Professional Documents
Culture Documents
SPIS TRE CI: Wst p RozdzIał I: Opis ogólny RozdzIał II: mentalna esencja
elementalna RozdzIał III: skład I budowa cIała mentalnego RozdzIał IV: funkcje
cIała mentalnego RozdzIał V: typowe przykłady RozdzIał VI: kama-manas – pragnIenIe
I umysł RozdzIał VII: fale my lowe RozdzIał VIII: my lokształty RozdzIał IX:
mechanIzm przekazywanIa my lI RozdzIał X: o rodkI my lowe RozdzIał XI: wiadomo
fizyczna RozdzIał XII: Zdolno ci RozdzIał XIII: Koncentracja RozdzIał XIV:
Medytacja RozdzIał XV: Kontemplacja RozdzIał XVI: ycIe podczas snu RozdzIał XVII:
MayaVIrupa RozdzIał XVIII: Dewakan RozdzIał XIX: Strefy dewakanu RozdzIał XX:
Sfera mentalna RozdzIał XXI: KronIka akaszy RozdzIał XXII: Mieszka cy wIata
mentalnego RozdzIał XXIII: mIer ciała mentalnego RozdzIał XXIV: Osobowo a ego
RozdzIał XXV: Ponowne narodzenie Rozdział XXVI: Uczniostwo Rozdział XXVII: Zako
czenie
WST P
2 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce Ksi ka niniejsza jest trzeci z serii
omawiaj cej poszczególne ciała człowieka. Dwie poprzednie to: Ciało eteryczne i
Ciało astralne. We wszystkich trzech ksi kach zastosowano t sam metod : autor
oparł si na około czterdziestu dziełach, napisanych w wi kszo ci przez Annie
Besant i C. W. Leadbeatera, uznanych za wybitne autorytety w dziedzinie odwiecznej
m dro ci, uj tej w szat współczesnej teozofii (ksi ki te po raz pierwszy zostały
opublikowane w latach dwudziestych XX wieku; przyp. red). Wiadomo ci zaczerpni te
z tych dzieł zostały uszeregowane i przedstawione czytelnikom w postaci jak
najbardziej zwartej, przejrzystej i usystematyzowanej, na jak autor potrafił si
zdoby . W tej serii ksi ek autor nie podejmował wcale próby udowodnienia czy te
uzasadnienia przedstawianych tez; uzasadnia je jedynie wewn trzna ich zgodno i
rozumienie. Poniewa dobra wiara tych badaczy i nauczycieli nie mo e by podawana w
w tpliwo , rezultaty ich bada oraz ich nauki zostały tu przedstawione bez adnych
przemilcze i zastrze e , a tak e, o ile okazało si to mo liwe, za pomoc ich słów.
Jedynie wzgl d na przejrzysto wykładu i jego logiczn struktur spowodował, gdy to
było konieczne, niezb dne skróty i modyfikacje. Problem dowodów stanowi całkiem
odr bn spraw , i w dodatku bardzo rozległ . Próba udowodnienia przedstawionych
twierdze uniemo liwiłaby osi gni cie celu tych ksi ek, którym jest dostarczenie
powa nemu czytelnikowi na podstawie wspomnianych ródeł zwi złej syntezy nauk o
ciałach człowieka oraz sferach lub wiatach, do których one nale . Po przeszło
dwóch latach intensywnych studiów nad dziełami obu wymienionych badaczy, autor nie
znalazł w nich adnych, poza dwoma lub trzema mało wa nymi punktami, sprzeczno ci
czy rozbie no ci. Fakt ten stanowi rzucaj ce si w oczy wiadectwo wiarygodno ci
szczegółów podawanych przez tych badaczy oraz logicznej zwarto ci systemu
teozoficznego. A. E. P.
ROZDZIAŁ I: OPIS OGÓLNY Zanim przyst pimy do szczegółowego opisu ciała mentalnego,
jego funkcji i roli w yciu i ewolucji człowieka, warto poda krótki zarys
zagadnie , jakie zamierzamy omówi w niniejszej ksi ce. Musimy przede wszystkim zaj
si ciałem mentalnym jako narz dziem, za pomoc którego przejawia si ja jako
konkretny intelekt i w którym rozwijaj si zdolno ci umysłu, z pami ci i wyobra ni
wł cznie; w ostatnich stadiach ewolucji człowieka słu y ono za oddzielne i
samoistne narz dzie wiadomo ci, w którym człowiek mo e y i działa całkiem niezale
nie od ciała fizycznego i mentalnego. Na wst pie obecnych rozwa a czytelnik
powinien jasno zrozumie , e psychologia okultystyczna dzieli umysł człowieka na
dwie odr bne cz ci: – ciało mentalne zajmuj ce si szczegółami i tym, co nazywamy
konkretnymi my lami – na przykład o okre lonej ksi ce, domu, trójk cie itp.
3 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce – ciało przyczynowe, które zajmuje si
zasadami i abstrakcyjnymi, oderwanymi my lami, na przykład o ksi kach lub domach w
ogóle, o cechach wspólnych dla wszystkich trójk tów. Tak wi c ciało mentalne ma do
czynienia z my lami maj cymi kształt, czyli rup , natomiast ciało przyczynowe z my
lami bez kształtu, czyli arup . Analogii mo e nam tu dostarczy matematyka:
arytmetyka, zajmuj ca si konkretnymi liczbami, nale y do ni szej cz ci umysłu;
algebra za , zajmuj ca si symbolami oznaczaj cymi liczby w ogóle, przynale y do wy
szej cz ci umysłu. Terminów "kształt" i "bez kształtu" nie nale y oczywi cie
rozumie w sensie absolutnym, lecz wzgl dnym. Tak na przykład obłok lub płomie ,
cho maj pewien kształt, s w porównaniu z budynkiem lub kłod drzewa stosunkowo
bezkształtne. Nast pnie b dzie mowa o tej szczególnej na wpół inteligentnej i
ogromnie aktywnej ywej substancji, zwanej mentaln esencj elementaln ; zajmiemy si
te rol , jak ona spełnia, ułatwiaj c człowiekowi my lenie. W dalszym ci gu
zwrócimy uwag na szczegóły budowy i składu ciała mentalnego, po czym opiszemy
typowe przykłady ciał mentalnych ludzi znajduj cych si na ró nych stopniach
rozwoju. Charakterystyczn cech naszego studium stanowi b dzie analiza kama-manasu,
tego powi zania lub splotu pragnie i my li odgrywaj cego w yciu człowieka tak
wielk rol , e cał histori ludzko ci, jak i ka dego indywidualnego człowieka mo na
by uj w tych kategoriach. Powi zanie to jest tak cisłe, e niektóre szkoły
filozoficzne traktuj ciało mentalne i astralne człowieka jako jedno narz dzie
wiadomo ci, gdy w praktyce tak si rzecz przedstawia w odniesieniu do ogromnej wi
kszo ci jednostek ludzkich. Z kolei wypadnie przedstawi dwojak działalno my li w
jej własnym wiecie, a mianowicie promieniowanie fal my lowych oraz tworzenie, a w
wielu wypadkach wysyłanie w przestrze , my lokształtów. Gdy przejdziemy do
zagadnienia przesyłania my li – nie wiadomego i wiadomego – b dziemy musieli zaj
si wpływem, jaki te dwa rodzaje zjawisk wywieraj na swego twórc i na innych ludzi.
Przy omawianiu wiadomego przesyłania my li, po wi cimy zwi zły wykład leczeniu my
l . Nieodzowne b dzie poznanie skutków oddziaływania ciała fizycznego i w ogóle
fizycznego otoczenia na ciało mentalne i jego działalno . Rozpatrzymy te zjawiska
odwrotne, wpływ ciała mentalnego na ciało fizyczne i inne przedmioty fizyczne.
Dalej niezb dne si oka e przestudiowanie w ten sam sposób ciała astralnego, a
mianowicie jego oddziaływania na ciało mentalne oraz oddziaływania ciała
mentalnego na astralne. Z kolei zajmiemy si samym ciałem mentalnym i poka emy, jak
ono działa, jak mo na rozwija i wiczy jego zdolno ci, zarówno wtedy, gdy działa
ono za po rednictwem fizycznego mózgu, jak i kiedy działa na własny rachunek jako
niezale ne narz dzie wiadomo ci. Doprowadzi to nas, rzecz zrozumiała, do bardziej
przemy lanego wiczenia ciała mentalnego, a wi c do koncentracji, która stanowi
warunek sine qua non wydajnego ycia mentalnego, nast pnie do medytacji i wreszcie
do kontemplacji, wiod cej do mistycznej wiadomo ci. O posługiwaniu si ciałem
mentalnym podczas snu ciała fizycznego b dzie mowa pokrótce, a potem nast pi zwi
zły opis sztucznego, utworzonego przej ciowo ciała mentalnego, znanego pod nazw
mayavi-rupa.
4 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce Z kolei zajmiemy si yciem po mierci
fizycznej i astralnej, to znaczy yciem w samym wiecie mentalnym. Zajmie to sporo
miejsca, gdy musimy przestudiowa ogólne zasady, na których opiera si to ycie, oraz
omówi wiele szczegółów. Zbadamy nast pnie pokrótce typowe przykłady bytowania na
ka dym z czterech ni szych poziomów wiata mentalnego, które teozofowie nazywaj
dewakanem, a chrze cijanie niebem. Po takim przygotowaniu b dziemy mogli zrozumie
realno i mo liwo ci sfery mentalnej, rozpatrywanej jako wiat maj cy własn
egzystencj , a dzi ki temu studiowa ten wiat, badaj c charakter ycia oraz ogólne
wła ciwo ci zachodz cych w nim zjawisk. Tu wypadnie nam mówi o centrach my lowych,
które stanowi interesuj c i wa n cech wiata mentalnego. Od nich przejdziemy do
kroniki akaszy, tej cudownej i niezawodnej pami ci przyrody, w której wszystko
jest zapami tane i utrwalone tak, i ka dy, kto ma niezb dne do tego umiej tno ci,
mo e w niej czyta . Jeden z rozdziałów po wi cimy mieszka com wiata mentalnego, a
nast pnie, gdy człowiek z powodu mierci ciała mentalnego opuszcza ni szy wiat
mentalny, b dziemy mu towarzyszy dalej, aby przynajmniej rzuci okiem na jego
znacznie szersze i pełniejsze ycie w wy szym wiecie mentalnym, czyli w wiecie
przyczynowym. Odtworzymy w ten sposób w drówk człowieka przez mier fizyczn (zob.:
Sobowtór eteryczny), jego ycie w wiecie astralnym (zob.: Ciało astralne) i
wreszcie w wiecie mentalnym, staniemy na progu prawdziwej jego ojczyzny – wy szego
wiata mentalnego, czyli przyczynowego. Dzi ki temu b dziemy mogli wytworzy sobie
pewne poj cie o wzajemnym zwi zku pomi dzy człowiekiem w trzech ni szych ciałach,
tworz cych jego osobowo , a człowiekiem wła ciwym przebywaj cym w ciele
przyczynowym, czyli dusz lub indywidualno ci . Tym zagadnieniem zajmiemy si w
rozdziale o osobowo ci i ego. Powrócimy nast pnie do historii człowieka w chwili,
gdy opuszcza on swoj "ojczyzn ", aby si znowu narodzi w ni szych wiatach. I
wreszcie w jednym z rozdziałów po wi cimy uwag yciu człowieka, który osi gn ł taki
poziom, e stał si godny przyj cia na czel , czyli ucznia, przez tych Mistrzów M
dro ci, którzy jako Starsi Bracia Ludzko ci słu swym młodszym braciom z tak bezbł
dn m dro ci , cierpliwo ci oraz bezgraniczn i niezawodn miło ci . Dzi bowiem staje
si mo liwe dla wielu ludzi, którzy zechc zada sobie trud przygotowania si i stania
si godnym przyj cia na ucznia, cho w skromnej mierze współdziała z Nimi w słu eniu
wiatu. Mo na równie okre li mniej wi cej dokładnie, jakie cechy s niezb dne do
uzyskania tego nieocenionego przywileju.
