You are on page 1of 181

TRAKTAT O NATURZE LUDZKIEJ

( Tom I )
David Hume
WSTP
Nie ma rzeczy bardziej zwykej i naturalnej ni to, e
ludzie, ktrzy maj roszczenie, i odkryli jak rzecz now w
wiecie filozofii i nauk, sugeruj innym, by chwalili ich
wasne systemy, osawiajc jednoczenie wszystkie te, ktre
powstay wczeniej !dyby ci ludzie zadowalali si"
ubolewaniem nad t ignorancj, ktra jeszcze wci ciy na
nas w ogromnej wi"kszoci wanych spraw, jakie mog
zjawi# si" przed trybunaem rozumu ludzkiego, to znalazo
by si" niewielu ludzi znajcych si" na naukach, ktrzy by
atwo si" z nimi nie zgodzili $zowiekowi o wyrobionym
sdzie i duej wiedzy atwo jest spostrzec, e sabe s
podstawy nawet tych systemw, ktre zdobyy najwi"kszy
kredyt i posun"y najdalej swe roszczenia do rozumowania
cisego i g"bokiego %asady przyj"te na wiar",
konsekwencje kulawo z nich wyprowadzone, brak spjnoci
mi"dzy cz"ciami systemu i brak oczywistoci w
caoksztacie & oto rzeczy, ktre mona spotka# na kadym
kroku w systemach filozofw najbardziej wybitnych' i, jak
si" zdaje, te rzeczy cign"y nieask" na sam filozofi"
( nie trzeba nawet tak g"bokiej wiedzy, aeby odkry#, jak
niedoskonay jest stan obecny nauk' nawet pospl)stwo,
ktre jest poza drzwiami, moe wywnioskowa# z ha)iasu i
szumu, jaki syszy, e nie wszystko idzie dobrze
*raktat o naturze ludzkiej t (


po tej stronie drzwi Nie ma rzeczy, ktra nie byaby
przedmiotem debat i co do ktrej ludzie uczeni nie mieliby
przeciwnych pogldw Najbardziej nawet potoczne
zagadnienie nie unika naszych sporw, co za do problemw
najbardziej doniosych, to nie jestemy w stanie da# jakiego
pewnego rozstrzygni"cia +ysputy mno si", jak gdyby
wszystko byo niepewne, a s prowadzone tak gorco, jak
gdyby wszystko byo pewne , caym tym rozgwarze nie
rozum zdobywa poklask, lecz wymowa' i nikt nie musi tu
traci# nadziei, e zdob"dzie prozeli)tw dla najbardziej
dziwacznej koncepcji, jeli posiada w dostatecznej mierze
sztuk" przedstawiania jej w barwach korzystnych %wyci"stwo
osigaj tu nie ludzie w zbroi, ktrzy operuj pik i mieczem,
lecz tr"bacze, dobosze i muzykanci wojskowi
-td w moim mniemaniu powstaje potoczne uprzedzenie
do wszelkich rozumowa. metafizycznych, nawet pord tych
ludzi, ktrzy podaj si" za szkolarzy i ktrzy maj suszny
sd o wartoci kadego innego dziau pimiennictwa /rzez
rozumowania metafizyczne rozumiej oni nie wywody kadej
poszczeglnej ga"zi nauki, lecz argumentacj" wszelkiego
rodzaju, ktra tak czy inaczej jest zawia i wymaga pewnej
uwagi, by j mona byo zrozumie# *ak cz"sto
marnowalimy nasz prac" w takich poszukiwaniach, i
zazwyczaj odrzucamy takie wywody bez wahania i
decydujemy, e jeeli zawsze musimy by# ofiar b"dw i
zudze., to przynajmniej winny one by# naturalne i
zajmujce ( rzeczywicie te tylko najbardziej zdecydowany
sceptycyzm, poczony z duym stopniem gnunoci, moe
usprawiedliwi# ten wstr"t do metafizyki !dyby bowiem
prawda w ogle znajdowaa si" w zasi"gu ludzkiej
poj"tnoci, to z pewnoci musiaaby lee# bardzo g"boko i
by# zawia' i mie# nadziej",
e dotrzemy do niej bez trudu, podczas gdy najwi"ksze
geniusze nie osigay jej przy najwi"kszych mozoach, to z
pewnoci trzeba uwaa# za du prno# i zarozumiao#
Nie roszcz" sobie adnych pretensji do takiego przywileju w
tej filozofii, ktr mam wanie rozwin#' i uwaabym, e
przemawiaoby to silnie przeciw niej, gdyby bya tak bardzo
atwa i oczywista
0est rzecz oczywist, e wszystkie nauki pozostaj w
pewnym stosunku, bardziej lub mniej wyra1nym, do natury
ludzkiej' i e cho#by ktra z nich nie wiedzie# jak wydawaa
si" oddalona od tej natury, to przecie wszystkie one
powracaj do niej na tej czy innej drodze Nawet matematyka,
filozofia naturalna i religia naturalna w pewnej mierze zale,
od nauki o czowieku; s one bowiem przedmiotem ludzkiego
poznania i s przedmiotem jidw, ktre tworzy czowiek
dzi"ki swym siom i wadzom Nie podobna orzec, jakie
zmiany i udoskonalenia moglibymy poczyni# w tych
naukach, gdybymy gruntownie znali zakres i moc rozumu
ludzkiego i gdybymy mogli wyjani# natur" tych idei,
ktrymi si" posugujemy oraz natur" tych operacji, ktrych
dokonujemy w naszych rozumowanich Na te udoskonalenia
jeszcze bardziej naley pokada# nadziej" w religii
naturalnej, jako e nie zadowala si" ona tym, i nas poucza o
naturze si wyszych, lecz si"ga swoim wzrokiem dalej, do
postawy, jak te siy zajmuj w stosunku do nas i do naszych
obowizkw wzgl"dem tych si' wobec czego my nie tylko
jestemy istotami, ktre rozumuj, lecz rwnie jednym z
przedmiotw, ktrych dotyczy nasze rozumowanie
0eeli wi"c nauki2 matematyka, filozofia naturalna i religia
naturalna, pozostaj w takiej zalenoci od wiedzy o
czowieku, to czeg mona oczekiwa# w innych nau)
Wstp
Wst
p


kach, ktrych zwizek z natur ludzk jest bardziej cisy i
intymny3 0edynym celem logiki jest wyjani# zasady i operacje
naszej wadzy rozumowania i natur" naszych idei' nauka o
moralnoci i estetyka rozwaaj nasze upodobania i uczucia'
polityka za rozwaa ludzi jako poczonych w spoeczno# i
zalenych wzajemnie od siebie *e cztery nauki, a
mianowicie2 logika, etyka, estetyka i polityka, obejmuj
niemal wszystkie rzeczy, jakie zna# moe by# wane dla nas
dla jakiegokolwiek powodu i jakie mog prowadzi# do
ulepszenia lub suy# ku ozdobie umysu ludzkiego
4t tutaj jedynym rodkiem, ktry, jak moemy si"
spodziewa#, da nam pomylne wyniki w naszych
dociekaniach filozoficznych, jest porzuci# uprzykrzon
metod" maruderstwa, ktrej dotychczas trzymalimy si", i
zamiast bra# tu i tam jaki zamek czy wiosk" nad granic, i#
wprost ku stolicy czy orodkowi tych nauk, ku samej naturze
ludzkiej' a gdy ju zdob"dziemy nad ni wadz", wsz"dzie
gdzie indziej moemy mie# nadziej" na atwe zwyci"stwo
-td moemy rozszerzy# nasze zdobycze na wszystkie te
nauki, ktre w bardziej cisej mierze zajmuj si" yciem
ludzkim' a nast"pnie moemy przej# spokojnie do bardziej
dokadnego badania tych nauk, ktrych przedmiotem s
rzeczy, budzce sam tylko ciekawo# Nie ma zagadnienia
doniosego, ktrego rozstrzygni"cie nie naleaoby do nauki
o czowieku' i nie ma takiego, ktre mona by rozstrzygn#
pewnie, nim zapoznamy si" z t nauk -tawiajc wi"c sobie
za cel wyjanienie zasad natury ludzkiej, w rzeczywistoci
projektujemy peny system nauk, budowany na podstawie
niemal cakowicie nowej, na jedynej, na ktrej te nauki mog
si" oprze# pewnie
( podobnie jak nauka o czowieku jest jedyn solidn
podstaw dla innych nauk, tak rwnie jedyn solidn
podstaw, jak moemy da# tej nauce o czowieku, musi by#
dowiadczenie i obserwacja Nie jest to myl zadziwiajca, e
zastosowanie filozofii opartej na dowiadczeniu do spraw
moralnych winno przyj# p1niej, po zagadnieniach
przyrodniczych, i to w odst"pie wi"kszym, ni cae stulecie
%najdujemy bowiem faktycznie, e mniej wi"cej taki wanie
odst"p czasu dzieli pocztki tych nauk' liczc czas od *alesa
do -okratesa odst"p ten jest mniej wi"cej rwny temu, jaki
dzieli 5ranciszka 6acona i p1niejszych filozofw w 7nglii
8, ktrzy zacz"li opiera# nauk" o czowieku na nowej
podstawie i ktrzy przycign"li uwag" publicznoci i
pobudzili jej ciekawo# $ho# prawd jest, e inne narody
mog wspzawodniczy# z nami w poezji, a przewysza# nas
w pewnych innych sztukach przyjemnych, to przecie
post"py w myleniu i filozofii mog si" dokonywa# tylko w
kraju tolerancji i wolnoci
( nie powinnimy myle#, e ten p1niejszy post"p w nauce
o czowieku da mniejszy zaszczyt naszemu rodzinnemu
krajowi ni wczeniejszy post"p w filozofii naturalnej, lecz
winnimy raczej uwaa# go za wi"kszy tytu do sawy z tej
racji, e wi"ksze jest znaczenie tej nauki i e konieczn jest
rzecz podda# j takiej reformie +la mnie wydaje si" rzecz
oczywist, e wobec tego, i rwnie jest nam nieznana natura
umysu jak rzeczy fizycznych, przeto musi by# rwnie
niemoliwe wytworzy# sobie jakie poj"cie o siach i
cechach umysu inaczej ni na podstawie starannego i
cisego badania faktw oraz obser)
8 9ocke, -haftesbury, :ande;ille, <utcheson i 6utler etc
Wstp
Wstp


wacji tych swoistych oddziaywa. umysu i ich skutkw, gdy
znajduje si" on w rnych okolicznociach i sytuacjach (
chocia winnimy stara# si", aby uczyni# wszystkie nasze
zasady moliwie jak najbardziej powszechnymi, posuwajc
nasz obserwacj" faktw do najdalszych granic i wyjaniajc
wszelkie skutki za pomoc najprostszych i najbardziej
nielicznych przyczyn, to przecie jest pewne, e nie moemy
wyj# poza dowiadczenie' i wszelk hipotez", ktra ma
roszczenie, e odkrywa ostatecznie pierwotne wasnoci
natury ludzkiej, naley od razu odrzuci# jako chimeryczn i
pen zarozumiaoci
Nie myl", iby filozof, ktry by powanie przyoy si" do
tego, by wyjani# ostateczne zasady duszy, okaza si"
wielkim mistrzem w samej tej nauce o naturze ludzkiej, ktr
chce wyjani#, czy te wielkim znawc tego, co w naturalny
sposb zaspokaja umys czowieka' nie ma bowiem rzeczy
bardziej pewnej ni to, i zawiedzenie nadziei ma niemal ten
sam skutek, co jej zaspokojenie, i e skoro tylko przekonamy
si", i nie podobna zaspokoi# jakiego pragnienia, znika samo
to pragnienie !dy widzimy, e dotarlimy do najdalszych
granic rozumu ludzkiego, zatrzymujemy si" na tym
zadowoleni, cho# przewiadczeni jestemy zupenie o naszej
zasadniczej ignorancji i cho# widzimy, e nie potrafimy
uzasadni# naszych najbardziej oglnych i najbardziej
subtelnych zasad inaczej ni przez to, i nasze dowiadczenie
mwi nam o ich realnoci *ak wanie wyjania sobie rzeczy
przeci"tny czowiek2 nie potrzeba wi"c byo
przygotowawczego badania, by odkry#, e jest to zjawisko
najbardziej swoiste i najbardziej niezwyke *o, e nie mona
ju dalej si" posun#, wystarcza dla czytelnika' podobnie
pisarzowi moe da# bardziej subtelne zadowolenie to, e
przyzna si" z wasnej woli do swej ignorancji
i e wykae roztropno#, unikajc tego b"du, w ktry
popado tak wielu ludzi, narzucajc wiatu swoje domysy i
hipotezy jako najbardziej pewne zasady !dy mona osign#
takie wzajemne zadowolenie mi"dzy mistrzem a uczniem, to
nie wiem doprawdy, czego wi"cej moemy da# od naszej
filozofii
9ecz gdyby kto uwaa, e ta niemoliwo# wyjanienia
ostatecznych zasad jest pewnym brakiem w nauce o
czowieku, to omiel" si" twierdzi#, e jest to brak, ktry
wsplny jest tej nauce i wszystkim innym oraz wszystkim
sztukom, jakie praktykujemy, czy to b"d te, ktre uprawia si"
w szkoach filozoficznych, czy te te, ktre si" praktykuje w
warsztatach najskromniejszych rzemielnikw =adna z nich
nie moe wyj# poza dowiadczenie ani ustali# jakich zasad,
ktre by nie byy oparte na tym autorytecie 5ilozofia moralna
ma t" niekorzystn waciwo#, ktrej nie znajdujemy w
filozofii naturalnej, e zbierajc swoje obserwacje faktw nie
moe czyni# tego celowo, z premedytacj, wedle takiej
metody, iby rozstrzyga# ostatecznie kad trudno#, jaka
moe powsta# !dy mam wtpliwoci co do tego, jaki wpyw
w pewnej sytuacji wywrze jedno ciao na inne, to musz" tylko
postawi# te ciaa w takiej sytuacji i obserwowa#, co z tego
wyniknie 9ecz gdybym prbowa w ten sam sposb
wyjania# wszelkie wtpliwoci filozofii moralnej, stawiajc
si" w tak sam sytuacj", jak rozwaam, to rzecz jasna, taka
refleksja i premedytacja naruszyaby dziaanie tych
naturalnych czynnikw we mnie samym, tak i musiao by si"
sta# niemoliwe, ibym wyprowadzi jak suszn konkluzj"
z tego zjawiska :usimy wi"c zbiera# w tej nauce nasze
obserwacje faktw, przypatrujc si" uwanie ludzkiemu yciu,
i bra# je tak, jak one si" ukazuj w zwykym toku zdarze.,
patrze# na zachowanie ludzi
Wstp
Wstp
Wstp
w towarzystwie, w interesach i w rozrywkach !dy
obserwacje tego rodzaju rozumnie zbierzemy i porwnamy,
to moemy mie# nadziej", i oprzemy na nich nauk", ktra
nie b"dzie nisza co do stopnia pewnoci, a b"dzie znacznie
wysza co do swej uytecznoci w stosunku do wszelkiej
innej nauki, wchodzcej w zasi"g rozumu ludzkiego
>-(?!7 ( 4 @4%A:(B
$ % ? C D (
4 (+B7$<, ($< /4$<4+%BN(A, ($< ->E7+%(B,
%,(F%>7$< :(?+%G N(:(, 4
76-*@7>$0(, ( 4 (NNG$< @%B$%7$<
@oz dz i a (
! poc"odzeniu naszyc" idei
,szelkie percepcje w umyle ludzkim dziel si" na dwa
odr"bne rodzaje, ktre nazywa# b"d" impres#ami i ideami$
@nica mi"dzy nimi polega na stopniu siy i ywoci, z jak
narzucaj si" umysowi i toruj sobie drog" do naszej myli
lub wiadomoci *e percepcje, ktre wchodz do
wiadomoci z najwi"ksz si i natarczywoci, moemy
nazywa# impres#ami%, przez t" nazw" rozumiem wszelkie
nasze doznania zmysowe, uczucia i emocje, jak zjawiaj si"
one po raz pierwszy w naszej duszy /rzez idee rozumiem
mgliste obrazy impresji w rozumowaniu i myleniu' takie na
przykad, jakie s wszystkie percepcje wzbudzone przez
sowa, ktre tu pisz", wyjwszy tylko te, ktre maj pocztek
we wzroku i dotyku, oraz wyjwszy bezporedni
przyjemno# lub przykro#, jak to moe powodowa# :yl",
e nie b"dzie potrzeby uywania wielu sw, by wyjani# t"
rnic" >ady sam atwo spostrzee rnic" mi"dzy
odczuwaniem i myleniem /rzeci"tnie stopnie tych rodzajw
odrnia si" atwo' cho# nie jest rzecz niemoliw, iby w
poszczeglnych przypadkach byy one bardzo podobne do
siebie *ak we nie, w gorczce, w obkaniu lub


we wszelkich bardzo gwatownych poruszeniach duszy,
nasze idee mog zblia# si" do impresji % drugiej strony
zdarza si" czasem, e nasze impresje s tak mgliste i sabe,
e nie moemy ich odrni# od naszych idei 9ecz mimo
tego bliskiego podobie.stwa w nielicznych przypadkach, na
og biorc, s one tak rne, e nikt nie moe mie#
wtpliwoci, i naley je zaliczy# do rnych dziaw i
kade oznaczy# inn nazw, by uwidoczni# rnic" 8
0est jeszcze inny podzia naszych percepcji, ktry dobrze
b"dzie wzi# w rachub" i ktry obejmuje zarwno impresje,
jak i idee 0est to podzia na percepcje proste i zoone$
/ercepcje proste, impresje i idee, s takie, e nie
dopuszczaj adnego rozrnienia ani rozdzielania na cz"ci
%oone s przeciwie.stwem tamtych i dadz si" rozoy#
na cz"ci 0akkolwiek poszczeglna barwa, smak i zapach s
jakociami, ktre zwizane s ze sob w jedno w tym oto
jabku, to przecie atwo jest spostrzec, e nie s one tym
samym, lecz co najmniej dadz si" odrni# jedne od
drugich
+awszy w tych podziaach pewien porzdek i ukad
przedmiotom naszego badania, moemy teraz przej# do
rozwaania bardziej dokadnego wasnoci tych przedmiotw
i stosunkw mi"dzy nimi /ierwsza okoliczno#, ktra
iiderza moje oko, to wielkie podobie.stwo mi"dzy naszymi
impresjami i ideami we wszystkich innych szczegach poza
stopniem siy i ywoci 0edna zdaje si" by#
8 Aywam tutaj tych terminw impres#a i idea w sensie rnym od
potocznego i mam nadziej", e b"dzie mi wybaczona ta dowolno# 6y# moe,
e ja raczej przywracam pierwotne znaczenie wyrazowi HideaI, od ktrego
odstpi 9ocke, oznaczajc tym wyrazem wszystkie nasze percepcje 7le nie
chciabym by# rozumiany tak, e przez Himpresj"I oznaczam sposb, w jaki
nasze ywe percepcje powstaj w duszy' tym mianem oznaczam po prostu same
percepcje, dla ktrych nie ma szczeglnego terminu ani w j"zyku angielskim,
ani w adnym innym mi znanym
w pewien sposb odbiciem drugiej, tak i wszystkie percepcje
naszego umysu s zdwojone i zjawiaj si" w wiadomoci i
jako impresje, i jako idee !dy zamykam oczy i myl" o
moim pokoju, to idee, ktre tworz" sobie, s dokadnym
odbiciem impresji, ktrych doznaem' i nie ma adnego rysu
w jednym przeyciu, ktrego by nie byo w drugim
/rzebiegajc myl inne moje percepcje, zawsze znajduj" to
samo podobie.stwo i to samo odbicie (dee i impresje zdaj
si" zawsze odpowiada# sobie wzajemnie *o wydaje mi si"
rzecz godn uwagi, zatrzymuj" si" te na tym przez chwil"
/rzypatrujc si" bardziej szczegowo, znajduj", e zbyt
daleko mnie ponis pierwszy rzut oka i e musz" skorzysta#
z podziau percepcji na proste i zoone, by ograniczy# to
oglne twierdzenie, i wszelkie nasze idee i impres#e s do
sie&ie parami podo&ne$ %auwaam, e wiele naszych idei
zoonych nigdy nie miao odpowiednikw w impresjach i e
wiele naszych zoonych impresji nie znajduje dokadnego
odbicia w ideach :og" wyobrazi# sobie takie miasto jak
Nowa 0erozolima, w ktrym bruk jest ze zota, a ciany z
rubinw, cho# takiego nigdy nie widziaem ,idziaem
natomiast kiedy /ary' lecz czy b"d" twierdzi, e mog"
utworzy# sobie tak ide" tego miasta, w ktrej by miay
dokadne odbicie wszystkie jego ulice i domy oraz ich
rzeczywiste proporcje3
,idz" tedy, e jakkolwiek zachodzi oglnie due
podobie.stwo mi"dzy naszymi zoonymi impresjami i
ideami, to jednak nie jest prawdziwa powszechnie regua, i
s one wzajemnie dokadnymi odbiciami :oemy teraz
rozway#, jak rzecz si" ma z naszymi percepcjami prostymi
%badawszy rzecz najdokadniej, jak tylko to mog", odwaam
si" twierdzi#, e tutaj regua obowi)
!
ideac"
! poc"odzeniu naszyc" idei


uje bez wyjtku i e kada prosta idea ma prost impresj", jej
podobn, i e kada prosta impresja ma odpowiadajc jej
ide" *a idea czerwieni, ktr tworzymy sobie w ciemnoci, i
ta impresja, ktra powstaje w naszych oczach przy wietle
sonecznym, rni si" tylko stopniem, nie za swoj natur
=e tak si" ma rzecz ze wszystkimi naszymi prostymi
impresjami i ideami, tego niepodobna dowie#, szczegowo
je wyliczajc >ady czowiek moe jednak sam si" o tym
przekona#, przebiegajc myl tyle przykadw, ile mu si"
podoba 9ecz jeli kto chciaby zaprzeczy# temu
powszechnemu podobie.stwu, to ja nie znam sposobu, aeby
go przekona#, poza tym jednym, e chciabym, iby mi on
pokaza prost impresj", ktra nie ma swego odpowiednika w
idei, lub prost ide", ktrej nie odpowiadaaby impresja 0eli
nie zado#uczyni temu daniu, a pewne jest, e nie
zado#uczyni, to z jego milczenia i z naszej wasnej
obserwacji moemy wyprowadzi# nasz konkluzj"
*ak wi"c znajdujemy, e wszelkie proste idee i impresje s
do siebie parami podobne 0ako e za impresje i idee
zoone tworz si" z prostych, przeto twierdzi# moemy
oglnie, e te dwa rodzaje percepcji dokadnie odpowiadaj
sobie wzajemnie 4dkrywszy t" odpowiednio#, ktra nie
wymaga dalszego badania, ciekaw jestem innych wasnoci
tych przey# @ozwamy tedy, jak rzecz si" ma z ich
istnieniem, oraz ktre z impresji i idej s przyczynami, a
ktre skutkami
/ene zbadanie tego zagadnienia jest przedmiotem
obecnego traktatu *u wi"c zadowolimy si" ustaleniem
jednego twierdzenia oglnego2 e wszystkie nasze proste idee,
gdy z#awia# si po raz pierwszy, wywodz si z impres#i
prostyc", kt're im odpowiada# i kt'ryc" one s dokadnym
od&iciem$
-zukajc zjawisk, ktre by dowodziy tego twierdzenia,
znajduj" tylko zjawiska dwch rodzajw' lecz w obr"bie
kadego z tych rodzajw zjawiska s oczywiste, liczne i
przekonywajce /rzede wszystkim przegldajc rzeczy na
nowo, upewniam si" w tym, co ju powyej twierdziem, e
kada prosta impresja ma swj odpowiednik w prostej idei i
e kada prosta idea ma swj odpowiednik w prostej impresji
% tego staego powizania percepcji podobnych wnosz"
bezporednio, e zachodzi duy zwizek mi"dzy naszymi
impresjami i ideami, ktre sobie odpowiadaj, i e istnienie
jednych ma znaczny wpyw na istnienie drugich *akie stae
powizanie, w takiej niezliczonej iloci przykadw, nie moe
nigdy powsta# przypadkowo, lecz jasno dowodzi, e impresje
zale od idej lub idee od impresji 7ebym mg dowiedzie#
si", w jakim kierunku zachodzi ta zaleno#, rozwaam
porzdek, w jakim pierwszy raz si" zjawiaj' i w
powtarzajcym si" dowiadczeniu znajduj", i proste impresje
zawsze poprzedzaj odpowiadajce im idee i e nigdy nie
bywa przeciwnie 7eby da# dziecku ide" szkaratu lub barwy
pomara.czowej, smaku sodkiego lub gorzkiego, stawiam je
wobec rzeczy, ktre te cechy posiadaj lub, innymi sowy,
daj" mu te impresje' lecz nie post"puj" tu tak niedorzecznie,
ibym prbowa wytworzy# te impresje, budzc odpowiednie
idee Nasze idee, pojawiajc si" w wiadomoci, nie
wytwarzaj odpowiadajcych im impresji Nie spostrzegamy
adnej barwy i nie mamy adnych dozna. zmysowych przez
to samo, i o nich mylimy % drugiej strony znajdujemy, e
po kadej impresji w umyle lub ciele stale nast"puje idea,
ktra podobna jest do tej impresji, rni si" za od niej tylko
co do stopnia siy i ywoci -tae powizanie naszych
percepcji podobnych jest przekonywajcym do)
! poc"odzeniu naszyc" idei
(
)
JK !
ideac"
l, (,r


wodem, e jedne s przyczyn drugich' i to pierwsze.stwo
impresji jest rwnie przekonywajcym dowodem, e nasze
impresje s przyczyn naszych idei, nie za nasze idee
naszych impresji
7eby to potwierdzi#, rozwaam inne proste i
przekonywajce zjawisko' a mianowicie to, e wsz"dzie
tam, gdzie jaki przypadek ohamuje dziaanie naszych
wadz, ktre daj pocztek jakim impresjom, jak na
przykad tam, gdzie kto rodzi si" lepy lub guchy & e
wsz"dzie tam nie tylko nie ma impresji, lecz rwnie nie ma
odpowiadajcych im idei' tak i tu nigdy nie ma w umyle
najmniejszych ladw ani jednych, ani drugich ( jest to
prawd nie tylko tam, gdzie organy zmysowe s zniszczone
cakowicie, lecz rwnie tam, gdzie nie byy w ogle
wprowadzone w dziaanie i nie wytwarzay adnych
konkretnych impresji Nie moemy stworzy# sobie
waciwej idei smaku ananasa, nie zasmakowawszy go wprost
uprzednio
0est jednak pewne zjawisko przeciwne, ktre mogoby
dowodzi#, e nie jest absolutnie niemoliwe, iby idee
wyprzedzay odpowiadajce im impresje :yl", e atwo
zgodzi si" kady, i wyra1nie rne i odr"bne idee barw,
jakie odbieraj oczy, lub idee d1wi"kw, jakie daje such, s
w istocie rzeczy rne mi"dzy sob, cho# jednoczenie do
siebie podobne 4t teraz2 jeeli to jest prawd o rnych
barwach, to nie mniej prawd by# musi o rnych
odcieniach tej samej barwy, i kady z nich wytwarza
odr"bn ide", niezalen od innych !dyby bowiem temu
zaprzeczy#, to mona by, przechodzc w sposb cigy
poprzez rne odcienie, przej# niepostrzeenie od jednej
barwy do jakiej innej, najbardziej od niej odlegej' i jeeli
nie zechcemy zgodzi# si" na to, e jakie porednie odcienie
s rne mi"dzy Lob, to nie b"dzie mona,
nie popeniajc niedorzecznoci, zaprzeczy# temu, i barwy
kra.cowe s ze sob tosame ,yobra1my sobie tedy, e kto
posugiwa si" swym wzrokiem przez lat trzydzieci i
doskonale si" zapozna z barwami wszelkiego rodzaju,
wyjwszy jeden szczeglny odcie., powiedzmy b"kitu,
ktrego nigdy nie zdarzyo mu si" spotka# bezporednio
Niechaj teraz wszystkie odr"bne odcienie tej barwy, poza tym
jednym, b"d pooone przed nim w porzdku od
najciemniejszego do najjaniejszego' jest rzecz oczywist, e
b"dzie on spostrzega luk" tam, gdzie brak tego jednego
odcienia, i b"dzie zdawa sobie spraw", i wi"ksza jest
odlego# pomi"dzy ssiednimi barwami w tym miejscu ni w
jakimkolwiek innym /ytam teraz, czy jest rzecz moliw
dla tej osoby, iby z wasnej wyobra1ni dopenia ten brak i
wytworzya sobie ide" tego poszczeglnego odcienia, cho# on
nigdy poprzednio nie by jej dany zmysami3 :yl", e
bardzo niewiele osb b"dzie tego zdania, i nie potrafi ona
tego uczyni#' i to moe suy# za dowd, e proste idee nie
zawsze pochodz od odpowiadajcych im impresji' cho#
przykad ten jest tak szczeglny i wyjtkowy, e moe nawet
nie warto na nim zatrzymywa# nasz uwag"' i nie zasuguje
on na to, iby dla niego samego zmienia# nasz ogln
zasad"
9ecz poza tym wyjtkiem nie b"dzie od rzeczy tu
zauway#, i zasada pierwsze.stwa impresji w stosunku do
idej ma inne ograniczenie' a mianowicie moemy tworzy#
idee pochodne, ktre s obrazami idei pierwotnych, podobnie
jak nasze idee pierwotne s obrazami naszych impresji2 wida#
to ju na tym samym, e moemy myle# o ideach
pierwotnych Nie jest to, mwic cile, wyjtek z tej reguy,
lecz raczej jej wyjanienie (dee tworz obrazy samych siebie
w nowych ideach' lecz jako e
*raktat o naturze ludzkiej t (
M
!
ideac"
! poc"odzeniu naszyc" idei
(, J,J


pierwsze idee, jak zakadamy, powstay z impresji, pozostaje
prawd, e wszelkie nasze proste idee pochodz bd1
bezporednio, bd1 porednio, od odpowiadajcych im
impresji
*o jest wi"c pierwsza zasada, jak ustalam w nauce o
naturze ludzkiej' i nie powinnimy ni gardzi# dlatego, e
ma posta# prost @zecz to godna uwagi, e zagadnienie
obecne, dotyczce pierwsze.stwa naszych impresji czy te
naszych idei, jest zupenie tosame z tym, ktre uczynio
tyle haasu w innym sformuowaniu, gdy dy)sputowano o
tym, czy istniej w ogle idee wrodzone, czy te wszystkie
idee pochodz z doznawania i refleksji :oemy zanotowa#,
e aby dowie#, i idee rozcigoci i barwy nie s wrodzone,
filozofowie nie czyni nic innego, lecz tylko pokazuj, e
powstaj one przy pomocy naszych zmysw 7eby
dowie#, i idee uczucia i podania nie s wrodzone,
stwierdzaj oni, i uprzednio doznawalimy tych uczu# w
naszym dowiadczeniu 4t teraz, jeeli zbadamy starannie
te argumenty, to znajdziemy, e nie dowodz one niczego
innego poza tym, i idee s poprzedzane przez inne, bardziej
ywe percepcje, od ktrych one pochodz i ktrych s
odwzorowaniem :am nadziej", e to jasne uj"cie
zagadnienia usunie wszelkie dyskusje dotyczce tej sprawy i
e uczyni t" zasad" bardziej poyteczn w naszych
rozumowaniach, ni bya, jak si" zdaje, dotd
@ozdzia ((
*odzia tematu
/oniewa okazuje si", e nasze proste impresje s
wczeniejsze ni odpowiadajce im idee i e wyjtki s
bardzo rzadkie, przeto metodyczno# zdaje si" wymaga#,
abymy zbadali nasze impresje, nim rozwaymy nasze idee
(mpresje mona podzieli# na dwa rodzaje, a mianowicie na
impres#e zmysowe i na impres#e refleksywne$ (mpresje pierwszego
rodzaju powstaj pierwotnie w duszy z nieznanych przyczyn
+rugie wywodz si" w znacznej mierze z naszych idei w
nast"pujcym porzdku (mpresja najpierw uderza nasze
zmysy i sprawia, e spostrzegamy ciepo lub zimno, gd lub
pragnienie, przyjemno# lub przykro#, tak lub inn >opi"
tej impresji tworzy sobie umys i kopia ta pozostaje, gdy
znika impresja2 t" nazywamy ide *a idea przyjemnoci lub
przykroci, gdy powraca w duszy, wywouje nowe impresje
podania lub wstr"tu, nadziei i obawy, ktre mona susznie
nazwa# impresjami refleksywnymi, gdy z niej pochodz *e
z kolei zostawiaj kopi" w pami"ci i wyobra1ni i staj si"
ideami' te nowe idee z kolei, by# moe, znw daj pocztek
innym impresjom i ideom, tak i impresje refleksywne s
wczeniejsze tylko w stosunku do idej, ktre im odpowiadaj'
s natomiast p1niejsze ni impresje zmysowe i pochodz od
tych impresji 6adanie naszych dozna. zmysowych naley
bardziej do anatomw i przyrodnikw ni do filozofw Nie
b"dziemy si" w nie zapuszczali obecnie 0ako e za impresje
refleksywne, a mianowicie nami"tnoci, uczucia i podania,
ktre przede wszystkim zasuguj na nasz uwag", powstaj
gwnie z idei, to b"dzie konieczne odwrci# t" metod", ktra
na pierwszy rzut oka wydaje si" najbardziej naturalna' i aeby
wyjani# natur" i zasady umysu ludzkiego, trzeba
szczegowo przedstawi# idee, mm przejdziemy do impresji
+latego te zdecydowaem si" zacz# tu od idej

J,J,J
! ideac" 2
0 *odzial tematu
l, J,N
3
*


@ozdzia ((( ! ideac" pamici
i wyo&ra+ni
-twierdzamy w dowiadczeniu, e gdy jaka impresja bya
w umyle, to moe si" w nim pojawi# ponownie jako idea' i
moe si" to sta# na dwa sposoby2 bd1 tak, e w nowej swej
postaci zachowuje ona w znacznym stopniu sw pierwotn
ywo# i jest czym porednim mi"dzy impresj a ide, bd1
te traci ona cakowicie sw ywo# i jest czyst ide
,adz", dzi"ki ktrej powtarzaj si" impresje w sposb
pierwszy, nazywamy pamici$ +rug nazywamy
wyo&ra+ni$ 0est rzecz oczywist na pierwszy rzut oka, e
idee pami"ci s znacznie bardziej ywe i intensywne ni idee
wyobra1ni i e pierwsza wadza przedstawia rzeczy w
barwach bardziej wyra1nych ni te, ktrych uywa druga
!dy przypominamy sobie jakie przesze zdarzenie, to jego
idea spywa na umys w sposb narzucajcy si"' natomiast
percepcja wyobra1ni jest mglista i mda i nie mona jej bez
trudnoci zachowa# w umyle niezmiennie i stale w cigu
duszego czasu *u wi"c jest wyra1na rnica mi"dzy
jednym rodzajem idej, a drugim 4 tym szerzej b"dzie mowa
poniej 8
0est jeszcze inna rnica pomi"dzy tymi dwoma rodzajami
idej, nie mniej oczywista, a mianowicie ta, e wprawdzie ani
idee pami"ci ani wyobra1ni, ani ywe ani mgliste, nie mog
zjawia# si" w umyle, o ile odpowiadajce im impresje nie
poprzedziy ich i nie przygotoway im drogi, niemniej
wyobra1nia nie jest ograniczona do tego samego porzdku i
ksztatu, jaki by w impresjach
8 $z"# (((, rozdz O
pierwotnych' natomiast pami"# jest pod tym wzgl"dem w
pewien sposb zwizana i nie ma moliwoci zmian
0est rzecz oczywist, e pami"# zachowuje ksztaty
pierwotne, w jakich jej przedmioty byy dane pierwotnie
umysowi, oraz e ilekro# ten ksztat si" zmienia, gdy
przypominamy sobie jak rzecz, to pochodzi to z jakiej
wadliwoci czy niedoskonaoci tej wadzy <istoryk moe,
jeli tak jest wygodniej dla toku opowiadania, opisa#
najpierw zdarzenie, ktre w rzeczywistoci byo p1niejsze,
lecz wwczas zaznacza on t" zmian" porzdku, jeli jest
cisy, i w ten sposb wyznacza waciwe miejsce swej idei
*ak samo rzecz si" ma z naszym przypomnieniem miejsc i
osb, z ktrymi kiedy si" zapoznalimy !wnym
zadaniem pami"ci nie jest zachowanie prostych idei, lecz ich
porzdku i ukadu >rtko mwic, t" zasad" potwierdza
taka ilo# zjawisk potocznych i znanych, e moemy sobie
zaoszcz"dzi# trudu i nie bada# rzeczy dalej
/odobnie oczywista jest nasza druga zasada, a mianowicie
ta, e wyo&ra+nia swo&odnie transponu#e i zmienia swo#e idee$
4powiadania zmylone, jakie spotykamy w poematach i
powieciach, stawiaj t" rzecz ponad wszelk wtpliwo#
Naruszony tu jest cakowicie porzdek naturalny rzeczy i nie
mwi si" tu o niczym innym, jak tylko o koniach
skrzydlatych, o smokach ognistych i o 4lbrzymach
potwornych ( ta swoboda wyobra1ni nie wydaje si" dziwna,
gdy zwaymy, e wszystkie nasze idee s kopiami naszych
impresji i e nie ma ani jednej pary impresji, ktre byyby
cakowicie nierozdzielne Nie mwic ju o tym, e jest to
oczywista konsekwencja podziau idej na proste i zoone
(lekro# wyobra1nia spo)' strzeg rnic" mi"dzy ideami,
moe je ona atwo rozdzieli#
4 ideac" pamici i wyo&ra+ni
!
ideac"
(,
(PQ
! ideac"
@ozdzi a (O ! powizaniu i
ko#arzeniu ide#
/oniewa wszelkie proste idee mona oddzieli# w
wyobra1ni i znw powiza#, jak nam si" podoba, przeto nie
byoby rzeczy bardziej trudnej do wyjanienia ni procesy
wyobra1ni, gdyby ni nie kieroway pewne zasady
powszechne, ktre sprawiaj w pewnej mierze, i zachowuje
ona niezmienny charakter poprzez wszystkie czasy i miejsca
!dyby idee byy zupenie lu1ne i niepowizane, to czyby j
e tylko przypadek' i byoby rzecz niemoliw, iby te same
idee proste stale wizay si" prawidowo w idee zoone Rjak
to si" zazwyczaj dziejeS, gdyby mi"dzy nimi nie byo jakiego
wizada, jakiej wasnoci kojarzcej, dzi"ki ktrej jedna
idea w sposb naturalny wprowadza drug Nie naley sobie
przedstawia#, aby ta zasada, jednoczca idee, bya jakim
wizadem niezmiennym' to bowiem jest ju wyczone w
wyobra1ni' niemniej nie naley wnioskowa#, i bez takiego
wizada umys nie mgby zespala# dwch idei' nic bowiem
nie dziaa swobodniej ni ta wadza2 lecz naley j uwaa# za
si" dziaajc agodnie, ktra przewaa zazwyczaj i jest
przyczyn mi"dzy innymi przyczynami, dlaczego rne
j"zyki tak dokadnie odpowiadaj sobie' natura w pewien
sposb sama kademu wskazuje te proste idee, ktre
najwaciwiej wi si" w jedn ide" zoon *rzy s
wasnoci, dzi"ki ktrym powstaje to kojarzenie i dzi"ki
ktrym umys przechodzi od jednej idei do drugiej, a
mianowicie2 podo&ie,stwo, styczno-. w czasie lu& przestrzeni
oraz przyczyna i skutek$
:yl", e nie jest rzecz bardzo konieczn dowodzi#L i te
wasnoci powoduj kojarzenie idej i e wprowa)
! powizaniu i ko#arzeniu ide#
dzaj drug ide" do wiadomoci, gdy znajdzie si" w niej
jedna idea 0est rzecz oczywist, e w toku naszego
mylenia i w cigym ruchu naszych idei wyobra1nia nasza
atwo przechodzi od jednej idei do innej, ktra do niej jest
podobna, i e to podobie.stwo samo przez si" jest
wystarczajcym wizadem kojarzeniowym fantazji
%mysy, przechodzc od przedmiotu do przedmiotu, z
koniecznoci czyni to w sposb prawidowy2 rzeczy
zjawiaj si" przed nimi tak, jak le obok siebie w przestrzeni
-td jest rzecz rwnie oczywist, e i wyobra1nia, gdy
ujmuje rzeczy, musi drog dugiego nawyku zdobywa# t"
sam metod" mylenia i przechodzi# kolejno od jednej
cz"ci przestrzeni lub czasu do innej $o za do powizania,
jakie powstaje dzi"ki stosunkowi przyczyny i skutku, to
b"dziemy mieli sposobno# zbada# poniej t" rzecz do
gruntu i wobec tego nie b"dziemy si" tutaj na tym
zatrzymywali ,ystarczy tu zauway#, e nie ma stosunku,
ktry by wytwarza w wyobra1ni powizanie silniejsze i
torowa lepiej drog" od jednej idei do innej ni stosunek
przyczyny i skutku mi"dzy przedmiotami tych idei
7by mc zrozumie# cay zasi"g tych stosunkw, musimy
zway#, e dwie rzeczy wi si" ze sob w wyobra1ni nie
tylko wtedy, gdy jedna jest bezporednio podobna do
drugiej albo do niej przylega, albo gdy jest przyczyn
drugiej, lecz rwnie wwczas, gdy pomi"dzy mmi jest
rzecz trzecia, ktra do obu tych rzeczy pozostaje w jednym
z tych trzech stosunkw :ona by to rozcign# na
wi"ksz ilo# rzeczy' lecz jednoczenie naley zauway#, e
kade takie rozszerzenie szeregu znacznie osabia zwizek
mi"dzy rzeczami >uzyni w czwartym stopniu s ze sob
zwizani przyczynowo, jeli mona uy# tego terminu 9ecz
nie s ze sob zwizani tak
(, J,T
I, 1,4


cile jak bracia, a jeszcze mniej cile ni dziecko i rodzic
4glnie moemy zauway#, e wszelkie zwizki krwi polegaj
na stosunku przyczyny i skutku i e si" je ocenia jako bliskie
albo dalekie, zalenie od tego, jaka ilo# wicych je
przyczyn znajduje si" mi"dzy dwiema danymi osobami
-pord tych trzech stosunkw, wspomnianych powyej
stosunek zwizku przyczynowego ma najwi"kszy zasi"g
:ona uwaa#, e dwie rzeczy zwizane s tym stosunkiem
zarwno wwczas, gdy jedna jest przyczyn jakich dziaa.
lub ruchw drugiej, jak i wwczas, gdy pierwsza jest
przyczyn istnienia drugiej /oniewa to dziaanie lub ruch
nie jest niczym innym ni sam rzecz widzian w pewnym
wietle i poniewa rzecz kada pozostaje sama sob we
wszystkich jej rnych sytuacjach, przeto atwo wyobrazi#
sobie, jak taki wpyw jednych rzeczy na inne moe je wiza#
w wyobra1ni
:oemy to rozcign# dalej i zauway#, e dwie rzeczy s
zwizane stosunkiem przyczyny i skutku nie tylko wwczas,
gdy jedna z nich powoduje ruch lub jakie dziaanie w innej,
lecz rwnie wwczas, gdy ma ona moc spowodowa# ten
ruch lub dziaanie *o za, moemy zauway#, jest 1rdem
wszelkich stosunkw roszczenia i obowizku, przez ktre
ludzie wpywaj jedni na drugich w zbiorowoci i wskutek
ktrych znajduj si" w wi"zach subordynacji i wadzy /an
jest nim dzi"ki swej sytuacji, ktra powstaje drog przemocy
lub umowy, i ma moc kierowa# w pewnych sprawach
dziaaniem drugiej osoby, ktr nazywamy sug -"dzia to
ten, kto we wszelkich spornych przypadkach moe swoim
sdem ustali# posiadanie lub wasno# danej rzeczy mi"dzy
czonkami jednej zbiorowoci !dy czowiek posiada jak
moc, to nie potrzeba nic wi"cej do tego, iby j arnieL
ni# w dziaanie, prcz wysiku woli' a ten w kadym
przypadku uwaamy za moliwy, w wielu za za
prawdopodobny' zwaszcza gdy chodzi o wadz", gdzie
posuch poddanego sprawia przyjemno# i daje korzy#
wadcy
*o s wi"c zasady powizania czy spjnoci naszych idei
prostych' w wyobra1ni zast"puj one ten zwizek
nierozdzielny, w jakim pozostaj w naszej pami"ci *u
zachodzi pewnego rodzaju przyciganie, ktre, jak si" zaraz
okae, w wiecie duchowym ma takie same nadzwyczajne
skutki jak i w wiecie naturalnym i przejawia si" w rwnie
licznych i rnorodnych formach -kutki tego przycigania
uderzaj wsz"dzie w oczy' lecz co si" tyczy jego przyczyn, to
w wi"kszoci przypadkw s nieznane, i trzeba je sprowadzi#
do pierwotnych i podstawowych wasnoci natury ludzkiej,
ktrych nie usiuj" wyjania# Nic nie jest wi"cej potrzebne
prawdziwemu filozofowi ni to, eby powciga nie
umiarkowane pragnienie by szuka# przyczyn' i eby, oparszy
jak tez" na dostatecznej iloci eksperymentw, tym si"
zadowala tam, gdzie widzi, e dalsze badanie
poprowadzioby go do niejasnych i niepewnych spekulacji ,
takim przypadku lepiej b"dzie, jeli zajmie si" badaniem
skutkw swej zasady ni jej przyczyn
/ord skutkw tego powizania lub kojarzenia idei
najbardziej godne uwagi s te idee zoone, ktre s wspl)
nym przedmiotem naszych myli i naszego rozumowania i
ktre, oglnie biorc, powstaj dzi"ki pewnej zasadzie
powizania naszych idei prostych *e idee zoone mona
podzieli# na stosunki, modi i su&stanc#e$ /okrtce zbadamy
kolejno kady z tych rodzajw idej i uzupenimy to pewnymi
rozwaaniami, dotyczcymi naszych idei og'lnyc"
J
szczeg'owyc", nim porzucimy temat obecny, ktry mona
uwaa# za elementy tej filozofii
!
ideac"
4 powizaniu i ko#arzeniu ide#
(, A J,J,T


@ozdzia O
! stosunkac"
*erminu UstosunekV uywamy zazwyczaj w dwch
znaczeniach, wyra1nie rnych od siebie Aywamy tego
terminu z jednej strony dla oznaczenia wasnoci, dzi"ki
ktrej dwie idee s zwizane ze sob w wyobra1ni i dzi"ki
ktrej jedna z natury rzeczy wprowadza drug w sposb,
ktry ju wyjanilimy powyej /o drugie za uywamy tego
terminu, oznaczajc pewn szczegln okoliczno#, przy
ktrej moemy uwaa# za waciwe porwna# dwie idee
nawet tam, gdzie one s dowolnie zwizane przez
wyobra1ni" , potocznej mowie uywamy wyrazu
HstosunekI zawsze w pierwszym znaczeniu i tylko w filozofii
rozszerzamy to znaczenie tak, i ono obejmuje wszelki
szczeglny przedmiot porwnania bez wicej zasady *ak
na przykad odlego# uwaaj filozofowie za prawdziwy
stosunek, poniewa ide" odlegoci zdobywamy porwnujc
rzeczy 9ecz potocznie mwimy, e nic nie moe &y. &ardzie#
odlege od sie&ie ni takie a takie rzeczy al&o e nic nie moe
mnie# &y. zwizane stosunkiem ni te rzeczy, jak gdyby
odlego# i stosunek byy ze sob niezgodne
:ona, by# moe, uwaa#, e jest zadaniem
niewykonalnym wyliczy# wszystkie te wasnoci, ktre daj
podstaw" do porwnywania rzeczy i dzi"ki ktrym powstaj
idee stosunku w znaczeniu filozoficznym 0eli jednak pilnie je
rozwaymy, to znajdziemy, e mona je obj# bez trudnoci w
siedem oglnych rodzajw, ktre mona rozwaa# jako 1rda
wszelkich stosunkw filozoficznych
i /ierwszy, to podo&ie,stwo$ 0est to stosunek, bez ktrego
nie moe istnie# aden stosunek w znaczeniu fikn zoficznym2
mona bowiem porwnywa# ze sob tylko
rzeczy, ktre w pewnym stopniu s do siebie podobne 9ecz
jakkolwiek podobie.stwo jest niezb"dne, by zachodzi
jakikolwiek stosunek w znaczeniu filozoficznym, to std nie
wynika, iby ono zawsze tworzyo powizanie lub kojarzenie
idej !dy jaka wasno# staje si" bardzo oglna i jest
wsplna wielkiej iloci jednostek, to nie zwraca ona umysu
wprost ku jednej z tych jednostek' dajc umysowi od razu
zbyt wielki zasi"g wyboru, nie pozwala przez to wyobra1ni
zatrzyma# si" na jakiej jednej rzeczy
N /osamo-. mona uwaa# za drugi rodzaj stosunku *en
stosunek rozwaam tutaj jako taki, ktry w najcilejszym
swoim znaczeniu zachodzi# moe tylko mi"dzy rzeczami
staymi i niezmiennymi' nie badam tutaj natury i podstawy
tosamoci osobowej, o czym b"dzie mowa p1niej %e
wszystkich stosunkw najbardziej powszechny jest stosunek
tosamoci, wsplny wszystkim bytom, ktrych istnienie ma
jak rozcigo# czasow
Q /o tosamoci najbardziej powszechny i pojemny jest
stosunek czasu i sttsunck przestrzeni, ktre s 1rdem
niesko.czonej iloci takich porwna., jakie znajduj wyraz w
terminach odlegy, przylegy, ponie#, powye#, przed, po i temu
podobne
T *e przedmioty, ktre mog mie# wielko-. i do ktrych
stosuje si" licz&a, mona porwnywa# pod tym szczeglnym
wzgl"dem' i to jest jeszcze jednym bardzo podnym 1rdem
stosunkw
W !dy dwie rzeczy posiadaj t" sam #ako-. wspln,
wwczas stopnie, w jakich j posiadaj, tworz pity rodzaj
stosunku *ak z dwch rzeczy, ktre s ci"kie, jedna moe
mie# wag" wi"ksz lub mniejsz ni druga +wie barwy
tego samego rodzaju mog mie# rne odcienie i pod tym
wzgl"dem dopuszcza# porwnanie
! stosunkac"
, J,W
l, J,W
!
ideac"
28

K -tosunek przeciwie,stwa mona na pierwszy rzut oka
uwaa# za wyjtek od tego prawida, e aden stosunek adnego
rodza#u nie moe zac"odzi., gdy nie ma pewnego stopnia
podo&ie,stwa$ %auwamy jednak, e adne dwie idee nie s
sobie przeciwne same przez si", poza ide istnienia i
nieistnienia, ktre, oczywista, s do siebie podobne, jako e
w obu tkwi idea danej rzeczy' cho# idea nieistnienia usuwa
rzecz rozwaan ze wszystkich punktw czasu i przestrzeni,
w ktrych rzecz ta by# moe, nie istnieje
X =e jakie inne rzeczy, takie jak ogie. i woda, gorco i
zimno, s sobie przeciwne, znajdujemy tylko na podstawie
dowiadczenia i z racji przeciwie.stwa ich przyczyn czy
skutk'w; ten stosunek przyczyny i skutku jest sidmym
stosunkiem, zarwno w znaczeniu filozoficznym, jak i
naturalnym /odobie.stwo, jakie tkwi w tym stosunku,
wyjanimy poniej
:ona by zasadnie oczekiwa#, e do tych stosunkw
docz" r'no-.$ 9ecz t" uwaam raczej za zaprzeczenie
stosunku ni za co realnego lub pozytywnego @nica
moe by# dwojaka2 moe by# przeciwstawieniem
tosamoci lub podobie.stwa /ierwsza, to rnica licz&y,
druga to rnica rodza#u$
@ozdzia O(
! modi i su&stanc#ac"
$h"tnie bym spyta tych filozofw, ktrzy tak wiele swoich
rozumowa. oparli na rozrnieniu substancji i accidensu i
ktrzy wyobraaj sobie, e posiadamy jasne idee ich obu &
ch"tnie bym spyta, czy idea substancji powstaje z impresji
zmysowych czy z refleksji3 0eeli j daj nam nasze zmysy,
to pytam, ktre mianowicie
i w jaki sposb3 0eeli spostrzegamy j oczami, to musi to
by# barwa' jeeli uszami, to d1wi"k' jeeli podniebieniem, to
smak' podobnie z innymi zmysami 9ecz, jak myl", nikt
nie b"dzie twierdzi, e substancja jest barw lub te
d1wi"kiem, lub te smakiem (dea substancji musi tedy
pochodzi# z impresji refleksji, jeli w ogle istnieje 9ecz
impresje refleksywne sprowadzaj si" do uczu# lub emocji, z
ktrych adne nie moe przedstawia# substancji Nie mamy
wi"c idei substancji, odr"bnej od idei zbioru poszczeglnych
jakoci, i nie nadajemy te adnego innego znaczenia
terminowi HsubstancjaI, gdy mwimy lub mylimy o niej
%arwno idea substancji, jak i idea modus, nie jest niczym
innym ni zbiorem idei prostych, jakie wie wyobra1nia,
zbiorem, ktremu przyporzdkowana jest pewna nazwa,
dzi"ki ktrej moemy przypomina# go sobie lub innym
9ecz rnica mi"dzy tymi ideami polega na tym, e
poszczeglne jakoci, ktre tworz substancj", s zazwyczaj
odnoszone do jakiego nieznanego czego, w czym, jak si"
przypuszcza, one tkwi lub inheruj' gdyby za nie przyj#
tej fikcji, to jakoci te, jak si" przypuszcza, co najmniej
cile i nierozdzielnie s ze sob zwizane stosunkami
stycznoci i przyczynowoci ,skutek tego, gdy tylko
odkrywamy, e jaka nowa prosta jako# ma ten sam
zwizek z reszt jakoci, to natychmiast wczamy j do tego
zbioru, cho#by ona nie wchodzia do pierwotnego poj"cia
danej substancji *ak na przykad nasza idea zota moe
pierwotnie obejmowa# t barw", ci"ko#, kowalno#,
topliwo#' gdy za odkryjemy, e zoto si" rozpuszcza w a0ua
regia, to do tamtych jakoci doczamy t" rozpuszczalno# i
przyjmujemy, e przynaley ona tej substancji tak samo, jak
gdyby jej idea od pocztku zostaa wczona jako cz"# do
idei zoonej ,obec tego, e za)
! ideac" ! modi t su&stanc#ac"
t, J,K (, (,'


sada powizania uwaana jest za gwn cz"# idei zoonej,
przeto zostawia ona miejsce dla kadej wasnoci, ktra
zjawia si" p1niej i obejmuje t" wasno# na rwni z innymi,
ktre zjawiy si" pierwsze
=e tak by# nie moe, gdy chodzi o modi, to jest oczywiste,
gdy si" zway ich natur" /roste idee, z ktrych powstaj
modi, bd1 reprezentuj jakoci, ktre nie s powizane
stycznoci i przyczynowoci, lecz s rozproszone w rnych
rzeczach' bd1 te, jeli s wszystkie zwizane ze sob, to
zasada wica nie jest uwaana za podstaw" idei zoonej
(dea ta.ca jest przykadem pierwszego rodzaju modus' idea
pi"kna przykadem drugiego 4czywista jest racja, dla ktrej
takie idee zoone nie mog obj# nowej idei prostej, nie
zmieniajc nazwy, ktra wyrnia modus
@ozdzi a O((
! ideac" a&strakcy#nyc"
%ostao wysuni"te bardzo istotne zagadnienie, dotyczce idei
abstrakcyjnych 8, czyli oglnych, a mianowicie, c1y w umy-le,
kt'ry #e u#mu#e, s one og'lne czy szczeg'owe$ ,ielki
filozof88 podda krytyce pogld tradycyjny w tej sprawie i
twierdzi, e wszystkie idee oglne nie s niczym innym ni
ideami szczegowymi, zwizanymi z pewnym terminem,
ktry im daje znaczenie bardziej rozlege i ktry sprawia, e
przypominaj one inne rzeczy indywidualne, podobne do
nich /oniewa uwaam, e jest to jedno z najwi"kszych i
najbardziej wartociowych
8 *ermin a&stract tumaczymy alternatywnie przez HabstrakcyjnyI lub
HoderwanyI & & Y
88 +r 6erkeley
odkry#, jakich dokonano w ostatnich latach w dziedzinie
nauk humanistycznych, b"d" tu prbowa umocni# je
pewnymi argumentami, ktre, mam nadziej", postawi je
poza wszelk wtpliwoci i sporem
0est rzecz oczywist, e tworzc wi"kszo# naszych idei
oglnych, jeli nie wszystkie, abstrahujemy od wszelkiego
poszczeglnego stopnia iloci i jakoci oraz e rzecz nie
przestaje nalee# do pewnego poszczeglnego gatunku, gdy
zachodzi jaka maa zmiana w jej rozcigoci, trwaniu lub w
innych wasnociach :ona by wi"c pomyle#, e mamy tu
przed sob dylemat jasny, ktry decyduje o naturze tych idei
oderwanych, co przysporzyy filozofom tyle spekulacji
4derwana idea czowieka reprezentuje ludzi wszelkich
wymiarw i wszelkich cech' to, co wnioskuje si" tu, moliwe
jest tylko dlatego, e bd1 reprezentuje ona jednoczenie
wszelkie moliwe wymiary i wszelkie moliwe cechy, bd1
te e nie reprezentuje adnego poszczeglnego wymiaru ani
adnej poszczeglnej cechy 4t uwaano, e
niedorzecznoci byoby broni# pierwszej tezy, jako e
zakada ona niesko.czon zdolno# pojmowania umysu' std
te wnioskowano przewanie, i suszna jest druga teza i
przyjmowano, e nasze idee oderwane nie reprezentuj
adnego indywidualnego stopnia iloci i jakoci =e ten
wniosek jest b"dny, postaram si" wykaza#, po pierwsze
dowodzc, i cakowicie niemoliwe jest mie# poj"cie jakiej
iloci czy jakoci, nie tworzc cisego poj"cia o jej stopniach'
po drugie za wykazujc, e jakkolwiek zdolno# pojmowania
umysu nie jest niesko.czona, to przecie moemy
jednoczenie wytworzy# sobie poj"cie wszelkich moliwych
stopni iloci i jakoci, w ten sposb co najmniej, i cho#
b"dzie niedokadne, b"dzie mogo suy# wszelkim celom
refleksji i dyskusji
! ideac" a&strakcy#nyc"
33
l, JX !
ideac"
(, J,K

%acznijmy od pierwszej tezy, e umy-l nie moe stworzy.
po#cia ilo-ci lu& #ako-ci, nie tworzc -cisego po#cia ic" stopni$
:oemy t" tez" dowie# trzema nast"pujcymi argumentami
/o pierwsze, zauwaylimy, e skoro jakie rzeczy s rne,
to s te i rozrnialne' oraz e skoro jakie rzeczy s
rozrnialne, to dadz si" oddzieli# w myli i wyobra1ni (
moemy tutaj doda#, e tezy te s rwnie prawdziwe w
odwrceniu2 skoro rzeczy dadz si" oddzieli#, to s rwnie
rozrnialne, a skoro s rozrnialne, to rwnie s rne
0ake bowiem mona by oddzieli# od siebie to, co nie jest
rozrnialne, lub rozrnia# to, co nie jest rne3 7eby wi"c
wiedzie#, czy w abstrakcji tkwi oddzielenie rzeczy, wystarczy
rozway# j w ten sposb i zbada#, czy wszystkie
okolicznoci, od ktrych abstrahujemy w naszych ideach
oglnych, s takie, i s rozrnialne i rne od tych, ktre
zachowujemy jako istotne skadniki tych idei 9ecz oczywiste
jest na pierwszy rzut oka, e cile okrelona dugo# linii nie
jest ani rna, ani rozrnialna od samej linii' ani te
rozrnialny i rny od danej jakoci jakikolwiek cile
okrelony stopie. tej jakoci *e idee wi"c nie dadz si"
oddzieli#, podobnie jak si" nie dadz rozrni# i jak nie s
rne 7 zatem s one powizane ze sob wzajemnie w
poj"ciu' i idea oglna linii bez wzgl"du na wszelkie nasze
abstrakcje i finezje, zjawiajc si" w umyle, ma cile
okrelony stopie. iloci i jakoci' niemniej moe ona
reprezentowa# inne, w ktrych odmienny jest cile okrelony
stopie. iloci i jakoci
/o wtre, jest rzecz jasn, e adna rzecz nie moe zjawi#
si" zmysom, innymi sowy, e adna impresja nie moe sta#
si" obecna dla umysu, nieokrelona zarwno co do stopnia
iloci jak i jakoci %atarcie szczegw, ktre czasem
zachodzi w impresjach, wynika tylko z ich
mglistoci i niestaoci, nie za std, iby umys by zdolny
przyjmowa# impresj" jakkolwiek, ktra by w swym realnym
istnieniu nie miaa jakiego okrelonego stopnia i proporcji
*o byaby to sprzeczno# samych terminw' a nawet tkwi w
tym najbardziej pospolita ze wszystkich sprzecznoci, a
mianowicie ta, jakoby byo moliwe, iby ta sama rzecz
jednoczenie bya i nie bya
4t teraz skoro wszystkie idee pochodz z impresji i nie
s niczym innym ni kopi i odwzorowaniem impresji, przeto
co jest prawd o jednej, musi by# suszne w odniesieniu do
drugiej (mpresje i idee rni si" tylko si i ywoci
>onkluzja, ktrmy dopiero co wyprowadzili, nie opiera si"
na adnym okrelonym stopniu ywoci Nie moe przeto
zalee# od jakiejkolwiek zmiany tego stopnia (dea jest
sabsz impresj, e za silna impresja musi z koniecznoci
mie# okrelon ilo# i jako#, przeto rzecz mie# si" musi tak
samo z jej kopi lub odwzorowaniem
/o trzecie, jest przyj"t oglnie w filozofii zasad, e
wszelka rzecz w naturze jest indywidualna i e cakowicie
niedorzeczne jest przypuszcza#, i istnieje realnie trjkt,
ktry nie ma okrelonej proporcji bokw i ktw 0eli za jest
to niedorzeczne w sferze fakt'w rzeczywistyc", to musi by#
rwnie niedorzeczne w sferze ide#; adna rzecz bowiem,
ktrej ide" jasn i wyra1n moemy sobie utworzy#, nie jest
niedorzeczna i niemoliwa 9ecz wytworzy# sobie ide" jakiej
rzeczy i wytworzy# sobie /4 prostu ide", to to samo' to, e
idea odnosi si" do jakiej rzeczy, jest oznaczeniem
zewn"trznym, ktremu w niej samej nie odpowiada aden
znak ani adna cecha 4t teraz, skoro niepodobna utworzy#
idei rzeczy, ktra by posiadaa ilo# i jako#, lecz nie
posiadaa ich w cile okrelonym stopniu, to std wynika, e
w rw)
I *raktat o naturze ludzkiej t (
T
! ideac" a&strakcy#nyc"
4 ideac"
(,
33
34
J,J,X


nym stopniu niepodobna utworzy# idei, ktra by nie bya
cile okrelona co do stopnia iloci i jakoci 4derwane idee
przeto same w sobie s indywidualne, cho# mog si" sta#
oglne przez to, i reprezentuj wiele rzeczy 4braz w umyle
jest tylko obrazem okrelonej rzeczy indywidualnej, cho#
zastosowanie tego obrazu w naszym rozumowaniu b"dzie
takie same, jak gdyby by on po)wszechnikiem
(dee dlatego stosuj si" do rzeczy, ktre wychodz poza ich
wasn natur", i zbieramy wszelkie moliwe ich stopnie
iloci i jakoci w sposb tak niedoskonay, jak to moe by#
poyteczne dla celw ycia2 to jest druga teza, ktr mam
zamiar wyjani# !dy znale1limy podobie.stwo mi"dzy
wieloma rzeczami, z ktrymi si" cz"sto spotykamy, wwczas
stosujemy t" sam nazw" do nich wszystkich bez wzgl"du na
to, jakie rnice moemy zauway#, co si" tyczy stopnia ich
iloci i jakoci, i bez wzgl"du na inne rnice, jakie mog
zachodzi# mi"dzy nimi !dy ustali si" w nas taki nawyk, to
gdy syszymy dan nazw", odywa idea jednej z tych rzeczy i
sprawia, e wyobra1nia przedstawia j sobie ze wszelkimi jej
szczegami i proporcjami 9ecz zaoylimy ju, e to samo
sowo byo ju cz"sto stosowane do innych rzeczy
indywidualnych, ktre s rne pod wieloma wzgl"dami od tej
idei, co jest bezporednio dana umysowi' std dane sowo nie
jest zdolne oywi# wszystkich idei, reprezentujcych
wszystkie te rzeczy indywidualne, i muska tylko, by tak rzec,
nasz dusz" i oywia ten nawyk, kto)rymy zdobyli, stykajc
si" z tymi rzeczami - one obecne dla umysu nie realnie i
faktycznie, lecz tylko potencjalnie' i nie zarysowuj si"
wszystkie wyra1nie w wyobra1ni' pozcstajemy te gotowi
oglda# kad z nich,' o ile skoni nas do tego obecny zamiar
lub konieczno#
-owo budzi pewn ide" indywidualn oraz pewien
okrelony nawyk' i nawyk ten wytwarza jak inn ide"
indywidualn, dla ktrej powstaje wanie sposobno# 9ecz
w wi"kszoci przypadkw niepodobna wytworzy#
wszystkich idei, do ktrych dana nazwa moe by#
zastosowana' skracamy wi"c tedy prac" bardziej
ograniczonym rozwaaniem i, jak si" okazuje, z tego skrtu
niewiele powstaje niewygd w naszym rozumowaniu
0est to bowiem jedna z najbardziej niezwykych
okolicznoci w obecnej sprawie, e gdy umys wytworzy jak
ide" indywidualn, na ktrej podstawie rozumujemy, to
wwczas towarzyszcy jej nawyk, oywiony przez nazw"
ogln lub oderwan, atwo poddaje jak inn ide"
indywidualn, jeli przypadkiem zbudujemy wywd, ktry si"
z ni nie zgadza *ak na przykad, gdybymy wzi"li sowo
HtrjktI i utworzyli ide" indywidualnego trjkta
rwnobocznego jako odpowiadajc tej nazwie, i gdybymy
nast"pnie stwierdzili, e trzy kty tr'#kta s so&ie r'wne, to
inne idee indywidualne trjkta rwnoramiennego i
rnobocznego, ktremy pierwotnie pomin"li, natychmiast
zacz"yby si" toczy# i sprawiyby, e spostrzeglibymy, i to
twierdzenie jest tutaj faszem, cho# jest prawd w odniesieniu
do tej idei, ktr pierwotnie bylimy wytworzyli 0eli umys
nie zawsze poddaje te idee w takiej sytuacji, to pochodzi to z
jakiej niedoskonaoci jego wadz' i taka niedoskonao# jest
cz"sto 1rdem rozumowania faszywego i sofistycznego
9ecz rzecz si" tak ma gwnie z tymi ideami, ktre s zawie i
bardzo zoone , innych przypadkach nawyk jest bardziej
sformowany i rzadko si" zdarza, ibymy si" wikali w takie
b"dy
, istocie rzeczy tak sformuowany i wyra1nie zakrelony
jest ten nawyk, e dokadnie ta sama idea moe
T8
! $ideac"
! ideac" a&strakcy#nyc" 37
i, J,X

wiza# si" z wieloma rnymi sowami i moe wyst"powa#
w rnych rozumowaniach bez niebezpiecze.stwa b"du
*ak, idea trjkta rwnobocznego, w ktrym wysoko# ma i
cal, moe nam suy#, gdy mylimy czy mwimy o figurze
w ogle, o figurze prostolinijnej, o figurze prawidowej, o
trjkcie i o trjkcie rwnobocznym , tym przypadku wi"c
wszystkim tym nazwom towarzyszy ta sama idea' lecz wobec
tego, e kada z nich jest zazwyczaj stosowana w mniejszym
albo wi"kszym zakresie, przeto kada z nich budzi
odpowiadajcy jej nawyk i w ten sposb trzyma umys w
czujnoci, iby nie powstaa adna konkluzja przeciwna
jakiejkolwiek z idei, ktre zazwyczaj podpadaj pod dan
nazw"
Nim te nawyki si" cakowicie wydoskonal, umys, by#
moe, nie b"dzie si" zadowala stworzeniem idei jednej tylko
rzeczy indywidualnej' moe on przebiega# tutaj wiele idei,
aeby dobrze zrozumie# znaczenie, ktre sam sowu nadaje, i
zakres tego zbioru, ktry chce obj# terminem oglnym
7eby mc ustali# znaczenie sowa HfiguraI, moemy
rozway# w naszym umyle idee k, kwadratw,
rwnolegobokw, trjktw rnego ksztatu i wielkoci, i
moemy nie poprzesta# na jednym obrazie lub na jednej idei
0akkolwiek rzecz si" tu mie# moe, jest pewne, e tworzymy
idee indywidualnych rzeczy, ilekro# posugujemy si" jakim
terminem oglnym' e rzadko wyczerpujemy te rzeczy
indywidualne albo nigdy' i e te rzeczy, ktre pozostaj
niewyczerpane, s reprezentowane tylko przez nawyk, dzi"ki
ktremu przypominamy je sobie, ilekro# tego wymaga dana
sytuacja *aka wi"c jest natura naszych idei oderwanych i
terminw oglnych' i wanie w ten oto sposb tumaczymy
paradoks, o ktrym ju bya mowa, i pewne idee s
szczegowe w swej istocie, lecz s oglne co si" tyczy ich
funkcji re)
prezentacyjnych /oszczeglna idea indywidualna staje si"
oglna przez to, e zostaje zwizana z terminem oglnym' to
znaczy2 z terminem, ktry przez powizanie nawykowe
pozostaje w pewnym stosunku do wielu innych idei
indywidualnych i atwo je wywouje w wyobra1ni
:oe w tej sprawie pozosta# tylko jedna trudno#, a
mianowicie co do tego nawyku, ktry tak atwo wywouje
kad ide" indywidualn, dla jakiej zjawia si" sposobno#, i
ktry zostaje pobudzony przez kade sowo lub d1wi"k, z
jakim zazwyczaj wie si" w naszej wiadomoci , moim
rozumieniu najbardziej odpowiedni metod do tego, iby
da# wystarczajce wyjanienie tego aktu naszego umysu,
jest poda# inne przykady, ktre s podobne do danego, oraz
inne zasady, ktre uatwiaj jego dziaanie Niepodobna
wyjani# ostatecznych przyczyn naszych dziaa.
duchowych ,ystarczy, jeeli moemy da# jakie
wystarczajce wyjanienie tych dziaa. z dowiadczenia i
przez analogi"
4t, po pierwsze zauwaam, e gdy mwimy o jakiej
wielkiej liczbie, na przykad o JZZZ, to umys na og nie ma
adekwatnej idei tej liczby, lecz tylko ma zdolno#
wytworzenia takiej idei, majc adekwatn ide" liczb
dziesi"tnych, do ktrych ta liczba naley *ej
niedoskonaoci w naszych ideach nigdy przecie nie
czujemy w naszych rozumowaniach2 to wydaje si"
przypadkiem, rwnolegym do przypadku obecnego, gdzie
chodzi o idee powszechne
Io drugie, mamy wiele przykadw nawykw, ktre
mona oywi# z pomoc jednego sowa' przykadem osoba,
ktra umie na pami"# jaki duszy zwrot przemwienia lub
pewn ilo# wierszy i ktra nie moe sobie
w
tej chwili
przypomnie# caoci2 przypomni sobie od
! ideac" 4 irfUac7 a&strakcy#nyc"
(,
J,X
(,
J,X


razu t" cao#, gdy znajdzie wyraz lub zwrot, ktrym si" ona
zaczyna
/o trzecie, myl", e kady, kto bada sytuacj" swego
umysu w rozumowaniu, zgodzi si" ze mn, i nie wiemy
wyra1nych i penych idei z kadym terminem, jakim si"
posugujemy, i e mwic o rzdzie, ko-ciele, negoc#ac#ac",
pod&o#u, rzadko rozwijamy wyra1nie w naszym umyle
wszystkie proste idee, z jakich te zoone si" skadaj
Niemniej mona zauway#, e mimo tej niedoskonaoci
moemy unikn# tego, iby mwi# rzeczy niedorzeczne na
te tematy' i moemy spostrzega# kad niezgodno# mi"dzy
tymi ideami tak dobrze, jak gdybymy w peni je mieli przed
sob *ak, gdybymy zamiast powiedzie#, e w czasie wo#ny
sa&sza strona zawsze ucieka si2 do negoc#ac#i, powiedzieli, e
sa&szy zawsze ucieka si do pod&o#u, to wwczas nabyty ju
nawyk przypisywania pewnych stosunkw ideom towarzyszy
niezmiennie tym sowom i sprawia, e od razu spostrzegamy
niedorzeczno# tej ostatniej tezy' zupenie tak samo jak
pewna idea indywidualna moe nam suy# w rozumowaniu,
ktre dotyczy innych idei, cho#by te byy bardziej rne od
niej pod wieloma wzgl"dami
/o czwarte, wobec tego, e indywidualne rzeczy zostaj
zebrane w jedno i obj"te jednym terminem oglnym ze
wzgl"du na to podobie.stwo, jakie mi"dzy nimi zachodzi,
przeto ten stosunek musi uatwia# im zjawienie si" w
wyobra1ni i musi sprawi#, e zostaj bardziej atwo poddane
umysowi przy odpowiedniej sposobnoci (stotnie te, jeli
rozwaamy zwyky bieg myli w rozmylaniu lub w
rozmowie, to znajdujemy wicie racji, iby si" w tym
upewni# Nie ma rzeczy bardziej godnej podziwu ni ta
gotowo# i atwo#, z jak wyobra1nia poddaje swe idee i
stawia je przed umysem w tej samej
chwili, w ktrej staj si" one konieczne lub uyteczne
,yobra1nia przebiega od jednego ko.ca wiata do drugiego,
zbierajc te idee, ktre nale do danego tematu :ona by
pomyle#, e cay wiat intelektualny idej zjawia si" na raz
przed naszym wzrokiem i e nie potrzebujemy czyni# nic
wi"cej jak tylko wybra# te, ktre s najbardziej odpowiednie
dla naszego celu , istocie rzeczy nie mog one wszystkie
by# obecne, wyjwszy tylko te wanie, jakie w ten sposb
zbiera pewnego rodzaju magiczna wadza duszy, ktra cho#
jest zawsze najbardziej doskonaa u wielkich geniuszy i jest
waciwie tym, co nazywamy geniuszem, to przecie nie da
si" wyjani# nawet najwi"kszymi wysikami rozumu ludzkiego
6y# moe, te cztery rozwaania mog przyczyni# si" do
tego, i znikn wszystkie trudnoci z hipotezy, jak
wysunem co do idei oderwanych, hipotezy tak bardzo
przeciwnej temu, co przewaao dotychczas w filozofii I9ecz,
prawd" mwic, pokadam najwi"ksze zaufanie w tym, co ju
dowiodem, co si" tyczy niemoliwoci idei oglnych, jak si"
je zazwyczaj przedstawia % pewnoci musimy szuka#
nowej koncepcji w tej dziedzinie, a jest oczywiste, e nie ma
tu innej poza t, ktr wysunem 0eli idee maj natur"
indywidualn i jeli jednoczenie liczba ich jest sko.czona, to
tylko drog nawyku mog sta# si" oglne w swej funkcji
reprezentacyjnej i obejmowa# niesko.czon ilo# innych idei
Nim porzuc" ten temat, zastosuj" te same zasady, by wyjani#
owo rozrnienie mylowe distinctio ra,onis3, o ktrym tak
wicie mwiono, a ktre tak mao rozumiano w szkoach
*ego rodzaju jest rozrnienie ksztatu i ciaa, ktre ma ten
ksztat, ruchu i ciaa, ktre si" porusza *rudno wyjani# to
rozrnienie dlatego, e moc zasady, ktr
4 !
ideac"
J,J,X
l', J,X
! ideac" a&strakcy#nyc"


wyjanilimy powyej, wszelkie idee od siebie rne dadz
si" oddzieli# od siebie -td bowiem wynika, e gdyby ksztat
by rny od ciaa, ktre ma ten ksztat, to idee tych dwch
rzeczy dayby si" zarwno oddzieli#, jak i rozrni#' jeeli
za nie s rne, to ich idei nie mona ani oddzieli#, ani
odrni# $o wi"c rozumiemy przez to rozrnienie
mylowe, skoro nie tkwi w nim ani rnica, ani oddzielenie
rzeczy3
7eby usun# t" trudno#, musimy uciec si" do
wyjanienia idei oderwanych, ktre dalimy powyej 0est
rzecz pewn, e umysowi nigdy by si" nie nio rozrnia#
ksztatu od posiadajcego ten ksztat ciaa, jako e w istocie
rzeczy ani nie da si" rozrni#, ani nie jest rny, ani nie da
si" oddzieli#' czy nie zauwaa on, e nawet w tym, co jest
tak proste, mogo by tkwi# wiele rnych podobie.stw i
stosunkw3 *ak, gdy mamy przed sob kul" z biaego
marmuru, to otrzymujemy tylko wraenie biaej barwy o
pewnym ksztacie i nie jestemy zdolni oddzieli# i odrni#
barwy od ksztatu 9ecz gdy nast"pnie patrzymy na kul" z
czarnego marmuru i na szecian z biaego i porwnujemy je z
nasz pierwotn kul bia, to znajdujemy dwa odr"bne
podobie.stwa w tym, co, jak si" pierwotnie zdawao i jak jest
naprawd", zupenie nie da si" oddzieli# :ajc ju cokolwiek
wi"cej praktyki podobnej, zaczynamy rozrnia# ksztat od
barwy w rozr'nieniu my-lowym; to znaczy2 rozwaamy
ksztat i barw" cznie, poniewa faktycznie s one tym
samym i s nierozrnialne' lecz widzimy je w rnych
uj"ciach z rnego punktu widzenia, odpowiednio do
podobie.stw, ktre one wykazuj z innymi rzeczami 0eli
chcemy rozwaa# tylko ksztat kuli z biaego marmuru, to w
istocie rzeczy tworzymy ide" zarwno ksztatu jak i barwy,
lecz milczco obejmujemy naszym okiem podobie.stwo tej
kuli z kul z czarnego marmuru /odobnie, gdy chcemy
rozwaa# tylko jej barw", to obejmujemy naszym wzrokiem
tylko podobie.stwo tej kuli z szecianem z biaego marmuru
, ten sposb naszym ideom towarzyszy pewnego rodzaju
refleksja, ktra przez nawyk staje si" dla nas w znacznej
mierze niedostrzegalna >to chce, aebymy rozwaali
ksztat kuli z biaego marmuru, nie mylc o jej barwie, chce
rzeczy niemoliwej' chyba e rozumie on przez to, e
mielibymy rozwaa# barw" i ksztat cznie, jednoczenie
za mie# na oku podobie.stwo do kuli z czarnego marmuru
czy do wszelkiej innej kuli jakiejkolwiek barwy i z
jakiegokolwiek materiau
!
ideac"
! ideac" a&strakcy#nyc"
(, J,X
I, 1,7
$ % ? C D (( 4 (+B7$<
/@%B-*@%BN( ( $%7-A
@ozdzi a (
! niesko,czone# podzielno-ci naszyc" idei
przestrzeni i czasu
$okolwiek ma charakter paradoksu i co jest przeciwne
pierwszym poj"ciom rodzaju ludzkiego, w ktrych nie masz
jeszcze adnej presumpcji, to cz"sto chciwie chwytaj
filozofowie jako co, co wykazuje wyszo# ich nauki, ktra
moe ustala# pogldy tak odlege od pojmowania gminnego
% drugiej strony wszelka rzecz nam przedstawiona, ktra
powoduje zaskoczenie i podziw, daje takie zadowolenie
umysowi, i pozwala on sobie na te przyjemne wzruszenia i
nigdy si" mu nie wyperswaduje, e ta jego przyjemno# nie
ma adnych podstaw % tych dyspozycji, jakie maj
filozofowie i ich uczniowie, powstaje mi"dzy nimi uprzejmo#
wzajemna2 pierwsi dostarczaj takiej obfitoci pogldw
dziwacznych i nie dajcych si" uzasadni#, drudzy za z tak
gotowoci je przyjmuj Na t" wzajemn uprzejmo# nie
mog" da# bardziej oczywistego przykadu ni doktryn" o
niesko.czonej podziel)noci, ktrej zbadaniem rozpoczn" ten
wywd, dotyczcy idej przestrzeni i czasu
/owszechna panuje zgoda, e zdolno# pojmowania umysu
jest ograniczona i e nigdy nie moe on osign# penego i
adekwatnego poj"cia o niesko.czonoci 7 cho#by

! niesko,czone# podzielno-ci idei przestrzeni i czasu
nie byo tej zgody, to najprostsza obserwacja i dowiadczenie
czynioby t" rzecz dostatecznie oczywist 0est rwnie
oczywiste, e cokolwiek da si" dzieli# in infinitum to musi
skada# si" z niesko.czonej iloci cz"ci, i e niepodobna
zakreli# jakiej granicy dla iloci tych cz"ci, nie zakrelajc
jednoczenie granicy dla podziau Nie wymaga chyba adnej
indukcji, aeby std wnioskowa#, i idea, jak tworzymy o
jakiej okrelonej jakoci, nie jest podzielna niesko.czenie,
lecz e przez odpowiednie rozrnienia i oddzielenia
moemy przej# od tej idei do idej niszego rz"du, ktre b"d
doskonale proste i niepodzielne 4drzucajc niesko.czon
zdolno# pojmowania umysu, przyjmujemy, e moe on
doj# do jakiego kresu, dzielc swe idee, i nie ma adnego
moliwego sposobu, aeby uchyli# si" przed oczywistoci
tej konkluzji
0est wi"c pewne, e wyobra1nia dochodzi do pewnego
minimum i moe sobie wytworzy# ide" czego, co ju w jej
pojmowaniu nie dopuszcza dalszego podziau i czego nie
mona zmniejszy#, nie unicestwiajc cakowicie !dy kto mi
mwi o tysicznej i dziesi"ciotysi"cznej cz"ci ziarnka piasku,
to mam wyra1n ide" tych liczb oraz rnych stosunkw,
jakie mi"dzy nimi zachodz' lecz obrazy, ktre sobie tworz"
w umyle, aeby przedstawi# te rzeczy, w niczym nie s rne
od siebie, ani nie s obrazami niszego rz"du ni ten, w jakim
przedstawiam sobie samo ziarno piasku, co do ktrego
zakadam, e tyle)kro# jest wi"ksze od tamtych czstek $o
skada si" z cz"ci, to da si" na te cz"ci rozrni#, co za jest
rozrnialne, to si" da oddzieli# 9ecz jakkolwiek bymy
mogli wyobrazi# sobie t" rzecz, idea ziarnka piasku nie da si"
rozrni# ani podzieli# na dwadziecia, tym mniej na tysic
czy te dziesi"# tysi"cy, czy te niesko.czon ilo#
odr"bnych idei
l, n,i
TW

