You are on page 1of 181

ZBIGNIEW NIENACKI

PAN SAMOCHODZIK I...



WINNETOU





















kur-rk@o2.pl


3
SPIS TRECI
ROZDZIA PIERWSZY ............................................................................................ 5
ROZDZIA DRUGI.................................................................................................. 16
ROZDZIA TRZECI ................................................................................................ 25
ROZDZIA CZWARTY........................................................................................... 37
ROZDZIA PITY................................................................................................... 46
ROZDZIA SZSTY............................................................................................... 53
ROZDZIA SIDMY............................................................................................... 64
ROZDZIA SMY................................................................................................... 73
ROZDZIA DZIEWITY........................................................................................ 84
ROZDZIA DZIESITY.......................................................................................... 93
ROZDZIA JEDENASTY...................................................................................... 101
ROZDZIA DWUNASTY...................................................................................... 113
ROZDZIA TRZYNASTY..................................................................................... 122
ROZDZIA CZTERNASTY .................................................................................. 129
ROZDZIA PITNASTY....................................................................................... 143
ROZDZIA SZESNASTY...................................................................................... 152
ROZDZIA SIEDEMNASTY................................................................................ 160
ROZDZIA OSIEMNASTY................................................................................... 171

4
Do Czytelnikw

Do napisania tej ksiki skoniy mnie namowy przyjaci i modych czytelnikw, ktrzy
odwiedzajc moje domostwo w Jerzwadzie na Mazurach z trosk zastanawiali si nad
przyszoci Pojezierza Mazurskiego. Niewtpliwie bowiem traci ono swoje niepowtarzalne
pikno na skutek zabudowania brzegw orodkami wczasowymi.
Piszc t ksik daem si wzi na lep pochlebstw, e jestem niejako predysponowany
do podjcia tego tematu, gdy cz w sobie dwie postawy: turysty-wodniaka, buszujcego
po jeziorach, i zarazem kogo, kto mieszka tam na stae. Widz, jak mechaniczne piy
obalaj dwuchsetletnie sosny i buki, obserwuj z roku na rok zwikszajc si inwazj
turystw, a biay agiel mojego jachtu pozostaje na jeziorach a do pnej jesieni; gdy
pustoszej akweny, na brzegach pozostaj tylko sterty mieci, butelek i opakowa, fale za
koysz smugi rozlanej oliwy z silnikw motorwek i lizgaczy.
Mogem opisa w tej ksice konkretne miejscowoci i jeziora, wymieni z nazwy orodki
wczasowe, ktrych urzdzenie i sposb uytkowania godne s najwikszego potpienia.
Wymyliem jednak w Zoty Rg, Ol k i Jezioro Zmierzchun, aby wielu mogo si w
tej ksice odnale i zrozumie sw win.
Pocztkowo ksika ta miaa by pastiszem, naladownictwem literackiej powieci
indiaskiej i przygodowej. Czytelnicy i wielbiciele tego gatunku zapewne odnajd u mnie
jakby echo swoich lektur, strzpy i zbitki znanych im skdind sytuacji.
Ale w miar tworzenia forma wymkna si spod mojej kontroli, angaujc mnie bardziej,
ni si tego mogem spodziewa. Oczywicie, brzmi w tej ksice echa wspomnianych
lektur, lecz ju bez tej zamierzonej lekkiej drwiny. Albowiem odzywaj si one w kadym z
nas, gdy znajdzie si twarz w twarz z niekaman przyrod. Przypominaj si wtedy
historie o Winnetou i tropicielach ladw, o wczgach, trampach i wspaniaych
eglarzach. Na czas urlopu, oderwany od swych codziennych zaj, niemal kady turysta
rozstawiajcy nad brzegiem jeziora pcienny wigwam zaczyna identyfikowa si z
idolami swojej modoci. Podnoszc agiel na ukochanej mini-ajbie rusza, albo odkry
nieznany ld i spotka prawdziw przygod.
yje we mnie nadzieja, e podobnie jak ogldam modych harcerzy z biaymi sznurami,
pilnujcych porzdku na ulicach naszych miast, zobacz w przyszoci specjalnie
przeszkolone zastpy i druyny, zajmujce si ochron przyrody, strzegce latem rezerwatw
przed wandalizmem. Moe zdarzy mi si spotka w lasach patrole harcerskie z emblematami
Stra Ochrony Przyrody, wdraajce niesfornych turystw w zasady przepisw o ochronie
rodowiska naturalnego. Komu bowiem jak nie ludziom modym musi zalee na tym, aby
pozostao dla nich to, co byo jeszcze i naszym udziaem - pikno i urok polskich jezior i
lasw.
Ale powie ta nie jest adresowana jedynie do modziey. Staraem si nada jej tak
form, aby odrobin zadowolenia znalaz w niej i czytelnik starszy. To my, doroli,
ponosimy odpowiedzialno za owe poacie obalonych starodrzeww, za zniszczone brzegi
jezior, za smugi oliwy na wodach Pojezierza Mazurskiego. Bd szczliwy, jeli kto z Was
wstrzyma si wiosn z zerwaniem konwalii majowej, a ktry z kierownikw orodka
wczasowego zdejmie z drzew lenych tuby gigantofonw. Albowiem ambicj chyba kadego
pisarza jest nie tylko ukazywa zoono spraw, bawi i uczy, ale take i ksztatowa
obyczaje.

Zbigniew Nienacki
Jerzwad , luty 1974 r.

5
ROZDZIA PIERWSZY

KTO DEWASTUJE RUINY ZAMKU? * ZOTY RG * OSIEM STOPNI W SKALI
BEAUFORTA * DWA KLANY WODNIAKW * W OPARACH DYMU I W PIEKLE
HAASU * JAK WYGLDA KRWAWA MARY? * ZAMACH NA WOLNO *
TAJEMNICZY EGLARZ * MOBY DICK I SWALLOW * ZWYCISTWO
LATAJCEGO HOLENDRA * DZIWY W KAWIARNI * ZAGUSZACZ
RADIOODBIORNIKW * MILCZCY WILK, WINNETOU I MISS KAPITAN

To miay by prawdziwe wakacje. Bez rozwizywania zagadek historycznych, bez
przygd i tropienia przestpcw, godzcych w skarby kultury narodowej. Zamierzaem
wyjecha na Mazury i wypoczywa: pywa i opala si w socu.
Ale w przeddzie mego wyjazdu na urlop - a byo to na pocztku lipca - dosza do
naszego departamentu w Ministerstwie Kultury i Sztuki wiadomo, e pewien wielki
zakad przemysowy, posiadajcy swj orodek wypoczynkowy w miejscowoci Zoty
Rg nad jeziorem Zmierzchun, postanowi rozebra znajdujcy si nie opodal stary
zamek i na jego miejscu zbudowa klub-kawiarni. W tej sytuacji dyrektor Marczak,
ktremu podlegay nie tylko muzea, lecz i sprawa ochrony zabytkw, poleci mi, abym
jadc na wypoczynek, niejako po drodze, zbada spraw na miejscu. Nie pierwszy to
bowiem ju raz musielimy przeciwdziaa zamachom na zabytkowe budowle, ktre
przerne instytucje prboway rozbiera lub przerabia bez zgody gwnego lub
wojewdzkiego konserwatora. Usiowano je unowoczeni, przystosowa do nowych
potrzeb nie uwzgldniajc jednak, e w ten sposb trac swj pierwotny historyczny
charakter.
Tak byo i tym razem. Dlatego nie namylajc si wiele wyszukaem na mapie jezioro
Zmierzchun - nigdy bowiem tam nie byem - i zabrawszy z archiwum teczk z
dokumentacj dotyczc zamku w Zotym Rogu, nazajutrz wczesnym rankiem wsiadem
w swj wehiku i wyruszyem w drog.
Dzie by soneczny, ale niezwykle wietrzny. Na niebie nie byo ani jednej chmurki,
wia jednak tak silny wiatr, e na otwartych przestrzeniach samochd nieomal spychao
do rowu. Aby utrzyma waciwy kierunek, trzeba byo nieustannie nadrabia
kierownic, jecha wolno i ostronie.
I dlatego dopiero po piciu godzinach jazdy od Warszawy zobaczyem drogowskaz z
napisem Zoty Rg - 10 kilometrw. Strzaka wskazywaa boczn, wsk, asfaltow
drog, prowadzc w gb wielkiego kompleksu lenego. Skrciem w ni i odtd po
obydwu stronach drogi rozcigay si lasy pene cienistego buka. A do Zotego Rogu
nie dostrzegem adnej wsi, adnego osiedla - wymarzone okolice dla kogo, kto szuka
spokoju i samotnoci.
Lecz oto las si nagle skoczy. Ujrzaem ogromn to jeziora a biaego od piany,
ktr niosy potne, rozkoysane przez wiatr grzywacze. Po prawej stronie las cign
si nieprzerwan ciemn lini a po horyzont, gdzie jezioro zwao si w przesmyk,
czcy je z drugim, nieco wikszym, i trzecim - jeszcze wikszym jeziorem. Dalej, jak
to widziaem z mapy, prowadzi kana, wicy te trzy akweny z potnym zbiornikiem
niardw.
Asfaltowa szosa skrcaa na lewy, nie zalesiony brzeg i koczya si lepo przed
bram duego orodka wypoczynkowego, usytuowanego na piaszczystym pwyspie.
Ju z daleka wida byo dziesitki brzydkich domkw campingowych, a nie opodal
pwyspu, na niewysokim wzgrzu obronitym starymi drzewami - wznosiy si

6
brunatne ruiny starego zamku: na wp zrujnowana wiea i kawaek ciany z oczodoami
okien. Wzdu szosy, prowadzcej do orodka wypoczynkowego, tu nad brzegiem
jeziora rozcigao si kilkanacie zagrd chopskich i domw. Najpierw widoczne byy
kompleksy czerwonych dachw zabudowa nadlenictwa Zoty Rg, potem zagrody
chopskie i drewniany dugi hangar nad wod, zapewne rybaczwka. Jeszcze dalej sta,
zbudowany z prefabrykatw betonowych i szka, pawilonik kawiarni gminnej spdzielni
oraz czerwony budynek poczty, sklep, szkoa podstawowa i remiza straacka. Na kocu
znajdowa si orodek wypoczynkowy i tu si koczya szosa, a za orodkiem, ju w
lesie, rozcigaa si dua polana pena rnokolorowych namiotw i cumujcych przy
brzegu aglwek - zapewne pole namiotowe.
Turyci zasiedlili chyba take malek wysepk, znajdujc si na przedueniu
pwyspu i stanowic jakby ma kropk nad i, bo wanie liter i przypomina
pwysep, zajty przez orodek wczasowy. Wok wysepki koysao si na falach
kilkanacie motorwek, w zieleni drzew i krzakw przewityway ptna namiotw.
Czuem si zmczony podr i przed przystpieniem do czynnoci subowych -
obejrzenia zamku i rozmowy z kierownictwem orodka - postanowiem si pokrzepi
szklank czarnej kawy. Zatrzymaem wic wehiku na maym parkingu przed kawiarni,
gdzie stao ju kilka samochodw. Wysiadajc z wehikuu, rozprostowujc nogi i plecy -
zobaczyem, e od strony jeziora kawiarnia posiada bardzo adny taras ze stolikami, a od
tarasu schodzi w wod drewniany pomost, przy ktrym po lewej stronie koysao si na
falach kilka aglwek, a po prawej kilka motorwek i odzi motorowych. To zapewne
wichura szalejca na jeziorze spdzia wodniakw do brzegw, jednych pod namioty,
innych do kawiarni, gdzie mogli w zaciszu poczeka, a wiatr przestanie d i uspokoj
si fale. Nawet taras kawiarniany okaza si zupenie pusty, nikt bowiem nie chcia si
wystawia na uderzenia wichury, ktra w porywach osigaa chyba si omiu stopni w
skali Beauforta.
Otworzyem drzwi kawiarni i nieomal cofnem si. W twarz uderzyy mnie gste
kby dymu tytoniowego, a bbenki uszu bolenie zareagoway na wrzask kilku
grajcych radioodbiornikw turystycznych. Dym potrafi znie, poniewa sam pal,
lecz na haas reaguj gwatownie i bolenie. Nie ma dla mnie nic bardziej nienawistnego
ni widok modzieca czy dziewczyny idcych po ulicach lub alei parkowej, na brzegu
morskim czy nad jeziorem - z grajcym aparatem tranzystorowym w rku. Uwaam za
szczyt chamstwa i nietaktu, gdy kto z grajcym aparatem wchodzi do publicznego
lokalu i zmusza wszystkich do suchania tego, czego on sam sucha.
Ale tu nie miaem wyboru. Chciaem si napi kawy, wic musiaem wej w dym i
haas. Z trudem - poprzez sin zason tytoniowego smrodu - odkryem pusty stolik w
rogu sali. Poprosiem kelnerk o szklank podwjnie wzmocnionej kawy i zamierzaem
zaproponowa otworzenie okna, ale pomylaem, e na nic to si nie zda, poniewa to
wichura na dworze spowodowaa, e okna zostay zamknite, aby nie wyrwao ich z
futryn. Innymi sowy, naleao przypuszcza, e w bezwietrzny dzie w kawiarni jest
znone powietrze. Ale ten haas? Tych kilka radioodbiornikw - czy wyy tutaj kadego
dnia? Pamitajc o motorwkach, ktre widziaem koo wyspy i przy pomocie kawiarni,
pomylaem, e w takim haasie przenigdy nie chciabym spdzi urlopu w Zotym
Rogu. Zaatwi spraw starego zamku i odjad std natychmiast tam, gdzie jeszcze
mona posucha szumu wiatru i bekotu fal.

7
Kawa okazaa si nad wyraz dobra. Pijc j drobnymi ykami zaczem bezwiednie
rozglda si po sali, prbujc si zorientowa, jakich to turystw i wczasowiczw
zwabiaj lasy i jeziora w Zotym Rogu.
Od razu si rzucao w oczy, e klientela kawiarni dzielia si jakby na dwie zasadnicze
grupy. Po prawej stronie siedzieli chyba eglarze, co poznawao si po biaych kurtkach,
brodatych twarzach, fantazyjnych kapeluszach. Po lewej za zajmowali stoliki
motorowodniacy - w skrzanych kurtkach, w wybrudzonych smarami spodniach.
Motorowodniaka pozna zreszt bardzo atwo. Na naszych wodach rzadko spotkasz d
z silnikiem typu Johnson lub Merkury. Przewaaj haaliwe bzykacze-dwusuwy:
warty, tummlery, D-6, moskwy, wichry. A jeszcze nie zdarzyo mi si spotka
dwusuwowego silnika, ktry pracowaby na wodzie bezbdnie, nie zalewaaby mu si
wieca, sprawnie dziaa iskrownik, nie zatyka si ganik. Dlatego kady waciciel
takiego silnika po jakim czasie ma za paznokciami i na ubraniu trudno usuwalne lady
oleju.
I wanie sprawa do charakterystyczna: na stolikach motorowodniakw stay ryczce
aparaty radiowe. No c, haas motoru lizgacza si rzeczy przytpia such. Gdy pynie
si z takim silnikiem, trzeba gono krzycze, aby si porozumie, i nic dziwnego, e
potem trzeba sucha radia na peny regulator.
Inaczej zupenie eglarstwo. To sport cichy, wymagajcy skupienia i spokoju.
Szanujcy si eglarz rdldowy nie tylko nie wchodzi na aglwk w butach, ale nie
zabiera z sob w rejs aparatu radiowego. Etyka eglarska zakazuje gwizda i krzycze na
wodzie, nawet podnoszenie gosu jest niemile widziane, i nic dziwnego, e sport ten
wychowuje ludzi, ktrzy nie tylko kochaj wiatr, lecz i szanuj cisz. Nawet gdy wyjd
na ld.
Nie dziwiem si wic zauwaajc niechtne spojrzenia, jakie eglarze posyali w
stron motorowodniakw. Rozumiaem rwnie, dlaczego siedzieli oddzielnie, dlaczego
po przeciwnych stronach pomostu kawiarnianego cumoway aglwki i motorwki,
dlaczego przy brzegu polany lenej widziaem same maszty, a wok wysepki koysay
si same motorwki. W Zotym Rogu midzy dwiema grupami wodniakw panowa
ostry konflikt.
Rzecz jasna, gocie kawiarni nie skadali si z samych eglarzy i motorowodniakw.
Byo tu take kilku automobilistw, ktrych samochody widziaem na parkingu, jacy
przejezdni turyci, przewanie mczyni z onami i dziemi. Jeden z tych panw
kilkakrotnie bagalnie skada rce, zwracajc si do motorowodniakw, aby ciszyli
radia, lecz jego proba pozostawaa bez echa.
W pewnej chwili kelnerka - moda dziewczyna w krtkiej sukience i maym fartuszku
- wysza na zaplecze kawiarni i wrcia trzymajc w rku wywieszk. Skierowaa si w
stron stolikw motorowodniakw i wywieszk uczepia do kinkietu na cianie. Teraz
moglimy odczyta tre wywieszki, wypisan kolorowym flamastrem: Uprasza si o
cisz i niewczanie radioodbiornikw.
Rzucia mi si w oczy bardzo rna reakcja goci. Automobilici odetchnli z ulg. Na
ustach eglarzy pojawiy si triumfujce umieszki. Natomiast twarze motorowodniakw
stay si ze, zacite. I jak na komend ciszyli aparaty radiowe.
Ale nie, nie dlatego, e przyjli do wiadomoci tre wywieszki. Po prostu zamierzali
polemizowa z kelnerk, a wrzask grajcych pude mg im w tym przeszkodzi.
Gos zabra rosy brodacz z afrykask czupryn.

8
- Halo, prosz pani, co ma znaczy ten napis?
- Nie umie pan czyta? - kelnerka udaa zdumienie.
- Umiem, prosz pani. I dlatego wanie pytam: kto wyda zakaz wczania
radioodbiornikw?
- Nasza kierowniczka.
- Ach, wic to sprawka Krwawej Mary - oburzy si Kudacz. - Prosimy bardzo, niech
ona tu przyjdzie i wytumaczy si przed nami.
Od stolika zerwa si may blondynek w okularach i skrzanej kurtce:
- Co to ma znaczy? W adnej kawiarni nie ma takich wywieszek. Nigdzie nie jest
zabronione wczanie radioodbiornikw. Wiem o tym, jako student prawa nieco
orientuj si w przepisach.
- Tak jest. Adwokat ma racj. Niech tu do nas przyjdzie Krwawa Mary - daro si
bractwo motorowodniakw.
Kelnerka wzruszya ramionami i wysza na zaplecze. Z niecierpliwoci
oczekiwalimy jej powrotu w towarzystwie kierowniczki kawiarni. Jedni, bo spodziewali
si awantury, ktra urozmaici moga ycie na wczasach, jeszcze inni, bo ciekawi byli
osoby o tak gronie brzmicym przezwisku.
Krwawa Mary? Wyobraziem sobie ros, tg kobiet o gronym wejrzeniu i rkach
a do okci umazanych we krwi.
A wysza do nas bardzo moda i adna dziewczyna o jasnych, gadko zaczesanych
wosach, zwizanych z tyu kokard. Miaa na sobie obcise spodnie z welwetu i koszul
o mskim kroju. Rysy jej twarzy wyday mi si delikatne, cho jak na mj gust miaa
zbyt szeroko rozstawione oczy i wystajce koci policzkowe. Spokojnym krokiem
podesza do motorowodniakw i powiedziaa bez odrobiny irytacji w gosie:
- Nie ycz sobie, eby mnie nazywano Krwaw Mary. Na imi mam Maria.
Podobay mi si jej sowa. Ja take nosiem przezwisko Pan Samochodzik. Ale
uwaaem, e w ten sposb mog o mnie mwi jedynie moi przyjaciele.
- A co dotyczy wywieszki - cigna dalej - zrobiam j na yczenie wielu goci. Od
pewnego czasu zwracali mi oni uwag, e w prowadzonej przeze mnie kawiarni jest zbyt
gono. A przecie jest to kawiarnia wczasowa, ludzie przyjedaj do Zotego Rogu,
aby odpocz od haasw w miecie.
Odkrzykn jej Kudacz:
- My wiemy, jakich goci ma pani na myli. eglarzy. Oni od dawna na nas krzywo
patrz. Ale my, motorowodniacy, ktrzy take jestemy klientami tej kawiarni, chcemy
w niej sucha modzieowej muzyki. Nasze yczenia te naley uwzgldni.
Od stolika znowu zerwa si Adwokat:
- Szanowna pani zapomniaa, e do wielu kawiar specjalnie kupuje si szafy grajce,
magnetofony, radia, a nawet sprowadza orkiestry, aby gocie mogli posucha muzyki.
Tak dzieje si nie tylko w kawiarniach miejskich, lecz i w kawiarniach wczasowych.
Dlatego uwaamy, e wydany przez pani zakaz jest bezprawny i nie bdziemy si do
niego stosowa. Prosz mi pokaza oklnik, ktry zabrania wcza radioodbiorniki w
publicznych lokalach.
Niestety, mia racj. Jak do tej pory ani Ministerstwo Handlu Wewntrznego, ani
poszczeglne dyrekcje zakadw gastronomicznych nie wyday w tej sprawie adnego
oklnika.
Ale moda kierowniczka kawiarni w Zotym Rogu bya sprytn osbk.

9
- Pan ma tylko czciowo racj - odpara spokojnie. - Prosz nie zapomina, e kada
kawiarnia ma swoj specyfik. Na yczenie klientw i za zgod kierownictwa lokalu
mona wprowadzi szaf grajc i w okrelonych godzinach organizowa nawet
wieczorki taneczne przy magnetofonie lub orkiestrze. Ale skoro moi gocie ycz sobie
ciszy, musz uwzgldni ich dania.
- To bezprawie! Pani jest po stronie eglarzy! - woa Kudacz.
Krwawa Mary potrzsna gow:
- Nie interesuje mnie rodzaj sportu uprawiany przez mych goci. Uwzgldniam tylko
ich yczenia. A panowie, jeli nie zastosuj si do wywieszki, odpowiada bd za
zakcenie spokoju publicznego.
- Co takiego? - zdumia si Adwokat. - Ja znam przepisy, pani nie ma prawa
tyranizowa nas swymi lokalnymi zarzdzeniami. Turystyczne radioodbiorniki s do
kupienia w sklepach, a wic kady obywatel ma prawo ich uywa, bo po to s
sprzedawane.
Krwawa Mary znowu potrzsna gow:
- Pan si myli, panie Adwokacie. Dam panu przykad. Czy wolno kademu piewa?
Tak. S nawet specjalne budynki, zwane operami, gdzie si oklaskuje piewakw. Ale
jeli pan zechce piewa w kawiarni, zostanie pan ukarany za zakcenie spokoju
publicznego.
Znowu odezwa si Kudacz:
- My wiemy, co si kryje za t wywieszk. Dosza do nas wiadomo, e w Zotym
Rogu powstaa tajna grupa pod nazw Liga do Walki z Haasem i pani zapewne
zostaa jej czonkiem.
- Tak jest - podchwyci jego sowa Adwokat. - Doszy nas suchy, e na czele owej ligi
stoi Winnetou.
Krwawa Mary wzruszya ramionami:
- Nie nale do adnej tajnej organizacji. Nie mam te nic wsplnego z Winnetou. Od
czasu, gdy zabiam w naszym okrgu owieckim jelenia o najwikszym porou, on
wstpi wobec mnie na ciek wojenn.
- Ale prawd jest, e Winnetou napisa do Urzdu Rady Ministrw wielki memoria,
aby to jezioro obj stref ciszy - zawoa Kudacz. - A to jest ju koniec dla nas,
motorowodniakw. I pod memoriaem Winnetou podpisali si eglarze, a take i pani,
jako kierowniczka kawiarni. Wczoraj cay wieczr warcza bben na drugim brzegu
jeziora. Wszyscy ju wiedz, e Winnetou chce wykopa przeciw nam swj topr
wojenny. Tylko, e my si nie damy. Mamy potnych przyjaci. Z nami jest orodek
wczasowy, bo oni te posiadaj motorwk. A z orodkiem wczasowym nie wygracie.
- Tak jest - poderwa si z krzesa Adwokat. - Czy pani zdaje sobie spraw, z kim
zadzieracie? Orodek wczasowy podlega Ministerstwu Przemysu Cikiego, czy pani to
rozumie? To kluczowy przemys, prosz pani. Co daj pastwu eglarze? Czy
przysparzaj dewiz, czy pomnaaj dochd narodowy? Nie, nawet zabieraj dewizy na
swoje rne rejsy zagraniczne. Dlatego, jak pani myli, czyje dania zostan
uwzgldnione? eglarzy, ktrzy chc ciszy, czy orodka wczasowego? Kto wygra?
Winnetou i garstka eglarzy, czy pan Purtak, kierownik orodka wczasowego?
Ten potok sw zdawa si zalewa mod kierowniczk kawiarni. Zdania brzmiay
gronie, argumenty byy wakie. Nic wic dziwnego, e Krwawa Mary milczaa
bezradnie, spogldajc to na eglarzy, to na swoj wywieszk.

10
Jej chwilow sabo wykorzysta Kudacz.
- Panowie! - wrzasn do swoich kolegw - grajcie na tranzystorach. Nie przyjmujemy
do wiadomoci zakazw Krwawej Mary. Jeli Winnetou i ich tajna liga chce z nami
wojny, to teraz ogaszam wszem i wobec: my take wykopujemy topr wojenny i
wypdzimy std nie tylko Winnetou, ale i wszystkich eglarzy, jeli im si nie podoba
zapach naszych spalin i warkot naszych silnikw.
I radioodbiorniki rykny jeszcze goniej ni przedtem. Ciekawy byem, jak w tej
sytuacji zachowa si Krwawa Mary. Czy da spokj caej sprawie, uwaajc si za
pokonan? A moe pobiegnie na posterunek, aby z pomoc milicjanta zaprowadzi
spokj w swej kawiarni?
Ale zdarzyo si co, co uwag i jej, i moj, i wszystkich goci zwrcio zupenie w
innym kierunku.
Oto z przesmyku na jeziorze Zmierzchun wypyn jacht - mimo sztormowej pogody i
tak silnych szkwaw, e poryway pian z fali i roznosiy j po caym rozszalaym
jeziorze. eglarz, ktry przy takim wietrze zdecydowa si pyn, musia mie nie lada
odwag, a i jego jacht posiada chyba wielk odporno na fale.
Moe by to may, stabilny kiler
1
?. Ale kilery rzadko zjawiaj si na jeziorach
mazurskich, poniewa trudno im dobi do pytkich brzegw, wody za obfituj w nie
oznaczone mielizny. Wiatr wia od przesmyku, jacht pyn fordewindem, czyli kursem
wiatru penego, mg wic osign du szybko i nieomal rs w naszych oczach, z
kad chwil stajc si wikszy i wikszy.
- To jaka mieszna samorbka - pogardliwie zawoa ktry z eglarzy. - Waciciel
zapewne sam j sobie zrobi i sam uszy agle, bo takie jakie dziwne wida olinowanie.
A widzicie, co to za agiel?
No c, nie dziwio mnie ich zdumienie. Przy kawiarnianym pomocie widziaem
tylko omegi, finny, BM-ki, hetki i cadety
2
. S to jachty jednomasztowe z do prostym
oaglowaniem typu Marconi
3
. Dzi na takich jachtach uczy si u nas eglarstwa
rdldowego.
Lecz ja zdobyem patent sternika w swoich studenckich czasach, par adnych lat
temu, gdy naleaem do Akademickiego Zrzeszenia Sportowego. Widywao si wtedy na
jeziorach najrniejsze ajby.
Zbliaa si ku nam niezwykle zgrabna jol z grot-masztem i bezanmasztem
4

umieszczonym za sterem. Miaa oaglowanie typu gaflowego
5
- do rzadko dzi

1
Wyrniamy dwa rodzaje jachtw: kilery - z umieszczonym pod dnem odzi balastem, ktry
zapewnia niewywracalno odzi, i jachty mieczowe, z tzw. mieczem czyli arkuszem blachy
zawieszonym pod dnem, ktry powiksza opr boczny jachtu. Wciganie miecza umoliwia
pywanie nawet po pytkich wodach.
2
Omega - najpopularniejsza u nas d aglowa o powierzchni agli 15 m2. Fin - d regatowa z
jednym tylko aglem o powierzchni 10 m2. BM-ka - wietna do eglugi jeziorowej o
wszechstronnym przeznaczeniu; d z aglami o powierzchni 12 m2. Hetka, czyli jacht klasy H,
ma agle o powierzchni 15 m2. Cadet - to malutka dka, uywana przede wszystkim przez
modzie. Ma ciar tylko 54 kg i nieco ponad 5 m2 agla.
3
Oaglowanie typu Marconi charakteryzuje si trjktnym grotem, czyli aglem gwnym.
4
Jol - oglna nazwa nadawana maym odziom sportowym o oaglowaniu skonym, posiadajcym
dwa maszty. Maszt tylny, bezanmaszt, umieszczony za sterem, jest znacznie niszy od masztu
przedniego (czyli masztu gwnego, zwanego te grotmasztem).

11
spotykane na jeziorach mazurskich. Z powodu silnego wiatru kierujcy jachtem eglarz
zrefowa
6
wielki agiel i zrzuci bezan.
Nie dziwia mnie te tak dua liczba faw, czyli lin przy maszcie gwnym.
Albowiem agiel gaflowy oprcz grotfau potrzebuje jeszcze dirka i pikfau
7
. Z dziobu
wystawa bukszpryt
8
, a wic znaczyo to, e eglarz mg si posugiwa nie tylko
fokiem, lecz i kliwerem, a i do spinakera musia by osobny fa. Rzadko dzi na naszych
jeziorach zobaczy mona agiel bryfok, balonfok czy genuafok
9
- std te i zdziwienie
modych eglarzy rdldowych, gdy trafi si jednostka z bardziej skomplikowanym
oaglowaniem.
Jol bya ju blisko, widzielimy j bardzo wyranie. Za sterem siedzia rosy
mczyzna w grubym czarnym swetrze i z rozwian szop jasnych wosw.
Bystre oko mogo ju teraz przeczyta napis na burcie, wymalowany duymi literami:
MOBY DICK.
Przypomniaem sobie wspania ksik, ktra w dziecistwie i latach modoci daa
mi tyle niezwykych przey, zapadniaa moj wyobrani. Historia o ogromnym
biaym wielorybie, zwanym Moby Dick, o szalonym, a moe wspaniaym kapitanie,
ktry go ciga i zgin wraz z zaog swego wielorybniczego statku - dostarczaa mi
wiele tematw do rozmyla.
I byem niemal pewien, e czowiek, ktry imieniem Moby Dicka nazwa swj jacht,
nie mg by przecitnym eglarzem, bo ci zazwyczaj daj swym ajbom imiona
dziewczt, ptakw, ryb. Na jeziorach roi si od Neptunw, Rybitw, Wand, Mew
i tym podobnych.
Nagle w przesmyku pokaza si znowu biay agiel. Pyn drugi eglarz, nie mniej
odwany od tego na Moby Dicku. Nie, by chyba po stokro odwaniejszy, albowiem
pyn na penych aglach.
Wydawao si, e po prostu leci po falach z kad sekund pochaniajc przestrze
jeziora. Przed chwil jeszcze jacht by maleki, ledwie widoczny, a ju teraz zblia si
do Moby Dicka, pdzc w lizgu z niepojt szybkoci. Zaiste, susznie uczyni jego
waciciel malujc na burtach nazw Swallow, co znaczy Jaskka. Jacht bowiem
zdawa si unosi na swoich dwch napitych aglach jak na skrzydach.
Swallow mia na aglu litery FD, co znaczy Flying Dutchman. Ale nawet bez tych
liter dowiadczony eglarz natychmiast rozpozna sylwetk takiego jachtu wrd
dziesitkw innych. Oto pyn ku nam Latajcy Holender - wyczynowy jacht regatowy,

5
Oaglowanie gaflowe - rodzaj oaglowania skonego, w ktrym agiel czworoktny rozpity jest
za pomoc gafla - ukonego drzewca opierajcego si jednym kocem o maszt. Do drugiego koca
przymocowany jest rg agla (czyli lik).
6
Refowa w jzyku eglarskim znaczy zmniejsza powierzchni agla. agiel nawija si na
drzewce poziome, zwane bomem. Kady agiel skada si z podunych pasw: refw - i std nazwa.
W zalenoci od tego, ile agla nawinie si na bom, mwimy, e kto nawin jeden, dwa, trzy refy.
7
Dirk - nazwa jednej z lin podtrzymujcych bom.
8
Bukszpryt - drzewce ukone wysunite poza dzib jachtu. Mona do niego mocowa dodatkowy
may agiel, np. trjktny malutki kliwer.
9
Midzy dziobem a masztem gwnym przebiega lina stalowa zwana sztagiem. Na niej zawiesza si
agle pomocnicze zwane sztakslami. Nale do nich trjktny agiel o nazwie fok, trjktny o
bardzo wyduonej podstawie - genuafok i spinaker (przypomina wydty balon) oraz bryfok i
balonfok.

12
o jakim marz setki eglarzy. Jest to jeden z najszybszych jachtw dwuosobowych, jakie
mona spotka na wodach rdldowych. Pywanie na Latajcym Holendrze wymaga
ogromnego dowiadczenia. To nie omega ani nawet finn. Rzadko pynie si na nim
siedzc w kokpicie
10
, czciej balastowa trzeba na trapezie, to na lewej, to znw na
prawej burcie. Zbyt powolne wyjcie na trapez albo zbyt powolny powrt do kokpitu
grozi wywrotk. Prawdziwej akrobacji trzeba, aby utrzyma nad wod pitnacie metrw
kwadratowych agla na ajbie stosunkowo wskiej i lekkiej, o niewielkim zanurzeniu.
A na Swallowie pyna kobieta. I to samotnie, podobnie jak samotnie pyn eglarz
na Moby Dicku. Widzielimy j na trapezie, zwieszon nad wzburzonymi falami.
Miaa biae wosy i biay kapok
11
.
Nie patrzyem na zegarek, ale mino chyba tylko kilka minut, gdy Swallow
dopdzi Moby Dicka, zrwna si z nim, a potem wyprzedzi.
- Brawo! - zawyli eglarze w kawiarni. - Brawo, Swallow!
eglarka na Swallowie zapewne nie zamierzaa jednak dobija do pomostu
kawiarni. Raptem zrobia zwrot, kierujc jacht do obozowiska eglarzy.
I wtedy wiatr j pooy. Upada na wod jak motyl ze zwartymi skrzydami.
Sternik na Moby Dicku zerwa si z miejsca, gotw skierowa swj jacht na pomoc
toncej. Ale ona daa mu rk znak, e nie potrzebuje pomocy. Byskawicznie wskoczya
na miecz swego jachtu i w mgnieniu oka postawia go na wodzie, dziobem do wiatru.
Potem z koci zrcznoci wskoczya na trapez i ostronie, prawym halsem
12
ruszya w
kierunku obozowiska eglarzy. Albowiem nie moe pyn na Latajcym Holendrze ten,
kto nie zna sztuki byskawicznego stawiania jachtu na wodzie.
Obramowanie okna i ciana kawiarni zasoniy wkrtce Latajcego Holendra. Pozosta
nam tylko widok Moby Dicka, ktry szed wprost na brzeg. Lecz gdy mija pomost
kawiarni, sternik nagle dokona zwrotu, ustawi jacht pod wiatr i zrzuci agiel. Silny
podmuch osabi pd Moby Dicka do tego stopnia, e wolniutko zbliy si do desek
pomostu praw burt. Zwj grubej liny, zwany bucht, ochroni brzeg burty przed
otarciem o kant pomostu. eglarz wyskoczy na pomost, przytrzyma jacht i zarzuci lin
cumownicz na wystajcy pachoek. Potem wyj z kabiny torb podrn i puci wolno
jacht, ktry porwany przez fale odszed kilka metrw od pomostu i szarpa si na linie
jak narowisty ko trzymany cuglami.
Za chwil eglarz wszed do kawiarni. I podobnie jak ja zatrzyma si w drzwiach
uderzony bolenie wrzaskiem tranzystorowych radioodbiornikw. Wyraz jego twarzy
zdawa si mwi O Boe, czemu tu taki haas? Bezradnie rozglda si po zadymionej
sali, na prno szukajc wolnego stolika.
Ale oto naprzeciw niemu ruszya Krwawa Mary. I ona, podobnie jak gocie z
kawiarni, podziwiaa samotnego eglarza, ktry w t wietrzn pogod wypyn na
jezioro. By moe zachwycia j take jego rosa sylwetka, opalona, pikna twarz i

10
Kady jacht ma dzib i ruf pokryt pokadem. Cz rodkowa nie ma pokadu - tu wanie
znajduje si miejsce dla zaogi zwane kokpitem. W jachtach kabinowych kokpit czciowo zakryty
jest kabin.
11
Kapok - popularna nazwa kamizelki ratunkowej.
12
Jacht ma lew i praw burt. Gdy wiatr wieje na praw burt (grot wwczas znajduje si za
lew burt), mwimy, e pyniemy prawym halsem. I odwrotnie, gdy wiatr wieje na lew burt,
pynie si lewym halsem.

13
ogromna szopa jasnych wosw. Zapraszajcym gestem wskazaa mu subowy stolik,
znajdujcy si przy bufecie.
Olbrzym skinieniem gowy podzikowa jej za t uprzejmo. Nie wyrzek ani sowa,
bo i tak zaguszyby je wrzask aparatw radiowych. Skromnie usiad przy wskazanym
mu stoliku, postawi swoj podrn torb. Gdy przyjrzaem mu si dokadniej,
doszedem do wniosku, e ma chyba okoo czterdziestu lat, ale odmadzaa go szczupa,
modziecza sylwetka.
Podesza do niego kelnerka, aby przyj zamwienie. Olbrzym mwi co do niej, ale
ona widocznie go nie syszaa. Krcia gow, wskazujc ryczce pudeka na stolikach.
Olbrzym zmarszczy gronie brwi. A potem woy do do swej torby podrnej. I w
tym momencie stao si co zadziwiajcego. Jak za dotkniciem czarodziejskiej rdki
umilky wszystkie turystyczne radioodbiorniki. W kawiarni nastaa taka cisza, e chyba i
bzyczenie muchy by si usyszao, gdyby mucha moga y w takim dymie.
- Prosz o szklank herbaty i ciastko drodowe - zabrzmia w kawiarni tubalny gos
olbrzyma.
Motorowodniacy zaczli oglda swoje aparaty radiowe. Pukali w nie zagitymi
palcami, przykadali uszy do gonikw, krcili gakami, wyjmowali i sprawdzali baterie.
Na prno. Aparaty radiowe ucichy, cho wydobywa si z nich cichuteki szmer,
najlepszy dowd, e nic si w nich nie zepsuo. Sprawiay wraenie, jakby kto - jaka
dziwna sia - odepchn od nich fale radiowe lub zakci ich odbir w taki sposb, e
tylko szemray niewyranie i bekotliwie.
Domylaem si przyczyny tego zjawiska. Podczas swej podry do Francji,
przejedajc przez Republik Federaln Niemiec, widziaem w tamtejszych sklepach
aparaty do zaguszania aparatw radiowych w cenie trzydziestu siedmiu dolarw i
wicej, w zalenoci od tego, czy dziaay one w promieniu stu, czy czterystu metrw.
Byy to aparaty zminiaturyzowane, niektre wielkoci paskiej latarki elektrycznej, inne
jeszcze mniejsze - wielkoci pudeka papierosw. I podobnie jak radiowe aparaty
tranzystorowe, zasilane byy przez baterie elektryczne.
Nie ulegao wtpliwoci, e jasnowosy, eglarz wczy taki wanie zaguszacz
radiowy. Trzyma go w torbie podrnej i zdenerwowany haasem - uruchomi. A teraz
z najniewinniejsz min obserwowa motorowodniakw, opukujcych swoje
radioodbiorniki. Postpi oczywicie wbrew prawu, gdy podobnie jak nie wolno nikogo
zmusza do suchania radia, tak samo nie wolno nikomu zabrania suchania. W jednym
i drugim wypadku jest to zamach na wolno obywatela.
- Panowie! - wrzasn nagle Kudacz: - To jaka granda! Kto nam zrobi gupi kawa.
- Szczupy, wysoki chopak w ciemnych okularach, take motorowodniak -
oskarycielskim gestem wycign rk w stron jasnowosego eglarza.
- Chcecie wiedzie, kto zaguszy nasze radioodbiorniki? To on. Ten osobnik, ktry
przypyn tu przed chwil. Ja go znam, panowie. On by, i chyba jest nadal, docentem
na wydziale elektroniki na politechnice. Przez niego oblaem trzeci semestr i wyrzucili
mnie z uczelni. Przez niego musiaem powtrnie zdawa egzamin na inn uczelni.
Jestem przekonany, e posiada aparat, ktry zagusza gos naszym radioodbiornikom.
Spojrzenia wszystkich goci w kawiarni skieroway si na jasnowosego eglarza. Ale on
zdawa si tego nie widzie, podobnie jak udawa, e nie syszy oskare, ktre paday
pod jego adresem. Z najwikszym spokojem jad ciastko i popija je gorc herbat.
Krwawa Mary patrzya na niego z uwielbieniem.

14
- Prosz pastwa - powiedziaa - nie wiem, kto wczy ten cudowny zaguszacz. Ale
w imieniu wielu tu obecnych pragn mu za to serdecznie podzikowa.
Jej sowa spowodoway lawin wrzasku od stolikw motorowodniakw. eglarze
klaskali w rce, aby wyrazi swj podziw dla tajemniczego waciciela zaguszacza,
przyczyli si take do nich automobilici. Motorowodniacy jednak woali jeden przez
drugiego:
- To skandal! To bezprawie! To nikczemno! Kupilimy radioodbiorniki w
pastwowych sklepach! Nikt nie ma prawa zabrania nam na nich gra. Niech kto
pjdzie na milicj. Tego osobnika powinno si aresztowa!
Ale mimo pogrek, aden z nich nie ruszy si od stolika. Czuli si rwnie winni,
poniewa wbrew wywieszce wczyli przedtem swoje turystyczne radioodbiorniki.
Olbrzym jad i pi spokojnie, udajc, e nic nie syszy i nic nie rozumie. A gdy skoczy,
zapaci kelnerce i wsta. Gotowa si wanie do wyjcia, gdy do kawiarni wszed
redniego wzrostu szczupy brunet, o gadko zaczesanych wosach i piknie opalonej
twarzy. Mg mie okoo trzydziestu dwch lat, ubrany by z wyszukan sportow
elegancj. Ani jedna rzecz, ktr mia na sobie, nie pochodzia ze sklepu ze standardow
konfekcj, a bya szyta na zamwienie, wedug indywidualnego pomysu. Na nogach
mia wskie zamszowe spodnie beowego koloru, wpuszczone w oryginalne indiaskie
mokasyny, obcise i mikkie. Zamszowa bluza woona bya w spodnie, wok
rozchylonego konierza czerwienia si jedwabna chustka.
Jasnowosy znieruchomia na widok tego czowieka. Otworzy szeroko ramiona i
zawoa na ca kawiarni:
- Winnetou, mj bracie i przyjacielu...
I obydwaj padli sobie w ramiona, obejmujc si mocnym, braterskim uciskiem.
- Idc nad jeziorem widziaem kanu Milczcego Wilka, ktry kierowa si w t stron
- powiedzia Winnetou. - I natychmiast przybiegem tutaj, aby uradowa oczy widokiem
mojego brata. Dlaczego Milczcy Wilk omin wigwam Winnetou i przyby do
zadymionego wigwamu bladych twarzy? Czy serce Milczcego Wilka nie mwio mu,
e Winnetou czeka na niego z utsknieniem?
- Nie chciaem zakca spokoju Winnetou - odpar olbrzym. - Wiem, e mj brat lubi
samotno. Dusza moja tsknia za lasem i jeziorem w Zotym Rogu, dlatego przybyem
tutaj znowu. Nie chciaem narzuca si Winnetou.
- Mj wigwam jest twoim wigwamem - powiedzia Winnetou kadc rk na ramieniu
Milczcego Wilka. - Pymy std zaraz, bracie mj. Winnetou nie lubi haaliwego
wigwamu Krwawej Mary.
I obojtnie rozejrza si po twarzach goci siedzcych w kawiarni. A oni wpatrywali
si w niego ze zdumieniem i zaciekawieniem, niektrzy nawet z rozbawieniem. Nie
codziennie si przecie zdarza zobaczy dwch mczyzn, ktrzy mwi do siebie
jzykiem znanym kademu, kto w modoci rozczytywa si w ksikach indiaskich
Karola Maya.
Wzrok Winnetou spocz duej tylko na Krwawej Mary. Widziaem, jak dziewczyna
si zarumienia pod tym spojrzeniem, a chcc ukry rumieniec, szybko odwrcia twarz.
Winnetou take odwrci si gwatownie i ruszy do drzwi kawiarni. Milczcy Wilk
podj z podogi swoj torb podrn i popieszy tu za nim. Gdy mijali mj stolik,
usyszaem, jak Milczcy Wilk szepn do swego towarzysza:
- Widziaem dzi na jeziorze Miss Kapitan. Popyna na bindug.

15
Winnetou przystan gwatownie. Jego twarz staa si ponura, usta mia mocno
zacinite.
- I ja j widziaem, mj bracie. Winnetou ma ze przeczucie.
W zamyleniu potrzsn gow, jakby stara si pozby zych myli, ktre go
ogarny. Potem otworzy drzwi kawiarni i przepuci przodem Milczcego Wilka. Przez
okna kawiarni widzielimy, jak obydwaj zgrabnie wskoczyli na jacht. Milczcy Wilk
ustawi Moby Dicka pod wiatr i wcign agiel gaflowy, a Winnetou uwolni jacht od
cumy. Odeszli od pomostu prawym halsem, potem Milczcy Wilk wyostrzy agiel i
zrobi zwrot przez sztag. Teraz lewym halsem przecili jezioro i skierowali si do
zaronitego lasem brzegu.
Odpynli od kawiarni najwyej czterysta metrw, gdy znowu rykny aparaty
radiowe. Niewielk sal na powrt wypeni wrzask. Ale po tym, co si tu przed chwil
stao - motorowodniacy mieli uczucie klski. Kolejno wyczali swoje puda, a potem
zaczli ze sob pgosem rozmawia. Byem pewien, e mwi o Winnetou i
Milczcym Wilku. I e nie wyraaj si o nich z sympati.

16
ROZDZIA DRUGI

ZDEWASTOWANE RUINY * ORODEK WCZASOWY CZY TWIERDZA? * JAK
ROZGRABIA SI LASY I JEZIORA * ZA REALIZACJA PIKNEJ IDEI * KTO LUBI
GIGANTOFONY? * SKUTKI PEWNEJ OMYKI * TAJNE PLANY KIEROWNIKA
PURTAKA * WYKADAM SWOJE KARTY * PROBY I POGRKI * CO LUBI
ROBOTNICY? * KIM JEST WINNETOU? * KTO UKRAD PSA?

Zamek nad jeziorem Zmierzchun zbudowany zosta w roku 1386 przez prepozyta
katedry pomezaskiej, Henryka ze Skolina. Kiedy suy ku obronie i posiada kilka
baszt oraz wysokie mury otoczone fos poczon z jeziorem. Przebudowany w XV,
XVI i XVIII wieku utraci swj obronny charakter i sta si rezydencj mieszkaln ze
wspania wie bramn, zwieczon renesansowym piknym szczytem. Ale w
nastpnych wiekach popad w ruin i do dzi ocalay tylko fragmenty kilku baszt, resztki
murw obronnych, wspaniaa wiea bramna i dwie ciany mieszkalnego skrzyda w
poudniowym narou.
Ruiny porosa wysoka trawa, kikuty sterczay pord starych bukw, ktre wyrosy na
niewielkim wzgrzu zamkowym. Wiea i resztki cian z oczodoami okien widoczne
byy z daleka, a z drugiego brzegu, malowniczo rysujc si w tle zielonych lasw i
jasnego nieba. O odbudowie tego zamku nikt oczywicie nie myla, zbyt wielki byby to
bowiem koszt i chyba zupenie niepotrzebny. Niemniej jednak, ze wzgldu na swj
historyczny charakter, a take dlatego, e stanowi pikny element krajobrazu, stary
zamek podlega opiece Ministerstwa Kultury i Sztuki - stanowi obiekt chroniony
prawem, o czym informowaa czerwona tabliczka z godem pastwowym. W obiekcie
tego rodzaju nie wolno przeprowadza jakichkolwiek zmian bez zgody konserwatora
wojewdzkiego. Nawet przesunicie kilkunastu cegie jest karalne, nie mwic o
zabieraniu std cegie czy kamieni jako materiau budowlanego dla innych obiektw.
A tymczasem w ruinach zamku w Zotym Rogu ujrzaem kilka pryzm starannie
uoonych renesansowych cegie, pochodzcych z rozbirki. Wewntrz murw walay
si nowe deski przygotowane do wzniesienia jakiego rusztowania, leay worki z
cementem i kupy nawiezionego wiru oraz pojemniki do rozrabiania zaprawy
murarskiej. Innymi sowy, kto chcia tu co zbudowa, wykorzystujc stare cegy jako
materia budowlany.
Nie spotkaem w ruinach robotnikw ani w ogle adnego czowieka, ale i nie
musiaem wypytywa o sprawc. Wiedziaem przecie, e to pooony po drugiej stronie
drogi orodek wczasowy jednego z wielkich zakadw pracy prawem kaduka
zaanektowa ruiny i postanowi przebudowa je na klub-kawiarni.
Jak wspomniaem, orodek wczasowy mieci si na pwyspie, do gboko
wchodzcym w jezioro. Nasad pwyspu przecito wysok siatk z dodatkow ochron
w postaci dwch linii drutw kolczastych. Tylko wska brama z budk portiera
prowadzia na pwysep, gdzie stao kilka szeregw, podobnych do psich bud, domkw
campingowych i dugi, jaskrawo pomalowany barak, stanowicy zapewne stowk i
pomieszczenie administracji.
- Pan do kogo? - zatrzyma mnie przy bramie gos brodatego staruszka.
- Do kierownictwa orodka - odpowiedziaem.
- Pan nie jest u nas na wczasach?
- Nie. Mam spraw subow.

17
- W takim razie musz panu wypisa przepustk do kierownika orodka, pana Purtaka.
Prosz da mi dowd osobisty albo legitymacj subow. A przepustk, prosz
pamita, eby kierownik podpisa, bo inaczej ja pana std nie wypuszcz.
W milczeniu podaem swoj legitymacj subow i umiechajc si pod nosem
oczekiwaem, a portier wypeni kilka rubryczek przepustki. Umiechaem si, cho
ogarno mnie uczucie irytacji. Jest bowiem czym oczywistym, e bez przepustki nie
wpuszcza si nikogo do adnego powanego zakadu pracy, gdy nie jest spraw
suszn, aby krcili si tam ludzie obcy i nie upowanieni. Ale tu by przecie tylko
orodek wypoczynkowy, gdzie nie kryy si adne tajemnice produkcji, a co najwyej
obcy przybysz mg stwierdzi - adne czy brzydkie panienki przyjechay na
wypoczynek. Irytoway mnie take wysoka siatka i drut kolczasty nad ni rozpity.
Wydawao mi si, e wystarczyby zwyky niski pot, aby oddzieli teren orodka
wypoczynkowego. Wysokie ogrodzenie jak gdyby chciao da wszystkim do
zrozumienia: wara wam od nas, nikt nie ma tu prawa wstpu, tylko my mamy prawo
korzysta z wody i soca.
Idea, aby nad jeziorami budowa orodki wczasowe, gdzie ludzie mogliby znale
wypoczynek po caorocznej pracy - jest suszna i trzeba j upowszechnia. Ale niekiedy
po prostu mona odnie wraenie, e poszczeglne wielkie zakady pracy chciayby
niemal rozdrapa midzy siebie polskie rzeki i jeziora, pozostawiajc innym tylko
brzydkie, mao atrakcyjne okolice. Wypacza si te t pikn ide budujc orodki na
apu-capu, bez uwzgldnienia ycze konserwatorw przyrody. Brzegi rzek i jezior
zostaj upstrzone setkami szkaradnych budek, z prymitywnymi urzdzeniami, ktrych
cieki zatruwaj wody tyche jezior i rzek.
- Prosz, oto paska przepustka - obudzi mnie z zamylenia gos brodatego portiera.
Podzikowaem skinieniem gowy i ruszyem w kierunku jaskrawo pomalowanego
baraku. Szedem wyasfaltowan uliczk, obsadzon lampami jarzeniowymi. Tu i wdzie
na supach latar wisiay ogromne gigantofony, z ktrych rozlegay si jazgotliwe
dwiki skocznych walczykw i starych, ogranych piosenek. Muzyczk nadawano z pyt
mocno zdartych, gigantofony skrzeczay bardzo gono. A e po wodzie gos biegnie
szeroko, nie byo chyba miejsca na jeziorze, gdzie nie dochodziby ten haas. I jake w
takich warunkach napawa si cisz lasu i wody, sucha szumu trzcin przybrzenych,
plusku fal, gawdy dzikiego ptactwa? Pomylaem z alem, e na skutek haasu wkrtce
zapewne wynios si std abdzie i dzikie kaczki, siwe czaple i kormorany. A robotnik,
ktry prawie cay rok pracuje w zgieku maszyn i przybdzie tu z nadziej znalezienia
ciszy i spokoju - przeyje ogromne rozczarowanie.
- Posza Karooolinka do Gogolinaaa... - chrypiay gigantofony star piosenk sprzed
lat.
Melodia ta towarzyszya mi a do drzwi z napisem Administracja Orodka.
Przycisnem klamk i znalazem si w nieduym, jasnym pokoiku. Za ogromnym
biurkiem z telefonem przecznikowym siedziaa moda, adna blondyneczka. Nie miaa
chyba zbyt wiele pracy, bo na biurku leaa otwarta saszetka z przyrzdami do manicure.
Ale w tej chwili blondyneczka udawaa bardzo zajt i z surow min przemawiaa do
brzydkiej, modej panienki, ktrej towarzyszy starszy pan z sumiastymi wsami, w
okularach w drucianej oprawce. Przypomina wygldem majstra z ogldanej kiedy
przeze mnie sztuki czeskiej zatytuowanej Brygada szlifierza Karhana. Brzydka panienka
bya w kostiumie kpielowym, a starszy pan w garniturze i z walizeczk w rku.

18
Domyliem si, e panienka dopiero co przyjechaa na wczasy, gdy ciao miaa biae, a
starszy pan wanie chyba opuszcza orodek wczasowy, gdy twarz mia ogorza od
soca. Zreszt, przed bram orodka zauwayem duy autokar, przy ktrym zbieray
si gromadki ludzi. Zapewne koczy si wanie jeden turnus, a zaczyna nastpny.
- Mwiam ju pastwu, e pan kierownik Purtak jest bardzo zajty - wyjaniaa
sekretarka. - Ma konferencj z instruktorem kulturalno-owiatowym, panem Noskiem. A
poza tym, mog wam z gry owiadczy, e wasze yczenie nie bdzie spenione. Pan
kierownik musi si trzyma programu.
Starszy pan wzruszy ramionami.
- Spdziem tu dwa tygodnie urlopu. Mylaem, e bd mg apa rybki i wypocz.
Ale ryby zostay wytrute przez te diabelskie motorwki, a gigantofony nie daway mi
spa. Koledzy upowanili mnie, abym wnis t spraw pod rozwag kierownika
orodka. Wracam do Warszawy, ale ta moda osoba tu pozostaje i bdzie musiaa sucha
wrzaskw gigantofonw. J upowania modzie naszego zakadu, eby interweniowaa
u kierownika.
- Bez przerwy tylko Paryski Gavroche albo Karolinka - burkna panienka. - Czy
to ju nie mona nadawa innych, nowszych melodii?
- Zwrcie si do dyrekcji fabryki, eby daa pienidze na nowe pyty - wzruszya
ramionami sekretarka.
- Ach, nie o to chodzi. Po co w ogle cigle uruchamia radiowze? - powiedzia
starszy pan.
Panienka zza biurka spojrzaa na niego ze zdumieniem.
- Taki jest program, prosz pana. Dyrektor naczelny owiadczy panu kierownikowi
Purtakowi, e robotnicy maj odpoczywa w atmosferze przyjemnej i radosnej. A czy
mona j stworzy bez muzyki?
- Dyrektor naczelny nie przyjeda tu na wczasy, tylko jedzi do Jugosawii - mrukn
starszy pan. - Gdyby tu cho raz przyjecha na kilka dni, to by mu si odechciao tej
muzyczki. Ale ja o tym wszystkim poinformuj nasz rad zakadow. Chcemy ciszy,
pani rozumie?
Blondyneczka zza biurka dosza do wniosku, e ta rozmowa przybiera niewaciwy
obrt, bo nagle raczya zwrci uwag na moj osob.
- A pan w jakiej sprawie? Sysza pan chyba, e kierownik Purtak jest zajty. Ma
konferencj.
- Wiem. Z instruktorem kulturalno-owiatowym, panem Noskiem - przytaknem
zoliwie. - Ale prosz mu powiedzie, e przyjecha do niego go z Warszawy. Z
ministerstwa...
Nawet nie daa mi dokoczy. Pisna radonie i jak bomba wpada do drugiego
pokoju.
- Panie kierowniku! Przedstawiciel ministerstwa przyjecha...
Natychmiast na progu ogromnego gabinetu pokaza si mody, przystojny brunecik w
biaej koszuli, krawacie, nienagannie skrojonym ciemnym garniturku.
- Przedstawiciel z ministerstwa - powtrzy z entuzjazmem i szerokim gestem wskaza
mi wntrze gabinetu. - Prosz, bardzo prosz, wanie na pana czekamy ju od kilku dni.
Zaprezentowa mi instruktora kulturalno-owiatowego, pana Noska, malutkiego,
wcibskiego czowieczka z wydatnym nosem, ktrym co chwila pociga, jakby wietrzy
co nieprzyjemnego albo mia katar sienny. Zasiadem w gbokim klubowym fotelu

19
naprzeciw lnicego biurka. Takich foteli i takiego biurka nie mia nawet minister
kultury i sztuki, do ktrego raz w yciu zostaem wezwany. Na pododze lea gruby
dywan, na cianie wisiaa jaka mapa lub obraz okryty zasonk.
Chciaem wyuszczy swoj spraw, ale pan Purtak nie da mi doj do gosu. Cigle
mwi i mwi:
- Konferowaem wanie z panem Noskiem na temat naszej dalszej dziaalnoci. Z
wielk niecierpliwoci oczekiwalimy paskiego przyjazdu. Potrzebna jest nam
aprobata i pomoc ministerstwa. Chcemy, aby ministerstwo dopomogo nam w realizacji
naszych wspaniaych planw. Trzeba bowiem panu wiedzie, e napotykamy kolosalne
trudnoci, a z naczelnej dyrekcji pomoc otrzymujemy bardzo niewielk. Dyrektor
naczelny ograniczy si tylko do jednego. Powiedzia mi: Purtak, rb pan, co chcesz, a
my musimy mie najwspanialszy orodek wypoczynkowy w Polsce. Jeli okae si, e
ma pan zdolnoci organizacyjne, zabior pana do siebie do Warszawy. I staram si jak
mog, ale napotykam trudnoci, ktre tylko ministerstwo moe pokona. Zaczn od
wtajemniczenia pana w nasze plany...
Otworzyem usta, aby wyjani mu, e zasza pomyka, bierze mnie za przedstawiciela
Ministerstwa Przemysu Cikiego, gdy ja jestem z Ministerstwa Kultury i Sztuki. Ale
Purtak znowu nie da mi doj do sowa. Zerwa si z krzesa i odsoni map wiszc na
cianie.
- Oto, prosz pana, tak bdzie w najbliszej przyszoci wyglda nasz orodek...
Umiem szybko czyta mapy. Ujrzaem zarys jeziora, wysepk, ruiny zamku, polank,
gdzie mieszkali eglarze. Gruba czerwona krecha, oznaczajca granice orodka,
obejmowaa na planie i wysepk motorowodniakw (poczona bya z pwyspem
czym w rodzaju mostu), i polan eglarzy, i ruiny zamku. Niemal cay lewy brzeg by
na planie wasnoci orodka.
W zrozumieniu sprawy dopomg mi zreszt sam Purtak.
- Wysepka jest na razie wasnoci zespou pastwowych gospodarstw rybackich i
zamieszkuj j turyci motorowodniacy. Dyrekcja zespou nie chce nam wysepki
wydzierawi. Z uwagi na turystw. Ale my, to znaczy ja i pan Nosek, znamy ju sposb
na wykurzenie z niej motorowodniakw. Ta polana pozostaje miejscem campingowym
dla eglarzy i stanowi wasno nadlenictwa, gdy jest to stara binduga. Wsplnie z
panem Noskiem opracowalimy plan usunicia stamtd eglarzy. Jeli jeszcze
ministerstwo dokona odpowiedniego nacisku na nadlenictwo, wejdziemy w posiadanie
take i bindugi.
- Naprawd? Macie sposb na eglarzy i motorowodniakw? - zapytaem
zaciekawiony.
- A tak - rozemia si szyderczo Purtak. - Po prostu napucimy jednych na drugich, bo
oni si strasznie nie lubi. Turyci wezm si za by, a my wezwiemy milicj, aby
zaprowadzia spokj, czyli innymi sowy - wyprosia ich z jeziora. Wtedy bdzie ju
atwiej wej w posiadanie i wyspy, i polany. Zreszt, pan Nosek opracowa piekielnie
sprytny plan, w ktry pana wtajemniczymy, jeli pan zechce nam okaza pomoc.
- Rozumiem - kiwnem gow, cho wyznaj, e zimny dreszcz przeszed mi po
plecach. - A te ruiny? - wskazaem map.
- Ruiny wkrtce rozbierzemy i stanie tam nasz klub. Mamy ju zatwierdzone plany.
Bdzie salka z telewizorem, kawiarnia, sale bilardowe oraz sala kinowa.

20
- Chcecie rozebra ruiny? - udaem zdumienie. - A czy nie lepiej wybudowa nowy
klub z wasnego materiau?
- Dyrektor naczelny owiadczy mi, e wyczerpano ju fundusze na inwestycje.
Natomiast s nie wykorzystane fundusze na remont kapitalny. Jednym sowem -
kierownik Purtak chytrze zmruy lewe oko - dokonamy remontu kapitalnego ruin
zamkowych. Rozbierzemy stare mury i postawimy nowy klub.
Nabraem w piersi duy haust powietrza i owiadczyem:
- Przykro mi, ale to si nie uda. Przyjechaem tu wanie w tej sprawie. Jestem
przedstawicielem Ministerstwa Kultury i Sztuki. Stwierdziem dewastacj obiektu
zabytkowego, za chwil spisz protok i przel go do prokuratury w celu rozpoczcia
dochodzenia. Jednoczenie zakazuj jakichkolwiek dalszych prac na terenie zamku i w
jego pobliu.
To mwic wyjem swoje penomocnictwo i pooyem je na biurku kierownika
Purtaka.
Czy wyobraacie sobie zdumienie, a zarazem przeraenie Purtaka i pana Noska?
aden z nich przez dusz chwil nie by w stanie wydusi z siebie choby sowa.
Nosek poczerwienia jak burak i gono pociga nosem. Purtak machn gniewnie
rkami i zanim wreszcie przemwi szybko zakry map. Albowiem na tej mapie zamiast
ruin zamkowych widnia zarys klubu.
- Pan jest z Ministerstwa Kultury i Sztuki? - szepn wreszcie, zaledwie rzuciwszy
okiem na moje dokumenty.
- Tak. I zabraniam dalszej dewastacji obiektu zabytkowego - powtrzyem twardo.
Purtak usiowa ca spraw obrci w art. Rozemia si z udan radoci:
- Pan chyba nie mwi powanie, e to jest obiekt zabytkowy. To kupa gruzu, prosz
pana. Zupenie bezuyteczna kupa gruzu. A my chcemy dla klasy robotniczej naszego
wielkiego zakadu zbudowa klub, wspaniay obiekt kulturalno-owiatowy. Wydaje mi
si, e wanie Ministerstwo Kultury i Sztuki powinno nam w tym pomc.
- Myli si pan - odparem zimno. Cieszy nas, gdy jaki zakad buduje klub dla swojej
zaogi. Ale nie moe to nastpi kosztem pozbycia si pamitki historycznej. Jeli w tym
roku nie macie pienidzy, zbudujecie klub w innym terminie. Ale ruin zamkowych
rozbiera nie wolno. Stanowi one wasno narodow, a take s piknym elementem
krajobrazu.
Kierownik Purtak zmieni ton. Zacz mi grozi:
- Nasz orodek wczasowy nie naley do Ministerstwa Kultury i Sztuki. Podlegamy
Ministerstwu Przemysu Cikiego i tylko to ministerstwo moe nam co zakaza. Nasi
robotnicy musz mie klub i bd go mieli, choby dziesi takich ruin zamkowych
trzeba byo rozebra.
- Znowu si pan myli - odrzekem twardo. - Wiem, e ten orodek wczasowy naley
do jednego z kluczowych zakadw pracy. Bd si cieszy, jeli jego zaoga znajdzie tu
wypoczynek. Ale nie wolno zapomina, e robotnicy przyjedaj tutaj nie tylko po to,
aby opala si na socu i pywa po jeziorze. Chc przede wszystkim zetkn si z
przyrod i piknym krajobrazem. Nie wolno go szpeci, bo tym samym odbiera si
moliwo penego wypoczynku.
- Wiem, kto pana tu nasa! Winnetou! - histerycznie zawoa Purtak. - Ale my i jego
std take potrafimy wykurzy. To cae jezioro bdzie wkrtce nalee do naszej
fabryki. Zaatwiamy to na najwyszym szczeblu. Nasz zakad to potga. Czy sdzi pan,

21
e istnieje sia, ktra potrafi przeciwstawi si nam, gdy zechcemy rozebra ruiny i
postawi klub dla zaogi?
- Tak - odpowiedziaem wcale nie przestraszony. - T wielk si bdzie rozsdek. To
prawda, e orodek naley do kluczowego zakadu. Jestemy dumni z waszej fabryki i z
tego, co ona robi. Na pewno nie znajdzie si nikt w naszym kraju, kto by nie zechcia
pomc w tym, aby orodek by pikny i dobrze si w nim wypoczywao. Ale to nie moe
nastpi kosztem niszczenia pikna krajobrazu, starych ruin, zabierania caego jeziora.
Jeli na pwyspie jest wam za mao miejsca, zamiast dziesitkw budek campingowych
zbudujcie pitrowe pawiloniki. Wasz zakad sta na to. Dziwi si zreszt, e do tej pory
nie zjawi si nikt z Ministerstwa Gospodarki Terenowej i Ochrony rodowiska i nie
opiecztowa waszego radiowza. Jeszcze teraz yj na jeziorze dzikie abdzie, dzikie
kaczki, siwe czaple i kormorany. Ale przy takim wrzasku gigantofonw za rok wasi
wczasowicze bd mogli te pikne ptaki oglda jedynie w kinie, na ekranie telewizora
albo na rycinie w ksice.
Odezwa si Nosek. Zachrypia jak stary gonik.
- Realizujemy program opracowany w naczelnej dyrekcji. Program przewiduje: przy
niadaniu, obiedzie i kolacji - muzyka z gonikw. A take przejadki motorwkami
po jeziorze. Co wieczr potacwka w stowce. Dyrektor zapowiedzia, e ma by
wesoo. Ludzie przyjechali tu na wczasy, a nie na uroczystoci pogrzebowe.
- A moe pan znowu si myli? - powiedziaem. - Moe wanie ten i w z waszych
robotnikw chce w ciszy posta z wdk nad wod, a wasza motorwka zatruwa jezioro
i powoduje zdychanie ryb?
- Mwi pan jak Winnetou, ktry tu pana nasa - zachrypia znowu Nosek. - Ale to
jezioro wkrtce bdzie nasze.
Doszedem do wniosku, e dalsza dyskusja nie ma adnego sensu. Napisaem przez
kalk protok w trzech egzemplarzach, w ktrym opisaem dewastacje ruin zamkowych.
Zakazaem w protokole dalszych prac w ruinach. Jeden egzemplarz protokou
pozostawiem panu Purtakowi, drugi postanowiem wysa do prokuratury, a trzeci do
Ministerstwa Kultury i Sztuki. Na tym skoczyem swoje czynnoci subowe.
Poegnaem si z obydwoma panami bez podania rki. Skoniem si im i poprosiem o
podpisanie przepustki. Gdy opuszczaem budynek administracji syszaem, jak kierownik
Purtak krzycza na swoj sekretark:
- Dlaczego pani nie sprawdzia, co to za jeden? To by opryszek z Ministerstwa
Kultury i Sztuki, a nie z naszego ministerstwa. Przez pani zdradziem mu nasze plany...
Na aweczce, tu przy asfaltowej uliczce prowadzcej do portierni, siedzieli brzydka
panienka w kostiumie kpielowym i starszy pan w drucianych okularach na nosie.
Wygldao na to, e czekali, a opuszcz gabinet kierownika i wyjd z budynku.
Na mj widok starszy pan wsta z awki i zagrodzi mi drog.
- Nazywam si Rudziski - owiadczy. - Pracuj w naszej fabryce w dziale gwnego
mechanika. Sysza pan, co mwiem sekretarce pana Purtaka? Pan jest z ministerstwa,
prawda? Czy nie mgby pan wpyn na Purtaka, eby wyczy gigantofony i przesta
obwozi wczasowiczw t przeklt motorwk? Kpa si nie mona, przy brzegu
peno rozlanej oliwy.
Bezradnie rozoyem rce.

22
- Jestem z Ministerstwa Kultury i Sztuki. Tomasz mam na imi - podaem rk panu
Rudziskiemu, ktry od razu wzbudzi moj sympati. Moe dlatego, e podobnie jak i
ja nie lubi haasu.
- Mam na imi Halina - dygna przede mn moda panienka. - Pracuj w ksigowoci.
Szkoda, e pan nie jest z Ministerstwa Przemysu Cikiego, bo potrafiby pan zmusi
Purtaka, eby nadawa jakie nowoczeniejsze melodie albo rzeczywicie wyczy
gigantofony. Gdziekolwiek si popynie jeziorem, wszdzie je sycha. Czowiek ma
wraenie, e jest na skrzyowaniu Alej Jerozolimskich i Marszakowskiej, a nie na
wczasach. I kpa si nie mona, bo wychodzi si z wody pobrudzonym oliw.
Doszedem do wniosku, e pracownicy tej fabryki powinni zosta poinformowani o
bezprawnych poczynaniach Purtaka. Usiedlimy wic na aweczce i opowiedziaem im o
dewastacji ruin zamkowych. Wspomniaem te o tym, co zdarzyo si w kawiarni,
wspomniaem o tajemniczej Lidze do Walki z Haasem, a take o tajnych planach
Purtaka i Noska, zmierzajcych do wyrugowania z jeziora motorowodniakw i eglarzy,
i zawadnicia wysepk i bindug.
- Ale to okropne - oburzy si pan Rudziski - jeszcze dzi bd w Warszawie, a jutro
zjawi si w fabryce. Moe pan by pewien, e o tych wszystkich sprawach opowiem na
najbliszym zebraniu rady zakadowej. Po co nam wyspa i binduga, skoro nie jestemy w
stanie dobrze zagospodarowa pwyspu? Przede wszystkim naley skanalizowa
orodek wypoczynkowy, bo teraz wszystkie cieki spywaj do jeziora, w ktrym si
kpiemy. Przez prawie cay rok pracuj w huku maszyn i na wczasach chciabym
odpocz, a nie wysuchiwa wrzasku gigantofonw.
- I to ze starymi melodiami - dodaa Halina.
- Lubiem chodzi na spacer do ruin zamkowych - doda pan Rudziski. -
Zauwayem, e tam krc si jacy robotnicy i rozbieraj wewntrzne mury. Mylaem,
e zamek bdzie odrestaurowany. Nawet mi przez myl nie przeszo, e pan Purtak
zamierza zbudowa tam klub-kawiarni. Czy pan sdzi, e robotnik nie docenia pikna
starych budowli? Nasz zakad sta na to, aby zbudowa nowy klub, moe jeszcze nie w
tym roku, ale w nastpnym. Roczne plany wykonujemy z du nadwyk i mamy
ogromny fundusz socjalny wanie na tego rodzaju cele.
Uciskaem mocno jego prawic.
- Ciesz si, e znalazem u pana zrozumienie. I bardzo bd rad, jeli rzeczywicie
poinformuje pan o tych wszystkich sprawach wasz rad zakadow.
Usyszelimy klakson autokaru.
- To na mnie trbi - rzek pan Rudziski. - egnam wic. I prosz mi zaufa. Ja ju
porusz niebo i ziemi, aby tu przyjechali przedstawiciele dyrekcji i rady zakadowej.
Pan Rudziski truchtem pobieg do autokaru, a ja pocaowaem rczk panny Haliny.
- Pozwol sobie pani poegna. Wykonaem swj obowizek subowy i take
wyjedam ze Zotego Rogu. Wprawdzie wanie od dzi rozpoczynam urlop, ale nie
zamierzam go spdza nad jeziorem, gdzie panuje taki haas.
Oddaem przepustk i po chwili ju siedziaem w wehikule, ktry oczekiwa na mnie
w pobliu ruin zamkowych. Zakrciem starterem i uruchomiem silnik. Potem ruszyem
ostro, rad, e za chwil opuszcz Zoty Rg i jezioro Zmierzchun.
Lecz po chwili zaczem odczuwa narastajcy we mnie niepokj, jakbym chcia
pozostawi jak nie zaatwion spraw. A przecie chyba waciwie wypeniem
polecenie subowe w Zotym Rogu. Dokonaem lustracji, spisaem protok i

23
zabroniem dalszej dewastacji zamku. Wic czemu w niepokj i niezadowolenie cigle
mnie nie opuszczay?
I gdy podjedaem do kawiarni, przyczyna mego nastroju staa si jasna.
Zrozumiaem, e potpiam siebie za ch ucieczki znad tego jeziora. Nalea mi si
wprawdzie zasuony wypoczynek, jak wszystkim pracujcym ludziom, ale czy leao w
moim charakterze przechodzi obojtnie obok dziejcego si za? Czy przez przypadek
nie staem si posiadaczem tajemnicy ujawnionej mi przez Purtaka?
Nad jeziorem Zmierzchun szykowaa si podstpna intryga, majca na celu usunicie
std eglarzy i motorowodniakw. Kierownik Purtak zamierza przej kontrol nad
caym jeziorem i wyrzuci std tajemniczego Winnetou. Czy mogem pozosta na
uboczu tych wydarze? S ludzie, ktrzy narzekaj na brak przygd. Ja ich mam zawsze
nadmiar. Albowiem tylko obojtnych na zo omija przygoda.
Zatrzymaem si przed kawiarni w Zotym Rogu i znowu wszedem do wntrza. Jak
przedtem, zobaczyem w kawiarni gromadk motorowodniakw i eglarzy, z szeklami
uczepionymi do paskw spodni. Zmienio si tu tylko tyle, e panowaa teraz cisza.
Poprosiem kelnerk, aby umoliwia mi rozmow z kierowniczk kawiarni.
- Mam na imi Tomasz - przedstawiem si Krwawej Mary. - Przyjaciele nazywaj
mnie Pan Samochodzik, poniewa posiadam bardzo dziwaczny samochd. Pracuj w
Ministerstwie Kultury i Sztuki i przybyem tutaj subowo, aby uniemoliwi orodkowi
wypoczynkowemu dalsz rozbirk zabytkowych ruin. Zaatwiem t spraw i
zamierzaem std odjecha, ale zainteresowaa mnie osoba Winnetou i postanowiem go
odwiedzi. Czy mogaby mi pani powiedzie, kt to jest naprawd w Winnetou i jak
do niego dojecha? Krwawa Mary popatrzya na mnie z duym zainteresowaniem.
- Uniemoliwi pan dalsz rozbirk ruin? To wspaniale! Wyobraam sobie, jak
wcieka si kierownik Purtak, ktry mia zamiar wybudowa tam klub. Ciesz si z
tego, bo lubiam chodzi na spacery do ruin.
Usiedlimy przy subowym stoliku, gdzie mona byo swobodnie porozmawia.
Zauwayem, e gdy tylko wspomniaem o Winnetou, jej oczy zabysy i wydawao mi
si, e dojrzaem w nich jak gdyby mgiek rozmarzenia.
- Pyta pan o Winnetou? - odezwaa si po chwili. - No c, niewiele mog panu o nim
powiedzie. Przyby tu przed trzema laty z Warszawy. Porzuci miasto i postanowi
osiedli si w guszy lenej. Jest plastykiem z wyksztacenia, o ile wiem, zajmuje si
przede wszystkim ilustrowaniem ksiek. Przed czterema laty otrzyma nagrod
pastwow I stopnia, a z ni do du sum pienidzy. Wtedy kupi tu kawaek
nieuytku i zbudowa dom z bali drewnianych, ten swj synny wigwam.
- A skd u niego te skonnoci indiaskie, jeli tak to mona okreli?
- Podobno ju od dziecistwa lubi rysowa Indian. Potem zyska uznanie w Polsce i
na wiecie jako znakomity ilustrator ksiek Karola Maya. Nawet otrzyma stypendium
do Stanw Zjednoczonych, by tam jaki czas, ilustrujc ksiki o Indianach i poznajc
indiaski folklor. Przywiz do kraju wiele indiaskich strojw i innych przedmiotw,
piropuszy i tomahawkw, nawet bben wojenny. Jego dom nad jeziorem to takie mae
muzeum indiaskiego folkloru. Modzie w Zotym Rogu przezwaa go Winnetou, a on
przyj to przezwisko jako wasne imi i posuguje si nim w rozmowie z przyjacimi.
- Dobrze mu si powodzi?
- Nie wiem - rzeka w zamyleniu. - Nikomu o tym nie mwi, ale myl, e zarabia
bardzo mao. Mieszka daleko od Warszawy, daleko od wydawnictw i redakcji. Bardzo

24
rzadko przysyaj mu jakie zlecenia na wykonanie ilustracji. Ale on ma te mae
wymagania. Jest samotny, upitrasi sobie byle co i byle jak. Drzew tu pod dostatkiem,
wic ma czym ogrzewa swj wigwam. Kocha przyrod i jest szczliwy, e moe
codziennie oglda jezioro i przebywa w ssiedztwie ogromnego lasu. Na tym tle ma
zreszt bardzo wiele przernych dziwactw. Naley do naszego koa owieckiego, ale
krzywo patrzy na wszystkich myliwych, ktrzy strzelaj do zwierzyny z nowoczesnej
broni. On sam posiada starowieck dubeltwk i oczywicie nigdy nic nie potrafi
upolowa. Kiedy, wydaje mi si, e mnie nawet lubi. Ale od czasu, gdy przybyli tu
zagraniczni turyci na polowanie i ja im pomagaam (dostaam potem od nich w nagrod
sztucer z lunet), on powiedzia, e jestem morderczyni zwierzt i nazwa mnie
Krwaw Mary. Jego cichym marzeniem jest, aby myliwi polowali za pomoc uku i
strza. To mieszne, prawda? A gdy zabiam rogacza o rekordowym porou, uzna mnie
niemal za swego wroga i ledwo mi si kania...
- Czy syszaa pani o Miss Kapitan?
- Nie. Nie mam pojcia, kto to taki...
W tym momencie przed drzwi kawiarni zajecha ty terenowy azik i do wntrza
wszed szybko wysoki, barczysty mczyzna w zielonym mundurze z dystynkcjami
nadleniczego. - To mj ojciec - rzeka Krwawa Mary i podniosa si od stolika.
Nadleniczy stan w drzwiach kawiarni i gronym wzrokiem omit goci. Mia
wielki czerwony nos i bardzo niski, huczcy bas.
- Panowie eglarze - zabrzmia dononie jego gos - zrobilicie mi wielk krzywd.
Owiadczam wam, e jeli w cigu dwudziestu czterech godzin nie znajdzie si mj
ukochany pies, wypdz was z bindugi i, na Jowisza, oddam bindug panu Purtakowi.
Krwawa Mary podesza do ojca. - Co si stao, tato? - zapytaa zdumiona.
- A co, nic nie wiesz? - oburzy si. - Syszaem, e i ty naleysz do Ligi do Walki z
Haasem. Mwiem ci przecie, e dostaem list z pogrkami, podpisany przez t lig.
Zagrozili mi, e jeli wezm si do ywicowania starodrzewu na prawym brzegu jeziora,
zginie mj pies. Wczoraj miaem narad z ywiczarzami i kazaem im rozpocz prace w
starodrzewie. I dzi mj Bil znikn, przepad. Nie ma go koo domu, nie ma go w lesie,
p dnia straciem na szukanie. Porwano mojego ukochanego wya.
Od stolika podnis si jaki eglarz:
- Prosz pana, to nie my. Nic o tej sprawie nie wiemy.
Znowu zahucza bas nadleniczego:
- Panowie eglarze! Nie przyjmuj do wiadomoci adnych wyjanie. Owiadczam
publicznie, e daem rozkaz ywicowania, a nastpnie wycicia starodrzewu nad
jeziorem, bo taki mamy plan wyrbu. Nie lkam si waszych metod terroru. Bindug, na
ktrej biwakujecie, mog odda robotnikom lenym jako pastwisko dla krw i owiec lub
przekaza w uytkowanie orodkowi wczasowemu. I zrobi tak, jeli mj wye nie
znajdzie si w cigu dwudziestu czterech godzin.
To mwic nadleniczy wyszed z kawiarni, mocno trzaskajc drzwiami. A w
kawiarni zrobi si tumult. eglarze opucili stoliki i otoczyli Krwaw Mary.
- Prosz pani, to nie my. Nikt z nas nie ukrad psa pani ojcu. Nieche pani jako
wpynie na nadleniczego. Poszukamy tego psa...
Nie mogem si ju docisn do Krwawej Mary i opuciem kawiarni. Doszedem do
wniosku, e musz jak najszybciej odnale wigwam Winnetou i porozmawia z nim o
sytuacji nad jeziorem Zmierzchun. Moim zdaniem, sytuacja ta wygldaa bardzo gronie.