ROZDZIAŁ III: SKŁAD I BUDOWA CIAŁA MENTALNEGO Ciało mentalne zbudowane jest z cz
steczek nale cych do czterech ni szych poziomów (stref) wiata mentalnego, to
znaczy z materii mentalnej, która odpowiada czterem ni szym poziomom materii
astralnej oraz czterem stanom materii wiata fizycznego: stałemu, płynnemu,
gazowemu i eterycznemu. Trzy wy sze stany materii mentalnej słu do budowy ciała
przyczynowego, czyli wy szego ciała mentalnego, którym w tej ksi ce nie b dziemy
si zajmowa . Oprócz zwykłej materii ciało mentalne zawiera równie mentaln esencj
elementaln , to znaczy materi drugiego królestwa elementalnego. Ciało fizyczne,
jak wiemy, składa si z komórek, z których ka da stanowi mikroskopijny odr bny
twór, o ywiony przez Drug Fal ycia, pochodz c od Drugiego Aspektu Bóstwa. Podobnie
ma si rzecz z ciałami astralnym i mentalnym. W wypełniaj cym te komórki yciu nie
ma jeszcze niczego w rodzaju inteligencji, lecz wyst puje pot ny instynkt,
popychaj cy je do pogr ania si coraz ni ej w materi , jak to widzieli my w
poprzednim rozdziale. Ciało mentalne ma kształt jajowaty, zgodny z takim samym
wygl dem ciała przyczynowego, co stanowi jedn z jego charakterystycznych cech,
która mo e si przejawi w ni szych wiatach. Jednak e materia ciała mentalnego nie
jest w nim równomiernie rozło ona. W jego rodku znajduje si ciało fizyczne, które
silnie przyci ga materi astraln , z kolei silnie przyci gaj c materi mentaln .
Wskutek tego du o wi ksza cz materii ciała astralnego i mentalnego gromadzi si
wewn trz ciała fizycznego. Dlatego mo e ciało mentalne przedstawia si oku
jasnowidza jako g sta mgła o konturach ciała fizycznego, otoczona owoidem
mentalnym o wiele rzadszej mgły. Tote w wiecie mentalnym mo na równie szybko jak w
wiecie fizycznym rozpozna znajomego człowieka. Cz ciała mentalnego, która wyst
puje poza granice ciała fizycznego, tworzy aur mentaln . Wielko ciał astralnego i
mentalnego jest taka sama jak ciała przyczynowego lub, ci lej mówi c, cz ci ciała
przyczynowego znajduj cych si w ni szych sferach. Tak wi c podczas gdy ciało
fizyczne zachowuje w zasadzie te same rozmiary od czasów Atlantydy, to ciało
mentalne człowieka stale ro nie w miar duchowego rozwoju człowieka.
7 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce Cz steczki ciała mentalnego pozostaj w
nieustannym ruchu. Co wi cej, stale si zmieniaj , gdy ciało mentalne automatycznie
przyci ga ku sobie z otoczenia cz steczki podobne do tych, które si ju w nim
znajduj . Pomimo niezmiernie szybkiego ruchu cz steczek ciała mentalnego, posiada
ono pewn lu n organizacj . Istniej w nim pr gi dziel ce je mniej lub wi cej
równomiernie na segmenty, z których ka dy odpowiada okre lonej cz stce mózgu, dzi
ki czemu ka dy rodzaj my li mo e działa przez odpowiadaj c mu cz stk . Jednak
eciało mentalne jest dot d u przeci tnego człowieka tak niedoskonale rozwini te, e
u wielu ludzi ogromna liczba tych cz stek nie jest jeszcze czynna; wskutek tego ka
da próba my li przynale na do tych cz stek musi biec okr n drog przez cz stki,
które s ju w pełni aktywne. Dlatego takie my li s dla tych ludzi niewyra ne i
niezrozumiałe. Tym si tłumaczy, jak to dokładnie omówimy w dalszym rozdziale, e
niektóre osoby maj "głow do matematyki", podczas gdy inne s całkiem niezdolne do
przeprowadzeniaprostego rozumowania matematycznego, jak i to, e pewne osoby
instynktownie rozumiej i ceni muzyk oraz rozkoszuj si ni , podczas gdy inne nie
potrafi odró ni dwóch tonów. Dobre my li wytwarzaj wibracje w subtelniejszej
materii ciała mentalnego, która wskutek swego ci aru wła ciwego unosi si ku górnej
jego cz ci, natomiast złe my li, jak na przykład obrazuj ce egoizm lub sk pstwo,
wyra aj si w wibracjach materii grubszej, grawituj cej do jego dolnej cz ci. Tak
wi c przeci tny człowiek, który nierzadko oddaje si ró nego rodzaju egoistycznym
my lom, rozwija zazwyczaj doln cz swego ciała mentalnego, które przybiera wskutek
tego kształt jaja zwróconego szerszym ko cem ku dołowi. Odwrotnie, człowiek, który
nie pozwala sobie na takie niskie my li, lecz oddaje si szlachetniejszym rozwa
aniom, rozwija górn cz swego ciała mentalnego, tak e ma ono wygl d jaja
odwróconego szerszym ko cem do góry. Wszelkie jednak tego rodzaju kształty s tylko
chwilowe, gdy ciało mentalne ma zawsze skłonno do symetrii, do której stopniowo
powraca. Jasnowidz cy mo e zawsze, obserwuj c barwy i pr gi na ciele mentalnym,
rozpozna charakter człowieka i post p, jaki uczynił on w obecnym swym yciu. Na
podstawie podobnych cech ciała przyczynowego mo e te oceni , jakiego post pu
dokonało ego od czasu swego powstania po wyj ciu z królestwa zwierz t. Ciało
mentalne składa si z mniej lub bardziej subtelnych cz stek, odpowiednio do osi gni
tego przez człowieka rozwoju intelektualnego. Odznacza si ono wielk pi kno ci ,
delikatno ci i bardzo szybkim ruchem swych cz steczek, który sprawia, e mieni si
ywymi i wietlistymi barwami t czy. Pi kno jego staje si niezwykle promienne i
zachwycaj ce swym urokiem, w miar jak intelekt coraz bardziej si rozwija i zajmuje
si głównie czystymi i wzniosłymi zagadnieniami. Jak to zobaczymy pó niej bardziej
szczegółowo, ka da my l wywołuje w ciele mentalnym wibracje, którym towarzyszy gra
wiatła podobna do tej, jaka powstaje w pyle wodnym wodospadu pod wpływem wiatła
słonecznego, lecz jest o wiele barwniejsza, ywsza i delikatniejsza. Ka de ciało
mentalne zawiera w sobie pojedyncz cz steczk , zwan zwykle jednostk mentaln ,
która przynale y do czwartego poziomu wiata mentalnego i towarzyszy człowiekowi w
ci gu wszystkich jego inkarnacji. Jak si dowiemy w toku tego studium, materia
ciała mentalnego podlega w ka dym kolejnym yciu rozproszeniu, lecz jednostka
mentalna pozostaje przez cały czas stałym jego centrum. Mo na uwa a j za serce i
centrum
8 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce ciała mentalnego, którego ogólny wygl d
zale y w wielkim stopniu od aktywno ci ró nych jej cz ci. Jednostka mentalna mo e
oczywi cie nale e do jednego z siedmiu wielkich typów lub promieni materii. Nale y
nadmieni , e wszystkie atomy permanentne i jednostki mentalne człowieka nale do
tego samego typu lub promienia. Tak wi c jednostka mentalna stanowi w ciele
mentalnym odpowiednik atomów permanentnych w ciele przyczynowym, astralnym i
eterycznym. Rola atomów permanentnych i jednostki mentalnej polega na zachowaniu w
sobie, w postaci zdolno ci wibracyjnych, rezultatów wszystkich do wiadcze prze
ytych przez ciała, z którymi były one zwi zane. Rozmaite czynno ci umysłu układaj
si w sposób naturalny w pewne klasy lub kategorie, które wyra aj si za pomoc ró
nych cz ci jednostki mentalnej. Jednostki mentalne wcale nie s takie same; ró ni
si ogromnie w zale no ci od typu i stopnia rozwoju posiadacza. Je li jednostka
mentalna pozostaje w spoczynku, to siła z niej promieniuj ca tworzy w ciele
mentalnym szereg lejków, podobnie jak promie wiatła biegn cy przez przezrocze w
epidiaskopie tworzy wielki ja niej cy lejek wiatła pomi dzy epidiaskopem a
ekranem. W tym wypadku mo na przyrównywa powierzchni ciała mentalnego do ekranu,
gdy tylko na tej powierzchni jest widoczny rezultat dla patrz cego z zewn trz.
Gdyby wi c jednostka mentalna była w stanie spoczynku, mo na by zobaczy na
powierzchni ciała mentalnego pewn ilo barwnych obrazów, przedstawiaj cych ró ne
rodzaje my li cz stych u obserwowanej osoby, oraz ciemne przestrzenie pomi dzy
nimi. Lecz jednostka mentalna, podobnie jak wszystkie zwi zki chemiczne, obraca si
szybko wokół swej osi, wskutek czego na ciele mentalnym powstaje szereg pasm, nie
zawsze dokładnie zarysowanych i nie zawsze tej samej szeroko ci, lecz zawsze
łatwych do dostrze enia i ukazuj cych si zazwyczaj w tych samych miejscach.
Czytelnik zechce si teraz zapozna z barwami i ich znaczeniem, których pełny wykaz
(nie uwa amy za niezb dne powtarza go w tym miejscu) znajduje si w ksi ce Ciało
astralne (rozdz. III). My li nacechowane wzniosłymi aspiracjami objawiaj si
niezmiennie za pomoc pi knego fioletowego koła na szczycie ciała mentalnego. W
miar zbli ania si do wej cia "na cie k ", zwi ksza si rozmiar i promienno tego
koła, a u wtajemniczonego wyst puje w tym miejscu ja niej ca wspaniale aureola o
najpi kniejszych barwach. Nieco poni ej cz sto pojawia si bł kitny pier cie
wietlny my li nabo nych, zazwyczaj do w ski, wył czaj c z tego osoby, u których
uczucia religijne s rzeczywi cie gł bokie i prawdziwe. S siaduje z nim o wiele
szersze pasmo my li przepojonych uczuciem miło ci, którego barwa waha si od
szkarłatnej do bladoró owej, w zale no ci od rodzaju odzwierciedlanego uczucia. Tu
przy pa mie miło ci, a cz sto ci le z nim poł czona, znajduje si wst ga barwy
pomara czowej, która wyra a my l pełn pychy i ambicji.
