie pan &sia przez kilka dni
pozosta7 w 6#k&.
!rosz1 2ra7 te krople. )o wszystko jest rez&ltate wyczerpania, prze1czenia.
/awiase
6wi5c, czy lekarze 6wili j&# pan& kiedy4, #e a pan serce z prawej strony>
Zaprzeczye.
8 )o dziwne, #e pan o ty nie wiedzia. )o do47 rzadko spotykane odc+ylenie od
nory.
8 Ma j&# z&penie dosy7 wszelkic+ odc+yle' od nory 8 powiedziae,
odwracaj5c
si1
twarz5 do 4ciany. 8 .erdeczne dzi1ki9
*ekarz poklepa nie po raieni&, powiedzia co4 p6gose do ojej gospodyni i
wyszed.
Zasn5e znow&.
<!o kilk& dniac+ listonosz przyni6s i list od %ieriestowskiego. !rofesor
pisa, #e c+oro2a
nie pozwala & op&szcza7 ieszkania i prosi, a2y go odwiedzi w 2ardzo wa#nej
sprawie.
/ie odpowiedziae na ten list.
Min1o jeszcze kilka dni. Wydawao si1, #e %ieriestowski postanowi zostawi7
nie w
spokoj&. Ale w niedziel1 rano, kiedy wa4nie wy2ierae si1 do iasta, jaki4
4iertelnie
przera#ony c+opaczek przyni6s i 4wistek papier&. /ie zd5#ye go przeczyta7,
a ay j&#
znikn5 2ez 4lad&.
;/iec+ !an przyjdzie jak najszy2ciej. Wszystko !an& opowie. )o 2ardzo wa#ne=.
8
)e trzy
zdania na2azgrane 2yy o6wkie na 4wistk&. !odpis& nie 2yo, ale rozpoznae
niezwyky
c+arakter pisa %ieriestowskiego, jego poc+ylone w lewo litery. 3isn5e 4wistek
na podog1 i
poszede na stacj1.
)ak si1 zo#yo, #e zostae w ie4cie przez dwa dni, i przez cay ten czas nie
op&szczao
nie ani na c+wil1 jakie4 ze przecz&cie. !rawd1 6wi5c #aowae, #e zac+owae
si1 wo2ec
%ieriestowskiego a# tak 2r&talnie. Wyo2ra#ae so2ie c+orego, saotnego starca,
kt6ry
niecierpliwie czeka, a# przyjd1, i postanowie, #e zaraz po powrocie na
letnisko p6jd1 go
odwiedzi7.
!rosto z poci5g& poszede w stron1 do& %ieriestowskiego. -& e& zdziwieni&
drzwiczki
w parkanie 2yy otwarte, a o2ok nic+ sta ilicjant.
8 Wej4cie wz2ronione 8 powiedzia, zagradzaj5c so25 przej4cie.
!okazae & swoj5 legityacj1 prasow5.
8 Zaeld&j1 4ledcze& 8 powiedzia sal&t&j5c 8 prosz1 t&taj poczeka7.
!o kilk& in&tac+ wr6ci i poleci i i47 za so25. !ierwsz5 rzecz5, kt6ra
rz&cia i si1 w oczy,
2y za2ity pies.
8 )rze2a go 2yo zastrzeli7 8 powiedzia ilicjant 8 nie pozwala niko& wej47.
Weszli4y do la2oratori&, a raczej do tego, co niegdy4 ni 2yo.
3ay 4rodek la2oratori& po prost& nie istnia. G12oki lej zia w pododze.
%rakowao tak#e
d&#ej cz14ci s&fit& w centr& poieszczenia. )a cz147 wyposa#enia la2oratori&,
kt6ra si1
zac+owaa, wygl5daa nad wyraz dziwnie. Mniej wi1cej tak wygl5da kostka c&kr&,
je4li przez
do2r5 c+wil1 2ya zan&rzona w gor5cej kawie.
!odszed do nie ody czowiek &2rany po cywilne&. %y to z pewno4ci5 4ledczy.
8 /iestety, w tej c+wili nie o#ey przekaza7 prasie #adnyc+ jeszcze inforacji
8
powiedzia. 8 Wszystko to ka#e przyp&szcza7, #e nast5pi t& wy2&c+, ale wy2&c+ o
takiej sile
&sia 2y7 syszany poza nasz5 iejscowo4ci5. Dziwne jest to, #e nic nie
&sysza, nawet
naj2li#si s5siedzi. /ie wiedzieli2y4y o niczy, gdy2y nie pies, kt6ry okropnie
wy. Wy
nie&stannie przez dwie do2y.
Jeszcze raz o2j5e spojrzenie szcz5tki la2oratori& i wyszede na &lic1.
/awet nie
spytae o losy %ieriestowskiego. Wszystko 2yo dla nie jasne.
;Wy2&c+ ia iejsce nie t&taj, ale ta, na antypodac+ 2iaego soka= 8
poy4lae.
Oto jest wszystko, o czy zaierzae napisa7.
A+a, zaponiae wsponie7 o ty, #e dentysta, & kt6rego od lat lecz1 z12y,
got6w jest
przysi5c, #e koronk1, kt6r5 a na lewej g6rnej czw6rce, zao#y i kiedy4
oso2i4cie na g6rn5
czw6rk1, ale praw5. )wierdzi, #e to jedyny wypadek, kiedy go zawioda pai17
zawodowa, z
kt6rej jest tak 2ardzo d&ny.
" oto ija pi17 lat, od kiedy przy pisani& pos&g&j1 si1 lew5 r1k5. )ak i
wygodniej.
!rzeo#ya "rena *ewandowska
"lja Warszawski
-AW"A0/"A ;!OD MO*,-?BW=
Wskaz6wki ,lektronowego -alk&latora .prawowania si1 Miszki przez cay tydzie'
nieziennie wskazyway stopie'$ ;cel&j5co=, postanowili4y wi1c &czci7 to
wydarzenie.
*&la zaproponowaa, #e2y4y si1 wy2rali na koncert .ilnyc+ Wra#e'. Ja
powiedziae, #e
o#na 2y zwiedzi7 M&ze& Zapac+6w Alko+olowyc+ /apoj6w
Wysokoprocentowyc+. A
Miszka za#5da, #e2y4y poszli do kawiarni ;!od olek&5=.
Oczywi4cie pojec+ali4y do kawiarni, 2o to przecie# wa4nie Miszka tak do2rze
si1
sprawowa i 2yo2y ra#5c5 niesprawiedliwo4ci5 poz2awia7 go prawa wy2or&.
/a y4lolocie dotarli4y do kawiarni 2ardzo szy2ko. W drodze tylko raz zatrz1so
nai,
kiedy poy4lae, #e warto 2y jednak na in&tk1 wpa47 do M&ze&. /a szcz14cie
nikt tego nie
za&wa#y.
W kawiarni skierowali4y si1 do czerwonego stolika, ale *&la powiedziaa, #e
2ardziej jej
sak&j5 potrawy syntetyzowane z jasnej nafty ni# te z cienej.
!rzyponiae jej o ty, co pisay gazety, #e nie a i1dzy tyi potrawai
#adnej istotnej
r6#nicy.
*&la na to, #e 2y7 o#e jest to jej kaprys, ale #e je#eli j&# ro2i si1 co4 dla
wasnej
przyjeno4ci, to cze& nie pozwoli7 so2ie na kaprysy.
/ie sprzeczali4y si1 z ni5, 2o 2ardzo koc+ay nasz5 *&l1 i c+cieli4y, #e2y
iaa jak
najwi1cej przyjeno4ci z naszego po2yt& w kawiarni.
-iedy &siedli4y przy 2iay stolik&, na ekranie telewizora pojawi si1 ro2ot w
2iaej
czapeczce i w 2iay fart&c+&. ?4iec+ni1ty ro2ot poinforowa nas, #e w
kawiarni syntezy
olek&larnej ay do wy2or& trzysta sze47dziesi5t da'. %y otrzya7 wy2rane
danie, nale#y
nakr1ci7 jego n&er na tarczy a&toat& i danie zostanie zsyntetyzowane wprost na
naszyc+
talerzac+. 0o2ot powiedzia jeszcze, #e je#eli ay oc+ot1 na co4, czego nie a
w karcie, to
&siy przyocowa7 do gowy anten1 i wyo2razi7 so2ie to danie, a wtedy a&toat
wykona
nasze za6wienie.
.pojrzae na Miszk1 i zroz&iae, #e ay oc+ot1 wy5cznie na to, czego nie a
w
karcie.
*&la za6wia dla sie2ie porcj1 oadk6w, a ja pse&do2efsztyk pospolity. %efsztyk
2y r&iany
i wygl5da nad wyraz apetycznie. *&la powiedziaa, #e nie zdoa zje47 tyl&
oadk6w i #e2y
wzi5 od niej poow1 jej porcji )ak te# zro2ili4y, a ja jej oddae poow1
.2efsztyka.
-iedy4y si1 ty zajowali, Miszka s1tnie d&2a widelce w potrawie wasnego
poys&, skadaj5cej si1 z kiszonyc+ og6rk6w, 4ledzia, 2itej 4ietany i d#e&
alinowego i
pr62owa zroz&ie7, dlaczego czasai po5czenie 2ardzo do2ryc+ rzeczy daje w
rez&ltacie takie
o2rzydliwstwo.
Zlitowae si1 nad ni i wstawie jego talerz do destr&ktora, a *&la
powiedziaa, #e kiedy
wyy4la si1 jakie4 danie, nale#y si1 2ardziej skoncentrowa7.
Wtedy Miszka zacz5 syntetyzowa7 ciastko w ksztacie rakiety kosicznej, a ja
przez ten czas
pr62owae wyo2razi7 so2ie, jaki sak ia2y przygotowywany dla nie nap6j,
gdy2y doda7
do niego par1 kropli koniak&. -iedy i si1 to j&# prawie &dao, zapalia si1
nagle czerwona
lapka, na ekranie pojawi si1 ro2ot i powiedzia, #e & nic+ nie wolno ro2i7
takic+ rzeczy.
*&la pogaskaa nie po r1k& i powiedziaa, #e jeste 2iedactwo, #e z kawiarni
ona z Miszk5
pojedzie do do&, a ja og1 so2ie i47 do M&ze&. *&la zawsze troszczy si1 o
innyc+ 2ardziej
ni# o sie2ie. Wiedziae przecie#, #e 2ardzo c+ciaa i47 na koncert Wra#e'.
!owiedziae, #e ja
p6jd1 z Miszk5 do do&, a ona niec+ jedzie na koncert. Wtedy ona powiedziaa, #e
najlepiej
21dzie, je#eli wszyscy troje p6jdziey so2ie do do& i spokojnie sp1dziy reszt1
wieczor&.
Zac+ciao i si1 sprawi7 jej przyjeno47 i wyy4lie dla niej owoc, kt6ry z
ksztat&
przypoina poara'cz1, w sak& 8 lody, zapac+e 8 jej &l&2ione perf&y. *&la
&4iec+n1a si1 i odwa#nie &gryza d&#y kawaek.
%ardzo l&2i1, kiedy *&la si1 &4iec+a, 2o wtedy koc+a j5 jeszcze 2ardziej.
-iedy wsiadali4y do y4lolot&, #e2y &da7 si1 do do&, *&la powiedziaa, #e
takie
staro4wieckie olek&larne kawiarnie s5 szalenie ie, a jedzenie w nic+ jest
znacznie
saczniejsze ni# to, kt6re syntetyz&je si1 w do& z centralnej stacji.
!oy4lae, #e jest tak zapewne dlatego, #e kiedy syntetyz&je si1 potrawy
systee
przewodowy, nie spos62 &nikn57 niepo#5danyc+ dodatk6w i zanieczyszcze'.
A wieczore *&la nagle si1 rozpakaa. !owiedziaa, #e syntetyczne jedzenie to
pask&dztwo,
#e ona, *&la, nienawidzi cy2ernetyki i c+ce #y7 na onie przyrody, 8 c+odzi7
piec+ot5, doi7 koz1
i pi7 prawdziwe leko zagryzaj5c je saczny razowce. A pote powiedziaa
jeszcze, #e
.ilne Wra#enia to parodia l&dzkic+ &cz&7.
Miszka r6wnie# rozrycza si1 i o4wiadczy, #e -alk&lator .prawowania si1 to
o2rzydliwy
wyys, i #e )oek .awyer, kt6ry #y w staro#ytno4ci, znakoicie o2c+odzi si1
2ez
-alk&latora. !ote powiedzia jeszcze, #e tylko po to zapisa si1 do k6ka
elektroniki, #e2y
na&czy7 si1 osz&kiwa7 -alk&latora, i #e je#eli & si1 to nie &da, to zro2i so2ie
proc1 i rozstrzela
z niej ten idiotyczny a&toat.
?spokajae ic+ jak &iae, c+ocia# tak#e poy4lae, #e 2y7 o#e M&ze&
Zapac+6w
nie jest taki 4wietny wynalazkie, jak i si1 to wydawao. !oy4lae so2ie
tak#e o
pse&dor&sztykac+. /ajprawdopodo2niej po prost& wszyscy4y si1 z1czyli
zaawiaj5c so2ie
jedzenie.
A pote poo#yli4y si1 spa7.
W nocy 4nio i si1, #e saotnie walcz1 z nied:wiedzie, i #e wszyscy siedziy
przy
ognisk&, jey znakoite nied:wiedzie i1so pac+n5ce krwi5 i dye.
Miszka pakowa do &st ol2rzyie jego kaway, a *&la &4iec+aa si1 do nie swoi
prze4liczny, nieco nie4iay &4iec+e.
)r&dno so2ie wyo2razi7, jaki 2ye szcz14liwy we 4nie, 2o nie pai1ta, czy j&#
o ty
6wie> 8 strasznie koc+a *&l1 i Miszk1.
!rzeo#ya "rena *ewandowska
"lja Warszawski
3Z,0WO/, !A3"O0-"
/azywa si1 Wasyl /iycz. /ie wiedzie7 cze& wywoywao we nie to ii1 y4li
o
r&2ac+ac+ k&pc6w i o spic+rzac+ penyc+ 5ki.
Mieszkali4y w jedny pokoj& i to 2ynajniej nie wprawiao nie w zac+wyt. W
nocy
c+rapa i wtedy nienawidzie go z caego serca.
Zreszt5 trze2a przyzna7, #e i we dnie nie wz2&dza specjalnej sypatii. %ya to
istota #aosna,
nie wiadoo czy przera#ona i pogr5#ona w g12okiej zad&ie. Mia nieiy
zwyczaj
wzdrygania si1, kiedy kto4 zwraca si1 do' w jakiejkolwiek sprawie.
/iekiedy wydawao i si1, #e 2ardziej ni# czegokolwiek innego o2awia si1 tego,
2y oso2y
postronne nie odgady jego y4li.
/igdy niczego nie czyta opr6cz gr&2ej, zasarowanej ksi5#ki, kt6r5 w nocy
c+owa pod
pod&szk5.
%y jedyny k&racj&sze w sanatori&, kt6ry ani raz& nie k5pa si1 w orz&. 3o
dzie', przy
najwi1kszy &pale, pojawia si1 na pla#y z czarny parasole pod pac+5, w
czarnyc+
sk6rzanyc+ p62&tac+ i w zapi1tej pod szyj5 wypowiaej nie2ieskiej kosz&li.
W2ija w piasek
otwarty parasol, kad si1 w &2rani&, z gow5 w cieni& parasola, i zag12ia si1
w swojej ksi1dze.
)r&dno 2y 2yo okre4li7, ile 6g ie7 lat. 3zase wydawa i si1 2ardzo stary,
c+ocia#
najprawdopodo2niej nie 2ya to staro47, ale przedwcze4nie zako'czona odo47.
My4l1, #e nie
ia wi1cej ni# trzydzie4ci pi17 lat.
!rzeieszkawszy z ni iesi5c w jedny pokoj& nie wiedziae, jaki a zaw6d, w
jaki
jest wiek&, ani gdzie ieszka na stae.
%y pierwsz5 rzecz5, o kt6rej przestae y4le7, kiedy tylko wsiade do
saolot&.
.pieszye si1 do do&, wi1c 2ye 2ardzo niezadowolony, kiedy okazao si1, ze z
powod&
nielotnej pogody trze2a 21dzie jaki4 czas przesiedzie7 na przypadkowy lotnisk&.
W +otel& nie
2yo iejsc, zaaany perspektyw5 sp1dzenia 2ezsennej nocy &siade w
resta&racji przy oknie
wyc+odz5cy na pyt1 startow5 z zaiare przesiedzenia ta do rana. W ka#dy
razie 2yo to
lepsze ni# pr62a za4ni1cia w jedny ze stoj5cyc+ w poczekalni foteli.
Moje y4li zaprz5tay wy5cznie sprawy s&#2owe i io woli drgn5e
&syszawszy
znajoy gos.
8 !rzeprasza, czy to krzeso jest wolne>
!rzede n5 sta Wasyl /iycz z walizk5 w r1k& i ze swoj5 ksi5#k5 pod pac+5.
-iedy go t& zo2aczye, zdziwie si1 ogronie, 2o sa syszae, jak zaawia
2ilet
kolejowy jeszcze w &zdrowisk&.
8 W ostatniej c+wili zrezygnowae z poci5g& i postanowie lecie7 8
odpowiedzia na
oje pytanie. 8 %oj1 si1, #e w do& nie wszystko jest w porz5dk&.
%y niesyc+anie podniecony i nie &krywa swojej rado4ci z powod& naszego
spotkania.
!owiedzia, jak jest rad z tego, #e spotyka kogo4 znajoego.
"stnieje c+oro2a, kt6r5 pop&larnie nazywaj5 reisefi2er. 3ierpi5 na ni5 w
niejszy l&2
wi1kszy stopni& wszyscy l&dzie. /ajostrzej c+oro2a ta atak&je nat&ry
niezr6wnowa#one,
zdolne do szy2kiej ziany nastroj& od nagego podniecenia a# do z&penej
depresji. )akie&
czowiekowi wydaje si1 zawsze, #e l&dzie stoj5cy przed ni w kolejce do kasy
wyk&pi5
wszystkie 2ilety, #e kasa sprzeda kilka 2ilet6w na to sao iejsce, #e rozkad
jazdy zosta dzi4
wa4nie nagle zieniony, ze poci5g odszed przed czase, kt6ry kasjerka
oznaczya na 2ilecie.
)aki czowiek zawsze przyje#d#a na dworzec na d&go przed podstawienie poci5g&,
pr62&je
pierwszy wedrze7 si1 do wagon& ia#d#5c wsp6pasa#er6w swoj5 walizk5. /igdy
nie
wyc+odzi
na peron w czasie postoj&, 2o si1 2oi, #e poci5g odjedzie 2ez niego. Gwizd
lokootywy jest w
stanie doprowadzi7 go do atak& nerwowego.
J&# na pierwszy rz&t oka wida7 2yo, #e Wasyl /iycz to klasyczny przypadek tej
c+oro2y w
jej najci1#szej forie.
%lady, o trz1s5cyc+ si1 r1kac+, z napi1cie ws&c+iwa si1 w gos spikera
zapowiadaj5cego
odloty saolot6w, pr62&j5c za ka#dy raze 2iec nie wiedzie7 dok5d ze swoj5
walizk5.
Za6wi & kelnerki o2iad, ale natyc+iast odwoa za6wienie 2oj5c si1, #e nie
zd5#y zje47.
8 Widzi pan, w inforacji powiedziano, #e lot odo#ony jest do sz6stej rano. Ale
przecie#
pogoda o#e zieni7 si1 wcze4niej. /ie, lepiej j&# 2y7 przygotowany.
Wo#ye wiele wysik& w to, 2y go &spokoi7 i z&si7 do jedzenia. ?dao i si1
nawet
na6wi7 go na wypicie kieliszka koniak&.
.iedzieli4y w ilczeni& o2serw&j5c r&c+liwe #ycie dworca lotniczego.
Wielka 7a &siada na jasnej plaie 4wiata rz&canego przez lap1 na o2r&s.
8 !oy4le7 tylko 8 powiedziae patrz5c na jej skrzyda 8 o ile przyroda jest
2ardziej
poysowa od czowieka. .palay dziesi5tki ton paliwa w silnikac+ saolot&, a
niewielka ilo47
pyk& na skrzydac+ takiej 7y &o#liwia jej lot. 3zowiek dot5d nie jest w
stanie na4ladowa7
przyrody w spos62 doskonay. Wynale:li4y koo, o#ysko k&lkowe tylko dlatego,
#e nie
&iey na4ladowa7 przyrody, kt6ra stworzya ec+anizy znacznie doskonalsze.
8 Zawracanie gowy9 8 niespodziewanie przerwa i Wasyl /iycz. 8 Cigo czy
te#
skrzydo, jakie to a znaczenie> W nat&rze istniej5 znacznie ciekawsze zjawiska,
kt6re
powinni4y opanowa79 Ma na y4li reakcje c+eiczne zac+odz5ce w #ywej
ko6rce 8
doda po kr6tkiej c+wili ilczenia.
/ajwidoczniej teat ten 2ardzo go interesowa, gdy# nawet podni6s si1 z
krzesa. /igdy nie
widziae go taki stanie. /a 2ladej zazwyczaj twarzy pojawi si1 r&ieniec.
Wydao i si1, #e
po raz pierwszy w ci5g& naszej caoiesi1cznej znajoo4ci jego oczy stay si1
roz&ne i
&wa#ne.
Gdzie# si1 podzia przygn12iony czowieczek, przytoczony i og&szony krz5tanin5
d&#ego
dworca> Zieni si1 nawet spos62, w jaki prowadzi rozow1. Gos jego 2rzia
twardo i
spokojnie.
8 !oniewa# j&# zacz1li4y 6wi7 na ten teat 8 powiedzia, siadaj5c z powrote
na
swoi iejsc& 8 c+c1 co4 pan& opowiedzie7.
Zaj&j1 si1 c+ei5 organiczn5. J&# w odo4ci pasjonowaa nie tajenica #ywej
ko6rki.
Wst1p&j5c na &niwersytet postanowie, #e zostan1 2ioc+eikie. Jednak, z
przyczyn ode nie
niezale#nyc+, nie &dao i si1 zrealizowa7 tego arzenia. -iedy sko'czye
st&dia, podj5e
prac1 w instyt&cie, kt6ry zajowa si1 zagadnieniai prod&kcji tworzyw
szt&cznyc+. Moja
syt&acja 2ya nie najgorsza, iae do2re war&nki do pracy. /ikt nie kr1powa
ojej inicjatywy
i iae przed so25 otwart5 drog1 do szy2kiego &zyskania stopnia na&kowego,
kt6ry jest
niez21dny dla ka#dego, kto postanowi po4wi1ci7 swoje #ycie 2adanio na&kowy.
Jednak#e 2ardzo szy2ko wyja4nio si1, #e nie a i zroz&ienia i1dzy n5 a oi
profesore. )rwaj5ca nadal fascynacja 2ioc+ei5 pods&n1a i y4l o o#liwo4ci
zaprograowania przy syntezie tworzyw szt&cznyc+ proces6w analogicznyc+ do
tyc+,
kt6re
zac+odz5 w #ywej ko6rce. .5dzie, #e o#na &tworzy7 poliery, kt6re
kieroway2y syntez5
as plastycznyc+ tak niej wi1cej, jak kwas n&kleinowy w ko6rkac+ #ywego
organiz&
kier&je syntez5 2iaka i okre4la og6ln5 str&kt&r1 organiz&.
Wy4iano nie. My4l &tworzenia ;nosiciela cec+ dziedzicznyc+= dla tworzyw
szt&cznyc+
wydawaa si1 wszystki tak a2s&rdalna, #e staa si1 wkr6tce w naszy instyt&cie
synonie
ka#dego laps&s& na&kowego. /aj2ardziej przykre 2yo to, #e nie &wa#ano nawet za
konieczne
dysk&towa7 ze n5 na ten teat. Dowody, kt6re cytowae na o2ron1 ojej tezy,
wywoyway
co najwy#ej po2a#liwy &4iec+.
!rzeniose si1 do innego la2oratori&, ale oja syt&acja 2ynajniej nie &lega
poprawie.
/owy profesor &wa#a oj5 ide1 za poz2awion5 perspektyw. O2iektywnie rzecz
2ior5c ia
racj1. W przyszo4ci sa iae przekona7 si1 o ty, jak kolosalne tr&dno4ci
stoj5 na drodze do
zrealizowania tego, co so2ie zay4lie.
!oniewa# wi5za nie foralny zakaz kontyn&owania do4wiadcze' w interes&j5cej
nie
dziedzinie, zacz5e zostawa7 w la2oratori& na popo&dnia i zac+owywa7 wszelkie
4rodki
ostro#no4ci, a2y &kry7 rzeczywisty c+arakter oic+ prac. Jednak w taki stopni&
2ye op1tany
przez swoj5 ide1, #e nie ogo to pozosta7 2ez wpyw& na pozio oic+
zasadniczyc+ prac.
Doszo do 2ardzo nieprzyjenej rozowy z kierownikie la2oratori&.
Wycz&wae,
#e oja
syt&acja w instyt&cie staje si1 2ardzo dw&znaczna i niewygodna. Moi r6wie4nicy
dawno j&#
o2ronili swoje prace doktorskie i z powodzenie pracowali nad powa#nyi
pro2leai
na&kowyi, nie za4 por&czano tylko zadania dr&gorz1dne, nie wyagaj5ce ani
nadzwyczajnej
fantazji, ani specjalnego przygotowania na&kowego. ?wa#ano nie za 2ardzo
przeci1tnego
pracownika.
Min1o tak kilka lat.
W spadk& po atce odziedziczye niewielki doek za iaste i stale ta
ieszkae. )a
wa4nie, w szopie, &rz5dzie so2ie podr1czne la2oratori&. 3ay 6j wolny czas
starego
kawalera po4wi1cae na do4wiadczenia.
/adszed wreszcie dzie', w kt6ry wydao i si1, #e jeste na wa4ciwej drodze.
?dao i
si1 &zyska7 polier syntetyz&j5cy na swojej powierzc+ni szt&czne tworzywo z
roztwor&
foralde+yd&.
)r&dno i wyrazi7, co cz&e tego dnia, kiedy w akwari& zacz1y powstawa7
niewielkie
czerwone dro2iny tworzywa. )o 2yo co4 wi1cej ni# narodziny nowej tec+nologii.
Okazao si1
rzecz5 o#liw5 szt&czne powt6rzenie tego, czego przyroda dopracowaa si1 w ci5g&
iliard6w
lat ewol&cji.
Otrzyane przeze nie kawaeczki tworzywa przypoinay korale i wygl5day tak,
jak gdy2y
wszystkie wyszy spod jednej sztancy. -a#dy z nic+ ia ksztat k&leczki z
sze4cioa
niewielkii wyrostkai.
!rzesiedziae w szopie ca5 noc o2serw&j5c przy 4wietle naftowej lapy ic+
narodziny.
0ano w drodze do pracy y4lae o nowyc+ fa2rykac+ prod&k&j5cyc+ przedioty z
tworzyw
szt&cznyc+ 2ez ci1#kic+ i skoplikowanyc+ &rz5dze' &#ywanyc+ we wsp6czesny
przey4le.
/iewa#ne 2yo to, #e c+wilowo &dao i si1 to osi5gn57 tylko w 2ez&#yteczny
ksztacie,
przydatny co najwy#ej do prod&kowania paciork6w czy koralik6w dla ko2iet. /ie
iae
w5tpliwo4ci, #e opanowanie nowej zasady pozwoli na +odowanie przediot6w o
ka#dy
dowolnie zaplanowany ksztacie. Wszystko zale#ao od str&kt&ry polier&
kier&j5cego syntez5.
-iedy wieczore wr6cie do do&, &pewnie si1, #e paciork6w, jak je
nazywae
w
y4li, jest j&# znacznie wi1cej. /a dnie akwari& 2yo ic+ co najniej
trzydzie4ci. 0o2iy si1
coraz wi1ksze, ale nadal zac+owyway sw6j pierwotny ksztat. 3z147 z nic+ po
osi5gni1ci&
okre4lonyc+ wyiar6w przy2raa ksztat owalny, w 4rodk& pojawiao si1 cienkie
przew1#enie.
Ol4ni nie nagy doys 8 wygl5dao na to, #e paciorki rozna#ay si1 przez
podzia,
z&penie tak sao jak #ywa ko6rka. -ilka z nic+ wyj5e z roztwor& i wtedy
okazao si1, #e
niekt6re z nic+ j&# podzieliy si1 na dwie cz14ci, z kt6ryc+ ka#da iaa po trzy
wyrostki. W
iejscac+ podzia& zaczynay wyrasta7 trzy nowe.
)o wszystko nieco nie zdetonowao, ale dosy7 szy2ko zroz&iae, #e proces
podzia&
o#na zatrzya7 wyj&j5c dorose paciorki z akwari&. !oz2awione od#ywczego
roztwor& nie
ogy j&# rosn57. Mo#e pan so2ie wyo2razi7 oje zd&ienie, kiedy .wieczore
odkrye, #e
wyj1te z roztwor& paciorki rozna#aj5 si1 nadal, c+o7 w tepie znacznie
wolniejszy ni# to
iao iejsce w akwari&. !aciorki syntetyzoway w1glowod6r z dw&tlenk& w1gla i
z pary
wodnej znajd&j5cej si1 w atosferze. ?pewnie si1 co do tego, kiedy &ie4cie
paciorki w
eksykatorze. W atosferze poz2awionej pary wodnej wzrost paciork6w zostawa
za+aowany.
.tan5 przede n5 nowy pro2le$ z jednej strony 2yo to 2ardzo n1c5ce 8
o#liwo47
syntetyzowania tworzyw szt&cznyc+ wprost z powietrza, 2ez wydatkowania
jakiejkolwiek
energii, ale z dr&giej strony nie wolno 2yo dop&4ci7 do tego, 2y wyro2y z tego
tworzywa
rozna#ay si1 w niesko'czono47. /iec+ pan so2ie wyo2razi, ze k&pi pan
fili#ank1 i postawi j5
w kredensie, a po jaki4 czasie cay pana do jest przepeniony identycznyi,
z&penie
niepotrze2nyi fili#ankai9
/ale#ao za wszelk5 cen1 znale:7 spos62 powstrzyania rozrost& paciork6w. ?dao
i si1
&stali7, ze procesy wzrost& i podzia& paciork6w nie zac+odz5 2ez &dzia&
4wiata sonecznego,
ale sa pan roz&ie, #e nie ogo to stanowi7 podstawy praktycznego tec+nicznego
rozwi5zania
pro2le&. /iko& nie s5 potrze2ne wyro2y, kt6ryi o#na si1 pos&giwa7 tylko
cieno4ci.
Wiele dni sp1dzie na 1cz5cyc+ rozy4laniac+.
!rzez ten czas nano#ya si1 straszna ilo47 paciork6w. /ie ie4ciy si1 j&# w
akwari& i
zalegay znaczn5 cz147 podogi szopy. Ze zgroz5 o2liczae, ile to ic+ 21dzie za
iesi5c, je#eli
nadal 21d5 si1 rozna#ay w post1pie geoetryczny.
A# wreszcie ol4nia nie idea 8 postanowie zniszczy7 w paciorkac+ polier
kier&j5cy ic+
wzroste i ic+ rozna#anie si1. Zdecydowae, #e &#yj1 do tego cel& proieni
rentgenowskic+.
Za2rae ze so25 kilka paciork6w, na6wie znajoego in#yniera z la2oratori&
rentgenologicznego w naszy instyt&cie, a2y na4wietli je 2ardzo silnie. /ie
oge &
wyt&aczy7, do czego i to potrze2ne, ale prosie go tak &silnie, #e w ko'c&
si1 zgodzi.
/ajwidoczniej proieniowanie dao oczekiwane rez&ltaty, 2o cz147 paciork6w
przestaa
rosn57 i rozna#a7 si1. Za to pozostae spo4r6d naproieniowanyc+ dostarczyy i
n6stwa
kopot6w. Gdy2y4y 6wili nie o wyro2ac+ z tworzyw szt&cznyc+, ale o #ywyc+
organizac+,
to co si1 stao, nazwa2y &tacj5. /ajwidoczniej str&kt&ra polier& nie zostaa
w tyc+
paciorkac+ zniszczona, tylko &lega prze2&dowie, poniewa# w nast1pnyc+
pokoleniac+ paciorki
zieniy kolor i ksztat.
)eraz iae do dyspozycji ol2rzyi5 wielo47 r6#nyc+ for. /a pododze szopy
wznosia si1
piraida r6#nokolorowyc+ paciork6w o najr6#niejszyc+ ksztatac+ i kolorac+, z
najrozaitszyi
ilo4ciai wyrostk6w.
?spokoie si1 nieco, kiedy zo2aczye, #e najni#sze warstwy paciork6w,
poz2awione
dost1p& powietrza, przestay rosn57 i rozna#a7 si1. Mo#liwe, ze powodowao to
poc+anianie
dw&tlenk& w1gla i pary wodnej przez paciorki lez5ce w g6rnyc+ warstwac+
piraidy. W og6le
wydawao i si1, #e w wielkic+ sk&piskac+ paciorki rozwijaj5 si1 znacznie
wolniej.
!ewnego raz& stoj5c koo jednej z piraid za&wa#ye, ze z jej wn1trza wytoczya
si1
przezroczysta k&lka cakowicie poz2awiona wyrostk6w. )akiej postaci paciorka
jeszcze nie
spotkae.
)ego dnia popenie wielki 25d$ zaiast natyc+iast spali7 ow5 k&lk1,
poo#ye j5 na
stole, a2y o2serwowa7 dalszy jej rozw6j.
-&lka rosa 2ardzo szy2ko i j&# po dw6c+ dniac+ podzielia si1 na dwie cz14ci.
!o kilk&
dniac+ na stole le#aa j&# spora k&pka przezroczystyc+ k&leczek. Wtedy
zao2serwowae ic+
nowe wa4ciwo4ci. -&listy ksztat i nadzwyczaj gadka powierzc+nia nie pozwalay
i
groadzi7 si1 w d&#yc+ sk&piskac+. !od ci1#are paciork6w le#5cyc+ w g6rnej
warstwie dolne
toczyy si1 we wszystkie strony i zaczynay saodzielne 2ytowanie, naj2ardziej
sprzyjaj5ce dla
syntetyzowania w1glowodor& z powietrza. !owstawaa nowa k&pka i k&lki znow&
toczyy si1 we
wszystkie strony.
W odr6#nieni& od paciork6w k&lki nie&stannie zieniay iejsce swego po2yt&. /a
pierwszy
rz&t oka ogo si1 wydawa7, ze czyni5 to 4wiadoie.
Wykopae wok6 szopy r6w, ale i to nie poogo. 06w napeni si1 i k&lki
toczyy si1 coraz
dalej i dalej. -ilka z nic+ znalaze w sadzie s5siada. %ye z&penie 2ezradny
i podejowane
przeze nie pr62y opanowania ic+ ekspansywno4ci nie daway #adnyc+ rez&ltat6w.
!arokrotnie
pr62owae o2liczy7 ilo47 k&lek, kt6ra powstanie po pi17dziesi5ty podziale i za
ka#dy raze
oszaaiay nie astronoiczne rez&ltaty o2licze'. %ardzo szy2ko k&lki
opanoway2y ca5 k&l1
ziesk5, wypieraj5c z niej wszystko, co #ywe.
8 ;!asa#erowie saolot& H)&DMXOG odlat&j5cy do *eningrad& proszeni s5 o
przej4cie na
pyt1= 8 rozleg si1 z go4nika gos spikera.
.pojrzae na zegarek. %ya pi5ta trzydzie4ci rano. Wasyl /iycz c+wyci swoj5
walizk1 i
rz&ci si1 w stron1 wyj4cia.
8 /a io47 2osk59 8 krzykn5e w 4lad za ni. 8 3o 2yo dalej z tyi k&lkai>
8 Zac+orowae i &siae jec+a7 do tego idiotycznego sanatori&. Wszystkie
paciorki i
k&lki spalie. /ie iae innego wyj4cia. Je4li a 2y7 szczery, to nie jeste
pewien, czy
par1 szt&k nie zawier&szyo si1 & nie na podw6rz&. )e przezroczyste k&lki s5
strasznie tr&dne
do za&wa#enia9 !rzera#enie nie ogarnia, kiedy so2ie poy4l1, co 21dzie, je#eli<
Dalej nie &syszae, 2o Wasyl /iycz z2iega j&# na d6 po sc+odac+.
!rzeo#ya "rena *ewandowska
"lia Warszawski
%"O!0WDI, %"O!0WDI<
8 -to do doktor @ipokratesowskiej> !rosz1 wej47, pani Mario, to do pani. !rosz1
na fotel.
8 3o pan& jest>
8 !rzednie z12y.
8 Zaraz zo2aczyy. )ak, 2rak&je czterec+ g6rnyc+ z126w. Jakie z52ki pan so2ie
#yczy>
8 Zwyke, 2iae. Mostek na zotyc+ koronkac+.
8 /ie o to i c+odzi. 3+ce pan ie7 z12y leczne czy stae.
8 !rzeprasza pani5 doktor, nie roz&ie.
8 /ie wstawiay protez, ale powod&jey wyrastanie nowyc+ z126w. )o najnowsza
etoda.
!rzykaday do dzi5se zapisane na ta4ie agnetycznej 2iopr5dy dawcy, kt6re&
wyrzynaj5
si1 wa4nie z12y. !od ic+ wpywe pacjentowi zaczynaj5 wyrasta7 z12y. Mleczne
o#na
odtworzy7 w ci5g& jednej wizyty, na stae, przy pa'skic+ dzi5sac+, potrze2ne
21d5 trzy. Je4li
pan& nie 2ardzo si1 4pieszy, to radzia2y jednak stae. )o wprawdzie troszk1
2ardziej 2oli, ale
za to 21dzie pan 6g nii gry:7, co tylko pan zec+ce.
8 /o do2rze, niec+ pani doktor ro2i stae.
8 Cwietnie9 Zaraz dopas&jey ta41. )ak, cztery przednie g6rne z12y. Z12odawca
"wanow,
sze47 lat. )aaro, niec+ pani we:ie ta41 z agnetoteki. !rosz1 szeroko 2&zi1.
Zaraz
zaoc&jey na dzi5sac+ kontakty. )roszk1 wy#ej gowa. Cwietnie. Znalaza pani
ta41,
)aaro>
8 Jest.
8 !osz1 zao#y7. !od5czy7 przewody. Gotowe>
8 Gotowe.
8 )eraz prosz1 siedzie7 spokojnie. W5cza9 ED#D#D#D#D#D#D#D#DzD#D#D#D#<
8 Jak si1 cz&je nasz pacjent>
8 @asznie &&je &sta.
8 .trasznie k&je w &stac+> )o nic, trze2a troszk1 pocierpie7. 0zecz warta tego.
Ee2y 2y7
pi1kny, trze2a si1 &artwia7, jak 6wi franc&skie przysowie. -ilka lat te&
nie ogli4y
nawet arzy7 o regenerowani& nowyc+ z126w. )eraz, wzacniaj5c 2iopr5dy o#na
ten
proces
przy4pieszy7 tysi5ce razy.
8 ADaDaDaDaDaDaDa<.
8 Ac+, jaki niespokojny pacjent9 !rzecie# powiedziaa, #e trze2a 21dzie troszk1
pocierpie7.
/ie a w ty nic strasznego, po prost& wyrzynaj5 si1 pan& z12y.
8 ODoDoDoDoDoDoDo9<
8 ,c+, co z pane ro2i7. )aara, niec+ pani zao#y kontakty na skronie. Zaraz
day pan& na
&spokojenie 2iopr5dy dawcy ogl5daj5cego koedi1 filow5. /ie, nie, pani )aaro,
*enfil t&
na nic. /iec+ pani da cakowit5 anestezj1 z 3+arlie 3+apline.
8 ADaDaDaDaDaDaDaDaDaDaDa999
8 )rze2a 21dzie przerwa7 wizyt19 Zaraz zo2aczyy, dlaczego pan tak krzyczy<
)aara999
8 .&c+a<
8 Jak5 ta41 kazaa pani przynie47>
8 Dawcy "wanowa.
8 A co pani przyniosa>
8 )o, o co pani doktor prosia.
8 /o to dlaczego pacjentowi wyrastaj5 na dzi5sac+ wosy zaiast z126w>
8 /ie oja wina, pani doktor. )o w agnetotece zn6w poieszali ta41. Maj5 ta
ca5
k&p1 "wanow6w i dali pewnie ta41 z zapise 2iopr5d6w wzrost& 2rody, jak5
pos&g&je si1
kosetyka przy leczeni& ysyc+.
8 A pani na co patrzya. !rzysyaj5 t& na praktyk1 sarkate st&dentki. /iec+
pani zaprowadzi
pacjenta na oddzia kosetyczny i powie, #e trze2a natyc+iast &s&n57 wosy z
2ony 4l&zowej
jay &stnej. /iec+ pani saa dopiln&je, #e2y wzi1li ta41 z 2iopr5dai dawcy
szy2ko
ysiej5cego, a nie jak54 lip1 na &s&wanie 2rodawek.
!rzeo#y Zyg&nt %&rakowski
Mic+ai Jecew
Jerei !arnow
3Z3"3",* .BOY3A
"
(rank zatrzya si1 przed asywnyi drzwiai, o2ityi czarn5 sk6r5 .krona i
s&rowa
iedziana ta2liczka z napise ;J.,. @&g+es, 0edaktor /aczelny Daily ,Spress=
pocieniaa od
staro4ci. (rank spojrza na zegarek 8 2ya za trzy in&ty dziesi5ta.
.zef &6wi si1 z ni r6wno na dziesi5t5. (rank &siad w sk6rzany fotel&$
8 Do2rze, posiedz1 trzy in&ty w poczekalni.
(rank, czyli (rancis OZ/e&i"y, 2y zast1pc5 kierownika dzia& na&kowego. W
redakcji
&wa#ano (ranka za dziwaka, ale odnoszono si1 do niego z szac&nkie. /ie istniay
dla niego
#adne inne sensacje pr6cz na&kowyc+. Got6w 2y po4wi1ci7 ca5 kol&n1 na artyk&
o 2adaniac+
wa4ciwo4ci D/-, czy na ko&nikat o odkryci& anty+yperon&. W ci5g&
dziesi1cioletniej pracy
w gazecie (rank pozna wiel& sawnyc+ &czonyc+. %yli w4r6d nic+ odzi fizycy,
kt6rzy
niedawno zostali czonkai Akadeii i la&reaci /o2la okryci j&# siwizn5. Ale za
ka#dy raze,
gdy czekao go spotkanie z czowiekie na&ki, ogarniao (ranka &cz&cie pokornej
nie4iao4ci i
radosnego oczekiwania.
(rank 4ledzi wszystko, co iao jaki4 zwi5zek z zagadnieniai ikro4wiata, czy
paralaksai
czasoDprzestrzeni, projektai ziany kliat& Ziei, czy te# tajenicai
genetyki. %y przy ty
doskonay pop&laryzatore. /ie rozra2ia ateria&, jak ann5 kaszk1 na
talerz&, nie o2lewa
go soczkie alinowy. /ienawidzi w&lgaryzacji i nie cierpia krzykliwego
dyletantyz&
na&kowyc+ terin6w. Artystyczny o2raz, kontakt z czytelnikai i wiara, #e
wa4nie jego artyk&
jest najwa#niejszy ze wszystkic+ trzydziest& dw6c+ szpalt gazety 8 to 2y g6wny
or1# (ranka.
Jednak wiel& &wa#ao go za dziwaka. Gdy rosyjski kosona&ta po raz pierwszy w
dziejac+
4wiata poy4lnie polecia w kosos, (rank 2y w Moskwie. "nne dzienniki
dr&koway wywiady
z 2o+atere, jego 2iografi1, fotografie #ony i atki, opisyway dokadnie
powierzc+owno47 i
wstydliwy &4iec+ kosona&ty. A (rank posya do ;Daily ,Spress&= telefonogray
o
znaczeni& lot& dla przyszo4ci, o niezwykej precyzji oddzielania si1 stopni
rakiety, o
teleetrycznej aparat&rze.
.zef ciska groy.
Ale o dziwo, ;Daily ,Spress= rozprzedano i to 2ardzo szy2ko. !rzecie# w ty
czasie
wszystkie gazety 2yy do sie2ie podo2ne$ te sae fotografie, takie sae
artyk&y, a tylko
artyk&y (ranka dostarczay czytelnikowi nowyc+ szczeg66w, na kt6re z tak5
niecierpliwo4ci5
czeka.
.zef &4iec+a si1 i ssa c&kierki.
8 Macie dziwaka 8 6wili koledzy i z wieloznacz5cy &4iec+e zaciskali &sta.
(rank spojrza na zegarek, wsta i otworzy drzwi.
8 O9 (rank, 6j drogi, czeka na pana. !rosz1, niec+ pan siada.
)en r6#owolicy, z&penie ysy t&4cioc+ wygl5da jak wielkie nieowl1 8 takie
por6wnanie
przyc+odzio (rankowi na y4l za ka#dy raze, kiedy siedzia w ga2inecie szefa.
8 /ie c+ce pan> 8 @&g+es poda (rankowi otwart5 p&szk1 c&kierk6w.
8 Dzi1k&j1 pan& 8 (rank ostro#nie podc+wyci 2&rsztynow5, przylepiaj5c5 si1 do
palc6w
ry2k1 i wo#y j5 do &st. @&g+es wpakowa so2ie do paszczy ca5 gar47.
8 Oczek&j1 od pana sensacji, (rank, prawdziwej sensacji. Mo#e pan si1 doy4la,
jakiej>
8 Ma ak&rat doskonay ateria o doktorze Madawarze. On<
8 -to to taki>
8 %iolog, la&reat /o2la.
8 /ie p6jdzie. )o #adna sensacja. )rze2a i czego4 takiego 8 @&g+es &siowa
strzeli7
swoii p&lc+nyi, jak r6#owe kie2aski, palcai 8 jak2y to pan& powiedzie7<
)rze2a, #e2y
gazeta wysza ini& w potr6jny nakadzie9
8 /iedawno tak wa4nie 2yo.
8 Z&penie s&sznie, ale to zawdzi1czae rosyjskie& lotnikowi, a teraz c+c1 to
zawdzi1cza7 swoje& wsp6pracownikowi 8 na twarzy @&g+esa &kazay si1 gr&2e
fady.
(rank odpowiedzia & c+odny, grzeczny &4iec+e. @&g+es wsta i koicznie
koysz5c si1 na kr6tkic+ n6#kac+ przeszed przez cay ga2inet 8 do apy.
8 Ol4nia nie pewna idea, (rank. W swoi czasie ;/ew Iork @erald= wysaa
.tanleya do
d#&ngli afryka'skiej. Gazeta potroia nakad, a %elgia otrzyaa -ongo. /iedawno
;Daily Mai=
posaa 0alfa "ssarda na posz&kiwania 4nie#nego czowieka. /aprztykali
fotoaparatai
ko&nistyczne 3+iny. Ieti oczywi4cie nie znale:li, ale gazeta wyc+odzia w
zdwojony
nakadzie.
8 /ie 6wi5c j&# o ty, #e c+opcy z satyrycznyc+ pis ieli okazj1 zaro2i7<
8 )ak, tak, (rank, wa4nie tak. Ale je4li pan pozwoli, 21d1 6wi dalej. A wi1c<
no co t&
d&#o 6wi79 Jedny sowe, (rank, pojedzie pan na .a+ar1.
8 Gdzie>
8 /a .a+ar1. Zaraz pan& wszystko wyt&acz1. /ie c+c1, #e2y pan ta co4
odkrywa, wcale
nie. Wa#ne, #e pan pojedzie< !ojedzie pan jeepe we dw6jk1 z szofere. On jest
jednocze4nie
radiotelegrafist5. A y t& 21dziey z niepokoje 4ledzili wasz los 8 plecy szefa
zatrz1sy si1
od 4iec+&, z&penie jak st1#ona galareta.
8 Ale dlaczego wa4nie ta, dlaczego na p&styni1>
8 !rzypoina so2ie, #e pan niedawno da ateria o +ipotezie pewnego
na&kowca.
Zdaje
si1, #e to 2yo o tektytac+>
8 )ak jest.
8 /o wa4nie. On twierdzi, #e jeszcze przed Adae istnia kosodro, czy co4 w
ty
rodzaj&. /o wi1c pojedzie pan sprawdzi7 t1 +ipotez1. Do2rze>
8 /ie wie, jak to ta 21dzie z nakade, ale nawet je4li wzro4nie, 21dzie pan
to zn6w
zawdzi1cza 0osjano. Oni d&#o pracowali nad poc+odzenie tektyt6w.
8 /ie tylko i. /ie tylko. !an& tak#e, (rank. !rzecie# 21dziey z niepokoje
4ledzili pa'ski
los.
8 W5tpi1, czy nawet najlepsza ekspedycja potrafi potwierdzi7 l&2 o2ali7 t1
+ipotez1<
%ardzo w5tpi1.
8 Wcale nie o to c+odzi. Ieti te# nie znale:li. /awet posz&kiwania *iTingstona
2yy tylko
pretekste.
8 !retekste do czego>
8 Do 2&siness&, (rank. Mog5 to 2y7 nowe kolonie, l&2 presti# gazety.
8 /o tak, ale teraz<
8 )eraz jeden war&nek. Eadnyc+ wra#e' z podr6#y, #adnego iejscowego koloryt&.
Materia
zacznie pan nadawa7 po przy2yci& na p&styni1. )ylko tektyty, tylko staro#ytne
znaleziska i
wszelkie szale'cze +ipotezy.
8 .ir9
8 Eart&j1, (rank. Materia 21dzie odpowiednio opacany. !o powrocie
dw&iesi1czny &rlop.
A teraz niec+ pan idzie do !atricka. On zaatwi wszystkie foralno4ci. A+a<
kiedy wszystko
21dzie gotowe, niec+ pan wpadnie po#egna7 si1.
""
Jeszcze par1 godzin te& teroetr wskazywa sze47dziesi5t. *ecz so'ce zaszo i
nad
p&styni5 zapanowaa straszna, zina noc. %ez wiatr&, 2ez szer&. " tylko
nier&c+oo 2yszcz5
gwiazdy, od2ite r6wn5 l4ni5c5 powierzc+ni5, pokryt5 krysztakai gips&. 3zase
zaszele4ci
skorpion l&2 za4wiszczy jaszcz&rka.
(rank sta przed wej4cie do naiot& i pyka swoj5 nieod5czn5 fajeczk1 ze
szkockiego
wrzos&. Jego wysoka, szcz&pa posta7 rz&caa czarny cie', znieksztacony przez
zastyg5,
zarszczon5 powierzc+ni1 piask&.
Wsz1dzie piasek 8 y4la (rank 8 natr1tny, dok&czliwy piasek, wpadaj5cy w oczy,
zgrzytaj5cy w z12ac+. A przecie# nie jest 2ez po#ytk&. 8 My4li (ranka
pow1droway na
po&dnie. )a, gdzie toczy swoje wody szeroka i spawna rzeka -ongo.
Gdy2y ta, gdzie ko'cz5 si1 gor5ce tropikalne 2agna, gdzie zaiast wilgotnyc+
tropikalnyc+
las6w, rzek1 otaczaj5 wysokie skaliste 2rzegi, gdy2y ta, w w5skiej szczelinie
.tanleyD@ill,
z2&dowa7 wysok5 ta1> Jak szeroko rozlao2y si1 -ongo9 J&# nie rzeka, lecz
ogrone sodko
wodne orze &kryo2y pod swoj5 powierzc+ni5 cay ten rozsadnik alarii. !ote,
gdy2y caa ta
nizina zostaa zatopiona, woda skierowaa2y si1 w jeden z dopyw6w wielkiej
rzeki.
(rank widzia, jak 2&rzliwy potok z&si rzek1 do zawr6cenia wstecz, do kana&.
%ia5 pian5
2&rzy si1 woda kolor& kawy, k12i si1 w od1tac+ falA jak 4licznotka zaplata
warkocze, tak rzeka
przeplata si1 cienyi falai. " leci, leci, 2y sz&ny wodospade spyn57 do
kotliny jeziora
3zad.
3zad tez przeieni si1 w sodkowodne wewn1trzne orze 8 y4li (rank i ajaczy
&
si1
l&strzana to' wody. Dokoa niego, jak przed tysi5cai lat, kiedy #yli jeszcze
staro#ytni ry2acy 8
alassarasi, sz&i5 zielone sawanny. Z odrodzonego orza 3zad 8 jak to pi1knie
2rzi 8
orze 3zad9 8 woda skier&je si1 do o#ysk dawno nie istniej5cyc+ rzek,
niezliczonyc+ wadiF. W
ten spos62 powstanie wielka rzeka 8 dr&gi /il, kt6ry &niesie wody -onga do orza
Cr6dzienego. .a+ara wtedy przeo2razi si19 A ten s&c+y i straszliwy piasek o
szarej 2arwie
zaieni si1 w naj2ardziej &rodzajn5 gle21 na 4wiecie9 " zasz&i5 ogrody nad now5
Afryk59
(rank wzdrygn5 si1 od zina i przyk&cn5wszy, zapali aszynk1 spiryt&sow5.
8 @alo, Mike9 8 Z naiot& dao si1 sysze7 senne r&czenie.
8 !an 4pi>
Odpowiedzi5 2yo r6wnoierne, jak przypyw, c+rapanie.