25
ROZDZIA TRZECI

NA DRODZE DO WINNETOU * KTO BRUDZI JEZIORO? * CZY WOLNO GWIZDA
W LESIE? * SPOTKANIE * W LABIRYNCIE CIEEK * STRZA DO ODYCA * CZY
JESTEM GREENHORNEM? * W WIGWAMIE * BLADA TWARZ * OPOWIE
WINNETOU * KTO JEST WROGIEM PRZYRODY? * PRZECIW KOMU NALEY
WYKOPA TOPR WOJENNY? * LIST OD TAJNEJ LIGI

Nie uzyskaem adresu Winnetou, ale pamitajc, w jakim kierunku popyna jol
Milczcego Wilka, domyliem si, e mieszka on najprawdopodobniej na prawym
brzegu jeziora. Najatwiej chyba byoby znale jego dom od strony wody, poszukujc
miejsca, gdzie przycumowano Moby Dicka. Ale cho wiatr uspokoi si ju i na
jeziorze pokazao si mnstwo aglwek i motorwek, nie zaryzykowaem wypynicia
swoim wehikuem. Nie lubiem bez potrzeby ujawnia wszystkich waciwoci mego
samochodu. Zdecydowaem wic, e pojad wehikuem wzdu prawego brzegu
(musiaa tam by jaka lena droga), a potem napotkawszy kogo w lesie, zapytam o
waciwy kierunek.
Zjadem obiad w gospodzie ludowej w Zotym Rogu, nie chcc traci czasu na
przygotowywanie sobie posiku na kuchence gazowej. Z tego te wzgldu nie
przebraem si w strj podrny, lecz pozostaem w garniturze i biaej koszuli z
krawatem, jak przystao na urzdnika Ministerstwa Kultury i Sztuki. W tym to stroju
wyjechaem z Warszawy, pomny, e jad subowo i bd musia zoy oficjaln wizyt
w orodku wczasowym, a tego nie wypada przecie robi w gumiakach, welwetowych
spodniach i wytartym swetrze.
Do szybko znalazem na prawym brzegu piaszczyst len drog, ktra to zbliaa
si do jeziora, to znw od niego oddalaa, cigle jednak pozostajc w pobliu wody. Rs
tu ogromny sosnowy starodrzew, stosunkowo rzadki zreszt, ale o piknym trawiastym
podszyciu. W niebo sterczay wielkie sosny, przepuszczajce ku ziemi duo wiata
sonecznego, tak e teren ten przypomina wspaniay park. To o ten starodrzew walczya
z nadlenictwem tajemnicza Liga do Walki z Haasem, uciekajc si nawet do terroru i
porywajc nadleniczemu ulubionego psa.
Wkrtce jednak starodrzew skoczy si i napotkaem mnstwo modnikw
wierkowo-sosnowych. Potem nad brzegiem jeziora otworzya si niewielka polanka,
gdzie zobaczyem dwie syrenki i dwa te namioty, a wic zapewne przypadkowy
biwak turystw. Pozostawiem wehiku na drodze i ruszyem pieszo ku biwakowi, udzc
si, e moe owi turyci wska mi drog do Winnetou.
Ale trafiem niefortunnie. Obydwaj waciciele syrenek i tych namiotw oraz on o
pokanej tuszy i po dwojgu dzieci do lat dziesiciu - kcili si ze sob zawzicie.
Obydwaj zreszt postawili swoje namioty na dwch kocach polany. Z wygldu take
stanowili swoje przeciwiestwa. Jeden by may, ysy i gruby, a drugi wysoki, z obfit
czupryn, chudy.
May, gruby, ysy woa:
- Jakim prawem myje pan swj samochd w wodzie z jeziora? Czy pan wie, e nawet
jeziora mazurskie s ju zatrute przez smary, benzyn i olej oraz przerne cieki
fabryczne? Okoo trzech procent powierzchni Wielkich Jezior Mazurskich stao si
zupenie martwe. Zanieczyszczono Niegocin i Bedany, a teraz tacy jak pan chc
zanieczyci jezioro Zmierzchun.
Wysoki, owosiony, chudy pogrozi pici maemu:

26
- A pan co robi? Paska ona praa bluzk w jeziorze w proszku ixi. Czy pan nie wie,
e detergenty nie rozkadaj si w wodzie i zatruwaj j na zawsze? A co ona zrobia z
dziemi? Czy nie mya im gw szamponem i nie pukaa w jeziorze? To pan zatruwa
wod, a nie ja. Ja myem samochd w pewnym oddaleniu od jeziora i nosiem wod w
kubeku. Natomiast takich jak pan, ktrzy zatruwaj rodowisko naturalne, powinno si
usuwa znad wody.
- Co takiego? Pan mi grozi?! - krzycza gruby. - Co za tyczy mojej ony, to ona
uywaa szamponu jajecznego, wic nie zatrua wody.
Panowie kcili si, ich ony pitrasiy obiad na kuchenkach gazowych, gono gray
tranzystorowe radia. Jednym sowem, prawdziwa urlopowa sielanka w gronie
rodzinnym z miym ssiedztwem. Tym przyjemniejsza, e latorole obydwu panw
pluskay si przy brzegu, piszczc i wrzeszczc straszliwie.
Czy tacy ludzie mog wskaza drog do Winnetou? - pomylaem. I ju chciaem
zawraca do wehikuu, gdy nagle za moimi plecami cicho jak duch pojawi si
mczyzna w mundurze leniczego, z dubeltwk przewieszon przez rami. Leniczy
by mody, w okularach, szczupy. Zasalutowa i wyjwszy z raportwki bloczek z
mandatami owiadczy obydwu kccym si panom:
- Zmuszony jestem obciy panw mandatami, po sto zotych od kadego. Panowie
zamali przepisy, i to czterokrotnie.
Ktnia urwaa si. Skceni panowie poczuli si solidarni, albowiem zaatakowaa ich
trzecia osoba.
- Co takiego? Mandaty? amanie przepisw? Pan si myli, panie leniczy, nie
jestemy adnymi chuliganami. Ja pracuj jako gwny technolog w wielkim zakadzie.
A ten pan jest inynierem w zakadach jedwabniczych. Przyjechalimy tu na
wypoczynek!
Leniczy rozoy rce.
- Po pierwsze: rozbilicie obz w miejscu nie wyznaczonym do tego celu. Po drugie:
uywacie kuchenek turystycznych take w miejscu do tego celu nie wyznaczonym. Po
trzecie: jak wskazuj lady k, przejechalicie przez modnik i upraw len, a, jak
wiadomo, nie wolno wchodzi do modnikw i upraw, zanim nie osign wysokoci
jednego metra i dwudziestu centymetrw. Po czwarte: zlekcewaylicie napis na drodze:
Ostoja zwierzyny.
- To jest polanka lena nad jeziorem, a nie adna ostoja zwierzyny! - woali solidarnie
dwaj panowie. - Nie amiemy tu krzakw, nie niszczymy drzewostanu.
Leniczy pokrci gow:
- Na tej polance lenej zasialimy roliny motylkowe, aby moga si ywi zwierzyna
lena i nie szkodzia rolnikom w polu. A panowie swoimi namiotami i nogami zniszczyli
kawaek poletka. Panowie spojrzeli pod nogi:
- To nie jest trawa, lecz roliny motylkowe? Nie jestemy rolnikami, nie znamy si na
rolinach. Mylelimy, e to trawa.
Leniczy wzruszy ramionami i zacz wypisywa mandat. Doda przy tym:
- A po pite: i panowie, i wasze dzieci bardzo haasuj, co te jest zakazane.
Oburzenie obydwu mczyzn osigno szczyt. A zachystywali si, woajc na
przemian:
- Jak to? Gdzie maj si wyszumie nasze dzieci? W domu krzycze im nie wolno, bo
to przeszkadza ssiadom. W szkole te nie wolno. To samo na ulicy. Zawsze im

27
mwilimy: Czego si drzesz, nie jeste w lesie. A teraz okazuje si, e i w lesie nie
mog si wykrzycze?
Leniczy wrczy im mandaty.
- Niestety, nie mam dzieci i nie wiem, czy one musz si wykrzycze. Natomiast znam
przepisy, a te mwi, e w lesie haasowa nie wolno. Nie naley tu krzycze oraz
jedzi pojazdami z zepsutymi tumikami. Nie wolno take uywa sygnaw
dwikowych.
- Do licha! - zawoa gruby jegomo - w takim razie w lesie nic nie wolno? To ja
przez cay rok ciko pracuj, kupiem na raty samochd, eby mc wyskoczy z rodzin
na zielon trawk, a tu si okazuje, e nigdzie nie wolno wypoczywa.
- Wolno. Ale tylko w miejscach do tego celu przeznaczonych - cierpliwie wyjania
leniczy. - Wanie dlatego, e coraz wicej ludzi posiada samochody i coraz wicej
ludzi chce korzysta z zieleni, wydano odpowiednie przepisy, aby zapobiec niszczeniu
dobra, ktre naley do wszystkich. Las ronie przez dziesitki lat, a zniszczy go mona
w jednej chwili. Jeli turystyka bdzie si rozwija w takim tempie jak dotd, by moe
przyjdzie czas, gdy wstp do lasu bdzie mia tylko ten, kto wykae si znajomoci
przepisw obowizujcych w lesie; podobnie jak nie dopuszcza si na drogi publiczne
nikogo, kto nie zna przepisw o poruszaniu si po drogach. Las ma okrelon
pojemno. Naukowcy twierdz, e moe on wchon bez szkody najwyej dwadziecia
osb na jeden hektar pod warunkiem, e osoby te bd jedynie spacerowa po
wyznaczonych ciekach, nie mieci i nie haasowa. Na biwaki wyznaczylimy
specjalne pola namiotowe.
- Ale tam nie mona wytrzyma, taki jest haas! - zawoa chudy jegomo. - Cigle
graj radia i gitary. W nocy spa nie mona.
- To jest chyba wina samych turystw. Panowie take wczyli swoje radia, a
twierdz, e szukaj ciszy.
Obydwaj panowie z blem serca wycignli z portfeli stuzotowe banknoty.
Widziaem na ich twarzach ogromne rozczarowanie. Nie tyle przykro im byo z powodu
utraty pewnej sumy pienidzy, ile przykro sprawia wiadomo, e rozwiay si ich
wyobraenia o urlopie spdzonym sam na sam z natur, na onie przyrody.
Powrciem na drog do wehikuu, oczekujc, a leniczy skoczy rozmow z
turystami. To bya osoba, ktra moga mi wskaza drog do Winnetou.
- Pan na mnie czeka? - zapyta zdziwiony. - Musz panu si przyzna, e nie lubi
wypisywa mandatw. Niestety, musz to robi bardzo czsto. Ot, na przykad w maju
na skraju lasu natknem si na stojcy wspaniay wz. Wanie wracali do niego dwie
mode panie i pan. Nieli bukieciki konwalii. Byli zdumieni, gdy obciyem ich
mandatami, poniewa konwalia majowa jest czciowo chroniona, wolno j tylko
zrywa dla celw leczniczych. w pan z bukiecikiem konwalii okaza si wybitnym
konstruktorem, ktry buduje nasze okrty. A w lesie zachowa si jak chuligan. Nie mia
pojcia, e nie wolno zrywa pachncych konwalii. W naszym spoeczestwie cigle
jeszcze yje wyobraenie, e w lesie mona robi, co si chce.
- Ma pan racj - zgodziem si z nim. - Ale to sprawa caego naszego systemu
wychowawczego. Jak mao ludzi wie, ktre roliny s chronione. Do szk wkroczya ju
nauka o przepisach ruchu drogowego. Ale nikt nie uczy ludzi od modych lat, co wolno
robi w lesie lub nad jeziorem. Kiedy gwizdaem w domu, mj ojciec mwi do mnie:

28
Id do lasu z tym gwizdaniem. Za czasw mojego ojca wolno byo gwizda na wodzie
i w lesie. Ale teraz trzeba si zachowywa cicho.
- Ciesz si, e pan to rozumie - umiechn si przyjanie leniczy - cho wyglda
pan na niedzielnego turyst, a tacy na og nie wykazuj zrozumienia dla tych spraw.
- Jestem z Ministerstwa Kultury i Sztuki. Szukam drogi do Winnetou - wyjaniem.
Obejrza mnie od stp do gw z nowym zainteresowaniem. Wydawao mi si, e jak
gdyby ironiczny umieszek przemkn po jego ustach na widok mojej biaej koszuli,
krawata, biaej chusteczki w kieszonce marynarki.
- Do niego nie dojedzie pan samochodem - owiadczy. - Od strony ldu wigwam
Winnetou otaczaj bagna, na ktrych powstanie rezerwat osi. Kiedy mona byo przez
nie przejecha samochodem, ale od czasu, jak si zerwa most na kanale melioracyjnym,
do Winnetou prowadz ju tylko cieki. Wiele z nich jest faszywych, wydeptanych
przez zwierzyn, atwo wic zabdzi.
- Nie mona byo mostu naprawi?
- Po co? Tam bdzie rezerwat osi, na bagnach nie prowadzimy zrbw i trzebiey. A
Winnetou woli chodzi ciekami, wic nikt nie jest zainteresowany w odbudowie
mostu. Najatwiej dosta si do Winnetou od strony wody. Niech pan wrci do Zotego
Rogu, wynajmie dk i trzyma si prawego brzegu. Ujrzy pan len zatok, wpynie pan
tam i zobaczy wigwam z drewnianych bali.
Spojrzaem na zegarek.
- Troch za pno na powrt do Zotego Rogu. Mam do niego piln spraw, wic
zaryzykuj piesz wdrwk. Do licha, potrafi chyba odrni ciek osi od cieki
wydeptanej przez ludzk stop. Gdybym tylko mg tu gdzie zostawi swj wehiku...
Znowu co w rodzaju umieszku przemkno po twarzy leniczego. Wydawao mi si,
e ubawia go myl o mojej wdrwce przez bagna.
- O p kilometra dalej znajduje si moja leniczwka - powiedzia - na podwrku
moe pan pozostawi samochd.
Zapraszajcym gestem wskazaem mu miejsce w wehikule. Wsiad i ruszylimy do
jego domu. Gdy powiedziaem, e przybyem, aby wstrzyma rozbirk starego zamku
na lewym brzegu, nabra do mnie sympatii.
- Orodek wczasowy bardzo si tutaj szarogsi - stwierdzi. - Cigle s z nimi jakie
kopoty. Na lewym brzegu te mam troch lasu i a serce mi si kraje, e kadej jesieni
odkrywam sterty mieci, cae poacie papierzysk i puszek po konserwach, puste butelki,
ktre na socu dziaajc jak soczewka, mog wznieci poar. Ale trudno zabroni
wczasowiczom spacerw po lesie. Na szczcie, na prawy brzeg rzadko im si chce
przychodzi. Co najwyej dopywaj dkami i zamiecaj tylko sam brzeg jeziora.
Najgorsze s jednak te wieczorne krzyki w orodku, dwiki muzyki, nawoywania i
oczywicie jazgot motorwek. Kormorany ju si od nas wyniosy, uciekn take i siwe
czaple, ktre tu miay swoje miejsca lgowe.
- Czy to prawda, e Winnetou wykopa topr wojenny przeciw motorowodniakom i
orodkowi wczasowemu? - zapytaem.
- Nic o tym nie wiem - rzek. - Syszaem tylko, e napisa memoria do Pastwowej
Rady Ochrony Przyrody i Urzdu Rady Ministrw z propozycj, aby nasze jezioro obj
stref ciszy.
Rozmowa urwaa si, bo droga doprowadzia nas do zbudowanej z czerwonej cegy i
krytej dachwk duej leniczwki. Do szeroki, zielony od rzsy kana czy

29
leniczwk z jeziorem Zmierzchun. Na czerwonym domu widnia napis: Bukownica.
Leniczwka skadaa si z kilku budynkw gospodarczych ogrodzonych potem z siatki.
Na drugim brzegu kanau rozciga si bukowy las. Dosta si tam byo mona
przechodzc przez wski most z pni drzewnych.
Okazao si, e w tym ustronnym zaktku leniczy mieszka tylko z on, nauczycielk
w szkole w Zotym Rogu. Na podwrku krcio si kilka biaych gsi i stado kur, midzy
ktrymi biega mody piesek, skrzyowanie wya z terrierem. Wczasowiczw nie
zauwayem, wic pomylaem, czy nie warto by zatrzyma si tu na wypoczynek
urlopowy. Ale bya to sprawa przyszoci, na razie zamierzaem nawiza kontakt z
Winnetou.
- Musi pan przej przez kana i dalej maszerowa len drog, a pniej ciekami,
trzymajc si jednak brzegu jeziora - objania leniczy. - Ostrzegam jednak, e to droga
trudna i niebezpieczna.
Nie baem si ani trudw, ani niebezpieczestw. Wehiku pozostawiem na podwrku i
natychmiast wyruszyem w drog.
Jak wspomniaem, po poudniu wiatr ucich i zaraz zrobio si upalnie, a nawet
duszno. Im bardziej zagbiaem si w las, tym trudniej mi si w nim oddychao. I im
bliej byem bagien, tym zacieklej atakoway mnie ogromne roje komarw i wielkich
krwioerczych bkw. Lubi one bytowa na terenie o wilgotnym podou, a s tak
natrtne i spragnione krwi, e nie odstrasza ich wymachiwanie rkami. Dopiero
uderzenie doni i mier kadzie kres ich krwioerczemu atakowi. Kade za ukszenie
to bolesny bbel na skrze.
Wkrtce trafiem na miejsce, gdzie droga lena skrcaa raptownie w prawo, aby
omin rozleg dolin, poronit bagiennym lasem. Domyliem si, e do Winnetou
naleao i na wprost, wsk ciek przez bagna.
Las, przez ktry odtd maszerowaem, by to tak zwany ols jesionowy. Krloway tu
jesiony i olsze, rosy te wizy, dby i brzozy, a na wzgrkach trafiay si wierki.
Widziaem te krzaki leszczyny, czeremchy, czarnego bzu i czarnej porzeczki,
podlegajcej czciowej ochronie. Jej owoce i licie, a take mode pdy maj
zastosowanie w lecznictwie i przemyle; tyle jej zbierano, e ta kiedy tak popularna
smorodina trafia si ju coraz rzadziej. Na dnie lasu zasiedli si bluszcz kurdybanek,
kozek lekarski, przytulia i rzadki u nas, podlegajcy cakowitej ochronie - kruszczyk
botny o lancetowatych liciach na dugiej, pmetrowej, niemal nagiej odydze.
cieka wia si jak w, omijajc trzsawiska ze smrodliw wod i sprchniae trupy
przewrconych drzew. Gste licie starych jesionw i olsz zasaniay soneczne wiato.
Panujca duchota czynia jeszcze bardziej zjadliwymi yjce tu komary i bki bydlce.
Rzecz ciekawa - samczyk bk ywi si jedynie nektarem kwiatw, a tylko samica jest tak
krwioercza.
Na pniach jesionw i olsz widziaem stojce na wyprostowanych nkach gzy sarnie i
jelenie, oczekujce tu na swoje ofiary - zwierzyn pow. Pozostawiaj one na ich skrze
swoje jaja, ktre potem zwierz zlizujc - wchania. Larwy gzw wdruj przez ciao
zwierzcia i w kocu usadawiaj si blisko jego grzbietu, ujawniajc si na skrze w
formie wstrtnego ropiejcego wrzodu.
Od czasu do czasu atakowa moj twarz, rce i szyj owad podobny do muchy -
strzyak jelenica - twardy, brunatno-czarny, o duej gowie i ostrej kujce. Jego

30
ukszenie jest bolesne i zwyke klapnicie doni nie wystarcza, aby go zabi. Bez
adnego blu traci skrzyda i dalej bolenie ksa.
Szedem wic wolno, bo nie tylko musiaem ogania si od dnych mojej krwi
owadw, ale i uwaa, aby w swych pytkich pantoflach nie wdepn w boto, kryjce
si pod zdradliwym, mikkim kouchem mchw lub trawy.
W tym lesie byo chyba mnstwo przernej zwierzyny. wiadczyy o tym nie tylko
lady racic osi i jeleni, saren i kozw, wyranie odbite w bocie, ale tu i wdzie
widziao si cae poacie ziemi zrytej kami dzikw, czyli jak si to mwi w jzyku
myliwych, zbuchtowanej. Nieliczne wierki, widoczne na maych wzniesieniach,
nosiy lady spaowania przez rogacze, czyli na wysokoci ich bw zostay odarte z
kory. Tak osabione drzewa atwo potem atakuje kornik, najwiksza plaga naszych
lasw.
cieka nagle rozdzielia si na trzy wskie drki. Ktra z nich prowadzia do
Winnetou?
Wybraem t od strony jeziora, bo przecie podobno nad wod znajduje si wigwam
tego arcyciekawego czowieka. Ale po kilkudziesiciu krokach drog zagrodzi mi
szeroki i gboki kana odwadniajcy. Musiaem zawrci a do rozstaju cieek i tym
razem wybraem drk od prawej strony, a wic najdalsz od brzegu jeziora.
Szedem i szedem, a nogi coraz bardziej zapaday si w poronit mchem ziemi.
Pantofle pokryo mi boto, twarz oblepiy rozcignite midzy pniami grube pajczyny.
Potem trafiem na szeroko rozlan kau zielonkawego bota. Moe zawrci? -
pomylaem. Na bocie lea jednak omszay pie starego jesionu. Postanowiem przej
po nim a na drug stron rozlewiska. Wydawao mi si bowiem, e dalej ju teren jest
suchy i troch wzniesiony, a wic moe wanie tam zaczynao si krlestwo Winnetou...
Wstpiem na pie i balansujc na nim jak linoskoczek wolno szedem nad zielon
pokryw bota. Pie nie by na szczcie sprchniay i szo si po nim zupenie dobrze.
Tyle tylko, e musiaem utrzymywa rwnowag za pomoc szeroko rozstawionych rk,
przez co atwy dostp do mojej twarzy miay stada komarw i wciekych gzw.
Skorzystay z okazji i gryzy mnie niemiosiernie, nieomal oblepiajc mi twarz, kark i
donie.
Raptem jaki giez uderzy mnie w oko tak bolenie, e domi zapaem si za twarz.
Ta chwila wystarczya, abym straci rwnowag i zsun si z pnia wprost w zielonawo-
czarn ma.
Wpadem w bagno po kolana. Na domiar zego przewrciem si i od stp do gw
umazaem swj garnitur. W opakanym stanie byy teraz moja koszula, krawat i biaa
chusteczka wygldajca z kieszonki.
Na brzegu chciaem si osuszy z bota, lecz okazao si, e jeszcze gorzej si brudz,
rce bowiem miaem uwalane w mule. A rk nie byo gdzie umy.
Rozejrzaem si po lesie i stwierdziem, e znajduj si jakby na do sporej wysepce
wrd bagien. Rosy tu stare wierki i przychodzio mnstwo dzikw, bo pnie u dou
nosiy lady czochrania si zwierzt. Dziki ocieray si tak dugo, a obdary pie z kory
i wierk puci ywic. Na pniach pozostay kaki i przylepiona do nich szczecina.
Na chwil stanem nieruchomo, aby odpocz po niefortunnej wdrwce. Cigle
miaem wtpliwoci, czy jestem na waciwej drodze. Moe naleao jednak pj
rodkow ciek?

31
Wtem usyszaem omot i trzask amanych gazi. A potem jak byskawica wyskoczy
z gstwiny ogromny odyniec. Rwnoczenie, nieomal nad swoim uchem, usyszaem
strza z dubeltwki. Niecelny by to strza, bo odyniec w ogromnych susach przebieg
obok mnie i przepad w drugim kocu wyspy. Jeszcze jaki czas syszaem omot jego
racic i szelest lici na krzakach, przez ktre si przedziera.
Za moimi plecami zabrzmia gos ludzki:
- Jaki zy duch sprowadzi tutaj blad twarz?
Spoza pnia grubego wierka wyszed Winnetou z dubeltwk w rku. Tak, to by on -
ogorzaa twarz, myliwsko-indiaski strj, na nogach mokasyny z mikkiej skry.
Obrzuci mnie niechtnym spojrzeniem. Oczywicie nie uszed jego uwagi mj
urzdniczy garnitur uwalany botem, zielonkawa od bagna biaa koszula i chusteczka.
Twarz te chyba miaem ubrudzon botem i zakrwawion od uksze komarw.
- Blada twarz wybraa si na spacer? - rzek. - A ja od dwch miesicy na prno
zaczajam si tutaj na odyca. Szable jego oceniam na dwadziecia cztery centymetry
dugoci, a fajki maj obwody co najmniej osiem centymetrw. Ale blada twarz tego
zapewne nawet nie rozumie, bo wyglda na greenhorna.
Byem zy, e oglda mnie w tak opakanym stanie, i odburknem:
- Spudowa pan i to wszystko. Trzeba byo celniej strzela. Mia pan go od siebie na
czterdzieci metrw.
- Susznie - skin gow. - Ale moja strzelba niesie celnie tylko na ma odlego.
Nie uywam sztucera z japosk lunet, nie jestem morderc zwierzt jak owa Krwawa
Mary, ktra buszuje w tych lasach. Ale blada twarz, ktra jest greenhornem, nie
odpowiedziaa jednak na moje pytanie: co robi na tych bagnach? Prosz mi wybaczy
moj ciekawo, mam jednak prawo o to pyta.
To mwic odgi klap swojej kurtki i pokaza mi byszczcy i kolorowy znaczek ze
stylizowanym ubrem i wierkami oraz wyranym napisem: Stra Ochrony Przyrody.
Tak, mia prawo pyta, co robi na tych bagnach i czy w sposb waciwy
przeszedem przez teren leny.
- Przyszedem tutaj, aby spotka si z panem, jeli to pan jest owym synnym
Winnetou.
- Tak, ja nim jestem, cho nie wiem, czy synnym.
- Pracuj w Ministerstwie Kultury i Sztuki. Przybyem do Zotego Rogu, aby zapobiec
dewastacji starego zamku. Zadanie swoje wykonaem, ale jednoczenie dowiedziaem si
o sprawach, ktre i pana mog zainteresowa.
- To ja zasygnalizowaem paskiemu ministerstwu, e Purtak rozbiera stary zamek -
stwierdzi. - Ciesz si, e mj sygna wywoa oddwik.
I doda, patrzc na mj uwalany botem garnitur:
- Musi si pan doprowadzi do porzdku. Zapraszam blad twarz do swego wigwamu.
To ju bardzo blisko od tego miejsca.
Zgodziem si pj do niego, bo zamierzaem porozmawia o sytuacji nad jeziorem.
Traktowa mnie nieco pogardliwie, jak niedzielnego turyst, ale miaem nadziej, e przy
bliszym poznaniu nabierze do mnie zaufania.
Poprowadzi mnie znan tylko sobie ciek, ledwo widoczn na bagnach. Wkrtce
wydostalimy si z grzskiej kotliny i stanlimy na twardym gruncie, wrd starych
bukw. Po kilkudziesiciu krokach otworzya si przed nami maa polana, ograniczona
kanaem melioracyjnym, brzegiem jeziora i wysok palisad zaostrzonych pni

32
wierkowych. Na rodku polanki ujrzaem may dom, niski a dugi, zbudowany z
grubych bali. Pokrywa go stromy dach z biaego eternitu. Do brzegu jeziora prowadzia
cieka, a przy brzegu znajdowa si drewniany pomost. Cumoway tu Moby Dick i
dwie podugowate odzie wyrobione z pnia drzewa, prawdziwe indiaskie kanu.
Pikne to byo miejsce. Zaplecze stanowiy las bukowy i bagnisty ols jesionowy, z
drugiej za strony rozlewaa si zatoka. Spokojn jej to pokryway ogromne licie
greli, nenufarw i lilii wodnych, brzegi obrastay trzciny i sitowie. W pobliu
dostrzegem ogromne gniazdo abdzia, tu i wdzie buszoway yski, nurki i cyranki. Nie
docieray tutaj motorwki, a Winnetou w swym kanu sun chyba przez wod
bezszelestnie jak duch, bya to wic prawdziwa ostoja dzikiego ptactwa.
Winnetou otworzy furtk w palisadzie i wprowadzi mnie na podwrze, a potem do
wntrza domu.
Nie byo tam cian dziaowych, lecz tylko jedna ogromna izba o cianach wyoonych
drewnem i obelkowanym suficie. Izba miaa jakby trzy poziomy, ktre oddzielay od
siebie balustradki. W rodkowej czci, najniszej - znajdowa si ogromny kominek z
wielkim paleniskiem, a przy nim awy z bali drzewnych. Na wyszym podecie byy
sypialnia i pracownia Winnetou - zobaczyem tam prosty, zrobiony z desek tapczan i st
zarzucony kartonami papieru. Na drugim, wyszym poziomie znajdowaa si sypialnia
dla goci, zauwayem tam take tapczan i niski stolik z awami. Podogi na podestach
pokryway skry dzikw, na drewnianych cianach wisiay piropusze indiaskie, uki,
maski, tomahawki, dzidy, jednym sowem - prawdziwe muzeum indiaskiego folkloru.
Elektrycznego owietlenia tu nie byo, wszdzie widziao si drewniane wieczniki i
ozdobne stare lampy naftowe.
- Oto i mj wigwam - z dum w gosie owiadczy Winnetou.
Na kominie pon ogie, w garnku zawieszonym nad pomieniem co si gotowao. A
przy kominie siedzia Milczcy Wilk i juzingiem
13
obszywa kausze
14
liny faowej do
wcigania agla.
Zobaczywszy mnie Milczcy Wilk odoy swoj robot i pytajco spojrza na
przyjaciela.
- Przyprowadziem blad twarz, ktra zabkaa si na bagnach i wyglda na
greenhorna - przedstawi mu Winnetou moj osob. - Ta blada twarz pracuje w
Ministerstwie Kultury i Sztuki i dokonaa wspaniaego czynu: zabronia Purtakowi
rozbirki starego zamku. Dlatego Winnetou przyj j yczliwie i pomoe jego szaty
doprowadzi do porzdku.
Milczcy Wilk wsta ze swego miejsca i skoni si kadc rk na piersi:
- Wrogowie Purtaka s przyjacimi Milczcego Wilka. Blada twarz znajdzie
wygodne miejsce na awie koo komina.
Umiechnem si. W tym dziwnym domu, gdzie na cianach wisiay indiaskie
piropusze, uki i koczany pene strza, nagle doznaem uczucia, jakbym odby podr w
krain dziecistwa. Wtedy take mwiono do mnie takim wanie jzykiem. Na
podwrku wielkiej kamienicy, gdzie mieszkaem, nosiem piropusz, podarunek od ojca.
Mj starszy brat by Duchem Puszczy, a ja Sokolim Okiem. Potem przeywalimy

13
Juzing - cienka linka, czasem smoowana.
14
Kausza lub inaczej chomtko - metalowe okucie zabezpieczajce lin przed przecieraniem si.

33
przygody Skrzanej Poczochy, bylimy bohaterami powieci Kiddy - dzieci obozu:
Janem Wilcz ap i innymi postaciami ze wspaniaych ksiek o yciu westmanw i
Indian. I oto nagle znowu wkroczyem w t krain. Byo dla mnie oczywiste, e ci dwaj
ludzie - w Winnetou i eglarz przezwiskiem Milczcy Wilk - jak gdyby prowadzili
dalej dawn, pikn zabaw. Moe robili to, aby wyzwoli si od trosk codziennoci? A
moe kry si w tej ich zabawie jeszcze jaki inny, gbszy sens, ktry miaem dopiero w
przyszoci zrozumie? Czym niegrzecznym byoby nieprzestrzeganie w tym domu
stylu, jaki narzuca gospodarz. Jeli chciaem znale w tych ludziach przyjaci,
powinienem by wczy si w ich zabaw. I nie powiem, abym czyni to z przykroci.
W gbi duszy tlia i we mnie tsknota za tamtymi beztroskimi latami.
Przyoyem wic take do do piersi w miejscu, gdzie bije serce, skoniem si i
owiadczyem: - Przybyem do tego wigwamu ze sowami przyjani na ustach i sercem
penym yczliwoci. Ciesz si, e mogem pozna sawnego ma, Winnetou, i jego
przyjaciela i brata, wspaniaego eglarza, Milczcego Wilka. Przygnaa mnie tu troska o
los tej okolicy, ktrej zagraa wielkie niebezpieczestwo. Przybyem take, aby was
ostrzec. Imi moje nie jest wam zapewne znane. Przyjaciele nazywaj mnie Pan
Samochodzik.
Winnetou, ktry w tym momencie nis dla mnie misk pen wody, zatrzyma si tak
raptownie, e woda chlusna na podog.
- Czy to znaczy, e blada twarz jest wielbicielem owych cuchncych, blaszanych koni
zwanych automobilami?
Nie od razu odpowiedziaem na pytanie. Odebraem od Winnetou misk z wod.
Czyszczc ubranie, twarz i rce widziaem ich niechtne spojrzenia skierowane na mnie i
nie przestawaem si umiecha. Bawia mnie ta sytuacja. mieszya mnie myl, e oto
ja, czowiek, ktremu nieustannie towarzyszya przygoda, uznany zostaem za
niedzielnego turyst, wielbicego zapach spalin samochodowych. Gdy skoczyem
czyszczenie ubrania, odezwaem si:
- Posiadam starego grata, ktrym jed po kraju, bo tego wymagaj moje czynnoci
subowe. Od czasu do czasu sucham radia. Niekiedy take ogldani program w
telewizji. Czasami chodz do kina. Ale kocham take cisz lasw i jezior, jestem
wrogiem tych, co j zakcaj. Wiem, jak naley zachowa si na ulicy, na szosie, w
lesie, na jeziorze. Korzystam z dorobku cywilizacji, ale to nie znaczy, e nie bd broni
przyrody przed cywilizacj i jej zgubnym wpywem. Howgh - zakoczyem po
indiasku, pamitajc jeszcze lektur ksiek Karola Maya.
- Pshaw - zakl cicho Winnetou. - Blada twarz przemawia bardzo dumnie.
A ja mwiem dalej:
- Nad t okolica zawiso wielkie niebezpieczestwo. Winnetou i Milczcy Wilk
popenili kilka bdw. Obawiam si, e jeli nie wemiecie do serca tego, co chc wam
powiedzie, wasze plany uczynienia z tej okolicy oazy spokoju wezm w eb, a i was
std wkrtce wyrzuc. Po wykonaniu swego subowego zadania miaem zamiar
wyjecha. Ale pozostaem i przyszedem tutaj, poniewa rwnie kocham przyrod.
- Pshaw - zakl cicho Winnetou. - Blada twarz ma twarz? I czy mamy otworzy uszy
dla czowieka, ktry nie rozrnia cieki osi od cieki ludzi?
- Zmyli mnie paski trop - odparem. - Szed pan ciek osi, aby zapolowa na
dzika. Dlatego zabdziem na bagnach. Ale zanim wyo swoj spraw, zadam wam
jedno pytanie i bardzo prosz o szczer odpowied. Od tego zaley bardzo wiele.

34
- Prosz, niech blada twarz nas pyta - kiwn gow Winnetou.
- Gdy przyjechaem do Zotego Rogu, usyszaem, e powstaa tu tajna Liga do Walki
z Haasem. Czy naprawd istnieje taka liga i czy panowie do niej nale?
- Nie - odpar Winnetou. - Nie naleymy do tej ligi. Ale sercem i dusz jestemy po jej
stronie.
- Wierz - kiwnem gow. - wiadczy to jednak, e niebezpieczestwo wyglda
groniej, ni mogem przypuszcza.
- Niech blada twarz mwi, bo trac cierpliwo... - mrukn Winnetou.
- Gdy zjawiem si w orodku wczasowym, kierownik Purtak, wprowadzony w bd
przez sekretark, wzi mnie za przedstawiciela Ministerstwa Przemysu Cikiego i
wtajemniczy w swoje plany. Ot zamierza on powikszy orodek o bindug, gdzie
biwakuj eglarze, i o wysp, gdzie cumuj swoje ajby motorowodniacy. W dalszych
planach przewiduje wypdzenie std take i Winnetou.
Na twarzy Milczcego Wilka dostrzegem wyraz rozczarowania.
- I to wszystko, co chciaa nam powiedzie blada twarz? My o tym bardzo dobrze
wiemy i potrafimy obroni t ziemi przed niebezpieczestwem biaego diaba, ktry
nosi nazwisko Purtak. Winnetou jest wodzem wszystkich opalonych mw, ktrzy
kochaj wiatr, cisz jezior, wodne ptactwo, las i spokj. Przyjdzie dzie, gdy wykopie on
swj topr wojenny, a wwczas w popochu uciekn std wszystkie blade twarze, a na
miejscu ich ohydnych, drewnianych wigwamw wyronie wysoka trawa. Winnetou
napisa memoria do Wielkich Wodzw w Warszawie, aby jezioro to i okolice stay si
stref ciszy i spokoju. Gdy przyjdzie zgoda Wielkich Wodzw z Warszawy, wwczas
zdejmiemy skalp kademu, kto zechce haasowa grajcym pudem, omieli si pdzi
po jeziorze smrodliwym diabem zwanym motorwk. Umilkn te krzykliwe usta
zwane gigantofonami. I tak si stanie, howgh.
Odezwa si Winnetou. Mwi piewnie z odrobin smutku:
- By czas, gdy nad tym jeziorem unosiy si nieprzeliczone stada ptactwa, a w lasach
przebiegay rcze sarny i jelenie. Nad jeziorem leaa wielka cisza, szumia tylko wiatr w
trzcinach i fale zaleway piasek na pwyspie Zotego Rogu, pozostawiajc na nim
pikne biae muszle. I tylko od czasu do czasu przemykaa przez jezioro cicha wiosowa
kanu lub pokaza si biay agiel. A pewnego dnia wtargny tutaj krzykliwe blade
twarze. Kupiy pwysep w Zotym Rogu. Ogrodziy teren wysok siatk, zbudoway
ohydne drewniane wigwamy i doy kloaczne, z ktrych brud cieka do czystego dawniej
jeziora. Wraz z nimi przybyy smrodliwe diaby zwane motorwkami. Wkopano w
ziemi supy z krzyczcymi ustami. Ca noc pal si u nich wiata jarzeniowe, z nocy
czynic dzie i budzc groz u ptactwa. Na jeziorze pywaj smugi smarw, bo wraz z
bladymi twarzami z orodka omieliy si tu przyby blade twarze zwane
motorowodniakami. One to zasiedliy wysp, gdzie dawniej dzikie kaczki budoway
swoje gniazda i wysiadyway pisklta. Co roku woda jest brudniejsza, co roku ubywa
ptactwa i zwierzyny, ktra ucieka sposzona przez blade twarze, spacerujce wszdzie z
grajcymi pudami w rkach. Ale przela si ju dzban ze zem. Blade twarze dr
syszc co noc bben wojenny Winnetou. Gos wojennego bbna zaguszy krzyczce
usta bladych twarzy i wleje odwag w serca wszystkich mw kochajcych las i wiatr.
I, jak nam wiadomo, tu i wdzie mowie ci zrywaj si do walki z haasem. Cieszy nas
to, bo wkrtce nadejdzie dzie, gdy wykopiemy topr wojenny. Nie mogc jedzi na

35
swych smrodliwych diabach, nie mogc sucha grajcych pude, blade twarze same si
std wynios i trawa poronie miejsca po ich wigwamach na pwyspie.
- Czy mwic o opalonych mach, ktrzy tu i wdzie zrywaj si do walki z haasem,
Winnetou ma na myli ow tajemnicz lig? Obawiam si, e za dziaalnoci ligi kryje
si wanie Purtak.
- Dziwnie mwi blada twarz - wzruszy ramionami Winnetou. - Wszyscy, ktrzy
walcz o cisz, s naszymi brami. A Purtak kocha haas i swoje krzyczce usta.
- Liga do Walki z Haasem ukrada psa nadleniczemu - powiedziaem. - Nadleniczy
otrzyma list od ligi, w ktrym ostrzeono go, e jeli zdecyduje si wyci sosnowy
starodrzew, zniknie jego ulubiony pies myliwski. I pies zgin.
- Wspaniale - zawoa Milczcy Wilk. - Nadleniczy nie omieli si teraz wycina
starodrzewu, o ktrym Winnetou wspomina w swym memoriale do Wielkich Wodzw
w Warszawie.
Sceptycznie pokrciem gow.
- Obawiam si, e skutki tego bd opakane. Nadleniczy sdzi, e czonkami ligi s
eglarze i Winnetou. I e kradzie psa to wasza sprawka. Postanowi wypdzi eglarzy
z bindugi. W tej sytuacji Purtak bez trudu j dostanie.
- Co takiego? - oburzy si Winnetou.
- Prosz, niech blada twarz mwi - uspokoi go gestem Milczcy Wilk.
- Purtak postanowi wykorzysta wasz memoria dla swoich celw. Zanim Pastwowa
Rada Ochrony Przyrody i Urzd Rady Ministrw ustosunkuj si do memoriau, on ju
wejdzie w posiadanie i bindugi, i wyspy. A gdy lewy brzeg jeziora stanie si wasnoci
orodka, bez trudu bdzie mg storpedowa tre memoriau.
- Oskalpuj go - warkn Winnetou.
- Takie pogrki na nic si nie zdadz - powiedziaem. - Sprawa wyglda powanie.
On wpad na bardzo sprytny pomys. Postanowi zrazi wszystkich do koncepcji strefy
ciszy. Aby przekreli wasze plany, wilk przybra skr jagnicia. Podejrzewam, e to
on zaoy Lig do Walki z Haasem i postanowi na jej konto robi przerne brewerie.
Wiem, e zamierza skci eglarzy z motorowodniakami, doprowadzi konflikt na
jeziorze do stanu wrzenia, a potem przy pomocy milicji rozpdzi cae towarzystwo i
sta si panem jeziora. Dam wam przykad: w kawiarni w Zotym Rogu znalaza si
wywieszka zakazujca wczania radioodbiornikw. Motorowodniacy podejrzewaj, e
kryje si za tym dziaalno ligi. I jakby na potwierdzenie tego faktu pojawi si tam
Milczcy Wilk, przyjaciel Winnetou, i wyguszy aparaty tranzystorowe. Teraz wszyscy
s przekonani, e Winnetou przewodzi tajnej lidze. A tym samym to on kryje si za
spraw kradziey psa nadleniczego. Purtakowi chodzi o to, aby zrazi wszystkich do
Winnetou, a take zdyskredytowa jego memoria. Obawiam si, e liga bdzie dalej
dziaa na konto Winnetou. Dlatego trzeba wystpi do walki z lig. Naley zjednoczy
wszystkie siy dla tej sprawy, wcign do walki takich ludzi jak Krwawa Mary...
Winnetou przerwa mi gwatownie:
- Tajna liga? To wspaniae, e s ludzie, ktrzy walcz z haasem. To nasi bracia.
Ukradli psa nadleniczemu? Bardzo dobrze. Leniczy mg zrezygnowa z wyrbu
starodrzewu. To mieszne radzi mi wystpi do walki z ludmi, ktrzy, podobnie jak i
ja, nienawidz haasu. I to mieszne proponowa mi wypalenie fajki pokoju z Krwaw
Mary, ktra poluje za pomoc sztucera i lunety japoskiej. Wstaem z awy, obcignem
na siebie oczyszczony z bota garnitur.

36
- Speniem swj obowizek. Ostrzegem was - powiedziaem. - Przyszo pokae,
kto mia racj: ja czy wy. Pozostan tu jeszcze jaki czas nad tym jeziorem. Jeli
dojdziecie do wniosku, e jednak suszno ley po mojej stronie, gotw jestem wypali
z wami fajk pokoju i wykopa topr wojenny przeciw tajnej lidze, za ktr kryje si
Purtak.
To mwic skoniem si obu mczyznom i opuciem wigwam Winnetou.
Ale jeszcze pewna okoliczno zatrzymaa mnie na krtk chwil. Oto na zewntrznej
stronie drzwi spostrzegem przyczepiony pinezk list. Podczas naszej rozmowy w
wigwamie Winnetou, kto zakrad si na podwrze i niepostrzeenie zdoa pozostawi
list na drzwiach.
Winnetou wzi do rki kartk i odczyta j gono:

Winnetou! Liga do Walki z Haasem na swoim konspiracyjnym zebraniu wybraa Ci
jednogonie swoim Wielkim Wodzem. Czy zgadzasz si na ten wybr? Jeli tak, to przypy
dzi na przysta...

W tym momencie Winnetou przerwa czytanie i spojrza na mnie znaczco. Pojem,
e daje mi do zrozumienia, abym sobie poszed, gdy nie zamierza zdradza mi miejsca
swego spotkania z czonkami ligi.
Chciaem jeszcze raz ostrzec go przed lig, ale wydao mi si, e jest zachwycony
wyborem na Wielkiego Wodza. W takiej sytuacji nie przemwiyby do niego moje
argumenty. Czy miaem zreszt jakie dowody na to, e za dziaalnoci ligi kry si
Purtak?
W milczeniu opuciem podwrze i pomaszerowaem ciek przez bagna.

37
ROZDZIA CZWARTY

JAK WYGLDA STAROWIECKI ROMANTYZM? * CZY LAS PRZYPOMINA
FABRYK? * SZUKAM SOJUSZNIKW * NARADA WOJENNA * GDZIE JEST
UKRYTY PIES NADLENICZEGO? * PODEJRZANI OSOBNICY * JAK ZOSTAEM
DON KICHOTEM * CZY MONA ZWYCIY PURTAKA? * KTO WAMA SI DO
RADIOWZA? * PANNA HALINKA LUBI KRYMINAY

Leniczy Pitkowski okaza due zrozumienie dla mojej osoby, pogryzionej przez
komary i oblepionej botem. Na moje pytanie, czy nie mgbym w pobliu leniczwki
rozbi biwaku, zaproponowa mi nocleg w wolnym pokoju. ona leniczego,
sympatyczna pani Anna, zaprosia mnie nawet do kuchni, gdzie przyrzdziem sobie
kolacj. Od pani Anny dowiedziaem si, e obydwoje, ona i jej m, cho mogli
pracowa w duym miecie, wybrali jednak zagubion w lasach leniczwk, aby
pozosta w bliskim kontakcie z przyrod.
Czy wobec takich ludzi miao sens ukrywanie celu mej wizyty u Winnetou?
- Spodziewaem si, e pana le przyjmie - pokiwa gow leniczy. - Ju sam pana
ubir, garnitur i biaa koszula mogy w nim wzbudzi niech. Nie cierpi
samochodziarzy i niedzielnych turystw. Oczywicie, nie wiedziaem, e poszed pan do
niego, aby go ostrzec. Wielka szkoda, e nie wzi sobie do serca paskich rad.
- Czy zalicza si pan do przyjaci Winnetou? - zapytaem. - Mieszkacie w
najbliszym ssiedztwie i zapewne czsto spotykacie si z sob. Moe wanie panu uda
si namwi Winnetou, aby si odci od dziaalnoci Ligi do Walki z Haasem.
Leniczy zastanowi si chwil, a potem przeczco pokrci gow:
- Niestety, nie mam na niego adnego wpywu. Odniosem wraenie, e od pewnego
czasu nawet boczy si na mnie. Ma pretensje, e nie przyczyem si do jego walki o
zachowanie starodrzewu nad jeziorem. W jego pojciu nie dosy kocham las i przyrod.
A moe myli, e si obawiam narazi nadleniczemu?
- A jak jest naprawd?
- Wydaje mi si, e Winnetou reprezentuje starowiecki, naiwny romantyzm. Jego
stosunek do przyrody jest zbyt kracowy. Dla nas, lenikw, las to nie tylko obszar ziemi
poronitej drzewami, ostoja ciszy i spokoju, rezerwuar wieego powietrza, ale take
swoista fabryka produkujca drzewo potrzebne dla innych gazi naszej gospodarki.
Stare, dwusetletnie drzewa s bardzo pikne, ale przedstawiaj mniejsz warto
gospodarcz ni drzewa modsze. Niekiedy lepiej jest wyci je i na ich miejsce posadzi
nowy mody las. Nasze pastwo potrzebuje papierwki dla fabryk papieru, kopalnie
daj kopalniaka dla ochrony podziemnych korytarzy. Do lasu trzeba podchodzi z
mioci, ale bez starowieckiego sentymentalizmu. I tak jest chyba w sprawie
starodrzewu, o ktry walczy Winnetou. Gdyby Winnetou podszed do tego bez walenia
w bben wojenny i porozmawia z nadleniczym, by moe potrafiby przekona
wojewdzki zarzd, aby pozostawi wski pas starych drzew nad samym jeziorem,
reszt za wyci. Ale on napisa swj memoria i zaatakowa nas jako niszczycieli
rodowiska. I nadleniczy postanowi swoje zadanie wykona, to znaczy cay starodrzew
wyywicowa i potem wyci. A teraz nadleniczemu ukradziono psa, aby go zmusi do
zmiany planw pastwowych. Ma pan suszno podejrzewajc, e nadleniczy widzi za
t spraw osob Winnetou i jego zwolennikw, zgromadzonych w lidze. Moe zdoam
wytumaczy nadleniczemu, e Winnetou nie ma nic wsplnego z tajn lig?

38
- Ba - wzruszyem ramionami - on nie mia z ni nic wsplnego jeszcze dzisiaj. Ale
czy to samo bdzie mona powiedzie jutro?
Leniczy westchn:
- Obawiam si, e sprawa przybraa zy obrt. Czym si to wszystko skoczy?
Winnetou i jego idea stworzenia strefy ciszy nad jeziorem zyska wroga w nadleniczym,
cho sam nadleniczy kocha las, cisz i przyrod. Nadleniczy zabierze eglarzom
bindug, bo ich rwnie posdza o przynaleno do ligi. Zostan nad jeziorem
motorowodniacy i Purtak, ktry w kocu zawadnie jeziorem i zaleje je haasem z
gigantofonw i paliwem z motorwek. A gdy wadze poapi si, e jezioro nie nadaje
si nawet do kpieli, bdzie ju za pno. Trzeba lat, aby oczyci wod ze smarw,
trzeba wielu lat, aby powrcio tu ptactwo i wyrs nowy las.
- Dlatego uwaam, e powinnimy co przedsiwzi nie ogldajc si na Winnetou -
powiedziaem z moc. - Jestem gotw pozosta tutaj i spdzi tu urlop. Trzeba odnale
psa nadleniczego i zdemaskowa tajn lig. Czy mog liczy na pana?
- Tak - odpar szczerze. - Ma pan moj rk. Zrobi wszystko, co w mojej mocy.
Ucisnlimy sobie donie. A w tym momencie doszed nas, odbity przez las, guchy,
monotonny dwik.
- Syszy pan? To warczy bben wojenny Winnetou. Jest to prawdziwy indiaski
bben, ktry przywidzi z Ameryki.
Wyszlimy przed leniczwk. Zapada ju noc, otacza nas mrok i las peen
agodnych poszumw. Nad kanaem krzyczay dzikie kaczory.
Nabraem w puca gboki haust powietrza przesyconego aromatem lasu. I
pomylaem, e wielu ludzi w miastach tskni do takiej chwili, do takiego wieczoru, do
zapachu lasu. Taki wieczr pozwala rozpry si nerwom zmczonym prac, daje nowe
siy, budzi energi do dalszego dziaania.
A jednak znajduj si ludzie, ktrzy wanie w imieniu tych spragnionych ciszy i
spokoju niszcz jedyne miejsca, gdzie czowiek moe rozpry swoje nerwy i odzyska
zdrowie.
Oto przez wski pas drzew oddzielajcych nas od jeziora, z drugiego brzegu, gdzie
rozoy si orodek wczasowy, dobiegy nas haaliwe dwiki gigantofonw. Na
jeziorze za bzyczay jazgotliwe motorwki.
I w lesie gucho warcza bben wojenny, wzywajcy do walki wszystkich ludzi, ktrzy
kochaj przyrod...
- We dwjk, pan i ja - odezwaem si do leniczego - niewiele potrafimy zdziaa. Co
pan sdzi o Krwawej Mary? Czy nie mogaby nam pomc?
- Tak, to wietny pomys - zgodzi si - zaraz do niej zadzwoni i poprosz, aby tu
przyjechaa. O tej porze koczy prac w kawiarni. Jest crk nadleniczego i dziki niej
moemy uzyska pewien wpyw na niego.
Poszedem z nim do kancelarii lenictwa. Pitkowski pokrci korbk starowieckiego
aparatu telefonicznego i poprosi o poczenie z kawiarni w Zotym Rogu. W p
godziny pniej przed leniczwk pojawi si ruchliwy strumie wiata i zawarcza
motorowerek Komar. Przyjechaa nim Krwawa Mary uzbrojona w swj sztucer z
japosk lunet.
- Mam wraenie - powiedziaa dziewczyna do Pitkowskiego - e w Zotym Rogu
dzieje si co zego. Gdy tu jechaam, dwukrotnie spotkaam jakich typkw, ktrzy

39
nieli co, co wygldao na tablice ogoszeniowe. Ale na mj widok schowali si w
krzaki. Nie mieli chyba uczciwych zamiarw, skoro tak zrobili.
- Zbadamy t spraw - zdecydowaem. - Ale na razie proponuj narad wojenn.
- Szykujecie, panowie, jaki spisek? - zamiaa si dziewczyna. - A moe jestecie
czonkami tajnej ligi, ktra ukrada psa mojemu ojcu?
Usiedlimy we trjk w kancelarii. W krtkich sowach opowiedziaem Krwawej
Mary o swej wizycie w orodku wczasowym i ujawnionych planach Purtaka.
Zrelacjonowaem take odwiedziny u Winnetou i wyjawiem swoje podejrzenie w
sprawie dziaalnoci tajemniczej ligi.
- Postanowiem spdzi tutaj urlop - owiadczyem na zakoczenie. - Lubi przygody,
a ta zapowiada si wspaniale. Stawk jest osignicie spokoju nad jeziorem,
wyeliminowanie std ludzi, ktrzy odbieraj innym moliwo prawdziwego
odpoczynku. Pan Pitkowski zadeklarowa mi sw pomoc. A pani?
- Ma pan moj rk - podaa mi ma, kobiec do.
- Wic jest nas teraz troje - powiedziaem. - Winnetou i Milczcy Wilk reprezentuj,
niestety, skrajne pogldy. Takich ludzi nazywa si ekstremistami. Winnetou chciaby,
aby ludzko wrcia do epoki kamienia upanego. Nie tdy droga. Jezioro nie moe by
ani wasnoci Purtaka, ani Winnetou, albowiem jest wsplnym dobrem.
- Rozumiem - kiwna gow Krwawa Mary - i zgadzam si z panem. Rzecz jednak w
tym, w jaki sposb zamierza pan dziaa?
- Naszym podstawowym zadaniem bdzie zdemaskowanie Purtaka - powiedziaem. -
Jestem przekonany, e to on kryje si za ow lig. Niech pani postara si przekona o
tym swego ojca.
- To niemoliwe - westchna - ojciec nie uwierzy, e Purtak ukrad mu psa. On jest
przekonany, e na czele ligi stoi Winnetou, a do ligi nale eglarze. Wszystkie fakty na
to wskazuj.
- Zgadzam si z pani. Dlatego przede wszystkim musimy odnale psa pani ojca.
Niech on nam da na to dwa, trzy dni...
- Porozmawiam z ojcem - obiecaa Krwawa Mary - ale on jest bardzo rozgoryczony t
spraw. Trzeba panu wiedzie, e do tej pory tylko dziki osobistej interwencji ojca
wolno byo biwakowa eglarzom na bindudze. Albowiem jest to miejsce, ktre wiosn
suy do spawiania drzew i w zasadzie wstp obcym jest tam wzbroniony. Rwnie
robotnicy leni, ktrym pozwolono na bindudze pa bydo, maj za ze ojcu, e wpuci
tam turystw, poniewa eglarze depcz traw, a take gubi haczyki od wdek. By
wypadek, e krowa haczyk pokna i zdecha. Ojciec mj jest jedynym czowiekiem,
ktry tu nad jeziorem broni interesw eglarzy.
- I wanie dlatego zaatakowa go Purtak - stwierdziem. - Chce zdoby bindug dla
orodka wczasowego. Tym szybciej musimy odnale psa i udowodni nadleniczemu,
e nie zrobili tego eglarze, ale wanie Purtak.
- Ach, to byoby wspaniae - a klasna w rce Krwawa Mary. - Wytarguj u ojca te
dwa, trzy dni, zanim podejmie decyzj co do bindugi. Ale czy uda si nam odnale psa?
Jak pan myli, gdzie go schowano?
- Nie wiem. I wanie pani chciaem o to zapyta. Czy s w lesie miejsca, gdzie
mona by trzyma psa, tak aby go nikt nie usysza?
Leniczy Pitkowski i Krwawa Mary zastanawiali si dugo. A wreszcie owiadczyli
zgodnie:

40
- Nie, w lesie psa nie mona ukry. S skadziki na beczki z ywic i oczywicie
mona tam zamkn skradzionego psa. Ale pozostawione samotnie zwierz bdzie wyo
i szczekao. Usysz go gajowi albo robotnicy leni i uwolni.
- W takim razie pies zosta ukryty w orodku wczasowym - owiadczyem. -
Przypuszczam, e znajduje si tam sporo zakamarkw. Zdaje mi si rwnie, e
widziaem tam wczasowiczw z pieskami i jeli kto usyszy szczekanie, pomyli, e to
jeden z tych psw daje zna o sobie. atwo te uwizionemu psu dostarczy jedzenie z
wczasowej stowki.
- By moe, e ma pan racj - zgodzi si leniczy - ale w jaki sposb to stwierdzi?
- Trzeba znale jaki pretekst, aby si dosta na teren orodka wczasowego, rozejrze
si i posucha. Przede wszystkim pani, panno Mary, potrafi rozpozna szczekanie
waszego psa. I to bdzie nasze pierwsze bojowe zadanie - zdecydowaem, patrzc na
zegarek.
Albowiem pora bya koczy nasz narad. Zrobio si pno. Krwawa Mary powinna
bya wrci do Zotego Rogu. Ja za z leniczym zamierzalimy jeszcze przespacerowa
si nad brzegiem jeziora, aby stwierdzi, czy nie krc si tam ludzie, o ktrych
wspomniaa dziewczyna.
Ale po godzinnym spacerze po lesie powrcilimy do domu nie spotkawszy w ogle
adnego czowieka. Podejrzani osobnicy przepadli w ciemnociach nocnych.
Spaem na pitrze w pokoiku z oknem wychodzcym na las i kana do jeziora.
Szumiay mi drzewa za oknami, przez otwarte okno osonite siatk wpywao do pokoju
lene powietrze. Gdy obudziem si, byo po smej rano. Leniczy ju od dawno
przebywa w lesie, a nawet zdy na motorowerze wpa do nadlenictwa w Zotym
Rogu. Wrci do domu przywoc zaskakujce wieci.
Liga oywia swoj dziaalno. W kilku miejscach nad brzegiem jeziora odkryto
przybite do drzew drewniane tablice: Strefa Ciszy. By to czyn sprzeczny z prawem,
poniewa memoria Winnetou nie zosta jeszcze rozpatrzony i nie wiadomo byo, czy
wadze wyra zgod. A ponadto wydarzyo si co jeszcze groniejszego w skutkach.
W nocy wamano si do radiowza orodka wczasowego i zdemolowano urzdzenia
nadawcze, poczone z gigantofonami. Na miejscu wamania znaleziono kartk z
napisem Liga do Walki z Haasem.
Kierownik Purtak wezwa telefonicznie milicj, aby zaja si odnalezieniem
sprawcw wamania. Jak opowiada leniczy, zdaniem Purtaka sprawcy wamania nie
trzeba byo daleko szuka. Podobno krytycznej nocy, o godzinie dwunastej, widziano
kanu Winnetou dobijajce do przystani orodka.
- Czyby Winnetou da si wcign w afer i wzi udzia we wamaniu do
radiowza? - zastanawiaem si gono. - A moe po prostu wcignito go w puapk?
Idc za pierwszym odruchem serca chciaem ju maszerowa do wigwamu Winnetou,
aby dopomc mu wybrn z kopotw. W por jednak przypomniaem sobie o jego
wczorajszym zachowaniu si wobec mnie i doszedem do wniosku, e by moe znowu
potraktuje mnie niechtnie. Kopoty z tajn lig uczyni go moe bardziej skonnym do
zaufania moim sowem - pomylaem.
Poprosiem leniczego o wypoyczenie dki, zacumowanej w kanale. Postanowiem
popyn do kawiarni w Zotym Rogu, a petem ewentualnie do orodka wczasowego,
aby nawiza kontakt z panienk, ktr tam wczoraj poznaem. Mogem oczywicie
pojecha lub popyn wehikuem, ktry by amfibi, doszedem jednak do wniosku, e

41
wehiku zbyt rzuca si w oczy. A nie chciaem, aby Purtak lub Nosek wiedzieli, e
zostaem w Zotym Rogu, ba, e krc si koo orodka, co mogo wzbudzi ich
podejrzenia.
Paskodenna, zrobiona z desek d leniczego suna po wodzie lekko i szybko. Po
kilkunastu ruchach wiosami wypynem z kanau na szeroko rozlan to jeziora. Dzie
by od rana ciepy, bezchmurny, po wodzie szy tylko lekkie szkway, marszczce
zocist od soca to. Przy drugim brzegu, koo bindugi, widziaem stojce nieruchomo
aglwki, oczekujce na silniejszy wiatr, ktry - jak wiem to ze swego eglarskiego
dowiadczenia - w taki dzie jak dzisiaj zrywa si dopiero koo poudnia. Zaroio si
natomiast od motorowodniakw. Od wysepki do brzegu, gdzie znajdoway si kawiarnia,
sklep, restauracja i poczta, pracowicie warczay mae tummlery, doczepione do kajakw
i puntw wdkarskich, brzczay gono lizgacze z dwudziestokonnymi silnikami. Na
caym jeziorze nie znalazby nikt miejsca, dokd nie dochodziby przenikliwy jazgot
silnikw. Na szczcie milczay gigantofony w orodku wczasowym i haas na jeziorze
by dzi chyba znacznie mniejszy ni wczoraj.
Przywizaem dk do pala przy pomocie kawiarni i wszedem do wntrza. O tej
porze goci byo bardzo niewiele, usiedlimy z Krwaw Mary przy subowym stoliku i
moglimy swobodnie porozmawia o naszych sprawach.
- Jeszcze wczoraj, po powrocie z leniczwki, dugo w noc dyskutowaam z ojcem -
opowiadaa dziewczyna. - Niestety, ojciec nie chce wierzy, e za szyldem Ligi do
Walki z Haasem kryje si Purtak, a nie Winnetou i eglarze. da dowodw, a przecie
pan ich nie ma, prawda?
- To s tylko moje przypuszczenia.
- No wanie. Dlatego z najwikszym trudem wymogam na ojcu, aby wstrzyma si z
ustawieniem tablicy, zabraniajcej biwakowania na bindudze. Ojciec jest bardzo
zmartwiony zaginiciem swojego ukochanego myliwskiego psa. Opowiedziaam mu o
panu i obiecaam, e zajmiemy si poszukiwaniami. Owiadczy mi: Daj wam dwa
dni. Albo uda wam si odnale psa, albo dostarczy dowodw, e to nie Winnetou i
eglarze, lecz Purtak.
- A co ze starodrzewem? Ogldaem go. Jest bardzo pikny. W naszym kraju ju nie
ma tak wiele starych kompleksw lenych.
- Ech, to trudna sprawa. Jeli ojciec wstrzyma ywicowanie starodrzewu, dla wielu
bdzie to znaczyo, e ulk si terrorystw. Obawia si, e to moe zachci czonkw
ligi do dalszych ekscesw. Poza tym ma w planie wycicie starodrzewu i zasadzenie tam
modego lasu. Ojciec jest starym lenikiem, zakochanym w lasach i swojej pracy. Jemu
te al tego starodrzewu. Co robi w tej sytuacji? Wyjani panu w najwikszej
tajemnicy, e i on po cichu jest po stronie Winnetou. Wiem, e w najwikszym sekrecie
rozkaza pozostawi w stanie nienaruszonym do szeroki pas starodrzewu nad samym
brzegiem jeziora. A do Ministerstwa Lenictwa napisa list z prob o korekt planu
wyrbu uzasadniajc to wzgldami krajobrazowo-widokowymi. Jest nadzieja, e
ministerstwo zgodzi si na korekt planu. Ale nikt nie moe o tym wiedzie. Albowiem
terroryci z ligi zaczn mwi, e to dziki ich poczynaniom uratowano cz
starodrzewu. I znowu rusz do ataku. Pan chyba ju sysza, co si stao minionej nocy?
- Tak. Rozstawiono nad jeziorem tablice z napisem Strefa Ciszy.
- To znowu akt bezprawia. Chyba nikt bardziej od lenikw nie pragnie, aby tu bya
strefa ciszy. Ale z drugiej strony nikt, poza nadlenictwem, nie ma prawa rozstawiania

42
jakichkolwiek tablic na terenie lasw pastwowych. I ojciec kaza gajowym usun
tablice, a stra lena rozpocza dochodzenie w tej sprawie. I w pojciu wielu ludzi
ojciec okae si czowiekiem, ktry rzekomo kocha haas.
- Przede wszystkim naley odszuka psa. Wtedy uda si pani przekona ojca, e Liga
do Walki z Haasem to jedno, a Winnetou i jego memoria to drugie.
Popatrzya mi w oczy:
- Czy pan jest tego a tak pewien? W nocy zdemontowano urzdzenia radiowza.
Widziano Winnetou i Milczcego Wilka na przystani orodka.
Milczaem. Bo naprawd nie miaem adnej pewnoci, czy Winnetou i Milczcy Wilk
nie wzili udziau w nowym terrorystycznym akcie ligi.
A ona nacieraa dalej:
- Pamita pan, e to wanie Milczcy Wilk w kawiarni zaguszy wczoraj radia
tranzystorowe. Kady domyla si, e on jest czonkiem Ligi do Walki z Haasem. A
teraz, gdy zmuszono do milczenia radiowze orodka, na kogo padn podejrzenia?
- Szataski plan. Piekielnie sprytna intryga.
- W dalszym cigu sdzi pan, e za t sprawa kryje si Purtak? Przecie to nie ma
sensu. Purtak nie dziaa przeciw sobie.
- A moe wanie chodzio mu o to, aby odsun od siebie podejrzenia?
Z powtpiewaniem potrzsna gow:
- Poza panem nikt nie posdza go o zwizki z lig. Wic on nie musi si niczego
obawia.
- aciskie przysowie mwi: Ten jest winien, kto ma z tego korzy. Wkrtce
przekona si pani, kto odniesie najwiksza korzy ze zdemontowania urzdze
radiowza. Podejrzenia, jak pani sama wie, kieruj si w stron Winnetou. Moe
wanie chodzio o to, aby narobi kopotw najpowaniejszemu przeciwnikowi
Purtaka? Taki postpek nazywa si prowokacj.
Odniosem wraenie, e nie przekonaem jej. Wprawdzie nie wysuwaa przeciw moim
sowom adnych zastrzee, ale te i nie podchwycia moich argumentw.
- Bya pani w orodku wczasowym? - zapytaem.
- Tak. Jeszcze wczoraj orodek zamwi u mnie trzy tace ciastek na dzisiejsz
wieczorn potacwk. Pojechaam wic tam pod pretekstem, e nie wiem jakie to maj
by ciastka. Ale nie mogam zbyt dugo krci si po orodku i nie zauwayam niczego
podejrzanego. Zamwienie odwoali, poniewa z powodu zdemontowania radiowza
potacwka si nie odbdzie.
- No c, moe ja bd mia wicej szczcia - powiedziaem, podnoszc si od stolika
i egnajc Krwaw Mary.
Odprowadzia mnie a na kawiarniany pomost. Nie chciao si jej pomieci w gowie,
e jaki obcy czowiek, ktry tu pierwszy raz przyjecha, nagle zechcia si zaj
trudnymi sprawami mieszkacw Zotego Rogu, ba, zdecydowa si powici na to
swj urlop.
- Pan pracuje w Ministerstwie Kultury i Sztuki? - upewnia si.
- Jestem muzealnikiem.
Zamiaa si cicho.
- Czy to mieszne?
- Troszeczk - przyznaa. - Zawsze wyobraaam sobie muzealnika jako zasuszonego
staruszka z pietyzmem wycierajcego kurz ze starych obrazw. A pan wczoraj

43
powiedzia: Lubi przygody. I zdecydowa pan w Zotym Rogu spdzi urlop.
Dziwne...
- Dziwne - zgodziem si. - Ale taki ju jestem. Moe po prostu doszedem do
wniosku, e pki Purtak rzdzi si tutaj jak szara g, staremu zamkowi wci grozi
niebezpieczestwo rozbirki? A moe przerazia mnie perspektywa urlopu, polegajcego
na bezczynnym przewracaniu si z boku na bok, w zalenoci od tego, ktry bok ju si
bardziej opali?
- A moe jest pan wspczesnym Don Kichotem?
- Czyby sdzia pani, e walka z Purtakiem przypomina walk z wiatrakami?
- Za Purtakiem stoi potne ministerstwo, ogromny zakad. A za panem? Za
Winnetou?
Wzruszyem ramionami.
- Myli si pani. Za Purtakiem nikt nie stoi, bo on nie ma racji. Caa sztuka polega na
tym, aby tego dowie. A wtedy caa jego potga runie w gruzy.
To mwic wskoczyem do dki, odbiem od pomostu i na poegnanie kiwnem jej
rk.
- Do widzenia, Don Kichocie! - zawoaa.
- Do widzenia, Krwawa Mary! - odkrzyknem.
Zoya rk w trbk i zawoaa:
- Nie lubi tego przezwiska...
Umiechnem si i jeszcze raz kiwnem jej rk. Byem ju do daleko od pomostu
i nie mogem jej odkrzykn, e mnie si to przezwisko bardzo podoba. Ale warkot
przejedajcej blisko motorwki i tak zaguszyby moje sowa.
Dziewczyna nie zapytaa mnie, w jaki sposb zamierzam spenetrowa orodek
wczasowy. W ogle odniosem wraenie, e nie bardzo wierzy w moliwo
odnalezienia psa. Jak sama stwierdzia, braa mnie za kogo, kto porywa si z motyk na
soce. I chocia ofiarowaa mi wczoraj swoj pomoc - rozmawiaa z ojcem, nawet
odwiedzia orodek wczasowy w poszukiwaniu psa - to przecie nie wierzya w
skuteczno tych przedsiwzi.
Tak rozmylajc kierowaem d w stron pomostu orodka wczasowego. Lecz gdy
podpynem do blisko, ominem pomost, bo wydao mi si, e w natoku plaujcych
tam wczasowiczw dostrzegem instruktora Noska.
Domylacie si chyba, Drodzy Czytelnicy, e szukaem panny Haliny, ktr wczoraj
poznaem w orodku. Jake j jednak mogem wyrni w tumie okupujcym brzeg
jeziora i deski pomostu? Leao tam na kocach i leakach mnstwo osb, na wodzie
kryo kilkadziesit kajakw, rowerw wodnych i dek. W tej masie pywajcego
sprztu pozostawaem niezauwaalny, ale i mnie rwnie trudno byo dostrzec podan
osob. Moe zreszt panna Halinka dzi zrezygnowaa z opalania i posza na spacer do
lasu?
Kryem chyba z godzin wzdu brzegu. I powoli traciem nadziej, gdy raptem kto
do mnie zawoa z przepywajcego obok roweru wodnego. Bya to panna Halinka.
- Nie odjecha pan jednak, panie Tomaszu.
- Psst! - syknem, przykadajc znaczco palec do ust i robic tajemnicz min. - Czy
moe pani podpyn bliej? Mam wan spraw do pani.
Zaciekawiona pokrcia pedaami roweru i po chwili znalaza si koo mojej dki.

44
- Czy to pani unieszkodliwia radiowze orodka? - zapytaem artobliwie. -
Syszaem, e speniy si pani yczenia i zaprzestano nadawa stare melodie.
- Nie, to nie ja. Zrobia to jaka Liga do Walki z Haasem.
Umiechnem si zagadkowo.
- Czy ma pani co przeciw maej randce, o tam, za tymi trzcinami? Bdziemy mogli
swobodnie porozmawia. Mam duo do opowiedzenia.
Nie byaby kobiet, gdyby si nie daa skusi na propozycj odbycia rozmowy, ktra
zapowiadaa si tajemniczo. Zakrcia pedaami roweru, a ja poruszyem wiosami, i oto
znalelimy si za kp trzcin, osaniajcych nas od brzegu.
- Jak pani widzi, zostaem w Zotym Rogu. I bd tu nadal. Zafrapowao mnie tu kilka
spraw, o ktrych si dowiedziaem. Chciabym je wyjani. Wydaje mi si, e warto na
to powici urlop.
Opowiedziaem jej o kradziey psa nadleniczego, o wizycie u Winnetou, o moich
podejrzeniach wobec Purtaka i tajnej ligi.
- Fiuuu - a gwizdna panna Halina. - To to prawdziwy krymina. I pan tego nie
zmyli?
- Nie - podniosem dwa palce jak do przysigi.
- I pan sdzi, e w Winnetou jest niewinny i nie ma nic wsplnego z wamaniem do
naszego radiowza?
- Jestem tego niemal pewien.
- Pan Purtak wezwa dzi rano milicj. Przyjechali, obejrzeli zdemontowane
urzdzenie radiowza, potem wsiedli na nasz motorwk i podobno popynli do domu
Winnetou. Widziano go tutaj ostatniej nocy. Niektrzy mwi, e to wanie on
przewodzi Lidze do Walki z Haasem.
- To nieprawda. Wiem, e dopiero wczoraj zwrcili si do niego, aby zosta ich
honorowym prezesem i zjawi si o dwunastej w nocy na waszej przystani.
Podejrzewam, e bya to puapka, w ktr go wcignito, aby na niego rzuci
podejrzenia o wamanie do radiowza.
- To wstrtne. Na niewinnego czowieka rzuca podejrzenia! - oburzya si panna
Halinka. - Czy mona mu jako pomc?
- Oczywicie. Wanie w tym celu szukaem pani. Chodzi o psa nadleniczego. Jestem
przekonany, e pies zosta ukryty w waszym orodku. Czy s tu miejsca, gdzie pies moe
pozostawa nie zauwaony?
- Ale co ma ten pies wsplnego z Winnetou?
- Psa ukrada liga. Jeli zdoamy udowodni, e zrobi to Purtak, tym samym
udowodnimy, e to on kryje si za dziaalnoci ligi. I porednio pomoemy tym
Winnetou.
- Rozumiem. Domylam si rwnie, e chce pan, abym to ja zaja si w orodku
poszukiwaniem psa nadleniczego. A jak ten pies wyglda?
Stuknem si palcem w gow.
- Nawet nie zapytaem, jak on si wabi i jakiej jest maci. A to ze mnie gapa. Wiem
tylko tyle, e to wye. Musi pani wypatrzy, czy po obiedzie Purtak lub Nosek nie
wynosz gdzie resztek jedzenia. Wydaje mi si, e pies znajduje si w jakiej piwnicy
albo szopie. Chyba s tu takie miejsca?
- Oczywicie. Su jako magazyny na dki, narzdzia i tak dalej.
- No wanie. Zajmie si tym pani, panno Halinko?

45
- Naturalnie. Ta historia wyglda jak z kryminau - stwierdzia z entuzjazmem. - A ja
bardzo lubi czyta i sucha przernych sensacyjnych opowieci. Pan naprawd
pracuje w Ministerstwie Kultury i Sztuki? Bo jak si z panem rozmawia, odnosi si
wraenie, e jest pan, no... prywatnym detektywem - umiechna si z zadowoleniem,
e znalaza dla mnie waciwe okrelenie.
- Zdaje mi si, e za duo jednak czyta pani kryminaw. Przysigam, e pracuj jako
muzealnik, a nie detektyw.
- Muzealnik? - w gosie jej zabrzmiao rozczarowanie.
- Zarczam pani, e rwnie muzealnicy potrafi bra udzia w przernych
sensacyjnych historiach. Przeyem ich wiele i kiedy pani o nich opowiem.
- wietnie - ucieszya si. Podaa mi rk i potrzsna ni. - Aha - przypomniaa co
sobie - czy wolno pana o co zapyta?
- Sucham...
- Pan jest onaty?
- Nie.
- I nie ma pan tu adnej dziewczyny?
- Nie.
- To dobrze.
- Dlaczego?
- Bo ja strasznie nie lubi innych dziewczt. Mam mnstwo kolegw, a adnej
koleanki. Dziewczyny s na og zazdrosne i lubi rzdzi, zawsze s z nimi jakie
kopoty, dsy, obraania si. Jednym sowem, lepiej, e dziaamy we dwjk.
- Moe bdzie nas wicej... - powiedziaem ostronie, mylc o Krwawej Mary i
leniczym.
- Nie chc, eby nas byo wicej. We dwoje te odnajdziemy tego psa. Jeli bdzie nas
wicej, to ja si wypisuj z tej zabawy.
I zrobia obraon min.
- Dobrze, dobrze - rzekem polubownie.
Na poegnanie poinformowaem j, e mieszkam w leniczwce. Kiwnem jej gow
i popynem w stron drugiego brzegu. Gdy ju oddaliem si nieco, westchnem
ciko. Uwiadomiem sobie, e Halinka pywa samotnie na dwuosobowym rowerze
wodnym. Innymi sowy: dotd nie znalaza adnej koleanki i adnego kolegi.
Pomylaem, e zapewne w jej przypadku sprawdza si przysowie: Przygania kocio
garnkowi, a sam smoli. To ona lubia rzdzi i bya zazdrosna o kad koleank. Och,
bd z ni jeszcze kopoty - medytowaem. I ogarny mnie ze przeczucia.


