dnia 25.12.21. Niniejsza publikacja, ani adna jej cz, nie moe by kopiowana, ani w jakikolwiek inny sposb reprodukowana, powielana, ani odczytywana w rodkach publicznego przekazu bez pisemnej zgody wydawcy. ykonywanie kopii metod! kserogra"iczn!, "otogra"iczn!, a take kopiowanie ksi!ki na noniku "ilmowym, magnetycznym lub innym powoduje naruszenie praw autorskich niniejszej publikacji. # $opyright by ydawnictwo Zote Myli % &iotr 'bmi(ski rok )**+ ,ata- )..*/.)**+ 0ytu1- 2udzka maszyna 3utor- 3rnold 4ennett 01umaczy1a- 5a1gorzata 6aleska ydanie 7 0ytu1 orygina1u- 8uman machine 794N- +/:;:<;/=:);:.+;: &rojekt ok1adki- 5arzena 'suchowicz >edakcja- 5agda asilewska, 9ylwia ?ortuna 9k1ad- 5arcin @rniakowski 7nternetowe ydawnictwo 61ote 5yli sp. z o.o. ul. ,aszy(skiego = ..;A** @liwice - www. 6lote5ysli.pl B5372- kontaktCzlotemysli.pl 3utor oraz ydawnictwo D61ote 5yliE do1oyli wszelkich stara(, by zawarte w tej ksi!ce in"ormacje by1y kompletne i rzetelne. Nie bior! jednak adnej odpowiedzial; noci ani za ich wykorzystanie, ani za zwi!zane z tym ewentualne naruszenie praw patentowych lub autorskich. 3utor oraz ydawnictwo D61ote 5yliE nie ponosz! rwnie adnej odpowiedzialnoci za ewentualne szkody wynik1e z wykorzystania in; "ormacji zawartych w ksi!ce. ,szelkie prawa zastrze-one. .ll rig/ts reser0ed. 1231 456783 1231 456783 9udzka !aszyna 9udzka !aszyna 3. 25Z:;M<,.N36 136=36 Z. 26,N3(..........................................5 33. .M.4<5Z: , 1Z4>86 ?:83.....................................................1 333. >M:1@ ;.(< M393<N65 Z M.1A ,<9N6B< 8Z.1>..............1& 3C. 2365,1Z: 25.(4:8ZN: (5<(...............................................1D C. ,:5.=3.N36 N.,:(E, 25Z6Z (<N86N45.8;F.................22 C3. 2.N<,.N36 N.* @6264:NA...................................................2G C33. 8Z:M ,@.783,36 ;614 ?:836H.............................................%2 C333. 8<*Z36NN6 4.583................................................................%G 3I. J2<?.5KL...................................................................................&2 I. ,56*N36 13F 25Z625.8<,>;A8...........................................&G I3. .N45.(4...................................................................................52 I33. Z.3N46561<,.N36 ?:836M..................................................5G I333. 1>(861 3 2<5.?(.................................................................)1 I3C. 8Z@<,36( 3 ;6B< <4<8Z6N36.............................................)) IC. M3N.N16....................................................................................G1 IC3. 5<Z>M+ 5<Z>MK....................................................................G) 2& godziny na dobN 2& godziny na dobN 25Z6*M<,. *< 46B< ,:*.N3.................................................D1 3. 8<*Z36NN: 8>*.........................................................................D) 33. 25.BN36N36 ,:;783. 2<Z. 25<B5.M..................................$ 333. (39(. <145Z6?6O Z.N3M Z.8ZN36836.................................$% 3C. 25Z:8Z:N. (@<2<4E,..........................................................$G C. 46N31 3 *>1Z. N367M365469N..............................................11 C3. 2.M3F4.;836 < 9>*Z(36; N.4>5Z6....................................1& C33. (<N45<9. >M:1@>..............................................................1G C333. N.145E; 56M96(1:;N:......................................................11 3I. Z.3N46561<,.N36 1Z4>(A..................................................11& I. N38 , ?:83> N36 ;614 ;6*N<14.;N6....................................11G I3. 2<,.?N. 96(4>5................................................................12 I33. >N3(.N36 N36=6Z2368Z6O14,..........................................12& 9udzka !aszyna 9udzka !aszyna 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett 3. 2rzyj!owanie siebie za pewnik 3. 3. 2rzyj!owanie siebie za pewnik 2rzyj!owanie siebie za pewnik Niektrzy mczyFni potra"i! kocha maszyn mocniej, ni potra"ili; by kocha kobiet. 3chG Hedni z najwikszych szczliwcw na 6iemi. 0o nie jest adne szyderstwo, wystrzelone z1oliwie zza wg1a pod ad; resem kobiet. &o prostu stwierdzenie notorycznego "aktu. 5czyFni, ktrzy zamartwiaj! si do szale(stwa, doskonal!c jak! maszyn, s! niew!tpliwie b1ogos1awionymi wybra(cami swojego gatunku. ik; szo z nas spotka1a takich ludzi. czoraj konstruowali samochody, a dzi ju samoloty lataj! w powietrzu I w kadym razie powinny, wed1ug wynalazcw. &opatrzcie na wynalazcw. ynajdowanie zwy; kle nie jest ich g1wnym zajciem. 5usz! wynajdywa w swoim wol; nym czasie. 5usz! wynajdywa przed niadaniem, wynajdywa na ulicy midzy przystankiem a biurem, wynajdywa po kolacji, wynaj; dywa w niedziel. &opatrzcie, z jakim zapa1em pdz! do domu wie; czoremG &opatrzcie, chwytaj! kady d1ugi weekend, tak jak g1odny pies chwyta koG Nie chc! gol"a, bryda, limerykw, powieci, maga; zynw ilustrowanych, klubw, whisky, obstawiania zak1adw, wybie; rania krawatw, spotka( politycznych, historyjek, miesznych piose; nek, soli k!pielowych ani umiechw wdruj!cych od bukietu w damskiej d1oni do ogromnego kapelusza na jej g1owie. Nigdy nie maj! problemw ani rozterek, co robi dalej. 7ch wieczory nie ci!gn! si w niesko(czono I przeciwnie, zawsze s! zbyt krtkie. 9potkasz ich le!cych na plecach o p1nocy I ale nie w 1kuG Nie, zobaczysz ich w garau, pod jak! maszyn!, ze wieczk! Jktra kapie wszdzieK, jak naprawiaj! wygity korbowd albo skrzywione ko1o. $i!gle s! za; interesowani, nie, za"ascynowaniG 5aj! w1asne auto I maszyn I i doskonal! je. Naprawi! jedn! cz, a zaraz inna si psuje, i tak 5 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett 3. 2rzyj!owanie siebie za pewnik w k1ko. Liedy s! ca1kiem pewni, e osi!gnli doskona1o, pojazd wyjeda z garau I po czym w pi minut ley gdzie rozwalony, wraz z jcz!cym wynalazc! i jego po1aman! rk! czy nog!. szystko dlatego, e zbyt pochopnie by1 tak ca1kiem pewny. No i ca1a historia zaczyna si od nowa. Nigdy si nie poddaj! Joczywicie Dten wypadek by1 z powodu drobnego niedopatrzeniaEK i ca1a polka leci od nowa. ,laczegoM 4o ujrzeli doskona1oN zachowali blask tej doskona1oci w duszy. 7 na tym up1ywa im ycie. D&rzecie to nigdy nie poleciGE I stwierdzacie cierpko. Nawet jeli nie, to coM 3 poza tym, co z brami rightM &rzy ca1ej swojej pogardzie dla majsterkowania, nie zazdro; cilicie im nigdy zbudowania takiej maszynyM 3 tej pasji, z jak! two; rzyliM &amitasz moe ten moment, kiedy, czesz!c si przed lustrem, za; uway1e pierwszy siwy w1osM &rzerwa1eN potem popiesznie czesa; 1e si dalej. Odawa1e, e to nic takiego, chocia by1e w niez1ym szoku. 5oe pamitasz te moment bardziej niepokoj!cy ni tamtoN moment, w ktrym nagle uwiadomi1e sobie, e to ju wszystko. Pe dalej ju nigdzie nie dojdzieszN e to koniec m1odzie(czych marze(N nic wicej nie uda ci si spe1ni. 0o, co zrealizowa1e, wcale nie przy; pomina dawnych marze(N ma1e(stwo jest wybitnie prozaiczne i strasznie d1ugie, zupe1nie nie takie, jak si spodziewa1eN z1udzenia rozwia1y si, a sporty, gry i zainteresowania maj! nieprzyjemny po; smak bezsensownoci i nudy. 7dealna mieszanka tytoniu nie istniejeN kade arcydzie1o literatury przypomina poprzednieN a wszystkie dni, jakie jeszcze nadejd!, bd! takie same jak dzisiejszy, a w ko(cu umrzesz. 7 w nag1ym przeb1ysku rozumiesz, o co chodzi w tych wszystkich d1ugich rozwaaniach, czy y jest warto czy nie. 3le nic nie mona zrobi, jak tylko stan! przed t! szar!, monotonn! przy; sz1oci! i udawa rado, kiedy robak zw!tpienia wgryza si w serceG Hednym s1owem I chwila, kiedy zrozumia1e, e twj los jest Djed; nym z wieluE. $zy w tamtym momencie nie a1owa1e I a moe nadal a1ujesz I e nie jeste poch1onity niewyczerpan! prac! nad maszy; ) 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett 3. 2rzyj!owanie siebie za pewnik n!, ktrej nigdy nie naprawisz do ko(caM $zy nie odda1by wszyst; kiego, aby mc tak lee na plecach, zagl!daj!c i przywiecaj!c sobie skapuj!c! wieczk!, brudny, umczony, bliski przezibienia I ale po; ch1onity pogoni! za czymM $zy nie a1owa1e ponuro, e urodzi1e si bez smyka1ki do maszyn, bo w maszynach naprawd jest co ta; kiegoQM Nigdy nie przysz1o ci do g1owy, e posiadasz przecie maszynG 3ch, lepy, g1uchy, tpyG Nigdy nie przysz1o ci do g1owy, e pod rk! masz cudown! maszyn, sto razy lepsz! od wszystkiego, co stoi w hanga; rach tego wiataG Hest skomplikowana i zawi1a, daje si delikatnie wyregulowa, posiada zdumiewaj!ce, granicz!ce z cudem moliwo; ci, i nie przestaje przykuwa uwagiG 0a maszyna to ty sam. D0en go; ciu z choinki si urwa1. 5am tego doGE I zawo1asz z pogard!. ,ro; gi panie, wcale nie z choinki. 3 nawet jeli tak, s!dz, e jeszcze nie masz do. 9!dz, e zdo1am jeszcze przez chwil przytrzyma ci za rkaw, chocia wyrywasz si jak moesz. Nie wyg1upiam si, po pro; stu postawi1em sobie za zadanie zwrci twoj! uwag na "akt, ktry umkn!1 ci w ca1oci, a na pewno czciowo. ?akt, e ty sam jeste najbardziej "ascynuj!cym okazem maszyny, jaki kiedykolwiek stwo; rzono. Niesprawiedliwie si oceniasz. &odobno ludzie myl! tylko o sobie, a tak naprawd z regu1y interesuj! si kad! istot! miertel; n! oprcz siebie. 5aj! zwyczaj przyjmowa siebie za pewnik, a ten zwyczaj sprowadza +*R nudy i rozpaczy, jak! zna nasza planeta. $z1owiek budzi si czasem w rodku nocy Jczsto z powodu s1odkich ekscesw poprzedniego wieczoruK, a jego umys1 jest bardzo aktywny przez jaki czas, zanim znowu uda mu si zasn!. tej godzinie prawdy, po wieczornych zachwytach i przed porann! nadziej!, widzi wszystko w rzeczywistych barwach I wszystko oprcz siebie. Nie ma jak bezsenno na kanapie, kiedy chce si mie jasn! wizj swojego otoczenia. yraFnie wida wszystkie wady ony i to, jak beznadziej; ne s! wszelkie prby wyleczenia ich. &rzemkn! moe chwilowo nasze G 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett 3. 2rzyj!owanie siebie za pewnik w1asne wady, nieco zamazane. &ewnie dojdziemy do wniosku, e tro; ski zwi!zane z dziemi przewyszaj! znacznie rado z ich posiada; nia. &rzyznamy, e istnieje wiele niedogodnoci naszej egzystencji. 4ohatersko stawimy im czo1a- srogo, szorstko, zdecydowanie i roz; paczliwie. 5rukniemy co w rodzaju- DHasne, e jestem z1yG Lto by nie by1M 'czywicie, e si rozczarowa1emG $zy tego si spodziewa; 1em dwadziecia lat temuM 0ak, powinnimy wicej oszczdza. 3le nie oszczdzamy, no wic maszG $i!gle musz si martwi. iem, le; piej na tym wyjd, jeli rzuc palenie. iem, e picie nie ma sensu. 0ak samo jak wdawanie si z ni! w dyskusje, kiedy ma te swoje hu; mory. 6a ma1o wicz. Hako nie mog si zebra, eby to by1o regu; larnie. Najmniejszej nadziei, e co si poprawi. 'czywicie, e si nie poprawi. ,ziwne to ycie. Nigdy nie by1em tak naprawd, tak do ko(ca szczliwy. 3le gdyby by1o inaczejQE 7 tu nam si "ilm urywa. 6auwamy- przyjmujemy to wszystko o sobie za pewnik, rzucaj!c po; biene spojrzenie na swoje wady i odwracaj!c szybko wzrok. Nasz! uwag zajmuje otoczenie, to znaczy DrzeczyE, ktre chcemy mie DinneE. 3le przecie wiemy, mamy dowiadczenie, e prno oczeki; wa takich zmian. $hcemy niadanka, ktre samo ustawia si przy 1kuN szklank, ktra sama p1ynie nam do ustN pienidzy, ktre same wchodz! do kieszeniN ng, ktre bez pytania zabieraj! nas co; dziennie na d1ugi spacer na wieym powietrzuN sportu, ktry sam si uprawiaN ony, ktra si zwiksza i zmniejsza zalenie od naszych humorw Jtak jak meble z segmentw- zawsze mona co wyrzuci lub do1oyK. 5!dry cz1owiek pojmie od razu, e nie moe mie tego wszystkiego. obec tego poddaje si z rezygnacj! wiatu i zatapia si w sta1ym, wstrzymywanym uczuciu rozgoryczenia. Nikt nie powie, e to jest nierozs!dne. $hodzi o to, e nie zwracamy wcale uwagi na maszyn. Nie nazywaj; my jej samolotem. Niech to bdzie tylko autko. Hedzie sobie to autko drog!, podskakuje, piszczy, 1omocze, kopci. 3 w rodku "acet narze; D 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett 3. 2rzyj!owanie siebie za pewnik ka- D0a droga powinna by g1adka jak jedwab. 0o wzgrze z przodu to poraka, a zjazd w d1 zaraz za nim jest normalnie bardzo niebez; pieczny. 7 te ci!g1e zakrty I nie widz na sto metrw przed sob!.E Nachodzi go dzika ch, aby zmusi jako w1adze do wylania nowego as"altu. Peby o1nierze w ramach wicze( wyrwnali ten pagrek do reszty poziomu. 3le odrzuca te pomys1y I przecie jest taki rozs!dny. @odzi si na ten stan rzeczy. 9iedzi okutany w ten swj rozs!dek, za; pakowany do auta, akceptuj!c wszystko. D@1upekGE I zawo1acie. D$zemu nie stanie gdzie i po pierwsze nie dopompuje ko1aME Lady pozna, e wiece zala1o, a olej w silniku jest na pewno poniej dolnej kreski. 3 czemu nieM 6araz powiem, czemu nie. 'n nie zdaje sobie sprawy z tego, e siedzi w maszynie. Nigdy nie zbada1 tego ustrojstwa, w kt; rym siedzi. 3 w g1bi umys1u ma niejasne przekonanie, e siedzi na kawa1ku sta1ej, niezmiennej ska1y, a ta ska1a jedzie na grzbietach bo; brw. $ 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett 33. .!atorzy w sztuce -ycia 33. .!atorzy w sztuce -ycia 33. .!atorzy w sztuce -ycia 6waywszy na to, e ca1e ycie przysz1o nam spdzi w tej maszynie ludzkiejN zwaywszy na to, e jest to nasz jedyny sposb kontaktu z reszt! wiata, naprawd powicamy jej bardzo ma1o uwagi. Liedy mwi DmyE, oznacza to nasz! wewntrzn! dusz, t s"er instynk; tw, to tajemnicze DcoE, co nosimy w rodku. 3 kiedy mwi o Dma; szynie ludzkiejE, mam na myli umys1 i cia1o I ale g1wnie umys1. yraanie duszy przy pomocy umys1u i cia1a nazywamy sztuk! ycia. Na pewno nie uczymy si tej sztuki w szkole, przynajmniej nie w stopniu zauwaalnym. szkole ucz! nas, e zdrowo jest macha rkami i nogami tyle a tyle razy dziennie. &okazuj! nam te dowiad; czalnie, e nasz mzg potra"i wykonywa pewne uyteczne sztuczki i e jeli nie zmusimy mzgu do wykonywania tych sztuczek, bdzie z nami Fle. 9t!d pewnego piknego dnia lecimy do domu i og1aszamy szczliwym rodzicom, e jedenacie razy dwanacie rwna si sto trzydzieci dwa. Haki popis umys1uG 7 tak idzie dalej, a rodzice za; czynaj! nas podziwia, bo potra"imy dyskutowa o cosinusach albo nakreli polityk zagraniczn! 2udwika S7T. UwietnieG 3le jak dot!d ani s1owa o zasadach sztuki ycia. 6aledwie par rzuconych przez ro; dzicw oderwanych nakazw, ktrych trzeba bezwzgldnie prze; strzega, jeli zdarzy si jaki wyj!tkowy wypadek. >zeczywicie, ab; surdem by1oby dyskutowa z pierwszoklasist! o wyraaniu duszy. &omyla1by sobie nie najlepiej o naszym poziomie inteligencji i wy; mamrota1 pod nosem jaki epitet pod naszym adresem. 'czywicie szko1a tylko przygotowuje do ycia. $hyba e kto idzie na studia I wtedy przygotowuje do studiw. 'czekuje si, e zwrci; 1 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett 33. .!atorzy w sztuce -ycia my nasz! uwag na ycie, kiedy te wstpne "ormalnoci zostan! za1a; twione I w wieku lat oko1o dwudziestu. Niew!tpliwie przez ca1y ten czas pozostajemy przy yciu, chocia nie ma w tym nic nowego, bo na swj sposb yjemy ju od d1uszego czasu. $a1y ten czas uywa; my naszej maszyny, nie rozumiej!c jej. 3 czy teraz, po sko(czeniu szk1 i studiw, zaczynamy studiowa nasz! maszynM 3ni troch. 0eraz najwaniejszym pytaniem staje si nie Djak yME, ale Djak uzy; ska i utrzyma pozycj, w ktrej bdziemy mogli yME. Hak zapew; ni sobie dostawy niewielkich porcji nieywych zwierz!t i rolin, kt; re musimy po1yka, aby nie umrze z g1odu. Hak zdoby i ci!gle od; wiea zapasy innych czci nieywych rolin i zwierz!t, w ktre moemy si owija, eby nie umrze z zimna. Hak zapewni sobie wy; 1!czne prawo wstpu do pewnych miejsc, gdzie mona wygodne spa i je, a deszcz i nieg nie pada z nieba na g1ow. 7 tak dalej. Liedy zrealizujemy te ambicje, zjawia si pragnienie, aby podwoi te dzia; 1ania i zrobi to nie tylko dla siebie, ale dla kogo jeszcze. 5a1e(; stwoG 7 nadal adnej popartej nauk! uwagi nie powicamy prawdzi; wej sztuce ycia. Vagodnemu wsp1istnieniu, samorealizacji, wiado; mej adaptacji do rodowiska I krtko mwi!c, studiowaniu naszej maszyny. Hest bardzo prawdopodobne, e w wieku lat trzydziestu b; dziemy wicej wiedzie o ci!gu powietrza w kominie ni o w1asnym systemie oddechowym. Nie mwi!c o rzeczach bardziej skompliko; wanych, jak rozumienie dzia1ania naszego umys1u I c za pomys1G 3lbo umiejtno unikania strat energii na rnorodne tarcia w trak; cie ycia I powicamy temu z godzin miesicznieM $zy kiedykol; wiek badamy t spraw inaczej ni pobienie, amatorsko i niezdar; nieM Heli m1oda dama pokae nam dzie1o w1asnej radosnej twrczo; ci DmalarskiejE, ocenimy je jako Dbardzo 1adneGE 3 w duchu dodamy Djak na amatorkE. Nasze ycie jest wiksz! amatorszczyzn! ni ma; lunki tej damy, chocia z pewnoci! powinnimy wszyscy razem i kady z osobna by pro"esjonalistami w tej dziedzinie. 11 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett 33. .!atorzy w sztuce -ycia Liedy ju powicimy oko1o pidziesiciu piciu lat na wstpne wia; domoci z dziedziny ycia, zaczynamy myle o ograniczeniu wysi1; kw. ,o tej pory nasz! wymwk! na to, e nie zbadalimy naukowo sztuki ycia I doskonalenia i uywania drobniejszych czci maszyny I nie by1 brak wolnego czasu, tylko po prostu zbyt bylimy poch1o; nici wstpem. 0raktowalimy uwagi wstpne do nauki jak sam! na; uk. 0eraz, w wieku lat pidziesiciu piciu, powinnimy wreszcie zacz! y z umiejtnoci! pro"esjonalisty, tak jak pro"esjonalny ar; tysta maluje pro"esjonalne obrazy. 0ak, ale nie potra"imy. tedy ju jest za pFno. Padnego malarza, akrobaty czy innego pro"esjonalisty nie da si wykszta1ci, zaczynaj!c w wieku lat pidziesiciu piciu. 3 wic ko(czymy ycie po amatorsku, tak jak je zaczlimy. 3 kiedy maszyna zgrzyta i wkurza nas niesamowicie albo przestaje s1ucha kierownicy i sk1ada nas do do1ka, mwimy- DNic na to nie mona po; radziGE albo- DNie szkodziG 6a tysi!c lat bdzie dok1adnie tak samoGE, albo- D5usz jak najlepiej wykorzysta sytuacjE. ic prbujemy uwierzy, e akceptuj!c ten stan rzeczy, usprawiedliwilimy go. 7 przez ca1y czas mamy poczucie szczeroci. &owiecie, e przesadzam. 0roszeczk. 9pecjalnie, eby wymusi nadanie znacz!cej pozycji pewnemu aspektowi spraw, ktry zwykle bywa pomijany. 3bsolutnie niezbdna jest tu lekka przesada. Na; zwijmy to licentia poetica. 3le przesadzi1em tylko troszeczk, na; prawd, zdecydowanie mniej, ni wam si zdaje. iem, wytkniecie mi zaraz, e ogromna ilo ludzi regularnie spdza znaczn! cz swojego wolnego czasu na doskonaleniu siebie. 6godaG 7 cieszy mnie to. 3le by1bym jeszcze szczliwszy, gdyby te d!enia mia1y bliszy zwi!zek z codziennym yciem, z uzewntrznianiem siebie bez zadra; nie( i bez ja1owych pragnie(. &opatrzcie, ten cz1owiek regularnie spdza w ksi!kach kady wieczr swego yciaG &rawdziwie zrozu; mia1 natur poezji i ma doskona1y smak. >ecytuje wiersze z g1bokim wyczuciem i mona o nim powiedzie, e jest bardzo kulturalny. &o; ezja jest dla niego Frd1em nieustannej przyjemnoci. Hak najbar; 12 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett 33. .!atorzy w sztuce -ycia dziejG 0ylko czemu on ci!gle narzeka, e nie dostaje premii w pracyM ,laczego martwi si o "inanseM $zemu tak czsto k1ci si z on!M ,laczego notorycznie zjada wicej, ni jest w stanie strawiM Nie zo; sta1o zapisane w ksidze przeznaczenia, e on musi narzeka i k1ci si, i cierpie. @dyby by1 pro"esjonalist! w sztuce ycia, nie robi1by tego. Nie ma adnego powodu, aby tak si dzia1o, poza jednym I e nigdy nie nauczy1 si sztuki ycia. Nigdy nie przestudiowa1 maszyny ludzkiej w ca1oci i nigdy racjonalnie nie myla1 o yciu. 0o tak, jak; bycie spotkali kierowc, ktremu samochd zgrzyta i piszczy, a on hamuje i przyspiesza i do tego rzuca go po ca1ej drodze. 6atrzymuje; cie go, eby spyta, co si dzieje, a on odpowiada- D$o za rnica, nie szkodziG &opatrz, jakie mam pikne nowe re"lektory, jak mocno wiec!, jak je wypolerowa1emGE Na pewno nie przyjdzie wam do g1o; wy, e to nowy $li""ord;Barp A . 4ardziej, e co u niego z g1ow! nie tak. &odobnie nasz mi1onik poezji. Niew!tpliwym "aktem jest, e to, co rozumiemy pod pojciem samodoskonalenia, jest w duym stop; niu dogadzaniem sobie po prostu I "orm! przyjemnoci, ktra tylko przez przypadek ulepsza jak! cz maszyny. 3 nawet to dzieje si z zaniedbaniem innych, duo waniejszych czci. $elem moim jest zwrcenie uwagi cz1owieka na siebie jako ca1o. Na to, aby rozpatrywa1 siebie jako skomplikowan! i zdoln! do nad; zwyczajnej wydajnoci maszyn, s1u!c! do podry przez ten wiat bez zgrzytw, w kady wybrany sposb, przynosz!cy satys"akcj nie tylko sobie, ale take ludziom napotkanym po drodze. 0ym, ktrzy go wyprzedzaj! i tym, ktrych on wyprzedza. $elem moim jest poka; za, i tylko nieznaczna cz!stka naszych uporz!dkowanych i sta1ych wysi1kw powicona jest "aktycznie sprawie ycia I w odrnieniu od przygotowa( do ycia. A $li""ord;Barp I wielokrotny zdobywca rekordw szybkoci w wycigach samo; chodowych z pocz!tkw SS wieku. 1% 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett 333. >!ys jako !ilioner z !as wolnego czasu 333. >!ys jako !ilioner z !as 333. >!ys jako !ilioner z !as
wolnego czasu wolnego czasu Nie jest tak, e w naszym yciu codziennym powanie przeszkadza nam niewiadomo tego, jakie e"ekty powinnimy osi!gn! ani jakie rodki mamy zastosowa w tym celu. skazwki, jakie wch1oniemy z samego tylko wstpu do nauki o yciu, mimo ca1ej naszej beztroski w tej sprawie, do wczenie pozwalaj! nam wytworzy ca1kiem do; k1adny pogl!d na temat, czym jest zadowalaj!cy sposb ycia. 5amy rwnie zupe1nie jasne pojcie o metodach osi!gnicia sukcesu w tej sprawie. yobrazi1em sobie cz1owieka, ktry budzi si w rodku nocy i widzi tragiczny koniec swojego ycia. 3le wyobraFmy sobie te; raz cz1owieka, ktry budzi si wiey w pikny, letni poranek i spo; gl!da w swj umys1 wzrokiem nadziei i dowiadczenia, a nie do; wiadczenia i rozpaczy. 0en cz1owiek spdzi urocze p1 godzinki, my; l!c, jak budowa wszechwiata wp1ywa na niego samego. 5a abso; lutn! pewno, e jego zadowolenie zaley od jego w1asnych czynw oraz e adna si1a nie moe go powstrzyma od ich dokonania. &la; nuje wszystko dok1adnie i zanim wstanie z 1ka, wie precyzyjnie, co musi zrobi i co zrobi w poszczeglnych przewidywalnych sytuacjach kryzysowych. 9zczerze pragnie y wydajnie I kto chcia1by wiado; mie namiesza sobie w yciorysieM ie, jak spe1ni swoje pragnienia. 3 jednak, s1uchajcie dobrzeG $z1owiek ten nie spdzi jeszcze godziny, na w1asnych nogach chodz!c po tej trudnej ziemi, kiedy maszyna ju si zepsuje. 5aszyna, ktr! zaprojektowano do wykonywania pracy pod tytu1em DycieE, ktra jest zdolna robi to zupe1nie dobrze, ale ktra nie zosta1a uporz!dkowanaG Haki jest sens sprawdza map y; 1& 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett 333. >!ys jako !ilioner z !as wolnego czasu cia, wytycza tras, wyci!ga maszyn z garau, odpala, jeli po1owa nakrtek jest poluzowanych albo uk1ad kierowniczy ma luzy, albo nie ma benzyny w zbiornikuM J&o tym pytaniu odpuszcz porwnania mechaniczno;pojazdowe, poniewa s! zbyt szorstkie dla tak delikat; nego tematu.K @dzie si popsu1o w tej maszynie ludzkiejM &opsu1o si w umyle. 0o co, ma nie po kolei w g1owieM Hak najbardziej, dok1ad; nie tak. Na przyk1ad dobrze wie I kt wie lepiejM I e kiedy jego ona przybiera ten szczeglny ton g1osu, w ktrym jest dziesi ziare; nek 1ci, a on odpowie tym szczeglnym tonem, w ktrym jest ziare; nek jedenacie I konsekwencje bd! nieobliczalne. 6 drugiej strony wie take, i jeli odpowie tonem zawieraj!cym jedn! malutk! kro; pelk miodu, konsekwencje bd! na poziomie dwch rozs!dnych istot ludzkich. ie o tym. Hego umys1 ma tego pe1n! wiadomo. No i coM Hego mzg z jednej strony dochodzi do wniosku, e kobiety s! naprawd niedorzeczne Jjak gdyby to co zmienia1oK, z drugiej strony wysy1a z1oliwe impulsy do mini krtani i ust, co w rezultacie daje co najmniej jedenacie porcji 1ci. No i relacje ma1e(skie si posy; pa1y- na dzisiejsz! noc ma znowu kanap w salonie. Nie chcia1 tego zrobi. &ragn!1 tego nie robi. Nienawidzi siebie za to, co zrobi1. 3le jego umys1 nie pracowa1 dobrze. Omys1 odbieg1 sobie I ulotni1 si I na w1asn! rk. brew rozs!dkowi, wbrew pragnieniom, wbrew po; rannym postanowieniom I no i mamyG 0o tylko jeden przyk1ad, najlejszy i najprostszy. &rzyk1ady mona mnoy. 'to m1ody cz1owiek, ktrego najblisza przysz1o zaley od zdania egzaminu I egzaminu, ktry jest w stanie zda Dz pamiciE. Nic nie przeszkodzi mu tego zda, gdyby tylko jego mzg nie by1 tak niedorzeczny i nie wysy1a1 impulsw do ng, eby wysz1y z domu i posz1y na tenisa, zamiast na gr do pokoju i ksi!ek. @dyby tylko, usadziwszy si wygodnie w swoim pokoju, zaj!1 umys1 studiowaniem ksi!ek, a nie obrazem tej "ajnej dziewczyny I Dzupe1nie nie takiej jak one wszystkieE. 3lbo starszy pan, ktry mg1by y ca1kiem "aj; nie, gdyby jego umys1 nie roztrz!sa1 wci! tych samych krzywd, sche; 15 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett 333. >!ys jako !ilioner z !as wolnego czasu matw, obaw, niedaj!cych si ani zniszczy, ani cho troch polep; szy adn! iloci! przemyle(. 5zg, umys1 I tu jest siedlisko k1opotwG DNo takE I powiecie. D'czy; wicie. szyscy to wiemyGE Nasze zachowanie jednak temu przeczy. D,aj nam, &anie, wicej rozumuGE I wykrzykn!1 jeden wielki pisarz. 'sobicie s!dz, e m!drzej by1oby najpierw poprosi, abymy mogli utrzyma w porz!dku ten mzg, ktry ju mamy. Niew!tpliwie posia; damy wystarczaj!c! ilo mzguN tak!, jak! jestemy w stanie pokie; rowa. 2udzie, ktrzy maj! wybitny ba1agan w swoim yciu, s! czsto ludFmi o nadzwyczajnych zdolnociach intelektualnych. raz z wybit; nie nadzwyczajnym darem porz!dkowania ycia innym. &roblem jest taki, e nasz umys1 ma zwyczaj DodbiegaE I powiedzmy uprzejmie. 'dbieganie umys1u jest nawet uznawane za specy"iczn! chorob. &a; nie biznesmenie z biura w wieowcu w centrum miasta, ciekawe, co by powiedzia1, wpadaj!c popiesznie na lotnisko, aby z1apa swj weekendowy lot i widz!c, jak goniec z twojego biura wyg1upia si tutaj chocia niedawno sam wys1a1e go do Urdmiecia z piln! przesy1k!. D4ardzo przepraszam, panie dyrektorze. 6acz!1em i w stron Urd; miecia, ale co dziwnego sta1o mi si w nogi i zaprowadzi1y mnie tam, gdzie same chcia1y. Nic nie mog1em na to poradziGE DNie mo; g1eME I odpowiedzia1by. D takim razie idF i b!dF go(cem w jakim innym biurze.E asz umys1 jest czym gorszym ni ten goniec z biura. $zym bardziej zdradziecko zdolnym do z1a. 9!dz, e umys1 zwyk1ego przecitnego cz1owieka zachowuje si jak taki znudzony milioner, ktry nie ma specjalnie nic do roboty, wic spaceruje sobie i uycza gratis swoich us1ug rnym krtkotrwa1ym akcjom na rzecz tego czy tamtego. 6azwyczaj dezorganizuje i demo; ralizuje ca1o sprawy w przeci!gu tygodnia. &rzychodzi, kiedy mu si podoba, idzie sobie, jak mu si znudzi. $zasem jest wyj!tkowo pracowity i pos1uszny, ale rwnie dobrze moe si obija albo pos1u; cha w1asnego widzimisi. 7 nie wolno si do niego odezwa ani przy; wo1a go do porz!dku, bo przecie 1askawie zg1osi1 si na ochotnika 1) 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett 333. >!ys jako !ilioner z !as wolnego czasu i rwnie 1askawie powica swj czas za darmoG 0acy ludzie s! zmor! przedsiwzi, w ktre raczyli si wmiesza. 