8 A czy to si1 kiedykolwiek &rzeczywistni> 8 poy4la (rank, nalewaj5c wod1 na
kaw1 do
i2ryczka. 8 /a pewno. !rzecie# 0osjanie 2&d&j5 tay w ,gipcie. ? nic+ wszystko
inaczej, &
tyc+ 0osjan< /iedawno jeszcze 2yli naszyi soj&sznikai, dlaczego 2y teraz nie
o#na 2yo
zawi5za7 nowego soj&sz& i po5czy7 siy w walce z p&styni5, z kosose>
W naiocie zadzwoni 2&dzik.
)rze2a roz2&dzi7 c+opaka, inaczej nie wstanie 88zadecydowa (rank i na
czworakac+
wlaz do naiot&.
8 /o, wsta'#e pan, Mike9 !oia pa'skiego dy#&r&. Zaparzye kaw1.
W &piorny nie2ieskawy 4wietle aszynki spiryt&sowej, zaa&j5cy si1
tysi5ckrotnie w
krystaliczny piaskowc&, o#na 2yo &jrze7, jak z naiot& wys&n1a si1
sp&c+ni1ta i zi1ta,
do2rod&szna i klasycznie leniwa twarz szofera.
"""
Gdy si1 patrzy wstecz, o#na zo2aczy7, jak do saego +oryzont& 2iegn5 zw1#aj5ce
si1
stopniowo wzorzyste 4lady opon. Gdy si1 patrzy naprz6d, nie widzi si1 nawet i
tego. )ylko
piasek, nier&c+oy okropny piasek, piasek do saego +oryzont&.
8 A przecie# t& dawniej #yli l&dzie, Mike.
8 Eart&je pan 8 jedn5 r1k1 szofer trzya na kierownicy, a dr&g5 wa4nie
podnosi, #e2y
wytrze7 pot z twarzy.
8 Ani y4l1. )rzy tysi5ce lat te& rozlega si1 t& gwar na 2azarac+ wielkic+
iast. !o
&licac+ p1dziy lekkie rydwany, ko'skie grzywy 2yy zwini1te w dro2ne k6ka i
poalowane
oc+r5.
.zofer z niedowierzanie wzr&szy raionai.
8 )o prawda, Mike. Mo#e pan nie w5tpi7. M6wi5 o ty wizer&nki niezwykej
pi1kno4ci,
wyryte na skaac+.
8 Zo2aczyy je>
8 Zo2aczyy co4 innego. !ai1ta pan> Dwa tygodnie te& spotkali4y star&szka z
pleienia )a+itok>
8 )ego o2erwa'ca, z kt6ry pan rozawia po franc&sk&>
8 )o nie o2erwaniec. )o potoek starodawnej rasy. -iedy nasi przodkowie c+odzili
jeszcze
w sk6rac+, jego praszcz&rowie #yli j&# w d&#yc+ iastac+, spali na p&szystyc+
dywanac+ i jedli
z cyzelowanyc+ sre2rnyc+ naczy'.
(rank zdj5 ciene ok&lary, przeci5gn5 okr5 od pot& c+&steczk5 po czole i
nosie i znow& je
wo#y. /ie c+ciao & si1 pali7, nie c+ciao & si1 r6wnie# pi7 ciepego
;pepsi=. Oc+, gdy2y tak
o#na 2yo odpocz57 w c+odny cieni&, zdj57 2&ty, wypi7 szklank1 &s&j5cej,
penej
sre2rzystyc+ p1c+erzyk6w gaz&, ineralnej wody z lode9
8 A propos, ten star&szek to ksi5#1 czy co4 w ty rodzaj&.
8 /aprawd1> 8 Mike nie&wa#nie dotkn5 palce jakiej4 etalowej cz14ci i
natyc+iast
wsadzi palec do &st.
8 Oparzy si1 pan> /iec+ pan wo#y r1kawiczki.
)rze2a 21dzie. Wszystko nagrzane jak w piekle, 6wi pan, ze ten dziadyga jest
tak sao
znakoity, jak ksi5#1 *ancaster&>
8 W ka#dy razie jego r6d jest starszy. On jest ic+c+agerene. Dokadnie nie
wie, co to
znaczy, ale y4l1, #e to co4 w rodzaj& tyt&&. Zreszt5 to nie a znaczenia.
"nteres&j5ca jest inna
rzecz 8 pokazae & tektyty i spytae, czy nie napotyka czego4 w ty rodzaj&.
!an wie, co
to s5 tektyty>
8 Jakie4 ta kayczki>
8 .5 to kawaki nat&ralnego szka. /at&ralnego, poniewa# ic+ wiek o2licza si1 na
dziesi5tki
tysi1cy lat. Jeden tylko %6g, a o#e dia2e, wiedz5, sk5d si1 wzi1y. /iekt6re z
nic+ s5
radioaktywne. )eraz w ic+ skadzie wykryto takie izotopy, kt6re wytwarza si1
tylko w spos62
szt&czny.
8 0eaktor atoowy sprzed potop&>
8 3o4 w ty rodzaj&. %ya +ipoteza, #e to 4lady l5dowania nieznanego astrolot&.
8 Z atoowy nap1de>
8 /o oczywi4cie9 !iasek pod jego dyszai roztopi si1 i zaieni w radioaktywne
szko.
8 3iekawe<
8 Moi zdanie nie 2ardzo. @ipoteza na jeden dzie'. Zrodzia si1 na fali
zainteresowania
kosose. O, rosyjski statek 8 sp&tnik 8 to rzeczywi4cie ciekawe. /iec+ pan
so2ie tylko
wyo2razi< %1kitne paseko, pote coraz 2ardziej i 2ardziej nie2ieskie, dalej
coraz
intensywniejszy fioletowy odcie', przec+odz5cy w czer' kosos&. !oy4le7 tylko,
on widzia
to, czego jeszcze #aden czowiek na 4wiecie nie widzia9
8 Aerykanie tez wkr6tce polec5.
8 !olec5, na pewno. Ale on 2y pierwszy9 A to a wielkie znaczenie.
8 /o do2rze, ale pan przecie# zacz5 o ty, jak go ta, ksi1ci&> On co4 wie o
tektytac+[
8 )ak. One s5 rozrz&cone po caej p&styni. %iedne ko2iety ro2i5 so2ie z nic+
paciorki
.zczeg6lnie d&#o jest ic+ t&, w krainie )anesr&ft.
8 Dlaczego pan tak &silnie pragnie dosta7 si1 do tyc+ przekl1tyc+ ska> !rzecie#
tektyty s5 i
t&>
8 One s5 prawie wsz1dzie. W A&stralii, w 3zec+osowacji.
8 A co 21dziey ro2i7 przy tyc+ skaac+> .iedzieli2y4y so2ie w +otel& i
posyali listy do
redakcji, zaiast je:dzi7 ci5gle po ty piekle9
8 /ic pan nie roz&ie 8 oczy (ranka stay si1 g12okie i zagadkowe. 8 /igdy pan
nie
zroz&ie, jak szcz14liwy o#e 2y7 czowiek, je#d#5c po tyc+ piaskac+, kt6re
pai1taj5
staro#ytne iasta, skacz5c po skaac+, gdzie staro#ytni rze:2iarze osi5gn1li
nie4iertelno47. )yle
t& tajenic, tyle strasznyc+ i nie wyja4nionyc+ zagadek9 3zase wydaje i si1,
ze nad p&styni5
&nosz5 si1 d&c+y. )ylko nie wie jakie 8 do2re czy ze.
Mike nie odpowiedzia Clina lepia & si1 w &stac+. W kark& &ciskao i k&o jak
od gorczycy.
W gowie & si1 kr1cio, a 2laszane nie2o zdawao si1 spada7 & na plecy. /agle
&jrza gdzie4 w
oddali jezioro. .trzeliste paly przegl5day si1 w przezroczystej wodzie. W
stron1 jeziora
pod5#aa karawana. Dzwoneczki na wiel25dac+ podzwaniay s1tnie. Mike
wiedzia,
ze na
p&styni istnieje zjawisko ,,fataorganyZ=, ale nigdy nie s5dzi ze piasek o#e
4piewa7.
A (rankowi c+wilai naprawd1 si1 zdawao, #e nad nii &nosz5 si1 niewidzialne
d&c+y
#yj5cyc+ t& niegdy4 l&dzi.
"\
-r6lestwo so'ca, kraina wiatr6w.
.kay nagrzeway si1 skware po&dnia i jak roztopiony etal w wodzie pogr5#ay
si1 w
c+odzie nocy. Z szy2ko4ci5 2yskawicy powstaway w nic+ szczeliny, z aratni
oskote
o2ryway si1 kaienie.
!ote do dziea przyst1powa wiatr. !orywa lawiny piask&, wznosi ic+ k12y i
zwala
rozwiane ziarenka na skay. !iasek wy#a2ia w nic+ fantastyczne przej4cia,
wytacza nisze i
groty, szlifowa kaienie.
.o'ce z g6ry przygl5dao si1 tej pracy. Ono jak2y wytapiao &kryty w kaieniac+
tajeniczy
t&szcz i pokrywao je czarny poyskie 8 pigente p&styni. -aienie staway
si1 podo2ne
do #elaza.
.kay Atakora9 )ajenicza kraina dziwacznyc+ zastygyc+ cieni. /a wieki zaarli
t&
wojownicy i starcy, fantastyczne dziwol5gi i #ao2ne zakonnice 8 oso2liwe twory
so'ca i
wiatr&. Z czego powstaa ta skalista kraina w4r6d piask6w> Jaki pot1#ny d#innF
stworzy ten
fantastyczny 4wiat w4r6d 2ez2rze#nyc+ piask6w>
0ozpalone kaienie zaieray w roz#arzony powietrz&. *otna gieka
znieksztacaa
kont&ry i zdawao si1, #e skay cic+o kaniaj5 si1, ilcz5cy ta'ce witaj5c
przy2ysz6w.
/ie o#na patrze7 2ez cienyc+ ok&lar6w, w przeciwny razie &roj5 si1 w4r6d ska
g12okie
nie2ieskie :r6da, jak gdy2y napenione pynny gawicowy tlene. Zakoysz5
si1 skay,
popyn5, rozprysk&j5c sine krople wody. W &szac+ za2rzi przedziwnie s1tna
&zyka,
niepokoj5ca i wspaniaa.
)o &zyka 4ierci. Wywoa zawr6t gowy, p&4ci skay w szalony taniec. /ie2o si1
przewr6ci
i po5czy z sinyi jeziorai.
!&stynia wiel& zg&2ia. /ie jeden raz Mike dostrzega z2ielae od so'ca ko4ci
wiel25d6w,
wysc+ni1te sczerniae &ie l&dzkie. !rzed jedn5 tak5 cien5 postaci5 zatrzya
a&to.
8 W co on jest zawini1ty, sir>
8 )o 2&rn&s z wiel25dziej sier4ci. 3+roni czowieka zar6wno od tajeniczej
;4liny
drakona=, kt6rej tak si1 2oj5 )a&regowie, jak i od &k5szenia falangi. Ale te&
2iedakowi nie
po6g. /iec+ go pan odwr6ci.
Mike poci5gn5 za koniec koca 8 &ia zakr1cia si1 jak szp&lka, gdy si1 j5
poci5gnie za
nitk1.
8 Ale d&gi, jak<
Wreszcie koc si1 odwin5 i (rank &jrza 2r5zowy szkielet o2ci5gni1ty s&c+5
sk6r5.
3iekawe, ile a lat 8 poy4la (rank i nac+yli si1. 3o4 2ysn1o 8 2ya to
zota 2ransoletka
z pi1kny szwajcarski zegarkie.
8 ,&ropejczyk>
8 )ak, Mike, zdaje si1.
(rank ostro#nie &j5 wysc+ni1t5 ki47 doni. %ya 4ci4ni1ta w k&ak, jak2y
c+ciaa co4 &nie47 ze
so25 w wieczno47. (rank p&4ci j5, &pada i rozsypaa si1.
8 )ak, tak< so'ce porz5dnie si1 napracowao 8 powiedzia (rank, id5c w stron1
jeepa.
8 /iec+ pan poczeka, t& co4 jest.
(rank odwr6ci si1 i zo2aczy, ze Mike czyta jaki4 papierek.
8 Atraent z&penie wy2lak.
8 /ic strasznego. !rzeczytay to przy 4wietle ineralogicznej &ltrafioletowej
lapy, kiedy
si1 4cieni.
\
NX wrze4nia M]XN rok&. ,kspedycja profesora 0eyera. Dla kogo4, kto znajdzie ten
list. !rosz1
przekaza7 ojej #onie, Adeli 0eyer, 0&e des )&lipes O^, *ion, l&2 na adres
(ranc&skiej
Akadeii /a&k.
%yo nas czterec+. M6j asystent (rance 3ro&sel, dw6c+ ro2otnik6w 8 Ara26w i ja,
profesor
DaTid 0eyer. .z&kali4y r&in staro#ytnego iasta. LM wrze4nia M]XN rok& (rance
odkry
przeprowadzon5 w4r6d ska drog1. %ya &o#ona z ogronyc+ pyt kaiennyc+.
-a#da
pyta
2ya oszlifowana z nadzwyczajn5 staranno4ci5, a wa#ya z pewno4ci5 nie niej ni#
tysi5c ton9
-to i kiedy z2&dowa t1 ;cyklopow5= drog1 o#na si1 tylko doy4la7. !odo2nie do
spiralnyc+
sc+od6w droga sza wci5# wy#ej i wy#ej. Wia si1 w4r6d ska, odsaniaj5c na na
ka#dy krok&
z&penie nieprawdopodo2ne rzeczy. /apotykali4y ogrone z2iorniki wodne,
wy2ite
wprost w
skaac+ i nie wiadoo dok5d prowadz5ce otworyA zadziwiaj5co okr5ge i szerokie,
patrzyy na
nas z wysoka.
Droga sko'czya si1 z&penie niespodzianie, tak sao jak si1 zacz1a 8 i1dzy
dwiea
najwy#szyi skaai. ?rywaa si1 nad sa5 przepa4ci5. /ie o#na nawet 2yo
arzy7 o ty,
#e2y zej47 po niej9 Cciana 2ya z&penie stroa. )ylko w5zi&tkie sc+odki
prowadziy gdzie4 w
d6. Wst1p na te sc+odki znajdowa si1 w wyoie skay. Ale wyo 2y strze#ony
przez krat1 z
2r5z&, nad kt6r5 wyryte 2yy egipskie +ieroglify$ 8 ZAM-/"J O3ZI " OD,JD_.
)?
-0IJ,
."` )AJ,M/"3A, ZA -)R0W MOE,.Z ZA!BA3"J EI3",M.
Moic+ ro2otnik6w ogarn1o przera#enie. ?padli na kolana i za nic na 4wiecie nie
c+cieli i47
dalej. Ee2y ic+ zac+1ci7, (rance postanowi i47 naprz6d. !odszed do saego
wyo&. Ale gdy
tylko dotkn5 jednego z pr1t6w kraty, krzykn5, twarz & si1 wykrzywia i &pad
artwy
0o2otnicy rz&cili si1 do &cieczki. Jaskrawe so'ce i wzr&szenia strasznie na
nie podziaay 8
na p6 o4lepe. !rawie po oack& zdoae jednak odnale:7 drog1 powrotn5. /a
pr6#no
woae, na pr6#no krzyczae 8 nikt si1 nie odezwa. 0o2otnicy al2o &ciekli
wraz z oii
wiel25dai, al2o te# r&n1li w przepa47. Min&ty oje s5 policzone. Cier7 21dzie
okropna.
.zkoda, #e nie a rewolwer&.
W1drowcze, kikolwiek jeste4, 2aga ci1, oddaj ten list pod wskazany adres.
DaTid 0eyer.
!... Droga zaczyna si1 i1dzy ska5 podo2n5 do rycerzaa ska5 przypoinaj5c5
kota. %5d:
ostro#ny. /iec+ ci1 %6g a w swej opiece.
\"
Oto ostatnia gigantyczna pyta. Dalej nie a drogi. .kay stro5 4cian5 &rywaj5
si1 nad
przepa4ci5. )ylko w5zi&tkie, wyk&te w czarny 2azalcie sc+odki, prowadz5 gdzie4
w d6.
8 /iec+ pan &wa#a, Mike 8 (rank odwr6ci si1 w stron1 szofera i geste wskaza
&, #e2y
szed za ni 8 czeka nas wiele niespodzianek$ od kr&sz5cyc+ si1 stopni sc+odk6w
do zatr&tyc+
krat.
8 .5dzi pan, ze krata 2ya zatr&ta>
8 /a pewno. Mogy na niej 2y7 dro2ni&tkie szczer2y powleczone tr&cizn5.
.taro#ytni 2yli
istrzai od wszelkic+ tr&cizn, nawet od takic+, kt6re z wiekai nie trac5 swej
dia2elskiej
siy< "naczej, czy o#na 2y to wszystko wyt&aczy7>
8 06#nie ogo 2y7 8 wyijaj5co odpar Mike.
Ale tajeniczej kraty nie 2yo. 3zego nie ogy dokona7 tysi5clecia, dokonay
sek&ndy. -to
wie, kiedy to si1 staoA nazaj&trz po 4ierci DaTida 0eyera, czy o#e dopiero
wczoraj, ale
r&ni1cie 4ciany zniweczyo tak#e krat1 z 2r5z& i ska1 z wyryt5 pogr6#k5. Droga
2ya wolna.
<Wszystko si1 ko'czy. .ko'czyy si1 tez sc+ody. .ko'czyy si1 przed idealnie
okr5gy
otwore. Ziej5ca czel&47 wa2ia i grozia jednocze4nie. Mike zajrza do otwor&.
Wydao & si1,
#e w cieno4ciac+ co4 si1 4wieci delikatny r6#owoliliowy 4wiate.
8 !ozwoli pan, #e p6jd1 pierwszy, sir 8 i nie czekaj5c na odpowied:, szofer
zapali latark1 i
wszed do t&nel&.
(rank poszed za ni.
W twarz wion1a wilgo7 i zapac+ st1c+lizny. (rank zapali latark1. E6ty proie'
wydo2y z
rok6w kr1p5 posta7 szofera, kt6ry lekko poc+ylony naprz6d pos&wa si1 pewnie
korytarze.
/a 4ciankac+ igotay ale'kie gwiazdeczki 8 to zapalay si1 i gasy krysztaki
kwarc&. !od
nogai gniewnie skrzypia dro2ny #wir, 2&dz5c 4pi5ce ec+o, kt6re jak leniwy,
senny zwierz
niec+1tnie odgryzao si1 i ilko.
/agle Mike zatrzya si1, zgasi latark1, przyk&cn5 i sapi5c, nac+yli si1 nad
czy4.
8 3o ta si1 stao, Mike>
8 /iec+ pan zgasi swoj5 latark1. )& jest jaka4 dia2elska szt&czka, co4 si1
4wieci. 8 Mike
wyprostowa si1, przywar do 4ciany, #e2y przep&4ci7 (ranka$ 8 )ylko ostro#nie,
t& &rwisko.
)&nel, opieraj5c si1 o saotn5 ska1, pionowy korytarze spada w d6. (rank i
Mike
poc+ylili si1 nad st&dni5 i a# do 26l& w oczac+ wpatrywali si1 w czarn5 ja1,
gdzie szofer
za&wa#y jakie4 jarzenie. Mo#e ta rzeczywi4cie co4 si1 jarzyo, a o#e po
prost& przed oczai
igay 21kitne kr1gi i skakay czerwone k&le.
8 )ak, co4 ta jest 8 niepewnie 25kn5 (rank i zapali latark1.
.t&dnia okazaa si1 nieg12oka, o#na 2yo po prost& w ni5 skoczy7.
(rank skoczy pierwszy i od raz& spostrzeg w5ski kana, kt6ry 4wieci
zdradliwy
liliowor6#owy 4wiate. Odwr6ciwszy si1 2okie, ostro#nie przypar do
szczeliny. W ty
oencie ci1#ko i niezgra2nie zeskoczy Mike.
8 Ostro#nie, sir9 )& og5 2y7 #ije al2o jeszcze co4 innego<
Ale (rank j&# nic nie sysza, &rzeczony dziwny i wspaniay zjawiskie. /owy
t&nel 2y
do47 kr6tki i z daleka j&# przenikao dzienne 4wiato 8 widocznie na ko'c&
t&nel& 2y zakr1t,
kt6ry prowadzi k& wyj4ci&. Ale (ranka zd&iao co4 innego. )or&j5c so2ie drog1
przez #wir,
wyc+ylaj5c si1 z najniejszyc+ szczelin, oplataj5c p&ap 8 wsz1dzie< rosy #ywe
r&rki
jarzeniowe. 0ozci5gay si1 cieni&tkii wst1gai, zginay si1 w w5skie spirale,
przeplatay si1 i
zwisay p1tlai, gorej5c czysty 21kitny 4wiate. W4r6d tego z&dnego
przepyc+&,
przywodz5cego na pai17 najwspanialsze lapy jarzeniowe, pon1y alinowe,
r6#owe,
p&rp&rowe, poara'czowe i liliowe k&le. Wydawao si1, #e sao powietrze ponie
jak szeroka
rzeka, spleciona z r6#no2arwnyc+ ognistyc+ str&ieni.
8 !rzysi1ga na %oga, to grzy2y9 /iewiarygodne, niezwyke grzy2y. 8 Mike a#
przysiad.
8 Grzy2y>9
8 )ak, sir, grzy2y. 3zytae gdzie4, #e grzy2y 4wiec5. ? jednyc+ 8 tylko ogonki
l&2
kapel&sze, & innyc+ zarodniki. /awet gnij5ce drzewa 4wiec5 si1, 2o na nic+ rosn5
grzy2y9
(rank patrzy na swego szofera i nie poznawa go. )en w&lgarny, troc+1
4laazarny c+opak
przeo2razi si1 z&penie. Mo#e to niezwyke 4wiato #ywyc+ jarzeniowyc+ lap,
przy kt6ry
o#na nawet czyta7, tak zienio o2licze, a zwaszcza oczy MikeZa, ale pon5 w
nic+ tak czysty,
tak jasny ogie' zac+wyt&, #e (rank & pozazdro4ci.
!rzyponia so2ie !ary#, *&wr. !ewnie wtedy on sa pon5 taki wa4nie ognie,
stoj5c
przed 0enoirZe, czy zaieraj5c w niey zac+wycie przed 2ezr1ki pos5gie,
wcielaj5cy
w so2ie cae pi1kno i cierpienie szt&ki.
8 Mo#e pan a racj1, Mike.
)&nel ko'czy si1 w5sk5 kotlin5, otoczon5 ze wszystkic+ stron skaai. Zieia
2ya 2lisko 8
w odlego4ci trzydziest& st6p. W2ity w ska1 +ak i szn&r rozwi5zyway spraw1.
(rank szy2ko ze4lizn5 si1 w d6 i gdy 2y o dwie stopy od ziei, skoczy. Ewir
zaszele4ci i
wszystko &cic+o. (rank odwr6ci si1 i zaar z wra#enia. /ie sysza nawet, jak
w 4lad za ni
zeskoczy i Mike. Wprost przed so25 &jrza gigantyczny wizer&nek, wyk&ty w
gadkiej skale. /ie
odrywaj5c si1, patrzyy na niego 8 z&c+waego przy2ysza 8 przej&j5ce zgroz5
#ywe oczy.
Wizer&nek 2y prastary, a jednocze4nie dziwnie kojarzy si1 ze szt&k5
wsp6czesn5.
/iezwykej siy dodawao & po5czenie jak naj2ardziej ostrej i pon&rej
groteskowo4ci z
realize. Wszystko 2yo zd&iewaj5ce w tej postaci wyk&tej w skale. .wo2odne i
wyraziste
linie t&owia i dziwny kopak, otaczaj5cy gow1. Od kopaka ci5gn1a si1 jaka4
wygi1ta r&rka,
przypoinaj5ca #ij1, stoj5c5 na ogonie.
W jednej r1ce posta7 trzyaa co4, co przypoinao ;granatDcytrynk1, a dr&g5
wskazywaa na
idealnie okr5g5 tarcz1, od kt6rej ci5gn1a si1 po prostej pozioej linii,
&osa2iaj5cej Ziei1 8
ni7, ko'cz5ca si1 dziwaczny wrzecionowaty przediote. Wygl5dao to, jak2y
wrzeciono od
tysi1cy lat pod5#ao k& linii Ziei z rosn5cyi na niej stylizowanyi drzewai,
tylko w #aden
spos62 nie ogo dolecie7.
8 Ale# to kosona&ta999 8 okrzyk MikeZa roz2&dzi d&c+y kotliny. !owtarzay one
jego
krzyk tysi5ckrotnie gardowyi gosai tak d&go, dop6ki (rank nie otrz5sn5 si1
z odr1twienia.
Gdy ec+o zailko i (rank troc+1 oprzytonia, c+wyci swoje fotoaparaty i jak
szalony
zacz5 2iega7 przed zagadkowy wizer&nkie. !o dziesi17 razy fotografowa z o2&
kaer
saego kosona&t1 i oddzielnie jego gow1 w okr5gy kopak&. ?trwali na ta4ie
r6wnie# 8
tajenicz5 planet1 i wrzecionowaty kosolot, &parcie zierzaj5cy k& Ziei. W
rozaityc+
skr6tac+ perspektywicznyc+, przy poocy wszelkic+ o#liwyc+ filtr6w 4wietlnyc+9
Gdy (rank troc+1 oc+on5, zacz5 sz&ka7 c+o72y najdro2niejszego napis&. Ale
2ezowocnie
8 nic nie znalaz.
3zyja r1ka wyk&a wizer&nek> 36# to za tajenicza tarcza> Jaka sia por&sza
astrolot> Gdzie
przepadli kosona&ci>
Jedny sowe gow1 (ranka o2iegy w t&ny nieporz5dk& wszystkie te pytania,
kt6re
zrodziy2y si1 w gowie ka#dego innego czowieka w podo2nyc+ okoliczno4ciac+.
Jednak ani napis6w, ani #adnyc+ odpowiedzi nie znalaz. Jak w strasznej gor5czce
1czyy go
natarczywe pragnienia. 3+cia2y t& zosta7 na d&go, a jednocze4nie 8 jak
najszy2ciej wr6ci7, jak
najszy2ciej poinforowa7 l&dzi, wtajeniczy7, opowiedzie7, o2y4le7, o2ja4ni7,
napisa79
8 Mike, wracay 88 powiedzia i, podskoczywszy, zawisn5 na linie 8 szy2ko
do
jeepa9
M&siy natyc+iast nada7 radiogra.
(rank siedzia na piask& w sayc+ spodenkac+, &krywszy si1 w cieni& jeepa.
Zwil#y
naydlony p1dzelkie policzki, ale ydo oentalnie wysyc+ao od gor5cego
powietrza
p&styni.
Mike r6wnie# siedzia na piask& i nastraja radiostacj1, oparszy si1 okciai
na rowkowanej
oponie koa zapasowego, wykonanej z ogniotrwaego organicznokrzeowego
polier&.
Od
czas& do czas& podnosi do &st 2laszan5 p&szk1 z ciepy sokie ananasowy.
8 Jedno jest dla nie niepoj1te 8 przerwa ilczenie Mike, nie odrywaj5c si1 od
radiostacji
8 co stao si1 z asystente profesora 0eyera> Dlaczego tak nagle zgin5> !an
twierdzi, #e
szczer2y kraty ogy 2y7 pokryte tr&cizn5, ale czy istniej5 takie tr&cizny,
kt6re oentalnie
&4iercaj5> Mnie oso2i4cie wydaje si1, #e 2iedny 0eyer po prost& dosta
poieszania zys6w
od so'ca i #e wszystko & si1 przywidziao<
8 /ie s5dz1. "stniej5 straszne tr&cizny, &czeni nazywaj5 je ;2iakaiD
szatanai=. Wystarczy
kilka iligra6w tej s&2stancji, #e2yZ zniszczy7 wszystko, co na Ziei. Eaden
&rojony dia2e,
#adna 2o2a tytoniowa nie potrafi5 tego. Oczywi4cie, +ipoteza $ o szczer2ac+ 8
to po prost&
pierwsze rozs5dne rozwi5zanie zagadki, kt6re i przyszo do gowy< W ka#dy
razie
tajenicza 4ier7 3ro&sela zostaje w ten spos62 wyja4niona prosto i racjonalnie.
!rzypoina
so2ie pewne zdarzenie podo2ne troc+1 do naszego wypadk&. Je4li pan c+ce,
opowie.
8 Oczywi4cie.
8 Miao to iejsce niej wi1cej czterdzie4ci lat te&. Zreszt5 niedaleko st5d, w
synnej
Dolinie -r6l6w, na skraj& p&styni *i2ijskiej. !odczas 2ada' arc+eologicznyc+
nasz wsp6zioek
@oward 3arter odkry wej4cie do gro2owca faraona egipskiego )&tDenc+DAona.
Odkrycie
nast5pio z&penie niespodzianie$ pod r&inai jednej z c+at, w kt6ryc+ przed
tysi5cai lat
ieszkali ro2otnicy 2&d&j5cy gro2owce, nagle &kaza si1 wyk&ty w skale sc+odek.
!o
odgarni1ci& ziei wokoo &jrzano sc+ody prowadz5ce do podzieia. Arc+eologowie
z
wielki
tr&de odkopywali stopie' za stopnie, a# wreszcie sc+ody przywiody ic+ do
za&rowanyc+
drzwi gro2owca, zapiecz1towanyc+ dziwnyi piecz1ciai, wyo2ra#aj5cyi szakala i
dziewi1ci&
zwi5zanyc+ niewolnik6w. !iecz1cie 2yy nietkni1te, co 4wiadczyo o ty, #e
2ogate sarkofagi, w
kt6ryc+ spoczywaa &ia faraona, nie zostay nar&szone przez zodziei. "
rzeczywi4cie, w
gro2owc& znaleziono niezliczone 2ogactwa. .aa tr&na ze szczerego zota wa#ya
NXX f&nt6w9
8 O+o9
8 )ak, Mike, zota 2yo n6stwo, ale zapacono za nie drogo. Wiel& arc+eolog6w i
ro2otnik6w, kt6rzy dotarli do rocznego gro2owca, zgin1o. ?godzia w nic+ jaka4
1cz5ca i
tajenicza c+oro2a.
!ierwszy zac+orowa nasz znany &czony lord 3ar8narTon. Dosta gor5czki i silnyc+
2oli
i14niowyc+. *ekarze 2ezsilnie rozkadali r1ce. *ord &ar po dw&dziest& dniac+
w
straszliwyc+ 1kac+. /ast1pnie zacz1li &iera7 inni czonkowie arc+eologicznej
ekspedycji.
!rzewa#nie &ierali ci, kt6rzy pierwsi weszli do gro2owca. !rzez trzydzie4ci lat
na&ka nie
potrafia wyja4ni7 tej straszliwej zagadki. W M]aa rok& gro2owiec nawet poddano
2adanio
dozoetryczny$ c+odzio o stwierdzenie, czy nie jest radioaktywny.
8 /o i co>
8 Oczywi4cie 2ez #adnyc+ rez&ltat6w. 3zy# faraonowie ogli co4 wiedzie7 o
proieniotw6rczo4ci i za2ezpiecza7 swoje gro2owce za pooc5 radioaktywnego
ko2alt& czy
stront&> /onsens. %6g skara kopaczy gro26w9 8 Oto jedyne wyja4nienie, jakie
dali ro2otnicy
ara2scy i w kt6re &wierzyli nawet niekt6rzy &czeni w ,&ropie.
Mo#liwe #e i po dzi4 dzie' &sieli2y4y si1 zadowoli7 tak5 +ipotez5, gdy2y w
M]ab rok& nie
zac+orowa po&dniowoafryka'ski 2iolog Jo+n Wills. !isae nawet w6wczas o ty
w
naszej
gazecie. Wills 2ada poiot nietoperzy w jaskiniac+ Crodkowej Afryki.
Wkr6tce po ty zac+orowa. .yptoy c+oro2y 2yy dokadnie takie sae, jak &
arc+eolog6w. ?czeni zacz1li so2ie przypoina7, czy nie 2yo jeszcze jakic+4 ;8
podo2nyc+
przypadk6w. Okazao si1, #e t5 sa5 c+oro25 zostali ;&karani= i inni kopacze
gro26w, 2adacze
po&dniowoaeryka'skic+ gro2owc6w "nk6w. )o ;2iakoDszatan= 8 wir&s
+istoplasosis,
znajd&j5cy si1 w poiocie nietoperzy. Znale:li ten wir&s tak#e w gro2owc& )&tD
enc+DAona.
!roste, co>
8 )ak, niczego so2ie. A o#e i w naszy t&nel& #yj5 nietoperze>
8 )o wa4nie jest zastanawiaj5ce, ze t& nie a nic #ywego opr6cz grzy26w. Ac+9 8
(rank
zerwa si1 na nogi. 8 Oczywi4cie, grzy2y9 )ylko jaki c&de potrafiy przetrwa7>
!rzecie# w
t&nel& nie a #adnyc+ prod&kt6w rozkad&. 3zy si1 wi1c #ywiy>
8 O czy pan 6wi> 8 Mike rozo#y r1ce ze zd&ienia.
Ale (rank j&# nie zwraca &wagi na szofera. 3+odzi wokoo a&ta, wyac+&j5c
r1kai, i
6wi$
8 )e grzy2y #ywi5 si1 powietrze, zac+odzi w nic+ synteza tlen& z azote. Mo#e
kiedy4 te
grzy2y stan5 si1 dla l&dzi prototype c+eicznyc+ fa2ryk przyszo4ci. A jarzenie
8 to rez&ltat
reakcji c+eicznej.
8 A co to a wsp6lnego z tr&cizn5> 8 Mike zroz&ia, co a na y4li dziennikarz.
8 !rzyp&szczalnie w pewnyc+ okresac+ grzy2y jednak#e potrze2&j5 o2cego 2iaka.
Dlatego
wa4nie wytworzya si1 w nic+ zdolno47 za2ijania #ywego. Mo#liwe, #e wydzielaj5
s&2stancje
tr&j5ce al2o wyp&szczaj5 na ofiar1 o2oczek zarodnik6w 8 nie wie. Ale wsz1dzie
jest #ycie.
/awet na p&styni. /apotykali4y na jaszcz&rki, w1#e, skorpiony, falangi, nawet
na jakie4
#&czki. "stnieje ono tak#e w jaskiniac+. Za4 w t&nel& nie a nawet wysc+ni1tej
&c+y. A 4ier7
3ro&sela> !odszed do saego wej4cia, dotkn5 kraty, to znaczy spowodowa jakie4
drganie,
wywoa r&c+. Wtedy grzy2y zareagoway jak rosiczka na &c+1.
8 A dlaczego nie zareagoway na nas> 3zy jeste4y d&c+ai> 8 &4iec+aj5c si1
sarkastycznie, zapyta szofer.
8 Mog1 odpowiedzie7 na to pytanie. Mike. 3zekae na nie. !rzypoina pan so2ie
list
0eyera> )a nigdzie nie a owy o 4wieceni& przy wej4ci& do t&nel&. Jednak pan
je od raz&
za&wa#y io 4wiata latarki. )o znaczy, #e cykl #yciowy grzy26w dzieli si1 na
fazy. -iedy si1
4wiec5 8 nie s5 gro:ne. -iedy za4 nagroadzona energia zostaje wyczerpana i
grzy2y gasn5,
przeieniaj5 si1 w ilcz5cyc+ niewidocznyc+ drapie#nik6w, kt6re w rok& nocy
czy+aj5 na
swoje ofiary. !rzystosoway si1 do takiego #ycia w ci5g& tysi1cy, a o#e nawet
ilion6w lat
ewol&cji< Mo#e zreszt5 te grzy2y te# s5 kosicznyi przy2yszai. Mo#e
kosona&ci
przypadkowo przynie4li t& zarodniki. Znalazszy sprzyjaj5ce war&nki, spory
p&4ciy kieki.
8 Mo#liwe, #e wszystko jest tak, jak pan 6wi. Ale przecie# grzy2y rosn5 nie
przy say
wej4ci& do t&nel&, tylko w g12i. Wi1c w jaki spos62 ogy za2i7 tego (ranc&za>
A o#e wtedy,
jeszcze przed o2erwanie si1 skay, rosy t&# o2ok kraty>
Ale (rank nie zd5#y odpowiedzie7. /iecierpliwie terkota 2rz1czyk.
8 *ondyn9
8 Do2rze, j&# id1. 8 (rank dokadnie wytar 2rzytw1, wo#y j5 do p&deka, 2ez
po4piec+&
wsta i podszed do radiostacji. !rzyk&cn5 i nao#y s&c+awki.
!i17 in&t sp1dzi na elanc+olijnyc+ rozy4laniac+, i tak #e tr&dno 2yo
skonstatowa7, czy
co4 syszy, czy te# ci5gle jeszcze czeka. /ast1pnie na jego twarzy pojawi si1
ledwo &c+wytny
wyraz niezadowolenia, przekr1ci wy5cznik przerz&towy i powiedzia o2oj1tny
gose$
8 Dzi1k&j1, sir. Do2rze. 3zekay.
(rank zdj5 s&c+awki i nie 6wi5c ani sowa, wr6ci na poprzednie iejsce. Zn6w
pr62owa
naydli7 twarz i tylko dlatego, #e z wi1kszy ni# zwykle rozdra#nienie otrz5sa
p1dzelek,
Mike odgad jego nastr6j i nie rzek ani sowa.
A (rank y4la z nat1#enie i 1k5. .zczerze 6wi5c, nie &raziy go czar&j5ce i
radosne
frazesy szefa, sprawiy & nawet przyjeno47. W ko'c& wiedzia, #e tak 21dzie. A
to, ze szef j&#
rozpocz5 szerok5 kapani1 prasow5, 2yo z&penie zroz&iae, nic ponadto. (rank
&silnie
szpera w swoi serc&, c+c5c dotrze7 do gr&nt&, na kt6ry wyrosa ta szara i
1tna gawica
s&tk&. " nagle zroz&ia. )ak, to wa4nie 2yo tak. W ty oencie, kiedy
&jrza oczy
przy2ysza z kosos&, przesta 2y7 dziennikarze. .ta si1 na&kowce. .ta si1
ty, ki
powinien 2y zosta7 po &ko'czeni& st&di6w. Zro2i odkrycie i nie c+cia, #e2y
wok6 niego
rozgorzay dziennikarskie 2oje na sowa. "nstynktownie cz&, #e wszystko, czego
si1 dotknie
1tna fala sensacji, przestaje 2y7 wielkie i wzr&szaj5ce, natoiast staje si1
troszeczk1 2r&dne.
Wiedzia to zawsze, ale dopiero teraz odcz& ca5 swoj5 istot5. Jego &ys
nareszcie &s&c+a
gos& serca. .erce wyrazio wszystko, co nagroadzio si1 w ni przez te
wszystkie lata, a
roz& nie 6g & od6wi7 racji.
W &szac+ jeszcze 2rziay & sowa szefa$
8 )1 spraw1 trze2a rozwin57 szeroko$ wykorzysta7 wszystko 8 radio, fil,
telewizj1.
Jedny sowe za dwie godziny wsiaday do saolot&, za jedena4cie godzin
przesiadka na
+elikoptery i poj&trze koo po&dnia oczek&jcie nas.
(rank so2ie #ywo wyo2razi, co o#e pote nast5pi7. !o tyc+ starodawnyc+
4wi1tyc+
kaieniac+ zaczn5 si1 sn&7 zr1czni, o2rotni odzie'cy. Jedni, jak z araty,
zaczn5 strzela7
o2iektywai aparat6w filowyc+ i fotograficznyc+. "nni z agnetofonai na
plecac+ zaczn5 &
wtyka7 swoje ikrofony a# po sao gardo. " ka#dy z pewno4ci5 poaca o2raz
r1kai.
.zczeg6lnie nieprzyjenie 2yo so2ie wyo2razi7, jak to zro2i szef. (rank a# si1
wzdrygn5 z
o2rzydzenia, jak od dotkni1cia #a2y. %y przekonany, #e wizer&nek pocienieje i
zga4nie od
tyc+ wszystkic+ r5k.
A wyo2ra:nia pods&waa & ci5gle nowe i nowo szczeg6y. Wyra:nie widzia, jak
jeden,
ask&j5c si1 niezr1cznie, zaczyna od&pywa7 kawaek 4wi1tego kaienia. 3ze&
nie9 )aka
pai5tka9
Dlaczego wa4nie ci pl&gawi i niepowa#ni l&dzie aj5 pierwsi zo2aczy7 to, o czy
arzyli
najlepsi synowie l&dzko4ci> " nie tylko zo2aczy7, ale otrzya7 wy5czny onopol.
Monopol na
sensacj1. .pecjalno47 gazety ;Daily ,Spress=9
W piersi (ranka zrodzi si1 taki protest, taka 2&rza jeszcze nigdy dot5d
niedoznanyc+ &cz&7,
#e sa si1 przel5k swego krzyk&.
8 Mike, Mike9
.zofer poderwa si1 z iejsca i zaskoczony ze zdziwienie spojrza na (ranka.
Ale (rank j&# powzi5 decyzj1.
8 !os&c+aj, Mike. !oj&trze zwali si1 t& szef z ca5 swoj5 szajk5. Ale gazeta
nie o#e tak
d&go czeka7. 3+c1 i zro2i7 a5 niespodziank1. Wsi5dziesz zaraz do jeepa i
pojedziesz do
do&. Wst5pisz do "nstyt&t& Arc+eologicznego. Da ci adres. Oddasz i rolki z
fonograficzn5
ta45< i list. Zani si1 zapak&jesz, napisz1. A ja j&# sa przywita t& szefa.
%1dzie
zadowolony z naszej pracy.
8 Do2rze, sir 8 ilcz5c c+wil1, odpowiedzia szofer 8 a pan z&pen5 s&szno47.
8 )o 8 wskaza nieokre4lony r&c+e na skay 8 to jest wasno4ci5 caej
l&dzko4ci. /iec+
wi1c pierwsza dowie si1 o ty na&ka.
(rank wsta. /iepoj1te &cz&cie 4cisn1o & gardo. 3+cia jeszcze co4
powiedzie7, ale
wyci5gn5 tylko r1k1 do szofera i ocno j5 &4cisn5.
\"""
Min1y dwa tygodnie. (rank spokojnie drzea w wygodnej dziesi1ciooso2owej
salonce
+elikoptera. 3+wilai zwraca gow1 w stron1 aego okr5gego okienka i
spogl5da w d6.
Zieia nie 2ya podo2na do apy 8 +elikopter lecia do47 nisko. Wygl5daa raczej
na
akiet1. (rank przyponia so2ie skrzyni1 z piaskie, na kt6rej jeszcze w czasie
st&di6w
&czono ic+ taktyki.
%ezkresne szaroDczerwonoD2&re o2szary piask&, ostro zarysowane zielone
&2arwienie oaz.
Mi1dzy t5 zieleni5 i piaskai toczy si1 ani na c+wil1 nie &staj5ca walka.
!&stynia gwatownie
atak&je wydai piaszczystyi i, jak d#inny z 2&telek, wyp&szcza gor5ce,
wszystko
zaieniaj5ce w popi6, wiatry.
8 3&downie, wspaniale, (rank. Zawsze spodziewae si1 po pan& czego4 takiego.
8
@&g+es
2ezsk&tecznie &siowa strzeli7 gr&2yi palcai.
(rank drgn5. Zn6w dozna &cz&cia wstr1t&.
A szef 2ez&stannie gada$
8 !an 2ezwzgl1dnie &si zosta7 kierownikie dzia&, a /icka przenios1 do
kroniki, on nie
a nic wsp6lnego z na&k5. ,c+, (rank, 6j c+opcze, zna pa'sk5
2ezinteresowno47, ale
pieni5dz to zawsze pieni5dz. " wie pan, co postanowie> !odwy#sz1 pan& pensj1.
8 @&g+es
po&fale szt&rc+n5 (ranka pi14ci5 w plecy.
(rank prawie go nie s&c+a. Odpoczywa po tyc+ wszystkic+ szale'czyc+ dniac+,
kt6re teraz
wyday & si1 odlegyi i nierealnyi. 3zy rzeczywi4cie to wszystko 2yo fakte$
list profesora
0eyera, skay Atakora, wyk&ty w skale wizer&nek> Mo#e przywidziao & si1, o#e
to ira#,
kt6ry przyczai si1 tylko w 21kitnyc+ jeziorac+ powietrznyc+, pyn5cyc+ w4r6d
czarnyc+ ska>
Jednak o2le4ne gr&c+anie @&g+esa ci5gle & &przytoniao, #e to nie ira#.
)r&dno nawet
przewidzie7, jakii krzykliwyi nag6wkai i oszaaiaj5cyi tyt&ai @&g+es
zacznie si1
pos&giwa7, 2y w2i7 czytelnikowi do gowy ten ;ira#= 8 Wielki %o#e9 )o Q
dopiero 21dzie
dia2elski taniec, rozpasanie, dzikie wy2ryki najnieprawdopodo2niejszyc+
doniea' i +ipotez
tak sao dalekic+ od na&ki, jak Zieia od tarczy na tyc+ skaac+9 Gazeta
dosownie 21dzie
p1ka7 od sensacji. ;/a tysi5ce lat przed 0osjanai=, ;-to to 8 Atlantyda czy
Marsjanin>=,
;/asi przodkowie 8 kosona&tai=, ;.a+ara 8 &ze& kosos&=.
" (rank poj5, #e nie zostanie kierownikie dzia&, jak to dopiero przed c+wil5
o2ieca &
szef @&g+es. W og6le nie 21dzie wi1cej pracowa w prasie. )o nie jest iejsce
dla &czciwyc+
l&dzi.
A gdzie jest iejsce dla &czciwyc+ l&dzi> 8 sa sie2ie zapyta. Masz j&#
przeszo trzydzie4ci
lat, a ci5gle jeszcze #yjesz w &rojony 4wiecie arze'. )eraz 6wi si1 o wojnie,
o 2azac+ i
2o2ac+, a ty arzysz o taac+, o &jarzieni& p&styni, o pokonani& zina. Z2&d:
si1, (rank.
.pojrza na szefa. Jego twarz 2ya &oso2ienie zadowolenia. @&g+es powoli pi
ocn5 sodk5
kaw1, delekt&j5c si1 jej aroate i z l&2o4ci5 przygl5da si1 ale'kiej
porcelanowej fili#ance.
(rank postanowi, #e jakkolwiek si1 wszystko dalej &o#y, jednego na pewno nie
zro2i. /ie
21dzie 2ra &dzia& w tej caej profanacji. Ostatecznie jako odkrywca wizer&nk&
o#e c+y2a
liczy7 na skrony &rz5d arc+eologa. A dalej zo2aczy si1.
(rank nie wiedzia, #e w Algierze, w +otel&, czeka na niego d&#a szara koperta.
Mr (rancis OZ/e&illy.
%loos2ery. *ondyn. M[ sierpnia M].. rok&.
.zanowny panie9 %yli4y 2ardzo radzi z przysanej przez !ana ta4y. Z&penie
zroz&iaa
jest !a'ska niecierpliwo47, #e2y jak najszy2ciej zawiadoi7 4wiat o dokonany
przez !ana
odkryci&. Jednak#e 2yo2y lepiej, gdy2y !an sa ta41 wywoa i zro2i od2itki.
!rio,
reprezentowana przez !ana gazeta &nikn1a2y pewnyc+ nieprzyjeno4ci, kt6re j5
czekaj5, a
sec&ndo, nie &sia2y !an zajowa7 si1 2ezpodstawnyi +ipotezai. !oza ty o
ay wos nie
wyrz&cili4y kasety po zapoznani& si1 z tre4ci5 za5czonego list&, w kt6ry jest
owa o
kosona&tac+ w staro#ytno4ci i te& podo2nyc+ fantazjac+ podnieconego &ys&.
?legaj5c z&penie zroz&iaej ciekawo4ci, zro2ili4y jednak kilka od2itek. "
jakie# 2yo
nasze zd&ienie i rado47, kiedy na zdj1ci& odnale:li4y stel1 Aen+otepa "\,
znanego tak#e
pod iienie ,c+natona.
Dokona !an wspaniaego odkrycia, ister OZ/e&illy, odnalaz !an legendarny
gro2owiec
,c+natona.
!anowanie jego 8 to naj2ardziej niezwyka i prawie nieznana przez na&k1 epoka w
+istorii
staro#ytnego ,gipt&. (araon ten 2y zrodzony przez ko2iet1 niekr6lewskiej krwi,
tancerk1
iienie )eje. Ojciec ,c+natona, faraon Aen+otep """, nie tylko podni6s do
godno4ci
pierwszej a#onki &wiel2ian5 przez sie2ie niewolnic1, ale przedkada jej
towarzystwo nad
towarzystwo kapan6w. 0zecz prosta, #e pojawienie si1 potoka Aen+otepa i )eji
zostao
powitane przez kapan6w i arystokracj1 niec+1ci5 i rosn5c5 wrogo4ci5. /iec+17
przeienia si1 w
jawn5 nienawi47, kiedy Aen+otep """ przekaza synowi, jeszcze na6wczas ae&
c+opc&,
prawie ca5 wadz1. )ak rozpocz1a si1 walka, kt6ra trwaa, w takiej czy innej
forie, przez cae
dzieje pa'stwa -et. (araon d5#y do wadzy a2sol&tnej. Ale na jego drodze stali
kapani i
naiestnicy prowincji 8 noarc+owie. -a#dy noarc+a 2y jeszcze pr6cz tego
kapane
iejscowego 2oga. W kr6lestwie -et 2ya wielka ilo47 2og6w. Opr6cz 2og6w,
kt6ryc+
czczono w cay kraj&, 2yli jeszcze iejscowi 2ogowie, kt6ry 2ito pokony w
jakiej4 jednej
prowincji.
Ee2y osa2i7 wrog6w, &sia faraon &s&n57 i gr&nt spod n6g. Mody syn )eji 8
Aen+otep "\ postanowi w og6le znie47 wiar1 w 2og6w al2o przynajniej
sprowadzi7
wielo26stwo do wiary w jedynego 2oga. !rzecie# ,gipt 2y iperi& 4wiatowy, a
6g si1
sta7 zjednoczony i silny, aj5c tylko jedynego 2oga.
Gdy stary faraon &ar, Aen+otep "\ wprowadzi k&lt nowego 2oga 8 Atona.
Atona
wyo2ra#ano pod postaci5 tarczy sonecznej. !an pewnie wie, #e jeszcze na d&go
przed t5
refor5 so'ce 2yo w ,gipcie o2iekte czci. Jego wcielenie 2yli 2ogowie$ 0a,
At&, @or&s.
W niekt6ryc+ doac+ AonD0a &wa#any 2y za najwi1kszego 2oga. Ale kr6l 8
reforator, a
nawet +eretyk i 2ez2o#nik, postanowi na pocz5tek znie47 wszystkic+ 2og6w, pr6cz
swego
Atona. Zacz5 to wprowadza7 w czyn stopniowo i ostro#nie. !ocz5tkowo Atonowi
skadano +od
na r6wni ze staryi 2ogai. !ote za4, kiedy faraon sta si1 najwy#szy kapane
Atona,
zacz1to gn12i7 staryc+ 2og6w. 0efory odego wadcy nie ko'czyy si1 na ty.
3oraz cz14ciej
przy noinacjac+ na wa#ne stanowiska pa'stwowe Aen+otep "\ oija odzie#
poc+odzenia
arystokratycznego, oddaj5c pierwsze'stwo l&dzio nie wysokiego rod&, lecz
do4wiadczony i
oddany sprawie.
Wreszcie w sz6sty rok& swego panowania ody faraon ogosi Atona jedyny
2ogie.
!ozostayc+ 2og6w &nicestwi. Zakn5 ic+ 4wi5tynie, a kapan6w przep1dzi.
-aza &s&n57 iiona 2og6w ze 4wi5ty' i gro2owc6w. @eretycki faraon wyrzek si1
nawet
swego iienia K2o przecie# Aen+otep znaczy ;Aon jest zadowolony=, a Aon
2y
najwi1kszy 2ogie w )e2ac+P. Odt5d ianowa si1 ,c+natone. Znaczy to oddany
Atonowi.
,c+naton wraz ze swoii zwolennikai op&4ci )e2y i zao#y now5 stolic1
Ac+etaton 8
;@oryzont Atona=. O2ecnie z tego iasta zostay tylko r&iny, kt6re nosz5 nazw1
)ell ,lD
Aarna. Ale za panowania ,c+natona 2yo to wspaniae, pene przepyc+& iasto. "
wspanialsza stawaa si1 nowa stolica, ty silniej rosa niec+17 do Atona.
-oczownicy gra2ili
okoliczne iasta, prowincje podlege ,giptowi zacz1y si1 2&ntowa7, kraj
opanowaa gro:2a
wojny. Min1o kilka lat i @etyci za2rali Atonowi prawie wszystkie iasta
azjatyckie.
(araon ia coraz niej przyjaci6, a coraz wi1cej wrog6w. Ostatnie lata #ycia
sp1dzi Aton
prawie w z&penej saotno4ci.
?ar 2&ntowniczy faraon r6wnie# z dala od przyjaci6 i 2liskic+. !o jego
4ierci kapani,
noarc+owie i spadko2iercy zro2ili wszystko, co 2yo w ic+ ocy, #e2y wyaza7 z
pai1ci
l&d& ii1 faraonaD2&ntownika. /iszczyli gro2owce, roz2ijali sarkofagi i
portrety. Wszystko, na
czy 2yo wyryte ii1 ,c+natona, podlegao zniszczeni&, dokadnie zeskro2ywano
wszelkie
napisy, przypoinaj5ce o jego czynac+.
O2ecnie arc+eologowie nie s5 nawet przekonani, czy ,c+naton zosta poc+owany w
gro2owc&, na kt6ry znaleziono jego ii1. !od koniec &2iegego st&lecia co
prawda znaleziono
w gro2owc& &i1 1#czyzny, ale z&ifikowane zwoki 2yy poc+owane
z&penie
inaczej,
ni# przyj1to c+owa7 faraon6w.