@zecz si" ma tak samo z impresjami zmysowymi jak z
ideami wyobra1ni %rbmy kleks z atramentu na papierze,
zatrzymajmy nasze oko na tej plamie i odsu.my si" na tak
odlego#, iby wreszcie straci# z oczu t" plam"' jest
oczywiste, e na chwil" przedtem, nim znika ta plama, obraz
lub impresja jej bya dokadnie niepodzielna Nie dlatego
drobne cz"ci cia odlegych nie daj uchwytnej impresji, e
nie ma tu promieni wiata, ktre by uderzay nasze oko' lecz
dlatego, e odsuni"te s one poza t" odlego#, na ktrej
impresje, jakie daj, s ju sprowadzone do minimum 4 nie
dadz si" ju dalej zmniejszy# :ikroskop czy teleskop, ktry
je czyni widzialnymi, nie wytwarza nowych promieni wiata,
lecz tylko rozciga na wi"ksz przestrze. te, ktre zawsze z
nich wypyway' a w ten sposb przyrzdy te daj cz"ci
impresjom, ktre nieuzbrojonemu oku wydaway si" proste i
nierozkadalne' tak kady z tych przyrzdw zblia si" do
nowego minimum, ktre pierwotnie byo niespo)strzegalne
:oemy tedy odkry# bd potocznego pogldu, wedug
ktrego zdolno# pojmowania umysu jest ograniczona
obustronnie i wedug ktrego wyobra1nia nie moe utworzy#
adekwatnej idei o tym, co si" dzieje poza pewn granic
maoci czy wielkoci Nie moe by# nic mniejsze ni pewne
idee, ktre tworzymy sobie w wyobra1ni, i nic mniejsze ni
obrazy, ktre zjawiaj si" naszym zmysom' s wi"c idee i
obrazy doskonale proste i niepodzielne 0edyna wada naszych
zmysw to to, e daj nam obrazy rzeczy, nie zachowujce
waciwych proporcji i e przedstawiaj nam jako ju
najmniejsze i nierozkadalne to, co w istocie rzeczy jest due i
co skada si" z duej iloci cz"ci Nie dostrzegamy tego
b"du' lecz przyjmujc, e impresje, w ktrych ujmujemy te
rzeczy najmniejsze, jakie zjawiaj
si" naszym zmysom, s rwne lub prawie rwne samym
rzeczom, i dochodzc rozumowaniem do tego, i s jeszcze
inne rzeczy znacznie mniejsze, wnioskujemy zbyt pospiesznie,
e te s mniejsze od wszelkiej idei naszej wyobra1ni lub
wszelkiej impresji naszych zmysw *ymczasem jest pewne,
e moemy tworzy# idee, ktre nie s wi"ksze ni najmniejszy
atom humorw zwierz"cych u owadu, tysic razy mniejszego
ni ml ,innimy tedy doj# raczej do wniosku, e trudno#
ley w rozszerzaniu naszych poj"# tak daleko, ibymy
tworzyli waciwe poj"cie o molu lub nawet o owadzie, tysic
razy mniejszym ni ml 7eby bowiem utworzy# waciwe
poj"cie o tych zwierz"tach, musimy mie# wyra1n ide",
przedstawiajc kad ich cz"#, co zgodnie z zasad
niesko.czonej podzielnoci jest cakowicie niemoliwe, w
myl za zasady niepodzielnych cz"ci lub atomw jest
nadzwyczaj trudne z tej racji, e wielka niezmiernie jest liczba
i wielorako# tych cz"ci
@oz dz i a ((
4 niesko,czone# podzielno-ci przestrzeni i czasu
!dzie tylko idee s adekwatnymi obrazami rzeczy, tam
stosunkom mi"dzy ideami, ich przeciwie.stwom i
zgodnociom odpowiadaj takie mi"dzy rzeczami' i oglnie
moemy stwierdzi#, e to jest podstawa wszelkiej wiedzy
ludzkiej 9ecz nasze idee s adekwatnymi obrazami
najbardziej drobnych cz"ci rozcigoci' i bez wzgl"du na to,
drog jakich podziaw kolejnych mona w naszym
rozumieniu doj# do tych cz"ci, nie mog one nigdy sta# si"
cz"ciami rz"du niszego ni pewne idee, ktre sobie
tworzymy 4czywist tego konsekwencj
TK ! ideac" przestrzeni i czasu l, ((, i 4 niesko,czone# podzielno-ci idei przestrzeni i czasu
l, <,i


jest, e cokolwiek wyda#e si niemoliwe i sprzeczne przy
porwnaniu tych idei, to musi by# rzeczywi-cie niemoliwe i
sprzeczne, i od tej konsekwencji nie mona si" obroni# ani
przed ni wymkn#
>ada rzecz, ktr mona dzieli# niesko.czenie, zawiera
niesko.czon ilo# cz"ci' inaczej bowiem podzia musiaby
si" zatrzyma# na cz"ciach niepodzielnych, do ktrych
dotarlibymy bezporednio 0eli wi"c jaka sko.czona
rozcigo# ma by# niesko.czenie podzielna, to nie moe by#
sprzecznoci w zaoeniu, e sko.czona rozcigo# zawiera
niesko.czon ilo# cz"ci ( vice versa, gdyby sprzecznoci
byo zaoy#, e sko.czona rozcigo# zawiera niesko.czon
ilo# cz"ci, to adna taka nie mogaby by# niesko.czenie
podzielna =e za to ostatnie zaoenie jest niedorzeczne, o
tym przekonuj" si", rozwaajc moje wasne idee jasne 6ior"
najpierw najmniejsz ide" o cz"ci rozcigoci, jak mog"
sobie wytworzy# i, majc pewno#, e nie ma nic bardziej
drobnego ni ta idea, wnosz", i cokolwiek odkryj" przy jej
pomocy, to musi by# rzeczywist cech rozcigoci
Nast"pnie powtarzam t" ide" raz, dwakro#, trzykro#, i tak
dalej, i znajduj" zoon ide" rozcigoci, ktra, powstajc z
powtarzania tej najmniejszej, wci ronie, staje si"
dwukrotnie, trzykrotnie, czterokrotnie i tak dalej wi"ksza, a
wreszcie osiga pewn znaczn obj"to#, wi"ksz lub
mniejsz zalenie od tego, jak powtarzam mniej lub wi"cej
razy t" sam ide" !dy przestaj" dodawa# cz"ci, idea
rozcigoci przestaje si" powi"ksza#' gdybym za cign to
dodawanie in irifinitum, to, widz" to jasno, idea rozcigoci
musiaaby rwnie sta# si" niesko.czon 6iorc to wszystko
w rachub", wyprowadzam konkluzj", e idea niesko.czonej
iloci cz"ci jest indywidualnie t sam ide co idea
niesko.czonej rozcigoci' e adna
rozcigo# sko.czona nie moe zawiera# niesko.czonej
liczby cz"ci' i, co za tym idzie, e adna sko.czona
rozcigo# nie jest niesko.czenie podzielna 8
:og" tu doda# jeszcze jeden argument wysuwany przez
znanego autora 88, ktry wydaje mi si" bardzo przekonujcy i
pi"kny 0est rzecz oczywist, e istnienie samo w sobie
przynaley tylko jednoci i nigdy nie stosuje si" do liczby,
lecz tylko do jcdncci, z ktrych liczba si" skada :ona
powiedzie#, e istnieje dwudziestu ludzi' lecz to tylko
dlatego, e istnieje jeden, drugi, trzeci, czwarty i tak dalej'
jeeli zanegujemy istnienie tych ostatnich, tym samym
odpada oczywicie istnienie pierwszych 0est wi"c cakowicie
niedorzeczne przyjmowa#, e istnieje jaka liczba, a
jednoczenie negowa#, e istniej jednoci, ktre si" na ni
skadaj' e za rozcigo# jest zawsze liczb wedle
potocznego pogldu metafizykw i nigdy si" nie rozkada na
jednoci lub wielkoci niepodzielne, przeto wynika std, e
rozcigo# nie moe w ogle istnie# Nie pomoe tu
odpowied1, e wszelka okrelona wielko# rozcigoci jest
jednoci, lecz tak, ktra dopuszcza niesko.czon liczb"
uamkw i jest niewyczerpalna przy kolejnym coraz dalszym
dzieleniu 7lbowiem wedle tej samej reguy mona by
uwaa# owych dwudziestu ludzi rwnie za jedno# $ay
glob ziemski, ba, nawet cay wszechwiat, mona uwaa# za
jedno# *ermin Hjedno#I jest oznaczeniem
8 %arzucano mi, e niesko.czona podzielno# wymaga tylko niesko.czonej
liczby cz"ci proporcjonalnych, nie za alikwot, i e niesko.czona liczba cz"ci
proporcjonalnych nie tworzy rozcigoci niesko.czonej 9ecz rozrnienie to
jest cakowicie niewakie $zy te cz"ci nazwiemy alikwo5tami czy
proporcjonalnymi, nie mog one by# mniejsze ni te drobne cz"ci, ktre
ujmujemy poj"ciowo' i nie mog zatem tworzy# rozcigoci mniej)
-ze
0P czc
si" ze sob
88 :ons :alesieu
! niesko,czone# podzielno-ci przestrzeni i czasu
(, <,N
49
! ideac" przestrzeni i czasu 48 I, 11,2


fikcyjnym, ktre umys moe stosowa# do dowolnej iloci
rzeczy, jakie ujmuje razem' i taka jedno# nie moe istnie#
sama przez si", podobnie jak nie moe istnie# liczba, ta
jedno# bowiem w istocie rzeczy jest prawdziw liczb
0edno#, ktra moe istnie# sama przez si" i ktrej istnienie
jest warunkiem koniecznym, aeby istniaa jakakolwiek
liczba, jest innego rodzaju i musi by# doskonale niepodzielna
i nie podlega# rozoeniu na mniejsze jednoci
$ae to rozumowanie stosuje si" rwnie do czasu' lecz tu
trzeba doda# jeszcze jeden argument, ktry dobrze b"dzie
wzi# w rachub" 0est to wasnoci, ktra nie da si" oderwa#
od czasu i ktra w pewien sposb stanowi jego istot", e
kada cz"# czasu nast"puje po innej i e adna z nich,
cho#by si" z ni bezporednio stykaa, nie moe nigdy z ni
by# jednoczesna % tej samej racji rok JXQX nie moe
zachodzi# na obecny rok JXQ[ i kada chwila musi by# rna
od kadej innej, w stosunku do niej wczeniejsza lub
p1niejsza 0est wi"c rzecz pewn, e czas, tak jak on
istnieje, musi si" skada# z chwil niepodzielnych !dybymy
bowiem w czasie nie mogli nigdy doj# do ko.ca podziau i
gdyby kada chwila, tak jak ona nast"puje po innej, nie bya
doskonale jedyna i niepodzielna, to wwczas byaby
niesko.czona ilo# chwil wspistniejcych lub cz"ci czasu,
co, jak myl", kady zgodzi si" nazwa# uderzajc
sprzecznoci
Niesko.czona podzielno# przestrzeni zakada tak po)
dzielno# czasu, co jest oczywiste w naturze ruchu !dyby
wi"c ta nie bya moliwa, to i tamta musiaaby rwnie by#
niemoliwa
Nie wtpi", e kady najbardziej uparty obro.ca tezy o
niesko.czonej podzielnoci atwo si" zgodzi na to, e te
argumenty s obiekcjami i e nie podobna da# na nie
iak odpowied1, ktra by bya cakowicie jasna i
zadowalajca *u mona zauway#, e nic nie moe by#
bardziej niedorzeczne ni ten zwyczaj, aeby nazywa#
obiekcj to, co roci sobie pretensje do dowodu, i eby w ten
sposb prbowa# zr"cznie wywin# si" przed si i
oczywistoci argumentu Nie co do dowodw cisych, lecz
co do wywodw opartych na prawdopodobie.stwie, mog
powstawa# obiekcje i moe jeden argument prze)ciwway#
inny i zmniejsza# jego powag" +owd, jeli jest suszny, nie
dopuszcza adnego kontrargumentu' jeli za nie jest suszny,
to jest czystym sofizmatem i wobec tego nie moe by# nigdy
obiekcj +owd albo ma si" nieodpart, albo nie ma adnej
siy :wi# wi"c o obiekcjach i replikach, o rwnowaeniu
si" argumentw w takiej sprawie jak ta, jest to wyzna#, e
rozum ludzki jest tylko igraszk sw, bd1 te e sama ta
osoba, ktra w ten sposb mwi, nie ma kompetencji, iby
rozwaa# takie tematy +owody mog by# trudne do
zrozumienia z powodu abstrakcyjnoci tematu' lecz nie mog
nigdy nastr"cza# adnej takiej obiekcji, ktra by osabiaa ich
powag", skoro ju raz zostan zrozumiane
/rawda, e matematycy zwykli mwi#, i tu po stronie
przeciwnej s argumenty rwnie silne i e teza punktw
niepodzielnych rwnie podlega obiekcjom, na ktre nie ma
odpowiedzi Nim rozwa" te argumenty i zarzuty
szczegowo, ujm" tutaj wszystkie razem i sprbuj" w
krtkim i konkluzywnym rozumowaniu dowie# od razu, e
jest cakowicie niemoliwe, iby miay one jakkolwiek
suszn /odstaw"
0est ustalon maksym w metafizyce, e cokolwiek umys
po#mu#e #asno, to zawiera implicite ide moliwego istnienia ;
albo, innymi sowy, e cokolwiek so&ie moemy wyo&ra56c, to nie
#est a&solutnie niemoliwe$ :oemy utworzy# ide"
*raktat o naturze ludzkiej t ( L
i, n,N
i, n,N
4 ideac" przestrzeni i czasu ! niesko,czone# podzielnolci przestrzeni i czasu

zotej gry i std wnioskowa#, e taka gra mogaby
rzeczywicie istnie# Nie moemy za utworzy# sobie idei
gry bez doliny i wobec tego uwaamy tak gr" za
niemoliw
4t teraz jest rzecz pewn, e mamy ide" rozcigoci'
bo inaczej, dlaczego bymy o niej mwili i rozumowali3
/odobnie jest rzecz pewn, e idea ta, uj"ta przez
wyobra1ni", cho# podzielna na cz"ci czyli idee niszego
rz"du, nie jest podzielna niesko.czenie i nie skada si" z
niesko.czonej iloci cz"ci2 to bowiem przekracza zdolno#
pojmowania naszych ograniczonych wadz umysu :amy
wi"c tutaj idee rozcigoci, ktra skada si" z cz"ci lub idei
niszego rz"du, co s cakowicie niepodzielne2 a zatem ta
idea nie zawiera w sobie adnych sprzecznoci' a zatem jest
moliwe, iby rzeczywi-cie istniaa rozcigo#
odpowiadajca tej idei' i, co za tym idzie, wszelkie argumenty
przeciw moliwoci punktw matematycznych s jedynie
scholastycznym wykr"tem, niegodnym naszej uwagi
*e konsekwencje moemy posun# o krok dalej i
wyprowadzi# konkluzj", e wszystkie te niby dowody na
niesko.czon podzielno# rozcigoci s rwnie sofi)styczne'
jest bowiem rzecz pewn, e dowody te nie mog by#
suszne, jeli nie wyka jednoczenie, i niemoliwe s
punkty matematyczne' oczywicie za niedorzeczne jest
utrzymywa#, i te punkty s niemoliwe
@ozdzia ((( ! innyc" wasno-ciac"
naszyc" idei czasu i przestrzeni
=adne odkrycie nie mogoby by# bardziej szcz"liwe, gdy
chodzi o roztrzsanie wszystkich sporw co do idej, ni to, o
ktrym mwilimy powyej, a mianowicie, e
impresje zawsze s wczeniejsze od idej i e kada idea,
ktra znajduje si" w wyobra1ni, zjawia si" najpierw w
odpowiedniej impresji *e ostatnie percepcje s wszystkie tak
jasne i oczywiste, i nie dopuszczaj adnego sporu, cho#
liczne nasze idee s tak ciemne, i niemal niemoliwe jest
nawet dla umysu, ktry je tworzy, powiedzie# dokadnie,
jaka jest ich natura i skad %astosujmy t" zasad", aeby
odkry# dalej, jaka jest natura naszych idei przestrzeni i czasu
4tworzywszy oczy i zwracajc je ku rzeczom, jakie mnie
otaczaj, spostrzegam wiele cia widzialnych' zamknwszy je
za znowu i rozwaajc odlego# mi"dzy tymi ciaami,
zdobywam ide" rozcigoci 0ako e kada idea pochodzi od
jakiej impresji, ktra jest do niej dokadnie podobna, to
impresje, podobne do tej idei rozcigoci, musz by# albo
pewnymi doznaniami zmysowymi wzroku, albo te jakimi
wewn"trznymi impresjami, ktre powstaj z tych dozna.
zmysowych
Nasze impresje wewn"trzne, to nasze uczucia, emocje,
podania i wstr"ty' o adnym z nich, myl", nikt nie powie
nigdy, e jest modelem, od ktrego wywodzi si" idea
przestrzeni Nie pozostaje wi"c nic prcz zmysw, co by
mogo dawa# nam t" pierwotn impresj" 9ecz teraz2 jak to
impresj" daj nam tu nasze zmysy3 /ytanie to zasadnicze i
ono rozstrzyga bezapelacyjnie o naturze tej idei
oto, ktry jest przede mn, wystarcza sam przez si", izby
swym wygldem da# mi ide" rozcigoci (dea ta wi"c jest
zapoyczona od pewnej impresji i reprezentuje t" impresj",
ktra w tej chwili zjawia si" naszym zmysom 9ecz moje
zmysy daj mi tylko impresje punktw barw)
n
ych,
uoonych w pewien okrelony sposb 0eeli oko
jeszcze czego wi"cej, to chciabym, eby mi
4 ideac" przestrzeni i czasu
! innyc" wasno-ciac" idei czasu i przestrzeni
l,
WQ
\
do


wskazano, co mianowicie 0eli jednak jest niemoliwe
wskaza# cokolwiek wi"cej, to moemy wnioskowa# pewnie, e
idea rozcigoci nie jest niczym innym ni kopi tych
barwnych punktw oraz sposobu, w jaki si" nam zjawiaj
%amy, e w rzeczy rozcigej lub w ukadzie punktw
barwnych, ktry nam po raz pierwszy da ide" rozcigoci,
punkty miay barw" purpurow' wynika std, e w kadym
powtrzeniu tej idei nie tylko b"dziemy ukadali punkty w
tym samym porzdku jedne wzgl"dem innych, lecz
b"dziemy im te nadawali dokadnie t" sam barw", jak
jedynie znamy bezporednio /1niej natomiast, gdy
zaznajomimy si" w dowiadczeniu z innymi barwami, z
fioletem, zieleni, czerwieni, barw bia
J
i czarn oraz ze
wszystkimi rnorakimi ukadami tych barw, i gdy
znajdziemy podobie.stwo w ukadzie barwnych punktw, z
ktrych te zespoy si" skadaj, wwczas pomijamy, o ile
tylko mona, osobliwoci zabarwienia i opieramy ide"
abstrakcyjn jedynie na rozmieszczeniu punktw lub na
sposobie, w jaki si" nam zjawiaj, co do ktrego s one
zgodne 4t nawet wwczas, gdy podobie.stwo wychodzi
poza przedmioty dane jednemu zmysowi, i gdy impresje
dotykowe okazuj si" podobne do impresji wzrokowych co
do rozmieszczenia ich cz"ci, to nie przeszkadza to, eby
idea abstrakcyjna reprezentowaa i jedne, i drugie z racji ich
podobie.stwa ,szystkie idee abstrakcyjne nie s w istocie
rzeczy niczym in)nym ni ideami indywidualnymi,
rozwaanymi w pewnym okrelonym wietle 9ecz zwizane
z nazwami oglnymi mog one reprezentowa# rozleg
rozmaito# i obejmowa# rzeczy, ktre, podobne do siebie co
do pewnych szczegw, co do innych s bardzo rne od
siebie
(dea czasu, jako e pochodzi z nast"pstwa naszych
percepcji wszelkiego rodzaju, zarwno idei jak i impresji,
z impresji refleksywnych, jak i z impresji zmysowych & ta
idea b"dzie dawaa nam przykad idei oderwanej, ktra
obejmuje jeszcze wi"ksz rozmaito# ni idea przestrzeni, a
przecie jest reprezentowana w wyobra1ni przez jak
szczegln ide" indywidualn o jakoci i iloci okrelonej
/odobnie jak rozmieszczenie rzeczy widzialnych i
dotykalnych daje nam ide" przestrzeni, tak te ide" czasu
tworzymy dzi"ki nast"pstwu idej i impresyj i jest rzecz
niemoliw, iby czas zjawi si" kiedykolwiek sam w
wiadomoci lub eby umys spostrzega go bez nich
$zowiek w zdrowym nie albo bardzo zaj"ty jak jedn
myl nie zauwaa czasu' i zalenie od tego, jak jego
percepcje nast"puj po sobie z mniejsz lub wi"ksz
szybkoci, to samo trwanie czasu wydaje si" dusze lub
krtsze jego wyobra1ni %auway to wielki filozof8, e
nasze percepcje maj pod tym wzgl"dem pewne granice,
ktre wyznacza pierwotna natura i struktura umysu, i poza
ktrymi aden wpyw rzeczy zewn"trznych na zmysy nie
moe nigdy przyspieszy# lub op1ni# naszych myli !dy
bardzo szybko obracamy na sznurku arzcy si" w"giel, to
daje on zmysom obraz ognistego kr"gu' i nie b"dzie si" nam
wydawao, e jest jaki odst"p czasu mi"dzy jego obrotami, po
prostu dlatego, i nasze percepcje nie mog nast"powa# po
sobie z tak szybkoci, z jak mona wprawia# w ruch
rzeczy zewn"trzne !dzie nie ma nast"pujcych po sobie
percepcji, tam nie ma te wiadomoci czasu, cho#by w
rzeczywistoci rzeczy nast"poway jedne po drugich % tych
zjawisk, jak rwnie z wielu innych, moemy wnioskowa#,
e czas nie moe ukazywa# si" umysowi ani sam, ani
zwizany z rzecz niezmiennie
* Lock! !
! ideac" przestrzeni i czasu ! innyc" wasno-ciac" idei czasu i przestrzeni I, 11," 54 ##
I, U,"
! innyc" wlasno-ciac" idei czasu i przestrzeni

i stale trwajc, lecz jest zawsze spostrzegany dzi"ki temu,
e spostrzegamy nast"pstwo rzeczy zmiennych
7eby to potwierdzi#, moemy doda# jeszcze nast"pujcy
argument, ktry mnie wydaje si" cakowicie rozstrzygajcy i
przekonujcy 0est rzecz oczywist, e czas lub trwanie
skada si" z rnych cz"ci' albowiem inaczej nie
moglibymy stworzy# sobie poj"cia o trwaniu duszym lub
krtszym 0est rwnie oczywiste, e cz"ci te nie s
jednoczesne2 ta wasno# jednoczesnoci cz"ci przynaley
rozcigoci i jest tym, co j odrnia od trwania 9ecz
teraz2 skoro czas skada si" z cz"ci niejednoczes)nych, to
rzecz niezmienna, dajc jedynie impresje jednoczesne, nie
daje adnych takich impresji, ktre mogyby tworzy# nam
ide" czasu' a zatem ta idea musi pochodzi# z nast"pstwa
rzeczy zmiennych i czasu w jego pierwotnej postaci nigdy
nie mona oddzieli# od takiego nast"pstwa
%nalazszy wi"c, e czas w swej pierwotnej postaci zjawia
si" umysowi zawsze zwizany z nast"pstwem rzeczy
zmiennych i e w inny sposb nie moe by# przez nas uj"ty,
musimy teraz zbada#, czy mona poj# czas, nie ujmujc
poj"ciowo nast"pstwa rzeczy, i czy moe on sam przez si"
tworzy# odr"bn ide" w wyobra1ni
7eby si" dowiedzie#, czy jakie rzeczy, ktre s
zwizane ze sob w impresji, dadz si" oddzieli# w idei,
musimy tylko zway#, czy one s rne od siebie' jeli s
rne, to jest jasne, e mona je uj# poj"ciowo oddzielnie
>ada rzecz, ktra jest rna od innych, da si" od innych
odrni#' a kad rzecz odrnialn mona oddzieli#
zgodnie z reguami, ktre wyjanilimy powyej 0eli za,
przeciwnie, dwie rzeczy nie s rne, to nie s rozrnialne'
jeeli za nie s rozrnialne, to nie mona ich oddzieli#
9ecz tak wanie jest z czasem w porwnaniu z naszymi
impresjami kolejnymi (dea czasu po)
chodzi nie z jakiej poszczeglnej impresji, zwizanej z
innymi i wyra1nie rnej od nich, lecz powstaje w ogle
tylko dzi"ki sposobowi, w jaki impresje ukazuj si"
umysowi, przy czym sama idea czasu nie naley do liczby
tych impresji /i"# tonw, zagranych na flecie, daje nam
impresj" i ide" czasu, jakkolwiek czas nie jest szst
impresj, ktra by ukazywaa si" sama przez si" suchowi
czy jakiemu innemu zmysowi ( nie jest to rwnie szsta
impresja, ktr by umys znajdowa sam w sobie drog
refleksji *e pi"# d1wi"kw, zjawiajc si" w ten szczeglny
sposb, nie wywouje adnej emocji w umyle ani nie
wytwarza adnego wzruszenia jakiegokolwiek rodzaju, ktre
by, spostrzeone przez umys, mogo da# pocztek nowej
idei Na to trzeba wytworzy# now ide" refleksywn' i
umys, po tysic razy rozwaajc wszystkie swoje idee
zmysowe, nie moe nigdy wycign# z nich nowej idei
pierwotnej, o ile natura nie uksztatowaa jego wadz tak, i
doznaje on nowej impresji pierwotnej, ktra powstaje z takiej
kontemplacji 9ecz tutaj umys spostrzega tylko sposb, w
jaki rne d1wi"ki mu si" ukazuj' i ten sposb moe on
p1niej rozwaa#, nie rozwaajc tych szczeglnych
d1wi"kw, lecz moe go czy# z jakimi innymi rzeczami
(dee jakich rzeczy musi on mie# z pewnoci i bez nich nie
moe nigdy doj# do poj"cia czasu' wobec tego za, e czas
nie zjawia si" jako jaka pierwotna odr"bna impresja, przeto,
rzecz jasna, nie moe by# on niczym innym ni rnymi
ideami, impresjami czy rzeczami, uporzdkowanymi w
pewien okrelony sposb, a mianowicie2 nast"pujcymi
jedna po drugiej
,iem, e s ludzie, ktrzy uwaaj, i ide" trwania
stosowa# mona we waciwym sensie do rzeczy, ktre s
cakowicie niezmienne' i przyjmuj", e to jest potoczny
! ideac" przestrzeni i czasu
WX


pogld zarwno filozofw, jak i szerokiego ogu 9ecz eby
si" przekona# o jego faszywoci, trzeba tylko przypomnie#
sobie wniosek, rozwaony powyej, i idea trwania pochodzi
zawsze z nast"pstwa rzeczy zmiennych i e jej nigdy da# nie
moe umysowi adna rzecz trwaa i niezmienna 7lbowiem
wynika std nieuchronnie, e idea trwania nigdy nie moe
susznie i cile by# stosowana do adnej takiej rzeczy, jako
e z adnej nie moe pochodzi#' i o adnej rzeczy
niezmiennej nie mona powiedzie#, e ona ma trwanie (dee
zawsze reprezentuj rzeczy lub impresje, z ktrych pochodz,
i bez fikcji nie mog reprezentowa# nic innego i do niczego
innego si" stosowa# %a pomoc jakiej fikcji stosujemy ide"
czasu nawet do tego, co niezmiennie, i przyjmujemy, jak to
si" czyni potocznie, e trwanie jest miar zarwno spoczynku
jak ruchu, to rozwaymy p1niej 8
0est jeszcze inny bardzo konkluzywny argument, ktry
umacnia obecn tez", dotyczc naszych idei przestrzeni i
czasu, i ktry opiera si" jedynie na tej prostej zasadzie, e
nasze idee przestrzeni i czasu skada# si z cz-ci, kt're s
niepodzielne$ 7rgument ten wart jest chyba, by go zbada#
,obec tego, e kada idea, ktra jest rozrnialna, da si"
jednoczenie oddzieli#, we1my jedn z tych prostych idei
niepodzielnych, z jakich skada si" zoona idea rozcigoci i,
oddzielajc j od wszelkich innych i rozwaajc oddzielnie,
wytwrzmy sobie sd o jej naturze i jej wasnociach
0est jasne, e nie jest to idea rozcigoci 7lbowiem idea
rozcigoci skada si" z cz"ci' ta za idea zgodnie z
zaoeniem jest doskonale prosta i niepodzielna $zy
8 @ozdz O Rstr ]J&]NS
wi"c nie jest ona niczym3 *o jest zupenie niemoliwe
7lbowiem, skoro zoona idea rozcigoci, ktra jest realna,
skada si" z takich idei, to gdyby te idee byy niebytami,
istniaaby rzecz realna, zoona z niebytw, co jest
niedorzeczne :usz" wi"c tutaj zapyta#, czym #est nasza idea
punktu prostego i niepodzielnego7 Nie b"dzie rzecz dziwn,
jeli moja odpowied1 wyda si" cokolwiek nowa, skoro samo
pytanie chyba jeszcze nigdy nie byo postawione
/rzywyklimy dysputowa# o naturze punktw
matematycznych, lecz rzadko dysputujemy o naturze idej,
ktre dotycz tych punktw
(de" przestrzeni daj umysowi dwa zmysy, wzrok i dotyk' i
adna rzecz nie wydaje si" rozciga, ktra nie jest bd1
widzialna, bd1 dotykalna 7 ta impresja jest zoona z wielu
mniejszych impresji, ju niepodzielnych dla oka czy dotyku'
te mona by nazwa# impresjami atomw czy czstek
obdarzonych barw i staoci 9ecz to nie wszystko 7by te
atomy mogy si" ukaza# naszym zmysom, trzeba nie tylko,
iby byy barwne lub dotykalne' trzeba rwnie koniecznie,
ibymy zachowali ide" ich barwy lub jakoci dotykowej,
bymy je mogli uj# nasz wyobra1ni 0edynie idea ich
barwy lub jakoci dotykowej moe sprawi#, e b"dzie je mg
poj# umys 0eli znikn idee tych jakoci zmysowych, to
zostan one cakowicie unicestwione dla myli lub
wyobra1ni
7 teraz, jakie s cz"ci, taka jest i cao# 0eeli punkt nie
jest w naszym rozumieniu barwny lub dotykalny, nie moe
on da# nam adnej idei' i, co za tym idzie, idea rozcigoci,
zoona z idej takich punktw, nie moe istnie# w ogle
0eli za idea rozcigoci rzeczywicie moe istnie#, jak
tego jestemy wiadomi, to jej cz"ci niusz istnie# rwnie,
a do tego trzeba je uwaa# za barwne lub dotykalne 7 zatem
mamy ide" przestrzeni
W] 4 innyc" wlasno-ciac" idei czasu i przestrzeni
! ideac" przestrzeni i czasu
(, <,Q


lub rozcigoci tylko o tyle, o ile uwaamy j za przedmiot
bd1 naszego wzroku, bd1 dotyku
*o samo rozumowanie wykae, e niepodzielne chwile
czasu musz by# wypenione jakimi realnymi rzeczami lub
istnieniami, ktrych nast"pstwo tworzy trwanie i czyni je
uchwytnym dla umysu
@ozdzi a (O
!dpowied+ na zarzuty
Nasza koncepcja przestrzeni i czasu skada si" z dwch
cz"ci, ktre cile zwizane s ze sob /ierwsza opiera si"
na nast"pujcym a.cuchu rozumowania %dolno#
pojmowania umysu nie jest niesko.czona' a zatem adna
idea rozcigoci czy trwania nie skada si" z niesko.czonej
liczby cz"ci czy niszego rz"du idei, lecz skada si" z liczby
sko.czonej tych cz"ci, a te s proste i niepo)i dzielne' std z
kolei jest moliwe, eby przestrze. i czas istniay zgodnie z t
ide' jeli za to moliwe, to jest pewne, e one rzeczywicie
istniej zgodnie z t ide' a zatem ich niesko.czona
podzielno# jest cakowicie niemoliwa i sprzeczna w sobie
+ruga cz"# naszej koncepcji jest konsekwencj tamtej
$z"ci, na ktre rozkada si" idea czasu i idea przestrzeni,
staj si" wreszcie niepodzielne' i te cz"ci niepodzielne, jako
e same przez si" s niczym, nie dadz si" poj#, jeli nie s
wypenione czym, co jest realne i co istnieje (dee
przestrzeni i czasu nie s wi"c ideami samoistnymi czy
odr"bnymi, lecz jedynie s to idee dotyczce sposobu czy
porzdku, w jakim rzeczy istniej (nnymi sowy, niepodobna
poj# ani rozcigoci, nie wypenionej materi, ani czasu, w
ktrym nie byoby
nast"pstwa lub zmiany w jakiej rzeczy realnie istniejcej
Ccisy zwizek mi"dzy tymi cz"ciami naszej koncepcji jest
powodem, dla ktrego rozwaymy cznie zarzuty, wysuwane
przeciw obu tym cz"ciom, a rozpoczniemy od skierowanych
przeciw sko.czonej podzielnoci ( /ierwszy z tych zarzutw,
ktry wezm" pod uwag", raczej moe dowie#, e istnieje ten
zwizek i zaleno# jednej cz"ci naszej koncepcji od
drugiej, ni obali# jedn z nich -zkoy filozoficzne cz"sto
twierdziy, e rozcigo# musi by# podzielna in infinitum,
poniewa system punktw matematycznych jest czym
niedorzecznym' i e ten system jest niedorzeczny, poniewa
punkt matematyczny jest niebytem i e wobec tego poczenie
punktw jednych z innymi nigdy nie moe stworzy#
realnego bytu 6yoby to cakiem przekonywajce,
gdyby nie byo rodka mi"dzy niesko.czon podzielnoci
materii, a niebytem punktw matematycznych *en rodek
istnieje oczywicie, a powstaje on mianowicie, gdy damy
barw" lub twardo# tym punktom' niedorzeczno# obu
zaoe. kra.cowych dowodzi, e prawdziwe jest to zaoenie
porednie -ystem punktw fizycznych, ktry mgby
by# drugim takim zaoeniem porednim, jest zbyt
niedorzeczny, by wymaga obalenia @ealna rozcigo#,
jak ma by# wedle zaoenia punkt fizyczny, nigdy nie moe
istnie# bez cz"ci, rnych od siebie, skcro za rzeczy s
rne, to wyobra1nia moe je rozrni# i oddzieli#
(( +rugi zarzut wynika std, e rzeczy musiayby
z
koniecznoci przenika. si, gdyby rozcigo# skadaa si3 z
punktw matematycznych /rosty i niepodzielny atom, ktry
dotyka innego atomu, musi go z koniecznoci przenika#'
albowiem niemoliwe jest, iby go dotyka swoimi cz"ciami
zewn"trznymi, jako e zaoy)
KJ
!dpowied+ na zarzuty
l, <)T Ko ! ideac" przestrzeni i czasu
(, <,Q


limy, i jest doskonale prosty, co wycza wszelkie cz"ci
:usi wi"c ten atom dotyka# drugi atom cile ca swoj
istot, secundum se, tota et totaliter, zgodnie z sam definicj
przenikania 9ecz przenikanie jest niemoliwe2 a wi"c i
punkty matematyczne s rwnie niemoliwe
Na ten zarzut odpowiadam, podstawiajc bardziej suszn
ide" przenikania %amy, e dwa ciaa nie maj w sobie
adnej prni, e zbliaj si" do siebie i e cz si" ze sob w
taki sposb, i ciao, ktre powstaje z ich poczenia, nie jest
bardziej rozcige ni #edno z cia danyc"%, to winnimy
rozumie#, mwic o przenikaniu 9ecz oczywist jest rzecz,
e to przenikanie nie jest niczym innym ni unicestwieniem
jednego z tych cia, a zachowaniem drugiego, przy czym nie
jestemy zdolni rozrni#, ktre z nich zostaje zachowane, a
ktre unicestwione /rzed ich zblieniem mamy ide" dwch
cia /o ich zblieniu mamy ide" tylko jednego Amys nie
moe zachowa# poj"cia o rnicy mi"dzy dwoma ciaami
takimi samymi, ktre by istniay w tym samym miejscu ^ i w
tym samym czasie
6iorc tedy przenikanie w tym znaczeniu, jako
unicestwienie jednego ciaa przy zblieniu go do innego,
zapytuj", czy kto widzi, iby byo konieczne, by punkt
barwny lub dotykalny mia ulec unicestwieniu, gdy si" zbliy
do innego punktu barwnego lub dotykalnego3 $zy,
przeciwnie, nie jest dla kadego oczywiste, e z poczenia
tych punktw powstaje rzecz zoona i po)dzielna, w ktrej
mona rozrni# dwie cz"ci, i e kada z tych cz"ci
zachowuje swoje odr"bne i oddzielne istnienie, cho# si"
styka z drug3 Niechaj kto pomoe swej wyobra1ni,
ujmujc te punkty jako rnie zabarwione, aeby tym lepiej
zapobiec ich zwizaniu si" i zmieszaniu /unkt niebieski i
punkt czerwony mog z pewnoci
styka# si" ze sob, nie przenikajc si" i nie unicestwiajc
!dyby bowiem nie mogy, cby mogo si" sta# z nimi3
>try by zosta unicestwiony, czerwony czy niebieski3 7
gdyby te dwie barwy poczyy si" w jedn, jak now barw"
wytworzyyby, czc si" ze sob3
*e zarzuty wywouje, a jednoczenie czyni tak trudn
zadowalajc na nie odpowied1 gwnie to, e zarwno nasza
wyobra1nia, jak nasze zmysy, s z natury swej chwiejne i
niestae, gdy zwracaj si" ku rzeczom tak drobnym %rbmy
plam" z atramentu na papierze i oddalmy si" na tak
odlego#, iby ta plama staa si" cakiem niewidzialna'
znajdziemy, e gdy b"dziemy znw si" ku niej zbliali, to
najpierw stanie si" ona widoczna z krtkimi przerwami, a
nast"pnie widoczna stale' p1niej nabierze tylko nowej siy jej
zabarwienie, jej za rozmiary ju si" nie b"d powi"kszay'
jeszcze p1niej za, gdy si" powi"kszy tak dalece, i b"dzie
rzeczywicie rozciga, b"dzie jeszcze nadal trudno
wyobra1ni rozoy# j na cz"ci skadowe, jako e jeszcze
trudno jej jest i niewygodnie ujmowa# tak drobny przedmiot,
jakim jest pojedynczy punkt *a niezdolno# najwi"kszy ma
wpyw na nasze rozumowania na temat obecny i sprawia, e
niemal niepodobna da# zrozumia odpowied1 w odpowiedniej
szacie sownej na wiele pyta., ktre tu mog powsta# (((
,iele zarzutw przeciw niepodzielnoci cz"ci przestrzeni
zaczerpni"to z matematyki, cho# na pierwszy rzut oka zdaje
si" ta nauka raczej sprzyja# tej koncepcji' jeli nawet jest jej
przeciwna w swoich dowodach, to przecie cakiem zgodna
jest z ni w swych definic#ac"$ 4becnie wi"c moim
zadaniem musi by#2 broni# definicji i obala# dowody
/owierzchnie okre-la si" jako dugo# i szeroko# bez
g"bokoci' lini" jako dugo# bez szerokoci i g"bi'
!dpowied+ na zarzuty1
(, JJ,T ! ideac" przestrzeni i czasu l, JJ,T $2


punkt jako to, co nie ma ani dugoci, ani szerokoci, ani
g"bi 0est oczywiste, e to wszystko jest cakiem
niezrozumiae, o ile si" nie zaoy, e rozcigo# skada si" z
niepodzielnych punktw lub atomw 0ake bowiem inaczej
mogaby jaka rzecz istnie# bez dugoci, szerokoci lub
g"bi3
Na ten argument dawano, jak znajduj", dwie rne
odpowiedzi, z ktrych adna w moim rozumieniu nie jest
zadowalajca /ierwsza, to ta, e przedmioty geometrii, a
mianowicie te powierzchnie, linie i punkty, ktrych
proporcje i pooenia ona bada, s jedynie ideami w umyle i
e nigdy nie istniay i istnie# nie mog w naturze Nie
istniay nigdy, bo nikt nie zechce twierdzi#, e mona
narysowa# lini" lub stworzy# powierzchni" cakowicie
zgodn z t definicj' i nigdy istnie# nie mog, albowiem
mona zbudowa# dowody, e one s niemoliwe, biorc za
podstaw" same te idee
$zy mona jednak wyobrazi# sobie co bardziej
niedorzecznego i sprzecznego ni to rozumowanie3
$okolwiek mona poj# za pomoc idei jasnej i wyra1nej, to
z koniecznoci rzeczy implicite zawiera moliwo# istnienia' i
kto zechce twierdzi#, i dowodzi niemoliwoci istnienia tej
rzeczy z pomoc argumentu opartego na idei jasnej, w istocie
rzeczy twierdzi, i nie mamy jasnej idei tej rzeczy, poniewa
mamy jej jasn ide" /rno szuka# sprzecznoci w
jakiejkolwiek rzeczy, ktr umys pojmuje wyra1nie !dyby w
niej tkwia implicite #aka- sprzeczno#, to nie mona by jej
nigdy poj#
Nie ma wi"c nic poredniego pomi"dzy uznaniem co
najmniej, e moliwe s punkty niepodzielne, a
zaprzeczeniem idei takich punktw' i wanie na tej ostatniej
zasadzie opiera si" druga odpowied1 na powyszy argu)
ment *wierdzono 8, e jakkolwiek niepodobna uj#
poj"ciowo dugo# bez szerokoci, to przecie mona,
abstrahujc, lecz nie oddzielajc, rozwaa# jedno, nie baczc
na drugie' zupenie podobnie jak moemy myle# o dugoci
drogi mi"dzy dwoma miastami, pomijajc jej szeroko#
+ugo# nie da si" oddzieli# od szerokoci zarwno w
przyrodzie, jak i w naszych umysach' lecz to nie wyklucza
rozwaania cz"ciowego oraz tego rozr'nienia my-lowego na
sposb, wyej wyjaniony
4balajc t" odpowied1, nie b"d" kad nacisku na argument,
ktry ju dostatecznie wyjaniem, a mianowicie na to, e
gdyby umys nie mg dotrze# do pewnego minimum w
swych ideach, to jego zdolno# pojmowania musiaaby by#
niesko.czona, aeby mg on obj# niesko.czon wielo#
cz"ci, z ktrych jego idea wszelkiej rozcigoci musiaaby
si" skada# /ostaram si" tu znale1# pewne nowe_
niedorzecznoci w tym rozumowaniu
/owierzchnia jest granic ciaa' linia jest granic
powierzchni' punkt granic linii' lecz twierdz", e gdyby idee
punktu, linii lub powierzchni nie byy niepodzielne, to nie
byoby moliwe, ibymy w ogle mieli poj"cie o tych
granicach %amy, e te idee s niesko.czenie podzielne' i
niechaj teraz wyobra1nia sprbuje zatrzyma# si" na idei
ostatniej powierzchni, linii lub punktu' ot ta idea, jak si"
okazuje, rozkada si" natychmiast na cz"ci' i gdy
wyobra1nia przedstawi sobie ostatni z tych cz"ci, ta znw
wymyka si" jej przez nowy podzia i tak si" dzieje in
infinitum, e nie moe ona dotrze# do idei granicznej
@osnca liczba cz"ci uamkowych
8 8%an de penser$ `7rnauld i Nicole, 8ogika, czyli 9ztuka my-lenia 6>5 ^]W
[
P str
K[a
!dpowied+ na zarzuty
(, <,T KT ! ideac" przestrzeni i czasu (, JJ,T


nie posuwa wyobra1ni ku podziaowi ostatecznemu
bardziej ni idea, ktr ona pierwotnie wytworzya >ada
czsteczka wymyka si" z chwytu przez to, e si" znw
dzieli, podobnie jak ywe srebro, gdy je prbujemy schwyci#
=e jednak w istocie rzeczy musi by# co, co jest granic dla
idei wszelkiej iloci sko.czonej, i e ta idea graniczna nie
moe sama skada# si" znw z cz"ci czy idei
drobniejszych, inaczej bowiem nie byaby ostatni z jej
cz"ci i granic tej idei, i jako e mona by to wci
cign# dalej & przeto jest to jasny dowd, i idee
powierzchni, linii i punktw nie dopuszczaj adnego
podziau' idee powierzchni co do g"bi, idee linii co do
szerokoci i g"bi, idee punktw za co do adnego
wymiaru
5ilozofowie szkolni byli tak przekonani o sile tego
argumentu, e niektrzy spord nich twierdzili, i natura
do tych czsteczek materii, ktre s podzielne w
niesko.czono#, dodaa pewn liczb" punktw
matematycznych, aeby da# granice ciaom' inni za
uchylali si" przed si przekonujc tego rozumowania
przy pomocy caego szeregu niezrozumiaych wykr"tw i
rozrnie. poj"ciowych 9ecz ci przeciwnicy w rwnej
mierze ust"puj sobie zwyci"stwa $zowiek, ktry si"
chowa, rwnie oczywicie uznaje wyszo# swego wroga, jak
i ten, kto uczciwie oddaje sw bro.
*ak wi"c okazuje si", e definicje matematyczne obalaj
te niby)dowody, i e jeeli mamy ide" niepodzielnych
punktw, linii i powierzchni, zgodn z definicj, to ich
istnienie z pewnoci jest moliwe' jeeli za nie \ mamy
takiej idei, to niemoliwe jest, ibymy kiedykolwiek mogli
poj#, e te twory geometryczne maj w ogle granice' a bez
poj"cia tej granicy nie moe by# adnego dowodu
geometrycznego
0eeli teraz pjd" dalej i b"d" twierdzi, e aden z tych
dowodw nie moe mie# wystarczajcej wagi na to, iby
ustali# tak zasad" jak zasada niesko.czonej podzielnoci' a
to dlatego, i w odniesieniu do tak drobnych przedmiotw
nie s to waciwe dowody, jako e zbudowane s na ideach,
ktre s niecise, i na tezach, ktre nie s dokadnie
prawdziwe !dy geometria rozstrzyga co o stosunkach
mi"dzy ilociami, nie powinnimy da# najwyszej
moliwie precyzji i cisoci =aden z jej dowodw nie si"ga
tak daleko Ajmuje ona wymiary i proporcje figur naleycie,
lecz z gruba i z pewn dowolnoci 0ej b"dy nigdy nie s
znaczne i nie bdziaby ona w ogle, gdyby nie dya do
takiej bezwzgl"dnej doskonaoci
/ytam najpierw matematykw, co oni rozumiej, gdy
mwi, e jedna linia lub powierzchnia jest r'wna innej, od
niej wiksza, lub mnie#sza7 Niechaj da na to odpowied1 kto
z nich, bez wzgl"du na to, do ktrej sekty naley, i bez
wzgl"du na to, czy utrzymuje, e rozcigo# skada si" z
punktw niepodzielnych, czy te z wielkoci podziel)nych
niesko.czenie *o pytanie postawi w kopotliwe pooenie i
jednych, i drugich Niewielu jest matematykw, albo nawet i
nie ma takich, ktrzy by bronili hipotezy punktw
niepodzielnych, a przecie ci maj najatwiejsz i najlepsz
odpowied1 na pytanie obecne *rzeba tylko, iby
odpowiedzieli, e linie lub powierzchnie s rwne, gdy
liczba punktw w kadej z nich jest taka sama' i e gdy
stosunek liczbowy si" zmienia, to zmieniaj si" stosunki
Anii i powierzchni 9ecz cho# jest to odpowied1 suszna i
oczywista, to przecie mog" twierdzi#, i ten probierz
rwnoci jest cakiem &ezuyteczny i e my nigdy nie
ustalamy, i rzeczy s rwne lub nierwne sobie na
podstawie takiego porwnania ,obec tego bowiem, e
punkty, ktre wchodz w skad linii lub powierzchni,
*raktat o naturze ludzkiej t ( K
KK ! ideac" przestrzeni i czasu (, JJ,T !dpowied+ na zarzuty KX
l,
<,T


zarwno spostrzegane wzrokiem jak dotykiem, s tak drobne i
tak stopione ze sob, i umys zgoa nie moe ich zliczy#,
przeto takie zliczanie nigdy nie moe da# nam probierza, z
ktrego pomoc moglibymy ocenia# rozmiary tych figur
Nikt i nigdy nie b"dzie mg wyznaczy# przez cise
zliczenie punktw, e cal ma ich mniej ni stopa, lub e stopa
ma ich mniej ni okie# lub jaka wi"ksza miara' dlatego te
rzadko, czy te nawet nigdy nie bierzemy liczby punktw za
probierz rwnoci lub nierwnoci
$o si" tyczy tych, ktrzy wyobraaj sobie, e rozcigo#
jest podzielna in infinitum, to jest niemoliwe, iby oni mogli
robi# uytek z tej odpowiedzi lub ustala# rwno# linii lub
powierzchni, wyliczajc ich cz"ci skadowe -koro bowiem
zgodnie z ich hipotez zarwno najmniejsza jak i najwi"ksza
figura zawiera niesko.czon ilo# cz"ci' i skoro liczby
niesko.czone, cile mwic, nie mog by# ani rwne, ani
nierwne mi"dzy sob, to rwno# lub nierwno#
jakichkolwiek wycinkw przeI strzeni nie moe nigdy
zalee# od stosunku liczbowego ich cz"ci /rawda, mgby
kto powiedzie#, e nierwno# okcia i jarda polega na
rnej liczbie stp, z ktrych si" one skadaj' nierwno# za
stopy i jarda polega na nierwnej liczbie cali 9ecz e
wielko#, ktr nazywamy calem w jednym, jest wedle
zaoenia rwna temu, co nazywamy calem w drugim, i e
jest niemoliwe dla umysu, iby ustali t" rwno#, idc in
infinitum w odwoywaniu si" do coraz mniejszych wielkoci
& przeto jest oczywiste, e wreszcie musimy ustali# jaki
probierz rwnoci, rny od wyliczania cz"ci
- ludzie 8, ktrzy twierdz, i rwno# najlepiej definiuje
si" przez przystawanie i e dwie jakiekolwiek fi)
, 8 /atrz dr 6arrow, Wyklady matematyczne$

'
gury s rwne, gdy przy naoeniu jednej na drug wszystkie
ich cz"ci odpowiadaj sobie wzajemnie i dotykaj jedna
drugiej 7eby wyda# sd o tej definicji, rozwamy, e skoro
rwno# jest stosunkiem, to nie jest ona, cile biorc,
wasnoci tych figur kadej z osobna, lecz powstaje jedynie z
porwnania, ktrego umys dokonuje mi"dzy nimi 0eeli
wi"c rwno# polega na tym zestawieniu w wyobra1ni i
wzajemnym kontakcie cz"ci, to musimy mie# co najmniej
wyra1ne poj"cie o tych cz"ciach i musimy przedstawia#
sobie poj"ciowo ich kontakt 4t teraz jest jasne, e w tym
uj"ciu doprowadzilibymy te cz"ci do najwi"kszego
rozdrobnienia, jaki tylko mona sobie przedstawi#' albowiem
styczno# duych cz"ci nie uczyniaby nigdy tych figur
rwnymi 9ecz najdrobniejsze cz"ci, jakie ujmujemy
poj"ciowo, to punkty matematyczne' a zatem ten probierz
rwnoci jest tosamy z tym, jaki opiera si" na rwnoci
liczby punktw, o ktrym powiedzielimy, e jest suszny,
lecz bezuyteczny :usimy wi"c rozejrze# si" w innej
dziedzinie za rozwizaniem obecnej trudnoci
0est rzecz oczywist, e oko, a raczej umys cz"sto jest
zdolny jednym rzutem oka okreli# proporcje cia i orzec, i
s rwne lub e jedno jest wi"ksze lub mniejsze od drugiego,
nie badajc i nie porwnujc liczby ich cz"ci drobnych *akie
sdy nie tylko s pospolite, lecz w wielu przypadkach s
pewne i nieomylne !dy mamy przed sob miar" jarda i stopy,
to umys nie moe kwestionowa# tego, e pierwsza jest
dusza ni druga, tak samo, jak nie moe wtpi# o tych
zasadach, ktre s najbardziej jasne i oczywiste same przez
si"
- wi"c trzy stosunki, ktre umys rozrnia na podstawie
oglnego wygldu rzeczy i ktre oznacza mianem , mnie#szy
i r'wny$ 9ecz cho# jego sdy dotyczce
K8
K[ ! ideac" przestrzeni i czasu
l, n,T !dpowied+ na zarzuty


zarwno spostrzegane wzrokiem jak dotykiem, s tak drobne i
tak stopione ze sob, i umys zgoa nie moe ich zliczy#,
przeto takie zliczanie nigdy nie moe da# nam probierza, z
ktrego pomoc moglibymy ocenia# rozmiary tych figur
Nikt i nigdy nie b"dzie mg wyznaczy# przez cise
zliczenie punktw, e cal ma ich mniej ni stopa, lub e stopa
ma ich mniej ni okie# lub jaka wi"ksza miara' dlatego te
rzadko, czy te nawet nigdy nie bierzemy liczby punktw za
probierz rwnoci lub nierwnoci
$o si" tyczy tych, ktrzy wyobraaj sobie, e rozcigo#
jest podzielna in infinitum, to jest niemoliwe, iby oni mogli
robi# uytek z tej odpowiedzi lub ustala# rwno# linii lub
powierzchni' wyliczajc ich cz"ci skadowe -koro bowiem
zgodnie z ich hipotez zarwno najmniejsza jak i najwi"ksza
figura zawiera niesko.czon ilo# cz"ci' i skoro liczby
niesko.czone, cile mwic, nie mog by# ani rwne, ani
nierwne mi"dzy sob, to rwno# lub nierwno#
jakichkolwiek wycinkw przestrzeni nie moe nigdy zalee.
od stosunku liczbowego ich cz"ci /rawda, mgby kto
powiedzie#, e nierwno# okcia i jarda polega na rnej
liczbie stp, z ktrych si" one skadaj' nierwno# za stopy
i jarda polega na nierwnej liczbie cali 9ecz e wielko#,
ktr nazywamy calem w jednym, jest wedle zaoenia rwna
temu, co nazywamy calem w drugim, i e jest niemoliwe dla
umysu, iby ustali t" rwno#, idc in infinitum w
odwoywaniu si" do coraz mniejszych wielkoci & przeto
jest oczywiste, e wreszcie musimy ustali# jaki probierz
rwnoci, rny od wyliczania cz"ci
- ludzie 8, ktrzy twierdz, i rwno# najlepiej definiuje
si" przez przystawanie i e dwie jakiekolwiek fi)
8 /atrz dr 6arrow, Wyklody matematyczne$ b
gury s rwne, gdy przy naoeniu jednej na drug wszystkie
ich cz"ci odpowiadaj sobie wzajemnie i dotykaj jedna
drugiej 7eby wyda# sd o tej definicji, rozwamy, e skoro
rwno# jest stosunkiem, to nie jest ona, cile biorc,
wasnoci tych figur kadej z osobna, lecz powstaje jedynie z
porwnania, ktrego umys dokonuje mi"dzy nimi 0eeli wi"c
rwno# polega na tym zestawieniu w wyobra1ni i
wzajemnym kontakcie cz"ci, to musimy mie# co najmniej
wyra1ne poj"cie o tych cz"ciach i musimy przedstawia# sobie
poj"ciowo ich kontakt 4t teraz jest jasne, e w tym uj"ciu
doprowadzilibymy te cz"ci do najwi"kszego rozdrobnienia,
jakie tylko mona sobie przedstawi#' albowiem styczno#
duych cz"ci nie uczyniaby nigdy tych figur rwnymi 9ecz
najdrobniejsze cz"ci, jakie ujmujemy poj"ciowo, to punkty
matematyczne' a zatem ten probierz rwnoci jest tosamy z
tym, jaki opiera si" na rwnoci liczby punktw, o ktrym
powiedzielimy, e jest suszny, lecz bezuyteczny :usimy
wi"c rozejrze# si" w innej dziedzinie za rozwizaniem obecnej
trudnoci
0est rzecz oczywist, e oko, a raczej umys cz"sto jest
zdolny jednym rzutem oka okreli# proporcje cia i orzec, i
s rwne lub e jedno jest wi"ksze lub mniejsze od drugiego,
nie badajc i nie porwnujc liczby ich cz"ci drobnych *akie
sdy nie tylko s pospolite, lecz w wielu przypadkach s
pewne i nieomylne !dy mamy przed sob miar" jarda i stopy,
to umys nie moe kwestionowa# tego, e pierwsza jest
dusza ni druga, tak samo, jak nie moe wtpi# o tych
zasadach, ktre s najbardziej jasne i oczywiste same przez
si"
- wi"c trzy stosunki, ktre umys rozrnia na podstawie
oglnego wygldu rzeczy i ktre oznacza mianem , mnie#szy i
r'wny$ 9ecz cho# jego sdy dotyczce
K8
K[ ! ideac" przestrzeni i czasu
!dpowied+ na zarzuty

tych stosunkw s czasem niemylne, to jednak nie s takie
zawsze' i nasze sdy tego rodzaju nie s wyj"te spod
wtpliwoci i b"dnoci w wi"kszej mierze ni sdy o
innych sprawach $z"sto korygujemy nasz pierwszy pogld,
rozwaajc rzecz ponownie i zastanawiajc si"' i orzekamy,
e s rwne te rzeczy, ktre na pierwszy rzut oka ocenilimy
jako nierwne' uwaamy te jak rzecz za mniejsz, cho#
poprzednio wydawaa nam si" wi"ksza ni inna ( nie jest to
jedyna poprawka, jakiej podlegaj te sdy o danych naszych
zmysw' cz"sto odkrywamy nasz bd, przykadajc
rzeczy' lub te, gdzie to si" nie da wykona#, uywajc jakiej
wsplnej i niezmiennej miary, ktra, kolejno zastosowana do
rzeczy porwnywanych, informuje nas o rnych
proporcjach tych rzeczy 9ecz nawet ta poprawka dopuszcza
now poprawk" i rne stopnie cisoci, zalenie od natury
przyrzdu, ktrym mierzymy ciaa, i od starannoci, jak
wkadamy w porwnanie
!dzie wi"c umys jest przyzwyczajony do tych sdw i do
ich korygowania i znajduje, e ten sam stosunek, co sprawia,
i dwie figury maj dla oka ten wygld, ktry nazywamy
rwnoci, sprawia rwnie, i one odpowiadaj sobie
wzajemnie i wedle wszelkiej wsplnej miary, przy ktrej
pomocy s porwnywane, tam tworzymy poj"cie mieszane
rwnoci, ktre opiera si" zarwno na mniej cisej, jak i na
bardziej cisej metodzie porwnawczej 9ecz to nas nie
zadowala 7lbowiem wo
T
b"c tego, i suszna racja
przekonuje nas, e s ciaa znacznie bardziej drobne ni te,
ktre ukazuj si" zmysom' e za faszywa racja
przykonywaaby nas, i s ciaa niesko.czenie bardziej
drobne, przeto pojmujemy jasno, e nie jestemy w
posiadaniu adnego przyrzdu i adnego sposobu mierzenia,
ktry by nas zabezpieczy
przed wszelkim b"dem i niepewnoci %dajemy sobie
spraw", e dodanie lub odj"cie jednej z tych drobnych cz"ci
nie da si" zauway# ani w wygldzie, ani w mierzeniu' e za
wyobraamy sobie, i dwie figury, ktre byy rwne
poprzednio, nie mog by# rwne po tym usuni"ciu lub
dodaniu, przeto zakadamy w wyobra1ni jaki probierz
rwnoci, ktry koryguje dokadnie wygldy i pomiary i
sprowadza figury cakowicie do tego stosunku 0est jasne, e
ten probierz istnieje tylko w wyobra1ni ,obec tego bowiem,
e sama idea rwnoci jest wanie ide takiego
szczegowego wygldu, skorygowan przez naoenie lub
wspln miar", przeto poj"cie jakiej poprawki, wychodzcej
poza nasze przyrzdy i nasz sztuk" mierzenia, jest prost
fikcj umysu i jest rwnie bezuyteczne jak niezrozumiae
9ecz chocia ten probierz istnieje tylko w wyobra1ni, fikcja
ta jest bardzo naturalna' i nic bardziej zwykego ni to, e
umys w ten wanie sposb kontynuuje wszelk akcj" nawet
wwczas, gdy znika racja, ktra pierwotnie skonia go do jej
rozpocz"cia *o wida# bardzo wyra1nie, gdy chodzi o czas'
cho# jest tu oczywiste, e nie posiadamy cisej metody
wyznaczania stosunku mi"dzy cz"ciami, nawet tak dokadnej
jak w odniesieniu do rozcigoci, to jednak rne poprawki
naszych miar i rne stopnie ich dokadnoci day nam
niejasne uwikane poj"cie o doskonaej i cakowitej rwnoci
*ak samo rzecz si" ma w wielu innych sprawach :uzyk,
znajdujc, e jego ucho staje si" z kadym dniem bardziej
delikatne, i korygujc siebie z pomoc refleksji i uwagi,
kontynuuje t" sam czynno# umysu nawet wwczas, gdy
przedmiot go zawodzi, i tworzy sobie poj"cie doskonaej tercji
lub oktawy, nie umiejc powiedzie#, skd bierze swj
probierz :alarz tworzy tak sam fikcj", co si" tyczy barw
:echanik
!dpowied+, na zarzuty 4 ideac" przestrzeni i czasu
7

(, <,T


za, co si" tyczy ruchu 0eden wyobraa sobie, e -wiato i
cie,, drugi, e szy&ko-. i p:wolno-. mona porwnywa# i
ustala# mi"dzy nimi rwno# tak dokadnie, jak tego uczyni#
nie moe ocena zmysw
*o samo rozumowanie moemy zastosowa# do krzywe# i
proste#$ Nie ma rzeczy bardziej oczywistej dla zmysw ni
rnica mi"dzy krzyw a prost, i nie ma idej, ktre bymy
tworzyli atwiej ni idee tych rzeczy 9ecz cho#bymy nie
wiedzie# jak atwo mogli tworzy# te idee, to niepodobna
podacfjakiejkolwiek ich definicji, ktra by ustalaa wyra1ne
granice mi"dzy nimi !dy rysujemy linie na papierze lub na
jakiejkolwiek powierzchni cigej, to istnieje pewien
porzdek, w jakim te linie biegn od jednego punktu do
innego, tak i mog da# pene wraenie krzywej lub prostej
9ecz porzdek ten jest cakowicie nieznany i nie dostrzegamy
tu nic poza jednolitym wygldem *ak przyjmujc nawet
system punktw niepodzielnych, moemy wytworzy# tylko
odlege poj"cie jakiego nieznanego probierza dla
rozwaanych tu linii /rzyjmujc za podzielno#
niesko.czon, nie moemy posun# si" nawet tak daleko, lecz
ograniczeni jestemy jedynie do wygldu oglnego jako
zasady, przy ktrej pomocy okrelamy, e linie s bd1
krzywe, bd1 proste 9ecz cho# nie moemy da# dokadnej
definicji tych linii, ani te poda# zupenie cisej metody
rozrniania jednej od drugich, to przecie nie przeszkadza to
nam korygowa# pierwsze uj"cie bardziej dokadnym
rozwaaniem i porwnaniem przy pomocy jakiej reguy, do
ktrej susznoci mamy wi"ksze zaufanie dzi"ki wielokrotnym
prbom ( z tych poprawek, kontynuujc t" sam operacj"
mylow nawet wwczas, gdy znika do niej podstawa,
tworzymy niecis ide" doskonaego probierza dla tych figur,
cho# nie potrafimy go wyjani# ani zrozumie#
:atematycy, co prawda, uwaaj, e daj cis definicj"
prostej, gdy mwi, i jest to na#kr'tsza droga pomidzy
dwoma punktami$ 9ecz ja uwaam, po pierwsze, e to jest
raczej ustalenie jednej z wasnoci prostej ni suszna jej
definicja /ytam bowiem, czy kto, jeli mu wspomn o linii
prostej, nie myli od razu o takim jej swoistym wygldzie i
czy nie zdarza si" przypadkowo tylko, i rozwaa on t"
wasno#3 9ini" prost mona przedstawi# sobie w
oderwaniu od innych rzeczy' ta za definicja jest
niezrozumiaa, jeli nie porwna# prostej z innymi liniami,
ktre przedstawiamy sobie jako bardziej rozcige 0est w
yciu potocznym ustalon maksym, e najbardziej prosta
droga jest zawsze najkrtsza' a przecie tak mwi# byoby
rwnie niedorzecznie, jak jest twierdzi#, e najkrtsza droga
jest zawsze najkrtsza, gdyby nasza idea linii prostej nie bya
rna od idei najkrtszej drogi mi"dzy dwoma punktami
/o drugie, powtarzam, co ju powyej ustaliem, e nie
mamy cisej idei rwnoci i nierwnoci, odlegoci
krtszej i duszej, podobnie jak nie mamy cisej idei linii
prostej lub krzywej' i, co za tym idzie, e jedna idea nie
moe nigdy da# nam doskonaego probierza drugiej Ccisej
idei nie mona nigdy zbudowa# na takich ideach, ktre s
nieokrelone i chwiejne
+la idei powierzc"ni paskie# rwnie trudno o cisy
wzorzec jak dla linii prostej' i nie mamy adnego innego
rodka, aeby wyrni# tak powierzchni", poza jej
oglnym wygldem /rno matematycy przedstawiaj
powierzchni" pask jako wytworzon przez ruch post"powy
Anii prostej :ona tu od razu zarzuci#, e nasza idea
powierzchni jest rwnie niezalena od tej metody tworzenia
powierzchni, jak nasza idea elipsy jest niezalena od idei
stoka' e idea linii prostej nie jest bardziej
! ideac" przestrzeni i czasu
(, JJ,T !dpowied+ na zarzuty
(, <)T
73


cisa ni idea powierzchni paskiej' e prosta moe posuwa#
si" naprzd nieprawidowo i wytworzy# w ten spoL sb
figur" zupenie rn od paszczyzny' i e zatem musimy
zakada#, i porusza si" ona po dwch liniach prostych
rwnolegych do siebie i na tej samej paszczy1nie' lecz to
jest opis, ktry wyjania t" rzecz przez ni sam i obraca si"
w b"dnym kole
4kazuje si" wi"c, e idee, ktre s najbardziej istotne dla
geometrii, a mianowicie idee rwnoci i nierwnoci, linii
prostej i powierzchni paskiej, dalekie s od tego, eby byy
cise i okrelone zgodnie z nasz potoczn metod ich
pojmowania Nie tylko nie jestemy zdolni powiedzie#, jeeli
dany przypadek w pewnym stopniu jest wtpliwy, kiedy takie
poszczeglne figury s rwne i kiedy taka linia jest prosta, a
taka powierzchnia paska' lecz rwnie nie moemy utworzy#
idei tego stosunku lub tych figur, ktra by bya staa i
niezmienna 4dwoujemy si" wci do sdu, jaki tworzymy
sobie na podstawie wygldu rzeczy a ktry jest saby i
omylny, i korygujemy przy pomocy wsplnej miary' jeli za
doczamy do tego jak dalsz poprawk", to zazwyczaj tak,
ktra jest bd1 bezuyteczna, bd1 jest tylko w wyobra1ni
/rno bymy si" odwoywali do potocznego argumentu i
przyjmowali bstwo, ktrego wszechmoc moe pozwoli# mu
utworzy# doskona figur" geometryczn i narysowa# lini"
prost bez krzywizny i zagi"cia /oniewa ostateczny wzorzec
tych figur pochodzi nie skdind, j ak tylko ze zmysw, i
wyobra1ni, przeto niedorzeczne jest mwi# o jakiej c
doskonaoci poza tym, o czym te wadze mog sdzi#'
albowiem prawdziwa doskonao# w kadej rzeczy polega na
jej zgodnoci z jej wzorcem
4t wobec tego, e te idee s tak chwiejne i niepewne,
przeto rad bym zapyta# matematyka, jak to niezawodn
pewno# ma on, nie tylko co si" tyczy bardziej zawiych i
niejasnych twierdze. swojej nauki, lecz rwnie co do
najbardziej pospolitych i oczywistych zasad3 0ak moe on mi
dowie# na przykad, e dwie proste nie mog mie# jednego
Iwsplnego odcinka3 7lbo e jest rzecz niemoliw
narysowa# wi"cej ni jedn prost mi"dzy dwoma punktami3
!dyby mi rzek, e te pogldy s oczywicie niedorzeczne i
niezgodne z naszymi ideami jasnymi, to ja bym mu
odpowiedzia, e nie zaprzecz", gdy dwie proste nachylone s
do siebie pod atwo dostrzegalnym ktem, i jest
niedorzeczne wyobraa# sobie, e maj wsplny odcinek
9ecz jeli zaoymy, e dwie proste zbliaj si" do siebie o
jeden cal na przestrzeni dwudziestu mil, to nie dostrzegam
adnej niedorzecznoci w twierdzeniu, e gdy si" zetkn, to
stan si" jedn lini 6o prosz" was, na podstawie jakiej
reguy czy wzorca wydajecie sd, gdy twierdzicie, e linia, w
ktr wedug mego zaoenia one si" zlay, nie moe tworzy#
tej samej linii prostej z tymi dwiema, ktre tworz tak
male.ki kt ze sob3 :usicie z pewnoci mie# jak ide"
linii prostej, z ktr ta linia si" nie zgadza,$ ;zy wi"c
mniemacie, e na niej punkty nie mieszcz si" w takim
samym porzdku i wedle tej samej reguy, jak to jest swoiste i
istotne dla linii prostej3 0eli tak, to musz" was
poinformowa#, e sdzc w ten sposb nie tylko
przyjmujecie, i rozcigo# skada si" z punktw
niepodzielnych Rco, by# moe, wychodzi poza wasz
intencj"S, lecz jak powiadam, musz" was poinformowa#, e
ani to nie jest wzorzec, wedle ktrego tworzymy ide" linii
prostej, ani te, gdyby to by wzorzec, nie ma takiej staoci w
naszych zmysach lub wyobra1ni, iby okrela, kiedy taki
porzdek jest pogwacony czy te zachowany /ierwotnym
,zorcem linii prostej w rzeczywistoci nie jest nic innego
! ideac" przestrzeni i czasu I, 11,4 !dpowied+ na zarzuty
l, <,T
XW 74

erny utworzy# sobie idei prni, czy przestrzeni, gdzie nie
ma adnej rzeczy widocznej lub dotykalnej *u powstaj trzy
zarzuty, ktre rozwa" cznie, poniewa odpowied1 na jeden
z nich jest konsekwencj tego, na czym opr" dwie pozostae
/o pierwsze, mona powiedzie#, e ludzie dysputowali
przez dugie wieki o prni i peni, nie umiejc doprowadzi#
sprawy do ostatecznej decyzji' i filozofowie, nawet
tera1niejsi, myl, e mog swobodnie opowiedzie# si" po
kadej stronie, zalenie od tego, jak ich skieruje fantazja
9ecz jakakolwiek moe by# podstawa sporu, co si" tyczy
samych rzeczy, to przecie mona uwaa#, e sama dyskusja
ma rozstrzyga# co do idei i e jest niemoliwe, by ludzie
mogli tak dugo rozumowa# na temat prni i bd1 j
odrzuca#, bd1 jej broni#, nie majc poj"cia o tym, co
odrzucaj lub czego broni
/o drugie, gdyby zaczepi# ten pierwszy argument, to
realnoci lub co najmniej moliwoci idei prni mona by
dowie# rozumowaniem nast"pujcym :oliwa jest wszelka
idea, ktra jest konieczn i nieomyln konsekwencj takich
idei, jakie s moliwe 4t teraz, cho# uwaamy, e wiat w
obecnej chwili jest peni, to atwo moemy przedstawi#
sobie poj"ciowo, i nie ma w nim mc"u; i idea ta z pewnoci
b"dzie uznana za moliw *rzeba rwnie uzna#, e mona
przedstawi# sobie poj"ciowo, i wszechpot"ne bstwo
unicestwi cz"# materii, podczas kiedy reszta jej pozostanie w
spoczynku 7lbowiem wobec tego, e kada idea, skoro jest
rozr)nialna, da si" oddzieli# w wyobra1ni' i wobec tego, e
kada idea, ktra si" da oddzieli# w wyobra1ni, da si" te
poj# jako istniejca oddzielnie' przeto jest oczywiste, e z
istnienia jednej czstki materii nie wynika istnienie innej, tak
samo jak kwadratowy ksztat jednego ciaa
nie pociga za sob kwadratowego ksztatu innego *o
ustaliwszy, pytam teraz, co wynika ze zbiegu tych dwch
moliwych idei spoczynku i unicestwienia i co musimy uzna#, e
wynika z unicestwienia wszystkiego powietrza i wszelkiej
materii lotnej w pokoju, jeli zaoymy, e ciany pozostan
te same, nie poruszajc si" i nie zmieniajc3 - metafizycy,
ktrzy odpowiadaj, e wobec tego, i materia i rozcigo#
s tym samym, przeto unicestwienie jednej pociga za sob z
koniecznoci unicestwienie drugiej' i e skoro teraz nie
b"dzie adnej odlegoci mi"dzy cianami tego pokoju, to
dotkn si" one zupenie tak samo, jak moja r"ka dotyka
papieru, ktry jest bezporednio przede mn
$ho# t" odpowied1 spotyka si" bardzo cz"sto, to niechaj ci
metafizycy przedstawi sobie materi" zgodnie ze swoj
hipotez lub wyobra sobie, i podoga i sufit oraz wszystkie
przeciwlege ciany pokoju dotykaj si" wzajemnie, podczas
gdy trwaj nadal niezmiennie w spoczynku i zachowuj to
samo pooenie 0ake bowiem mog dwie ciany,
poudniowa i pnocna, dotyka# si" wzajemnie, podczas gdy
jednoczenie dotykaj one ko.cw dwch cian przeciwnych,
wschodniej i zachodniej3 ( jake moe spotka# si" podoga z
sufitem, podczas gdy je dziel cztery ciany ustawione w
pozycji przeciwnej3 0eeli zmieniamy ich pooenie, to
zakadamy ruch 0eeli przedstawiamy sobie, e mi"dzy nimi
jest jaka rzecz, to przyjmujemy, e powstao co nowego
9ecz jeli si" trzyma# cile dwch idei spoczynku i
unicestwienia, to jest oczywiste, e idea, ktra z nich wynika,
nie jest ide stycznoci cz"ci, lecz czym, co, jak wnosimy,
jest ide prni
*rzeci zarzut posuwa spraw" jeszcze dalej i nie tylko
stwierdza, e idea prni jest realna i moliwa, lecz rw)
!dpowied+ na zarzuty ! ideac" przestrzeni i czasu X]
i, JJ,W (, <,W


nie, e jest konieczna i nieunikniona *wierdzenie to
opiera si" na ruchu, ktry obserwujemy w ciaach i ktry,
przyjmuje si", byby niemoliwy i nie do poj"cia bez
prni, w ktr jedno ciao musi wej#, aeby zrobi#
miejsce dla drugiego Nie b"d" rozwija szeroko tego
zarzutu, poniewa zasadniczo naley on do filozofii
naturalnej, ktra ley poza sfer naszych obecnych
rozwaa.
7eby odpowiedzie# na te zarzuty, musimy uj# spraw"
dostatecznie g"boko i rozway# natur" i pochodzenie
pewnych idei, aebymy nie dyskutowali, nie rozumiejc
dokadnie przedmiotu sporu 0est rzecz oczywist, e idea
ciemnoci nie jest ide pozytywn, lecz tylko zaprzeczeniem
wiata albo, mwic bardziej cile, zaprzeczeniem
barwnych i widzialnych przedmiotw $zowiek, ktry
posiada wzrok, gdy cakowicie pozbawiony jest wiata,
obracajc oczy w rne strony, nie otrzymuje adnych
spostrzee., poza tymi, jakie mie# moe rwnie czowiek
lepy z urodzenia' pewne za jest, e taki nie ma ani idei
wiata, ani ciemnoci -td wniosek, e wraenie
rozcigoci, niewypenionej materi, otrzymujemy nie
przez samo usuni"cie rzeczy widzialnych i e idea
cakowitej ciemnoci nie moe by# nigdy tosama z ide
prni
%amy znw, e jaka moc niewidzialna podtrzymuj"
czowieka w powietrzu i e delikatnie go przenosi w
przestrzeni' jest oczywiste, e on nic nie spostrzega i nie
otrzymuje idei rozcigoci ani w ogle adnej innej idei z
tego niezmiennie trwajcego ruchu Nawet gdy zaoymy, e
porusza on ko.czynami naprzd i w ty, to nie moe to mu da'
wa# idei rozcigoci $zuje on w tym przypadku pewne
doznanie zmysowe lub impresj", ktrej cz"ci nast"puj
jedna po drugiej i mog da# mu ide" czasu' lecz z
pewnoci nie s one rozmieszczone w ten sposb, jak to
jest konieczne, iby day ide" przestrzeni lub rozcigoci
-koro zatem okazuje si", e ciemno# i ruch, gdy
cakowicie jest usuni"ta wszelka rzecz widzialna i dotykalna,
nigdy nie mog da# nam idei rozcigoci bez materii, czyli
idei prni, to powstaje pytanie nast"pne, czy mog da# t"
ide", gdy zostan poczone z czym widzialnym i
dotykalnym3
0est oglnie przyj"te wrd filozofw, e wszelkie ciaa,
ktre ukazuj si" oku, zjawiaj si" jak gdyby namalowane na
paszczy1nie i e rne stopnie ich odlegoci od nas
odkrywa raczej rozum ni zmysy !dy trzymam r"k"
wycigni"t naprzd i rozstawiam palce, to s one
oddzielone od siebie b"kitem firmamentu rwnie doskonale,
jakby by# mogy jak rzecz widzialn, ktr mgbym
umieci# mi"dzy nimi 7eby wi"c dowiedzie# si", czy
wzrok moe da# impresj" i ide" prni, musimy zaoy#, e
pord cakowitej ciemnoci s nam dane ciaa wietlne,
ktrych wiato ukazuje tylko same te ciaa, nie dajc nam
adnej impresji pochodzcej od rzeczy otaczajcych
@wnolege zaoenie uczyni# musimy, co si" tyczy
przedmiotw naszego dotyku Nie b"dzie tu rzecz
odpowiedni zaoy#, e usuni"te s cakowicie wszelkie
przedmioty dotykalne2 musimy przyj#, e co jest
spostrzegane przez dotyk i e po przerwie i po ruchu r"ki lub
jakiego innego organu dajcego doznania zmysowe,
spotykamy inny przedmiot dotyku' i e gdy sko.czy si" ten
kontakt, nast"puje inny, i tak dalej, jak cz"sto nam
-J
3
podoba /owstaje pytanie, czy te przerwy nie daj
nam
idei
rozcigoci bez porednictwa cia3
%aczniemy od pierwszego przypadku' jest rzecz oczy)
ls
t,
e gdy tylko dwa ciaa wietlne ukazuj si" oku,
!dpowied+ na zarzuty [J
8
0
! ideac" przestrzeni i czasu


to moemy spostrzec, czy s one zwizane ze sob, czy
oddzielone' czy s oddzielone du czy ma odlegoci' i
jeeli ta odlego# si" zmienia, to moemy spostrzega#
zwi"kszenie si" jej lub zmniejszenie bez ruchu tych cia =e
jednak odlego# nie jest w tym przypadku adn rzecz
barwn czy widzialn, to mona pomyle#, i tutaj prnia
lub czysta rozcigo# jest nie tylko uchwytna dla umysu,
lecz rwnie oczywista dla samych zmysw
*o jest nasz naturalny i najbardziej znany sposb mylenia,
ktry jednak nauczymy si" korygowa# pewn refleksj
:oemy zauway#, e gdy dwa ciaa si" ukazuj tam, gdzie
poprzednio bya zupena pustka, to jedyn zmian, jak
mona odkry#, jest to, i zjawiy si" te dwie rzeczy i e
wszystko inne pozostaje, jak poprzednio, cakowit negacj
wiata i wszelkiej rzeczy barwnej lub widzialnej 0est to
suszne nie tylko co do tego, o czym mona powiedzie#, e
jest odlege od tych cia, lecz rwnie o samej odlegoci
mi"dzy nimi2 e nie jest ona niczym innym ni tylko
ciemnoci czy negacj wiata, bez cz"ci, bez struktury,
niezmienn i niepodzieln 4t teraz, skoro ta odlego# nie
daje adnej percepcji, ktra by bya rna od tego, co
lepemu czowiekowi daj oczy lub co otrzymujemy w noc
najciemniejsz, przeto ta rozcigo# musi mie# te same
wasnoci wsplne2 e za lepota i ciemno# nie daj nam
adnych idei rozcigoci, przeto jest niemoliwe, iby
ciemna i nierozrnialna odlego# mi"dzy dwoma ciaami
moga kiedykolwiek da# t" ide"
0edyna rnica pomi"dzy ciemnoci absolutn i
ukazaniem si" dwch lub wi"cej rzeczy widzialnych polega,
jak powiedziaem, na samych tych rzeczach i na tym, jak one
oddziauj na nasze zmysy >ty, ktre promie)
nie wiata, pynce od nich, tworz ze sob' ruch, ktry
musi wykona# oko, przechodzc od jednego do drugiego
ciaa, i rne cz"ci organw, na ktre one dziaaj & to
wszystko daje jedyne percepcje, z ktrych moemy sdzi# o
odlegoci 9ecz e te percepcje s proste i niepodzielne
kada z osobna, wi"c nie mog nigdy da# nam idei
rozcigoci
:oemy to zilustrowa#, rozwaajc zmys dotyku i
przedstawian w wyobra1ni odlego# lub odst"p mi"dzy
rzeczami dotykalnymi, czyli staymi /rzyjmuj" tu dwa
przypadki' a mianowicie pierwszy, gdzie czowiek jest
zawieszony w powietrzu i porusza ko.czynami naprzd i w
ty, nie spotykajc adnej rzeczy dotykalnej, oraz drugi, gdzie
czowiek spostrzega jak rzecz dotykaln, traci z ni kontakt
i po pewnym ruchu, ktrego jest wiadomy, spostrzega znw
inn rzecz dotykaln' i pytam wwczas, na czym polega
rnica pomi"dzy tymi dwoma przypadkami3 Nikt nie b"dzie
mia skrupuw, eby twierdzi#, i rnica ta polega jedynie
na spostrzeganiu tych rzeczy i e doznanie zmysowe, ktre
powstaje z ruchu, w obu przypadkach jest to samo =e za to
doznanie zmysowe nie jest zdolne da# nam idei rozcigoci,
gdy mu nie towarzyszy jaka inna percepcja, przeto me moe
ono da# nam tej idei rwnie w poczeniu z impresjami,
jakie daj rzeczy dotykalne, albowiem to poczenie nie
zmienia tego doznania zmysowego
9ecz chocia ruch i ciemno# bd1 same, bd1 w po)
8czeniu z rzeczami dotykalnymi i widzialnymi, nie daj
JR
iei
pustki czy rozcigoci niewypenionej materi, to /rzecie s
one przyczynami, dla ktrych wyobraamy sobie b"dnie, i
moemy wytworzy# tak ide" 0est bowiem cisa zaleno#
mi"dzy ruchem i ciemnoci a realn rozcigoci, czyli
ukadem rzeczy widzialnych i dotykalnych
*raktat o naturze ludzkiej t (
X
! ideac" przestrzeni i czasu
!dpowied+ na zarzuty
(, JJ,W

/o pierwsze, moemy obserwowa#, i dwie rzeczy
widzialne, ukazujc si" wrd cakowitej ciemnoci, dziaaj
na zmysy w ten sam sposb, i e promienie, ktre id od
nich, tworz ten sam kt i zbiegaj si" w oku, jak gdyby
odlego# mi"dzy nimi bya wypeniona rzeczami
widzialnymi, ktre daj nam prawdziw ide" rozcigoci
-postrzeenie zmysowe ruchu jest takie samo, gdy nie ma
mi"dzy tymi dwoma ciaami adnej rzeczy dotykalnej, jak
wwczas, gdy czujemy dotykiem ciao zoone, ktrego
rne cz"ci rozmieszczone s jedna za drug
/o drugie, znajdujemy dowiadczeniem, e dwa ciaa,
umieszczone tak, i dziaaj na zmysy w ten sam sposb, jak
i inne dwa, mi"dzy ktrymi jest pewna odlego# wypeniona
rzeczami widzialnymi, e te dwa pierwsze ciaa mog
zmieci# mi"dzy sob te same rzeczy rozcige bez jakiego
dostrzegalnego impulsu czy przenikania i bez jakiejkolwiek
zmiany tego kta, pod ktrym ukazuj si" zmysom
/odobnie jest tam, gdzie jest jedna rzecz, ktrej nie moemy
czu# dotykowo po innej, nie czujc odst"pu i nie doznajc
tego wraenia zmysowego, ktre nazywamy ruchem naszej
r"ki lub innego organu zmysowego' tutaj dowiadczenie
wskazuje nam, e jest moliwe, i t sam rzecz moemy
kiedy indziej czu# do
j
tykowo w takim samym wraeniu
zmysowym ruchu jednoczenie z impresj rzeczy staych i
dotykalnych, ktra towarzyszy temu wraeniu zmysowemu i
jest wstawiona mi"dzy tamte wraenia *o znaczy innymi
sowy, e odlego# niewidoczn i niedotykaln mona
zamieni# na widoczn i dotykaln bez jakiejkolwiek zmiany
w rzeczach znajdujcych si" w tej odlegoci
/o trzecie, moemy zauway#, jako inny rodzaj stosunku
mi"dzy tymi dwoma rodzajami odlegoci, e maj one
prawie ten sam wpyw na kade zjawisko naturalne
7lbowiem wszystkie wasnoci, takie jak ciepo, chd,
wiato, przyciganie, i tak dalej, zmniejszaj si"
proporcjonalnie do odlegoci' i zauwaa si" bardzo nier
znaczn rnic" mi"dzy tym przypadkiem, gdzie ta odr
lego# jest wyznaczona przez rzeczy zoone i dostrzegalne,
a tym, gdzie jest znana tylko dzi"ki sposobowi, w jaki rzeczy
znajdujce si" na tej odlegoci wpywaj na zmysy
*utaj wi"c zachodz trzy stosunki pomi"dzy t odr
legoci, ktra daje ide" rozcigoci, a t inn, ktr nie jest
wypeniona adn rzecz barwn lub sta @zeczy
znajdujce si" w jakiej odlegoci wpywaj na zmysy w
ten sam sposb, czy to oddzielone od siebie jedn
odlegoci, czy drug' drugi rodzaj odlegoci, jak si"
okazuje, moe obj# rwnie pierwsz i obie mog w rwnej
mierze zmniejszy# si" kadej cechy
*e stosunki mi"dzy dwoma rodzajami odlegoci pozwol
nam atwo wyjani#, dlaczego jedna tak cz"sto brano za
drug i dlaczego wyobraamy sobie, e mamy ide"
rozcigoci bez idei jakiejkolwiek rzeczy widzialnej lub
dotykalnej :oemy bowiem ustali# jako regu" ogln w tej
nauce o naturze ludzkiej, e gdziekolwiek zachodzi cisy
zwizek mi"dzy dwiema ideami, tam umys bardzo atwo
moe je miesza# ze sob i we wszelkich rozwaaniach i
rozumowaniach posugiwa# si" jedn zamiast drugiej *o
zjawisko zdarza si" w tylu przypadkach i ma tak wane
konsekwencje, e nie mog" si" powstrzyma# od tego, iby
si" na nim zatrzyma# przez chwil" i zbada# 0
e
go przyczyny
%ao" tylko, e musimy rozrnia# zjawisko samo i
przyczyny, ktrymi b"d" je wyjania'
J
std, e zachodzi
jaka niepewno# co do przyczyn,
nie
moemy sobie
wyobraa#, i rwnie niepewne jest sarno zjawisko :oe
ono by# realne, cho# moje wy)
7*
;n,j
! ideac" przestrzeni i czasu
!dpowied+ na zarzuty
l,
<,W


janienie moe by# chimeryczne 5aszywo# jednego nie
jest konsekwencj faszywoci drugiego, cho# jednoczenie
moemy zauway#, e bardzo naturaln jest rzecz wyciga#
tak konsekwencj", co jest oczywistym przykadem tej
wanie zasady, ktr prbuj" wyjani#
!dy przyjem stosunki podo&ie,stwa, styczno-ci i zwizku
przyczynowego jako zasady powizania mi"dzy ideami, nie
wgldajc w ich przyczyny, to stao si" tak raczej dlatego, i
kierowaem si" moj pierwsz regu, e musimy ostatecznie
zadowoli# si" raczej dowiadczeniem ni dla braku czego
uchwytnego i prawdopodobnego, co mgbym by rozwin#
na ten temat 6yo by rzecz atw dokona# w wyobra1ni
rozci"cia mzgu i pokaza#, dlaczego, gdy sobie
przedstawiamy jakkolwiek ide", humory zwierz"ce
rozlewaj si" na wszystkich traktach przylegych i budz inne
idee, ktre s z dan zwizane 9ecz jakkolwiek
zlekcewayem te korzyci, ktre mgbym by wycign# z
tej materii, wyjaniajc stosunki mi"dzy ideami, to przecie
obawiam si", e b"d" musia tutaj uciec si" do niej, aeby
wyjani# b"dy, jakie powstaj z tych stosunkw :usz" wi"c
zauway#, i umys jest wyposaony w moc wywoywania
kadej idei, jak mu si" podoba' i e zatem, gdy wysya
humory zwierz"ce do tego regionu mzgu, gdzie mieci si" ta
idea, to wywouj one zawsze dan ide", jeli skieruj si"
dokadnie na odpowiednie trakty i zakc spokj w tej
komrce, ktra odpowiada danej idei 9ecz e ich ruch
rzadko jest prosty i z natury rzeczy odchyla si" nieco w jedn
stron" lub inn, przeto te humory zwierz"ce, rozlewajc si"
na trakty przylege, daj umysowi inne idee pokrewne
zamiast tej, ktrej umys pragn pierwotnie *ej zmiany nie
zawsze jestemy wiadomi' lecz rozwijajc dalej ten sam tok
myli, robimy uytek z idei
pobliskiej, ktra nam si" zjawia, i posugujemy si" ni w
naszym rozumowaniu, jak gdyby bya tosama z tym,
czegomy szukali *o jest przyczyna wielu b"dw i so)
fizmatw w filozofii, jakby to w naturalny sposb mona
byo przedstawi# i atwo pokaza#, gdyby do tego bya
sposobno#
% tych trzech stosunkw, wspomnianych powyej, stosunek
podobie.stwa jest najbardziej podnym 1rdem b"dw'
istotnie te niewiele jest omyek w rozumowaniu, ktre by w
znacznej mierze nie pochodziy z tego 1rda (dee podobne
nie tylko s ze sob zwizane, lecz dziaania umysu, w
ktrych je rozwaamy, tak mao si" rni od siebie, e nie
jestemy zdolni ich rozrni# *a ostatnia okoliczno# ma
powan konsekwencj"' moemy te oglnie zauway#, e
gdzie dziaania umysu, ktre wytwarzaj dwie idee, s takie
same lub podobne, tam bardzo atwo moemy te idee
pomiesza# i wzi# jedn za drug ,iele przykadw tego
spotykamy w dalszym toku tego traktatu 0akkolwiek jednak
podobie.stwo jest tym stosunkiem, ktry najatwiej prowadzi
do mylenia idej, to przecie dwa pozostae stosunki, zwizku
przyczynowego i stycznoci, mog rwnie wspdziaa# w
tym samym kierunku :oglibymy przytoczy# figury
poetyckie i oratorskie jako wystarczajce dowody na to,
gdyby to byo rwnie przyj"te, jak jest uzasadnione czer)pa#
z tej dziedziny nasze argumenty w sprawach metafizycznych
9ecz eby metafizycy nie uznali, i jest to poniej ich
godnoci, zapoycz" dowd z pewnej obserwacji, ktr
mona uczyni# w ich wasnych rozprawach,
a
mianowicie, e
zwyk u ludzi rzecz jest, rozumujc, uywa# wyrazu
zamiast idei i mwi# zamiast myle# /osugujemy si"
sowami zamiast ideami, zazwyczaj bowiem s one ze sob
zwizane tak cile, e umys atwo
[K !dpowied+ na zarzuty ! ideac" przestrzeni i czasu


bierze mylnie jedne za drugie, ( to podobnie jest racj, dla
ktrej podstawiamy ide" odlegoci, ktrej nie uwaa si" za
widzialn lub dotykaln, zamiast rozcigoci, ktra nie jest
niczym innym ni ukadem punktw widzialnych lub
dotykalnych, rozmieszczonych w pewnym porzdku 4ba
stosunki zwizku przyczynowego i podo&ie,stwa zbiegaj si"
tutaj, stajc si" przyczyn tego b"du /oniewa pierwszy
rodzaj odlegoci da si", jak si" okazuje, przeksztaci# na
drugi rodzaj, wi"c jest to pod pewnym wzgl"dem rodzaj
przyczyny' e za tak samo wpywaj na zmysy i
pomniejszaj kad cech", ta tworzy tu stosunek
podobie.stwa
/o tym a.cuchu rozumowania i wyjanieniu mych zasad,
przygotowany jestem teraz do tego, by da# odpowied1 na
wszystkie zarzuty, jakie zostay postawione, zarwno na
pochodzce z metafizyki, jak i z mec"aniki$ $z"ste dysputy,
co si" tyczy prni czyli rozcigoci, niewypenionej materi,
nie dowodz realnoci idei, okoo ktrej kry dyskusja' nic
bowiem bardziej cz"stego ni to, e si" widzi, i ludzie myl
si" w tej sprawie, zwaszcza gdy wskutek cisego zwizku
zjawia si" inna idea, ktra moe by# okazj do ich pomyki
:oemy da# niemal t" sam odpowied1 na zarzut drugi,
zaczerpni"ty std, e powizane s ze sob idee spoczynku i
unicestwienia !dy w pokoju zostaj unicestwione wszystkie
rzeczy i ciany trwaj nieruchome, to pokj trzeba sobie
przedstawia# w myli w znacznej mierze tak samo jak
obecnie, gdy powietrze, ktre go wypenia, nie jest
przedmiotem naszych zmysw *o unicestwienie pozostawia
oku t" fikcyjn odlego#, ktr odkrywaj rne cz"ci tego
organu, jakie podlegaj dziaaniu, oraz rne stopnie wiata
i cienia' zostawia te dotykowi to, co polega na
spostrzeeniu zmysowym
ruchu w r"ku lub w innej cz"ci ciaa^ /rno bymy szukali
dalej 0akkolwiek bymy t" spraw" uj"li, znajdziemy, e to s
jedyne impresje, jakie rzecz taka moe wywoa# po
unicestwieniu, ktremy zaoyli' i zauwaylimy ju
powyej, e impresje nie mog dawa# pocztku innym
ideom ni tylko takim, ktre s do nich podobne
,obec tego, e mona zaoy#, i ciao znajdujce si"
mi"dzy dwoma innymi zostaje unicestwione, nie wywoujc
zmiany w tych ciaach, ktre le po obu jego stronach,
przeto atwo mona te poj#, jak moe by# stworzone nowe
ciao, a przecie wywoa# tak minimaln zmian" 4t teraz
ruch ciaa ma w znacznej mierze ten sam skutek, jak
stworzenie nowego ciaa $iaa, ktre si" znajduj od siebie
w odlegoci, nie s bardziej dotkni"te zmian w jednym
przypadku ni w drugim *o wystarcza, eby zaspokoi#
wyobra1ni", i dowodzi, e nie ma adnej niezgodnoci w
takim ruchu Nast"pnie wchodzi w gr" dowiadczenie i
przekonuje nas, e dwa ciaa, pooone wzgl"dem siebie, jak
to opisalimy powyej, mog rzeczywicie przyj# mi"dzy
siebie inne ciao, i e nie ma przeszkody, aeby odlego#
niewidzialn i niedotykaln zastpi# odlegoci, ktra jest
widzialna i dotykalna 0akkolwiek naturalne moe si" wyda#
to zastpienie, nie moemy by# pewni, e mona go istotnie
dokona#, nim si" przekonamy o tym w dowiadczeniu
*ak wi"c, jak si" zdaje, daem odpowied1 na trzy powyej
wspomniane zarzuty' cho# jednoczenie jestem wiadom, e
niewielu b"dzie zadowolonych tymi odpowiedziami i e
natychmiast wysun nowe obiekcje i trudnoci /owie kto
prawdopodobnie, e moje rozumowanie
nie
ma nic do rzeczy,
o ktrej mowa, i e ja wyjaniam o sposb, w jaki rzeczy
dziaaj na zmysy, nie pro)
i, n,W
! ideac" przestrzeni i czasu !dpowied+ na zarzuty
(, n,W


buja# wytumaczy# ich realnej natury i ich dziaa. $ho#by
nie byo adnej rzeczy widzialnej lub dotykalnej mi"dzy
dwoma ciaami, to przecie przez dowiadczenie
stwierdzamy, e ciaa mona umieci# w ten sam sposb w
stosunku do oka i e b"dzie potrzeba tego samego ruchu r"ki
przy przejciu od jednego ciaa do drugiego, jak gdyby
dzielio je co widzialnego i dotykalnego 4kazuje si" te w
dowiadczeniu, e ta odlego# niewidzialna i niedotykalna
ma w sobie zdolno# przyj"cia nowego ciaa, czyli e moe
si" sta# widzialna i dotykalna 4to caa moja koncepcja' w
adnej jej cz"ci nie prbowaem wyjania# przyczyny, ktra
dzieli ciaa w ten sposb i daje im zdolno# przyj"cia innych
cia mi"dzy siebie bez jakiegokolwiek bod1ca lub
przenikania
4dpowiadam na ten zarzut, uznajc si" za winnego i
wyznajc, e nigdy nie byo moj intencj przenikn# natur"
cia lub wyjani# tajne przyczyny ich dziaa. Nie tylko
bowiem nie naley to do mego obecnego zamierzenia, lecz
obawiam si" te, i takie przedsi"wzi"cie wychodzi poza
zasi"g ludzkiego rozumu i e my nigdy nie moemy mie#
roszcze. do tego, i znamy ciao inaczej ni przez te
zewn"trzne wasnoci, jakie ukazuj si" zmysom $o si" za
tyczy tych, ktrzy prbuj uczyni# co wi"cej, to nie mog"
zaaprobowa# ich ambicji, pki nie zobacz" co najmniej na
jakim jednym przykadzie, e im si" to powiodo *eraz za
poprzestaj" na tym, e znam dokadnie sposb, w jaki rzeczy
wpywaj na moje zmysy, oraz zwizki mi"dzy nimi w tych
granicach, w jakich dowiadczenie informuje mnie o nich *o
wystarcza dla kierowania yciem' wystarcza to rwnie dla
mojej filozofii, ktra ma roszczenie tylko do tego, iby
wyjania# natur" i przyczyny naszych percepcji, czyli
impresji i idej
%ako.cz" te rozwaania o rozcigoci paradoksem, ktry
atwo da si" wyjani# na podstawie rozwini"tego powyej
rozumowania /aradoks polega na tym, e jeeli podoba si"
wam da# odlegoci niewidzialnej i niedotykalnej, czyli
innymi sowy2 zdolnoci do tego, by sta# si" odlegoci
widzialn i dotykaln, nazw" prni, to rozcigo# i materia
s tym samym, niemniej za istnieje prnia 0eeli nie dacie
temu tego miana, to ruch jest moliwy w peni, bez
jakiegokolwiek impulsu, in in5finitum, bez powrotu po kr"gu
i bez przenikania 0akkolwiek jednak to wyrazimy, musimy w
kadym razie przyzna# si", e nie mamy idei rzeczywistej
rozcigoci, nie wypeniajc jej rzeczami dost"pnymi
zmysem i nie przedstawiajc sobie jej cz"ci jako
dotykalnych lub widzialnych
$o si" tyczy tezy, e czas nie jest niczym innym ni
sposobem, w jaki istniej pewne rzeczy realne, to moemy
zauway#, e podlega ona tym samym zarzutom, co podobna
teza dotyczca rozcigoci !dyby dostatecznym dowodem,
e mamy ide" prni, byo to, i o niej dysputujemy i
rozumujemy, to z tej samej racji musielibymy mie# ide"
czasu bez jakiego zmiennego istnienia, nie ma bowiem
rzeczy, ktra by cz"ciej i potocz)niej bya przedmiotem
dyskusji 7le pewne jest, e naprawd" nie mamy takiej idei
-kd bowiem mogaby ona pochodzi#3 $zy powstaje z
impresji zmysowej albo refleksywnej3 ,skacie j nam
wyra1nie, ibymy mogli zna# jej natur" i wasnoci 0eli
za nie moecie wskaza# <adne# takie# impres#i, moecie by#
pewni, e si" mylicie, gdy sobie wyobraacie, i macie tak
ide$
9ecz cho#by niemoliwe byo wskaza# impresj", z kt)
re
j
pochodzi idea czasu bez zmiennego istnienia, to przele
atwo moemy wskaza# te zjawiska, ktre sprawiaj,
]d
! ideac" przestrzeni i czasu !dpowied+ na zarzuty
(, JJ,W l, n,W


i wyobraamy sobie, e mamy tak ide" :oemy bowiem
zauway#, e w naszym umyle wci kolejno po sobie
nast"puj percepcje, tak i idea czasu wci jest w nim
obecna' gdy patrzymy na rzecz niezmienn o godzinie pitej,
a nast"pnie o szstej, to skonni jestemy stosowa# do tej
rzeczy t" ide" w ten sam sposb, jak gdyby kad chwil"
wyrniao inne pooenie lub zmiana jakociowa tej rzeczy$
/ierwsze i drugie zjawienie si" tej rzeczy, porwnane z
nast"pstwem naszych percepcji, zdaj si" by# odlege od
siebie w czasie, zupenie tak samo, jak gdyby rzecz naprawd"
si" zmienia +o tego moemy doda# to, co nam pokazuje
dowiadczenie, a mianowicie, e ta rzecz moga bya ulec
pewnym zmianom mi"dzy tymi dwoma zjawieniami oraz e
to niezmienne lub raczej fikcyjne trwanie ma taki sam wpyw
na wszelk jako# w tym, i j zwi"ksza lub pomniejsza, jak
to nast"pstwo, ktre jest oczywiste dla zmysw *e trzy
stosunki s 1rdem tego, e skonni jestemy miesza# nasze
idee i wyobraa# sobie, i moemy utworzy# ide" czasu i
trwania bez zmiany lub nast"pstwa
@ozdzi a O(
! idei istnienia oraz istnienia
zewntrznego
Nie b"dzie nie na miejscu wyjani#, nim porzucimy ten
temat, idee istnienia oraz istnienia zewntrznego, ktre
nastr"czaj trudnoci podobne jak idee przestrzeni i czasu ,
ten sposb b"dziemy lepiej przygotowani do rozwaenia
wiedzy i prawdopodobie.stwa, gdy dokadnie rozumie#
b"dziemy wszystkie te idee szczegowe, ktre mog wej# w
nasze rozumowanie
Nie ma impresji ani idei adnego rodzaju, ktrych mamy
wiadomo# lub przypomnienie, a ktrych bymy nie
ujmowali jako istniejcych' jest te oczywiste, e z tej
wiadomoci powstaje najbardziej doskonaa idea istnienia i
najbardziej doskonae prze-wiadczenie o istnieniu$ -td
moemy utworzy# dylemat, najbardziej jasny i konklu)
zywny, jaki mona sobie wyobrazi#, a mianowicie2 skoro
nigdy nie przypominamy sobie adnej idei ani impresji, nie
przypisujc im istnienia, to idea istnienia musi bd1
pochodzi# z odr"bnej impresji zwizanej z kad percepcj
czy przedmiotem naszej myli, bd1 te musi by# dokadnie
tosama z ide percepcji czy przedmiotu
/oniewa ten dylemat jest oczywist konsekwencj
zasady, e kada idea powstaje z podobnej jej impresji,
przeto nasz wybr mi"dzy zdaniami tego dylematu nie
nastr"cza wtpliwoci Nie tylko nie ma adnej odr"bnej
impresji, ktra by towarzyszya kadej impresji i kadej
idei, lecz nie myl" te, eby byy jakie dwie odr"bne
impresje, ktre by byy zwizane niepodzielnie $ho#
pewne doznania zmysowe mog w pewnej chwili by# ze
sob zwizane, to przecie znajdujemy niebawem, e
dopuszczaj one podzia i e mog zjawia# si" oddzielnie
*ak wi"c, cho# kada impresja i kada idea, jak sobie
przypominamy, moe by# uwaana za istniejc, to przecie
idea istnienia nie pochodzi z adnej szczeglnej impresji
(dea istnienia tedy jest dokadnie tosama z ide tego, co
ujmujemy jako istniejce :yle# po prostu o jakiej rzeczy
i myle# o niej jako o rzeczy istniejcej, to rzeczy zupenie
nierne od siebie *a idea, powizana z ide jakiejkolwiek
rzeczy, nic do niej nie dodaje $okolwiek sobie
przedstawiamy, przedstawiamy sobie jako rzecz istniejc
>ada idea, jak podoba nam si" utworzy#,
i, n,W
! idei istnienia oraz istnienia zewntrznego ! ideac" przestrzeni i czasu ]Q
(, <,K


jest ide jakiego bytu' i ide jakiego bytu jest kada idea,
jak si" nam podoba utworzy#
>tokolwiek myli przeciwnie, musi koniecznie wskaza# t"
odr"bn impresj", z ktrej pochodzi idea istnienia RbytuS, i
musi dowie#, e ta impresja jest nieodczna od wszelkiej
percepcji, o ktrej jestemy przekonani, e jest rzecz
istniejc 7 to, stwierdzi# moemy bez wahania, jest
niemoliwe
Nasze rozumowanie przeprowadzone powyej 8,
dotyczce rozr'nienia ide#, gdzie nie ma rnicy realnej, nic
nam tutaj nie pomoe *en rodzaj rozrnienia oparty jest na
rnych podobie.stwach, jakie ta sama idea prosta moe
wykazywa# z wieloma rnymi ideami 9ecz nie mona
wskaza# adnego przedmiotu, ktry byby podobny do jakiej
rzeczy pod wzgl"dem swego istnienia, rny za od innych
rzeczy pod tym samym wzgl"dem, albowiem kady
przedmiot dany wiadomoci musi z koniecznoci by#
rzecz istniejc
/odobne rozumowanie b"dzie si" stosowao do idei
istnienia zewntrznego$ :oemy zauway#, e uznane jest
powszechnie wrd filozofw i poza tym jest cakiem
oczywiste samo przez si", i umysowi nie jest nigdy realnie
dana adna rzecz inna poza jego percepcjami, czyli
impresjami i ideami, i e rzeczy zewn"trzne staj si" nam
znane tylko poprzez te percepcje, jakie one wywouj
Nienawidzi#, kocha#, myle#, czu#, widzie# & wszystko to,
to nic innego ni postrzega#
4t teraz, skoro nic nie jest nigdy dane umysowi prcz
percepcji i skoro wszystkie idee pochodz z czego, co
poprzednio byo dane bezporednio umysowi, to std
wynika, e nie jest dla nas moliwe to, ibymy
przedstawiali sobie lub tworzyli ide" jakiej rzeczy, swoicie
rnej od idei i impresji %atrzymajmy nasz uwag" na czym
poza nami samymi, o ile tylko to jest moliwe ,zniemy
nasz wyobra1ni" ku niebiosom albo ku ostatecznym
granicom wszechwiata2 nigdy naprawd" nie wyjdziemy ani
na krok poza nas samych, ani te nie moemy sobie
przedstawi# jakiego rodzaju istnienia poza tymi
percepcjami, ktre zjawiy si" w tym wskim kr"gu *o jest
wiat wyobra1ni i nie mamy adnej idei poza tym, co w tym
kr"gu powstaje
Najdalsz granic, do jakiej doj# moemy w pojmowaniu
rzeczy zewn"trznych, gdy zaoymy, e s swoicie rne od
naszych percepcji, to przedstawi# je sobie jako uwikane w
stosunki, nie majc roszczenia, ibymy obejmowali myl
same zwizane stosunkami rzeczy 4glnie mwic, nie
zakadamy, iby one byy swoicie rne, lecz tylko
przypisujemy im rne stosunki, zwizki, trwania 9ecz o
tym p1niej obszerniej 8
$z"# (O, rozdz ((

! ideac" przestrzeni i czasu
]T l, JJ,K ! idei istnienia oraz istnienia zewntrznego
]W
8 $z"# (, rozdz
O((
$ % ? C D ((( 4 ,(B+%G (
/@7,+4/4+46(Be-*,(B
@ozdzi a (
! wiedzy
-iedem jest rodzajw rnych 8 stosunkw w znaczeniu
filozoficznym, a mianowicie podo&ie,stwo, tosamo-., stosunki
czasu i mie#sca, stosunek ilo-ci lu& licz&y, stopnie #ako-ci,
przeciwie,stwo i przyczynowo-.$ -tosunki te mona podzieli#
na dwie klasy' na takie, co zale cakowicie od idei, ktre
porwnujemy, i na takie, ktre mog si" zmienia# bez zmiany
w ideach Na podstawie idei trjkta odkrywamy stosunek
rwnoci, jaki zachodzi mi"dzy jego trzema ktami a dwoma
ktami prostymi, i stosunek ten jest niezmienny, pki nasza
idea pozostaje ta sama /rzeciwnie, stosunki styczno-ci i
odlego-ci pomi"dzy dwiema rzeczami mog si" zmienia#
przez sam zmian" ich miejsca, bez jakiejkolwiek zmiany w
samych tych rzeczach lub w ich ideach' miejsce za zaley od
setki rnych okolicznoci przypadkowych, ktrych umys nie
moe przewidzie# *o samo z tosamo-ci i z przyczyno5
wo-ci$ +wie rzeczy, cho# dokadnie podobne do siebie i cho#
nawet zjawiaj si" w tym samym miejscu w rnym czasie,
mog by# od siebie rne numerycznie =e za moc, dzi"ki
ktrej jedna rzecz wytwarza inn, nie da si" nigdy
* %&'() I, *o&+&! ,!

