ktry da ci peny dostp do spisu treci ksiki. Jeli chcesz poczy si z Portem Wydawniczym LITERATURA.NET.PL kliknij na logo poniej. 2 WADYSAW WYK PODRE PO STAROYTNYM WIECIE OPRACOWA LESZEK KUKULSKI 3 Tower Press 2000 Copyright by Tower Press, Gdask 2000 4 Wadysaw Wyk urodzi si w Toporowie 29 , dwadziecia par kilometrw od Konstan- tynowa Podlaskiego, w 1816 roku 24 ' 2729 . Ojciec jego, Ignacy, jako onierz armii napoleo- skiej bra udzia w wyprawie 1812 roku; pniej, w latach Krlestwa Kongresowego, poso- wa na sejm do Warszawy. Uchodzi za nieprzejednanego wolterianina; na sejmie 1825 roku ,,obstawa za liberaln reform prawa maeskiego, sam od zacnej i penej ycia maonki si odseparowawszy 29 . Stryj Wadysawa, Franciszek Wyk (17851862), u schyku ycia prezes Krakowskiego Towarzystwa Naukowego, by cenionym swego czasu poet i dramaturgiem. Do szk uczszcza Wadysaw pocztkowo w Krakowie, a pniej w Warszawie, gdzie wstpi do liceum, znajdujcego si wczenie w budynku koszar kazimierzowskich 29 . Z lat warszawskich na trwae pozostaa mu wdziczna pami dla ,,tkliwego nauczyciela Kazi- mierza Brodziskiego 14,
18 ' 28 ' 29 . Wydarzenia lat 18301831 uczyniy Wyka uczestnikiem walki zbrojnej z zaborc. Jak- kolwiek liczy dopiero pitnasty rok ycia, zacign si do szeregw powstaczej gwardii narodowej 28 . Po upadku powstania modemu gwardzicie nieatwo przyszo pogodzi si z rzeczywisto- ci. Wzorem wykolejonej katastrof modziey, a mimo opieki roztaczanej nad nim przez wiatego Kazimierza Brodziskiego, szuka zapomnienia nieszcz ojczyzny w wirze pyt- kich uciech, co oczywicie szlachetnej jego natury zadowoli nie mogo 29 . W lutym 1832 roku 22, 25, 28,
29 powiadomiwszy listem ojca, nie czekajc na zezwolenie rodzicielskie, pota- jemnie przekroczy granic prusk uchodzc na emigracj. Pierwsza moja kilkoletnia wy- cieczka, w pitnastym roku uskuteczniona, bya niewiadomym popdem budzcego si we mnie uczucia 22 pisa o sobie w wiele lat pniej. Droga wioda Wyka przez Pozna: Krtki mj pobyt w tym miecie wrd do naglcych okolicznoci zostawi mi tylko wspomnienie przyjemne i obowizek wdzicznoci za wspczucie, znalezione u niektrych prawych obywateli. Uniosem pami o nich w dalekie kraje, a z obrazw miasta zapamita- em tylko szlachetn, redniowieczn (sic) posta staroytnego ratusza, zamku, tumu i niekt- rych rzadkich nowych domw, wznoszcych si poza starym miastem ku teatrowi 18 . Picioletni okres pobytu na emigracji spdzi Wyk przewanie w Paryu; jedynie na po- cztku jaki czas przebywa w Londynie, w rodowisku polskiej emigracji politycznej. Po- dobno styka si nawet ze wiatem politycznym angielskim, ktrego przedstawicieli opowia- daniami swoimi o stanie kraju dobrze stara si usposobi dla Polski 28 . Jak wida z Podry po staroytnym wiecie, o mieszkacach Wysp Brytyjskich wyrobi sobie wwczas nieszcze- glne wyobraenie. Z Londynu do Parya sprowadzi Wyka Adam Czarteryski 28 ; tu mody emigrant kontynuowa przerwane studia szkolne. y, jak si zdaje, w warunkach do skromnych; w jednym ze swych pniejszych utworw krelc obrazek ycia studenckiego w Paryu sign z pewnoci do wasnych wspomnie: ...na ulicy' St. Jacques pisa rozpociera si zupenie inny widok od tego, na ktren na- potyka oko w innych czciach Parya. Tu i wdzie porozwieszane karty zwiastuj kawaler- skie mieszkania do najcia. W kadym z takowych domw, na grnych szczeglnie pitrach, znajdziesz dwch, trzech lub czterech podobnych lokatorw, a u kadego z nich jednakowy 5 prawie porzdek. Porozrzucane po spou z klasykami i z romantykami grne i dolne czci odziey; okopcone dymem ciany; par stolikw i stokw o trzech nogach; kilkanacie gro- szowych glinianych fajek z cybuszkami podobnymi, zawieszonych w porzdku na gwo- dziach; w kcie skromne ko pokryte biaym przecieradem; na kominie kilka talerzy z resztkami wczorajszej wieczerzy, a obok kilka prnych butelek i floret zamany; przy oknie may stoliczek, a za nim wygodniejsze od innych krzeso, na ktrym zwyka siadywa gospo- dyni tego miejsca w chwilach, w ktrych wraca ze swojej szwalni, haftarni lub md magazy- nu do kwatery studenta. Na stoliku zaczta robota na kanwie, druciana maska od fechtowania i waza lepka po wczorajszym ponczu, w na p otwartej szafie kilka kobiecych sukien i ro- wy kapelusik uzupeniaj zwykle umeblowanie podobnych mieszka 10 . ycie studenckie przy ulicy w. Jakuba miao dla Wyka wiele uroku; czas swj dzieli midzy powane zatrudnienia pilnego ucznia i rozrywki, jakich modziecowi mogo dostar- czy wielkie miasto. Oto kilka migawek, utrwalonych pniej w literackiej formie. Biblioteka: Wynioso sklepie tych sal wszystkich, rnobarwno opraw ksiek, cicho grobowa, panujca w tym miejscu pomimo liczby istot yjcych tam obecnych wszystko to przejmo- wao przechodnia niezwykym wraeniem. Gdzieniegdzie u szczytu zgrabnej drabinki jeden z bibliotekarzy oczyszczajcy lub ukadajcy ksiki zdawa si by czowiekiem wynoszcym si swym umysem nad ziemi lub Pigmejczykiem chccym si dosta do nieba. W rogu ka- dej sali leay na stoliku ogromne katalogi dla publicznego uytku, pilnowane przez podrzd- nych bibliotekarzy. W niektrych salach byy obszerne zielone stoy, a naokoo ich wielu lu- dzi w cichoci rozkadao ksigi, wypisywao potrzebne rzeczy lub odczywszy si zupenie myl od tej ziemi pogryo w gbokim dumaniu. ...Obok wychudej i wyblichowanej twarzy trzydziestoletniego ksidza, na ktrej ozibo ku wszystkiemu bya widoczn oblicze okraszone za ywym nieco rumiecem dwudziesto- letniego modzieca ze szczup i wcignit w siebie piersi, z niebieskim okiem, z wypu- kym czoem. Gdzie indziej twarz gipsowa czterdziestoletniego mczyzny, mierzcego cyr- klem rne przestrzenie na mapie, krelcego rne rubryki, zapisujcego rne cyfry i daty a obok niej spod czarnej brwi, wschodnim zakrelonej ukiem, przenikliwe i ironiczne spoj- rzenie jak poysk ognistych ww, chccych przymi soce prawdy. Gdzie indziej twarz moda i pikna, napitnowana cierpieniem, oczy zamylone, w miejscu stojce, skro z wo- sw ogoocona a obok tej twarzy siwa, powana gowa osiemdziesicioletniego starca z wyrazem chrzecijaskiej dobroci, przebaczenia wiatu i szczerego zamiowania cnt i ludz- koci. Jeden strzela powo oczyma, jakby szuka w przestrzeniach ulatujcej przed jego sa- bym wzrokiem myli; drugiego twarz rozpromieniaa si szczciem i zadowolnieniem, a dusza piecia si promieniem wiata, ktren w ni zawita; trzeci rzuca czasami dumne i miae wejrzenia z ksiek na te mury Parya, o ktre rad by jak najprdzej sysze po stokro odbite swe imi; inny, z na wp roztwart gb, z na wp przymruonymi oczyma, zdawa si odpoczywa nad myl, tak jak ptak odpoczywa w locie, zawiesiwszy si nieruchomo na rozpostartych skrzydach w powietrzu. Inny przerzuca stronice i ziewa ukradkiem drzemic dusz w ociaym ciele. Inny sabym i niespokojnym wzrokiem usiowa zagna do szczu- pych komrek ciasnej duszy wszelk myl i wszelkie wiato, aby je zamkn przed wiatem i snu potem z siebie po jednej promienistej nici, a myl i wiato wydzieray si ze sabych obj jego i w godniejsze wstpoway witynie. Inny jeszcze smutnym i pobonym wzro- kiem zdawa si wzywa niebiaskiej rosy na zesch ycia upaem i spragnion wzniolej- szych pokarmw dusz 10 . 6 Teatr: ...w Rozmaitoci Odry rozmiesza nawet awki i suflera, a Fryderyk Lemaitre dramatyzo- wa komedi, rzucajc si na wszystkie strony jak tygrys w klatce. Teatr wieo ozdobiony, eleganckie loe napenione eleganckimi widzami; balkon prze- duony, z ktrego na wp przegite mode l w y, co nie znalazszy ju dla siebie miejsca w klatkach woskiej i francuskiej opery, na tym rynku s przymuszone rozwiesza ca bateri zalotnoci postawy i wykwintnoci ubioru; radosne miechy parteru, poklaskujcego tustym dowcipom Odrego wszystko to bawio zawsze przywyke nawet do tego widoku oko. ...Podczas mniej zajmujcych ustpw sztuki w cieniu kratkowanej loy kaden obiera so- czyste pomaracze lub rozpuszcza w swych ustach lody chodzce, wycignwszy si wy- godnie jakby we wasnym pokoju i rozmawiajc o najbardziej go zajmujcych rzeczach. Cza- sami spuciwszy nieco krat mg polornetowa ssiadw i ssiadki. Pomidzy ssiadami w jednej szczeglnie loy na pierwszym pitrze wielki by cigle ruch i zgiek. Bya to loa re- daktorska, a w niej grubojowialny J. J. jak trjbuczuczny basza prezydowa tuzinom literac- kich kundysw nowoposforowanych, zaprawiajcych si pod okiem dowiadczonego buldoga do oww i pooww. W tej loy najmniej uwaano, a z niej to jednak nazajutrz mia wylecie jak piorun z rki Jowisza sd ostateczny o nowej sztuce i o grze autorw... 10 Kasyno: Wygodne krzesa, kanapy, lustra, posadzki, marmurowe kominki, bogate obicia i malowi- da nadaway temu miejscu cech wielce przyzwoit i nikt by na pierwsze wejrzenie nie uwie- rzy, e jest in spelunca latronum, e jego ssiad wczorajszej nocy jeszcze okrad moe lub zabi jakiego bliniego. Wytrefione i wymuskane kobiety, niektre rzadkiej piknoci, space- roway w rnych kierunkach, same i w towarzystwie panw. Mode l w y paryskie i l a m p a r t y londyskie w upuklowanych wosach i mulinowych abotach, z rnobarwnym bu- kietem haftowanym na atasie fraka lub kamizelki, ledziy niecierpliwie jednostajne ruchy obojtnego bankiera. Panie, z wycignitymi szyjami, z byszczcym okiem, dech w sobie zatrzymujc, czekay wyroku losu pozbawiajcego lub nadajcego sposobno kupienia nowych ozdb i klejnotw, lub zapacenia starych dugw. Suba za skinieniem oka bezpat- nie roznosia chodzce napoje. Kilku starych ichmociw, z spleniaymi twarzami, siedzc w nieruchomoci egipskich mumii za stoem, znaczyo szpilk na papierze przez dob ca (to jest od poudnia do trzeciej w nocy) porzdek wygrywajcych i przegrywajcych kolorw, pilnujc si jakiejsi kabaki nieochybnej, ktrej winni byli dotychczas utrat caej fortuny; inni za kadym chybionym instynktem bili o st pici, krwawili sobie wargi, rwali wosy. Kobiety za kad ulatujc nadziej milszym spoglday wzrokiem na kogo z towarzystwa; za kad wygran z wyra- zem dumy i wyszoci na ssiadki. Cicho przerywana bya tylko czasami monotonnym jak bicie zegaru gosem bankiera, guchym jkiem utrcajcego ostatniego luidora lub szataskim miechem szczku zota tej meczarni dla hoyszw, o ktrej Dante w swoim piekle przepo- mnia l0 . Karnawa na St. Honor: Po lewej stronie sali, tu opodal orkiestry, krcone schodki prowadziy do do obszernej galerii, za ktr by bufet i dwa mae salony przeznaczone dla amatorw kolacji. Z tych gale- rii (gdzie mona znale do miejsca, aby wieczerza w kilkoro) w karnawa podczas wiel- kiego maskowego balu, gdy orkiestra ze stu muzykantw zoona w chwili szalonej galopady przymuszon jest wybija takt dwunastu stokami i wystrzaem z pistoletu, gdy czterysta lub 7 piset par przesuwa si przed oczyma jak fantastyczne cienie wielkiego szabasu u Lucypera na ysej Grze spijajc szumujcego szampana i wieczerzajc w miym towarzystwie, trze- ba patrze z gry na ten rnobarwny potok unoszcy tysice szalecw. Ten wcieky taniec trwa wicej ni trzy kwadranse, a biada temu, kto raz wstpi w to grono, a zawid si na swych siach biada opniajcym si...! Pici, nogi i zby bez mio- sierdzia zatratuj lub rozszarpi nieszczliw ofiar. Jedyny to widok w tym rodzaju na ca- ym wiecie 10 . Powaby miasta dziaay na Wyka nadzwyczaj mocno: by pod nieustannym wraeniem jego pikna. Pary darzy odtd niezmiennie serdecznym sentymentem. Najprzyjemniejsz jest bez wtpienia ta chwila w Paryu, w ktrej sztuczne soca gazu zastpuj prawdziwe soce z niebios, gdy wtedy zrzuciwszy z siebie ciar dziennych tru- dw i kopotw lub dziennych nudw, lub dziennych wystrzega si dla przyzwoitoci, cay Pary oddycha; zrzuciwszy z siebie niewygodn mask, przyjemniej tak jak dworzanka znudzona cigym udawaniem oddycha. O tej godzinie wszystko w wikszym ruchu, wszystko szuka zabawy lub odurzenia oprcz jednak jakiego biedaka konajcego z ndzy pod strzech, jakiego Kartezjusza lub Thiersa pracujcego usilnie przy lichej wieczce na wy- sokim pitrze ktrego z domw ulicy w. Jakuba, jakiego modego poety, bdzcego po cmentarzu Pre-Lachaise lub po Polach Elizejskich, lub cudzoziemca, yjcego wspomnie- niami rodowitej ziemi 10 . Owe wspomnienia stay si przyczyn, e Wyk, dla ktrego droga powrotu nie bya za- mknita, nie pozosta na emigracji na stae. ,,Tsknota do rodzicw i kraju pisa w kilka lat pniej pocigna mnie przed latami penoletnoci do ojczystych progw 22 . Z emigracji powrci z kocem 1836 lub w pocztkach 1837 roku 22 ' 28 . O dwch latach swego ycia, ktre nastpiy bezporednio po powrocie, mamy jedynie bardzo lakoniczn wzmiank, podan przeze w jednym z listw: Czas upyniony od wydalenia si mego z emigracji nastpnie przepdziem: p roku w wizieniu, p roku na estradach wielkiego, eleganckiego wiata, rok na prowincji i wrd rozpocztych powaniejszych nauk 22 . Na dokadniejszy trop biograficzny trafiamy dopiero wraz z pocztkiem roku 1839. ,,Powaniejsze nauki, rozpoczte na prowincji, a wic przypuszczalnie w rodzinnym Podla- siu, miay si przeobrazi w systematyczne studia nad filozofi Hegla; w tym celu wyjecha Wyk do Berlina, gdzie przez par miesicy obraca si wrd ,,modych filozofw lewej szkoy hegliaskiej 28 i sucha wykadw berliskiego prawnika, profesora uniwersytetu, Edwarda Gansa, specjalisty w zakresie filozofii prawa. Rycho wszake zrezygnowa z po- dejmowania studiw gruntowniejszych i okoo Wielkanocy, z pocztkiem kwietnia 1839 roku wyruszy w podr na Wschd, zaplanowan szeroko, zamierza bowiem zwiedzi Egipt, Palestyn, Syri, Liban, Turcj i Grecj. W Marsylii wsiad dwudziestego szstego kwietnia 28 na statek i jadc wzdu wybrzey pnocnej Afryki, pierwszego maja 1839 r. dotar do Alek- sandrii. Piciomiesiczny pobyt w Egipcie odtwarza czciowo Podr po staroytnym wiecie. Z Aleksandrii, wczesnej stolicy kraju, wypuszcza si Wyk na dusze wycieczki. Zjedzi wzdu i wszerz Delt zahaczajc o wszystkie waniejsze miejscowoci, a nastpnie uda si do Kairu, gdzie zabawi nieco duej. Std Nilem wyruszy w dwumiesiczn podr do Gr- nego Egiptu, docierajc a do pierwszej katarakty, do Assuanu, po drodze za zatrzymujc si wielokrotnie dla obejrzenia co ciekawszych zabytkw, rozsianych wzdu biegu rzeki. 8 Jak drog powrci z Assuanu do Aleksandrii, powiedzie dokadnie nie mona, tylko do Assuanu bowiem siga relacja Podry po staroytnym wiecie. Prawdopodobnie szlakiem mahometaskich pielgrzymek uda si nad Morze Czerwone, do Koseir, gdzie oczekujc na okazj powrotu do Aleksandrii spisywa wraenia z podry. (Data, umieszczona przeze pod tekstem Podry, byaby w takim razie omykowa i zamiast 1840, czyta by naleao: 1839). W stolicy, powrciwszy z Grnego Egiptu, pracowa nad histori tego kraju; wydane pniej w postaci ksiki szkice historyczne 1 podsygnowa notatk: Pisano w Aleksandrii, 15 wrze- nia 1839 roku. W niewiele dni pniej opuci Aleksandri udajc si do Damietty, skd statkiem popy- n do Palestyny. Opis podry z Damietty do Jaffy, tam bowiem wyldowa, znajdujemy w zachowanym fragmencie pt. ,,Pierwotne sw pojcie 3 . Pierwszego dnia po przyjedzie do Jerozolimy zetkn si z podrujcym wanie po Palestynie ksidzem Ignacym Hoowi- skim, pniejszym autorem cenionego opisu pielgrzymki do Ziemi witej. By wwczas, jak si zdaje, dziewity padziernik 30 (data nie jest zupenie pewna, Hoowiski bowiem wspomi- na o poniedziaku, a dziewity padziernik wypada w roku 1839 w rod). Ostatnie chwile, pdzone w Jeruzalem wspomina pobony pielgrzym schodziy nam smutnie. Myl bliskiego i wiecznego rozdziau rzucia na wszystko jeszcze wiksz posp- no. Jeden tylko wypadek na czas mi rozerwa bardzo przyjemnie, bo w sam wigili mego wyjazdu przyby z Egiptu do Jeruzalem znany dzi w naszym pimiennictwie p. Wadysaw Wyk w wietnym i dobrze mu przypadajcym ubiorze wschodnim. Rozmowa pena ycia i zachwytu nad Egiptem mile uniosa kilka chwil wieczornych. Nigdy ci nie przedstawi tego bogiego radoci uczucia, z jakim w dalekiej stronie spotykasz ziomka, z jakim przysuchu- jesz si dwikom rodzinnej mowy, ktra jakby nadziemska melodia rozkosznie porusza ser- ce 30 . Z Jerozolimy wyprawia si Wyk w rozmaite okolice, blisze i dalsze; wycieczk do Be- tlejem opisa w urywku ,,Pierwotne sw pojcie 3 . Szczeglne wraenie zrobi na nim pod- czas pobytu w Syrii Bejrut. To niewielkie miasto przedstawia jeden z najbardziej zajmujcych wschodnich widokw, odkrywajc malarzowi tysiczne skarby ywych kolorytw, dobranie poenionych. Na grze czerni si cedrami obrose obszary, stercz w oddaleniu skay miedzianej barwy, bielej niegiem Libanu szczyty, rozpromienione blaskiem sonecznym, a czasem te gsta chmura nagle spuci zason na cae malownicze panorama. Na dole szare od czasu a fanta- styczne ksztatem mury, o stopy ktrych rozbija si, szemrzc bezustannie, perlista piana b- kitnego morza; rnobarwne flagi okrtw lecych na kotwicach, snujce si roje kupcw i majtkw, majowa zielono aloesw odznaczajcych cieki w gaju za miastem, zote owoce bananw (fig Adama) i pomaracz, rowe grenady z wonnym kwiatem; gdzieniegdzie palma wybujaa okrywa swym parasolowym szczytem inne drobniejsze krzewy a wkoo, na mil odlegoci, gste gaje drzew oliwnych i cytrynowych, pomidzy ktrymi snuj si wskie, biae cieki, a gdzieniegdzie bogato urzebione fontanny lub malownicze wiejskie mieszka- nia. Dalej, ku drugiej stronie podna Libanu, bielej w oddaleniu, pord zielonych winnic, maronickie klasztory, zamki i grody. W istocie, jedyne to miejsce, ktrego nie przechwali nawet Lamartine w swoim przesadzonym, a zawsze powierzchownym opisie Podry na Wschodzie 13 Na rok 1840 przypada podr po Turcji, Grecji i Woszech, ktrej itinerariusz jest nam nieznany. Zwiedzi wwczas Wyk Ateny i Spart l3 , wyspy greckie (pobyt na jednej z nich, Syrze, opisa do dokadnie 4 ); najduej zatrzyma si w Konstantynopolu. Oto kilka jego wrae ze stolicy Porty Otomaskiej. 9 Morze Marmara: ...pikne wysepki na morzu Marmara, naprzeciw Seraju i Skutari, tak wdziczny widok przedstawiaj, gdy ich majowa zielono i bujna wegetacja dziwnie piknie odbijaj na tle widokresu od melancholicznych cyprysw, co na dwch przeciwnych brzegach Seraju i Skutari grobowy cie rozpocieraj. Te wysepki zowi si Ksicymi, a mieszkajc przez kilka miesicy w Konstantynopolu miaem sposobno przekonania si, e wraz ze Sodkimi Wodami s Laskiem Buloskim, Praterem... lub raczej Sask Kp mieszkacw 13 . Derwisze wyjcy: ...powinien by by take nas zaprowadzi obok wielkiego cmentarza w Skutari, do klaszto- ru derwiszw wyjcych. Nierwnie ciekawszy przedstawiaj oni widok. Wrd okrgej i sklepionej budowy, przy rozwartym wnijciu ktrej kupi si przechodnie, dzieci i niewiasty, na rozoonych matach egipskich kilkunastu derwiszw w spiczastych kopakach, w szarych i dugich sukniach siedzi dokoa z krzyowanymi pod siebie nogami. Jeden najstarszy z siw brod, siedzi we rodku koa i czyta rozwart ksig Koranu, a jego jednostajnemu go- sowi wtruj westchnienia kiwajcych si bezustannie derwiszw. Westchnienia, jednostajne jak balans zegaru, gos cichy, najprzd z gbokoci puc wydobywany, zamieniajcy si wkrtce w jk bolesny, nareszcie w wycie przeraliwe, na koniec w miertelne kanie; modl- cy si, z oczyma krwi zabiegymi, z pian na ustach, z obliczem trupiej bladoci, padaj jed- ni na drugich w omdleniu (w boskim zachwyceniu, jak to nazywaj) i wynosz ich z przy- sionka, w ktrym dwa razy na tydzie odprawiaj t ohydn i niemi Bogu modlitw. Na wasne oczy widziaem dziesicioletnich chopcw niweczcych tak modlitw nie rozwinite jeszcze fizyczne siy. Mao si pomidzy nimi znajduje starych derwiszw, gdy wszyscy prawie na suchoty umieraj 31 . Bosfor wieczorem: Mio przesuwa si zoconym kaikiem po Bosforze, wolelibymy jednak odby ten spacer w innej porze. Na przykad wieczorem, pord miesica ramazanu, gdy wtedy cay Stambu w ogniach czarodziejskich: szczyty minaretw uwieczone przez cig nocy jasnymi gwiazdami z lamp tysica; wielkie nadbrzene kawiarnie lub paace ubrane w kagace z rnobarwnych wia- te, a nawet i burzliwe koryto Bosforu spod ruda i wiose licznych kaikw jak gdyby bengalskim ogniem si powleka, gdy kaden kaik cignie za sob wstg ognist gdyby ogon komety, a fos- foryczno nadzwyczajna morskich topieli ubiera jak gdyby w gwiadziste promienie nawet del- finw wywracajcych kozioki. W dzie za wszystko bkitne, a z wiey Galata wida tylko liczne kaiki snujce si w rne strony jak jaskki przed burz 13 . Ostatnim etapem podry, rozpocztej w kwietniu 1839 roku, byy Wochy; zwiedza tu Wyk staroytnoci i szpera po bibliotekach w poszukiwaniu materiaw do historycznego podkadu swych podrnych relacji (m. in. w Wenecji 1 ). Do kraju powrci po dwuletniej nieobecnoci, z pocztkiem roku 1841. Za powrotem do kraju pisa o sobie zajem miejsce w gronie obywateli, wszedem w stosunki z Litw i Koron 22 , inaczej mwic, prbowa osi na wsi i gospodarowa. Zainteresowaa go ho- dowla koni, ktrej zacz powica sporo uwagi. Jako waciciel wzorowej stajni podczas pierwszych wycigw konnych, jakie odbyy si dwudziestego i dwudziestego pierwszego czerwca 1841 roku w Warszawie, wystawi kilka koni do biegw oraz co nas interesuje bar- dziej bdc sam podczas gonitw obecny, w ciekawym reportau utrwali przebieg caej im- prezy. 10 Zamilczajc nawet o stronie poytecznej wycigw konnych i wystawy poprawczej rasy zwierzt, zaprzeczy nie moemy, e takowe sprawuj jeszcze niezwyk przyjemno dla widzw i interesowanych. Jest to zawsze bowiem rodzaj gry, ktr los rozstrzyga, szlachet- niejszej od innych, gdy jej instrumentem nie s malowane papierki, lecz ywe i pene szla- chetnego ognia zwierzta, a miejscem walki nie dwuokciowa przestrze zielonym suknem pokryta, lecz plac obszerny, naokoo ktrego tocz si tysice widzw. ...Gdy ju nadszed dzie gonitw, od ranka gorczkowa niespokojno panuje w umyle interesowanych o chwa swoich koni... W tym dniu na prno by z nimi chcia rozprawia o najwaniejszych wypadkach; zawsze w ich myli przede wszystkim: Luceta, Vera lub jaka inna podobna bohaterka...! Niektrzy z nich id nawet pobonie na msz, strzeg si starannie spotkania aobnego karawanu i pilnuj, aby si przypadkiem ko nie wyrwa z rki masztale- rza... gdy to zowieszcze wrby! O czwartej po poudniu ju si cz miasta, przylega alei azienkowskiej i mokotowskim rogatkom, napenia zaczyna niezliczonymi powozami. Bocz- nymi alejami jedcy jad konno. Czworokonne omnibusy dowo periodycznie do rogatek licznych amatorw, a rodkiem ulicy postpuje wielki, odkryty szaraban, zaprzony sze- cioma pocztowymi komi, prowadzonymi przez dwch wygalonowanych pocztylionw, ktrzy na przemian lub razem graj w trbki. Na omnibusie siedzi kilkunastu wesoej modzi z cygarem w ustach, z szampanem w czubku, z szpicrut w rku i z czerwonymi kartami ak- cjonariuszw rzeczywistych na kapeluszu...! Przed nimi dokej maleki w psowej aksamit- nej kurtce postpuje stpo na biaym koniu. O wp do szstej z wieczora trzy trybuny prze- znaczone dla widzw zapeniy si a do samego szczytu, a wkoo okronej przestrzeni sta- ny w szeregu powozy, z ktrych ciekawsi, nie majcy ju miejsca gdzie indziej, mogli do dobrze spoglda na widowisko. ...Ju wszystkie miejsca zapenionymi zostay, a jeszcze kwadransa brakowao do rozpo- czcia gonitw. Przez ten czas trzy muzyki wojskowe gray marsze i galopady, a dokeje poje- dynczo prbowali konie. ...Kaden z widzw upatrywa sobie jakiego czworononego ulubieca i na nim opiera swoje nadzieje. Modzie skadaa w budce sdziw rozmaite kwoty pienine, przeznaczone na zakady za tym lub owym koniem. O szstej trby day znak umwiony i trzech jedcw wyjechao w szranki. ...Trzej wspubiegajcy si stanli przed sdziami i wycignwszy na los numer, ktren mieli zaj w szrankach, wrcili si na miejsce odjazdu i za wymwionym hasem przez czonka Dyrekcji, tame przytomnego, pucili si z miejsca, prysnwszy za sob tumanem kurzawy 11 . Na oczach dwudziestu tysicy widzw zwyciska klacz ...wrd gonych pochwalnych okrzykw przebiega przed budk sdziw, obiegszy met dwuwiorstow w minucie i trzydziestu piciu sekundach. Pierwsza nagroda jej niezaprzeczenie przyznan zostaa... Gone okrzyki pozdrawiay ze wszech stron konia, dokeja i ich pana. Przyjaciele ciskali rk szczliwego posiadacza tak dzielnego rumaka 11 . Posiadaczem owym by sam autor reportau, ktrego klacz nosia, obyczajem do dzi nie wygasym, imi cudzoziemskie: Lady Stenhop. Niejedno wraliwe serduszko eskie bio przyspieszonyn ruchem w chwilach przesilenia wygranej z jednej lub z drugiej strony... Wygrywajcy pierwsz nagrod, ktren sta przez cay czas gonitw bledszy ni pod pierwszym kartaczowym ogniem, zajania ywym rumie- 11 cem i wrd odgosu trb zosta przywoanym przed J. O. Ks. Namiestnika Krlestwa, ktry mu nagrod osobicie wrczy, przemwiwszy kilka sw uprzejmych 11 . Byo to w niedziel, dwudziestego czerwca; w poniedziaek po kilku gonitwach ...wycigi zakoczyy si przez pospolite ruszenie wszystkich dokei. Ten, co dobieg pierwszy, dosta pienin nagrod z prywatnej szkatuy J. O. Ks. Namiestnika. Przez kilka dni naprzd i przez par dni pniej Warszawa bya w niezwykym ruchu i za- jciu. Jak na raz pierwszy, wycigi bardzo si dobrze odbyy 11 . Reporta, wydrukowany przez Bibliotek Warszawsk, nie by debiutem Wyka- literata, ju bowiem par miesicy wczeniej to samo pismo ogosio Wyjtki z podry po Egipcie 2 . Rwnoczenie z Pierwszymi wycigami opublikowa Wyk w ,,Bibliotece War- szawskiej opowiadanie Dwaj przyjaciele l0 , ukoczone (jak informuje dopisek) pierwszego czerwca 1841 roku. Opowiadanie to, opatrzone podtytuem Szkic z obyczajw Parya, przenosi nas do stoli- cy Francji schyku lat dwudziestych i pocztku trzydziestych; nieporadne fabularnie, jest hi- stori o dwch przyjacioach, z ktrych jeden, poniewa pracowity i uczciwy, z ubogiego studenta staje si powaanym parlamentarzyst, drugi za, poniewa lekkoduch i hochszta- pler, koczy ndznie, zabity w pojedynku. Naiwnie moralizujc przypowiastk rzuci Wyk na ruchliwe to ycia paryskiego, naszkicowanego niestety nie zawsze z artystycznym powo- dzeniem: obok paru wybornych obrazkw s tu przewanie drobiazgowe, antykwariuszow- skie, suche opisy budowli i ulic miasta. Jako podrnik wici Wyk tryumfy w warszawskich salonach, gdzie otaczaa go opinia ekscentryka. ,,Po powrocie ze Wschodu pisze Aleksander Weryha Darowski uywa bile- tw wizytowych z tytuem beja i opowiada przygody nie ze wszystkim do prawdy podob- ne 35 ; zoliwcy ukuli nawet niezbyt pochlebne przysowie: ,,Wyku-beju, wicej oleju! Przyjemne z owego czasu wspomnienie notuje Paulina Wilkoska pozostawi mi take Wadysaw Wyk. By sympatyczny, yczliwy, dowcipny i kade towarzystwo oywia. We wszystkich lubiono go salonach. Podrowa wiele i stara si wszdzie pozna wszystkich i wszystko. Opowiadano, e umylnie pojecha do Grazu, by pozna Karola X i dwr jego. Nazwisko swoje podawa na biletach: de Vengick. Miano go za Bretoczyka albo Wandej- czyka i natychmiast przyjtym zosta. Nic wszelako stamtd tak wielce ciekawego nie wy- wiz. We Woszech kaza sobie podobno przez art wydrukowa bilety: Il comte Serpentino della Ruda Granda (majtek Wykw w Lubelskiem nazywa si Wielka Ruda). ...Zostawa w stosunkach cilejszej przyjani z Cyprianem Norwidem i byli prawie nie- rozczeni 32 . Przyja Wyka z Norwidem, zadokumentowana wierszem Norwida Do wieniaczki, przypisanym na pamitk Wykowi z dat: ,,Warszawa, 11 maja 1841, utrwalia si pod- czas wsplnej wdrwki po kraju, w ktr obaj literaci wyruszyli latem 1841 roku 30 . Wst- piem w lady Chodakowskiego 22 pisa o owej wyprawie Wyk; jej rezultatem mia by historyczno -etnograficzny obraz kraju, ujty w form literackiej gawdy. Do Podry w Koronie, tak bowiem mia brzmie tytu owej gawdy 20 , zebra Wyk sporo materiau historycznego (za- choway si obszerne wycigi z kronik Galla, Bielskiego, z Historii Naruszewicza i in. 20 ' 21 ); by za zgromadzi materia etnograficzny, odby z Norwidem dwie paromiesiczne wdrw- ki, pierwsz w roku 1841, drug za w roku 1842 do Czarnolesia, Sandomierza, Ojcowa, Czstochowy, Krakowa, sowem, caej Maopolski i Mazowsza, ziem wieluskiej, sieradzkiej itd. l5 . Niestety, Podr w Koronie nie zostaa nigdy napisana, jakkolwiek Wyka i Norwida, 12 wyruszajcych na wypraw po kraju, otaczao oglne zainteresowanie: jeden z modych po- etw, Antoni Czajkowski, egna ich nawet entuzjastycznymi wierszami 31 . Z wycieczki po kraju wrci Wyk w padzierniku 36 roku 1841 do Warszawy; z listopada pochodzi datowana w Warszawie recenzja Pism Franciszka Morawskiego (Wrocaw 1841, t. I), ktr Wyk napisa z myl o publikacji w ktrym z czasopism. Zachowaa si jej kopia rkopimienna 19 . Wywody krytyczne zamyka recenzent wnioskiem, i autor jest niezaprze- czenie biegym pisarzem, zrcznym sztukmistrzem, ale nie jest poet 19 . Pocztek roku 1842 spdzi Wyk w rodzinnym Toporowie, zajmujc si prac pisarsk. Ukoczy ostatecznie Podr po staroytnym wiecie, datujc wstp do czci historycznej w Toporowie 10 marca 1842 roku l . Ksik dedykowa: Dobremu i wiatemu ojcu w dowd wdzicznoci 1 . Rwnoczenie pracowa nad zakrojonym na szersz skal obrazem literatury wiatowej, ktremu przeznacza tytu Powszechny przegld arcytworw poezji wiata 5 . Mia to by zarys historyczno-literacki, obejmujcy twrczo poetw od Dawida, autora Psalmw, a po Cha- teaubrianda, przy czym zestawienie obu tych nazwisk wskazuje na tendencje ideowe caoci. Szczegln uwag powica mia Przegld poetom polskim. Przegld ten znamy tylko z czterech niewielkich urywkw, publikowanych w latach 18421843 na amach czasopism. Jeden z nich, Fragment z wstpu do powszechnego przegldu arcytworw poezji wiata 5 , da- towany w kwietniu 1842, a drukowany w ,,Przyjacielu Ludu w sierpniu padzierniku tego roku, zawiera oglne uwagi o poezji oraz wyliczenie znakomitych poetw wiata na kanwie rozwaa historyczno-filozoficznych. Trzy dalsze urywki dotycz trzech poetw zwrmy na to uwag wszystkich z epoki baroku. Szkic O Piotrze Kochanowskim i geniuszu Tassa 7 , umieszczony w ,,Przyjacielu Ludu z lipca 1842, przynosi interesujce rozwaania nad Jero- zolim Wyzwolon Tassa i wysokie pochway talentu Piotra Kochanowskiego jako tumacza. Datowany w Krakowie 25 maja 1842 artyku o Kasprze Miaskowskim 6 , drugorzdnym poecie polskiego baroku, skaony jest tendencj panegiryczn: Wyk upatruje w Miaskowskim znakomitego poet i czowieka nadzwyczaj pobonego; niestety, tylko drugie z tych okrele jest w peni usprawiedliwione. Zdaje sobie z tego spraw i sam autor artykuu, ale suszno swego poprzedniego sdu stara si podtrzyma mocno karkoomnym rozumowaniem: ,.uchybianie zasadom sztuki dowodzi, e religia i obywatelstwo nie byy chwilowym pomy- leniem geniuszu Miaskowskiego, lecz cigym celem i zajciem jego ycia 6 . Ostatni opu- blikowany fragment Przegldu, studium o Stanisawie Grochowskim 8 , umieszczone w ,,Pielgrzymie z roku 1843, zawiera gar znamiennych spostrzee nad upadkiem owiaty i literatury pod wpywem jezuickiej kontrreformacji. Nauka jezuicka wtedy nie przyspieszaa rozwijania samodzielnoci w uczniach, nie byo to bowiem zgodnym z widokami tych, ktrzy uywali nauk jako rodek, uwaajc uczniw za spryny, ktrymi i w wieku dojrzalszym sterowa mieli 8 . Gwne wartoci utworw Grochowskiego widzi Wyk w tym, i poeta nie skazi czy- stoci rodzinnej mowy, owszem, doda jej nowego blasku 8 . Z pocztkw roku 1842 pochodz jeszcze dwie inne prace literackie Wyka. Jedna z nich to recenzja wieo wydanych pierwszych dwch tomw Pielgrzymki do Ziemi witej Ignacego Hoowiskiego, ktre autor Podry po staroytnym wiecie oceni z naleyt kom- petencj. Warto Pielgrzymki upatrywa w rnorodnoci zgromadzonych w niej spostrze- e: Autor to nam opowiada zajmujce szczegy rnych przygd kademu wydarzajcych si w tej dalekiej podry, to opisuje dokadnie arcydziea sztuki, to wywodzi trafne wnioski z 13 historycznych wypadkw lub wprowadza na scen dramatyczne wydarzenia, obudzajce cie- kawo, przejmujce zgroz lub podziwieniem 13 . Druga praca literacka to drukowane w kwietniowych zeszytach ,,Tygodnika Literackie- go z roku 1842 Wspomnienia z mych podry, opatrzone podtytuem ,,Sceny obyczajowe, a zawierajce opis Przejadki po Praterze l2 wiedeskim. Przejadk t odbywa Wyk w dniu wycigw konnych (zapewne w 1840 lub 1841 roku 28 ), co stanowi okazj do zaprezen- towania zebranego na torze towarzystwa, mietanki arystokracji austriackiej: Gdy si wszyscy z swymi wspomnieniami i pomidzy sob porachowali, znalazo si, e temu lat sto trzydzieci wszystkich przytomnych pradziady i prababki znajdoway si w ta- kime samym towarzystwie i o tyme prawie samym rozmawiali. I to, co si przypadkiem wydarzyo w tym gronie, mogoby by sprawdzonym na caym wiedeskim towarzystwie, gdzie oprcz odmian, ktre wprowadzili w kroju sukien Gunkel i Rabatyn, a w ksztacie po- wozw Brantmajer i Planke od samego potopu nic si wcale nie zmienio 12 . Nielepsze zdanie mia Wyk o loy krlewskiej, gdzie pod nieobecno monarchy krlo- waa maonka wszechwadnego ministra, ksina Metternich. W loy nieco odmienn prowadzono konwersacj. Ksina M., elegancko rozparta w naj- wygodniejszym miejscu, przerywaa czasami do ywym gosem powane milczenie ota- czajcych j panw. Wiesz, ksi mwia do stojcego obok modzieca e ten gupiec Balzak, ktrego par razy przyjam w moim salonie, omieli si przysa mi z Parya swj najnowszy romans, i to jeszcze na tym papierze drukowany. Czy kto sysza co podobne- go...? 12 Cakiem inna atmosfera panowaa natomiast za barierami, gdzie stao ...grono rzemielnikw, witecznie ubranych, opowiadajcych wypadki wczorajszego balu u Szperla, palcych cygaro i dajcych sobie rendez-vous w Zielonym Ogrodzie, gdzie dzi Strauss gra bdzie 12 . Wiede wywar na Wyku wraenie miasta pogronego w stagnacji, wraenie ...staroytnej fortecy, gdzie si przechowa, jakby w soju marynata, zmary ju od dawna na wiecie feudalizm 12 . Koczy wic swj reporta wizj miasta pospn, nie pozbawion przy tym sugestywnego wyrazu. Oto ...pikne, zielone ogrody, bulwary, spacery, nowe i biae przedmiecia, ozdobione woskiej architektury paacami. Po tych ogrodach, na tych przedmieciach, pod fantastycznym smycz- kiem Straussa i Lannera brzmi wiecznie szalona muzyka, co upaja jak opium zdrobniaych optymistw, sabodusznych, gnunych, naogowych, ograniczonych, nieczuych, szczli- wych! Miesic, rok moesz brn przyjemnie w tym yciu, lecz jeli twa dusza z hartowniej- szego kruszcu nie wytrzyma duej, jeli za z t e k t u r y lub z g l i n y stanie si na wieki wiekw nakrconym a u t o m a t e m, poruszajcym usta, rce i nogi za pocigniciem nitki, wszystkim innym ruch nadajcej, lub za skinieniem zaczarowanego smyczka 12 . Z literatury i wiedeskich wycigw wypada przenie si teraz do rzeczywistoci i na wycigi warszawskie. Podobnie jak w roku ubiegym, wystawia i teraz Wyk konie do bie- gw, ale tym razem normalny tok imprezy zakcony zosta przez okoliczno, ktra gonym 14 echem przetoczya si po miecie. Oto jak j relacjonuje Paulina Wilkoska (wspomniany w tekcie m Pauliny, August, jest znanym autorem Ramotek): W pierwszej poowie czerwca odbyway si, jak zwykle, wycigi konne. Wic pojechali- my take. Duo napyno obywatelstwa, nawet i ze stron dalszych. Pan Wadysaw Wyk mia tak- e konie do wycigw. Tu przed rozpoczciem, gdy wszystko ju byo w oczekiwaniu, przybiega August zape- rzony i mwi nam: Paskiewicz, zobaczywszy Wyka z wielk brod, wyda rozkaz, aeby brod zgoli na- tychmiast, bo inaczej nie pozwoli, by do wycigw nalea. Zrobi si harmider wielki... Wadysaw Wyk nie ogoli brody i konie jego nie cigay si wcale. A nazajutrz zaraz poda si o paszport emigracyjny. Trzeciego dnia potem by u nas na poegnanie, z brod pikn zawsze, w czarnej czamar- ce. Widziaam go wtedy po raz ostatni. Chopcy na ulicach z tej okolicznoci wypiewywali wieo zrymowany krakowiak: Kto chce na koniu swawoli, Musi wprzd brod ogoli. 32 Znacznie szczegowiej perypetie swoje z namiestnikiem Krlestwa, Paskiewiczem, opi- suje sam Wyk w memoriale sporzdzonym nazajutrz po wypadku, tj. w czwartek dnia 16 czerwca 1842 roku. Tak przez wzgld na to, com winien samemu sobie, jako te przez poszanowanie dla Prawdy i godnoci obywatelskiej funkcji, ktr mnie wspobywatele zaszczycili, mam sobie za obowizek spisa dosownie szczegy wypadku, ktren mi si dnia 15 czerwca rb. wyda- rzy. Znajdujc si od godziny drugiej po poudniu na placu wycigowym, gdziem przyby wraz z Xawerym Branickim, czyskim i innymi, konie wycigowe majcymi a to w celach 1- mo: przedstawienia do popisw klaczy Lady Stenhop, ktra w przeszym roku otrzymaa zwycistwo) 2-do: aby uywa prawa, jakie mi nadaje moja stozotowa akcja; 3-tio: aby do- peni obowizkw czonka komitetu, delegowanego od akcjonariuszw do kontrolowania czynnoci dyrekcji stojc przy barierze zewntrznej, tu przy miejscu, ktrdy wjedaj powozy, ujrzaem okoo godziny czwartej jeneraa na koniu do mnie si zbliajcego, ktren zawoa na mnie po familijnym imieniu, jak na dobrze znajomego, nie uywajc nawet przy- imka ,,pan, powszechnie przyjtego. Za trzecim zawoaniem, gdy mnie si ten jenera zapyta ju w odmienny sposb: Czy pan pan Wyk?, odpowiedziaem potakujc, pokoniem si i przybliyem si do konia. Natenczas jenera powiedzia mi, e dwa razy po mnie przysya, i wyrzuca surowo, em si nie stawi na jego rozkazy. Odrzekem na to, e nie wiem, kto do mnie przemawia. Na co mi odpowiedzia, e jest je- nera-policmajstrem Sobolew. Owiadczyem wtedy, e nic nie wiedziaem o tym, e si jenera chcia ze mn widzie, gdy znajc go z Kalisza, nie omieszkabym go odwiedzi. Jenera odpowiedzia mi, e tu nie o tym mowa; wyrzuca mi raz jeszcze, em przeama jego rozkazy nie stawic si na zawoanie i przybywajc na plac gonitw z nie ogolon brod. Raz jeszcze zarczyem sowem honoru obywatelskim, e aden obcy ani wasny sucy nie zawiadomi mni o tym, jako jenera chce si ze mn widzie. 15 Opodal stojcy JW. Edward Lubowidzki, obywatel z Podola, i W-ny ... (nieczytelne), dy- misjonowany pukownik Wojsk Polskich, patrzyli na to, co mnie spotykao. Jenera kaza mi natychmiast wrci do domu i ogoli brod lub si wcale na placu nie znajdowa. Owiadczyem z powag, e tego spnionego rozkazu wykona nie mog, bdc czon- kiem komitetu wycigw i wystawy i znajdujc si obecnie w miejscu i w chwili, w ktrej takowe wycigi odbywa si maj, a ktre mj ko rozpoczyna bdzie. Jenera wezwa andarmw i kozakw i chcia mnie si wyprowadzi z miejsca, co wi- dzc owiadczyem, e wprzdy nim si w obecnym miejscu i w obecnej okolicznoci pod- dam policyjnym rozporzdzeniom, wypada mi zoy insygnia akcjonariusza rzeczywistego w rce prezesa dyrekcji, a mj urzd w rce prezesa komitetu. Jenera przysta na to, a ja udaem si przed gwn estrad, na miejsca dla czonkw wyznaczone, koo budynku, w ktrym sdziowie dopeniaj swych obowizkw, i zawiadomiem prezesa dyrekcji, czonkw W. Brujewicza, JW. gubernatora aszczyskiego i innych o tym, co mi si wydarzyo, do- dajc, e podug mego przekonania musi to by skutkiem pomyki, i deklarujc, e nie prze- stan dopenia obowizkw mojej funkcji, dopki mi rozkaz od najwyszej krajowej wadzy zakomunikowanym przez prezesa dyrekcji jeneralnej nie zostanie. Po upywie p godziny, kiedym podczas ulewy schroni si pod zakrycie koo schodw i bariery, pozostajc jednak w obrbie dla czonkw przeznaczonym, zbliy si do mnie po- wtrnie jenera-policmajster i biorc z tyu za rami chcia mnie wyprowadzi z obrbu, owiadczajc, e chce ze mn pomwi. Odsunem si krokw kilka i schroniem si na rodek obrbu, owiadczajc na gos przy obecnych czonkach, e znajc intencje jeneraa nie wypada mi mie z nim prywatnej rozmo- wy i udawa si na inne miejsce od tego, w ktrym urzduj. Owiadczyem take, e bdc w funkcji, usucham tylko tych rozkazw, ktre mi waci- w drog udzielonymi zostan, i takim si poddam lub przemocy ulegn. Te sowa syszeli obecni czonkowie, ktrzy je powiadcz sami, jak tego bdzie potrzeba. Jenera wzi mnie raz drugi pod rk, pocign ku barierze, nie znajdujc z mojej strony adnego fizycznego oporu; wyrzuca mi jeszcze, em nieposuszny i em si nie stawi na jego podwjne wezwanie. Jeszcze raz owiadczyem przyzwoitym tonem, e mi nikt nie wr- czy rozkazu, co za do zarzucanego mi nieposuszestwa, e przeciwne postpowanie nie zgadzaoby si obecnie z przyjtym przeze mnie obowizkiem. Doszedszy do bariery jenera odda mnie w rce andarmw i Bogatki, a ci mnie uprowa- dzili trzymajc pod ramiona. Protestujc przeciwko temu czynowi poddaem si wadzy i konwojowany zostaem a do rogatek Warszawy. Rzetelno i dosowno tych szczegw przysig w kadej chwili stwierdzi gotw je- stem. Wadysaw Wyk. 19 W czerwcu 1842 r. opuci Wyk Warszaw udajc si do Galicji. Jako krajoznawca ze- tkn si wwczas z Wincentym Polem, gospodarujcym pod Gorlicami. Wizyt u Pola utrwali w obrazku Szcz Boe w wiat. (Opis domku znanego poety) 14 . W domu Polw goci znany wiolonczelista, Samuel Kossowski, wyruszajcy wanie na zagraniczne tourne std tytu obrazka. W pamici Wyka pozosta ...gos naszego poety, po kilka godzin pynnie, z natchnieniem mwicego o historii archi- tektury w naszym kraju, o estetyce i pracach wszystkich szk niemieckich w tym przedmio- cie a do naszych czasw poczynionych, o rolinnoci ziemi naszej, o jeografii teje i o po- wierzchownym i pytkim zapatrywaniu si na ni a dotd, bez zastanowienia si nad natur i obyczajem ludw, bdcych jedynym prawdziwym jeograficznym podziaem 14 . 16 ,,Dowiadczywszy kilkakrotnie grubiastwa rzdu mi niechtnego pisa Wyk o sobie a przed rokiem gwatu, wyrzdzonego mi na publicznym miejscu, w obliczu trzydziestu tysi- cy ludu, postanowiem przestawa na mniejszym, zrzec si ziemskich majtkw, osi w przylegym miecie Kongresowej Polsce i oddawa si umysowym pracom i praktycznym celom, do ktrych mgbym by uytym dla oglnego dobra 22 . Nowym terenem rocznej dziaalnoci Wyka sta si Pozna, dokd autor Podry po staroytnym wiecie przyby z pocztkiem lutego 1843 roku 15 . Poznaniacy zapamitali sylwetk pisarza, czowieka ,,ekscentrycznego, oryginalnego, ale cokolwiek bd czynnego, obdarzonego zasobem dobrej woli i patriotyzmu 33 . Wyk, ,,rzutny i wymowny 34 , ,,byszczy w wietnym nawczas towa- rzystwie poznaskim, rwnoczenie za pisze artykuy do miejscowych pism poznaskich treci spoecznej, krytycznej 33 . Poznaskie prace literackie Wyka zapocztkoway Pierwsze wraenia podrnego 15 , ujte w form listu do Cypriana Norwida, zapisane w miesic po przyjedzie do Poznania, a wnet potem wydrukowane w Roku 1843. Trwajcy wanie karnawa by w stolicy Wielko- polski okresem oywionego ruchu towarzyskiego, sezonem teatru i imprez artystycznych. Ale Pierwsze wraenia podrnego z kulturalnego ycia miasta s raczej mao entuzjastyczne. W pitek dnia 18 lutego na sali paacu Dziayskich otworzono na nowo w tym roku pre- lekcje historyczne. Nie wdajc si jeszcze w rozbir krytyczny tych prelekcji, powiem ci tyl- ko, e s one nader zajmujce; wano ich za kaden uczu by powinien, gdy oceni z prawdziwego stanowiska zaledwo gbszy badacz rodzinnych dziejw potrafi. ...Na pierwszej prelekcji byo do pidziesiciu osb, na drugiej dwadziecia, a na trzeciej mniej jeszcze. Kilku niedorostkw, kilku schorzaych i do podeszych obywateli miejskich (moe profesorw lub nauczycieli) i kilku Maopolanw chciwych nauki oto cae audyto- rium uczszczajce na wykad wyszy dziejw narodowych... 