46
ROZDZIA PITY

CZY LUBI KWIATY? * LEDZTWO W SPRAWIE WAMANIA * GDZIE
UKRYTO SKRADZIONE LAMPY? * FASZYWE OSKARENIE I MOJA OBRONA
* KTRDY PRZYBYLI ZODZIEJE? * NA TROPIE PRZESTPCW * JEDNA
CZY DWIE KOBIETY * SZMINKA I USKA NABOJU * KRWAWA MARY MA
PODWJNY JZYK

Bez trudu odnalazem na drugim brzegu niewielk zatoczk, wrzynajc si w ld. W
gbi zatoki, w tle starych bukw i wierkw, biela eternitowy dach domu Winnetou.
Sta on, jak ju wczeniej wspomniaem, na niewysokim pagrku, otoczonym palisad z
zaostrzonych okrglakw. Zatoka leaa nieco poniej - wski pas wysokich trzcin
oddziela ld od wody. W jednym miejscu trzciny byy wycite: tu znajdowa si
drewniany pomost, a przy nim cumoway jol Milczcego Wilka i motorwka, ktr
zapewne przybyli tu milicjanci. Zauwayem take wycignite na brzeg dwie kanu
Winnetou.
Wok domu i na brzegu zatoki nie byo nikogo. Ale chyba zauwaono mnie przez
okno, bo po chwili otworzyy si drzwi i podszed do mnie jaki mody mczyzna w
koszuli z przekrzywionym krawatem. Mia jasne wosy i wesoe spojrzenie.
- Dzie dobry - skoni si - witam pana i od razu zadaj pytanie: czy jest pan
czonkiem Ligi do Walki z Haasem?
achnem si:
- Bro Boe. Nale do wrogw ligi.
- Czyby? - zdumia si szczerze w osobnik. - Pierwszy raz w yciu widz czowieka,
ktry lubi haas.
- Tego przecie nie powiedziaem. Nie lubi haasu, ale nie mam take nic wsplnego
z tajemnicza lig. Nie podobaj mi si metody jej dziaania. Jestem, prosz pana, przeciw
terrorowi.
- To wietnie. To, mona rzec, nawet znakomicie. Bo ja, prosz pana, jestem z milicji.
Nazywam si Frczak, kapitan.
I machn mi przed nosem legitymacj Milicji Obywatelskiej.
Pokazaem mu legitymacj subowa Ministerstwa Kultury i Sztuki.
Popatrzy na mnie z umiechem:
- Pan reprezentuje kultur czy sztuk? - zapyta.
- I jedno, i drugie.
- A radiowze, czy to wchodzi w zakres kultury, czy sztuki?
- To zaley, co si przez niego nadaje - odparem.
- A jeli nic si nie nadaje, bo kto ukrad dwie lampy?
- No, to wtedy taki radiowze wchodzi w zasig dziaania milicji.
- A wanie - zgodzi si ze mn - dlatego tu jestem.
- Zdawao mi si, e radiowze jest po tamtej stronie jeziora.
- Susznie - pokiwa smutnie gow - ale lampy z radiowza znalazem tutaj. O, w tej
drewnianej dce - wskaza na kanu nalece do Winnetou.
- Hm...
- Ale plastyka, prosz pana, wchodzi w zakres zainteresowania Ministerstwa Kultury i
Sztuki?
- Oczywicie.
- Pisanie na deskach...

47
- To nie plastyka, prosz pana.
- A ju miaem nadziej, e moe pan co wie o napisach Strefa Ciszy,
rozmieszczonych nad jeziorem.
- Czy i tutaj ich pan szuka? - zapytaem.
- Niezupenie - odpar. - Napisw tu nie ma. Ale znalazy si pdzle i farby. Leay w
rogu podwrza za domem.
- Hm...
Pomilcza chwil, a potem zapyta:
- Od dawna zna pan obywatela, ktrego tu nazywaj Winnetou?
- Od wczoraj. Wanie wczoraj zoyem mu pierwsz wizyt. Dziwi si jednak, e
posdza go pan o wamanie do radiowza i malowanie napisw.
Milicjant podnis obydwie rce do gry.
- Wiem rwnie dobrze jak pan, e to czowiek nieposzlakowanej uczciwoci, ale
nawet czowiek o nieposzlakowanej uczciwoci moe zdoby si na czyn kolidujcy z
prawem, jeli si go bez przerwy bombarduje haasem. Czy nie tak?
W tym momencie otworzyy si drzwi i wyszed z nich Winnetou. Szed do mnie z
wycignit rk. Zdawao mi si, e mj widok sprawia mu rado.
- Witam blad twarz, ktr wczoraj nazwaem greenhornem, a dzi wydaje mi si
mdr jak sowa - powiedzia ciskajc moj do. - Blada twarz odradzaa mi wczoraj
spotkania z przedstawicielami tajnej ligi. Nie posuchaem tej rady i wraz z Milczcym
Wilkiem popynlimy do przystani orodka wczasowego. Niestety, nikt z czonkw ligi
nie zjawi si na spotkanie. Czekalimy na prno chyba godzin, a potem powrcilimy
do wigwamu. Rano przybya milicja i odkrya w mojej kanu dwie lampy skradzione z
radiowza, a w rogu mego podwrza farby i pdzle, ktrymi robiono napisy Strefa
Ciszy, na tablicach rozstawionych potem wzdu brzegu. Winnetou i Milczcy Wilk nie
posuchali rady greenhorna i dali si wcign w puapk.
Zwrciem si do milicjanta:
- W ktrej kanu znalelicie, panowie, lampy? W tej, w ktrej Winnetou popyn na
przysta orodka, czy w tej, ktra tu pozostaa?
- W tej, ktra tu pozostaa - odpar po chwili milicjant i popatrzy na mnie z uwag.
- Wydaje mi si, e mgbym rzuci nowe wiato na te dziwne sprawy -
owiadczyem.
Milicjant szerokim gestem wskaza drzwi domu Winnetou:
- Moe tam dokoczymy tej rozmowy, panowie.
Weszlimy do wigwamu Winnetou, gdzie za stoem siedzia umundurowany
porucznik milicji i pisa co pilnie na arkuszu papieru. Przed nim, na zydlu, siedzia
Milczcy Wilk. Zapewne spisywano protok z przesuchania.
- Nie przybyem tutaj, aby syci wzrok klsk mw, ktrzy podobnie jak i ja
kochaj przyrod - owiadczyem Milczcemu Wilkowi. - Przybyem, aby wypali fajk
pokoju i wykopa topr wojenny przeciw bladej twarzy nazwiskiem Purtak.
- Howgh - rzek Milczcy Wilk i poda mi rk.
Kapitan Frczak zaprotestowa:
- Za pozwoleniem, panowie. Obywatele nie bd tu teraz wykopywa adnych
toporw. Obecnie przeprowadzimy ledztwo w sprawie wamania do radiowza. Czy
protok z przesuchania ju gotowy? - zapyta umundurowanego porucznika milicji.
Porucznik przytakn, ale mia bardzo niezadowolon min.

48
- Obywatelu kapitanie - zwrci si do kolegi - w drodze do tego domu wspomniaem,
e pragn wycofa si ze ledztwa, albowiem mog powsta wtpliwoci co do mojego
obiektywizmu.
- Czy podejrzani - kapitan zerkn na Winnetou i Milczcego Wilka - wyrazili
wtpliwo co do waszego obiektywizmu, poruczniku?
- Nie. Ale nie wiem, czy wam wiadomo, e mnie i Winnetou czy wiele wizw i
zalenoci pozasubowych. On jest prezesem koa wdkarskiego, do ktrego i ja nale.
Ja za jestem prezesem koa owieckiego, do ktrego on naley. Poza tym zostaem
czonkiem Ligi Ochrony Przyrody, w ktrej on jest przewodniczcym oddziau
gminnego, a take czonkiem Wojewdzkiego Komitetu Ochrony Przyrody. Jednym
sowem, w pewnym sensie jestem mu podlegy. Wspomn take, i zoyem swj
podpis na jego memoriale skierowanym do Pastwowej Rady Ochrony Przyrody i Rady
Ministrw, aby nasze jezioro obj stref ciszy.
- Hm - mrukn zakopotany kapitan - ale czy uczyni pan to jako komendant
tutejszego posterunku, czy jako prywatna osoba?
- Jako prywatna osoba, Jan Kluniak.
- W takim razie nie widz przeszkd, aby pan dalej prowadzi dochodzenie.
Korzystajc z okazji, rwnie jako prywatna osoba, zo koledze wyrazy
podzikowania za ten czyn. Albowiem i milicjanci lubi niekiedy powdkowa w
rybnym jeziorze oraz pospacerowa z on po lesie.
Gos zabra Winnetou. Przemwi do porucznika Kluniaka:
- Wypalilimy fajk pokoju. Ale teraz wystpuje pan tu w majestacie prawa i dlatego
niech panu nie zadry rka, gdy wyjmie pan kajdanki, aby sku nimi moje donie.
- Obywatele, wicej powagi - zgromi ich kapitan i zwrci si do mnie. - Nareszcie
moe dowiemy si, co obywatel ma do powiedzenia w interesujcej nas sprawie. Lecz na
wstpie: jak si obywatel nazywa i w jakim charakterze przebywa w okolicach Zotego
Rogu?
Opowiedziaem im o celu mego przyjazdu w te okolice i o dewastacji ruin,
dokonywanej przez Purtaka. Mwiem dalej:
- Od dzi rozpocz si mj urlop. Zdecydowaem pozosta w tej okolicy, poniewa
wydaa mi si pikna i interesujca pod wieloma wzgldami. Do rzeczy jednak. Ot
wiadomo mi, e dziaa tutaj jaka tajna Liga do Walki z Haasem. Wczoraj przysaa ona
do Winnetou list, w ktrym ogosia go swoim honorowym prezesem i zaprosia na
spotkanie o dwunastej w nocy koo przystani orodka wczasowego. W tym czasie kto
wama si do radiowza...
Przerwa mi kapitan:
- Czytalimy list tajnej ligi i zaczylimy go do akt sprawy. Wynika z niego, e liga
zaplanowaa na t noc jak swoj akcj, by moe wanie wamanie do radiowza.
Jak jednak mamy gwarancj, e nie wzi w niej udziau ani Winnetou, ani Milczcy
Wilk?
Odezwa si Winnetou. Owiadczy z ogromn godnoci:
- Winnetou nie splami ust kamstwem. Przyby z Milczcym Wilkiem na spotkanie z
lig, ale do tego spotkania nie doszo. Gdy powrcilimy do wigwamu i pooylimy si
spa, kto przypyn tu i do mojej kanu podrzuci skradzione lampy. Podobnie zrobiono
z puszk farby i pdzlem. Powd takiego postpowania wydaje si oczywisty. Wszyscy
tu wiedz o moim memoriale do Wielkich Wodzw w Warszawie. Ale nie wszystkim si

49
on podoba. Blade twarze z orodka wczasowego zamierzaj zdoby nowe tereny:
bindug i wysp, chc take wykurzy std Winnetou. O tajnych planach Purtaka
dowiedziaa si wczoraj blada twarz, niesusznie przezwana przeze mnie greenhornem.
Ostrzegaa mnie przed Lig do Walki z Haasem. Nie posuchaem jednak, bo wydawao
mi si, e ludzie z ligi s moimi brami. Niestety, to bya puapka. Chodzio o to, aby
skompromitowa mnie w oczach Wielkich Wodzw i nie dopuci do zatwierdzenia
memoriau. Howgh.
Kapitan potrzsn gow:
- Nas obchodz fakty.
- Chwileczk, pozwlcie mi mwi - odezwaem si. - Ot, jak wywnioskowaem,
Winnetou i Milczcy Wilk sdz, e po ich powrocie do domu kto tu przypyn dk i
podrzuci dowody przeciw nim. Ale czy tak naprawd byo? Jestem przekonany, e to w
czasie nieobecnoci Winnetou i Milczcego Wilka podrzucono dowody ich winy.
Dlatego lampy znalazy si w tej kanu, ktra pozostaa na brzegu. Twierdz, e
tajemniczy kto przyby tu z dowodami rzeczowymi nie wod, ale ldem.
Kapitan zastanowi si:
- Zamy, e ma pan racj...
- Ten kto musia pozostawi lady - powiedziaem.
Winnetou gwatownie wsta ze swego zydla:
- Ale tak! Na rogi najwikszego byka, ten greenhorn ma racj! Koo palisady i na
bagnach musiay pozosta jakie lady.
Zerwalimy si ze swoich miejsc i wyszlimy na podwrze.
- Zacznijmy szuka ladw po drugiej stronie palisady - zaproponowa Winnetou. -
Nie zrobilimy tego, bo sdzilimy, e wroga blada twarz przypyna dka. Jeli jednak
przybya ldem, to musiaa w ktrym miejscu przej przez palisad. Ogrodzenie byo
wysokie na dwa metry, zaostrzone. Okorowane pnie nie daway adnego oparcia dla rk
i ng. Wydawao si niemoliwe, aby kto zdoa przez nie przej. Ale Winnetou nie da
si zwie pozorom. Przyklkn i zacz uwanie bada ziemi w naroniku. Po chwili
wskaza nam dwa niemal niewidoczne zagbienia w ziemi.
- Czy moi przyjaciele widz te dwa znaki? - zapyta. - Tutaj zagbiy si w trawie dwa
dugie drgi. Wrg wyci je w lesie, dostawi do palisady i wdrapa si po skach jak po
szczeblach drabiny. Potem przeoy drki na drug stron i zlaz po nich. Podrzuci
dowody rzeczowe i wrci tym samym sposobem. Winnetou jest pewien, e w bliskiej
odlegoci od tego miejsca znajdziemy te dwa drgi. A na bagnie bd dalsze lady.
Spostrzeenie okazao si trafne. Nie dalej ni dwadziecia metrw od palisady
znalelimy dwa drki wierkowe o skach tak przycitych, e mogy suy dla ng
jako oparcie. Nieco dalej odkrylimy w botnistym terenie ciek spltanych z sob
ladw ludzkich.
- Tdy przyszed i tdy wrci - owiadczy Winnetou.
Wskazaem dalsze lady na bocie.
- Byo ich dwch lub dwoje. Szli w gumiakach, co pozna po prkowanym wzorze
podeszew.
- Nasz greenhorn dobrze tropi lady - stwierdzi z uznaniem Winnetou. - Szkoda, e
jest blad twarz.
Rozemiaem si:

50
- Za dwa tygodnie bd opalony tak jak i pan. I nikt nie omieli si nazwa mnie blad
twarz.
- O, to nie bdzie a takie proste - stwierdzi Milczcy Wilk. - Nie wystarczy si
opali, aby przesta by blad twarz. Nie kolor skry trzeba zmieni, ale swoje
nastawienie do wiata przyrody. Surowy egzamin czeka kadego, kto chce zosta
czonkiem plemienia ludzi kochajcych przyrod.
Winnetou zatrzyma si, pooy mi rk na ramieniu i zagldajc w twarz zapyta z
powag:
- Czy blada twarz, zwana greenhornem, pragnie podda si takiemu egzaminowi?
- Tak - odpowiedziaem.
- W takim razie niech blada twarz przybdzie dzi wieczorem do wigwamu Winnetou
na egzamin. Jeli wyjdzie z niego zwycisko, Winnetou i Milczcy Wilk wypal z nim
fajk pokoju i nazw go swoim bratem. A pniej wykopiemy topr i odtaczymy taniec
wojenny.
Kapitan podrapa si w gow.
- Nie jestem pewien, czy wykopywanie toporw wojennych i tego rodzaju tace s
prawnie dozwolone. A jak wyglda w topr? Czy nie naley zaliczy go do biaej broni,
a ta, jak wiadomo, wymaga jednak specjalnego zezwolenia?
- Winnetou posiada takie zezwolenie - odpowiedzia. - Albowiem jest to biaa bro o
charakterze zabytkowym. Topr wojenny plemienia Irokezw.
- Uywa biaej broni nie wolno - wtrci artobliwie komendant posterunku - ale
prawo nasze nie wyraa si negatywnie o zakopywaniu i wykopywaniu biaej broni.
Rwnie o tacach wojennych nie ma mowy w naszym kodeksie karnym. Uwaam, e
moecie wykopa topr, troch potaczy.
- Ale czy maj prawo walczy z lig? - podchwyci art kapitan. - Od spraw
wojennych jest Ministerstwo Obrony Narodowej, a od bezpieczestwa i spokoju
publicznego - organa milicji oraz Ministerstwo Spraw Wewntrznych. Jeli jednak
zaoymy, e owa liga nie jest jak na razie ciaem materialnym, ale wyobraeniem za, to
nawet jest wskazane, aby obywatele walczyli ze zem, kady na swoim odcinku.
- Walka z lig to walka o ochron rodowiska naturalnego - powiedziaem.
- No, jeli tak przedstawia si ta sprawa, to i ja nie widz adnych przeciwwskaza -
rzek kapitan.
- W takim razie moe i blada twarz z organw cigania przyjdzie dzi wieczr na
nasz uroczysto - zaproponowa Winnetou.
- Niestety, nie umiem taczy - wykrci si kapitan.
Tak artobliwie rozmawiajc, ani przez chwil nie tracilimy z oczu podwjnego
ladu. Nie ulegao wtpliwoci, e kierowa si ku brzegowi jeziora. Grunt by tu
bagnisty, w bocie gniy przewrcone wiatrem pnie olszyn i jesionw, wdrwk
utrudniay gste krzaki i rozlewiska wody, ktre nasi wrogowie spod znaku ligi musieli
omija. Jeli drog t przebyli dwukrotnie, i to w nocy, nietrudno si domyli, e
wrcili od stp do gw umazani botem. lady, jakie po nich pozostay, wiadczyy, e
niejeden raz si przewrcili.
- Prosz tu spojrze - w pewnej chwili przywoa nas Milczcy Wilk.
I wskaza nam miejsce, gdzie osoba, ktra niosa pudeko z farbami, przewrcia si.
Podczas upadku wieczko pudeka odskoczyo i troch czerwonej farby wylao si w
boto.

51
Brzeg jeziora okaza si ju bardzo bliski. Obrastay go wysokie trzciny, wyranie
jednak widnia w nich przesmyk pozostawiony przez dk. Na wskim skrawku piasku
rzuci si nam w oczy trjktny lad po dziobie odzi, wycignitej na ld. W
najbliszym ssiedztwie piasek by zdeptany ludzkimi stopami.
- dka miaa kil, a nie bya paskodenna - stwierdzi Winnetou. - Takie odzie
spacerowe posiada orodek wczasowy.
- Podobnych dek jest wiele na naszym jeziorze - odparowa komendant posterunku. -
Ja te mam tak.
Winnetou znalaz na piasku trzy niedopaki papierosw. Kady z nich nosi czerwon
obwdk szminki do ust.
- W akcji przeciw Winnetou - odezwaem si - bray udzia trzy osoby.
Prawdopodobnie dwch mczyzn i jedna kobieta.
- Nasz greenhorn ma racj - popar mnie Winnetou. - Kobieta nie wysiadaa z dki.
Czekaa w niej, a tamtych dwch wypeni swoj misj. Gryzy j tu komary i siedzc w
dce nieustannie palia papierosy. Dlatego s lady a po trzech niedopakach.
- To byy giewonty - stwierdzi komendant, chowajc niedopaki do koperty. - Na
szminkach, niestety, nie znam si. Trzeba by da do ekspertyzy. Zreszt, mog zapyta
ony, bo chyba nie bdziemy wysya tych niedopakw do zakadu kryminalistyki.
Nagle komendant posterunku pochyli si ku ziemi, podnis co, obejrza i schowa
do kieszeni.
- A moe w dce czekay dwie kobiety, a nie jedna? - odezwa si nieoczekiwanie. -
Innymi sowy, moe w wyprawie do domu Winnetou bray udzia a cztery osoby?
- Z czego pan to wywnioskowa? - zaciekawiem si.
- Jedna kobieta palia papierosy giewont i miaa usta wymalowane szmink. Druga
natomiast nie uywa szminki i nie pali papierosw. Natomiast miaa ze sob strzelb. A
e jest zapalonym myliwym, gdy zobaczya w wietle ksiyca wypywajc z
szuwarw ysk, oddaa do niej jeden strza. Znalazem na piasku usk naboju
rutowego.
- Skd pan wie, e to bya yska? - zdumia si kapitan.
- Bo teraz wolno strzela tylko do ysek - odpar komendant. - A ja znam t pani i
wiem, e ona nie kusuje.
- Zgoda, Ale na jakiej podstawie twierdzi pan, e to bya ta wanie kobieta? -
dopytywa si kapitan.
Porucznik wyjani:
- W naszym kole owieckim jest tylko jedna dubeltwka o kalibrze dwadziecia. A to
s tereny owieckie naszego koa. Dubeltwka taka jest wasnoci Krwawej Mary. Ma
j oprcz swego sztucera. Znalazem tu usk dwudziestk.
Wyj z kieszeni usk i pokaza j nam na swej otwartej doni.
Winnetou pokiwa gow:
- Krwawa Mary. Wiedziaem, e mnie nie cierpi...
Odzyskaem gos, ktry na chwil odebrao mi zdumienie:
- Nigdy w to nie uwierz! Moe ta uska leaa tu wczeniej? Czy o dwunastej w nocy
syszelicie strzay?
- Tak - powiedzia Milczcy Wilk - nawet kilka.
- Och, to nie aden dowd - rzek komendant. - Okoo dwunastej ja rwnie
polowaem. Niedaleko std, w polu, oddaem trzy strzay do wielkiego odyca. Niestety,

52
spudowaem. Tym niemniej, nie ulega wtpliwoci, e ta uska naley do Krwawej
Mary.
Znowu odezwa si Winnetou:
- Nie mona si niczego dobrego spodziewa po skwaw, ktra zamiast gotowa obiady
i niaczy dzieci, ugania si po lesie ze sztucerem. Usta niewiasty s gadkie, a oczy
byszczce jak gwiazdy. Ale kto uwierzy jej sowom i zapatrzy si w jej oczy, ten
posmakuje napoju z piounu. Nie cierpi mnie, poniewa j gono gromi za to, e strzela
ze sztucera i ma japosk lunet. Mona byo si domyli, e naley do ligi.
- Nie, to niemoliwe - zaprotestowaem - ona bardzo boleje nad tym, e Winnetou
wykluczy j z grona swych przyjaci.
Winnetou popatrzy na mnie z odrobin wspczucia:
- Blada twarz, zwana niesusznie greenhornem, jest jeszcze moda.
- Ona nie naley do ligi. Rozmawiaem z ni szczerze! - zawoaem.
Winnetou z ubolewaniem potrzsn gow:
- Dziwnie mwi teraz blada twarz. Wczoraj przez jego usta pyny rozsdek i prawda,
ktrej nie posuchalimy. A w tej chwili jakby zasona spada mu na oczy. Purtak to
przystojny mczyzna. Moe obieca Krwawej Mary, e jeli pomoe mu opanowa
jezioro, to gdy zostanie awansowany do Warszawy, zabierze j ze sob?
Nie miaem adnych kontrargumentw. Czuem tylko, e ta dziewczyna nie moga by
zdolna do podoci. Ale egnajc si ze mn powiedziaa tak dziwnie: Do widzenia,
Don Kichocie. Nie wierzya, e uda si walka z lig. Skd ten brak wiary? Czy nie
dlatego, e i sama zaliczaa si po cichu do zwolennikw Purtaka? Zdawaa sobie
spraw, e bd walczy samotnie, otoczony utajonymi wrogami, i musz przegra.
Powrcilimy do domu Winnetou.
- Rzeczywicie, rzuci pan nowy snop wiata na t histori - owiadczy kapitan. -
ledztwo w sprawie wamania do radiowza pjdzie teraz szerszym frontem, musimy
bowiem uwzgldni moliwo faszywych oskare. Odnalezione lampy zwrcimy,
oczywicie, orodkowi wczasowemu. Myl, e wkrtce, niestety odezw si
gigantofony.




53
ROZDZIA SZSTY

PRZYSMAK, PASSAT I DZIEWCZYNA MOICH MARZE * LADY ELISABETH I
ANNA ORZELSKA * CZY MONA ZAKOCHA SI W PORTRECIE DAMY? * PANI
DO TOWARZYSTWA PURTAKA * PIKNY ANTONIO * ZAPROSZENIE NA BAL
GAGANIARZY * DZIEWCZYNA W KOPOTACH * POZNAJ PRAWDZIW LADY *
WYKOPUJEMY TOPR WOJENNY * MILADY WYMYLA PODSTP

Zwrciem leniczemu jego dk i zdaem mu relacj z porannych wydarze u
Winnetou. Potem zasiadem w swym wehikule i wyruszyem do Zotego Rogu, aby w
bezporedniej rozmowie z Krwaw Mary wyjani tajemnicz spraw uski z jej
strzelby. Ani przez chwil nie wierzyem, e to ona braa udzia w prbie zrzucenia na
Winnetou winy za wamanie do radiowza.
Zanim jednak doszo do tej rozmowy, zjadem obiad w restauracji w Zotym Rogu. A
gdy zajem wreszcie miejsce na parkingu przed kawiarni, tu za mn wjecha tam
wspaniay passat z doczepnym wzkiem, na ktrym znajdowaa si czerwona
plastykowa motorwka. Z passata wysiad mczyzna lat okoo trzydziestu, niezwykle
przystojny i znakomicie ubrany. By bardzo podobny do woskiego aktora nazwiskiem
Mastroianni - ten sam czarny zabjczy may wsik, ten sam owal twarzy i krucze wosy.
Razem z nim opucia wz dziewczyna, ciemna blondynka uczesana na pazia.
Wyznaj, e na jej widok a mi dech zaparo w piersiach. Nie, nie dlatego, e
odznaczaa si a tak wielk urod, cho bya adna, z niebieskimi oczami, maymi
ustami i mocno zarysowanymi ciemnymi brwiami. Ona po prostu ubrana bya w
kretonow bkitn sukienk z duym dekoltem i krtkimi rkawkami. Sukienka miaa
d kloszowy, wiatr odsoni zgrabne, opalone nogi w pantofelkach na wysokim obcasie.
Na szyi zobaczyem biae, due korale, w raku trzymaa bia torebk.
Patrzc na ni z zachwytem, raptem uwiadomiem sobie, e chyba od bardzo dawna
nie widziaem dziewczyny w sukience i dlatego ta zrobia na mnie a tak silne wraenie.
Nie nosia elastycznych spodni jak moje koleanki w biurze. Nie miaa na sobie
powycieranych dinsw i powyciganego na wszystkie strony swetra z fantazyjnymi
atami jak dziewczta motorowodniakw lub eglarzy. Jednym sowem - nareszcie
prawdziwa dziewczyna, taka, jakie kiedy widywao si czsto, a dzi s zjawiskiem
rzadkim, niemal wyjtkowym.
- Spjrz, Elisabeth - powiedzia Przystojniak, wskazujc mj wehiku - jaki mieszny
samochd. Prawdziwe straszydo. Czy nie przypomina ci wehikuu z Wakacji pana
Hulot?
Nie wiedziaem, obrazi si czy te uda, e nie syszaem tej uwagi. Ostatecznie, pan
Hulot z filmw Tatiego by postaci bardzo sympatyczn. Mj wehiku za wyglda
rzeczywicie szkaradnie i cho ja, wiadomy jego niezwykych zalet, przyzwyczaiem
si do jego wygldu, to przecie nie mogem mie pretensji, e u innych wzbudza
drwiny i miech. Przypomina skrzyowanie czna na koach z namiotem turystycznym
lub domkiem campingowym. Z przodu wyglda jak jaka larwa dziwnego owada o
czterech oczach ogromnych wypukych reflektorw, z zadartym ku grze odwokiem,
pod ktrym krya si ruba napdowa, uywana, gdy pojazd mj pywa po wodzie. Jego
blaszana karoseria bya wyklepana motkiem i le lea na niej lakier. Patrzc na t
brzydk, pokraczn sylwetk, trudno byo przypuszcza, e kryje wspaniay silnik ferrari
410.

54
Ale dziewczyna tylko musna wzrokiem mj samochd i odrzeka z nutk krytyki w
gosie:
- Straszydo? Dlaczego, Antoni, uywasz zawsze a tak ostrych okrele? Czy nie
wystarczy zauway, e samochd, ktry tu stoi, jest po prostu nieco odmienny od tych,
jakie zazwyczaj ogldamy na szosach?
Przystojniak wzruszy ramionami:
- Ech, Elisabeth, czy ty zawsze musisz by a taka wytworna? Teraz, gdy jestemy ju
daleko od Warszawy, mog ci szczerze wyzna: uwaam ci za kawaek lodu. Na lito
bosk, czy zawsze musisz pamita, e jeste tumaczk w Ministerstwie Spraw
Zagranicznych? Nie przebywasz na raucie w ambasadzie, przyjechaa na camping do
mego przyjaciela.
Dziewczyna udaa, e nie dostrzega tego wybuchu zoci.
- Czy jeste pewien, Antoni - zapytaa - e bdzie on mia dla mnie wolny domek
campingowy?
- Ech, stara, oczywicie...
- Nie mw do mnie stara - zadaa stanowczo.
Przystojniak znowu zareagowa gniewnie:
- Bd mwi tak, jak zechc. W sowie stara nie ma nic obraliwego, to po prostu
wyraz pewnej poufaoci.
- Nie zgadzam si na adne poufaoci.
- Jeste moim kumplem, czy nie?
- Nie jestem i nie bd niczyim kumplem - potrzsna energicznie gow, a jej wosy
przez moment rozpierzchy si na wietrze. Po chwili jednak znowu leay gadko
uoone.
W Przystojniaku narasta gniew:
- Eje, Elisabeth, czy naprawd jeszcze nikt nie nauczy ci rozumu? Chcesz wiedzie,
jak ci nazywaj twoi koledzy i koleanki? Lady Elisabeth. Inaczej na ciebie nie
mwi tylko lady. aosne, prawda?
- Lady? - zdumiaa si odrobin. - Zawsze chciaam by lady.
- Teraz adne lady nie s w modzie. Teraz jest moda na fajne dziewczyny.
- Wic nie jestem modna - odrzeka pogodnie.
W Przystojniaku gniew osign szczyty. Wybuchn ze zoci:
- Powiem prawd, przywiozem ci dla swego kolegi, ktry prowadzi tu orodek
campingowy. Ja znam mnstwo dziewczt milszych od ciebie. Ale on mnie kiedy
prosi, ebym pozna go z jak prawdziw dam, bo towarzystwo wczasowiczek ju mu
si znudzio. Przywiozem mu wic ciebie. Musisz by dla niego mia, bo inaczej obrazi
si i kae ci mieszka we wsplnym pokoju.
Dziewczyna zerkna na niego z nowym zainteresowaniem.
- Zdaje mi si, e czeka ci podr do Warszawy - powiedziaa cicho.
- Nie zwariowaem - rozemia si bezczelnie. - Jeli chcesz wraca do Warszawy, raz
na dzie odchodzi std autobus. To znaczy ju dzi odszed. A teraz chod napi si
kawy - i schwyci dziewczyn za okie.
Stanowczym gestem wyja z jego rki swoje rami.
- Bardzo ci prosz, podaj mi z samochodu mj neseser - zadaa.
Wzruszy ramionami i rzek pojednawczo:

55
- Dobra, dobra, nie gniewaj si, Elisabeth. Najpierw napijemy si kawy i przy stoliku
omwimy nasze sprawy.
Dziewczyna zastanowia si chwil, zanim daa odpowied:
- Zgoda, napij si kawy. Ale nie wydaje mi si, aby ta rozmowa bya ju dla mnie
ciekawa. Wiem z gry, co mi zechcesz powiedzie i jak usyszysz odpowied.
Obydwoje wolnym krokiem ruszyli do kawiarni, a ja siedziaem w swym wehikule -
bezwiedny wiadek ich rozmowy - i patrzyem za nimi, a szczeglnie za ni, ktra
wydawaa mi si jak nadzwyczajn istot, kim, o kim si marzy, ale nigdy nie
spotyka.
- Lady. Moda lady. Prawdziwa lady - szeptaem do siebie i ze zdumieniem a
potrzsnem gow.
Do tej pory tylko w starych ksikach i przernych romansach angielskich czytaem
o modych damach, czyli lady. W yciu powszednim spotykaem dziewczta i mode
kobiety, ktre poufale poklepyway mnie po plecach albo trcay okciem i mwiy: Jak
si masz, stary. Jak ci leci, chopie? Chod, bracie, napijemy si kawy. Nosiy spodnie,
powycigane swetry, sprawiay wraenie wiecznie zajtych i zabieganych. Objuczone
siatkami wystaway w kolejkach do rzenika, godzinami rozmawiay przez telefon o
ciuchach, ktre miay nadej do jakiego sklepu albo wanie nadeszy. Usioway by
dobrymi kumplami, wietnie zdaway egzamin podczas urlopw, bo znakomicie
wiosoway i silnie trzymay szoty agli. Mona byo przy nich opowiada sone kaway,
nie obraay si o byle co. I podobay si wielu moim kolegom, ktrzy enili si z nimi,
tworzyli rodziny, mieli dzieci. A ja? Dopiero teraz zrozumiaem, e podwiadomie
marzyem o prawdziwej lady. Albowiem w dobie, gdy strojem i sposobem bycia
dziewczta upodobniay si do chopcw, ten i w mczyzna zaczyna smtnie
zastanawia si nad portretami dam, ktre prezentoway minione epoki. Czy nie staa si
moim ideaem owa synna Anna Orzelska, crka krla Augusta Mocnego, zwana
bkitn, bo stroje swe, liberie i paac w Warszawie, wszystko miaa w kolorze
bkitnym? Jej portret zobaczyem w paacu w Nieborowie, zrobiem jego fotografi i
zawiesiem nad biurkiem w swoim pokoju. To bya kobieta moich marze.
A teraz tu, w Zotym Rogu, mina mnie dziewczyna, ktr nazywano lady. Nosia
niebiesk, kretonow sukienk...
Z trzaskiem zamknem drzwi wehikuu i popieszyem do kawiarni.
Gdy wszedem, Przystojniak z mod dam stali obok stolika, przy ktrym siedzia
kierownik Purtak w towarzystwie instruktora Noska. Nastpowaa wanie scena
powitania i prezentacji.
- Oto jest dama dla ciebie, przyjacielu - mwi Przystojniak, wskazujc lady.
Purtak chcia z najwiksz galanteri ucaowa do panny Elisabeth, ale moda dama
skina lekko gow i powiedziaa z najwiksz swobod:
- Panowie wybacz, ale jestem zmczona podr i chc chwil wypocz. Tym
bardziej, e jeszcze dzi czeka mnie powrotna droga do Warszawy.
To mwic, mimo ich protestw, zaja miejsce przy wolnym stoliku w najbliszym
ssiedztwie tego, gdzie i ja zdyem si usadowi.
- Ale, prosz pani - zawoa Purtak i zacz bezradnie wymachiwa rkami. Sw mu
brako dla wyraenia zdumienia i oburzenia na zachowanie modej damy.
Przystojniak pooy mu rk na ramieniu.

56
- Mode damy maj to do siebie, e lubi si obraa o byle co - powiedzia
uspokajajco. - Ale nie przejmuj si tym, stary. Z nimi trzeba jak z zajcem. Musi
skrusze. To znaczy, trzeba je pozostawi jaki czas w samotnoci, aby przemylay to i
owo.
Purtak usiad posusznie, ale cigle odwraca gow w stron modej damy. Natomiast
dama nie odwracaa gowy w adn stron, jak przystao na lady. Wyja z torebki pask
skrzan papieronic, zapalia dugiego papierosa z ustnikiem i gdy podesza kelnerka,
zamwia du kaw. Z jej zachowania i wyrazu twarzy nikt by nie pozna, e przeya
wielk przykro i czeka j nie lada kopot: powrt do Warszawy w sytuacji, gdy
autobus ju odszed. Ciekawe, czy damy jed autostopem - zastanawiaem si, bo ani
przez chwil nie przyszo mi na myl, aby moda dama zdecydowaa si zamieszka w
orodku wczasowym.
Tymczasem przy stoliku Purtaka do gono rozmawiano. Moe zaleao im na tym,
aby moda lady bezwiednie syszaa, o czym mwi?
- Dobrze, e przyjechae, Antonio - mwi Purtak. - Na dzi wieczr zaplanowalimy
bal gaganiarzy, czoow imprez turnusu. Mielimy obawy, e impreza si nie odbdzie,
bo wyobra sobie, wamano si do naszego radiowza i skradziono dwie lampy. Ale na
szczcie znalazy si.
- Czy masz dla mnie wolny domek? I dla tej... damy?
- Oczywicie. Byem przecie przygotowany na wasz przyjazd.
Z zaplecza wysza Krwawa Mary. Trzymaa w rku due, blaszane pudo, zawierajce
ciastka na wieczorn zabaw w orodku. Postawia je na stoliku przed Noskiem.
Zobaczya Przystojniaka i umiechna si.
- O, Pikny Antonio - zawoaa - przypomnia pan sobie o Zotym Rogu?
Pikny Antonio poufaym gestem obj ramieniem Krwaw Mary i serdecznie j
uciska.
- Zapomnie o Zotym Rogu? Nigdy - wyrzek. - A Zoty Rg to przede wszystkim
pikna Mary.
Krwawa Mary wysuna si z jego obj.
- Przez cay rok nie raczye nawet napisa kartki - stwierdzia sucho.
Pikny Antonio zakopota si:
- To prawda, Mary. Ale czy wiesz, ile miaem zaj? Chyba syszaa, e w tym roku
startowaem w wycigu do Monte Carlo.
- I zaje przedostatnie miejsce - zamiaa si Krwawa Mary.
- To take prawda - zgodzi si potulnie. - Ale to nie moja wina. Miaem wz le
przygotowany. W przyszym sezonie bdzie lepiej.
I zmieni temat, ktry wydawa mu si kopotliwy.
- Przybyem tu z pewn propozycj, Mary - rzek. - W naszym zakadzie otwieramy
kawiarni klubow. Wydaje mi si, e istnieje pewna szansa dla ciebie. Mogaby obj
stanowisko kierowniczki. Szkoda takiej dziewczyny dla Zotego Rogu.
- Ach, nie wiem, czy nadawaabym si...
Odezwa si Purtak:
- Ja te obiecaem zabra do Warszawy pann Mary. Mam nadziej, e przyjdzie pani
na nasz bal gaganiarzy. Jak nazwa wskazuje, stroje bd dowolne. Im gorsze, tym
lepsze.

57
Nie wiem, o czym dalej rozmawiali, bo zauwayem, e od stolika w rogu kawiarni
kto daje mi jakie znaki. To bya Halina. Siedziaa samotnie, z mocno skwaszon min.
Oczywicie popieszyem na jej wezwanie, przywitaem si i usiadem na wskazanym mi
krzele.
- Widzi pan to towarzystwo - wskazaa oczami Purtaka, Piknego Antonia, Noska i
Krwaw Mary. - Dobrana paczka, prawda?
- Pani zna tego Przystojniaka? - zapytaem.
- Oczywicie. Pracuje w dziale zaopatrzenia naszej fabryki. Tak naprawd jednak, to
dziaa w klubie sportowym. Nasz zakad bowiem rokrocznie wystawia zaog do rajdu
samochodowego. Pikny Antonio, bo tak go nazywaj, jest wanie naszym czoowym
rajdowcem.
- Ma pikny nowy wz. Passat - stwierdziem. - I rzeczywicie jest bardzo przystojny.
Dziewczta za nim szalej, prawda?
- O wa - umiechna si drwico. - W ubiegym roku wanie szala za mn. Bylimy
na wczasach w Zotym Rogu. Wszystko midzy nami zapowiadao si tak piknie, a
nagle wtrcia si ta Krwawa Mary. Niech mi pan powie, dlaczego ona si tak podoba
mczyznom?
- Nie wiem. Co do mnie, wiksze wraenie robi na mnie ta dama w niebieskiej
sukience.
- To jaka lala z Warszawy. A co do Krwawej Mary i Antonia, to tym razem ja im
popsuj szyki. Znajd sposb, aby zemci si za ubiegoroczne postpowanie.
Niebezpieczna zazdronica - westchnem w duchu. Potem pomylaem o Krwawej
Mary i take doznaem uczucia przykroci. Do tej chwili bowiem dabym sobie uci
gow, e uska od naboju Krwawej Mary znalaza si przypadkowo w miejscu, gdzie
wyldowaa dka, ktr przybyli ci, co wamali si do radiowza. Teraz nie byem tego
a tak pewien. Okazao si, e Purtak, Nosek, Pikny Antonio i Krwawa Mary to bya
paczka przyjaci czy te kolegw wakacyjnych. Krwawa Mary moga oczywicie mie
do Purtaka takie czy inne zastrzeenia, ale zapewne stanowi on dla niej szans wyjazdu
ze Zotego Rogu. I pomylaem: owszem, latem w Zotym Rogu jest piknie i ona
znajduje tu ciekawe towarzystwo. Ale jesieni? Zim? Winnetou mia racj, Purtak
obieca jej, e gdy dyrektor zabierze go do Warszawy, on i dla Mary znajdzie tam
miejsce.
- Co si pan tak zamyli? - doszo do mnie pytanie Halinki.
Ocknem si z zamylenia:
- Czy nie mogaby pani zaprosi mnie na bal gaganiarzy? Skorzystam z okazji, eby
pokrci si po orodku. Moe trafi na lad psa nadleniczego?
Panna Halinka skina gow:
- Zgoda. Zapraszam pana. Ale ja ju domylam si, gdzie jest ten pies. U Purtaka, w
jego domku.
- Co te pani mwi? Naprawd?
- A tak. Dzi po obiedzie Purtak wzi ze stowki misk z resztkami jedzenia i zanis
j do swego domku. A trzeba panu wiedzie, e on ma domek nieco na osobnoci,
ogrodzony ywopotem. Gdy wrci do swego biura, zakradam si tam i staraam si
zajrze do jego pokoju przez okno. Niestety, nic nie widziaam, bo w oknie s bardzo
gste firanki. Usyszay mnie psy i zaczy szczeka.
- Psy?!

58
- No tak. Purtak ma jamniczk. Ot dawniej ta jamniczka biegaa po caym orodku,
a teraz jest zamknita w jego domku. To wanie wydao mi si podejrzane i dlatego tam
poszam. Nie omyliam si. Usyszaam szczekanie dwch psw. On trzyma swoj
jamniczk w domu, bo wraz z ni ukrywa psa nadleniczego.
- Wspaniale - szepnem - pani jest nadzwyczajnym detektywem.
- Tak pan sdzi? - ucieszya si.
- Dzi wieczorem, podczas balu, zakradniemy si pod domek Purtaka i upewnimy si,
czy to rzeczywicie pies nadleniczego.
- Jak si pan upewni, skoro nigdy pan nie widzia tego psa ani nie rozpozna pan jego
szczekania? Pan nawet nie wie, jak on si wabi.
- Racja. Ale myl, e na balu rwnie bdzie Krwawa Mary. J o to poprosz.
- Krwawa Mary? - oburzya si.
- To przecie crka nadleniczego. Im zgin ten pies.
Panna Halinka chytrze przymruya oko.
- Krwawa Mary naley do jednej paczki z Purtakiem i Piknym Antonio. Jeli dowie
si, e Purtak skrad im psa, pokc si. I skoczy si przyja. A to bardzo dobrze - a
rce zatara, taka bya zadowolona. - Purtak jest przyjacielem Antonia, ktry na pewno
bdzie si z nim solidaryzowa. Krwawa Mary wypadnie wic z ich towarzystwa za to,
e narobia Purtakowi kopotw.
Panna Halinka, zdaje si, lubia intrygi. Ale mnie ta jej intryga bya na rk. Chodzio
przecie o odnalezienie psa nadleniczego.
- Spotkamy si wic na balu gaganiarzy - upewniem si, ciskajc na poegnanie
do Haliny.
- Tak. Prosz oczywicie zabra odpowiedni strj - umiechna si do mnie.
Wrciem do swojego stolika. A w tym czasie Krwawa Mary poegnaa paczk
Purtaka i wrcia do swych zaj na zapleczu. Pikny Antonio i jego przyjaciele zapacili
za kaw. Nosek zabra pudo z ciastkami i caa trjka skierowaa si do wyjcia. Pikny
Antonio na krtk chwil zatrzyma si przy stoliku Elisabeth.
- Jedziesz do orodka, czy zostajesz tutaj? - zapyta.
- Oczywicie zostaj. Bd tak uprzejmy i przynie mi z samochodu mj neseser.
Rozemia si bezczelnie:
- O nie, moja droga. Zgo si po niego do orodka, gdzie czeka na ciebie twj domek
campingowy. I przesta robi min wielkiej damy.
W tej chwili gotw byem zerwa si ze swego miejsca i zada, aby przynis
Elisabeth jej neseser. Ale powstrzymaem si. Przecie nie znalem modej damy. Nie
upowania mnie do takiego kroku. Nie znaem w ogle tych ludzi i nie miaem
najmniejszego prawa wtrca si w ich sprawy.
Opuszczajc kawiarni Pikny Antonio zauway Halin.
- O, jeszcze jedna znajoma - stwierdzi gono. - Moe chcesz jecha do orodka?
Pojedziemy moim nowym wozem. Chod z nami, Halinka. Ciesz si bardzo, e ci tu
spotkaem.
Zrobi to specjalnie, aby Elisabeth zrozumiaa, e on zna naprawd mnstwo
dziewczt, ktre nie s tak obraliwe jak ona.
Halina wstaa od stolika i doczya si do towarzystwa. Widziaem przez okno, jak
wsiadali do passata i odjechali miejc si z czego. Moe z Elisabeth, ktra pozostaa w
kawiarni? Ta dziewczyna znalaza si rzeczywicie w trudnej sytuacji. Autobus do

59
Warszawy ju odszed. Pikny Antonio zatrzyma jej neseser, w ktrym by moe miaa
nie tylko swoje osobiste rzeczy, ale i pienidze.
Serce zabio mi bardzo mocno. Oto miaem wspania szans, aby pozna mod
dam. Ale jak to zrobi, eby jej nie urazi? Czy wypadao podej do jej stolika i
zaofiarowa swoj bezinteresown pomoc? Jak na takie postpowanie reaguj
prawdziwe lady?
Pomylaem, e prawdziwe damy cechuje chyba rozsdek. Nie obrazi si na mnie, bo
nie jest gsi czy gupi koz. Prawdziwa dama zawsze zachowuje si waciwie, czyli
rozsdnie.
Odwanie wic stanem przy jej stoliku i skoniwszy si grzecznie powiedziaem:
- Pani wybaczy, ale mimo woli byem wiadkiem pani konfliktu z jej znajomym.
Wiem, e pozostaa pani tu w do kopotliwej sytuacji. Prosz nie bra mi za ze, e
gotw jestem zaofiarowa swoj bezinteresown pomoc.
- Ach tak - zarumienia si jakby zawstydzona wiadomoci, e wiem o jej kopotach.
- Autobus do Warszawy bdzie dopiero jutro. W leniczwce, gdzie mieszkam, s
wolne pokoje.
Podniosa na mnie swoje due niebieskie oczy.
- Nie wiem, czy mam prawo wykorzystywa pask uprzejmo. Ale rzeczywicie nie
widz innego wyjcia, jak tylko przenocowa tutaj i jutro odjecha do Warszawy.
- W takim razie podwioz pani do leniczwki, gdzie zaatwi pani nocleg. Moemy to
zrobi zaraz.
- No tak, naturalnie - z roztargnieniem skina gow, cigle spogldajc na mnie
uwanie, jakby jeszcze zastanawiajc si, czy wypada przyj moj pomoc.
Ale rozsdek zwyciy.
- Dzikuj panu - powiedziaa i poprosia kelnerk, aby przyja od niej pienidze za
kaw.
Zaprowadziem Elisabeth do wehikuu, otworzyem drzwiczki. Jednoczenie pilnie
obserwowaem jej twarz, oczekujc, e pojawi si na niej wyraz niechci, bo mj
wehiku przypomina odrapane czno na kkach. Ale ona usiada w wehikule z tak
min, jakby to by mercedes.
- Pani wybaczy, e jed takim miesznym pojazdem - tumaczyem - ale, niestety,
nie sta mnie na inny. A poza tym to bardzo dobry wehiku.
- Rozumiem - uprzejmie kiwna gow i ucia rozmow na ten temat.
Nic nie wskazywao na to, e ma ochot sucha moich zwierze o samochodzie.
Zobowizaem si zawie j do leniczwki i czekaa, a to zrobi. Robia wraenie, e
nie oczekuje, abym si jej przedstawi, ani sama nie zamierza tego uczyni. Urazio mnie
to troch, bo byem przyzwyczajony do atwego zawierania znajomoci. Pikny Antonio
ma racj - pomylaem - to zapewne sopel lodu.
W zupenym milczeniu, ju nie zabierajc gosu, zawiozem lady do leniczwki i
zaprezentowaem j onie leniczego, ktra zaprowadzia j do wolnego pokoju. Moda
dama podzikowaa mi grzecznie za okazan jej pomoc, poza tym owiadczya, e nigdy
mi nie zapomni wywiadczonej uprzejmoci. Jej ton dawa mi jednak do zrozumienia, e
nasz znajomo uwaa za skoczon, a w kadym razie nie pragnie jej kontynuowa. I
wymwiwszy si zmczeniem, natychmiast znikna w swoim pokoju, ktry zreszt
ssiadowa z moim.

60
Wyznaj, e i mnie przesza ochota na kontynuowanie znajomoci z prawdziw
lady.
Sopel lodu, kawaek drewna, manekin - okrelaem j w mylach. Moja mska
prno zostaa uraona. Spodziewaem si przynajmniej, e po tym, co dla niej
zrobiem, okae mi troch zainteresowania. Ale c, to bya moe naprawd prawdziwa
dama, a takie przyjmuj kad grzeczno za co naturalnego i oczywistego. Z gorycz
pomylaem, e by moe tak samo wobec mnie postpiaby synna pikno sprzed lat,
Anna Orzelska z portretu w Nieborowie. I postanowiem, e po powrocie do domu
zdejm ze ciany fotografi jej portretu.
Znowu poyczyem dk od leniczego i obmylajc plan postpowania na balu,
powiosowaem do wigwamu Winnetou, aby wzi udzia w wykopaniu topora
wojennego przeciw Purtakowi. Ale zanim to si stao, Winnetou pokaza mi swoje szkice
do ilustracji nowego wydania ksiek Karola Maya. Zobaczyem straszliwe postacie
czerwonoskrych i biaych rabusiw, Winnetou i Old Surehanda oraz innych
znakomitych westmanw.
Potem, gdy dziki rysunkom wprowadziem si w odpowiedni nastrj, Winnetou i
Milczcy Wilk signli do szafy w cianie i wyjli z niej indiaskie stroje. Przebrali si
w nie, twarze pomalowali sobie na kolor wojenny.
Dla mnie wynaleli oryginalne sombrero, zamszow bluz z mnstwem kieszeni i
jedwabn apaszk pod szyj. Wygldaem w tym jak krl cowbojw.
- To mj podarunek dla bladej twarzy zwanej greenhornem - owiadczy mi Winnetou.
- Przyda ci si na balu gaganiarzy.
- wietnie - ucieszyem si - zrobi sobie mask z poczochy i bd wystpowa jako
Zorro-jedziec w masce.
Nastpnie Winnetou i Milczcy Wilk podsunli aw do kominka, na ktrym paliy si
brzozowe polana, i usiedli na niej. Mnie wskazali zydel.
- Czy blada twarz imieniem Pan Samochodzik, a przeze mnie zwana greenhornem,
pragnie podda si egzaminowi i sta si czonkiem plemienia ludzi miujcych
przyrod? - zapyta Winnetou.
Zrobiem w mylach rachunek sumienia. Przyrod interesowaem si od
najwczeniejszego dziecistwa. Wiedziaem, jak si zachowa w lesie, w grach, nad
wodami. Znaem przepisy o ochronie rodowiska naturalnego.
- Tak - odparem po chwili zastanowienia.
Winnetou i Milczcy Wilk wymienili midzy sob spojrzenia. Zapewne
porozumiewali si co do kolejnoci pyta.
- Nie wystarczy kocha przyrod. J trzeba take chroni - rzek Milczcy Wilk. - A
wic pierwszy warunek wstpny: czy blada twarz jest czonkiem Ligi Ochrony
Przyrody?
- Tak. Oto moja legitymacja - signem do portfela i podaem legitymacj.
- Dobrze. Jakie gatunki drzew podlegaj cisej ochronie? - zapyta Winnetou.
- Cis. Limba. Brzoza ojcowska. Brzk. Jarzb szwedzki.
- A jakie roliny zielne?
- Papro, widaki, penik, orlik pospolity, tojad, sasanka, zawilec, miek, rosiczka,
kotewka, dyptam, mikoajek nadmorski, goryczki, szarotka, arnika, dziewisi,
pajcznica, lilia zotogw...
- Dosy. Sysz, e blada twarz zna roliny chronione. A krzewy i krzewinki?

61
Zaczem wymienia:
- Kosodrzewina, winia karowata, wawrzynek wilcze yko, wawrzynek gwkowy,
kokoczka poudniowa, bluszcz, ranecznik ty, wiciokrzew pomorski...
- W porzdku - skin gow Milczcy Wilk. - A teraz nastpne pytanie: jakie
zwierzta podlegaj cisej ochronie?
- Je, wszystkie gatunki ryjwkowatych, kret, nietoperz, zajc bielak, wistak, bbr,
pilchowate, niedwied, gronostaj, asica, aska, norka europejska, kuna domowa, bik,
ubr, kozica.
- Blada twarz mwi susznie - ucieszy si Winnetou. - A pazy?
- Salamandra, kumak nizinny i kumak grski, traszki, grzebiuszka ziemna, rzekotka
drzewna, ropucha paskwka...
- A gady?
- w botny, jaszczurka zwinka, jaszczurka yworodka, padalec zwyczajny, w
Eskulapa, gniewosz plamisty, zaskroniec zwyczajny.
Winnetou i Milczcy Wilk powstali ze swych miejsc.
- Blada twarz imieniem Pan Samochodzik - rzek uroczycie Winnetou - od tej chwili
przestaa by blad twarz. Czy Milczcy Wilk widzi potrzeb, aby pyta j jeszcze, jak
powinien czowiek zachowywa si w lesie lub nad wod?
- Nie - odpar Milczcy Wilk - on wie to wszystko. Dlatego wypalimy z nim fajk
pokoju i uczynimy go swoim bratem.
- Nasz nowy brat - powiedzia o mnie Winnetou - okaza rozwag i mdro godn
wielkiego wojownika. Dlatego nie bdziemy wicej nazywa go greenhornem. Czy nasz
nowy brat zgadza si wraz z Winnetou i Milczcym Wilkiem zasi przy jednym
ognisku i wypali z nimi fajk pokoju?
- Bd tym zaszczycony.
- Imi naszego brata brzmi Tomasz. Nosi on przezwisko Pan Samochodzik, ale
przypomina to mierdzce spalinami maszyny. Nasz brat, jak ju powiedziaem, jest
mdry i rozwany jak sowa. Niech mi bdzie wolno nazwa go Szar Sow. Winnetou
ma przeczucie e imi to stanie si wkrtce sawne nad mazurskimi jeziorami. Przy
wieczornych ogniskach bd o nim opowiada harcerze i myliwi, eglarze i wdkarze.
Howgh. Winnetou zdj ze ciany wiszc na gwodziu dug fajk, ozdobion pirami.
Napeni j tytoniem o nazwie amfora, zapali, wydmucha dym ku niebu i ku ziemi, a
potem na cztery strony wiata. Nastpnie poda fajk mnie, a ja postpiwszy podobnie,
podaem j Milczcemu Wilkowi.
- Niech mi bdzie wolno - rzek Winnetou - zwa Szar Sow swoim bratem. A Szara
Sowa niechaj uwaa Winnetou za swego brata. Mj wigwam jest twoim wigwamem, a
moje myli nie bd tajemnic dla Szarej Sowy.
Te same sowa usyszaem i od Milczcego Wilka. A wtedy powiedziaem:
- Szara Sowa jest tylko przelotnym ptakiem nad tym piknym jeziorem. Przyby tu,
aby broni pikna tego zaktka przeciw zaborczym planom bladej twarzy o nazwisku
Purtak. Mj wigwam pozosta daleko std, a w Warszawie. Lecz Winnetou i Milczcy
Wilk niech wiedz, e jego wigwam jest take ich wigwamem, a myli Szarej Sowy nie
bd dla nich tajemnic. Szara Sowa ma przed sob dwa tygodnie, ktre postanowi
spdzi w Zotym Rogu. Swoje rami oddaje do pomocy Winnetou wiedzc, e
wykorzysta on je w dobrej sprawie ochrony przyrody.

62
A gdy wypowiedziaem te sowa, Winnetou wzi z domu szpadel i skin na nas,
abymy wyszli z nim na dwr. Kilkoma ruchami szpadla odsun ziemi obok maego
krzaka dzikiego bzu i wyj owinity w natuszczony papier - ogromny indiaski topr.
Uj go w rk, zamachn si nim par razy i przemwi:
- Blade twarze z orodka wczasowego dowiedz si tej nocy, e przyroda ma take
swoich obrocw. Winnetou, Milczcy Wilk i Szara Sowa dopisz dzi nowy rozdzia
do kroniki swoich czynw. Nie pozwolimy, aby nasze jezioro stao si mierdzcym
bajorem, ktre omija bdzie dzikie ptactwo, a zatrute ryby uka swoje brzuchy. Oto
jest nasz topr wojenny. Niech myl o nim spdza sen z powiek bladym twarzom z
orodka wczasowego i wszystkim tym, ktrzy niszcz naturalne rodowisko czowieka.
Blade twarze chc posi te tereny za pomoc gwatu, przekupstwa, intryg i faszywych
oskare. Ale wszystkie ich knowania przetnie ostrze tego topora. Howgh.
To mwic Winnetou uderzy toporem w jedn z odroli krzaka bzu i przeci je jak
zapak. A pniej mwi dalej: - Przysigam, e nie spoczn, nie zaznam spokojnego
snu ani nie najem si do syta, dopki nad tym jeziorem nie zapanuje cisza. Wypdzimy
std mierdzce motorwki, zmusimy do milczenia krzyczce usta gigantofonw. Kto
bdzie chcia przebywa nad jeziorem, bdzie musia szanowa prawa przyrody.
- Howgh - rzek Milczcy Wilk.
- Howgh - powiedziaem i ja, Szara Sowa. I dodaem: - Blada twarz nazwiskiem
Purtak musi dozna stokrotnych cierpie przy palu mczestwa. Nie dam jego krwi.
Mka zawiedzionych ambicji jest niekiedy gorsza od mk fizycznych. Purtak odejdzie
std w niesawie, a c moe by gorszego dla mczyzny?
Usyszelimy skoczn muzyk gigantofonw na drugim brzegu. Gos niosy wody
jeziora, odbija go i zwielokrotnia las na naszej stronie. W orodku wczasowym
rozpoczynaa si zabawa. Winnetou wynis na podwrko zrobiony ze skry bben
wojenny. Przykucn i zacz w niego uderza domi. Usyszaem rytm wojennego
bbna Irokezw, ktry popyn przez wod w stron orodka wczasowego i musia tam
by syszalny mimo wrzaskliwej muzyki z gigantofonw.
I ja rwnie, wiosujc do leniczwki, dugo syszaem warkot bbna. Rytm
zwiastujcy wojn dochodzi mych uszu jeszcze i wwczas, gdy dobiem do przystani w
leniczwce i wycigajc na brzeg dk ujrzaem siedzc na leaku lady Elisabeth.
- Och, jaki pikny ma pan ubir - raczya zauway moda dama. - A czy nie wie pan,
kt to tak bbni w lesie przez cay wieczr?
- To mj przyjaciel Winnetou ogasza caemu wiatu, e wstpi na ciek wojenn.
- Winnetou? - zdziwia si lekko - zdaje mi si, e znam t osob. Ale raczej z
literatury.
- Susznie, milady - rzekem, zdejmujc kapelusz i kaniajc si z najwiksz
galanteri - w istocie rzeczy, Winnetou jest postaci literack. Ale w tej okolicy
zamieszka pewien czowiek, ktry zbudowa wigwam i stara si tu y na sposb
indiaski. On to przybra sobie imi Winnetou. I on to wanie uderza w bben.
- Dlaczego to robi? Czyby nie lubi ciszy?
- A syszy pani muzyk z orodka wczasowego? To ich gigantofony zakcaj cisz
nad jeziorem. Ich motorwka haasuje bez przerwy na wodzie, wypasza ptactwo i brudzi
wod. Kierownik Purtak, ktry zosta pani dzi przedstawiony, chce za pomoc
najrniejszych intryg sta si panem caego jeziora i rozbudowa orodek. To wanie
przeciw jego knowaniem swj topr wojenny wykopa Winnetou.

63
- Rozumiem, bawicie si, panowie, w Indian. Zapewne w dziecistwie mielicie zbyt
surowych rodzicw - stwierdzia lady i jak przystao na bardzo wytworn osob, znowu
nie okazaa wikszego zainteresowania tematem.
O czym z ni rozmawia? Chyba tylko o pogodzie - pomylaem, wspominajc ksiki
o angielskich lady, gdzie temat pogody bywa zawsze mile widziany. A przecie
mgbym jej powiedzie, e to moe dziki takim jak Winnetou i Milczcy Wilk jezioro
w Zotym Rogu uniknie zagady swego ycia biologicznego i stanie si oaz spokoju i
prawdziwego wypoczynku. Jak rozkruszy ten sopel lodu? - zastanawiaem si.
Wyjem z kieszeni przygotowan u Winnetou poczoch z dziurami na nos, usta i
oczy, nacignem j na twarz i zawoaem do lady, udajc zbira: - U hu hu...
Nareszcie jakby niky umiech pojawi si na jej ustach.
- Pan jest bardzo wesoym czowiekiem - stwierdzia. - Czy wybiera si pan na bal
maskowy?
- Tak. Dzi wieczorem w orodku wczasowym jest bal gaganiarzy.
Umiech pierzchn natychmiast z jej ust. - Ach, tak - szepna i zamylia si.
Poszedem do swego pokoju i koczyem ostatnie przygotowania do wyjcia, gdy kto
zapuka do moich drzwi. - Milady?
- Przepraszam pana - odezwaa si niemiao, z wyrazem zaenowania na adnej buzi.
- Omielam si jednak zapyta, czy nie mgby pan wzi mnie ze sob do orodka
wczasowego. Jak panu wiadomo, zabrano tam mj neseser. Mam w nim przybory
toaletowe, szlafrok, nocn koszul - zarumienia si przy tych sowach, jakby noszenie
nocnych koszul byo czym nad wyraz wstydliwym i niestosownym, a w kadym razie
nie naleao o tym mwi w towarzystwie mczyzny.
- I sdzi pani, e Pikny Antonio bez adnych oporw wyda pani neseser?
- Och, uyj podstpu. Powiem mu, e zdecydowaam si pozosta w orodku,
zadam domku i nesesera. On zaprowadzi mnie do domku i da neseser, a ja zanios go
do pana samochodu. O ile, rzecz jasna, da mi pan klucze od wozu i pojedzie pan tam
samochodem. Potem powrc tu razem z panem. I neseserem.
- O, milady! - zawoaem z udanym zdumieniem - przenigdy nie sdzibym, e sta
pani na podobne podstpy. Cho pomys oczywicie jest bardzo dobry.
- Czy rzeczywicie postpi bardzo niestosownie? - zakopotaa si. - Ale i ja zostaam
tutaj zwabiona podstpem. Wydaje mi si, e winnam panu pewne wyjanienia w
zwizku z t spraw. Ot Pikny Antonio jest moim znajomym. Przedwczoraj
spotkaam go na ulicy i powiedziaam mu, e niespodziewanie otrzymaam urlop, a nie
mam zaatwionych wczasw. Owiadczy mi, e on jedzie do swego przyjaciela, ktry
prowadzi orodek wczasowy, i znajdzie si tam dla mnie domek campingowy.
Zgodziam si. A potem okazao si, e mam by dam do towarzystwa dla kierownika.
- Nie spodoba si pani?
- Nie odpowiada mi taka rola.
- Rozumiem. Ale okolice Zotego Rogu chyba s bardzo adne, prawda?
- Tak. Podoba mi si tutaj. Po raz pierwszy znalazam si na Mazurach.
- Wic moe pani tu pozostanie?
- W orodku wczasowym? - wyraz wstrtu pojawi si na jej twarzy.
- Nie. U leniczego. Na zo Piknemu Antonio i Purtakowi.
- Nie zaley mi na tym, aby komu robi na zo - rzeka ta wytworna osbka.


64
ROZDZIA SIDMY

NA BALU GAGANIARZY * LADY WRACA DO NIEWOLI * TAJEMNICA DOMKU
CAMPINGOWEGO * POJAWIENIE SI CZERWONOSKRYCH * KTO ROZPOZNA
PSA? * CZY MONA ZAUFA KRWAWEJ MARY? * SEKRETARKA KRZYUJE
NASZE PLANY * LADY ELISABETH I LADY MAKBET * MAM OSTRY START *
PODEJRZLIWO PURTAKA * PODWJNY JZYK SKWAW

Zaparkowaem wehiku przed bram orodka wczasowego, wrczyem milady klucze
od mojego samochodu. Wsaty portier wpuci nas bez przepustek, poniewa z okazji
balu zaproszono wiele osb ze Zotego Rogu.
Zapad ju zmierzch, w orodku paliy si jarzeniowe lampy, rozrzucajce wokoo
swoje trupie wiato. Gigantofony ryczay melodi tanga milonga.
Bal, a raczej zabawa taneczna, odbywa si w stowce, mieszczcej si w dugim
baraku, jednym z tych szpetnych budynkw, ktrymi upstrzono brzeg przepiknego
jeziora. Przez otwarte okna wida byo taczce pary. Prawie wszyscy gocie byli
przebrani - nosili zawoje z rcznikw na gowach, fezy, burnusy z przecierade.
Najwicej byo, rzecz jasna, przernych piratw oraz Cyganek w kolorowych bluzkach
i przydugich sukienkach. Zobaczyem przez okno Krwaw Mary taczc z Purtakiem,
bya w stroju myliwskim - na gowie miaa kapelusik z pirkiem, Purtak mia na twarzy
wsk maseczk.
Podobnie wsk, wytworn, czarn maseczk nosi i Pikny Antonio. O, jake
rozpromieni si na widok Elisabeth. Potem zmarszczy gronie brwi, zobaczywszy, e
przybywa w mskim towarzystwie Zorra.
- Widz, e posza po rozum do gowy - powiedzia do lady. - A kim jest ten pan?
- Jestem Hulot - przedstawiem si.
Ale on chyba ju zapomnia o rozmowie przed kawiarni, bo moje nazwisko przyj
jako prawdziwe.
- Mio mi niezmiernie, panie Hulot - rzek z faszyw grzecznoci. - Mam nadziej,
e nie znajd w panu przeciwnika, ktry zechce odebra mi moj brank. Bo trzeba panu
wiedzie, e pani Elisabeth zostaa wzita w jasyr.
- Ten pan - rzeka mu Elisabeth, skaniajc gow w moim kierunku - po prostu
podwiz mnie tutaj z wioski. A teraz, Antonio, zaprowad mnie do mojego domku i daj
mi mj neseser. Chciaabym si przebra i przyj take na bal.
- Tak, tak, oczywicie - zgodzi si Antonio. Uj pod rk Elisabeth i poprowadzi j
do dugiego rzdu kolorowych budek, ktre nazwano domkami campingowymi.
W drzwiach sali tanecznej natknem si na Halin. Przebrana bya za Cygank, miaa
kolorow bluzk i due kka-klipsy przyczepione do uszu. Na wosach nosia barwn,
pstrokat chusteczk. Patrzya w lad za Antoniem i Elisabeth, odchodzcymi alejk
midzy domkami.
- To pan przyprowadzi tu t lal z Warszawy? - burkna niechtnie.
- Tak. Ale ona nie chce tu zosta. Powiem pani w tajemnicy, e wynaja ju pokj w
leniczwce, a teraz przysza po neseser, ktrego Antonio nie chcia jej odda. Ona nie
stanie pani na drodze do Antonia.
- To dobrze. Starczy mi Krwawej Mary - rzeka ze zoci. - A teraz chodmy si
bawi. Jeszcze chyba za wczenie, aby zakra si do domku Purtaka.
Zataczyem z Halin dwa tace - co sprawio mi zreszt du przyjemno, poniewa
lubi taczy, a Halina bya dobr tancerk - gdy na sali zjawi si Pikny Antonio. By

65
sam, zapewne Elizabeth powiedziaa mu. e zamierza si przebra i kazaa mu wrci na
zabaw. Antonio podszed zaraz do Purtaka, bawicego si z Krwaw Mary, zatrzyma
ich i co im mwi z oywieniem. Purtak mia si bardzo gono, przypuszcza mogem,
e Antonio opowiada mu o powrocie Elisabeth.
Halina nie moga znie tej wesooci, przerwaa taniec i wycigna mnie przed
barak.
- Nie cierpi Krwawej Mary - powtarzaa z uporem, tak jakbym o tym nie wiedzia. -
Odkd ona tu jest, Antonio znowu nie zwraca na mnie adnej uwagi. Czy wie pan, e on
zamierza zabra j do Warszawy?
- Owszem, syszaem o tym - skinem gow.
Spacerujc przed barakiem, odeszlimy gwn alejk, obsadzon do wysokim
ywopotem ze liwy syberyjskiej.
Narastaa we mnie niech do Haliny, bo nie lubi a tak zazdrosnych dziewczt.
Od strony bramy wyjazdowej orodka nadesza Elisabeth. Zdya si jednak
przebra, bo kretonow sukienk zmienia na rwnie bkitn, ale z weny, robion na
drutach. Sukienka bya bardzo obcisa i teraz mona byo oceni, jak bardzo jest
Elisabeth zgrabna.
- Prosz - powiedziaa, wrczajc mi klucze do wehikuu. - Mj neseser znajduje si w
paskim wozie. Od tej chwili gwid sobie na Antonia i Purtaka.
- Lady?! - zawoaem z akcentem potpienia w gosie. - Czy godzi si, aby dama
gwizdaa?
Zarumienia si, co byo widoczne nawet w okropnym wietle lamp jarzeniowych.
- Ma pan suszno. Ale jestem ju u kresu wytrzymaoci nerwowej. Czy pan wie, jak
strasznie Antonio wymiewa si ze mnie, gdy prowadzi mnie do domku campingowego
i oddawa neseser? Mwi: Wrcia jednak, koteczku. Wrcia, owieczko, przysza
do nas, zajczku. Ja wiem, jak trzeba postpowa z dziewcztami. Ze mn adna nie
bdzie robi fochw. Dlatego postanowiam si zemci. Pozostan tu jeszcze troch,
bd taczy, mia si, bawi, a gdy pan zdecyduje si na powrt do leniczwki,
wymkn si z balu.
- Jak Kopciuszek - rzekem.
- Ale nie zostawi im nawet swego pantofelka.
- Zaiste, zemsta godna prawdziwej lady - stwierdziem z gbokim przekonaniem.
- Tak, pani jest wspaniaa - zgodzia si Halinka, albowiem wiedziaa ju na pewno, e
Elizabeth nie stanie jej na drodze do Antonia.
W tym momencie za plecami Elisabeth zaszemrao co w ywopocie. Pikna lady
obejrzaa si przestraszona i zobaczya dwch czerwonoskrych wychylajcych si zza
krzakw. Na gowach mieli wspaniae piropusze, twarze ich pomalowane byy
jaskrawo.
- O Boe! - jkna.
Halina take wygldaa na zaskoczon. Nie uprzedziem jej przecie, e Winnetou i
Milczcy Wilk przypyn tu na kanu i pod oson ciemnoci zakradn si do orodka,
aby pomc mi w odnalezieniu psa nadleniczego.
- Prosz pamita, milady - powiedziaem uspokajajco - e odbywa si tutaj bal
gaganiarzy i obowizuj dowolne stroje.
- Rozumiem - odetchna z ulg Elisabeth - ci panowie wygldaj jednak tak
autentycznie...

66
- To moi przyjaciele - wyjaniem - Winnetou i Milczcy Wilk.
Winnetou zapyta mnie pgosem:
- Czy biae skwaw, z ktrymi rozmawia Szara Sowa, s tymi skwaw, ktre
zaprowadz nas do wigwamu Purtaka?
- Tak. Ta oto biaa skwaw imieniem Halina wie, gdzie jest wigwam Purtaka.
Winnetou potrzsn wspaniaym piropuszem.
- Dzicy mowie nie zapomn jej dobrego czynu - rzek z powag.
- A ta druga biaa skwaw - wskazaem Elizabeth - to biaa lady, ktra znalaza si w
niewoli Purtaka. Szara Sowa postanowi j uwolni.
Winnetou znowu skin piropuszem.
- Mj brat, Szara Sowa, uczyni susznie. A wic to jest lady?
- Tak. Prawdziwa lady.
- Lady - powtrzy Winnetou i przyjrza si jej bacznie. - Prawdziwa lady to dzi
rzadki okaz.
Wycign przez ywopot swoj do i uj malutk rk Elisabeth. Potrzsn j
mocno, a lady przykucna.
- O Boe - jkna znowu troch przestraszona.
A Winnetou owiadczy gronie:
- Winnetou nie ufa adnej skwaw, albowiem wszystkie one maj jzyk rozdwojony.
Ich sowa przecz ich czynom, ich czyny przecz sowom. Ale tym razem Winnetou
zaufa biaym skwaw. Chodmy wic do wigwamu Purtaka.
Kto pokaza si w drzwiach sali tanecznej, wic moi przyjaciele skryli si za
ywopotem. Ujem pod rce obie dziewczyny i udajc, e chcemy odby krtki spacer,
poszlimy wolno gwn alejk. Winnetou i Milczcy Wilk skradali si za nami wzdu
ywopotu.
Elisabeth wci nie moga ochon ze zdumienia, wywoanego sowami Winnetou.
- Oni naprawd s paskimi przyjacimi? - omielia si zapyta. - Troch ich si
obawiam. Nie wygldaj na takich, ktrzy przyszli si bawi, ale raczej dokona
jakiego strasznego czynu.
- S na ciece wojennej - powiedziaem. - Przecie syszaa pani gos bbna?
Wykopalimy topr wojenny. Ja jestem ich bratem i, jak dowiedziaa si pani,
otrzymaem imi Szara Sowa.
- Tak, tak, rozumiem - rzeka z roztargnieniem, bo w rzeczywistoci nic nie rozumiaa.
- Ale dlaczego zamiast bawi si, oni robi takie grone miny?
- Purtak ukrad psa nadleniczemu i by moe wizi go w swoim wigwamie. Musimy
zbada t spraw.
- Ukrad psa? - Elisabeth zamrugaa powiekami. - Pan wybaczy, ale ja nic nie
rozumiem.
- Nareszcie - stwierdziem.
- Co nareszcie?
- Nareszcie pani nic nie rozumie. Bo do tej pory pani wszystko rozumiaa i dlatego nie
mogem niczego wyjani. Teraz jednak nie mam ju na to czasu.
Bylimy poza zasigiem lamp jarzeniowych. Halina skrcia w boczn uliczk, gdzie
stao zaledwie kilka domkw campingowych. Na samym kocu uliczki, w pewnym
oddaleniu od innych, znajdowa si samotny domek otoczony ywopotem. Domyliem
si, e to jest wanie mieszkanie Purtaka. Jak z tego wynikao, kierownik orodka na

67
wasny uytek ceni sobie cisz i odosobnienie i zamieszka jak najdalej od
gigantofonw i innych wczasowiczw. Domek skada si z pokoiku, mikroskopijnej
kuchenki i malutkiej sieni. Na oknach byy okiennice, teraz zamknite, wic nie
moglimy zajrze do rodka.
Gdy tylko zbliylimy si do drzwi, wewntrz domku zaszczeka grubo pies. A po
chwili odezwa si drugi psi gos.
Niemal bezszelestnie, kocimi skokami, nadbiegli Winnetou i Milczcy Wilk. Dziki
ywopotowi, ktry obrasta wszystkie uliczki w orodku, udao im si tu przyj
niezauwaenie w lad za nami.
- Biaa skwaw miaa racj. Tu s dwa psy - stwierdzi Winnetou.
- To prawda. Ale czy ten drugi naley do nadleniczego?
Psy szczekay coraz goniej i zajadlej.
- Powinnimy si std wycofa - rzek Winnetou. - Szczekanie sycha bardzo daleko i
moe doj do uszu Purtaka.
Odeszlimy od domku na du odlego i szczekanie urwao si.
- Mgbym teraz wsi w wehiku i pojecha do nadlenictwa - odezwaem si. -
Myl e potrafibym nakoni nadleniczego, aby przyby tutaj i sprawdzi, czy to nie
jego pies zosta uwiziony przez Purtaka. Jeli jednak okae si, e Purtak ma jakiego
innego psa, zbanimy si, a to moe okaza si bardzo niekorzystne dla naszych
przyszych planw...
- No to co robi? Nie bdziemy chyba siedzie tutaj z zaoonymi rkami - odezwa
si Milczcy Wilk. - Moe wamiemy si do wigwamu i zabierzemy obydwa psy, a
potem wyjanimy, czy jeden z nich jest psem nadleniczego. Teraz, podczas zabawy w
orodku, to jedyna okazja, aby dokona takiej akcji.
- Na zabawie znajduje si Krwawa Mary - zabraem gos po chwili zastanowienia. -
Ona potrafi rozpozna szczekanie psa jej ojca. Jestem pewien, e zdoam j nakoni,
aby przysza tu ze mn.
- Nie ufam adnej skwaw, a tym bardziej Krwawej Mary - zaoponowa Winnetou.
- Ona trzyma z Purtakiem - odezwaa si milczca dotd Halina. - Purtak i Antonio
obiecali jej prac w Warszawie. Jeli si dowie, e chcecie uwolni psa, zdradzi was.
- Tak, skwaw maj podwjne jzyki - powiedzia Winnetou.
Moda lady zwrcia si do mnie z pytaniem:
- Dlaczego ten pan wci mwi tak le o kobietach? Przecie nie wszystkie kobiety
kami.
- Susznie - zgodziem si z ni. - Zreszt, nie mamy wyboru i musimy zaryzykowa.
Jestem przekonany, e mimo chci wyjazdu do Warszawy, Krwawa Mary nas nie
zdradzi. Ostatecznie to pies jej ojca. Bdzie zaskoczona, gdy si okae, e Purtak ukrad
psa, i zapewne opowie si po naszej stronie. A poza tym zrodzi si w mojej gowie plan,
ktry uniemoliwi jej zdrad. Winnetou i Milczcy Wilk pozostan tutaj na czatach, a
my pjdziemy na zabaw. Porozmawiam z Krwaw Mary i przyprowadz j tutaj. Jeli
rozpozna psa swego ojca, wwczas Winnetou i Milczcy Wilk zabior j swoj kanu po
nadleniczego. W takiej sytuacji nie bdzie miaa okazji, aby nas sypn.
- Zgoda - przytakn Winnetou - z ust Szarej Sowy pynie mdro.
Obydwaj mowie ukryli si za ywopotem. A ja wziem pod rk mod lady i
Halin, i ruszylimy do baraku.
W sali tanecznej nadal bawiono si wesoo. Grano wanie Ostatni walc.