! wiedzy
odkry# jedynie na podstawie samej ich idei, przeto jest
oczywiste, e zwizek przyczyny i skutku jest stosunkiem, o
ktrym informacj" otrzymujemy z dowiadczenia, nie za z
jakiegokolwiek rozumowania abstrakcyjnego lub te refleksji
Nie ma jednego zjawiska, cho#by najprostszego, ktre by
mona wyjani# na podstawie wasnoci rzeczy, tak jak one
si" nam ukazuj, lub ktre moglibymy przewidzie# bez
pomocy naszej pami"ci i naszego dowiadczenia
4kazuje si" wi"c, e z tych siedmiu stosunkw w znaczeniu
filozoficznym pozostaj tylko cztery, ktre, zalec jedynie od
idei, mog by# przedmiotem wiedzy i pewnoci *e cztery, to
podo&ie,stwo, przeciwie,stwo, stopnie #ako-ci i stosunki
ilo-ciowe lu& licz&owe$ *rzy spord tych stosunkw dadz si"
odkry# na pierwszy rzut oka i nale waciwie raczej do
dziedziny intuicji ni dowodu !dy jakie rzeczy s podobne
do siebie, to podobie.stwo od razu uderza nasze oko lub
raczej umys i rzadko wymaga powtrnego badania *ak samo
jest z przeciwie,stwem oraz ze stopniami #ako-ci$ 4d razu nikt
nie moe mie# wtpliwoci, e istnienie i nieistnienie znosz
si" wzajemnie oraz e s cakowicie niezgodne ze sob i
przeciwne ( cho# jest rzecz niemoliw wyda# sd dokadny
d stopniach jakiej jakoci, takiej jak barwa, smak, ciepo,
chd, gdzie rnica mi"dzy stopniami tymi jest bardzo maa,
to przecie atwo jest rozstrzygn#, e jeden z nich jest
wyszy lub niszy ni inny, gdy rnica mi"dzy nimi jest
znaczna ( ten sd wypowiadamy zawsze na pierwszy rzut
oka, nie badajc bliej ani nie rozumujc
:oglibymy post"powa# w ten sam sposb, ustalajc
stosunki ilo-ciowe lu& licz&owe, i moglibymy w jednym rzu)
$J
e
oka zauway# wyszo# lub niszo# mi"dzy liczbami lub
figurami, szczeglniej tam, gdzie rnica jest bardzo
]X

znaczna i widoczna $o si" tyczy rwnoci lub innego
dokadnego stosunku, to z jednego rzutu oka moemy si" go
tylko domyla#' wyjtkiem s tu liczby bardzo mae lub
bardzo ograniczone odcinki rozcigoci, ktre ujmujemy w
jednej chwili i gdzie widzimy, i nie podobna popeni#
jakiego znaczniejszego b"du ,e wszystkich innych
przypadkach musimy ustala# stosunki z pewn dowolnoci
albo post"powa# w sposb bardziej wymylny
%aznaczyem ju, e geometria lub sztuka, z ktrej pomoc
ustalamy stosunki mi"dzy figurami, cho# znacznie gruje
powszechnoci i cisoci nad lu1nymi sdami opartymi na
danych zmysowych i na wyobra1ni, nigdy przecie nie
osiga doskonaej precyzji i cisoci 0ej pierwsze zasady s
wzi"te z oglnego wygldu rzeczy2 a wygld ten nigdy nie
moe da# nam pewnoci, gdy badamy te rzeczy zadziwiajco
drobne, jakie s moliwe w naturze (dee nasze zdaj si"
dawa# cakowit pewno#, e adne dwie proste nie mog
mie# wsplnego odcinka' lecz gdy rozwaamy dokadniej te
idee, to znajdziemy, e zawsze zakadaj one dostrzegalne
pochylenie dwch prostych i e gdy kt, ktry tworz, jest
bardzo may, to nie mamy probierza prostej do#
precyzyjnego, aeby upewni# si", i prawdziwe jest to
zdanie @zecz si" ma tak samo z wi"kszoci podstawowych
sdw w matematyce
/ozostaj wi"c algebra i arytmetyka jako te jedyne nauki,
w ktrych moemy doprowadzi# a.cuch rozumowania do
pewnego stopnia zoonoci i niemniej zachowa# cakowit
ciso# i pewno# 0estemy w posiadaniu cisego
probierza, na ktrego podstawie moemy sdzi# o rwnoci i
stosunkach mi"dzy liczbami' i zalenie od tego, czy one
odpowiadaj, czy te nie odpowiadaj
temu probierzowi, okrelamy stosunki mi"dzy nimi, nie
mogc popeni# tu adnego b"du !dy dwie liczby s takie,
i jedna z nich ma zawsze jednostk", ktra odpowiada
jednostce drugiej liczby, to orzekamy, e te liczby s rwne'
geometri" natomiast trudno uwaa# za nauk" cis i
nieomyln wanie dlatego, e brak jej takiego probierza
rwnoci rzeczy rozcigych
Nie b"dzie tu nie na miejscu wyj# na spotkanie trudnoci,
ktra moe powsta# std, e twierdz", i geometria gruje
nad niedoskonaymi sdami naszych zmysw i wyobra1ni,
cho# brak jej doskonaej precyzji i pewnoci, ktra jest
waciwa arytmetyce i algebrze /ewn nieciso# przypisuj"
geometrii dlatego, i jej pierwotne i podstawowe zasady
opieraj si" jedynie na tym, co si" ukazuje zmysom2 i
mona sobie nawet, by# moe, pomyle#, i wada ta musi na
zawsze pozosta# i przeszkadza#, iby osign"a
kiedykolwiek wi"ksz ciso#, gdy porwnuje rzeczy lub
idee, ni jest zdolne osign# samo nasze oko lub sama
wyobra1nia /rzyznaj", e ta wada tak jest od niej
nieodczna, i nie pozwala jej nawet dy# do cakowitej
pewnoci 9ecz wobec tego, e te podstawowe zasady
opieraj si" na najatwiej uchwytnych i najmniej
zwodniczych wygldach rzeczy, przeto daj one konkluzjom,
ktre z nich pyn, taki stopie. cisoci, jakiego by te
konkluzje same osign# nie mogy 4ko nie mogoby
okreli#, e kty tysicokta s rwne J]]K ktom prostym,
ani nawet nie mogoby wysun# adnego domysu, ktry by
si" zblia do tej liczby' gdy natomiast ono okrela, e linie
proste nie mog mie# wsplnego odcinka, e nie moemy
narysowa# wi"cej ni jedn prost mi"dzy dwoma danymi
punktami, to jego b"dy nigdy me mog by# bardziej
znaczne ( to jest wanie istota
J
znaczenie praktyczne
geometrii, i prowadzi nas ona
*raktat o naturze ludzkiej t (
[
i, in,i
! wiedzy i prawdopodo&ie,stwie ! wiedzy ]]


ku takim wygldom rzeczy, ktre ze wzgl"du na sw
prostot" nie mog znacznie myli# naszych sdw
-korzystam tu ze sposobnoci, aeby wysun# drug
uwag" dotyczc naszych rozumowa. dowodowych, jak
poddaje ten sam temat, matematyka 0est rzecz zwyczajn u
matematykw, i uwaaj, e te idee, ktre s przedmiotem
ich rozwaa., z natury s tak wysubtelnione i uduchowione,
i nie moe ich uchwyci# wyobra1nia, lecz musi je uj#
czysto intelektualne wejrzenie, do jakiego s zdolne jedynie
wysze wadze duszy *a sama koncepcja przewija si" przez
wi"kszo# dziaw filozofii i ni gwnie si" posugujemy, by
wyjani# nasze idee oderwane oraz pokaza#, jak moemy
utworzy# ide" trjkta, na przykad, ktry by nie by ani
rwnoramienny, ani rnoboczny, i ktry by nie by
ograniczony do jakiej okrelonej dugoci i proporcji bokw
Eatwo zrozumie#, dlaczego filozofowie tak radzi s tej
koncepcji przey# wysubtelnionych i uduchowionych'
albowiem dzi"ki temu przysaniaj wiele spord swych
niedorzecznoci i mog odmwi# poddania si" decyzjom
opartym na ideach jasnych, odwoujc si" do takich idei,
ktre s ciemne i niepewne 7eby zburzy# t" sztuczn kor)
strukcj", wystarczy po prostu zastanowi# si" nad zasad, na
ktr tak cz"sto kadziemy nacisk, e wszelkie nasze idee s
kopiami naszyc" impres#i$ 7lbowiem std moemy
wyprowadzi# bezporednio konkluzj", e skoro wszystkie
impresje s jasne i cise, to idee, ktre s ich kopiami, musz
by# tej samej natury i nigdy nie mog bez naszej winy
zawiera# nic tak ciemnego i zawiego (dea z samej swej
natury jest sabsza i bardziej mglista ni impresja' lecz wobec
tego, i pod kadym innym wzgl"dem jest taka sama, przeto
nie moe tkwi# w niej adna wielka tajemnica 0eeli jej
sabo# czyni j ciemn, to nasz
rzecz jest zaradzi. temu brakowi, o ile to tylko moliwe,
utrzymujc t" ide" jako trwa i precyzyjn' i pki tego nie
uczynimy, prno jest mie# roszczenie do tego, e
rozumujemy i filozofujemy
@ozdzi a ((
! prawdopodo&ie,stwie oraz o idei
przyczyny i skutku
4to wszystko, co uwaam za konieczne zanotowa#, co si"
tyczy tych czterech stosunkw, ktre s podstaw nauki' lecz
co si" tyczy trzech pozostaych, ktre nie zale od samej
treci idei i ktre mog zachodzi# lub nie zachodzi# nawet
wwczas, gdy ta pozostaje ta sama, to b"dzie rzecz waciw
wyjani# je bardziej szczegowo *e trzy stosunki, to
tosamo-., pooenia w czasie i przestrzeni i przyczynowo-.$
,szystkie rodzaje rozumowania polegaj nie na czym
innym ni na por'wnaniu i wykrywaniu tych stosunkw bd1
staych, bd1 niestaych, w jakich dwie lub wi"cej rzeczy
pozostaj do siebie *o porwnanie moemy czyni# bd1
wtedy, gdy obie rzeczy s dane bezporednio zmysom, bd1
gdy adna z nich nie jest tak dana, bd1 gdy dana jest tylko
jedna !dy obie rzeczy s dane bezporednio zmysom wraz
ze stosunkiem, nazywamy to raczej percepcj ni
rozumowaniem' i w tym przypadku we ma tu adnej operacji
myli ani w ogle adnego dziaania we waciwym tego
sowa znaczeniu, lecz jest zupenie bierne przyj"cie impresji
przez narzdy doznawania zmysowego %godnie z takim
sposobem uj"cia rzeczy nie powinnimy uwaa# za
rozumowanie adnej
z
tych obserwacji, jakie moemy
uczyni#, co si" tyczy
[
8
i, m, ! wiedzy i prawdopodo&ie,stwie
! wiedzy


tosamo-ci i stosunk'w w czasie i w przestrzeni; albowiem w
adnej z nich umys nie moe wyj# poza to, co jest
bezporednio dane zmysom, i nie ustala ani realnego
istnienia, ani stosunkw mi"dzy rzeczami *o tylko przyczy)
nowo# tworzy takie powizanie, i to, e istnieje lub dziaa
jaka jedna rzecz, daje nam pewno#, i po niej nastpi albo
j poprzedzao istnienie lub dziaanie jakiej innej rzeczy' i z
adnego z dwch pozostaych stosunkw nie mona nigdy
zrobi# uytku w rozumowaniu, o ile one nie wpywaj na ten
stosunek przy)czynowoci, albo nie podlegaj jego
wpywowi Nie ma w adnej rzeczy niczego takiego, co by
nas przekonywao, e one s albo zawsze oddalone od siebie,
albo za;sze ssiadu#; i gdy w dowiadczeniu i obserwacji
odkrywamy, i stosunek ich w tym poszczeglnym
przypadku jest niezmienny, wwczas zawsze wnioskujemy,
e jest jaka ukryta przyczyna, ktra je dzieli lub czy *o
samo rozumowanie rozciga si" na tosamo# Eatwo
przyjmujemy, e jaka rzecz moe trwa# indywidualnie
niezmienna, chc# czasem jest bezporednio dana zmysom,
czasem za nie dana' i przypisujemy jej tosamo#, cho#
przerywa si" jej postrzeganie, ilekro# wnioskujemy, e gdyby
nasze oko lub r"ka spoczyway na niej bez przerwy, to
byaby ona dawaa postrzeenie niezmienne i nieprzerwane
9ecz ten wniosek, wychodzcy poza impresje naszych
zmysw, moe by# oparty tylko na powizaniu przyczyny i
skutku; inaczej nie moemy mie# pewnoci, i rzecz dana nie
zmienia si" dla nas, cho#by nowa rzecz nie wiedzie# jak
bya podobna do tej, ktra pierwotnie bya dana zmysom
(lekro# odkrywamy takie doskonae podobie.stwo, tylekro#
rozwaamy, czy si" je spotyka potocznie w danym gatunku
rzeczy' i czy jest moliwe lub prawdopodobne, iby jaka
przyczyna moga wytwo)
rzy# t" zmian" i to podobie.stwo' i zalenie od tego, co
ustalimy co do tych przyczyn i skutkw, tworzymy nasz sd,
dotyczcy tosamoci danej rzeczy$
*u si" wi"c okazuje, e z tych trzech stosunkw, ktre nie
zale od samych idei, tylko jeden,ktry wychodzi poza
nasze zmysy i informuje nas o rzeczach i istnieniach, jakich
nie widzimy i nie czujemy, to przyczy5nowo-.$ *en stosunek
zatem b"dziemy prbowali wyjani# dokadnie, nim
porzucimy badanie umysu
7eby zacz# rzecz systematycznie, musimy rozway#
ide" przyczynowo-ci i zbada#, jakie jest jej pochodzenie
Niepodobna rozumowa# susznie, nie rozumiejc dokadnie
idei, ktrej tyczy nasze rozumowanie' i niepodobna
dokadnie rozumie# jakiejkolwiek idei, nie doszukujc si" jej
pochodzenia i nie badajc tej pierwotnej impresji, z jakiej
ona powstaje 6adanie impresji daje jasno# idei' badanie
idei za daje podobn jasno# wszelkiemu naszemu
rozumowaniu
@zu#my wi"c okiem na jakie dwie rzeczy, ktre
nazywamy przyczyn i skutkiem, i przyjrzyjmy si" im ze
wszystkich stron, aeby znale1# t" impresj", ktra tworzy
ide" o^ tak zadziwiajcych konsekwencjach Na pierwszy
rzut oka postrzegam, e nie mog" szuka# tej impresji w
adnej szczeglnej wasnoci rzeczy' albowiem na
jakiejkolwiek z tych wasnoci si" zatrzymam, znajduj" zaraz
jak rzecz, ktra jej nie posiada, a przecie podpada pod
nazw" przyczyny albo skutku (stotnie te nie ma takiej
rzeczy, istniejcej bd1 zewn"trznie, bd1 wewn"trznie,
ktrej by nie naleao uwaa# bd1 za przyczyn", bd1 za
skutek, cho# jest rzecz jasn, e nie ma takiej jednej
wasnoci, ktra by przynaleaa powszechnie wszystkim
rzeczom istniejcym i dawaa im tytu do tej nazwy
4 prawdopodo&ie,stwie, przyczynie i skutku 103
oi ! wiedzy i prawdopodo&ie,stwie
(,
<(,a


f *ak wi"c idea przyczyriowoci musi pochodzi# ze stosunku
mi"dzy rzeczami' i teraz musimy sprbowa# odkry# ten
stosunek %najduj" po pierwsze, e gdy jakie rzeczy s
uwaane za przyczyny albo skutki, to ssiaduj ze sob w
czasie lub przestrzeni' i e adna rzecz nie moe oddziaywa#
w jakiej chwili lub w jakim miejscu na to, co cho#by tylko
cokolwiek byo oddalone od chwili i miejsca, gdzie ona si"
znajduje' i jakkolwiek czasem moe si" wydawa#, i rzeczy
odlege od siebie dziaaj na siebie, to jednak zazwyczaj
okazuje si" przy badaniu, e s one zwizane a.cuchem
przyczyn, ktre stykaj si" ze sob i wi rzeczy od siebie
odlege' i jeeli w jakim poszczeglnym przypadku nie
moemy odkry# tego powizania, to niemniej zakadamy, i
ono istnieje :oemy wi"c uwaa#, e stosunek styczno-ci
jest istotny dla stosunku przyczynwoci' co najmniej
moemy zakada#, e jest istotny zgodnie z pogldem
oglnym, pki nie znajdziemy bardziej odpowiedniej
sposobnoci 8, aby wyjani# t" spraw", badajc, jakie rzeczy
dopuszczaj, a jakie nie dopuszczaj stycznoci i powizania
+rugi stosunek, ktry b"d" uwaa za istotny dla przyczyn i
skutkw, nie jest powszechnie uznany, lecz moe wywoa#
kontrowersj" 0est to stosunek pierwsze,stwa, w czasie
przyczyny przed skutkiem Niektrzy uwaaj, i nie jest
bezwzgl"dnie konieczne, by przyczyna poprzedzaa swj
skutek' i e wystarcza, by rzecz lub dziaanie zaraz w
pierwszym momencie swego istnienia mogy rozwin# sw
wasno# wytwrcz i da# pocztek innej rzeczy lub
dziaaniu, dokadnie rwnoczesnym 9ecz dowiadczenie
zdaje si" przeczy# temu pogldowi w wi"kszoci
przypadkw, a poza tym moemy ustali# stosunek
* %&'() I,, *o&+&! ,!
pierwsze.stwa na drodze pewnego rodzaju wnioskowania, czy
rozumowania 0est ustalon tez zarwno w filozofii naturalnej
jak moralnej, e rzecz, ktra przez pewien czas istnieje w caej
swej peni, nie wytwarzajc drugiej, nie jest jej jedyn
przyczyn, lecz e j wspiera jaki inny czynnik, ktry j
wyprowadza z jej stanu bezczynnoci i sprawia, i rozwija ona
t" energi", ktr posiadaa w sposb utajony 4t teraz, jeeli
jaka przyczyna moe by# dokadnie jednoczesna ze swoim
skutkiem, to jest rzecz pewn zgodnie z t tez, e musz one
zawsze by# takie' albowiem jaka z nich, ktra by
op1niaa o chwil" swoje dziaanie, nie dziaaaby w tym
samym indywidualnym czasie, w ktrym miaa dziaa# i, co za
tym idzie, nie byaby waciw przyczyn >onsekwencj
tego byoby ni mniej, ni wi"cej tylko zniweczenie tego
nast"pstwa przyczyn, jakie obserwujemy w wiecie i nawet
cakowite unicestwienie czasu 0eli bowiem jedna przyczyna
byaby jednoczesna ze swoim skutkiem, a ten skutek ze swoim
skutkiem, i tak dalej, to, rzecz jasna, nie byoby takiej rzeczy
jak nast"pstwo i wszystkie rzeczy musiayby istnie#
jednoczenie
0eeli ten argument wydaje si" zadowalajcy, to dobrze
0eeli nie, to prosz" czytelnika, iby mi pozwoli, jak w
poprzednim przypadku, zaoy#, e argument ten wystarcza
%najdzie on bowiem, e sprawa nie jest tak wielkiej ,agi
-twierdziwszy wi"c, czy te zaoywszy, e dwa stosunki
styczno-ci i nastpstwa s istotne dla przyczyn i skutkw,
znajduj" teraz, e si" urwaa przede mn droga
J
ze nie mog"
posuwa# si" ani na krok dalej, rozwaajc j 0akikolwiek
poszczeglny przypadek przyczyny i skutku @uch jednego
ciaa, ktre uderza drugie, uwaany jest
i, m,a
1-# ! prawdopodo&ie,stwie, przyczynie i skutku 4
J
) wiedzy i prawdopodo&ie,stwie (4T


za przyczyn" ruchu tego drugiego !dy rozwaamy te rzeczy
z najwi"kszym napi"ciem uwagi, to stwierdzamy tylko to, e
jedno ciao zblia si" do drugiego i e jego ruch poprzedza
ruch drugiego, lecz bez uchwytnej przerwy /rno dr"czy#
si" nam dalszym myleniem i rozwaaniem tej sprawy Nie
moemy posun# si" dalej, rozwaajc ten poszczeglny
przypadek
!dyby kto chcia porzuci# ten przypadek i uwaa, e
definiuje przyczyn", mwic, i jest to co, co wytwarza
jak inn rzecz, to, rzecz oczywista, nie powiedziaby tym
nic $o bowiem rozumie on przez wytwarzanie7 $zy moe
poda# definicj" wytwarzania, ktra nie byaby tym samym, co
definicja przyczynowoci3 0eeli moe, to chciabym, eby ta
definicja zostaa podana 0eeli za nie moe, to obraca si"
tutaj w b"dnym kole i podaje synonim zamiast definicji
$zy tedy mamy poprzesta# na tych dwch stosunkach
stycznoci i nast"pstwa, jako na tych, ktre daj pen ide"
przyczynowoci3 6ynajmniej 0aka rzecz moe by# styczna
i wczeniejsza w stosunku do innej, a moe nie by# uwaana
za jej przyczyn" *rzeba tu wzi# pod rozwaanie jakie
powizanie konieczne' i ten stosunek ma znacznie wi"ksze
znaczenie ni ktrykolwiek z dwch powyej
wspomnianych
*u znw rozwaam spraw" ze wszystkich stron, aeby
odkry# natur" tego powizania koniecznego, i znale1#
impresj" czy te impresje, z ktrych ide" tego powizania
mona wyprowadzi# !dy rzucam okiem na znane cec"y
rzeczy, odkrywam natychmiast, e stosunek przyczyny i skutku
nie zaley ani troch" od nich !dy rozwaam stosunki
mi"dzy nimi, nie mog" znale1# adnego innego ni stosunek
stycznoci i nast"pstwa, ktry ju uznaem za niedostateczny
i niewystarczajcy $zy bojc si"
o wynik pomylny, mam twierdzi#, i jestem tu w
posiadaniu idei, ktrej nie poprzedza adna impresja
podobna3 *o byoby zbyt wielkim dowodem lekkomylnoci
i niekonsekwencji, skoro zasada przeciwna zostaa ju tak
mocno ugruntowana, i nie dopuszcza adnej dalszej
wtpliwoci & co najmniej dotd, pki nie zbadalimy
dokadniej obecnej trudnoci
:usimy wi"c postpi# jak ci, co poszukujc jakiej
rzeczy, ktra jest przed nimi ukryta, i nie znajdujc jej tam,
gdzie jej oczekiwali, przeszukuj tereny ssiednie bez
jakiego okrelonego pomysu czy zamiaru, majc nadziej",
e przychylny im los naprowadzi ich wreszcie na to, czego
szukaj 0estemy zmuszeni porzuci# bezporednie
rozwaanie tego, jaka jest natura tego powizania
koniecznego, ktre wchodzi w skad naszej idei przyczyny i
skutku, i sprbowa# znale1# jakie inne pytania, ktrych
rozwaanie podda nam, by# moe, myl, ktra nam pomoe
wyjani# trudno# obecn %jawiaj si" dwa takie pytania,
ktre tu rozwa", a mianowicie2
/o pierwsze2 jaka jest racja, e twierdzimy, i jest rzecz
konieczn, iby kada rzecz, ktrej istnienie ma pocztek,
miaa rwnie przyczyn"3
/o wtre2 dlaczego wnioskujemy, e takie a takie
poszczeglne przyczyny musz koniecznie mie# takie a takie
poszczeglne skutki' i jaka jest natura tego wniosku, w
ktrym z jednego sdzimy o drugim, i tego
prze-wiadczenia, ktremu ufamy
%auwa" tylko, nim posun" si" dalej, e jakkolwiek idee
przyczyny i skutku pochodz z impresji refleksyw)nych w
rwnej mierze, jak z impresji zmysowych, to przecie dla
zwi"zoci zazwyczaj wspominam tylko o tych ostatnich jako
o 1rdle tych idei, cho# chc", aeby wszystko, cokolwiek
mwi" o nich, mogo rozciga# si" na te pierw)
JZX ! prawdopodo&ie,stwie, przyczynie i skutku ! wiedzy i prawdopodo&ie,stwie io6
I, .I,/


sze Aczucia zwizane s ze swymi przedmiotami i jedne z
drugimi nie mniej ni ciaa zewn"trzne s zwizane mi"dzy
sob 7 zatem ten sam stosunek przyczyny i skutku, ktry
zachodzi mi"dzy jednymi, musi zachodzi# mi"dzy wszelkimi
rzeczami
@ozdzi a (((
Dlaczego przyczyna #est zawsze konieczna
%acznijmy od pierwszego pytania, ktre dotyczy
koniecznoci przyczyny 0est powszechn maksym filozofii, e
cokolwiek zaczyna istnie., musi mie. przyczyn, istnienia$ *o
potocznie przyjmuje si" za oczywiste we wszelkich
rozumowaniach i nie podaje si" ani nie da dowodu
/rzyjmuje si", e jest to oparte na intuicji i e jest to jedna z
tych tez, ktre cho# mona zaprzeczy# ustami, to przecie
niepodobna, iby ludzie w swym sercu rzeczywicie o nich
wtpili 9ecz jeli zbadamy t" maksym" z pomoc idei
wiedzy, ktrmy wyjanili powyej, to nie odkryjemy w niej
adnego znaku takiej pewnoci intuicyjnej' przeciwnie,
znajdziemy, e z istoty swojej jest zupenie daleka od tego
rodzaju pewnoci
,szelka pewno# powstaje z porwnania idej i z ustalenia
takich stosunkw, ktre s niezmienne, pki idee pozostaj te
same *e stosunki to2 podo&ie,stwo, stosunki ilo-ci i licz&owe,
stopnie wszelkie# #ako-ci i przeciwie,stwa$ =aden z tych
stosunkw nie mieci si" w tym zdaniu, i cokolwiek ma
pocztek, to ma r'wnie przyczyn istnienia$ *o zdanie wi"c
nie jest pewne intuicyjnie *en, kto by twierdzi, i zdanie to
jest pewne intuicyjnie, musiaby co najmniej przeczy# temu,
i powysze stosunki s jedynymi, co do ktrych nie moe
by# b"du i musiaby
znale1# jaki inny stosunek tego rodzaju, ktry by by
zawarty implicite w tym zdaniu ,tedy b"dzie do# czasu,
aeby zbada# ten stosunek
9ecz jest argument, ktry dowodzi od razu, i powysze
zdanie nie jest pewne ani intuicyjnie, ani na mocy dowodu
Nie moemy nigdy dowie#, e przyczyna jest konieczna dla
kadego nowego istnienia lub te dla nowej modyfikacji
istnienia, nie wykazujc jednoczenie, i jest niemoliwe, by
jakakolwiek rzecz moga kiedykolwiek zacz# istnie# bez
jakiej zasady, ktra by j wytwarzaa' gdzie za tej ostatniej
tezy dowie# nie mona, tam musimy porzuci# nadziej",
aebymy mogli dowie# pierwsz 4t teraz, e
prawdziwoci tej ostatniej tezy zupenie dowie# niepodobna,
o tym moemy si" przekona#, biorc pod rozwag", i wszelkie
idee odr"bne od siebie mona oddzieli# i e idee przyczyny i
skutku s w oczywisty sposb od siebie odr"bne' a zatem
atwo jest nam pomyle# sobie, e jaka rzecz nie istnieje w
danej chwili, a istnieje w nast"pnej, nie wic z ni odr"bnej
od niej idei przyczyny lub zasady sprawczej ,yobra1nia
wi"c, rzecz jasna, moe oddzieli# ide" przyczyny od idei
pocztku istnienia' co za tym idzie, mona faktycznie
oddzieli# te rzeczy, jako e nie rna w tym ani sprzecznoci, ani
niedorzecznoci' i dalej, niepodobna tego rozdzielenia
obali# adnym, rozumowaniem opartym na samych tylko
ideach' bez czego znw niepodobna dowie#, e konieczna
jest przyczyna
*ote badajc znajdziemy, e kady dowd, ktry wy)
suwano za koniecznoci przyczyny, jest b"dny i sofi)
styczny ,szystkie punkty czasu i przestrzeni, powiadaj
niektrzy filozofowie 8, o ktrych moemy zaoy#, e
b
8 <obbes
JZ] io[ Dlaczego przyczyna #est konieczna
i m,
! wiedzy i prawdopodo&ie,stwie
(, JJJ,Q

jaka rzecz w nich zaczyna istnie#, s rwne mi"dzy sob)i
gdyby nie byo jakiej przyczyny, szczeglnej dla danego
czasu i danego miejsca, ktra by w ten sposb wyznaczaa i
ustalaa istnienie, musiaoby ono pozosta# w wieczystym
zawieszeniu' i rzecz nie mogaby nigdy zacz# istnie# z
braku czego, co by wyznaczao jej pocztek 9ecz pytam2
czy wi"ksza jaka trudno# tkwi w zaoeniu, e czas i
miejsce istnienia rzeczy s wyznaczone bez jakiej
przyczyny ni w zaoeniu, e istnienie to jest wyznaczone
przyczynowo3 /ierwsze pytanie, jakie zawsze powstaje w tej
sprawie, to2 czy rzecz b"dzie istniaa, czy te nie3 +rugie, to
kiedy i gdzie zacznie istnie#3 0eeli usuni"cie przyczyny jest
intuicyjnie niedorzeczne w jednym przypadku, to musi by#
takie w innym' i jeeli ta niedorzeczno# nie jest jasna bez
dowodu w jednym przypadku, to b"dzie rwnie wymagaa
dowodu w innym Niedorzeczno# wi"c jednego zaoenia
nie moe nigdy by# dowodem niedorzecznoci drugiego,
albowiem oba maj t" sam podstaw" i musz ostawa# si"
lub upada# na mocy tego samego rozumowania
+rugi argument 8, ktry, jak znajduj", wysuwaj ludzie w
tej sprawie, spotyka si" z rwn trudnoci >ada rzecz,
mwi si", musi mie# przyczyn"' i gdyby jaka rzecz nie
miaa przyczyny, to musiaaby wytwarza# sama siebie, to
znaczy2 istnie#, nim zacz"a istnie#, co jest niemoliwe 9ecz
rozumowanie to jest wyra1nie niekon)kluzywne, albowiem
zakada, e negujc przyczyn" zakadamy niemniej to, co
wyra1nie negujemy, a mianowicie, e musi istnie#
przyczyna' a zatem za przyczyn" przyjmuje si" sam rzecz'
to za bez wtpienia jest oczywist sprzecznoci 9ecz
powiedzie#, i jaka rzecz jest
wytworzona lub, e wyra" si" bardziej odpowiednio,
zaczyna istnie# bez przyczyny, to nie to samo, co twierdzi#,
e ona jest wasn swoj przyczyn' przeciwnie, wyczajc
wszelkie przyczyny zewn"trzne, wycza si" a fortiori sam
t" rzecz, ktra jest stwarzana @zecz, ktra istnieje absolutnie
bez adnej przyczyny, z pewnoci nie jest wasn swoj
przyczyn !dy za twierdzicie, e jedno wynika z drugiego,
zakadacie wanie sam rzecz sporn i przyjmujecie za
oczywiste, e cakiem niemoliwe jest, iby jaka rzecz
moga kiedykolwiek zacz# istnie# bez przyczyny i e
wyczajc jedn zasad" sprawcz, musimy niemniej ucieka#
si" do innej
+okadnie tak samo rzecz si" ma z trzecim argumentem 8,
ktrym posugiwano si", by dowie# koniecznoci przyczyny
$okolwiek powstaje bez przyczyny, powstaje z niczego, czyli
innymi sowy2 ma nic za przyczyn" 9ecz nic nie moe nigdy
by# przyczyn tak samo, jak nic nie moe by# czym i jak nie
moe by# rwne dwm ktom prostym *a sama intuicja,
ktra nam mwi, e nic nie moe by# rwne dwm ktom
prostym lub nie moe by# czym, wskazuje nam, e nigdy
nie moe pno by# przyczyn' a zatem musimy dostrzega#, e
kada rzecz ma realn przyczyn" swego istnienia
:yl", e nie potrzeba koniecznie wielu sw, aeby
ILkaza# sabo# tego argumentu po tym, co powiedziaem o
poprzednim ,szystkie takie argumenty opieraj
-J
" na tym
samym b"dzie i wywodz si" z tego samego toku myli
,ystarcza po prostu zauway#, e gdy wykluczamy wszelkie
przyczyny, to je rzeczywicie wykluczamy i nie zakadamy,
iby nic czy te rzecz sama bya przyczyn istnienia' a co za
tym idzie, nie moemy

! wiedzy i prawdopodo&ie,stwie
(, JJJ,Q
Dlaczego przyczyna #est konieczna
l
8 +r $larke oraz
inni
8 9ocke,


z niedorzecznoci tych zaoe. wywie# adnego argumentu,
ktry by dowodzi niedorzecznoci tego wyczenia 0eeli
kada rzecz musi mie# przyczyn", to std wynika, e
wyczywszy inne przyczyny, musimy przyj# jako
przyczyn" sam rzecz rozwaan albo nic 9ecz wanie tego
dotyczy samo pytanie, czy kada rzecz musi mie# przyczyn",
czy jej nie ma' co za tym idzie, jeli rozumowanie ma by#
poprawne, nie mona tego nigdy bra# za rzecz pewn
0eszcze bardziej lekkomylni s ci, ktrzy powiadaj, e
kady skutek musi mie# swoj przyczyn", albowiem to ju
tkwi w samej idei skutku >ady skutek z koniecznoci
zakada przyczyn"' skutek bowiem jest terminem
relatywnym, ktrego korelatem jest przyczyna 9ecz to nie
dowodzi, iby kada rzecz istniejca musiaa mie# uprzedni
przyczyn", podobnie jak std, i kady m musi mie# on",
nie wynika, i kady m"czyzna musi by# onaty ,aciw
treci pytania jest, czy kada rzecz, ktra zaczyna istnie#,
musi zawdzi"cza# swe istnienie przyczynie' ja twierdz", e
to nie jest pewne ani intuicyjnie, ani na mocy dowodu, i mam
nadziej", e tego dostatecznie dowiodem argumentami
powyszymi
,obec tego, e pogld, i przyczyna jest konieczna dla
wytworzenia wszelkiej rzeczy nowej, nie wywodzi si" z
naszego poznania, ani z jakiego rozumowania naukowego,
przeto musi z koniecznoci wywodzi# si" z obserwacji i
dowiadczenia Najbliszym wi"c pytaniem b"dzie z natury
rzeczy2 #ak do-wiadczenie da#e pocztek takie# =asadzie7 9ecz
ja znajduj", e wygodniej b"dzie wcieli# to pytanie w pytanie
nast"pujce2 dlaczego wniosku#emy, <e takie a takie przyczyny
musz = konieczno-ci mie. takie a takie skutki i dlaczego z
dane# przyczyny wniosku#emy o da5
nym skutku7 *o wanie uczynimy przedmiotem naszego
dalszego badania 6y# moe, okae si" w ko.cu, e ta sama
b"dzie odpowied1 na oba pytania
@ozdzi a (O
! skadnikac" naszyc" rozumowa,,
kt're si tycz przyczyny i skutku
0akkolwiek umys w swoich rozumowaniach, wycho)
dzcych z przyczyn albo skutkw, si"ga poza te rzeczy,
ktre widzi lub przypomina, to przecie nie moe nigdy
straci# ich z oczu cakowicie ani te nie moe opiera#
si" w swym rozumowaniu jedynie na wasnych ideach,
nie czc z nimi jakich impresji lub co najmniej idej
pami"ci, ktre s rwnowane impresjom !dy wypro)
wadzamy skutki z przyczyn, to musimy ustala# istnienie
tych przyczyn' a do tego prowadz tylko dwie drogi,
bd1 przez bezporedni percepcj" naszej pami"ci lub
zmysw, bd1 te przez wnioskowanie z ich przyczyn'
te za przyczyny z kolei musimy stwierdza# w ten sam
sposb, ju to poprzez impresje obecne, ju to poprzez
wnioskowanie z ich przyczyn i tak dalej, pki nie doj)
dziemy do jakiej rzeczy, ktr widzimy lub sobie przy)
pominamy Niepodobna prowadzi# naszych wnioskw
w
niesko.czono#' a jedyn rzecz, ktra moe j e zatrzy)
ma#, jest impresja pami"ci lub zmysw, poza ktr nie
m
a ju miejsca na wtpliwo# czy badanie
, 7eby da# tego przykad, moemy wybra# jaki mo)
00 ment dziejw i rozway#, dlaczego bd1 wierzymy w ja)
II kies zdarzenie, bd1 je odrzucamy *ak, wierzymy, e
JJ $ezar zosta zabity w senacie w (dy :arcowe' a wie)
01 rymy dlatego, i ten fakt jest ustalony na podstawie
gg90ednomynego wiadectwa historykw, ktrzy zgodnie
Dlaczego przyczyna #est konieczna
! wiedzy i prawdopodo&ie,stwie
(,
Al )


wyznaczaj dokadnie ten czas i miejsce temu zdarzeniu 5u
pewne znaki i litery dane s bd1 naszej pami"ci, bd1
naszym zmysom' podobnie, przypominamy sobie, e te
znaki byy uywane jako znaki pewnych idei' i te idee byy
bd1 w umysach takich ludzi, ktrzy bezporednio byli
obecni przy tym zdarzeniu i otrzymali swe idee wprost dzi"ki
temu, e ono miao miejsce' bd1 te otrzymali je na mocy
wiadectwa innych ludzi, a ci znw z kolei na mocy
wiadectwa jeszcze innych, a wreszcie poprzez tak gradacj"
dochodzimy do tych, co byli wiadkami naocznymi i widzami
tego zdarzenia 0est rzecz oczywist, e cay ten a.cuch
argumentw czy powizanie przyczyn i skutkw opiera si"
przede wszystkim na tych znakach lub literach, jakie
widzimy lub sobie przypominamy, i e bez autorytetu bd1
pami"ci, bd1 zmysw cae nasze rozumowanie byoby
chimeryczne i nie miaoby podstawy >ade ogniwo
a.cucha zahaczaoby w tym przypadku o inne ogniwo' lecz
na jednym ko.cu tego a.cucha nie byoby adnej rzeczy,
ktra by moga podtrzymywa# cao#' i, co za tym idzie, nie
byoby tu ani przewiadczenia, ani oczywistoci ( tak
istotnie si" rzecz ma ze wszystkimi argumentami
hipotetycznymi, czyli rozumowaniami, opartymi na jakim
zaoeniu, w ktrych nie ma ani danej bezporednio impresji,
ani przewiadczenia o rzeczywistym istnieniu
Nie potrzebuj" podkrela#, e nie jest trafnym zarzutem
przeciw tezie obecnej to, i moemy opiera# nasze
rozumowanie na naszych dawnych wnioskach lub zasadach,
nie uciekajc si" do tych impresji, z ktrych one po raz
pierwszy powstay 0eli bowiem zaoy# nawet, e te
impresje cakowicie zatary si" w pami"ci, to przecie
przewiadczenie, jakie one wytworzyy, moe niemniej
pozosta#' i rwnie prawd jest, e wszelkie rozumowania,
dotyczce przyczyn i skutkw, ostatecznie wywodz si" z
jakiej impresji zupenie tak samo, jak pewno# co do
dowodu wynika zawsze z porwnania idej, cho# moe
pozosta#, gdy zostanie zapomniane porwnanie
@ozdzia O !
impres#ac" zmys'w i pamici
, tym wi"c rodzaju rozumowania na podstawie przy)
czynowoci operujemy elementami, ktre z natury swej s
mieszane i rnego pochodzenia i ktre, cho# powizane ze
sob, z natury swej rni si" mi"dzy sob ,szystkie nasze
argumenty, ktre dotycz przyczyn i skutkw, skadaj si"
zarwno z impresji pami"ci lub zmysw, jak i z idei tego
istnienia, ktre tworzy przedmiot impresji lub ktre przez ten
przedmiot zostaje wytworzone :amy wi"c tu wyjani# trzy
rzeczy, a miano wicie2 po pierwsze2 impresj" pierwotn' po
wtre2 przejcie do zwizanej z ni idei przyczyny albo
skutku, po trzecie 2 natur" i wasnoci tej idei
$o si" tyczy impres#i, ktre powstaj ze zmys'w, to ich
ostatecznej przyczyny w moim przekonaniu zupenie nie
moe wyjani# rozum ludzki' i zawsze b"dzie rzecz
niemoliw zdecydowa# pewnie, czy powstaj one
bezporednio pod wpywem tego, co jest ich przedmiotem,
czy wytwarza je moc twrcza umysu, czy te wreszcie
pochodz one od twrcy naszego istnienia ( takie pytanie nie
jest istotne dla naszego obecnego celu :oemy
wyprowadza# wnioski z powizania naszych percepcji
niezalenie od tego, czy s one prawdziwe, czy faszywe', i
niezalenie od tego, czy przedstawiaj natur" wiernieL czy
te s po prostu zudzeniami naszych zmysw
*raktat o naturze ludzkiea t ( o
(,
(((ST
! skladnikac" naszego rozumowania
>, JJJ,T ! wiedzy t prawdopodo&ie,stwie

!dy szukamy cechy charakterystycznej, ktra wyrnia
pami. od wyobra1ni, to musimy od razu zauway#, e nie
moe ona lee# w prostych ideach, jakie pami"# nam daje'
albowiem obie te wadze zapoycza# swe proste idee z
impresji i nie mog nigdy wyj# poza te percepcje pierwotne
,adze te rwnie niemal zupenie nie rni si" od siebie
uporzdkowaniem swych idei zoonych $ho# bowiem jest
wasnoci swoist pami"ci, i zachowuje pierwotny porzdek
i stosunek wzajemny swych idei, gdy tymczasem wyobra1nia
przestawia je i zmienia ich porzdek, jak jej si" podoba'
niemniej ta rnica nie wystarcza, by rozrni# te wadze w
ich dziaaniu i aby da# nam pozna# t" rnic"' nie mona
bowiem przywoa# impresji minionych, aeby je porwna# z
naszymi obecnymi ideami i eby si" przekona#, czy ich
uoenie jest dokadnie podobne -koro za pami"ci nie
rozpoznajemy ani na podstawie porzdku jej idei zoonyc",
ani na podstawie natury jej idei prostyc", przeto wynika std,
e rnica mi"dzy ni a wyobra1ni ley w jej wi"kszej sile i
ywoci $zowiek moe puci# wodze swej wyobra1ni,
przedstawiajc sobie fikcyjnie jak scen", nalec do
przygd minionych' i nie b"dzie tu adnej moliwoci, eby to
odrni# od wspomnienia podobnego rodzaju, poza tym, e
idee wyobra1ni b"d bardziej mgliste i ciemne
:alarz, ktry by chcia przedstawi# uczucie czy emocj"
jak, staraby si" zobaczy# kogo doznajcego podobnej
emocji, aeby oywi# swe idee i da# im si" i ywo# wi"ksz
ni ta, jak znajdujemy w ideach, ktre s czyst fikcj
wyobra1ni (m blisze czasowo jest wspomnienie, tym jest
janiejsza idea' gdy za czowiek po duszym odst"pie czasu
powrci do rozwaania danej rzeczy, to zawsze znajduje, i
idea tej rzeczy ulega znacznemu
rozkadowi, jeli nie zatara si" wr"cz cakowicie w pa)L
mi"ci $z"sto mamy wtpliwoci co do idej pami"ci w miar",
jak one staj si" bardzo sabe i ubogie' i mamy kopot z tym,
czy jaki obraz pochodzi z wyobra1ni, czy z pami"ci, gdy nie
ma tak ywych barw, jakie wyrniaj t" ostatni wadz"
:yl", e przypominam sobie takie a takie zdarzenia,
powiada kto, lecz nie jestem pewien +ugi odst"p czasu ju
je niemal zatar w mojej pami"ci i pozostawia mnie w
niepewnoci, czy to nie jest czysty twr mojej fantazji
/odobnie jak idea pami"ci, tracc sw si" i ywo#, moe
si" zdegenerowa# tak dalece, i mona j wzi# za ide"
wyobra1ni' tak samo z drugiej strony idea wyobra1ni moe
zdoby# tak si" i ywo#, i moe uchodzi# za ide" pami"ci i
cakiem si" do niej upodobni# w swym wpywie na
przewiadczenie i sd *o mona zauway# u kamcw,
ktrzy, cz"sto powtarzajc swe kamstwa, dochodz wreszcie
do tego, e w nie wierz i e przypominaj je sobie jak rzeczy
realne' nawyk i zwyczaj maj tu przy tym, jak w wielu innych
przypadkach, ten sam wpyw na umys jak przyroda i wraaj
w umys idee z rwn si i energi
*ak wi"c okazuje si", e prze-wiadczenie lu& uznanie czego-,
jakie zawsze towarzyszy wspomnieniom i doznaniom
zmysowym, nie jest niczym innym ni ywoci tych
percepcji, jakie one daj' i e jedynie to odrnia je od
wyobra1ni :ie# przewiadczenie o czym, to w tym
przypadku doznawa# bezporedniej impresji zmysw albo
powtrzenia tej impresji w pami"ci /ierwszym aktem
sdzenia jest po prostu sia i ywo# percepcji' i ten akt
kadzie podstaw" pod rozumowanie, ktre opieramy na nim,
gdy ustalamy stosunek przyczyny i skutku

i,
niSW
! wiedzy i prawdopodo&ie,stwie
(, ! impres#ac" zmysl'w i pamici
JJX
6
*


Ro&+&1/2 O(
4 wnioskowaniu z impres#i o idei
Eatwo zauway#, e gdy ustalamy ten stosunek, to
Iwniosek z przyczyny o skutku nie opiera si" wycznie na
uj"ciu mylowym tych rzeczy indywidualnych i na takim
wejrzeniu w ich istot", iby mona byo odkry# zaleno#
jednej od drugiej Nie ma rzeczy, ktra by wymagaa
implicite istnienia jakiej innej rzeczy, jeli rozwaamy te
rzeczy kad sam w sobie i nie wychodzimy wzrokiem poza
te idee, jakie o nich sobie tworzymy *aki wniosek dawaby
wiedz" pewn i z nim wizaaby si" niemoliwo# pomylenia
przeciwnego stanu rzeczy jako sprzeczno# bezwzgl"dna =e
jednak wszystkie idee odr"bne dadz si" oddzieli#, przeto
oczywiste jest, i nie moe by# niemoliwoci tego rodzaju
!dy od impresji obecnie danej przechodzimy do idei jakiej
rzeczy, to dana nam jest moliwo#, by oddzieli# t" ide" od
tej impresji i zastpi# j jak inn ide
*ak wi"c tylko z do-wiadczenia moemy wnioskowa# o
istnieniu jakiej rzeczy na podstawie istnienia innej 4to jaka
jest natura tego dowiadczenia /rzypominamy sobie, e
mielimy cz"ste przypadki istnienia rzeczy jednego rodzaju' i
przypominamy sobie rwnie, e indywidua innego rodzaju
rzeczy zawsze towarzyszyy tamtym i istniay w
prawidowym porzdku stycznoci i nast"pstwa wzgl"dem
tamtych *ak, na przykad, przypominamy sobie, e
widywalimy rzeczy, ktre nazywamy plamieniem, i e
zarazem doznawalimy wrae. zmysowych tego rodzaju,
jakie nazywamy ciepem$ /odobnie przypominamy sobie, e
we wszystkich minionych przypadkach rzeczy tych dwch
rodzajw stale czyy si" ze sob 6ez adnej dalszej
ceremonii nazywamy jedno
przyczyn, drugie skutkiem, i z istnienia jednego wnioskuL
jemy o istnieniu drugiego ,e wszystkich tych przypadkach, z
ktrych dowiadujemy si" o powizaniu poszcz"L glnych
przyczyn i skutkw, te przyczyny i skutki byy postrzegane
przez zmysy, a teraz s przypomniane 9ecz we wszystkich
przypadkach, gdzie rozumujemy o nich, tylko jedno jest
postrzegane lub przypomniane, drugie za zostaje dodane
zgodnie z naszym dowiadczeniem przeszym *ak wi"c w toku
rozwaa. niepostrzeenie odkrylimy nowy stosunek mi"dzy
przyczyn a skutkiem, kiedymy tego najmniej oczekiwali i
kiedy cakowicie bylimy zaj"ci inn spraw *ym stosunkiem
jest ich stale powizanie$ -tyczno# i nast"pstwo
nie^^wystarczaj do tego ibymy uznali, e dwie rzeczy s
przyczyn i skutkiem, pki nie postrzegamy, e te dwa stosunki
zachodz w wielu przypadkach /rzekonujemy si" teraz, jak
korzystnie byo porzuci# bezporednie badanie tego stosunku, by
odkry# natur" tego koniecznego powizania, ktre stanowi tak
istotn jego cz"# - nadzieje, e t drog dojdziemy wreszcie
do postawionego sobie celu' cho#, prawd" mwic, ten
nowoodkryty stosunek staego powizania zdaje si" bardzo
nieznacznie posuwa# nas naprzd Nie mieci si" w tym
bowiem nic innego ni to, e rzeczy podobne zawsze
znajdoway si" w podobnych stosunkach stycznoci i
nast"pstwa' i wydaje si" rzecz oczywist, przynajmniej na
pierwszy rzut oka, e t drog nigdy nie moemy odkry# adnej
nowej idei' i e moemy na tej drodze tylko zwi"kszy# ilo#
przypadkw podobnych, e nie moemy natomiast rozszerzy#
zakresu rzeczy obejmowanych przez nasz umys :ona sobie
pomyle#, e czego si" nie uczymy z jednej rzeczy, tego nie
moemy si" nauczy# ze stu, ktre wszystkie s tego l samego
rodzaju i dokadnie s do siebie podobne we
i,
ni,K
I, U0 $ ! wnioskowaniu z impres#i a idei ng.
4 wiedzy i prawdopodo&ie,stwie n8
! wiedzy i prawdopodo&ie,stwie
wszystkich przypadkach /odobnie jak nasze zmysy ukazuj
nam w jednym przypadku dwa ciaa lub dwa ruchy, lub
cechy w pewnych stosunkach nast"pstwa i stycznoci,
tak nasza pami"# stawia przed nami tylko pewn mnogo#
przypadkw, gdzie znajdujemy zawsze podobne ciaa, ruchy
lub cechy w podobnych stosunkach % samego powtarzania
jakiej minionej impresji, cho#by nawet do niesko.czonoci,
nigdy nie powstanie adna nowa idea pierwotna taka, jak
idea koniecznego powizania' i ilo# impresji nie ma w tym
przypadku adnego wi"kszego skutku, ni gdybymy si"
ograniczyli tylko do jednej 9ecz cho# rozumowanie to
wydaje si" suszne i oczywiste, to przecie byoby
szale.stwem traci# nadziej" zbyt wczenie i wobec tego
b"dziemy snuli dalej ni# naszego rozwaania' ustaliwszy, e
skoro odkryjemy stae powizanie mi"dzy jakimi rzeczami,
to zawsze wnioskujemy z jednej rzeczy o drugiej, zbadamy
teraz natur" tego wnioskowania i przejcia od impresji do
idei 6y# moe, okae si" w ko.cu, e powizanie konieczne
opiera si" na tym wnioskowaniu, nie za, e wnioskowanie
opiera si" na powizaniu koniecznym
/oniewa okazuje si", e przejcie od impresji, ktra jest
aktualnie dana pami"ci lub zmysom, do idei tej rzeczy, ktr
nazywamy przyczyn albo skutkiem, e przejcie to jest
oparte na do-wiadczeniu przeszym i na naszym
przypomnieniu tego, i te rzeczy stale byy ze sob
powizane, przeto powstaje nast"pne pytanie, a mianowicie2
czy dowiadczenie tworzy t" ide" z pomoc rozumu, czy te
wyobra1ni' czy rozum to sprawia, i robimy to przejcie, czy
te pewne powizanie kojarzeniowe i pewien stosunek
mi"dzy przedstawieniami !dyby rozum to sprawia, to
opieraby si" tu na zasadzie, e przypadki, ktrych nie
mielimy w dowiadczeniu, musz
! wnioskowaniu z impres#i o ictei
by# podo&ne do tyc", jakiemy byli mieli, oraz e &ieg re,
natury pozosta#e zawsze ten sam$ 7eby wi"c t" spraw",
rozwamy wszystkie argumenty, na j taka teza mogaby
si" opiera#' e za te argumenty mo 0
na
oprze# zarwno na
wiedzy pewne# jak na prawdopodo&i?% stwie, przeto rzu#my
okiem na kady z tych stopni ocfGI wistoci i przekonajmy
si", czy one daj suszn konklu
N
)S3 tego rodzaju
:etoda rozumowania, jak posugiwalimy si" f
Z
I wyej,
atwo nas przekona, e nie moe by# bezsp
+r
I nych
argumentw, ktrymi by mona dowie-., i te pr@AB padki,
kt'ryc" nie mieli-my &yli w do-wiadczeniu, s podofa do tyc",
#akie mieli-my$ :oemy co najmniej pomyle# hdi bie
zmian" w biegu zdarze. w naturze, co dowodzi fLdi
statecznie, i taka zmiana nie jest absolutnie niemoliL
Q
)*o,
e tworzymy sobie jasn ide" jakiej rzeczy, jest rL
K
I
zaprzeczalnym argumentem, i jest ona moliwa, i sa/
Z
to
obala ju wszelki argument, ktry chce by# dowodh
m
przeciw
tej moliwoci
/rawdopodobie.stwo, wobec tego, e nie odkrywa s8d
0
sunkw mi"dzy ideami jako takimi, lecz tylko mi"dzy
rzeczami, musi pod pewnymi wzgl"dami oparte na
impresjach naszej pami"ci i naszych zmys8
w
P pod innymi
za na naszych ideach !dyby w nasz_
c
L rozumowaniach
dotyczcych prawdopodobie.stwa L
e
byo domieszki
impresji, konkluzja byaby cakowicie cL8 meryczna !dyby
za nie byo adnej domieszki id
e
LP to operacja mylowa przy
ustalaniu tego stosunku bya/O^ cile biorc, doznaniem
zmysowym, nie za rozumwLI niem 0est wi"c rzecz
konieczn, iby we wszelkich fCB zumowaniach ustalajcych
prawdopodobie.stwo byo da_
ne
umysowi co, co jest z tym
zwizane, lecz czego ie widzi i sobie nie przypomina
l
y NZ
(, JJJ,K
l, JJJ,K
! wiedzy i prawdopodo&ie,stwie
0edynym powizaniem czy stosunkiem mi"dzy rzeczami,
ktry moe nas wyprowadzi# poza bezporednie impresje
naszej pami"ci i naszych zmysw, jest stosunek przyczyny i
skutku' a to dlatego, e jest to jedyny stosunek, na ktrym
moemy oprze# susznie wnioskowanie z jednej rzeczy o
drugiej (dea przyczyny i skutku pochodzi z dowiadczenia,
ktre nas informuje, e takie oto rzeczy szczeglne byy we
wszystkich przypadkach minionych stale powizane ze sob
=e za rzecz, podobna do jednej z tamtych, jest bezporednio
dana teraz w impresji, przeto wnioskujemy o istnieniu rzeczy
podobnej do takiej, jaka zazwyczaj towarzyszy tej pierwszej
%godnie z takim uj"ciem rzeczy, ktre, jak myl", w adnym
punkcie nie podlega wtpliwoci, prawdopodobie.stwo jest
oparte na zaoeniu, e zachodzi podobie.stwo mi"dzy tymi
rzeczami, ktre spotkalimy byli w dowiadczeniu, a tymi,
ktrych nie spotkalimy' niemoliwe jest wi"c, iby to
zaoenie mogo wywodzi# si" z prawdopodobie.stwa *a
sama zasada nie moe by# jednoczenie przyczyn i skutkiem
drugiej zasady' i to, jak si" zdaje, jest jedyne twierdzenie,
dotyczce tego stosunku, ktre jest bd1 pewne intuicyjnie,
bd1 te da si" dowie#
!dyby kto myla, e mona uciec przed tym
argumentem, i gdyby, nie okrelajc, czy nasze rozumowanie
w tej sprawie opiera si" na dowodzie czy na prawdo)
podobie.swie, chcia twierdzi#, i wszystkie wnioski z
przyczyn i skutkw opieraj si" na solidnym rozumowaniu,
to ja yczybym sobie tylko, iby mi przedstawiono takie
rozumowanie, by je mona byo podda# naszemu badaniu
6y# moe, kto powie, e majc dane w dowiadczeniu stae
powizanie pewnych rzeczy, my rozumujemy w sposb
nast"pujcy2 rzecz taka a taka zawszej jak si" okazuje,
wytwarza inn rzecz okrelonego typu

! wnioskowaniu z impres#i o idei
Nie byoby to moliwe, iby miaa ona ten skutek, gdyby nie
bya obdarzona moc wytwarzania go *a moc z natury
rzeczy obejmuje ten skutek' a zatem istnieje suszna
podstawa, by wyprowadza# ten wniosek z istnienia jednej
rzeczy o istnieniu innej, ktra zwykle tamtej towarzyszy 0eli
wytworzya ona skutek w przeszoci, to ma moc
wytwarzania' jeli za ma moc wytwarzania, to wytworzy
skutek znowu' e wytworzy ten nowy skutek, to
wnioskujemy z jej mocy wytwarzania i z tego, e w
przeszoci skutek swj wytwarzaa
6yoby mi atwo wykaza#, e sabe jest to rozumowanie,
gdybym zechcia zrobi# uytek z tych obserwacji, jakie j u
poczyniem, a mianowicie, e idea wytwarzania jest tym
samym, co idea przyczynowo-ci, i e w adnym istnieniu nie
tkwi z pewnoci implicite i nie da si" wykaza# dowodem,
iby jaka inna rzecz miaa w sobie moc wytwarzania
skutkw' albo te, gdyby byo rzecz waciw wzi# ju w
rachub" to, co b"d" mia sposobno# stwierdzi# p1niej o
idei, jak sobie tworzymy, mocy i zdolno-ci sprawcze#$
/oniewa jednak taki sposb post"powania, moe si" wyda#,
osabia mj system, jako e jedna jego cz"# opiera si" na
drugiej, albo wywouje pomieszanie w rozumowaniu, przeto
b"d" si" stara podtrzyma# moje twierdzenie obecne, nie
uciekajc si" do takiej pomocy
/rzyjmiemy wi"c na chwil", e wsz"dzie, gdzie jaka jedna
rzecz wytwarza inn, tam musi by# moc sprawcza i e ta moc
jest zwizana ze swoim skutkiem =e jednak zostao ju
dowiedzione, i moc ta nie tkwi w uchwytnych zmysami
wasnociach przyczyny i e nie jest nam dane nic poza tymi
wasnociami, jakie uchwyci# mog zmysy, przeto pytam,
dlaczego przyjmujecie w innych przypadkach, i istnieje ta
sama moc, jedynie na tej podstawie, e dane s bezporednio
te wasnoci3 *o, e si"
l
l, 111,$
I, 111,$
123


odwoujecie do dowiadczenia minionego, nie rozstrzyga nic
w przypadku obecnym' moe to co najwyej dowie#, i ta
sama rzecz, kt'ra wytworzya jak inn w tamtym
momencie, bya obdarzona tak moc' lecz nie moe nigdy
dowie#, e ta sama moc musi tkwi# nadal w tej samej rzeczy
lub w zbiorze wasnoci dostrzegalnych zmysami' tym mniej
za, e moc podobna zawsze zwizana jest z podobnymi
wasnociami, uchwytnymi zmysowo !dyby za kto
powiedzia, e mamy bezporednie dowiadczenie, i ta sama
moc czy si" nadal z t sam rzecz, i e rzeczy podobne s
obdarzone podobnymi mocami, to jeszcze raz postawibym
pytanie, dlaczego na podstawie tego do-wiadczenia
wyprowadzamy #akiekolwiek konkluz#e, kt're wyc"odz poza te
przypadki minione, #akie mieli-my &yli w naszym do-wiadczeniu$
0eeli odpowiecie na to pytanie w taki sam sposb jak
poprzednio, to odpowied1 wasza daje znw sposobno# do
nowego pytania tego samego rodzaju, i tak in infinitum; co
jasno dowodzi, e rozumowanie powysze nie miao
waciwej podstawy
*ak wi"c, nie tylko gdy chodzi o odkrycie ostatecznego
powizania przyczyn i skutkw, zawodzi nasz rozum' lecz
nawet wwczas, gdy dowiadczenie ju nas poinformuje o ich
staym powizaniu, nie moemy poj# naszym rozumem,
dlaczego mona by rozcign# to dowiadczenie poza te
poszczeglne przypadki, ktre byy przedmiotem naszej
obserwacji %akadamy, lecz nigdy nie jestemy zdolni tego
dowie#, e musi zachodzi# podobie.stwo mi"dzy tymi
rzeczami, ktremy mieli w dowiadczeniu, a tymi, ktre le
poza zasi"giem tego, co odkry# moemy
%auwaylimy ju pewne stosunki, jakie pozwalaj nam
przej# od jednej rzeczy do innej, cho#by nie byo adnej
racji, ktra by uzasadniaa to nasze przejcie'
i moemy ustali# jako regu" ogln, e ilekro# umys
robi jakie przejcie stale i jednakowo, nie majc do tego
adnej racji, to czyni to pod wpywem tych stosunkw
4t wanie tutaj zachodzi taki przypadek @ozum nigdy
nie moe nam pokaza# zwizku mi"dzy jedn rzecz a
inn, cho#by go wspierao dowiadczenie i obserwacja, e
s powizane stale we wszystkich minionych
przypadkach !dy wi"c umys przechodzi od idei albo
impresji jednej rzeczy do idei albo przewiadczenia o innej,
to nie wyznacza tego rozum, lecz czyni to jakie zasady,
ktre wi idee tych rzeczy i cz je w jedno w
wyobra1ni !dyby idee nie byy zwizane w wyobra1ni
bardziej, ni rzeczy si" wydaj rozumowi, nie moglibymy
nigdy wyprowadza# wnioskw z przyczyn o skutkach, ani
zdobywa# przewiadczenia o jakimkolwiek fakcie
,nioskowanie wi"c zaley wycznie od powizania idej
w jedno
%asady powizania w jedno idej sprowadziem do trzech
oglnych zasad i stwierdziem, e idea albo impresja
jakiej rzeczy z natury rzeczy wprowadza do wiadomoci
ide" jakiej innej rzeczy, ktra jest do tamtej podobna,
styczna z ni lub z ni zwizana$ Nie zakadam, iby te
zasady byy nieomylnymi lub wycznymi przyczynami
powizania idej w jedno Nie s one niezawodnymi
przyczynami idej :ona bowiem zatrzyma# uwag" przez
pewien czas na jednym jakim przedmiocie, nie patrzc
dalej Nie s te one jedynymi przyczynami 7lbowiem
myl porusza si" bardzo nieregularnie, przechodzc od
jednego swego przedmiotu do innego, i moe skaka# z nieba
na ziemi", z jednego ko.ca wszechwiata na drugi, bez
jakiej okrelonej metody i bez okrelonego porzdku 9ecz
chocia licz" si" z t sab stron tych trzech stosunkw i
z tym, e tak nieregularnie dziaa wyobra1nia,
i, JJJ,K ! wnioskowaniu z impres#i o idei JNW
! wiedzy i prawdopcdo&&,stwie I, 111,$

to przecie niemniej twierdz", e jedyne zasady og'lne,
ktre kojarz idee, to podobie.stwo, styczno# i przyczy)
nowo#
0est istotnie pewna zasada powizania idej w jedno, ktr
na pierwszy rzut oka mona uwaa# za rn od tamtych,
lecz ktra, okazuje si" ostatecznie, pochodzi z tego samego
1rda !dy kada indywidualna rzecz jakiego gatunku
rzeczy czy si" stale, jak to si" okazuje w dowiadczeniu, w
jedno z jak indywidualn rzecz innego gatunku, to gdy
zjawia si" nowe indywiduum ktregokolwiek z tych
gatunkw, w naturalny sposb podsuwa to myl o rzeczy
drugiej, ktra zazwyczaj towarzyszy tamtej *ak, poniewa
pewna okrelona idea wie si" zazwyczaj z pewnym
okrelonym sowem, przeto wystarczy usysze# to sowo, by
powstaa odpowiednia idea' i jest rzecz niemal niemoliw,
by umys przy najwi"kszym swym wysiku mg zapobiec
temu przejciu od wyrazu do idei , tym przypadku nie jest
bezwzgl"dnie konieczne, ibymy, usyszawszy taki okrelony
d1wi"k, pomyleli o jakim minionym dowiadczeniu i
zastanawiali si", jaka idea zazwyczaj wizaa si" z
d1wi"kiem ,yobra1nia sama przez si" zast"puje takie
rozwaanie i tak nawyka do tego, iby przechodzi# od
sowa do idei, e nie pozostawia ani chwili zwoki mi"dzy
usyszeniem sowa a zjawieniem si" idei
$ho# uznaj", e jest to rzeczywista zasada kojarzenia idej,
twierdz" jednak, e jest to ta sama zasada, jaka wie idee
przyczyny i skutku, i e jest ona istotnym elementem we
wszystkich naszych rozumowaniach, opartych na tym
stosunku Nie wiemy o przyczynie i skutku nic poza tym, e
jakie dwie rzeczy czyy si zawsze ze sob w przeszoci i
e we wszystkich minionych przypadkach znajdowalimy je
razem Nie moemy przenikn#
rozumem, dlaczego one s nierozczne 4bserwujemy tylko
rzecz sam i znajdujemy zawsze, e dzi"ki temu staemu
powizaniu dane rzeczy wi si" w jedno w wyobra1ni !dy
impresja jednej rzeczy zostaje nam dana, natychmiast
tworzymy ide" rzeczy, ktra jej zwykle towarzyszy' i
moemy zatem ustali#, i to jest jednym ze skadnikw
definicji przekonania czy przewiadczenia, e jest to idea
zwizana stosunkiem lu& sko#arzona z o&ecn impres#$
*ak wi"c, cho# przyczynowo# jest stosunkiem
filozoficznym, jako e implikuje styczno#, nast"pstwo i
stae powizanie, to przecie moemy ni operowa# w
naszym myleniu i wyprowadza# z niej wnioski tylko o tyle, o
ile jest ona stosunkiem naturalnym i tworzy powizania w
jedno naszych idei
@ozdzia O(( ! naturze
idei i prze-wiadczenia
(dea jakiej rzeczy jest istotn cz"ci skadow
przewiadczenia o niej, lecz nie jest nim caym
/rzedstawiamy sobie wiele rzeczy, co do ktrych nie mamy
adnego przewiadczenia 7by wi"c dokadniej ustali#, co
jest istot przewiadczenia, czyli jakie s wasnoci tych
idei, ktre obdarzamy przewiadczeniem, musimy zway#,
co nast"puje
0est rzecz oczywist, e wszelkie rozumowania z
przyczyn czy skutkw ko.cz si" wnioskami dotyczcymi
faktw' to znaczy2 dotyczcymi istnienia rzeczy czy ich
wasnoci 0est te oczywiste, e idea istnienia nie jest
niczym rnym od idei jakiej rzeczy i e naprawd" nic nie
dodajemy ani nie zmieniamy w naszej pierwszej idei, gdy
najpierw pomylawszy sobie po prostu o jakiej rze)
JNK (, JJJ,K ! wudzy i prawdopodo&ie,stwie
l, JJJ,K ! wnioskowaniu z impres#i o idei
'2
7
! wiedzy i prawdopodo&ie,stwie
czy, nast"pnie mylimy o niej jako o istniejcej *ak, gdy
twierdzimy, e 6g istnieje, to po prostu tworzymy sobie
ide" takiej istoty, jak !o nam przedstawiaj' i
istnienia, ktre :u przypisujemy, nie
przedstawiamy sobie w jakiej odr"bnej idei, ktr bymy
czyli z ide 0ego innych cech i ktr bymy mogli znw
oddzieli# i odrni# od nich /osun" si" nawet dalej2 nie
poprzestajc na stwierdzeniu, e poj"cie istnienia jakiej
rzeczy nie dodaje nic do prostego poj"cia o tej rzeczy,
utrzymuj" podobnie, e przewiadczenie o istnieniu nie
dodaje adnych nowych idei do tych, ktre skadaj si" na
ide" danej rzeczy !dy myl" o 6ogu, gdy myl" o Nim jako
o bycie istniejcym i gdy jestem przewiadczony, e istnieje,
moja idea 6oga ani nie ronie w tre#, ani z niej nic nie traci
=e jednak pewne jest, i zachodzi dua rnica pomi"dzy
prostym poj"ciem o istnieniu jakiej rzeczy, a
przewiadczeniem o istnieniu, i e rnica ta nie polega na
cz"ciach, z ktrych si" skada idea, jak ujmujemy
poj"ciowo, przeto wynika std, e musi ona lee# w sposobie,
jak j pojmujemy
,yobra1my sobie, e osoba, ktra jest ze mn, wysuwa
twierdzenia, na ktre ja si" nie zgadzam, a mianowicie, e
;ezar umar w swym 'ku, e sre&ro #est &ardzie# topliwe ni
o'w i e rt. #est cisza ni zoto; oczywiste jest, e mimo, i
nie daj" temu wiary, to przecie jasno rozumiem, co ona ma
na myli, i tworz" te same idee, ktre ona tworzya :oja
wyobra1nia obdarzona jest t sam moc jak jej' i nie ma ona
monoci przedstawi# sobie jak ide", ktrej ja bym nie
mg poj#, lub powiza# par" idej, ktrych ja bym nie mg
powiza# /ytam wi"c, na czym polega rnica pomi"dzy
przewiadczeniem o prawdziwoci jakiego zdania, a
przewiadczeniem o faszywoci3 4dpowied1 jest atwa co
si" tyczy twier)

! naturze idei i prze-wiadczenia
dze., ktre sprawdza si" intuicyjnie albo drog dowodu ,
tym przypadku osoba, ktra akceptuje dane
twierdzenie, nie tylko przedstawia sobie idee zgodnie z
treci zdania, lecz rwnie z koniecznoci musi
przedstawia# je sobie w ten szczeglny sposb, bd1
bezporednio, bd1 przy pomocy innych idei $o jest
niedorzeczne, to tiie da si" przedstawi#' i wyobra1nia nie
moe przedstawi# sobie adnej rzeczy, ktra jest sprzeczna z
tym, co zostao dowiadczone =e jednak w rozumowaniach,
ktre s oparte na przyczynowoci i dotycz faktw, nie
moe by# takiej bezwzgl"dnej koniecznoci, i e wyobra1nia
moe tu swobodnie przedstawia# sobie zarwno pozytywn,
jak negatywn odpowied1 na dane pytanie, przeto pytam
znowu, na czym polega r'nica midzy prze-wiadczeniem
pozytywnym a negatywnym, skoro w obu przypadkach
przedstawienie sobie tej samej idei jest rwnie moliwe i
konieczne
Nie b"dzie zadowalajc odpowiedzi, gdy rzekniemy, i
osoba, ktra nie zgadza si" na twierdzenie, jakie wysuwamy,
najpierw przedstawia sobie dan rzecz w ten sam sposb jak
my, a nast"pnie przedstawia j sobie w inny sposb i ma
inne idee tej rzeczy 4dpowied1 ta jest niezadowalajca nie
dlatego, i zawiera fasz, lecz dlatego, e nie odkrywa caej
prawdy (stotnie tak jest, e we wszystkich przypadkach,
gdzie nie zgadzamy si" c z kim, przedstawiamy sobie
mylowo zarwno pozytywn jak negatywn odpowied1 na
dane pytanie' lecz l" moemy mie# przewiadczenie tylko o
prawdziwoci <ednej z nich, przeto jest oczywiste, i
przewiadczenie l musi czyni# jak rnic" mi"dzy
pojmowaniem tego, na co si" zgadzamy, a pojmowaniem
tego, na co si" nie zgadzamy :oemy nasze idee miesza#,
czy#, rozdziela#, bra# jedne i znw czy# i zmienia# na
sto rnych
i, m,X
l, JJJ,X JN[
is
g


sposobw' lecz pki nie zjawi si" jaka zasada, ktra utrwali
jedn z tych rnych kombinacji, poty naprawd" nie mamy
jeszcze pogldu na rzecz$ %asada ta za, skoro, rzecz jasna,
nic nie dodaje do naszych idei poprzednich, moe tylko
zmieni# sposb naszego ich pojmowania
,szystkie percepcje umysu s dwojakiego rodzaju, a
mianowicie s impresjami albo ideami, ktre rni si" od
siebie tylko rnym stopniem siy i ywoci Nasze idee s
kopiami naszych impresji i reprezentuj je we wszystkich
swoich cz"ciach skadowych !dybymy chcieli w jaki
sposb zmieni# ide" danej rzeczy poszczeglnej, to
moglibymy tylko bd1 zwi"kszy#, bd1 zmniejszy# jej
si" i ywo# 0eeli dokonamy w niej jakiej innej zmiany,
to b"dzie ona reprezentowaa inn rzecz lub impresj" *ak
samo rzecz si" ma tutaj jak z barwami /ewien szczeglny
odcie. danej barwy moe zdoby# nowy stopie. ywoci
lub jasnoci bez adnej innej zmiany towarzyszcej 9ecz jeeli
wprowadzimy jak inn zmian", to nie b"dzie to ju ten sam
odcie. czy ta sama barwa /odobnie z przewiadczeniem2 nie
wprowadza ono adnej innej zmiany poza tym, e zmienia
sposb, w jaki ujmujemy myl dan rzecz$ 7 zatem moe
ono da# naszym ideom tylko dodatkow si" i ywo# 7 wi"c
przekonanie czy przewiadczenie o czym mona
okreli# najcilej jako ide yw, odnoszc si do impres#i,
dane# aktualnie lu& z ni sko#arzonD$
D :oemy tu skorzysta# ze sposobnoci i wskaza# na bardzo godny uwagi
bd, ktry szkoy filozoficzne cz"sto wraaj w umys i ktry przez to sta si"
pewnego rodzaju ustalon regu, powszechnie przyj"t przez wszystkich
logikw 6d ten polega na pospolitym podziale aktw rozumu na po#mowanie,
sdzenie i rozumowanie oraz na definicjach tych aktw /ojmowanie definiuje si"
jako proste uj"cie jednej lub wielu idei' sdzenie jako oddzielanie lub wizanie
rnych idei' rozumowanie jako oddzielanie lub wizanie rnych idei przy
pomocy wstawionych mi"dzy nie in)
4to myli przewodnie tych argumentw, ktre prowadz
nas do tego wniosku !dy wnosimy o istnieniu jednej rzeczy
z istnienia innych, jaka rzecz musi zawsze by# dana bd1 w
pami"ci, bd1 w doznawaniu zmysowym, aeby moga by#
podstaw naszego rozumowania2 umys bowiem nie moe
cign# swych wnioskw in infinitum$ @ozum nie moe nas
nigdy przekona# dostatecznie o tym, e istnienie jednej
rzeczy pociga zawsze za sob istnienie innej' gdy
przechodzimy od impresji,
nych idei, ktre wskazuj na stosunki, jakie zachodz mi"dzy nimi 9ecz
te rozrnienia i definicje s b"dne pod wieloma istotnymi wzgl"dami
/o pierwsze, dalekie jest od prawdy, ibymy w kadym sdzie, jaki two
rzymy, wizali w jedno dwie rne idee' oto bowiem w zdaniu2 H6g
istniejeI, zreszt w kadym innym, ktre dotyczy istnienia, idea istnienia
nie jest ide odr"bn, ktr bymy czyli z ide danej rzeczy i ktra mo
gaby tworzy# przez to poczenie w ide" zoon /o wtre, podobnie
jak moemy utworzy# zdanie, ktre zawiera tylko jedn ide", tak te mo
emy rozumowa#, nie operujc wi"cej ni dwiema ideami i nie uciekajc
si" do trzeciej, ktra by miaa by# ogniwem wicym mi"dzy tamtymi
4 przyczynie wnosimy wprost z jej skutku' i wnioskowanie to nie tylko
jest rodzajem rozumowania, lecz jest rodzajem najbardziej niezawodnym
wrd innych i bardziej przekonujcym ni takie, gdzie wstawiamy
jako ogniwo czce now ide" mi"dzy dwie dane $o si" tyczy tych trzech
aktw rozumu, to moemy stwierdzi# oglnie, e gdy je ujmujemy we
waciwym wietle, to wszystkie one sprowadzaj si" do pierwszego aktu
i nie s niczym innym ni szczeglnymi sposobami ujmowania mylowego
rzeczy $zy to rozwaamy rzecz poszczegln, czy wiele rzeczy' czy za
trzymujemy si" na tych rzeczach, czy te przechodzimy od nich do in
nych' i bez wzgl"du na to, w jakiej formie czy w jakim porzdku je uj
mujemy, akt naszego umysu nie wychodzi poza to, czym jest proste poj
mowanie' i jedyna godna uwagi rnica zachodzi tu wwczas, gdy wi
emy przewiadczenie z pojmowaniem i gdy jestemy przekonani o prawdzi
woci tego, co sobie przedstawiamy *en akt umysu nigdy nie zosta wy
janiony przez adnego filozofa' mog" wi"c swobodnie wysun# wasn
hipotez" co do tego' a polega ona na tym, e jest to po prostu przedsta
wienie mylowe jakiej idei o duym nat"eniu i trwaoci, takie, i si"
zblia w pewnej mierze do bezporedniej impresji
*raktat o naturze ludzkiej t ( lo
l, JJJ,X
! wiedzy i prawdopodo&ie,stwie
JQZ (, JJJ,X ! naturze idei i prze-wiadczenia
! wiedzy i prawdopodo&ie,stwie
jak daje jedna rzecz, do idei innej rzeczy lub do
przewiadczenia o niej, przejcie to wyznacza nie
rozum, lecz nawyk albo zasada kojarzenia 9ecz
przewiadczenie jest czym wi"cej ni prost ide 0est to
pewien szczeglny sposb tworzenia idej =e za ta sama
idea moe si" zmienia# tylko przez to, i zmienia si" stopie.
jej siy i ywoci, przeto wynika std, cznie biorc, to, i
przewiadczenie jest yw ide, ktra powstaje dzi"ki
stosunkowi do danej obecnie impresji, jak to wanie mwi
definicja powysza
4kae si" rwnie, e ta definicja zgadza si" cakowicie z
tym, co kady z nas czuje i dowiadcza Nic bardziej
oczywistego ni to, e te idee, na ktre dajemy nasz zgod",
maj wi"ksz intesywno#, s bardziej stae i ywe ni lu1ne
marzenia czowieka, ktry buduje zamki na lodzie !dy jeden
zabiera si" do czytania ksiki jako powieci, drugi za do tej
samej jako do opowieci prawdziwej, to, jasna rzecz, obaj
otrzymuj te same idee i w tym samym porzdku' i e jeden
nie wierzy, a drugi jest przewiadczony, to nie przeszkadza
im ka# dokadnie ten sam sens w sowa pisarza 0ego sowa
wzbudzaj te same idee u obu, cho# to, co on mwi, ma
niejednakowy wpyw na obu *en drugi czytelnik ma bardziej
ywe przedstawienie wszystkich opowiadanych zdarze.
,chodzi on g"biej w sprawy osb, o ktrych mowa2
przedstawia sobie ich dziaania, charaktery, przyja1nie i nie)
przyja1nie' i idzie nawet tak daleko, e tworzy sobie poj"cie
o ich rysach, wygldzie i caej osobie Natomiast pierwszy
czytelnik, ktry nie daje wiary wiadectwu autora, przedstawia
sobie wszystkie te szczegy w sposb bardziej mglisty i
niejasny' i opowiadanie nie daje mu wiele zadowolenia poza
tym, jakie mu sprawia styl i byskotliwo# kompozycji

! przyczynac" prze-wiadczenia
@ozdzi a O(((
! przyczynac" prze-wiadczenia
,yjaniwszy w ten sposb istot" przewiadczenia i
pokazawszy, e polega ono na tym, i ywa idea pozostaje w
pewnym stosunku do aktualnie danej impresji, przejd1my
teraz do badania, na jakich zasadach ono si" opiera i co daje
idei t" ywo#
$hciabym ustali# jako ogln tez" w nauce o naturze
ludzkiej, e gdy #aka- impres#a sta#e si dla nas dana aktualnie,
to nie tylko ona zwraca umys ku takim ideom, #akie s = ni
zwizane, lecz r'wnie udziela im pewne# dozy swe# sily i
ywo-ci$ ,szystkie operacje umysu zale, w znacznej
mierze od jego dyspozycji w chwili, gdy ich dokonuje' std
te dziaanie umysu b"dzie zawsze mniej lub wi"cej
energiczne i ywe, zalenie od tego, czy usposobienie oglne
jest bardziej czy mniej oywione i czy uwaga jest wi"cej lub
mniej napi"ta !dy wi"c dana jest umysowi jaka rzecz, ktra
podnosi i oywia myl, to kade dziaanie, jakie podejmuje
umys, b"dzie bardziej energiczne i ywe, tak dugo, jak dugo
trwa ta dyspozycja 0est za rzecz oczywist, e trwanie
dyspozycji zaley wycznie od rzeczy, ktrymi umys si"
zajmuje' i e kady nowy przedmiot myli z natury daje nowy
kierunek usposobieniu i zmienia dyspozycj"' z drugiej strony,
gdy umys zatrzymuje si" duej na tej samej rzeczy lub lekko
i niepostrzeenie przechodzi od jednej rzeczy do innej, z ni
zwizanej rnymi stosunkami, to dyspozycja ma znacznie
dusze trwanie -td zdarza si", e gdy umys zostanie raz
oywiony przez impresj" dan aktualnie, to nast"pnie tworzy
bardziej yw ide" rzeczy, z ni zwizanych, dzi"ki temu, e
dyspozycja w naturalny
JQN (, JJJ,[
(, JJJ,X
'33

sposb przechodzi od jednej rzeczy ku drugiej %miana
przedmiotw jest tak atwa, e umys niemal jej nie
zauwaa, lecz wkada w uj"cie mylowe powizanej
stosunkiem idei ca si" i ywo#, jakie naby z obecnej
impresji
+obrze jest, jeeli rozwaajc natur" wicego stosunku,
i atwo# przejcia, ktra jest istotna dla tego stosunku,
moemy si" przekona#, i rzeczywicie zachodzi to
zjawisko 9ecz musz" wyzna#, e gdy chodzi o dowd tak
istotnej zasady, to najwi"ksze zaufanie pokadam w
dowiadczeniu 4t moemy zauway# & a b"dzie to
pierwszy eksperyment, sucy naszemu obecnemu celowi
& e gdy zjawi si" przed nami obraz nieobecnego
przyjaciela, to nasza idea tego przyjaciela w oczywisty
sposb zostaje oywiona dzi"ki podobie.stwu, i e kade
wzruszenie, jakie ta idea wywouje, czy to b"dzie rado#
czy smutek, zdobywa now si" i energi" *en skutek
wywouj cznie2 stosunek podobie.stwa i aktualnie dana
impresja !dzie obraz nie wykazuje podobie.stwa do
przyjaciela lub gdzie nie ma go przedstawia#, tam nie
zwraca naszej myli ku niemu !dy za nie ma tego obrazu
ani osoby, to cho# umys przechodzi od myli o jednym do
myli o drugim, to przecie czuje, e jego idea raczej si"
osabia ni oywia przy tym przejciu +oznajemy
przyjemnoci, patrzc na portret przyjaciela, gdy go nam
postawi przed oczy' lecz gdy go nam usun, to racze#
wolimy patrze# na przyjaciela bezporednio ni poprzez
odbicie jego w obrazie, ktry jest rwnie odlegy i
niejasny
4brz"dy religii katolickie# mona uwaa# za eksperymenty
tego samego rodzaju ,yznawcy tego dziwnego zabobonu
zazwyczaj broni tych praktyk maskaradowych, jakie im
ludzie wyrzucaj, tym, e czuj oni do)
datni wpyw tych ruchw, postaw i dziaa., ktre oywiaj
ich pobono# i podnosz ich gorliwo# i e bez tego
znikn"aby ta pobono# i gorliwo# zwrcona cakowicie ku
rzeczom odlegym i niematerialnym /rzedstawiamy sobie
obrazowo przedmioty naszej wiary, powiadaj oni, jako
postacie i obrazy uchwytne zmysami i dzi"ki bezporedniej
obecnoci tych postaci czynimy je bardziej aktualnymi dla
nas, niby to byo dla nas moliwe uczyni# w czysto
intelektualnej kontemplacji /rzedmioty, dost"pne zmysom,
maj zawsze wi"kszy wpyw na wyobra1ni" ni inne' i
wpyw ten przekazuj atwo tym ideom, z ktrymi s
zwizane i do ktrych s podobne % tych praktyk i z tego
rozumowania wycigam tylko ten wniosek, e wpyw
podobie.stwa na oywienie idei jest bardzo powszechny, e
za w kadym przypadku podobie.stwo i dana aktualnie
impresja musz wspdziaa#, przeto mamy obfit ilo#
danych dowiadczenia, ktre nam potwierdzaj suszno#
zasady wyej sformuowanej
*ym danym dowiadczenia moemy doda# siy
przekonujcej innymi faktami odmiennego rodzaju,
rozwaajc wpyw zarwno styczno-ci, jak i podo&ie,stwa$
0est rzecz pewn, e odlego# zmniejsza si" kadej idei i
e przeciwnie, gdy zbliamy si" do jakiej rzeczy, to cho#
ona nie ukazuje si" sama naszym zmysom, to przecie dziaa
na umys w sposb podobny do bezporedniej impresji
:ylc o jakiej rzeczy, umys atwo przechodzi do tego, co
si" z ni styka' lecz tylko aktualna obecno# rzeczy sprawia,
e umys przechodzi do rzeczy ssiedniej ze znaczniejsz
ywoci !dy jestem o par" mil od domu, to wszystko, co
si" z nim wie, obchodzi mnie bardziej blisko, ni gdy
jestem oddalony o dwiecie mil, cho# nawet na tej odlegoci
mylenie o jakiej rzeczy, ktra znaj)
(<,[ 4 przyczynac" prze-wiadczenia
^QW
l, 111,3 ! wiedzy i prawdopodo&ie,stwie
'34


duje si" w ssiedztwie mojej rodziny i moich przyjaci, z
natury rzeczy wywouje ide" tych przyjaci i osb 9ecz
cho# w ostatnim tym przypadku oba przedmioty w umyle s
ideami, to pomimo e atwe jest przejcie od jednego do
drugiego, przejcie to nie moe samo przez si" da# wyszej
ywoci adnej z tych idei, brak tu bowiem jakiej
bezporedniej impresji
Nie mona wtpi#, e przyczynowo# ma ten sam wpyw jak
dwa inne stosunki, podobie.stwa i stycznoci 9udzie
zabobonni otaczaj czci relikwie wi"tych z tej samej racji,
dla jakiej uciekaj si" do figur wi"tych i obrazw, a
mianowicie dlatego, by oywi# swoj pobono# i stworzy#
sobie bardziej pog"bione i ywe poj"cie o tych wzorowych
yciach, jakie pragn naladowa# 4t jest rzecz oczywist,
e jedn z najlepszych relikwii, jak sobie moe zdoby#
wierny, byoby jakie dzieo rk wi"tego' i jeeli jego
ubranie i meble s widziane w tym wietle, to jest tak dlatego,
e kiedy znajdoway si" w jego posiadaniu i e byy przeze.
noszone i uywane /od tym wzgl"dem trzeba je uwaa# za
niedoskonae lady jego aktywnoci i za rzeczy zwizane z
nim krtszym a.cuchem skutkw ni jakikolwiek inny
a.cuch, z ktrego wnosimy o rzeczywistym jego istnieniu
*o zjawisko dowodzi jasno, e impresja, dana aktualnie wraz
ze stosunkiem przyczynowoci, moe oywi# jak ide" i, co
za tym idzie, wytworzy# przewiadczenie czy uznanie,
zgodnie z powyej podan jego definicj
9ecz dlaczego mamy szuka# innych argumentw, by
dowie#, e dana aktualnie impresja cznie ze stosunkiem
lub przejciem wyobra1ni od jednej rzeczy do drugiej moe
oywi# kad ide", skoro ten wanie przykad naszego
wnioskowania z przyczyny o skutku wystarczy sam dla tego
celu *o pewna, e musimy posiada# ide"
kadego faktu, o ktrym jestemy przewiadczeni ( pewna
rwnie, e ta idea powstaje jedynie dzi"ki stosunkowi do
jakiej aktualnie danej impresji /ewne jest te, e
przewiadczenie nie dodaje nic do tej idei, lecz tylko zmienia
nasz sposb ujmowania jej mylowo i czyni j bardziej
intensywn i yw 4becna konkluzja, dotyczca wpywu
stosunku, jest bezporedni konsekwencj tych wszystkich
krokw' kady za krok wydaje mi si" pewny i nieomylny ,
tej operacji umysu wchodzi w gr" jedynie aktualnie dana
impresja, ywa idea oraz stosunek czy zwizek kojarzeniowy
w wyobra1ni mi"dzy impresj a ide, tak i nie moe by#
nawet podejrzenia, e tu zachodzi jaki bd
7eby peniej owietli# ca t" spraw", rozwamy j jako
zagadnienie filozofii przyrody, ktre mamy rozstrzygn# na
podstawie dowiadczenia i obserwacji %amy, e mamy
przed sob jak rzecz, z czego wycigam pewn konkluzj" i
tworz" sobie idee, w ktre, jak to si" mwi, wierz", lub o
ktrych jestem przewiadczony *u jest rzecz jasn, e
wprawdzie mona sobie pomyle#, i przedmiot, ktry jest
dany moim zmysom, i ten drugi, o ktrego istnieniu wnosz"
na drodze rozumowania, wpywaj jeden na drugi dzi"ki
swoim szczeglnym wasnociom lub mocom' niemniej
wobec tego, e zjawisko przewiadczenia, ktre badamy w
tej chwili, jest czysto wewn"trzne, to wasnoci te i moce
cakowicie nam nieznane nie mog mie# adnego udziau w
wytworzeniu tego przewiadczenia *" dan aktualnie
impresj" trzeba uwaa# za prawdziw i realn przyczyn" tej
idei i tego przewiadczenia, ktre si" z ni wi :usimy
wi"c prbowa# odkry# w danych dowiadczenia te szczeglne
wasnoci, dzi"ki ktrym ma ona zdolno# wytwarza# taki
niezwyky skutek
(, JJJ,[ l, 111,3
JQK
! przyczynac" prze-wiadczenia ! wiedzy i prawdopodo&ie,stwie


