You are on page 1of 2

Home

Recenzja:Praca nad rodziną. Metoda Berta Hellingera.


Bert Hellinger, Gabriele ten Hövel
Artykuły
© by Jarosław Jagieło

Jarosław Jagieło
Bert Hellinger, Gabriele ten Hövel.
Praca nad rodziną. Metoda Berta Hellingera.
Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne. Gdańsk 2002. s.
158.
Nowiny Psychologiczne, nr 3, 2002, s. 83-86.

Metoda terapii Berta Hellingera określana jako ?ustawienie rodziny? (Familienaufstellungen nach Bert Hellinger), choć bardzo
już popularna w wielu krajach świata, głównie w Niemczech i w USA, jest sposobem pracy praktycznie nieznanym wśród
naszych rodzimych psychoterapeutów. Wyjątek stanowi tu Polski Instytut Ericksonowski, który jako pierwszy prowadzi od dwóch
lat szkolenie hellingerowskie dla niewielkiej grupy specjalistów.

W oczywisty sposób z tym większym uznaniem należy przyjąć pierwszą publikację, jaka ukazała się na naszym rynku
wydawniczym, poświęconą metodzie ustawień systemowych. Książka ta to wywiad, jaki dziennikarka Gabriele ten Hővel
przeprowadziła z twórcą tej oryginalnej metody.

Na wstępie należy zaznaczyć, że jest to koncepcja, która posiada zarówno swoich zagorzałych zwolenników, jak i
nieprzejednanych krytyków. Jedni dostrzegają w niej nową, ciekawą i niezwykle efektywną koncepcje terapii, można by tak rzec ?
ultrakrótkoterminową?. Drudzy zarzucają jej tradycjonalizm, wprowadzanie do psychoterapii katolicyzmu oraz utrwalanie
patriarchalnego, anachronicznego porządku, a nawet chęć zahamowania ruchu kobiecego i emancypacyjnego. Zastanawia
dlaczego Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, tak zasłużone w publikacji książek psychologicznych, nie włączyło tej książki
do wydawanej przez siebie serii ?Psychologia Rodziny?. Czyżby zadziałały tu jakieś obawy ?

Gdy po raz pierwszy widzimy pracę przy zastosowaniu tej właśnie metody trudno oprzeć się wrażeniu, że mamy do czynienia ze
zjawiskiem co najmniej dziwnym, trudno wytłumaczalnym, ale jednocześnie prawdziwie ujmującym lub wręcz fascynującym.
Czymś, wobec czego trudno przejść obojętnie. Tak więc tylko ten, kto miał możliwość zetknąć się z tym sposobem pracy
terapeutycznej bezpośrednio np. ustawiając własną rodzinę, służąc swoją osobą w ustawieniach innych, czy też będąc tylko
obserwatorem, wie o czym mówię. Nie sposób bowiem nie czuć się zdziwionym i zaskoczonym czymś, co zazwyczaj przerasta
nasze zwykłe codzienne doświadczenie. Terapia ta tworzy bowiem swoistą dramaturgię. Jest to jednocześnie pewne
ograniczenie tej książki w odniesieniu dla nie zaznajomionego czytelnika. Trochę tak, jakby mówić w myśl starego porzekadła
ślepemu o kolorach. Trzeba bowiem zetknąć się z ustawieniami bezpośrednio, aby zrozumieć, co mówi w swym wywiadzie
Hellinger.