68
- Mam prob - zwrciem si do Haliny - wol nie krci si po sali. Najlepiej bdzie,
jeli pani wejdzie midzy taczcych i gdy skoczy si ten kawaek, wywoa na dwr
Krwaw Mary.
Usiadem z lady na aweczce przed barakiem, a Halina wesza do rodka.
Zdjem mask Zorra, ktr do tej pory nosiem na twarzy. Byo mi w niej bardzo
gorco i niewygodnie.
- Czy mgby mi pan wyjani wasze dziwne postpowanie?... - zagadna mnie lady.
Zaczem mwi o przyczynach mego przyjazdu do Zotego Rogu, bo przecie miao
to istotne znaczenie dla caej sprawy, ale raptem wyrs obok mnie Pikny Antonio.
- Elisabeth - rzek gniewnie - gdzie ty si podziewasz? Twj domek zamknity, na sali
balowej ci nie ma. Zaczem podejrzewa, e ucieka z orodka. A ty siedzisz tutaj z
panem Hulotem...
Urwa. Zobaczy mnie bez maski i przypomnia sobie swoje arty przed kawiarni.
Domyli si teraz, e podajc mu nazwisko Hulot zaartowaem sobie z niego.
Rozgniewao go to tym bardziej.
- Pan Hulot - powiedzia rozsierdzony - ma upodobanie do starych samochodw, ale
woli mode dziewczyny, h? I to cudze, prawda?
Szuka wyranie zaczepki ze mn, a ja nie mogem mu stawi czoa, bo chciaem, aby
jak najszybciej std odszed. Dlatego nie zareagowaem na jego sowa tak, jak bym tego
chcia.
- Nie wiedziaem, e lady Elisabeth jest pask dziewczyn - odpowiedziaem
uprzejmie.
- Lady Elizabeth? - rozemia si. - Owiadczam panu, e ona nie jest adn lady, a po
prostu Elk, ktra urodzia si na Solcu. Jej mama pracuje jako salowa w szpitalu, a tata
jest lusarzem. Na te swoje wielkie miny moe nabra tylko takiego faceta jak pan, mnie
tym nie zaimponuje. Odkd zacza pracowa jako tumaczka w Ministerstwie Spraw
Zagranicznych i par razy podwieziono j subowym mercedesem, zacza nosa
zadziera. Czym pan chce jej zaimponowa? Swoim gratem, pudem, muzealnym
eksponatem samochodowym? Ona sobie wymarzya wyj za m za angielskiego lorda
i jedzi rols-roysem. Krci nosem nawet na Purtaka...
- Niech pan mu nie wierzy, e chc wyj za m za lorda - szepna Elisabeth,
Wydawao mi si, e jest bliska paczu, ale, jak przystao na lady, opanowaa si.
- No, do gadania, chod na sal do Purtaka - rzek jej rozkazujco Pikny Antonio.
Czuem, e lady si sprzeciwi, co mogoby utrudni moj sytuacj. Dlatego
popchnem j delikatnie w stron Antonia. Chyba zrozumiaa, o co mi chodzi, bo
posusznie posza w jego towarzystwie.
Pikny Antonio zawoa do mnie na odchodnym:
- Nawet z lady trzeba ostro, panie Hulot.
Zniknli w drzwiach i jednoczenie urwaa si melodia Ostatniego walca. Z sali
tanecznej wysypao si mnstwo ludzi, wysza take Halina z Krwaw Mary.
- Ma pan do mnie jak spraw? - zapytaa mnie Krwawa Mary, zbliajc si do awki,
na ktrej siedziaem.
- W domu Purtaka s dwa psy - wyjaniem. - Jeden z nich naley do niego. Ale drugi?
Moe to jest pies pani ojca? Gdy zaczn znowu gra, oddalimy si ostronie i pjdziemy
do tego domku. Myl, e rozpozna pani po szczekaniu waszego psa.

69
- Czyby pan mia racj i Purtak rzeczywicie macza palce w kradziey psa? - rzeka
w zamyleniu.
Nie wygldaa na zmartwion t informacj. Nie sprzyjaa wic chyba Purtakowi, jak
to sobie wyobraali Winnetou i Halina.
Nie, ona nas nie zdradzi - pomylaem - nie mog chyba a tak bardzo myli si w
swoich sdach o ludziach.
Podzikowaem Halinie za jej dotychczasow pomoc i doradziem, eby wrcia na
sal zabaw. Jej udzia w dalszej akcji ju by zbyteczny. Nie chciaem, aby Purtak
spostrzeg, e ona nam sprzyja i e mamy w orodku swoj wtyczk.
Gigantofony zaryczay Do zakochania jeden krok i przed barakiem zrobio si
natychmiast zupenie pusto. Spacerowym krokiem, jak gdyby chcc odetchn chodnym
powietrzem nocy, poszlimy z Krwaw Mary w stron domku Purtaka. Powitao nas
ujadanie dwch psw. - To Bil! Nasz Bil - zawoaa Krwawa Mary i podbiega do drzwi
domku.
Ale drzwi byy zamknite. Z drugiej strony usyszelimy skomlenie psa, ktry
rozpozna gos Krwawej Mary. Teraz ju nie ulegao adnej wtpliwoci, e Purtak
razem ze swoj jamniczk trzyma take psa nadleniczego.
Obok nas jak spod ziemi wyrosy dwie postacie w strojach indiaskich. Krwawa Mary
oczywicie rozpoznaa Winnetou i Milczcego Wilka, ale nie odezwaa si ani sowem.
Jej uraona ambicja nie pozwalaa powita Winnetou, ktry gosi o niej, e jest
morderczyni zwierzt i nazwa j Krwaw Mary.
- Purtak postpi bardzo brzydko - odezwaa si dziewczyna. - Jeli ojciec dowie si,
e to on skrad psa, dugo tutaj miejsca nie zagrzeje.
- Wanie chodzi nam o to, aby sprowadzi tu pani ojca - powiedziaem. - Niech w
jego obecnoci Purtak otworzy drzwi swego domku i uwolni psa. Dlatego najlepiej
bdzie, jeli w towarzystwie Milczcego Wilka i Winnetou popynie pani do
nadlenictwa.
- Dobrze - skina gow. - Zrbmy to natychmiast.
I szybkim krokiem podya w kierunku przystani, a za ni, kryjc si za ywopotem,
pobiegli Winnetou i Milczcy Wilk. Co do mnie - nie spieszc si, bo nie byo dokd,
poszedem do baraku.
Nieszczciem w samym centrum orodka wczasowego znajdowa si do duy
placyk, nie ogrodzony ywopotem. Winnetou i Milczcy Wilk musieli przez niego
przebiec, pozostajc w tym momencie w blasku lamp jarzeniowych. Tak si zoyo, e
akurat przechodzia tdy sekretarka Purtaka, ta sama platynowa blondynka, ktr ju
zdyem pozna po przyjedzie do Zotego Rogu.
Zobaczya dwch Indian i okrzyk zdziwienia wyrwa si jej z ust.
- Czy widziaa pani, pani Mario? - zwrcia si do mijajcej j Krwawej Mary - co to
za dziwni ludzie w takich strojach?
Winnetou i Milczcy Wilk zdoali znowu ukry si w ciemnociach, ale sekretarka nie
moga o nich zapomnie.
- Nikogo nie widziaam - skamaa Krwawa Mary.
- Przysigam, e byli tutaj dwaj Indianie - powtarzaa.
- No to co? Przecie mamy bal gaganiarzy - uspokajajco rzeka Krwawa Mary.
Sekretarka ze zdziwieniem pokrcia gow:

70
- Nie widziaam, eby tak ubrani wczasowicze taczyli na sali. Skd zreszt wzili
takie pikne stroje?
- A co? Myli pani, e prawdziwi Indianie przyjechali tutaj a ze Stanw
Zjednoczonych, aby oskalpowa kierownika Purtaka? - artobliwie powiedziaa do niej
Krwawa Mary.
Sekretarka rozemiaa si. I wszystko moe byoby w porzdku, gdyby nie nage
pojawienie si Purtaka, a waciwie lady Elisabeth, ktra wybiega z sali balowej, a za
ni pospieszy Purtak.
- Panno Elisabeth, prosz si na mnie nie gniewa - mwi przepraszajcym tonem,
drepczc za ni - nikt tu naprawd nie zamierza pani wizi. Jestemy ludmi
kulturalnymi i w ogle dentelmenami.
Zobaczy Krwaw Mary rozmawiajc z jego sekretark.
- O, pani Maria - ucieszy si. - Antonio pani szuka, bo obiecaa mu pani taniec.
- Indianie - zachichotaa sekretarka. - Indianie zaraz pana oskalpuj.
- Co takiego? - zdumia si Purtak.
- A tak. Widziaam tutaj dwch Indian - wyjania sekretarka. - Ciekawe, skd
wypoyczono takie pikne stroje? Moe od pana Winnetou, ktry mieszka po drugiej
stronie jeziora.
Tylko tego brakowao. Krwawa Mary domylia si, e jeli nie zacznie dziaa, cay
nasz plan moe run. Chwycia Purtaka i pocigna go w stron baraku:
- Z Antonim nie bd taczy, bo on ma dwie prawe nogi. Ale pan taczy jak Fred
Astaire. Moe zrobi mi pan t grzeczno i kae jeszcze raz nastawi pyt z
Dbrowskim i razem zataczymy?
Purtakowi pochlebiay sowa Krwawej Mary, tym bardziej, e pady one w obecnoci
Elisabeth, ktra zdawaa si nim gardzi. Z dumn min uj pod rk Krwaw Mary i
poszed z ni na sal taneczn. Odetchnem z ulg, cho byo oczywiste, e realizacja
naszego planu musi si odwlec, dopki Krwawa Mary nie odtaczy Do zakochania
jeden krok i nie zdoa wymkn si z sali tanecznej. Popieszyem do sekretarki.
- Czy mona pani prosi? - zapytaem, kaniajc si grzecznie. - Nie jestem
wprawdzie tak wspaniaym tancerzem jak pan Purtak, ale syszaem, e pani wietnie
taczy.
- A od kogo pan sysza? Zdaje mi si, e ja pana nie znam. Pan nie jest z naszego
orodka.
- Przyjechaem z Warszawy, z Ministerstwa Kultury i Sztuki. Poznaem pani
przedwczoraj...
- Ach, to pan - przypomniaa sobie niemi omyk, jak popenia.
- Poznanie nasze by moe nie wypado najlepiej - przytaknem jej mylom. - Ale
zrobia pani na mnie wielkie wraenie. Wanie ze wzgldu na pani zdecydowaem si
pozosta w Zotym Rogu. Chyba nie odmwi mi pani tego taca?
Kamaem jak najty. Ale moe wanie takie prymitywne kamstwa odnosz
najlepszy skutek? Jaka? dziewczyna nie wierzy, e potrafi uczyni na kim piorunujce
wraenie?
- Pan buja - stwierdzia sekretarka - ale oczywicie chtnie z panem zatacz, jeli
panu tak na tym zaley. Pan pozwoli, e dokocz papierosa.
Palia carmena, ktrego mdlcy zapach nietrudno wyrni z innych gatunkw
papierosw. A wic to nie ona pozostawia niedopaki koo dki - pomylaem.

71
W tej chwili nie miao to jednak adnego znaczenia. Najwaniejsze byo, aby na jaki
czas zapomniaa o Indianach i nie opowiadaa o nich na prawo i lewo.
Skoczya papierosa, niedopaek rzucia na wir i przydeptaa go nog.
- Chodmy, bo wanie zaczli gra - rzeka i ruszya do baraku.
Lady Elisabeth dotkna mojego ramienia.
- Prosz o klucz od paskiego wozu - szepna - Mam dosy wszystkiego. Wol w
paskim wozie zaczeka na pana ni by naraona na umizgi Purtaka.
Bez sowa wrczyem jej klucz i popieszyem za platynow blondynk.
Przetaczylimy Do zakochania jeden krok. Potem O mamy, mamy blues. Przez
cay czas plotem blondynie jakie duby smalone o niespodziewanym zainteresowaniu
si jej osob. Nie bardzo mi wierzya, bo nie umiaem zdoby si na przekonywujcy
ton. Obok mnie taczya Krwawa Mary z Purtakiem. Zapomniaem, e nie mam na
twarzy maski Zorra, i kierownik orodka mnie rozpozna. Zauwayem, e wymieni z
Mary jak uwag na mj temat, zapewne zapyta j, czy nie wie, kto mnie zaprosi na
zabaw. Od chwili, gdy mnie rozpozna - wyraz jego twarzy sta si podejrzliwy. Byem
dla niego przedstawicielem Ministerstwa Kultury i Sztuki, ktry przyjecha subowo w
sprawie ruin zamkowych i po zaatwieniu sprawy powinien by wrci do Warszawy. A
tymczasem widzia mnie w kawiarni i zobaczy na swojej zabawie. Nie mg wiedzie,
e mam ju urlop, mia wic prawo podejrzewa, e moe nie dowierzam jego
owiadczeniu o zaprzestaniu rozbirki zamku. Ale chyba nie wiza tej historii ze spraw
ukrytego psa?
Po drugim tacu miaem ju nadziej, e Krwawa Mary zdoa wymkn si z baraku.
Niestety, wpada w ramiona Piknego Antonia, ktremu udao si wyrwa z ramion
Haliny. Ta ostatnia pocieszya si Purtakiem i bawilimy si dalej, to znaczy ja musiaem
trzeci raz taczy z platynow blondynk. W miar upywu czasu stawaem si coraz
bardziej roztargniony i milczcy, co z kolei i w niej wzbudzio podejrzliwo.
Owiadczya mi w kocu:
- Dziwny z pana czowiek. Najpierw to pan a rwie si do taca ze mn, a teraz ma
pan min, jakby chcia pan ju taczy z kim innym. Myli pan, e nie wiem o paskiej
dziewczynie?
- Mojej dziewczynie?
- Zauwayam, e ta dziewczyna w bkitnej sukience wzia od pana klucze od
samochodu. Niech pan si przyzna, zaprosi mnie pan do taca, eby jej zrobi na zo.
- Tak jest. Pani jest spostrzegawcza - przyznaem si.
- Wyglda strasznie lalkowato - okrelia Elisabeth.
- Owszem. Ale to prawdziwa lady.
- Lady? - zdumiaa si. - Widziaam tylko jedn lady. Lady Makbet.
I a ni wstrzsn dreszcz na wspomnienie tamtej lady, ktra wsawia si licznymi
morderstwami.
- Ta nie jest taka grona. Starczy tu jedna Krwawa Mary.
- A ja mylaam, e j przywiz tutaj Pikny Antonio.
- Zrobi to. Ale ja mu sprztnem j sprzed nosa.
Spojrzaa na mnie z uznaniem:
- Nie wyglda pan a na takiego uwodziciela.
- Maskuj si.

72
Przygldaa mi si z wielkim zainteresowaniem. Pikny Antonio by niezwykle
przystojny, o mnie tego powiedzie nie byo mona. A jednak to wanie ja zabraem mu
dziewczyn i to w zawrotnym tempie. Musiaa wic tkwi we mnie jaka magnetyczna
sia. Dugo si nad tym zastanawiaa, a wreszcie powiedziaa:
- Ma pan ostry start, to prawda. Jak pan do mnie wystartowa, a tchu nie mogam
zapa. Dlatego by pan lepszy od Antonia. Tylko e nie wszystkie dziewczyny to lubi.
Na szczcie przestali gra. Zauwayem, e Antonio zaprosi Krwaw Mary do
bufetu, ktry znajdowa si w ssiednim pomieszczeniu. Poszed tam take Purtak z
Halin. Platynowa blondynka miaa nadziej, e moe i ja uczyni podobnie, ale
przeprosiem j grzecznie i wyszedem na dwr. Pomylaem, e naley porozumie si z
Winnetou i Milczcym Wilkiem, ktrzy ukryci za ywopotem oczekiwali na Krwaw
Mary.
Obydwu przyjaci znalazem w pobliu przystani. Powiedziaem im o trudnociach,
jakie Krwawa Mary ma z opuszczeniem baraku. Tymczasem jednak z powodu
przeduajcej si przerwy w tacach coraz wicej osb opuszczao sal taneczn i
spacerowao po alejkach orodka. Musielimy wic odej jeszcze dalej w ciemno, a
na sam przysta.
I to by nasz najwikszy bd, o czym przekonalimy si wkrtce.
Rozmawialimy dug chwil, gdy nagle usyszelimy odgos spiesznych krokw.
Nadbiegy Krwawa Mary i Halina.
- Domyliam si, e ukrylicie si na przystani - powiedziaa Krwawa Mary
zadyszana biegiem - stao si chyba co zego. Purtak nabra podejrze, bo dowiedzia
si od swojej sekretarki o buszujcych w orodku Indianach. Syszaam, jak powiedzia
do Piknego Antonia: Winnetou co knuje. Musisz mi pomc, Antonio. Obydwaj
wybiegli z baraku i popdzili do jego domku campingowego.
Winnetou cikim wzrokiem popatrzy na Krwaw Mary.
- Purtak nie mg si sam domyli, e przyszlimy uwolni psa. Kto nas zdradzi.
Zawsze mwiem, e biae skwaw maj jzyk podwjny. Purtak postanowi wywie
std psa.
Nie byo czasu na dyskusje.
- Za mn! Musimy pokrzyowa ich zamiary - krzyknem i rzuciem si biegiem w
stron domku Purtaka.

73
ROZDZIA SMY

W POGONI ZA BLAD TWARZ * CZYJ RUMAK JEST SZYBSZY? * KTO
JEST PIRATEM DROGOWYM? * PIKNY ANTONIO WYPROWADZA NAS W
POLE * INDIANIE CZY GANGSTERZY? * CO ZROBIONO Z PSEM? * LADY
PJDZIE DO REZERWATU * TRZECH DZIWNYCH DENTELMENW * LIST
DO REDAKCJI * LOS MOTOROWODNIAKW WISI NA WOSKU * KTO
KOCHA WINNETOU? * DECYZJA KRWAWEJ MARY

Ile mi tylko tchu w piersiach starczyo, pdziem przez orodek wczasowy, a za mn,
wielkimi susami, przeskakujc ywopoty, biegli Winnetou i Milczcy Wilk. Pdzilimy
na ukos przez klomby, rabaty, trawniki, byle tylko prdzej dopa Purtaka i Piknego
Antonia.
Musia to by do zabawny widok dla licznie zebranej przed barakiem publicznoci,
dwaj biegncy Indianie i Zorro w czarnej masce na twarzy. Syszelimy uwagi i okrzyki:
- Ej, Indianie, kogo chcecie oskalpowa?
- Patrzcie, ludzie, inwazja Indian! Ratuj si, kto w Boga wierzy!
- Indianie atakuj...
- Dokd to, panowie? Panie prosz do taca, dlaczego uciekacie?
Zauwayem jaki ruch koo bramy orodka.
- Tam, tam - wskazaem bram. - Pikny Antonio uruchamia swojego passata. Prbuj
z Purtakiem wywie psa z terenu orodka. Za nimi, przyjaciele!
Przed wierzejami bramy sta passat z pracujcym silnikiem. Przednie i tylne wiata
mia zapalone. Wsaty portier mozoli si z otworzeniem bramy, a wychylony przez
okno samochodu Purtak pomstowa na niego:
- Prdzej, panie Jzefie! Nam si pieszy. Co pan, pi?
Dopdziem passata gotujcego si do drogi. Zajrzaem do wntrza, ale byo tam
ciemno. Z tylnego siedzenia odezway si psy. Tak, wyranie rozrniem dwa psie
gosy.
Portier otworzy bram. Passat ostro ruszy z miejsca. Stao si to tak nagle, e nawet
nie zdyem chwyci za klamk drzwiczek.
Stojc przed bram widzielimy ju tylko dwa czerwone tylne wiata samochodu,
ktry skrci na asfaltow szos i odjecha w stron Zotego Rogu. Oczywicie Purtak i
Antonio musieli mnie zobaczy, gdy przybliyem twarz do szyby samochodu. Widzieli
chyba take nadbiegajcych Winnetou i Milczcego Wilka.
- Pieko i szatani! - mrukn Winnetou. - Blade twarze maj cuchncego konia. Nie
zdoamy ich dogoni.
- Ja take mam tutaj swojego blaszanego konia - owiadczyem Winnetou i kiwnem
rk, aby pobieg za mn.
Portier zdy zamkn jedn powk bramy, gdy przebieglimy obok niego i
znalelimy si przy zaparkowanym wehikule. Drzwiczki samochodu zastaem otwarte,
a we wntrzu, na przednim siedzeniu tkwia lady.
- Kto to!? - zapyta gronie Winnetou.
- To lady. Ukrywa si przed Purtakiem - wyjaniem szybko i odebraem od niej
klucze do wozu.
Uruchomiem silnik, a Winnetou i Milczcy Wilk zajli miejsca na tylnym siedzeniu.

74
- Czy stao si co zego? - zapytaa Elisabeth swoim wytwornym tonem. - Przed
chwil odjecha std samochd z Antoniem i Purtakiem. Przeraziam si, e moe
odkryli moj ucieczk i ruszyli w pocig.
- Nie, lady. Tym razem porwali psy i uciekaj. Ale my ich dogonimy i schwytamy.
- Rozumiem - skina gow lady. I dodaa z wahaniem: - Nie, nie rozumiem. Passata
chce pan dogoni swoim samochodem? Czy pan wie, e passat to bardzo szybki
samochd?
- A pani zna si na samochodach? No tak, jedzia pani nawet mercedesem - dodaem
z przeksem, bo zirytowaa mnie jej niewiara w moliwoci mego wehikuu.
- Ach - szepna lady - pan jest bardzo zoliwy.
Ruszyem z miejsca, od razu nabierajc duej szybkoci. Z pogard mylaem o
passacie. C z tego, e mia pikn sylwetk i a lni lakierem, podczas gdy mj
wehiku przypomina rozkraczon ab albo skrzyowanie czna z domkiem
campingowym. Passat stanowi najnowszy krzyk techniki fabryki Volkswagen w
Niemczech Zachodnich. Ale nie rozwija szybkoci wikszej ni 160 kilometrw na
godzin. Mj wehiku posiada silnik ferrari 410 i potrafi osign szybko 240
kilometrw na godzin. Pokraczna, klepana motkiem karoseria krya istne cudo
techniki. Mona rzec - brzydka powoka zawieraa wspania dusz
15
.
Zwalniajc szybko minem wie pogron we nie i ciemnociach. Dokd mg
pojecha Pikny Antonio? Tylko dalej t sam asfaltow szos. Nie byo w bok adnej
innej drogi, poza polnymi wyboistymi drkami.
Antonio nie zaryzykowaby skrci w adn z nich, obawiajc si o resory nowego
wozu.
- Zaraz go dogonimy - pocieszyem przyjaci - Antonio nie jedzie chyba szybko, bo
nie spodziewa si pocigu.
Dodaem gazu i wkrtce strzaka szybkociomierza zacza peza w prawo, osigajc
liczb sto czterdzieci. Zapaliem halogeny i szosa przed moim wehikuem staa si jasna
jak w soneczny dzie. Wcisnem peda gazu i na uchylonym wywietrzniku jazgotliwie
zapiewa wiatr. Supy telefoniczne po obu stronach drogi zlay si jakby w jeden.
- Och - cichutko jkna lady zaskoczona szybkoci, jak osign wehiku.
Asfaltowa szosa uciekaa przez lasy licznymi zakrtami. Raz po raz wiata
reflektorw trafiay na zwart cian drzew, co znaczyo, e za chwil szosa skrci w
lewo lub w prawo. Potem przez kilkaset metrw droga biega prosto, aby znowu ukaza
zwart cian lasu i zagrozi wiraem w lewo lub prawo. Niestety, o kierunku skrtu nie
informoway tablice przydrone, wydzia komunikacji zadowoli si jednym znakiem
drogowym - siedemnacie zakrtw.
Zwolniem wic, cho na szosie z powodu pnej pory nie widziao si ani wozw
konnych, ani motocyklistw czy rowerzystw, lecz w kadej chwili z lasu wybiec moga
sarna lub dzik.
Minem trzeci zakrt, gdy zobaczyem tylne czerwone wiata uciekajcego passata.

15
Histori wehikuu i zwizane z nim przygody znajd Czytelnicy w takich ksikach, jak Wyspa
zoczycw, Pan Samochodzik i templariusze, Ksiga strachw, Niesamowity dwr, Nowe
przygody Pana Samochodzika, Pan Samochodzik i zagadki Fromborka, Pan Samochodzik i
Fantomas, Pan Samochodzik i tajemnica tajemnic.

75
- Blade twarze maj cuchncego konia o duej prdkoci - stwierdzi Winnetou - ale
blaszany ko mojego brata to prawdziwy rumak, pdzi szybciej od wiatru.
- Ale cuchnie wicej ni inne blaszane konie - powiedziaem. - I spala dwa razy tyle
benzyny.
- Dlatego Winnetou nie lubi blaszanych koni bladych twarzy.
- Susznie - przytaknem - ale czy Winnetou wie, dlaczego w Ameryce wyginli
Indianie? Bo walczyli z bladymi twarzami za pomoc strza i ukw. Blade twarze za
posiaday szybkostrzelne karabiny. Jeli chce si zwyciy swoich wrogw, trzeba mie
bro rwnie dobr, a nawet lepsz. Nie dogoni si piechot Piknego Antonia. Ale przy
pomocy blaszanego konia nauczymy go rozumu.
Moda lady bya zachwycona szybk jazd.
- On jest rajdowym kierowc - rzeka o Piknym Antonio - a pan, panie Szara Sowo?
Przepraszam, e tak pana nazywam, ale przedstawiajc mi si bardzo niewyranie
powiedzia pan swoje imi.
- Niech bdzie Szara Sowa - skinem gow.
Zaczerpna w piersi wicej powietrza:
- Czy nie moemy jecha troch szybciej?
Spojrzaem na ni zdumiony:
- Och, lady, w pani drzemie prawdziwy demon prdkoci. Nie wiem, czy potrafi
sprosta pani wymaganiom.
- Prdzej, prdzej! Uwielbiam wycigi samochodowe - woaa Elisabeth, zapominajc,
e prawdziwa lady powinna zachowywa si bardziej powcigliwie.
Przycisnem peda gazu i ju siedziaem na ogonie passata. Zmieniem dugie wiata
na krtkie, potem przycisnem klakson i daem Piknemu Antonio do zrozumienia, e
zamierzam go wyprzedza.
Pikny Antonio zjecha na praw stron, ustpujc mi drogi. Zapewne ani mu przez
myl nie przeszo, e to wanie my doganiamy go pokracznym wehikuem pana Hulot.
Sdzi, e to jaki turysta mercedesem lub innym luksusowym i szybkim wozem pieszy
ze Zotego Rogu na warszawsk szos.
Nasze samochody zrwnay si i przez moment jechalimy botnik przy botniku,
szyba w szyb. Dopiero wtedy Pikny Antonio zauway, e wyprzedza go pokraczny
wehiku, ktry by przedmiotem jego drwin.
Natychmiast niespodziewanie doda gazu i wysforowa si do przodu, wyciskajc
pedaem przyspieszacza najwiksz prdko z passata.
- O Boe - jkna lady. - Mwiam, e on jest rajdowcem.
- Piratem, lady - burknem. - Tak zachowuje si pirat drogowy. Usiowa nas
zepchn na pobocze, co przy tej szybkoci grozi katastrof.
- Blada twarz imieniem Pikny Antonio okazaa si zdolna nawet do zbrodni -
powiedzia ponuro Winnetou.
Dodaem gazu i bez trudu dopdziem passata. Znowu przycisnem klakson
zmieniajc wiata. Lecz tym razem on nie zareagowa, ba, gdy tylko usiowaem go
wyprzedzi, zajeda mi drog, spychajc na pobocze.
Pdzilimy wic jeden za drugim z coraz wiksz szybkoci.
Przed kadym zakrtem wyhamowywa gwatownie, potem na prostej dodawa
szybkoci. Piszczay opony na wiraach, wista ponuro wiatr na wywietrzniku. Pikny
Antonio cigle nie mg uwierzy, e pokraczny wehiku jest jednak szybszy od jego

76
samochodu. Skd mia wiedzie, e ciga go nie aden mieszny wehiku pana Hulot, ale
wz o ogromnej mocy? Passat mia silnik o pojemnoci 1450 centymetrw szeciennych,
a mj prawie... 5000. Passat posiada moc znamionow 75 koni mechanicznych, gdy mj
wehiku... 340. Wrbel i jastrzb - oto byo chyba najwaciwsze porwnanie dla
obydwu wozw. Tylko e jego by pikny, a mj brzydki. Nic dziwnego, e nieustannie
mia mnie za sob.
Dopiero gdy dojechalimy do szosy warszawskiej, zrozumia jednak, e nie ucieknie. I
wwczas to postanowi wykorzysta swoj szko jazdy rajdowca. Przy wjedzie na
warszawsk autostrad na naszej drodze widniaa maa wysepka z ruchem
jednokierunkowym, Passat skrci w prawo i wiatem migacza da mi zna. e i na
autostradzie skieruje si w prawo. Ale gdy tylko znalaz si tam, raptem przycisn
mocno hamulce (a dwa przednie hamulce mia tarczowe). Wozem zarzucio gwatownie.
Lecz on umia kontrolowa polizg. Niemal na miejscu dokona zwrotu o 180 stopni i
zamiast w prawo, pojecha w lewo, i jeszcze raz w lewo powracajc na szos do Zotego
Rogu. Niestety, nie przewidziaem takiego manewru i pojechaem w prawo. Dopiero po
chwili wyhamowaem i zawrciem. Ale on ju by daleko, tylne wiata giny za
pierwszym zakrtem drogi przez las.
Dogoniem go dopiero za trzecim zakrtem. O dziwo, jecha wolno, nawet bardzo
wolno. Bez najmniejszego oporu da si wyprzedzi.
Zajechaem mu drog i ustawiem si w poprzek szosy, zmuszajc go, aby si
zatrzyma.
- Co to za arty? - zawoa oburzony, wysiadajc z wozu.
Winnetou i Milczcy Wilk rwnie wyskoczyli z wehikuu, bez sowa minli go i
otworzyli tylne drzwiczki passata.
- Panowie, co to? Rozbj? - oburzy si Purtak, zajmujcy miejsce przy kierowcy.
Na tylnym siedzeniu passata lea tylko jeden pies. Jamnik. A raczej jamniczka. Pies
Purtaka.
Spojrzaem na Winnetou i skinem gow, aby wraca do wehikuu. Rozumielimy si
bez sw. Antonio i Purtak wykorzystali czas, gdy wyprzedzili nas po swym
zaskakujcym manewrze, zatrzymali si gdzie na moment i wypucili, a raczej
wypchnli do lasu psa nadleniczego.
- Pies wrci sam do domu - powiedziaem do Winnetou - o ile wiem, bywa na
polowaniach i chyba ten las zna tak jak jego pan.
Ale nie dane nam byo spokojnie wrci do wehikuu. Pikny Antonio zastpi nam
drog.
- Panowie, co to wszystko ma znaczy?! - woa oburzony.
Coraz goniej krzycza, bo wiedzia, e nie moemy ju teraz udowodni, e oni
oprcz jamniczki wieli innego psa. Zapewne po drodze Purtak uwiadomi Antonia,
dlaczego ukrywa drugiego psa i dlaczego musi si go pozby.
- Pan jest piratem drogowym, panie Antonio - rzekem ze wzgard. - Mam wiadkw,
e nie da si pan wyprzedzi. Zajeda nam pan drog, stara si zepchn mnie na
pobocze, co grozio katastrof i mierci.
- A pan mnie olepia swoimi reflektorami - odpar bezczelnie Antonio. - Nie zmieni
pan dugich na krtkie. To take jest piractwo.
- Jechaem na krtkich wiatach.
- Nie!

77
- Tak!
- Nie! - upiera si Antonio. - Gdy mnie pan olepi, a mam na to wiadka w osobie
kierownika orodka wczasowego, postanowiem nie ustpi panu z drogi i zmusi do
zatrzymania si.
- To czemu pan tego nie zrobi?
- Odradzi mi to potem pan Purtak. Ma on wyrobione zdanie o paskich dwch
pasaerach w tych strojach bazeskich. Obawia si, e zostaniemy przez was
napadnici w lesie.
- No i co? Nikt pana nie napad?
- Chce pan wiedzie, co myl o panu? Pan jest gangsterem. Dla niepoznaki
przyodzia pan swj wehiku w brzydk karoseri.
- Tak. I mam wmontowane w niego dwa karabiny maszynowe - kiwnem gow.
Nie umia jednak pohamowa w sobie ciekawoci samochodziarza.
- A swoj drog, co to za wz, panie szanowny?
- Wehiku pana Hulot - odrzekem drwico i zajem miejsce za kierownic. Szkoda
mi byo czasu na ktnie z Piknym Antonio.
Ciekawo przygnaa go jednak a do wehikuu. Wtedy to zobaczy mod lady.
- Elisabeth? Ty tutaj? Z nimi? - oburzy si.
A potem zacz przywoywa Purtaka, ktry wci siedzia w passacie, nie chcc
bezporednio angaowa si w ktnie midzy kierowcami. By szczliwy, e omina
go rozmowa o psach. Wiedzia, e nie potrafimy mu udowodni przestpstwa, ale wola
oczywicie nie porusza tego tematu.
- Chod, przyjacielu, zobacz, kto tu siedzi. Nasza lady - woa do Purtaka Pikny
Antonio.
Kierownik orodka przyszed wreszcie do wehikuu, zerkn na lady i bez sowa
wzruszy ramionami.
- Co? - zdziwi si Antonio. - Nic ci to nie obchodzi? Przecie to twoja dziewczyna.
Przywiozem ci j z Warszawy. A ci gangsterzy j porwali!
- Nie jestem porwana - odezwaa si moda lady. - Siedz tutaj dobrowolnie i sprawia
mi to przyjemno.
- Ach tak? Przyjemnie ci w towarzystwie takich typw? Usmarowanych szmink w
najrozmaitsze wzory? I tak si zachowuje dama! Wybiera pierwsze lepsze podejrzane
towarzystwo i czuje si w nim znakomicie. Czy wiesz przynajmniej, cc to za ludzie?
- Naturalnie, e wiem - odpara lady - ci dwaj panowie z tyu to Indianie. Jeden z nich
nosi nazwisko Winnetou, a drugi Milczcy Wilk. Ten za pan jest Szar Sow.
Piknego Antonia ogarn miech. A zgi si wp, tak go rozbawia naiwno
modej lady.
- Indianie, Elisabeth? - rycza ze miechu. - Ale to przebieracy, dziewczyno.
Purtak pooy mu rk na ramieniu:
- Daj spokj, Antonio. Ta pani zrobia tak jak chciaa. Ale mwi ci, e nie jest to
prawdziwa dama.
- Pewnie, e nie jest - podchwyci Antonio i owiadczy nam tryumfujco: - I w ogle
wkrtce przekonacie si, co to za osbka. To nie dziewczyna, to sopel lodu, zimny gaz,
kamie, kuka drewniana, manekin. Jeszcze bdziecie aowa...
Wczyem rozrusznik i ruszajc samochodem, zawoaem do Antonia:
- Wtedy j panu odwioz...

78
Nie wiem, czy milady uwierzya w moj pogrk. A jednak troch si zaniepokoia,
gdy zamiast do leniczwki, skrciem do orodka wczasowego. Nie wiedziaa przecie,
e obok przystani pozostaa kanu Winnetou. Obydwaj moi przyjaciele zamierzali
powrci do domu t sam drog.
Wysadziem ich przed bram orodka. egnajc si z nami, Winnetou powiedzia
najpierw do mnie, a potem do milady:
- Sprawdziy si sowa Winnetou, e nie mona wierzy biaym skwaw, albowiem
maj one podwjne jzyki. Ale biaa skwaw, zwana lady, zyskaa sobie szacunek
Winnetou. Dlatego, jeli zdecyduje si ona pozosta w Zotym Rogu, mj wigwam stoi
dla niej otworem. Moda biaa skwaw jest prawdziw lady, a to rzadko. Podobnie jak
rzadkie kwiaty powinno si lady otoczy ochron i trzyma w rezerwacie, dokd nie
miayby wstpu blade twarze podobne do Purtaka i Piknego Antonia. Howgh.
To mwic odszed wraz z Milczcym Wilkiem.
A lady zmartwia si:
- On naprawd chciaby mnie zamkn w rezerwacie?
- O, milady, to by przecie komplement. Uzna, e jest pani jak rzadki i pikny kwiat.
Umiechna si z odrobin zakopotania. Wydawao mi si, e trapi j jaki niepokj.
Wreszcie nie wytrzymaa i odwanie zapytaa:
- Antonio mwi tak le o panach. To nieprawda, e jestecie gangsterami?
- On jest gangsterem - odparem z oburzeniem.
- Pan si myli. On jest po prostu le wychowany...
- Ach tak - mruknem z ironi.
Ale milady wci trapia ta sprawa:
- Prosz nie obraa si i nie sdzi, e jestem wcibska lub nietaktowna. Ale ciekawi
mnie, czym si panowie zajmuj?
- Jestem muzealnikiem, Winnetou uprawia grafik, a Milczcy Wilk pracuje na
politechnice jako elektronik.
- Rozumiem, ale ciekawi mnie take, czy to, co tu robicie, owe dziwne pogonie, stroje,
zaginione i porywane psy, ma jaki zwizek z wasz prac?
- W pewnym sensie, milady. Jestemy w trakcie walki o ochron rodowiska
naturalnego.
- Rozumiem. W gazetach wiele si ostatnio pisze na ten temat. Nie przypuszczaam
jednak, e ta walka odbywa si wanie w taki sposb...
Zaparkowaem wehiku na podwrzu i poegnaem milady u drzwi jej pokoju.
- egnam pani i ycz szczliwej podry do Warszawy - powiedziaem na
poegnanie.
Jeszcze raz obrzuciem spojrzeniem jej pikn, delikatn twarz, ktra przypominaa mi
dam z portretu w Nieborowie. Te same szlachetne rysy, drobne usta, ksztatny nos i
dumne spojrzenie wielkiej damy. Ale moe i tamta bya tak samo drewniana?
- Bal maskowy... skradziony pies... pocigi samochodowe... Indianie i muzealnicy -
powtarzaa z zachwytem milady. - Jakie to wszystko ciekawe i podniecajce. W gazetach
namawiaj wszystkich, aby brali udzia w walce o ochron rodowiska naturalnego i
teraz zupenie si temu nie dziwi. To naprawd pasjonujce zajcie.
- egnam, milady - skoniem si i zniknem za swoimi drzwiami.
Kadc si do snu pomylaem, e na dusz met wielkie damy jednak s nie do
zniesienia.

79
* * *
Nazajutrz obudziem si do pno. Elisabeth chyba jeszcze spaa, bo z jej pokoju nie
dochodzi mnie aden odgos. Popiesznie przygotowaem sobie niadanie w pustej
kuchni leniczego i wyjechaem swym wehikuem do Zotego Rogu.
Dzie by pochmurny, zbierao si na deszcz. Niebo miao bur barw, jakby kto
ciemn czap nakry cay wiat. Ogromn to jeziora nie marszczya najdrobniejsza fala.
Na wodzie stao kilka aglwek z obwisymi aglami, ich zaogi pracowicie machay
wiosami.
Przy pomocie kawiarni cumowao kilkanacie motorwek, jakby w kawiarni odbywa
si zjazd motorowodniakw.
Gdy parkowaem wehiku, zauwayem trzech dziwnych osobnikw, siedzcych w
pobliu kawiarni na trawniku przy asfaltowej drodze. Ubrani byli w powycierane dinsy
i pstrokate koszule z przedziwnymi napisami. Na jednej z nich widniao gronie
brzmice haso: memento mori, co znaczy pamitaj o mierci. Drugi mia na plecach
reklam coca-coli, a trzeci napisa sobie na koszuli czerwonym atramentem: jestem
Genek. Mieli brody, wsy, dugie wosy i patrzc na nich przypomina mi si fragment
Powrotu taty Mickiewicza: Brody ich dugie, krcone wsiska, wzrok dziki, suknia
plugawa. Ale na zbjw nie wygldali, tylko na autostopowiczw. Siedzieli w kucki, u
ng ich leay mae toboki. Na wbitym w ziemi patyku tkwia deska z ogoszeniem:
trzech dentelmenw szuka niezbyt cikiej pracy.
Rozbawi mnie ten napis. Nie wygldali na dentelmenw. Ale uczciwie przyznawali
si do tego, e nie lubi cikiej roboty.
I raptem, tu obok owych dentelmenw, zatrzyma si przejedajcy droga azik z
nadlenictwa. Wysiad z niego nadleniczy Wojtczak.
- Panowie szukaj roboty? - zapyta ich, a ja przystanem, ciekawy, jak to prac
zaproponuje im nadleniczy. - Potrzebujemy ludzi do czyszczenia modnikw.
- Na czym polega ta robota i ile mona zarobi? - odezwa si rzeczowo dentelmen z
napisem memento mori.
- Dostaniecie siekiery i bdziecie wycina mode drzewka, ktre rosn zbyt gsto. Jeli
przyoycie si do roboty, to zarobicie po dwa, a nawet trzy tysice przez miesic.
Popatrzyli na siebie pytajco. Wreszcie dentelmen z napisem memento mori plun
sobie pod nogi i owiadczy nadleniczemu:
- Nie czyta pan naszego ogoszenia? Szukamy niezbyt cikiej pracy. Macha siekier
to nie dla nas.
Nadleniczy zakl pod nosem, wsiad do azika i odjecha. A trzech dentelmenw
znowu pogryo si w swoim sennym oczekiwaniu na chtnego, ktry by ich wynaj
do niezbyt cikiej roboty.
W kawiarni odbywaa si chyba rzeczywicie narada motorowodniakw. Zestawili
trzy stoliki i obsiedli je szczelnie, dyskutujc nad czym po cichu. Omawiali jak
bardzo wan spraw, bo nawet nie wczyli swoich tranzystorowych aparatw, aby im
haas nie przeszkadza.
Usiadem przy wolnym stoliku i zaraz podesza do mnie Krwawa Mary.
- Bil powrci - owiadczya z najwiksz radoci. - Przyszed do domu dzi nad
ranem. By bardzo zmczony...
Opowiedziaem jej o naszych wczorajszych przygodach, o pocigu samochodu i
fortelu, jakiego uy Pikny Antonio, aby wyprowadzi nas w pole.

80
- Niestety, nie mamy dostatecznego dowodu na to, e Purtak wizi psa pani ojca. Ale
rozpoznaa pani gos Bila w domku Purtaka. My wiemy wic, e to on kryje si za
sprawkami rzekomej ligi. Ciekawe, co pomyla pani ojciec, gdy zobaczy wreszcie Bila
przed drzwiami swego mieszkania?
- Powiedzia, e eglarze zlkli si groby wyrzucenia ich z bindugi.
- O Purtaku nie pomyla?
- Ani troch. Uwaa, e jest nonsensem podejrzewa kierownika orodka o takie
gupie intrygi.
- A pani, co o tym wszystkim naprawd sdzi?
- Nie wiem, co o tym myle. Syszaam gos Bila w domku Purtaka. Ale nie
mogabym sobie da uci gowy, e to by wanie Bil.
- Skomla za drzwiami.
- No tak, ale...
- A wic jest jakie ale? Nie chce pani uwierzy w przewrotno Purtaka. Dlaczego?
Bo zaley pani na znajomoci z Purtakiem i Piknym Antonio. Obiecali pani posad w
Warszawie. Winnetou ma racj mwic, e biaym skwaw nie mona wierzy. On jest
przekonany, e to pani zdradzia nas Purtakowi.
Opada na krzeso obok mojego stolika. Twarz ukrya w doniach, jakby jej si na
pacz zbierao. Opanowaa si jednak.
- Wiem, e Winnetou sdzi mniej jak najgorzej - wyszeptaa. - Od chwili, gdy
dostaam sztucer z lunet japosk, znienawidzi mnie. Nie cierpi kadego, kto nie
prowadzi takiego trybu ycia jak on. A ja nie zgadzam si z nim pod wieloma
wzgldami. Lecz nie zdradziam was, przysigam. Och, gdyby pan domyla si, jak
bardzo mi zaley na przyjani z Winnetou i jego sympatii. Lecz wszystko sprzysiga si
przeciwko mnie...
- Halina nas zdradzia - stwierdziem.
- Ona?
- Nie cierpi pani, bo wydaje jej si, e pani zabiera jej Piknego Antonia. Chciaa
pokci pani z Purtakiem i jego towarzystwem, udowodni Purtakowi, e pani stoi po
naszej stronie. I dopia swego. Purtak ju nie bdzie mia do pani zaufania. Omylia si
jednak co do Antonia. Jego te sprawy nic nie obchodz. Jemu pani si bardzo podoba...
- Dzwoni tu dzi rano i proponowa przejadk swoj now motorwk.
- Zgodzia si pani?
- Nie miaam czasu.
- Tylko dlatego? - zapytaem, patrzc na ni uwanie. Albowiem zdawao mi si, e
odgaduj w tej dziewczynie jej gboko ukryt tajemnic.
- Winnetou... - mruknem.
Pooya mi do na ustach:
- Bagam pana, niech pan nie mwi tego, o czym pan myli w tej chwili.
- Dobrze - skinem gow.
Bya smutna, zgaszona.
- Wszystko sprzysigo si przeciw mnie. Uchodz w jego oczach za morderczyni
zwierzt. Podejrzewa, e to ja zdradziam wszystko Purtakowi. A teraz jeszcze...
- Co si stao?
- Dzi by u mnie komendant posterunku, porucznik Kluniak, i zada mi mnstwo
dziwnych pyta. Okazao si, e kto podrzuci Winnetou skradzione z radiowza

81
lampy. Komendant podejrzewa, e ja rwnie jestem w t spraw wmieszana, poniewa
gdzie tam znaleziono usk z mojej dubeltwki.
- To prawda. Odkrylimy lady, ktre doprowadziy nas na brzeg jeziora do miejsca,
gdzie zodzieje przybyli dk. Najprawdopodobniej byli to dwaj mczyni i dwie
kobiety. Jedna palia giewonty i malowaa usta perow szmink...
- Nie pal i nie maluj si.
- Na piasku leaa uska z dubeltwki kaliber dwadziecia. Tylko pani ma w tej
okolicy tak strzelb.
Krwawa Mary pokrcia gow:
- Nie mam pojcia, skd wzia si tam moja uska, Komendant opisa mi miejsce jej
znalezienia. Nie byam tam w tym roku.
- A kiedy ostatnio polowaa pani?
- Z dubeltwk? Cztery dni temu. Strzelaam do ysek, ale w zupenie innej stronie.
- Czy polowaa pani z dki?
- Oczywicie. Ojciec ma cik kryp, poyczyam wic dk w orodku
wczasowym. Lekk, spacerow d, na polowanie.
- Strzelaa pani z dki?
- Kilkakrotnie.
- I w dce zostay uski?
- Nie pamitam, ale najprawdopodobniej uski upady na dno dki.
- Teraz ju wszystko rozumiem. dk pani zwrcia orodkowi, ale usek pani nie
wyja. Potem tej samej dki uyli zodzieje. Dwaj mczyni poszli z lampami do lasu,
do domu Winnetou, a kobieta, ktra zostaa na brzegu, nudzia si, palia papierosy,
trafia nog na usk, podniosa j i wyrzucia na brzeg. Oczywicie, nie zrobia tego w
tym celu, aby na pani rzuci podejrzenia.
- A kim moga by ta kobieta?
- Mylaem z pocztku, e to sekretarka Purtaka. Uywa perowej szminki. Ale pali
carmeny, a nie giewonty.
- Carmeny? - zdumiaa si Krwawa Mary. - Przecie to bardzo drogie papierosy.
- A jednak sam widziaem, e wczoraj na zabawie palia carmeny.
- Moe wyjtkowo na zabaw kupia paczk carmenw albo kto j poczstowa. Nie
wiem, jakie ona pali papierosy, ale na pewno nie carmeny.
- Ma pani racj. Nie pomylaem o tym, e sekretarki w orodku wczasowym nie sta
na takie drogie papierosy. Jak z tego wynika, nie mgbym by detektywem, bo jestem
za mao spostrzegawczy.
- Och, niech pan tak nie mwi. Jest pan wietnym detektywem.
Wskazaem naradzajcych si motorowodniakw:
- A oni nad czym tak debatuj? Nawet o swoich radioodbiornikach zapomnieli.
- Nie czyta pan dzisiejszej gazety? Zamieszczono list ze Zotego Rogu.
I przyniosa mi dzisiejsz gazet, wskazujc na korespondencj umieszczon w dziale
Listy od Czytelnikw.
Przeczytaem:

Do jednego z pikniejszych zaktkw Polski naley grupa jezior koo miejscowoci Zoty
Rg. Jest to kilka jezior, poczonych ze sob wskimi przesmykami. Co roku przyjeda tu
coraz wicej turystw, motorowodniakw i eglarzy, bo jeziora maj pikne brzegi i
stosunkowo czyst wod. Niestety, rybacy w Zotym Rogu, nalecy do zespou

82
Pastwowych Gospodarstw Rybackich, przegrodzili przesmyki sieciami i akami, co bardzo
utrudnia motorowodniakom przepynicie z jednego jeziora na drugie. Tego rodzaju
praktyki rybakw nie s chyba wskazane, nie tylko ze wzgldu na turystyk wodn, ale i
ochron rodowiska naturalnego. Przez oka sieci i akw mog przepywa tylko mae ryby,
due za dostaj si w sieci i s wyawiane. W ten sposb uniemoliwia to naturaln
wymian duych okazw midzy jednym a drugim akwenem wodnym. Tak gospodark
ryback naley uzna za niesuszn i rabunkow.
(imi i nazwisko znane redakcji)
eglarz-turysta

- I to o tej korespondencji dyskutuj tak zawzicie nasi motorowodniacy?
- S bardzo zaniepokojeni.
- Dlaczego? Przecie jeli artyku odniesie waciwy skutek, rybacy bd musieli zdj
aki z przesmykw i motorowodniakom uatwi turystyk wodn.
- Och, pan nie zna tutejszych stosunkw. Dziki tym akom na przesmykach rybacy
maj lepsze poowy. Jeli im ka zdj aki, rozel si na turystw. eglarzom nie
bd mogli dokuczy, poniewa oni biwakuj na bindudze, a ta naley do nadlenictwa.
Ale motorowodniacy zamieszkuj wysp, ktra jest wasnoci zespou Pastwowych
Gospodarstw Rybackich. Rybacy ze Zotego Rogu od dawna ju prosz dyrekcj swego
zespou o zezwolenie na wypas krw i bykw na tej wysepce. Dyrekcja jednak, ze
wzgldu na turystw, zakazywaa przewoenia tam bykw, ktre mog narobi szkody
biwakujcym. Trudno przewidzie, co si teraz stanie. By moe dyrektor zespou
poczuje si uraony korespondencj w gazecie, kae zdj aki z przesmykw, ale
jednoczenie zezwoli rybakom na wypas byda na wyspie, co jest jednoznaczne z
wypdzeniem motorowodniakw. Woleli oni podnosi silniki w chwili przepywania nad
akami, a mieszka na wyspie.
- Ale to identyczna historia, jak ta z kradzie psa i bindug. Tylko e tym razem
napisano list do redakcji i chodzi nie o bindug, a o wysepk.
- Znowu podejrzewa pan Purtaka?
- Oczywicie. To najpewniej on przebra si w strj eglarza-turysty. Mwiem pani,
e w jego planach ley wypdzenie eglarzy z bindugi, a motorowodniakw z wyspy.
Gdy turystw nie bdzie ju ani na bindudze, ani na wyspie, wystpi do nadlenictwa i
do PGR o jedno i drugie miejsce na poszerzenie orodka wczasowego. Ani nadlenictwo,
ani PGR nie znajd argumentw, aby orodkowi odmwi tych terenw.
- Czy pan naprawd sdzi, e Purtak to jaki demon za?
- Nie. Po prostu wielki spryciarz i urodzony intrygant. Chce za wszelk cen przenie
si do Warszawy.
- Myl, e mona w redakcji gazety sprawdzi, co to za eglarz-turysta?
- Wtpi, skoro zastrzeg sobie anonimowo. Co innego, gdyby podane w
korespondencji fakty okazay si faszywe i krzywdzce kogo, wwczas redakcja
ujawniaby nazwisko autora listu. Takie s obyczaje prasowe.
- Wic nie dowiemy si, kto jest tym tajemniczym eglarzem?
- W kadym razie nie poprzez redakcj. Autora listu trzeba szuka tu, na miejscu.
Zreszt, przecie wiemy, gdzie go szuka.
- Ach, pan cigle o Purtaku. Niestety, tym razem nie mog da wiary paskim
podejrzeniom. Po prostu nie moe mi si pomieci w gowie, e on jest zdolny a do tak
piekielnie przewrotnej intrygi.

83
- Rozczarowuje mnie pani.
- Rozczaruj pana jeszcze bardziej, gdy powiem, e zdecydowaam si przyj w
Warszawie prac kierowniczki klubu-kawiarni przyzakadowej. Postanowiam wyjecha
ze Zotego Rogu. - To mwic smutnie popatrzya w okno, przez ktre wida byo
jezioro - szary przestwr wd okolony ciemnozielonym lasem.
- No c, zrobi pani tak, jak zechce - powiedziaem, wstajc od stolika.
Byem naprawd bardzo rozczarowany postaw Krwawej Mary. Okazaa si jedn z
tych wielu dziewczt, ktre marz, aby opuci swoj rodzinn wie choby bya
najpikniejsza - i przenie si do wielkiego miasta. Ale czy miaem prawo j potpia?
Czy jest w tym co zego, e moda, adna dziewczyna chce mie pod bokiem kino, teatr,
nowe towarzystwo, szybsze tempo ycia? Gdyby potpia takich jak ona ludzi,
naleaoby to samo zrobi wobec dziesitkw tysicy osb, ktre rokrocznie opuszczaj
wioski i przenosz si do miast. A za godn pochway postaw trzeba by uzna jedynie
krok Winnetou, ktry porzuci wielkie miasto i przenis si do swego wigwamu nad
jeziorem. Ale przecie tak jak on nie mog robi wszyscy! Rozwijajcy si przemys
potrzebuje wci nowych rk do pracy. Czy to nam si podoba, czy nie, co roku pewna
liczba mieszkacw wsi przeniesie si do miasta i jest to proces zupenie naturalny.
Ale przecie czuem jednak al do Krwawej Mary. Ukoniem si jej chodno i
opuciem kawiarni. Popieszyem do Winnetou, aby powiadomi go o nowej intrydze
Purtaka.

84
ROZDZIA DZIEWITY

KAMSTWO SZAREJ SOWY * O KARAMPUKACH SW KILKA * DZIWNY
POMYS * KIEDY ZAKOPIEMY TOPR WOJENNY? * BLADE TWARZE I
PRZYRODA * JAK BDZIE WYGLDA WIAT? * CZY MONA NAUCZY LUDZI
CHODZI PO LESIE? * PORTRET ANNY ORZELSKIEJ * MJ PODWJNY JZYK *
NA WZBURZONYM JEZIORZE * CZY GROZI NAM KATASTROFA?

Na drodze do leniczwki napotkaem Elisabeth. Sza wolno w lekkich pantofelkach i
bkitnej sukience, dwigajc swj neseser. Domyliem si, e idzie do przystanku
autobusowego.
Wydaa mi si przeliczna z tymi wosami na pazia, zgrabn sylwetk i manierami
wielkiej damy. Znowu przypomniaa mi Ann Orzelsk z portretu w Nieborowie.
I nagle zrobio mi si al, e odjeda i oto nigdy ju jej nie zobacz.
Zahamowaem, a koa podniosy tuman kurzu.
- Ach, milady - zawoaem, wyskakujc z wehikuu. - Czy pani, bro Boe, nie
zamierza wyjecha?
Kichna raz i drugi. Tuman kurzu powoli opada.
- Tak, wanie id do autobusu...
- Za pno - skamaem bezczelnie. - Widziaem, jak odchodzi.
Zdziwia si i spojrzaa na zegarek:
- Przecie dopiero jedenasta. Autobus odchodzi o jedenastej trzydzieci.
- Pani zegarek le chodzi. Spnia si wanie o te p godziny.
- Do tej pory by punktualny. Moe zapomniaam go dzi nakrci.
- Prosz, niech pani wsiada do samochodu. Nie pozostaje nic innego jak powrci do
leniczwki. Nikt z niej pani nie wypdza.
- No tak, ale nie wiem, czy wypada...
- A c w tym zego, e pozostanie pani tutaj jeszcze przez jeden dzie? Chce pani
spdzi urlop w Warszawie? Zreszt, Winnetou zaprasza pani do swego wigwamu. Nie
wypada nie zoy mu wizyty.
- Tak pan myli? - zastanawiaa si, wsiadajc do wehikuu. - A czy moja obecno nie
sprawi mu kopotu? Ja zupenie nie wiem, jak naley postpowa z Indianami. Obawiam
si, e mog postpi nietaktownie i on si obrazi. A poza tym troch si go boj. A
take tego Milczcego Wilka. Czy oni zawsze maj na twarzach takie straszne barwy?
- Mam nadziej, e dzi nie wyruszaj na wypraw wojenn.
- A panu... czy nie sprawiam zbyt wielkiego kopotu?
- Mnie?
- No tak. Wydawao mi si, e chwilami bardzo pana irytuj. Myl, e Antonio mia
racj mwic o mnie, e jestem troch jak sopel lodu. A ja naprawd nie wiem, jak
postpowa z mczyznami, eby czuli si dobrze w moim towarzystwie.
- Pani jest bardzo pikna...
- Ach, wszyscy mi to mwi, ale tak naprawd to nikt si mn nie interesuje.
- Prosz si tym nie przejmowa. Dla mnie i dla Winnetou jest pani prawdziw lady.
Nieczsto zdarza si spotka dam. Wydaje mi si, e potrafimy to doceni.
- Naprawd? - i z najwiksz ufnoci popatrzya na mnie swoimi bkitnymi oczami
Anny Orzelskiej.
Zajechalimy przed leniczwk. Zaniosem jej baga do pokoju, a gdy wrciem na
d, zastaem j rozmawiajc z on leniczego.

85
- Zostaam zaproszona do wigwamu pana Winnetou - informowaa j Elisabeth - ale
naprawd nie wiem, czy wypada mi tam pj.
- Ale dlaczego?
- Pan Winnetou mwi mi, e jest dzikim mem...
- Ach, nie jest a tak bardzo dziki, jak to o sobie twierdzi. Zapewne zastanie pani w
jego wigwamie take i mojego ma. Ale tam to on nazywa si Cicha Stopa. Umie
chodzi po lesie niemal bez szmeru i dlatego nazwali go Cich Stop. Dzi nad ranem
obydwaj z Winnetou ustrzelili potnego odyca. M skoczy wczeniej zajcia
subowe i poszed pomc go oprawia.
- Czy bd mg poyczy dk? Chciabym z pani Elisabeth popyn do Winnetou
- zwrciem si do pani Anny.
- Niestety, dk poyczy jeden z gajowych - odrzeka.
Zmartwia mnie ta wiadomo, bo nie wiedziaem, jak w tej sytuacji dotrze do
wigwamu Winnetou. Wehikuem nie zamierzaem pyn. Wieloletnie dowiadczenie
nauczyo mnie, abym kry waciwoci mego pojazdu.
- A moe znajd si jakie gumowe buty dla pani Elisabeth? Znam drog przez bagna,
ale nie mona jej przeby w pantofelkach.
Pani Anna miaa nog nieco wiksz ni milady, ale po woeniu filcowej wkadki
Elisabeth moga nosi jej gumiaki. Naoya je i wyruszylimy obydwoje przez ols
jesionowy. Oczywicie, uprzedziem Elisabeth o trudnociach wdrwki, ale nie
zrezygnowaa.
- Pan ma o mnie ze wyobraenie, panie Szara Sowo - powiedziaa. - Jeli potrzeba,
umiem maszerowa. Nie uwierzy pan zapewne, ale lubi gotowa. Jestem wytrwaa i
nigdy nie chorowaam. Wydaje mi si, e potrafiabym polubi wie.
- Och, musz o tym powiedzie Winnetou. On powinien si oeni.
- Z Indiank, prawda?
- Przecie on nie jest Indianinem, milady. To synny malarz i grafik. Zauwayem, e z
wielkim zainteresowaniem odnosi si do pani.
Zatrzymaa si przed ogromnym rozlewiskiem wody i bota.
- Nie pjd dalej - stwierdzia. - Zachowuje si pan jak Pikny Antonio. On przywiz
mnie tu dla Purtaka, a pan prowadzi mnie dla Winnetou. Zupenie nie rozumiem,
dlaczego tak si dziwnie dzieje, e ilekro poznam jakiego pana, mimo zachwytw,
ktrych mi nie szczdzi, natychmiast pragnie mnie pozna z kim innym.
- O, milady, pani mnie opacznie zrozumiaa. Wychwalam zalety Winnetou, aby
znikny pani obawy przed jego osob.
Popatrzya mi w oczy i rzeka twardo:
- Ja si nikogo nie boj. Ani Antonia, ani Purtaka, ani pana, ani Winnetou. Nie lkam
si rwnie ciemnoci, ab i myszy.
I chyba mwia prawd. Mimo delikatnego wygldu i wytwornych manier w gruncie
rzeczy twarda z niej bya dziewczyna. Zrcznie przechodzia po pniach, lecych w
bagnie, miao brna po kostki w mule i uginajcym si pod nogami mchu. Z
przyjemnoci obserwowaem jej harmonijne ruchy, zgrabne nogi, wysmuk posta.
Kiedy moda robia wszystko, aby w kobiecie podkreli jej kobieco. Towarzyszy
temu rwnie sposb bycia, odpowiednio dobrany do pci. Dzi dziewczyna starannie
ukrywa sw kobieco, sposb bycia niczym nie rni jej od mczyzny, obyczaje s

86
szorstkie i gminne. Po wspczesnym wiecie caymi stadami chodz karampuki, tato-
mamy, babo-chopcy, o niezdecydowanej pci i nie zdecydowanych obyczajach.
Elisabeth bya inna i dlatego zachwycajca. Gdy w pewnej chwili zatrzymaa si, aby
wej na sprchniay pie drzewa na trzsawisku, raptem ujem j pod kolana i samemu
grzznc w bocie przeniosem dziewczyn na suchy skrawek ziemi. Przytuliwszy do
niej gow, poczuem zapach perfum Chanel nr 5, ktrymi - jak uczya mnie lektura
romansw - pachnie winna kada prawdziwa dama.
Postawiwszy j na ziemi, troch zadyszany, bo bya jednak do cika, odezwaem
si niemiao:
- Milady, czy to bdzie bardzo niestosowne, jeli pani pocauj?
- W rk?
- Nie. W usta.
Popatrzya na mnie z niekamanym zdumieniem:
- Skd panu taki pomys przyszed do gowy?
- Nie wiem. Czasami miewam takie pomysy. Czy to co zego? Nie mam pojcia,
skd si one we mnie bior.
- I czsto to si panu zdarza? To znaczy, czy czsto podobne pomysy przychodz
panu do gowy?
- Nie... - wybkaem.
- A ja myl, e nawet bardzo czsto. Podobny wyraz twarzy, jak teraz, mia pan na
zabawie w orodku, gdy rozmawia pan z Krwaw Mary. Taki sam wyraz twarzy
widziaam u pana, gdy taczy pan z ow tlenion blondynk. Mam nadziej, e to nie
jest chorobliwe - stwierdzia i ruszya ciek ku przodowi.
A ja nie wiedziaem: zakpia sobie ze mnie, czy te daa do zrozumienia, e uwaa
mnie za nicponia w rodzaju Piknego Antonia. To ju nie sopel lodowy. To prawdziwa
gra lodowa - pomylaem - Ocean Lodowaty!
Ale po chwili min mi zy humor. Oto weszlimy na suchy pagrek i zahaczylimy
wysok palisad ogradzajc wigwam Winnetou. Wprowadziem dziewczyn na
podwrzec, ukazaem zbudowany z drewnianych bali dom mojego przyjaciela.
Twarz milady wyraaa szczery zachwyt.
- Chciaabym tu mieszka - zawoaa.
- I rba drewno do kominka - rzuciem zjadliwie.
- Naturalnie. Tylko musiaabym mie lekk siekierk.
- I nosiaby pani wod z jeziora?
- Oczywicie. Ale musiaabym mie mae wiadro.
- A zim, milady? Zim jest tu nieg po kolana i jezioro zamarza.
- Sprawiabym sobie dugie buty...
Wyszed Winnetou ubrany w swj zwyky strj - spodnie zamszowe i kurteczk z
weluru. Nie mia na twarzy barw wojennych. Czarne, gadko przyczesane wosy
przylegay do gowy, twarz bya ogorzaa i pikna. Nie wyglda na swoich trzydzieci
pi lat.
- Milady - skoni si jej dwornie - mio mi powita pani u wejcia do mego
wigwamu. Dzi rano upolowaem dzika. Przed chwil, razem z Milczcym Wilkiem i
Cich Stop, oprawilimy go i teraz smaymy dzicz wtrob. Mam nadziej, e pikna
biaa skwaw i mj brat Szara Sowa nie pogardz skromn straw dzikich mw.

87
Milady dygna jak pensjonarka. A Winnetou uj j pod rk i wprowadzi do
wigwamu. Na wielkim kamiennym palenisku pon ogie podgrzewajcy patelni, na
ktrej smaya si smakowicie pachnca wtroba dzika. Nad ranem leniczy Pitkowski i
Winnetou zaczaili si w pobliu uprawy ziemniaczanej pod lasem, gdzie - jak
powiadomi ich jeden z rolnikw w Zotym Rogu - co noc przychodzi jaki wielki dzik i
robi ogromne szkody. Dzika zabi Winnetou, wypatroszyli go z leniczym i odwieli do
gospody ludowej w Zotym Rogu, a sobie - zwyczajem myliwskim - pozostawili tylko
wtrob. Teraz przyrzdzano j na kolacj.
Przy kominie zasiado nas picioro: lady Elisabeth, Winnetou, Milczcy Wilk,
leniczy i ja. Czy trudno odgadn, o czym zaczli rozmawia ludzie kochajcy wiatr,
wod, szum lasu i cisz wielkich jezior? Oczywicie, jedynym tematem, ktry ich nigdy
nie znudzi, jest wanie las i woda, przygody przeyte podczas wdrwek.
Opowiedziaem o rozmowie z Krwaw Mary i o licie, ktry ukaza si w gazecie,
budzc niepokj motorowodniakw. Winnetou skwitowa t wiadomo ostrymi
sowami:
- Blada twarz nazwiskiem Purtak nie spocznie, dopki nie poszerzy posiadoci
orodka wczasowego, bo spodziewa si za to subowego przeniesienia do Warszawy.
Ale tak, jak pokrzyowalimy jego plany zagarnicia bindugi, tak by moe potrafimy
nie dopuci do zagarnicia wyspy. Lada dzie naley oczekiwa odpowiedzi Wielkich
Wodzw z Warszawy. A gdy zgodz si nasze jezioro obj stref ciszy, wwczas
wynios si std motorowodniacy, a i zakad pracy bdzie gdzie indziej szuka miejsca
na orodek wczasowy. Pjd tam, gdzie bdzie mona grzmie krzyczcymi ustami i
jedzi na mierdzcych motorwkach. Blade twarze z orodka wczasowego nie potrafi
y bez haasu i smrodu spalin. Trawa poronie orodek wczasowy, a my zakopiemy
wwczas topr wojenny.
Z powtpiewaniem pokrciem gow:
- Decyzja o strefie ciszy moe rozzoci Purtaka, ale w gruncie rzeczy bdzie ona na
rk take i wczasowiczom z orodka. Bd mogli odpoczywa w ciszy i spokoju, kpa
si w czystej wodzie. Porzuc motorwk, zamkn radiowze, a do wycieczek po
jeziorze zaczn uywa tylko dek, kajakw, rowerw wodnych i aglwek. Jeli mj
brat Winnetou nie zgodzi si z faktem, e orodek wczasowy i blade twarze maj tutaj
racj bytu, spotka go klska. Blade twarze musz znale miejsce na wypoczynek po
cikiej pracy.
Winnetou milcza dug chwil. Ale wreszcie rzek:
- Odwiedziem kiedy Stany Zjednoczone. Byem take w kraju, ktry nazywa si
Japonia, i w wielkim jego miecie o nazwie Tokio. I co tam widziaem? Ogldaem
miasta o tak zadymionych spalinami ulicach, e policjanci, kierujcy ruchem, musieli
mie na twarzach maski z tlenem. Widziaem kioski uliczne, gdzie sprzedawano ludziom
yk czystego powietrza. Widziaem poacie ziemi zmienionej w mietnisko. Widziaem
ogromne obszary niegdy yznej ziemi zamienione w jaow pustyni. Widziaem rzeki i
jeziora martwe od jadw, ktre wydzielaj fabryki. Ogldaem gince od dymu lasy.
Widziaem jeziora tuste od rozlanej na nich ropy naftowej i oleju... Nasza ojczyzna jest
piknym krajem. Czy moemy dopuci, aby i u nas wszystko zmienio si w jedno
wielkie mietnisko? To prawda, e Wielcy Wodzowie wydali zbir przepisw o ochronie
rodowiska naturalnego, ktry moe by przykadem dla caego wiata. Ale czy wszyscy
stosuj si do tych przepisw? Czy nie jest tak, e wiele zakadw pracy woli paci kary

88
za zatruwanie rzek i jezior, zamiast budowa oczyszczalnie ciekw? Mylicie si sdzc,
e Winnetou jest przeciw wszystkim bladym twarzom nad jeziorem. Niech maj swj
orodek wczasowy na pwyspie. Ale jak on wyglda? Zabudowali go ohydnymi
barakami, zamiast poradzi si plastykw i konserwatorw przyrody i wybra taki typ
domku campingowego, ktry harmonizowaby z krajobrazem. Maj pienidze na dalsze
baraki w nowych miejscach, a szkoda im pienidzy na kanalizacj. Wol spuszcza
brudy do jeziora, w ktrym si kpi. A czy ich obecno tutaj musi wiza si z
haasem gigantofonw, radioodbiornikw, z oskotem silnikw? Dlatego nie wolno
dopuci do tego, aby otrzymali jeszcze bindug i wysp. Na bindudze powinna w
przyszoci stan stanica wodna dla eglarzy i kajakowiczw. A wysp niech
pozostawi bezludn jako miejsce lgowe dla ptactwa wodnego. Oto i wszystko, co chce
osign Winnetou.
Gos zabra, maomwny zazwyczaj, Milczcy Wilk:
- Winnetou powiedzia prawd. Walka nasza nie bdzie atwa i krtka. Nie tak rycho
zdoamy zakopa topr wojenny. Ludzie w wielkich miastach dusz si od zatrutego
powietrza i guchn od haasu. Tragedia polega jednak na tym, e gdziekolwiek wyrusz
w poszukiwaniu ciszy i czystego powietrza, nios ze sob smrd spalin i haas.
- Tak jest - zgodziem si z Milczcym Wilkiem.
- A wic rzecz polega na tym, aby chroni przyrod nie przed ludmi, ale dla ludzi. I
taki powinien by nasz program dziaania. A skoro cel naszej walki jest suszny, mamy
obowizek stosowa legalne metody walki, bo tylko takie mog odnie skutek. Purtak
dziaa przy pomocy intryg i kamstw. A my? Susznie postpi Winnetou opracowujc
memoria. Jestem pewien, e znajdzie on zrozumienie u Wielkich Wodzw w
Warszawie. Ale to jeszcze mao.
- Zgadzam si - podchwyci moje sowa Cicha Stopa. - Groenie toporem wojennym
nie na wiele si zda. Trzeba stosowa zupenie inne formy dziaania. Wydaje mi si, e
spraw ochrony przyrody powinnimy zainteresowa modzie. Przed tygodniem
odwiedziem obz harcerzy, pooony nad drugim jeziorem. O trzy kilometry od nich
znajduje si rezerwat kormoranw. Na stosunkowo niewielkiej przestrzeni, na drzewach
obrastajcych may pwysep, ptaki zbudoway ponad szeset gniazd. Ale ta kolonia
chyba wkrtce ulegnie likwidacji Dlaczego? Wanie z powodu bladych twarzy z
orodka wczasowego kierowanego przez Purtaka. On wszystkim wczasowiczom radzi
odwiedzi rezerwat kormoranw. I nad jeziorko id codziennie gromadki turystw. Z
aparatami radiowymi, krzyczc i haasujc. Podchodz do drzew, na ktrych znajduj si
gniazda, posz ptaki, nie daj im spokojnie wysiadywa modych. Purtak radzi
zwiedza, ale nikogo nie informuje, jak si powinni zachowa w takim miejscu.
Opowiedziaem o tym harcerzom. I wiecie, co zadecydowano? Wyznaczyli patrole.
Codziennie wok rezerwatu kr teraz warty harcerskie, nie dopuszczajc turystw
bezporednio pod drzewa, na ktrych znajduj si gniazda, przypominajc o zachowaniu
ciszy. Turyci ogldaj z pewnej odlegoci, co zreszt w niczym nie odbiera wrae,
poniewa wanie z daleka atwiej obserwowa ptaki na gniazdach. Jestem pewien, e ta
grupa harcerzy bdzie ju przez cae ycie wiedziaa, w jaki sposb powinno si
zachowywa w rezerwacie przyrody. Stan si oni nowymi obrocami naturalnego
rodowiska czowieka.
Z duym uznaniem przyjlimy opowiadanie Cichej Stopy. Ja take byem zdania, e
takie formy walki s warte upowszechnienia. Ale jedno wydao si nam bezsporne.

89
Nieszczciem dla przyrody nie s orodki wczasowe nad jeziorami i w lasach, ale
niewaciwe nimi zarzdzanie przez ludzi pokroju Purtaka. W imi poszerzenia terenw
rekreacyjnych chcieliby oni zawadn jeziorami i lasami, poogradza je drutami
kolczastymi, zabudowa koszmarnymi budkami, napeni brudem i haasem.
Dla wielu ludzi las to tylko zbiorowisko drzew. Ale wanie to zbiorowisko drzew
wytwarza swoisty mikroklimat, pewien ukad warunkw, ktry naukowcy nazywaj
biocenoz. W lesie wszystkie roliny s w jaki sposb od siebie zalene i mog y
jedynie w tej wspzalenoci. Wielkie drzewo potrafi rozrasta si wanie dlatego, e
ma odpowiednie podoe, gdzie egzystuj mae krzewy, zioa, bakterie. Niszczenie tego
podoa - zrywanie zi, kwiatw, wydeptywanie mchw, porostw - powoduje
umieranie bakterii umoliwiajcych rozwj ycia rolin, a tym samym niszczy cay las.
Lady Elisabeth, wpatrzona w blask ognia buszujcego na kominie, w milczeniu
przysuchiwaa si naszej rozmowie, nie zabierajc gosu. Bya zachwycona wntrzem
wigwamu i wspaniaymi ilustracjami Winnetou do ksiek o Indianach i zwierztach.
Podobay si jej proste meble w wigwamie, skry suce jako dywany i pokrycia na
awach. Szybko zorientowaa si, e ma do czynienia z ludmi wyksztaconymi i
kulturalnymi, ktrych poczya mio do przyrody.
Jada wic ze smakiem wtrbk z dzika i popijaa j herbat. Winnetou i Milczcy
Wilk, jak przystao na dzikich mw, nie uywali widelcw. Cicha Stopa i ja rwnie
przystosowalimy si do tej konwencji. Ale dla lady znalaz si i n, i widelec, cho
wyrazia gotowo jedzenia na sposb indiaski. Albowiem prawdziwa lady, nawet
jedzc palcami, nie przestaje by dam.
Czas mija szybko.
- Ju dziewita - w pewnej chwili stwierdzi Cicha Stopa.
- Dziewita? - upewnia si lady, spogldajc na swj zegarek.
- Z ca pewnoci - potwierdzi leniczy.
- Ach tak - mrukna lady, a potem zwrcia si do Winnetou: - Tyle razy wspomina
pan, e biae skwaw maj podwjne jzyki. A c naley sdzi o mu, ktry ma take
rozdwojony jzyk?
- Godzien jest potpienia - wyrzek z powag.
- W takim razie musicie potpi Szar Sow. Okama mnie, gdy szam dzi do
autobusu, aby odjecha do Warszawy. Powiedzia, e mj zegarek spnia si o p
godziny. Okazuje si jednak, e zegarek chodzi punktualnie.
Zapado milczenie. Winnetou, Milczcy Wilk i Cicha Stopa patrzyli na mnie z uwag,
czekajc, jak wyjani im t spraw. Lecz ja jakbym nabra wody w usta.
- Czy Szara Sowa ma co na swoj obron? - zapyta Winnetou.
- Nie.
- Wic Szara Sowa przyznaje si, e okama bia skwaw?
- Owszem. Albowiem nie chciaem, eby wyjechaa ze Zotego Rogu.
- A dlaczego?
- Przykra mi bya myl, e biaa skwaw spdzi swj urlop w duym miecie, poniewa
Pikny Antonio j oszuka, a ona nie zaatwia sobie adnych wczasw. Poza tym biaa
skwaw bardzo mi przypomina pewn blisk mi osob.
- Kogo? - zainteresowaa si Elisabeth.
- Byem wwczas studentem historii sztuki i wiele czasu spdzaem w paacu w
Nieborowie, pomagajc tamtejszemu kustoszowi. Wpad mi w oczy portret Anny

90
Orzelskiej, tak zwanej bkitnej damy, crki Augusta II Mocnego. Zakochaem si w niej
pierwsz modziecz romantyczn mioci. Lady Elisabeth troch przypomina mi
tamt dam. al mi byo, e odjeda...
- Hm - chrzkn niepewnie Winnetou i spojrza pytajco na Milczcego Wilka i Cich
Stop. - Co moi bracia sdz o tej sprawie? Jaki wydadz wyrok na Szar Sow?
- Ach, nie musicie by specjalnie surowi - powiedziaa w mojej obronie Elisabeth - w
gruncie rzeczy jestem bardzo zadowolona, e tu pozostaam i poznaam mie
towarzystwo. Szar Sow kieroway szlachetne pobudki.
- Mimo to bardzo le postpi - pokiwa gow zmartwiony t spraw Winnetou.
- Bardzo auj swego postpku... - mruknem.
- Co takiego? - oburzya si milady. - Gotowa byam mu wybaczy jego kamstwo, bo
dowiedziaam si, jak mu bardzo zaley na mojej obecnoci. Ale skoro on teraz auje,
e pozostaam w Zotym Rogu, czuj si gboko dotknita. Bardzo prosz o surowy
wyrok.
- Zgoda - przytakn Winnetou. - Ale nam, przyjacioom, trudno bdzie wynale dla
niego kar. Niech wic pani sama osdzi Szar Sow i wyda wyrok.
- Dobrze - zgodzia si lady - przemyl jego win i wezm pod uwag skruch. A
swoj drog, ciekawa jestem, jak wyglda Anna Orzelska.
- O, to si da zaatwi - uradowa si Winnetou. Podszed do ciany, odsun misternie
ukryte drzwi; ukazaa si do bogata biblioteka.
- Mam tu album o Nieborowie - powiedzia. Wycign ksik, przekartkowa j i
poda milady otwart na stronie z reprodukcj portretu piknej damy.
Elisabeth dugo wpatrywaa si w portret. Wreszcie z westchnieniem zamkna
ksik:
- Nie wiem, czy rzeczywicie jestem do niej podobna. Jeli jednak chodzi o
modziecz mio Szarej Sowy, to trzeba przyzna, e ma on dobry gust. Szkoda tylko,
e, jak wynika z podpisu, dama ta liczyaby dzi ponad dwiecie lat. Jemu jednak, jako
muzealnikowi, zdaje si to zupenie nie przeszkadza.
Zoliwa z niej osbka. Moi przyjaciele parsknli miechem. Ale wybaczyem jej ostry
jzyk. Przepiknie bowiem wygldaa w blasku ognia, taczcego na wielkich polanach
w kominie. Jej dugie rzsy rzucay na policzki bardzo wyraziste cienie, na czole i
policzkach peza migotliwy zoty blask, a donie, ktre spoczyway na obnaonych
kolanach, miay taw barw koci soniowej. Nie mogem si jej napatrzy, bo na tle
drewnianych cian domu Winnetou, w swej bkitnej sukience, wydawaa si jakby dam
z portretu lub starego sztychu. I mwic prawd zupenie nie czuem si winny, e moje
kamstewko zdecydowao o jej pozostaniu w Zotym Rogu.
Gdy wyszlimy przed dom, pora ju bowiem bya wraca do leniczwki, dziewczyna
zadraa od chodu.
Noc bya ciemna i wietrzna, po niebie pdziy ogromne zwaliska chmur i tylko od
czasu do czasu ukazywa si ksiyc. Ponuro szumia las otaczajcy wigwam. Winnetou
i Milczcy Wilk postanowili nas odstawi dk. Naleao si spodziewa, e na jeziorze
bdzie jeszcze zimniej.
- Milady - odezwa si Winnetou - czy zgodzi si pani przyj ode mnie skromny
indiaski przyodziewek? Mokasyny, spodnie z frdzlami i bluz podszyt futerkiem.
Przystaa na t sensown propozycj. Wrcilimy do wigwamu; Winnetou otworzy
jedn ze swych potnych skrzy. Zawieraa ona stroje indiaskie i przerne inne

91
rekwizyty, ktre potrzebne byy Winnetou, gdy robi ilustracje do ksiek o Indianach.
Oczywicie strj, ktry wypoyczy milady, nie by oryginalny, a tylko w pewien sposb
stylizowany na indiaski. Ale wyglda przepiknie i by ciepy.
Elisabeth przebraa si w niego w ciemnym kcie wigwamu i gdy ukazaa si nam,
wydaa si jeszcze pikniejsza. Wygldaa jak pa krlowej ze starego historycznego
filmu.
- Milady - skoni si jej Winnetou - mj brat, Szara Sowa, nie ma podwjnego jzyka.
Myliwy, gdy poluje na dorodn zwierzyn, ma prawo naladowa gosy rozmaitych
zwierzt, aby przywabi j do siebie. Nikt nie uwaa tego za oszustwo. Zrczny wybieg
naley do broni wojownika.
- Ach tak? - zdumiaa si lady. - Czy t myliwsk ewentualno mia pan na myli
wspominajc o rezerwacie? Zreszt, o ile dobrze usyszaam, on auje swojego postpku
i tego mu nie mog wybaczy.
To mwic skierowaa si do drzwi - wysoka, smuka, wiotka, prawdziwa Sosnowa
Igieka z czytanej przeze mnie kiedy indiaskiej powieci.
Wypowiedziaem gono to imi. Winnetou pokiwa gow z uznaniem, a Milczcy
Wilk powiedzia:
- Nasz brat znalaz pikne imi dla milady. Ona jest jak Sosnowa Igieka, cho nie
pachnie lasem, ale perfumami.
Winnetou zarzuci na rami swoj strzelb i wyszlimy przed dom, kierujc si do
przystani.
Zabysa latarka elektryczna w rku Cichej Stopy. Poza krgiem wiata rozpocieraa
si nieprzenikniona nocna ciemno i szumia gronie las.
Smagani podmuchami wiatru zajlimy miejsca w kanu. Milczcy Wilk usiad na
dziobie, Winnetou na rufie, a my: lady, ja i Cicha Stopa - w rodku. d bya wska,
mona w niej byo siedzie tylko jeden za drugim. Wiosowali take tylko Milczcy
Wilk i Winnetou, posugujc si krtkimi wiosami.
Odbilimy od brzegu i wkrtce zaczo nas mocno koysa.
Na jeziorze szalay wielkie grzywacze. Co chwila ktry z nich zaamywa si i mimo
szumu wiatru syszelimy syk piany, rozpraszajcej si po wodzie. Na szczcie wiatr
wia od Zotego Rogu tak, e nie zmieniajc kierunku moglimy pyn pod fale.
- Czy Sosnowa Igieka nie boi si fal i wichury? - zawoa Winnetou, przekrzykujc
oskot wiatru i szum wody.
Lady milczaa, nie wiedzc, do kogo skierowane byy te sowa.
- To pani nazwalimy Sosnow Igiek - powiedziaem.
- Mnie?
Jaka wysoka fala zaamaa si w pobliu i bryzgi wody uderzyy j w twarz.
Wzdrygna si caa i szybko otara mokre policzki.
- Nie, nie boj si - odkrzykna - z wami niczego si nie boj.
Sowa te poechtay mile nasz msk ambicj. Milczcy Wilk i Winnetou zaczli
silniej wiosowa, kierujc dzib przeciw falom. Usyszaem szept lady:
- Czy to imi oznacza, e zostaam Indiank?
- Nie.
- To dobrze. Bo ju baam si, e odtd kaecie mi je rkami.