9tanowczo za duo cech takiego milionera posiada zwykle nasz umys1. Omys1 nie ma adnego prawa, aby si tak zachowywa, a jednak to robi- zapomina, zimno ignoruje polecenia. momencie krytycznym, w chwili najwikszego nacisku, spokojnie zapala papierosa i idzie na spacer. 3 my potulnie przyjmujemy to zachowanieG D6a duy stresE I powie m1ody cz1o; wiek, ktry wbrew swoim yczeniom obla1 egzamin. D6anim si zo; rientowa1em, ju to powiedzia1emE I mwi m!, ktry w1anie po; k1ci1 si z on!. D,zi nie mia1em natchnieniaE I wyzna artysta. DNie mog si oprze wejciu do sklepuE I powie maniak zakupw. DNie da si zatrzyma tych myliE I stwierdza wiecznie zatroskana ciocia. 7 to ostatnie wyznanie jest prawdziw! przyczyn! wszystkich pozosta1ych. Na to zaraz wszyscy powiecie- D5j mzg to ja. Hake mog si zmie; niM 0aki si urodzi1em.E &o pierwsze, nie urodzi1e si DtakiE, tylko tak si zaniedba1e. 3 po drugie, mzg to nie ty. 0o tylko cz ciebie, niekoniecznie najwaniejsza. $zy matk, on, dzieci kochasz m; zgiemM $zy po!dasz mzgiemM $zy wszdzie i zawsze yjesz przy pomocy umys1uM Nie, mzg to tylko narzdzie. ,owodem na to, e to tylko narzdzie, jest "akt, i w przypadkach ekstremalnych koniecz; noci potra"isz rozkaza, aby mzg wykona1 pewne rzeczy i on to wy; konuje. &ierwsza z dwch g1wnych zasad le!cych u podstaw ludz; kiej wydajnoci jest taka- mzg jest s1ug!, umieszczonym poza cen; traln! si1! naszego wewntrznego Ha. Heli robi, co chce, to nie dlate; go, e nie da si nad nim panowa, tylko po prostu zapomniano o trzymaniu go w karbach. 5zg mona wytrenowa, tak jak mona wytrenowa rk i oko. 5ona go uczyni tak pos1usznym jak psa myliwskiego czy pasterskiego, podobnymi do metodami. 6anim do tego dojdzie, niezbdne przygotowanie do dyscyplinowania umy; s1u to przyzwyczai si, e jest to taki sam instrument jak rka albo jzykN le!cy rwnie na zewn!trz naszego w1aciwego Ha. 1G 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett 3C. 2ierwszy praktyczny krok 3C. 2ierwszy praktyczny krok 3C. 2ierwszy praktyczny krok 5zg to organizm wielce osobliwy. yjani od razu, zanim znajd si pod obstrza1em "izjologw, psychologw czy meta"izykw, e pod pojciem DmzgE rozumiem umiejtno rozumowania i wydawania rozkazw miniom. >ozumiem dok1adnie to, co przecitny cz1owiek rozumie pod pojciem mzgu. 5zg to dyplomata, ktry uk1ada sto; sunki midzy naszym wewntrznym Ha i wszechwiatemN wype1nia swoj! misj wtedy, kiedy zapewnia maksymaln! wolno instynktw przy minimalnych tarciach. 5zg dyskutuje z instynktami. 4ierze je na bok i wylicza nieroztropno pewnych poczyna(. Vapie je za po1y p1aszcza, kiedy w1anie maj! si wyg1upi. DNie 1ykaj tych tabletek z wd! i w ogle nie mieszajE I mwi jednemu instynktowi I D'd tego mona umrze.E DNie napalaj si na tego gburaE I mwi innemu instynktowi I D'n jest od nas silniejszy.E Hest to w istocie majesta; tyczny pokaz zdrowego rozs!dku. 3 jednak zdarzaj! mu si te nad; zwyczajne wyskoki. Hest jak ten cz1owiek I wszyscy go znamy i pyta; my go o zdanie I niewyczerpana skarbnica doskona1ych, bystrych rad na wszystkie tematy, ktry niestety nie moe sprawi, aby jego bystro mia1a jaki znacz!cy wp1yw na jego w1asn! osobist! karier. zakresie swoich w1asnych specjalnych dzia1a( mzg jest zwykle niesolidny i niezdyscyplinowany. Nigdy nie wiemy, co teraz zrobi. ,ajemy mu jak! prac, powiedzmy po drodze do biura. 5oe ma wymyli, jak A=* "untw ma wystarczy zamiast )** "untw. 5oe ma zaplanowa pocz!tek bardzo wanego listu. 9potykamy pikn! kobiet, a ten rozbrykany, bystry mzg goni za ni!, porzucaj!c plany oszczdzania czy schemat listu. zamian zabawia si pragnieniem 1D 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett 3C. 2ierwszy praktyczny krok czy rozterk! przez nastpne p1 godziny. 3lbo godzin. 3lbo ca1y dzie(. &owaniejsza cz naszego Ha s1abo protestuje, ale bez skut; ku. 3lbo moe by tak, e przeyjemy wielkie rozczarowanie, osta; teczne i beznadziejne. $zy mzg, tak jak zrobi1by kto rozs!dny, zo; stawi t spraw w spokojuM $zy zamiast y przesz1oci!, zajmie si czasem teraFniejszym albo przysz1ymM Nie, sk!dG $hocia doskonale wie, e traci czas i wprowadza nas i siebie w ponure, bolesne, zupe1; nie niepotrzebne nastroje, tak niewielk! ma kontrol nad swoim nie; zdrowym apetytem na okropie(stwa, e adne wymwki nie sk1oni! go do bardziej racjonalnych zachowa(. $zy moe po d1uszej rozmo; wie z dusz! zadecyduj!, i jeli pojawi si kolejny taki szkodliwy in; stynkt, mzg si stanowczo sprzeciwiQ D0akE I mwi mzg. I D4d na to uwaa.E 3 kiedy ju nadejdzie taki moment, to czy mzg jest w pobliuM 5zg prawdopodobnie zapomnia1 o ca1ej sprawie albo przypomnia1 sobie zbyt pFno. 0eraz wzdycha, kiedy zwyciski in; stynkt wali go po g1owie- D,obra, nastpnym razemGE. szystko to i duo wicej sytuacji, ktre czytelnik moe do1oy z w1asnych porywaj!cych wspomnie(, jest absurdalnych i miesz; nych ze strony umys1u. 0o niezbity dowd na to, e mzg wypad1 z "ormy, leniwy jak murzy(ski niewolnik, kapryny jak gwiazda "il; mowa i przearty do g1bi luFnymi nawykami. ,latego mzg trzeba wytrenowa. 0o jest najwaniejsza cz maszyny ludzkiej, poprzez ktr! wyraa si i rozwija nasza dusza I dlatego musi si on nauczy dobrych nawykw. &rzede wszystkim naley go nauczy pos1usze(; stwa. &os1usze(stwa mona nauczy jedynie narzucaj!c swoje ycze; nia, do czego wystarczy sama si1a woli. &ocz!tek m!drego ycia ley w kontrolowaniu umys1u przy pomocy woli, tak aby dzia1a1 zgodnie z przepisami, ktre sam wydaje. 5aj!c pos1uszny i zdyscyplinowany umys1, cz1owiek bdzie zawsze y1 wed1ug swoich najlepszych stan; dardw. 1$ 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett 3C. 2ierwszy praktyczny krok 3by nauczy dziecko pos1usze(stwa, kaemy mu co zrobi i pilnuje; my, aby to co zosta1o zrobione. 0ak samo jest z mzgiem. 'to pod; stawa wydajnego ycia i antidotum na d!enie do robienia z siebie g1upka. 0o cudownie proste. &owiedz umys1owi- D5idzy +.** a +.<* dzi rano musisz bezustannie myle o temacie, ktry ci zadamE. Nie ma znaczenia, jaki to bdzie temat, celem jest kontrolowa i krzepi umys1 poprzez wiczenia. $hocia mona zada jaki temat uytecz; ny, zamiast ja1owego. Na przyk1ad to- D5j umys1 jest moim s1ug!. Nie jestem zabawk! dla mojego umys1u.E Niech si skoncentruje na tych stwierdzeniach przez p1 godziny. D$oME I wo1acie. I D$zy to ma by sposb na e"ektywne ycieM &rzecie nic w tym nie ma takiegoGE $hocia wygl!da prosto, to w1anie jest ten sposb, i do tego jedyny sposb. Nie ma w tym nic takiegoM @warantuj, e nie zdo1acie utrzy; ma umys1u skupionego na jednym wybranym temacie przez trzy; dzieci sekund I nie mwi!c o trzydziestu minutach. 6obaczycie, e umys1 wasz zachowuje si w sposb, ktry mona by nazwa komicz; nym, gdyby nie by1 tak tragiczny. asze pierwsze dowiadczenia za; ko(cz! si zniechcaj!c! porak!, poniewa wyegzekwowanie od umys1u I si1! woli i na zawo1anie I koncentracji nad zadanym tema; tem jest wyczynem wybitnie trudnym i mcz!cym. Nawet jeli ma trwa zaledwie p1 godzinki. ymaga wytrwa1oci. ymaga posia; dania ogromnie zawzitej i upartej woli. asz umys1 bdzie przeska; kiwa1 gdzie si da, ale za kadym razem musicie go si1! sprowadzi do pozycji wyjciowej. 5usicie bezwzgldnie zmusi go, aby ignoro; wa1 wszelkie idee poza t! jedn!, ktr! wybralicie do skupienia uwa; gi. Nie miejcie nadziei na natychmiastowe zwycistwo. 3le moecie mie nadziej, e tryum" nadejdzie. Nie ma drogi krlewskiej do kon; troli umys1u. Nie s! znane adne sztuczki ani adne skomplikowane "unkcje, ktrych prosta osoba moe nie zrozumie. 0o jest tylko kwe; stia- DHa to zrobi, Ja to zrobi i Ha to zrobi.E &owtrzmy. ydajne ycie, ycie wed1ug najlepszych standardw, wyciskanie ostatniej kropli mocy z maszyny przy minimalnym tarciu- 2 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett 3C. 2ierwszy praktyczny krok te rzeczy zale! od zdyscyplinowanego i rzekiego stanu umys1u. 5ona to osi!gn! poprzez nauczenie umys1u nawyku pos1usze(; stwa. 7 zapewniam, e moe si on nauczy nawyku pos1usze(stwa I przez wiczenie koncentracji. ,yscyplina koncentracji, mimo i nie wydaje si istnie nic prostszego, jest podstaw! ca1ej struktury. ?akt ten trzeba poj! wyobraFni!N trzeba to widzie i czu. 7m czciej wiczymy koncentracj, tym solidniej wyobraFnia uchwyci bezpo; rednie i porednie e"ekty tego dzia1ania. Hu po kilku dniach takich porz!dnych wicze( jak wyej opisa1em, odczujecie rnic. &rzy; zwyczaicie si do mylenia, z pocz!tku dziwnego, bo nowego zupe1; nie, e umys1 ley na zewn!trz tej najwyszej si1y, jak! jest wasze Ha, a do tego jest jej podporz!dkowany. Hako niezbyt odleg1! moliwo zobaczycie siebie posiadaj!cych moc w1!czania i wy1!czania umys1u na zadane tematy, tak jak si w1!cza i wy1!cza wiat1o w poszczegl; nych pokojach. Omys1 przyzwyczai si do prostych cieek pos1u; sze(stwa, a take I nadzwyczajne zjawisko I poprzez samo wicze; nie pos1usze(stwa stanie si mniej zapominalski i bardziej wydajny. Nie tak czsto ju bdzie si z zaskoczenia poddawa instynktom. Hednym s1owem, oglnie si wzmocni. 3 posiadaj!c umys1, ktry do; skonali si z kadym dniem, moecie zabra si za doskonalenie ma; szyny w sposb naukowy. 21 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett C. ,yrabianie nawyk"w przez koncentracjN C. ,yrabianie nawyk"w przez C. ,yrabianie nawyk"w przez
koncentracjN koncentracjN Liedy tylko wola zwyciy nad umys1em, czyli jak tylko bdzie mog1a powiedzie do umys1u, ze s1uszn! doz! pewnoci jego pos1usze(stwa- D6rb to. &omyl o tym i myl tak bez odbiegania na boki, dopki nie pozwol ci przesta.E I to bdzie znak, e nadszed1 czas podjcia pra; cy doskonalenia maszyny ludzkiej na szersz! skal i bardziej wszech; stronnie. 0ak jak Orz!d 5iasta podejmuje zadanie odnowienia i oczyszczenia miasta. Niesamowite moliwoci pos1usznego umys1u dadz! o sobie zna natychmiast, a co wicej I zaczn! oddzia1ywa na to, co okrelamy mianem naszego DcharakteruE. $harakter danej osoby jest, i moe by, niczym wicej jak tylko wypadkow! jego na; wykw mylowych. Heden cz1owiek jest dobroduszny, poniewa zwy; kle myli dobrodusznie. 7nny cz1owiek jest leniem, poniewa jego myli zazwyczaj kr!! wok1 przyjemnoci natychmiastowej bez; czynnoci. 0o prawda, e kady rodzi si z pewnymi predyspozycjami oraz e te predyspozycje maj! bardzo silny wp1yw na wczesne two; rzenie si nawykw mylowych. 3le pozostaje "aktem, i charakter buduje si d1ugotrwa1ym, nieprzerwanym zwyczajem mylenia. Heli dojrza1y gmach struktury charakteru pokazuje w przerysowanej "or; mie cechy, ktre by1y specy"iczne dla jego pierwotnych sk1onnoci, oznacza to tylko, e prawdopodobnie powolne wznoszenie tego gma; chu odbywa1o si na chybi1 tra"i1 oraz e rozs!dek nie by1 tu naczel; nym dowdc!. ,ziecko moe si urodzi z tendencj! do garbienia plecw. Heli nic si nie zrobi w tej sprawie I dziecko zostanie urzd; nikiem i bdzie czu1o wstrt do gimnastykiN jego ramiona stan! si 22 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett C. ,yrabianie nawyk"w przez koncentracjN zbyt zaokr!glone, tylko przez ten nawyk. 6 drugiej strony, jeli jego wola, wiedziona rozumem, wymusi wytworzenie nawyku korekcji "i; zycznej, to jego ramiona bd! prawdopodobnie ca1kiem proste albo bardzo tego bliskie. 0ak wygl!da "izyczny nawykG ,ok1adnie tak samo wygl!da nawyk umys1owy. 7m bliej przyjrzymy si rozwijaniu wrodzonych predyspozycji, tym wyraFniej zobaczymy, e ten rozwj nie jest nieunikniony. 0o nie jest proces, ktry zachodzi samoistnie, wed1ug jakich tajemniczych, bez; wzgldnych praw, ktrych nie zdo1amy zrozumie. Na przyk1ad e"ekt wrodzonej predyspozycji mona zniszczy przypadkowym szokiem. 51ody cz1owiek z odziedziczon! sk1onnoci! do alkoholu moe zosta zatwardzia1ym abstynentem z powodu szoku, jaki przey1, widz!c ojca bij!cego matk. Natomiast gdyby jego ojciec pod wp1ywem alko; holu stawa1 si czu1y i kochaj!cy, syn mg1by sko(czy w rynsztoku. Nie ma tu adnych bezwzgldnych prawG >wnie wiadome jest, e nasz charakter moe si czasem zupe1nie odmieni z powodu kontak; tu z osob! silniejsz! ni my sami. D'd tego dnia postanowi1em sobieQE itd. 6namy ten zwrot. $zsto to postanowienie nie jest do; trzymywane, ale czasem jest. Haka iskra rozpala si1 woli. zmoc; niona wola tyranizuje umys1. 0worz! si nowe nawyki. 3 rezultat zdaje si by cudem. Heli zatem takie wielkie trans"ormacje mog! nast!pi na skutek przypadku, czy podobnych przemian nie da si wywo1a rozs!dnym planowaniemM kadym razie, jeli kto zacznie je uskutecznia, rozpoczyna z przekonaniem, e przemiany nie s! niemoliwe I po; niewa nast!pi1y. 6aczyna te zdobywa pe1n! wiedz na temat wp1y; wu nawykw na ycie. eFmy jakikolwiek z naszych nawykw, "i; zycznych czy psychicznych. &rzypomnijmy sobie czas, kiedy ten na; wyk nie istnia1 albo istniej!c I by1 ledwo zauwaalny. 'dkryjemy, e prawie wszystkie nasze nawyki u"ormowa1y si niewiadomie, przez codzienne powtrzenia niemaj!ce adnego zwi!zku z naszym ogl; 2% 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett C. ,yrabianie nawyk"w przez koncentracjN nym planem, ktre praktykowalimy, wcale tego nie zauwaaj!c. 4; dziemy zmuszeni przyzna, e nasz DcharakterE w chwili obecnej jest konstrukcj! zbudowan! niemal bez pomocy architekta, na 1apu;ca; pu, byle jak. 3le zdarza1o si, e architekt wtr!ca1 si i projektowa1 co. 0u i tam wrd swoich nawykw znajdziecie jaki jeden, ktry stworzylicie wiadomie i w okrelonym celu, i w ktrym trwacie I na pewno wskutek jakiego szczliwego tra"u. $zym si rni ten wiadomy nawyk od tych przypadkowychM 3bsolutnie niczym, jeli patrzymy na ich wp1yw na ca1okszta1t naszego charakteru. 5oe jest najsilniejszym ze wszystkich naszych nawykwM Hedyna cecha, ktra wyrnia go od reszty, to "akt, e ma on okrelony cel Jnajprawdopo; dobniej dobry celK oraz e ca1kowicie lub czciowo ten cel wype1nia. Nie ma takiego wrd czytaj!cych ten tekst, ktry by nie udowodni1 sam sobie kiedy, w takiej czy innej sprawie, e zmuszaj!c umys1 do wielokrotnego powtarzania tej samej czynnoci, potra"i swoj! wol! kszta1towa charakter, tak jak rzeFbiarz kszta1tuje mokr! glin. 3le jeli charakter doros1ego cz1owieka rozwija si z dnia na dzie( Ja tak si w1anie rozwijaK, jeli dziewi dziesi!tych tego rozwoju wyp1ywa z dzia1a( niewiadomych, a tylko jedna dziesi!ta z dzia1a( wiadomychN oraz jeli ta w1anie dziesi!ta cz jest najbardziej sa; tys"akcjonuj!c! czci! powsta1ej ca1oci, dlaczego, w imi zdrowego rozs!dku, od tej chwili dziewi dziesi!tych naszych dzia1a( nie po; winno wynika ze wiadomych dzia1a(M $o powstrzymuje tak! przy; jemn! odmianM 3bsolutnie nic I poza niesubordynacj! ze strony umys1u. 3 niesubordynacj umys1u da si wyleczy, jak to wczeniej pokaza1em. Liedy widz ludzi nieszczliwych i nieudolnych w sztuce ycia z powodu czystego, ra!cego zaniedbania swojego w1asnego rozwojuN kiedy widz, jak zde"ormowani ludzie buduj! przedsibior; stwa i imperia, a nigdy nie powicaj! chwili, by zbudowa siebieN kiedy widz, jak drtwi ludzie ucz! psa sta na tylnych nogach i zuy; waj! na to dok1adnie tyle samo energii, ile rozjani1oby ca1y koloryt ich w1asnego yciaN czuj si jak gdybym chcia1 wyzion! duchaG 0ak 2& 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett C. ,yrabianie nawyk"w przez koncentracjN mieszne, tak niedorzeczne wydaje si to przedstawienie. 3le oczywi; cie nie umieram tak od razu. 3tak mija. 0ylko naprawd musz wy; krzykn! z ca1ych si1- D$zy nie widzicie, co tracicieM $zy nie widzicie, e umyka wam najbardziej interesuj!ca rzecz na tej ziemiN duo bar; dziej zajmuj!ca ni przedsibiorstwa, imperia i psyM $zy nie uderza was, jak jestecie niezgrabni i krtkowzroczni, stale pracuj!c na ma; szynie niszego rzdu, kiedy moglibycie mie g1adko sun!c! dosko; na1oM $zy nie tra"ia do was, jak Fle traktujecie samych siebieME 91uchaj, ty zatwardzia1y zrzdo, ty, przez ktrego skargi na los wie; czorny posi1ek jest ohydny I bo to ciebie w1anie wybior. $zy wiesz, co mwi! o tobie za twoimi plecamiM 5wi!, e przez ten nawyk ci!; g1ego zrzdzenia, ktry sobie wyhodowa1e, unieszczliwiasz siebie i swoj! rodzin. 6aprotestujesz- DNa pewno nie jest a tak FleE. 0ak, jest dok1adnie a tak Fle. &owiesz- D0ak naprawd wiem, e takie zrzdzenie to absurd. 3le taki ju jestem. &rbowa1em przesta, ale nie mogGE Hak prbowa1e przestaM DNo, kilka razy podejmowa1em decyzj, e bd z tym walczy1, ale nigdy mi si nie udaje. 0o jest tyl; ko midzy nami. 6wykle nie przyznaj, e jestem zrzd!.E 6waywszy na to, e zrzdzisz przez p1torej godziny kadego dnia w yciu, mj drogi panie, lekkomylnym by1oby oczekiwa, i taki nawyk wyleczy si przy pomocy jednej jedynej intencji, tworzonej co pewien czas w umyle, a potem zapominanej. NieG 5usisz zrobi wicej. Heli za; czniesz twardo skupia umys1, codziennie przez p1 godziny, na tej prawdzie Jwiesz, e to prawdaK, e zrzdzenie jest absurdalne i bez; sensowne, twj umys1 zacznie od tej chwili tworzy sobie nawyk w tym kierunku. 6acznie si "ormowa wed1ug idei, e narzekanie jest bezsensowne i absurdalne. wolnych chwilach, kiedy nie b; dzie myla1 o niczym szczeglnym, przypomni sobie nagle, e narze; kanie jest absurdalne i bezsensowne. Liedy usi!dziesz do posi1ku i otworzysz usta, aby powiedzie- DNie mam pojcia, co ten mj dur; nowaty partner chce zrobiQE, twj umys1 przypomni sobie, e na; rzekanie jest absurdalne i bezsensowne, po czym zmieni ci ustawie; 25 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett C. ,yrabianie nawyk"w przez koncentracjN nie krtani, zbw i jzyka, w wyniku czego powiesz- D&ikn! mamy dzisiaj pogodGE Lrtko mwi!c, bdzie pamita odruchowo, z po; wodu nowego nawyku. szyscy, ktrzy sprawdz! swoje przesz1e do; wiadczenia z wykorzenianiem starych nawykw, przyznaj!, e za; st!pienie ich nowym nawykiem nie udaje si dlatego, i w krytycz; nym momencie umys1 nie pamitaN po prostu zapomina. Wwiczenie koncentracji wyleczy to. szystko zaley od regularnego koncentro; wania si. 0o narzekanie to tylko przyk1ad, chocia wybrany nie ca1; kiem przypadkowo. 2) 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett C3. 2anowanie nad epetyn C3. 2anowanie nad epetyn C3. 2anowanie nad epetyn &oprzez osobisty eksperyment dowiedlimy prawdziwoci pierwszej z dwch wielkich zasad dotycz!cych maszyny ludzkiej I mwi!cej, i umys1 jest s1ug!, a nie mistrzem, i e mona go kontrolowa. 0eraz moemy przej do tej drugiej. ,ruga zasada jest bardziej "undamen; talna ni pierwsza, ale nie ma z niej poytku, dopki pierwsza nie zo; stanie zrozumiana i wprowadzona w ycie. 5aszyna ludzka to aparat sk1adaj!cy si z umys1u i mini, stworzony w celu umoliwienia na; szemu Ha swobodnego rozwoju bez tar we wszechwiecie, ktry nas otacza. ?unkcj! maszyny jest przekszta1canie "aktw ze wszechwiata z jak najwiksz! korzyci! dla naszego Ha. ?akty ze wszechwiata to jest materia1, z jakim maszyna ma sobie radzi. Nie "akty ze wiata idealnego, ale ze wiata istniej!cego realnie. 9t!d w momencie wy; st!pienia tar, kiedy "akty ze wszechwiata przestaj! by korzystne dla naszego Ha, wina ley po stronie maszyny. 0o nie system s1onecz; ny przesta1 "unkcjonowa, ale nasza maszyna ludzka. 9t!d wyp1ywa druga wielka zasada- D przypadku tar, wina ley zawsze po stronie maszynyE. Nie moesz kontrolowa nic innego, jak tylko swj w1asny umys1. Nawet twoje dwuletnie dziecko potra"i ci si przeciwstawia instynk; town! si1! swojej osobowoci. 5oesz kontrolowa swj w1asny umys1, bo to wite miejsce, odgrodzone od reszty, gdzie nic szkodli; wego nie moe wej bez twojego pozwolenia. 0wj umys1 posiada si1 przekszta1cania wszystkich zjawisk zewntrznych wed1ug w1a; snych potrzeb. Heli szczcie wyp1ywa z pogody ducha, dobroci 2G 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett C3. 2anowanie nad epetyn i prawoci Ja kt by temu przeczy1MK, jaki splot okolicznoci mg1by uczyni ci nieszczliwym, jeli maszyna pozostaje w porz!dkuM 9koro samorozwj polega na wykorzystywaniu swojego rodowiska Jnie na wykorzystywaniu czyjego rodowiskaK, jake rodowisko mog1oby przeszkodzi ci w rozwijaniu siM &oza tym troch g1upio by bez niego wygl!da1, jak s!dz. dy(ce masz wszystko, co po; trzebne do rozwoju, utrzymania godnoci, zdobycia szczcia, a ty je; ste dy(ki panem absolutnym. 0ylko zacznij wreszcie uywa swoich krlewskich praw. &o co si martwi o zawarto czaszki innych lu; dzi, gdzie nie bdziesz niczym innym jak intruzem, kiedy moesz z absolutn! pewnoci! doj do lepszych wynikw, ograniczaj!c swo; j! aktywno do siebie samegoM D&opatrzcie w siebie. Lrlestwo Nie; bieskie jest w was.E D', takGE I powiesz. I Dszystko to stare jak wiat. Bpiktet tak m; wi1. 5arek 3ureliusz te to powiedzia1. $hrystus tak twierdzi1.E 6ga; dza si. $htnie to przyznaj. 3le jeli dzi rano chodzi1e wkurzony, bo auto ci siad1o w drodze i musia1e wzi! takswk, wtedy przynaj; mniej w twoim przypadku ci wielcy nauczyciele yli na prno. Nazy; waj!c siebie rozs!dnym cz1owiekiem, poruszasz si po tym wiecie uzaleniony w sprawach szczcia, godnoci i rozwoju od tysi!ca rze; czy, nad ktrymi nie masz adnej kontroli. 0ymczasem najbardziej wykwintnie skonstruowana maszyna do zapewnienia szczcia, god; noci i postpw rdzewieje gdzie w tobie. szystko dlatego, e masz w sobie gdzie jakby cie( myli, ktry upiera si, e przys1owie sprzed dwch tysicy lat nie moe by praktyczne. Odzielasz latoroli m!drej odpowiedzi- DNie, moje dziecko, tej gwiazdki z nieba dosta nie moesz i p1acz nic tu nie pomoe. 3le mam tu dla ciebie pude1ko piknych klockw. 5oesz si nimi bawi, a przy okazji nauczysz si wielu cudownych rzeczy i poszerzysz swoj! wiedz. 5usisz nauczy si zadowala tym, co masz i stara si wy; korzysta to jak najlepiej potra"isz. Nie by1by wcale szczliwszy, 2D 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett C3. 2anowanie nad epetyn nawet maj!c ten ksiyc.E 3 potem leysz p1 nocy i narzekasz, bo w ostatniej poczcie znalaz1e list mniej wicej takiej treci- D6 przy; kroci! zawiadamiamy, e 6arz!d odrzuci1 pa(skie podanie oQE itd. 5wisz, e te dwie sprawy nie s! do siebie podobne. Nie s!. 0woje dziecko nie s1ysza1o nigdy o Bpiktecie. 6 drugiej strony sprawiedli; wo to jest w1anie gwiazdka z nieba. twoim wieku ju na pewno to wiesz. 3le, upierasz si- D6arz!d nie powinien by1 odrzuci moje; go podania.E ,ok1adnie takG 6goda. 3le w naszym wszechwiecie DpowinienE nie dzia1a. 5asz w sobie specjalny aparat s1u!cy do ra; dzenia sobie ze wszechwiatem, w ktrym powinnoci s! skandalicz; nie lekcewaone. 3le go nie uywasz. 2eysz i nie pisz, onie spa nie dajesz, niszczysz zdrowie swoje i jej, tracisz swoj! godno i ra; do ycia. ,laczegoM &oniewa s!dzisz, e te cyrki i wyg1upy wp1yn! na 6arz!dM 4o mylisz, e w ten sposb zyskasz lepsz! kondycj do radzenia sobie jutro ze swoim otoczeniemM 3ni troch. &o prostu dlatego, e maszyna nie dzia1a jak trzeba. pewnych przypadkach rzeczywicie uywamy naszej maszyny Jna ile si udaje w jej a1osnym stanie zapuszczeniaK, ale w wikszoci spraw zachowujemy si w sposb wybitnie nieracjonalny. 7 tak, jeli wyskoczymy gdzie na chwilk i z1apie nas ob"ity deszcz, nie siadamy na ziemi i nie przeklinamy pogody. 'twieramy parasol, o ile akurat go wzilimy, a jeli nie I biegniemy do domu. 5oemy ponarzeka, ale nie ca1kiem powanieN przyjmujemy deszcz jako przejaw si1 przy; rody i kontrolujemy swoje zachowanie. &odobnie, jeli w nag1ej kata; stro"ie stracimy kogo, kto wiele dla nas znaczy1N op1akujemy go, ale kontrolujemy nasz smutek, uznaj!c istnienie takich wybrykw losu, od ktrych nawet milionerzy nie mog! si wykupi. rezultacie na; sze wewntrzne Ha w swoich cechach zasadniczych zwykle si popra; wia. 3le s! takie zrz!dzenia losu, takie wydarzenia, przeciw ktrym protestujemy jak dziecko, ktremu nie dano gwiazdki z nieba. 2$ 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett C3. 2anowanie nad epetyn eFmy przypadek cz1owieka, ktrego pojcie uczciwoci odbiega nieco od idea1u. 0aka jednostka jest wypadkow! wp1yww ojca, mat; ki i rodowiska, a take rodzicw swoich rodzicw i ich rodzicw, i tak a do protoplazmy pojedynczej komrki. 0a jednostka jest re; zultatem porz!dku we wszechwiecie, nieuniknionym produktem ci!gu przyczynowo;skutkowego. iemy o tym. 5usimy przyzna, e jest on tak samo "aktem istniej!cym we wszechwiecie jak przelotny deszcz albo sztorm, ktry poch1ania statki. Nadal myl!c abstrakcyj; nie, z 1atwoci! przyznajemy, e na obecnym etapie ewolucji musi istnie pewna ilo ludzi nie do ko(ca uczciwych. &rzygotowani je; stemy "ilozo"icznie przeanalizowa tak! jednostk I dopki nie zda; rzy si w trakcie obrotw systemu s1onecznego, e taki kto wpadnie na nas. tedy c za protestyG Hakie nieustaj!ce wybuchy skrzyw; dzonego, prawego cz1owiekaG 0amten moe by urzdnikiem, kasje; rem, ojcem, synem, bratem, wsplnikiem, on!, sze"em. Hestemy wykorzystywaniG Xle si nas traktujeG Lopiemy i krzyczymy. &odsy; camy to wewntrzne poczucie krzywdy, ktre wyjada serce z naszego uczucia zadowolenia. 9iadamy w deszczu. Nie chcemy myle o para; solu ani biec pod dach. Nie obchodzi nas, e istota ludzka to jednostka, ktr! wszechwiat tworzy1 powoli przez miliony lat. Nasza postawa sugeruje, e wiecz; no ma si przewin! do pocz!tku i zacz! od nowa, w dodatku w taki sposb, ebymy my nie odczuli adnej niewygody z tego po; wodu. 5imo e mamy maszyn do przekszta1cania "aktw w poy; wienie dla naszego wzrostu, nawet nam si nie ni uywa jej. 6a to mwimy, e wyrz!dza nam krzywdG @dzieM naszych umys1ach. &ozbawi1a nas spokoju, wygody, szczcia, dobrego usposobienia. Nawet jeli tak si sta1o, rwnie dobrze moglibymy pomstowa, e deszcz nas pomoczy1. 3le czy rzeczywicie pozbawi1a nas czegoM $o robi1 wasz mzg, kiedy ta nieprzyzwoita osoba wkroczy1a i pozbawi1a was jedynych dbr wartych posiadaniaM Nie, nieG Nie uczyni1a nam % 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett C3. 2anowanie nad epetyn adnej krzywdy- jeli chodzi o urz!dzenie tego wiata, to jedyn! "ajn! wisienk! na ca1ym torcie kamieni jest to, i nikt nie moe zrobi krzywdy nikomu innemu jak tylko sobie. sprawie wyrz!dzonej nam krzywdy chodzi o to, e sami bylimy naiwni. ,ok1adnie tak na; iwni, jakbymy usiedli w deszczu, trzymaj!c zamknity parasol pod pach!Q 0o wina maszyny. 9!dz, e wreszcie zaczyna do nas docie; ra, co tak naprawd to zdanie oznacza. %1 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett C33. 8zy! waciwie jest -ycieH C33. 8zy! waciwie jest -ycieH C33. 8zy! waciwie jest -ycieH Hako i kondycja maszyny ludzkiej sprawdza si i wystawia na pr; b poprzez wsp1ycie I spo1eczne, uczuciowe czy biznesowe I z in; nymi ludFmi. 0 cz ycia, ktr! prowadz samodzielnie, bez odno; szenia si, albo przynajmniej bez bezporedniego odnoszenia si do innych, zwykle potra"i opanowa w taki sposb, eby bogowie nie 1kali, widz!c, co si dzieje. 5oje rodowisko jest prostsze, mniej za; gadkowe. Liedy jestem sam, moje opanowanie i samokontrola w mniejszym stopniu poddaj! si gwa1townym "luktuacjom. Niemo; liwe przecie, aby krzes1o wyprowadzi1o mnie z rwnowagiG Niemo; liwe, eby krzes1o dzia1a1o komu na nerwyG Niemoliwoci! by1oby wini krzes1o za to, i nie jest tak rozs!dne i tak anielskie jak ja samG 3le jeli chodzi o ludzi, toQ No i to w1anie jest DycieE. 