Professional Documents
Culture Documents
GAZETKA KLUBOWA
Spokój sumienia
Umiejętność współżycia z ludźmi
Kondycja fizyczna
Celowe życie
Ekonomiczna niezależność
Samorealizacja
Warszawa 2009
Od redakcji
Witajcie Klubowicze!
Tymi słowami – słowami Briana Tracy, chciałbym podziękować wszystkim osobom, poznanym
w klubie dzięki którym, poznałem idee „małego sukcesu” na co dzień.. Osobiście daliście mi dużo
uśmiechu i motywacji do dalszej pracy nad sobą.
Gazetka to też ludzie, więc chciałbym podziękować Eli za pomoc w realizacji i korektę gazetki,
sobie za jej zrealizowanie, Ewie za udzielenie inspirującego wywiadu, oraz wszystkim których nie
wymieniłem.
Bartłomiej Adamowicz
bartlomiej@adamowicz.biz
501-870-235
Wywiad z Ewą Damentką.
-Co odkrywasz za każdym razem przychodząc do klubu, czy w ogóle coś jeszcze
odkrywasz?
Różne poziomy. Podstawowe umiejętności każdy odkrywa sam, a potem
przychodzą takie poziomy związane ze współpracą, z podejmowaniem się zadań i
wykonywaniem ich. Bardzo cenimy sobie albo wolność, albo brak przymusu. Tutaj w
formie zabawy można się samodzielnie do czegoś zobowiązać i jest się z tego
rozliczanym. Poza tym, stając się prezydentem, uczymy się rządzenia. Możesz uczyć
się tego kierując grupą np. dwudziestu bardzo poważnych panów lub pań, a możesz
też zacząć w KLS, gdzie ludzie są wolni i jak im będzie coś nie odpowiadało
zwyczajnie tego nie zrobią. Twoje doświadczenie będzie podobne. Za to KLS-ie
zapłacisz mniejszą cenę, za swoje błędy, niż gdyby była to poważna firma.
Tych poziomów rzeczywiście odkrywa się dużo, natomiast teraz jak
przychodzę do KLS-u, to przychodzę raczej w charakterze dinozaura. Nie wiem jak
jest „dinozaur” w wersji damskiej. „dinozaurzyca”? Cieszę się, gdy widzę, że klub,
w który kiedyś wkładałam serce i ogromną energię, teraz działa dalej i ma się dobrze.
Przychodzą nowe osoby, ciekawe, młode, że jest to inny, ale jednocześnie ten sam
klub.
-Czy masz jakieś rady dla osób, które chodzą teraz do klubu.
Rad żadnych. Za to podziękowania duże.
„Spowiedź ojca”
Posłuchaj, synu! Mówię do ciebie, kiedy śpisz, z małą rączką skurczoną pod policzkiem. Kilka
minut temu, kiedy czytałem gazetę, przetoczyła się przeze mnie dusząca fala wyrzutów sumienia.
W poczuciu winy stoję przy twym łóżku.
Oto, co myślałem, synu. Byłem dla ciebie ciężarem. Kazałem Ci abyś się szybciej ubierał, gdy
szykowałeś się do przedszkola. Krzyknąłem ze złością, gdy wyszarpnąłeś zabawkę z rąk młodszego
braciszka. Przy śniadaniu też wytknąłem ci błąd. Rozlałeś coś. Zbyt dużo jedzenia włożyłeś naraz
do buzi. Pobrudziłeś ubranie kanapką. A potem, kiedy zacząłeś się bawić, a ja szykowałem się do
wyjścia, odwróciłeś się i krzyknąłeś: „Do widzenia, tato!” Spojrzałem na ciebie spod oka i w
odpowiedzi powiedziałem jedynie: „Nie garb się!”
Wszystko zaczęło się od nowa późnym popołudniem. Bawiłeś się z innymi dziećmi na podwórku.
Cały wymazany byłeś błotem. Upokorzyłem cię przy twoich rówieśnikach, każąc ci iść do domu.
Później, kiedy czytałem gazetę, wszedłeś nieśmiało, z wyrazem bólu w oczach? Kiedy spojrzałem
znad gazety, stałeś w drzwiach wahając się, czy wejść. „Czego znów chcesz?” — warknąłem. Nie
odpowiedziałeś, tylko przebiegłeś przez pokój jak burza i zarzuciłeś mi ręce na szyję, i pocałowałeś
mnie, i twoje małe rączki zacisnęły się z uczuciem, którego nie zabije nawet moje zaniedbanie. A
potem już cię nie było — szybko wybiegłeś i pozostawiłeś mnie samego.
Tak, synu, wkrótce potem gazeta wysunęła mi się z rąk i chwycił mnie okropny, chorobliwy strach.
