Professional Documents
Culture Documents
Przełożył: ks. Jerzy Zakrzewski SJ. Wydawnictwo WAM. Księża Jezuici, Kraków 2000. NIHIL OBSTAT.
Prowincja Polski Południowej Towarzystwa Jezusowego, ks. Adam Żak SJ, prowincjał. Kraków, 9 czerwca
2000 r., l.dz. 157/00.
Impulsem dla ukazania się w 1959 roku Małej historii soborów Huberta Jedina
było zwołanie soboru przez Jana XXIII. Unaoczniło ono fakt, że czas soborów nie należy
do przeszłości. Niniejsza książka nie może pochwalić się podobną aktualnością. Pomiędzy
tamtym okresem a dniem dzisiejszym znajduje się Sobór Watykański II, aktualne
doświadczenia Kościoła, jak też badania teologiczne i historyczne, które pozwalają
oglądać w całkiem nowym świetle historię wcześniejszych soborów. Z jednej strony stało
się jasnym, w jak wielkiej mierze element soborowy (nie tylko na płaszczyźnie Kościoła
światowego) przynależy do istotnej struktury Kościoła. Z drugiej strony, od tamtej pory
światło dzienne ujrzała cała masa historycznych badań dotyczących soborów,
wzbogacona nowym ujęciem tej problematyki. Wiele spraw, a nawet samo pojęcie "soboru
ekumenicznego", nie wydaje się już tak oczywistych. Jedin mógł swą publikację
zaopatrzyć w podtytuł: Dwadzieścia soborów ekumenicznych w historii Kościoła. Mówienie
w sposób tak oczywisty i bezproblemowy o dwudziestu, bądź też - po Soborze
Watykańskim II - o dwudziestu jeden synodach ekumenicznych, nie jest już dziś możliwe.
W sumie historia soborów jawi się nam jako jeszcze bardziej skomplikowana,
zagmatwana, a więc i bogatsza w konflikty. Ale właśnie dlatego sobory wciąż na nowo
ujawniają szczególne uwikłanie Kościoła w historię i współczesny im "świat". Osiągnięta w
jakiejś mierze pewność wyników badań domaga się przekazania ich w dostępnej formie.
Takiemu właśnie przekazowi ma służyć niniejszy przegląd. Wyrósł on z wykładów
głoszonych w Wyższej Szkole Filozoficzno-Teologicznej Sankt Georgen we Frankfurcie
nad Menem i skierowany jest przede wszystkim do studentów, ale również do innych
czytelników zainteresowanych teologią i historią.
1 Odnośnie do tego problemu: H. J. Sieben, Die katholische Konzilsidee von der Reformation bis zur
Aufklärung, Paderborn 1988, 181-222.
ustępstw (Konstantynopolitański II, 553).
Również nie da się bez zastrzeżeń przenieść na całą historię obrazu soboru
jako zgromadzenia całego Kolegium, na które zaproszeni są wszyscy biskupi znajdujący
się w komunii między sobą i z Rzymem. Z punktu widzenia faktograficznego na żadnym
soborze przed Soborem Watykańskim I (około 700 ojców soborowych na 1050
uprawnionych do udziału) nigdy realnie nie była obecna większość episkopatu
znajdującego się w jedności z Rzymem. Dopiero współczesne środki komunikacji sprawiły,
że sobory stały się "realnie ekumeniczne". Dawniej udział w soborze oznaczał
wielomiesięczną, a często wieloletnią nieobecność w rodzimym Kościele. Stąd też łatwo
zrozumieć najczęściej krótkie trwanie soborów. W rzeczywistości było ono o wiele za
krótkie, aby móc dogłębnie i w spokoju przedyskutować trudne problemy teologiczne, do
których większość biskupów w ogóle nie była przygotowana. Dlatego też większość
soborów odbywała się pod presją czasu i istniało niebezpieczeństwo, że grupa źle
poinformowanych biskupów, którzy pragnęli możliwie jak najszybciej powrócić do domu,
stanie się masą łatwą do manipulowania. Możliwość dyskutowania bez konieczności
podejmowania szybkich decyzji, bez politycznego i czasowego nacisku, była przywilejem
Soboru Watykańskiego II, jakim w takiej mierze nie cieszył się żaden wcześniejszy sobór.
W końcu "sobory ekumeniczne" pierwszego tysiąclecia w rzeczywistości były soborami
tylko Wschodu. Obecni na nich byli nieliczni przedstawiciele Zachodu, przeważnie tylko
legaci biskupa Rzymu. Jednak spośród wschodnich biskupów realnie obecna była
najczęściej znikoma ich część (tylko na Soborze Nicejskim w 325 roku była
reprezentowana więcej niż połowa ówczesnych stolic biskupich; natomiast w Chalcedonie
ogólna liczba wahała się pomiędzy liczbą 150, a maksymalną liczbą około 350
reprezentantów stolic biskupich). Gdy tylko postawimy pytanie o prawo do udziału, to
musimy stwierdzić, że wyobrażenia i praktyka zmieniły się w tej sferze w sposób istotny.
Poza "trzonem składu", który stanowili biskupi diecezjalni, zawsze istniały inne klasy
uczestników, poczynając od opatów i przełożonych zakonnych, poprzez przedstawicieli
książąt, aż do reprezentantów uniwersytetów, wobec których na niejednym soborze
biskupi stanowili zdecydowaną mniejszość. Również nie zawsze wszyscy biskupi
diecezjalni byli zapraszani i uprawnieni do udziału. Do Efezu (431 rok) zostali zaproszeni
przez cesarza tylko metropolici Wschodu, którym wolno było wybrać kilku biskupów
sufraganów ze swej prowincji, natomiast z Zachodu zaproszono tylko Rzym i Kartaginę.