9ztuka trwa; nia, sztuka egzekwowania z maszyny ludzkiej ca1ej jej mocy nie ley g1wnie w procesach ksi!kowo;kulturalnych ani w kontemplowaniu majestatu i pikna naszej egzystencji. @1wnie polega ona na utrzy; mywaniu stanu pokoju, zupe1nego pokoju, i niczego oprcz pokoju z tymi, z ktrymi nas DrzuconoE. $zy siedzenie w zachwycie nad 9hel; leyYem, 9zekspirem czy 8erbertem 9pencerem noc!, samotnie w "o; telu DulepszaE mnie i uczy, jak yM $zy moe raczej obserwowanie wszystkich moich codziennych kontaktwM Nie prbujcie uciec od tego porwnania, wytykaj!c mi, e nie lubi si uczy, albo przyt1a; czaj!c stwierdzeniem, e odwieczne prawdy s! ponad codzienno. Nic podobnegoG Hestem tak DnaiwnyE w sprawie ksi!ek, e samo po; siadanie ich ju mi wystarczy. 3 jeli prawdy s! dobre dla wiecznoci, powinny te by dobre kadego dnia. Heli nie mog ich wymieni na %2 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett C33. 8zy! waciwie jest -ycieH codzienn! monet I jeli nie mog kupi jednego dnia szczcia, po; niewa nie mam nic drobniejszego przy sobie od odwiecznej prawdy, a nikt nie moe mi wyda reszty z niej I wtedy moja odwieczna prawda nie jest odwieczn! prawd!. Hest jedynie nierozmienialnym kawa1kiem szk1a Jmwi! na to diamentK albo bankow! odbitk! gra; werunku. Liedy wstaj rano, mog powiedzie sobie- DHestem panem mojego umys1u. Nikt nie moe tam wtargn! i szale jak s1o( w sk1adzie por; celany. Heli moi towarzysze na pow1oce tej planety bd! chcieli tak szale, nie ma to na mnie adnego wp1ywuG Nie pozwol im. 5am do si1y, aby utrzyma swj spokj i tak w1anie zrobi. Padna istota na ziemi nie zmusi mnie, abym sprzeniewierzy1 si swoim zasadom albo przesta1 zauwaa pikno wszechwiata, albo chodzi1 nachmu; rzony, albo 1atwo wpada1 w z1o, albo skary1 si na swoj! dol. >a; do, uprzejmo, racjonalne mylenie I wszystko to ley w gestii umys1u. Omys1 zdyscyplinowany potra"i tego dokona. 7 mj umys1 jest zdyscyplinowany, a ja bd go doskonali1 bardziej i bardziej ka; dego dnia. ,latego nie jestem naraony na ryzyko i znajd si1, aby prowadzi wszystkie moje kontakty z ludFmi tak, jak przystoi istocie rozumnej.E 5og tak powiedzie. 5og si1! woli wbi sobie ten argu; ment do g1owy. 3 dziki powtarzaniu sobie tego wystarczaj!co cz; sto, z pewnoci! dosign najwyszych cnt rozumu. 6 pewnoci! zwyci I przecie umys1 to maszyna, ktr! tak 1atwo do czego przyzwyczai I nawet gdybym nie chcia1 zada sobie trudu i chocia troch zainteresowa si, jacy w1aciwie s! moi wsp1mieszka(cy na tej planecieN nawet gdybym dzia1a1 tylko we w1asnym interesie. 5oja droga do doskona1oci bardzo si skrci i znacznie wyg1adzi, jeli tyl; ko rozwa obiektywnie przypadki innych istot ludzkich. 7 tak- &rawd! jest, i moje nastawienie wobec innych ludzi jest z gruntu i w ca1oci b1dne oraz e powoduje ono zupe1nie niepotrzebne prze; ci!enie mojej maszyny do mylenia. 5g1bym w1aciwie tak ustawi %% 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett C33. 8zy! waciwie jest -ycieH maszyn, eby to przeci!enie spokojnie wytrzyma1a. 9ekretem ycia bez tar jest ch1odna rado, ktra zawsze zapewnia mi pe1n! w1adz nad moim aparatem do mylenia I aebym mg1 w yciu kierowa si rozs!dkiem zamiast instynktem i chwilowym uczuciem. 9ekretem ch1odnej radoci jest yczliwoN nikt nie moe by bez przerwy rado; sny i spokojny, jeli jego myli nie s! nieustannie yczliwe. 3le jake mg1bym by yczliwy, jeli wikszo swojego czasu spdzam na ob; winianiu otaczaj!cych mnie ludzi I ludzi bd!cych czci! mojego rodowiskaM Heli poprzez obwinianie zbli si chocia troch do yczliwoci, bdzie to jakim wielkim i wyczerpuj!cym wysi1kiem sa; moopanowania. 6atem najg1bszy sekret ley w nieobwinianiu, w nieos!dzaniu i niewydawaniu wyrokw. 3leG Nie obwiniam s1owa; miG Hestem zbyt postpowy na tak! dziecinad. 6achowuj oskare; nie we w1asnej piersi, gdzie ropieje i j!trzy. &rywatnie zawsze wyba; czam, co Fle na mnie wp1ywa. 4o, wiecie, nie mam co wybacza. 0ak jak nie wybaczam z1ej pogodzie, e nadesz1a. 3ni gdybym si znalaz1 na obszarze trzsienia ziemi I czy mia1bym wybacza ruchom sej; smicznymM szelkie obwinianie jest z1eN obojtnie, czy wyraone, czy trzymane w sobie. 9amego siebie nie wini. &otra"i sobie wyt1umaczy siebie. 6awsze i ze wszystkiego potra"i si wyt1umaczy. Heli s"a1szowa1em nazwisko przyjaciela na czeku, bd umia1 ca1! t spraw wyjani sobie w sposb zupe1nie zadowalaj!cy. 7 zamiast si zgani, odczuj sympati do siebie, bo przecie I biedactwo I doprowadzony zosta; 1em do tak wybitnie niezrcznej sytuacji. Heli uczciwie zbadam moje procesy mylowe, bd musia1 przyzna, i mj stosunek do innych jest ca1kowicie rny od mojego stosunku do siebie samego. 5usz przyzna, e chocia nie wypowiadam ani s1owa, to w odosobnieniu mojego umys1u stale wini innych, poniewa nie jestem szczliwy. 6awsze, kiedy zetr si z przeciwstawn! mi osobowoci! i to opFni mj g1adki marsz do przodu, w tajemnicy obwiniam za to przeciwni; %& 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett C33. 8zy! waciwie jest -ycieH ka. 6achowuj si, jak gdybym ju wczeniej rozkaza1 wiatu- D6rb; cie mi wszyscy przejcie, bo nadchodzGE. Hednak wszyscy nie robi! mi przejcia. 0ak naprawd nie oczekiwa1em, e kady usunie mi si z drogi. 3le w g1bi siebie zachowuj si tak, jakbym tego w1anie oczekiwa1. 'bwiniam innych. 9t!d dobroduszno i radosny nastrj staj! si dla mnie duo trudniejsze do osi!gnicia. 0o, co powinienem zrobi, to przemyle jeszcze raz i jeszcze raz, a potem jeszcze i jeszcze "akt, e istoty, midzy ktrymi si poruszam, ywe rodowisko, z ktrego musz wytworzy swoje szczcie, s! nie; uniknione w programie ewolucji I tak jak ja sam. Pe maj! dok1adnie takie samo prawo do bycia sob!, jak ja mam prawo by sob!. Pe przed obliczem Natury s! absolutnie rwni mnie. 5ona wyjani ich post; powanie, tak samo jak mona wyjani moje. 5aj! prawo do takiej sa; mej wolnoci i tolerancji co ja. rwnie niewielkim stopniu s! odpo; wiedzialni za sk1ad swojego otoczenia jak ja za sk1ad mojego. &owinie; nem myle o tym jeszcze i jeszcze, a potem jeszcze, e oni wszyscy za; s1uguj! na tyle samo wsp1czucia ode mnie, ile mam dla siebie. ,la; czego nieM &omylawszy tak oglnie, powinienem potem zastanowi si jedna po drugiej nad osobami, z ktrymi mam czsty kontakt i kt; re prbuj zrozumie, wysilaj!c wyobraFni i rozum. 6rozumie, dla; czego tak postpuj!, jakie maj! trudnoci, jakie jest tego pod1oe i jak moemy unikn! tar. 6atem powinienem si zastanawia dzie( po dniu, a mj umys1 zostanie przepe1niony sprawami tych osb. 'to szybki kurs dyscypliny- jeli si tego naucz, stopniowo strac ten nie; dorzeczny nawyk obwiniania innych i po1o "undamenty pod ciche, niezachwiane opanowanie, ktre jest nieodzownym warunkiem wstpnym do rozumnego zachowania i skrupulatnej wydajnoci w mojej maszynie szczcia. 3le co we mnie, co ewidentnie pospoli; tego mwi- D0ak. 6nowu to postaw;si;na;jego;miejscuG 6nw ta "aza nie;czyni;bliFniemuGE No tak. $o we mnie wstydzi si by Dmoral; nymE Jznasz to uczucieGK. 3 przecie moralny to nic innego jak syno; %5 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett C33. 8zy! waciwie jest -ycieH nim dla zachowania rozs!dnegoN wysza i praktyczniejsza "orma ego; tyzmu. Bgotyzmu, ktry uwalnia nas samych poprzez uwalnianie in; nych. yprbowa1em nisze "ormy egotyzmu. Nie da1o si. Heli oba; wiam si by moralny, jeli wol obci! sobie nos, byle tylko twarzy zrobi na z1o I w takim razie musz zaakceptowa konsekwencje tego. 3le prawda i tak zwyciy. %) 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett C333. 8odzienne tarcia C333. 8odzienne tarcia C333. 8odzienne tarcia 6ajm si teraz zwyk1ymi, codziennymi sprawamiN nie heroicznymi dokonaniami, ambicjami czy mcze(stwem. eFmy dzie(, przecit; ny dzie( w przecitnym biurze czy domu. $hocia zdarza si siedem razy w tygodniu i jest najbardziej banaln! rzecz!, jak! mona sobie wyobrazi, jest jednak godzien uwagi. Hak maszyna przechodzi przez taki dzie(M 3chG Najlepsze, co mona o maszynie powiedzie, to to, e jako jej si udaje. 0arcia s! czstym zjawiskiem, chocia rzadko a tak powane, eby zatrzyma ca1o. 0akie tarcia, jak zdarzaj! si w rowerze- do due, by denerwowa jad!cego, ale nie na tyle, aby zatrzyma1 si, zsiad1 i obejrza1 1oyska. $zasem tarcie jest bardzo g1o; ne, co rzeczywicie przeszkadza. >zadziej zdarza si, e co skrzypi lekko jak stare hamulce w samochodzie. 6nasz dni, kiedy masz uczu; cie, e wiat jest za ma1y, aby pomieci dom i domownikw albo biuro i pracownikwN kiedy spraw codziennych stosunkw z ludFmi moesz porwna do usi1owa( dwojga ludzi, ktrzy obudzili si z okropnym blem g1owy i musz! si jednoczenie ubra w bardzo ma1ej sypialni. D&rosz bardzo, ja poczekamGE I a w tonie g1osu miad!ca gorycz. D6echciej uprzejmie usun! swoje rzeczy z tego krzes1aGE I gdyby ten g1os by1 pociskiem, mg1by przewierci czaszk na wylot. 'miel si przyj!, e znacie takie dni. D3leE I odpowiecie I Dtakie dni s! rzadko. 6wykleQGE 0ak, zwykle tarcia, chocia nie tak intensywne, nadal trwaj!. &rzyzwyczajamy si do nich. &rawie ich nie zauwaamy, tak jak osoba w dusznym pokoju nie odczuwa pra; wie tego zaduchu. 3le zgubny wp1yw spowodowany tarciem trwa, cho niezauwaony. 7 pewnego piknego dnia dostrzegamy jego zniszczenia I a potem piszemy do gazety list z zapytaniem, czy %G 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett C333. 8odzienne tarcia w ogle warto y, czy ma1e(stwo zawsze ko(czy si "iaskiem, czy mczyzna jest s1abszy czy silniejszy od kobiety. Najlepszym dowo; dem na to, e rnorodne rodzaje i stopnie tar istniej! praktycznie w kadym domu, jest "akt, e jeli przypadkiem natkniemy si na tak! rodzin, gdzie tar nie ma, jestemy zaskoczeni. Nie moemy doj do siebie, widz!c takie zjawisko. 3 opisuj!c t rodzin swoim znajomym, mwimy- D'ni tak dobrze yj! ze sob!GE, jak gdybymy mwili- D'ni maj! skrzyd1a i umiej! lataG yobraFcie sobieG 91ysze; licie kiedykolwiek o czym takimME. ,ziewidziesi!t procent codziennych tar spowodowanych jest to; nem I tylko i wy1!cznie tonem g1osu. 6rbcie taki eksperyment. &o; wiedzcie- D5oja droga, moje s1odkie kochanie, moja czaruj!ca istot; koGE do dziecka albo do psa, ale rycz!c te s1odkie epitety takim to; nem, jakbycie mwili- D0y przeklty urwisieG Heli us1ysz jeszcze choby szmer od ciebie, po1ami kad! kosteczk w twoim cieleGE. ,ziecko na pewno zacznie chlipa, a pies ucieknie podkuliwszy ogon. 0o prawda, e pies nie jest istot! ludzk!. ,ziecko te jeszcze nie do ko(ca. Nie potra"i! zrozumie. 3le w1anie dlatego ten eksperyment jest tak cenny, e nie potra"i! zrozumie s1w ani wyrazi si s1owa; mi- poniewa oddziela on e"ekt tonu g1osu od e"ektu wypowiedzia; nych s1w. Lady, kto si odzywa, mwi dwa razy. 91owa przekazuj! jego myli, a ton oddaje jego nastawienie psychiczne do osoby, z kt; r! rozmawia. Heli chodzi o tarcia, na pewno nastawienie psychiczne jest waniejsze ni myl. Pona moe ci powiedzie- DLupi sobie te buty, o ktrych mwi1amE, a ty moesz jej odpowiedzie ca1kiem szczerze- DHak uwaaszE. 3le od twojego tonu bdzie zalea1o, czy przekaesz jej wiadomo- DHak uwaasz. $zekam niecierpliwie na ten nowy nabytek, bo uwaam, e twoje s1odkie kaprysy naley za; spokajaE czy te- DHak uwaasz. 0ylko nie zawracaj mi g1owy jakimi butami. Hestem ponad buty. 9tanowczo zbyt wiele pienidzy wydaje si w tym domu na buty. 0ylko kto mnie s1uchaGE. 3lbo moe przeka; esz co takiego- DHak uwaasz, s1oneczko. 3le gdyby chcia1a by %D 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett C333. 8odzienne tarcia mi1! dziewczynk!, staraj si ostroniej wydawa pieni!dze. 0roch nam ich brakujeE. Nie trzeba chyba rozwija. Na pewno zosta1em zrozumiany. Hako e ton jest wyraeniem postawy, jest oczywicie ni! wywo1any. 0on wywo1uj!cy tarcie jest g1wnie spowodowany oglnie gani!c! postaw!, ktr! wczeniej potpi1em jako absurdaln! i nieusprawie; dliwion!. &oniewa poprzez ci!g1e baczne dyscyplinowanie siebie stopniowo tracimy t niezbyt rozs!dn! postaw, nasz ton zmieni si stopniowo sam z siebie. 0e dwa ulepszenia mog! take postpowa jednoczenie. 7 ciekawa rzecz, e taki przyjemny ton przyjty sztucz; nie i celowo, ma prawie taki sam wp1yw na postaw psychiczn!, jaki postawa psychiczna ma wp1yw na ton. Heli szczerze czujecie do ko; go uraz, a zrozumiawszy g1upot swojej wciek1oci specjalnie ma; skujecie t "uri przy pomocy tonu perswazji, wasz gniew od razu za; cznie s1abn!. ejdziecie w racjonalny tok mylenia. 6obaczycie, e mimo wszystko osoba bd!ca powodem waszej niechci ma prawo by na tym wiecie. Pe nie jest ani wycieraczk! pod drzwi, ani 1o; trem, a poza tym i tak nic si nie zyska przez lepy gniew, natomiast wiele mona straci. 6rozumiecie, e "uria to postawa niegodna was. $zy pamitasz, jaki 1agodny by1 ton twojego g1osu, kiedy godzi1e si z ukochan! osob! po waszej pierwszej k1tniM $zy pamitasz, jak brzmia1 ten ton perswazji, ktrego uywa1e, chc!c uzyska co od tej trudnej osoby, od ktrej jednak zalea1o twoje szczcieM ,laczego twj ton g1osu nie mg1by zawsze 1!czy tych dwch cechM ,laczego nie mia1by skrupulatnie wyszkoli tonu swojego g1osuM $zy to jest poniej twojej godnoci, aby zapewni sobie najwiksz! moliw! ilo Dpo mojemuE najprostszym sposobemM $zy gdzie w g1bi two; jego umys1u drzemie ta szczeglna angielska czy germa(ska idea, e grzeczno, wsp1czucie i szacunek dla innej duszy niemiertelnej oznacza1yby twoj! a1osn! s1aboM 5wisz, e twoje szczcie nie zaley od kadej osoby, z ktr! zdarzy ci si porozmawia. 1anie, %$ 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett C333. 8odzienne tarcia e zaley. 0woje szczcie zawsze zaley od tej w1anie osoby. Heli powodujesz tarcie, cierpisz przez to. 4ez sensu jest argumentowa, e ta osoba niepotrzebnie przejmuje si twoim tonemG 9powodowa; 1e tarcie, ktrego spokojnie da1oby si unikn!, tylko dlatego, e twoja maszyna do kontaktw z otoczeniem cierpi na pych, ignoran; cj lub bezmylno. &owiesz, e robi z ig1y wid1y. NieG >obi wid1y z dziesiciu tysicy igie1. 0ak w1anie dzia1a ycie. &e1no tu malut; kich, ale sta1ych przyczyn, ktre maj! ogromne skutki. &owtarzam- dlaczego by rozmylnie nie przyj! delikatnego tonu perswazji I choby po to, by si przekona, jakie da rezultatyM 6 pewnoci! nie wstydzicie si by m!drzy. 5oe umiechniecie si z wyszoci!, czy; taj!c to. 3 jednak wiecie bardzo dobrze, e ju kilka razy postanowili; cie sobie uywa tonu delikatnej perswazji oraz e jedynym powo; dem, dla ktrego rozptalicie wczoraj t okropn! awantur ze szwa; gierk! waszego kuzyna, by1o to, i od dawna ju nie dotrzymujecie tego swojego postanowienia. 3le mielicie taki zamiar kiedy, wicej ni raz. 0o, co musicie zrobi, to nauczy swj umys1 nowego zwyczaju po; przez codzienn! na nim koncentracj. 6muszajcie umys1 do tego, aby rano przez p1 godziny nie myla1 o niczym innym. &o pewnym cza; sie zacznie pamita to automatycznie. 0eraz jeszcze wyjanieniem waszych poprzednich klsk jest to, e wasz niezdyscyplinowany umys1 po prostu zapomnia1 w krytycznym momencie. 0on g1osu wy; rwa1 si z waszych ust, zanim umys1 si rozbudzi1. Loniecznie trzeba czuwa jak wartownik, nie tylko aby wychwyci nieodpowiedni ton, ale take inne symptomy postawy obwiniaj!cej, takie jak krzywe spojrzenie, marszczenie brwi. Loniecznie trzeba stale obserwowa siebie, w najdrobniejszych szczeg1ach. 2eycie p1 godziny na 1ku i entuzjastycznie rozmylacie o tym piknym, nowym projekcie uy; wania odpowiedniego tonu. stajecie, a poniewa nie uda1o si wam za pierwszym razem odpowiednio elegancko zawi!za krawata, marszczycie groFnie brwi, przeklinacie i zaciskacie zbyG 'to w1anie & 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett C333. 8odzienne tarcia objaw z1ego nastawienia do otoczenia. y jestecie przebudzeni, ale wasz umys1 jeszcze nie. 0o w1anie poprzez takie symptomy moecie oceni samych siebie. 7 wcale nie s! to b1ahe objawyG Heli groFnie patrzysz na krawat, jeli przeklinasz krawat s1owami, jakich aden gentleman nie powinien uywa w stosunku do krawata, to co b; dziesz zdolny powiedzie czy zrobi istocie myl!cejM 0ak, to bardzo trudne. 3le moliwe do wykonania. &1 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett 3I. J2o-arKL 3I. J2o-arKL 3I. J2o-arKL materii ycia codziennego, zwyk1ego uywania maszyny do co; dziennych interakcji z otoczeniem, pojawia si czasem zjawisko, kt; re powoduje wielkie k1opoty. Hest ono rezultatem bardzo z1ej konser; wacji maszyny. Nie mona go ignorowa, chocia jest tak haniebne, poniaj!ce, szokuj!ce i ndzne, e waham si je nazwa, poniewa cz czytelnikw na pewno mnie wymieje, mwi!c wyniole- DNa; prawd nie spodziewa1em si znaleF czego takiego w druku w obec; nych czasachGE. 7nna cz czytelnikw na pewno si rozz1oci. 5imo to jednak, jako e jednym z moich g1wnych celw w tej ksi!ce jest omwi sprawy, o ktrych Dsi nie mwiE, omwi i t. 3le tak bar; dzo brakuje mi pewnoci siebie, e podejd do sprawy chytrze, opi; suj!c j! najpierw przyk1adem. yobraF sobie, e patrz!c na czyj dom, nagle odkrywasz, i dom ten si pali. &1omienie s! ledwo widoczne. 5g1by spokojnie poar uga; si, gdyby mia1 woln! rk. 3le nie masz wolnej rki I to jego dom, nie twj. 'n moe wie o tym, a moe nie, e jego dom si pali. 0y za wiesz z dowiadczenia, e gdyby skierowa1 jego uwag na p1omienie, e"ekt twojego ostrzeenia by1by wybitnie wyj!tkowy, niemal nie do uwierzenia. 4o wtedy on zacz!1by zapala zapa1ki, dolewa benzyny i rozdmuchiwa p1omienie, eby okaza gwa1towny sprzeciw twoje; mu wtr!caniu si. ,latego moesz tylko sta i patrze, maj!c nadzie; j, e zauway p1omienie i zgasi je, zanim przekrocz! granice moli; woci kontroli. Hednak najbardziej prawdopodobne jest, e zbyt pF; no zauway p1omienie. 3 wic jeste zmuszony patrze na niszczenie wartociowego maj!tku, poniewa nie masz moliwoci odwrcenia &2 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett 3I. J2o-arKL katastro"y. &1omienie sigaj! coraz wyej i nie gasn!, dopki si nie wypal!. 'dwracasz oczy od tego widowiska, a w1aciciel domu udaje, e nic si nie sta1o, dopki nie odejdziesz. ,opiero kiedy zostanie sam, bdzie si przeklina1 za swj brak ostronoci. &owysze ma by opisem tego, co si dzieje, kiedy cz1owiek przecho; dzi przez podpalaj!ce dowiadczenie, znane jako Dpuci1y mu nerwyE Jsta1o siG wysz1o z worka szyd1o mojego rozdzia1uGK. $z1o; wiek, ktremu puci1y nerwy, po prostu si DspalaE. Hest najciekaw; szym i najbardziej upokarzaj!cym Jdla wszystkichK spektaklem, jaki mona w yciu obejrze. Hest rewolucj!, wykipieniem, burz! zmiata; j!c! z ng. @odno, zdrowy rozs!dek i sprawiedliwo kurcz! si, widn! i niszczej!. 3narchia rz!dzi. 9zatan zrywa swe okowy. 7n; stynkt depcze po twarzy rozumu, a przez to cywilizacja cz1owieka co"a si o miliony lat. 'czywicie, ca1o sprowadza si do choroby nerwowej i myl, e jest niemal uniwersalna. 'd razu zaprotestuje; cie, e nigdy nie tracicie panowania nad sob! I nie sta1o si tak ju ca1e wiekiG 3le czy potwierdzicie, e od wiekw nie walnlicie pi; ci! w jaki mebelM 0aki poar moe mie rne natenie. Niekiedy pali si bardzo s1abo. 3 jednak si pali. Lto traci panowanie nad sob!N kto inny jest zaledwie wzburzony, ale oba wydarzenia s! tego samego rodzaju. Liedy jeste wzburzony, kiedy uwiadamiasz sobie t wibracj urazy bd!c! zaskoczeniem dla ca1ego twojego jestestwaN kiedy zauwaasz zmian w zachowaniu swojego towarzysza, ktry za; uwaa, e tra"i1 w Dczu1e miejsceE, moe nie dojdziesz do rozwalania mebli, ale gdzie tam by1 poar i twoja godno na tym ucierpia1a. &rzyznasz to sam przed sob! po "akcie. Hestem pewien, e wiesz, o czym mwi. 7 jestem prawie pewien, e przy ca1ej swojej szczeroci i odwadze przyznasz, i od czasu do czasu cierpisz na takie tajemnicze DpoaryE. D0emperamentE, jedna z plag nkaj!cych spo1ecze(stwo ludzi, po; wszechnie uwaana jest za nieuleczaln!, chyba e przy pomocy mgli; &% 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett 3I. J2o-arKL stego procesu wiczenia samokontroliN procesu, ktry rzadko daje ja; kiekolwiek korzystne e"ekty. &lag t traktuje si teraz tak, jak kiedy traktowano osp I jako dopust 4oy, ktry trzeba znie. Hednak ja nie uwaam tego za nieuleczalne. &rzeciwnie, jestem przekonany, i da si wyleczy na dobre, a wybitne znaczenie swobodnie buszuj!ce; go temperamentu jako utrapienia ludzkoci wymaga, jak s!dz, szczeglnej troski. 0ak czy owak, jestem stanowczo przeciwny teorii dopustu 4oego, poniewa nie ma ona podstaw naukowych, jest pry; mitywna i prowadzi do bezwstydnego odpuszczania sobie wszystkie; go. $z1owiek moe przecie by panem w1asnego domu. Heli nie moe by panem zwyczajnie si1! woli, moe si nim sta podstpem i sztuczkami. 4ez wahania zatrudni1bym spryt do utrzymania rozs!d; ku na tronie, gdyby istnia1a moliwo, e takie niszcz!ce i haniebne wybuchy zwierzcego instynktu wywrc! istniej!cy porz!dek rzeczy. ,la cz1owieka, ktrego zwyczajem jest traci panowanie nad sob! czy te zapomina si czasem, bez sensu jest k1ci si wewntrznie, e takie zachowanie to szale(stwo, e niczemu nie s1uy i e wyrz!dza tylko szkody. 4ez sensu jest udowadnia, i pomagaj!c swojemu cha; rakterowi i odbiegaj!c gdzie w bok, staje si prawdopodobnie win; nym okrucie(stwa, a na pewno winnym niesprawiedliwego trakto; wania tych ludzi, ktrzy zmuszeni s! patrze na ca1e zajcie. 4ezcelo; we s! jego argumenty, e cz1owiek niepanuj!cy nad swoim wybucho; wym charakterem jest podobny do kogo, kto chodzi po domu z na; 1adowanym rewolwerem wystaj!cym z kieszeni. 3rgument, e wszel; kie rozwaania o sprawiedliwoci i rozs!dku musz! si podporz!dko; wa w tym domu obawie przed rewolwerem I take nie znajduje uznania. 3ni to, i taka odmiana spokoju, jaka utrzymuje si w tym domu, jest czsto haniebna i niesprawiedliwa. Padne argumenty nie s! do silne, aby przezwyciy nawyk, jeden z najpotniejszych i najbardziej kaprynych. 0emu nawykowi trzeba stawi czo1a i poko; na go Jto jest moliweGK przy pomocy jeszcze potniejszej cechy umys1u- uniwersalnego, ludzkiego, panicznego strachu przed omie; && 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett 3I. J2o-arKL szeniem si. $z1owiek, ktry traci panowanie nad sob!, czsto s!dzi, e jego postpowanie jest ca1kiem wyra"inowane i bardzo majesta; tyczne. 1anie, e nie jest. ,aleko mu do majestatuN po prostu robi z siebie g1upka. &araduje jak pozbawiony godnoci osobistej g1upek, jak osoba godna najwyszej pogardy- wyronite dziecko. 5oe mu si uda zastraszy s1abszego towarzysza takim swoim wybuchem albo bardziej przyt1umionym p1omieniem objawiaj!cym si li tylko pospn! min!, ale nawet najs1abszy towarzysz takiej osoby g1boko w sercu bdzie ywi1 do niej silne uczucie pogardy. 9posb, w jaki przyjaciele traktuj! osob niepewnego charakteru, wiadczy dobit; nie, i gardz! nim, poniewa nie traktuj! go jak istoty rozumnej. Hak; e mogliby go traktowa na rwni z istot! rozumn!, skoro "akt posia; dania czy nieposiadania przez niego rozumu jest tak mglistyM 7 gdyby tylko mg1 kiedy us1ysze, co mwi! o nim za plecamiG 0aki inwalida moe si jednak wyleczy, ucz!c swj umys1 zajmowa si przejawami tej wyj!tkowej bezmylnoci. &owinien koncentrowa si regularnie, skrajnie i obsesyjnie na myleniu i powtarzaniu sobie- DLiedy trac panowanie nad sob!, kiedy jestem wzburzony, kiedy te tajemnicze drgania przebiegaj! przeze mnie, robi z siebie koncerto; wego os1a, tpego os1a i jeszcze jakiego os1aG ,ociera do ciebieM Nie; dorzecznego os1aG 6achowuj si jak wielki dzieciak. ygl!dam jak idiota. >obi z siebie przedstawienie i nie ma w nim za grosz godno; ci. szyscy mn! gardz!, miej! si ze mnie skrycie, potpiaj! mnie jako kretyna i dupka, z ktrym nie mona logicznie porozmawia.E 6wykle osoba cierpi!ca na t przypad1o skrywa czy te maskuje przed sob! w aspekt choroby, a jej umys1 instynktownie unika te; matu jak tylko moe. 3le wicz!c koncentracj w czasie spokoju, mona przecie poma1u, regularnie zmusi swj umys1 do oswojenia si z tym w1anie aspektem, tak eby z czasem jego pierwszym in; stynktem sta1o si pomyle, zanim cokolwiek zrobi, a nie jak teraz I pomyle po "akcie. Liedy ju dotrze do tego punktu, bdzie ocalony. &5 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett 3I. J2o-arKL Padnemu cz1owiekowi w obliczu poaru i z jasn! wizj! siebie maj!ce; go zachowa si za chwil jak sko(czony dure( albo a1osny obiekt pogardy innych, nie zabraknie si1y woli, aby ten poar ugasi. 0ylko trzeba dobrze zapamita- nie zatryum"uje w pe1ni, dopki nie na; uczy si gasi tego ognia tu i teraz. &oar to zawsze poarN do gasze; nia straacy wyjedaj! natychmiast, bez gadania, mylenia, zastana; wiania si. 'znacza to wytworzenie nawyku, odruchu umys1owego. 'czywicie we wstpnym stadium leczenia naley unika sytuacji za; palnych. 0o jest rzecz! wybitnie 1atw! do zrobienia, o ile tylko zdy; scyplinowalimy umys1 na tyle, e wyszed1 ze swojej zapominalskiej natury. &) 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett I. ,rednie siN przepracowujc I. ,rednie siN przepracowujc I. ,rednie siN przepracowujc 6aj!1em si ju dwoma g1wnymi, powszechnymi powodami tar w codziennym uytkowaniu maszyny. 0eraz zajm si pomniejszym powodem i zako(cz suche wypadki codzienne. 0en pomniejszy po; wd I chocia nie wiem, czy jego nastpstwa s! tak nieznaczne, eby usprawiedliwi epitet DpomniejszyE I to przeci!anie maszyny po; przez zmuszanie jej do wykonywania prac, do ktrych nigdy nie by1a przeznaczona. $hocia jako nie udaje nam si przekona maszyny, aby e"ektywnie wykonywa1a prac, do ktrej jest zobowi!zana, ci!gle przeci!amy j! zadaniami, ktre s! ca1kowicie niedorzeczne i niepo; trzebne. ygl!da na to, i nie potra"imy odpuci. Na przyk1ad w przecitnym domu powica si naprawd absurdalne iloci koni mechanicznych z mocy maszyny na walk o prawd. 0en czysty zapa1 do ustalenia i powszechnego uznania prawdy okrela si zwykle mia; nem rnicy pogl!dw. 3le oczywicie to nie jest to, to jest co wy; szego. 5oja ona og1asza, e Honesowie przeprowadzili si do nowe; go mieszkania, gdzie czynsz wynosi ZA[= miesicznie. 6 kolei mnie osobicie pan Hones powiedzia1, e czynsz w jego nowym mieszkaniu wynosi ZA=[ miesicznie. &oprawiam on. iedz!c, e to ona ma racj, ona poprawia mnie. Nie moe dopuci do tego, eby "a1sz wy; gra1 walk. 0o nie jest kwestia Z+ tylko kwestia prawdy. Hej entuzja; styczny stosunek do prawdy pobudza mj entuzjastyczny stosunek do prawdy. &i minut temu mia1em g1boko w nosie, czy Honesowie p1ac! za to swoje nowe mieszkanie ZA[=, ZA=[ czy nawet ZA*=[ mie; sicznie. 3le teraz naprawd bardzo mi zaley na tym, eby to by1o dok1adnie ZA=[. Otworzy1em jednoosobowe 0owarzystwo &ropagu; j!ce &rawd o $zynszu 5iesicznym w Nowym 5ieszkaniu Honesw, &G 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett I. ,rednie siN przepracowujc a moja ona zrobi1a dok1adnie to samo. Blokwencja, argumentacja, cis1e panowanie nad sob! kademu z nas zera niewyobraalne ilo; ci mocy maszyny, ktra powinna by dla nas tak drogocenna. 3 re; zultat jest zerowy. 3 gdyby jedno z nas rozumia1o elementarne zasady inynierii ludz; kiej, to ta osoba powiedzia1aby sobie Jpo cichuK- D&rawda jest nie; zniszczalna. &rawda zatryum"uje. &rawda nigdy si nie spieszy. Heli nie ujawni si dzi, wyjdzie na jaw jutro albo za rok. &otra"i dawa sobie rad sama. Liedy w ko(cu moja ona Jalbo mj m!K pozna podstawow!, kosmiczn! prawd o czynszu w nowym mieszkaniu Ho; nesw. Ha ju to wiem, a chwila kiedy ona JonK te si o tym dowie, bdzie chwil! mojego tryum"u. 