"stniaa tak#e legenda 8 kt6ra dzi1ki !an& przestaa 2y7 legend5 8 #e ,c+naton
nie &ar
wcale w swojej stolicy, natoiast, #e raze z tysi5cai wiernyc+ &ciek na
.a+ar1, kt6ra wtedy
2ynajniej nie 2ya p&styni5. )a ,c+naton zao#y nowe iasto, kt6rego niko&
p6:niej nie
&dao si1 odnale:7.
A teraz pozwoli !an wyja4ni7 so2ie nasze zdanie na teat z&dzenia optycznego,
kt6rego
ofiar5 sta si1 !an io woli.
0efora religijna, podj1ta przez ,c+natona, &siaa wywrze7 wpyw na inne
dziedziny
k&lt&ry. .zczeg6lnie wyra:ne jest to w szt&kac+ plastycznyc+. Je4li przedte
szt&ka 2ya
podporz5dkowana religii, to wa4nie ,c+naton wyzwoli j5. /areszcie egipscy
rze:2iarze i
alarze ogli &wolni7 si1 od raz na zawsze &tartyc+ kanon6w. .zt&ka staa si1
2ardziej
realistyczna, 2ardziej #yciowa i dynaiczna.
Wrogo47 ,c+natona do starej religii przekre4lia tak#e nory estetyczne,
&stalone przez
kapan6w. 0ze:2iarze i alarze przestali idealizowa7 o2raz faraona, zacz1li
posz&kiwa7 nowyc+
for wyraz&, kt6re niekiedy przec+odziy w grotesk1. Wszystko to iao ten
sk&tek, #e wyk&ty
przez najgorliwszyc+ zwolennik6w ,c+natona wizer&nek w skale okaza si1 z&penie
niepodo2ny
do tego wszystkiego, co !an kojarzy w swoic+ poj1ciac+ ze szt&k5 dawnego
,gipt&.
!oza ty nieznany istrz, widocznie o2awiaj5c si1 o dalszy los gro2owca,
postanowi &kry7
ii1 z2&ntowanego faraona przed wrogai. Z tego powod& +ieroglify z jego
iienie wyci5
tak, #e o#na je za&wa#y7 wy5cznie o pewnej okre4lonej porze dnia. Ale aparat
fotograficzny
8 to nie oko l&dzkie$ &trwali to, co wykn1o si1 !an&. Dokadnie z powod& tego
saego
optycznego efekt& przyj5 !an o2raz .o'ca za tajenicz5 planet1. 06wnie# z
2ardzo wiel&
proieni sonecznyc+ spostrzeg !an tylko jeden i wzi5 go za tras1 astrolot&.
!oniewa#
,c+naton 2y arcykapane 2oga .o'ca 8 Atona, jego koron1 ozda2ia r6wnie#
stylizowany
o2raz tarczy sonecznej, kt6r5 !an lekkoy4lnie nazwa +ee skafandra.
Wykaz !a'skic+ oyek o#na 2y no#y7 w niesko'czono47, ale c+y2a to nie a
#adnego
sens&. Jedny sowe 8 wizer&nek ,c+natona, wznosz5cego odlitw1 do 2oga
Atona,
wzi5
!an za kosona&t1.
Wszystko to jednak wcale nie poniejsza znaczenia dokonanego przez !ana
odkrycia.
!o powrocie do Anglii &przejie zapraszay do odwiedzenia nas.
.zczerze zo2owi5zany
,dwin @. @iggins2otto
.ekretarz /a&kowy
"nstyt&t& Arc+eologicznego !...
!rzysane przez !ana pr62ki zarodnik6w oddane zostay na 2adanie do "nstyt&t&
%ioc+eii
i. Jej -r6lewskiej Mo4ci. Wst1pna analiza, dokonana przez pana @as2ella,
wykazaa
wysoki procent 2iaka o d&#ej toksyczno4ci, znajd&j5cego si1 w stanie okresowej,
czyli
sezonowej ana2iozy. Winsz&j1 !an& niezwykego arc+eologicznego odkrycia.
,. @.
!rzeo#ya Olga (ord
Wadiir Grigoriew
-O*,GA
)erkocze 2&dzik. Otwiera oczy peen nadziei, #e zegarek 4pieszy si1
przynajniej o
godzin1. /iestety 8 na dr&gi 2&dzik& te# jest si6da.
)en dr&gi sprawie so2ie, gdy zroz&iae wreszcie, ze jeden nie nie o2&dzi. A
2yo
przecie# j&# i tak, #e zdawao si1, i trzy nie dadz5 rady<
%ezpo4rednio po prze2&dzeni& cz&e si1 nawet do47 rze4ki. Ale po c+wili znow&
orzy
nie sen, wstawae z przy&se, oci1#ay, zn&#ony, arz5c jedynie o ty, 2y jak
najpr1dzej
znale:7 si1 z powrote w 6#k&. /o, c6#9 !raca na&kowa coraz niej czas&
pozostawiaa na
odpoczynek.
" naprawd1, wcale nie trawia nie jaka4 #5dza sawy, wcale nie 4niy i si1 po
nocac+ la&ry
wielkiego &czonego. Cnio i si1 z&penie co innego. W oic+ snac+ 8 nawet
dozorcy,
zaiataj5c &lice, r&czeli for&y i wzory.
)r&dno, je4li c+ce si1 dotrzya7 krok& tytano na&ki 8 nie o#na pracowa7 niej
od nic+.
A wielcy &czeni sypiaj5 ao, oc+ jak ao9 Z tego wniosek, #e wszystkie& winni
wielcy
&czeni<
Wa4nie 6w trzeci 2&dzik z&si nie wreszcie do zastanowienia si1 nad ca5
spraw5.
8 3zy# ty 8 6wie so2ie 8 czowiek dorosy, a&tor tyl& odkry7 na&kowyc+,
wynalazca,
nie potrafisz znale:7 rady na 6w poni#aj5cy, niegodny, a niekiedy wr1cz +anie2ny
stan, jaki jest
sen> We 4nie o#e ci1 przecie# przejec+a7 saoc+6d, o#e ci1 po2i7 2anda
rozwydrzonyc+
c+&ligan6w< We 4nie og5 ci1 na z2ity e2 wyrz&ci7 z dziesi5tego pi1tra, og5 ci
napl&7 w
twarz 8 a ty co> Z2&dzisz si1, &yjesz, i jak2y nigdy nic. /awet nie a do kogo
i47 na skarg19
My4li te coraz cz14ciej nie daway i spokoj&, ale tak naprawd1 za2rae si1 do
tego dopiero
w6wczas, gdy par1 razy z2&dzie si1 w &2rani&. )ego j&# 2yo za wiele. /ale#ao
dziaa7<
Oczywi4cie, o ty, 2y sae& &dao si1 znale:7 spos62 cakowicie &walniaj5cy od
potrze2y
sn& 8 nie 2yo nawet co arzy7.
Wszystkie etody takie jak elektrosen, grawitacjosen, radiosen, platfostopsen 8
wcze4niej
czy p6:niej doprowadz5 do zaierzonego wynik&. /iezliczone zast1py na&kowc6w,
kt6rzy w
nowoczesnyc+ la2oratoriac+ opracow&j5 niezordowanie te systey, wierz5
niez2icie, #e za
jakie4 dwadzie4cia, trzydzie4ci lat wysiki ic+ zostan5 &wie'czone powodzenie.
W por6wnani& z wieczno4ci5 to, nat&ralnie, zaledwie c+wilka. Dla nie jednak ta
c+wilka to
najlepsza cz147 ego tw6rczego #ycia. .koro wi1c nat&ra nie zatroszczya si1, 2y
zaopatrzy7
nie w kogo4, kto 2y za nie 2awi si1, odpoczywa, jad i spa 8 to w takiego,
kto 2y za nie
przynajniej spa, powiniene zaopatrzy7 si1 sa.
/ale#ao po prost& znale:7 so2ie 2iologicznego zast1pc1, nic wi1cej. /iec+ kto4
4pi zaiast
nie, za4 rez&ltaty proces6w dokon&j5cyc+ si1 w ty pogr5#ony we 4nie 6zg&
21d5
przejowane przez specjalny od2iornik 8 jak ta4a agnetofon& przej&je
elodie
z pyt.
/ast1pnie specjalny transforator 21dzie je w oczyszczonej forie przekazywa
nie, a 6j
wypocz1ty 6zg 21dzie dziaa sprawnie.
3o prawda, znalezienie czowieka, kt6ry zgodzi2y si1 spa7 za sie2ie i za nie,
nie 2yo
atwy zadanie. -r5g oic+ znajoyc+ skada si1 wy5cznie z l&dzi na&ki, l&dzi
iyc+ i
roztargnionyc+, kt6ryc+ jednak caa agodno47 i &st1pliwo47 zaieniay si1 w
granit, gdy tylko
c+odzio o sen. Mnie potrze2ny 2y czowiek nieco innego, o#na 2y rzec,
pokroj&. -r6tko
6wi5c taki, kt6re& 2yo2y wszystko jedno czy 4pi, czy ro2i cokolwiek innego.
Znalaze go wprost na &licy. Cci4lej 6wi5c, w 2arze. .iedzia so2ie przy
stolik& saotnie, a
w doni trzya kole2i5cy si1 k&fel z napoje, kt6ry wed&g wszelkiego
prawdopodo2ie'stwa
2y alko+ole.
8 /a&ka poaaa so2ie na nie z12y. *eczyli, leczyli i nic z tego nie wyszo 8
powiedzia,
gdy przysiade si1 do niego. 8 Od alko+oliz& ni2y leczyli< 8 doda po c+wili
ilczenia,
kiwaj5c gow5 i pokaz&j5c w &4iec+& zoty z52.
88 -oc+any 8 powiedziae, jak oge najprzyilniej 8 skoro na&ka pan& nie
pooga, to o#e pan 2y po6g na&ce>
8 Jak ona nie nie pooga, to i ja jej nie 21d1 8 wy2ekota.
8 A o#e 2y tak, zoci&tki, spr62owa7 jeszcze raz, jeden razik tylko>
8 /ie, koc+asi&, na te pig&ki j&# nie nie na2ierzecie. Byka czowiek i yka, a
pote zn6w
z2acza z wa4ciwej drogi<
)e& ode& jeszcze czowiekowi, kt6ry z powod& naogowego alko+oliz& 2y
j&#
niezdolny do pracy 8 d&go &siae t&aczy7, o co i c+odzi. Ale wreszcie 8
czeg6# to nie
dokona prawdziwie logiczne roz&owanie9 8 ranek nast1pnego dnia zasta go
4pi5cego w oi
ieszkani&.
Gdy si1 z2&dzi, przede wszystki poprosi sok& z kiszonyc+ og6rk6w, po czy
rozejrza si1
po pokoj&, zapali i wcale nie zdawa si1 2y7 zdziwiony, jak i dlaczego t& si1
znalaz.
/ajwidoczniej nie pierwszyzn5 2yo dla niego 2&dzi7 si1 gdzie4 poza wasny
doe.
8 Gowa 2oli> 8 zapytae.
8 %oli. Zdao2y si1 pospa7 jeszcze troc+1, ale teraz j&# nie zasn1, zna sie2ie
do2rze.
8 Ale# to nic prostszego 8 powiedziae i w5czye aparat, stoj5cy so2ie
niewinnie w
k5cie pokoj&.
Jasne, #e przyszy 6j wsp6pracownik nie pai1ta j&# ani sowa z naszej
rozowy
poprzedniego wieczora. Z zapae wi1c zacz5e wykada7 & wszystko od nowa.
!rzy poocy
wykres6w dowodzie, jak Wzro4nie krzywa odkry7 na&kowyc+, o2ja4niae
dziaanie
oic+
ostatnic+ wynalazk6w 8 r6#nyc+ lataj5cyc+, pezaj5cyc+, pywaj5cyc+, 2iegaj5cyc+
i licz5coD
roz&&j5cyc+ aszyn, oraz nie dziaaj5cego na razie odel& przyszego,
&lepszonego
wynalazk&, jednocze4nie lataj5coDpezaj5coDpywaj5coD2iegaj5coDlicz5coD
roz&&j5cego.
Opowiedziae r6wnie#, jak5 korzy47 przyniesie wprowadzenie wszystkic+ tyc+
wynalazk6w i
o2iecae, #e jako wsp6konstr&ktor i wsp6tw6rca, otrzya po jedny egzeplarz&
ka#dego
aparat&.
Wykresy, for&y i sc+eaty nie wywary prawie #adnego wra#enia na czowiek& z
2ar&. Ale
gdy do pokoj& w2iegy oje aszynki i zacz1y ta'czy7, lata7, fika7 kozioki,
piszcze7, wazi7
na na kolana 8 zacz5 i1kn57.
8 " wszystko to pan zro2i sa> 8 spyta ze zd&ienie, ostro#nie zdej&j5c
so2ie z
raienia ro2otaDdia2lika, kt6ry zd5#y go j&# przyczesa7 i spryska7 & wosy
wod5 kolo'sk5.
8 -olego 8 tak, tak wa4nie zwr6cie si1 do niego$ 2yo wszak jasne, #e 2itwa
wygrana. 8
-olego, nie takie jeszcze dziwy powstan5, gdy raze we:iey si1 do dziea.
-rzywa nat1#enia
podsko<
8 Zgoda 8 przerwa i i od raz& poprosi o w5czenie aparat&$ io wszystko,
2ardzo
c+ciao & si1 spa7.
3zy# trze2a opowiada7, jak r&szyy teraz z kopyta oje prace9 "nni wracali do
do6w nieco
z1czeni i, czekaj5c na kolacj1, czytali so2ie gazety 8 a ja pracowae9 "nni
szli do kina, na
stadiony, do kawiarni, 2y da7 nieco wypocz57 &ysowi 8 a ja tego nie
potrze2owae. ?ys
iae 4wie#y jak noworodek i wci5# pracowae. O p6nocy inni przewracali si1 z
2ok& na 2ok
w swyc+ 6#kac+, liczyli do tysi5ca, 2y przesta7 y4le7 i zasn57 8 ja za4 z
niewyown5
rozkosz5 o2liczae ilionowe cyfry, ac+ae arytoetre, wywijae
s&wakie
logaryticzny9
8 A przecie# 2y taki czas, 2y, a jak#e 8 6wie do sie2ie z tri&fe 8 gdy
przeklinae4
sw5 nienasycon5 #5dz1 tworzenia. Gowa ci p1kaa, serce wypisywao na
eektrokardiograac+
prawdziwe esDfloresy, wosy ci wyaziy jak ze starej szczotki do 2&t6w. " wtedy
oge4 liczy7
jedynie na doktor6w, kt6# 2owie inny 6g ci po6c> A doktorzy powtarzali w
k6ko$ 4wie#e
powietrze, owoce, lekkie wina i jak najniej, o#liwie jak najniej pracy.
Do2re so2ie9 Mniej pracy9 3+a9 3+a9 8 i za4iewae si1 teraz do rozp&k&, 2ez
o2awy, #e
z2&dz1 ego towarzysza. .pa jak za2ity.
Wska:nik sprawno4ci aparat& nie przekracza pi17dziesi1ci& jeden procent, wo2ec
czego 6j
wsp6lnik &sia spa7 za nie nie osie, lecz szesna4cie godzin. Do tego
doc+odzio jeszcze
osie godzin sn& konieczne dla niego saego. 3zyli 8 okr5ga do2a.
3zasai, gdy osi5gae w pracy jaki4 nowy, niezwyky wynik, 2&dzie go. Za
ka#dy
raze s&c+a oic+ o2ja4nie' z wi1kszy zainteresowanie, stara si1 nawet
poj57 szczeg6y.
.topniowo coraz 2ardziej przej1ty 2y ty, #e staje si1 wsp6tw6rc5 wa#nego i
potrze2nego
dziea.
O ile za pierwszy swy prze2&dzenie ac+n5 tylko r1k5 i 2&rkn5$
8 A do2ra, co i ta9 062 pan swoje dalej 8 to po &pywie iesi5ca z
przyjeno4ci5 j&#
wertowa wykresy, kr1ci gakai zontowanyc+ cz14ciowo odeli i, zagl5daj5c i
przez rai1,
przygl5da si1, jak zapenia zeszyty g1sty aczkie for& i r6wna'. Wzrok
jego stawa si1
2ystry i poj1tny. A nieraz 2ywa sk&piony i zay4lony, z owy odcienie
g12okiej powagi
wa4ciwej l&dzio o analityczny &y4le w c+wili for&owania nieoczekiwanyc+ i
szerokic+
&og6lnie'.
Oto co znaczy nieprzerywany sen 8 cieszye si1 w d&c+&, a go4no 6wie$
8 Jeste pewien, kolego, #e w przyszo4ci &da i si1 przygotowa7 was do
tec+nik&. 3o
ta, do tec+nik&9 My4l1, #e poradziy so2ie nawet z prograe saej
politec+niki9
Oczywi4cie, ponioso nie i dlatego napokn5e o tej politec+nice, ale o
tec+nik&
6wie z&penie powa#nie. *ogika i wrodzona spostrzegawczo47 nie zawodziy
nie
nigdy.
Z g6r5 dwa iesi5ce in1y jak w zaroczeni&, jak2y w stanie niewa#ko4ci. W
oi
instyt&cie, gdy skadae codzienne sprawozdania z dokonanej pracy, wszyscy
tylko wzr&szali
raionai.
8 -iedy on a na to czas> 8 do2iegao z rz1d6w konferencyjnej sali.
8 !rzez tydzie' got6w naac+a7 wylicze' i wykres6w do nowej dysertacji 8
6wiono
w
palarniac+. 8 !c+a si1 prosto na czonka akadeii.
8 /ie poznaj1 pana 8 powiedzia dyrektor, &4iec+aj5c si1 c+ytrze. 8 " w kinie
teraz pan
2ywa, i na prac1 spoeczn5 znajd&je pan czas, i na c+oink1 wy2ra si1 pan z
dzie7i, i cz14ciej od
innyc+ 2ywa pan z pracownikai na wycieczkac+ narciarskic+< A co za post1py w
pracy9
.zkoda gada79 3o4 w ty &si 2y7<
8 Wa4nie, panie dyrektorze, cay s1k w tyc+ narciarskic+ wycieczkac+. Cwie#e
powietrze9
3&da dziaa9 /iec+ pan zawsze s&c+a doktor6w, drogi panie dyrektorze 8
odpare, r6wnie#
&4iec+aj5c si1 c+ytrze.
?wa#ae, #e za wcze4nie jeszcze na ogaszanie ojej etody. Gdy 21d1 j&# ia
par1
iesi1cy do4wiadcze' i o2serwacji nad say so25, gdy wszystko 21dzie oczywiste
8 wtedy9
Oczywi4cie, zdarzay si1 i c+wile wa+a'$ a o#e 2y j&# teraz opowiedzie7 o
wszystki> " tak
przecie# wszystko jest jasne<
A# t& nagle okazao si1, ze wcale nie wszystko jest takie jasne.
Mianowicie, pewnego pi1knego dnia ani jedna nowa linijka nie przy2ya do oic+
r6wna'. "
ani jedna nowa gaka do #adnego odel&. !o prost& nie c+ciao i si1 tego dnia
pracowa7. /a
dr&gi i trzeci dzie' powt6rzyo si1 to sao. )o j&# 2yo czy4 wr1cz
zaskak&j5cy. /ale#ao
sprawdzi7, czy w aparacie co4 si1 nie pops&o. Ale nie, dziaa, jak zwykle, 2ez
zarz&t&. Mo#e
wi1c 2ye c+ory> Ale teroetr wskazywa teperat&r1 trzydzie4ci sze47 i sze47.
?legaj5c jakiej4 nieznanej sile, wstae od 2i&rka wyszede na &lic1. -oo
nie, ni2y w
przy4pieszony filie, przeykali przec+odnie, przepyway reklay i witryny
sklep6w. W
pewnej c+wili stwierdzie, #e jeste w d&#ej sali i siedz1 przy stolik&. -elner
dolewa, a ja
pie jeden k&fel za dr&gi. A wi1c taki o2r6t wzi1y sprawy9 .a nie wie, jak
kiedy nogi
zaniosy nie do do&. Ale gdy wszede do ga2inet& i zo2aczye, co si1 ta
dzieje,
wytrze:wiae od raz&. M6j wsp6lnik siedzia przy 2i&rk& i pisa, pisa w oic+
zeszytac+9
8 3o pan ta pisze> 8 zapytae, a ton ego gos& nie przejawia wielkiego
zadowolenia.
8 -olego 8 &syszae w odpowiedzi 8 w waszyc+ notatkac+ s5 21dy. Z
pocz5tk&
wszystko 2yo jak nale#y, ale w ostatnic+ dniac+ zacz1li4cie si1 yli7.
8 /iec+ pan poka#e9 8 zawoae.
8 Wszystko j&# poprawione, kolego 8 nie dop&szczaj5c nie do sowa ci5gn5
wsp6lnik z
leci&tki &4iec+e. 8 !rosz1, popatrzcie sai.
/a &aek c+wili zwyka jasno47 znow& ogarn1a 6j &ys. "stotnie, wsp6lnik
ia racj1$
21dy rzeczywi4cie 2yy poprawione.
.iedziae za 2i&rkie, naprzeciwko nie siedzia on i, jak przez g1st5 g1,
syszae jego
gos$
8 /ie oylili4cie si1, nazywaj5c nie w6wczas koleg5< Jak widzicie, teraz j&#
nie gorzej
od was wyznaj1 si1 we wszystkic+ tyc+ sc+eatac+, wykresac+, o2liczeniac+ i
konstr&kcjac+.
!rawdopodo2nie aparat wasz przekaza i wa4ciwo4ci i wiadoo4ci waszego
6zg&.
On te#,
przera2iaj5c procesy naszyc+ +a&lc6w, przekaza wa niekt6re z oic+ cec+.
/iestety, nie te
najlepsze.8 3zy si1 na to podo2a, czy nie, fakt pozostaje fakte. )y nieniej,
praca nie
powinna na ty &cierpie7. Wyj4cie jest jedno$ teraz wy powinni4cie spa7, a ja
21d1 pracowa
poty, p6ki zn6w nie powr6ciy do stan&, jaki 2y na pocz5tk&.
M6j %o#e, on nawet zdania &kada z&penie tak sao, jak ja9 M6g2y si1 spiera7
z ka#dy,
ale przecie# nie z wasn5 swoj5 logik59
)eraz wi1c, jak arynarze na wac+cie, zast1powali4y kolejno jeden dr&giego.
!raca
rzeczywi4cie wrzaa. 3zego nie oge zroz&ie7 ja 8 roz&ia onA poyli si1 on
8 ja 25d
wykrywae i poprawiae. W specjalnie tr&dnyc+ przypadkac+ wy5czali4y
aparat
i
pracowali4y raze.
Jedno wszak#e nie dawao i spokoj&$ ianowicie, #e w &dziale przypadaa i
zaledwie
poowa rozkoszy, jak5 daje kipi5ca tepe praca. 0zecz jasna, niewiele si1
nay4laj5c, oge
po prost& zlikwidowa7 aparat. Ale kto 6g przewidzie7 na pewno, ile 2y czas&
potrze2a, #e2y
pod4wiadoo47 oja &wolnia si1 cakowicie od owyc+ przej1tyc+ nieszcz1snyc+
wa4ciwo4ci>
/ie, nie c+ciae j&# wi1cej niespodzianek i podczas jednej ze swyc+ zian tak
wyreg&lowae
aparat, 2y procesy zac+odziy szy2ciej i jak najpr1dzej przywiody nas wreszcie
do pierwotnego
stan&, kt6ry j&# odt5d nie &lega2y ziano. Monta# okaza si1 skoplikowany,
kopotliwy i
zaj5 prawie cay okres ojej rze4ko4ci. Ale za to zasn5e zadowolony i
&spokojony.
A jak#e9 M6j wsp6lnik, jak si1 okazao, 2y nie w ciei1 2ity i wyprowadzi7 w
pole si1 nie
da. Wszystko za&wa#y i z kolei cay sw6j czas pracy strawi na przestawianie
aparat& z
powrote.
/o i zacz1y si1 zagania gigant6w9 On swoje i ja swoje9 A wszystko ilczkie,
skrycie,
jak2y nigdy nic. !rzestali4y si1 wita7, nie dzielili4y si1 j&#
spostrze#eniai. A #e o#liwo4ci
nasze 2yy z&penie wyr6wnane, wi1c ko'ca tego, jak nie 2yo wida7, tak nie
2yo.
Zasadnicza praca, oczywi4cie, le#aa odogie. Eadne& z nas nie 2yo to teraz w
gowie,
ogarn5 nas +azard$ kto kogo>9
?lege pierwszy. !oddae si1, czy po prost& w gowie i si1 rozja4nio 8 nie
wie.
Ze2rae 4r&2ki i spr1#ynki na wp6 porozkr1canego aparat&8po4rednika i
o2&dzie koleg1.
Z2&dzi si1 niezadowolony, jak2y nawet zy.
8 Zdaje si1, #e nie spae jeszcze tyle, ile i si1 nale#y 8 powiedzia c+odno,
przekr1caj5c
si1 na dr&gi 2ok. 88 /iec+#e pan ro2i swoje, na lito47 2osk5, a ja sa wie, co
do nie
nale#y.
Milczae c+wil1, z2ieraj5c y4li, a wreszcie zacz5e 6wi7 o#liwie
naj2ardziej
przekonywaj5co, tak 2y ani jedno sowo nie poszo na arne$
8 Ani pan&, ani nie nie o#e odpowiada7 syt&acja, jaka si1 o2ecnie wytworzya.
Jako
czowiek na&ki powinien pan to przecie# zroz&ie7<
8 )ak, tak, tak9 8 przerwa por&szony. 8 3zowiek na&ki9 " niczy inny 2y7 nie
c+c19
/iec+ i pan nie wawia<
8 /ic nie wawia9 8 rozzo4cie si1 wreszcie. 8 Ani nie wawia, ani nie
jeste
d&ny9 3+ocia# owsze, jeste d&ny, #e stworzye pana. !rzecie# dowiedli4y,
#e 2yle kto,
pierwszy lepszy d&re', o#e si1 zieni7 z&penie, je4li tylko tego zapragnie. Z
ka#dy 6zgie
o#na so2ie teraz poradzi7, do ka#dego nala7 roz&&9
.zczery, wz2&rzony ton oic+ s6w podziaa zdaje si1 na wsp6lnika. .ta o2ok
aparat&
rze4ki, spr1#ysty, a ja 6wie i 6wie.
8 Wi1c y4li pan 8 zapyta 8 ze w zasadzie istnieje o#liwo47 rozstania si1 z
pane< #e
og1 #y7 na wasn5 r1k1 jako &czony>
8 %ez w5tpienia 8 powiedziae z przekonanie. 8 Od raz& teraz si5d:y i
oprac&jy to
zao#enie 2odaj w og6lnyc+ zarysac+<
Wszystko to zdarzyo si1 j&# 2ardzo dawno te&. Miae do47 czas&, 2y ca5
spraw1
rozwa#y7 i oceni7, ni zdecydowae si1 opowiedzie7 o niej. /iekt6rzy nazw5 ten
eksperyent,
w najlepszy razie, fantastyczny< M6j pierwszy wsp6pracownik wci5# jest
rze4ki
i peen
zapa&, &czeni c+1tnie czyt&j5 jego rozprawy, a on od czas& do czas& &dziela
wywiad&
dziennikarzo. " on, i ja 4iao patrzyy w przyszo47. AparatDpo4rednik, kt6ry
przero2ili4y
gr&ntownie, zaopatrzy go w tak poka:ny zapas &ysowej energii, wystarczy &
jej na dwa
#ycia. A jednocze4nie 8 zostae cakowicie oczyszczony z niepo#5danyc+
naleciao4ci.
Oyki popenione w przeszo4ci zostay wzi1te pod &wag1 i wszyscy nast1pni oi
wsp6lnicy
przeszli przez aparat 2ez #adnyc+ zak6ce', 2ez psyc+ologicznyc+ draat6w.
Odc+odzili ode
nie peni tw6rczyc+ idei, 4iayc+ poys6w. Jedni wst5pili na st&dia
tec+niczne, inni poszli
wy5cznie drog5 na&kow5, a nawet jaki4 c&de zapl5ta si1 do tego towarzystwa
jeden
skrzypek. Doktorzy na&k, er&dyci, wszyscy posiadaj5 g12ok5 wiedz1, gdy wi1c
spotykay si1
na &licy 8 ;witay si1, przystajey i d&go rozprawiay o najnowszyc+
na&kowyc+
osi5gni1ciac+. 3zase za4 po prost& z2ieray si1 ca5 paczk5 8 ot, sai swoi. A
wtedy 8
czegoz to si1 nie o#na nas&c+a79 -a#dy za4 z nic+ l&2i ogronie +istori1 ego
pierwszego
eksperyent&. Wi1c na ic+ pro421 wyci5ga stary 2&dzik i 6wi1$
8 Wszystko zacz1o si1 przez niego$ :le nie 2&dzi<
!rzeo#ya -atarzyna Witwicka
Mikoaj 0azgoworow
3Z),0I 3Z?0%AB-"
O ty, jak tr&dno jest o2y4la7 podarki
Owej nocy doktor %er zasiedzia si1 w la2oratori& znacznie d&#ej ni#
zazwyczaj. Dr1czy
go pro2le, nad kt6ry raz w rok& 2iedzi si1 ka#dy #onaty ieszkaniec Marsa.
/azaj&trz
przypaday &rodziny #ony, a doktor %er ci5gle jeszcze nie 2y zdecydowany, co
jej ofiarowa7 w
prezencie. !oprzedni raze podarowa #onie koplet przy2or6w kre4larskic+, z
kt6ryc+ 2ardzo
si1 cieszya. Oczywi4cie, nie 2yy to zwyczajne przy2ory kre4larskie$ ka#dy z
nic+ doktor pokry
wasnor1cznie nikle, poc+odz5cy ze wszystkic+ dosownie zak5tk6w galaktyki.
!rzygotow&j5c podarek przez d&gi czas starannie kolekcjonowa i do2iera
nikiel. Zaopatrzy si1
w ca5 2ateri1 p&szek i &ie4ci na ka#dej z nic+ odpowiedni5 nalepk1$ ;/ikiel z
eteoryt& nr
b[, rejon planety Oro=, ;/ikiel z gwiazdoz2ior& Dyi=, ;/ikiel z gawicy
Asynidy=. W s&ie
doktor zgroadzi dwadzie4cia dwa r6#ne nikle. 0zecz jasna, niczy si1 i1dzy
so25 nie
r6#niy, #adna analiza fizyczna czy c+eiczna nie pozwolia2y odr6#ni7 ic+ od
najzwyklejszego
arsja'skiego nikl&, ale, 6wicie, co c+cecie, przyjenie jest trzya7 grafion
l&2 cyrkiel, je4li
si1 wie, #e zani trafiy do waszyc+ r5k, pokrywaj5cy je etal od2y d&g5
w1dr6wk1 w
-ososie. )y raze o#na 2y podarowa7 #onie k5toierz z al&ini&,
poc+odz5cego
z
ogronego eteoryt&, dzi1ki kt6re& doktor o ao co nie po2i rekord& akadeika
Ara. %er
okaza si1 posiadacze ^X kilogra6w tego al&ini&, a zaledwie trzy gray
wystarczyy, a2y
&stali7, #e jest on dokadnie taki sa jak arsja'ski. )ylko #e doktor
wielokrotnie 6wi #onie,
i# nie wie, co pocz57 z al&iniowy proszkie< /ie, lepiej z&#y7 go na jakie4
inne cele< /ic
kopletnie nie przyc+odzi do gowy. Mo#e zro2i7 jednak ten k5toierz i wyry7 na
ni dat1
poc+wycenia eteoryt&>
W tr&dnyc+ syt&acjac+ doktor nieodiennie zasi1ga rady 6zg& elektronowego.
)y
raze
c+y2a nie 21dzie 6g & po6c. A o#e jednak spr62owa7> Doktor si1gn5 po
kawaek
perforowanej ta4y i postanowi, #e je#eli licznik poka#e w odpowiedzi licz21,
kt6rej ostatnia
cyfra 21dzie parzysta, to zro2i k5toierz, je4li za4 nieparzysta 8 podar&je po
prost& sc+wytany
niedawno ale'ki eteoryt, na kt6ry 8 kiedy ogl5da7 go przez ikroskop 8
o#na
dostrzec
dziwaczny wz6r, przypoinaj5cy inicjay #ony. /awiase 6wi5c, dawno j&#
zaierza
pokaza7 jej ten kayczek.
M6zg elektronowy odpowiedzia 2yskawicznie, ale niestety na ko'c& licz2y
widniao zero.
Doktor z niec+1ci5 popatrzy na swego doradc1, kt6ry w tak 2ezapelacyjny spos62
zaleca &
liczy7 wy5cznie na sie2ie.
Doktor do2rze zreszt5 wiedzia, #e i tak nie pos&c+a2y rady aszyny. !odarek
wykonany
wed&g czyjejkolwiek rady przestaje 2y7 podarkie. Wie o ty j&# ka#dy &cze',
kt6ry wyk&
pierwsz5 stron1 podr1cznika graatyki noratywnej$ ;Wszystko, co nas otacza,
o#na podzieli7
na ateri1 o#ywion5 i nieo#ywion5A do o#ywionej zaliczay si1 y i podarki.
!odarkie
nazyway przediot wyy4lony i zro2iony przez nas dla kogo4 innego.= /a&ka o
podarkac+
o2owi5z&je w klasac+ od pierwszej do 6sej i pod wzgl1de przeznaczonego na ni5
czas&
zaj&je trzecie iejsce za ateatyk5 i fizyk5. Jest to 2ardzo tr&dny przediot,
z kt6rego
doktor nigdy nie zdoa zdo2y7 do2rej oceny. M&sia nawet &cz1szcza7 na
dodatkowe zaj1cia dla
nie nad5#aj5cyc+ &czni6w. /awiase 6wi5c, wiel& z nic+ zostao w przyszo4ci
wielkii
fizykai i ateatykai, nader szacownyi &czonyi.
Doktor zdj5 ok&lary, potar doni5 czoo i nakaza so2ie kategorycznie, ze w
ci5g&
naj2li#szyc+ pi1ci& in&t podejie decyzj1, poniewa# dalsza zwoka jest
nieo#liwa. Ale
decyzja przysza nawet wcze4niej. Ok&lary>< /o oczywi4cie, o#na zro2i7
wspaniae ok&lary,
&#ywaj5c w ty cel& szka, kt6re otrzya z eteoryt& M LLN. 3zy# nie jest
przyjenie patrze7
przez szka, kt6re tyle widziay w czasie swego istnienia> Znakoita y4l, a
oprawk1 istotnie
o#na wywia7 z al&ini&. %1dzie to z&penie na iejsc&. Mio wszystko nie
ka#dy
a na
swoi koncie eteoryt o wadze czternast& ton.
J&tro rano trze2a wzi57 si1 do ro2oty, a teraz 8 do do&, jest j&# 2ardzo p6:no.
Doktor 2y
przy drzwiac+, kiedy z go4nika do2ieg dono4ny sygna, oznaczaj5cy, ze kto4
zaierza
przekaza7 nie cierpi5ce zwoki inforacje. Jedynie w takic+ nadzwyczajnyc+
wypadkac+ &czeni
&ciekali si1 do &#ycia etafal, kt6re a&toatycznie w5czay wszystkie go4niki
na Marsie. 36#
ogo si1 wydarzy7 o tak p6:nej porze> Doktor nas&c+iwa w napi1ci&.
;?waga, &waga 8 og&szaj5co za+&cza go4nik 8 t& la2oratori& bXL, t&
la2oratori& bXL.
M6wi profesor Ar. !rzyst1p&j1 do otwarcia szt&cznego ciaa nie2ieskiego, kt6re
sc+wytae w
kwadracie [[bO. Wszystkie ikrofony la2oratori& s5 w5czone, s&c+ajcie oic+
ko&nikat6w. .&c+ajcie oic+ ko&nikat6w. M6wi1 z la2oratori& bXL. M6wi
profesor Ar.=
Doktor %er &siowa poj57, co si1 wa4ciwie wydarzyo. .zt&czne ciao
nie2ieskie> Dlaczego
profesor nie nada sygna& natyc+iast po zorientowani& si1, ze eteoryt jest
szt&czny>
Dlaczego postanowi dostarczy7 to ciao wa4nie do la2oratori& bXL,
ieszcz5cego si1 na
!+o2osie> Dlaczego &wa#a za konieczne natyc+iastowe otwarcie szt&cznego
eteoryt&>
Dlaczego postanowi zro2i7 to sa, nie wzywaj5c nikogo do poocy> "
najwa#niejsze 8
dlaczego profesor ilczy>
)en potok y4li i pyta' 2ez odpowiedzi przerwany zosta wreszcie do2iegaj5cy z
go4nika
gose profesora Ara. !rofesor 6wi ze wzr&szenie i patose, ale jego sowa
zwr6cone 2yy
nie do tyc+, kt6rzy wstrzy&j5c oddec+ s&c+ali go na Marsie.
8 Drogi i wielce czcigodny kolego 8 6wi profesor. 8 !rzypado i szcz14cie
powita7
serdecznie w iieni& wasny oraz w iieni& wszystkic+ &czonyc+ i ieszka'c6w
planety
Mars, pana, pierwszego go4cia, kt6ry przy2y do nas z kosos&. Zdaj1 so2ie
spraw1, #e
odwiedzenie naszej planety nie wc+odzio, 2y7 o#e, w plan pa'skic+ 2ada'
na&kowyc+, kt6ry
to plan nar&szony zosta z ojej winy. /ajgor1cej pana z tego powod&
przeprasza. Wniosk&j5c
z o2awy, z jak5 szanowny kolega ogl5da sklepienie tego pon&rego la2oratori&,
og1 s5dzi7, #e
przyj1cie, z kt6ry spotyka si1 pan na Marsie, wydaje si1 pan& nie do47
serdeczne. !ozwol1
so2ie na cakowit5 szczero47 i w6wczas, 2y7 o#e, pa'skie w5tpliwo4ci i o2awy
zostan5
rozproszone. My, Marsjanie, jeste4y jedynyi #ywyi istotai zaieszk&j5cyi
nasz5
planet1. Jednak odlege okresy naszej +istorii, wypenione krwawyi wojnai,
kiedy to
osi5gni1cia na&ki nierzadko wykorzystywane 2yy w cel& &nicestwienia #ycia,
narz&ciy na
s&tny wniosek, #e #ywe istoty, nawet cakowicie do sie2ie podo2ne, nie od raz&
znajd&j5 j1zyk
poroz&ienia i pokoj&. 3zy wo2ec tego 21dzie pan zdziwiony, #e #ywie
najg12sze o2awy,
kiedy zro2io si1 we nie podejrzenie, i# w pa'ski kosiczny poje:dzie, przed
kt6rego
doskonao4ci5 tec+niczn5 c+yl1 gow1, znajd&j5 si1, 2y7 o#e, #ywe istoty> Oto
dlaczego
znale:li4y si1 t&taj. /ie wie jeszcze, co &sysz1 od pana w odpowiedzi i nie
jeste pewny,
czy 21d1 roz&ia pa'sk5 ow1, tak doskonale jak pan oj5, w czy &twierdza
nie
&waga, z
jak5 nie pan wys&c+a, ale prosz1 pana, drogi kolego, a2y pan &wierzy, #e ja
i wszyscy
ieszka'cy Marsa, kt6rzy nas w tej c+wili s&c+aj5, niesko'czenie radzi jeste4y
pa'skie&
przy2yci&. Ze wzr&szenie czekay na pa'skie sowa<
Ale odpowiedzi nie 2yo. Zapanowaa cisza, kt6ra ponownie pogr5#ya doktora %era
w wirze
niespokojnyc+ y4li i w5tpliwo4ci, przy2ieraj5cyc+ naj2ardziej koszarne
ksztaty.
Delegat Merk&rego nie za2ra gos&
Merk&ry< Wen&s< Zieia< Mars< Jowisz< .at&rn< ?ran< /ept&n<
!l&ton< -to
za2ierze gos pierwszy> Zreszt5 kolejno47 nie jest taka zn6w wa#na. /iec+
zaczyna Jowisz 8
najwi1kszy i najgr&2szy.
.tarszy pracownik na&kowy M&ze& /iezwykyc+ Meteoryt6w, -in, jeszcze raz
fil&ternie
popatrzy na narysowane przez sie2ie postacie. -a#da z nic+ wyo2ra#aa jak54
planet1, a
wszystkie iay przedstawia7 pierwsz5 i1dzyplanetarn5 narad1, zwoan5 w cel&
&porz5dkowania nazewnictwa. .prawa niesyc+anie istotna. -iedy delegaci
wszystkic+ planet
ze2rali si1, a2y o6wi7 2ie#5ce zadania syste& sonecznego, spostrzegli, #e nie
og5 doj47 do
poroz&ienia, poniewa# w nazewnictwie pan&je kopletny 2aagan.
Ale nagle si1 wyja4nio, #e planet1 Wen&s we wszystkic+ zak5tkac+ syste&
sonecznego
zawsze 8 aczkolwiek w r6#nyc+ j1zykac+ 8 nazywano planet5 Mio4ci. )o
odkrycie
ogronie
zainteresowao delegat6w. %yli niesyc+anie radzi te& szcz14liwe& z2iegowi
okoliczno4ci,
kt6ry pozwala przyp&szcza7, #e dziao si1 tak nieprzypadkowo$ ieszka'cy
wszystkic+ planet
&sz5 ie7 jednakowe wyo2ra#enie o io4ci i wo2ec tego we wszystkic+ innyc+
sprawac+
tak#e zdoaj5 si1 w ko'c& poroz&ie7. !ostanowiono tedy, #e ka#dy z delegat6w
wyja4ni,
dlaczego w jego ojczy:nie Wen&s nazywana jest planet5 Mio4ci.
W ty iejsc& opisywanej +istorii -in zastanowi si1, ko& pierwsze& &dzieli7
gos&.
/iesyc+anie pasjonowa si1 &kadanie takic+ +istorii, c+ocia# wiel& &wa#ao,
#e nie jest to
zaj1cie godne na&kowca< )ak wi1c, c6# powie delegat Jowisza>
8 M1czyli4y si1 przez d&gi czas 8 zacz5 za2awny t&4cioszek 8 nad
rozwi5zanie
zagadki, dlaczego Wen&s 2yszczy silniej ni# inne planety i to nawet trzyna4cie
razy silniej od
.yri&sza. ?stalili4y, #e od2ija poow1 padaj5cego na ni5 sonecznego 4wiata.
Ale dlaczego>
Oto pro2le. Wreszcie &dao si1 &stali7, #e owe 4wiato od2ijaj5 2iae o2oki,
kt6re g1st5
warstw5 ot&laj5 planet1. " w6wczas nazwali4y Wen&s planet5 Mio4ci, poniewa#
io47
r6wnie# jest ty pilniejsza i 2ardziej nieprzenikniona jest tajenica, kt6ra j5
osania.
8 Zani wyja4ni1 powody, dla kt6ryc+ nazwali4y Wen&s planet5 Mio4ci 8
powiedzia
nie4iay przedstawiciel !l&tona 8 &sz1 zo#y7 przeprosiny na r1ce delegata
Merk&rego. )ak
si1 nieszcz14liwie zo#yo, #e poniewa# jeste4y 2ardzo oddaleni od centr& i
znajd&jey si1 na
odlegyc+ peryferiac+, w og6le nie wiedzieli4y o istnieni& Merk&rego i
&wa#ali4y Wen&s za
naj2li#sz5 towarzyszk1 .o'ca. Jak wa wiadoo, nasz kliat jest do47 c+odny,
nawet late
teperat&ra nie si1ga powy#ej 2ezwzgl1dnego zera. O2serw&j5c Wen&s przez
pot1#ne
teleskopy,
cieszyli4y si1, #e poo#ona jest tak 2lisko .o'ca, ze jest jej tak do2rze,
ciepo i jasno. 3zy# nie
takie sao &cz&cie rado4ci ogarnia nas, kiedy widziy, #e &koc+ana istota jest
szcz14liwa i
cieszy si1 #ycie> %y7 o#e, ten nasz pl&to'ski pogl5d na io47 wyda si1 ko&4
nieodny i
staro4wiecki, ale tacy j&# jeste4y y, !l&to'czycy, #yj5cy w s&rowyc+ war&nkac+
i nie
rozpieszczani przez nie. Dlatego wa4nie dalek5 planet1, kt6ra 2&dzia w nas
takie &cz&cia,
nazwali4y planet5 Mio4ci.
-in przejrza napisany fragent, poprawi par1 niez2yt celnyc+ s6w, &4iec+n5
si1 figlarnie
i zacz5 o2y4la7, co powinni powiedzie7 o io4ci zar6wno inni delegaci, jak i
czar&j5ca
ieszkanka Wen&s. ;Delegat Merk&rego<= 8 zacz5 pisa7. Ale w ty wa4nie
oencie z
go4nika rozleg si1 dono4ny sygna.
!ierwszy ko&nikat profesora Ara wprawi -ina we w4cieko47. Ze zo4ci grzotn5
pi14ci5
w 2i&rko tak, #e cay syste soneczny zadr#a. 3ios spad na wyo2ra#enie
delegata Merk&rego i
gdy2y -in &derzy z tak5 si5 w saego Merk&rego, w systeie soneczny
za2rako2y jednej
planety. 3o za skandal9 Jak d&go jeszcze 21dzie to trwao, jak d&go nar&szane
21d5 prawa
zastrze#one wy5cznie dla M&ze& /iezwykyc+ Meteoryt6w>9 "stnieje zakaz
przeprowadzania
jakic+kolwiek fizycznyc+ i c+eicznyc+ 2ada' nowo znalezionego eteoryt&,
dop6ki
pracownicy M&ze& nie zro2i5 jego odlew6w, kt6re precyzyjnie odtworz5 wszystkie
wa4ciwo4ci powierzc+ni do najdro2niejszyc+ szczeg66w w5cznie9 36# z tego, #e
niekt6rzy
&czeni wykonywanie odlew6w &wa#aj5 za z21dn5 foralno47. .5 to nie&cy, kt6rzy
nie
roz&iej5, jak wielkie tajenice kryje w so2ie powierzc+nia aterii<
;!rzyst1p&j1 do otwarcia
szt&cznego ciaa nie2ieskiego<= !rofesorowi, rzecz jasna, spieszno, 2y &szkodzi7
i okaleczy7
drogocenne znalezisko, kt6re trafio do jego r5k. ?wierzy nareszcie, #e og5
istnie7 eteoryty
szt&cznego poc+odzenia. A czy# -in nie dowodzi tego tysi5c razy, czy# nie
wskazywa, #e
2ogata kolekcja M&ze& dyspon&je dziesi5tkie co najniej eteoryt6w, w kt6ryc+
wyra:nie
o#na dojrze7 pi1tno nieznanyc+ cywilizacji> ;Gra wyo2ra:ni, fantazje, p&ste
wyysy= 8 oto
co syszeli za ka#dy raze ci, kt6rzy po4wi1cili swe #ycie dro2iazgowe&
2adani&
powierzc+ni eteoryt6w. Zo2aczyy, co teraz powie sa profesor Ar. Jaka to gra
wyo2ra:ni
skonia %o do postawienia na nogi caej planety.
-in znajdowa si1 w stanie takiego podniecenia, #e nawet nie od raz& zastanowi
si1, do kogo
profesor Ar zwraca sw5 ow1 powitaln5. Ale kiedy wreszcie do jego 4wiadoo4ci
dotaro, #e
szt&czne ciao nie2ieskie okazao si1 zaieszkae, #e na Marsa przy2y
przedstawiciel #ycia z
jakiej4 innej planety, starszego i pracownika na&kowego M&ze& /iezwykyc+
Meteoryt6w
ogarn1a fala ent&zjaz&. -onieczno47 podzielenia si1 z kikolwiek ty
ent&zjaze 2ya tak
silna, #e zacz5 6wi7 na gos, cel&j5c palce prosto w 2rz&c+ delegata Jowisza.
;3zy pan
roz&ie, co to oznacza>9 )eraz niejedno si1 wyja4ni. Dowiey si1, czy na
planecie, z kt6rej
przy2y nasz szanowny kolega, istniej5 pot1#ne czynne w&lkanyA czy zdarzay si1
wypadki
nagyc+ gigantycznyc+ katakliz6w, kiedy to cae wyspy wraz ze znajd&j5cyi si1
na nic+
2&dowlai z kaieni wylatyway w kosos. !oprosiy naszego wielce szanownego
koleg1, a2y
o2ejrza z2iory &zealne. Mo#e rozpozna niekt6re z dziwacznyc+ odak6w i
w6wczas ci,
kt6rzy o4ielali si1 z nas kpi7, zostan5 o4ieszeni, a prawda wreszcie
zatri&f&je9= -in j&#
nieal widzia, jak w towarzystwie o2ywatela innego 4wiata idzie przez sale
M&ze&, jak
zaintrygowany go47 poc+yla si1 nad ga2lotkai, ogl5daj5c &wa#nie ka#dy kaie' i
nagle<
8 Widz1 8 rozleg si1 ponownie gos profesora Ara 8 #e nasz szanowny go47
2ardzo
jest
zn&#ony swoj5 niezwyk5 podr6#5. %1d1 szcz14liwy, je4li zec+ce pan przyj57 oje
zaproszenie i
zgodzi si1 sp1dzi7 pierwsze dni na Marsie w rezydencji na&kowc6w na Wielki
.yrcie. W
war&nkac+ cakowitego spokoj& 21dzie pan 6g znakoicie wypocz57 i wr6ci7 do
si.
.potkay ta oic+ przyjaci6 8 doktora %era i aestro -ina, kt6ryc+
towarzystwo, a
nadziej1, sprawi pan& przyjeno47. Je4li nie a pan nic przeciwko e&
zaproszeni&, o#ey
natyc+iast op&4ci7 la2oratori&. !rosz1, 6j +elikopter jest na pa'skie &s&gi.
!o kr6tkiej przerwie, kiedy wszyscy s&c+aj5cy profesora Ara czekali w napi1ci&,
czy nie
poda jeszcze jakic+4 inforacji, gos za2ra prezes Akadeii /a&k.
8 .zanowni koledzy 8 powiedzia. 8 May do czynienia z wydarzenie
niesyc+anej
wagi. )r&dno o2ecnie przewidzie7 wszystkie jego konsekwencje. .yt&acja z&sza
nie, a2y
2y zwi1zy. ?wa#a, ze doktor %er i aestro -in powinni, je#eli nic nie stoi i
na
przeszkodzie, natyc+iast wylecie7 na Wielki .yrt. /ie znane s5 i przyczyny,
dla kt6ryc+
profesor Ar wezwa wa4nie ic+, ale niew5tpliwie ia po te& wa#kie powody.
.k5pe inforacje, jakie &zyskali4y dzi1ki ko&nikato profesora Ara, nie
pozwalaj5 i na
pen5 ocen1 syt&acji. Mog1 tylko wezwa7 czonk6w ekspedycji, a2y zac+owali jak
najdalej id5c5
ostro#no47. !rosz1 za2iera7 gos.
0adiowa narada &czonyc+ trwaa jeszcze, kiedy %er i -in 2yli j&# na Wielki
.yrcie.
/agrana na ta41 agnetofonow5 pierwsza rozowa
i1dzy profesore Are, doktore %ere i -ine.
!rofesor Ar$ Drodzy koledzy, korzystaj5c z tego, #e nasz go47 ocno zasn5,
zaproponowae wa, a2y4y si1 t& ze2rali i dokonali wst1pnej wyiany
pogl5d6w.
/ie
iae dotyc+czas o#liwo4ci poinforowa7 zar6wno was, jak i na&kowego 4wiata
Marsa o
wszystkic+ wydarzeniac+ tej niezwykej nocy. Winiene to &czyni7 8 a2y nasza
wsp6lna dalsza
praca &wie'czona zostaa s&kcese, niez21dna jest znajoo47 wszystkic+ fakt6w.
/a sk&tek
r6#nyc+ okoliczno4ci, kt6re zaierza wa4nie wyja4ni7, oje ko&nikaty z
la2oratori& bXL
nie ogy wprowadzi7 was dostatecznie w 2ieg wydarze'.
Zaczn1 od fakt6w. O godzinie N in&t Ma i LL sek&ndy radioagnetyczny proie'
ojego
reflektora natkn5 si1 na eteoryt w kwadracie [[bO, koordynaty przestrzenne L]
i bO^. Wed&g
wskaza' asoetr& ci1#ar poc+wyconego ciaa nie2ieskiego wynosi N,a tony. !o
w5czeni&
kontrproienia asoetr zanotowa gwatowne zniejszenie si1 ci1#ar& eteoryt&
do MLX
kilogra6w. Meteoryt, kt6ry wszed w pole widzenia, ol4ni nie swy 2laskie i
niezwyko4ci5 ksztat6w. !o &nier&c+oieni& go na platforie &twierdzie si1 w
przekonani&,
ze jest to szt&czne ciao nie2ieskie i przyszo i do gowy, #e wewn5trz niego
og5 znajdowa7
si1 #ywe istoty, tw6rcy tego i1dzyplanetarnego pocisk&. !ostanowie jak
najspieszniej
sprawdzi7 to przyp&szczenie, licz5c si1 z ty, #e piloci og5 potrze2owa7
poocy, poniewa#
progra ic+ lot& zosta gwatownie zak6cony wsk&tek ej iowolnej ingerencji.