92
Raptem, gdy na moment zawieci ksiyc - zobaczylimy na trawersie jaki ogromny,
zbliajcy si ku nam czarny ksztat. Jakby jaka ogromna skaa wyrosa nagle przed
nami.
- Uwaga! Przed nami dua ajba - krzykn ostrzegawczo Milczcy Wilk.
Winnetou wyj z kieszeni latark z wymiennymi kolorowymi szkiekami i
kilkakrotnie bysn czerwonym wiatem w kierunku zbliajcej si ajby. Albowiem na
wodzie panuje zasada, e bardziej zwrotna i szybka jednostka pywajca powinna
ustpowa jednostce wolniejszej i mniej zwrotnej.
Niestety, z napywajcej ajby jak gdyby nas nie zauwaono. Uparcie pyna wprost
na nas, ani na chwil nie zmieniajc kursu. By to chyba jacht aglowy, ale agle nie
zostay wcignite. Nie syszelimy rwnie oskotu silnika. Czarna masa kaduba
wyrastaa z wody coraz bliej - i byo co gronego w tej ogromnej sylwetce pyncej ku
nam w milczeniu. Jak gdyby dya ku nam, aby nas rozbi i zatopi.
A dookoa, jak okiem sign, rozcigao si rozszalae jezioro, zewszd nadbiegay
wielkie fale o spienionych grzbietach. Wiatr chosta nas kroplami piany zerwanej z
grzywaczy. Kanu gwatownie podrywaa si do gry, dziobem swym bodc niebo, potem
za rwnie gwatownie zesuwaa si w d w otwarte na moment czelucie jeziora. I
czarny ksztat wci zblia si. Grony, milczcy, cichy.




93
ROZDZIA DZIESITY

JACHT ZJAWA * TAJEMNICA BEZLUDNEGO RAMBLERA * RATUJEMY
DRYFUJC AJB * ZAGADKA LIZGACZA * CZY SWALLOW PYNIE DO
PIEKA? * NA POKADZIE LATAJCEGO HOLENDRA * KTO DOKONA
PRZESTPCZEGO CZYNU? * URODA MISS KAPITAN * WDZICZNO BLADYCH
TWARZY * EGLARZE NA CIECE WOJENNEJ * CZY JESTEM ZMIENNY W
SWYCH GUSTACH? * WYRUSZAMY, ABY ZAPOBIEC WOJNIE

Maj swoje legendy morza i oceany, a naley do nich historia Latajcego Holendra,
ktry jest zjaw statku. Jeziora mazurskie rwnie obfituj w przerne niesamowite
opowieci. Ile to ich osnuto na temat zatopionego na Mazurach luksusowego jachtu,
nalecego ongi do jednego z hitlerowskich zbrodniarzy wojennych - Goeringa. Na
eglarskich biwakach syszy si, e ten i w widzia jacht przepywajcy noc w ciszy i
bez wiate. Podobno w duszne noce letnie wypywa on z dna jeziora i prowadzony przez
upiory kry bez celu z jeziora na jezioro, omijajc wyspy i pwyspy, dopki blady wit
nie rozwieje go jak porann mg...
Czy i w tej chwili ukaza si przed nami w jacht-upir, jacht-zjawa?
By coraz bliej. Dzielio go od nas zaledwie kilka metrw. Jego dzib kierowa si w
prawy bok naszej odzi. Na moment ukaza si ksiyc - zobaczylimy grotmaszt bez
agla, stalowe liny, pusty pokad. wiato ksiyca poyskiwao na szybach bulajw,
jakby dajc jaki znak, ostrzegajc przed czym lub groc.
- Uwaga! Zaraz w nas uderzy - krzyknem.
Milczcy Wilk i Winnetou ostro pracowali wiosami, starajc si uciec z kursu jachtu-
upiora. Ale wielka brya sza wprost na nas, wiatr i silne fale uniemoliwiay manewry
kanu. Nadludzkim wysikiem udao si nam odwrci d tak, e dzib jachtu tylko
otar si o nasz burt. A wtedy Winnetou wskoczy na pokad jachtu. Milczcy Wilk
take chwyci si burty, ale nie wchodzi na jacht, tylko mocno przywar do niego, nie
opuszczajc kanu. W ten sposb pynlimy razem, trzymani przez Milczcego Wilka.
Po chwili Cicha Stopa i ja rwnie wskoczylimy na pokad jachtu.
- Jest pusty, brak zaogi - poinformowa nas Winnetou, ktry ju zdy zajrze do
kabiny, wiecc elektryczn latark.
Jacht dryfowa na jeziorze, niesiony wiatrem i falami. By to turystyczny rambler
16
z
kabin i aglami omegi. Koysao nim mocno, wic Winnetou chwyci za rumpel
17
,
kierujc dzib skonie do uciekajcej fali. Chcia jacht skierowa jak najdalej od brzegu,
bo przy takim wietrze mg si rozbi.
- Przywicie kanu do jachtu - rozkaza Winnetou. - I wchodcie wszyscy na pokad.
Pomcie Sosnowej Igiece.
Ogromne fale koysay ramblerem. Chwyciem pod pachy Sosnow Igiek i
wcignem j na jacht.

16
Rambler - may jachcik zaprojektowany przez J. Holta w 1954 roku. Budowany w trzech
wersjach: rdldowej z wielkim kokpitem, turystycznej z ciszym mieczem i kabin oraz w wersji
morskiej, z balastem i kokpitem odpywowym. Zyska sobie bardzo wielu zwolennikw. Ma 15 m2
agla, podobnie jak omega, ale jest o wiele lejszy i atwiejszy do transportu.
17
Rumpel, inaczej sterownica, to drek zamocowany do trzonu steru. Za jego pomoc zmienia si
pooenie petwy steru.

94
- O Boe, utoniemy - szeptaa milady, gdy ktra z wyszych fal uderzya w bok
ramblera i przewalaa si przez pokad dziobowy, zalewajc nas zimn, spienion wod.
Sosnowa Igieka miaa mokre ubranie, na szczcie zamsz dobrze chroni jej ciao
przed wilgoci. Z krtkich wosw ciekaa woda, grzywka nad oczami przylepia si do
czoa. Jachtem wci mocno koysao, raz po raz strugi wody zaleway nas wszystkich.
Wydawao si, e lada chwila jacht zatonie albo przewrci si na bok.
Milady kurczowo trzymaa mnie za rami, uniemoliwiajc jakiekolwiek dziaanie.
- Utoniemy! Utoniemy! - krzyczaa mi w ucho.
Zgromiem j:
- Milady! Jest pani wrd dentelmenw. Nikt nie pozwoli pani uton.
Teraz Milczcy Wilk odebra ster od Winnetou i zacz wydawa rozkazy:
- Wcign grotagiel a do trzeciej refy...
Uwolniem si z ucisku Sosnowej Igieki i skoczyem wykona rozkaz. Brzeg by ju
blisko, za chwil jacht mg si roztrzaska albo osi na mielinie, gdzie fale
przewrciyby go w mgnieniu oka. Ratunek zalea od szybkiego dziaania.
Mokra liklina z trudem posuwaa si w likszparze
18
. Porzdnie namczyem si, zanim
wcignem do gry kilka ref agla.
W t odrobin agla wpad wiatr i Milczcy Wilk zdoa jacht postawi bokiem do
wiatru, a potem dziobem. Teraz wcignlimy wyej agiel.
- Do! - krzykn Milczcy Wilk, gdy na bomie pozostay jeszcze trzy refy. Przy tak
silnym wietrze wola pywa ze zmniejszon powierzchni gwnego agla.
Zawizaem grotfa na knadze
19
umiejscowionej na cgach
20
masztu i z dachu kabiny
zeskoczyem do kokpitu. W tym czasie Winnetou przeszed na dzib i powrci do nas z
informacj, e wycign z wody lin kotwiczn. Jego zdaniem, wygldaa na przecit
lub przerwan jakim ostrym narzdziem. Kotwica zostaa w piasku przybrzenym, a
wiatr ponis jacht na jezioro.
- Najpewniej urwa si z bindugi - doszed do mnie gos Milczcego Wilka.
I w tamt stron skierowa jacht, kac mu na razie pyn lewym halsem.
Oczywicie, czekao nas jeszcze par zwrotw, bo nie sposb pyn na aglach wprost
pod wiatr. Kanu Winnetou cigna si za jachtem uczepiona na linie cumowniczej.
Na jaki czas zapanowaa kompletna ciemno, bo ksiyc okry si chmurami.
Pynlimy po omacku, albowiem latarka Winnetou owietlaa wzburzone jezioro tylko
na kilka metrw.
Nagle poprzez szum fal i wycie wiatru na wantach doszed naszych uszu narastajcy
oskot silnika nadpywajcej motorwki. Po chwili zabyso ostre wiato reflektora i

18
Maszt w jachcie ma wycit od strony agla do gbok szpar, w ktr wsuwa si krawd
grota. Szpara ta umoliwia podnoszenie agla i wie go z masztem. Nazywa si ona szpar likow.
agiel od strony masztu jest obszyty lin, ktra wchodzi w ow szpar likow i uniemoliwia
oderwanie si agla od masztu. Lina ta nazywa si lin likow, liklin.
19
Knagi - specjalne uchwyty, suce na jachcie do mocowania lin. Knagi mog by metalowe lub
drewniane, proste lub bardziej skomplikowane - na przykad automatycznie zaciskajce si na
linie.
20
Cgi - bardzo mocny, zwizany z kadubem jachtu uchwyt, w ktry wkada si maszt. Maszt w
cgach mocowany jest dwoma bolcami - usunicie jednego z nich umoliwia pooenie masztu na
pokadzie, na przykad przy przepywaniu pod niskim mostem.

95
omioto pokad jachtu. Kto mija nas lizgaczem, ktry szed ostro z fali na fal,
uderzajc dnem kaduba w grzywy fal.
- Hej, hej, ludzie! - woa stojcy na dziobie Winnetou, wymachujc latark.
Zaoga lizgacza musiaa nas zauway. A jednak motorwka nie tylko nie zwolnia
biegu, ale jak gdyby go przyspieszya. Zamontowany na motorwce reflektor owietla
wyranie i Winnetou, i nas na jachcie. Wszyscy dawalimy pyncym znaki, aby si
zatrzymali.
Raptem zgaso wiato reflektora i lizgacz znikn w ciemnociach nocy.
I znowu przez pewien czas pynlimy niemal po omacku, a wreszcie wyszed
ksiyc i owietli spienione od grzywaczy jezioro.
- Uwaga! Na trawersie znowu kanu bez zaogi! - zawoa Winnetou. - Niech Milczcy
Wilk przesunie troch ster w lewo, sprbujemy je schwyta.
Milczcy Wilk przesun rczk rumpla i da mi znak, abym przej ster. Chcia
dopomc Winnetou w zatrzymaniu dryfujcej aglwki.
Ale gdy tylko uwaniej wpatrzy si w mrok, krzykn ponuro:
- To Latajcy Holender. Swallow!
Zauwayem, e obydwaj opucili rce, rezygnujc Z zatrzymania jachtu.
- Tak. To Swallow - mrukn Winnetou. - Niech wic pynie, choby do pieka.
Nie rozumiaem ich zachowania. Wprawdzie przypomniaem sobie krtk wymian
zda w kawiarni gdy mwili o tajemniczej Miss Kapitan, ale dla mnie nic to wszystko
nie znaczyo. Nie mielimy prawa pozostawi jachtu jego wasnemu losowi.
- Ja go sam uratuj, jeli wy nie chcecie - zawoaem.
I skierowaem ramblera do prawego boku dryfujcego Swallowa. A potem
przekazaem ster Milczcemu Wilkowi i chwyciem si rk stalowej wanty
21
.
Wszedem na burt w momencie, gdy obydwa jachty niemal ocieray si o siebie i
przeskoczyem do kokpitu Latajcego Holendra.
- Szara Sowo! Co pan robi? Pan si utopi! - usyszaem za sob rozpaczliwy krzyk
Sosnowej Igieki.
Jachty byskawicznie oddaliy si od siebie. Po omacku chwyciem rczk rumpla i
obrciem jacht pod wiatr. Potem w rozkoysanej straszliwie aglwce na czworakach
doszedem do masztu, znalazem knag i zawizany na nim fa grota. Podtrzymujc lew
rk bom, praw zaczem wciga agiel, co przychodzio mi z trudnoci, poniewa
jacht znowu stan bokiem do wiatru, a nie byo komu trzyma steru. Ale gdy tylko
odrobina agla znalaza si przy maszcie, jacht sta si zaraz nawietrzny i posusznie
zacz ustawia si do wiatru. Teraz atwiej mi byo wcign na maszt jeszcze kilka
metrw agla, reszt pozostawiajc nawinit na bomie.
Trzymajc szot
22
grota wlazem na trapez i popynem lewym halsem w stron
bindugi. O kierunku decydowaa moja intuicja eglarska, a nie wzrok, panowaa bowiem
prawie zupena ciemno.
Lecz potem ukaza si ksiyc i zorientowaem si, e pyn we waciw stron.
Wyostrzyem nieco sterem
23
i odtd szedem kursem na wiatr, czyli beidewindem.

21
Wanta - jedna z kilku lin stalowych podtrzymujcych maszt z bokw.
22
Szot - linka zamocowana do boku agla, za jej pomoc mona ustawi bom, a tym samym agiel,
pod odpowiednim ktem.
23
Wyostrzy sterem to znaczy zmniejszy kt midzy osi wzdun jachtu a lini wiatru.

96
Jacht dawa si dobrze prowadzi i mimo e nie wcignem caego grota i obywaem
si bez foka, pyn bardzo szybko. Zachwycaa mnie zrczno, z jak wchodzi na fale,
to znw przecina je dziobem. By wraliwy na kade uderzenie wiatru, lecz
jednoczenie jak rasowy ko na drgnienie wdzida, tak on reagowa na kade
poruszenie steru lub szotw. Wykonano go w dobrym zakadzie szkutniczym i by
wietnie utrzymany. Osprzt i takielunek mia zreszt zupenie nowy, podobnie jak i
dakronowe agle.
Pync nim nie mogem nie pomyle o Miss Kapitan, ktra z tak brawur, a
jednoczenie znajomoci sztuki eglarskiej, wpyna niedawno na jezioro i osiedlia si
zapewne na bindudze. Nie ulegao wtpliwoci, e jej osob i Winnetou oraz Milczcego
Wilka wizay w przeszoci jakie sprawy. Miss Kapitan pozostawia chyba w pamici
moich przyjaci nie najlepsze wspomnienia, skoro jej przybycie zrobio na nich a tak
ze wraenie, a Winnetou wzdrygn si, gdy poj, e wypada mu ratowa Swallowa.
A teraz oto ja pynem na Swallowie, a ujrzaem brzeg jeziora i mnstwo
poruszajcych si na nim wiateek. To poyskiway elektryczne latarki eglarzy, ktrzy
zorientowali si, e ich jachty wiatr ponis na jezioro.
Mimo e pynem szybko, Milczcy Wilk zdoa ju doprowadzi ramblera do brzegu
bindugi. On, Winnetou, Cicha Stopa, i milady stali na brzegu otoczeni gromad eglarzy
i opowiadali o tym, jak zobaczyli na jeziorze dryfujcy jacht, schwytali go i
doprowadzili do bindugi. Okazao si, e wiatr porwa na jezioro a osiemnacie
aglwek.
Gdy zbliyem si na Swallowie, kobieta z jasnymi wosami wbiega do wody, nie
zwaajc na to, e jest w ubraniu. Chwycia dzib Latajcego Holendra i pomoga mi
wprowadzi aglwk na pycizn. Podniosa miecz i petw sterow.
- Mj Swallow, kochany Swallow - mwia pieszczotliwie gaszczc doni
poszycie pokadu i burty jachtu. - Czy nic mu si nie stao, prosz pana? Nie uszkodzi
go wiatr? Nie uderzy o brzeg?
Pytaa mnie gorczkowo, zarazem ogldajc dokadnie kadub i takielunek,
sprawdzajc, czy agiel nie zosta porwany. Dopiero potem wycigna do mnie rk:
- Dzikuj panu. Uratowa pan mojego Swallowa. Nigdy panu tego nie zapomn.
Bya pikna. W blasku ksiyca, ktry owietla wyranie jej twarz, wygldaa na
dwadziecia pi lat, ale liczya sobie zapewne znacznie wicej. Miaa figur modelki,
rysy klasyczne jak Wenus, ktrej kopi ogldaem w Muzeum Narodowym w
Warszawie. Gos jej brzmia ciepo, lecz jednoczenie wyczuwao si w tej kobiecie
jak ogromn si i wadczo.
- Kim pan jest? - zapytaa. - Chciaabym wiedzie, komu jestem winna wdziczno.
- Moje nazwisko nic pani nie powie. Przyjaciele nazywaj mnie Pan Samochodzik.
Tutaj otrzymaem przydomek Szara Sowa.
- A mnie nazywaj Miss Kapitan - umiechna si i po msku, silnie potrzsna moj
doni. - Pan nawet nie wie, jak wiele zrobi pan dla mnie. Swallow to dla mnie i wiatr,
i soce, i wczga po jeziorach. A to jest caa moja mio.
Wydaa mi si czarujca. Jej gos, spojrzenie, umiech - mogy zawrci w gowie
kademu mczynie. Jaki zreszt prawdziwy mczyzna nie zachwyciby si kobiet,
dla ktrej jedyn mioci byy jeziora, wiatr i soce.
- To nie tylko moja zasuga - odezwaem si - pynem razem z Winnetou i
Milczcym Wilkiem...

97
Przerwaa mi. Potrzsna gow:
- Nie wierz, aby ktry z nich chcia ratowa mj jacht. Och, ile oni by dali, abym
bya bardzo daleko std. Nie lubi si czowieka, ktrego si skrzywdzio. Bo stanowi on
wyrzut sumienia.
Chciaem zapyta o blisze szczegy tej historii, ale podesza do nas Sosnowa Igieka.
- Tak si baam o pana, Szara Sowo - powiedziaa. - Gdy przeskoczy pan na t
aglwk i przepad w ciemnociach, przez chwil mylaam, e nigdy ju pana nie
zobacz. I strasznie si przeraziam.
Rzucia dyskretne spojrzenie na Miss Kapitan i umilka, jakby sposzona widokiem
urody tej kobiety. Lecz bya przecie lady, umiaa nad sob panowa.
- Winnetou i Milczcy Wilk rwnie si o pana niepokoili - dodaa.
Miss Kapitan znowu miaa umiech na twarzy i jej gos brzmia ciepo.
- Narzeczona? Sympatia? - spytaa mnie o Sosnow Igiek.
- Nie - odparem.
- A wic to tylko wakacyjna znajomo - powiedziaa domylnie i od tej chwili
przestaa w ogle zwraca uwag na milady.
Ani jedna, ani druga nie zrobiy gestu, ktry wskazywaby, e chc si pozna. Mimo
to zdecydowaem si przedstawi sobie obie panie, ale zbliy si Cicha Stopa.
- Nie ulega wtpliwoci, e lina kotwiczna w ramblerze zostaa przecita noem -
owiadczy. - W piasku nadbrzenym i na pycinie odnaleziono uwizion kotwic z
reszt liny. A ten jacht?
Zamiast mnie odpowiedziaa mu Miss Kapitan:
- W Swallowie zrobiono to samo. Kotwica z kawakiem liny pozostaa na brzegu, a
reszta liny wloka si za jachtem. Prosz zobaczy...
Cicha Stopa zaj si z Miss Kapitan ogldaniem przecitej liny, a ja wraz z milady
podszedem do gromadki eglarzy otaczajcych Winnetou i Milczcego Wilka.
- Gow dabym sobie uci - grzmia gruby modzian, jak okazao si pniej
waciciel uratowanego przez nas ramblera - e to wistwo zrobili motorowodniacy.
Podejrzewaj, e jestemy czonkami tajnej Ligi do Walki z Haasem i chcemy ich
usun z jeziora.
- Nie ma pan na to adnych dowodw - rzek Milczcy Wilk.
- Nie musz mie dowodw. Poprzecinano liny kotwiczne w naszych aglwkach.
Wyglda na to, e jest to zorganizowana akcja. Wyglda na zemst. A kto ma co
przeciw nam? Tylko motorowodniacy.
Do gromady eglarzy doczya si teraz Miss Kapitan.
Usyszaem jej gos:
- Jest dowd winy motorowodniakw. Ten pan - wskazaa Cich Stop - powiedzia
mi, e gdy pynli tu, mina ich motorwka, ktra nie zatrzymaa si, mimo e dawali
sygnay.
- Motorwka pyna od strony przystani orodka wczasowego, a nie z bindugi -
wyjani Cicha Stopa.
- To nic nie znaczy - zawoa gruby modzian. - Moe specjalnie zatoczyli pkole. To
by wybieg, prosz pastwa. Kt inny poprzecinaby nam liny kotwiczne? I po co? Dla
gupiego kawau? Nie, to by akt zemsty za to, e podejrzewaj nas o ch wyrugowania
ich z jeziora. A kto jest wszystkiemu winien? Pan, Winnetou.

98
Nastaa cisza. eglarze spogldali na Winnetou takim wzrokiem, jakby to on wypdzi
jachty na jezioro. - Niech blada twarz mwi szczerze - odezwa si Winnetou
pogardliwym tonem.
- Blada twarz, blada twarz - przedrzenia go gruby modzian. - Pan si bawi w Indian,
a nam przecinaj liny. Bo pan tu chce mie stref ciszy. Przyznaj, to dobry pomys, ale
nierealny. Nikt si nie zgodzi, aby wypdzi std motorowodniakw i zabroni
orodkowi wczasowemu uywania gigantofonw. W gazecie ukaza si list wymierzony
przeciw motorowodniakom, a podpisany przez jakiego eglarza. Nikt z nas go nie
napisa. Ale oni nas posdzaj i zdecydowali si zemci. Odbyli narad w kawiarni, a to
s jej skutki. To szalony pomys z t stref ciszy. Jestem wdziczny panu Winnetou za
to, e przyprowadzi mj jacht, ale nie da si ukry, e porednio wanie on jest
odpowiedzialny za wszystko.
Winnetou odpowiedzia z dum:
- Blade twarze mog sobie myle, co chc i obarcza mnie win za wszystko, co si
tu stao. Winnetou nie rezygnuje jednak z walki o stref ciszy nad jeziorem i nie wycofa
swego memoriau. Nie robi tego, aby przypodoba si bladym twarzom, zwanym
eglarzami lub motorowodniakami. Czyni to dla zachowania czystoci jeziora, dla
ptactwa wodnego i ryb, dla wszystkich ludzi, ktrzy teraz i w przyszoci bd chcieli
korzysta z nieskaonych zasobw przyrody. Winnetou take owiadcza, e ani on, ani
jego przyjaciele nie nale do adnej ligi. Ale Winnetou wykopa swj topr wojenny i
nie spocznie, dopki na jeziorze nie zapanuje cisza i spokj. Winnetou nie kocha bladych
twarzy zwanych motorowodniakami i dy do tego, aby opucili oni nasze jezioro. Ale
dopki nie ma dostatecznych dowodw, aby sdzi, e to oni dokonali przestpczego
czynu, odradza wam jakiekolwiek dziaanie przeciw nim. Jest kto, komu zaley bardzo
na tym, aby nasze jezioro stao si widowni wojny midzy rnymi rodzajami bladych
twarzy.
- Kt to taki? - odezway si liczne gosy.
- Winnetou nie rzuca na wiatr swoich oskare. Dlatego zamilczy jego imi.
I da nam znak, abymy wraz z nim udali si na kanu i opucili bindug.
Za naszymi plecami podniosa si wrzawa:
- Broni motorowodniakw, syszelicie? To jaki podstp z jego strony.
Wydawao mi si, e wyrniem gos Miss Kapitan:
- Nie wierzcie Winnetou! On co knuje. Powiadam wam, on co knuje.
Kto inny woa: - Rano odnajdziemy jachty na jeziorze, ale ile z nich zostanie
uszkodzonych? I kto nam za to zapaci?
I znowu usyszaem gos Miss Kapitan:
- Gdy pomyl, e i mj jacht mg spotka najgorszy los, a zby mi dzwoni ze
zoci. Nie jestecie mczyznami, jeli nie potraficie si zemci.
- Tak jest. Odpaci im trzeba t sam monet.
- Jeli wy tego nie zrobicie, to ja sama, kobieta, poka wam, jak trzeba si zemci.
Milczcy Wilk mrukn jakby do siebie: - To prawda. Ona potrafi si mci.
Cicha Stopa i Milczcy Wilk cignli kanu na wod. W tym czasie znalazem si sam
na sam z Winnetou i zdecydowaem si zapyta:
- Dlaczego mj brat Winnetou nie chcia ratowa Swallowa?
Znieruchomia. A potem odwrci si do mnie, pooy mi do na ramieniu i rzek
cicho:

99
- Niech mj brat Szara Sowa wybaczy, e nie odpowiem mu na to pytanie. Moe
jeszcze przyjdzie chwila, gdy Szara Sowa dowie si prawdy. Ale teraz niech mj brat
przyjmie moje ostrzeenie i jak zarazy unika skwaw o imieniu Miss Kapitan.
I wszed do kanu, chwytajc do rk wioso. Pomogem usadowi si Sosnowej Igiece.
Odbilimy od brzegu, znowu wyruszajc na wzburzone jezioro, w mrok, bo ksiyc skry
si za chmurami. Po twarzach chosta nas wiatr, strzpy piany osiaday na ubraniach.
- Pikna, prawda? - usyszaem szept milady.
- Kto?
- Niech pan nie udaje, e pan nie wie, o kim mwi. O Miss Kapitan.
- To prawda, e jest klasycznie pikna. Jak Wenus.
Zamiaa si cichutko: - Czy pan nigdy nie wyjdzie poza swoje muzealne piknoci? A
swoj drog mylaam, e pozostanie pan wierny tej Annie Orzelskiej z Nieborowa. Jak
to dobrze, e wczoraj na bagnach nie przyjam paskich zalotw. Zbyt pan zmienny w
swych upodobaniach, Szara Sowo.
Jaki czas pynlimy w zupenym milczeniu. Potem wiatr przycich i zaczo my.
Odezwa si Cicha Stopa: - A mimo wszystko ciekawe, kto poprzecina im liny
kotwiczne. Moe jednak eglarze maj racj, posdzajc o t spraw motorowodniakw?
Widzielimy przecie motorwk, ktra nie zatrzymaa si, mimo dawanych jej przez
nas sygnaw.
- Nie - odpar Winnetou. - le myl o motorowodniakach, poniewa pywaj na kanu,
ktre cuchn benzyn i zatruwaj jezioro. Ale Winnetou nie posdza motorowodniakw
o czyny przestpcze. Jedna tylko osoba zdolna tu jest do najgorszych ajdactw. Jest ni
blada twarz nazwiskiem Purtak.
Byo ju po dwunastej w nocy i wci sipi deszcz. Wydawao si, e w tak pogod
nikt, oprcz nas, nie wypyn na jezioro, co najwyej bkaj si aglwki z przecitymi
linami kotwicznymi.
A jednak? Usyszelimy nage warkot motorowej odzi. Dobieg nas od strony zatoki,
gdzie mieszka Winnetou. Potem zacz si oddala i wreszcie ucich, stumiony przez
odlego, szum wiatru i fal.
- Mam przeczucie - powiedzia Cicha Stopa - e to ta sama motorwka, ktra mina
nas, nie zatrzymujc si. Syszelicie jej warkot? Ona chyba popyna do przesmyku na
Jezioro abdzie. To nie jest motorwka z wyspy.
Winnetou przesta na chwil wiosowa.
- Winnetou wie, o czym myl jego przyjaciele. Powinnimy popyn teraz na wysp
motorowodniakw i przekona si, czy to oni dokonali przestpczego czynu. Jeli pi
spokojnie, nie rozstawiwszy adnych stray, bdzie to najlepszy dowd ich niewinnoci.
A jeli czuwaj lub naradzaj si, bdzie to znak, e maj nieczyste sumienia i
spodziewaj si zemsty eglarzy.
- Naley ich ostrzec przed zemst eglarzy - powiedziaem.
- Sowa Szarej Sowy s sowami Winnetou - przytakn.
- Moe jednak najpierw odstawimy Sosnow Igiek do wigwamu Cichej Stopy -
zaproponowaem. - Nie chciabym naraa jej na trudy i niebezpieczestwa.
- Susznie. Nie moemy naraa biaej skwaw na trudy wyprawy - zgodzi si ze mn
Winnetou.
Ale Sosnowa Igieka ani przez chwil nie chciaa zrezygnowa z naszego
towarzystwa:

100
- Zanim odstawicie mnie do leniczwki, eglarze ju zd dosta si na wysp
motorowodniakw. A przecie jeli chcecie osign swj cel, powinnicie by tam
przed nimi. Co mi si zdaje, panowie, e wy nic nie wiecie o biaych skwaw. Nie boj
si trudw ani niebezpieczestw.
- Pani nie jest zwyk skwaw - odparem - pani jest lady.
- No to co?
- Tam mog by sytuacje niestosowne dla dam.
- A c to? Czyby czterech wojownikw nie potrafio obroni jednej skwaw? -
oburzya si. - Zreszt Sosnowa Igieka nie boi si bladych twarzy zwanych
motorowodniakami.
Rozemiaem si. Lady Elisabeth, odkd zostaa Sosnow Igiek, przesza wielk
przemian.
Ale miaa racj. Mijalimy wanie wysp motorowodniakw. Droga do leniczwki
zajaby nam wiele czasu, a to mogo uniemoliwi realizacj naszych zamiarw.
Dotknem wic ramienia Winnetou i daem mu do zrozumienia, aby skierowa kanu do
wyspy.

101
ROZDZIA JEDENASTY

NA WYSPIE MOTOROWODNIAKW * ALARM WRD NOCY * GDZIE SZUKA
SPRAWCW ZA? * W OCZEKIWANIU NA MCICIELI * KTO LUBI DZIEA
SZTUKI? * DLACZEGO POZOSTAJ KAWALEREM? * MCICIELE WPADAJ W
POTRZASK * WINNETOU GODZI BLADE TWARZE * SZYDERSTWA MILADY *
SKRADZIONA MOTORWKA * DAMA W NOCNEJ KOSZULI

Ponuro i gronie hucza wiatr w gaziach drzew, ktre wianuszkiem obrastay brzeg
wyspy, zamieszkanej przez motorowodniakw. Ten grony pomruk usyszelimy
wczeniej, nim zamajaczy przed nami ciemny ksztat niewielkiego skrawka ziemi,
otoczonego wodami jeziora. Ksiyc pokazywa si teraz tylko na krtkie chwile,
dobilimy wic do wyspy prawie po omacku. Szmer piasku pod dnem kanu powiadomi
nas, e jestemy na miejscu i pora wysiada.
Kanu Winnetou osiada na mielinie w niewielkiej zatoczce, oddzielonej piaszczystym
cyplem od drugiej zatoki. Tam na kotwicach cumowao kilkanacie motorwek. W gbi
wyspy, na duej ce otoczonej drzewami, bielay dachy kilkudziesiciu namiotw,
zgrupowanych w zwart osad.
Wycignlimy kanu na brzeg. Nie mogo to si odby bez haasu, a jednak nikt nie
wyszed ku nam. Obz motorowodniakw spa mocno, nikt nie czuwa na stray. W
takiej sytuacji rozgniewani eglarze mogli bez najmniejszego ryzyka przypyn tutaj i w
odwecie poprzecina noem wszystkie cumy ajb motorowodniakw.
- Jest to chyba najlepszy dowd, e s niewinni -stwierdzi Winnetou. - Gdyby to oni
dokonali habicego czynu na bindudze, czuwaliby dzielc si wraeniami i oczekujc
zemsty eglarzy. Tylko gupiec nie domylaby si, e eglarze nie puszcz pazem
wyrzdzonej im krzywdy.
Zatrzymalimy si midzy namiotami. Winnetou wyda okrzyk wojenny Irokezw,
aby zaalarmowa picych.
- Ihihihihihihi - zabrzmiao na wyspie grone wycie.
Po chwili z namiotw zaczli wyskakiwa rozespani motorowodniacy. Zabysy
wiata latarek elektrycznych. Rozpoznaem Kudacza i Adwokata. Podeszli do nas,
wiecc latarkami.
- Co si stao? Dlaczego podnosicie alarm? - pyta podejrzliwie Kudacz, gdy
rozpozna Winnetou i Milczcego Wilka. O obydwu mia zdanie, e nale do tajnej ligi,
a wic s wrogami motorowodniakw.
- Siadajcie - zaproponowaem. - Przybylimy tu z wan wiadomoci.
- A co? Chcecie nam moe powiedzie, e jezioro objto ju stref ciszy i mamy si
std wynosi? - mrukn Kudacz.
- A moe to ktry z was napisa list do gazety? - zapyta Adwokat.
Otoczyy nas niechtne, wrogie twarze. Zdaem sobie spraw, e przybywajc tutaj
podjlimy si bardzo trudnego zadania.
- Dzi w nocy, przed nieca godzin - owiadczyem - kto poprzecina liny
kotwiczne jachtw eglarzy na bindudze. Wikszo aglwek wiatr ponis na jezioro.
Milczeli, nie bardzo wiedzc, jak si ustosunkowa do tej wieci. Zapewne sprawia
im satysfakcj wiadomo, e ich wrogom przydarzy si kopot. Ale natychmiast
pomyleli o swoich motorwkach, ktre mg spotka podobny los.
Kilku motorowodniakw pobiego zaraz na brzeg, aby sprawdzi, czy motorwki nie
ucieky na wod. Wrcili jednak z wieci, e wszystko jest w najlepszym porzdku.

102
- ajby stoj na miejscu. Ale powinnimy wystawi warty - zaproponowa ktry z
motorowodniakw.
Kudacz wci by wobec nas nieufny.
- Dzikujemy wam za wiadomo - odezwa si - ale chciabym wiedzie, co si
naprawd kryje za waszym przybyciem. Wiem przecie, e pan Winnetou potopiby w
jeziorze wszystkich motorowodniakw. A tu raptem przypyn, aby nas ostrzec.
- Tak jest. To wyglda podejrzanie - przytakn Adwokat. - Nie mam zaufania do
Winnetou, a tym bardziej do tego pana z politechniki - mia na myli Milczcego Wilka.
Pora bya wyjani spraw do koca.
- eglarze z bindugi myl, e to wy poprzecinalicie im liny - powiedziaem.
- My!? - oburzy si Kudacz. - A to ajdaki! Tylko ajdaki mog nas posdzi o co
takiego!
- Spokojnie - wstrzymaem potok wymysw na eglarzy. - Wy posdzacie ich o
napisanie artykuu do gazety, oni za sdz, e w ten sposb zemcilicie si na nich.
Podniosa si wrzawa. Przekrzykiwali si jeden przez drugiego:
- To pewne, e oni napisali ten artyku. Chc nas wyrzuci z jeziora. Ale nikt z nas nie
przeci im lin. Nawet przez myl nie przeszo nam co podobnego.
- Widziano was w poudnie, gdy w kawiarni naradzalicie si w zwizku z artykuem -
przypomniaem im. - Podejrzewaj, e podczas tej narady zdecydowalicie zemci si
na nich.
Kudacz uciszy kolegw, ktrzy znowu podjli wymysy pod adresem eglarzy.
- Owszem, naradzalimy si. Ale poprzecinanie lin kotwicznych nie zmienioby w
niczym naszej sytuacji - wywodzi logicznie Adwokat. - A nawet przeciwnie, mogoby
nam to zaszkodzi w opinii spoecznej. Podczas narady postanowilimy napisa list do
dyrekcji Zespou Pastwowych Gospodarstw Rybackich i odci si od treci artykuu.
- Faktem jest jednak, e kto przeci liny...
- Ale to nie my. To faszywe oskarenie - oburza si Adwokat - w jzyku prawniczym
nazywa si to oszczerstwo. A za oszczerstwo jest kara.
Zaczem im tumaczy:
- Postawcie si na miejscu eglarzy. Przecito im liny kotwiczne w jachtach. Kogo
mog wini za ten czyn? Tylko was, poniewa wiedz, e macie do nich wiele pretensji.
- Prosz im wic powiedzie, e to nie my - zaproponowa Kudacz.
- Mwilimy. Ale nie wszystkim trafio to do przekonania - powiedziaem. - Zreszt
nie mielimy adnych dowodw waszej niewinnoci.
Kudacz wzruszy ramionami:
- Skoro sami nie macie pewnoci, e jestemy niewinni, dlaczego przybylicie, aby
poinformowa nas o tej sprawie?
- Kto chce za wszelk cen skci nas wszystkich - odezwa si Winnetou. - To
prawda, e ja i moi przyjaciele dymy do tego, aby jezioro obj stref ciszy. Jestemy
wrogami silnikw spalinowych. Ale to nie znaczy, e uciekamy si do metod
niedozwolonych. Tymczasem kto tutaj zacz dziaa na cudzy rachunek. Najpierw
ukradziono psa nadleniczemu, potem rozstawiono tablice z napisami Strefa Ciszy.
Wreszcie wamano si do radiowza w orodku i do mojej kanu podrzucono skradzione
lampy. Teraz za kto chce skci ze sob motorowodniakw i eglarzy, i doprowadzi
do otwartej walki midzy bladymi twarzami.

103
- Nic z tego nie rozumiem - wzruszy ramionami Adwokat. - W jakim celu to robi?
Jak bdzie mia z tego korzy?
- Ach, to proste - powiedziaem - gdy dojdzie do otwartej wojny midzy dwoma
grupami bladych twarzy, wwczas mona bdzie i jednych, i drugich usun z bindugi i
wyspy. Albowiem gdzie dwch si bije, tam trzeci korzysta.
Milczeli. Nie mieli pojcia o tajnych planach Purtaka.
- Komu zaley na wyspie albo bindudze? - zastanawiali si gono.
Postanowiem, jak to si mwi, wyoy wszystkie karty.
- Przed niedawnym czasem na wasne oczy widziaem w gabinecie kierownika
orodka wczasowego, Purtaka, wielk map. Na tej mapie orodek wczasowy
rozpociera si na wyspie, obejmuje bindug i ruiny zamku.
Nastpia konsternacja. Rzuciem podejrzenie na ich najwikszego sojusznika. Nie tak
atwo byo im si pogodzi z myl, e uknu on intryg nie tylko przeciw eglarzom, ale
i motorowodniakom.
- Sprawdz u Purtaka, czy rzeczywicie ma tak map - powiedzia podejrzliwie
Kudacz.
Winnetou owiadczy dumnie:
- Nie obchodzi nas, czy blade twarze, zwane motorowodniakami, daj wiar naszym
sowom. Przypynlimy tu bowiem w innym celu. Obawiamy si, e niektrzy eglarze
powodowani uczuciem zemsty mog przyby tutaj, aby dokona tej zemsty.
Zawrzao.
- Niech tylko odwa si na co podobnego. Ju my si z nimi rozprawimy! Poapiemy
ich, zwiemy i odstawimy na milicj - przekrzykiwali si wzajemnie i coraz dalej
zapdzali si w swych pogrkach. Proponowali nawet najbardziej wyrafinowane kary
dla eglarzy.
Uciszyem ich z najwikszym trudem. Wyjaniem, e tego rodzaju postpek
spowoduje zaognienie stosunkw z eglarzami. Wyoyem im take plan, ktry
naprdce przyszed mi do gowy:
- Ja, Winnetou i Milczcy Wilk, a take Cicha Stopa - wskazaem swoich przyjaci -
miujemy pokj. Pragniemy doprowadzi do tego, aby eglarze wypalili z wami fajk
pokoju. Jeli nie posuchacie naszych rad, wybuchnie otwarta wojna. A wtedy i was, i
ich usun z tego jeziora.
Zrozumieli, e mam racj i wysuchali mojej propozycji. W kilka chwil pniej,
zgodnie z moj rad, na wyspie pogasy wiata latarek i zapanowaa cisza. Obz
motorowodniakw znowu pogry si we nie.
Min kwadrans, a potem p godziny. Wiatr gna po niebie deszczowe chmury, od
czasu do czasu pokapowao, potem przestawao pada i ukazywa si ksiyc. O brzeg
wyspy z gonym szumem rozbijay si fale, a w blasku ksiyca widziao si biae paty
piany na nadbiegajcych grzywaczach. Szumiay take chostane wiatrem drzewa na
wyspie, a szmer lici guszy wszystkie inne odgosy.
- Czy moi bracia, Winnetou, Szara Sowa i Milczcy Wilk - zapyta nas Cicha Stopa -
pewni s, e eglarze przypyn tej nocy, aby zemci si na motorowodniakach? Noc
jest deszczowa i wietrzna, nie bdzie im si moe chciao krci po jeziorze i zemst
odo na inn por. Maj zreszt tylko dwie ajby, ktre im przyprowadzilimy:
ramblera i Latajcego Holendra.

104
- Wanie dlatego jeszcze dzi tu przybd - stwierdziem. - Nie da im zasn myl o
aglwkach, ktre wiatr porozpdza po jeziorze.
- Szara Sowa ma suszno - zgodzi si ze mn Winnetou.
- Zao si o swj skalp, e za chwil w ciemnociach zamajacz ich agle - dorzuci
Milczcy Wilk - albowiem znajduje si wrd nich Miss Kapitan, a ona jest mciwa.
Zauwayem mimo mroku, e po tych sowach Winnetou skin gow i rzuci
Milczcemu Wilkowi ostrzegawcze spojrzenie, jakby dajc mu znak, eby nie porusza
tego tematu.
- Pora na nas - rzek gono.
I obydwaj z Milczcym Wilkiem zniknli w ciemnociach, zgodnie z opracowanym
przez nas uprzednio planem dziaania.
Odezwaa si milady:
- Odniosem wraenie, e obydwaj ci waleczni mowie, Winnetou i Milczcy Wilk,
znaj dobrze t pikn pani podobn do Wenus z Muzeum Narodowego. I nie s
najlepszego zdania o jej charakterze. Co pan na to, Szara Sowo?
- Ach, lady, zapomina pani, e jestem z wyksztacenia historykiem sztuki. Uwielbiam
pikno. Nic nie wiem o charakterze Anny Orzelskiej, a jednak bya ona przedmiotem
moich westchnie.
- Charakter dla pana nie ma znaczenia? Pikno przemija, drogi panie.
- Charakter rwnie ulega zmianom. Znaem osoby, o ktrych mwiono, e w
modoci byy przemie. A przecie z wiekiem stay si nie do wytrzymania. Zreszt, czy
przemino pikno Anny lub Wenus?
- Panu, jako muzealnikowi, wystarczy zapewne portret piknej damy. By moe
wanie dlatego do te pory pozosta pan w stanie bezennym. Nie znalaz pan na swej
drodze yciowej istoty wystarczajco szacownej. Teraz ma pan wicej szczcia.
- Co pani ma na myli?
- Miss Kapitan. Ona jest wystarczajco... spatynowana.
- Nie bardzo rozumiem - mruknem.
- Powiedziaam: spatynowana. Tak si to mwi o starych przedmiotach, jeli maj na
sobie pitno czasu.
- Ale co to ma wsplnego z Miss Kapitan?
- Nie zauway pan, ile ona ma na sobie patyny w postaci kremw, pudru i szminek? I
to na obozie eglarskim. Jej uroda, drogi panie, jest podrabiana. Tak samo sztuczna jak
biaa peruka.
- Ona bya w peruce?
- Naturalnie, Szara Sowo. adna kobieta na wiecie nie ma naturalnie biaych wosw.
Przyznaj, e jako dzieo sztuki jest by moe interesujca ze wzgldu na ilo farb i tak
dalej, natomiast jako ywa istota...
I pastwiaby si nade mn Bg wie jak dugo, ale oto Cicha Stopa podnis rk do
gry i uciszy j.
- Pyn - stwierdzi krtko.
Daleko od wyspy, na krawdzi ksiycowego blasku, ktry jak srebrny strumie
pyn ku nam po wodzie, zamajaczyy przed nami dwie biae plamy agli.
Obydwie ajby wielkim ukiem omijay wysp. Ich sternicy zapewne zamierzali dobi
do brzegu od strony zawietrznej.

105
- Pyn rambler i Latajcy Holender - owiadczyem, przyjrzawszy si obydwu
jachtom - a wic sprawdziy si nasze przewidywania.
Wziem za rk lady Elisabeth i wraz z Cich Stop popieszylimy w t stron
wyspy, gdzie naleao si spodziewa przybycia mciwych eglarzy.
Pooylimy si w trawie za du poaci dziko rosncych malin i cierpliwie
oczekiwalimy, a eglarze wyjd na brzeg.
- Blade twarze zwane eglarzami - tonem Winnetou szepna Sosnowa Igieka - nie
spodziewaj si puapki. Jestem pewna, e odniesiecie zwycistwo.
- Przestaa pani lubi blade twarze?
- Dziki wam odkryam, e blade twarze s pewne siebie, zarozumiae i lekcewa
skwaw. Wydaje im si, e skoro posiadaj blaszane cuchnce konie i mieszkaj w
kamiennych miastach z wod biec, to cay wiat do nich naley i kada skwaw
powinna pada przed nimi na kolana. Czy nie tak odnosili si do mnie? Czy nie
podobnie traktuj Krwaw Mary?
Nie miaem czasu roztrzsa tej kwestii. Oto obydwa jachty na penych aglach
zaczy podchodzi do brzegu.
Po niedugim czasie najpierw rambler, a potem Latajcy Holender podniosy swoje
miecze i petwy sterowe, aby dopyn jak najbliej ldu. Potem opady agle, chlupaa
woda na pycinie, gdy eglarze zeskakiwali z jachtw.
Ksiyc wieci teraz mocno i sylwetki przybyszw rysoway si przed nami bardzo
wyranie. Widziaem wic, e z ramblera zeskoczyo szeciu mczyzn, a z Latajcego
Holendra - Miss Kapitan i jaki eglarz, ktrego zabraa z sob jako czonka zaogi.
Usyszaem gos Miss Kapitan:
- Jestem pewna, e nas nie oczekuj. pi w namiotach i ani im przyjdzie do gowy, e
przypynlimy tutaj. Nie wiedz przecie, e odzyskalimy dwa jachty.
Komend chcia obj gruby modzian w okularach, ale ona natychmiast narzucia
wszystkim sw wol:
- Motorwki cumuj po drugiej stronie wyspy - mwia - a namioty maj na rodku
wyspy. Pjdziemy brzegiem. W mroku drzew ominiemy namioty i w ten sposb
dostaniemy si do ich motorwek Pamitajcie: przecina liny kotwiczne i motorwki
spycha na jezioro. Czy wszyscy maj noe?
- Tak - zabrzmiaa chralna, lecz cicha odpowied. Nie pozostawili adnego
wartownika przy obydwu jachtach, co byo nam bardzo na rk. Gdyby kto z nich
pozosta, musielibymy z Cich Stop obezwadni go i zakneblowa, aby nie podnis
alarmu. A wszelka przemoc, nawet w susznej sprawie, jest mi wstrtna. Dlatego
odetchnem z ulg, gdy caa semka przepada w ciemnociach.
Odczekalimy kilka minut, a potem bez zbdnych sw ja i Cicha Stopa podnielimy
si z trawy i podbieglimy do jachtw.
Najpierw wyrzucilimy z nich wszystkie pagaje
24
i ukrylimy je w krzakach. Cicha
Stopa zdj nawinity na bom grotagiel ramblera, a ja to samo zrobiem z aglem
Latajcego Holendra. Zanielimy je w krzaki i ukrylimy starannie.
I znowu zapadlimy w trawach, czekajc na dalszy cig wydarze.
Nastpi on zreszt ju po chwili. Raptem z drugiej strony wyspy dobieg naszych
uszu czyj ostrzegawczy krzyk, potem rozlego si woanie, zabrzmiay wrzaski. Narasta

24
Pagaje - krtkie wiosa uywane przez eglarzy gdy nie ma wiatru.

106
tumult i odgos kilkunastu biegncych ng. To schwytani na gorcym uczynku eglarze
uciekali teraz do swych jachtw, aby czym prdzej odpyn na bindug. Umykali przez
wysp, ile si mieli w nogach, a za nimi podnosia si wrzawa rozbudzonego obozu
motorowodniakw i poyskiway wiata wielu latarek.
Zdyszani, z gonym chlupotem wbiegli w wod i wskoczyli na ajby. Wyrwali
kotwice z piasku. A potem posypay si przeraone okrzyki:
- Gdzie agiel? Nie ma bomu i agla!...
- Gdzie pagaje?!
- cigaj nas! Odbijajcie od brzegu! Prdzej! Prdzej!
- Nie ma agla!
- Nie ma wiosa!
- Suchajcie, kto nam ukrad pagaje...
- agiel te zgin...
Miotali si na jachtach, a tymczasem pogo, zoona z Winnetou i Milczcego Wilka
oraz gromady motorowodniakw, staa ju na brzegu, o kilka krokw od jachtw,
ktrymi mciciele nie mogli odpyn. Ku ich przeraeniu, wiata kilkunastu latarek
skierowane zostay na ajby, owietlajc dokadnie kadego z nich.
Nad wrzaw podnis si gromki, wyrany gos Winnetou.
- Niech blade twarze uspokoj si i posuchaj Winnetou. Jestecie w puapce, do
ktrej wprowadzia was ch zemsty. Uspokjcie si, usidcie w swych kanu i
posuchajcie, co mamy wam do powiedzenia.
Gruby modzian wrzasn:
- Zdrada, panowie! Winnetou nas oszuka!
- A ostrzegaam was, gupcy - zawoaa Miss Kapitan. - Mwiam, eby mu nie
wierzy!
- To byo jasne od pocztku, e on trzyma z motorowodniakami - krzykn ktry z
eglarzy. - Moe nawet to on, wraz z nimi, poprzecina liny i rozpdzi jachty po
jeziorze.
Znowu podnis si tumult, wydawao si, e eglarze rzuc si z piciami na
motorowodniakw. Ale tych ostatnich byo znacznie wicej i kady zdawa sobie
spraw, e tego rodzaju postawa jeszcze pogorszy sytuacj eglarzy.
Znowu rozleg si gos Winnetou:
- Nie oszukaem was, a przeciwnie, ostrzegaem przed prb wywarcia zemsty na
bladych twarzach zwanych motorowodniakami. Twierdziem, e nie ma adnych
dowodw ich winy i sd Winnetou potwierdzi si cakowicie. Blade twarze, zwane
motorowodniakami, nie bray udziau w habicym czynie. Ale blade twarze, zwane
eglarzami, nie uwierzyy zapewnieniom Winnetou i postanowiy zemci si na
motorowodniakach. Winnetou miuje jednak pokj i postanowi uniemoliwi wywarcie
zemsty, albowiem ten fakt mg rozpta nieobliczaln w skutkach wojn. Teraz
nadesza chwila, gdy jedna grupa bladych twarzy bdzie moga porozmawia z drug
grup i doj do porozumienia. Winnetou da, aby obydwie strony wypaliy ze sob
fajk pokoju.
- Co takiego? - oburzyli si motorowodniacy. - Mamy z nimi pertraktowa, gdy
schwytalimy ich na gorcym uczynku? Wiosami ich, panowie, potraktowa, a nie fajk
pokoju!
Przez chwil mylaem, e dojdzie do bjki. Ale Winnetou wystpi ostro.

107
- To nasi jecy - owiadczy motorowodniakom. - Blade twarze zwane
motorowodniakami umwiy si z nami, e przeka nam tych ludzi. Zrobimy nad nimi
sd.
eglarze oburzyli si:
- Jaki sd? Co za sd? Kto ma nas prawo sdzi?
- yjemy w wolnym kraju. Jestemy uczciwymi obywatelami pod ochron prawa.
- Cicho! - wrzasn na nich Winnetou. - A czy uczciwi obywatele przecinaj liny
cumownicze? Sami amiecie prawo, a chcecie jego ochrony. Wychodcie natychmiast na
brzeg, bo zaraz was wycigniemy z jachtw.
- A gwarantujecie nam bezpieczestwo? - zapyta gruby modzian.
- Tak! Cho na to nie zasugujecie i naley si wam porzdne lanie - powiedzia
Winnetou.
Ostronie i z wahaniem wyszli z jachtw. Zaraz te otoczy ich zwarty krg
motorowodniakw.
- Siadajcie. Porozmawiamy w spokoju - zaproponowa Winnetou wskazujc bujn
traw, porastajc brzeg.
Musieli go sucha. Usiedli gromadk, a dookoa nich zajli miejsca motorowodniacy.
Winnetou usiad na skrzyowanych nogach, po indiasku. I z ogromn godnoci
zada pierwsze pytanie:
- Czy blade twarze, zwane eglarzami, mog wyjani tym oto bladym twarzom,
zwanym motorowodniakami, dlaczego dokonano zdradzieckiego najazdu na wysp?
Gos zabra gruby modzian. Opowiedzia o jachtach, ktre tej nocy wiatr rozpdzi po
jeziorze. Stwierdzi, e przyprowadzony przez nas rambler i Latajcy Holender miay
liny kotwiczne przecite noem. Kto dokona tego haniebnego czynu? Zdaniem eglarzy,
zrobili to ich wrogowie. Czy motorowodniacy nie odgraali si, e wypdz eglarzy z
bindugi? Czy nie wprawi ich we wcieko artyku w gazecie, ktry zosta podpisany
przez jakiego eglarza, lecz aden z eglarzy nie przyznaje si do tego. W tej sytuacji
postanowili zemci si na motorowodniakach.
- Chcielimy zapaci im piknym za nadobne - zakoczy swe wyjanienia.
- Blade twarze zwane motorowodniakami - powiedzia Winnetou - przysigaj, e nie
przecili waszych lin kotwicznych. Owszem, myleli, eby wam dokuczy, ale nie w
takiej formie.
- Wic kt to zrobi? - zapyta gruby modzian.
Milczelimy. Nikt z nas nie mg da wyranej odpowiedzi na to pytanie.
- Szukajcie, a znajdziecie sprawcw - ogldnie przemwi Winnetou. - Pamitajcie
jednak moje sowa: zrobi to kto, kto jest wrogiem nie tylko eglarzy i
motorowodniakw. Zaleao mu na skceniu z sob wszystkich grup wodniackich. Jest
to kto, kto chce wej w posiadanie i bindugi, i wyspy.
A potem podj decyzj:
- Blade twarze zwane eglarzami odpyn std wolni, jeli przyrzekn, e przekonaj
inne blade twarze o niewinnoci motorowodniakw. Wypal take z nimi fajk pokoju
na znak, e zeszli ze cieki wojennej. Ze swej strony blade twarze, zwane
motorowodniakami, pomog im rano w odszukaniu jachtw rozpdzonych przez wiatr i
przyrzekn, e nie bd haasowa na swoich krzyczcych pudach w kawiarni, w lesie i
na jeziorze.

108
- O przepraszam - wrzasn Kudacz, a przytakn mu Adwokat. - Z jakiej to racji
mamy pj na ustpstwa w stosunku do eglarzy? To nie my przecilimy im liny. To
nie my przypyniemy do nich z wrogimi zamiarami.
Winnetou podnis rk do gry, nakazujc obydwu milczenie:
- Gdy Winnetou przyby tutaj ze swymi brami, motorowodniacy spali juk susy.
Gdyby nie my, wasze motorwki znajdowayby si teraz na jeziorze, porwane przez
wiatr. Winnetou i jego bracia nie dopucili do rozptania wojny, ktra obydwu stronom
mogaby przynie niepowetowane szkody. Nie wystarczy chwilowo umierzy konflikt.
Jeli chce si osign trway pokj, naley take usun cho czciowo jego rdo, a
jest nim haas powodowany nie tylko przez silniki motorwek, ale i przez grajce puda.
- A jeli nie zgodzimy si na to? - zapyta zaczepnie Kudacz.
- Winnetou zaproponowa wypalenie fajki pokoju bladym twarzom. Nie powiedzia
jednak, e sam wypali fajk pokoju z motorowodniakami. Albowiem Winnetou jest na
ciece wojennej i walczy o stref ciszy na jeziorze. Motorowodniacy bd mieli
wystarczajco duo kopotw w walce o pozostanie na wyspie, po co wic chc robi
sobie dodatkowych wrogw?
- Innymi sowy - odezwa si Adwokat - pan twardo stoi na stanowisku, e my
musimy std odej?
- Tak.
- Ale dokd, jeli aska powiedzie?
- Nie wiem, Winnetou pragnie jednak, aby to jezioro byo ciche i nie zabrudzone
smarami. W Polsce jest wiele innych jezior, gdzie wolno pywa motorwkami. Blade
twarze tam si przenios. Zreszt Winnetou pomyla i o tej sprawie. Znacie jezioro o
nazwie Kiku? Pywaj tam nawet statki spacerowe. Tam niech si przenios blade
twarze ze swoimi cuchncymi kanu.
- Byem tam w ubiegym roku - wzruszy ramionami Adwokat. - Strasznie duo
turystw i zatrzsienie motorwek. Taki haas, e spa nie mona. Nawet w nocy
pywaj na motorach.
- A wanie. Blada twarz uwaa, e jest tam zbyt wielki haas, wic cz tego haasu
przynis na nasze jezioro.
Adwokat machn rk:
- Na szczcie jezioro to nie jest niczyj prywatn wasnoci i nikt nie ma prawa
zabroni nam pywa tu motorwkami. Istnieje bardzo mae prawdopodobiestwo, aby
Rada Ministrw rozpatrzya pozytywnie wasz propozycj.
Dyskusja przeduaa si. Spostrzegem, e zaczyna wita i postanowiem przyczyni
si do zakoczenia sporu.
- Panowie - powiedziaem - jak na razie nie ma mowy o usuniciu std adnego
wodniaka. Ale chyba nikt z was nie chce, aby cigle z now si wybuchay ktnie i
awantury. Wszyscy musimy pj na pewien kompromis. eglarze zgodz si
wysuchiwa waszych motorw, ale wy musicie przynajmniej w kawiarni, na wodzie i
na jeziorze nie wcza aparatw radiowych.
Deliberowali jeszcze jaki czas, lecz w kocu przystali na warunki pokoju. Winnetou
wycign z kieszeni swoj fajk, nabi j amfor i wrczy j Kudaczowi. Ten zapali,
par razy wydmuchn dym i poda fajk grubemu osobnikowi, przywdcy eglarzy.
Wyznaj, e bardzo mnie bawi ten widok. Byli to najpewniej ludzie skdind powani,
a jednak wszyscy poddali si formom indiaskim, narzuconym im przez Winnetou.

109
Moe decydowaa o tym atmosfera wczasw i wypoczynku, jakiego odprenia
psychicznego? To, co w innym miejscu byoby jakim bezsensownym wygupianiem si,
tu nikogo nie mieszyo. Jedna tylko osoba spord grona eglarzy nie przyja fajki
pokoju. Bya to Miss Kapitan. Owiadczya drwico pod adresem tych, z ktrymi
przypyna:
- Jestecie gupcami, e pozwalacie sobie rozkazywa, jakbycie byli maymi dziemi.
Kim jest Winnetou, e dajecie mu prawo, aby wam narzuca swoj wol?
- On ma racj. Po co nam tutaj wojna? - oburzyli si na ni inni eglarze. -
Przyjechalimy wypoczywa, a nie toczy spory.
- Rbcie, jak chcecie. Uwaam was za tchrzy - powiedziaa. - Nie bd braa do ust
tej ohydnej fajki. Jutro odpyn std nad inne jezioro, gdzie egluj prawdziwi
mczyni, a nie tchrzliwe baby.
I skierowaa si do Swallowa, nie chcc bra udziau w ceremonii zawarcia pokoju.
Po drodze na moment zatrzymaa si obok mnie.
- al mi pana - stwierdzia - da si pan opta przez Winnetou. Jak dawno go pan
zna?
- Od trzech dni...
- Przyjecha pan tu na wczasy? Pywa pan na jakiej ajbie?
- Sprowadzia tu mnie sprawa subowa...
- I przysta pan do bandy Winnetou?
- Dlaczego pani jego przyjaci nazywa band? - oburzyem si.
Zmienia ton. Gos jej zabrzmia mikko, pieszczotliwie:
- Przepraszam, jeeli pana uraziam. Ale pan jeszcze nie zna Winnetou. Kiedy
przekona si pan, jaki on jest naprawd. Zapomnijmy jednak o nim. Czy umie pan
eglowa?
- Mam nawet patent sternika.
- O, to wietnie. Wic moe jutro, a waciwie dzi, bo przecie pnoc mina,
odwiedzi mnie pan na bindudze? Popywamy na Swallowie. Podoba si panu mj
jacht?
- Jest wspaniay.
- Przebywam tu sama, brakuje mi drugiego czonka zaogi. Zreszt to pan uratowa
jacht, powinien pan na nim popywa.
- Bardzo chtnie - uradowaem si.
A potem przyniosem jej bom z grotem. Teraz, gdy nastpia ugoda, mona ju byo
eglarzom zwrci ich agle i wiosa. Natychmiast odbia od brzegu, nie zabierajc
nawet tego eglarza, z ktrym przypyna. - Bd czekaa - zawoaa ku mnie,
odchodzc Swallowem od wyspy.
Bya pikna, cho rzeczywicie na twarzy jej zauwayem staranny makija, ktry tak
wyszydzia Sosnowa Igieka. Ale miaa zarazem jaki dziwny, niepokojcy urok, ktrego
milady nie zauwaya. Miss Kapitan bya tajemnicza, a ja przepadaem za
tajemniczoci.
- No i co? Umwia si z panem - stwierdzia ironicznie Sosnowa Igieka, gdy jacht
Miss Kapitan oddali si. - Zaiste, odnis pan byskawiczny sukces. Mona powiedzie,
zrobi pan na niej piorunujce wraenie.
- Moe...

110
- Ech, Boe - westchna z udanym ubolewaniem. - U wszystkich ta sama mska
prno. Szkoda, e pan nie moe siebie widzie. Chudy, zgarbiony, w duych
okularach, typowy ml ksikowy. I pan naprawd wierzy, e taki mczyzna moe jej
si podoba?
- A pani myli, e taki mczyzna jak ja nie moe si podoba adnej kobiecie?
- Nie takiej jak ona. Jej chodzi o to, e pan jest przyjacielem Winnetou, a ona go nie
cierpi z niewiadomych mi powodw. Umawia si z panem, bo ma nadziej, e odcignie
pana od Winnetou.
Skoniem si Sosnowej Igiece.
- Milady - powiedziaem z emfaz - by moe jestem chudy, przygarbiony i brzydki.
Ale do licha, mam prawo chyba i na randk z pikn kobiet?
Zbudzi si dzie. eglarze podnieli agiel na ramblerze, a my wsiedlimy do kanu i
odpynlimy w stron leniczwki. Motorowodniacy obiecali eglarzom, e gdy tylko
zjedz niadanie, uruchomi silniki w swoich ajbach i wyrusz na jezioro w
poszukiwaniu zaginionych jachtw.
Dzie wsta pochmurny, z deszczowymi chmurami, ktre szybko przelatyway po
niebie. Wiatr znowu wzmg si i rozkoysa jezioro. Od strony Zotego Rogu
nadbiegay wysokie fale oowianej barwy, na rodku jeziora zaamujc si z szumem i
niosc na sobie kouch biaej piany.
Sosnowa Igieka ziewaa w kanu, dyskretnie zakrywajc doni usta.
- Przeyam niezapomniane chwile - owiadczya. - To byo naprawd wspaniae
obserwowa, jak dwie wrogie grupy bladych twarzy zmusilicie do zgody. Wierz, e
dostaniecie w swoje rce straszliwego Purtaka. Ale czy on naprawd jest a tak
niebezpieczny? - zapytaa z odrobin powtpiewania w gosie. - Bo na mnie zrobi
wraenie zupenie sympatycznej bladej twarzy. Oczywicie, nie chciaam by jego dam
do towarzystwa, ale to zupenie inna historia.
- To samo zapewne myli pani o Piknym Antonio, ktry zabra pani neseser i chcia
uwizi w orodku wczasowym - burknem.
- Och, nie przesadzajmy z tym uwizieniem - ziewna znowu milady.
Wszystko wskazywao na to, e koysanie odzi i duga podr przez jezioro
wprowadzi j w sen.
Ale nie dane jej byo zasn w kanu. Oto od przystani orodka wczasowego z gonym
warkotem odbia wielka motorwka do przewoenia wczasowiczw. Nabraa rozpdu i
pdzia wprost na nas, ostro rozbijajc fale i tworzc za sob spieniony kilwater
25
. Po
kilku minutach znalaza si tu koo nas i zatrzymaa si, koyszc na fali. Silnik jej
pracowa na wolnych obrotach, uniemoliwiajc dryf. Zobaczylimy, e w oszklonej
nadbudwce stoi za sterem instruktor Nosek, a w ogromnym kokpicie z dwoma rzdami
awek siedzieli Purtak, Pikny Antonio, Halina i... Krwawa Mary ze sztucerem na
ramieniu.
Pikny Antonio wychyli si za burt i przekrzykujc szum wiatru woa w naszym
kierunku: - Halo, panowie, czy nie widzielicie mojej czerwonej motorwki?
Podejrzewamy, e ukrado j w nocy trzech opryszkw, ktrzy krcili si po Zotym
Rogu w poszukiwaniu pracy.

25
Kilwater - lad torowy, czyli ukadajce si za ruf pyncej jednostki zawirowania wody
znaczce wyranie przebyt drog.

111
Zrobiem z doni trbk i krzyknem do Antonia: - O dwunastej w nocy mina nas
jaka motorwka. Ale nie rozpoznalimy barwy ani zaogi. Zachowywaa si troch
podejrzanie...
- To oni! - wrzasn Antonio. - Dokd odpynli?
- W stron przesmyku na drugie jezioro - odkrzyknem, przypomniawszy sobie
uwag Cichej Stopy, e sysza haas motoru oddalajcego si do przesmyku.
Pikny Antonio zauway milady. - Elisabeth - krzykn - znowu gdzie ci uwo?
Moe chcesz przesi si na nasz ajb? Co si z tob stao, Elisabeth? Czy to wypada,
eby dziewczyna gustowaa w towarzystwie dzikusw?
Taka bya jego zapata za nasze informacje. ajdak! Postanowiem odpaci mu si
tym samym. - Pani Mario - zawoaem do Krwawej Mary - prosimy do nas, na piecze z
dzika. Winnetou i ja zapraszamy pani serdecznie. Chyba nie gustuje pani w
towarzystwie bawidamkw?
Krwawa Mary pomachaa nam przyjanie rk:
- Teraz nie mog, bo obiecaam im pomc w schwytaniu zodziei. Zwolniam si z
kawiarni i pyn z nimi. Ale jak wrc, przyjd do was na piecze z dzika.
Purtak da znak Noskowi i ten wczy bieg. Motorwka ruszya ostro. Wywoana
przez ni fala o mao nas nie przewrcia.
- Mj biay brat zaprosi Krwaw Mary - z niezadowolon min rzek Winnetou - a
przecie mj brat wie, co Winnetou sdzi o Krwawej Mary. Ona ma podwjny jzyk,
zdradzia nas Purtakowi.
- To nie ona, ale Halina - odparem. - To Halina ma podwjny jzyk.
- O Boe, panowie - jkna milady. - Czy znowu bdziecie w kko mwi o
podwjnych jzykach? Ju wol, gdy wymylacie bladym twarzom.
Nareszcie dobilimy do przystani w kanale obok leniczwki. Sosnowa Igieka
wyskoczya na brzeg, a za ni opuciem kanu wraz z Cich Stop. Winnetou i Milczcy
Wilk odpynli natychmiast do swej zatoki. Po nocy spdzonej na jeziorze czuem si
zmczony i chciao mi si spa. Wspczuem Cichej Stopie, ktry musia zaraz uda si
do swych zwykych zaj w lesie.
Kiwnem gow milady i szybciutko zniknem w swoim pokoju. Popiesznie
rozebraem si i wlazem pod koc, obiecujc sobie, e bd spa a do poudnia.
Ale nawet oczu nie zdoaem zmruy. Wkrtce usyszaem gone kroki na schodach i
po chwili w moim pokoju zjawili si Winnetou i Milczcy Wilk.
- Niech mj biay brat ubiera si szybko - gromko owiadczy Winnetou. - Dzi w
nocy, podczas naszej nieobecnoci, kto wama si do wigwamu Winnetou i skrad jego
stroje indiaskie oraz inne cenne przedmioty zabytkowe. By moe zrobili to ci sami
opryszkowie, ktrych goni Antonio. Winnetou skorzysta teraz z telefonu Cichej Stopy i
powiadomi o kradziey milicj w Zotym Rogu. A potem wyruszymy w lad za
opryszkami. Moby Dick czeka na przystani w kanale.
Zbiegli po schodach do kancelarii leniczego, aby zatelefonowa do Zotego Rogu, a
ja ubraem si. Wrzuciem do podrnej torby najpotrzebniejsze rzeczy i pobiegem na
przysta. Po chwili przybyli tam take i moi dwaj przyjaciele. Milczcy Wilk zasiad za
sterem, Winnetou odepchn jacht od przystani. Na penych aglach wypynlimy na
jezioro, kierujc si w stron przesmyku.
Wszedem na pokad i odwrciwszy si w stron leniczwki, zawoaem:

112
- egnaj, milady. Szkoda, e ju si nie zobaczymy... Jacht pyn ostro
fordewindem
26
, z cichym szumem rozcinajc dziobem wysokie fale. Nie znaem
czekajcej nas trasy, poprosiem wic Winnetou o map tych jezior. Poszed po ni do
kabiny, ale natychmiast cofn si, jakby zobaczy diaba. Z trzaskiem zamkn
drzwiczki.
- Niech nas Wielki Manitou ma w swojej opiece - wyszepta. - W kabinie znajduje si
milady. I do tego tylko... w nocnej koszuli.
- Boe drogi! - Milczcy Wilk mia oczy pene zdumienia.
- To niemoliwe - wydusiem z siebie.
Winnetou potrzsn gow:
- Niech mj brat sam przekona si o tej prawdzie...
Odwanie podszedem do kabiny i zapukaem w drzwiczki:
- Milady? Halo, milady...
- Prosz nie wchodzi - usyszaem piskliwy gosik - jestem tylko w nocnej koszuli.
Rce mi opady. - Milady, czy to stosowne dla modej damy?...
- Wiem, e to niestosowne - odpowiedziaa - ale co miaam zrobi? Usyszaam, co
mwi Winnetou u pana w pokoju, a wiedziaam, e nie zechcecie mnie zabra. Wic
zdoaam tylko chwyci sukienk i szczoteczk do zbw i ukryam si w kabinie jachtu.
Jeli aden z was nie bdzie tu teraz zaglda, zdoam si przebra w sukienk.
- Dobrze, milady - mruknem.
Odszedem od kabiny i z dum popatrzyem na swoich towarzyszy.
- A jednak nie zapomniaa szczoteczki do zbw. Ona jest naprawd lady.

26
Fordewind - kurs jachtu pyncego z wiatrem wiejcym prosto od rufy.

113
ROZDZIA DWUNASTY

O WODNYCH ROLINACH * PIEKIEKO * CZY EGLARSTWO RDLDOWE
JEST TRUDNE? * ROZBITKOWIE * POMAGAMY NASZYM WROGOM * BUNT
KRWAWEJ MARY * GDZIE SZUKA OPRYSZKOW? * KTO JADA ZUPY Z PUSZEK?
* CO MYL DZIEWCZTA O INDIANACH? * ANTONIO JAKO WOREK
TRENINGOWY * CO ODKRYLIMY W TRZCINACH?

Na zielonej od lasw mapie regionu, tu obok ogromnego rozlewiska niardw, ktre
podobne jest do wielkiego bkitnego naczynia - wpada w oczy jak gdyby duy
wisiorek, zoony z trzech niebieskich kamieni-jezior. Pierwsze z jezior nosio nazw
Zmierzchun, drugie - abdzie, a trzecie - Kiku. czyy je wskie przesmyki, a potem
dugi kana wiza z basenem niardw i Krain Wielkich Jezior Mazurskich.
Mapa powiedziaa mi, e Jezioro abdzie jest dwukrotnie wiksze od jeziora
Zmierzchun. Nasze - bo tak je w mylach okreliem - miao tylko jedn wysepk, t,
gdzie biwakowali motorowodniacy. Na abdzim byy a cztery wyspy rnej wielkoci
i adnego orodka campingowego. Jezioro miao bowiem niedostpne, bagniste brzegi,
poronite trzcinami, co jest zjawiskiem czstym na akwenach Mazur. Niegocinne
trzciny uniemoliwiaj dostp do wody, kpiel nie jest przyjemna z powodu
wywcznika kosowego, moczarki kanadyjskiej, tojeci rozesanej lub rdestu. Unikaj
takich jezior motorowodniacy, bo roliny okrcaj si wok rub napadowych. Dziki
temu wody te s oaz spokoju dla ptactwa wodnego i prawdziwy mionik przyrody
odnajdzie tu okazy, ktre gdzie indziej zupenie wyginy.
Ale czy wielu jest prawdziwych mionikw przyrody? Wydaje mi si, e dla
wikszoci turystw roliny obrastajce brzegi nosz pogardliw nazw trzcin lub
szuwarw. A przecie brzegi jezior zarasta nie tylko trzcina pospolita, ale i oczeret
jeziorny, sit skupiony i dwudzielny, tatarak, paka szerokolistna i wskolistna, zwana
rogk. Owe za zarola, ktre z tak zoci i pogard zdejmuje ze skrzydeek ruby
motorowodniak, s znakomitym jadalnym orzechem o nazwie kotewka. Orzech kotewki
jest bardzo smaczny. Kiedy zbierany by masowo i dlatego sta si dzi rolin
chronion prawem. Podobnie jest z rosiczk okrgolistn oraz pywaczem zwyczajnym
o nitkowanych liciach. Nie wolno take zrywa piknie kwitncych biaych grzybieni.
Nie odnomy si wic z pogard do owych rolin pokrywajcych wody jezior, nie
uwaajmy ich za chwasty, ktre naley wyrywa, aby oczyci wod. Wrd odyg
trzcin kwitnie bujne ycie drobnych zwierztek i owadw, ktre stanowi pokarm
wikszoci ryb. Pod olbrzymimi limi grzybieni znajduj oson i cie zwierzta
wodne; spodnia cz lici to prawdziwe mieszkania dla setek przernych wodnych
stworw. Tu, na brzegach niegocinnych dla ludzi jezior, napotka mona ab wodn,
kumaka, traszk lub wia botnego. Tu - wrd trzcin i na brzegach, gdzie rzadko
zaglda czowiek z tranzystorowym radioodbiornikiem w rku - yje jeszcze znajdujcy
si pod ochron bliski krewny sowika - podrniczek, a take remiz, przemieszny
zimorodek, siewka, czajka, trzcinak, bk. W okresie, gdy siedz na jajach, w gniazdach
ukrytych wrd trzcin lub na drzewach, poszy je warkot motorwek, jaja stygn,
pisklta zdychaj. Dlatego akweny, na ktre wkracza niekulturalny turysta, wkrtce
pustoszej z ryb i ptactwa.
Na mapie, tu przy wyjciu z przesmyku na Jezioro abdzie, zauwayem kilkanacie
malekich, czarnych kropek. U kadego wodniaka znaki te budz ogromny niepokj.
Kropeczki te ostrzegaj, e w tym wanie miejscu znajduj si skay podwodne, gazy

114
albo mielizny upstrzone kamieniami. Z pocztkiem lata, gdy poziom wody w jeziorach
bywa zazwyczaj jeszcze do wysoki, owe skay i kamieniste mielizny pokrywa woda i
atwo na nich zama miecz w aglwce lub rozora kadub. Motorowodniacy w takich
miejscach ami ruby napdowe, krzywi kolumny silnikw, wyamuj rufy.
- Czy mj brat wie o podwodnych rafach przy wyjciu z przesmyku? - zapytaem
Milczcego Wilka.
Potakujco skin gow:
- Niech Szara Sowa bdzie spokojny. Milczcy Wilk zna miejsce zwane przez
wodniakw piekiekiem, Znajduje si ono bliej lewego brzegu, dlatego my bdziemy
si trzyma brzegu prawego. Gdy pynem na jezioro Zmierzchun, widziaem, e skay
piekieka pokrywa woda, bo poziom jeziora jest obecnie do wysoki. Ale myl, e
dua fala bdzie obnaa gazy na pycinie. Mj brat zobaczy wwczas, dlaczego
miejsce to nazwano piekiekiem.
Zblialimy si ju do przesmyku i Milczcy Wilk rozkaza mi odknagowa szoty
foka i wybra go nieco. Wybra rwnie bezanagiel i to samo rozkaza zrobi z
grotaglem, ktry trzyma Winnetou. Ostrzeg nas, e z uwagi na wysok cian lasu,
rosncego na prawym brzegu przesmyku, moe nam grozi niespodziewana rufa, czyli
nage przerzucenie agli na drug stron burty na skutek gwatownej zmiany kierunku
wiatru. A nieoczekiwany zwrot przez ruf w najlepszym wypadku koczy si
uderzeniem bomu w gow, w najgorszym za - przewrceniem jachtu.
Milczcy Wilk by dobrym wodniakiem, bez adnych wic kopotw weszlimy w
przesmyk. Wiatr dmucha tutaj z wiksz si, wtoczony midzy dwie ciany lasu, ktre
tworzyy jak gdyby komin z potnym cigiem. Szlimy wic ze zdwojon prdkoci.
- Uwaga! Sieci! - krzykn nagle Milczcy Wilk.
Byy to sieci, o ktrych w licie do redakcji pisa tajemniczy eglarz.
Byskawicznie rzuciem si do kabiny i podniosem miecz. Milczcy Wilk zrobi to
samo z petw sterow. Przeszlimy nad sieciami, ktre z cichym szmerem otary si o
dno kaduba.
Tajemniczy korespondent mia racj. Nie wolno byo przegradza akami przesmyku.
Przeszkadzao to w wdrwkach ryb, a take utrudniao turystyk wodn.
Brzegi cieniny byy zaronite. Szum wody, rozcinanej dziobem jachtu, wyposzy z
trzcin stada perkozw i kaczek krzywek, ktre z furkotem skrzyde uciekay przed
nami na Jezioro abdzie.
Otworzyo si ono przed nami niemal nagle. Wielka to wody, czarna jak niebo
pokryte ciemnymi, zwalistymi chmurami. Przetaczay si po jeziorze ogromne, krtkie
fale, co znaczyo, e dno nie znajduje si tutaj gboko. Po chwili zobaczyem
piekieko - spienion kipiel w pobliu wysepki o piaszczystych brzegach, zalewanych
przez fale. Gdy woda ustpowaa, ukazyway si olizge gazy, niektre o spiczastych
kocach.
Na piaszczystym brzegu wysepki tkwia przechylona na lew burt ogromna
motorwka orodka wczasowego. Z daleka widzielimy kilka sylwetek ludzkich,
krccych si koo niej. Sprawiali wraenie, e usiuj zepchn motorwk na wod.
Potem, gdy podpynlimy bliej, zaczli macha ku nam rkami. Zapewne co woali,
ale wiatr wia od nas i porywa ich gosy,
- Co mi si zdaje, e instruktor kulturalno-owiatowy, pan Nosek, rozbi motorwk
na skaach piekieka - odezwaem si do Winnetou.