'na JonK nie bdzie witowa otwar; cie mojego tryum"u, przez co wcale nie stanie si on mniej autentycz; ny. Omocni si moja reputacja za dok1adno i ch1odne opanowanie. Heli za jakim zrz!dzeniem losu okae si, e to ja si myli1em, sta; nowczo lepiej bdzie dla mnie w dniu mojej klski, jeli teraz nie bd si tak bardzo upiera1. &oza tym nikt nie ustanowi1 mnie Nad; rzdnym 9trem ielkiej &rawdy o $zynszu w Nowym 5ieszkaniu Honesw. Nie po to przyszed1em na wiat, no i mam waniejsze spra; wy na g1owie.E @dyby jedno z nas przemyla1o to wszystko, unikn1o; by si masy niepotrzebnych zgrzytw i zaoszczdzi1o tyle mocy ma; szynyG ielka mi1o a po grb nie by1aby naraona na niebezpie; cze(stwo, a wita sprawa prawdy nie ucierpia1aby ani troch. &oza tym czynsz Honesw pozosta1by dok1adnie taki jak zawsze. 'prcz nadwerania maszyny nasz! wybuja1! trosk! o zwycistwo prawdy, stanowczo zbyt duo uwagi powicamy kondycji maszyn innych ludzi. Nie wiem, jak najmocniej, najbardziej sarkastycznie potpi ten zdumiewaj!cy nawyk. 'kazuje si, e kwitnie on prawie w kadym domu i prawie w kadym biurze. ikszo z nas czyni starania, aby uporz!dkowa mechanizmy we wszystkich innych g1o; wach, byle nie we w1asnej. 0o jest zawsze niebezpieczne i generalne &D 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett I. ,rednie siN przepracowujc bezcelowe. 6obaczcie, jakie trudnoci mamy z w1asnym umys1em, gdzie nasze wysi1ki z pewnoci! s! akceptowane jako podjte w jak najlepszych intencjach i gdzie mamy przynajmniej blade pojcie o konstrukcji maszyny. Nasze mstwo przy zapuszczaniu si w deli; katne ustawienia innych umys1w jest doprawdy zdumiewaj!ce. &rzeklci jestemy przez ten nadmiar ducha misjonarskiego. 5usimy jecha prawie jak do $hin na wypraw do umys1u naszego bliFniego i wyjania tam, e sprawy si maj! bardzo Fle na tym ich poga(skim l!dzie. 9tajemy si nieprzyjemni, maj!c nadziej wyprostowa tamt! maszyn. 5amy do dyspozycji ca1o w1asnego cia1a i umys1u, gdzie moemy do znudzenia pastwi si nad swoj! osobowoci!, ale to nam nie wystarcza. 5usimy rozszerza nasz! dzia1alno dalej, jak; bymy byli wiatow! potg! kolonizuj!c! inne kraje, zalepieni ide! Dpowinnoci bia1ego cz1owiekaE. Hednym z centralnych sekretw wydajnego, codziennego ycia jest zostawi naszych towarzyszy dnia codziennego o wiele bardziej w spokoju, ni to czynimy obecnie, i zaj! si sob!. Nawet jeli kto z waszego otoczenia prowadzi ycie oparte na zasadach, o ktrych wiecie, e s! "a1szywe, co daje e"ekty wyczuwalnie nieprzyjemne, za; sad! bezpieczn! jest trzyma buzi na k1dk. 3 jeli z w1asnej oso; bliwej prnoci zmuszeni jestecie jednak si odezwa, zrbcie to, zachowuj!c wszelkie rodki ostronoci plus "ormaln! grzeczno, jakiej uylibycie wobec osoby obcej. 6ay1o nie usprawiedliwia braku manier, nawet jeli wikszo z was zdaje si uwaa odwrot; nie. Nie jestecie panami wiataN jestecie panami samych siebie. Nie moecie przymierza si do zarz!dzania wszechwiatem w swoim wolnym czasie. Heli sprbujecie, narobicie tylko ba1aganu w tej cz; ci, ktr! zd!ycie poprzestawia. 3 przy tym powanie zaniedbacie samych siebie. kadej rodzinie znajdzie si kto, kto interesuje si i miesza w innych maszynach, a to doprowadza do powanych tar w jego w1asnej maszynie. 5niej krytykowania, nawet w zaciszu w1a; snego pokoju. 7 nigdy nikogo nie obwiniajcie. &rzyjmijcie swoje oto; &$ 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett I. ,rednie siN przepracowujc czenie, jakim jest i bez szemrania przystosujcie si do niegoN zamiast podejmowa ha1aliwe prby nagicia otoczenia do siebie. 'to praw; dziwa m!dro. Nie macie adnego interesu w tym, aby wykracza poza prywatno w1asnej indywidualnoci. $zyni!c to, stajecie si winni zuchwalstwa. 0o jest oczywiste. 3 jednak nadrzdnym zaj; ciem ycia domowego jest pysza1kowate brykanie po prywatnych trawnikach innych ludzi. 0o, co teraz mwi, odnosi si rwnie do relacji rodzicw i dzieci. 7 chocia mj nakaz jest wyolbrzymiony, przesadzam celowo, aby zrwnoway przesad w drug! stron, ist; niej!c! i uprawian! w rzeczywistoci. szystkie jednostki niebd!ce nami samymi, s! czci! naszego ro; dowiska. &roces ewolucyjny postpuje sprawnie, a one s! jego cz; ci!. &otraktujmy je jako nieuniknione sk1adniki, jak z1o konieczne. 9twierdzenie, e s! nieuniknione, nie oznacza, e s! niezmienne. 0yl; ko zmienianie ich nie jest naszym g1wnym zadaniem. Hest to ich w1asne zadanie. Naszym jest uywa ich takich, jakimi s! I bez ob1u; dy, obwiniania, skarg I aeby p1ynnie posuwa si ku naszym w1a; snym celom. Nie zamierzamy przecie ograbi ich z odpowiedzialno; ci za siebie, pozbawiaj!c ich wolnej woli, a jednoczenie obarczy t! odpowiedzialnoci! nas samych jako ludzi wolnych. 9! naszym oto; czeniemN musz! by zaakceptowani jako nie do uniknicia, poniewa nie da si ich unikn!. 'ni sami s! orodkami, st!d maj! te swoje w1asne zobowi!zania, ktre nie s! naszymi. 'dwieczne pytanie- D$zy mamy woln! wol, czy jestemy kukie1kami determinizmuME wchodzi teraz na scen. Hako pytanie jest "ascynuj!ce i daremne. Nigdy nie zosta1o rozwi!zane i nigdy nie bdzie. 0eorii determinizmu nie mo; na obali k1tni!. 3le kady cz1owiek, nawet najbardziej uparty zwo; lennik tej teorii, rozwala j! w swoim sercu w kadej godzinie ycia. $zyli mona teori wolnej woli rozwali rozumowaniemG 0ym gorzej dla rozumowaniaG Jeli uwaamy si za ludzi wolnych, a osoby ota- czajce nas s kukiekami determinizmu, powinnimy doj do ja; kiego roboczego kompromisu, z ktrego mona uzyska najwspa; 5 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett I. ,rednie siN przepracowujc nialsze rezultaty ycia. ,owiadczenie "ilozo"iczne wiekw udowad; nia to, jeli udowodni1o cokolwiek kiedykolwiek. 3 cz1owiek, ktry dzia1a zgodnie z nim w pospolitych, banalnych kontraktach i zderze; niach tego trudnego eksperymentu zwanego yciem codziennym, prdko przekona si o jego praktycznej wartoci. 51 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett I3. .ntrakt I3. .ntrakt I3. .ntrakt &rzez dziesi rozdzia1w wytrzymalicie to, chocia nie bez prote; stw. 6nam to uczucie obecne w waszych umys1ach, ktre objawi1o si wielokrotnie w licznych krytykach moich idei. Oczucie to mona w skrcie przet1umaczy powiedzmy tak- Dszystko bardzo piknie, ale to nieprawda, ani trochG Hak! bajk nam tu wciskasz. $uda si nie zdarzaj! itd.E Ha z mojej strony mam uczucie, e jeli tu i teraz nie wezm w rce waszego niedowierzania i nie rozprawi si z nim raz na zawsze, mog od razu zwin! swj kram, zamkn! okiennice i spuci rolety, bo wejdzie wam w nawyk patrzenie na mnie jak na Frd1o prnej rozrywki tylko i wy1!cznie. yczuwam ju, z wyrae( niektrych krytykw, e dla nich mg1bym w ogle nie istnie i nie napisa ani s1owa. ,latego przerw w tym momencie, aby jeszcze raz podkreli z ca1ym przekonaniem to, co powiedzia1em na samym po; cz!tku. aszym g1wnym kontrargumentem jest- DNatura ludzka jest za; wsze taka sama. 6nam moje wady. 4ez sensu o nich mwi. Nie mog ich zmieni. 0aki si urodzi1em.E Umierteln! s1aboci! takiego argumentu jest po pierwsze bazowanie na absolutnym "a1szuN a po drugie, e stawia was w pozycji nie do obrony. Natura ludzka jak naj; bardziej si zmienia. Nie ma nic bardziej nie;naukowego, nic z bar; dziej zapyzia1ego redniowiecza, ni wierzy wicie w jej niezmien; no. 6mienia si jak wszystko inne na wiecie. Nie widzicie zmian. 6godaG 3le nie widzicie te, jak ronie trawa I no chyba e wstaniecie bardzo wczenie. 52 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett I3. .ntrakt $zy natura ludzka teraz jest taka sama jak w czasach cywilizacji babi; lo(skiej, kiedy maszyn spo1eczn! nakrca1o zalewanie wszystkiego krwi!M $zy teraz jest dok1adnie tak jak w czasach cywilizacji greckiej, kiedy nie by1o pojcia mi1oci romantycznej midzy p1ciamiM $zy jest identyczna jak w tamtych wiekach, kiedy ci!g1e tarcia musia1y leczy si same poprzez notoryczne toczenie wojenM $zy jest taka jak w dniu ) marca A:A+, kiedy rz!d brytyjski o"icjalnie odrzuci1 wniosek o rozpatrzenie niewsp1miernej surowoci prawa karnego Jmidzy innymi kara mierci za cicie drzewa oraz inne podobne sztuczki dla utrzymania ludzi w pos1usze(stwieK i zosta1 pokonany wikszoci! zaledwie dziewitnastu g1oswM $zy jest taka sama jak w roku A::<, kiedy w 3nglii utworzono pierwsz! Lomisj 'chrony UrodowiskaM Heli nadal uwaacie, e natura ludzka trwa niezmieniona, powinni; cie natychmiast i i upiec sobie kie1baski na ognisku z dzie1 9pen; cera, ,arwina i allaceYa, a potem wrci i dalej napawa si czysto artobliw! treci! niniejszego woluminu. Heli jednak przyznacie, e si zmieni1a, pozwlcie spyta, jakim sposobem si zmieni1a, jeli nie poprzez nieustanne, mikroskopijne wysi1ki poszczeglnych osb, ta; kich jak ja i ty, prbuj!cych zmieni siebie samych. $zy przypuszcza; cie, e zmieni1a si magicznie, poprzez Ostawy 9ejmowe, poprzez dzia1ania jakich grup na ludziach, a nie dzia1ania jakich ludzi na grupachM &ozwlcie powiedzie sobie, e natura ludzka autentycznie i naprawd zmieni1a si od wczoraj. &ozwlcie powiedzie sobie, e dzisiaj rozum przemawia o wiele potniejszym g1osem w kierowa; niu instynktami, ni to mia1o miejsce wczoraj. &ozwlcie powiedzie sobie, e dzisiaj maszyna przy tarciach skrzypi i przerywa duo mniej ni wczoraj. D0acy si urodzilicie i nie moecie siebie zmieni, wic nie ma sensu o tym gada.E Heli naprawd w to wierzycie, po co w ogle si wysi; laM $zemu nie pozwoli, eby ca1a ta rzecz piknie si rozp1yn1a i zej znowu do poziomu instynktwM Haki cel moe mie prba 5% 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett I3. .ntrakt zdobycia kontroli nad sob!, obojtnie jakim sposobem, jeli z gry wiadomo, e jestecie niere"ormowalniM Heli twierdzisz, e jeste niezmienny, to twierdzisz take, e jeste "atalist!. Heli twierdzisz, e jeste "atalist!, to uwalniasz si od wszelkiej odpowiedzialnoci moralnej I uwalniaj!c tym samym rwnie innych ludzi. ,obrze wic, dzia1aj wed1ug swoich przekona(, jeli to s! rzeczywicie twoje przekonania. Heli ty nie moesz zmieni siebie, ja rwnie nie mog. 7 przypumy, e przechodz!c obok, waln ci w g1ow i ukradn port"el, to przecie nie moesz mnie wini. 5oesz tylko, kiedy ju odzyskasz przytomno, chwyci moj! d1o( z uczuciem i wymamro; ta- DNie przepraszaj, mj dobry cz1owieku, nie moemy zmieni sie; bie.E &owiesz, e to absurdalne. No jasne. 0o jeden z moich nieprzeliczo; nych argumentw. &rawda jest taka, e w g1bi siebie nie wierzysz, i nie da1by rady si zmieni. 0o, co ci dolega, jest dok1adnie tym sa; mym, co dolega mnie I nie chce mi si. 'kropnie jest wstawa rano, wic eby usprawiedliwi swoje niewybaczalne lenistwo, wstawiasz powane kazanie o &rzeznaczeniu. 0ak jak Dpatriotyzm jest ostatnim ratunkiem 1otraE, "atalizm jest ostatni! ucieczk! wa1konia. 3le niko; go nie oszukasz, a ju na pewno nie siebie. Nie masz adnego racjo; nalnego argumentu po swojej stronie. tym punkcie, poniewa nie; co ci rozmieszy1em, zgodzisz si przyzna- DNaprawd prbuj, z ca1ych si1. 3le mog si zmieni tylko troszeczk. 5j umys1 z za1o; enia niewiele pracuje i nic na to nie poradz, prawdaME 8mm, o ile nie jeste t! jedyn! absolutnie niezmienn! rzecz! we wszechwiecie, ktry sam stale si zmienia, dla mnie moe by. Heli zgodzisz si przyzna, e tak, zdo1asz zmieni siebie, choby troszeczk. 0eraz rnica naszych "ilozo"ii to tylko kwestia iloci czy stopnia. 9tosuj!c jakikolwiek system doskonalenia maszyny, adnym dwm osobom nie uda si uzyska rwnych rezultatw. 91ysz!c teraz ten twj niezadowolony ton, mona by mniema, i reklamuj procedur 5& 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett I3. .ntrakt pozwalaj!c! manekiny krawieckie przerobi na archanio1w. Nie mia1em takich aspiracji. Nie wierz w cuda. 3le wiem, e jeli jak! rzecz zrobimy bardzo dobrze i bardzo dok1adnie, czsto zakrawa to na cud. 5oim jedynym celem jest nalega, aby kady cz1owiek do; skonali1 swoj! maszyn z ca1ych swoich si1, nie z ca1ych si1 kogo in; nego. Nie pozwalam sobie marzy, e kto moe by lepszy ni jego najlepsze starania. 3 jednak jestem przekonany, e kademu zdarza si nie pokaza siebie z tej najlepszej strony znacznie czciej ni to naprawd nieuniknione. 3 powd jest taki, e jego si1a woli I obojt; ne, dua czy ma1a I nie kieruje si zasadami zdrowego rozs!dku. 6drowy rozs!dek na pewno kae nam zada sobie pytanie- D,laczego moje wczorajsze czyny by1y sprzeczne z moim rozumemME 'dpo; wiedF na to pytanie prawie zawsze bdzie jedna- D4o w tym najwa; niejszym momencie zapomnia1em.E Naczelne wyt1umaczenie zero; wych wynikw tak wielu prb zmiany siebie. Naczelne wyt1umacze; nie naszych czstych, ndznych ucieczek w doktryn "atalistyczn!, jest tak naprawd tylko i wy1!cznie zapominalstwem. Nie brak nam si1y, ale umiejtnoci, aby dok1adnie pamita, co nasz umys1 kaza1by nam robi lub myle w danym momencie. Hak zdoby tak! umiejt; noM 0ak samo jak nabywa si umiejtnoci w kadej grze- wicz!c. 0renuj!c organ zaangaowany przy tym zadaniu do tego stopnia, e instynktownie bdzie dzia1a1 poprawnie, zamiast instynktownie dzia; 1a Fle. 9tosuj!c tak! procedur, mona oczywicie odnie sukces w mniejszym lub wikszym stopniu, ale nie ma czego takiego jak kompletna poraka. Nawyki, ktre zwikszaj! tarcie, mona zast!pi nawykami, ktre to tarcie zmniejszaj!. Nawyki, ktre hamuj! rozwj, mona zmieni na takie, ktre ten rozwj przyspieszaj!. 7 tak samo jak nawyk tworzy si naturalnie, mona go rwnie wytworzy sztucznie I naladuj!c podwiadome procesy i przyzwyczajaj!c umys1 do nowej idei. &o; zwlcie, e dla przyk1adu wrc znowu do tematu codziennych zgrzy; 55 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett I3. .ntrakt tw, a w tym temacie do wp1ywu tonu g1osu. $z1owiek uywa tonu zaczepnego z przyzwyczajenia. Hego instynkt to zaczepia, choby tylko tonem g1osu. 3le gdyby mia1 kwadrans, eby pomyle, zanim si odezwieN i gdyby przez ten czas mg1 zawsze wys1ucha argumen; tw przeciw stosowaniu tonu zaczepnego, uywanie przez niego ta; kiego tonu spad1oby gwa1townie. >ozum zwyciy1by nad instynk; tem. obecnym stanie rzeczy to instynkty zwyciaj! nad rozumem, atakuj!c z zaskoczenia, kiedy ten si niczego nie spodziewa. &oprzez codzienn!, regularn! koncentracj umys1u nad nie;zaczepnym to; nem wypowiedzi, a take nad ogromnymi korzyciami z jego uywa; nia, wprowadzimy pomalutku nowy nawyk umys1u I mylenia o 1a; godniejszym tonie g1osu I a po pewnym czasie zdyscyplinowany i wywiczony umys1 wykona czynno poprawnie, zanim stary, g1upi instynkt bdzie w stanie przechwyci w1adz. ko(cu nowy, roz; tropny nawyk zajmie miejsce starego. 0ak wygl!da racjonalne uzasadnienie. ,otyczy wszystkich nawykw. Lady moe przetestowa wydajno takiego dzia1ania na kadym swoim nawyku. 'bojtnie, czy si jest silnym czy s1abym I mona to przetestowa. krtce zauwaymy ogromn! rnic pomidzy tylko Dpodjciem dobrego postanowieniaE I tak robilimy ca1e ycie bez adnych wspania1ych wynikw I a koncentrowaniem umys1u przez pewien czas na jednym, dobrym, okrelonym postanowieniu. Lon; centracja I wydajne mistrzostwo w opanowywaniu umys1u I wszyst; ko tu mamyG 5) 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett I33. Zainteresowanie -ycie! I33. Zainteresowanie -ycie! I33. Zainteresowanie -ycie! &o pewnym okresie dyscypliny umys1owej, rozmylnego "ormowania jednych nawykw i likwidowania innych, tak jak wam opisywa1em, cz1owiek nabdzie co najmniej troch choby powierzchownej wie; dzy, pobienej znajomoci tego cudownego i tajemniczego obiektu, jakim jest jego umys1. 6acznie rwnie pojmowa, jak wanym czyn; nikiem w yciu codziennym jest jego kontrolowanie. 6 pewnoci! b; dzie zdziwiony cudami, jakie maj! siedzib midzy ko1nierzem a ka; peluszem, w tej dziwnej bani nazywanej g1ow! I poniewa rezultaty, ktre mona osi!gn! tylko i wy1!cznie sta1ym, uporczywym myle; niem, dla czeladnikw rzemios1a mylenia musz! wygl!da jak cuda. Liedy taki cz1owiek przey1by ca1y dzie( nieszczliwy, poniewa jego niezdarny, niedba1y umys1 w krytycznym momencie zapomnia1; by kontrolowa instynkty. &o czym powiedzia1by umys1owi- D4d ci koncentrowa1 w tej w1anie sprawie i przez to zmusz ci, aby dzia1a1 wydajnie, kiedy nastpnym razem wyst!pi podobna sytuacja.E 3 kiedy ju wype1ni1by swoje zamiary, a podobnie niewygodna sytu; acja powtrzy1aby si, jego zdyscyplinowany umys1 wykona1by swoje zadanie i w ten sposb zapobieg1 nieszczciu I ten cz1owiek popa; trzy1by na swj umys1 zupe1nie inaczej. DNiesamowiteGE I powie; dzia1by. D&rzynajmniej jedno Frd1o nieszcz uda1o mi si za; mkn!. 4y1 taki czas, kiedy zrobi1bym z siebie g1upka w takiej ma1ej domowej sprzeczce jak ta dzi. 3le przeszed1em przez ni! bezpiecz; nie. Hestem w dobrym nastroju. 'na jest w dobrym nastroju. po; wietrzu nie wisz! pioruny ani b1yskawiceG 3 wszystko dziki temu, e mj umys1 jest w wietnej kondycji i twardo pilnowa1 instynktwG 5usz utrzyma tak! "orm.E 4dzie coraz czciej przygl!da si ba; 5G 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett I33. Zainteresowanie -ycie! dawczo umys1owi. Ojrzy coraz wicej jego moliwoci. 6dobdzie nowe i niepolednie zainteresowanie yciem. 'grd na przyk1ad jest rzecz! do interesuj!c!. 3le uprawa ogrodu jest tak tpa jak zardze; wia1a siekiera w porwnaniu z upraw! umys1u. No i wiatr ani deszcz nie bdzie nam przeszkadza1 w kopaniu, pieleniu, obsiewaniu i przy; cinaniu zawartoci naszych grz!dek. odpowiednim czasie cz1owiek, ktrego hobby jest uprawianie umys1u, ustali sobie codzienny zestaw prac, wed1ug ktrego bdzie rozpoczyna1 dzie(. 5yli kr!!ce w umyle przecitnego cz1owieka Jto znaczy takiego, ktry ma inne hobby ni w1asny umys1K prawie zawsze wygl!daj! tak- DHest par spraw, ktre w tej chwili wisz! nade mn! I zmartwienia, niezaspokojone ambicje, niespe1nione pragnie; nia. Hak tylko ostatecznie zako(cz te sprawy, wtedy zaczn y i wreszcie si zabawi.E 0aki pomys1 na ycie ma przecitny cz1owiek. 5a taki pomys1 na ycie od m1odoci a po wiek sdziwy. Nie; odmiennie czeka, eby co si wydarzy1o, zanim naprawd zacznie y. Hestem pewien, e jeli jeste przecitnym cz1owiekiem Joczywi; cie nie jeste, wiemK, przyznasz, e powiedzia1em prawd o tobie. Bgzystujesz i trwasz w nadziei, i pewnego dnia twoje sprawy wypro; stuj! si wystarczaj!co, aby mg1 zacz! y. 0u w1anie rnisz si od cz1owieka, ktrego umys1 jest jego hobby. Hego dzie( rozpoczyna si od medytacji mniej wicej w takim stylu- DHeszcze jeden dzie( przede mn!. 'kolicznoci tego dnia s! moim rodowiskiem. 'ne s! materia1em, z ktrego przy pomocy umys1u musz y, by szczli; wy i powstrzyma si od sprawiania przykroci innym ludziom. 9praw! mojego umys1u jest wykorzysta ten materia1. 5j umys1 znalaz1 si w swoim pudle wy1!cznie dla tego celu. Nie jutro, nie za rok, nie kiedy ju zbij "ortunG Nie kiedy moje chore dziecko zacznie zdrowieG Nie kiedy mojej onie wrci rozumG Nie kiedy podwysz! mi pensjG Nie kiedy ju zdam egzaminG Nie kiedy poprawi mi si z o1!dkiemG 3le terazG ,zisiaj, dok1adnie takiego dnia, jaki jest dziG 9prawy dzisiejszego dnia, ktre w swoim zdegenerowaniu uwaa1em 5D 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett I33. Zainteresowanie -ycie! g1wnie za troski, utrapienia, przeszkody, teraz uwaam za taki sam surowiec jak inne, a mj umys1 musi z tego utka atrakcyjn! tkanin ycia.E 3 potem taki cz1owiek planuje ca1y swj dzie( tak dobrze jak potra"i. ,owiadczenie mwi mu, gdzie bdzie mia1 trudnoci, a on udziela umys1owi lekcji tego, czego umys1 najbardziej potrzebuje. Owanie przegl!da ca1! maszyn i dostosowuje wszystko specjalnie do tego rodzaju drg, o jakich wie, e na niego czekaj!. 9zczeglnie kalibruje swj punkt widzenia, poniewa stale jest rozregulowany. $i!gle widzi zmartwienia tam, gdzie powinien widzie surowiec do tworzenia y; cia. 5oe na przyk1ad zauway 1ysin na czubku g1owy i zacz! si zastanawia, czy to wina podesz1ego wieku, czy choroby, a moe to 1yse miejsce zawsze tam by1o. 3 ona kae mu natychmiast wst!pi do apteki i od razu co sobie zaaplikowa. 9trasznie uci!liwy ten wiek podesz1yG Nieko(cz!ce si k1opoty w1osowatych skargG Heeli wst!pi do apteki, to spFni si do pracyG 7td. itd. 3le tu interweniuje jego wywiczony, wydajny umys1- DHaki to szczeglnie interesuj!cy materia1 do praktykowania "ilozo"ii i godnego ycia daje to poled; nie, niewane zdarzenieME 3 jeszcze- D$zy ma ono poruszy ciebie, moja duszoM $zy pos1uy to w ogle jakiemu celowi, jeli bd si krci1 nerwowo wok1 tego problemu, zamiast si zajmowa moimi zwyk1ymi sprawamiME &odaj to jako przyk1ad, e koniecznie trzeba dostosowa swj punkt widzenia oraz e umys1 przyjdzie nam z pomoc! w takich nag1ych wypadkach, jeli wczeniej zosta1 przyzwyczajony do tego odpowied; ni! koncentracj!. 4dzie oczywicie pracowa1 z wiksz! pewnoci!, zajmuj!c si trudnociami, ktre by1y spodziewane, na ktre Dzanosi; 1o si wczeniejE. 3le przygotowanie do spodziewanych problemw s1uy na szczcie rwnie jako przygotowanie do spraw niespodzie; wanych. $z1owiek zaczynaj!cy dzie( rozmylaniem nad niebezpie; cze(stwami, ktre nastpne szesnacie godzin moe mu prawdopo; 5$ 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett I33. Zainteresowanie -ycie! dobnie za"undowa, zbroi si specjalnie przeciw tym niebezpiecze(; stwom, ale uzbraja si jednoczenie, chocia w mniejszym stopniu, przeciw niebezpiecze(stwom, o ktrych nawet nie marzy1. 0en co; dzienny nawyk musi by dosy elastyczny. 5oe zaistnie potrzeba, aby zaczyna od nowa kilka razy z rzdu przez tydzie(, przez miesi!c, nawet przez kilka miesicy. 6aczyna od dyscyplinowania umys1u w jednej tylko konkretnej sprawie, tymczasowo zaniedbuj!c inne. 6adziwiaj!ce jest, jak mona wyplewi kady centymetr cieki w ogrodzie i utrzymywa j! w pedantycznym porz!dku, a potem pewnego ranka znaleF na samym rodku t1ust!, w pe1ni rozwinit! rolin, ktrej korzenie s! szeroko i g1boko, jakby absolutnie zato; pione w granicieG szyscy ogrodnicy znaj! takie przypadki. 3le podobne odkrycie, chocia wymaga bdzie cikiej pracy z jego strony, nie zniechci cz1owieka, ktrego umys1 jest jego hobby. &o; niewa takie odkrycie samo w sobie jest czci! materia1u, z ktrego musi zbudowa sobie ycie. Heli kto ma zamiar wymieni wszystko, co ma, na swj w1asny spokj, godno i szczcie, musi zatrudni do tego nawet w1asne poraki. 5usi na nie spojrze jak na zjawiska wy; wo1ane przez ten mzg w tym pude1ku i pogodnie zabra si za po; wstrzymanie powtrze( takich sytuacji w przysz1oci. szystko, co mu si przytra"ia, sukces czy stagnacja, bdzie jedynie zwiksza jego zainteresowanie zawartoci! tego pude1ka. Hakbym was s1ysza1- D7 bdzie z niego wspania1y, wyronity egotystaGE 5yl, e bdzie tym dobrym rodzajem egotysty. &rzecitny cz1owiek nie jest nawet w po1owie wystarczaj!cym egotyst!. Heli egotyzm oznacza niesamo; wite zainteresowanie sob! samym, egotyzm jest absolutnie niezbd; ny do e"ektywnego ycia. Nie ma od tego ucieczki. 3le jeli egotyzm oznacza samolubno, powany czeladnik rzemios1a ycia codzienne; go nie bdzie egotyst! d1uej ni przez rok. &o roku bdzie mia1 do; sy dowodw na niedorzeczno egotyzmu. ) 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett I333. 1ukces i pora-ka I333. 1ukces i pora-ka I333. 1ukces i pora-ka Niestety, zdaj sobie spraw z tego, e te krtkie rozdzia1y mog! przekaza "a1szywe wraenie I szczeglnie bardziej u"nym i rozentu; zjazmowanym czytelnikom I prostoty. 7 e kiedy dowiadczenie szorstko skoryguje to wraenie, taki czytelnik, o ile nie zostanie wczeniej bardzo solennie ostrzeony, moe w przyp1ywie wstrtu zniechci si do ca1ego przedsiwzicia, a potem na zawsze zacho; wa cyniczne i nieuprzejme nastawienie do wszystkich teorii o kon; trolowaniu maszyny ludzkiej. iem, przedsiwzicie nie jest 1atwe. 'piera si na jednej prostej zasadzie I wiadomej dyscyplinie mzgu poprzez wybrane nawyki mylowe. Hednoczenie, w1aciwie jest tak bardzo skomplikowane, jak cokolwiek moe by skomplikowane. 6a; awansowana gra w gol"a to w porwnaniu z tym dziecinna zabawka. $z1owiek, ktry mwi sobie krtko- Dstan o :.**, od :.<* do +.** przeegzaminuj i skontroluj swj umys1, a w ten sposb moje ycie od razu, natychmiastowo poprawi si nie do poznaniaE I nieuchron; nie zmierza na spotkanie z przykrym rozczarowaniem. &ostpy bd! powolne. &ostpy mog! z pocz!tku wyda si gwa1towne, ale potem moe nadej okres bezowocny, kiedy niedosz1y trium"ator nad swo; im mzgiem poniesie seri wyj!tkowo miertelnych poraek. tedy w swoim pesymizmie wyobrazi sobie, e wszystkie jego wysi1ki spe1; z1y na niczym, e niepowane leniuchy wyci!gnite w parkach oraz czytelnicy powieci w ka"ejkach maj! jednak racj. 5oe nawet czu si zawstydzony, bo tak si da1 nabra Jjak s!dziK na pokrtne obiet; nice, jak naiwni ludzie nabieraj! si na zakup mtnego specy"iku od jakiego konowa1a. )1 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett I333. 1ukces i pora-ka &rzekonanie, e uczyni1o si ogromny wysi1ek, a nie osi!gn1o ad; nych w1aciwie postpw, jest czo1owym niebezpiecze(stwem czyha; j!cym na pocz!tkuj!cych dozorcw maszyny. Hest ono, bd nalega1, w kadym przypadku przekonaniem niepopartym "aktami i zazwy; czaj jest po prostu wynikiem reakcji na znuenie, ktremu sekunduje pilnie instynkt wrodzonego lenistwa. Nie s!dz, aby osta1o si to przy bezstronnej analizie "aktw. 3le wiem te, e w celu znalezienia sobie wymwki do zarzucenia dalszych wysi1kw, cz1owiek jest w stanie przekona siebie, i poprzednie wysi1ki nie da1y zupe1nie adnych owocw. 0aka dziwna jest ta ludzka maszyna. 41agam, aby kady studiuj!cy samego siebie rozway1 to stwierdzenie z ca1! uczciwoci! intelektualn!, na jak! go sta. 0o jest miertelnie powane ostrzee; nie. Liedy dozorca maszyny zaobserwuje, e czsto zdarza mu si zmie; nia punkt widzeniaN kiedy zauway, e to, co wczoraj by1o g1wnym punktem trudnoci, dzisiaj wtopi1o si w t1o podobnych mu oczywi; stoci, a na to miejsce wyp1yn1o jakie nowe zjawiskoN kiedy budzi si rano i jednym nowym, nieoczekiwanym spojrzeniem w zakamar; ki maszyny pojmuje, e do tej pory d!y1 w zupe1nie b1dnym kierun; ku i e musi zacz! od nowaN kiedy zastanawia si, jakim cudem mg1 by taki lepy i taki g1upi, nie widz!c tego, co widzi terazN kiedy t now! wizj przes1aniaj! nowe rozczarowania i zawaj! ci!g1e za; strzeeniaN kiedy przyt1acza go z1oono podjtego przedsiwzicia I wtedy niech nabierze otuchy, bo w1anie mu wychodziG 8istoria sukcesu w kadej ze sztuk I a dogl!danie maszyny to te sztuka I jest pasmem zaczynania od nowa, rozpraszania i zagszczania si w!tpliwoci, ci!gle rosn!cego wyobraenia co do zasigu obszarw jeszcze niepodbitych oraz ci!gle malej!cego wyobraenia o zasigu obszarw ju zajtych. Nadzwyczajne, e chocia adne przedsiwzicie nie mog1oby chyba dostarcza bardziej zrnicowanych i zmiennych podniet ni pano; )2 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett I333. 