ktry da ci peny dostp do spisu treci ksiki. Jeli chcesz poczy si z Portem Wydawniczym LITERATURA.NET.PL kliknij na logo poniej. BA O RADUNIU, OSTRZYCU I SUMIE KRLU JEZIORA 2 darzyo si to dawno, dawno temu, w czasach, kiedy na wiecie byo nie tylko mao ludzi i miast, ale nawet gr, dolin i rzek. Nawet jezior byo mao, gdy ziemia bya bardzo moda, a dolinek i rozpadlin nie zdyy jeszcze zapeni wod rzadko padajce deszcze. Pask ziemi porastaa gsta puszcza, w ktrej mieszkay dzikie zwierzta, ptaki i gady, a w nielicznych jeziorach i rzekach pyway wielkie ryby, yy raki i salamandry. Z 3 Mijay jednak lata o oto na ziemie lece nad morzem, ktre dzi nazywamy Batykiem, przywdrowali pierwsi ludzie. Przyszli z poudnia, gdzie byo cieplej, i osiedlili si na tej piknej, lesistej ziemi. Jedni z nich zbudowali nad morzem drewniany grd, ktry otoczyli czstokoem i fosami, nazywajc go Gdaskiem. Ci wypywali odwanie w morze, sprowadzali rne towary i dobywali z piasku ty bursztyn. Po cenny bursztyn, zdatny na ozdoby, przybyway nad morze karawany, cignce a z dalekiego poudnia. Inni spord osadnikw wykarczowali lasy wok Gdaska i obsiali ziemi zboem. Ci zdobywali ziarno na chleb, hodowali bydo, szukali miodu i lenych pszcz i karmili swoich braci z drewnianego miasta A jeszcze inni, dni przygody, wyruszyli w gb lasw szuka zwierzyny i wieej ryby. Ci stali si myliwymi i rybkami. Caymi miesicami przebywali w gbi borw, skd zwozili potem do Gdaska solone miso, ryby zowione w jeziorach, futra niedwiedzi i bobrw. Nad najwikszym z jezior tej krainy, ktre wtedy nie miao jeszcze swojej nazwy, osiedlili si dwaj bracia - starszy Ostrzyc i modszy - Radu. Obaj byli rybkami. Mieszkali w drewnianej chatce na brzegu jeziora, mieli d wyobion z pnia wielkiego buka i sieci, ktre sami splatali z konopnego wkna, otrzymanego za ryby od rolnikw spod grodu. Od rana do nocy pywali po jeziorze swoj wielk odzi, stawiali sieci na szczupaki, osie i wgorze, apali raki i wodne ptactwo. Wieczorami piekli ryby na ogniu albo wdzili je w jaowcowym dymie, a raz na kilka tygodni jechali do Gdaska na targ, by zamieni 4 5 swoje ryby na zboe i miso, owoce, skry, ojowe wieczki, siekierki i noe. Mieli wszystko, czego im byo trzeba - i byli szczliwi. Lubiano Radunia i Ostrzyca na podgdaskim targu. Bo te i byli to chopcy na schwa. Obaj wysocy, jasnowosi, zawsze umiechnici. A umiechali si od ucha do ucha do kadego, kogo na swej drodze spotkali, chocia mwili zazwyczaj mao - to dugi tygodnie i miesice spdzane samotnie w borze nauczyy ich milczenia. Pewnego razu, gdy pod koniec upalnego lata zjechali na wielki, sierpniowy jarmark, zobaczyli scen niezwyk. Do Gdaska przyjechaa wielka karawana kupcw z poudnia, ktrzy wiedli ze sob dziesitki wozw zaprzonych w konie i muy. Pikne to byy zwierzta i piknie odziani podrnicy, ale ich twarze byy zmczone, smutne i pokryte kurzem, ich rumaki wychude, a wozy - prawie puste. Przyjechali z poudnia, aby zakupi w Gdasku jak najwicej ywnoci. Pokazao si, e po drugiej stronie Karpackich Gr panuje wielka susza. Ju od kilku lat nie spada tam ani jedna kropla deszczu. Powysychay wszystkie rzeki i jeziora, a lasy pony i uciekaa z niej zwierzyna. Wielki gd zagoci na ziemi, gdzie zapanowaa susza. Zboe nie wyroso przez trzy lata z rzdu, owoce spady z drzew jeszcze przed por dojrzewania, w wodach brakowao ryb, a w lasach zwierzyny. Ludzie nie tylko nie mieli co je, ale nawet nie mogli si napi, bo wody powysychay i tylko najwiksze rzeki toczyy jeszcze fale, ale mtne i zabrudzone. 6 Bardzo przejli si Ostrzyc i Radu wiadomociami z poudnia, ktre stay si gwnym tematem rozmw na gdaskim jarmarku. Rwnie nad morzem ostatnie lata byy bardzo gorce, a soce wiecio niemiosiernie, jednak od czasu do czasu paday deszcze, a od strony morza czsto wiaa wilgotna bryza. Zboe wyroso nie takie pikne i wysokie jak zwykle, jednak ywnoci byo dosy. I dlatego a tutaj przyjechali kupcy ze sw karawan. Kiedy najstarszy z kupcw zobaczy pikny wz Ostrzyca i Raduna, ktry przycign na targ ich dzielny, siwy konik, rzuci si w ich stron, akomie zerkajc na rybacki towar i szybko co tumaczc w niezrozumiaym jzyku. Bo i po prawdzie byo si czym zachwyci, patrzc na wyadowany wz obu braci. Przez wiele tygodni nie opuszczali obaj brzegw jeziora, sposobic wyjtkowo due zapasy na sierpniowy jarmark. Na wozie, na podcice z tataraku i sitowia, leay w rwnych stertach wdzone wgorze i ososie o piknym rowym misie, stay beczuki wypenione wod, w ktrych pyway sielawy, sieje, liny, bolenie, karpie i karasie, leay wielkie paty wieo zowionych sumw, solonych szczupakw i sandaczy. Obok pyszniy si kadzie wyadowane koprem, w ktrych kbiy si dorodne raki. Nie brako ywych kaczek i gsi, przeznaczonych na dalsz hodowl, a nawet ywego wia, co ciekawie ypa okiem dookoa, czkajc jakby a ta bogata mieszczka albo ona rycerza zechce go kupi jako zabawk dla swoich dzieci. 