Z dr&giej za4
strony, ze zroz&iayc+ dla was powod6w, o2awiae si1 przeprowadza7 deonta#
pocisk& na
Marsie. Oto dlaczego znalaze si1 w la2oratori& bXL. M6j pierwszy ko&nikat
nadae
natyc+iast pote, kiedy zorientowae si1 w &kadzie zaocowa' waz&. !o jego
otwarci&
zo2aczye w ka2inie pocisk& kosona&t1, kt6ry do2rowolnie op&4ci swe
stanowisko nie
za2ieraj5c ze so25 nic, co przypoinao2y narz1dzie o2rony l&2 atak&. )y
nieniej w c+wili
spotkania z pilote do4wiadczye &cz&cia ogronej trwogi i dopiero gdy j5
pokonae,
oge zwr6ci7 si1 do niego z ow5 powitaln5, kt6r5 syszeli4cie.
Ze wzr&szenie czekae na odpowied:, ale pilot nie sp&szczaj5c ze nie ocz& nie
wyda ani
jednego d:wi1k&. ,went&alne przyczyny tego ilczenia pozwol1 so2ie wyja4ni7
dalej. /a razie
doda, #e aczkolwiek wygl5d tajeniczego przy2ysza z -osos& 2&dzi we nie
o2awy, w
jego zac+owani& nie 2yo nic, co wskazywao2y na ze zaiary.
Dalsze okazywanie wo2ec niego nie&fno4ci ogo spowodowa7 jak naj2ardziej
niepo#5dane
sk&tki i wo2ec tego zwr6cie si1 do' w sowac+, kt6re s5 wa znane. M6wi5c$
;M6j +elikopter
jest na pa'skie &s&gi=, wykonae jednocze4nie zapraszaj5cy gest i nasz go47
2ez
jakiegokolwiek nacisk& z ojej strony sa wszed po r&c+oej dra2ince,
prowadz5cej do ka2iny
4igowca. !odczas lot& na trasie !+o2os 8 Wielki .yrt przy2ysz zac+owywa si1
2ardzo
spokojnie, aczkolwiek nadal nie odpowiada na oje pytania. O godzinie b in&t
NX, na
dwadzie4cia in&t przed l5dowanie, pilot zasn5 i &siae go z +elikoptera
wynie47A jak wa
wiadoo, nie o2&dzi si1 i w6wczas, kiedy przenie4li4y go do przeznaczonej dla'
cz14ci
rezydencji. )ak pokr6tce wygl5daj5 fakty.
Doktor %er$ 3zy t&aczy pan raptown5 r6#nic1, jak5 wykaza asoetr po
w5czeni&
kontr8proienia>
!rofesor Ar$ .tanowi to dla nie zagadk1. !rzyp&szcza jednak, #e kontrproie',
2y7
o#e, wsk&tek interferencji &r&c+oi ec+anizy od5czaj5ce pot1#nego statk&
kosicznego.
.tatek ten rozpad si1 na cz14ci, a jedn5 z nic+ jest wa4nie sc+wytany przez
nas pocisk. W
przypadk& trafno4ci tej +ipotezy, zgodnie z prawe *eza, ogli4y &trzya7 w
strefie
przyci5gania wy5cznie cz5steczk1 o najniejszej asie.
-in$ 3o, zdanie pana, stanowi podstawowy cel prac naszego zespo&>
!rofesor Ar$ Winni4y stara7 si1 nawi5za7 kontakt z naszy koleg5 z innej
planety,
znale:7 spos62 poroz&iewania si1 z ni, wyja4ni7, w czy o#ey & 2y7
o2ecnie
poocni.
-in$ M6wi pan, #e dyspon&je pan +ipotez5, kt6ra pozwolia2y wyt&aczy7
przyczyny
ilczenia pilota. .5dz1, #e z po#ytkie zar6wno dla doktora %era, jak i dla nie
oraz dla
wszystkic+, kt6rzy nas s&c+aj5, 2yo2y zaznajoi7 si1 z owyi przyp&szczeniai.
!rofesor Ar$ Zaraz si1 nii podziel1. Ale winiene pan6w &przedzi7, #e na razie
jest to
wy5cznie +ipoteza ro2ocza.
W ci5g& dw&dziest& in&t, kt6re sp1dzie w ka2inie +elikoptera patrz5c na ego
4pi5cego
towarzysza, przey4lae 2ardzo wiele. Oto istota, rozy4lae, kt6ra pokonaa
iliony
kiloetr6w w od1tac+ kosos&. Zwyci1#ya ona i podporz5dkowaa so2ie #ywio,
ale poniosa
niespodziewan5 kl1sk1, zetkn5wszy si1 z pot1g5 roz&&, kt6ry okaza si1 2ardziej
4lepy ani#eli
#ywio. Jeste4cie, 2y7 o#e, zaskoczeni, #e &#ye sowa kl1ska. /iew5tpliwie
jednak ay t&
z ni5 wa4nie do czynienia, a ja jeste jej iowoln5 przyczyn5.
Do oent&, kiedy zacz5 dziaa7 proie' radioDagnetyczny, statek trzya si1
4ci4le
wyznaczonego k&rs&. Jego pilot 2y w peni wolny, rozkoszowa si1 swo2od5, cz&
si1 wadc5
kosos&. " oto nagle co4 nieznanego, niepoj1tego przekre4la t1 swo2od1 i
pogroc1 #ywio&
zaienia w igraszk1 przypadk&. Dla zroz&ienia tego fakt& z21dny 2y wy2&c+,
oskot czy
gwatowny &padek 8 wystarczyy zagadkowe ziany na tarczac+ przyrz5d6w.
!ocisk i1dzyplanetarny, pos&szny nasze& roz&owi i stworzony przez nas
sio,
2ezpiecznie wyl5dowa na Marsie. Ale &ys pilota statk& prze#y w ty oencie
draatyczny
&padek z kosicznyc+ wy#yn wolno4ci, z kosicznyc+ wy#yn wiedzy. 3zy# ogo
to
ni nie
wstrz5sn57>
W ka#dy razie nie wolno na traci7 nadziei, #e nasz go47 wr6ci do sie2ie po
doznany
szok&. Wydaje i si1, #e nie &traci zdolno4ci pojowania zwr6conyc+ do' s6w.
/a d:wi1k
gos& w jego oczac+ nieziennie pojawia si1 2ysk 4wiadoo4ci. .tworzyy
nasze&
go4ciowi
war&nki, kt6re niczy nie 21d5 przypoinay syt&acji, w jakiej wydarzya si1
katastrofa.
Odgrodziy go od wszystkiego, co w najniejszy c+o72y stopni& o#e
przypoina7
la2oratori& na&kowe, podo2ne do ka2iny, w kt6rej kosona&ta znajdowa si1
podczas lot&.
3zas i odpowiednie otoczenie 8 oto nasi jedyni sprzyierze'cy w nieatwej walce,
jak5
21dziey &sieli stoczy7 o przywr6cenie nasze& go4ciowi dar& owy.
-ij o dw& ko'cac+
Doktor %er ogl5da fotografie, kt6re nale#ao przesa7 do redakcji 2i&letyn&
na&kowego.
Eywy 8 profesor Ar zaproponowa, a2y tak wa4nie nazwa7 kosona&t1 8
sfotografowany 2y
z profil& i en face. Doktor skr&p&latnie st&diowa zdj1cia. )o przynajniej 2yo
co4
zroz&iaego 8 szkic, sc+eat, na kt6ry o#na patrze7 godzinai, wnikaj5c we
wzajena
&kady cz14ci i poszczeg6lnyc+ eleent6w. W towarzystwie Eywego doktor cz& si1
skr1powany. Za ka#dy raze, kiedy Eywy nieoczekiwanie zwraca gow1 w jego
kier&nk&, jak
gdy2y wycz&waj5c 2adawczy wzrok &czonego, doktorowi ro2io si1 nieswojo.
Odnosi
wra#enie,
#e Eywy zarz&ca & 2rak takt&. 36# to pan nie tak ogl5da, jak jaki4 preparat>
/iec+ pan 21dzie
&przejy spyta7 nie najpierw, czy #ycz1 so2ie, a2y pan i si1 przygl5da<
Wypytywa7 za4
Eywego i rozawia7 z ni tak swo2odnie, jak ro2i to -in, doktor w #aden spos62
nie potrafi.
!owiedzia nawet kiedy4 profesorowi, #e a w5tpliwo4ci, czy potrafi 2y7
&#yteczny w pracy
zespo& i czy profesor zro2i s&sznie wy2ieraj5c wa4nie jego. /o 2o jaki
istnieje zwi5zek
i1dzy specjalno4ci5 doktora, to znaczy cz5steczkow5 str&kt&r5 kryszta6w w
eteorycie, a tyi
zadaniai, kt6re stoj5 przed ic+ ekspedycj5>
8 W pa'skic+ pracac+ 8 odpowiedzia profesor Ar 8 zawsze zac+wycay nie
o2iektywiz oraz trafno47 wniosk6w, do kt6ryc+ pan doc+odzi, zestawiaj5c fakty
na poz6r nie
aj5ce ze so25 zwi5zk&, nie wc+odz5ce w zakres prowadzonyc+ przez pana 2ada'.
)ego na
wa4nie o2ecnie 2ardzo potrze2a. !rosz1 o2serwowa7 i kojarzy7 fakty.
Ale jak kojarzy7 o2serwacje, kt6ry nie o#na nada7 aterialnego ksztat&> Ee2y
zro2i7 te
c+o72y zdj1cia, niez21dne dla przekazania ic+ inny &czony, trze2a 2yo stoczy7
ca5 walk1 z
-ine, kt6ry twierdzi, #e nie wolno fotografowa7 Eywego, poniewa# aparat
fotograficzny jest
precyzyjny przyrz5de i jego widok o#e spot1gowa7 psyc+iczne cierpienia
kosona&ty.
!rofesor Ar skonny 2y przyzna7 racj1 -inowi, doktor %er &sia &ciec si1 do
poocy silnego
teleo2iektyw& i fotografowa7 Eywego z d&#ej odlego4ci, czy Ar i -in
rzeczywi4cie aj5 racj1
&wa#aj5c, #e Eywego trze2a odizolowa7 od wszystkiego, co nawet odlegy spos62
zwi5zane jest
z aparat&r5 na&kow5, przyrz5d6w, od war&nk6w, jakie otaczay go w oencie
katastrofy> " jak
o#na prowadzi7 o2serwacje aparat&ry> .k5d pote 2ra7 ateria do kojarzenia
akt6w>
-iedy trzej &czeni ze2rali si1 na wieczorn5 narad1, -in 2y podniecony i wesoy.
8 Drodzy przyjaciele9 8 zacz5 profesor Ar. 8 !rzyst1p&jey do pracy. Do2ieg
ko'ca
pi5ty dzie' naszego po2yt& na Wielki .yrcie, dzie', w kt6ry iao iejsce
niesyc+anie
wa#ne wydarzenie. 0oz&iecie, #e a na y4li kij. ?wa#a za konieczne, a2y
aestro -in
szczeg6owo opowiedzia na t1 +istori1, +istori1 pierwszego wyra:nego i
do2rowolnego
kontakt&, jaki Eywy nawi5za z otaczaj5cy go 4wiate arsja'skiej przyrody.
-in odc+rz5kn5, pospiesznie pokn5 ta2letk1 gl&kozy, kt6r5 nieziennie trzya
w &stac+ 8
przyzwyczajenie -ina, a2y 2ez przerwy wkada7 te ta2letki do &st, piekielnie
dra#nio doktora
%era 8 przeci5gn5 doni5 po swyc+ zierzwionyc+ wosac+ i spojrzawszy na
zegarek, zacz5
6wi7.
8 0ealiz&j5c progra o2serwacji popo&dniowyc+, 8 spacerowae z Eywy w
jarze
przylegaj5cy do ogrod& naszej rezydencji. Eywy, jak zwykle, wykonywa as1
r&c+6w i w
#aden spos62 nie oge si1 zorientowa7, co go po2&dza do takiej ci5gej i
c+aotycznej ziany
iejsca. Ze wzgl1d& na to, #e doktor %er wczoraj 2ardzo szczeg6owo
sc+arakteryzowa, jak
2ardzo r6#ne jest zac+owanie Eywego w poieszczeniac+ zakni1tyc+ i na onie
nat&ry, nie
21d1 si1 nad ty zatrzyywa. !owie tylko tyle, #e krzywa o2serwowanyc+ przeze
nie
przeieszcze' Eywego niczy istotny nie r6#ni si1 od tej krzywej, jak5
nakre4li na nasz
szanowny kolega. Ale nagle Eywy, kt6ry na c+wil1 przedte znikn5 w zaro4lac+,
pojawi si1
przede n5, trzyaj5c ten oto kij.
-in &roczy4cie wskaza r1k5 le#5cy na stole s&c+y patyk.
8 %yo to tak nieoczekiwane, #e os&piae. Ale pote spostrzegszy, #e Eywy
wpatr&je si1
we nie &wa#nie i jako4 pytaj5co, podszede do niego i powiedziae$ ;/iec+ pan
pozwoli,
szanowny kolego, #e o2ejrz1 rzecz, kt6r5 pan znalaz=. Eywy 2ardzo &przejie
poo#y kij
przede n5. Wzi5e go do r5k, doskonale zdaj5c so2ie spraw1 z jego ogronej
na&kowej
warto4ci. /ie oge si1 zdecydowa7, a2y zwr6ci7 kij Eywe&, poniewa# 6g2y
zanie47 go z
powrote w zaro4la i ta zostawi7, a ja za nic 2y go nie znalaz po4r6d stos6w
c+r&st&.
Zdawae so2ie spraw1, #e cenny jest dla nas ten wa4nie kij, pierwszy spo4r6d
tysi1cy, kt6ry
zwr6ci &wag1 Eywego. Jednocze4nie za4 nie oge pozostawi7 go w swoic+
r1kac+,
poniewa#
Eywy patrzy na nie z wyraze zaskoczenia i nawet dokona sa2ej pr62y
ponownego
zawadni1cia sw5 wasno4ci5. W6wczas poo#ye kij przed Eywy i pokr6tce
starae si1 &
wyja4ni7 jego warto47. M ;Wspaniay kij 8 powiedziae 8 2ardzo do2ry kij.
Grat&l&j1 pan&,
kolego, ciesz1 si1 2ardzo, #e wreszcie co4 si1 pan& spodo2ao & nas na Marsie.
)o 2ardzo, 2ardzo
do2rze. A teraz c+od:y do do&, nasi przyjaciele j&# na nas czekaj5, oni tak#e
c+1tnie o2ejrz5
to, co pan znalaz, ten 4liczny, znakoity, doskonay kij=. Jednocze4nie
pogadzie kij doni5,
c+c5c ty geste jeszcze raz podkre4li7, jak 2ardzo jest cenny.
!rzez ca5 drog1 powrotn5 Eywy szed przede n5 nios5c kij. Jego zac+owanie
radykalnie si1
zienio. !rzesta iota7 si1 c+aotycznie, nigdzie nie skr1ca i tylko od czas&
do czas& odkada
kij, a2y c+wyci7 go pote wygodniej. -iedy weszli4y do rezydencji, Eywy nie
odni6s kija do
swego pokoj&, lecz poo#y go przed oii drzwiai, wyra#aj5c cay swy
zac+owanie, #e
c+ce i go podarowa7. .erdecznie podzi1kowae za ten podar&nek.
-in przeilcza, #e ogronie wzr&szony zrewan#owa si1 Eywe& trzea
ta2letkai
gl&kozy. Oczywi4cie 2yo to sprzeczne z reg&laine od#ywiania. Ale -in nie
&ia inaczej
wyrazi7 swoic+ &cz&7. W dodatk& od raz& si1 przekona, #e Eywy &ie &trzyywa7
takie
sekrety w g12okiej tajenicy.
!o kr6tkiej przerwie, w czasie kt6rej trzej &czeni w sk&pieni& ogl5dali patyk,
doktor %er wzi5
go do r1ki, potrzya na doni i powiedzia z pewny zakopotanie, ale jednak
stanowczo$
8 Dostrzega w ty fakcie na razie tylko jedno$ #e Eywy potrafi &d:wign57
kawaek drzewa
o wadze okoo trzyst& gra6w i przenie47 go na odlego47 niej wi1cej o4i&set
etr6w, czyli
innyi sowy 8 wykona7 prac1 r6wn5 niej wi1cej dw&st& pi17dziesi1ci&
kilograoetro.
8 " to wszystko co o#e pan powiedzie7 w sprawie kija>9 8 wykrzykn5
zapalczywie
-in.
8 Wszystko 8 spokojnie odpowiedzia doktor. 8 (akty nie &powa#niaj5 nie do
powiedzenia czegokolwiek wi1cej.
8 Wo2ec tego ja powie, co o ty y4l1. Jeste naoczny 4wiadkie i je4li
c+cecie 8
wsp6&czestnikie wszystkiego, co si1 wydarzyo. Wkraczay W dziedzin1
psyc+ologii. )ak
wi1c rozsta'cie si1 z waszyi graai, kilograai, etrai i kaloriai.
Zaponijcie o nic+,
o2serw&jcie, o2serw&jcie oczai serca9 -iedy zo2aczye ten przyniesiony przez
Eywego kij,
doskonale zroz&iae, co c+cia i powiedzie7. Oto znalaze 8 6wi 8 i
przyniose
pan& w prezencie to, co przypoina i ojczyst5 planet1A & nas tak#e rosn5
drzewa, 2&d&jey z
nic+ ieszkania, ro2iy stoy, rajs2rety, p6ki na ksi5#ki. Oto co c+cia
powiedzie7 Eywy za
po4rednictwe tego aego kawaka drewna.
Widz1, #e pan si1 &4iec+a, ale pa'ski sceptyczny &4iec+ nie o2ali ojego
przekonania, i#
ja dzi1ki te& patykowi potrafi1 dowiedzie7 si1 o Eywy wi1cej ni# pan ze swyi
przyrz5dai i
ca5 aparat&r5. )en kij 8 to znak za&fania, 2y7 o#e jedyny znak, jaki o2ecnie
o#e poda7 nasz
nieszcz14liwy kolega, to wyra:ny prze2ysk 4wiadoo4ci i pr62a kontakt&, a pan
c+ce go
ierzy7 w graac+ i centyetrac+. /iec+ pan si1 wstydzi, doktorze, jak o#na 2y7
taki
pedante9
/iec+ si1 dzieje, co c+ce
!rofesor Ar d&go nie 6g zasn57 po 2&rzliwej wieczornej naradzie. Wprawdzie
&dao & si1
zaagodzi7 gwatowny sp6r koleg6w, ale i tak nie doszli do poroz&ienia.
Zdecydowano, #e
pro2le kija zostanie przedysk&towany jeszcze raz. O2ecnie przewracaj5c si1
niespokojnie z
2ok& na 2ok, profesor rozy4la, jak najzr1czniej poprowadzi7 t1 nast1pn5
narad1, na kt6rej sa
powinien wyst5pi7 pierwszy.
!rofesor &siowa &systeatyzowa7 swoje koncepcje. Ale nagle, kiedy wydawao
si1, #e
osi5gn5 j&# jaki4 ad, y4l, kt6ra 2yskawicznie przekn1a & przez gow1,
o2alia wszystkie
&przednie wywody. Wsta, zapali 4wiato, zarz&ci na sie2ie szlafrok, poszed
do azienki i ta
c+wyciwszy w z12y plastikowy f&tera od szczotki do z126w zacz5 &wa#nie
przygl5da7 si1 so2ie
w l&strze. )rzyany w z12ac+ f&tera przydawa agodne& o2licz& profesora
niezwykle
podst1pny wyraz, oczy gor5czkowo 2yszczay. Ale w ty 2ysk& 2yo zaraze co4
ze spokojnej
satysfakcji. ;Drodzy koledzy= 8 spr62owa powiedzie7 profesor, nie wyj&j5c
f&tera& z &st.
M6wi7 2yo nader tr&dno, wyra:nie zatracay si1 kont&ry poszczeg6lnyc+ gosek. Z
&st profesora
wydo2ywa si1 jedynie potok c+rypliwyc+ d:wi1k6w, w kt6ry on sa nie
rozpoznawa
wyawianyc+ s6w. /a jego czole pojawiy si1 kropelki pot&. Ar otar je
r1cznikie, wyj5
f&tera z &st i powiedzia &roczy4cie, zwracaj5c si1 do swego od2icia w l&strze$
;Je#eli a
racj1, to ci1#ar spadnie nied&go z oic+ raion9=
!owr6ciwszy do pokoj& profesor siad przy 2i&rk&, poo#y przed so25 kartk1
papier& i wzi5
o6wek. Jego nie zateperowany koniec zacisn5 ocno w z12ac+ i poc+yli si1 nad
papiere.
!ocz5tkowo litery wyc+odziy niewyra:ne i zaazane, ale powoli zacz1y na2iera7
coraz
2ardziej okre4lonyc+ ksztat6w.
D&go jeszcze pon1o 4wiato w ga2inecie profesora. A kiedy Ar postanowi
wreszcie wr6ci7
do 6#ka, to z podniecenia znow& nie 6g zasn57, ale teraz 2yo to radosne
podniecenie.
!rofesor ia szalon5 oc+ot1 natyc+iast podzieli7 si1 rez&ltatai swyc+
rozy4la' z %ere i
-ine. /ie 6g si1 jednak zdecydowa7, a2y 2&dzi7 ic+ w 4rodk& nocy. Jak#e
darene 2yy
jego o2awy9
Doktor %er po powrocie z narady przesiedzia przy 2i&rk& jeszcze d&#ej niz
profesor. %y w
fatalny +&orze. Wszystkie te psyc+ologiczne etody poznawania Eywego
wydaway
& si1
co najniej przedwczesne. /ie, on oso2i4cie 21dzie si1 trzya wasnego
progra&. M&si
zdo2y7 c+o72y ini& dokadnyc+ danyc+ i zdo21dzie je9
Doktor wyj5 paczk1 fotografii.
/o c6#, je4li nie pozwolono & zwa#y7 Eywego, to przynajniej c+o72y w
przy2li#eni&
dowie si1, jaki jest wzajeny stos&nek ci1#ar& poszczeg6lnyc+ cz14ci jego ciaa.
Doktor wzi5
zdj1cie z profil& i starannie wyci5 sylwetk1 Eywego wzd&# postrz1pionej linii.
!ote poo#y
wyci1t5 sylwetk1 na la2oratoryjnej wadze. 3ztery gray czterdzie4ci sze47
iligra6w.
Doskonale. A teraz< Mocno zacisn5wszy wizer&nek Eywego i1dzy d&#y i
wskaz&j5cy
palce lewej r1ki doktor %er ostro#nie wprowadzi jego szyj1 i1dzy rozc+ylone
ostrza
no#yczek. .ek&nd1 wa+a si1, czy nie nale#y przes&n57 no#yczek 2ardziej w prawo,
a pote
zdecydowanie nacisn5. Oddzielona od t&owia gowa Eywego &pada na st6. Doktor
%er
poc+wyci j5 pincetk5 i poo#y na wadze. Jeden gra dwadzie4cia dwa iligray.
)ak wi1c
o#na zakada7, #e ci1#ar gowy Eywego pozostaje do ci1#ar& t&owia w stos&nk&
niej wi1cej
jeden do czterec+. !rzeci1tny stos&nek ci1#ar& gowy ieszka'ca Marsa do ci1#ar&
t&owia
wynosi jeden do siedi&. !or6wnanie wypada zdecydowanie na korzy47 kolegi z
nieznanej
planety.
Doktor %er wo#y do koperty kawaki zo#onej na&ce w ofierze fotografii i
zay4li si1.
;/iec+ pan o2serw&je i kojarzy fakty= 8 przyponiay & si1 sowa profesora Ara.
.i1gn5 po nowe zdj1cia i zacz5 je &wa#nie st&diowa7 &z2roiwszy si1 w cyrkiel,
linijk1 i
k5toierz.
,n face. !rofil. Wpatr&j5c si1 w zdj1cia, doktor %er przede wszystki zwr6ci
&wag1 na to, #e
gowa Eywego nie tylko stanowi najwy#ej &ieszczon5 cz147 jego ciaa, ale
r6wnie# naj2ardziej
wys&ni1t5 do przod&. )en fakt jako4 szczeg6lnie podkre4la podporz5dkowanie
wszystkic+ innyc+
narz5d6w 8 gowie. Zdj1cie z profil& wyra:nie 4wiadczy o ty, #e wszystko, co
odgrywa rol1
s&#e2n5 i dr&goplanow5, zdecydowanie ods&ni1te jest do ty&, a czysto
poocnicze znaczenie.
Jednocze4nie, 21d5c wy2itny znawc5 ec+aniki, doktor %er 2ez tr&d& &stali, #e
przy takiej
konstr&kcji na przednie ko'czyny Eywego przypada7 winny nie niej ni# dwie
trzecie jego
og6lnej wagi. !rzewaga tego, co znajd&je si1 z przod&, nad ty, co &ieszczone z
ty&, jest
oczywista.
Jeszcze 2ardziej zadziwiaj5cy o2raz przedstawia zdj1cie en face. %er pogrze2a w
portfel& i
wydo2y wasne zdj1cie, na kt6ry &wieczniony 2y wesp6 ze swy
czternastotonowy
eteoryte. Gowa Eywego stanowia jedn5 trzeci5 jego wzrost&. Gowa %era
zaledwie jedn5
6s5. /ie jest to, oczywi4cie, z2yt przyjene, ale trze2a &ie7 spojrze7
prawdzie w oczy.
)ak wi1c nale#y zwr6ci7 szczeg6ln5 &wag1 na gow1. !ierwsze, co rz&ca si1 w oczy
8 to
&iejscowienie &sz&. Znajd&j5 si1 one 2ezpo4rednio nad centraln5 cz14ci5 czaszki
i zwr6cone s5
dokadnie w kier&nk& roz6wcy. Je#eli od nozdrzy Eywego przeprowadzi7 prost5
przez :renic1
jego oka, to 21dzie ona jednocze4nie dw&sieczn5 k5ta, na kt6rego wierzc+ok&
znajd&je si1
cz&2ek &c+a. )akie &iejscowienie wszystkic+ wa#niejszyc+ narz5d6w zys6w na
jednej osi
o#e i nadzwyczaj powinno sprzyja7 koncentracji. %er po5czy odpowiednie p&nkty
na wasnej
fotografii i otrzya k5t rozwarty, aj5cy MXa stopni, kt6rego wierzc+oek
przypada na :renic1.
3zy# nie wynika st5d, #e arsja'ski &czony &si wkada7 znacznie wi1cej wysik&
intelekt&alnego w koncentrowanie wzrok& i w1c+& na jedny okre4lony
przediocie>
Ale przy caej swej oryginalno4ci &szy Eywego nie s5 jednak tak 2ardzo
c+arakterystyczne jak
jego nos. .tanowi on centraln5 i a2sol&tnie doin&j5c5 cz147 jego o2liczaA w
gr&ncie rzeczy cae
o2licze Eywego poza odcinkie czoa i oczai jest jedny rozro4ni1ty nose.
3zy
nie nale#y
wi1c zakada7>< Doktor nie &ia jeszcze sfor&owa7 swego przyp&szczenia, ale
cz&, #e
pyn5ce z niego wnioski og5 ie7 daleko id5ce konsekwencje. W1c+< Cwiat
zapac+6w< Oto
gdzie, najprawdopodo2niej, o#e kry7 si1 rozwi5zanie zagadki.
%er wyszed na 2alkon, #e2y przed sne nieco odetc+n57 4wie#y powietrze. Zy
nastr6j
znikn5, jak r1k5 odj57. 3z&j5c pod nogai twardy gr&nt fakt6w, doktor z
&4iec+e wsponia
niedawny sp6r z -ine. Z po2a#anie popatrzy w ciene okno s5siada. Zapalona
gowa, co
te# o#e & si1 teraz 4ni7>
Ale -in nie spa. !rzez ca5 noc nie zr&#y oka, iotany najstraszliwszyi
w5tpliwo4ciai,
jakie kiedykolwiek przypady w &dziale &czone&. )o, co zaierza zro2i7, 2yo
2liskie pr62ie
skok& z okna dziesi1ciopi1trowego 2&dynk&, a2y przekona7 si1 o s&szno4ci prawa
ci5#enia.
Gdy2y jednak wielki staro#ytny y4liciel, kt6ry odkry to prawo, nie ia #adnej
innej
o#liwo4ci, a2y pozna7 prawd1, czy# nie &ciek2y si1 do tego ostatecznego
4rodka>
3ztery r6wnania z pi1cioa niewiadoyi
!rofesor "r, siedz5c przy 2i&rk&, przegl5da 4wie#e 2i&letyny na&kowe. Ani r&sz
nie 6g
przywykn57, #e wa4nie od tego zaczyna o2ecnie dzie' pracy. " c+ocia# na
drzwiac+ ga2inet&
profesora widniaa ta2liczka ;Dyrektor 3entralnego Wydawnictwa /a&kowego i
%i2lioteki
G6wnej=, ten sz&ny tyt& 2ynajniej nie sprawia & przyjeno4ci. ?wa#a
nadal, #e po caej
rozd&c+anej +istorii z eteorytai post5piono z ni niesprawiedliwie, ods&waj5c
go na trzy
lata od 2ada' la2oratoryjnyc+ i przenosz5c do pracy adinistracyjnej. "le# 2yo
+aas&, kiedy
wyja4nio si1, #e kaienie, kt6re profesor reklaowa jako eteoryty, zostay
ze2rane przez
niego po prost& w porz&cony kaieniooie koo orza Asydolijskiego9
Jakkolwiek
jednak
2yo, z profesore post5piono z2yt s&rowo. /ie dop&4ci si1 #adnej profanacji
na&ki, a je#eli
nawet nar&szy dr&gi p&nkt nowego stat&t& Akadeii, to tylko dlatego, #e 2ardzo
& si1,
2iedakowi, nie wiodo w owac+ na eteoryty. Ale stat&t jest stat&te i 6wi
wyra:nie$ ;W
zwi5zk& z zako'czenie prac 2adawczyc+ nad aterialn5 str&kt&r5 Marsa i w cel&
&nikni1cia
dreptania na&ki w iejsc& Akadeia zaleca zajowa7 si1 2adanie tyc+ tylko for
aterii,
kt6ryc+ nie spotyka si1 ani na powierzc+ni ani we wn1trz& naszej planety=.
W dniac+, kiedy &waga wszystkic+ &czonyc+ Marsa skierowana 2ya na ekspedycj1
na
Wielki .yrcie, profesor "r niesyc+anie 2ole4nie prze#ywa nieask1, w kt6r5
popad. /ie
w5tpi, #e w innej syt&acji Ar z pewno4ci5 zaprosi2y go do &dzia& w zespole
2adawczy. !rzez
wiele lat pracowali raze i profesor Ar 2ardzo ceni niespo#yt5 energi1 "ra,
po5czon5 z
wy2itny talente eksperyentatora.
/a nowy stanowisk& profesor "r nie 6g wykorzysta7 w peni swyc+ talent6w i
o#liwo4ci. Wydawnictwo i 2i2lioteka f&nkcjonoway jak do2rze naoliwiony
ec+aniz i
doskonale o2yway si1 2ez &dzia& profesora.
Jedyne, co "r rzeczywi4cie 6g2y nazwa7 wasny dziee, to zaprojektowane
przez niego
j&2ile&szowe wydanie dzie 0yga, wy2itnego &czonego, zao#yciela Akadeii. W
2ie#5cy rok&
przypado st&tysi5clecie od dnia &kazania si1 jego f&ndaentalnego dziea ;O
wzlotac+ i
&padkac+ wiedzy=. Z tej okazji postanowiono wyda7 nowy wy26r prac 0yga,
opatr&j5c je
szczeg6owyi koentarzai, kt6re z jednej strony pozwoliy2y oceni7 ca5
oryginalno47 y4li
na&kowej 0yga, z dr&giej za4 8 &kaza7, jak 2ardzo rozwin1a si1 na&ka w okresie
ostatniego
st&tysi5clecia.
!ocz5tkowo profesor "r s5dzi, ze nie jest to zadanie tr&dne, ale przy pracy nad
koentarzai
nieoczekiwanie powstay powa#ne tr&dno4ci zwi5zane z ty, ze 0yg #y i tworzy
na dwa wieki
przed ciesz5c5 si1 s&tn5 saw5 wojn5 czterystoletni5, kt6ra wesza do +istorii
jako wojna
fizyk6w przeciw liryko.
(izycy, ateatycy i c+eicy, kt6rzy odnie4li w niej zwyci1stwo, skazali na
zagad1
wszystko, co 2ezpo4rednio nie dotyczyo ic+ dyscyplin na&kowyc+.
Od ;lirycznego pask&dztwa= oczyszczono wszystkie 2i2lioteki, &zea i inne
instyt&cje
k&lt&ralne. (izycy 2yli nieprzejednani. /awet z wasnej literat&ry powykre4lali
wszelkie
por6wnania i etafory, kt6re, co prawda, trafiay si1 ta nader rzadko.
!raktycznie rzecz 2ior5c, ze sp&4cizny liryk6w nie pozostao nic. W4r6d ab
iliard6w to6w,
znajd&j5cyc+ si1 w 2i2liotece Akadeii, znaleziono przypadkie jedynie dziesi17
dzie
+&anistycznyc+, kt6re jacy4 sprytni lirycy wkleili w okadki dzie
ateatycznyc+, a2y &4pi7
cz&jno47 fizyk6w.
!race 0yga napisane 2yy klarowny j1zykie ateatyka. !rawdopodo2nie ta
wa4nie
okoliczno47 osa2ia w swoi czasie cz&jno47 odpowiedniej koisji, kt6ra nie
wykre4lia z nic+
ani jednego zdania. /atoiast przy skr&p&latny przygotowywani& tekst& do
nowego
wydania
okazao si1, #e w jednej ze swoic+ prac, kt6ra 6wia o okre4lani& wsp6czynnika
dyf&zji
etod5 optyczn5, czcigodny &czony pozwoli so2ie na do47 dziwne wyra#enie.
;Wykonae 8
8 pisa 8 setki do4wiadcze' z koliatore i o2ecnie, wzore starodawnyc+ tid6w,
og1
powiedzie7, ze wie, gdzie jest zagraj pogrze2any=. !rofesor "r wiedzia, #e
;tid= 8 to
starodawna nazwa ieszka'c6w Marsa, zast5piona p6:niej sowe ;&czony=, ale
#aden z
posiadanyc+ przez 2i2liotek1 sownik6w nie potrafi odpowiedzie7, co znaczy
;zagraj=.
!ozostawienie tego fragent& 2ez koentarza 2yo rzecz5 nieo#liw5, a zaraze w
#aden
spos62 nie dawa si1 on o2ja4ni7. Oczywi4cie, o#na 2yo napisa7$
;Zagraj 8 rzecz grze2ana w czasac+ starodawnyc+ tid6w=. Ale profesor "r, kt6ry z
&sposo2ienia 2y rasowyr fizykie, nie tolerowa #adnyc+ niejasno4ci i 2rak&
precyzji. Za
wszelk5 cen1 postanowi rozszyfrowa7 tajenic1 tego dziwnego wyra#enia. W ty
cel& poleci,
a2y przejrzano wszystkie toy i katalogi w 2i2liotece. Mia nadziej1, #e znajd5
si1 jakie4 nowe,
nie znane dotyc+czas prace, kt6re poog5 rozwi5za7 zagadk1. !rzejrzenie La
iliard6w to6w
nie dao na razie #adnyc+ rez&ltat6w.
.zczerze 6wi5c, w g12i d&szy profesor zdawa so2ie spraw1, #e nie warto
wykonywa7 tak
ogronej pracy z powod& jakiego4 jednego nieszcz1snego zdania. Ale te
posz&kiwania sprawiay
& zaraze ogron5 oraln5 satysfakcj1. Zn6w cz& si1 2adacze gotowy lada
c+wila
dokona7 niezwykego odkrycia. Jego pasja odkrywcy 2ya niewyczerpana. )o
wa4nie
ona
skonia profesora, a2y przynie47 do la2oratori& owe pec+owe kaienie, kiedy
wyczerpay si1
zapasy eteoryt6w. /ie potrafi #y7 2ez posz&kiwa', sa ic+ proces stanowi dla
niego
2ezgraniczn5 rozkosz.
0zecz jasna, profesor nie tylko wyda polecenie, a2y przejrzano wszystkie
ksi5#ki, ale r6wnie#
sa 2ra w tej pracy aktywny &dzia. !o przejrzeni& porannej prasy i podpisani&
przygotowanyc+
dok&ent6w profesor zakada czarny ro2oczy kitel i &dawa si1 do poieszczenia,
gdzie
przec+owywano najstarsze ksi5#ki. )&taj wa4nie sp1dza cae dni.
;3z5steczka dw&2ieg&nowa<=, ;Mikrofarad<=, ;.trefowa teoria
przewodnictwa<=,
;Azy&talna licz2a kwantowa<= !rofesor zdejowa z p6ki kolejn5 ksi5#k1 i
2ynajniej nie
poprzestawa na o2ejrzeni& jej pierwszej strony. W ten spos62 o#na przep&4ci7
co4 wa#nego.
!rzecie# i1dzy kartkai ,,%ada' dyspersji anoalnyc+= klasyka .yda znaleziono
o2ce ark&sze
tego saego forat&. /ie &dao si1 ic+ rozszyfrowa7 do ko'ca, ale c+odzio ta o
jaki4
straszliwy katakliz, kt6ry do4wiadczy starodawnyc+ tid6w na pi17dziesi5t
tysi5cleci przed
zao#enie Akadeii. !odo2ne rzeczy og5 znajdowa7 si1 tak#e gdzie indziej. )ak
wi1c po
wzi1ci& ksi5#ki w praw5 r1k1, profesor lew5 ostro#nie przytrzyywa wszystkie
kartki, a pote
przes&wa stopniowo d&#y palec, a2y stronice szy2ko si1 odwracay. W ten spos62
sze4ci&setstronicow5 ksi5#k1 6g przejrze7 niej wi1cej w Oa sek&nd. W ci5g&
godziny nie
zdoa przewertowa7 wi1cej ni# sto to6w. Dzienna nora profesora wynosia
tysi5c ksi5#ek.
;,fektywna 4rednica dro2in<=, ;(l&kt&acja nat1#enia pr5d&<=, ;?niwersalne stae
fizyczne.
Wydanie [=. !rofesor dawno j&# za&wa#y, #e przejrzenie niewielkiej 2rosz&rki
wyaga
niekiedy wi1cej czas& ni# przewertowanie opasego to&, kt6rego stronice przy
przes&wani&
palca atwiej przyj&j5 pozycj1 pionow5, poniewa# wi1kszy jest nacisk odgi1tyc+
jeszcze kartek.
)e ;.tae fizyczne= to ale'ka ksi5#eczka, kartki przewracaj5 si1 2ardzo powoli<
Do4wiadczony wzrok profesora od raz& zarejestrowa, #e na 4rodkowyc+ ark&szac+
2rak licz2 i
wzor6w. .tae 2ez licz2 i wzor6w> 3o4 t& jest nie w porz5dk&. !rofesor zacz5
przegl5da7
2rosz&rk1 &wa#niej. Oczywi4cie9 /ie zgadza si1 paginacja. !o stronie 6sej
nast1p&je
czterdziesta dr&ga.
!rofesorowi nie o2ca 2ya pasja odkrywcy, ale nigdy nie gor5czkowa si1 i nie
znosi
po4piec+&. -iedy ia z2ada7 przediot, kt6ry zwr6ci jego &wag1, dziaa
niezwykle
etodycznie.
Wr6ciwszy do ga2inet& z 2rosz&r5 pod pac+5, profesor poo#y j5 na 2i&rk&,
przygotowa plik
kartek i zasiadszy wygodnie za2ra si1 do szczeg6owyc+ ogl1dzin. !rzede
wszystki popatrzy
na not1 wydawcy ksi5#ki. %rosz&ra 2ya do47 stara, &kazaa si1 na MaN lata przed
&rodzinai
0yga jako pooc na&kowa dla st&di&j5cyc+ na wydziaac+ fizykoDateatycznyc+.
Dodatkowe
dwa ark&sze dokadnie pasoway do forat& 2rosz&ry. Gat&nek papier& r6wnie#
ro2i wra#enie
identycznego.
Ale j&# przy lekt&rze pierwszyc+ stron profesor znalaz as1 nie znanyc+ s6w.
.tae fizyczne
na o2cyc+ ark&szac+ wydr&kowane 2yy w postaci poszczeg6lnyc+ zda', z kt6ryc+
na
razie tylko
dwa 2yy dla niego zroz&iae. Jedno z nic+ gosio$ ;" kropla #o2i kaie'=, a
dr&gie$ ;!oty
dz2an wod1 nosi, p6ki &c+o si1 nie &rwie=.
!rofesor wypisa te twierdzenia i kontyn&owa lekt&r1. /a czwartej stronie &dao
& si1
odczyta7$ ;-&j #elazo, p6ki gor5ce=. ;-a#dy kij a dwa ko'ce= i ;/ie wszystko
zoto, co si1
4wieci=. /a nast1pnyc+ kartkac+ nie znalaz ani jednego zroz&iaego
twierdzenia. Wreszcie
przy dw&dziestej zn6w ia szcz14cie i &z&peni swoje notatki$ ;/ie a dy& 2ez
ognia=, ;/ie
kad: palca i1dzy drzwi=, ;/ikt nie ogarnie nieogarnionego=.
!rofesor ods&n5 2rosz&r1 i zay4li si1. ;?niwersalne stae fizyczne. Wydanie
[=> )o, co
&dao & si1 rozszyfrowa7, niew5tpliwie iao 2ezpo4redni zwi5zek z fizyk5, ale
nie pasowao
jako4 do tre4ci wa4ciwej 2rosz&ry. !rofesor spojrza na stron1 6s5$ ;.taa
grawitacyjna<=,
;O2j1to47 ola gaz& idealnego przy teperat&rze Mac3=, ;!r1dko47 4wiata Kw
pr6#niP=. "
ka#de& twierdzeni& towarzyszy wz6r i oznaczenie licz2owe. /atoiast twierdzenia
wynotowane przez profesora rejestr&j5 zaledwie takie l&2 inne stae zjawiska
fizyczne$ ;-a#dy
kij a dwa ko'ce=, ;/ie wszystko zoto, co si1 4wieci=. Jeszcze raz popatrzy na
okadk1$
wydanie [. Mo#liwe, ze tyc+ dziwnyc+ twierdze' nie do5czono celowo, lecz
trafiy t&taj
wsk&tek nied2alstwa przy oprawiani& ksi5#ki w dr&karni< Mo#liwe, #e poc+odziy z
pierwszego wydania, w kt6ry ze2rano wnioski z podstawowyc+ o2serwacji
fizycznyc+. ;/ie
wszystko zoto, co si1 4wieci= 8 jest to niew5tpliwa prawda i zacz5tek analizy
spektralnej
etaliA ;/ikt nie ogarnie nieogarnionego= stanowi zwi1z5 for&1 teorii
wzgl1dno4ciA ;-&j
#elazo, p6ki gor5ce= 8 oto wniosek wynikaj5cy z o2serwacji nad zianai
str&kt&ry #elaza w
zale#no4ci od wzrost& teperat&ry.
Wszystko to 2yo ogronie interes&j5ce. !rofesor ponownie zag12i si1 w lekt&r1
2rosz&ry,
ale przejrzenie kolejnyc+ dziesi1ci& stron nie przynioso & #adnyc+ korzy4ci.
3+wyta
znaczenie poszczeg6lnyc+ s6w, nie potrafi jednak powi5za7 ic+ w cao47. Jak#e
zieni si1
arsja'ski j1zyk i jaki szale'stwe 2yo zniszczenie wszystkic+ sownik6w9
A2sol&tnie nie
nale#ao tego ro2i7.
8 Wreszcie na ostatniej z o2cyc+ stron profesor "r znalaz jeszcze jedno
twierdzenie$ ;Zagraj
jest najlepszy przyjaciele tida=. !rzez kilka c+wil siedzia w os&pieni&. !o
c+wili pokona je
jednak i ponownie pogr5#y si1 w lekt&rze. Wypisa jeszcze trzy dalsze
twierdzenia, podkre4laj5c
nie znane sowa.
ZAG0AJ WIJ,, A W"A)0 /O."
*?%"J, JA- ZAG0AJ -"J
3Z),0I 3Z?0%AB-", DWA 0OZ3ZA!",0ZABO,
-0`3"OB ."RDMI 8 ZAG0AJ
O2ce ark&sze na ty si1 ko'czyy. !rofesor "r z rozdra#nienie popatrzy na
nast1pn5
stroniczk1. Ale c6#9 )&taj zn6w widniay znajoe wzory. Wszystko, czego profesor
potrafi
dowiedzie7 si1 o tajeniczy zagraj&, sprowadzao si1 dotyc+czas do tyc+
czterec+ wypisanyc+
linijek, czterec+ r6wna' z pi1cioa niewiadoyi.
Z pai1tnika profesora Ara
"stniej5 prawdy kardynalne, kt6ryc+ nigdy nie nale#y zapoina7, ale nie wiadoo,
dlaczego
wa4nie o nic+ zapoina si1 najcz14ciej. 0ozwa#aj5c dzisiejszego ranka wszystko,
co
przydarzyo i si1 w nocy, pocz&e si1 nagle, jak speszony &czniak.
!rzyponiaa i si1 nasza
pierwsza lekcja fizyki.
/a&czyciel postawi na stole naczynie z wod5 i trzyaj5c w doni teroetr
zwr6ci si1 do
nas z pytanie$ ;-to z was potrafi zierzy7 teperat&r1 wody w ty naczyni&>=.
Wszyscy
podnie4li4y r1ce. /ie zro2i tego tylko 6j s5siad z awki. 36# za t&an,
poy4lae. /ie
potrafi zro2i7 najprostszej rzeczy. /a&czyciel spyta go, cze& nie podni6s
r1ki. " wtedy 6j
s5siad powiedzia$ ;/ie og1 zierzy7 teperat&ry wody, og1 si1 tylko
dowiedzie7, jaka
21dzie teperat&ra teroetr&, kiedy zan&rz1 go w wodzie=. ;3zy# to nie wszystko
jedno>= 8
spyta na&czyciel. ;Oczywi4cie #e nie 8 odpowiedzia &cze'. 8 -iedy zan&rz1
teroetr w
wodzie, stanie si1 ona al2o troc+1 c+odniejsza, al2o nieco cieplejsza, ni# 2ya
&przednio.
)eroetr al2o troc+1 j5 oc+odzi, al2o troc+1 ogrzeje. 06#nica 21dzie
niewielka, ale jednak
teperat&ra wody si1 zieni, nie 21dzie j&# taka saa, jak przed zan&rzenie
teroetr&=.
/a&czyciel poc+wali &cznia za odpowied: i przez ca5 nasz5 pierwsz5 lekcj1
opowiada, z
jakii tr&dno4ciai 2oryka si1 fizyk, kiedy c+ce osi5gn57 precyzj1 w 2adaniac+.
;/igdy nie
zapoinajcie 8 6wi 8 #e ka#dy przyrz5d inger&je w przeprowadzane
do4wiadczenie, #e
zawsze trze2a nanosi7 odpowiedni5 poprawk1=. -ardynalna prawda, a jak cz1sto o
niej
zapoinay. !rawdopodo2nie i o2ecnie nie od raz& 2y j5 so2ie przyponia,
gdy2y
oje
wczorajsze do4wiadczenia z f&terae i o6wkie nie wyday i si1 nagle
kopletnie
poz2awione sens&. !oy4lae, ze zaienie si1 w co4 w rodzaj& teroetr&
podgrzanego
nad palnikie wyo2ra:ni. )aki teroetre o#na ostatecznie zierzy7
teperat&r1 wody w
orz&, 25d 21dzie stos&nkowo niewielki, ale przecie# Eywy 8 to kropla. Eywy
jest jedynie
p&nkte, przez kt6ry o#na przeprowadzi7 as1 linii, z2&dowa7 wok6 niego
niezliczon5 ilo47
+ipotez i ka#da z nic+ 21dzie jednakowo przekonywaj5ca. Gdy2y w poje:dzie
kosiczny 2y
nie jeden Eywy, a par&, gdy2y4y dysponowali c+o72y dwoa p&nktai, nasze
rozwa#ania,
nasze wnioski iay2y 2ardziej zdecydowany c+arakter. Mogli2y4y &stali7 lini1
wsp6ln5 dla
dw& Eywyc+.
O czy c+ciae si1 przekona7, pr62&j5c 6wi7 z f&terae w z12ac+> J&#
wcze4niej dla
nie i dla oic+ koleg6w stao si1 jasne, #e w odr6#nieni& od naszyc+ r5k,
podstawowy
instr&ente pracy dla Eywego s5 jego &sta, szyja, szcz1ki, z12y. )rzyaj5c w
z12ac+ kij czy
kaie', Eywy i jego wsp6pleie'cy ogli przenosi7 je z iejsca na iejsce,
ogli &kada7 je
w r6#ny spos62. Jest to zacz5tek proces& pracy, kt6ry w ostateczny wynik& 6g
przy2ra7
naj2ardziej skoplikowane fory, tworz5c w rez&ltacie wszystko, co y zwykli4y
nazywa7
na&k5 i tec+nik5. Moje do4wiadczenia z o6wkie przekonay nie, ze o#na pisa7
i rysowa7
trzyaj5c o6wek w z12ac+A szyja zdolna jest do wykonywania precyzyjnyc+ r&c+6w
i nie
&st1p&je w niczy r1ce. 0zecz jasna, niez21dny jest t& nawyk. Wspoinaj5c
opowie47 -ina o
ty, jak Eywy przyni6s kij, plastycznie wyo2razie so2ie Eywego podczas pracy.
"
poy4lae w6wczas, #e przy tak specyficznej etodzie pracy, kiedy z12y i &sta
speniaj5
f&nkcje ro2ocze, &sia rozwin57 si1 jaki4 inny spos62 poroz&iewania, kt6ry
pozwoli2y
Eywe& i jego wsp6pleie'co koordynowa7 ic+ wysiki w trakcie dziaania. )a
y4l wydaa
i si1 nader podna i oparta na konkretnyc+ o2serwacjac+. Ale czy tak istotnie
jest> 3zy nie
zrodziy jej inne zgoa przyczyny>
Do tej pory nie og1 si1 &wolni7 od pocz&cia winy wo2ec Eywego. W oencie
naszego
spotkania 2yo 2ardzo dotkliwe, o2ecnie s5dz1, #e wa4nie ono podyktowao i
+ipotez1
katastrofy. 3zy w c+wili zetkni1cia si1 z proienie agnetyczny Eywy ia
4wiadoo47
katastrofy> /ale#ao2y to dopiero &dowodni7. Ale #e ja 2ye wstrz54ni1ty
wszystki, co si1
wydarzyo, nie wyaga #adnyc+ dowod6w. -iedy otwierae waz pojazd&
kosicznego, oja
wyo2ra:nia 2ya rozpalona do 2iao4ci. " taki wa4nie rozpalony teroetre
oper&j1 nadal
w swoic+ rozwa#aniac+. 3zy oja nowa +ipoteza s&ger&j5ca, #e Eywy nie 6wi
dlatego, i#
pos&g&je si1 inny, nie znany na, sposo2e poroz&iewania, nie jest
przypadkie
podyktowane przez pragnienie, a2y o2ali7 8 oj5 wasn5 w ko'c& 8 +ipotez1
katastrofy>
!ierwsza zrodzia si1 na gr&ncie pocz&cia winy, dr&ga 2ierze si1 z d5#enia, a2y
przekona7 sie2ie,
#e nie wyrz5dzie Eywe& krzywdy.
Jak rozsta7 si1 ze so25 say w trakcie o2serwacji i wnioskowania> Jak zierzy7
prawdziw5
teperat&r1 Eywego> !rzecie# je4li odwa#nie spojrze7 prawdzie w oczy, wiey o
ni na razie
tylko tyle, #e jest istot5 #yw5. !otrze2owali4y dziesi5tk6w tysi5cleci, a2y
z2ada7 wasn5
planet1. )ysi5ce pokole' &czonyc+ wydzieray jej tajenice. /ie o#ey tak d&go
prowadzi7
2ada' nad Eywy. /asze do4wiadczenie ograniczone jest w czasie. )y wyra:niej
winni4y
zdawa7 so2ie spraw1 z cel6w, do kt6ryc+ d5#yy. Miowolna ingerencja proienia
agnetycznego ostatecznie przes5dzia losy do4wiadczenia, kt6re przeprowadza
Eywy. Jakii
oczai winni4y patrze7 na Eywego, a2y nie powt6rzy7 21d6w naszej aparat&ry>
*ist doktora %era do #ony
Droga 0i29 /a dzisiejszej wieczornej naradzie zaierza zo#y7 o4wiadczenie
ogronej
wagi. /ie c+cia2y tego ro2i7 2ez naradzenia si1 z )o25, dlatego wa4nie
postanowie 3i
przesa7 ten radiolist. -iedy go otrzyasz, 25d: taka do2ra i daj i zna7, co
s5dzisz na teat
zawartyc+ w ni y4li. /a&czyli4y si1 roz&ie7 wp6 sowa i dlatego 21d1
zwi1zy,
szczeg6lnie w tyc+ iejscac+, kt6re nie dotycz5 istoty ojej +ipotezy.