15 Podobnie przedstawia si w relacji Wyka ycie muzyczne Poznania. W ostatnich dniach karnawau zawita do tego miasta znakomity artysta, majcy europej- sk saw. Na koncertach Liszta mnstwo bywao widzw. Liszt wyjecha z Poznania z za- dowoleniem i z napenionym workiem. ...Cena biletw na koncerta Liszta bya do umiarkowana w Poznaniu, ale c z tego, kie- dy potem na tasze koncerta, dawane przez amatorw na dochd pomocy naukowej i ubo- gich, na pierwszy przyszo jeszcze do osb, ale na drugim prawie nikogo nie byo... 16 Nielepiej jest i z teatrem. Znalazem teatr do pusty, chocia mi powiedziano, e by peniejszy ni kiedykolwiek, a to z przyczyny, e sztuki obiedwie po raz pierwszy byy tutaj dawane. W loach wicej znaj- dowao si osb ze wsi ni z miasta, a parter i krzesa prawie pustkami stay. Zdaje si, e tak jak gra w karty wiksz cz modziey wiejskiej od nauk, tak knejpa obywatelstwo miejskie od okazywania wspczucia sztukom odwodzi. W czasie sztuki modzie elegancka, na l w a chorujca, przelatywaa z loy do loy jak kanarek po grzdzie, a szelest skrzydeek miesza si z gosem aktorw... Jeszcze druga sztuczka nie bya odegrana w poowie, gdy wiksza cz dam zacza opuszcza loe... za- pewne nie z obawy toku, jak to w innych miastach si zdarza czasem, ale przez naladow- nictwo modnego tonu.... C to gra pana Sk. w porwnaniu z gr Dewriena! Ta aktorka wcale nie umie piewa! Grizi! Grizi! O boska Grizi... kiedy ci znowu usysz!? Tak mwiy i mwili do siebie, chcc zawsze w j e d n y m d n i u Krakowa i wracali do do- 17 mw ziewajc okropnie, pomimo wewntrznego zadowolenia, e raz na miesic za caego talara sztuki pikne poprotegowali. Gdy damy wyszy, niektrzy modzi panowie w jednej awanscenie siedzcy nakryli go- wy... jeden z nich zapali sobie sans layon u lampy na korytarzu cygaro i wrciwszy do loy wygi si z niej na scen, akompaniujc piewajcej aktorce i improwizujc nowe sowa do piosnki goniej prawie od piewaczki... Aktorowie, widzc publiczno znikajc jak kam- for, koczyli krotofiln sztuk prawie z paczem, a gdy im przyszo piewa zwrotk do pu- blicznoci i prosi j o oklask, primadonna roztworzya usta i jak ona Lota stana w osu- pieniu... bo ju nie byo publicznoci!!! Ja tylko jeszcze dotrzymywaem placu z koowacia- ymi oczyma, a drugim widzem byt teatralny suga, ktren wchodzi wanie na parter, aby zagasza wiatto przed zapadniciem kurtyny, i wycigajc ramiona, jak posugacz Bartola w Cyruliku Sewilskim, ziewa niemiosiernie. Bya to w istocie komedia w komedii... Widowi- sko, ktremu trudno da nazwisko...! 15 W zakoczeniu poznaskiego reportau zwraca si Wyk do Norwida z tymi sowy: Przesyam ci te pierwsze obrazy, ktre zdjem dagerotypem myli z Poznania... Nie sd, abym mia zamiar naladowa listy perskie Montesguieugo. Ni krytykowa, sam dziaa wol 15 . Nie bez przyczyny w Pierwszych wraeniach powici tyle uwagi teatrowi, scen bowiem poznask zainteresowa si szczeglnie, podejmujc ambitny zamiar przeksztacenia jej z przybytku lekcewaonej rozrywki dla arystokratycznych snobw w ,,narodow szko oby- czajw. Kiedy mwi: teatr, nie myl przez to o zmysowych, cho zgrabnych skoczkach, o tu- stych possach, o cynicznych wodewilach itp. Przez teatr rozumiem szko wysz dla rodzin za mao zamonych, aby na uniwersyteta swe dzieci posya. Uniwersyteta dla rzemielni- kw, potrzebujcych nauki z rozrywk, a nie oschych sentencji; wityni Westy dla pu- blicznego zapau; prgierz na domowe dziwactwa jakiego wiejskiego lub miejskiego safan- duy lub jakiej kaprynicy... Takim wprawdzie teatr poznaski nie jest jeszcze, ale sta by si mg z czasem, gdyby mu dano ten kierunek i dopomc chciano do wzbicia si w gr... roz- wizawszy skrzyda... 15 Pogldy swoje na rol i znaczenie teatru, na jego zadania, na perspektywy i moliwoci rozwoju sceny polskiej w Poznaniu wyoy Wyk w broszurze Historia siedmiomiesiczne- go teatru w Poznaniu 9 (imprimatur cenzora nosi w niej dat 9 sierpnia 1843). Gwn przy- czyn saboci teatru poznaskiego upatruje Wyk w dorywczym charakterze opieki rnych towarzystw dramatycznych. Ich dziaalno, prowadzona od przypadku do przypadku, nie zapobiega sytuacji, w ktrej teatr polski sta si niesamodzieln fili teatru niemieckiego. Nie trudno dostrzec pisze w broszurze w czym leaa gwna przeszkoda do rozwini- cia si sceny narodowej. Leaa ona najprzd w braku stosownego steru, ktren by nakierowa przynajmniej nie wyrobione jeszcze materiay; w braku racjonalnej krytyki, ktra by je wyro- bia cho ostrym pilnikiem na swoim warsztacie. Obok waciwego kierownictwa i opieki krytyki rwnie wany dla pomylnego rozwoju sceny jest, zdaniem Wyka, jej profil wychowawczy: Teatr jest barometrem owiaty kade- go kraju, gdy wpywa rwnie na ni, jak ona na niego 9 cytuje Jean Paula. A wic sprawa repertuaru; tu Wyk obstaje gorco za sztukarni autorw polskich, protestujc przeciwko nadmiernemu forsowaniu dramatycznej literatury obcej. Ostatnia wreszcie przeszkoda utrud- niajca waciwe funkcjonowanie teatru to jego ubogie wyposaenie techniczne. Dramat Korzeniowskiego ywi i umarli, na przykad, 18 ...nie mg by drugi raz by przedstawionym i o mao nie upad zupenie tylko z przyczy- ny machinisty, ktry marudzi w zmienianiu odson, a ta zwoka nieprzyzwyczajonemu jak w Paryu lub Londynie parterowi do dugiego pozostawania w pn noc w teatrze tak si zdawaa nudn, e za kadym aktem rusza si do drzwi i zaledwie w tej powszechnej rejtera- dzie mg by przez kilku wstrzymanym 9 . Po tych uwagach nastpuje w broszurze Sprawozdanie z siedmiomiesicznego istnienia normalnego teatru polskiego w Poznaniu za okres pocztkowych miesicy 1843 roku, po- wicone aktorom miejscowej sceny. Artystw polskich rozgatunkowa mona na dwa oddziay: starej i nowej daty. Artyst starej daty jest stary czy mody aktor, ktren si rl nie uczy, a oprcz roli nie wemie adnej ksiki w rk, pokada ca nadziej efektu na fryzurze lub rkawiczkach, suy sztukom piknym jak najty lub za paszczyzn, tucze si po winiarniach, kci si z kolegami, czapkuje dyrektorom. ...Artyst nowej daty (...) jest aktor skromny, pracowity, przejmujcy si rol, zgbiajcy literatur (...) i korzystajcy z rad bezstronnej krytyki, nie gonic koniecznie za pochwa i oklaskiem. Tak wrd artystw starej, jak nowej daty byli u nas ludzie z dowcipem i talentem, jednake wedle naszego zdania nie wolno ju by obecnie nikomu artyst starej daty, jaki- kolwiek miaby wrodzony dowcip 9 . Zaleca Wyk naladowa aktorom raczej Komorowskiego i Jasiskiego, artystw nowej daty, ni kowskiego, artyst starej daty, cho ten ostatni, jak przyznaje, mia niewt- pliwie znakomitszy talent. Zaleca: ...naladowa szczeglnie w pracowitoci, w tej szlachetnej dzy nabywania wiadomoci, a nie w akcencie gosu, nie w kaniu itp., bo to wszystko winno by w artycie samodzielnym i z uczucia pochodzcym, a nie naladowanym 9 . Wedug wic oceny Wyka, nikt spord siedmiu aktorek i dziewiciu aktorw, stano- wicych obsad teatru polskiego, nie jest artyst szczeglnie utalentowanym; zesp jest wy- rwnany na poziomie bardzo przecitnym. Bardzo mocno apeluje Wyk o lepsze zaopatrze- nie potrzeb materialnych aktorw, o umoliwienie im podry dla przyjrzenia si grze syn- nych artystw. Broszur Wyka zamyka zestawienie dokumentw. Zdanie sprawy z dziaa Opieki, wyznaczonej przez zebranie walne z dnia 15 marca 1843 do zatrudniania si narodow scen relacjonuje pertraktacje z rzdowym dyrektorem teatru i wylicza si z wpywu i wypywu funduszw teatralnych, pochodzcych ze spoecznych skadek. Zdanie sprawy obejmuje okres od 15 marca do 5 sierpnia 1843 roku, w dniu bowiem oznaczonym t ostatni dat wy- brano now Opiek Teatraln, majc si ju zajmowa przyprowadzeniem do skutku osob- nej sceny polskiej w Poznaniu 9 , sceny niezalenej od teatru niemieckiego. W skad owej Opieki, jak wynika z protokou obrad, Wyk wszed jako stale prezydujcy obradom, a zarazem czonek wydziau estetycznego 9 , w ktrym kolegowa z Rymarkiewiczem. Wy- dziaem administracyjnym Opieki Teatralnej kierowali Maciej Mielyski i Karol Marcin- kowski. Rozpoczynajc swoje dziaania zupenie na bezporedniej drodze stwierdza protok nowowybrani postanowili otworzy teatr na Nowy Rok 1844 9 . Zwizawszy si z powan, dugotrwa akcj kulturaln zamierza Wyk osi w Wiel- kopolsce na stae: 19 na w. Jan pisze w licie, o ktrym za chwil bdzie mowa bd mie zatrudnienia okoo domu, ktren kupuj w Poznaniu chcc zosta mieszczaninem tego miasta 22 . Tym niemniej zamyla o (niedoszym do skutku) paromiesicznym wyjedzie do Parya, plano- wanym na jesie 1843 roku. W zwizku z tym wystosowa l maja list do Ludwika Nabielaka, ktrego pamita jeszcze z czasw swego pobytu w Paryu w roku 1836. Chodzio Wykowi gwnie o wyjanienia w sprawie Towiahkiego, ale przy okazji wypowiedzia wiele zna- miennych dla swej orientacji politycznej myli: ...od Niemna a do Warty i Odry wszyscy rozmawiaj [o towiaszczynie], ale jak o ela- znym wilku, a mao kto powanie. Roztropniejsi przypuszczaj, e musi lee tre jaka wana w tym do dziwnym pojawie, gdy ludzie, ktrzy wzili go pod swoje skrzyda, do- wiedli, e s ludmi treci i czynu. Lecz przy powszechnym racjonalizmie, tak silnie si ob- jawiajcym we wszystkich mylcych gowach, forma mistyczna musi sprawia na ogle owieceszym niemie i niekorzystne wraenie. 22 Szczeglnie niepopularne, stwierdza Wyk, s prdy mistyczne wrd modziey patrio- tycznej, wrd generacji, ktra ,,w kolebce syszaa ju rozchodzce si haso nocy 29, a wzrosa wrd kajdan szczku 22 . Modzie ta ...oddycha czystym republikanizmem, rozgrzewa w swoim onie cnot, powicenie, oby- czajno, religi ale oburza si na widok ducha kast, kongregacji itp., szydzi z nadprzyro- dzonoci w toku spraw zwyczajnych (...) i w jeden cud tylko w naszym wieku wierzy: w pro- pagand myli wolnoci, w samsonowsk si narodu, gdy wybije godzina wstrznienia ko- lumn pnocnego gmachu 22 . rda scharakteryzowanej w ten sposb postawy widzi Wyk w codziennym dowiad- czeniu yciowym. Jeeli zechcecie zway, e przy tym hydra jezuityzmu podnosi miao swoje rozliczne gowy w Galicji, e w niedonym Krakowie kwitn rne pietystyczne kongregacje, majce swoje filie i w Poznaskiem, e w Warszawie senatorowie, prezesy heroldii i rne podobne figury moskiewskie, podlc si i yjc w grubym sensualizmie, modl si jak bigoty i piety- ci, e w Kijowie Beyy dowodz pietyzmem, e nas cesarska familia tylko zbawi moe, a krytycy literatury w biernoci tylko upatruj rodki do odbudowania dziea przerwanego pojmiecie atwo, e z trudnoci modzi ludzie kraju naszego chwyc si niepojtej jakiej myli, objawionej przez niepojt osob, ktrej wy upletlicie z waszych imion wieniec pro- mienisty 22 . Prawdziw, istotn wizi, czc kraj z emigracj, jest ideowe dziedzictwo wielkiej po- ezji romantycznej: Modzie dzisiejsza (ubosza, ze stanu miejskiego czy wiejskiego) jest moralna, cnotliwa i pracowita, bo czuje wano swego powoania, a przeto czuje szacunek dla siebie samej. Po- dobnej modziey w Polsce bardzo duo i coraz jej wicej bdzie, ale ta modzie rozumie sowa Pielgrzyma, Tadeusza, Mochnackiego, rozumie i czuje dwik Trzech strun rewolucyj- nego wieszcza, powtarza z drugim ewangeliczne sowa o Polsce z dusz anielsk, co bya ,,pawiem narodw i papug i ktr zawsze ,,byskotkami udz, i ktra otrz musi ko- niecznie z siebie ,,czerep rubaszny i niedoperza jezuityzmu ale jake ma zrozumie lepe zaufanie w osob, ktrej nie zna zamiarw? 22 20 Krytycznej ocenie towiaszczyzny towarzyszy w licie Wyka negatywny stosunek do monarchistw emigracyjnych, zgrupowanych wok Czartoryskiego i czasopisma ,,Trzeci Maj. Donios ci take sw kilka o tym, co trzymaj w kraju o zacnym ksiciu Adamie (...). Je- go osobiste zasugi s przez wszystkich cenione. Jego zdolno rzdzca w nim nie wzbudza najmniejszego zaufania. Aeby mg by czowiekiem rewolucyjnym, w to nawet mae dzieci nie wierz.(...) Trzeci Maj przykre na nas wywiera wraenie, bo nie w czas si pokaza. 22. W chwili obecnej, konkluduje Wyk, ju nie emigracja inspiruje denia wolnociowe: Opinii za szukam wrd rewolucyjnych ludzi, pozostaych Waszych towarzystw i rwie- nikw waszych z nocy 29 listopada, i wrd ich naturalnych spadkobiercw, co dorastaj w tym przedziale od jednej rewolucji do drugiej. Nasi ojcowie s ludmi ju nie tego wieku i nie pojm, jak nie pojmowali nigdy, tej myli. Czego mona od nich wymaga to tylko wtro- wania nam w chrach, gdzie my prym trzyma bdziem. Co nam te wolno tym jest neutra- lizowanie ich przeciwnych de. 22 W niewiele miesicy od daty listu do Nabielaka pod wpywem przyczyn, ktrych nie po- trafimy dzi odtworzy, Wyk zerwa z aktywn dziaalnoci kulturaln, porzuci z poczt- kiem 1844 roku 28 Pozna i przenisszy si do Krakowa, gdzie na Zwierzycu zakupi will Pod Lipkami, ...zacz pdzi ywot kontemplacyjny. Rozczytywa si w Pimie w., a nawet myla o wstpieniu do klasztoru. Rozmylajc nad dawnym burzliwym yciem pisa jako obraz epoki Rzeteln kronik wasnej rodziny i niektrych rodzin wspczenie yjcych (od r. 18001833), wplatajc w ni opis swej modoci 28 , a zapewne rwnie i wyjaniajc w niej powody nagego zerwania ze wiatem. Niestety, Rzetelna kronika nie dochowaa si do naszych czasw i do przytoczonego wyej urywka z biografii, napisanej przez badacza, ktry Rzeteln kronik mia w swoim rku, doda niczego nie umiemy. Chyba tylko informacj, e zgon matki Wyka nastpi 17 maja 1844 roku l8 . Zachowany list Wyka do Michaa Wiszniewskiego z 6 marca 1845 roku dowodzi, e autor Podry po staroytnym wiecie nie na dugo odci si od biecego ycia. Bardzo niemiao, pokornie et pro bono publico solum pisa Wyk do krakowskiego uczonego miem przypomnie Panu Profesorowi Dobrodziejowi askaw Jego obietnic, e Pan napiszesz wstp do drugiego wydania powieci pani Jaraczewskiej. Ot ja teraz zajm si tym drugim wydaniem i albo z upaskim, albo z Kornem, Gnterem lub Bobrowiczem wejd w ukad. Zabieram z sob dziea pani Jaraczewskiej, ale yczybym bardzo zabra te z sob i przedmow, ktr Pan Dobrodziej uczcisz talent autorki i pami przyjaciki. 32 Wiszniewski obietnicy nie dotrzyma; wydanie Powieci narodowych Elbiety Jaraczew- skiej, wytoczone jeszcze w tym samym roku u Bobrowicza w Lipsku, jego wstpu nie zawie- ra. Podejmowa wic Wyk, jak mona przypuszcza, jak inicjatyw wydawnicz; by moe nie ograniczaa si ona do dzie wycznie Jaraczewskiej. Prawdopodobnie nie bez zwizku z tymi planami wyjecha okoo 15 marca 1845 roku 23 z Krakowa do Berlina. Zapiski podrne z Berlina, obejmujce dni dwanacie, od 25 marca do 5 kwietnia, w dwa lata p- niej ogosi drukiem J. I. Kraszewski w swoim Athenaeum 17 . Zapiski te jednak niewiele 21 mwi o autorze, powicone s bowiem gwnie opisowi miasta i charakterystyce biecej sytuacji w jego yciu naukowym i artystycznym. Oto oglne wraenie (pod dat 25. III, tj. we wtorek po Wielkanocy): Przybywszy do Berlina w interesie na dni kilkanacie (...) dopiero teraz poczuem ca jego monotoni, gdy przebywajc tu dawniej w naukowym celu nie zauwayem by dotd tej charakterystycznej cechy pruskiej stolicy, ...Dlaczego, pytam, wszystkie ulice wycigny si w prostych, rwno odlegych liniach, jak kwatery warzywnego ogrodu? Dlaczego te domy, w ktrych trzysta tysicy ludzi si mie- ci, wygldaj jednostajnie, jak paki kupieckie wikszego lub mniejszego rozmiaru? Dlaczego tu wszystko pod cyrklem i sznurem, jak dzieo prozaicznego, kupieckiego rozsdku, a nigdzie miaych linii, fantastycznych ksztatw,, podw ywej, modzieczej wyobrani? Jedynym elementem oywiajcym surowe oblicze miasta jest muzykalno jego mieszka- cw (27. III): Po ulicach Berlina kompanie biednych studentw, w czarne, kuse paszcze i w stosowane kapelusiki przybranych, pod dowdztwem podobnie ubranego nauczyciela staj w kko przed kadym wikszym domem, odpiewuj jak pie chrem, a potem rozbiegaj si ze skarbonkami po kamienicach, aby sobie uzbiera silbergrosze na st i ksiki 17 . Przeyciem artystycznym by dla Wyka koncert w operze berliskiej, gdzie w Wielk Sobot wysucha Requiem Mozarta i Dies irae Glcka. 28 marca goci Wyk u Wilhelma Radziwia (syna b. namiestnika W. Ks. Poznaskiego, Antoniego), gdzie oglda zasobny zbir ,,medalw i numizmatw polskich. Zreszt nie- chtnie uczestniczy w yciu towarzystwa berliskiego, ktre, jego zdaniem (29. III): ...najpospoliciej jest sobie z umysowo biednych automatw zoone, cile przyzwoite, gadatliwe, lubice si bawi, a przy tym nudne, czcze i koteryjne. Nie umywa si (jak to m- wi) do francuskiego wyszego towarzystwa 17 . Jak gdyby dla kontrastu dat tego samego dnia nosi wiersz Wyka, zatytuowany Do F. 18 . Pod inicjaem krya si Felicja Dembowska (dalsza krewna Edwarda-rewolucjonisty) 29 , na- rzeczona Wyka. Niestety, wiersz jest zbyt saby, by go przytacza, podobnie jak i inne z owych lat, np. Do mojej narzeczonej itp. 18 . 2 kwietnia zwiedza Wyk berliskie kolekcje: muzeum staroytnoci egipskich, zbir ry- cin i litografii, galeri obrazw. Szczegln uwag zwraca na twrczo najznakomitszego, jak sdzi, ze wspczesnych rzebiarzy, Christiana Raucha. O charlottenburskim posgu kr- lowej Ludwiki, duta Raucha, wyrokuje, e ...jest niezawodnie najpikniejszym podem duta naszego czasu, jakkolwiek o nim dugo jeszcze estetycy rozprawia rnie bd 17 . Pod dat czwarty kwietnia znajdujemy charakterystyk berliskiego wiata uczonych i fi- lozofw: zdawkowe notatki o Kancie i Fichtem, Schellingu i Heglu jako twrcach wspcze- snej filozofii oraz o modszym pokoleniu lewych heglistw Feuerbachu, Bruno Bauerze i Straussie, ktrym Wyk odmawia miana filozofw, uwaajc ich za politykw tworzcych polityczn opozycj, a nie szko naukow. Ostatni dzie, objty zapiskami, powica podrnik opisowi Poczdamu. Jest to dzie pity kwietnia; odtd na pi miesicy tracimy Wyka z oczu. 22 Spotykamy go dopiero we wrzeniu we Wrocawiu, na zjedzie rolniczym. Reporta z owego zjazdu drukowa Wyk w Bibliotece Warszawskiej. Byem przed kilkoma dniami uczestnikiem bardzo zajmujcej i niezwykej uroczystoci, a chcc si podzieli wraeniami, jakich doznaem, wedle naocznego mego wiadectwa tu j opisuj. Byo to we Wrocawiu: od pierwszych dni miesica wrzenia br. zjechao si do tego mia- sta tysic kilkudziesit obywateli tak ze lska, jako i z innych niemieckich prowincji, a na- wet z ociennych, jako to z Polski i z Wgier. Byli to wszyscy ziemianie czynniej i umiejt- niej krajowym gospodarstwem si zajmujcy: posiadacze rkodziel, fabryk, hut, lenych gospodarstw, rafinerii cukru itd. Ju rok dziewity, jak si tak zjedaj o tej porze. Na ten rok przypada kolej na Wrocaw. W przyszym do Grazu zjecha si maj 16 . Waciw uroczysto poprzedziy parodniowe zebrania ,,w piknej bardzo uniwersytec- kiej sali paradnej, Marii Teresy nazwiskiem oznaczonej 16 , podczas ktrych ,,zdawano spra- w o stanie rnych gazi krajowego gospodarstwa i o nowszych europejskich odkryciach i ulepszeniach 16 . Centraln imprez zjazdu by festyn na otwartym powietrzu (wedle Wyka 15 wrzenia, ale prawdopodobniej w niedziel 14 wrzenia 1845). Caa ludno Wrocawia wylega na obszern k od strony Psie Pole zwanej 16 . Korzystajmy z tej chwili, aby si rozpatrzy w caym tym zgromadzeniu, a bez wtpienia z fizjonomii jego wiele si domniemamy i o tych rzeczach, ktre s w nim wewntrz. Zacznijmy od tych kilkudziesiciu tysicy, co si przechadzaj, tocz, siedz lub nawet le na powierzchni obszernej ki, na ktrej si odbywa to widowisko. Mona pomidzy ni- mi rozpozna mieszczan uboszych, kramarzy, wyrobnikw, rzenikw i wieniakw z okoli- cy. Oblicze mieszkacw miasta jest bledsze i mniej ksztatnych rysw, ale strj ich zupenie z oglnym strojem klas wszystkich (co do kroju) zrwnany. ...Wieniak jest wygodnie i ochdonie bardzo przybrany, a witeczne suknie jego s do- sy estetyczne, chocia z kurty i okrgego kapelusza si skadaj. Strj wieniaka nie nosi na sobie ani staroteutoskiego, ani szwabskiego charakteru, a cho tutaj o tyle ju po niemiecku, co po polsku mwi, tak si nosi, jak lud Grnego lska, po polsku tylko mwicy. Trjgra- niastych kapeluszw i harbejtlw zaledwo kilka znale mona. (...) Tego, co nazywaj chopski rozum, wyczyta im z oczu nie mona, a natomiast maj wszyscy wyraz gospodar- skiego rozsdku. ...O trzeciej godzinie z poudnia zacza si prawdziwie pikna uroczysto. Wybr wie- niakw z caego lska mia si przesun (niby yjca panorama) przed oczyma kilkudzie- siciu tysicy ludzi, przed zgromadzonymi mieszkacami stolicy i ssiednich niemieckich prowincji 16 . Nastpuje bardzo szczegowy opis pochodu. Ja za koczy Wyk reporta patrzc z podziwieniem prawie na tak zamono ludu, na takie pikne kmiece cugi, na tak olbrzymie woy, przy ktrych ukraiskie karlej, na we- soe i pikne twarze wieniakw, (...) ju chciaem si unie na skrzydach entuzjazmu i go- si ten kraj za jeden z najdoskonalszych, ale na szczcie przypomniaem sobie, e to jest wy- stawa tego, co najpikniejsze, i e po zaktach i grach lskich czsto cika ndza biednym tkaczom dokucza. Chocia ta uwaga naruszya mi nieco cao poetycznego obrazu, przecie, jako prawdziwa, musiaa tu znale miejsce. Jednak tryumfalny pochd, par godzin trwajcy i nie na sztuki, jak w innych, mniej zamonych krajach, ale na setki wzorowe gospodarstwa przedstawiajcy, wiele mi rnych myli przywodzi. Porwnywaem stan tutejszych kmieci 23 ze stanem naszych chopw. Upatrywaem w dobroczynnych instytucjach (w oczynszowaniu, w uposaeniu wasnoci za amortyzacj) powd zbawienny wzrostu oglnej zamonoci, ktrej teraz ogldaem skutki tak wietne. Wanie gdy nadjeday ku mnie czterokonne sprzki z bronami, przez modych parobkw z konia powoone, muzyka zacza gra kra- kowiaka, a ja wspomniaem sobie, jakim to dziarskim ogniem strzelaj renice Szkalmierzaka lub Mazura...! 16 W roku 1845 zakupi Wyk folwark z kilkuset morgami ziemi 28 w Brzozowie 24 pod Pszczyn, na terenie wczesnego lska pruskiego. Wwczas to do tylu szlachetnych i wzniosych uczu jego serca jedno si przyczynio gwatownie: mio do wybranej modej krakowianki. Wzajemno jej pozyskawszy, szcz- liwy, zaraz po lubie osiad w swej wsi na lsku. Czua towarzyszka ycia osadzaa samot- no, w ktrej y blisko kraju, a jednak nie w kraju. Zasze wypadki nie wywoay go na du- go z domowego zacisza. Szuka w nim pociech dla wczenie strudzonego serca; tkliwa i uko- chana ona dzielia wszelkie troski, wreszcie i dzieci szczcie ich pomnoyo. Kto zna Wadysawa, wie, jak kocha umia przyjaci, rodakw; jakime musia by czuym maon- kiem i ojcem? 25 lub Wyka z Felicj Dembowsk odby si w 1846 roku 28 ; w rok pniej 28 przyszed na wiat synek 24 (? lub moe creczka 28 ). W Brzozowie pisarz oddawa si ,,pracom ziemia- skim 27 i pracy owiatowej wrd ludnoci okolicznej 24 . Zbliy si w tym czasie z dziaa- czem lskim, ks. Fickiem z Piekar 38 . Interesowa si folklorem miejscowym: zachoway si dwie pieni ludowe, zapisane przeze z ust wieniakw spod Mikuowa 18, 45 . Zmar Wyk w Brzozowie, dnia 15 lutego 1848 roku 24, 27 . Powd jego mierci by nastpujcy: w okolicy, gdzie mieszka, wybuch epidemiczny ty- fus, a przy tym ndza i niedostatek u ludu 24 . Wyk pieszy za popdem serca, urzdza w oficynie obok swego dworku szpital na szeciu chorych i sprowadza tam biednych opuszczo- nych, a zarazem tyfusem dotknitych. Nie znajdowali oni nigdzie pomocy, lecz nioso j wielkie serce naszego ziomka. Sucy jego pielgnujc chorych zarazi si i umar; wwczas Wyk podj si jego obowizku wzgldem chorych. Lecz nie dosy na tym. Wyjechawszy razu pewnego spostrzeg na drodze zmarzego czowieka; zabiera go na swe sanki, odwozi do swego domu, ogrzewa, rozciera, lecz nie przywraca do ycia; by to zmary z tyfusu. Lecz natomiast nasz Wadysaw sam si od trupa zarazi i po krtkiej chorobie z yciem si rozsta, zostawiajc dziewitnastoletni wdow i rocznego synka! 55 Komitet wspierania ubogich, istniejcy w Pleszewie (Pszczynie), nastpne umieci o nim sowa w gazecie wrocawskiej: Dwa wiece laurowe zdobi go: jeden na gowie (jako pisarza), a drugi serce... Umar ja- ko prawdziwy bohatyr, z mioci dla ludzi: nis pociech i pomoc tym, ktrzy, przycinieni potrzeb i ndz, oka ku ziemi spuszczonego, rki bagajcej nie mieli podnie, aby prosi o ratunek. Nis im ratunek i ratujc wstpi do grobu, dokd towarzyszya mu czysta mio biednej jego braci, ktrzy w smutku l swemu prawdziwemu przyjacielowi i wybawcy ostat- nie podzikowanie 24 . Przegld Poznaski w nekrologu Wyka w takim oto zdaniu zamkn jego charaktery- styk: 24 Wyk odznacza si czynnoci, cho czsto niepomiarkowan, zapaem do rzeczy kra- jowych i prawdziw zacnoci moraln. Zeszed ze wiata przedwczenie, wanie wtedy, kiedy wszystkie jego przymioty dojrzewa i plon rzeczywisty wydawa zaczynay 26 . Pochowany zosta Wyk na cmentarzu w Krakowie. W par dni po zgonie przewiz ojciec jego zwoki do Krakowa i umieci w rodzinnym grobowcu, skd w kilkadziesit lat pniej przeniesie je rodzina do innego i pochowa obok miertelnych szcztkw ukochanej ony i crki, dajc na pomniku napis: W peni modoci i szczcia powici swe ycie ratujc klsk nawiedzonych lza- kw 28 . 25 EGIPT OBRAZY 26 PRZELOT Rozarzone soce odbijao promienie w obszernej przestrzeni Morza rdziemnego, prze- strzeni tak gadkiej jak weneckie zwierciado lub jak powierzchnia spokojnego jeziora. Kiedy niekiedy hamsin 1 burzliwy syn pustyni i piekie, donosi o pidziesit mil morskich od brze- gw Afryki tumany kurzu i pary duszniejszej od wyzieww krateru. Jednak by to dopiero dzie pierwszy maja, a w pnocnych stronach zaledwo zaczynay topnie bryy lodu. Statek parowy, z bander francusk, przedziera jednostajnym zamachem nurty morza i zblia si coraz do bielejcego si z dala ldu. Wkrtce wdrowiec mg spostrzec wyranie niecigniony okiem nieysty an piasku, z ona ktrego wytryskao jak fontanna nieyste miasto! Statek wkroczy do portu ozdobione- go tysicem wojennych i kupieckich agli rozmaitych narodw, pomidzy ktrymi powiewao najwicej flag z czerwonego jedwabiu z t gwiazd i z pksiycem. Zaledwo zdy rzuci kotwice, alici przybya do spiesznie dka z t chorgwi, na ktrej znajdowa si kapitan portu, wysany przez niecierpliwego nowin wicekrla, a z nim posaniec zowieszczy od kwarantanny, zwiastujcy podrnym, e zaraza morowa panowaa, jak zwykle na wiosn, w murach tego miasta. Tego roku jednak powietrze byo mniej szkodliwe jak lat innych i liczono zaledwie kilka mierci na dzie; lecz ten sam wyraz: p o w i e t r z e m o r o w e! wywiera nieopisane wraenie na mieszkacu zachodnich krajw! Aleksandria do niej to bowiem zanioso nas przeznaczenie jako zwodnicza zalotnica wystawiaa na widok najpikniejsze i najnowsze swe gmachy: Seraj, Arsena, Dywan, Komo- r; port przeznaczony do budowania okrtw i inne nowe dziea niezmordowanego Mehme- da-Ali. Nim si zapucim w gb jego dziedzictwa, wypada nam wprzdy odwiedzi gospodarza, ktrego jestemy gomi. Wstpujemy wic prosto do obszernej sali w Arsenale, gdzie go zastaniem siedzcego z skrzyowanymi nogami na dywanie w lewym kcie i patrzcego ci- gle na port przez okno lub dajcego otaczajcym go dworzanom rozkazy. Pomimo e seraj (czyli paac), wznoszcy si obok, ma daleko okazalsze pokoje, Mehmed- Ali woli te ciany Arsenau, w ktrych jest jak kupiec za kantorem lub jak wojownik na polu bitwy. Posta wicekrla, cho niewielka, jest jednak okaza; biaa i pikna broda spada mu po- wanie na piersi, oczy jaskrawe wszystko jednym rzutem obejmuj i usiuj czyta w gbi duszy... Wyraz twarzy mylcy, ale niezbyt przyjemny! Akcent jego jest zwizy i cechujcy energicznego czowieka! Uprzejmy z Europejczykami (gdy ich potrzebuje), wie on dobrze, o co ma si zapyta przez dragmana podrujcego Anglika, o co Francuza, o co Rosjanina. Cho zna dobrze zni- komo rzeczy ludzkich, lubi on dosy kadzido i chtnie przy cudzoziemcach przypomina, ,,e rwnie jak Aleksander Wielki i Pompejusz, jest on take rodem z Macedonii. Jeli mu ktren z dworskich szepnie do ucha, e ten, z kim ma do czynienia, jest z licznego rodzaju ludzi, co dzisiaj za pienidze na wszystkie strony pirem wodz, grzeczno i gocin-
1 Wiatr pidziesiciodniowy, gorcy jak pomie (p. a.). 27 no wicekrla nagle jest podniesiona do potgi nowego gocia. Gocinno owa nie miewa czasem granic. Paace, niewolnicy, firman wszystko jest na usugi nowego podrnika. Jednak od pewnego czasu, jak go sparzy w tym wzgldzie pewien niemiecki ksi, do znany std po wiecie, Mehmed-Ali woli mie nadal troch mniej sawy, a troch wicej pie- nidzy. Niemniej przeto jest uprzejmym dla tych, co nic od niego nie potrzebujc przybywaj w te strony w celu wyprnienia swych workw, a napenienia memoriaw i gabinetw sta- roytnoci. Ten, co stoi obok wicekrla, Bogos-bej, dyplomata jak kot ukadny, grzeczny, mwicy dobrze po francusku i po wosku, ktrego sowa pyn miodem i mlekiem, ju od pierwszego rzutu oka osdzi przychodnia i wie, czy ma przed sob potrzebnickiego, czy obojtnickiego. Chocia Bogos jest prawym ramieniem swego pana i w takich dzi askach pozostaje, o may wos e si nie przejecha razu pewnego do wiecznoci na ostrym palu. Stao si to lat temu kilkanacie. Mehmed spostrzeg, e Ormianin w pierze obrasta i e jest zrczniejszym od niego same- go. Sprawdziwszy dowodem swoje podejrzenia, wyda rozkaz stracenia swego ulubieca. Lecz na szczcie tego ostatniego wda si w t spraw, jako porednik, doradca Mehmeda, konsul sardyski Rozetti, z znacznej europejskiej familii od dawnA w Egipcie osiadej. Ten konsul przewidujc, e gniew baszy wkrtce minie, a e pan stary nie bdzie si mg obej bez starego sugi, przechowa Bogosa. Jak przewidzia, tak si stao. Mehmed-Ali uczu wkrtce strat pojtnego i zrcznego wykonawcy swych pomysw. Oj! brak mi Bogosa mawia z alem. Gdyby Bogos zmartwychwsta, co by Wasza Ksica Mo uczyni? zapyta go pew- nego razu konsul. Rzucibym si w jego objcia i przebaczy mu wszystko! A przebaczyaby Wasza Ksica Mo temu, ktry by go jej wrci? Z caego serca! Bagam wic o przebaczenie dla Ahmeta, ktry majc rozkaz ci Bogosa rozkazu nie dopeni. Zmarszczy brwi Mehmed-Ali, gdy od dawna przyzwyczai si widzie wszystkie swoje rozkazy wykonanymi bez ogrdki! Ale po chwili namysu powtrzy raz ju wymwione sowo, a Bogos-bej zosta mu wrconym i do dzi dnia yje z nim w jak najlepszych stosun- kach, bdc jednak ostroniejszym i przesyajc kadego roku to, co uzbiera, swemu bratu w Triecie mieszkajcemu, ktren siedzi na tych skarbach nie naruszajc ich, jak pies wierny na szubie swego pana. Oprcz tych dwch c y m e s w, tak w pobocznych pokojach, jak i w sali w ktrej wice- krl przebywa, wielu si jeszcze krci, to w stroju europejskim, to w nizamskim, tureckim lub ormiaskim. Mehmed-Ali sam tylko siedzi i fajk pali, oprcz tych razw, gdy mu konsulowie oddaj wizyty lub inni podrni wyszej klasy przez konsulw przedstawieni. W kocu salonu czwarty syn jego, Sej-bej, grubopaski modzieniec, rozmawia po francu- sku z cudzoziemcami o koniach i ekwipaach, ktre ma sprowadzi tak z Arabii, jak i z Pary- a! Ibraima i Solimana nie ma... Wojuj w Syrii... Szkoda! bo ci dwaj ciekawsi od innych. Ot wic i zupeny obraz wntrza seraju wicekrla...! Moemy wic ju zostawi t zajmujc rodzin i przej do Aleksandrii. Ju od samego nadbrzea moglimy spostrzec, e jestemy w innej czci wiata. Ledwomy stpili nog na t spiek ziemi, alici otoczya nas zgraja pachokw obdar- tych, na wp nagich, z miedzian skr, le pokryt niebieskimi achmanami! 28 Ten mody motoch w chrapliwym i gardlanym jzyku ofiarowa nam k o n i e c z n i e okulbaczonych i opodal stojcych osw (to s bowiem tutejsze d o r o k i). Zgraja ta odp- dzon od nas zostaa przez drug, jeszcze obrzydliwsz, a ktrej nielepiej z oczw patrzao, ze starszych zoon. Ci ofiarowali nam, take k o n i e c z n i e, lecych filozoficznie opodal, jak Diogenes na socu, wielbdw (to s bowiem tutejsi t r a g a r z e). Ledwomy przeszli przez pikn i bia bram miasta obok nowobudujcej si Komory, alici miasto z biaego, jakim nam si z okrtu wydawao, zrobio si szarym i prawie czar- nym. Uliczki wskie i krte, domy wysokie i brudne, gdzieniegdzie meczet do nikczemnej architektury lub bazary achmanami pokryte, gdzie tumy brudnego i nagiego prawie ludu zaledwo przepcha si mog i skd wznoszce si niezdrowe wyziewy usprawiedliwiaj nie- jako zaraz morow, e sobie ten kraj obraa za mieszkanie. To jest miasto Turkw, miasto kupcw, miasto wschodnie... Miasto redniego stanu tego pastwa! Gdzieniegdzie oryginalnej budowy i przezroczyste na wszystkie boki kawiarnie i golarnie razem, przystrojone w rozmaite narzdzia i naczynia, malowniczego ksztatu, a wcale nam obce, w ktrych powani Turcy i Araby spokojnie pal nargile, graj w szachy lub w kostki i trzydzieci filianek kawy czarnej, bez cukru i jak ur gstej, na dzie wypijaj. W ulicach rozmaito odziey, krzyk, wrzawa! Czasami pord tej ndzy okae si bogata i zocista szata jakiego zamonego Araba lub Turka, co nie bdc w subie nie zmieni daw- nego narodowego stroju i na piknym arabskim koniu w zotym rzdzie, okrytym szerokim karmazynowym czaprakiem z frdzlami ku ziemi spadajcymi, otoczony zgraj sualcw pieszo leccych, dy powanym krokiem do Arsenau na posiedzenie do wicekrla; czasem take okae si rumak po angielsku ubrany, biaa glansowana rkawiczka i zota lorynetka jakiego paryskiego, londyskiego lub petersburskiego dandy, ktren jest tymczasowo sekreta- rzem, dragomanem lub konsulem jakiego europejskiego mocarstwa. Uciekajmy wic std prdko, gdy nie zobaczymy tu nic charakterystycznego, a moemy si zarazi morowym powietrzem! C to za plac biay i zupenie nowy, co si nam stawi przed oczy przy wyjciu z tego czarnego mrowiska? To jest miasto Frankw. Tak tu bowiem Europejczykw, a nawet Ame- rykanw nazywaj! Rynek ten, ktry teraz niby zdobi te wiee, a bez gustu budowane do- my, wznosi si w tym miejscu od lat dwunastu dopiero. Jest on spekulacyjnym tworem Ibra- ima baszy i kupcw z rozmaitych narodw, co porobili miliony w czasach, gdy ich tu nie byo tylu. S tu paace europejskich konsulw i dwa hotele dla europejskich podrnych. Ten rj szczebioczcych na rodku placu na wp wschodnich Europejczykw jest to zbieranina z Wochw i Maltaczykw, ktrych tu mnstwo! Uciekajmy std spiesznie, gdy cho moglibymy tu spotka czasami kilku ludzi przyzwo- itych i kilka piknych twarzyczek, w oglnoci jednake nudy i gupota, tak jak zazwyczaj w nowopowstajcych osadach, gdzie niedawno spanoszone hoysze chc gra w arystokracj. Zreszt zanadto tu Wochw i Maltaczykw, aby nasze kieszenie byy w bezpiecze- stwie. Ot co odmiennego...!l Tu opodal ostatniego domu tego prostoktnego biaego placu oko spostrzega ciekawsze przedmioty. Gry to zocistego piasku, pomidzy ktrymi wida gdzieniegdzie doy i wwozy, a na grach lepianki z tawej uschej gliny, jak jaskcze gniazda, a pomidzy tymi lepiankami gdzieniegdzie stosy marmurw i granitw, ktrych pikno, delikatno rzeb i wielko nadzwyczajna w podziwienie wprawia. Jeden taki kamie nieraz jest wikszym od dwch lepianek glinianych obok si znajduj- cych. Caa za przestrze jest otoczon obszernym murem, co po lewej stronie kpie si w 29 falach morskich, a cignc si dalej po prawej, wiedzie do Bramy Mahmudie, do kanau tego nazwiska prowadzcej. Opodal tego muru, od lewej strony, ponad brzegiem morza, wznosi si obelisk z jednego kamienia granitowego... Obelisk wspaniay, z nie zatartymi jeszcze dotychczas hieroglifami, zdumiewajcy swoj wielkoci, a ktrego brat ley opodal, na wp zasypany piaskiem. Jaki to zbir dziwny rnorodnych rzeczy...! Ta przestrze piaszczysta zawiera w sobie trzy miasta... Te gruzy s szcztkami miasta Rzymian, miasta Cezarw. Te szcztki muru, ktrego nie zniszczy Amru, i te dwa obeliski s zabytkiem miasta Macedoczykw. Te obeli- ski zowi Igami krlowej Kleopatry, a opodal istniej jeszcze szcztki jej paacu i jej kpieli. Te jaskcze lepianki s to paace teraniejszych mieszkacw Egiptu, biednych fellw, parszywych owieczek, ktre dziesi razy do roku strzye Mehmed-Ali. W tych lepiankach, mniejszych od jednego kamienia dawnych paacw, yj pokotem cae rodziny wraz z bydl- tami i jak bydlta! W tych lepiankach ywi si ludzie tylko surow traw, zgniymi muszlami morskimi lub arbuzami i jak muchy, z zgniej gorczki, z dyzenterii lub z zarazy morowej, umieraj. Kadego mieszkaca tych lepianek najmiesz za osiem groszy dziennie do najtrudniejszej pracy. Jednak s to rzeczywici panowie tego kraju; s to potomkowie tych Arabw, co z Amru ten kraj zawojowali. Takich mieszkacw jest w Egipcie na 1.203.015 omkro sto tysicy! Uciekajmy std jeszcze prdzej! bo tu serce boli...! Idmy ku drugiemu brzegowi przyldka, na ktrym Aleksandria zbudowana, przez bram zwan Mahmudie. Tam, gdzie kana tego nazwiska niesie skradzione wody Nilowi koo Latfe i rzuca je w Morze rdziemne. Tu opodal nowego kanau, na ktrym mnstwo maych statkw z aglami aciskimi 2 (k a n a m i zwanych) czeka na liczne towary i niezbyt licznych podrnych, ktrych ma prze- wie do Latfe, okazuje si nam na grze nowe arcydzieo sztuki. Ta kolumna na sto stp wysoka, z tak piknym u wierzchoka korynckim kapitelem, ma by pomnikiem wystawio- nym Pompejuszowi przez Rzymian i zowie si powszechnie Kolumn Pompejusza. Nie wiedz ludzie, czy kiedy na niej jego statua si wznosia. Niektrzy nawet utrzymuj, e to jest zabytek wspaniaych arcydzie, ktrymi Aleksander Wielki chcia udarowa miasto swego imienia. Na ten sam wzr odla swoj kolumn Napoleon i postawi j kaza wrd Parya! Co do tutejszego pomnika, trudno nam wiedzie z pewnoci, czyim jest dzieem, gdy pa- r tysicy lat upyno od jego wystawienia. Ktokolwiek jednak jest tym mistrzem, jeli tylko nie stawia go na kociach i na zach swoich blinich, niech bdzie cze jego imieniowi, gdy obdarowa wiat piknym dzieem! Po prawej stronie, o kilka wystrzaw pistoletowych, wida malowniczy smentarz muzu- maski, i ,,pralni trupw z marmuru. Dalej, pomidzy portem a miastem, dwie sztuczne gry, a na tych grach cytadele. Mwi, e te dwie gry w jednej nocy usypa Bonaparte za- jwszy Aleksandri w 1798 roku. Niech i tak bdzie...! Ludzie zazwyczaj wielkiego jeszcze podwysz, a maego nog do ziemi przygniet. Teraz, nim opucim Aleksandri i wsidziem na jedn z tych kany, ktre na wodzie zrczniej ni kurki wodne wywracaj kozioki, rzumy te okiem na paace i ogrody Europej- czykw, za bram Rozette i nad kanaem Mahmudie si znajdujce. Tu mio zakada ogrody, kiedy w lat om mona ju spoczywa w ich cieniu! Wstpmy take w to ustronie i zmwmy Zdrowa w kaplicy ojcw Ziemi witej, jedynej w tym miecie. Pogrzebmy troch motyk