7 Wiedzieli bracia co przywie na sierpniowy jarmark! Ich ryby byy najwiesze i najlepiej uwdzone ze wszystkich, ktre przywieli rybacy, ich raki najwiksze, a gsi najtustsze i najadniejsze. Nie dziwota, e wz Radunia i Ostrzyca otoczyli zaraz ciasno zagraniczni kupcy, mwic co szybki w sowim jzyku i pokazujc przytroczone do pasw wypchane mieszki. Skoowali zupenie obu braci, ktrzy zupenie by si w tym haasie pogubili, gdyby nie przystpi do nich wodarz Szymon, czek stateczny i byway, co z nie jednego piece chleb jada, a - jak powiadali - bywa za modych lat w wielu krajach ociennych, rwnie daleko na poudniu, za Karpatami. Wodarz Szymon rozumia mow przybyszw i zacz braciom tumaczy, o co chodzi. Pokazao si, e cudzoziemscy kupcy chc kupi cay towar, jaki przywieli na targ Ostrzyc i Radu, a zapac zotymi monetami, ktrych pene worki przywieli ze sob. Zdumia si bardzo tym widokiem Ostrzyc, wybauszy oczy Radu. Zoto znano z dawnych okolic Gdaska i w wielkiej byo ono cenie, ale po prawdzie nikt - ani mieszczanie, ani rolnicy, ani rybacy czy myliwi - nie potrzebowa tego piknego byszczcego kruszcu. Ot, czasem rycerz jaki powracajcy z dalekiej wyprawy przywiz onie naszyjnik zocisty, kiedy indziej bogaty kapitan, co swym statkiem dopywa a do duskich i szwedzkich portw, przywiz sobie z podry kielich i sztylet bogaty, ale zwyczajni ludzie - i rolnicy, i rybacy, i myliwi, potrzebowali raczej elaza zdatnego do robienia noy, pugw i mieczy, ni byszczcego zota. 8 9 Dziwowali si bracia, a tymczasem kupcy namawiali ich do targu coraz natarczywiej, wskazujc palcami na ryby i wysypujc przed brami na ziemi wiksze sterty zotych monet. - Zrobicie, jako zechcecie - zakoczy swoje wodarz Szymon. - Wielu ju naszych poprzedawao zboe, zwierzyn o owoce za zote pienidze. - My te przedamy - zapali si Ostrzyc. - Zbierzemy duo zota i bdziemy bogaci. - Na c nam to bogactwo, bracie? - spyta Radu. - Przecie jeli pozbdziemy si wszystkich ryb, nie bdziemy mieli niczego na wymian. Skd wic wemiemy wkno na sieci, zboe na chleb, futra na zimowe ubrana? - Milczaby, gupi - krzykn starszy brat na modszego, cho wcale nie byo po temu powodu - przecie bdziemy mieli zoto, a za zote pienidze mona kupi wszystko! Jedna moneta wystarczy, by zapeni ca nasz chat wszelakim dobrem. Trzeba korzysta z okazji, jeli ci kupcy s tacy niemdrzy. Radu nic na to nie powiedzia, tylko wzruszy ramionami. Nie podoba mu si wcale popiech brata, ale przywyk sucha Ostrzyca jako starszego. By zreszt bardzo poruszony cik dol rodakw kupcw i gotw by ich wspomc, sprzedajc poywienie choby i za p ceny. Nie mwili tedy z sob wicej, jeno szybko dobili targu z przewodnikiem karawany i ju po chwili wszystkie ryby, raki i ptactwo domowe znalazy si na wozach przybyszw, a Ostrzyc ukry pod sitowiem spory kuferek wypeniony zotymi monetami. Nie zabawili 10 dugo w miecie. Radu chcia jeszcze pochodzi po jarmarku, napi si piwa i poartowa z przyjacimi, ale Ostrzycowi pilno byo do domu, a modszy chopak nie mia przecie ani ryb, ani zota, za ktre mogliby sobie co kupi. Od tego dnia Ostrzyc zupenie si odmieni. Jakby kto na niego zy urok rzuci. Kuferek ze zotem ukry w komorze za grubymi drzwiami i czsto tam zachodzi, zapiera si, jakby z lku przed kim obcym, i dugimi godzinami syci oczy blaskiem zota, liczc swoje byszczce monety. Nie raz i nie dwa prbowa Radu rozweseli brata, odcign od komory, pokaza mu pikno wiata, ktry niegdy obaj tak bardzo miowali. Wszystko na prno! Ostrzyc wci by ponury i zaspiony, niczym si nie cieszy i potrafi myle tylko o swoich pienidzach i o umowie, jak zawar z kupcami. Obieca im bowiem, e bdzie owi ryby przez ca zim, a gdy nadejdzie wiosna i kupcy powrc na gdaski targ, sprzeda im za zoto wszystko, co przez zimowe miesice uowi, nie zostawiajc sobie nawet jednej rybki. Bardzo ta wiadomo zmartwia Radunia. Dotd bracia nie mieli we zwyczaju owi ryb zim, kiedy