Cóż za nałóg mną owładnął? Nałóg wynajdywania błędów i dawania reprymend — tak jakbym
zapomniał, że jesteś tylko chłopcem. Ale nie dlatego, że cię nie kocham. To dlatego, że zbyt wiele
od Ciebie wymagałem. Oceniałem cię na miarę moich własnych lat.
A tyle było w twoim zachowaniu prawdy, dobra i delikatności. Przyszedłem pod osłoną ciemności
do twojej sypialni i klęczę tu zawstydzony! To kiepska pokuta. Wiem, że nie zrozumiałbyś tego
wszystkiego, gdybym mówił do ciebie za dnia, kiedy nie śpisz. Ale jutro będę prawdziwym tatą!
Będę twoim kumplem i będę płakać, gdy ty płaczesz, i śmiać się, gdy ty się śmiejesz. Ugryzę się w
język, kiedy przyjdą słowa zniecierpliwienia. Będę wciąż sobie powtarzał jak zaklęcie: „On jest
tylko chłopcem, małym chłopcem!”
Chciałem widzieć w tobie mężczyznę. A jednak teraz, kiedy skulony śpisz na swym posłaniu,
widzę, synu, że jesteś wciąż dzieckiem. Żądałem zbyt wiele, zbyt wiele.
Mam nadzieję, że słowa te przekonają was abyście nie oceniali innych ludzi, a zwłaszcza własnych
dzieci przez pryzmat własnych lat, własnych opinii i własnych doświadczeń. Nie popełniajcie tych
samych błędów co ja.
Sławomir Żbikowski
DOBRA PAMIĘĆ GWARANCJĄ SUKCESU
„Ja to mam fatalną pamięć”, „ja nie mam pamięci do imion i twarzy”, „odkąd
pamiętam, to mam złą pamięć”. Takie i podobne stwierdzenia możemy usłyszeć z
ust starszych ludzi i co gorsza coraz częściej z ust ludzi młodszych, czy też
młodzieży. Co jest przyczyną takiego stanu rzeczy? Bardzo mała lub zupełny brak wiedzy o tym,
jak funkcjonuje nasza pamięć i jak ją we właściwy sposób wykorzystać. W związku z tym,
chciałbym właśnie owej pamięci poświęcić kilka stron w naszej klubowej gazetce.
Trochę słów o sobie… Jestem studentem II roku weterynarii na SGGW w Warszawie. Od prawie
trzech lat zajmuję się na własną rękę zagadnieniem skutecznej, szybkiej i efektywnej nauki.
Przygotowuję się do pracy w roli trenera pamięci. Rozwijanie zdolności poznawczych ludzkiego
mózgu w kontekście efektywnego uczenia się jest jedną z moich pasji poza zajęciami na uczelni.
Jednak jedno z drugim bardzo dobrze współgra, ponieważ umiejętności związane ze skuteczna
nauką wykorzystuję na co dzień na uczelni, kiedy uczęszczam na zajęcia, czy też uczę się do
kolokwium czy egzaminów. Postaram się w tym artykule przedstawić Wam moje i nie tylko
spostrzeżenia odnośnie funkcjonowanie naszej pamięci, chciałbym obalić również parę mitów,
które wciąż podtrzymują nasze negatywne podejście do pamięci, co jednocześnie uniemożliwia jej
sprawne działanie.
W dzisiejszych czasach wielu ludzi i to często coraz młodszych nagminnie narzeka na złą pamięć.
Jedni mówią, że nie potrafią się uczyć, inni, że nie mogą zapamiętać spraw do załatwienia, a inni
jeszcze, że nie mają pamięci do imion i twarzy.