2 Tak nazwane (p. a.). 30 w piasku, co si rozciga za bram Rozette, gdzie czsto arcydzieo sztuki greckiej znale moemy. Westchnijmy nad biedn Aleksandri, ktra z ludnoci omiuset tysicy ma tylko teraz trzydzieci tysicy mieszkacw. Poaujmy tej wspaniaej tuniki, co jeszcze snuje si gdzieniegdzie w olbrzymich achmanach, a ktr Aleksandria dzisiaj zamienia na tandetn europejsk sukni... i dalej! dalej...! Gdzie teraz poniesiem nasze kroki? Czy przerzynajc si przez an ruchomego piasku zwiedzim Abukir (t dum Anglikw) i Rozette, i Damiett, i Mansur, i yzne pola najuro- dzajniejszej na wiecie Delty? Czy pjdziem z Arabami na jarmark do Tantah? Czy te wsiadszy na kan popyniem prosto kanaem, a pniej Nilem do Kairu? Nic z tego...! Oblecim wkrtce i Delt, zwiedzim Kair i co wicej jeszcze; ale wprzdy kamy si przewie przez kana Mahmudie, i na ko! w pustyni... Ku Damanhur, ku stepom libijskim do Beduinw! Poznajmy te na samym wstpie prawdziw ras Arabw, a wiedzc ju, gdzie jej szuka trzeba, z wiksz cierpliwoci spoglda bdziemy na przygnbionych fellw i gnuniej- cych Turkw i Koftw. Na pustyni, o kilka mil od Damanhur, w miejscu gdzie przypadkiem skwarne soce nie dostrzego trochy trawy i trochy botnistej wody, wrd stepw zocistego piasku r konie, szarzej si z daleka namioty, bielej nieyste tuniki Beduinw i byszcz bagnety ich du- gich rusznic. Wnijdmy pod namiot emira Matrudy, hetmana dwudziestu czterech pokole koczujcych, dowdcy pidziesiciu tysicy ludzi. Matrud siedzi w porodku dwudziestu czterech wodzw, w namiocie obradom przezna- czonym. Wszyscy w jednakim stroju. Czerwone tarbusze (czapki), biae b e r n u s y (pasz- cze) ksztatnie udrapowane okoo nagiego i miedzianego ciaa; te b a b u s z e (pantofle) na obnaonych nogach. Ich jedyn ozdob i odznaczeniem bro bogatsza i znaczniejsze na twarzy blizny. Wszystkich twarze pikne, wejrzenia szczere, czoa wyniose. Oko bystre, myl, odwaga i godno ludzka w spojrzeniu. Matrud siedzi w rodku. Jego twarz i posta najmniej bedui- ska. Dwudziestoczteroletni modzieniec, blady, wysmuky, do europejskiej fizjognomii. Witaj, Matrudzie...! Przybywamy pod twj namiot, aby zasi z tob po spou do wie- czerzy, odpocz po trudach podry i pobogosawi twej broni, rodzinie i trzodzie. Bg z wami, Franki! witajcie w naszym gronie! Ot nas Matrud prowadzi do innego namiotu, w ktrym zwyk przyjmowa goci; tam na dywanach rozpostartych na ziemi zasiadajmy wygodnie. Rozmawiajmy z jego onami i sio- strami, ktre z odkryt twarz, z miaym i pojtnym wejrzeniem nie stroni przed nami, tak jak gupie Turczynki, i nie zasaniaj sobie przecieradami nosw i pyszczkw. Tu opodal zasiadaj i inni Beduini, ale na mniej kosztownych i niej rozesanych dywa- nach. Wysze dla goci i hetmana. W namiocie Beduina gocinno sprawia tylko to odrnienie, gdy tu, pomimo szacunku dla wodza, rwno zupena panuje. Starzy rozmawiaj pomidzy sob o trzodach i wojnie. Modzi przypatruj si naszej broni i swoj nam pokazuj. Matrud kae przyprowadza przed namiot swoje najpikniejsze konie. Suchaj, Mansurah! czemu waszego hetmana twarz bledsza od innych? Bo nasz hetman pochodzi z waszych krajw, wdrowcy! Jego dziad czy pradziad by to pewien rycerz francuski. Uszed z kraju, gdzie nie chcia gnunie w puchu, i zczy si z naszymi, ktrzy byli wtedy koo Tunis, a e by to modzian dziarski, nasz wdz Ordan da mu sw crk i zszedszy z tego wiata bez potomstwa, nam go na nastpc wyznaczy. 31 Ot przynosz kaw i fajki, a przy wnijciu do namiotu co tam kobiety zaprawiaj. Tuk cukier, nosz wod, a Abdallah, najmodszy brat Matruda, trzyma w rku miedzian czar niepospolitej wielkoci i niesie jaki napj. Kobiety id za nim, trzymajc rozpostarte na rku, haftowane zotem i jedwabiem serwety. C to za przysmak? Woda z pobliskiego bagna, do ktrej dla uczczenia Frankw wrzucono p gowy cukru. Podobne to dosy z koloru do czekolady, ale przy upale i godzie z chlebem bardzo dobre...! Matrud poda czar gociom, napi si po nich, a ta okrya potem po caym zgromadzeniu. Matrud klasn w rce, a czterech Murzynw przynioso trzcinow mat, na ktrej wkrtce potem stana miedziana misa wielkoci zwyczajnego na sze osb stou. Na tej misie wznosia si kupa gotowanego ryu. Byo tego ryu okoo ptora korca. Obok tej misy stana druga, podobneje wielkoci, na ktrej byy dwa cakowite w doach pieczone barany. Oprcz tego Murzynek trzyma dzban tustoci, ktr ry i barany oblewa. Matrud zawin szerokie rkawy swej koszuli, kaza przynie kilka miedzianych dzbanw wody, ktr niewolnicy polali rce biesiadujcych, po czym podsunwszy mis z ryem przed po- drnych, rzek im: Bracia! poywajcie...! Szeciu tylko wodzw najstarszych zasiado z nami do tego pmiska i Mansurah, adiutant Matruda, pikny jak lew modzieniec. Matrud, rozszarpujc zrcznie barana, rzuca biesiadnikom ebra i uda, a ci trzymajc je w lewej gar- ci, obgryzali dokoa, gdy praw czerpali z misy ry z baranim ojem i do ust nieli z apety- tem. Matrud jad sam i przygotowywa coraz jado dla drugich, a jad dopty, dopki ostatni z biesiadnikw nie poprzesta rusza ustami bo tak gocinno nakazuje...! Wkrtce czub g- ry ryowej zniy si wielce, a natomiast urs nierwnie wikszy czub z baranich koci. Gdy nasze koo najado si do woli, Matrud odsun obydwie misy na rodek namiotu, po- rd innych wodzw, odgarn rk koci (ktre zaraz porwali Murzyni) i zasiadszy w no- wym gronie, znowu zacz rzuca kaway i biesiadowa z nowymi towarzyszami; gdy i ci skoczyli, a jeszcze zostao si, pod nowym stosem koci, z p korca ryu, a na drugim p- misku kilkanacie baranich eber, Matrud odsun misy jeszcze dalej ku wnijciu namiotu i zgarnwszy znowu koci, zacz traktowa swych sucych i sucych podrnych, z kt- rymi jad take a do koca. Gdy ju wyniesiono puste misy, oblano znowu wod rce i usta biesiadnikw, a pokrge czary z kaw zaczy kry wkoo. Kobiety wieczerzay w swoim namiocie Teraz wyjdmy troch z hetmanem na wiee powietrze i przejdmy si po tym pcien- nym miecie. Co za lud pikny! co za wyniose postawy! jakie twarde ramiona! jakie pene twarze...! Zna pierwotne obyczaje! A kaden patrzy miao w oczy, kaden odpowiada het- manowi jak starszemu bratu. Podasz mu rk on ci take zaraz wycignie swoj. Pooysz j na jego szyi i on si take swoj o ciebie oprze. Nawet w paacu Mehmeda-Ali wdz bedu- iski siada w przytomnoci wicekrla, gdy tylu baszw i bejw lie mu nogi i w kcie stoi. Oto jedyna rwno zupena mogca istnie na wiecie. Rwno na pustyni! Cho i tu nawet ksztat ciaa czyni nieraz jednych ulubieszymi dla ogu od innych. Wpord tych namiotw zasiadajmy z nimi w koo... Suchajmy opowiada o ich wojnach z ssiednimi pokoleniami, w Delcie zamieszkaymi. Suchajmy pochway klaczy Alego, r- czejszej od strusia! Suchajmy piewu! Ot mczyzna i kobieta nuc pie jednostajn. Ich pier si wznosi, a gos smtny od- bija si o sklepienia zawsze pogodnego nieba. Ona wyje...! on ryczy...! Ale to te wanie, co stanowi pikno ich piewu! Chciabym wiedzie, jakby si wydaa arietka Rossiniego lub Mozarta na pustyni? Tam innego potrzeba piewu jak na publicznych estradach zniewiecia- ych ludw! Zanumy i my im take jakie francuskie trele... Oni si miej...! Zanumy piew wojenny! Nie rozumiej...! Pytaj, czy to gazela (ballada) o kochankach z naszego kraju? Za- numy im teraz dumk ukraiskiego Kozaka! Oto wszyscy razem smtnie nam wtruj, a Matrud pyta: A czyj to piew tak miy?. To piew Beduinw z pnocy! Beduinw znad Donu! 32 Z wami nam mio, bracia Beduini! z wami nam mio, siostry Beduinki! Gdybymy nie mieli ojcw ani matek, przyjaci ani kraju, zostalibymy z wami i podzielali wasze boje i uczty wasze! U was soce zawsze grzeje, Niebo zawsze bkitnieje. Wasze dziewy Czarnobrewy, A rumaki Lotne ptaki! Ale jednak...! Bdcie zdrowi! Bd zdrw, gocinny Matrudzie! Ju noc! Ksiyc kpie si w byszczcym pod ros piasku, konie lec po mikkiej jak puch przestrzeni; z dala bielej jeszcze bernusy Beduinw, byskaj ognie z namiotw, lni si ich bagnety, ttni po rosie ich dzikie piewy, a psy, wierne ich stre, rozbiegszy si na wszystkie strony, czuwaj nad obozem. Przernijmy si na lewo przez te piaski, a dalej przez te uprawne czarne pola; przebdmy wpaw te kanay przez Frankw w tych miejscach wykopane! Przewiemy si przez Nil sze- roki dk koo Nagile i yznym boniem Delty spieszmy na jarmark do Tantah, bo te wa- nie zacz si przed kilku dniami, a trwa cae dwa tygodnie. Jarmark w Tantah? To nie arty! Mwi Araby, ,,e kiedy jest jarmark w Tantah, poowy wiata nie ma w domu! Miasto tawe wrd zielonych ogrodw palmowych, figowych, bananowych, a naokoo miasta drugie miasto z namiotw. Tam roje kuglarzy! Tam najpikniejsze almeje! Tam naj- lepsi piewacy! Tam najbardziej kuszce syreny! Mieszkaniec Indiw i mieszkaniec Mekki, i Algerczyk, i Syryjczyk, i Marokanin, i kupiec z Bagdadu i z Damasu na miesic wprzdy koysz si na grzbietach wielbdw i d do Tantah z towarami. A co za pikne konie! Co za rno ubiorw! Jaka bro kosztowna! Ale biada Frankowi, co by si tam nawin w kapeluszu (to jest w narodowej szacie)! Jar- mark w Tantah nie jest bowiem pospolitym jarmarkiem... Jest witem...! Uroczystoci...! Wrmy si teraz do Nagile i wsiadszy do kany udajmy si wraz z biegiem rzeki do Ro- zetty, a popyniemy szybko. Tylko ostronie z aglami! Bo trby wiatru i piasku wnet kany figla wypataj. A ostronie z oczyma! bo kurz dzienny, a po nim rosa wieczorna tak je zapa- l, e moem nazajutrz prawie lepymi si obudzi, jeli nie ma lekarstw z sob, bo o dokto- rze ani mowy! A ostronie z owocami! bo dyzenteria we trzy dni sprzta. A ostronie z so- cem! bo europejsk sab gow wnet przepali, a zapalenie mzgu biey galopem. Lepiej wzi turban i strj turecki, to soce nie tak zaszkodzi. Jedna tylko woda Nilu zawsze dobra i zdrowa! Ot i miasto Foj, niegdy zamone, dzi ozdobione dwoma rkodzielniami, ktre zaoy Mehmed-Ali. Ten wielki gmach jest fabryk kurczt. S w nim obszerne piece, w ktrych ciepo jest zastosowanym do wyrachowanej potrzeby. W te piece wsadzaj zwykle w sobot dwadziecia tysicy jaj, a w drug sobot wychodzi drugimi drzwiami pieca korpus dwudzie- stu tysicy kurczt, z chorgwi i trbaczem na czele. Opodal jest miasto Latfe, po drugiej stronie brzegu rzeki. Jest to magazyn baszy i miejsce, ktrym kana Mahmudie z Nilem si czy. Troch w ty ku Kairowi szpital Isbikiet i szkoa poonicza przez Klota zaoona. S jeszcze ogrody i paace baszy, tak na kanale, jak i nad brzegami Nilu, ale o kilka mil odlegoci od siebie. Przed nami wioski i miasta zocistego koloru. Ich minarety jak wyrose szparagi. Drzewa palmowe jak buczuki jakich olbrzymich hetmanw! Te miasta! te wioski tak malownicze z 33 dala! Nie zbliajmy si do nich! gdy wewntrz ndza, miecie, pacz i zgrzytanie zbw pod kijami oprawcw Mehmeda, m a n d i r w (rzdcw), co w imieniu baszy co dzie nowy nakadaj podatek! Ot Rozetta i Morze rdziemne... Miasto pikne... Domy bardziej do europejskich po- dobne. Okolice yzne... kwiatw i zielonoci mnstwo! Gdzieniegdzie kapelusz i strj euro- pejski. Wstpmy na chwil do Abukiru wracajc si brzegiem morza ku Aleksandrii, aby uczyni t grzeczno Anglikom, a potem znowu przez Rozett i nadbrzeem jeziora Bourlas, przez Delt do Damietty. Tu odmienny nas czeka widok. Miasto czci po obu stronach nad rzek, czci w gb kraju ku jezioru Mendi-Zaleh (Otron) zbudowane. yzne ki i uprawne plantacje, obfitujce w ry i bawen, pikne i gste palmowe gaje otaczaj go wkoo. Bazary wiksze ni w Aleksandrii. Gdzieniegdzie nowe biae gmachy, wystawione z rozkazu Mehmeda-Ali. Pikne koszary, szkoa oficerska itd. Ludno zoona z Arabw i z Lewantynw. Domy starowieckie i m a s i s t e! Strj Le- wantynw oryginalny, trzyma rodek midzy strojem Turkw a Koltw. Ich ony i crki pikne i wolne. Nosz dugie wosy, ktre przeplataj tysicami zotych keczek i malekich sztuczek zota... Bardzo im z tym dobrze... Szkoda, e sobie nie ciskaj talii e nosz na so- bie co dzie brylanty i e s pospolicie w dzie powszedni troch plugawe, co przy brylantach nieszczeglnie odbija. Ale s one dobroduszne i lubi cudzoziemcw. Wanie teraz w miecie w towarzystwie Lewantynw zachodz wielkie intrygi dyploma- tyczne. Chodzi tu o wakujce miejsce honorowe na podkonsulika belgijskiego. Dwie familie chc sobie wydrze ten zaszczyt. Jedna familia, Surura, podkonsula francuskiego, chciaaby t godno zla na swego starszego syna (do gupiego, e wspomn W nawiasie!); druga fami- lia, Grulah, ktrej nieboszczyk pryncypa piastowa godno podkonsula austriackiego, chciaaby now funkcj obdarowa swego jedynaka. Std niezgoda, potajemne intrygi i cige poselstwa wysyane do Aleksandrii, do konsula jeneralnego belgijskiego, ktren tych wszyst- kich depeszy i nie czyta. Jest to bowiem mody dandy, wcale przyjemny i wiaty, nie majcy zbyt wiele zatrudnienia ze strony interesw politycznych swego maego pastwa, zalecajcy si do piknych kobiet i piewajcy duety z Belliniego. W dobr por trafilimy wic do Damietty; zabawim si z pociesznej ambicji tych parafian wschodnich, a poniewa yjemy w przyjani z jeneralnym konsulem, bdziem wic przez obydwa stronnictwa tego miasta jakby ksita fetowani. Idmy obejrze rodek miasta. Ot meczet Hassana. Niezbyt daleko od niego jest meczet Tysica Kolumn i dom, w ktrym mieszka Ludwik wity. Meczet Fatta, czyli Przeznacze- nia, opodal od miasta nad brzegiem morza si znajduje. O tym meczecie hadi Mahomet, siedzcy opodal na dywanie przed t kawiarni, opowie nam histori. Oto tak byo: pewien bej francuski za czasw sutana Ludwika witego, poznawszy si na bdach wiary chrzecijaskiej i na korzyciach islamizmu (pozwalajcego mie cztery prawe ony, a choby czterysta nieprawych), zrobi si muzumanem i przeszed do armii Arabw. Chrzecijanie nie mogc mu wybaczy, e poszed za natchnieniem, jakie mu zesa z sidmego nieba Mahomet, w pewnej bitwie chcieli go koniecznie wzi do niewoli. On, jako prawy mahometanin, nie chcia si im podda i broni si do upadego. Upad nareszcie, a chrzecijanie rozsiekali go na kawaki. Alici te kawaki lecc w powietrze odryway si jak wiry, a jeden z nich (jzyk wanie) podlecia wyej od innych i przewrciwszy w powietrzu kozioka zawoa na przekor chrzecijanom: ,,Allach, Allach, Mahomet Rezull Allach!, co znaczy: Bg jest Bogiem, a Mahomet jego Prorokiem!; co dowodzi, e byo przeznacze- niem tego chrzecijanina nawrci si na praw wiar. I dlatego te wierni muzumanie wy- stawili mu w tym miejscu meczet i nazwali go meczetem Przeznaczenia! 34 Pan Bg z tob, hadi Mahomecie! a my jedmy dalej... Ze szczytw meczetu Hassana pozdrwmy raz jeszcze zielone okolice Damietty. Po- zdrwmy morze, ktre wida o par mil odlegoci. Pozdrwmy jezioro Otron, sawne egip- skim Diogenesem, tu za miastem lece, a cignce si ku granicy Syrii. Pozdrwmy go- cinnych, cho miesznych Lewantynw i pumy si Nilem ku Kairowi. Nasza kana szyb- kolotna, Araby barczyste; gdy wiatr przeciwny zawieje, wezm si do wiose, wskocz nawet i do wody i biegnc nadzy nad brzegiem rzeki, pocign kilka mil statek linami. Ot Fary- skur; na drugim brzegu w gb kraju letnie paace Mehmeda, a za godzin par ujrzymy Mansur, sawn w historii ostatniej wojny krzyowej. Nad prawym brzegiem Nilu pikne i nowe paace architektury wschodniej. Za nimi czarne i stare miasto, ktrego obszerne bramy, wyniose minarety i ciemne, masiste domy przypomi- naj czasy, w ktrych niegdy krl Ludwik w nich uwiziony siedzia. Czyje to przezroczy- sty i pikny paac, majcy wicej okien ni belek, tu mad samym brzegiem rzeki? Mieszka- nie to rzdcy? Abderahman-beja? tego faworyta baszy Egiptu, co tak dobrze umie zabato- gowa nieszczliwego fella i co jest sawnym z tylu gw citych...? My, co mamy firman z pieczci wicekrla, wejdmy do bez obawy. Abderahman siedzi na dywanie przy oknie w sali audiencjonalnej. Kilkunastu m u d i r w i m e m u r w 3 , rzdcw pobliszych miasteczek, go otacza. Zoczy on ju z okna bande- r europejsk, powiewajc na maszcie naszej kany, i wie o naszym przybyciu. Wejdmy wic do niego i pozdrwmy go w imieniu jego pana! Uwaajmy...! Araby patrz na nas z pewnym rodzajem obojtnoci i pogardy. Nie znaj bowiem oni tu innego Boga nad beja lecego na tym dywanie... Abderahman rzuci na nas okiem i chciaby zgadn, z kim ma do czynienia. Jeli wic te- raz udamy si do z francuskimi komplementami, wemie nas za chystkw i nie poprosi na- wet siedzie, a dwr, co go otacza, gotw nas nawet zely, aby poniy Frankw, a podwy- szy pana beja...! Idmy wic miao, nie kaniajmy si wcale, a rozwaliwszy si wygodnie na dywanie, rzumy mu w nos firman baszy mwic: Oto jest rozkaz twego pana, a naszego przyjaciela, abycie wy wszyscy, rzdcy kraju, przyjmowali nas i suyli nam w kadym cza- sie i w kaden sposb! Mymy europejscy bejowie! A ot zaraz leniwy bej zerwa si z swego miejsca jak oparzony, a wszyscy powstali! Bej niesie do czoa firman baszy i mwi: W domu mego miociwego pana Mehmeda-Ali rozkazujcie! I wnet z dumnego staje si ukadnym i grzecznym. Przynosz cybuchy w brylanty opraw- ne, posyaj po konfitury do haremu; sorbety, przysmaki bezustannie kr. Przyprowadzi osiodanych koni! Koni! bej woa. Wysa naprzd moj paradn szalup z wielk bander! Niech czeka przy kanale! Wszystkie te rozkazy lec jedne po drugich, a poowa dworu rozbiega si na wszystkie strony. Bej prawi komplementa na sposb europejski i owiadcza si z przyjani dla Frankw. Prosi, aeby wraz z nim zwiedzi pasznie i okoliczne any, aby si przekona, e urodzaj jest dobry, e rozkazy baszy zostaj we wszystkim wykonywane. Wsidmy na ko...! Dwu- dziestu s a i s w (masztalerzy) biey okoo koni piechot i trzyma cugle, strzemi lub siodo; inni podaj fajki. A lud si rozstpuje po drodze i kania unienie. Pikne masz konie, beju! Wszystko to Mehmeda-Ali, mego pana odpowiada dworak. W tym miejscu trzeba Nil przepyn. Dwudziestu strojnych majtkw czeka w eleganckiej szalupie, nad ktr powiewa szeroka jedwabna flaga czerwona z tym pksiycem. Wio-
3 Rzdcw wsi i miasteczek (p. a.). 35 sa majtkw prdzej i jednostajniej uderzaj w wod, jak balans w zegarze. A wszystkie majt- ki i dworscy dr przed bejem, a bej dry przed Mehmedem-Ali. Soce zachodzi. Trzeba si wrci do Mansury. Bej zaprasza na wieczerz i nie chce wy- puci od siebie przed witem dnia nastpnego. Przynosz niski okrgy stolik z piknymi deseniami z perowej macicy. Podrni i bej zasiadaj okoo niego; reszta goci siedzi opodal i czeka z uszanowaniem kolei. Dwunastu sualcw stoi za bejem i za podrnymi. Frankom dano grabki i yki; bej zawin rkawy i umy rce. Przynosz mae talerzyki z rnymi potrawami. Najprzd misne, potem jarzynne, potem sodkie; potem znowu misne, potem znowu jarzynne, to ogrki gotowane, to gobie smao- ne w miodzie, to zrazy z szafranem, to ryby z cukrowym sosem, to kura pieprzem tureckim faszerowana itp. Na kadym talerzyku kilka kawakw; podrni najprzd, a bej po nich bie- rze kawaek. Suba zaraz inne nadnosi talerzyki, a takich talerzykw osiemdziesit sze wszystkich, a z kadego trzeba co skosztowa, a na kadym co innego! Ta uczta nie trwa duej jak godzin, talerze bowiem lec jak byskawice, a czterech roz- stawionych od drzwi Murzynw cigle jeden drugiemu podaje. Po tym tyralierskim ogniu zajeda waowa artyleria: pmisek okropny pilafu (ryu z ba- ranin), sine qua non kadej tureckiej biesiady. Na ten pmisek rzucaj si ju take i zgodniali asystenci, a gdy tak bankietuje szary ko- niec, panowie wracaj znowu do wygodnych dywanw, suba podaje im bez ustanku kaw i fajki, inni odpdzaj od nich naprzykrzone komary wachlarzami z pir strusich, a inni echc dla strawnoci pod podeszwy. Dobre masz przysmaki, beju! Wszystko to mego pana, Mehmeda-Ali! O! co teraz, to pozwl sobie powiedzie, e to, co masz w brzuchu, ju twoje! Objadszy si niepospolicie i posiedziawszy przez par godzin w milczeniu, dwr si roz- chodzi do wasnych domw, bej do swego haremu, a my take szukajmy spoczynku. Bej si kania i stroi koperczaki, gdy nas bierze pewno za szpiegw przysanych od Me- hmeda-Ali. Suba si kania i stroi koperczaki, gdy stosownie do przyjtego na Wschodzie zwyczaju jutro przed wyjazdem kademu z nich trzeba bdzie da sztuk zota... Szczciem, e te sztuki (najmniejsze) warte s tylko cztery zote polskie. Nim si udamy do Kairu, przebiegnijmy jeszcze troch po tym ogrodzie Delt nazwa- nym! Zwiedmy nowy paac Mehmeda-Ali, na drugim brzegu Nilu si wznoszcy; odwied- my w Chibin Abdall-beja, krewnego Mehmeda-Ali, a rzdc Delty, gdzie nas czeka przyj- cie podobne temu, jakiemy odebrali w Mansurze, a potem Nilem, koo Szybryket (ju innym korytem ni to, nad ktrym ley Mansura), dopymy do Bahrnel-Bahr 4 gdzie si czy odno- ga Nilu damiecka z odnog rozeck, i nigdzie si nie zatrzymujc, spieszmy do Kairu. Ot z daleka wida piramidy! Witajcie, sawne piramidy! Witaj, Kairze wielki! Kairze Arabw! Odpoczniem po tych trudzcych wycieczkach pod miym cieniem twych drzew figowych, palmowych i granatowych! Lub w chodzie wiekuistym twych bogatych bazarw: Ju wida Bulak, a po drugiej stronie, nieco dalej, Gize; dwa miejsca pamitne bitwami za czasw Bonapartego. Tu zatrzymajcie si, eglarze...! Dobrzecie pracowali! Dostaniecie barana na m a r u f 5 i b a k s i s 6 podwjny. Allach-Kerim! Hawadzie! Baksis! Baksis! 7
4 Znaczy: brzuch krowy; w tym miejscu miano most stawi (p. a.). 5 Znaczy: na uczt (p. a.). 6 Podarunek pieniny lub inny (p. a.). 36
7 Bogu dziki, Panie...! Podarunek! Podarunek! (p. a.). 37 KAIR Pikne to bez wtpienia miasto Kair! ale aby oceni jego pikno, trzeba co wicej ni otwartych oczw, tak jak aby oceni obraz Rafaela, trzeba wprzdy by zdolnym poj myl i dusz mistrza! Kair jest Paryem wschodnich mieszkacw! Kair jest jedynym pomnikiem, utrzymujcym si do dzi dnia, zwyczajw i charakteru wschodniego. Kair jest starszym bratem Grenady i Sewilli! Nie masz wdrowca, na ktrym by Kair nie zrobi wraenia. Ale to wraenie bdzie od- powiednim jego pojciu i znajomoci ducha i dziejw tego ludu, pomidzy ktrym przebywa. Rzucony przypadkiem na te brzegi czczy elegancik z Chausse d'Antin lub z Krakowskie- go Przedmiecia zobaczy tylko miasto koloru piaskowego, nad ktrym wznosi si tysic mi- naretw, a nad tymi minaretami zobaczy gr skalist, a na grze staroytn cytadel; a okoo miasta gaje figowe i palmowe, a pord tych gajw alabastrowe paace. Jeli to bdzie pora wylewu, zobaczy wkoo wiele wody, a jeli przed lub po wylewie, zobaczy ki zielone i any piasku. Co mwi...! nie zobaczy on nawet tego wszystkiego... Zaledwo spostrzee, e ulice cia- sne, wielbdy niegrzeczne, Araby naprzykrzone i straszne z wejrzenia! Ale zaraz zwrci sw uwag na brak eleganckich sklepw europejskich, hotelw, restaura- cji, giedy itp. Wzruszy ramionami i powie: Jakie to gupie i nudne miasto...! A to on wanie gupi i znudzony, gdy w jednym kamieniu z domw lub z meczetw tu- tejszych wicej jest myli i wspomnie ni we wszystkich razem pustych gowach spanoszo- nych dudkw! Aby poj dostatecznie Kair, trzeba by artyst, poet; trzeba by Arabem! Istnieje pewien rodzaj zachwycajcego czaru, ktren rozciga nad tym miastem i nad wszystkim, co je otacza, swoje panowanie. To wraenie ju si zaczyna czu dawa od chwili, jak oko dojrzy w oddaleniu wrd mgy sonecznej sawnych piramid szczyty, wiee minaretw Bulaku i paacw, i ogrodw nad Ni- lem si wznoszcych. Po obu stronach koryta obszernego Nilu jak najbujniejsza wegetacja. Po lewej, opodal Bulaku pikny paac Szubra, mieszkanie zimowe Mehmeda-Ali; kilkanacie k wielkich, do ktrych zaoonych kilkadziesit wow, obracajc je bezustannie, dostarcza wody ogro- dowi, gdy deszczu trzy dni na rok...! A co za ogrody za paacem! a co za salony haremu w paacu! W ogrodach pomidzy cyprysami, pomaraczami, palmami, granatami i tysicznymi krzewy, tak z Indiw, jak i z Ameryki, wznosz si sztuczne gry, sztuczne rda, sztuczne mosty! A dalej paac marmurowy z tysicem marmurowych kolumn. Paac chiskiej struktury, z malowidami al fresco. W porodku otwartych kolumnad paacu wykadane marmurem jezioro, na ktrym zo- cone dki czekaj na sutanki na szczliwego ich sutana. Fontanny cigle graj, sowiki piewaj, kwiaty wonnym tchnieniem napeniaj powietrze! A ulice wybrukowane najpikniejszym rysunkiem, kamykami rnokolorowymi, wielkoci kurzych jajek. A w nocy cay ogrd gazem owiecony! 38 Opodal ogrodu cyrk, w ktrym Indianie pilnuj dwch ogromnych soniw, na grzbietach ktrych w nocy, przy wietle ksiyca i stu pochodni, basza pod purpurowym baldachimem sadowi swoje sutanki i jedzie z nimi na spacer do wioski Szubra, za ktr stadnina najpik- niejszych koni jego; lub te udaje si pikn ulic, strzeon w dzie od soca wiekuistymi figowymi drzewami (figami faraonw zwanymi), co nad brzegiem Nilu wiedzie przez mil swym liciowym sklepieniem a do samego Kairu. Poniewa tu chd tak miy, figi tak dojrzae, a woda tu biecego Nilu tak dobra i chod- na, idmy raczej t drog i nie zastanawiajc si nigdzie, rzuciwszy tylko okiem na zostajcy po naszej stronie Bulak, wjedajmy prosto placem Izbikie do Kairu. Wanie w dobr trafimy por, bo to dzisiaj podwjna uroczysto. Ostatni dzie wita Nilu, a z noc pocztek ramazanu (tureckiego postu). Ale spieszmy w drog, bo z socem afryka- skim nie mona artowa...! Tu rankiem, wieczorem lub noc mona tylko zwiedza cieka- woci i oddycha, gdy od dziewitej z rana do pitej po poudniu tak parno i skwarno, e trzeba siedzie z skrzyowanymi nogami u kupca w bazarze albo lee na dywanie w domu (majc przy sobie Abisynk do opdzania much i nakadania fajek), lub te jeszcze rozciga si na tapczanie obok fontanny, w chodnej sali tureckiej ani. Jak mia droga...! Co za rozmaito przechodniw! Tu wielbdy postpuj powanie z ciarami na grzbietach, uderzajc za kadym krokiem w powietrze oryginalnym dwikiem licznych dzwonkw; tam may Arab pdzi stado olbrzymich strusiw. Tu kilka kobiet okry- tych biaymi lub czarno-jedwabnymi pachtami, dziurkowanymi na twarzy, na czerwono uczaprakowanych osach i muach dy do paacu. Tam kurier na dromaderze leci kusem z przeraajc dla przechodniw szybkoci. Tu boczkiem id do Nilu po wod modziutkie Arabki, crki biednych fellw, w niebieskich koszulkach spadajcych po kolana, udrapowa- nych sposobem staroytnym, niosc staroytne dzbanki na gowie tudzie na prawym rku. Twarze ich opalone, a odkryte piersi jako dwie pomaraczki. Czstokro te biedne niebieskie koszulki wytarte s tam wanie, kdy maj zakrywa owe dwie pomaraczki, a to z powodu, e nieposuszne tych owocw pczki nie chciay im ustpi w rozwijaniu si swoimi! Ot ju wyszlimy z figowego szpaleru, a miasto tu przed nami. Po prawej stronie Bu- lak, bazary do obfite, kilka starowieckich meczetw do piknej architektury. (Pomidzy nimi jest jeden Zaczarowanej Lampy). Kilka nowych paacw, Komora, a na Nilu mnstwo kanw i dzierymw rozmaitej wielkoci! Ulice oryginalne! Czsto trzeba przejeda pod bramami, przez korytarze i domy. W najszer- szych ulicach najwicej miejsca na trzy konie obok. Co do powozw, o tych trudno i myle. Zostawmy jednak Bulak, do ktrego kiedy indziej wrcimy, a spieszmy t drog wrd piasku, kanaw, jezior i gajw, co teraz jeziorami i kanaami, a za dwa miesice bd polem okrytym kukurydz i ryem. Przegalopujmy przez te dwa mosty, rzumy okiem na prawo i na lewo, na te pikne paace i ogrody, zewszd z ziemi lub z wody w oddaleniu wytryskajce, przejedmy pod t sklepion bram miasta, ktr strzeg na wp europejscy onierze Me- hmeda-Ali i ju jestemy na placu Izbikie. Plac obszerny, co jest razem rynkiem, spacerem i jeziorem Kairu, stosownie do pory roku. Nieraz wychodzc z krtych ulic tego miasta zoczym ten plac jeszcze, ale z tak odmienn postaci, e go nie poznawszy wemiemy za inny jaki i zgubim si w tym labiryncie. Ten paac po lewej stronie, tak biay i tak wysokim murem otoczony, jest paacem Murad- beja, tego sawnego Mamluka... W nim mieszka Bonaparte... W tym piknym ogrodzie, oto- czonym wysokim murem, pad pod ciosem zdradzieckim waleczny Klber. 39 Wnijdmy we rodek miasta. Co za natok ludu! Jakie przygotowania do wieczornej uro- czystoci! Wszdzie krzyk, wrzawa, haas! Co za rozmaito ludu! Co za rozmaito strojw! Tu stary hadi w zielonym zawoju, na piknym arabskim koniu, otoczony licznymi saisa- mi, jedzie do meczetu. Tam w spiczastym szarym kopaku derwisz mruczc pod nosem mo- dlitwy wraca z klasztoru po dwugodzinnym wyciu 8 i spoglda spod oka na przechodzcych Koftw, w dugich ciemnokawowych sukniach i w czarnych turbanach; na ydw w czerwo- nych spodniach, w czarnych kopakach, obwizanych szar, brudn, jedwabn chustk; na Grekw z goymi ydkami, w tureckich kurtkach, w czerwonych czapkach, w szerokich sza- rawarach, w wskich pasach, ale bez brody i z dugimi wosami; na Ormianw z bobrowymi, w ksztacie dyni, czarnymi kopakami, w sukniach dugich i z chiskimi wsami; i na Fran- kw w europejskim starowieckim stroju. Tu znowu, przy zoconej i wyrabianej w najpikniejsze rzeby z kamienia, wysokiej jak triumfalna brama, publicznej fontannie, wity turecki siedzi na marmurowej awce, a tum dzieci i kobiet go otacza. Jest on na wp nagi, brudny, e a strach patrzy! Gowa nie ogolona, a rozczochrane wosy, dugie, w puchu i w tustoci zmaczane, wisz na jego karku i licach jak mije. Odzie jego jest zoona z trzystu pozszywanych rnofarbnych kawakw, jak strj arlekiski lub pokrowiec studenckiej piki. Trzyma kij potny w jednym rku, a misk drewnian w dru- gim. Jak przyjdzie obiadowa godzina, wnet ta miska zostanie napeniona ywnoci przez przechodniw. Oczy jego obkane, usta rzucaj niewyrane sowa z Alkoranu. Lud mu si kania, a kobiety niepodne cauj go w palec... Przed laty mia on jeszcze wikszy przywilej, ale teraz Araby poznay si ju troch na swym gupstwie! Jest to pewien rodzaj nieszkodliwego wariata, ktren si wczy po kraju (jeli jest z w- czcych si, gdy s i tacy, co zawsze w jednej dziurze siedz). Gdzie taki wity umrze, prawowierni muzumanie wystawiaj mu okrg kapliczk i chodz potem przez wieki do niej w pielgrzymk. Podobnych witych i kapliczek mnstwo. Jednak nie kaden moe sa- mowolnie ten sposb ycia sobie obiera. Trzeba si do kwalifikowa, to jest by natchnio- nym, czyli mie mniej jedn klepk w gowie! Ju teraz, gdy jestemy wewntrz miasta, moemy biega a do wieczora tymi wskimi uliczkami, ktrych grne pitra prawie si z sob stykajc tworz naturalne sklepienie, przez ktrego szczelin rzadko promienie soca zagldaj. Ot przepyszny meczet Fatymy! Co za pracowite wyrabiania! Jak pikne kolumny, fontanny, sklepienia! Jak bogate kagace! Dzi w wieczr ten cay meczet bdzie owieconym, a pod strojem arabskim, ktren nosimy, miao wsuniem si ukradkiem pomidzy prawowiernych muzumanw i obejrzem go do woli. Ten meczet zosta wybudowanym przez Moiz-Lendillaha, pierwszego kalifa fatymidzkiego, kt- rego znamy histori. Ot dalej bazary! A ile tych bazarw...! Tu sklepiona, a widna ulica, w ktrej same sza- ty; tu sama bro kosztowna; tu kadzida i pachnida. Tu ulica, w ktrej po obu stronach wy- stawione same te b a b u s z e (trzewiki). Tu inna, w ktrej same tylko czerwone; tu zno- wu same tylko amarantowe czapki; tu same przysmaki i sodycze; tu same fajki, tyto i bursztyny; tu same jak najrzadsze owoce, tu same szale perskie i kaszmirskie. A co ludu... co rnorodnego ludu! I mieszkaniec z Tunis, i mieszkaniec z Mekki, i Ormianin, i Chiczyk, i Indianin, i Mongo, i Marokanin, i Francuz, i Anglik, i Polak! Siadajmy na dywanie u tego bogatego kupca, potargujmy co z jego towarw, a tymczasem kamy sobie przynie nargile z pobliszej kawiarni i siedzc z skrzyowanymi nogami, bu-
8 Rodzaj pacierza... S dwojakie klasztory: derwiszw wyjcych i derwiszw krccych si (p. a.). 40 chajc wonnym dymem, przepdzim w chodzie godzin kilka, a e to dzi wanie dzie baza- ru (targu), moemy kupi na licytacji od przechodzcych handlarzy wiele piknych rzeczy za tanie pienidze. C to znowu za widowisko! Arab trzymajc za rk prowadzi przez wszystkie bazary pikn, omioletni dziewczynk bez koszulki, koloru miedzianego i z krconymi wosami. Musi ona by Abisynk! Chrzecijank...! Przedaj j na licytacji. Arab krzyczy: Czterysta pidziesit pi plastrw! kto da wicej? Pjdzie do szeciuset 9 mwi kupiec, u ktrego siedzimy bo bdzie mie pier pikn i moe jest jeszcze... Ej! Gdzie tam! przerwie mu ssiad. Czy nie znasz tych otrw, co te dzieci z Abisy- nii i z Sennaru przywo! Poegnajmy gocinnego kupca, zapamy pi groszy za nargile, odelijmy je do kawiarni i idmy dalej! A wracajmy tu czsto, bo tu chodniej ni w domu, a przy tym tu tylko praw- dziwy Wschd i prawdziwych Arabw zobaczy moemy. Wstpmy teraz do bazaru niewolnic. Dom wielki: we rodku szeroki plac odkryty, kwadrato- wy, naokoo mae izdebki, w ktrych siedz kupcy ludzkiego ciaa i drosze towary. Murzyni i poledniejsze niewolnice le pokotem na bruku, na wp zakryci szarymi grubymi pachtami, tarzajc w kurzu brudne kdzierzawe wosy, w ktrych moc egipskich barankw...! Idmy wic na palcach, aby nie wynie std co niepotrzebnego, i wstpmy wprost do sklepw, aby obejrze co porzdniejszego, gdy to, co na bruku, to tasze, dwiecie lub trzysta zotych polskich najwi- cej sztuka, tak jak za macior z gatunku merynosw lub za podstarzaego tryka. Ot pewien uczciwy handlarz ciaa ludzkiego ofiaruje nam siedzce w ktach i zakrywa- jce sobie twarze towary. Przybra je dosy niezgrabnie i pstrokato, ale jak si to piknie ubie- rze lub rozbierze, to zaraz inaczej si wyda. Co za t tucioszk? Dwa tysice piastrw, miociwy panie! Dam tysic. Ale racz pan zastanowi si nad okrgoci tych piersi, nad zgrabnoci nogi... Pozwl pan ty, otwrz pysk patrz pan, jakie pikne i zdrowe zbki! ani jednego nie brakuje! Chcesz pan zobaczy dalej? Hej! rozbiera si...! Dosy dosy! nie kupi tej... pokazuj inn! A to co za biaa? A! to Czerkieska! towar drogi i rzadki nawet w Stambule, bo Rosja zabrania handlowa nimi. Wielka szkoda, miociwy panie! wielka szkoda! Patrz pan, jak pikna, jak wysmuka! Troch smutna, ale nie chora... Zaraz j pan sam obejrzysz! Zostaw j w pokoju! A co za ni? Cztery tysice piastrw! (1 600 zp.) Diabelnie drogo! Towar rzadki, miociwy panie! Ale moe pan przekada chopczyka...? Mam ta- szych...! Pniej! Pniej! Zobaczymy! Przeklte giaury...! mruczy Arab chciwy zysku i kopie w zoci nog biedne niewol- nice. Nim wyjdziem z tego bazaru, kupmy sobie k u rb a s z e (nahajki ze skry hipopotama), bo Mehmed-Ali sam powiada artem (w ktrym jest caa prawda), e kto chce podrowa te- raz w Egipcie, powinien mie, jak dawniej Mojesz, rdk zaczarowan w rku i ni ma- cha na lewo i na prawo, a wszystko si przed nim rozstpi. Trzymajmy zawsze do gry t
9 200 zotych (p. a.). 41 rdk, jako oznak naszego dostojestwa, a daleko atwiej bdziem mogli kry po tych ciasnych ulicach, w ktrych by natok zgnit nas bez wtpienia! Jeli si szuja nie bdzie rozstpowa prdko, wal na lewo i na prawo, bo samemu ci si dostanie w przeciwnym razie. Ale uwaaj, aby przypadkiem nie uderzy nahajk Turka, bo ten hardy, gdy sam jest wykonawc woli Mehmeda; Beduina, bo ten ci zaraz udusi bez od- woki; lub jakiego milorda Araba udajcego, gdy ten zapominajc swej wschodniej roli zaraz stanie w pozycji i moesz atwo oberwa boksa w brzuch albo w nos. Ale trudno, aby si znw tak grubo pomyli, gdy Anglik, choby sto lat mieszka za gra- nic, zachowa zawsze co angielskiego w sobie! Wstpmy teraz do domu wariatw. (Moe by nas czytelnik od dawna chcia ju w nim wi- dzie?). Obok piknego meczetu, naprzeciw bogatej fontanny, dochodzi si obszernym korytarzem do kwadratowego placu, na rodku ktrego pikne i obfite rdo, a naokoo zamknite kra- tami klitki, w ktrych siedz ,, skrewieni wici, to jest ci, ktrym przypadkiem wicej nad jedn klepk brakowao. Przekupki ofiaruj nam placki pszenne, gdy jest zwyczajem rzuca przez kraty jado tym biednym istotom. Przyjmuj one z upragnieniem te dary, gdy stre tych miejsc nieszcze- glnie ich karmi. Kobiety tureckie czsto przychodz przed kraty i przez godziny cae bawi si rzucaniem chleba i dranieniem tych nieszczliwych istot...! Gdzie nie masz gupcw miejcych si z wariatw? W tych klitkach siedz oni lub le jak dzikie zwierzta. Przez kraty do samej ziemi do- stajce mona widzie, jak si ubieraj, rozbieraj przed widzami i robi wszystko, co im do gowy przyjdzie. S pomidzy nimi i tacy, ktrych tam zamknito za zbrodnie. Zblimy si do tej klitki, gdzie siedzi ten Murzyn z tak straszn gow, w ktrej biae oczy byszcz jak u kota. Oparty o krat, syszc nasz cudzoziemsk mow, rzuca na nas zajadym wzrokiem. Przed omiu dniami by on jeszcze wolnym, a jeli tu zostaje, to z powodu, e po- winien by ju od dawna wisie na szubienicy. Oto jego historia. Ten fanatyk, ktrego dziwn gow mgby maca przez miesic jaki Gall lub Lavater, wmwi w siebie, e im wicej w cigu swego ycia zgadzi niewiernych (chrzecijan), tym pewniej si dostanie do nieba. Nowy w swoim sposobie Ravaillac zakuwa cichaczem biednych ludzi, a uchodzio mu to bezkarnie, gdy nie byo nigdy wiadkw jego zbrodni. Przed dziesiciu dniami siedzia on raz przed wschodni kawiarni i wida opi si by opiumem, a egzaltacja naturalna dosza w jego gowie najwyszego stopnia. Widzc przechodzcych dwch Wochw wydoby zza pasa pistolet, wymierzy z flegm i powali z nich jednego, nie wypuszczajc z ust cybucha. Woch drugi, obrciwszy si, widzi zoczyc spokojnie siedzcego, zaczyna krzycze i lecie ku niemu. Ale Abdallah nie dopu- ci go do siebie i pooy trupem obok wsptowarzysza. Muzumanie temu przytomni, nie lubic w gruncie chrzecijan, cho czuli niesprawiedliwo tego postpku, z wrodzonej opie- szaoci nie ruszali si z miejsca. Abdallah pali fajk, przeciera panewki i nabija pistolety, czekajc na inne somki. Ale nadchodzcy Europejczycy widzc, co si dzieje, dali zna ofi- cerowi pobliskiego odwachu, a ten wiedzc, e Mehmed-Ali nie artuje z tymi, co sobie po- zwalaj krzywdzi Europejczykw, wysa onierzy po zoczyc, kaza go zwiza i zapro- wadzi do wizienia. Zda o tym raport gubernatorowi Kairu Abasbaszy, wnukowi Mehmeda- Ali (po jego crce, onie Deftardej-beja), a Abas odesa t spraw do najstarszego k a d i. Ten, kazawszy sprowadzi obwinionego przed swj trybuna, zapyta go: Jakim prawem i z jakich powodw omielie si zabija dwch uczciwych i bezbron- nych ludzi? 42 Takim prawem i z tego powodu odpowiedzia Abdallah e to nie byli ludzie, ale psy niewierne, a widziaem w wigili we nie Alego, ktren mi obieca Krlestwo Niebieskie, jeli wielu podobnych zgadz z tego wiata! Dobrze rzek kadi odprowadzi go do wi- zienia. Nazajutrz kaza go znowu przyprowadzi przed siebie i tak mwi w obliczu wszystkich przytomnych: Suchaj, Abdallah...! ni mi si dzi w nocy sam Mahomet i radzi, abym ci gow ci kaza, ale e ja w sny nie wierz, daem tylko rozkazy, aby ci zaprowadzono do domu wa- riatw, gdzie przez cae ycie pozostaniesz. I tak si stao. Idmy std teraz do pobliskiej ani, gdzie si opuczem z piasku i kurzu, ktre hamsin wci niesie z pustyni, i odpoczwszy par godzin doczekamy si czasu, w ktrym soce mniej dopieka bdzie. Arab w zielonym turbanie, z goymi ramionami, w niebieskim fartu- chu od szyi do kolan spadajcym, prowadzi nas ciemnym, brudnym i maym korytarzem, rodkiem ktrego rynsztok pynie, i otwiera niziuchne drzwiczki. Zdaje nam si, e wchodzim do chlewka, i ju si wraca chcemy. Lecz ot za tymi drzwiczkami obszerna i pikna sala z wysokim sklepieniem jak w jakim luterskim kociele; sto okienek z szka wypukego bysz- czy w sklepieniu i owieca dostatecznie sal. Naokoo marmury, posadzki wykadane pik- nym marmurem w desenie, w porodku staw marmurem biaym wycembrowany, a w rodku stawu fontanna a do sklepienia tryskajca i spadajca brylantowym deszczem. Naokoo sta- wu siedz Araby i Turcy i pal fajki. W kocu sali znajduje si spora alkowa otwarta, gdzie na szerokich tapczanach le materace, a na tych materacach obwinici w przecierada ama- torowie kpieli. Przewodnik kae nam si na wp rozebra i przeprowadza znowu innym maym korytarzykiem, ju porzdniejszym od pierwszego, do innej sali, kilkakro mniejszej, gdzie cztery marmurowe awki stoj przy cianie, a w jednym kcie znajduje si maleki bas- sin, do ktrego za odkrceniem kurka napywa zimna woda. Ta sala jest na wp ciemn i ju w niej para wznosi si w zgszczonych kbach! Tutaj zostawiamy reszt naszej odziey i w stanie natury rzucamy si gow naprzd do trzeciej i ostatniej sali, gdzie para tak gsta, e kpicy si mog z sob rozmawia i dotyka si, ale czsto nie widz jedni drugich. W tym miejscu tylko przywyky wschodni mieszkaniec zdoa wytrzyma p godziny lub wicej, gdy Europejczyk w kwadrans zemdleje, jeli wprzdy nie ucieknie do przylegego ciemnego pokoiku, w ktrym do reszty si rozbiera. Tam kad go na zimnej awce i skrapiaj zimn wod. Potem przychodzi dwch Arabw, caych nagich, z malekimi fartuszkami na przodzie, z ogolonymi gowami, na ktrych po- wiewa tylko duga i gsta c z u c z a (kosmyk), bez brd, z dugimi, na d spadajcymi w- sami; jednym sowem, dwch istnych Chiczykw, zdjtych z parawanu lub z pudeka od herbaty! Ci trzymaj w kadym rku zgrzebo i zaczynaj nimi szorowa delinkwenta na wszystkie boki. Z najczystszego jeszcze funt kurzu cigaj! Po tej operacji Chiczycy od- chodz, a przychodzi inny mody Turek, tusty, biay, bez brody i wsw, z gupowat twarz. Przynosi on pachnce wody i miksze zgrzeba. Polewa pachncymi wodami, trze delikatnie zgrzebem, wyciga w stawach wszystkie czonki, ktre trzeszcz pod jego palcami, i wdzi- czy si pokazujc dugie jak u konia zby...! Co ukoczywszy przynosz przecierada i rczniki; robi na gowie turban z serwet, a pas z przecierada. Drapuj ciao jak w tunik staroytn, wkadaj na nogi babusze i wiod do pierwszej najobszerniejszej sali, gdzie na tapczanie odpoczywa si przez p godziny obok innych. Tam, przyodziawszy szaty, nad fontann pijc kaw lub sorbety, pali si wonne na- rgile. Woda tak przyjemnie szeleci! Chd taki miy...! a przy tym Araby opowiadaj tak zajmujce powieci! 43 Ale... trzeba std ucieka, bo ju nadchodzi godzina, w ktrej kobiety przyjd do kpieli. Mczyni precz! Szkoda...! Nieprawda? Kobiety maj z sob swoje suebnice, a w przysionku saisw lub niewolnikw, i zwykle cay czas przepdzaj one w ostatniej sali. Spdzaj w ten sposb pi lub sze godzin na dzie. Przynosz z sob konfitury i rozmaite przysmaki. To s bowiem ich salony, ich wizyty, ich teatra i miejsca ich schadzek. Dziewczyna nie idzie za m, dopki jej przyszy przed rodzicami nie przyrzeknie uroczy- cie, e najmniej dwa razy na tydzie bdzie j wysya do kpieli. Gdzie teraz poniesiem nasze kroki? O! w Kairze na ciekawych miejscach nie zbywa! Rok by w nim mona bawi, a co zawsze odkry nowego. Kair przez lat tysic budowany, a jeden Kair na wiecie mwi Araby. A zreszt w Ka- irze czas tak prdko pynie! Dzie mona cay przepdzi w bazarze, a dzie w kpieli, a dzie w kawiarni. Tu sodkie prniactwo prdko ogarnia wszystkie zmysy czowieka! Nad Kairem zawsze niebo pikne, bez chmury i bez skazy, a soce gorce i promieniste. ycie jednym dniem w Kairze, a prawy muzumanin zaledwo czuje, jak ten dzie schodzi. Wielu, co na rok przybyo w te strony z Zachodu, do koca dni swoich pozostao. Jedna tu tylko cza- sem w yciu daje si czu odmiana, a to wtedy, kiedy zaraza morowa okryje miasto swymi aobnymi skrzydami. Wwczas po domach pacz i wycie; po ulicach przesuwaj si liczne czerwone (muzumaskie) lub czarne (europejskie) karawany. Odwaniejsi Europejczycy wychodz na miasto z dugimi, okutymi w elazo kijami, ktrymi odpychaj tych, co by si do nich zanadto zbliyli. Inni siedz w domu jak w obleniu. Kadego ranka stra miejska przynosi im ywno, ktr wkadaj przy drzwiach domu w wann wie wod napenion, skd j dopiero obleni wydostaj. Pospny wtedy Kairu widok, ale tylko dla mieszkaca z Zachodu, gdy obojtny muzumanin yje i wtedy jak zwykle, mwic: ,,Isz Allach! 10 . C to znowu za dziwny, odmienny od innych bazar? Dwa razy szerszy od zwykych, na- kryty szklannym dachem, a po obu jego stronach sklepy na ksztat europejskich. Jestemy teraz w Muski, tak nazwanym miecie Frankw. Tutaj rj kapeluszw. Najwicej Grekw, Wochw i Maltaczykw. Twarze zbjeckie, oszustowskie! Przyjemniejsze ju od nich fa- natyckie wejrzenia dzikiego Abdalli! Lecz i tu take mona spotka czasem uczciw fizjognomi jakiego starego francuskiego instruktora, doktora lub nawet i aptekarza. Kiedymy wspomnieli o aptekarzach, ot wanie elegancka apteka, w ktrej siedzi za- mylony, trzydziestoletni, wysmuky modzieniec, blady, z zot niewielk brod i w ciem- nym mamluckim stroju. Kto by przechodzc spiesznie tdy rzuci na przypadkowo okiem, wziby go moe za Lewantyna lub Turka, sowem, za pospolitego aptekarza. A jednak bar- dzo by si pomyli, gdy pan Martin ma take swoje znaczenie! Pod tym wschodnim strojem jest to jeden z cymesw reprezentujcych Europejczykw w tym miecie. Mody Francuz, bardzo zdatny i rozsdny (co ostatnie nie cechuje wszystkich modych i zdatnych Francuzw tego wieku), wstpujc bez wstydu w stan swego ojca, nauczy si far- makopei i zacz praktykowa w Algerze, a od lat kilku przyby w te strony. Jak wiksza cz modych Francuzw dzisiejszego wieku sceptyk, filozof epikurejski, rzuci on si z dusz i ciaem w sodycze lubienoci wschodnich. Zna Kair, Arabw i Arabki lepiej od wielu, co o nich dziea pisz 11 ; przy tym jego apteka jest schadzk wszystkich Europejczykw zamieszkaych w Egipcie i przyjedajcych do tego kraju.