Od VIII-IX wieku na Wschodzie, ale również i w Rzymie, panowało przekonanie, że sobór
tylko wtedy jest ekumeniczny, gdy obecni są przedstawiciele wszystkich pięciu
patriarchatów.
2 Tak L. M. Bermejo, Towards Christian Reunion, Anand 1984; tenże, Infallibility on Trial. Church,
Conciliarity and Communion, Westminster/Maryland 1992; odnośnie do tych pozycji moje krytyczne
recenzje: ThPh 60 (1985), 257-261; 69 (1994), 616-619.
Efeskim były Konstantynopol i Antiochia, na Soborze Chalcedońskim - Aleksandria, na
Konstantynopolitańskim II - Rzym, na Konstantynopolitańskim III - Antiochia. Jeśli sobory
drugiego tysiąclecia są soborami "papieskimi", to sobory pierwszego tysiąclecia są
soborami "cesarskimi", ze wszystkimi ograniczeniami prawdziwego ekumenizmu, jakie to
za sobą pociąga. W pewnym sensie również ich ekumenizm jest bardzo ułomny.
3 Euzebiusz z Cezarei, Historia kościelna VII 29; przekład polski: A. Lisiecki, Fiszer i Majewski. Księgarnia
Uniwersytecka, Poznań 1924, POK 3, reprint: Wydawnictwo WAM, Kraków 1992.
problem ten pozostał w ramach całego Kościoła nierozwiązany.
I. Sobór w Nicei
Już jakiś czas przed Soborem w Nicei na Wschodzie wybuchł "potężny pożar"
(Euzebiusz), wobec którego zaparło dech w piersiach przywódcom Kościoła i teologom.
Wziął on początek od prezbitera Areiosa (łac. Arius), duszpasterza w dzielnicy Baukalis
wielkiego miasta Aleksandrii. Centralną sprawą i punktem wyjścia jego teologii była myśl,
że jedność Boga musi być brana w sposób radykalny i całkiem na serio. Sam Bóg jest po
prostu monadą, Jedynym. Przy tym trzeba mieć na uwadze to, że u schyłku starożytności
monoteizm, nawet pomijając chrześcijaństwo, z punktu widzenia historycznego szedł z
duchem czasu. Z punktu widzenia filozoficznego był on całkiem zrozumiały. Według
Ariusza absolutnie jedyny, transcendentny i nieporuszony Bóg nie dopuszcza ani wielości
w sobie samym, ani żadnej zależności i więzi ze światem. Skoro więc w objawiającym się
Bogu istnieje wielość i różnica, a więc Ojciec i Syn są od siebie różni, to różnica ta nie
może istnieć w Absolucie, ale musi należeć do sfery stworzonej.
Szeroki oddźwięk tych tez możemy zrozumieć tylko wtedy, gdy uświadomimy
sobie, że Ariusz kontynuował i radykalizował "subordynacjonizm", który rozpanoszył się w
III wieku szczególnie na Wschodzie, i który Bóstwo Syna uważał za "podporządkowane"
Ojcu, zgodnie z jednoznacznymi wypowiedziami Pisma Świętego. Tak więc jego system w
żadnym razie nie przedstawiał się jako "nowość", ale jako kontynuacja wcześniejszej
tradycji teologicznej. Przeciwnie, zbyt niezróżnicowane utożsamianie "Syna" z "Bogiem"
prowadziło na manowce trynitarnego "modalizmu", wedle którego Ojciec, Syn i Duch
Święty są dla nas tylko różnymi "postaciami objawiania się" jedynego Boga. Jeszcze przez
długie dziesięciolecia po Soborze w Nicei właśnie ta kwestia miała stanowić nierozwiązany
problem anty-arian i obrońców wiary nicejskiej.
Nie wiemy, w jaki sposób i dlaczego Konstantyn zmienił zdanie. Być może jego
teologiczny doradca, biskup Hozjusz z Kordoby, wiodący teologiczny umysł Zachodu,
uzmysłowił mu teologiczną wagę problemu. Być może dopiero na soborze zauważył, że
wyjaśnienia problemu nie da się obejść.
6 Euzebiusz, Vita Constantini II 64-72; por. Sokrates Scholastyk, Historia Kościoła I 7; przekład polski: S.
Kazikowski, Pax, Warszawa 1986.
7 H. A. Drake, Constantine and consensus, Church History 64 (1995), 1-15.
Nicei znajdującej się mniej więcej 80 kilometrów na wschód od Konstantynopola, po
azjatyckiej stronie kontynentu. Rozpoczął się on 20 maja 325 roku. Czas jego trwania
(jeden lub dwa miesiące) nie jest pewny. Według późniejszego przekazu był to sobór
"318" Ojców. W rzeczywistości liczba jego uczestników wynosiła około 200. Uczestniczący
w nim ojcowie przybyli prawie wyłącznie ze Wschodu. Zachód reprezentował Hozjusz z
Kordoby, dwaj prezbiterzy jako przedstawiciele biskupa Rzymu, biskup Cecylian z
Kartaginy, a ponadto trzej mniej ważni biskupi8.
Tego rodzaju sobór powszechny był novum i nie mógł powoływać się na żadne
precedensy odnośnie do swej struktury, sposobu postępowania i świadomości własnego
autorytetu. Jak Konstantyn rozumiał ów sobór, jak pojmowali go biskupi? Wszystko
wskazuje na to, że pojmował on sobór jako cesarskie consilium, to znaczy jako
zorganizowane przez cesarza zapytanie skierowane do ekspertów. Tym, kto na końcu
podejmuje decyzję, jest oczywiście cesarz. Wskazuje na to między innymi wybór miejsca.
