Professional Documents
Culture Documents
artur.czesak@wp.pl
Nie sposób na kilku stronach przedstawić swoich własnych poglądów na wszystko, ze szcze-
gólnym uwzględnieniem sytuacji uniwersytetu, czytania i mówienia w języku obcym i ojczy-
stym. Niniejsze – hasłowe – uwagi będą próbą zarysowania takich problemów, które nie są
roztrząsane podczas nauczania na uniwersytecie / uczelni, a piszącemu te słowa refleksja nad
nimi wydaje się niezbędna, by świadomie nauczać między innymi języka i o języku.
Język tych metanaukowych rozważań, aby były one rozważaniami ludzkimi, musi być
zdaniem piszącego chwilami subiektywny. Danych statystycznych nie brakuje w źródłach
specjalistycznych, tutaj więc będą one oczywistym i dostępnym „na kliknięcie” tłem. Akade-
mickie rozważania to synonim tekstu zbędnego, w perspektywie humanistycznej wszystko, co
istnieje, jest godne uwagi. Zapraszam do towarzyszenia w namyśle nad wymienionymi niżej
zagadnieniami.
Refleksja o studiowaniu podjęta kilkanaście lat po zakończeniu studiów obciążona jest przez
zapominanie, mechanizmy znoszenia dysonansu poznawczego, w tym idealizację. Obserwa-
cja współczesnych studentów, prowadzona przez nauczyciela, ograniczona jest w zasadzie do
interakcji podczas zajęć, a zatem pole widzenia jest znacznie ograniczone. Trwa reforma sys-
temu nauki i szkolnictwa wyższego, prowadzona permanentnie przez zmieniających się mini-
strów2. Izolacja od (resortu) kultury – instytucjonalna i mentalna – zwłaszcza jeśli chodzi
o nauki humanistyczne skazuje reformy w najlepszym razie na ułomność.
„Lektura dla przyjemności” jest jedną z wielu przyjemności, trudno osiągalną (brak czasu,
kłopoty z organizacją, konkurencja rozkoszy szybciej i łatwiej osiągalnych). Na drodze do
samodzielności wyborów czyhają manipulatorzy i fanatyczni misjonarze. Kształtowanie (na-
rzucanie) kanonów i gustów współcześnie może być demaskowane jako rodzaj przemocy,
niszczenia autonomii jednostki, podporządkowywania jej zbiorowości, i to ukształtowanej
3
Problematykę gender w aspekcie historycznym i socjologicznym pomijam, lecz jej nie lekceważę.
4
Technokratyczne i niehumanistyczne, lecz „karierometryczne” publish or perish nie zawsze jest sprawozda-
niem z drogi ku poznaniu prawdy.
według wzorów na przykład religijno-militarystyczno-męskich, a tego rodzaju wzorzec
bytowania publicznego jest często kwestionowany choćby ze względu na anachroniczność
i nieuprawnione łączenie wątków i motywacji.
Uprzywilejowanie (tradycyjnej) lektury w perspektywie historycznej anachroniczne. Hiper-
tekstualność, multimedialność i wielokanałowość przekazu jest nowym etapem rozwoju spo-
sobów komunikacji i ekspresji, lecz zestawiałbym niegdyś jarmarcznych, dworskich lub
mieszczańskich, lecz w każdym razie rozrywkowych (teatr, opera, kino) do roli sztuki
głównego nurtu, którą wypada znać5. Wyklinanie Internetu przez uczonych / pracowników
nauki, zakazywanie korzystania ze źródeł internetowych 6 jest żałosne i sprzeczne z postawą
poszukującą. Czy czytanie dla przyjemności prozy fikcjonalnej jest wyznacznikiem czego-
kolwiek czy już tylko spekulatywnym narzucaniem pożądanych w danym klanie zachowań,
postawą „zdetronizowanych” kopistów wobec rozwijającego się rynku książki drukowanej?
Podobnie zmiana sposobu dostępu do książek dawnych i współczesnych – digitalizacja ksią-
żek, bibliotek i możliwość ich czytania na ekranie komputera lub innego urządzenia
nie powinna być bezrefleksyjnie uznawana za kolejny przejaw upadku kultury7.
Myśli te wydają mi się oczywiste i banalne, ale z dyskusji oraz obserwacji praktyk na uczel-
niach wnoszę, że nie są to przekonania niekontrowersyjne. W takim razie pozwalam sobie
myśli te przelać na papier, to znaczy zwizualizować na imitującym zadrukowywany papier
ekranie komputera.
5
Poszukiwanie staje się konformizmem, miłość do sztuki snobizmem, kontrkultura kulturą faktycznie dominują-
cą.