9 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce Znów w cisłym zwi zku z pych wyst puje ółty
pas intelektu, zazwyczaj podzielony na dwie cz ci znamionuj ce odpowiedni typ my
li filozoficznej i naukowo-badawczej. Miejsce tej ółtej barwy zmienia si u ró nych
osób; niekiedy zajmuje ona cał górn cz ciała mentalnego, wznosz c si ponad pasma
my li pobo nej lub zwi zanej z uczuciem miło ci, a wówczas duma jest zazwyczaj
wybujała. Poni ej omówionej grupy barw w rodkowej cz ci ciała znajduje si szeroki
pas odpowiadaj cy konkretnym formom my li. Z tej to cz ci ciała mentalnego pochodz
wszystkie zwyczajne, codzienne my lokształty (b dzie o nich mowa w rozdziale
VIII). Przewa aj c barw tej strefy jest ziele , maj ca niekiedy odcie brunatny lub
ółty, zale nie od usposobienia człowieka. adna cz ciała mentalnego nie zmienia si
w szerszym zakresie ni ta wła nie. U niektórych ludzi ciało mentalne wypełnione
jest ogromn ilo ci konkretnych obrazów, podczas gdy inni maj ich niewiele. U
jednych obrazy te s wyra ne i dobrze zarysowane, u innych za w najwy szym stopniu
zamglone i jak najstaranniej uporz dkowane, u jeszcze innych nie s wcale uporz
dkowane i pozostaj w bezładzie. W dolnej cz ci ciała mentalnego znajduj si pasy,
wyra aj ce wszelkiego rodzaju niepo dane my li. Co w rodzaju błotnistego osadu
egoizmu cz sto wypełnia doln trzeci cz lub nawet połow ciała mentalnego, nad któr
widoczne jest czasem pasmo wyra aj ce nienawi , przebiegło lub strach. Rzecz
zrozumiała, e w miar rozwoju człowieka, ta cz ni sza zanika, a stopniowo rozszerza
si wy sza cz , a wreszcie wypełni sob całe ciało mentalne, jak to pokazuje barwna
tablica w ksi ce C. W. Leadbeatera Człowiek widzialny i niewidzialny. Ogóln reguł
jest, e im my l jest silniejsza, tym wi ksze s wibracje; im bardziej my l jest
altruistyczna i uduchowiona, tym wibracje s wy sze, czyli szybsze. Sita my li
wytwarza wietlisto , uduchowienie za delikatno barw ciała mentalnego. W dalszym
rozdziale opiszemy kilka typowych ciał mentalnych i wska emy, jak objawiaj si ró
ne inne wła ciwo ci umysłu.
ROZDZIAŁ IV: FUNKCJE CIAŁA MENTALNEGO Ciało mentalne jest narz dziem, za pomoc
którego przejawia si ja intelekt. jako konkretny
Umysł jest odbiciem poznawczego aspektu ja ni, czyli ja ni jako poznaj cego
przedmiotu: umysł jest ja ni , działaj c w ciele mentalnym. Wi kszo ludzi nie
potrafi oddzieli człowieka od umysłu, wskutek czego ja , której szukaj , jest dla
nich umysłem.
10 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce Jest to zrozumiałe, cho nie nieuniknione,
poniewa w obecnym okresie ewolucji ludzie pi tej rasy pracuj szczególnie nad
rozwojem ciała mentalnego. W przeszło ci dokonało si o ywienie ciała fizycznego
jako narz dzia wiadomo ci, ciało astralne jest równie co najmniej cz ciowo o
ywione u wi kszo ci ludzi; o ywienie ciała mentalnego stanowi główne zadanie, nad
którym obecnie ludzko szczególnie pracuje. Rozwój ciała astralnego i jego funkcji,
polegaj cych na wyra aniu kamy, czyli uczu , było szczególnym zadaniem czwartej
rasy głównej atlantyckiej, podobnie jak jest specjalnym zadaniem czwartej podrasy
pi tej rasy głównej, podrasy celtyckiej. Jak to zaznaczyli my wy ej, zdolno ci ,
któr ma specjalnie rozwin pi ta rasa główna – a odnosi si to zarówno do pi tej
rasy, jak i pi tej jej podrasy – jest rozwój manasu, czyli umysłu – rozwój tego
typu intelektu, który zauwa a i stwierdza ró nice mi dzy rzeczami. W obecnym
stadium połowicznego rozwoju wi kszo ludzi dostrzega ró nice ze swego
subiektywnego punktu widzenia; nie w celu ich zrozumienia, lecz by si im opiera ,
a nawet gwałtownie przeciwstawia . Gdy jednak zdolno ta zostanie w pełni rozwini
ta, ró nice b d stwierdzane spokojnie, tylko w celu ich zrozumienia i os dzenia,
co jest najlepsze. Mo emy posun si dalej i powiedzie , e na obecnym poziomie
rozwoju pi tej podrasy słabo innych ludzi stwarza okazj do wyzysku, pogr ania ich
w niewol , deptania ich godno ci raczej w celu wyniesienia siebie ni niesienia im
pomocy. Tym niemniej, cho w pocz tkowych stadiach jest to przykre, najwa niejsz
rzecz jest jednak rozwój umysłu, gdy bez prawdziwie krytycznego umysłu nie mo e by
prawdziwego post pu. Szósta rasa główna, jak równie szósta podrasa pi tej rasy
głównej, zajm si przede wszystkim rozwojem duchowo ci, my li syntetycznej i
współczucia, a gotowo słu enia b dzie silnie zaznaczaj c si charakterystyczn ich
cech . Obecny poziom rozwoju umysłu i uczucia u ludzko ci wymaga jednak troch
dodatkowych wyja nie . Zadaniem obecnego czwartego obiegu (rundy) jest zasadniczo
rozwój pragnie i uczu ; pi ty obieg zajmie si rozwojem intelektu. Dzi ki jednak
podniecie otrzymanej od Władców Płomienia, rozwój intelektu został wydatnie
przyspieszony, a mianowicie o jeden obieg naprzód w stosunku do tego, co mo na by
nazwa normalnym programem. Nale y jednak zrozumie , e intelekt, którym obecnie
człowiek tak si pyszni, jest niczym, w porównaniu z tym, który b dzie udziałem
przeci tnego człowieka u szczytu rozwoju w nast pnym, czyli pi tym, obiegu. Władcy
Płomienia przybyli z planety Wenus na Ziemi w okresie trzeciej rasy głównej i od
razu obj li kierownictwo naszej ewolucji. Ich kierownika ksi gi hinduskie darz
mianem Sanat Kumara; razem z Nim przybyli trzej główni Jego Pomocnicy oraz
dwudziestu innych Adeptów. Około stu zwykłych istot ludzkich zostało równie
sprowadzonych z Wenus i poł czyło si ze zwykł ziemsk ludno ci . O tych Wielkich
Istotach mówi Doktryna Tajemna, e rzuciły one iskr w bezrozumnych ludzi i obudziły
w nich intelekt. Działanie tych istot miało w sobie co z magnetycznego
11 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce bod ca, przyci gały bowiem do siebie
ludzi, umo liwiaj c im rozwini cie w sobie ukrytej iskry i stanie si indywidualno
ci . Powracaj c po tej koniecznej dygresji do naszego tematu, musimy przypomnie ,
e cho w celu analizy niezb dne jest oddzielenie człowieka od jego ciał, czyli narz
dzi, to jednak ja pozostaje jedna i ta sama, jakkolwiek zmienia si mog formy, w
których si ona przejawia. wiadomo jest jedno ci , a podział, który w niej
przeprowadzamy, słu y albo ułatwianiu bada , albo jest złudzeniem, wynikaj cym z
ogranicze naszej zdolno ci postrzegania, spowodowanych przez umysły, za pomoc
których ja działa w ni szych wiatach. Ja ma trzy aspekty: poznania, woli i energii
działania, z których wypływaj nasze my li, pragnienia i czyny, lecz oczywi cie to
cała ja poznaje, chce i działa. Jej funkcje nie s oddzielone w pełni od siebie.
Gdy ja poznaje, wtedy równie chce i działa; gdy przejawia sw wol , to zarazem
działa i poznaje; gdy działa, to te poznaje i chce. Zawsze jedna z tych funkcji
góruje nad pozostałymi, czasem w takim stopniu, e całkiem je przesłania. Lecz
nawet podczas najwi kszego skupienia si na poznawaniu jakiego przedmiotu – na tej
najbardziej oddzielonej od pozostałych funkcji – obecne s utajona energia i
utajona wola, które mo na dostrzec przy starannej analizie. Kilka uzupełniaj cych
wyja nie pomo e zrozumie istot rzeczy. Gdy ja jest cicha – wtedy przejawia si
aspekt poznawczy, czyli zdolno odzwierciedlania ka dego przedmiotu (jak to pó niej
zobaczymy szczegółowo). Gdy ja jest skupiona i zmierza do zmiany istniej cego
stanu rzeczy, wtedy pojawia si aspekt woli. Gdy ja w obecno ci jakiego przedmiotu
przejawia energi , by si z nim zetkn , objawia wówczas aspekt działania. Wida z
tego, e te trzyprzejawy nie s trzema odr bnymi cz ciami ja ni ani te trzema
przejawami poł czonymi w jedno, lecz wyst puje jedna niepodzielna cało ,
przejawiaj ca si w trojaki sposób. Z punktu widzenia wschodniej jogi umysł jest po
prostu zindywidualizowan wiadomo ci cało ci , ł cznie z jej czynno ciami. Joga tak
oto przedstawia procesy wiadomo ci: 1. wiadomo przedmiotów, aspekt inteligencji,
czyli dominuj cy ton wiata mentalnego.
W Głosie milczenia znajduje si nast puj ce zalecenie: Niech e twój "w niebiosach
zrodzony", gdy si w ocean Maji pogr a, nie oddziela si od Powszechnego Rodzica
(Duszy). Lecz niech płomienna pot ga w najgł bszej serca komorze si ukryje, w
Macierzy wiata przybytku. "W niebiosach zrodzony" – to czitta, ni szy umysł.
Narodził si on z duszy, b d cej w górze, gdy manas stał si dwoisty na czas
inkarnacji. Sfery atmy, buddhi i manasu symbolizowane s słowem "niebo", podczas
gdy sfery osobowo ci oznaczone s symbolem "ziemia". Obecno "zrodzonego w
niebiosach" daje człowiekowi poczucie pewnej wolno ci, a poniewa ma on t wolno i
mo no pój cia własn drog , ycie jego jest zwykle bardziej bezładne i mniej
uregulowane ni ycie ni szych królestw przyrody. U wi kszo ci ludzi materia
mentalna jest tak silnie zł czona z materi astraln , e nie mo e si uwolni od niej
całkowicie po mierci fizycznej. Dlatego rezultatem walki pomi dzy ich kam a
manasem jest pozostanie w ciele astralnym pewnej ilo ci materii mentalnej, a
niekiedy nawet materii ciała przyczynowego, jakkolwiek ego ju je całkowicie opu
ciło. Je eli natomiast człowiek podczas swojego ycia przezwyci ył zupełnie swe ni
sze pragnienia i potrafił uwolni bez reszty ni szy umysł od pragnie , to ju w
praktyce nie ma miejsca na walk mi dzy kam a manasem, a ego mo e nie tylko odzyska
wszystko, co w t inkarnacj "zainwestowało", lecz równie uzyska cały "dochód", to
znaczy do wiadczenia i zdolno ci, jakie udało si w ci gu ycia zdoby .