Dotąd synody odbywały się w wielkich miastach, lub mówiąc inaczej, w centralnych
ośrodkach życia Kościoła: w Efezie, Antiochii, Aleksandrii, Kartaginie, Rzymie, Arles. Z
kościelnego punktu widzenia Nicea nie była żadnym centrum. Nie było to wcale wielkie
miasto. Było to miejsce, gdzie znajdował się letni pałac cesarski. Prawdopodobnie sobór
odbył się w auli tego pałacu. Dla biskupów był to oczywiście sobór biskupi. Zalążek
9
przyszłych konfliktów tkwi właśnie w tej podwójnej strukturze soboru .
Sobór podjął cały szereg decyzji. Ostatecznie został wyjaśniony spór o datę
święcenia Wielkanocy, a wyznaczono go na niedzielę po żydowskim święcie Paschy.
Najważniejszym i najbardziej brzemiennym w skutki wynikiem soboru było jego wyznanie
wiary, które jednoznacznie skierowane było przeciw interpretacji ariańskiej. Oczywiście, na
soborze nie obyło się bez tarć. Najpierw ujawnił się sprzeciw 17 biskupów przeciw
wyznaniu wiary. Kiedy Konstantyn zagroził im wygnaniem, ich opór stopniał jak wosk.
Jasne stało się jednak, że nie został on na soborze przezwyciężony, a osiągnięta na nim
jedność wcale nie była wynikiem pełnej wolności. Na końcu na "tak" głosowali wszyscy
biskupi poza dwoma (Sekundus z Ptolemaidy i Teonas z Marmaryki), którzy następnie
zostali złożeni z urzędu i skazani przez Konstantyna na wygnanie.
11 Tak W. A. Bienert, Das vornicänische homoousios als Ausdruck der Rechtgläubigkeit, ZKG (1979), 5-29;
przeciwnie J. Ulrich, Die Anfänge der abendländischen Rezeption des Nizänums, Berlin - New York 1994,
Patristische Texte und Studien 39.
4. Kanony Soboru Nicejskiego
- Inne kanony próbują chronić godność kleru. Zakazuje się święcenia nowo
ochrzczonych, eunuchów oraz zakazuje się "syneizaktyzmu" (wspólnego życia
duchownych z dziewicami - nie jest to jeszcze nakaz celibatu!), a także zakazuje się
święcenia lichwiarzy. Nakazane jest skrupulatne badanie kandydatów przed święceniami.
Lapsi, którzy załamali się podczas prześladowań, również nie powinni być święceni.
Zdegradowane zostają "diakonisy": podkreśla się, że nie otrzymują one nałożenia rąk i
należy je zaliczać w poczet świeckich.
Historyk kościelny Euzebiusz z Cezarei opisuje bankiet, jaki wydał cesarz dla
biskupów na zakończenie soboru. Biskupi, którzy nosili na swym ciele rany pochodzące z
kaźni z czasów prześladowań, bez trwogi chodzili między szeregami żołnierzy
paradujących z podniesionymi mieczami. Momentami zajmowali oni na uczcie to samo
łoże biesiadne co i cesarz: "...można by to wziąć za obraz Królestwa Chrystusowego"12.
Początkowo Sobór Nicejski nie uczynił niczego, czego by nie robiły również
wcześniejsze synody. Potępił błędną naukę i przeciwstawił jej własne wyznanie wiary. W
porównaniu jednak z wcześniejszymi synodami regionalnymi cieszył się wyższą rangą, co
prawda, tylko pod względem ilościowym, ale jeszcze nie jakościowym i nie w sposób
zasadniczy. Zrazu nikt nie myślał o tym, iż poza aktualną przyczyną i konkretną sytuacją,
jego wyznanie wiary zostanie przejęte przez cały Kościół i stanie się kamieniem
węgielnym prawowierności. Potwierdza to chociażby fakt, że Hilary z Poitiers, wielki
Na początku w ogóle nie było mowy o walce przeciw symbolowi wiary Soboru
Nicejskiego. Osobiste animozje mieszały się z opiniami teologicznymi. Nicejska formuła
wiary, a w szczególności homoousios, było zwycięstwem określonego kierunku, który miał
swych przeciwników przede wszystkim na Wschodzie, gdzie prąd subordynacjonistyczny
był szczególnie silny, i który przed ukształtowaniem się dalszej terminologii trynitarnej nie
mógł sprostać poważnym wyzwaniom, w szczególności rozróżnieniu osób Trójcy Świętej.
Walka rozpoczęła się więc na Wschodzie osobistą i polityczną nagonką przeciw tym
biskupom, którzy byli głównymi podporami wiary nicejskiej: przede wszystkim przeciw
Eustacjuszowi z Antiochii i Atanazemu Aleksandryjskiemu. Zostali oni złożeni z urzędu w
335 roku na synodzie w Tyrze. Atanazy musiał udać się na wygnanie do Trewiru. W
odpowiedzi na to synod rzymski w 340 roku, złożony z biskupów zachodnich, anulował
postanowienia synodu w Tyrze i zrehabilitował złożonych z urzędu biskupów. Jednak
kolejny synod biskupi w Antiochii w 341 roku potwierdził postanowienia synodu w Tyrze.