10 Jak Bg da (p. a.). 11 Nie przymawiajc sobie samemu (p. a.). 44 Cay dzie w niej peno osb. W niej nowinki i sprawki rne na st si wytaczaj. W niej wydaj sd o ludziach, rozprawiaj o polityce i w Afryce zakadaj spoeczestwo maej Eu- ropy. Pan Martin, Turek z charakteru, zawsze milczcy i z obojtnym wyrazem na twarzy, cza- sem tylko przemwi sowo, ale w miejscu i z sensem. Przy tym, cho sam niedawno zacz pracowa nad umysowym wyksztaceniem swoim, ma on do wiadomoci oglnych i umie je zastosowa. Do dziwnym trafem, ten aptekarz, filozof i viveur, majcy olej nie tylko w flaszkach, ale i w gowie, a przy tym bardzo przyzwoity sposb zachowania si, mimo e jest w gruncie cymesem wszystkiego, jednak zdaje si nie chcie nikomu przewodzi! Jest on uprzejmym dla znajomych, uprzejmym bez poufaoci i natrctwa. Mylaby moe, e ten czowiek tak spokojny i cichy jest picym wiem? a jednak gdy p. Tippel, wicekonsul francuski w Kairze, bdc zelonym na ulicy od pewnego Wocha za wyrzdzon temu obelg, stchrzy i uciek do Aleksandrii, p. Martin, aptekarz, uj si za honorem narodu francuskiego, wyzwa i z t sam flegm, z jak pali teraz swoj nargile, zastrzeli Wocha; z czego si teraz bynajmniej nie szczyci, ale czego z duszy auje, bo od tego czasu smutniejszy i sabszy. Brawo! Panie Martin! Wicej podobnych aptekarzy, a zamkn usta Scribom i wodewili- stom, ktrzy z nich tak drwinkuj! Idmy teraz dalej, oto t uliczk, gdzie na rogu tyle okulbaczonych osw i natrtnych Arabw, ktrych trzeba kijem odpdza. Nim wyjdziem z miasta Frankw, zastanwmy si przed tym domem (opodal listowej poczty) i przed tym otwartym sklepikiem, gdzie may czeczek, siwy jak gob, ale jeszcze jdrny, szyje sobie spokojnie w dziurze, w ktrej na dwie osb najwicej miejsca. No...! czy i to sawny czowiek? Ju teraz w kadym sklepie znajdziemy maego Bajrona, filozofa, sceptyka lub moe przyszego Thiersa! Bez artw...! i tego czeka historia jest ciekaw! Wpatrzmy si raczej w rysy jego twa- rzy... Z wejrzenia uczciwy...! Z jakiego on te moe by narodu? Nie chytre to i zmienne spojrzenie Wocha! Nie ponure i zbjeckie Greka...! Nie Turek to ani Arab, bo ma twarz zbyt bia...! Kt on wic? Oto lepiej suchajmy, bo otwiera usta i ociera zielone okulary. A wzdy pastwo Polacy! A wanie, mj stary! A witajcie! witajcie! A wchodcie do mego sklepiku! O jaki ja rad! Jaki ja rad dzisiaj! Witaj nam, stary poczciwcze, co paczesz na dwik rodzinnej mowy! A ja stary onierz...! Podlasiak...! Micha z Kczek Kczkowski...! Szlachcic... krawiec w Kairze, pod piramidami. A c ty tu robisz, bracie? Ot, siedz i szyj...! A o par krokw std mam i stancj...! a w stancji jest moja niewol- nica czarna, ktr kupiem dzieckiem przed kilkunastoma laty. A jest w niej kcik dla przyja- ciela...! A mam te i dwa dziea: ycie Jana Zamojskiego i Histori Naruszewicza... Umiem je ju na pami, ale szkoda, e nie mam ich wicej! A ten drugi, co si teraz do nas zblia i co take nie wyglda na tutejszego? Ot, to, panie, wielki wisus !...*** ... dezerter... ladaco! Ju trzy razy mia sklepik i trzy razy zbankrutowa. Musi si teraz ywi przy mnie. Wszak to, panie, prawie jedna mowa i jedno gniazdo... Sowianie...! Bd nam dugo zdrw, poczciwy Michale, a niechaj Pan Bg bdzie z tob! Ju i wieczr... wkrtce soce zajdzie, pieszmy wic nad brzeg wielkiego kanau ku Izbi- kie, gdzie nas czeka wspaniay widok. 45 Ot znowu ten obszerny plac Izbikie, ktren widzielimy dzi z rana. Jak odmienna jego z tej strony posta! Tysice niziutkich plecionych z trzciny krzeseek, jak w Tuileriach, a na nich siedz Turcy, Araby, Kofci, Europejczycy palc fajki, pijc kaw i uywajc piknego widoku, a wkrtce miego chodu. Inni spaceruj naokoo... S nawet i kapelusze damskie... Rzadkie, ale gadkie...! Soce zachodzi...! Jak pikne, rnofarbne rzuca odcienia na domy, na wod, na drzewa, na szczyty minaretw. Nie jest to plac Vendme ani jaki square londyski; nie jest to zachwycajca Piazetta We- necji, arcydzieo sztuki. Ten plac, dziesi razy obszerniejszy od innych, obstawiony w p- kole fantastycznymi domami, ktre zachodzce soce tak malowniczo zoci! Ten plac, ktre- go rodkiem jest jezioro, okrone ulic wysadzon rzadkimi palmowymi drzewami, a ktr kana tak srebrn wstk otacza, jakby sznur szmaragdw i pere zdobicy abdzi szyj dziewicy! Ten plac ca sw pikno otrzymuje od natury i od cechy piknoci wschodniej, ktr odbija, rwnie jak jego jezioro zotopurpurowe odbija promienie zachodzcego soca. Ju zaszo...! Salwy z cytadeli pozdrowiy hucznie pierwsz noc ramazanu; szmer radosny rozbieg si po tumie muzumanw. Ramazan to ich karnawa! W dzie pi i poszcz, a ca noc spdzaj na biesiadach i f a n t a z j a c h 12 . Soce ju zaszo, a niebo jeszcze przez p godziny otoczone ognistym wiecem, nad kt- rym unosi si wieniec zoty, nad ktrym blada szmaragdowa wstka, nad t obszerniejsza rowa girlanda, ginca w ciemnym bkicie niebios okrywajcych si ju biaymi jak pery gwiazdami. Oto jest chwila, w ktrej si oddycha na Wschodzie! Oto chwila, w ktrej Kair Kairem. W ktrej Wschd przywdzia swoje godowe szaty. Teraz trzeba wielkiego malarza, wielkiego poety, aby go przela na ptno lub w harmonijne, jak ten widok, sowa! Jak tylko zagasy ostatnie promienie tej wieczornej zorzy, w mgnieniu oka cay plac, aleja otaczajca jezioro i wszystkie przylege ulice zabysy kagacami. Powsta szmer z ona ci- chego dotychczas miasta; armaty z cytadeli powtrzyy salwy, a niespodziany fajerwerk wznis si ze rodka wd jeziora w ksztacie jaskrawej fontanny, a na drugim brzegu zaby- sa piramida z kagacw, na szczycie ktrej tkwiy pksiyce z gwiazd ognist godo muzumanw. Lud zbiera si w coraz wikszej liczbie... Szerokie nadbrzee napenio si tumem space- rujcych. Bogato uczaprakowane konie nios powanie na swych grzbietach arabskich jedcw. Wtem z daleka, od ulicy Frankw, zabysny liczne pochodnie i zahuczay niezwyczajne w tych stronach koa powozw. Przesun si szybko kabriolet parokonny; w nim siedzia mo- dy i tusty Turek, w czerwonej czapce z kutasem i w nowym nizamskim stroju, sam si nie- zgrabnie powoc. Lud si rozstpowa ze wszech stron, a on si oglda, czy karety z jego haremu blisko za nim... By to Abas-basza, wnuk wicekrla, a rzdca Kairu. Przesun si ten cay orszak i uda sklepion bram ku stronie miasta Izbikie zwanej, gdzie i my poniesiem nasze kroki. Gdzie pjdziem wprzdy...? Na oper...? czy na balet? Pytam nie artem! Idmy na oper. Ot nasz wierny janczar otwiera nieznacznie mae drzwiczki staroytnego domu i ogl- dajc si wkoo, czy nas kto nie szpieguje, wprowadza szybko w ciemny korytarz i drzwi za sob starannie zamyka. Stara Arabka, schludnie ubrana, wychodzi naprzeciw nam z kagacem i rozmwiwszy si z naszym janczarem (ktren si ju z ni na kilka godzin wprzdy widzia), przyjmuje od nas
12 Tak nazywaj wszelkie zabawy (p. a.). 46 garstk zota i wiedzie do obszernej sali, owieconej sabym blaskiem ksiyca, przezieraj- cego przez wysokie kratkowane okna, w porodku ktrej fontanna mruczy aonie. Jestemy w mieszkaniu Safny, najpierwszej piewaczki Kairu. Nie ujrzym jej oblicza, usyszym tylko przez sab drewnian krat, ktra nas od niej przedziela, ciche tony arabskiej gitary i jej sowicze pienia. Kamy sobie przynie fajki, rozcignijmy si wygodnie na tych dywanach, a suchajc marzmy o tym, co nam najmilsze. O! jak jej gos coraz wymowniejszym si staje... Co za smtno...! Jak przenikajcy uczu- ciem! W tym piewie caa historia niewolniczego ycia haremu, chocia sowa co innego nu- c. W tym piewie odzywa si wymownym tonem smtna dusza z przygnbionego ciaa! Prawdziwa muzyka wymowniej si odkrywa sercom suchaczw, ni to pojmuj ci, co jej s narzdziem. S oni bowiem posuszni swemu natchnieniu, a natchnienie wydziera wielkie myli pomimowolnie z ich ona! Zdziwia ich samych i czsto przewysza ich pojcie. Bo prawdziwe natchnienie nie jest ich d z i e e m, ale samo przez si i s t n i e j e. Muzyka jest pocieszycielk rodzaju ludzkiego, jest histori uczu wiata i wieszczym du- chem przyszoci! Dosy!! Dosy...! gdy ten gos tak smtny, tak wdziczny, tak czysty przesika zanadto mocno przez szczeliny sabej duszy naszej! Bd nam zdrowa, zaczarowana ksiniczko z Tysica i jednej nocy! Dalej! Teraz wesoych wrae, tacw! Almejwi! Hej, janczarze, dzi ramazan... Trzeba hula! Oto jest gar zota (szczciem, e podobna gar zota nie czyni kilku dukatw). Pro- wad nas do domu, co naj na dzisiejszy balet. A tam tace, wesoa muzyka! Ot ju jestemy w kwaterze... Czekajmy chwilk, a zobaczym co nowego. Tylko ostronie i cicho, bo nam si nic nie stanie, gdy nosim dzieln bro przy boku, a Europej- czykw boj si i szanuj. Ale tych biednych sylfid szkoda! Wanie wchodz... Jedna... dwie... trzy... cztery... i muzyka. Gitara arabska, piszczaki, skrzypce, gatunek maej arfy, bben... Dobrze! dosy na tym... Wnet gdy nimfy pozrzucaj z siebie czarne jedwabne zasony, czynice je podobnymi do hiszpaskich pokutnic, zobaczym je z bliska. Cay ten balet z muzyk, z arakiem (ktren te panie bardzo lubi), sowem, ze wszystkim, to jest z dusz i z ciaem, kosztowa nas bdzie po par dukatw. Na moj brod! to niedrogo! S gdzie indziej mniej warte, a drosze! Ale jaka szkoda, e Safii, krlowej tanecznic, nie ma teraz w Kairze! Ju si rozpoczy tace. Co za dziwaczna muzyka! Jak piknie byszczce oczki...! Co za ksztatna kibi! a cay taniec nie w nkach, ale w caej osobie...! Ot si zbliaj ku nam... kr wokoo coraz to w innych plsach i przeginaj si jak mijki...! Siadaj u ng naszych... patrz nam przenikliwie w oczy...! trzeba im za kad raz przylepia malekie sztuczki zota do czoa... taki jest zwyczaj!, Dosy! Dosy...! (przynajmniej dla czytelnikw) bo to co si zabiera na uczt Baltazara. Niech yje balet! zawsze i wszdzie...! Tylko tutaj rozsdniejszy co do ceny. Uciekajmy co prdzej z tej Sodomy...! (co w stylu prozaicznym znaczy: Idmy dalej, a powrcimy kiedy indziej...!) Ju pno...! Ale to ramazan! a kt chodzi spa w ramazan? Oto przejdmy raczej t uliczk i na tym maym placu, otoczonym rnofarbnymi kaga- cami i przykrytym do poowy ptnem, zasidmy na niskim stoeczku, zapalmy nargile i na gawdzie spdzim reszt nocy. Za kilka godzin i wit nastpi. Ot, tam, na rodku, miejsce puste, a naokoo siedz z skrzyowanymi nogami starzy i mo- dzi i milcz. Wkrtce wnijdzie pomidzy nich i zasidzie na tym miejscu jaki poeta lub opo- wiadacz, i zacznie im jak histori lub zanuci jak gazel, przygrywajc sobie na swej lirze. W kadym kcie miasta, w kadej kawiarni, w kadej wiosce, w kadym miejscu, gdzie jest kilka domw, znajduje si taki bard, na skinienie ktrego wszyscy milcz, ktren improwizuje 47 lub powtarza na pami nauczone piewy i powieci. Zwykle te piewy i te powieci maj jaki zwizek z ich dziejami narodowymi lub z ich ksig wit, Alkoranem... Czsto s zu- penie historyczne. Araby wszyscy prawie (oprcz biednych zupenie fellw) umiej na pami histori swych kalifw. Czstokro ta historia jest faszyw i niezgadzajc si z historiami innych, gdy ci, co nie maj dosy wiata i sposobnoci nabycia manuskryptw prawdziwie umiejtnych au- torw, musz czsto czerpa w banalukach pisanych przez jakich wierszokletw, ktrzy im- prowizowali sutanw i kalifw, gdy dzie drukowanych i krytycznych tutaj nie ma. Ale to si tylko tyczy historii Omajadw, Abbasydw, Gaznawidw, Buidw, Selgiucy- dw, Ottomanw itp. Gdy historia piciu pierwszych kalifw zanadto jest znan powszech- nie, aby nie bya jednakow w ustach wszystkich. Ale dosy tych komentarzy, a teraz suchajmy i patrzmy. Ot mody Arab, do ponurego oblicza, w zielonym turbanie (co jest znakiem, e zwiedzi ju grb Proroka), siada w porod- ku ich grona i bierze lir w rk. Dobrze! Bdzie piewa... Ju to inny piew bdzie od owe- go, ktry syszelimy tego wieczora. Take smtny, monotonny i paczliwy; ale nie zrobi on na nas takiego wraenia, gdy piew wci smutny bardziej kobiecie ni mczynie do twa- rzy... A potem tak czystego gosu, jakim jest gos piewaczki Safny, trudno znale! Ale patrzmy na twarz piewaka i suchajmy poezji sw! Ot nastroi lir. Suchajmy!... Szczciem umiemy dosy po arabsku, aby poj znacze- nie sw jego, ktre pomau lub gwatownie, jak szmer monotonnej kaskady, spadajcej po kamykach, lub turkot myskiego koa, z ust jego bd si wydobywa. 48 GIAFAR I ABASSA Gazela historyczna O wy, wierni muzumanie, co szanujecie wiato wiata, Abassa, mdrego stryja Proroka! O wy, co sprzyjacie domowi jego, co tak dugo jania na Wschodzie, posuchajcie gazeli: o modzianie z pochodzenia Bermicydw, tej kolumny tronu kalifw, i o piknej Abassie, go- bicy z haremu kalifa Haruna-al-Raszyda, czuej siostrze tego kalifa! Jeszcze za czasw Solimana, potomka Mowiasa, ktremu mdry i waleczny Amru tron za- pewni, nieszczliwy ksi, potomek krlw perskich, przyby na dwr kalifa do Miasta Soca 13 . A gdy wszed do sali tronu, zaraz poblad kalif, a kamienie zaczarowane, przywi- zane na goym jego ramieniu, cisny si raptownie, tak jak mode gobki tul si przed bu- rz do ona matki! A kalif krzykn: Precz! precz wszyscy od oblicza mego...! Jest tu kto, co ma na sobie trucizn! Ja mam trucizn, o kalifie! rzek miao nowy przychodzie. Ja, nieszczliwy syn wielkich krlw, od dawna nosz na sobie trucizn, ktra mi odda ostatni przysug, w razie gdyby mnie moja nieszczliwa gwiazda zaniosa kiedy wrd nieprzyjaci rodu mojego! Jam Giafar... tuacz... niegdy krl Persw. Trucizna w tym piercieniu, ale dla mnie ona tyl- ko straszn! Nie lkaj si wic, wiaty kalifie! A pokj niech bdzie domowi twemu! Zosta, Giafarze! rzek kalif. A Giafar zosta. A z nim weszo szczcie i bogactwo w progi kalifw. A potomkowie jego, nazwy Bermicydw 14 , duej janieli na horyzoncie i du- ej byli diamentami tronu, ni na nim rd Omniadw zasiada. I wicej zrobili dobrego naro- dowi arabskiemu, ni Allach rozsypa gwiazd po niebie. I mdrsz bya ich mdro jak wszystko, co byo na wiecie przed Mahometem. Ju Harun-al-Raszyd z rodu Abassydw panowa nad narodem wiernych, a Miasto Soca rozkwiecio si pod jego mdr rk. Bermicydzi ze wszech stron tron podpierali. Nard y szczliwy. piewacy gosili mdro i cnoty kalifa i starego Jahii, ojca Bermicydw. Uczeni zdumiewali wiat cay, a sklepienia paacu kalifa odbijay co dzie odgos wesoych biesiad i harmonijnych tonw bandury! Giafar, starszy syn Jahii, zoy godno wezyra w rce swego brata Fahdalla, a sam, god- ny syn swego ojca, oddawa si naukom i wdzicznymi tony opiewa saw Proroka i kalifw jego. Harun polubi Giafara i nie mg dnia przey nie widzc jego oblicza. Giafar i Harun, jak dwa zielone dby, co si trzymaj w objciu, yli szczliwi, majc pomidzy sob Abass, wyrastajc jak biaa lilia w cieniu bratnich dbw lub jak sowik, co si ukrywa w gszczu ich gazi. Harun kocha czule Giafara i kocha czule Abass. Chciaby przepdza dnie cae z nimi, a jednak Abassa mieszkaa z sutankami w haremie, gdzie adna obca noga, oprcz nogi kalifa,
13 Damaszek (p. a.). 14 Bermicyd znaczy w arabskim jzyku: sscy piercie (p. a.). 49 stpi nie moe. A jednak Harun nie mg y nie majc zawsze po swej lewicy Abassy, a Giafara po swej prawicy. O siostro luba! rzek Harun do Abassy. Ty nie stworzona do ycia niewolnic...! Twj rozum iskrzy si jak poysk brylantw, a twoje sowa pyn jak strumie miodu! Oto p paa- cu na twoje pomieszkanie i trzysta niewolnic na twoje usugi...! yj zawsze w pobliu serca mego! Podzielaj nasze gody, nasze prace i nasze pienia, tak jak Fatyma podzielaa ycie swe- go ojca Proroka! I zasiada Abassa u stou kalifa, i podzielaa uczty jego, a jej obecno rozlaa wokoo wo ran i wiato soneczne, a jej piew, poczony z piewem Haruna i Giafara, brzmia jak czue westchnienie synogarlicy wrd ryku lwa i renia arabskiego rumaka! Odkd zasiada Abassa u stou kalifa, czulsze i wymowniejsze byy pienia modego Giafa- ra i janiejszym blaskiem paaa jego renica, i wzniolejsze byy myli jego, i milszy wyraz by rozlanym na jego obliczu. Odkd zasiada Abassa u stou kalifa naprzeciw Giafara, bar- dziej gos truchla w jej koralowych ustach i mocniej bio serce w jej abdzich piersiach, i mniej si otwieraa renica jej niebieskiego oka. I spostrzeg si kalif, e Giafar pon do Abassy, a Abassa draa do Giafara. I przy kocu pewnej biesiady, w czasie ktrej sok winny la si obficie wokoo, odezwa si do nich w te sowa: Abasso! ty od dzi on Giafara! Giafarze! ty od dzi mem Abassy! Ale suchajcie i pamitajcie! Tak jak w tym dniu wszystko troje razem, zczeni przyjani ogniwy, jak bracia i siostry yjemy, tak bdziem y przez wszystkie czasy. A ty, Giafarze, nigdy gdzie indziej, jak przy mym stole nie ujrzysz Abassy; a ty, Abasso, nigdy gdzie indziej nie ujrzysz Giafara! Taka jest wola kalifa! a biada temu, kto na ni jest guchy! Zadray z radoci serca kochankw, a sdzc, e ten warunek jest tylko natchnieniem so- ku winnego, przystali na wszystko, aby tylko zbliy szczliw chwil, w ktrej ich kalif poczy. I nadesza ta chwila z wschodzcym socem, a Damas sao kwiaty i pienia szcz- liwej parze. I przyszed po lubie Giafar do Haruna, i rzek klkajc u stopni jego tronu: O wielki kalifie! przeprowadzie sug twego przez sze niebios do dnia wczorajszego, pozwl mu dzisiaj otworzy wrota sidmego! Jake chcesz, aeby y ze socem, a zawsze w cieniu? Mie r w swym ogrodzie, a nie skosztowa jej zapachu? Mie dzielnego rumaka w swoim namiocie, a nie dosi grzbietu jego! Ach, pozwl...! A kalif na to: Taka jest wola kalifa! a biada temu, kto na ni jest guchy! I spuci czoo Giafar zdziwiony, i oboczek przymi oczko Abassy, i zblady wkrtce ich lica, i widli oboje jako kwiatki bez rosy! A przy ucztach brzmiay wesoo zawsze ich gosy... i faszywy umiech zdobi ich lica. A kalif szczliwy, e ich mia przy sobie, nie czu ich blu! On, co mia tysic sutanek w haremie! I sze razy ksiyc wrci do dawnej postaci, a kalif nie zmieni swej okrutnej woli! 50 Abassa taki list pisaa do Giafara: Chciaam uwizi moj mio w sercu, ale nieposusz- na rwie pta, ktre na ni wkadam. Jeli nie zadowolnisz jej dzy, moja wstydliwo zginie z moj tajemnic. Ale jeli odrzucisz jej proby, ocalisz nam, przez sw moc, ycie! W kadym razie przynajmniej nie umr nie pomszczon, gdy mier moja dowiedzie, kto by moim zabjc! 15 I zapomnia o wszystkim Giafar w tej chwili, i rozognia si jego renica jak sztaba rozpa- lona w pomieniach, i naraajc si na tysic niebezpieczestw znalaz sposb rzucenia si do ng swej maonce... A przy ucztach brzmiay zawsze wesoe ich gosy! a prawdziwy umiech zdobi ich lice; a kalif szczliwy, e ich mia przy sobie, nie czu ich radoci; on, co mia tysic sutanek w haremie! I dziewi razy od tej chwili ksiyc wrci do dawnej postaci, a kalif zawsze sdzi, e nic si pomidzy nimi trojgiem nie zmienio. Dziewi razy ksiyc zmieni sw posta, a db wypuci nowy korze i pierwszy pczek wyrs z ona ry! A rzadko brakowao Abassy przy biesiadach! A zawsze rumiane byy jej lica, a umiech i piew by na jej ustach, cho bl i trwoga w jej onie! A za dziesit zmian ksiyca Giafar unosi tulc do serca niemowl bielsze od niegu, a rumak jego lecia przez pustyni i nis go byskawic do murw miasta witego. Nic si nie zmienio na dworze kalifa! Wrci Giafar i znowu w paacu brzmiay wesoe biesiady. Pokj by z nimi przez dugie lata, a kalif powtarza na proby Giafara: Taka jest wola kalifa! a biada temu, kto na ni guchy! Lecz bya mija na dworze kalifa...! Pody niewolnik z rodu czarnych bestii... Donis ten szatan, co podsysza swymi czarnymi uszami; i zmarszczy brwi, i cisn pici rozarzony kalif, ale przytumi na chwil ogie swej zemsty, aby poar wszystko mg za jednym dmuchniciem pochon; i pocaowa jak zwykle sw siostr w czoo, dosiad swej ulubionej biaej klaczy i uda si z dworem w pielgrzymk do miasta witego. Ale serce ojca czulsze od kozuniu 16 . Nim kalif stan u progw Mekki, ju mody Ali by w Balsorze. A rozgniewany kalif wyci kaza cay rd Bermicydw i wygna w puszcz Abass! I bdzia po puszczy Abassa! Bdzia przez lat dwadziecia! A litujce si gazele przy- chodziy liza jej obnaone nogi. A przelatujce ory rzucay jej swoje pierze, a niewinne ja- gnita kady u ng jej swe niewinne gwki. A ta ksiniczka, siostra najpotniejszego kali- fa, co miaa trzysta niewolnic na usugi, posiadaa teraz dwie baranie skry za ca odzie i ozdob i szkielet wielbda za przytuek. A nard paka nad zagub cnotliwych Bermicydw; a ten czyn splami saw kalifa, gdy ten rd szlachetny wicej uczyni dobrego ludzkoci, ni Allach rozsia gwiazd na niebie. Ziemia bya jego maonk, po jego mierci staa si jego wdow 17 . piewak skoczy...! Araby jeszcze suchaj...! Na ich twarzach maluje si smutek spowo- dowany nieszczciem Abassy! Kiwaj powanie gowami i smoktaj ustami.
15 Ten list autentyczny jest cytowanym przez historyka Ben-Abu-Agellaha (p. a.). 16 Kozu, rolina zamykajca si za zblieniem (p. a.). 17 Z autorw: El-Macin i Abul-Ferug (p. a.). 51 C mwisz o tej poezji? To poezja obrazw...! Ale s te gdzieniegdzie myli i uczu- cia... A te uczucia wywieraj wraenie na suchaczach, gdy s odpowiednie ich wyobrae- niom i maluj w naturalnych farbach to, czego kady z nich doznaje w tym yciu...! Teraz bdzie pgodzinna przerwa, podczas ktrej nikt nie przemwi sowa. Same tylko kby dymu z tych niemych ust wydobywa si bd. C to znowu za wrzawa w oddaleniu? C za turkotanie niezwyczajne...? Wyjdmy tro- ch spod namiotu i zobaczmy, co to si dzieje... Patrz! co za una...! Patrz! poar...! Jan- gheuwar! Jangheuwar...! 18 Lemy w t stron... Widzisz, jak wiele ludu tam cignie...! Mylisz, e lec ratowa...? Gdzie tam...! Lec patrzy...! Bez wtpienia, pikna to okropno poar w Kairze lub w Stambule... Ale s to dwa wi- dowiska do rne! W Stambule domy jak zapaki...! Tu take jedne o cal odlege od drugich i wiele z nich drewnianych, ale co do widoku, jaki przedstawiaj w pomieniach, jest jednak rnica. Architektura Kairu jest pikniejsz bez wtpienia od architektury Stambuu, a przez to samo wiata i odcienia fantastyczniejsze! Ot ulice zapchane...! zewszd wynosz kufry, piernaty, poduszki... Pacz, zgiek i zgrzytanie zbw...! Abas-basza na koniu, z zaspanymi oczyma, rozdziawi usta i patrzy! Domy si pal; orygi- nalne pokoje wschodnie piter wyszych wida jak w transparencie. Te haremy zakazane oczom...! Ot je widzimy teraz! Czasami wida w ogniu odwanego Araba, przecinajcego belki siekier, wyrzucajcego przez okna drogie sprzty lub unoszcego zemdla kobiet... Wszystko to przesuwa si przed naszymi oczyma jak cienie kamero-obskury! A dokoa jasno jak w niebie, a skwarno jak w piekle! Lud wrzeszczy, kradnie, bije si; zabija czasami...! Wojsko stoi w pkolu... A wszyscy prawie patrz si tylko! Posano niby po sikawki, ale te jutro rano moe wreszcie przybd... Tymczasem rzucaj kijami na dachy, aby rozwala domy. Szczcie, e nie ma wiatru, a po- ar udaje si w stron wielkiego placu i tam si zatrzyma, gdy przedzia za wielki! Na stu domach wszystko si ukoczy... To jeszcze fraszki...! Co innego to byo, gdy kalif Hakem kaza dla igraszki podpali poow miasta, a drug, dla igraszki take, odda na rze i rabunek! Lub gdy w jedenastym wieku wezyr Schaner w mciwym szale kaza podpali Kair, a po- ar trwa dni czterdzieci! W Stambule na tydzie dwa razy przynajmniej podobne gody! Wic... idmy spa, przyja- cielu. Albo raczej przy wietle ksiyca udajmy si ku bramie Starego Kairu, a tam znajdziem konie i naszego wiernego janczara; otworz nam bram, bo mamy haso, i pjdziem pozdro- wi wschodzce soce ze szczytu odwiecznych piramid! Za ptorej godziny wystpi ju na niebo zorza i tak jak wczoraj, po zachodzie soca, p godziny trwa bdzie! Galopujc cigle, na czas przybdziem. Ot plac pikny, na ktrym zieleniej mode, niedawno sadzone drzewa. Tu fontanna... Tam groby witych...! Obrmy si teraz troch... Jaki Kair pikny...! jak fantastyczny... przy tym podwjnym wietle ksiyca i poaru. Ot staroytny wodocig z rzymskich jeszcze czasw, na poowie drogi midzy miastem a Starym Kairem. Musia on prowadzi wod do jakiego paacu miasta Faustah lub innego jakiego, ktrego nie wiedz ju nazwiska. Opodal pikny nowy paac, dalej droga nad brzegami rzeki, a po
18 Okrzyk na zwiastowanie poaru (p. a.). 52 naszej prawej odnoga Nilu i wyspa Rodah, na ktrej pi spokojnie pikny paac i obszerny ogrd, na wp angielski, na wp wschodni, nalecy do Ibraima-baszy. Tu opodal od strony ldu byszczy biay i ksztatny paac Solimana-baszy. Solimana! co mia dziesi frankw w kieszeni i trzy koszule w mantelzaku przychodzc do Egiptu! O tym nastpn histori sam nam opowiedzia. Dosuywszy si w armii Napoleona stopnia pukownika, dowiadczony, energiczny, spr- ysty i pojtny, nie chcc traci czasu w armii Burbonw na paradach i procesjach, przela- dowany z powodu swych opinii politycznych (by bowiem zagorzaym bonapartyst), posta- nowi i w wiat i szuka szczcia. Wsiadszy na okrt kupiecki w Marsylii, przypyn do Aleksandrii. Wyldowawszy w tym miecie z dziesicioma frankami w kieszeni, z trzema koszulami w mantelzaku (z ktrych jedna ju bya przezroczyst, jak on sam opowiada), wczy si po placu przez Europejczykw zamieszkaym i pali cygaro. Nie pomnc na cikie czasy i stosujc si tylko do starego nawyknienia, wstpi do ka- wiarni, aby si ochodzi szklank ponczu. Ale e wtedy w Aleksandrii niewielu byo Francu- zw i Europejczykw w oglnoci, konsul francuski, dowiedziawszy si o przyjedzie wy- szego oficera dawnej armii, przysa swego drogmana do kawiarni, w ktrej nasz bohater si znajdowa, aby go si spyta o paszport. (By to bowiem konsul Burbonw). Sve, stosujc si zawsze do starego swego zwyczaju, uderzy nog drogmana, a zreflek- towawszy si, e cho si to dziao w Afryce, jednak podobna karta wizytowa nie bardzo uchodzia, za porednictwem kilku przyjaci, ktrych sobie by wnet zrobi przy ponczu, wynis si natychmiast z Aleksandrii do Kairu. Tam wzi si do pracy, to jest przebywajc u niektrych Europejczykw, chtnie udziela- jcych gocinnego przytuku staremu onierzowi Napoleona, zacz si pilnie przykada do jzyka arabskiego i do nauki Koranu. Co ju dowodzi, e Sve nie by pospolitym rbaczem, ale e mia wysze zdolnoci. W rok potem (1821) Sve zosta przedstawionym osobicie Mehmedowi-Ali. Czy wojskowy? zapyta go basza. Tylko odpowiedzia Francuz. Czy potrafiby uorganizowa mi now armi na wasz sposb? Umiaem za Napoleona pobi tyle innych! Podejmujesz si wykona moje zamiary? Podejmuj, jeli mi dasz trzy rzeczy, to jest: czas, pienidze i pomoc. Stana pomidzy tymi dwoma niepospolitymi awanturnikami ugoda; wkrtce potem Sve przyjty do dworu, jak niegdy Mehmed-Ali do dworu baszy aleksandryjskiego, przywdzia tureckie szaty, przybra muzumaskie imi i y pod promieniami aski Mehmeda. Mehmed-Ali, postanowiwszy rzeczywicie wspiera go mocno w wykonaniu nowych za- miarw, stosownie do jego rady wysa go do Esn nad granic Nubii i przeznaczy take to miejsce za garnizon kilku starym batalionom, zoonym z niedobitkw mamluckich jak i arabskich, i do tych batalionw wci nowych rekrutw dosya. Soliman (tak si bowiem Sve przezwa) mieszka w Esn u mudira (rzdcy), ktremu tajemnie poleconym byo dawa mu w przypadku wszelkie zbrojne wsparcie. Pozostawa on w zayoci z Mamlukami i Ara- bami. Stopniowo zacz im pokazywa jako igraszk musztr z karabinem po europejsku. Kilku, kilkunastu, a potem kilkudziesit nauczyo si, jak na zabaw, tych nowych i ciekawych rze- czy. Soliman przyzwyczaja ich do tego codziennie, a wyuczywszy dostatecznie, nakoni, aby i oni uczyli przybywajcych rekrutw, z ktrych formowa plutony i roty i oddawa na nauk nowouformowanym instruktorom. Nie spostrzegajc si, e uskuteczniaj dawne zamiary 53 Mehmeda-Ali, Araby byy powolnymi yczeniom Solimana, gdy zawsze czowiek chccy szczerze i chcie umiejcy znajdzie sposb, ktrym zmusi innych do wykonania swojej woli. Ale pozostawaa jeszcze do zaatwienia jedna rzecz, w ktrej Araby s bardzo skrupulat- nymi. W wieczornych rozprawach z fajk w rku pytali si oni Francuza: A jakiej ty religii? adnej odpowiedzia im buchajc kbami dymu. Jak to, adnej? w kog wierzysz przecie? Wierz w jednego Boga, a e ten Bg nie moe sam wszystkim si zatrudnia, wierz, e musi mie jakiego namiestnika. Mahometa odpowiedziay mu Araby. Nie wiem, jak si nazywa. Mahomet! Mahomet! woali oni, dodajc: Ten czowiek nie wie, e jest muzumani- nem z natchnienia! Czynili mu inne zapytania, na ktre filut Francuz odpowiada zawsze w duchu Alkoranu, ktren umia na pami. To cud boski! mwili atwowierni muzumanie. Ten chrzecijanin zrodzi si na ma- hometanina! On nim ju jest, gdy wiato Mahometa wstpio do mzgownicy jego! Jednym sowem, Soliman w cigu lat dwch utworzy Mehmedowi-Ali now armi na sposb europejski. Nie dokona jednak tego bez licznych trudnoci i szwankw, gdy i na dworze Mehmeda, i w obozie byli tacy, co usiowali zgubi tego miaka. Razu pewnego w Assuan, na wyspie File, gdy podczas musztry Soliman komenderowa batalionowy ogie, kula karabinowa wisna mu koo uszw. Oficerowie opodal stojcy spojrzeli si na siebie i czekali niespokojni chwili, w ktrej wy- buchnie na wierzch gniew i trwoga Solimana. Ale Francuz podkrcajc wsa komenderowa dalej: Powtrzy mi ten ogie! a wawiej! a razem! A drugi raz, osy, nie pakujcie adunkw z kulami, bo kul szkoda! Da on innym jeszcze razem dowd swej przytomnoci i odwagi moralnej, a to ju na dwo- rze Mehmeda w Kairze. Pewnego razu Soliman znajdowa si w paacu Mehmeda wraz z wielkim imanem religii, zaartym jego nieprzyjacielem, ktren wci pod nim doki kopa. W potocznej rozmowie, ktr iman z Mehmedem w tureckim jzyku prowadzi, powiedzia on co niewaciwego, co syszc Soliman odezwa si take po turecku i wmiesza do rozmowy. Aha! rzek basza. Wszake to nasz Soliman nie tylko po arabsku, ale i po turecku ju mwi zaczyna! O, pewnie! przerwa iman. Soliman mwiby ju dobrze po turecku, gdyby wci z nami obcowa; ale Soliman gdy zawita do Kairu, zawsze z swymi, zawsze z konsulami, zaw- sze z kupcami europejskimi! Uczu ten przycinek Francuz i zbliajc si do imana rzek mu miluchnie, gaszczc go po brodzie: A czy wiesz, mj ojcze, dlaczego Soliman przebywa zawsze z konsulami, zawsze z Eu- ropejczykami? Oto dlatego, e od nich mona zawsze si czego nauczy, a c, prosz, mo- na si nauczy od osw? Jak to? zawoa obraony iman. Ale Mehmed-Ali rzek na to parskajc od miechu: Cha! cha! Cha! mj stary! Soliman ma racj...! Oj, osy, wy! osy i wielkie osy! Jadc dalej, u kresu malowniczej drogi, wrd paacw i ogrodw bielej minarety me- czetw Starego Kairu i szarzeje szczyt wyniosy ich ojca, szczyt meczetu Amru'a, zaoonego na miejscu, w ktrym sta namiot tego wodza i gdzie znaleziono gniazdo gobicy. O trzeba t 54 drog przejecha jeszcze o innej porze, w p godziny po wschodzie soca... Trudn do poj- cia jest rzecz, jaki w tych krajach wpyw magnetyczny soce nad wszystkim wywiera! Z rankiem, kiedy obfita nocna rosa odwieya natur, wszystkie te domy bielsze, drzewa zie- lesze, powietrze jak w dniu majowym... Kair i Egipt jak kameleon trzy razy zmienia farb pod promieniami sonecznymi. Inny tu obraz z rana, inny wcale w poudnie, inny wieczorem. Aby to poj, trzeba patrze wasnymi oczyma i zrozumie! Staroytni i Araby nazywaj miasto Balbek i Damas miastami soca. Ja sdz, e to na- zwisko bardziej przystoi Kairowi, gdy to jest miasto od niego ulubione, z ktrym si pieci bez przerwy... Tu, w tym miejscu, koo Nilometru, przebdziem Nil szeroki w cznie. Naprzeciw wzno- sz si koszary kawalerii, zaoone przez Solimana, a ktrych komendantem jest zdolny sztabs-oficer francuski, podpukownik Varennes. Odwiedzim go kiedy indziej, a nieznajo- mych przyjmie jak braci... Bo teraz spa jeszcze musi. Ta wioska i te koszary zowi si Gize; tu opodal wygra Bonaparte t sawn batali, b a t a l i p i r a m i d nazwan. Patrz! oto jeszcze dobra godzina do witu, a ju biedne Arabki id z dzbankami po wod do Nilu... Ale ostronie! Biedne Arabki... bo o tej take godzinie szakale i hieny okoliczne d do Nilu, aby si napoi na dzie cay; a stada biaych pelikanw spoczywaj spokojnie przy brzegu, tulc gowy w nienym puchu swych skrzyde... Na uwieczajcym si stopniowo w zot girland horyzoncie odcieniaj si trzy prosto- ktne trjkty... Z dala wydaj si jak trzy kurhanki, jak trzy namioty olbrzymw! Witajcie nam, sawne piramidy! ,,...z waszych szczytw czterdzieci wiekw patrzy na nas! Spieszmy! bo od stp piramidy do jej wierzchoka pgodzinna droga, a zorza tu! Usyszay ttent naszych koni Araby z pobliskiej wioski, lec ku nam tumnie z gry... Nie porywaj si do paasza! Batogiem ich rozpdzisz! A jednak to lwy, to Herkulesy z budowy... Ale Mamlucy i Mehmed-Ali zabatogowali du- sz. Lec oni obok naszych koni... Jest ich trzydziestu, a tylko po dwch trzeba na kadego, aby wej na piramid. Gdy nie tak atwa, jakby si zdawao, droga po tych kamiennych szczeblach. A niejeden Anglik ju swe zuchowstwo karkiem przypaci. Ot jadc pomidzy gruzami, skaami, parowami, dostalimy si a do stp najwikszej piramidy. Jest to ta, ktr, jak mwi, wybudowa ydami w faraon, co uton w Morzu Czerwonym gonic Mojesza. Jestemy wic u stp piramidy, to jest w miejscu, do ktrego jej podne zostao przez czasy piaskiem z przylegych pusty zasypane. Wida jeszcze z jednej strony w dole kilkadziesit sni w piasku. A kto wie, co tam w gbi...? Od podstawy teraniejszej do wierzchoka dwiecie trzy bry granitowych, z ktrych jedna oparta na dru- giej, a razem stp francuskich czterysta dwadziecia osiem wysokoci. Jest dwiecie trzy warstw, z ktrych spodnia jest kwadratem z dwustu trzech bry, a inne s kwadratami, maj- cymi wci jeden rzd bry mniej po kadej stronie, a do kwadratu z czterech na samym wierzchu. Nie dojdziem bez chwili odpoczynku na sam wierzchoek. A nie patrz w d! Bo przepa straszna, nie masz tu porczy... prcz Arabw, co prowa- dz pod ramiona. Oni z zamknitymi oczyma w dzie i w nocy jak koty si na ni drapi. To nic jeszcze, ale nawet na drug i na trzeci piramid, ktre, cho mniejsze, s jednak trudniej- szego przystpu i niepodobnego nawet dla ogu, gdy od wierzchniej poowy tynk jeszcze nie odpad i formuje prostopady spadek, nie wydajcy sterczcych kamieni. Wdrapuj si oni na nie za kilka groszy nagrody. A raz nawet stary pan Micha z Kczek dla honoru narodowe- go wlaz take na ni, ale mwi, e jak si spuszcza, to mu wosy stay jak igy na gowie. Co za widok przepyszny! Z jednej strony Kair, ki, gaje, lasy palmowe. Tu Nil wykiem pyncy; tam jego dwie odnogi ku Rozetcie i Damietcie si rozcigajce. Tu znowu yzne 55 any urodzajnej Delty. Jak soce dobrze zejdzie, zoczymy dalej jak we mgle Morze rd- ziemne i Aleksandri, chocia std do nich mil trzydzieci. Ale paszczyzna jak zwierciado, a z tyu za nami pustynia zocista! Za Kairem take pustynia! a gdzieniegdzie bukiet zielonoci jak gwiazda na tym piaskowym niebie lub jak abdzi agiel na oceanie. Po pustyni wida przebiegajce hieny i szakale wielkoci gwki od szpilki lub ziarnka ru- chomego czarnego piasku na biaym anie. Zejdmy z tej wysokoci! Nie zapisujmy naszych nazwisk, bo ich tu tysice. Dodajmy wszake spostrzegszy na wp zatarte imi Bonapartego: Quod licet Jovi, wara etc. Wnijdmy wewntrz. Galerie! lochy! groby! Olbrzymie sztuki granitu ze staroci gadkie i wiecce si jak lustro. Sklepienia to wspaniae, to o tyle tylko obszerne, ile trzeba miejsca dla pezajcego czowieka. A ostronie, bo atwo jak przepa napotka...! Wszystko to wspaniae, ale trudne do opisania, chocia tyle razy opisywane... Wyjdmy z tej piramidy i pozdrwmy inne. Ukomy si przed tym olbrzymim Sfinksem, ktrego umiechajce si oblicze i brak nosa czyni podobnym do Panglosa, najszczliwsze- go z ludzi; (Kandyd Waltera). Zajrzyjmy w te studnie z mumiami, skd wylatuj puszczyki i sowy. Rzumy okiem na poczet tych malutkich piramid, ktre obok trzech wielkich wydaj si jak wnuczta przy pra- babkach. Wsiadajmy potem na ko i piaskiem lemy do ruin sawnego Memfis, gdzie zoba- czym powalonych olbrzymw; stamtd do piramid Sakary, ktre liczniejsze, cho troch mniejsze od wielkich piramid Gize, i chodnym lasem palmowym ku Nilowi, koo obozu Tu- ra, wracajmy na powrt do Kairu, gdy ju soce piecze. A nie zapomnijmy da baksis Arabom, bo nas piechot ciga bd a do Kairu za kilka groszy! Rzumy take jaki pienidz i tym dzieweczkom egipskim, co z dzbankami wieej i zimnej jak ld wody waziy za nami jak jaszczureczki na sam szczyt piramid, gdzie zmczo- nemu woda tak mia! Jak mio spocz na wygodnym dywanie, w wygodnej odziey, z cybuchem w ustach i w chodnej sali po trudach podry, w czasie gdy ziemia dokoa zapala si prawie pod promie- niami sonecznymi! Na Wschodzie tylko ocenisz prawdziw sodycz spoczynku! Ten wonny tytu z opium za- prawny, te mikkie poduszki dywanu, ten chd miy z powiewem sztucznie naprowadzonego wiatru wszystko to wprawia w czarodziejskie upienie. Godziny przepdza mona nie spo- strzegajc ich przelotu. Dusza marzy, a ciao spoczywa nic nie wiedzc o duszy! Nie dziw, e wschodni mieszkaniec w dzie tak rzadko otwiera usta. Ale ten wpyw natury szkodliwszym jest dla czowieka nie chccego y b i e r n i e w tym yciu. Jego pojcie, jego wola, jego m o n o d z i a a l n a zadrzymi w nim pomau, wpadn w letarg coraz dalej idc, a na koniec mog si i nie obudzi wcale. Tu czowiek m- wi sobie: Na co dziaa, na co si szamota na wszystkie strony jak lew w klatce? ycie dniem! Czekajmy i uywajmy! W pokoju! W wygodzie! Tu geniusz sam tylko jest zdolnym otrz si z ptw, ktre na wkadaj z w y c z a j i n a t u r a, jak dwie zwodnicze syreny! Rozmawiajmy wic, aby nie zapomnie mowy! Chcesz si moe oeni, mj przyjacielu...? Bg zapa! Bez artw... mwi szczerze... Jeliby chcia si oeni, to bardzo atwo! Najniszym sug! O! bo ty pewno mylisz, e to tak jak u nas, e si trzeba zaprzc na wieki...! Tu moesz si oeni na miesic, na dwa, na rok... na czas, jaki ci si podoba. 56 Chcesz zapewne mwi, e mog sobie kupi niewolnic lub zrobi si moe Turkiem i poj on z tego wyznania; lub te, tak jak u nas, wzi... Mylisz si bardzo! Hanny soit qui mal-y-pense. Tu mowa o prawdziwej onie. O chrze- cijance, ktr ci powierz w rce wasni jej rodzice, nie sdzc si wcale skrzywdzonymi na honorze. Oto suchaj raczej, to ci powiem, jak masz postpi sobie, w razie gdyby chcia skosztowa tego chleba. Musisz najprzd powierzy swj zamiar jakiej matronie z Lewantynek 19 . Opiszesz jej do- kadnie bogini twych marze, jej oczy, jej wosy, jej lata, jej wzrost, jej cer itd. A potem zaoysz rce, zamruysz oczy i bdziesz czeka, a pki ten sen na jawie, to marzenie twojej duszy nie speni si w rzeczywistoci... i to za pomiern cen. Matrona ubierze si w swe najlepsze szaty i pjdzie w swaty. Uda si naprzd w t stron miasta, ku Bulakowi, ktr kwater Koftw nazywaj; gdy trzeba, eby wiedzia, e Kair podzielony jest na kwatery. S kwatery Koftw, ydw, Grekw, Ormianw, Frankw itp. A te kwatery s osobnymi miasteczkami w wielkim miecie. A podobnych kwater wielkich i maych do kilku tysicy, gdy jedna z tych sekt kilkadziesit i parset podobnych zajmowa moe. Bo Kair jest miastem w niczym niepodobnym do innych. A Kair teraz niezupenie za- mieszkay i ma zaledwo poow swej dawnej ludnoci, do p miliona niegdy wynoszcej. Podobne kwatery maj swoje bramy na noc zamykane i swych strw, swych dowdcw (komisarzy policji), swych sdziw, swe witynie. Ale wrmy si do naszej matrony, ktra ju pewnie zasza do Koftw kwatery; uda si ona wprost do domu, w ktrym si znajduje mniej wicej przedmiot twych ycze. Zapuka do drzwi, wnijdzie, pozdrowi gospodarza i gospodyni i rzecze im uroczycie: Pokj waszemu domowi! Przychodz ofiarowa ma waszej crce Zuzuli. A z jakiego rodu? Prawowierny chrzecijanin...! nie yd, nie Turek! Posta jego powabna, a worek pkaty...! A wiesz, moja pani, e u nas tylko dwie cry w domu. A Zuzulka ma dopiero lat czterna- cie! Wolemy da Mari, bo ta ju par razy wychodzia. A wiesz, moja pani przyda matka e Zuzulka skromn dziewic? Wiem o tym wszystkim, moi pastwo, i dlatego zapukaam do drzwi waszych. M, kt- rego mam dla waszej cry, m nie lada jaki! Marii nie chce bo cho to czsto si teraz zda- rza, e pomidzy pann a mod wdow nie masz rnicy co do wieku, jednak memu pryncy- paowi zachciao si wieo wylgego kurczcia! Kiedy wic nie chcecie wyda za m wa- szej crki Zuzulki bywajcie mi zdrowi, a ja id do ssiadw. Stj! stj! kochana pani... a co daje posagu? Wspaniay...! Ale kota w worku nie targuje i musi wprzdy zobaczy. Po tym wstpie matrona wrci do ciebie, a ty, jeli grzeczny, pofatygujesz si sam do do- mu narzeczonej, a jeli le, to i rodzice przyjd z ni odda ci pierwsz wizyt. Jeli ci si podoba, szepniesz swko do ucha matronie, a jeli nie, pokonisz si i pjdziesz dalej. W pierwszym razie matrona pjdzie w targ: C chcecie posagu, moi drodzy pastwo? Ehe... tysiczek piastrw...! to niewiele za taki klejnocik, co jeszcze nikogo nie stroi...! Tysic piastrw! Tysic piastrw...! Mj pryncypale, idmy do ssiadki. No, c dacie? Damy piset... O, nigdy! nigdy! szukajcie wszdzie, a nie dostaniecie za t cen. Oto Magorzata od siadki cztery razy ju bya za mem, a wczoraj j pewien milord zgodzi za szeset No! mniejsza... damy szeset! Nie...! nigdy...! Za szeset damy wdow, a za Zuzulk osiemset, ani para mniej, ani wicej.
19 Chrzecijanie wyznania greckiego na Wschodzie zamieszkali (p. a.). 57 Bdcie wic zdrowi! my idziem dalej! No! siedemset!... Podajcie rk, a zaraz wysyam ma po pisarza i po ksidza! Za ksidza dzikujem unienie! A, mj panie...! Ksidza! Ksidza...! Patrz, jaka milutka...! Jakie ma biae ciako...! Za ksidza dzikujem raz jeszcze! No...! To pjdziemy napisa tylko kontrakt przed waszym konsulem, mj panie! Za konsula dzikujem, za ksidza dzikujem i idziem dalej! No! czekajcie! czekajcie...! Jaki te to teraz wiat popsuty...! A dawniej moe byo lepiej, za Lota...? za Lamecha...? Lub za czasw, jakecie byli sami modzi, pani matko. Ot przyprowadzaj pisarza od sdziego z kwatery (k a d i), ktren zwykle, cho suy muzumanom, bywa take Koftem z rodu. Ten pisze na zwyczajnym papierze po arabsku (na dwie rce): jako ty bierzesz za on pann N. N. i obowizujesz si da jej siedemset pia- strw arabskich (dwiecie dwadziecia zp.) posagu; a to poow z gry, a poow przy roz- wodzie. W razie za gdyby rozwd nie nastpi po dziesicioletnim poyciu, ona ju sama ma prawo si upomina o reszt posagu i o rozstanie, gdyby z ciebie nie bya zadowolnion. Gdy ten akt sporzdzonym zosta, w ktrym w miejscu twego (choby nawet faszywego) przezwiska kadziesz jakie inne, pierwsze lepsze, ktre ci przejdzie po myli, przytomni pod- pisuj, ty robisz krzyyk, jako pisa nie umiejcy, i wszystko skoczone... To jest nie wszyst- ko, bo jeszcze czasem wymagaj podpisu dwch wiadkw ze strony powoda, ale to dlatego tylko, aby mie pewno, i reszta posagu bdzie wypacon. Jest jeszcze artyku dodatkowy, opiewajcy: e bdziesz tw on posya dwa razy na tydzie do kpieli; e bdziesz widy- wa jej rodzicw; i e to, co jej darujesz w cigu poycia, do niej ju na zawsze bdzie nale- e... Potem zapytaj ci, czy z weselem, czy bez wesela? Ty wtedy przypominajc sobie gazel wczorajszego piewaka gotw jeste krzykn z popiechem: Z weselem! z wese- lem! Ale tu o czym innym mowa. Pytaj ci tylko, czy jeszcze chcesz powici jakie trzysta piastrw na sprawienie lubnych godw. Jeli wic ciekawym zobaczy z daleka swoje wa- sne wesele i jeli masz dosy pienidzy, to przysta na propozycj; gdy w innym razie i tak ci jutro do domu narzeczon przyprowadz. Wesele odbywa si w nastpny sposb. Rodzice przygotowuj obfit biesiad i zapraszaj na ni wielu przyjaci i przyjaciek. Przed uczt stroj pann mod w jej najpikniejsze szaty, okrywaj biaym welonem, kad na gow zocon koron (ktrej poyczaj od ssiad- ki, jeli sami nie majtni) i pod baldachimem, niesionym przez cztery panny (mniej wicej) biao ubrane, przeprowadzaj z procesj po gwnych ulicach miasta. Chopczta, wystrojone witecznie, biegn przed tym orszakiem i rzucaj kwiaty po drodze, a muzyka rzempoli z tyu... Ten zwyczaj obchodzenia wesel przejli Kofci od Arabw, jak i wiele innych, z t rnic tylko, e Arabw i Turkw orszak weselny poprzedzonym bywa przez dziesicioletniego chopczyka, w godowych jaskrawych szatach na piknym koniu jadcego, ktrego przy tej okazji maj ochrzci na sposb muzumaski. Ubosi czekaj nieraz na wesele bogatszych, aby przy jednym ogniu upiec dwie piecze- nie... Zwykle za orszakiem weselnym jedzie take i pan mody z druhnami, na dzielnym ruma- ku... Ale ty, co si enisz incognito, moesz spokojnie czeka w domu. Przeszedszy si po miecie, orszak wraca do domu rodzicw, gdzie muzyka gra, a gocie jedz przysmaki za twoje pienidze. Ale jednak nie tak. tu le jak u nas, gdzie pan mody mu- si si nudzi do pnocy. Tu z zachodem soca matka przyprowadzi ci cr do domu. Wtedy odbdzie si do nudny obrzdek... Bd z matk i swaty, i swatki, bd si zapytywa, czy 58 kochasz on...? czy j uszczliwisz...? Matka bdzie chciaa paka, ale ty moesz j od tego uwolni, a zaraz przestanie, albo pozwoli, a ca godzin szlocha bdzie. To zaley od twojej woli, ale uprzedzam, e za to ju si nic nie paci. Jak si ten wstp zakoczy, matka odda publicznie crce batystow chusteczk zotem haftowan i szepnie jej co do ucha. Crka raka upiecze, a ty wytrzeszczysz oczy z zadziwieniem, gdy ta chustka jest caym jej zawinitkiem. Skrzywisz si troch, bo jutro trzeba bdzie zwoywa krawcw i sprawia jejmoci ca wypraw. A i ta chustka nawet jutro lub pojutrze (stosownie) matce odesan zostanie, a matka j wywiesi na drzwiach domu jak sztandar ipokazywa bdzie przez trzy dni te trofea caej kwaterze. Teraz zacznie si dla ciebie trudna rola...! Choby i czyta fizjologi Balzaka, to na nic ci si nie przyda...! Moesz by najuczeszym, najdowcipniejszym z ludzi jeli nie znasz spo- sobw tureckich, to zgubionym...! W istocie, jeli od pierwszego dnia zaczniesz si obcho- dzi z on z grzecznoci i z ulegoci europejsk przepade...! Bdzie ci grymasi przez cay cig poycia. Narazi ci na niepotrzebne koszta. Dwa razy wicej bdziesz na wszystko w domu wydawa. Zanudz ci nieskoczone odwiedziny jej niezliczonych kuzynek, krew- nych i ssiadw. W chwilach sodyczy poycia bdzie ci wci wkada w uszy: Baksis! baksis...! a kup mi to...! a kup mi owo...! Sowem, wyrzekniesz si domu i ony, przywiesz sobie kamie do szyi i utopisz si w Nilu!... jeli ze szkoy romantycznej, gdy w innym ra- zie wypdzisz on po dniach dziesiciu poycia i skrzywisz si pomylawszy, e ryba sosu niewarta! To ci wic czeka, jeli nowicjusz. Ale zobaczymy, co si z tob stanie, jeli bru- tal. Jeli si jej bdziesz we wszystkim sprzeciwia, znienawidzi ci. Bdzie szlocha, skary si rodzicom, a moe nawet okradnie i ucieknie... A gdzie jej bdziesz szuka po Kairze... Aby unikn Charybdy i Scylli, trzeba si z ni obchodzi po turecku. Trzeba, aeby bya w pewnych chwilach sutank, a zawsze niewolnic! to jest sug i gospodyni twego domu. Trzeba, aby pamitaa o tym, aby ci ludzie suyli wiernie i nie kradli. Aby obiad by na naznaczon godzin. Aby owoce byy dojrzae, woda wiea, wszystko tanie! Jak wracasz z rannej przechadzki, powinna ci czeka na progu z miedzian mis w rku, obmy z kurzu twoje nogi, naoy i zapali twoj dug fajk, i podczas gdy ty je bdziesz niadanie lub wieczerz, sta z skrzyowanymi rkoma za tob lub siedzie u ng twoich i opdza muchy. A bro Boe, aby jada w twej obecnoci...! To poufao...! Jada si tylko z rwnymi so- bie... Dla jej rodzicw bd grzecznym, ale traktuj ich zawsze z gry i po pasku. on posyaj dwa lub trzy razy do kpieli na tydzie; wysyaj j take do rodzicw... Nie lkaj si...! Nic jej si nie stanie. Dae dopiero poow posagu. Daj jej czasami podarunek jaki, ale daj jej uczu zarazem twoj wielk ask i wspaniaomylno...! Gdyby omielia si prosi o co sama, zmarszcz brwi i milcz lub wychod z stancji, a drugi raz pewno si nie omieli. Prowad j wieczorami na spacer, ale zawsze po turecku... zakryt... A szczeglnie nie po- kazuj jej nikomu nawet rodzonemu bratu! Jeli tak postpowa bdziesz, a onka moda i nie zonica z natury, moesz miodem py- nce pdzi ycie, a pki ci si nie sprzykrzy. Ale szczeglnie nie rozwd si z owiad- czeniami. Mw mao, a czy wiele! Jeli masz przy tym porzdn gow, moesz nawet bardzo tanim kosztem pdzi podobny rodzaj ycia. Wyoywszy najprzd may kapitalik na kupno ony i konia, twe wydatki, to jest: 1 dom chodny po turecku umeblowany, z fontann porodku; 2 ona; 3 suca, 4 sais (masztalerz); 5 ko; 6 ubiory skromne, ale zgrabne dla ony; 7 utrzymanie domu i niespodziane wydatki wszystko bdzie ci kosztowa tysic piastrw miesicznie (czterysta zp.), nawet umarzajc wyoony kapitalik. Bo Kair najtasze miasto w wiecie; a jednak w hotelu u Anglika biedni Anglicy za obiad i stancj musz paci dwa lub ptora dukata dziennie. 59 Ale bdziesz ju y zupenie po turecku, siedzie na dywanach na ziemi lub na niskich sofkach, spa na podobnyche, je rkoma, pi wod i kaw; zreszt ywi si bardzo dobrze i delikatnymi rzeczy, gdy Nil najlepszym ogrodnikiem, a Kair we wszystko obfity. Ale zapomniaem o czymsi uprzedzi...! Oto e czsto, jeli twj sais niewierny i ladaco, a ona nielepsza, a przy tym jeli do gupi, aby trzyma w domu duo pienidzy (wicej, ni potrzeba na tygodniowe wydatki)... moesz si pewnego ranka obudzi z kolk w wntrz- nociach i pa sinym i martwym na posadzk, po boleciach, ktre ci sprawi arszenik, grynszpan lub jakie nieznane ziele. Tak, przyjacielu! Podobny rodzaj maestwa nazywa si la Cofte/ Mgby jeszcze, gdyby chcia koniecznie, wykra jak Turczynk z haremu albo kupi dziesi niewolnic, ale to mniej oryginalne od maestwa, ktrem ci opisa. Ale ot i soce si zniyo; idmy w Kair. Dzisiaj przeprowadz ci przez cz grn miasta, poka cytadel i nie tracc czasu przepyniem Nil, wsidziem na ko (kiedy si wstydzisz na osach jedzi, z obawy, aby ci nie wzito za uczonego) i polecimy zwiedzi miejsce, na ktrym byo niegdy Heliopolis. Miasto ze wszech stron pikne, ze wszech stron oryginalne! Mona by na nie patrzy tysic dni i tysic nocy! Idmy pod gr i wstpmy miao po drodze (zdjwszy naprzd obuwie) do tego piknego meczetu, opodal cytadeli lecego. Zowie si on meczetem Hassana. Od rzezi Mamlukw muzumanie rzadko do uczszczaj. Jedyny to meczet, do ktrego wolno nie ukrywajc si wchodzi chrzecijanom. Architektura pikna! Fontanny oboone marmurem, a za sklepieniem goe niebo, najpik- niejszy w tym kraju sufit. Patrz, gdzie nas ten Arab wiedziel Oto pokazuje nam plamy krwi mamluckiej, ktrej nikt nie mia zmy dotychczas. Oko jego byszczy niezwyczajnie...! Mamlucy byli nieprzyjacimi Arabw, ale nie zemsta to byszczy w jego oku... raczej we- wntrzne oburzenie, poczone z trwog... Jego oko zdaje si mwi: ,,Mamlucy byli wier- nymi muzumanami! A Mehmed-Ali wyrn wszystkich Mamlukw w miejscu witym, ktre szanuj nawet wtedy, gdy si schroni niewierny...! Ale Mehmed-Ali potny! a my su- dzy jego! Wchodmy teraz do cytadeli. Rzumy okiem na te nowe i niezgrabne budowle w we- wntrznym zamkniciu si wznoszce; na ten przepyszny widok, co std odkrywa nam cay Kair z swymi licznymi minaretami, i znijdmy do studni Jzefa. Ale nie do studni wydronej przez Jzefa, syna Jakuba, jak niektrzy mylnie twierdz, lecz Jzefa (Jossef) Saladyna, kt- ren obdarowa tym arcydzieem Kair, jak i wielu innymi. Gra skalista wywidrowana przez rodek do samego spodu. Wewntrz tego wydrenia, pomidzy naturalnymi cianami a ocembrowaniem z ciosowego kamienia, istniej krcce si wkoo schody, ktrymi mona wygodnie schodzi a do poowy. Tam potne bawoy obra- caj cigle wielkie koo, windujce wod z niszej jeszcze kondygnacji, o tyle gbokiej, co i pierwsza, ktra ma sto kilkadziesit stp. W cianach lnicych si, jak wewntrz piramid, gdzieniegdzie lochy w granicie na wp pozatykane. Powiadaj Araby, e te lochy dochodz a do Morza Czerwonego; a wiele nadzwyczajnych o nich powieci jak i o tych take, co nimi si pucili i ju ich wicej potem nie widziano! Cho wszystko to ciekawe, wyjdmy std jednak, bo nie podobna siedzie w ciemnym dole, kiedy soce tak pikne na niebie, a Kair tak powabny! Wsiadajmy na ko i o p godziny drogi za miastem idmy zwiedzi groby kalifw. Pikne pomniki...! Ot grb wciekego Hakema i dobrego Adheda...! Jak do siebie po- dobne...! A jak rne jednak byy ich postpki! A to co znowu? Czyje to wiee i bialutkie pomniki...? To groby familii Mehmeda-Ali. I on take kalifem...? Winszuj nowego zaszczytu...! 60 Teraz przeprawmy si przez Nil i jedmy dobrze nam znan alej Szubra. Omijajmy te ogrody i paace i udajmy si przez piaszczyst przestrze ku stronie, gdzie sterczy ten szary obelisk i to stare a rozoyste drzewo! Jeden tylko obelisk, a ile jednak najstarszych wspo- mnie...! Tu wznosio si Heliopolis, sawne Miasto Soca! Tu byy przepyszne paace i witynie. Tu mieszka arcykapan Putyfar; ale nie ten, ktrego maonka kusia Jzefa, syna Jakuba. Putyfar tu mieszkajcy by arcykapanem Soca i jego to crk da pniej za on Jzefowi faraon nawczas panujcy; tamten za Putyfar by tylko urzdnikiem faraona, a Bi- blia tytuuje go eunuchem! Nie dziw wic, e jejmo chciaa zbiera kwiaty w obcym ogro- dzie... To stare drzewo ma nie tak dawne, ale czulsze wspomnienia. Pod nim odpoczywaa Maria Bogarodzica z Dziecitkiem Jezus i ze witym Jzefem. W to wydrenie pewnego razu, gdy Jzef wity oddali si by, a w tym czasie napadli na Ni Egipcjanie, schronia si Ona, a drzewo zamkno si i nie otworzyo, dopki nie powrci Jzef wity. Obok istnieje stara studnia, czyli raczej rdo, do ktrego nawet i muzumanie chodz w pielgrzymk i ktrego wod uwaaj za zbawienn na wszystkie choroby, oczw szczeglnie 20 . Pokj z wami, lu- dzie cisi, co wierzycie i szanujecie pikne i czue wspomnienia o bogobojnej i sodkiej Dzie- wicy, o przykadnym i cnotliwym czowieku i o Tym, co nie mg by mniej ni Bogiem, gdy choby nawet nie krwi niewinn swoj, to nawet tylko swymi sowy zbawiby wiat cay; wiat, co wierzy w sowa Jego i podug nich postpuje. Pokj z wami...! Wierzcie...! a aujcie naigrawajcych si...! Przebiemy w cwale okoo Kairu po tych kach, ogrodach i bazarach. Rzumy okiem na smutny meczet Zwidych Kwiatw, gdzie tylu byo fanatykw! spojrzyjmy jeszcze na Kair, na zachd soca z placu Izbikie, ktren i dzi jeszcze bdzie byszcza nowymi wiaty, i poegnajmy ostatecznie to zaczarowane miasto, gdy jutro ze witem nasze ruchome prze- znaczenie uniesie nas w dalsze strony, w dug, niebezpieczn i trudn podr. Ale wyjdmy jeszcze wprzdy za miasto, w t stron, jak cign te z wielbdw karawa- ny; na drog przez pustyni do Suez. Ju to nie spacer wiedzie nas w te strony, ale pobona pielgrzymka. Widziszli t bram...? To sawne Bab-el-Nhar. Tu najwicej lego Francuzw i ziomkw naszych. Tu na tych krzyowych drogach mny Sukowski, straciwszy wszystkich swoich, pad trupem odebrawszy ran dziewitnacie. Gdzie grb...? gdzie pomnik jego? Oto tam widzisz wrd piaszczystej drogi (jakby supek przydrony, co mosty oznacza) kawa ciosowego kamienia, bez nazwiska, bez daty, na wp skruszony i zasypany piaskiem. Gdyby nie dwa znamiona polskie, wyryte na bokach, wziby go za ydowsk mogi... A jednak przed kilkoma laty sta tu wzniolejszy grobowiec...! I taka to wdziczno Francuzw...? Francuzw...? Przestamy o tym mwi raczej...! A odpu im grzechy, Panie! gdy nie wiedz, co czyni...