spady gste niegi, a wody jeziora pokrywa gruby ld. W zimie wszyscy odpoczywali, caa przyroda zdawaa si zapada w gboki sen, z ktrego budzia wiat dopiero wiosna, i jak odtd bracia yli w zgodzie z tym zwyczajem natury. Kadej zimy, dobrze zaopatrzeni w ywno i ciepe odzienie, spdzali dugie miesice w swojej chacie, 11 12 reperujc sieci, szyjc sobie ubrania, sposobic przerne domowe sprzty i od czasu do czasu wybierajc si w gocin do podlenej wsi, gdzie mieszkali ich krewni. Tej zimy miao by jednak inaczej. Ju z pnocy dmuchao zimnym wiatrem, z zachodu sipio lodowatym deszczem, dni budziy si pno z cikiego snu, mroczne i mgliste, ale Ostrzyc jakby tego wszystkiego nie dostrzega. Tak bardzo pragn przyobiecanych mu zotych monet, tak zapatrzy si w bogactwo, ktre byo ot - w zasigu rki, e o niczym innym myle nie potrafi i jednego tylko pragn. Co dzie wstawa jeszcze przed witem, budzi Radunia i zjadszy cokolwiek, nawet ognia nie rozpaliwszy, wypywali czym prdzej odzi na jezioro, by tam sieci stawia i cay dzie Boy ugania si za ryb. Znosi to dugo Radu, a wreszcie zniecierpliwiony zacz to bratu przekada, i tak postpowa nie wolno. Nie chcia sucha modszego Ostrzyc, nakrzycza na chopaka i przypomnia o powinnoci braterskiego posuszestwa. Zmilcza Radu i tym razem, chocia coraz ciej mu byo na duszy, al miego odpoczynku i szkoda ryby, ktr Ostrzyc zachannie wyciga z jeziora i wdzi, dobudowawszy do chaty osobn izb na skadowanie zapasw. Pywali tak po jeziorze cay wrzesie, cay padziernik i p listopada, a wreszcie nadszed dzie, gdy od rana tafla jeziora pokrya si lekkim paszczykiem lidu, a z nieba zacz pada gsty, puszysty nieg. Przysza zima. 13 Ale zachanny Ostrzyc nie dba i o to. Jak co dzie obudzi Radunia i zepchn d na fale jeziora. Lekki ld ama si atwo pod ciarem bukowego pnia. Wypynli na szerokie wody, rozbijajc ld o odgarniajc z wosw padajcy nieg - Ostrzyc mylcy o zocie, ktre zgarnie z nadejciem wiosny i Radu wzdychajcy w duszy z nadziej, e to ju ostatni dzie bratowego szalestwa. Jake si bardzo zawid miy Radu w swych rachubach! Pokazao si bowiem, e przygoda, ktr mieli dnia tego, wpdzia biednego Ostrzyca w jeszcze wiksze szalestwo. A byo to tak. Ledwie wypynli na sam rodek jeziora, ledwo ld wok odzi rozbili i sieci w to rzucili, gdy poczuli, e jaka sia przemona szarpie sznurami i ca odzi koysze. Nigdy jeszcze tak wielka sia nie targaa ich domi, gdy w nich trzymali sieci, nigdy jeszcze dotd si nie zdarzyo, by nie poradzili sieci raz zarzuconych wcign do odzi z powrotem! C wic w ciemnej toni pod odzi siedziao? C tak mocno ich sieci koo dna trzymao? Nie poradzili obaj, cho si wytali, jak mogli, by sieci do odzi wcign. Ale wzi si sprytny Ostrzyc na sposb. Sieci do burty odzi przywiza i obaj z Raduniem szybko zaczli do brzegu wiosowa. Tu stanwszy pewnie na twardym gruncie, sieci do pnia wielkiej sosny przywizali i powoli, powoli, wybiera je zaczli. A gdy i to nie pomagao, szybko Ostrzyc siwego konika z chaty sprowadzi i przywizawszy go do sieci, do przodu popdzi. Zapar si konik 14 kopytami, krzykn gronie Ostrzyc na niego. Stkn siwek, zadra i powoli, wolno ruszy do przodu, wolno, powoli sie pen na piasek brzegowy wycigajc. Rzucili si bracia w sieci patrze. A byo na co! Najpierw pokazaa si wielka mnogo ryb przernych, a wszystkie odmiennych gatunkw, po kilka, jakby zebray si wszystkie na rodku jeziora, by jarmark odby jaki albo gody. Wic i szczupaki, i sandacze a obok nich, nic si tych drapienikw nie bojc - pocie i kiebie, ukleje i okonie, tu obok sumy, wgorze, zwinne ososie, szybkie pstrgi, trocie, tuste liny, leszcze szerokie jak tarcza rycerza, wielkie leniwe karpie, zwinne karasie, srebrzyste sieje i sielawy, a i lipienie, bolenie, mae ranki, liskie minogo. I innych bardzo, bardzo wiele. Nikt by ich nie zliczy, nikt nie spamita. Ale nie skoczyy si na tym cuda i dziwy! Oto kiedy ju prawie caa sie bya na piasku, a ryby wiy si i trzepotay pod nogami zadziwionych braci, pokaza si w sieci jaki ksztat wielki a ciemny, taki ogromny, i adnej ryby nie mg przedstawia. Przez moment wydawao si Raduniowi, e to si jezioro na drug stron przewrcio, dno swoje niebu pokazujc i dnem tym w wielk wysp rosnc. Odskoczyli na bok obaj bracia, cofnli si... Ale nie wyspa to bya, nie dno jeziora z naga wybrzuszone! Jeszcze chwila, a caa sie by ju na brzegu, a Ostrzyc i Radu spostrzegli midzy sznurkami ryb ogromn, ryb tak olbrzymi, jakiej jeszcze nigdy ludzkie oko nie widziao, o jakiej ludzkie ucho nie syszao! 