115
- Mj brat ma suszno - skin gow Winnetou.
I stao si dla nas oczywiste, e bdziemy musieli dobi do wysepki i zaj si
rozbitkami. W takiej sytuacji naleao zapomnie o wrogoci wobec Purtaka. Milczcy
Wilk omin wysepk do duym ukiem, a potem lewym halsem podszed do niej od
strony zawietrznej. Wycignem miecz i kadub jachtu lekko poszorowa po piasku
Winnetou rzuci kotwic i po chwili wyskoczylimy na may skrawek ldu, ktry raz po
raz zaleway fale. I zaraz, czapic po wodzie, podszed ku nam Pikny Antonio.
- Nosek wpakowa nas na gazy i urwa skrzydeko ruby. Panowie, zabierzcie mnie,
prosz, na swoja ajb i popymy na poszukiwanie mojej motorwki. Te ajdaki nie
mogy odpyn daleko, bo w baku byo niewiele benzyny.
Wyraz jego twarzy wiadczy, e rzeczywicie bardzo go martwi strata motorwki.
Prosi nas o pomoc, nie wiedzc oczywicie, e zodzieje, ktrzy porwali mu ajb,
okradli take i Winnetou. Wiedziaem, e zabierzemy go z sob na jacht, ale
jednoczenie irytowaa mnie wiadomo, e bezczelnie prosi nas o pomoc, on, ktry
pomaga Purtakowi wywie psa nadleniczego.
Przyczapaa Krwawa Mary, a potem zbliya si i Halina. Moe miaa nas za
naiwniakw, ktrzy nie wiedz o jej zdradzie, bo nawet udawaa rado na nasz widok...
- Cze, panie Tomaszu! - zawoaa. - Czy wyratuje pan rozbitkw?
- Oczywicie - skinem gow - przewieziemy was na brzeg i dalej ju piechot
dostaniecie si do orodka.
- Piechot? - oburzya si. - To chyba z dziesi kilometrw. Mylaam, e
dostarczycie nas a do domu.
- Nie mamy czasu - wyjani Milczcy Wilk. - Tych trzech opryszkw, ktrzy ukradli
motorwk, zabrao Winnetou jego rzeczy. Musimy ich ciga.
- To wietnie - ucieszy si Antonio. - Moi wrogowie s i waszymi wrogami. Panie
Milczcy Wilk, szkoda czasu na gadanie z dziewczynami. Niech one tu zostan na
wyspie, a my od razu pymy za opryszkami. Dziewczynom nic tu nie grozi. Bdzie
pyn jaka inna ajba, to je std zabierze.
Krwawa Mary i Halina zawrzay oburzeniem.
- To ty taki? Kaesz nam tu siedzie i marzn? Patrzcie go, jaki si znalaz
dentelmen.
- Zrozumcie, moja motorwka - tumaczy si. - Chodzi o popiech. Oprychy
sprzedadz j komu albo utopi.
Wreszcie przyczapali Purtak i Nosek, ktry pocign nosem, jakby mu si na pacz
zbierao.
- Gdyby panowie byli tak uprzejmi i podrzucili nas do brzegu, to bdziemy po stokro
zobowizani - owiadczy grzecznie Purtak. - Wycignlimy nasz ajb na brzeg, tak
e fale jej nie porw. Niech tu czeka. W orodku mam zapasow rub, przypyn tutaj
odzi i naprawi silnik.
Dziewczta weszy na jacht i zaraz znikny w kabinie, bo zmarzy na wyspie. Purtak i
Nosek pomogli zepchn jacht na wod, potem take wskoczyli na pokad. Prawym
halsem popynlimy szybko w stron najbliszego brzegu.
Purtak, gdy dowiedzia si o kradziey strojw indiaskich Winnetou, uda ogromne
oburzenie.

116
- auj bardzo - owiadczy - e stosunki midzy mn i panami ukadaj si nie
najlepiej. Ale mimo to prosz przyj ode mnie wyrazy ubolewania i yczenia, abycie
jak najszybciej schwytali zodziei.
- Przy okazji, mam nadziej, odzyskam i motorwk - pociesza si Antonio.
Uprzejme sowa Purtaka nie zrobiy wraenia na Winnetou. Nie odezwa si te ani
sowem. Dla niego Purtak by tylko blad twarz, ktra ma rozdwojony jzyk. Trzymajc
szot grota patrzy na wod i zapewne pragn jak najszybciej dobi do brzegu i pozby
si niemiego towarzystwa.
Nosek przesta raptem pociga nosem i odezwa si paczliwie:
- To wszystko stao si przez pana kierownika. Chciaem pyn prosto, a pan
kierownik rozkaza mi skrci w lewo. I dlatego wpadlimy na gazy.
- Na mnie pan zwala? - oburzy si Purtak. - A czy ja kiedykolwiek wypywaem na
Jezioro abdzie? Skd mogem wiedzie, e tu s skay podwodne? To pan obwozi
wycieczki. To pan jest instruktorem kulturalno-owiatowym.
Z kabiny wyjrzaa Krwawa Mary. W rku miaa kubek z herbat, ktr zapewne
otrzymaa od milady, gospodarujcej w kabinie.
- Jeli sdzicie, panowie, e ja wysid na brzegu, to si mylicie - owiadczya,
podajc Winnetou kubek z herbat.
A ten przez moment zawaha si, czy przyj herbat z rk skwaw, ktrej nie darzy
sympati, ale w kocu wzi do rki kubek, nie chcc demonstrowa swojej niechci.
- Biaa skwaw, zwana Krwaw Mary, nie zdaje sobie chyba sprawy, e Winnetou i
jego przyjaciele znajduj si na ciece wojennej - powiedzia.
Wzruszya ramionami:
- Po pierwsze: nie jestem adn bia skwaw, zwan Krwaw Mary. To pan mnie tak
nazwa, a ja nie cierpi tego przezwiska. Po drugie: nie jest to chyba a tak
niebezpieczna wyprawa, skoro zabralicie t lalk z Warszawy.
Zabraem gos:
- Co tyczy pani Elisabeth, to ona zobowizaa si nam przyrzdza straw. A poza tym
ona jest lady.
Krwawa Mary bya zdumiona:
- Co to znaczy, e ona jest lady?
Przez chwil milczaem zastanawiajc si, jak w krtkich sowach wyjani postaw
Sosnowej Igieki.
- Ona jest lady, a to znaczy, e wie, jak si zachowa w kadej sytuacji. Z tak skwaw
nie bdziemy mieli adnych kopotw.
Krwawa Mary wrcia do kabiny i po chwili wysza z niej, niosc co w rku.
- Czy wiecie, co to jest, panowie - potrzsna bia szmatk. - To jest nocna koszula
waszej panienki. Nie wzia kurtki ani ciepych spodni, ale zabraa nocn koszul.
Umrze mona ze miechu.
Znowu zabraem gos, eby ratowa nasz autorytet:
- Prawdziwa lady - powiedziaem - moe zapomnie o ciepej kurtce i spodniach. Ale
nigdy nie zapomni o nocnej koszuli i szczoteczce do zbw.
- I to si wam podoba? - zdumienie jej nie miao granic.
Wysza milady. Podaa mi kubek z herbat i wzia od Krwawej Mary swoj nocn
koszul.

117
- Prosz pani - powiedziaa do niej z wynios min - nie wydaje mi si suszne, aby
swoje rachunki z tymi panami zaatwiaa pani za pomoc mojej nocnej koszuli.
To mwic dystyngowanie powrcia do kabiny. A Krwawej Mary zrobio si gupio.
Pikny Antonio milcza dyskretnie, nie chcc adn uwag przeciw Sosnowej Igiece
naraa si ktremu z nas. Milczeli take Purtak i Nosek. Zapewne marzyli o chwili,
gdy wysid na brzeg i nie bd korzysta z naszej aski. Ale Krwawej Mary trudno byo
przyzna si do klski. Wpada w zo. W przeciwiestwie do milady, miaa, zdaje si,
ogromny temperament. Uja si pod boki, stana wyzywajco przed Winnetou i zacza
mwi:
- Nie rozumiem, za co nie cierpi pan kobiet, panie Winnetou, i dlaczego mnie uwaa
pan za swojego najwikszego wroga. Chyba tylko dlatego, e ustrzeliam lepszego
zwierza ni pan. Czy to moja wina, e pan jest zacofanym myliwym? Jeli pan jutro
wymyli, e wszyscy powinni polowa za pomoc uku i dzidy, to te mamy si do tego
stosowa?
- Polowa tylko za pomoc uku? Hm, to zupenie niezy pomys - mrukn Winnetou.
- O, wiedziaam, e pan tak powie, panie Winnetou - zawoaa Krwawa Mary - zreszt
nie zamierzam z panem dyskutowa. O ile si nie myl, nie pan tu jest kapitanem, ale
pan Milczcy Wilk. Prawda, e nie wyprosi mnie pan ze swego jachtu? - zwrcia si do
niego.
Milczcy Wilk chrzkn z zakopotaniem i spojrza pytajco na Winnetou.
- Wszystkie skwaw maj podwjne jzyki - mrukn Winnetou.
Krwawa Mary machna rk: - Moe pan mwi, co pan chce. A ja nie opuszcz
Antonia. Przyjaci nie opuszcza si w biedzie - powiedziaa.
- Ach tak? - Winnetou zacisn usta.
Antonio chwyci do Krwawej Mary i ucaowa j szarmancko:
- Dzikuj ci, Marysiu. Jeste wspania dziewczyn.
I wwczas stao si co dziwnego. Krwawa Mary niemal ze zoci wyrwaa mu swoj
rk i krzykna w stron Winnetou:
- Mam dosy tego jeziora! I zapadej dziury, jak jest Zoty Rg! Antonio i pan Purtak
obiecali, e zabior mnie do Warszawy. A pan, panie Winnetou, niech pan sobie siedzi w
swoim wigwamie i gotuje zupki z puszek. Myli pan, e nie wiem, co mwi lekarz o
panu? e jeszcze troch, a przez ten swj indiaski tryb ycia nabawi si pan kataru
odka. A gdy pan zachoruje, to nikt do pana nawet nie zajrzy, bo wszyscy si z pana
miej. Tak, wszyscy, wszyscy! - zawoaa.
Wybuchna paczem i ucieka do kabiny.
A Winnetou a zgarbi si, jakby ten potok sw spad mu ciarem na plecy.
Z kabiny wysza Halina i powiedziaa do nas z wyrzutem:
- No prosz, doprowadzilicie dziewczyn do paczu.
Myl, e Winnetou czu si fatalnie. Mnie zreszt rwnie zrobio si przykro.
- Boe drogi - westchn Milczcy Wilk - przecie tak naprawd to nikt nie zamierza
was wyprasza z jachtu. Jeli chcecie, moecie z nami pyn. Tylko nie urzdzajcie
tutaj rykw.
Tymczasem nasz jacht wpyn w trzciny i rozorawszy je dziobem, dotkn suchego
ldu.
- Dzikuj panom i do zobaczenia - zawoa Purtak, zeskakujc na brzeg. - ycz
szybkiego schwytania zodziei.

118
Nosek rwnie wyskoczy z Moby Dicka. Odepchnlimy si pagajami od pytkiego
w tym miejscu dna i zawrcilimy na jezioro.
- I dokd teraz popyniemy? - zapyta Antonio.
Winnetou zastanowi si.
- Czy blada twarz moe mi powiedzie, ile benzyny znajdowao si w baku jego
haaliwej kanu?
- Najwyej na p godziny pracy silnika.
- W takim razie opryszki nie zdoay opuci Jeziora abdziego i tutaj powinnimy
ich szuka.
- Moe poyczyli albo kupili od kogo benzyn?
Winnetou wymownym gestem wskaza wzburzon falami to jeziora.
- Blada twarz widzi, e jezioro jest puste. Opryszki, a przynajmniej kanu, ktr oni
ukradli, pozostaje gdzie tutaj. A co o tym sdzi mj brat, Szara Sowa?
- Zgadzam si z Winnetou - odparem.
- Ja rwnie - powiedzia Milczcy Wilk. - Dlatego musimy pyn wzdu brzegu,
pilnie obserwujc, czy nie wida poamanych trzcin, co moe oznacza, e kto wpyn
w nie ajb.
A wic bylimy zgodni co do taktyki i kierunku poszukiwa. Przez jezioro przetaczay
si silne szkway i spienione fale. W tak pogod tylko bardzo dowiadczony eglarz
wyrusza w rejs, a u eglarzy trudno zaopatrzy si w paliwo. Motorowodniacy za
unikali Jeziora abdziego z powodu rolinnoci, ktra je pokrywaa. Dla
motorowodniakw rajem byo jezioro Zmierzchun i trzecie w acuchu jezior,
najwiksze jezioro Kiku, o wodach przejrzystych i piaszczystych brzegach. Jeli wic
rzeczywicie w baku motorwki paliwa byo tylko na p godziny pracy silnika, opryszki
nie byy w stanie wydosta si na Kiku i tu ich naleao szuka. Mieli jednak nad nami
przewag przynajmniej dziesiciu godzin. O ile - rzecz jasna - suszne byo nasze
zaoenie, e okoo pnocy dokonali wamania do wigwamu Winnetou i warkot
skradzionej motorwki syszelimy na jeziorze w chwili, gdy opucilimy bindug. Pod
oson ciemnoci opryszki wypyny na Jezioro abdzie i tu zapewne ruba napdowa
wpltaa si im w wodn rolinno. Z powodu mroku nie ryzykowali chyba
oczyszczania ruby i w takim razie musieli pyn wolniej, zuywajc wiksz ilo
paliwa, bo ruba pracowaa z najwikszym wysikiem. By moe w poowie jeziora
zabrako im paliwa. Bya dua fala, wiatr zacz dryfowa motorwk ku brzegowi. A
poniewa w nocy i teraz wiatr wia w tym samym kierunku, motorwk znosio na
pnocny brzeg.
- Mj brat ma racj - stwierdzi Winnetou, zauwaywszy, e szka lornetki kieruj na
pnocny brzeg jeziora. W tym zreszt kierunku Milczcy Wilk prowadzi Moby
Dicka. - Tam na pnocnym brzegu wyldowali zodzieje.
- Od tamtej chwili mino wiele godzin - odparem. - Kto wie, co zdyli zrobi z
motorwk.
Pikny Antonio zajrza do kabiny. - Dziewczta! - zawoa. - Wyjdcie na pokad i
obserwujcie brzegi. Im wicej oczu bdzie wypatrywa motorwki, tym jest wiksza
szansa, e j odnajdziemy.
Dziewczta posusznie wyszy z kabiny i rozsiady si na wolnej burcie. Wiatr zacz
wia z nieco mniejsz si, ale by cigle przenikliwie zimny i chosta kroplami wody.

119
Winnetou mia na sobie ciep kurtk sztormow. Zdj j i okry ni Krwaw Mary,
ktra trzsa si z zimna. Ale dziewczyna zdja kurtk.
- Tak si pan o mnie troszczy? A przed pgodzin chcia mnie pan wyprosi z jachtu.
I przyja ortalionow kurtk od Antonia.
Fakt, e Antonio odda swoj kurtk Krwawej Mary, wywoa na twarzy Haliny wyraz
niezadowolenia. Sama signa po kurtk Winnetou i ostentacyjnie usiada koo niego na
burcie. Moja kurtka okrya ramiona Sosnowej Igieki.
Winnetou rzek z obojtn min:
- Jeli chciaem wyprosi wszystkie skwaw z jachtu, to tylko dlatego, e wyprawa
nasza potrwa dugo i moe by niebezpieczna. Uwaam zreszt, e wszystkie skwaw
powinny siedzie w swoich wigwamach i warzy straw.
Krwawa Mary zamiaa si: - A czemu to paski wigwam jest pusty i adna skwaw nie
warzy strawy, tylko przyrzdza pan sobie zupki z puszek?
- Czemu Krwawa Mary mwi wci o zupkach z puszek? Nie jadam zup z puszek.
- Czybym si mylia? - zakpia Krwawa Mary. - Sklepowa w Zotym Rogu mwia
mi, e pan bez przerwy kupuje albo zupy w proszku, albo zup w puszce. A na drugie
danie zawsze przyrzdza pan woowin w sosie wasnym, rwnie z puszki. Przy takim
odywianiu si grozi panu wrzd odka.
Zabraem gos:
- Wczoraj jadem u Winnetou znakomicie przyrzdzon wtrbk z dzika.
- Co podobnego! - udaa zdumienie Krwawa Mary. - Winnetou zdoa zabi dzika?
A mi si wierzy nie chce. Zabi dzika ze swojej przedpotopowej dubeltwki? To bya
chyba chora sztuka.
Winnetou nie reagowa na jej zoliwo. Siedzia na burcie, trzymajc w rku szot
agla, pogrony w wyniosym milczeniu.
A temat, porzucony na chwil przez Krwaw Mary, niespodziewanie podja Sosnowa
Igieka, kierujc ku mnie pytanie:
- A pan, Szara Sowo, dlaczego do tej pory nie ma pan adnej skwaw?
- Jadam w stowce Ministerstwa Kultury i Sztuki - odparem wykrtnie.
- A pan? - zwrcia si do Milczcego Wilka.
Nasz kapitan wskaza obrczk na palcu:
- Mam mi on, milady. Jest podobnie jak i ja elektronikiem i eglarzem. Obecnie
jednak przebywa na zagranicznym stypendium. Mimo licznych zaj, gotuje w domu
obiady. W gronie moich znajomych synie ze wspaniaych racuchw.
Milady ze smutkiem potrzsna gow:
- Mj Boe - westchna - dlaczego tak si dzieje, e gdy si pozna interesujcego
mczyzn, to okazuje si, e jest on ju onaty?
- Susznie - podchwycia Krwawa Mary. - Dla nas zostaj potem sami dziwacy, z
ktrymi dziewczyna zupenie nie wie, jak postpowa.
- Czy mnie take uwaa pani za dziwaka? - oburzy si Pikny Antonio.
- Nie - odpara zdecydowanie. - W panu nie ma nic z dziwaka. Reprezentuje pan
banalny typ flirciarza. Przebywajc wci w miejscowoci wczasowej widywaam takich
cae tuziny.
W jego obronie stana Halina:
- Antonio jest inny ni wszyscy. Przypomina Mastroianniego. I nie bawi si w Indian.

120
- No tak, to rzeczywicie wielka zaleta - przytakna Krwawa Mary. - Powiedzcie
sami, jak dugo zwyka dziewczyna moe przysuchiwa si takim oto rozmwkom:
Czy mj brat, Szara Sowa, myli podobnie jak i ja? Czy mj brat Winnetou widzi na
horyzoncie jakie dziwne blade twarze? Niech mj brat Szara Sowa pamita, e
wszystkie skwaw maj podwjne jzyki. A przecie ci panowie maj ju po
trzydziestce. Inni mczyni w ich wieku s ju onaci, maj dzieci, a oni cigle bawi
si w Indian. A wiecie dlaczego? Bo to atwiejsze ni ponosi odpowiedzialno za czyj
los, za szczcie ukochanej kobiety.
Z odsiecz niespodziewanie przysza nam milady:
- Jak syszaam, tskni pani do miasta i miejskiego towarzystwa. No c, ycz pani
szczcia. Co do mnie, znudzio mi si odbiera te same telefony od tych samych
modych ludzi, ktrzy nieustannie proponuj: Ej, Elka, masz dzi troch czasu? Mamy
chat, pyty, bdziemy robi ubaw. Przyjd, Elka, zabawimy si. A gdy spotkasz si z
modym mczyzn w rodzaju Antonia, to albo musisz wysuchiwa jego yciorysu, albo
mwi ci o samochodach, albo o tym, jak to on zamierza dorobi si wielkiej iloci
pienidzy. Po raz pierwszy w yciu kto mi mwi o piknie przyrody i nazwa mnie
Sosnow Igiek. Po raz pierwszy w yciu pyn po wzburzonym jeziorze i jestem
szczliwa, e mog komu zrobi herbat. Po raz pierwszy w yciu byam w domu
niepodobnym do owych M-2 i M-3 w monotonnych i jednakowych blokach
mieszkalnych, z ich standardowym wyposaeniem, tym samym ukadem pokojw,
mikroskopijnymi kuchenkami i azienkami, meblociankami i wielkimi pudami
telewizorw.
- I mogaby pani y bez azienki? - przerazia si Halina.
- Wod do mycia mona zagrza i w kotle, a kpa si w balii - odpara zdecydowanie
milady. I dodaa: - Ze strachem myl ju o powrocie do Warszawy, do telefonw od
Antonia i jemu podobnych.
- Och, Elisabeth, czemu to ze mnie zrobia worek treningowy? - burkn Pikny
Antonio. - Przysigam, e wicej do ciebie nie zadzwoni.
Sowa Sosnowej Igieki jako gboko zapady w moje serce. Westchnem na myl,
e bd musia powrci do swej kawalerki na Starym Miecie, sucha przez cian jak
kc si ze sob moi ssiedzi lub wrzeszczy u nich telewizor. I nikt ju nie powie: Czy
Szara Sowa widzi lad bladych twarzy na piasku nabrzenym?. O, jake zazdrociem
Winnetou, ktry obserwowa bdzie nadejcie jesieni. A gdy przyjdzie zima, nieg
opatuli jego wigwam. Potem bdzie on brn przez zaspy i zamarznite bagno do
Zotego Rogu, aby kupi w sklepie puszk zupy i pudeko woowiny w sosie wasnym -
a ja powlok si do kina albo usid przy kaloryferze, wspominajc tylko zapach ognia
poncego na wielkim palenisku.
- Uwaga! Przed nami pnocny brzeg jeziora - obudzi mnie z zamylenia gos
Milczcego Wilka. - Pyniemy za szybko i ukryta w trzcinach motorwka moe uj
naszej uwagi. Zrzuci grot! Pozostaniemy tylko przy foku.
Pomogem Winnetou opuci grot, ktry uoylimy na bomie. Potem opucilimy i
bezanagiel. Jacht zwolni szybko tak, e moglimy dokadnie obserwowa brzeg,
ktry wyrs przed dziobem Moby Dicka i ukaza gbok zatok. Jezioro wygldao
tutaj jak ogromna butelka z wielk szyjk. Brzegi byy do wysokie, poronite
sosnowym borem. Pasmo trzcin gboko wchodzio w wod. Przesmyk wydawa si z

121
daleka niemal cakowicie zaronity i dopiero gdy podeszlimy bliej, ujrzelimy wsk
smug wody prowadzc gdzie dalej.
Nagle zacz pada deszcz i dziewczta skryy si w kabinie. To samo zrobi Pikny
Antonio. Ale my musielimy zosta na odkrytym pokadzie, bo wiatr nis nas wprost w
przesmyk.
Fale byy ogromne, rozpdzone na caej dugoci jeziora. Z szumem wpaday w
trzciny, giy je, rozchylay. Raptem wydawao mi si, e dostrzegam jaki duy ksztat
rytmicznie, unoszony do gry z falami atakujcymi ld.
- Uwaga na prawo! Spjrzcie tam, gdzie ronie pochylona wierzba - zawoaem do
przyjaci.
Milczcy Wilk szybko skrci sterem jachtu. Dzib wjecha w trzciny i zacz je
rozchyla, coraz gbiej wchodzc w zielon gstwin. Wiatr par na fok, ktry
wybrzuszy si mocno i popycha jacht mimo oporu, jaki stawiay zarola. Wreszcie opr
sta si tak wielki, e Moby Dick zatrzyma si, cho wybrzuszony fok pracowa ca
swoj powierzchni. Ale bylimy ju tylko o dwa metry od czerwonej motorwki,
przywizanej do pochylonej wierzby nadbrzenej i okrytej dla niepoznaki wizkami
zerwanego tataraku. Gdyby nie wysoka fala, ktra chwilami podnosia kadub ponad
poziom zielonej gstwiny, przenigdy nie dojrzelibymy motorwki Piknego Antonia.
Niestety, miejsce to wygldao na bezludne. Opryszkw ju tutaj nie byo. W
motorwce brakowao take silnika.




122
ROZDZIA TRZYNASTY

GDZIE SZUKA OPRYSZKW? * PRAWDZIWY WINNETOU I WINNETOU ZE
ZOTEGO ROGU * PODWJNE OBLICZE MILCZCEGO WILKA * CO
USYSZELIMY PRZEZ RADIO * BIAY HOLOWNIK * POEGNANIE
MILCZCEGO WILKA * GAJWKA SOLNIK * SOSNOWA IGIEKA NIE
ZAWIEDZIE PRZYJACI * NA TROPIE ZODZIEJASZKW

Przycumowalimy jacht do pochylonej nad wod wierzby i odrzuciwszy wizki
sitowia obejrzelimy odnalezion motorwk. Brakowao doczepnego silnika D-18 oraz
pompki benzynowej z przewodem i kanistra. Pozosta tylko plastykowy czerwony
kadub z kierownic i urzdzeniem do sterowania.
- Silnik i kanister wayy co najmniej czterdzieci kilogramw - stwierdzi Pikny
Antonio. - Oprychy std odeszy, ale chyba takiego ciaru nie zabray ze sob. Ukryli
gdzie, a teraz chyba poszukuj kupca.
Przyznalimy mu racj. I rozpoczlimy poszukiwania silnika.
Motorwk zdryfowao - jak wspomniaem - pod wysoki brzeg poronity sosnowym
borem. Podszycie byo tu bogate, a mnstwo wiatroomw stwarzao wiele kryjwek.
Znalelimy miejsce, gdzie oprychy ucztoway po kradziey i oczekiway witu, aby
przy wietle dziennym wyruszy w dalsz drog. Trawa bya tu zgnieciona, leao
kilkanacie niedopakw papierosw sport, pusta butelka po owocowym winie i
oprnione paskie pudeko z angielskimi napisami po mielonej szynce.
- A moe oni wamali si rwnie do naszego magazynu? - zastanawiaa si Halina. -
Wanie z takich puszek dostajemy szynk na niadanie i takie wino widziaam w
magazynie orodka.
- Wtpliwe - pokrci gow Antonio. - Magazyn jest dobrze zamknity. Takie samo
wino i konserw mona dosta w sklepach.
- A wanie, e szynki eksportowej w naszym sklepie nie byo - upieraa si Halina, -
Pytaam o ni, bo mi smakowaa i chciaam j kupi na podwieczorek, bo kolacje w
orodku nie s smaczne.
Nie bylimy w stanie wyjani tej sprawy. Nie odnalelimy take silnika, cho bardzo
dokadnie przeszukalimy teren w promieniu przynajmniej dwustu metrw.
W kabinie Moby Dicka nasze panie odkryy puszki konserw i due pudo
dietetycznego chleba, a e wszyscy wyruszylimy bez niadania, poday nam smakowity
posiek.
- Gdyby tu by prawdziwy Winnetou - odezwaa si Krwawa Mary - natychmiast
odkryby trop zodziei i ruszylibymy za nimi. Pamitam Old Surehanda i Winnetou
Karola Maya. Bohaterowie tych powieci zawsze bez trudu znajdowali tropy. Jakie
zamane gazki, grudki ziemi poruszone stop ludzk wskazyway im, dokd poszli
przestpcy. Ale nasz Winnetou jedynie z przydomku przypomina tamtego dentelmena.
- Ale jest rwnie dentelmenem - powiedziaa milady.
Lecz Krwawa Mary pucia jej uwag mimo uszu.
- A Szara Sowa, cho chciaby odgrywa rol Old Shatterhanda - cigna dalej - nie
tylko nie ma dwch strzelb, ale moe nawet nie umie strzela. To po prostu niemoliwe,
aby trzech oprychw, dwigajcych ciki silnik, nie pozostawio adnego widocznego
tropu. Z silnika musia kapa olej, bo kady dwusuwowy silnik jest zapaprany oliw.
Idc amali gazki, gili traw...

123
- O wa! - wzruszyem ramionami. - Peno tu poamanych gazek i przygitej trawy.
Konia z rzdem temu, kto wrd tego bogatego podszycia lenego odnajdzie kropl
oliwy, ktra skapna z silnika.
Ja take czytaem ksiki Karola Maya, Rzeczywicie, bohaterowie tych powieci bez
trudu odkrywali kady trop na sawannie albo w Grach Skalistych. Moe jednak tam
inaczej rosy trawy, mniej byo zamanych gazek i w ogle trop wyraniej si
zaznacza? Albo tamte historie naleao midzy bajki woy.
Winnetou milcza skonfundowany. Siedzia na trawie po indiasku trzymajc strzelb
na kolanach. Niestety, tropu zodziei odnale nie umia. I Krwawa Mary moga sobie z
niego do woli dworowa.
Autorytet nasz zmala do tego stopnia, e Pikny Antonio wyj z torby podrnej
zminiaturyzowany radioodbiornik i cho wiedzia, e nie lubimy haasu, wyszuka na
skali jak muzyczk o bardzo szybkim rytmie.
Krwawa Mary zainteresowaa si miniaturowym aparatem. Zacza go oglda na
wszystkie strony, potem przejechaa po skali i znalazszy piewajcego Presleya, zacza
go sucha z wielkim zadowoleniem.
- Eje, panie inynierze - zawoaa ostrzegawczo do Milczcego Wilka, ktry podnis
si ze swego miejsca i skierowa do jachtu. - Wiem, e ma pan zaguszacz. Ale chyba nie
zabroni nam pan posucha muzyki? Kto mi mwi, e to wanie pan jest jednym ze
wsptwrcw tego radioodbiornika.
Milczcy Wilk zatrzyma si w p drogi do Moby Dicka.
- To prawda - odrzek z powag - ale tutaj jestem Milczcym Wilkiem, ktry
najchtniej potopiby w jeziorze wszystkie tranzystorowe pudeka grajce.
- Naprawd wierzy pan w to, e jest pan Milczcym Wilkiem? Skoro pomaga pan
budowa ten aparat, to moe wypadaoby go troch posucha? Nie chce pan chyba,
abym pomylaa, e wprawdzie niejedna skwaw ma podwjny jzyk, ale niektrzy
mczyni maj podwjne oblicza.
Winnetou zerwa si z miejsca. Na jego twarzy wida byo determinacj.
- Zgacie to wrzeszczce pudo - powiedzia. - Winnetou nienawidzi haasu. I nigdy
nie wprowadzi adnej skwaw do swego wigwamu, bo wraz z ni musiaby wprowadzi
grajce pudo.
W tym momencie muzyka si urwaa. I rozleg si gos spikera radiowego:

Uwaga. Podajemy komunikat. Inynier Mieczysaw Pawowski, przebywajcy w podry
eglarskiej na Mazurach, proszony jest o natychmiastowy powrt do Warszawy, do miejsca
pracy. Powtarzam...
Milczcy Wilk spojrza na Winnetou, a ten odpowiedzia mu zdumionym spojrzeniem.
- Wzywaj mnie do Warszawy - szepn Milczcy Wilk - zapewne zbiera si komisja,
ktra ma rozpatrzy mj wynalazek. Chodzi o nowy system zasilania dla miniaturowych
aparatw radiowych.
Krwawa Mary wyczya radioodbiornik. Nastaa zupena cisza.
Nagle uwiadomiem sobie, e niezalenie od tego, jakie przybieralimy pozy, bylimy
jednak nieodrodnymi dziemi swej epoki. Uksztatowaa nas cywilizacja i
pozostawalimy od niej zaleni. Winnetou potrafi trwa w swoim wigwamie, obywajc
si bez wody biecej, bez elektrycznoci i gazu, bez samochodw i szybkostrzelnych
strzelb z noktowizorami. Ale inni? Mogli jedynie co jaki czas udawa, e s jego
brami i potrafi y tak jak on.

124
Zapytaem ze smutkiem:
- Czy naprawd nie mona uciec od siebie? Na czas urlopu i wypoczynku umawiamy
si, e jestemy kim innym, ni jestemy, nie widzimy radia i telewizji, nie czytamy
gazet, nie chcemy wdycha spalin samochodowych. Ale tysice niewidzialnych nici
czy nas ze wiatem, w ktrym naley sucha radia i oglda telewizj, trzeba jedzi
samochodami.
- Tak - rzek cicho Milczcy Wilk - dla mnie wanie skoczya si ta zabawa.
Krwawa Mary zwyciya. Nie jestem Milczcym Wilkiem, ale inynierem
Pawowskim, elektronikiem, ktry musi przerwa swj urlop.
Popatrzyem na Krwaw Mary. Ale nie zobaczyem wyrazu tryumfu na jej twarzy.
Winnetou siedzia milczcy, przygarbiony. A mnie byo bardzo al i jego, i Milczcego
Wilka, i siebie, poniewa take ulegem przez kilka dni czarowi piknej zabawy.
Nawet Antonio, ktrego chyba niewiele interesowao poza szybkimi samochodami i
dziewczynami, zrozumia klsk Winnetou. Stwierdzi, wzruszywszy ramionami:
- Przecie to byo jasne od samego pocztku. Nikt nie zamieni kaloryferw na piec
kaflowy. Latem mona si bawi w rne gry, czemu nie. Ale ycie jest brutalne,
panowie. Na co dzie zostaje proza. I najwczeniej rozumiej to kobiety. One mocniej
ni my chodz po ziemi. Dlatego Mary wie, co robi, e chce si std wyrwa do duego
miasta.
Wydawao mi si, e Krwawa Mary ma ochot podej do Winnetou i powiedzie co
takiego, co znowu wrcioby mu wiar w jego ideay. Ale nie odwaya si. Bo czy to
nie ona wanie najbardziej zjadliwie wymiewaa jego postaw wobec ycia?
I nagle obudzi si we mnie bunt:
- To wszystko jest nieprawda, co powiedziaem przed chwil.
Nikt mi nie odpowiedzia. Dopiero po jakim czasie zapyta mnie Winnetou:
- A co jest prawd?
- Nie wiem - odparem szczerze. - Wydaje mi si jednak, e coraz wicej ludzi na
wiecie nie chce y w ptach cywilizacji, ktra uczynia z nas niewolnikw
samochodw, aparatw radiowych i telewizyjnych, lodwek i odkurzaczy. Ale bunt nie
moe polega na tym, e pewnego dnia rozbijemy samochody, utopimy w jeziorze
aparaty radiowe i telewizyjne, wyczymy lodwki i odkurzacze i wrcimy do epoki
kamienia upanego. Bo taki bunt skazany jest na klsk, a pogarda dla cywilizacji staje
si tylko krtkotrwa urlopow zabaw w Indian. Istnieje moliwo podporzdkowania
sobie cywilizacji. Czy posiadajc samochd musimy nim jedzi zawsze i wszdzie,
nawet do budki z papierosami? Czy majc telewizor musimy gapi si w niego cae
wieczory, zabiera go z sob nawet do namiotu, na urlop? Czy na jeziorach musimy
pyn w szybkobienych haaliwych lizgaczach? Czy kocha przyrod i ochrania j
to znaczy gardzi cywilizacj? A moe wanie to cywilizacja pozwoli nam ochroni
przyrod? Nie kady moe i zechce zamieszka w wigwamie jak Winnetou. Ale kady
moe tak jak Winnetou chcie zachowa czyst wod naszych jezior i cisz len.
Wierz, e Winnetou zwyciy...
Z przesmyku prowadzcego na jezioro Kiku zabucza statek. Kierowa si na Jezioro
abdzie i ostronie wchodzi w wski pas wody midzy cian trzcin. By to duy, biay
holownik, nalecy zapewne do Zespou Gospodarstw Rybackich.

125
- Moe kapitan holownika zauway opryszkw z moim silnikiem? - zastanawia si
Pikny Antonio, ktry zdaje si niewiele zrozumia z moich wypowiedzi. I zacz
wymachiwa rkoma, dajc znak sternikowi, aby zbliy si do naszego brzegu.
Holownik znowu zabucza gono. By to sygna, e sternik widzi jacht i nas na
brzegu.
Milczcy Wilk podszed do Winnetou, obj go mocno, uciska.
- Szara Sowa mwi susznie - odezwa si do przyjaciela. - Bylimy do tej pory nieco
mieszni i przez to samotni. Niektrzy z nas, na przykad ja, mielimy jakby dwa
oblicza. Ale gdy zmienimy swoje postpowanie, brzegi jezior mazurskich zaroj si od
naszych braci. Nie zaprzeczymy naszym ideaom przez to, e bdziemy mieli radia i
sztucery. Najwaniejsze jest przecie umie nad nimi panowa, a to znaczy uywa ich
tylko wtedy, gdy istnieje konieczno. Coraz wicej ludzi nauczy si y ciszej. Mj
brat, Winnetou, zwyciy. To jezioro obejmie strefa ciszy.
- Mj brat, Milczcy Wilk, wierzy w to? - z nadziej w gosie zapyta Winnetou.
- Tak si stanie. Howgh - stwierdzi Milczcy Wilk. - Odpyn std holownikiem,
pozostawiajc wam Moby Dicka. Szara Sowa ma, jak wiem, patent sternika, a wic
bdzie mg nim pywa po jeziorze, a gdy skoczy si wasza wojenna wyprawa,
odstawi go na przysta koo wigwamu Winnetou. Ja za zaatwi swoje sprawy w
Warszawie i powrc tutaj, aby znowu towarzyszy Winnetou.
A potem Milczcy Wilk podszed do mnie:
- Szara Sowo, ciskam ci serdecznie. Bd zdrw! Mam nadziej, e jeszcze nieraz
spotkamy si na szlaku Wielkiej Przygody.
Z kolei poegna Sosnow Igiek:
- Milady - rzek - znamy si krtko, ale niech mi bdzie wolno zachowa wiar, e
zdya pani pokocha nasze jezioro i w pamici pani pozostanie wspomnienie o
naszych przygodach.
- Tak - szepna Sosnowa Igieka i dygna jak pensjonarka.
A potem Milczcy Wilk poda rk Krwawej Mary.
- Biaa skwaw ma ostry jzyk - stwierdzi - ale Milczcy Wilk dobrze wie, e jej usta
przeczyy jej mylom.
Biay holownik omin Moby Dicka i zatrzyma si o metr od trzcin i jachtu.
Zrzucono z niego kotwic, a na pokad wszed mczyzna w fufajce i zielonym
kapelusiku na gowie.
- To dyrektor tutejszego Zespou Gospodarstw Rybackich - szepna do mnie Mary.
On take pozna Winnetou i Mary, bo zdj kapelusik i skoni si im.
- Czy nie widzia pan trzech opryszkw, dwigajcych silnik D-18? - zapyta go
Pikny Antonio i wskaza swoj motorwk w trzcinach. - Ukradziono mi j.
Znalelimy j tu w trzcinach, ale zodzieje zabrali silnik.
- Nie - zaprzeczy dyrektor - zreszt, skoro pozostawili tu kadub, to znaczy, e odeszli
std lasem.
Milczcy Wilk wskoczy na chwil do kabiny jachtu i zabra z niej podrny worek ze
swoimi rzeczami.
- Pynie pan, zdaje si, do Zotego Rogu? - zwrci si do dyrektora - czy zgodzi si
pan zabra mnie w charakterze pasaera? Musz przerwa urlop i natychmiast wraca do
Warszawy.
Dyrektor zaprosi go szerokim gestem.

126
- Niech pan skacze, panie Milczcy Wilku.
- Zna mnie pan? - ucieszy si inynier.
- A oczywicie. Przecie to ju chyba mino osiem lat, jak pan co roku przypywa
tutaj Moby Dickiem. Znam take z widzenia i ze syszenia pana Winnetou -
umiechn si do Winnetou, ktry jak posg sta nieruchomo na brzegu, ze strzelb w
rku.
Winnetou skoni si grzecznie dyrektorowi:
- I ja witam wodza rybakw - rzek. - Wiele syszaem o panu, nigdy jednak dotd nie
skrzyowalimy ze sob naszych toporw wojennych.
Dyrektor umiechn si zoliwie:
- Byem skonny sdzi, e Winnetou chtniej walczy owkiem ni toporem.
- Co wdz rybakw ma na myli? - zapyta ostro Winnetou.
- Wspominam o synnym memoriale Winnetou oraz o licie do redakcji. Wanie w tej
sprawie pyn do Zotego Rogu. Po tym artykule otrzymalimy telefonogram z naszego
ministerstwa, by natychmiast zdj ak i otworzy przesmyk.
- Ja nie pisaem listu do redakcji - odpar dumnie Winnetou.
- Moe. Ale w memoriale take wspomnia pan o naszym aku.
- Owszem. Bo sdz, e ak powinien by zdjty.
- Zwyciy wic pan, Winnetou. Myl jednak, e paski memoria nie zostanie
zaakceptowany przez Warszaw. Nikt nie zgodzi si obj tego jeziora stref ciszy. Bo
na czym bd pywa rybacy? Na dkach z wiosami? Nie, panie Winnetou, to jest
popychanie wiata do tyu. Mamy zrezygnowa z silnikw na rzecz wiose? Czy pan
wie, jakie mamy plany odoww?
Winnetou odrzek twardo:
- Stawianie akw przegradzajcych zupenie przesmyk jest wbrew przepisom o
ochronie rodowiska naturalnego. Teraz, owszem, wykonujecie plany. Ale co bdzie za
par lat? Zabraknie zupenie ryb w jeziorze Zmierzchun i w ogle bdziecie musieli
zlikwidowa gospodarstwo rybackie. Co za tyczy owej strefy ciszy, to lenicy ju
dawno t spraw umieli rozwiza. Postawili zakazy wjazdu dla samochodw z
zastrzeeniem, e nie dotyczy to wozw administracji lenej. To samo mona zrobi i na
jeziorze Zmierzchun. Postawi znak zakazu pywania na silnikach, z wyczeniem
silnikw odzi rybackich. Macie raptem jedn d z motorem w tamtym gospodarstwie.
Ona nie zrobi wiele szkody.
Dyrektor pokiwa gow.
- Oj, dziwak z pana, Winnetou. Wielki dziwak. Ale kto wie, moe wanie dziki
takim ludziom jak pan ludzko ocali troch czystej wody i wieego powietrza. Prosz
mi wierzy, panie Winnetou, e sercem i dusz jestem po pana stronie. Prywatnie
akceptuj paskie postulaty. Niestety, jako dyrektor zespou gospodarstw rybackich
musz myle o wykonaniu planw i zrobi wszystko, aby paski memoria nie zosta
zatwierdzony.
Umiechnem si. Oto jeszcze jeden czowiek o podwjnym obliczu. Zadziwiajce,
e wanie sprawa ochrony rodowiska naturalnego wywoaa w ludziach konflikt
wewntrzny midzy tym, co robili, a tym, co odczuwali. Ale czy podobna sytuacja
moga trwa w nieskoczono?

127
Nadesza chwila poegnania Milczcego Wilka. Winnetou chwyci go w ramiona i
uciska mocno. Milczcy Wilk skoczy potem na pokad swego jachtu, a z niego
nastpnym skokiem dosta si na pokad holownika.
Zazgrzyta acuch kotwiczny, holownik zahucza gucho i zapienia si woda za ruf.
- Niech ci Wielki Manitou ma w swej opiece! - krzykn Winnetou.
W milczeniu i dugo patrzylimy na oddalajcy si biay holownik. Patrzylimy za
nim, dopki nie znikna nam z oczu wyprostowana sylwetka Milczcego Wilka, ktry
sta na pokadzie i wci spoglda w nasz stron.
Potem znowu zasiedlimy na brzegu. Pora bya zastanowi si wreszcie, gdzie szuka
zodziei.
Od duszego ju czasu trapio mnie pytanie, na ktre nie znajdowaem odpowiedzi.
- Ciekaw jestem - zwrciem si do Piknego Antonia - dlaczego skradziono wanie
pask motorwk, a nie ktr z motorwek zacumowanych na wyspie? Paska, o ile
wiem, bya na przystani orodka, a tam nie mona si dosta bez zgody portiera. Teren
jest ogrodzony.
- Nie mam pojcia, dlaczego ukradli wanie moj ajb - westchn Antonio - moe z
wyspy trudniej ukra, bo na wysp trzeba dosta si dk? A do orodka mogli wej
w czyim towarzystwie.
- No tak - skinem gow. - Moe poznali jak wczasowiczk i ona ich zaprosia.
- Oni mieli swoje dziewczyny - rzek Antonio.
- Skd pan to wie?
- Purtak z nimi rozmawia, bo chcia ich zatrudni przy pracach porzdkowych w
orodku. Zrezygnowa z tego, gdy zorientowa si, e oni nie kwapi si do adnej pracy.
Powiedzieli mu, e przyszli zdoby troch ywnoci, bo maj swoje dziewczyny w
jakim Solniku.
- I dopiero teraz pan nam to mwi? Sdzc po pustej puszce i butelce, zdobyli
ywno. I chyba wanie poszli do Solnika. Gdzie to jest, u licha?
Spojrzelimy na Krwaw Mary i Winnetou. Oni najlepiej znali te okolice.
- Solnik to maa gajwka - wyjania Krwawa Mary. - Znajduje si w gbi lasu, sze
kilometrw od najbliszej wsi. Std bdzie przynajmniej dziesi kilometrw.
- Byem w Solniku wiele razy - odezwa si Winnetou - i poprowadz tam Szar
Sow. Ujmiemy przestpcw i odzyskamy skradzione rzeczy.
Krwawa Mary uderzya gniewnie doni w kolb swego sztucera.
- Hola, panowie. Co mi na to wyglda, e zamierzacie pj tam tylko we dwch.
- Kto musi pilnowa Moby Dicka i motorwki. Skwaw pozostan wic tutaj razem
z blad twarz nazwiskiem Antonio - zdecydowa Winnetou.
- Susznie - przytakn Pikny Antonio.
Nie umiechaa mu si perspektywa dziesiciokilometrowego marszu przez las. Lepiej
byo pozosta nad wod z dziewcztami. By urodzonym bawidamkiem i taka sytuacja
bardzo mu odpowiadaa.
- A ja jednak pjd do Solnika - upara si Krwawa Mary. - Mj sztucer moe si
przyda.
- Tu take bdzie potrzebny. Chyba nie chcesz pozostawi nas bez adnej broni -
zaoponowa Pikny Antonio.
Oczywicie, nie tyle zaleao mu na sztucerze, co na obecnoci Krwawej Mary.
Lecz dziewczyna bya uparta.

128
- Jak do tej pory, jeszcze adnemu mczynie nie wolno decydowa o moich
postpkach. Zrobi tak, jak to uwaam za waciwe. Pozostanie tu Halina, bo zdaje si o
niczym innym nie marzy, jak o sodkich godzinach z Piknym Antoniem. Pozostanie
take Elisabeth.
- Dlaczego? - zapytaa milady.
- Czeka nas dugi marsz, a pani jest w pantoflach, ktre nadaj si jedynie do taca na
parkiecie. Pani jest dam, prawda? A dama to taka osoba, przed ktr trzeba otwiera
drzwiczki w samochodzie, przenosi przez strumie i w ogle s z ni cige kopoty.
Naprawd, nikt nie bdzie mia czasu, aby si pani zajmowa.
Od dawna oczekiwaem takiej chwili i takich sw. Midzy tymi dwiema
dziewczynami musiao kiedy doj do starcia Reprezentoway przecie tak rne
postawy.
Sosnowa Igieka popatrzya na Krwaw Mary z ogromn wyszoci.
- Wydaje mi si, e pani mao wie o prawdziwych damach - stwierdzia sodko. -
Mczyni otwieraj przed nami drzwiczki samochodw, ale gdy samochd si zepsuje,
potrafimy popycha go tak samo jak inne. By moe naley nas przenosi przez
strumie, ale gdy zachodzi konieczno, gotowe jestemy przepyn jezioro. Albowiem
nie zdarza si, aby prawdziwa dama porzucia mczyzn w trudnej chwili.
- Pani wybaczy, ale to mieszne. Nie wyobraam sobie pani przy boku Winnetou albo
Szarej Sowy.
Pikny Antonio rozemia si na cay gos. Nareszcie znalaz okazj, aby dokuczy
milady:
- Elisabeth, wiesz dobrze, e jeste kawakiem lodu. Przecie nie kady lubi lody, tym
bardziej niesodkie.
Daem znak Winnetou, aby nie wdawa si w spory midzy skwaw. Wszedem do
kabiny Moby Dicka i podaem przyjacielowi cztery koce, ktre on zacz zaraz
rolowa. Byo oczywiste, e nie uwolnimy si od Krwawej Mary ani od Sosnowej
Igieki.
Zapakowaem torb z prowiantem i kocherem, bo naleao si spodziewa, e
wypadnie nam nocowa w lesie. W tym czasie milady siedzc na pniaku i wystawiajc
przed oczy Antonia swoje pikne, dugie nogi zapytaa go ze zoliwym umieszkiem:
- Uwaasz, Antonio, e jestem kawakiem lodu, poniewa nie kady mczyzna moe
mnie wzi pod rk?
Mary uderzya doni po kolbie swego sztucera:
- Czy mnie pani miaa na myli, mwic o tych, co daj si kademu bra pod rk?
- Nie miaam na myli nikogo konkretnego - odpara. Potem wstaa, obcigna
sukienk i powiedziaa do nas:
- Panowie, jestem gotowa do drogi.




129
ROZDZIA CZTERNASTY

DROGA PRZEZ LAS * ZAGADKA SAMOTNEJ GAJWKI * LADY KOO STUDNI *
TAJEMNICZY JEDZIEC * DOKD POJECHA INSTRUKTOR NOSEK * O LADY
I KARAMPUKACH * NOCNE PODCHODY * OBOZOWISKO OPRYSZKW *
PODSUCHANA ROZMOWA * PORWANIE SOSNOWEJ IGIEKI * MIAY CZYN
KRWAWEJ MARY * PTASZNICY * ZABIERAMY PRZESTPCOM SKALPY

Mina pita po poudniu, niebo si rozpogodzio. W lesie nie odczuwao si wiatru i
zrobio si bardzo ciepo.
Ju dwie godziny maszerowalimy w kierunku Solnika, a do celu naszej wdrwki
cigle byo daleko.
Najpierw minlimy br suchy, gdzie rosy sosny i sporo brzz. Ale drzewa byy tam
na og wte, bo nie znajdoway w glebie dostatecznej iloci wody. Spotykalimy
jaowce, pod nogami szeleci chrobotek i wrzos pospolity. Tu i wdzie widziaem
specjalny gatunek rosncej na wzgrzach sasanki oraz na og rzadki w lasach miek
wiosenny. Obydwie te roliny maj w kwietniu i maju bardzo adne kwiatki - ile to
ludzi zrywa je, nie wiedzc, e s chronione.
Potem weszlimy w zwany przez lenikw br wiey, rosncy na nieco lepszej
glebie. Sosny byy tu wysze i grubsze, silniejsze, a wraz z nimi wsppanoway brzozy i
wierki.
Dla przecitnego turysty - a takich setki tysicy kadego roku wchodzi do naszych
lasw - szlimy przez najzwyklejszy br. Zao si zreszt, e nie kady z was wie, jaka
jest rnica midzy lasem i borem. Dla niejednego br to po prostu bardzo duy las. A
przecie tak nie jest. Lasy - to poacie ziemi poronitej drzewami z przewag
liciastych; a bory - maj przewag drzew iglastych.
Dla czowieka, ktry kocha przyrod, las to ogromny wiat peen piknych rolin,
siedlisko przernych owadw, ptakw i zwierzt...
Oto na drodze siedzi aroczny chrzszcz, trzyszcz piaskowiec, a z pnia sosny
spoglda ku nam tycz ciela o dugich wsach. Gdy przybliy do niego ucho, a on
poruszy gow, sycha jak gdyby ciche skrzypienie. Bardzo zabawny owad - zreszt
wielki szkodnik.
Droga skrcia raptownie w lewo i otworzy si przed nami typowy las mazurski.
Szlimy wrd wspaniaych wierkw, sosen, dbw i bukw. Tu i wdzie widziao si
modrzewie, brzozy, lipy, klony i osiki, a take graby. Jakie bogactwo przernych
drzew, a take ogromna wielorako rolin. Oto tak rzadko u nas kwitncy bluszcz
pospolity, a tam dalej bluszcz kurdybanek. Oto najpikniejszy kwiat naszych lasw - lilia
zotogw, ktr tak czsto zrywaj turyci, niepomni, e jest coraz rzadsza i dlatego
zostaa objta ochron. Oto przynt purpurowy, kwitncy to penik, rwnie
chronione. Oto widak godzisty, ktry najbardziej lubi br wiey, gdzie rozpociera si
wrd anw borwki czernicy. Nie wyglda ani piknie, ani imponujco, ale jest bardzo
rzadki i jak wszystkie widaki podlega cisej ochronie.
W lipcu w lesie niewiele lata motyli. Najczciej rzuca si w oczy malutka rusaka
pawik, brzowa z duym barwnym oczkiem. Znacznie wiksze od niej s mieniak
tczowiec i mieniak strnik, barwy brzowej z odcieniem fioletu. Gdy szlimy przez
las, na lufie strzelby Winnetou przysiada na chwil barczatka dbolistna, malutki
motylek o skrzydach podobnych do zaschnitego licia dbu. Przycupna na lufie tylko
na moment i zaraz odfruna sposzona.

130
Gajwk Solnik odnalelimy dopiero wieczorem. Do dugo kluczylimy po borach
i lasach, poniewa Krwawa Mary kilkakrotnie mylia drog i dopiero Winnetou
odnajdywa waciwy kierunek. No c, lene drogi s do siebie bardzo podobne i
dlatego atwo na nich zabdzi.
Najpierw otworzya si przed nami dua polana, otoczona cian drzew. Na rodku
polany znajdowa si may staw obronity trzcinami i sitowiem. Nad stawem stay
zabudowania - kryty dachwk dugi dom i obok stajnia czy te obora. Do zabudowa
prowadzia droga wysadzana starymi brzozami. Pikne to byo miejsce, ustronne, ciche.
Blisko opryszkw nakazywaa ostrono. Zatrzymalimy si na skraju polany i,
pozostajc niewidoczni za krzakami, zaczlimy przez lornetk obserwowa
zabudowania.
- Okna i drzwi gajwki s zabite deskami - stwierdzi Winnetou. - Nic nie wskazuje na
to, aby tu kto mieszka. Co mi si zdaje, e Pikny Antonio otrzyma ze informacje.
Poszlimy faszywym tropem.
- W gajwce od dwch lat ju nikt nie mieszka - powiedziaa Krwawa Mary. - Std
jest sze kilometrw do najbliszej osady ludzkiej, nie ma tu wiata elektrycznego,
zim droga do Solnika staje si nieprzejezdna. Syszaam, e t gajwk w ostatnim
czasie wynaj od nadlenictwa jaki literat z Warszawy. Ale jak wida, jeszcze si tu nie
sprowadzi.
Winnetou pokiwa gow:
- Nie bdzie mia prdu, ale znajdzie cisz. Ja go rozumiem. Jedni tskni za miastem,
bo tam jest gwar i ruch. A inni uciekaj z miast, poszukujc ciszy i odosobnienia.
- Pi mi si chce - owiadczya Krwawa Mary. - W gajwce jest pompa na podwrzu.
Napijemy si wody, odpoczniemy i wracamy do jachtu.
Przekonani, e gajwka Solnik pozostaje nie zamieszkana, ju miao wyszlimy z
lasu i drog wysadzan brzozami poszlimy do zabudowa.
Na piaszczystej drodze nie widziao si ladu pojazdu - nikt tdy od dawna nie
przejeda ani wozem, ani samochodem. Na podwrzu trawa rosa niemal do pasa i
tylko wok pompy bya zdeptana, i to do dawno, bo poamane dba zdyy
uschn.
- Kto tu by. I to przed chwil - mrukn nagle Winnetou, powstrzymujc Krwaw
Mary, ktra chwycia za elazn rczk pompy.
Studnia zostaa dookoa umocniona betonem. Winnetou wskaza na betonie lady po
niedawno rozlanej wodzie. Jeszcze nie zdya wyschn. Innymi sowy, przed
niedawnym czasem kto pompowa wod i troch jej rozla na beton.
- Moe przechodzili tdy robotnicy leni albo turyci? - powiedziaa Krwawa Mary i
znowu chciaa chwyci za rczk pompy.
Ale i tym razem Winnetou j wstrzyma.
- To jest stara pompa - rzek. - I by moe skrzypi. Pki nie upewnimy si, e w
pobliu nie ma nikogo, prosz si wstrzyma z nabieraniem wody.
Ostronie obszedem zabudowania. Dugo wsuchiwaem si w szum lasu, ktry
otacza polan, ledziem stado dzikich kaczek na stawie. Nic nie wskazywao na to, aby
czyja obecno poszya ptactwo.
Raptem a skoczyem do gry. Spod ng zerwa mi si zdziczay kot i miauczc
przeraliwie uciek w las. Widziaem, jak Krwawa Mary byskawicznie zdja z ramienia

131
sztucer, aby strzeli do kota, bo zdziczae s straszliw plag w lesie, lecz Winnetou
chwyci za luf i kot znikn w wysokiej trawie.
- Nie wolno strzela - owiadczy. - Huk strzau moe zwrci czyj uwag.
- Przecie tu nikogo nie ma - bronia si dziewczyna.
Ale Winnetou ju co odkry. Ledwo widoczna cieka wia si wrd traw,
prowadzc od zabudowa a do brzegu stawu, a potem nika w lesie. Wygldao na to,
e od tamtej strony przychodzi tu kto po wod do picia,
- Nigdy nie byem w tamtej stronie lasu - stwierdzi Winnetou. - By moe znajduj
si tam rwnie jakie zabudowania.
- Nie - pokrcia gow Krwawa Mary - nic tam nie ma. Tylko stary panik dla saren i
rogaczy. To zreszt nie nasz teren owiecki, tylko koa myliwskiego przy Ministerstwie
Handlu Zagranicznego. Oni zbudowali panik i magazyn na siano.
Panik na siano? Miniona zima bya bardzo agodna dla zwierzt. Ani duych
mrozw, ani duego niegu. Moe w magazynie zostao troch siana?
- Dobre miejsce dla tych, co pragn unikn ludzi - powiedziaem. - Bardzo smacznie
pi si na sianie. Szczeglnie, gdy nie trzeba nikomu paci za nocleg i pyta o zgod.
Moe wic jednak informacje Piknego Antonia byy prawdziwe? Opryszki i ich
dziewczyny mieszkay w Solniku. Tyle e nie w gajwce, ale w magazynie na sianie.
- cieka wskae nam drog - zdecydowa Winnetou i zdj z ramienia swoj
starowieck strzelb. - Jest nadzieja, e opryszkw znajdziemy na miejscu. Zapewne
odpoczywaj po trudach marszu i przeyciach minionej nocy.
Ju mielimy ruszy na ciek, gdy Winnetou rzuci si na ziemi i da nam znak,
ebymy zrobili to samo.
- Kto tu nadjeda. Na elaznym koniu zwanym motocyklem - szepn.
Such mia znakomity. Po chwili i my take usyszelimy warkot motocykla. Mg to
by ktry z leniczych albo robotnik leny, wracajcy po pracy do domu. Lecz
Winnetou wola upewni si z ukrycia, kim jest nadjedajcy. Byo to zreszt wskazane
w sytuacji, gdy znajdowalimy si w pobliu obozu bandy zodziejaszkw.
Za przykadem Winnetou wycofalimy si poza wgie obory, gdzie rosy ogromne
opiany i opuchy. Ukryci w wysokiej masie zielska, pozostawalimy niewidoczni,
mogc jednak obserwowa drog do gajwki.
Jako wkrtce ujrzelimy nadjedajcego. Mimo hemu na gowie rozpoznalimy go
natychmiast.
- To przecie Nosek - zdziwia si Krwawa Mary.
- Moe pan Purtak wysa go po nas? - zastanawiaa si Sosnowa Igieka. I chciaa na
jego spotkanie podnie si z opianw.
Winnetou powstrzyma j uciskiem rki:
- Najpierw przekonajmy si, czego szuka tutaj ta blada twarz.
- A kogo miaby tu szuka, jak nie nas? - odrzeka Krwawa Mary. - Chyba nie posdza
go pan o przyja ze zodziejaszkami? To oczywiste, e Purtak wysa go na
poszukiwanie Antonia. Nosek znalaz go, a Antonio skierowa Noska do gajwki. By
moe Purtakowi udao si trafi na lad opryszkw?
- Cicho! - sykn Winnetou - to zdradziecka blada twarz. Nie moemy jej ufa.
- O wa, ja si w Indian nie bawi... - mrukna Krwawa Mary, posusznie jednak
pozostajc w ukryciu.

132
Tymczasem Nosek podjecha do gajwki i zatrzyma si na moment, rozgldajc si
na wszystkie strony. Wygldao na to, e rzeczywicie wanie nas szuka.
Lecz nie. Dostrzeg ciek nad stawem i zaraz odjecha w stron, gdzie, jak
stwierdzia Krwawa Mary, znajdowa si stary panik.
- Mj brat Winnetou - powiedziaem z uznaniem - jest przebiegy jak lis. Blada twarz
nazwiskiem Nosek przybya tu na spotkanie z opryszkami.
- Nie wierz - achna si Krwawa Mary - w gowie mi si nie chce mieci, aby
Purtak i Nosek byli w zmowie ze zodziejami, ktrzy ukradli motorwk najlepszego
przyjaciela Purtaka. Duo bym daa, aby zobaczy, czy on rzeczywicie pojecha do
panika. Ciekawam te, o czym bdzie mwi z opryszkami. Jeli oczywicie oni tam
obozuj...
Winnetou pooy rk na moim ramieniu:
- Ja i mj brat, Szara Sowa, spenimy yczenie Krwawej Mary. Opowiemy jej, jak
wygldao spotkanie Noska z innymi bladymi twarzami i o czym oni ze sob rozmawiali.
- A wic chcecie mnie pozbawi przyjemnoci podchodzenia przeciwnika? - oburzya
si dziewczyna.
- Pozostanie pani z milady. Zostawimy j pod pani opiek - powiedziaem, patrzc ze
wspczuciem na wymczon marszem twarz Sosnowej Igieki.
Bo lady, cho nie poskarya si ani sowem, z ulg usiada na trawie i zdja
pantofelki. Sprawiaa wraenie, e gdyby przyszo jej teraz wsta i pj dalej, zrobiaby
to chyba z najwikszym wysikiem.
Wymociem posanie z czterech kocw.
- Prosz tutaj spocz, milady - zaproponowaem - gdy podejdziemy opryszkw,
przyrzdzimy kolacj i pooymy si na spoczynek.
Krwawa Mary, jak wiemy, nie darzya milady sympati.
- Nie zamierzam pilnowa dam - owiadczya. - Uwielbiam podchodzenie zwierzyny.
Tak samo chtnie podejd do opryszkw w ich obozowisku.
Winnetou zgromi j:
- Krwawa Mary wci zapomina, e jest skwaw!
- Nie jestem Krwaw Mary - oburzya si. - Nie podoba mi si to imi. Pani Elisabeth
nazwalicie Sosnow Igiek. Jeli ju mam nosi przezwisko, to wanie w tym rodzaju.
- Moemy pani nazwa Karampukiem - powiedzia Winnetou.
- Co to znaczy? Karampuk to przecie taki telewizyjny tata-mama.
- Wanie. Ni to mczyzna, ni to skwaw - odrzek z satysfakcj. - Winnetou ma inny
idea kobiety. Zgadza si on z najpikniejsz skwaw o imieniu Brigitte Bardot, ktra
powiedziaa, e kobieta powinna by odpoczynkiem wojownika.
Krwawa Mary zarumienia si:
- A wic to tak? Pan lubi kokietki i damy?
Odstawia pod cian gajwki swj sztucer, pooya si na kocach obok Sosnowej
Igieki, zaoya nog na nog i ukadajc usta w ciup, owiadczya:
- Panowie, czy ju jestem lady? Ach, nie pjd z wami podchodzi wstrtne blade
twarze, bo nie jest to zajcie dla skwaw. Zreszt, w lesie mona spotka ab, a
prawdziwa lady zapewne boi si aby. Jaka szkoda, e nie uywam perfum. Ale moe
ktry z panw posiada sole trzewice na wypadek, gdyby tu zacz lata nietoperz albo
zaskrobaa mysz lena? Jeli chcecie, mog by odpoczynkiem wojownikw. Gdy

133
przyjdziecie do gajwki zwycieni przez opryszkw, poczstuj was herbat i opatrz
wasze zadrapania.
Winnetou umiechn si, a ja rozemiaem si gono. Krwawa Mary - mimo swego
mskiego przebrania, sztucera i chci podchodzenia wrogw, miaa, w sobie bardzo duo
kobiecoci. Wprawdzie nosia teraz strj myliwski - wskie spodnie wpuszczone w
wysokie buciki z mikkiej skry, skrzan kurteczk i pas z nabojami, ale to ubranie
jeszcze bardziej uwypuklao jej kobiec sylwetk. I gdy tak leaa na ziemi, a jej dugie
jasne wosy rozsypay si na kocu wok gowy, wygldaa naprawd przepiknie. Nikt
nie mgby jej nazwa Karampukiem. Bya tak samo kobieca jak milady, cho w
zupenie innym rodzaju.
- Krwawa Mary - powiedziaem - jest jak dziki ko na stepie. Ten, kto zdoa j
ujarzmi, bdzie j karmi z rki i przybiega ona bdzie na kade jego woanie.
- Ciekawe, czy taki ju si narodzi - parskna pogardliwym miechem.
- Winnetou - rzekem.
- On? - udaa, e widzi go po raz pierwszy. - Winnetou ucieka przed kad skwaw jak
zajc przed lisem. Jemu si wydaje, e skwaw wypeniaby jego wigwam haasem radia i
telewizora i zmusiaby go do kupna samochodu. Co mu po skwaw, ktra celniej od niego
strzela? Niech yj zupki z puszek i woowina w sosie wasnym!
Winnetou mia smag cer. Ale przecie nie potrafi ukry rumieca, ktry pokaza
mu si na policzkach.
Zarzuci na rami sw starowieck strzelb i odszed z gajwki, kierujc si do
cieki nad stawem. Pospieszyem za nim, a gdy dogoniem, on zatrzyma si i
powiedzia chmurnie:
- Dziwne byy sowa mojego brata. Szara Sowa nie rozumie, e Krwawa Mary lubi
bawi si wszystkimi jak kot mysz? Czy Szara Sowa nie widzia, jak ona postpuje z
Piknym Antonio? Obiecaa mu, e wyjedzie do Warszawy, a przecie, zdaje si, nie
zamierza dotrzyma przyrzeczenia. Winnetou sdzi, e ona jest zawsze jak myliwy, a
zwierzyn niekiedy staje si mczyzna. Lubi podej cicho i osaczy go, aby mie
potem powd do chway. O, co innego Sosnowa Igieka. Ona, jeli powie mczynie
tak, to nie bdzie znaczy nie.
- A wic mj brat myli o milady? - uczuem w sercu jakby ukucie.
- Winnetou zdaje sobie spraw, e milady jest zbyt delikatna, aby mieszka w jego
wigwamie. Ona zostaa stworzona do innego ycia.
- Tak, ale...
Przerwa mi:
- Nie bdmy jak skwaw, ktre tocz jaowe rozmowy. Nasi wrogowie nie bd
czeka, a skoczymy gadanie.
I ruszy ciek nad stawem.
Soce zachodzio czerwono, koczy si dugi dzie. Nawet nie patrzc na zegarek
mogem powiedzie, e zblia si dwudziesta, albowiem kady obserwator przyrody wie,
e na pocztku lipca soce wschodzi okoo trzeciej minut osiemnacie, a zachodzi okoo
dwudziestej. W cigu lipca dzie staje si krtszy o godzin i pod koniec tego miesica
soce znika za horyzontem o dziewitnastej dwadziecia dziewi.
Rano i w poudnie wia wiatr, byo chodno i deszczowo. Ale wieczorem zrobio si
ciepo, zbliaa si pikna, letnia noc. Czerwono zachodzce soce zapowiadao na jutro
wiatr, wszystko jednak wskazywao na to, e bdzie on tylko chodzi lipcowy skwar.

134
Gdy zbliylimy si do skraju lasu, Winnetou poszed na lewo, a ja na prawo. Ktry z
nas musia trafi na obz opryszkw. Zapadajca noc sprzyjaa naszym zamiarom. Pod
oson ciemnoci atwiej byo podkra si do obozowiska i dokadnie zorientowa si w
sytuacji.
Wszedem midzy drzewa i wkrtce ogarn mnie zmrok. Zorientowaem si, e
jestem w borze mieszanym wieym, penym sosen i wierkw z domieszk dbw,
modrzewi, brzozy i buka. Podszycie stanowiy leszczyna, jarzb, do gsto rosnce, co
utrudniao skradanie si, gdy kady nieostrony ruch powodowa szelest lici. Dno boru
porastaa miejscami malina kamionka, chwytajca za nogawki spodni. Aby unikn
szelestu, musiaem omija cae jej poacie, co opniao mj marsz.
Ale czy byy powody do a takiej ostronoci? Opryszki nie wyglday na ludzi
zytych z lasem. Naleao wtpi, czy potrafili rozrni szelest wywoany skradaniem
si czowieka od chrobotu myszy, buszujcej wrd zeschych lici. Nie przypuszczaem
take, aby obozowiska ich strzega warta. Zapewne ani si spodziewali, e odnajdziemy
skradzion motorwk i pjdziemy za nimi do Solnika.
Nie wiem, jak dugo skradaem si przez br, kierujc si raczej instynktem ni
wzrokiem. Wiem tylko, e byo ju zupenie ciemno, gdy nagle poczuem nosem
specyficzny zapach palcego si spirytusu denaturowego. A potem - po lewej rce -
usyszaem szmer gosw ludzkich.
Wreszcie, mimo gstego mroku, dojrzaem janiejsz przestrze. To bya maleka
polanka. Majaczy na niej niewyrany ksztat sporej szopy obitej deskami. Tu obok niej
sta panik - nieduy daszek wsparty na skrzyowanych erdziach. Pod daszkiem panika
wisiaa na sznurku lampa campingowa na elektryczne baterie. Na ziemi sta kocher z
palnikiem, ktry pon niebieskawym ogniem spirytusu. Na kocherze znajdowa si
turystyczny czajnik. Pokrywka na nim podskakiwaa, co znaczyo, e woda zaczynaa si
gotowa.
Pod szop, oparty o cian, sta motocykl Noska. Jego samego zobaczyem w gronie
kilku osb, siedzcych wok kochera.
Lampa campingowa owietlaa do dokadnie wszystkie twarze. Oprcz Noska
rozpoznaem osobnika, ktry mia na koszuli wypisane Jestem Genek. Siedziay z nimi
trzy dziewczyny ubrane po msku.
Gdzie reszta zodziejaszkw - zaniepokoiem si, bo przecie brakowao jeszcze
dwch - moe s w magazynie na siano?
- Herbata gotowa - owiadczya jedna z dziewczt i podniosa si z ziemi, aby zdj
czajnik z palnika.
Podczogaem si na skraj polanki, potem wycofaem si nieco i bezszelestnie
podszedem od tyu a pod cian szopy na siano. Pomylaem, e jeli przyo ucho do
szczeliny midzy deskami, usysz posapywanie picych tam dwch pozostaych
osobnikw.
Ku mojemu zdziwieniu, za cian usyszaem popiskiwanie ptakw.
- Czy wszyscy ju macie swoje porcje? - zapyta kobiecy gos.
- Tak, wszyscy - odpowiedzia drugi kobiecy gos.
A wic jednak cae bractwo zebrao si koo kochera. Gdzie w takim razie znajdowali
si jeszcze dwaj?
Nie miaem czasu, aby zastanawia si nad t spraw. Przy herbacie rozpocza si
rozmowa, ktrej tre zupenie mnie pochona.

135
Rozpoznaem gos Noska:
- Postpilicie paskudnie. Kierownik Purtak potraktowa was jak przyjaci, za drobn
przysug da wam duo konserw i wina, a wy zrobilicie mu gupi kawa. Ukradlicie
motorwk, ktra naley do jego przyjaciela. I jak on teraz wyglda? Musicie zwrci
motorwk, bo w przeciwnym razie on gotw jest powiedzie o was milicji.
- O wa! - zamia si pogardliwie Jestem Genek - jeli milicja dobierze si nam do
skry, to przecie nie obejdzie si bez tego, ebymy nie powiedzieli, jak to kierownik
Purtak namwi nas do przecicia lin kotwicznych eglarzom na bindudze. I e za t
przysug da nam troch konserw i par butelek wina.
Musiaem zakry rk usta, aby stumi okrzyk, ktry ju wybieg mi na usta. A wic
to jednak Purtak kry si za histori z aglwkami, kaza opryszkom poprzecina liny
kotwiczne w aglwkach.
- A wic co? Nie oddacie motorwki? - oburzy si Nosek.
- Nie mwi, e nie oddamy - polubownie rzek Genek - zabralimy j przecie przez
pomyk. Pan wie, jak to jest. Nie chciao nam si do obozu wraca na piechot i
postanowilimy poyczy ajb z motorem. Ta czerwona na waszej przystani zaraz nam
wpada w oko. Kadub jej to i zaraz mog panu zwrci. On jest ukryty w trzcinach w
tym miejscu, gdzie zaczyna si przesmyk z abdziego na Kiku. Ley nakryty
wizkami trzciny przy pochylonej nad wod wierzbie. Ale z silnikiem bdzie gorsza
sprawa. Pinokio i Rudy wymontowali go i gdzie ukryli. Nawet nie wiem gdzie, bo mnie
wysali do obozu, ebym zanis dziewczynom te wasze konserwy i wino. Pinokio
mwi mi tylko, e pjdzie z Rudym nad Kiku, poniewa tam biwakuje duo turystw i
znajdzie si chyba taki, co zechce kupi silnik. Radz panu, niech pan jutro rano pojedzie
nad Kiku, odszuka Pinokia i powie mu, co i jak. Jestem pewien, e odda panu silnik.
Z napiciem suchaem dalej rozmowy. Miaem nadziej, e dowiem si, gdzie nad
jeziorem Kiku szuka Rudego i Pinokia.
- Kiku jest ogromny - rzek Nosek - jeli zaczn wzdu brzegw szuka Rudego i
Pinokia, to i przez tydzie ich nie znajd. Musi pan pojecha ze mn, przecie chyba
jako si umwilicie.
- Nie - odpar opryszek - ukrylimy kadub motorwki w trzcinach, bo jest znaczny, i
oni poszli nad Kiku, a ja zabraem konserwy i wino, i powdrowaem tutaj, bo
dziewczynom naszym koczya si ywno. Nie moglimy dopuci, eby pomary z
godu.
- Ale pan moe pojecha ze mn nad Kiku. We dwch szybciej ich znajdziemy.
- Nie wolno mi si std rusza. Jutro ma tu przyjecha samochodem pewien facet z
Warszawy. On handluje ptaszkami. Mamy troch towaru i on jutro przybdzie, eby
towar zabra. Bo my przez lato to gwnie yjemy z ptaszkw.
Noska nie obchodziy ptaki apane przez opryszkw.
- Przecie tu pozostan dziewczyny - stwierdzi - one mog mu wyda towar i
zainkasowa pienidze.
- Nie - upar si opryszek - sprzeda towaru to powana sprawa. Nie mona jej
powierzy dziewczynom. Tu chodzi o grubsz gotwk, pan rozumie? Ja musz tu tkwi
jak na posterunku. A panu radz: jed pan nad Kiku. Jestem pewien, e odnajdzie pan
Rudego i Pinokia. Oddadz panu silnik, jeli go nie sprzedali - doda.
- A wanie - mrukn Nosek.
By chyba bardzo zy na opryszka i postanowi go nastraszy:

136
- Gupstwo zrobilicie, wamujc si do domu Winnetou. On ju zebra zgraj
uzbrojonych facetw i jachtem popynli w lad za wami. Obawiam si, e powiadomi
turystw nad jeziorem Kiku o kradziey. Rudy i Pinokio nie tylko nic nie sprzedadz,
ale jeszcze wpadn w ich rce.
- Fiuuu! - zagwizda zaniepokojony opryszek - to on taki cwaniak, ten Winnetou?
- A co? Nie znalicie go przedtem? - zdziwi si Nosek. - Kto wam nada t robot?
Skd wiedzielicie, e on ma w swoim domu rne indiaskie rzeczy?
- To Pinokio zarzdzi skok na jego dom - owiadczy Jestem Genek. - Nie mwi
nam, kto mu powiedzia o indiaskich ciuchach. Wspomina co tylko o jakiej babce,
ktra mu podsuna myl, eby si do niego wama.
- I nie mwia, e Winnetou to niebezpieczny facet? Dziwi si, e w ogle udao si
wam tam dosta.
- E, mielimy po prostu troch szczcia. Pynlimy motorwk, zaraz jak ukradlimy
j z waszej przystani. I zobaczylimy na jeziorze d z pnia drzewa. Pomylelimy, e
to ten Winnetou pynie gdzie ze swoimi kumplami, a to znaczyo, e dom zosta bez
opieki. Wic popynlimy tam. Drzwi zastalimy zamknite na bardzo prosty zamek.
No i zaatwilimy wszystko jak trzeba.
Nosek wsta z ziemi, podszed do swego motocykla i wyprowadzi go na polan.
- A teraz czeka was kupa kopotw - powiedzia z gbokim przekonaniem. -
Winnetou zebra mocn band. Syszelicie co o Milczcym Wilku? Albo o Szarej
Sowie?
- Nie...
- A wanie. A o Krwawej Mary pan co wie?
- Nie...
- Maj strzelby i sztucery. Jeli pozostawilicie motorwk w trzcinach, to j ju
zapewne odnaleli. Nie tak trudno si domyli, e zabralicie silnik, eby go sprzeda.
A dokd mona zanie silnik? Tylko nad Kiku, gdzie jest mnstwo turystw, i tylko
czekaj na takiego, co zechce sprzeda silnik albo indiaskie rzeczy.
- O rany! - jkn opryszek - w takim razie musz jako przestrzec kolegw.
- Ano, niech pan robi, jak pan chce - burkn Nosek. - A co tyczy naszej rozmowy, to
gdyby zjawi si tu Pinokio albo Rudy, prosz im powiedzie, eby si ze mn
skontaktowali. Bd w orodku.
- Dobra, dobra - mrukn opryszek.
Nosek chyba doszed do wniosku, e jeli wicej postraszy opryszkw, bd bardziej
skonni odda silnik.
- Jeszcze raz powtarzam - rzek - strzecie si Winnetou. Jeli ktry z was wpadnie w
jego rce, on zabierze mu skalp.
- Co pan gada? Jaki skalp? Tego nie wolno robi!
- A kra to wolno? - zakpi Nosek. - On si zreszt nigdy nikogo nie pyta o zgod.
Niejednego ju tak urzdzi. Szczeglnie okrutny bywa wobec takich, co niszcz
przyrod. Ma na tym tle prawdziwego fioa... Gdyby dowiedzia si o waszych
ptaszkach, zamanego grosza nie dabym za wasze skalpy.
- Jak on to robi? ciga wosy ze skr z gowy? - troch przerazi si Jestem Genek
i dotkn swoich dugich, brudnych kudw.