20 Podobnych studni dosy si napotyka w krajach muzumaskich... W tak spiekym klima- cie, gdzie woda tak rzadka, s one dobrodziejstwem. Wielu pobonych muzumanw kazao wydry i pokry podobne studnie i std za witych s uwaani. Pikny to zawsze uczy- nek...! (p. a.). 61 GRNY EGIPT Ju poranna zorza zajrzaa w nasze okienko! Wstawaj, przyjacielu! Komu w drog, temu czasi Spieszmy nad Nil, gdy jeli nie bdziem tam sami z naszymi kurbaszami, nie wyje- dziem jak o poudniu. Teraz przygotuj si do trzech rzeczy: p i er ws z a, aby si nie rozbiera przez cay czas podry, gdy ci pchy, pluskwy i co gorszego jeszcze na mier zagryzie. Wiadomo ci bowiem, e to dawniej Mojesz sprowadzi do Egiptu t plag, a chocia twierdz, e za skinieniem jego rdki wszystkie te owady potopiy si w Morzu Czerwo- nym, bdziesz mia wkrtce na wasnej skrze tego przeciwne dowody. Co do d r u g i e j musz ci wprzd zrobi zapytanie: A boisz ty si szczurw? Szczury! a pfe...! kt widzia...? No! jeli tak, to pozosta w Kairze, gdzie ich ju i tak nie brakuje, bo puszczajc si w dalsz drog musisz si przygotowa podziela z tymi zwierztkami twoje oe i wieczerz. Po t r z e c i e: Czujesze si zdolnym przez par miesicy codziennie prawie przykada po sto kurbaszw na skr twych blinich? A c znowu...? Co za barbarzystwo...! kt sysza w dziewitnastym wieku! Jeli tego zdania, to jed sobie na osobnym statku. Odbdziesz t sam podr, co ja, ob- racajc na ni miesic wicej czasu; zagryziesz si, zagodzisz, a jeli, bro Boe, napotka ci w drodze sabo, zamrzesz jak pies, gdy za ja w przypadku saboci atwiej dostan si, pr- dzej do miejsca, gdzie bdzie podobnym jakikolwiek ratunek. Bo widzisz, z tutejszymi Arabami to tak si dzieje: albo od samego pocztku do koca oni bd wykonywa twoj rozsdn i sprawiedliw wol, albo od samego pocztku do koca bd robi, co im si podoba, a ciebie uwaa bd za bur suk. Ciebie, co najmujc ich so- bie miesicznie wraz ze statkiem zastrzege sobie w kontrakcie wszelk najwysz wadz. Wybieraj wic...! Ja w tym razie jestem za kurbaszem, gdy jeli go uyj, to tylko susznie i w potrzebie; a to zdziczae pokolenie pewno by nie zachowao rwneje miary w postpkach, gdyby trzy- mao kurbasz w rku. Bo owiata jest munsztukiem dla dz osobistych! Teraz jeszcze jedno pytanie: Umiesz ty spa jednym okiem, z odwiedzionymi pistoletami pod gow i z na wp dobyt szabl? Potrafiby w przypadku urzdzi regularny odpr przed napaci kilka razy mocniejszego nieprzyjaciela? Jeli nie czujesz si zdolnym, nie puszczaj si raczej w dzikie kraje, bo mona si zaoy dwa przeciw jednemu, e ci wezm diabli...! Chocia i z tymi wszystkimi wia- domociami podobny los take spotka ci moe. Albo miej przynajmniej energicznego i wiernego sug, co ju nie raz pierwszy odbywa t podr, lub jak Anglicy, syp pienidzmi i sd, e wci pdrujesz na gocicu z Dovru do Londynu, to innym take bdzie si zda- wa, e tak odwany, e przed niczym nie bledniejesz. Jeszcze jedna przestroga! Nie lkaj si wody, cho ci wejdzie do statku po kostki. Miej zawsze oko na wielki agiel i nie pozwalaj go rozwija w nocy albo przynajmniej ty lub ktry z twoich sucych nigdy wtedy spa nie powinnicie, gdy jak zaniecie, Araby si take spa poo, a wiatr z gr napadnie na was znienacka, a swym impetem uderzywszy w rozpostarty agiel czno zatopi. Araby, cho si obudz w wodzie, wypyn jednak na ld stay, bo mieszkaniec nadnilski bo- 62 browej natury, zawsze ma ogon w wodzie. Ale z tob nie wiem, co si stanie. Arabom atwo si topi, nie strac przynajmniej swych bagay, bo s na wp nadzy, ale ty, choby si wy- ratowa, twoja podr stracona! i musisz si wraca do Kairu po zapasy ywnoci, bro itd. Dosy ju tych przestrg na pocztek, a teraz, kiedymy ju nad brzegiem rzeki, wnijdmy do kany i kamy zaraz wywiesi na wielkim maszcie bander naszego narodu. Mamy w kany trzy kafassy 21 z ywnoci i kuchennymi naczyniami; jest i wino, jest i arak. Cukru zapas, bo oddalajc si z trudnoci go dostaniem. Sucharw zapas na dwa mie- sice. Jest i apteczka, proch, kule, kilka strzelb, kilka ksiek... to i dosy! Reszt prowiantw dostaniem za bezcen po drodze. Stary, lecz dziarski woltyer z armii Bonapartego naszym kapralem, kamerdynerem i ku- charzem. Czarny z Dongola jego caym wojskiem. Arabw jedenastu: dziesiciu barczys- tych majtkw i ich rejs 22 z czarn brod i w zielonym turbanie. Urzdmy si jak najlepiej w tym mieszkaniu z maymi okienkami, gdzie mona zaledwo siedzie i lee na dywanie. Kamy rozpostrze namiot przed stancyjk dla chodu i teraz znak krzya! W imi Boga! rozwijajcie agiel i w drog! Mamy dzisiaj par godzin drogi do zajmujcymi okolicami. Uwaajmy wic wszystko pilnie, gdy niestety! cho to Araby mwi, e kto raz skosztowa wody Nilu, siedem razy w swym yciu wrci jej si napi, wtpi jednak bardzo, abymy gdzie indziej, jak we nie, ogldali kiedy te strony! Ot nasza kana przesuwa si szybko Nilem pord paacw, domw i meczetw. Mylaby kto, e to may Bosfor lub wielki kana w Wenecji! Po naszej lewej stronie Bu- lak, ogrody, Kair w oddaleniu. Nad samym Nilem pikny, cho nowy, lecz wschodniej archi- tektury paac ksiniczki Zogory, wdowy po Deftarder-beju, a crki Mehmeda-Ali. Pomidzy ludem wie kry, e ta ksiniczka (podobnie jak nieszczliwa siostra Saladyna) bya posuszn Mehmedowi, gdy jej m straci aski u wicekrla. Po prawej stronie zajmujcy widok na pikne domy bogatych Turkw; dalej Gize i nowa obszerna szkoa kawalerii. Jestemy teraz w tym miejscu, do ktrego niedawno przybywszy inn drog, ldem, Nil przebywalimy w wycieczce do piramid. Ot wyspa Rudah i Stary Kair. Opodal wida na niebie piramidy Gize. O par godzin za nimi wida piramidy Sakara. Jutro o tym czasie uj- rzym jeszcze w oddaleniu inn, mniejsz piramid, zwan El-Kadab, czyli Faszyw, gdy jest wewntrz pust i uoon z mniejszych kamieni. Teraz, jeli wiatr dobry, przez par dni bdziem pyn przez mao znaczce okolice, gdzie nic nie zobaczym ciekawego. Jeli wiatr przeciwny, moemy i cztery dni zabawi si w tej drodze (to jest od Kairu do pierwszego znaczniejszego miasteczka). Choby i tak byo, b- dziem mie zawsze za pociech i rozrywk wschd i zachd soca, najpikniejsze widowi- sko, jakiego nie zastpi dekoracje wielkiej opery paryskiej lub londyskiej; zielono Nilu i polowanie nad brzegami tej rzeki na pelikany i gobie. Wiatr dotychczas dobry! Nadyma agle i posuwa nas dalej. Sam rejs siedzi na dachu na- szej budki i trzyma ster w rku. Majtki na przedzie statku obdzieraj ze skry barana; bd go wici, a potem rozpoczn biesiad. Wielki to dzi dzie dla nich! Obchodz uroczysto, w ktrej bd baga Allacha, aby nam da szczliw podr. Podobny baran nazywa si m a r u f. Bez niego nie puciliby si w drog i na kontrakcie zastrzegaj go zawsze za pierwszy warunek zgody. Ju baran gotuje si w kotle, a Araby, umazawszy sobie twarz krwi jego, robi na ziemi koo z p a s t e-k w (arbuzw) i zasia-
21 Tak nazwane skrzynie plecione (p. a.). 22 Kapitan (p. a.). 63 daj za tym okrgiem. Jeden z nich gra na poczwrnych piszczakach, podobnych tym, z kt- rymi staroytni boka Pana przedstawiali. Drugi takt wybija na obklejonym z obu stron bara- nimi skrkami, do sporym garnku. Inni klaskaj w rce. Jeden z nich (a ten jest dusz ich gier i na kadym statku musi si podobny znajdowa), trefni, chop mody i bardzo dobrze zbudowany, staje prawie zupenie nagi we rodku ich arbuzowego koa i zaczyna taniec majtkw i gminnego ludu, tacem Saide, czyli Grnego Egiptu zwany. Ten taniec odprawia si wci w jednym miejscu, a tacujcy nie podnosi ng nawet. Caa pantomina polega na gowie, ramionach, a szczeglnie na czciach tylnych ciaa. W caym Egipcie lud tak taczy. Taniec za almejw jest tyme samym prawie, tylko bardziej lubie- nym i wydoskonalonym, cho niezbyt przyzwoitszym. Po tacu nastpuje komedia. Do tej ju dwch innych majtkw trefni sobie przybiera. Zaczynaj si wic rozliczne, a nard charak- teryzujce sceny. Scena pierwsza przedstawia Turka, zuytego oficera Mehmeda-Ali, tyranizujcego rozma- itymi sposobami swego sucego Araba, ktrym jest trefni... Pospolicie w tej roli Arab zaw- sze pata dowcipne figle, a Turek na gupca jest wystrychnitym. S oni niby w podry i Turek kazawszy sobie rozesa dywan spa si kadzie, Arabowi przykazujc, aby nie zmru- a oka. Wtem nadchodzi Beduinka (majtek przebrany). Trzaska ona z bicza i piewa pie Beduinw prowadzcych wielbdy z towarami. Turek budzi si na ten odgos. Wpada mu w oko Beduinka. Ona te zaczyna si do zblia i cho go kusi mniej zgrabnie ni Nonny Roberta, stary Turek ulega pokusie. Ale Beduinka upomina si o baksis (podarunek), a a g a (oficer) nie ma drobnych... Beduinka do bicza. Aga w pro- by... Beduinka na nie gucha; aga zdejmuje swj kaftan, oddaje go, aby zaspokoi Beduink. (Araby si miej). Turek znowu si spa kadzie; ale Beduinka znowu si wraca i tyle razy kusi Turka, e ten oddaje jej ca swoj odzie, bro i sucego Araba, a sam nagutki ucieka ze sceny i rzuca si do wody, a potem inn stron za kulisy (to jest na statek) wraca. Scena druga przedstawia modego i pobonego derwisza powracajcego z Mekki. Przy- chodzi na plac, odmawia modlitwy, piewa, zaklina si na Koran i zabiera si do spoczynku. Alici znowu sycha w oddaleniu gos Beduinki. Derwisz si budzi i zatyka sobie kakami uszy. Ale Beduinka ze wszech stron go zachodzi i kusi go, i kusi! Derwisz si zwija jak ga- dzina, zamyka oczy, zasania si Koranem, a Beduinka zawsze swoje robi! Nareszcie derwisz pada ofiar. Ale znowu kwestia o baksis...! A Beduinka swoje pretensje biczem popiera. Derwisz oddaje naprzd swj spiczasty kopak. Ta scena, w ktrej derwisz jest prawdziwie komicznym w tej walce pomidzy materializmem a uczuciami pobonoci, powtarza si kilka razy, a dopki derwisz, take w stanie natury, nie rzuci si z rozpaczy w nurty Nilu. Scena trzecia w swoim rodzaju najkomiczniejsza! Wszystkie Araby ju naprzd przepra- szaj nas za swoj narodow sztuk. Ta si zaczyna, jak poprzednie, przyjciem na scen ja- kiejsi karykatury, miesznie przybranej, maej, tustej, garbatej, z twarz mk ubielon; niby to we fraku zrobionym z arabskiej odziey; majcej niby buty, sadz na goych nogach wy- malowane; niby kapelusz z jakiego naczynia kuchennego. Dwch Arabw z spuszczonymi gowami dwiga jakie zawinitko i jak pstr chorgiew na kiju. Ma to by konsul europejski (Araby bowiem kadego wojaujcego Europejczyka bior za konsula lub za doktora, tak jak tego samego w Grecji kapitanem tytuuj). Ten pan konsul od samego pocztku widowiska bije, stka, gdyrze na Arabw, z niczego nie kontent! Nie mog mu znale miejsca na oe. Tu za twardo! Tu nie ma si o co oprze; tu nisko; tu wysoko! Sowem, grymasi przez p godziny bardzo komicznie, a trefni wybornie t rol odgrywa, mieszajc gdzieniegdzie par skaleczonych sw europejskich, ktrych si ze syszenia na- uczy, i prawic po arabsku bardzo dowcipne rzeczy, ktrymi bawi cae towarzystwo. Araby, grajcy role sucych konsula, udaj, e ich bol sab rk zadawane razy, a na boku miej 64 si z nich, jedzc i pijc zrcznie skradzione konsulowi przysmaki. Konsul nareszcie zasypia. Alici sycha znowu piew Beduinki. Konsul si budzi; spostrzega j... przyglda si, a zo- baczywszy, e pikna... wstaje, zaczyna si komicznie kania i prawi grzecznoci. Beduinka swoim sposobem kusi go jak poprzednich i wyciga od niego duo pienidzy. Ten atak kilka razy si powtarza. Nareszcie konsul bankrutuje. Nie chce dawa fantw, a nie ma ju przy sobie pienidzy. Beduinka do bicza! konsul do swej pstrej chorgwi, ktr si zasania, klnc w przestrachu po francusku, angielsku i wosku, mieszajc razem wszystkie sowa. Ale Beduinka tak na naciera, tak mu grozi, e konsul rozcza si stopniowo z swym bagaem, z swoj chorgwi, a nareszcie z swoj odzie i nagi ucieka, i chce si topi; ale zmierzywszy gboko wody, wstrzymuje si i szuka miejsca, gdzieby mg swj wstyd ukry, a znalazszy to miejsce, wazi nareszcie do dziury, gdzie skad wgli, a po chwili cay czarny z niej si wydobywa. Araby formuj koo, tacz okoo niego, piewaj i obchodz chrzest konsula na Murzyna. Na tym si koczy ta drama we trzech aktach, w ktrej si prze- bija ironiczna filozofia materializmu, a po niej bankiet nastpuje. Zostawmy ich jedzcych i skaczcych jak mapy, a sami gawdmy. Dug bdzie nasza podr! gdybymy wic tylko o miejscach, przez ktre bdziem prze- jeda, rozprawiali, toby nas w kocu znudzio; opowiadajmy sobie raczej historie! Albo suchaj mnie, a opowiem ci moe co jeszcze zabawnego o Kairze lub o Arabach w oglnoci. Ale najprzd musz si od ciebie dowiedzie, czy nie masz zwyczaju (jak niektrzy) cigle spa w drodze? Bo jeli tak, to dobranoc...! Obudz ci na dolinie Jzefata lub przy dce Charona... Nie miej si z tego...! Przewiezieni si ni i my kiedy! A lubisz ty podrowa...? Gdyby nie lubi, toby mia wielk racj, bo zaprawd...! na co si to przyda mczy i drczy, wczy po nie wiedzie jakich ktach przez cae swe ycie, aby jeszcze gdzie jak pies zamrze, z dala od swoich, bez nikogo, co by cho przymkn powieki! A ludzie wszdzie prawie ci sami...! a przechodzie, jeli krtko w jakim miejscu prze- bywa, wszystkim obojtny i wszyscy s mu obojtnymi. A zawsze sami. A wszyscy albo chc z niego wycign jak korzy, albo si go lkaj jak jakiego szkodliwego czowieka! Kark by skrci wpord nich na rynku, a mao kto by mu poda rk. Chyba, aby cign z jego rki piercionek! Zreszt, jeli mu si jakie miejsce podoba lub jeli przypadkiem zczy si z kim cilej- szymi ogniwy, tym boleniejsza dla chwila, gdy trzeba i dalej i zawsze dalej; gdy jak y- da Bdnego przeznaczenie, tak jego pcha naprzd ciekawo. Wszystko wie...! wszystkim odbiera ich iluzje o rzeczach lub w chwili zapomnienia z e g o, a przypomnie d o b r e g o, zaostrza niechccy niejednemu ciekawo i dz do do smutnego zawodu... do wczgi...! Jest jeden rodzaj tylko ludzi, ktrym wolno obiera to psie rzemioso! Tymi ludmi s ci, co czuj w sobie do mocy, aby wycignwszy sens moralny ze wszystkiego, co im przej- dzie przed oczyma, zastosowa to pniej w yciu swoim lub w jakiej umiejtnoci, ktrej si powicaj. Podobnych ludzi niewiele! wicej daleko takich, co si tylko przyzwyczajaj zmienia co dzie rodzaj kuchni, dyliansw lub statkw parowych. Wtpi, czy kiedykolwiek byo na wiecie wicej wczcych si ludzi ni w naszych cza- sach! Przez cig lat dwudziestu piciu cigle trwaego pokoju, zdaje si, e wszyscy ludzie powychodzili z swych kryjwek, jak myszy w nieobecnoci kotw. Najprzd przepeniona wyspa Anglikw wylaa na ld stay roje wczcych si oryginaw. Stopniowo i Francuz, zachcony sawnymi wdrwkami swego nadzwyczajnego cesarza, mniej ju pogardzajc obcymi krajami, zamiast ogranicza swoje wycieczki na Baden-Bad i Brukseli, zapuszcza si zacz w gb Niemiec i przetrzsa wszystkie zaktki Woch i Szwajcarii! Niemiec porusza si take z swego flegmatycznego ycia. Woch zaludnia kolonie nowowznoszcych si miast Afryki lub Ameryki. Polski szlachcic nawet za Karlsbad i Marienbad swoje wycieczki posuwa. 65 Dawniej, z powodu droyzny i wikszej trudnoci w sposobach komunikacyjnych, wielkim panom lub powicajcym si uczonemu zawodowi mom wolno byo, jednym przy pomocy znacznych dochodw, drugim przy pomocy rzdu lub krla, udawa si w zamorskie strony! Panowie wracali do domu przywoc z sob nowe komiczne zwyczaje i obojtno dla ro- dzinnej ziemi. Uczeni czsto wracali ze wiatem, czsto take z przewrconymi wyobraeniami... Teraz za wszystkie klasy towarzystwa prbuj, cho chwilowo, tego zawodu; std te wynika, e m n i e j r o z t r o p n i, bdc teraz liczniejszymi od dawnych podrnikw (kt- rych panami nazywalimy), wikszy te gupstw i miesznoci zapas z sob przywo; ale take r o z s d n i, liczniejsi od dawniejszych podrnych, wicej zasign s w stanie wiata i skarbi u obcych poytecznych zastosowa. Jednym sowem, przyzna trzeba, e ta dno do odwiedzania ssiadw nie moe jak by poyteczn z czasem cywilizacji i ludzkoci, tym bardziej e gdy jej monopolium nie jest trzymanym w rkach jednej lub dwch tylko klas towarzystwa, jest wicej podobiestwa, e z czasem liczba rozsdnych i praktycznych prze- way liczb m a r i o n e t e k, bdcych raczej zabytkiem wieku przeszego i ogonkiem ko- mety z pusto-gupich czasw regencji ni dziemi naszego wieku! Niezaprzeczon jest rze- cz, e w kadym kraju moem si czego poytecznego nauczy. A ze znajomoci wszyst- kich krajw wiata moem si nauczy poznawa ludzi, ich potrzeby i sposoby kierowania nimi. Jest rzecz pewn take, e czowiek czujcy i rozwaajcy rzeczy, podrujc, prdzej i wicej yje od czowieka zostajcego wci na jednym miejscu lub z jednymi ludmi. On bowiem, yjc to z ludmi, to z samym sob, ma czas do namysu i do porwnania. Jeli wic ma zdrowy rozsdek, bdzie prdzej umia z czasem rozrni prawd od faszu ni taki, co je zna tylko ze syszenia. Mao take takich, ktrzy doznawszy, co to jest ycie i co to ludzie, wszdzie narzeka na swj los bd! Wic, przyjacielu, nie dziwibym si, gdyby po tym wszystkim niezbyt lubi podrowa! Ale e mody, e potrzebujesz ruchu i wrae, id ze mn, a bdziesz ich mia pod dostatkiem; bo ja na zacztej raz drodze nie przebieram kamy- kw, ale id prosto przed siebie, gdzie mnie oczy ponies. W tych tu krajach, po ktrych pldrujemy, pomimo wielu zasmucajcych rzeczy jest take dosy piknych i przyjemnych do widzenia. Tak u Araba, u Beduina, jak u Turka znajdziesz bezinteresown gocinno i rzetelno w sowie. Ale ta gocinno szczeglnie ciga si do ludzi z ich wyznania. To take wabi w te kraje Europejczykw, e tak w ich prywatnym, jak i w publicznym y- ciu znajduj wszelk wolno i niepodlego. Tanio nadzwyczajna pozwala im z mniej- szymi dochodami prowadzi wygodniejsze, a nawet w zbytki opywajce ycie. Ale ten, co by nic nie mia, nawet i w tanim Kairze nic by nie wskra. Aby si o tym po czci przeko- na, musz ci opowiedzie anegdot o saint-simonistach, ktrzy, jak ci jest wiadomym, przez par lat w tym kraju przebywali. Ci biedacy, dobre chopcy w oglnoci, ale z nieco przewrconymi gowami, tuajc si po wiecie i zewszd wypdzani, chocia spokojni ludzie, przybyli nareszcie do Kairu, gdzie si utrzymywali, jak mogli. Niektrzy znaleli sobie zatrudnienia u znaczniejszych kupcw euro- pejskich; inni, mieszkajc przy majtniejszych Francuzach (Solimanie, Linau), pracowali umysowo. Jeden nawet z tych ostatnich, p. Barauld, napisa bardzo dobr histori Mehmeda- Ali. Wiksza ich liczba mieszkaa razem na najwyszym pitrze pewnego domu w Kairze, biedujc pospou i zatapiajc si w gbokie nauki ich pryncypaa, p. Saint-Simona, ktremu atwo byo trawi ycie na marzeniach, bo opywa w dostatki, ktre jednak ludzkoci po- wici. 66 Ci wic modzi ludzie nie tracili nadziei zreorganizowania z czasem wiata i wci czekali przyjcia wolnej kobiety! I doczekali si nareszcie, a to si stao w nastpujcy sposb. Na- przeciw ich domku mieszka pewien bej bogaty, majcy liczny harem, a w tym haremie r- nokolorowe sutanki. Te sutanki przyjtym powszechnie zwyczajem uyway wieczorem wieego powietrza na tarasach domu swojego, wanie w tym czasie, gdy i saint-simonici bdzili take po swoich, marzc o wielkich rzeczach! W Kairze ulice tak wskie, e przy szczytach domw mona z jednej na drug stron poda rk ssiadowi. Nasi saint-simonici, cho zajci tak wan rzecz, jak jest przemienienie postaci wiata, rzucali jednake ukonym wzrokiem na ssiadki. Pomau utworzyy si pomidzy dwoma obozami telegrafy i nocne pikiety stra odbyway. Jednak Turczynki i Czerkieski obawiajc si gniewu beja, ich pana, nie bardzo lgny do tej wdki. Ale za to pewna Murzynka, ktr saint-simonici nazwali ksiniczk Sennaru, dosy ju penoletnia i mapiasta, bardzo sym- patyzowaa z ssiadami. Ze ta ksiniczka bya, jak wida, odwan jak Zenobia, przesko- czya przez ulic i tak si jej ten skok podoba, e go dugo prawie co wieczr powtarzaa. Ale mae nieszczcie spotkao t istot nadpowietrzn (czy raczej naduliczn)! Nieszczcie, ktre tylko ziemskim przytrafia si istotom...! Bej spostrzeg to i ksiniczk nastraszywszy kurbaszem tudzie workiem z kamieniem u spodu i z jadowitymi gadzinami, dowiedzia si o wszystkim. A lubo niewiele ju dba o ni, nie chcc jednak, aby taka zniewaga usza bezkarnie psom chrzecijanom, uda si na skarg z ksiniczk do konsula, gdzie i apostoowie przywoani zostali. Kobieta jest woln mwili oni na uwagi, ktre im konsul czyni a wic kiedy kobieta jest woln ma wolno... Ale za pozwoleniem, moi panowie! przerwa im konsul wanie e ta kobieta nie jest woln, bo j jej pan za wasne swe pienidze kupi, a teraz domaga si tene, aby ta kobieta zostaa woln, to jest abycie panowie wrcili mu pienidze. Zwolna! zwolna...! moci konsulu...! Jak to? Abymy kupowali woln kobiet...! Ale to jest przeciwne naszym zasadom...! Kupi woln...! Kupi woln...! powtarzali z zadziwie- niem, a jeden z nich doda: A e to te nam dotychczas nie przyszo do gowy...! Teraz ju wgielny kamie naszej nauki jest wynalezionym! Ale biedacy nie tak atwo mogli od razu wynale pienidzy. Jednake, e jak ju nadmie- niem, byli to dobrzy ludzie, udzielono im z rnych stron zasikw i kupili ksiniczk, ktr opuszczajc Kair usamowolnili w istocie. Mwi niektrzy zoliwi, e usamowolnili j z tego powodu, e ju troch bya podsta- rza, a wstyd im byo wie do Europy starowoln kobiet. Na gawdzie o tym i owym czas nam zszed dosy skoro i kilka dni upyno. Ot ju wi- da wiee minaretw miasteczka Beni-Suef. Za dawnych czasw na tej grze opodal, gdzie mona jeszcze dostrzec nieco ruin, stao miasto zwane Ptolemejadon, oczywicie przez Pto- lemeuszw zaoone. O dzie drogi w bok przez pustyni, po lewej stronie koryta Nilu, a po naszej prawej, znajdziem jezioro Birkiet-Kheran dzisiaj zwane, a niegdy sawne Moris! Jest to sawne jezioro, nad brzegami ktrego istniay wspaniae paace i labirynty. Teraz ani ladu... jak Sodomy i Gomory. Niedaleko od jeziora Moris jest pikny, yzny i do roz- legy oazis, Fajun nazwany, w ktrym by si schroni Murad-bej z Mamlukami, Kair opu- ciwszy. Po lewej stronie Nilu w gb kraju pustynie nazwane k Krowy i k Kota. Beni- Suef jest do maym i malowniczym miasteczkiem. Wida od zajazdu kawiarni nad samym brzegiem rzeki, pod rozoystym drzewem, okryt ze wszech stron bluszczem. Gdzieniegdzie biae i szare minarety. Opodal miasta drzew starych dosy, a w porodku drzew tych pikny (ale z daleka tylko) paac beja, a za nim obszerne koszary. 67 Jedmy teraz dalej i dopki nie spostrzeem nic ciekawego, gawdmy o krlu i krlowej, bo nudn jest rzecz otwiera gb nad kadym domem i nad kadym drzewem, co si znaj- duje na drodze. Ot naprzeciw nas pynie statek z bander trjkolorow. Wida jacy podrni francuscy z Grnego Egiptu wracajcy. Pozdrwmy ich nasz flag i tak jak na okrtach liniowych daj- my dwa razy ognia, cho nie z armat, to przynajmniej z rcznej broni. Oddali nam nasz pokon chorgwi i wystrzaami i popynli dalej. Zna, e jacy ludzie wiadomi morskiej etykiety... Jest to bowiem koniecznoci odda pokon za pokon; a raz (niedawno temu) zdarzyo si, e gdy pewien kapitan wojennego statku angielskiego przy brzegach Poudniowej Ameryki nie odpowiedzia na armatni grzeczno dowdcy korwety francuskiej, ten ostatni, zbliywszy si do niego, da dwoma brzegami ognia, podziurawi mu boki i agle, a nauczywszy moresu popyn dalej. Musiae uwaa, e tu w tych stronach ju rzadziej mona spotka podrnych europej- skich. Najwicej jeszcze p a w i l i o n w angielskich. A jednak pi lub sze zaledwo spotkamy w caej naszej dwumiesicznej podry, gdy za z tamtej strony Kairu w piciu dniach spotkalimy pitnastu europejskich podrnych. Wytumacz ci tego przyczyn, ale aby to uczyni zrozumiale, musisz pozwoli, abym ci powiedzia kazanie lub rozpraw w czterech, w piciu lub w szeciu czciach. Jak niegdy Buffon uklasyfikowa zwierzta, tak ja dzisiaj, Buffon take, ale w innym ro- dzaju, bd si stara uklasyfikowa wojaerw; wyjmujc oczywicie z tej kategorii ksit panujcych, ambasadorw i kurierw gabinetowych, ktrych rodzaj podrowania jest zbyt powszechnie znanym, i ograniczajc moje uwagi do pry- watnych tylko, dam ci pozna: Rodzaj pierwszy. P o d r n y h a n d l o w y (Voyageur de commerce). Ten przebiega rne kraje w pewnym i oznaczonym celu. Zatrzymuje si w miastach, czy te s ciekawe, czy nudne aby tylko handlowne. Uwaa on to tylko, co naley do jego fachu, zreszt czasami, jeli jest z cywilizowanego narodu i sam cywilizowany, co si w naszym wieku ju czsto napotyka daje, w chwilach wolnych od swych zatrudnie zwraca take uwag na miejscowe ciekawoci i wyjeda z jakkolwiek korzyci pienin i umysow. Ten rodzaj podrnych jest podug mnie jeden z rozsdniejszych... Tu, w Grnym Egipcie, nie spotkamy ju go wcale, gdy zwykle doje- da tylko do Aleksandrii lub czasami (ale bardzo rzadko) do Kairu, kiedy mu to jest po drodze w handlowej wycieczce do Indiw. Poznaje go si po nastpujcych znakach zewntrznych: dobrze jada i pije, jest poufaym, zarozumiaym, wesoym; nie zwyk spuszcza z widoku interesu gwnego... Dzieli si co do opinii na dwa rodzaje: uboszy jest zagorzaym republikaninem, bogatszy filipist. Rodzaj drugi. P a n i c z (M i r i f l o r). Ten jest teraz bardzo licznym... Ci, co go ska- daj, wcz si przez par lat po wiecie, gdy to jest teraz modnie. Nudz si strasznie w podry, nad ktr sto razy przedkadaj swoje wygodne buduary w stoecznych miastach. Staraj si o wszelkie wygdki codziennego ycia, o zabawy, kobiety, konie itp. Okradaj ich wszyscy na wszystkie strony. Pisz czasami relacje swych wielkich podry, gdy s oni rozmaitych wiekw i rozmaitych usposobie. Unosz si nad piknoci staroyt- noci, ktrych zwiedzeniem nie chcieli si nawet trudzi w przejedzie, a o ktrych rozpra- wiaj podug zdania sprawy swych ulubionych autorw: Lamartine'a, Dumasa lub te nawet i Frontyna, ich wykwintnego kamerdynera... Ogldaj oni ziewajc, a opowiadaj z entuzja- zmem! Ten rodzaj czasami a tu zawita, gdy nie brakuje mu na odwadze i lubi nowe i nie- znane wraenia. Ale najczciej zostaje w Kairze, jak Hannibal w Kapui. Rodzaj trzeci. M a p i a r z (1'E p i c i e r). Tego do znajome pochodzenie... Jego dru- gim uywalnym nazwiskiem jest take Szanso. Najpospolitszym za gniazdem Francja, z kt- 68 rej si na wiat rozbiega. Ten rodzaj nic nie czyta, o wszystkim jednak rozprawia, wszystko sdzi, wszystko gromi. Ubolewa cigle nad niewygodnymi domami zajezdnymi, nad kwa- nym winem, niesmacznymi potrawami i wci z tym wyjeda, e nie przywyk tak y w domu...! Bawi wszdzie dni trzy; lka si ju porzdnie Nilu w Niszym Egipcie, a co do Grnego nigdy on nie zaglda, bo szkoda fatygi, pienidzy, czasu, a najbardziej strach o skr. Spieszy on si zawsze z powrotem do domu, aby by interesownym w oczach ciotek, kuzynek itd. Podruje, aby o nim powiedziano: ,,On podrowa! W drodze zwykle z kredk yje. Targuje si z kelnerami o to, co im powinien da w na- grod ich usug wyjedajc z hotelu. Jeli ma dwadziecia tysicy frankw na podr, zapewnie dziesi tysicy tylko wyda. A pamitki i upominki dla swych krewnych i przyjaci kupuje na tandecie u ydw albo w bazarach starzyzny. Z tym wszystkim jest on przekonany, e zupenie naladuje rodzaj poprzedni, p a n i c z a, ale si mocno myli. Rodzaj czwarty. W y s p i a r z (1'Anglais). Ten najoryginalniej podruje ze wszystkich! Przyjeda zwykle do Aleksandrii, aby zje niadanie na wierzchu kolumny Pompejusza, na ktr mu garsony z restauracji ze dreniem nios po sztukowanych drabinach na wp skrze- pe befsztyki. Jedzie do Kairu, aby udawa Araba i zje wieczerz na szczycie piramid. Je- dzie do Grnego Egiptu, aby si przespa w grobach krlw egipskich. Nie znajc si na nie- bezpieczestwie, niczego si nie lka. Dawniej wyrzuca pienidze... teraz o wszystko si targuje, nikomu nie dowierza, a jednak wydaje dwa razy wicej od innych i wszyscy go krad- n. Czyta swoich tylko autorw lub wcale nic nie czyta. Pisze zawsze, ale najczciej (trzeba mu odda t sprawiedliwo) pisze tylko dla siebie i dla swoich. Przybiera szaty wschodnie, w ktrych jak dwie krople wody do Anglika podobny. Chce wszystkiego skosztowa: wazi na gry, aby z gr zazi; czsto rysuje, ale czciej jeszcze nudzi si musi. Zreszt, nie yje jak tylko ze swymi i wszdzie ze sob ma Brytani nosi, tak co do jada, jak i do zwyczajw; a gdzie koczuje, tam rozpociera si nad jego namiotami mga, ktra nad Londynem jest zawieszon. Od pewnego jednak czasu staje si on bardziej towarzyskim i europejskim... i nie unika cudzoziemcw. W poyciu jest pewnym i nikt si nie zawid na jego szczeroci. Czasem i w tym rodzaju mona znale wiatych podrnych, jak na przykad Wilkiusa i innych, ale z powodu swego rozgazienia najwicej w nim pospo- litych. Rodzaj pity. A m e r y k a n i n. Podobny wielce do poprzedniego, ale z rnic, e ten ju z pewnoci nudzi si na mier, podrujc. W podry z nikim nie mwi i w kadym miecie je kilka obiadw, przesypia si kilka nocy i jedzie dalej, aby tylko objecha ld stay. Jest skpy i, jednym sowem, mniej dentelmen od poprzedzajcego. Rodzaj szsty. U c z o n y. Ten powica cae swe ycie, aby odkry i opisa jak now rolin, jakie nieznane zwierz lub jaki kamyk; zdj plan nowej geograficznej karty; opisa kraj lub wytumaczy znaki hieroglificzne z jakiego staroytnego kamienia w sposb wcale nowy i od nikogo nie znany, nawet od tych, co kiedy te znaki sami wyryli. Powtarza on kil- kakrotnie te sam podr, uwaajc tylko zajmujcy go przedmiot. Jest czsto nauczajcym, lecz czciej pedantem i nudnym. Gdy przy pracy ma otwart gow, oddaje znakomite przy- sugi towarzystwu. Znaki zewntrzne, po ktrych go si poznaje, s nastpne: nie czesze si, nosi zatuszczone szaty i ma zawsze rozsypan tabak na koszuli. PS. Dodatkiem do tego rodzaju jest a r t y s t a... ten o tyle tylko zasuguje na uwag, o ile ma prawdziwy i niepodrzdny talent... W innych razach jest tylko s m o l i p a l c e m i t r a c i c z a s e m... Rodzaj sidmy. T r u b a d u r. Ten podruje na konto domu handlowego: Poezji, Wra- e i Spki. 69 Znosi trudy, niebezpieczestwa, choroby, brak pienidzy w oddalonych krajach itp. tylko przez przywizanie do pryncypaw swego domu handlowego. Jego obserwacje, dziea i na- uka, jak wyciga z okolicznoci swego ycia, s stosowne do pojcia i rozsdku, jakie ode- bra od natury. Najczciej umiera on pod potem lub przechodzi z tej klasy do nastpnej. Czasami te wydaje on take na wiat ludzi! Rodzaj smy i ostatni. A m a t o r. Ten jest sawnym z tego, e wyda na wiat Kasano- w, Faoblassa, Gilblassa i wielu innych podobnych. Ma on mnstwo gazi i gazek, z kt- rych wyrastaj doktorzy z potrzeby, artyci dajcy koncerta wokalne bardzo drogie, a zawsze zakatarzeni, poyczalscy, nieoddawalscy i wielcy panowie, cigncy dochody z damy czer- wiennej. Widziano w nim nawet za naszych czasw ksit spokrewnionych z mocarzami Niemieckiej Rzeszy, odgrywajcych niepospolit rol! Nad tym rodzajem rozpiszem si gdzie indziej. Ale ju zanadto gawdzimy, a wleczem si jak ydzi na szabas. To nie moja winal Za- miast ci nudzi bezustannym wymienianiem nazwisk rozmaitych wiosek lecych na obu brzegach Nilu, bawi ci, jak mog... Jeli ci bawi tylko...? (Co raczysz mi powiedzie przy zdarzonej sposobnoci). Oho! ot co nowego...! Ale nie lkaj si... Ju tym razem nie anegdota ani zoologiczna rozprawa. Przy zachodzcym socu wida na skalistej grze, spadajcej prostopadle do Nilu, jakie stare, obszerne domisko. Jest to Der-Mariam, czyli klasztor N.P. Marii. Ta gra zowie si Giebel-el-Teir, a ten klasztor jest zamieszkaym przez Koftw, ktrych wanie teraz przez szpar skay moem widzie jak kotw spuszczajcych si na d. Lec oni nad brzeg rzeki, a zdejmujc z siebie odzienie wpaw si rzucaj. Nie sr si! Nie bierz za paasz...! Oni chc ci tylko powiedzie, e s chrzecijanami, i prosi o jamun dla utrzymania lampy gorejcej w ich kapliczce i o baksis dla siebie. Dziwny sposb ebrania po wodzie! Patrz, jak s liczni! Jacy miedziani...! yjc cigle w odkrytym polu i pod spieklejszym socem ni w Kairze, stali si zupenie co do koloru do Arabw podobnymi. W takim to klasztorze Volney dla nauczenia si ich j- zyka dwa lata przesiedzia. Syszysz ich krzyki...? Christianos! Christianos...! baxis! Baxis!. Nie dopuszczajmy jednak tych chrzecijan do kany, gdy s od nas liczniejsi! Stamy wszy- scy zbrojno na pomocie, aby im okaza, e przemoc nic nie uprosz. A rzumy im te par butelek oliwy dla lampy palcej si w ich kapliczce. Patrz no! stojc w wodzie, majcej do stu sni gbokoci, odkorkowuj butelki zbami... kosztuj... krzywi si jak mapy... myleli, e wdki i... prima-aprilis! No! teraz odpywajcie sobie, macie ju dosy napoju, zostawcie nas w spokoju! A kysz! bo was pogaszczem oowiem! Uwaaj, jak ta wyniosa skaa pod promieniami zachodzcego soca jest malownicz! Kraj ju coraz pikniejszy, cho jestemy dopiero w rednim Egipcie. Chocia nie sycha tu miego dwiku dzwonu wzywajcego na wieczorne pacierze, te szare mury klasztoru chrzecijaskiego, to samo imi Bogarodzicy pociesza serce niejednego wracajcego z dzikich krajw wdrowca i wlewa w dusz jego nadziej, e od chwili bdc pod blisz Jej opiek, ju go Ona do rodzinnej ziemi zawiedzie. Ot miasto Mignieh! O nim ci wspominam, gdy jest wicej znaczcym od maych wio- sek i miasteczek, ktremy od dwch dni (to jest od Beni-Suef) na naszej drodze spotykali. W okolicach tego miasta moem ju napotka nieco staroytnoci egipskich. Ale mwic mi- dzy nami, jeli nie zagorzay antykwariusz, tylko lubownik piknych i wspaniaych dzie czowieka i przyrodzenia, przed ruinami Tentery nic szczeglnego nie zobaczysz. 70 Jednak eby nie myla, em le, to ci bd i tutaj suy za przewodnika; jeli wic chcesz wsi na ko i o par mil od Nilu si oddali, zaprowadz ci najprzd do miasta Be- ni-Hassan dzi zwanego. Opodal od tego miasta, w piasku, zobaczymy do staroytne groby, w ktrych ju wielu uczonych grzebao. S to groby dawnych Egipcjan i nie tak dawnych Mamlukw. Co za dziwna mieszanina! Ujrzysz tam trzy niewielkie, ale wielkiej staroytnoci statuy. Twierdz uczeni, e te statuy s z dziewitego wieku, jeszcze przed Jezusem, to jest kilka wiekw przed napadem Persw. Opodal znale mona szcztki wityni Diany i studnie balsamowanymi mumiami kotw napenione. Egipcjanie bowiem dawali tej bogini kota za towarzysza, tak jak Grecy Minerwie sow. Moe to by z tego powodu, e i kot jest w swoim rodzaju niepospolitym myliwym! Co za do sowy, to si da wytumaczy jeszcze atwiej, jeli si zastanowimy, e wszyscy uczeni do puszczykw podobni. Kiedymy ju w drodze, jedmy wci ldem a do El-Hemuamu. To miasto nazywao si niegdy Hermopolis. Uczeni, ktrzy naleeli do wyprawy Bonapartego, opisali je dostatecz- nie. Mgby je wic dokadnie pozna par lat na to powiciwszy, ale ja ci powiem w kilku sowach, e ju tam niewiele nawet gruzw. S jeszcze studnie z mumiami. S groby nie wie- dzie czyje. Co najciekawszego to bardzo dobrze zachowane mumie modych krokodyli. Ale wracajmy si do czna, bo tu soce bardzo piecze. Tam milszy na nas oczekuje wi- dok: nad brzegiem prawym Nilu pikny las palmowy, kilka mil a ku Radamant si cigncy. Moem odpocz w jego chodzie i zapolowa na nie znane u nas ptactwo. Jutro nad rankiem ujrzymy i Radamant. Miasteczko do pikne, ale zawsze pikne tylko z daleka, tak jak wszystkie miasta na Wschodzie, oprcz Kairu i Damasu. Ale i tu bieda i ndza moe ci za- bawi, jeli nie filantrop; bo tu bieda inna z postaci ni u nas... oryginalniejsza... Ciesz si wic, jeli artyst! Bdziesz mie przed sob wzr jakiego piknego azarza!!! Nim miniem Radamant, musz ci uprzedzi, e ten wielki i pikny dom biay opodal rzeki jest fabryk araku, a ten drugi fabryk cukru; oba przez Europejczykw pod protekcj Me- hmeda-Ali zaoone. Jeli wic chcesz, o dobry poncz atwo! Bo cytryn duo nad brzegami Nilu. Ale tutejsze cytryny zawsze zielone, gorzkie i mae jak woskie orzechy. W Delcie s pikniejsze. Wleczem si co bardzo w naszej podry. Ale c pocz! Wiatr wci przeciwny, a majtki musz wci trzyma wiosa w rku lub cign statek linami. Kiedy ywioy im prac utrudniaj, trzeba mie lito i wyrozumienie nad nimi. Lecz jak si bd buntowa i wyma- wia nam posuszestwo, trzeba ich kropi kurbaszem! Za par dni, jeeli Bg pozwoli, dostaniem si wreszcie do Siut, najwikszego w tych stro- nach miasta, i tam jaki dzie odpoczniemy. Tam dopiero Grny Egipt si zaczyna. Aha! mam ci co nowego do pokazania! Patrz no! tam na tym biaym piasku, co tam ley takiego? Szara belka grubego palmowego drzewa! Nie zgade! Kawa starej dki arabskiej? Ani to! Kamie oryginalnego ksztatu? Mylisz si... ale raczej we swj sztuciec, wymierz dobrze w koniec lewy tego przed- miotu i daj ognia! Ot to mniemane drzewo wyprostowao si do trzeciej czci i sunie si ku wodzie... i paf... ju i w gbi nurtw rzeki. C to znowu za dziwo...? Przyjacielu...! to krokodyl! Czy nie czujesz po kociach dreszczu na to mie imi? Ciesz si! zobaczysz ich tu wicej! A im bardziej bdziem si w kraj zapuszcza, tym bdzie wiksza ich liczba. Lecz nie obawiaj si! 71 nic ci nie zrobi! Gdyby ci mogy zaj znienacka ogonem stojcego u brzegu rzeki lub k- picego si albo eby wypad z kany przypadkiem... to co innego! Poznaby si wtedy z ich zbami. A czy ty wiesz, e i krokodyl ma serce? Wielka rzecz! Wszak i kurcz ma wtrbk! To wcale co innego...! Kiedy mwi, e krokodyl ma serce, to si znaczy, e czuje mo- ralnie, e si kocha, e pacze...! Ty si umiechasz...? Tak przynajmniej mwi Araby! 23 Suchaj...! Stao si to przy granicy Nubii, koo wysepki File. Widywali mieszkacy tej wyspy i brzegw Nubii pomidzy tumem mniejszych nadzwyczajnego krokodyla, majcego okoo czterdzieci stp dugoci, ktrego upodobaniem szczeglnym byo rozciga si przez dnie cae na socu, rozmylajc o niebieskich migdaach lub o subtelnociach filozofii nie- mieckiej. By on przy tej manii rozpamitywa do sobie dobrym chopcem, gdy (jak zar- czaj Araby) poera tylko tych, co z powoania musieli by nieostronymi, to jest biednych nosiwodw wiejskich, co stojc po pas w wodzie co rano musz przychodzi do Nilu, aby napeni z koziej skry beczki. Poera on take czasem niewiadomych, co w jego ulubio- nym miejscu sami kpa si chcieli; bo gdy ich byo wielu razem i gdy robili wiele haasu, odchodzi dalej spokojnie... Taka jest bowiem natura krokodyla, e nie lubi zgieku. Nazywa- no go pospolicie krlem krokodyli. Tak si do niego mieszkacy przyzwyczaili, e ju na prawie nie zwaano, i cho w ssiedztwie, starano si tylko nie oddala od suchego ldu, gdy krokodyle nie oddalaj si zwykle z miejsc wilgotnych, co jest wielkim szczciem, bo gdyby im si zachciao spacerowa, dotychczas ju by Wielka Brytania stracia poow swej wcz- cej si ludnoci. Jakem ci ju powiedzia, ten krl krokodylw by zwyk przelegiwa na ulubionym sobie miejscu, jak wygodni w obszernym krzele, a nikomu dotychczas nie przyszo na myl wy- rzdzi mu jak psot. Dziewczta wiejskie przychodziy co ranek z dzbankami po wod, zaczerpny zrcznie od brzegu i powracay do domu, a w pobliu krokodyl spoglda na nie obojtnym okiem, lec zaledwie o kilkanacie krokw. Niedugo jednak patrza nasz krokodyl na wszystkie obojt- nym wzrokiem... Jedna, najpikniejsza z nich, Fatma, crka szejka, wpada mu w oko i cho bya z dala od niego, obraz jej ksztatny tkwi cigle w jego renicy. I zmikczyo si serce jego...! I nie porywa si ju wicej, jak jego rwiennicy, na kpice si woy, bawoy i na kpicych si ludzi. y tylko niewinnymi rybkami, muszlami... oddy- cha wieym powietrzem (tym samym, ktrym oddychaa Fatma!), sowem, zmieni cudow- nie sw dawn natur. Ale czeg mio nie dokae...! O, czue czytelniczki! Ubolewajcie nad losem nieszcz- snego krla krokodylw...! Fatma spostrzega, e oko krokodyla paa nadzwyczajnym bla- skiem! Spostrzega...! i spucia oczy z ukontentowaniem. (Bo ktra dziewica nie pozna od razu mioci przez ni wzbudzonej...? i ktra z niej nie jest rada?) Ale to uczucie byo niczym w porwnaniu burzy miotajcej sercem krokodyla! ,,Bo kiedy poar rozpomieni rzecz trudn do rozpalenia, wtedy trwa bez koca! (Byron). Mnie jednemu s tylko znajome jego tajemne uczucia...! I czemu nie miabym ich zna gruntownie...? Balzak, Souli i tylu innych czyta jak w otwartej ksidze w sercu ludzi! Czemu nie miabym czyta w sercu krokodyla...? O! wierzajcie mi...! potna bya walka w jego wntrznociach! Rwa sobie wosy! (Prze- praszam...! Chciaem powiedzie zgrzyta stoma zbami) pomylawszy o niepodobiestwie posiadania w stanie ywym lubej mu istoty. Mio zanadto oczycia wrodzone skonnoci,
23 To podanie gminne rozmieszy niejednego z nas... tak jak podanie o wilkoakach rozmie- szyoby Araba...! Dziwna rzecz, e ludzie mniej s skorzy do zastanowienia si ni do mie- chu...! Musi to by skutkiem ich organizmu (p. a.). 72 aby mg pomyle o zadowolnieniu swej dzy chwilowym brutalnym posiadaniem i mier- ci kochanki. Czu on dobrze, e si rozstawa z swoj dzik natur, ale by jeszcze w stanie Roberta, gdy go Aliksa odwodzi od rad Bertrama... Ubolewa on take nad sw fizyczn szpetnoci! ,,Czemu mawia do siebie jak Quasimodo czemu, gdy moje uczucia s teraz uczu- ciami anioa, czemu zawsze szatask mam posta? ,,Czemu...? mawia on take do siebie czemu przeznaczenie zwizao mnie na wieki, kiedy pojmuj teraz lepiej od ogu powab i rozkosze innego ycia...! Mijay dnie i miesice, a krl krokodylw usycha z mioci. Przymiy si jego renice, wysuszay si od westchnie puca, zapady policzki, a Fatma, zwodnicza niewiasta, zaprze- staa nawet chodzi po wod i poczya si maeskim zwizkiem z modym Abdall. Krl krokodylw zawsze mia nadziej! Cho ju od dawna nie by zoczy swej lubej, czeka cier- pliwie; czeka przez tygodnie i przez miesice. Nareszcie zoczy Fatm... sza ona z dzbankiem po wod, trzymajc na rku kilkomie- sicznego chopczyka, ktrego tulia do ona. Wstrzso si jak serce wulkanu ono krla kro- kodylw...! Rzuci na Fatm bolesne wejrzenie i pogry si w nurty rzeki, aby ukry z miosnej rozpaczy, ktr by ona widziaa z tak rozkosz...! (Bo kobieta nic nie ma w sobie natury krokodyla...!) Fatma wzruszya ramionami i rzeka do siebie: C on chcia? ten orygina...! Jakie te krokodyle zarozumiae...! I wiele upyno miesicy, a nie widziano krla krokodylw... On jednak, skryty w gbi rzeki, widzia wszystko swym przezroczystym okiem. ledzi starannie najmniejsze ruchy modego Tafika, ktren, prawdziwy syn Nilu i pustyni, prdko si rozwija i rozrasta. Mia on ju lat cztery a prawdziwe arabskie dziecko przewraca z rwiennikami kozioki w spie- kym piasku nad Nilem. Ale niedugo przewraca kozioki, nieboraczek...! Gdy razu pewne- go... Byo to w dzie wita Nilu i zalubin modszej siostry Fatmy. Mczyni siedzieli nie- zbyt daleko od brzegu, palc fajki i grajc w szachy... kobiety kpay si po spou z Amin, nowonarzeczon, stosownie do krajowego zwyczaju, dzieci igray w piasku nad brzegiem rzeki, opodal matek. I Luidzi (nazwisko krokodyla) znajdowa si take, ukryty w pobliu... niewidzialny, ale wszystkich widzcy... Zobaczy on po raz pierwszy od dawnego czasu Fatm, a zobaczy j w wodzie, tysic razy pikniejsz, ni o niej kiedy marzy... I straci pami Luidzi wspaniaych uczu, ktre mio rozkrzewia w jego sercu, a sama zemsta nim tylko w tej chwili wadaa. Przyczoga si cichaczem do brzegu i wyrachowawszy swj zapd, uderzy ogonem w grono bawicych si chopcw, a zanurzywszy ich w wod, wzi tylko delikatnie w zby Tafika i znik z nim w gbi. Krzykny przeraliwie wszystkie matki razem...! Ale wnet si uspokoiy, gdy wszystkie bbny popodnosiy si z pytkiej wody, zaledwo troch si zachy- snwszy. Jednego tylko brakowao...! I jedna tylko matka bolesnym krzykiem napeniaa po- wietrze i rozdzieraa sobie do krwi ono... Tafik! Tafik! woaa, ale nadaremnie... Arabi bdcy opodal zbliyli si do kobiet, aby zapyta o przyczyn tych wrzaskw... Gdy ju byli nad brzegiem, rzucili okiem na rodek rzeki, a tam okazao im si dziwne, okropne i pamitne widowisko...! Krokodyl, wypynwszy na rodek rzeki, wynis si maje- statycznie nad wod do poowy swego ciaa i po trzykro pokaza, jakby tryumfujc, modego Tafika, ktrego nie uszkodzonego trzyma w zbach. I po trzykro Fatma zawoaa bagaj- cym gosem, wznoszc do gry ramiona: Luidzi! Luidzi! Luidzi...! 73 Ale krokodyl nie da si zmikczy tym oczywistym dowodem mioci, przekonywajcym go, e jego imi nie byo obcym jego kochance... Pogry si w otcha i popyn dalej, unoszc Tafika w inne strony, ku Morzu rdziemnemu, ku zachodowi... Zemsta ustpia w jego sercu miejsca szlachetniejszym uczuciom... Ponis on sw zdobycz w strony, gdzie spo- kojnie bdzie si mg zajmowa jej szczciem i moralnym wyksztaceniem. Co mwisz o tej historii? A wiesz, em ja jej nie wyssa z palca, ale em j prawdziwie sysza od Arabw mniej wicej w tych sowach. A co do skrytych uczu krokodyla, te mi s zarwno znane, co uczucia rozsdnych ludzi romansopisarzom naszego wieku. Co za do jego filantropijnych zamiarw, te nie powinny ju zdziwi takiego, co czyta lub widzia pewny teraniejszy dramat Balzaka, w ktrym strem i opiekuczym anioem pewnego szlachetne- go modzieca jest zatwardziay zoczyca, pitnowany na ramieniu i zbiegy z galer Tulonu. Co teraz, to ju dosy tej gawdy, bo cho wprawdzie oprcz Siut, ktre zobaczym jutro, nic nie ma zbyt ciekawego po drodze, trzeba tu jednak mie zawsze otwarte oczy i bro przy boku, bo ta cz kraju a do Keneh jest przez zych bardzo ludzi zamieszka. Tutaj najwi- cej buntw i najwicej popenionych zbrodni... Widzisz te dwie wioski w oddaleniu? Jedna z nich zowie si Kassar i jest zamieszka przez samych tylko rozbjnikw. Temu par miesicy pewien Anglik zosta przy tym brzegu napadnitym. Broni si mnie przez dugi czas. Na dwunastu ludziach straci ju piciu i byby sam pad ofiar, gdyby nie przytomno umysu jego drogmana Araba, ktren od sa- mego pocztku walki, uciekszy wpaw, uda si do tej drugiej wioski (ktrej mieszkacy s w ustawicznych bitwach z mieszkacami Kassar), i okazujc firman swego pana szejkowi nie by spiesznie przywid obrocw. Od tego miejsca podwjmy strae i baczno. W nocy zawsze dwch z nas i poowa ekwipau majtkw wartowa bdzie. A kto w nocy dojrzy jakby makow gwk i may sze- lest na wodzie usyszy, niech mierzy dobrze i pali miao, bo to zodziej! lub zbjca...! Jak dwch lub trzech da nurka, to inni si wrc. A bro Boe da im si uczepi brzegu kany! Majtkw uzbrjmy w siekiery, a sami paaszami by i apy ucina bdziem... bo ina- czej rozpataj nam brzuchy! Jestemy w podle Montfalut. Opodal Nilu wida do lich miecin... W niej nasi egla- rze chleb piec bd na dalsz drog, moem si tu wic dzie jaki zatrzyma i pojecha zwie- dzi gb kraju, o par mil od brzegu ciekawe studnie z mumiami, sammum zwane. Ju tu w tych stronach coraz okolica pikniejsza i kraj grzystszy... Zna, e si zbliamy do Grnego Egiptu. Zewszd wida malownicze z granitu brudnoczerwonego skay, kpice swe torowe boki w niebieskich wodach Nilu. Czsto te skay s bardzo dziwnego ksztatu! Wczoraj na przykad, gdymy dojedali do Montfalut, o par mil od tego miejsca, Olivier, nasz poczciwy stary woltyer, cisn nas za rk i wskazujc na jedn ska, lec po naszej lewej stronie, rzek z wzruszeniem: Patrz pani patrz...! Czy go poznajesz...? W istocie... Poznalimy...! Pomidzy wielkimi skaami bya jedna posunita najbardziej ku brze- gowi Nilu. Skadaa si ona z dwch czci. Z masistej, czworograniastej skay w ksztacie postumentu, na ktrej wznosia si druga, kilkakro mniejsza od pierwszej i nieregularn for- m od pierwszej odczona... Przy zachodzcym socu podobna ona bya jak dwie krople wody do olbrzymiego posgu Napoleona w maym swym kapeluszu, z zwieszon gow i zaoonymi na piersiach rkoma... Jednak byo to dzieo natury! lub zudzenie amicych si promieni; niemae tu take miejsce zajmowaa wyobrania. Pewna rzecz jednak, e podobie- stwo byo w tej chwili tak zupene, i zy zakrciy si w oczach Oliviera! 