15 By to sum stary, tak wielki i potny, i dka obu rybakw wygldaa przy nim jak dziecinna zabawka. Sum by ogromny, czarny i lnicy, jego wielkie wsy wiy si po obu stronach paszczy jakby pdy rolin wodnych, a na gowie, gdy ni rzuci gniewnie, zalnio co czystym blaskiem pord padajcego niegu, zawiecio na wszystkie strony, od jednego brzegu po drugi. Stali braci jak zamurowani, ani okiem mrugn nie mieli. A na gowie starego suma pysznia si cudownym blaskiem szczerozota korona, wielka niby myskie koo i cudownie fioletowymi i czerwonymi kamuszkami wysadzana, jakby wodnym kwieciem. Pierwszy ockn si z osupienia Ostrzyc. Porwa siekierk, co j mia u boku i ruszy sumowi gow rozpata. Chcia powstrzyma go Radu, tak mu si widok suma spodoba i taka od niego powaga bia, ale prny to by trud! Skoczy od przodu do przodu Ostrzyc i ju, ju, mia siekier suma uderzy, kiedy polizgn si nagle na rybich uskach, co sieci oblepiay i wywrci si w wod, ostr siekier sznury przecinajc. Pky oczka sieci napite, uwolniy ryby z toni wycignita, ktre teraz - wolno poczuwszy - jy jedna przez drug przez dziur do wody ucieka, w to skaka. A sum wielki patrzy spokojnie na te rybie skoki, czeka a wszystkie rybki, po najmniejsz koluszk i rank z niewoli si wydostan, po czym sam, mocno ogonem machnwszy rozdar sieci na nice i toni si pogry. Prno Ostrzyc stojc po pas w wodzie, przez Radunia przytrzymywany, wygraa 16 17 18 falom i swoj siekier wymachiwa. Prny trud! Zamkny si fale nad rybakami i tylko nieg prszy coraz gciej, przesaniajc widok i mcc sabe wiato. Klnc brzydko i wciekle biednego siwka bijc, ktry po prawdzie w niczym nie zawini, wraca Ostrzyc do domu. Smutny drepta obok niego Radu, cho w duszy si cieszy, e wielkiemu sumowi nijakiej krzywdy nie zrobili. Od tego dnia Ostrzyc zmieni si ju nie do poznania i nic go cieszy nie potrafio. Ani wsplne z bratem w chacie dugie, zimowe wieczory, ani pogwarki z wodarzem Szymonem, kiedy do wsi jechali, ani nawet witeczne igry i zabawy, kiedy ju Boe Narodzenie przyszo. Caymi dniami przemyliwa tylko o jednym - jak by wielkiego suma, krla jeziora wyowi, a za nim wszystkie ryby z toni gbokich powyciga. Wiedzia bowiem Ostrzyc, e krl ryb ma tak moc czarodziejsk, e gdzie pjdzie, tam wszyscy poddani za nim si zwrc. Tymczasem przysza zima cika i ostra, wiat cay zamkna o objciach mrozu, a niegu tyle nasypao, e pokry on nie tylko pola, lasy i ki, ale nawet skute lodem jezioro, tak e nikt nie potrafi powiedzie, gdzie ziemia si koczy, a woda, pod ukryta, zaczyna. Nawet jednak nieg i ld nie byy w stanie powstrzyma Ostrzyca przed wykonaniem tego, co sobie zamiarowa. Co dzie, przed poudniem, wychodzi Ostrzyc na jezioro. Siekierk ostr wykuwa w lodzie przerbel, przedtem nieg odgarnwszy, i prbowa Krla Suma na wielk wdk uowi, z 19 grubego sznura splecion, z ostrym hakiem i przynt na kocu. owi te ryb niemao, a gwnie szczupakw arocznych, co zamiast spa pod lodem, nawet zim eru szukay, ale nigdy nie natrafi na najmniejszy choby lad krlewskiego suma. Radu ju mu w tych wyprawach nie towarzyszy. Wypowiedzia bratu posuszestwo i spdza dni cae w chacie, wrzc posiki i naprawiajc domowe sprzty. Unis si Ostrzyc w pierwszej chwili na odmow brata, ale potem ucieszy si w duchu, spomniawszy, i zoto kupcw jemu tylko przypadnie. Mino miesicy maowiele i dni zaczy si robi dusze, niegi topnie, a pewnego dnia usysza Radu skowronka piewajcego nad k, gdzie letnimi miesicami wypasali swego siwka. Przysza wiosna. Wkrtce wszystkie niegi stopniay, ld puci i pokaza niebieskie fale jeziora, w ktrych radonie igray przebudzone rybki. Kiedy tylko drogi si przetary, tak i mona byo do wozu siwka przyprz, zbudzi si Ostrzyc ze swego zapamitania i zacz zapasy ryb przez jesie i zim uowionych na wz adowa. Prno przekada mu Radu, i powinni sobie troch zapasw zostawi, bo przednwek idzie i musz mie ryb na wymian. Ostrzyc pamita tylko o zocie przyobiecanym przez bogatych kupcw i o niczym innym sucha nie chcia. C byo robi? Nasadzi Radu ciep czapk na gow i za starszym bratem na wz wskoczy. Przyjechali do Gdaska w sam por. Mimo i lat poprzednich nigdy wczesn wiosn jarmarkw si nie 20 robio, teraz zastali bracia w grodzie tum ludzi, wozw i koni. Obcy kupcy, jak przyobiecali, tak i przyjechali, by za zoto poywienie kupowa. Sprzeda