1ukces i pora-ka wanie nad mzgiem, drugim ogromnym niebezpiecze(stwem, ktre zagraa osi!gniciu ostatecznego sukcesu, jest nic innego jak banal; na utrata entuzjazmu i zapa1u do tegoG 5ona by s!dzi, e w spra; wie, ktra dotyczy go tak bezporednioN w sprawie, ktrej rezultaty mog! by w bardzo dos1ownym sensie najwyszej wagi dla niegoN w sprawie, ktra moe z pewnoci! zmieni uk1ad si1 midzy szcz; ciem a ndz! w jego yciu, cz1owiek nie zniechci1by si sam! mo; notoni!. 3 jednak tak jest. 7le razy widzia1em porzucanie, czasowo lub na sta1e, tego potnego i pasjonuj!cego przedsiwzicia z pro; stego braku zainteresowania. ,latego s!dz, e praktycznie we wszystkich przypadkach oprcz tych, gdzie jaka wyj!tkowa, niespo; tykana si1a woli czyni to przedsiwzicie prawie niepotrzebnymN za; interesowanie wiczeniem umys1u os1abnie, o ile nie bdzie regular; nie podsycane z zewn!trz. 6ainteresowanie to nie moe by podsyca; ne z zewn!trz poprzez rozmowy z innymi pogromcami swoich umy; s1w. 9! pewne rzeczy, o ktrych przytomnie pouk1adani ludzie nie rozmawiaj!, a ta jest jedn! z nich. 9prawa jest zbyt osobista, a take zbyt moralna. &o kilku zaledwie minutach werbalizacji tego tematu, miertelna zaraza zdaje si wype1nia powietrze I zaraza ko1tu(stwa. J3lbo si myl i taki horrorek ca1kiem nam si podobaM Nie. Nie s!; dz, ebym si myli1.K 9t!d te podsycanie musi by dostarczane poprzez lektur I troszk czytania kadego dnia. &rzypuszczam, e tysi!ce autorw sp1odzi1o co mniej lub bardziej szczerego na temat zarz!dzania maszyn! ludz; k!, ale dwaj, ktrzy wed1ug mnie s! daleko przed ca1! reszt!, to 5a; rek 3ureliusz 3ntoniusz ) i Bpiktet < . 'd ich czasw nie wynaleziono ) Marek ureliusz I ur. )[ kwietnia A)A w >zymie, zm. A/ marca A:* w Tindobo; nie Jobecnie iede(K I cesarz rzymski, pisarz i "ilozo". 5arek 3ureliusz jest zna; nym stoikiem. Nazywany jest "ilozo"em na tronie. Hego dzie1o, D>ozmylaniaE, przetrwa1o wieki i nadal jest Frd1em inspiracji. y1ania si z niego obraz w1ad; cy jako cz1owieka skromnego i umiarkowanego. < !piktet z "ierapolis I ur. ok. =*, zm. ok. A<*, "ilozo" rzymski, jeden z reprezen; tantw stoicyzmu. Ocze( wielkiego stoika 5uzoniusza >u"usa. 0wrca szko1y w Nikopolis w Bpirze Jwsp1czesna @recjaK. Bpiktet w swoich rozwaaniach podej; muje przede wszystkim zagadnienie wolnoci cz1owieka I twierdzi1, e mona j! )% 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett I333. 1ukces i pora-ka wiele wicej. D,oskonalenie umys1u to potga drzemi!ca w duszyE I napisa1 5arek 3ureliusz w dziewi!tej ksidze D>ozmyla(E ponad ty; si!c osiemset lat temu. 5arek 3ureliusz uwaany jest zdecydowanie za najwikszego pisarza w szkole maszyny ludzkiej, a wielu uwaa za bardzo z1e przyzwyczajenie N7B czytanie go codziennie. &rawd m; wi!c, jego praca jest sama na pustyni. 3le jako praktyczny D4rad; shawE . egzystencji, przed1oy1bym rozwaania Bpikteta nad 5arka 3ureliusza. Bpiktet jest bardziej grubia(skiN wyzwie ci od mato1w, jak tylko na ciebie spojrzy. Hest bystry, nawet zabawny i nigdy nie odbiega daleko od spraw codziennego ycia. 3 wylewa si z niego ca1a masa spraw aktualnych dla czytelnikw w roku A+*:. 4y1 wy; zwolonym niewolnikiem. 5. 3ureliusz by1 cesarzem i posiada1 t po; datno na choroby, na ktr! musz! cierpie wszyscy cesarze. ,usza na pewno delikatniejsza ni Bpiktet, nie jest jednak w mojej opinii towarzyszem rwnie uytecznym. Nie wszyscy potra"i! swobodnie oddycha w takiej atmos"erze. 5imo to oczywicie naley go czyta, czyta i jeszcze raz czyta od pocz!tku, zawsze i wci!. Liedy przeko; piecie si przez Bpikteta I wystarczy jeden rozdzia1 dziennie, dobrze przeuty i przetrawiony I moecie si wgryF w 5arka 3ureliusza, a potem wrci do Bpikteta, a potem od nowa, dzie( w dzie(, albo noc w noc, do ko(ca ycia. 3 oni podtrzymaj! wasze zainteresowanie samymi sob!. kwestii koncentracji waham si poleci #ot$ Myli 3nnie 4e; sant = , ale by1bym chyba niesprawiedliwy, nie polecaj!c jej, poniewa na mnie samego wywar1a ogromny wp1yw. 0o nie jest najlepsza ksi!ka tej zdumiewaj!cej kobiety. 3dresowana jest do teozo"w i mona j! w pe1ni zrozumie tylko w wietle doktryn teozo"icznych. osi!gn! wtedy, gdy w naszym yciu zapanuj! wartoci duchowe i e naley za; panowa nad swoimi pragnieniami. . D4radshawE I sdzia s!du najwyszego, ktry skaza1 na mier angielskiego krla $harlesa 7 9tuarta. &rawdopodobnie chodzi oglnie o os!dzanie. = nnie %ood &esant I ur. A.A*. A:./ w 2ondynie w 3nglii, zm. )*.*+.A+<< w 3dyar w 7ndiach, angielska teozo"ka, "eministka oraz pisarka. 4y1a drug! przywdczyni! 0owarzystwa 0eozo"icznego Jpo 8elenie 41awatskiejK. )& 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett I333. 1ukces i pora-ka JPeby to wszystko ogarn!, by1em zmuszony przestudiowa duo wiksz! ksig o teozo"ii jako takiej.K 6awiera spor! dawk czego, co okreli1bym jako kiepski sentymentalizm, jak rwnie duo czystych dogmatw. 3le ze wszystkich mi znanych, jest to podrcznik, do kt; rego mam najmniej zastrzee(. 7 nawet jeli jaki nieobeznany czy; telnik zignoruje wszystko, co dla niego jest albo zbyt greckie, albo zbyt bzdurne, wci! zostanie spora ilo bardzo rozs!dnych in"orma; cji i rad, z ktrych moe skorzysta. szystkie trzy ksi!ki s! do ta; nie. )5 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett I3C. 8zowiek i jego otoczenie I3C. 8zowiek i jego otoczenie I3C. 8zowiek i jego otoczenie &rzejd teraz do ca1kowicie innego aspektu ca1ego tematu. ,o tej pory zajmowa1em si maszyn! ludzk! jako urz!dzeniem s1u!cym do adaptacji cz1owieka ze rodowiskiem. 5oim celem by1o pokazanie, jak wiele zaley od maszyny, a jak niewiele od rodowiska, oraz e podstawowym zadaniem maszyny jest utylizowa, czyni!c przedmio; ty do ycia, dane rodowisko, w jakim wypad1o jej si znaleF I a nie adne inneG szystko to jednak nie oznacza, e trzeba zaakceptowa, "atalistycznie, pasywnie i na zawsze, kade niedorzeczne rodowisko, w ktre los wybra1 nas rzuci. Heli wystarczaj!co daleko doprowa; dzimy zdyscyplinowanie naszego mzgu, moemy bez w!tpienia doj do zadziwiaj!co dobrych wynikw obojtnie w jakim rodowi; sku. 3le nie by1by to Ddobry powdE, eby zuy nadmiern! ilo si1y woli na zdyscyplinowanie mzgu, kiedy lejszy wysi1ek w innym kie; runku da1by bardziej udane wyniki. $z1owiek, ktrego los zepchn!1 do rowu, mg1by osi!gn! cuda na linii przekszta1cania si w p1azaN mg1by oszo1omi wiat, przedstawiaj!c wyniki swojej "ilozo"ii przy tak niewyobraalnych trudnociach. 2udzie p1aciliby pi!tk od g1o; wy, eby mc przyj i zobaczy goQ ale by1by mniejszym g1upkiem, gdyby wylaz1 z tego rowu i zdecydowanie 1atwiej u1oy1 sobie ycie na brzegu. 0ak jak opowiedzia1em w skrcie, zalet! odpowiedniego przestudio; wania kontroli nad maszyn! jest to, e pozwala adeptowi ze spor! doz! pewnoci oceni, czy jego nijakie ycie jest skutkiem zaburze( maszyny czy rodowiska, dla ktrego by moe maszyna jest nieod; powiednia w swojej podstawowej konstrukcji. >zeczywicie, w przy; )) 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett I3C. 8zowiek i jego otoczenie padku powanej rnicy pomaga nam s1usznie zdecydowa, czy to on czy reszta wiata nie ma racji. 3 take jeli dojdzie do wniosku, e to nie on jest w b1dzie, pomaga mu wybra nowe rodowisko albo zmody"ikowa stare, na podstawie jakich naukowych zasad. 9zeroka rzesza ludzi nigdy nie bdzie wiedzia1a, nawet w przyblieniu, dlacze; go s! niezadowoleni ze swojego pobytu na tej planecie. Odaj! si w d1ugie i mcz!ce podre w poszukiwaniu cennych materia1w, ktre ca1y ten czas ukryte s! w nich samych. Ne wiedz!, czego chc!, wiedz! tylko, e czego chc!. 3lbo jeli wreszcie wymyl! i ustal! so; bie, czego w1aciwie chc!, za1o si jeden do stu, e po osi!gniciu tego bd! tak samo dalecy od zadowolenia, jak byli na pocz!tkuG 0o sprawa codziennych obserwacji. 2udzie angauj! si gor!czkowo w zdobywanie rzeczy, ktre z oglnego dowiadczenia s! paskudnym rozczarowaniem dla tych, ktrzy ju je posiedli. 5imo to walka trwa i prawdopodobnie nigdy si nie sko(czy. szystko dlatego, e mzg ley gdzie tam nieuywany. DNie o drobnostki idzie tu graE I powie; dzia1 Bpiktet o kontroli instynktw poprzez rozum. D0o znaczy, masz jaki zdrowy rozs!dek czy go nie maszME 4ez w!tpienia w tej sprawie ogromna wikszo ludzi nie ma adnego zdrowego rozs!dku, w przeciwnym wypadku nie zachowywaliby si tak, jak si zachowu; j!- tacy radoni, tak zalepieni. 3le cz1owiek, ktrego umys1 jest w stanie nadaj!cym si do uytku, stanowczo posiada zdrowy rozs!; dek. 3 kiedy cz1owiek wydajnoci! swojego umys1u sprawi, e ten jego umys1 zdecydowanie zapanuje nad instynktami, od razu ujrzy rzeczy w prawdziwszym wietle ni by1o to moliwe przedtem. 9t!d te b; dzie w stanie s1usznie oszacowa warto rnych sk1adnikw nasze; go otoczenia. Heli na przyk1ad mieszka w 2ondynie i zauwaa ci!g1e tarcia, sk1oni go to do zrewidowania roszcze( tego miasta do tytu1u D5ekki inteligencjiE. 5oe powie sobie- D$o tu nie gra, a powodem problemw nie jest maszyna. 2ondyn zmusza mnie do tolerowania brudu, ciemnoci, brzydoty, stresu, codziennych mcz!cych podry )G 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett I3C. 8zowiek i jego otoczenie i oglnej droyzny. $o mi 2ondyn daje w zamianME 7 moe doj do wniosku, e 2ondyn nie daje w zamian nic specjalnego, poza swoim przepychem i od czasu do czasu miejscem na dobrym koncercie albo na z1ej sztuce. 5oe dosta1by wicej w zamian za swj wydatek umy; s1u, nerww i pienidzy, mieszkaj!c na prowincji. 5oe zauway, jak pewien "rancuski powieciopisarz, e Dwikszo ludzi o prawdzi; wie wyj!tkowych umys1ach woli ycie na prowincjiE. 3 wtedy moe rzeczywicie pos1ucha rozumu i opuci zwodnicze uroki 2ondynu ze spokojem w sercu, pewny swojej diagnozy. &odczas gdy cz1owiek, ktry nie powici1 zbyt wiele czasu trosce o swoj! maszyn do my; lenia, nie mg1by si nakrci do podjcia takiego kroku, czciowo dlatego, e nie umie si zdecydowa, a czciowo I poniewa nigdy nie zbada1 Frde1 swojego nieszczcia. $z1owiek, ktry przy braku pe1nej kontroli nad swoj! maszyn! jest stale niezadowolony ze swego istnienia, jest jak cz1owiek sekretnie podtruwany i niewiedz!cy, w czym jest trucizna ani przez kogo jest podawana. 9t!d nie ma po; redniego wyboru, jak tylko zag1odzi si na mier albo zatruwa nadal. 0ak jak miejsca z naszego otoczenia, podobnie ludzie w naszym oto; czeniu I s! Frd1em naszych problemw. ikszoci tar midzy ludFmi spokojnie da si unikn!. Hednake czasem tarcia wynikaj! z tak g1bokich powodw, i adna umiejtno maszyny nie zdo1a zaegna kon"liktu. 3le jake cz1owiek, ktrego umys1 nie kontroluje jego egzystencji, ma oceni, ktre nieporozumienie da si rozwi!zaM 7 czy powsta1o ono w nim samym czy w tej drugiej osobieM 6upe1nie nie umie ocenia. 6 kolei cz1owiek przyzwyczajony uywa umys1u nie tylko dla prnej zabawy, zauwaaj!c, e zgrzyty trwaj! pomimo pracy umys1u, bdzie mia1 tak jasny obraz koniecznoci rozstania jako jedynego wyjcia z sytuacji, e przygotuje si na wysi1ek do tego potrzebny. Hedn! z g1wnych zalet wydajnego umys1u jest to, e po; tra"i dzia1a stanowczo i zdecydowanie. $zciowo oczywicie dlate; )D 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett I3C. 8zowiek i jego otoczenie go, e zosta1 wywiczony, ale bardziej dlatego, e jego dzia1a( nie za; k1caj! instynkty. &o trzecie, istnieje rodowisko oglnego celu yciowego naszej jed; nostki. Hest ono, jak s!dz, duo czciej beznadziejnie pomylone i daremne ni rodowisko sytuacji i rodowisko innych osb. 'mie; l si stwierdzi, e oko1o siedemdziesiciu procent ambicji nie zo; staje nigdy zrealizowanych oraz e dziewidziesi!t dziewi procent wszystkich zrealizowanych ambicji jest bezowocnych. 7naczej m; wi!c, ci!gle trwa to gigantyczne powicenie ze strony teraFniejszoci na rzecz przysz1oci. 7 tutaj te przydatno dyscypliny umys1owej jest pokazana w sposb uderzaj!cy. $z1owiek, ktrego pierwszym za; jciem co dzie( od rana jest skoncentrowanie umys1u na odpowied; niej pracy tego w1anie dnia, musi koniecznie pielgnowa swoje za; interesowanie dniem dzisiejszym. Niemoliwe, eby powici1 po; wiedzmy pidziesi!t pi lat kariery problematycznym przygotowa; niom w1asnej wygody i chwa1y na lata pFniejsze. $z1owiek, ktrego umys1 pe1ni "unkcj s1uebn!, nie "unkcj gosposi czy domowego psiaka, codziennie bdzie otrzymywa1 takie iloci zadowolenia i sa; tys"akcji, e bardzo wczenie zada sobie pytanie- D sprawie tej am; bicji, ktra trawi cenne godziny mojego czasu, co mi ona da, czego jeszcze nie mamME. 3 dalej, sta1e rozwijanie i zainteresowanie tym nowym hobby Jniech bdzieGK codziennego ycia zgodnie ze zdrowym rozs!dkiem zadzia1a automatycznie jako test dla kadego nowego d!; enia. Heli wytrzyma ono i przejdzie test, wtedy rozkwitnie na szczy; cie codziennego rozwijania maszyny. tedy te w1aciciel tego d!e; nia moe by pewien, e jest autentyczne i niezwycione, i moe si jemu powici z pe1nym oddaniem. Hego rozwinita ju troska o dzie( dzisiejszy zapobiegnie sytuacji, w ktrej zmieni1by to jedno d!enie w o1tarz, na ktrym powici1by wszystkie inne teraFniejsze wartoci i sprawy. )$ 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett I3C. 8zowiek i jego otoczenie Os1ysz teraz, e chc si ca1kowicie pozby ambicji, a przecie jest ona wielk! si1! motywuj!c! ycie i rozwj oraz e jestem take wro; giem spo1ecze(stwa i w ca1ym swoim wywodzie rozmijam si z praw; d!. 3le ja nie chc wcale pozbywa si ambicjiG 5wi tylko, e nasze obecne ambicje zwykle ko(cz! si rozczarowaniem, e zwykle ozna; czaj! ca1kowite przestawienie ycia. 0o jest "akt niezaprzeczalny, kt; rego powodem jest to, i wybieramy sobie ambicje albo nie znaj!c ich prawdziwej wartoci, albo nie wiedz!c, ile to nas bdzie kosztowa. 6dyscyplinowany umys1 ukae natychmiast bezcelowo wikszoci ambicji, jak rwnie upewni si, e te, ktre pozostan!, poprowadzo; ne bd! rozs!dnie. Hednoczenie przekona on swojego pana, i ambi; cja przeycia nastpnych dwudziestu czterech godzin dok1adnie i ci; le wed1ug zasad zdrowego rozs!dku jest ambicj!, nad ktr! trzeba duo popracowa. G 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett IC. Minanse IC. Minanse IC. Minanse Lady, kto naprawd chcia1by pogada prosto i szczerze o pieni!; dzach, w obecnych czasach ma przed sob! bardzo powan! trudno praktyczn!. 5usi stan! w opozycji do przyt1aczaj!cej ilociowo opi; nii publicznej i pozwoli, aby uznano go za pozera, dziwaka albo g1upka. 2udzie tak samo szukaj! szczcia teraz, jak szukali go mi; lion lat temu. &ieni!dze nie s! g1wnym czynnikiem stanowi!cym o szczciu. 5ona by si sprzecza, czy w rankingu rzeczy potrzeb; nych do szczcia pieni!dze zajmuj! pozycj dwudziest! czy moe pidziesi!t!. 3le nie mona dyskutowa, e pieni!dze same w sobie przynosz! czy nie przynosz! szczcia. Nie moe by w!tpliwoci w kwestii, e pieni!dze szczcia nie daj!. Hednak w obliczu tej po; wszechnej i niezmiennej prawdy ca1a ludzko zachowuje si tak jak; by pieni!dze by1y jedynym albo najwaniejszym punktem na drodze do osi!gnicia szczcia. 2udzie nie myl! i nie chc! s1ucha przemy; le( innych. &ogo( za pieni!dzem podnosi im cinienie. @dyby jaki "ilozo" chcia1 chwyci ludzko za rkaw i wyjani jej par spraw, musia1by chyba swoje wyrzuty poprze trzsieniem ziemi. Liedy cz1owiek powica w1asny interes z powodu woli jakiego dawno zmar1ego tyrana, aby oeni si z kobiet!, ktr! kochaN kiedy angiel; ski minister religii rezygnuje z dwudziestu piciu tysicy "untw rocznie, eby emigrowa i naucza milionerw w Nowym Horku, ta; kie zjawiska s! autentycznie tak zdumiewaj!ce, e w mig obiegaj! wiat w nag1wkach artyku1w gazetowychG 0eraz, kiedy takie nasta; wienie wobec pienidzy jest szczere, naprawd niebezpieczne jest I moe nawet szkodliwe I upiera si g1ono i zaarcie, e zamiast naj; potniejsz!, pieni!dze s! najmniej wan! rzecz! na wiecie. cza; G1 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett IC. Minanse sach wielkich zryww militarnych za wyg1aszanie podobnych opinii cz1owieka moe dotkn! co najmniej ostracyzm, jeli nie lincz. 6a kilka lat po nas wszyscy przyjm! je za truizm. 9t!d m!dry "ilozo" po; winien trzyma jzyk za zbami I bo mu go odetn!. Lonsekwentnie, w zenicie okresu, kiedy posiadanie pienidzy w ilociach absurdal; nych jest niezawodnym rodkiem do zdobycia powszechnego szacun; ku, nie mam zamiaru g1osi ani wprowadza w czyn tego wszystkie; go, co na ten temat s!dz prywatnie. Nie zawsze tak bywa1o. niektrych poprzednich okresach panowa; 1a podobna jak teraz !dza posiadania bogactw i wystawnego ycia, ale by1y te czasy, kiedy zdobywanie pienidzy i zazdroszczenie mi; lionerom nie by1o jedynym zajciem przecitnego cz1owieka. 7 taki wiek niew!tpliwie nadejdzie po naszym. Nie by1oby dla mnie wiel; kim zaskoczeniem, gdyby powsta1 jaki ruch anty;luksusowy, utwo; rzy1a si jaka liga czy zwi!zek w klasach rednich Jgdzie tylko inte; lekt mona znaleF w duych ilociachK, ktrego cz1onkowie zobowi!; zaliby si wystrzega wszystkich tych wielkich, naiwnych, banalnych, brzydkich i mcz!cych zaj bogaczy naszych czasw oraz nie wyda; wa nic ponad okrelon! sum rocznie na jedzenie, picie, okrywanie cia1a oraz przemieszczanie si z miejsca na miejsce jak pakunki po ca1ej powierzchni ziemi. 0aki ruch pomg1by z pewnoci! u"ormo; wa opini potpiaj!c! zbytkowne wydatki na w1asne przyjemnoci jako z1! "orm zachowania. Hednak udzia1owcy wielkich hoteli, re; stauracji, torw wycigowych rnego rodzaju, wraz ze s1awnymi piewakami, adwokatami itd., nie musz! si czu zagroeni. 0akiej tendencji jeszcze nie ma. 4d!c w temacie wp1ywu pienidzy na e"ektywne sterowanie maszy; n! ludzk!, nie ma na szczcie potrzeby in"ormowania tych, ktrzy zainteresowali si zachowaniem w1asnego mzgu, e pieni!dze zna; cz! bardzo niewiele w tej przeogromnej sprawie. Padna z rzeczy na; prawd pomocnych w doskonaleniu si nie kosztuje wicej, ni kto G2 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett IC. Minanse czytaj!cy te strony mg1by zap1aci. ydatki zwi!zane z codzienny; mi medytacjami, z tworzeniem przyzwyczaje( mylowych, z prakty; kowaniem samokontroli i bycia radosnym, z osadzeniem na tronie rozumu i detronizacj! ha1astry pierwotnych instynktw I te wydatki s! naprawd, wiecie, znikome. 7 obojtnie, czy dostaniecie t tak bar; dzo zas1uon! podwyk w wysokoci "unta tygodniowo czy te nieN i tak moecie i do przodu ze swoj! maszyn!. 0o nie samochd, cho; cia zacz!1em, porwnuj!c j! do auta. 7 nawet kiedy po opanowaniu do pewnego stopnia sztuki codziennego osi!gania godnoci i zado; wolenia poprzez rozs!dne kierowanie maszyn!, dojdziecie do upik; szania ycia I nawet najlepsze upikszanie ycia nie zrujnuje was. 5og! wzrosn! ceny ropy I ju tak by1o par razy I ale ksi!ek nie. 4ilety wstpu do galerii sztuki, na koncerty i tym podobne pozostan! stosunkowo tanie. idoki gr i lasw jesieni!, wschody i zachody s1o(ca nad morzem, zapach majowych traw po deszczu, smak owo; cw i poca1unkw I tego nie zmieni! machinacje koncernw ani pa; nika na gie1dach wiatowych. &odre, ktre po ksi!kach s! naj; wspanialszym upikszeniem ycia Ji ktrych nie ceni si za ilo mil, lecz za jakoK, s! zdecydowanie ta(sze ni kiedy. szystko, czego potrzeba, to pomys1owo w wydatkach. 3le duo pomys1owoci i ma1o rodkw jest o wiele bardziej korzystne i satys"akcjonuj!ce ni duo rodkw i brak pomys1owoci. &ewnie ca1y czas, czytaj!c to, mwicie sobie niecierpliwie i drwi!co- Dszystko bardzo piknie, g1adko si to mwi, aleQE Lrtko mwi!c, nie przekona1em was. Nie moecie wykorzeni z duszy tego od daw; na zasiedzia1ego dogmatu, e wicej pienidzy oznacza wicej rado; ci. Pal mi was. 3le pozwlcie, e zadam jedno pytanie i prosz, od; powiedzcie mi na nie uczciwie. asze moliwoci "inansowe s! teraz wiksze ni kiedy. $zy teraz jestecie szczliwsi albo mniej nieza; dowoleni ni bylicie kiedyM 4ior!c pod lup wasze ycie dzie( po dniu, godzin po godzinie, s!dz!c po tym tajemniczym uczuciu G% 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett IC. Minanse Jw piersiK na temat obowi!zkw, zmartwie(, radoci i satys"akcji, czy rzeczywicie jestecie szczliwsi, ni bylicie kiedyM Nie chc by Fle zrozumiany. Nie mona ignorowa kwestii "inanso; wej. &rawd! jest, e pieni!dze nie daj! szczcia, ale rwnie prawd! jest, i brak pienidzy wprowadza taki stan rzeczy, w ktrym wydaj; ne ycie staje si podwjnie trudne. 0e dwa stwierdzenia, pozornie moe przeciwstawne, w rzeczywistoci wcale takie nie s!. 9kromny dochd wystarcza na najpe1niejsze zrealizowanie swojego wewntrz; nego Ha, jeli chodzi o zadowolenie i godno, ale musisz y w obr; bie tego budetu. Nie moesz tak zupe1nie wiadomie i s1usznie zi; gnorowa pienidzy. Na przyk1ad cz1owiek, ktry doskonali siebie i kszta1ci crki we wszystkim oprcz umiejtnoci zarabiania na w1a; sne utrzymanie, a potem ma czelno umrze nagle, nie zostawiaj!c grosza I taki cz1owiek to 1otr. ,ziewidziesi!t I nie, dziewidzie; si!t dziewi procent wszystkich obaw, ktre niemal uniemoliwiaj! normalne ycie, jest spowodowanych nawykiem balansowania na krawdzi dochodw, tak jak inni chodz! po krawdzi przepaci. ikszo 3nglikw ma ci!gle takie lub inne zmartwienie "inansowe, wiecznie obecne gdzie w g1bi umys1u. &owicenie potrzebne do obalenia tego stanu rzeczy jest bardziej pozorne ni rzeczywiste. szelkie wydatki s! spraw! nawykw. 'glnie mwi!c, z wybitnie skromnych dochodw cz1owiek moe mie wszystko, czego potrzebuje. ' ile nie potrzebuje uznania sno; bw. Nawyk moe sprawi, i nawyk w1anie to sprawia, e rwnie trudno jest utrzyma rodzin za dwa tysi!ce rocznie jak za dwiecie. &rzypuszczam, e dla wikszoci ludzi zawieszenie dochodw na jeden miesi!c oznacza1oby bankructwo, kontakty z lichwiarzem lub straszn! niewygod. Niemoliwe, eby w takich warunkach by absolutnym i niezalenym posiadaczem w1asnej duszy niemiertelnejG ,latego sk1ania1bym si ku stwierdzeniu, e pierwszym dzia1aniem wstpnym do odpowiedniej kontroli maszyny jest nawyk wydawania zdecydowa; G& 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett IC. Minanse nie mniejszych sum, ni si zarabia czy dostaje. Najprawdziwszy auto; mat;urzdnik powinien mie zabezpieczenie "inansowe na ca1y rok, jako os1on przed kaprysami pracodawcy. 9podziewa si, i cz1owiek niemaj!cy w swoim sej"ie zabezpieczenia "inansowego co najmniej na rok zajmie si z sukcesem prawdziw! sztuk! ycia, by1oby rwnie roz; s!dne jak oczekiwa, e mieszka(cy miasta bez murw obronnych le; !cego na rodku rwniny okupowanej przez wrog! armi, z sukce; sem zaczn! studiowa logarytmy lub meta"izyk. $a1y sekret stosunkowej wolnoci od obaw "inansowych nie ley w dochodach, lecz w wydatkach. styd mi wypowiada ten staro; dawny bana1. Hest ca1kowicie ignorowany, jak wikszo a"oryzmw niepodwaalnej m!droci. &owiecie, oczywicie, e nie jest 1atwo zo; stawi margines "inansowy pomidzy waszymi wydatkami i waszymi obecnymi dochodami. iem o tym. &o bratersku ciskam wam d1o(. 3le przecie zdecydowanie 1atwiej jest zmniejszy wydatki ni zwik; szy dochody i nie zwikszy wydatkw jednoczenie. 5acie wybr. $okolwiek zdecydujecie, b!dFcie pewni, e podstawy "ilozo"ii to mar; gines, na ktry zawsze moecie sobie pozwoli. G5 IC3. 5ozu!+ rozu!K IC3. 5ozu!+ rozu!K Lonkluduj!c, musz podkreli kilka rezultatw tego, co mg1bym nazwa Dintensywn! kultywacj!E rozumu. Omys1 stanie si nie tylko potniejszy i bardziej e"ektywny w dziedzinach ycia, w ktrych szczeglnie powinien popracowa, ale rwnie poszerzy zakres swo; jej aktywnoci. 6 pewnoci! bdzie si miesza do wszystkiego. $z1o; wiek studiuj!cy siebie bdzie musia1 koniecznie prowadzi swoje y; cie coraz bardziej tak, jak dyktuj! to pogl!dy jego umys1u. 0akie roz; wi!zanie bdzie najbardziej zbawienne i zgodne zarwno z nim, jak i z reszt! wiata. &owiecie, e straszna krzywda si stanie, jeli ludz; ko zawsze i wszdzie bdzie postpowa racjonalnie. 4o co z ser; cem wtedyM yobraacie sobie ycie ca1kowicie podporz!dkowane rozs!dkowi jako szorstkie i bezduszne. Nie jest tak. Liedy rozum i serce s! w kon"likcie, wtedy nieodmiennie serce si myli. Nie chc powiedzie, e rozum ma zawsze absolutn! racj, ale zawsze myli si mniej ni serce. 7mperium rozumu nie siga wszdzie, ale tam, gdzie siga I rozum ma w1adz najwysz!. 3 jeli inne si1y rzucaj! mu wy; zwanie na jego w1asnym terenie, musz! si liczy z konsekwencjami. Liedy serce sprzeciwia si rozumowi, prawie zawsze serce jest 1adn! nazw!, pod ktr! ukrywamy w1asne lenistwo i egotyzm. 7dziemy ulic! i widzimy niezbyt bogat!, porz!dn!, m1od! mam sto; j!c! na ulicy, z dzieckiem na wzku inwalidzkim i z chusteczkami do nosa. iemy, e jej si nie przelewa, bo widzimy, jak jest ubrana. 6 jej ubrania te widzimy, e jest porz!dna i uczciwa. iemy, e nie zamierza ebra, tylko sprzedaje chusteczki. idok jej i jej dziecka ci!y nam na sercu. Nasze serce p1acze i kupujemy od niej zapa1ki, p1ac!c dwa razy tyle, ile s! warte. Omierza to bl w naszym sercu, bo spe1ni1o ono dobry uczynek. 3le po jakim czasie nasz rozum Jspa1 nie"ortunnie w tamtej chwiliK budzi si i zaczyna- D0o dziecko by1o podstawione, chusteczki to taki rekwizyt. $a1a sprawa to show zmontowany, aby wyci!ga pieni!dze od takich g1upkw jak ty. ,zia; 1a jak maszynka do robienia kasy- widzisz i wrzucasz. 6amiast pomc komu w niedoli, tylko pomog1e nakrci ten haniebny proceder. &owiniene wiedzie, e nie da si czyni dobrze w taki ekspresowy sposb.E 9erce rozdaje pieni!dze na ulicy. >ozum dzia1a w ?undacji &omocy 9po1ecznej. 'czywicie rozdawanie drobnych na ulicy to mniejszy k1opot ni praca na rzecz ?undacji. olontariat jako meto; da na pog1askanie naszej prnoci szybko, tanio i mi1o nie moe si rwna ze sztuczk! rozdawania drobnych byle gdzie, bez roztrz!sa; nia komu i na co. 0ylko ktry z tych dwch sposobw powinnimy oskary o szorstko i bezdusznoM 3 ktry jest rzeczywicie yczli; wyM &rzedstawiam t matk z chorym dzieckiem jako typowy przy; k1ad kon"liktu 9erca z >ozumem. szystkie inne przypadki s! takie same. >ozum jest zawsze yczliwszy ni serce. >ozum zawsze cht; niej ni serce zgadza si na sporo pracy za niewielkie wynagrodzenie. >ozum zawsze robi to, co trudne i niesamolubne, a serce robi zawsze to, co 1atwe i widowiskowe. 'czywicie e"ekty pracy rozumu s! za; wsze bardziej korzystne dla spo1ecze(stwa ni e"ekty dzia1alnoci serca. Heszcze jedno. &rbowa1em pokaza, e jeli rozum bdzie zarz!dza uczuciami, niemoliwe stanie si przyjcie postawy karc!cej wobec jakiejkolwiek osoby za jakiekolwiek poczynania. 6wyczaj obwiniania musi absolutnie odej. Padnym argumentem przeciw temu stwier; dzeniu nie jest powiedzenie, e poci!ga za sob! anarchi i rozk1ad spo1ecze(stwa. Nawet gdyby Jco zdecydowanie nie jest prawd!K, nie wp1ynie to na prawdziwo tego stwierdzenia. szystkie wielkie prawdy atakowano zarzutami, e przyjcie ich oznacza1oby koniec wszystkiego. Hakby to mia1o znaczenieG Nie ubiegam si wcale o tytu1 odkrywcy tej prawdy, wic nie waham si og1osi, e jest to jedna z najwaniejszych prawd, jakich wiat musi si jeszcze nauczy. Hed; nak prawdziwym powodem, dla ktrego wielu ludzi j! neguje, jest nie "akt, i s!dz!, e poci!gnie ona za sob! ca1kowity rozk1ad spo1e; cze(stwa Jstrach przed tym nigdy nie powstrzyma1 nikogo od robie; nia czego czy wierzenia w co, i nigdy nie powstrzymaK, ale ponie; wa mwi! oni sobie, e jeli nie mog! zgani, to nie mog! te po; chwali. 