ROZDZIAŁ VII: FALE MY LOWE Gdy człowiek posługuje si ciałem mentalnym, czyli my
li, powstaj w tym ciele wibracje, które wywołuj dwa ró ne skutki. Pierwszy z nich
to wysyłanie wibracji, czyli fal: b dzie to przedmiotem niniejszego rozdziału.
Drugim skutkiem jest tworzenie my lokształtów: zajmiemy si tym w rozdziale nast
pnym. Wibracja powstaj ca w ciele mentalnym, podobnie jak wszelkie inne wibracje,
ma tendencj do udzielania si ka dej otaczaj cej materii, która potrafi na ni
reagowa , podobnie jak wibracja dzwonu wywołuje drgania cz steczek otaczaj cego
powietrza. St d, poniewa atmosfera pełna jest materii mentalnej, która bardzo
łatwo reaguje na tego rodzaju impulsy, powstaj w niej fale, rodzaj wibruj cej
powłoki, utworzonej z materii mentalnej, a rozprzestrzeniaj cej si w otaczaj cej
przestrzeni dokładnie w ten sam sposób, jak fale na spokojnej powierzchni wody
rozchodz si we wszystkich kierunkach od miejsca, w którym spadł kamie .
Rozprzestrzenianie si fali mentalnej nie ogranicza si tylko do płaszczyzny, lecz
obejmuje swym zasi giem wiele wymiarów przestrzeni, podobnie jak promieniowanie
sło ca lub lampy. Promienie my li krzy uj si we wszystkich kierunkach, nie powoduj
c wcale interferencji, tak samo jak promienie wietlne w wiecie fizycznym.
29 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce Co wi cej, rozchodz ca si kulista fala
jest wielobarwna i opalizuj ca, lecz jej barwy słabn w miar rozprzestrzeniania
si . Jak stwierdzili my, wibracje mentalne d do odtworzenia si , ilekro nadarzy si
sposobno . Wskutek tego za ka dym razem, gdy fala my li dotrze do innego ciała
mentalnego, objawia si skłonno do wywoływania w nim wibracji, podobnych do tych,
które j zrodziły. Oznacza to, e gdy fala my li uderzy w czyje ciało mentalne,
wówczas w umy le tego człowieka powstaje tendencja do my li podobnej do tej, jaka
istniała w umy le osoby wysyłaj cej fal . Fala my lowa słabnie w miar oddalania si
od swego ródła i prawdopodobnie jest to proporcjonalne do sze cianu odległo ci
zamiast do jej kwadratu, jak to si dzieje przy fali na płaszczy nie stawu, a to ze
wzgl du na dodatkowy wymiar. Niemniej wibracje mentalne trac swoj moc o wiele
wolniej ni drgania materii fizycznej i wyczerpuj sw sił lub staj si tak słabe, e
ju przestaj by odczuwane; dzieje si tak dopiero w bardzo du ej odległo ci od swego
ródła. Odległo , któr fala my li mo e osi gn , jej moc i trwało oddziaływania na
inne ciało mentalne, zale y od siły i wyrazisto ci my li, która t fal zrodziła.
Tak wi c silna my l rozprzestrzenia si dalej ni my l słaba, lecz jasno i wyrazisto
maj nawet wi ksze znaczenie ni siła my li. Do innych czynników, które maj wpływ na
odległo osi gan przez fal my low , nale y natura my li i opór, z jakim si spotyka.
Tak wi c fale rozchodz ce si w materii astralnej ni szego rodzaju ulegaj szybko
stłumieniu przez mnóstwo innych wibracji na tym e poziomie, podobnie jak łagodny d
wi k ginie w zgiełku du ego miasta. Z tego powodu egocentryczna my l przeci tnego
człowieka, która rodzi si na najni szym poziomie wiata mentalnego i opada
natychmiast na najni szy poziom wiata astralnego, wywiera stosunkowo znikomy
wpływ. Jej siła w obu tych wiatach, nawet je eli gwałtowna, jest ograniczona, gdy
dokoła faluje tak ogromne morze podobnych my li, e jej fale natychmiast w nim gin
zagłuszone chaosem my li. Natomiast my l zrodzona na wy szym poziomie ma o wiele
czystsze pole do działania, gdy w naszych czasach liczba my li wytwarzaj cych tego
rodzaju fale jest bardzo mała. Z tego punktu widzenia my l o charakterze
teozoficznym stanowi niemal osobn klas dla siebie. Istniej niew tpliwie inne osoby
religijne, których my li s równie wzniosłe, lecz nigdy nie tak cisłe i okre lone.
Nawet my l naukowa rzadko kiedy stanowi t klas co my l teozoficzna, która wobec
tego ma wolne pole do działania w wiecie mentalnym. My l teozoficzna podobna jest
do d wi ku rozbrzmiewaj cego w ród ogólnego milczenia. Wprawia ona w ruch materi
mentaln na poziomie, z którego dzi rzadko si korzysta, a fale przez ni wywołane
działaj na te cz ci ciała mentalnego, które u przeci tnego człowieka pozostaj
jeszcze całkiem w u pieniu. Tote budzi ona całkiem nowe cz ci aparatu my lenia.
Fala taka oczywi cie nie musi przekaza my li teozoficznej osobom, które jej nie
znaj , ale budz c wy sze cz ci ciała mentalnego, przyczynia si do podniesienia
poziomu ich my li i w
30 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce ogóle do ich zliberalizowania, cho ich
kierunek mo e by wyznaczony przez nawyki tych osób. Ró norodno my li nie ma
granic. Je eli my l jest całkiem prosta, to w ciele mentalnym pojawia si tylko
jedna pr dko wibracji i w rezultacie tylko jeden rodzaj materii mentalnej zostaje
silnie poruszony. Ciało mentalne, jak wiemy, składa si z materii czterech ni szych
poziomów wiata mentalnego, a na ka dym z nich istniej liczne odmiany tej materii o
rozmaitej g sto ci. Je eli człowiek jest gł boko pogr ony w jakim innym rodzaju my
li, to nawet pot na fala my lowa mo e przej nad nim wcale go nie poruszaj c,
podobnie jak człowiek bardzo czym zaj ty mo e nie słysze głosu innej osoby.
Poniewa jednak wielka liczba ludzi nie my li wyra nie ani intensywnie, wyj wszy
sytuacje, gdy jaka bie ca sprawa yciowa wymaga od nich całej uwagi, podlega ona w
wysokim stopniu oddziaływaniu my li, które docieraj do nich z zewn trz. St d
wynika wielka odpowiedzialno ka dego za swoje my li, gdy je li s szczególnie silne
i wyra ne, z reguły oddziałuj na wielk liczb innych ludzi. Nie ma przesady w
powiedzeniu, e człowiek lubuj cy si w my lach złych lub nieczystych szerzy zaraz
moraln w ród swych bli nich. Pami tajmy, e wielu ludzi nosi w sobie zal ki zła,
zal ki, które by mo e nigdy by nie wydały owocu, gdyby nie podziałała na nie jaka
siła z zewn trz i nie pobudziła ich do ycia; fala zrodzona przez my li nieczyste i
bezbo ne mo e si sta czynnikiem budz cym jaki zal ek zła i zasilaj cym jego
rozwój. My l taka mo e wi c by przyczyn stoczenia si człowieka, który z kolei
oddziaływa na innych iw ten sposób zło rozprzestrzenia si we wszystkich
kierunkach. W ten sposób wytwarza si stale bardzo wiele zła, i cho dzieje si to cz
sto bezwiednie, jego sprawca ponosi jednak zawsze karmiczn odpowiedzialno . Z
drugiej strony dobre my li mog oddziaływa dobroczynnie. Dlatego te człowiek, który
to rozumie, b dzie si starał posyła stale swym przyjaciołom i s siadom my li pełne
miło ci, pogody i spokoju, podobnie jak sło ce obdarza swymi promieniami ycie na
ziemi. Niewielu jednak ludzi zdajesobie spraw , jak wiele dobrego mogliby zdziała
dzi ki pot dze my li. Zdarza si niekiedy, e człowiek nie ma mo liwo ci pomóc
fizycznie drugiemu człowiekowi. Mo e si nawet zdarzy , e czyja fizyczna obecno
jest cierpi cemu niemiła, a mózg fizyczny zamkni ty przed wszelk pomoc na skutek
przes dów lub religijnego fanatyzmu. Ale jego ciało astralne i mentalne jest o
wiele wra liwsze i bardziej przygotowane do przyj cia pomocy ni ciało fizyczne i
zawsze mo na do nich dotrze za pomoc fal my li nios cych otuch i ukojenie. Cz sto
si zdarza, e najlepsza wola nie jest w stanie nic uczyni w wiecie fizycznym, lecz
zawsze dzi ki wytrwało ci i skupionej, pełnej miło ci my li, mo na przynie ulg w
wiecie astralnym czy mentalnym. Nale y zwróci uwag , e fala my lowa nie przekazuje
ci le okre lonej my li, lecz raczej budzi my li o podobnym charakterze. Tak na
przykład, je li my l jest nabo na, to jej wibracje b d pobudza pobo no , ale
przedmiot czci mo e by odmienny u ka dej osoby, na któr oddziałuje.