Ponadto uznał, że każdy synod jest autonomiczny oraz że żaden inny synod nie ma prawa
do kasacji jego decyzji. Z kolei synod rzymski z 341 roku i rzymski biskup Juliusz
przeciwstawili temu stanowisku zasadę, że większe i liczniejsze synody mogą zawieszać
orzeczenia mniejszych synodów oraz że sprawy trzech "głównych Kościołów" (a więc tu
Antiochii i Aleksandrii) nie są autonomiczne, lecz winny być regulowane za obopólnym
13 Świadectwa szczególnie w: H. J. Sieben, Die Konzilsidee der Alten Kirche, Paderborn 1979, 202-240.
14 Euzebiusz i Teognis podpisali credo nicejskie, a wygnani zostali - wraz z Marisem z Chalcedonu - z
powodu sprzeciwu wobec wygnania Sekundusa z Ptolemaidy i Teonasa z Marmaryki [przyp. red.]
porozumieniem. W międzyczasie - i to jest ważne dla zrozumienia sytuacji - w 337 roku
zmarł Konstantyn, zostawiając cesarstwo podzielone. Konstancjusz, który wspierał
kierunek antiocheński, panował teraz jako cesarz na Wschodzie, a Konstans na
Zachodzie. Regionalizacja konfliktu propagowana przez Synod Antiocheński, groziła -
wobec podziału politycznego państwa - doprowadzeniem do izolacji między Wschodem a
Zachodem.
15 O Duchu Świętym XXX 76; przekład polski: A. Brzóstkowska, Pax, Warszawa 1999, 192-193.
miało to na celu wyłącznie uspokojenie sumień biskupów. Uwagi te nie interesowały
cesarza nawet w najmniejszym stopniu. Był zadowolony z tego, że zebrał 550 podpisów
biskupów ze wszystkich części cesarstwa. W odezwie z 1 stycznia 360 roku mógł wreszcie
ogłosić, że religijny pokój został odbudowany. Jednak nicejczycy i homojuzjanie zostali
przepędzeni i wygnani ze swych stolic biskupich.
16 Dialogus contra Luciferianos 19 (PL 23, 172C): Ingemuit totus orbis, et Arianum se esse miratus est.
8 jest dla niego "Słowem Boga naszego, które trwa na wieki". Ucieleśnia paradosis, czyli
stałość tradycji kościelnej. Ucieleśnia trwałość wiary w przeciwieństwie do niestałości
innych kierunków, dla których charakterystyczne jest ciągłe szukanie (jakby wiara musiała
być wynaleziona dopiero dziś), a stąd ciągłe produkowanie nowych formuł wiary:
Potrzeba było jednak teologicznego kroku poza Niceę, lub mówiąc inaczej,
przepracowania problemów teologicznych, które na Wschodzie utrudniały recepcję
1. Przebieg
Sobór ten jest znany z tego, że przeszedł do historii i został przyjęty w Kościele
dzięki swemu wyznaniu wiary, które jako "nicejsko-konstantynopolitańskie" jest
powszechnym dobrem wszystkich wielkich wyznań chrześcijańskich, a od nicejskiego
różni się zasadniczo tym, że zawiera rozszerzone wyznanie wiary w Ducha Świętego i w
Jego zbawcze działanie. Credo to, przyjęte w Chalcedonie jako dzieło soboru z 381 roku,
nie jest wspomniane w żadnym ze współczesnych mu źródeł, odnoszących się do soboru
z 381 roku. Dlatego też od czasów Harnacka wciąż podnoszono wątpliwości, czy
rzeczywiście pochodzi ono z tego soboru. Dziś na ogół potwierdza się jego
autentyczność23. Oczywiście, formuła dotycząca Ducha Świętego nie jest wynalazkiem
soboru, pojawia się już w zakończeniu pisma Ancoratus Epifaniusza z 374 roku. Niektóre
dodatkowe odchylenia w tekstach nasuwają myśl, że sobór rozszerzył o wypowiedzi
dotyczące Ducha Świętego nie nicejskie wyznanie wiary, ale całkiem inne wyznanie, które
w wypowiedziach dotyczących stosunku Ojca i Syna zostało zrównane z Soborem
Nicejskim.
22 Grzegorz z Nazjanzu, Or. 42; przekład polski: J.M. Szymusiak, Grzegorz Teolog, 379-393.
23 Por. Ritter, 182-91, odnośnie do najnowszej dyskusji: R. Staats, Die römische Tradition im Symbol vom
381 © und seine Entstehung auf der Synode von Antiochien (379), VigCh 44 (1990), 209-21; L. Abramowski,
Was hat das Nicaeno-Constantinopolitanum (C) mit dem Konzil von Konstantinopel 381 zu tun?, ThPh 67
(1992), 481-513; A. M. Ritter, Noch einmal: "Was hat das Nicaeno-Constantinopolitanum (C) mit dem Konzil
von Konstantionpel 381 zu tun?", ThPh 68 (1993), 553-60; inaczej jednak V. Drecoll, Wie nizänisch ist das
Nicaeno-Constantinopolitanum?, ZKG 107 (1996), 1-18.
Wyznanie wiary nie jest oczywiście jedynym dokumentem nauczycielskim
soboru. W jego pierwszym kanonie zostają - z powołaniem się na Niceę jako na normę nie
do obalenia - potępione różne herezje. Poza tym sobór wydał orzeczenie urzędu
nauczycielskiego (tomus), które się nie zachowało. Ze świadectwa synodu
konstantynopolitańskiego z 382 roku wynika wszak, iż zawiera ono wyznanie wiary w
homoousios Ducha Świętego oraz "Bóstwa, mocy i substancji" w trzech hipostazach. Dalej
został w nim potępiony "apolinaryzm", to znaczy nauka Apolinarego z Laodycei, wedle
której Chrystus nie ma ludzkiej duszy, a Logos przyjął ciało bez duszy. Już tu pojawia się
specyficznie chrystologiczna problematyka, która będzie zaprzątać uwagę Kościoła w
nadchodzącym wieku.