3 tak lubi! chwaliG Heli tak niesamowicie spragnieni s! pochwa1, szkoda, e nie chwal! troch wicejG Nie mam w!tpliwoci, e przecitny cz1owiek gani o wiele czciej ni chwali. inien temu jest jego instynkt. Hak jest zadowolony, nie mwi nicN jak nie jest, ab; solutnie nielogicznie wywo1uje k1tni. 3 wic nawet jeli ogranicze; nie nagan wymaga1oby ograniczenia pochwa1, zmiana z pewnoci! by1aby zmian! na lepsze. 3le nie widz adnego powodu, dla ktrego ograniczenie nagan powinno si wi!za z ograniczeniem pochwa1. &rzeciwnie, s!dz, e zwyczaj chwalenia powinien by pielgnowany. JNie chodzi mi o sporadyczne obdzielanie 1opat!, raczej regularne karmienie 1yeczk!.K 0ak czy owak, tryum" umys1u nad naturalnymi instynktami zawsze oznacza ostateczny trium" yczliwoci. O ideal; nie pouk1adanego cz1owieka umys1 i naturalne instynkty nigdy si nawet nie poprztykaj!. 3 ci!gn!c dalej, kultura umys1u, ci!g1e dyscyplinuj!ce wiczenia tego urz!dzenia do mylenia, oznacza zmniejszenie iloci wykrocze(. Nie wyobraajcie sobie, e sugeruj, i jestecie bliscy zamordowania ony czy w1amania si do domu s!siada. $hocia wy osobicie jeste; cie bez winy, sporo grzechw nadal jest pope1nianych bezporednio w waszym s!siedztwie. 4alzak powiedzia1 w 'uzynce &ietce- D&rze; stpstwo to w pierwszym rzdzie de"ekt zdolnoci mylenia.E 5arek 3ureliusz by1, jak zwykle, nieco przed 4alzakiem. &owiedzia1 on- DPadna dusza nie mija si z prawd! rozmylnie.E Bpiktet doszed1 do takiego samego wniosku przed 5arkiem 3ureliuszem, a &laton przed Bpiktetem. szelkie z1e uczynki s! pope1niane w szczerym przekonaniu, e to jest najlepsze, co mona zrobi. Hakikolwiek grzech pope1nia cz1owiek, czyni to albo dla swojego dobra, albo dla dobra spo1ecze(stwa. chwili pope1niania tego jest przekonany, e to jest jedyna rzecz, jak! mona zrobi. Hest w b1dzie. Hest w b1dzie dlatego, e jego umys1 nie sprosta1 zadaniu przeanalizowania tej sprawy. Namitno JserceK jest odpowiedzialne za wszystkie zbrod; nie. Naprawd zbrodnia to tylko wygodna wymwka, ktr! stosuje; my, opisuj!c, co si dzieje, kiedy umys1 i serce znajd! si w kon"likcie i umys1 przegra. 0ransakcja ze swataniem ma1onkw to by1a zbrod; nia, wiecie o tym. 7 wreszcie, kultura umys1u musi da w wyniku zwyczaj wstpnego badania wszystkich zjawisk ycia i postpowania, w celu przekonania si, czym s! w istocie i do czego prowadz!. 9erce nienawidzi postpu, poniewa ten stary dobry druh chce zawsze postpowa tak jak za; wsze. 9erce jest przekonane, e przyzwyczajenie jest cnot!. 9erce brudnego robotnika buntuje si, kiedy pa(stwo nalega, aby by1 czy; sty, jedynie z tego powodu, e ma w zwyczaju bycie brudnym. Nie ma sensu t1umaczy jego sercu, e czysty poyje d1uejG 6awsze by1 brud; ny i zawsze tak pozostanie. Heden umys1 jest wrogiem uprzedze( i precedensw, ktre tylko i wy1!cznie s! wrogami postpu. 3 zwy; czaj wstpnego badania zjawisk jest by moe najwaniejszym czyn; nikiem wp1ywaj!cym na tworzenie godnoci osobistej, poniewa wspiera zau"anie do samego siebie i odwag do przyjcia konsekwen; cji wyp1ywaj!cych z rozumowania. >ozumowanie jest podstaw! god; noci osobistej. Lo(cz. Nie powiedzia1em nic o zmianach, jakie wniesie ci!g1e uy; wanie mzgu do oglnej wartoci waszego ycia. 6mianach powol; nych i subtelnych, ale kolosalnychG ytrwali odnajd! je. 9tan! si tak wytrwali, e ca1e ich ycie si odmieni I struktura i kolor teG Nic nie odmieni si u tych, ktrzy nie wytrwaj!. 2& godziny na dobN 2& godziny na dobN 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett 2rzed!owa do tego wydania 2rzed!owa do tego wydania 2rzed!owa do tego wydania Niniejsza przedmowa, cho umieszczona na pocz!tku, jak to zwykle z przedmowami bywa, powinna by czytana na ko(cu ksi!ki. 'trzyma1em spor! korespondencj na temat tej niewielkiej pracy, jak rwnie opublikowano wiele jej recenzji I niektre niemal tak d1ugie, jak sama ksi!ka. >zadko ktry komentarz by1 nieprzychylny. Niektrzy krytykowali "rywolno tonuQ Hednak poniewa ten ton wcale nie jest w mojej opinii "rywolny, zastrzeenie takie nie robi na mnie wraenia. 7 gdyby nie wskazano adnego powaniejszego bra; ku, by1bym prawie pewny, i ksi!ka wcale nie ma wadG &owaniejszy zarzut niestety te si pojawi1 I nie w prasie, tylko u rnych, jak najbardziej szczerych korespondentw I i tym musz si zaj!. &rzyznam, e oczekiwa1em i obawia1em si tej krytyki. ?ragment, przeciw ktremu protestowano, brzmi nastpuj!co- D wikszoci przypadkw przecitny cz1owiek nie do ko(ca czuje pasj dla swojej pracyN w najlepszym razie nie nienawidzi jej. >ozpo; czyna swe zawodowe czynnoci z pewnym oci!ganiem, jak najpF; niej si da, a ko(czy je z radoci!, jak najwczeniej moe. 3 jego sil; niki podczas pracy rzadko chodz! pe1n! par!.E &ewien jestem, akcentuj!c moj! absolutn! szczero, e jest wielu pracownikw I nie tylko tych na wysokich stanowiskach albo o wspania1ych perspektywach, ale i skromnych podw1adnych bez D1 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett 2rzed!owa do tego wydania wielkich nadziei na lepsze jutro I ktrzy lubi! sw! prac, nie unikaj! jej, nie przychodz! do niej jak najpFniej i nie wychodz! jak najpr; dzejQ Ltrzy, jednym s1owem, wk1adaj! wszystkie si1y w swoj! co; dzienn! prac i s! naprawd zmczeni po jej zako(czeniu. Hestem gotw w to uwierzy. Naprawd w to wierz. iem to. 6a; wsze to wiedzia1em. 6arwno w 2ondynie, jak i na prowincji, przypa; d1o mi w udziale spdzi wiele lat pracy na podrzdnych stanowi; skach. Nie umkn!1 mej uwadze "akt, e cz ludzi, z ktrymi praco; wa1em, wykazywa1a co, co wygl!da1o na uczciw! pasj dla obowi!z; kw. 7 spe1niaj!c te obowi!zki, naprawd yli w pe1nym zakresie, do jakiego byli zdolni. 0rwam jednak w przekonaniu, e te szczliwe i uprzywilejowane jednostki Jby moe szczliwsze ni sobie z tego zdawa1y sprawK nie stanowi1y wikszoci ani nawet do wikszoci si nie zblia1y. Nadal uwaam, e wikszo przyzwoitych, przecit; nie sumiennych pracownikw Jludzi posiadaj!cych aspiracje i idea1yK z regu1y nie idzie wieczorem do domu naprawd na ostatnich no; gach. Nadal s!dz, i w zarabianie na ycie wk1adaj! nie tak wiele, tylko tak ma1o jak tylko mona. 'raz e praca raczej ich nudzi, ni pasjonuje. &rzyznaj jednak, e wspomniana mniejszo jest do istotna, e za; s1uguje na uwag, i e nie powinienem by1 jej tak ca1kowicie zignoro; wa, jak to zrobi1em. $a1a trudno z t! pracowit! mniejszoci! zo; sta1a wyraona w jednym potocznym zdaniu, przez jednego z mych korespondentw. Napisa1 on- D5am absolutn! ch zrobienia czego, co by wykroczy1o poza mj program, ale musz powiedzie, e kiedy wracam do domu o wp1 do sidmej wieczorem, nie jestem nawet w przyblieniu tak wiey, jak &an sobie, zdaje si, wyobraa.E 5usz teraz nadmieni, e przypadek tej mniejszoci, ktra rzuca si z pasj! i upodobaniem w wir swoich codziennych zada( zawodo; D2 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett 2rzed!owa do tego wydania wych, jest niesko(czenie mniej godny poa1owania ni przypadek wikszoci, id!cej przez swj o"icjalny dzie( anemicznie i bez przeko; nania. $i pierwsi o wiele mniej potrzebuj! rad Djak yE. kadym razie, podczas swego o"icjalnego dnia, powiedzmy omiu godzin, oni naprawd yj!N ich silniki pracuj! pe1n! par! posiadanych koni me; chanicznych. &ozosta1e osiem godzin moe by Fle zorganizowane albo nawet roztrwonione, ale jest mniejsz! katastro"! roztrwoni osiem ni szesnacie godzin dziennie. 2epiej y cho troch ni nig; dy nie y wcale. &rawdziw! tragedi! jest przypadek cz1owieka, ktry nie mobilizuje si do wysi1ku ani w biurze, ani poza nim, i to do nie; go przede wszystkim jest skierowana ta ksi!ka. D3leE I powie ten drugi, szczliwszy cz1owiek. D$hocia mj normalny program jest wikszy od jego programu, chc te wyj poza mj programG Pyj troch, chc y wicej. Hednak naprawd nie mog do1oy jeszcze jednego dnia pracy do tego wszystkiego, co normalnie robi.E ?aktycznie, ja jako autor powinienem by1 przewidzie, i nalea1o najmocniej zaapelowa do tych, ktrzy ju s! zainteresowani swoj! egzystencj!. 6awsze ten, kto zakosztowa1 ju ycia, bdzie domaga si wicej. 7 zawsze tego najtrudniej jest poruszy, kto nigdy nie wy; chodzi z 1ka. $, cz1owieku mniejszoci, przyjmijmy, e intensywno 0wego co; dziennego zdobywania pienidzy nie do ko(ca pozwoli ci przeprowa; dzi wszystkie propozycje z nastpnych stron. Hednak niektre z nich mog! si nada. &rzyznaj, e moe nie bdziesz w stanie wykorzy; sta czasu swej wieczornej podry do domu, ale propozycja na po; rann! drog do biura nadaje si tak samo dla ciebie, jak dla kadej innej osoby. 3 ten czterdziestogodzinny przerywnik od poniedzia1ku do soboty jest tak samo twj jak kadego innego cz1owieka, chocia niewielka kumulacja zmczenia moe uniemoliwi ci zatrudnienie w tym czasie wszystkich twoich Dkoni mechanicznychE. &ozostaje jeszcze wana porcja trzech lub wicej wieczorw w tygodniu. 5; D% 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett 2rzed!owa do tego wydania wisz mi brutalnie, e jeste zbyt zmczony, by wieczorem robi co; kolwiek poza swoim normalnym programem [ . Na co ja brutalnie od; powiadam, e jeli twj normalny dzie( pracy jest a tak wyczerpuj!; cy, to rwnowaga w twoim yciu jest kompletnie skopana i trzeba to poprawi. 6wyk1a codzienna praca nie moe mie monopolu na si1y cz1owieka. $ zatem mona zrobiM 'czywistym wyjciem bdzie przechytrzy twj zapa1 dla codziennej pracy przy pomocy "ortelu. 6atrudnij swoje silniki do czego spoza swego programu I przed, nie za po tym, jak zatrudnisz je do same; go programu. Lrtko mwi!c, wsta( rano wczeniej. 5wisz, e nie moesz. 5wisz, e nie dasz rady i wczeniej wieczorem do 1ka, bo zak1ci1by ycie wszystkich domownikw. Nie s!dz, by wcze; niejsze pjcie wieczorem do 1ka by1o ca1kowicie niemoliwe. Owaam, e jeli uprzesz si wstawa wczeniej, w wyniku czego b; dzie ci brakowa1o snu, szybko znajdziesz sposb, by chodzi te wczeniej spa. Hednak mam wraenie, e skutkiem wczeniejszego wstawania nie bdzie niewystarczaj!ca ilo snu. 5am wraenie, i to z roku na rok coraz silniejsze, e sen to czciowo sprawa przyzwy; czajenia I i rozprenia. &rzekonany jestem, e wikszo ludzi pi tyle, ile pi, poniewa nie potra"i! sobie znaleF innych rozrywek. Hak mylisz, ile snu dziennie ma ten zdrowy i silny mczyzna, ktry codziennie ha1asuje po twojej ulicy samochodem dostawczymM 6apy; ta1em o to lekarza, ktry od dwudziestu czterech lat jest szeroko zna; nym lekarzem rodzinnym z gabinetem na duym, kwitn!cym przed; mieciu 2ondynu, zamieszka1ym dok1adnie przez takich ludzi jak ty i ja. Hest to rzeczowy cz1owiek, wic odpowiedzia1 krtko- Dikszo ludzi pi tyle, e a g1upiej! od tego.E [ 0en wstp w duej mierze opiera si na odwo1aniach do poprzedniej ksi!ki tego autora. Nalea1oby zatem ustali, e okrelenie Dnormalny programE, a cza; sem po prostu DprogramE, odnosi si tu do naszej pracy zawodowej i pozosta1ych codziennych obowi!zkw. zwi!zku z czym Dwyjcie poza programE to zrobie; nie czego ponad nasze codzienne, przede wszystkim zawodowe, obowi!zki. D& 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett 2rzed!owa do tego wydania &otem za wyrazi1 opini, e dziewiciu ludzi na dziesiciu by1oby w lepszym zdrowiu i mia1o wicej radoci z ycia, gdyby mniej czasu spdzali w 1ku. 7nni lekarze potwierdzili t opini, ktra oczywicie nie stosuje si do dorastaj!cej m1odziey. sta( godzin, p1torej albo nawet dwie wczeniej i I jeli musisz I idF wczeniej spa, jeli ci si uda. &od wzgldem wykraczania poza program, przez jedn! porann! godzin dokonasz tyle, co przez dwie godziny wieczorne. D3leE I odpowiesz. DNie mg1bym nic zacz! bez jakiego jedzenia i s1ubyGE 'czywicie, 9zanowny &anie, w tej epoce, kiedy znakomit! kuchenk spirytusow! Jrazem z garnuszkiemK mo; na dosta za ma1e pieni!dze, nie zamierzasz pozwoli chyba, by twoje najwysze dobro uzalenione by1o od ryzykownej, bezporedniej wsp1pracy ze strony bliFniegoG &oinstruuj bliFniego, kimkolwiek ona jest, wieczorem. &owiedz jej, by ci zostawi1a na noc tac w ja; kim wygodnym miejscu. Na tej tacy dwa biszkopty, "iliank ze spodkiem, pude1ko zapa1ek i kuchenk spirytusow!. Na kuchence garnuszek, na garnuszku pokrywk I ale po1oon! odwrotnie, na niej ma1y czajniczek z odrobin! lici herbacianych. 4dziesz musia1 zapa; li zapa1k I to wszystko. 6a trzy minuty woda si zagotuje, a ty wle; jesz j! do czajniczka Jktry jest ju ciep1yK. &o nastpnych trzech mi; nutach herbata naci!gnie. 5oesz zacz! swj dzie(, popijaj!c j!. 0e szczeg1y mog! si wyda trywialne osobom ma1o inteligentnym, ale ludziom rozs!dnym trywialnymi si nie wydadz!. 'dpowiednie, m!; dre zrwnowaenie ca1ego naszego ycia moe zalee od dostpno; ci "ilianki herbaty o niezwyk1ej godzinie. A. B. D5 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett 3. 8odzienny cud 3. 8odzienny cud 3. 8odzienny cud D0ak, on jest jednym z tych ludzi, ktrzy nie umiej! si rz!dzi. ,o; bra posada. >egularne dochody. 6upe1nie wystarczy na luksusy, jak i na zwyk1e potrzeby. Nie jest w zasadzie ekstrawagancki. 3 mimo to ten go zawsze ma problemy. jaki dziwny sposb nigdy nic nie ma ze swoich pienidzy. spania1e mieszkanie I w po1owie pusteG iecznie wygl!da jakby si przeprowadza1. Nowy garnitur I stary kapeluszG ?antastyczny krawat I workowate spodnieG 6aprasza ci na obiad- kryszta1owe kieliszki I marna baranina albo turecka kawa I pknita "iliankaG 'n tego nie potra"i zrozumie. 'dpowiedF jest po prostu taka, e on trwoni swoje dochody. 3 ja chcia1bym mie cho po1ow tegoG &okaza1bym muQE 0ak na pewno wikszo z nas krytykowa1a kogo tam, gdzie tam, z w1aciw! nam wyszoci!. &rawie wszyscy jestemy ministrami skarbu- wprawia nas to w ogromn! dum. @azety s! pe1ne artyku1w o tym, jak przey za tak!;a;tak! sum, a te artyku1y prowokuj! korespondencj, ktrej gwa1towno dowodzi, jak wielkie wywo1uj! zainteresowanie. Nie; dawno pewien dziennik rozpta1 bitw wok1 zagadnienia, czy kobie; ta na wsi moe wygodnie przey z := "untw rocznie / . idzia1em kiedy re"erat na temat DHak y z omiu szylingw na tydzie(E. Nig; dy jednak nie spotka1em re"eratu na temat DHak y z dwudziestu czterech godzin na dobE. $ho przecie mwi si, e czas to pie; / Na wszelki wypadek nalea1oby przypomnie, e nie chodzi o dzisiejsze "unty I tamte by1y warte bez porwnania wicej. 0o jest klasyczna pozycja literatury z zakresu praktycznej psychologii i liczy sobie naprawd sporo lat. D) 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett 3. 8odzienny cud ni!dz. Hednak przys1owie to umniejsza spraw. $zas znaczy duo wicej ni pieni!dze. Heli masz czas, moesz zdoby pieni!dze I za; zwyczaj. 3le nawet gdyby mia1 kas babci klozetowej w 8otelu $arl; ton, nie kupisz sobie ani minuty d1uej, ni mam ja czy ten kot przed kominkiem. ?ilozo"owie wyjanili przestrze(, ale nie wyjanili czasu. 3 to jest niewyt1umaczalny surowiec do wszystkiego. 6 tym wszystko jest moliwe, a bez tego nic. ,ostarczanie czasu jest prawdziwym cudem codziennym, spraw! autentycznie zdumiewaj!c!, kiedy jej si przyj; rze. 4udzisz si rano i proszG 0woja sakiewka magicznie nape1nia si dwudziestoma czterema godzinami nieprzetworzonego materia1u z wszechwiata twojego yciaG 0o jest twoje. 0o jest najcenniejsza z twoich w1asnoci. 0owar wysoce osobliwy, ktrym jeste obsypywa; ny w sposb rwnie osobliwy jak sam towar. &rosz zauwayG Nikt nie moe ci tego odebra. 0o jest nie do ukra; dzenia. 7 nikt nie dostaje ani wicej, ani mniej, ni dostajesz ty. $ za idealna demokracjaG krlestwie czasu nie ma bogatej ary; stokracji ani intelektualnej arystokracji. @eniusz nie dostaje w na; grod nawet godziny wicej dziennie. 7 nie ma kar. 5arnuj ten swj niesko(czenie cenny towar, ile ci si ywnie podoba, a i tak twoje do; stawy nigdy nie bd! wstrzymane. Padna tajemnicza si1a nie powie- D0en "acet to co najmniej dure( albo w ogle 1otr. Nie zas1uguje na czasN naley mu zakrci kurek.E Hest wicej ni pewne, e niedziele nie maj! tu wp1ywu na warto obligacji ani na wielko dochodw. 3 do tego nie moesz si zapoycza. Nie da rady wpa w d1ugiG 5o; esz jedynie zmarnowa mijaj!c! chwil. Nie zmarnujesz jutraN ono bdzie przechowane dla ciebie. Nie moesz zmarnowa nastpnej go; dzinyN te bdzie dla ciebie przechowana. &owiedzia1em, e ta sprawa to cud. $zy nieM DG 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett 3. 8odzienny cud 5usisz y z tych dwudziestu czterech godzin codziennego czasu. 6 niego masz wydoby zdrowie, przyjemno, pieni!dze, zadowole; nie, szacunek oraz rozwj twojej duszy niemiertelnej. Hego w1aciwe wykorzystanie, jego jak najbardziej e"ektywne wykorzystanie, jest spraw! najpilniejsz! i przejmuj!co aktualn!. 'd tego wszystko zale; y. 0woje szczcie I ta ulotna nagroda, ktr! wszyscy kurczowo chwytacie, moi drodzyG I zaley od tego. ,ziwne, e gazety, takie przedsibiorcze i na czasie, nie s! pe1ne artyku1w DHak si utrzyma z danej iloci czasuE zamiast DHak si utrzyma z danej iloci pieni; dzyEG &ieni!dze s! o wiele bardziej pospolite ni czas. Liedy si zasta; nowi, zauwaa si, e pieni!dze to w1aciwie najbardziej pospolita rzecz na wiecie. 'bci!aj! ziemi stosami sum brutto. Heli kto nie moe wykombinowa, jak wyy za dan! sum pieni; dzy, to idzie zarobi nieco wicej I lub kradnie, lub og1asza, e po; szukuje takiej sumy. Niekoniecznie trzeba robi ba1agan w swoim y; ciu tylko dlatego, e nie potra"imy wyy z tysi!ca "untw rocznie. 6aciskamy zby, rozmieniamy to na drobne i I rwnowaymy nasz budet. 3le jeli nie potra"imy tak si ustawi, aby dochd dwudzie; stu czterech godzin na dob pokrywa1 dok1adnie wszystkie nasze wy; datki czasowe, na pewno mocno sobie w yciu namieszamy. ,ostawy czasu, chocia wspaniale regularne, s! te okrutnie ograniczone. Lto z nas yje z dwudziestu czterech godzin na dobM 7 kiedy mwi DyjeE, to nie znaczy DegzystujeE ani Djako daje radE. Lto z nas jest wolny od tego niewygodnego uczucia, e Dwydzia1y zuywaj!ce naj; wicejE w jego yciu codziennym nie s! zarz!dzane tak, jak by po; winnyM Lto z nas jest ca1kiem pewien, e nad jego wspania1ym garni; turem nie gruje skandaliczny kapelusz albo e dogl!daj!c sztucw, nie zapomnia1 o jakoci potrawM Lto z nas nie mwi sobie I kt z nas nie powtarza sobie przez ca1e ycie- D6mieni to, jak tylko bd mie ciut wicej czasuEM DD 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett 3. 8odzienny cud Nigdy nie bdziemy mie ani troch wicej czasu. 5amy i zawsze mielimy ca1y dostpny czas. 0o realizacja tej g1bokiej i zaniedbywa; nej prawdy Jktr! zreszt! to nie ja odkry1emK doprowadzi1a mnie do dok1adnego, praktycznego przebadania dziennych wydatkw czaso; wych. D$ 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett 33. 25.BN36N36 ,:;783. 2<Z. 25<B5.M 33. 25.BN36N36 ,:;783. 2<Z. 33. 25.BN36N36 ,:;783. 2<Z.
25<B5.M 25<B5.M D3leE I kto mg1by zauway, bardzo po angielsku omijaj!c wszyst; ko poza puent!. D' co mu chodzi z tymi dwudziestoma czterema go; dzinami na dzie(M Ha nie mam problemw z przeyciem moich dwu; dziestu czterech godzin dziennie. >obi wszystko, co chc i jeszcze mam czas na krzywki w gazetach.E &ewnie, e to prosta sprawa- wiedzie, e si ma tylko dwadziecia cztery godziny dziennie i zado; wala si tymi dwudziestoma czterema godzinami dziennieG 0akiej osobie, mj drogi panie, sk1adam moje przeprosiny i wyrazy ubolewania. Hest pan dok1adnie takim cz1owiekiem, jakiego ycz so; bie spotka od oko1o czterdziestu lat. 6echce pan 1askawie przes1a mi swoje nazwisko i adres oraz poda, ile pan sobie policzy za zdra; dzenie mi, jak pan to robiM 6amiast mnie, ktry mwi do pana, pan powinien mwi do mnie. &rosz si zg1osi. Hestem przekonany, e pan istniejeN moja strata, e jeszcze pana nie spotka1em. midzy; czasie, dopki pan si nie zjawi, bd nadal gawdzi1 sobie z moimi towarzyszami niedoli I t! nieprzeliczon! zgraj! dusz, ktre mniej lub bardziej bolenie drczy uczucie, e latka lec!Q i lec!Q i lec! Q, a oni tak naprawd nie zdo1ali jeszcze doprowadzi swojego ycia do stanu uywalnoci. Heli przeanalizowa to uczucie, spostrzegamy, e jest ono przede wszystkim uczuciem niepokoju, oczekiwania, patrzenia w przysz1o, d!enia. Hest Frd1em ci!g1ego dyskom"ortu, bo zachowuje si jak mier na uczcie wszystkich naszych radoci. 7dziemy do teatru i jest $ 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett 33. 25.BN36N36 ,:;783. 2<Z. 25<B5.M weso1o, ale w antrakcie ona unosi swj kocisty palec i grozi nam. &dzimy, by zd!y na ostatni poci!g, a kiedy ch1odzimy si na pero; nie, czekaj!c a sk1ad podjedzie, ona przechadza si tam i z powro; tem po peronie, pytaj!c- D', cz1owiecze, ce uczyni1 z m1odoci! swoj!M $o czynisz z czasem swoimME 5oesz si upiera, e to uczu; cie ci!g1ego patrzenia w przd, d!enia, jest nieod1!czn! czci! y; cia. ,ok1adnie takG 3le s! d!enia i d!enia. Lto na przyk1ad moe pragn! pojecha do 5ekki. Uwiadomo podpowiada mu, e powinien pojecha do 5ek; ki. yrusza na wypraw z pomoc! jakiego biura podry lub na w1asn! rk. 5oe nigdy tam nie dotrze, moe utonie, zanim zobaczy &ort 9aid, moe sczeFnie niechlubnie na brzegu 5orza $zerwonego, a jego pragnienie pozostanie niespe1nione na wieki. 5oe to niespe1; nione pragnienie bdzie ju zawsze spdza mu sen z powiek. 3le to cierpienie bdzie inne ni uczucia cz1owieka, ktry pragn!c odwie; dzi 5ekk i drczony pragnieniem odwiedzenia 5ekki, nigdy nie opuci swojej lki 5a1ej. 'puci lk 5a1! I to ju co. ikszo z nas lki nie opuci; 1a. Nawet nie wzilimy takswki do lki ,uej, eby zapyta w tamtejszym biurze podry, ile kosztuje najta(sza wycieczka auto; busem. 3 nasz! wymwk! przed samymi sob! jest "akt, e doba ma tylko dwadziecia cztery godziny. Heli zg1bimy to nasze niejasne, niespokojne d!enie, powinnimy, jak s!dz, odkry, i wyp1ywa ono z niewzruszonego przekonania, e powinnimy zrobi co ponad te rzeczy, ktre wykonywa mamy lo; jalny i moralny obowi!zek. 5amy obowi!zek, wynikaj!cy z rnych pisanych i niepisanych kodeksw, utrzymywa siebie i nasz! rodzin Jo ile j! mamyK w zdrowiu i dostatku, p1aci nasze d1ugi, oszczdza oraz I zwikszaj!c swoj! wydajno I zwiksza w1asny dobrobyt. 6adanie do trudneG 6adanie, ktre bardzo niewielu z nas potra"i zrealizowaG 6adanie czsto ponad nasze moliwociG 3 jednak jeli $1 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett 33. 25.BN36N36 ,:;783. 2<Z. 25<B5.M nam si uda, bo czasami si udaje, nie jestemy usatys"akcjonowani. Umier wci! za nami 1azi. Nawet zdaj!c sobie spraw z tego, e zadanie nas przerasta, e jest ponad nasze moliwoci, czujemy, e niedosyt nasz by1by mniejszy, gdybymy wyznaczyli sobie kolejny zamiar do wykonania. 5imo i teraz ju przeliczylimy si z si1ami. 7 tak to rzeczywicie jest. &ra; gnienie dokonania czego poza o"icjalnym programem jest znane wszystkim ludziom, ktrzy w procesie ewolucji wznieli si ponad pewien poziom. ,opki nie podejm! wysi1ku dla zrealizowania tego pragnienia, spokj ich duszy m!ci wci! bdzie poczucie niespokoj; nego oczekiwaniaN a rozpocznie si co, co si jeszcze nie zacz1o. 0o pragnienie mia1o ju wiele nazw. Hest to rodzaj uniwersalnego pra; gnienia wiedzy i jest tak silne, e nawet ludzi, ktrych ca1e ycie po; wicone jest systematycznemu zdobywaniu wiedzy, popycha do wy; kraczania poza granice ich programu w poszukiwaniu jeszcze wik; szej iloci wiedzy. Nawet 8erberta 9pencera, wed1ug mnie najwik; szego umys1u wszech czasw, pragnienie to sk1ania1o do ma1ych, mi; 1ych kontrdochodze(. 5niemam, e u wikszoci ludzi wiadomych swojego pragnienia y; cia I to znaczy ludzi posiadaj!cych ciekawo intelektualn! I d!e; nie do wykraczania poza programy "ormalne przybiera "orm literac; k!. $hcieliby zapisa si na kurs czytelniczy. 4rytyjczycy s! zdecydo; wanie coraz bardziej oczytani. 3le zaznaczy1bym tutaj, e literatura w adnym wypadku nie stanowi ca1oci obszaru wiedzy oraz e to niepokoj!ce pragnienie ulepszania samego siebie I poszerzania swo; jej wiedzy I moe spokojnie zosta ugaszone poza ni!. 6 rnorod; nymi sposobami gaszenia rozprawi si pFniej. 0utaj jedynie zwr; c uwag tym, ktrzy nie czuj! wrodzonej sympatii do literatury, e nie jest ona jedynym Frde1kiem. $2 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett 333. (ilka ostrze-eQ zani! zaczniecie 333. (ilka ostrze-eQ zani! 333. (ilka ostrze-eQ zani!