74 A nas wszystkich przeszed dreszcz elektryczny na ten twr ywiow tak dziwaczny, przedstawiajcy nam niespodzianie obraz wielkiego czowieka pord tych odludnych i dzi- kich przestrzeni. O p dnia od Montfalut ley miasto Siut, stolica Grnego Egiptu... w takiej odlegoci od Nilu jak Kair. Trzeba dojeda do tego miasta przez ki i przez do pikne ogrody. Me- czetw w nim duo... a wiele z nich piknych i oryginalnych... Bazary obszerne, lud ciemniej- szy co do duszy i co do skry. Nie wida tu Grekw ani Koftw, ani Europejczykw, ani y- dw nawet! Same tylko prawdziwe arabskie twarze i mnstwo Murzynw... Gdzieniegdzie biae lica, ale nie europejskiego, lecz mamluckiego kroju. Jednak mona powiedzie, e pikno tej stolicy Grnego Egiptu niczym jest w porwna- niu z piknoci Kairu. Kair jest jedynym miastem na wiecie. Jeden tylko Damas, Bagdad i Stambu mog si z nim rwna. Wdrapmy si na t wysok skalist gr za miastem, gdy oprcz zajmujcego widoku, zaledwo zmierzonego okiem koryta Nilu, zobaczym tam take pikne pomniki Turkw, chrzecijan i staroytnych Egipcjan. Nie dochodzc do szczytu gry znajdziem bogate groby mamluckich bejw. Tych krlikw z skromnymi tytuami! Dalej znajdziem groby wspanial- sze jeszcze, ale ju uszkodzone przez zaamujce si skay, groby Egipcjan... Jeszcze w nich wida gdzieniegdzie pikne malowida, a na nich w wielu miejscach wyryty znak krzya witego, gdy w pocztkach chrzecijastwa, w wiekach przeladowania, tutaj w Tebaidach i w innych miastach Grnego Egiptu wielu si anachoretw ukrywao... Siut, Abutis, Teutyra i Tebaidy byy miejsca, gdzie ich byo najwicej. wity Pawe i wity Antoni w Teutyrze najduej przebywali. Ju noc zapada...! Niewielemy dzisiaj upynli... najwicej mil trzy za Siut... Zatrzymajmy si przez noc przy tym brzegu, gdzie si wznosi Abutis. Przykamy czujno naszym majtkom, bo nam w Siut mwiono, e przed dwoma dniami wyszed puk cay z tego miasta dla uskromienia dwch zbuntowanych wiosek koo miasta Girde za Abuczucz. Zostawmy stra zbrojn na naszej kany i jednego z naszych sucych, a sami idmy do miasteczka na rynek zje wieczerz i pogawdzi z Arabami. Jeszcze potkniem si na naszej drodze o jak strzaskan kolumn lub o jaki blok granitu... Lecz te zabytki s najdawniej z rzymskich czasw (jak moem wnosi z tego, co widzimy przy wietle ksiyca). Zasidmy w kole tych Arabw na tym rynku, przy kawiarni kief odprawiajcych w milczeniu, i jak oni zapalmy nasze fajki... Siedzi ich tu wielu wkoo, uywajc dobrodziejstwa piknej i orze- wiajcej nocy po dziennym upale. Opodal pikny, lepy starzec, z dug siw brod, gra na smtnych i racych bolesnymi tony skrzypcach i przypiewuje monotonnym pieniem. Bdzie on take opowiada gazele lub moe i histori kalifw... My suchajmy go lub nie, ale przypatrujmy si melancholicznemu wyrazowi jego twarzy, tak zgodnemu z jego piewem i z muzyk. Skoczy trubadur... a teraz bdzie wieczerza, szejk nas do niej zaprasza; zasiadajmy w cia- niejszym kole z skrzyowanymi nogami i uwaajmy, w jaki sposb tutejsza wieczerza odbywa si bdzie. Ot przynosz najprzd trzcinian mat i kad w porodku biesiadnikw. Potem stawiaj dwa kosze chleba. Jeden chleb okrgy i paski jak racuszki lub mae pier- niki, drugi ciemniejszy, ale jeszcze paciejszy i zupenie w ksztacie ydowskiej macy. Pierwszy jest z mki pszennej, drugi z ytniej. Ten chleb ukadaj wkoo, to jest najprzd robi cise koo z chleba wikszego, potem drugie we rodku z mniejszego. Teraz przynosz mnstwo talerzykw z potrawami, ktrych jest tyle, ilu biesiadnikw. Te talerzyki ustawiaj wkoo, a kaden musi je t potraw, ktr przed nim zastawi. We rodku tego potrjnego, czarnoksiskiego koa stoi okropna misa z pilafem (ryem z baranin). 75 Teraz kady zajada bdzie to, co znalaz na talerzu przed sob, a jeli mu zostanie lub je- li taka bdzie grzeczno lub wola jego, rzuci jaki ochap ssiadowi, ktry take udzieli mu tyme samym sposobem swoich przysmakw. Jak si skoczy uczta, przynios dzbany z wo- d, wszyscy nadstawi rce, a ta woda po wszystkich si rozleje. Nie ma tu, jak widzisz, wiele ozdb na tym stole, a jednak daleko ta uczta oryginalniejsz od naszych wykwintnych biesiad. Lecz ju noc pna! Wracajmy na nasz kan, bo co do Arabw, ci tu a do witu przesiedz. No! teraz ci, co spali do pnocy, na wart! a ci, co dotychczas czuwali, mog spocz do czwartej z rana, a o czwartej w drog! My za idmy spa. Mahmud-Dongala dowdc nocnej stray! Co tam znowu? Czemu nas budzisz, Mahmudzie? Miociwy panie! nie podobna tu, w tym miejscu, na stanowisku dotrzyma, majtki si dusz i spa nie mog. Z powodu? Ot tak, jakby morowa zaraza wiaa na nas! Gupi! id spa...! W Grnym Egipcie morowa zaraza raz w sto lat. C to, Olivier? Panie! taki smrd na dworze, e musimy odpyn dalej! Ale z czeg? Jeli si nie myl, musi tu by gdzie opodal zdeche cierwo lub moe nawet ludzkie trupy...! Wysa potrzeba ludzi w pobliskie miejsca i sprawdzi domysy. Olivier wraca i raport zdaje: Opodal od nas, od strony wiatru, stoi wielka kana, co wiezie pielgrzymw powracaj- cych przez Koser z Mekki. Na tej kany wioz sze trupw ludzkich, ktrych pozawczoraj pod Abu-czucz Araby, napadszy i zrabowawszy kan, zarny. Ci z podrnych, co wpaw uszli, stracili rzeczy, ale wrciwszy po odejciu zbjcw do dki, uratowali ycie. Ci za, co nie uciekali i chcieli si broni, zostali wyrnici. Pomidzy tymi ostatnimi znajduje si dwch ubogich Wochw, co dopiero w Keneh wsiedli do kany. Porbano ich w kawaki i w jeden worek wsypano. Pozostali pielgrzymi wioz zwoki tych zarnitych do Siut, gdzie mieszkaj ich rodziny. Winszuj przyjemnej podry tym, co na tej kany w 36 stopni gorca z trupami podr- owa musz. Kazaem im oddali si od nas mwi dalej Olivier ale nie chc...! Nie chc...! Dalej do korda i poobcina im powrozy... A jeli si bd opiera, szesnastu zamiast szeciu do Siut zawioz. I w pi minut czno, zapeniajce smrodem powietrze, byo od nas daleko. Idmy ju spa teraz, bo noc pna... Panie! rzecze Olivier wchodzc raz jeszcze rejs i Araby trzs si jak w febrze i pro- sz pana, aby wraca do Kairu. Powiedz im, e pierwszy, co stchrzy i w niebezpieczestwie ucieka bdzie, w eb kul jak pody pies dostanie. Niech wydobd okute w elazo drgi i niech stra podwoj. Owiadcz im, e jutro nocowa bdziemy w Abu-czucza. Ty za pilnuj, eby nie uciekali te- raz! Wiatr mocny i przeciwny. Nilu koryto coraz to szersze i okryte wzniolejszymi bawanami. Nie moem zbyt prdko na nim postpowa. Araby musz bezustannie pracowa wiosami. Ju wieczorna pora... Soce ma si ku zachodowi... W oddaleniu po naszej prawej stronie, w pustym i odludnym miejscu bieleje grb witego Abu-czucza (Ojca-kotuna). 76 Majtkowie nasi smutni, gdy ta caa okolica nader jest niebezpieczn! A, otry...! teraz wycie nie hardzi! Nie buntujecie si...! nie odgraacie...! nie zmuszacie nas, abymy was zabatogowali...! Ram-tam-tam... nie piewacie...! Kiedy trwoga, to do Boga...! Pyn dalej, hultaje! a ty, rejs, uwaaj na wielki agiel, bo ju dzi wicej ni trzy razy zaledwomy si nie potopili. Olivier! miej na niego zawsze oko i trzymaj w pogotowiu flint. Jestemy wprawdzie w pogotowiu topienia si ju od dni kilku. Mamy wszystko, co kosz- towniejsze, na sobie i bro przy boku. Patrz...! patrz...! jakie pomidzy tymi skaami wielkie bawany... Tak jakby na morzu... Maj suszno Araby Nil morzem nazywa. Jedyna to bowiem rzeka w starym wiecie... Olivier! baczno na t wie z piasku lecc zygzakiem od strony gr... Ka rejsowi pu- ci sznur od gwnego agla... prdzej...! Nie chce... mwisz...? Nie tra czasu...! prdzej...! pal mu w eb! to puci... Olivier strzeli, a rejs pad jak dugi i sznur puci... ale pad tylko ze strachu, gdy kula wisna mu nad turbanem... Ale czas ju by, aby puci sznur od agla, gdy wiea z wiatru i piasku wpada na nasz ma kan, zakrcia j w kko, wszyscymy padli plackiem i pochwytali za deski. Kana do poowy napenia si wod, a w minut wszystko wrcio do dawnej spokojnoci. Allach! Allach-Kerim...! zawoay Araby. Tak, gagany...! Bg jest wszechmocny...! Ale gdyby Frank nie by strzeli do waszego osa kapitana, tobymy wszyscy dali nurka. Rejs powsta z ziemi, gdy Olivier mierzy do niego o kilka cali wyej nad gow, wiedzc, e i to bdzie dostatecznym, aby dopi celu. Rejs pada nam do ng i prosi o przebaczenie. Bd posusznym, kiedy gupi...! bo drugi raz poznasz si naprawd z oowiem. Ju noc...! Trzeba przybi do tego brzegu, przywiza kan i tu przenocowa, bo Araby cay dzie jak wielbdy pracoway... Teraz p ekwipau niech si kadzie spa, ale z pa- kami i z siekierami przy boku. Ty, Mahmudzie, z karabinem siadaj od tyu przy sterze... miej przy sobie trzech ludzi; jeden niech odbywa wart, a dwch niech pi z kolei... Ty, Olivier, od lewego brzegu kany; z tob trzech ludzi; dwch niech pi, jeden niech czuwa. My od prawe- go... Dwch tylko z nami... Jeden niech stanie take od szpicy, chocia trudno, aby nas stam- td podeszli. Teraz oczy natone, kurki odwiedzione... I nie spa! Dwunasta! To ju noc wprawdzie przepdzona na Nilu, ale dzi nie wesele! Kto pierwszy zobaczy co ruszajcego si w cieniu lub szeleszczcego po wodzie, niech strzela na alarm z pistoletu... Szczciem, e wiatr ucich, noc adna, a ksiyc srebrzy tak piknie uspokojon w gniewie rzek. Jest to godzina, o ktrej przechadzaj si diwy. Ja tymczasem bd ci opowiada anegdoty... Bo spodziewam si, e ci si spa nie chce, a choby si i chciao, to trudno...! Na c e si, bracie, wybiera ze mn do Grnego Egiptu? Jutro albo pojutrze bdziem pyn obok do piknego miasta, Keneh zwanego, majcego koo osiemnacie tysicy ludnoci. W tym miecie od lat dwch znajduje si dziesi tysicy sylfid publicznych... Musz ci opowiedzie, jak one tam spady z nieba. Par lat temu, gdy Mehmed-Ali zimowa w Kairze, pewien bogobojny i zamony hadi (to jest pielgrzym z Mekki) przyszed jednego razu do niego na czele deputacji, zoonej z sa- mych muzumanw przykadnych, i przedstawi baszy przyzwoitymi wyrazy, e nard wier- nych uprasza go o zapobieenie bezprawiom i zgorszeniom, ktrych byy od pewnego czasu przyczyn nieprawe cry Mahometa z rodu fellw, zanadto rozmnoone w Kairze. Mj stary! rzek na to Mehmed-Ali a c ty chcesz, abym ja z nimi zrobi? Juci wrzuci ich do Nilu (jak to dawniej bywao) ju dzi nie mog! Ale, efendi! mona je wy- sa do jakiego miasta w Grny Egipt, a nie bd przynajmniej przyczyn zgorszenia dla mia- sta kalifw! 77 A wiesz ty, mj stary odrzek wicekrl e te istoty, ktrymi wy pogardzacie, czyni mi niezy dochd? Teraz cikie czasyl nie wiem wic, czy mam... Efendi! odrzek hadi. Od kilku lat ze urodzaje; Nil albo zanadto, albo za mao wy- lewa; choroby na bydo i na ludzi; zna, e ciy nad nami palec boski...! Wypd, miociwy panie, te bezwstydnice, a Mahomet przebaga Allacha, a nard twj bdzie szczliwym! Co za do podatku, ktren ci one paciy, my zobowizujem si nie ci go co rok w ofierze! Kiedy tak, to co innego... Hej! Bogos-bej! eby mi w przecigu tygodnia pozbiera wszystkie kane znajdujce si na Nilu i wywie do Kenen i do Esneh wszystkie te panie...! Co za do mieszkacw Kairu, zaregestrowa w ksidze podatkowej na ich imi now danin, rwn czynszowi, ktry one opacay. I stao si podug sowa jego... Ale c z tego wyniko...? Na wakujce miejsca znalazy si tak w Kairze, jak i w okolicach nowe pretendentki... Te napisay petycj do wicekrla proszc o przywilej. A wicekrl udzieli im ten przywilej, z warunkiem pewnej rocznej opaty; gdy podug niego n o w e z tymi, co ju byy w y w i e z i o n e, nie miay adnej stycznoci. I wkrtce Kair znowu obfitowa w wiee kwiatki, gdy dawne widy w Esneh i w Keneh... A hadi i muzumanie, cho si chcieli od podatku uwolni, widzc, jakiego im wypatano figla, musz go do dzi dnia opaca... Ale za to przejedajcy przez Keneh... C to...? kto strzeli... To Mahmud! Panie! kilku ludzi zblia si w cieniu ku nam brzegiem rzeki, psw udajc... Czogaj si oni na rkach i na jednym kolanie, trzymajc jedn nog w gr na ksztat ogona... To zodzieje...! zodzieje...! Do broni...! a ty, Hassan, na ld po kotwic, potem za do wiose i wszerz. Hassan-trefni wyskoczy wawo z kany i przebywszy w brd wod zacz wyciga kotwiczk. Ale wnet kilku ludzi prawie nagich, z noami przypasanymi na prawym ramieniu i gotowych do rzucenia si wpaw, opado biednego Hassana i zaczo go dusi... Biedny Has- san kwicza aonie pod nimi jak zajc, ktrego charty do ziemi gniet. Pikny to by widok przy wietle ksiyca dla patrzcego na dzikie twarze zodziejskie, na blade oblicza ludzi znajdujcych si na statku i na przezroczysty las palmowy, czernicy si na niebie w ksztacie chiskich cieni nad bielejcymi falami spokojnego Nilu. Olivier! pal w t kup, co dusi Hassana, a ty, Hassanie! Hassanie! zostaw kotwic i umy- kaj do czna. Zodziejstwo rozstpio si troch pod gradem loftek, ktrymi ich skropi Olivier, Hassan, mocny i zrczny, wyrwa si z ich rk, zostawujc kotwic, i w trzech skokach by na kany. Odcito paaszami powrozy, a za danym znakiem dwadziecia wiose uderzyo razem w wo- d, a kana odsuna si szybko od brzegu. Kilku Arabw rzucio si wpaw za nami i tylko wida byo na siwej powierzchni Nilu ich straszne miedziane gowy. Niech Mahmud nabija karabiny, a zostawi Frankom honor sprztania tych miedzianych gwek. Olivier! mierz dobrze...! Jak dwch, trzech da nurka, to innym si odechce nas ci- ga... A dopki nie bd na kany, nie masz niebezpieczestwa; jeli wic nie stracim przy- tomnoci, nie dopucim adnego. Gdyby ich stu byo... to co innego! Wiatr pomylny zaczyna nadyma nasze agle, a zorza rumieni widokres... Dziki Bogu...! Mino jeszcze jedno niebezpieczestwo... pijcie spokojnie, moi towarzysze, ja teraz czuwa bd... Bo ja lubi spoglda na wschodzc zorz. Jake w tych okolicach zachwycajcy widok nieba i natury! A im podrny gbiej si zapuszcza w te kraje, tym go pikniejszy czeka widok... Jedna godzina wschodu soca i godzina zachodu ju by powetoway dostatecznie upa, trudy i nie- bezpieczestwa. Zoto, szafiry, szmaragdy, rubiny, re i pery niczym s w porwnaniu owych wieych farb, w ktre ubarwiony horyzont podczas zorzy rannej lub wieczornej. Wtedy tylko mona 78 poj utwory imaginacji wschodniej, poetyczne wschodnie powieci, historie zaczarowanej lampy i brylantowych drzew i paacw. Wszystko to daje si wyczyta w tym czarujcym okrgu widokres otaczajcym. Moe te to tak mie wraenie, ktrego doznajemy, jest spo- wodowane niebezpieczestwem, z ktregomy uszli niedawno...? Gdy czowiek sta u progw mierci, milsza mu zaraz ziemia i wicej znajduje piknoci w naturze! Ju soce od godziny na niebie... Wstawajcie, towarzysze! ja teraz spoczn przez chwil. A nie zapominajmy, e to i dzie dzisiejszy moe si nam da we znaki. Jestemy wanie okoo zbuntowanych wiosek. Zwimy wic nasz narodow bander, pozamykajmy okienka, zamy pomost sakwami z mk, z wglami i z sucharami i udajmy kupcw tureckich. Po- owa majtkw na spd... Inni niech si pokad na pomocie... My wszyscy do jamy... Niech sdz z daleka, e jakie Araby ze zboem pyn, a moe spokojnie nas przepuszcz. Sycha ju z dala wystrzay... Byszcz na grze namioty wojska Mehmeda-Ali. Araby z wiosek, uzbrojeni w dugie beduiskie strzelby, krc si ponad rzek. Wanie jestemy od strony ich obozu... Pakuj rannych na czno. Gdzieniegdzie przez lunet dostrzec mona pozostawiane na placu trupy. W oddaleniu dym, huk i czasami byska ogie na panewkach. Zna, e si jeszcze ucieraj. Araby znad rzeki patrz na nasz kan, ktrej agle wiatr opiekuczy nadyma. Rejs sam sie- dzi u steru, a jeden tylko majtek trzyma sznur od agla... inni ukryci. Drzwiczki od naszej izdebki zarzucone workami... My patrzym przez szczeliny okienka... Wzito nas za kupcw zboowych...! Uszlimy...! Bo Bg z nami! Zostawilimy, pync ca noc dzisiejsz z pomylnym wiatrem, po naszej prawej stronie miasto Girdeh i za nim, w gbi kraju, zapade miasto Abydos, w ktrym si rozpozna ju nie mona; i Samhud, gdzie jenera Desaix wygra sawn bitw nad Murad-bejem, i spostrzega- my teraz w niezbyt wielkim oddaleniu minarety meczetw miasta Keneh. Jak pikna wkoo zielono...! Kraj coraz powabniejszy; skay granitowe koloru fioletowego; ze wszech stron gste, naturalne klomby, w ktrych oryginalne licie drzewa donk (rodzaj kokosu) mieszajc si z liciami drzew palmowych, figowych i bananowych nadaj malownicz i odrbn od poprzednich cech obrazowi! Nil, szeroki po wylewie, pozwala podpyn a pod samo miasto Keneh, gdy za podczas suszy potrzeba pyn dalej korytem i przybi do wzniolejszego brzegu, o wier mili od miasta bdcego. Miasto dosy pikne i wesoe. Jest w nim dosy mocny garnizon wojska i armia sylfid. Ale opodal, po drugiej stronie Nilu, jak wida te gry i drzewa, co znajdziemy ciekawszego od tutejszego miasta. Zostawmy tu nasz kan albo raczej dajmy rozkaz Ma- hmudowi, aby pyn prosto do Luksoru, a sami przebdmy Nil dk i wsiadszy na ko w wiosce po tamtym brzegu bdcej jedmy zwiedzi staroytn Teutyr, o godzin jazdy po- midzy grami lec. Przenocujemy w wityni, a jutro staniem przed wieczorem u jednej ze stu bajecznych bram Tebw po do trudnym pochodzie przez gry. Koniki arabskie hasaj wawo pod nami; milej na nich siedzie ni w ciemnej kany, w ktrej mieszkamy ju od dni pitnastu. Odtd przestan ju by twoim przewodnikiem. Podziwiaj i pojmuj, jeli w stanie! Po- wiem ci tylko, e te gruzy, na ktrych si wznosz drugie gruzy nowszego, opuszczonego ju take miasta, s Dendyr (Teutiris)! Te dwie pikne bramy s zabytkiem Egipcjan. Widzisz to po hieroglifach znajdujcych si na nich. Ta maa witynia musi by t sam, ktr Strabon Tymphonium nazywa. Ta wielka, tak wspaniaa, jest t, w ktrej by sawny Zodiak, przez uczonych francuskich do Parya przeniesiony. Ta witynia wznosia si ju za Egipcjan; Grecy i Rzymianie prze- 79 znaczyli j pniej swej bogini Hathor (Wenerze). Pomidzy tymi dwudziestu czterema ol- brzymimi kolumnami, ktrych kapitele przedstawiaj poczwrne kobiece gowy, znajdziesz nazwiska Tyberiusza, Kaliguli, Klaudiusza, Nerona. Tam dalej kolosalne rzeby przedstawiaj Kleopatr i jej syna Cezariona. Wszystkie te szcztki tak oddalonej staroytnoci wprawiaj w podziwienie do opisania trudne i ktre pojmuje ten tylko, co na nie patrzy... Na nic ci si wic ju nie przydam! Uwaaj! Gdzieniegdzie na murach wida jeszcze znak krzya witego. Tu wity Pawe, a pniej wity Antoni si przechowywali. Ilu ludzi! Ile pokole! Ile rnych uczu, wyzna i wyobrae przeszo pod tymi sklepieniami... Tamci przeszli, a one wznosz si zawsze spo- kojnie... I one jednak kiedy run! Soce piecze... spod turbanu pot si po czole leje, zna, e si czowiek zblia ku rwni- kowi. Jeszcze troch odwagi, a z wierzchoka tej gry zoczym ju czarown dolin, po ktrej duej pldrowa bdziemy. Ujrzym Luksor i Karnak, i Gurnah, i Teby, obeliski, kolosy i sfinksy-skay, a w skaach arcydziea...! Groby krlw egipskich i Nil krccy si jak wstka za powiewem wiatru, i coraz pikniejsz zielono, i miejsce, w ktrym z Luksoru i Karnaku Charon w swym cznie przewozi na drugi brzeg umarych. Tu zastanowim si dni pitnacie. Bdziem mieszka zawsze na naszym statku, gdy tu tylko same olbrzymie ruiny i jaskcze lepianki. Rankiem i wieczorem bdziem odbywa na- sze wycieczki i znajdziem zawsze co nowego do podziwiania. Ot przed nami i ta ka, na ktrej byy niegdy miasta, i te miasta, ktre niegdy byy tylko paacami, wityniami i pomnikami. Wystawmy sobie, e ta przestrze tak rozlega bya kiedy tylko jedn caoci i e widzim teraz Teby, tak jak za par tysicy lat przechodzie jaki zwiedza bdzie Pary, gdy z jednej strony Sekwany zostan tylko szcztki z Tuileriw, brama Saint-Denis, Magdalena, paac Inwalidw etc., a z drugiej Panteon i wiee Notre- Dame. Nim wyjdziem z gr skalistych, przed Gurnah bdcych, spostrzeem kilkanacie niewiel- kich otworw w skaach... Wydaj si jak jamy na pierwsze wejrzenie. Te groty, niedawno poodkrywane, wiod do najpikniejszych grobw. Porfir, marmur, granit, malowida i wyza- cania najstaroytniejsze, a ktrych farby, przed wpywem powietrza strzeone, po tylu latach jak najwieszymi si zdaj wszystko tam znajdziem! S to groby faraonw... W nich prawdziwy staroytny Egipt i jego historia...! Takich gro- bw ju znaleziono kilkanacie. W kadym mona przez miesic odkrywa nowe i zajmujce piknoci. Kambyzes wszystkie te groby pootwiera i co byo kosztowniejszego, pozabiera. Pniej znowu kamieniami przyoone zostay, a w naszych czasach staraniem Belzoniego i innych uczonych wiele z nich znowu odkryto. Wychodzc z gr, opodal mniej ciekawych ruin Gurnahu widzisz Ramseion u stp twoich; Ramseion jest nazwanym od Sezostrysa Wielkiego (Ramzesa), ktrego by paacem. Inni go nazywaj take grobem krla Osmandiasza. W tym paacu ktrego pierwsza cz (ta, w ktrej widzisz najwzniolejsze kolumny) bya przeznaczon na otarz dla domowych bogw, a ta druga, z mniejszymi kolumnami, na mieszkanie ksit tam w kocu, gdzie si mur znia, bya biblioteka Sezostrysa, a nad tymi drzwiami do niej prowadzcymi napis zotymi literami: 80 LEKARSTWO DLA DUSZY Cywilizowanym! i bardzo cywilizowanym by nard, ktren w naukach szuka ulgi nie- szczciom tego ycia. Jak smutno widzie teraz na jego miejscu same gruzy i na wp nagich dzikich mieszkacw...! Przed t wityni albo raczej paacem jest pikna brama z wyniosymi kolumnami, a w przestrzeni pomidzy t bram a wityni oko spostrzega rzecz najbardziej z tych wszystkich zadziwiajc. Z jednej bryy zielonkowatego granitu ley kolos na wp zakopany w ziemi. Jest on tylko do popiersia, ma kilkadziesit stp dugoci. W uchu jego czowiek moe lee wygodnie, a w dziurki od nosa zmiecioby si na jeden niuch p korca hiszpaskiej tabaki... Jest to kolos Sezostrysa, ktren take uczeni (Boe, przywiecaj ich zdaniu!) kolosem Mem- nona i nawet kolosem Osmandiasza nazywaj... Czyjkolwiek, jest on tworem zadziwiajcym; i ani w Chinach, ani w Indiach, ani nigdzie w znajomym i nieznajomym wiecie podobny kolos nie istnieje... Za to gardem bym rczy...! Lecz moim zdaniem, nie mg on sta na tym miejscu, jak sdz niektrzy uczeni; gdy nie podobna, aby Egipcjanie, cywilizowany i biegy i w architekturze nard, mieli tak mao gustu (jak ci uczeni, co tak sdz), aby olbrzymi kolos stawia wpodle do niskiego paacu lub wityni, ktren bez adnej proporcji wydawaby si jak niedwied przy kanarczej klatce. Podobniejsz jest rzecz, e ten kolos, wznoszcy si na jakim obszernym placu miasta, w pniejszych wiekach obalony i potuczony, a nawet pozbawiony swych niszych czci, zo- sta tu, w to miejsce, jak do jakiego skadu ruin przycignitym. Opodal na zielonej ce siedzi krl z krlow! Bez artw...! dwie pikne kolosalne sta- tuy, Tamah i Hamah, siedz kamieniem na kamiennych stokach staroytnego ksztatu; po- stument, na ktrym maj oparte nogi, jest wysokoci dwch ludzi. Te statuy s popkane w niektrych miejscach, a to jeszcze od trzsienia ziemi na lat dwadziecia siedem przed naro- dzeniem Jezusa Chrystusa. Jedna z nich jest bez wtpienia t sam statu Memnona, ktra, gdy jeszcze bya w caoci, przy wschodzie soca wydawaa gony dwik, czyli raczej gos na ksztat arfy eolskiej. Czyme s nasze pomysy i nasze tuzinkowe miasta, i nasze kar- ciane gmachy przy tych zdumiewajcych dzieach staroytnoci...? Mwi uczeni, e ta statua zostaa wystawion na 1680 lat przed narodzeniem Jezusa Chrystusa, za Amenofisa-Memnona, faraona osiemnastej dynastii. Dalej, po prawej stronie, przeszedszy koo studni z mumiami (gdzie przechodzie, jeli chce si wlizn jak kuna, znajdzie piknie zachowane ciaa), wznosi si na pagrku zbir gruzw, nazwany Medynet-Abut, czyli Teby, chocia to wszystko take, co si tu znajduje po obu stronach Nilu, naley do tego sawnego miasta, Tebami zwanego, ktre staroytni mia- nowali ,,Tebami o stu bramach! W greckim jzyku wyraz na oznaczenie bramy i paacu by prawie tym samym; zasza pomyka w tumaczeniu jego i std urosa ta bajka ,,o stu bra- mach, gdy raczej to si mogo stosowa do liczby wielkich krlewskich lub publicznych paacw. Gdy na umieszczenie w proporcjonalnej odlegoci stu bram nie ma miejsca na przestrzeni, ktr cae Teby zajmoway. Tu znajdziem pomieszane budowle z egipskich, greckich i rzymskich czasw. Dziea Ramzesa, Amona, Ptolemeuszw, Adriana i Antonina. Te pikne dwie bramy, ktre prowadziy wida do tej czci miasta; ten paac kobiet kr- lw egipskich, jeden z najpikniejszych w Tebaidach, w ktrym jest przepyszna sala tronu, otoczona podwjnym rzdem olbrzymich kolumn; te rzeby hieroglificzne na cianach we- 81 wntrznych i zewntrznych paacu, przedstawiajce bitwy morskie, polowanie na lwy, stosy rk, jzykw etc. pojmanych w bitwach winiw; te wjazdy tryumfalne krlw to jest caa historia staroytnych Egipcjan...! Tu trzeba tylko patrzy, uwielbia i puci cugle swej wy- obrani, gdy aby wiedzie wszystko z pewnoci, nie do jest by Champollionem...! Udawa, e si wie wszystko... to co innego...! To w naszych czasach kady Francuz po- trafi. I nie dziwibym si wcale, eby za lat kilkadziesit drukowano ksiki tylko samymi hieroglifami. Ale gdyby kiedy zmartwychwstali staroytni Egipcjanie, zapewne by dla nich wanie te hieroglify stay si niezrozumiaymi. Teraz przepymy przez Nil w dce Charona i stanwszy na przeciwnym brzegu, coraz bardziej zdziwieni, pozdrwmy cuda coraz to niesychaszel To Luksor...! Luksor...! Miasto Sezostrysw, Aleksandrw, Ptolemeuszw! A dzi miasto opuszczone, wrd zwalisk ktrego gniedzi si dzicz arabska, do jego wspaniaych kolumn przylepiajc swoje jaskcze gniazda. Ten paac lub raczej ta witynia (gdy nie zgadzaj si w tym uczeni) jest dzieem Mene- phtaha, syna Sezostrysa Wielkiego. Saboon i Ptolemeusz Philopator przyozdobili go take... Brama, od strony wschodniej do niego prowadzca, nosi cech wielkiej staroytnoci... Stoj- cy przed ni jeden jeszcze pikny obelisk (brat rodzony tego, co si teraz wznosi naprzeciw Izby Deputowanych w Paryu) czeka, dopki go jaki inny nard ze starego gruntu znowu nie wykorzeni, aby si przystroi w pawie pira...! W tym caym piknym gmachu jedna jest tylko rzecz dotychczas le lub wcale nie wytu- maczona... A t rzecz jest dysharmonia proporcji pomidzy tymi czternastoma olbrzymimi kolumnami, ktrych kapitele rozoyste jak wachlarze, a tymi innymi tu za nimi (ku stronie rzeki), co przy wielkich tak biednie si wydaj. Niech, co chc, mwi uczeni, ale my twier- dzim, e nard majcy tyle dobrego smaku w swych wszystkich dzieach nie mg stawia paacu, ktrego by pierwsz sal podpieray kary, a drug olbrzymy, szczeglnie kiedy ten cakowicie by na widok zewntrzny wystawionym. Nie byoby w tym jednoci, a tym samym piknoci, gdy w znakomitych budowlach jedno najwiksz ozdob stanowi. Prdzej uwierzylibymy, e te mniejsze kolumny, odrbnego wcale ksztatu, byy zasonite cianami i zdobiy wntrza paacu krlewskiego, gdy za obrb, wielkimi otoczony, przeznaczony by na wityni lub te by innym przylegym paacem. Przysionkiem take by nie mogy, gdy ich za wiele i s zbyt pikne. A kt sysza o przedpokojach sto razy wspanialszych od salo- nw? Zreszt, zostawmy to zagadnienie uczonym, a sami, nie troszczc si, c o i j a k, rzecz okaza uwielbiajmy! Teraz jeszcze jedno dziwo. O p godziny pieszej drogi od Luksoru, w gb si kraju za- puszczajc, wznosi si i ley kilkaset olbrzymich kolumn... i kilka bram wspaniaych, i sfink- sy, i napisy, i hieroglify, i plac z kolumn (w porodku ktrego stay niegdy trzy statuy kr- lw), i malowida oryginalne, i pozota na tych kolumnach, i obeliski...! Jest to Karnak.-.l Dawniej od paacu Luksoru do paacu Karnaku prowadzia obszerna uli- ca, wysadzona marmurowymi sfinksami. Teraz gdzieniegdzie ich tylko lady... Karnak jest tak wspaniaym, tak zachwycajcym dzieem, e nic mu w piknoci nie wyrwnywa na wiecie... oprcz ruin Palmiry i paacw indyjskich, piknych nec plus ultra! ale w innym rodzaju. Na cianach paacu rzeby przedstawiajce bitwy Ramzesa z Etiopejczykami, wzicie do niewoli Judeha Malek (ydowskiego krla) i wiele innych historycznych przedmiotw. Ale na to wszystko patrz raczej swymi wasnymi oczyma, bo nie ma dokadnego obrazu ani pdzlem, ani pirem skrelonego, ktry by odda t wielko. Opumy te zachwycajce miejsca, w ktrych mona by bawi przez cae lata... Jedmy dalej... jeszcze bowiem nie skoczona moja misja... Musz ci cay Egipt pokaza. 82 Tutaj kraj spokojniejszy, ludzie lepszej natury! Coraz soce bardziej gorejce, ludzie czarniejsi, ale za to kraj powabniejszy. Krokodylw mnstwo... Ory, wielkoci ukraiskich baranw, z gr przylatuj i zasiadaj nad korytem Nilu... Pelikany pywaj stadami. Hieny, szakale wyj nocn por... W grach s i tygrysy! Ot miasto Esneh! Tu odwiedzim wityni z greckich czasw, najlepiej moe ze wszyst- kich innych dochowan i pikn Safi...! Moe ci si zdaje, e tu mowa o jakiej marmurowej, staroytnej Greczynce...? Wcale nie! jest to krlowa baletu arabskiego... Wschodnia Taglioni, modsza i pikniejsza... Najsawniejsza kobieta w Egipcie po Kleopatrze...! O niej samej i o jej przygodach mona by cay tom napisa... Ani wyrwna moe jej piknoci Wenus Medy- cejska... Nie bd ci jej opisywa, bo warto, eby sam pojecha j zobaczy... a spiesz si, eby si tymczasem nie zestarzaa. O dzie drogi od Esneh jest staroytne miasto Edfu. witynie staroytne, tak egipskie, jak greckie, bokw Hara-Hata, Hathor i Haraut-Tho (Apollina, Wenery i Kupidyna). Najwiksze z nich kapitele, w ksztacie palmowych lici, bardzo dobrze s zachowane. Lud tu coraz czarniejszy; skay z ciemniejszego granitu. Zna, e si zapuszczamy w gb Afryki. Ale spieszmy do Assuan, ostatniego punktu niegdy przez Rzymian zajmowanego, a kt- ren ju jest kracem Egiptu. Bez wtpienia jednym z najbardziej malowniczych widokw, na ktre oko natrafia w Egipcie, jest cay ten obrb, w ktrym si znajduje pierwsza katarakta. W oglnoci w Egipcie podrny ma zawsze przed sob wspaniay widokres, .gdy niebo zawsze ciemnobkitne, Nil rowy i niecignity okiem, a nadbrzea jego uwieczone w majow zielono. Ale w Dol- nym Egipcie ten widok jest nieco jednostajnym, cho i ta jednostajno nie jest bez melan- cholicznego powabu i tak si wbija mocno w pami czowieka, i na zawsze mu jest przy- tomn. Ale w tym tu miejscu daleko ywsza panorama. Trzeba sobie wyobrazi obszern przestrze wody, rozlan w ksztacie jeziora. Po lewej stronie jakby mur skalisty koloru fioletowego. Na tych fioletowych skaach odcieniaj si na bkicie nieba malownicze, ciem- ne ruiny miasta Syene (Assuan), potnego za Rzymian, w ktrym byo wiele wspaniaych gmachw, i ta pamitna studnia, w ktrej 21 czerwca w poudnie soce si przegldao. Po prawej stronie tego obszaru any zocistego piasku, skay szarawe i wioski arabskie. Przez ca przestrze wodn spiczaste skay gdzieniegdzie porozsypywane, o ktre Nil si z szu- mem rozbija, co wygldaj jak bukiety r biaych. Za nami z tyu spora Wyspa Soniowa (Elephantine) zamyka krajobraz ciemn zielonoci. A tu koo nas, we rodku tego rzeczne- go jeziora, maleka wysepka File, okryta bukietami z drzew najrzadszych, pomidzy ktrymi bielej kolumny marmurowe szeciu wity lekkiej architektury korynckiej. Ten widok o ktrej bd godzinie jest zachwycajcym... ale aby sprawi prawdziwe wrae- nie, trzeba go widzie wieczorem lub rano. Tu jest granica Egiptu. Dalej zaczyna si Nubia Nisza, ktra take naley do Mehmeda- Ali, jak i Sennar, i Kordufan. Tu zatrzymamy nasze kroki, chocia mgbym ci zaprowadzi jeszcze dalej i pokaza witynie Dabod, Kalabsze, wspaniay Ipsambu (w Nubii pod drug katarakt), gdzie by zobaczy witynie i posgi wykute w granitowej grze i z ni zczone. Tam by zobaczy ludzi jeszcze czarniejszych, mwicych odmiennym jzykiem, noszcych dugie wosy, ktre smaruj tustoci i niczym nie nakrywaj, i ludzi caych nagich, z maymi rnofarbnymi fartuszkami, z lancami, z ukami i z puklerzami. eglujc w dalsze jeszcze 83 kraje byby nieraz w niebezpieczestwie i musiaby si wykupywa chciwym rzdcom; zo- baczyby dziwne zwyczaje, co do wolnoci kobiet szczeglnie. Usyszaby tam o p r a w i e i g y i o k w a r t a l e w o l n o c i k o b i e t. Dalej jeszcze znalazby si w kraju Dongolw, gdzie ju nie oliwkowi, ale zupenie czarni ludzie. Ten kraj dawniej by wolnym i patriarchalnym zwyczajem wodzw obiera. Dzisiaj jest pod elaznym berem Mehmeda-Ali. Twarze mieszkacw tego kraju, chocia czarne, nie s spaszczone jak niewolniczego plemienia amerykaskich Murzynw. Wosy ich nie s k- dzierzawe, ale zupenie takie jak nasze. Nosz brody i wsy, s bardzo pojtni, obyczajw skromnych i przyzwoitych i maj swoje historyczne podania. Dalej... ju bym ci nie suy za przewodnika... Ale i tak trzeba si wrci, bo moja obiet- nica dokonan. Jeszcze przelecim wstecz z biegiem Nilu a do Keneh; zwiedzimy po prawej stronie ko- palnie granitu, ktre dostarczay materiaw na wybudowanie tych wszystkich gmachw. Znajdziem tam wyryte nazwiska tych krlw, ktrzy z nich czerpali. Nazwiska, ktre sam przeczytasz (bo ja si nie podejmuj tumaczy hieroglifw), a potem pozdrowim Safi, po- zdrowim Luksor, pozdrowim Keneh i wsiadszy na grzbiet wielbdw udamy si z karawan, jadc do Mekki przez Koser, nad brzeg Morza Czerwonego, tej miedzy przedzielajcej Azj od Afryki. Pustynia...! Pustynia...! I przez dni cztery tylko niebo i pustynia! I ranna rosa, co nas udzi, co nam pokazuje i drzewa, i kwiaty, i jeziora, i zaczarowane paace, a potem znika... I znowu tylko pustynia...! Pikny i wspaniay to widok, ale dla jednego i samotnego czowieka smutny i straszny! W nocy rozkadaj szerokie ognie, okoo ktrych spoczywaj wielbdy, a Araby opowia- daj powieci. Ksiyc smtn biaoci owieca ten olbrzymi obszar i t garstk yjcych istot. Z daleka sycha wycie szakali lub dziki ryk tygrysa. Wrd dnia upa zabijajcy. Szczcie nasze, emy ju troch przywykli do afrykaskiego soca i e mamy na gowie biae, gste zawoje. Karawana nasza liczna... brzcz wdzicznie dzwonki jej wielbdw i dromaderw... ale bdmy na ostronoci...! gdy ci wszyscy, z ktrymi jedziemy, s zagorzaymi mahometani- nami. Raczej nie gadajmy do siebie europejskim jzykiem, odmawiajmy, tak jak oni, pi razy na dzie modlitwy, a e nasze twarze spalone socem i nosim dobrze strj wschodni, wezm nas moe za mieszkacw Syrii. Bo cho mamy firman wicekrla w kieszeni, moglibymy si nabawi biedy, bo tu pusty- nia! Nasze dromadery i wielbdy koysz nas jednostajnie, jak morskie fale powany okrt lub niaka dziecko w kolebce. Ponad gowami naszymi przelatuj olbrzymie ory; spod naszych ng wymykaj si lotne gazele. To s tych stron mieszkacy...! Gdzieniegdzie mignie si biay bernus Beduina lub jego wyniosa dzida... Ale i my te mamy Beduinw z sob, a mymy h a d i (pielgrzymi). Bd mie dla nas poszanowanie. Jakie szczcie, e wody dostateczny zapas! Bez niej okropna mier w pustyni...! bo pra- gnienie nieustanne! Ot ju wida niebieskie Morze Czerwone i smutne miasto Koser. Std odpywaj do Mekki, do Indiw Wschodnich, do Arabii, do Suez. W tutejszym porcie mnstwo arabskich statkw, paskich jak tratwy, a ktre przepywaj jednak przez t burzliw przestrze. Wiele z nich przecie ju nigdy do portu nie wraca. A Araby, ufne w przeznaczenie, nie uwierz, e si topi; chyba wtedy, gdy s ju na dnie. 84 Tdy take od niezbyt dawnego czasu przewozi statek parowy angielski z Suez do Bombaj si udajcych. Dziwne to zjawisko! statek parowy na morzu Mojeszw i faraonw...! Gdzie teraz poniesiem nasze kroki...? Udamy si w pielgrzymk do Mekki...? Ale zapo- wiadam, e si trzeba wprzdy ochrzci na Turka...!Moe si wrcim przez Suez do zielone- go Kairu...? Moe te wyldowawszy koo Et-Tur, na przeciwnym brzegu temu, na ktrym Suez ley, wdrapywa si zechcesz na gr Horeb, na szczycie ktrej Bg po raz pierwszy okaza si Mojeszowi, i na gr Synaj, gdzie mu da tablice z dziesiciorgiem przykaza...? Moe by pniej, koyszc si pomau na pustyni, zwiedzi wspaniae ruiny Petra (Krak), stolicy daw- nej Arabii skalistej, i poduma nad Morzem Martwym, nad zapad Sodom i Gomor, i po- zdrowi Hebron, siedzib patriarchy Jakuba, i szczer z uroni nad Grobem Zbawiciela, i na Grze Oliwnej rozpamitywa swoje ycie, i porwna nikczemno twego smutku i cierpie z smutkiem i cierpieniami Syna Boego...? Moe by wstrzsn z rozognionym okiem ci- kim mieczem Godfreda i radowa si wraz z pasterzami w wesoym Betlejem, i zdumia si w grach skalistych nad arcydzieami mdrego Salomona, i przelecia przez lnice si z dala Miasto Soca (Damas), i rzuci okiem na wiat spod cedrw Libanu, i stan z zadumieniem przed wspaniaymi ruinami Baalbeku, i zasiad u gocinnego stou Starca z gr, Ibraima i So- limana, i zabka si w piknych cytrynowych gajach nad brzegiem morskim okoo Bejrutu, i skrzyowa twj or z hardym i zbjeckim Syryjczykiem, i po bkitnym Morzu rdziem- nym popyn do Cypru, wyspy Wenery, do Rodu, wyspy rycerzy i sawnego kolosu, do umiechajcej si Smyrny, w pomaraczowej girlandzie na skroniach, ktrej niebo tak rowe a tak powabne dziewice...? Moe by jeszcze pozdrowi Stambu, staroytne Bizancjum...? przesun si zoconym kaikiem pomidzy fantastycznymi paacami Bosforu? I wracajc wstecz, przepyn koo Troi i uda si do kraju Hellenw...? Moe by zwiedzi Ateny, Spart, Ko- rynt, Termopile i Maraton...? Moe by stan przy pustej i skalistej Itace, ojczynie Telema- ka, co rwnie jak ty wczy si po wiecie...? ycz szczliwej podry...! Ja ci tu ju opu- ci musz...! Kopocz si sam teraz, mj przyjacielu...! Mgbym ci wprawdzie suy za przewodnika w tych wszystkich krajach... ale... kiedy indziej...! Pisano w Koser nad brzegiem Morza Czerwonego, 1840 roku. 85 PIERWOTNE SW POJCIE 86 I Czas by wietrzny, morze niemiego wejrzenia, a gste oboki przesuway si po niebie jak gdyby smutne myli przyrody. Jesienna to wprawdzie bya pora, a jesie w Palestynie to czterdziestodniowy biblijny potop. Jednak na tak jesie byo jeszcze za wczenie, bo dopiero w kocu padziernika zwyka si zaczyna, przywodzc za sob szereg tyfusw i zgniych gorczek, w braku lekarzy bez nazwisk obchodzi si muszcych. Ju pit dob spdzalimy na morzu, a nasza mizerna dka nie moga co w aden sposb dopyn do Jaffy; przecie z Damietty (skd pynlimy) do Jaffy zaledwie mil czterdzieci a statek parowy przebiegby w jednej nocy ten przedzia. Ale statek parowy nie wstpuje do Damietty: a kto si w drog wybiera niech nie przebiera. Przykro to wprawdzie trawi dnie i noce bezczynnie, w cigej kontemplacji, pod goym i wietrznym niebem, w cznie na trzydzieci stp dugim a na sze szerokim, a po sam brzeg workami z ryem egipskim naadowanym, a nadto zawalonym trzydziestoma podrnymi rnej pci i wieku. Czterech majtkw i pilota, tratujc innych po gowach, bezustannie to tam, to sam si uwija na znak wadzy najwyszej, od ruda do aglu, od aglu do ruda, a naj- czciej do miski z ogniem, na ktrej garnki z warzywem. Znajc dostatecznie sposb podrowania muzumanw wymwiem sobie jeszcze w Da- mietcie kt osobny w cznie i za takowy jak za przewz dziesiciu osb zapaciem (po dwa zote od osoby): nie przez arystokracj... bynajmniej...! lecz przez inn, ju wiekow choro- b... przez nieugaszone pragnienie komfortu. Urzdzono mi wic may k o m f o r t na wor- kach z ryem, a to kadc na rodku wikszego czna mae czenko, na ktrym w razie nie- bezpieczestwa dziesi najwicej osb mogoby si wyratowa, a w stanie pokoju, wyci- gnwszy si dobrze na moich manatkach, mogem je zmierzy moj osob prawie do drugie- go brzegu nogami dotykajc. Turkw by si jednak dziesiciu, a Chiczykw trzydziestu na nim zmiecio, bo pierwsi trzymaj nogi pod sob, a drudzy siedz w piramid. Bardzo wic susznie, e Europejczykowi za dziesiciu paci kazano. Leaem wic ju pit dob pord dwudziestu szeciu osb ubogiego stanu, obcych mi narodem, wyobraeniami, mow i zwyczajem. W dzie uprzyjemniay nam podr widziane cho w oddaleniu przedmioty lub blisze spotkanie z rybakami, zajtymi ryb poowem; ale w nocy, gdy morze rozpoczynao z Eolem swoje kabalarskie szepty, smutno byo na duszy, gdy szum fali, jk dwch biednych kobiet podrujcych z nami i wtr gardlanych tonw swarz- cych si midzy sob niezgrabnych eglarzy o rozwijanie lub zwijanie agla nie byy wcale harmoni uspokajajc dusz. Od dwch nocy, jak gdyby na przekr, wiatr by zawsze gwatownym poczynajc od trze- ciej godziny po zachodzie a do witu. Jeli gdzie i kiedy, to w nocy i na morzu strach ma najwiksze oczy. Wyzna potrzeba, e niejedn wcale rzecz dla Boga i dla ludzi mie to lub owo wyznanie i przekonanie, gdy wyznanie mahometaskie na przykad, przypuszczajce fatalno, odejmuje zarazem pobudki do ksztacenia si... nawet w marynarce a zarczam, e dla mnie w tej chwili to wcale nie byo jedno. Tak mylaem sobie przewidujc jedn noc jeszcze, ktr bdzie trzeba przepdzi w tej orzeszej upinie, w ktrej jdrze leaem jak mizerny robak w kbek zwinity. Pilota (jeli tak zwa godzi tego, co tak egluje, jako lepy chodzi trzymajc si pota) mia jeden tylko gwny system nawigacyjny, a tym byo: ,,trzyma si zawsze brzegu... i Alkoranu to jest 87 o par mil w oddaleniu ziemi pyn. Ale skay i mielizny, na ktre nas wiatr moe wpdzi w nocy? pytaem go, jak mogem... Ale brak wody i jada, gdyby nas wiatr wszerz ode- gna? odpowiada mi na to; a ja mu pokazywaem worki z ryem, misk z ogniem i wod morsk, lecz on, nie smakujc wida ani w wodzie morskiej, ani w moich facecjach, rusza gow ksobie i od siebie i klaska jak kastanietami jzykiem o podniebienie 24 . Powiedziaem te sobie, jak i drudzy, arabskie: isz-Allach (jak Bg zrzdzi) i pogryem si naprzd w kaptur bernusu, a potem w dumania nad celem mojej podry... ycia podry... sfer niebie- skich podry... czasu podry. Widziaem zamknwszy oczy wielkie historyczne postacie, co jak przyjazne duchy pole- gych Osjanowskich rycerzy przechadzaj si wrd ruin po tych pustkowiach... Widziaem (wzrok w siebie obrciwszy) dusz moj, umiechajc si i wycigajc ramiona do jednych, a odpychajc drugie z oburzeniem... Lecz myl moja, spojrzawszy raz w siebie, nie bawia si dugo nimi... Opuszczajc sawnych Aleksandrw, Cezarw, Saladynw, Ryszardw, wstpowaa pod strzech wasnego serca, w najtajniejsze jego alkowy i tam zagldaa w wia- dro, na dnie ktrego, jak zote rybki lub kby padalcw, pywaj... wspomnienia. Nieko- niecznie w osobistych wspomnieniach przegldaa si ona... raczej w przypominaniu sobie myli, ktre byy pierwszym pokarmem duszy, dopki jej nie przyzwyczajono do innej stra- wy. Tylem dozna przed niedawnymi czasy trudnoci w dostaniu si z Egiptu do Ziemi witej, co ydzi pod zym faraonem... Jednak dopywaem ju przecie do jej najbliszego portu; po- stanowiem te spdzi pierwsze chwile jako pielgrzym prosty, pobony pielgrzym, nie za jako badacz staroytnoci ,,z mdrca szkiekiem jakim. Milej mi byo daleko czu si jeszcze pierwotnym chrzecijaniUnem, ni ebym si ju poczu gbokim... studniarzem... Volney- em. Moi towarzysze odprawiali take podr w milczeniu, bo na Wschodzie ludzie mao roz- mawiaj... nie dlatego przecie, aby wicej przez ten czas myleli, lecz myl ich bdzi w cha- osie jak myl dziecicia, zatrzymujc si tylko czasem na znajomych materialnych przed- miotach lub te szukajc sama przed sob schronienia na widok jakiego widma ich gorczko- wej fantazji...! fantazji dziecinnej take, lecz silniejszej, gdy wylgej w silniej zbudowanej czaszce. Lecz na Wschodzie mwi wicej ci tylko, co prawdziwie maj co powiedzie co nie tak le zrozumianym, szczerze mwic, na barbarzycw. Milczelimy wic wszyscy, bo wida, e takiego pomidzy nami nie byo. Jednak echtany do ywego europejsk szczebio- tliwoci, a przy tym i uyteczn europejsk chci nauczania si, bybym pewnie rozmawia z towarzyszami podry, gdybym si by nie s z a n o w a ; na Wschodzie bowiem s z a n o w a s i jest to nie marnowa sw, kiedy si nie ma nic poytecznego dla dru- gich do powiedzenia. Nie na kadym miejscu zachowuj wprawdzie ten obyczaj, lecz w pu- blicznych takowy jest cile postrzeganym; zreszt, jak wszystkie dzieci, maj oni przy tej pozornej powadze wielki pochop do mieszkw z lada czego (ich kobiety szczeglnie): i tak Europejczyk prdko mwicy i chodzcy, i wawo obracajcy si jest tak dla nich miesz- nym, e gdyby nie obawa jeli potrafi swoim obejciem i postaw wzbudzi takow po- rwaliby go na rce i bawiliby si nim jak pik studenci. Chccy niechccy, trzeba si wic szanowa i nie poufali si z nimi (z Turkami n.b.), boby wnet tego naduyli. Moi towarzysze byli, o ile sdzi mogem z ubioru, wieniakami kupczcymi zboem, a moe te i mieszczaninami jakiego egipskiego lub syryjskiego miasteczka; kilku z nich r- nio si od drugich dugim i czarnym strojem (egipski 25 za z niebieskiego ptna) i podobne- go koloru turbanami. Na noc wdziewali paszcze w czarne i biae pasy, podobne do miertel- nych koszul ydowskich. Wnosiem z tego, e musieli by mieszkacami kraju, do ktregom
24 Wschodni znak niezadowolenia (p. a.). 25 Metamprykora (p. a.). 88 dy. Wszyscy byli bezbronni, ja tylko jeden miaem bro paln i sieczn przy podrnym arabskim stroju. Jedyny to te mj rodek ratunku w razie rozbicia si lub tonicia gdy obcy przybysz w podobnej chwili tylko z pistoletem w rku mgby si dosta lub pozosta w czenku, w ktrym dziesi na dwadziecia sze osb wyratowa by si mogo. Ludzie wschodni nie s jeszcze ludzcy, a cho maj czystsze uczucie przywizania do rodziny... i nieco przywizania dla osb do mahometaskiej kasty nalecych, nie znaj jednak wsp- czucia dla ludzkoci, w czym take do dzieci podobni. Jednak mwi tu tylko o Turkach, Grekach i Persach, a przyzna trzeba, e pod tym wzgldem wielu si ju i na Zachodzie sto- czyo. Co do tych pierwszych, nie dziw, e nie znaj dokadnie tego wspczucia, bo zaledwo wcieliy si w nich dotd niektre z zasad rozlanych niegdy na Wschodzie przez Platona a Platon wspczucia dopiero dla zwierzt naucza. Ten traf do dziwny, kojarzcy jednego wdrowca od stron, gdzie przywiecaj borealne zorze, a na gowach ludzkich zoty wos po- wiewa, z wieloma wdrowcami, ktrych wypiastowa gorcy piasek i skwarne soce innego bieguna, przywid mi na myl Europ, wolny od wpywu ktrej mogem si ju i na ni sam bezstronnie zapatrywa; i przypomnienie miejscowe zaleciao mnie take z wiatrem od brze- gu, a obok Europy stano drugie widmo. Owa Maria Egipcjanka, wielka wszetecznica, wy- pywajca przed laty z wiecem na skroniach... z faszywym rumiecem na licach i pynca z nieokrzesanym odactwem z Damietty do Palestyny, gdzie katarakta czystych i piknych niegdy oczw roztajaa ez potokiem pod promieniami wielkiej myli... i ustpia przed wiatem prawdy. Gdym tak duma i widzia niestworzone rzeczy, soce utopio si w morzu, a brzask czer- woniany na niebie by dla nas niemiym zwiastunem burzliwej nocy. Podniosem si z mego legowiska i postpiem kilka krokw naprzd, chcc zaczerpn nieco wody z wielkiego dzbana i odwily przed noc spieke usta moje. Wokoo dzbana siedziao kilku podrnych z wybladymi twarzami, wida, e jeszcze niezwyczajnych do trudw morskiej podry i do ruchu czna na falach. Gdym wraca na miejsce, spostrzegem z zadziwieniem moje czen- ko do poowy zajte przez jakiego draba, ktren si w nie bez biletu wkwaterowa. Tego tylko brako pomylaem sobie, a e si to dotd jeszcze nie wydarzyo, zmarsz- czyem brwi i z ludzkoci czowieka z Zachodu pooyem do mimowolnie na rkoje- ci od pistoletu, majc ju woa na pilot, aby mu przypomnie warunki kontraktu. Lecz uprzedzi myl moj go, com go zasta u siebie, odzywajc si jak najspokojniej w te dwa wyrazy tylko: ,,Jestem chrzecijaninem... trochem saby. Wszyscy mieli na nas dwch zwr- cone oczy, a cicho panowaa dokoa, bo nawet morze umilko, spogldajc na czernice si w oddaleniu gry Judei. W tej uroczystej chwili pojem dopiero pierwotn potg sowa. Nic nie mwic wskazaem mu oczyma na moje wysane miejsce i doptym z niego nie spuci wzroku, dopokd na nim wygodnie si nie pooy. Wszedem wtedy do czna i usadowiw- szy si, jak mogem najlepiej, w drugiej poowie mego k o m f o r t u, bez wyrzeczenia sowa podaem memu nowemu towarzyszowi dynian flach z rodyjskim winem, wiszc u mego pasa. ciemnio si ju dokoa, widziaem przecie, jak muzumanie spogldali na nas ju z wikszym szacunkiem, a po sobie jak gdyby mwili: ,, Jednak ten ich Issa uczy praktycznych rzeczy. Ju byo koo trzeciej w nocy to jest, e ju trzy godzin upywao od zachodu soca, tak bowiem muzumanie czas rachuj. Siedzc przodem do ruda nie mogem upatrywa ldu spogldaem wic na dziwny szlak fosforyczny za naszym cznem si wijcy. Smutno mi byo, a trud podry i noc ciemna myl moj krep obsnoway. O, gdyby przynajmniej ta noc bya spokojniejsz! mylaem sobie, a myli mojej od- powiedzia po krtce oddalony naprzd, a pniej coraz zbliajcy si szum jak gdyby uraga- nu. Pi nocy na morzu i trzy burze? Prawdziwie... to ju zanadto pomylaem zniecier- pliwiony i tupnem nog, pierwszy raz przerywajc milczenie. 89 Znowu burza!zawoaem z opryskiem, a mj ssiad odpowiedzia mi na to spokojnie: To ju Jaffa. Zawstydziem si mocno i stukem te nadaremnie nog, zapomniawszy tupajc, em by w tureckim pantoflu. Obrciem si jednak uradowany t pomyln wiadomoci i ujrzaem czarne a wiekiem okopcone mury staroytnej Jopei, o skay ktrej rozbijay si z szumem bawany. Po chwili stpiem nog na ziemi obiecan, moe w tym samym miejscu, z ktrego Noe wstpowa do arki ocalajc rd ludzki 26 , albo te w tym, na ktrym Bonaparte rozstrze- liwa trzy tysice bezbronnych Arnautw. Zaprowadziem mego towarzysza do klasztoru oo. Ziemi witej, a polecajc siebie pole- ciem go take naprzd ojcu furtianowi, potem ojcu szafarzowi, a nareszcie ojcu gwardiano- wi. Znalazby i bez tego polecenia przytuek, lecz w podwrku, w szaasie dla wschodnich pielgrzymw przeznaczonym. Udajc si do swej celi rzek on mi tylko: Zobowizae mnie sobie.