4t, po pierwsze, stwierdzam, e aktualnie dana impresji
nie ma tego skutku dzi"ki swej wasnej mocy i zdolnoci
sprawczej, gdy j rozwaamy oddzielnie jako pojedyncz
percepcj" ograniczon do danej chwili %najduj" te, e
impresja, z ktrej, gdy si" po raz pierwszy ukazuje, nie mog"
wycign# adnego wniosku, moe p1niej sta# si" podstaw
przewiadczenia, gdy ju dowiedziaem si" na drodze
dowiadczenia o jej zwykych nast"pstwach %a kadym
razem musielimy obserwowa# t" sam impresj" w
przypadkach minionych i musielimy stwierdzi#, i wie si"
stale z jak inn impresj *o powizanie potwierdza taka
mnogo# faktw danych w dowiadczeniu, e nie podlega
ono najmniejszej wtpliwoci
% drugiej obserwacji wnioskuj", e przewiadczenie, ktre
towarzyszy aktualnie danej impresji i powstaje dzi"ki pewnej
iloci minionych impresji i powiza. & e to
przewiadczenie, powiadam, powstaje bezporednio bez
jakiej nowej operacji rozumu czy wyobra1ni $o do tego
mog" by# pewien, poniewa nigdy nie zauwaam w swej
wiadomoci takiej operacji i nie znajduj" nic w rzeczy, o
ktrej myl", na czym ona mogaby by# oparta 4t teraz
nawykiem nazywamy kad rzecz, ktra powstaje z
minionych powtrze. bez jakiego nowego rozumowania czy
wnioskowania' moemy wi"c ustali# jako prawd" pewn, e
wszelkie przewiadczenie, ktre powstaje dzi"ki danej
aktualnie impresji, pochodzi jedynie z tego 1rda !dy
nawyklimy do tego, e widzimy dwie impresje zwizane ze
sob, to zjawienie si" jednej czy jej idea bezporednio
prowadzi nas do idei tej drugiej
,yjaniwszy cakowicie t" spraw", podejmuj" trzeci seri"
eksperymentw mylowych, aeby si" przekona#, czy do tego,
aeby wywoa# to zjawisko wierzenia, po)
trzebna jest jeszcze jaka inna rzecz poza tym przejciem
nawykowym %amieniam tedy t" pierwsz impresj" na ide" i
obserwuj", e nie ma tu teraz ani przewiadczenia, ani
przekonania, cho# pozostaje nawykowe przejcie od danej
idei do idei, z ni zwizanej korelacj 7ktualnie dana
impresja tedy jest bezwzgl"dnie nieodzowna do tego, aeby
dokona si" cay ten proces' i gdy potem porwnuj" jak
impresj" z jak ide i gdy znajduj", e jedyna mi"dzy nimi
rnica polega na rnym stopniu siy i ywoci, to
wyprowadzam std ostatecznie wniosek, i przewiadczenie
jest bardziej ywym i intensywnym uj"ciem idei, ktre
wynika std, i pozostaje ona w zwizku z bezporednio dan
impresj
*ak te wszelkie rozumowanie dotyczce
prawdopodobie.stwa nie jest niczym innym ni rodzajem
doznawania zmysowego Nie tylko w poezji i muzyce
idziemy z koniecznoci za naszym upodobaniem i uczuciem,
lecz rwnie w filozofii !dy jestem przekonany o susznoci
jakiej zasady, to jest to jedynie pewna idea, ktra dziaa na
mnie bardziej intensywnie !dy przechylam szal" na stron"
jednego zespou argumentw na niekorzy# drugiego, to nie
czyni" nic innego ni to, e decyduj" na podstawie mego
wyczucia, ktry z tych zespow ma wi"kszy wpyw na mnie
/omi"dzy rzeczami nie ma powizania, ktre by mona byo
odkry#' i z ukazania si" jednej rzeczy moemy wnioskowa# o
istnieniu innej nie na jakiej innej zasadzie ni nawyk, ktry
dziaa na wyobra1ni"
,arto tu zauway#, e minione dowiadczenie, na ktrym
opieraj si" wszelkie nasze sdy o przyczynie i skutku, moe
wpywa# na nasz umys w sposb tak nieuchwytny, i to
nigdy nie zostanie zauwaone, a nawet moe w pewnej
mierze w ogle nie by# nam znane $zowiek, ktry w swoim
spacerze zatrzymuje si", gdy spotka rzek" na
! przyczynac" prze-wiadczenia l, 111,3 ! wiedzy i prawdopodo&ie,stwie I, I.!3 ^Q] "3
8
! wiedzy i prawdopodo&ie,stwie
swej drodze, przewiduje, co by si" stao, gdyby posun
si" krok dalej' i jego wiedz" o tym, co by si" stao, daje
mu jego minione dowiadczenie, ktre go informuje o
takich niezmiennych powizaniach przyczyn i skutkw 7le
czy moemy sobie pomyle#, e w takiej sytuacji zastanawia
si" on nad jakim minionym dowiadczeniem i e wywouje
w pami"ci przypadki, ktre by widzia lub o ktrych by
sysza, aeby ustali# skutki, jakie ma woda na ciaa
zwierz"ce3 % pewnoci nie2 to nie jest metoda, ktr on si"
posuguje w swym rozumowaniu (dea zanurzania si" jest tak
cile zwizana z ide wody, idea za duszenia si" z ide
zanurzania, e umys dokonuje tego przejcia bez pomocy
pami"ci Nawyk dziaa, nim znajdziemy czas na refleksje *e
rzeczy wydaj si" tak nierozdzielne, e nie zatrzymujemy si"
ani na chwil", przechodzc od jednej do drugiej =e jednak to
przejcie opiera si" na dowiadczeniu, nie za na jakim
pierwotnym powizaniu mi"dzy ideami, przeto musimy z
koniecznoci rzeczy przyzna#, e z dowiadczenia moe
powsta# przewiadczenie i sd o przyczynach i skutkach w
jakim procesie utajonym, bez wyra1nej o tym myli *o
usuwa wszelki pretekst, jeli taki jeszcze pozostaje, do tego,
by twierdzi#, e umys drog rozumowania jest przekonany o
tej zasadzie, i przypadki, kt'ryc" nie mieli-my w
do-wiadczeniu, musz = konieczno-ci &y. podo&ne do tyc",
kt're-my mieli$ %najdujemy tu bowiem, e rozum albo
wyobra1nia moe wycign# wnioski z minionego
dowiadczenia, nie zastanawiajc si" nad nim' co wi"cej,
moe je wyciga#, nie tworzc adnej zasady, ktra by tego
dotyczya, ani nie opierajc rozumowania na tej zasadzie
4glnie moemy zauway#, e we wszystkich najmocniej
ustalonych i jednorodnych powizaniach przyczyn

! przyczynac" prze-wiadczenia
i skutkw, takich jak tam, gdzie chodzi o grawitacj", o
pchni"cie, o twardo# i temu podobne & e
wsz"dzie tam umys nigdy nie zwraca si" specjalnie ku
adnemu minionemu dowiadczeniu, cho# w innych
skojarzeniach rzeczy bardziej rzadkich i niezwykych
moe on sw refleksj dawa# pomoc nawykowemu przejciu
od idei do idei %najdujemy te istotnie w pewnych
przypadkach, e refleksja wywouje przewiadczenie bez
pomocy nawyku' albo, wysawiajc si" lepiej, e refleksja
tworzy nawyk drog ok'ln i sztuczn$ ,yjani", co mam na
myli 0est rzecz pewn, e nie tylko w filozofii, lecz nawet w
yciu potocznym moemy zdoby# wiedz" o pewnym
okrelonym powizaniu przyczynowym w jednym
eksperymencie, pod warunkiem, e dokonamy go z
rozniysem, usunwszy starannie wszelkie okolicznoci, obce
sprawie i zb"dne 4t po jednym eksperymencie tego
rodzaju umys moe, gdy zjawi si" bd1 przyczyna, bd1
skutek, wyprowadzi# wniosek o istnieniu drugiego korelatu'
lecz e nawyku nie mona nigdy zdoby# w jednym
poszczeglnym przypadku, przeto mona sdzi#, i
przewiadczenia nie mona w tym przypadku uwaa# za
skutek nawyku 9ecz trudno# ta zniknie, gdy zwaymy, e
cho# przy)jj"limy tutaj, i zosta dokonany tylko jeden
eksperyment l o danym okrelonym skutku, to przecie mamy
ich wiele milionw na to, by si" przekona# o prawdziwoci tej
zasady, i podo&ne rzeczy, zna#du#ce si w podo&nyc" warunkac", j
dadz zawsze skutki podo&ne$ =e za ta zasada ustalia si" j
dzi"ki wystarczajcemu nawykowi, to daje ona
oczywisto# i moc przekonujc kademu przekonaniu,
do i ktrego moe by# zastosowane /owizanie idej po jed)c
nym eksperymencie nie jest powizaniem nawykowym' b lecz
to powizanie podpada pod inn zasad", ktra opiera j si" na
nawyku, i to nas sprowadza z powrotem do naszej
JTZ l, JJJ,[
l, 111,3
14
!

hipotezy %a kadym razem przenosimy nasze dowiadczenie
minione wyra+nie albo milczco, &ezpo-rednio albo po-rednio,
na przypadki, ktre nie byy nam dane w dowiadczeniu
Nie mog" zamkn# tych rozwaa., nie zwrciwszy uwagi na
to, e trudno bardzo mwi# o operacjach umysu cile i
dokadnie, jak trzeba, albowiem j"zyk potoczny rzadko
dokonuje naleytego rozrnienia tych operacji i na og
nazywa tym samym mianem wszystkie takie, ktre mniej
wi"cej s do siebie podobne *o dla pisarza jest 1rdem
nieuniknionej niemal niejasnoci i pomieszania poj"#, a std
moe to budzi# wtpliwoci i sprzeciwy u czytelnika, o
ktrych nawet by nie ni, gdyby nie owa niejasno# *ak wi"c
moja oglna teza e opinia albo przewiadczenie nie jest
niczym innym ni intensywn i yw ide poc"odzc z impres#i
dane# aktualnie i z ni zwizane#, moe si" spotka# z
nast"pujcym zarzutem wskutek tego, e jest pewna
dwuznaczno# w wyrazach intensywny i ywy$ :oe kto
powiedzie#, e nie tylko impresja moe da# impuls do
rozumowania, lecz e idea rwnie moe to uczyni#,
szczeglnie, jeli suszna jest moja zasada, i wszystkie nasze
idee wywodz si" z odpowiadajcych im impresji %amy
bowiem, e tworz" w tej chwili tak ide", o ktrej
odpowiedniku)impresji zapomniaem2 atwo mog"
wnioskowa# z tej idei, e taka impresja kiedy istniaa =e za
tej konkluzji towarzyszy przewiadczenie, to mona zapyta#,
skd pochodz te wasnoci siy i y),woci, ktre skadaj si"
na to przewiadczenie3 Na to gotw jestem da# odrazu
odpowied12 z o&ecne# idei$ (dea ta nie jest tu uwaana za
reprezentanta jakiej rzeczy nieobecnej, lecz za realn
percepcj" w umyle, ktrej jestemy bezporednio i intymnie
wiadomi' a zatem musi ona by# zdolna do tego, by da# temu,
co z ni jest zwi)
zane, t" sam wasno# & nazwijmy j moc, stao-ci, sil
czy ywo-ci E z jak umys przedstawia sobie t" ide" i z
jak ma pewno#, e ona jest obecna w danej chwili (dea
zast"puje tu impresj" i jest zupenie ta sama, o ile chodzi o
nasz cel obecny
Na tych samych zasadach nie powinno nas to dziwi#, gdy
syszymy o przypominaniu sobie idei' to znaczy, gdy
syszymy o idei i o #e# sile i ywo-ci, ktra przewysza lu1ne
twory wyobra1ni :ylc o naszych mylach minionych, nie
tylko przedstawiamy sobie zarys rzeczy, o ktrych bylimy
myleli, lecz przedstawiamy sobie dziaanie umysu w
medytacji )& to #e ne sais 0uoi, czego nie podobna ani
zdefiniowa#, ani opisa#, lecz co kady wystarczajco
rozumie !dy pami"# tworzy ide" tego dziaania i
przedstawia je sobie jako rzecz minion, to atwo poj#, jak
to ta idea moe mie# wi"cej siy i stanowczoci, ni gdy
mylimy o minionej myli, ktrej sobie nie przypominamy
/o tym wyjanieniu zrozumie kady, jak moemy tworzy#
ide" impresji oraz ide" idei i jak moemy by# przewiadczeni
o istnieniu impresji i o istnieniu idei
Ro&+&1 /2 I4
! skutkac" innyc" stosunk'w
i innyc" nawyk'w
6ez wzgl"du na to, jak dalece przekonujce mog si" wyda#
powysze argumenty, nie moemy na nich z zadowoleniem
poprzesta#, lecz musimy rozway# spraw" ze wszystkich
stron, aeby znale1# pewne nowe punkty widzenia, z ktrych
moglibymy zilustrowa# i potwierdzi# takie niezwyke i tak
podstawowe zasady /ene skrupuw wahanie, gdy mamy
przyj# jak now hipotez", jest u filozofw postaw tak
godn pochway i tak
4 wiedzy i prawdopodo&ie,stwie l, 111,3 142
! przyczynac" prze-wiadczenia I, 111,3 '43


niezb"dn w poszukiwaniu prawdy, e zasuguje ono na to,
by zaspokoi# jego wymogi i wskaza# wyra1nie kady
argument, ktry zmierza do tego, by ich zaspokoi# i usun#
kady zarzut, ktry moe zatrzyma. tok ich rozumowania
$z"sto zwracaem na to uwag", e poza przyczyn i
skutkiem dwa stosunki, podobie.stwa i stycznoci, naley
uwaa# za zasady kojarzenia myli, zdolne przenosi#
wyobra1ni" z jednej idei na inn %wracaem te uwag", e
gdy z dwch rzeczy, zwizanych jednym z tych stosunkw,
jedna jest bezporednio dana pami"ci lub zmysom, to umys
nie tylko zostaje zwrcony ku drugiej z rzeczy
korelatywnych przy pomocy kojarzcej zasady, lecz rwnie
ujmuje j w myli z dodatkow si i ywoci dzi"ki
poczonemu dziaaniu tej zasady i danej aktualnie impresji
,szystko to stwierdzaem, aeby potwierdzi# przez analogi"
moje wyjanienie naszych sdw o przyczynie i skutku 9ecz
ten sam argument mona, by# moe, zwrci# przeciw mnie i
moe on si" sta# zarzutem przeciw mej hipotezie, zamiast
by# jej potwierdzeniem :ona bowiem powiedzie#, e
jeeli wszystkie skadniki tej hipotezy s prawd, to znaczy,
e trzy rodzaje stosunkw maj 1rdo w tych samych
zasadach, e ich dziaanie na si" i ywo# naszych idei jest
to samo i e przewiadczenie nie jest niczym innym ni
bardziej intensywnym i ywym uj"ciem mylowym idej &
to std wynikaoby, i to dziaanie umysu moe opiera# si"
nie tylko na stosunku przyczyny i skutku, lecz rwnie na
stosunkach stycznoci i podobie.stwa 9ecz, jak wiemy z
dowiadczenia, to przewiadczenie powstaje tylko z przy)
czynowoci i nie moemy wyprowadzi# adnego wniosku z
jednej rzeczy o innej, o ile one nie s zwizane tym
stosunkiem' a std moemy wnosi#, e jest jaki bd
w tym rozumowaniu, ktry nas wprowadza w takie trudnoci
*ak brzmi obiekcja @ozwamy teraz, jak j odeprze# 0est
rzecz oczywist, e cokolwiek jest dane bezporednio
pami"ci i co uderza umys z ywoci, ktra przypomina
bezporednio dan impresj", to musi nabra# znacznej wagi
we wszystkich operacjach umysu i musi atwo odrnia# si"
od czystych fikcji wyobra1ni % tych impresji albo idei
pami"ci tworzymy rodzaj systemu, ktry obejmuje
wszystko, co, jak sobie przypominamy, byo kiedy dane
bezporednio bd1 naszej percepcji wewn"trznej, bd1
naszym zmysom' i kady element skadowy tego systemu
cznie z danymi aktualnie impresjami radzi jestemy
nazywa# rzecz realn$ 9ecz umys tu si" nie zatrzymuje
%najdujc bowiem, e z tym systemem percepcji wie si"
inny przez nawyk lub, jeli chcecie, przez stosunek
przyczyny i skutku, umys przechodzi do rozwaania tych
idei, e za czuje on, i jest w pewien sposb koniecznie
wyznaczone, e musi on zwrci# si" ku tym wanie ideom i e
nawyk czy stosunek, ktry to wyznacza, nie dopuszcza
najmniejszej zmiany, przeto tworzy z nich nowy system,
ktremu podobnie daje dostojny tytu realno-ci$ /ierwszy z
tych systemw jest przedmiotem pami"ci i zmysw, drugi
przedmiotem sdu
*a to druga zasada zaludnia wszechwiat i zapoznaje nas
z takimi istnieniami, ktre przez swoje oddalenie w czasie i
przestrzeni le daleko poza zasi"giem zmysw i pami"ci
+zi"ki tej zasadzie maluj" sobie wszechwiat w mej
wyobra1ni i zatrzymuj" w tym obrazie uwag" na tym, na
czym mi si" podoba *worz" sobie ide" @zymu, ktrego ani
nie widz", ani nie przypominam sobie, lecz ktra jest
zwizana z takimi impresjami, jakie, jak sobie
przypominam, otrzymaem kiedy w rozmowie lub czy)
JTT i,
ni,]
! skutkac" innyc" stosunk'w ! wiedzy i prawdopodo&ie,stwie
l, m,]


tajc ksiki podrnikw i historykw *" ide" @zymu
lokuj" w pewien sposb na idei rzeczy, ktr nazywam
globem ziemskim Fcz z ni my-l o pewnym szczeglnym
ustroju, religii i obyczajach %wracam myl wstecz i
rozwaam pocztki @zymu, rne w nim przemiany,
sukcesy i niepowodzenia ,szystko to i w ogle wszystko
inne, o czym jestem w zwizku z @zymem przewiadczony,
to nic innego ni idee' lecz dzi"ki ich sile i ustalonemu
porzdkowi, ktry wynika z nawyku i ze stosunku
przyczyny i skutku, wyrniaj si" one spord innych idei,
ktre s jedynie tworem wyobra1ni
$o si" tyczy wpywu stycznoci i podobie.stwa, to
moemy zauway#, e te dwa stosunki niewtpliwie
wzmacniaj stosunek przyczyny i skutku i wraaj zwizan
z nimi ide" w wyobra1ni" z wi"ksz si, jeli rzecz,
pozostajca do tej idei w stosunku stycznoci lub
podobie.stwa, jest obj"ta tym systemem rzeczywistoci 4
tym b"d" teraz mwi szerzej Na razie posun" moj
obserwacj" o jeden krok i stwierdz", e nawet wwczas, gdy
rzecz zwizana tymi stosunkami jest tworem wyobra1ni, to
jednak ten stosunek przyczynia si" do oywienia tej idei i
zwi"ksza jej dziaanie /oeta niewtpliwie b"dzie mg da#
opis /l Blizejskich, wywoujcy bardziej silne wraenie,
gdy wyobra1ni" jego pobudza widok pi"knej ki lub
ogrodu' podobnie, jak kiedy indziej znowu moe si" on
przenie# w te bajeczne regiony wasn sw fantazj, by ta
fikcyjna styczno# moga oywia# jego wyobra1ni"
$ho# nie mog" wyczy# stosunku podobie.stwa i
stycznoci, gdy chodzi o takie dziaanie na fantazj", to
przecie atwo stwierdzi#, e wpyw kadego z tych
stosunkw z osobna jest bardzo saby i nieokrelony
-tosunek przyczyny i skutku jest nieodzowny do tego, iby
nas prze)
kona# o jakimkolwiek realnym istnieniu' i nieodzownie
potrzebne jest to przekonanie o stosunku przyczynowym,
aeby te stosunki podobie.stwa i stycznoci nabray siy
!dzie bowiem przy zjawieniu si" impresji nie tylko
przedstawiamy sobie fikcyjnie jak inn rzecz, lecz rwnie
dowolnie i jedynie z naszej dobrej woli wyznaczamy jej
pewien szczeglny stosunek do tej impresji, tam moe to
mie# may wpyw na umys' i nie ma adnej racji, dla ktrej,
gdy powrci ta sama impresja, mielibymy koniecznie
wiza. z ni tym samym stosunkiem t" sam rzecz fikcyjn
Nie ma adnej koniecznoci, iby umys musia fikcyjnie
przedstawia# sobie jakie rzeczy podobne lub styczne' jeli za
wyobraa je sobie, to nie ma adnej koniecznoci, iby
zawsze ogranicza si" do tego samego, bez rnicy i zmiany
(stotnie taka fikcja tak mae ma uzasadnienie, e tylko czysty
kaprys moe skoni# umys do tego, by j wytworzy' e za
kaprys jest rzecz zmienn i niepewn, przeto niepodobna,
iby mg on dziaa# na bieg myli silnie i stale Amys
przewiduje i antycypuje zmiany' i od pierwszej chwili ma
poczucie, i lu1no zwizane s te jego dziaania i e sabe jest
wizado mi"dzy rzeczami, ktrymi on operuje =e za ta
niedoskonao# da si" wyra1nie wyczu# w kadym
poszczeglnym przypadku, przeto wzrasta ona przez
dowiadczenie i obserwacj", gdy porwnujemy poszczeglne
przypadki, jakie sobie moemy przypomnie# i gdy tworzymy
regu og'ln, iby nie ufa# tym chwilowym byskom wiata,
jakie powstaj w wyobra1ni z urojonego podobie.stwa i
stycznoci
-tosunek przyczyny i skutku ma wszelkie zalety, ktre s
przeciwie.stwem tamtych stosunkw @zeczy, ktre on wie,
s stae i niezmienne (mpresje pami"ci nigdy si" nie
zmieniaj zbyt znacznie' i kada impresja po)
*raktat o naturze ludzkiej t ( JJ
i, in,]
i, JJJ,]
JTK ! wiedzy i prawdopodo&ie,stwie
! skutkac" innyc" stosunk'w


ciga za sob ide" precyzyjn, ktra zajmuje miejsce w
wyobra1ni jako rzecz solidna i realna, pewna i niezmienna
:yl zawsze musi przechodzi# od impresji do idei, od tej
poszczeglnej impresji do tej poszczeglnej idei, bez
wyboru i wahania
Nie zadowalajc si" usuni"ciem tej obiekcji, sprbuj"
wydoby# z niej dowd mej tezy obecnej -tyczno# i
podobie.stwo maj wpyw znacznie mniejszy ni przyczy)
nowo#' lecz pewien wpyw przecie maj i zwi"kszaj moc
przekonania oraz ywo# kadej koncepcji 0eeli b"dzie to
mona udowodni# na pewnej iloci nowych przykadw
poza tymi, ktremy ju rozwaali, to trzeba b"dzie
przyzna#, e jest to argument nie bez wagi na korzy# tego,
i przewiadczenie nie jest niczym innym ni yw ide,
powizan stosunkiem z impresj, ktra jest dana
bezporednio w danej chwili
%acznijmy od styczno-ci$ -twierdzano wielokrotnie, e
zarwno u mahometan jak i u chrzecian pielgrzymi, ktrzy
widzieli :ekk" albo %iemi" Cwi"t, s zawsze p1niej
bardziej gorliwymi wyznawcami ni ci ludzie, ktrzy nigdy
tych miejsc nie widzieli $zowiek, ktrego pami"# ukazuje
mu ywy obraz :orza $zerwonego,)/ustyni, 0erozolimy i
!alilei, nigdy nie moe ywi# wtpliwoci co do cudownych
zdarze., o jakich mwi :ojesz lub Bwangelici =ywo#
idej tych miejsc udziela si" atwo tym faktom, ktre miay
by# zwizane stycznoci z tymi miejscami, i wzmaga moc
przewiadczenia, wzmagajc ywo# myli o tych rzeczach
,spomnienie tych pl i rzek ma ten sam wpyw i z tych
samych przyczyn na nieowiecone rzesze jak nowy
argument
/odobn rzecz moemy zanotowa# co si" tyczy
podo&ie,stwa$ %auwaylimy, e wniosek, jaki
wyprowadzamy z rzeczy danej nam aktualnie o jej
nieobecnej przyczynie
lub skutku, nigdy nie opiera si" na adnej wasnoci,
jak postrzegamy w danej rzeczy, rozwaanej z osobna' albo,
innymi sowy, e niepodobna okreli# inaczej ni na
podstawie dowiadczenia, co wyniknie z jakiego zjawiska
lub co je poprzedzao 9ecz cho# to rzecz tak oczywista
sama przez si", i zdaje si" nie wymaga# adnego dowodu, to
przecie niektrzy filozofowie wyobraali sobie, e
widoczna jest przyczyna, dla ktrej powstaje ruch, i e
rozumny czowiek mgby bezporednio wnioskowa# o
ruchu jednego ciaa z impulsu, jaki mu daje drugie, nie
opierajc si" na adnej wczeniejszej obserwacji =e pogld
ten jest faszywy, atwo b"dzie dowie# !dyby bowiem
taki wniosek mona byo wysnu# z samych tylko idei ciaa,
ruchu oraz impulsu, to musiaby on mie# charakter dowodu i
musiaoby std wynika#, i absolutnie niemoliwe jest
jakiekolwiek zaoenie przeciwne , takim razie kady
skutek poza wywoaniem ruchu zawieraby sprzeczno#
formaln' i byoby rzecz niemoliw nie tylko to, iby taki
skutek mg istnie#, lecz nawet to, iby go mona byo sobie
pomyle# 9ecz szybko moemy si" przekona# o czym
przeciwnym, tworzc jasn i zgodn w sobie ide" tego, e
jakie ciao si" porusza po ruchu innego, lecz rwnie i tego,
e pozostaje ono w spoczynku bezporednio po takiej
stycznoci' albo, e ono cofnie si" po tej samej linii, po
ktrej do drugiego si" przysun"o, albo e zostanie
unicestwione, albo e zacznie si" porusza# po okr"gu lub
elipsie' krtko mwic2 moemy sobie przedstawi#
niesko.czon ilo# innych zmian i przypuci#, e one
zachodz ,szystkie te przypuszczenia s zgodne
wewn"trznie i naturalne' e za wyobraamy sobie, i
wprawienie w ruch drugiego ciaa jest bardziej zgodne
wewn"trznie i naturalne nie tylko ni te inne
przypuszczenia, lecz rwnie bardziej ni jakikolwiek
JT[ ! wiedzy i prawdopodo&ie,stwie (,
<(]
i, ni,] ! skutkac" innyc" stosunk'w
^T]


inny skutek naturalny, to opiera si" na podobie.stwie
przyczyny i skutku, ktre tutaj wie si" z dowiadczeniem i
czy te rzeczy ze sob w sposb najbardziej cisy i intymny,
tak i to sprawia, e przedstawiamy je sobie jako zupenie
nierozdzielne /odobie.stwo tedy ma wpyw taki sam, jak
dowiadczenie lub rwnolegy z dowiadczeniem' e za
jedynym wpywem bezporednim dowiadczenia jest, i
wie ze sob nasze idee, przeto wynika std, e wszelkie
przewiadczenie powstaje z kojarzenia idej, zgodnie z moj
hipotez
0est rzecz powszechnie uznan przez pisarzy, zajmujcych
si" optyk, e oko w kadej chwili widzi #ednakow ilo-.
punkt'w fizycznyc" i e czowiek na szczycie gry ma przed
sob obraz bynajmniej nie rozleglejszy, ni gdy jest
zamkni"ty w najw"szym podwrku czy izdebce 0edynie na
mocy dowiadczenia wnioskuje on o wielkoci rzeczy
widzianej z pewnych wasnoci szczeglnych obrazu' i to
wnioskowanie w myli miesza on z doznaniem zmysowym,
jak to cz"sto bywa i w innych przypadkach 4t jest rzecz
oczywist, e ten wniosek w w myli jest tutaj znacznie
bardziej ywy, ni to zwykle bywa w naszych rozumowaniach
potocznych, i e czowiek bardziej ywo ujmuje myl wielki
przestwr oceanu, gdy ma przed sob jego obraz wzrokowy,
stojc na szczycie wysokiego przyldka, ni gdy jedynie
syszy ryk fal ( odczuwa te bardziej wyra1nie przyjemno#
na widok wspaniaoci morza, co jest dowodem bardziej
ywej idei' i miesza on swj sd z doznaniem zmysowym, co
jest jeszcze jednym dowodem tej wi"kszej ywoci 9ecz e
wniosek jest rwnie pewny i bezporedni w obu przypadkach,
przeto wi"ksza ywo# naszego uj"cia rzeczy w jednym
przypadku moe pochodzi# jedynie std, e gdy wycigamy
wniosek z danych wzroku, zachodzi nie tylko
powizanie nawykowe, lecz rwnie podobie.stwo mi"dzy
obrazem a rzecz, o ktrej wnioskujemy' a to wzmacnia
wi"1 stosunku i daje atwiej, w przejciu bardziej
naturalnym, ywo# impresji tej idei, ktra jest stosunkiem
zwizana
=adna saba strona natury ludzkiej nie jest bardziej
powszechna i nie uderza bardziej w oczy ni to, co
zazwyczaj nazywamy atwowierno-ci, czyli zbyt atw wiar
w wiadectwo innych ludzi' t" sabo# naszej natury bardzo
prosto wyjania rwnie wpyw podobie.stwa !dy
przyjmujemy jaki fakt na podstawie wiadectwa innych
ludzi, wiara nasza powstaje z tego samego 1rda, jak nasze
wnioski z przyczyn o skutkach i ze skutkw o przyczynach' i
tylko nasze dowiadczenie, dotyczce zasad, ktre wadaj
natur ludzk, moe nam da# jak pewno# co do
prawdomwnoci ludzi 9ecz cho#by dowiadczenie byo
susznym probierzem tego, jak wszelkich innych sdw, to
jednak rzadko kierujemy si" nim wycznie' raczej za
mamy godn uwagi skonno#, iby wierzy# w to, co nam
ludzie podaj, nawet gdy chodzi o zjawy, uroki, potwory,
cho#by nie wiedzie# jak sprzeczne z codziennym
dowiadczeniem i z codzienn obserwacj -owa czy
wypowiedzi innych ludzi maj intymne powizanie z
pewnymi ideami w ich umyle' i idee te maj rwnie
powizanie z faktami czy rzeczami, ktre reprezentuj *o
drugie powizanie zazwyczaj znacznie przeceniamy i to
sprawia, e nasza wiara wykracza poza to, co uzasadnia
dowiadczenie' co nie moe wynika# z niczego innego ni z
podobie.stwa mi"dzy ideami a faktami (nne skutki wskazuj
na swe przyczyny tylko w sposb poredni' natomiast
wiadectwo ludzi czyni to bezporednio i trzeba je uwaa#
zarwno za obraz, jak i za skutek Nic wi"c dziwnego, e tak
pochopni jestemy, wyprowadzajc
(, in,]
! skutkac" innyc" stosunk'w
i,
mS]
150 ! wiedzy i prawdopodo&ie,stwie


wnioski z takiego wiadectwa, i e mniej kierujemy si"
dowiadczeniem, gdy sdzimy o tym wiadectwie, ni gdy
sdzimy o innych rzeczach
0ak podobie.stwo poczone z przyczynowoci wzmacnia
nasze rozumowania, tak te z drugiej strony brak
podobie.stwa bardziej wyra1nego moe niemal cakowicie je
podway# !odnym uwagi przykadem tego jest powszechne
niedbalstwo i t"pota ludzi, gdy chodzi o przyszy stan rzeczy,
gdzie wykazuj oni tak uporczywe niedowiarstwo, jak
przeciwnie, winnych przypadkach wykazuj lep
atwowierno# Nie ma istotnie rzeczy, ktra by bardziej
dziwia uczonego, a alem napawaa czowieka pobonego,
ni obserwowa# beztrosk" ogromnej wi"kszoci udzi, gdy
chodzi o to, co ich czeka w najbliszym czasie ( racj" maj
liczni wybitni teologowie, ktrzy bez skrupuw twierdz, i
masy cho#, nie maj adnej formalnej podstawy do niewiary,
jednak w istocie rzeczy w sercach swych wiary nie maj, i e
nie posiadaj niczego takiego, co moglibymy nazwa# wiar
w wieczne trwanie ich dusz %wamy bowiem z jednej strony
to, co teologowie rozwijali z tak wymow o doniosoci
ycia wiecznego' a jednoczenie we1my pod uwag", e cho#
w sprawach retoryki naley liczy# si" z pewn przesad, to
przecie w tym przypadku musimy przyzna#, i nawet naj
dobitniejsze figury retoryczne niesko.czenie nie dorwnuj
rzeczy, o ktrej mowa 7 teraz z drugiej strony spjrzmy na
zadziwiajc pewno# ludzi w tej sprawie2 pytam, czy ci
ludzie rzeczywicie wierz w to, co im jest wdraane i co
jakoby twierdz 4dpowied1 jest oczywicie negatywna
,obec tego, e wiara jest aktem umysu, powstajcym z
nawyku, przeto nie jest rzecz dziwn, i brak podobie.stwa
moe obali# to, co ustali nawyk, i zmniejszy# si" idei w tym
samym stopniu, w jakim
nawyk j zwi"ksza =ycie przysze jest tak dalekie od tego, co
zdolni jestemy ujmowa# myl, i mamy tak niejasn ide" o
tym, jak b"dziemy istnieli, gdy rozoy si" nasze ciao, e
wszelkie racje, jakie moemy wynale1#, cho#by nie wiedzie#
jak przekonywajce same przez si" i nie wiedzie# jak
wzmocnione przez wychowanie, nigdy nie s zdolne
przezwyci"y# tej trudnoci przy sabej wyobra1ni i da#
dostateczny autorytet i si" tej idei 0a raczej skonny jestem
przypisywa# to niedowiarstwo niejasnej idei, jak sobie
tworzymy o naszym yciu przyszym, a jaka jest niejasna
raczej dlatego, e brak jej podobie.stwa z yciem
tera1niejszym ni dlatego, e jest czym odlegym
-twierdzam bowiem, e ludzie wsz"dzie i zawsze bardzo
interesuj si" tym, co moe si" zdarzy# po ich mierci, o ile to
dotyczy tego wiata' i e jest niewielu takich, dla ktrych ich
imi", ich rodzina, ich przyjaciele i ich kraj stawayby si" w
pewnych okresach cakowicie oboj"tne (stotnie, brak
podobie.stwa w tym przypadku tak gruntownie niszczy
przewiadczenie, e tylko tych niewielu, chodno zwaywszy
znaczenie sprawy, dooyo starania, by wci na nowo
rozmylajc o tym, wrazi# w swe umysy argumenty za
yciem przyszym' poza tymi nie ma chyba takich, ktrzy by
wierzyli w niemiertelno# duszy na mocy sdu tak pewnego
i ustalonego, jaki powstaje, gdy wierzymy w wiadectwo
podrnikw i historykw *a rzecz staje si" cakiem jasna,
gdzie tylko ludzie maj sposobno#, by porwnywa#
przyjemnoci i przykroci, nagrody i kary w tym yciu i w
przyszym, cho#by to nie dotyczyo ich samych i cho#by
aden gwatowny afekt nie narusza spokoju ich sdzenia
>atolicy rzymscy s niewtpliwie najbardziej gorliwi spord
wszystkich sekt wiata chrzecija.skiego' a przecie nawet
wrd nich znajdziecie niewielu ludzi bardziej roz)
JWN (, JJJ,] ! wiedzy i prawdopodo&ie,stwie
! skutkac" innyc" stosunk'w
(, JJJ,] JWQ
! wiedzy i prawdopodo&ie,stwie
sdnych, ktrzy by nie pot"piali -pisku /rochowego i rzezi z
nocy w 6artomieja jako rzeczy okrutnych i
barbarzy.skich, cho# byy one zamierzone i wykonane
przeciw tym wanie ludziom, ktrych bez adnych
skrupuw oni skazuj na wieczne i nie majce ko.ca kary
Na wytumaczenie tej niekonsekwencji moemy powiedzie#
tylko to, i w istocie rzeczy nie wierz oni w to, co twierdz
o yciu przyszym' i najlepszym tego dowodem jest wanie
sama ta niekonsekwencja
+o tej uwagi moemy doda#, e w rzeczach dotyczcych
religii ludzie znajduj przyjemno# w tym, i doznaj
strachu' i e aden kaznodzieja nie jest tak popularny jak ten,
ktry wzbudza najwi"cej wzrusze. ponurych i okropnych ,
potocznych sprawach ycia, gdzie mamy poczucie, e rzeczy
s uchwytne i realne i gdzie przenikni"ci jestemy tym
poczuciem, nic nie moe nam by# bardziej nieprzyjemne ni
boja1. i strach' i tylko w przedstawieniach dramatycznych i
w dysputach religijnych daj one przyjemno# , tych
ostatnich przypadkach wyobra1nia beztrosko i niedbale
zatrzymuje si" na swej idei' uczucie za, zagodzone przez
to, e nie ma tu przewiadczenia o tym, co jest przedmiotem
myli, ma tylko ten przyjemny wpyw, i oywia umys i
zatrzymuje na tej rzeczy uwag"
<ipoteza, ktr rozwijam, zostanie umocniona jeszcze,
jeli zbadamy wpyw innych rodzajw nawyku oraz innych
stosunkw 7eby to zrozumie#, musimy zway., e nawyk,
ktremu ja przypisuj" wszelkie przewiadczenie i
rozumowanie, moe dziaa# na umys tak, i wzmacnia ide"
na dwa rne sposoby %amy, e we wszystkich
minionych dowiadczeniach znajdowalimy, i dwie jakie
rzeczy zawsze byy ze sob powizane' b"dzie tu wi"c
oczywiste, e gdy jedna z tych rzeczy z#awi si"

! skutkac" innyc" stosunk'w
w impresji, to moc nawyku musimy atwo zrobi#
przejcie do idei tej rzeczy, ktra zazwyczaj tamtej
towarzyszy ( dzi"ki danej obecnie impresji oraz temu
atwemu przejciu musimy przedstawi# sobie t" ide" bardziej
silnie i ywo, ni przedstawiamy sobie obraz lu1no
przesuwajcy si" w wyobra1ni 9ecz teraz zamy sobie z
kolei, e jaka idea odosobniona od innych i bez tego godnego
uwagi i niemal sztucznego przygotowania, zjawia si" cz"sto w
umyle2 idea ta musi stopniowo zdoby# atwiejszy dost"p do
wiadomoci i wi"ksz si" ( musi zacz# si" rni# od
wszelkiej idei nowej i niezwykej zarwno dzi"ki swej mocnej
pozycji w wiadomoci, jak i temu, e si" w niej atwo zjawia
*o jest jedyna wasno# szczeglna, wsplna tym dwm
rodzajom nawyku' i jeeli si" okazuje, e ich wpyw na nasze
sdzenie jest podobny i e jest tym wi"kszy, im bardziej
zakorzeniony jest nawyk, to moemy z pewnoci
wyprowadzi# wniosek, i wyjanienie tej wadzy, ktremy
podali powyej, jest zadowalajce 9ecz czy moemy
wtpi#, e zgodny jest ich wpyw na proces sdzenia, gdy
rozwaymy natur i skutki wyc"owania7
,szystkie te pogldy i poj"cia o rzeczach, do ktrych
nawyklimy od naszego dzieci.stwa, zapuszczaj tak
g"bokie korzenie, e niepodobna, bymy je mogli
wykorzeni# nawet ca moc rozumowania i dowiadczenia' i
nawyk ten ma nie tylko skutki podobne do tego nawyku,
ktry powstaje ze staego i nierozerwalnego powizania
przyczyn i skutkw, lecz nawet w wielu przypadkach jest
silniejszy od niego *utaj nie moemy zadowoli# si" tym, e
powiemy, i ywo# idei tworzy przewiadczenie *u musimy
twierdzi#, e te dwie rzeczy s tym samym $z"ste
powtarzanie jakiej idei wraa j w wyobra1ni", lecz samo
przez si" nigdy by nie mogo wytwo)
l
i, in,]
JWT (, m,]
JWW


rzy# przewiadczenia, gdyby ten akt umysu by w
pierwotnej strukturze naszej natury czym, co jest tylko
dodatkowo zwizane z rozumowaniem i porwnywaniem
idei Nawyk mgby prowadzi# nas do porwna.
faszywych mi"dzy ideami *o jest ten wpyw graniczny, jaki
sobie moemy pomyle# 9ecz jest rzecz pewn, e nawyk
nigdy nie mgby zastpi# tego porwnania ani wywoa#
adnego aktu w naszym umyle, ktry by naturalnie
podpada pod t" zasad"
$zowiek, ktry utraci nog" albo r"k" wskutek amputacji,
przez dugi czas p1niej prbuje jej uywa# !dy kto
umrze, to caa rodzina, a w szczeglnoci suba, stwierdza
zazwyczaj, e nie moe uwierzy#, i ten czowiek nie yje, i
wci wyobraa sobie, i jest on w swoim pokoju lub gdzie
indziej, gdzie si" zazwyczaj znajdowa $z"sto zdarzao mi
si" sysze# w rozmowach, gdy mowa bya o jakiej sawnej
osobie, e kto, kto jej nie zna bezporednio, owiadcza2
nigdy nie widziaem te# oso&y, lecz niemal wyo&raam so&ie, e
# widziaem, tyle &owiem razy syszaem, #ak o nie# m'wiono$
,szystko to s przykady rwnolege
!dy rozwaymy argument dotyczcy wychowania w
wietle waciwym, to okae si", i jest bardzo
przekonywajcy' a to tym bardziej, e opiera si" na zjawisku
niezmiernie pospolitym, z ktrym si" mona spotka# na
kadym kroku 0estem przekonany, e gdy rzecz zbadamy, to
znajdziemy, i wi"cej ni poowa tych pogldw, ktre
przewaaj u ludzi, powstaa dzi"ki wychowaniu i e zasady,
ktre tkwi implicite w tych pogldach, przewaaj liczbowo
te, ktre powstay bd1 na drodze ro)rozumowania
abstrakcyjnego, bd1 dzi"ki dowiadczeniu /odobnie jak
kamcy cz"sto powtarzaj swoje kamstwa i dochodz
wreszcie do tego, i je sobie przypomi)
naj, tak rwnie sdowi lub raczej wyobra1ni w ten sam
sposb mona wrazi# idee tak mocno i sprawi#, i b"dzie je
ujmowa w tak penym wietle, i idee te mog dziaa# na
umys zupenie tak samo jak te, ktre nam daj zmysy,
pami"# lub rozum =e jednak wychowanie jest czynnikiem
sztucznym, nie za naturalnym, i e jego maksymy s cz"sto
sprzeczne z rozumem, a nawet sprzeczne mi"dzy sob w
rnym czasie i miejscu, przeto filozofowie nigdy go nie
bior w rachub", cho# w rzeczywistoci opiera si" ono na tej
samej podstawie nawyku i powtrzenia, jak nasze
wnioskowanie z przyczyn i skutkw 8
Ro&+&1 /2 4
! wpywie prze-wiadczenia
9ecz chocia filozofia odmawia wartoci wychowaniu,
uwaajc je za 1rdo, z ktrego moe pyn# faszywe
przewiadczenie wszelkiej moliwej treci, niemniej ma ono
znaczn pozycj" w wiecie i jest przyczyn, dla kt)
8 :oemy stwierdzi# oglnie, e wobec tego, i nasze uznanie za suszne
wszelkiego rozumowania, ktre daj wnioski prawdopodobne, opiera si" na
ywoci idej, przeto podobne jest ono do wielu uroje. i przesdw, jakie
odrzucamy z pejoratywnym uzasadnieniem, i s podem wyobra1ni , tym
zwrocie ujawnia si", e wyraz Hwyobra1niaI jest uywany potocznie w dwch
rnych znaczeniach' i cho# nie ma rzeczy bardziej sprzecznej z prawdziw
filozofi ni ta nieciso#, to jednak w dalszym toku rozumowania cz"sto
byem zmuszony w ni popada# !dy przeciwstawiam wyobra1ni" pami"ci,
mam na myli wadze, z ktrej pomoc tworzymy nasze bardziej mgliste idee
!dy za przeciwstawiam j rozumowi, to mam na myli t" sam wadz",
wyjwszy tylko te nasze rozumowania, ktre podaj dowd lub ustalaj
prawdopodobie.stwo !dy za nie przeciwstawiam wyobra1ni ani pami"ci, ani
rozumowi, to jest rzecz oboj"tn, czy bior" ten wyraz w znaczeniu szerszym
czy bardziej ograniczonym, a w kadym razie kontekst wyjania dostatecznie
jego znaczenie
! skutkac" innyc" stosunk'w ^WX I, 111,9 ! wiedzy i prawdopodo&ie,stwie I, 111,9 JWK


rej kady system filozoficzny moe by# odrzucony od
pierwszego wejrzenia, jako nowy i niezwyky *aki, by#
moe, b"dzie los tego, co rozwinem tutaj, mwic o
prze-wiadczeniu; i chocia dowody, ktre wysunem, mnie
samemu wydaj si" cakowicie przekonujce, nie oczekuj",
ibym zjedna sobie wielu prozelitw dla mego pogldu
9udzie chyba nigdy nie dadz si" przekona#, e
konsekwencje o takiej doniosoci mog pyn# z zasad, ktre
na pozr s tak niepozorne, i e ogromna wi"kszo# naszych
rozumowa. wraz z naszymi dziaaniami i emocjami moe
wynika# po prostu i jedynie z nawyku i zwyczaju 7eby
wyj# na spotkanie temu zarzutowi, si"gn" nieco naprzd do
tego, co waciwie powinno sta# si" przedmiotem naszego
rozwaania p1niej, gdy dojdziemy do uczu# i poczucia
pi"kna
, umyle ludzkim zakorzeniona jest percepcja przykroci
i przyjemnoci jako gwna spr"yna i czynnik poruszajcy
wszystkich jego dziaa. 9ecz przykro# i przyjemno# w
dwojaki sposb zjawiaj si" w umyle' i rne bardzo s w
obu przypadkach skutki tego e si" zjawiaj :og one
mianowicie zjawia# si" w wiadomoci w impresji albo te
tylko w idei, tak jak mi si" zjawiaj w tej chwili, gdy o nich
mwi" 4czywista, wpyw tych przey# na nasze dziaania
jest wyra1nie niejednakowy (mpresje zawsze wprowadzaj
umys w stan aktywny i to w najwyszym stopniu' natomiast
nie kada idea ma taki skutek Natura postpia w tym
przypadku ostronie i, jak si" zdaje, starannie unikaa
niedogodnoci, jakie przedstawiaj dwa przypadki kra.cowe
!dyby tylko impresje miay wpyw na wol", to w kadej
chwili naszego ycia wystawieni bylibymy na najwi"ksze
nieszcz"cia2 albowiem cho#bymy je przewidywali, to nie
bylibymy wyposaeni przez natur" w tak zasad" dzia)
ania, ktra by moga nas skoni# do tego, ibymy unikn"li
tych nieszcz"# % drugiej za strony, gdyby kada idea miaa
wpyw na nasze dziaania, to nasza sytuacja nie wiele byaby
lepsza 7lbowiem niestao-. i ruc"liwo-. myli jest taka, e
obrazy wszelkich rzeczy, zwaszcza zych i dobrych, wci
snuj si" w naszym umyle' i gdyby na. miaa wpyw kada
idea tego rodzaju, umys nie miaby nigdy chwili pokoju i
spokoju
Natura tedy wybraa drog" poredni' i ani nie obdarzya
kadej idei za czy dobra moc uruchamiania woli, ani te
nie pozbawia ich cakowicie tego wpywu 0akkolwiek pusta
fikcja nie ma adnego wpywu na wol", to jednak
stwierdzamy w dowiadczeniu, e idee tych rzeczy, ktre, jak
jestemy przewiadczeni, ju istniej lub b"d istnie#,
wywouj ten sam skutek, cho# w mniejszym stopniu, co te
impresje, ktre s aktualnie dane zmysom i percepcji
-kutkiem przewiadczenia tedy jest to, i prosta idea wznosi
si" na poziom rwny naszym impresjom i osiga podobny
wpyw na nasze uczucia *en skutek moe mie#
przewiadczenie tylko dzi"ki temu, i sprawia ono, e idea
zblia si" do impresji sw si i ywoci ,obec tego, e
rne stopnie nat"enia stanowi ca pierwotn rnic"
mi"dzy impresj a ide, przeto musz one by# 1rdem
wszelkich rnic w skutkach, jakie maj te percepcje, a
usuni"cie tych rnic w cz"ci lub caoci musi by#
przyczyn tego, e mi"dzy impresj i ide powstaj nowe
podobie.stwa (lekro# moemy sprawi#, e idea zbliy si" do
impresji sw si i ywoci, tylekro# b"dzie si" ona
upodobniaa do nich w swoim wpywie na umys' i vice
versa, gdy jest ona podobna do nich w swym wpywie, jak to
jest w przypadku obecnym, tam musi to wypywa# std, i
zblia si" ona do impresji sw si i ywoci
/rzewiadczenie wi"c, skoro spra)
JW[ ! wiedzy i prawdopodo&ie,stwie I,
III,1o ! wplywie prze-wiadczenia ^W]

wia, e idea upodobnia si" w swych skutkach do impresji,
musi te sprawia#, i idea podobna jest do niej co do tych
wasnoci' i nie jest ono niczym innym ni &ardzie# <ywym i
intensywnym u#ciem #akie#- idei$ *o wi"c moe suy# jako
dodatkowy argument na korzy# naszej koncepcji, a
jednoczenie moe da# nam poj"cie o tym, jak nasze wnioski
oparte na przyczynowoci mog dziaa# na wol" i uczucia
/odobnie jak przewiadczenie jest niemal bezwzgl"dnie
konieczne do tego, iby wzbudzi# nasze uczucia, tak te
uczucia z drugiej strony bardzo sprzyjaj
przewiadczeniu' i nie tylko takie fakty, ktre wywouj emocje
przyjemne, lecz rwnie bardzo cz"sto takie, ktre sprawiaj
przykro#, staj si" z tej racji znacznie atwiej
przedmiotem wiary i przekonania $zowiek tchrzliwy,
ktrego obawy budz si" atwo, atwo zawierza kademu
opowiadaniu o niebezpiecze.stwie' podobnie czowiek o
usposobieniu smutnym i melancholijnym jest bardzo
atwowierny, gdy chodzi o rzeczy, ktre podsycaj to jego
dominujce uczucie !dy umys staje wobec jakiej rzeczy,
ktra budzi wzruszenia, to rzecz ta daje sygna alarmowy i
wywouje od razu odpowiadajce jej wzruszenie o pewnym
stopniu nat"enia, zwaszcza u ludzi, ktrzy z natury swej s do
tego skonni Bmocja ta atwo przenosi si" na wyobra1ni" i
osnuwajc nasz ide" tej rzeczy, ktra budzi wzruszenie,
sprawia, i idea nabiera wi"kszej siy i ywoci' a wskutek
tego obdarzamy j swoim uznaniem zgodnie z tez, ktr
powyej rozwin"limy /odziw i zdziwienie maj ten sam
skutek jak inne wzruszenia' tote moemy zauway#, e
wrd posplstwa kuglarze i onglerzy atwiej spotykaj
si" z zaufaniem, gdy chodzi o ich sztuki najmniej
wiarygodne, ni gdyby trzymali si" w granicach umiaru /ierw)
sze zdumienie, ktre w naturalny sposb towarzyszy ich
zadziwiajcym wyczynom, rozlewa si" po caej duszy i w ten
sposb oywia ide", tak i ona upodabnia si" do wnioskw,
jakie wycigamy z dowiadczenia 0est to sprawa tajemnicza,
z ktr moemy ju by# nieco oswojeni i w ktr b"dziemy
mieli dalsz sposobno# wejrze# w dalszym toku tego
traktatu
*ak przedstawiwszy wpyw przewiadczenia na
wzruszenia, mniej spotkamy trudnoci, wyjaniajc jego
wpyw na wyobra1ni", cho# mog si" one wyda# niezwyke
0est rzecz pewn, e nie moemy znale1# przyjemnoci w
rozmowie, gdzie nasz sd nie darzy uznaniem tych obrazw,
ktre s podsuwane naszej wyobra1ni @ozmow z lud1mi,
ktrzy nawykli do tego, eby kama# nawet w sprawach
niewielkiej wagi, nigdy nie daje zadowolenia' a to dlatego,
e te idee, ktre ludzie ci nam poddaj, nie znajduj u nas
uznania i nie wywieraj adnego wraenia na umys Nawet
poeci, cho# kamcy z zawodu, zawsze staraj si" da# pozr
prawdy swoim fikcjom' gdzie za tego zaniedbuj cakowicie,
tam ich pody, cho#by bardzo pomysowe, nigdy nie b"d
zdolne da# wiele zadowolenia >rtko, moemy stwierdzi#,
e nawet wwczas, gdy idee nie maj adnego wpywu na
wol" i uczucia, prawda i realno# s przecie potrzebne na
to, iby te idee uczyni# zajmujcymi dla wyobra1ni
9ecz jeli porwnamy wszystkie zjawiska, jakie zachodz
w tej dziedzinie, to znajdziemy, e prawda, cho# moe si"
zdawa# bardzo nieodzowna we wszelkich dzieach geniuszu
ludzkiego, nie ma innego znaczenia ni to, i zapewnia
atwe przyj"cie ideom i e sprawia, i umys zatrzymuje si"
na nich z zadowoleniem lub co najmniej bez oporu 9ecz e
to jest skutek, ktry, atwo przyj# mona, pynie ze staoci
i siy, jakie zgodnie
iK
o
JKJ ! wplywie prze-wiadczenia
! wiedzy i prawdopodo&ie,stwie I, 111,1-
I,
III,1o

z moj tez towarzysz tym ideom, co si" opieraj na
wnioskowaniu z przyczynowoci, przeto wszelki wpyw
przewiadczenia na wyobra1ni" mona wyjani# na
podstawie tej tezy *ote moemy stwierdzi#, e
gdziekolwiek ten wpyw wywiera jaka inna zasada, nie za
prawdziwo# lub realno# idei, tam zajmuje ona jej miejsce i
w rwnym stopniu absorbuje wyobra1ni" /oeci stworzyli to,
co nazywaj poetyckim porzdkiem rzeczy2 nie wierz we.
ani oni sami, ani ich czytelnicy, a przecie powszechnie jest
on uwaany za wystarczajc podstaw" wszelkiej fikcji i
opowieci *ak ju nawyklimy do imion :arsa, 0owisza i
,enery, e zupenie tak samo, jak wychowanie wraa w
nasz wiadomo# przekonania wszelkiej moliwej treci, tak
stae powtarzanie tych idei sprawia, i wchodz one do
wiadomoci atwo i opanowuj wyobra1ni", nie wpywajc
na wadz" sdzenia , podobny sposb tragicy zapoyczaj
zawsze sw fabu" lub co najmniej imiona gwnych swoich
bohaterw z jakiego dobrze znanego fragmentu dziejw (
nie czyni tego, aeby wprowadza# w bd widzw,
przyznaj si" bowiem otwarcie, e prawda nie jest tu
wsz"dzie zachowana nienaruszalnie' czyni to dlatego, by
wyobra1nia atwiej przyjmowaa te nadzwyczajne
wydarzenia, jakie oni jej przedstawiaj 0est to rodek
ostronoci, ktrego nie potrzebuj komediopisarze' osoby,
wydarzenia ich komedii s bardziej bliskie potocznemu yciu
i atwo znajduj dost"p do wyobra1ni i zostaj przyj"te bez
takich formalnoci, cho#by nawet na pierwszy rzut oka
wiadome byo, e s to postacie i zdarzenia fikcyjne i e s
czystym podem fantazji
*o pomieszanie prawdy i faszu w fabule tragikw nie
tylko suy naszemu obecnemu celowi przez to, i wskazuje,
e wyobra1nia moe by# zaspokojona, nie
osigajc jakiego bezwzgl"dnego przewiadczenia ani
pewnoci' lecz rwnie moe z innej strony by# uwaane za
bardzo silne potwierdzenie naszej tezy 0est rzecz
oczywist, e poeci uciekaj si" do tego rodka, i
zapoyczaj imiona osb i gwne wydarzenia swych dzie z
historii dlatego, iby zapewni# atwiejsze przyj"cie caoci i
sprawi#, by ona uczynia g"bsze wraenie na fantazj" i na
uczucia @norakie wydarzenia danej sztuki wi si" ze
sob stosunkami rnego rodzaju przez to, e s powizane
w jeden utwr lub podane w jednym przedstawieniu' i jeli
jedno z tych wydarze. jest przedmiotem przewiadczenia, to
nadaje to si" i ywo# innym wydarzeniom, ktre pozostaj
w pewnym stosunku do tamtego =ywo# tej pierwszej
koncepcji rozlewa si" po linii tych stosunkw i udziela si",
niby poprzez wiele kanaw, kadej idei, ktra powizana
jest w jakikolwiek sposb z t pierwsz 4czywista, to nie
moe nigdy da# cakowitej pewnoci, a to dlatego, i
powizanie mi"dzy tymi ideami jest w pewnym stopniu
przypadkowe 9ecz niemniej z&lia, si" to do zupenej
pewnoci tak dalece, i moe wywoa# w nas przekonanie,
e idee te maj wsplne to samo 1rdo /rzewiadczenie musi
sprawia# przyjemno# wyobra1ni dzi"ki sile i ywoci, jakie
mu towarzysz' albowiem wszelka idea, ktra ma si" i
ywo#, jest przyjemna wyobra1ni
7eby to potwierdzi#, moemy zauway#, e wadza
sdzenia i wyobra1nia wspieraj si" wzajemnie w rwnym
stopniu, jak wspiera si" wadza sdzenia i uczucie' i e
przewiadczenie nie tylko daje moc wyobra1ni, lecz e
ywa i silna wyobra1nia jest pord wszelkich talentw tym,
ktry najatwiej zapewnia wiar" i autorytet u innych ludzi
*rudno nam si" powstrzyma# od uznania tego, co nam kto
maluje wszelkimi barwami wymowy'
*raktat o naturze ludzkiej t (
JKQ ! wplywie prze-wiadczenia I, 111,1-
! wiedzy i prawdopodo&ie,stwie 1$2 l,
III! 1o
12


i ywo#, jak daje wyobra1nia, w wielu przypadkach jest
wi"ksza ni ta, ktr daje zwyczaj i dowiadczenie =ywa
wyobra1nia naszego autora czy towarzysza porywa nas' i
nawet on sam cz"sto staje si" ofiar swego wasnego ognia i
umysu
Nie b"dzie nie na miejscu zauway# tutaj, e podobnie jak
ywa wyobra1nia bardzo cz"sto wyradza si" w ob"d lub
szale.stwo i wykazuje wielkie podobie.stwo do nich w
swoich przejawach, tak samo i one wpywaj na wadz"
sdzenia i wywouj przewiadczenia na zupenie tych
samych podstawach !dy wyobra1nia wskutek jakiego
niezwykego fermentowania krwi i humorw zdobywa tak
ywo#, i to narusza porzdek wszelkich jej wadz i
uzdolnie., to wwczas nie ma adnego sposobu na to, aeby
odrni# prawd" i fasz' kada lu1na fikcja czy idea, majc
ten sam wpyw na impresje pami"ci czy te na wnioski
wadzy sdzenia, staje na tym samym poziomie i dziaa z
rwn moc na wzruszenia *eraz nie potrzeba ju impresji
danej aktualnie, ani przejcia nawykowego na to, iby
oywi# nasze idee >ady twr chimeryczny mzgu jest
rwnie ywy i intensywny, jak owe wnioski, ktre powyej
uczcilimy mianem konkluzji ustalajcych fakty' czasem za
jest rwnie ywy i intensywny, jak aktualnie dane impresje
zmysowe
, mniejszym stopniu moemy zauway# ten sam wpyw
poezji' z t tylko rnic, e najdrobniejsza dawka refleksji
rozprasza zudzenia poezji i stawia jej wytwory we
waciwym wietle , kadym razie jest rzecz pewn, e w
gorczce poetyckiego uniesienia poeta ma jak gdyby udane
przewiadczenie, a nawet pewnego rodzaju wizj" swoich
tworw ( jeli jest jaki cie. dowodu, ktry by mg poprze#
to przewiadczenie, to przecie nic nie przyczyni si" bardziej
do tego, iby przekonanie to stao
si" zupene ni jasny blask figur i obrazw poetyckich, ktre
dziaaj zarwno na samego poet", jak i na jego czytelnikw
@ozdzia j( !
prawdopodo&ie,stwie tego, co przypadkowe
7eby da# tej koncepcji peni" siy przekonujcej i
oczywisto#, musimy oderwa# od niej na chwil" nasze oczy i
rozway# jej konsekwencje oraz na tych samych zasadach
oprze# wyjanienie pewnych innych rodzajw rozumowania,
ktre wywodz si" z tego samego 1rda
$i filozofowie, ktrzy podzielili poznanie ludzkie na wiedz
pewn i wiedz prawdopodo&n i kt'rzy okre-lili pierwsz #ako t2
oczywisto-., kt'ra powsta#e z por'wnania ide# E ci filozofowie
zmuszeni s obj# wszystkie nasze argumenty oparte na
przyczynach lub skutkach oglnym mianem
prawdopodobie.stwa 9ecz chocia kademu wolno uywa#
terminw w takim znaczeniu, jak mu si" podoba, i cho#
zgodnie z tym w poprzednich moich wywodach trzymaem
si" tego sposobu wyraania si", to przecie jest rzecz pewn,
i potocznie twierdzimy cz"sto, e wiele wywodw,
opierajcych si" na przyczynowoci, wychodzi poza
prawdopodobie.stwo i e mona je uzna# za wyszy rodzaj
oczywistoci ,ydaby si" mieszny ten, kto by powiedzia,
e jest tylko prawdopodobne, i so.ce wzejdzie jutro, albo e
wszyscy ludzie musz umrze#' cho# jest rzecz jasn, i nie
mamy wi"kszej pewnoci co do tych faktw ni ta, jak nam
daje dowiadczenie % tej racji byoby, by# moe, bardziej
wygodne zarwno dla tego, iby zachowa# potoczne
znaczenie wyrazw, jak i dlatego, aeby rozrni# rne
stopnie oczywistoci, rozrni# trzy rodzaje ludzkiego
poznania, a mianowicie2
JKW JKT ! wiedzy i prawdopodo&ie,stwie ! wpywie prze-wiadczenia (,
(((,io
I, 111,1-


wiedz oczywist, poznanie na podstawie dowod'w oraz poznanie
na podstawie prawdopodo&ie,stw$ /rzez wiedz" rozumiem
pewno#, jaka wynika z porwnania idej /rzez dowody
rozumiem te argumenty, ktre oparte s na stosunku
przyczyny i skutku i ktre s cakowicie wolne od
wtpliwoci i niepewnoci /rzez prawdopodobie.stwo
wreszcie rozumiem t" oczywisto#, ktrej jeszcze
towarzyszy niepewno# *en wanie ostatni rodzaj
rozumowania poddam teraz badaniu
/oznanie prawdopodobne, czyli rozumowanie oparte na
domysach, mona podzieli# na dwa rodzaje, a mianowicie
na takie, ktre oparte jest na przypadku, i na takie, ktre
wywodzi si$ z przyczyn$ @ozwaymy oba te rodzaje jeden
po drugim
(dea przyczyny i skutku wywodzi si" z dowiadczenia,
ktre, stawiajc nas wobec pewnych rzeczy stale
powizanych ze sob, wytwarza taki nawyk ujmowania ich
w tym stosunku, e nie moemy ujmowa# ich w stosunku
odmiennym, nie zadajc sobie wyra1nego gwatu % drugiej
strony wobec tego, e przypadek nie jest sam w sobie
niczym realnym i, waciwie mwic, jest po prostu
zaprzeczeniem przyczyny, przeto jego wpyw na umys jest
wr"cz przeciwny do tego wpywu, jaki ma przyczynowo#'
i jest rzecz istotn dla tego, co przypadkowe, e
pozostawia wyobra1ni" zupenie oboj"tn, tak i moe ona
rozwaa# istnienie lub nieistnienie danej rzeczy, ktre
wanie uwaane jest za przypadkowe /rzyczyna wyznacza
drog" dla naszej myli i w pewien sposb zmusza nas do
tego, i ujmujemy takie a takie rzeczy w takich a takich
stosunkach /rzypadek moe tylko zburzy# t" utorowan
drog" myli i pozostawi# umys w jego przyrodzonej
postawie oboj"tnoci, ktr, gdy nie ma jakiej przyczyny,
przyjmuje on natychmiast
-koro wi"c cakowita oboj"tno# jest istotna dla
przypadku, to adna moliwo# przypadku nie moe mie#
wyszej pozycji ni jaka inna, chyba e skada si" na ni
wi"ksza liczba rwnych moliwoci 0eli bowiem
twierdzimy, e jeden przypadek moe w jaki inny sposb
mie# wysz pozycj" od innego, to musimy jednoczenie
twierdzi#, e jest co, co daje mu t" wyszo# i co wyznacza,
e zdarzenie jakie przyjmie raczej ten kierunek ni inny 7
to znaczy innymi sowy, e musimy przyj# jak przyczyn"
i odrzuci# zaoenie przypadku, ktre powyej przyj"limy
%upena i cakowita oboj"tno# jest istotna dla przypadku, a
jedna taka cakowita oboj"tno# nie moe sama przez si"
nigdy by# wysza lub nisza od innej *a prawda nie jest
swoicie waciwa mej koncepcji, lecz uznawana jest przez
kadego, kto przeprowadza obliczenia dotyczce
przypadkw
( tu jest rzecz godn uwagi, e cho# przypadek i
przyczynowo# s sobie wr"cz przeciwne, to przecie nie
podobna uj# myl tego zespou moliwoci, ktry jest
nieodzowny do tego, iby jeden przypadek mia pozycj"
wysz ni inny, nie zakadajc, e przyczyny mieszaj si" z
moliwociami i e konieczno# jednych rzeczy czy si" z
cakowit oboj"tnoci co do innych !dzie nic nie
ogranicza moliwoci, tam wszelka myl, jak moe
wytworzy# najbardziej dziwaczna wyobra1nia, jest rwnie
dobra, jak kada inna' i nie moe by# tutaj adnej
okolicznoci, ktra by jednej z nich dawaa wyszo# nad
inn *ak, pki nie uznamy, e s pewne przyczyny, dla
ktrych koci do gry spadaj, zachowuj swj ksztat w
upadku i le na jednym ze swoich bokw, poty nie moemy
robi# adnych oblicze. co do praw gry !dy natomiast
zaoymy, e dziaaj takie przyczyny, i gdy zaoymy
jednoczenie, i wszystko inne jest obo)
JKK 4 wiedzy i prawdopodo&ie,stwie
l, JJJ,JJ
I, I00!5 JKX ! prawdopodo&ie,stwie przypadku
! wiedzy i prawdopodo&ie,stwie
j"tne i wyznaczone przez przypadek, to atwo ju doj# do
myli, e jedno zestawienie moliwoci ma wysz pozycj"
ni inne >o#, ktrej cztery strony maj pewn t" sam
ilo# kropek, a tylko dwie pozostae inn ilo#, taka ko#
daje nam oczywisty i atwy przykad tej przewagi *utaj
pewne okrelone przyczyny wyznaczaj umysowi granic",
jako cile okrelon ilo# i jako# zdarze.' a jednoczenie
nic nie wyznacza mu wyboru pord tych zdarze.
*ak wi"c w rozumowaniu tym posun"limy si" ju o
trzy kroki2 przypadek jest po prostu zaprzeczeniem przyczyny i
stwarza cakowit oboj"tno# w umyle' jedno zaprzeczenie
przyczyny i jedna cakowita oboj"tno# nie moe mie#
pozycji wyszej albo niszej ni inna' zawsze musz by#
pomieszane przyczyny z moliwociami, jeli ma by#
podstawa do jakiegokolwiek rozumowania 7 teraz moemy
pj# dalej w naszym rozumowaniu i rozway# z kolei, jaki
wpyw na umys moe mie# zesp moliwoci, ktry ma
wysz pozycj", i w jaki sposb wpywa on na nasz sd i
przekonanie *utaj moemy powtrzy# wszystkie te same
argumenty, jakimi posugiwalimy si", badajc
przewiadczenie, ktre wywodzi si" z przyczyn' i moemy
dowie# w ten sam sposb, e wi"ksza ilo# moliwoci
wywouje nasze uznanie nie na drodze dowodu -cisego i nie na
drodze poznania dajcego prawdopodo&ie,stwo$ 0est istotnie
rzecz oczywist, e przez porwnanie samych idei nie
moemy nigdy dokona# adnego odkrycia, ktre by w tej
sprawie miao wag", i e niepodobna dowie# z pewnoci, i
jakie zdarzenie musi pj# w tym kierunku, gdzie przewaa
wysza, liczba moliwoci /rzypuci#, e istnieje tu jaka
pewno#, byo by obali# to, co ju ustalilimy, co si" tyczy
przeciwie.stwa moliwoci oraz ich zupenej rwnowagi i
oboj"tnoci

! prawdopodo&ie,stwie przypadku
/rzypu#my, e zakadamy, co nast"puje2 cho# wwczas,
gdy przeciwstawiaj si" rne moliwoci, niepodobna
wyznaczy# z zupen pewnoci, w jakim kierunku pjdzie
rozwaane zdarzenie, to jednak moemy powiedzie# z
pewnoci, i jest bardziej prawdopodobne, e pjdzie to
zdarzenie w kierunku, gdzie jest wi"ksza liczba moliwoci
ni w kierunku, gdzie jest mniejsza 4t pytam, co znaczy
tutaj prawdopodo&ie,stwo, gdy tak zakadamy3
/rawdopodobie.stwo przypadkowego zdarzenia polega
wanie na wi"kszej liczbie rwnych moliwoci' a wi"c gdy
mwimy, e jest prawdopodobne, i zdarzenie pjdzie raczej
w tym kierunku, gdzie jest wi"ksza liczba moliwoci, ni w
tym, gdzie jest mniejsza, tam nie twierdzimy nic wi"cej ni
to, e gdzie jest wi"ksza liczba moliwoci, tam rzeczywicie
jest wi"ksza, a gdzie jest mniejsza, tam jest mniejsza2 to s
tautologie bez adnych konsekwencji %agadnieniem jest tu
to, w jaki sposb wi"ksza ilo# rwnych moliwoci wpywa
na umys i wywouje przewiadczenie czy uznanie, skoro si"
okazuje, e przewiadczenie to nie powstaje ani dzi"ki
argumentom bezspornym, ani dajcym prawdopodobie.stwo
7eby wyjani# t" trudno#, zamy, e kto bierze do rk
ko#, uksztatowan w ten sposb, i cztery jej strony maj
ten sam znak albo t" sam ilo# kropek, dwie za pozostae
inny znak lub inn ilo# kropek' i e kadzie t" ko# do
pudeka, majc zamiar j rzuci# 0est rzecz jasn, i musi on
wyprowadzi# wniosek, e jedna figura jest bardziej
prawdopodobna ni druga, i e musi da# pierwsze.stwo tej
figurze, ktra narysowana jest na wi"kszej iloci cian
,ierzy on w pewien sposb, e ta figura znajdzie si" na
wierzchu, cho# wierzy jeszcze z pewnym wahaniem i
wtpieniem, ktre odpowiada liczbie moliwoci
przeciwnych , miar" za jak te prze)
l
JK[
l, lll,n
(, (((, JJ
JK]


ciwne moliwoci malej i przewaga wzrasta po jednej
stronie, przewiadczenie jego staje si" bardziej stae i pewne
*o przewiadczenie umys osiga, operujc rzecz, ktra jest
prosta i ograniczona' tote jego natur" atwiej tu ustali# i
wyjani# :amy tu rozway# tylko jedn ko#, aeby
zrozumie# jedn z najbardziej ciekawych operacji rozumu
>o# ta, uksztatowana jak powyej, ma trzy rzeczy godne
naszej uwagi /o pierwsze, s w niej pewne czynniki, takie
jak ci"ko#, twardo#, ksztat szecianu i tak dalej, ktre
sprawiaj, e ko# ta upada, e zachowuje swj ksztat w
upadku i e obraca si" do gry jedn ze swoich cian /o
drugie, ma pewn ilo# cian, ktre, jak zakadamy, nie
wykazuj adnych wyra1nych rnic /o trzecie, na kadej
cianie ma pewn figur" *e trzy momenty skadaj si" na
natur" tej koci w granicach, w jakich ona nas interesuje dla
naszego obecnego celu' a zatem s to jedyne momenty, na
ktre umys zwraca sw uwag", tworzc sd, dotyczcy tego,
jaki b"dzie wynik rzutu @ozwamy tedy stopniowo i
starannie, jak musz wpyn# te momenty na myl i
wyobra1ni"
4t, po pierwsze, zauwaylimy ju powyej, e nawyk
wyznacza to, i umys przechodzi od przyczyny do jej
skutku i e, gdy zjawia si" jedno, to umys nie jest niemal w
stanie nie pomyle# sobie o drugim -tae powizanie
przyczyny i skutku w przypadkach minionych wytworzyo w
umyle taki nawyk, i wie on je zawsze w swej myli i
wnioskuje o istnieniu jednego z tego drugiego, ktre jest
zwykym towarzyszem tamtego !dy umys przedstawia
sobie ko# jako ju nie znajdujc si" w pudeku, nie moe
on, nie zadajc sobie gwatu, przedstawia# sobie tej koci
jako zawieszonej w powietrzu, lecz cakiem naturalnie
umieszcza j w myli na stole
i widzi j odwrcon do gry jedn z jej cian *o jest
wynikiem tego, i z moliwociami zmieszay si" tu
przyczyny, ktre s nieodzowne do tego, ibymy mogli
dokona# oblicze. dotyczcych moliwoci
/o drugie, zakada si" tu taj, e cho# ko# z koniecznoci
upa# musi i obrci# si" do gry jedn ze cian, to przecie
nie ma tu nic takiego, co by wyznaczao, ktr2 t" cian"
wyznacza cakowicie przypadek Na tym wanie polega
natura i istota przypadku, e jest to zaprzeczenie przyczyn i
e umys pozostawiony tu jest w zupenej oboj"tnoci
pord tych zdarze., ktre, jak si" zakada, s przypadkowe
!dy wi"c przyczyny sprawiaj to, e umys przedstawia
sobie, i ko# spada i obraca si" do gry jedn ze swych
cian, moliwoci przedstawiaj wszystkie ciany koci
jako rwne i ka nam uwaa#, e rwnie prawdopodobne i
moliwe jest, i znajdzie si" na grze dowolna z tych
cian ,yobra1nia przechodzi od przyczyny, to znaczy od
rzutu koci, do skutku, to znaczy do tego, i ko# obrci si"
do gry jedn z szeciu cian' przy tym czuje wyobra1nia,
e niepodobna zarwno zatrzyma# si" gdzie na tej drodze,
jak i stworzy# tu jak inn ide" 9ecz wszystkie te sze#
cian nie mog znale1# si" na wierzchu jednoczenie i ko#
nie moe odwrci# si" do gry wi"cej ni jedn cian' a
zatem zasada ta nie skania nas do tego, bymy przedstawiali
sobie, e wszystkie ciany jednoczenie znajduj si" na
grze2 to uwaamy za niemoliwe 7 jednoczenie zasada ta
nie zwraca nas ca si ku jednej z tych cian, gdy w takim
razie znalezienie si" tej ciany na grze uwaalibymy za
pewne i nieuchronne' przeciwnie, zwraca nas ona ku
wszystkim szeciu cianom na raz w ten sposb, i rwno
dzieli mi"dzy nie sw si" ,nioskujemy w sposb oglny, e
przy rzucie jedna ze cian musi si"
i yo
! wiedzy i prawdopodo&ie,stwie JXJ ! prawdopodo&ie,stwie przypadku (, (((,JJ (,
(((,I
l

znale1# na grze, przebiegamy w myli wszystkie ciany,
jedn po drugiej' myl zwraca si" ku nim wszystkim
jednakowo, lecz sia jej nie zwraca si" ku adnej cianie w
wi"kszym stopniu ni do reszty , ten to sposb impuls
pierwotny myli i, co za tym idzie, jej ywo#, ktra si"
wywodzi z samych przyczyn, dzieli si" i rozszczepia na
cz"ci wskutek tego, e z przyczynami sprz"ga si"
przypadek
,idzielimy ju, jaki jest wpyw dwch pierwszych
wasnoci koci, mianowicie wpyw przyczyn oraz liczby i
rwnorz"dnoci cian' poznalimy te, jak te wasnoci daj
impuls myli i dziel ten impuls na tyle cz"ci, ile jest cian
koci *eraz musimy rozway# wpyw trzeciego czynnika, a
mianowicie figur na kadej cianie 0est rzecz oczywist, e
gdy ta sama figura namalowana jest na kilku cianach, to
wspdziaaj one w swym wpywie na umys, i e
wszystkie te podzielone impulsy, ktre rozproszyy si" na
rne ciany, musz si" poczy# na obrazie czy idei tej
figury, ktra jest namalowana na nich wszystkich !dyby
chodzio tylko o to, ktra ciana znajdzie si" na grze, to
wszystkie te ciany byyby zupenie rwne i adna z nich nie
mogaby mie# przewagi nad inn =e jednak sprawa dotyczy
figury i e ta sama figura znajduje si" wi"cej ni na jednej
cianie, przeto jest rzecz oczywist, i impulsy zwrcone
ku wszystkim tym cianom musz poczy# si" na tej jednej
figurze i wskutek tego stan si" bardziej silne i bardziej
natarczywe %aoylimy, e na czterech cianach znajduje
si" ta sama figura, na dwch za pozostaych inna 7 zatem
impulsy zwrcone ku pierwszej maj przewag" nad
impulsami zwrconymi ku drugiej /oniewa za zdarzenia,
ktre sobie przedstawiamy, s natury przeciwnej i
niemoliwe jest, iby obie te figury znalazy si" jednoczenie
na grze, przeto staj si" przeciwne rwnie impulsy i sabszy
z nich osabia si" mocniejszego o cae wasne nat"enie =ywo#
idei jest zawsze proporcjonalna do stopnia impulsu czy te
tendencji do przejcia od jednej idei do drugiej, i
przewiadczenie, zgodnie z nasz tez, jest tosame z
ywoci idei
@ozdzia j(( 4
prawdopodo&ie,stwie przyczyn
*o, co powiedziaem o prawdopodobie.stwie tego, co
przypadkowe, nie moe mie# innego celu ni to, iby nam
pomc w wyjanieniu prawdopodobie.stwa przyczyn'
albowiem przyj"te jest potocznie wrd filozofw, e to, co
popularnie nazywa si" przypadkiem, nie jest niczym innym
ni utajon i ukryt przyczyn *en wi"c rodzaj
prawdopodobie.stwa musimy tutaj gruntownie zbada#
/rawdopodobie.stwo przyczyn bywa rnego rodzaju,
lecz wszystkie te rodzaje wywodz si" z tego samego
1rda, a mianowicie z ko#arzenia si ide# z #ak- aktualnie
dan impres#$ ,obec tego, e nawyk, ktry tworzy
kojarzenie, powstaje z tego, i rzeczy s ze sob cz"sto
powizane, przeto musi on dochodzi# do doskonaoci
stopniowo i musi czerpa# now si" z kadego przykadu,
ktry podpada pod nasz obserwacj" /ierwszy przykad
powizania ma maa si" albo i nie ma adnej' drugi j nieco
powi"ksza' trzeci zaznacza si" jeszcze bardziej' i takimi
powolnymi krokami nasza wadza sdzenia dochodzi do
cakowitej pewnoci 9ecz nim osignie ona ten szczyt
doskonaoci, przechodzi poprzez wiele niszych stopni i na
kadym z nich sd nasz naley uwaa# tylko za domniemanie
lub za sd prawdopodobny -topniowanie
JXN 4 wiedzy i prawdopodo&ie,stwie
4 prawdopodo&ie,stwie przypadku l, III! 1
1
173 I, II I ! 1 1


wi"c od prawdopodobie.stw do dowodw w wielu
przypadkach jest niedostrzegalne' i rnic" mi"dzy tymi
rodzajami oczywistoci znacznie atwiej spostrzec, gdy
chodzi o stopnie od siebie oddalone, ni gdy chodzi o bliskie
i bezporednio ssiadujce
,arto zauway# przy tej sposobnoci, e chocia ten rodzaj
prawdopodobie.stwa, ktry tutaj wyjaniamy, jest
pierwszy w kolejnym porzdku i zachodzi z natury rzeczy, nim
moe powsta# peny dowd, to przecie aden czowiek, ktry
doszed do lat dojrzaych, nie moe ju si" z nim bezporednio
spotyka# /rawda, nic nie jest bardziej cz"ste ni to, i ludzie,
ktrzy posiadaj najdalej posuni"t wiedz", osign"li tylko
niedoskonae dowiadczenie w zakresie wielu faktw
konkretnych -td, rzecz naturalna, powstaje )tylko
niedoskonay nawyk i niedoskonae przejcie od impresji do
idei 9ecz z drugiej strony musimy zway., e umys,
zgromadziwszy inne postrze)enia co do powizania przyczyn
i skutkw, czerpie now si" swego rozumowania z tych
postrzee. i dzi"ki temu moe budowa# argument na jednej
poszczeglnej obserwacji, jeli ta jest odpowiednio
przygotowana i zanalizowana !dy raz znale1limy, co wynika
z jakiej okrelonej rzeczy, to wnioskujemy, e wynika#
to b"dzie z niej zawsze' i jeeli t" regu" nie zawsze uznajemy
za podstaw" pewn, to nie dlatego, iby brak byo
wystarczajcej liczby obserwacji, lecz dlatego, e cz"sto
spotykamy si" z przykadami, przemawiajcymi za
czym przeciwnym2 to za prowadzi nas do drugiego rodzaju
prawdopodobie.stwa, gdzie zachodzi przeciwie,stwo w
naszych dowiadczeniach i postrzeeniach
6yoby rzecz dla ludzi bardzo pomyln, gdy chodzi o
kierowanie ich yciem i dziaaniem, gdyby zawsze
powizane byy ze sob te same rzeczy, gdybymy nie
potrzebowali obawia# si" niczego innego ni b"dw w
naszym wasnym sdzeniu, i gdybymy nie mieli adnej
racji, by obawia# si" niepewnoci w naturze =e jednak
znajdujemy cz"sto, i jedno spostrzeenie jest przeciwne
innemu, i e przyczyny i skutki nie nast"puj po sobie w tym
samym porzdku, jaki widzielimy w dowiadczeniu
uprzednim, przeto jestemy zmuszeni zmienia# nasz sposb
rozumowania z racji tej niepewnoci i bra# pod uwag" to
przeciwie.stwo mi"dzy zdarzeniami /ierwsze pytanie, jakie
tu powstaje, dotyczy natury i przyczyn tego przeciwie.stwa
9udzie proci, ktrzy bior rzeczy tak, jak one im si"
ukazuj na pierwszy rzut oka, przypisuj t" niepewno#
zdarze. takiej niepewnoci w samych przyczynach, ktra
sprawia, i cz"sto nie osigaj one swego zwykego skutku,
cho# nie spotykaj si" z adnym oporem czy przeszkod w
swoim dziaaniu 5ilozofowie natomiast, stwierdzajc, e w
kadej niemal dziedzinie natury znajduje si" znaczna
rozmaito# czynnikw i zasad, ktre s utajone wskutek
tego, e s nike lub oddalone, znajduj, i jest co najmniej
moliwe, e przeciwie.stwo mi"dzy zdarzeniami moe
wynika# nie z jakiej przypadkowoci w przyczynie, lecz z
utajonego dziaania przyczyn przeciwnych *a moliwo#
staje si" pewnoci przy dalszej obserwacji, a mianowicie,
gdy filozofowie zauwaaj, e przy cisym badaniu
przeciwie.stwo skutkw zawsze wskazuje na przeciwie.stwo
przyczyn i e wynika z ich wzajemnego przeciwdziaania i
przeciwstawienia ,ieniak nie moe poda# lepszej racji na
to, e zatrzyma si" zegar ni to, i po prostu nie chodzi on
dobrze Natomiast zegarmistrz atwo spostrzega, e ta sama
sia spr"yny lub waga wahada ma zawsze ten sam wpyw
na koa, lecz e nie ujawnia swego zwykego dziaania
dlatego, by#
! wiedzy i prawdopodo&ie,stwie ! prawdopodo&ie,stwie przyczyn JXW
(, Al,


moe, i ziarnko kurzu zatrzymuje cay ruch 4bserwujc
wiele przykadw rwnolegych filozofowie tworz regu", i
powizanie mi"dzy wszelkimi przyczynami a skutkami jest
rwnie konieczne i e pozorna niepewno# tego powizania
w niektrych przypadkach wynika z utajonego
przeciwstawienia przyczyn przeciwnych
9ecz cho# filozofowie i szeroki og mog si" rni# w
swoim wyjanieniu przeciwie.stwa zdarze., to jednak ich
wnioski z niego s zawsze tego samego rodzaju i opieraj si"
na tych samych zasadach /rzeciwie.stwo zdarze. w
przeszoci moe sprawi#, e b"dziemy w pewnym stopniu
wahali si" w naszym przewiadczeniu dotyczcym
przyszoci, i to iia jeden z dwch sposobw /o pierwsze,
przeciwie.stwo to moe wytworzy# niedoskonay nawyk i
niedoskonae przejcie od aktualnie danej impresji do
zwizanej z ni idei !dy powizanie jakich dwch rzeczy
jest cz"ste, lecz nie jest bezwzgl"dnie stae, to sprawia ono, i
umys przechodzi od jednej rzeczy do drugiej, lecz bez
tego doskonaego nawyku, jaki ma wwczas, gdy zwizek
jest nieprzerwany i gdy wszystkie przypadki, z jakimi si"
kiedykolwiek spotykamy, s jednakowe %najdujemy w
codziennym dowiadczeniu, zarwno w naszych dziaaniach,
jak i w naszych rozumowaniach, e stay i niezmienny bieg
rzeczy w yciu sprawia, i powstaje silna skonno# i
tendencja, by na przyszo# zachowa# t" stao#2 s jednak
nawyki o niszym stopniu nasilenia, odpowiadajce niszemu
stopniowi staoci i prawidowoci w naszym zachowaniu
Nie ulega wtpliwoci, e ta zasada ma czasem
zastosowanie i e daje te wnioski, jakie wycigamy ze
zjawisk przeciwnych' niemniej jestem przewiadczony, e
badajc rzecz bliej nie stwierdzimy, iby to bya zasada,
ktra by najcz"ciej miaa wpyw na umys w tego rodzaju
ro)
zumowa.iu !dy idziemy drog, wyznaczon w umyle
jedynie przez nawyk, to dokonujemy przejcia od impresji do
idei bez jakiejkolwiek refleksji i nie ma momentw zwoki
mi"dzy postrzeeniem jednej rzeczy, a przewiadczeniem o
drugiej, ktra faktycznie cz"sto towarzyszy tamtej Nawyk nie
zaley od jakiegokolwiek rozmylania, a przez to dziaa on
bezporednio, nie zostawiajc czasu na refleksj" 9ecz
niewiele mamy przykadw tego rodzaju powizania w
naszych rozumowaniach o prawdopodobie.stwie' jeszcze
mniej nawet ni w
r
tych, ktre opieraj si" na niezmiennym i
nieprzerwanym powizaniu rzeczy , tamtym rodzaju
rozumowania bierzemy zazwyczaj wiadomie w rachub"
przeciwie.stwo zdarze. minionych' porwnujemy rne
strony tego przeciwie.stwa i starannie waymy dowiadczenia,
ktre mamy po kadej stronie -td za moemy wnioskowa#,
e nasze rozumowania tego rodzaju nie powstaj bezporednio
z nawyku, lecz w jaki sposb oklny, ktry teraz musimy
postara# si" wyjani#
0est rzecz oczywist, e gdy danej rzeczy towarzysz
skutki przeciwne, to sdzimy o nich jedynie na podstawie
naszego dowiadczenia minionego, i e zawsze uwaamy, i
s moliwe te skutki, ktre, jakemy obserwowali, mog
wynika# z tej rzeczy ( podobnie jak dowiadczenie minione
reguluje nasze sdy dotyczce moliwoci tych skutkw, tak
samo reguluje je, co si" tyczy ich prawdopodobie.stwa' i
uwaamy zawsze, i najbardziej prawdopodobny jest ten
skutek, ktry zjawia si" najcz"ciej *u wi"c naley wzi# w
rachub" dwie rzeczy' a mianowicie racje, ktre sprawiaj, e
przeszo# czynimy wzorcem dla przyszoci, oraz sposb, w
jaki wyprowadzamy dany poszczeglny sd z
przeciwie.stwa zdarze. minionych
JXK JXX ! prawdopodo&ie,stwie przyczyn ! wiedzy i prawdopodo&ie,stwie
(, (((, JN I,
I.,I2


%auway# moemy przede wszystkim, i zaoenie, e
przyszo-. podo&na #est do przeszo-ci, nie jest oparte na
adnych argumentach, lecz wywodzi si" cakowicie z
nawyku, ktry sprawia, e oczekujemy na przyszo# takiego
samego biegu rzeczy, do jakiegomy byli nawykli *en nawyk
czy tendencja do przenoszenia przeszoci w przyszo# jest
peny i doskonay' a wskutek tego pierwszy impuls
wyobra1ni w tego rodzaju rozumowaniu wyposaony jest w
te same wasnoci
7 teraz, po wtre2 gdy rozwaamy dowiadczenia minione i
znajdujemy, e s natury przeciwnej, to wwczas ta
determinacja, cho# pena i doskonaa, sama w sobie nie stawia
nas wobec jakiego niezmiennego przedmiotu, lecz daje nam
pewn liczb" niezgodnych mi"dzy sob obrazw w pewnym
okrelonym porzdku i stosunku *ak wi"c pierwszy impuls
rozdrabnia si" tu na cz"ci i rozlewa si" na wszystkie te
obrazy, z ktrych kady ma rwny udzia w tej sile i ywoci,
jak daje impuls >ade z tych zdarze. minionych moe si"
znw powtrzy#' i my sdzimy, e gdy si" powtrz, to si"
powtrz w tej samej proporcji jak w przeszoci
0eli wi"c nasz intencj jest rozwaa# stosunek mi"dzy
zdarzeniami przeciwnymi w jakiej wi"kszej iloci
przykadw, to obrazy, jakie stawia przed nami nasze
dowiadczenie minione, musz zachowa# sw posta.
pierwotn i swoje pierwotne proporcje /rzyjmijmy, na
przykad, e w dugiej obserwacji stwierdziem, i z
dwudziestu okr"tw, ktre wychodz na morze, wraca tylko
dziewi"tnacie ( zamy dalej, e teraz wanie widz", i
dwadziecia okr"tw opuszcza port' teraz przenosz" moje
dowiadczenie przesze w przyszo# i przedstawiam sobie, e
spord tych okr"tw dziewi"tnacie wraca bezpiecznie i e
jeden z nich ginie $o do tego nie moe by#
adnej trudnoci 9ecz cz"sto przed nasz myl przesuwa si"
wiele rnych idei zdarze. minionych dlatego, i chcemy
stworzy# sobie sd dotyczcy jakiego jednego zdarzenia,
ktre wydaje si" niepewne' a przeto w tym rozwaaniu musi
si" zmieni# pierwotna posta# naszych idei i musz si"
powiza# ze sob odr"bne obrazy, jakie nam daje
dowiadczenie' na podstawie bowiem tego dowiadczenia ma
by# wyznaczone to poszczeglne zdarzenie, ktrego dotyczy
nasze rozumowanie /ord tych obrazw wiele jest, jak
zakadamy, zbienych, przy czym liczba tych zbienych
przewaa po jednej stronie *e zgodne obrazy wi si" ze
sob w jedno i sprawiaj, e idea staje si" bardziej
intensywna i ywa nie tylko od czystej fikcji, ktra jest
wytworem wyobra1ni, lecz rwnie od wszelkiej idei, ktr
wspiera mniejsza liczba dowiadcze. >ade takie nowe
dowiadczenie jest jak gdyby nowym pocigni"ciem p"dzla,
ktre powi"ksza ywo# barw, w niczym nie rnicujc
ksztatu i nie powi"kszajc jego wymiarw *" operacj"
umysu wyjanilimy tak dokadnie i wyczerpujco, traktujc
o prawdopodobie.stwie rzeczy moliwych, e nie potrzebuj"
tu czyni# dalszych prb, by rzecz jeszcze lepiej wyjani#
>ade minione dowiadczenie mona rozwaa# jako
pewnego rodzaju zdarzenie moliwe czy przypadkowe, jako
e jest dla nas niepewne, czy rzecz dana zrealizuje si"
zgodnie z jednym dowiadczeniem minionym, czy te z
innym' a z tej racji wszystko, co zostao powiedziane o
tamtym rodzaju prawdopodobie.stwa, stosuje si" do tematu,
ktry rozwaamy obecnie
*ak wi"c na og poszczeglne dowiadczenia przeciwne
wytwarzaj przewiadczenie niedoskonae, bd1 przez to, e
osabiaj nawyk, bd1 te przez to, e dziel na cz"ci Ra
p1niej cz w jedno pewne z tych cz"ciS
Traktat o naturze ludzkiej t. I 13
JX[
! wiedzy i prawdopodo&ie,stwie
I,
I.! I2
! prawdopodo&ie,stwie przyczyn
JX] I, 111,12


nawyk doskonay, ktry sprawia, i wnioskujemy oglnie, e
przypadki, z jakimi nie mielimy do czynienia w
dowiadczeniu, musz z koniecznoci by# podobne do tych,
ktre mielimy
7eby jeszcze bardziej uzasadni# to wyjanienie drugiego
rodzaju prawdopodobie.stwa, gdzie wiadomie i z
refleksj wyprowadzamy wniosek na podstawie
przeciwie.stwa mi"dzy minionymi dowiadczeniami,
przedo" rozwaania nast"pujce, nie obawiajc si", e ura"
kogokolwiek tym pozorem subtelnoci, ktry im jest waciwy
@ozumowanie suszne winno chyba zachowa# sw moc,
cho#by byo nie wiedzie# jak subtelne' zupenie tak samo, jak
materia zachowuje sw stao# w powietrzu, w ogniu i w
humorach zwierz"cych nie mniej ni w swych postaciach
bardziej grubych i zmysowo uchwytnych :oemy
zauway# przede wszystkim, e nie ma prawdopodobie.stwa
tak wielkiego, iby nie dopuszczao moliwoci przeciwnej' w
przeciwnym bowiem razie przestaoby ono by#
prawdopodobie.stwem, a staoby si" pewnoci *o
prawdopodobie.stwo przyczyn, ktre ma zakres najbardziej
rozlegy i ktre teraz rozwaamy, opiera si" ra przeciwie.stwie
dowiadcze.' i jest rzecz oczywist, e dowiadczenie
nalece do przeszoci przemawia co najmniej za
moliwoci na przyszo#
/o drugie, elementy skadowe tej moliwoci i tego
prawdopodobie.stwa s tej samej natury i r'ni si" tylko
liczb, nie za rodzajem %auwaylimy ju powyej, e
wszelkie poszczeglne moliwoci, dotyczce jednego
zdarzenia, s cakowicie rwne mi"dzy sob i e jedyn
okolicznoci, ktra jakiemu przypadkowemu zdarzeniu
moe da# przewag" nad innym, jest wi"ksza liczba rwnych
moliwoci /odobnie, wobec tego, e o niepewnoci
przyczyn poucza nas dowiadczenie, ktre stawia nas wobec
zdarze. przeciwnych, jest rzecz jasn, e gdy przenosimy
przeszo# w przyszo# i to, co znane, w nieznane, to kade
dowiadczenie minione ma t" sam wag" i e tylko wi"ksza
ilo# tych dowiadcze. moe przeway# szal" na jedn
stron" :oliwo# zatem, ktra wchodzi w rachub" w
kadym rozumowaniu tego rodzaju, skada si" z elementw,
ktre co do swej natury s rwne mi"dzy sob i rwne tym
elementom, jakie si" skadaj na prawdopodobie.stwo
przeciwne
/o trzecie, moemy ustali# jako tez" pewn, e we
wszelkich zjawiskach, zarwno duchowych jak i fizycznych,
skoro jaka przyczyna skada si" z pewnej liczby przyczyn
skadowych i skoro skutek wzrasta lub maleje zalenie od
iloci tych przyczyn skadowych, to skutek, cile biorc, jest
skutkiem zoonym i powstaje z poczenia skutkw
poszczeglnych, jakie pyn z przyczyn skadowych *ak, na
przykad, poniewa ci"ar ciaa zwi"ksza si" lub zmniejsza
przez to, e zwi"ksza si" lub zmniejsza ilo# jego cz"ci,
przeto wnioskujemy, e kada z tych cz"ci posiada wasno#
ci"koci i e ni przyczynia si" do tego, i cao# jest ci"ka
% nieobecnoci lub obecnoci jakiej skadowej cz"ci
przyczyny czy si" nieobecno# lub obecno# odpowiedniej
cz"ci skutku *en zwizek czy stae powizanie dostatecznie
dowodzi, e ta przyczyna cz"ciowa jest przyczyn
odpowiedniej cz"ci skutku /oniewa za przewiadczenie,
jakie mamy o jakim zdarzeniu, zwi"ksza si" lub maleje
odpowiednio do liczby moliwoci lub liczby minionych
dowiadcze., przeto naley je uwaa# za skutek zoony,
ktrego cz"ci skadowe wywodz si" z odpowiedniej liczby
moliwoci lub dowiadcze.
/owimy teraz te trzy obserwacje i przyjrzyjmy si", jak
konkluzj" mona z nich wysnu# >ademu prawdo)
JQ8
i[
o
! wiedzy i prawdopodo&ie,stwie
I, 111. 12
J[J 4 prawdopodo&ie,stwie przyczyn
! wiedzy i prawdopodo&ie,stwie
podobie.stwu przeciwstawia si" pewna moliwo# *a
moliwo# skada si" z elementw, ktre s cakowicie tej
samej natury, co elementy danego prawdopodobie.stwa' a co
za tym idzie, maj ten sam wpyw na umys i rozum
/rzewiadczenie, ktre towarzyszy prawdopodobie.stwu, jest
skutkiem zoonym i powstao ze zbiegu wielu skutkw, jakie
wypywaj z poszczeglnych elementw
prawdopodobie.stwa -koro wi"c kady element
prawdopodobie.stwa przyczynia si" do tego, e powstaje
przewiadczenie, to i kady element moliwoci musi mie#
ten sam wpyw po przeciwnej stronie, jako e natura tych
elementw jest dokadnie taka sama /rzewiadczenie
przeciwne, ktre towarzyszy moliwoci, opiera si" na
spojrzeniu na pewn rzecz okrelon zupenie tak samo, jak
prawdopodobie.stwo opiera si" na spojrzeniu na stan rzeczy
przeciwny /od tym wzgl"dem oba te stopnie przewiadczenia
s zupenie do siebie podobne *ak wi"c wi"ksza ilo#
podobnych do siebie elementw skadowych po jednej stronie
moe wpyn# na przewiadczenie i zdoby# przewag" nad
mniejsz iloci elementw po drugiej stronie jedynie tylko
przez to, e ta wi"ksza liczba powoduje, i intensywniejszy i
bardziej ywy jest tu obraz rzeczy, na ktrym si"
przewiadczenie opiera >ady z tych elementw skadowych
stawia umys wobec pewnego okrelonego obrazu rzeczy' i
wszystkie te spojrzenia na rzecz, wic si" ze sob w jedno,
daj jedno spojrzenie oglne, ktre jest bardziej pene i
wyra1ne dzi"ki temu, e wi"ksza jest tu liczba przyczyn czy
zasad, z ktrych wypywa
Blementy skadowe prawdopodobie.stwa i moliwoci,
zupenie podobne co do swej natury, musz dawa# skutki
podobne, i podobie.stwo ich skutkw polega na tym, e
kady z tych elementw otwiera widok na jak rzecz
! prawdopodo&ie,stwie przyczyn
okrelon 9ecz chocia te elementy s
podobne co do swej natury, s one bardzo
rne co do iloci i liczby' i rnica ta musi si"
przejawia# w skutku tak samo jak podobie.stwo 9ecz teraz
wobec tego, e widok, jaki te elementy otwieraj przed
umysem w obu przypadkach, jest peny i cakowity i obejmuje
rzecz dan we wszystkich jej cz"ciach skadowych, przeto
jest niemoliwe, iby pod tym szczeglnym wzgl"dem istniaa
jaka rnica' i w przewiadczeniu o prawdopodobie.stwie jest
tylko wi"ksza ywo#, ktra wynika z tego, i zbiega si"
wi"ksza ilo# ukazujcych si" widokw, co moe rnicowa# te
skutki
7 oto niemal ten sam argument, tylko w innym wietle
,szelkie nasze rozumowania, ktre dotycz
prawdopodobie.stwa przyczyn, opieraj si" na przenoszeniu
przeszoci w przyszo# /rzeniesienie dowiadczenia
przeszego w przyszo# wystarcza do tego, iby nam da#
pewien obraz rzeczy' i to zarwno wtedy, gdy dane
dowiadczenie jest odosobnione, jak i wtedy, gdy wie si" z
innymi tego samego rodzaju' zarwno wtedy, gdy nie ma
innych, mu przeciwnych, jak i wtedy, gdy mu si"
przeciwstawiaj inne przeciwnego rodzaju %amy wi"c, e
ma ono obie te wasnoci, i jest zoone i e wie si" z
dowiadczeniami przeciwnymi' nie traci ono przez to swej
pierwotnej mocy ukazania pewnego widoku na dan
rzecz, lecz jedynie wspdziaa z innymi
dowiadczeniami, ktre maj wpyw podobny, albo im si"
przeciwstawia :oe wi"c powsta# pytanie, w jaki sposb
zachodzi to wspdziaanie i przeciwstawienie $o do
wsp'dziaania, to wybr pozostaje tylko mi"dzy dwiema
hipotezami *o pierwsze, mona przyj#, e obraz rzeczy, jaki
powstaje dzi"ki temu, e przenosi si" kade minione
dowiadczenie w przyszo#, pozostaje sam w sobie nie)
J[Q
i8
2
l, 111,12


zmienny i e tylko powi"ksza si" ilo# takich obrazw 7lbo
te, po wt're, mona przyj#, e obraz taki przeksztaca si" w
podobne i odpowiadajce mu inne obrazy i daje im wi"kszy
stopie. intensywnoci i ywoci =e ta pierwsza hipoteza jest
mylna, to jest oczywiste dzi"ki dowiadczeniu, ktre nas
informuje, i przewiadczenie, ktre towarzyszy kademu
rozumowaniu, polega na jednej konkluzji, nie za na mnogoci
konkluzji podobnych, ktre by tylko rozpraszay uwag" i w
wielu przypadkach byy zbyt liczne na to, iby moga je
wyra1nie obj# jaka sko.czona pojemno# umysu
/ozostaje wi"c jako jedyny pogld rozsdny to, e te obrazy
podobne zlewaj si" ze sob i e czy si" w jedno ich sia tak,
i powstaje obraz bardziej intensywny i jasny ni ten, jaki
wyst"puje w kadym poszczeglnym przypadku , ten to
sposb wspdziaaj ze sob dowiadczenia minione, gdy
umys je przenosi z przeszoci w przyszo# $o si" za tyczy
przeciwstawienia tych obrazw, to jest rzecz oczywist, e
wobec tego, i obrazy przeciwstawne s niezgodne ze
sob i e jest niemoliwe, iby rzecz rozwaana moga by#
jednoczenie zgodna z nimi obydwoma, przeto ich wpyw
wzajemny staje si" destrukcyjny i sprawia, e umys
przechyla si" ku temu, ktry ma przewag", tylko z t si, jaka
pozostaje po odj"ciu siy sabszego
Cwiadom jestem tego, jak zawie musi si" wyda# cae to
rozumowanie ogowi czytelnikw, ktrzy, nie nawykszy do
takich g"bokich refleksji na temat wadz intelektualnych
umysu, gotowi s odrzuci# jako chimeryczne wszystko, co
nie godzi si" z potocznie przyj"tymi poj"ciami i z najbardziej
atwymi i oczywistymi zasadami filozofii 6ez wtpienia
trzeba pewnego trudu, by wej# w te argumenty' cho#, by#
moe, bardzo niewielkiego trudu potrzeba na to, by dostrzec,
e niedoskonae s
wszystkie obiegowe pogldy na t" spraw", i eby si"
przekona#, jak niewielkie jest to wiato, ktre nam przecie
da# moe filozofia w takich wzniosych i takich ciekawych
dociekaniach Niech tylko ludzie b"d w peni przewiadczeni
o dwch nast"pujcych zasadach2 e w adne# rzeczy,
kt'r rozwaamy sam w so&ie, nie ma nic takiego, co &y nam
dawao rac#, i&y wyciga. wniosek siga#cy poza t rzecz%, oraz
<e nawet w'wczas, gdy-my o&serwowali, i dwie r'ne rzeczy
wi si czsto lu& stale, nie mamy rac#i &y wyprowadza.
#akikolwiek wniosek dotyczcy #akie#kolwiek rzeczy poza tymi,
kt're mieli-my w do-wiadczeniu$ 4t powiadam, niechaj
ludzie b"d przewiadczeni w peni o tych dwch
zasadach, a wyzwoli ich to od wszelkich koncepcji
potocznych tak, i bez trudnoci b"d mogli przyj# wszelk
koncepcj", ktra by wydawaa si" im nawet najbardziej
niezwyka %nale1limy, e te zasady s dostatecznie
przekonywajce, nawet gdy chodzi o nasze najbardziej
pewne wnioski z przyczynowoci 0a za odwa" si"
twierdzi#, e gdy chodzi o te rozumowania, ktre dotycz
przypuszcze. lub prawdopodobie.stwa, to zasady te
zdobywaj jeszcze wi"kszy stopie. oczywistoci
/o pierwsze, jest rzecz oczywist, e w rozumowaniach
tego rodzaju nie rzecz dana, rozwaana sama w sobie, daje
nam racj" jakkolwiek do tego, by wycign# konkluzj",
ktra by dotyczya jakiejkolwiek innej rzeczy czy zdarzenia
*a inna rzecz bowiem wedle zaoenia jest niepewna' i
niepewno# ta pochodzi std, e w pierwszej danej rzeczy
ukryte jest przeciwie.stwo przyczyn' tymczasem gdyby
jakakolwiek z tych przyczyn miecia si" w znanych
wasnociach tej pierwszej rzeczy, to przyczyna taka ju nie
byaby ukryta, a nasza konkluzja nie byaby niepewna
J[T
! wiedzy i prawdopodo&ie,stwie
(, (((, 12
J[W ! prawdopodo&ie,stwie przyczyn
I, 111,12