zaczniecie zaczniecie 0eraz, kiedy uda1o mi si Jo ile mi si uda1oK przekona was do przy; znania si przed sob!, e stale drczy was t1umione uczucie niezado; wolenia z waszego w1asnego porz!dku ycia codziennegoN e pier; wotn! przyczyn! tego niewygodnego niezadowolenia jest poczucie, i kadego dnia zostawiacie niezrobione co, co chcielibycie zrobi i co naprawd macie nadziej zrobi, kiedy ju bdzie Dwicej czasuEN kie; dy zwrci1em wam uwag na t jaskraw!, olepiaj!c! prawd, e nig; dy nie bdziecie mie Dwicej czasuE, poniewa ju posiadacie ca1y czas, jaki istnieje I spodziewacie si, e podziel si z wami jakim cudownym sekretem. ,ziki niemu, mimo wszystko, zbliycie si do idea1u per"ekcyjnego rozplanowania dnia i dziki niemu rwnie po; zbdziecie si tego codziennego, nieprzyjemnego, cigaj!cego was poczucia, e zostawilicie tyle rzeczy nieza1atwionychG Nie odkry1em takiego cudownego sekretu. 7 nie spodziewam si go odkry ani nie s!dz, eby kiedykolwiek odkry1 go ktokolwiek inny. &ozostanie niezbadany. Liedy na pocz!tku zaczlicie rozumie, o czym mwi, moe w waszych sercach zmartwychwsta1a nadzieja. 5oe powiedzielicie sobie- D0en cz1owiek pokae nam 1atwy, nie mcz!cy sposb dokonania tego, o czym tak d1ugo na prno marzy; 1em.E Niestety nieG &rawda jest taka, e nie ma drogi 1atwej, drogi dla T7&;w. Ucieka do 5ekki jest niesamowicie twarda i kamienista, a najgorsze, e nigdy tak naprawd tam nie docierasz. $% 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett 333. (ilka ostrze-eQ zani! zaczniecie Najwaniejsze wstpne dzia1anie w celu u1oenia sobie ycia w taki sposb, aby przey je w pe1ni i wygodnie oraz zmieci si w dzien; nym budecie dwudziestu czterech godzin, to ch1odne uprzytomnie; nie sobie ekstremalnej trudnoci tego zadania, powice( i nieko(; cz!cego si wysi1ku, jakiego ono wymaga. 5usz to podkreli z ca1! moc!. Heli wyobrazicie sobie, e zdo1acie osi!gn! swj idea1 poprzez po; mys1owe rozpisanie rozk1adu zaj czarno na bia1ym, lepiej od razu poegnajcie si z nadziej!. Heli nie spodziewacie si zniechcenia i rozczarowania, jeli nie zdo1acie si zadowoli ma1ym wynikiem du; ego wysi1ku, lepiej wcale nie zaczynajcie. &o1cie si i wrcie do tej niespokojnej drzemki, ktr! zwiecie yciem. 0o bardzo smutne, prawdaM 4ardzo przygnbiaj!ce i pospne. 3 jednak uwaam, e to take do przyjemne, kiedy potrzeba mocno zebra ca1! si1 woli, zanim osi!gniemy cokolwiek wartego zachodu. 5nie samemu to si ca1kiem podoba. 5yl, e ta rzecz odrnia mnie najbardziej od kota le!cego przy kominku. DNo dobraE I kto powie. D&rzyjmijmy, e zebra1em si do bitwy. &rzyjmijmy, e bardzo starannie rozway1em i zrozumia1em te prze; mylane uwagiN jak teraz zacz!ME ,rogi panie, po prostu zacz!. Nie ma magicznej metody zaczynania. Heli gociu stoj!cy na krawdzi basenu chce wskoczy do zimnej wody i zapyta ci- DHak mam zacz! skakaME I odpowiesz mu po prostu- D9kacz i ju. 'panuj nerwy i skacz.E Hak wspomina1em wczeniej, w naszej sta1ej dostawie czasu najlep; sze jest to, e nie moesz go zmarnowa z wyprzedzeniem. Nastpny rok, nastpny dzie(, nastpna godzina le! gotowe dla ciebie, tak do; skona1e i nienaruszone, jak gdyby nigdy nie zmarnowa1 ani nie uy1 Fle najmniejszej chwili w ca1ej swojej karierze. 0o bardzo satys"ak; cjonuj!ce i pokrzepiaj!ce. $o godzin moesz zaczyna od nowa, jeli $& 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett 333. (ilka ostrze-eQ zani! zaczniecie tylko chcesz. Niczemu nie s1uy czekanie do nastpnego tygodnia ani nawet do jutra. ?akt, moesz wyobraa sobie, e w przysz1ym tygo; dniu bdzie lepsza pogoda. Nie bdzie. 4dzie zimniej. 3le zanim zaczniesz, pozwl, e szepn ci kilka s1w ostrzeenia w twoje prywatne uszko. 6asadniczo chc ci ostrzec przed twoim w1asnym zapa1em. 6apa1 w dobrej sprawie jest rzecz! zwodnicz! i zdradliw!. @1ono krzyczy, eby go zatrudni, nie da si 1atwo za; spokoi, wci! !da wicej, chtnie by przenosi1 gry i zawraca1 rze; ki. 6adowoli si dopiero, jak si spoci. 3 wtedy I stanowczo za czsto tak bywa I kiedy poczuje pot na skroniach, nagle stanie si zmczo; ny, znuony i ca1kiem umiera, nie zadaj!c sobie nawet trudu, by po; wiedzie- DHu mam doE. 9trzecie si podejmowa zbyt duo na pocz!tek. Niech was ciesz! rzeczy ma1e. Niech bd! wypadki przy pracy. Niech ludzka natura, nawet wasza, co sknoci. 9ama klska czy niepowodzenie nie by1yby tak znacz!ce, gdyby nie naraa1y nas na strat godnoci i wiary w siebie. 3le podobnie jak nic nie uskrzydla tak wspaniale jak sukces, nic nie gnbi tak strasznie jak klska. ikszo zrujnowanych ludzi jest takimi, poniewa chcieli za duo. ,latego wyruszaj!c na to ogromne przedsiwzicie pe1nego i wygodnego ycia w w!skich granicach dwudziestu czterech godzin na dob, unikajmy za wszelk! cen ryzyka wczesnej poraki. Nie zgo; dz si, na pewno nie w tej sprawie, e chwalebna klska jest lepsza ni poledni sukces. Hestem za polednim sukcesem. $hwalebna kl; ska prowadzi donik!dN poledni sukces moe doprowadzi do sukce; su, ktry nie bdzie poledni. 3 wic zacznijmy sprawdza budet czasu w ci!gu dnia. 5wicie, e dzie( macie wype1niony po brzegi, a nawet jeszcze wicej. Hakim cu; $5 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett 333. (ilka ostrze-eQ zani! zaczniecie demM ?aktycznie spdzacie na zarabianiu na chleb I ileM Urednio sie; dem godzinM 3 "aktycznie na spaniu I jakie siedemM No dobra, bd hojny i do; dam jeszcze dwie godziny. 7 wyzywam was, pod wp1ywem chwili, rozliczcie si z pozosta1ych omiu godzin. $) 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett 3C. 2rzyczyna kopot"w 3C. 2rzyczyna kopot"w 3C. 2rzyczyna kopot"w 3eby natychmiast ogarn! kwesti wydatkw czasowych w ca1ej jej rozci!g1oci, do bada( musz wybra pojedynczy przypadek. 5og si zaj! jednym tylko przypadkiemN ale to nie moe by typowy przypadek, bo takich nie ma, tak jak nie ma typowych ludzi. Lady cz1owiek i kady przypadek s! wyj!tkowe. obec tego wezm przypadek 2ondy(czyka pracuj!cego w biurze w godzinach od dziesi!tej do osiemnastej, ktry spdza pidziesi!t minut rano i wieczorem na dojazd od drzwi swojego domu do drzwi swojego biura. 4d wtedy tak blisko redniej jak to moliwe. 9! lu; dzie, ktrzy musz! zostawa d1uej w pracy, ale s! i tacy, ktrzy nie musz! pracowa a tyle. Na szczcie "inansowa strona egzystencji nie interesuje nas tutajN dla naszych obecnych celw urzdnik zara; biaj!cy "unta tygodniowo jest na jednym poziomie z milionerem na tarasie $arlton 8ouse. ielki i powany b1!d, jaki mj typowy cz1owiek pope1nia, myl!c o swoim dniu, to b1!d oglnego nastawienia, ktry psuje i os1abia dwie trzecie jego energii i zainteresowa(. wikszoci przypadkw nie do ko(ca czuje pasj do swojej pracyN w najlepszym razie nie nie; nawidzi jej. >ozpoczyna swe zawodowe czynnoci z pewnym oci!ga; niem, jak najpFniej si da, a ko(czy je z radoci!, jak najwczeniej moe. 3 jego silniki podczas pracy rzadko chodz! pe1n! moc! Dkoni mechanicznychE. Jiem, e rozz1oszczeni czytelnicy oskar! mnie o oczernianie urzdnikw z miasta, ale jestem do dobrze obznajo; miony z miastowymi i trwam przy swoim.K $G 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett 3C. 2rzyczyna kopot"w 3 jednak, mimo to, upiera si patrze na te godziny od dziesi!tej do osiemnastej jak na Ddzie(E, dla ktrych poprzedzaj!ce je dziesi go; dzin i nastpuj!ce po nich sze s! niczym wicej jak tylko prologiem i epilogiem. 0akie nastawienie, choby i niewiadome, oczywicie za; bija zainteresowanie tymi dziwnymi szesnastoma godzinami, a wy; nik jest taki, e nawet jeli si ich nie marnuje I nie liczy si ichN uwaa si je po prostu za margines. 0akie nastawienie oglne jest absolutnie nielogiczne i niezdrowe, bo z urzdu nadaje centraln! pozycj skrawkowi czasu i zlepkowi czyn; noci, o ktrych myli si jedynie, eby Djako przeczekaE albo Dmie z g1owyE. Heli cz1owiek podporz!dkuje dwie trzecie swojej egzysten; cji tej jednej trzeciej, do ktrej, jak wiadomo, nie czuje zbyt gor!cego zapa1u, jakim cudem chce y pe1ni! yciaM Nie da si. 9koro mj typowy "acet chce y pe1ni! ycia, musi w swoim umyle poustawia sobie dzie( w ci!gu dnia. 7 ten wewntrzny dzie(, jak jedna lalka matrioszka w drugiej, musi zaczyna si o [. po po1udniu, a ko(czy o A*. rano. 0o jest dzie( trwaj!cy szesnacie godzin. &od; czas ca1ych tych szesnastu godzin nie ma on nic innego do roboty jak tylko doskonali cia1o i duszN i innych ludzi. &rzez te szesnacie go; dzin jest wolny, nie jest najemnikiem, nie zajmuje go troska o pieni!; dzeN jest na rwni z kim, kto yje z procentw od kapita1u. 0akie ma mie nastawienie. 7 to nastawienie jest najwaniejsze. Hego sukces yciowy Jo wiele waniejszy ni wielko w1asnoci, od ktrej jego spadkobiercy zap1ac! kiedy podatek spadkowyK zaley od tego. $oM 5wicie, e jeli ca1! energi powicimy na te szesnacie go; dzin, to zmniejszy si warto tych omiu w pracyM Niekoniecznie. &rzeciwnie, warto DpracowychE omiu godzin z pewnoci! si zwikszy. Hedn! z podstawowych rzeczy, jakich mj typowy cz1owiek musi si nauczy, jest to, e umys1 jest zdolny do nieprzerwanej, in; tensywnej dzia1alnociN nie mczy si tak jak rce czy nogi. $hce tyl; ko zmiany I nie odpoczynku I oprcz snu, oczywicie. $D 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett 3C. 2rzyczyna kopot"w &rzyjrzyjmy si teraz obecnej metodzie wykorzystywania tych szes; nastu godzin, ktre absolutnie do niego nale!, przez typowego cz1o; wieka. 6acznijmy od pobudki. ymieni tylko rzeczy ktre robi, a ktrych wed1ug mnie robi nie powinien, na pFniej odk1adaj!c moje propozycje DobsadzeniaE czasu, ktry za chwil wykarczuj z panosz!cych si tam bez1adnie zaj I jak osadnik karczuje tereny lene, aby za1oy tam pola uprawne. 5usz mu odda sprawiedliwo i przyzna, e marnuje bardzo nie; wiele czasu, zanim wyjdzie z domu o +.A*. zbyt wielu domach wstaje si o +.**, 1apie niadanie midzy +.*/ a +.*+ i p1, a potem wybiega. 3le natychmiast po zatrzaniciu drzwi "rontowych zdolno; ci umys1owe, ktre s! niezmordowane, znw maj! przestj. $z1o; wiek idzie na przystanek w stanie pi!czki umys1owej. Hak ju dotrze, zwykle musi poczeka na tramwaj, autobus, poci!g. Na setkach stacji podmiejskich co rano widzi si ludzi ch1odno spaceruj!cych tam i z powrotem po peronach, a "irmy przewozowe bezwstydnie okrada; j! ich z czasu, ktry wart jest wicej ni pieni!dze. 9etki tysicy go; dzin s! w ten sposb marnowane tylko dlatego, e mj typowy cz1o; wiek tak nisko ceni czas, i nigdy nie przysz1o mu do g1owy zastoso; wa ca1kiem 1atwych rodkw ostronoci zabezpieczaj!cych przed t! utrat!. 5a solidny kawa1 pieni!dza czasu do wydania dzie( w dzie(, niech bdzie suwerena : . 5usi go zamieni na drobne i traci bolenie przy tej zamianie, przy czym ca1y jest szczliwy. &rzypumy, e "irma sprzedaj!ca bilet powie- D>ozmienimy panu pieni!dze, ale policzymy sobie za to trzy p1penswki.E 0o co by nasz : ,la u1atwienia podajemy- A suweren \ A "unt sterling \ )* szylingw \ ).* pensw Jwed1ug starego, nie;dziesitnego systemu monetarnego, ktry obowi!; zywa1 w ielkiej 4rytanii do A+[: rokuK. 0rzy p1penswki to rwnowarto trzech pude1ek zapa1ek. ,zi jestemy przyzwyczajeni, e aby rozmieni grubszy banknot, zwykle musimy co kupiN kiedy ludzie byli bardziej przywi!zani na; wet do swoich grosikw. $$ 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett 3C. 2rzyczyna kopot"w typowy cz1owiek zawo1a1M 0ak, dok1adnie to robi "irma okradaj!c go z piciu minut dwa razy dziennie. &owiecie, e czepiam si szczeg; 1w. 0ak, w1anie, czepiam si. 0roch dalej wyt1umacz dlaczego. 0o moe kupcie ju gazetk i wsi!dFcie do tego poci!guM 1 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett C. 4enis i dusza nie!iertelna C. 4enis i dusza nie!iertelna C. 4enis i dusza nie!iertelna siadasz rano do poci!gu z gazet!, po czym zag1biasz si w niej ch1odno i majestatycznie. Nie spieszysz si. iesz, e masz co najmniej bezpieczne p1 godziny przed sob!. 0wj wzrok przesuwa si leniwie po reklamach "irm kurierskich i super o"ert na ostatnich stronach, za; chowujesz si jak cz1owiek w pe1ni rozluFniony, op1ywaj!cy w czas, cz1owiek z planety, gdzie dzie( ma sto dwadziecia cztery godziny za; miast dwudziestu czterech. 9am jestem zapalonym czytelnikiem gazet. $zytam codziennie pi angielskich tytu1w i dwa "rancuskie, a tylko kioskarze zlicz!, ile tygodniwek bior regularnie. 5am obowi!zek wspomnie o tym osobistym "akcie, eby nie by pos!dzonym o uprze; dzenie w stosunku do gazet, kiedy mwi, e mam obiekcje co do czy; tania gazet rano w poci!gu. @azety s! produkowane w popiechu, eby je czyta w popiechu. moim dziennym programie nie ma miejsca na gazety. 5og je podczytywa czasami, jak mi wpadnie akurat wolna chwila. No i czytam je. 3le pomys1 powicania im ca1ych trzydziestu do czterdziestu minut cudownej samotnoci Jbo gdzie bardziej idealnie mona si zanurzy w samym sobie ni w przedziale pe1nym milcz!; cych, zamknitych w sobie, pal!cych "acetwK po prostu mnie odrzuca. Hak mg1bym pozwoli wam rozsypywa bezcenne per1y czasu z takim orientalnym zbytkiemM Nie jestecie 9zachem czasu. 6 ca1ym szacun; kiem, pozwol sobie przypomnie wam, e nie macie czasu wicej ni ja. Padnego czytania gazet w poci!guG 7 w1anie Duciu1a1emE oko1o trzech czwartych godziny do wykorzystania. ,ocieramy do biura. 7 zostawiam was tu do szstej. iem, e macie zagwarantowan! godzin Jczsto w praktyce wychodzi p1torejK 11 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett C. 4enis i dusza nie!iertelna w rodku dnia, z ktrej jedzenie zajmuje mniej ni po1ow. 3le zosta; wi wam to wszystko na spdzenie wed1ug uznania. 5oecie wtedy poczyta gazet. 9potykamy si znowu, kiedy wychodzicie z biura. 4ladzi i zmczeni. kadym razie ona mwi, e bladzi, a wy dajecie jej odczu, e zmczeni. podry powrotnej stopniowo dopracowujecie to uczu; cie zmczenia. 0o uczucie zmczenia zawisa ciko nad potnymi przedmieciami 2ondynu jak szlachetna i melancholijna chmura, szczeglnie zim!. Nie chcecie je zaraz po powrocie do domu. 3le gdzie tak po godzinie czujecie, e moglibycie moe wsta i posili si nieco. &otem zapalacie papierosa, serioN spotykacie si z przyja; ci1mi, lepicie garnki, gracie w karty, bawicie si ksi!k!, zauwaa; cie, e staro nadchodzi, idziecie na przechadzk, postukacie w kla; wisze pianinaQ ' matkoG &itnacie po jedenastej. tedy powica; cie ca1e czterdzieci minut myleniu nad pjciem spaN no i niewy; kluczone, e zawieracie blisz! znajomo z autentycznie dobr! whi; sky. reszcie idziecie spa, wycie(czeni prac! przez ca1y dzie(. 9ze godzin, pewnie wicej, min1o, od kiedy wyszlicie z biura I min1o jak sen, min1o jak czar, niewyt1umaczalnie min1oG 'to uczciwy przyk1ad. 3le powiecie- DVatwo ci mwi. $z1owiek jest zmczony. $z1owiek musi si spotka z przyjaci1mi. Nie mona tak ci!gn! bez przerwy.E &ewnie, e nie. 3le jeli umwicie si na wyj; cie do teatru Jszczeglnie z pikn! kobiet!K I co wtedyM &dzicie do domuN nie szczdzicie wysi1kw, aby wygl!da przepiknie i super eleganckoN pdzicie z powrotem poci!giem do centrumN jestecie na obrotach jednym ci!giem przez cztery, jak nie pi godzinN odwozicie j! do domuN odwozicie siebie do domu. Nie spdzacie trzech kwa; dransw, Dmyl!c oE pjciu do 1ka. &o prostu idziecie. &rzyjaciele i znuenie jednakowo zapomniani, a wieczr wydawa1 si tak wspa; niale d1ugi Ja moe za krtkiKG 3 pamitacie, jak przekonali was do piewania w chrku amatorskiego towarzystwa operowego i uwizili 12 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett C. 4enis i dusza nie!iertelna na dwie godziny co drugi dzie( przez trzy miesi!ceM $zy mona za; przeczy, e jak si ma wieczorem co okrelonego, na co si czekaN co, co wymaga ca1ej waszej energii I myl o tym czym dodaje ru; mie(cw i intensywniejszej aktywnoci przez ca1y dzie(M &roponuj spojrze "aktom w twarz i przyzna, e o szstej wcale nie jestecie zmczeni Jbo przecie wiecie, e nie jestecieK i ustawi so; bie wieczr tak, aby nie by1 w po1owie przecity posi1kiem. &rzez to uzyskacie czyst! przestrze( co najmniej trzech godzin. Nie mwi, e macie zuywa swoj! energi umys1ow! co wieczr przez trzy godzi; ny. 3le twierdz, e moglibycie na pocz!tek zaj! sobie p1torej go; dzinki co drugi wieczr jakim wanym i d1ugo"alowym kultywowa; niem umys1u. Nadal zostan! wam trzy wieczory na przyjaci1, bry; da, tenis, sceny z ycia rodzinnego, czytanie byle czego, "ajk, ogr; dek, gliniane garnki i konkursy. Nadal bdziecie posiada niesamowite bogactwo czterdziestu piciu godzin midzy A..** w sobot a A*.** w poniedzia1ek. Heli wytrwa; cie w tym, wkrtce zechcecie spdza cztery wieczory, a moe i pi, na jakim trwa1ym wysi1ku, aby naprawd poczu, e yjecie. 7 sko(; czycie ze zwyczajem mamrotania sobie o )<.A= pod nosem- D0rzeba si chyba zbiera do spaniaQE Lto, kto zaczyna i do 1ka czter; dzieci minut wczeniej, nim "aktycznie otworzy drzwi do sypialni, jest znudzonyN innymi s1owy I nie yje. 3le pamitajcie, na pocz!tku te dziewidziesi!t wieczornych minut trzy razy w tygodniu musi by najwaniejszymi minutami spord wszystkich dziesiciu tysicy osiemdziesiciu. 5usz! by wite, ca1; kiem tak jak prba w teatrze albo mecz tenisa. 6amiast mwi- D9or; ki, stary, nie moemy si dzi umwi, bo musz lecie na tenisaE, musicie powiedzie- DQbo musz popracowaE. &rzyznaj, wybitnie trudno to powiedzie. 0enis jest o wiele pilniejszy ni dusza nie; miertelna. 1% 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett C3. 2a!iNtajcie o ludzkiej naturze C3. 2a!iNtajcie o ludzkiej naturze C3. 2a!iNtajcie o ludzkiej naturze spomnia1em poprzednio o ogromnym obszarze czterdziestu czte; rech godzin midzy wyjciem z pracy w sobot o A..** a powrotem do niej w poniedzia1ek o A*.**. 7 tu musz wspomnie o dylemacie, czy tydzie( powinien sk1ada si z szeciu dni czy z siedmiu. &rzez wiele lat I "aktycznie, dopki nie zbliy1em si do czterdziestki I mj tydzie( sk1ada1 si z siedmiu dni. 9tarsi i m!drzejsi ludzie instruowa; li mnie ci!gle, e wicej pracy, wicej autentycznego ycia mona wy; doby z szeciu dni ni z siedmiu. 7 to jest z pewnoci! prawda, e teraz, kiedy mam jeden dzie( na sie; dem niewype1niony adnym programem, kiedy robi tylko to, co mi kaprys w danej chwili dyktuje, naprawd doceniam warto moraln! cotygodniowego wypoczynku. 5imo to, gdyby mi dane by1o zreorga; nizowa moje ycie od nowa, znw zrobi1bym to samo co przedtem. 0ylko ci, ktrzy sprbowali ycia w pe1nym wymiarze siedmiu dni ty; godniowo przez d1ugi czas, mog! doceni w pe1ni pikno regularnie powtarzaj!cego si lenistwa. dodatku starzej si. 0o jest te kwe; stia wieku. przypadkach, gdy m1odo, wyj!tkowa energia i pra; gnienie wysi1ku a si przelewaj!, sam powiem bez wahania- D6asu; waj, dzie( w dzie(GE. 3le w przecitnych przypadkach powiem raczej- D'granicz swj "or; malny program Jto znaczy super;program, oczywicieK do szeciu dni w tygodniu. Heli okae si, e chcesz go rozci!gn!, zrb to, ale tylko proporcjonalnie do swoich ycze(N i rozliczaj ten dodatkowy czas jako niespodziewan! premi, nie jako regularny dochd, tak aby 1& 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett C3. 2a!iNtajcie o ludzkiej naturze mg1 wrci do programu szeciodniowego bez uczucia, e zuboa1e albo e znw wpadasz w stare na1ogi.E 9pjrzmy wic, gdzie jestemy teraz. ,o tej pory z marnowanego czasu zaznaczylimy do wykorzystania przynajmniej p1 godziny przez sze porankw w tygodniu oraz p1torej godziny przez trzy wieczory w tygodniu. >azem siedem i p1 godziny tygodniowo. &roponuj na razie zadowoli si tymi siedmioma i p1 godzinami. D$oME I zawo1acie. DOdajesz, e podasz nam sposb na ycie, a chcesz si zaj! tylko tymi siedmioma i p1 godzinami spord wszystkich stu szedziesiciu omiuM 6amierzasz dokona cudu ze swoimi siedmioma i p1 godzinamiME ic eby si nie rozdrabnia- tak, w1anie taki mam zamiar I jeli mi 1askawie pozwolicieG 7naczej mwi!c, zamierzam poprosi was, ebycie sprbowali dowiadcze; nia, ktre I absolutnie naturalne i wyt1umaczalne I ma wszelkie znamiona cudu. 0wierdz, e pe1ne wykorzystanie tych siedmiu i p1 godziny przyspieszy ca1y bieg tygodnia, a do tego zwikszy zaintere; sowanie, jakie odczuwacie dla nawet najbardziej banalnych zaj. ykonujecie jak! gimnastyk zaledwie dziesi minut rano i wie; czorem, a jednak wcale nie jestecie zdumieni, kiedy ma to zbawien; ny wp1yw na wasze zdrowie "izyczne i si1 w kadej chwili dnia, a do tego zmienia ca1! wasz! sylwetk. ,laczego wic dziwi was, e po; wicenie umys1owi rednio ponad godziny dziennie oywi ca1! jego dzia1alno permanentnie i wszechstronnieM 6 pewnoci! mona by powica wicej czasu pracy nad sob!. &ro; porcjonalnie, jeli czas by1by d1uszy, rezultaty oczywicie wspanial; sze. 3le ja wol zacz! od czego, co zdaje si by b1ahostk!. 0ak na; prawd, to wcale nie jest znikomy wysi1ek, jak odkryj! ci, ktrzy zde; cyduj! si sprbowa. DykarczowaE nawet siedem i p1 godziny w takiej dungli jest stosunkowo trudno. 4o trzeba jednak co po; wici. 9pdzalimy czas Fle, ale jako tam go spdzalimyN co 15 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett C3. 2a!iNtajcie o ludzkiej naturze z tym czasem robilimy, obojtnie, jak Fle wybrane by to nie by1o. >obi co innego oznacza zmieni swoje przyzwyczajenia. 7 te przyzwyczajenia to najgorsze diab1y, ktre trzeba zmieniG ,alej, kadej zmianie, nawet takiej na lepsze, zawsze towarzysz! przeszkody i niewygody. Heli wyobraacie sobie, e bdziecie mogli powica siedem i p1 godziny tygodniowo na powany, ci!g1y wysi1ek, a potem nadal y swoim starym yciem, jestecie w b1dzie. &owtarzam, e potrzebna bdzie odrobina powicenia i ogromna ilo silnej woli. 7 to dlatego doradzam bardzo skromny pocz!tek, bo znam te trudno; ci i znam niszcz!ce skutki poraki takiego przedsiwzicia. 5usicie ochroni w1asn! godno. 9zacunek dla samego siebie jest podstaw! celowoci wszelkich dzia1a(, a poraka celowo zaplanowanego przed; siwzicia zadaje g1bok! ran godnoci w1asnej cz1owieka. ,latego powtarzam zawsze i wci!- 6aczynajcie po cichu, skromnie. Liedy ju wiadomie powicicie siedem i p1 godziny tygodniowo przez trzy miesi!ce na kultywowanie swojej witalnoci I wtedy mo; ecie zapiewa g1oniej i opowiada sobie, jakich cudownych rzeczy jestecie w stanie dokona. 6anim przejdziemy do metody wykorzystania wskazanych godzin, mam jeszcze ostatni! sugesti. $hodzi mi o wieczorne p1torej godzi; ny- ebycie dali sobie duo wicej ni p1torej godziny na wykona; nie tej p1toragodzinnej pracy. &amitajcie, jakie s! szanse na nie; spodziewane wypadki. Haka jest ludzka natura. 7 dajcie sobie, po; wiedzmy, czas od +.** do AA.<* na to dziewidziesiciominutowe zadanie. 1) 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett C33. (ontrola u!ysu C33. (ontrola u!ysu C33. (ontrola u!ysu 2udzie mwi!- DNie zatrzymasz biegu myliE. 3 w1anie e zatrzy; masz. Lontrolowanie maszyny myli jest absolutnie moliwe. 3 po; niewa nic nie dzieje si z nami poza umys1emN nic nie boli ani nie daje przyjemnoci jak tylko poprzez umys1, lekarstwem na wszystko staje si najwaniejsza rzecz- zdolno kontrolowania zjawisk zacho; dz!cych w tym tajemniczym mzgu. 7dea ta jest jednym z najstar; szych "razesw, ale jest to "razes, ktrego g1bokiego sensu i pal!cej pilnoci wikszo ludzi nie dostrzega przez ca1e ycie a do mierci. 2udzie skar! si na brak zdolnoci koncentracji, ale nie zawita im, e tej zdolnoci mog! si nauczy, jeli tylko chc!. 3 bez zdolnoci koncentracji I innymi s1owy bez si1y dyktowania mzgowi, co ma robi, i zapewnienia sobie jego pos1usze(stwa I nie; moliwe jest prawdziwe ycie. Lontrola umys1u to pierwszy element pe1ni ycia. ,latego wydaje mi si, e pierwsz! rzecz! rano powinno by wypr; bowanie, co taki mzg potra"i. ,bacie o cia1o wewntrznie i ze; wntrznieN naraacie si na powane niebezpiecze(stwo, gol!c w1osy na skrzeN zatrudniacie ca1! armi osobnikw od mleczarza do rzeF; nika, aby pomogli wam przekupi wasz o1!dek, eby si zachowywa1 jak trzeba. $zemu nie powici odrobiny uwagi tej o wiele delikat; niejszej maszynerii umys1u, szczeglnie, e do tego nie bdzie po; trzebna adna pomoc z zewn!trzM 0o dla tej porcji sztuki i umiejt; noci ycia zarezerwowa1em czas od chwili opuszczenia drzwi domu do momentu dotarcia do drzwi biura. 1G 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett C33. (ontrola u!ysu D$oM 5am udoskonala umys1 na ulicy, na peronie, w poci!gu, a po; tem znowu na zat1oczonej ulicyME ,ok1adnie tak. Nic prostszegoG Nie potrzeba adnych narzdziG Nawet ksi!ki. &omimo to, sprawa nie jest wcale 1atwa. Liedy wychodzicie z domu, skoncentrujcie umys1 na jakim temacie Jna pocz!tek obojtnie na czymK. Nie ujdziecie dzie; siciu krokw, a ju mzg zwieje w bok na waszych oczach i zacznie bawi si innym tematem gdzie za rogiem. Uci!gnijcie go na si1 z powrotem. 6anim dojdziecie do przystanku, powtrzycie to jeszcze ze czterdzieci razyQ Nic nie szkodzi. >bcie tak dalej. 6nowu i znw. ,acie rad. Nie ma takiej opcji, eby wam nie wysz1o, jeli wytrwacie przy swoim. Nie ma sensu udawa, e wasz mzg nie potra"i si skoncentrowa. &amitacie ranek, kiedy przyszed1 tamten niepokoj!cy list, do ktrego trzeba by1o wystoso; wa bardzo wywaon! odpowiedFM Hak utrzymalicie umys1 stale na temacie odpowiedzi, bez sekundy wytchnienia, a do drzwi biura, a tam z miejsca usiedlicie za biurkiem i napisalicie odpowiedFM 0o by1 przypadek, kiedy okolicznoci pobudzi1y wasz! aktywno do tego stopnia, e potra"ilicie zdominowa swj umys1 jak tyran. Pad; nych bzdurnych wymwek. 5zg ma robi co do niego naley i ju. 7 zrobi1. Wwicz!c koncentracj regularnie Jtu nie ma adnego sekretu I tylko sekret jak wytrwaK, moecie tyranizowa swj umys1 Jktry nie jest najwysz! czci! wasK w kadej chwili dnia, obojtnie, w jakim miejscu. 0akie wiczenie jest bardzo wygodne. @dyby wsiad1 do po; rannego poci!gu z par! hantli do powiczenia mini albo dziesicio; tomow! encyklopedi! dla poszerzenia wiedzy, wywo1a1by zapewne pomruk podziwu. 3 takM Heli idziesz ulic! albo usi!dziesz w k!cie przedzia1u z "ajk!, albo Dwisisz na rurzeE w tramwaju, kt by przy; puszcza1, e zag1biasz si w1anie w najwaniejsz! czynno dniaM Ltry gburowaty osio1 bdzie si mia1M 1D 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett C33. (ontrola u!ysu Nie obchodzi mnie, na czym si koncentrujecie, macie si tylko kon; centrowa. 2iczy si samo zdyscyplinowanie maszyny do mylenia. 3 jednak moecie upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu, koncentruj!c si na czym poytecznym. &roponuj I to tylko podpowiedF I rozdzia; lik z 5arka 3ureliusza lub Bpikteta. 41agam, nie bjcie si tych nazwisk. 'sobicie nie znam nic bardziej aktualnego, bardziej tryskaj!cego czystym, zdrowym rozs!dkiem, da; j!cym si spokojnie zastosowa do ycia codziennego zwyk1ych ludzi I takich jak ty i ja Jktrzy nienawidz! zadzierania nosa, pozowania i podobnych bzdurK I ni w1anie 5arek 3ureliusz i Bpiktet. &rze; czytajcie rozdzia1 wieczorem I takie krciutkie s! te rozdzialikiG I i koncentrujcie si na nim nastpnego ranka. 6obaczycie. 0ak, przyjacielu. Na prno usi1ujesz ukry ten "akt. 91ysz twj mzg jak tele"on przy uchu. 5wisz do siebie- D@ociowi sz1o ca1; kiem dobrze do sidmego rozdzia1u. 6acz!1 mnie nawet lekko intere; sowa. 3le to, co mwi o myleniu w poci!gu i koncentracji, i tak da; lej, to nie dla mnie. 5oe to i dobre dla niektrych, ale to nie mj styl.E 3 w1anie e dla ciebieG &owtarzam z pasj!- w1anie e dla ciebie. Na; prawd jeste dok1adnie tym cz1owiekiem, dla ktrego to pisz. 'drzu moj! propozycj, a odrzucisz prawdopodobnie najcenniejsz! propozycj, jak! kiedykolwiek ci dano. &ropozycja nie jest moja. 0o jest propozycja najrozs!dniejszych, najpraktyczniejszych i najbar; dziej trzeFwo myl!cych ludzi, jakich ziemia wyda1a. ,aj ci j! z dru; giej rki. 9prbuj. eF swj umys1 w gar. 7 patrz jak ten proces le; czy po1ow z1a w twoim yciu I szczeglnie strach I t a1osn!, kary; godn!, daj!c! si unikn! chorob I strachG 1$ 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett C333. Nastr"j reRleksyjny C333. Nastr"j reRleksyjny C333. Nastr"j reRleksyjny Wwiczenie koncentracji umys1u Jktremu trzeba powici przynaj; mniej p1 godziny dziennieK jest zaledwie pocz!tkiem I jak gamy na pianinie. 6dobywszy w1adz nad t! najbardziej nies"orn! czci! w1a; snego, jake z1oonego organizmu, naturalne jest, e musimy za1oy jej uprz!. $o to za sens posiada pos1uszny umys1, jeli nie korzysta; my z jego pos1usze(stwa w moliwie najwikszym stopniu. skaza; ny jest przed1uony podstawowy kurs nauki. Heli chodzi o to, czym taki kurs mia1by by, nie ma adnych w!tpli; wociN nigdy nie by1o adnych w!tpliwoci. szyscy rozs!dni ludzie w kadym wieku zgadzali si ze sob!. 7 nie jest to literatura, nie jest to adna ze sztuk piknych, nie jest to historia ani adna z nauk ci; s1ych. $hodzi o poznanie samego siebie. $z1owieku, znaj siebie. 0e s1owa s! ju tak pospolite, e doprawdy, pisz!c je, p1on rumie(cem. 3 jednak musz je napisa, bo trzeba je napisa. J$o"am ten rumie; niec, wstydz si za ten rumieniec.K $z1owieku, znaj siebie. &owiem g1ono. 0o stwierdzenie jest jednym z tych, ktre wszyscy znaj!, kt; rych warto wszyscy uznaj!, a ktre tylko najroztropniejsi wprowa; dzaj! w czyn. Nie mam pojcia dlaczego. Hestem wicie przekonany, e to, czego brakuje w yciu przecitnego, dobrodusznego cz1owieka dzisiejszej doby, to nastrj re"leksyjny w1anie. Nie zastanawiamy si. $hodzi mi o to, e nie rozmylamy nad auten; tycznie wanymi rzeczami- nad problemem naszego szczcia, nad g1wnym kierunkiem, w ktrym zmierzamy, nad tym, co ycie nam daje, nad udzia1em Jlub brakiem udzia1uK rozumu w wyznaczaniu na; 11 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett C333. Nastr"j reRleksyjny szych dzia1a( oraz nad stosunkiem naszych zasad do naszego post; powania. 5imo to poszukujecie szczcia, nieprawdaM 'dnaleFlicie jeM &rawdopodobnie nie. &rawdopodobnie doszlicie ju do wniosku, e szczcie jest nieosi!galne. 3le byli tacy, ktrzy je osi!gnli. 7 osi!; gnli je poprzez uwiadomienie sobie, e szczcie nie wyp1ywa z do; starczania sobie przyjemnoci "izycznych czy umys1owych, ale z roz; wijania rozumu i dostosowywania postpowania do zasad. Nie bdziecie chyba na tyle zuchwali, aby temu zaprzeczy. 3 jeli przyznacie, e to prawda i wci! nie powicicie ani odrobiny swoje; go dnia na zamierzone rozwaania o w1asnym rozumie, zasadach, postpowaniu, przyznacie take, e pragn!c i d!!c ku pewnej rzeczy notorycznie, nie wykonujecie jednej jedynej czynnoci, ktra jest nie; zbdna do osi!gnicia tej w1anie rzeczy. 