Wzrok. .&c+. W1c+. Gdy2y jakakolwiek syt&acja
postawia nas wo2ec konieczno4ci rezygnacji z kt6rego4 spo4r6d tyc+ trzec+
zys6w, ka#dy
niew5tpliwie wyrzek2y si1 w1c+&. )rac5c wzrok stali2y4y si1 4lepcai, trac5c
s&c+ 8
g&c+yi, trac5c za4 w1c+< Jak widzisz, w naszy j1zyk& 2rak nawet sowa, kt6re
okre4lao2y
t1 &ono47 8 tak ae znaczenie przywi5z&jey do w1c+&. May lekarzy, kt6rzy
s5
specjalistai c+or62 ;&sz&, garda, nosa=. " t&taj nos znajd&je si1 na ostatni
iejsc&. Mawiay$
;strzec, jak :renicy oka=, ale niko& nie przyjdzie do gowy powiedzie7 ;strzec,
jak swej prawej
czy lewej dzi&rki w nosie=. )rakt&jey sw6j nos w spos62 cakowicie poz2awiony
szac&nk&.
Wiel& z nas prawdopodo2nie &wa#a, #e nos jest wy5cznie &rz5dzenie, kt6re
&o#liwia
noszenie ok&lar6w. *ekcewa#enie wo2ec nosa przejawia si1 j&# w dzieci'stwie.
Dziecko nigdy
nie d&2ie w ok&, ale przyponij so2ie tylko, ile tr&d& nas kosztowao, a2y
od&czy7 naszego
%i2a od o2rzydliwego zwyczaj& wsadzania palca to do jednej, to do dr&giej
dzi&rki w nosie.
;!+i, nic i si1 nie stanie= 8 odpowiada na j&# jako cakie spory c+opak.
.aa o#liwo47
tak 2r&talnej ingerencji w f&nkcjonowanie naszego organ& w1c+& oga2y nas&n57
y4l, #e
organ ten skonstr&owany jest nader pryitywnie i 2ardzo niedoskonale.
Jednocze4nie za4 w1c+ niew5tpliwie okaz&je na pewne &s&gi w naszej #yciowej i
na&kowej
praktyce. /ie o#na ic+ jednak nawet por6wna7 z ty, co zawdzi1czay wzrokowi i
s&c+owi. "
gdy2y trze2a 2yo zdefiniowa7 ca5 nasz5 cywilizacj1, rozpatr&j5c j5 z p&nkt&
widzenia jakiego4
jednego zys&, nadali2y4y jej iano ;cywilizacji wiz&alnej=, a okre4lenie
wiz&alnoD
d:wi1kowa= c+arakteryzowao2y j5 nieal w peni. /ajniej odpowiadaa2y t&
nazwa
;zapac+owa=.
3zy to wyt&aczy7> !rzede wszystki ty, #e posiaday 2ardzo sa2o
rozwini1ty
w1c+.
Jeszcze do niedawna ja, jak i y wszyscy, przekonany 2ye o czy4 wr1cz
przeciwny. /asz
nos wykrywa o2ecno47 iliardowyc+ cz14ci graa s&2stancji zapac+owyc+ w
jedny
etrze
sze4cienny powietrza9 Znakoity narz5d, jest si1 czy c+l&2i79 Ale oto
poznajey Eywego i
okaz&je si1, #e nasz w1c+ to nie waga aptekarska, lecz zaledwie co4 w rodzaj&
okre4lenia ci1#ar&
przez wa#enie w doni. 3+odzi, rzecz jasna, nie o zadra4ni1t5 io47 wasn5,
lecz o to, #e
roziary nosa i wyostrzony w zwi5zk& z ty w1c+, jaki o2serw&jey & Eywego,
wyaga od
nas, 2y4y go traktowali w szczeg6lny spos62. Eywy 8 to nos9 Eywy 8 to w1c+9
?praszcza
nieco, ale istota rzeczy jest niew5tpliwie taka. Zgodnie z oii
przyp&szczeniai, w
4wiadoo4ci Eywego g6wn5 rol1 odgrywa nie wiz&alna, nie d:wi1kowa, lecz
zapac+owa tre47
przediot&. !ozwol1 so2ie odrz&ci7 l&2 przynajniej c+wilowo wy5czy7 +ipotez1
katastrofy,
proponowan5 przez profesora Ara. ?wa#a Eywego za cakowicie noralnego
przedstawiciela
cywilizacji zapac+owej. Winni4y so2ie &4wiadoi7, jaki jest wewn1trzny 4wiat
istoty, dla
kt6rej podstawow5 i decyd&j5c5 cec+5 przediot& jest zapac+. Winni4y przyj57
jako p&nkt
wyj4cia, #e Eywy widzi i syszy nose. /ie c+c1 przez to oczywi4cie powiedzie7,
#e wzrok i
s&c+ nie aj5 dla Eywego znaczenia. Ale prawdopodo2nie odgrywaj5 w jego #yci&
tak5 rol1,
jaka w naszy przypada w1c+owi, to znaczy, dr&goplanow5, nie aj5c5 wpyw& na
ksztatowanie psyc+iki i pogl5d6w na&kowyc+.
Oto, droga oja 0i2, kr6tki zarys tego, co zaierza powiedzie7, rozwijaj5c,
rzecz jasna, i
precyz&j5c poszczeg6lne tezy. !rzesya 3i kilka zdj17 Eywego, cz147 z nic+
znajdziesz w
dzisiejszy n&erze ;Wiadoo4ci na&kowyc+=, pozostae prawdopodo2nie zostan5
op&2likowane p6:niej. 3zeka na )woj5 odpowied:. )w6j %er.
-r6tko i jasno
Drogi %er9 %ardzo &wa#nie przest&diowaa )w6j list. /os Eywego zinterpretowae4
znakoicie. 3ay )w6j wyw6d jest niesyc+anie logiczny. Ale pai1taj, prosz1, #e
+ipoteza,
kt6ra zapoina o ty, #e jest tylko +ipotez5, zaczyna wodzi7 swego tw6rc1 za
nos. Dzi1k&j1 za
zdj1cia Eywego. Jest ogronie sypatyczny. /ie zadr1czajcie go do4wiadczeniai i
2adaniai.
!ozdrowienia dla wszystkic+. 3a&j1 3i1 ocno. )woja 0i2.
Wz6r na zagraja
M. 0IG W",, GDZ", J,.) ZAG0AJ !OG0Z,%A/I
L. ZAG0AJ J,.) /AJ*,!.ZIM !0ZIJA3",*,M )"DA
N. ZAG0AJ WIJ,, A W"A)0 /O."
O. *?%"J, JA- ZAG0AJ -"J
a. 3Z),0I 3Z?0%AB-", DWA 0OZ3ZA!",0ZAB-", -0`3"OB ."RDMI 8
ZAG0AJ.
!ierwsze pr62y analizy ogy wprawi7 w zakopotanie najt1#sze &ysy. !rofesor
"r zaieni
w dr&gi Q.twierdzeni& nie &#ywane sowo ;tid= na r6wnorz1dne Q;&czony=.
/ast1pnie stos&j5c
zasad1 podstawiania, dokona zaiany w pierwszy twierdzeni&. W rez&ltacie
&zyska jeszcze
2ardziej niejasny ci5g znacze' poocniczyc+$ ;Zagraj jest najlepszy
przyjaciele &czonego=,
;0yg wie, gdzie jest zagraj pogrze2any=, ;0yg wie, gdzie jest najlepszy
przyjaciel &czonego
pogrze2any=. !odstawianie przeprowadzone zostao prawidowo, ale io to nie
wiadoo
nadal, o czy 0yg wie, #e jest pogrze2ane. W6wczas profesor skoncentrowa si1 na
analizie
trzeciego twierdzenia. !rzede wszystki nale#ao &stali7 znaczenie sowa ;wy7=.
"r wynotowa
cae twierdzenie na oddzielnej karteczce i za#5da inforacji od sekretarza
na&kowego z dzia&
#aosnyc+ resztek literat&ry starolirycznej. !o dw& dniac+ otrzya odpowied:$
;Wy7 8
najprawdopodo2niej stapia7 s&tek i #al w jedno sowo=.
!rofesor poprosi, a2y dostarczono & :r6da, na podstawie kt6ryc+ wyci5gni1to
taki wniosek.
Otrzya notatk1 z napisanyi na aszynie czterea linijkai$
)ak c+cia2y w jedno sowo
.topi7 sw6j s&tek i #al,
/a wiatr to sowo rz&ci7,
%y wiatr je &ni6s w dal.F
!oni#ej widniaa inforacja$ ;/otatka odr1czna na odwrocie 2ilet& z pytaniai
egzainacyjnyi z zakres& rac+&nk& r6#niczkowego i cakowego. 3zasy staro#ytne.
Znaczenie
sowa ;wy7= &stalay przy poocy analizy kontekst&, opieraj5c si1 na 2&dowie
paralelnego
twierdzenia ;zagraj wyje, a wiatr nosi=.
!rofesor postanowi sprawdzi7 s&szno47 wniosk& sekretarza na&kowego i zag12i
si1 w
analizie tekst6w. ;Zagraj wyje, a wiatr nosi=. Wo2ec tego o#na zakada7, #e
wiatr nosi to, co
wyje zagraj. Z dr&giej za4 strony w nadesany fragencie wiatr &nosi s&tek i
#al stopione w
jedno sowo. Wyw6d sekretarza wyda si1 wi1c profesorowi s&szny. Ale
staroliryczny tekst
wyaga jeszcze dodatkowyc+ 2ada'. %y to pierwszy przykad starej liryki, jaki
trafi do r5k
profesora, i "r postanowi jak najdokadniej go przest&diowa7.
)ak c+cia2y w jedno sowo
.topi7 sw6j s&tek i #al.
.tarodawny liryk, za&wa#y profesor, nie stopi swego s&tk& i #al& w jedno
sowo, lecz tylko
c+cia to &czyni7. !raktycznie owo stopienie wydawao si1 lirykowi tr&dno
wykonalne.
Jednocze4nie za4 z tekst& wynikao, #e wiatr 6g &nosi7 s&tek i #al wy5cznie
w owy
stopiony ksztacieA gdy2y liryk rz&ca je na wiatr oddzielnie, pojedynczo, to
ani s&tek, ani #al
sae przez si1 nie ogy si1 podda7 &nosz5ce& dziaani& wiatr&. !rawdopodo2nie,
w wynik&
ic+ stopienia jedno sowo winna 2ya zaj47 i1dzy nii jaka4 reakcja, dzi1ki
kt6rej powstawao
co4 nowego, co r6#nio si1 jako4ciowo od poszczeg6lnyc+ eleent6w. /ie 2yo to
zate
po5czenie ec+aniczne, lecz c+eiczne. Wo2ec tego liryk &sia wiedzie7
dokadnie, jaka ilo47
s&tk& i stopiona z ni5 odpowiednia ilo47 #al& zdolne s5 stworzy7 nowe, lotne
po5czenie.
Widocznie starodawni lirycy ty wa4nie si1 zajowali, #e sz&kali proporcji, w
kt6ryc+ nale#ao
5czy7 r6#ne sowa, a2y &zyskana cao47 okazywaa si1 czy4 jako4ciowo nowy.
3+y2a nie
zawsze dawao si1 to osi5gn57. /iew5tpliwie zaj1cie to iao swoje nieatwe
pro2ley i sekrety.
/o tak, ale trzecie twierdzenie gosi z ca5 stanowczo4ci5$ ;zagraj wyje, a
wiatr nosi=. 3zyli
zagraj znakoicie opanowa tajenice warsztat& i je#eli tylko zec+cia stapia7
s&tek i #al w
jedno sowo, to wiatr zawsze &nosi powstae po5czenie. Zagraj osi5ga
pozytywne rez&ltaty nie
od czas& do czas&, lecz systeatycznie, poniewa# w przeciwny wypadk& ta jego
&iej1tno47
nie 2ya2y zaliczana do tak 2ezspornyc+ twierdze', jak ;ka#dy kij a dwa ko'ce=,
czy ;nie
wszystko zoto, co si1 4wieci=. ?iej1tno47 pi1knego ;wycia=, 4ci4lej za4 8
stapianie s&tk& i
#al& w jedno &lotne sowo, 2ya c+arakterystyczn5 cec+5 zagraj5A nale#y zate
traktowa7 go jak
wy2itnego liryka.
0oz&owanie to wydawao si1 profesorowi tak 2ezsporne, #e postanowi &o#y7
now5
ta2lic1
twierdze', zast1p&j5c wsz1dzie ;zagraj5= ;lirykie=. %y7 o#e, &pro4ci to nieco
posz&kiwanie
innyc+ wa4ciwo4ci zagraja.
M. 0IG W",, GDZ", J,.) *"0I- !OG0Z,%A/I.
L. *"0I- J,.) /AJ*,!.ZIM !0ZIJA3",*,M ?3ZO/,GO.
N. *"0I- WIJ,, A W"A)0 /O.".
O. *?%"J, JA- *"0I- -"J.
a. 3Z),0I 3Z?0%AB-", DWA 0OZ3ZA!",0Z A*-", -0`3"OB ."RDMI 8
*"0I-.
!rofesora ani troc+1 nie peszya pewna paradoksalno47 &zyskanyc+ w ten spos62
sfor&owa'. Wiedzia doskonale, #e prawdy nale#y sz&ka7 w g5szcz&
przeciwie'stw. W
ka#dy razie naj2ardziej zawie i niejasne pi5te twierdzenie dzi1ki te&
podstawieni& atwiej
zacz1o poddawa7 si1 analizie.
3ztery cz&r2aki d dwa rozczapierzaki d kr1io e liryk.
/a tej podstawie o#na wywnioskowa7, #e$ kr1cio e liryk 8 cztery cz&r2aki 8
dwa
rozczapierzaki.
Aczkolwiek znaczenie s6w ;kr1cio=, ;cz&r2aki= i ;rozczapierzaki= nadal
pozostawao nie
znane, profesor zdecydowanie wydzieli ,,kr1cioa=. Wyc+odzi z zao#enia, #e
g6wna,
wyr6#niaj5ca cec+a przediot& najcz14ciej 2ywa saotna, dr&goplanowe natoiast
wyst1p&j5 w
wi1kszej ilo4ci. O2ecno47 jednego kr1cioa przy czterec+ cz&r2akac+ i dw&
rozczapierzakac+
4wiadczya wyra:nie, #e wa4nie kr1cio c+arakteryz&je istot1 zagraj5 jako
liryka.
Jednak dalej nie 2yo wiadoo, co oznacza ;kr1cio=. !rofesor doskonale
wiedzia, co to jest
;nakr1tka= 8 cz147 po5czenia 4r&2owego w ksztacie pytki z gwintowany
otwore, w kt6ry
wc+odzi 4r&2a. Zna r6wnie# znaczenie sowa ;kret= 8 wielko47 o2liczeniowa,
wyst1p&j5ca w
ec+anice teoretycznej, kt6ra oznacza iloczyn p1d& przez jego rai1 wzgl1de
danego p&nkt&
l&2 danej osi. -r1cio, nakr1tka, kret. 3akie prawdopodo2ne, #e kr1cio jest
wa#n5 cz14ci5
liryka, kt6ra przeksztaca wewn1trzne porywy w okre4lon5 for1 r&c+&.
Oczywi4cie, to tylko ro2ocza +ipoteza, ale nie jest ona poz2awiona pewnyc+
podstaw
pod2&dowanyc+ faktai. /ie wykl&czone, #e w cel& stapiania s&tk& i #al& l&2
rado4ci i
szcz14cia w jedno sowo, zagraj wyposa#ony 2y w specjalny narz5d, kt6rego r&c+
o2rotowy na
wz6r wskaz6wki wagi wyznacza wa4ciwie proporcje. W oencie zaprzestania
dziaalno4ci
lirycznej kr1cio wraca do okre4lonej pozycji wyj4ciowej.
-r1cio pozwala zagrajowi dziaa7 2ez21dnie, podczas gdy zwykli lirycy cz&li
zapewne
kr&c+o47 swyc+ wylicze', co &siao i sprawia7 as1 przykro4ci. !rofesor "r
cz&, #e znajd&je
si1 na wa4ciwy tropie. " c+ocia# nadal nie pojowa, dlaczego 0yg wiedzia,
gdzie jest zagraj
pogrze2any, dlaczego zagraj jest najlepszy przyjaciele &czonego i dlaczego
l&2i kij 8
&skrzydlony dotyc+czasowyi s&kcesai nie w5tpi, #e &porczywe 2adania
doprowadz5 go w
ko'c& do &stalenia prawdy.
?legaj5c wpywo starodawnyc+ liryk6w profesor wyrazi to swoje przekonanie w
dw&wiersz&$
Wz6r zagraj5 21dzie wkr6tce.
J&# nie &knie on na&ce.
-to podarowa oczy Eywe&>
8 !ozostao i do dodania 2ardzo niewiele 8 powiedzia doktor %er, zaykaj5c
p1kat5
teczk1 pen5 wykres6w, ta2lic i wylicze'. 8 3+c1 zako'czy7 ty, od czego
zacz5e. %y7
o#e, oja +ipoteza nie o2ej&je stoj5cego przed nai pro2le& we wszystkic+
jego aspektac+,
2y7 o#e, oje wywody opieraj5 si1 na niedostatecznie z2adanyc+ faktac+ i
dlatego s5 21dne,
ale c+cia2y pano przyponie7, co przydarzyo si1 w swoi czasie profesorowi
@elowi. Jest
to ao znana, ale nader po&czaj5ca +istoria.
!rofesor @el postanowi po4wi1ci7 si1 wszec+stronne& z2adani& wpyw& energii
sonecznej
na rozw6j #ycia. Dysponowa ogrony ateriae faktyczny. Mi1dzy innyi od
3entralnego %i&ra .tatystycznego za#5da danyc+ na teat ilo4ci &rodzin,
przypadaj5cyc+ na
ka#dy dzie' pierwszego tysi5clecia ery na&kowej. Zestawiwszy otrzyane licz2y z
odpowiednii danyi arc+iw& eteorologicznego profesor @el doszed do
wniosk&,
ze ilo47
&rodzin wzrasta raptownie podczas jasnej, sonecznej pogody i katastrofalnie
spada w czasie
soty. -iedy op&2likowa wyniki swyc+ 2ada', opinie &czonyc+ 2yy podzielone.
Jedni
twierdzili, #e profesor @el nie dokona #adnego odkrycia i #e zjawisko to
zostao zao2serwowane
j&# dawno. ;/ieprzypadkowo, 6wili oni, ;&rodzi7 si1= i ;&jrze7 4wiato dzienne=
oznacza w
naszy j1zyk& to sao. !rofesor jedynie potwierdzi statystycznie t1 znan5
prawd1. Zadanie za4
polega na ty, a2y znale:7 wyja4nienie owej prawidowo4ci. W swej wielotoowej
pracy ;My,
dzieci .o'ca=, profesor @el zaprezentowa wiele +ipotez po5czonyc+ wsp6ln5
y4l5, #e energia
soneczna jest :r6de #ycia. !rzeciwnicy profesora twierdzili, i# jego
o2serwacje nosz5
c+arakter przypadkowy i niez21dne jest z2adanie danyc+ nie z jednego, lecz z
kilk& tysi5cleci.
!rzyst5piwszy do tej pracy odkryli oni, ze w wynik& 21d& 6zg& elektronowego
profesor
otrzya w swoi czasie dane dotycz5ce nie ilo4ci &rodzin, lecz rejestracji
noworodk6w przez
rodzic6w. )ak wi1c wnioski profesora @ela 4wiadczyy wy5cznie o ty, #e
Marsjanie w
pierwszy tysi5cleci& woleli wyc+odzi7 z do& nie w poc+&rn5, lecz soneczn5
pogod1.
3zy# wi1c profesor @el yli si1> /iew5tpliwie9 Ale wa4nie w ;Dzieciac+ .o'ca=
wypowiedzia on te y4li, kt6re pote legy & podstaw +eleologii 8 na&ki, kt6ra
niez2icie
wykazaa zwi5zek i1dzy f&nkcjonowanie organiz& i r6#nyi okresai cykl&
sonecznego.
/ie pretend&j1 do tego, a2y oja +ipoteza wyczerpywaa zagadnienie. Ale wyaga
ona
powa#nego rozpatrzenia.
!rofesor Ar zada doktorowi %erowi kilka pyta', a pote spyta -ina, jakie jest
jego zdanie.
-in o4wiadczy, #e wszystko to nale#y gr&ntownie przey4le7. Wyra:nie 2y czy4
przygn12iony. !ocz5tkowo s&c+a wypowiedzi %era 2ardzo &wa#nie, ro2i w swy
notesie
jakie4 zapiski, wydawao si1, #e wyst5pi z poleik5, a pote odo#y o6wek i
jego twarz
przy2raa wyraz o2oj1tno4ci. Doktor %er przyp&szcza, #e -in odniesie si1 do
jego wyst5pienia z
wa4ciw5 & zapalczywo4ci5. Ale -in ilcza. Dopiero na kr6tko przed propozycj5
Ara, a2y
zako'czy7 o2rady, -in spyta doktora$ ;3zy jest pan pewny, #e pa'ska +ipoteza
&kaz&je, a nie
zayka przed nai drog1 do poznania Eywego>= %er odpowiedzia, #e niez&penie
roz&ie to
pytanie. -in pokiwa gow5 i wi1cej si1 nie odezwa.
W pokoj& 2yo cieno. -in wiedzia, #e ta, pod przeciwleg5 4cian5, 4pi Eywy.
-in o ty
wiedzia, ale teraz nie widzia go i nie sysza. /ic nie 4wiadczyo o o2ecno4ci
Eywego. Je#eli
zapali7 4wiato, -in zo2aczy Eywego, ale czy Eywy zo2aczy jego, nawet je#eli si1
o2&dzi> 3zy
jest dla niego -in, je4li, jak zakada %er, podstawow5 i defini&j5c5 cec+5
przediot& w
4wiadoo4ci Eywego jest zapac+> -in pow5c+a swoj5 do'. /ie 6g &c+wyci7
#adnego
zapac+&. " to wa4nie nie&c+wytne, nieznane sae& -inowi a 2y7 ty -ine,
kt6rego
dostrzega Eywy> Je#eli tak jest istotnie, nigdy nie potrafi5 si1 wzajenie
zroz&ie7.
-iedy -in szed na wieczorn5 narad1, nie 6g si1 doczeka7, a2y opowiedzie7
kolego, jakie
wstrz5saj5ce rez&ltaty day nowe do4wiadczenia z kije. -in &stali w spos62
niew5tpliwy, #e
Eywy przyni6s & kij nieprzypadkowo. %yo to ryzykowne do4wiadczenie. -in
&sia ze2ra7
wszystkie siy d&c+owe, a2y si1 na nie zdecydowa7. -iedy wreszcie po raz
pierwszy rz&ci kij, ze
zdenerwowania zakn5 oczy i 2a si1 je otworzy7. A gdy zo2aczy stoj5cego przed
so25
Eywego z kije w z12ac+, wpad w szalone podniecenie. Eywy przynosi kij
dwadzie4cia razy.
)o znaczy, #e i1dzy ni a kije istnia okre4lony zwi5zek. Do narady -in 2y o
ty
przekonany. A teraz>< Eywy 6g przynosi7 kij dlatego, #e pozostawa na ni
zapac+ doni
-ina, istnia zate zwi5zek i1dzy kije i -ine, a nie i1dzy kije i Eywy.
3ywilizacja
zapac+6w 8 w istocie rzeczy oznacza to, #e Eywy zawsze 21dzie -inowi tak daleki,
jak ta
nieznana planeta, z kt6rej przy2y$ przecie# odlego47 i1dzy istotai #ywyi
nale#y ierzy7
ty, w jaki stopni& potrafi5 si1 one wzajenie zroz&ie7. A io wszystko -in
cz&, #e
Eywy jest & 2liski. Ale to tylko &cz&cie, kt6re o#e 2y7 przecie# zawodne.
-in kr1ci si1 niespokojnie, nie og5c &sn57. /adal ton5 w pon&ryc+
rozy4laniac+. 3zy
Eywy na zawsze a pozosta7 jedynie #ywy eteoryte, tak sao o2cy i
nieodgadniony
jak kaienie w &zealnyc+ kolekcjac+> !od wzgl1de wygl5d& i skad&
c+eicznego
s5 one
rodzonyi 2ra7i arsja'skic+ granit6w i 2azalt6w. -in pisa nawet kiedy4, ze
gdy2y eteoryty
&iay 6wi7, ic+ j1zyk nie 2ardzo r6#ni2y si1 od j1zyka kaieni z Marsa.
/iew5tpliwie
przecenia w6wczas znaczenie c+eicznego podo2ie'stwa. Zreszt5, je4li kaienie
nie og5 si1
poroz&ie7 8 no c6#, s5 tylko kaieniai. /awiase 6wi5c, w swyc+
opowie4ciac+
fantastycznyc+ -in 2ez wa+ania wyposa#a je w dar owy. )eraz j&# nie 21dzie &
to
przyc+odzio z tak5 atwo4ci5. Jakie ta roz6wki kaieni, je#eli nawet #ywe
istoty nie og5
znale:7 wsp6lnego j1zyka.
.tanowczo 2yo2y lepiej, gdy2y doktor %er nie wys&n5 swej +ipotezy i gdy2y nie
wydawaa
si1 ona tak przekonywaj5ca. 0ozwa#ania profesora Ara pozwalay si1 przynajniej
&dzi7, #e z
2iegie czas& Eywy wyjdzie z doznanego szok&, natoiast od saego sie2ie, od
swej nat&ry nie
&wolni si1 nigdy. " #e2y -in najserdeczniej pol&2i Eywego 8 a j&# ocno si1 do
niego
przywi5za 8 to nigdy nie potrafi sta7 si1 istot5 ze 4wiata zapac+6w i od2iera7
wra#e' tak, jak
Eywy. /igdy si1 nie zroz&iej5. Dziwne jednak, dlaczego nawet teraz, w rok& i
ciszy -in wie,
#e nie jest sa. !rzecie# odcz&wa czasai saotno47, c+o72y w &ze&, io #e
tak l&2i
swoje z2iory, 6g je godzinai ogl5da7 i rozy4la7 nad nii.
3zy c+ocia# jeden z tyc+ dro2nyc+ odprysk6w dalekic+ planet pozna ciepo doni
istoty
roz&nej> /ie wiadoo. -in oso2i4cie wierzy, i# w4r6d jego kaieni s5 r6wnie#
takie, kt6re
nosz5 pi1tno nieznanyc+ cywilizacji. Ale jednocze4nie zdawa so2ie spraw1, #e
wszystkie te
kaienie trafiy na Marsa przypadkowo, w wynik& katakliz6w, kt6re wstrz5saj5
niekiedy
zag&2ionyi w kososie wysepkai #ycia. /ie s5 to ani listy, ani inforacje, ani
podarki
przesyane przez istoty roz&ne z jednej planety na dr&g5. -in cz1sto nad
rozy4la. Ogl5daj5c
swoje kolekcje zastanawia co &ie4ci2y na kaieni&, kt6ry o#na 2y wysa7 we
wszec+4wiat,
posiadaj5c cakowit5 pewno47, ze ten kaienny list dotrze na jak54 zaieszkan5
planet1. " nie
&ia wyy4li7 o2raz&, sy2ol&, kt6re ogy2y przekaza7 4wiat jego &cz&7 nie
znaj5cy go
istoto. *1ka si1 ic+ niezroz&ienia. /ie, 2ynajniej nie &wa#a, i# inni
ieszka'cy
wszec+4wiata s5 g&pcai. !rzeciwnie, sta na stanowisk&, #e og5 posiada7
2ardzo rozleg5
wiedz1. " wa4nie to nie pozwalao & wy2ra7 ani jednej z wizji, kt6re pods&waa
wyo2ra:nia.
%a si1, #e taki kaienny list 6g2y 2y7 odczytany w r6#ny spos62. .5dzi
ponadto, i# te sae
o2awy &sz5 dziaa7 +a&j5co na ieszka'c6w innyc+ planet. Wysanie list& tylko
wtedy jest
poczynanie roz&ny, je4li o#na ie7 nadziej1, #e zostanie on wa4ciwie
odczytany. A c6#
o#e sprzyja7 takiej nadziei>
Ot, gdy2y &ia stworzy7 co4, co 2yo2y zdolne niejako wc+on57 jego &cz&cia, a
pote
przekaza7 je inny. Jaki wspaniay 2y2y to podarek9 " daj5cy si1 odczyta7
cakowicie
jednoznacznie. Ale z czego zro2i7 taki ;eteoryt=, z jakiego tworzywa, a2y
posiadao zdolno47
wc+aniania, przec+owywania i przekazywania &cz&7. /iestety, takie tworzywo nie
istnieje. W
ka#dy razie nie na Marsie i nie z niego z2&dowane s5 kaienie z kolekcji -ina.
Winna to 2y7
#ywa ateria, pos&szna donio i serc& tw6rcy. 3zy na kt6rej4 z planet istnieje
#ywa ateria,
kt6r5 o#na 2y natc+n57 rado4ci5 i s&tkie, zdolna do saowyrzeczenia w taki
stopni&, a2y
pozostaj5c #ywy dziee szt&ki nie tylko wc+on1a &cz&cia przekazane jej przez
tw6rc1, ale
r6wnie# darzya go tyi przekazanyi &cz&ciai>
Mo#e Eywy z2&dowany jest z takiej aterii> /ie cay, oczywi4cie, ale jego oczy<
-iedy na
-ina patrz5 do2re, wszystko roz&iej5ce oczy Eywego, o#e ic+ spojrzenie nale#y
nie tylko do
niego, ale do kogo4 jeszcze> @ipotetyczna cywilizacja zapac+owa>< .zanowny
doktorze %er,
kolega widzi wy5cznie nos Eywego, ten nos przesoni pan& jego oczy. !an si1
2oi i nie &ie w
nie patrze7, dla pana s5 wy5cznie dwiea kr5gyi wyp&ko4ciai.
A -in patrzy w te oczy godzinai, stara si1 w nic+ dojrze7 od2icie tego, co
widziay ta, na
owej planecie, z kt6rej Eywy przy2y. -in nale#a do fantast6w, jego wyo2ra:nia
alowaa
naj2ardziej nieprawdopodo2ne wizje, ale jednego 2y pewny$ #e oczy Eywego
przywyky
spotyka7 spojrzenie przyjaciela, gdzie4 w ic+ g12i &trwalony jest jego o2raz i
ten o2raz o#ywa,
kiedy przy2ysz widzi przed so25 -ina. Jego spojrzenia nie za5ci #aden szok.
/iew5tpliwie doktor %er a troc+1 racji. Owsze, w1c+ w egzystencji Eywego
odgrywa
powa#n5 rol1. Ee2y si1 o ty przekona7, wystarczy o2serwowa7 go &wa#nie w
czasie
spacer6w.
Wygl5da to tak, jak2y ka#dy przediot przyci5ga go swoi zapac+e niczy
agnes. W
takic+ oentac+ Eywy istotnie jak gdy2y cakowicie podporz5dkowywa si1
swe&
nosowi,
pozwala & si1 prowadzi7. Ale wystarczy podej47 do Eywego i co4 powiedzie7, a2y
natyc+iast
cay zaieni si1 w spojrzenie. %y7 o#e, #e gdy2y Mars 2y planet5 nie
zaieszkan5 i wygl5da
wsz1dzie jak rezerwat na Wielki .yrcie, do zapoznania si1 z ni wystarczy2y
Eywe& nos.
Ale na to, co zdolne jest do odcz&wania, Eywy kier&je wzrok. " czy nie dlatego
jego oczy s5 tak
pene wyraz&, #e nie zastygo w nic+ od2icie przediot6w artwyc+, lecz
proieni&j5 2laskie
innego spojrzenia, w kt6ry znajdowa rado47, s&tek, nadziej1 i zw5tpienie, w
kt6ry sz&ka
wsp6cz&cia i ot&c+y> /os Eywego jest jego 2ezsporn5 wasno4ci5, ale czy# oczy
nale#5
wy5cznie do swego wa4ciciela> Je#eli s5 serdeczne, 5dre i do2re to dlatego,
#e czerpay z
czyjej4 serdeczno4ci, 5dro4ci i do2roci. Oczy 8 to klejnoty, nale#5 one do nas,
ale ic+
szczero47 i &fno47 zawdzi1czay naszy przyjacioo. -o& zawdzi1cza oczy
Eywy>
Jak#e
&pro4cia2y si1 caa ta zagadka, nad kt6r5 -in, %er i Ar ai5 so2ie gowy,
gdy2y o#na 2yo z
ca5 pewno4ci5 stwierdzi7, #e Eywy jest podar&nkie przysany z jakiej4
nieznanej planety.
!odarkie, kt6ry przypadkowo znalaz si1 na Marsie.
Jako istota Eywy jest zagadk5, kryje w so2ie as1 rzeczy niepoj1tyc+. Jako
podarek natoiast
przestaje 2y7 tajenic5, takie wa4nie ogo2y 2y7 #ywe dzieo szt&ki, gdy2y w
og6le 2yo
ziszczalne.
3zy podar&nki poddajey 2adanio> 3zy interes&je nas, z czego s5 zro2ione>
.z&kay w
nic+ 8 nie, nie sz&kay, ale znajd&jey i ceniy szczeg6lne wa4ciwo4ci, kt6re
nie daj5 si1
wprawdzie wykry7 za pooc5 #adnyc+ przyrz5d6w, lecz 6wi5 o tyc+, kt6rzy
c+cieli
na
podarowa7 cz5stk1 sayc+ sie2ie. Jak tr&dno zawrze7 te wa4ciwo4ci w kaieni&,
etal& czy
drzewie9 Materia pos&sznie przyj&je ksztat, kt6ry c+cey jej nada7, ale
przeciwstawia si1
zaciekle, kiedy c+cey j5 z&si7 do przekroczenia granicy, dziel5cej #ywe od
artwego. W
jedny kaieni& sk&pia si1 w6wczas op6r wszystkic+ kaieni wszec+4wiata.
!rzy2ieraj5c
dowolny ksztat, &st1p&j5c pod napore d&ta i otka, &parcie zac+ow&je swe
kaienne
ilczenie, sw5 o2oj1tno47 wo2ec wszystkiego, co #ywe.
3zy jednak okr&c+ #ycia, o2darzony zdolno4ci5 odcz&wania i wyra#ania &cz&7 nie
okazywa2y w doniac+ tw6rcy takiego saego sprzeciw&, czy# nie walczy2y o
prawo
pozostawania say so25> "le czas& &siaa2y trwa7 taka walka> 3o nale#ao2y
zro2i7, a2y
odnie47 w niej zwyci1stwo> Jakiego &#y7 or1#a> Jak#e za to szcz14liwy 2y2y ten,
kto patrz5c w
oczy Eywego 6g2y so2ie powiedzie7$ ;Oto okr&c+y #ycia, kt6re nie wiedziay, co
to takiego
rado47 i s&tek, przyja:' i saotno47. )o ja rozpalie w nic+ 4wiat oic+
&cz&7A teraz og5
zanie47 je w dowolny zak5tek wszec+4wiata i opowiedzie7 o nie ka#de&, kto
spojrzy w nie z
tak5 serdeczno4ci5, z jak5 wszystko, co #ywe, winno na sie2ie spogl5da7.
-o& zawdzi1czasz swoje oczy, Eywy> -to 2y twoi przyjaciele, kogo widzisz,
kiedy z
tak5 &fno4ci5 patrzysz na nie> !rzecie# nie zdo2ye twojej io4ci w ci5g&
tyc+ kilk& dni<
/ie zd5#ye jeszcze zro2i7 dla cie2ie nic, czy zas&#y2y na twoj5 sypati1.
Ale postara
si1, nie pozwol1 ci1 skrzywdzi7 przez #adne +ipotezy, zagra#aj5ce naszej
przyja:ni. ?dowodni1
wszystki<
Dow6d 8 jakie to osc+e, niesypatyczne sowo. -in ci1#ko westc+n5. W pokoj&
rozleg si1
lekki szer i wilgotny, ziny nos dotkn5 zwisaj5cej z posania r1ki &czonego.
)aktowne wyst5pienie profesora "ra na dysk&sji o #ywkistac+
8 !anie profesorze, prosz1 nie zaponie7, #e o2ieca pan wyst5pi7 dzisiaj na
dysk&sji o
#ywkistac+ 8 powiedziaa odzi&tka pracownica dzia& dok&entacji d:wi1kowej,
kt6ra
specjalnie czatowaa na profesora "ra pod drzwiai ga2inet&.
8 O2iecae wyst5pi7 .. Ale# prosz1 pani, ja nie a poj1cia o #ywkistac+.
8 )o 4wiadczy o ty, profesorze, ze z&penie oderwa si1 pan od #ycia. !an
pewnie nawet
nie czyta gazet>
!rofesor "r rzeczywi4cie ani raz& nie zajrza do gazet od czas&, kiedy zacz1y
si1 jego
gor5czkowe posz&kiwania zagraj5. /ie potrafi zajowa7 si1 dwiea sprawai
jednocze4nie, a
wszelk5 lekt&r1 zwyk 2y , traktowa7 2ardzo powa#nie.
8 !rzecie# pani wie, #e jeste ogronie zaj1ty. Za kilka dni powinni4y odda7 do
dr&k&
dziewi5ty to 0yga, a przypisy nie s5 jeszcze gotowe.
8 Ale# panie profesorze, pan o2ieca<
8 )ak, zdaje si1, #e istotnie co4 o2iecywae, ale s5dzie w6wczas, i# zako'cz1
do tego
czas& prac1. O2ecnie o wyst5pieni& nie o#e 2y7 owy.
8 /a zaproszeniac+ widnieje pa'skie nazwisko. Jako4 niezr1cznie 21dzie to
wygl5dao$
dysk&sj1 organiz&je 2i2lioteka, zainteresowanie jest ogrone, przyjdzie asa
st&dent6w, przyjd5
#ywki4ci, natoiast nie przyjdzie dyrektor 2i2lioteki. !o prost& nie wypada.
/iec+#e pan powie
c+ocia# kilka s6w9
8 3+1tnie 2y to zro2i, ale powtarza, #e nic nie wie o tyc+ #ywkistac+.
8 Mog1 w5czy7 pa'ski go4nik, wys&c+a pan referat&, zorient&je si1, o co
c+odzi, pote
pan przyjdzie, o2ejrzy so2ie #ywkist6w i powie, co o nic+ y4li. !anie
profesorze, to jest
konieczne i zajie pan& nie wi1cej ni# dwadzie4cia in&t.
8 /o, je#eli tak pani przy ty o2staje, do2rze, postara si1. 8 !rofesor
&4iec+n5 si1 do
&radowanej wsp6pracownicy, wszed do ga2inet& i z iejsca pogr5#y si1 w
rozo#onyc+ na
2i&rk& papierac+.
W ci5g& ostatnic+ dni jego posz&kiwania pos&n1y si1 daleko naprz6d. !rofesor
doszed do
wniosk&, #e starodawni lirycy z&szeni 2yli &cieka7 si1 niekiedy do a2strakt6wA
przecie# w
ateatyce r6wnie# istniej5 poj1cia a2strakcyjne. *irycy z 2rak& potrze2nego i
sowa si1gali
po ko2inacje s6w, w kt6ryc+ ic+ noralne, powszec+nie zroz&iae powi5zania
&legay
przekre4leni&. Opis&j5c na przykad tr&dno4ci, z jakii 2oryka si1 starodawny
tid, posz&k&j5cy
kwadrat&ry koa, liryk 6g2y napisa7$
Ani z pierwiastka, ani z 4rednicy
/ikt nie wyci5gn5 i nie wyliczy
3o to jest ta kwadrat&ra koa.
)y raze nawet tid zatroskany
/ie wie, gdzie zagraj jest pogrze2any,
/ie wszystko roz& ogarn57 zdoa.
W ty wypadk& wyra#enie ;tid nie wie, gdzie jest zagraj pogrze2any= wskaz&je na
a2strakcyjno47 poczyna' tida, nieo#no47 o2liczenia kwadrat&ry koa. !rofesor
popatrzy na
gr&25 teczk1, w kt6rej spoczywa r1kopis jego pracy ;-r6tkie wprowadzenie w
zagraj5=.
Oczywi4cie praca ta nie zie4ci si1 w przypisac+. !rawdopodo2nie trze2a j5
21dzie op&2likowa7
oddzielnie, a do przypis6w wstawi7 tylko odpowiedni odno4nik$ patrz ;-r6tkie
wprowadzenie w
zagraj5= profesora "ra. ?o#liwi to wydanie prac 0yga we wa4ciwy terinie, a
profesor
21dzie 6g jeszcze jaki4 czas popracowa7 nad r1kopise i sprecyzowa7 pewne
sfor&owania
w rozdziale o rozczapierzakac+.
O ty, #e jego wnioski w sprawie cz&r2aek i kr1cioa s5 s&szne, profesor
prawie nie w5tpi,
w logiczny spos62 wypyway z lirycznego c+arakter& zagraj5. Ale rozozapierzaki
nadal 2&dziy
w ni niepok6j. !rofesor nie 6g jeszcze dokadnie powiedzie7, co to s5
rozczapierzaki i do
czego lirykowi s&#yy. /ie o#na 2yo jednak zwleka7, poniewa# ;-r6tkie
wprowadzenie w
zagraj5= stanie si1 niesyc+anie potrze2ne natyc+iast po op&2likowani& dzie
0yga. !rofesor
zacz5 czyta7 rozdzia o rozczapierzakac+, ale przerwa & prac1 dono4ny gos
6wcy. !rofesor
skrzywi si1 niec+1tnie i c+cia wy5czy7 go4nik, ale przyponia so2ie sw5
o2ietnic1.
Westc+n5 i zacz5 s&c+a7.
8 <Eywki4ci 8 6wi orator 8 s5 c+oro2liwy zjawiskie w naszy
4rodowisk&
st&dencki. Winni4y zdecydowanie ic+ pot1pi7. 3zy#e 2owie jest #ywkiz>
Jest
to 4lepe,
2ezy4lne na4ladowanie ieszka'c6w nie znanej na planety, kt6re dziaa
destr&kcyjnie na
nasz5 st&di&j5c5 odzie#. KGos z sali$ ;/ieprawdaM /ale#y to &dowodni79=P
Wa4nie
zaierza przytoczy7 dowody i prosz1, #e2y i nie przerywano okrzykai.
!rzedstawiciele
#ywkist6w 21d5 ogli za2ra7 gos i wypowiedzie7 si1. /iekt6rzy s5dz5, #e #ywkiz
to tylko
kosaty 2erecik ze stercz5cyi &szkai i przyszyty do spodni czy sp6dniczki
d&gi #ywek z
p&szystego ateria&. /iekt6rzy twierdz5, #e to niewinne sy2ole
i1dzyplanetarnej
solidarno4ci istot #ywyc+. 3zy tak jest naprawd1> 3zy ay t& do czynienia z
sy2olai
i1dzyplanetarnej solidarno4ci, czy te# przeciwnie 8 z c+1ci5, a2y odci57 si1 od
ieszka'c6w
wasnej planety>9 .5dz1, ze to ostatnie jest znacznie s&szniejsze. KGos z
sali$ ;/ieprawda9
Eywki4ci s5 do2ryi kolegai9=P /ie przecz1, #e w4r6d #ywkist6w jest wiel&
do2ryc+
st&dent6w, #e s5 nawet tacy, kt6rzy znakoicie si1 &cz5 i c+1tnie poagaj5
inny.
Mio to c+c1 si1 zatrzya7 nad style #ycia #ywkist6w. Doszli j&# do tego, i#
cay wolny
czas sp1dzaj5 na &kadani& piosenek. !racownicy 2i2lioteki og5 potwierdzi7, #e
niekt6rzy
#ywki4ci godzinai przesiad&j5 w dziale literat&ry starolirycznej. 3zy to nie
dziwne, #e
pojawienie si1 na naszej planecie przedstawiciela innej cywilizacji, kt6re jest
4wiadectwe
wspaniayc+ osi5gni17 fizyki i ateatyki, 2&dzi z niewiadoyc+ przyczyn
zainteresowanie
#ywkist6w literat&r5 staroliryczn5> Zdawao2y si1, #e nale#y oczekiwa7 czego4
wr1cz
przeciwnego. !rosz1, #e2y4cie zroz&ieli nie wa4ciwie. /ie jeste
przeciwnikie liryki jako
takiej, i /ie zaierza wskrzesza7 czas6w, kiedy wszystko, co 2yo zwi5zane z
liryk5,
poddawano niezas&#onej nagonce. W dzieci'stwie sa &kadae liczaki i
fizatyczki. A2y
nie 2y7 goosowny, og1 nawet jedn5 z nic+ wa zadeklaowa7. KGos z sali$
;/ie trze2a9
/ie trze2a9=P.
Ale pos&c+ajcie tylko, jak5 to piosenk1 &o#yli #ywki4ci, jej tekst jest nader
znaienny$
My jeste4y weseli #ywki4ci
i4ci
" na ka#dej planecie nasz kraj
?4iec+ni1ci i wci5# proieni4ci
"4ci
!ozdrawiay z -osos& 8 2aj, 2aj9
Eywki4ci twierdz5 w swej piosence, #e wci5# s5 &4iec+ni1ci i proieni4ci, ale
na &4iec+&
w kosos nie polecisz9 Jeste przekonany, #e lot w kosos, zrealizowany przez
ieszka'c6w
nie znanej na planety, jest rez&ltate &porczywej pracy na&kowej, a nie
lekkoy4lnyc+
piosenek i &4ieszk6w. !rzygotow&j5c si1 do dzisiejszego wyst5pienia, specjalnie
przeczytae
jeszcze raz wszystkie inforacje poc+odz5ce z Wielkiego .yrt&. /ie a w ic+ owy
o
&4iec+ac+ .zanownego kolegi Eywego. )y 2ardziej y nie ay powod& do
4iec+&.
Widz1, #e niekt6rzy &4iec+aj5 si1 s&c+aj5c oic+ s6w, ale nie przeszkodzi i
to, 2y je
powt6rzy7 8 tak, nie ay powod& do 4iec+&. /a&kowo zostao dowiedzione, #e
nie
o#na
jednocze4nie &4iec+a7 si1 i powa#nie y4le7, a y powinni4y y4le7 2ardzo
powa#nie.
/asza powaga winna 2y7 dostosowana do powagi stoj5cyc+ przed nai powa#nyc+
zada' w
dziele likwidacji powa#nego pozostawania w tyle w dziedzinie &jarziania
kosos&. /iec+
przedstawiciele #ywkist6w wyja4ni5 na, dlaczego si1 &4iec+aj5 i jak d&go
jeszcze zaierzaj5
si1 &4iec+a79
8 <M6j przed6wca zako'czy swe wyst5pienie pytanie, dlaczego y, #ywki4ci,
&4iec+ay si1. Odpowie &$ &4iec+ay si1, poniewa# jeste4y w 2ardzo
do2ry
+&orze. 3ieszy nas, #e na naszej planecie pojawia si1 nowa #ywa istota. .5dz1,
#e kiedy nasz
szanowny referent pojawi si1 na 4wiat, r6wnie# sprawio to jego otoczeni&
rado47, a nie
przykro47. M6wi on o ty, #e w inforacjac+ z Wielkiego .yrt& nie a owy o
&4iec+ac+
czcigodnego kolegi Eywego. !ozwol1 so2ie przyp&szcza7, #e kiedy 6j przed6wca
si1 &rodzi,
tak#e nie &4iec+a si1 od raz&, nikt nie przyc+odzi na 4wiat z &4iec+e na
&stac+, ale
narodziny nowej istoty wywo&j5 wesoy &4iec+ na &stac+ innyc+9 ?wa#ay, #e
winni4y
wita7 koleg1 Eywego &4iec+ai i wierzyy, #e kiedy4 &4iec+nie si1 do nas w
odpowiedzi.
KOkrzyk z sali$ ;.&sznie9=P
0eferent stwierdzi, #e nie o#na jednocze4nie &4iec+a7 si1 i powa#nie y4le7.
)o
nieprawda9 /arodziny nowej y4li &czony wita &4iec+e9 " o#liwe, #e
najszcz14liwszy
&4iec+e w cay Wszec+4wiecie 2y ten, kt6ry tw6rcy pojazd& kosicznego
powitali
zwyci1stwo swyc+ na&kowyc+ koncepcji.
0eferentowi nie podo2aj5 si1 nasze kosate 2erety z &szai i p&szyste #ywki. Ale
niec+
odpowie i wprost$ gdy2y szanowny kolega Eywy podarowa & taki 2eret i #ywek,
czy
od6wi2y ic+ noszenia> .5dz1, #e cz&2y si1 zaszczycony, przyj&j5c taki
podarek. Mo#liwe,
#e w tej cz14ci pojazd& kosicznego, kt6ra nie dotara do Marsa, 2yy jakie4
podarki w ty
rodzaj&, przeznaczone dla ieszka'c6w innej planety. 36# zego jest w ty, #e
postanowili4y
sai zro2i7 co4, co stale przypoinao2y na o Eywy i wykorzystali4y w ty
cel& jego
cec+y c+arakterystyczne> !rzypon1 w ty iejsc& e& przed6wcy to, o czy
wie
ka#dy
&cze'$ ;!odarek jest rzecz5 przygotowan5 dla kogo4 i zawieraj5c5 pi1tno naszej
oso2owo4ci=.
-olega Eywy nie 6g na nic podarowa7, te podarki zro2ili4y sai. O2ecnie
zastanawiay
si1, jaki podar&nek przygotowa7 dla Eywego w iieni& arsja'skic+ st&dent6w. W
ty cel&
ogosili4y konk&rs i propon&jey, a2y wszyscy wzi1li w ni &dzia.
8 <W naszej dysk&sji 8 profesor "r pozna gos odej pracownicy wydzia&
dok&entacji
d:wi1kowej 8 o2ieca za2ra7 gos dyrektor 2i2lioteki i wydawnictwa. !owinni4y
wys&c+a7
zdania starszyc+ towarzyszy< .5dz1, #e profesor "r<
Ale profesor "r a2sol&tnie nie wiedzia, co a s5dzi7 o tej dziwnej dysk&sji.
Jasne 2yo dla
niego tylko tyle, #e jacy4 odzi l&dzie na4lad&j5 w &2iorze kosona&t1, z
kt6ry zwi5zane s5
2adania, prowadzone przez zesp6 profesora Ara. "r tak poc+oni1ty 2y ostatnio
pro2lee
zagraj5, #e z&penie przesta si1 interesowa7 ko&nikatai z Wielkiego .yrt&.
;-a#dy powinien
zajowa7 si1 wasnyi sprawai= 8 oto zasada, kt6r5 profesor "r stosowa od
wczesnej
odo4ci i nigdy tego nie #aowa. /ale#y jednak zej47 do a&dytori& i o2ejrze7
tyc+ #ywkist6w.
W ka#dy razie wyst5pienie ic+ przedstawiciela spodo2ao si1 profesorowi.
Oczywi4cie, "r
daleki jest od tego, a2y narz&ca7 ko&kolwiek swoje pogl5dy. Zreszt5 c6# on,
profesor "r, o#e
powiedzie7 o tyc+ #ywkistac+> .&c+aj5c dysk&sji, kt6ra rozgorzaa w a&dytori&,
cz&o si1, #e
o2ie strony &czestnicz5 w niej z cay zapae. !rofesor prawdopodo2nie r6wnie#
2y2y gor5co
przej1ty, gdy2y i on ia rozstrzygn57 pro2le, czy nosi7 #ywka, czy nie. Ale
wyr6s j&#,
niestety, z tego wiek&, kiedy kr6j spodni 2&dzi w ni eocje. /atoiast, je4li
idzie o &4iec+,
#ywki4ci niew5tpliwie aj5 racj1, t&taj skonny 2y2y ic+ poprze7. /ale#ao to
jednak zro2i7
jako4 taktownie, delikatnie, #e2y nikogo nie doli tkn57.
!o wyj4ci& z windy profesor r&szy korytarze ? w kier&nk& a&dytori&, w kt6ry
od2ywaa si1 dysk&sja. Ale na kilka krok6w przed drzwiai rapte zatrzya si1
jak wryty
przed ogrony plakate$ ;Wszyscy na dysk&sj1 o #ywkistac+9=. Z plakat& patrzy
wprost na
niego< zagraj9 3z&r2aki, kr1cio i tajenicze rozczapierzaki 8 wszystko nagle
stao si1 jasne.
!rofesor szarpn5 drzwi, jak wic+er wpad do a&dytori&, r&n5 w kier&nk&
przedstawicieli
#ywkist6w i z pierwszego, kt6ry nawin5 & si1 pod r1k1, zdar 2erecik z
&szkai, a pote z
try&f&j5cy okrzykie podrz&ci 2erecik w powietrze9
,pilog
0ozowa na plac& iienia Eywego
8 Wi1c jednak &czestniczy w pracac+ nad 2&dow5 pojazd& i1dzyplanetarnego>
8 )ak, niew5tpliwie, 6g2y nawet powiedzie7, #e 2y naszy g6wny doradc5.
8 Maestro -in 2y o ty przekonany. .tali si1 nieroz5cznyi przyjaci6i. !o
sze4ci&
iesi5cac+ 2ada' profesor Ar powiedzia$ ;-in, pan jest istot5, w kt6rej
towarzystwie Eywy
cz&je si1 najlepiej i na zawsze powinien pozosta7 z pane=. Ale w ie4cie Eywy
2y 2ardzo
s&tny i wo2ec tego postanowiono, a2y M&ze& /iezwykyc+ Meteoryt6w
przenie47
t&, na
Wielki .yrt. Eywy prze#y & nas dwana4cie lat. Wszyscy 2ardzo go l&2ili, 2y
wesoy i do2ry.
Ale niekiedy ogarnia go s&tek, zwaszcza w gwia:dziste noce. .iada wtedy na
tylnyc+
cz&r2akac+ i wy cic+o i przeci5gle. )ylko aestro -in 6g go w6wczas
&spokoi7. -iedy
Eywy zac+orowa, leczyli go nasi najlepsi lekarze. *eczyli go d&go, ale nie
potrafili & po6c.