1. "Scandalum oecumenicum"
Ale oto do sporu włączyły się inne patriarchaty, to znaczy najpierw Rzym.
Nestoriusz jako pierwszy poinformował o niej rzymskiego biskupa Celestyna, ale popełnił
wielki błąd. Nie wziął pod uwagę, że w Rzymie znajomość języka greckiego bez wątpienia
nie wystarczała do tego, aby dać sobie radę z trudną teologiczną terminologią fachową.
Doszło do tego, że jego dossier najpierw zostało wysłane do Marsylii, celem oceny przez
władającego greką znawcę Wschodu, opata Jana Kasjana od św. Wiktora. Cyryl uprzedził
go wysyłając do Rzymu swoje dossier wraz z łacińskim tłumaczeniem. Rzymski synod w
430 roku potępił Nestoriusza (źle go zrozumiał i tezy przedstawił w zniekształconej
postaci) i zażądał od niego odwołania jego tez w ciągu 10 dni od otrzymania orzeczenia
synodalnego - w przeciwnym wypadku zostanie on wykluczony ze wspólnoty Kościoła.
Egzekutorem wyroku został ustanowiony nie kto inny, jak właśnie Cyryl. Rzeczą
27 H. J. Vogt, Papst Cölestin und Nestorius, w: Konzil und Papst. Festschrift Tüchle, Paderborn 1975, 85-
101, tu 97n.
nieszczęsną i teologicznie nieusprawiedliwioną było to, że Rzym w tak jednostronny
sposób i bez żadnych zastrzeżeń stanął po stronie Cyryla. Cyryl streścił wiarę we
Wcielenie w 12 anatematyzmach i zażądał od Nestoriusza, żeby je przyjął.
Sobór rozpoczął się 22 czerwca z udziałem 150 (do 160) biskupów, przede
wszystkim egipskich, azjatyckich i palestyńskich, wśród których poza Cyrylem wiodącymi
postaciami byli metropolici Memnon z Efezu i Juwenal z Jerozolimy. Ponadto przybyli
liczni mnisi egipscy, którzy gromadząc się w grupkach i wołając Theotokos opanowali ulice
miasta i swoimi demonstracjami podgrzewali nastroje wśród ludu. Tymczasem Nestoriusz,
również obecny w Efezie, choć oczywiście nie na soborze, otrzymał policyjną ochronę od
cesarza, chcącego zapewnić mu bezpieczeństwo. Zaraz na początku wybuchł konflikt
między cesarzem, a raczej jego przedstawicielem, i Cyrylem, którzy mieli zupełnie
przeciwstawne wyobrażenia o soborze. O ile cesarz pragnął porozumienia obu kierunków i
dlatego domagał się, by soborowi przewodził jego przedstawiciel, komes Kandydian, to
Cyryl, w pełni popierany przez Rzym, czuł się rzeczywistym panem soboru. Gdy biskupi
antiocheńscy pod wodzą Jana z Antiochii opóźniali swe przybycie, nie czekał na nich, ale
natychmiast otworzył sobór. Nie czekał zresztą również na przybycie rzymskich legatów -
ci jednak i tak otrzymali wskazówkę, by działać w najściślejszej łączności z Cyrylem.
Kandydian żądał, by czekać na przyjazd antiocheńczyków. Jednak nie posłuchano go.
Cyryl nie dopuścił, by przewodniczył soborowi, a na zajmowanym przez niego miejscu
kazał umieścić księgę Ewangelii. Nestoriusz ze swej strony wzbraniał się przed
przybyciem na sobór, dopóki nie będą obecni wszyscy biskupi. Gdy biskupi przybyli do
jego domu, policja zabroniła im wstępu.
28 J. Speigl, Der Pelagianismus auf dem Konzil vom Ephesus, AHC 1 (1969), 1-14.
29 ACO I, II, 25.
30 ACO I, 3; 61-65.
Znamienny dla świadomości ojców soborowych jest fakt, że zarówno wcześniej, jak i teraz,
rzeczywisty autorytet stanowił dla nich Sobór Nicejski. Sobór Efeski nie rości sobie
żadnego prawa do równorzędności z Niceą. Dlatego nie wydaje on żadnej nowej
"definicji". Jedynie stwierdza, czy określone wypowiedzi zgodne są z Niceą, czy też są z
nią sprzeczne. Rozstrzygającym punktem nicejskiego wyznania wiary jest to, że mówi ono
o "jednym i tym samym", iż jest Synem Boga, iż zstąpił, cierpiał itd. Potem Nestoriusza
złożono z urzędu. W liście skierowanym do niego jako do "nowego Judasza"
powiadomiono go, że z powodu swych "bezbożnych nauk" zostaje pozbawiony wszelkich
kościelnych godności.
Od otwarcia soboru przez Cyryla upłynęły zaledwie cztery dni, gdy 26 czerwca
zjawili się również antiocheńczycy. Pod przewodem Jana z Antiochii odbyli oni również w
Efezie antysobór z udziałem mniej więcej 50 biskupów (wobec 150 pod wodzą Cyryla).