im Ostrzyc cay wz ryby, sprzedali i inni co kto mia i co mu przez zim w komorze zostao - ten zboa miark, inny - sarniego misa poe, ten miodu plaster albo pgarniec jabek. Rozradowalny wraca do domu Ostrzyc, pod derk nowy kuferek zota wiozc, smutny towarzyszy mu Radu, samemu wziwszy za lejce. Nie chcia dobry chopak, by starszy brat poganiajc siwka, smaga go bolenie batem. A spieszno byo Ostrzycowi do domu - kupcy obiecali przyjecha znowu latem, przywoc duo zota, a Ostrzyc o jednym tylko potrafi myle, o tym e Krla Suma z jeziora wyowi, a z nim wszystkie ryby kryjce si w toni. Zaczli teraz co dzie, jako i przedtem, wypywa odzi na jezioro. Ale nie wiodo im si jako pierwej. Pogoda wci bya niedobra, ziemi smaga zimny wiatr i deszcze, zaczy si powodzie i podtopiy ryback chat, a ryby jakby si skryy w gbokich, dla ludzkiego oka nieprzeniknionych toniach jeziornych i nie chciay, jako dawniej, i chtnie w sieci Ostrzyca i Radunia. Zmartwio to obu braci, ale kiedy Radu wiedzia, e za wczenie na ryb tego roku owi prbowali, Ostrzyc uwaa, e wszystkiemu winien jest Krl Sum, ktry przez zemst sieci im targa i swoim rybom i nie pozwala. Wkrtce przyszed maj, potem czerwiec i ocieplio si wielce. Nadeszy straszne upay, ziemi wysuszajce, a 21 z nieba jakby za kar, nie spada ani jedna kropelka deszczu. Zacza si susza - ta sama klska, co ju wczeniej poudniowe ziemie nawiedzia. A razem z susz przyszed gd. Zboe sabo roso i sypao si na dugo przed zbiorami, zwierzyna pouciekaa, a w komorach kmieci i myliwych nie stao, jak zwykle, zapasw. Wszystko lekkomylnie posprzedawali codzoziemskim kupcom. I cho mieli ludzie sporo zota schowanego po chatach i zapieckach, niczego za nie kupi nie mogli. Poczuli wkrtce bied i nasi braci. Godni jeszcze nie chodzili - ot, zawsze tych kilka ryb uowi si dao, ale c z tego, skoro nie mieli ju zboa na chleb, wkien konopnych na sieci ani nawet garci siana dla wiernego siwka. Rada w rad - woyli na wz to, co przez maj i czerwiec uowili, a nie byo tego duo, przyprzgli sabego konika do wozu i pomagajc mu popychaniem do Gdaska pospieszyli. Smutny widok na targowym placu zastali. Ludzi krcio si tu sporo, ale wszyscy wychudli i przez bied sczerniali. I kady chcia poywienie kupowa, zotymi talarami potrzsajc, a nikt prawie ryb, misa i zboa nie sprzedawa. Ucieszyli si kmiecie na widok braci-rybakw, ucieszy si i wodarz Szymon. wiea ryba - na przednwku, nim jeszcze zboa si zbierze z pola - dobra rzecz! I zaraz kady wykada zacz, co tylko mia: ten sznurw konopnych motek, inny miodu garnuszek, tamten znw - ma zboa miark. Skromne to byy zapasy, ot za jedn rybk, dwie, mona je byo odda, 22 ale te obaj bracia bardzo potrzebowali odmiany, przez ca wiosn tylko ryb jedzc. Ju ugodzi si Radu z Szymonem i innymi kmieciami, ju mia skromne zapasy na wz zacz nosi, gdy zakurzyo co, wedle poudniowego gocica, z dala dao si sysze renie koni i na jarmarczny plac wjechaa znajoma karawana. Rzuci si do kupcw Ostrzyc, a ci ujrzawszy znajomego rybaka, od razu kufry otwarli u jli go mami zota widokiem i lnieniem. Niedugo gwarzy z nimi Ostrzyc szalony. Nie zdy jeszcze Radu dopi z Szymonem stgwi piwa na targu ubicie, a ju chciwy Ostrzyc ca ryb na wozy kupcw przenis, ju siedzia na kole pilnie duej skrzyni zota strzegc. Zaspi si wodarz Szymon, zmartwili si poczciwi kmieci. Najbardziej jednak zmartwi si dobry Radu. Ale ani jego, ani starych, mdrych kmieci nie chcia sucha Ostrzyc pomny tylko na skarby, ktre mu kupcy za zowienie Krla Suma przyobiecali. I odjedali braci z targu, pord zorzecze i smutnych zawodze. Ani jednej rybki swojakom nie sprzedali, nawet zy godnych dzieci nie wzruszyy skpego Ostrzyca. - le, le z brami si dzieje - powtarza zaspiony Szymon. - Jeli zboe uronie, a rybacy nas nie wspomog, chyba wszyscy z godu pomrzemy. Nie sucha go jednak Ostrzyc - zaci tylko siwka batem i do domu pospieszy. Od tego dnia drogi braci si rozeszy. Radu jak dawniej pywa odzi po jeziorze i ryb wyciga, ale 23 24 Ostrzyc, now sobie dk wystrugawszy, myla tylko o tym, jakby krlewskiego suma posi. Ale nie atwa to bya sprawa. Na nic zday si Ostrzycowi wielkie sieci, na nic wdki przemylne i ocienie, ktrymi ze wciekoci tonie ku. Wdki si zryway, sieci szarpa kto na gbinie schowany, a Ostrzycowi ani razu nie udao si nawet ogona sumowego zobaczy, cho wiedzia przecie, e ten jeziorny krl gdzie si w gbinach chowa. Tymczasem