9ecz, po drugie, rwnie oczywiste jest w tym rodzaju
rozumowania, e gdyby przeniesienie przeszoci w
przyszo# opierao si" jedynie na wniosku wysnutym przez
rozum, to nigdy nie mogoby ono da# przewiadczenia lub
poczucia pewnoci !dy przenosimy w przyszo#
dowiadczenia przeciwne, to moemy to czyni# jedynie,
przenoszc te ich stosunek ilociowy, a to nie mogoby da#
poczucia pewnoci co do adnego zdarzenia poszczeglnego,
ktre rozwaamy, o ile by wyobra1nia nie stopia w jedno
wszystkich tych obrazw, jakie s zbiene i nie wydobya z
nich jednej idei czy obrazu, ktry byby intensywny i ywy,
proporcjonalnie do iloci dowiadcze., z jakich wynika, i do
ich przewagi nad dowiadczeniami przeciwnymi Nasze
dowiadczenie minione nie stawia przed nami adnej rzeczy
okrelonej' e za nasze przewiadczenie, cho#by nie
wiedzie# jak sabe, zatrzymuje si" zawsze na jakiej rzeczy
okrelonej, przeto jest oczywiste, i przewiadczenie powstaje
nie z prostego przeniesienia przeszoci w przyszo#, lecz z
pewnej operacji wyobra1ni z nim zwizanej *o moe
nam pozwoli# zrozumie#, w jaki sposb wadza ta ingeruje
we wszelkie nasze rozumowania
@ozwaanie tego tematu zamkn" dwiema refleksjami,
ktre mog zasugiwa# na nasz uwag" /ierwsz mona uj#
w sposb nast"pujcy !dy umys konstruuje jakie
rozumowanie dotyczce stanu faktycznego, ktry jest tylko
prawdopodobny, to rzuca on okiem wstecz na dowiadczenie
minione i przenoszc je w przyszo#, staje wobec bardzo
wielu przeciwnych obrazw rzeczy, o ktrej myli2 z tych
dokadnie do siebie podobne cz si" w jedno i stapiaj si" w
jeden akt umysu, dzi"ki czemu akt ten nabiera siy i ywoci
9ecz przyjmijmy teraz, e ta mnogo# obrazw czy spojrze.
na rzecz wywodzi si"
nie z dowiadczenia, lecz z rozmylnego aktu wyobra1ni' a
wwczas ten skutek, o ktrym mwilimy przed chwil, nie
powstaje lub co najmniej powstaje nie w tym samym stopniu
0akkolwiek bowiem nawyk i wychowanie wytwarzaj
przewiadczenie dzi"ki temu, e powtarzaj si" obrazy, ktre
nie pochodz z dowiadczenia, to jednak wymaga to dugiego
przecigu czasu oraz powtarzania bardzo cz"stego i
niezamierzonego 4glnie moemy stwierdzi#, e ten, kto by
rozmylnie powtarza jak ide" w swoim umyle, cho#by
nawet opart na jednym dowiadczeniu minionym, ten nie
byby skonny wierzy# w istnienie rzeczy, ktr ona
przedstawia, zupenie tak sarno, jak gdyby by si" zadowoli
jednym na te rzecz spojrzeniem /oza skutkiem, jaki daje
rozmyl, kady akt umysu, jako odr"bny i niezaleny,
wywiera odr"bny i swoisty wpyw i sia jego nie czy si" z
si innych aktw mu towarzyszcych !dy aktw tych nie
czy w jedno przedmiot wsplny, ktry by je powodowa, to
nie maj one ze sob adnego zwizku' a co za tym idzie, nie
ma tu stapiania si" i wizania si *o zjawisko lepiej
zrozumiemy p1niej
:oja druga refleksja opiera si" na tych szerokich
prawdopodobie.stwach, o ktrych umys moe wyda# swj
sd, i na tych drobnych rnicach, jakie on moe mi"dzy nimi
zauway# !dy przypadki czy dowiadczenia po jednej
stronie dochodz do dziesi"ciu tysi"cy, po drugiej za do
dziesi"ciu tysi"cy i jednego, to sd przechyla si" na t" drug
stron" z racji tej przewagi liczbowej' cho#, rzecz jasna, umys
nie moe zatrzymywa# si" na kadym poszczeglnym obrazie
i rozrnia# wi"ksz ywo# obrazu, jaka wynika z wi"kszej
liczby przypadkw tam, gdzie rnica mi"dzy ich iloci jest
tak nieznaczna /rzykad rwnolegy mamy w dziedzinie
uczu# %godnie z wyej wspo)
J[K
! wiedzy i prawdopodo&ie,stwie
(, (((i ! prawdopodo&ie,stwie przyczyn 187 I, 111,12

mnianymi zasadami, e gdy jaka rzecz wywouje w nas
jakie wzruszenie, ktre si" zmienia odpowiednio do rnej
iloci danej rzeczy, to jest rzecz oczywist, powiadam, e
wzruszenie to, cile biorc, nie jest emocj prost, lecz
zoon z duej liczby wzrusze. sabszych, z ktrych kade
wywoane jest obrazem jednej ze skadowych cz"ci danej
rzeczy (naczej bowiem byoby niemoliwe, iby wzruszenie
zwi"kszao si" przy powi"kszeniu si" iloci tych skadnikw
*ak oto czowiek, ktry pragnie tysica funtw, w
rzeczywistoci ma tysic lub wi"cej pragnie., ktre, czc
si" razem, zdaj si" tworzy# tylko jedno uczucie' ale
zoono# tego wzruszenia ujawnia si" w sposb oczywisty
za kadym razem, gdy zmienia si" jego przedmiot, w tym
mianowicie, e przechyla si" ono na stron" liczby wi"kszej
cho#by tylko o jedn jednostk" 9ecz nic nie moe by#
bardziej pewne ni to, e tak drobn rnic" trudno by
dostrzec w uczuciach i e niepodobna by uczyni# tych uczu#
rozrnialnymi mi"dzy sob @nica tedy w naszym
zachowaniu, gdy przekadamy wi"ksz liczb" nad mniejsze,
zaley nie od naszych wzrusze., lecz od nawyku i od regu
og'lnyc"$ %nale1limy w duej iloci przykadw, e gdy
powi"ksza si" liczba jednostek w jakiej sumie, to wzmaga
si" rwnie wzruszenie, gdzie liczby s cise, a rnica
uchwytna Amys moe spostrzega# bezporednio w swoich
przeyciach, e trzy gwinee wywouj wi"ksze wzruszenie
ni dwie' to przenosi on na liczby wi"ksze na mocy
podobie.stwa' na mocy reguy oglnej za wie z tysicem
gwinei wzruszenie silniejsze ni z dziewi"ciuset
dziewi"dziesi")ciu dziewi"cioma *e reguy oglne
wyjanimy obecnie 9ecz poza tymi dwoma rodzajami
prawdopodobie.stwa, ktre opieraj si" na dowiadczeniu
niedoskonaym i na przyczynach przeciwnyc", jest jeszcze
trzeci rodzaj
prawdopodobie.stwa, wynikajcy z analogii, ktry rni si"
od tamtych co do pewnych istotnych szczegw %godnie z
zaoeniem, ktre wyjanilimy powyej, wszelkie rodzaje
rozumowania opartego na przyczynach czy skutkach maj za
podstaw" dwie rzeczy, a mianowicie stae powizanie jakich
dwch rzeczy we wszelkim dowiadczeniu minionym oraz
podobie.stwo danej aktualnie rzeczy do jednej z tych dwch
ze sob powizanych -kutkiem tych dwch faktw jest to,
e rzecz dana aktualnie wzmacnia i oywia wyobra1ni", a
podobie.stwo cznie ze staym zwizkiem daje t" si" i
ywo# idei, zwizanej stosunkiem z rzecz dan aktualnie,
dzi"ki czemu mwi si", e darzymy t" ide"
przewiadczeniem czy uznaniem 0eeli osabimy bd1 to
stae powizanie, bd1 to podobie.stwo, osabiamy zasad"
przejcia, a co za tym idzie i to przewiadczenie, ktre oparte
jest na tym przejciu =ywoci pierwszego wraenia nie
mona przenie# cakowicie na ide" z nim zwizan,
zarwno tam, gdzie powizanie rzeczy, ktre s ich
przedmiotem, nie jest stae, jak i tam, gdzie dana aktualnie
impresja nie jest dokadnie podobna do jednej z tych, jakich
powizanie nawyklimy spostrzega# , tych rodzajach
prawdopodobie.swa przypadku i przyczyn, jakie
wyjanilimy powyej, zmniejszaa si" stao# powizania' w
prawdopodobie.stwie, opartym na analogii, zmienia si" tylko
samo podobie.stwo !dyby nie byo pewnego stopnia
podobie.stwa oraz pewnego powizania, niemoliwe byoby
jakiekolwiek rozumowanie' e za podobie.stwo dopuszcza
rne stopnie, rozumowanie staje si" odpowiednio do tego
bardziej lub mniej stanowcze i pewne 4bserwacja faktu traci
na swej mocy, gdy zostaje przeniesiona na przypadki, ktre
nie s do), kadnie podobne, cho# jasn jest rzecz, i moe
ona za)
J[] ! prawdopodo&ie,stwie przyczyn
J[[ ! wiedzy i prawdopodo&ie,stwie I, 111,12

chowa# jeszcze tyle mocy, e moe by# podstaw
prawdopodobie.stwa, pki pozostaje jeszcze zachowane
jakie podobie.stwo
@ozdzi a j(((
! prawdopodo&ie,stwie niefilozoficznym
,szystkie te rodzaje prawdopodobie.stwa s
przyjmowane przez filozofw i uznane za rozumne podstawy
przewiadczenia i pogldu na rzeczy 9ecz s jeszcze inne
rodzaje, oparte na tych samych zasadach, cho# nie miay one
szcz"cia, aeby zdoby# takie samo uznanie *ierwsze
prawdopodobie.stwo tego rodzaju mona przedstawi# w
sposb nast"pujcy !dy zmniejsza si" powizanie i
podobie.stwo, jak to wskazalimy powyej, to zmniejsza si"
te atwo# przejcia, a przez to osabia si" te i oczywisto#'
moemy te dalej zauway#, e to samo zmniejszenie
oczywistoci wyniknie, gdy zmniejszy si" sia impresji i gdy
osabi si" nat"enie tych barw, w jakich ta impresja ukazuje
si" pami"ci lub zmysom 7rgument, ktry opieramy na
jakim stanie faktycznym, jaki sobie przypominamy, ma moc
przekonujc wi"ksz lub mniejsz, zalenie od tego, czy
fakt jest niedawny czy oddalony w czasie' i cho# rnica w
tych stopniach oczywistoci nie jest uznawana w filozofii za
niezawodn i zasadn podstaw", jako e ten sam argument
musiaby mie# inn si" dzisiaj, ni mie# b"dzie za miesic,
to przecie mimo sprzeciwu filozofii jest rzecz pewn, i
odlego# czasowa faktu ma znaczny wpyw na umys i
rozumowanie i w niewidoczny sposb zmienia
autorytatywno# tego samego argumentu, zalenie od chwili
w czasie, w ktrej jest on nam przedoony ,i"ksza sia i
ywo# impresji w natu)
ralny sposb daje wi"ksz si" i ywo# idei, z ni zwizanej
stosunkiem' a od stopnia siy i ywoci zaley wanie
przewiadczenie, zgodnie z tez, ktr powyej wyoylimy
0est jeszcze druga rnica, jak cz"sto moemy zauway#
w stopniowaniu przewiadczenia i poczucia pewnoci, ktrej
nie brakuje nigdy, cho# przecz jej filozofowie
+owiadczenie, ktre jest niedawne i wiee w pami"ci,
dziaa na nas silniej ni takie, ktre ju w pewnej mierze
zostao zapomniane' i dowiadczenie takie ma wi"kszy
wpyw zarwno na nasz wadz" sdzenia jak i na
wzruszenia =ywa impresja daje wi"ksze poczucie pewnoci
ni saba, jako e ma wi"cej siy pierwotnej, ktrej moe
udzieli# idei z ni zwizanej, ktra przez to zdobywa z kolei
wi"ksz si" i ywo# Niedawne spostrzeenie ma skutek
podobny, poniewa nawyk i przejcie jest tu bardziej
nienaruszone i lepiej si" tu zachowuje dzi"ki temu pierwotna
sia, przekazywana idei przez impresj" *ak pijak, ktry
widzia, jak jego towarzysz umar z pija.stwa, jest
wstrzni"ty tym wypadkiem na czas pewien i obawia si"
podobnego wypadku dla siebie , miar" jednak, jak pami"#
o tym wydarzeniu zanika stopniowo, wraca jego pierwotna
bezstroska i niebezpiecze.stwo zdaje si" mu by# mniej
pewne i realne
0ako trzeci przykad tego rodzaju dodaj" to, e cho# nasze
rozumowania oparte na dowodach i na
prawdopodobie.stwach s znacznie rne od siebie, to
przecie pierwszy rodzaj rozumowania cz"sto
niepostrzeenie wyrodnieje i przeksztaca si" w
rozumowanie drugiego rodzaju po prostu tylko dlatego, e
wielka jest tu ilo# zwizanych ze sob argumentw
porednich 0est rzecz pewn, e gdy wniosek wycigamy
bezporednio z jakiej rzeczy, bez porednictwa jakiej
przyczyny czy skutku,
i go ! wiedzy i prawdopodo&ie,stwie l, 111,12
! prawdopodo&ie,stwie niefilozoficznym
, JJJ,JQ


to sia przewiadczenia jest znacznie wi"ksza i poczucie
pewnoci bardziej ywe, ni gdy wyobra1nia przesuwa# si"
musi wzdu duego a.cucha argumentw porednich, cho#by
powizanie mi"dzy ogniwami tego a.cucha byo dla niej nie
wiedzie# jak niewtpliwe % impresji pierwotnej wywodzi si"
ywo# wszystkich zwizanych z ni idei przez to, i
wyobra1nia przechodzi od niej do tych idei moc nawyku' i
jest rzecz oczywist, e ywo# ta musi stopniowo
zmniejsza# si" i zanika# proporcjonalnie do odlegoci w czasie
i musi traci# co ze swej siy w kadym takim przejciu
$zasem ta odlego# ma wpyw wi"kszy nawet, ni miayby
dowiadczenia przeciwne' i wnioskowanie tylko
prawdopodobne, lecz bliskie czasowo impresji i bezporednie,
moe da# czowiekowi przewiadczenie bardziej ywe ni
dugi a.cuch wnioskw w kadym swym ogniwie
susznych i konkluzywnych @zadka to wszak rzecz, by
rozumowania takie daway jakie poczucie pewnoci' i trzeba
mie# wyobra1ni" bardzo siln i mocn, by zachowa# poczucie
oczywistoci do ko.ca, gdy ona przechodzi przez tak wiele
etapw Nie b"dzie tu od rzeczy zwrci# uwag" na bardzo
ciekawe zjawisko, o ktrym myl poddaje temat obecny
4czywiste jest, e o adnym wydarzeniu historii staroytnej nie
moglibymy mie# poczucia pewnoci inaczej, ni przechodzc
poprzez wiele milionw przyczyn i skutkw i poprzez a.cuch
argumentw o dugoci niemal niemierzalnej Nim wiedza o
jakim fakcie moga doj# do pierwszego historyka, musiaa
przej# przez wiele ust' a gdy zostanie zapisana, to kady nowy
odpis jest nowym przedmiotem, o ktrego powizaniu z
poprzednim wiemy tylko na mocy dowiadczenia i
obserwacji :ona by wi"c, by# moe, z tego naszego
powyszego rozumowania wycign# wniosek, e caa historia
staroytna musi ju
teraz by# dla nas pozbawiona wszelkiej oczywistoci' lub co
najmniej, e j straci z czasem, gdy a.cuch przyczyn jeszcze
bardziej si" wyduy 9ecz sprzeczne ze zdrowym rozsdkiem
wydaje si" myle#, iby nasza potomno# nawet po upywie
tysi"cy lat moga kiedykolwiek wtpi#, czy by taki czowiek
jak 0uliusz $ezar, o ile zachowa si" cigo# kultury i sztuka
drukarska *o mona uwaa# za obiekcj" przeciw naszej
tezie !dyby przewiadczenie polegao tylko na pewnej
ywoci, jak idei daje pierwotna impresja, to zmniejszaoby
si" ono odpowiednio do dugoci przejcia i wreszcie
musiaoby cakowicie znikn# ( vice versa, jeeli
przewiadczenie w pewnych przypadkach nie jest zdolne
zanikn# w ten sposb, to musiaoby ono by# czym innym
ni t ywoci
Nim odpowiem na ten zarzut, zauwa", e z tej sprawy
zaczerpni"to bardzo znany argument przeciw religii
c"rze-ci#a,skie#; z t tylko rnic, e tam przyjmowano, i
powizanie mi"dzy poszczeglnymi ogniwami w a.cuchu
wiadectw ludzkich nie wychodzio poza
prawdopodobie.stwo i e podlegao w pewnym stopniu
wtpliwoci i niepewnoci (stotnie te trzeba przyzna#, e
gdyby ujmowa# rzecz w ten sposb Rktry zreszt nie jest
susznyS, to wszystko w historii i tradycji musiaoby kiedy
utraci# wszelk si" i wszelk oczywisto# >ade nowe
prawdopodobie.stwo zmniejsza moc przewiadczenia
pierwotnego' i cho#by uwaa#, e jest nie wiedzie# jak
wielka, to niemoliw byoby rzecz, iby moga si"
zachowa#, tak wielokrotnie wci si" zmniejszajc *ak rzecz
si" ma oglnie' niemniej przekonamy si" p1niej 8, e
zachodzi tu pewien godny bardzo uwagi wyjtek, ktry ma
doniose znaczenie dla rozwaanego tutaj tematu, a
mianowicie dla badania rozumu ludzkiego
8 $z"# (O, rozdz (
J]Q


7eby da# tymczasem rozwizanie powyszej trudnoci,
ktra powstaje, gdy zakadamy, e oczywisto# historyczna
pierwotnie rwna si" penemu dowodowi, rozwamy, co
nast"puje $ho# niezliczalne s ogniwa, ktre wi
wszelki fakt pierwotny z obecnie dan impresj, jaka jest
podstaw przewiadczenia, to przecie wszystkie te ogniwa s
tego samego rodzaju i zale od wiarygodnoci drukarzy i
kopistw 0edna edycja przechodzi w drug, ta w trzeci i tak
dalej, a wreszcie dochodzimy do tego tomu, ktrym si"
posugujemy w danej chwili >roki te nie s od siebie
odmienne !dy znamy jeden, znamy je wszystkie' i
uczyniwszy jeden z uich, nie moemy mie# adnego skrupuu
co do reszty -ama ju ta okoliczno# gwarantuje oczywisto#
historii i uwieczni pami"# czasw obecnych dla najdalszej
potomnoci !dyby cay dugi a.cuch przyczyn i skutkw,
ktre wi jakie zdarzenie minione z jakim tomem
historii, skada si" z cz"ci rnych od siebie, ktre by
umys musia ujmowa# myl wyra1nie z osobna, to byoby
rzecz niemoliw, i)bymy w tym a.cuchu zachowali do
ko.ca jakiekolwiek przewiadczenie czy poczucie
oczywistoci =e jednak wi"kszo# tych dowodw jest
dokadnie do siebie podobna, przeto umys atwo posuwa si"
wzdu ich linii, przeskakuje z atwoci z jednego
ogniwa na drugie i tworzy sobie tylko niejasne i oglne
poj"cie o kadym z nich +zi"ki temu dugi a.cuch
argumentw ma niewielki wpyw na zmniejszenie ywoci
pierwotnej, znacznie mniejszy, niby mia, gdyby si" skada z
cz"ci rnych mi"dzy sob, z ktrych kada wymagaaby
oddzielnego rozwaenia
$zwarty rodzaj niefilozoficznego prawdopodobie.stwa
wywodzi si" z regu og'lnyc", ktre tworzymy sobie
nieopatrznie i ktre s 1rdem tego, co susznie nazywamy
przesdem$ (rlandczyk nie moe by# dowcipny, 5rancuz nie
moe by# solidny' cho#by rozmowa z pierwszym bya w
kadym przypadku oczywicie bardzo przyjemna, a z drugim
bardzo rozsdna, to przecie zachowujemy taki przesd co
do nich, i jeden musi by# gupcem, a drugi fircykiem, mimo
e co innego mwi zdrowy rozsdek i rozum Natura ludzka
atwo popada w b"dy tego rodzaju, a nard angielski, by#
moe, w rwnej mierze jak inne
!dyby zapytano, dlaczego ludzie tworz takie reguy oglne i
dlaczego pozwalaj na to, iby one wpyway na ich sdy
nawet wbrew aktualnej obserwacji i dowiadczeniu, to
odpowiem, e w moim przekonaniu wynika to z tych samych
zasad, od ktrych zale wszelkie sdy dotyczce przyczyn i
skutkw -dy nasze dotyczce przyczyny i skutku wywodz
si" z nawyku i dowiadczenia' gdy nawyklimy do tego, e
widzimy jedn rzecz powizan z drug, to wyobra1nia nasza
przechodzi od pierwszej rzeczy do drugiej w przejciu
naturalnym, ktre poprzedza wszelk refleksj" i ktremu
refleksja nie moe zapobiec ( ley to w naturze nawyku, e
dziaa z pen sw si nie tylko wtedy, gdy s nam obecne
rzeczy, ktre s dokadnie takie same z tymi, do jakich
nawyklimy, lecz dziaa rwnie w mniejszym stopniu, gdy
stajemy wobec rzeczy, ktre s podobne do tamtych (
cho# nawyk traci co ze swej siy, gdy zachodzi jakakolwiek
mi"dzy nimi rnica, to przecie rzadko zanika zupenie, o
ile pewna ilo# wanych rysw pozostaje ta sama
$zowiek, ktry nawyk do jedzenia owocw, spoywajc
gruszki lub brzoskwinie, zadowoli si" melonami, gdy nie
b"dzie mg znale1# swego ulubionego owocu' podobnie jak
ten, kto sta si" pijakiem uywajc wina czerwonego, b"dzie
mia ten sam gwatowny pocig do
*raktat o naturze ludzkiej t (
JT
! prawdopodo&ie,stwie niefilozoficznym 69#
i, JJJ,JQ
i, m,(Q
J]T ! wiedzy i prawdopodo&ie,stwie


biaego, gdy znajdzie si" przed nim * zasad wyjaniaem
ten rodzaj prawdopodobie.stwa opartego na analogii, gdzie
przenosimy nasze dowiadczenie w minionych przypadkach
na rzeczy, ktre s podobne, lecz ktre nie s dokadnie
tosame z rzeczami, z jakimi mielimy do czynienia w
dowiadczeniu minionym , miar" jak zmniejsza si"
podobie.stwo, zmniejsza si" te prawdopodobie.stwo, lecz
zachowuje pewn si" dopty, dopki pozostaj jakie rysy
podobne
*" obserwacj" moemy rozszerzy# dalej' i moemy
zauway#, e chocia nawyk jest podstaw wszelkich naszych
sdw, to przecie czasem ma on wpyw na wyobra1ni" wbrew
wadzy sdzenia i wytwarza w naszych uczuciach
przeciwie.stwo w odniesieniu do jednej i tej samej rzeczy
%araz wyjani" myl moj Niemal we wszystkich rodzajach
przyczyn zachodzi pewna komplikacja okolicznoci, z ktrych
jedne s istotne, inne za nieistotne' niektre s bezwzgl"dnie
nieodzowne, by powsta skutek, inne za zwizane z nim s
tylko przypadkowo 4t moemy zauway#, e gdy te
okolicznoci nieistotne s bardzo liczne, gdy si" rzucaj w
oczy i gdy cz"sto wi si" z istotnymi, to maj taki wpyw na
wyobra1ni", i nawet tam, gdzie nie ma okolicznoci
istotnych, poddaj nam one myl o zwykym skutku i myli
tej daj tak si" i ywo#, i staje si" ona czym wi"cej ni
fikcj fantazji *" skonno# moemy korygowa#,
zastanawiajc si" nad natur tych okolicznoci2 niemniej jest
rzecz pewn, e nawyk zaczyna tu dziaa# od razu i
usposabia w pewien sposb wyobra1ni"
7eby zilustrowa# rzecz przykadem potocznym
rozwamy przypadek, gdzie czowiek umieszczony w
elaznej klatce, ktra jest wywieszona z wysokiej wiey, nie
moe pohamowa# drenia, gdy spoglda w przepa#
pod sob, cho# wie, i zupenie nie grozi mu upadek, znajc z
dowiadczenia swego moc elaza, ktre go podtrzymuje, i cho#
idee upadku, spadania, szkody na ciele i mierci wywodz si"
jedynie z nawyku i dowiadczenia *en sam nawyk wychodzi
poza te przypadki, z ktrych si" wywodzi i ktrym odpowiada
dokadnie, i wpywa na te idee naszego czowieka, ktre s
podobne do danych rzeczy pod pewnym wzgl"dem, lecz nie
podpadaj dokadnie pod t" sam regu" :yl o g"bi i
upadku uderza go tak silnie, i wpywu jej nie mona
zniweczy# myl o okolicznociach przeciwnych, a
mianowicie o solidnej podporze, ktra by winna da# mu
poczucie zupenej pewnoci 0ego wyobra1nia biegnie za swym
przedmiotem i budzi wzruszenie, ktre mu odpowiada swym
nat"eniem *o wzruszenie obraca si" na wyobra1ni" i
nadaje ywo# idei, a ta ywa idea z kolei wpywa znw na
wzruszenie i zwi"ksza jego si" i gwatowno# ( fantazja jego,
i uczucie, tak podtrzymujc si" wzajemnie, sprawiaj, e cao#
przeycia ma na niego tak wielki wpyw
9ecz poc marny szuka# innych przykadw, gdy temat
obecny, a mianowicie prawdopodobie.stwo niefilo)zoficzne,
daje nam przykad tak oczywisty, jakim jest przeciwstawienie
mi"dzy wadz sdzenia i wyobra1ni, ktre powstaje z tych
skutkw nawyku3 ,edle mojej koncepcji wszelkie
rozumowania nie s niczym innym ni skutkiem nawyku' i
nawyk nie wywiera adnego innego wpywu prcz tego, i
oywia wyobra1ni", i e daje nam ostro zarysowan myl o
jakiej rzeczy :ona zatem wyprowadzi# wniosek, e
mi"dzy nasz wadz sdzenia a wyobra1ni nigdy nie moe
by# przeciwie.stwa i e nawyk nie moe dziaa# na
wyobra1ni" tak, iby j przeciwstawi# wadzy sdzenia *"
trudno# moemy
JT8
i, m,iG
J]K ! wiedzy i prawdopodo&ie,stwie
! prawdopodo&ie,stwie niefilozoficznym J]X
(, m,iQ


usun# tylko w ten sposb, e zaoymy, i wpyw maj
reguy oglne Nieco dalej 8 zwrcimy uwag" na pewne
reguy oglne, wedle ktrych winnimy kierowa# si" w
naszych sdach dotyczcych przyczyn i skutkw *e reguy
opieraj si" na naturze naszego rozumu i na naszym
dowiadczeniu, co si" tyczy jego funkcji w sdach, jakie
sobie tworzymy o rzeczach +zi"ki tym reguom uczymy si"
rozrnia# okolicznoci przypadkowe od przyczyn
sprawczych' i gdy znajdujemy, e jaki skutek moe powsta#
bez wspudziau pewnej okrelonej okolicznoci, to
wnioskujemy, e okoliczno# ta nie wchodzi w skad
przyczyny sprawczej, cho#by nie wiedzie# jak cz"sto z ni
si" wizaa =e jednak to cz"ste powizanie sprawia z natury
rzeczy, i ma ona pewien wpyw na wyobra1ni" minio
przeciwnej konkluzji, jaka pynie z regu oglnych, to
przecie przeciwstawienie tych dwch zasad wywouje
przeciwie.stwo w naszych mylach i sprawia, e jeden
wniosek przypisujemy naszej wadzy sdzenia, drugi za
naszej wyobra1ni @egu" ogln przypisujemy naszej
wadzy sdzenia jako bardziej sta i bardziej rozcig'
wyjtek przypisujemy wyobra1ni jako bardziej kaprynej i
niepewnej
, ten sposb mi"dzy naszymi reguami oglnymi
powstaje pewnego rodzaju przeciwstawienie !dy zjawia si"
jaka rzecz, ktra jest bardziej podobna do jakiej przyczyny
pod bardzo istotnymi wzgl"dami, wyobra1nia naturaln
rzeczy kolej prowadzi nas do ywej myli o zwykym skutku,
cho#by dana rzecz bya rna od tej przyczyny co do
najbardziej wanych sprawcze okolicznoci :amy tu
pierwszy wpyw regu oglnych !dy jednak przyjrzymy si"
temu aktowi umysu i porwnamy go z opera)
8 @ozdz jO
cjami rozumu bardziej oglnymi i bardziej dla niego
istotnymi i charakterystycznymi, to znajdujemy, i wykracza
on poza zwyke reguy i narusza wszystkie najmocniej
ustalone zasady rozumowania2 to jest wanie przyczyna, dla
ktrej go odrzucamy *o jest drugi wpyw regu oglnych i w
tym tkwi pot"pienie pierwszego wpywu $zasem przewaa
jeden, czasem drugi, zalenie od dyspozycji i charaktetru
danej osoby 9udzie proci zazwyczaj ulegaj pierwszemu,
ludzie mdrzy drugiemu 7 tymczasem sceptycy mog tutaj
znajdowa# przyjemno# w tym, e stwierdzaj now i
wydatn sprzeczno# w naszym rozumie i e widz, i
wszelk filozofi" atwo moe obali# jedna zasada natury
ludzkiej i e j znw moe ocali# to, i ta sama zasada
zacznie dziaa# w nowym kierunku /rzestrzega# regu
oglnych, to bardzo niefilozoficzny rodzaj
prawdopodobie.stwa' a przecie tylko wnioskujc z nich
moemy korygowa# ten rodzaj prawdopodobie.stwa oraz
wszelkie inne prawdopodobie.stwa niefilozoficzne
/oniewa mamy przykady, gdzie reguy oglne wpywaj
na wyobra1ni" nawet wbrew wadzy sdzenia, przeto nie
trzeba, bymy si" dziwili, gdy widzimy, e wpyw tych regu
si" zwi"ksza, skoro si" poczy z dziaaniem tej ostatniej
wadzy i skoro stwierdzimy, e reguy te ideom, jakie stawiaj
przed nami, daj si" znacznie wi"ksz ni ta, jak posiadaj
jakiekolwiek inne idee 0ak kady wie, istnieje poredni
sposb wyraania pochway lub nagany, ktry znacznie mniej
razi ni otwarte pochlebstwo lub otwarta nagana 0akkolwiek
w takich ukrytych napomknieniach czowiek moe da# pozna#
swoje uczucia tak samo pewnie, jak wyraajc je otwarcie, to
przecie jest rzecz pewn, e wpyw takich napomknie. nie
jest rwnie silny i mocny >to, kto mnie
i, ni,iQ
ig[ ! prawdopodo&ie,stwie niefilozoficznym
^]] ! wiedzy i prawdopodo&ie,stwie
(,
(<,iQ


biczuje ukrytymi uderzeniami satyry, nie doprowadza mojego
oburzenia do takiego punktu, jak by to si" stao, gdyby mi
wr"cz i bez ogrdek powiedzia, e jestem zarozumialec i
gupiec, cho# rwnie dobrze rozumiem, co ma na myli, jak
gdyby mi wanie tak powiedzia *" rnic" przypisa# trzeba
wpywowi owych regu oglnych
$zy dana osoba otwarcie mnie zniewaa, czy te chytrze
pokazuje mi swoj pogard", w adnym razie nie postrzegam
bezporednio jej uczucia albo jej sdu' dowiaduj" si" o nim
jedynie ze znakw, to znaczy2 z jego skutkw 0edyna wi"c
rnica mi"dzy tymi dwoma przypadkami polega na tym, e
otwarcie ujawniajc swe uczucia, osoba ta posuguje si"
znakami, ktre s oglne i pow)wszechne, e za uywa
znakw bardziej szczeglnych i niezwykych, gdy mi daje
zna# o swych uczuciach w sposb ukryty -kutkiem tego jest,
e wyobra1nia, przechodzc od aktualnie danej impresji do
nieobecnej idei, czyni to przejcie atwym i, co za tym idzie,
przedstawia sobie rzecz dan z wi"ksz si tam, gdzie
powizanie jest codzienne i powszechne, ni gdzie jest
bardziej rzadkie i szczeglne %godnie z tym moemy
zauway#, i otwarte ujawnienie naszych uczu# nazywaj
ludzie zdj"ciem maski, gdy tymczasem niejawne ukazanie
naszych pogldw nazywa si" ich woalowaniem @nic"
pomi"dzy ide, ktra powstaje dzi"ki oglnemu powizaniu,
a ide, ktra si" zjawia dzi"ki powizaniu szczegowemu,
porwnuje si" tutaj do rnicy mi"dzy impresj a ide *a
rnica w wyobra1ni ma odpowiedni wpyw na wzruszenia' a
wpyw ten zwi"ksza jeszcze pewna inna okoliczno# !dy w
sposb niejawny pokazujemy gniew czy pogard", to jest to
znakiem, i mamy jeszcze pewne uwaanie dla danej osoby i
e unikamy tego, by jej
wprost nie obrazi# +zi"ki temu zamaskowana satyra jest
mniej nieprzyjemna' lecz i to opiera si" na tej samej zasadzie
!dyby bowiem idea nie bya sabsza, gdy jest podana do
zrozumienia, to nie byoby uznane za znak wi"kszego
uwaania to, e si" okazuje uczucie w ten sposb, a nie w
inny
$zasem art rubaszny jest mniej przykry ni subtelna satyra,
poniewa daje on ju nam odwet pewien za zniewag" w tej
chwili, gdy ona jest dokonana, a to przez to, i daje nam
suszn racj", by zgani# i pot"pi# osob", ktra nas zniewaa
9ecz i to zjawisko rwnie opiera si" na tej samej zasadzie
+laczego ganimy wszelk grub i obra1liw mow", jeli nie
dlatego, e uwaamy, i sprzeciwia si" ona dobremu
wychowaniu i ludzkiej ogadzie3 ( dlaczego sprzeciwia si"
ona temu, jeli nie dlatego, i bardziej razi nas ni subtelna
satyra3 @eguy dobrego wychowania pot"piaj wszystko, co
jest otwarcie nieprzyjazne i co sprawia wyra1n przykro# i
wstyd tym, z ktrymi rozmawiamy !dy to ju raz zostanie
ustalone, mowa obra1liw spotyka si" z powszechn nagan i
sprawia mniejsz przykro# przez swoj szorstko# i nieoby)
czajno#, ktra raczej podaje w pogard" tego, kto jej
uywa -taje si" mniej przykra po prostu dlatego, e
pierwotnie jest taka' jest za bardziej przykra, gdy nasuwa
wnioski moc oglnych i potocznych regu, ktre s atwo
uchwytne i bezsporne
+o tego wyjanienia rnicy mi"dzy wpywem otwartego i
ukrytego pochlebstwa czy satyry dodam jeszcze rozwaanie
innego zjawiska, ktre jest podobne do niego 0est wiele
spraw szczeglnych, dotyczcych honoru zarwno m"czyzn,
jak kobiet, ktrych naruszenia jawnego i otwartego wiat
nigdy nie przebacza, ktre natomiast bardziej jest gotw
pomin# uwag, gdy zachowane s
! wiedzy i prawdopodo&ie,stwie
I, 111,1" 4 prawdopodo&ie,stwie niefilozoficznym
i, JJJ,JQ


pozory i gdy przekroczenie jest otoczone tajemnic i ukryte
Nawet ci, ktrzy z rwn pewnoci wiedz, i grzeszek
zosta popeniony, przebaczaj go atwiej, gdy dowody zdaj
si" w pewnej mierze by# porednie i niejednoznaczne, ni
wwczas, gdy s bezporednie i bezsporne *a sama idea
zjawia si" w obu przypadkach, i cile biorc, znajduje rwne
uznanie naszej wadzy sdzenia' a przecie wpyw jej jest
rny dlatego, e w rny sposb zjawia si" przed nami
4t teraz, jeeli porwnamy te dwa przypadki, otwartego i
ukrytego naruszenia praw honoru, to znajdziemy, e rnica
mi"dzy nimi polega na tym, i w pierwszym przypadku znak,
z ktrego wnioskujemy o godnym nagany post"pku, jest
odosobniony i wystarcza sam na to, by by# podstaw naszego
rozumowania i sdu' gdy tymczasem w drugim przypadku
znaki s liczne i nie daj dostatecznej podstawy do
wnioskowania, wzi"te z osobna, bez towarzyszcych im
licznych i drobnych okolicznoci, ktre s niemal
niedostrzegalne 9ecz wanie jest rzecz zupenie pewn, e
wszelkie rozumowanie jest zawsze tym bardziej
przekonywajce, im jest bardziej spjne i scalone dla oka i im
mniejszego wymaga wysiku wyobra1ni to, iby zebra# w
jedn cao# jego cz"ci skadowe i przej# od nich do idei,
pozostajcej z nimi w zwizku, ktra tworzy konkluzj" *rud
myli narusza prawidowy rozwj uczu#, jak to stwierdzimy
niebawem
l
$ (dea nie uderza nas do# ywo, a wskutek tego nie
ma takiego, jak kiedy indziej, wpywu na uczucia i
wyobra1ni"
*ymi samymi zasadami wyjani# moemy te uwagi
kardynaa de @etz, a mianowicie, e #est wiele rzeczy, co do
kt'ryc" -wiat c"ce &y. oszukiwany, i e atwie# wy&acza on
1
%&'() I,, *o&+&! I!
temu, kto postpu#e niezgodnie z tym, co przysto#ne w #ego
zawodzie i co odpowiada #ego c"arakterowi, ni temu, kto
niezgodnie z tym m'wi$ ,ykroczenie w sowach jest zazwyczaj
bardziej jawne i wyra1ne ni wykroczenie w czynach' to
ostatnie atwiej wytumaczy#, okrywajc pi"knymi pozorami,
i nie pokazuje ono tak jasno intencji i pogldw
tego, kto dziaa
*ak wi"c okazuje si" ostatecznie, e wszelki pogld czy
sd, ktry nie doprowadza do wiedzy pewnej, wywodzi si"
cakowicie z siy i ywoci percepcji, na ktrej si" opiera, i e
te wasnoci tworz w umyle to, co nazywamy
przewiadczeniami o istnieniu jakiej rzeczy *a sia i ta
ywo# s bardzo wyra1nie widoczne w przypomnieniu' i
dlatego nasze zaufanie do wiarygodnoci pami"ci jest tak
wielkie, jak tylko by# moe, i jest pod wieloma wzgl"dami
rwne poczuciu pewnoci, jakie daje dowd Najbliszy
stopie. tych wasnoci to ten, jaki daje stosunek
przyczyny i skutku' i ten rwnie jest bardzo znaczny,
szczeglnie gdy dowiadczenie pokazuje, e powizanie
przyczynowe jest zupenie niezmienne, i gdy rzecz, ktra
nam jest aktualnie dana, dokadnie podobna jest do tych rzeczy,
ktre spotykalimy w dowiadczeniu minionym /oniej tego
stopnia oczywistoci s liczne inne, ktre maj te wpyw
na wzruszenia i wyobra1ni", odpowiednio do stopnia siy i
ywoci, jakich uyczaj odpowiadajcym im ideom +zi"ki
nawykowi przechodzimy od przyczyny do skutku' i od jakiej
aktualnie danej nam impresji zapoyczamy t" ywo#, ktr
przelewamy na ide" zwizan z t impresj 9ecz oto s
przypadki, gdzie nie stwierdzilimy dostatecznej iloci
przykadw, iby mg powsta# dostatecznie silny nawyk'
albo gdzie te przykady pozostaj ze sob w
sprzecznoci, albo znw gdzie podobie.stwo nie jest
203
i, m,iQ 4 wiedzy i prawdopodo&ie,stwie


dokadne' albo gdzie aktualnie dana impresja jest mglista i
ciemna' albo gdzie dowiadczenie w pewnej mierze za#mio
si" w pami"ci' albo gdzie powizanie zaley od dugiego
a.cucha rnych rzeczy' albo wreszcie gdzie wniosek
wypywa z regu oglnych, a przecie nie jest z nimi zgodny
,e wszystkich tych przypadkach zmniejsza si" oczywisto#,
gdy zmniejsza si" sia i intensywno# idei *aka wi"c jest
natura wadzy sdzenia i prawdopodobie.stwa
/oza niewtpliwymi argumentami, na ktrych opieraj si"
poszczeglne jej skadowe cz"ci, koncepcji tej daje wag"
gwnie to, e cz"ci te zgadza#, si" ze sob i e jedna z nich
potrzebna jest do wyjanienia innej /rzewiadczenie, ktre
towarzyszy naszemu przypomnieniu, jest tej samej natury,
co to, ktre bierze pocztek z naszych sdw ( nie ma
adnej rnicy mi"dzy sdem, ktry opiera si" na staym i
niezmiennym powizaniu przyczyn i skutkw, a sdem, ktry
opiera si" na powizaniu nieregularnym i niepewnym (stotnie,
oczywist jest rzecz, e we wszystkich przypadkach, gdzie
umys decyduje na podstawie dowiadcze. przeciwnych,
pocztkowo jest on w rozterce i skania si" to na jedn, to na
drug stron", odpowiednio do iloci dowiadcze., jakich
dozna i jakie sobie przypomina *a walka zostaje na koniec
rozstrzygni"ta na korzy# tej strony, gdzie stwierdzamy
wi"ksz ilo# takich dowiadcze.' lecz si" oczywistoci
pomniejsza tu odpowiednio ilo# przeciwnych dowiadcze.
>ada moliwo#, ktra skada si" na
prawdopodobie.stwo, dziaa z osobna na wyobra1ni"' i
przewaa wreszcie wi"kszy zbir moliwoci, z si, ktra
jest proporcjonalna do tej przewagi ,szystkie te zjawiska
prowadz wprost do wyoonej tu koncepcji' i nigdy nie
b"dzie moliwe da# wyjanienia zadowalajcego i samego w
so)
bie zgodnego tych zjawisk na jakich innych zasadach 0eli
nie b"dziemy rozwaa# tych sdw jako wyniku wpyww
nawyku na wyobra1ni", to zgubimy si" w nieustannych
sprzecznociach i nonsensach
@ozdzi a j(O ! idei
powizania koniecznego
*ak wyjaniwszy sposb, w jaki wychodzimy, rozumujc,
poza impres#e dane nam &ezpo-rednio i w jaki wyprowadzamy
wniosek, e takie a takie przyczyny szczeg'lne musz mie. takie
a takie szczeg'lne skutki, moemy teraz powrci# na nasze
wasne lady, aeby rozway# to zagadnienie, ktre 8 stan"o
po raz pierwszy przed nami, a ktre usun"limy wwczas z
naszej drogi, a mianowicie, czym #est nasza idea konieczno-ci,
gdy m'wimy, e dwie rzeczy s w spos'& konieczny powizane z$e
so&$ , tej sprawie powtarzani, co ju cz"sto miaem
sposobno# stwierdza#, e wobec tego, i nie ma idei, ktra by
nie wywodzia si" z jakiej impresji, przeto musimy szuka#
jakiej impresji, ktra daa pocztek tej idei koniecznoci, jeli
twierdzimy, e rzeczywicie mamy tak ide" , tym celu
rozwaam, w jakich to rzeczach w rozumieniu potocznym
konieczno# zdaje si" lee#' a znajdujc, e zawsze przypisuje
si" j przyczynom i skutkom, zwracam oczy ku jakim dwm
rzeczom, co do ktrych si" przypuszcza, i pozostaj do siebie
w tym stosunku, i badam je we wszystkich sytuacjach, w
jakich znale1# si" one mog /ostrzegam od razu, e rzeczy te
styka# si w czasie i przestrzeni i e ta rzecz, ktr nazywamy
przyczyn, poprzedza t", ktr nazywamy skutkiem ,
adnym przypadku nie mog"
* Ro&+&! II!
NZT NZW 4 prawdopodo&ie,stwie niefilozoficznym
i, JJJ,JQ ! wiedzy i prawdopodo&ie,stwie
l, (((,b
Q


posun# si" dalej i nie mog" te odkry# adnego trzeciego
stosunku mi"dzy tymi rzeczami @ozszerzam wi"c zakres
moich rozwaa., aeby obj# wiele przypadkw, gdzie
znajduj" podobne rzeczy, istniejce zawsze w podobnych
stosunkach stycznoci i nast"pstwa Na pierwszy rzut oka to
wydaje si", e to niewiele daje dla mego celu , rozwaaniu
wielu przypadkw powtarzaj si" tylko te same rzeczy, nie
moe wi"c tu nigdy zjawi# si" nowa idea 9ecz przy dalszym
badaniu znajduj", e te rzeczy powtarzaj si" niezupenie
dokadnie tak samo, lecz e powstaje nowa impresja, a co za
tym idzie i idea, ktr teraz chc" zbada# /o cz"stym
powtarzaniu znajduj" bowiem, e gdy zjawia si" jedna z tych
rzeczy, to nawyk sprawia, i umys z koniecznoci
przedstawia sobie drug rzecz, tamtej zazwyczaj
towarzyszc, i e przedstawia j sobie w silniejszym wietle
z tej racji, i pozostaje ona w stosunku okrelonym do tej
pierwszej rzeczy$ *a wi"c wanie impresja czy to
wyznaczenie przez nawyk daje mi ide" koniecznoci
Nie wtpi", e te wnioski zostan bez trudnoci przyj"te na
pierwszy rzut oka jako oczywiste konkluzje z zasad, ktre ju
ustalilimy powyej i ktrymi cz"sto si" posugiwalimy w
naszych rozumowaniach *a oczywisto# zarwno tych
pierwszych zasad jak i dedukcji moe nas uwie# i
doprowadzi# niebacznie do tej konkluzji i moe sprawi#, e
b"dziemy sobie wyobraali, i nie zawiera ona nic
nadzwyczajnego ani godnego naszej ciekawoci 9ecz
chocia taka nieuwaga moe uatwi# przyj"cie tego
rozumowania, moe ona te sprawi#, i atwiej o nim
zapomnimy' dlatego te myl", e dobrze jest tutaj ostrzec, i
wanie przed chwil rozwaaem jedno z najbardziej
zasadniczych zagadnie. filozofii, a mianowicie zagadnienie
dotyczce mocy i zdolno-ci spraw5
przyczynH zagadnienie, w ktrym zainteresowane s tak
bardzo wszystkie nauki *akie ostrzeenie z natury rzeczy
zaostrzy uwag" czytelnika i sprawi, e b"dzie on chcia,
ibym dokadniej rozwin moj doktryn" oraz te argumenty,
na ktrych si" ona opiera *o danie jest tak rozsdne, e nie
mog" odmwi# mu zado#uczynienia' szczeglniej, e mam
nadziej", i te zasady nabior wi"cej siy i oczywistoci, im
wi"cej b"d badane
Nie ma zagadnienia, ktre by z racji swej wagi i swej
trudnoci wywoao wi"cej dysput zarwno wrd filozofw
staroytnych jak nowoczesnych, ni to, ktre dotyczy
zdolnoci sprawczej przyczyn, czyli tej wasnoci, ktra
sprawia, e po nich nast"puj ich skutki 9ecz mnie si"
wydaje, e nie byoby niewaciwe, gdyby byli przed
rozpocz"ciem takich dysput zastanowili si" nad tym, jak to
ide" mamy o tej zdolnoci sprawczej, ktra jest przedmiotem
kontrowersji *ego wanie gwnie brak mi w ich
rozumowaniach i to b"d" si" stara uzupeni#
%aczynam od stwierdzenia, e terminy2 zdolno-. sprawcza,
zdolno-. dziaania, moc, sil, energia, konieczno-., powizanie,
wasno-. wytw'rcza, e wszystkie te terminy s niemal
synonimami i e wobec tego jest niedorzecznoci
posugiwa# si" jednym z nich, definiujc pozostae
-twierdzajc to, odrzucamy od razu wszelkie definicje
potoczne, jakie dawali filozofowie dla mocy i zdolnoci
sprawczej, i zamiast szuka# owej idei w tych definicjach,
musimy rozejrze# si" za ni w impresjach, z ktrych ona
pierwotnie si" wywodzi 0eli to jest idea zoona, to musi
ona si" wywodzi# z impresji zoonych' jeli prosta, to z
prostych :yl", e wyjanieniem najbardziej oglnym i
najbardziej popularnym jest powiedzie#2 8 znajdujc
8 /atrz 9ocke, rozdzia o mocy
207
4 idei powizania koniecznego 2O$
! wiedzy i prawdopodo&ie,stwie
(,
(((,iT


w dowiadczeniu, e w wiecie materialnym wiele rzeczy
powstaje na nowo, takich jak ruchy i zmiany cia, i wnioskujc
std, e musi gdzie by# moc, zdolna je wytworzy#,
dochodzimy wreszcie drog tego rozumowania do idei mocy i
zdolnoci sprawczej 9ecz eby si" przekona#, i to
wyjanienie jest bardziej popularne ni filozoficzne, wystarczy
rozway# dwie bardzo oczywiste zasady /ierwsz, e sam
rozum nigdy nie moe wytworzy# adnej idei pierwotnej '
oraz drug, e rozum jako rny od dowiadczenia nigdy nie
moe nas doprowadzi# do konkluzji, i jaka przyczyna czy
zdolno# sprawcza jest bezwzgl"dnie konieczna wsz"dzie,
gdzie powstaje nowe istnienie 9ecz rozwaania te zostay
ju dostatecznie rozwini"te, nie trzeba ich wi"c obecnie
powtarza#
,yprowadz" z nich tylko wniosek, e wobec tego, i rozum
nigdy nie moe da# pocztku idei zdolnoci sprawczej, przeto
idea ta musi wywodzi# si" z dowiadczenia i z pewnych
szczeglnych przykadw tej zdolnoci, ktre znajduj drog" do
umysu zwykymi kanaami wraenia lub refleksji (dee zawsze
reprezentuj swe przedmioty, czyli impresje, i vice versa,
potrzebne s pewne przedmioty, by da# pocztek kadej idei
0eeli tedy mniemamy, e posiadamy jak adekwatn ide"
tej zdolnoci sprawczej, to musimy wskaza# jaki
przykad, gdzie umys jasno moe stwierdzi# t" zdolno# i
gdzie jej dziaanie jest oczywiste dla naszej wiadomoci czy
dla naszego doznania zmysowego Achylajc si" od tego,
przyznajemy, e idea jest niemoliwa i urojona' albowiem
zasada idei wrodzonych, ktra jedynie moe nas wybawi# z
tego dylematu, ju zostaa obalona i obecnie niemal
powszechnie jest odrzucona w wiecie uczonych Naszym
obecnym zadaniem wi"c musi by# to, by znale1# naturalny jaki
przypadek, gdzie zdolno# sprawcz i dziaanie przyczyny
mona jasno uj# myl i zrozumie# bez obawy niejasnoci
lub b"du
, badaniu tym bardzo ma zach"t" daje nam ogromna
rnorodno#, jak znajdujemy w pogldach tych filozofw,
ktrzy mieli roszczenie do tego, i wyjaniaj tajemn si" i
energi" przyczyn 8 - tacy, ktrzy twierdz, i ciaa dziaaj
dzi"ki swej formie substancjalnej' s inni, ktrzy twierdz, e
dziaaj dzi"ki swym cechom czy wasnociom' jest wielu,
ktrzy twierdz, e dzi"ki swej materii i formie' niektrzy
znowu, e dzi"ki formie i wasnociom' a jeszcze inni, e
dzi"ki pewnym przymiotom i wadzom rnym od tego
wszystkiego ,szystkie te pogldy i odczucia mieszaj si" i
tworz odmiany na tysic rnych sposobw' i daj siln
presumpcj", e aden z nich nie ma solidnej podstawy i nie
jest oczywisty i e upatruje si" jak zdolno# sprawcz w tej
czy innej ze znanych wasnoci materii cakowicie
bezpodstawnie /resumpcja ta narzuca si" nam tym bardziej,
gdy zwaymy, e te zasady wyjanienia2 formy substancjalne,
wasnoci i zdolnoci nie s w rzeczywistoci adn ze
znanych wasnoci cia i e s cakowicie nieuchwytne
rozumowo i nie dadz si" wyjani# 4czywist bowiem jest
rzecz, e filozofowie nigdy nie byliby si" uciekali do takich
ciemnych i niepewnych zasad, gdyby byli znale1li takie
zasady, ktre s jasne i zrozumiae' zwaszcza w takiej
sprawie jak ta, ktr musi obejmowa# najprostszy nawet
rozum, a moe i same zmysy 4glnie biorc, moemy
wyprowadzi# konkluzj", e nie mona w adnym
poszczeglnym przypadku wskaza# tego czynnika, w ktrym
tkwi sia i sprawno# przyczyny' i e zarwno najbardziej
subtelne jak i najbardziej wulgarne sposoby ro)
8 /atrz :alebranche, >s (O cz (( rozdz ((( i ilustracje
NZ]
208
! idei powizania koniecznego
l, JJJ,JT ! wiedzy i prawdopodo&ie,stwie
(,
(((,iT


zumienia tej rzeczy s w rwnym stopniu bezradne w tej
sprawie 0eeli kto zechce obali# to twierdzenie, nie
potrzebuje zada# sobie trudu i wynajdowa# dugich
rozumowa.' niechaj raczej od razu wskae przykad
przyczyny, gdzie znajdziemy moc czy zasad" sprawcz
$z"sto zmuszeni jestemy rzuca# to wyzwanie, jako e jest
to niemal jedyny rodek, by dowie# w filozofii tez"
negatywn
=e mae powodzenie miay wszystkie prby, aeby okreli#
t" moc dziaania, to wreszcie zmusio filozofw do
konkluzji, i istotna sia i zdolno# sprawcza, jaka istnieje w
naturze, jest nam cakowicie nieznana, i e na prno
szukamy jej we wszystkich znanych nam wasnociach
materii , tym wszyscy filozofowie s niemal jednomylni' i
tylko we wniosku, jaki std wyprowadzaj, ujawnia si"
rnica, jak rzecz czuj 4to bowiem niektrzy z nich,
szczeglnie kartezjanie, ustaliwszy jako zasad", i dokadnie
znamy istot" materii, wyprowadzili std cakiem naturalny
wniosek, i nie jest ona wyposaona w adn zdolno#
sprawcz i e nie moe sama przez si" dawa# impulsu
ruchowego ani wytwarza# adnego z tych skutkw, jakie jej
przypisujemy ,obec tego, e istota materii polega na
rozcigoci i e rozcigo# implikuje nie ruch aktualny, lecz
tylko zdolno# do ruchu, przeto wnioskuj oni, e energia,
ktra wytwarza ruch, nie moe lee# w samej rozcigoci
*a konkluzja prowadzi ich do innej, ktr uwaaj za
cakowicie nieuchronn :ateria, powiadaj, jest sama w
sobie cakowicie nieaktywna i pozbawiona wszelkiej mocy,
dzi"ki ktrej mogaby wytwarza# ruch, podtrzymywa# go,
albo go udziela# =e jednak te skutki s oczywiste dla
naszych zmysw i e moc, ktra je wytwarza, trzeba gdzie
umieci#, przeto ley ona w I'stwie, czyli
w istocie boskiej, ktra posiada w swej naturze wszelk
najwysz doskonao# 6stwo wi"c jest pierwsz zasad
poruszajc we wszechwiecie i jest nie tylko tym, kto
pierwszy stworzy materi" i da jej impuls pocztkowy, lecz
rwnie tym, ktry stale realizujc sw wszechmoc
podtrzymuje istnienie materii i kolejno obdzielaj wszystkimi
tymi ruchami, ksztatami i wasnociami, w jakie jest
wyposaona
*en pogld z pewnoci jest bardzo interesujcy i godny
naszej uwagi' lecz okae si", e zb"dne jest rozwaa# go na
tym miejscu, jeli zastanowimy si" przez chwil", jaki jest nasz
cel obecny, gdy go bierzemy pod uwag" Astalilimy jako
zasad", e wszystkie idee wywodz si" z impresji lub z jakich
wczeniejszych percepc#i i e zatem niemoliw jest rzecz,
bymy mogli mie# jak ide" mocy i zdolnoci sprawczej,
nim b"dzie mona znale1# jakie przykady, gdzie t" moc
postrzegam3J w jej dziaaniu 4t wobec tego, e takich
przykadw nigdy nie mona znale1# w adnym ciele,
przeto kartezjanie, opierajc si" na swej zasadzie idei
wrodzonej, uciekaj si" do najwyszego ducha czy bstwa,
ktre uwaaj za jedyny byt aktywny we wszechwiecie i za
bezporedni przyczyn" wszelkiej zmiany zachodzcej w
materii 0eli jednak przyjmiemy, e zasada idei wrodzonych
jest faszywa, to wynika std, e to, i przyjmiemy to bstwo,
nic nam nie pomoe w wyjanieniu tej idei zdolnoci dziaania,
ktrego to wyjanienia szukamy na prno we wszystkich
rzeczach, jakie ukazuj si" naszym zmysom lub jakie
przedstawiamy sobie wewn"trznie w naszych wasnych
umysach 0eli bowiem kada idea wywodzi si" z impresji, to i
idea bstwa wywodzi si" z tego samego 1rda' i jeli adna
impresja ani zmysowa, ani refleksyjna nie zawiera w
sobie adnej siy i adnej zdolnoci sprawczej,
*raktat o naturze ludzkiej t (
JW
! idei powizania koniecznego ! wiedzy i prawdopodo&ie,stwie (,
(((,iT
(,
(((,iT

to rwnie niemoliw rzecz jest znale1#, a nawet wyobrazi#
sobie jak tak zasad" aktywn w bstwie /oniewa
filozofowie ci wyprowadzili std konkluzj", e materia nie
moe by# wyposaona w adn zasad" sprawczoci, skoro
jest niemoliwe odkry# w niej tak zasad", przeto ten sam tok
rozumowania winien by ich doprowadzi# do tego, iby
wyczyli t" zasad" z istoty najwyszej 0eli za uwaaj, e
ten pogld jest niedorzeczny i bezbony, jakim on jest
rzeczywicie, to powiem im, jak mog go unikn#' a
mianowicie, wyprowadzajc od razu na samym pocztku
konkluzj", e nie posiadaj adekwatnej idei mocy czy te
zdolnoci sprawczej, skoro nie s zdolni odkry# cho#by
jednego przypadku tej mocy ani w ciele, ani w duchu, ani w
istotach wyszych, ani te w niszych
Nieunikniona jest ta sama konkluzja z zaoenia, jakie
przyjmuj ci, ktrzy utrzymuj, e wtrne przyczyny
posiadaj zdolno# sprawcz, i ktrzy przypisuj pochodn,
lecz realn moc i energi" materii 0ak bowiem sami wyznaj,
energia ta ley nie w jednej ze znanych wasnoci materii' a
zatem pozostaje tu trudno# co do 1rda idei tej energii 0eli
rzeczywicie mamy ide" mocy, to moemy przypisa# moc
nieznanej wasnoci =e jednak jest niemoliwe, by ta idea
moga si" wywodzi# z takiej wasnoci, i e w znanych
wasnociach nie ma nic takiego, co mogoby wytwarza# t"
moc, przeto wynika std, i mamimy sami siebie, gdy
wyobraamy sobie, i posiadamy jak ide" tego rodzaju, jak
to si" rozumie t" rzecz potocznie ,szystkie idee wywodz
si" z impresji i reprezentuj impresje Nie mamy za adnej
impresji, ktra by zawieraa jak moc czy zdolno#
sprawcz 7 zatem nie mamy nigdy adnej idei takiej mocy
Astalono jako zasad" pewn, e idee oglne czy
abstrakcyjne nie s niczym innym ni ideami
indywidualnymi,
ujmowanymi w pewnym wietle, i e gdy ujmujemy myl
jak rzecz, to niepodobna wyczy# z tej myli wszelkich
poszczeglnych stopni iloci i jakoci, podobnie jak
niepodobna ich wyczy# z realnej natury rzeczy !dybymy
wi"c posiadali jak ide" mocy w ogle, musielibymy
rwnie mc przedstawi# sobie w myli pewne szczeglne
rodzaje tej mocy' e za moc nie moe istnie# sama w
oderwaniu, lecz jest zawsze uwaana za atrybut jakiego bytu
czy istnienia, przeto musimy mc umieci# t" moc w jakim
okrelonym szczeglnym bycie i przedstawia# sobie ten byt
jako wyposaony w realn si" i energi", dzi"ki ktrym taki a
taki skutek szczeglny wynika w sposb konieczny z
dziaania tej mocy :usimy wi"c wyra1nie i szczegowo
pojmowa# to powizanie pomi"dzy przyczyn i skutkiem' i
musimy mc orzeka# na sam widok jednego z nich, e drugie
musi poprzedza# lub nast"powa# *ak to wanie naprawd"
przedstawiamy sobie okrelon moc szczegln w jakim
okrelonym ciele' e za idea oglna jest niemoliwa bez
indywidualnej, przeto gdzie niemoliwa jest ta ostatnia, tam
jest pewne, e i pierwsza nigdy istnie# nie moe 4t nic nie
jest bardziej oczywiste ni to, e umys ludzki nie moe
wytworzy# sobie takiej idei dwch rzeczy, iby przedstawia#
sobie poj"ciowo jakie powizanie mi"dzy nimi lub rozumie#
wyra1nie t" moc czy zdolno# sprawcz, jak one s
powizane ze sob *akie powizanie rwnaoby si" dowodowi
i pocigaoby za sob, e absolutnie byoby niemoliwe, iby
jedna rzecz nie nast"powaa po drugiej lub eby mona byo
sobie przedstawi#, i nie nast"puje po drugiej 7 taki rodzaj
powizania juemy byli odrzucili we wszystkich
przypadkach 0eli kto jest przeciwnego zdania i myli, e
zdoby poj"cie mocy na jakiej poszczeglnej rzeczy, to
pragnbym, by mi wskaza t"
JW8
! wiedzy i prawdopodo&ie,stwie
l, 111,14
NJQ 4 idei powizania koniecznego
l, JJJ,JT


rzecz 9ecz pki nie spotkam takiego czowieka, na co nie
mam adnej nadziei, nie mog" si" powstrzyma# od wniosku,
e skoro nigdy nie moemy poj# wyra1nie, jak pewna
szczeglna moc mogaby tkwi# w jakiej okrelonej
poszczeglnej rzeczy, to mamimy sami siebie, wyobraajc
sobie, i moemy tworzy# takie idee oglne
4glnie tedy moemy wyprowadzi# wniosek, e gdy
mwimy o jakim bycie wyszym czy niszym, i jest
obdarzony jak moc czy si proporcjonaln do
odpowiednich skutkw' lub gdy mwimy o powizaniu
koniecznym mi"dzy rzeczami i przyjmujemy, e powizanie
to zaley od zdolnoci sprawczej lub energii, w jakie kada z
tych rzeczy jest wyposaona, to we wszystkie te wyraenia,
tak zastosowane, nie wkadamy w istocie rzeczy adnego
znaczenia i operujemy tylko potocznymi wyrazami, nie
wic z nimi jasnych i okrelonych idei 9ecz e jest
bardziej prawdopodobne, i te wyraenia trac tu swoje
waciwe znaczenie przez to, e s 1le zastosowane, ni
dlatego, e go nigdy nie miay, przeto dobrze b"dzie podda#
jeszcze innemu rozwaaniu t" spraw", by si" przekona#, czy
nie mona by odkry# natury i 1rda tych idei, jakie z nimi
wiemy
%amy, e dane nam s dwie rzeczy, z ktrych jedna jest
przyczyn, a druga skutkiem' jasne jest, e z samego
rozwaania jednej z nich, czy te nawet obu, nigdy nie
dojdziemy do tego, bymy postrzegali ni# wic, ktra je
czy, lub bymy byli zdolni orzec z pewnoci, e jest
mi"dzy nimi zwizek 7 zatem nie z jakiego jednego
przypadku z osobna dochodzimy do idei przyczyny i skutku,
koniecznego powizania, mocy, siy, energii i zdolnoci
sprawczej !dybymy widywali tylko szczeglne powizania
rzeczy, w kadym przypadku cakowicie r)
nych jedna od drugiej, nie bylibymy zdolni wytworzy# sobie
takich idei
9ecz zamy znw, e obserwujemy wiele przykadw, w
ktrych te same rzeczy s zawsze powizane ze sob' tu
bezporednio przedstawiamy sobie powizanie mi"dzy nimi i
zaczynamy wyprowadza# wniosek z jednej o drugiej *a
wielo# przykadw podobnych zatem stanowi waciw istot"
mocy czy powizania i jest 1rdem, _ ktrego powstaje idea
tej mocy czy powizania 7eby wi"c zrozumie# ide" mocy,
musimy rozwaa# t" mnogo#' i nie potrzebuj" nic wi"cej do
tego, by da# rozwizanie tej trudnoci, ktra nam tak dugo
sprawiaa kopot 4to bowiem rozumuj", jak nast"puje
/owtarzanie podobnych dokadnie przykadw nigdy nie moe
samo da# pocztku jakiej idei pierwotnej, rnej od tego, co
mona znale1# w kadym poszczeglnym przykadzie2
stwierdzilimy to wyej w obserwacji i wynika to w sposb
oczywisty z naszej podstawowej zasady, i wszystkie idee s
kopiami impres#i$ 0eli wi"c idea mocy jest now ide
pierwotn, ktrej nie mona znale1# w adnym poszczeglnym
przykadzie, a ktra przecie powstaje, gdy powtarzaj si"
przykady podobne, to std wynika, e samo powtarzanie nie
ma tego skutku, lecz musi bd1 odkrywa., bd1 wytwarza. co
nowego, co jest 1rdem tej idei !dyby powtarzanie ani nie
odkrywao, ani nie wytwarzao nic nowego, to nasze idee
mogyby si" dzi"ki niemu mnoy#, lecz nie rozszerzayby si"
poza to, czym s na podstawie obserwacji jednego
poszczeglnego przykadu ,szelkie wi"c rozszerzenie
Rtakie jak idea mocy lub powizaniaS, ktre powstaje z
mnogoci przykadw podobnych, jest kopi jakich skutkw
tej mnogoci i zostanie dokadnie zrozumiane, gdy
zrozumiemy te skutki !dziekolwiek znajdujemy, e jaka
nowa rzecz zostaje
! wiedzy i prawdopodo&ie,stwie I, 111,14 NJW ! idei powizania koniecznego 214
(, JJJ,JT

odkryta lub wytworzona przez powtrzenie, tam musimy
lokowa# t" moc' nie moemy jej za nigdy szuka# w adnej
innej rzeczy$
9ecz oto jest rzecz oczywist po pierwsze to, e
powtrzenie podobnych rzeczy w podobnych stosunkach
nast"pstwa i stycznoci nie odkrywa nam nic nowego w adnej
z tych rzeczy; albowiem nie moemy wyprowadzi# adnego
wniosku z tego powtrzenia ani uczyni# go przedmiotem
rozumowania dowodowego, czy te ustalajcego
prawdopodobie.stwo2 to ju powyej wykazalimy 8 9ecz
gdybymy nawet zaoyli, e moemy wycign# wniosek, to
dla obecnej sprawy nie miaoby to adnego znaczenia, aden
bowiem rodzaj rozumowania nie moe da# pocztku nowej
idei, takiej jak idea mocy' ilekro# rozumujemy, musimy
wszak uprzednio by# w posiadaniu idei jasnych, ktre
mogyby by# przedmiotem naszego rozumowania /oj"cie
zawsze musi poprzedza# rozumienie' gdy jedno jest niejasne,
drugie jest niepewne' gdy jedno zawodzi, musi zawie#
rwnie drugie
/o wtre, jest rzecz pewn, e to powtarzanie rzeczy
podobnych w sytuacjach podobnych nie wytwarza nic
nowego ani w samych tych rzeczach, ani w adnym ciele
poza nimi Eatwo wszak przyzna kady, e liczne przykady
powizania podobnych przyczyn i skutkw, jakimi
rozporzdzamy, s same w sobie cakowicie niezalene i e
udzielenie ruchu, ktre, jak widz", wynika w chwili obecnej z
tego, e jedna bila uderzya drug, jest cakowicie rne od
tego udzielenia ruchu, jakie powstao, jak widziaem, z
takiego impulsu przed dwunastu miesicami *e impulsy nie
maj adnego wpywu jeden na drugi - cakowicie
oddzielone od siebie czasem i miejscem'
8 @ozdz O(
i jeden z nich mg by powsta# i da# ruch bili, cho#by drugi
nigdy si" nie zjawi
7 wi"c stae powizanie dwch rzeczy i niezmienne
podobie.stwo stosunkw nast"pstwa i stycznoci mi"dzy nimi
nie odkrywa i nie wytwarza nam w nich nic nowego 9ecz z
tego to podobie.stwa wywodz si" idee koniecznoci,
mocy i zdolnoci sprawczej *e idee zatem reprezentuj nie
jak okrelon cech", ktra przynaley lub moe przynalee#
danym rzeczom, jakie s powizane ze sob niezmiennie 0est
to argument, ktrego, jak si" okae, zupenie obali# nie
mona bez wzgl"du na to, z jakiego punktu widzenia
b"dziemy go rozwaali /odobne przykady s wci
pierwszym 1rdem naszej idei mocy czy koniecznoci' a
jednoczenie nie maj one wpywu mimo swego
podobie.stwa ani na siebie wzajemnie, ani na adn rzecz
poza nimi :usimy wi"c zwrci# si" w jak inn stron",
szukajc 1rda tej idei 0akkolwiek rne przykady podobne,
ktre daj pocztek idei mocy, nie maj wpywu jeden na
drugi i nie mog nigdy wytworzy# jakiej nowej wasnoci w
rzeczy rozwaanej, ktra by bya modelem tej idei, to
przecie o&serwac#a tego podobie.stwa wytwarza now
impresj" w umyle, ktra jest rzeczywistym modelem tej
idei -twierdziwszy bowiem podobie.stwo w dostatecznej
iloci przykadw, czujemy bezporednio, e nasz umys
skonny jest do tego, by przechodzi# od jednej rzeczy do
drugiej, ktra jej zwykle towarzyszy, oraz do tego, by j
sobie przedstawia# w bardziej silnym wietle z racji tego
stosunku, w jakim pozostaj *a skonno# umysu jest
jedynym skutkiem tego podobie.stwa' i wobec tego musi by#
tym samym, co moc czy zdolno# sprawcza, ktrej idea
wywodzi si" z tego podobie.stwa 9iczne przypadki
podobnych powiza. prowadz nas do tego, e tworzymy
20
$
! wiedzy i prawdopodo&ie,stwie
NJX ! idei powizania koniecznego
l,


sobie poj"cie mocy i koniecznoci *e przykady same w
sobie s cakowicie rne jeden od drugiego i nie ma mi"dzy
nimi adnego zwizku poza tym, jaki tworzy mi"dzy nimi
umys, ktry je obserwuje i ktry zbiera i czy ich idee
>onieczno# tedy jest wynikiem tej obserwacji i nie jest
niczym innym ni wewn"trzn impresj umysu lub
skonnoci do tego, eby przenosi# nasze myli z jednej
rzeczy na drug Nie rozwaajc tej sprawy z tego
stanowiska, nie moemy nigdy doj# do poj"cia koniecznoci,
cho#by najbardziej dalekiego od rzeczy, i nie moemy by#
zdolni, by przypisywa# konieczno# czy to rzeczom
zewn"trznym, czy wewn"trznym, duchowi czy ciau,
przyczynom czy te skutkom
>onieczne powizanie mi"dzy przyczynami a skutkami
jest podstaw naszego wnioskowania z jednych o drugich
/odstaw wnioskowania naszego jest przejcie, ktre si"
opiera na zwizku powstaym przez nawyk *e rzeczy wi"c s
jednym i tym samym
(dea koniecznoci powstaje z jakiej impresji 9ecz nie ma
impresji, ktr by daway nasze zmysy i ktra by moga
dawa# pocztek tej idei :usi si" wi"c ona wywodzi# z
jakiej impresji wewn"trznej czy te z impresji re)fleksywnej
Nie ma jednak adnej impresji wewn"trznej, ktra by
pozostawaa w jakim stosunku do zajmujcej nas tu sprawy,
poza t skonnoci, ktr wytwarza nawyk, do tego, iby
przechodzi# od jakiej okrelonej rzeczy do idei rzeczy, ktra
jej zwykle towarzyszy *o wi"c jest istot koniecznoci
4glnie biorc, konieczno# jest czym, co istnieje w umyle,
nie za w rzeczach' i nie moemy nigdy wytworzy# sobie
cho#by najbardziej odlegej idei tej koniecznoci jako
wasnoci tkwicej w ciaach 7lbo nie mamy w ogle idei
koniecznoci, albo konieczno# nie jest niczym innym ni
skonnoci myli do tego,
iby przechodzi# od przyczyn do skutkw i od skutkw do
przyczyn zgodnie z ich powizaniem w dowiadczeniu
/odobnie wi"c jak konieczno#, ktra sprawia, e dwa razy
dwa jest cztery, czy te e kty trjkta s rwne dwm
prostym, ley jedynie w akcie rozumu, w ktrym rozwaamy
i porwnujemy te idee, tak samo konieczno# lub moc, jaka
czy przyczyny i skutki, ley w skonnoci umysu do tego,
iby przechodzi# od jednej rzeczy do drugiej %dolno#
sprawcza, czy te energia przyczyn, nie mieci si" ani w
samych przyczynach, ani w bstwie, ani w zbienoci tych
dwch zasad, lecz naley cakowicie do duszy, ktra rozwaa
powizanie dwch czy wi"cej rzeczy we wszystkich
minionych przypadkach *u wanie mieci si" rzeczywista
moc przyczyn cznie z ich powizaniem i koniecznoci
%daj" sobie spraw", e ze wszystkich paradoksw, jakie
miaem lub b"d" mia p1niej sposobno# wysun# w toku
tego traktatu, ten tutaj jest najbardziej jaskrawy i e tylko pod
naciskiem jakiego bezspornego dowodu i rozumowania
zostanie on, mog" mie# nadziej", przyj"ty i e przezwyci"y
zastarzae przesdy ludzkoci Nim pogodzimy si" z t tez,
jake cz"sto musimy powtarza# samym sobie rzeczy
nast"pujce2 e sam widok jakich dwch rzeczy lub dziaa.,
cho#by nie wiedzie# jak ze sob zwizanych, nigdy nie moe
nam da# jakiej idei mocy lub zwizku mi"dzy tymi
rzeczami' e idea ta powstaje std, i powtarza si" ten
zwizek mi"dzy nimi' e powtarzanie si" to ani nie odkrywa
nic w rzeczach rozwaanych, ani nic nie wywouje
przyczynowo, lecz ma wpyw jedynie na umys dzi"ki tej
skonnoci opartej na nawyku do przejcia od jednej rzeczy
do drugiej, ktr to skonno# wytwarza' e wi"c to przejcie
nawykowe jest tosame z moc i koniecznoci, ktre, co
za tym idzie,
NJ] 20
3
! wiedzy i prawdopodo&ie,stwie ! idei powizania koniecznego
l, (((,iT

s wasnociami percepcji, nie za rzeczy i s doznawane
wewn"trznie przez dusz", nie za postrzegane na zewntrz w
ciaach %azwyczaj zdziwienie towarzyszy kadej rzeczy
niezwykej' i zmienia si" ono bezporednio w podziw
najwyszego stopnia lub pogard", zalenie od tego, czy dan
rzecz aprobujemy czy dezaprobujemy 4bawiam si" bardzo,
e chocia powyej przedstawione rozumowanie wydaje mi
si" najkrtsze i najbardziej przekonywajce spord tych,
jakie mog" sobie wyobrazi#, to przecie u wi"kszoci
czytelnikw przeway uprzedzenie umysu i usposobi ich
nieprzychylnie do tezy obecnej
*o nieprzychylne uprzedzenie atwo wytumaczy# %nana
to wszystkim rzecz, e umys ma wielk skonno#, iby
rozprasza# si" na rzeczy zewn"trzne i eby wiza# z nimi
jakie impresje wewn"trzne, ktrych one s przyczyn i ktre
zawsze zjawiaj si" w umyle w tym samym czasie, gdy dane
rzeczy ukazuj si" zmysom *ak pewne d1wi"ki i zapachy
zawsze towarzysz pewnym rzeczom widzialnym' std
cakiem naturalnie wyobraamy sobie, e zachodzi
powizanie, nawet co do miejsca, mi"dzy tymi rzeczami i
wasnociami, cho# te wasnoci mog by# takie, i nie
dopuszczaj takiego powizania i w istocie rzeczy nie istniej
nigdzie 9ecz o tym szerzej b"dziemy mwili p1niej 8 Na
razie wystarczy stwierdzi#, e ta sama skonno# jest
powodem, dlaczego przyjmujemy, i konieczno# i moc le
w rzeczach, ktre rozwaamy, nie za w naszym umyle,
ktry je rozwaa' niemniej nie jest dla nas rzecz moliw,
ibymy sobie wytworzyli idee tej wasnoci, cho#by
najbardziej odleg, jeli nie przyjmiemy, e konieczno# ta
polega na skonnoci umysu do tego, iby przechodzi# od
idei jakiej rzeczy do idei tej rzeczy, ktra jej towarzyszy
zazwyczaj
8 $z"# (O, rozdz O ) )
8ecz chocia to wanie byoby jedynym rozumnym
wyjanieniem, jakie moemy da# co do koniecznoci, to
przecie koncepcja przeciwna jest tak zakorzeniona w umyle i
zwizana z zasadami wyej wymienionymi, i nie wtpi", e
moje poczucie b"dzie traktowane przez wielu jako dziwaczne i
mieszne $ob %dolno# sprawcza przyczyn polega na jakiej
skonnoci umysub 0ak gdyby przyczyny nie dziaay
cakiem niezalenie od umysu i jak gdyby nie trwao ich
dziaanie, cho#by nawet nie istnia aden umys, ktry by
mg je rozwaa# lub o nich myle# :yl moe, to
prawda, zalee# od przyczyn w swoich dziaaniach, lecz
przyczyny nie mog zalee# od myli 0est to odwraca#
porzdek rzeczy i czyni# pochodnym to, co naprawd" jest
pierwotne >ademu dziaaniu odpowiada pewna moc' i
moc ta musi mieci# si" w ciele, ktre dziaa 0eli
usuniemy moc z jednej przyczyny, musimy j przypisa#
jakiej innej 9ecz usun# j z wszelkich przyczyn i przypisa#
jakiej istocie, ktra w aden sposb nie jest zwizana ani z
przyczyn, ani ze skutkiem, lecz tylko je postrzega & to jest
gruba niedorzeczno#, sprzeczna z najbardziej pewnymi
zasadami ludzkiego rozumu
Na wszystkie te argumenty odpowiedzie# mog" tylko to, i
rzecz si" ma tutaj tak samo, jak gdyby czowiek lepy mia
roszczenie, e znajduje bardzo wiele niedorzecznoci w
zaoeniu, i barwa szkaratna nie jest tosama z d1wi"kiem
trbki lub e wiato nie jest tym samym, co twardo# 0eeli
w istocie rzeczy nie mamy idei mocy czy zdolnoci
sprawczej w adnej rzeczy, ani te idei realnego powizania
mi"dzy przyczynami i skutkami, to mao b"dzie poytku z
tego, e dowiedziemy, i zdolno# sprawcza jest niezb"dna
we wszelkich oddziaywaniach Nie rozumiemy sami tego,
co w ten sposb m)
J,JJJ,JT
4 idei powizania koniecznego
! wiedzy i prawdopodo&ie,stwie l, II I, 1 4
! wiedzy i prawdopodo&ie,stwie
.- -
wimy, lecz ignorancko mieszamy idee, ktre s
cakowicie rne od siebie (stotnie gotw jestem
uzna#, e moe by# wiele wasnoci, zarwno w
rzeczych materialnych, jak niematerialnych, ktrych
my cakowicie nie znamy' lecz jeli nam si" b"dzie
podobao nazywa# te wasnoci moc czy zdolno-ci
sprawcz, to nie b"dzie to miao wielkich konsekwencji dla
wiata 9ecz gdy zamiast rozumie# przez to te nieznane
wasnoci, chcemy, by terminy moc i zdolno-. sprawcza
oznaczay co, o czym posiadamy jasne poj"cie i co jest
niezgodne z tamtymi rzeczami, do ktrych je stosujemy, to
niejasno# i bd wkradaj si" do naszych myli i faszywa
filozofia sprowadza nas z prostej drogi *ak si" rzecz ma, gdy
przenosimy skonno# naszej myli na rzeczy zewn"trzne i
gdy przyjmujemy jakie realne i zrozumiae powizanie
mi"dzy nimi, gdy tymczasem jest to wasno#, ktra moe
przynalee# tylko umysowi, co rozwaa te rzeczy
:oe kto powiedzie#, i dziaania w naturze s niezalene
od naszej myli i rozumowania' to ja uznaj"' i zgodnie z tym
stwierdziem powyej, e rzeczy pozostaj do siebie w
stosunkach stycznoci i nast"pstwa' e rzeczy podobne, jak
mona zaobserwowa# na wielu przykadach, pozostaj w
stosunkach podobnych' e wreszcie wszystko to jest
niezalene od operacji rozumu i od nich wczeniejsze 0eli
jednak posuniemy si" dalej i przypiszemy moc czy
powizanie konieczne tym rzeczom, to tego ju nie moemy
nigdy w nich spostrzec, lecz ide" tego musimy wyprowadzi#
z naszych przey#, jakich doznajemy, rozwaajc te rzeczy (
w tym id" tak daleko, e gotw jestem zastpi# to moje
rozumowanie obecne przykadem, uciekajc si" do pewnego
subtelnego chwytu, ktry nietrudno b"dzie zrozumie#
!dy jaka rzecz zjawi si" przed nami, to natychmiast
! idei powizania koniecznego
daje ona umysowi yw ide" innej rzeczy,
ktra zazwyczaj towarzyszy tamtej' i ta
skonno# umysu tworzy powizanie
konieczne mi"dzy tymi rzeczami 9ecz gdy
skierujemy nasz uwag" inaczej, z rzeczy na
percepcje, to w tym przypadku impresje naley
uwaa# za przyczyn", yw za ide" za skutek'
koniecznym za powizaniem jest tu nowa skonno#, jak
czujemy do tego, iby przechodzi# od idei jednej z tych rzeczy
do idei drugiej %asada wica nasze percepcje wewn"trzne
jest rwnie nieuchwytna dla rozumu, jak zasada, ktra wie
rzeczy zewn"trzne' i nie znamy jej inaczej ni z dowiadczenia
4t teraz natur" i skutki dowiadczenia zbadalimy ju i
wyjanili dostatecznie powyej Nie daje nam ona nigdy
wgldu w struktur" wewn"trzn ani w zasad"
przyczynowego oddziaywania jednych rzeczy na inne, lecz
tylko przyzwyczaja umys do tego, iby przechodzi od jednej
rzeczy do drugiej
$zas teraz zebra# te rne fazy naszego rozumowania i,
czc je w jedno, stworzy# cis definicj" stosunku mi"dzy
przyczyn i skutkiem, co stanowi przedmiot naszego
obecnego dociekania *ego porzdku rozwaa., a
mianowicie tego, e najpierw badalimy nasze wnioskowanie
ze stosunku przyczynowego, a p1niej dopiero wyjanilimy
sam ten stosunek, nie mona byoby wybaczy#, gdyby
mona byo postpi# tu w inny sposb =e jednak natura tego
stosunku tak bardzo zaley od natury owego wniosku,
bylimy zmuszeni obra# t" pozornie opaczn drog" i
operowa# pewnymi terminami, nim bylimy zdolni cile je
zdefiniowa#, czyli ustali# ich znaczenie /oprawimy teraz
nasz bd, dajc cis definicj" przyczyny i skutku
:ona da# dwie definicje tego stosunku, ktre rni si"
od siebie tylko tym, i daj dwa odmienne rzuty oka
NNQ


na t" sam rzecz i ka nam rozwaa# ten stosunek bd1 jako
filozoficzny, bd1 jako naturalny, bd1 jako porwnanie dwch
idei, bd1 te jako ich skojarzenie :oemy zdefiniowa#
przyczyn" jako Hrzecz, ktra poprzedza i ktra jest
styczna z inn rzecz, przy tym wszystkie rzeczy, ktre s
podobne do pierwszej, znajduj si" w podobnych stosunkach
poprzedzania i stycznoci do tych rzeczy, ktre podobne s
do drugiejI !dyby kto uwaa t" definicj" za wadliw
dlatego, e oparta jest na rzeczac" obcych samej przyczynie,
to moemy j zastpi# inn 7 mianowicie, moemy
powiedzie#, i Hprzyczyna jest rzecz, ktra poprzedza i
jest styczna z inn rzecz i tak z ni zwizana, e idea
jednej z nich skania umys do tego, i tworzy ide" drugiej
rzeczy, i e impresja, jak daje jedna, skania umys do tego,
i tworzy bardziej yw ide" drugiejI !dyby za kto chcia i
t" defmicj")odrzuci# z tej samej racji, to nie umiabym znale+.
innego na to sposobu ni to, iby ci, ktrzy ujawniaj t"
draliwo#, zastpili sami t" definicj" inn, bardziej
suszn $o do mnie, to musz" si" przyzna#, i nie jestem
zdolny tego si" podj# !dy badam z najwysz
skrupulatnoci te rzeczy, ktre potocznie nazywamy
przyczynami i skutkami, to znajduj", rozwaajc jaki
przykad konkretny, e jedna rzecz jest wczeniejsza od
drugiej i z ni styczna' rozszerzajc za krg moich rozwaa.
na wiele przykadw, znajduj" tylko, e podobne rzeczy stale
pozostaj w podobnych stosunkach nast"pstwa i stycznoci
!dy za znowu rozwaam wpyw tego staego powizania, to
spostrzegani, e taki stosunek nie moe nigdy by#
przedmiotem rozumowania i nigdy nie moe wywiera#
wpywu na umys inaczej ni drog nawyku, ktry sprawia,
i wyobra1nia dokonuje przejcia od idei jednej rzeczy
do idei rzeczy, ktra jej stale towa)
rzyszy, i od impresji jednej rzeczy do bardziej ywej idei
drugiej rzeczy $ho#by wydao si" nie wiedzie# jak dziwne i
niezwyke, e tak czuj" te rzeczy, myl", e bezowocne by
byo robi# sobie kopot dalszym badaniem tej sprawy i
myleniem o niej, i poprzestan" na tym, jako na ustalonych
zasadach
Nim jednak porzucimy ten temat, b"dzie wskazane
prowadzi# pewne wnioski, z ktrych pomoc b"dziemy
ogli usun# wiele przesdw i b"dw potocznych, jakie
ardzo zawayy w filozofii % wyoonej tu koncepcji
oemy przede wszystkim wyprowadzi# wniosek, e
szelkie przyczyny s takiego samego rodzaju i e w
szcze)^glnoci nie ma podstawy do tego, ibymy
rozrniali, #ak to czasem czynimy, mi"dzy przyczynami
sprawczymi a przyczynami sine 0ua non; albo mi"dzy
przyczynami sprawczymi oraz przyczynami formalnymi,
materialnymi, przykadowymi i celowymi ,obec tego
bowiem, e nasza idea zdolnoci sprawczej wywodzi si" ze
staego powizania dwch rzeczy, przeto gdziekolwiek to
stwierdzamy, tam przyczyna jest sprawcza' gdzie za tego nie
stwierdzamy, tam nie moe by# przyczyny adnego innego
rodzaju % tej samej racji musimy odrzuci# rozrnienie
mi"dzy przyczyn a okaz#, jeli przez t" ostatni rozumie#
jak rzecz rn od pierwszej 0eli w tym, co nazywamy
okazj, zawiera si" implicite powizanie stae, to jest to
realna przyczyna 0eli si" za nie zawiera, to nie ma w
ogle adnego stosunku i nie ma podstawy, iby na tym
oprze# jaki argument czy jakie rozumowanie
/o wtre, ten sam tok rozumowania kae nam
wyprowadzi# wniosek, e istnieje tylko jeden rodzaj
konieczno-ci, jako e istnieje tylko jeden rodzaj przyczyny, i
e potoczne rozrnienie mi"dzy koniecznoci moraln a
fizyczn nie
! idei powizania koniecznego 225
! wiedzy i prawdopodo&ie,stwie I, 111,14 224
I,
III,14