Sobór ten ze swej strony zdjął z urzędu Cyryla. Tak więc gdy cesarz, który chciał
porozumienia, załamywał ręce, w tym samym mieście odbywało się żałosny spektakl:
obradowały dwa sobory, które na dodatek wzajemnie się ekskomunikowały. Cesarz uznał
sobór za niebyły i nieważny. Zakazał biskupom opuszczania Efezu i ogłosił, że konieczne
jest zbadanie sprawy przez wyższego urzędnika. Na początku lipca przybyli również legaci
rzymscy. Sobór został na nowo otwarty i uznano decyzje synodu rzymskiego. Legaci ze
swej strony zgodzili się na zdjęcie z urzędu Nestoriusza, a tym samym wyrazili
przyłączenie się Zachodu do wyroku wydanego na Nestoriusza. Następnie wraz z 30
biskupami został ekskomunikowany także Jan z Antiochii. W końcu zjawił się urzędnik
cesarski, złożył z urzędu zarówno Nestoriusza, jak i Cyryla, osadził obu w areszcie
domowym i rozwiązał sobór. Cyryl jednak uciekł i w Aleksandrii został triumfalnie przyjęty
przez całe miasto, natomiast Nestoriusz musiał usunąć się do klasztoru w Antiochii.
Później powitał z radością list Leona Wielkiego do Flawiana (449) i dostrzegł, że w
dokumencie tym uznano jego idee.
3. Chwiejny pokój
Jednak cesarz Teodozjusz II, który wcześniej pragnął pojednania, stanął nagle
po stronie Aleksandrii. Przyczyny tego należy upatrywać w fakcie, iż w rzeczywistości
Cesarstwem rządził i określał politykę jako minister eunuch Chryzafiusz. Chryzafiusz był
zaś chrześniakiem Eutychesa. Cesarz zwołał na 449 rok nowy sobór do Efezu, którego
przewodnictwo powierzył Dioskurowi.
Dioskur zaraz na początku popełnił błąd, którego Cyryl nigdy by nie popełnił.
Cyryl wiedział, że Aleksandria była mocna tylko z Rzymem. Oś Rzym - Aleksandria
osiągnęła dotąd, z punktu widzenia dogmatycznego, decydujące zwycięstwa. Teraz
Dioskur pozwolił sobie na otwarte wyzwanie rzucone Rzymowi. Kiedy 8 sierpnia, podczas
posiedzenia otwierającego synod, rzymscy legaci zażądali odczytania listu Leona, Dioskur
odmówił. Okazało się to jednak niewybaczalną obrazą "pierwszej stolicy".
Podczas soboru Dioskur osiągnął swoje nie tylko przy użyciu przemocy i
terroru. Potrafił również omamić wielu biskupów posługując się uznaną i wysoko cenioną,
szczególnie w Efezie w 431 roku, zasadą, której teraz nadużywał. Była to zasada
wyłączności Nicei i jej wyznania wiary. Dioskur powoływał się szczególnie na to, że już
kanon 7 Soboru Efeskiego w 431 roku wyraźnie zakazywał, by cokolwiek skreślać lub
cokolwiek dodawać do nicejskiego wyznania wiary32. Obecnie zasadę tę zradykalizowano:
33
"żadnych nowych dogmatów poza Niceą!" Jednak Flawian przez swą formułę wiary "w
dwóch naturach", której podpisania zażądał od Eutychesa, dodał do wiary nicejskiej coś,
czego w niej nie ma. W imię więc nicejskiego ekskluzywizmu Flawian został potępiony i
złożony z urzędu.
1. Zwołanie i przebieg
Podczas gdy cesarz Marcjan życzył sobie nowego soboru, który anulowałby
Sobór Efeski II, papież Leon odnosił się do tego najpierw sceptycznie. Jego prawdziwym
życzeniem był sobór nie na Wschodzie, ale w Italii, albo przynajmniej taki sobór, na którym
biskupi Zachodu mogliby uczestniczyć w większej liczbie. Na szalę Leon chciał rzucić
Zachód, który był wolny od skłonności monofizyckich. Ze strony jednostronnie
wschodniego soboru nie bez racji obawiał się zbyt jednostronnego opowiedzenia się za
kierunkiem aleksandryjsko-cyrylowym. W aktualnym politycznym położeniu, naznaczonym
panowaniem Wandalów w Afryce Północnej i napaścią Hunów na Galię, sobór na
Zachodzie lub z udziałem Zachodu był oczywiście niemożliwy. Dlatego też Leon pragnął
odczekać, aż sytuacja polityczna uczyni taki sobór możliwym.
Jednak cesarz Marcjan zwołał sobór do Chalcedonu (po drugiej stronie Bosforu,
naprzeciw Konstantynopola). Ponieważ Leon nie mógł temu przeszkodzić, usiłował mu
przynajmniej narzucić ścisłą marszrutę. Sobór Efeski II pokazał mu, do czego mogą być
zdolne sobory. Zażądał więc dla swych legatów przewodnictwa i wręczył im swe pismo do
Flawiana. Spodziewał się, iż sobór je zaakceptuje jako dyrektywę i ramy swego działania.
Ów pat stał się nową szansą dla cesarza. Teraz stało się jasne, że ciągłym
powoływaniem się tylko na Niceę nic się nie zdziała. Jeśli bowiem formuła "z dwóch natur"
była słuszna, to wówczas niesłusznie potępiono Dioskura i Eutychesa, a Flawian i Leon
nie mieli racji ze swą formułą "w dwóch naturach". Wprawdzie nadal powoływano się na
Niceę, ale gdy już do tego dochodziło, nie było zgody co do prawidłowego rozumienia
Fides Nicaena.
Za kim chcecie podążać: za Leonem czy za Dioskurem?... Jeśli za Leonem, to idźcie za tym,
czego Leon nauczał i dodajcie do formuły wiary (nicejskiej), że w Chrystusie istnieją dwie natury,
36
które złączone są ze sobą bez zmieszania i bez rozdzielenia!