lato przyszo tego roku wyjtkowo suche i upalne, jako i wiosna. nikt ju nie pamita pnozimowych deszczy i roztopw, wszyscy z lkiem patrzyli na jasne niebo, z ktrego ani kropla wody przez wiele tygodni nie spada. Wkrtce te zaczy wysycha po lasach co mniejsze jeziorka, bagienne oczka i niewielkie strumyki. Nawet rzeka, co od jeziora pyna do gdaskiego grodu, niewiele wody toczya. Ryb te jakby mniej byo po toniach - moe to skwar je na gbiny pogania, moe sum swojego krlestwa strzeg przed ludmi. Zawsze przecie Radu co dla siebie uowi, a i brata szalonego nakarmi. Schudli obaj na wir i sczernieli na twarzach, ale podczas gdy Ostrzyc by milczcy i ponury, Radu wci cieszy si wiatem i przyrod. Potrafi dugimi godzinami po borze si wczy, kwiaty wchajc i mae ptaszki, co z gniazd powypaday na powrt do ich domu odnoszc. Potrafi dniami caymi pywa po jeziorze - zawsze jednak z dala omija gniazda wodnych ptakw, gdzie mae si wanie z jajek wykluway, zawsze te mae rybki, co si w sieci uowiy, z powrotem do wody wrzuca. 25 Nie ukrzywdzi nigdy Radu adnego zwierzcia i wiedzieli o tym mieszkacy boru. Lene zwierzta miao podchodziy pod chat, a jaskki jak co roku lepiy sobie gniazda pod dachem, na ktrym gniazdo zaoy i dzieci chowa pikny bocian. Rozeszy si tego lata cieki braci i podczas gdy Radu coraz bardziej wiat cay miowa, Ostrzyc pragn tylko zota i gotw by wszystkie ryby, ptaki i zwierzta sprzeda za zote talary. A e z owami na suma wci mu nie wychodzio, wzi si tedy chytry rybak na sposb. Ju dawno zmiarkowa Ostrzyc, e gdyby susza trwaa duej i jezioro caej wody pozbawia, mgby z dna samego, jak z worka, powybiera wszelk ryb, jakiej by zapragn, suma-olbrzyma nie wyczajc. Ale jezioro byo gbokie i najwikszy nawet skwar nie mg go osuszy ze szcztem. Umyli sobie tedy Ostrzyc, e ca wod z jeziora, co jeszcze w nim zostaa, do ssiedniej dolinki spuci, rw dugi midzy jeziorem a dolink przekopawszy. Jak pomyla, tak i zrobi. Dniami caymi i nocami nawet kopa teraz kana szeroki i gboki, tak by si caa woda w nim zmiecia. Min jeden tydzie, min drugi i trzeci, a wreszcie przekop by gotw i tam z desek zastawiony. Pogbi go jeszcze Ostrzyc, po czym sieci zastawi i deski z upustu j wyjmowa. Runa spitrzona woda woln drog, wzburzyy si fale, napeniajc zastawione sieci cikimi rybami z dna jeziora. Ucieszy si Ostrzyc z owu i pilnie j zotej korony sumowej wypatrywa, gdy wtem wiatr zawia, fale wysoki jeszcze wyej spitrzy i rzuci je prosto w otwarte wrota upustu. Nie 26 27 wytrzymay sosnowe deski! Pucia tama Ostrzycowa. Poamay si deski, porway i potargay sieci, a wielkie ryby, przez Krla Suma wiedzione, spokojnie na szeroko rozlane wody nowego jeziora wypyny. Rzuci si zrozpaczony Ostrzyc na ziemi, niebu zorzeczc. Przeklina Krla Suma, i zy los, co fale spitrzy, nie pomyla jednak o tym, by przekl sw chciwo i zoto cudzoziemskich kupcw, co go do szcztu omamio. Gdy powsta z ziemi - obaczy widok niezwyky. Nie mia ju sieci, na nice postrzpionych, nie mia desek sosnowych, nawet opat porway fale szybkie. Za to po drugiej stronie kanau rozlao si spokojnie i szeroko drugie, wielkie jezioro - rybakom i ptakom na mieszkanie, ludziom na poytek. Tyle, e pytkie byo, bo tego suchego roku mao byo wody na jedno jezioro - to i c o dwch mwi. Przegra Ostrzyc kolejny pojedynek z Krlem Sumem, ale nie myla si poddawa. Wyszuka sobie miejsce, gdzie wedle brzegu nowego jeziora inna pikna dolinka si zaczynaa i pocz nowy przekop sposobi. I znw mino niedziel maowiele, nim robot sw zakoczy. Umczy si przy niej i namordowa, wiele ziemi wykopa a i nowe deski musia nagotowa, nowe sieci, ale wreszcie wszystko, jako pierwej, do oww byo gotowe. Uchytrzy si jednak tym razem Ostrzyc i niezwykle mocn tam z desek zbudowa, a i sieci podwjnie zaplt, tak, eby adna sia przerwa ich nie moga. I tylko jedn szerok desk z tamy wyj, iby woda 28 spitrzona woln strug cieka i innych desek nie wyrywaa. Zaraz te woda cienk strug ja si przelewa z dawnego jeziora do nowej pustej dolinki. Cierpliwie czeka Ostrzyc u swych sieci, bacznie w strug popatrujc, czy w niej zota sumowa korona nie byska. Czka godzin i dwie, i trzy nawet, ju si sieci zapeniy ryb, ju soce chylio si ku zachodowi, a Krla Suma wci nie byo wida, cho w starym jeziorze wody co najwyej na okie pozostao. Cieszy si w duchu Ostrzyc na koniec oww, pilnie w wod popatrujc, gdy wtem soce zaszo za chmury, powiao