Z poglądami Hellingera można się rzecz jasna nie zgadzać, lecz bardzo trudno być wobec nich nieczułym. Niełatwo również o
tym pisać w obawie, aby nie zostać posądzonym o egzaltację lub przesadę. To co mówi Hellinger często kłóci się z naszymi
dotychczasowymi przekonaniami i zwyczajnym poczuciem sprawiedliwości. Jak na przykład to, że adopcja dziecka, które ma
swoich własnych biologicznych rodziców nie jest wcale takim wielkim dobrem, za jakie powszechnie jest uważana. Adopcję
uzasadnia wyłącznie sytuacja, w której rodzice nie żyją, ale nawet wtedy przysposobić dziecko powinni w pierwszej kolejności
dziadkowie, a później ewentualnie ciotki i wujkowie, a dopiero, gdy nie ma takiej możliwości, inne obce osoby. Adopcję ?
społeczną? Hellinger uważa za dużą winne osób się na nią decydujących . Ponoszą oni z tego powodu wiele osobistych
kosztów. Podobnie bulwersujący dla wielu będzie zapewne pogląd mówiący o tym, że w czasie gwałtu lub kazirodztwa między
sprawcą a ofiarą wytwarza się więź lub że seks jest czymś bardziej pierwotnym, i znaczącym, niż miłość. Takich i podobnych
poglądów jest tu znacznie więcej. Ale nie odmawiajmy czytelnikowi przyjemności w ich odczytywaniu.

Podział książki na niewielkie rozdziały sprzyja dobrze recepcji treści. Również forma wywiadu, wydaje się optymalna.
Twórca tej metody urodził się w Niemczech w roku 1925. Był misjonarzem w Afryce Południowej, kierował szkołą i pilnie
obserwował relacje rodzinne wśród tubylczych Zulusów, co obok studiów filozoficznych, teologicznych i pedagogicznych oraz
praktyki psychoanalitycznej, doprowadziło go do stworzenia omawianej tu koncepcji terapeutycznej. Wielu dopatrzy się w niej
zapewne zarówno inspiracji idącej z systemowej psychoterapii rodzin (szczególnie S. Minuchin ? struktura rodziny, B. Nagy ?
równowaga w systemie i inne) terapii grupowej (dynamika grupy), terapii pierwotnej i innych. Kierunek ten pozostaje jednak
nurtem oddzielnym i pod wieloma względami osobnym. Sytuuje się go w nurcie systemowo-fenomenologicznej psychoterapii. W
fenomenologii hellingerowskiej pojawia się tu pokora i akceptacja wobec ładu i świata takiego, jaki on w swej istocie jest.
Posługiwanie się tego rodzaju metodą wymaga od terapeuty zupełnie innego przygotowania profesjonalnego. Nieco odmiennego
rodzaju kompetencji niż dotyczy to tradycyjnego terapeuty oraz otwarcia się na inny rodzaj pracy. Działanie nie polega tu na
jednowymiarowym ?rozumieniu? pacjenta i jego problemów, wręcz przeciwnie - nie dopuszcza się do relacjonowania przez
klienta jego uczuć, myśli czy osobistego cierpienia, ale koncentrując się na istotnych faktach z życia rodziny, zmierza się do
uporządkowania systemu pacjenta w taki sposób, aby każdy znalazł w nim dla sobie miejsce i był szanowany. Terapeuta
hellingerowski ustawiając rodzinę porusza się niejako w trójkącie o bokach: energia (dynamika) ? porządek ? realność
(rzeczywistość). Rzeczywistość uważana jest tu za jeden z głównych czynników leczących. Również porządek odgrywa w tej
koncepcji istotną rolę. To coś, co zdaniem Hellingera jest widoczne i obserwowalne. Gdy więc twórca tej koncepcji stwierdza, że
jednym z porządków rodziny jest sytuacja, w której kobieta podąża za mężczyzną, a mężczyzna służy temu, co kobiece, to jest
to fakt sprawdzalny w stosowanych ustawieniach. W zdecydowanej większości ustawień bowiem, gdy kobieta ?stoi przed
mężczyzną? pojawia się widoczny niepokój w systemie. Gdy dla mężczyzny z kolei ważniejsze stają się np. jego
zainteresowania lub więzi poza rodzinne niż troska o żonę i dzieci, łatwo zauważyć również tego skutki.