Zobaczcie, że chociaż nikt normalny nie zaprzeczy, że dobra pamięć zapewnia człowiekowi sukces
na niemal każdej płaszczyźnie życia, to nic, lub prawie nic nie robi się aby tej pamięci pomóc. I
zamiast jej pomóc, to dręczy się ją różnymi autodestrukcyjnymi komentarzami typu: „Mam fatalną
pamięć”, „Nie…, ja tego nie zapamiętam, to nie na moją głowę”. Ja jednak chciałbym otwarcie
powiedzieć, że nie ma czegoś takiego ja zła pamięć. Każdy człowiek ma pamięć doskonałą, a wręcz
fenomenalną – i Ty i ja, obojętnie gdzie jesteśmy, czym się zajmujemy i ile lat mamy. Każdy
człowiek nosi w sobie pamięć doskonalą – od momentu urodzin aż do swojej śmierci – każdy; i
prezydent państwa i ten menel na Dworcu Centralnym. Obaj oni mają super pamięć. Zła czy słaba
pamięć nie istnieje. Pamięć może być jedynie wyćwiczona bądź nie wyćwiczona. Pan Bóg, lub jak
kto woli – Matka Natura, dają nam w chwili urodzin to wspaniałe i genialne – nie waham się tak
powiedzieć – urządzenie, jakim jest ludzki mózg. Nie ma drugiego tak wspaniałego narzędzia na
tym świecie, jak mój czy Twój mózg. Ludzki mózg przewyższa swoją złożonością i stopniem
skomplikowania najszybsze komputery na świecie, żadne wymyślone przez człowieka urządzenie
nie jest w stanie mu dorównać doskonałością. Prawda jest jednak taka, że my, jako ludzie, mamy
tylko około 1% wiedzy, o tym jak ten ów mózg funkcjonuje, jakimi prawami się rządzi i wedle
jakich zasad działa. Przeciętni ludzie wykorzystują możliwości swojego mózgu w zaledwie 2-3 %
(Einstein wykorzystywał ok. 9%). Jednakże wiemy już na tyle dużo, aby móc sprawnie nim się
posługiwać, przynajmniej na miarę dzisiejszych czasów. Jeśli zatem poznamy „instrukcję obsługi”
tego narzędzia i zrozumiemy pewne jego mechanizmy, możemy odnieść powodzenie w życiu. I to
w każdym jego aspekcie. Smutne jest jednak to, że większość ludzi na drodze ku dorosłemu życiu,
niestety skutecznie to narzędzie stępia.
Historia psychologii, medycyny i cywilizacji wręcz obfituje w przykłady ludzi, którzy posługiwali
się pamięć doskonałą.
Chciałbym teraz obalić takie cztery najczęstsze mity wyznawane przez szerokie grono ludzi.
Część ludzi uważa, że aby móc sprawnie posługiwać się pamięcią, należy w tym celu posiąść jakąś
ogromną, w dodatku dostępną tylko dla wybrańców, wiedzę. Prawda jest jednak taka, że podstawy
metod pamięciowych są proste, niekiedy aż banalnie proste. Z reguły bardzo szybko łapie je każdy
kilkunastolatek oraz każdy tzw. przeciętny umysł. W dodatku wiedza o mózgu i pamięci nie jest
wcale owiana żadną tajemnicą. Jest sporo książek traktujących o tej tematyce czy wiele artykułów
w Internecie. Różnego rodzaju obozy, kursy i seminaria dotyczące szybkiej i efektywnej nauki
wyrastają dzisiaj jak grzyby po deszczu. Jedne są lepsze, inne są trochę gorsze, ale jest tego całe
mnóstwo. Wystarczy wpisać w wyszukiwarce Google jakieś słowo-klucz związane z tą tematyką, a
wyskoczy nam sporo różnych stron. Jedyna trudność w tym wszystkim, na jaką napotykają ludzie,
to konieczność poznania i wyćwiczenia nowych umiejętności. A do tego potrzebny jest przecież
czas. No i charakter…
Innym mitem jest twierdzenie, że istnieje jedna jedyna w pełni usprawniająca pamięć metoda.
Nieprawda. Zauważcie, że młotek to super narzędzie do wbijania gwoździ, no ale młotkiem deski
już nie przetniecie. Do tego służy piła. Tak samo jest z metodami pamięciowymi
(mnemotechnikami). Jest kilka podstawowych i jest sporo ich pochodnych. To, jakiej metody się
używa w danej chwili, zależy od tego, kto i czego się uczy, na jak długo i w jakim celu.
Bardzo szkodliwe (i to w dodatku zaszczepione nam przez system edukacji) jest stwierdzenie, że
pamięć można ćwiczyć, tak jak mięśnie. Nic bardziej błędnego. Ludzie ci (mam również na myśli
nauczycieli, a zwłaszcza polonistów) uważają, że samo ćwiczenie, że samo zapamiętywanie czegoś
już poprawia naszą pamięć. Prawda jest jednak taka, że możecie nauczyć się na pamięć wszystkich
ksiąg Pana Tadeusza, nawet całej Biblii czy innych wielotomowych dzieł, a to wcale Waszej
pamięci nie poprawi. Będzie to tylko imponujący wyczyn pamięciowy i świadectwo drakońskiej
dyscypliny i samozaparcia. Toteż uczenie się wierszy na pamięć na lekcjach języka polskiego nie
przyniesie spodziewanych rezultatów, nie przyspieszy nam zapamiętywania innych informacji.
Nasza pamięć nie stanie się wcale od tego lepsza. Okazuje się mniej ważne to, ile ćwiczysz, ile strof
wiersza zapamiętasz, a ważne jest jak to zrobisz. Czy będziesz kuł ten wiersz, powtarzając
mechanicznie wers za wersem, czy skorzystasz z metod pamięciowych, które działają zgodnie z
naturą naszego mózgu.
Ludzie również często mówią, że: „Boże, ile to trzeba ćwiczyć, żeby nabyć jako takiej biegłości”.