6
Dysponuję świadectwami tego rodzaju zachowań.
7
Niniejsza nieco alergiczna reakcja na frazy „nic nie zastąpi zapachu książki w bibliotece / księgarni / antykwa-
riacie” wywołana jest pokoleniowym doświadczeniem uwięzienia w PRL lat 80. i niemożnościach okresu
transformacji, a także ówczesnej niewydolności i dzisiejszych patologii „branży wydawniczej”. W związku
z tym chcę głosić peany na cześć Google Books lub archive.org – spór o sposób przedstawiania zdigitalizowanej
literatury, „wolność” (idee copyleft i freeconomics) vs. godziwa zapłata za pracę twórcy to spór wtórny wobec
tego, że udostępnienie książki zawsze będzie to lepsze niż jej niedostępność. Świat się zmniejszył, korzystanie
z biblioteki cyfrowej, nawet płatnej (w rozsądnym zakresie) zawsze będzie lepsze niż wyjazd na kwerendę
biblioteczną do innego miasta lub kraju (nostalgiczne wspomnienia współczesnych profesorów, asystentów
w czasach Gomułki, lub element naciągania kosztorysów współczesnych koniecznie kosztochłonnych grantów,
wyjazdów, programów np. unijnych). Oto dwa oblicza miłości do ksiąg.
Korzystanie z dorobku kulturowego, książek napisanych dawno i przechowywanych daleko, winno być prostsze,
tańsze i mniej męczące. Nie można idealizować wysiłku niekoniecznego, zbędnego – tylko dlatego, że poprzed-
nie pokolenia musiały ten wysiłek podejmować.
Krytycznie o języku i jego znawcach
Jako trwałą wartość kulturową przedstawia się język – ojczysty w wersji oficjalnej, publicz-
nej. „Dialekt kulturalny” utożsamiany był z językiem literackim (nietożsamym, lecz bliskim
językowi literatury, zwykle „ułożonej”, jak w kanonie lektur szkolnych, nie drapieżnej, jak w
manifestach młodych buntowników kolejnych pokoleń).
W ciągu minionego stulecia przeżywa on istotną ewolucję. Przed pierwszą wojną światową
„publiczność czytająca”, konsumenci debat ideowych to zaledwie kilka procent społeczeń-
stwa. Sporne jest, czy alfabetyzacja społeczeństwa, która w Polsce nastąpiła po drugiej wojnie
światowej, oraz boom edukacyjny po roku 1989 zmieniły te dane, czy też nie. Sukcesem wąt-
pliwym bądź pozornym jest upowszechnienie szkolnictwa średniego (przed 1939 r. rocznie
maturę zdawało kilkanaście tysięcy osób, w 2010 r. zdawać ją ma 450 tys. obywateli). Egza-
min dojrzałości przestał pełnić funkcję istotnego progu, znamienia przynależności do elity.
Sporne jest zatem, jaka część społeczeństwa umie i chce posługiwać się językiem ogólnym,
zdyscyplinowanym, lecz twórczym, indywidualnym, lecz zrozumiałym. O ile jednak przed
1939 r. językiem polskim był głównie język „literacki” – on był przedmiotem opisu i źródłem
przykładów książki Zenona Klemensiewicza o znamiennym tytule Gramatyka współczesnej
polszczyzny kulturalnej w zarysie (1939), o tyle współcześnie signum temporis jest inny fakt
bibliograficzny: Słownik slangu młodzieżowego Macieja Czeszewskiego (2001) stał się,
oczywiście z pewnymi zmianami, Słownikiem polszczyzny potocznej (2006). Zanik debaty
po części spowodowany jest utratą wspólnego języka, w którym można by tę debatę toczyć.
Kasa, hajs vs. honor, ojczyzna...
Brak dialogu
Łatwo mówić i pisać o dewaluacji szkolnictwa wyższego oraz wytykać studentom braki
w wiedzy. Pisze się więc o produkcji „ćwierćinteligentów” (Bucholc, Śpiewak 2009) w „wyż-
szych szkołach tego i owego” („Polityka”). Piszący te słowa – polonista uczący adeptów filo-
logii angielskiej – doświadczył tego, że studenci z trudem percypowali różnice sensów, wyra-
żane środkami słowotwórczymi między lewicowcem, lewicującym i lewakiem. Przyczyną tego
był brak wiedzy o tym, co się rozumie przez polityczną lewicę i prawicę.