ma adnej podstawy w naturze *o staje si" jasne na
podstawie powyej podanego wyjanienia koniecznoci -tae
powizanie rzeczy wraz z pewn skonnoci umysu stanowi
konieczno# fizyczn' gdy tych dwch elementw nie ma, to
zachodzi przypadek$ /oniewa za rzeczy albo s ze sob
powizane, albo nie s, i poniewa umys musi by# albo
skonny do tego, eby przechodzi# od jednej z danych rzeczy
do drugiej, albo nie jest skonny, przeto niepodobna przyj#
czego poredniego mi"dzy przypadkiem a bezwzgl"dn
koniecznoci 4sabiajc to stae powizanie i t" skonno#
umysu, nie zmieniamy natury koniecznoci' nawet bowiem,
gdy chodzi o dziaanie cia, to powizanie to i ta skonno#
maj rne stopnie staoci i siy, a przez to nie powstaje
jaka nowa odmiana tego stosunku
@ozrnienie, jakie cz"sto czynimy mi"dzy moc a jej
u#awnianiem, jest rwnie bezpodstawne
/o trzecie, moemy teraz by# zdolni przezwyci"y#
wszelki wstr"t i sprzeciw, ktry jest tak naturalny wobec
rozumowania rozwini"tego powyej, w ktrym staralimy si"
dowie#, e konieczno#, by kady pocztek istnienia mia
sw przyczyn", nie jest oparta na argumentach bd1
dowodowych, bd1 intuicyjnych *aki pogld nie b"dzie si"
zdawa dziwny po definicjach, ktre podalimy 0eli
definiujemy przyczyn" jako rzecz, kt'ra poprzedza, i kt'ra #est
styczna w stosunku do drugie#, gdzie przy tym wszystkie rzeczy
podo&ne do pierwsze# pozosta# w podo&nym stosunku wcze-nie#
sz'-ci i styczno-ci do tyc" rzeczy, kt're s podo&ne do drugie#, to
moemy atwo poj#, e nie ma adnej, absolutnej ani
metafizycznej koniecznoci, iby kademu pocztkowi
istnienia towarzyszya taka rzecz 0eli zdefiniujemy przyczyn"
jako rzecz, kt'ra poprzedza inn, #est do nie# styczna i tak z ni
zwizana w wyo&ra+ni, e idea #edne#
= nic" skania umy-l do tego, i tworzy so&ie ide, drugie#, i e
impres#a #edne# skania umy-l do tego, i tworzy &ardzie# yw
ide$ drugie#, to b"dziemy mieli jeszcze mniejsz trudno#,
by si" zgodzi# na ten pogld *aki wpyw na umys sam w
sobie jest zupenie niezwyky i niezrozumiay' i nie moemy
by# pewni tego, i on rzeczywicie zachodzi inaczej ni z
dowiadczenia i obserwacji
+odam tutaj jeszcze wniosek czwarty, a mianowicie, e nie
moemy nigdy mie# podstawy, by mie# przewiadczenie, i
istnieje jaka rzecz, ktrej idei nie moemy sobie wytworzy#
7lbowiem skoro wszelkie nasze rozumowania dotyczce
istnienia wywodz si" z przyczyno)woci, i skoro wszelkie
nasze rozumowania dotyczce przyczynowoci wywodz si" z
tego, i stwierdzamy powizanie rzeczy w dowiadczeniu,
nie za moc rozumowania czy refleksji, to to samo
dowiadczenie musi nam dawa# poj"cie o tych rzeczach i
jednoczenie musi usuwa# wszelk tajemniczo# z naszych
wnioskw 0est to tak oczywiste, e chyba nie zasugiwaoby
na nasz uwag", gdyby nie chodzio o to, iby odeprze#
pewne zarzuty tego rodzaju, jakie mogyby powsta# przeciw
rozumowaniom dotyczcym materii i substancji, ktre
rozwin" w dalszym cigu rozwaa. Nie potrzebuj" dodawa#,
e nie jest potrzebna pena wiedza o danej rzeczy, lecz tylko o
tych jej wasnociach, ktre istniej wedle naszego
przewiadczenia
@ozdzia jO Keguy, #ak sdzi.
o przyczynac" i skutkac"
%godnie z koncepcj powysz nie ma rzeczy, o ktrych
bymy mogli stwierdzi# samym na nie spojrzeniem, nie
radzc si" dowiadczenia, e s przyczynami jakiej
*raktat o naturze ludzkiea t (
JK
! wiedzy i prawdopodo&ie,stwie
i, m,iT
l, JJJ,JT 22$
! idei powizania koniecznego "27


innej rzeczy' i nie ma rzeczy, o ktrych bymy z pewnoci
mogli orzec w ten sam sposb, i nie s przyczynami >ada
rzecz moe wywoa# kad inn rzecz$ *worzenie,
unicestwienie, ruch, rozumowanie, chcenie & wszystkie te
rzeczy mog powstawa# jedna z drugiej lub te z
jakiejkolwiek innej rzeczy, jak tylko moemy sobie
wyobrazi# ( nie wyda si" to dziwne, gdy porwnamy dwie
zasady wyjanione powyej, a mianowicie to, e stae
powizanie rzeczy wyznacza ic" zwizek przyczynowy oraz D,
<e wa-ciwie m'wic adne rzeczy nie s so&ie przeciwne poza
istnieniem i nieistnieniem$ !dzie rzeczy nie s sobie
przeciwne, nic nie przeszkadza temu, iby byy ze sob stale
powizane, od czego cakowicie zaley stosunek przyczyny i
skutku
-koro wi"c jest moliwe, iby kada rzecz staa si"
przyczyn czy skutkiem kadej innej, to b"dzie wskazane
ustali# pewne reguy oglne, dzi"ki ktrym moglibymy
wiedzie#, kiedy rzeczywicie jedna rzecz jest przyczyn
drugiej
J /rzyczyna i skutek musz by# styczne w przestrzeni i
czasie
N /rzyczyna musi by# wczeniejsza od skutku
Q :usi zachodzi# staa czno# mi"dzy przyczyn i
skutkiem *o jest ta gwna wasno#, ktra stanowi o tym
stosunku
T *a sama przyczyna zawsze wywouje ten sam skutek i
ten sam skutek moe powsta# tylko dzi"ki tej samej
przyczynie *" zasad" wywodzimy z dowiadczenia' jest to
podstawa wi"kszoci naszych rozumowa. filozoficznych !dy
bowiem z pomoc jasnego dowiadczenia odkrylimy
przyczyny lub skutki jakiego zjawiska, to na)
* %&'() I! *o&+&! ,,!
tychmiast rozszerzamy nasz obserwacj" na wszelkie
zjawisko tego samego rodzaju, nie czekajc na to stae
powtarzanie si", z ktrego wywodzi si" pierwsza idea tego
stosunku
W 0est jeszcze inna zasada, ktra zaley od tamtej, a
mianowicie, e gdzie kilka lub wiele rnych przedmiotw
wywouje ten sam skutek, to musi si" to dzia# dzi"ki
wasnoci, ktra okazuje si" wsplna dla nich wszystkich
7lbowiem skoro podobne skutki zale od podobnych
przyczyn, przeto musimy zawsze przypisywa# dziaanie
przyczynowe tej okolicznoci, co do ktrej stwierdzamy
podobie.stwo w rnych przypadkach
K Nast"pujca zasada oparta jest na tej samej podstawie 2
rnica w skutkach dwch rzeczy podobnych musi wynika# z
tej szczeglnej okolicznoci, co do ktrej one si" rni
7lbowiem skoro podobne przyczyny zawsze wywouj
podobne skutki, to w kadym przypadku, gdzie stwierdzamy,
e nasze oczekiwanie zostanie zawiedzione, musimy
wnioskowa#, i ta nieprawidowo# wynika z jakiej rnicy
w przyczynach
X !dy jaka rzecz zwi"ksza si" lub zmniejsza wraz z tym,
jak zwi"ksza si" lub zmniejsza jej przyczyna, to naley to
uwaa# za skutek zoony, wywodzcy si" z zespolenia wielu
rnych skutkw, ktre wynikaj z wielu rnych
skadnikw przyczyny *utaj przyjmuje si", e nieobecno#
lub obecno# jednego skadnika przyczyny zawsze zwizana
jest z nieobecnoci lub obecnoci odpowiedniego
skadnika skutku *o stae powizanie dowodzi dostatecznie,
e jeden skadnik jest przyczyn drugiego Niemniej musimy
mie# si" na bacznoci, by nie wyprowadza# takich konkluzji
z maej liczby obserwacji /ewien stopie. ciepa sprawia
przyjemno# !dy zmniejszamy to ciepo, zmniejsza si"
przyjemno# 9ecz std nie
JK8
228
! wiedzy i prawdopodo&ie,stwie
I,
III, 1 #
NN] Keguly, #ak sdzi. o przyczynac" i skutkac"
I, 111,1#


wynika, e gdybymy to ciepo powi"kszali poza pewn
granic", to przyjemno# podobnie by si" zwi"kszaa
%najdujemy bowiem, e zamienia si" ona w przykro#
[ ksm i ostatni regu, ktr tu zanotuj", jest to, e
rzecz, ktra istnieje przez pewien czas w caej swej peni, nie
wywoujc skutku, nie jest wyczn przyczyn tego skutku,
lecz wymaga, iby z ni wspdziaaa jaka inna zasada,
ktra moe poprze# i wzmc jej wpyw i dziaanie -koro
bowiem podobne skutki z koniecznoci rzeczy nast"puj po
podobnych przyczynach, przy tym w stycznoci czasowej i
przestrzennej, to ich rozdzielenie cho#by na chwil"
wskazuje, e te przyczyny nie s przyczynami cakowitymi
4to cae dane logiki, jakimi uwaam za wskazane
operowa# w moim rozumowaniu' i, by# moe, nawet to nie
byoby bardzo nieodzowne, mona by to bowiem zastpi#
naturalnymi zasadami naszego rozumu Nasi czoowi
przedstawiciele scholastyki i logicy nie wykazuj takiej
przewagi nad przeci"tnym czowiekiem w ich rozumowaniu
i zdolnoci ujmowania rzeczy, iby to nas miao skania# do
naladowania ich w tym, i podaj dugi szereg regu i
przepisw, jak kierowa# nasz wadz sdzenia w filozofii
,szystkie reguy tego rodzaju bardzo atwo wynale1#, lecz
nader trudno stosowa#' i nawet filozofia oparta na
dowiadczeniu, ktra wydaje si" najbardziej naturalna i
prosta, wymaga najwyszego napi"cia ludzkiej wadzy
sdzenia Nie ma zjawiska w naturze, ktre nie byoby
zoone z tylu rnych skadnikw i nie zaleao w swym
ksztatowaniu od tylu' std te, by doj# do punktu
decydujcego, musimy starannie oddzieli# wszystko, co jest
zb"dne, i bada# w nowych obserwacjach, czy wszystkie
konkretne skadniki w pierwszej obserwacji byy dla niej
istotne *e nowe obserwacje podle)
gaj roztrzsaniu tego samego rodzaju, tak i trzeba wielkiej
staoci i konsekwencji, by wytrwa# w naszym badaniu'
niemniej trzeba jak najwi"kszej bystroci, by wybra#
waciw drog" pord wielu drg, jakie si" otwieraj 0eeli
rzecz si" tak ma nawet w filozofii przyrody, to o ile bardziej
w filozofii moralnej, gdzie znacznie bardziej skomplikowane
s okolicznoci i gdzie te pogldy i poczucia, ktre s tak
istotne dla kadej operacji umysu, s tak g"boko ukryte i
niejasne, i cz"sto wymykaj si" spod naszej, cho#by
najbardziej nat"onej uwagi, i ktrych nie tylko nie mona
wyjani# przyczynowo, lecz o ktrych nawet istnieniu nie
wiemy3 6ardzo si" obawiam, by mae powodzenie, z jakim
si" spotykam w moich badaniach, nie day temu
spostrzeeniu raczej charakteru przechwaki ni obrony
, tej sprawie jedna tylko rzecz moe mi da# pewno#, a
mianowicie to, e trzeba rozszerzy# sfer" moich obserwacji,
jak tylko mona' tote moe by# wskazane na tym miejscu
zbada# wadz" rozumowania zarwno u zwierzt, jak i u
istot ludzkich
@ozdzia jO( !
rozumie zwierzt
Niemal tak samo mieszne jest zaprzecza# prawd"
oczywist jak zadawa# sobie wiele trudu, aeby jej broni#'
adna za prawda nie wydaje mi si" bardziej oczywista ni ta,
e zwierz"ta obdarzone s myl i rozumem rwnie dobrze,
jak czowiek 7rgumenty w tym przypadku s tak oczywiste,
e nie moe ich nie zrozumie# najgupszy czowiek i
najmniej wiedzcy
0estemy wiadomi, e my sami, przystosowujc rodki do
celw, kierujemy si" rozumem i zamiarem i e nie
NQJ
Keguly, #ak sdzi. o przyczynac" i skutkac"
NQZ ! wiedzy i prawdopodo&ie,stwie I,
I.,6#
I, 111,1#


bez wiadomoci i nie przypadkiem wykonujemy te
dziaania, ktre maj na celu samozachowanie, osigni"cie
przyjemnoci i unikni"cie blu !dy wi"c widzimy, e inne
istoty w milionie przypadkw wykonuj dziaania podobne i
kieruj je ku podobnym celom, to wszystkie nasze zasady
rozumowania i wyznaczania prawdopodobie.stwa skaniaj
nas z nieodpart si do tego, by wierzy#, e istnieje tu
rwnie przyczyna podobna , moim rozumieniu nie
potrzeba ilustrowa# tego argumentu wyliczajc szczegy
>rtka chwila uwagi da nam wi"cej tych argumentw, ni
potrzeba /odobie.stwo to mi"dzy dziaaniami zwierzt a
dziaaniami ludzi jest tak zupene pod tym wzgl"dem, e
pierwsze jakiekolwiek dziaanie pierwszego lepszego
zwierz"cia, ktre nam si" wybra# podoba, dostarczy nam
bezspornego argumentu przemawiajcego za tez obecn
*eza ta jest rwnie poyteczna, jak oczywista i daje nam
pewnego rodzaju kamie. probierczy, z ktrego pomoc
moemy wyprbowa# kady system w tym dziale filozofii %
podobie.stwa dziaa. zewn"trznych u zwierzt do dziaa.,
ktre my sami wykonujemy, sdzimy o tym, e ich
wewn"trzna strona rwnie podobna jest do naszej' i ta sama
zasada rozumowania przeniesiona o krok dalej kae nam
wnioskowa#, e skoro nasze dziaania wewn"trzne podobne
s do siebie, to przyczyny, z ktrych one si" wywodz, musz
by# rwnie podobne !dy wi"c wysuwa si" jak hipotez",
aby wyjani# jak operacj" mylow, ktra jest wsplna
ludziom i zwierz"tom, to musimy stosowa# t" sam hipotez"
do jednych i drugich' e za kada suszna hipoteza
wytrzyma t" prb", przeto mog" zaryzykowa# i twierdzi#, e
adna faszywa nigdy nie b"dzie zdolna wytrzyma# takiej
prby ,spln sab stron tych koncepcji, jakimi posuguj
si" filo)
zofowie, aeby wyjani# dziaania umysu, jest to, e
zakadaj one tak subtelno# i takie wyrafinowanie myli,
jakie nie tylko przerasta uzdolnienia zwierzt, lecz rwnie i
dzieci oraz przeci"tnych ludzi, ktrzy przecie s zdolni do
tych samych wzrusze. i emocji jak jednostki o najwyszym
rozwoju duchowym i rozumie *aka subtelno# jest jasnym
dowodem, e koncepcja jest faszywa, podobnie jak
przeciwna temu prostota jest dowodem prawdy
,ystawmy wi"c teraz nasz obecn koncepcj" dotyczc
natury rozumu na t" decydujc prb" i zobaczmy, czy ona
wyjani w rwnym stopniu rozumowania zwierzt jak i
rozumowania ludzi
*utaj musimy rozrni# te dziaania zwierzt, ktre s
natury pospolitej i ktre zdaj si" pozostawa# na jednym
poziomie z ich przeci"tnymi uzdolnieniami, oraz te bardziej
niezwyke przykady poj"tnoci, jak ujawniaj zwierz"ta,
gdy chodzi o wasne ich zachowanie i rozmnoenie ich
rodzaju /ies, ktry unika ognia i przepaci, ktry boi si"
ludzi obcych, a pieci si" ze swym panem, daje nam
przykad pierwszego rodzaju /tak, ktry tak troskliwie i tak
skrupulatnie wybiera miejsce i materiay na gniazdo, ktry
siedzi na jajach przez czas naleny i w odpowiedniej porze
roku i ktry podejmuje rodki ostronoci, jakie zdolny jest
podj# chemik w swych najsubtelniejszych eksperymentach
& taki ptak daje nam najywszy przykad dziaa. drugiego
rodzaju
$o si" tyczy pierwszych dziaa., to twierdz", e wynikaj
one z rozumowania, ktre samo w sobie nie jest ani rne,
ani oparte na innych zasadach ni to, jakie widzimy w
naturze ludzkiej *rzeba przede wszystkim koniecznie, iby
jaka impresja bya dana aktualnie ich pami"ci lub
zmysom, tak iby moga by# podstaw ich
! wiedzy i prawdopodo&ie,stwie 2"2
(, (((, JK
! rozumie zwierzt
233


sdu % tonu gosu pies wnioskuje o gniewie swego pana i
przewiduje, e zostanie ukarany % pewnego wraenia
zmysowego, ktre otrzymuje jego w"ch, pies wnioskuje, e
zwierzyna znajduje si" niedaleko od niego
/o wtre wniosek, ktry on wyciga z aktualnie danych
impresji, opiera si" na dowiadczeniu i na obserwacji
powizania rzeczy w minionych przypadkach 0eli b"dziemy
zmieniali to jego dowiadczenie, to zmieni si" te jego
rozumowanie Niechaj w cigu pewnego czasu uderzenia
nast"puj po pewnym znaku czy ruchu, a p1niej po innym
znaku czy ruchu, a pies b"dzie kolejno wyciga rne
wnioski, odpowiednio do najbliszego w czasie
dowiadczenia minionego
4t teraz niechaj jaki filozof uczyni prb" i postara si"
wyjani# ten akt umysu, ktry nazywamy prze-wiadczeniem,
i przedstawi# zasady, z ktrych ten akt si" wywodzi,
niezalenie od wpywu nawyku na wyobra1ni"' i niechaj jego
hipoteza w rwnym stopniu da si" stosowa# do zwierzt, jak
do rodzaju ludzkiego 0eli on to wszystko uczyni, to
przyrzekam, e przyjm" jego pogld 9ecz jednoczenie
dam jako sprawiedliwego warunku, by moja koncepcja
zostaa przyj"ta jako w peni zadowalajca i przekonujca,
jeli okae si" jedyn, jaka moe wyjani# wszystkie te
rzeczy =e za to jest jedyna, to jest oczywiste niemal bez
wszelkiego rozumowania %wierz"ta z pewnoci nigdy nie
spostrzegaj adnego realnego powizania pomi"dzy
rzeczami 7 zatem tylko moc dowiadczenia wnioskuj z
jednej rzeczy o drugiej Nie mog one nigdy na podstawie
adnych argumentw wytworzy# konkluzji oglnej co do
tego, e te rzeczy, ktrych nie miay w swym dowiadczeniu,
s podobne do tych, jakie w swym dowiadczeniu spotykay
*ak wi"c dziaa na nie dowiadczenie jedynie drog nawyku
,szystko
to byo wystarczajco oczywiste, gdy chodzio o czowieka
$o si" tyczy zwierzt, to rwnie nie moe by# najlejszego
podejrzenia, e to jest mylne' trzeba przyzna#, e to jest
silnym potwierdzeniem czy te raczej nieodpartym
dowodem, i suszna jest moja koncepcja
Nic nie wskazuje dobitniej, jaka jest sia nawyku, gdy
chodzi o oswojenie nas z jakim zjawiskiem ni to, i ludzie
nie dziwi si" operacjom swego wasnego rozumu, a
jednoczenie, e podziwiaj instynkt zwierzt i widz
trudno# w wyjanieniu go po prostu dlatego, i nie
mona go sprowadzi# do tych samych dokadnie zasad 0eli
uj# rzecz, jak naley, to rozum nie jest niczym innym ni
godnym podziwu i niezrozumiaym instynktem w naszych
duszach, ktry nas prowadzi poprzez pewien cig idej i
obdarza je pewnymi szczeglnymi wasnociami, odpowiednio
do ich szczeglnej sytuacji i ich stosunkw do innych idei, z
jakimi s powizane *en instynkt, to prawda, powstaje na
gruncie obserwacji minionej i dowiadczenia' lecz czy kto
moe wskaza# racj" ostateczn, dlaczego minione
dowiadczenie i obserwacja daje taki skutek lub te dlaczego
tylko natura moe go wytworzy#3 Natura z pewnoci moe
wytworzy# wszystko, cokolwiek moe powsta# z nawyku2
wszak nawyk nie jest niczym innym ni jedn z zasad natury i
czerpie ca sw moc z tego wanie 1rda
NQW ! rozumie zwierzt
(, <(,iK ! wiedzy i prawdopodo&ie,stwie (,
(((,iK
234
$ % ? C D (O 4 -$B/*G$%NG: ( 4
(NNG$< -G-*B:7$< 5(94%45((
@ozdzi a (
! sceptycyzmie w stosunku do rozumu
,e wszystkich naukach, ktre posuguj si" dowodem,
reguy s pewne i niezawodne' lecz gdy je stosujemy, nasze
wadze umysu, ktre s omylne i niepewne, atwo bardzo
mog si" odchyli# od tych regu i popa# w bd :usimy
wi"c w kadym rozumowaniu tworzy# sobie nowy sd jako
hamulec czy rodek kontrolny w stosunku do naszego
pierwszego sdu czy przewiadczenia' i musimy rozszerzy#
nasze pola widzenia tak, iby obj# pewnego rodzaju histori"
wszystkich przykadw, gdzie nasz rozum zwid nas, i
porwna# z tymi przykadami, gdzie jego wiadectwo byo
suszne i prawdziwe @ozum nasz trzeba uwaa# za rodzaj
przyczyny, ktrej prawda jest skutkiem naturalnym' lecz
skutkiem takim, i wtargni"cie innych przyczyn i niestao#
naszych si duchowych moe cz"sto nie dopuci# do jego
realizacji /rzez to wszelka wiedza schodzi na poziom wiedzy
prawdopodobnej' i to prawdopodobie.stwo jest wi"ksze lub
mniejsze, zalenie od tego, jakie mamy dowiadczenia co do
niezawodnoci czy te zwodniczoci naszego rozumu, i
zalenie od tego, czy zagadnienie rozwaane jest proste czy
te skomplikowane
Nie ma algebraisty czy te matematyka tak biegego w
swej nauce, iby lokowa cae swoje zaufanie w jak

4 sceptycyzmie w stosunku do rozumu
prawd" bezporednio po tym, jak j odkryje, i ktry by j
uwaa za co wi"cej ni za rzecz jedynie prawdopodobn %a
kadym razem, gdy przebiega on na nowo swoje dowody,
jego zaufanie wzrasta' jeszcze bardziej wzrasta, gdy znajduje
aprobat" swoich przyjaci' i dochodzi do najwyszej
doskonaoci, gdy ta prawda zdobywa uznanie powszechne i
poklask caego wiata uczonego 4t jest rzecz oczywist,
e to stopniowe zwi"kszanie si" poczucia pewnoci nie jest
niczym innym ni dodawaniem nowych prawdopodobie.stw'
i wywodzi si" ono ze staego powizania przyczyn i skutkw
w minionym dowiadczeniu i obserwacji
, dugich i wanych rachunkach kupcy rzadko zawierzaj
niezawodnej pewnoci liczb, jeli chc by# pewni swej
sprawy' lecz pomysowo konstruujc swe rachunki, podnosz
prawdopodobie.stwo ponad to, co moe da# wprawa i
dowiadczenie rachmistrza *o bowiem, rzecz jasna, samo
przez si" daje pewien stopie. prawdopodobie.stwa, cho#
niepewny i zmienny, zalenie od tego, jaki jest stopie.
dowiadczenia rachmistrza i jak dugie s rachunki 4t nikt
nie b"dzie twierdzi, e nasze poczucie pewnoci w dugim
rachunku wychodzi poza granice prawdopodobie.stwa' mog"
przeto bez obawy twierdzi#, e chyba nie ma takiego
twierdzenia dotyczcego liczb, co do ktrego moglibymy
mie# wi"ksz pewno# Eatwo bowiem mona, stopniowo
zmniejszajc ilo# liczb, sprowadzi# najdusz kolumn"
dodawania do najprostszego zagadnienia, jakie mona
stworzy#, a mianowicie do dodania dwch liczb' przyjmujc
za to znajdziemy, e niepodobna wskaza# cisej granicy
mi"dzy poznaniem a prawdopodobie.stwem lub znale1#
jak okrelon liczb", przy ktrej jedno si" ko.czy, a drugie
zaczyna 9ecz wiedza pewna i prawdopodobnas to rzeczy
(, (O, i
237
! sceptycznym i o innyc" systemac" filozofii
o tak przeciwnej i niezgodnej naturze, i nie mog one
niepostrzeenie przechodzi# jedna w drug i, co za tym
idzie, nie mog by# dane w cz"ci, lecz musz albo by#
dane cakowicie, albo nie by# dane zupenie /oza tym,
gdyby jakie poszczeglne dodawanie byo zupenie pewne, to
kade inne byoby takie, a co za tym idzie, pewna byaby
cao#, czyli suma cakowita, jeli cao# nie ma by# rna
od wszystkich swoich cz"ci /owiedziaem ju prawie, e to
ma by# pewne' lecz gdy si" zastanawiam, przychodzi mi
myl, e pewno# tego rozumowania, jak wszelkiego
innego, musi sama przez si" zej# na niszy poziom i z
wiedzy pewnej sta# si" wiedz prawdopodobn
-koro wi"c wszelka wiedza pewna sprowadza si" sama
przez si" do wiedzy prawdopodobnej i ostatecznie ma tylko t"
oczywisto#, jak operujemy w yciu potocznym, przeto
musimy teraz zbada# ten rodzaj rozumowania i zobaczy#,
na jakiej podstawie si" on opiera
, kadym sdzie, jaki moemy utworzy# co do
prawdopodobie.stwa, rwnie dobrze jak co do tego, co jest
pewne, winnimy zawsze korygowa# pierwszy sd oparty
na naturze danej rzeczy, zestawiajc go z innym sdem
opartym na naturze rozumu 0est to pewne, e czowiek o
zdrowym rozsdku i dugim dowiadczeniu winien mie# i
zazwyczaj ma wi"ksze poczucie pewnoci co do swych
pogldw ni kto, kto jest nieopatrzny i pozbawiony
wiedzy' i jest te pewne, e nasze poczucia maj rny
stopie. autorytetu nawet w naszych wasnych oczach,
odpowiednio do tego, jaki jest stopie. naszej wasnej
zdolnoci sdzenia i naszego dowiadczenia A czowieka,
ktry ma bardzo duo zdrowego rozsdku i bardzo dugie
dowiadczenie, ten autorytet nigdy nie jest cakowity'
albowiem nawet taki czowiek musi by# wiadomy tego,

! sceptycyzmie w stosunku do rozumu
e w przeszoci popeni wiele b"dw i e musi nadal
si" obawia# tego samego na przyszo# *u wi"c powstaje
nowy rodzaj prawdopodobie.stwa, ktry koryguje i reguluje
pierwsze prawdopodobie.stwo i ustala waciwy jego
probierz i miar" /odobnie jak dowd podlega kontroli
prawdopodobie.stwa, tak te i prawdopodobie.stwo podlega
nowym poprawkom, jakie moe wprowadzi# myl
refleksywna, ktrej przedmiotem staje si" natura naszego
rozumu oraz nasze rozumowanie na podstawie pierwszego
prawdopodobie.stwa
!dymy ju tak znale1li w kadym prawdopodobie.stwie
poza pierwotn niepewnoci, jaka tkwi w samym
przedmiocie myli, now niepewno#, wynikajc z tego, i
saba jest ta wadza, ktra sdzi, i gdymy ju tak zbadali, jak
jedna koryguje drug, rozum nasz zmusza nas do tego,
aeby doda# jeszcze jedn wtpliwo#, ktra wynika std, i
moliwa jest omyka w ocenie tego, o ile wiarygodne i
wierne s nasze wadze umysu *o jest wtpliwo#, ktra
bezporednio si" nam nasuwa i co do ktrej nie moemy
unikn# decyzji, jeli mamy i# cile za dyktandem naszego
rozumu 9ecz decyzja ta, cho#by miaa by# przychylna dla
naszego poprzedniego sdu, wobec tego, e jest oparta
jedynie na prawdopodobie.stwie, musi jeszcze bardziej
osabi# nasz pierwotn oczywisto#, j za sam osabi
jeszcze bardziej czwarta wtpliwo# tego samego rodzaju, i tak
dalej, in infinitum; pki wreszcie nie pozostanie nic z
pierwotnego prawdopodobie.stwa, bez wzgl"du na to, jak
wielk miar" przypiszemy mu na pocztku, i bez wzgl"du na
to, jak nieznacznie b"dzie je zmniejszaa kada nowa
niepewno# =adna rzecz sko.czona nie moe si" osta#, gdy
jej ubywa in infinitum coraz nowymi dawkami' i nawet
najwi"ksze iloci, jakie moe obj# ludzka wyobra1nia, musz
w ten
l
(, (O, i
I, IV, t
NQ]


sposb doj# do zera 0eli przyjmiemy, e nasze pierwotne
przewiadczenie nigdy nie byo tak silne, to musi ono
znikn# niezawodnie, przechodzc przez tak wiele nowych
bada., z ktrych kade zmniejsza nieco jego si" i energi"
!dy zastanawiam si" nad przyrodzon omylnoci mego
sdu, to mam mniej zaufania do mej wadzy sdzenia, ni
gdy rozwaam tylko te rzeczy, ktrych tyczy moje
rozumowanie' i gdy posuwam si" jeszcze dalej, badajc
kad kolejn ocen" mych wadz, jak przeprowadzam, to
wszystkie reguy logiki sprawiaj, e przewiadczenie i
oczywisto# zmniejszaj si" stale, a wreszcie zanikaj
cakowicie
!dyby mnie kto tutaj zapyta, czy szczerze uznaj" ten
argument, ktry z takim trudem staram si", jak si" zdaje,
wdroy# w umysy i czy ja rzeczywicie jestem jednym z
tych sceptykw, ktrzy utrzymuj, i wszystko jest niepewne
i e nasza wadza sdzenia co do adnej rzeczy nie jest w
posiadaniu jakiegokolwiek probierza prawdy i faszu, to
odpowiedziabym, e pytanie to jest cakiem zb"dne i e ani
ja, ani nikt inny nigdy szczerze i stale nie by tego zdania
Natura z absolutnej i nie dajcej si" skontrolowa#
koniecznoci sprawia to, e musimy wydawa# sdy, tak
samo jak musimy oddycha# i czu#, i nie moemy unikn#
tego, iby widzie# pewne rzeczy w bardziej silnym i penym
wietle wskutek tego, e s powizane zwykle z pewn
aktualn impresj' tak samo jak nie moemy przeszkodzi#
temu, ibymy myleli tak dugo, jak jestemy w stanie
czuwania lub ebymy widzieli ciaa nas otaczajce, gdy
zwracamy ku nim nasze oczy w penym wietle so.ca
>tokolwiek zadawa sobie trud, aeby zbi# wykr"tne
wywody tego totalnego sceptycyzmu, ten w istocie rzeczy
prowadzi dysput" bez przeciwnika i usiowa przy pomocy
argumentw stwier)
dzi# istnienie wadzy, jak natura ju przedtem woya w
umys ludzki i uczynia rzecz z nim nierozcznie zwizan
(ntencj moj tedy w tym, e rozwijam tak skrupulatnie
argumenty tej fantastycznej sekty, jest tylko, eby zwrci#
uwag" czytelnika na prawdziwo# mej tezy, i wszelkie nasze
rozumowania dotyczce przyczyn i skutk'w nie opiera# si na
niczym innym ni na nawyku%, oraz <e prze-wiadczenie #est
racze# aktem sensytywne# strony nasze# natury ni strony
my-lce#$ +owiodem tutaj, e te same zasady, ktre
sprawiaj, i podejmujemy decyzj" w kadej sprawie i e
korygujemy t" decyzj", rozwaajc nasze uzdolnienia i
wadze duchowe oraz pozycj" naszego umysu, gdy
rozwaalimy dan spraw"' ot, powiadam, dowiodem,
e te sanie zasady, gdy je zastosowa# dalej do wszelkiego
nowego sdu refleksyjnego, musz stale, zmniejszajc
pierwotn oczywisto#, sprowadzi# j wreszcie do zera i
cakowicie podway# wszelkie przewiadczenie i
przekonanie !dyby wi"c przewiadczenie byo prostym
aktem myli i gdyby w nim nie byo jakiego szczeglnego
sposobu uj"cia rzeczy ani dodatkowej siy i ywoci, to
musiaoby ono niechybnie zniszczy# samo siebie i w kadym
przypadku zako.czy# si" cakowitym zawieszeniem sdu
9ecz dowiadczenie dostatecznie przekonuje kadego, kto
uwaa, e warto uczyni# t" prb", i chocia nie moe
znale1# b"du w argumentach, rozwini"tych powyej, to
przecie nadal wierzy, myli i rozumuje jak zwykle' a zatem
mona bezpiecznie wyprowadzi# konkluzj", e
rozumowanie i przewiadczenie jest pewnego rodzaju
doznaniem zmysowym czy te szczeglnym sposobem
ujmowania mylowego, ktrego same idee i refleksje nie
mog w aden sposb zniszczy#
9ecz tutaj, by# moe, kto zapyta, jak to si" dzieje,
(, (O, i
! sceptycyzmie w stosunku do rozumu 241
\, I,, 1 ! sceptycznym i o innyc" systemac" filozofii 247


nawet ze stanowiska mojej tezy, e te argumenty, rozwaone
powyej, nie powoduj, i sd zostaje zawieszony
cakowicie, i w jaki to sposb umys zachowuje pewien
stopie. poczucia pewnoci w kadej sprawie3 -koro bowiem
te nowe prawdopodobie.stwa, ktre, powtarzajc si", wci
zmniejszaj oczywisto# pierwotn, oparte s na zupenie
tych samych zasadach mylenia czy doznawania
zmysowego jak sd pierwotny, to moe si" wyda#
nieuniknione, i w obu przypadkach musz w rwnym
stopniu podwaa# ten sd i doprowadza# umys do
cakowitej niepewnoci przez to, i sdowi temu
przeciwstawiaj si" bd1 myli przeciwne, bd1 przeciwne
doznania zmysowe /rzypu#my, e zostaje mi postawione
pewne pytanie i e, rozwaywszy na wszystkie strony
impresje mej pami"ci i zmysw i przenisszy nie myli z
nich na takie rzeczy, jakie zazwyczaj wi si" z nimi, ja
czuj", e wi"ksz ma moc i bardziej jest sugestywna jedna
koncepcja ni jaka inna *a koncepcja o wi"kszej mocy, to
moja pierwsza decyzja /rzyjmijmy teraz, e nast"pnie
badam sam moj wadz" sdzenia i, stwierdzajc z
dowiadczenia, i czasem znajduje prawd", a czasem si"
myli, uwaam, i ta wadza podlega wpywowi
przeciwstawnych sobie zasad czy przyrzyn, z ktrych jedne
prowadz do prawdy, inne za do b"du' wac za te
przeciwstawne przyczyny, zmniejszam o nowe
prawdopodobie.stwo poczucie pewnoci, jakie byo w mej
pierwszej decyzji *o nowe prawdopodobie.stwo podlega
temu samemu zmniejszeniu co poprzednio, i tak dalej, in
infinitum$ /owstaje wi"c pytanie, #ak to si dzie#e, e nawet po
tym wszystkim zac"owu#emy pewien stopie, prze-wiadczenia,
kt'ry wystarcza dla naszego celu czy to w filozofii, czy w yciu
potocznym$
4t ja odpowiadam2 po pierwszej i drugiej decyzji
dziaanie umysu staje si" wymuszone i nienaturalne, a idee
staj si" mgliste i ciemne' wobec tego, cho# zasady sdzenia
i waenie przyczyn przeciwnych pozostaj takie jak na
samym pocztku, to jednak ich wpyw na wyobra1ni" i sia,
ktr one dodaj lub odejmuj myli, bynajmniej nie s
rwne !dzie umys nie obejmuje swego przedmiotu atwo i
bez trudu, te same czynniki nie maj tego samego skutku jak
tam, gdzie ujmuje idee bardziej naturalnie' i wyobra1nia nie
doznaje wraenia, ktre by mona porwna# z tym, jakie
powstaje przy jej zwykych sdach i opiniach Awaga jest
napi"ta nadmiernie' postawa umysu jest niewygodna i
nieprzyjemna' i humory, wyprowadzone z naturalnego ich
biegu, nie podlegaj w swych ruchach tym prawom, a
przynajmniej nie w tym samym stopniu jak wwczas, gdy
pyn swym zwykym oyskiem
0eeli b"dziemy szukali przykadw podobnych, to nie
bardzo trudno b"dzie je znale1# %agadnienie metafizyczne,
ktre rozwaamy, dostarczy nam ich obficie *en sam
argument, ktry by by uwaany za przekonywajcy w
rozumowaniu, jakie by dotyczyo historii czy polityki, ma
wag" ma albo nawet nie ma adnej w tych bardziej
zawiych sprawach, cho#by by doskonale zrozumiay 7 to
dlatego, e potrzeba pracy umysu i wysiku, aeby go
zrozumie#' a taki wysiek myli narusza zwyky przebieg
naszych uczu#, od ktrych zaley przewiadczenie *ak
samo jest w innych sprawach Napi"cie wyobra1ni zawsze
narusza prawidowy przebieg wzrusze. i uczu# *ragik,
ktry by przedstawia swoich bohaterw jako penych
dowcipu i pomysw w ich dramatycznych perypetiach,
nigdy by nie poruszy uczu# /odobnie jak wzruszenia duszy
nie pozwalaj na subtelne rozumowanie i refleksj", tak te
znowu rozumowanie
*raktat o naturze ludzkiej t (
JX
4 sceptycyzmie w stosunku do rozumu
(, (O, i
243
! sceptycznym i o innyc" systemac" filozofii (, (O, i 242


i refleksja w rwnym stopniu naruszaj przebieg wzrusze.
Amys, rwnie jak ciao, wydaje si" obdarzony pewnym cile
okrelonym stopniem siy i aktywnoci, ktrych nie moe
uy# w jednym dziaaniu inaczej ni kosztem wszystkich
innych dziaa. *o jest bardziej oczywiste tam, gdzie
dziaania s zupenie rnej natury' albowiem w tym
przypadku nie tylko sia umysu zwraca si" w innym
kierunku, lecz rwnie zmienia si" dyspozycja, tak i stajemy
si" niezdolni do tego, by szybko przej# od jednego dziaania
do innego, a jeszcze bardziej do tego, by je wykonywa# oba
na raz Nic wi"c dziwnego, e przewiadczenie, ktre
powstaje jako wynik subtelnego rozumowania, zmniejsza si"
proporcjonalnie do wysikw, jakie wyobra1nia robi na to, by
wej# w tok jakiego rozumowania i obj# je mylowo we
wszystkich jego cz"ciach skadowych /rzewiadczenie, jako
e jest ywym uj"ciem mylowym rzeczy, nie moe nigdy
by# pene tam, gdzie nie jest oparte na czym naturalnym i
atwym
/rzyjmuj", e taki jest prawdziwy stan sprawy' i nie mog"
zaaprobowa# tego, e niektrzy ludzie obieraj w stosunku do
sceptykw t" atw i szybk drog", i odrzucaj od razu
wszelkie ich argumenty, nie wnikajc w nie i nie badajc ich
0eli rozumowania sceptyczne maj moc przekonujc,
mwi oni, to jest to dowodem, i rozum ma pewn si" i
pewien autorytet' jeli za argumenty te s sabe, to nie mog
wystarczy# do tego, by odebra# moc wszelkim wnioskom
naszego rozumu 7rgument ten nie jest suszny, albowiem
rozumowania sceptykw, gdyby to byo moliwe, iby
zachowyway moc i nie obracay si" wniwecz wskutek swej
subtelnoci, byyby kolejno i mocne, i sabe, zalenie od
kolejnych dyspozycji umysu Najpierw wydaje si", e rozum
jest
w posiadaniu tronu, e ustanawia prawa, narzuca reguy, z
absolutn wadz i autorytetem 0ego wi"c przeciwnik jest
zmuszony szuka# schronienia pod jego opiek' posugujc
si" za racjonalnymi argumentami, aby dowie#, e rozum
jest omylny i zupenie nieporadny, wygotowuje, by tak rzec,
patent z podpisem i piecz"ci rozumu *en patent na razie ma
autorytet, ktry odpowiada aktualnemu i bezporedniemu
autorytetowi rozumu, co go wystawi 9ecz wobec tego, e
si" przyjmuje, i jest on sprzeczny z rozumem, to stopniowo
zmniejsza on si" tej wadczej mocy, a jednoczenie i swoj
wasn' a wreszcie obie znikaj zupenie, zmniejszajc si"
stopniowo wedle pewnej staej reguy @ozumowania
sceptyczne i dogmatyczne s takie same, cho# s przeciwne
co do swego kierunku i swych skutkw' tak i tam, gdzie
wywd dogmatyczny jest mocny, ma on wroga rwnej siy w
wywodzie sceptycznym' e za ich siy byy na pocztku
rwne, to i nadal pozostaj takie, pki trwaj' i kady z nich
tyle traci ze swej siy w tej walce, ile odbiera swemu
przeciwnikowi -zcz"liw wi"c jest rzecz, e natura w czas
amie si" wszelkich argumentw sceptycznych i nie pozwala
im mie# znacznego wpywu na rozum $ho#bymy ufnie
wierzyli cakowicie, e one same siebie unicestwi, to nigdy
by si" to nie stao, pki pierwej nie podwayyby one
wszelkiego przewiadczenia i nie zniszczyy cakowicie
rozumu ludzkiego
@ozdzi a (( ! sceptycyzmie
w stosunku do zmys'w
*ak wi"c sceptyk nie przestaje rozumowa# i wierzy#,
cho#by nawet twierdzi, e nie moe broni# swego rozumu
przy pomocy rozumu' i z tej samej racji musi on uzna#,
JX8
! sceptycznym i o innyc" systemac" filozofii (, (O, i NTT
l, (O, i
4 sceptycyzmie w stosunku do rozumu NTW


e istniej ciaa, cho# nie moe mie# roszczenia do tego, by
jakie argumenty filozoficzne utwierdzay to przewiadczenie
Natura nie pozostawia tego do jego wyboru i bez wtpienia
uwaaa t" rzecz za spraw" zbyt wielkiej wagi, iby j mona
powierzy# naszym niepewnym rozumowaniom i spekulacjom
:oemy, rzecz prosta, zapyta#, #akie rac#e skania# nas do
tego, &y wierzy. w istnienie dat; prna rzecz natomiast pyta#,
czy istnie#, czy te nie istnie# dala$ 4to rzecz, ktr musimy
przyj# za bezsporn we wszystkich naszych rozumowaniach
/rzedmiotem wi"c naszego obecnego dociekania jest to,
jakie przyczyny skaniaj nas, bymy wierzyli w istnienie cia
( wywody moje w tej sprawie rozpoczn" od rozrnienia,
ktre na pierwszy rzut oka moe si" wyda# zb"dne, lecz ktre
przyczyni si" bardzo znacznie do penego rozumienia tego, co
b"dzie powiedziane dalej /owinnimy zbada# oddzielnie dwa
zagadnienia, ktre zazwyczaj ludzie mieszaj ze sob 7
mianowicie2 dlaczego przypisujemy nieprzerwane istnienie
przedmiotom nawet wwczas, gdy nie s dane zmysom' oraz2
dlaczego przyjmujemy, e maj one istnienie odr"bne od
umysu i percepcji /rzez to ostatnie rozumiem zarwno ich
pozycj", jak te ich stosunki do innych rzeczy, zarwno ich
pozycj" zewntrzn, jak i niezaleno-. ich istnienia i
oddziaywania *e dwa zagadnienia dotyczce nieprzerwanego
i odr"bnego istnienia cia s cile zwizane ze sob 0eli
bowiem przedmioty naszych dozna. zmysowych istniej
nieprzerwanie nawet wwczas, gdy ich nie postrzegamy, to
istnienie ich jest, oczywista, niezalene i odr"bne od percepcji'
i vice versa, jeeli ich istnienie jest niezalene od percepcji i
odr"bne od niej, to musz one istnie# nieprzerwanie,
cho#bymy ich nie postrzegali 9ecz chocia rozstrzygni"cie
jednego pytania decyduje
o drugim, to przecie, aebymy mogli tym atwiej odkry#
zasady natury ludzkiej, z ktrych powstaje rozstrzygni"cie,
b"dziemy wci pami"tali o tym rozrnieniu i rozwaymy,
co wytwarza to przekonanie o nieprzerwanym czy te
odr&nym istnieniu cia & czy wytwarzaj je zmysy, rozum,
czy te wyo&ra+nia$ *o s jedyne pytania zrozumiae w tej
sprawie $o si" bowiem tyczy poj"cia istnienia zewn"trznego,
jeli je bra# jako co swoicie rnego od naszych percepcji
8, to wykazalimy ju powyej jego niedorzeczno#
%acznijmy od zmys'w$ 0est rzecz oczywist, e te wadze
nie s zdolne da# pocztku poj"ciu o cigym istnieniu tego,
co jest ich przedmiotem, gdy to ju nie jest im dane aktualnie
0est to bowiem sprzeczno# wewn"trzna i zakada, e zmysy
dziaaj nadal nawet wwczas, gdy przestay dziaa# w
jakikolwiek sposb ,adze te wi"c, jeli maj jakikolwiek
wpyw w sprawie rozwaanej, musz wytwarza# przekonanie
o istnieniu odr"bnym, lecz nie o cigym, i aeby to czyni#,
musz dostarcza# swych impresji jako obrazw i
przedstawie. co reprezentujcych, albo te dawa# je jako te
oto zupenie odr"bne i zewn"trzne istnienia
=e nasze zmysy nie daj nam swych impresji jako obrazw
czego odr&nego, niezalenego i zewntrznego, to jest oczywiste'
albowiem nie daj nam one nic innego ni pojedyncz
percepcj", nigdy za nie ma w nich najlejszego
napomknienia o jakiej rzeczy poza nimi /ojedyncza
percepcja nigdy nie moe wytworzy# idei podwjnego
istnienia inaczej ni drog wniosku, jaki wyprowadza rozum
lub wyobra1nia !dy umys spoglda poza to, co mu si"
bezporednio zjawia, jego wnioskw
* %&'() II, *o&+&! ,I!
247
! sceptycyzmie w stosunku do zrnysl'w
(, (O,N
(, (O,a ! sceptycznym i o innyc" systemac" filozofii
246


nie mona nigdy zapisywa# na rachunek zmysw' a z
pewnoci spoglda on dalej, gdy z pojedynczej percepcji
wnioskuje o istnieniu dwch rzeczy i przyjmuje, e mi"dzy
nimi zachodz stosunki podobie.stwa i przy)czynowoci
0eli wi"c nasze zmysy poddaj jak ide" istnie.
odr"bnych, to musz nam dawa# impresje, ktrych
dostarczaj drog jakiego omamu i zudzenia jako wanie
te odr"bne istnienia *u moemy zauway#, e wszelkie
wraenia zmysowe umys przeywa tak, jak one mu s dane
rzeczywicie, i e gdy wtpimy, czy ukazuj si" one jako
przedmioty odr"bne, czy te jako proste impresje, trudno#
dotyczy nie ich natury, lecz ich pozycji i ich stosunku do
innych rzeczy 4t jeeli zmysy przedstawiaj nam nasze
impresje jako co zewn"trznego w stosunku do nas i od nas
niezalenego, to zarwno te przedmioty, jak i my sami
musimy by# czym, co jest w oczywisty sposb dane naszym
zmysom, inaczej bowiem te wadze nie mogyby
porwnywa# owych przedmiotw i nas samych *rudno#
wi"c tkwi w tym, jak dalece my sami moemy by#
przedmiotem naszych zmysw
@zecz to pewna, e nie ma w filozofii sprawy bardziej
ciemnej ni pytanie co do identycznoci oraz natury tej
jednoczcej zasady, ktra tworzy jedno# osobowoci +alecy
jestemy od tego, ibymy mogli przy pomocy samych
naszych zmysw rozstrzygn# t" spraw"2 przeciwnie,
musimy si"ga# do najwi"kszych g"bin metafizyki, by da# na
nie zadowalajc odpowied1 0est te rzecz oczywist, e w
yciu potocznym te idee naszego HjaI i naszej osoby nigdy
nie s cile ustalone i okrelone Niedorzeczn przeto jest
rzecz wyobraa# sobie, e zmysy mog w ogle dokonywa#
rozrnienia mi"dzy nasz osob a rzeczami zewn"trznymi
+odajmy do tego, e kada impresja, zewn"trzna czy
wewn"trzna, e wszelkie uczucia, afekty, doznania
zmysowe, ble i przyjemnoci stoj pierwotnie na tym
samym poziomie' i e bez wzgl"du na to, jakie inne rnice
moemy postrzega# pomi"dzy nimi, to niemniej wszystkie
one zjawiaj si" we waciwych sobie barwach jako impresje
lub percepcje (stotnie te, jeeli rozwaamy rzeczy we
waciwy sposb, to chyba byoby niemoliwe, iby byo
inaczej' i nie mona sobie przedstawi#, iby nasze zmysy
zdolne byy w wi"kszym stopniu nas mami#, gdy chodzi o
pozycj" naszych impresji i ich stosunki do innych rzeczy, ni
gdy chodzi o sam natur" tych impresji ,obec tego bowiem,
e wszelkie dziaania i doznania zmysowe umysu s nam
znane za porednictwem wiadomoci, przeto z koniecznoci
musz one w kadym poszczeglnym przypadku ukazywa# si"
nam tak, jak s naprawd", i by# takie naprawd", jak si" nam
ukazuj ,szystko, co zjawia si" w umyle, zjawia si" w
istocie rzeczy jako percepcja' a zatem niemoliw jest rzecz,
by cokolwiek ukazao si" inaczej naszemu bezporedniemu
odczuwaniu 7lbowiem znaczyoby to przyj#, e nawet tam,
gdzie jestemy w sposb najbardziej intymny wiadomi
czego, moemy si" myli#
Nie tra#my jednak czasu na to, by bada#, czy jest rzecz
moliw, iby nasze zmysy nas mamiy i przedstawiay
nam nasze percepcje jako co odr"bnego od nas samych, co
jest czym zewntrznym w stosunku do nas i od nas
niezalenym; rozwamy natomiast, czy te zmysy
rzeczywicie nas tak mami i czy ten bd wynika z
bezporedniego wraenia zmysowego, czy te z jakich
innych przyczyn
%acznijmy od sprawy istnienia zewntrznego$ 6y# moe,
mona powiedzie#, pozostawiajc na uboczu metafizyczne
NT[ ! sceptycznym i o innyc" systemac" filozofii I, I,,2 NT] 4 sceptycyzmie w stosunku do zmysl'w
I, I,,2
! sceptycznym i o innyc" systemac" filozofii (, (O,a ! sceptycyzmie w stosunku do zmysl'w

pytanie co do identycznoci substancji
mylcej, e nasze wasne ciao w sposb
oczywisty naley do nas' e za rne
impresje wydaj si" czym zewn"trznym w
stosunku do ciaa, przeto przyjmujemy, e s
one czym zewn"trznym rwnie w stosunku
do nas samych /apier, na ktrym teraz
pisz", jest poza moj r"k -t jest poza
papierem Cciany pokoju s poza stoem
@zucajc za okiem ku oknu, spostrzegam
duy krg pl i budynkw, ktre s poza
moim pokojem % tego wszystkiego mona
wnioskowa#, e nie potrzeba adnej innej
wadzy poza zmysami, by nas przekona#, i
ciaa istniej zewn"trznie w stosunku do
naszej osoby 7eby jednak zapobiec
takiemu wnioskowi, trzeba zway# tylko trzy
rzeczy nast"pujce /o pierwsze to, e
waciwie mwic, postrzegamy nie nasze
ciao, gdy patrzymy na nasze ko.czyny i
czonki, lecz tylko pewne impresje, ktre
dochodz do zmysw' tak i przypisywa#
realne i cielesne istnienie tym impresjom czy
te temu, co jest ich przedmiotem, jest to akt
umysu, ktry rwnie trudno wyjani#, jak
to, co badamy obecnie /o wtre, d1wi"ki,
jakoci smakowe i zapachy, cho# potocznie
umys uwaa je za jakoci niezalene od
siebie i trwajce nieprzerwanie, nie ukazuj
si" zmysom jako co, co ma istnienie w
przestrzeni, a co za tym idzie, nie mog si"
im ukazywa# jako co, co jest pooone na
zewntrz naszego ciaa @acj", dla ktrej
przypisujemy pewne miejsce tym jakociom,
rozwaymy p1niej 8 /o trzecie, nawet nasz
wzrok informuje nas o odlegoci rzeczy lub
o ich, by tak rzec, zewn"trznoci, nie bezporednio i nie bez pewnego
rozumowania i dowiadczenia, jak to przyznaj najbardziej rozsdni filozofowie
8 @ozdz O
250 I, IV,2
r
$o si" tyczy niezaleno-ci naszych
percepcji od nas samych, to nie moe to by#
nigdy przedmiotem naszych zmysw2
wszelki pogld dotyczcy tej sprawy,
musi si" opiera# na dowiadczeniu i
obserwacji , dalszym cigu wywodw
zobaczymy, e nasze wnioski z
dowiadczenia dalekie s od tego, iby
przemawiay za tez o niezalenoci
naszych percepcji Na razie moemy
zauway#, e gdy mwimy o istnieniach
realnych i od nas odr"bnych, to potocznie
wi"cej mamy na widoku ich niezaleno#
od nas ni ich zewn"trzn pozycj" w
przestrzeni' i mylimy, e jaki przedmiot
jest wystarczajco realny, gdy jego istnienie
jest nieprzerwane i niezalene od nieustannych przemian, jakie zachodz, czego
jestemy wiadomi, w nas samych
Nawizujc do tego, co ju powiedziaem o zmysach, nie daj nam one
poj"cia o istnieniu cigym, albowiem2 nie mog one operowa# poza tym
zasi"giem, w jakim rzeczywicie operuj Nie mog te one zgoa wytworzy#
przewiadczenia o istnieniu rzeczy od nas odr"bnych, albowiem nie mog
przedstawi# takiej rzeczy umysowi ani jako czego, co jest tylko
reprezentowane, ani jako czego, co jest dane pierwotnie i bezporednio
7eby przedstawi# to co jako rzecz tylko reprezentowan, zmysy
musiayby przedstawi# i rzecz ow, i jej obraz 7eby za mogy j
ukaza# jako rzecz dan pierwotnie, musiayby one da# faszywe wiadectwo, i
to wiadectwo musiaoby dotyczy# pozycji przestrzennej danej rzeczy i jej
do innych stosunku 7 na to musiayby one by# zdolne porwna# t" rzecz
zewn"trzn z nami samymi2 lecz nawet w tym przypadku nie oszukayby nas
ani te nawet nie mogyby nas oszuka# :oemy wi"c pewnie wyprowadzi#
wniosek, e pogld, i co jest rzecz odr"bn i nieprzerwanie istniejc, nie
moe nigdy wywodzi# si" ze zmysw

7eby to potwierdzi#, moemy zauway#, e zmysy daj
nam impresje trzech rnych rodzajw /ierwsze, to impresje
ksztatu, obj"toci, ruchu i staoci cia +rugie, to impresje
barw, smakw, zapachw, d1wi"kw, ciepa i chodu *rzecie,
to przykroci i przyjemnoci, jakie powstaj std, e rne
rzeczy stykaj si" z naszymi ciaami, jak na przykad
wwczas, gdy stal kraje nasze ciao lub w przypadkach
podobnych %arwno filozofowie, jak i ludzie przeci"tni
przyjmuj, e pierwsze z nich maj istnienie odr"bne od nas i
cige *ylko ludzie przeci"tni stawiaj drugie na tym samym
poziomie 7 znw zarwno filozofowie, jak i ludzie przeci"tni
uwaaj, e trzecie s tylko percepcjami i, co za tym idzie, e
s bytami, ktrych istnienie si" przerywa i jest zalene
4t jest rzecz oczywist, e bez wzgl"du na to, jaki jest
nasz pogld filozoficzny na te sprawy, barwy, d1wi"ki, ciepo,
chd, o ile zjawiaj si" naszym zmysom, istniej, w taki sam
sposb jak ruch czy twardo#, i e rnica, jak pod tym
wzgl"dem mi"dzy nimi czynimy, nie wypywa z samej tylko
percepcji *ak silny jest przesd, i pierwsze z tych jakoci
istniej odr"bnie i nieprzerwanie, e gdy nowoczeni
filozofowie wysuwaj pogld przeciwny, to ludzie wyobraaj
sobie, i mog ten pogld niemal obali# na podstawie tego, co
czuj i czego dowiadczaj, i e same ich zmysy przecz tej
filozofii 0est rwnie oczywiste, e barwy, d1wi"ki, i tak
dalej, pierwotnie s na tym samym poziomie, co bl, jaki
wywouje ci"cie noem, i co przyjemno#, jak daje ognisko'
i jest oczywiste, e rnica mi"dzy nimi opiera si" nie na
percepcji i nie na rozumie, lecz na wyobra1ni -koro bowiem
uznamy, e jedne i drugie nie s niczym innym ni
percepcjami, ktre powstaj dzi"ki poszczeglnym kon)
figuracjom i ruchom cz"ci ciaa, to na czym mogaby
polega# mi"dzy nimi rnica3 -umujc wi"c to wszystko,
moemy wyprowadzi# wniosek, e o ile s"dziami s zmysy,
to wszelkie percepcje s takie same, co si" tyczy sposobu ich
istnienia
:oemy te zauway# na tym przykadzie d1wi"kw i barw,
e mona przypisywa# istnienia odr"bne i nieprzerwane
rzeczom, nigdy nie pytajc o rad" rozumu, ani nie wac
naszych przekona. na podstawie jakich zasad filozoficznych
(stotnie te, bez wzgl"du na to, jakie argumenty
przekonywajce filozofowie w swoim wyobraeniu mog
wysun#, by umocni# przewiadczenie, i istniej przedmioty
niezalene od umysu, to przecie jest oczywiste, e te
argumenty s znane tylko niewielu ludziom i e nie one
skaniaj dzieci, chopw i ogromn cz"# ludzkoci do tego,
i przypisuj przedmioty pewnym impresjom, a odmawiaj
ich innym *ote znajdujemy, e wszelkie konkluzje, jakie
czowiek przeci"tny wyprowadza w tej dziedzinie, s wprost
przeciwne do tych, jakie potwierdza filozofia 7lbowiem
filozofia informuje nas, e wszelka rzecz, ktra zjawia si"
przed umysem, nie jest niczym innym ni percepcj oraz e
jest przerywana i e jest zalena od umysu' a tymczasem
czowiek przeci"tny miesza percepcje i rzeczy i przypisuje
odr"bne i cige istnienie samym tym rzeczom, ktre czuje lub
widzi *o uczucie, wobec tego, e jest cakowicie nie
uzasadnione rozumowo, musi wywodzi# si" z jakiej innej
wadzy ni rozum +o tego moemy doda#, e pki
przyjmujemy, i nasze percepcje i ich przedmioty s tym
samym, nigdy nie moemy wyprowadza# wniosku z istnienia
jednego o istnieniu drugiego i nie moemy budowa#
adnego argumentu opierajcego si" na stosunku przyczyny i
skutku, ktry jest jedynym stosunkiem, jaki
, (O,N
! sceptycyzmie w stosunku do zmysl'w 253 NWN
! sceptycznym i o innyc" systemac" filozofii
I, I,,2


moe da# nam pewno#, co si" tyczy faktw Nawet
wwczas, gdy rozrnimy nasze percepcje od ich
przedmiotw, okae si" wkrtce, e wci jeszcze nie
jestemy zdolni wnioskowa# z istnienia jednego o istnieniu
drugiego' tak i, oglnie biorc, nasz rozum nie daje nam, ani
te nie jest moliwe, by dawa kiedykolwiek przy
jakimkolwiek zaoeniu pewno# co do nieprzerwanego i
odr"bnego istnienia cia /rzekonanie o istnieniu cia musi
by# cakowicie zalene od wyo&ra+ni%, ta musi teraz sta# si"
przedmiotem naszego badania
,obec tego, e wszystkie impresje s istnieniami
wewn"trznymi i gincymi i ukazuj si" nam jako takie, przeto
poj"cie o ich odr"bnym i cigym istnieniu musi powstawa#
ze zbienego dziaania pewnych ich wasnoci z
wasnociami wyobra1ni' e za to poj"cie nie rozciga si" na
nie wszystkie, to musi ono powstawa# z pewnych wasnoci
swoistych tylko niektrym impresjom 6"dzie wi"c nam
atwo odkry# te wasnoci, porwnujc impresje, ktrym
przypisujemy istnienie odr"bne i cige, z tymi, ktre
uwaamy za wewn"trzne i gince
:oemy wi"c zauway#, e nie ze wzgl"du na
niezaleno# od woli pewnych impresji, jak to si" zazwyczaj
przyjmuje, ani te ze wzgl"du na ich wi"ksz si" i
gwatowno# przypisujemy im realno# i cige istnienie,
jakiego odmawiamy innym impresjom, ktre zale od naszej
woli lub s sabe 0est bowiem rzecz oczywist, e nasze
przykroci i przyjemnoci, nasze wzruszenia i afekty, co do
ktrych nigdy nie przyjmujemy, iby miay istnienie poza
nasz percepcj, maj dziaanie bardziej gwatowne i s
rwnie niezalene od woli, jak impresje ksztatu i
rozcigoci, barwy i d1wi"ku, co do ktrych przyjmujemy, i
s bytami trwaymi $iepo ogniska, gdy jest umiarkowane,
istnieje, jak si" przyjmuje, w sa)
mym ogniu' ale przykroci, ktr ogie. sprawia, gdy si" do.
bardzo zbliy#, nie uwaa si" za byt, ktry by istnia poza
percepcj
!dy odrzucimy wi"c te opinie potoczne, musimy szuka#
jakich innych hipotez, ktre by nam pozwoliy odkry# te
szczeglne wasnoci w naszych impresjach, jakie sprawiaj, i
przypisujemy im istnienie odr"bne i cige /o pewnym
zastanowieniu znajdziemy, e wszystkie te przedmioty,
ktrym przypisujemy istnienie cige, maj pewn swoist
stao-., jaka je odrnia od impresji, ktrych istnienie zaley
od naszej percepcji *e gry, domy i drzewa, ktre w tej chwili
znajduj si" na moich oczach, ukazyway mi si" zawsze w tym
samym porzdku' i gdy trac" je z oczu, zamykajc oczy lub
odwracajc gow", to wkrtce p1niej znajduj", e znw si"
zjawiaj przede mn bez najmniejszej zmiany :oje ko i
st, moje ksiki i papiery zjawiaj si" w ten sam niezmiennie
sposb i nie ulegaj zmianie wskutek tego, e zachodzi
przerwa w moim widzeniu ich czy postrzeganiu *ak rzecz si"
ma z wszelkimi impresjami, ktrych przedmioty, jak si"
przyjmuje, maj istnienie zewn"trzne' natomiast rzecz si" nie
ma tak samo z adnymi innymi impresjami, czy to agodnymi,
czy gwatownymi, zalenymi od woli czy te niezalenymi
*a stao# jednak nie jest tak doskonaa, iby nie
dopuszczaa bardzo znacznych wyjtkw $iaa cz"sto
zmieniaj sw pozycj" i wasnoci i po niedugiej nawet
nieobecnoci czy przerwie mog si" sta# ledwie
rozpoznawalne 9ecz tutaj mona zauway#, e nawet w tych
zmianach zachowuj one spoisto# i prawidow zaleno#
jedne od drugich' a to jest podstaw pewnego rodzaju
rozumowania opartego na przyczynowoci i to daje
przekonanie, i one istniej nieprzerwanie !dy wracam
NWW ! sceptycyzmie w stosunku do zmysl'w
JO,N ! sceptycznym i o innyc" systemac" filozofii
I, I,,/ NWT


do mego pokoju po godzinnej nieobecnoci, to nie znajduj",
iby ogie. na kominku by w tej samej fazie, gdzie go
zostawiem , innych za przypadkach przywykem do tego,
e widz" podobne zmiany w cigu podobnego odcinka czasu,
niezalenie od tego, czy jestem obecny czy nieobecny, czy
jestem w pobliu czy w oddaleniu *a spjno# wi"c w
zmianach, ktre zachodz w rzeczach zewn"trznych, jest
jednym z rysw charakterystycznych tych rzeczy na rwni z
ich staoci
Astaliwszy, e przekonanie o nieprzerwanym istnieniu cia
zaley od spjnoci i staoci pewnych impresji, przechodz"
teraz do badania, w jaki sposb te wasnoci daj pocztek
tak niezwykemu przekonaniu %acznijmy od spjnoci
:oemy zauway#, e chocia te impresje wewn"trzne, ktre
uwaamy za pynne i gince, maj rwnie pewn spjno#
czy prawidowo# w tym, jak si" ukazuj, to przecie jest to
co rnego w swej naturze od tej spjnoci i prawidowoci,
jakie znajdujemy w ciaach +owiadczenie wskazuje, e
nasze wzruszenia s wzajemnie ze sob zwizane i zale,
wzajemnie od siebie' lecz w adnym przypadku nie jest
konieczne, by zakada#, e one istniay i wywieray swe
dziaanie, gdy nie byy postrzegane w tym celu , by
zabezpieczy# im t" sam zaleno# i to samo powizanie,
jakie stwierdzilimy w naszym dowiadczeniu -prawa si"
ma inaczej, gdy chodzi o rzeczy zewn"trzne *e wymagaj
istnienia nieprzerwanego, inaczej bowiem trac w znacznej
mierze prawidowo# swego oddziaywania -iedz" oto w
moim pokoju z twarz zwrcon do ognia' i wszystkie
rzeczy, ktre dziaaj na moje zmysy, znajduj si" naokoo
mnie w kr"gu niewielu jardw :oja pami"# wprawdzie
informuje mnie o istnieniu wielu rzeczy; lecz wwczas ta
informacja nie rozciga si" poza ich minione istnienie
i ani moje zmysy, ani moja pami"# nie daje adnego
wiadectwa temu, i istniej one nieprzerwanie !dy wi"c oto
tak siedz" i gdy tak snuj si" moje myli, sysz" nagle szmer,
jak gdyby drzwi, ktre si" obracaj na swych zawiasach, a
wkrtce potem widz" posa.ca, ktry zblia si" do mnie *o
daje okazj" do wielu nowych refleksji i rozumowa. /o
pierwsze, nie zauwayem nigdy, iby ten szmer mg powsta#
z czego innego ni z ruchu drzwi' a std wnioskuj", e obecne
zjawisko byoby sprzeczne z wszelkim minionym
dowiadczeniem, gdyby nie istniay nadal nieprzerwanie
drzwi, ktre, jak sobie przypominam, znajduj si" po drugiej
stronie pokoju +alej, stwierdzaem zawsze, e ciao
ludzkie posiada pewn wasno#, ktr nazywam ci"koci i
ktra nie pozwala mu unosi# si" w powietrzu, co musiaby
by uczyni# ten oto posaniec, aeby si" znale+. w moim
pokoju, gdyby schody, ktre sobie przypominam, zostay
unicestwione przez moj nieobecno# 9ecz to nie wszystko
4to otrzymuj" list, ktry, jak spostrzegam, otworzywszy go,
z charakteru pisma i podpisu, pochodzi od mojego
przyjaciela, ktry pisze, i znajduje si" w miejscu o NZZ mil
std odlegym 4czywista, nie mgbym nigdy wyjani# tego
zjawiska, zgodnie z mym dowiadczeniem w innych
przypadkach, gdybym nie rozwin w moim umyle
obrazu caego morza i kontynentu, ktry ley mi"dzy nami, i
nie przyj, i istniej nieprzerwanie, zgodnie z tym, co mi
mwi pami"# i obserwacja, stacje pocztowe i promy,
ktre speniaj swe funkcje 0eeli rozwaa# te zjawiska, a
mianowicie posa.ca i list w pewnym wietle, to s one sprzeczne
z dowiadczeniem potocznym i mona by je uwaa# za
gobiekcje przeciw tym tezom, ktre przyj"limy, co si" tyczy
powiza. mi"dzy przyczynami a skutkami Nawykem do
tego, e w tym samym czasie sysz" taki oto d1wi"k
4 sceptycyzmie w stosunku do zmysl'w 257
I, IV,2
NWK
! sceptycznym i o innyc" systemac" filozofii
I, IV,a


i widz" tak oto rzecz w ruchu 7le tutaj, w tym szczeglnym
przypadku, ja nie miaem jednoczenie tych dwch percepcji
*e obserwacje s sprzeczne, pki nie zao", e drzwi
pozostaj wci na tym samym miejscu i e zostay otwarte,
cho# tego nie postrzegaem ( to zaoenie, ktre na pierwszy
rzut oka byo cakiem arbitralne i hipotetyczne, zdobywa si"
i oczywisto# przez to, e jest to jedyne zaoenie, przy
ktrym mog" pogodzi# te sprzecznoci Nie ma chyba chwili
w moim yciu, gdzie nie zachodziby przypadek podobny i
gdzie nie miabym okazji zakada#, i rzeczy istniej
nieprzerwanie, i w ten sposb wiza# to, e ukazyway si"
mnie w przeszoci i ukazuj teraz, i dawa# im takie
powizanie wzajemne, jakie wedle mego dowiadczenia
odpowiada ich naturze swoistej i okolicznociom *utaj wi"c
natura rzeczy mnie skania, ibym uwaa wiat za co
realnego i trwaego, co zachowuje swe istnienie nawet
wwczas, gdy ju nie jest aktualnie dane mojej percepcji
9ecz chocia moe si" wyda#, i wniosek ten ze spjnoci
zjawisk jest tej samej natury, co nasze rozumowania
dotyczce przyczyn i skutkw, jako e wywodzi si" z
nawyku i zaley od minionego dowiadczenia, to przecie
znajdziemy po zbadaniu rzeczy, e rozumowania te w istocie
rzeczy znacznie rni si" od siebie i e ten wniosek wywodzi
si" z rozumu oraz w sposb poredni i oklny z nawyku
Eatwo bowiem zgodzi si" kady, e skoro adna rzecz nigdy
naprawd" nie jest aktaalnie obecna dla umysu poza jego
wasnymi percepcjami, to nie tylko jest niemoliwe, iby
mona byo zdoby# jaki nawyk inaczej ni dzi"ki
prawidowemu nast"pstwu tych percepcji, lecz rwnie
niemoliwe jest, by jaki nawyk wykracza poza ten stopie.
prawidowoci =aden wi"c stopie. prawidowoci w naszych
percepcjach nie moe by#
podstaw tego, ibymy wnosili o wi"kszym stopniu
prawidowoci w jakich rzeczach, ktrych nie postrzegamy'
albowiem w tym tkwiaby sprzeczno#, mianowicie byby to
nawyk zdobyty dzi"ki temu, co nigdy nie byo aktualnie dane
umysowi 9ecz jest rzecz oczywist, e ilekro#
wnioskujemy o cigym istnieniu przedmiotw, ktre s dane
w doznaniach zmysowych, z ich spjnoci i z cz"stoci ich
powizania, to czynimy to dlatego, by obdarzy# te rzeczy
wi"ksz prawidowoci ni ta, jak obserwujemy w
zwykych naszych percepcjach %auwaamy powizanie
mi"dzy dwoma rodzajami rzeczy, tak jak one si" ukazyway
zmysom w przeszoci, lecz nie jestemy zdolni ustali#
obserwacj, i powizanie to jest doskonale stae, odwrcenie
bowiem gowy lub zamkni"cie oczu moe je przerwa# 9ecz
czy nie przyjmujemy wwczas po prostu, e te rzeczy
pozostaj nadal w swym zwykym powizaniu, cho# pozornie
si" ono przerywa, i e mi"dzy tymi nieprawidowo
zjawiajcymi si" obrazami jest jakie wice ogniwo,
ktrego my nie dostrzegamy3 =e jednak wszelkie
rozumowanie, ktre dotyczy faktw, opiera si" tylko na
nawyku i e nawyk moe by# skutkiem tylko powtarzajcych
si" percepcji, przeto rozszerzenie nawyku i rozumowania
poza percepcj" nie moe by# nigdy bezporednim i
naturalnym skutkiem staego powtarzania si" i powizania
percepcji, lecz musi opiera# si" rwnie na wspdziaaniu
jakich innych czynnikw
%auwayem ju powyej 8, badajc podstawy
matematyki, e wyobra1nia wprowadzona na pewien tor
mylenia skonna jest trwa# na tym torze wwczas, gdy si"
jej nie udaje rozwiza# zagadnienia, i niby statek wpra)
8 $z"# ((, rozdz (O *raktat
o naturze ludzkiea t (
NW[ ! sceptycznym i o innyc" systemac" filozofii (, (O,8 ! sceptycyzmie w stosunku do zmysl'w NW] I, I,,2
13

wiony w ruch wiosami porusza si" w tym samym kierunku
bez wszelkiego nowego impulsu *ym tumaczyem tam,
dlaczego rozwaywszy wiele niecisych probierzy rwnoci i
skorygowawszy je jedne przez inne, nadal wyobraamy
sobie, e istnieje poprawny i cisy probierz tego stosunku,
ktry nie dopuszcza najmniejszego b"du i najmniejszej
zmiany *a sama zasada sprawia, e atwo trwamy w
przekonaniu, i ciaa istniej nieprzerwanie /rzedmioty maj
pewn spjno# nawet tak, jak si" ukazuj naszym zmysom'
lecz spjno# ta jest znacznie wi"ksza i bardziej niezmienna,
jeeli zaoymy, e przedmioty te maj istnienie
nieprzerwane' i wobec tego, e umys jest ju raz na tym
torze, i obserwuje pewn niezmienno# wrd rozwaanych
przedmiotw, przeto trwa on w sposb naturalny w tej
postawie, pki tej niezmiennoci nie uczyni najbardziej
dokadn, jak tylko moliwe /roste zaoenie, i te
przedmioty istniej nieprzerwanie, wystarcza dla tego celu i
daje nam poj"cie o znacznie wi"kszej prawidowoci wrd
tych przedmiotw ni ta, jak one wykazuj, gdy wzrokiem
naszym nie si"gamy dalej ni nasze zmysy
9ecz cho#bymy nie wiedzie# jak moc przypisywali tej
zasadzie, obawiam si", e b"dzie ona za saba, by sama moga
podtrzyma# konstrukcj" tak rozleg jak ta, wedle ktrej
wszystkie ciaa w przestrzeni istniej nieprzerwanie' i zdaje
mi si", e ze sp'#no-ci mi"dzy obrazami tych rzeczy, ktre
si" ukazuj zmysom, musimy poczy# rwnie ich stao#,
by zadowalajco uzasadni# ten pogld ,obec tego, e
wyjanienie tej sprawy wprowadzi mnie w szeroki krg
bardzo g"bokiego rozumowania, przeto uwaam za
waciwe, by unikn# wszelkiego pomieszania myli, da#
krtki zarys czy skrt mojej koncepcji, a nast"pnie rozwin#
wszystkie jej cz"ci
skadowe w caej peni *en wniosek ze staoci naszych
percepcji, podobnie jak poprzedni z ich spjnoci, prowadzi
do przekonania, i ciaa istniej nieprzerwanie, ktre to
przekonanie jest wczeniejsze ni to, e istniej one odr"bnie
i samodzielnie, i prowadzi do niego
!dymy ju nawykli do tego, i spostrzegamy pewn
stao# wrd pewnych impresji, i gdymy ju ustalili, e na
przykad percepcja so.ca lub oceanu wraca nam, po pewnej
nieobecnoci lub znikni"ciu, z podobnymi elementami
skadowymi w podobnym porzdku jak wtedy, gdy si"
zjawia po raz pierwszy, to wwczas nie jestemy skonni, by
te przerywane percepcje uwaa# za rne Rjak s one
rzeczywicieS, lecz przeciwnie uwaamy, e zachowuj
one indywidualn tosamo#, a to z racji, e s do siebie
podobne =e jednak to przerywanie ich istnienia jest
sprzeczne z doskona tosamoci i e sprawia, i uwaamy,
e pierwotna impresja znikn"a i e druga zjawia si" na nowo,
przeto jestemy w pewnym kopocie, uwikani w pewnego
rodzaju sprzeczno# 7by si" od tej trudnoci uwolni#,
maskujemy, o ile moliwe, t" przerw" w istnieniu czy te
raczej nawet usuwamy j cakowicie, przyjmujc, e te
przerywane percepcje powizane s przez byt realny,
ktrego nie postrzegamy *o zaoenie czy ta idea
nieprzerwanego istnienia zdobywa si" i ywo# dzi"ki
pami"ci o tych przerywanych impresjach i dzi"ki temu, e
daj nam one skonno#, by przyj#, i pozostaj te same'
zgodnie za z tym, comy ustalili powyej, sama istota
przewiadczenia polega wanie na sile i ywoci naszych
koncepcji
7eby uzasadni# t" moj tez", potrzeba czterech rzeczy /o
pierwsze, trzeba wyjani# principium indwiduationis, czyli
zasad" tosamoci /o wtre, trzeba wskaza# racj", dlaczego
podobie.stwo naszych przerywanych i nie)
J[8
a6o ! sceptycznym i o innyc" systemac" filozofii (, (O,N 261
! sceptycyzmie w stosunku do zmysl'w
I, I,,2


cigych percepcji skania nas do tego, by im przypisywa#
tosamo# /o trzecie, trzeba wyjani# t" skonno#, jak nam
daje to zudzenie, do tego, by wiza# te przerywane jawienia
si" w jedno nieprzerwane istnienie ,reszcie, po czwarte,
trzeba wyjani# t" si" i ywo# myli, jaka wypywa z tej
skonnoci
/o pierwsze, co si" tyczy zasady tosamoci, to moemy
zauway#, e widok jakiej jednej rzeczy nie wystarcza do
tego, by da# ide" tosamoci 7lbowiem w tym zdaniu2
Hdany przedmiot jest tosamy sam z sobI, gdyby idea,
ktr oznacza wyraz HprzedmiotI, niczym si" nie rnia od
tego, co rozumiemy przez Hsam z sobI, to w istocie rzeczy
zdanie to nie miaoby adnego znaczenia i nie zawieraoby
orzeczenia i podmiotu, ktre przecie znajduj si" w tym
twierdzeniu 0eden poszczeglny przedmiot daje ide"
jednoci, nie za tosamoci
7le z drugiej strony wielo# rzeczy nie moe nigdy da# tej
idei, cho#by zaoy., e s one nie wiedzie# jak do siebie
podobne Amys zawsze orzeka, e jedna rzecz nie jest
drug, i uwaa, e one tworz dwie, trzy czy te jak
wi"ksz okrelon liczb" rzeczy, ktrych istnienie jest
cakowicie odr"bne i niezalene
-koro wi"c zarwno wielo#, jak i jedno# nie dadz si"
powiza# ze stosunkiem tosamoci, to musi on tkwi# w
czym, co nie jest ani wieloci, ani jednoci 9ecz, prawd"
mwic, na pierwszy rzut oka wydaje si" to cakiem
niemoliwe /omi"dzy jednoci i wieloci nie ma nic
poredniego, podobnie jak nie ma nic poredniego mi"dzy
istnieniem a nieistnieniem !dy przyjmiemy, e jedna rzecz
istnieje, to musimy zaoy#, bd1 e inna rwnie istnieje, a
wtedy mamy ide" wieloci, bd1 te e nie istnieje, a
wwczas pierwsza rzecz pozostaje jed)dnoci
7eby usun# t" trudno#, zwr#my si" ku idei czasu czy
trwania %aznaczyem ju powyej 8, e czas w cisym
znaczeniu obejmuje implicite nast"pstwo i e gdy stosujemy
t" ide" czasu do jakiego przedmiotu niezmiennego, to
czynimy to posugujc si" fikcj wyobra1ni, ktrej moc
przyjmuje si", i przedmiot niezmienny bierze udzia w
zmianach, jakie zachodz w rzeczach z nim wspistniejcych,
a w szczeglnoci w zmianach, ktre zachodz w naszych
percepcjach *a fikcja wyobra1ni jest niemal poszechna' i
dzi"ki niej to wanie jaki przedmiot indywidualny
znajdujcy si" przed nami, na ktry patrzymy przez czas jaki
nie dostrzegajc w nim adnej przerwy ani zmiany, moe
nam nasun# poj"cie tosamoci !dy bowiem rozwaamy
jakie dwa punkty tego odcinka czasu, to moemy widzie# je w
rnym wietle :oemy bd1 ujmowa# je myl dokadnie w
tej samej chwili' w tym przypadku daj nam one ide" liczby,
zarwno same przez si", jak i przez przedmiot, ktry si" w
nich znajduje2 trzeba podwoi# ten przedmiot, by mc go
ujmowa# jako zarazem istniejcy w tych dwch rnych
punktach czasu 7lbo te z drugiej strony, moemy i# ladem
nast"pstwa tych chwil w podobnym nast"pstwie idej, ujmujc
myl najpierw jedn chwil" jednoczenie z przedmiotem,
ktry wwczas istnieje, a nast"pnie moemy sobie
wyobrazi# zmian" w chwili czasu, wyobraajc sobie
jednoczenie, i przedmiot nie doznaje adnej zmiany ani
przerwy w istnieniu2 tu rzecz ta da nam ide" jednoci *u wi"c
jest idea, ktra jest czym porednim mi"dzy jednoci a
wieloci' albo, wyraajc si" bardziej odpowiednio, jest to
idea, ktra jest jednym lub drugim zalenie od tego, jak na ni
spojrzymy2 t"
* %&'() II, *o&+&! ,!
NKQ
! sceptycyzmie w stosunku do zmysl'w
! sceptycznym i o innyc" systemac" filozofii (, (O,N I, IV,2 2$2


ide" nazywamy ide tosamoci Nie moemy w adnym
przyj"tym znaczeniu powiedzie#, e jaki przedmiot jest
tosamy sam z sob, o ile nie rozumiemy przez to, e
przedmiot, ktry istnieje w jednej chwili, jest tosamy z
przedmiotem, ktry istnieje w drugiej chwili , ten sposb
rozrniamy mi"dzy ide, ktr oznacza, sowo HprzedmiotI,
a ide, ktr oznacza zwrot Hten samI, nie idc po linii
wieloci, a jednoczenie nie zacieniajc si" do cisej i
bezwzgl"dnej jednoci
*ak wi"c zasada identycznoci nie jest niczym innym ni
niezmienno-ci i nieprzerwanym istnieniem jakiego przedmiotu
przez upyw czasu, dzi"ki ktrej to niezmiennoci umys
moe ledzi# ten przedmiot w rnych chwilach jego
istnienia, nieprzerwanie o nim mylc, i moe nie by#
zmuszony do tego, by tworzy# sobie ide" wieloci czy liczby
/rzechodz" teraz do wyjanienia drugie# cz"ci mojej
koncepcji i do wykazania, dlaczego stao# naszych percepcji
skania nas do tego, ibymy im przypisywali dokadn
tosamo# numeryczn, cho#by mi"dzy zjawianiem si" tych
percepcji byy bardzo dugie przerwy i cho#by one miay tylko
jedn z istotnych cech tosamoci, a mianowicie niezmienno-.$
7eby unikn# wszelkiej wieloznacznoci i pomieszania poj"#
w tej sprawie, zauwa", e tutaj wyjaniam pogldy i
przewiadczenia potoczne, co si" tyczy istnienia cia' std
wi"c musz" uzgodni# cakowicie mj sposb mylenia i
wyraania si" z tym pogldem potocznym 4t
zauwaylimy ju powyej, e cho#by filozofowie nie
wiedzie# jak rozrniali rzeczy i percepcje zmysowe, co do
ktrych zakadaj, i s jednoczesne i do siebie podobne, to
przecie jest to rozrnienie, ktrego nie rozumie szeroki og
ludzki2 postrzegajc tylko jeden byt, nie mog ludzie
zgodzi# si" na pogld, e s tutaj dwa istnienia i e jedno
reprezentuje drugie -ame te obrazy zmysowe, ktre
dochodz do wiadomoci przez oko czy ucho, s dla
czowieka przeci"tnego prawdziwymi przedmiotami i nie
moe on atwo poj#, iby to oto piro czy te ten papier,
ktry on postrzega bezporednio, reprezentowa jaki
inny, od niego rny, lecz do. podobny 7eby wi"c
przystosowa# si" do tych poj"# potocznych, zao"
przede wszystkim, i jest tylko jedno istnienie, ktre
nazywa# b"d" bez rnicy bd1 przedmiotem RrzeczS, bd1
percepcj, zalenie od tego, co si" b"dzie wydawao najwy)
godniejsze dla mego celu, rozumiejc przez oba wyrazy to,
co przeci"tny czowiek rozumie przez HkapeluszI, HbutI,
Hkamie.I lub przez jakkolwiek inn impresj", ktr mu daj
jego zmysy +am z pewnoci znak, gdy powrc" do bardziej
filozoficznego sposobu mwienia i mylenia /rzyst"pujc
wi"c do zagadnienia, co jest 1rdem b"du i zudzenia,
gdy chodzi o tosamo#, jak przypisujemy naszym
percepcjom podobnym, mimo e si" one przerywaj, musz"
tutaj przypomnie# to, co ju powyej dowiodem i wyjaniem
8 Nic atwiej nie moe sprawi#, ibymy b"dnie wzi"li jedn
ide" za drug ni jakikolwiek mi"dzy nimi stosunek, ktry
je sprz"ga ze sob w wyobra1ni i ktry usposabia j do tego,
i atwo przechodzi od jednej idei do drugiej -pord
wszystkich stosunkw podobie.stwo jest pod tym wzgl"dem
najbardziej wydajne' a to dlatego, i ono nie tylko jest
przyczyn tego, e kojarz si" ze sob idee, lecz rwnie tego,
e sprz"gaj si" ze sob dyspozycje' i dlatego, e ono
sprawia, i ujmujemy jedn ide" w akcie umysu, ktry jest
podobny do aktu, w jakim ujmujemy drug *a okolicz)
2
$z"# II, *o&+&! ,!
NKT 4 sceptycznym i o innyc" systemac" filozofii
! sceptycyzmie w stosunku do zmysl'w I, I,,2 265
i, i;,a


no#, jak ju zauwayem powyej, ma doniose znaczenie' i
moemy uzna# za regu" ogln, e gdy jakiekolwiek idee
daj umysowi te sam dyspozycj" lub te dyspozycje
podobne, to bardzo atwo mona je ze sob pomiesza#
Amys atwo przechodzi od jednej do drugiej i nie spostrzega
zmiany, jeli nie skupi na tym szczeglnej uwagi, do czego,
oglnie biorc, jest on cakowicie niezdolny
7eby zastosowa# t" regu" ogln, musimy najpierw
zbada# dyspozycj" umysu, gdy on przedstawia sobie jak
rzecz, ktra zachowuje dokadn tosamo#, a nast"pnie
musimy znale1# jak inn rzecz, ktra zostaje pomieszana z
tamt przez to, i wywouje dyspozycj" podobn !dy myl
nasz zatrzymujemy na jakim przedmiocie i przyjmujemy,
e pozostaje on ten sam przez pewien czas, to jest oczywiste,
e przyjmujemy, i zmiana zachodzi tylko w samym czasie, i
nie wysilamy si" nigdy na to, by wytworzy# sobie jaki nowy
obraz czy now ide" tej rzeczy ,adze umysu maj, by tak
rzec, tendencj" do zachowania spokoju i nie podejmuj
adnego wi"kszego wysiku w wi"kszej mierze ni to jest
konieczne, by trwaa nieprzerwanie ta idea, ktr pierwotnie
bylimy posiedli i ktra trwa nadal bez zmiany i przerwy
/rzejcia od jednej chwili do innej nie odczuwamy niemal
wcale i nie zaznacza si" ono adn jak odr"bn percepcj
czy ide, ktrej uj"cie myl wymagaoby innego nastawienia
umysu
9ecz teraz jakie to przedmioty, poza identycznymi, s
zdolne da# umysowi t" sam dyspozycj", gdy je rozwaa, i
sprawi#, by wyobra1nia w taki sam gadki sposb
przechodzia od jednej idei do drugiej3 *o zagadnienie ma
jak najwi"ksz wag" 0eli bowiem mona znale1# takie
przedmioty, to z pewnoci moemy wyprowadzi# wniosek
na podstawie powyszej zasady, e te przedmioty
w bardzo naturalny sposb miesza si" z przedmiotami
identycznymi i e si" je bierze za tosame w wi"kszoci
naszych rozumowa. 9ecz cho# zagadnienie to bardzo wielkiej
wagi, nie jest ono ani bardzo trudne, ani nie budzi
wtpliwoci 4dpowiadam bowiem od razu, e nast"pstwo
rzeczy powizanych jakim stosunkiem wprowadza umys w
tak dyspozycj", i e wyobra1nia przechodzi od jednej do
drugiej tak samo gadko i bez przerw w cigoci, jak sobie
przedstawia t" sam rzecz niezmienn -am istot stosunku
jest to, e wie on nasze idee jedne z innymi i e uatwia
przejcie od jednej do jej korelatu, gdy si" ta pierwsza ukae
/rzejcie mi"dzy ideami powizanymi jakim stosunkiem
jest wi"c tak gadkie i atwe, i wywouje nieznaczn zmian"
w umyle i przedstawia si" podobnie, jak trwanie tego samego
aktu =e za trwanie tego samego aktu jest skutkiem tego, i
umys nieprzerwanie przedstawia sobie ten sam przedmiot,
przeto z tej wanie racji przypisujemy tosamo# wsz"dzie
tam, gdzie nast"puj po sobie rzeczy zwizane stosunkiem
:yl lizga si" po linii nast"pstwa z rwn atwoci, jak
gdyby rozwaaa tylko jedn rzecz' a co za tym idzie, miesza
nast"pstwo z tosamoci
%obaczymy p1niej wiele przykadw tej tendencji, jak ma
powizanie jakim stosunkiem do tego, iby nas skania#,
bymy przypisywali identyczno-. rzeczom r'nym; ale tu
ograniczymy si" do tematu, ktry rozwaamy obecnie
%najdujemy w dowiadczeniu, e niemal wszystkie impresje
zmysowe maj tak stao-., i przerywajc si" na czas
pewien nie ulegaj adnej zmianie i e przerwa im nie
przeszkadza w tym, iby powrciy w takiej samej postaci i
sytuacji, jak si" przedstawiay, gdy zjawiy si" po raz
pierwszy -pogldam na meble mojego pokoju' zamykam
oczy, a nast"pnie je otwieram2 znajduj", e
267
! sceptycyzmie w stosunku do zmysl'w
l, i;,N NKK ! sceptycznym i o innyc" systemac" filozofii I, I,,2


nowe percepcje s dokadnie podobne do tych, ktre
poprzednio uderzay moje zmysy *o podobie.stwo
obserwujemy w tysicznych przykadach' i w naturalny
sposb wie ono w jedno nasze idee tych przerywanych
percepcji stosunkiem jak najbardziej cisym i sprawia, e
umys atwo przechodzi od jednej rzeczy do drugiej Eatwe
przejcie wyobra1ni wzdu szeregu idei, ktre si"
wywodz z tych rnych i przerwanych percepcji, to
dyspozycja umysu niemal tosama z t, w jakiej
rozwaamy jedn sta i nieprzerwan percepcj" 0est wi"c
rzecz cakiem naturaln, i mylnie bierzemy jedn za
drug 8
4soby, ktre maj taki pogld na identyczno# naszych
percepcji podobnych do siebie, to na og caa niemy lca i
niefilozoficzna cz"# ludzkoci Rto znaczy2 my wszyscy w
takiej czy innej chwiliS' a wi"c ci wszyscy, ktrzy
przyjmuj, e ich percepcje s jedynymi ich przedmiotami i
ktrzy nie myl nigdy o istnieniu podwjnym,
wewn"trznym i zewn"trznym, reprezentujcym i
reprezentowanym -am ten obraz, ktry jest dany aktualnie
naszym zmysom, jest dla nas realnym ciaem' i wanie
tym obrazom, ktre ulegaj przerwom, przypisujemy do)
8 *o rozumowanie, trzeba przyzna#, jest nieco zawie i trudne do
zrozumienia, lecz jest rzecz godn uwagi, e ta wanie trudno# moe sta# si"
dowodem na to, co tu wywodzimy :oemy zauway#, e tutaj dwa stosunki, z
ktrych kady jest podobie.stwem, przyczyniaj si" do tego, i mylnie
bierzemy nast"pstwo naszych przerwanych percepcji za przedmiot identyczny
/ierwszy stosunek to podobie.stwo percepcji, drugi to podobie.stwo, jakie
zachodzi mi"dzy aktem umysu, gdy on widzi nast"pstwo rzeczy podobnych, a
aktem, gdy on widzi przedmiot identyczny 4t te podobie.stwa skonni
jestemy miesza# jedno z drugim, i jest rzecz naturaln, e tak jest, zgodnie z
obecnym naszym wywodem 7le pami"tajmy, i to s dwa rne podobie.stwa,
a nie znajdziemy adnej trudnoci w rozumieniu argumentu, ktry rozwinem
powyej
skonaa identyczno# =e jednak przerwa w ich zjawianiu si"
zmysom wydaje si" przeciwna tosamoci i z natury rzeczy
prowadzi do tego, i uwaamy te podobne do siebie percepcje
za rne od siebie, przeto znajdujemy si" tutaj w rozterce, jak
pogodzi# takie przeciwstawne sobie pogldy =e wyobra1nia
gadko przechodzi wzdu szeregu idej, ktre si" wywodz z
podobnych do siebie percepcji, to sprawia, i przypisujemy im
zupen identyczno# *o, e te percepcje zjawiaj si" w
wiadomoci w sposb przerywany, sprawia, i uwaamy je
za byty podobne, lecz przecie odr"bne, ktre zjawiaj si" w
pewnych odst"pach czasu >opot zwizany z t
sprzecznoci sprawia, e jestemy skonni czy# te
oderwane od siebie obrazy fikcj nieprzerwanego istnienia, co
jest trzeci cz"ci tej hipotezy, ktr zamierzaem wyjani#
+owiadczenie nie pozostawia adnej wtpliwoci, e
wszelka sprzeczno#, ju to z uczuciami ju to ze
wzruszeniami, daje poczucie niepewnoci, czy pochodzi z
wewntrz, czy z zewntrz, czy z przeciwstawienia rzeczy na
zewntrz nas, czy te z konfliktu jakich czynnikw
wewn"trznych /rzeciwnie, to, co idzie po linii naszych
skonnoci przyrodzonych, co albo z zewntrz przynosi
im zaspokojenie, albo te wewntrz nas zbiega si" z ich
tendencjami, to z pewnoci daje wyra1n przyjemno# 4t
tutaj zachodzi przeciwie.stwo mi"dzy poj"ciem
identycznoci podobnych do siebie percepcji, a
przerywanym ich istnieniem w wiadomoci' i wobec tego
umys musi czu# si" nieswojo i b"dzie cakiem naturalnie
szuka wyzwolenia z tego poczucia /oniewa to poczucie
wynika std, e przeciwstawiaj si" sobie dwie rzeczy
sprzeczne, przeto umys musi szuka# ratunku, powi"cajc
jedn rzecz dla drugiej =e za gadkie przejcie naszej myli
od jednej z podobnych do siebie percepcji do
269
4 sceptycyzmie w stosunku do zmysl'w
I, IV,2 268 ! sceptycznym i o innyc" systemac" filozofii
I, I,,"