chodem i raptem zerwa si wicher tak silny, e j wody jeziora pitrzy i na przerw w tamie napiera. Rzuci si Ostrzyc desk wyjt z tamy na powrt w miejsc wstawi i zdy nawet, ale i tak prna bya jego robota. Bo oto wiatr powia tak silnie, e zmieni si w wicher straszliwy, Ostrzyca z ng obali i w wod rzuci, a fale jeziora spitrzy jako dom wysoko i t wielk spitrzon fal w powietrzu nad tam przenis, w wody nowego jeziora ciskajc. Ju na ziemi lec, zobaczy Ostrzyc jak przelatuje nad nim wodna ciana, a w niej poyskuj ryby rozmaite, ae mrowi si od pyskw i usek, i ogonw, a midzy nimi byska i lni, i wieci zota korona. Bez czucia opada Ostrzycowa gowa na brzeg, cho cae ciao w wodzie leao. Mokry i chory obudzi si noc Ostrzyc i z trudem do chaty dotar. Tu czeka na niego niespokojny Radu. Opatrzy on swego starszego brata, nakarmi i do ka pooy, bo gorczka i zmczenie cakiem mu siy odebray. 29 Potem nawet witu nie czekajc, skoczy Radu do odzi i w stron nowego przekopu powiosowa. Przepyn Radu jedno jezioro, przepyn drugie, cho z trudem, bo bardzo pytkie byo, a miejscami d o dno szuraa, a wreszcie - rwno ze wstajcym socem - dotar Radu do nowego przekopu, za ktrym wielkie, pikne jezioro si rozlao. Zachwyci si mody rybak tym widokiem, bo i byo na co popatrze. W poudniowej stronie zieleniy si stoki Wieycy, co dawniej odleg si obu braciom wydawaa, a teraz a prawie pod jej stoki podchodziy fale nowego jeziora. "C to za cuda! - pomyla Radu - z wasnej chaty, ani na chwilk z dki nie wysiadajc, mog a pod szczyt Wieycy podpyn!" ale zaraz zmartwi si i zasmuci. Zobaczy, e w nowym jeziorze wody jest ledwie po kolana - za mao dla ryb wielkich, za mao dla ptactwa, za mao nawet dla rybakw, eby odzie na to spuci. U stp Radnia kbiy si w Ostrzycowej sieci ryby, co je brat jeszcze przed wichru uderzeniem poapa. Ulitowa si Radu nad biednymi rybami i cho komora ziaa pustkami, nie chcia im krzywdy jeszcze wikszej robi, ni ta, ktr Ostrzyc uczyni. Rozwiza wic Radu cikie sieci i wdziczne ryby do wody wypuci, a sam nad brzegiem nowego jeziora zasiad, smutno na wod popatrujc i dumajc, co mu dalej pocz wypada. Siedzia tak godzink, siedzia i dwie, cieszc oczy piknym nowego jeziora widokiem, gdy wtem - zakotowaa si woda u samych jego stp, krgi si po niej zatoczyy i nagle spomidzy fal spienionych 30 31 ukazaa si wielka gowa Krla Suma w pozocistej koronie. Zerwa si na rwne nogi Radu, nie wiedzc co mu pocz wypada - zosta w miejscu czy ucieka moe - gdy wtem Krl Sum przemwi ludzkim gosem: - Prosz ci, zosta, dobry czowieku. Chciaem z tob pomwi. Przysiad z powrotem na brzegu Radu z wielkim podziwem na Krla Suma spogldajc, a ten mwi dalej: - Ty jeste dobry, Raduniu, ja wiem o tym. Szanujesz jeziora i lasy, nie ukrzywdzisz nikogo bez potrzeby. Jestem twoim przyjacielem i nie broni ci ryby odawia. Ale twj brat przyniesie zgub nam wszystkim. Nie tylko rybom i zwierzynie, ale rwnie i wam, ludziom. Jeli Ostrzyc dalej bdzie jeziora mnoy, caa woda w nich wyschnie. Jeli jeziora wyschn - wysuszy si ziemia. Pola i ki w step si zamieni wieczyst susz ogarnity. A jeli mnie, Krla Suma z wody wyowi - wszystkie ryby ze wszystkich jezior tej krainy uciekn do morza i nigdy ju nie powrc. I ludzie nie bd mogli y na tej ziemi suchej i martwej. - Wiem i ja o tym, Krlu Sumie - odpar Radu. - C jednak na szalestwo mego brata mog poradzi? Jake mog go powstrzyma? - Nie poradzisz sam, Raduniu. I nikt z ludzi przeciwi si jego szaowi nie zdoa. A ja ju stary jestem i wkrtce dni moje si wypeni. Byem krlem tego jeziora przed tysicami lat, byem i wtedy, kiedy pierwszy czowiek przywdrowa nad Batyckie Morze. 32 Ale zblia si ju kres moich dni i nie ma nikogo, kto po mnie mgby wzi zot koron i wadztwo nad tymi jeziorami. A ju dawno przepowiedziane zostao, e kiedy ryby zostan bez krla, przyjdzie i na nie, i na jeziora wszystkie koniec, rk brata twojego przyniesiony. - C ja tu poradzi mog? - powtrzy Radu ze cinitym gardem. Trzepn nocno sum ogonem w wod jeziora, rzuci si na pycinie: - Ale moesz, tylko ty moesz pomc! Ju z dawna ryby takie postanowienie zrobiy, e skoro czowiek na zawsze midzy jeziorami zamieszka, to i jeden z ludzi musi nowym Krlem Sumen zosta. I ty nim bdziesz, Raduniu, jeli tylko si zgodzisz. - Jake to? - pyta Radu. - Przecie pywa nie umiem pod wod. Udusibym si. - Tym si ni frasuj - odpar Sum. - Przyjmiesz moj posta czarodziejskim sposobem. A rozumu i serca masz dosy, by krlem zosta. Kochasz ludzi i zwierzta, i t ziemi ca. To najwaniejsze. Pomyl o tym, com ci rzek i wr tu jutro o tej samej perze. Plusna pytka woda jeziora, zamkna si za Krlem Sumem. Wolno tego ranka wraca do domu Radu, dumajc nad tym, czego si dowiedzia. Nastpnego dnia, o tej samej porze, wrci mody rybak nad jezioro. Prbowa i dnia poprzedniego, i w nocy z Ostrzycem, bratem swoim, rozmawia - ale na prno. Szalony Ostrzyc ju mia plan nastpny, ju si szykowa do kolejnej z krlem jeziora rozprawy. 