26 Z Jopei u Jaffy miaa arka wypyn (p. a.). 90 II Ju kilkanacie dni upywao od mego przyjazdu do Palestyny, gdy pewnego ranka z ko- sturem w rku, cho we wschodnim ubiorze (bo innego nie miaem), z Bibli pod pach, po- stpowaem pieszo i bezbronny grzyst drog prowadzc z Jerozolimy do Betlejem pie- szo, bo odlegoci miejsc pamitnych niezbyt wielkie, a bezbronny, bom si wstydzi harco- wa na koniu i brzka szabl w miejscach, ktre Godfred, Tankred, Ludwik wity zwie- dzali boso i z odkrytymi gowami, a ktre Krzywousty, Henryk Sandomierski i Radziwi Sie- rotka obchodzili z kosturem. Kto dowiadczy, zawiadczy, e w samej Jerozolimie jeszcze nikt nie pamita, aby widzia miejcego si czowieka, a dokoa miasta w mil odlegoci, oprcz kilkudziesiciu drzew modych, a siedmiu dwutysicletnich 27 Gry Oliwnej i kilku krzeww przy fontannie Siloe, ani dbo trawy na wapiennych biaych grach nie porasta. Byem wic smutny, a t ju raz nikt nie miaby prawa strofowa mnie o to. Jeszcze raz spojrzaem ze szczytu gry na grd Dawidowy i powtrzywszy: O Jeruzalem! Jeruzalem... oto wam zostanie dom wasz pusty! 28 zwiesiem gow i postpowaem dalej, rwniejsz ju drog. Stanem po chwili u fontanny dyzunickiego klasztoru witego Elizeusza, a napiwszy si tylko wody, udaem si w dalsz podr. Coraz wicej zielonoci rozweselao wzrok mj, a wzrokiem wesoo zstpowaa do duszy. Gdzieniegdzie jeszcze szczyt gry kamienistej, pochye drzewa wieczce grb Racheli... przywizanej, nieszczliwej Racheli, fontanna orzewiajca jak to czue wspomnienie z dziecinnego wieku ziemi naszej te byy przed- mioty, ktre napotykaem w rnej odlegoci od mojej drogi. I znowu cieka wapienna za- cza si wspina po grach, ale widok rozszerza si coraz i ubarwia. Na zakrcie drogi spo- strzegem przed sob na skalistym grzbiecie, do wyniesionym nad powierzchni w ksztacie gocica publicznego dawnych Rzymian, cigncym si wrd zielonej doliny spostrzegem miasto Betlejem 29 , to miasto, o ktrym kady z nas dowiedzia si po raz pierwszy moe ju w drugim roku swego ycia, a ktre widzia... w szopce...! Obfito, bujno wegetacji obok okolic naznaczonych pitnem niepodnoci to tak nage przejcie od smutku natury do jej radoci rozpromienio take dusz moj, jakby gos pasterskiego fletu po piewie Dies Irae Strzsnem kurz z obuwia i postpowaem ju wawiej wrd coraz pikniejszego kraju. Przesunwszy si nad urwiskami zielonoci umajonymi, poza domami wioski z piasko- wego kamienia zbudowanej, stanem na nieco szerszej paszczynie skalistej, na samym za- okrglonym kracu, jak gdyby miejsk stra, warownym klasztorem zamknitej. U stp klasztoru z trzech stron przepadzisto i na p mili duga dolina, pagrkami poprzerzynana, a przystrojona w winnice cay za horyzont niebieskimi grami zamknity. Klasztor ten czy zamek, od lat tysica trzechset kilkadziesit w tym miejscu stojcy, a przez pobon Helen, matk Wielkiego Konstantyna, jeszcze zaoony, tylko od strony wio- ski jest wygodnie dostpnym, od ktrej to wioski paszczyzn skalist na kilkaset stp dug jest przedzielonym.
27 Podug wiadectwa mineralogw i botanikw (p. a.). 28 Ew[angelia] Mat[eusza], [rozdzia] 23, [werset] 24 (p. a.). 29 Wiosk teraz (p. a.). 91 Jak Betlejem byo miasteczkiem, w tym miejscu musiao by przedmiecie lub raczej zamiecie, a kto ju nie znalaz w miejskich gospodach noclegu, szed dalej i zawsze dalej i szuka przytuku w ubogiej gospodzie... za miastem... w stajence. Tak jeszcze i dzi ubogi pielgrzym szuka w naszych wioskach przytuku i nawiedziwszy kad chatk, w ostatniej i najuboszej go znajduje. Wszedem naprzd do otwartego kocioa, a potem szerokim korytarzem, do lewego skrzyda wityni przytykajcym, udaem si do furty aciskiego klasztoru, po prawej bo- wiem stronie jest ormiaski, a we rodku dyzunicki. Zaznajomiwszy si z ojcem gwardianem i z bratem ,,gocinnym 30 , udaem si bez czyczeronw do kapliczki obu. Wychodzc ujrzaem pod marmurowymi kolumnami ciemnego kocioa kilku ludzi we wschodnich ciemnych szatach, rozmawiajcych z sob na ustroniu. Jeden z nich wystpi z grona i ukoni mi si po wschodniemu, kadc rk na sercu. Poznaem w nim mego towa- rzysza z czenka. Pozdrowiem go po arabsku, a on przemwi do mnie w do kaleczonej woskiej mowie nastpnych sw kilka: Jeste teraz u nas... przyjd mnie odwiedzi. My tu wszyscy chrzecijanie w Betlejem. Szedem za nim a do sporego domu, schludnego zewntrz, a do zamonie wewntrz urzdzonego, gdziem si pozna z ca kmiotka rodzin. Kmieciem by on bowiem, a jedzi do brata kupca do Damietty. ona, kilkoro dziatek, syn jego ju dorosy i kilku ssiadw oto- czywszy mnie siedziao w cichoci, a gospodarz uraczy tym, na co go sta byo, to jest do- brymi owocami i kaw. Wyprowadzajc za prg rzek on do mnie: Jak mi powiedziano, e tu przyszed Turek, co prdko chodzi, domyliem si zaraz, e to o tobie mowa, i ucieszyem si z tego. Gdy zechcesz zwiedzi sadzawki Salomona, mj syn ci do nich zaprowadzi. Spdziem cay wieczr na samotnej przechadzce po grzbiecie dziwnej skay, na ktrej cae Betlejem w ksztacie wstgi jest zbudowane. Wpatrywaem si dugo w mgy zstpujce w dolin i wrciem nareszcie do gocinnego refektarza, bo mnie braciszek uprzedzi, i po dziewitej nikogo nie wpuszczaj do klasztoru. Jeszczem na czas wrci, gdy brakowao p godziny do capstrzyku, a czekano niecierpliwie na jakiego bawarskiego barona, dwudzie- stoletniego ksidza, ktrego sam papie w Rzymie na wiosn wywici, a ktry, zaraz potem na sze miesicy przybywszy do Jerozolimy, zwiedza teraz miejsca wite i dzi na noc ma wrci z klasztoru St. Sabat i w teje samej sali zanocowa. Zasta mnie Bawarczyk nad Bibli a czemu si mocno zdziwi zajrzawszy w ni ukrad- kiem (bra mnie bowiem z ubioru za Turka) nad acisk Bibli. Mj nowy towarzysz, miy, dziewitnastoletni (jak sam si przyzna, mimo e ju by wicony) modzieniec, syn naj- modszy z monej a staroytnej Bawarw rodziny, a zatem feudalnym trybem na biskupa przeznaczony, by dla mnie te ciekaw koci mamuta (lub nieco mniejszego przedpotopow- ca), znalezion przypadkiem w naszym wieku. Prawi mi o papieu, u ktrego by w askach mwi piknie, dowcipnie, a nawet uczenie i radowa si jak dziecko, e pierwszy raz widzi Turka czytajcego Bibli po acinie; zostawiem mu t iluzj, a syszaem, jak przez sen mia si jeszcze. Odjecha nazajutrz, a ja pozostaem i mszy pasterskiej wysuchaem w kapliczce obu. Potem przyszed do mnie Bartomiej mody i zaprowadzi mnie o dwie mile od Betlejem, gdzie wpord gr jest gra, a na jej szczycie i bokach lad wiekopomnej biegoci i zamo- noci staroytnych tej ziemi mieszkacw. Szedem moe take z t myl: ,,Salomon...! wielki cie...! powikszony oddaleniem i opisami... przesadzone jak zwykle podanie o do zamonym krlu maego kraiku a ujrzaem dzieo, przy ktrym malej przepychy Wersalu i Saint Jemsu. Trzy tylko sadzawki w kondygnacjach, z ktrych jedna na wp drogi, druga o sta j kilka od pierwszej, a trzecia na samym szczycie do wyniosej gry. Przeznaczeniem
30 Taki urzd (p. a.). 92 ich byo zasila wodami Cederon, a wody, ktrymi si napeniaj, salomoskim 31 sposobem s sprowadzone. Kada z nich u spodu, po bokach,wewntrz i zewntrz, i naokoo jeszcze w ksztacie szlaku na kilka stp szerokoci, jest wyoon kwadratowymi bryami z granitu, w ksztacie tafli u posadzki... a granit podobny z Egiptu musia by sprowadzonym, i to jeszcze z gbi Egiptu a jest go tyle, e si zdaje (przy pustkach, jakie teraz o mil kilka wkoo), e caa ludno 'dzisiejszej Palestyny nie wydwigaaby tych olbrzymich kamieni na szczyt gry. Wrciwszy do wioski poegnaem si z rodzin mego przewodnika, a poniewa tene nie przyjmowa za trudy adnego wynagrodzenia, zataiem przed ojcem jego, e si nazajutrz udaj do Saint Sabat, mwic tylko, e ju wracam do Jeruzalem, a betlejemianw dopiero w wili wit Boego Narodzenia odwiedz znowu. Spdziem wieczr w klasztorze na rozmowie z zakonnikami i przeoonym. Wszyscy z Woch rodem, a byo ich siedmiu z przeoonym brat gocinny smy. W klasztorze ormia- skim byo szeciu zakonnikw, a w dyzunickim dziesiciu. Wszystkie te trzy klasztory znaj- duj si pod jednym dachem i w jednym dziedzicu, do ktrego mona si tylko dosta przez koci przechodzc, a wielkie elazne drzwi kocioa, do otworzenia ktrych trzeba ze trzech ludzi, zawsze od dziewitej do witu zamknite. Pytali si mnie zakonnicy, czym ju zwiedzi ciekawoci Ziemi witej, a Jerozolimy szczeglnie. Prosiem ich, aby mnie nie brali za An- glika. Pytali mnie si wic, czym nawiedzi Grb Zbawiciela, na co im odpowiedziaem, em jeszcze tego nie uczyni, gdy chc kolej zwiedzi wprzdy wszystkie pamitne miejsca, a potem dopiero, dopeniwszy chrzecijaskich obowizkw, uklkn u Grobu witego. e- gnajc si ze mn bardzo mi odradzali i samemu do Saint Sabat dla mnstwa wczcych si hord beduiskich nad Jordanem. Baron bawarski bra z sob (jak mwili) dziewiciu ludzi. Podzikowaem za troskliwo i gocinny przytuek w klasztorze i udaem si do mojej sali. Sala ta, dla podrnych tylko przeznaczona, bya dokoa awkami otoczona, na ktrych awkach, skr wybitych, podrni przespa si mogli. Sta po prawej rce, przez ca dugo sali, wski st dbowy, do ktrego przytykaa prawie komrka, we rodku lewej ciany na- przeciw drzwi od korytarza si znajdujca. Na stole tu przy komrce palia si ca noc lam- pa. W tej komrce, zaledwie mogcej pomieci jedno ko obsonite szarymi firankami bya moja gwna kwatera. Przy rozsonitych firankach mogem widzie jak najlepiej ca sal i jedyne drzwi do niej z korytarza prowadzce. Brat gocinny przynis mi skromn wie- czerz i yczc dobrej nocy wyszed z sali. Zdaje mi si, em mu wspomnia, e nazajutrz po pierwszej mszy klasztor opuszcz. W p godziny po udaniu si na spoczynek, a we dwie po jego oddaleniu (okoo jedenastej godziny) usyszaem stpanie po korytarzu, a wysunwszy gow zza firanek, zoczyem wchodzcego mnicha. Wpatrywaem si w niego z ciekawoci, gdy zdawao mi si i po- znawa, i nie poznawa brata gocinnego, zdawao mi si bowiem, e nieco podrs, e mia na sobie ciemniejszy, to jest mniej wytarty habit i co dziwna, kaptur na gow nasunity. Skd on wraca? pomylaem sobie kiedy klucze u gwardiana, dodajc do tej uwagi: Dziwna rzecz po korytarzach w nasunitym kapturze si wczy. Mnich zakapturowany zbliy si do samego ka mego i zapyta nieco zmienionym gosem, stojc nade mn: Czy czuwasz? Tak jest. O ktrej godzinie chcesz wsta jutro? O wp do pitej z rana. Obudz ci o czwartej. pij snem spokojnym. Patrzc mu w oczy w cigu caej tej rozmowy zdawao mi si, e mia wzrok jak bonk powleczony, a gdym mu chcia poda rk na dobranoc, zdawao mi si jeszcze, e cofn swoj z popiechem. Oddali si o par krokw poprawi lamp i wyszed.
31 Przedartezyjska, jak mniemam (p. a.). 93 Przez cay czas tej wizyty jaki rodzaj nie znanej mi elektrycznoci owion mnie wokoo a nie bya to boja wcale, bo gdyby chcia, tobym z nim przez godzin prowadzi pogawd- k. Zastanowiem si nad t odmian w stroju, we wzrocie i w mowie i gdym nad tym my- la, jako te nad czymsi, co tam jeszcze turkotao po korytarzu, zasnem jak kamie w skutku czteromilowej rannej przechadzki. Nazajutrz pierwsze drzwi skrzypnicie rozwaro mi oczy... Wszed brat w kapturze, po- prawi lamp i rzek do mnie: Wstawaj! On wyszed, a ja wstaem i czekajc na nalece mi si niadanie czytaem Bibli. Ciemno te jeszcze byo na dworze, a droga mi nieznajoma. Juem czeka wicej jak godzin, a niadania nie wida byo. Wszed nareszcie brat go- cinny w starym habicie, bez kaptura... i bez niadania. Jue to wsta? A na ce mnie przychodzi budzi, prosz? Jako ywo! Jam ciebie nie budzi. Jeeli nie ty, to kto inny jednak zdaje mi si, e i wczoraj, i dzi przychodzie po dwa razy do mnie w jednym celu. Wierzaj mi, e nie byem odpowiedzia mi bardzo naturalnym tonem. Mniejsza o to... pjd tymczasem na d do kapliczki obu. Id, to tam zastaniesz gwardiana i wszystkich braci na mszy, a poznawszy tego, co ci zbudzi, moesz si na po mszy przed gwardianem uali. Nie ma za co, kochany bracie. Zeszedem na d, gdzie ju gwardian msz pastersk odprawia, a kapliczka wanie wie- niaczkami i pastuszkami napenion bya. Po mszy przyjrzaem si wszystkim siedmiu ksi- om, ale mego tam nie byo... wicej za w caym zakonie nikt by nie zliczy a ich ssiedzi, i ci, i tamci, z brodami. Brat gocinny zapewne jest lunatykiem powiedziaem sobie i skoniwszy si ksiom opuciem klasztor, nie pytajc nawet, czy brat gocinny w istocie jest lunatykiem i jak wy- glda brat Hiszpan misjonarz, co przybywszy tu niedawno w gocin przed kilkoma tygo- dniami na suchoty umar. Miaem wielk ochot si spyta, ale przyznam si, em si wsty- dzi, mwic... robi... Jak si o tym w Europie dowiedz, to dopiero bdzie miechu z czo- wieka, co mie wierzy, i s rzeczy, o ktrych si filozofom ani nio. Zstpowaem z gry wskimi ciekami i zaledwie pierwsze promienie soca zaczy uwiecza gr szczyty, gdym ju by na wp drogi ku dolinie, u groty pasterskiej. Stosujc si do rozpowiedzianej mi w Wili drogi, kierowaem moje kroki podug wierzchokw gr, za ktre dyem. Horyzont od wschodu (dokd wanie postpowaem) rozjania si coraz, a pod tym cieniem i zotawym wiatem, w tej walce dnia z noc, kraj by tak cudownym, jak pierwsze spojrzenie na kwiatek niewinnego dziecka... Dugo nie mogem oderwa oczu od tego zachwycajcego widoku. Niech, jak chc, szydz realici, ale rozkosz, ktrej doznaj, gdy wcigam w siebie tcz mych oczw pikno stworzenia, jest stokro wiksz od tej, ktrej doznaj szydzc z moich platonicznych uniesie nad natur. Czy ich oczu nie zachwy- ca malowniczo i fantastyczno cieniu i wiata na jakiejkolwiek naturze? Niech mi wyba- czy ale taki badacz jest jeszcze kretem. Wszystko to pikne! Nader piknel powtarzam z uniesieniem... jednak czego mi w yciu nie dostawao jeszcze...Przypomniaem sobie, em jeszcze nie jad niadania... Obr- ciwszy si raz jeszcze za siebie, aby poegna klasztor dumajcy na szczycie skay nad doli- n, spostrzegem w cieniu, w ktrym bya pogrona caa ta strona krajobrazu spostrzegem dwie postacie opierajce si na kijach i posuwajce si t sam drog... ale szybkim krokiem. Postpowaem dalej, przeac przez poty i rowy i zapuszczajc si w dolin okryt winn latorol owocem o tej porze brzemienn. Obrciem si przypadkiem raz jeszcze i ujrzaem 94 z niezbyt wielkim zadowolnieniem, e dwaj ludzie krok w krok za mn postpowali coraz to pieszniej. Najbardziej mnie frasowao, em nie mia przy boku broni... siecznej szczeglnie... ,,Co tu pocz? mwiem do siebie nie mam wprawy pak rozbija... Paaszem... to ale...! Naladuje tu Sierotk, nieboe! mwiem dalej coraz to w gorszym humorze... Nie obracaem si ju przecie, a dopkim nie doszed do maej kamiennej rotundy, we rodku winnicy na czas winobrania wystawionej. Nimem doszed juem plan uoy, a uskutecz- niajc go niebawnie, oparem si czoem o rotund, uczyniem nag zmian frontu i stanw- szy w gronej postawie, ujrzaem... mego towarzysza z czenka z synem Bartomiejem. Ni- komu jeszcze tak rad nie byem. Domylalimy si, e pjdziesz do Saint Sabat, a widzc ci wychodzcego z klasztoru i udajcego si w t stron, przychodzim ci suy za przewodnikw. Ale, moi przyjaciele... to za daleka podr cztery mile. Dzikuj bardzo, ale nie chc was trudzi. Zobowizae mnie przecie rzek ojciec kadc rk na piersiach na znak proby. Tu zaraz obok jest moja winnica doda on moe spoczniesz chwilk w mojej wiey i posilisz si winogradem. A ja mam w torbie chleb i ser syn powiedzia. Wymienicie! przystaj chtnie, ale wierzajcie mi, e ju odtd to ja bd waszym zobo- wizanym. Nie masz to jednak, jak zobowizywa biednych ludzi... 95 GRECJA 96 Ju upywa czas przeznaczony kwarantannie, a z nim ustawaa chorobliwa niecierpliwo podrnych. Zbliajca si pora marcowych ekwinoksw rozwodzia mgliste paty po niebie, a morze kipiao gniewliwie miotajc okrtami jak wicher gazkami paczcej wierzby. Miasto Syra, wznoszce si w ksztacie gowy cukru nad portem, w ktrym wrd innych lea nasz okrt na kotwicy, jest stolic maej wysepki tego nazwiska, we rodku wysp Archipelagu pooo- nej. U szczytu miasta, na samym wierzchoku gry, wznosi si katolicki koci, a obok niego otoczony dokoa wysokim murem do spory budynek biay, sucy za pomieszkanie dla biskupa i jego duchowiestwa. Stamtd wida w oddaleniu trzynacie wysp rnej wielkoci i rnego ksztatu, nale- cych do Zielonego Archipelagu, ktren dalej, ni signie oko, rozciga swoje rozpadnite czonki. Z gry tej wida take pikne ogrody i skaliste boki wysepki Syry, i cae miasto, co u stp jej lec nad portem w ksztacie pksiyca, u szczytu wie kocioa jak gdyby ostrzem od wczni jest zakoczone. Noc poprzedzajca odezwaa si do nas gwatown burz. Okrt szamota si na wszystkie strony, fale biy jak taranami w jego smoliste boki, liny trzeszczay przeraliwie, a czasami tylko grony gos kapitana lub piskliwy pachoka, wnet zaguszony szumem ywiow, prze- rywa na chwil t monotonn burzy harmoni. Na pokadzie brzczay olbrzymie acuchy, ktre barczyci eglarze rozwijali z koowrotw, spuszczajc na nich w gbokie morze jesz- cze silniejsze kotwice. Z pierwszym odbrzaskiem dziennego wiata niezwyky ruch caej ludnoci nadwodnego paacu wywoa wdrowcw z bobrowych kryjwek. Port Syry przed- stawia przeraliwy widok. Wody Morza rdziemnego, zwykle tak pikne, bkitne, przy- bray barw kipicej smoy z wirem morskim zagotowanej. Szczyty ciemnych gr falistych, wznoszcych si chwilowo w rnych miejscach i zostawiajcych wnet po sobie bezdenne otchanie, pokrywaa nienista piana, rozbijajca swoje paty o domy czarniawe staroci, nad brzegiem portu dokoa si wznoszce. Kilkadziesit okrtw, lecych w porcie na kotwicy, kiwao si na wszystkie strony niby islamscy wyznawcy odmawiajcy ranne pacierze, ktrych wyrazy ryk morza naladowa. Je- den z okrtw bliej brzegu si znajdujcych zacz si usuwa na kotwicznych linach i przy- blia si coraz wicej do ldu. Powsta wielki gwar na jego pokadzie. eglarze wzili si do koowrotw, spuszczali potrjne kotwice, rozwijali acuchy... okrt jednak wci si zblia do brzegu. Mieszkacy Syry dosiadszy szalup przybywali na pomoc zagroonym. Niektrzy, nie zdywszy si zabra w szalupy, wpaw je gonili. Zaczepiano powrozy z hakami o brzegi okrtu i odcigano go z caej ludzkiej mocy od ldu, o ktren lada chwil mg trci, a tr- ciwszy roztworzy si i w morsk przepa na wieki zanurzy. eglarze innych pokadw i miasto cae na brzegu bdce patrzao na to smutne widowisko rozbijajcego si okrtu, po- dzielajc na przemiany nadzieje lub obawy tych, ktrym grozio tak widoczne niebezpiecze- stwo. Wtem sternik naszego okrtu odezwa si potnym gosem; obrcilimy oczy w jego stron, a nowa katastrofa oderwaa nasz i innych uwag od przedmiotu, ktrym bylimy do- td zajci. Okrt bdcy w naszym ssiedztwie znajdowa si od chwili w rwnym niebezpie- czestwie. Nie by on zagroony rozbiciem si o skay, lecz, o ile wnosi mona byo z kie- runku, w ktrym usuwa si na swych linach, mg wkrtce uderzy swym lewym bokiem o nasz prawy... a rezultat tego spotkania mg by dla obu fatalnym. Zrobio si nowe zamie- 97 szanie midzy eglarzami rnych pokadw, ze wszech stron spuszczano na morze szalupy, a przytomny nasz kapitan, ktren z przezornoci przez cay czas burzy kaza wci parowy kocio ogrzewa, aby si w razie potrzeby na szerokie morze wycofa, postawi swych egla- rzy przy kotwicznych acuchach, kazawszy im oczekiwa ostatecznego sygnau, gdy, jak sam mwi podrnym dowcipnie: ,,uwaaby to sobie za hab w porcie uton. Co jednak do atwo sta si moe, szczeglnie w ndznych portach burzliwego Archipelagu Greckie- go. Niebezpieczestwo wzmagao si coraz, gdy niespodziewana pomoc zaradzia mu sku- tecznie, z niema wszystkich radoci. Ssiadujcy o kilkanacie staj od nas brulot parowy z greck wojenn bander, przez sawnego Kanarisa dowodzony, szybko zwin kotwice, zagra kbami dymu, zbliy si zrcznie a pod sam bok prawy usuwajcego si w nasz stron okrtu, zarzuci na haki, liny i acuchy i si pary odcign go o parset krokw od nas, uskuteczniajc ten biegy manewr wsplnie z eglarzami usuwajcego si okrtu, ktrzy przez ten czas zwijali co ywo kotwice. Manewr ten, oswobadzajcy nas od zego ssiada, da nam jeszcze sposobno ocenienia biegoci brulotu i wyobraenie dokadne, w jaki sposb zwyk si zblia do okrtw, ktre chce podpali lub zdoby z siekier w rku w sposb l'abordage zwany. Okoo poudnia, po pitnastogodzinnej burzy morze uspokaja si zaczo, a na par go- dzin przed zachodem soca mgy si rozstpiy zupenie i zapady za gry, a wody nas ota- czajce zajaniay nowymi barwy. Szalupa grecka z chorgwi, na ktrej krzy biay malowa si dobitnie na czarnym polu, przybliya si do naszego okrtu, a stojcy u jej rudla Greczyn, z dugimi wosami w czar- nych kdziorach spod czerwonej czapeczki wypywajcymi, zatrzymujc si podniesieniem wiose nieco w oddaleniu od zapowietrzonego okrtu, zada widzie si z jednym z podr- nych. Strj tego Greczyna skada si z granatowej kurtki, z podobnyche spodni, szerokich jak spdnica, do kolan, a u dou haftowanymi kamaszami zakoczonych. By opasany tym jedwabnym pasem, na goych nogach mia czerwone babusze, a w rku trzyma czterookcio- w trzcin, wielk srebrn gak zakoczon, z czego wnosi mona byo, e nalea do przy- bocznej suby jakiego europejskiego konsula lub wyszego miejskiego urzdnika; w Turcji bowiem i w Grecji podobne godo przed wyszymi urzdnikami nosz, a to w celu, aby lud uliczny widzc, kto koo niego przechodzi, nie dopuci si jakiej obelgi. Podobni domownicy janczarami si zowi, chocia s najczciej zwykymi Turkami, Arabami lub Grekami i nig- dy nie naleeli do tej sawnej otomaskiej milicji. Podrny, z ktrym janczar chcia si widzie, zbliy si do lewego brzegu okrtu, gdzie bya jego szalupa, a za zblieniem si jego Greczyn, niosc z uszanowaniem rk do czoa i kadc j potem na piersiach, rzek we woskiej mowie: Monsignior Bianchi, biskup Syry, yczy si widzie z Wasz Dostojnoci i oczekuje na Was w ogrdku kwarantanny. Podrny owiadczy kapitanowi okrtu ch udania si na ld; spuszczono wnet okrtow szalup, ktra po krtkiej przeprawie stana u piaszczystego brzegu po lewej stronie portu i miasta, w do znacznym oddaleniu od tego si znajdujcym, w miejscu, gdzie si wznosi may domek. W nim podrni z zapowietrzonych krajw przybywajcy odsiaduj kwarantan- n, o ile nie zdoaj wyrobi sobie z trudnoci udzielanego pozwolenia odbywania teje na wasnym pokadzie, w razie gdy dopeniaj tej formalnoci nie w celu komunikowania z mia- stem, ale w zamiarze oczyszczenia si w Grecji przed udaniem w dalsz podr na zachd, otrzymawszy od wadz lekarskich i rzdowych puryfikacyjne wiadectwa... co zmniejsza im czasami kwarantann w portach zachodnich, a czasami na nic te nie suy. Tu odbieraj tak- e podatek osobowy, a poborcy spekuluj na podrnych wymagajc od nich niemaych opat. Podobny h a n d e l 98 b i a y m i prowadz we wszystkich portach Grecji uprzywilejowani monopolici. Rzecz podobna i w portach woskich si praktykuje, Wosi bowiem, jak wiadomo, chtnie Grekw naladuj, jak dawniej w sztukach piknych, tak dzi w niepiknych sztukach. Podrny nasz dotknwszy stop greckiej ziemi uda si w gb wysepki za janczarem, o kilkanacie krokw przed nim z ostronoci postpujcym. Od samego brzegu szed wedle niego stranik zdrowia przydany do jego osoby, trzymajc w rku dugi kij, elaznym hakiem zakoczony, aby w razie zblienia si zapowietrzonego do jakiego dobrego przewodnika za- razy wnet go tym hakiem bez ceremonii odcign. Stanli wreszcie wpodle lichego domku, tylekro razy przeklinanego we wszystkich wschodnich i zachodnich dialektach od maryno- wanych w nim jak ledzie w beczce podrnych, a janczar wskaza swoj buaw przylegy ogrdek, wysok drewnian krat w czworobok otoczony. Stranik stan o dziesi krokw od wejcia, trzymajc hak do ataku, a podrny przesun si jak sylf brodaty przez wskie wejcie, nie dotykajc si nawet progu. W razie bowiem dotknicia prg ten nieszczliwy spaleniem na stosie zostaby ukaranym. Z drugiej strony kraty, wejciu przeciwlegej, siedzia na plecionym ze trzciny stoku po- wany starzec w fioletowej szacie z do grubego sukna, w kapeluszu z gralskimi skrzyda- mi. W rku mia wysok trzcin bez ozdb, na piersiach nieco wytarty staroci zoty acuch, a siwa jak nieg broda a po sam pas mu spadaa, zakrywajc wiszcy na acuchu kocielny order. Wyraz twarzy tego osiemdziesicioletniego starca by powany i sodki zarazem. Z wej- rzenia nie mona byo osdzi, do jakiego nalea europejskiego narodu. Caa posta jego przypominaa duchown osob wyszego dostojestwa z czasw naszego Zygmunta Starego. Starzec uderza wzrostem wysokim, chocia ju by pochylony wiekiem i zajmowa niskie siedzenie. Witaj, mj synu! rzek biskup do modego wdrowca, ktren, ukoniwszy mu si z uszanowaniem, na znak jego zaj miejsce na aweczce o par krokw od kraty oddalonej, a wewntrz tej przezroczystej klatki pooonej. Dzisiejsze ranne wypadki zasze w porcie naszym, a szczliwie dziki Najwyszemu zakoczone, skoniy mnie do odwiedzenia ciebie, mj synu...! Obiecaem ci to ju by w licie pisanym z mojej gry w odpowiedzi na ten, kt- rym mnie przed dziesiciu dniami zawiadamiae o twym przybyciu do portu naszego. Obec- nie wychodzi ju wkrtce czas waszej kwarantanny; postanowiem wic przepdzi wieczr dzisiejszy z tob i jak tylko umilka burza, zstpiem z mojej gry, aby zajrze zarazem do mego wiejskiego domku i ogrdka. To mwic wskaza o par tysicy krokw za sob, w wwozie pomidzy dwiema grami, biay woski paacyk wrd pomaraczowego i oliwnego ogrodu. Podrny skoni si raz jeszcze z uszanowaniem, a wida byo z oczw jego, e gdyby nie krata, uciskaby chtnie do przyjazn zacnego starca. Czcigodny ojcze! rzek do po chwili nie zapomniaem przyjemnej doby, ktr sp- dziem z wami przed rokiem tam na grze, w przybytku, z ktrego, jak krl ptakw ze skali- stego gniazda, czuwacie troskliwie nad waszymi piskltami. Nie zapomniaem te i rozmw waszych w czasie naszej dwudniowej morskiej podry z Aten do Napoli di Romani, stokro wic wdziczen wam jestem obecnie za udzielanie mi chwil tak podanych, po raz ostatni zapewne w naszym yciu. W istocie rzek monsignior Bianchi spotkanie z podrnymi wrd tych krajw mie- ci w sobie czstokro uroczyste wraenia. Czowiek wiedzc dobrze o ulotnoci chwil tych traci doczesno z uwagi i jest z drugim czowiekiem nie jako potrzebnym mu w tej lub owej sprawie pomocnikiem, ktrego biernie uywa, ale jako z udzieln potg, w chwili zetknicia si z ktr caa przeszo zlewa si w punkt elektryczny i wlewa w podobn swojej dusz. Jest to wylanie si przeszoci w wieczne morze pamici. 99 Dzi rano mwi dalej bylicie w niebezpieczestwie. Patrzaem na was z okien mojej cytadelki i modliem si take za was w moim kociku. Poczciwy Kanaris (dawny ju mj przyjaciel) przyby wam w sam czas z ratunkiem. Nie pierwszy to raz Bg zsya mi tego po- mocnika ubagany gorcymi modami moimi. Przed dwunastu laty, gdy jeszcze morscy korsa- rze z wysp pobliskich lub od brzegw Barbarii napadali niespodzianie na miasto nasze, caa ludno dolnego miasta w gr postpowaa, mieszkacy za grnego chronili si do kocioa i mieszkania mego, wewntrz podwrza murem otoczonego mojej cytadeli. Okropne to by- way chwile...! Ze szczytw wiey kocielnej kazaem dzwoni we wszystkie dzwony, wysy- aem rybackie odzie do Aten lub do wysp pobliskich, koo ktrych kryy nasze wojenne brygi i kotery 32 . Zbjcy za przez ten czas wyrzynali tych, co nie zdyli si schroni w gr, palili, rabowali, adowali swoje statki, a dopki nie przyby wezwany przeze mnie Kanaris lub inny jaki waleczny grecki eglarz, ktren otworzy mieszkacom wolny powrt do spu- stoszonych domw, wyrnwszy nieraz w pie korsarzy. Nieraz te miasto nasze (jak i kade w Grecji) zakrwawi morderczy or oddziaw wysyanych przez Mehmeda pod dowdz- twem gronego Ibrahima. Jako Woch i katolicki biskup miaem pewn moraln obron, kt- ra, nie wiem, o ileby mi jednak posuya bez murw mej warowni. W tych chwilach take moje wraz z obcymi owieczkami chroniy si do mej zagrody przed arocznym wilkiem. To miasto tak brudne, przez ktrego wskie (u gry szczeglnie) uliczki zaledwo si w zwyczaj- nym razie przecisn zdoasz bez omdlenia, odurzony nieczystymi wyziewy, po kadej takiej przygodzie przedstawiao ohydny widok rzeniczych jatek, a zaledwo mino niebezpiecze- stwo, mieszkaniec wracajc do wad, zabobonw i przesdw, przez swych nauczycieli w nim czstokro pielgnowanych, nie potrzebujc ju pomocy starego biskupa, odwraca z pogard gow, gdy go ten zachca do oczyszczenia ulic z krwi, z czonkw ludzkich, zgliszczw, spalenizny i rozszarpanych krwawych achmanw, na stosie ktrych siedzc w sodkiej nie- czynnoci pali jak dawniej tureckie nargile lub wywija pod wich skoczn r o m j k e, wodzc za sob na brudnej chucie kilka dziewic z wschodnim przepychem i niechlujstwem przybranych. Zwiedzie, mj synu, wszystkie zaktki tego sawnego ludu, widziae wic prawie wszdzie usch latorol, co rozwita niegdy duchem Pitagorasa i Platona wydawaa tak bujne owoce. Roznis wiatr po wiecie prochy mdrcw Attyki, znika pami cnt, wy- chowaniem spartaskim wyksztaconych. Greczyn jest teraz rozwizym i pochym jak Euro- pejczyk, a gnunym i mciwym jak Turek. Zachowa tylko spartask pogard dla nauk i obojtno na krwi, nawet swojej wasnej, rozlanie. Ta ostatnia cecha jego, walecznych nie- gdy mw wydajca, przy braku cnt domowych w zbjectwo si przeistacza. Jest on wprawdzie wytrwaym w swej zemcie, lecz o ile nim kieruje podrzdna namitno, o tyle staje si zbrodniczym, o ile za wzniolejsze uczucia mioci zagrody, o tyle jest zdolnym heroizmu. To uczucie, obok nieco wyszego wyksztacenia, z podrzdnych wad oswobodza- jc utworzyo Kanarysw, Maurokordatw i innych, niezbyt licznych reprezentantw naj- pikniejszej strony greckiego charakteru. O! gdyby nie to jedyne chwalebne uczucie, kraj opiewany przez tylu wielkich wieszczw wygldaby ju dzi jak spelunca latronum...! Smutno o tym myle odrzek podrny lecz widoczn jest rzecz, e o ile Stwrca rozsia sw szczodr doni dobrego dla ludzi w stworzeniu, o tyle wpyw zych ludzi moe ludzkoci zego wyrzdzi...! O tyle jednak, o ile ci ludzie pod wpywem zostajcy zwtpi o sile w ich samych le- cej, o Bogu w ich duszy przebywajcym i dusz ich siln i niemierteln czynicym. Sowa te wyrzek powany biskup, a twarz jego w tej chwili janiaa nadprzyrodzon spo- kojnoci. Ostatnie promienie zachodzcego soca zociy ukonie krat, o ktr by oparty, i zielone licie bluszczu, czepiajcego si po niej. Wosy srebrnej brody jego lniy si jak pira
32 Nazwy techniczne wojennych statkw (p. a.). 100 ze skrzyde archanioa. Dzwon z grnego kocika zabrzmia uroczycie wzywajc wiernych na Anio Paski. Starzec zoy rce i odmwi po cichu krtk modlitw. Podrny przee- gna si take, co do dziwnie odbijao od jego wschodniego turbanu i szat mamluckich; ale trzyma on w rku raniec... godo pielgrzyma, a caa posta jego w tej chwili nie wydawaa wcale wyznawc Mahometa. Oczy obudwch skieroway si mimowolnie na malownicze i czarujce powabem odcienia zachodzcego soca, ktre zarumienio ostatnim odblaskiem obszar morza, zapalio si w szybach kocioa i na wierzchoku wiey jego i skonao na wy- niosej grze, ju zieleniejcym drzewem okrytej. Szanowny ojcze! mwi po chwili modzieniec o, jak wzniosym jest powoanie twoje! Jak poetycznym by cay twj ywot... Jakie to szczcie, kiedy moesz czuwa sku- tecznie nad blinimi twymi, przychodzi im z pomoc w przygodzie, nie wsparcie duchowe i materialne. Nie moj to wasn si, lecz wadz przywizan do mego powoania czyni dobrze, o ile mog. Te kraje, obecnie w dziecistwie bdce, szczeglnie potrzebuj podobnej opieki. Tu widzisz wyraniej ni gdzie indziej cel kapastwa i bractw klasztornych. Jednake nie tylko w tych krajach kapani nie mog pomoc ludzkoci. Nie wychowali oni caej Europy? Nie wychowuj jeszcze dotychczas ludu we wszystkich prawie krajach? To niewiele, co wie, komu i to winien ostatecznie...? Lecz Europa mwi dalej zmarszczywszy czoo Europa dochodzc do penoletnoci zapomina nieraz, kto j wypielgnowa w dziecistwie, a podob- na lekkomylno nie jest cech dojrzaoci. Nic prawdziwszego nad sowa wasze, szanowny ojcze! Lecz nie zgodzicie si ze mn, e w wielu bardzo razach nauczyciele naduywali swej wadzy nad uczniami i zapominali swego powoania, a do obmylania o wasnoci materialnej maoletnich, ktrej strzec byli wicie powinni, pielgnujc tylko ich dusz! Nie zgodzicie si ze mn, e wielu niebacz- nych nauczycieli przemawiao nieraz do ucznia modziecem si stajcego tak jak do maego dziecka jeszcze... przyguszao wadze umysowe jego, obawiajc si bezzasadnie owocw jego wasnej samodzielnoci; przeduao maoletno jego, opniao te samodzielno; upokarzao rozwijajcego si modzieca zawieszajc nad nim dyscyplin, ktr zaledwo i jak najrzadziej wolno jest karci zakorzenione wady dziecicia, nad ktrym zmysowo panuje. Biskup sucha w milczeniu, a po chwili odrzek wzruszajc powanie gow: Synu mj...! Ludzie bdz, ale duch Boy przywiecajcy im, odkd poczuli w sobie dusz, nigdy nie bdzi. Bd kar przywodzi, mier za odrodzenie. wiat dojrzewa lecz s ziarna, co wiecznie kie puszczaj i puszcza bd obok drugich ju plonem ciarnych. Nauczyciel powinien si sta z czasem przyjacielem dojrzaego ucznia; ucze za powinien czci w nauczycielu sternika krokw swej modoci. Taki sd bdzie mia kiedy wiat doj- rzalszy w tym przedmiocie. Co do dbr doczesnych, znajc klasztory Ziemi witej z rol- nictwa i jamuny yjce, a przez cay miesic ywice darmo kadego pielgrzyma, znajc cyfr dochodw kadego biskupa na Wschodzie, najlepiej poznasz, e jest jeszcze wielu i wielu na wiecie duchownych nie dla chleba stan ten obierajcych. Ja na przykad: jestem biskupem kilku wysp okolicznych, a dochody moje, oprcz ywnoci skromnej moim du- chownym udzielanej i owocw z wasnego ogrdka, trzy tysice frankw wynosz 33 . Miaem wprawdzie jeszcze wsparcie od Francji, ktra do Ludwika witego opiekowaa si katolic- kimi kocioami na Wschodzie. To wsparcie rocznie czterysta frankw (sto talarw) wynosi- o. Bg mi wiadkiem, em si i tymi dzieli z potrzebnymi Francuzami lub w ich braku z innymi Europejczykami, ktrych los zanis na moj wysp. Zmrok, rozpocierajcy si coraz szerzej, wprawi w zadumanie obu cudzoziemcw. Gwiazdy perlistej biaoci wystpiy w gbi ciemnobkitnego greckiego firmamentu; do
33 5.000 z pol. (p. a.). 101 dugo przeduao si milczenie. Pierwszy starzec przerwa je, bo najdusze starca marzenie jest chwilk tylko przy snach rojcych si na tle przyszoci modzieca. Ju czas nam rozsta si, mj synu. Oto tam na kotwicy okrt, ktry z tob zapynie wkrtce w oddalone krace, na ono rodzinnej kolebki. Ja ju tu na mej grze ycie zakocz. Modziecze...! pozdrw w przejedzie moj pikn zatok i mj ognisty Wezuwiusz zato- k pikn jak kwieciste wspomnienia dziecinnego wieku, Wezuwiusz ognisty jak pomie modzieczej duszy, co dugo wrzaa kipic law w mym onie, nim si w odamki czynw zastyga. Wydarzenie dzisiejszego ranku, nasza rozmowa, wspomnienia rodzinnej ziemi przywodz mi na myl pamitn w yciu moim przygod. Opowiem ci j przed rozstaniem si naszym, aeby, mody, suchajc sw starego podziwia mdro sdw Boych, wierzy dobrze i czyni, jak wierzysz! Przed trzydziestoma laty, w pidziesitym roku ycia mego, bdc ju biskupem, na t godno z wiejskiego zacisza w Hiszpanii ze stanu pasterza wyniesionym i przez Stolic Apo- stolsk zatwierdzonym, interes Kocioa, pozbawionego wwczas swego naczelnika z powo- du wojennych kolei (za Napoleona), skoni mnie, rwnie jak i wielu innych duchownych do udania si do Rzymu. Wsiadszy w Kadynie z kilkoma duchownymi w obowizku przy mnie zostajcymi na okrt neapolitaski, odbywaem ju od dwch dni do przykr i powoln eglug z przyczyny cigle przeciwnego wiatru. Pwieczne wasne dowiadczenie, zamio- wanie nauki kocielnej i wieckiej, stan obecny Kocioa, zniewaona potga nastpcw Wielkiego Grzegorza (Hildebranda), potrzeba widoczna energicznego dziaania, oczyszczenia ze rdzy niszczcej osb i charakteru witego, a z kurzawy i pajczyn murw Watykanu takowe byy przedmioty mylenia mojego w czasie przeprawy. Podobne myli wywoay wprawdzie stosowne okolicznoci, bez nich bowiem nie pomylabym o opuszczeniu mego zacisza, pooonego przy staroytnym kociele mauretaskiej architektury. Teraz za drczya mnie myl... tak, przyznam ci si... myl zostania kardynaem. Czasami jednak wspomnienia spokojnej przeszoci na onie parafian spdzonej, przypomnienie rzew- liwej modlitwy na Anio Paski w samotnym kociele, nawiedzanie uroczyste wiejskiej szkki w czasie popisu lub pracy, wszystkie te drobne na pozr szczegy nuciy mej duszy pie daleko milsz... pie mojej modoci! Noc bya ciemna i burzliwa, a wiatr przeciwny zatrzymywa nas prawie w miejscu lub zmusza do eglowania w kcie rozwartym i ostrym na przemiany. Morze wzmagao si coraz, zbliaa si bowiem pnocna godzina. Na poka- dzie okrtu czuwaa tylko czwarta cz ludzi, i to w guchym milczeniu, reszta za spoczy- waa w dolnych izbach. Lubic (jak kaden poudniowych krain mieszkaniec) przepdza noce na wieym powietrzu, siedziaem na awce po lewym brzegu okrtu, trzymajc si cza- sami dla bezpieczestwa wycignitych lin od gwnego masztu do tego brzegu. Obok jeden z moich duchownych drzyma na awce okoo rudla... Rozmylaem wanie o przyjciu, jakie mnie czekao w Rzymie, o przyjacioach od trzy- dziestu lat nie widzianych, a z ktrych dwch byo ju kardynaami; cze, znaczenie, mira, kadzido, pompa obrzdkw, okazao sklepie witego Piotra, a co wiksza, potga grona a dobroczynna, na wodzy ludzko trzymajca, byy przedmiotem rozmyla moich. Lecz zblia si godzina, w ktrej zwykem by odmawia media-not. Wzniosem oczy do gry, aby si zapewni ze stanu nieba o moim przeczuciu; ale gwiazd nie byo na niebie, a dokoa przeraajca ciemno i zowieszczy ryk bawanw. Spojrzaem machinalnie na szczyt wiel- kiego masztu i z podziwieniem nie dostrzegem latarni morskiej, koniecznej w ciemnym cza- sie jako sygna ostronoci przeciwko innym eglujcym okrtom: Smutno na niebie, a ciemno na ziemi! rzeka do mnie moja dusza, a na gos jej zaczem gorc modlitw mo- dlitw, jak przemawiaem do Stwrcy w czasach modzieczej przeszoci mojej, jak mu- sieli si modli niegdy katechumeni, chronicy si w katakumbach Rzymu wraz z przela- dowanymi papieami. Gdym domawia sw, ktrych nas Zbawiciel nauczy: Nie wd nas na pokuszenie, ale zbaw od zego, powsta przeraliwy krzyk u rudla, uczuem pod swymi 102 stopami wstrznienie, jakiego si doznaje w czasie wybuchu Wezuwiusza przy rozwarciu ziemi w ssiedztwie lecej; zerwaem si nagle i porwaem machinalnie za liny obok mnie bdce, ale ich byo tyle, a ja sigaem z przestrachu tak wysoko, e mi si pomieszay w oczach przedmioty; czuem niby cinienie jakiego ciaa po moim lewym boku, a pod sob otcha niezgbion, nad ktr wiszc na linach koysaem si wrd opryskw piany i ryku bawanw; zawarem mimowolnie oczy, cisnem konwulsyjnie rce i straciem zmysy. Gdym przyszed do siebie, znalazem si wpord; obcych ludzi, we wschodnim stroju, lecz nie muzumanw. W rku trzymaem kawaki postronkw, ktrych, gdy wyrwa mi nie zdoano, odernito je od uwizi. Naczelnik otaczajcych mnie ludzi zbliy si do mnie, a widzc, em odzyska zmysy, uwiadomi o zaszej nieszczliwej przygodzie. Statek wojen- ny grecki do Tangeru za okupem bracw pyncy, gnany pomylnym wiatrem, wrd ciem- nej nocy, nie dostrzegszy zagasej latarni na maszcie neapolitaskiego okrtu, uderzy przo- dem w bok lewy napotkanego okrtu tak gwatownie, e a maszt przedni greckiego pomi- dzy boczne liny okrtu neapolitaskiego wpyn. Ratujc si przed mierci, zamiast si chwyci lin wasnego okrtu, uczepiem si za liny od przedniego masztu statku greckiego rozpite. Okrt neapolitaski si roztworzy, a oprcz mnie nikt nie ocala 34 . Guche milczenie nastpio po tym ostatnim sowie starca, a z dwch ez spadajcych na jego siw brod i ze zoonych rk jego wida byo, e ta chwila bya jeszcze przytomn jego pamici. Po krtce przyda: Popynem z Grekami do Tangeru, a stamtd odwieli mnie oni do Neapolu. Poznaem w drodze ten zdziecinniay ju nard; powziem myl pielgnowania tych dzieci. Ju mnie nie kusi kardynalski kapelusz, a gdy zawakowao pierwsze, jak najskromniejsze, biskupstwo na wyspach, staraem si o nie usilnie, odstpujc korzystniejszego upragnionym...! Bg mi po- bogosawi, bo oto ju rok trzydziesty pierwszy, jak su biednym tych okolic.