31 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce Fala my li lub wibracji przekazuje zatem
charakter my li, a nie jej przedmiot. Je eli Hindus siedzi pogr ony w uwielbieniu
dla Kriszny, to wysyłane przez niego fale my lowe pobudzaj uczucia pobo no ci u ka
dego, kto znajdzie si w zasi gu ich wpływu, cho u mahometanina uczucie czci
kieruje si do Allaha, u wyznawcy Zoroastra do Ahuramazdy, a u chrze cijanina do
Jezusa. Je eli podobna fala dotrze do ciała mentalnego materialisty, któremu
uczucie pobo no ci jest w ogóle obce, to i wtedy wywoła dodatni efekt, gdy pobudzi
do działania wy sz cz ciała mentalnego, chocia nie zdoła wytworzy wibracji, do
których człowiek ten nie jest przyzwyczajony. Czytelnik powinien uprzytomni sobie
w pełni fakt bardzo doniosły: człowiek, który zazwyczaj ywi my li czyste, dobre i
silne, posługuje si w tym celu wy sz cz ci swego ciała mentalnego, której przeci
tny człowiek wcale nie u ywa i która wskutek tego jest u niego zupełnie nierozwini
ta. Taki człowiek reprezentuje zatem w tym wiecie sił dobra i jest ogromnie u
yteczny dla wszystkich swych s siadów, którzy s w jakim stopniu wra liwi, gdy
wysyłane przez niego wibracje budz w nich wy sze cz ci ciała mentalnego i w
rezultacie otwieraj przed nimi nowe dziedziny my li. Co wi cej, człowiek, który
dzie po dniu my li jasno i starannie, nie tylko doskonali swe zdolno ci umysłowe i
zdolno wysyłania fal dobroczynnych my li w wiat, lecz tak e rozwija i doskonali
sam materi mentaln . Zakres bowiem wiadomo ci mog cej dotrze do fizycznego mózgu
jest wyra nie zale ny od tego, w jakim stopniu atomy potrafi odpowiada na
wibracje, czyli od ilo ci o ywionych i czynnych w atomach spiral. Normalnie w
obecnym stadium rozwojowym na siedem spiral zwykłego stanu fizycznego czynne s
cztery. Człowiek, który jest zdolny do wy szych form my lenia, pomaga w rozwoju
aktywno ci dalszych spiral atomów; poniewa za atomy nieustannie dostaj si do ciał
człowieka i wydostaj , mog by wchłoni te i u yte przez inn osob , która potrafi z
nich korzysta . Wzniosłe my li pomagaj zatem wiatu w podniesieniu wiadomo ci na wy
szy poziom przez udoskonalenie samej materii mentalnej. Istniej liczne odmiany
materii mentalnej i, jak stwierdzono, ka da z nich ma wła ciw sobie pr dko
wibracji, do której jest przyzwyczajona i na któr najłatwiej reaguje. My l zło ona
mo e oczywi cie pobudza równocze nie wiele odmian materii mentalnej. Ogólna
zasada, na której si opiera oddziaływanie my li na ciało mentalne (jak równie
uczucia na ciało astralne), jak to widzieli my w rozdziale III, polega na tym, e
my li złe i egoistyczne s zawsze stosunkowo powolnymi wibracjami materii ci szego
rodzaju, podczas gdy my li dobre i altruistyczne przejawiaj si jako wibracje o wi
kszej pr dko ci, które wyst puj tylko w subtelniejszej materii. Siła zjednoczonej
my li pewnej liczby osób jest zawsze o wiele wi ksza od ogólnej sumy siły my li
poszczególnych osób; reprezentuje j raczej ich iloczyn. Dlatego dla ka dego miasta
lub osiedla niezmiernie korzystne byłyby regularne zebrania grup osób, które
potrafi wytwarza my li na wysokim poziomie.
Ró nica pomi dzy skutkami działania fali my lowej a my lokształtu polega na tym, e
jak to widzieli my w rozdziale VII, fala my lowa nie wywołuje okre lonej pełnej my
li, lecz tylko wzbudza u odbiorcy my l o tym samym charakterze. Fala my lowa
działa w sposób mniej okre lony, chocia mazasi g o wiele szerszy. Natomiast my
lokształt przekazuje ci le okre lon my l osobie gotowej j odebra i czyni to
wiernie oddaj c jej tre i charakter. Mo e jednak dotrze tylko do jednej osoby.
Fala my lowa ma zatem wybitn zdolno przystosowania si : fala pobo no ci na
przykład budzi u odbiorcy pobo no , jakkolwiek przedmiot czci mo e by odmienny u
wysyłaj cego my l ni u odbiorcy; my lokształt natomiast spowodowałby powstanie
dokładnego obrazu Istoty, do której to pobo ne uczucie było zwrócone. Je eli my l
ma dostateczn moc, odległo nie ma absolutnie adnego znaczenia dla my lokształtu,
ale my l przeci tnego człowieka jest zwykle słaba i rozproszona, wskutek czego nie
oddziałuje poza ograniczon stref .
38 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce My lokształt miło ci lub pragnienia
roztoczenia nad kim opieki skierowany z du sił do osoby obdarzonej tym uczuciem
zmierza bezpo rednio do niej i pozostaje w jej aurze jako osłaniaj ca tarcza. B
dzie on szukał ka dej sposobno ci do słu enia lub obrony, cho nie przez wiadome i
przemy lane działanie, lecz raczej na lepo, zgodnie z nadanym mu impulsem, i
wzmacniał siły działaj ce przyja nie na aur , a osłabiał siły nieprzyjazne. Tak
powstaj i działaj prawdziwi aniołowie-stró owie przy kochanych przez nas osobach.
W ten wła nie sposób niejedna modlitwa matki za oddalone od niej dziecko kr y
dokoła niego, działaj c w opisany sposób. Znajomo tych faktów powinna nam u
wiadomi , jak olbrzymi sił mamy w swych r kach. Mo emy powtórzy tu raz jeszcze to,
co powiedzieli my poprzednio o falach my lowych, a mianowicie, e cz sto jeste my
bezsilni, gdy chodzi o pomoc drugiemu człowiekowi w wiecie fizycznym. Mo na jednak
oddziaływa na ciało mentalne (i astralne) człowieka, które cz sto jest wra liwsze
od jego ciała fizycznego. Zawsze mamy mo no oddziaływania na ciało mentalne lub
astralne za pomoc podtrzymuj cej na duchu my li, uczucia miło ci lub przyja ni
itd. Prawa rz dz ce my l zapewniaj skuteczno takiego działania: zawód nie jest mo
liwy, nawet gdyby skutek nie był widoczny w fizycznym wiecie. Czytelnik dostrze e
z łatwo ci , e my lokształt mo e oddziała na drug osob tylko wówczas, gdy w jej
aurze znajduj si składniki zdolne do wibrowania harmonijnie z my lokształtem. Je
li wibracje my lokształtu s całkiem inne ni wibracje, do których zdolna jest aura
drugiej osoby, my lokształt odbija si od niej z sił proporcjonaln do siły, z jak
uderzył. Słuszne jest wi c powiedzenie, e czysty umysł i czyste serce stanowi
najlepsz obron przed wrogimi atakami, gdy czysty umysł i czyste serce sprawiaj , e
ciała mentalne i astralne składaj si z najbardziej subtelnych materiałów, które
nie reaguj w ogóle na wibracje wymagaj ce materii ci szej i g stszej. Kiedy zła my
l o szkodliwym zamiarze uderza w takie oczyszczone ciało, odbija si od niego i po
magnetycznej linii najmniejszego oporu powraca do swego twórcy i w niego uderza.
Poniewa ma on w swych ciałach mentalnym i astralnym-tak e materi , z której
stworzył my lokształt, my lokształt ten wywołuje w jego ciałach wibracje i wywiera
na niego destrukcyjne działanie, przeznaczone dla innej osoby. Dlatego słuszne
jest twierdzenie, e przekle stwa (i błogosławie stwa) spadaj na głow przeklinaj
cego (błogosławi cego). Bardzo powa ne mog wi c by nast pstwa nienawi ci lub
podejrze kierowanych przeciw człowiekowi dobremu i o wysokim stopniu rozwoju
duchowego; my lokształty wysyłane ku niemu nie mog mu zaszkodzi , lecz odbite
powracaj jak bumerang do swego twórcy, niszcz c go umysłowo, moralnie lub nawet
fizycznie. Gdy człowiek wyobra a sobie, e znajduje si w jakim odległym miejscu lub
gor co pragnie tam by , my lokształt przedstawiaj cy jego posta zjawia si w owym
miejscu. Nierzadko inne osoby widziały taki my lokształt i brały go za ciało
astralne człowieka lub jego zjaw . Aby to było mo liwe, osoba widz ca musi do
wiadczy jasnowidzenia albo my lokształt musi mie do mocy, aby si zmaterializowa ,
to znaczy przyci gn do siebie pewn ilo fizycznej materii i na chwil si ni otoczy .
My l wytwarzaj ca tego rodzaju kształt musi mie du moc i dlatego czerpie du o
materii z ciała mentalnego; dzi ki temu kształt ten, chocia w chwili opuszczenia
ciała mentalnego jest
39 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce mały i skondensowany, zazwyczaj rozszerza
si i osi ga wielko osoby wysyłaj cej go,zanim dotrze do miejsca przeznaczenia. Co
wi cej, taki my lokształt, który musi by zbudowany głównie z materii mentalnej, cz
sto przyci ga do siebie równie du ilo materii astralnej. Przywdziewaj c szat
astraln elemental mentalny traci wiele ze swej wietlisto ci, cho jego ja niej ce
barwy mo na nadal wyra nie widzie wewn trz powłoki z materii ni szego rz du.
Podobnie jak my l pocz tkowa o ywia esencj elementaln wiata mentalnego, tak ta
sama my l oraz jej kształt z tej e esencji elementalnej stanowi dusz astralnego
elementala. wiadomo my liciela nie wł cza si stale do opisanego powy ej my
lokształtu. Ten kształt jest normalnie tworem zupełnie odr bnym, cho nie całkiem
oddzielonym od swego twórcy; dzi ki temu twórca mo e otrzymywa za jego po
rednictwem interesuj ce go spostrze enia. Istnieje jednak rodzaj jasnowidzenia
bardziej rozwini tego ni zwykłe jasnowidzenie, wymagaj cy znacznego panowania nad
sob w wiecie mentalnym. Niezb dne jest wówczas zachowanie i utrzymanie wi zi z
nowo utworzonym my lokształtem w takiej mierze, aby mo na było za jego po
rednictwem odbiera wra enia. Wra enia, jakich doznaje my lokształt, dochodz do my
liciela za pomoc odpowiednich wibracji. Gdy ten rodzaj jasnowidzenia osi ga
doskonało , wówczas jasnowidz niemal rzutuje cz swej wiadomo ci w my lokształt i
posługuje si nim jako swoistym, wysuni tym na odległo punktem obserwacyjnym. Mo e
on wtedy widzie niemal równie dobrze, jak gdyby znajdował si tam, gdzie jest my
lokształt. Postacie i przedmioty, które dostrzega, widzi w naturalnej wielko ci i
z bliska; mo e te zmienia dowolnie miejsce, z którego je obserwuje. Ka dy, kto my
li, korzysta ze zdolno ci tworzenia my lokształtów. My li s rzeczami, i to pot
nymi. Ka dy z nas bez przerwy tworzy my lokształty, dniem i noc . Nasze my li,
wbrew ogólnemu przekonaniu, nie s wył cznie nasz własn spraw . My li złe i
przewrotne docieraj w rzeczywisto ci o wiele dalej ni złe słowa i mog oddziaływa
na ludzi, którzy ju nosz w sobie zal ki zła. Jak pisze jeden z Mistrzów: Człowiek
nieustannie zaludnia sw drog w przestrzeni całym własnym wiatem, potomstwem swej
wyobra ni, pragnie , pop dów i nami tno ci. Mistrz pisze równie , e Adept potrafi:
rzutowa w widzialny wiat i materializowa w nim kształty, zbudowane przez jego
wyobra ni z bezładnej materii kosmicznej wiata niewidzialnego. Adept nie stwarza
niczego nowego, lecz tylko korzysta z materiałów, które nagromadziła dokoła niego
natura, i operuje nimi. Materiały te w ci gu całej wieczno ci przechodziły przez
wszelkie formy. Musi on tylko wybra to, czego potrzebuje, i powoła je do
obiektywnego istnienia. Ró nica mi dzy człowiekiem nierozwini tym duchowo a
rozwini tym polega na tym, e człowiek rozwini ty posługuje si wiadomie sił my li.
Gdy potrafi wiadomie stwarza my lokształty i kierowa nimi, jego u yteczno oczywi
cie ogromnie si zwi ksza, gdy jest zdolny posługiwa si my lokształtem, by działa
tam, gdzie nie mo e swobodnie si uda w ciele mentalnym. W ten sposób ma mo no
roztaczania opieki i kierowania my lokształtami, by spełniały jego wol .