33 34 Ledwo usiad Rsu na brzegu, gdy szuwary zaszeleciy i wynurzy si spord nich Krl Sum. - Czy godzisz si zosta moim nastpc? - spyta. - Godz si, krlu! - z lkiem, ale i z radoci odpowiedzia Radu, skaczc do wody. W mgnieniu oka wyrosy mu uski, skrzela i ogon, a na czole zabysna szczerozota korona. Nowy Krl Sum popyn w tonie jeziorne, a stary - przepad i znikn na wieki! Tymczasem Ostrzyc gotw ju by do walki ostatecznej. Jeszcze raz kana gboki wykopa, jeszcze raz tam go przegrodzi. Nawet gdyby wszystkie ryby jakim sposobem zdoay si przez tam przedosta - i tak nic by im to nie dao. Wody rozlane w kolejne wielkie jezioro stayby si tak pytkie, i Ostrzyc mgby ryby zbiera z ziemi jako jagody albo grzyby. Wiedzia o tym chytry rybak, wiedzia i nowy krl podwodnej krainy. Ale nie wiedzia Ostrzyc zy, e ju nowy Krl Sum panuje, e z bratem w ryb przemienionym oko w oko stan! Zwiedzieli si wreszcie o szalestwie Ostrzycowym ludzie z podlenych osad wieniaczych. Fasowali si bardzo, bo i susza wci im doskwieraa, i ywnoci wci brakowao, a bardzo ludzie na jeziorne ryby obu braci liczyli. Razem z wieciami o polowaniu Ostrzyca na Krla Suma zwiedzieli si te ludziska - nie dociec skd, nie dociec jak? - o Raduniowej w suma przemianie. Z trwog i gniewem w sercu szeptano po chatach o majcym si odby boju miertelnym. A wodarz Szymon i kilkoro starszyzny, tylko co skibk chleby ze 35 sob wziwszy, popieszyli Ostrzyca w szalestwie powstrzyma. Przybyli jednak nad jezioro za pno. Ju zdy Ostrzyc kana przekopa i tam otworzy, ju wiksza cz wody w now dolin przepyna. Wtem zobaczy zy rybak Krla Suma! Wi si dzielny, mody krl midzy wirami pycizny, na wszystkie strony si ciska, usiujc ryby swoje osoni. Skoczy w wod okrutny Ostrzyc, suma ogromnego za skrzela palcami uchwyci i w gr podnis, drug rk, w n zbrojn, do ciosu szykujc. - Stj! - krzykn kto za nim. Obejrza si Ostrzyc i zobaczy wodarza Szymona, co w ostatniej chwili od lasu nadbieg. - Jam go zapa, wic mj on jest! - zawoa Ostrzyc. - Stj, szalony, to twj brat przecie! - krzykn Szymon, ale Ostrzyc zawaha si tylko przez moment, po czym, cios chcc zada, podnis do gry ostry n. Wtem - niebo si zacigno czarnymi jak smoa chmurami, wiatr ostry zawia. - Bd przeklty na wieki! - zdy jeszcze zawoa zrozpaczony Szymon, gdy z niebios uderzy nagle grom! Piorun trafi prosto w podniesiony n Ostrzyca i zabi go na miejscu. Uwolniony Krl Sum w wod plusn, a z niebios runy nagle strugi od tak dawna wyczekiwanego deszczu. Spieczona skwarem ziemia apczywie pia deszczowe potoki. Piy wod zwierzta po lasach, piy ptaki, pili ludzie niebiosom bogosawic. 36 Bardzo szybko wszystkie nowe jeziora napeniy si po brzegi deszczow wod i do byo w nich miejsca dla ryb, i dla ptactwa, i dla rybaczych ludzi. Ostrzyca pochowali ludzie wedle lasu, a nowe jeziora nazwali na pamitk tych strasznych wydarze imionami dwch braci. Najwiksze nazywa si Raduskim, najgbsze - Ostrzyckim. A dwa inne, co za czasw suszy najpytsze byy - nazwali Brodnem Wielkim i Brodnem Maym. I tak nazywaj si one do dzisiaj. Siwego konika wzi z rybackiego domostwa pod opiek Szymon, ale kuferkw ze zotymi talarami Ostrzyca ani on, ani nikt z wieniakw rusza nie chcia. - Przeklte to pienidze - mwili ludzie. Nikt te nie zachodzi wicej do opuszczonej chaty, ktra po latach rozpada si i zielskiem zarosa, tak, e nikt ju dzisiaj nie wie, gdzie przed laty staa. Gdzie w jej ruinach skarb Ostrzycowy spoczywa i pewnie doby go mona nawet dzisiaj, ale lepiej go nie szuka, bo nieszczcie przynie moe. A co z Raduniem? Co z modym Krlem Sumem? - zapytacie. Poprowadzi swoje ryby na wody gbokie i szerokie i do dzi w Raduskim Jezioziorze mieszka. Kto w to nie wierzy - moe sprbowa go zapa. Ale nikomu nie radz. 37 38 Copyight by Wadysaw Zawistowski Wydanie I Wydawnictwo Morskie, Gdask 1990 Wydanie II Tower Press, Gdask 2000