Moje osobiste doświadczenia pokazują, że wystarczy 15-20 minut dziennie, a naprawdę duże efekty
pojawią się już po dwóch, trzech miesiącach ćwiczeń (przy założeniu, że cały czas utrzymuje się
taki sam stopień zaangażowania i zainteresowania tematem).
Na ćwiczenie pamięci nigdy nie jest za późno. Każdy z nas, w dowolnym wieku może zacząć
ćwiczyć swoją pamięć. Każda osoba – pięcioletnie dziecko czy 80-letni staruszek – ma genialną
pamięć. Tu jest nawet taki pewien paradoks. W rzeczywistości osoby starsze mają lepsze
możliwości i zdolności do nauki? Dlaczego? Ponieważ przeżyli już znacznie więcej życia, mają za
sobą bardzo bogaty bagaż doświadczeń – więcej w życiu widzieli, słyszeli, dotykali czy smakowali.
Mają po prostu większą wiedzę jako taką. Z tym wiąże się to, że jeszcze więcej nowych informacji
mogą połączyć z tym, co już znają. Podoba mi się jedno z wielu praw, jakim rządzi się efektywne
uczenie. Nazywa się je prawem obfitości w uczeniu się. A brzmi ono tak:
„Im więcej pamiętasz, tym więcej nowych rzeczy możesz zapamiętać. Im więcej wiesz, tym więcej
możesz się jeszcze dowiedzieć i im bardziej twórczy jesteś, tym bardziej twórczy się stajesz” Brzmi
obiecująco. Prawda?
Podsumowując, powiem Wam, że szybkie efektywne uczenie się może i powinno stać się jedną z
najbardziej pasjonujących przygód naszego życia. Jeśli wkroczymy na drogę naszego rozwoju
osobistego (i nie chodzi tu już tylko o pamięć i uczenie się), to z całą pewnością możemy uczynić z
naszego życia dzieło sztuki!
Jeśli ktoś byłby zainteresowany tematem, może się ze mną kontaktować poprzez e-maila:
mpecura_wet@wp.pl
Michał Pecura
Z działu przekonywanie.
Rozumiem – można też zwalić wszystko na swoją rodzinę, wychowanie, środowisko, religię,
kryzys etc. Przecież od dziecka mówiono nam: co właściwe, co należy, co jest dobre, co jest złe,
grzeszne. Nie pozwalano nam już - jako dzieciom - w pełni się wyrażać. Gdy płakaliśmy mówiono
„nie płacz, nic się nie stało”, „nic wielkiego”, „bądź cicho”, „dzieci i ryby głosu nie maja” – można
by w nieskończoność wymieniać i usprawiedliwiać się jak bardzo nie pozwolono nam się wyrażać!
A, jak było z naszymi poszukiwaniami i pytaniami, kiedy przestaliśmy pytać, może przez panią w
szkole, która dała do zrozumienia, że skoro pytasz to nie wiesz i jesteś głupi, lub wszyscy wyrażali
znudzenie twoimi pytaniami i zaprzestałeś ze współczucia? Jest też sposób przekrzykiwania
stosowany przez kolonistów brytyjskich, którzy mówili donośniej i głośniej zdobywając dziewicze
kultury, stosując też przemoc...
Przyczyn znajdziemy wiele, dlaczego warto było być normalnym – czyli posłusznym, słuchaczem,
odbiorca, przyjmującym bez krytycznie w procesie tak zwanej edukacji – wychowaniu (wy-
chowanie - kiedy coś długo przed nami jest schowane to zapominamy, że coś posiadaliśmy…).
Wystarczy teraz posłuchać jak wykształceni dorośli ludzie, są jak echo niosące te same rytmy
cudzych słów i melodii bez samoświadomości, o tym ze mogą wydawać własne komendy, słowa,
rytmy gdyż zapomnieli o własnych dźwiękach lub trudno je wydusić z obawy o krytykę.
Normalność, co z normalnością?
Moim celem jest prowokować, jeśli czujesz irytację w swojej normalności, lub wzniosłość w swej
wolności, to dziękuję za współpracę, bez ciebie nie było by tego tekstu, z którym możesz zrobić, co
tylko zechcesz.
Są to myśli które odwiedziły mnie dzisiejszego ranka z prośbą o przesłanie do ciebie i spełniam
niewinną prośbę powiewu czegoś, co ze mną zaflirtowało.
Chrystian Pyzel
O moim pisaniu, wartościach i przemyśleniach
Janusz Nitkiewicz
KLUB LUDZI SUKCESU im. Małego Tadzia
Telefon kontaktowy:
Elżbieta Grzegorek - 889 144 848
Adres e-mail:
klubludzisukcesu@gmail.com
www.kls.waw.pl