Maestro -in artwi si1 ogronie, #e nie zdoa zapewni7 Eywe& wszystkiego, co
2yo dla
niego niez21dne i #e Eywy &ar z t1sknoty.
8 /ie, &ar ze staro4ci.
8 !ocz5tkowo c+cieli4y & postawi7 2ardzo d&#y ponik, #e2y wida7 go 2yo z
daleka.
Ale pan przecie# wie 8 Eywy 2y niewysoki i dlatego aestro -in powiedzia, #e
ponik
powinien 2y7 taki, jak Eywy, #e2y nawet za tysi5c lat ci, kt6rzy 21d5 na niego
patrze7, widzieli
go taki, jakiego znali4y go y.
Maestro -in wy2ra na 2&dow1 ponika najpi1kniejszy eteoryt ze z2ior6w swego
&ze&.
)wierdzi, iz ponik nale#y koniecznie wyrze:2i7 w eteorycie na pai5tk1 tego,
ze Eywy
przy2y do nas z kosos&. %yo wiele projekt6w ponika i coko&. Ostatecznie
jednak wy2rano
ten. ?ieszczony na wysokic+ cokoac+ Eywy patrzy na nas z g6ry, a to nie
le#ao w jego
c+arakterze.
3+cia2y pan wiedzie7, co t& jest napisane> )en kr6tki wiersz &o#ya pewna
&czennica$
On 2y wesoy, s&tny i k&daty
!osaniec Wen&s czy o#e syn Ziei.
.koplikowany 2ardziej ni:li ato
/ie znanyc+ wiele na jego tajenic.
.koplikowany, lecz prostszy o wiele
Eywy i &fny 2y eteoryte.
)en plac nazwany jest jego iienie,
)& proc+y jego na zawsze &kryte.
Wysoki kosona&ta podszed do granitowego ponika, pieszczotliwie pogaska
kaienny
e2 psa, pote odpi5 od ko2inezon& czerwony kwiatek i delikatnie poo#y go &
n6g Eywego.
!rzeo#ya Zofia D&dzi'ska
Gle2 Anfiow
,0,M
/a odgos syreny awaryjnej .passki zapa za s&c+awk1 telefon&. *ew5 r1k5
nakr1ca n&er
eksperta od cy2ernetyki przeysowej, praw5 po4piesznie o2raca prze5czniki
o2rony.
8 Wszystko na nic9 !rzerwao 4cian19 8 krzykn5 do s&c+awki.
8 3o takiego> 8 dopytywano si1 z dr&giego ko'ca przewod&.
8 Awaria. -rzeionka przerwaa 4cian1.
8 %lokada nawalia>
8 M6wi1, przerwao 4cian1.
8 )rze2a natyc+iast reontowa7.
8 )yle ja sa wie. !ozwolicie &#y7 ,rea>
8 ,rea> 8 /ast5pia przerwa. 8 @, co ro2i7, je4li trze2a<
.passki odo#y s&c+awk1 i nacisn5 g&zik wzywaj5cy aszyn1 reontow5. !o
kilk&nast&
sek&ndac+ drzwi otworzyy si1 i do pokoj& wtoczy si1 ,re. 3ztery kwarcowe
o2iektywy
spojrzay pytaj5co na .passkiego.
8 W po&dniowy sektorze d&#y wyciek krzeionki 8 rzek .passki. 8 Gdzie,
dokadnie,
nie wie, ka2el telewizora si1 spali. Zapai1tae4>
8 )ak 8 zapiszcza ,re. 8 Jaka teperat&ra we wn1trz&>
8 O2ecnie tysi5c stopni. " szy2ko ro4nie.
8 "le jest krzeionki w krystalizatorze> 8 zapyta ,re.
8 Milion ton. Wata #aroodporna na lewo od wej4cia do pieca. "d:, ,re 8 rzek
agodnie
.passki. 8 "d: szy2ciej.
,re odwr6ci si1 i natyc+iast wyszed. .passki wyci5gn5 si1 w fotel&, g12oko
westc+n5 i
si1gn5 po papierosa.
Zani in#ynier zd5#y pierwszy raz si1 zaci5gn57, ,re wpad j&# do po&dniowego
sektora,
otworzy drzwiczki i wdar si1 do 212na. J&# t&taj 2yo gor5co 8 okoo pi1ci&set
stopni. ,re
sprawdzi ryty swojego splot& logicznego 8 za2rao & to sek&nd1 czas&. Ee2y
nie rozleciay
si1 krysztay pai1ci, odczeka jeszcze sek&nd1, otworzy wewn1trzne drzwi i
znalaz si1 w
koorze przylegaj5cej do czerwonej od #ar& ceraicznej 4ciany. Dokadnie nad
ni, osie
etr6w wy#ej ziaa 2iay poienie szeroka, nier6wna szczelina, z kt6rej
pieni5c si1 i
strzelaj5c iskrai, cieky str&gi krzeionki.
8 !rzeciek znaleziony 8 zaeldowa ,re przez radiotelefon.
8 D&#y> 8 zapyta .passki.
8 D&go47 szczeliny$ trzy etry.
8 Dziaaj szy2ciej 8 rzek .passki.
Masa zakrzepni1tej krzeionki pozalewaa &c+wyty w 4cianie. Dotarcie do
szczeliny 2yo
tr&dne. ,re zastanawia si1 przez kilka ilisek&nd. !ote wyrz&ci z sie2ie
anip&lator
pozioowy, zapa ni p1k #aroodpornej waty le#5cej przy drzwiac+. )eraz trze2a
si1 2yo
podnosi7. ;%ardzo wysoko= 8 poy4la ,re. " natyc+iast wys&n5 dolny lewar i
2oczne
zaczepy. )eperat&ra doc+odzia do tysi5ca dw&st& stopni. OleU w kaerze zro2i
si1 rzadki jak
woda. ,re wiedzia, ze jeszcze sto stopni wytrzya i w5czy lewar.
Z 2iaej az2estowej t&lei wypeza l4ni5ca skadana noga. Oleje wysyc+ay
sklejaj5c si1 w
poarszczon5 skor&p1.
8 3o ro2isz> 8 &sysza ,re niecierpliwy gos .passkiego.
8 !odnosz1 si1 do iejsca awarii.
8 .zy2ciej 8 krzykn5 .passki.
,re sa tez roz&ia, ze trze2a szy2ciej. Ale nie a rady, szy2ko47 podnoszenia
wynosi
trzy etry na in&t1.
Opieraj5c si1 zaczepai o 4ciany, ,re pezn5 do g6ry. -rzeionka pyn1a coraz
gwatowniej. .zczelina ro2ia si1 coraz szersza. W dole pod ni5 powstawaa
okr5ga wyp&ko47.
0ozpalona pynna asa padaa wielkii ci1#kii kropliskai. Jedna z nic+
&derzya o zaczep
,rea. Zaczep wygi5 si1 i oderwa od 4ciany. ,re zatoczy si1 na d&giej nodze
lewara. Jego
ci1#kie ciao stracio r6wnowag1. W tej#e c+wili wyrz&ci w 2ok zapasowy zaczep,
przylgn5 do
4ciany i powstrzya &padek.
8 Jak idzie> 8 zapyta .passki. 8 Dlaczego ilczysz>
8 !odnosz1 si1 do iejsca awarii 8 odrzek ,re. /ie zdoa j&# wyp&4ci7
dalszyc+
czon6w lewara.
Olej zagotowa si1. ,re otworzy l&ki i wyla go na zewn5trz. !ote od5czy
wewn1trzny
&c+wyt lewara 8 noga odczepia si1 i powoli r&n1a w d6. Zro2io si1 l#ej. Do
szczeliny
zostawao okoo dw6c+ etr6w. ,re pokona t1 odlego47 krokai zaczep6w
&trzy&j5cyc+ go
i1dzy 4cianai.
)eperat&ra przekroczya p6tora tysi5ca stopni.
Mio c+odzenia wewn1trznego i gr&2ej warstwy okrywy izol&j5cej, sie7 logiczna
zacz1a si1
ps&7. O2razy j1y si1 iesza7. /a cienoalinowy tle zalanej krzeionk5 4ciany
pojawia si1
nagle twarz .passkiego, kt6ry 2ezd:wi1cznie por&sza wargai. !rzeszkadzao to
si1 sk&pi7.
,re wysikie woli sp1dzi ze 4ciany wido i &r&c+oi d&2l&j5ce sekcje swojego
6zg&
elektronowego.
Zro2io si1 jeszcze &palniej. 3+wila, dwie, a nast5pi cakowity rozpad sieci
logicznej. Ee2y go
powstrzya7, ,re w5czy o4rodek 26l&. " wtedy 2ezpo4rednio, wasnyi
detektorai cz& ten
pal5cy #ar. Baao w &c+wytac+, palia az2estowa osona, k&o dok&czliwie w
o2iektywy ocz&,
ale za to 4wiadoo47 zacz1a pracowa7 szy2ko i precyzyjnie. ,re zroz&ia$ do
penego
rozpad& sieci 2rak&je najwy#ej in&ty, c+y2a< c+y2a, #e2y zni#y7 teperat&r1
koory.
!otrze2a, strasznie potrze2a c+od&. Mo#na to zro2i7 cakie prosto 8 w5czy7
wentylator. Ale
oc+odzenie jest szkodliwe dla krzeionki, tec+nologia s&rowo go za2rania. Mio
wszystko
,re zapyta niepewnie$
8 /ie o#na 2y w5czy7 na dwadzie4cia sek&nd c+odzenia koory>
8 /ie 8 odpar natyc+iast .passki. 8 W #adny wypadk&. -rzeionka si1
zniszczy.
3o
ro2isz>
8 !rzyst1p&j1 do naprawy.
,re 2y prawie pewien, #e .passki nie pozwoli na oc+odzenie. " przyj5 zakaz
jak rzecz
noraln5. Ale to 2y wyrok. /aprawa oznaczaa dla niego 4ier7. Widocznie
krystalizacja
iliona ton krze& koszt&je dro#ej ni# aszyna naprawcza. ,re przyj5 rozkaz i
rozpocz5
prac1.
?4ierzy psyc+okorektore 26l oparzeliny. Wyrz&ci dr&gi anip&lator pozioowy
i zapa
ni paso waty #aroodpornej. 0ozci5gn5 j5. O2r6ci si1 do nier6wnej o2rze#onej
roz#arzonyi
wargai ognistej szczeliny. !recyzyjny r&c+e wcisn5 wat1 w gor5cy i5#sz. O2a
anip&latory skr1ciy si1, trzasn1y, zerway si1 i odpady.
,re wys&n5 dr&g5 par1 anip&lator6w, oderwa dr&gie paso waty, wcisn5 je 8
zn6w z
s&c+y trzaskie &aay si1 wolfraowe r1ce i poleciay w d6. .ie7 logiczna
zn6w j1a
szwankowa7. Wyra:nie, jasno zacz1a pracowa7 pai17 pierwszego dnia #ycia
,rea.
Manip&l&j5c rozpaczliwie psyc+okorektore, ,re na pr6#no stara si1 &s&n57 io
woli
pojawiaj5cy si1 w 4wiadoo4ci o2raz$ fa2ryka onta#owa, gdzie si1 &rodzi,
&4iec+ni1te
twarze l&dzi, 2lask so'ca na aparatac+. Cwiato9 )akie 2yo pierwsze $ 4wiato.
.z& fa2ryki,
rozowy, czyj4 wesoy gos ;Wita ci1, nowy roz&ie9= Oto j&# szczelina< )rze2a
skoordynowa7 r&c+y ostatniej pary anip&lator6w. Wys&n1a si1 osona
odpowiedniego w1za
ec+aniz6w< 3el9 Atak9 )rzecie paso #aroodpornej waty j&# jest w2ite w
szczelin1.
Gwatownie odskoczy do ty&.
.passki wyarota co4 przez telefon. ,re j&# nie zroz&ia, ale wyd&si z
sie2ie
odpowied:$
8 /aprawa sko'czona. Wszystko w po<
!ote pojawiy si1 ajaki. .zkoa aszyn naprawczyc+. /a&czyciel -alistow
krzyczy na
egzainie z operatywno4ci$ ;Do g6ry$ Dotknij s&fit&, dotknij lewej 4ciany=.
!ierwsza praca,
naprawa filar& ostowego na Morz& 3zarny. Wolno i leci&tko padaj5 kaienie do
wody. "
ry2y< *ekcja odwagi< *ekcja ec+aniki$ ;.i5 3oriolisa nazyway<= !1dz5
l&dzie,
p1dz5
aszyny, p1dz5 &rywki y4li< )o tr&dna praca, to ostatnia praca, ale to wa#na
praca<
,re nie za&wa#a, jak odpada & cay dolny zesp6 ec+aniz6w. /ie odcz&wa j&#
26l&.
%ezy4lnyi podrygai kr1ci si1 wa g6wnego silnika. .tan5. /i2y &szkodzona
pyta
graofonowa rozlegaj5 si1 dwa p&ste sowa sygna&$ ;0ozpad sieci, rozpad sieci,
rozpad
sieci<=
.passki zaci5gn5 si1 ostatni raz i zd&si niedopaek papierosa. !odni6s
s&c+awk1, nakr1ci
n&er eksperta od cy2ernetyki przeysowej.
8 W porz5dk& 8 oznaji. 8 -rystalizator naprawiony.
8 A co z ,ree> 8 zapyta ekspert.
8 /adaje sygna$ ;0ozpad sieci=
8 .zkoda 8 rzek ekspert. 8 .zkoda< /ie wie, czy si1 go &da odreontowa7.
Gdy
sko'czycie krystalizacj1, zadzwo'cie, przyjad1 i zo2acz1.
8 Do2ra 8 odpowiedzia .passki i odo#y s&c+awk1.
!rzeo#y Zyg&nt %&rakowski
Anatol Dnieprow
!I)A/"A
)e coroczne spotkania nazywali4y wieczorynkai na pai5tk1 odlegyc+,
legendarnyc+ j&#
prawie czas6w, kiedy 2yli4y jeszcze st&dentai. Dzi4 na Wzg6rzac+ *eninowskic+
wznosi si1
&niwersytet, nowe pokolenia przyszyc+ Boonosow6w i ,instein6w od dawna
zaj1y
pi1ciopi1trowe gaszysko atfiz&, fizycy i lirycy od lat tocz5 dysk&sj1 we
wspaniaej sali z
d:wi1koc+onnyi 4cianai, a y wci5# nie o#ey zaponie7 sklepionyc+
piwniczek
pod
stary kl&2e st&dencki przy &licy @ercena. " co rok& z2ieray si1 t&, patrzyy
na sie2ie i
liczyy, kto jest, a kogo j&# nie a. 0ozawiay o #yci& i o na&ce. Jak wtedy,
przed wiel&,
wiel& j&# laty.
)ak 2yo i ty raze, tyle #e rozowa jako4 si1 dziwnie nie kleia. /ikt nie
wypowiedzia
#adnej interes&j5cej y4li, nikt si1 nie sprzeciwia wypowiedzio koleg6w i
nagle pocz&li4y,
#e ostatni interes&j5cy spotkanie 2yo spotkanie &2iegoroczne.
8 Weszli4y w ten pi1kny wiek, kiedy idee i pogl5dy skrystalizoway si1
wreszcie, tak pod
wzgl1de fory jak tre4ci 8 o4wiadczy z gorzk5 ironi5 (iedia Jegoriew, doktor
na&k,
czonek8korespondent Akadeii.
8 Mia +istoryjka 8 za&wa#y Wowka Migaj, dyrektor pewnego 2ardzo ;5drego=
instyt&t&. 8 A c6# nazywasz skrystalizowanie tre4ci>
8 )o takie stadi&, kiedy do stan& istniej5cego nic j&# nie o#na doda7 8
wyja4ni pos1pnie
(iedia. Dalej zaczyna si1 nat&ralny &2ytek, a nic nowego nie doc+odzi. Eycie
intelekt&alne
czowieka a takie wyra:ne aksi&. Gdzie4 okoo czterdziestego pi5tego<
8 Mo#esz nie wyja4nia7, wiey i 2ez twoic+ wykad6w. A w og6le, panowie, nie
og1 po
prost& &wierzy7, #e nie jeste j&# w stanie nic stworzy7, #adnej nowej teorii,
#adnej nowej na&ki.
!o prost& straszne<
*eonid .aozwancew, ale'ki okr5gl&tki fizyk, 6wi5cy tak szy2ko, #e a# poyka
ko'c6wki, a nawet cae sowa, nie wygl5da 2ynajniej na
czterdziestopi1cioletniego 1#czyzn1.
!rzypoinano & o ty przy ka#dej okazji.
8 )y, *ala, iae4 dia2elne szcz14cie. %ye4 c+orowity c+opczykie, z
przewleky
infantylize. )y jeszcze o#esz nie tylko stworzy7 now5 teori1
czasoprzestrzeni, ale nawet
wy&czy7 si1 starej.
Wszyscy parskn1li 4iec+e, pai1taj5c, #e *ala Tel *enia, cztery razy zdawa
teori1
wzgl1dno4ci. .aozwancew szy2ko wyc+yli sw6j kieliszek.
8 .pokojna gowa, nie 21dzie #adnyc+ nowyc+ teorii.
8 A to dlaczego> 8 spyta Migaj.
8 /ie te czasy i nie to wyksztacenie.
8 /iez2yt roz&ie.
8 /iez&penie 4ci4le to sfor&owae 8 zacz5 wyja4nia7 *ala. 8 Oczywi4cie,
21d5 nowe
teorie, ale, o#na powiedzie7, tylko jako &4ci4lenie staryc+. 3o4 jak2y
wyliczenie jeszcze
jednego znak& dziesi1tnego licz2y pi, czy dodanie do s&y szereg& niesko'czonego
jeszcze
jednego wyraz&. Ale #e2y stworzy7 co4 z&penie nowego< nie, nie<
.owo ;z&penie= .aozwancew wypowiedzia z naciskie.
Zwa2ieni o#ywiaj5c5 si1 w4r6d nas dysk&sj5 zacz1li podc+odzi7 k& na go4cie ze
wszystkic+
stron nizi&tkiej, ale szerokiej piwnicy.
8 /o to zdefini&j, co nazywasz ;z&penie now5 teori5=.
8 /o na przykad elektroagnetyczna teoria 4wiata w por6wnani& z teori5 eter&.
8 3+a9 3+a9 8 rykn5, jak2y wyrwany z drzeki Georgij .yczew. !odni6s
al&iniow5 k&l1
8 s&tn5 pai5tk1 wojny, i tr5caj5c ni5 *al1 w 2ok, zwr6ci si1 od raz& do
wszystkic+. 8 )en
fizyk c+ce na powiedzie7, ze MaSwell nie jest kolejny wyraze szereg&
niesko'czonego po
Io&ng&. Oj, a&si&9 Dawaj inny przykad, 2o zn6w &sn1.
8 !i1knie. We:y (aradaya. Odkry ind&kcj1 elektroagnetyczn5<
8 /o to co>
8 )o, #e odkrycie 2yo rewol&cyjne, od raz& po5czyo elektryczno47 z
agnetyze, opara
si1 na ni elektrotec+nika.
8 /o to co 8 wci5# napiera .ycz1 w. Jak wi1kszo47 k&lawyc+, ia skonno47 do
tycia.
)eraz zro2i si1 z niego po prost& gr&2as o nalanej, postarzaej twarzy.
88 )o, #e (araday nie ia zielonego poj1cia o twoi Io&ng& i o jego spr1#ysty
eterze.
Ani o #adny MaSwell&. )o MaSwell wpakowa (aradaya do swoic+ r6wna'.
.yczew odc+yli gow1 i za4ia si1 dziko.
8 !rzesta' r#e7, Eorka 8 krzykn5 na niego Migaj. 8 *ala a troc+1 racji. M6w
dalej, *ala,
nie zwracaj na niego &wagi.
8 Jeste przekonany, ze gdy2y (araday ia inteligencj1, powiedzy, c+o72y tak5
jak y<
)owarzystwo rykn1o wesoy 4iec+e.
8 /ie 4iejcie si1, gdy2y ia tak5 inteligencj1, nie dokona2y ani jednego
odkrycia.
Wszyscy gwatownie &cic+li i skierowali wzrok na .aozwancewa. *eonid z
roztargnienie
przewraca oczya trzyaj5c szklank1 t&# przy &stac+.
8 Metoda pr62owania a swoje pl&sy. ? nas w instyt&cie prac&je caa gr&pa
inteligentnyc+
odyc+ l&dzi. 3i sz&kaj5c rozwi5zania pro2le&, nigdy nie zagl5daj5 do
literat&ry. !o prost&
pr62&j5. 0o2i5 tak i owak, jak popadnie. /a wz6r (aradaya.
8 /o i co> Maj5 jakie4 wyniki>
8 Wyo2ra:cie so2ie, #e tak. " trze2a przyzna7, #e jciekawsze rozwi5zania
poc+odz5 wa4nie
od nic+<
/asz czonekDkorespondent nie wytrzya.
8 Mieli4cie szcz14cie. Zaraz zaczniecie &dowadnia7, #e przy pracy na&kowej
najlepiej nic nie
wiedzie7. (izycy zawsze aj5 skonno4ci do za2awy w paradoksy. Ale teraz j&# nie
ten wiek<
8 Da2y4 spok6j z ty swoi wiekie. /iec+ 6wi *ala. Wi1c 6wisz, #e (araday
pracowa etod5 pr62.
8 Oczywi4cie. %y po prost& czowiekie ciekawy. 3o 21dzie, je4li st&kn1 po
agnesie
otkie. 3o 21dzie, je4li rozgrzej1 go do czerwono4ci. 3zy je4li pogadz1 kota,
to 21d5 & si1
oczy 4wieciy> " tak dalej. /aj2ardziej niedorzeczne$ ;co 21dzie, je4li>= " oto,
zadaj5c so2ie as1
pyta', odpowiada na nie za pooc5 eksperyent6w. Dlatego wa4nie odkry
n6stwo
przer6#nyc+ zjawisk i efekt6w, na podstawie kt6ryc+ z2&dowano pote nowe teorie.
" oto na,
wyksztacony, wydaje si1, #e j&# nie a #adnyc+ ;co 21dzie, je4li=. Dla nas
wa#na jest przede
wszystki teoria<
8 @ 8 r&kn5 niewyra:nie czonek8korespondent i odszed na 2ok. Za ni
poszo
jeszcze kilk& o2ecnyc+.
8 )rze2a 21dzie popiera7 ;pr62owaczy= 8 stwierdzi ze s&tny &4iec+e
Wowka
Migaj. 8 -to wie, o#e w4r6d nic+ o2jawi si1 nowy (araday.
8 Jest 2ardzo prosty spos62 na znalezienie (araaya 8 wiesza si1 do rozowy
Mikoaj
Zawojski, nasz wy2itny teoretyk, r6wnie# doktor i te# czonekDkorespondent.
/igdy nie
darzyli4y go wielk5 sypati5 ze wzgl1d& na jego z2yt arystokratyczne aniery.
8 /o to podaj ten sw6j spos62 na znalezienie (aradaya.
8 )rze2a ogosi7 wszec+zwi5zkowy konk&rs na najlepsze ;co 21dzie, je4li>=
?czestnicy
konk&rs& sai stawiaj5 so2ie pytania, i sai na nie odpowiadaj5. Oczywi4cie przy
poocy
eksperyent&. (aradayow8ki pytanie 21dzie takie, na kt6re wsp6czesna teoria
nie potrafi
da7 odpowiedzi.
My4l spodo2aa si1 wszystki i wkr6tce ao6wni dotyc+czas fizycy o#ywili si1 i
zacz1li
;gra7 w (aradaya=. ,,3o 21dzie, je4li= rozlegao si1 we wszystkic+ k5tac+
piwnicy. .topniowo
cae towarzystwo z2io si1 w ciasn5 k&pk1, a gra na2raa 2&rzliwego i wesoego
c+arakter&.
Zadawano najdziksze pytania i natyc+iast odpowiadano.
8 3o 21dzie, je4li wielory2owi zao#y7 ok&lary.
8 3o 21dzie, je4li w krowi lek& &gotowa7 eteoryt.
8 3o 21dzie, je4li przep&4ci7 przez czowieka pr5d o nat1#eni& iliona aper6w w
ci5g&
jednej ilionowej sek&ndy.
8 3o 21dzie, je4li<
!ytania sypay si1 lawin5. Odpowiadali na nie wszyscy naraz. Zacz1y si1
wyliczenia,
pojawiy si1 r6wnania, powoywano si1 na :r6da, w og6le otworzono cay arsena
wiedzy
fizycznej, i wyja4nio si1 wkr6tce, #e postawi7 faradayowskie pytanie tr&dno,
ale o#na. " pal
dia2li, takie pytanie prawie zawsze okazywao si1 z rz1d& tyc+, nad rozwi5zanie
kt6ryc+
tr&dzia si1 wa4nie wsp6czesna fizyka. *ala .aozwancew, kt6ry rozp1ta t1
2&rz1, westc+n5 z
rozczarowanie.
8 A j&# y4lae, #e zwr6ciy si1 do prezydi& Akadeii z wnioskie o
powoanie
do
#ycia "nstyt&t& %ada' (aradayowskic+.
8 !anowie, a pai1tacie Aloszk1 Monina> !rzecie# na st&diac+ nazywali4y go
wa4nie
(aradaye.
?ciszyli4y si1. Wszyscy spojrzeli na .z&r1 -orniew5, g6wnego organizatora
dzisiejszego
wieczor&. 0&da i piegowata, nigdy nie pr62owaa ro2i7 z sie2ie pi1kno4ci.
8 .z&rka, dlaczego nie a dzi4 w4r6d nas Alika.
8 /ie 6g przyj47.
8 Dlaczego>
8 Ma nocny dy#&r w klinice. !oza ty powiedzia, #e<
8 Ee co>
8 !owiedzia, ze & g&pio przyc+odzi7 na nasze wieczory. )a, 6wi, z2ieraj5
si1
akadeicy, a przynajniej kandydaci, a on< .ai roz&iecie<
0oz&ieli4y. %yli4y zdania, #e Monin poni6s kl1sk1 #yciow5 i ze sa te&
zawini.
Wystarczyo popatrze7, jak ro2i swoje 7wiczenia la2oratoryjne z fizyki, #e2y
stwierdzi7, #e nic
rozs5dnego z nic+ nie wyniknie. Zaiast wyznaczy7 cz1stotliwo47 generatora
siada przy
oscylografie i godzinai patrzy w &pojeni& na dzikie fig&ry, jakie zakre4laa
wi5zka elektron6w.
;Alik, zaekran&j przewody, 2o nic ci nie wyjdzie=. 8 ;)o ka#dy d&re' wie, #e
wyjdzie, je4li
zaekranowa7 przewody. A co 21dzie, je4li nie zaekranowa7>= 8 ;Dziwak&, &staw
zwyczajnie.
!r5d z sieci, instalacja rentgenowska jest w s5siedni la2oratori&=. Alik
&4iec+a si1
tajeniczo i ekranowa przewody. (ig&ry na ekranie zieniay si1, ale w dalszy
ci5g& 2yy tak
sao dziwne. 8 ;Ele zaekranowae4. Zaknij pokryw1 aparat&=. Zayka, ale
syt&acja wcale
si1 nie poprawiaa 8 ;trze2a &ziei7 korp&s=. ?zieia, ale ro2io si1 jeszcze
gorzej. /iko&
nie przydarzao si1 to, co Alikowi. Zaiast wyznaczy7 c+arakterystyk1
generatora, zapisywa
gr&2y o2o#ony w cerat1 2r&lion. Jego sprawozdania z wykonanyc+ prac czytao si1
ni2y
powie47 fantastyczn5 o dziwny zac+owani& generatora, kiedy jest zaekranowany i
kiedy nie
jest zaekranowany, kiedy lap1 wzacniaj5c5 od&c+&je wiatr z wentylatora i
kiedy le#y na
niej okra szatka. Ostatecznie wszystko si1 pl5tao i w Alikowy indeksie znow&
pojawia si1
wpis ;nie zaliczone=.
"stnia & nas w akadeik& na .troynce wieczny pro2le 8 w jaki spos62
najszy2ciej si1
&y7. .t&denci l&2ili so2ie pospa7 i rano o si6dej wszyscy +&re gnali do
azienki. 0o2i si1
potworny 4cisk.
!ewnego dnia Monin zorganizowa kolektywne sp6:nienie na wykady. !rzed
&ywalk5
sta
d&gi ogonek, a on poc+ylony nad zlewe ro2i co4 agicznego.
8 (araday, co to, &sn5e4>
8 /ie. !opatrz9
Zlew zatka si1 i prawie do 2rzeg6w 2y peen 1tnej wody. Alik rz&ci na wod1
szczypt1
proszk& do z126w i 2ryki szy2ko rozleciay si1 na wszystkie strony.
8 Do2rze, do2rze. /api1cie powierzc+niowe< Zje#d#aj9
Alik ani y4la zje#d#a7.
8 /o, a teraz popatrz.
Zn6w strzepn5 na wod1 szczypt1 proszk&, ty raze jednak cz5steczki z2iegy si1
i ze2ray
w k&pk1. Os&pieli4y.
8 Ano, zr62 jeszcze raz<
!owt6rzy do4wiadczenie. Okazao si1, #e proszek strzepni1ty z jednej wysoko4ci
rozlat&je
si1, a z dr&giej z2iera w k&pk1.
(izycy 8 od pierwszego do pi5tego rok& 8 pozatykali otwory w zlewac+ i zacz1li
sypa7
proszek na wod1. !rzyszy czonek8korespondent (iedia Jegoriew eksperyentowa
z
tytonie
wykr&szony z papierosa. ,legant 8 teoretyk Zawojski przyni6s trzy rodzaje
p&dr6w i talk do
n6g. Cci5gni1to ielony c&kier, s6l, siark1 z zapaek, proszki od 26l& gowy i
dia2li wiedz5 co
jeszcze. W azience zapanowaa atosfera wyt1#onej pracy 2adawczej. !roszki
zac+owyway si1
w najdziwaczniejszy spos62. /a powierzc+ni wody z2ijay si1 w gr&dki,
rozlatyway si1 wzd&#
kraw1dzi zlew&, ton1y, pote zn6w wypyway, wiroway w iejsc&, tworzyy
gawice i
systey planetarne, por&szay si1 po prostyc+, a nawet podskakiway. " wszystko
to zale#ao od
wysoko4ci, z kt6rej 2yy strz5sane, od tego, jak je strz5sano, od pozio& wody w
zlewie, od
zawarto4ci yda w wodzie i od tego, czy strzepywano j&# do wody inne proszki.
Wszystko, co
st&denci wiedzieli o napi1ci& powierzc+niowy jeszcze z dr&giego rok&, r&n1o
jak doek z
kart, t& w azience, a winien te& 2y Aloszka Monin.
8 .zkoda, #e go t& nie a. "nteres&j5cy facet 8 westc+n5 (iedia Jegoriew 8
prawdziwy
(araday. )yle #e pec+owiec.
8 !ewnie zadawa so2ie niewa4ciwe pytania<
8 )owarzysze, a co 21dzie, je4li< nie wr6c1 na czas do do&>
%ya pierwsza w nocy. 0oze4ieli4y si1. !owiedzia to A2ra 3zajter, atoista 8
aator,
jak nazywali4y go z powod& pasji do p&2likowania pop&larnyc+ artyk&6w o fizyce
atoowej.
.pecjalno47 ia z&penie inn5. Wszyscy 4wietnie wiedzieli, #e a 2ardzo
zazdrosn5 #on1.
8 Dzieci strac5 swojego &l&2ionego pisarza 8 rzek *ala.
Zacz1li4y si1 &2iera7 i rozc+odzi7.
/a dworze #y kap&4niaczek. 0&c+ &liczny zaar. !o po#egnaniac+ cae 2ractwo
po4pieszyo w stron1 przystank& taks6wek. !rzed drzwiai kl&2& zostao nas
czworo. (iedia
Jegoriew, Wowka Migaj, *ala .aozwancew i ja. !rzez kilka in&t ilczeli4y
pal5c
papierosy.
8 Za naszyc+ czas6w c+odzi t1dy trawaj 8 odezwa si1 (iedia. -iedy4 zastae
w
ty
wa4nie iejsc& AlikaA sta z zadart5 gow5. Wiecie, co o2serwowa o godzinie
pewnie j&#
dr&giej w nocy> /ie wiedzieli4y.
8 -olor iskry i1dzy pa5kie trawaj& a przewode. !owiedzia i, #e stoi t&taj
j&# cay
tydzie' i #e jest zwi5zek i1dzy kolore iskry a pogod5. Z&penie niedawno
przeczytae o ty
jako o odkryci&<
8 A o#e 2y4y do niego wskoczyli> 8 zaproponowae. 8 Jako4 to g&pio. My
si1
z2ieray, a on na &2ocz&.
8 Zdrowa y4l9 "dziey 8 zdecydowa (iedia.
Zawsze l&2ili4y 2ardzo (iedi1 za jego zdecydowanie. " teraz po wiel& latac+
zosta taki sa.
Wysoki i szcz&py r&szy szy2ko prospekte Marksa w stron1 &licy Gorkiego. !rzed
+otele
;/ational= stan1li4y. 3zonek8korespondent oznaji$
8 !6jd1 k&pi7 2&telk1 wina w resta&racji.
(iedia znal wej4cie do 2&fet& przez k&c+ni1. Znik w cieny korytarz& i po
kilk& in&tac+
&syszeli4y, #e kto4, zapewne dozorca al2o k&c+arz, krzyczy za ni.
88 Moczyordy, psiakrew, ao wa dnia. *ezie taki przez zakazane przej4cie.
W ka#dy razie zadanie 2yo wykonane. Wkr6tce taks6wka wioza nas na dr&gi
koniec
iasta, gdzie pracowa Alik Monin.
.zpital ie4ci si1 w wielki park&. Wysiedli4y przed 2ra5 z taks6wki i poszli
okr5
asfaltow5 dr6#k5 i1dzy wysokii krzewai i drzewai. M#y wiosenny deszczyk i
ode
li4cie dygotay jak ro2aczki 4wi1toja'skie w 4wietle latarni. Migaj go4no i z
zapae opowiada,
jak &dao & si1 zao2serwowa7 w kaerze Wilsona tory ezon6w - i proces
powstawania
cz5stek rezonansowyc+. .aozwancew c+wali si1 swoi kwantowy generatore,
do
kt6rego
wszystko co trze2a o#na k&pi7 w ka#dej aptece, a (iedia powiedzia, #e2y nie
2yli tacy 5drzy,
2o ic+ szt&czki nawet nie &ywaj5 si1 do jego &niwersalnej aszyny, kt6ra
wczoraj ograa go w
szac+y. /a c+wil1 zatrzyali4y si1. Drog5 szo dw6c+ piel1gniarzy z noszai
okrytyi
prze4cierade.
8 )e& j&# niepotrze2ne nasze generatory i cz5stki rezonansowe 8 westc+n5
Migaj. 8 )o
pewnie kostnica.
.pojrzeli4y na wysoki 2&dynek z kol&nai. /a szary frontonie widniaa
wyra:nie
paskorze:2a przedstawiaj5ca 2itw1 rzyskic+ #onierzy z Galiai.
8 A io wszystko to przykre dosta7 si1 na koniec do tej instyt&cji 8 za&wa#y
*ala.
8 /ierentowna, ale i tak jej nie zakn5<
Doszli4y w ilczeni& do pawilon& ne&roc+ir&rgii.
Alik Monin przyj5 nas z roztargnienie i zieszanie. Mia na so2ie rozpi1ty
kitel, w r1k&
trzya wieczne pi6ro, kt6re przeszkadzao & przywita7 si1 z nai.
8 .&c+aj, z cie2ie ca5 g125 doktor, c+ciae powiedzie7 ;lekarz= 8 zawoa
Migaj.
?4ci4lenie 2yo cakie nie na iejsc&. /a styk& dw6c+ na&k 8 edycyny i fizyki
8 tyt&
;doktor= 2rzi nader dw&znacznie. Alik nie zareagowa. !oprowadzi nas
zacieniony
korytarze, szepcz5c tylko$
8 )eraz t&taj, koc+ani. )1dy. Do g6ry. W prawo<
8 /ie wolno go4no rozawia7 8 poinforowa (iedia o2darzonego pot1#ny
2ase
Migaj5.
W niewielki ga2inecie o4wietlony tylko przez ;lap1 stoow5 rozsiedli4y si1
wok6
2i&rka. (iedia wyci5gn5 z kieszeni dwie 2&telki ;3inandali= i &roczy4cie
postawi je przed
zieszany Monine.
8 ,c+, wy kras1 2yki 8 r&kn5 p6gose Monin. 8 Wracacie z wieczorynki.
8 Jak naj2ardziej. Zgadao si1 o (araday& i przyponiae4 si1 na. Dok5d
&ciekasz.
8 /ic, nic< Zaraz wr6c1<
Znikn5 w korytarz&, a y zacz1li4y ogl5da7 ga2inet lekarza dy#&rnego. /ic
szczeg6lnego.
.zafy wzd&# 4cian pene papier6w 8 pewnie +istorie c+or62, w k5cie jaki4
aparat, koo zlew&
stolik z 2&teleczkai. " 2i&rko.
(iedia wzi5 z 2i&rka ksi5#k1 i przeczyta szepte.
8 ;,lektrosen=. " t& zaw1drowaa fizyka.
8 /ie c+cia2y zajowa7 si1 t& fizyk5 8 2&rkn5 niewyra:nie .aozwancew. 8
(izyka, a
o2ok tr&piarnia. Jako4 to nie pas&je<
8 %y7 o#e fizyka przyczyni si1 kiedy4 do zakni1cia tej nierentownej
instyt&cji.
Aik wr6ci po cic+&, nios5c cae nar1cze la2oratoryjnyc+ enz&rek
najrozaitszyc+
roziar6w.
8 Oto przypadek, kiedy wielko47 naczynia nie a znaczenia 8 stwierdzi czonek
8
korespondent 8 Wszystkie wyskalowane. 0ozlali4y.
8 Za dwadzie4cia pi17 lat<
8 Za dwadzie4cia pi17 lat<
!ote ka#dy si1 napi za zdrowie kolegi. )eraz taki toast 2y j&# prawie
konieczny.
8 M6w, co t& ro2isz> Alik wzr&szy raionai.
8 3o podleci. Zaj&j1 si1 c+oryi.
8 )o co, na&czye4 si1 j&# leczy7>
8 .k5d#e. Oczywi4cie #e nie. !rac&j1 przy diagnozac+.
8 )o znaczy>
8 )o znaczy, #e poaga ne&roc+ir&rgo.
8 ? was ro2i si1 operacje 6zg&>
8 Zdarzaj5 si1 i takie. Ale przede wszystki operacje zwi5zane z &razai dr6g
nerwowyc+.
8 3iekawe>
8 Zdarza si1, ze ciekawe<
8 A prac5 2adawcz5 o#na si1 zajowa7>
8 ? nas co pacjent, to praca 2adawcza.
8 .trasznie l&2i1 opowiadania o interes&j5cyc+ pacjentac+. Opowiedz co4 Alik.
Jaki4
niecodzienny przypadek.
Migaj jeszcze popi i przys&n5 krzeso 2li#ej 2i&rka. Alik nerwowy r&c+e r1ki
poprawi
ok&lary w cienkiej etalowej oprawce.
8 Mnie interes&j5 przede wszystki przypadki &traty pai1ci w zwi5zk& z r6#nyi
c+oro2ai.
8 Jak to ;&traty pai1ci=>
8 ? jednyc+ cakowita &trata, & innyc+ cz14ciowa.
8 3zytae niedawno prac1 Mac 3&loc+a ;0o2ot 2ez pai1ci= 8 oznaji (iedia.
8 Ja te# czytae t1 prac1. %zd&ry. )o, co otrzya Mac 3&lloc+ na podstawie
logiki
ateatycznej, z&penie nie stos&je si1 do l&dzi, kt6rzy &tracili pai17. 3i
zac+ow&j5 si1 w
spos62 o wiele 2ardziej zo#ony.
8 A o#e w jakic+4 olek&ac+<
8 W5tpi1 8 przerwa & Aik. 8 !ai17 jest z2yt trwaa, #e2y dawaa si1 zapisa7
na
pozioie olek&. W wynik& ci5gej przeiany aterii olek&y 2ez przerwy si1
wyieniaj5 ..
Zay4lili4y si1. W rozowie z Monine sprawy na poz6r proste zaczynaj5 si1
nagle
potwornie wika7.
8 3o to za aparat> 8 zapyta Migaj, &nosz5c pokrowiec znad niewielkiej skrzynki.
8 )o stary typ elektroencefalograf&.
8 Ac+ tak, fale pr5d6w 6zgowyc+.
8 )ak, aparat o4iokanaowy. )eraz s5 j&# lepsze. Alik wys&n5 sz&flad1 2i&rka i
wyci5gn5
stert1 papier6w.
8 )o s5 elektroencefalogray l&dzi, kt6rzy &tracili pai17.
!opatrzeli4y na wykresy krzywyc+, 21d5cyc+ prawie dokadnyi sin&soidai.
8 A to 2iopr5dy 6zg& l&dzi noralnyc+.
8 !i1knie. Wi1c o#na za pooc5 tej katarynki od raz& okre4li7, czy czowiek a
pai17,
czy nie.
8 )ak. Wprawdzie<
8 3o>
8 M6wi5c otwarcie, nie s5dz1, #e2y terin ;2iopr5dy 6zg&= 2y wa4ciwy<
8 Dlaczego>
8 !rzecie# zdej&jey potencjay elektryczne nie z 6zg&. M6zg jest
zaekranowany
przez
p&szk1 czaszki, pote przez warstw1 tkanki o2ficie &krwion1j, przez sk6r1<
8 /o, ale cz1sto47 2ardzo aa<
8 Wszystko jedno. 0o2ie wyliczenia. Je4li &wzgl1dni7 przewodnictwo ekran6w,
to
trze2a
przyj57, #e po 6zg& 2iegaj5 niesaowite potencjay elektryczne. /a zwierz1tac+
nie
potwierdzao si1 to<
/apili4y si1 jeszcze.
8 Wi1c c6# to takiego>
8 )o 2iopr5dy tkanek, do kt6ryc+ przykaday elektrody.
8 @. Ale przecie# &dowodniono, #e te krzywe aj5 zwi5zek z prac5 6zg&. /a
przykad
+istoria z t5 pai1ci5<
8 /o to co> 3zy to 6zg prac&je w izolacji od organiz&>
8 3+cesz powiedzie7, #e pai17< Alik &4iec+n5 si1 i wsta.
8 3+cecie, zdej1 2iopr5dy z waszyc+ g6w. (iedor Jegoriew podrapa si1 po kark&
i o2j5
nas spojrzenie.
8 Zaryzyk&jey, panowie> Zaryzykowali4y, ale jako4 nie wiedzie7 cze&
pocz&li4y si1
niepewnie. )ak jak gdy2y4y przyszli wizyt5 do lekarza, przed kt6ry nic si1 nie
&kryje.
!ierwszy siad na fotel& Migaj. Alik przyo#y & o gowy osie elektrod i
w5czy
elektroencefalograf.
!owoli r&szya ta4a papierowa. 0ylce ani drgn1y.
8 Ani 4lad& pracy 6zg& 8 skoentowa .ao8zwancew.
8 Aparat jeszcze si1 nie nagrza.
/agle drgn1li4y. 3isz1 przerwa gwatownie go4ny skrzyp ostrego etal& po
papierze.
Wpatrzyli4y si1 w ta41. !o niej jak oszalaa skakaa zaaszy4cie caa 6seka
rylc6w
zostawiaj5c po so2ie dziwaczn5 lini1.
8 ;3ogito, ergo s&= 8 zadeklaowa Migaj westc+n5wszy z &lg5. )eraz sprawd:
6zg
czonkaDkorespondenta. 8 )o 2ardzo wa#na sprawa dla rady na&kowej naszego
instyt&t&. Jest
ta przewodnicz5cy.
-& wielkie& zdziwieni& stwierdzili4y & czonkaDkorespondenta dokadnie takie
sae
2iopr5dy jak & Migaj5, .aozwancewa i & nie. Je4li nawet 2yy r6#nice, to nie
za&wa#yli4y
tego. .pojrzeli4y pytaj5co na Alika. ?4iec+n5 si1 tajeniczo.
8 !anowie, elektroencefalogray acie jednakowe, 2o jeste4cie, o#na
powiedzie7,
w
jednakowy stadi& zaroczenia. Z pijanyi zawsze tak jest. !odo2nie jak ze
sc+izofrenikai i
epileptykai przed atakie<
Zro2io na si1 g&pio i napili4y si1 jeszcze. Monin zatrzya ta41 i
poszperawszy w
papierac+ pokaza na kilka innyc+ elektroencefalogra6w.
8 Oto zapis 2iopr5d6w 6zg& czowieka 4pi5cego. A t& typowa krzywa czowieka
cz&waj5cego. /a ryt alfa nakadaj5 si1 ryty t+eta i gaa.
8 3iekawe 8 r&kn5 w zay4leni& (iedia. 8 )ak wi1c, gdzie twoi zdanie,
ie4ci
si1
pai17 czowieka>
Alik zacz5 nerwowo wrz&ca7 papiery do sz&flady. !ote &siad i popatrzy
kolejno na
ka#dego z nas.
8 (araday, nie kr17. 3z&jey, #e co4 wiesz. M6w, gdzie jest pai17.
Migaj wsta i #arte poci5gn5 Alika za klap1 fart&c+a. (art&c+ 2y rozpi1ty i
wida7 2yo pod
ni star5 wytart5 arynark1.
8 /o, je4li tak 2ardzo c+cecie<
8 Do2re so2ie ;2ardzo c+cecie=Q. !o prost& #5day. !owinni4y c+y2a wiedzie7,
gdzie
agazyn&jey nasz5 cenn5 er&dycj1.
Migaj nigdy nie 2y czowiekie z2yt &kadny. Jego y4lenie 2yo idiotycznie
logiczne i
o2ierzle proste. -iedy tak powiedzia, wydao i si1, #e w oczac+ Monina
2ysn1a zo4liwa
iskierka. Zacisn5 ocno wargi, wsta zza 2i&rka i podszed do jednej z szaf.
Wr6ci, nios5c
l&dzk5 czaszk1, jak5 o#na zo2aczy7 w pracowni przyrodniczej w ka#dej szkole.
/ie 6wi5c
ani cowa, postawi j5 na 2i&rk& o2ok elektroencefalograf& i zacz5 przykada7
do niej elektrody.
.kaienieli4y ze zdziwienia.
Gdy elektrody zostay j&# zao#one, Alik popatrza na nas z cieno4ci, a pote
przekr1ci
gak1.
Wszystkie osie rylc6w drgn1o przej&j5co i zacz1o ta'czy7 po papierze. Jak
za+ipnotyzowani patrzeli4y w drwi5ce p&ste oczodoy. A aparat wci5# szy2ko i
gwatownie
wypisywa zgor5czkowan5 krzyw5 2iopr5d6w cz&waj5cego czowieka.
8 Macie< 8 rzek szyderczo Monin.
Wstali4y i szy2ko zacz1li4y si1 z ni #egna7, 2oj5c si1 raz jeszcze spojrze7
na 2i&rko 8
o2ok elektroencefalografii.
W cieno4ciac+ zg&2ili4y drog1, d&go szli4y przez wysok5, okr5 traw1,
okr5#aj5c
niskie, ciene 2&dynki, aszerowali4y wzd&# etalowej kraty, za kt6r5 ci5gn1a
si1 2lado
o4wietlona &lica. Ga5zki gog& za+aczay za paszcze i wstr1tnie drapay po
ateriale. -iedy w
reszcie in1li4y 2ra1 i stan1li4y, #e2y odpocz57, nasz czonekDkorespondent
rzek$
8 Zak6cenia. /a pewno zak6cenia od pr5d& z sieci.
Z t5 wygodn5, &spokajaj5c5 y4l5 rozjec+ali4y si1 do do6w.
!rzeo#y Zyg&nt %&rakowski
Mic+ai Jecew Jerei !arnow
.)A/ !0Z,DA)OMOWI
". 0elacja cza2ana 3+arak&a
J&# od czterec+ lat za2iera wiosn5 stada owiec na wysokog6rskie pastwiska.
M&sz1
przyzna7, #e oja praca jest 4iesznie atwa. Wilki zagl5day t& ostatnio w
czasac+, kiedy 6j
dziadek dopiero arzy o ty, a2y po raz pierwszy w #yci& ogoli7 so2ie 2rod1.
Wprawdzie
gospodarstwo a spore, ale kierowa7 ni nietr&dno. Jedna oso2a daje so2ie ta
4wietnie rad1.
Wolnego czas& a do woli. /a sprawdzenie podczerwonego ogrodzenia zejdzie i
najwy#ej
trzydzie4ci in&t. )yle tez niej wi1cej potrze2a na zaprograowanie
elektronowyc+
poocnik6w. /o i &sz1 ie7 jeszcze z MaDLX in&t na wydanie odpowiednic+
dyspozycji
!/!, tj. cy2erowi, kt6ry posz&k&je nowyc+ pastwisk.
Oto i cay a2aras< !oza ty zaj&j1 si1 jeszcze przygotowanie paszy,
sporz5dza
c+arakterystyki flory alpejskiej dla potrze2 przeys& spo#ywczego oraz
edycyny, ponadto raz
na tydzie' kontrol&j1 a&toatycznej stacji eteorologicznej. Ale to wszystko
2a+ostka.
/ajwi1cej czas& poc+ania i przygotowanie si1 do sesji egzainacyjnej. .t&di&j1
2owie w
"nstyt&cie !aeokliat6w. Mo#e si1 dziwicie, po co to wszystko 6wi1, ale 2ez
tyc+ szczeg66w
ogli2y4cie ie7 do47 cz1sto kopot ze zroz&ienie pewnyc+ spraw, kt6re por&sz1
za c+wil1
w dalszej cz14ci ego opowiadania. Wi1c c6#> 3zas& a dosy7, nawet je4li
we:iey pod
&wag1 codzienne wykady stereotelewizyjne Wydzia& M&zycznego. Dlatego wa4nie
og1
so2ie pozwoli7 na taki z2ytek, jak astronoia. /ie &sz1 rano wcze4nie wstawa7 i
cz1sto do
saego 4wit& zac+wyca si1 nie2e. )eleskop a wprawdzie jak naj2ardziej
przeci1tny 8
zwyky aatorski ;)ell&r=.
Owego dnia, kt6ry was tak interes&je, a wa4ciwie noc5, ak&rat nie spae.
Zaintrygoway
nie dziwne 2yski, kt6re zo2aczye w rejonie konstelacji *iry.
J&# si1 iae po5czy7 z naj2li#szy o2serwatori&, kiedy odkrye, ze owe
2yski s5
rez&ltate dziaania jakiego4 proienia 2iegn5cego z Ziei.
W tej c+wili zaterkota 2rz1czyk i wsz1dzie zapaliy si1 i pokn1y czerwone
ogniki. )o
zapon1y ;oczy= oic+ cy2er6w. 3aa roantyka gwiazdoz2ior& *iry oentalnie
wywietrzaa
i z gowy i po2iege co tc+& do oic+ owiec. 3+o7 2iege na zaanie kark& i
tak si1
sp6:nie. 3o4 widocznie przestraszyo owce, gdy# rz&ciy si1 nagle w stron1
&rwiska, &ciekaj5c
przed nie2ezpiecze'stwe, kt6rego dot5d nie znay.
Do tej pory #adne zwierz1 nie przekroczyo 2ariery proieni podczerwonyc+,
&tworzonyc+
przez elektrony skand&. Ale w ty oencie owa proienna oc+rona &lega rapte
&szkodzeni&. Jak wykazay p6:niej przyrz5dy, nast5pio to na sk&tek dziwnyc+
fl&kt&acji p6l
pozytronowoDne&trinowyc+. /ie 21d1 si1 zreszt5 zag12ia w szczeg6yA w ka#dy
razie oje
wystraszone owce pokn1y nagle k& przepa4ci< !rawie wszystkie pospaday z
&rwiska. )ak
2ardzo 2ye ty zdenerwowany i przygn12iony, #e na 4ier7 zaponiae o
dziwny
zjawisk& astronoiczny. Ale tego, co zdarzyo si1 p6:niej, tr&dno 2yo nie
za&wa#y7. Od raz&
zo2aczye &n1, kt6ra zalaa nie2o na po&dniowy wsc+odzie. Mniej wi1cej w ty
iejsc&,
gdzie znajd&je si1 *a2oratori& %ada' !rzestrzeni, &nosia si1 k& nie2& s&ka
2yszcz5ca iga.
)r&dno powiedzie7, jaki iaa kolor. Wa4ciwie 2y to c+y2a ieni5cy si1 kolor
aleksandryt& 8
od fioletowego 2z& a# do zieleni. /agle z owej igy, jak z palowego p1d&
zacz1y wyrasta7
&ko4ne li4cie 2ysk6w. !rzy czy wszystko to trwao niespena in&t1 i zaton1o
wreszcie w
powodzi zotego 2lask&, kt6rego siy i pi1kna nie spos62 wyrazi7. W owej zorzy
przez c+wil1
przywidziay i si1 c&downe krajo2razy o2cyc+ 4wiat6w. Wydao i si1 nawet, #e
cz&j1 4wie#y
i cierpki zapac+ dalekic+ 6rz i las6w. -iedy wszystko zniko, &4wiadoie
so2ie, #e 2y to
zapac+ ozon&.
)o sao stwierdziy te# przyrz5dy. Wok6 nie rozpo4cieraa si1 c+odna i czysta
wiosenna
noc. Wszystko 2yo, jak dawniej, nawet w konstelacji *iry nie widziae j&#
2ysk6w.