Najwspanialszym przykładem takiego my lokształtu jest zapewne my lokształt znany w
Ko ciele chrze cija skim jako Anioł Obecno ci. Nie jest to członek królestwa
aniołów, lecz
40 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce my lokształt Chrystusa maj cy Jego wygl d
i stanowi cy przedłu enie wiadomo ci samego Chrystusa. Wła nie dzi ki Aniołowi
Obecno ci dokonuje si przemiana "elementów" zwana transsubstancj . Podobne
zjawisko, cho nie na tak wysokim poziomie, wyst puje w lo y wolnomularskiej, w
której u ywa si portretu G.W. P. W. M. My lokształt ten stanowi tak bardzo cz stk
jego osoby, e lo a odczuwa dobrodziejstwo Jego obecno ci i Jego błogosławie stwo
dokładnie tak samo, jak gdyby był w fizycznej postaci. Wysiłkiem woli mo na
natychmiast rozproszy sztucznego elementala lub my lokształt, dokładnie w ten sam
sposób jak w wiecie fizycznym zniszczy jadowitego w a, aby wi cej nie szkodził.
Okultysta jednak nie robi tego nigdy, z wyj tkiem bardzo niezwykłych okoliczno ci.
Aby zrozumie powód takiego post powania, niezb dne s dodatkowe wyja nienia dotycz
ce esencji elementalnej. Esencja elementalna, z której zbudowany jest my
lokształt, rozwija si , jak to ju nadmienili my, na swój sposób – to znaczy, uczy
si wibrowa z mo liwie wielk pr dko ci . Gdy wi c my l utrzymuje j przez pewien
czas w stanie wibracji z pewn pr dko ci , to pomaga jej tak, e przy najbli szej
sposobno ci zareaguje ona o wiele łatwiej na podobne wibracje. Czy my l jest
dobra, czy zła, to dla energii elementalnej nie ma znaczenia. Rozwój jej wymaga po
prostu, aby jakakolwiek my l si ni posługiwała. Ró nica mi dzy dobr a zł my l
przejawia si w jako ci u ytej esencji elementalnej, gdy zła my l lub pragnienie
potrzebuje do wyra enia si grubszej materii, natomiast my l dobra i
szlachetniejsza subtelniejszej. W ten sposób esencja elementalna rozwija si
stopniowo, dzi ki działaniu na ni my li ludzi, duchów przyrody, aniołów, a nawet
zwierz t, je li tylko potrafi my le . Z tej wi c przyczyny, to znaczy, aby nie
przeszkadza ewolucji esencji elementalnej, okultysta unika niszczenia sztucznych
elementali i woli raczej broni siebie lub innych tworz c w razie potrzeby ochronn
powłok . Czytelnik nie powinien oczywi cie wyobra a sobie, e jego obowi zkiem jest
hodowanie w sobie my li niskiego rodzaju, aby przyczyni si do ewolucji ci szych
rodzajów esencji elementalnej. Pełno bowiem jest mało rozwini tych ludzi, którzy
zawsze zajmuj si takimi my lami. Okultysta powinien zawszemie szlachetne i czyste
my li i tym samym umacnia i wspiera ewolucj subtelniejszej materii elementalnej, a
zatem działa na polu, na którym działa zbyt mało ludzi. Zanim rozstaniemy si z
zagadnieniem my lokształtów, chcieliby my jeszcze doda , e na materi astraln i
mentaln oddziaływa ka dy d wi k, i to nie tylko muzyczny, ale ka dego rodzaju.
Niektóre z my lokształtów muzycznych opisane zostały w ksi ce Ciało astralne w
rozdziale VII. My lokształt, czyli gmach wzniesiony w wy szych sferach bytu
podczas odprawiania chrze cija skiej mszy, ró ni si nieco od innych my
lokształtów, chocia ma du o wspólnego z kształtami, które stwarza muzyka. Składa
si z materiałów dostarczonych podczas pierwszej
41 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce cz ci nabo e stwa przez kapłana i wiernych
na poziomie eterycznym, astralnym i mentalnym. Materia sfer jeszcze wy szych
pojawia si w nim w drugiej cz ci nabo e stwa, głównie za spraw zast pów
anielskich. Gmach tego my lokształtu mo e by porównany z kondensatorem z zakładu
destylacji wody. W ochłodzonym zbiorniku para wodna ozi bia si i skrapla. Podobnie
gmach mszy jest naczyniem, w którym gromadz si i kondensuj materiały dostarczane
przez modl cych si wiernych; do naczynia tego spływa z najwy szych sfer strumie
boskiej siły, a pomagaj cy w obrz dzie aniołowie zu ytkowuj t sił na okre lone
potrzeby w fizycznym wiecie. Obrz dy wszystkich wielkich religii wiata zmierzaj do
wytworzenia podobnych skutków za pomoc zbiorowego działania. Ceremonie
wolnomularskie osi gaj podobne rezultaty, lecz odmienn drog . My lokształt
stworzony przez ceremoni wolnomularsk stanowi prawdziwy "firmament niebios", który
mo na uwa a za aur człowieka le cego na plecach. Symbolizm ten wyst puje te gdzie
indziej, na przykład w wielobarwnej sukni Józefa, w Szacie Chwały, któr
przywdziewa wtajemniczony, a tak e w Augoidesie filozofów greckich, w którym dusza
przebywa w subtelnym, niewidzialnym wiecie.
Po drugie: istnieje rzecz, któr mo na nazwa prawd sam w sobie. Je eli poj cie to
wydaje si zbyt abstrakcyjne, by mo na było je poj , mo emy powiedzie , e jest to
koncepcja prawdy w umy le naszego Logosa Słonecznego. My l ta jest dost pna tylko
tym, którzy osi gn li wiadome zjednoczenie z bóstwem. Niemniej mo na dostrzec jej
odblaski, padaj ce z jednej sfery do drugiej, coraz ciemniejsze w miar schodzenia
w dół. Niektóre z tych odbi s dost pne dla człowieka, którego my l potrafi wznie
si na ich spotkanie. Istnienie o rodków my lowych poci ga za sob jeszcze inne
interesuj ce konsekwencje. Wielu my licieli mo e oczywi cie dociera równocze nie
do tej samej dziedziny wiata mentalnego i czerpa z niego dokładnie te same idee.
Mo e si te zdarzy , e ich sformułowanie w wiecie fizycznym b dzie podobne. Ludzie
nie wiadomi rzeczy mog wówczas oskar a którego z nich o plagiat. .le eli nie
zdarza si to zbyt cz sto, to tylko ze wzgl du na mał wra liwo fizycznego mózgu
ludzkiego na my li pochodz ce z wy szych sfer bytu. Zjawisko to wyst puje nie
tylko w literaturze, lecz i w ród wynalazców; jest dobrze znane w urz dach
patentowych, gdzie cz sto zgłaszane s równocze nie identyczne wynalazki. Pisarze
mog te czerpa z kroniki akaszy, ale t stron zagadnienia rozpatrzymy w jednym z
nast pnych rozdziałów.
55 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce
FIZYCZNA
W tym rozdziale b dzie mowa o ciele mentalnym, które istnieje i działa w zwykłym
stanie wiadomo ci "na jawie", czyli w zwykłych warunkach fizycznego ycia. Dogodnie
b dzie rozpatrzy trzy czynniki, które decyduj o naturze i działaniu ciała
mentalnego w ci gu ycia fizycznego, a mianowicie: 1. ycie fizyczne 2. ycie
emocjonalne 3. ycie mentalne. ycie fizyczne W rozdziale VIII ksi ki Ciało astralne
wymienili my i opisali my czynniki, które oddziałuj na ciało astralne w warunkach
ycia fizycznego. Prawie wszystko, co zostało w tej sprawie napisane, odnosi si
mutatis mutandis do ciała mentalnego. Dlatego nie b dziemy si tu zajmowa szerzej
tymi czynnikami, lecz tylko krótko stre cimy poprzednie wywody, dodaj c jedynie
niezb dne komentarze. Zwa ywszy, e ka da cz steczka ciała fizycznego ma swój
odpowiednik w wiecie astralnym i mentalnym, brudnemu i prostackiemu ciału
fizycznemu b dzie odpowiada nieczyste i prostackie ciało mentalne. Poniewa siedem
stopni lub stanów materii mentalnej odpowiada siedmiu stanom materii fizycznej
(jak i siedmiu stanom materii astralnej), wydaje si naturalne, e najsilniej na
ciało mentalne oddziałuj fizyczne ciała stałe, płynne, gazowe i eteryczne, czyli
cztery ni sze stany materii fizycznej. Dla czytelnika b dzie chyba oczywiste, e
ciało mentalne zbudowane z ci szych odmian materii mentalnej łatwiej b dzie
reagowa na my li pospolite i niskie ni na subtelne. Ci kie po ywienie i napoje
przyczyniaj si do prymitywnego składu ciała mentalnego. Pokarmy mi sne, alkohol,
tyto , s szczególnie szkodliwe dla ciał: fizycznego, astralnego i mentalnego.