drugiej sprawia, i przypisujemy im identyczno#, to nie
moemy nigdy bez sprzeciwu wewn"trznego zrezygnowa# z
tego pogldu :usimy wi"c zwrci# si" w drug stron" i
przyj#, e nasze percepcje nie s przerywane, lecz e
zachowuj istnienie stae i niezmienne i dzi"ki temu s
cakowicie tosame 9ecz tutaj znowu przerwy mi"dzy
ukazywaniem si" tych percepcji s tak dugie i cz"ste, e
niepodobna ich pomin#' e za ukazanie si percepcji w
umyle i #e# istnienie na pierwszy rzut oka wydaje si"
cakowicie tym samym, to mona wtpi#, czy kiedykolwiek
moemy zgodzi# si" na tak uderzajc sprzeczno# i przyj#,
e percepcja istnieje, cho# nie jest aktualnie dana umysowi
7eby t" spraw" wyjani# i doj# do tego, jak przerwa w
percepcji niekoniecznie pociga za sob przerw" w jej
istnieniu, dobrze b"dzie dotkn# pewnych spraw, ktre
b"dziemy mieli sposobno# wyjani# obszerniej w dalszych
wywodach 8
:oemy zacz# od stwierdzenia, e trudno# w naszej
sprawie nie dotyczy faktw ani tego, czy umys wyprowadza
taki wniosek co do cigego istnienia jego percepcji, lecz
tylko dotyczy sposobu, w jaki powstaje ten wniosek, i zasad,
z ktrych si" go wyprowadza 0est rzecz pewn, e niemal
cay rodzaj ludzki i nawet sami filozofowie w ogromnej
wi"kszoci chwil swego ycia przyjmuj, i ich percepcje s
jedynymi ich przedmiotami i e ten sam byt, ktry
bezporednio zjawia si" przed umysem, jest ciaem realnym
czy materialnym istnieniem 0est te rzecz pewn, e
przyjmujemy, i ta sama percepcja czy rzecz ma byt cigy i
nieprzerwany i e nie unicestwia go nasza nieobecno# i e
nie daje mu istnienia nasza obecno# !dy jestemy
nieobecni, mwimy przecie, e wci
* Ro&+&! ,I!
istnieje, lecz e jej nie postrzegamy lub jej nie widzimy !dy
jestemy obecni, mwimy, e j postrzegamy czy te j
widzimy /owstaj wi"c tutaj dwa pytania /ierwsze, jak
moemy pogodzi# si" z tym, e percepcja moe nie by# dana
aktualnie umysowi i jednoczenie nie znika# cakowicie /o
wtre, w jaki sposb przedstawiamy sobie, e jaki przedmiot
staje si" aktualnie dany dla umysu i e jednoczenie nie
tworzy si" na nowo jaka percepcja czy jaki obraz' i co
rozumiemy przez to, i widzimy, czu#emy L postrzegamy7
$o si" tyczy pierwszego pytania, to moemy zauway#, e to,
co nazywamy umysem, nie jest niczym innym ni gromad
czy zbiorem rnych percepcji powizanych w jedno
pewnymi stosunkami i e o tym zakadamy, wprawdzie
faszywie, i jest obdarzone zupen prostot i identycznoci
9ecz e kada percepcja daje si" odrni# od kadej innej i e
mona j uwaa# za istniejc odr"bnie, przeto wynika std w
sposb oczywisty, e nie ma niedorzecznoci w tym, i
oddzielamy jak poszczegln percepcj" od umysu, to
znaczy, e wyrywamy j z wszystkich tych stosunkw, w jakie
jest uwikana z ca mas innych percepcji, ktre skadaj si"
na istot" mylc *o samo rozumowanie daje nam odpowied1
na drugie pytanie 0eeli nazwa HpercepcjaI nie czyni tego
oderwania od umysu czym niedorzecznym i sprzecznym, to
nazwa HprzedmiotI, ktra oznacza dokadnie t" sam
rzecz, nie moe nigdy uniemoliwia# ich poczenia
/rzedmioty zewn"trzne umys widzi, czuje i ma je aktualnie
przed sob' to znaczy, wchodz one w taki stosunek do
gromady powizanych ze sob percepcji, i wpywaj na nie
bardzo znacznie, powi"kszajc ich liczb", wywoujc refleksje
i uczucia i zwi"kszajc zasb idej w pami"ci *en sam cigy
i nieprzerwany 6yt moe wi"c
NXJ
4 sceptycyzmie w stosunku do zmysl'w
! sceptycznym i o innyc" systemac" flozopi
(, i;,a I, I,, 2 27



by# czasem aktualnie obecny dla umysu, czasem dla.
nieobecny, a sam w sobie moe nie podlega# adnej
rzeczywistej czy istotnej zmianie *o, e jaka rzecz ukazuje
si" zmysom w sposb przerywany, nie pociga za sob z
koniecznoci tego, iby przerywao si" jej istnienie , tym, e
przedmioty dozna. zmysowych czy percepcje istniej w
sposb cigy, nie ma sprzecznoci :oemy bez adnych
trudnoci pofolgowa# naszej skonnoci do tego, by to
przyjmowa# !dy nasze percepcje s tak dokadnie podobne,
i to sprawia, e przypisujemy im identyczno#, moemy
usun# pozorne przerwy, przyjmujc fikcyjnie, e istnieje byt
trway, ktry wypenia te przerwy i zapewnia zupen i
cakowit identyczno# naszym percepcjom
9ecz tutaj nie tylko przyjmujemy fikcy#nie, lecz wierzymy
w to nieprzerwane istnienie2 powstaje wi"c pytanie, skd
&ierze sie2 takie prze-wiadczenie7 ( to pytanie prowadzi nas do
czwarte# cz"ci naszej koncepcji +owiedlimy ju powyej,
e przewiadczenie w ogle nie polega na niczym innym ni
na ywoci idei i e idea moe osign# t" ywo# przez swj
stosunek do jakiej aktualnie danej impresji (mpresje z natury
rzeczy s najbardziej ywymi percepcjami umysu' i ta
wasno# przenosi si" w cz"ci na kad powizan z nimi
ide" -tosunek ten sprawia, e gadkie jest przejcie od
impresji do idei, co wi"cej, nawet daje skonno# do tego
przejcia Amys tak atwo przechodzi od jednej percepcji do
innej, e ledwie postrzega zmian", lecz w tej drugiej percepcji
zachowuje znaczn cz"# tej ywoci, jak miaa pierwsza
=ywa impresja daje mu pewne pobudzenie i ta ywo# udziela
si" idei z ni zwizanej, niewiele si" zmniejszajc w tym
przejciu dzi"ki temu, e jest ono gadkie i e wyobra1nia ma
do niego skonno#
%amy jednak, e ta skonno# wypywa jeszcze z czego
innego poza tym uwikaniem w stosunek' jest oczywiste, e
musi to mie# ten sam skutek i e ywo# musi przechodzi# z
impresji na idee ( wanie tak dokadnie jest w przypadku
obecnym /ami"# nasza stawia przed nami du ilo#
przykadw, gdzie percepcje s zupenie podobne do siebie
i powracaj w rnych odst"pach czasu, po znacznych
przerwach *o podobie.stwo daje nam skonno# do tego, by
uwaa# te przerywane percepcje za tosame' a jednoczenie
te daje i skonno# do tego, by wiza# je istnieniem
nieprzerwanym dlatego, iby uzasadni# t" tosamo# i
unikn# sprzecznoci, w jak zdaje si" nas wika w sposb
konieczny przerywane ukazywanie si" tych percepcji *utaj
wi"c mamy skonno# do tego, iby fikcyjnie przedstawia#
sobie nieprzerwane istnienie wszelkich przedmiotw doznania
zmysowego' e za ta skonno# wynika z pewnych ywych
impresji naszej pami"ci, przeto daje ona ywo# tej fikcji'
innymi sowy sprawia, e wierzymy w nieprzerwane istnienie
cia 0eli czasem przypisujemy cige istnienie przedmiotom,
ktre s zupenie nowe dla nas i co do ktrych staoci i
spjnoci nie mamy adnych danych w dowiadczeniu, to
dzieje si" tak dlatego, i sposb, w jaki ukazuj si" one
naszym zmysom, podobny jest do tego, jak ukazuj si" rzeczy
stae i spjne' i podobie.stwo to jest 1rdem rozumowania i
analogii i prowadzi nas do tego, i przypisujemy te same
wasnoci przedmiotom podobnym :yl", e inteligentny
czytelnik mniejsz b"dzie mia ^trudno#, by zgodzi# si" na t"
koncepcj", ni by j zrozumie# w peni i jasno' myl" te, e
zgodzi si" po chwili zastanowienia, i kada cz"# tej
koncepcji przynosi ze sob wasny dowd swej susznoci
,obec tego, e czowiek przeci"tny przy#mu#e, i jego
percepcje s jedynymi
! sceptycyzmie w stosunku do zmysl'w 273
aya I, I,,2
! sceptycznym i o innyc" systemac" filozofii
(, (O,a


jego przedmiotami i e jednoczenie jest prze-wiadczony, i
materia istnieje w sposb cigy, przeto, rzecz oczywista,
musimy na podstawie tego zaoenia wyjani#, jak
powstaje to jego przewiadczenie 4t na zasadzie tego
zaoenia faszywy jest pogld, jakoby jakikolwiek z
przedmiotw naszych czy percepcji by identycznie ten
sam po przerwie' a zatem pogld, i s one identyczne, nie
moe nigdy wywodzi# si" z rozumu, lecz musi pochodzi# z
wyobra1ni *ylko podobie.stwo pewnych percepcji
uwodzicielsko skania wyobra1ni" do takiego pogldu'
znajdujemy wszak, e s one tylko naszymi podobnymi do
siebie percepcjami, ktre mamy skonno# uznawa# za
tosame *a skonno#, by przypisywa# identyczno# naszym
podobnym do siebie percepcjom, wytwarza fikcj", e
istniej one nieprzerwanie' fikcja ta wszak, podobnie jak ta
identyczno#, jest w istocie rzeczy faszywa, jak to uznaj
wszyscy filozofowie' i jedyn jej rol jest to, e daje rodek
na przerywanie si" naszych percepcji, co jest jedyn spraw,
ktra jest przeciwna ich tosamoci 4statecznie ta
skonno# wytwarza przewiadczenie tylko dzi"ki danym
aktualnie impresjom pami"ci, albowiem nie przypominajc
sobie wczeniejszych dozna. zmysowych, nie
mielibymy nigdy, rzecz jasna, adnego przewiadczenia o
cigym istnieniu cia *ak wi"c, rozwaajc wszystkie te
punkty naszej koncepcji, znajdujemy, e kady z nich opiera
si" na jak najbardziej przekonywajcych dowodach i e
wszystkie one razem tworz konsekwentny system, ktry
przekonuje cakowicie -ilna skonno# czy tendencja sama
przez si", bez jakiejkolwiek aktualnie danej impresji,
wytwarza czasem przewiadczenie lub przekonanie $zy nie
wytwarza tego tym bardziej, gdy jej z pomoc przychodzi
taka aktualna impresja3
9ecz chocia w ten sposb naturalna skonno# wyobra1ni
prowadzi nas do tegc, i przypisujemy istnienie cige tym
przedmiotom doznania zmysowego lub percepcjom, ktre, jak
znajdujemy, podobne s do siebie, zjawiajc si" z przerwami,
to przecie nieco zastanowienia i filozofii wystarczy, bymy
spostrzegli, e ten pogld jest b"dny %auwayem ju
powyej, e zachodzi cise powizanie mi"dzy tymi dwiema
zasadami, a mianowicie mi"dzy poj"ciem istnienia ciglego
a poj"ciem istnienia odr&nego czy niezalenego; oraz e z
chwil, gdy przyjmiemy jedno, to drugie wypywa z
tamtego natychmiast jako konsekwencja konieczna /ogld,
e istnienie jest cige, wysuwa si" na pierwsze miejsce i bez
wielkiego wysiku i zastanowienia pociga za sob drugi,
ilekro# umys idzie za swoim pierwszym i najbardziej
naturalnym impulsem !dy natomiast porwnujemy dane
dowiadczenia i nieco nad nimi rozmylamy, to szybko
spostrzegamy, e pogld, i nasze percepcje zmysowe
maj istnienie niezalene, jest sprzeczny z najbardziej
oczywistym dowiadczeniem *o prowadzi nas z powrotem na
nasze wasne lady, tak i moemy spostrzec, e b"dnie
przypisujemy istnienie cige naszym percepcjom'
J
jest to
1rdem wielu bardzo ciekawych pogldw, ktre postaramy
si" tutaj rozway#
6"dzie rzecz waciw wskaza# po pierwsze na pewn
ilo# tych faktw, ktre nas przekonuj, e percepcje nasze
nie posiadaj niezalenego istnienia !dy naciniemy dko
palcem, to natychmiast postrzegamy, i wszystkie rzeczy
zdwajaj si" i e ich poowa odsuwa si" ze swego zwykego i
naturalnego pooenia 9ecz e nie przypisujemy istnienia
ciglego obu tym percepcjom i e obie one s tej samej
natury, przeto spostrzegamy jasno, e ,szystkie nasze
percepcje zale od naszych organw
*raktat o naturze ludzkiej t (
J]
! sceptycznym i o innyc" systemac" filozofii 274
! sceptycyzmie w stosunku do zmysl'w NXW !> W.s
(, (O,b


oraz od dyspozycji w naszych nerwach i humorach
zwierz"cych *" koncepcj" potwierdza to, e rzeczy
pozornie zmniejszaj si" lub zwi"kszaj zalenie od ich
odlegoci' rwnie to, e zmniejszaj si" lub zwi"kszaj,
gdy zmienia si" pozorny ich ksztat' i to take, e pozornie
zmieniaj swj ksztat, barw" i inne wasnoci wskutek
naszej choroby czy zego usposobienia' a wreszcie te
niesko.czona ilo# innych dowiadcze. tego samego
rodzaju % tego wszystkiego przekonujemy si", e nasze
percepcje zmysowe nie maj istnienia odr"bnego i
niezalenego
Naturaln konsekwencj tego rozumowania byoby, e
nasze percepcje nie maj istnienia ani cigego, ani
niezalenego' tote istotnie filozofowie tak g"boko
przewiadczeni s o susznoci tego pogldu, e zmieniaj
ca swoj koncepcj" i rozrniaj Rjak to b"dziemy czynili i
my w przyszociS mi"dzy percepcjami a rzeczami, z ktrych
pierwsze, przyjmuj, s przerywane, znikaj i s coraz inne
przy kadym powrocie' drugie za maj istnienie
nieprzerwane i zachowuj swoj cigo# i tosamo# 9ecz
cho#by t" now koncepcj" uzna# za nie wiedzie# jak
filozoficzn, ja twierdz", e to jest tylko palia)tyw i e w nim
tkwi wszystkie trudnoci koncepcji potocznej, a poza tym
inne, ju jej swoiste Nie ma adnych zasad ani rozumienia,
ani wyobra1ni, ktre by nas wprost skaniay, ibymy
przyj"li ten pogld, e z jednej strony istniej percepcje, a z
drugiej rzeczy, i nie moemy doj# do tego pogldu inaczej,
ni przyjmujc po drodze potoczne zaoenie, i nasze
przerywane percepcje s identyczne i cige !dybymy nie
byli przewiadczeni pocztkowo, e nasze percepcje s
naszymi jedynymi przedmiotami i e istniej nieprzerwanie
nawet wwczas, gdy ju nie jawi si" naszym zmysom, to
nigdy bymy nie wpadli na myl, e nasze percepcje i ich
przedmioty
s od siebie rne i e te przedmioty jedynie zachowuj
istnienie nieprzerwane H*a p1niejsza hipoteza nie narzuca
si" sama przez si" ani rozumowi, ani wyobra1ni, lecz
zdobywa cay swj wpyw na wyobra1ni" tylko dzi"ki
pierwszejI *o zdanie skada si" z dwch cz"ci i
sprbujemy je dowie# tak wyra1nie i jasno, jak na to
pozwoli temat tak zawikany
$o si" tyczy pierwszej cz"ci tego zdania, e ta "ipoteza
filozoficzna nie narzuca si, sama przez si ani rozumowi, ani
wyo&ra+ni, to moemy szybko przekona# si", e jest to
suszne, co si" tyczy rozumu na podstawie nast"pujcych
rozwaa. 0edyne istnienia, jakich jestemy pewni, to
percepcje, ktre, bezporednio i aktualnie dane nam w
wiadomoci, wymagaj stanowczo uznania i s pierwsz
podstaw wszelkich naszych wnioskw 0edynym wnioskiem,
jaki moemy wycign# z istnienia jednej rzeczy o istnieniu
innej, to ten, jaki wyprowadzamy na podstawie stosunku
przyczyny i skutku, ktry wskazuje, e jest powizanie
mi"dzy nimi i e istnienie jednego zaley od istnienia
drugiego (dea tego stosunku wywodzi si" z minionego
dowiadczenia, dzi"ki ktremu znajdujemy, i dwie rzeczy s
stale zwizane ze sob i e zawsze s jednoczenie dane
umysowi 9ecz e adne inne byty poza percepcjami nie s
nigdy aktualnie dane umysowi, przeto moemy stwierdzi#
powizanie czy stosunek przyczyny i skutku mi"dzy rnymi
percepcjami, ale nigdy nie moemy go zaobserwowa# mi"dzy
percepcjami a przedmiotami Niepodobna wi"c z istnienia
percepcji lub z jakich ich wasnoci wyprowadzi#
jakiegokolwiek wniosku co do istnienia przedmiotu lub
zaspokoi# nasze umysy w tej sprawie
Niemniej pewn jest rzecz, e ta koncepcja
filozoficzna nie narzuca si" sama przez si" wyo&ra+ni i e ta
J]8
NXK ! sceptycyzmie w stosunku do zmysl'w
l, (O,N
277
! sceptycznym i o innyc" systemac" filozofii
(, (O,a


wadza nigdy by sama przez si", ze swej przyrodzonej
tendencji nie wpada na tak zasad" ,yznaj", b"dzie nieco
trudno dowie# tego tak, iby czytelnik cakowicie by
zadowolony' albowiem tkwi w tym pewna negacja, ktrej w
wielu przypadkach nie da si" dowie# pozytywnie !dyby
kto zada sobie trudu, zbada t" spraw" i wynalaz
koncepcj", ktra by wykazywaa, jak ten pogld bierze
bezporedni pocztek w wyobra1ni, to bylibymy w stanie,
roztrzsnwszy tak koncepcj", wypowiedzie# okrelony sd
co do naszego zagadnienia obecnego /rzyjmijmy jako rzecz
uznan, e nasze percepcje s urywane, niecige i cho#
podobne, to przecie rne jedne od drugich' i niechaj teraz
kto przyjmujc to zaoenie wskae, dlaczego wyobra1nia
bezporednio i wprost przechodzi do przewiadczenia o
jakim drugim istnieniu, ktre jest podobne do percepcji w
swej naturze, lecz jest cige, nieprzerwane i identyczne 0eli
to uczyni tak, i mnie zadowoli, to przyrzekam, e
zrezygnuj" z mego obecnego pogldu Na razie nie mog" si"
powstrzyma# od tego, by z samego abstrakcyjnego
charakteru rozwaanego tu zaoenia i z jego trudnoci nie
wycign# wniosku, e nie jest ono odpowiedni podstaw,
na ktrej wyobra1nia mogaby budowa# >tokolwiek
chciaby wytumaczy# 1rdo potocznego pogldu, e ciaa
istniej w sposb cigy i odr"bny, ten musi przedstawia#
sobie umys w jego zwykej sytuacji i musi wyj# z
zaoenia, e nasze percepcje s jedynymi naszymi
przedmiotami i e trwaj bez przerwy nawet wwczas, gdy
ich nie postrzegamy 0akkolwiek jest to pogld faszywy, to
przecie jest najbardziej ze wszystkich naturalny i on jedynie
samorzutnie nasuwa si" wyobra1ni
2 $o do drugiej cz"ci rozwaanej tezy, a mianowicie, e
koncepc#a #Hoz$oficz$na zdo&ywa wszelkie swo#e wpywy na wyo&ra5
i od pogldu potocznego, to musimy stwierdzi#, e jest to
naturalna i nieunikniona konsekwencja wniosku ustalonego
powyej, i ona samorzutnie nie nasuwa si$ ani rozumowi, ani
wyo&ra+ni$ -koro bowiem koncepcja filozoficzna, jak si"
okazuje z dowiadczenia, zawadn"a wieloma umysami, a
szczeglniej wszystkimi tymi, ktre tak mao zastanawiaj si"
kiedykolwiek nad t spraw, to musi ona czerpa# cay swj
autorytet z koncepcji potocznej, jako e nie posiada sama
przez si" z natury rzeczy autorytetu -posb, w jaki te dwie
koncepcje, cho# wprost sobie przeciwne, wi si" ze sob,
mona wyjani#, jak
nast"puje
,yobra1nia z natury rzeczy porusza si" w nast"pujcym
kierunku2 Nasze percepcje, to jedyne nasze rzeczy$ /odobne
do siebie percepcje s tosame, cho#by urywane i niecige
byo ich jawienie si" w wiadomoci *o, e jawi si"
wiadomoci z przerwami, jest sprzeczne z tosamoci 7
zatem przerwy nie si"gaj poza jawienie si" w wiadomoci i
percepcja czyjej przedmiot w rzeczywistoci nie przestaje
istnie#, cho#by nawet nie byy nam aktualnie dane 7 zatem
nasze percepcje zmysowe maj istnienie cige i
nieprzerwane 7le niewiele potrzeba zastanowienia, by obali#
t" konkluzj", e nasze percepcje maj istnienie cige,
wskazujc, e maj one istnienie zalene' a std byoby rzecz
naturaln oczekiwa#, e musimy cakowicie odrzuci# pogld,
jakoby w naturze istniaa taka rzecz jak cige istnienie, ktre
ostaje si" nawet wtedy, gdy nie ukazuje si" ju zmysom
9ecz sprawa ma si" inaczej 5ilozofowie s tak dalecy od
tego, iby odrzuca# przekonanie o cigoci istnienia na tej
zasadzie, e odrzucaj niezaleno# i cigo# naszych
percepcji zmysowych, i cho# wszystkie szkoy zgadzaj si")
co do tej drugiej sprawy, to przecie Yto pierwsze, co
4 sceptycyzmie w stosunku do zmysl'w 279
I, I,,2
! sceptycznym i o innyc" systemac" filozofii 278 I, I,,"


w pewien sposb jest konieczn tamtego konsekwencj,
przyjmowali tylko nieliczni dziwaczni sceptycy, ktrzy w
gruncie rzeczy wyznawali ten pogld jedynie w sowach i nie
mogli nigdy doprowadzi# samych siebie do tego, iby
szczerze we. wierzy#
,ielka jest rnica mi"dzy takimi pogldami, jakie
formujemy po spokojnym i g"bokim zastanowieniu, a takimi,
ktre przyjmujemy pod wpywem pewnego rodzaju instynktu
czy impulsu naturalnego z tej racji, e odpowiadaj one
umysowi i e s z nim zgodne 0eeli pogldy takie staj si"
przeciwne sobie, to nietrudno przewidzie#, ktry z nich b"dzie
mia przewag" /ki nasza uwaga skupia si" na tej sprawie,
moe przewaa# koncepcja filozoficzna i uczona' lecz z
chwil, gdy osabnie napi"cie naszych myli, natura zrobi
swoje i przecignie nas z powrotem do naszego pierwotnego
pogldu $o wi"cej, ma ona czasem taki wpyw, e moe
zatrzyma. bieg naszych myli nawet porodku naszych
najg"bszych refleksji i przeszkodzi# temu, bymy poszli dalej
za wszystkimi konsekwencjami jakiego filozoficznego
pogldu *ak, cho# jasno postrzegamy zaleno# i niecigo#
naszych percepcji, to przecie zatrzymujemy si" w naszym
biegu myli i nigdy z tej wanie racji nie odrzucamy
koncepcji istnienia niezalenego i cigego *en pogld tak
g"boko zakorzeni si" w wyobra1ni, e niepodobna go w
ogle z niej wyrwa#' i adne z wysikiem zdobyte
metafizyczne przewiadczenie o zalenoci naszych percepcji
nie wystarcza, by to uczyni#
9ecz chocia myli, ktre s dla nas naturalne i oczywiste,
przewaaj tutaj nad wyuczonymi refleksjami, to przecie
pewn jest rzecz, e tu zachodzi# musi walka i zjawia# si"
opr, co najmniej tak dugo, jak refleksje te zachowuj jak
si" i ywo# 7eby sobie
uatwi# sytuacje w tej sprawie, tworzymy now hipotez", ktra
zdaje si" obejmowa# obie te zasady zarwno rozumu, jak
wyobra1ni *a hipoteza, to pogld filozoficzny, e percepcje i
rzeczy maj podwjne istnienie' ten pogld podoba si"
naszemu rozumowi, jako e uznaje, i nasze percepcje zalene
s przerywane i od siebie rne' a jednoczenie jest miy
wyobra1ni, jako e przyznaje cige istnienie czemu innemu,
co nazywamy rzeczami *en pogld filozoficzny wi"c jest
monstrualnym potomkiem dwch zasad, ktre s sobie
przeciwne, ktre jednoczenie i na raz przyjmuje umys i ktre
nie s zdolne do tego, by si" zniszczy# wzajemnie
,yobra1nia mwi nam, e nasze podobne do siebie percepcje
maj istnienie cige i nieprzerwane i e ich nieobecno# ich
nie unicestwia @efleksja mwi nam, e nawet nasze podobne do
siebie percepcje maj istnienie przerywane i e s od siebie
rne /rzed sprzecznoci mi"dzy tymi pogldami uciekamy,
tworzc now fikcj", ktra jest zgodna zarwno z tez
refleksji, jak i z tez wyobra1ni, przypisujc te przeciwne
wasnoci rnym istnieniom' a mianowicie2 przerywane
istnienie percepcjom, cige za rzeczom Natura jest uparta i
nie ust"puje z pola, cho#by j rozum atakowa nie wiedzie# jak
silnie2 a jednoczenie rozum tak jasno widzi t" spraw", e nie
ma tu moliwoci, by j przesoni# Nie mogc pogodzi# tych
dwch przeciwnikw, prbujemy stworzy# sobie sytuacj"
moliwie jak najbardziej wygodn, kolejno przyznajc
kademu to, czego on da, i przyjmujc fikcyjnie istnienie
podwjne, w czym kady z nich moe znale1# co, co spenia
wszelkie warunki, jakich on pragnie !dybymy byli
cakowicie przewiadczeni, e nasze podobne do siebie
percepcje s cige, identyczne i niezalene, to nigdy nie
wpadlibymy na t" myl o podwjnym istnieniu, albowiem
wy)
N[J
! sceptycyzmie w stosunku do zmysl'w
a8o ! sceptycznym i o innyc" systemac" filozofii (, (O,a (, (O,a


starczaaby nam nasza pierwsza koncepcja i nie
rozgldalibymy si" za niczym innym 7 znw gdybymy
cakowicie byli przewiadczeni, e nasze percepcje s
zalene, przerywane i od siebie rne, to rwnie nie
bylibymy skonni, by przyj# myl o podwjnym istnieniu,
w tym przypadku bowiem jasno spostrzegalibymy bd,
jaki tkwi w naszej pierwszej koncepcji istnienia cigego i
nie wracalibymy ju do niej *en pogld wi"c powstaje
std, i umys zajmuje pozycj" poredni, oraz std, i
przyjmuje te dwie tezy przeciwne, szukajc pretekstu, by
usprawiedliwi# to, e je obie przyjmuje' szcz"liwie
znajduje j wreszcie w koncepcji podwjnego istnienia
(nn dodatni stron tej koncepcji filozoficznej jest to, e
jest ona podobna do potocznej, dzi"ki czemu moemy
udobrucha# nasz rozum na chwil", gdy si" staje niespokojny
i peen wtpliwoci' gdy za nasz rozum w najmniejszej
nawet mierze czego zaniedba lub nie dostrzega, moemy
atwo powrci# do naszych poj"# potocznych i naturalnych
*ote widzimy, e filozofowie nie wa sobie lekko tej
dodatniej strony, lecz skoro tylko wyjd poza swoj
samotni", cz si" z reszt ludzi w tych odrzuconych przez
siebie pogldach, i nasze percepcje s jedynymi naszymi
przedmiotami i e trwaj bez przerwy identyczne i
niezmienne, cho# ukazuj si" nam z przerwami
- inne swoiste strony tej koncepcji, gdzie moemy
stwierdzi# w sposb bardzo oczywisty, i jest ona zalena od
wyobra1ni *utaj zatrzymam si" na dwch rzeczach /o
pierwsze przyjmujemy, e przedmioty zewn"trzne s
podobne do wewn"trznych percepcji ,skazaem ju
powyej, e stosunek przyczyny i skutku nie moe nam da#
nigdy susznego wniosku z istnienia percepcji lub z wasno)
ci, jakie maj one, o istnieniu rzeczy zewn"trznych i
cigych ( dodam tutaj jeszcze, e cho#by one mogy da#
podstaw" do takiego wniosku, nie mielibymy nigdy racji, by
std wnosi#, i nasze przedmioty podobne s do naszych
percepcji *en pogld wi"c wywodzi si" nie z czego innego
ni z wasnoci wyobra1ni przedstawionej powyej, a
mianowicie z tego, e ona czerpie wszelkie swe idee z #akie#-
uprzednie# percepc#i$ Nie moemy nigdy przedstawia# sobie w
myli nic prcz percepcji i wobec tego musimy uczyni#
kad rzecz podobn do nich
/o wtre, podobnie jak przyjmujemy, e przedmioty
naszych myli s, oglnie biorc, podobne do naszych
percepcji, tak rwnie uznajemy za niewtpliwe, e kady
przedmiot poszczeglny podobny jest do tej percepcji, ktr
on wywouje -tosunek przyczyny i skutku sprawia, e
wiemy z nim inny stosunek, a mianowicie stosunek
podobie.stwa' e za idee tych istnie. ju s ze sob
powizane w wyobra1ni przez stosunek przyczynowoci,
przeto w naturalny sposb doczamy ten drugi, by dopeni#
powizania :amy siln skonno#, by dopenia# kade
powizanie, dodajc nowe stosunki do tych, ktre
zauwaylimy uprzednio mi"dzy jakimi ideami, jak to
b"dziemy mieli sposobno# stwierdzi# obecnie 8
,yjaniwszy tak wszelkie koncepcje zarwno potoczne, jak
filozoficzne, co si" tyczy istnie. zewn"trznych, nie mog"
powstrzyma# si" od tego, iby nie da# folgi pewnemu uczuciu,
ktre powstaje, gdy si" czyni przegld tych koncepcji
%aczem rozwaa# ten temat, przyjmujc jako przesank",
e winnimy mie# zaufanie do naszych zmysw i e to
b"dzie konkluzj, jak wysnuj" z caego mego rozumowania
9ecz, eby by# szczerym, obecnie mam poczucie zupenie
przeciwne i jestem bardziej
* Ro&+&! ,! 8 9 9 96 99! 9!
282
! sceptycznym i a innyc" systemac" filozofii
! sceptycyzmie w stosunku do zmysl'w 283
I, I,,2 I, I,,2


skonny, eby raczej nie lokowa# adnego zaufania w moich
zmysach czy te raczej w wyobra1ni, ni darzy# j takim
zaufaniem Nie mog" poj#, jak takie pospolite wasnoci
wyobra1ni, ktrymi kieruj takie faszywe zaoenia, mog w
ogle doprowadzi# do jakiej solidnej i rozumnej koncepcji
,szak to spjno# i stao# naszych percepcji sprawia, e
powstaje myl o ich cigym istnieniu, cho# te wasnoci
percepcji nie maj adnego dostrzegalnego zwizku z takim
istnieniem -tao# naszych percepcji ma tutaj wpyw
najwaniejszy, lecz niemniej zwizane s z tym bardzo wielkie
trudnoci 0est grubym zudzeniem myle#, e nasze podobne
do siebie percepcje s numerycznie tosame ( to wanie
zudzenie prowadzi nas do mniemania, i te percepcje s
nieprzerwane i e istniej nawet wwczas, gdy nie s dane
aktualnie zmysom *ak si" rzecz ma z nasz koncepcj
potoczn $o si" za tyczy naszej koncepcji filozoficznej, to
zwizane s z ni te same trudnoci' jest ona te obciona
ponad wszelk miar" t niedorzecznoci, i jednoczenie
przyjmuje i odrzuca zaoenie potoczne 5ilozofowie przecz
temu, iby nasze do siebie podobne percepcje byy dokadnie
tosame i nieprzerwane, a przecie, niemniej, maj tak
wielk skonno#, iby wierzy#, e s tosame i
nieprzerwane, i cakiem dowolnie wynajduj nowy szereg
percepcji, ktrym przypisuj te wasnoci :wi"2 nowy
szereg percepcji, albowiem moemy wprawdzie zupenie
dobrze przyj# w sposb oglny, lecz nie moemy przedstawi#
sobie tego wyra1nie, iby rzeczy byy co do swej natury
czym innym ni czym dokadnie tosamym z percepcjami
$zeg wi"c moemy oczekiwa# od tego pomieszania opinii
bezpodstawnych i dziwacznych ni b"du i faszu3 ( jak
moemy usprawiedliwi# przed samymi sob jakiekolwiek
przewiadczenie co do nich3
*a wtpliwo# sceptyczna zarwno co si" tyczy rozumu, jak
zmysw, jest chorob, ktrej nigdy nie mona radykalnie
wyleczy# i ktra musi wraca# nam co chwila, cho#bymy
nie wiedzie# jak odp"dzali j od siebie i cho#by si" nam
czasem wydawao, e ju jestemy od niej cakowicie wolni
Nie ma takiej koncepcji, ktra by nam pozwalaa obroni# bd1
nasz rozum, bd1 zmysy' wystawiamy je tylko na dalsze
prby, gdy staramy si" usprawiedliwi# je i obroni# w ten
sposb ,obec tego, e wtpliwo# sceptyczna powstaje w
naturalny sposb, gdy si" myli o tych sprawach g"boko i
intensywnie, przeto zawsze zwi"ksza si" ona tym bardziej, im
dalej posuwamy nasz refleksj", czy to idc za tym
wtpieniem, czy te si" mu przeciwstawiajc 9ekarstwo da#
nam moe jedynie beztroska i nieuwaga ( dlatego te ja
buduj" cakowicie na tym' i przyjmuj" za rzecz zupenie
pewn bez wzgl"du na to, jaki moe by# sd o tym czytelnika
w obecnej chwili, e za godzin" b"dzie on przewiadczony, i
istnieje zarwno wiat zewn"trzny, jak i wewn"trzny' i
wychodzc z tego zaoenia, zamierzam zbada# pewne
oglne koncepcje, zarwno staroytne, jak nowe, ktre
wysuwano co do obu tych wiatw, nim przejd" dalej do
bardziej szczegowego rozwaania naszych impresji 6y#
moe, nie powie nikt ostatecznie, i s one obce sprawie, ktr
traktujemy obecnie
Ro&+& 1 /2 III
! filozofii staroytne#
,ielu moralistw zalecao jako doskona metod"
zapoznawania si" z g"biami naszego wasnego serca i
poznawania naszych post"pw w cnocie to, iby przypomina#
sobie rano nasze sny i bada# je tak samo cile,
284 ! sceptycznym i o innyc" systemac" filozofii 285
! sceptycyzmie w stosunku do zmysl'w
I, IV,a I, IV,a


jakbymy badali nasze najbardziej powane i najbardziej
rozmylne dziaania $harakter nasz, powiadaj oni, jest
dokadnie taki sam we wszystkich sprawach i ujawnia si"
najlepiej tam, gdzie ustaje sztuczno#, obawa i przezorno# i
gdzie ludzie nie mog ju by# hipokrytami wobec samych
siebie czy te innych -zlachetno# czy nisko# naszego
charakteru, nasza agodno# czy okrucie.stwo, nasza odwaga
czy trwoliwo# & wszystko to ma wpyw na fikcje naszej
wyobra1ni jak najbardziej nieograniczony i swobodny, i te
cechy charakteru ujawniaj si" wwczas w barwach
najbardziej jaskrawych /odobnie, jestem przewiadczony,
mona by odkry# wiele rzeczy dla nas tu poytecznych,
poddajc badaniu fikcje filozofii staroytnej, ktre dotycz
su&stanc#i, form su&stanc#alnyc", wasno-ci widocznyc" i
ukrytyc", ktre to fikcje, cho#by nie wiedzie# jak nierozsdne
i kapryne, maj bardzo cisy zwizek z podstawowymi
rysami natury ludzkiej
Aznaj to za bezsporne najbardziej rozsdni filozofowie,
e nasze idee cia nie s niczym innym ni zbiorami idei
rnych, odr"bnych od siebie jakoci zmysowych, ktre
umys zbiera w jedno' z nich to skadaj si" przedmioty i, jak
znajdujemy, tworz mi"dzy sob trwae powizanie 9ecz
cho#by te jakoci same w sobie byy najzupeniej rne, to
przecie jest pewne, e potocznie uwaamy ten zbir
powizany, jaki one tworz, za jedn rzecz, ktra trwa
tosama, cho# nawet doznaje znacznych zmian2 Aznana
zoono# jest tu oczywicie przeciwna prostocie, ktr
przyjmujemy, zmiany za s oczywicie przeciwne
tosamo-ci$ ,arto wi"c rozway# przyczyny, ktre sprawiaj,
i niemal powszechnie popadamy w takie oczywiste
sprzecznoci, oraz te -rodki, z ktrych pomoc staramy si"
ukry# te sprzecznoci 2)2 ' 22
0est rzecz oczywist, e wobec tego, i idee rnych
odr"bnych od siebie i kole#no si z#awia#cyc" #ako-ci w
przedmiotach s powizane ze sob stosunkiem bardzo
cisym, przeto umys, idc za tym nast"pstwem jakoci, musi
bardzo atwo przechodzi# cd jednej cz"ci tego zbioru do
innej i nie b"dzie postrzega zmiany, jak gdyby rozwaa
jedn rzecz niezmienn *o atwe przejcie jest skutkiem czy
te raczej istot tego stosunku' e za wyobra1nia atwo
bierze jedn ide" za drug, gdy wpyw tych idei na umys jest
podobny, przeto umys ujmuje kade takie nast"pstwo
powizanych ze sob jakoci jako jeden przedmiot cigy,
istniejcy bez wszelkich zmian !adkie i nieprzerwane
przesuwanie si" myli, podobne w obu przypadkach, atwo
wprowadza w bd nasz umys i sprawia, e przypisujemy
tosamo# zmiennemu nast"pstwu jakoci cile ze sob
powizanych
9ecz gdy zmienimy nasz sposb ujmowania tego nast"pstwa
i gdy zamiast i# stopniowo ladem kolejnych zmian
spojrzymy jednoczenie na dwa odr"bne odcinki trwania tego
nast"pstwa i porwnamy odmienne ukady, jakoci w rnych
punktach czasu & to wwczas zmiany, ktre byy
niedostrzegalne, gdy zjawiay si" stopniowo, okazuj si" teraz
wakie i zdaj si" niweczy# cakowicie tosamo# , ten
sposb powstaje pewnego rodzaju przeciwie.stwo w naszym
sposobie ujmowania rzeczy, a to dlatego, e ujmujemy je teraz
z rnych punktw widzenia i e s bliskie lub odlege te
chwile czasu, ktre ze sob porwnujemy !dy ledzimy
stopniowo kolejne zmiany, jakim ulega przedmiot, to gadkie
przejcie myli sprawia, i nast"pstwu jakoci przypisujemy
tosamo#, w podobnym bowiem akcie umysu ujmujemy
rwnie przedmiot naprawd" niezmienny !dy natomiast
porwnujemy jego wasnoci po znacznej zmianie, bieg myli
N[K ! sceptycznym i o innyc" systemac" filozofii (,
(OSQ
287
! filozofii staroytne#
i, i;,s


zostaje urwany i wskutek tego zjawia si" idea rnoci 7eby
pogodzi# te sprzecznoci, wyobra1nia skonna jest przyj#
fikcyjnie co nieznanego i niewidzialnego i zaoy#, e to co
trwa tosame i niezmienne przy wszystkich tych zmianach i e
to nieuchwytne myl co nazywa si" su&stanc# albo
pierwotn i pierwsz materi$
/odobne jest i z podobnych przyczyn nasze poj"cie o
prostocie substancyj ,yobra1my sobie, e dany jest
umysowi jaki przedmiot zupenie prosty i niepodzielny
jednoczenie z innym przedmiotem, ktrego wsp'istnie#ce
cz"ci powizane s ze sob jakim mocno spajajcym
stosunkiem' jest oczywiste, e dziaania umysu, gdy on
rozwaa te dwa przedmioty, nie s od siebie zbyt rne
,yobra1nia ujmuje przedmiot prosty od razu, z atwoci,
jednym wysikiem myli i bez jakiejkolwiek zmiany
/owizanie cz"ci w przedmiocie zoonym ma niemal ten
sam skutek i tak jednoczy wewn"trznie ten przedmiot, e
wyobra1nia nie czuje przejcia, gdy przechodzi od jednej
cz"ci do drugiej +latego te barw", smak, ksztat, twardo#
i inne jakoci, powizane w jedno w brzoskwini czy w
melonie, przedstawiamy sobie jako tworzce #edn rzecz%, a
to dlatego, e wasnoci te cile zwizane s ze sob, co
sprawia, e wpywaj na myl w ten sam sposb, jak gdyby
byy cakowicie proste 9ecz umys tutaj si" nie zatrzymuje
(lekro# spojrzy na ten przedmiot z innego punktu widzenia,
tylekro# znajduje, i wszystkie te jakoci s mi"dzy sob
rne, e je mona jedne od drugich odrni# i oddzieli#'
takie spojrzenie na rzeczy wpywa destrukcyjnie na
samorzutnie i bardziej naturalnie powstae poj"cie umysu i
wobec tego wyobra1nia jest zmuszona przedstawia# sobie
fikcyjnie jakie nieznane co, czyli pierwotn substancj" i
materi" jako zasad" powizania czy spjnoci mi"dzy tymi
jakociami, jako co,
co temu zoonemu przedmiotowi moe dawa# tytu do tego,
by go nazywa# jedn rzecz, mimo e skada si" z rnych
jakoci
5ilozofia perypatetykw przyjmuje, e pierwotna materia jest
zupenie jednorodna we wszystkich ciaach i uwaa ogie.,
wod", ziemi" i powietrze za rzeczy z dokadnie tej samej
substancji, a to dlatego, i przeksztacaj si" stopniowo i
zmieniaj jedna w drug 0ednoczenie filozofia ta przypisuje
kademu gatunkowi tych przedmiotw swoist form
su&stanc#aln i przyjmuje, e forma ta jest 1rdem wszystkich
tych rnorakich wasnoci, jakie te rzeczy posiadaj i e jest
now podstaw prostoty i tosamoci kadego z tych
poszczeglnych gatunkw ,szystko zaley od tego, jak
patrzymy na rzeczy !dy zwracamy uwag" na szereg
niedostrzegalnych zmian w ciaach, to przyjmujemy, e
wszystkie ciaa s z tej samej substancji i tej samej natury !dy
natomiast rozwaamy rnice w nich dostrzegalne, to
przypisujemy kademu z nich odr"bno# substancjaln,
tkwic w istocie rzeczy 7eby za mc sobie pozwoli# na to,
by rozwaa# nasze przedmioty na oba te sposoby,
przyjmujemy, e wszystkie ciaa posiadaj jednoczenie
substancj" i form" substancjaln
/oj"cie wasno-ci RaccidensuS jest nieuniknion konsekwencj
tej metody mylenia o substancjach i formach
substancjalnych' i nie moemy powstrzyma# si" od tego, iby
nie patrze# na barwy, d1wi"ki, smaki, ksztaty i na inne
wasnoci cia jako na istnienia, ktre nie mog egzystowa#
oddzielnie, lecz wymagaj czego, w czym mogyby tkwi# i
co by je wizao i trzymao razem /oniewa nie znajdujemy
adnej z tych dostrzegalnych wasnoci tam, gdzie z powodw
wyej wyjanionych nie wyobraalibymy sobie w podobny
sposb, e istnieje
! filozofii staroytne#
l, (O,Q 288 4 sceptycznym i o innyc" systemac" filozofii
I, IV,3


substancja, przeto ten sam nawyk, ktry sprawia, e
wnioskujemy o powizaniu przyczyny i skutku, sprawia
rwnie tutaj, e wnosimy, i wszelka wasno# zaley od tej
nieznanej substancji Nawyk wyobraania sobie, i zachodzi
jaka okrelona zaleno#, ma ten sam skutek, co miaby
nawyk stwierdzania, i ta zaleno# zachodzi rzeczywicie
9ecz to urojenie nie jest bardziej zasadne ni ktrekolwiek z
powyej omwionych 0ako e kada wasno# jest czym
rnym od kadej innej, przeto mona j przedstawi# sobie
jako istniejc samoistnie' i kada moe istnie# samoistnie i
odr"bnie nie tylko od kadej innej wasnoci, lecz rwnie
niezalenie od tej nieuchwytnej myl chimery, jak jest
substancja
7le filozofowie ci rozszerzaj krg swoich fikcji jeszcze
bardziej w swych uczuciem zabarwionych pogldach na
wasnoci utajone gualitates occultae3; przyjmuj oni i
substancj" noszc wasnoci, ktrej nie rozumiej, i
wasno# RaccidensS, ktra tkwi w substancji, majc o tej
wasnoci ide" rwnie niedoskona $aa wi"c koncepcja jest
zupenie niezrozumiaa, a przecie oparta jest na zasadach
tak naturalnych, jak ktrakolwiek z tych zasad, jakiemy
powyej rozwin"li
@ozwaajc t" spraw" moemy zauway# stopniowanie
trzech pogldw, ktre wznosz si" jeden nad drugim w
miar", jak ci, ktrzy je tworz, zdobywaj coraz wi"cej
rozumowej sprawnoci i wiedzy /ogldy te, to pogld
potoczny, pogld filozofii faszywej oraz pogld filozofii
prawdziwej' znajdziemy tutaj badajc rzecz, e prawdziwa
filozofia bardziej jest bliska poczuciom potocznym ni
poczuciom wiedzy b"dnej 0est rzecz dla ludzi naturaln w
ich potocznym i niestarannym sposobie mylenia, e
wyobraaj sobie, i postrzegaj powizanie mi"dzy takimi
przedmiotami, jakie znajdowali stale
powizane ze sob' poniewa za nawyk sprawi, i trudno jest
oddzieli# idee, przeto skonni s oni wyobraa# sobie, e
oddzielenie takie samo w sobie jest niemoliwe i
niedorzeczne 7le filozofowie, ktrzy abstrahuj od
skutkw nawyku i porwnuj idee rzeczy, postrzegaj od
razu, e zapatrywanie potoczne jest faszywe i odkrywaj,
i nie ma adnego powizania mi"dzy przedmiotami, ktre by
byo dla nas znane >ady przedmiot, rny od innych,
przedstawia si" im jako cakowicie odr"bny i oddzielny' i
postrzegaj oni, e nie z natury i wasnoci rzeczy
wnosimy o jednej z drugiej, lecz tylko wwczas, gdy w wielu
przypadkach widzimy, e one byy stale powizane ze sob
7le filozofowie ci, zamiast wycign# suszny wniosek z tej
obserwacji i zamiast wyprowadzi# konkluzj", i nie mamy
adnej idei mocy czy zdolnoci sprawczej jako czego, co by
byo poza umysem i co naleaoby do samych przyczyn' ot
zamiast, powiadam, wyprowadzi# t" konkluzj", oni cz"sto
szukaj wasnoci, w ktrych tkwiaby ta zdolno# sprawcza, i
nie podoba si" im adna koncepcja, jak poddaje im ich rozum
chcc rzecz wyjani# :aj oni do# siy ducha, eby
uwolni# si" od pospolitego b"dnego mniemania, i
zachodzi naturalne i postrzegalne powizanie mi"dzy rnymi
wasnociami dostrzegalnymi a dziaaniami materii' ale nie
maj dostatecznej siy ducha, ktra by im nie pozwolia
szuka# wci powizania tego w materii czy w jakich
przyczynach !dyby byli wpadli na suszn konkluzj",
powrciliby do pozycji czowieka przeci"tnego i patrzyliby na
wszystkie te rozstrzsania niedbale i oboj"tnie 7 tymczasem
teraz zdaj si" by# w pozycji bardzo godnej poaowania, w
takiej, o jakiej poeci dali nam bardzo niejasne poj"cie,
opisujc kar" -yzyfa i *antala bowiem mona wyobrazi#
sobie rzecz bardziej dr")
2-
N]J ! filozofii staroytne#
(, (O,Q
zgo ! sceptycznym i o innyc" systemac" filozofii
(, (O,Q
*raktat o naturze ludzkiej t
(


czc ni gorliwe poszukiwania czego, co wci przed nami
ucieka, i ni poszukiwanie tego tam, gdzie nie moe istnie#
=e jednak natura zdaje si" zachowywa# pewnego rodzaju
sprawiedliwo# i kompensacj" w kadej rzeczy, przeto nie
zaniedbaa ona filozofw bardziej ni inne stworzenia i
zachowaa dla nich pewn pociech" wrd rozczarowa. i
trosk, jakich oni doznaj *a pociecha polega gwnie na tym,
i wynale1li oni wyrazy wadza i wasno-. uta#ona$ %wyka to
rzecz, e gdy si" cz"sto uywa jakich terminw, ktre maj
realne znaczenie i s zrozumiae, to wwczas znika idea,
ktrej terminy te byyby wyrazem i zachowuje si" tylko
nawyk, dzi"ki ktremu moemy przywoywa# ide", gdy nam
si" tylko to podoba -td za dzieje si" cakiem naturalnie, e
gdy cz"sto uywamy terminw, ktre s cakowicie
pozbawione znaczenia i nieuchwytne dla umysu, to
wyobraamy sobie, i stoj na tym samym poziomie, co
tamte, i e maj jakie ukryte znaczenie, ktre mona odkry#
refleksj /odobie.stwo wygldu jednych i drugich
wprowadza umys w bd, jak to zwykle bywa i sprawia, e
wyobraamy sobie daleko si"gajce podobie.stwo i zgodno#
natury , ten sposb ci filozofowie znajduj uspokojenie i
dochodz ostatecznie dzi"ki zudzeniu do tej samej
oboj"tnoci, jak ludzie przeci"tni osigaj przez swoj t"pot"
umysow, a prawdziwi filozofowie przez swj umiarkowany
sceptycyzm *rzeba tylko, by powiedzieli, e zjawisko, ktre
ich wprawia w kopot, wypywa z jakiej wadzy czy z
wasnoci utajonej, a ko.czy si" wszelka dysputa i wszelkie
badanie w tej sprawie
9ecz pord wszystkich tych rzeczy, w ktrych pery)
patetycy okazali, e nimi kieruje wszelka pospolita
skonno# wyobra1ni, adna nie jest bardziej godna uwagi
ni te ich sympatie, antypatie i o&awy pr'ni$ 0est bardzo godna
uwagi skonno# w naturze ludzkiej do tego, by obdarza#
rzeczy tymi samymi wzruszeniami, jakie umys sam w sobie
znajduje, oraz do tego, aeby wsz"dzie znajdowa# te idee,
ktre umys najcz"ciej sobie przedstawia *" skonno#, co
prawda, hamuje pewna doza refleksji' i jest ona tylko u
dzieci, u poetw i u filozofw staroytnych Ajawnia si" ona
u dzieci w tym, e chc bi# kamienie, ktre je uderzyy' u
poetw w tym, e gotowi s personifikowa# kad rzecz, u
filozofw staroytnych za w tym, e przyjmuj fikcyjne
sympatie i antypatie :usimy wybacza# dzieciom ze wzgl"du
na ich wiek' poetom ze ^wzgl"du na to, e przyznaj si", i id
za sugestiami swej fantazji' lecz jakie wytumaczenie
znajdziemy na to, by usprawiedliwi# tak wielk sabo#
naszych filozofw3
@oz dz i a (O g !
filozofii nowoczesne#
9ecz tutaj moe kto zarzuci#, e skoro wyobra1nia
zgodnie z tym, co ja sam przyznaem, jest ostatecznym
s"dzi wszelkich systemw filozofii, to nie mam susznoci,
gania# filozofw staroytnych za to, e posugiwali si" t
wadz i e pozwalali na to, by ona cakowicie kierowaa
nimi w ich rozumowaniach 7eby si" usprawiedliwi#,
musz" wyrni# w wyobra1ni te zasady, ktre s trwae,
powszechne i nieodparte *akie na przykad, jak przejcie
nawykowe od przyczyn do skutkw i od skutkw do
przyczyn % drugiej strony wyrni# musz" zasady, ktre s
zmienne, sabe i nieregularne, takie jak te, ktre dopiero co
zanotowaem /ierwsze s podstaw wszelkich naszych
myli i dziaa., tak i natura ludzka
! sceptycznym i o innyc" systemac" filozofii
(OS
(, (O,Q
! filozofii staroytne# N]Q


musiaaby od razu ulec zagadzie, gdyby usun# te
zasady +rugie natomiast nie s ani nieuniknione, ani
niezb"dnie konieczne dla rodzaju ludzkiego, ani nawet
tak bardzo poyteczne w praktyce yciowej' przeciwnie,
widzimy, e dziaaj one tylko w umysach i e
przeciwstawiajc si" innym zasadom nawyku i
rozumowania, mog atwo by# obalone przez odpowiednie
przeciwie.stwo i przeciwstawienie +latego te filozofia
przyjmuje te pierwsze zasady, odrzuca te drugie >to
wnioskuje, i kto inny jest przy nim, gdy syszy
artykuowane d1wi"ki w ciemnoci, ten rozumuje susznie
i zgodnie z natur rzeczy, cho#by ten wniosek wywodzi si"
tylko z nawyku, ktry wraa i oywia ide" istoty ludzkiej z
tej racji, i idea ta wie si" zazwyczaj z aktualnie dan
impresj 4 tym natomiast, kto dr"czy si" nie wiadomo
dlaczego obaw zjaw w ciemnociach, mona powiedzie#,
e rozumuje i e rozumuje rwnie zgodnie z natur
rzeczy 9ecz mona to powiedzie# tylko w tym
znaczeniu, w jakim o chorobie si" mwi, i jest rzecz
naturaln, jako e powstaje z przyczyn naturalnych, cho#
jest przeciwna zdrowiu, to znaczy stanowi czowieka,
ktry jest najbardziej przyjemny i najbardziej naturalny
/ogldy filozofw staroytnych, ich fikcje substancji i
wasnoci, ich rozumowania dotyczce form
substancjalnych i wasnoci utajonych, s podobne do zjaw,
ktre ukazuj si" w ciemnoci, i wywodz si" z zasad,
ktre, cho# pospolite, nie s ani powszechne, ani
nierozcznie zwizane z natur ludzk Milozofia
nowoczesna ma roszczenie do tego, e jest cakowicie
wolna od tej wady i e buduje jedynie na solidnych, trwaych
i zgodnych ze sob zasadach wyobra1ni Na czym opiera
si" to jej roszczenie, to musi obecnie sta# si" przedmiotem
naszego badania
/odstawow zasad tej filozofii jest pogld na barwy,
d1wi"ki, smaki, zapachy, na ciepo i zimno' pogld ten
przyjmuje, e te jakoci nie s niczym innym ni impresjami
w umyle, ktre powstaj pod dziaaniem rzeczy
zewn"trznych i ktre nie maj adnego podobie.stwa do
wasnoci, jakie posiadaj te rzeczy /o zbadaniu tej sprawy
znajduj", e tylko jedna z racji, jakie si" zazwyczaj wysuwa,
uzasadniajc ten pogld, jest zadowalajca, a mianowicie ta,
ktra oparta jest na tym, i zmieniaj si" te impresje nawet
wwczas, gdy rzecz zewn"trzna pozostaje wedle wszelkich
pozorw ta sama *e zmiany zale od wielu okolicznoci
4d rnego stanu naszego zdrowia2 czowiek w chorobie
znajduje, e smak mi"sa jest nieprzyjemny, gdy tymczasem
lubi je bardzo, gdy by zdrw *e zmiany zale te od
rnego usposobienia ludzi2 jednemu wydaje si" jaka rzecz
gorzka, innemu sodka %ale te od rnej sytuacji
zewn"trznej tych ludzi i od ich stosunku do rzeczy
otaczajcych2 barwy, jakie odbijaj si" od chmur, zmieniaj
si", zalenie od tego, jaka jest tych chmur odlego# od oka
oraz od kta, jaki one tworz z okiem i z ciaem wieccym
4gie. rwnie daje przyjemno# na jednej odlegoci, a
sprawia przykro# na innej /rzykady tego rodzaju s bardzo
liczne i cz"ste
>onkluzja, jak z nich mona wycign#, jest tak
zadowalajca, jak tylko mona sobie wybrazi# 0est rzecz
pewn, e gdy rne impresje tego samego zmysu pochodz
od jakiej rzeczy, to nie kadej z tych impresji odpowiada
podobna wasno# w danej rzeczy ,obec tego bowiem, e ta
sama rzecz w tym samym czasie nie
bmoe by# obdarzona rnymi wasnociami, ktre by
ukazywa ten sam zmys, i wobec tego, e ta sama wasno#
nie moe by# podobna do impresji zupenie rnych od
N]T ! sceptycznym i o innyc" systemac" filozofii ! filozofii nowoczesne# N]W (, (O,T (, (O,T


siebie, przeto wynika z tego w sposb oczywisty, i wiele
naszych impresji nie ma zewn"trznego modelu czy
prototypu 4t teraz z podobnych skutkw wnosimy o
podobnych przyczynach 4 wielu impresjach barwy,
d1wi"ku, i tak dalej, wiadomo na pewno, e nie s niczym
innym ni istnieniami wewn"trznymi i e powstaj z
przyczyn, ktre pod adnym wzgl"dem nie s do nich
podobne *e impresje w wygldzie swoim nie rni si"
niczym od innych impresji barwy, d1wi"ku i tak dalej
,nosimy wi"c, e wszystkie one pochodz z podobnego
1rda
!dy raz przejmiemy t" tez", wszystkie inne koncepcje
filozofii zdaj si" z niej wynika# w bardzo atwy sposb
4djwszy bowiem d1wi"kom, barwom, ciepu i innym
wasnociom zmysowym godno# istnie. nieprzerwanych i
niezalenych, stajemy jedynie wobec tego, co nazywamy
wasnociami pierwotnymi, jako wobec jedynych wasnoci
realnyc", co do ktrych mamy poj"cie adekwatne *e wasnoci
pierwotne, to rozcigo# i stao# wraz z rnymi
poczeniami i modyfikacjami oraz ksztat, ruch, ci"ko# i
spjno# /owstawanie, wzrost, rozkad, degeneracja
zwierzt i rolin, to nic innego ni zmiany w postaci i ruchu'
niemniej dziaanie wszystkich cia jednych na inne' podobnie
dziaanie ognia, wiata, wody, powietrza, ziemi i wszelkich
elementw i mocy natury 0eden ksztat i ruch wytwarza inny
ksztat i ruch' i we wszechwiecie materialnym nie pozostaje
adna inna zasada aktywna czy pasywna, o ktrej
moglibymy sobie wytworzy# ide" cho#by najbardziej
odleg
:yl", e mona by wysun# wiele zarzutw przeciw tej
koncepcji 9ecz obecnie ogranicz" si" do jednego zarzutu,
ktry w moim rozumieniu jest bardzo decydujcy 0a
twierdz", e zamiast wyjani# dziaanie rzeczy zewn"trznych
za pomoc tej koncepcji, my unicestwiamy
cakowicie wszystkie te rzeczy i dochodzimy sami do
pogldw najbardziej dziwacznego sceptycyzmu, co si" ich
tyczy 0eeli barwy, d1wi"ki, smaki i zapachy nie s niczym
innym ni percepcjami, to adna rzecz, ktr moemy sobie
przedstawi# w myli, nie posiada realnego, cigego i
niezalenego istnienia2 nie posiada go nawet ruch, rozcigo#
i stao#, ktre s tymi wasnociami pierwotnymi, na jakie
kadzie si" gwny nacisk
%acznijmy od rozwaania ruchu 0est rzecz oczywist, e
jest to wasno#, ktrej nie mona sobie przedstawi# w
odosobnieniu, nie wic jej z jak inn rzecz (dea ruchu z
koniecznoci zakada ide" poruszajcego si" ciaa 9ecz jaka
jest nasza idea poruszajcego si" ciaa, bez ktrej nie mona
poj# ruchu3 :usi si" ona rozoy# na ide" rozcigoci i
staoci, a co za tym idzie, realno# ruchu zaley od realnoci
tych innych wasnoci
+owiodem powyej, e pogld ten, uznany powszechnie, co
si" tyczy ruchu, jest suszny w odniesieniu do rozcigoci' i
wykazaem powyej, e niepodobna przedstawi# sobie
rozcigoci inaczej ni jako zoon z cz"ci i wyposaon w
barw" i stao# (dea rozcigoci jest ide zoon' lecz e
nie jest ona zoona z niesko.czonej iloci cz"ci czy idei
niszego rz"du, przeto musi si" ona rozoy# ostatecznie na
takie idee, ktre b"d cakowicie proste i niepodzielne *e
proste i niepodzielne cz"ci, skoro nie s ideami rozcigoci,
musz by# jakimi niebytami, o ile nie przedstawimy sobie, e
s barwne i stae 9ecz barwie odmawia si" realnego
istnienia @ealno# wi"c naszej idei rozcigoci )zaley od
tego, czy realna jest idea staoci' i pierwsza nie moe by#
suszna, jeli druga jest chimeryczna %wr#my wi"c nasz
uwag" na badanie idei staoci
(dea staoci jest myl o dwch rzeczach, ktre pchni"te
! filozofii nowoczesne# 297 ! sceptycznym i o innyc" systemac" filozofii I, IV,4
(, (O,T

na siebie z najwi"ksz si nie mog si" wzajemnie
przenikn#, lecz zachowuj oddzielne i odr"bne istnienie
-tao# wi"c nie da si" zupenie zrozumie# sama przez si"
bez poj"cia pewnych cia, ktre s stae i zachowuj to
oddzielne i odr"bne istnienie 9ecz jak idee tych cia my
posiadamy3 (dee barw, d1wi"kw i innych wasnoci
wtrnych s tu wyczone (dea ruchu pozostaje w zalenoci
od idei rozcigoci, a idea rozcigoci znowu od idei
staoci Niemoliwe wi"c, iby idea staoci moga zalee#
od ktrejkolwiek z tych idei 6yoby to bowiem obraca# si"
w b"dnym kole i uzalenia# jedn ide" od drugiej, gdy
jednoczenie ta druga zaley od pierwszej *ote nasza
filozofia nowoczesna nie daje nam susznej i zadowalajcej
idei staoci, a co za tym idzie, rwnie nie daje idei materii
*a argumentacja wyda si" cakowicie przekonywajca
kademu, kto j rozumie' lecz e moe ona wyda# si" zawia
i nieprzyst"pna ogowi czytelnikw, przeto, mam nadziej",
b"dzie to usprawiedliwione, jeli sprbuj" uczyni# j bardziej
oczywist, zmieniajc nieco jej posta# sown 7eby
utworzy# sobie ide" staoci musimy przedstawi# sobie dwa
ciaa, ktre naciskaj na siebie, nie przenikajc si"'
niepodobna za doj# do takiej idei, gdy ograniczamy si" do
jednej rzeczy, a tym bardziej, gdy nie przedstawiamy sobie w
ogle adnej +wa niebyty nie mog wypenia# wycznie
swych miejsc, poniewa nigdy w ogle miejsca adnego nie
posiadaj i nie mona ich wyposay# w ogle w adn
wasno# 4t pytam, jak ide" tworzymy sobie, co si" tyczy
tych cia czy przedmiotw, ktrym, jak przyjmujemy,
przysuguje cecha staoci3 /owiedzie#, e przedstawiamy je
sobie jedynie jako stae, to porusza# si" naprzd in infinitum$
*wierdzi# za, e malujemy je sobie jako rozcige, to
sprowadza#
wszystko do idei faszywej albo obraca# si" w b"dnym kole
@ozcigo# trzeba z koniecznoci przedstawia# sobie jako
barwn, co jest ide faszyw, albo te jako sta, co
sprowadza nas do pierwszego zagadnienia *o samo moemy
powiedzie# o ruchliwoci i ksztacie' i oglnie biorc, musimy
wyprowadzi# wniosek, e gdy wyczymy barwy, d1wi"ki,
ciepo i zimno spord istnie. zewn"trznych, to nie pozostaje
nic, co by mogo dawa# nam suszn i zgodn wewn"trznie
ide" ciaa rozcigego
+odajmy do tego, e waciwie mwic, stao# czy
nieprzenikliwo# nie jest niczym innym ni
niemoliwoci unicestwienia, jak to ju zauwaylimy
powyej 8 ( dlatego te tym bardziej konieczne jest dla nas,
bymy sobie wytworzyli wyra1n ide" tej rzeczy, ktrej
unicestwienie przyjmujemy jako niemoliwe Niemoliwo#
unicestwienia nie moe istnie# sama przez si" i nie mona jej
nigdy nawet sobie pomyle# w odosobnieniu2 wymaga ona
z koniecznoci jakiego przedmiotu czy jakiego realnego
istnienia, ktremu mogaby przysugiwa# 4t pozostaje
wci trudno#, jak utworzy# ide" tego przedmiotu czy
istnienia, nie uciekajc si" do wasnoci wtrnych i dost"pnych
zmysom
Nie powinnimy te zarzuca# tutaj naszej metody badania
idej, do ktrej nawyklimy, a mianowicie rozwaania tych
impresji, z ktrych idee si" wywodz (mpresje, ktre
przychodz do wiadomoci przez wzrok i such, powonienie i
smak, nie maj, jak twierdzi filozofia nowoczesna,
odpowiednikw w rzeczach do nich podobnych' std te idea
staoci, ktra, jak si" przyjmuje, jest j realna nie moe nigdy
si" wywodzi# z danych ktregokolwiek z tych zmysw
/ozostaje wi"c dotyk jako jedyny
8 $z"# ((, rozdz I,!
N]]
! filozofii nowoczesne#
i, i;,T sceptycznym i o innyc" systemac" filozofii I, I,,4 2g8

zmys, ktry moe da# impresj", co jest pierwowzorem dla
idei staoci' istotnie te my w naturalny sposb wyobraamy
sobie, e stao# rzeczy czujemy dotykiem i e wystarczy
dotkn# jak rzecz, aeby spostrzec t" wasno# 7le ta
metoda mylenia jest bardziej popularna ni filozoficzna, jak
to si" okae z nast"pujcego rozwaania
Eatwo, po pierwsze, zauway#, e chocia ciaa czujemy
dotykiem dzi"ki temu, i s stae, to przecie dotyk jest czym
zupenie rnym od staoci, i e mi"dzy danymi dotyku a
ciaami nie ma najmniejszego podobie.stwa $zowiek, ktry
ma jedn r"k" sparaliowan, posiada ide" nieprzenikliwoci,
tak samo, gdy widzi, e r"ka ta opiera si" na stole, jak
wwczas, gdy czuje dotykowo ten st drug r"k @zecz,
ktra wywiera nacisk na jaki z naszych czonkw, spotyka
si" z oporem' i opr ten przez ruch, ktry daje nerwom i
humorom zwierz"cym, daje pewne doznanie zmysowe
umysowi' lecz z tego nie wynika, iby to doznanie
zmysowe, ruch i opr byy jako do siebie podobne
/o wtre, impresje dotyku s impresjami prostymi poza
tyrn, e s rozcige, co jest oboj"tne dla naszego obecnego
celu 4t z tej prostoty wnosz", e nie reprezentuj one ani
staoci, ani adnego realnego przedmiotu ,e1my oto dwa
przypadki, a mianowicie czowieka, ktry przyciska kamie.
czy te jakie inne ciao stae sw r"k, oraz dwa kamienie,
ktre cisn jeden na drugi Eatwo przyzna tu kady, e dwa te
przypadki nie pod kadym wzgl"dem s do siebie podobne i
e w pierwszym ze staoci wie si" dotyk czy doznanie
zmysowe, ktrego nie ma w drugim przypadku 7eby wi"c
upodobni# te dwa przypadki, trzeba usun# pewn cz"# tej
impresji, jak czowiek czuje sw r"k czy te narzdem
dotyku' e za to jest niemoliwe, gdy chodzi o impresj"
prost, przeto zmusza
to nas, bymy usun"li cao# tej impresji, i dowodzi, e caa ta
impresja nie ma prototypu czy modelu w rzeczach
zewn"trznych +o tego moemy jeszcze doda#, e stao# z
koniecznoci wymaga dwch cia, ich stycznoci i impulsu'
e za to jest przedmiot zoony, przeto nie moe go
reprezentowa# jedna prosta impresja Nie mwic ju o tym,
e cho# stao# pozostaje wci niezmiennie ta sama, impresje
dotyku zmieniaj si" dla nas z chwili na chwil", co jest
jasnym dowodem, i te impresje nie reprezentuj staoci
*ak wi"c mi"dzy naszym rozumem a naszymi zmysami
zachodzi bezporednie i cakowite przeciwstawienie' albo,
mwic bardziej cile, zachodzi ono mi"dzy wnioskami,
jakie wyprowadzamy z przyczyny i skutku a tymi, ktre nas
przekonuj o cigym i niezalenym istnieniu cia !dy
wnioskujemy z przyczyny i skutku, to wyprowadzamy
wniosek, i ani barwa, ani d1wi"k, ani smak, ani zapach nie
maj istnienia cigego i niezalenego !dy wyczymy te
jakoci zmysowe, to we wszechwiecie nie pozostaje nic, co
by miao takie istnienie
@ozdzi a O !
niematerialno-ci duszy
-koromy znale1li takie sprzecznoci i trudnoci w kadej
koncepcji dotyczcej rzeczy zewn"trznych oraz w idei
materii, ktr wyobraamy sobie jako jasn i okrelon, to,
rzecz naturalna, oczekiwa# b"dziemy jeszcze wi"kszych
trudnoci i sprzecznoci w kadej hipotezie dotyczcej
naszych percepcji wewn"trznych i natury umysu, ktre
potrafimy przedstawia# sobie jeszcze bardziej niejasno i
niepewnie 9ecz w tym bymy si" mylili Cwiat inte)
"-1
! filozofii nowoczesne#
(, (O,T
! sceptycznym i o innyc" systemac" filozofii 300 (, (O,T


lektualny, cho# uwikany w nieko.czce si" ciemnoci, nie
jest zagmatwany w takie sprzecznoci jak te, ktremy
odkryli w wiecie przyrody *o, co o nim wiemy, jest zgodne
w sobie wewn"trznie' czego za nie wiemy, to musimy
pozostawi# nieznanym
/rawda, e gdybymy dali posuch pewnym filozofom, to
obiecywaliby oni, e zmniejsz nasz niewiedz"' lecz, jak si"
obawiam, wystawilibymy si" na ryzyko, e zapaczemy si"
w sprzecznoci, od ktrych sprawa ta sama przez si" jest
wolna $i filozofowie to ludzie, ktrzy ciekawie dochodz
rozumem, jakie s te substancje materialne czy
niematerialne, w ktrych, jak przypuszczaj, tkwi nasze
percepcje 7eby pooy# koniec tym nieko.czcym si"
wybiegom i sztuczkom na obie strony, nie znam lepszej
metody, ni zapyta# tych filozofw w paru sowach, co oni
rozumie# przez su&stanc#e i tkwienie cec"y w rzeczy$ ( dopiero
wtedy, gdy ju odpowiedz na to pytanie, a nie wczeniej,
b"dzie rzecz rozumn powanie podj# dysput"
%nale1limy powyej, e niepodobna odpowiedzie# na to
pytanie, co si" tyczy materii i cia fizycznych 9ecz gdy
chodzi o umys, to nie tylko pracuje on pod naciskiem
wszystkich tych samych trudnoci, lecz ponadto obarczaj go
pewne trudnoci dodatkowe, swoiste tej sprawie ,obec tego,
e kada idea wywodzi si" z jakiej uprzedniej impresji, to
jeli mamy jak ide" substancji naszych umysw, to
musimy rwnie mie# jak impresj" tej substancji, co bardzo
trudno poj#, jeli w ogle poj# mona 0ake bowiem moe
impresja reprezentowa# substancj" inaczej ni przez to, e
jest do niej podobna3 ( jake moe impresja by# podobna do
substancji, skoro zgodnie z t koncepcj filozoficzn nie jest
ona substancj i nie posiada adnej z wasnoci swoistych i
charakterystycznych substancji3
9ecz porzucimy pytanie, co moe &y., a co &y. nie moe, dla
pytania, co jest rzeczywicie 4t chciabym, iby ci
filozofowie, ktrzy mniemaj, e posiadamy ide" substancji
naszych umysw, iby ci filozofowie wskazali impresj", ktra
wytwarza t" ide" i eby powiedzieli wyra1nie, w jaki sposb
impresja ta dziaa i od jakiego przedmiotu si" wywodzi $zy
jest to impresja zmysowa czy refleksyjna3 $zy jest
przyjemna, przykra, czy te oboj"tna3 !zy towarzyszy nam w
kadej chwili, czy te powraca tylko w pewnych odst"pach
czasu3 0eli powraca w odst"pach czasu, to kiedy powraca
gwnie i jakie przyczyny
j wywouj
!dyby, zamiast odpowiada# na te pytania, kto chcia
wymkn# si" przed t trudnoci, mwic, e definicja
substancji jest taka, i jest to co-, co moe istnie. samo przez
si, i e ta definicja winna nas zadowala#, to wwczas trzeba
by powiedzie#, wtrcibym, i ta definicja odpowiada
wszelkiej rzeczy, jak sobie tylko mona pomyle#, i e nigdy
nie posuy ona do tego, iby odrni# substancj" od accidensu,
a dusz" od jej percepcji *ak oto bowiem rozumuj"
$okolwiek jest pomylane jasno, to moe istnie#' i cokolwiek
jasno jest pomylane w jaki okrelony sposb, moe istnie#
wanie w ten sposb *o jest zasada, ktr ju uznalimy
powyej +alej, kada rzecz, ktra jest rna od innej, da si" od
innej odrni#, a kada rzecz, ktra da si" od innej odrni#,
da si" te oddzieli# w wyobra1ni *o jest druga zasada 4to
moja konkluzja z obu tych zasad2 skoro wszystkie nasze
percepcje s rne od siebie i od wszelkich innych rzeczy we
wszechwiecie, to s one rwnie odrnialne' skoro dadz
si" oddzieli#, mona je rozwaa# jako istniejce z osobna i
mona przyj#, i mog one istnie# z osobna i nie potrzebuj
adnej innej rzeczy, ktra by bya oparciem
33
4 niematerialno-ci duszy
! sceptycznym i o innyc" systemac" filozofii
(
,


dla ich istnienia 7 zatem s substancjami, o ile powysza
definicja wyjania, co to jest substancja
*ak wi"c, ani rozwaajc pierwsze 1rdo idej, ani
definiujc substancj", nie jestemy zdolni doj# do
zadowalajcego poj"cia substancji' to zdaje mi si"
wystarczajc racj, by cakowicie zaniecha# dysputy tyczcej
tego, czy dusza jest materialna, czy niematerialna, i skania
mnie, aeby cakowicie zaniecha# nawet samego zagadnienia
Nie mamy doskonaej idei, co si" tyczy jakiejkolwiek rzeczy
poza percepcj -ubstancja jest cakowicie rna od percepcji
7 zatem nie mamy idei substancji (nhe)rencja, tkwienie w
czym jest niezb"dne, jak si" przyjmuje, by nasze percepcje
miay oparcie dla swego istnienia Niczego jednak, jak si"
zdaje, nie potrzeba do tego, aby dawa# podstaw" istnieniu
percepcji 7 zatem nie posiadamy idei inherencji 0aka wi"c
jest moliwo#, by odpowiedzie# na pytanie, czy percepc#e
tkwi w su&stanc#i materialne# czy te niematerialne#, gdy nawet
nie rozumiemy, jakie ma znaczenie to pytanie
0est jeden argument, zazwyczaj wysuwany na korzy#
niematerialnoci duszy, ktry wydaje mi si" godny uwagi
$okolwiek jest rozcige, skada si" z cz"ci' cokolwiek
skada si" z cz"ci, jest podzielne, jeli nie realnie, to co
najmniej w wyobra1ni 9ecz jest niemoliwe, aby jaka rzecz
podzielna bya zwizana z myl czy percepcj, ktra jest
bytem cakowicie niepodzielnym i nie dajcym si" oddzieli#
!dybymy bowiem przyj"li takie powizanie, to czy myl
niepodzielna istniaaby po lewej czy te po prawej stronie
tego rozcigego i podzielnego ciaa3 $zy na jego
powierzchni czy te w jego wn"trzu3 Na tylnej czy na
przedniej stronie3 !dyby myl miaa by# powizana z
rozcigoci, to musiaaby istnie# gdzie w granicach jej
wymiarw !dyby za istniaa w granicach jej
wymiarw, to musiaaby istnie# w jakim okrelonym miejscu
rozcigoci, a wwczas to okrelone miejsce byoby
niepodzielne i percepcja byaby powizana jedynie z nim,
nie za z rozcigoci' albo te, jeliby myl istniaa w
kadym miejscu tej rozcigoci, to musiaaby rwnie sama
by# rozciga, podzielna i musiaaby podlega# oddzieleniu
tak samo jak ciao, co jest cakowicie niedorzeczne i
sprzeczne samo w sobie $zy bowiem mona sobie
pomyle# jakie wzruszenie, ktre by miao jard dugoci,
stop" szerokoci i cal gruboci3 :yl wi"c i rozcigo#, to
wasnoci cakowicie ze sob niezgodne i nigdy nie mog
przysugiwa# razem jednej rzeczy
*en argument nie dotyka zagadnienia, jaka jest substancja
duszy, lecz tylko tego, jakie jest przestrzenne powizanie
duszy z materi' nie moe wi"c by# rzecz niewaciw
rozway# oglnie, jakie rzeczy mog, a jakie nie mog
wiza# si" ze sob w przestrzeni $iekawe to pytanie i moe
nas ono doprowadzi# do pewnych odkry# o duym
znaczeniu
/ierwsze poj"cie o przestrzeni i rozcigoci wywodzi si"
wycznie ze zmysu wzroku i dotyku' i tylko rzeczy, ktre
s barwne lub dotykalne, maj cz"ci uoone w ten sposb,
i daj ide" rozcigoci !dy zmniejszamy lub zwi"kszamy
bodziec smakowy, to dzieje si" to nie tak, jak zmniejszamy
lub zwi"kszamy jak rzecz widzialn' a gdy szereg tonw
jednoczenie dziaa na nasz such, to jedynie dzi"ki nawykowi
i refleksji moemy utworzy# sobie ide" o odlegociach tych
cia, od ktrych one pochodz i o ich stycznoci ze sob
$okolwiek wyznacza miejsce istnienia jakiej rzeczy, to albo
musi samo by# rozcige albo te musi by# punktem
matematycznym niezoonym i nie posiadajcym cz"ci *o,
co jest rozcige, musi posiada# pewien okrelony ksztat,
by# kwa)
! niematerialno-ci duszy
! sceptycznym i o innyc" systemac" filozofii (, (O,W
35
(, (OSW


dratowe, okrge, trjktne' a aden z tych ksztatw nie
pasowaby do pragnienia lub do jakiej impresji czy idei,
wyjwszy ide" tych dwch zmysw Nie mona te uwaa#
pragnienia, cho# jest ono niepodzielne, za punkt
matematyczny , tym przypadku bowiem byoby moliwe,
dodajc inne pragnienia, utworzy# zbir dwch, trzech,
czterech pragnie. i uoy# je w takim porzdku
przestrzennym, iby ten zbir mia okrelon dugo#,
szeroko# i grubo#, co jest oczywicie niedorzeczne
/o tym, co powiedzielimy, nie b"dzie rzecz,
nieoczekiwan, jeli wypowiem tez", ktr pot"pia wielu
metafizykw i uwaa za sprzeczn z najbardziej pewnymi
zasadami ludzkiego rozumu *eza ta mwi, e rzecz, #aka-
moe istnie., a przecie nie &y. w adnym okre-lonym mie#scu; ja
za twierdz", e to nie tylko jest moliwe, lecz co wi"cej, e
wi"kszo# bytw istnieje i musi istnie# w ten sposb
/rzedmiot jaki, mona powiedzie#, nie jest w adnym
okrelonym miejscu, gdy jego cz"ci nie s tak rozmieszczone
wzgl"dem siebie, iby tworzyy jak figur" czy wielko#, a
przedmiot ten jako cao# nie znajduje si" w stosunku do
innych cia w takiej sytuacji, iby to odpowiadao naszym
poj"ciom stycznoci czy odlegoci 4t tak si" rzecz ma
oczywicie ze wszelkimi naszymi percepcjami i
przedmiotami, wyjwszy przedmioty, ktre postrzega wzrok i
dotyk 0akiej refleksji moralnej nie mona umieci# na prawo
czy na lewo od jakiego wzruszenia, a zapach czy d1wi"k nie
moe by# ani okrgy, ani kwadratowy *e przedmioty i
percepcje nie tylko nie wymagaj okrelonego miejsca w
przestrzeni, lecz absolutnie nie dopuszczaj powizania z
jakim miejscem i nawet wyobra1nia nie moe przypisa# im
takiego miejsca $o si" za tyczy tego, e niedorzeczne jest
przyjmowa#, i nie znajduj si" one w adnym miejscu, to
musimy zway.,
e gdyby wraenia i uczucia zdaway si" mie# w percepcji
jakie okrelone miejsce w przestrzeni, to idea rozcigoci
mogaby si" wywodzi# rwnie dobrze z nich, jak ze wzroku i
dotyku, a to byoby wanie przeciwne temu, comy ju
ustalili powyej 0eeli za wzruszenia i uczucia, jak si"
wydaje, nie maj okrelonego miejsca, to mog te one
istnie. w ten sam sposb, jako e moliwe jest wszystko,
cokolwiek moemy sobie w myli przedstawi#
4t nie b"dzie trzeba dowodzi#, e te percepcje, ktre s
proste i ktre nie istniej w adnym miejscu, nie dadz si"
powiza# co do miejsca z materi i z ciaem, ktre jest
rozcige i podzielne, skoro niepodobna opiera# stosunku na
niczym innym ni na jakiej wsplnej wasnoci 8 ,arto
tutaj zauway#, e ta sprawa powizania przestrzennego
rzeczy zjawia si" nie tylko w dysputach metafizycznych
dotyczcych natury duszy, lecz rwnie nawet w yciu
potocznym mamy co chwila sposobno#, eby t" spraw"
rozwaa# ,yobra1my sobie oto, e mamy przed sob na
jednym ko.cu stou fig", a na drugim oliwk"2 jest oczywiste,
e gdy b"dziemy tworzyli idee zoone tych substancji, to
jedn z najbardziej oczywistych b"dzie idea rnych smakw
tych dwch rzeczy' i jest rzecz oczywist, e te wasnoci
wiemy z takimi, ktre mona widzie# lub dotyka# !orzki
smak jednej, sodki drugiej tkwi, jak si" przyjmuje, w
samym ciele widzialnym i smaki te s od siebie oddzielone
ca dugoci stou 0est to zudzenie tak naturalne i tak
atwe do stwierdzenia, e dobrze b"dzie rozway# te zasady,
z ktrych ono wypywa
0akkolwiek przedmiot rozcigy nie moe wiza# si"
przestrzennie z innym, ktry istnieje nie majc miejsca
* %&'() I, *o&+&! ,! *raktat o
5/:;*& 0;+&k1< :! I
! sceptycznym i o innyc" systemac" filozofii 306
! niematerialno-ci duszy I, I,,# 37 l, I,,#

ani rozcigoci, to przecie mog one pozostawa# w wielu
innych stosunkach *ak na przykad smak i zapach jakiego
owocu s nierozczne od innych jego wasnoci, a
mianowicie od barwy i wasnoci dotykowych' i bez wzgl"du
na to, co tu jest przyczyn czy skutkiem, pewne jest, e te
wasnoci zawsze ze sob wspistniej ( nie tylko one
wspistniej w ogle, lecz rwnie zjawiaj si" jednoczenie
w umyle' i wanie wtedy, gdy ciao rozcige zjawia si"
naszym zmysom, postrzegamy jego swoisty smak i zapach
*ak wi"c te stosunki przyczynowo-ci oraz styczno-ci w czasie
c"wil, w kt'ryc" z#awia# si te #ako-ci, te stosunki mi"dzy
przedmiotem rozcigym a jakoci, ktra istnieje bez
okrelonego miejsca, musz mie# taki wpyw na umys, e
gdy zjawi si" jedno, to umys natychmiast zwraca sw myl ku
idei drugiego 7le to nie wszystko Nie tylko zwracamy nasz
myl od jednego do drugiego z racji, e mi"dzy nimi zachodzi
pewien stosunek, lecz podobnie staramy si" zwiza# je nowym
stosunkiem, a mianowicie powizaniem w przestrzeni, tak iby
przejcie od jednego do drugiego stao si" bardziej atwe i
naturalne 0est to bowiem rysem, ktry cz"sto b"d" mia
sposobno# stwierdza# w naturze ludzkiej i ktry wyjani"
obszerniej na waciwym miejscu, e gdy jakie przedmioty
powizane s jakim jednym stosunkiem, to mamy siln
skonno#, by doda# do tamtego jaki nowy stosunek, iby
powizanie uczyni# bardziej penym !dy ukadamy jakie
ciaa, to niechybnie umieszczamy obok siebie takie, ktre s
do siebie podobne lub ktre co najmniej odpowiadaj sobie
pod jakim wzgl"dem +laczego3 4t dlatego, e doznajemy
zadowolenia, gdy wiemy stosunek stycznoci ze
stosunkiem podobie.stwa, albo podobie.stwo pooenia z
podobie.stwem jakoci
-kutki tej skonnoci widzielimy ju 8 w tym
podobie.stwie, jakie tak atwo przyjmujemy, gdy chodzi o
okrelone impresje i ich przyczyny zewn"trzne 9ecz nie
znajdziemy skutku bardziej oczywistego ni ten w
przykadzie obecnym, gdzie na podstawie stosunkw
przyczynowoci i stycznoci w czasie mi"dzy dwoma
przedmiotami przedstawiamy sobie podobnie, a fikcyjnie,
stosunek powizania co do miejsca, aby wzmocni# tamto
powizanie 9ecz bez wzgl"du na to, jakie niejasne poj"cie
moemy sobie wytworzy# o powizaniu przestrzennym
rozcigego ciaa, takiego jak figa, i jej swoistego smaku, to
przecie oczywiste jest, e po zastanowieniu musimy
stwierdzi#, i w tym poczeniu jest co zupenie niedaj)
cego si" uchwyci# myl i sprzecznego 7lbowiem gdybymy
postawili sobie jedno jasne pytanie, a mianowicie, czy smak,
ktry, jak sobie przedstawiamy, zawarty jest w obr"bie ciaa,
jest te w kadej jego cz"ci, czy te tylko w jakiej jednej, to
musielibymy szybko znale1# si" w kopocie i spostrzec, e
niepodobna w ogle da# tu zadowalajcej odpowiedzi Nie
moemy odpowiedzie#, e smak ten jest tylko w jednej
cz"ci, dowiadczenie bowiem przekonuje nas, e kada
cz"# ma ten smak Nie moemy te odpowiedzie#, e
istnieje on w kadej cz"ci, wwczas bowiem musimy
przyj#, e ten smak ma ksztat i e jest rozcigy, co jest
niedorzeczne i niezrozumiae *utaj wi"c maj na nas wpyw
dwa czynniki wr"cz przeciwne sobie, a mianowicie2 ta
skonno-. naszej wyobra1ni, ktra sprawia, e chcemy
wcieli# smak do rzeczy rozcigej, oraz nasz rozum, ktry
wskazuje nam, e niemoliwe jest takie powizanie 6"dc w
rozterce pod wpywem tych dwch przeciwnych sobie
czynnikw, nie
* Ro&+&! II, k; ko=co>1!