/ie 2yo tylko 2iednyc+ owiec< O wszystki, co zaszo, doniose 2ezzwocznie
kanaai
psyc+o5czno4ci.
)o c+y2a 2yo2y wszystko<
"". -o&nikat .. M. .irnowa op&2likowany w iejscowej prasie
Opowiadanie odego cza2ana jest wa4ciwie jedyny 4wiadectwe czowieka,
kt6ry
prze2ywa w po2li#& iejsca katastrofy, jaka wydarzya si1 trzy dni te& w
*a2oratori& %ada'
!rzestrzeni. Ja 8 jako czonek koisji, prowadz5cej 4ledztwo w sprawie
katastrofy, szczeg6lnie
dotkliwie zdaj1 so2ie spraw1 z tego, jak sk5pe dane s5 w naszy posiadani&.
!rzyrz5dy 3+arak&a wykazay, #e 4wiata awaryjne cy2er6w zapaliy si1
dokadnie o L,NL.
-iedy zdj1li4y ta4y z licznik6w :r6da energii Ks5 dwa takie liczniki$ jeden
zainstalowany jest
2ezpo4rednio w elektrowni atoowej, dr&gi za4 w transforatorowej 2&dce
la2oratori&P, to
zo2aczyli4y, #e wa4nie w ty czasie nast5pi gwatowny skok w z&#yci& energii.
!o Mb
sek&ndac+ zosta osi5gni1ty p&nkt k&linacyjny, za4 po nast1pnyc+ dziesi1ci&
zacz5 si1
raptowny spadek. /aj2ardziej interes&j5ce jest to, #e o godz. L in. NL sek. a[
przyrz5dy
prawdopodo2nie zeps&y si1. %o jak#e ogli2y4y wyja4ni7 inaczej ten fakt, #e w
owy czasie
la2oratori& zaiast z&#ywa7 energi1, zacz1o j5 nagle wytwarza7> !rzecie# taki
wa4nie
wniosek o#na wysn&7, gdy si1 ogl5da liczniki przeka:nik6w.
" jeszcze jedna dziwna okoliczno47. *a2oratori& nic ponioso prawie #adnego
szwank&.
Jedynie po4rodk& sali 3 odkryto koo o proieni& dw6c+ etr6w, w kt6ry cae
wyposa#enie
dosownie rozpado si1 na atoy. )r&dno si1 zdo2y7 na inne okre4lenie, gdy# sala
jest do47
solidnie zastawiona stoai oraz aparat&r5. .k5d ogo2y si1 wzi57 na say jej
4rodk& idealne
koo< p&stego iejsca> %ezpo4rednio do owego p&stego kr1g& przylega st6
la2oratoryjny, a
wa4ciwie tylko dwie trzecie sto&, poniewa# reszta zostaa odci1ta dokadnie po
o2wodzie koa.
.pecjali4ci twierdz5, #e #adny ze znanyc+ sposo26w o2r62ki drewna nie &dao2y
si1 osi5gn57
takiego idealnego ci1cia. -& 4rodkowi sali 2iegnie tak#e n6stwo przewod6w, ale
i one s5
wszystkie o2ci1te r6wni&tko na granicy p&stego kr1g&. Zreszt5 ;&ci1te= 8 nie
jest
najszcz14liwszy sowe$ patrz5c na przewody, tr&dno przyp&szcza7, #e ogy2y
one gdzie4
dalej prowadzi7. Ale po c6# 2y 2yy potrze2ne owe nigdzie nie pod5czone
ko'c6wki>
W sali znaleziono dyktofon. Ale na irydowy dr&cie nie odkryto najniejszyc+
4lad6w
zapis& d:wi1k&, c+ocia# aparat& nie wy5czono. 3zy#2y pracy w la2oratori& oraz
nagej
katastrofie nie towarzyszyy najniejsze nawet d:wi1ki> Wszystko to jest 2ardzo
dziwne. Je4li
o#na wierzy7 zapisowi w portierni, to owej nocy w cay gac+& znajdowa si1
tylko jeden
czowiek. %ya to prof. "rena Bosiewa. /aj2ardziej skr&p&latne posz&kiwania nie
day rez&ltat6w$
*ora przepada 2ez wie4ci. Do do& nie wracaa w og6le nie dawaa znak& #ycia.
)ak sao
znik 2ez goszcz5cy w6wczas & niej doktor Derdio *oszan8. Matka Bosiewej 6wi,
#e wyszed
on z do& p&nkt&alnie o dziesi5tej wieczore, o2iecawszy solennie, #e wr6ci za
trzy godziny
raze z "ren5. Wszystko wskazao na to, #e 2yli oni raze w la2oratori&, w sali
3. .trac+
poy4le7, #e spotka ic+ ten sa los, co przedioty znajd&j5ce si1 po4rodk&
sali.
Wed&g o4wiadczenia wsp6pracownik6w, ta gdzie o2ecnie zieje p&stka, znajdowa
si1
przedte wielki pier4cieniowy agnes, dwa grawitacyjne generatory oraz jaki4
nowy przyrz5d.
)ego przyrz5d& nikt dot5d nie widzia. !ojawi si1 w la2oratori& niedawno i
Bosiewa trzyaa
go zawsze pod narz&t5 z czarnego aksait&. Eadnyc+ 4lad6w zniszczenia,
powtarza, nie &dao
si1 wykry7. Mio woli nas&waj5 si1 w5tpliwo4ci, czy w og6le iaa t& iejsce
jakakolwiek
katastrofa. W ka#dy 25d: razie, gdy2y nie tajenicze znikni1cie Bosiewej i
*oszancy, o#na
2y 2yo 6wi7 jedynie o ;dziwny #arcie z p&sty koe=, jak si1 wyrazi jeden
ze
wsp6pracownik6w la2oratori&. /ie znosz1 zagadek i dlatego naj2ardziej ze
wszystkic+
nalegae, a2y cal po cal& przesz&ka7 skr&p&latnie cae poieszczenie.
!osz&kiwania te
zako'czyy si1 dopiero teraz, jednak 2ez rez&ltat&.
/a p6nocnoDwsc+odniej 4cianie 2&dynk& odkryto stref1 z niewielk5
radioaktywno4ci5.
Dokadne poiary wykazay, #e ow5 stref1 stanowi koo o proieni& niespena
dw6c+ etr6w.
Dziwny z2ieg okoliczno4ci, kt6rego nie spos62 wyt&aczy7. Godne podziw& jest
to, #e
radioaktywno47 rozprzestrzenia si1 na ca5 gr&2o47 4ciany. Z&penie jak2y
przes5czy si1 przez
ni5 radioaktywny gaz. !onadto &dao si1 &stali7, #e na s&ficie sali 3 znajd&je
si1 ledwie
dostrzegalny otw6r, kt6ry przec+odzi przez cay gac+ i ko'czy si1 dopiero w
dac+&. %rzegi
otwor& nie s5 stopione ognie i w og6le nie zac+oway si1 nawet najniejsze
4lady tego, czy i
jak zosta on zro2iony. /ikt z pracownik6w nie potrafi okre4li7, czy 6w otw6r
istnia przed
katastrof5, czy nie.
/iestety, s5 to jedyne dane, jakii dyspon&jey.
""". *ist st&denta 3+arak&a do .. M. .irnowa
.zanowny .ergi&sz& Mitrofanowicz&9
0ozowa z Wai 8 jak pai1tacie zapewne, 2yo to nazaj&trz po tajeniczej
4ierci oic+
owiec 8 wywara na nie wielkie wra#enie. Wasze sowa, ze ka#de dziwne
zjawisko,
nawet na
pierwszy rz&t oka 2a+e, o#e ie7 wcale nie2agatelne znaczenie, zapai1tae na
cae #ycie.
Dlatego wa4nie o4ielie si1 niepokoi7 Was ty liste. Wypadek, o kt6ry c+c1
opowiedzie7, o#e Was wcale nie zainteres&je, lecz io wszystko wydaje i si1,
#e a on
jednak jaki4 zwi5zek z wydarzeniai, kt6re iay iejsce owej pai1tnej nocy. Za
c+wil1
wszystko to wy&szcz1.
/a kilka godzin przed wsponianyi wydarzeniai przygotowywae si1 do
egzain6w
z
agronoii og6lnej. !osiada agnetofon z ta45 irydow5, na kt6rej zosta
zapisany cay k&rs
wykad6w. !ai1ta jak dzi4, #e odtwarzae wa4nie wykad o poc+odzeni& g6r
lodowyc+ oraz
o ic+ wykorzystani& w cel& nawodnienia p&sty'. %ardzo ciekawy wykad. Ale nie o
to c+odzi. )o
znaczy 8 nie tylko o to. J&# w ie4cie, gdy pojec+ae ta na egzainy, pocz&e
nagle, #e
zaponiae ten &st1p, w kt6ry jest owa o topnieni& g6r lodowyc+ w war&nkac+
p&stynnyc+.
/at&ralnie 8 pocz&e wielk5 c+1tk1 wys&c+ania owego wykad&. " na ty wa4nie
polega 6j
dziwny wypadek$ agnetofon ilcza. !rosz1 nie y4le7, #e 2y &szkodzony.
Wszystko
skr&p&latnie sprawdzie. !o prost& wszystko, co 2yo zapisane na ta4ie, w
jaki4 spos62 &lego
zatarci&.
Mo#e ja sa niec+c5cy w5czye nie ten przycisk i stare napis> Od raz&
przyszo i to do
gowy. !rawdopodo2nie na ty 2y i poprzesta, gdy2y nie 6j s5siad Oleg
M&rakow,
ieszkaj5cy ze n5 w ty say pokoj&, w naszy internacie. Jest geofizykie i
st&di&je j&#
na czwarty rok&.
Oleg ak&rat reperowa 2lok inforacyjny ojego zwiadowcy !/! 8 tj.
posz&kiwacza
nowyc+ pastwisk. Okaz&je si1, ze owe dziwne pozytronowoDne&trinowe fl&kt&acje,
kt6re
&szkodziy proienn5 oc+ron1 na pastwisk&, zeps&y tak#e i ojego cy2era.
.twierdzi to Oleg,
kt6ry &wa#nie wys&c+a ego opowiadania. A do reperacji cy2era za2ra si1
dlatego, #e !/! 8
to jego projekt, 21d5cy roczn5 prac5 zaliczeniow5. Z pocz5tk& Oleg nie ia
poj1cia, jak si1 do
tego za2ra7, gdy# nie 6g odkry7 4lad6w &szkodzenia. Mo#liwe, #e i dotyc+czas
2y nad ni
4l1cza, gdy2y przypadkowo nie przestawi 2ieg&na ak&&latora pr5d& staego. !o
prost& 2ardzo
si1 z1czy i poyli elektrody, zaieniwszy in&s na pl&s. )en to wa4nie
;25d= naprawi
2lok. Oleg przysi1ga, #e to tylko dziwny z2ieg okoliczno4ci, kt6rego nie da si1
wcale niczy
wyt&aczy7, lecz ja iae na ten teat z&penie inny pogl5d.
!o zdani& egzain6w Kprzy okazji nadieni1, #e profesor postawi i najwy#szy
stopie'P
&dae si1 do kierownika katedry proieni kosicznyc+. Zainteres&jecie si1
zapewne, dlaczego
wa4nie do niego. !ozostaje i tylko odpowiedzie7, #e Wacaw *&cjanowicz jest
jedyny
fizykie w cay "nstyt&cie !aleokliatyczny. -t6#, je4li nie on, 6g2y si1
lepiej poapa7 we
wszystkic+ zagadkac+ przyrz5d6w elektronowyc+. On tak#e z pocz5tk& powiedzia,
#e nie widzi
#adnego zwi5zk& i1dzy rozagnesowan5 ta45 i &szkodzony 2lokie. Miae
wa4nie j&#
wyj47, kiedy nagle prze6wi$
;A wiecie co> !rzeci5gnijy Wasz5 ta41 nie przez elektronowe g6wki, a raczej
przez
pozytronowe=.
Odpare & na to, #e nigdy o takic+ nie syszae. A on si1 tylko 4ieje.
Wzi1li4y
w6wczas ocne :r6do proieni gaa i zacz1li4y 2o2ardowa7 nii oowian5
tarcz1.
.pecjalny pier4cieniowy agnes odprowadza wytr5cone pozytrony do kaery
pr6#niowej, sk5d
2yy c+wytane w kondensator. W ten spos62 zdo2yli4y :r6do ;antypr5d&=. " c+y2a
nie
&wierzycie> Onieiaa ta4a prze6wia i znow& &syszae niepotrze2ny i j&#
wykad o
g6rac+ lodowyc+. Wacaw *&cjanowicz oznaji, #e &ie4ci wziank1 ty efekcie
w
organie
prasowy Akadeii ?iej1tno4ci i #e ja z Olegie o#ey 2y7 d&ni ze swojej
pierwszej
saodzielnej pracy na&kowej. Mo#liwe, #e Was wcale nie ciekawi, ale pocz&wae
si1 do
o2owi5zk& doniesienia Wa o ty. Wczoraj otrzyae od dyrektora naszego
gospodarstwa.
!isze, #e s5siedzi na poogli i po zdani& egzain6w znow& wyp1dz1 na pastwiska
stada
owiec. Jak wi1c widzicie, wkr6tce spotkay si1 ponownie.
Wasz 3+arak&, tec+nik 8 cza2an ko&nistycznego gospodarstwa ;0&no=, st&dent
""
rok& "nstyt&t& !aleokliatologii, rzeczywisty czonek )owarzystwa ,kologii
(itocynoz6w.
"\. Znow& .. M. .irnow
3+y2a nie &sz1, 6wi7, jak si1 &cieszye z list& 3+arak&a. Wsp6lny
wysikie
pracownik6w la2oratori& dyktafon prze6wi j&# po &pywie dw6c+ godzin. /a
wszelki
wypadek wszystko, co &syszeli4y, zostao ponownie zapisane. )eraz dyspon&jey
dwoa
kr5#kai ta4y, zawieraj5cyi t1 cenn5 inforacj1.
Z pocz5tk& syc+a7 2yo 2ez&stanne syczenie i trzaski. /iekt6rzy nawet zaczynali
j&#
pow5tpiewywa7 w sk&teczno47 ;etody 3+arak&a=. Ale oto rozlego si1 lekkie
pokasywanie i
da si1 sysze7 czyj4 z1czony oddec+.
8 Dzi1k&j1, koc+anie. !ostaw to t&taj. 8 %y to gos "reny Bosiewej.
3o4 waln1o, jak2y postawiono na podog1 jaki4 ci1#ki etalowy przediot.
8 /o, i co teraz 21dzie>
M1ski, z c+ropawy nieco akcente gos najprawdopodo2niej nale#a do doktora
*oszancy.
Bosiewa nie odpowiedziaa.
8 A wi1c w czy le#y istota rzeczy, "renko> 8 znow& zapyta *oszancy.
8 W filozofii. Wszystko opiera si1 jedynie na filozofii, za4 fizyka odgrywa t&
raczej rol1
dr&gorz1dn5.
8 /igdy nie y4lae, #e w filozofii o#e kry7 si1 co4 nieprawdopodo2nego, a
przecie#
o2iecaa4 nie zadziwi7.
8 Jeszcze ci1 zadziwi19 Odpowiedz i z pocz5tk& na jedno pytanie. Ale &sz1 ci1
najpierw
&przedzi7, #e nigdy si1 nad ni nie zastanawiae4. !rzecie# ci1 zna. 8 Bosiewa
roze4iaa si1.
!o kr6tki ilczeni& *oszancy powiedzia$
8 /o, gdzie# to twoje pytanie>
8 36#e4 ty taki niecierpliwy> !o prost& sz&ka najlepszego sfor&owania. Daj#e
i troc+1
poy4le7.
!rzez pi17 in&t panowaa cisza. !6:niej Bosiewa zapytaa$
8 3zy nigdy si1 nie zastanawiae4, co 2yo przed atoai>
8 3o przez to roz&iesz 8 przed atoai> 8 zapyta *oszancy z pewn5
konsternacj5.
8 /o, w przedatoowy stanie aterii< Dlaczego powszec+nie &wa#a si1, #e
atoy
2yy
zawsze> !rzecie# ateria jest wieczna. " w swoi rozwoj& nigdy si1 nie powtarza.
Wszystkie
procesy we Wszec+4wiecie s5 nieodwracalne. A wi1c, co 2yo przedte, zani
&ksztatoway si1
atoy, i co 21dzie pote><
8 Jakie asz podstawy do zadawania podo2nyc+ pyta'>
8 3zy# do zadawania pyta' konieczne s5 jakiekolwiek specjalne podstawy> /ie
&c+ylaj si1
od odpowiedzi. !opatrz tylko. Astrofizyczne dane wi5#5 si1 4ci4le z czysto
geologicznyi.
!rzes&ni1cie wida w stron1 czerwieni 6wi na o ty, #e galaktyki roz2iegaj5
si1 i nasz
odcinek Wszec+4wiata &lega rozszerzeni&, o2serwacje geologiczne dostarczaj5
dowod6w na to,
#e Zieia nie tylko si1 rozszerza, lecz nawet p1ka, co o#na o2ja4ni7
zniejszenie si1 staej
grawitacyjnej. /ieprawda#>
8 /o i c6# z tego>
8 Oznacza to, #e kiedy4 2ya aksyalna grawitacja. Wynika st5d pytanie$ jakie&
stanowi
aterii odpowiadao owo aksi&> A nast1pnie$ jaki 21dzie stan aterii przy
ini&
grawitacji i kiedy to nast5pi> /o i wreszcie, co towarzyszy owy oento
aksyalnej i
inialnej grawitacji$ wy2&c+y s&2stancji, czy te# cakowite odwr6cenie
czasoprzestrzeni><
36# ty tak ilczysz>
8 ?czciwie 6wi5c, "reno, nie wie po prost&, co a ci powiedzie7.
0zeczywi4cie
nigdy
si1 nad ty nie zastanawiae. )eraz wreszcie roz&ie cel tego eksperyent&.
3zy nie wydaje
ti si1 jednak, #e o#e 2y7 on nie2ezpieczny>
8 3zy#2y4 si1 2a>
8 .k5d#e9 Ale c+c1 rozs5dnie rozwa#y7 wszystkie ;za= i ;przeciw=. )rze2a
przewidzie7
wszystkie o#liwe nast1pstwa.
8 "le potrze2&jesz na to czas&>
8 Dokadnie nie wie. Mo#liwe, #e dosy7 d&#o, je4li w og6le podo2ny eksperyent
o#na
oceni7 teoretycznie.
8 Wo2ec tego przeprowadz1 go saa i to jeszcze dzisiaj. A ty o#esz so2ie i47 do
do&.
Maa nie o#e si1 nas doczeka7. !owiedz jej, #e jeszcze t& troc+1 za2awi1.
8 3zy to twoja nieodwoalna decyzja>
8 /ajz&peniej9
8 Zaczekaj troszk1, zdej1 tylko arynark1 i podwy#sz1 p&lpit przy fotel&, #e2y
ia
wygodniej.
Wte rozleg si1 jaki4 d:wi1k. !rawdopodo2nie< pocaowali si1. !rzez kilka in&t
panowaa z&pena cisza. !ote da si1 sysze7 przy2ieraj5cy coraz 2ardziej na
sile gwizd.
8 36# to, koc+anie> 8 Gos Bosiewej ledwo 2yo la7.
8 /ie wie. Wok6 nas pojawio si1 jakie4 koo, widzisz> Wszystko rozpoienio
si1
dokoa dziwny p&rp&rowy 4wiate. Jego proienie s5 tak ci1#kie i jednocze4nie
r&c+liwe,
jak2y poc+odziy z eanacji radon&.
8 Derdio9 Widz1 w g6rze 2yszcz5cy p&nkcik9
8 )o dziwne9 36# 2y to ogo 2y7> !rawie nic nie sysz1 i jako4< tr&dno
oddyc+a7.
8 Gdzie ty wa4ciwie patrzysz> )a, sp6jrz ta9 36# to> Oc+, jaki przec&dny
4wiat< i
ocean< A ta zorza9 !opatrz tylko, roztopione zoto otacza nas Qcoraz 2ardziej.
/asza ka2ina jest
tylko izern5 &pink5, zag&2ion5 w 2eziarze w6d zotego orza9 Jakie to pi1kne9
8 )o 4ier7, "ra9
8 3o4 ty powiedzia> 36# a ro2i7> Dlaczego zwlekasz> /o, c6# ay ro2i7>
8 )ylko spok6j, ale'ka9 Opornik 8 do ko'ca9 A teraz daj aksi& grawitacji i
przestrze' zwinie si1 wok6 nas. Znajdziey si1 jak2y w p1c+erzyk&. 0oz&iesz>
8 A c6# si1 z nai stanie w ty p1c+erz&>
8 /ie wie, lecz nie a innego wyj4cia. Je4li zniejszyy napi1cie, od raz&
nast5pi
wy2&c+< .zy2ciej, "ra, szy2ciej. " ten prze5cz<
3+o7 przekr1cali4y p6:niej na wszystkie strony ow5 ta41, nic wi1cej nie &dao
si1 na
&sysze7.
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Mijay lata. *&dzie cz1sto powracali y4l5 do zagadki owego tajeniczego
znikni1cia. -iedy
w ci5g& licznyc+ dysk&sji wszystkie arg&enty zostay wyczerpane, niekt6rzy
zacz1li &cieka7 si1
do tak j&# zaiste wy4wiec+tanyc+ terin6w, jak ;czwarty wyiar= l&2
;deaterializacja=Q,
spotkawszy zdecydowany op6r, pr62owali w6wczas co4 ta 2ekota7 nie4iao o
;granicac+
poznania=.
Jak2y ta zreszt5 nie 2yo, wypadek ten, podo2nie jak zagadka t&ng&skiego
eteoryt&, da
dziennikarzo 4wietn5 po#ywk1 dla wszelkiego rodzaj& spor6w i doys6w.
.5dzone & 2yo tysi5ckrotnie powraca7 na strony czasopis pod niezienny
nag6wkie
;/ie odgadniona tajenica=. Odsz&kawszy w arc+iw& "nstyt&t& %ada' !rzestrzeni
notatki
3+arak&a, gdzie jest owa o za&wa#onyc+ przez niego w ow5 noc 2yskac+ w
konstelacji
*iry, pewien pisarzDfantasta p&4ci w o2ieg +ipotez1, kt6ra zyskaa od raz&
wielk5 pop&larno47.
Wykoncypowa on so2ie, #e Bosiewa wynalaza nowy typ gwiazdolot&, kt6ry
przeksztaca
wszystko, co si1 w ni znajd&je, w wi5zk1 ne&trino i z szy2ko4ci5 4wiata &nosi
k& celowi. )aki
gwiazdolot jak wido przec+odzi przez py kosiczny, poprzez planety i
roz#arzon5 ateri1
gwiazd. /ic nie zatrwo#y owego 2ezcielesnego ocarza kosos&, kt6ry &ni6s w
otc+a'
wszec+4wiata *oszancy i Bosiew5. ?czeni nie raczyli o2ala7 +ipotezy owego
pisarzyny. Dzieci
jednak do pewnego wiek& 4wi1cie w ni5 wierzyy.
Opowiadanie "reny Bosiewej
Z pocz5tk& wydao i si1, #e nasze do4wiadczenie zako'czyo si1 fiaskie. Ale
kiedy,
szarpn5wszy opornik a# do ko'ca, spojrzaa w il&inator, gorej5cego w
fioletowyc+ str&gac+
zota j&# ta nie 2yo. 3o4 niewidocznego, lecz zaraze i nieprzezroczystego
oddzielio nas od
k12i5cej si1 plazy. 3+o7 zaszo to wszystko w gnieni& oka, nie zapon1 nigdy
nagego
&cz&cia ostrego 26l& gdzie4 w okolicy serca i dziwnej oci1#ao4ci. 3+y2a
zd5#ya tylko 4cisn57
ocno r1k1 Derdia, zani stracia przytono47. A o#e wcale nie zedlaa> W
ka#dy
razie, gdy ponownie zajrzaa w il&inator Kwszystko w ni j&# zreszt5
4cieniao i
zatowiaoP, wydao i si1, #e nie in1a nawet sek&nda.
8 Mio wszystko co4 nieco4 si1 &dao 8 prze6wi wreszcie Derdio, wycieraj5c
powoli
c+&steczk5 czoo 8 ale reakcja widocznie wygasa. Wszystkie& winna nietrwao47.
)rze2a
21dzie jeszcze nad ty popracowa7.
W ilczeni& skin1a gow5. /ie wiedziaa, co przerwao reakcj1 88
nietrwao47
czy
tc+6rzostwo, kt6re kazao na zakn57 wok6 naszego stanowiska pole
grawitacyjne. Jak2y
czytaj5c oje y4li, Derdio pogadzi oj5 r1k1 i powiedzia cic+&tko$
8 /ie o#esz ie7, "ra, #adnyc+ w5tpliwo4ci. Wszystko od2yo ci1 prawidowo.
Mieli4y
o2owi5zek przerwa7 reakcj1. Dla takic+ eksperyent6w nie nadszed jeszcze czas.
Z2yt ao
wiey o czasoprzestrzeni, o grawitacji, o 2&dowie aterii. )r&dno so2ie nawet
wyo2razi7, jak5
katastrof1 6g wywoa7 nasz eksperyent.
3z&a, ze Derdio a s&szno47. Ale wstyd i 2yo za t1 sek&nd1 strac+&, kt6ry
opanowa
nie cakowicie w oencie, gdy zacz1a si1 reakcja. Dlatego odcz&waa tak5
potrze21
sprzeczania si1, sz&kania dowod6w, przekonywania. -ogo wa4ciwie c+ciaa
przekona7$ sie2ie
czy jego> )ego naprawd1 nie wie.
8 M6g wylecie7 w powietrze cay "nstyt&t, oga &lec zagadzie Zieia, a o#e i
syste
soneczny l&2 nawet Wszec+4wiat> Wydawao i si1, #e w oi gosie d:wi1czy
ocno napi1ta
str&na sarkaz&.
Ale 6j 5dry i agodny przyjaciel &da w6wczas, #e nie roz&ie ojego stan&.
!owiedzia
tylko$
8 Dopiero teraz &4wiadaia so2ie, na ile nierozwa#ny 2y 6w eksperyent.
Gdy2y
reakcja
zacz1a czerpa7 energi1 z sie2ie saej, to jeszcze nie wiadoo, jakie 2y
wyzwolia &kryte
o2ecnie przed nai siy i procesy, drzei5ce dot5d w say serc& aterii.
W6wczas znow& pocz&a strac+. Wa4ciwie to skoplikowane &cz&cie oznaczao
co4
znacznie wi1cej ani#eli strac+ !rzyponiao i si1 dzieci'stwo. !rzez 2ardzo
d&gi czas nie
oga 2ez l1k& patrze7 w ka&#e. Od2ijao si1 w nic+ 2ezdenne nie2o. " zawsze
2aa si1
wprost, ze spadn1 w przepa47, otwieraj5c5 si1 przede n5. %aa si1, lecz
r6wnocze4nie nie
oga jako4 nie patrze7. !6:niej to sao &cz&cie ogarniao nie w la2oratori&
astrofizyczny. Zdj1cia odlegyc+ galaktyk i +ipergalaktyk, ledwo &c+wytne ic+
wzajenego
oddziaywania i czarna straszna otc+a' czasoprzestrzeni. " oto teraz doznaa
tego znajoego
&cz&cia. Wyo2razia so2ie przez c+wil1, ;jak wok6 pierwszego ;podpalonego=
przez nas
ato& wy2&c+a po#ar zniszczenia. Gdzie owa po#oga o#e zarz&ci7 Wszec+4wiat,
jak
daleko
6w po#ar o#e si1 rozprzestrzeni7> /iestety, na te pytania nikt przecie# nie
odpowie.
8 Ale popatrz tylko9 Jeste4y w ka2inie j&# MN in&t 8 Derdio przys&n5 k& nie
4wiec5cy
cyfer2lat swojego zegarka.
8 /ajwy#szy czas, 2y4y zatarli 4lady naszego przest1pstwa i po2iegli na +er2at1
z
alinowyi konfit&rai, 2o inaczej o2erwiey porz5dn5 2&r1<
-iedy ocno 4cisn5wszy rai1 Derdia wyskoczya z l&k& na ziei1, nawet nie
podejrzewaa, #e zdarzya si1 katastrofa, c+ocia# od raz& nieile zaskoczya
nie cieno47,
jaka panowaa w la2oratori&.
8 /ie pai1tasz przypadkie, czy4y zgasili 4wiato przed rozpocz1cie
eksperyent&> 8
zwr6cia si1 do Derdia.
8 3+y2a nie< Ale o#e po prost& spaliy si1 2ezpieczniki>
Od raz& si1 &spokoia. !ewnie tak si1 wa4nie stao$ spaliy si1 2ezpieczniki.
Doskonale
znaa swoje la2oratori&, wi1c, swo2odnie orient&j5c si1 w cieno4ciac+,
skierowaa swe
kroki do ta2licy rozdzielczej, a2y w5czy7 o4wietlenie awaryjne.
01ka przekazaa i nowy sygna alarowy. !ocz&a, #e oje palce naacay co4
szorstkiego, c+ocia# t&taj powinien 2y7 gadki i ziny ar&r ta2licy
rozdzielczej. .ploty
przewod6w, co4 i1kkiego, podo2nego do paj1czyny, szeroka nier6wna szpara< Jak
ksi5#k1 dla
ocieniayc+ czytaa +istori1 ta2licy, kt6ra zienia si1 nie do poznania w
ci5g& niespena
kwadransa.
M6j l1k &dzieli si1 Derdiowi.
8 /ic nie roz&ie9 Gdzie si1 podziay przyrz5dy> Gdzie jest st6, gdzie stoisko
do czytania
ikrofil6w>
Wkr6tce przekonali4y si1, #e stoiy w p&stej sali. Jako4 niepostrze#enie
przestaa si1
nawet denerwowa7. .tanowczo z2yt wiele 2yo zagadek. -a#dy czowiek a na
szcz14cie jaki4
specjalny 2ezpiecznik. Gdy na niego r&nie z2yt wiele wra#e', 6w 2ezpiecznik
przepala si1.
"naczej nie wytrzya2y 6zg.
!odesza do tego iejsca, gdzie powinno znajdowa7 si1 okno. Wyci5gn1a r1ce i
naacaa story. Jedwa2 rozpad i si1 w r1kac+. Otrz5sn5wszy z palc6w z2&twia5
tkanin1,
pr62owaa oczy4ci7 g1st5 warstw1 paj1czyny i k&rz&, jaka pokrywaa szy21. /ie
2yo to wcale
atwe. D&go tara z pocz5tk& doni5, a p6:niej r1kawe, p6ki nie &kazay si1
pierwsze
prze2yski wieczornego 4wiata.
3zy#2y te wszystkie dziwne przeiany zostay wywoane oj5 reakcj5, kt6ra
ign1a tylko
jak 2yskawica>
Derdio w ty czasie sta przy drzwiac+, pr62&j5c je 2ezsk&tecznie otworzy7.
!osza k&
nie&, lecz po drodze potkn1a si1 o jaki4 przediot. %ya to asywna #elazna
2elka, pokryta
o2ficie &szcz5c5 si1 rdz5. .pr62owaa j5 podnie47, lecz tylko na c+wil1 &dao
i si1 oderwa7
2elk1 od podogi. Wezwaa wi1c Derdia na pooc.
8 36# to> 8 zapyta zdziwiony, z tr&dno4ci5 &nosz5c 6w przediot, kt6ry nie
wiadoo sk5d
znalaz si1 w la2oratori&.
" c6# & oga odpowiedzie7> .aa niczego nie roz&iaa. Derdio opar 2elk1
jedny
ko'ce o podog1 i potar j5 r1k5. /a ziei1 posypaa si1 rdza.
8 Wiesz co> 8 powiedzia. 8 )o jest szyna. A wa4ciwie wszystko, co pozostao z
owego
jednoszynowego tor&, po kt6ry por&szao si1 w twoi la2oratori&
eksperyentalne stoisko<
/o i asz ci los< W ka#dy razie ta rzecz na si1 przyda.
Derdio pos&#y si1 szyn5 jak tarane, pr62&j5c wyaa7 drzwi. !o serii g&c+yc+
&derze'
drzwi si1 nareszcie podday. Oparli4y si1 o nie o2oje i w6wczas, skrzypi5c
przera:liwie,
&st5piy.
Gdy wydostali4y si1 na zewn5trz, 2y j&# wiecz6r. /ie wie, jak a przekaza7
wra#enia,
jakie wywo&j5 takie letnie wieczory. Gdzie4 w nawarstwiony 21kicie pon5
dogorywaj5ce j&#
2arwy zac+od&, jak stygn5cy w forac+ etal. )akie wieczory 2ywaj5 s&tne i
elanc+olijne,
og5 2y7 te# zaraze i 2ardzo k&sz5ce, i pene niepokoj&. Wie najlepiej, #e nic
nadzwyczajnego w taki wiecz6r nie o#e si1 wydarzy7. A io wszystko ten
wa4nie
wiecz6r
nie oczarowa. .tali4y z Derdie, trzyaj5c si1 za r1ce, i patrzyli4y na
zac+odz5ce so'ce.
)rawy poc+yliy si1 s&tno k& ziei, przy2ieraj5c 21kitnawy odcie'. Zapac+niao
2iayi
kwiatai tytoni&, cz&7 2yo tak#e zapac+ pio&n&. W napi1ty jak str&na,
roz2rziewaj5cy
kaskad5 d:wi1k6w powietrz& &nosi si1 zwiewnie p&c+ topoli, pokrywaj5c wszystko
dokoa.
/agle Derdio zadr#a. !odszed k& nie zieszany i w ilczeni& post&ka palce
po szkiek&
zegarka. %ya prawie trzecia. !opatrzya na niego cakowicie z2ita z trop&.
8 3zy#2y4 niczego nie roz&iaa> 8 !o raz pierwszy spostrzega, jak po2lad. 8
)eraz
jest trzecia w nocy. !rzecie# do la2oratori& przyjec+ali4y dopiero koo
jedenastej9
!ocz&a w piersi dziwny c+6d. !opatrzya na nie2o, na zac+6d so'ca i
&4wiadoia
so2ie wreszcie, #e stao si1 co4 nie do naprawienia. 36# to za noc, kiedy
jeszcze tak jasno$
najwy#ej dziewi5ta, nie wi1cej.
8 )opole przecie# j&# dawno opady< 8 /ie poznawaa wprost gos& Derdia, tak
i
si1
wyda o2cy i straszny. 8 Jeszcze p6tora iesi5ca te& wsz1dzie widziae p&c+
topoli.
Wsz1dzie go 2yo peno$ &nosi si1 w doac+, t&nelac+, groadzi si1 tak#e przy
4ciekac+
kanaowyc+, przypoinaj5c swy wygl5de 2r&dne strz1py waty. A teraz, popatrz
tylko$ znow&
to sao<
8 Jak to, czas si1 cofn5> 8 zapytaa szepte.
8 /ie wie, ale to o#liwe. 8 )y raze w jego gosie zad:wi1czay jakie4
stalowe n&tki.
Od tej c+wili /ieznane c+wycio nas ocno w swe sida. Wst5pili4y jednak na
4cie#k1
2ez&stannyc+ posz&kiwa' i naj2ardziej nieoczekiwanyc+ odkry7. %yli4y w d&c+&
gotowi na
wszystko. -t6# ia wiedzie7 lepiej od nas 8 fizyk6w, co to jest ateria.
.pr62owali4y
zieni7 jej fory i niec+y2nie nar&szyli4y ty say owe jeszcze tak ao znane
wi1zi, kt6re
rozci5gaj5 si1 niewidocznie od aterii do pola, przestrzeni i czas&. A io
wszystko niczego
dot5d nie roz&ieli4y.
!ierwszy c&de, jaki rz&ci na si1 w oczy, 2y wspaniay park, kt6ry rozr6s
si1 2&jnie
wok6 gac+& la2oratori&. /ie od raz& &4wiadoia so2ie, #e widz1 6w park po
raz pierwszy
w #yci&. ;!rzedte=, a o#e i ;pote=, kt6# to wie, 2yo t& pole, zaro4ni1te
pio&ne i le2iod5.
!osypana 2yszcz5cy, 2&rsztynowy piaskie alejka jak2y nas gdzie4 woaa.
!oszli4y
wolno o2ok 2&jnyc+ krzak6w oleandr&, zatrzy&j5c si1 co c+wila, a2y podziwia7 to
ar&rowy
2asen, w kt6ry r6s indyjski kwiat lotos& i wesoo swawoliy fioletowoD
poara'czowe ry2y, to
zn6w pi1kny klo2 z dziwacznyi niezieskii ro4linaiA ic+ li4cie l4niy jak
zina stal.
Wszystko 2yo jak w 2ajce. 3z&a nawet sa2y, lecz &porczywy, sodkawy i z
lekka
oszaaiaj5cy zapac+ kreowyc+ wilgotnyc+ agnolii. W g1sty cieni& listowia
zapon1y
nagle jakie4 fosforyczne k&le. 3ic+o 2rz1czay sp6:nione pszczoy i wiatr
rozdzwania 2laszane
pi6ra palowyc+ wac+larzy.
/ie 6wili4y ani sowa. !o prost& szli4y, wzi5wszy si1 za r1ce, wystraszeni i
oczarowani,
z&penie jak dzieci, kt6re znalazy si1 w krainie 2a4ni.
/ieoczekiwanie alejka ta przywioda nas do wspaniaego &k& tri&falnego,
z2&dowanego z
atowego g6rskiego kryszta&. Rw &k wyo2ra#a niejako wej4cie do 2a4niowego
park&, z
kt6rego dopiero co wyszli4y, c+o7 nigdzie nie 2yo parkan&.
!rzekroczyli4y owo wej4cie. Zaierzaa j&# wa4nie zej47 w d6 po pon5cyc+ w
zac+odz5cy so'c& rodonitowyc+ stopniac+ opadaj5cyc+ agodnie sc+od6w, kiedy
Derdio
delikatnie nie zatrzya. Wskaza w ilczeni& na zociste ogniki, igoc5ce
wewn5trz
krysztaowej asy. Zawr6cili4y i z2li#yli4y si1 do &k&. Gdy tylko nasze nogi
dotkn1y
czarnego zwierciada jego podstawy, 4wiateka, jak2y za dotkni1cie r6#d#ki
czarodziejskiej,
&foroway si1 w zote gwiazdoz2iory s6w$
;)en park jest iejsce odpoczynk& i rozy4la'. !ostanowiono nie wznosi7 w ni
2&dynk6w i nie przeci5ga7 energotras. W ty iejsc& w sierpni& LX rok& odeszli w
przestrze'
zerow5 "rena Bosiewa i Derdio *oszancy. %y to pierwszy krok l&dzko4ci na drodze
do
&jarzienia czas&=.
Opowie47 doktora *oszancy
Jeszcze ta, w park&, przy op&szczony gac+& la2oratori&, zacz5e niejasno
zdawa7
so2ie spraw1 z tego, co zaszo< !rzedatoowy stan, a co 21dzie po atoac+><
!rzede wszystki je4li czas dla nas z "ren5 pyn5 inaczej ni# dla pozostayc+
l&dzi 8 a to jest
przecie# 8widoczne 8 to oznacza, #e4y si1 po prost& znale:li poza og6lny
zieski
systee. My jednak nigdzie z Ziei nie odlatywali4y, 2ynajniej nie 2yli4y
kosona&tai
8 relatywistai, dla kt6ryc+ dzi1ki szalonej pr1dko4ci gwiazdolot6w czas pyn5
w niezwykle
zwolniony tepie w por6wnani& ze wskaz6wkai zieskic+ zegark6w. W tyc+
wykl&czaj5cyc+ si1 nawzaje logicznyc+ konstr&kcjac+ co4 si1 jednak kryo. )o
2ya wa4nie
jedno47 i walka przeciwie'stw. W nic+ nale#ao sz&ka7 rozwi5zania gn12i5cej nas
zagadki. Jak
znale:7 jednak wa4ciwy kl&cz> .pr62owae jeszcze raz zo2ilizowa7 wszystkie
swe siy,
z&szaj5c si1 do dalszego prowadzenia owego tr&dnego pojedynk& z /ieznany.
Miae
jeszcze jeden p&nkt oparcia 8 2ya to reakcja a'c&c+owa. !rzeprowadzili4y
eksperyenty
nad grawitacj5, a zate i nad krzywizn5 przestrzeni. !rzecie# jeszcze od czas6w
,insteina jest
rzecz5 powszec+nie wiadoo, ze grawitacja nie jest niczy inny, jak stopnie
przegi1cia
przestrzeni. " 2ardziej skrzywiona jest przestrze', ty wolniej pynie czas.
Zaraz, zaraz9 3o4 w ty jest9 )rze2a si1 zastanowi7 i spr62owa7 wyci5gn57
konsekwencje<
A wi1c tak. /oralny 2ieg czas& zosta & nas w jaki4 spos62 zak6cony. 3+odzi
tylko o to,
czy szy2ciej, czy wolniej pyn5 on dla nas, ni# dla tyc+ wszystkic+, kt6rzy
znajdowali si1
podczas eksperyent& poza granicai naszego stanowiska, to znaczy dla wszystkic+
pozostayc+
l&dzi.
/ie trze2a 2y7 specjalist5, a2y da7 na to pytanie jednoznaczn5 odpowied:. 3zas
pyn5 dla nas
wolniej. !o pierwsze, wed&g naszyc+ zegar6w eksperyent trwa niespena
sek&nd1, a gdy
zosta zako'czony, odkryli4y takie ziany, jakie si1 og5 nagroadzi7 jedynie
przez
dziesi1ciolecia, je4li nie przez st&lecia. Zreszt5 lepiej na razie o ty nie
y4le7. A# strac+
poy4le7, #e st&lecia przeszy io nas w ci5g& jednego tylko 2ysk& pola stan&
przedatoowego.
Dlatego lepiej kontyn&owa7 6j logiczny szt&r. A wi1c, po dr&gie< Ale c6# to za
;po
dr&gie=, kt6re &dowodni, #e czas w o2r12ie naszego stanowiska zatrzya si1>
Okaz&je si1, #e
owe sawetne ;po dr&gie= o#e si1 4wietnie o2ej47 2ez tego, co ja nazwae ;po
pierwsze=. Ono
wa4nie jest w stanie przekona7 ka#dego fizyka. Dowcip polega na ty, #e rat&j5c
si1 przed
rozpocz1t5 reakcj5 a'c&c+ow5 degeneracji ato6w, zakn1li4y wok6 sie2ie
przestrze'< )o
znaczy, doprowadzaj5c grawitacj1 do aksi&, zatrzyali4y ty say czas<
0zeczywi4cie$ zatrzyali4y czas9
Otrzyali4y przedatoowy stan aterii w war&nkac+ nadzwyczaj zwolnionego
tepa
czas&. Ale c6# to znaczy> Jak to so2ie &zysowi7, jak o2j57 to wyo2ra:ni5 i w
jakie &2ra7
sowa> /agle wyo2razie so2ie sw5 +ipotez1. /ie og1 powiedzie7, #e jest
prawdziwa, lecz
tr&dno i si1 na razie jej wyrzec. !rzynajniej co4 o2ja4nia. Wyo2razie so2ie
przedatoowy
stan w war&nkac+ zwolnionego tepa czas&, jako sk&pisko jeszcze nie
&forowanyc+
wirt&alnyc+ eleentarnyc+ cz5steczek. 3o4 w rodzaj& sawnego ;orza Diraca=.
Jest ono jak2y
granic5$ po jednej stronie le#y nasz zwyky 4wiat z jego czasoprzestrzeni5, za4
po dr&giej 8
anty4wiat z przeciwn5 jak w l&strze przestrzeni5 i wsteczny 2iegie czas&. W
naszy 4wiecie
galaktyki powi1kszaj5 coraz 2ardziej dziel5ce je odlego4ci, w anty4wiecie
natoiast sk&piaj5 si1,
d5#5c k& so2ie. Granic5 jest stan przedatoowy, 6w p&nkt zerowy czas& i
przestrzeni. /owe
pokolenia, kt6re z 2iegie lat zaj1y iejsca l&dzi na wsp6czesnyc+, a
o#liwe, #e nawet
jeszcze nasi koledzy, nie ogli tego nie roz&ie7. .t5d wa4nie zoty napis$
;odeszli w
przestrze' zerow5=. /asze #ycie nie poszo na arne, w 4lad za nai r&szyli inni
8 odwa#ni i
zakoc+ani, kt6rzy ieli czelno47 powsta7 przeciw saowadztw& 3zas& i rz&ci7
r1kawic1 w
twarz Cierci.
.c+odzili4y z "ren5 po rodonitowyc+ sc+odac+, ta gdzie w 21kitny zierzc+&
igotao
niezliczonyi 4wiatai nie znane i pi1kne iasto. Jak kosona&ci, powracaj5cy z
dalekic+
planet, przekroczywszy 2eziar czas&, szli4y na spotkanie ze swyi potokai.
/igdy nie
odlatywali4y z Ziei, lecz jednocze4nie nikt z l&dzi nigdy nie 2y od niej
dalej, ni# y w o+o
gwia:dziste gnienie, kt6re za2yso dla nas poienie &traconyc+ 2ezpowrotnie
dziesi1cioleci. .zli4y powoli do nieznajoyc+ i jak#e 2liskic+ zaraze l&dzi. "
y4l1 ci5gle, #e
oni na nas czekali.
/apis wewn5trz krysztaowego &k&$ ;!ostanowiono nie wznosi7 w ni 2&dynk6w i
nie
przeprowadza7 energotras= 8 nie jest wcale przypadkowy< 3+cieli wyra:nie, 2y
nic
na nie
ogo przeszkodzi7 w powrocie z zerowej przestrzeni do do&.
8 A dlaczego y4lisz, #e czekali na nasz powr6t> 8 zapytaa nie "rena.
Odpowiedziae jej natyc+iast$
8 !o prost& podliczyli okres p6rozpad& s&2stancji w naszyc+ ak&&latorac+.
Dlatego
wiedzieli, kiedy wyczerpie si1 energia, zasilaj5ca zakni1te pole grawitacyjne.
,nergia
elektryczna potrze2na 2ya jedynie jako ip&ls pocz5tkowy, p6:niej za4 pole
istniao j&# tylko
koszte cz5stek oega. Zreszt5, to2ie przecie# tego wyja4nia7 nie &sz1.
0oze4iae si1. "rena w ilczeni& popatrzya i prosto w oczy. 8 A ja po prost&
wie, #e
oni na nas czekali< /ie ogli nie czeka7< " jeszcze wie jedno, #e teraz jeste4
jedyny oi
czowiekie w cay Wszec+4wiecie. 8 Gos jej si1 nagle zaaa, oczy stay si1
dziwnie
wielkie, wilgotne i g12okie.
O2j5e j5 delikatnie i cic+o r&szyli4y naprz6d, kier&j5c swe kroki ta, gdzie
w iit&j5cy
g12iny orskie 21kicie ieniy si1 wszystkii 2arwai 4wiata owego iasta.
!rzeo#y ,ligi&sz Madejski
"lja Warszawski
W -O.MO.",
!&apka
Wisia przyci4ni1ty straszliw5 si5 do 2&rty statk&. /a lewo widzia nog1
Geologa i odwr6cone
gow5 w d6 ciao Doktora.
;Jeste4y jak &c+y 8 poy4la, &si&j5c na2ra7 powietrza w p&ca 8
rozgniecione
&c+y
na 4cianie<=
!oaane #e2ra zaieniay ka#dy wdec+ w tort&r1, od kt6rej 5cia si1
4wiadoo47.
Ostro#nie, sa5 tylko przepon5 stara si1 wykonywa7 co4 w rodzaj& oddyc+ania.
)rze2a 2yo
oddyc+a7, #e2y nie straci7 przytono4ci. "naczej nie 6g2y y4le7, a od tego
zale#ao
wszystko.
!rzede wszystki, co si1 wa4ciwie stao>
J&# od dawna przecz&wa co4 zego, jeszcze wtedy, kiedy przyrz5dy po raz
pierwszy wykazay
nie wiedzie7 sk5d poc+odz5ce przy4pieszenie. !ocz5tkowo s5dzi, #e statek
sc+odzi z k&rs& pod
wpywe silnego pola grawitacyjnego, ale radioteleskop nie wykry w tej cz14ci
kosos&
#adnego zag1szczenia aterii.
!ote zacz1a si1 kooyjka z gwiazdoz2iorai. Zaieniay iejsca, waziy jeden
na dr&gi,
ro2iy si1 to p&rp&rowe, to kredowo2lade. " nagle nast5pi nieoczekiwany
wstrz5s, kt6ry wyrz&ci
go z fotela pilota, a pote ni st5d, ni zow5d pojawio si1 ci5#enie.
.tatek szed po krzywej zakni1tej. Zroz&ia to natyc+iast, gdy tylko pierwszy
raz
odzyska 4wiadoo47.
)eraz j&# 4wietnie wiedzia, co 21dzie dalej.
Z &wag5 patrza na ka&#1 krwi, ciekn5cej z &st Doktorowi. )eraz wszystko
potoczy si1 jak na
filie p&szczony od ko'ca. )ak j&# 2yo wiele razy. /ajpierw krew poleje si1 na
powr6t w
zaci4ni1te wargi Doktora, a pote on sa w oszaaiaj5cy tepie, koziok&j5c
przez gow1,
poleci na fotel, natyc+iast zn6w z niego wyleci, &derzy o 2lat p&lpit&
awaryjnego i z
poaanyi #e2rai i pogr&c+otan5 lew5 r1k5 przylgnie do 2&rty statk&. !ote
nast5pi &trata
pai1ci, 26l i okazja do poy4lenia o ty, co zaszoA a pote zn6w wszystko
zacznie si1 od
nowa.
;W tej p&apce nawet czas por&sza si1 po krzywej zakni1tej 8 poy4la. 88
3zas
kr5#5cy
w niesko'czono47. /awet czas nie o#e si1 st5d wyrwa7<=
Zn6w wr6ci do przytono4ci po kolejny &derzeni& o p&lpit. Zn6w trze2a 2yo
zac+owa7
oddec+, 2y 6c y4le7.
;Wir 3zas& i !rzestrzeni. Oto czy jest pieko. Zakni1ta !rzestrze', gdzie 3zas
zapa sa
sie2ie za ogon, powtarzaj5ca si1 wci5# tort&ra i 2lade 4wiato kr5#5ce po
krzywej zakni1tejA
4wiat, gdzie wszystkokr1ci si1 w k6ko, a tylko y4l l&dzka &si&je prze2i7
4cian1, wo2ec kt6rej
nawet 3zas jest 2ezsilny=.
/ie spos62 2yo stwierdzi7, kt6ry to j&# raz wszystko si1 powtarza.
!atrza na str&#k1 krwi ciekn5c5 z &st Doktorowi.
;<Eyje. ?arli nie krwawi5. Oczy a zakni1te, a wi1c wci5# nie odzysk&je
przytono4ci.
Dla niego to lepiej. /ie wiadoo, co z (izykie. .iedzia na kanapie.
Oczywi4cie, zn6w go ta
rz&ci, gdy wszystko zacznie si1 od nowa.
Zn6w gwatowny lot, trzask ko4ci, &trata pai1ci i 8 zn6w 4wiadoo47.
;"nterway czas& wci5# si1 k&rcz5. Wc+odzili4y do tej p&apki po spirali.
Jeszcze troc+1, a
statek wpadnie do worka, gdzie nie istnieje nic poza 2lady 4wiate. Worek,
gdzie 3zas i
!rzestrze' z2ij5 si1 w g1sty k12ek, gdzie wieczno47 nie r6#ni si1 od c+wili.
.ilniki s5 wy5czone
i nasz5 trajektori1 wyznaczaj5 nagroadzony oent p1d& i krzywizna przestrzeni.
Mo#e gdy2y
w5czy7 silniki, spirala zacz1a2y si1 rozwija7. )rze2a nacisn57 starter na
p&lpicie awaryjny,
ale to jest teraz nieo#liwe. 3o o#e zro2i7 rozgnieciona na 4cianie &c+a><=
3zas 2ieg coraz szy2ciej za ka#dy o2iegie spirali. )eraz ia do dyspozycji
tylko kr6tkie
c+wile przytono4ci. /ade wszystko za4 2a si1, ze z1czony tort&r5 6zg ka#e
serc& stan57.
;3zy o#na raz wreszcie &rze7 w 4wiecie, gdzie wszystko niesko'czon5 ilo47 razy
wraca do
stan& wyj4ciowego> %1dzie to wieczne nast1pstwo #ycia i 4ierci w coraz to
szy2szy tepie.
3o si1 dzieje na dnie tego worka> )rze2a nacisn57 starter na p&lpicie awaryjny,
w c+wili gdy
wyrz&ci nie z fotela. /acisn57, p6ki &derzenie o p&lpit nie poaie #e2er=.
)eraz wraca do przytono4ci j&# wtedy, gdy str&#ka krwi znikaa w &stac+
Doktora.
;?derz1 lewy 2okie o 2lat p&lpit&. Odlego47 od raienia do startera wynosi
okoo
dw&dziest& centyetr6w. Je4li wystawi7 okie7, to &derzy si1 ni o d:wigni1<=
!ote wszystko zlao si1 w 2ez&stanny koszar gwatownyc+ lot6w, trzask& aanej
r1ki,
26l&, &traty przytono4ci i &partyc+ pr62 znalezienia wa4ciwego poo#enia
okcia.
(otel, p&lpit, 4ciana, fotel, p&lpit, 4ciana, fotel, p&lpit, 4ciana<
Wygl5dao na to, #e zwariowany czas gra czowiekie w pik1.