Podobnie ma si sprawa prawie ze wszystkimi narkotykami. Gdy za ywa si narkotyk
taki jak opium, aby złagodzi silny ból, nale y to czyni jak najoszcz dniej. Ten,
kto si na tym zna, potrafi usun zły wpływ opium na ciało mentalne i astralne, gdy
spełniło ono swoje zadanie w ciele fizycznym. Co wi cej, ciało fizyczne od ywiane
mi sem i alkoholem jest po otwarciu wy szej wiadomo ci szczególnie skłonne do
zachorowa ; choroby nerwowe nale y faktycznie przypisa temu, e wy sza wiadomo
usiłuje przejawia si za po rednictwem ciał, które s zablokowane produktami mi
snymi i zatrute alkoholem. Wszelkiego rodzaju brud jest jeszcze bardziej niepo
dany w wiatach wy szych ni w wiecie fizycznym. Tak na przykład astralne i mentalne
odpowiedniki zu ytej materii, stale
56 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce odrzucanej przez ciało fizyczne w postaci
niewidzialnego pocenia si , maj szczególnie niepo dany charakter. Ka dy, kto
pragnie utrzyma ciało astralne i mentalne w porz dku, powinien starannie unika gło
nych, ostrych lub nagłych hałasów. Jest to jedna z przyczyn, dla których ucze
studiuj cy okultyzm powinien unika wielkomiejskiego ycia. Warunki tego ycia
działaj te bardzo niekorzystnie na dzieci, których ciała astralne i mentalne s
bardzo plastyczne i dlatego szczególnie wra liwe na nieustaj cy hałas wielkiego
miasta. Kumuluj ce si skutkihałasu wywołuj w ciele mentalnym uczucie znu enia i
uniemo liwiaj jasne my lenie. Na ciało mentalne człowieka oddziaływa prawie
wszystko, co znajduje si w jego otoczeniu. Tak na przykład obrazy zawieszone na
cianach mieszkania wywieraj na wpływ nie tylko przez to, co wyra aj dla oczu, ale
równie dlatego, e artysta wło ył w nie bardzo du o z siebie, ze swych najgł bszych
i najintymniejszych my li i uczu . Mo na nazwa te elementy niewidzialnymi
odpowiednikami obrazu, wyra aj cymi si w materii astralnej i mentalnej;
odpowiedniki te promieniuj z obrazu, podobnie jak zapach z kwiatu. Szczególnie
silne skupisko my lokształtów stanowi ksi ki, a ich niedostrzegalny wpływ na ycie
człowieka cz sto jest bardzo du y. Dlatego nie powinno si trzyma w swej bibliotece
ksi ek o nieprzyjemnym lub niepo danym charakterze. Talizmany i amulety oddziałuj
równie w pewnym stopniu na ycie człowieka. Sprawa ta omówiona została w Ciele
eterycznym i Ciele astralnym. Krótko mówi c, ich działanie jest dwojakiego
rodzaju: 1. Emituj one fale o istotnej u yteczno ci. 2. wiadomo wła ciwo ci
talizmanu budzi w jego posiadaczu wiar i odwag , a przez to wyzwala energi jego
własnej woli. Je eli talizman jest "zwi zany" ze swoim twórc i je li jego
posiadacz odwołuje si my lowo do tego twórcy, to ego twórcy odpowie na wezwanie i
wzmocni wibracje talizmanu siln fal własnej pot niejszej my li. Silnie naładowany
magnetyzmem talizman mo e si sta nieocenion pomoc : człowiek ma zapanowa nad swoj
fizyczn natur tak samo jak nad uczuciami i umysłem, ale bez w tpienia najtrudniej
jest mu poradzi sobie z natur fizyczn . Niektóre osoby pogardzaj talizmanami, inne
znów zdaj sobie spraw , jak trudna jest cie ka okultyzmu i ch tnie korzystaj z
ofiarowanej pomocy. Najpot niejszym talizmanem znajduj cym si na naszej planecie
jest zapewne Berło Władzy przechowywane w Szambali i u ywane podczas wtajemnicze i
przy innych okazjach. Człowiek podlega równie działaniu barw otaczaj cych go
przedmiotów. Podobnie jak uczucie lub my l wytwarza w subtelniejszej materii pewn
barw , tak odwrotnie, ka da barwa przedmiotu fizycznego stanowi trwały bodziec
zmierzaj cy do wzbudzenia w człowieku uczucia lub my li, którym ta barwa
odpowiada. W tym kryje si na przykład wyja nienie, dlaczego Ko ciół chrze cija ski
u ywa pewnych wybranych barw do ozdobienia ołtarzy, szat
57 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce liturgicznych itd. Maj one wywoływa wła
ciwy stan umysłu i serca odpowiednio do sytuacji. Człowiek podlega te wpływowi
cian i mebli w mieszkaniu, gdy za pomoc swych my li i uczu magnetyzuje nie
wiadomie otaczaj ce go przedmioty fizyczne, wskutek czego maj one zdolno
poddawania my li i uczu tego samego typu ka dej osobie, która znajdzie si w ich
zasi gu. Zjawisko to wyst puje, jak dobrze wiadomo, w celach wi ziennych i innych
podobnych miejscach. Na tym równie polega warto " wi tych miejsc", których
atmosfera dosłownie wibruje z wielk pr dko ci . Pokój przeznaczony wył cznie na
medytacj szybko uzyskuje atmosfer czystsz i subtelniejsz ni atmosfera otoczenia,
tote m dry ucze wykorzystuje ten fakt dla własnego dobra, jak i pomagaj c otaczaj
cym go osobom. Innym przykładem oddziaływania siły my li s niektóre statki morskie
maj ce opini "pechowych", na których dochodzi do seryjnych awarii bez adnej
widocznej przyczyny. Podło em tego rodzaju faktów mog by uczucia gor cej nienawi
ci, ywione do budowniczego statku lub jego pierwszego kapitana. Uczucia te same
przez si zapewne nie wystarczyłyby do wywołania powa nego nieszcz cia. Jednak na
ka dym okr cie i statku zdarzaj si chwile, w których niebezpiecze stwo zostaje w
por za egnane dzi ki czujno ci i szybkiemu działaniu, a kiedy indziej krótka
chwila opó nienia lub niedbalstwa wystarcza, by spowodowa katastrof . Zgromadzenie
złych my lokształtów mo e spowodowa chwil nieuwagi lub wahania i da im okazj do
zło liwego działania. Oczywi cie, mo na równie stworzy "szcz liw " atmosfer
dookoła materialnych przedmiotów dzi ki optymizmowi i dobrym my lom ich u
ytkowników. Podobnie przedstawia si sprawa z relikwiami. Ka da rzecz silnie
naładowana osobistym magnetyzmem mo e przez wieki wywiera swój wpływ z minimalnym
ubytkiem swej siły. Nawet je li relikwia nie jest autentyczna, to gromadzona w
niej w ci gu stuleci siła pobo nych uczu mocno j magnetyzuje i stwarza z niej o
rodek dobroczynnej siły. Okultystyczna m dro zawarta jest w radzie: Wyrabiaj z
miło ci ciasto, z którego pieczesz chleb; do paczki, któr zawijasz dla kobiety o
zm czonej twarzy, zapakuj troch siły i odwagi; razem z pieni dzmi wypłaconymi
człowiekowi o podejrzliwym wzroku przeka nieco ufno ci i wiary. Kto studiuje Dobre
Prawo ma pełno sposobno ci do przekazywania wszystkim dokoła błogosławie stwa w
sposób nie rzucaj cy si w oczy, tak e odbiorcy mog by całkiem nie wiadomi ródła, z
którego ono pochodzi. Jak to nadmienili my w rozdziale IX, gdy zajmowali my si
przekazywaniem my li, fizyczne obcowanie z wy ej rozwini t osob stanowi znaczn
pomoc w rozwoju i kształtowaniu ciała mentalnego. Podobnie jak ciepło promieniuj
ce z ogniska ogrzewa poło one w jego pobli u przedmioty, tak promieniowanie my li
człowieka o silniejszym umy le mo e pobudzi nasze ciało mentalne do harmonijnego z
nim wibrowania. A wtedy odczuwamy wzmo enie si naszych zdolno ci umysłowych.
58 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce Tego rodzaju zjawisko wyst puje cz sto
podczas wykładu; słuchacz doskonale rozumie tre wykładu, gdy ledzi słowa
prelegenta, ale pó niej owa tre okrywa si mgł i mo e całkiem umkn z umysłu, gdy
spróbuje j odtworzy w słowach. Tłumaczy si to tym, e wibracje silniejszego umysłu
kształtowały chwilowo ciało mentalne słuchacza, które jednak pó niej nie potrafiło
o własnych siłach przybra tych samych kształtów. Prawdziwy nauczyciel wpływa o
wiele lepiej na swoich uczniów trzymaj c ich przy sobie, ni za pomoc wypowiadanych
do nich słów. Niewidzialne istoty zamieszkuj ce morze, góry, lasy, wodospady itd.
emituj z siebie wibracje, które pobudzaj do drgania zaniedbane cz ci ciała
astralnego, mentalnego i eterycznego, tote z tego punktu widzenia wiele korzy ci
tym trzem ciałom mog przynie podró e. Ogólnie trzeba stwierdzi , e wszystko, co
sprzyja fizycznemu zdrowiu i dobremu samopoczuciu, działa korzystnie równie na wy
sze ciała człowieka, gdy ycie uczuciowe i umysłowe ma gł boki wpływ na ciało
fizyczne. Cho bowiem z natury rzeczy ciała mentalne i astralne łatwiej podlegaj
sile my li ani eli ciało fizyczne, to jednak nawet materia ciała fizycznego mo e
by kształtowana sił uczucia i my li. Tak na przykład wiadomo, e nawyki my lowe,
zalety lub wady uzewn trzniaj si w rysach fizycznych; zjawisko to jest tak
pospolite, e jego pełnego znaczenia wi kszo ludzi nie rozumie nale ycie. Innym
przykładem s stygmaty pojawiaj ce si na ciałach wi tych. Współczesna literatura
psychoanalityczna oraz inne ródła dostarczaj na to wielu przykładów. Ciało
fizyczne współczesnego, wysoko rozwini tego człowieka pi tej rasy podlega w
wielkiej mierze warunkom mentalnym; dlatego niepokój, l k, umysłowe zmartwienia i
moralne cierpienia, powoduj ce nerwowe napi cie – łatwo zakłócaj procesy organizmu
i wywołuj niedomagania i choroby. Słuszna my l i szlachetne uczucie oddziałuj na
ciało fizyczne i wzmacniaj jego zdolno asymilowania prany, czyli siły yciowej.
Siła i pogoda umysłu działaj wi c bezpo rednio w korzystny sposób na zdrowie
fizyczne, gdy rozwini ty człowiek pi tej rasy prowadzi ycie fizyczne w swoim
systemie nerwowym. ycie uczuciowe Ciała mentalne i astralne s tak ci le ze sob zwi
zane, e gł boko na siebie oddziałuj . Bliska i mocna wi mi dzy kam (pragnieniem) i
manasem (umysłem), jak równie ich wzajemne oddziaływanie, zostały ju omówione w
rozdziale VI. W tym rozdziale zajmiemy si tylko niektórymi dalszymi zjawiskami zwi
zanymi z wpływem ciała astralnego na ciało mentalne, a tak e wpływem ciała
mentalnego na ciało astralne. Fala uczu zalewaj ca ciało astralne nie wywiera sama
przez si wi kszego wpływu na ciało mentalne, chocia chwilowo uniemo liwia mu dost
p do mózgu fizycznego. Dzieje si tak dlatego, e ciało astralne, które stanowi
pomost pomi dzy ciałem mentalnym a mózgiem fizycznym, poddaje si tak całkowicie
wibracjom o pewnej pr dko ci, e nie potrafi przekazywa wibracji innego rodzaju.
Typowym przykładem wpływu silnego uczucia na działalno umysłu mo e by człowiek
zakochany; w tym stanie ółta barwa intelektu znika całkowicie z jego aury.
59 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce Ordynarna zmysłowo , wyra aj ca si w ciele
astralnym szczególnie niemiłym zabarwieniem, nie ma w ogóle mo no ci odtworzenia
si w ciele mentalnym. Stanowi to potwierdzenie zasady, e materia poszczególnych
sfer, w miar jak staje si coraz subtelniejsza, traci stopniowo zdolno wyra ania ni
szych cech. Tak wi c człowiek mo e stworzy sobie obraz mentalny wywołuj cy w nim
prze ycia zmysłowe, lecz my l ta i obraz wyra aj si wówczas w materii astralnej, a
nie w materii mentalnej. Obraz ten wywiera ci le okre lony wpływ o wła ciwym mu
odcieniu barwy na ciało astralne, ale w ciele mentalnym wzmacnia barwy towarzysz
cych mu wad, mianowicie egoizmu, pró no ci i zakłamania. Zdarza si niekiedy, e
pewne grupy uczu i my li, cz ciowo po danych, cz ciowo niepo danych, ci le si ze
sob wi . Tak na przykład znany jest dobrze fakt, e gł boka pobo no cz sto splata
si z pewn form zmysłowo ci tak silnie, i niepodobna ich rozdzieli . Człowiek
dotkni ty t przykr przypadło ci mo e zbiera owoce pobo no ci, nie doznaj c
ujemnych skutków zmysłowo ci, je li otoczy swe ciało mentalne ochronn powłok ,
utworzon z ni szych rodzajów materii wiata mentalnego. W ten sposób odetnie si od
ni szych wpływów, cho pozostanie nadal wra liwy na wpływy wy sze. Jest to tylko
jeden z przykładów zjawiska, które w wiecie mentalnym wyst puje w wielu odmianach.