Terapeuci odnajdą w tej książce także inne ciekawe myśli oraz wskazówki praktyczne, jak na przykład taką, że w procesie
psychoterapeutycznym warto koncentrować się na uczuciach pierwotnych a nie wtórnych. W przeciwnym bowiem razie praca nie
przynosi spodziewanych efektów.

Obok porządku, rzeczywistości i dynamiki systemu rodzinnego koncepcję Hellingera konstytuuje cały szereg innych ważnych
pojęć. Takich jak uwikłanie, gdy to ktoś mimowolnie podejmuje los starszego członka rodziny (najczęściej osoby wyłączonej z
systemu) i nieświadomie żyje według tego wzorca. Wykluczenie jest z kolei usunięciem, bez względu na powód, na margines
rodziny. A także istotna problematyka dawania i brania, wyrównania, systemowego przymusu powtórzeń, sumienia grupowego i
szereg innych.

Hellinger stronni od teoretyzowania. Jest przekonany, że wszystkie jego stwierdzenia są eksperymentalnie identyfikowalne w
czasie terapii. Nie są więc one czysto teoretycznymi konstrukcjami i konceptualizacjami, czy wynikającymi z ideologii
przekonaniami. Mówi tak: ?Teoretyczne wyjaśnienia nie wnoszą nic do praktyki. Wiele osób chce wytworzyć sobie obraz
tłumaczący, jak coś takiego jest możliwe. Nie potrzebuje takich wyjaśnień, by pracować.? Kontynuatorom i praktykom tej metody
nie daje jednak spokoju, jak ?to coś? jest możliwe. Jedno z wyjaśnień mówi o biologicznej koncepcji pól morfogenetycznych
angielskiego badacza Ruperta Sheldrake?a. Zgodnie z tą hipotezą dziedziczenie odbywa się nie tylko za pomocą genów, ale
również przy pomocy pamięci kolektywnej. Czy jednak teoria ta wyjaśnia w pełni metodę Hellingera ? Osobiście wątpię. Czas
być może przyniesie bardziej przekonujące wytłumaczenia. Interesującym dla mnie osobiście faktem jest rozszerzenie
transakcyjnej koncepcji skryptu o wpływy wcześniejszych pokoleń. Przekaz skryptowy nie jest więc przesłaniem idącym tylko od
rodziców, ale rozszerza się także na dziadków i inne osoby w systemie rodzinnym. Na aspekt ten zwrócono już uwagę w jednym
z artykułów .

Gdy po raz pierwszy raz miałem możliwość zetknięcia się z ustawieniami systemowymi przyszło mi do głowy skojarzenie, iż jest
to metoda przypominająca jeden z programów komputerowych, określanych jako ?ScanDisk?. Gdy oto w naszej rodzinie, tak jak
w naszym systemie komputerowym panuje bałagan, który zakłóca prawidłowe funkcjonowanie, wówczas warto uruchomić ten
właśnie program, który ?poukłada? nam wszystko ponownie. Ustawi tak, jak być powinno. Kierując się jedynie sprawdzalna
zasadą sprawdzalności i użyteczności.

Tak wiec, książka jest niepowtarzalną okazją do przemyślenia wielu fundamentalnych zagadnień. Kwestii, które wydają się
często wręcz nienaruszalnymi prawami psychoterapii, podręcznikowymi niewzruszonymi zasadami, nie podlegającymi ani
dyskusji, ani zakwestionowaniu. Nie budzącymi najmniejszych nawet wątpliwości, na które jednak, jak można się przekonać, da
się spojrzeć również z zupełnie innej strony. Pozwolę sobie wyrazić opinię, iż trudno by znaleźć wśród ostatnio wydanych
książek z zakresu psychoterapii, czy nawet psychologii, pozycję równie inspirującą i skłaniającą do refleksji. Stąd też godzi się ją
polecić tym wszystkim, którzy nie boją się myśleć.

Jarosław Jagieło
© by Jarosław Jagieło

© 2003-2004 Hellinger Polska Stopka | Kontakt

You might also like