34 W Gazecie Neapolitaskiej z 1800 roku jest opisany ten wypadek, ktry si biskupowi Bianchi, obecnie w Syra bdcemu, wydarzy (p. a.). 103 PRZYPISY d y w a n (z pers.) trybuna sdowy; rada przyboczna wadcy. K o m o r a (z ac.) urzd celny. M e h m e d - A l i (17691849) wicekrl Egiptu z ramienia Turcji od roku 1805. d r a g m a n (drogman, dragoman, z arab.) tumacz, nazwa uywana wycznie na Wschodzie. f i r m a n (z pers.) pisemny rozkaz panujcego. p e w i e n n i e m i e c k i k s i ksi Herman von Pckler-Muskau (17851871), zwiedzi Egipt w roku 1837; ogosi pniej ksik pt. Z pastwa Mehmeda-Ali. M e m o r i a (z ac.) tu: muzeum. c y m e s (wgier. czimes utytuowany) tyle co najlepszy. n i z a m s k i tu: wojskowy; odnoszcy si do armii tureckiej (nizam). I b r a i m (Ibrahim) syn Mehmeda-Ali, dowdca w wielu wyprawach wojennych swego ojca, od 1848 roku wicekrl Egiptu. S o l i m a n Oktawiusz Jzef Sves (ur. 1788), Francuz, oficer napoleoski, ktry nie znajdujc dla siebie perspektyw w kraju, uda si w r. 1816 do Egiptu, gdzie panujcy wcze- nie Mehmed-Ali poruczy mu zreformowanie armii. Po przyjciu islamizmu oraz imienia Solimana-paszy zosta szefem sztabu Ibrahima. n a r g i l e (z arab.) fajka perska o dugim cybuchu, przechodzcym przez zbiornik z wod. A m r u wdz arabski, ktry po czternastomiesicznym obleniu zdoby w roku 640 Aleksandri. f e l l o w i e (fellahowie, z arab.) chopi egipscy, mwicy po arabsku, wyznajcy ma- hometanizm. K o l u m n a P o m p e j u s z a wysokoci niemal 27 m; pochodzi z koca IV w. n. e., a z Pompejuszem zczya j dopiero legenda pniejsza. o d l a s w o j k o l u m n N a p o l e o n tzw. Colonne Vendme, wzniesiona w Pa- ryu w r. 1810 z posgiem Napoleona na szczycie, jest naladownictwem rzymskiej kolumny Trajana (nie za aleksandryjskiej Pompejusza). A b u k i r by widowni walki morskiej, podczas ktrej admira angielski Nelson znisz- czy l sierpnia 1798 r. flot francusk. K o f t o w i e (Koptowie) potomkowie staroytnych Egipcjan, chrzecijanie z wyznania, mwicy jzykiem arabskim. A l i maonek crki Mahometa, Fatymy, otaczany przez muzumanw kultem religij- nym. a l m e j e (z arab.) wdrowne tancerki i piewaczki. K l o t Antonius Ciot (ur. 1795), Francuz z Marsylii, chirurg. Na wezwanie Mehmeda- Ali w 1823 r. uda si do Egiptu, gdzie utworzy Rad Zdrowia, ktrej zosta prezesem. Zao- y w Egipcie szkoy medycyny, chirurgii i poonictwa. B e l l i n i Vincenzo (18011835) woski kompozytor operowy L u d w i k IX w i t y (12151270) krl francuski, kontynuator drugiej wyprawy krzyowej, podczas ktrej zdoby w roku 1249 Damiett; w kwietniu roku nastpnego dosta si pod Mansur do niewoli, w ktrej przebywa do 1253 r. s o r b e t y (z arab.) owocowe napoje chodzce. 104 s i n e q u a n o n (ac.) nieodzowny (warunek). C h a u s s d' A n t i n ulica paryska, modne w owym czasie miejsce; przechadzek. a l f r e s c o (w.) malowido na wieym tynku. d z i e r y m a (arab. darma) statek nilowy. M u r a d b e j by naczelnikiem Mamlukw w okresie kampanii egipskiej Napoleona, od ktrego wojsk ponis klsk 13 VII 1798. M a m l u k o w i e (Mamelukowie) utworzona z jecw tureckich (arab. mamluk nie- wolnik) w XIII w. gwardia muzumaskich wadcw Egiptu. Mamlukowie obalili nastpnie panujc dynasti Ejubidw i wadali Egiptem w latach 12501517. Gdy kraj znalaz si p- niej w obrbie pastwa tureckiego, tworzyli w nim wojskowo-feudaln arystokracj. K l b e r Jan (17531800) genera francuski, ktry po wyjedzie Napoleona zosta na- czelnym dowdc si zbrojnych Francji w Egipcie. Zgin zamordowany 14 VI 1800 w Ka- irze. s a i s (arab.) masztalerz. A l k o r a n (Koran) wita ksiga mahometan. m e c z e t F a t y m y (Gamia el-Azhar) wzniesiony w roku 973 przez wadc egipskie- go imieniem Muizz, przedstawiciela potnej dynastii arabskiej Fatymidw, ktrzy swj rd wyprowadzali od crki Mahometa, Fatymy. G a l l Franciszek (17581828) lekarz wiedeski, twrca zarzuconej z biegiem czasu na- uki, frenologii, wedle ktrej z ksztatu czaszki mona okreli zdolnoci i cechy umysu ludz- kiego. L a v a t e r Jan (17411801) pastor szwajcarski, autor modnej w swoim czasie ksiki o fizjonomice, dowodzcej zalenoci psychiki ludzkiej od cech budowy ciaa (zwaszcza twa- rzy). R a v a i l l a c Franciszek (15781610) fanatyczny wrg protestantyzmu, zamordowa krla Francji, Henryka IV, za co zosta skazany na rozszarpanie komi. k a d i (arab.) sdzia v i v e u r (fr.) czowiek uywajcy ycia. S c r i b e Augustyn (17911861) popularny komediopisarz francuski; w tekcie dwu- znaczno: Scribe (nazwisko) skryba (gryzipirek). T h i e r s Ludwik Adolf (17971877) francuski m stanu i historyk; w owym czasie by ju autorem szeciotomowej Historii rewolucji francuskiej; w latach 1836 i 1840 peni funkcje premiera rzdu. y c i e J a n a Z a m o j s k i e g o ksika Stanisawa Staszica; jej waciwy tytu brzmi: Uwagi nad yciem Jana Zamojskiego (1785). H i s t o r i a [Adama] N a r u s z e w i c z a peny tytu brzmi: Historia Narodu Pol- skiego (17801786). T u i l e r i e paac paryski ze synnym ogrodem, zaoonym w czasach Ludwika XIV. V e n d m e plac w Paryu z kolumn Napoleona. P i a z e t t a czy w Wenecji plac w. Marka z morzem; biegnie wzdu paacu dow. O m a j a d w, A b b a s y d w itd.... dynastie panujce w rnym czasie w rozma- itych krajach mahometaskich. B e r m i c y d z i (Bermecydzi) rodzina z Chorasanu (Iran), ktrej czonkowie w VIII w. odgrywali ogromn rol na dworze kalifw abbasydzkich w Bagdadzie. Fundatorem potgi Bermicydw by Abdallah Dafar; za czasw kalifa Haruna-al-Raszyda jego wnuk, Yahya, ze swymi czterema synami piastowali najwaniejsze urzdy kalifatu. Jeden z owych synw, Dafar, by generalnym zarzdc paacu kalifa i wychowawc syna wadcy, Mamuna. W roku 803 Bermicydzi popadli w nieask. Dafar zosta stracony, a Yahya z pozostaymi synami wygnany. Legenda upatrywaa przyczyn tych wydarze w wykrytej przez kalifa potajemnej mioci Dafara i Abassy, siostry Haruna-al-Raszyda; w rzeczywistoci Bermicydzi padli 105 ofiar swych ogromnych bogactw i nadmiernej przewagi rodu, ktry zaczyna zagraa pa- nujcemu. H a r u n a l R a s z y d kalif bagdadzki z dynastii Abbasydw w latach 786809. S o l i m a n kalif bagdadzki z dynastii Omajadw w latach 716718. M o w i a s (Moawija) zaoyciel dynastii Omajadw, panujcych jako kalifowie w Da- maszku w latach 673750. E l - M a c i n (12231273) historyk arabski, autor Historii saraceskiej, obejmujcej dzieje od Mahometa po rok 1118 (Historia Saracenica, Leyda 1625). A b u l F e r u g by moe chodzi o Abul-Farada, autora Kroniki, obejmujcej histori powszechn poczwszy od Adama. H a k e m (el-Hakim) kalif Egiptu z dynastii Fatymidw w latach 9961021. S c h a n e r (Szawer) wezyr (minister) ostatniego kalifa fatymidzkiego w Egipcie, Adida (11601171). i m a n (arab.) duchowny zwierzchnik u mahometan. N i l o m e t r studnia (zbudowana w roku 716) na jednej z wysp Nilu, z wmontowan podziak dla odczytywania stanu wody rzeki. Q u o d l i c e t J o v i... (przysowie ac.) co wolno Jowiszowi... (non licet bovi nie wolno woowi). H o n n y s o i t q u i m a l y p e n s e (sentencja fr.) haba temu, kto o tym le myli. L o t wedle legendy biblijnej splami si kazirodcz mioci z crkami. L a m e c h wedle Biblii wprowadzi wieloestwo. f i z j o l o g i B a l z a k a mowa o gonej ksice Balzaka Fizjologia maestwa. r z e Mamlukw l III 1811 Mehmed-Ali rozkaza zamordowa 480 Mamlukw, ktrzy znajdowali si w opozycji wobec stosowanej przez niego polityki. S a l a d y n (l 1371193) sutan egipski w latach 1171-1193, zaoyciel dynastii Ejubi- dw. S u k o w s k i Jzef (17701798) zgin w Kairze 22 padziernika 1798 rozsiekany przez Arabw; zostawi po sobie Pamitniki historyczne, polityczne i wojskowe o rewolucji polskiej 17921793, kampaniach woskich 1796 do 1797 wyprawie tureckiej i kampaniach egipskich. Pomnik grobowy wystawi mu w roku 1834 Henryk Dembiski. y d B d n y yd Wieczny Tuacz, posta legendarna; mia jakoby uderzy Chrystu- sa nioscego krzy, za co skazany zosta na wieczyst tuaczk. S a i n t S i m o n Klaudiusz (17601825) francuski socjalista utopijny; jego uczniowie tworzyli rodzaj sekty polityczno-religijnej. L i n a u Francuz, prowadzi w Egipcie prace nad osuszaniem okolic Nilu, przekopaniem kanau Mahmudie itd. B a r a u l d w tekcie omyka w nazwisku; mowa tu o pisarzu i publicycie francuskim Emilu Barrault (1799 1869), ktry bra udzia w wyprawie naukowej, majcej na celu zba- danie moliwoci budowy Kanau Sueskiego. Napisa m. in. Histoire de la guerre de Mhm- et-Ali en Syrie (1836). Z e n o b i a (267274) krlowa Palmiry, obdarzona niezwyk energi, zawadna Egiptem i wiksz czci posiadoci rzymskich na Wschodzie. Nastpnie pokonana i wzita do niewoli przez cesarza rzymskiego Aureliusza. p a w i l i o n (z fr.) bandera. B u f f o n Jerzy (17071788) przyrodnik francuski, autor Historii naturalnej (1749 1788) w 36 tomach, w ktrej systematycznie uporzdkowa wczesn wiedz przyrodnicz. f i l i p i s t a (z fr.) zwolennik krla francuskiego Ludwika Filipa. L a m a r t i n e Alfons (17901869) poeta i historyk francuski, autor m. in. Voyage en Orient (4 t.), opisu podry na Wschd, odbytej w roku 1832. 106 D u m a s Aleksander (18031870) powieciopisarz francuski, autor kilku opisw swych podry, m. in. do Egiptu. H a n n i b a l w K a p u i aluzja do wyprawy Hannibala, ktry podczas tzw. drugiej wojny punickiej (218201 p. n. e.), pokonawszy Rzymian pod Kannami zaj Kapu (216), ale nie zdoa posun si dalej. W i l k i u s przypuszczalnie omyka w tekcie, zapewne Wilkinson John Gardner (1797 1873), egiptolog angielski, autor: Manners and customs ol the ancient Egyptians (1837 1841). K a s a n o w a Casanova Giovanni (17251798), gony awanturnik woski, autor auto- biograficznych pamitnikw, F a o b l a s s bohater romansu Louvet de Couvray'a pt. Amours du chevalier de Faublas (17871790). G i l b l a s s bohater powieci Lesage'a: Przypadki Idziego Blasa, ktry zaczynajc ka- rier yciow jako sucy, koczy j jako prawa rka wszechwadnego ministra. V o l n e y Constantin (17571820) historyk i orientalista francuski, ktry celem opano- wania jzyka arabskiego przebywa osiem miesicy w klasztorze Koptw w Libanie, autor opisu swej podry pt. Voyage en Egypte et en Syrie (1787). r u i n y T e n t e r y Tenteris, grecka nazwa jednego z najstarszych miast Egiptu, Dende- ry, synnego ruinami. p r z e d n a p a d e m P e r s w Persowie podbili Egipt w r. 525 p. n. e. s z e j k (z arab) naczelnik arabskiego plemienia. S o u l i Fryderyk (18001847) powieciopisarz i dramaturg francuski. b y ... w s t a n i e R o b e r t a, g d y g o A l i k s a... aluzja do postaci z opery Mey- erbeera Robert Diabe, do ktrej libretto napisali Scribe i Delavigny (1831). Q u a s i m o d o bohater powieci Wiktora Hugo Notre-Dame de Paris (1831), dzwonnik katedry Notre-Dame, istota odraajco szpetna, ale zarazem zdolna do nadzwyczajnie subtel- nych uczu. d r a m a t B a l z a k a Ojciec Goriot. W powieci tej wystpuj: Vautrin, byy galernik, i de Rastignac, mody szlachcic z prowincji, stawiajcy pierwsze kroki na drodze paryskiej kariery. a n a c h o r e t a (z gr.) pustelnik. e f e n d i (tur.) tytu dostojnikw i uczonych. D e s a i x de Veygoux Ludwik (17681800) genera francuski, bra udzia w wyprawie napoleoskiej na Wschd, w 1798 r. zwyciy Mamlukw i zdoby dla Napoleona Grny Egipt. S t r a b o n (63 p. n. e. 20 n. e.) Grek osiady w Rzymie, geograf, autor 17 ksig Geo- graphika w ktrych podaje nie tylko spis nazw krajw i miejscowoci, lecz rwnie dane polityczne i statystyczne, jak i obszerny opis obyczajw wczesnego wiata. w i e l k a w i t y n i a w Denderze wzniesiona zostaa w I w. n. e. w miejscu dawnej, istniejcej od ptora tysiclecia p. n. e. Synny Zodiak od roku 1822 przechowywany jest w Paryu. L u k s o r i K a r n a k miasta powstae na ruinach staroytnych Teb, bogate w wyko- paliska. K a m b y z e s krl perski, podbi w r. 525 Egipt. B e l z o n i Gianbattista (17781823) podrnik i archeolog, z pochodzenia Woch, w 1815 r. wezwany przez Mehmeda-Ali, prowadzi roboty hydrauliczne w Egipcie, gdzie pozo- sta do 1849 r. przeprowadzajc pniej rne prace wykopaliskowe. R a m s e i o n (Ramesseum) wznis faraon Ramzes II w XIII w. p. n. e. (S e z o s t r y s jest nazw dawan Ramzesowi II przez historykw greckich; O s m a n d i a s natomiast jest imieniem urobionym z przydomka Ramzesa II: Usi-ma-re). 107 K o l o s Ramzesa II, mia okoo 17,5 m wysokoci (ucho 1,05 m). k o l o s a l n e s t a t u y tzw. kolosy Memnona z XIV w. p. n. e.; oba przedstawiajce faraona Amenofisa III (zwanego przez Grekw Memnonem), o wysokoci niemal 20 m. A m o n wielu faraonw egipskich przybierao sobie przydomek Amona, jednego z wa- niejszych bstw religii staroegipskiej. A n t o n i n Pius cesarz rzymski w latach 138161 n. e., na ktrego cze wzniesiono obelisk, nazwany kolumn Antonina. C h a m p o l l i o n Franciszek (17901832) francuski archeolog, egiptolog, ktry pierwszy odszyfrowa hieroglify egipskie. w i t y n i a w Luksorze jest dzieem Amenofisa III, zaoona ok. XIII w. p. n. e. M e n e p h t a n (Minephtah, Amenothes) faraon, syn Ramzesa II. P t o l e m e u s z P h i l o p a t o r panowa w Egipcie w latach 221204 p. n. e. p i k n y o b e l i s k jeden z dwch obeliskw wityni w Luksorze ofiarowa w r. 1831 Mehmed-Ali Ludwikowi Filipowi; od r. 1836 zdobi on paryski plac Zgody. P a l m i r a staroytne miasto handlowe w Syrii, jego ruiny ju od poowy XVIII w. za- yway zasuonej sawy wrd podrnikw. Ne c p l u s u l t r a (ac.) tu przenonie: szczyt doskonaoci. T a g l i o n i Maria (18041884) synna tancerka pochodzenia woskiego, wystpowaa od 1827 r. w Paryu. s o c e s i p r z e g l d a o staroytni, ktrzy zauwayli, e podczas letniego prze- silenia dnia z noc soce w Assuanie nie rzuca cienia, uznali to miasto za pooone na linii zwrotnikowej; w rzeczywistoci zwrotnik Raka przebiega kilkadziesit kilometrw dalej na poudnie. G o d f r e d (Godefroy de Bouillon 10611100) ksi lotaryski, jeden z wodzw pierwszej wyprawy krzyowej, krl Jerozolimy w latach 10991100. S a l o m o n krl izraelski w latach 975935 p. n. e., wznis w Palestynie wiele wspa- niaych budowli. Najbardziej z nich znana jest wielka witynia jerozolimska, zwana wity- ni Salomona, oraz paac krlewski, ktrego jedno skrzydo, zwane dom lasu libanowego, podobne byo do lasu supw cedrowych z Libanu, midzy ktrymi prowadziy cztery chod- niki. W sali tronowej sta tron z koci soniowej, pokryty zotem, po obu jego stronach dwa lwy, a dwanacie dalszych na szeciu niszych stopniach. B a a l b e k (gr. Heliopolis) miasto w Syrii z ruinami wspaniaej wityni soca z cza- sw rzymskich. S t a r z e c z g r tytu zwierzchnika sekty Assassynw. Assassyni, polityczno-religijna sekta mahometaskich fanatykw powstaa w XI w., przez pewien czas odgrywaa do znaczn rol w yciu politycznym Azji Przedniej; od XIII w. stanowi niewielk liczebnie koloni na Libanie. do R o d u na Rodos mieli w latach 13091530 sw siedzib Joannici (zwani pniej kawalerami maltaskimi); tu rwnie wznosi si w staroytnoci jeden z siedmiu cudw wiata, synny posg Kolos Rodyjski. T e l e m a k bohater romansu Penelona Przygody Telemaka (1694), wdrujcy po wie- cie w poszukiwaniu swego ojca, Odyseusza. O s j a n o w s c y r y c e r z e powoani do ycia przez J. Macphersona w Pieniach Osjana (1760), rzekomego barda celtyckiego z III w. n. e. S a l a d y n (11371193) sutan Egiptu i Syrii, bohater muzumaski trzeciej wyprawy krzyowej, zdobywca Jerozolimy. R y s z a r d I Lwie Serce krl angielski w latach 11891199, wdz trzeciej wyprawy krzyowej. b o r e a l n y (z ac.) pnocny. 108 M a r i a E g i p c j a n k a (ok. 345421) wedle legendy ju od 12 roku miaa prowadzi rozwizy tryb ycia. Po siedemnastu latach przybywszy z Egiptu do Jerozolimy na progu bazyliki Grobu w. rzekomo miaa wizj, ktra spowodowaa jej nawrcenie. Zamieszkawszy na pustyni, spdzia czterdzieci siedem lat w surowej pokucie; po mierci zaliczona w poczet witych. I s s a (arab.) Chrystus. A r n a u c i turecka nazwa Albaczykwi; w tekcie wzmianka o okrutnej rzezi, ktrej dokona Napoleon na 2000 jecw w dniu 7 marca 1799 r. po zdobyciu Jaffy. T a n k r e d (10781112) jeden z wodzw pierwszej wyprawy krzyowej. K r z y w o u s t y nie by nigdy w Palestynie, natomiast syn jego, Wadysaw II, dwa lata spdzi na wyprawie do Ziemi witej. H e n r y k S a n d o m i e r s k i syn Krzywoustego, wyprawi si do Palestyny w roku 1154. R a d z i w i Mikoaj Krzysztof zw. S i e r o t k a (1549 1616) pielgrzymowa do Ziemi witej w latach 1582 1584. Swoj podr opisa w Peregrynacji do Ziemi witej. S i l o e rdo i sadzawka w Jerozolimie, otaczana kultem religijnym, poniewa wedle Biblii (Ew. w. Jana IX, 7) lepy, z polecenia Chrystusa przemywszy w jej wodzie oczy, od- zyska wzrok. R a c h e l a ona biblijnego Jakuba; miejsce jej grobu wedug sw Jeremiasza (XXXI, 15) znajduje si na pnoc od Betlejem, koo miasteczka Betel. D i e s I r a e (ac.) Dzie Gniewu, redniowieczny hymn o sdzie ostatecznym, z XIII w. c z y c z e r o n e (z w. cicerone) przewodnik. S a i n t J a m e s paac londyski, jedna z rezydencji; krlw angielskich. s r z e c z y, o k t r y c h s i f i l o z o f o m a n i n i o skrcona wersja synne- go cytatu z Szekspira (Hamlet l, 5). e k w i n o k s y (z ac.) zrwnanie dnia z noc. b r u l o t (fr.) okrt wojenny wyposaony w materiay palne, ktre su do wzniecania poarw na statkach nieprzyjacielskich. K a n a r i s Konstantyn (17901877) grecki m stanu, synny bohater walk wolnocio- wych Grecji, w ktrych uczestniczy jako kapitan okrtowy. 1' a b o r d a g e (fr.) wkroczenie na statek nieprzyjacielski. B a r b a r i a Berberia, pnocne wybrzee Afryki. M a u r o k o r d a t o s Aleksander (17911865) jedna z czoowych osobistoci greckie- go ruchu wyzwoleczego. s p e l u n c a l a t r o n u m (ac.) jaskinia zbjcw. W i e l k i G r z e g o r z Grzegorz VII w. papie w latach 10731085; za czasw jego pontyfikatu Koci stal u szczytu potgi wieckiej. m e d i a n o t a (ac.) modlitwa odmawiana o pnocy. k a t e c h u m e n (z gr.) nowonawrcony, przygotowujcy si do chrztu. 109 POSOWIE Wadysaw Wyk wsiadajc w kwietniu 1839 roku na statek w Marsylii nie przypuszcza z pewnoci, e z dwuletniej podry, ktr rozpoczyna jako turysta, powrci pisarzem, wio- zcym w torbie podrnej manuskrypt dziea, uznanego w przyszoci przez histori literatury za najlepszy utwr polskiej romantycznej prozy podrniczej. Wyjeda na Wschd bez okrelonych planw pisarskich; kierunek wyprawy wytyczya mu moda wspczesnej tury- styki, ta sama, ktra inspirowaa trzy lata wczeniej Juliusza Sowackiego, moda przede wszystkim literacka. Pocztek da jej jeszcze Volney w swej Podry na Wschd z roku 1785, ale waciwy jej rozkwit przypad na epok romantyzmu. Opisom Palestyny i Syrii, Grecji i Egiptu uyczyo swych pir wielu znakomitych romantykw, a obok nich caa plejada amato- rw. Powstay dziea klasyczne wschodniego podropisarstwa, dziea, ktre studiowa kady wyruszajcy w drog osnut urokiem lewantyskiej egzotyki: Chateaubrianda Dziennik po- dry z Parya do Jerozolimy, Lamartine'a Podr na Wschd, Dumasa Wraenia z podry. Nieatwo byo wspzawodniczy z autorami tej miary: lektura ich relacji wraaa si w pa- mi i wyobrani, a pniej, gdy podrnik na wasne oczy oglda Wschd, widzia go przez cudze okulary. Kiedy prbowa utrwali swoje wraenia pod piro cisny si klisze literackich wzorw, obrazy ju dawniej namalowane lepiej, refleksje wielokrotnie wypowia- dane poprzednio. Tylko bardzo niewielu potrafio wyama si ze szlakw utartych i opisom swoim zdoby w literaturze pozycj odrbn, samodzieln, niezalen od modelu klasycz- nych dzie podropisarskich. Do owych niewielu nalea autor Podry po staroytnym wiecie. Do swych znakomitych poprzednikw, ktrych dziea studiowa starannie, mia Wyk stosunek krytyczny. aden z nich nie wzbudzi w nim tak wielkiego zachwytu, by skrpowa swobod jego wasnego pira. Lamartine'owi zarzuca natrtne, panegiryczne samouwielbie- nie: Lamartine nie dlatego nie znajduje u nas podziwienia (co do swoich Wrae z podry), e nas karmi drobnymi szczegami wicej ni historyczn filozofi, lecz e drobne szczegy nadyma jak pcherze i wszystkie do swojej osoby przyczepia, co czasem sprawia ckliwy sze- lest dla obcych uszw. Do Dumasa zraaa go nonszalancja tego pisarza: ,,Dumas, dowcipny podrnik w swoim gabinecie, wynajduje rne przygody i rne ciekawe szczegy z ksi- ek i z wyobrani swojej, aby na ten temat sklei kilka dowcipnych arcikw. Stosunkowo najbardziej odpowiada mu Dziennik Chateaubrianda: ,,Najpewniejsi jestemy wiadomoci stanowczej o obyczajach i zwyczajach mieszkacw tej czci Wschodu z powanych i pro- stych opowiada Chateaubrianda. Na zadania literackiego podropisarstwa autor Podry po staroytnym wiecie wyrobi sobie pogld samodzielny i stara si go realizowa w praktyce pisarskiej. Przede wszystkim uwaa, i niewaciwie czyni autorzy wysuwajcy na plan pierwszy relacji wasn osob: Boe nas strze od pamitnikw i bohaterskich rapsodw sawnych ludzi i podrnikw, ktrych ju Francuzi maj po uszy! Za cel opisu podrnego uznawa przekazanie czytelni- kowi obrazu zwiedzanego kraju. Obraz taki moe oczywicie zawiera dowolne mnstwo drobnych szczegw i obserwacji, albowiem podawa to jako przykad jeszcze i teraz z ciekawoci szukamy w pielgrzymkach Radziwia Sierotki lub w podrach Twardowskiego drobnostkowych nawet szczegw, sprawdzajcych w naszych oczach podania o zwyczajach tamtych wiekw. Jednake kolekcjonowanie szczegw nie powinno decydowa o zawarto- 110 ci podrnych pamitnikw, gdy jest rzecz znacznie waniejsz, by relacja wdrownika zawieraa ogln wizj kraju, syntetyczn sprawozdawczo i, co waniejsza, artystycznie. Ten ostatni warunek byo szczeglnie trudno speni posugujc si tradycyjn form opisu podry; aeby mu zadosy uczyni, uciek si Wyk do oryginalnego rozwizania. Zrywa- jc z utartym szablonowym sposobem spisywania relacji podrnej w chronologicznym po- rzdku, uwzgldniajcym wszystkie okolicznoci wdrwki i respektujcym obok wrae i przey autora rwnie jego popisy erudycyjne czy informacyjne pouczenia miao rozbi swoj ksik na dwie zupenie niezalene caoci: na cz informacyjno-historyczn i cz literack. W pierwszej z nich, zatytuowanej Egipt-dzieje, zebra wiadomoci do dziejw kraju w dziesiciu chronologicznie po sobie nastpujcych rozdziaach; w czci drugiej, lite- rackiej, noszcej tytu Egipt-obrazy, zamieci wizerunek Egiptu odtworzony w materiale wycznie literackim. Korzyci takiego podziau byy oczywiste. Cz literacka moga si obej bez nieodzow- nego we wspczesnym podropisarstwie bakalarskiego nudziarstwa, bez nazw i dat, imion i drobiazgowych, wyczerpujcych szczegw geograficznych, informacji architektonicznych czy komunikacyjnych, jednym sowem, bez obciania relacji podrnej tymi wszystkimi wiadomociami i wiadomostkami z rnych dziedzin ycia, ktre mona znale w dostp- nych kademu dawniejszych czy nowszych opisach. Na up pedantom, dajcym od podr- nika systematycznego, wszechstronnego wykadu, rzuci Wyk cz informacyjn, by w czci literackiej mc wyy si wycznie jako artysta, jako pisarz przekazujcy swe wrae- nia, a nie jako mentor pouczajcy czytelnika w zmiennej roli geografa, historyka, polityka czy ekonomisty. Dzieje, zawierajce histori miejsc i staroytnych gmachw, czerpan z dzie powa- nych i krytycznie zbadanych, nie za z opowiada nieowieconych ciceronw lub z drobia- zgowych szczegw, zrcznie wystrzyonych z angielskich keepsakw, stanowi kompila- cj z dostpnej literatury przedmiotu. Ju w chwili powstania posiaday warto wycznie popularyzatorsk, i to wtpliw, napisa je bowiem amator nie majcy gruntowniejszego fa- chowego wyksztacenia; obecnie i t nawet utraciy. Dzi z ich zawartoci interesowa mog jedynie fragmenty przynoszce spostrzeenia wasne autora: rozdzia wstpny, snujcy oglne refleksje o potrzebie i celach zajmowania si kultur wiata mahometaskiego, oraz rozdzia ostatni, mieszczcy w sobie ,,bezstronn kronik czasw najnowszych, oparty w pewnej mierze na obserwacjach wasnych autora. W owej bezstronnej kronice wspczesnego Egiptu natrafiamy na kilka spostrzee, odtwarzajcych pogldy Wyka na aktualn sytuacj kraju i jego stosunek do gwatownych przemian przeobraajcych oblicze Egiptu kierowanego spryst doni Mehmeda-Ali. By to okres w dziejach pastwa nilowego przeomowy: Mehmed-Ali otworzy Egipt dla Europej- czykw i rnorodnymi reformami stara si przeama zastarzae stosunki feudalne na ko- rzy urzdze kapitalistycznych. Kraj pisze Wyk niedawno jeszcze odogiem lecy, przybiera ju powierzchow- no europejsk, a to z powodu, e ten, co go dziery, by czowiekiem energicznym, czuj- cym potrzeb reformy, otartym w swej modoci o Europejczykw i dajcym si powodowa wiatym radom zdatnych Francuzw, na ktrych przypadkiem natrafi. Czynno tego starca bya nadzwyczajn! W swym caym pastwie on by jedynym czo- wiekiem wszystkim si zajmujcym, wszystko organizujcym. Przytomny przy budowaniu Arsenau, przy zaoeniu rozmaitych rkodzielni tak w Kairze, jak nad kanaem Mahmudie, jako te w niektrych miastach redniego Egiptu, zwiedza osobicie to Syri, to Sennar, a zajmujc si ukadaniem nowego statutu handlowego, zamian i odbiorem baweny i ryu, czynny od witu do pnocy i wszystko sam przez si chccy wiedzie, by on prawdziwym a n t y p o d o m muzumaskiego mocarza! 111 Podziwiajc rozmach poczyna wadcy nie przymyka Wyk bynajmniej oczu na jaskra- we kontrasty spoeczne, narzucajce si uwadze bacznego obserwatora. Jednake przy tym wszystkim stan obecny Egiptu jest opakanym. Czste wojny, zbyt wielka ilo wojska w stosunku z ludnoci, ndza, w ktrej zostaje rolnik przez te wszystkie czasy, wyniszczyy prawie zupenie plemi mieszkacw tego niegdy tak ludnego kraju. Cay prawie ogrom posug i wydatkw krajowych ciy na barkach fellw. Ten nard fellw, dawniej mony i bitny, znikczemnia teraz pod kijami sualcw Mehmeda i pod rdz ndzy, w jakiej jest pogronym. Prcz tego jeszcze jeden na czterech bywa dotknitym lepot, cho- rob tak straszn, a tak pospolit w Egipcie. Caa ta garstka pracuje noc i dzie i przynosi plon swej pracy Mehmedowi-Ali, ktren na bezustanne wojny, konstrukcje i wynalazki wszystko wydaje. Przytoczone tu opinie Wyka, zamykajce cz Egipt dzieje, stanowi zarazem przejcie do czci ,,Egipt obrazy, w ktrej przestanie przemawia historyk czy polityk, a piro przejdzie w rk literata: kraj energicznego Mehmeda-Ali i gnbionych fellw pojawi si przed oczyma czytelnika oywiony nie publicystyczn relacj, lecz sztuk niepospolitego artysty. Uyty przed chwil przymiotnik wymaga oczywicie uzasadnienia, wymaga wskazania, na jakich rzetelnych walorach literackich Obrazy Wyka si wspieraj. Opis wdrwki Wyka po Egipcie skada si z trzech rozdziaw, kady o odrbnym wy- razie, te za z kolei z kilkunastu mniejszych caostek lunie ze sob spojonych, z urywkowych migawek, tworzcych razem mozaikowo urozmaicony wizerunek kraju. Wyk raz przenosi czytelnika nieustannie z miejsca na miejsce, przechodzi z tematu na temat, w niespokojnym, nerwowym popiechu stawiajc mu przed oczy coraz to nowe obrazy; kiedy indziej znw zwalnia tok narracji, by zabawi duszym opowiadaniem lub zaj bardziej szczegowym opisem. Tematyka migawek jest niezwykle rnorodna: treci ich bywa ujrzany widok lub zabawna przygoda, interesujcy zabytek czy egzotyczny typ ludzki, niezwyky obyczaj lub charakterystyczna anegdota, osobliwo fauny czy miejscowa legenda. Ale opis obyczajw nie staje si nigdy zbiorem etnograficznych spostrzee, opis budynkw rozdziaem z histo- rii architektury, opis okolicy fragmentem podrcznika geografii; nasyca je bowiem wrali- wo wasna autora, dla ktrego celem jest nie relacja przedmiotowa, lecz subiektywne wra- enie, ujte w starannie wypracowany ksztat literacki. Karty Wykowego pamitnika podry po Egipcie pocigaj nas dzi przede wszystkim sw artystyczn wieoci. Nie ma tu rzeczy banalnych i pospolitych, nie ma szablonu i bez- barwnoci. Nieprzecitna spostrzegawczo uatwia autorowi gromadzenie atrakcyjnego ma- teriau, a nieustpliwa, nienasycona ciekawo prowadzi do zakamarkw orientalnego ycia i obyczaju, niedostpnych podrnym hotelowym. Uczulenie zmysw na bogactwo otaczaj- cego wiata pozwala mu zaobserwowa przedmioty i ludzi w wietle niezwykym, spojrze na wydarzenia wasnymi oczyma, bez najmniejszej potrzeby przywoywania na pami wrae cudzych, wielokrotnie utrwalonych, pospolitych i spowszedniaych. Zastanawiajco subtelny jest takt artystyczny modego, bo zaledwie dwudziestotrzyletnie- go podrnika, ktry obronn rk potrafi wybrn z sytuacji nawet najmocniej zagraajcych oklepanym frazesem. Maym arcydzieem jest opis wycieczki do piramid, cakowicie wolny od, wydawaoby si, nieuniknionych tutaj banalnych rozwaa historiozoficznych, ktrym uj nie zdoali nawet o wiele znakomitsi podropisarze. Posiada Wyk rzadk umiejtno utrzymywania komentarza w tonie lekkim, nie zelizgujc si w urnalistyczn powierzchow- no. Akompaniamentowe, ciszone brzmienie refleksji, wypowiadanych z rnych okazji, po- chodzi gwnie std, i obraz kraju przekazuje Wyk czytelnikowi nie za pomoc pojcio- wych sformuowa, lecz poprzez sugestie plastyczne. Plastyka Obrazw jest ich najbardziej znamienn cech: Wyk jest wietnym malarzem gromadzcym szkice z podry, szkice 112 ywe, barwne i wyraziste, zaskakujce sugestywnoc ujcia, miaoci linii, bogactwem kolorw. W swoisty sposb wyraa si w nich zarazem poezja romantycznej wdrwki, jak i proza trudnej i niebezpiecznej podry, sentymentalna zaduma i agodna ironia. Karty po- wane nastpuj po rysunkach penych pogodnego humoru; w rwnolegych obrazach uwy- puklaj si kontrasty Egiptu przeszoci i Egiptu ywych, kairskiej ndzy i wystawnego ycia bejw, wizerunki dworakw i koczujcych Beduinw. W sub plastycznej sugestywnoci Obrazw oddaje Wyk stylistyczne i jzykowe rodki wyrazu artystycznego. Zalenie od jej potrzeb tok spokojnej gawdy przerywa ywy dialog z wsptowarzyszami wdrwki; po relacjonujcych opisach nastpuj zwroty kiero- wane wprost do czytelnika, zwroty wcigajce czytelnika w tok zdarze, angaujce go uczu- ciowo, zmniejszajce dystans pomidzy autorem i odbiorc. Wytwarza to atmosfer ciepej poufaoci: podrnik w tonie i nastroju przyjacielskim zwierza si ze swych wrae odnie- sionych podczas wdrwki do egzotycznego kraju. Ideaem Wyka jest jak to sam okreli styl niewymuszony, prosty, atwy, styl wzniosy nie szumem i oskotem dobranych wyrazw, lecz prostot i wzniosoci uczu. Za wszelk cen unika naley nadtoci i przesady, tych dwch przybyszw tak nie zga- dzajcych si z charakterem prostoty, waciwym naszej mowie. Na zabiegi Wyka wok jzykowej szaty Podry interesujce wiato rzuca zestawienie fragmentw Obrazw pu- blikowanych w Bibliotece Warszawskiej z caoci ogoszon w rok pniej w ksice. Autor wprowadzi do ksiki zmiany nieliczne, ale nader znamienne. Usun mianowicie bar- dzo wiele tzw. wyrazw obcych, wstawiajc na ich miejsce odpowiedniki polskie: kokietk zmieni na zalotnic, konstrukcj na budowanie, apartamenta na pokoje, plac bitwy na pole bitwy, prezentowa na przedstawia, monotonn na jednostajn, instrument na na- rzdzie, fizjonomi na twarz itd. Nadto wygadza tu i wdzie wyraenia rubaszne (np. gb rucha wymieni na: rusza ustami) i gdzieniegdzie rezygnowa z jzykowej ekstrawagancji (np. powon zapachu ry zastpi wyraeniem: skosztowa zapachu). Dbao o prostot wysowienia, o jasno obrazw bya nieustann trosk pisarza, zwracajcego uwag na drob- ne nawet usterki powstae przy odnotowywaniu wrae. I cho Wyka nie postawimy w szeregu naszych najznakomitszych stylistw czysto jzykowa i stylistyczna opisw bywa u niego zbyt czsto pomimo tych wszystkich zabiegw zmcona to jednak walory artystyczne jego oryginalnej prozy s bardzo wysokie. W postaci ksikowej ukazay si Podre po staroytnym wiecie w padzierniku lub li- stopadzie 1842 roku. We Wstpie autor zwraca si do publicznoci tymi sowy: Ofiarujc ziomkom t pocztkow prac, w ktrej znajd wszystkiego po ziarnku, ufam, e mi zechc yczy urodzaju w przyszoci, nie omieszkam bowiem oddawa im dziesiciny. yczenia urodzaju zoy jako pierwszy ,,Przegld Naukowy z l grudnia tego roku, przy- noszc pochlebn recenzj ksiki Wyka. Recenzja bya nie podpisana. Krytyk rozpoczyna od oglnych uwag o pisarstwie autora Podry: Myli i spostrzeenia gbsze, zwykle w kroju lekkim i penym wdziku, w obrazie wy- bitnym i w rysach jaskrawych skrelone, stanowi znami jego opisw. W miejscach uczu- ciowych porywa nas autor w wir uniesie, lecz obok nich miaym zwrotem myli stawia ob- raz, ktry nie bdc ani ironi, ani miesznoci, budzi jakie wesoe uczucie w sercu czytel- nika. Myli w zwrotach nadobnych silnie bij w serce ogu. Przechodzc do uwag szczegowych anonimowy krytyk pozytywnie wyraa si o czci historycznej dziea. Jeszcze wiksze uznanie znalaz w jego oczach opis podry: Sama opowied podry, jakkolwiek z mniejsz prac zbudowana, wicej nam si ni dzia historyczny podoba; tu opowied tak pena ycia, tak barwna, zwroty i rzuty myli to jak brylanty Wschodu, to jak wartki prd Wisy, pyszne, powane, to rzutkie i zwinne. Opowied pana Wyka ujmuje i podoba si, wraenie pozostawia silne i dlatego jej dziaalno na umysy jest wielka. ywio prawdziwie narodowy, nasz wasny, w owym uniesieniu, w owym 113 zachwycie poetycznym, na przemian dziarskimi przerzucany mylami, zbratanymi z rzeko- ci i prawie weso humorystyk, miym jest sercu naszemu, gdy w tych opisach dalekich krain, obcych nam i mao znanych, znajdujemy wicej ywiou krajowego ni w wielu z opi- sw naszej wasnej ziemi. Wady ksiki upatruje krytyk w niedostatkach oceny moralnej przedstawionych spraw; nadto oburza go pomieszczenie w Podry anegdoty o saint-simonistach. ,,Wrd tak mnogich zalet dzieo p. W. Wyka nie jest bynajmniej wolne od usterek licz- nych, na ktre tym baczniejsze winnimy zwraca spojrzenie, im autorowi wysze midzy naszymi podropisarzami naznaczamy miejsce. Ju niektre w Bibliotece Warszawskiej zamieszczone wyjtki raziy nas, np. o maestwie u Koftw podobne ustpy znajduj si i w samym dziele. Niektre urywki, np. o witym tureckim, o sprzeday Abisynki, o bazarze niewolnic, s- dzi recenzent, ...pod wzgldem nieskromnoci s race. A nieskromno, obrzydliwo obyczajw nie ze wzgard wyrzeczona, lecz najweselej opowiedziana. Nie idzie nam bynajmniej o to, aby autor przez faszyw skromno mia zamilcze o zwyczajach krajowych, lecz uomnoci ludzkie mona opowiedzie w sposb wzgardliwy dla nich lub litone na nie rzuci spojrze- nie; humorystycznie opowiedziane nabieraj w oczach mianowicie mniej owieconych, mniej uksztaconych czytelnikw pewnej sankcji, ktrej pozoru nawet unika naley. auje- my take krzywdzcego porwnania sali aziennej do budowy godnej poszanowania i humo- rystycznych przycinkw zwolennikom teorii nader dla dobra ludzkoci wanej, danej im w opowiedzi awanturki ksiniczki Murzynki. Na obron Wyka powiedzie mona, i w Kairze zetkn si on z gmin saint- simonistyczn, w prymitywny sposb realizujc doktryn francuskiego socjalisty utopijnego, std te anegdota, przytoczona w Podrach, stanowi raczej wierne powtrzenie rzeczywiste- go wydarzenia ni tendencyjne drwiny z saint-simonizmu. Kim by anonimowy recenzent Podry, nie wiadomo; zwrcimy tu tylko uwag na oko- liczno, i redaktor Przegldu Naukowego, Edward Dembowski, opublikowa w niespena trzy miesice pniej krtk wzmiank krytyczn o ksice Wyka w Tygodniku Literac- kim z 20 lutego 1843 roku, wzmiank bdc na dobr spraw streszczeniem wywodw anonima z ,,Przegldu: Autor zwiedza Egipt i daje nam w pierwszym tomie wiadomo o dziejach egipskich, w drugim obraz ywy i ognistymi oddany barwami wrae doznawanych w podry. Te wrae- nia oddane s z wielkim talentem, nader barwnie, uczuciowo. Wesoo i dziarsko przy deniu szlachetnym, lubo niekoniecznie wyrobionym, stanowi zalety tego dziea; wady jego w czsto mniej przyzwoitych ustpach i namiewaniach si z saint-simonistw i protestantw upatrujemy. ,,Biblioteka Warszawska wydrukowaa z pocztkiem 1843 roku rwnoczenie dwie re- cenzje Podry Wyka. Pierwsza z nich wysza spod pira Aleksandra Tyszyskiego, autora powieci Amerykanka w Polsce. Wyk zaznajomiwszy si z krytyk Tyszyskiego napisa po dobno do Augusta Wilkoskiego (autora Ramotek, uywajcego pseudonimu: chirurg filo- zofii) humorystyczny bilecik: ,,Kochany chirurgu filozofii, ratuj, bo mnie Amerykanka udu- si! Recenzja bya istotnie surowa. Najwicej miejsca zajmowa w niej krytyczny rozbir cz- ci historycznej dziea: Tyszyski podkrela wprawdzie oryginalno niektrych spostrzee Wyka, jednake wypisa zarazem cay katalog potkni i bdw. Bdy te, to zdaniem recenzenta wiele luk w narracji historycznej, faszywe przedstawienie wierze religijnych staroytnych Egipcjan, niekonsekwencje w wyjanianiu historycznej roli wybitnych osobisto- ci (np. Saladyna), na koniec kronikarski charakter relacji, zbyt rzadko docierajcy do istot- nych spryn historycznego rozwoju kraju. 114 Rwnie wiele uchybie widzi recenzent Biblioteki Warszawskiej w opisie podrnym. Tyszyski nie odczu artystycznych walorw dziea; zahaczajc poszczeglne zdania i opinie ksiki, wdaje si w spory zupenie jaowe. Przytoczy mona jeden z fragmentw jego wy- wodw: Autor zastanawia si midzy innymi nad rnymi rodzajami podrujcych po Wscho- dzie i mwi, i tych jest osiem. Doda bymy tu mogli, i nie widzimy przyczyny, dlaczego podzia ten nie mgby by dalej i do nieskoczonoci prowadzonym? Autor mgby podob- nie wylicza nazwiska wszystkich klas i wszystkich krajw. Z innej strony oddziay te mog si czy razem; nie widzimy np., czemu wyspiarz nie mgby by uczonym, Amerykanin handlarzem itp.. (Nawiasem piszc, Jan St. Bystro, ktry nie zna recenzji Tyszyskiego, w swej ksice o Polakach w Ziemi witej, Syrii i Egipcie wyrazi si, i Podr Wyka zawiera midzy innymi wyborn klasyfikacj turystw na Wschodzie, ktrej warto powici nieco miejsca, gdy wiadczy najlepiej o zmyle obserwacyjnym Wyka, a przy tym sama przez si jest zajmujca). Po przydugich rozwaaniach w podobnym rodzaju Tyszyski konkluduje: Za gwn i ogln wad w opowiadaniu poczyta nam, jak widzimy, wypada: popiech w wykadzie, bezszyk, brak wytrawienia myli. Autor Podry po staroytnym wiecie, zdaje si, i w swym pimie nie ma zamiaru przynosi ani materiau dla nauk, ani wykadu wrae w pewien systemat ujtych. W przedstawieniu prac swych dla czytelnika, zdaje si, i na gwniejszym ma wzgldzie siebie ni czytelnika. W podobnym tonie, co Tyszyski, pisa drugi recenzent Biblioteki Warszawskiej, podpi- sany inicjaami L. K.: aujemy, e autor z gry zrzeka si powagi dziejopisa i woli raczej traktowa swj przedmiot w stylu lekkim, powieciowym. Wyk z pewnoci wicej ni gos konserwatywnej Biblioteki ceni sobie opini Prze- gldu Naukowego, organu modych, z ktrymi czya go wi przyjani ideowej i towarzy- skiej. Pochwaa otrzymana z tej strony powinna dla bya stanowi zacht do kontynuowania pracy. Liczba mnoga uyta w tytule ksiki Wyka wskazuje, e autor od pocztku nosi si z zamiarem opisania wikszego obszaru zwiedzonych przez siebie krain, anieli to obja cz ogoszona drukiem. Opublikowana cz pierwsza Podry po staroytnym wiecie, zawie- rajca relacj z wyprawy do Egiptu, miaa poprzedza nastpne, przynoszce wedle zapo- wiedzi autora wraenia kolejno z Azji Mniejszej, Turcji, Grecji i Woch, czyli z krajw, ktrych dzieje, zgodnie z tytuem ksiki, sigaj w dalek staroytno. Ale czci tych W- yk nigdy nie napisa. Jeeli wolno sdzi z dwch drobnych urywkw, stanowicych zalek przyszych opisw penych, ksztat artystyczny dalszych czci Podry odbiegaby znacznie od formy, jak nada Egiptowi, i to odbiega bynajmniej nie w stron ujcia doskonalszego. Urywki owych dalszych czci, Pierwotne sw pojcie oraz Grecja, nie s ju obra- zami w tym sensie, w jakim okrelenie to stosowa mona do wrae egipskich. Artysta, ma- larz, poeta ustpuje w nich miejsca pielgrzymowi, ktry nastraja swoj wraliwo na spo- wszedniay ton ptniczy. Podrnik, ktry w Egipcie stawa przed kadym nowym widokiem czy wydarzeniem nie uprzedzony, mierzc je wycznie miar odniesionego wraenia, tu za- chowuje si ju inaczej: przygotowuje si do przey, organizuje je wiadomie, ale tym sa- mym znacznie pomniejsza warto literackiego ich opisu. W napisanej przez Wyka recenzji z Podry do Ziemi witej Hoowiskiego znajduje si zastanawiajce wyznanie: Wyk powiada tam, i wdrwka na Wschd przekonaa go, e najpoetyczniejszymi krajami owej strony wiata s Turcja i Liban; mniejszy zachwyt pozosta mu w sercu dla uwieczonych w wawrzyny Spart i Aten. O Palestynie nie wspo- mina w ogle, natomiast Egipt, rzecz ciekawa, nazywa wrcz olbrzymioponurym. Dlaczego 115 w olbrzymio -ponury kraj odmalowa w barwnych, poetyckich Obrazach, dlaczego Palestynie i Grecji powici tylko sabe, sztuczne w wyrazie urywki, dlaczego wreszcie krajw najpoetyczniej- szych nie opisa pozostanie intrygujc zagadk, ktrej niewtpliwego rozwizania prno bymy szukali. Leszek Kukulski 116