! sceptycznym i o innyc" systemac" filozofii 3o8
(, (O,W
! niematerialno-ci duszy
i, i;,W
"-9
21*


rezygnujemy ani z jednego, ani z drugiego, lecz wikamy ca
spraw" w takie pomieszanie poj"ciowe i w tak niejasno#, e
w ogle ju nie dostrzegamy przeciwstawnoci /rzyjmujemy,
e smak istnieje w obr"bie powierzchni ciaa, lecz e istnieje
w taki sposb, i wypenia cao#, nie majc rozcigoci i e
istnieje niepodzielny w kadej cz"ci tego ciaa >rtko,
posugujemy si" w tym naszym najbardziej potocznym
myleniu zasad scholastyczn, ktra gdy zostanie podana w
surowej postaci, wydaje si" tak raca' brzmi ona totum in
toto et totum in guali&et parte, co jest niemal tym samym, jak
gdybymy powiedzieli, e jaka rzecz jest w pewnym
okrelonym miejscu, a przecie tam nie jest
$aa ta niedorzeczno# wypywa std, e prbujemy
wyznaczy# miejsce w przestrzeni czemu, co go absolutnie
mie# nie moe, a prba ta znowu wynika z naszej
skonnoci, by dopeni# to powizanie, ktre oparte jest na
przyczynowoci i na stycznoci w czasie, przypisujc
przedmiotom powizanie w jakim miejscu przestrzeni 9ecz
jeli w ogle kiedykolwiek rozum ma si" wystarczajc, by
pokona# przesd, to rzecz pewna, e w tym tutaj przypadku
musi on osign# przewag" 7lbowiem pozostaje nam tylko
ten wybr, iby przyj#, e pewne byty istniej, nie majc
miejsca w przestrzeni' albo te, e maj one ksztat
przestrzenny i e s rozcige, albo te, e gdy zostan
scalone z rzeczami rozcigymi, to cao# jest w caoci i
cao# jest w kadej cz"ci Niedorzeczno# tych dwch
ostatnich zaoe. dowodzi wystarczajco, e pierwsze jest
prawdziwe ( nie ma tu adnego czwartego pogldu $o si"
bowiem tyczy zaoenia, i istniej te przedmioty na sposb
punktw matematycznych, to sprowadza si" ono do pogldu
drugiego i przyjmuje, e pewna wielo# wzrusze. moe by#
uoona w ksztat kolisty i e pewna ilo# zapachw
powizana z pewn iloci d1wi"kw moe tworzy# ciao o
pojemnoci dwunastu cali kubicznych, co staje si" mieszne,
skoro tylko to wyrazimy w sowach
*ak patrzc na rzeczy nie moemy wzbrania# si" przed
pot"pieniem dla materialistw, ktrzy wi wszelk myl z
rozcigoci' niemniej przecie przy pewnym zastanowieniu
widzimy, e rwna jest racja, by zgani# ich antagonistw,
ktrzy wi wszelk myl z jak prost i niepodzieln
substancj Najbardziej gminna i pospolita filozofia
informuje nas, e adna rzecz zewn"trzna nie moe da# si"
pozna# umysowi wprost bez porednictwa jakiego obrazu
czy percepcji *en st, ktry wanie teraz mi si" jawi, jest
tylko percepcj i wszelkie jego cechy s cechami percepcji
4t najbardziej oczywist spord wszystkich jego cech jest
rozcigo# /ercepcja skada si" z cz"ci *e cz"ci s tak
uoone w przestrzeni, e daj nam poj"cie odlegoci i
stycznoci oraz dugoci, szerokoci i gruboci 4graniczenie
wszystkich tych trzech wymiarw jest tym, co nazywamy
ksztatem *en ksztat moe si" porusza#, mona go oddzieli#
i podzieli# *o, e moe si" porusza# i e mona go oddzieli#,
to s wyrniajce wasnoci rzeczy rozcigych 7eby
przeci# i ukrci# wszelkie dysputy2 sama idea rozcigoci
nie jest kopi niczego innego ni impresji, a co za tym idzie,
musi si" z ni cakowicie zgadza# /owiedzie#, e idea
rozcigoci zgodna jest z kad rzecz, to jest powiedzie#, i
jest ona rozciga
,olnomyliciel moe teraz zatriumfowa# z kolei2
znalazszy, e s impresje i idee rzeczywicie rozcige, moe
zapyta# swoich przeciwnikw, jak oni mog scala# w co, co
jest proste i niepodzielne, percepcj" rozcig3 ,szystkie
argumenty teologw mona tutaj zwrci# prze)
4 niematerialno-ci duszy
l, i;,W QJZ 4 sceptycznym i o innyc" systemac" filozofii
(, (O,W


ciw nim $zy to niepodzielne co, ta substancja
niematerialna, jeli chcecie, znajduje si" po lewej, czy
prawej stronie percepcji3 $zy jest ona w tej oto cz"ci
percepcji, czy te w tamtej3 $zy te jest w kadej cz"ci,
cho# nie jest rozciga3 $zy te caa i niepodzielna jest w
kadej cz"ci, nie opuszczajc innych3 Niepodobna da#
jakiejkolwiek odpowiedzi na te pytania2 kada b"dzie
niedorzeczna sama w sobie, a jednoczenie b"dzie
wyjaniaa powizanie naszych niepodzielnych percepcji z
jak cig substancj
*o mi daje sposobno#, aeby wzi# na nowo pod
rozwag" pytanie dotyczce substancji duszy' i chocia
odrzuciem to pytanie jako cakiem niezrozumiae, to
przecie nie mog" powstrzyma# si" od tego, eby nie
zaproponowa# pewnych dalszych refleksji co do niego
*wierdz", e teza, i substancja mylca jest niematerialna,
prosta i niepodzielna, jest prawdziwym ateizmem i moe
suy# do tego, by usprawiedliwi# wszystkie te przekonania,
za ktre -pinoza jest tak powszechnie zniesawiony %
rozwaania tego tematu mam nadziej" osign# co najmniej
t" jedn korzy#, e moi przeciwnicy nie b"d mieli
pretekstu, by obecn moj tez" zohydzi# swoj deklamacj,
gdy zobacz, e t" deklamacj" mona tak atwo zwrci#
przeciw nim samym
/odstawow zasad ateizmu -pinozy jest teza, e
wszechwiat jest prosty i e substancja jest jedna, w ktrej,
jak on przyjmuje, tkwi RinherujeS myl i materia 0est tylko,
powiada on, jedna substancja w wiecie i substancja ta jest
cakowicie prosta i niepodzielna, istnieje wsz"dzie, nie b"dc
w adnym miejscu obecna ,szystko, cokolwiek
odkrywamy na zewntrz doznaniem zmysowym, wszystko,
co czujemy wewn"trznie w refleksji & wszystko to nie jest
niczym innym ni tak lub inn mody)
fikacj tego bytu, ktry jest jeden, prosty i istnieje w sposb
konieczny, a modyfikacje te nie posiadaj odr"bnego i
oddzielnego istnienia ,szelkie wzruszenie duszy, wszelkie
konfiguracje materii, cho#by nie wiedzie# jak rne i
rnorodne, tkwi w tej samej substancji i zachowuj same w
sobie swe cechy odr"bne, nie przekazujc ich tej rzeczy, w
ktrej tkwi *en sam su&strat, jeli tak mona powiedzie#,
jest punktem oparcia dla wszelkich jak najbardziej
rnorodnych modyfikacji, nie majc jedno)9czenie
adnych rnic sam w sobie' a przy tym ten sub)jstrat zmienia
te modyfikacje, sam si" nie zmieniajc fj7ni czas, ani
przestrze., ani caa rnorako# natury nie mog sprawi#,
iby powstaa jaka zoono# czy zmiana w doskonaej
prostocie i tosamoci tego substratu :yl", e to krtkie
przedstawienie zasadniczych tez tego sawnego ateisty
wystarczy dla obecnego celu i e nie wchodzc dalej w te
ponure i ciemne regiony, b"d" tizdolny wykaza#, e ta
ohydna koncepcja jest niemal ftosama z koncepcj, wedle
ktrej dusza jest niernate)(rialna, co stao si" pogldem tak
popularnym 7eby to luczyni# oczywistym, przypomnijmy
sobie 8, e kada idea (wywodzi si" z uprzedniej percepcji i e
wobec tego jest nie)jmoliwe, iby nasza idea percepcji i idea
jakiego przed)( miotu czy istnienia zewn"trznego mogy
kiedykolwiek re)J prezentowa# dwie rzeczy od siebie swoicie
rne 0ak)^kolwiek rnic" mi"dzy nimi przyjmiemy, to
pozostanie ona dla nas zawsze nie do poj"cia' i jestemy
zmuszeni albo przedstawi# sobie rzecz zewn"trzn jako po
prostu stosunek bez czonu stosunku, albo te utosami# t"
rzecz z percepcj lub impresj
,niosek, jaki std wyprowadz", moe na pierwszy
8 $z"# ((, rozdz O(
QJN ! sceptycznym i o innyc" systemac" filozofii
(, (O,W
(, (O,W
! niematerialno-ci duszy 3'3


rzut oka wydawa# si" czystym sofizmatem' lecz po krtkim
nawet zastanowieniu okae si", i jest dobrze uzasadniony i
zadowalajcy 4t powiadam, e skoro moemy przyj#,
lecz nigdy nie moemy poj# swoistej rnicy mi"dzy
przedmiotem a impresj, to nie wiadomo z pewnoci, czy
wszelki wniosek, jaki wyprowadzimy co do powizania i
niezgodnoci impresji, b"dzie si" stosowa do rzeczy %
drugiej za strony mwi", e wszelkie konkluzje tego
rodzaju, jakie wyprowadzamy co do rzeczy, z cakowit
pewnoci b"d si" stosoway do impresji Nietrudno
zrozumie# dlaczego 0eli przyjmujemy, i przedmiot jest
rny od impresji, zakadajc, e opieramy nasze
rozumowanie wanie na impresji, nie moemy by# pewni,
i to, na czym opieramy je, jest wsplne przedmiotowi i
impresji 0est wszak moliwe, e przedmiot rni si" od
impresji w tym wanie punkcie !dy natomiast przedmiot
czynimy pocztkiem naszego rozumowania, to jest ponad
wszelk wtpliwo#, i to samo rozumowanie musi
rozcign# si" na impresj" 7 to dlatego, e cech"
przedmiotu, na ktrej opiera si" argumentacja, umys musi
co najmniej przedstawia# sobie poj"ciowo' nie mgby
za sobie tak przedstawia#, gdyby cecha ta nie bya wsplna
przedmiotowi i impresji, jako e nie mamy idei, ktra by nie
wywodzia si" z impresji :oemy wi"c ustali# jako tez"
pewn, e nigdy na adnej innej podstawie ni drog
nieregularnego rozumowania 8 z dowiadczenia, nie
moemy odkry# powizania czy niezgodnoci mi"dzy
przedmiotami, ktre by nie rozcigao si" rwnie na
impresje' chocia twierdzenie odwrotne, e wszelkie
stosunki, jakie monajista)li# mi"dzy impresjami, zachodz
mi"dzy przedmiotami, nie musi by# rwnie prawdziwe
8 0ak to z rozdz ((, ze spoistoci naszych percepcji
%astosujmy to do obecnego przypadku2 oto dane s dwa rne
szeregi bytw, co do ktrych zakadam, i musz" koniecznie
przypisa# im jak substancj", czyli podstaw", w ktrej tkwi
4to widz" przede mn wszechwiat rzeczy czy cia2 so.ce,
ksi"yc, gwiazdy, ziemi", morza, roliny, zwierz"ta, ludzi,
okr"ty, domy i inne wytwory sztuki czy natury *u zjawia si"
-pinoza i powiada mi, e to s tylko modyfikacje i e to, w
czym one tkwi, jest proste, niezoone i niepodzielne
Nast"pnie rozwaam drugi szereg bytw, a mianowicie wiat
myli, czyli moje impresje i idee ( wwczas znw widz" inne
so.ce, inny ksi"yc i gwiazdy, ziemi" pokryt rolinami i
morze zamieszkae przez zwierz"ta' znw widz" miasta, domy,
gry, rzeki, krtko mwic, wszelk rzecz, jak mog" odkry#
lub przedstawi# sobie w pierwszym szeregu !dy tak oto badam
te rzeczy, zjawiaj si" teologowie i mwi mi, e to s rwnie
modyfikacje i to modyfikacje jednej prostej, niezoonej i
niepodzielnej substancji ( zaraz p1niej ogusza mnie haas
setki gosw, ktre przyjmuj pierwsz koncepcj" z odraz i
pogard, drug za z poklaskiem i czci -kierowuj" moj
uwag" ku tym koncepcjom, aeby zobaczy#, co moe by#
zasad do tak wielkiej stronnoci' i znajduj", e obie maj ten
sam defekt, i si" nie daj poj# i e, o ile je w ogle moemy
zrozumie#, s tak dalece do siebie podobne, i nie mona
znale1# takiej niedorzecznoci w jednej z nich, ktra by nie
bya wsplna im obu Nie mamy nigdy idei jakiej wasnoci
przedmiotu, ktra by nie bya zgodna i ktra by nie moga
reprezentowa# wasnoci danej w impresji' a to dlatego, e
wszelkie nasze idee wywodz si" z naszych impresji Nie
moemy zatem nigdy znale1# adnej niezgodnoci mi"dzy
przedmiotem rozcigym jako modyfikacj a czym prostym i
niezoonym jako substancj
! niematerialno-ci duszy
! sceptycznym i o innyc" systemac" filozofii (,
(OPW


tej modyfikacji, o ile ta niezgodno# nie zachodzi rwnie
mi"dzy percepcj czy impresj tego przedmiotu rozcigego a
samym tym czym niezoonym i prostym ,szelka idea
wasnoci przynalecej jakiemu przedmiotowi przechodzi
przez impresj"' std wszelki stosunek, ktry mona postrzec,
czy to powizania czy niezgodnoci, musi by# wsplny
rzeczom i impresjom
9ecz chocia ta argumentacja uj"ta oglnie zdaje si" by#
oczywista ponad wszelk wtpliwo# i sprzeczno#, to
przecie, aeby j uczyni# bardziej jasn i uchwytn,
przyjrzyjmy si" jej szczegowo i zobaczymy, czy wszystkie
te niedorzecznoci, jakie znaleziono w systemie -pinozy, nie
dadz si" podobnie odnale1# w systemie teologw 8
4t zarzucano przede wszystkim -pinozie, zgodnie ze
scholastycznym sposobem raczej mwienia ni mylenia, e
modus, nie b"dc istnieniem odr"bnym i oddzielnym, musi
by# dokadnie tym samym, co jego substancja, i e, co za
tym idzie, rozcigo# wszechwiata trzeba w pewien sposb
utosami# z tym prostym i niezoonym czym, w czym, jak
si" zakada, tkwi wszechwiat 9ecz to, mona tutaj
mniema#, jest cakowicie niemoliwe i nie da si" poj#, o ile
ta substancja niepodzielna nie rozciga si" sama tak, iby
odpowiada# rozcigoci przestrzennej, albo te o ile
rozcigo# nie kurczy si" sama tak, iby odpowiada#
niepodzielnej substancji 7rgumentacja zdaje si" suszna, o
ile j w ogle zrozumie# moemy, i jest jasne, e trzeba
tylko zmieni# terminy, aeby zastosowa# t" sam
argumentacj" do naszych percepcji rozcigych i do prostej
istoty duszy' idee przedmiotw i percepcje s tu wszak pod
kadym wzgl"dem te same i tylko towarzyszy im zaoenie,
i zachodzi jaka rnica, nieznana i niezrozumiaa
8 /atrz 6ayle^a 9lownik, artyku o -pinozie
/o wtre powiedzielimy, e nie mamy idei substancji,
ktra by nie stosowaa si" do materii, ani te idei oddzielnej
substancji, ktra by nie stosowaa si" do kadej odr"bnej
dawki materii :ateria wi"c nie jest modus, lecz substancj' i
kada cz"# materii nie jest odr"bnym modus, lecz odr"bn
substancj +owiodem ju powyej, e nie posiadamy
doskonaej idei substancji, lecz e, gdy przyj#, i jest ona
czym-, co moe istnie. samo przez si, to jest oczywiste, e
kada percepcja jest substancj i kada odr"bna cz"#
percepcji jest odr"bn substancj2 a wi"c jedna koncepcja
walczy z tymi samymi trudnociami, z jakimi walczy druga
/o trzecie, przeciw koncepcji jednej prostej substancji we
wszechwiecie wysuwano ten zarzut, e substancja ta, ktra
ma by# oparciem czy substratem wszelkiej rzeczy, musi
jednoczenie przyjmowa# rne postacie, ktre s ze sob
sprzeczne i niezgodne >sztat krgy i kwadratowy
wykluczaj si" wzajemnie w tej samej substancji w tym
samym czasie 0ak wi"c jest moliwe, iby ta sama
substancja moga jednoczenie przyjmowa# posta# stou
kwadratowego, a z drugiej strony tego oto okrgego3
-tawiam to samo pytanie co do impresji tych stow' i
znajduj", e odpowied1 nie zadowala bardziej w jednym
przypadku ni w drugim
4kazuje si" wi"c, e w ktrkolwiek stron" si" zwrcimy, to
same trudnoci id za nami, i e nie moemy posun# si" o
krok naprzd, ustalajc, e dusza jest prosta i niematerialna,
nie przygotowujc jednoczenie terenu dla niebezpiecznego i
nieuleczalnego ateizmu @zecz si" tu ma tak samo, jak
gdybymy, zamiast nazywa# myl modyfikacj duszy, dali jej
bardziej staroytne, a przecie bardziej modne miano aktu
/rzez akt rozumiemy mniej wi"cej to samo, co pospolicie
nazywa si" abstrakcyjnym
! niematerialno-ci duszy 317
QJK (, (O,W ! sceptycznym i o innyc" systemac" filozofii
(,
(OW,


modus; to znaczy co, co, cile mwic, nie da si" odrni#
ani oddzieli# od swej substancji i da si" poj# jedynie przez
rozrnienie mylowe, czyli abstrakcj" 7le zast"pujc tak
termin HmodyfikacjaI terminem HaktI, nie osigamy adnej
korzyci i nie uwalniamy si" od jednej cho#by trudnoci t
drog, jak to si" okae z dwch nast"pujcych refleksji
/o pierwsze, stwierdzam, e sowo HaktI, zgodnie z tym
wyjanieniem tego sowa, nie da si" nigdy susznie stosowa#
do adnej percepcji jako do tego, co si" wywodzi z umysu,
czyli z substancji mylcej Nasze percepcje w rzeczywistoci
wszystkie s rne od siebie, dadz si" oddzieli# i odrni#
jedna od drugiej i od wszelkiej innej rzeczy, jak moemy
sobie wyobrazi#' niepodobna tedy poj#, jak one mog by#
aktem czy te oderwanym modus jakiej substancji /rzykad
ruchu, ktrym ludzie potocznie si" posuguj, by wskaza#, w
jaki sposb percepcja jako akt zaley od swojej substancji,
raczej wprowadza zamieszanie, ni nas poucza @uch wedug
wszelkich danych nie wprowadza adnej realnej ani istotnej
zmiany do ciaa, ktre si" porusza, lecz tylko zmienia jego
stosunek do innych rzeczy Natomiast mi"dzy osob, ktra
rano spacerowaa w ogrodzie w przyjemnym dla siebie
towarzystwie, a osob, ktra po poudniu zamkni"ta jest w
lochu wi"ziennym i pena jest strachu, rozpaczy i goryczy,
zdaje si", e zachodzi rnica radykalna, zupenie innego
rodzaju ni ta, jak w ciele wywouje zmiana jego pooenia
% tego, e idee przedmiotw zewn"trznych s od siebie
odr"bne i dadz si" oddzieli#, wnioskujemy, e przedmioty te
maj istnienie odr"bne jeden od drugiego' podobnie, gdy
same te idee uczynimy naszymi przedmiotami, to musimy
wycign# t" sam co do nich konkluzj", zgodnie z
powyszym rozumowaniem $o naj)
mniej musi by# rzecz bezsporn, e nie posiadajc adnej
idei substancji duszy, nie moemy powiedzie#, jak moe ona
dopuszcza# takie rnice, a nawet przeciwie.stwa percepcji
bez jakiej zmiany podstawowej' i co za tym idzie, nie
moemy nigdy powiedzie#, w jakim znaczeniu percepcje s
aktami substancji *en wi"c sposb uycia zamiast sowa
HmodyfikacjaI sowa HaktI, ktremu nie towarzyszy adne
znaczenie, nie powi"ksza zgoa naszej wiedzy i nie daje
adnej przewagi tej koncepcji, wedle ktrej dusza jest
niematerialna
+odaj" na drugim miejscu, e jeeli to daje jak korzy# dla
tej sprawy, to musi dawa# rwn korzy# sprawie ateizmu
$zy bowiem nasi teologowie maj roszczenie do tego,
iby monopolizowa# sowo HaktI i czy ateici nie mog
wzi# podobnie w posiadanie tego sowa i twierdzi#, e
roliny, zwierz"ta, ludzie, i tak dalej, nie s niczym innym ni
swoistymi aktami jednej prostej, uniwersalnej substancji,
ktra dziaa sama przez si" ze lepej i bezwzgl"dnej
koniecznoci3 *o, powiecie, jest cakiem niedorzeczne
/rzyznaj", e to nie da si" zrozumie#, lecz jednoczenie
twierdz", zgodnie z zasadami, ktre ustaliem powyej, e
niepodobna odkry# jakiej niedorzecznoci w zaoeniu, i
wszelkie rnorakie rzeczy w naturze s aktami jednej prostej
substancji, ktra to niedorzeczno# nie wchodziaby w gr" przy
podobnym zaoeniu dotyczcym impresji i idei
4d tych koncepcji, ktre dotycz su&stanc#i i
przestrzennego powizania naszych percepcji, moemy przej#
do innej, ktra jest bardziej zrozumiaa ni pierwsza z nich, i
bardziej doniosa ni druga, a mianowicie do koncepcji, ktra
dotyczy przyczyny naszych percepcji :ateria i ruch, mwi
si" potocznie w szkoach filozoficznych, cho#by zmieniay
si" nie wiedzie# jak, pozostaj wci
QJ]
! niematerialno-ci duszy%
! sceptycznym i o innyc" systemac" filozofii (, (O,W 3i
8
(, (O,W


materi i ruchem i wywouj tylko jak rnic" w pooeniu
i sytuacji rzeczy +zielcie jakie ciao tak cz"sto, jak wam si"
podoba, a przecie pozostanie ono ciaem Nadajcie mu
jakikolwiek ksztat, a nie wyniknie std nic poza tym
ksztatem, czyli poza ustosunkowaniem cz"ci /oruszcie to
ciao tak czy inaczej, a znajdziecie tylko ruch, czyli zmian"
ustosunkowania tego ciaa do innych Niedorzeczne jest
wyobraa# sobie, e na przykad ruch koowy miaby nie by#
niczym innym ni prostym ruchem po obwodzie koa, a
natomiast ruch o jakim innym kierunku, na przykad po
elipsie, miaby jednoczenie by# wzruszeniem czy te
refleksj moraln 7lbo znw, e zderzenie dwch czstek
kulistych miaoby sta# si" doznaniem przykroci lub e
spotkanie dwch czstek trjktnych miaoby da#
przyjemno# =e za te rne zderzenia, zmiany i
pomieszania czstek, to jedyne zmiany, jakie dopuszcza
materia, i e te zmiany nigdy nie daj nam idei myli czy
percepcji, przeto wnosi# mona, e niepodobie.stwem jest,
iby myl kiedykolwiek powstaa za spraw materii
Niewielu ludzi potrafio si" oprze# pozornej oczywistoci
tego argumentu, a przecie nie ma rzeczy na wiecie
atwiejszej, ni go obali# *rzeba tylko, bymy si"
zastanowili nad tym, co zostao dowiedzione oglnie, a
mianowicie, e nigdy nie chwytamy myl jakiego
powizania mi"dzy przyczynami i skutkami i e tylko
dowiadczajc, i przyczyna i skutek stale s powizane ze
sob, moemy doj# do jakiej wiedzy o tym stosunku =e
za wszelkie przedmioty, ktre nie s ze sob sprzeczne,
dopuszczaj stae powizanie i e adne przedmioty realne
nie s ze sob sprzeczne, przeto wyprowadziem 8 z tych
zasad
* %&'() III, rozdz jO
wniosek, i, gdy wzi# spraw" a priori, kada rzecz moe
wytwarza# kad inn i e nigdy nie odkryjemy racji, dla
ktrej jaki przedmiot moe lub te nie moe by# przyczyn
jakiego innego, cho#by nie wiedzie# jak wielkie czy te nie
wiedzie# jak mae byo mi"dzy nimi podobie.stwo *o,
oczywista, obala poprzednie rozumowanie dotyczce
przyczyny myli czy percepcji $ho# bowiem nie widzimy, jak
s powizane ruchy czy myli, to przecie rzecz si" ma tak
samo z wszelkimi innymi przyczynami czy skutkami
Amie#cie jedno ciao wagi jednego funta na jednym ko.cu
d1wigni, drugie za ciao tej samej wagi na drugim ko.cu,
a nie znajdziecie nigdy w tych ciaach adnego czynnika ruchu,
ktry by zalea od ich odlegoci od rodka d1wigni, podobnie
jak nie znajdziecie czynnika, od ktrego zaleaaby myl czy
percepcja 0eli wi"c mniemacie, e dowodzicie a priori, i
takie pooenie cia nie moe nigdy by# przyczyn myli,
poniewa obracajc jak chcie# te ciaa nie
otrzymujemy nic innego ni pooenie tych cia, to
musicie na drodze tego samego rozumowania wyprowadzi#
wniosek, e taka pozycja tych cia nie moe nigdy wytworzy#
ruchu, jako e w jednym przypadku tak samo nie wida#
powizania jak w drugim =e za ta druga konkluzja jest
sprzeczna z dowiadczeniem oczywistym i e jest moliwe,
ibymy mieli dowiadczenie podobne w zakresie operacji
umysu, i e moemy postrzega# stae powizanie mi"dzy
myl i ruchem, przeto rozumujecie zbyt pospiesznie, gdy
rozwaajc jedynie te idee wnosicie, i jest niemoliwe, iby
ruch mg kiedykolwiek wytworzy# myl lub e rne
pooenie cz"ci nie mogoby da# pocztku rnym
wzruszeniom czy mylom 4t nie tylko jest moliwe, bymy
mieli takie dowiadczenie, lecz jest pewne, e je mamy,
kady bowiem moe spostrzega#,
QNJ
! niematerialno-ci duszy
(O,W
! sceptycznym i o innyc" systemac" filozofii
(, (O,W
32O


e rne dyspozycje jego ciaa zmieniaj jego myli i jego
uczucia !dyby za kto powiedzia, e to zaley od
powizania w jedno duszy i ciaa, tobym odpowiedzia, e
musimy oddziela# pytanie co do substancji umysu od
pytania dotyczcego przyczyn jego myli i e ograniczajc
si" do tego ostatniego pytania znajdujemy, porwnujc idee
tych rzeczy, i myl i ruch s rne od siebie, a jednoczenie
na mocy dowiadczenia znajdujemy, e s one stale
powizane ze sob' e za tylko te okolicznoci wchodz w
zakres idei przyczyny i skutku, odniesionej do operacji
materii, przeto moemy wnioskowa# z pewnoci, i ruch
moe by# i rzeczywicie jest przyczyn myli i percepcji
/ozostaje w tej sprawie, jak si" zdaje, tylko jeden dylemat
:oemy albo twierdzi#, e adna rzecz nie moe by#
przyczyn innej, o ile umys nie moe postrzega# w swej idei
powizania tych rzeczy' albo moemy utrzymywa#, e
wszelkie rzeczy, ktre znajdujemy stale powizane, naley z
tej racji uwaa# za przyczyny i skutki 0eeli wybierzemy
pierwsz cz"# tego dylematu, to wynikaj std nast"pujce
konsekwencje /o pierwsze, w rzeczywistoci my
twierdzimy, e nie ma takiej rzeczy we wszechwiecie, jak
przyczyna czy zasada sprawcza, i e ni nie jest nawet samo
bstwo, jako e nasza idea tego najwyszego bytu wywodzi
si" z poszczeglnych impresji, z ktrych adna nie zawiera w
sobie adnej mocy sprawczej, ani te nie zdaje si", e ma
#akie- powizanie z #akimkolwiek innym istnieniem :oe tu
kto powiedzie#, e powizanie mi"dzy ide niesko.czenie
pot"nego bytu a ide skutku, jakiego chce ten byt, jest
konieczne i nieuniknione' lecz na to ja odpowiadamLe my
nie mamy adnej idei bytu obdarzonego jakkolwiek moc, a
tym mniej bytu obdarzonego moc niesko.czon 0eli za
zechcemy zmieni# terminy, to moemy zdefiniowa# moc
jedynie przez powizanie' a wwczas mwic, e idea
niesko.czenie pot"nego bytu jest zwizana z ide
wszelkiego skutku, jakiego chce ten byt, w istocie rzeczy
twierdzimy jedynie, e jaki byt, ktrego wola jest zwizana
z wszelkim skutkiem, jest zwizany z wszelkim skutkiem, co
jest tautologi i nie daje nam wgldu w natur" tej mocy czy
tego powizania 7 po wtre, gdy zaoymy, e bstwo jest
wielk i sprawcz zasad, ktra zast"puje brak wszelkich
przyczyn, to prowadzi nas to do najgrubszych bezbonoci i
niedorzecznoci 7lbowiem z tej samej racji, dla ktrej
uciekamy si" do tego bytu, gdy chodzi o operacje naturalne i
dla ktrych twierdzimy, e materia sama z siebie nie moe
udziela# ruchu ani wytwarza# myli, a mianowicie dlatego,
e nie ma adnego widocznego powizania mi"dzy tymi
rzeczami, & ot, powiadam, z tej samej racji musimy
uzna#, e bstwo jest autorem wszelkich naszych aktw woli
i percepcji, poniewa nie ma widocznego powizania mi"dzy
nimi ani te z przyjmowan, lecz nieznan substancj duszy
,iemy, e t" aktywno# sprawcz najwyszego bytu
przyjmowali niektrzy filozofowie8, co si" tyczy wszelkich
aktw umysu, wyjwszy akt woli, czy te raczej wyjwszy
nieznaczn cz"# tego aktu' a przecie atwo jest spostrzec,
e ten wyjtek jest tylko czystym pretekstem, aeby unikn#
niebezpiecznych konsekwencji tej koncepcji !dyby adna
rzecz nie bya aktywna, wyjwszy to, co posiada moc
widoczn, to myl w adnym przypadku nie byaby bardziej
aktywna ni materia' jeli za ta nieaktyw)no# musi
sprawia#, e uciekamy si" do bstwa, to najwyszy byt jest
realn przyczyn wszelkich naszych aktw zarwno zych,
jak i dobrych, grzesznych tak samo, jak cnotliwych
8 Na przykad :alebranche oraz inni kartezjanie
*raktat o naturze ludzkiej t (
NN
l,
! niematerialno-ci duszy 4 sceptycznym i o innyc" systemac" filozofii (, (O,W 323 322


*ak wi"c z koniecznoci rzeczy pozostaje nam tylko druga
cz"# dylematu, a mianowicie, e wszelkie przedmioty, ktre
znajdujemy w staym powizaniu, naley z tej tylko racji
uwaa# za przyczyny i skutki 9ecz teraz, skoro wszelkie
przedmioty, ktre nie s ze sob niezgodne, s zdolne do
staego powizania, i skoro adne przedmioty realne nie s ze
sob niezgodne, to wynika std, e o ile to moemy
wyznaczy# za pomoc samych idei, kada rzecz moe by#
przyczyn lub skutkiem kadej innej rzeczy, co oczywista daje
przewag" materialistom nad ich przeciwnikami
7eby wi"c wypowiedzie# ko.cow decyzj" co do caej
sprawy2 pytanie dotyczce substancji duszy nie da si"
absolutnie uj# zrozumiale' adne nasze percepcje nie mog
wchodzi# w powizanie przestrzenne ani z tym, co jest
rozcige, ani z tym, co nierozcige /rzy tym s wrd nich i
rozcige, i nierozcige =e za stae powizanie
przedmiotw tworzy sam istot" przyczyny i skutku, przeto
materi" i ruch mona cz"sto uwaa# za przyczyny myli, o ile
w ogle mamy jakie poj"cie o tym stosunku
0est to z pewnoci niejakim uchybieniem wobec filozofii,
ktrej suwerenny autorytet winien by# wsz"dzie uznawany,
zmusza# j przy kadej sposobnoci, iby tumaczya si" ze
swych konkluzji i eby usprawiedliwiaa si" wobec kadej
poszczeglnej sztuki i nauki, ktra by czua si" obraona jej
twierdzeniami *o stawia czowieka w postaw" psychiczn
krla, oskaronego o zdrad" stanu w stosunku do swoich
poddanych 0est tylko jeden przypadek, gdzie filozofia b"dzie
uwaaa, i jest konieczne i nawet zaszczytne usprawiedliwia#
si", a mianowicie tam, gdzie religia moe uwaa#, i jest co
najmniej obraona ' albowiem prawa religii s tak drogie dla
filozofii,, jak jej wasne prawa i w istocie rzeczy s tymi
samymi
prawami 0eli wi"c kto wyobraaby sobie, e powysze
argumenty s w jakikolwiek sposb niebezpieczne dla religii,
to mam nadziej", e nast"pujce wytumaczenie usunie jego
obawy
Nie ma adnej podstawy do jakiegokolwiek wniosku a
priori, co si" tyczy dziaa. czy trwania jakiej rzeczy, o ktrej
umys ludzki ma mono# wytworzy# sobie jakie poj"cie $o
do kadego przedmiotu mona sobie wyobrazi#, albo i staje
si" cakowicie nieaktywny, albo e zostaje unicestwiony w
pewnej chwili' a jest rzecz oczywist, e cokolwiek moemy
sobie wyobrazi#, to jest moliwe ( jest to prawd zarwno co
do materii, jak i co do ducha' zarwno co do rozcigej
zoonej substancji, jak i co do prostej i nierozcigej , obu
przypadkach argumenty metafizyczne za niemiertelnoci
duszy s rwnie niekonkluzywne' i w obu przypadkach
argumenty z dziedziny duchowej oraz argumenty
wyprowadzone z analogii z natur s w rwnym stopniu silne
i przekonywajce 0eli wi"c moja filozofia nie przysparza
argumentw religii, to mam przecie przynajmniej
zadowolenie mylc, e z nich nic nie ujmuje, e wszystko
pozostaje dokadnie tak, jak byo przedtem
@ozdzi a O(
! tosamo-ci oso&y
- filozofowie, ktrzy sobie wyobraaj, i w kadej
chwili jestemy wewn"trznie wiadomi tego, co nazywamy
naszym ja, i e czujemy jego istnienie i cigo# jego
istnienia' maj te oni pewno#, wi"cej oczywist ni by to
mg sprawi# dowd, zarwno tego, e ja nasze jest
dokadnie identyczne, jak i tego, e jest proste Najsilniejsze
doznanie zmysowe, najbardziej gwatowne
22*
4 sceptycznym i o innyc" systemac" filozofii
(, (O,W 324 ! niematerialno-ci duszy QNW
l, (O,W
l
l
l


wzruszenie, powiadaj ci filozofowie, nie tylko nie do
prowadza nas do tego pogldu, lecz go tym mocniej
utrwala i sprawia, e uwaamy, i te doznania wpywaj
na nasze ja albo przez przykro#, albo przez przyjemno#,
jak daj /rbowa# dalszego dowodu, byoby to osa
bia# oczywisto# tego faktu, albowiem adnego dowodu
nie mona wyprowadzi# z faktu, ktrego jestemy tak
wewn"trznie wiadomi' i nie ma adnej rzeczy, ktrej
bymy mogli by# pewni, jeeli o tym fakcie wtpimy
Niestety wszystkie te pozytywne twierdzenia przeciwne
s temu samemu dowiadczeniu, ktre si" przytacza dla
ich uzasadnienia' i nie posiadamy adnej idei naszego
ja na ten sposb, jak to tutaj przed chwil przedsta
wialimy % jakiej bowiem impresji moe si" wywodzi#
ta idea3 Na to pytanie niepodobna odpowiedzie# bez wy
ra1nej sprzecznoci i niedorzecznoci' a przecie jest to
pytanie, na ktre trzeba koniecznie odpowiedzie#, jeli
chcielibymy, by idea naszego ja uchodzia za jasn i zro
zumia :usi by# jaka jedna impresja, ktra daje po
cztek kadej realnej idei 7le to ja czy osoba nie jest
jak jedn impresj, lecz jest tym, do czego rne nasze
impresje i idee pozostaj, jak si" zakada, w pewnym sto
sunku 0eeli jaka impresja daje pocztek idei naszego
ja, to impresja ta musi pozostawa# nieprzerwanie i nie
zmiennie ta sama w cigu caego toku naszego ycia' al
bowiem przyjmuje si", i nasze ja istnieje wanie w ten
sposb 9ecz nie ma impresji staej i niezmiennej /rzy
kro# i przyjemno#, smutek i rado#, wzruszenie i dozna
nia zmysowe nast"puj po sobie kolejno i nigdy nie,
istniej wszystkie w jednym i tym samym czasie Niemoliwe
jest wi"c, by z jednej spord tych Iimpresji, czy te
z jakiej innej wywodzia si" idea naszego ja' a wobec
tego nie ma w ogle takiej idei P
9ecz dalej, co musi si" sta# wedle tej koncepcji ze wszystkimi
naszymi percepcjami poszczeglnymi3 ,szystkie one s
rne, odrnialne i daj si" oddzieli# jedna od drugiej' i
mona je rozwaa# oddzielnie, mog te istnie# oddzielnie i
nie potrzebuj adnej rzeczy, ktra by podtrzymywaa ich
istnienie , jaki wi"c sposb przynale one do naszego ja i
jak s z nim zwizane3 $o do mnie, to gdy wnikam
najbardziej intymnie w to, co nazywam moim #a, to zawsze
natykam si" na jak poszczegln percepcj" t" czy inn,
ciepa czy chodu, wiata czy cienia, mioci czy nienawici,
przykroci czy przyjemnoci Nie mog" nigdy uchwyci# mego
ja bez jakiej percepcji i nie mog" nigdy postrzega# nic
innego ni percepcj" !dy moje percepcje na pewien czas
znikaj, jak na przykad w zdrowym nie, to tak dugo nie
postrzegam mego #a i mona susznie powiedzie#, e ono nie
istnieje !dyby za wszystkie moje percepcje znikn"y ze
mierci i gdybym ja nie mg ani myle#, ani czu#, ani
widzie#, ani kocha#, ani nienawidzi#, skoro ulegnie
rozkadowi moje ciao, to bybym unicestwiony cakowicie i
nie wyobraam sobie, czego byoby jeszcze wi"cej potrzeba,
by mnie uczyni# doskonaym niebytem 0eeli kto
zastanowiwszy si" powanie i bez uprzedze. myli, i ma inne
poj"cie swego ja, to, musz" wyzna#, nie mog" duej z nim
rozumowa# ,szystko, co mu mog" przyzna#, to to, e on
moe mie# suszno# rwnie dobrze, jak ja i e rnimy si" w
sposb zasadniczy w tej sprawie 6y# moe, jest to w jego
mocy postrzega# jak rzecz prost i istniejc nieprzerwanie,
ktr on nazywa swoim #a, cho# ja jestem pewien, e we mnie
nie ma takiej rzeczy
7le stawiajc na uboczu pewnych metafizykw tego
pokroju, mog" zaryzykowa# i twierdzi#, e reszta ludzi to nic
innego ni wizka czy zbir rnych percepcji,
l, i;,K
! tosamo-ci oso&y
QNK
327
! sceptycznym i o innyc" systemac" filozofii (, (O,K


ktre nast"puj po sobie z niepoj"t szybkoci i znajduj si"
w nieustannym stanie pynnym i ruchu Nasze oczy nie mog
si" porusza# w swoich orbitach, nie wywoujc zmian w
naszych percepcjach :yl nasza jest jeszcze bardziej
zmienna ni nasze pole widzenia' wszystkie nasze zmysy i
wadze przyczyniaj si" do tych zmian i nie ma ani jednej
mocy w naszej duszy, ktra by pozostawaa niezmienna
cho#by na jedn chwil" Amys to teatr pewnego rodzaju,
gdzie liczne percepcje zjawiaj si" kolejno, przesuwaj si" to
w t", to w inn stron", przelizguj si" i znikaj, to znw
mieszaj si" ze sob w niesko.czonej iloci rnych postaw i
sytuacji ,aciwie mwic, nie ma w naszych przeyciach
adnej prostoty nawet w jednej chwili ani te tosamo-ci w
chwilach rnych, cho#bymy nie wiedzie# jak mieli
skonno# naturaln, by wyobraa# sobie t" prostot" i
tosamo# /orwnanie z teatrem nie powinno nas
wprowadza# w bd Nasze percepcje, ktre skadaj si" na
nasz umys, zjawiaj si" tylko kolejno w czasie' nie mamy
za nawet najbardziej odlegego poj"cia o miejscu w
przestrzeni, w ktrym by si" te sceny rozwijay ani poj"cia o
skadnikach, z ktrych umys si" skada
$ wi"c daje nam tak wielk skonno# do tego, eby
przypisywa# identyczno# tym kolejnym percepcjom i eby
przyjmowa#, i posiadamy istnienie niezmienne i
nieprzerwane w cigu caego toku naszego ycia3 7eby
odpowiedzie# na to pytanie, musimy rozrni# tosamo#
osobist, co si" tyczy naszej myli czy wyobra1ni i
tosamo#, co si" tyczy naszych wzrusze. czy naszych
zainteresowa. wasnym ja /ierwsze jest spraw, ktra nas
interesuje obecnie' i eby to dokadnie wyjani#, musimy
si"gn# dostatecznie g"boko i wytumaczy# t" tosamo#,
ktr przypisujemy rolinom i zwierz"tom' jest bowiem
wielka analogia pomi"dzy t tosamoci a tosamoci
naszego ja czy naszej osoby
:amy wyra1n i odr"bn ide" rzeczy, ktra pozostaje
niezmienna i ciga poprzez zmiany czasu' i t" ide"
nazywamy ide tosamo-ci$ :amy te tak ide" odr"bn
wielu rnych rzeczy, ktre istniej nast"pczo i s powizane
ze sob jakim cisym stosunkiem' i to przy dokadnym
wejrzeniu daje nam tak dokadne poj"cie o rnoci, jak
gdyby nie byo adnego powizania stosunkami mi"dzy
rzeczami 9ecz chocia te dwie idee tosamoci oraz
nast"pstwo powizanych ze sob stosunkami rzeczy s, same
w sobie wzi"te, tak doskonale rne i odr"bne, a nawet
przeciwne, to przecie jest pewne, e w naszym potocznym
sposobie mylenia mieszaj si" one oglnie ze sob *en akt
wyobra1ni, w ktrym przedstawiamy sobie rzecz
nieprzerwanie istniejc i niezmienn, i ten, dzi"ki ktremu
refleksj obejmujemy to nast"pstwo rzeczy powizanych ze
sob stosunkami & te wpywy wyobra1ni dziaaj niemal
jednakowo na uczucie i w tym ostatnim przypadku nie
potrzeba wiele wi"kszego wysiku myli ni w pierwszym
-tosunek uatwia przejcie umysowi od jednej rzeczy do
drugiej i czyni je tak gadkim, jak gdyby umys rozwaa
jedn rzecz istniejc nieprzerwanie *o podobie.stwo jest
przyczyn pomieszania i b"du i sprawia, e podstawiamy
poj"cie identycznoci na miejsce poj"cia rzeczy powizanych
ze sob stosunkiem $ho#bymy w pewnej chwili mogli
rozwaa# to nast"pstwo powizane stosunkami za zmienne
czy przerywane, to przecie z pewnoci w nast"pnej chwili
przypiszemy mu doskona tosamo# i b"dziemy patrzyli na
nie jako na co, co jest niezmienne i nieprzerwane Nasza
skonno# do tego b"du jest wskutek powyej
wspomnianego podobie.stwa tak wielka, e popadamy w ten
bd, nim
328 ! sceptycznym i o innyc" systemac" filozofii (, JO,K
! tosamo-ci
oso&y
(, (O,K QN]
! sceptycznym i o innyc" systemac" filozofii (, (O,K
si"
spostrzeemy' i
cho# wci
poprawiamy si"
dzi"ki refleksji
i cho#
powracamy do
bardziej cisej
metody
mylenia, to
przecie nie
moemy dugo
trzyma# si" tej
naszej filozofii
i wyzwoli# z
tego
uprzedzenia
nasz
wyobra1ni"
4stateczn
nasz ucieczk
jest ustpi#
wobec tej
skonnoci i
twierdzi#
odwanie, e te
rne, a
powizane ze
sob
stosunkami
rzeczy s w
rzeczywistoci
tym samym,
cho#by nie
wiedzie# jak
byy
przerywane i
zmienne 7eby usprawiedliwi# przed sob samymi t" niedorzeczno#, cz"sto wprowadzamy jako fikcj",
jak now i nieuchwytn dla myli zasad", ktra wie te rzeczy w jedno i zapobiega temu, iby nie byo
mi"dzy nimi przerwy i zmian *ak, wyobraamy sobie fikcyjnie, aeby wanie usun# przerwy, e
percepcje naszych zmysw istniej nieprzerwanie, i uciekamy si" do poj"cia duszy, #a+ni i su&stanc#i, aeby
zamaskowa# zmian" 9ecz moemy dalej zauway#, e tam, gdzie nie wprowadzamy takiej fikcji, nasza
skonno# do tego, eby miesza# tosamo# z uwikaniem w stosunek, tak jest wielka, i gotowi jestemy poza
tym stosunkiem, ktry wie cz"ci, wyobraa# sobie jeszcze co nieznanego i tajemniczego, co by je
wizao dodatkowo 8' i tak samo rzecz si" ma, co si" tyczy identycznoci, jak przypisujemy rolinom 9ecz
nawet wwczas, gdy to nie zachodzi, czujemy przecie skonno#, by miesza# te idee, cho# nie jestemy
zdolni zaspokoi# tej skonnoci w danym przypadku i cho# nie znajdujemy adnej rzeczy niezmiennej i
cigej, ktra by usprawiedliwiaa nasze poj"cie tosamoci
8 !dyby czytelnik chcia wiedzie#, jak wielki geniusz moe podlega# wpywowi tych pozornie trywialnych zasad wyobra1ni, zupenie tak
samo ak czowiek przeci"tny, to niechaj przeczyta 9orda -haftesbury^ego wywody dotyczce jednoczcej zasady wszechwiata i tosamoci
rolin i zwierzt /atrz jego Noralists albo *"ilosop"ical K"apsody$
! tosamo-ci oso&y 4, (O,K 33
*ak wi"c spr
o tosamo# nie
jest tylko
dysput o
sowa !dy
bowiem
przypisujemy
tosamo#, w
sensie
niewaciwym,
rzeczom
zmiennym czy
niecigym, to
nasz bd nie
ogranicza si"
do tego
wyraenia, lecz
zazwyczaj towarzyszy mu fikcja, e istnieje bd1 jaka rzecz niezmienna i ciga, bd1 te tajemnicza i nie
dajca si" wyjani#' a co najmniej towarzyszy temu skonno# do takich fikcji +o tego, aeby dowie#, i
suszna jest moja koncepcja, wystarczy dla kadego bezstronnego badacza, jeeli wyka" na podstawie
codziennego dowiadczenia i obserwacji, e rzeczy, ktre s zmienne i przerywane, a ktre przecie
przyjmujemy za cige i tosame, to takie tylko, ktre skadaj si" z nast"pstwa cz"ci powizanych ze sob
podobie.stwem, stycznoci, lub przyczy)nowoci ,obec tego bowiem, e takie nast"pstwo odpowiada
w sposb oczywisty naszemu poj"ciu o rnoci, przeto tylko przez omyk" moemy przypisywa# temu
nast"pstwu tosamo#' e za stosunek mi"dzy cz"ciami, ktry prowadzi nas do tego b"du, w
rzeczywistoci nie jest niczym innym ni jakoci, ktra wywouje kojarzenie idej i atwe przejcie
wyobra1ni od jednej cz"ci do drugiej, przeto bd ten moe powstawa# jedynie za spraw podobie.stwa,
jakie ten akt umysu ma do tego aktu, w ktrym przedstawiamy sobie jedn rzecz cig !wnym wi"c
naszym zadaniem musi by# to, by dowie#, e wszelkie rzeczy, ktrym przypisujemy identyczno#, nie
stwierdzajc, i s niezmienne i cige, s takie, e skadaj si" z nast"pstwa rzeczy, ktre s powizane ze
sob jakim stosunkiem
7eby przeprowadzi# ten dowd, przyjmijmy, e jaka masa materii, ktrej cz"ci s ze sob styczne i
powizane, znajduje si" przed nami2 jest jasne, e musimy przypisywa# doskona tosamo# tej masie, o
ile wszystkie


jej cz"ci trwaj nieprzerwanie i niezmiennie jako te same,
bez wzgl"du na ruch czy zmian" miejsca, jak moemy
stwierdzi# w caej tej masie lub w jej cz"ciach 9ecz teraz
przyjmijmy, e jaka bardzo male.ka lub nieznaczna cz"#
zostanie dodana do tej masy albo od niej odj"ta' ot
jakkolwiek, jeli wzi# cile, to absolutnie narusza
identyczno# caoci, to przecie rzadko mylimy tak cile i
dlatego te nie mamy skrupuw, aeby stwierdzi#, i masa
materii pozostaje ta sama, gdy znajdujemy tak mao wan
zmian" /rzejcie myli od tej rzeczy przed zmian do tej
rzeczy po zmianie jest tak gadkie i atwe, e zaledwie je
postrzegamy i e skonni jestemy wyobraa# sobie, i jest to
tylko nieprzerwane ogldanie tego samego przedmiotu
0est tu pewna szczeglnie godna uwagi okoliczno#, ktra
towarzyszy temu eksperymentowi' polega ona na tym, e
chocia zmiana jakiej znacznej cz"ci w masie materii
narusza cao#, to przecie musimy mierzy# wielko# tej cz"ci
nie w oderwaniu, lecz w stosunku do caoci !dyby
zwi"kszya si" albo zmniejszya jaka gra, to nie
wystarczaoby to, by zmienia si" caa planeta, cho# zmiana
nawet niewielu cali moe naruszy# tosamo# wielu innych
cia Niepodobna tego wytumaczy# inaczej, ni biorc w
rachub", e rzeczy dziaaj na umys i przerywaj czy
naruszaj cigo# jego aktw zalenie nie od swej
rzeczywistej wielkoci, lecz od stosunku pomi"dzy ich
wielkoci -td wobec tego, e taka przerwa sprawia, i
przedmiot przestaje ukazywa# si" jako ten sam, nieprzerwane
przechodzenie myli musi by# tym, co stanowi t"
niedoskona identyczno#
:ona to potwierdzi# przez inne zjawisko %miana jakiej
znacznej cz"ci ciaa narusza jego tosamo#' lecz jest rzecz
godn uwagi, e gdzie zmiana powstaje stop5
niowo i niepostrzeenie, tam jestemy mniej skonni
przypisywa# jej ten sam skutek @acj tego, rzecz jasna, nie
moe by# nic innego ni to, e umys idc za kolejnymi
zmianami ciaa czuje, i atwe jest przejcie od postrzegania
tego ciaa w jednej chwili do postrzegania go w innej, i w
adnej szczeglnej chwili nie spostrzega przerwy w swych
aktach +zi"ki tej nieprzerwanej percepcji umys przypisuje
nieprzerwane istnienie i tosamo#
przedmiotowi
9ecz cho#bymy zachowali nie wiedzie# jak ostrono#,
wprowadzajc zmiany stopniowo i utrzymujc je w pewnej
proporcji do caoci, to przecie jest pewne, e gdzie
ostatecznie zauwaymy, i zmiany staj si" znaczne, tam
mamy skrupuy, czy przypisywa# tosamo# takim rnym od
siebie przedmiotom 7le tutaj inny chwyt sztuczny suy
temu, bymy mogli skoni# wyobra1ni" do tego, iby posun"a
si" o krok dalej' a mianowicie ustalamy tu stosunki wzajemne
mi"dzy cz"ciami i wiemy je dla pewnego wsplnego celu
4kr"t, ktrego znaczna cz"# zostaa zmieniona przez cz"ste
naprawy, uwaany jest wci za ten sam i zmiana materiaw
nie przeszkadza nam przypisywa# mu tosamoci ,splny
cel, ktremu su cz"ci, jest ten sam w toku wszystkich tych
zmian i daje podstaw" do tego, e wyobra1nia atwo
przechodzi od jednej sytuacji tego ciaa do innej
9ecz jeszcze bardziej godn uwagi rzecz jest, gdy dodamy
wspzaleno# cz"ci do ich wsp'lnego celu i gdy
przyjmiemy, e cz"ci te pozostaj we wzajemnym stosunku
przyczyny i skutku we wszystkich swoich dziaaniach i
operacjach *ak si" rzecz ma, gdy chodzi o zwierz"ta i
roliny, gdzie nie tylko poszczeglne cz"ci pozostaj w
pewnym stosunku do pewnego oglnego celu, lecz rwnie
zale od siebie wzajemnie i wzajemnie s
! tosamo-ci
oso&y
333
l, (O,K
0, IV,6 ! sceptycznym i o innyc" systemac" filozofii
332

ze sob powizane -kutkiem tak silnego uwikania w
stosunki jest to, e cho# kady musi uzna#, i w cigu bardzo
niewielu lat zarwno roliny, jak i zwierz"ta podlegaj
cakowitej przemianie, to przecie przypisujemy im
tosamo#, cho# zmieniy si" cakowicie ich ksztat, obj"to#
i substancja +b, ktry rozwija si" z maej rolinki w due
drzewo, jest przecie tym samym d"bem, cho# nie pozostaje
w nim ani jedna czstka materii ta sama, ani te ani jeden ten
sam ksztat jego cz"ci +ziecko staje si" m"czyzn, jest raz
chude, to znw tuste, cho# nie zmienia si" jego tosamo#
:oemy rwnie rozway# dwa nast"pujce zjawiska,
ktre s godne uwagi /ierwsze polega na tym, e cho#
potocznie skonni jestemy rozrnia# bardzo cile
tosamo# numeryczn i rodzajow, to przecie zdarza si"
czasem, e je mieszamy ze sob i e w naszym myleniu i
rozumowaniu stosujemy poj"cie jednej zamiast drugiej *ak,
na przykad, czowiek, syszc szmer, ktry przerywa si"
cz"sto i wznawia, powiada, e to przecie jest ten sam szmer,
cho# jest rzecz oczywist, i d1wi"ki maj tu tylko
rodzajow tosamo# czy podobie.stwo i e tu nie ma nic
numerycznie tosamego poza przyczyn, ktra wywoaa te
d1wi"ki /odobnie mona powiedzie# nie naruszajc regu
j"zyka, e ten oto koci, ktry dawniej by z cegy, zamieni
si" w ruiny, i e parana odbudowaa ten sam koci z
kamienia zgodnie z nowoczesn architektur *utaj nie
pozostaje ten sam ani ksztat, ani materia' i nie ma adnej
rzeczy, ktra by bya wsplna tym dwu przedmiotom, poza
stosunkiem do mieszka.cw parafii' a przecie to jedno
wystarcza, bymy te rzeczy nazwali tym samym 7le musimy
tu zauway#, e w takich przypadkach pierwsza rzecz zostaje
w pewien sposb unicestwiona, nim powstanie druga2
wobec czego w adnej chwili czasu nie stajemy wobec idei
rnicy i wieloci, i z tej racji mniej mamy skrupuw,
nazywajc te rzeczy tosam rzecz
/o drugie, moemy zauway#, i chocia, gdy chodzi o
nast"pstwo rzeczy uwikanych w stosunek ze sob, jest w
pewien sposb konieczne, iby zmiana cz"ci nie bya naga
ani cakowita, jeli ma by# zachowana identyczno#, to
przecie tam, gdzie rzeczy ze swej natury s zmienne i niestae,
dopuszczamy przejcie bardziej nage, ni byoby to zgodne z
tym stosunkiem w innych warunkach *ak, na przykad, wobec
tego, e natura rzeki polega na ruchu i zmianie cz"ci, to
chocia te cz"ci zmieniaj si" tu cakowicie w cigu niecaych
dwudziestu czterech godzin, ta zmiana nie przeszkadza
przecie, iby rzeka pozostawaa ta sama w cigu szeregu
wiekw $o do jakiej rzeczy jest naturalne i istotne, to w
pewien sposb jest i oczekiwane' co za jest oczekiwane, to
czyni mniejsz impresj" i wydaje si" mniej doniose ni to, co
jest niezwyke i nadzwyczajne %naczna zmiana pierwszego
rodzaju wydaje si" wyobra1ni w rzeczywistoci mniejsza ni
najbardziej drobna zmiana, drugiego rodzaju2 mniej
przerywajc cigo# myli, mniej destrukcyjnie wpywa
na tosamo#
/rzechodzimy teraz do wyjanienia, na czym polega natura
tosamoci osobowej, ktre to zagadnienie stao si" tak
wielkim zagadnieniem w filozofii, zwaszcza w 7nglii w
ostatnich latach, gdzie wszelkie bardziej abstrakcyjne nauki
studiowane s ze szczegln gorliwoci i pilnoci ( tu, rzecz
oczywista, stosowa# naley t" sam metod" rozumowania,
ktra tak skutecznie wyjania tosamo# rolin, zwierzt,
okr"tw, domw oraz wszelkich zoonych i zmiennych
wytworw, zarwno sztuki, jak natury *osamo#, ktr
przypisujemy urny)
335
! tosamo-ci oso&y
(, (O,K
i, (O,K ! sceptycznym i o innyc" systemac" filozofii
334

sowi czowieka, jest tylko fikcyjna, tego samego rodzaju jak
ta, ktr przypisujemy ciaom rolinnym i zwierz"tom Nie
moe wi"c ona mie# innego 1rda, lecz musi wynika# z
podobnej operacji wyobra1ni dokonywanej na przedmiotach
podobnych
9ecz gdyby ten argument nie przekona czytelnika, cho#
wedug mnie jest zupenie konkluzywny, to niechaj on zway
nast"pujce rozumowanie, ktre jeszcze bardziej cile i
bezporednio ujmuje t" rzecz 0est oczywiste, e tosamo#,
ktr przypisujemy umysowi ludzkiemu, cho#bymy j nie
wiedzie# jak dokadnie sobie wyobraali, nie jest zdolna
stopi# licznych i rnych percepcji w jedno i sprawi#, iby
one straciy swoje rysy rne i wyodr"bniajce, ktre s dla
nich istotne ( prawd jest te, e kada odr"bna percepcja,
ktra wchodzi w skad umysu, jest istnieniem odr"bnym i
jest rna, odrnialna i da si" oddzieli# od kadej innej
percepcji, czy to wspczesnej, czy p1niejszej 9ecz mimo tej
odr"bnoci i moliwoci oddzielenia przyjmujemy, e cay
tok percepcji zwizany jest z identycznoci' a std powstaje
w sposb naturalny pytanie co do tego stosunku tosamoci2
a mianowicie, czy to jest co, co realnie wie rne nasze
percepcje w jedno, czy te tylko co, co kojarzy w wyobra1ni
idee tych percepcji *o znaczy innymi sowy2 czy orzekajc
tosamo# osoby, stwierdzamy jakie realne wizado mi"dzy
jej percepcjami, czy te czujemy tylko, e istnieje taka wi"1
mi"dzy ideami, jakie sobie tworzymy o tych percepcjach *o
pytanie moglibymy atwo rozstrzygn#, gdybymy
przypomnieli sobie, co ju zostao szczegowo dowiedzione,
e rozum nigdy nie stwierdza adnego realnego powizania
pomi"dzy przedmiotami i e nawet powizanie przyczyny i
skutku, poddane cisemu badaniu, sprowadza si" do
nawykowego kojarzenia idej % tego wynika bowiem w
sposb oczywisty, e tosamo# nie jest czym, co by
przynaleao do tych rnych percepcji i co by je wizao w
jedno' lecz jest po prostu wasnoci, ktr przypisujemy
percepcjom dlatego, e ich idee wi si" ze sob w wyobra1ni,
gdy je poddamy refleksji 4t jedynymi wasnociami, ktre
mog da# ideom powizanie w wy)obra81ni, s te trzy
stosunki, o ktrych bya mowa powyej 4ne to s
wicymi zasadami w wiecie idej i bez nich kady
przedmiot odr"bny da si" w umyle oddzieli#, moe by#
rozwaany oddzielnie i nie wydaje si" mie# jakiegokolwiek
powizania z jakimkolwiek innym przedmiotem, tak samo jak
wwczas, gdy go dzieli od innych najwi"ksza rnica i
najwi"ksze oddalenie *ak wi"c tosamo# polega na jednym z
tych trzech stosunkw2 podobie.stwa, stycznoci i
przyczynowoci' e za sama istota tych stosunkw polega na
tym, i tworz one atwe przejcie od idei do idei, przeto
wynika std, i nasze poj"cia o tosamoci osoby wywodz si"
cakowicie z gadkiego i nieprzerwanego przejcia myli
wzdu cigu powizanych ze sob idei, zgodnie z tymi
zasadami, ktre zostay wyjanione powyej
0edynym wi"c zagadnieniem, ktre jeszcze pozostaje, jest
to, jakie stosunki powoduj to nieprzerwane przesuwanie si"
naszej myli, gdy rozwaamy istnienie umysu czy osoby
mylcej w nast"pujcych po sobie odcinkach czasu ( tu,
oczywista, musimy si" ograniczy# do podobie.stwa i
przyczynowoci, a pozostawi# na uboczu styczno#, ktra w
naszym przypadku ma wpyw niewielki albo nawet nie ma
adnego
%acznijmy od podo&ie,stwa$ /rzypu#my, e moglibymy
wejrze# jasno w serce innego czowieka i obserwowa# to
nast"pstwo percepcji, ktre skada si" na jego umys czy
! tosamo-ci oso&y 337
l, (O,K
(, (O,K ! sceptycznym i o innyc" systemac" filozofii 336

te zasad" mylc' i przypu#my, e ten drugi czowiek
zachowuje zawsze pami"# o znacznej cz"ci swych
minionych percepcji' ot jest rzecz oczywist, e nic
innego nie mogoby bardziej przyczyni# si" do tego, iby
powiza# jednym stosunkiem to nast"pstwo percepcji w caej
jego rnorodnoci $zyme jest bowiem pami"#, jak nie
wadz, dzi"ki ktrej powstaj w naszym umyle obrazy
percepcji minionych3 =e za obraz z koniecznoci musi by#
podobny do swego przedmiotu, to czy cz"ste zjawianie si"
tych podobnych do siebie percepcji w a.cuchu myli nie
musi prowadzi# wyobra1ni bardziej atwo od jednego ogniwa
do drugiego i czy nie musi czyni# caoci podobn do
niezmiennego trwania jednej rzeczy3 *ak wi"c w tym
szczeglnym przypadku pami"# nie tylko odkrywa
tosamo#, lecz rwnie przyczynia si" do jej wytworzenia,
wytwarzajc stosunek podobie.stwa mi"dzy percepcjami (
rzecz si" ma tak samo zarwno, gdy rozwaamy wasne
przeycia, jak i cudze 7 teraz co do przyczynowo-ci%$
moemy stwierdzi#, e suszna jest nasza idea umysu
ludzkiego, gdy go rozwaamy jako system rnych percepcji
czy rnych istnie., ktre powizane s ze sob stosunkiem
przyczyny i skutku i wzajemnie wytwarzaj si", niszcz,
wpywaj na siebie i modyfikuj Nasze impresje daj
pocztek ideom, ktre im odpowiadaj' i te idee z kolei
wytwarzaj inne impresje 0edna myl goni drug i cignie za
sob trzeci, ktra j z kolei wyp"dza z umysu /od tym
wzgl"dem nie mog" porwna# duszy bardziej trafnie z adn
inn rzecz ni z republik czy wsplnot, w ktrej
poszczeglni czonkowie zwizani s ze sob wzajemnie
wi"zami rzdu i podporzdkowania i daj pocztek innym
osobom, ktre podtrzymuj istnienie tej samej republiki
wrd nieustannych zmian jej cz"ci ( podobnie jak ta sama
republika moe nie tylko zmienia# swych czonkw, lecz
rwnie swe prawa i konstytucje, tak ta sama osoba moe
zmienia# swj charakter i dyspozycje oraz swe impresje i
idee, nie tracc swej identycznoci 6ez wzgl"du na to, jakim
ona podlega zmianom, poszczeglne cz"ci tej osoby s
wci powizane stosunkiem przyczynowoci ( w myl tego
pogldu nasza tosamo#, co si" tyczy wzrusze., wzmacnia
tosamo#, co si" tyczy wyobra1ni, a to w ten sposb, e
nasze odlege od siebie percepcje wpywaj jedna na drug i
sprawiaj, e w obecnej chwili interesujemy si" naszymi
minionymi czy przyszymi przykrociami i przyjemnociami
/oniewa jedynie pami"# zapoznaje nas z cigoci i
zasi"giem tego nast"pstwa percepcji, przeto j trzeba uwaa#
gwnie z tej racji za 1rdo tosamoci osobowej !dybymy
nie mieli pami"ci, nie mielibymy w ogle adnego poj"cia o
przyczynowoci i, co za tym idzie, o tym a.cuchu przyczyn i
skutkw, ktre tworz nasze ja, czyli nasz osob" 9ecz skoro
raz zdobylimy to poj"cie przyczynowoci dzi"ki pami"ci, to
ju moemy rozcign# ten sam a.cuch przyczyn i, co za
tym idzie, tosamo# naszej osoby poza dane naszej pami"ci i
moemy obejmowa# myl czasy, okolicznoci, dziaania,
ktremy cakowicie zapomnieli, lecz co do ktrych
przyjmujemy oglnie, i kiedy istniay 9ecz jake nieliczne
s nasze minione przeycia, o ktrych zachowujemy jak
pami"#3 >to moe mi powiedzie#, na przykad, jakie byy
jego myli i dziaania dnia pierwszego stycznia JXJW roku, ii
marca JXJ] i Q sierpnia JXQQ roku3 7lbo moe b"dzie kto
twierdzi, dlatego e cakowicie zapomnia wydarzenia z tych
dni, i jego obecne ja nie jest t sam osob, jak byo w
tamtych chwilach, i moe w ten sposb zechce obali#
wszystkie najbardziej ustalone po)
*raktat o naturze ludzkiej t (
afQ
I, I,,$ ! sceptycznym i o innyc" systemac" filozofii
338
l, i;,K 4 tosamo-ci
oso&y
QQ]


j"cia o tosamoci osobowej3 *ak wi"c, zgodnie z tym
pogldem, pami"# nie tyle wytwarza, ile odkrywa tosamo#
osobow, wskazujc nam stosunek przyczyny i skutku
mi"dzy rnymi naszymi percepcjami Na tych, ktrzy
twierdz, e pami"# cakowicie i wycznie wytwarza nasz
tosamo# osobow, spoczywa ci"ar podania racji dlaczego
moemy tak rozcign# nasz tosamo# poza zasi"g naszej
pami"ci
$aa ta koncepcja prowadzi nas do konkluzji, ktra ma
wielk donioso# w rozwaanej obecnie sprawie, a
mianowicie do tego, e wszystkie subtelne zagadnienia, ktre
dotycz tosamoci osobowej, nie dadz si" nigdy
rozstrzygn# ostatecznie i e naley je uwaa# raczej za
trudnoci gramatyczne ni filozoficzne *osamo# zaley od
stosunkw mi"dzy ideami' i te stosunki wytwarzaj
tosamo# dzi"ki temu atwemu przejciu od idei do idei,
ktrego one s przyczyn =e za te stosunki, a z nimi i
atwo# przejcia, mog zmniejsza# si" niepostrzeenie i
stopniowo, przeto nie mamy waciwego probierza, na
ktrego podstawie moglibymy rozstrzygn# spr co do tego,
kiedy zdobywaj one lub trac tytu do miana tosamoci
,szystkie te spory dotyczce identycznoci powizanych ze
sob przedmiotw s wycznie sowne, poza tym, e
stosunki mi"dzy cz"ciami zoonej caoci daj pocztek
jakiej fikcji czy te jakiej urojonej zasadzie powizania, jak
to ju stwierdzilimy powyej
*o, co powiedziaem o pierwszym pocztku i niepewnoci
naszego poj"cia tosamoci, co si" tyczy umysu ludzkiego,
mona rozcign# z ma zmian, czy te nawet bez zmiany,
na poj"cie prostoty umysu ludzkiego /rzedmiot, ktrego
odr"bne a wspistniejce cz"ci s ze sob powizane cile
zespalajcym stosunkiem, dziaa na wyobra1ni" niemal w ten
sam sposb jak przedmiot doskonale
prosty i niepodzielny, jego uj"cie myl nie wymaga wiele
wi"kszego wysiku =e za dziaanie myli jest tak podobne,
przeto przypisujemy temu przedmiotowi, e jest prosty, i
przyjmujemy fikcyjnie jak zasad" powizania jako
podstaw" tej prostoty i jako orodek wszystkich rnych
cz"ci i wasnoci przedmiotu
*ak wi"c uko.czylimy nasze badanie rozlicznych
systemw filozofii obejmujcych zarwno wiat intelektualny,
jak naturalny' i przy naszym niezbyt jednolitym sposobie
rozumowania wchodzilimy na teren rnych zagadnie.,
ktre bd1 ilustruj i potwierdzaj jak cz"# poprzednich
wywodw, bd1 te przygotowuj teren dla naszych dalszych
konstrukcji *eraz czas powrci# do bardziej cisego
badania naszego przedmiotu i przystpi# do dalszej
dokadnej dyssekcji natury ludzkiej, skoro w peni
wyjanilimy natur" naszego sdzenia i poznania
@ozdzi a O((
=amknicie te# ksigi
9ecz nim rzuc" si" w te niezmierzone g"bie filozofii, jakie
si" otwieraj przede mn, czuj", e skonny jestem zatrzyma#
si" na chwil" w obecnym punkcie mej drogi i rozway# t"
podr, ktr podjem i ktra niewtpliwie wymaga bardzo
wielkiej sztuki i pilnoci, by j mona byo doprowadzi# do
szcz"liwego ko.ca %daje mi si", e jestem podobny do
czowieka, ktry cho# ju wpada na mielizny i cho# ledwie
unikn rozbicia, przeprawiajc si" przez wsk cienin", to
przecie ma do# miaoci, by znw wybra# si" na morze na
tym samym statku przeciekajcym i uderzanym przez
ywioy' i ktry nawet posuwa sw ambicj" tak daleko, i
myli o tym, by okry# cay glob w tych niekorzystnych
warunkach :oja
23*
(, (O,K ! tosamo-ci oso&y
34
i
! sceptycznym i o innyc" systemac" filozofii (, (O,K 34


pami"# popenionych b"dw i minionych trudnoci czyni
mnie nieufnym co do przyszoci N"dzna kondycja,
sabo# i rozprz"gni"cie wadz, ktre musz" wprowadzi# w
gr" w mych badaniach, jeszcze bardziej powi"kszaj moje
obawy *o za, e niepodobna poprawi# czy skorygowa#
tych wadz, doprowadza mnie niemal do rozpaczy i skania
mnie do tego, e decyduj" si" raczej zgin# na goej skale,
na ktrej w tej chwili si" znajduj", ni zaryzykowa# i
znale1# si" na bezgranicznym oceanie, ktry wybiega
gdzie w niesko.czono# Nagy widok mego
niebezpiecze.stwa napenia mnie melancholi' e za
zwyk dla tego wzruszenia rzecz, bardziej ni dla innych
wzrusze., jest folgowa# sobie, przeto nie mog"
powstrzyma# si" od tego, by nie podsyca# mojej rozpaczy
wszystkimi tymi ponurymi refleksjami, jakich temat
obecny dostarcza mi tak obfito#
/rzede wszystkim napawa mnie l"kiem i wywouje w mej
duszy zamieszanie ta zagubiona samotno#, w jakiej si"
znalazem w mej filozofii' i wyobraam sobie, e jestem
jakim dziwnym, nieokrzesanym potworem, ktry,
niezdolny do tego, by wej# w spoeczno# i zwiza# si" z
ni, zosta wyp"dzony poza wszelkie obcowanie z lud1mi i
porzucony cakowicie bez pomocy i pociechy $h"tnie
szukabym w tumie schronu i ciepa' lecz nie mog"
przemc si", by wej# mi"dzy ludzi b"dc tak uomnym
,oam na innych, by si" do mnie przyczyli, abymy
stworzyli kompani" dla siebie, lecz nikt nie chce sucha#
mego woania >ady trzyma si" na pewnej odlegoci i boi
si" tej burzy, ktra uderza we mnie ze wszystkich stron
,ystawiem si" na wrogo# wszystkich metafizykw,
logikw, matematykw, a nawet teologw' i czy mam si"
dziwi#, e musz" cierpie# te zniewagi, jakich musz"
doznawa#3 Ajawniem wszak, e dezaprobuj"
ich koncepcje' i czy mog" czu# si" zaskoczony i
dziwi#, gdyby oni dali wyraz swej nienawici dla mnie i
dla mojej osoby3 !dy spogldam w dal na okoo, widz"
wsz"dzie spr, sprzeciw, gniew, oszczerstwo i obmow"
!dy zwrc" me oczy ku wewntrz, nie znajduj" nic
prcz zwtpienia i niewiedzy $ay wiat sprzysi"ga si", by
przeciwstawi# si" mnie i przeczy#' cho# taka jest moja
sabo#, e czuj", i moje pogldy rozlu1niaj si" i
rozpadaj same przez si", gdy nie znajduj oparcia w
aprobacie ze strony innych ludzi >ady krok, ktry robi",
jest peen wahania i kada nowa refleksja kae mi obawia#
si" b"du i niedorzecznoci w moim rozumowaniu
% jak bowiem ufnoci mog" way# si" na takie
miae przedsi"wzi"cia, gdy obok niezliczonych saboci,
ktre s swoiste mojej naturze, znajduj" tak wiele takich,
ktre s wsplne naturze ludzkiej3 $zy mog" by# pewien,
e wyzbywajc si" wszelkich ustalonych pogldw, id"
drog prawdy3 ( z pomoc jakiego probierza j odrni",
gdyby nawet przychylny los wyprowadzi mnie
wreszcie na lady jej stp3 Nawet na podstawie moich
najbardziej cisych i dokadnych rozumowa. nie mog"
wskaza# racji, dlaczego miabym obdarzy# uznaniem
prawd", i nie czuj" nic wi"cej ni siln skonno#, by
rozwaa# rzeczy zdecydowanie w tym wietle, w jakim si"
one mnie ukazuj +owiadczenie jest zasad, ktra
mnie poucza, gdy chodzi o wiele powiza. mi"dzy
rzeczami przeszoci Nawyk jest drugim czynnikiem,
ktry sprawia, i oczekuj" tego samego, co poprzednio, w
przyszoci' i oba te czynniki sprz"gaj si" ze sob,
dziaajc na wyobra1ni", i sprawiaj, e pewne idee tworz"
sobie w sposb bardziej intensywny i ywy ni inne,
ktrym nie sprzyjaj te same czynniki !dyby nie ta
wasno#, dzi"ki
=amknicie te# ksigi 343
! sceptycznym i o innyc" systemac" filozofii (, (O,X
(, (O,X QTN

ktrej umys oywia pewne idee wi"cej ni inne Rwasno#,
ktra pozornie jest tak potoczna i pospolita i w tak
niewielkim stopniu oparta na rozumieS, to nie moglibymy
nigdy obdarzy# naszym uznaniem adnego argumentu i nie
moglibymy wyj# w naszych pogldach poza te nieliczne
przedmioty, ktre w danej chwili ukazuj si" naszym
zmysom $o wi"cej nawet, tym przedmiotom nigdy nie
moglibymy przypisywa# innego istnienia ni to, ktre jest
zalene od zmysw i musielibymy je wczy# cakowicie w
to nast"pstwo percepcji, na ktrym polega nasze ja, czyli
nasza osoba ( co wi"cej, nawet opierajc si" na tym
nast"pstwie, moglibymy uznawa# tylko te percepcje, ktre
s bezporednio i aktualnie dane naszej wiadomoci, nie
moglibymy natomiast uznawa# tych ywych obrazw, jakie
nam ukazuje pami"# i ktre zawsze przyjmujemy jako
prawdziwe obrazy percepcji minionych /ami"#, zmysy i
rozum s wi"c wszystkie oparte na wyobra1ni, czyli na
ywoci naszych idei
Nic wi"c dziwnego, e zasada tak niestaa i zawodna moe
nas wprowadza# w b"dy, gdy za ni z koniecznoci idziemy
we wszystkich jej odmianach i przypadkach *a to wanie
zasada kae nam wnioskowa# z przyczyn i skutkw' i ta sama
zasada przekonuje nas, i istniej nieprzerwanie rzeczy
zewn"trzne, gdy s nieobecne dla naszych zmysw 9ecz
chocia te dwie operacje mylowe s rwnie naturalne i
konieczne dla umysu ludzkiego, to przecie w pewnych
okolicznociach s one wr"cz sobie przeciwne 8' i nie jest dla
nas moliwe, bymy susznie i prawidowo wnioskowali z
przyczyn i skutkw, a jednoczenie wierzyli w nieprzerwane
istnienie materii 0ake wi"c mamy zharmonizowa# ze sob
te zasady3
>tr z nich mamy przeoy# nad inne3 7 gdybymy nie dali
pierwsze.stwa adnej z nich, lecz kolejno obdarzali
uznaniem jedn i drug, jak to si" zwykle dzieje wrd
filozofw, to z jakim przekonaniem moglibymy p1niej
uzurpowa# sobie ten chwalebny tytu, skoro tak wiadomie
obejmujemy naszym uznaniem rzeczy wyra1nie ze sob
sprzeczne3 8
*" sprzeczno# mona by atwiej wybaczy#, gdyby j
kompensowaa wi"ksza solidno# i moc przekonywajca w
innych partiach naszego rozumowania 7le rzecz ma si"
wr"cz odwrotnie !dy badamy rozum ludzki si"gajc do jego
pierwszych zasad, to znajdujemy, e prowadzi to nas do
takich poczu# i przekona., ktre zdaj si" wystawia# na
miech wszelkie nasze minione trudy i wysiki i odbiera#
odwag" do dalszych bada. Niczego bardziej ciekawie nie
dochodzi umys ludzki ni przyczyn kadego zjawiska' i nie
zadowalamy si" tym, i znamy przyczyny bezporednie, lecz
prowadzimy nasze badania dalej, pki nie dotrzemy do zasady
pierwotnej i ostatecznej Nie zatrzymalibymy si" ch"tnie i z
wasnej woli, nim poznamy t" energi" w przyczynie, dzi"ki
ktrej wywouje ona swj skutek i nim poznamy t" wi"1,
ktra czy w jedno przyczyn" i skutek, i t" wasno#
sprawcz, na ktrej ta wi"1 polega *o jest nasz cel we
wszystkich naszych badaniach i rozwaaniach ( jake
musimy by# rozczarowani, gdy si" dowiadujemy, e ta wi"1,
to powizanie czy ta energia tkwi jedynie w nas samych i nie
jest niczym innym ni t dyspozycj w naszym umyle, ktr
zdobywamy nawykiem i ktra sprawia, e przechodzimy
myl od jakiej rzeczy do tych rzeczy, jakie jej zwykle
towarzysz, i od impresji jednej rzeczy do ywej idei innej

1umknicie te# ksigi
QTW I, (O,X
! sceptycznym i o innyc" systemac" filozofii I, I,,7 344
* %&'() III, *o&+&, 4I,! * Ro&+&! I,, str QZJ


rzeczy7 *akie odkrycie nie tylko podcina wszelk nadziej" na
to, ibymy kiedykolwiek osign"li zaspokojenie naszych
pragnie., lecz nawet usuwa same takie pragnienia 4kazuje
si" bowiem, e gdy mwimy, i pragniemy pozna# ostateczn
i czynn zasad" sprawcz jako co, co tkwi w rzeczy
zewn"trznej, to albo wikamy si" w sprzeczno# z samymi
sob, albo mwimy bez sensu
*ego braku w naszych ideach nie postrzegamy wprawdzie w
yciu potocznym i nie zauwaamy te, e w najcz"ciej
spotykanych powizaniach przyczyny i skutku jestemy
rwnie niewiadomi ostatecznej zasady, ktra je wie ze
sob, jak i tam, gdzie chodzi o powizania najbardziej
niezwykle i niespotykane 9ecz to wynika jedynie ze
zudzenia, jakiemu ulega wyobra1nia' i powstaje pytanie, jak
dalece winnimy ulega# tym zudzeniom *rudne to bardzo
pytanie i doprowadza nas do dylematu, ktry jest
niebezpieczny bez wzgl"du na to, jak go rozwiemy 0eli
bowiem darzymy uznaniem kad pospolit sugesti"
wyobra1ni, to nie tylko cz"sto sugestie te s sobie przeciwne,
lecz prowadz nas te do takich b"dw, niedorzecznoci i
ciemnych koncepcji, e musimy wreszcie wstydzi# si" naszej
atwowiernoci Nie ma rzeczy bardziej niebezpiecznej dla
rozumu ni wzloty wyobra1ni' i nic nie byo okazj do
wi"kszych b"dw, jakie popeniali filozofowie 9udzi o
bujnej wyobra1ni mona pod tym wzgl"dem porwna# do
tych aniow, ktrych /ismo wi"te przedstawia jako istoty,
co zakrywaj swe oczy skrzydami % tym spotykalimy si"
ju w tylu przypadkach, e moemy sobie zaoszcz"dzi# trudu
i nie rozwodzi# si" nad tym duej
9ecz, z drugiej strony, jeeli rozwaanie tych przy)P
padkw skania nas, bymy si" zdecydowali odrzuci# wszelkie
pospolite sugestie wyobra1ni i trzyma# si" rozumu,
to znaczy2 oglnych i bardziej ustalonych wasnoci wyobra1ni,
to nawet ta decyzja, jeli j b"dziemy konsekwentnie
realizowali, b"dzie niebezpieczna i pocignie za sob
konsekwencje jak najbardziej fatalne ,skazaem ju bowiem
8, e rozum, gdy dziaa w odosobnieniu i zgodnie ze swymi
najbardziej oglnymi zasadami, podkopuje cakowicie sam
siebie i nie pozostawia nawet najmniejszego stopnia
oczywistoci w adnej tezie, i to zarwno w filozofii, jak i w
yciu potocznym @atujemy si" przed tym cakowitym
sceptycyzmem jedynie dzi"ki tej dziwnej i pozornie
trywialnej wasnoci wyobra1ni, dzi"ki ktrej tylko z
trudnoci spogldamy na rzeczy z punktw widzenia dalekich i
nie jestemy zdolni wiza# z tym spojrzenia na nie impresji tak
wyra1nej jak z tymi spojrzeniami na rzeczy, ktre s bardziej
atwe i naturalne :amy wi"c ustali# jako regu" ogln, e
nie naley nigdy dawa# wiary rozumowaniu subtelnemu i
skonstruowanemu pracowicie3 @ozwacie dobrze konsekwencj"
takiej zasady /odcina ona cakowicie podstawy wszelkiej
nauki i filozofii 6ierzecie za punkt wyjcia jedn szczegln
wasno# wyobra1ni, a tymczasem rwne racje ka nam si"
liczy# z wszelkimi jej wasnociami ( cakiem wyra1nie
popadacie ze sob w sprzeczno#, skoro ta regua musi opiera#
si" na poprzednim rozumowaniu, ktre, musicie si" na to
zgodzi#, jest dostatecznie wysubtelnione i metafizyczne 0akie
wi"c stanowisko mamy wybra# pord tych trudnoci3 0eeli
przyjmiemy t" zasad" i pot"pimy wszelkie rozumowanie
wysubtelnione, to popadamy w najbardziej oczywiste
niedorzecznoci 0eli za j odrzucimy na korzy# tych
wywodw wysubtelnionych, podcinamy cakowicie podstawy
rozumu ludzkiego
8 @ozdz (, str NQ[&]Q
347
=amknicie te# ksigi
(, (O,3 (, (O,X ! sceptycznym i o innyc" systemac" filozofii
QTK
Nie mamy wi"c wyboru innego ni pomi"dzy faszywym uzasadnieniem a brakiem uzasadnienia $o do mnie, to nie wiem, co naley
uczyni# w obecnym przypadku :og" tylko stwierdzi#, co si" czyni potocznie, a mianowicie to, e o trudnoci tej myli si" rzadko
albo nie myli si" wcale' i nawet tam, gdzie umys ju raz zdawa sobie z niej spraw", zostaje ona szybko zapomniana i zostawia za
sob impresj" niemal niedostrzegaln 6ardzo subtelne refleksje maj na nas wpyw nieznaczny albo nie maj adnego zgoa' a przecie
nie ustalamy ani nie moemy ustali# jako reguy tego, i nie powinny one mie# adnego wpywu2 tkwi tu wi"c sprzeczno# wyra1na
9ecz c ja tu powiedziaem, e bardzo wysubtelnione i
metafizyczne refleksje maj na nas wpyw nieznaczny
albo nie maj adnego wpywu3 Nie mog" unikn# tego,
iby nie wycofa# tego pogldu i nie pot"pi# go na
podstawie mego obecnego poczucia i dowiadczenia
=ywe widzenie tych rnorakich sprzecznoci i
niedoskonaoci rozumu ludzkiego tak wrazio si" w moj
dusz" i tak rozgorczkowao mj mzg, e jestem gotw
odrzuci# wszelkie przewiadczenie i wszelkie
rozumowanie i nawet nie mog" uwaa#, iby jeden
pogld by bardziej prawdopodobny czy dopuszczalny ni
inny +okde ja doszedem i czyme jestem3 % jakich
przyczyn wywodzi si" moje istnienie i do jakiej kondycji
powrc"3 4 czyje wzgl"dy mam si" ubiega# i czyjego
gniewu winienem si" ba#3 0akie istoty mnie otaczaj3 Na
kogo mam jaki wpyw i kto ma wpyw na mnie3
,szystkie te pytania wywouj zamieszania w moim
umyle i zaczynam wyobraa# sobie, e znajduj" si" w
najbardziej opakanej kondycji, jak sobie tylko mona
wyobrazi#' e jestem otoczony najg"bsz ciemnoci i e
jestem cakowicie
pozbawiony monoci wadania mymi czonkami i
wadzami
7le na szcz"cie jest tak, e poniewa rozum nie jest
zdolny rozp"dzi# tych chmur, przeto natura sama daje
pomoc w tej potrzebie i leczy mnie z tej filozoficznej
melancholii i z tego delirium bd1 rozlu1niajc to napi"cie
umysu, bd1 odwracajc moj uwag" yw impresj mych
zmysw, co zaciera myl o tych wszystkich chimerach 4to
jem obiad, oto gram w tryk)trak, oto prowadz" rozmow" i
jestem wesoy w towarzystwie moich przyjaci' i gdy po
trzech czy czterech godzinach rozrywki powrc" do tych
spekulacji, to wydaj mi si" one tak chodne, nacigni"te i
mieszne, e nie mog" si" uczuciowo zdoby# na to, by si" w
nie dalej pogra#
*utaj wi"c stwierdzam, e bezwzgl"dnie i koniecznie
zmuszony jestem y#, mwi# i dziaa# podobnie jak inni
ludzie w potocznych sprawach ycia 9ecz niemniej, chocia
moja naturalna skonno#, obieg moich humorw
zwierz"cych i tok moich wzrusze. doprowadza mnie do tego,
e beztrosko wierz" w oglne zasady wiata, to przecie
odczuwam takie pozostaoci mej poprzedniej dyspozycji, e
gotw jestem rzuci# wszystkie moje ksiki i papiery w
ogie. i zdecydowa#, i nigdy nie wyrzekn" si" przyjemnoci
ycia dlatego, aeby myle# i filozofowa# *akie oto s moje
uczucia w tym ledzienniczym nastroju, ktry mnie
opanowuje w tej chwili :og", co wi"cej nawet musz",
podda# si" biegowi przyrody i podporzdkowa# moim
zmysom i memu rozumowi' i wanie w tym lepym
poddaniu wykazuj" najlepiej moj sceptyczn dyspozycj" i
moje sceptyczne zasady 9ecz czy wynika std, e musz"
walczy# z biegiem rzeczy w naturze, ktry mnie prowadzi
do indolencji i do szukania przyjemnoci' i czy wynika
std, e musz" odgrodzi# si" w pewnej
! sceptycznym i o innyc" systemac" filozofii (, (O, X =amkniftie te# ksigi
l,
348 QT]


mierze od obcowania z lud1mi i ich towarzystwa, ktre jest
tak przyjemne' i e musz" torturowa# mj mzg
subtelnociami i sofistycznymi konstrukcjami wanie wtedy,
gdy nie mog" zdoby# pewnoci, e rozumne jest takie pene
wysiku fizycznego zachowanie, ani te mie# jakiego
prawdopodobnego widoku na to, i przez to dojd" do prawdy
i pewnoci 0aki to obowizek ciy na mnie, ibym tak
marnowa czas3 ( jakiemu to celowi suy, czy to w interesie
ludzkoci, czy te w moim wasnym3 Nie 0eli mam by#
czowiekiem szalonym, jak s z pewnoci ci wszyscy, ktrzy
rozumuj i wierz, e cokolwiek jest z pewnoci, to niechaj
moje szale.stwa b"d co najmniej naturalne i przyjemne
!dzie walcz" z moj skonnoci, tam musz" mie# dobr
racj" do tego oporu' i nie pozwol" si" wyprowadzi# na
w"drwki po takich pustkowiach pos"pnych i najeonych
przeszkodami ciekach, po jakich dotychczas w"drowaem
*o s myli i uczucia, ktre mi poddaje mj nastrj
ledzienniczy i moja indolencja ( musz" wyzna#, e filozofia
nie ma nic takiego, co by byo mona temu przeciwstawi#'
oczekuje ona zwyci"stwa raczej std, e b"d powracay
nastroje powanego, lecz dobrego humoru, ni std, e moc
sw okae rozum i przewiadczenie ,e wszystkich
okolicznociach ycia winnimy zachowa# nasz sceptycyzm
0eeli wierzymy, e ogie. grzeje a woda orze1wia, to
wierzymy tylko dlatego, i kosztuje nas to zbyt wiele wysiku,
by myle# inaczej (stotnie te, jeeli jestemy filozofami, to
winnimy by# nimi, opierajc si" na zasadach sceptycznych, i
na tej skonnoci, jak czujemy do tego, aeby kierowa# si"
wanie nimi !dzie rozum jest ywy i ma pewn okrelon
skonno#, tam trzeba si" zgodzi# z jego sdami !dzie
natomiast nie jest taki, nie ma on nigdy adnego tytuu, by na
nas wpywa#
*ak wi"c w chwili, gdy zm"czony jestem rozrywkami i
towarzystwem i gdy sobie pozwoliem na marzenie w
moim pokoju albo na samotnym spacerze wzdu brzegu
rzeki, czuj" wwczas, e mj umys cay jest skupiony w sobie,
i mam naturaln skonno#, aeby rozcign# moje widzenie
rzeczy na wszystkie te sprawy, co do ktrych spotkaem si" z
tak wieloma dyskusjami w mej lekturze i w moich rozmowach
Nie mog" opanowa# ciekawoci i ch"ci, eby zapozna# si" z
zasadami tego, co dobre i ze moralnie, eby pozna# natur" i
podstawy kierowania sob i przyczyn" tych licznych
wzrusze. i skonnoci, jakie wprawiaj mnie w ruch i mn
rzdz $zuj" si" niedobrze, mylc, e aprobuj" jedn jak
rzecz, a dezaprobuj" inn, e jedn rzecz nazywam pi"kn,
inn za nieksztatn' e decyduj" o prawdzie i faszu, o tym,
co rozumne, a co szalone, nie wiedzc, na jakich zasadach
si" opieram 0estem peen troski o wiat uczony, ktry
pozostaje w takiej godnej poaowania niewiedzy co do tych
wszystkich rzeczy $zuj" te, e powstaje ambitna we mnie
potrzeba, by przyczyni# si" do owiecenia ludzkoci i by
zdoby# imi" mymi wynalazkami i odkryciami *e uczucia
zjawiaj si" cakiem naturalnie w moim obecnym
usposobieniu' i gdybym sprbowa je odp"dzi#, zwracajc si"
ku jakiemu innemu zaj"ciu czy innej rozrywce, to czuj", e
stracibym pewn sum" przyjemnoci' i to jest 1rdem mej
filozofii 9ecz przyjmujc nawet, e ta ciekawo# i ambicja nie
przeniosaby mnie w dziedzin" spekulacji poza krg
codziennego ycia, to i tak staoby si" z koniecznoci, e
sama moja sabo# musiaaby mnie doprowadzi# do takich
bada. *o pewna, e przesd jest znacznie bardziej miay w
swych koncepcjach i hipotezach ni filozofia' i podczas gdy ta
poprzestaje na wiecie widzialnym, to
QW
J
=amknicie te# ksigi
(, (O,3 ! sceptycznym i o innyc" systemac" filozofii 350
(O,X
4 sceptycznym i o innyc" systemac" filozofii
tamten otwiera przed nami wiat swoisty wskazujc
nowe przyczyny i zasady zjawisk, i przedstawia nam
sceny, byty i rzeczy, ktre s cakiem nowe =e wi"c jest
rzecz niemal niemoliw, iby umys czowieka znalaz
spoczynek jak umys zwierzt w tym wskim kr"gu
rzeczy, jakie s przedmiotem codziennej rozmowy i
codziennego dziaania, przeto winnimy tylko zastanowi#
si" nad tym, jak wybra# naszego przewodnika, i wybr nasz
winien spocz# na tym, ktry jest najbardziej pewny i
najbardziej przyjemny ( tutaj odwaam si" poleca# filozofi"' i
nie b"d" mia skrupuw, dajc jej pierwsze.stwo przed
przesdem wszelkiego moliwego rodzaju /rzesd
bowiem, powstajc naturalnie i atwo z potocznych pogldw
ludzkoci, silniej dziaa na umys i cz"sto zdolny jest
naruszy# lini" naszego post"powania w naszym yciu i
dziaaniu 5ilozofia przeciwnie, jeeli jest suszna, moe nam
da# tylko zapatrywanie agodne i umiarkowane' jeli za
jest faszywa i dziwaczna, to jej koncepcje s jedynie
przedmiotem spekulacji chodnej i oglnej i rzadko si"gaj tak
daleko, iby naruszy# rozwj naszych naturalnych
skonnoci $ynicy s niezwykym przykadem filozofw,
ktrzy wychodzc z rozumowa. czysto filozoficznych doszli
do takich dziwacznoci w post"powaniu, na jakie mg si"
zdoby# tylko mnich czy derwisz :wic oglnie, b"dy w
religii s niebezpieczne' b"dy w filozofii s tylko mieszne
%daj" sobie spraw", e te dwa przypadki siy i saboci umysu
nie obejmuj caego rodzaju ludzkiego i e w szczeglnoci w
7nglii jest wielu uczciwych i szanujcych si" ludzi, ktrzy,
zawsze zaj"ci swymi sprawami domowymi albo oddajc si"
rozrywkom pospolitym, bardzo mao wychodzili swymi
mylami poza te rzeczy, ktre kadego dnia zjawiaj si"
przed ich zmysami % takich ludzi
=amknicie te# ksigi 11
(, (O,X
istotnie nie zamierzam czyni# filozofw i nie oczekuj", iby
stali si" towarzyszami w tych poszukiwaniach ani suchaczami
sprawozda. z tych odkry# +obrze robi, e pozostaj tym,
czym s w tej chwili' i zamiast ich wysubtelnia# tak, iby si"
stali filozofami, pragn" raczej, ibymy mogli da# naszym
twrcom systemw filozoficznych pewien przydzia tej grubej
ziemskiej mieszanki, ktrej oni zazwyczaj bardzo potrzebuj
jako skadnika swej natury, i ktra by posuya do tego, iby
utemperowa# te ogniste czsteczki, z ktrych si" oni skadaj
!dy si" pozwoli, by gorca wyobra1nia wkroczya na teren
filozofii, i gdy przyjmuje si" hipotezy jedynie dlatego, e s
pozornie prawdziwe i przyjemne, to nie moemy nigdy
zdoby# adnych staych zasad ani przekona., ktre by si"
godziy z potoczn praktyk i dowiadczeniem 9ecz gdyby raz
usun# te hipotezy, to moglibymy mie# nadziej", e ustalimy
pewien system czy pewien zesp pogldw, ktry, jeli by
nawet nie by prawdziwy Rbyoby to, by# moe, za duo tak
mie# nadziej"S, mgby co najbardziej zadowala# umys ludzki
i osta# si" wobec prby najmniej krytycznego roztrzsania (
nie naley traci# nadziei, e si" ten cel osignie, dlatego e jest
wiele koncepcji chimerycznych, ktre kolejno powstay i
rozpyway si" w nico#' trzeba tylko zway#, e krtki jest okres
czasu, w ktrym te zagadnienia byy przedmiotem badania i
rozumowania +wa tysice lat z takimi dugimi przerwami i z
tak pot"nymi przeszkodami, ktre odbieray odwag"
mylenia & to zbyt maa przestrze. czasu na to, by
doprowadzi# nauki do znonej doskonaoci' i by# moe, jestemy
jeszcze w zbyt wczesnej fazie rozwoju wiata, ibymy mogli
odkry# jakie zasady, ktre by si" ostay przed badaniem
dalekiej potomnoci $o do mnie, to jedyn moj nadziej jest,
e by# moe przyczyni" si" nieco do
353
I, IV,7 QW[


tego, by posun# naprzd nauk", dajc w pewnych
sprawach odmienny kierunek spekulacjom filozofw i
wskazujc im wyra1niej te zagadnienia, co do ktrych
jedynie mog oczekiwa#, e zdob"d pewno# i
przewiadczenie Natura ludzka jest jedynym przedmiotem
wiedzy czowieka' a tymczasem dotd bya najbardziej
zaniedbana ,ystarczy mi, jeeli b"d" mg uczyni# j
tematem bardziej modnym' i nadzieja na to przyczynia si"
do tego, i moje usposobienie wyzwala si" nieco z tej
hipochondrii i e d1wiga si" z tej niemocy, ktra czasem
mnie opanowuje 0eeli czytelnik znajduje si" w takim
samym szcz"liwym usposobieniu, niechaj idzie za mn w
moich spekulacjach, ktre dalej tu rozwin" 0eli nie, to
niechaj idzie za swoj wasn skonnoci i oczekuje
powrotw dobrego humoru i zainteresowania wiatem
%achowanie czowieka, ktry studiuje filozofi" w ten
beztroski sposb, jest istotnie bardziej sceptyczne ni
czowieka, ktry czujc w sobie skonno# do filozofii tak
jest jednak owadni"ty wtpliwociami i skrupuami, i j
cakiem odrzuca /rawdziwy sceptyk b"dzie odnosi si"
nieufnie zarwno do swoich wtpliwoci filozoficznych, jak i
do swoich filozoficznych przewiadcze. ( nigdy nie
odmwi sobie niewinnego zadowolenia, jakie mu daje bd1
jedno, bd1 drugie
-uszn jest rzecz nie tylko, ibymy pofolgowali naszej
skonnoci do najbardziej subtelnych i zawiych bada.
filozoficznych mimo naszych zasad sceptycznych, lecz
rwnie i to, ibymy poddali si" tej dnoci, ktra nas
nakania, bymy zajmowali postaw" pozytywn i pewn w
pewnyc" sprawac" konkretnyc", gdy je widzimy w jasnym
wietle danej chwili Eatwiej powstrzyma# si" od wszelkiego
badania i rozwaania, ni opanowa# tak naturaln dno# i
strzec si" tego poczucia pewnoci,
ktre zawsze powstaje, gdy ogldamy jak rzecz dokadnie i
szczegowo , takiej sytuacji nie tylko gotowi jestemy
zapomnie# o naszym sceptycyzmie, lecz rwnie i o naszej
skromnoci' i gotowi jestemy posugiwa# si" takimi
zwrotami2 to #est oczywiste, to #est pewne, temu nie mona
zaprzeczy., ktrych uywaniu winien by, by# moe, zapobiec
naleny szacunek dla publicznoci 6y# moe, e popadaem
w ten bd za przykadem innych' lecz tutaj zastrzegam si"
przeciw zarzutom, ktre by mogy by# wysuni"te przeciw
mnie z tej racji' i owiadczam, e takie zwroty wydobywao
ze mnie aktualne widzenie rzeczy i e nie jest w nich ukryta
postawa dogmatyczna ani wygrowane mniemanie o moim
wasnym sdzie2 zdaj" sobie spraw", e takie uczucia nie
przystoj nikomu, a sceptykowi jeszcze mniej ni komu
innemu
l, (O,X
=amknicie te# ksigi QWW
! sceptycznym i o innyc" systemac" filozofii QWT (, (O,X

You might also like