Nie naruszono tym samym prymatu Rzymu, ani też jego miejsca jako "pierwszej
stolicy". Konstantynopol nie wchodzi na miejsce Rzymu. Zresztą nie zawierało się to
bezpośrednio w konsekwencjach, jakie wynikały z tej zasady. Dla ojców soborowych, tak
wcześniej jak i później, Rzym jest idealną stolicą Cesarstwa, które przecież ciągle jeszcze
jest "Cesarstwem Rzymskim". Zagrożenie dla prymatu Rzymu na dłuższą metę tkwiło
jednak w konsekwencjach tej zasady. Jeśli pierwszeństwo Rzymu nie opiera się na Piotrze
(i Pawle), ale tylko na politycznym pierwszeństwie miasta, to, po pierwsze, z rzymskiego
punktu widzenia, prymatu w ogóle nie rozumiano w sposób właściwy, a poza tym należało
się spodziewać, iż Konstantynopol jako faktycznie pierwsze miasto Cesarstwa, wcześniej
czy później znajdzie się na miejscu Rzymu również w sferze kościelnej.
Opór Rzymu przeciw kanonowi 28 miał okazać się całkowitą klęską, już choćby
dlatego, że za Konstantynopolem stała władza cesarska, a ponadto w następnym okresie
zarówno Aleksandria, jak i Antiochia osłabione monofizytyzmem, nie mogły stanowić
żadnej przeciwwagi dla Konstantynopola. W czasach napięcia Rzym ciągle powtarzał swój
protest przeciw kościelnej randze Konstantynopola i przypominał o niezaprzeczalnej i
rzekomo na wieczne czasy obowiązującej kolejności: Rzym, Aleksandria, Antiochia. Było
tak jeszcze za Mikołaja I (858-867) i na końcu za Leona IX (1049-1054). Nie mogło to
jednak zmienić rzeczywistości. Poza tym, gdy znowu poprawiły się stosunki między
Rzymem i Konstantynopolem, Rzym rezygnował również ze swego protestu i przynajmniej
milcząco godził się z pozycją Konstantynopola.
- Z jednej strony oznaczało, że przyszłe sobory, jak widać, nie będą mogły
domagać się dla siebie tej samej rangi, co "pierwsze cztery". Istnieje "hierarchia soborów",
a pierwsze cztery już ze względu na swój przedmiot są bardziej centralne. Są one
miarodajną normą, według której będą musiały być mierzone i interpretowane późniejsze
sobory. Właśnie na tle spornego potem "piątego soboru" z 553 roku zyskuje na znaczeniu,
szczególnie na Zachodzie, pełne emfazy akcentowanie przekonania: późniejsze sobory są
ważne i wiążące, o ile oraz ponieważ nie są sprzeczne z pierwszymi czterema, bądź też
są z nimi zgodne.
Henotikon nie spełnił swego zadania, ponieważ monofizyci nie dali się
pozyskać. Za cesarza Justyna I na Wielkanoc 519 roku odbudowano więc kościelny pokój
z Rzymem. Teraz Wschód przyjął ostatecznie Chalcedon, a w zamian Rzym przyjął
Constantinopolitanum z 381 roku. Ponadto Rzym skorzystał z tej okazji, by przywieść
Wschód do uznania zasady, że tylko we wspólnocie z rzymskim Kościołem tkwi gwarancja
prawdziwej wiary. W owej "formule Hormizdasa" (bo spisanej w 515 roku przez papieża
Hormizdasa), która w 519 roku została podpisana przez cesarza, patriarchę i około 200
biskupów mówi się, że to, co zostało obiecane w Mt 16, 18, zostało potwierdzone
historycznym doświadczeniem: na Stolicy Apostolskiej "wiara katolicka zawsze była
zachowana nieskalana". We wspólnocie z nią tkwi "całkowita i prawdziwa stałość wiary
50 DS 363-365; por. BF II 7.
idei polegało na zwycięstwie "cyrylowej" interpretacji Chalcedonu. Dalsze kręgi, przede
wszystkim cesarzowa Teodora, pragnęły tym samym uderzyć Sobór Chalcedoński w czułe
miejsce. W każdym razie na skutek tego potępienia unicestwiono otwartość i szerokość
spojrzenia definicji chalcedońskiej, która dopuszczała zarówno interpretację "cyrylową",
jak i "antiocheńską".
51 Na ten temat: P. Bruns, Zwischen Rom und Byzanz. Die Haltung des Facundus von Hermiane und der
nordafrikanischen Kirche während des Drei-Kapitel-Streits (553), ZKG 106 (1995), 151-78.
tym, by nie stał się on posłusznym wykonawcą cesarskich rozkazów, lub gdyby jednak do
tego doszło, by mógł zostać następnie zaakceptowany.
Tak więc sobór, który zgromadził się w maju 553 roku w Konstantynopolu, był
praktycznie soborem wybranym przez cesarza. Opozycja nie istniała. Liczył on 166 ojców,
z czego 18 wybranych z Zachodu przez Justyniana - wszyscy byli zdeklarowanymi
przeciwnikami "trzech rozdziałów". Żądanie Wigiliusza pozostawienia mu dwudziestu dni,
by mógł wydać definitywny osąd "trzech rozdziałów", a przedtem nie podejmować żadnej
decyzji, zostało przez sobór odrzucone. Wigiliusz wzbraniał się przed przybyciem na
sobór, a w międzyczasie opublikował Constitutum. Dokument ten potępiał niektóre
fragmenty tekstów Teodora z Mopsuestii, ale nie jego osobę; równocześnie podkreślał, że
rzecz nie dotyczy problemu wiary. Sobór przeszedł do porządku dziennego nad
sprzeciwem papieża, powołując się na Mt 18, 20 ("gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię
moje..."). Nikt w pojedynkę nie może więc uprzedzać decyzji powszechnego Kościoła 52.