Aby jednak nie poprzestać na krytyce studiujących (oby była stymulująca, a nie poniżająca),
należy zwrócić uwagę na brak zainteresowania faktami językowymi, obserwowany w publi-
kacjach luminarzy nauki. Wspominany wyżej Z. Klemensiewicz uważał, że wzorcem języ-
kowym winien być usus excultus, modernus et approbatus. Tymczasem – tu małe studium
przypadku – na przykład dopełniacz liczby mnogiej rzeczownika wegetarianin, w tekstach
fachowych oraz niefachowych, pisanych przez współczesnych wykształconych użytkowni-
ków języka polskiego (czyli wegetarian), w pełniących role arbitrów poprawności językowo-
kulturowej słownikach nie jest aprobowany. Przyczyna braku aprobaty nie jest znana, a skoro
nie ma artykułów ją wyjaśniających, zasadnie można podejrzewać inercję. Polecanie formy
wegetarianów (100-krotnie rzadziej występującej w tekstach8) wobec braku wewnątrzjęzy-
kowych (akceptowalne zarówno chrześcijan z końcówką zerową, jak i anglikanów z -ów).
Niechęć do zmiany i krytycznej refleksji, ba, uwzględniania faktów, czyli stosowania się
do głoszonych w innym miejscu tez n a u k o w y c h może być przedstawione jako obrona
najświętszych wartości (narodowego skarbu). W dyskursywnych zapasach wołanie o naprawę
można zaś zdeprecjonować jako atak na te wartości lub bezsensowne nowinkarstwo.
Proces śmierci języków przebiega wielorako (Crystal 2002), a dobrze jest widoczny jedynie
ex post. Bytom ludzkim, które za pomocą języka wiodą refleksję metajęzykowym, grożą
błędy wynikające z zaburzenia perspektywy.
„Polszczyzna kulturalna” sprzed 70 lat jest językiem martwym – mimo że żyją przedstawicie-
le pokolenia, które ją nabyło w szkole średniej – jak trwająca w pamięci pokoleń i pewnych
gatunkach tekstów polszczyzna czasów Augusta III była martwa dla debiutującego Mickiewi-
cza, jak język poezji krajowych romantyków dla młodego Miłosza. Konstatacje te i paralele
służą wyzwoleniu myślenia ze schematu wiedzy nieustannie się namnażającej, nie ulegającej
redukcji, podtrzymywanym przez mit erudyty, który zdolny jest wszystko przeczytać, przy-
swoić i wykorzystać w swoich dziełach.
Śmierć grozi też językoznawstwu. Tradycyjne (metodologicznie łączące metody XIX-
-wieczne, filologiczną i językoznawstwo historyczno-porównawcze ze strukturalizmem)
badania nad językiem przeżywają naraz stagnację (dominuje w usystematyzowanej dydakty-
ce, bazującej na podręcznikach sprzed pół wieku, powielających oceny, por. Czesak 2002),
uwiąd („zwrot kulturowy” z główną implikacją, jaką jest instytucjonalne umieszczenie języ-
koznawstwa wśród nauk – coraz bardziej – stosowanych, w ramach kulturoznawstwa oczywi-
8
Po części pisanych przez tych, którzy piszą również *krakowianiów i (reg.) krakowianów.
ście i osłabieniem „badań podstawowych”, to jest klasycznie filologicznych nad tekstem)
i rozkwit (moda, lecz także istotnie nowe perspektywy badawcze stwarzane m.in. przez
kognitywizm).
Debata uniwersytecka
9
Np. Kazimierz Wielki miał na myśli także pożytek dla władcy i jego państwa. Akademia Krakowska – nauk
przemożnych perła – miała wydawać „męże dojrzałością rady znakomite”
(http://www3.uj.edu.pl/alma/alma/51/01/01.html).
10
W założeniach programu European Master in Translation (EMT) czytamy, że o umiejętnościach oczekiwa-
nych od przyszłych tłumaczy: „the Commission is looking for "high-calibre graduates" who – in addition to the
basic professional requirements, such as initiative, intellectual curiosity and motivation – should have the follow-
ing specific skills:
Language skills
• Perfect command of all aspects and stylistic levels of the first language [podkreśl. – A.C.].
• Thorough knowledge of two or more other languages, preferably English, French or German, or − if only one
of those − of that language plus one of the other official EU languages”
(http://ec.europa.eu/dgs/translation/programmes/emt/key_documents/emt_sample_curriculum_en.pdf).
11
Dowiodły tego badania fokusowe przeprowadzone przez socjologów z WSE w 2008 r. wśród pracodawców.
Umiejętności ściśle zawodowe niekiedy są mniej ważne niż „interpersonalne”.
LEKTURA