0o kto ma si teraz zaczerwieniM Nie obawiajcie si, chc tylko prze"orsowa pewne zasady. Nie dbam Jnie tutajK, jakie s! te wasze zasady. 5oe sk1aniaj! was do przeko; nania, e kra jest okej. $o mi do tego. 6aley mi tylko na tym, aby; cie dostrzegli, e ycie, w ktrym postpowanie niekoniecznie zga; dza si z zasadami, to troch g1upie ycie. 3 pogodzi postpowanie z zasadami mona jedynie poprzez codzienne sprawdzanie, rozmy; lanie, wyci!ganie wnioskw. 0o, co prowadzi do nagminnego przy; gnbienia z1odziei, to "akt, e ich zasady s! przeciwne z1odziejstwu. Heliby szczerze wierzyli w moraln! doskona1o kradziey, odsiady; wanie kary oznacza1oby dla nich po prostu tak wiele szczliwych lat. szyscy mczennicy s! szczliwi, poniewa ich postpowanie zga; dza si z ich zasadami. 111 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett C333. Nastr"j reRleksyjny Heli za chodzi o rozum Jktry okrela postpowanie oraz ma wp1yw na tworzenie zasadK, gra w naszym yciu o wiele mniejsz! rol, ni bymy si spodziewali. 5amy niby by rozs!dni, ale zachowujemy si o wiele bardziej instynktownie ni rozs!dnie. 7 im mniej si zasta; nawiamy, tym mniej rozs!dni bdziemy. Nastpnym razem, kiedy si wkurzysz na kelnera, poniewa kotlet bdzie za twardy, popro rozum, eby wszed1 do gabinetu twojego umys1u i niech go zapyta o rad. Omys1 pewnie odpowie, e kelner tego kotleta nie smay1, wic nie mia1 adnej kontroli nad przyrz!dzaniem tego kotleta. 3 na; wet gdyby on i tylko on by1 temu winien, nic dobrego nie przysz1o ci z wkurzania siN straci1e tylko godno, wyszed1e na g1upka w oczach rozs!dnych ludzi oraz zepsu1e kelnerowi dzie(, co nie wp1yn1o na twardy kotlet ani odrobin. wyniku takiej konsultacji z umys1em Jza ktry nie musisz uici ani groszaK, jeli kiedy znw twj kotlet bdzie za twardy, pomy; lisz, e kelner te cz1owiek, zachowasz si ca1kiem spokojnie i mi1o, przy czym bdziesz grzecznie nalega1 na podanie ci wieego kotleta. 6ysk oczywisty i namacalny. &rzy tworzeniu zmody"ikowanych zasad oraz w praktykowaniu za; chowa( du! pomoc! moe s1uy s1owo pisane Jdo kupienia ju za niewielkie pieni!dzeK. spomina1em 5arka 3ureliusza i Bpikteta w poprzednim rozdziale. 7nne, duo szerzej znane dzie1a przychodz! od razu na myl. 5og te wspomnie &ascala, 2a 4ruyereYa, czy Bmersona. 5nie samego nie spotkacie w podry bez 5arka 3ure; liusza. ' tak, ksi!ki s! cenne. 3le czytanie ksi!ek nie zajmie miej; sca codziennego, bezstronnego, uczciwego przegl!du tego, co ostat; nio zrobilimy i tego, co mamy zamiar zrobi I sta1ego patrzenia so; bie w twarz Jnawet jeli widok by1by enuj!cyK. Liedy ta wana sprawa si zako(czyM 'dpowiedni! na to por! wyda; je mi si samotno wieczornej podry do domu. Nastrj re"leksyj; ny naturalnie pod!a za wysi1kiem po ca1ym dniu pracy. 'czywicie 112 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett C333. Nastr"j reRleksyjny jeli wolicie poczyta gazetk, zamiast zaj! si tym elementarnym i g1boko wanym obowi!zkiem Jgazetk moecie sobie poczyta, czekaj!c na kolacjK, nie mam nic do powiedzenia. 3le zaj! si tym musicie o jakiej porze dnia czy nocy. &rzejd teraz do godzin wie; czornych. 11% 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett 3I. Zainteresowanie sztuk 3I. Zainteresowanie sztuk 3I. Zainteresowanie sztuk ielu ludzi wieczorami zajmuje si regularn! i nieprzerwan! bez; czynnoci!, poniewa myl!, e jedyn! alternatyw! dla bezczynnoci jest studiowanie literatury, a ochoty na literatur nie maj! adnej. 0o jest powany b1!d. 'czywicie nie jest moliwe, lub przynajmniej bardzo trudne, solidne zg1bianie jakiejkolwiek dziedziny bez pomocy s1owa drukowanego. 3le jeli pragniecie zrozumie g1bsze tajniki budowy mostw czy te eglugi, nie odstrczy was brak zainteresowania literatur!N przeczy; tacie najwaniejsze ksi!ki o budowie mostw i egludze te. ,latego musimy rozrni literatur od ksi!ek o tematyce nie;literackiej. ,o literatury dojd w swoim czasie. ,robna uwaga do tych, ktrzy nigdy nie czytali 5eredith i nie poru; sza ich dyskusja, czy 9tephen &hilips jest czy nie jest prawdziwym poet!- macie absolutnie wite prawoG 0o nie zbrodnia nie kocha li; teratury. 0o nie oznaka krety(stwa. 9zare eminencje literatury ska; za1yby pewnie na natychmiastowe cicie biedaka, ktry nie pojmuje, powiedzmy, wp1ywu ordswortha na 0ennysona. 3le to tylko ich w1asna bezczelno. @dzieby oni byli, pomylmy, gdyby im kaza wyjani, jakie wp1ywy odnajdujemy w D9ym"onii &atetycznejE $zaj; kowskiegoM Nieprzebrane obszary wiedzy rozci!gaj! si zupe1nie poza literatur! i tak samo potra"i! wyda "antastyczne owoce tym, ktrzy je kulty; wuj!. Na przyk1ad Jjeli ju wspomnia1em najpopularniejszy dzi 11& 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett 3I. Zainteresowanie sztuk w 3nglii "ragment muzyki klasycznejK przypominam sobie, e Lon; certy na &romenadzie rozpoczynaj! si w sierpniu. 7dFcie na nie. 6a; palcie papierosa czy cygaro Jchocia z alem musz nadmieni, e strzelacie zapa1kami dok1adnie w czasie delikatnych dFwikw uwer; tury 2ohengrinaK i rozkoszujcie si muzyk!. 6araz kto powie, e nie gra na pianinie ani na skrzypkach, nawet na organkach te nieN e nic nie wie o muzyce. No to coM 0o, e si doskonale znacie na muzyce, 1atwo udowodni poprzez "akt, i jeli widownia ma si zape1ni wami i wam podobny; mi, dyrygent musi teraz porz!dnie zadba o program, z ktrego nie; mal zupe1nie znikn1a z1a muzyka Jdua zmiana w porwnaniu do dawnych dni $o]ent @ardenGK. 6 pewnoci! "akt, e nie umiesz zagra D5odlitwy ,ziewicyE na pia; ninie, nie powstrzyma ci od zaznajomienia si ze sk1adem orkiestry, jeli bdziesz jej s1ucha kilka wieczorw w tygodniu przez kilka mie; sicyG ,o tej pory pewnie myla1e, e orkiestra to taka rnorodna masa instrumentw, ktra razem wytwarza pomieszane, ale przy; jemne dFwiki. Nie ws1uchujesz si w szczeg1y, bo nigdy nie wiczy; 1e ucha, aby je odnajdywa1o. @dyby mia1 nazwa instrumenty graj!ce g1wny temat na pocz!tku sym"onii c;moll, nie nazwa1by ich za cen w1asnego ycia. 3 jednak sym"onia c;moll ci si podoba. 'czarowa1a ci. 'czaruje ci znowu. >ozmawia1e nawet o tym tak dosy wylewnie z t! pani! I no wiesz, o kim mowa. 3 jedyne, co moesz zdecydowanie stwierdzi o sym"o; nii c;moll, to to, e skomponowa1 j! 4eetho]en i e to Dca1kiem "ajny kawa1ekE. 3 gdyby tak poczyta1 sobie na przyk1ad Lrehbiela DHak s1ucha mu; zykiE Jmona to dosta w kadej ksigarni taniej ni bilet do "ilhar; moniiN zawiera "otogra"ie wszystkich instrumentw w orkiestrze oraz plany ustawienia orkiestrK, poszed1by potem na kolejny koncert ze 115 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett 3I. Zainteresowanie sztuk zdwojonym zainteresowaniem. 6amiast bez1adnej masy dFwikw, orkiestra pojawi1aby si jako to, czym naprawd jest I cudownie zrwnowaonym organizmem, ktrego rne grupy sk1adowe maj! rne, nieodzowne "unkcje. yledzi1by instrumenty, nas1uchiwa1 ich poszczeglnych dFwikw. &ozna1by przepa, jaka dzieli rg "rancuski i rg angielski oraz wiedzia1by, dlaczego artysta graj!cy na oboju zarabia wicej ni skrzypek, chocia skrzypce s! instrumentem trudniejszym. 'ywa1by na koncercie, chocia wczeniej zaledwie tam egzystowa1e, w stanie b1ogiego upienia, jak dziecko, ktre gapi si na b1yskotk. 5oe bd! to podwaliny autentycznej, systematycznej wiedzy o mu; zyce. 5oe wyspecjalizujesz si w danej "ormie muzyki Jna przyk1ad sym"oniiK albo w dzie1ach danego kompozytora. &od koniec roku z1o; onego z czterdziestu omiu tygodni, a w nim trzech krtkich wieczo; rw co tydzie(, w po1!czeniu z czytaniem programw i obecnoci! na koncertach wybranych samodzielnie, wskutek twojej rosn!cej wie; dzy, naprawd bdziesz co wiedzia1 o muzyce, nawet jeli nadal b; dziesz bardzo daleko od wystukania D5odlitwy ,ziewicyE na piani; nie. D3le ja nienawidz muzykiGE I powie kto. 5j drogi panie, mam dla pana pe1ny szacunek. $o si tyczy muzyki, da si zastosowa do wszystkich innych sztuk piknych. 5g1bym poleci prac $lermonta itta DHak patrze na obrazyE albo >ussella 9turgisa DHak ocenia architekturE, jako po; cz!tki Jtylko pocz!tkiK systematycznego oywiania wiedzy w innych dziedzinach, dla ktrej to wiedzy materia1w pe1no w 2ondynie. DNienawidz wszystkich sztuk piknychGE I powie kto. 5j drogi panie, mam dla pana coraz wikszy szacunek. 6ajm si pa(skim przypadkiem za chwil, zanim przejd do literatury. 11) 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett I. Nic w -yciu nie jest jednostajne I. Nic w -yciu nie jest jednostajne I. Nic w -yciu nie jest jednostajne 9ztuka to wielka rzecz. 3le nie najwiksza. Najwaniejsze w kadym postrzeganiu jest ci!g1e postrzeganie przyczyny i skutku, innymi s1o; wy, postrzeganie sta1ego rozwoju wszechwiata I a jeszcze inaczej I postrzeganie biegu ewolucji. Liedy dok1adnie wbijemy sobie do g1o; wy naczeln! prawd, e nic nie dzieje si bez przyczyny, staniemy si nie tylko ludFmi wielkiego umys1u, ale te ludFmi wielkiego serca. $iko znie, jak nam ukradn! zegarek, ale mylimy sobie, e z1o; dziej tego zegarka sta1 si z1odziejem z powodw dziedzicznych i ro; dowiskowych, ktre s! rwnie interesuj!ce, jak zrozumia1e naukowo. Lupujemy sobie nowy zegarek, jeli nie radonie, to chocia z "ilozo; "icznym spokojem, ktry wyklucza zgorzknienie. ,ociekaj!c przy; czyn i skutkw, gubimy to absurdalne zachowanie, prezentowane przez tak wielu ludzi, e ciekawo ycia zawsze ich szokuje i rani. 0acy ludzie yj! w obrbie natury ludzkiej, jak gdyby ludzka natura by1a obcym krajem pe1nym okropnych, obcych zwyczajw. 3le osi!; gn!wszy doros1o, z pewnoci! naley si wstydzi bycia obcym w obcym krajuG 9tudiowanie przyczyn i skutkw umierza bolesno ycia, dodaj!c mu jednoczenie kolorw. $z1owiek, dla ktrego ewolucja jest tylko wyrazem, patrzy na morze jak na pompatyczny, monotonny spek; takl, ktry moe sobie niezbyt drogo obejrze w lecie, wystarczy za; p1aci za przejazd drug! klas! osobowym. $z1owiek nasycony ide! rozwoju, ci!g1ego cyklu przyczyn i skutkw, odbiera morze jako ele; ment, ktry przedwczoraj I geologicznie rzecz ujmuj!c I by1 opa; 11G 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett I. Nic w -yciu nie jest jednostajne rem, wczoraj gotuj!c! si kipiel!, a jutro nieuchronnie zamieni si w ld. ,ostrzega on, e ciecz to tylko stan przejciowy przed stanem sta1ym i przenika go poczucie niesamowitej, zmiennej malowniczoci ycia. Nic nie dostarczy bardziej d1ugotrwa1ej satys"akcji ni stale pielgno; wane uznanie dla tego uczucia. 0u ko(czy si wszelka nauka. &rzyczyn i skutek znajdziemy wszdzie. &odskoczy1y stopy procen; towe. 0o bolesne i szokuj!ce, e stopy procentowe musia1y podsko; czy. 3le do pewnego stopnia wszyscy jestemy naukowcami studiu; j!cymi przyczyn i skutek i nie by1o ani jednego urzdnika kupuj!ce; go sobie lunch na miecie, ktry by w sposb naukowy nie z1oy1 wszystkiego do kupy i nie zobaczy1 w rosn!cej cenie Jnajta(szego kiedyK "ranka szwajcarskiego przyczyny Dmody"ikacjiE, czyli podnie; sienia rat wszystkich kredytw na nim opartych. D&rosteGE I mwicie z pogard!. szystko I ca1y skomplikowany ruch wszechwiata I jest tak prosty jak to, kiedy potra"i si wystarczaj!co posk1ada "akty. 3 moe, mj drogi panie, jeste agentem od nieru; chomoci, nienawidzisz sztuk piknych, ale chcesz rozwija swoj! dusz niemierteln!, no i nie moesz si interesowa swoim zawo; dem, bo przecie jest taki monotonny. Nic nie jest monotonne. Niesamowita, zmienna malowniczo ycia cudownie odzwierciedla si w biurze agenta nieruchomoci. $oM 4y1 niesamowity korek na '^"ord 9treetN eby unikn! korka, ludzie zaczli jeFdzi pod ulic!, metrem. 5etro si rozbudowa1o, dotar1o do 9hepherdYs 4ush, gdzie w rezultacie wzros1y czynszeG 7 mwisz, e to nie jest malowniczeM &owiedzmy, e przestudiujesz sobie kwestie mieszka( w 2ondynie przez p1torej godziny co drugi wieczr. $zy to nie doda smaku two; jej pracy, nie odmieni ca1ego twojego yciaM 11D 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett I. Nic w -yciu nie jest jednostajne ,otrzesz do trudniejszych problemw. 7 bdziesz umia1 powiedzie, dlaczego, jako naturalny wynik zalenoci przyczynowo;skutkowej, najd1usza prosta ulica w 2ondynie ma p1tora metra d1ugoci, nato; miast najd1usza, absolutnie prosta ulica w &aryu ci!gnie si kilo; metrami. &rzyznacie chyba, e wybieraj!c przyk1ad urzdnika z biura handlu nieruchomociami, nie wybra1em czego, co szczeglne sprzyja mojej teorii. Heste urzdnikiem bankowym, a nie przeczyta1e Jpod przykrywk! jakiej powanej rozprawy naukowejK tego osza1amiaj!cego best; sellera Dall 9treetEM 3ch, mj drogi panie, gdyby zacz!1 od tego, a potem przez dziewidziesi!t minut co drugi wieczr czyta1 co jeszcze, jake "ascynuj!ca sta1aby si dla ciebie twoja praca, o ile bardziej rozumia1by natur ludzk!. Heste Dprzywi!zany do miastaE, ale uwielbiasz wycieczki na wie i ogl!danie dzikiej przyrody I z pewnoci! rozrywka buduj!ca serce. yjdF za prg domu, w kapciach, do najbliszej lampy gazowej na ulicy, z siatk! na motyle, i obserwuj dzik! przyrod w postaci pospo; litych i rzadkich ciem obijaj!cych si o t lamp. &o1!cz wiedz, jak! w ten sposb uzyskasz w jak! ca1o, zbuduj na tym nadbudow i w ko(cu zacznij naprawd wiedzie cokolwiek o czymkolwiekG Nie musisz powici si sztuce ani literaturze, aby y pe1ni! ycia. $a1a masa codziennych przyzwyczaje( i mijanych obrazw czeka, aby zaspokoi t ciekawo, ktra oznacza ycieN zaspokojenie za ktrej oznacza poszerzenie w1asnych horyzontw. 'bieca1em zaj! si twoim przypadkiem, $z1owieku Ltry Nie 6no; sisz 2iteratury i 9ztuki, i zaj!1em si nim. 0eraz przejd do przypad; ku cz1owieka szczliwie bardzo popularnego, ktry naprawd Dlubi poczytaE. 11$ 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett I3. 2owa-na lektura I3. 2owa-na lektura I3. 2owa-na lektura &owieci z Dpowanej lekturyE wykluczamy, wic pan, ktry, zdecy; dowany polepszy siebie, zamyla1 powici dziewidziesi!t minut trzy razy w tygodniu na lektur dzie1 wszystkich $harlesa ,ickensa, dobrze zrobi, zmieniaj!c te plany. &owodem nie jest "akt, e powieci nie s! powane I niektre przyk1ady najwspanialszej literatury wia; towej napisano w "ormie prozy I powodem jest to, e z1ych powieci nie naley czyta, a dobre powieci nigdy nie wymagaj! powaniej; szego zaangaowania umys1u ze strony czytelnika. 0ylko z1e kawa1ki w powieciach 5eredith s! trudne. ,obra powie niesie ci przez siebie jak 1dka w d1 strumienia i docierasz na koniec, moliwe, e nieco zdyszany, ale nie zmczony. Najlepsze powieci wymagaj! naj; mniej wysi1ku. 3 w pracy nad umys1em jednym z najwaniejszych czynnikw jest w1anie uczucie wysi1ku, trudnoci, zadania, ktre jedna cz ciebie niecierpliwie pragnie osi!gn!, a z ktrej inna cz ciebie niecierpliwie pragnie si wymiga. 0ego uczucia nie da si przey, maj!c przed sob! powie. Nie przegryzasz si przez rze; czy typu D3nna LareninaE. ,latego chocia powiniene czyta powie; ci, nie powiniene ich czyta w czasie tych dziewidziesiciu minut. &oezja "antazyjna powoduje duo wikszy wysi1ek umys1owy ni po; wieci. ywo1uje prawdopodobnie najwiksze natenie umys1u ze wszyst; kich "orm literatury. Hest najwysz! "orm! literatury. ,aje najwysz! "orm przyjemnoci, uczy najwyszej "ormy m!droci. Hednym s1o; 12 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett I3. 2owa-na lektura wem, nie da si jej z niczym porwna. 5wi to, gorzko wiadom "aktu, e wikszo ludzi poezji nie czyta. 9k1onny jestem s!dzi, e wiele s1awnych osobistoci, gdyby postawi im alternatyw przeczytania D>aju utraconegoE albo przejcia naoko; 1o 0ra"algar 9_uare w worku od karto"li i na kolanach, wola1oby znie publiczne omieszenie. 3 jednak nigdy nie przestan radzi przyjacio1om i wrogom, aby czytali poezj nade wszystko. Heli poezja jest dla ciebie jak Dzamknita ksigaE, zacznij od s1awne; go eseju 8azlitta o naturze Dpoezji w ogleE. 0o najlepsza rzecz tego rodzaju w jzyku angielskim i nikt, kto to przeczyta1, nie moe nadal twierdzi, e poezja jest jak redniowieczna tortura albo jak szalony s1o( czy te jak strzelba, ktra sama wypali i zabije na odleg1o czterdziestu krokw. &rzeciwnie, trudno sobie wyobrazi, eby umys1 kogo, kto w1anie przeczyta1 esej 8azlitta, nie pragn!1 gwa1townie i natychmiast przeczytania jakiej poezji przed podaniem mu nastp; nej strawy. Heli ten esej tak ci natchnie, proponuj zacz! od czyta; nia poezji czysto narracyjnej. 7stnieje taka angielska powie, napisana przez kobiet, niesko(cze; nie delikatniejsza ni cokolwiek pope1nionego przez @eorge Bliot albo siostry 4ront` czy nawet Hane 3usten, ktrej by moe nie czy; talicie. 6atytu1owana jest D3urora 2eighE, a napisa1a j! B.4. 4row; ning. 0ak si sk1ada, e pisana jest wierszem i e zawiera znaczn! ilo autentycznie wspania1ej poezji. 6decydujcie si przeczyta t ksi!k do ko(ca, nawet gdybycie mieli umrze od tego. 6apomnij; cie, e to wspania1a poezja. &oczytajcie j! tylko dla zawartej tam hi; storii i idei spo1ecznych. 3 kiedy sko(czycie, zapytajcie siebie uczci; wie, czy wci! nie lubicie poezji. 6nam wicej ni jedn! osob, dla ktrych D3urora 2eighE by1a sposobem udowodnienia sobie, e ca1; kowicie si mylili, przyjmuj!c za pewnik, i poezji nienawidz!. 121 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett I3. 2owa-na lektura 'czywicie, jeli po 8azlitcie i takim eksperymencie uczynionym w wietle 8azlitta upewnicie si ostatecznie, e macie alergi na po; ezj, musicie zadowoli si histori! lub "ilozo"i!. 4d a1owa1, ale dam si pocieszy. DOpadek cesarstwaE nie jest z tej samej p1ki co D>aj utraconyE, ale to swoiste cacko. 3 D&ierwsze zasadyE 8erberta 9pencera zwyczajnie wymiewaj! pretensje poezji o prymat i nie po; zwalaj! si zaszu"ladkowa jako byle;co, ale tylko jako najbardziej majestatyczny produkt ludzkiego umys1u. Nie sugeruj, e kada z tych prac jest odpowiednia dla nowicjusza wicz!cego umys1. 3le nie widz powodu, dla ktrego kady przecitnie inteligentny cz1o; wiek po roku ci!g1ego czytania nie by1by w stanie zaatakowa naj; wspanialszych dzie1 historii czy "ilozo"ii. ielka dogodno arcydzie1 jest taka, e s! zadziwiaj!co czytelne. Nie sugeruj adnej szczeglnej pozycji na pocz!tek. 7 tak by1oby to na prno, bo jak! ja mam w1adz. 3le mam dwie do wane suge; stie oglne. &ierwsza, to eby okreli kierunek i zasig swoich wysi1; kw. ybierz zamknity okres albo ograniczony temat, albo jednego autora. &owiedz sobie- D,owiem si czego o rewolucji "rancuskiej albo o powstaniu kolei elaznej, albo o dzie1ach Hohna Leatsa.E 3 podczas tego okresu wyznaczonego wczeniej, ogranicz si do tego, co wybra1e. iele przyjemnoci mona osi!gn! z "aktu bycia spe; cjalist!. ,ruga sugestia, to eby myle, czytaj!c. 6nam ludzi, ktrzy czytaj! i czytaj!, a tyle z tego maj! korzyci, e rwnie dobrze mogliby prze; wraca puste stronice. 4ior! si za czytanie, tak jak inni bior! si za picie. &rzelatuj! przez dzielnice literatury na motocyklu, a jedynym ich celem jest w1anie przelecie. &owiedz! chtnie, ile ksi!ek prze; czytali w ci!gu roku. Heli nie powicisz przynajmniej czterdziestu piciu minut uwanej, mcz!cej Jna pocz!tku to straszne nudyK re"leksji na temat tego, co 122 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett I3. 2owa-na lektura czytasz, twoje dziewidziesi!t minut tego wieczoru mona w wik; szoci zapisa na straty. 6naczy, e twoje postpy bd! powolne. Nie szkodzi. 6apomnij o celu swojej wdrwkiN myl tylko o miejscach wok1 cie; bie. 3 moe po jakim czasie, pewnie kiedy si tego najmniej spodzie; wasz, znajdziesz si nagle w licznym miasteczku albo na wzgrzu. 12% 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett I33. >nikanie niebezpieczeQstw I33. >nikanie niebezpieczeQstw I33. >nikanie niebezpieczeQstw Nie mog sko(czy z tymi nieco bel"erskimi i obcesowymi wskazw; kami na temat uywania swojego czasu a do wspania1ego zako(cze; nia ycia Jw przeciwie(stwie do wegetacjiK bez krtkiego chocia zre; "erowania paru zasadzek czyhaj!cych na szczerego pretendenta do ycia. &ierwsza to okropne niebezpiecze(stwo, e staniemy si osob! najbardziej obmierz1! i najgorzej tolerowan! I zarozumialcem. 6a; rozumialec to taki bezczelny typ, ktry zadziera nosa, udaj!c nad; rzdn! m!dro. 6arozumialec to pompatyczny g1upek, ktry wy; szed1 na ceremonialny spacer i nie zauway1, e zgubi1 gdzie wan! cz swojego stroju, a dok1adnie swoje poczucie humoru. 6arozu; mialec to taki mcz!cy "acet, ktry jak co odkryje, to tak jest tym odkryciem za"ascynowany, e potra"i si g1boko rozczarowa ca1ym wiatem, poniewa wiat rwnie mocno za"ascynowany tym nie jest. 9ta si niewiadomie takim zarozumialcem mona bardzo 1atwo i bardzo "atalnie. 3 wic kiedy kto rozpoczyna przedsiwzicie uywania ca1oci po; siadanego czasu, dobrze jest pamita, e to nasz w1asny czas, a nie czas innych ludzi jest materia1em, z ktrym si zmagamy. Pe 6iemia toczy1a si ca1kiem wygodnie, zanim zaczlimy rwnoway swj budet godzin i e dalej bdzie si turla ca1kiem wygodnie bez wzgldu na to, czy uda nam si czy nie w tej nowej roli 5inistra 9karbu czasu. ,obrze jest nie papla za duo o tym, co si robi ani nie wystawia naszego zbola1ego smutku na widok ca1emu wiatu, poniewa wiadomie marnuje on tak wiele godzin kadego dnia, 12& 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett I33. >nikanie niebezpieczeQstw przez co nigdy nie yje w pe1ni. ko(cu stanie si jasne, e nie mo; emy zrobi nic wicej, jak tylko zaj! si samymi sob!. Lolejne niebezpiecze(stwo to zagroenie bycia przywi!zanym do ta; kiego programu jak niewolnik do rydwanu. Nie mona pozwoli, eby program opanowa1 kogo bez reszty. Naley go respektowa, ale nie wielbi ba1wochwalczo. &rogram codziennego uytku nie jest re; ligi!. ydaje si to oczywiste. 3 jednak znam ludzi, ktrych ycie jest ci; arem dla nich samych, a take bolesnym ciarem dla ich rodziny i znajomych tylko dlatego, e nie docenili rzeczy oczywistych. D', nieE I s1ysza1em, jak wo1a1y udrczone ony. D3rtur zawsze zabie; ra psa na spacer o smej i zawsze czyta gazet za pitnacie dziewi!; ta. ic nie ma mowy ebymyQE I itd. 3 ta nutka, e to absolutnie nieodwo1alne, plus ten a1osny ton wypowiedzi, odkrywaj! nieocze; kiwan! i bezsensown! tragedi czyjej drogi yciowej. 6 drugiej strony program to program. 7 jeli nie bdzie traktowany powanie, stanie si niczym innym jak tylko s1abym dowcipem. 0o nie takie proste, jak osobom niedowiadczonym mog1oby si wyda; wa- umie traktowa swj program z w1aciw! doz! szacunku, yj!c nie za bardzo, ale i nie za ma1o elastycznie. Heszcze inne niebezpiecze(stwo to zagroenie rozwinicia strategii popiechuN bycia stopniowo coraz bardziej zaabsorbowanym tym, co naley zrobi dalej. ten sposb moemy si wpdzi do klatki w1a; snej zaprogramowanej egzystencji i nasze ycie moe przesta by naszym w1asnym yciem. Na przyk1ad bierzemy tego psa na spacer o smej, a przez ca1y czas spaceru medytujemy nad tym, e nie wolno nam si spFni, bo za kwadrans dziewi!ta zaczynamy czytanie. Nawet celowe przerwanie swojego programu od czasu do czasu nie zda si tu na nic. 61o wyp1ywa nie ze skostnia1ego trzymania si swo; 125 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett I33. >nikanie niebezpieczeQstw ich wczeniejszych zamierze(, ale z porywania si na zbyt wiele od samego pocz!tku. 6 zape1nienia swojego programu tak, e si przele; wa. Hedyne lekarstwo tutaj to ustali program od nowa, stawiaj!c so; bie mniejsze wymagania. 3le apetyt na wiedz ronie zalenie od tego, czym go karmimy i s! ludzie, ktrym spodoba si takie ci!g1e, zdyszane gnanie ku wysi1; kom. ' nich mona powiedzie, e sta1y, zadyszany popiech jest jed; nak lepszy ni wieczny p1sen. kadym razie, o ile program wydaje si by opresyjny, a mimo to nie bardzo chcemy go zmienia, doskona1ym rodkiem 1agodz!cym tego skutki jest przechodzenie od jednej czci do drugiej z przesad; nym namaszczeniemN na przyk1ad spdzaj!c pi minut w absolutnej ciszy umys1owej midzy uwi!zaniem bernardyna i otwarciem ksi!; kiN inaczej mwi!c, zmarnowa te pi minut z ca1! wiadomoci!, e je marnujemy. 'statnie i najwaniejsze niebezpiecze(stwo, ktre chc wymieni to to, o ktrym ju mwi1em wczeniej I ryzyko od; niesienia poraki na samym pocz!tku przedsiwzicia. 7 tu musz nalega. &oraka na samym pocz!tku 1atwo moe kompletnie unicestwi taki nowo narodzony zryw ku pe1ni ycia, dlatego te naley przestrzega wszelkich rodkw ostronoci, aby tego unikn!. 0aki impuls nie moe by przeci!ony. Niech tempo pierwszego okr!enia bdzie na; wet miesznie powolne, ale niech bdzie tak regularne, jak to tylko moliwe. 7 zdecydowawszy si raz na osi!gnicie jakiego celu, osi!gnijcie go nawet za cen znudzenia i niesmaku. zrost wiary w samego siebie po wykonaniu mcz!cej pracy jest niesamowity. 12) 9udzka MaszynaP 3rnold 4ennett I33. >nikanie niebezpieczeQstw reszcie, wybieraj!c pierwsze zajcia na te wieczorne godziny, nie kieruj si niczym innym jak tylko smakiem i w1asnymi sk1onnocia; mi. 4y chodz!c! encyklopedi! "ilozo"ii to super sprawa, ale jeli akurat nie masz adnych inklinacji ku "ilozo"ii, a krci ci historia naturalna handlu ulicznego, o wiele lepiej bdzie zostawi "ilozo"i w spokoju, a zaj! si handlem ulicznym. 12G 2oleca!y tak-e poradniki# 2oleca!y tak-e poradniki# Odwieczne prawa ycia S 6l-bieta Maszke 8zy !o-liwe jest+ -e ludzie+ kt"rzy osignNli w swoi! -yciu sukces Tzawodowo+ prywatnieU+ !aj podobne do siebie zac/owanie i !yle' nieH 8zy c/cesz poznaV i wykorzystaV w swoi! -yciu te sa!e prawa+ kt"ryc/ przestrzegaj bo' gacze i ludzie sukcesuH 9etki milionerw wywodz! si z biednych domw i mia1y trudne dzieci(stwo. Hednak oni osi!gnli suk; ces, podczas gdy tysi!ce ludzi z tzw. dobrym startem niczego wielkiego nie osi!gn1o. 8o to oznacza dla 8iebieH ,zia1aj teraz. 6ainwestuj w siebie i poznaj za; sady, ktrymi powiniene kierowa si, id!c przez y; cie. Nie znaj!c ich, bdziesz 1apa1 si tylko kolejnych DsupersposobwE na osi!; gnicie tego, czego pragniesz, i dzia1a1 po omacku. 6nakomita lektura dla osb poszukuj!cych odpowiedzi na pytanie- od czego zale; y nasz sukces M &oznaj!c prawa rz!dz!ce naszym codziennym yciem w 1atwy sposb pokierujemy swoimi dzia1aniami z pozytywnym dla nas e"ektem ko(co; wym. iedza przekazana bardzo przystpnie. &ozycja naprawd godna polecenia G Maciej 1teRaniak I pasjonat psychologii sukcesu Sekrety prawa przycigania S (rzysztoR 4rybulski , jaki spos"b prawo przycigania !o-e za' dziaaV w 4woi! -yciuH 0o od mylenia w pewien okrelony sposb zaley, ja; kie ludzie podejmuj! dzia1ania i decyzje, a z nich prze; cie bior! si rezultaty. Hu nied1ugo 0y te dowiesz si, jak myl! nie tylko ludzie bogaci, ale take osoby, ktre maj! szczliwe zwi!zki i s! pewne siebie. 'trz!nij si z ograniczaj!cych $i "a1szywych przeko; na( Lada rzecz zaczyna si w 0woich mylach. Heli wierzysz, e moesz osi!gn! najwzniolejsze cele, to tak si stanie. Heli nie bdziesz w to wierzy1, to na pewno $i si nie uda. Owolnij dobre !yliK Hestem ca1y czas pod wraeniem ksi!ki i tego co zacz1o si dzia po jej przeczy; taniu, jak zmieni1o si moje ycie jak zacz1am stosowa wskazwki zawarte w tej ksi!ce. 5og powiedzie jedno 0' ,673V3G ;ustyna I studiuj i pracuj