137
- No, a tak le to nie jest - zreflektowa si Nosek. - Ostatecznie yjemy w
cywilizowanym wiecie. Ale wosy obetnie do goej skry, zrobi z nich pczek i zawiesi
sobie u pasa. Widziaem u niego kilkanacie takich pczkw - fantazjowa.
Kopn nog rozrusznik motocykla, uruchomi silnik, zapali reflektor i odjecha,
kluczc midzy drzewami. A gdy blask wiate jego motocykla znikn za zakrtem
lenej cieki, raptem co zaszelecio w krzakach i na polan wyszed drugi z
opryszkw, ten, ktry mia napisane na koszuli Memento mori.
O zgrozo, popycha przed sob Sosnow Igiek, a na ramieniu nis nasze cztery
koce.
- Rudy! Rudy! - zapiszczay dziewczyny opryszkw.
- To ja. I w jakim towarzystwie - wskaza milady i leciutko pchn j ku lampie.
Poczuem niepokj. Gdzie si podziaa Krwawa Mary, skoro opryszek bez adnych
kopotw przyprowadzi Sosnow Igiek?
- By tu Nosek z orodka wczasowego - poinformowa Rudego Jestem Genek.
- Wiem. Syszaem wasz rozmow, bo siedziaem w krzakach razem z t licznotk.
Buzi jej rczk zakryem, eby nie pisna swka i czekaem, a ten facet odejdzie.
Jakbym mu si na oczy pokaza, to by chcia wiedzie, gdzie jest Pinokio. A Pinokio
chyba nie taki frajer, eby mu silnik oddawa.
- To moe szkoda, e powiedziaem mu o kadubie motorwki?
- Dobrze zrobie. Przynajmniej okazalimy dobr wol, rozumiesz?
- Pewnie, e rozumiem. A skd wzie t licznotk? - dopiero teraz zwrci uwag
na milady.
Rudy rozemia si rubasznie:
- Nie uwierzysz, bratku, ale znalazem j w lesie.
- Tutaj?
- A tak. Wracam bardzo zmczony, bo to przecie kawa drogi znad jeziora Kiku.
Wstpuj na podwrze gajwki, eby si napi wody i nie uwierzysz, bratku, co widz?
Na podwrzu gajwki, na tych oto kocykach, pi w najlepsze prawdziwa licznotka.
- I co?
- Obudziem j, wytumaczyem grzecznie, e w lesie samej spa niebezpiecznie, bo
wilki grasuj, a i rozmaite obuzy si krc. adna jest, prawda?
Wzi j pod rk i chcia doprowadzi bliej do lampy, eby kolega zobaczy, jak to
urodziw panienk przyprowadzi. Ale milady strzsna jego rk i odsuna si.
- Rce przy sobie - powiedziaa ze spokojem, ale stanowczo. - Zgodziam si tu
przyj, bo pan mnie szarpa. I brudn ap zakry mi pan usta. Jest pan wstrtny i nie
zamierzam z panem rozmawia.
Jestem Genek z podziwem krci gow:
- Prawdziwa licznotka, szkoda gada. A to miae szczcie. I sama tam bya?
Dziwne, no nie?
- Powiedziaa, e zabdzia.
- adna jest. I jak piknie pachnie. Perfumami, bracie. Nie to, co te nasze straszyda.
Popatrzy na trzy dziewczyny, ktre siedziay przy kocherze i z niechci zerkay na
milady.
- E, ty, Genek! - zawoaa jedna z nich. - Uwaaj na skrty. Te si znalaz
dentelmen. Straszyda o nas mwi.

138
- Cicho, straszyda! - hukn na nie Rudy. I skoni si grzecznie przed milady. - A
pani bdzie askawa usi sobie, o tu, na wasnych kocykach.
To mwic pooy na ziemi stert kocy i wskaza miejsce Sosnowej Igiece. Ta
zreszt zachowywaa si spokojnie, bya opanowana i nie okazywaa strachu. Chyba
domylaa si, e ja i Winnetou znajdujemy si w pobliu.
Trzy straszyda obserwoway j pilnie, po cichu wymieniajc midzy sob jakie
uwagi i chichoczc.
Dopiero teraz przyjrzaem im si bacznie i stwierdziem, e s to klasyczne
Karampuki. Setki takich widuje si na rnego rodzaju modzieowych biwakach lub na
autostopie.
Ich twarze chyba od dawna nie widziay myda, a wosy nie wiedziay, co to szampon.
Nosiy szwedy z teksasu, ktre deformoway im nogi, przez co wydaway si jakby
sptane jakimi kajdanami. Brudne, zatuszczone ortalionowe kurtki, mskie ruchy,
popychania okciami, klepania po plecach, papierosy w ustach - oto ich sylwetki i sposb
zachowania si. Naprawd, gdyby nie piskliwe gosy, nikt by nie powiedzia, e to
dziewczyny. Bo takie same spodnie, dugie wosy i zatuszczone kurtki mieli Rudy i
Jestem Genek.
Widok prawdziwej dziewczyny musia je zaskoczy, a zarazem zaniepokoi. By
moe, gdyby ktr z nich umy i uczesa, przebra w sukienk - okazaoby si, e jest
nawet adniejsza od milady. Ale to ona bya w sukience, miaa starannie uczesane wosy
i pachniaa perfumami Chanel nr 5. Nic dziwnego, e zarwno Jestem Genek, jak i
Rudy nie mogli si napatrze Sosnowej Igiece.
- Cholernie adna - pomrukiwa z zachwytem Jestem Genek.
- Mam szczcie, nie, bracie? - chwali si Rudy, ktry uwaa milady niemal za
wasno. - A nie chciaem posucha Pinokia i wraca do obozu.
- Dlaczego on ci tu przysa?
- Bo jutro ma przyjecha facet po ptaszki. Pinokio mi powiedzia: Wracaj tam, bo
Genek zabierze fors i zwieje.
- A to dra!
- On zna ycie. I opacao si tu i. Znalazem laleczk.
Jestem Genek zwrci si do milady:
- Czy wolno wiedzie, jak pani na imi?
- Ela.
- Te piknie - z podziwem stwierdzi Genek. - Nie adna Mariola, Iwona czy
Grayna, tylko Ela.
Rudy wycign z kieszeni paczk sportw, poczstowa milady, a gdy ta odmwia,
sam zapali.
- Zostanie pani z nami, prawda? Moe pani by moj dziewczyn.
- Pan artuje - wzruszya ramionami milady.
Z grona straszyde poderwa si rosy, czarny Karampuk:
- Co ty powiedzia, Rudy? A ja to czyj jestem dziewczyn?
Rudy szturchn okciem Genka:
- Masz lusterko? Daj jej, niech si przejrzy. Gdzie ja miaem oczy, gdy j
poznawaem. Ela to jest przynajmniej dziewczyna. Przyjrzyjcie si i zobaczcie, jak
powinna wyglda panienka. Straszyda, zostao tam jakie wino? Trzeba obla moje
wito.

139
Rosy Karampuk chwyci lecy tu obok koek i pogrozi Rudemu:
- Powiedziaam ci, eby uwaa. Ja ci poka straszydo! Sam wygldasz jak strach
na wrble. Ta dziewczyna mu si spodobaa, bo nosi sukienk i ma goe nogi. A jak ja
chodziam w sukience, to mi powiedziae: Co ty, ze wsi jeste? Chodzisz jak wasna
ciotka, nie wiesz, e si teraz szwedy nosi?
- Ucisz j, bo si zdenerwuj.
Ale i pozostae Karampuki a podrygiway ze zoci. Zaiste, mieszny to by widok, a
zarazem aosny. Ruchy miay niezgrabne, w szerokich spodniach i lunych kurtkach
przypominay niedwiedzie.
Milady owiadczya Karampukom:
- Niech si panie nie martwi. Takich dentelmenw jak ci mnstwo chodzi po
szosach. Znajd panie innych, moe mniej oberwanych.
W krzakach po drugiej stronie polany rozleg si kobiecy miech. I po sekundzie
wysza na polan Krwawa Mary ze sztucerem w rku.
Zamiewaa si gono:
- A to im pani powiedziaa. Co wspaniaego! Na pczki takich modzieowcw
mona zbiera po rnych orodkach wczasowych, po drogach i lasach. A one,
biedactwa, martwi si, e ich strac.
Karampuki przysiady ze zdumienia. Jestem Genek zrobi wielkie oczy, a Rudy
podrapa si po skudlonych wosach:
- O rany, co ta za jedna?
I usiowa wsta, lecz lufa sztucera, ktra nagle skierowaa si na niego, osadzia go na
miejscu.
- Ej, przyjacielu - ostrzega go Krwawa Mary. - Sied, jeli ci dobrze. A pani, milady,
niech pani zabierze nasze koce. Jak tylko zrobi tutaj porzdek, pjdziemy szuka
naszych wojownikw. Co mi si zdaje, e oni zabdzili w lesie.
Jestem Genek ochon ze zdumienia i zacz si stawia:
- Prosz pani, nie tak ostro! Kto to sysza, eby do turystw mierzy z broni palnej?
Rudy pukn si doni w czoo:
- Ja j znam! - zawoa. - To kierowniczka kawiarni w Zotym Rogu. Nazywaj j
Krwawa Mary.
- Do usug, przyjacielu - kiwna gow dziewczyna - a teraz powiedz mi, gdzie
trzymacie ptaszki. Obio mi si o uszy, e apiecie je do klatek i zamierzacie jutro
sprzeda. Jednym sowem, do kradziey motorwki i wamania do domu Winnetou
naley doda jeszcze jedno przestpstwo: apanie ptakw.
- A co, pani z milicji? - zapyta j drwico Rudy.
- Ze zwizku owieckiego - odpowiedziaa. - A ptaszki zapewne trzymacie w szopie?
I nie namylajc si posza zajrze do szopy.
W ciemnociach nie dostrzega klatek, wic zrobia krok do rodka, obracajc si
plecami do ptasznikw.
W tym momencie Rudy zerwa si gwatownie, zrobi kilka szybkich i cichych
krokw, podbieg do szopy i zatrzasn drzwi za Krwaw Mary.
- Mamy j! - zawoa tryumfujco.
- Otwrzcie, bo bd strzelaa - zawoaa przez drzwi Krwawa Mary.
- Strzelaj! Strzelaj! - odkrzykn jej Rudy. I wyda komend Genkowi:
- A teraz w nogi! Szybko, zanim ona przestrzeli skobel na drzwiach.

140
Zaczli miota si po polanie, zbierajc porozrzucane tam swoje rzeczy. W tym
zamieszaniu nawet nie zauwayli, e na polanie stan Winnetou.
- Dokd wam tak spieszno? - zagrzmia jego donony gos. - Czyby z powodu jednej
skwaw blade twarze ogarn przestrach?
Nie byo ju potrzeby dalszego ukrywania si w ciemnociach. Wyszedem na polan i
zbliyem si do milady.
- Czy nie uczynili pani adnej krzywdy? - zapytaem.
- Ach, nie - zaprzeczya, skadajc nasze koce. - Mam chyba tylko siniak na ramieniu.
Podszedem do drzwi szopy i otworzyem je szeroko.
- Jest pani wolna - owiadczyem Krwawej Mary, nie bez nutki tryumfu.
- Biaa skwaw imieniem Krwawa Mary - rzek Winnetou - nie posuchaa nas i
popenia dwa bdy. Pozwolia, aby Sosnowa Igieka dostaa si do niewoli ptasznikw,
a potem sama wpada w niewol.
- Daabym sobie rad - odpara lekcewaco. - A co do milady, to uprzedzam was, e
nie zamierzam zajmowa si pilnowaniem dam.
A banda ptasznikw zbia si w ciasn gromadk i z prawdziwym strachem patrzya
na Winnetou. Nosek naopowiada Genkowi strasznych historii o Winnetou, sysza te
opowieci ukryty w krzakach Rudy, wic Winnetou nawet nie mierzy do nich ze swojej
strzelby, tylko j trzyma niedbale zarzucon na ramieniu, a aden nie prbowa ucieczki.
- Przyniecie ptaki w klatkach - rozkazaem - a nie zapomnijcie o sidach.
Gromadka ptasznikw natychmiast ruszya do szopy, ale Winnetou ich zatrzyma.
- Karampuki niech zostan - owiadczy.
- Jakie Karampuki? - zapyta Rudy.
- Wasze skwaw - wyjani Winnetou. - A moe wy take jestecie chopakami? -
zwrci si do trzech Karampukw.
- Nie. My jestemy dziewczyny - odrzeky chrem, robic wdziczne minki do
Winnetou.
- Hm - mrukn Winnetou i spojrza na nie podejrzliwie. - Nie wygldacie na skwaw.
Zabra gos rosy Karampuk:
- Teraz taka jest moda, e dziewczyny wygldaj jak chopaki, a chopaki jak
dziewczyny. Zreszt, moemy to udowodni...
- O, nie ma potrzeby... Wierz wam - powiedzia spiesznie Winnetou, a wszystkie
Karampuki zachichotay radonie.
Dwaj ptasznicy wynieli z szopy cztery due klatki z ptakami i trzy sida. W klatkach
zobaczylimy mnstwo ptakw - przewanie byy to szczygy i makolgwy, ale nie
brako szpakw, kosw, wilg, a nawet byy pjdka i sowa pomykwka. W Polsce
niemal wszystkie ptaki podlegaj ochronie. Myliwym w pewnych okresach wolno
polowa na dzikie kaczki i gsi, sonki, bekasy, guszce, yski, derkacze. I mona take
niekiedy zabija jastrzbie, gdy szkodz w gospodarstwach rolnych, porywajc ptactwo
domowe. Nie podlegaj ochronie tylko wrbel domowy i wrbel mazurek, ale to nie
znaczy, e kto ma prawo chwyta je w sida i trzyma w klatce, w niewoli.
Otworzyem drzwiczki klatek, ale pice ptaki jako nie chciay same szuka
wolnoci. Musiaem je po prostu wytrzsn przez otwarte drzwiczki. Odleciay
natychmiast w mrok lasu.
Wtedy wziem od Winnetou jego tomahawk i porbaem nim klatki na drobne
kawaki. Tak samo pociem sida.

141
- O rany - wyrwa si z piersi ptasznikw okrzyk zgrozy.
I dopiero gdy uporaem si z tym wszystkim, Winnetou uroczycie owiadczy
ptasznikom:
- Popenilicie cztery przestpstwa: poprzecinalicie liny kotwiczne w jachtach na
bindudze, ukradlicie motorwk, wamalicie si do domu Winnetou i skradlicie jego
rzeczy oraz apalicie ptaki. Ta ostatnia zbrodnia wydaje si Winnetou najgorsz.
Albowiem nie ma nic pikniejszego nad piew ptakw w lenej gstwinie lub nad
brzegiem jeziora. Jest to take przestpstwo przeciwko czowiekowi, albowiem
odbieracie w ten sposb ludziom moliwo wspaniaego wypoczynku, jakim jest
suchanie ptasich gosw. Winnetou bdzie dzi ramieniem sprawiedliwoci, ktr okae
wam przyroda. Ptaki nie umiej mwi, ale Winnetou w ich imieniu rozprawi si z
wami. I zabierze skalpy.
- Nie! Nie! - wrzasnli ptasznicy.
Byem zdecydowany zaprotestowa przeciwko obciciu wosw obydwu ptasznikom.
Bo cho przestpstwa, jakie popenili, wydaway mi si wielkie, ale zawsze
przeciwstawiaem si pogldom, e gwat niech si gwatem odciska. Mielimy prawo
ich ciga, dokonali bowiem zamachu na cudz wasno i niszczyli przyrod, ale nikt
nie upowani nas do sdzenia tych ludzi, a tym bardziej egzekwowania od nich kary w
postaci obcicia im wosw.
Winnetou wyj z pochwy swj n myliwski.
- Obetn wam po kosmyku - rzek.
Powstrzymaem go:
- Niech mj brat tego nie czyni. Nie bdziemy wprowadzali praw puszczy. Dopki nie
osdz ich ludzie do tego celu powoani, nawet wos nie powinien im spa z gowy.
Winnetou zawaha si:
- A co mj brat, Szara Sowa, proponuje? Chyba nie zamierza puci wolno bladych
twarzy, zwanych ptasznikami?
- Jako skalpy zabierzemy im dowody osobiste. Potem przekaemy je na posterunek
milicji w Zotym Rogu. Tam zgosz si po nie blade twarze i zo przed milicj
zeznania o swoich uczynkach. Wspomn te, kto rozkaza im przeci liny kotwiczne w
jachtach na bindudze.
- Zgoda - przytakn Winnetou i schowa n.
Obydwaj ptasznicy - uszczliwieni, e nie obcito im wosw - popiesznie oddali
swoje dowody osobiste. Gorzej byo z Karampukami. Rosy Karampuk poda Winnetou
legitymacj szkoln.
- Czy taki skalp wystarczy? - zapyta.
- A ja nie mam w ogle skalpu - powiedzia inny Karampuk.
W rezultacie Winnetou machn rk i zachowa tylko dowody obydwu ptasznikw.
- Pamitajcie - ostrzeg ich - jeli ktry z was omieli si jeszcze kiedy wej do
tutejszych lasw i natknie si na mnie, to spotkanie skoczy si znacznie gorzej ni
dzisiaj.
Teraz ja zabraem gos. Ale nie bawiem si w moralizowanie:
- Skradlicie silnik i rzeczy Winnetou. Odzyskamy je. Przestrzegam jednak, e jeli o
tym, co si tu stao, powiadomicie waszego przywdc, spotka was dodatkowa kara.
Niech si nikt nie way pojawi nad jeziorem Kiku.
Trzy Karampuki owiadczyy zgodnie:

142
- My, prosz panw, zaraz jutro ruszamy z powrotem do Warszawy. Bo my jestemy z
Warszawy, z Woli. Ju wczeniej mylaymy, jak std uciec. Je tu nie byo co, cigle
godowaymy. Oni kazali nam chwyta ptaki w sida, a sami gdzie azili. I jeszcze z
nas dzi szydzili, e jestemy straszyda. Pan Winnetou zrobi bardzo dobrze, e zabra
im skalpy.
Podniosem z ziemi nasze koce, wziem za rk milady i ruszyem do gajwki. Za
mn poszli Winnetou i Krwawa Mary.
Zbliaa si pnoc. Noc bya ciepa, ale zauwayem, e mimo to Sosnowa Igieka
trzsie si z zimna.
Nazbieraem wic troch suchego chrustu i na podwrzu gajwki rozpaliem may
ogienek. Krwawa Mary przyrzdzia kolacj z przyniesionego przez nas suchego
prowiantu. Gdy skoczylimy je, Winnetou wsta i zarzuci na rami swoj strzelb.
- Szara Sowa i obydwie skwaw poo si spa - rzek - Winnetou podkradnie si do
obozu ptasznikw i bdzie obserwowa ich poczynania. By moe ktry z nich zechce
nas oszuka i pjdzie ostrzec Pinokia. A wtedy Winnetou ruszy jego ladem i trafi do
miejsca, gdzie ukryto silnik i rzeczy Winnetou. Jutro rano ma tu przyjecha jaki
czowiek z Warszawy. Jest to zapewne handlarz ptakami, czyli straszliwy pedlar
27
.
Winnetou chciaby zanotowa numer blaszanego konia nalecego do pedlara.
- A my co mamy robi? - spytaa Krwawa Mary.
- Teraz spa. A jutro rano Szara Sowa zaprowadzi was na Moby Dicka. Podniesiecie
agle i popyniecie nad jezioro Kiku. Zatrzymacie si w miejscu, ktre nosi nazw Ola
ka i jest najwikszym obozowiskiem bladych twarzy. To tam zapewne poszed
Pinokio, aby sprzeda silnik i moje rzeczy. Tam te w swoim czasie spotkacie Winnetou.
I bezszelestnie znikn w ciemnociach lipcowej nocy. A ja dooyem do ognia reszt
chrustu i rozoyem na ziemi koce dla Krwawej Mary i Sosnowej Igieki. Obydwie
zasny, a ja siedzc przy ogniu czuwaem, rozmylajc o swojej znajomoci z Winnetou
i przygodach, jakie mnie jeszcze czekay.




27
Pedlar - wdrowny handlarz. Winnetou uy tu okrelenia zaczerpnitego z powieci Karola
Maya.

143
ROZDZIA PITNASTY

POEGNANIE PIKNEGO ANTONIA * JEZIORO KIKU * DONKEY'S MEADOW,
CZYLI OLA KA * CZY KRWAWA MARY ZOSTANIE LADY? * I ZNOWU
ANTONIO * JAK WYPOCZYWA SI NA OLEJ CE? * DZIWNY BRODACZ I
NAUKI YOGW * WIELKI BBR I PUAPKA NA PINOKIA

Nastpnego dnia, po dugim marszu przez las, dopiero okoo poudnia dotarlimy do
Moby Dicka. Obok jachtu cumowaa motorwka z orodka wczasowego - jeszcze
wczoraj cignita ze ska piekieka i naprawiona. Na motorwce urzdowa instruktor
Nosek, niewiadomy, e wiemy o jego spotkaniu z ptasznikami. - No i co? Nie powiodo
si wam? - powita nas niemal radonie. - A gdzie to pan Winnetou?
Udzieliem mu wymijajcej odpowiedzi. Umwilimy si bowiem, e dopki nie
odzyskamy rzeczy Winnetou, poczynania nasze pozostawimy w tajemnicy.
- Dlaczego tak was dugo nie byo? - niemal z oburzeniem zwrci si do nas Pikny
Antonio. - Zrobilicie ze mnie stra waszego jachtu. I do tego wracacie z pustymi
rkami. Sam si teraz wezm do poszukiwania zodziei. Przesiadam si na motorwk
pana Noska i wyruszam po swj silnik.
Pikny Antonio myla, e tylko Nosek i on wiedz, e Pinokio zanis silnik nad
jezioro Kiku. Ale zamiast podzieli si z nami informacj - jak uczyniby to kady
uczciwy czowiek - on wola j zachowa dla siebie.
Udaem zmartwionego jego decyzj:
- Chce nas pan zostawi bez swojej pomocy? Bez pana nie odnajdziemy rzeczy
Winnetou.
- A pewnie, e nie znajdziecie - dumnie wypry si Pikny Antonio - ale ja nie mam
wobec was adnych zobowiza. Uwaam, e kady z nas powinien dziaa na wasn
rk.
- Jak to? - udaem oburzenie. - Czy nie pomoglimy panu odnale kadub motorwki?
- Odnalazbym go i bez waszej aski - burkn niechtnie Pikny Antonio. - Pan Nosek
te tu trafi. Dzi rano. Mam zreszt duo alu do was, panie Szara Sowo. Zabra mi pan
w bardzo podstpny sposb dziewczyn.
- Myli pan o milady?
- Przywiozem j tu z Warszawy, a pan sprztn mi j sprzed nosa. Tak si nie robi,
prosz pana.
Krwawa Mary rwnie dobrze odegraa swoj rol. Zrobia smutn min:
- A o mnie zapomniae, Antonio? Mnie te chcesz tu pozostawi? Po tylu
obietnicach...
Pikny Antonio mg teraz puszy si jak paw. Prno jego zostaa mile poechtana.
- Widz - stwierdzi - e gdy przespacerowaa si dwadziecia kilometrw przez las,
to wrci ci spryt. Ale ju za pno, moja droga. Mam zupenie inne projekty.
- Krtacz - rzucia nagle Halina, ktra siedziaa w motorwce bardzo markotna.
- Co si stao, panno Halino? - zapytaem.
- Nic si nie stao. Tyle tylko, e rankiem przepywaa tdy jaka samotna pikno w
aglwce, zatrzymaa si przy nas i Antonio z miejsca zakocha si w niej. Zaprosia go
na jak Ol k. I on pieszy na spotkanie.
- Czy t pikn eglark nie bya Miss Kapitan?
- By moe, nie wiem, jak j nazywaj. Wymalowana, w biaej peruczce.
- To ona - stwierdzia milady.

144
- Bellissima - powiedzia po wosku zachwycony Antonio. - Cudowna.
Halina a poczerwieniaa z zazdroci i zirytowana przerwaa te jego wywody:
- Panie Nosek, czy nie pora ju wyruszy do orodka? Jeszcze dzi zamierzam
wyjecha do Warszawy.
- Szczliwej drogi, moja maa - powiedzia Pikny Antonio i usiad obok niej w
motorwce.
Czerwony kadub ajby Antonia by ju przycumowany do motorwki orodka
wczasowego. Nosek zapuci silnik, Halina pomachaa nam rk na poegnanie i ajba
odpyna w stron Zotego Rogu.
I my take usadowilimy si w jachcie. Podniosem grotagiel, Krwawa Mary
odczepia cum od pochylonej wierzby, wiatr wpad w agiel i jacht wszed w przesmyk.
Popynlimy na jezioro Kiku.
Dzie by soneczny, wia lekki wiaterek. Wkrtce znalelimy si na ogromnej toni
wodnej, gdzie a roio si od biaych i czerwonych agli, z oskotem suny lizgacze
oraz przerne dziwaczne samorbki - tratwy z doczepionymi silnikami lub aglami
przypominajcymi suszce si na socu przecierada. Na jeziorze uwijao si take
mnstwo kajakw - jednym sowem, byo tu toczno od ajb i ludzi. Nie widziao si
natomiast ani dzikich abdzi, ani nawet dzikich kaczek. Jedynie mewy, skrzeczc
gono, unosiy si nad ludzkim rojowiskiem, szukajc w wodzie eru. Ale i one miay
coraz mniej pokarmu, bo wibracje rub napdowych silnikw cigaczy zabijay narybek,
a po wodzie pyway tuste plamy oliwy. Rybacy coraz rzadziej chwytali ryby, czciej
natomiast wyawiali puste butelki i puszki po konserwach. Ostrzegano turystw, aby
go stop nie wchodzili z brzegu do wody, gdy atwo byo rozci nog na rozbitym
szkle lub ostrych jak brzytwa wieczkach od puszek po konserwach.
Gdy przykadaem do oczu lornetk, widziaem na brzegach mnstwo domkw
campingowych, nalecych do najrniejszych zakadw pracy. Ci, ktrzy budowali te
orodki, traktowali wod jako najlepsze miejsce do wyrzucania mieci i niepotrzebnych
rupieci. Orodki wczasowe byy wic czyste, ale jezioro brudne. W niektrych miejscach
ogoszono nawet zakaz kpieli, gdy przy brzegach barwami tczy mieniy si smugi
oliwy i smarw, a ci, ktrzy odwayli si zanurzy w jeziorze, dostawali pryszczy na
skrze. Podobno kilku kierownikw orodkw wczasowych nad jeziorem Kiku zebrao
si, aby uchwali rezolucj zakazujc uywania silnikw spalinowych. Lecz wszystko -
jak to si mwi - rozeszo si po kociach, poniewa kady orodek mia swoj
motorwk do przewoenia wczasowiczw i zamierza jej nadal uywa.
Najwiksza osada namiotowa nad jeziorem Kiku powstaa na nieuytku,
rozcigajcym si wzdu zachodniego brzegu. Powodzenie swoje zawdziczaa do
dobremu dojazdowi i bliskoci wioski, gdzie znajdoway si studnie z czyst wod oraz
byy gospoda ludowa, sklep i poczta. Mieszkacy wsi nazywali to miejsce Ol k,
cho nigdy chyba adne osy tam si nie pasy. Nie podobaa si ta nazwa turystom, tote
wkrtce jaki snob przetumaczy j na angielski Donkey's Meadow, co brzmiao
dumnie.
Egzotyczna to bya osada. Przypominaa znane z opisw namiotowe miasta na Dzikim
Zachodzie w okresie gorczki zota, z caym ich prawdziwym kolorytem. Tylko e
ludzie poszukiwali tutaj nie zota, lecz wypoczynku i opalenizny, jedzili nie na koniach,
ale podnosili kurz oponami samochodw. Nie brako jednak przernych poszukiwaczy
przygd i oszustw usiujcych uszczkn co z pienidzy wydawanych przez

145
wczasowiczw. Mona tu byo wic spotka pomysowych kombinatorw, po sonej
cenie dostarczajcych rzadkich w sklepach konserw lub odsprzedajcych po dwukrotnej
cenie benzyn i butle z gazem.
W ubiegym roku odkryto tu nawet dwie meliny, gdzie o kadej porze dnia i nocy, po
odpowiednio wysokich cenach, sprzedawano alkohol.
Na okres lata wadze milicyjne kieroway na Ol k dwch funkcjonariuszy, ktrzy
zamieszkiwali w wozie na kkach, podobnym do synnego wozu Drzymay. Trzeba
stwierdzi, e obydwaj mieli pene rce roboty, umierzajc ktnie, chwytajc
zodziejaszkw, przyjmujc skargi, likwidujc namioty, w ktrych pod pretekstem gier
towarzyskich uprawiano hazard.
Ola ka wydawaa si idealnym miejscem do sprzeday skradzionych rzeczy. W
uliczkach z dziesitkami namiotw, w wielobarwnym i wielojzycznym tumie
wczasowiczw (przyjedali tu turyci z NRD, z Czechosowacji i Wgier) - atwo byo,
nie zwracajc niczyjej uwagi, sprzeda silnik do motorwki. W takim mrowisku ludzkim
mona te byo liczy na spotkanie kogo, kto zainteresuje si indiaskimi oryginalnymi
przedmiotami - i dlatego wanie Winnetou oczekiwa, e na Donkey's Meadow
natkniemy si na Pinokia.
Moby Dick pyn baksztagiem, ktry wia trzy czwarte od rufy. Mocno prayo
soce, lekki wiatr studzi upa, pod dziobem z cichym szumem rozstpoway si
niewielkie fale. Donkey's Meadow leaa - jak wspomniaem - na wschodnim brzegu.
Skoro wic znalelimy si na rodku jeziora, zmieniem nieco kurs, odrobin
wybierajc agiel. Odtd pynlimy pwiatrem albowiem zamierzaem jednym halsem
doj do widocznego ju z dala ogromnego zbiorowiska rnokolorowych namiotw.
Podr do Donkey's Meadow upyna przyjemnie, poniewa obydwie towarzyszce
mi panie przyrzdziy w kabinie bardzo smaczny posiek. Niestety, nie ma ry bez
kolcw, nie obyo si bez zoliwoci pod moim adresem.
- O ile pamitam - powiedziaa w pewnym momencie Sosnowa Igieka - Szara Sowa
umwiony by wczoraj z Miss Kapitan. Wyobraam sobie, jak mu przykro, e nie zdoa
pj na randk. A teraz Antonio umwi si z ni na Olej ce.
- Sprawiedliwoci stao si zado - stwierdzia Krwawa Mary. - Szara Sowa take
porwa dziewczyn Piknemu Antonio.
- Czy mnie pani ma na myli? - zapytaa milady. - Wci dochodz mnie uwagi, e
kto mnie dla kogo przywiz, kto mnie komu zabra. Byam ju porwana, uwiziona,
wywieziona i tym podobne. Postronna osoba mogaby odnie wraenie, e bez przerwy
jestem oblona przez wielbicieli. A prawda jest taka, e tylko jedna osoba, Szara Sowa,
raz tylko, podkrelam, usiowa mnie pocaowa. A gdy odmwiam jak kada uczciwa
dziewczyna, popiesznie zrezygnowa i odtd nie ponawia tego rodzaju propozycji.
Zaczynam powoli marzy, eby mnie kto wreszcie naprawd porwa.
- Syszy pan? - surowo popatrzya na mnie Krwawa Mary.
- Nie nadaj si na porywacza...
- No jasne. Zawsze te wykrty - mrukna milady.
Zdumiaem si.
- Obchodzimy si z pani jak z dam, a pani wnosi pretensje?
Sosnowa Igieka zdja z ng pantofle, wskoczya na dach kabiny, chwycia si
wantw i zacza skaka, nucc pod nosem:


146
Kto mnie uwizi?Kto porwie kiedy?
Do byam lady! Do byam lady!

Krwawej Mary podobaa si chyba ta piosenka. Te wskoczya na kabin i zanucia:

Zao sukni, wyrzuc szwedy,
zostan lady, zostan lady!
Odo sztucer i moe wtedy
powiedz: lady. Stan si lady!

Rozbawiy mnie te piewy i plsy na dachu kabiny. Oczami duszy widziaem ju
milady ubran w spodnie i uganiajc si ze sztucerem po lesie albo zakrwawionym
noem oprawiajc upolowanego dzika. Nie, to byo zupenie nieprawdopodobne. O ile
atwiej przychodzio mi przedstawi sobie Krwaw Mary w dugiej sukni wieczorowej
pachnc perfumami Chanel nr 5. Tymczasem Moby Dick podchodzi do brzegu, na
ktrym rozcigaa si osada namiotw - Ola ka. Wzdu ldu cumoway jachty i
motorwki, a na piasku leay kajaki podobne do kolorowych zdechych ryb.
Przybiem do skraju osady. Nie chciaem, aby nasze pojawienie si zbyt wielu osobom
rzucio si w oczy. Wprawdzie Pinokio chyba nie zapamita mej twarzy, a na pewno nie
mg wiedzie, e Moby Dick przyby tu jego tropem, ale kt mg zarczy, czy
ktry z ptasznikw z Solnika nie przyby tutaj wczesnym rankiem i nie ostrzeg Pinokia
przed grocym niebezpieczestwem?
Na c jednak moga zda si nasza ostrono, skoro zaledwie zarzuciem kotwic
tu przy jaowej, wyschnitej ce - gdy na to wanie miejsce wjecha passat Piknego
Antonia. Przy kierownicy siedzia instruktor Nosek.
Jak z tego wynikao, obydwaj dentelmeni zdoali dopyn motorwk do orodka,
wsi w passata i okrywszy jezioro przyby na Ol k niemal rwnoczenie z
nami. Zaparkowali samochd na skraju osady, obok wbitego w ziemi palika, na ktrym
widniaa deseczka z napisem: ulica Ksiycowa. Wyjli z baganika torb z namiotem i
materace. Jednym sowem, zamierzali rozoy si tutaj biwakiem. Pikny Antonio
umwi si z Miss Kapitan, ale chcia chyba take odzyska silnik swej motorwki. W
tym ostatnim przedsiwziciu pomoc swoj zaofiarowa Nosek, ktry - jak wiemy -
postanowi tutaj odszuka Pinokia.
- Ci panowie udaj, e nas nie widz - z sarkazmem stwierdzia Krwawa Mary.
- Mnie te nie zaley na tej znajomoci - powiedziaa Sosnowa Igieka.
W ten sposb skwitowalimy fakt obecnoci Noska i Antonia na Olej ce.
Bya ju druga po poudniu. Po namyle zdecydowaem, e najpierw ja udam si na
zwiady, a obydwie panie pozostan na jachcie. Potem za one pjd rozejrze si po
osadzie, a znowu ja pozostan na Moby Dicku.
Wyruszyem zaraz po sklarowaniu
28
agla, co jest powinnoci eglarza, gdy zamierza
opuci jacht. Ominem starannie Noska i Piknego Antonia, rozstawiajcych namiot
przy ulicy Ksiycowej i znalazszy wsk uliczk midzy namiotami spacerowym
krokiem udaem si do miejsca, ktre wydawao mi si centrum Donkey's Meadow.
Mieszkali tam chyba cudzoziemcy, bo namioty byy wspaniae, wieloizbowe. Syszao
si obc mow - wgiersk, czesk, niemieck, a nawet francusk. Przy nieduym placu
sta wz na koach gumowych, widniay na nim litery MO. W pobliu sprzedawano

28
Sklarowa agiel - po opuszczeniu w d starannie go uoy na bomie i owiza lin szotow.

147
kiebaski z rona, zobaczyem take budk z lodami (niestety, lodw nie byo) oraz kiosk
Ruchu z gazetami i papierosami. To byo city, czyli centrum Olej ki. Od tego
miejsca uliczki zabudowane namiotami biegy w stron jeziora.
Ludzi widziao si tu tyle, co na skrzyowaniu Alej Jerozolimskich i Marszakowskiej
w godzinach szczytu. Ten szed nad jezioro do swojej ajby, tamten po kiebask z rona,
inny do gospody ludowej lub na poczt. w nis butl z gazem, inny taszczy wioso
kajakowe, kto dwiga bom z aglem, inny znw silnik motorwki. Rozebrane panie i
dziewczyny maszeroway nad jezioro, aby po obiedzie wzi porcj soca, inne znw
wracay z wody na obiad. Gwarno i rojno byo take przed namiotami. Na wolnym
powietrzu stay kochery spirytusowe i kuchnie gazowe oraz prymusy na naft. Wszdzie
pitraszono jedzenie, w powietrzu unosi si zapach ryb smaonych na oleju. Nie byo
namiotu, skd nie dochodziby gos spikera radiowego lub muzyczka.
Dziesitki, setki ludzi pnagich lub ubranych w najdziwaczniejsze stroje. Kady
zreszt nosi si, jak chcia, bo przebywa na wczasach. Opis tych strojw zajby
zapewne kilka stronic, wic go poniecham. Zreszt, chyba kady z was wdepn kiedy
do podobnej osady i wie, jak w niej si yje.
Szedem wolno, raz po raz przez kogo popychany, potrcany. To otar si o mnie
wysmarowany olejkiem golas, ktry dwiga wielki bochen chleba, innym razem
popchna mnie panienka, biegnca z pik nad brzeg jeziora. Midzy namiotami i po
uliczkach goniy si dzieci, wrzeszczc, ile tylko miay si w pucach. Harcoway tu
take psy przernej maci i rozmaitych ras. Jednym sowem, wspaniay wypoczynek!
Zdumiewa mnie widok brzuchatych panw, z powag nioscych wspaniae wdki. Jedni
szli nad jezioro, drudzy wracali znad wody, aden jednak nie nis ryb. A mimo to
chodzili dumnie z wdkami, cho w jeziorze Kiku ryba jest tak sam rzadkoci, jak w
niektrych sklepach rybnych w Warszawie.
Jak w tym ogromnym tumie przebieracw i golasw odnale Pinokia? -
zastanawiaem si. I coraz bardziej ugruntowywao si we mnie przekonanie, e tylko
szczliwy zbieg okolicznoci moe mi pomc w poszukiwaniach.
Zwiedziem cae Donkey's Meadow, cznie z jego peryferiami. Stwierdziem, e Ol
k otacza szczelnie wieniec samochodw. Blaszane cuchnce konie, jak je nazywa
Winnetou, prayy si na socu, emanujc zapachem smarw, benzyny i rozgrzanej
gumy. Ten i w, korzystajc z wolnego czasu, grzeba pod wozem, wyac spod niego
usmolony od stp do gw. Inny czyci i regulowa ganik, a wtedy samochd wy na
zwikszonych obrotach, z rury wydechowej za wydobywa si kb czarnego dymu.
Haas i swd wiatr nis midzy namioty.
Sklepik w wiosce nie by w stanie zaspokoi potrzeb licznie przybyych tutaj turystw.
Cae wic karawany samochodw ruszay do miasta po ywno, gaz i paliwo. Jedni
wyjedali, inni wracali, tote na zmiadonej setkami k jaowej ce widniay ju
ogromne ysiny piasku, ktry podnoszony oponami wozw tworzy chmur pyu i
osiada na namiotach i twarzach ludzi.
Na jaki czas uwag moj przyku dziwny obrazek. Oto przed maym namiotem, na
skraju osady, przykucn na wp goy modzieniec. Mia imponujc brod i bardzo
dugie wosy, ktre okryway mu ramiona. Siedzia w pozycji lotosu i monotonnym
gosem przemawia do gromadki chopcw i dziewczt. Raz po raz zatrzymywa si przy
nich zaciekawiony przechodzie, ale wysuchawszy przemwienia brodacza, odchodzi
rozbawiony.

148
- Cywilizacja i technika stay si najwikszym przeklestwem ludzkoci - gosi
monotonnie brodacz. - Ludzie goni za pienidzmi, zapominajc, e prawdziwe
szczcie da moe jedynie poznanie samego siebie. Smrody spalin samochodowych i
kominw fabrycznych zatruy powietrze, wkrtce zadusimy si od tego zaduchu.
Nawozy sztuczne deszcz zmywa z pl do jezior i morza, wkrtce wic umrzemy z
pragnienia. Trucizna kryje si nawet w owocach opylanych rodkami owadobjczymi.
Popiech i tempo ycia powoduj zaway serca. A przecie szczcie jest w zasigu rki.
Sprbujcie pozna samych siebie, nauczcie si praktyk jogw, oddajcie si medytacjom.
A potem brodacz doda:
- Od jutra rano w tym miejscu kady, kto wpaci sto zotych, bdzie mg nauczy si
wicze i praktyk jogw...
Wzruszyem ramionami i odszedem. Nie dlatego, abym skonny by drwi sobie z
korzystnego dziaania wicze jogw. Od wielu lat uprawiaem szwedzk gimnastyk,
ktra przynosi odprenie dla ciaa i duszy. Praktyki jogw, zwizane z okrelonymi
wiczeniami ciaa, take pozwalay swobodnie oddycha i rozlunia minie. Mogy
one wielu ludziom da odprenie, rado. Taki sam stosunek miaem take do metody
Zen - milczcego nieruchomego siedzenia w pozycji lotosu i oddawania si
wielogodzinnym medytacjom. Z najwikszym zainteresowaniem przeczytaem kiedy
ksik Suzuki Eseje o buddyzmie Zen. Ale irytowao mnie, gdy ten czy w
zwolennik Hathajogi lub Zen usiowa twierdzi, e jest to najdoskonalsze lekarstwo na
wszelkie dolegliwoci trapice ludzko.
To prawda, e spaliny samochodowe zatruwaj powietrze. Ale nie zmieni si tego
poprzez medytacje. Jedynym ratunkiem jest wynalezienie takiego silnika, ktry
zmniejszy ilo trujcych gazw.
Na caym wiecie miliony ludzi umieraj z godu, bo brakuje chleba, owocw i jarzyn.
wiczenia jogw i medytacje w pozycji lotosu nie napeni im brzuchw, nie napdz
krwi do ich organizmw. Trzeba podnosi wydajno gleby, stosujc nawozy sztuczne,
lecz w taki sposb, aby nie zatruway potem rzek i mrz. Trzeba opyla lasy, poerane
przez szkodniki, ale opyla je takimi rodkami, ktre nie zabijaj owadw i ptakw. I
uczeni pracuj nad tymi zagadnieniami. Myl o tym rzdy wielu pastw. Prasa raz po
raz donosi o midzynarodowych konferencjach powiconych walce o ochron wd,
powietrza, ziemi.
Dlatego z ironicznym umiechem na twarzy pomylaem o brodaczu skonnym za sto
zotych uczy wicze jogw, zapewne na podstawie lekcji, ktre w swoim czasie
zaprezentowa popularny tygodnik Przekrj. Jednoczenie aowaem, e kaza
brodacza nie wysucha Winnetou. By moe przekonaby si, jak pikna i szlachetna
walka o ochron rodowiska naturalnego stawaa si polem, na ktrym prbuj erowa
przerni szarlatani i oszuci.
Tak medytowaem powracajc w stron jachtu, gdy nagle na peryferiach Olej ki, w
ogromnej gromadzie lnicych lakierem aut, ujrzaem zabawny wehiku, ktrego
sylwetka wydaa mi si znajoma.
By to napdzany elektrycznoci wzek pocztowy jakich wiele widzi si u nas na
dworcach kolejowych gdy z peronu na peron przewo worki z listami, paczkami. Tego
rodzaju wzkami rozwo take chleb do sklepw w wielu miastach; s powolne, ale
ciche i nie wydzielaj spalin. Na dworcach kolejowych i na ulicach wikszych miast

149
widuje si wzki z odkryt kabin i platform, bywaj jednak take obudowane, z
oszklon kabin i bud na towary.
Ten, ktry sta na Olej ce, by starym wzkiem pocztowym. Waciciel wzka sam
dorobi oszklon kabin, a na platformie zbudowa rodzaj skrzyni, podobnej do lecej
na plecach szafy. Znaem owego czowieka. Nazywa si Wiesaw Kamas i by
emerytowanym urzdnikiem pocztowym.
Przez czterdzieci lat pan Wiesaw Kamas zasiada za okienkiem pocztowym w odzi
i rozsya listy do najrniejszych miast i wsi. By moe to wanie w tym czasie
zrodzia si w nim tsknota, aby kiedy zobaczy owe miejscowoci, ktre zna tylko z
nazwy i adresw na kopertach listw i paczek. Ale stao si to moliwe dopiero
wwczas, gdy przeszed na emerytur. Wwczas to kupi przeznaczony na zom stary
wzek pocztowy i z pomoc swego syna, inyniera elektryka, wyremontowa go,
przeznaczajc do krajoznawczych podry. Odtd pan Wiesaw Kamas ju od wczesnej
wiosny a do pnej jesieni swoim elektrycznym wzkiem zwiedza Polsk, powolutku
toczc si po naszych szosach.
Wzek by zaopatrzony w kilka cikich akumulatorw, mg rozwija szybko do
pidziesiciu kilometrw na godzin. W skrzyni na platformie pan Kamas wiz
prostownik i gdy akumulatory wyczerpay si, zawsze znalaz si jaki gocinny
czowiek, ktry pozwala mu wczy prostownik do gniazdka elektrycznego w swym
mieszkaniu i ponownie naadowa akumulatory. W nagrod za to pan Kamas opowiada
o przygodach, jakie zdarzyy mu si w podry, o ciekawych ludziach, jakich odwiedzi i
pozna.
Pan Kamas mia w skrzyni kuchenk gazow, garnki, zapasy ywnoci, kodr i
poduszk, i od biedy mg si nawet tam przespa. Zazwyczaj jednak znajdowa gocin
u yczliwych ludzi, a takich u nas przecie nie brakuje. By pan Kamas wielkim
bojownikiem o ochron rodowiska naturalnego (zapewne take dlatego jedzi wzkiem
elektrycznym, a nie motocyklem czy motorowerem), a e jego wzek toczy si wolno i
musia mie czste postoje, mg pan Kamas wiele zobaczy i wiele usysze.
Konserwatorzy przyrody otrzymywali od niego listy, w ktrych pisa im o odkrytych
wspaniaych okazach drzew, godnych, aby je uzna za pomniki przyrody. Odwiedza
take i nasze ministerstwo powiadamiajc o kilku zabytkowych kapliczkach
przydronych, ktre naleao podda konserwacji, aby nie zniszczyy ich zupenie soty i
wiatry. W ten wanie sposb poznaem pana Kamasa, a nawet - jak sdz -
zaprzyjaniem si z nim, bo wart by tej przyjani, choby ze wzgldu na swoje
wspaniae zainteresowania.
Elektryczny wzek sta na Olej ce. Znaczyo to, e gdzie w pobliu musi
znajdowa si i jego waciciel.
Znowu wic zaczem spacerowa po uliczkach Donkey's Meadow, a wreszcie
zauwayem barczyst sylwetk pana Kamasa odzianego w spodnie wpuszczone w
dugie buty, kraciast koszul i ogromny traperski kapelusz z opuszczonymi kresami.
- Pan Samochodzik! Pan Tomasz! - zawoa szeroko otwierajc ramiona.
Ucisnlimy si serdecznie, ucaowalimy gono i kilkakrotnie.
- Czyby i pana, panie Wiesawie, przycigny uroki Olej ki? - zapytaem,
wskazujc miasteczko namiotw.
Pan Kamas z niechci obrzuci spojrzeniem i samochody, i ca Ol k.

150
- Wybraem si w podr Kopernikowskim szlakiem, ale zboczyem z niego,
poniewa dowiedziaem si, e gdzie w tych stronach mieszka niezwykle interesujcy
czowiek, przezwiskiem Winnetou. Jest to podobno znakomity grafik, otrzyma nawet
nagrod pastwow I stopnia. Rzuci jednak miasto, zbudowa dom nad jeziorem. Tam
pracuje i yje jak Indianin. Jego pasj jest ochrona przyrody. Postanowiem odnale go i
pozna.
Umiechnem si. - By moe jeszcze dzi, tutaj, pozna go pan osobicie.
- Skd pan o tym wie?
- Wypaliem z nim fajk pokoju, nazwa mnie swoim bratem. Bardzo prosz, gdy tu
bdzie, nie nazywa mnie przy nim Panem Samochodzikiem, bo on bardzo nie lubi
samochodw. Otrzymaem od niego imi Szara Sowa.
Pan Kamas przyjrza mi si bacznie:
- A wie pan, e w tych duych okularach ma pan co z sowy? Jak pan sdzi, Szara
Sowo, czy Winnetou zechce si i ze mn zaprzyjani?
- Jestem tego pewien. Ju sam fakt, e podruje elektrycznym wzkiem, obudzi w
nim dla pana sympati - a gdy dowie si, jakim to pan jest wdrowcem po szlakach
ojczystych i co pan zrobi dla ochrony przyrody, serce przed panem otworzy.
- I nada mi imi?
- To ja mog zrobi nawet zaraz. Bdzie si pan od dzi nazywa Wielki Bbr. Mam
prawo do nadawania imion, poniewa jestem bratem Winnetou.
- Wielki Bbr? - zastanawia si gono.
- A moe pan chce si nazywa: traper Spi Dzib? Albo Wiesaw Niedwiedzia
apa? - zapytaem.
- Nie. Wol by Wielkim Bobrem. Bo tamte imiona brzmi zbyt pompatycznie.
Tak rozmawiajc, podeszlimy do elektrycznego wzka i usiedlimy na skrzyni. W
wielkim skrcie opowiedziaem Wielkiemu Bobrowi o przyczynach mego przyjazdu do
Zotego Rogu. Dugo snuem opowie o Winnetou i Milczcym Wilku, o zowrogim
Purtaku i ptasznikach, o naszych przygodach, ktre doprowadziy nas a tutaj, na Ol
k.
- Szkoda, e nigdy nie widziaem Pinokia - westchn Wielki Bbr. - Moe mgbym
okaza si poyteczny przy jego poszukiwaniu?
Opisaem mu wygld Pinokia. Ale takich jak on - pstrokato ubranych i dugowosych -
byo tu mnstwo. Pinokia zreszt widziaem take tylko przelotnie i trudno byo wskaza
u niego jaka charakterystyczn cech.
Nagle Wielki Bbr chytrze przymruy oczy, a jego ogorza twarz pokryo mnstwo
zmarszczek. - Skoro ja nie znam Pinokia, to moe byoby z korzyci, aby to on mnie
odszuka i pozna - rzek.
- W jaki sposb?
- Przecie przyby tutaj, aby sprzeda silnik i rzeczy skradzione Winnetou.
- No tak, ale...
- On mnie nie zna, nic o mnie nie wie, nie ma pojcia, e ja spotkaem pana, a pan,
Szara Sowo, jest przyjacielem Winnetou. Swj wzek wprowadz bliej centrum osady i
przyczepi do niego ogoszenie: Kupi silnik do motorwki i inne rzeczy.
- Wystarczy Kupi silnik, bo to nie wzbudzi adnych podejrze. Tu jest osada
wczasowa, tego rodzaju transakcje s tu na miejscu. Wczasowicze koczcy urlop
czasem sprzedaj motorwki i silniki.

151
- No, na wczasowicza raczej nie wygldam - stwierdzi Wielki Bbr.
- Ale wyglda pan na handlarza - powiedziaem.
Umwilimy si, e jeli wpadnie na trop, to znaczy jeli Pinokio zauway ogoszenie
i zaproponuje sprzeda silnika, wwczas Wielki Bbr odszuka mnie na Moby Dicku.
Poegnaem si i ruszyem w powrotn drog do jachtu. Na ulicy Ksiycowej
zobaczyem Miss Kapitan. Wychodzia z namiociku, ktry tu zapewne rano ustawia.
Obok namiotu lea bom z nawinitym aglem ze Swallowa. Miss Kapitan podja
bom, zarzucia go na rami i ruszya w kierunku jeziora. Szedem przez chwil za ni i
stwierdziem, e skierowaa si do namiotu Piknego Antonia i Noska, ktrzy pitrasili
jaki posiek na gazowej kuchence.
- No i co, idziemy pywa? - usyszaem, jak zapytaa Piknego Antonia.
Natychmiast odstawi kubek z kaw i zerwa si z miejsca, gotw towarzyszy piknej
pani. Mijajc ich, ukoniem si Miss Kapitan, ktra pogrozia mi palcem:
- Czekaam wczoraj na bindudze. Ale pan, jak widz, wola inne towarzystwo na Olej
ce - powiedziaa.
Pikny Antonio rzuci mi wrogie spojrzenie.
- Jezus Maria, wci ten sam facet - mrukn ponuro. - Panie, zabra mi pan ju jedn
dziewczyn. Mao panu tamtej?
- A co, Szara Sowa zabra panu dziewczyn? - rozemiaa si Miss Kapitan.
- No, w pewnym sensie... - odrzek Pikny Antonio - ale mam nadziej, e pani mi ju
nie zabierze.
Skoniem si Miss Kapitan:
- Nie mogem przyj na bindug, poniewa temu panu skradziono silnik, a mojemu
przyjacielowi wiele zabytkowych indiaskich przedmiotw. Zajmowaem si
poszukiwaniem zodziei.
- I znalaz pan?
- Nie.
- Szkoda, e nie popywalimy na Swallowie. A teraz, niestety, jestem ju
umwiona z panem Antoniem.
- Czyby pan Antonio zrezygnowa z poszukiwania zodziei silnika? - zapytaem
ironicznie.
Wzruszy ramionami:
- Pan Nosek tym si zajmie. Zreszt, co to pana obchodzi?
- Susznie - skinem gow i pomaszerowaem w swoj stron. A oni, Pikny Antonio
i Miss Kapitan, poszli do Swallowa, ktry sta nie opodal Moby Dicka.



152
ROZDZIA SZESNASTY

GDZIE JEST WINNETOU? * PITE KOO U WOZU * DOKD POSZA MISS
KAPITAN? * CZYM SI ZAJMOWA PROROK? * PODSUCHANA ROZMOWA *
TALIE ZNACZONYCH KART * KIEDY ZJAWI SI PINOKIO? * CO SI DZIAO W
OBOZIE PTASZNIKW? * ZNOWU OKAMUJ MILADY * WYZNANIE SOSNOWEJ
IGIEKI * CZY POWRC KIEDY NAD JEZIORO? * KTO NIE ROZUMIE SKWAW?

Obudzi mnie chd wieczoru i miechy dziewczce. Sosnowa Igieka i Krwawa Mary
powrciy ze spaceru po Donkey's Meadow i dzieliy si wraeniami. Spaceroway trzy
godziny, gdy ja drzemaem w kabinie jachtu. Obejrzay ca osad, jady kiebaski z
rona, opdzay si od propozycji pywania na kajakach, aglwkach, motorwkach.
Odwiedziy nawet Proroka - bo tak na Olej ce nazywano brodacza, ktry za sto
zotych gotw by udzieli lekcji jogizmu - i wysuchay jego kolejnego wykadu o
zagadzie gatunku ludzkiego. Znakomicie si bawiy, bo Krwawa Mary udawaa lady, a
Sosnowa Igieka zgrywaa si na Karampuka. Podobno zostay zaczepione przez dwch
Francuzw, a gdy si okazao, e Sosnowa Igieka wietnie mwi po francusku, obydwaj
cudzoziemcy tak si ni zachwycili, e zaproponowali jej wyjazd do Francji.
- Syszy pan, Szara Sowo? - potrzsaa mn Krwawa Mary, bo udawaem, e nadal
pi. - Francuzi chc porwa milady, ktra klepaa ich po plecach i sprawiaa wraenie
dobrego kumpla. I co pan na to?
- To straszne - stwierdziem.
- Przerazia pana myl, e chc porwa milady?
- Ach, nie o to chodzi. Zlkem si, e Sosnowa Igieka i mnie bdzie klepa po
plecach. Bardzo tego nie lubi.
Wieczr by cichy, pogodny, woda ciepa. Wiatr usta zupenie, obwisy agle na
jachtach. Widziaem, jak Miss Kapitan i Pikny Antonio wracali do brzegu, popychajc
pagajami Swallowa, ktry nie mia ani odrobiny wiatru w aglach. Na jeziorze szaleli
natomiast motorowodniacy, bez przerwy ryczay silniki.
Nasze panie przygotoway kolacj. Jadem w milczeniu, wsuchany w haas silnikw
na jeziorze i pogwar setek aparatw radiowych, dochodzcy od strony osady
namiotowej. Gdzie tam - w uliczkach Olej ki - by moe wanie teraz Pinokio
usiowa sprzeda komu silnik i rzeczy Winnetou. Myl o tym nie dawaa mi spokoju.
- Dlaczego Winnetou nie da do tej pory adnego znaku ycia? - odezwaem si do
dziewczt. - Moe co przykrego spotkao go w Solniku?
- A chciaam zosta razem z nim - wybuchna alem Krwawa Mary.
- Skwaw powinny siedzie w wigwamie - powiedziaem tonem Winnetou.
- No tak, oczywicie - ironizowaa Krwawa Mary - ale niechby tylko ktra skwaw
chciaa przekroczy progi jego wigwamu...
- O, przepraszam, ja tam byam - odezwaa si milady.
- Wiem o tym - powiedziaa ze zoci Krwawa Mary. - Dlatego wanie
postanowiam sta si lady. Ale czy to pomoe? eby mu si spodoba, powinnam
gorzej od niego strzela, pywa i w ogle wszystko robi gorzej. Ale wwczas
znienawidziabym siebie.
- Nie w tym rzecz - pokrciem gow. - Winnetou przey jak tajemnicz histori,
ktra uczynia go nieufnym wobec skwaw.
- Naprawd? - zainteresowaa si Krwawa Mary, bo nie ma dla kobiety niczego
bardziej pasjonujcego ni czyja tajemnica.

153
Milady popatrzya mi w oczy:
- Miss Kapitan?... - zapytaa cicho.
Z podziwem popatrzyem na Sosnow Igiek:
- Ma pani duo intuicji. A to wiadczy, e jest pani prawdziw kobiet, a nie gr
lodow.
Milady zacisna usta, dotknita przypomnieniem opinii, jak wygasza o niej Pikny
Antonio.
- To nie intuicja, Szara Sowo - rzeka chodno. - Widziaam, e on nie chcia ratowa
Swallowa. A to jest czowiek, ktry zazwyczaj na pewno postpuje inaczej. A co do tej
gry lodowej, to moe warto nareszcie przesta ju o tym mwi? Okazuje si, e
take nie budz zachwytu, jeli zachowuj si inaczej ni zwykle.
- Nikt nie namawia pani do udawania Karampuka - stwierdziem ze zoci, bo
irytowao mnie wyobraenie sceny, gdy milady poklepuje kogo po plecach i trca go
okciem.
A potem dodaem:
- Pani wie, milady, e Winnetou nie lubi Karampukw.
- No to co z tego?
- Wiem, e pani interesuje si nim. I jak mi si zdaje, z wzajemnoci.
Nic nie odrzeka. A ja podzikowaem za kolacj. Z torby podrnej wyjem czyst
koszul, przebraem si i z butami w rku zeskoczyem z jachtu na pycizn.
- Wybiera si pan na zabaw? - zapytaa mnie Krwawa Mary. - Podobno na
centralnym placu Olej ki maj by dzisiaj tace. Przynajmniej zabraby pan Sosnow
Igiek. Ja mog pozosta na jachcie.
- Na zabaw? - wzruszyem ramionami. - Wydaje mi si, e nie po to tutaj
przypynlimy.
Chlapic gono po wodzie przeszedem na brzeg i usiadem na piasku, aby wysuszy
stopy. Po chwili obok mnie zjawia si Krwawa Mary.
- Dlaczego pan zacz dokucza milady? Zostaa z nami, bo mylaa, e przyda si w
wyprawie. A pan traktuje j jak pite koo u wozu.
- Traktuj j jak dam.
- Dlatego nie chce by ju lady. I to pana te gniewa, prawda? Niech j pan zabierze
na Ol k.
- Nie mog.
- Znowu pan powie, e to niebezpieczna wyprawa albo co w tym rodzaju?
- Zamierzam spotka si z Miss Kapitan. Wiem, gdzie jest jej namiot. Chc z ni
porozmawia. Ona mnie intryguje.
- Ach, tak? - powiedziaa krtko.
Odejciu jej towarzyszyo straszliwe chlapanie wody. Musiaa by bardzo za.
Wzuem buty i poszedem na ulic Ksiycow. Zmartwia mnie wiadomo, e
Sosnowa Igieka le si wrd nas czuje. Ale w tej chwili interesowaa mnie przede
wszystkim Miss Kapitan. Mczyo mnie podejrzenie, ktre zrodzio czyje pozornie nic
nie znaczce zdanie. Kto inny w ogle nie zwrciby na nie uwagi. Ale ja w niejednej
ju uczestniczyem przygodzie i miaem pod tym wzgldem such bardzo wyczulony.
Zapada noc. Ptna namiotw przewietlone byy lampami campingowymi.
Wczasowicze skoczyli kolacj i powoli ukadali si do snu. Ale na uliczkach wci

154
roio si od turystw, przewanie modziey, ktra maszerowaa nad wod, aby tam
spdzi romantyczny wieczr przy dwiku gitar.
Miss Kapitan nie byo na biwaku. Jej namiot zastaem zasznurowany. Nie pywaa, bo
obok namiotu lea agiel nawinity na bom. Doszedem do wniosku, e by moe udaa
si na przechadzk po osadzie i ruszyem wolno do centrum Donkey's Meadow.
Tym razem miaem szczcie. Wkrtce zauwayem Miss Kapitan, jedzc gorc
kiebask przy stoisku z ronem. Ju miaem zamiar podej i rozpocz rozmow, ale
co mnie powstrzymao. Oto Miss Kapitan - ubrana w biae spodnie i bia eglarsk
bluz, co nadawao jej niezwykego szyku - nagle posza wolno w drugi koniec osady.
Idc rozgldaa si po namiotach, jak gdyby kogo wypatrywaa. Postanowiem
przekona si, kogo te ona poszukuje na Olej ce.
Szedem za ni w pewnym oddaleniu, raz po raz chowajc si za plecy
przechodzcych. Nie podejrzewaa zreszt, e jest ledzona, bo ani razu nie obejrzaa si
za siebie. W swym biaym odzieniu, z pikn twarz i w biaej peruczce na gowie
budzia zainteresowanie panw. Raz po raz kto si do niej umiecha, zagadywa, lecz
ona traktowaa wszystkich z obojtnoci, a nawet niechci. Wida byo wyranie, e
nie szuka tu adnych nowych znajomoci.
Minlimy elektryczny wzek Wielkiego Bobra. Widnia na niej karton z napisem
Kupi silnik. W kabinie siedzia Wielki Bbr i drzema. Przeszedem obok niego, a on
mnie nie zauway.
Miss Kapitan przypieszya kroku. I posza prosto do namiotu Proroka, ktry ju
drzema, bo tylko jego bose i nieco brudne nogi wystaway z namiotu.
- Hej, Prorok, obud si! - zawoaa Miss Kapitan, trcajc goe nogi czubkiem swego
pantofelka.
Bose stopy znikny z pola widzenia, a z namiotu wyjrzaa kudata gowa.
- O, Miss Kapitan! - ucieszy si. - Pinokio mwi mi, e zamierzasz przypyn na
Ol k, ale nie sdziem, e zrobisz to tak szybko. Cignie ci w te strony, co?
- Ty take co roku tutaj namiot rozbijasz. Syszaam, e udzielasz lekcji jogizmu. To
prawda?
- Po sto zotych od lekcji.
- I masz chtnych?
- Wejd do namiotu, porozmawiamy - zaproponowa Prorok, niknc w namiocie i
robic miejsce dla Miss Kapitan.
Serce walio mi mocno. Ten strzp rozmowy wystarczy, aby zorientowa si, e
niespodziewanie znalazem si na tropie niezwykle interesujcej sprawy. Miss Kapitan
znaa Pinokia, by moe widziaa si z nim w Zotym Rogu. Jestem Genek wspomina
Noskowi, e jaka kobieta podsuna Pinokiowi myl obrabowania wigwamu Winnetou.
Czyby t kobiet bya wanie Miss Kapitan?
Prorok rwnie zna Pinokia. Tworzyli paczk, ktra rokrocznie w t sam okolic
przybywaa na wczasy. Moe poprzez Proroka mona bdzie trafi do Pinokia?
Kilkoma susami znalazem si na tyach namiotu. Byo ciemno, nikt mnie nie widzia.
Pooyem si na ziemi i zaczem pezn, aby znale si pod wentylacyjnym
okienkiem i sysze dalszy cig rozmowy tych dwojga.
Raptem o mao nie krzyknem. Moje rce trafiy na nieruchome ludzkie ciao.
- Psssst - usyszaem szept.

155
Mimo ciemnoci rozpoznaem Winnetou. I on take lea na tyach namiotu Proroka.
Skd si tutaj wzi? Kto mu powiedzia, e przyjdzie tu Miss Kapitan?
To nie bya pora i miejsce na wyjanienia. Pooyem si obok niego i podobnie jak on
wytyem such.
Miss Kapitan mwia kpico do Proroka:
- Wyglda na to, e sporzdniae. Naprawd yjesz tu tylko z udzielania lekcji
jogizmu?
- Moesz wierzy lub nie, ale to prawda. Za skupywanie skradzionych rzeczy w
ubiegym roku dostaem wyrok z zawieszeniem i nie chc, eby mi si drugi raz noga
powina. Lekcji nie mam za duo, to fakt. Ale od czasu do czasu organizuj partyjki
pokera, a ja, jak wiesz, mam szczcie w kartach.
- Szczcie? To si nie nazywa szczcie, tylko szulerka, mj drogi.
- Wol to ni paserstwo - rzek Prorok. - Dzi rano by u mnie Pinokio i proponowa
mi kupno skradzionego silnika do motorwki i jakie indiaskie ciuchy. Powiedziaem
mu, eby szuka innego frajera. Ja si w to nie bawi.
- Gdyby znowu si zjawi, przylij go do mnie. Na indiaskie ciuchy znajd klienta, a
silnik to moe tu sprzeda bez trudu. Przechodzc widziaam ogoszenie umocowane na
elektrycznym wzku, e jego waciciel chce kupi silnik. Ale moe Pinokio ju si tu
wicej nie pokae?
- Przyjdzie. Nie jutro, to pojutrze. Silnik i te ciuchy ma schowane w jakiej kryjwce.
Musia pj do swojej bandy w lesie. Oni owi ptaki, rozumiesz?
- Wiem.
- A tobie jak si wiedzie? Obiecaa w ubiegym roku, e mnie zabierzesz w rejs po
Mazurach i nic z tego nie wyszo.
- Na taki rejs trzeba mie pienidze. Na dziko ju nie wolno biwakowa, a za miejsce
na campingach trzeba paci. No i trzeba mie co do jedzenia, chyba sam rozumiesz.
Przyjechaam tutaj bez pienidzy, mylaam, e troch ich wydobd od pewnego faceta.
Ale nic z tego nie wyszo.
- Masz co na oku?
- Zakocha si we mnie facet z Warszawy. Ten, ktremu Pinokio ukrad motorwk.
Przyjecha tu dzisiaj swoim samochodem.
- Trzeba ostrzec Pinokia...
- Co ty. Ten czowiek to gupiec. Mona by mu sprzeda jego wasny silnik. Chce si
ze mn wybra w rejs moim jachtem. No c, moe nie bd miaa innego wyjcia.
- Ma pienidze?
- eby widzia jego wz! Ekstraklasa. Nowy zachodnioniemiecki passat.
- To znaczy, e jest bogaty. Nie moesz zaprosi go do mnie na karty?
- A podzielisz si wygran?
- P na p.
- Sowo?
- Sowo honoru - przysiga Prorok, jakby rzeczywicie by czowiekiem honoru.
- Dobrze - powiedziaa. - Mog tu go sprowadzi jeszcze tej nocy. Masz w namiocie
jakie wiato?
- S wiece. To lepsze ni lampa campingowa, bo nie zauway, e karty s znaczone.
Lecz jeli on zechce gra swoimi kartami?

156
- Nie wydaje mi si, eby wozi ze sob karty. A zreszt, daj mi teraz znaczon tali.
Zagramy moimi, co nie obudzi jego podejrze.
I Prorok da chyba Miss Kapitan tali znaczonych kart, bo po chwili powiedziaa
Cze i wysza z namiotu.
Winnetou dotkn mojego ramienia. Zrozumiaem, e mamy si wycofa ze swoich
stanowisk.
Ostronie wyliznlimy si poza obrb osady namiotowej i przystanlimy dopiero
nad jeziorem. Mimo ciemnoci na brzegu byo gwarno i rojno, brzczay gitary i radia
tranzystorowe. A na wodzie wci jeszcze buszoway motorwki.
- Niepokoiem si ju o mojego brata - odezwaem si. - Nie byo go duej, ni
przewidywaem. Czy ptasznicy zwinli swoje stanowisko, zgodnie z przyrzeczeniem?
- Winnetou czeka na przyjazd pedlara z Warszawy. A ten zjawi si dopiero w
poudnie. Zapisaem numer jego wozu i powiadomi komend stoeczn. Gdy odjecha
pustym samochodem, a banda ptasznikw zacza likwidowa swoje obozowisko,
niespodziewanie przyby Pinokio. Przyszed z Olej ki, bo lka si, e Rudy i Jestem
Genek nie rozlicz si z nim z pienidzy otrzymanych od pedlara. By przeraony,
kiedy mu powiedzieli o naszej wizycie i pokazali poamane klatki. Ogarn go take
strach na wiadomo, e mamy dowody osobiste dwch ptasznikw. Uzna ich za
spalonych i postanowi nie wtajemnicza w swoje dalsze plany. Doradzi im, aby poszli
do Zotego Rogu i postarali si w milicji wszystkie grzeszki zwali na niego,
jednoczenie tumaczc si, e nie znaj ani jego prawdziwego nazwiska, ani adresu, bo
spotkali go przypadkowo na wczasach. On za, Pinokio, nie da si zapa. Sprzeda
skradzione rzeczy, ulotni si std i ju w Warszawie podzieli si z nimi pienidzmi.
Banda zdecydowaa jednak przesiedzie w Solniku jeszcze jeden dzie, a wraz z nimi
pozosta take Pinokio. By godny, a oni mieli zapasy konserw. W rozmowie
ptasznikw kilkakrotnie pado nazwisko: Prorok. Winnetou jeszcze w ubiegym roku
sysza o Proroku, ktry w kade lato odwiedza Ol k i handluje skradzionymi
rzeczami. Przyszedem tutaj z nadziej, e prdzej czy pniej Pinokio zechce
skontaktowa si z Prorokiem, aby sprzeda skradzione rzeczy. Odnalazem jego namiot
i zaczem go obserwowa. A potem zjawia si Miss Kapitan i mj brat Szara Sowa.
- Jestem pewien, e to Miss Kapitan zachcia Pinokia do obrabowania wigwamu
Winnetou.
- I ja tak sdz. Ona zdolna jest do najwikszej podoci.
W milczeniu ruszylimy do jachtu. Krwawa Mary siedziaa na dachu kabiny i suchaa
pieww, ktre od Olej ki niosa tutaj woda.
- Witam bia skwaw o imieniu Krwawa Mary - powita j wesoo Winnetou,
wskakujc zrcznie do kokpitu.
- Na imi mam Maria - odrzeka wyniole, tonem milady. - Czy jest pan godny?
- Od wczoraj nic w ustach nie miaem...
- No jasne! Najpierw jada si woowin z puszek i zupki w proszku. A teraz w ogle
nastaa przerwa w jedzeniu. Przy takim trybie ycia wkrtce pan zachoruje. Cigle pan
zapomina, e nie jest pan jednak ani prawdziwym Winnetou, ani nie yje na kartach
ksiek Karola Maya, w ktrych bohaterowie nie chorowali na odek, a rany leczyli
indiaskimi zioami.
Zerknem do kabiny, rozejrzaem si po jeziorze.
- Gdzie jest milady? Posza na spacer do osady? - zapytaem po chwili.

157
- Nie, Szara Sowo. Odjechaa. To znaczy posza do autobusu.
- Dlaczego? Co si stao tej skwaw? - zdumia si Winnetou.
- Ostrzegaam Szar Sow, e Sosnowa Igieka czuje si tu jak pite koo u wozu.
Traktujecie j jak mae dziecko, ktre wci wymaga opieki. A tak naprawd to aden z
was nie interesuje si ni na serio.
Wskoczyem na pycizn i chlapic popdziem do brzegu. Nie tracc czasu na
wkadanie butw, na bosaka pobiegem do wioski.
Pdziem jak maratoczyk i Sosnow Igiek dopadem na rozstaju drg przed
kocioem. Elisabeth staa obok supa ze znakiem PKS i medytowaa przed rozkadem
jazdy. Jaki obuz uderzy kamieniem w t tabliczk, farba tu i wdzie odpada, co nie
pozwalao zorientowa si w terminach przyjazdu i odjazdu autobusw.
- Milady, co pani wyprawia? - zawoaem.
- Nie nazywam si milady. Na imi mi Eliza - powiedziaa. - A poza tym jestem gr
lodow.
- Co pani wygaduje? Czy kto z nas wyrzdzi pani jak przykro? Dlaczego pani
chce nas opuci?
- Mam swoje powody.
Zerknem na poobijan tabliczk z rozkadem jazdy.
- I tak pani dzi nie odjedzie. Informowaem si i powiedziano mi, e o tej porze nie
odchodzi std aden autobus. Prosz wraca na Moby Dicka. Jutro podejmie pani
waciw decyzj.
Spojrzaa na tabliczk, przestpia z nogi na nog, nie mogc zdecydowa si, czy
mnie posucha.
- No c - westchna - chyba jednak przenocuj na Moby Dicku...
Jaki czas szlimy obok siebie nie rozmawiajc. Wreszcie skrcilimy na rozjedon
koami samochodw k, a wtedy drog rozjaniy silne wiata reflektorw i min nas
autobus PKS. Zmierza do przystanku, na ktrym przed niedawnym czasem staa lady
Elisabeth.
- Pan mnie znowu oszuka.
- Yhm... - chrzknem zakopotany, bo to bya prawda. - Wykorzystaem fakt, e
rozkad jazdy by nieczytelny.
- I znowu, by moe, bdzie pan tego aowa - powiedziaa po chwili.
- Lady Elisabeth - zabraem gos z wielk powag. - Waciwie o co pani chodzi? I ja,
i mj przyjaciel Winnetou traktowalimy pani, jak traktuje si dam. Rwnie i
Krwawa Mary, cho z pocztku pani dokuczaa, to przecie ostatnio, jak gdyby nabraa
do pani sympatii.
Pokrcia gow w zamyleniu:
- Nie wiem, Szara Sowo, czy potrafi panu wyjani moje uczucie. Mam duy al do
pana. Ju raz oszuka mnie pan, gdy szam do autobusu w Zotym Rogu. Sdziam, e
zrobi to pan dlatego, abym pozostaa z panem. A potem okazao si, e pan auje
swego postpku. Mimo to jednak ukryam si w jachcie, gdy wyruszalicie na wypraw.
Sdziam, e oka si wam pomocna. Niestety, dostaam si do niewoli ptasznikw i
wymagaam opieki Krwawej Mary i waszej. A ju najbardziej gniewao mnie to, e bez
przerwy mylicie o Miss Kapitan. Co w niej takiego, czego nie ma we mnie, e taki gupi
Antonio polecia za ni jak wariat, a i pan poszed jej szuka w osadzie?...
Zapaem si za gow:

158
- Milady, moje zainteresowanie Miss Kapitan jest czysto, e tak powiem, subowe.
- O tak - przytakna z ironi.
- Lady Elisabeth - owiadczyem - myl, e nigdy nie zrozumiem adnej kobiety.
Bylimy ju nad brzegiem jeziora, w pobliu Moby Dicka. Sosnowa Igieka
zatrzymaa si i pooya mi do na ramieniu.
- Szara Sowo - rzeka niemal niedosyszalnie - czy nie pora sta si dorosym?
By moe chciaa powiedzie jeszcze co wicej, ale za naszymi plecami pojawi si
Winnetou.
- Blade twarze, Pikny Antonio i Nosek, graj w karty w namiocie Proroka -
poinformowa mnie.
Przywita si z Sosnow Igiek i w trjk pomaszerowalimy przez pycizn na jacht.
Winnetou zjad kolacj, Krwawa Mary poczstowaa nas mocn herbat.
Ola ka powoli zasypiaa, cichy wrzaski i piewy nad jeziorem. Coraz rzadziej
brzczay take motorwki na wodzie. Krwawa Mary i milady przygotoway sobie
miejsca do snu w kabinie, a dla nas w kokpicie. Ale nie chciao nam si spa. Noc bya
ciepa, nawet bardzo parna. Mimo powietrza penego spalin, mimo rozlanej wokoo
wody z tustymi plamami oliwy, coraz mocniejszy stawa si zapach jeziora,
wodorostw, trzciny, za ktrym tskni kady mieszkaniec miasta. Zacz dziaa urok
nocy spdzanej na jachcie i rozwizay si nasze jzyki. Mwilimy o tym i owym, a
potem ja zaczem opowiada o sobie i swojej pracy w prowincjonalnych muzeach, i w
Ministerstwie Kultury i Sztuki. Wspomniaem niektre ze swoich przygd, przeytych
podczas poszukiwania zaginionych w czasie wojny zbiorw muzealnych, o walce z
handlarzami i przemytnikami dzie sztuki, o tropieniu faszerzy i zodziei antykw. A
gdy skoczyem, Winnetou stwierdzi ze smutkiem:
- Mam nadziej, e mj brat, Szara Sowa, pokocha te okolice podobnie jak Winnetou i
zechce odda swe serce wielkiej sprawie ochrony przyrody. Winnetou zacz marzy, e
Szara Sowa wybuduje sobie wigwam tu obok mojego i odtd oko Szarej Sowy bdzie
codziennie oglda jezioro i las. Ale ze sw Szarej Sowy zrozumiaem, e pokocha on
na zawsze swoj prac i zwizane z ni przygody. Szara Sowa potrzebny jest dla spraw
ochrony zabytkw, tak jak Winnetou potrzebny jest tutaj, aby chroni pomniki przyrody.
Wiem, e Szara Sowa wkrtce std odejdzie, ale wiem take, i zatskni za Zotym
Rogiem. I wrci wtedy do Winnetou.
- Howgh - powiedziaem uroczycie - przysigam, e tutaj powrc.
- Ja take chciaabym tutaj kiedy powrci - odezwaa si Sosnowa Igieka.
Ale gdy zacza nam opowiada o sobie i o swej pracy, stao si dla nas jasne, e
sowa jej nie znajduj pokrycia. Gdy odejdzie std, zapewne wkrtce zapomni o Zotym
Rogu i dziwnym czowieku przezwiskiem Winnetou.
Od trzech lat pracowaa jako tumaczka w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Miaa
wielkie zdolnoci jzykowe, kursy jzykw francuskiego i angielskiego ukoczya z
odznaczeniami i nagrodami w postaci stypendiw zagranicznych. Jako stypendystka
przebywaa do dugo w Anglii i we Francji. Gdy podja prac, coraz czciej
uczestniczya w rnych powanych rozmowach dyplomatycznych na bardzo wysokim
szczeblu. Jej zdolno do jzykw, a take nienaganne maniery wietnie odpowiaday
charakterowi pracy - pilotowaa delegacje zagranicznych parlamentarzystw, zdarzyo
si jej take wyjeda na Zachd w roli tumaczki. Tryb ycia, jaki prowadzia, jake
by rny od tego, ktry ukocha Winnetou, a nawet ja, skromny urzdnik Ministerstwa

159
Kultury i Sztuki. Wprawdzie i ona bya tylko zwyk tumaczk, lecz przecie miaa
zupenie inny rodzaj pracy i obracaa si w zupenie innym rodowisku. Ja - yem wrd
staroci, muzealnych eksponatw i antykw, ona - niemal co tydzie wspaniaym
samochodem jechaa na midzynarodowe lotnisko, aby tumaczy sowa powita lub
poegna wielkich mw stanu. Tylko zwyky przypadek sprowadzi j do Zotego
Rogu i zetkn z nami.
Dlatego moe Krwawa Mary nic nam nie opowiedziaa o sobie. Bo o czym zreszt
miaa mwi? Kady doskonale wyobraa sobie prac kierowniczki kawiarni w maej
wiosce wczasowej, gdzie tylko latem ycie ttni szybszym rytmem. Jej pasj by las,
polowania. Zapewne wiele mogaby nam opowiedzie o dziwnych zwyczajach rnych
lenych zwierzt, o ich podchodzeniu, o przygodach na polowaniach. Ale milczaa,
zdajc sobie spraw, e mogaby wywoa dyskusj z Winnetou na temat jej sztucera z
lunet. Wolaa nie wszczyna z nim sporw. Przysuchiwaa si rozmowie, a ja
widziaem jej oczy wpatrzone w twarz Winnetou. O czym mylaa? Moe o jego pustym
wigwamie, o zupkach z puszek, ktre sobie przyrzdza, a potem zasiada przy stole i
przy kopccej lampie naftowej rysowa postacie walczcych Indian.
- By moe naprawd tu kiedy powrcicie - odezwaa si z gorycz. - Zjawicie si,
jak Milczcy Wilk, na dwa, trzy tygodnie, aby zachysn si wieym powietrzem,
zapachem jeziora i lasu. Potem jesienne licie zasypi wasze lady. A po ukrytych pod
niegiem ciekach lenych, po zamarznitym jeziorze chodzi bdzie tylko Winnetou.
W jego pamici wasze twarze pozostan wci ywe, podczas gdy wspomnienie o nim
zblaknie w was pod nawa nowych wrae i spraw. Ale czy wy wiecie, jak smutny i
dugi jest wieczr, gdy noc zapada ju o czwartej, a wiatr, zacinajc niegiem lub
deszczem, napiera na ciany domu, las za huczy wkoo jak morze?
- Winnetou nauczy si rozmawia sam z sob - powiedzia mj przyjaciel. A potem
doda: - Rozumiem sowa Krwawej Mary i dlatego nie dziwi si, e chce opuci Zoty
Rg i zamieszka w kamiennych wigwamach bladych twarzy.
- Nigdy std nie odejd - zawoaa Krwawa Mary i opucia kabin jachtu.
Winnetou popatrzy ze zdumieniem to na mnie, to na milady. Sosnowa Igieka
ostentacyjnie westchna:
- Co mi si zdaje, e obydwaj panowie naprawd nic a nic nie rozumiej skwaw...