Mia wra#enie, #e &pywa wieczno47, zani wreszcie pocz& straszliwy 26l w
okci& lewej
r1ki.
!rzeni6s ten 26l r1ki poprzez odlenie, ni2y arzenie o #yci&.
Zani otworzy oczy, &derzyo go ie &cz&cie niewa#ko4ci. !ote zo2aczy
poc+ylon5
twarz Doktora i znane ksztaty gwiazdoz2ior6w w il&inatorze. Wtedy zapaka,
zroz&iawszy,
#e zwyci1#y 3zas i !rzestrze'.
3a5 reszt1 wykonay a&toaty. One to wyprowadziy statek na wa4ciwy k&rs i
wy5czyy
niepotrze2ne j&# silniki.
!owr6t
Zwyk5 cisz1 jadalni przerwa nagle gos Geologa. 8 Mo#e 2y4y wreszcie
porozawiali,
kapitanie.
;.erce a do niczego 8 poy4la -apitan. 8 Wali jak niegrzeczne&
c+opczykowi.
A
przecie# spodziewae si1 tej rozowy. )ylko wydawao i si1 jako4, #e zacznie
j5 nie Geolog,
ale Doktor. Dziwne, siedzi z tak5 in5, jak2y to wszystko go nie dotyczyo.
/ienawidz1 tego
idiotycznego zwyczaj& kre4lenia widelce wzor6w na o2r&sie. A w og6le to
porz5dnie si1
zanied2a. 36#, prawd1 6wi5c, wszyscy okazali4y si1 nie na pozioie. Wszyscy,
opr6cz
(izyka.
8 <Wie pan, #e nie jeste w kososie nowicj&sze<
;<)ak, to prawda. %ra &dzia w trzec+ ekspedycjac+. Zo#a &ran& na Wen&s i
jeszcze co4 w
ty rodzaj&. Doktor te# ata dwa razy 8 na Marsa. !rzewodnicz5cy koisji
rekr&tacyjnej
&wa#a ic+ o2& za najlepiej nadaj5cyc+ si1 do Wielkiego -osos&. /i dia2a nie
roz&iej5 w
tyc+ koisjac+. !oy4le7$ wysoka plastyczno47 syste& nerwowegoZ "dealny aparat
przedsionkowy. Wszystko to grosza zaanego nie warte. Ja te# nie wyo2ra#ae
so2ie, czy
jest wa4ciwie Wielki -osos. A2sol&tnie p&sta przestrze'. *ecisz latai z
o21dn5 pr1dko4ci5,
a w istocie rzeczy wisisz w iejsc&. ?trata pocz&cia czas&. @al&cynacje
przestrzenne. Doktor
6g2y napisa7 wspania5 rozpraw1 o psyc+ozac+ kosicznyc+. !ocz5tkowo
wszystko
szo
do2rze, dop6ki nie zacz5 pracowa7 akcelerator fotonowy.
/a do2r5 spraw1, tylko (izyk niczego nie odcz&wa. Za 2ardzo 2y poc+oni1ty
prac5.
3iekawe, ale to wa4nie (izyka nie c+ciano w5czy7 do skad& ekspedycji.
/ier6wne ci4nienie
krwi. Ale# d&rnie siedz5 w tyc+ koisjac+.
8 <Wie, #e kodeks s&#2y kosicznej zakaz&je czonko zaogi
krytykowa7 post1powanie -apitana<
;<Macie szcz14cie, #e nie znacie caej prawdy. Wtedy ieli2y4cie oc+ot1 napl&7
na cay
kodeks. (izyk te# 6wi o kodeksie, dop6ki go nie za2ie. /igdy nie s5dzie,
#e potrafi1 to
zro2i7 z tak zin5 krwi5. )eraz czeka nie s5d. )yc+ dw6c+ j&# nie os5dzio.
Zosta s5d na
Ziei. )a wypadnie odpowiedzie7 za wszystko i za kl1sk1 ekspedycji, i za
za26jstwo (izyka.
3iekawe, czy istnieje jeszcze na Ziei prawo o przedawnieni& przest1pstwa.
!rzecie# od c+wili
4ierci (izyka &pyn1o wed&g zieskiego czas& najniej tysi5c lat. )ysi5c lat,
odk5d
&tracili4y 5czno47 z Ziei5. !rzez tysi5c lat wisieli4y w p&stej przestrzeni,
por&szaj5c si1 z
pr1dko4ci5 nie daj5c5 si1 wyo2razi7. !rzez ten czas prze#yli4y w rakiecie
ledwie kilka lat=.
8 <Mio to pozwol1 so2ie nar&szy7 kodeks i powiedzie7, co
y4l1.
;< /ie znay ani swojego, ani zieskiego czas&. /ie znaj5c czas& nie o#na
niczego zro2i7
w kososie. Ee2y wyznaczy7 prze2yt5 drog1, nale#y dw&krotnie scakowa7
przy4pieszenie
wzgl1de czas&. .zy2ko47 o#na wyznaczy7 z efekt& Dopplera, ale spektograf jest
&szkodzony.
36# to 2y za idiotyz &ie4ci7 najcenniejsz5 aparat&r1 w koorze dzio2owej. -to
2y 6g
poy4le7, #e zawiedzie zegar ko2altowy. Zawsze przyjowano, #e szy2ko47 rozpad&
radioaktywnego jest najpewniejszy iernikie czas&. -iedy zacz1a si1 ta
kooyjka z
zegare, 2yli4y pewni, #e ay do czynienia z oddziaywanie szy2ko4ci na
3zas.
Z&penie
nieoczekiwanie ko2altowy detektor wy2&c+n5 niszcz5c ca5 koor1 dzio2ow5.
(izyk
wszystko
i pote wyja4ni. Okazao si1, #e ilo47 aktywnyc+ cz5steczek w przestrzeni 2ya
kilkadziesi5t
razy wi1ksza od krytycznej. !rzy pod4wietlnej szy2ko4ci statk& &tworzyy pot1#ny
str&ie'
twardego proieniowania, powod&j5c reakcj1 a'c&c+ow5 w radioaktywny
ko2alcie.
!rawie
jednocze4nie a&toat wy5czy g6wny reaktor. )a te# zaczynaa si1 reakcja
a'c&c+owa. 3ae
szcz14cie, #e 2iologiczna osona ka2iny zatrzyaa to proieniowanie<=
8 <Wie, #e kosos przynosi rozczarowanie ty, co oczek&j5 od
niego z2yt wiele<
;<3ie2ie i Doktora nie spotkao jeszcze najstraszniejsze rozczarowanie. Wy o2aj
jeszcze
y4licie, #e wracacie na Ziei1. A ja nie og1 wa powiedzie7, #e ay jedn5
szans1 na
ilion. .a nie wie, jak &dao i si1 wzi57 k&rs na syste soneczny. )eraz nie
zna
szy2ko4ci statk&. 3zy zapasowe reaktory wystarcz5 do za+aowania> Maksi&
tego,
na co
o#na liczy7, to wej4cie na sta5 or2it1 okoosoneczn5. Ale do tego trze2a zna7
pr1dko47. Jedna
szansa na ilion, #e si1 &da. Ee2y c+o7 pracowa g6wny reaktor. )eraz j&# nigdy
nie 21dzie
pracowa. (izyk po8przestawia w ni pr1ty. O ty te# nie og1 wa powiedzie7.
/ajgorsze,
co o#e 2y7 w kososie, to &trata nadziei=.
8 <Ale najci1#sze rozczarowanie, jakie prze#ye<
;<"le# to ja prze#ye rozczarowa'> %ye pierwszy na Marsie. Martwa zina
p&stynia od
raz& wy2ia z gowy odzie'cze rzonki o nie2ieskookic+ pi1kno4ciac+ dalekic+
4wiat6w i o
fantastycznyc+ potworac+, kt6re dzi1ki nie stan5 si1 ozdo25 ogrod&
zoologicznego. Ani raz&
nie &dao i si1 spotka7 w kososie niczego, co 2y przypoinao to, czy
zac+wycae si1
czytaj5c opowiadania fantastyczne. /ic pr6cz n1dznyc+ porost6w i grzy2k6w
dro#d#owyc+. A
nie&dane l5dowanie na Wen&s. 3zy nie 2yo pene rozczarowania i &pokorzonego
egoiz&. Ale
wtedy 2yy iliony l&dzi, kt6rzy przez cae do2y nie odc+odzili od
radiood2iornik6w, zac+annie
owili ka#dy 6j ko&nikat, 2yy sowa zac+1ty z ojczystej Ziei, 2yli
przyjaciele, co przyszli z
pooc5. A teraz co> ,kspedycja nie &daa si1. /awet je4li zdarzy si1 c&d, to co
ja og1
przywie:7 na Ziei1. !okorn5 relacj1 o za26jstwie (izyka i okr&c+y wiadoo4ci o
Wielki
-ososie, kt6re j&# od dawna zostay poznane w ci5g& dziesi1ci& st&leci, jakie
&pyn1y na
Ziei od dnia naszego odlot&. %1dziey przypoinali jaskiniowc6w, co zjawili si1
w
dw&dziesty wiek& z sensacyjny odkrycie, #e tr5c dwa kawaki drewna o#na
&zyska7
ogie'. /ie wie, czy oje ko&nikaty doszy do Ziei. Jedyny sprz1t, jaki na
zosta, to
r&2inowy przeka:nik prac&j5cy na cz1sto4ciac+ 4wietlnyc+, kt6ry powtarza wci5#
ten sa
sygna$ ;Zieia, Zieia, ja, Meteor=. /asze od2iorniki nie prac&j5. Gdzie4 w
eterze 25kaj5 si1
oje ko&nikaty. -to teraz na Ziei pai1ta, #e przed tysi5ce lat wyr&szy w
kosos jaki4
Meteor=.
8 <2yo to, gdy zo2aczye, jak do kosos& wc+odz5 tacy tc+6rze
i ordercy jak pan, -apitanie<
;<Za2ie (izyka. Gdy a&toat wy5czy g6wny reaktor, (izyk za2ra si1 do
wylicze'.
-iedy4 przyszed do ojej kaj&ty. Geolog i Doktor j&# spali. W r1kac+ ia dwa
gr&2e zeszyty.
8 _le jest, -apitanie 8 rzek siadaj5c na kanapie. 8 W reaktorac+ zacz1a si1
reakcja
a'c&c+owa i a&toaty wy5czyy je. 0o2i si1 21dne koo. Dop6ki nie zniejszyy
szy2ko4ci,
nie o#na w5czy7 reaktor6w. )en str&ie' twardego proieniowania, kt6ry
wszystko
przewraca do g6ry nogai, jest rez&ltate naszej pr1dko4ci. Zniejszy7 jej nie
o#ey, nie
w5czaj5c g6wnego reaktora. %1d1 &sia zieni7 w ni poo#enie pr1t6w.
0oz&iae, co to oznacza.
8 Do2ra 8 rzeke 8 prosz1 o sc+eat, a sa to zaatwi1. O2liczenia nawigacyjne
potrafi
pan ro2i7 2eze nie.
8 Zapoina pan o przepisac+, -apitanie 8 powiedzia klepi5c nie po raieni&.
8
/iec+
pan so2ie przyponi. 8 ;W czasie lot& -apitan w #adny przypadk& nie a prawa
op&szcza7
swojej kaj&ty=.
8 %zd&ra 8 odpowiedziae 8 s5 okoliczno4ci, kiedy<
8 Wa4nie w sprawie okoliczno4ci 8 przerwa i. 8 Jeszcze nie powiedziae
pan&
wszystkiego. Gdy zieni1 poo#enie pr1t6w w reaktorze, 21dzie on pracowa tak
d&go, dop6ki
nie zniejszy pan szy2ko4ci statk& na tyle, ze przestanie przejawia7 si1 wpyw
twardego
proieniowania. !ote przestanie pracowa7 na zawsze. /ie og1 powiedzie7, przy
jakiej
pr1dko4ci to nast5pi. Do pana dyspozycji zostan5 tylko reaktory poocnicze, nie
aj5ce
akcelerator6w fotonowyc+. /ie wie, czy 21dzie pan 6g d&#o z nii zro2i7. !oza
ty nie a
pan iernika czas&. Wi1ksza cz147 a&toatycznej aparat&ry jest zniszczona. W
tyc+ war&nkac+
powr6t na Ziei1 jest praktycznie nieo#liwy. Mo#e i jest jaka4 szansa, jedna na
ilion, ale ta
szansa to nos kosona&ty. )eraz roz&ie pan, dlaczego nie wolno pan& wc+odzi7 do
reaktora.
Wtedy &zgodnili4y z ni wszystkie sprawy. O2aj roz&ieli4y, #e wszedszy do
reaktora
nie 21dzie j&# 6g wr6ci7 do naszej kaj&ty. Odpowiadae za #ycie Geologa i
Doktora i nie
oge przecie# wp&4ci7 do naszej kaj&ty tego k12ka radioaktywnego
proieniowania.
?zgodnili4y, #e spal1 go w str&ieni& plazy.
8 !i1knie 8 rzek z &4iec+e. 8 !rzynajniej sa 21d1 6g si1 przekona7, #e
reaktor
j&# prac&je.
Miae wra#enie, #e j&# wieczno47 siedzi w reaktorze. Zo2aczye go na ekranie
telewizora
r&fowego, kiedy wyc+odzi przez l&k na zewn5trz. ?4iec+n5 si1 do nie poprzez
szy21
skafandra i ac+n5 r1k5 pokaz&j5c, #e wszystko w porz5dk&. Wtedy nacisn5e
d:wigni1.
-iedy Geolog i Doktor zapytali nie, gdzie jest (izyk, powiedziae i, #e
zdarzy si1
nieszcz14liwy wypadek. !osae go, #e2y sprawdzi stan akceleratora fotonowego
i
przypadkowo w5czye reaktor. /ie oge powiedzie7 i prawdy. !o tej +istorii
z p&apk5
zacz1o si1 z nii dzia7 co4 dziwnego. /ie powinni 2yli wiedzie7, w jak
2eznadziejnej syt&acji
jeste4y.
Wtedy przestali rozawia7. Mo#e ze so25 i rozawiali, ja w ka#dy razie w ci5g&
kilk& lat
nie &syszae od nic+ ani sowa. !rzez tysi5c zieskic+ lat nie syszae
l&dzkiej owy. !ote
za&wa#ye, #e do2ieraj5 si1 do zapas6w spiryt&s& przec+owywanego przez
Doktora.
-iedy
ode2rae spiryt&s, Doktor wyy4li t1 dia2elsk5 szopk1 z k&lk5. 3o4 w styl&
jog6w +ind&skic+.
Doprowadzali si1 do stan& 2ezcz&cia wpatr&j5c si1 w szklan5 k&lk1. !syc+oza
kosiczna
opanowywaa ic+ z dnia na dzie' silniej. M&siae te& jako4 zaradzi7. /ie
oge i
pozwoli7, #e2y zwariowali. Wtedy o2ydw& z2ie. )&ke tak d&go, a#
zo2aczye
strac+ w
ic+ oczac+. )eraz &daje i si1 przynajniej z&si7 ic+ do reg&larnego &prawiania
ginastyki i
do przyc+odzenia do sto&.
8 <Mo#e przed powrote na Ziei1 21dzie pan pr62owa poz2y7
si1 nas, tak jak poz2y si1 pan (izyka, ale 21dzie pan przynajniej
wiedzia, #e4y pana rozgry:li, -apitanie.
;<Jest jedna szansa na ilion, ale oi o2owi5zkie jest wprowadzenie statk& na
stal5
or2it1, c+o72y po to, #e2y spr62owa7 &ratowa7 tyc+ dw6c+=.
8 Za swoje post1powanie 8 o4wiadczy -apitan 8 21d1 odpowiada na
Ziei, a teraz rozkaz&j1 zao#y7 skafandry przeciw przeci5#eniowe i
poo#y7 si1. @aowanie 21dzie 2ardzo ostre.
G6wny dyspozytor wyj5 ta41 z dalekopis& i podszed do -onstr&ktora.
8 Ostatnia pozycja ;Meteora=. ;-oeta= i ;MeteorDa= spotkaj5 si1 z ni na
or2icie J&pitera.
8 -iedy o#na si1 ic+ spodziewa7 na Ziei>
8 )r&dno przewidzie7. !rawdopodo2nie z&#yli cae paliwo. "c+ szy2ko47 wynosi
teraz okoo
pi1ci&set kiloetr6w na sek&nd1 i nasze statki 21d5 &siay po6c i w
+aowani&.
8 3zy jest j&# wniosek Akadeii>
8 /ikt nie potrafi zroz&ie7, jak oni ogli prze2y7 ca5 drog1 w ci5g& pi1ci&
lat. Maksi6w
wys&wa +ipotez1, #e ;Meteor= znalaz si1 w takic+ okolicac+ przestrzeni
kosicznej, gdzie czas
pynie w przeciwny kier&nk&, ale to tylko +ipoteza.
Wn&k
.iedzieli w jadalni, a ja le#ae w ga2inecie dziadka na kozetce i s&c+ae.
Dziadek opowiada i r6#ne +istorie, i to 2yo strasznie ciekawe.
Ma fantastycznego dziadka i wszystkie dzieci troc+1 i zazdroszcz5, #e jeste
jego
wn&kie. Wszyscy nazywaj5 go .tary -osona&t5. On jako pierwszy czowiek
2y na
Marsie
i pierwszy &torowa drog1 do Wielkiego -osos&.
)eraz dziadek jest j&# 2ardzo stary i nie o#e wi1cej lata7, ale wszyscy odzi
kosona&ci
przyc+odz5 do niego po rady. Jest g6wny kons&ltante -oisji do spraw
Astrona&tyki.
%ardzo l&2i1 patrze7 na twarz dziadka. Jest caa pokryta szraai i 2liznai od
poparze'.
Dziadek prze#y n6stwo przyg6d ta w kososie. /apisano o ni as1 ksi5#ek i
ay je
wszystkie.
%oj1 si1 strasznie, ze dziadek oze nagle &rze7, przecie# jest taki stary.
M6j tat&4 te# jest w kososie. Dziadek 6wi, #e wr6ci, kiedy 21d1 j&# cakie
d&#y.
)at&4 nie wie, #e a&sia nie #yje, 2o ty, co s5 w kososie, nie wolno
przekazywa7
s&tnyc+ wiadoo4ci.
Mieszkay teraz we dw6jk1 z dziadkie. Opowiada i cz1sto o swojej odo4ci i o
kososie.
/a jego 2i&rk& stoi fotografia czonk6w zaogi ;Meteora=. )a wszyscy s5 2ardzo
odzi, i
dziadek, i (izyk, i Geolog, i Doktor.
Dziadek naj2ardziej l&2i (izyka. -iedy idziey na spacer, zawsze prowadzi nie
pod
ponik (izyka, gdzie jest napisane$
%O@A),0OW" -O.MO.? 8 *?DZ",
Geologa i Doktora dziadek te# 2ardzo l&2i. M6wi, #e najpierw nie ogli si1
zroz&ie7, a
pote zaprzyja:nili si1 i przez wiele lat latali raze. )eraz o2aj j&# nie #yj5.
W og6le z dziadka koleg6w #yj5 jeszcze tylko -onstr&ktor i Dyspozytor. 3z1sto
przyc+odz5
do nas i rozawiaj5 o 2ardzo ciekawyc+ rzeczac+.
Wa4nie wtedy siedzieli w jadalni i dziadek opowiada i o ty, jak to czekano
na nic+ na
Ziei przez tysi5c lat, ale ;Meteor= wpad w !&apk1, gdzie z 3zase dziej5 si1
dziwne rzeczy, i
dlatego wa4nie wr6cili znacznie wcze4niej, kiedy nikt si1 ic+ nie spodziewa, a
-onstr&ktor
spiera si1 z ni i 6wi, #e takic+ rzeczy z 3zase to nie a, a pote dziadek
opowiada i o
niejadkac+, a ja le#ae w ga2inecie i s&c+ae, o czy rozawiaj5.
!ote wyszli, a ja si1 rozpakae, #e jeste jeszcze taki al&tki i niczego nie
og1.
Dziadek &sysza, jak pacz1, i przyszed nie pocieszy7. M6wi, #e pr1dko 21d1
d&#y i polec1
w kosos, #e do tego czas& l&dzie z2&d&j5 takie statki, kt6re szy2ciej od y4li
21d5 nas
przenosiy w g12iny wszec+4wiata, i #e ja odkryj1 nowe wspaniae 4wiaty.
)ak nie pociesza, a ja wci5# pakae i pakae, dlatego #e nie oge &
powiedzie7, #e
naj2ardziej koc+a nasz5 Ziei1, i #e 2ardzo c+c1 2y7 jak najszy2ciej d&#y, #e2y
zro2i7 na niej
co4 wspaniaego.
%1d1 lekarze i zro2i1 tak, #e nikt nie 21dzie &iera, p6ki sa tego nie
zec+ce.
/iejadki
Zgodnie z &tart5 tradycj5 ze2rali4y si1 tego dnia & .tarego -osona&ty.
3zterdzie4ci lat
te& po raz pierwszy wystawili4y & paszport do kosos& i io #e
zostawali4y
na Ziei,
a on za ka#dy raze wylatywa dalej i dalej, tysi5ce wsp6lnyc+ zainteresowa'
zawodowyc+
wi5zay nas przyja:ni5 z rok& na rok trwalsz5.
)ego dnia o2c+odzili4y czterdziestolecie naszego pierwszego zwyci1stwa. Jak
zawsze
pogr5#yli4y si1 we wsponieniac+ i oawiali nasze plany. /ie nale#y c+y2a
&krywa7, #e
wsponie' z ka#dy rokie przy2ywao, a plan6w< Ale troszk1 od2iege od
teat&.
Wa4nie zako'czyli4y dysk&sj1 o paradoksac+ 3zas& i 2yli4y jeszcze w ty
stanie
podniecenia, kiedy wszystkie arg&enty zostay j&# wyczerpane, ale ka#dy z
dysk&tant6w
pozosta przy swoi zdani&.
8 Wed&g nie 8 odezwa si1 -onstr&ktor 8 3zas pyn5cy w przeciwny
kier&nk&
jest
fikcj5 stworzon5 przez ateatyk6w, tak sao jak it o niejadkac+ jest wyyse
kosona&t6w. .topie' wiarygodno4ci i t&, i t&, niej wi1cej jednakowy.
W oczac+ -osona&ty zapaliy si1 do2rze i znane drwi5ce ogniki.
8 Mylisz si1 8 powiedzia rozlewaj5c wino do kieliszk6w 8 sa widziae
niejadki,
zreszt5 i nazwa poc+odzi ode nie. Mog1 opowiedzie7 t1 ca5 +istori1.
%yo to trzydzie4ci lat te&. *atali4y wtedy na przedpotopowyc+ ani+ilacyjnyc+
silnikac+,
ieli4y z nii as1 kopot6w. %yli4y w odlego4ci dw6c+ parsek6w od Ziei,
kiedy okazao
si1 nagle, #e akcelerator fotonowy wyaga natyc+iastowej naprawy. .tatek
znajdowa si1 w
strefie silnego proieniowania, nie spos62 2yo nawet y4le7 o wyj4ci& z ka2iny
wyposa#onej w
2ezpieczny syste oc+rony 2iologicznej.
!o6c na ogo tylko l5dowanie na planecie aj5cej wystarczaj5co g1st5
atosfer1.
/a szcz14cie taka o#liwo47 wkr6tce si1 nadarzya. /asz radioteleskop wykry
prosto na
k&rsie niewielki syste zo#ony z centralnej gwiazdy i dw6c+ planet. "nstr&enty
&staliy na
jednej z tyc+ planet atosfer1 zawieraj5c5 tlen.
)eraz poganiaa nas j&# nie tylko c+17 jak najszy2szej naprawy &szkodzenia, ale
i pasja
2adaczy, jak5 znaj5 wszyscy ci, kt6rzy spotkali kiedykolwiek w kososie war&nki
sprzyjaj5ce
powstani& #ycia.
Do2rze znacie nasze stare statki. Dla odyc+ s5 w tej c+wili czy4 4ieszny,
ale ja zawsze
wspoina je z rozrzewnienie. /ie 2yy tak kofortowe jak dzisiejsze liniowce,
a ic+ zaoga
2ya 4iesznie aa, ale dla kosicznyc+ zwiad6w 2yy oi zdanie
niezast5pione. /ie
potrze2oway specjalnyc+ stacji do l5dowania i co najwa#niejsze, z atwo4ci5
zieniay 1 w
saoloty dyspon&j5ce ol2rzyi5 zwrotno4ci5.
Zaoga nasza skadaa si1 z Geologa, Doktora i nie, peni5cego o2owi5zki
kapitana,
szt&rana i ec+anika pokadowego. 3zwarty czonkie zaogi 2y 6j stary
towarzysz
kosiczny 8 spaniel 0&san.
-iedy na ekranie telewizora zaigotay o2oki pokrywaj5ce powierzc+ni1
tajeniczej
planety, z tr&de powstrzyywali4y niecierpliwo47. 3o4 nieco4 j&#e4y o
planecie wiedzieli.
Mas1 iaa z2li#on5 do zieskiej, a okres jej o2ieg& dookoa centralnej gwiazdy
r6wna si1
okresowi o2rot& dookoa wasnej osi. )ak wi1c, z&penie jak -si1#yc, planeta
zwracaa si1 do
swego so'ca zawsze t5 sa5 stron5. Jej atosfera zawieraa dwadzie4cia procent
tlen&,
siededziesi5t procent azot& i dziesi17 procent argon&. )aki skad &walnia nas
od konieczno4ci
pracowania w skafandrac+.
-a#dy z nas sn& wszelkie o#liwe przyp&szczenia co do wygl5d& i c+arakter&
gospodarzy
naszej niedalekiej przystani.
/iestety, 2ardzo pr1dko spotkao nas rozczarowanie. .tatek trzy razy okr5#y na
niewielkiej
wysoko4ci planet1, ale nie zdoali4y wykry7 niczego, co 2y 4wiadczyo o
istnieni& #ywyc+
istot. O4wietlona strona pla2ya rozpalon5 p&styni5, a przeciwna 8 lity
lodowce. /awet
o2szar wiecznego zierzc+& na ic+ i granicy 2y poz2awiony jakiejkolwiek
ro4linno4ci.
!ozostawao zagadk5, jaki sposo2e 2ez ro4linno4ci 6g pojawi7 si1 tlen w
atosferze.
Wreszcie wy2rali4y iejsce do l5dowania w rejonie o naj2ardziej &iarkowany
kliacie.
?szkodzenie akceleratora okazao si1 2ardzo dro2ne i liczyli4y, #e za kilka
dni, wed&g
kalendarza zieskiego, 21dziey ogli r&szy7 w dalszy rejs.
Jednocze4nie z pracai naprawczyi kontyn&owali4y 2adanie planety.
Jej gle2a skadaa si1 z 2azalt6w ze znacznyi pokadai tlenk6w angan&.
/ajprawdopodo2niej o2ecno47 tlen& w atosferze 2ya nast1pstwe proces6w
odnawiania si1
tyc+ tlenk6w.
Ani niezliczone pr62ki po2rane z atosfery, ani analizy wody z gor5cyc+ i
zinyc+ :r6de, w
kt6re o2fitowaa planeta, ani 2adanie r6#nyc+ warstw gle2y nie wykryy niczego
takiego, co 2y
wskazywao na o2ecno47 c+o72y najpryitywniejszyc+ for #ycia. !laneta 2ya
a2sol&tnie
artwa.
Wszystko j&# 2yo gotowe do odjazd&, kiedy zdarzyo si1 co4, co wywr6cio do
g6ry nogai
nasze plany.
!racowali4y na pasie startowy, gdy &syszeli4y gwatowne szczekanie 0&sana.
)rze2a wyja4ni7, #e 0&san d&#o j&# widzia i z&si7 go do szczekania ogo
tylko co4
z&penie niezwykego. Zreszt5 zo2aczyli4y tak5 scenk1, #e a# ja sa krzykn5e.
W kier&nk& d&#ego str&ienia, pyn5cego niej wi1cej o pi17dziesi5t etr6w od
naszego
statk&, s&n1a dziwna procesja.
!ocz5tkowo wydawao i si1, #e to pingwiny. )en niez5cony spok6j, ta saa
wyniosa
postawa, taki sa kaczy c+6d, jak i & naszyc+ ieszka'c6w wy2rze#a Antarktydy.
%yo to
jednak tylko pierwsze wra#enie. -rocz5ce o2ok nas stwory nie 2yy podo2ne ani do
pingwin6w,
ani do niczego znanego czowiekowi. Wyo2ra:cie so2ie zwierz1ta wzrost& kang&ra,
por&szaj5ce
si1 na tylnyc+ apac+. Z 2ok& na t&owi& acie tr6jpalczaste r5czki. Gowa
al&tka z par5 ocz&
grze2ienie jak & kog&ta. Jeden otw6r nosowy, pod ni p1ta si1 cienka d&ga
r&rka. Ale
najdziwniejsze 2yo to, #e istoty te iay sk6r1 z&penie przezroczyst5, przez
kt6r5 prze4witywa
jasnozielony syste krwiono4ny.
/a nasz widok procesja zatrzyaa si1. 0&san go4ny szczekanie 2iega dookoa
dziwnyc+ zwierz5t, ale szczekanie najwyra:niej nie wywierao na nic+ #adnego
wra#enia. !rzez
jaki4 czas wpatryway si1 w nas wielkii nie2ieskii oczya. !ote, jak na
koend1,
odwr6ciy si1 i r&szyy do innego str&ienia, pyn5cego w po2li#&. /ajwyra:niej
przestali4y
ic+ po prost& interesowa7. Opieraj5c si1 na kolanac+ zap&4ciy swoje r&rki do
wody i zastygy
nier&c+oo na do2re p6 godziny.
Wszystko to 2yo w a2sol&tnej niezgodzie z naszyi wnioskai co do 2rak& #ycia
na
planecie. !rzecie# te istoty nie ogy 2y7 jedynyi jej ieszka'cai, c+o72y
dlatego, #e jak
wszystkie zwierz1ta nie ogy si1 o2ywa7 2ez organicznego pokar&. -a#dy #ywy
organiz,
jaki zdarzyo i si1 ogl5da7 w kososie, #y w jednolity kopleksie
2iologiczny,
za2ezpieczaj5cy dziaalno47 #yciow5 wszystkic+ jego czonk6w. !oza tak5
sy2ioz5, w
najszerszy znaczeni& tego sowa, nieo#liwe s5 #adne fory #ycia. Wygl5dao na
to, #e
przegapili4y po prost& cay ten kopleks.
/ie og1 powiedzie7, #e2y te y4li przelat&j5ce i przez gow1 w czasie, gdy
o2serwowa
ieszka'c6w planety, nale#ay do 2ardzo przyjenyc+. %ye kierownikie
ekspedycji,
odpowiadae nie tylko za lot, ale i za wiarygodno47 danyc+ na&kowyc+
przywiezionyc+ na
Ziei1. )eraz oczywi4cie o odlocie nie ogo 2y7 nawet owy. .tart odo#yli4y
a# do czas&
rozwi5zania nowej zagadki.
Zaspokoiwszy pragnienie, tajenicze istoty rozsiady si1 kr1gie. )o czy si1
zajoway
przypoinao z 2ok& t&rniej asz&g6wF, kt6ry kiedy4 ogl5dae w Azji Crodkowej.
-a#de
zwierz1 wc+odzio kolejno do 4rodka kr1g&. .zary grze2ie' na gowie zaczyna
skrzy7 si1
r6#nokolorowyi ogniai. !ozostae w cakowitej ciszy o2serwoway t1 gr1
kolor6w.
Wyczerpawszy cay progra, podniosy si1 i r&szyy g1siego w drog1 powrotn5.
!od5#yli4y
za nii.
/ie 21d1 was n&dzi opise wszystkic+ naszyc+ pr62 &zyskania jakiego4 pogl5d& na
#ycie
tyc+ istot. Za2rao na to przeszo dwa iesi5ce.
Eyy na o4wietlonej cz14ci planety. )r&dno powiedzie7, jak sp1dzay czas. !o
prost& nie ro2iy
nic. Mniej wi1cej przez dwie4cie godzin wylegiway si1 na pal5cyc+ proieniac+
so'ca, dop6ki
nie przyc+odzia pora &dania si1 do wodopoj&. !rzy str&ieni& za ka#dy raze
powtarzaa si1
ta saa scena, kt6r5 o2serwowali4y na pocz5tk&.
0ozna#ay si1 przez p5czkowanie. Gdy j&# na grz2iecie dorosego zwierz1cia
wyr6s
potoek, oso2nik rodzicielski &iera. )ak wi1c ic+ og6lna ilo47 na planecie
2ya staa. /a nic
nie c+oroway i przez cay -as naszego po2yt& nigdy nie zao2serwowali4y
przypadk&
przedwczesnej 4ierci. Zadziwiaa nas jedna ic+ szczeg6lna cec+a$ niczego
zjady. Wa4nie
dlatego nazwae je niejadkai. ;Zro2ili4y sekcj1 kilk& artwyc+ niejadk6w i
nie znale:li4y
w ic+ organizie niczego, co 2y wygl5dao na organy trawienia. -oszte czego
od2ywaa si1 &
nic+ przeiana aterii> !rzecie# nie ogy #y7, od#ywiaj5c si1 jedynie wod5.
Doktor 2ada t1 przeian1 na kilk& #ywyc+ oso2nikac+. /iec+1tnie, ale spokojnie
znosiy
po2ieranie pr62 krwi i pozwoliy zakada7 so2ie aski przy analizie gazowej.
Wygl5dao na to,
#e po prost& nie c+ce si1 i sprzeciwia7.
Zaczynali4y j&# traci7 cierpliwo47. Wyliczenia nawigacyjne 6wiy, #e dalsze
odkadanie
start& na Ziei1 oznacza lot w niepoy4lnyc+ war&nkac+ zwi5za2y ze znaczny
z&#ycie
paliwa, kt6rego wcale nie ieli4y za d&#o, ale nikt z nas nie c+cia rezygnowa7
z nadziei
rozwi5zania tej nowej tajenicy #ycia.
Wreszcie nadszed od dawna oczekiwany dzie', kiedy Doktorowi &dao si1 po5czy7
w jedn5
cao47 wszystkie &zyskane inforacje i niejadki przestay 2y7 dla nas zagadk5.
Okazao si1, #e niejadki nie s5 pojedynczyi organizai. W ic+ krwi znajd&j5
si1 2akterie
wykorzyst&j5ce 4wiato soneczne do rozkad& dw&tlenk& w1gla i syntezy prod&kt6w
pokarowyc+ z atosferycznego azot&, tlen& i pary wodnej, kt6ryc+ dostarcza i
organiz
niejadk6w. !rzezroczysta okrywa sk6rna tyc+ zadziwiaj5cyc+ zwierz5t &atwia
proces
fotosyntezy. 0ozna#anie 2akterii w organizie niejadk6w od2ywa si1 tylko w
4rodowisk&
sa2o zasadowy. -iedy pojawia si1 z2yt d&#o 2akterii, gr&czoy wydzielania
wewn1trznego
niejadk6w wydzielaj5 +orony podwy#szaj5ce kwasot1 krwi, reg&l&j5c ty say
koncentracj1
prod&kt6w pokarowyc+ w organizie. %y to zadziwiaj5cy przykad sy2iozy,
dotyc+czas nie
znany na&ce.
M&sz1 przyzna7, #e odkrycie Doktora skonio nie do szereg& refleksji. Eadna
#ywa istota w
kososie nie otrzyaa od przyrody tak d&#o jak niejadki. Zostay zwolnione z
konieczno4ci
zdo2ywania so2ie pokar&, z trosk o potostwo, nie grozio i przel&dnienie, nie
wiedziay, co
to jest walka o 2yt, nigdy nie c+oroway. Wydawa7 2y si1 ogo, #e /at&ra
zro2ia wszystko, 2y
zapewni7 niesyc+anie wysoki rozw6j intelekt&alny tyc+ istot. A jednocze4nie
niejadki niewiele
r6#niy si1 od 0&sana. /ie 2yo w nic+ #adnego 4lad& #ycia spoecznego, ka#dy z
nic+ #y sa
dla sie2ie nie wc+odz5c w kontakty z po2ratycai, je4li nie liczy7 2ezy4lnyc+
za2aw z
grze2ieniai nad str&ienie.
.zczerze 6wi5c zacz5e odcz&wa7 wstr1t do tyc+ ainsynk6w /at&ry i 2ez
najniejszego #al& op&szczae dziwn5 planet1.
8 " nigdy ta wi1cej nie 2ye4> 8 zapytae.
8 )rafie przypadkie w dziesi17 lat p6:niej, i to, co zo2aczye, zaskoczyo
nie
2ardziej ni# odkrycie Doktora. Za dr&g5 2ytno4ci5 na !lanecie /iejadk6w
stwierdzie w4r6d
nic+ pocz5tki #ycia spoecznego, a nawet spoeczne wytwarzanie.
8 36# ic+ do tego po2&dzio> 8 zapyta z niedowierzanie -onstr&ktor.
8 !c+y.
0ozleg si1 d:wi1k t&czonego szka. -onstr&ktor ze s&tkie popatrzy na swoje
zalane
wine spodnie.
8 %ardzo i przykro 8 rzek z2ieraj5c z podogi okr&c+y szka. 8 Je4li si1 nie
yl1, 2y to
tw6j &l&2iony kieliszek z ksi1#ycowego kryszta&, ale #art 2y tak
niespodziewany<
8 /ie iae zaiar& #artowa7 8 przerwa & -osona&ta 8 wszystko 2yo tak,
jak
6wi1. %yli4y tak przekonani o 2rak& #ycia na tej planecie, #e nie podj1li4y
odpowiednic+ w
takic+ wypadkac+ krok6w, zanied2ali4y kwarantann1 zaogi. /ajprawdopodo2niej
kilka pc+e z
0&sana przeszo na niejadki i zadoowio si1 ta w najlepsze. M6wie j&#, #e
niejadki aj5
2ardzo kr6tkie ko'czyny przednie. Gdy2y nie drapay so2ie nawzaje plec6w i nie
zjednoczyy
swyc+ wysik6w w t1pieni& pc+e, owady 2y je po prost& zagryzy.
/ie wie, kt6ry z niejadk6w pierwszy za&wa#y, #e zielony dw&tlenek angan&
jest
znakoity 4rodkie na pc+y .W ka#dy razie widziae ta fa2ryk1 prod&k&j5c5
ten
proszek. ?dao i si1 nawet wynale:7 co4 w rodzaj& pryitywnego yna do
rozcierania. !rzez
c+wil1 ilczeli4y. !ote odezwa si1 -onstr&ktor.
8 /o, na nie j&# czas. J&tro rano start&je dw&nasta ekspedycja pozagalaktyczna.
Ma
zaproszenie na cz147 oficjaln5. Wy te# przecie# 21dziecie>
Wyszli4y raze z ni.
8 ,c+, a j&# po &szy tyc+ kosicznyc+ +istorii 8 westc+n5 wc+odz5c do
windy.
*iliowa planeta
8 /ie widz1 sens& kontyn&owania wykopalisk. Ze2rali4y a# za d&#o ateria&,
#e2y
odtworzy7 to, co t& si1 wydarzyo. Daj1 wa dziesi17 dni na przygotowanie
eksponat6w do
transport&. .tart rakiety towarowej i ;Meteora= za dwadzie4cia dni. Ma
nadziej1, #e nikt si1 nie
sprzeciwia.
8 Ja9
-apitan zac+&rzy si1 z niezadowolenie.
8 Wci5# te sae w5tpliwo4ci9
8 )ak.
8 Wydaje i si1, #e j&# dosy7 dysk&towali4y na ten teat. Ostatecznie +istoria
planety nie
zawiera nic nadzwyczajnego. D&ga ewol&cja, a w jej rez&ltacie pojawienie si1
istot roz&nyc+,
kt6re osi5gn1y wysoki stopie' rozwoj&A nieoczekiwany najazd z kosos&A
&jarzienie
gospodarzy planetyA okres &padk& k&lt&ryA zagadaZ napastnik6w, kt6rzy nie
potrafili dostosowa7
si1 do odiennyc+ war&nk6w 2yt&A epoka odrodzenia i wreszcie nie&nikniona
staro47 planety i
przesiedlenie si1 ieszka'c6w do innej cz14ci Galaktyki. 3o si1 Wa nie podo2a w
ty
z&penie oczywisty a'c&c+& fakt6w>
8 /ie podo2a i si1 fakt, #e wszystko to nie odpowiada rzeczywisto4ci. "
2ardziej stara si1
pan po5czy7 te dane, ty oczywistszy staje si1 2rak zwi5zk& i1dzy nii.
8 @a, c6#. Got6w jeste jeszcze raz wys&c+a7 pa'skic+ zastrze#e'.
!rzez kilka in&t Doktor ilcza porz5dk&j5c y4li.
8 !i1knie. Zaczn1 po kolei. !o pierwsze w c+wili donieanego wtargni1cia
naje:d:c6w
l&dno47 planety osi5gn1a j&# 2ardzo wysoki pozio rozwoj&. !otrafia stosowa7
energi1
j5drow5, wytwarzanie iao c+arakter spoeczny i na caej planecie 2y w &#yci&
wsp6lny j1zyk.
Z tego wszystkiego wynika, #e nie 2yo t& #adnyc+ wewn1trznyc+ konflikt6w. 3zy
s5dzi pan, #e
ta l&dno47 daa si1 naje:d:co spokojnie &jarzi7. !rzecie# nie wykryli4y
#adnyc+ 4lad6w
walk, nie&niknionyc+ w takic+ przypadkac+.
!o dr&gie, je4li przy2ysze potrafili od2ywa7 loty kosiczne, to 2ez w5tpienia
&sieli zostawi7
na planecie jakie4 eleenty swojej specyficznej k&lt&ry. A tyczase epoka
niewoli
c+arakteryz&je si1 tylko &padkie k&lt&ry ieszka'c6w planety. )e dw&nogie
szcz&ry nie niosy
za so25 nic poza 4lep5 #5dz5 niszczenia, kani2alize i rozkade oralnyc+
podstaw
spoecze'stwa.
!o trzecie, epoka niewoli trwaa kilka wiek6w. !rzez ten czas na planecie
zienio si1
przynajniej dwadzie4cia pokole' przy2yszy. Dlaczego zate wa4nie ostatnie
pokolenia
okazay si1 nie przystosowane do nowyc+ war&nk6w 2yt&>
" wreszcie dlaczego #adne t&tejsze wykopalisko nie kryje najniejszyc+ 4lad6w
ieszka'c6w
planety. /ic, tylko szkielety szcz&r6w. Je4li zao#yy, #e oddziay przy2ysz6w
wyniszczyy
l&dzi, to sk5d ci l&dzie nie tylko, #e si1 zn6w pojawili, ale nawet we wzgl1dnie
kr6tki czasie
zdoali odzyska7 wszystko, co niegdy4 stracili>
W la2oratori& zapanowao ilczenie. W ciszy syc+a7 2yo tylko ci1#ki oddec+
Doktora i
st&kot palc6w -apitana o por1cz fotela.
8 3+cia2y &sysze7 pa'skie zdanie, Geolog&.
Geolog &ni6s si1 z krzesa i podszed do dw6c+ oszklonyc+ sarkofag6w. Mie4ci
si1 w nic+
plon ol2rzyiej pracy ekspedycji. !rzez okr5gy rok ryto ziei1, dro2iazgowo
zestawiano tysi5ce
znalezisk, jak najstaranniej analizowano nas&waj5ce si1 +ipotezy, ni &dao si1
wreszcie
odtworzy7 o2raz 2yyc+ ieszka'c6w planety.
W jedny z sarkofag6w staa nat&ralnej wielko4ci starannie wyodelowana stat&a
odego
t&2ylca. /awet wed&g zieskic+ poj17 2y pi1kny, io liliowego kolor& sk6ry i
nieproporcjonalnie wielkiej gowy. %y to 2ez w5tpienia wytw6r wielowiekowej
wysoko
rozwini1tej k&lt&ry.
"nny sarkofag zawiera o2rzydliwe stworzenie, por&szaj5ce si1 niegdy4 na dw6c+
nogac+,
okryte szar5, poyskliw5 sk6r5. Opasy t&6w z par5 d&gopalczastyc+ jak & apy
r5k,
zako'czony 2y gow5, 2ardzo .podo2n5 do szcz&rzej. 3o4 w wygl5dzie szcz&rol&da
wywoywao strac+ i wstr1t.
8 3+cia2y &sysze7 pa'skie zdanie.
Geolog drgn5 io woli, tak gwatowne 2yo przej4cie od n&rt&j5cyc+ go y4li do
rzeczywisto4ci.
8 Zani odpowie, c+cia2y zada7 pytanie Doktorowi.
8 !rosz1 2ardzo.
8 /a jakiej podstawie s5dzi pan, #e szcz&rol&dy s5 przy2yszai z kosos&, a nie
pierwotnyi ieszka'cai planety>
8 Maj5 z&penie odienn5 2&dow1 ko6rek. .tanowi5 jak gdy2y stadi&
przej4ciowe
i1dzy str&kt&rai 2iakowo8w1glowodorowyi a krzeoorganicznyi. W
zac+owanyc+
resztkac+ 4wiata organicznego planety nie wykrye niczego podo2nego. /a
planecie nie 2yo
innyc+ takic+ for. Wreszcie, wie pan doskonale, #e w pokadac+ poc+odz5cyc+
sprzed ery
&padk& szcz&rol&dy nie wyst1p&j5.
Geolog jeszcze raz spojrza na sarkofagi i podszed do -apitana.
8 Zgadza si1 z Doktore, #e pa'ska teoria niczego nie wyja4nia<
8 !i1knie. Odlot na Ziei1 odkaday na sze47 iesi1cy. !rosz1 o przedo#enie i
w
terinie dw6c+ dni plan& dalszyc+ prac. Od j&tra przec+odziy na zniejszone
racje
#ywno4ciowe.
Bazik powoli prze2ija si1 przez nie2ieskawe zway py&. !rzed ilionai lat
2yo t& iasto.
)eraz le#y pogrze2ane pod wieloetrow5 warstw5 ikroskopijnyc+ &szelek.
Oddzia zgra2nyc+ koparek ko'czy oczyszczanie wielkiego gac+& z2&dowanego z
r6#owyc+ kaieni.
Bazik wyin5 r6g gac+& i zacz5 ostro#nie op&szcza7 si1 do wykop&, na dnie
kt6rego
wznosi si1 dziwny ponik, odlany ze zocistego etal& i &stawiony na
piedestale. Ol2rzyi
dysk. !onik kosona&t6w9 Ale# kosiczne statki ieszka'c6w planety wygl5day
z&penie
inaczej. Wszelkie pr62y znalezienia na planecie c+o72y 4lad6w etal&, z kt6rego
odlano ponik,
nie day #adnyc+ rez&ltat6w. 3zy#2y ta ol2rzyia konstr&kcja 2ya dziee r5k
szcz&rol&d6w> A
co o#e oznacza7 dziwna paskorze:2a przeplataj5cyc+ si1 o4io4cian6w i k&l na
piedestale> W
wykopaliskac+ otyw ten nigdzie nie wyst1p&je.
Zgrzyt g5sienic przerwa rozy4lania Doktora. Bazik przec+yli si1 na 2ok.
Doktor spr62owa
otworzy7 drzwiczki, ale okazao si1, #e s5 przyci4ni1te do podn6#a ponika.
/a zewn5trz wydostali si1 przez g6rny otw6r azika. Okazao si1, #e prawa
g5sienica zapada
si1 cakowicie w g12ok5 wyrw1 szarego gr&nt&. /a p6 zasypane nie2ieskawy
pye stopnie
podzienego korytarza gin1y w rok&.
8 /ie roz&ie, co si1 dzieje z Doktore 8 rzek Geolog, za2ijaj5c gwo:dziai
skrzyni1 z
pr62kai inera6w. 8 Dlaczego nas &nika>
8 /ajprawdopodo2niej cz&je si1 winny op6:nienia start&, a niczy nie o#e
wykaza7
swoic+ racji. Zarnowali4y sto dwadzie4cia dni. )eraz przez jego fana2erie
&siy wyrz&ci7
wszystkie znalezione eksponaty. *ot 21dzie wyaga znacznie wi1kszyc+ ilo4ci
paliwa ni# przed
trzea iesi5cai. )rze2a 21dzie wykorzysta7 dla ;Meteora= paliwo rakiety
towarowej. /ie
og1 so2ie darowa7, #e tak atwo dae si1 wa na6wi79
8 A o#e 2y jednak z ni pogada7>
8 /ie warto. 3+ce 2y7 sa w swoi la2oratori&, to niec+ 21dzie. !r1dko si1
rozy4li.
Zreszt5, ot6# i on, idzie c+y2a z nowin5.
A&toatyczne drzwi stacji otworzyy si1 i1kko i zn6w zakn1y za plecai
Doktora.
8 Mia pan racj1, -apitanie 8 rzek &4iec+aj5c si1 ze zieszanie. 8 Wszystko
2yo tak,
jak pan przyp&szcza. 0zeczywi4cie nast5pi atak z -osos&.
8 Jeste 2ardzo szcz14liwy, #e wystarczyo pan& do tego sto dwadzie4cia dni, a
nie cayc+
sze47 iesi1cy. 36# pana wreszcie przekonao>
8 3+od:y pod ponik. Wszystko poka#1.
8 )& wa4nie 8 rzek Doktor, otwieraj5c pancerne drzwi podzieia 8 rozegraa si1
kiedy4
jedna z najwi1kszyc+ 2itew w kososie, 2itwa o &ratowanie najstarszej
cywilizacji
wszec+4wiata. A oto, co &dao i si1 odtworzy7 z +istorii tej 2itwy.
W niewielkiej szklanej kasecie skakao al&tkie, o+ydne stworzenie okryte
poyskliw5 sk6r5.
Opasy t&6w ko'czy si1 gow5 2ardzo podo2n5 do szcz&rzej. %ya to poniejszona
kopia
eksponat& ieszcz5cego si1 w sarkofag&, ale por&szaj5ca si1 na czterec+ apac+.
%yszcz5ce
czerwone oczki patrzyy w4ciekle na przy2ysz6w.
8 Gdzie pan to znalaz>
Gos -apitana 2rzia dziwnie oc+ryple.
8 !rzywioze z Ziei. Do niedawna 2ya to najzwyklejsza 4winka orska, dop6ki
nie
zarazie jej znaleziony t&taj wir&se.
Doktor podszed do sto& i pokaza jedn5 z zal&towanyc+ szklanyc+ kol2.
8 Wir&s ten a ksztat o4io4cian&. Z2adae go jak najstaranniej. Gdy dostanie
si1 do
organiz&, zienia w ni wszystko$ str&kt&r1 ko6rek, wygl5d zewn1trzny, a
wreszcie
psyc+ik1. Z&sza organiz do prze2&dowy wed&g wzor& zaszyfrowanego w ty
o4io4cianie.
-to wie, z jakic+ zak5tk6w kosos& dostaa si1 t&taj ta zaraza. )eraz trze2a
zniszczy7 zawarto47
kol2 raze z ty zwierz5tkie.
8 Jest pan zdania, #e caa +istoria degradacji ieszka'c6w planety 2ya po
prost& c+oro25
epideiczn5> 8 zapyta Geolog nie odrywaj5c wzrok& od kasetki.
8 %ez w5tpienia9 !rawdopodo2nie w ci5g& najwy#ej dw6c+ pokole' &ksztatowa
si1
ostatecznie typ szcz&rol&da.
8 -t6# ic+ w taki razie wyleczy>
8 3i, ko& wzniesiono ponik, nieznani przy2ysze z kosos&. )&taj, w podziei&,
w
&kryci& przed szcz&rol&dai, kt6re &traciy j&# resztki czowiecze'stwa,
ryzyk&j5c co in&ta
zara#enie si1, sz&kali sposo2& zwalczenia epideii i &dao i si1 to. %y7 o#e
przedstawione
na piedestale ponika k&le i o4io4ciany s5 sy2ole opracowanego przez nic+
antywir&sa.
/iestety, nie &dao i si1 trafi7 na #aden jego 4lad.
8 A co 2yo dalej>
8 O ty o#na tylko sn&7 doysy. Mo#e 2yo tak, jak 6wi -apitan.
/ie&niknione
starzenie planety spowodowao przeprowadzk1 odrodzonej l&dzko4ci do innej cz14ci
Galaktyki<
8 Zawinie 2ardzo wo2ec pana 8 rzek -apitan podc+odz5c do Doktora. 8 Ma
nadziej1,
#e i pan wy2aczy. A teraz 8 do ro2oty9 Za trzy dni odlat&jey na Ziei1.
Wyci5gni1ta r1ka -apitana zawisa w powietrz&.
8 .tart nast5pi za dwa iesi5ce, tak jak 2yo &stalone 8 rzek Doktor, c+owaj5c
r1k1 za
plecy. 8 Dwa iesi5ce kwarantanny, dop6ki si1 nie wyja4ni, czy ja sa nie
zarazie si1 ty
4wi'stwe. A do tego czas& nie wolno si1 do nie z2li#a7.
!rzeo#y Zyg&nt %&rakowski
F Anizotropia 8 t&taj zjawisko polegaj5ca na ty, #e ciao wykaz&je r6#ne
wa4ciwo4ci optyczne w r6#nyc+
kier&nkac+.
F Wadi Kara2P 8 doliny wysc+yc+ rzek
F D#inn Kara2.P 8 deon.
F Wiersze przeo#y )ade&sz -&2iak
F Asz&gowie 8 l&dowi poeci 8 2ardowie t&rke'scy Kprzyp. t&.P.

You might also like