Argumentacja ta była oczywiście już choćby dlatego mało przekonywująca, że nie chodziło
o samego papieża, ale o cały Zachód, który za nim stał, a który na soborze nie był
reprezentowany. Następnie sobór uroczyście potępił "trzy rozdziały". Na polecenie
Justyniana skreślono imię Wigiliusza z dyptychów, co było równoznaczne z ekskomuniką -
przy czym Justynian nakazał równocześnie ogłosić, że nie oznacza to zerwania łączności
z rzymską stolicą biskupią. Sobór trwał tylko miesiąc. Pół roku później wewnętrznie
złamany Wigiliusz ustąpił i zgodził się na potępienie "trzech rozdziałów".
52 ACO IV 1, 209.
Doprowadziło to do schizmy na Zachodzie, gdzie przeważało odczucie, iż
papież Wigiliusz zdradził Chalcedon, a tym samym stał się heretykiem. Opór przeciw
soborowi istniał nie tylko w północnej Afryce, Hiszpanii i północnej Italii, ale również w
Galii, Illirii, Tuscji, Sycylii i Sardynii oraz bynajmniej nie na ostatnim miejscu, wśród
rzymskiego kleru. Na obszarze władzy cesarskiej opór był tłumiony przez wygnania i
składanie biskupów z urzędu. W germańskich królestwach Zachodu opozycja mogła
rozwijać się w sposób bardziej wolny. W sumie można wyróżnić trzy stopnie "oporu"
przeciw Konstantynopolowi II:
53 Stanowisko papieża Pelagiusza I: PL 69, 402n., 408-410; Pelagiusza II (579-590): ACO IV 2, 105-132;
Grzegorza Wielkiego: Ep. III 10 (PL 77, 613 B), IV 3 (671n.), IV 4 (671n.), 38 (712n.), 39 (714), IX 51 (985
B).
polemiki.
W każdym razie oficjalny kurs Bizancjum nie był już monoteletyczny. Był on
raczej próbą zablokowania całej dyskusji i narzucenia milczenia. Wobec oporu na
Zachodzie nowy cesarz Konstans II w 648 roku wydał trzecią instrukcję, po unii z 633 roku
i Ekthesis z 638 roku. Był to dokument zatytułowany Typos, który pozbawiał mocy prawnej
dekret Ekthesis oraz zakazywał wszelkiej dyskusji na temat jednej bądź dwu woli czy
Tak więc cesarz Konstantyn IV w 678 roku w liście do papieża Agatona podjął
inicjatywę pojednania religijnego i zwołania soboru. Agaton zwołał synod rzymski, który w
680 roku w liczbie 125 biskupów jeszcze raz usankcjonował dyoteletyzm (naukę o dwóch
wolach w Chrystusie), i którego decyzje jako wytyczne wręczył legatom na sobór. Sobór
zebrał się 7 listopada 680 roku w sali kopułowej pałacu cesarskiego (Trullos) i trwał
dziesięć miesięcy, dłużej niż jakikolwiek wcześniejszy sobór ekumeniczny. Liczył sobie
174 uczestników, głównie z patriarchatu konstantynopolitańskiego. Opanowane przez
Arabów obszary były ledwie reprezentowane. Jednak oficjalnie sobór opierał się na
"pentarchii", to znaczy obecności wszystkich pięciu "tronów patriarszych", co stanowiło o
ekumeniczności soboru56. Zarówno zwołanie, jak i przewodniczenie soborowi należało do
cesarza. Przyjmował on zgłoszenia do zabrania głosu i osobiście przewodniczył
zgromadzeniu. Wprawdzie podkreślał, że tylko zwołał biskupów, a rzeczowe decyzje
muszą podjąć oni sami, stawiał jednak również pytania teologiczne, a tym samym
wkraczał w dyskusję. Rzeczywiście sobór ten stanowi nowy punkt szczytowy cesarskiego
panowania w Kościele. Z Rzymu przybyła okazała delegacja złożona z trzech biskupów,
dwóch kapłanów, jednego diakona i jednego subdiakona. Przywieźli ze sobą pisma
Agatona i jego synodu. Jak w Chalcedonie pismu Leona, tak teraz pismom Agatona
okazano wielkie uznanie jako napisanym "przez najwyższego boskiego przywódcę
57
apostołów" . Oczywiście trzeba wziąć pod uwagę, że pod adresem cesarza wygłaszano
jeszcze bardziej kwieciste hymny pochwalne, powiadając nawet, że "bramy piekła nie
58
przemogą jego ortodoksyjnego Cesarstwa" . W sumie sobór ten stanowi szczyt autorytetu
Rzymu na Wschodzie. Kontrastuje z tym oczywiście potępienie Honoriusza, które
wówczas przez stronę rzymską było tłumaczone w taki sposób, że oparta na tradycji
piotrowej wiara rzymskiego Kościoła pozostała nienaruszona mimo zaparcia się
pojedynczego papieża. Mimo całego wewnętrznego podporządkowania się głoszeniu
prawdziwej wiary i mimo piotrowego początku Kościoła rzymskiego, nie uchroniło to
automatycznie pojedynczego rzymskiego biskupa przed zaparciem się. Dlatego, zdaniem
większości wschodnich ojców soborowych, można by to w podobny sposób odnieść do
Kościoła na Wschodzie. Herezja była faktem indywidualnym, osobistym; poważanie i
59 Szczegółowo w: P. Conte, II significato del primato papale nei padri del VI concilio ecumenico, AHP 15
(1977), 7-11, tu 106-111.
60 Kanon 6 i 7: Mansi 11, 1089 A/B.