160
ROZDZIA SIEDEMNASTY

GDZIE JEST MISS KAPITAN? * KTO KUPI WYSP NA NIARDWACH? * MISS
KAPITAN WYPROWADZA NAS W POLE * KAPITAN MILICJI ODBIERA SKALPY *
NIEOCZEKIWANA KLSKA PURTAKA * LIST OD WIELKIEGO BOBRA * JAK
SCHWYTA ZODZIEJA? * PODRO NA DNIE SKRZYNI * ILE KOSZTUJE SILNIK?
* PINOKIO W PUAPCE * W POGONI ZA SWALLOWEM

Ranek wsta przepikny - soneczny, bezwietrzny. Dzie zapowiada si niezwykle
upalnie.
Przyrzdzilimy niadanie na Moby Dicku, a potem wraz z Winnetou podkradem
si w najblisze ssiedztwo namiotu Proroka, aby obserwowa, czy nie pojawi si
Pinokio. Niestety, ptasznika nigdzie nie byo wida. Prorok spa w swoim namiocie,
odrabiajc zalegoci nocnych godzin, spdzonych przy kartach. Tak samo
zasznurowany by namiot Miss Kapitan. Rwnie Pikny Antonio oraz Nosek a do
poudnia nie wyciubili gw ze swojego namiotu.
Idc przez osad dwukrotnie minem wzek Wielkiego Bobra, ale nie podchodziem
do niego, aby nikt nie spostrzeg, e si znamy. Wiedziaem, e jeli Pinokio zgosi si,
Wielki Bbr da mi zna i zdymy przedsiwzi odpowiednie kroki.
W Donkey's Meadow ju od wczesnych godzin porannych trwa ruch, podnosia si
wrzawa gosw ludzkich i aparatw radiowych. Po jeziorze migay motorwki, eglarze
snuli si sennie na brzegu, poniewa wiatr by bardzo saby. Wkrtce skpa trawa nad
wod pokryta zostaa rnokolorowymi kocami i materacami, na ktrych leay
obnaone ciaa ludzkie. Take i nasze obie panie opalay si na dachu kabiny jachtu.
Sosnowa Igieka ju nie wspominaa o wyjedzie. Zbrodni byoby zreszt decydowa
si na podr w tak pikny dzie.
Okoo dwunastej w poudnie wyszed ze swego namiotu Pikny Antonio, a pniej
Nosek. Zbudzili si chyba w fatalnych humorach, bo zamiast wzi si do niadania,
rozpoczli ktni. Nie syszelimy ich gosw, ale z naszego jachtu wida byo, jak
gniewnie wymachuj rkami. Do bjki nie doszo. Nosek jednak spakowa swoje rzeczy
i z torb w rku, wci gniewnie wymachujc rkami - poszed na przystanek
autobusowy. Nietrudno byo si domyli, e Prorok ogra ich wczoraj w karty i obaj
panowie wzajemnie oskarali si o przegran. Pikny Antonio posiada zapewne jakie
rezerwy na ksieczce PKO, ale Nosek - skromny instruktor kulturalno-owiatowy -
bolenie odczuwa przegran i zdecydowa powrci do Zotego Rogu.
Okoo poudnia zerwa si silniejszy wiaterek, zabieliy si na jeziorze trjkty agli.
Podniosem do oczu lornetk i przez jaki czas z ciekawoci starego eglarza
obserwowaem pywajce po wodzie ajby. Nagle podaem lornetk Winnetou:
- Czy to nie Swallow pynie wzdu brzegu?
- Tak. To Swallow - przytakn Winnetou. - Wanie dobija do maego pwyspu.
Wydaje mi si, e oprcz Miss Kapitan kto jeszcze jest na jachcie.
Jednym sowem - poszkapilimy spraw. Widzielimy zasznurowany namiot Miss
Kapitan i bylimy przekonani, e pi ona po nocy spdzonej na grze w karty. A
tymczasem kto wie, od kiedy buszowaa na jeziorze.
- Moe pywa z Prorokiem? - odezwaem si.
- Syszaem chrapanie dochodzce z namiotu Proroka. A skoro Pikny Antonio je
niadanie przed swoim namiotem, to znaczy, e Miss Kapitan ma tutaj jeszcze kogo
znajomego.

161
Oczywicie, przyszed nam na myl Pinokio. Czyby zdoa si ju skontaktowa z
Prorokiem i z Miss Kapitan?
Swallow dobi do pwyspu. Ten kto chyba wyskoczy na brzeg.
- Teraz Miss Kapitan znowu pynie w nasz stron. Sama. - informowa Winnetou,
obserwujc przez szka daleki jacht. - Naleao bez przerwy obserwowa namioty
Proroka i Miss Kapitan. A tymczasem zadowolilimy si przekonaniem, e i ona pi po
nocy spdzonej przy kartach, podobnie jak Nosek i Pikny Antonio.
Ale nie miao sensu robienie sobie wyrzutw z tego powodu. Swallow dobi do
brzegu, Miss Kapitan zacumowaa go i wysza na ld kierujc si do namiotu Piknego
Antonia.
Po chwili rozpromieniony Antonio ju szed z Miss Kapitan na Swallowa, aby
popywa po jeziorze.
- Niech mj brat, Winnetou, obserwuje przez lornetk Swallowa - powiedziaem - a
ja pjd zerkn na Proroka.
Wkrtce przekonaem si, e Prorok ju nie pi. Tkwi przed swym namiotem w
pozycji lotosu i prawi kazanie gromadce modych golasw. Usiadem na ziemi nie
opodal Proroka, udajc, e rwnie zainteresowao mnie jego przemwienie.
- Cywilizacja i rozwijajcy si przemys - gosi Prorok - jest wrogiem ludzkoci i
przyszych pokole. Czy wiecie, e wkrtce na ziemi zabraknie ropy naftowej, elaza,
wgla, cyny, miedzi, wycite zostan lasy i zatrute wszystkie wody? Wyczytaem w
gazecie, e pewien bogaty Anglik kupi wysp na Pacyfiku i zamierza na niej osi z
gromadk ludzi, ktrzy tak jak on nienawidz cywilizacji. Na tej wyspie nie bdzie
wolno uywa lodwek, silnikw spalinowych... Ludzie bd yli wolni od kopotw
zwizanych z napraw wadliwie pracujcych instalacji wodocigowych i elektrycznych.
Nauki jogw s wspania rzecz i sto zotych za lekcj jogizmu nie wydaje mi si za
wiele. Ale w gowie mojej zrodzi si lepszy pomys. Oto moglibymy zoy si na
kupno maej wysepki na jeziorze niardwy i zamieszka tam w okresie letnim. Byaby to
wyspa modziey, gdzie nie miayby wstpu cywilizacja i technika. W samotnoci i
odosobnieniu spdzilibymy tam czas na medytacjach.
- A czy pastwo zgodzi si j sprzeda? - zapyta ktry ze suchaczy.
- Zgodzi si - stwierdzi Prorok - trzeba tylko zebra odpowiedni sum pienidzy.
Oto jest skarbonka. Od dzi bd w ni zbiera datki na kupno wyspy.
I postawi przed namiotem glinian skarbonk. Suchacze z zainteresowaniem
wysuchali nowego projektu Proroka, ale nikt nie kwapi si z datkiem. Moe nie mieli
zaufania do Proroka, a moe brakowao im pienidzy?
A potem przyszed kto jeszcze. Z pocztku nie widziaem go, bo stan za moimi
plecami. Zauwayem tylko, e Prorok troch si zaniepokoi i schowa skarbonk do
namiotu.
- Och, Widelski, Widelski - usyszaem znajomy gos - kiedy ty si wreszcie
ustatkujesz? Masz na karku wyrok w zawieszeniu i zamiast wzi si do uczciwej
roboty, ludziom w gowie mcisz. A nie kupujesz nadal skradzionych rzeczy?
- Nie, panie wadzo. Jak Boga kocham, e to mi si ju nie zdarza. - Prorok wsta z
miejsca i przyj ugrzecznion postaw.
- A w karty nie grywasz na pienidze?
- Nie panie wadzo. Ju si to take mi nie zdarza. Utrzymuj si z udzielania lekcji
wicze jogw. Sto zotych bior za lekcj.

162
- Znowu jakie kolejne oszustwo, panie Prorok - powiedzia kapitan milicji, ten sam,
ktrego poznaem w domu Winnetou.
On te mnie pozna. Kiwn gow w moim kierunku i umiechn si dyskretnie. A
potem zrobi surow min i rzek do Proroka:
- Pamitaj, przyjacielu, e jeli bd na ciebie jakie skargi, zostaniesz zamknity do
puda. Wprawdzie naleaoby ci zamkn choby za twoje gupie gadanie, ale poniewa
nikt ci na serio nie bierze, to ciesz si, e panuje u nas wolno sowa. Tylko pamitaj: z
daleka od kradzionych rzeczy i od kart, rozumiesz?
- Tak jest, panie wadzo - ukoni si Prorok.
Kapitan mrugn do mnie, ebym poszed za nim, co te uczyniem. By ubrany po
cywilnemu. Wygldalimy wic jak dwaj wczasowicze, ktrzy wolnym kroczkiem
spaceruj po osadzie namiotw.
Gdy znalelimy si sam na sam w bocznej uliczce, przyjazny umiech znikn z ust
kapitana.
- Gdzie s skalpy? - zapyta ostro.
- Jakie skalpy?
- Chodzi mi o skalpy, ktre zabralicie chopakom w Solniku. Wzilicie im dowody
osobiste.
- Owszem - wyjem z kieszeni dwa dowody osobiste i oddaem je kapitanowi - ale
chyba dowiedzia si pan, w jakiej to byo sytuacji?
- Wiem wszystko. Mimo to nie jestem zachwycony faktem, e zabralicie komu
dowody osobiste. Tego nikt poza milicj nie ma prawa robi.
- Sytuacja bya wyjtkowa. Nie moglimy ptasznikw zabra na posterunek, a z
drugiej strony nie chcielimy, aby uciekli.
- Wystarczyo spisa dane personalne. A poza tym, czy nie przyszo wam do gowy, e
taka dziaalno moe przynie wicej szkody ni poytku?
- O jakiej dziaalnoci pan myli?
- Otrzymalimy meldunek, e wamano si do domu Winnetou i skradziono mu
indiaskie rzeczy. Rozumiem, e rozpoczlicie pogo za zodziejami, bo do tego macie
prawo. Ale gdy ju wpadlicie na trop przestpcw, naleao porozumie si z nami. Czy
pan wie, e w Solniku popsulicie nam wan akcj?
- Nie bardzo rozumiem...
- A tak. Czy naprawd sdzi pan, e nie wiedzielimy o bandzie ptasznikw,
biwakujcej w Solniku? Jest prawdopodobne, e takich band grasuje jeszcze kilka w
rnych rejonach kraju. Natomiast jeden jest handlarz, ktry jedzi od bandy do bandy i
kupuje ptaki, a potem nimi handluje. Ot zaleao nam przede wszystkim na
schwytaniu tego wanie czowieka.
- Winnetou zapisa numer jego wozu.
- I co z tego? Od paru dni czekalimy, a handlarz przyjedzie do Solnika po ptaki. I
rzeczywicie przyjecha. Ale ptakw nie zabra, bo wypucilicie je na wolno. Gdy
zatrzymalimy handlarza w drodze powrotnej, liczc, e bdzie wiz ptaki i schwytamy
go na gorcym uczynku, pokaza nam pusty samochd. I wywin si, bo niczego nie
moemy mu udowodni.
- Ba, a skd moglimy o tym wiedzie?
- Powtarzam wic, e gdy wpadlicie na trop przestpcw, naleao porozumie si z
nami, a nie dziaa na wasn rk. A co do ptasznikw, informuj pana, e ta caa

163
banda, z wyjtkiem jednego o przezwisku Pinokio, siedzi w areszcie w Zotym Rogu.
Podczas wstpnego przesuchania opowiedzieli o tym, jak poamalicie klatki i
zabralicie im dowody osobiste. A teraz chc wiedzie, czy macie jaki konkretny trop w
sprawie skradzionych rzeczy indiaskich?
- Ukry je gdzie Pinokio.
- To i my wiemy.
- Mam nadziej, e ptasznicy wyznali wam, e to Purtak zachci ich do przecicia lin
kotwicznych w jachtach na bindudze. By moe uda si take dowie Purtakowi, e
wama si do radiowza i by ow Lig do Walki z Haasem. Ukrad psa nadleniczego,
a chcia o wszystkie swoje przestpstwa oskary Winnetou.
- Purtak nie jest ju kierownikiem orodka. Jaki wczasowicz podnis w fabryce tak
wrzaw, e do Zotego Rogu zjechaa byskawicznie rada zakadowa przedsibiorstwa.
Przeprowadzono lustracj magazynw, stwierdzono, e brakuje rodkw
ywnociowych, jednym sowem, Purtak popeni gospodarcze naduycia. Okazao si
take, i czonkowie rady zakadowej znaj tre memoriau, jaki Winnetou przesa do
Urzdu Rady Ministrw. I cho to moe pana zdziwi, zgadzaj si z jego treci.
Robotnicy te chc ciszy nad jeziorem i czystej wody do kpieli. Purtaka zwolniono w
trybie dyscyplinarnym, czeka go dochodzenie prokuratorskie. A gdy upadek Purtaka sta
si oglnie wiadomy, na posterunek zgosili si instruktor Nosek i sekretarka. Zapewne
chcc ratowa wasn skr opowiedzieli, jak to Purtak zmusi ich do popenienia
przestpstwa. Purtak upozorowa wamanie do radiowza i z pomoc Noska i sekretarki
dwie lampy podrzuci do odzi Winnetou. Nosek przyzna si, e na rozkaz Purtaka
wymalowa tablice z napisem Strefa Ciszy i potem razem z byym kierownikiem
rozstawi je w lesie, a nastpnie udao im si namwi ptasznikw do przecicia lin od
jachtw na bindudze. Tak wic dochodzenie prokuratorskie przeciw Purtakowi obejmuje
nie tylko jego naduycia gospodarcze, ale i upozorowane wamanie, rzucenie faszywych
oskare na Winnetou i wszystkie inne sprawki. Nie od rzeczy te wspomnie, e
wczoraj mianowano nowego kierownika orodka wczasw. Wyda mi si sensownym
czowiekiem. Zakaza rejsw motorwk. Wolno bdzie pywa tylko na kajakach,
rowerach wodnych oraz aglwk, ktr przedsibiorstwo zamierza zakupi i rozpocz
kursy eglarskie. Powiedzia mi take nowy kierownik, e pragnie sprowadzi plastyka,
ktry zaprojektuje domki campingowe dostosowane do tutejszego krajobrazu. Ostatnio
sporo si na ten temat pisze w prasie i mwi przez radio.
- Pan Rudziski speni swoje przyrzeczenie... - szepnem uradowany.
- A kt to taki?
- Robotnik, ktry by na wczasach w Zotym Rogu. Spotkaem go w pierwszy dzie po
swoim przyjedzie. Opowiedziaem mu o dewastacji ruin zamkowych, a on uskara si
na haas gigantofonw. Poszed nawet ze skarg do Purtaka, ale ten nie mia czasu go
przyj. Pan Rudziski przyrzek mi, e po powrocie do fabryki poruszy t spraw na
zebraniu rady zakadowej. Wspaniaa, mdra blada twarz. Opowiem o nim Winnetou i
gdy pan Rudziski przyjedzie tu w przyszym roku, jestem pewien, e Winnetou wypali
z nim fajk pokoju.
Ujem kapitana pod rk i zaprowadziem go do centrum osady, gdzie w
elektrycznym wzku drzema Wielki Bbr.
- Widzi pan ten napis? - zapytaem.
- Kupi silnik do motorwki - przeczyta kapitan.

164
- Ten wzek jest wasnoci mojego znajomego, pana Kamasa. Na moj prob
wypisa to ogoszenie. No i czekamy...
- Dobrze pomylane. Ale radz nie traci nerww. Pinokio zapewne najpierw sprbuje
wysondowa, czy jest szansa sprzeday silnika. Jeli zapiemy go za wczenie, to moe
zaci si i sporo czasu upynie, zanim zechce wskaza kryjwk. Naley tak to
wszystko zorganizowa, eby on sam zaprowadzi nas do swojej kryjwki.
- Tak wanie chcemy zrobi.
- I otrzymam od pana wiadomo, gdy tylko Pinokio zgosi si do waciciela wzka?
- Tak.
Ucisnlimy sobie rce. On poszed do zamienionego na posterunek wozu na
ogumionych koach, a ja wrciem na Moby Dicka.
Winnetou siedzia na burcie jachtu i od czasu do czasu oglda przez lornetk
pywajcego po jeziorze Swallowa. Opowiedziaem mu o spotkaniu z kapitanem
milicji. Podobnie jak i ja musia wyrazi sowa skruchy, e nieprzemylanym najciem
na obozowisko ptasznikw popsulimy szyki milicji. Postanowilimy, e odtd bdziemy
starali si porozumiewa z organami cigania.
O drugiej po poudniu Swallow dobi do brzegu. Zapewne Miss Kapitan i Pikny
Antonio zgodnieli i zdecydowali przyrzdzi sobie posiek. My take bylimy ju
godni, wic zaprosiem nasze dziewczta na obiad do gospody ludowej w wiosce.
Winnetou pozosta na jachcie na stray.
Na poczcie, skd milady wysaa pocztwk do Warszawy, spotkalimy Piknego
Antonia. Z kwan min pobiera pienidze z ksieczki.
- I co z silnikiem? Czy jest ju pan na tropie zodzieja? - zapytaem go uprzejmie.
Machn rk:
- Straciem nadziej. Ten wstrtny Nosek obieca e odzyska mj silnik, ale w kocu
obrazi si na mnie i powrci do Zotego Rogu. A jak wasze sprawy?
Zrobiem smutn min:
- Fiasko. I my take tracimy nadziej. Co mi si zdaje, e odpyniemy std z pustymi
rkami.
Pikny Antonio przywita si z Krwaw Mary i Sosnow Igiek, ktra skoczya
pisanie kart pocztowych do znajomych.
- Elisabeth, jeli chcesz, mog ci odwie do Zotego Rogu - zaofiarowa si.
- Ju wracasz? - zdziwia si Sosnowa Igieka. - Czyby Miss Kapitan znudzio si
twoje towarzystwo?
Pikny Antonio napuszy si jak paw:
- Mylisz si, gro lodowa. Odprowadz samochd do Zotego Rogu i jeszcze dzi
wieczorem powrc tu autobusem. Zostawiam Miss Kapitan pienidze na zakup
ywnoci. Wieczorem wyruszam z ni w rejs na niardwy.
- ycz pomylnych wiatrw - powiedziaa milady.
Zjedlimy obiad w okropnym toku, bo gastronomia w tej wsi nie bya przygotowana
na tak wielk inwazj turystw. Potem Winnetou poszed na obiad. W tym czasie Pikny
Antonio zwin swj namiot i odjecha do Zotego Rogu. Miss Kapitan take znikna,
ale Winnetou powrci z obiadu z wiadomoci, e widzia j u Proroka.
- Ukryem si za ssiednimi namiotami i wysuchaem kazania bladej twarzy
przezwiskiem Prorok. - powiedzia Winnetou. - Czy mj brat nie sdzi, e sowa Proroka

165
przypominaj sowa Winnetou? On take mwi o ochronie przyrody, o cuchncych
blaszanych koniach, o zgieku, jaki jest w kamiennych miastach bladych twarzy.
Wzruszyem ramionami:
- Prorok nie mwi o ochronie przyrody. On proponuje ucieczk od cywilizacji, a nie
walk o zachowanie naturalnego rodowiska.
Do Moby Dicka przyszed may chopiec w kostiumie kpielowym. W rku nis
kopert.
- To dla panw - powiedzia, wrczajc mi list.
Domyliem si, e jest to znak od Wielkiego Bobra i serce mi ywiej zabio.
Podzikowaem chopcu i rozerwaem kopert.

Musz si z Wami natychmiast spotka. Proponuj kp krzakw nad jeziorem na
poudnie od Olej ki. Wielki Bbr.

Pokazaem list Winnetou i opowiedziaem mu o Wielkim Bobrze.
Mj przyjaciel owiadczy z powag:
- Winnetou jeszcze nie ucisn doni Wielkiego Bobra, ale czuj, e serce jego zapaa
do niego mioci. Blada twarz, ktra na wzku elektrycznym przemierza polskie drogi,
zostanie bratem Winnetou.
Poprosilimy nasze panie, aby pozostay na jachcie, a sami - pojedynczo, aby nie
zwraca niczyjej uwagi - udalimy si na poudnie.
W tej czci jeziora brzeg by ysy, fale obmyway piasek, wyej za rosa rzadka
trawa. Dopiero w odlegoci p kilometra znajdowaa si dua kpa krzakw i drzew,
przez ktr prowadzio kilka cieek wydeptanych butami wdkarzy.
Jezioro Kiku stawao si coraz ubosze w ryby, ale wdkarze nie tracili nadziei na
pow. Wycili nawet kilka drzew i zrobili co w rodzaju maego pomostu, z ktrego
atwiej byo zarzuca przynt. I wanie na tym pomocie siedzia Wielki Bbr,
trzymajc w rku wdk i udajc, e owi ryby.
Na nasz widok odoy wdzisko i zszed z pomostu. W gstwinie krzakw
odkrylimy ma polank, usiedlimy tam i osonici ze wszystkich stron moglimy
swobodnie porozmawia.
Zwrciem uwag, e Wielki Bbr spoglda na Winnetou z podziwem i szacunkiem.
Take i Winnetou z wielk ciekawoci obserwowa emeryta, ktry zajmowa si
ochron przyrody i podrowa po kraju.
- Wielki Bbr pieszy w te strony swoim elektrycznym mustangiem, aby pozna
Winnetou, ktrego czyny stay si sawne - powiedzia pan Kamas.
- Wigwam Winnetou stoi otworem dla Wielkiego Bobra. W wigwamie tym nie ma
elektrycznoci. Ale Winnetou ma w Zotym Rogu przyjaci, ktrzy nakarmi
elektrycznoci mustanga Wielkiego Bobra - odrzek Winnetou.
Przystpilimy do sedna sprawy.
- Przed godzin zauwayem, e koo mojego wzka - opowiada Wielki Bbr - krci
si jaki mody czowiek. Obserwowa mnie bacznie, wreszcie zbliy si i zapyta, czy
rzeczywicie chc kupi silnik do motorwki. Zrobiem obojtn min i stwierdziem, e
zaley mi na mocnym duym silniku, nie dla siebie, ale dla znajomego. On odrzek, e
wanie ma do sprzedania silnik D-18...
- To Pinokio - wyrwao mi si. A Winnetou powcigliwie skin gow.
- Wyjani mi, e pywa swoj motorwk, ale pk mu kadub, wic postanowi j tu
zostawi. Silnik jest dobry, nowy, modzieniec musi wraca do Warszawy, bo koczy

166
mu si urlop i silnika ze sob nie zamierza dwiga. Zaproponowaem, eby silnik
przynis do mnie, obejrz go i ewentualnie kupi. Ale on nie zgodzi si na to.
Powiedzia, e silnik ma na biwaku do daleko od Olej ki i nie chce mu si nie
tutaj tak duego ciaru. Umwilimy si, e przyjdzie po mnie wieczorem i pojedziemy
na biwak moim wzkiem.
- Znakomicie! - wykrzyknem, klepic si domi po kolanach. - To znaczy, e
zaprowadzi nas do swojej kryjwki. Przypuszczam, e tam, gdzie i silnik, trzyma
rwnie rzeczy Winnetou.
- Ale w jaki sposb bdziecie go ledzi? - zastanawia si Wielki Bbr. - My
pojedziemy wzkiem. A wy?
Od razu zrodzi si w mojej gowie pewien pomys:
- W skrzyni wzka jest dosy miejsca na dwie osoby. Zamknie nas pan, Wielki
Bobrze, i hajda do kryjwki ze skradzionymi rzeczami. W odpowiedniej chwili
wyskoczymy ze skrzyni i skoczymy ca spraw.
Rozpracowalimy pomys w najdrobniejszych szczegach. Ustalilimy nawet, gdzie
Wielki Bbr ukryje swoje rzeczy, oprniajc skrzyni na wzku. A mianowicie zostawi
je pod opiek mieszkajcego tu obok waciciela rona do kiebasek, z ktrym Wielki
Bbr zdy si zaprzyjani.
Nagle przypomniaem sobie o do wanej sprawie:
- Ktry z nas musi zrezygnowa z udziau w wyprawie. Albo ja, albo Winnetou.
Sdz, e i kapitan milicji bdzie si chcia zabra do skrzyni, a tam jest miejsca tylko na
dwie osoby. Aresztowanie opryszka nie moe si obej bez udziau wadzy.
Nie pozostao nic innego, jak zda si na los szczcia. Wielki Bbr przygotowa dwie
zapaki, jedn krtsza, drug dusz. Zdecydowalimy, e ten, ktry wycignie dusz -
pojedzie wzkiem, drugi za pozostanie na jachcie.
Wygraem. Winnetou stwierdzi markotnie:
- Mj brat, Szara Sowa, ma szczcie. Los ukocha go sobie, dajc mu mono
przeycia nowej przygody.
Na tym zakoczylimy narad. Wielki Bbr zarzuci na rami wdk i pomaszerowa
do osady, a ja i Winnetou jeszcze przez krtki czas posiedzielimy nad brzegiem jeziora.
W godzin pniej zjawilimy si na Moby Dicku.
Wypiem szklank czarnej kawy, ktr przygotowaa milady i poszedem na
posterunek milicji. Los sprzyja mi w dalszym cigu, albowiem zastaem kapitana, a on
zaakceptowa pomys z ukryciem si w skrzyni wzka. Z prawdziw niecierpliwoci
oczekiwalimy wieczoru. To nie byo atwe zakra si do wzka tak, aby nikt nas nie
zauway. Wzek sta przecie w centrum osady. Zrobilimy to wic dopiero o
zmierzchu, jako e i Pinokio obieca przyj wieczorem. Opryszek wola do swojej
kryjwki jecha noc i transakcj zawrze pod oson ciemnoci.
Usadowilimy si w drewnianym pudle. Okazao si, e jest wiksze, ni
przypuszczaem. Leelimy z wygodnie wycignitymi nogami, zamknici
dwuskrzydowym wiekiem. Pudo miao do due szczeliny, byo czym oddycha, lecz
czuem si jak w trumnie.
- Co mi si zdaje, e to nie by najlepszy pomys - pomrukiwa kapitan milicji.
- Wic moe zaaresztuje go pan, jak tylko si zjawi? - zaproponowaem. - Po kilku
przesuchaniach na pewno wskae miejsce, gdzie ukry silnik i rzeczy Winnetou.

167
- By moe, ale zawsze jest lepiej, gdy przestpc chwyta si z upem w rku. Wtedy
nie krci, nie kluczy, nie wypiera si. A poza tym, moe okae si, e wbrew pozorom
on jednak ma jakich wsplnikw?
Usyszelimy pukanie w wieko skrzyni. To Wielki Bbr dawa nam zna, e widzi
nadchodzcego Pinokia.
- Dobry wieczr panu - zabrzmia gos modego mczyzny. - Widz, e pan ju
przygotowa si do wyjazdu. Tak panu zaley na silniku?
Czyby co podejrzewa? - przemkno mi przez myl.
- Nie zaley mi na nim a tak bardzo. W ogle zamierzam std zaraz odjecha.
Zaatwiem tutaj to, co miaem zaatwi i pora rusza dalej.
- A co pan tutaj zaatwia?
- Przywiozem troch jabek. Poszy jak woda. Teraz wrc do domu i przywioz
now porcj.
- Pan mieszka niedaleko std?
- A tak.
- I nie zostao panu jakie jabko? - zapyta i bezceremonialnie chcia podnie wieko
skrzyni, ale Wielki Bbr przezornie siedzia na obydwu skrzydach.
- Nie mam ju jabek, dopiero jutro przywioz now porcj - powiedzia do Pinokia.
- E, jutro to mnie ju tu nie bdzie - rzek Pinokio i usadowi si w ciasnej kabinie
obok kierowcy.
- Do miasta pan wraca? - zapyta Wielki Bbr.
- Jeszcze nie. W rejs popyn z koleg. aglwk. A teraz ruszajmy do wsi. Dalej ja
panu wska drog.
Wielki Bbr wczy dwigni silnika i wzek potoczy si po ce. Elektryczny motor
pracowa cicho, wic syszelimy rozmow:
- Czy ma pan przygotowan fors na silnik?
- Zaley, ile bdzie kosztowa...
- Przynajmniej poow ceny sklepowej, bo silnik jest jak nowy. Jeli da mi pan osiem
tysicy, silnik bdzie pana.
- Dam pi.
- Nigdy w yciu! - zawoa oburzony Pinokio. - Taki silnik wart jest co najmniej
pitnacie tysicy.
- Dam tylko pi, bo pan co czsto oglda si za siebie. Jakby si pan czego obawia.
- Pan myli, e silnik jest kradziony?
- Nic mnie nie obchodzi, skd on jest. Ale poniewa pan cigle si oglda za siebie, to
dam tylko pi.
- Mog si nie oglda...
Minlimy wie i usyszaem znowu gos Pinokia:
- A teraz w prawo. Pojedziemy na pwysep. Czeka tam na mnie kolega z aglwk.
Jeli pan nie kupi silnika, zabierzemy go do Mikoajek. Da pan osiem, silnik bdzie
pana, a nie, to handluj pan jabkami.
- Dam pi - powtrzy Wielki Bbr.
O mao nie parsknem miechem. Wielki Bbr targowa si z takim zapaem, jakby
rzeczywicie zamierza kupi silnik. Ale myl, e dobrze robi, poniewa Pinokio
nabiera przez to coraz wikszego zaufania.

168
- Sprzedam za osiem tysicy - mrucza Pinokio. - Przecie ju si teraz nie ogldam za
siebie.
- Bo jedziemy przez las - powiedzia Wielki Bbr, jednoczenie informujc nas, gdzie
jestemy. - A kolegi z aglwk jako nie wida.
- Nie ma go faktycznie, ale zaraz tu bdzie.
- Nie wierz w t aglwk. Dlatego teraz dam za silnik tylko cztery tysice.
- To niemoliwe!
- Dam cztery, bo najpierw si pan oglda, a potem pan kamie o aglwce. Doszedem
do wniosku, e pan wemie tyle, ile zechc panu da.
- aglwka zaraz tu przypynie, pan si przekona.
- Wtedy dam pi tysicy - zdecydowanie rzek Wielki Bbr.
Jechalimy po jakich strasznych wykrotach, raz po raz uderzaem gow o wieko
skrzyni. Nagle zapiszczay hamulce i wzek zatrzyma si.
- Dokd teraz, panie mody? Chce pan, ebym do jeziora wjecha? Gdzie jest silnik?
- Zaraz przynios. Niech pan tu zaczeka - Pinokio wyskoczy z kabiny.
Po chwili Wielki Bbr uchyli jedno skrzydo wieka. Ostronie wychylilimy gowy i
rozejrzelimy si dookoa.
Znajdowalimy si na zaronitym drzewami, niewielkim pwyspie. Nasze
przywyke do ciemnoci oczy dojrzay czarn sylwetk Pinokia, ktry przyklkn obok
przewrconego drzewa. Wichura wyrwaa pie razem z korzeniami, pozostawiajc w
ziemi gboki lej, w ktrym grzeba teraz Pinokio, odrzucajc na bok zeschnite licie.
Stkn gono podnoszc wreszcie z dna ciki silnik D-18 wraz z kolumn i rub
napdow. Postkujc nis go ku nam, a wtedy kapitan cichuteko wyskoczy ze
skrzyni, zaszed chopaka z boku i pooy mu rk na ramieniu.
- Nie mcz si, przyjacielu...
- Kto pan jest? Kim jestecie? - wrzasn Pinokio, gdy i mnie zobaczy obok kapitana.
Chcia porzuci silnik i umkn w las, ale kapitan stanowczym gestem uj go za
rami. - Nie bj si, Pinokio - rzek. - I zanie silnik na wzek. Zostae aresztowany.
Pinokio posusznie zanis silnik do wzka.
- Oszuka mnie pan - warkn do Wielkiego Bobra.
Latark elektryczn owietliem lej po wyrwanym drzewie. By pusty. Rzuciem si do
Pinokia.
- ajdaku, gdzie s rzeczy ukradzione Winnetou?
Pogardliwie wzruszy ramionami: - Nic o nich nie wiem, co si pan mnie czepia?
- Twoi koledzy, ptasznicy - rzek kapitan - take zostali aresztowani. Zeznali, e wraz
z tob wamali si do samotnego domu nad jeziorem w Zotym Rogu. Zabrae stamtd
dwa worki skradzionych rzeczy. Jeli je zwrcisz dobrowolnie, wspomn o tym w
protokole i by moe sd wemie to pod uwag.
Pinokio mrukn co niewyranie pod nosem. Zauwayem, e patrzy pilnie na jezioro.
Zdawao mi si, e w mroku dostrzegam na tle ciemnego nieba bia plam agla z ajby,
ktra pyna niedaleko brzegu.
I nagle Pinokio wyrwa si nam. Ogromnymi susami pobieg do wody. Kapitan
krzykn ostrzegawczo, wyrwa z kieszeni pistolet i dwa razy strzeli w powietrze. Ale
oto z krzakw nad brzegiem wyskoczy jaki cie, dopad uciekajcego Pinokia i powali
go do wody.
- Winnetou! - zawoaem.

169
Kapitan pochwyci Pinokia, szamoccego si z Winnetou.
- Dlaczego uciekae na jezioro? Mylae, e zdoasz przepyn na drugi brzeg? -
pyta kapitan.
Pinokio milcza. Z jego twarzy i ubrania skapywaa woda. Chciaem powiedzie o
aglwce, ktra na odgos strzaw nagle zmienia kurs, i zacza byskawicznie oddala
si od brzegu, ale uczuem na swoim rku silny ucisk palcw Winnetou. Mj przyjaciel
dawa mi do zrozumienia, abym milcza. Dlaczego? Przecie to by najpewniej
Swallow z Miss Kapitan. I chyba na Swallowie znajdoway si dwa worki z
rzeczami Winnetou. Miss Kapitan bya w kontakcie z Pinokiem i umwia si z nim, e
gdy sprzeda ten silnik, zabierze go w rejs. Czy nie wspomnia Pinokio o aglwce,
ktra miaa na niego czeka w umwionym miejscu?
- Siadaj na wzek i nie prbuj wicej adnych sztuczek - rozkaza zodziejaszkowi
kapitan milicji. A co do rzeczy pana Winnetou, to myl, e wkrtce powiesz nam
jednak, gdzie je ukrye.
W kabinie nie byo miejsca dla tylu osb.
- My pjdziemy pieszo - zaproponowaem.
Winnetou odwoa na bok Wielkiego Bobra.
- Winnetou nigdy nie zapomni przysugi, ktr mu wywiadczy Wielki Bbr. By
moe z Szar Sow wyruszymy dzi w dalsz drog. Wielki Bbr niech jedzie swym
elektrycznym mustangiem do Zotego Rogu i zapyta o wigwam Winnetou. Oto klucze od
mego wigwamu.
- Dobrze - skin gow Wielki Bbr. - Zaczekam na was w Zotym Rogu.
Teraz ja podszedem do niego na chwil.
- Mam wielk prob - wyznaem - gdy Wielki Bbr bdzie na nas czeka w Zotym
Rogu, moe znajdzie kogo, kto zechce si podj opieki nad ruinami zamku, to znaczy
zostanie Spoecznym Opiekunem Zabytkw.
- Ach, nie wiem, czy potrafi wskaza waciwego czowieka - zafrasowa si.
- Wielki Bbr atwo nawizuje kontakty i przyjanie z ludmi. Zna si take na
ludziach lepiej ode mnie i zapewne wskae mi najlepszego kandydata.
To mwic wrczyem mu specjaln deklaracj, ktr po wypenieniu i
przeanalizowaniu naleao zatwierdzi w ministerstwie.
Ucisnlimy sobie prawice, a potem Wielki Bbr wszed do kabiny, gdzie siedzieli
ju Pinokio i kapitan. Elektryczny wzek niemal bez szmeru potoczy si w kierunku
wioski, a ja i Winnetou pozostalimy w ciemnociach nocy.
Odezwaem si pierwszy: - Znam myli mojego brata. Winnetou chce teraz ruszy w
pogo za Miss Kapitan.
- Tak. Biegnijmy brzegiem do jachtu i podnomy wszystkie agle. Jestem pewien, e
ona popynie na niardwy.
- Dlaczego Winnetou nie da mi wspomnie o niej milicjantowi? Tutejszy posterunek
nie ma motorwki, ale mog zadzwoni do Mikoajek i milicja, ktra czuwa na
niardwach, szybko chwyci Swallowa.
- Niech Szara Sowa zaufa Winnetou i nie pyta go o nic wicej. By moe wkrtce
nastpi taka chwila, gdy Winnetou wyjawi mu i t tajemnic.
- W drog wic! - zawoaem.

170
Po dziesiciu minutach biegu minlimy wybrzee Olej ki i zbliylimy si do
miejsca, gdzie cumowa Moby Dick. Na brzegu jeziora stali Pikny Antonio i Prorok.
Rozmawiali z oywieniem, wskazujc co na jeziorze.
- To by Swallow, sowo honoru - mwi Pikny Antonio. - Dlaczego jednak ona
odpyna? Przecie umwia si, e dzi wieczorem zabierze mnie w rejs na niardwy.
Daem jej pienidze na zakup ywnoci.
- Ja te jej daem swoje oszczdnoci - burkn ze zoci Prorok. - Kazaa mi tu
czeka. Miaa dzi wieczorem wyruszy ze mn w rejs na niardwy.
- Nie wierz panu! - wrzasn Pikny Antonio. - Przecie ze mn bya umwiona...
- Nieprawda. Umwia si ze mn - z uporem powtarza Prorok.
Zatrzymaem si przy nich i owiadczyem:
- Obydwaj nie macie racji, panowie. Ona umwia si z kim trzecim.
- Z kim? Co to za jeden? - wykrzykiwali obaj.
- Pinokio. Ale i on pozosta na brzegu. Odpyna sama. Na pociech mog pana
poinformowa, Antonio, e odnalelimy paski silnik. Jest do odebrania na posterunku
milicji.
Popdzilimy przez pycizn do naszego jachtu, Krwawa Mary i Sosnowa Igieka
wanie przygotowyway kolacj.
- Rzuci wszystko i do agli! - rozkaza Winnetou.
- Wszystkie agle na maszty. Podnosi kotwic - wydawaem rozkazy. - Wcign
latark na gwny maszt!
Rozpocza si gorczkowa krztanina caej zaogi. A gdy wcignem ju grotagiel,
Winnetou znalaz chwil, aby mi szepn:
- Niech Szara Sowa si nie udzi. Nie zdoamy dopdzi Swallowa.
- A jednak bd prbowa. Mamy prawie dwa razy tyle ptna, co Swallow.
- Trudno jest dogoni Swallowa. Winnetou wie o tym bardzo dobrze. Swallow to
jacht Winnetou.

171
ROZDZIA OSIEMNASTY

NA MORZU MAZURSKIM * JEZIORO PENE ZDRADY * ROZMYLANIA O
TAJEMNICY WINNETOU * MISS KAPITAN IGRA Z MOBY DICKIEM * KTO
DOGONI SWALLOWA? * GDY BURZA HUCZY WOK NAS * ZAGADKA
CZARCIEGO OSTROWU * CO ODNALELIMY NA SKAACH? * ROZSTANIE Z
MISS KAPITAN * POZNAJEMY TAJEMNIC WINNETOU * I ZNOWU PORWANIE

Dopiero o wicie, wytrwale pracujc wiosami, wyszlimy z kanau na niewielk
zatok, ktra otwieraa drog na niardwy. O pnocy, gdy mijalimy pierwsz luz na
kanale, dowiedzielimy si, e Latajcy Holender prowadzony przez mod kobiet
wyprzedza nas zaledwie o p godziny. Ale przy pierwszej luzie Swallowa wzia na
hol jaka motorwka, ktr zreszt spotkalimy przy drugiej luzie, gdy silnik si w niej
zepsu. Miss Kapitan zyskaa nad nami przynajmniej godzin przewagi. I tak wygldaa
nasza sytuacja, kiedy nareszcie mona byo odoy wiosa i znowu podnie agle.
Tylko e zabrako wiatru...
- Mamy niewielk szans dopdzenia Swallowa - powiedzia Winnetou. - Nasza
nadzieja w tym, e by moe Miss Kapitan nie spodziewa si pogoni. Po caonocnej
wdrwce przez kana zacumowaa gdzie jacht i pooya si do snu.
Nie moga zrobi inaczej, bo nie byo warunkw do eglugi, a trudno przypuszcza, e
zdecydowaa si pyn przy pomocy pagaja. Wraz ze witem na jeziorze rozpyna si
gsta mga. Najlejszy wiaterek nie porusza tej biaej waty, woda sprawiaa wraenie
gadkiej, matowej szklanej szyby.
Czy kto z was oglda kiedy mglisty wit nad jeziorem? Czy oddycha wilgotnym
powietrzem przesyconym zapachem wodorostw, ryb i trzcin przybrzenych? Czy
sysza gos dzikich kaczek i kaczorw, buszujcych w zarolach osnutych biaym
woalem?
Nasze panie byy zbyt zmczone, aby rozkoszowa si piknem poranka. Pooyy si
do snu w kabinie, to samo zrobi Winnetou, rozcigajc si w kokpicie. Mnie przypada
wachta i obserwowanie malekiej chorgiewki, czyli wimpla, umieszczonej na topie
29

gwnego masztu.
Zwisa jednak martwo i smutnie. Rozoyem si na dachu kabiny, pod gow
podoyem kapok i pogryem si w rozmylaniach.
Oto bylimy w zatoce, ktra wychodzia na niardwy, nasze najwiksze jezioro.
Niektrzy nazywaj je Morzem Mazurskim, bo wraz z wszystkimi swoimi zatokami,
ktre tworz jakby oddzielne jeziora, zajmuje ono powierzchni stu trzydziestu
kilometrw kwadratowych. W niektrych miejscach jego odlego z zachodu na wschd
wynosi siedemnacie, a z pnocy na poudnie trzynacie kilometrw. Ogromny akwen
sprawia, e jest ono prawdziwym rajem dla eglarzy, lecz jednoczenie potrafi sta si i
piekem. niardwy s bowiem niezwykle kapryne i zdradliwe. Niekiedy jego gadka
powierzchnia zwabia ku rodkowi eglarzy i wiolarzy, a potem w cigu kilkunastu
minut potrafi pokry si wysok i ostr fal, ktra moe zatopi kajaki, jachty,
motorwki.
Puapki kryje take i dno jeziora, stosunkowo pytko pooone, od kilku do kilkunastu
metrw. Tylko w niektrych miejscach niardwy maj gboko do dwudziestu trzech

29
Top - wierzchoek masztu.

172
metrw. Tu i wdzie na pytkim dnie, pokryte dwudziestocentymetrow warstw wody,
le potne gazy i kamienie. Szczeglnie bogate w rafy kamienne s okolice wysp
Czarci Ostrw, Szeroki Ostrw oraz miejscowoci Nowe Guty i Okartowo. Turystyczne
mapy nie zawsze dokadnie lokalizuj te puapki, tote wiele jachtw i motorwek
roztrzaskao si ju na niardwach i wielu eglarzy oraz motorowodniakw pochony
wody jeziora.
Na niardwach z pnocy na poudnie, to jest z Mikoajek do Pisza, kursuj statki
eglugi pasaerskiej. Kto nie odby takiej przejadki statkiem, niech uczyni to jak
najprdzej. Dopiero wwczas, choby z pokadu statku, zda sobie spraw, jak pikne s
jeziora mazurskie i jak wane jest, aby ich pikno pozostao nieskaone dla nastpnych
pokole.
Dua wskazwka mojego zegarka dwukrotnie obiega tarcz, gdy mga zacza si
przerzedza, wdrujc do gry. Zaniepokoio mnie to troch, albowiem dowiadczenie
eglarskie uczyo, e jeli mga opadnie w d, zazwyczaj nastpuje soneczny dzie.
Jeli za uniesie si w gr, dzie bdzie duszny, upalny, a koo poudnia najpewniej
zdarzy si burza. Ale midzy t chwil i porankiem budzi si czsto wiatr, na og
umiarkowany, ktry dopiero przy nadejciu burzy nabiera siy orkanu, aby potem znowu
zamrze, czynic wieczr tak cichym, jakim by poranek.
Wimpel wisia jednak wci nieruchomo, smtnie...
Pomylaem o Miss Kapitan. Jaka tajemnica wizaa Winnetou z t niebezpieczn, a
tak pikn kobiet? Dlaczego Winnetou powiedzia, e Swallow by jego jachtem i w
jaki sposb znalaz si on w posiadaniu Miss Kapitan?
I dokd zmierzaa ona na Swallowie? Przewidzie jej kurs to bya poowa sukcesu w
pocigu.
niardwy byy jak matka otoczona rojem dzieci, wikszych i mniejszych jezior.
Seksty, Warnoty, Tuchlin, Koczewo, rezerwat jeziora uknajny i jezioro Biaoawki.
Dziesitki zatok i zatoczek, gdzie atwo si zaszy i zgubi lad na dugie tygodnie. Trzy
letnie miesice nie wystarcz, aby odszuka na tym jeziorze kogo, kto nie chce, aby go
odkryto.
Dziki pienidzom zdobytym na Proroku i Piknym Antoniu miaa Miss Kapitan
wystarczajce rodki finansowe, aby przey par tygodni w jakim ustronnym
zakamarku niardw. Z drugiej jednak strony sprawiaa wraenie kobiety dnej przygd
i nowych znajomoci. Czy potrafiaby przesiedzie gdzie w odosobnieniu, nie
wyciubiajc nosa na szerokie wody? Czy umiaaby zrezygnowa z eglowania na
Swallowie? A poza tym nosia si chyba z zamiarem spienienia rzeczy Winnetou.
Tego za dokona moga jedynie w duych orodkach wczasowych, w Mikoajkach, w
Piszu lub w Rucianem.
...Na topie masztu zatrzepota wimpel. Po jeziorze przebiega smuga pomarszczonej
wody, zatoczya koo i rozlaa si po caej zatoce. Mgy ju nie byo, snua si wysoko
jak tiulowa firanka, okrywajc soce. Na niebie tworzyy si baranki.
Uderzyem w dzwon wachty, zawieszony przy drzwiach do kabiny.
Chorgiewka na topie skrcaa si, wskazujc wiatr zachodni. Do Mikoajek mona
byo popyn jednym halsem, w pwietrze.
Dziewczyny i Winnetou pojawili si na pokadzie. Teraz, gdy mga ustpia, widziao
si ogromne rozlewisko bkitnej wody. Wygldao jak morze, bo drugi brzeg
pozostawa niewidoczny.

173
Podnielimy grotagiel, ktry trzyma Winnetou. Ja wziem w rce szot bezana i
ster. Krwawa Mary wcigna foka genu tak szerokiego, e swym rogiem szotowym
siga niemal do poowy jachtu. Wiatr wyd agle i Moby Dick ruszy do przodu,
przecinajc na ukos drobne, niskie fale.
Razem z nami wypyna z zatoki grupa piciu omeg o czerwonych aglach. Ale gdy
znalelimy si kilkaset metrw od brzegu, wzili kurs na pnocny zachd i popynli
baksztagiem, a my skierowalimy si w stron Mikoajek.
Z pocztku wiatr wia z si jednego stopnia w skali Beauforta, a wic by to waciwie
podmuch, powodujcy drobn, uskowat fal. Potem przyszy dwjka i trjka
powodujce krtkie fale o szklistych grzbietach. Porywy osigay czwrk, ale byy
krtkie i wywoyway tak niewielki przechy, e nawet nie wyostrzaem sterem ani nie
kazaem luzowa agli. Tyle tylko, e gdy dostrzegaem nadbiegajcy szkwa, zlecaem
wszystkim zajcie miejsca na lewej burcie.
Przez cay czas Sosnowa Igieka lustrowaa jezioro przez lornetk, ale poza picioma
omegami, ktre odeszy w prawo i po ktrych pozostay tylko niewielkie trjkciki na
bezmiarze wd, nie widzielimy adnego innego jachtu. Zajty obserwacj jeziora przed
dziobem, nie zauwayem, e od zachodu nadszed szkwa, znacznie silniejszy ni
poprzednie. Uderzy szstk, jacht pochylio mocno na praw burt.
Krwawa Mary krzykna nagle i wypucia z rki szot foka.
- Za nami jacht! Latajcy Holender! - zawoaa.
Niespodziewany widok poszukiwanej przez nas aglwki tak j zaskoczy, e gdy
uderzy wiatr, nie utrzymaa foka. Lina szotowa wyrwaa si z kipy
30
i - zwijajc si jak
mija - poszybowaa wysoko ponad fale.
Winnetou wyluzowa grotagiel, pozwalajc mu wpa w opot. Ja zrobiem to samo z
bezanem, jacht wyprostowa si i zwolni.
Lornetka zacza przechodzi z rk do rk. Widzielimy przez ni, jak z trzcin w
pobliu zatoki, w ktrej czekalimy na wiatr, wypyn Swallow i kursem na wiatr
szed na zachd. Miss Kapitan pyna ostrym beidewindem, a nie ma lepszego wiatru do
szybkiego eglowania. Swallow znajdowa si w lizgu, zdawao si, e zaledwie
muska powierzchni fal.
- Ona nie pynie do Mikoajek - stwierdziem - ale dlaczego nie pozostaa w trzcinach?
Bya dobrze ukryta i moga przeczeka, a odpyniemy i nie bdziemy mogli jej
zobaczy. Moe nie zauwaya Moby Dicka?
- Nie. Jestem pewien, e rozpoznaa jacht Milczcego Wilka - odrzek Winnetou. -
Kurs, ktry wzia, take nie wiadczy o celu jej drogi. Ona po prostu lubi
niebezpieczestwo i postanowia zabawi si naszym kosztem.
Latajcy Holender to szybki jacht. Ale jol Milczcego Wilka miaa wiksz
powierzchni agli i przy umiejtnym prowadzeniu nie powinna pozostawa w tyle.
- Uwaga! Przygotowa si do zwrotu - rzuciem rozkaz.
- Tak jest. Gotowi do zwrotu - usyszaem odpowied.
Ustawiem jacht dziobem do wiatru:
- Uwaga, zwrot przez sztag!
- Tak jest. Zwrot przez sztag.

30
Kipy - drewniane lub metalowe oczka, przytwierdzone do burty. Przechodz przez nie szoty
foka.

174
Jacht przeszed lini wiatru, bomy grota i bezana przeleciay na drug burt. Wiatr
przerzuci take fok, ktry wci opota wciekle na wietrze.
Dopiero teraz Krwawa Mary wesza na pokad dziobowy i chwycia luny szot,
przecigajc go przez kip. Po chwili kazaem wszystkim wybra agle i poszlimy
ostrym beidewindem, aby przeci drog Miss Kapitan.
Ale ona bya daleko przed nami. My pynlimy prawym halsem, ona lewym, miejsce
przecicia si kursw musiao wypa dla niej bardzo korzystnie. Miaa nad nami
przewag czasu i szybkoci.
- Milady! Prosz zej do kabiny i odszuka may trjktny agielek - rozkazaem.
Posusznie znikna w kabinie i przyniosa kliwer. Kazaem Krwawej Mary
zaknagowa foka i wej z kliwerem na sam dzib. Tam, na bukszprycie, naleao
zaczepi szekl przedni rg kliwera. Wciga go byo atwo, poniewa przedni lik nie
mia raks
31
i po prostu podcigao si go na fale a do bloczku uczepionego przy
salingu
32
. Byem przekonany, e kliwer stworzy dysz dla foka i w ten sposb
osigniemy znacznie wiksz szybko.
Szoty kliwera powierzylimy milady. Nie miaa pojcia o sztuce eglarskiej, ale tak
may agielek nie wymaga siy i specjalnych umiejtnoci.
Jako po chwili odniosem wraenie, e jacht poszed szybciej.
Wci wiaa czwrka, chwilami sabnc i przechodzc w trjk. Swallow pyn z
mocnym przechyem, jego maszt tworzy z powierzchni wody kt najwyej czterdziestu
stopni.
- Czy mj brat, Szara Sowa, widzi, e ona pynie bez foka? - zapyta mnie Winnetou.
- To oczywiste. Musi przecie balastowa na trapezie.
Lecz gdy tylko wypowiedziaem te sowa, Swallow stan pod wiatr i Miss Kapitan
wcigna fok i potem zrobia zwrot.
- Pynie w nasz stron - krzykna zdumiona milady.
Wydaem rozkaz poluzowania agli i odpadem od linii wiatru, aby przeci drog
Swallowa. Ale Miss Kapitan podniosa miecz. Pozbawiony hamujcego ciaru
Swallow poszybowa fordewindem po czubkach fal, mijajc o kilkadziesit metrw
dzib naszej ajby.
- Ona po prostu drwi sobie z nas - stwierdzia z gorycz Krwawa Mary.
Spojrzaem na niebo. Gromadziy si na nim czarne chmury. Najwiksza z nich -
brunatnej barwy, dopiero wychylaa si zza horyzontu.
- Co mi si zdaje, e ta zabawa nie potrwa zbyt dugo... - mruknem.
Rozkazaem Krwawej Mary zrzuci fok i kliwer. Wcignlimy do gry ogromny
spinaker, ktry natychmiast wybrzuszy si jak balon. Popynlimy penym wiatrem na
kilwaterze - pozostawionym przez Swallowa.
- Teraz j dopadniemy - pomrukiwaem przez zacinite zby.
Mijaa minuta za minut. Metr po metrze doganialimy Latajcego Holendra. Spinaker
chwyta wiatr jak potny parasol i cign Moby Dicka z coraz wiksz szybkoci.
Jeszcze tylko sto metrw dzielio nas od Swallowa.

31
Raksy - zaczepy suce do umocowania agla przedniego na sztagu.
32
Saling - rozprki zakadane midzy maszt a wanty, rozpychajce te ostatnie na zewntrz. W ten
sposb wanty s silnie naprone.

175
Miss Kapitan chyba zrozumiaa, e moe przegra t zabaw. Ratunkiem dla niej by
beidewind. Zobaczyem, e dokonuje zwrotu pod wiatr, zrzuca fok, wskakuje na trapez i
znowu idzie ku nam w lizgu i gonym szumem wody rozbijanej przez dzib
Swallowa. Mijajc nas w odlegoci najwyej pidziesiciu metrw, pomachaa ku
nam rk, a gdy znikna za nasz ruf, zdawao mi si, e wiatr przynis mi jej
tryumfujcy miech.
Upyna duga chwila, zanim zrzuciem spinaker i znowu wcignlimy fok i kliwer.
Miss Kapitan zyskaa nad nami przynajmniej p kilometra przewagi. Pyna kursem na
zachd, to lewym, to prawym halsem, wci ostro pod wiatr.
Tymczasem wiatr wzmg si. Po jeziorze przetaczay si gste biae grzebienie piany.
Moby Dicka coraz bardziej kado na lew burt, ktra chwilami zdawaa si siga
wody. Nie pomogo balastowanie, musiaem odpa od wiatru, bo cho milady i Krwawa
Mary umiay pywa, to przecie nie miaem prawa naraa je na niebezpieczestwo
wywrotki. Ale w takiej sytuacji odlego od Latajcego Holendra wci powoli
wzrastaa.
Z niepokojem, a zarazem z pewn nadziej spogldaem w niebo. Brunatna chmura
pokrya ju poow nieba, sigajc pracego mocno soca. Burz zapowiada zawsze
naga cisza na jeziorze, po niej dopiero nastpuje gwatowny huragan. Tylko szaleniec
odway si pozosta wtedy na wodzie. Miss Kapitan musiaa wic szuka schronienia
przy brzegu i tam moglimy j dopa.
Swallow wzi kurs na poudnie i wszed midzy dwie wyspy, ktre wyoniy si z
jeziora. Byy to Szeroki Ostrw i maleka Wyspa Pajcza, od pnocy niedostpna z
powodu podwodnych ska.
Raptem znikno soce i zrobio si niemal ciemno. Wisiaa nad nami cika
brunatno-czarna chmura. Wiatr mala z kad chwil.
- Dobijemy do Szerokiego Ostrowu - zdecydowaem. - Zatrzymamy si w trzcinach.
Zrzucimy agle.
Lecz Swallow pdzi dalej. Ju min Wysp Pajcz. Odniosem wraenie, e Miss
Kapitan zamierza przed nadejciem burzy przeby jeszcze kilka kilometrw jeziora i
wej w cienin obok wyspy Kaczor.
- Ona pynie na Czarci Ostrw! - zawoa Winnetou. - Ale nie zdy. Ju jest cisza...
Wiatr usta, jakby kto noem uci, zwisy agle i wimpel.
- Zrzuci wszystkie agle i za wiosa - wydaem komend.
Usyszelimy pierwszy grony pomruk grzmotu. Jezioro wygldao, jakby kto rozla
na nim oliw. W powietrzu panowaa duchota i wiosujc zawzicie z trudem
chwytalimy oddech, a nasze ciaa oblay si potem.
Do trzcin nadbrzenych przy Szerokim Ostrowie pozostao najwyej sto metrw. Lecz
lada chwila nagy podmuch huraganu mg nas po prostu rzuci na brzeg, Naleao
prdko umocowa jacht kotwic. Wiosowalimy wic wci wytrwale, byle znale si
jak najbliej trzcin.
Obejrzaem si do tyu. Miss Kapitan zrzucia agiel i take chwycia za wioso. Ale
byo jeszcze bardzo daleko do Czarciego Ostrowu, gdzie chciaa schroni si przed burz
i ukry przed nami.
Dlaczego wanie wybraa t wysp, a nie Pajcz? Czarci Ostrw prawie cakowicie
otoczony jest podwodnymi rafami. Moe Miss Kapitan znaa dogodne przejcie midzy
rafami i oczekiwaa, e zapamitawszy si w swej pogoni, popyniemy z ni i

176
roztrzaskamy Moby Dicka na skaach podwodnych? A moe na Czarcim Ostrowie
znaa jak kryjwk, gdzie zamierzaa schowa worki z rzeczami Winnetou i potem
gotowa bya nam stawi czoa z pustym jachtem. Bo kt wtedy byby w stanie
udowodni jej, e miaa skradzione rzeczy? Czarci Ostrw wietnie nadawa si na tak
kryjwk. W odlegych wiekach by miejscem tajemniczych obrzdw religijnych
dawnych Prusw. Pod koniec XVIII wieku staa tam twierdza, po ktrej pozostay ukryte
w ziemi piwnice. Dzieje tej wyspy osnute s legendami o diabach i czarownicach,
zbierajcych si na miejscu pogaskich obrzdw, o skarbach ukrytych w podziemiach
twierdzy, o wyawianych z wody topielcach ze strzaskanych na skaach jachtw...
Mrok gstnia, ale nie bya to ciemno nadchodzcej nocy. Z nieba sczya si
brzowo-ta powiata z odcieniem czerwieni. Uderzy grom jeden, a pniej drugi.
Dzib naszego jachtu musn trzciny przybrzene. Sprawdziem pagajem gboko
wody i stwierdziem, e siga zaledwie do pasa. Obrciem Moby Dicka dziobem na
zachd i rzuciem do wody kotwic, upewniajc si, czy mocno trzyma.
Wci jeszcze trwaa przejmujca, zowrbna cisza. Widzielimy przeraone
ptactwo, ktre z popiechem uciekao znad jeziora w gb zadrzewionej wyspy.
- Patrzcie, ona chyba oszalaa! Podniosa agiel - zawoaa Krwawa Mary, obserwujc
przez lornetk Latajcego Holendra.
- To nie szalestwo - odparem. - Na pagaju nie zdoa ju w tak krtkim czasie dotrze
do wyspy. Czy widzicie, e zrefowaa agiel? Czeka teraz na pierwszy podmuch burzy,
aby na nim dopyn do brzegu. Tylko e ten podmuch moe j wywrci.
Nad naszymi gowami jakby niebo rozpko si na kilka kawakw. Przeoray je
byskawice, grzmoty zlay si w jeden dugi pomruk, a potem rozleg si oskot jak od
salwy armatniej.
- Niech Winnetou zluzuje sztag - rozkazaem. - Pooymy gwny maszt. Top masztu
ciga pioruny.
Nagle zaszumiao, jakby gdzie w pobliu przelatyway tysice ptakw. Na zachodzie
woda zbielaa i zacza si nad ni unosi mgieka porwanych wiatrem kropel. Biaa
ciana rozpylonej wody sza ku nam z szybkoci popiesznego pocigu, a towarzyszy
jej oskot grzmotw i blask byskawic. Wichura zatamowaa nam oddech w piersiach. A
potem przyszy ogromne fale. Zajczaa lina cumownicza uczepiona do kotwicy, liny
stalowe odezway si potpieczym wyciem. Spada na nas masa rozpylonej wiatrem
wody, fale biy w jacht zalewajc przedni pokad i wciskajc si do kokpitu.
Zmoczeni od stp do gw, saniajc si pod naporem wichury, pooylimy z
Winnetou gwny maszt. Nasze panie siedziay ju bezpiecznie w kabinie, suchajc jak
strugi wody omocz po dachu. Ale nam nie wolno byo si kry do zacisznego wntrza
Moby Dicka. Musielimy uwaa, czy jacht stawia opr fali i czy wiatr nie spycha go
na brzeg.
Byskawice ciy niebo na kawaki, a pioruny biy gdzie bardzo blisko - moe w
wod, moe w drzewa? Grzmotom towarzyszy trzask amanych na wyspie drzew. Jacht
taczy na ogromnych falach, ktre od zachodu uderzyy w nas jak taranem. Moby
Dick szarpa lin kotwicy, a ta centymetr za centymetrem przesuwaa si po dnie
jeziora, wpychajc nas w trzciny.
Wzrastaa ulewa. Spaday na nas cae kuby wody, a wiatr zapiera nam oddech.
Musielimy zeskoczy do kokpitu, aby cian kabiny zasoni twarze od wiatru i
zaczerpn tchu. Tak mijay minuty, ktre duyy si jak godziny.

177
Zajrzaem do kabiny. Milady i Krwawa Mary siedziay skulone obok skrzynki
mieczowej i spoglday w okienka zalewane potokami wody.
- Jak si pani czuje, Sosnowa Igieko? - zawoaem.
Umiechna si:
- Powinnam si ba, prawda? Ale niczego si nie lkam.
- Moe pani naprawd przestaa by lady?
Na dachu kabiny, jak werbel, pukay krople deszczu. Ich rytm stawa si nierwny,
sabszy...
Wyszedem na pokad. Wok ju pojaniao. Ze wschodu dochodziy cichnce
grzmoty oddalajcej si burzy.
- Soce! - zawoa Winnetou.
Jezioro znowu stao si gadkie. Pyway po nim poamane trzciny, gazie, licie. I
wszdzie snua si delikatna mgieka.
Postawilimy gwny maszt. Dziewczta pomogy nam wcign gwny agiel i fok.
Wydostalimy si z trzcin i wyszlimy na woln od rolin wod.
Wkrtce powia lekki szkwalik i wolno ponis nas w stron Czarciego Ostrowu.
- O, patrzcie, tam pynie pagaj - zauwaya milady.
Na trawersie zobaczyem krtkie wioso eglarskie. Zmieniem kurs i po chwili
wyjlimy je z wody.
- To wioso ze Swallowa - stwierdzi Winnetou, biorc je do rki i wskazujc wyryty
scyzorykiem napis na rkojeci.
Ogarn mnie niepokj. Jak okiem sign, na jeziorze nie wida byo adnej ajby.
Moe pagaj wypad z Latajcego Holendra podczas gwatownego przechyu, a Miss
Kapitan nie chciaa traci czasu na gonitw za wiosem?
- Na prawo s skay wystajce z wody - ostrzeg mnie Winnetou.
Zwolniem szybko, kac luzowa agle. Odtd pynlimy bardzo powoli. Krwawa
Mary i Winnetou usiedli na dziobie i kocami wiose sondowali wod, wyszukujc
podwodne gazy.
Czarci Ostrw by ju blisko. Widzielimy goym okiem drzewa, trzciny przybrzene,
piaszczyst ach.
- Tam! Tam! Na lewo! - zawoaa Krwawa Mary.
Midzy dwoma gazami lea na boku Swallow. Gdy zbliylimy si do niego,
zobaczylimy, e poszycie przedniego pokadu zostao zdarte, a przeamany maszt
trzyma si tylko dziki aglowi.
- A co si stao z Miss Kapitan?
Zobaczyem przeraone oczy Krwawej Mary i milady. Ale Winnetou nie okaza
niepokoju. Oceni odlego wyspy od rozbitej aglwki i stwierdzi:
- Myl, e ona jest na wyspie. Znakomicie pywa, a miaa na sobie gruby kapok.
Winnetou zeskoczy do wody i podpyn do uwizionego na skaach jachtu. Wdrapa
si na burt i wydoby z kokpitu dwa worki ze swoimi rzeczami.
Dobilimy do piaszczystej achy na wyspie.
- Winnetou mia racj. Ona jest tutaj - owiadczyem, wskazujc wiey lad maej
stopy odbity na piasku. lad kierowa si w gb wysepki, midzy dziko rosnce maliny.
Nie musielimy szuka dugo Miss Kapitan. Skulona z zimna, w przemoczonej
odziey siedziaa na maej polance i usiowaa wysuszy zapaki.

178
- Czego chcesz? - odezwaa si wrogo do Winnetou. - Twoje rzeczy s w worku na
Swallowie, ktry uton. - I rozpakaa si.
- Swallow. Mj kochany Swallow - zy cieky jej po twarzy. Ona naprawd
kochaa ten jacht.
Zrobio mi si jej al. Moe bya za, przewrotna, ale widziaem w niej take
wspaniaego eglarza.
- Swallow nie uton - powiedziaem - ley rozbity na skaach. Wzilimy z niego
rzeczy Winnetou. Swallowa mona bdzie wyremontowa. Ma zamany maszt i
rozdarte poszycie na dziobie.
Zerwaa si ze swego miejsca.
- Gdzie on jest? Pokacie mi go. Musicie pomc mi cign go na wysp. Ukryj go
w krzakach, popyn statkiem do Mikoajek, kupi tam maszt i sprowadz tutaj
szkutnika. Naprawi Swallowa.
- Zgoda - przytaknem. - cigniemy ze ska Swallowa i zabierzemy pani do
Mikoajek. Na posterunek milicji.
- Dobrze. Wszystko mi jedno. Ale najpierw musimy tu przyholowa Swallowa.
Milady i Krwawa Mary wyjy z jachtu nasz kuchni gazow i zabray si do
przyrzdzania obiadu. A ja z Winnetou i Miss Kapitan dopynlimy do Swallowa,
cignlimy go ze ska i przy pomocy liny przecignlimy na pycizn. Potem
zdjlimy agiel, odwrcilimy jacht do gry dnem i przenielimy go w krzaki malin,
ktre go dobrze ukryy.
Obiad zjedlimy w milczeniu. Bo i o czym byo mwi? O przestpstwach
dokonanych przez Miss Kapitan? O jej kamstwach i oszustwach?
O czwartej po poudniu podnielimy agle na Moby Dicku i omijajc skay
podwodne popynlimy na poudniowy zachd, bo tak yczy sobie Winnetou. Nikt z
nas nie pyta go, dlaczego tak postanowi. Szanowalimy jego tajemnic.
Po pgodzinie znalelimy si na trasie statkw pasaerskich pyncych z Pisza do
Mikoajek. Winnetou rozkaza zrzuci agle. Zatrzymalimy si naprzeciw
Niedwiedziego Rogu z jego piknym punktem widokowym na niardwy.
Miss Kapitan staa na pokadzie wsparta o maszt i palia papierosa za papierosem.
Tymczasem Winnetou pogrzeba chwil w skrzynce bosmaskiej i wyj z niej kilka
kolorowych flag midzynarodowego kodu. Wprawa, z jak przebiera w prawie
czterdziestu rnokolorowych flagach o najrniejszych ksztatach, upewnia mnie
ostatecznie, e kiedy by on eglarzem. Lecz na Moby Dicku, podczas caej naszej
podry, ani razu nie zasiad za sterem.
Wybra sygna dwuflagowy EJ, ktry znaczy: Czy moecie mi pomc.
By to sygna przeznaczony dla pasaerskiego statku, ktry wanie wypyn z jeziora
Seksty i szed ku nam. Pyn szybko, z pokadu rozchodziy si dwiki muzyki
tanecznej.
Kapitan statku dojrza Moby Dicka, znajdujcego si na jego kursie.
Usyszelimy dugie, trwajce co najmniej pi sekund buczenie syreny okrtowej.
By to sygna: Baczno. Potem rozlegy si dwa dugie buczenia i jedno krtkie, co
oznaczao, e statek zamierza skrci i wyprzedzi nas wzdu prawej burty.
Nagle kapitan zauway flagi kodu sygnaowego i woda za ruf gwatownie
zawirowaa. Statek przyhamowa, a pniej zatrzyma si.
- Co si stao? - doszed nas gos kapitana, znieksztacony przez tub megafonu.

179
- Prosimy o zabranie jednego pasaera. Kobiety. le si czuje - krzykn Winnetou.
- Dobrze. Dobijcie do lewej burty - zahucza gos kapitana.
Chwycilimy za pagaje i po chwili nasz jacht zbliy si do statku. Miss Kapitan - w
milczeniu, nie darzc nas nawet spojrzeniem - wesza na burt jachtu. Jaki marynarz
poda jej rk, a ona zgrabnie wskoczya na pokad statku.
A potem Winnetou gwatownie odepchn jacht od statku i zacz ze wszystkich si
wiosowa, jakby pragnc jak najszybciej znale si daleko od Miss Kapitan.
Syrena znowu zawya. Zapienia si woda za ruf i stateczek powoli odpyn, kierujc
si do Mikoajek. Pasaerowie na pokadzie machali ku nam chusteczkami, bo ten
incydent stanowi dla nich pewne urozmaicenie podry. Tylko Miss Kapitan nie zrobia
najmniejszego gestu w nasz stron, cho - gdy statek oddala si - odwrcia si twarz
ku nam i patrzya na nas dugo. Myl, e z nienawici.
Winnetou odoy wioso i zacz ciga kod sygnaowy.
- Dlaczego? Dlaczego pan tak postpi? - wybuchna nagle Krwawa Mary. - Przecie
ona miaa skradzione rzeczy. To oszustka!
Winnetou spojrza w stron statku, ktry by ju tylko bia plam na bezmiarze wd. -
Ona bya moj on - wyjani krtko.
Dopiero noc, gdy przebylimy pierwsz luz w kanale i postanowilimy odpocz,
Winnetou zdecydowa si udzieli nam szerszych wyjanie.
Siedzielimy wszyscy w kabinie, otaczajc stolik na skrzyni mieczowej. Sosnowa
Igieka postawia przed nami kubki z gorc kaw i podaa herbatniki, ndzne resztki
naszych zapasw. Za okrgymi okienkami zalegaa noc, jacht sta przycumowany do
obramowanego wiklin brzegu kanau.
- Oeniem si przed dziesicioma laty. Byem pocztkujcym grafikiem, a ona
studentk Akademii Sztuk Piknych. Pracowaem duo, ona ukoczya studia,
dorobilimy si mieszkania i wspaniaej pracowni, a poniewa obydwoje uwielbialimy
eglarstwo, po jakim czasie kupilimy Latajcego Holendra, ktrym przemierzalimy
jeziora mazurskie. W jaki czas pniej otrzymaem stypendium zagraniczne i
wyjechaem do USA, gdzie moje rysunki Indian wzbudziy due zainteresowanie. Gdy
wrciem do kraju, przekonaem si, e ona staa si zupenie innym czowiekiem,
spragnionym uciech, zabaw, towarzystwa. Zaproponowaem jej rozwd - za cen
mieszkania i Swallowa zgodzia si da mi wolno. Przez jaki czas mieszkaem
ktem u przyjaci. Lecz nagle przysza nagroda pastwowa, pienidze. Kupiem wtedy
skrawek gruntu nad jeziorem, zbudowaem dom i zamieszkaem w swoim wigwamie.
Lecz moja bya ona uwaaa, e powinna rwnie otrzyma cz pienidzy z nagrody,
gdy wiele moich rysunkw, ktre zyskay rozgos, pochodzio z czasw, gdy bylimy
jeszcze maestwem. Wytoczya mi proces, ale przegraa. Nie zrezygnowaa jednak ze
swych roszcze i przed kilkoma dniami przypyna tutaj na Swallowie, aby jeszcze
raz zada ode mnie pienidzy. Niestety, chobym chcia, nie mogem speni jej da.
Po prostu nie mam grosza. Zamwienia na ilustracje, ktre otrzymuj, starczaj mi
zaledwie na bardzo skromne ycie. Powiedziaem jej to przy naszym spotkaniu, ale nie
wzia tego pod uwag. Stwierdzia, e mam due bogactwo w indiaskich rekwizytach i
gdybym je sprzeda, miabym do pienidzy i dla siebie, i dla niej. Nie zgodziem si,
rzecz jasna. Poegnaa mnie pena nienawici i spotkawszy Pinokia namwia go do
kradziey. To wszystko, moi przyjaciele, znacie ju ca moj tajemnic. Dodam jeszcze,
e oddajc jej Swallowa, przysigem sobie nigdy wicej nie zasiada za sterem adnej

180
aglwki. Nie chc, aby biay agiel i poczucie steru przypominao mi lata spdzone z
ni na wodzie. Ona jednak co roku przypywa Swallowem w te okolice, aby drani
mnie swoj obecnoci. Przezwano j Miss Kapitan, poniewa rzeczywicie wietnie
umie eglowa. Zrobia wiele zego, ale nie potrafiem odda jej w rce sprawiedliwoci.
Wybaczcie mi t sabo.
To mwic wyszed z kabiny, usiad na pokadzie dziobowym i pozosta tam na dugo.
Potem i Krwawa Mary wysza z kabiny. Syszaem, jak odezwaa si do Winnetou:
- Jeeli panu na tym bardzo zaley... to powiem panu, e mnie ju obrzyd sztucer z
lunet. Sprzedam go i kupi tak sam dubeltwk, jak i pan ma. Wcale nie przepadam
za radiem i telewizj. W kawiarni wywiesiam ogoszenie, e nie wolno wcza
radioodbiornikw. I nigdy nie opuszcz Zotego Rogu...
***
W dwa dni pniej, na podwrku leniczwki, egnali mnie Winnetou, Krwawa Mary
i Wielki Bbr. Zapakowaem ju do wehikuu wszystkie swoje rzeczy, rwnie Sosnowa
Igieka na tylne siedzenie pooya swj podrny neseser. Wielki Bbr wrczy mi
wypenione formularze deklaracji.
- Znalazem Spoecznego Opiekuna Zabytkw w Zotym Rogu. Wydaje mi si, e
potrafi on zadba o to, aby nikt nie dewastowa ruin starego zamku - stwierdzi.
Zajrzaem do deklaracji.
- Na Boga, to Winnetou! - uradowaem si. - Naprawd mj brat i przyjaciel chce
podj si tego zadania? Jestem pewien, e nasze ministerstwo szybko zatwierdzi pana
kandydatur i przyle odpowiedni legitymacj. Winnetou, dzikuj panu serdecznie.
Ale Winnetou nie lubi podzikowa. Postara si szybko zmieni temat i zacz
artowa z Sosnowej Igieki.
- Bia skwaw - powiedzia - przywiz do Zotego Rogu czowiek przezwiskiem
Pikny Antonio. Przyjechaa do nas Sosnowa Igieka lnicym blaszanym koniem. Co
powiedz jej znajomi z dyplomacji, gdy zobacz pani w takim dziwnym wehikule?
Pomyl, e pani wraca nie z Mazur, ale z Ksiyca.
- Susznie - przytakna milady - dlatego poprosz Szar Sow, aby odwiz mnie
tylko na rogatki Warszawy. Dalej pojad takswk.
- Milady, to jaka puapka - rzek Winnetou. - Podejrzewam, e blaszany ko Szarej
Sowy jest rwnie zagadkowy, jak zagadkowy jest umiech, ktry widz na jego twarzy.
Podzikowaem leniczemu za gocin, poegnaem jego maonk. Ucaowaem
serdecznie Winnetou i Krwaw Mary. Uciskaem Wielkiego Bobra.
- Prosz siada, ruszamy w wiat - powiedziaem do milady.
Sosnowa Igieka zaja miejsce obok kierowcy. Zapuciem silnik i ruszyem
wehikuem. Ale nie skrciem na drog do wsi, tylko pojechaem do kanau.
- O Boe, oni si utopi! - usyszaem woanie Krwawej Mary.
Widziaem, e Winnetou rzuci si w pogo za wehikuem. Lecz mj samochd ju
by nad brzegiem kanau.
- Boe drogi! - krzykna rozpaczliwie Sosnowa Igieka.
Wehiku wjecha w wod. ruba napdowa zacza si obraca, popynlimy kanaem
do jeziora.
- Paski samochd pywa! - Naprawd pywa - woaa zdumiona milady.
Nie odezwaem si ani sowem. Wypynlimy na jezioro i skrciem w prawo.

181
- Dokd pyniemy? Przecie mielimy jecha do Warszawy - stwierdzia Sosnowa
Igieka.
- Dostaniemy si do Warszawy przez jeziora mazurskie, milady.
- Ale ja na to nie wyraziam zgody - zauwaya dystyngowanie.
- Susznie. Ale czy biaa skwaw o imieniu Sosnowa Igieka nie wyrazia kiedy
ochoty, aby kto porwa j tak naprawd? Wic to wanie si stao. Howgh.





KONIEC

You might also like