Trzeba zwróci szczególn uwag na fakt, e wpływ ciała mentalnego na ciało astralne
jest powa ny. Pami tajmy, e ka de ciało podlega władzy ciała bezpo rednio wy
szego. Tak wi c ciało fizyczne nie mo e kierowa samo sob ; kieruj nim i władaj
nami tno ci i pragnienia ciała astralnego. Ciało astralne z kolei musi by wiczone
i poddane władzy ciała mentalnego, gdy za pomoc my li mo emy zmieni pragnienie i
zacz przeobra a je w wol , która stanowi aspekt pragnienia. Tylko ja przejawiaj ca
si jako my l mo e zapanowa nad ja ni przejawiaj c si w postaci pragnienia. Ju samo
poczucie wolno ci towarzysz ce wyborowi pomi dzy pragnieniami dowodzi, e działa co
wy szego ni po danie i e tym czym wy szym jest manas, w którym przebywa wolna
wola, przynajmniej w odniesieniu do wszystkiego, co jest od niego ni sze.
Czytelnik powinien równie pami ta , e czakry, czyli o rodki siły w ciele
astralnym, s zbudowane w sferze mentalnej i z niej kierowane, podobnie jak o rodki
mózgu fizycznego s zbudowane pod wpływem wiata astralnego. Ka dy impuls przesłany
z ciała mentalnego do mózgu fizycznego musi przej przez ciało astralne, a poniewa
materia astralna jest znacznie wra liwsza na wibracje my li ni materia fizyczna,
jego wpływ na ciało astralne jest o wiele wi kszy. Spraw t omówili my w ksi ce
Ciało astralne (w rozdziale VIII) i do niej czytelnika odsyłamy. Jak wibracje
materii mentalnej wywołuj drgania materii astralnej, tak my li człowieka mog budzi
jego uczucia. Na przykład człowiek rozmy laj cy nad tym, co uwa a za swoj krzywd ,
łatwo wpada w gniew. Bywa i odwrotnie, cho cz sto si o tym zapomina. Spokojne i
rozs dne rozmy lanie pozwala unikn gniewu i innych niepo danych uczu .
60 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce Przykład wpływu nawyku naukowego i uporz
dkowanego my lenia na ciało astralne został zilustrowany w ksi ce C. W.
Leadbeatera Człowiek widzialny i niewidzialny (ilustracja XX, przedstawiaj ca
ciało astralne człowieka nale cego do naukowego typu). Barwy astralne układaj si w
regularne pasma o wyra nie zaznaczonych liniach granicznych. W kra cowych
przypadkach rozwój intelektualny prowadzi do całkowitego zaniku pobo nych uczu i
wybitnie te zmniejsza zmysłowo . Rozwój zdolno ci koncentracji i w ogóle rozwój
ciała mentalnego – wywiera wpływ na ycie podczas snu oraz sprawia, e sny staj si
wyra ne i rozumne, nabieraj ci gło ci i nawet mog by pouczaj ce. W gruncie rzeczy
u człowieka zaawansowanego w rozwoju ciało astralne powinno by , i faktycznie
jest, tylko zwykłym odbiciem barw ciała mentalnego, co wiadczy, e człowiek pozwala
sobie tylko na takie uczucia, jakie dyktuje mu rozs dek. Odwrotnie, adne uczucie,
i to w adnych warunkach, nie powinno oddziaływa na ciało mentalne, gdy jest ono
siedzib my li, a nie nami tno ci czy uczu . ycie mentalne Chocia w ewolucji i
kształceniu umysłu człowieka pewn nieznaczn rol mog odegra czynniki zewn trzne, to
jednak w ogromnej wi kszo ci wypadków zjawiska te wynikaj z aktywno ci jego
własnej wiadomo ci. Je eli wi c kto pragnie mie silne ciało mentalne, pełne ywotno
ci, aktywne i zdolne do rozumienia subtelniejszych my li, musi wytrwale pracowa
nad prawidłowo ci my lenia. Ka dy człowiek sam stale oddziaływa na swoje ciało
mentalne. Inni ludzie, jak na przykład mówcy i pisarze, czyni to okazjonalnie.
Jego własny wpływ na skład i budow swego ciała mentalnego jest o wiele wi kszy ni
kogokolwiek innego, sam te ustala normaln pr dko wibracji swego umysłu. My li nie
harmonizuj ce z t pr dko ci zostaj odepchni te, gdy zetkn si z jego umysłem. Je li
my li zgodnie z prawd , adne kłamstwo nie zdoła si zadomowi w jego umy le; je li
my li zgodnie z zasad miło ci, nienawi nie zdoła mu zakłóci ycia; je li rozmy la o
m dro ci, niewiedza nie zdoła go sparali owa . Umysłowi nie wolno pozwoli , by
stał si ugorem, gdy wtedy mo e w nim zakiełkowa i rozwin si zarodek ka dej my li;
nie wolno mu pozwala , by wibrował jak mu si spodoba, gdy oznaczałoby to, e b dzie
reagował na ka d przelotn wibracj . Umysł człowieka stanowi jego własno i nie
powinno si dopuszcza do niego innych my li poza tymi, które on sam, jego ego,
wybierze. Wi kszo ludzi w ogóle nie umie my le , nawet ludzie troch bardziej
rozwini ci rzadko kiedy my l w sposób okre lony i cisły z wyj tkiem krótkich
chwil, kiedy pochłonie ich jaka praca, wymagaj ca całkowitej uwagi. Wskutek tego
wi kszo umysłów zawsze le y ugorem, gotowa przyj ka de nasienie, które mu los
podaje. Ogromna wi kszo ludzi, je li obserwuje dokładnie swoje my li, mo e
stwierdzi , e tworz one przypadkowy strumie , w którym nie ma wcale ich własnych
my li, e znajduj si w nim po prostu strz py my li porzucone przez innych ludzi.
61 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce Przeci tny człowiek zazwyczaj nie wie
dokładnie, o czym w danej chwili my li i dlaczego. Zamiast kierowa swym umysłem ku
okre lonemu celowi, pozwala mu hasa na wszystkie strony lub pozostawia go
odłogiem, tak i mog si w nim pleni i dojrzewa wszelkie przypadkowo posiane
chwasty. Czytelnik, który powa nie usiłuje wznie si nieco ponad poziom my li
przeci tnego człowieka, musi pami ta , e bardzo du a cz my li nieustannie na niego
napieraj cych reprezentuje ni szy ni jego własny poziom i dlatego powinien stale
chroni si przed ich wpływem. Istnieje bowiem tak rozległy ocean my li o sprawach
nie maj cych w ogóle adnego znaczenia, e koniecznie trzeba je energicznie
odrzuca . To jest powodem, dla którego stał trosk ka dego wolnomularza jest
"strzec lo y". Człowiek, zadaj cy sobie trud stworzenia nawyku my lenia ci głego i
skupionego, spostrzega po pewnym czasie, e jego mózg wdro ony ju do kierowania si
tylko impulsami ego – prawdziwego my liciela – pozostaje w spokoju, gdy nie
pracuje nad danym mu zadaniem i nie reaguje na przypadkowe pr dy otaczaj cego go
oceanu my li. W rezultacie jego mózg przestaje by niewra liwy na impulsy płyn ce z
wy szych sfer, gdzie wzrok jest przenikliwy, a s d prawdziwszy ni tu na dole. Wy
sza wiadomo człowieka ma mo no przejawiania si tylko wtedy, gdy człowiek potrafi
utrzyma swój umysł w ryzach, gdy potrafi go uspokoi i zachowa w stanie wolnym od
my li. Wtedy jest gotowy do podj cia pracy medytacyjnej i wicze jogi. Stanowi to
praktyczn lekcj kształcenia i wiczenia ciała mentalnego. Człowiek, który to czyni,
spostrzega niebawem, e dzi ki my leniu ycie mo e si sta szlachetniejsze i szcz
liwsze, e naprawd dzi ki m dro ci mo na poło y kres cierpieniu. M dry człowiek
czuwa jak najtroskliwiej nad sw my l , wie bowiem, e jest ona pot nym narz dziem i
e on sam ponosi odpowiedzialno za prawidłowe jej u ycie. Jego obowi zkiem jest rz
dzi swoj my l , aby si nie bł kała, szkodz c jemu i innym, oraz rozwija jej sił ,
gdy dzi ki niej mo e zrobi bardzo du o dobrego. Czytanie nie kształtuje ciała
mentalnego; kształtuje je my l. Warto czytelnictwa polega tylko na tym, e
dostarcza materiałów dla my li, a rozwój umysłowy człowieka pozostaje w proporcji
do ilo ci my li, które snuje on podczas lektury. Regularne i stałe wiczenie, lecz
wolne od przesady, powoduje rozwój zdolno ci my lenia, podobnie jak wiczenia
fizyczne rozwijaj sił mi ni. Bez wysiłku my lenia ciało mentalne miałoby nieokre
lone kształty i pozostałoby niezorganizowane, a bez koncentracji – zdolno ci
skupienia my li na okre lonym przedmiocie – siła my li nie mogłaby si w ogóle
rozwin . Ogólne prawo ycia, e rozwój dokonuje si przez wiczenie, ma pełne
zastosowanie do ciała mentalnego, tak samo jak do ciała fizycznego. Gdy ciało
mentalne podlega wiczeniu i wdra a si do wibracji pod wpływem działania my li,
przyci ga wówczas z otaczaj cej atmosfery mentalnej now materi , która zostaje do
niego wł czona, zwi kszaj c jego rozmiary, jak i zło ono budowy. Ilo my li
decyduje o rozwijaniu si ciała mentalnego, a ich jako o rozwoju materii u ytej do
procesu tego rozwoju. Po ytecznie b dzie omówi bardziej szczegółowo metod
czytania. W ksi ce, która została starannie napisana, ka de zdanie lub ust p
zawiera jasny wykład okre lonej my li,
62 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce reprezentowanej przez stworzony przez
autora my lokształt. My lokształt taki jest zwykle otoczony ró nymi pomocniczymi
kształtami, które wyra aj przesłanki lub wnioski wynikaj ce z głównej my li. W umy
le czytelnika powinna powsta dokładna kopia my lokształtu autora – b d
natychmiast, b d stopniowo. Czy my lokształty wyra aj ce wnioski pojawiaj si w nim
równie , to zale y od natury umysłu czytelnika, czyli od tego, czy potrafi szybko
w jednej chwili dostrzec wszystko, co wynika z głównej my li. Człowiek umysłowo
słabo rozwini ty nie jest w ogóle zdolny do jasnej refleksji. Buduje on
bezkształtn mas zamiast geometrycznej formy. Inni znów ludzie potrafi wprawdzie
budowa kształt mo liwy do rozpoznania, lecz ma on st pione kraw dzie i naro a lub
nieproporcjonalnie du o cz ci. Jeszcze inni stwarzaj jakby szkielet my lokształtu,
co wiadczy, e uchwycili oni zarys my li, ale nie wypełnili go szczegółami i yciem.
Zdarza si te , e niektóre osoby dostrzegaj tylko jedn stron my li i buduj kształt
połowiczny, albowiem zatrzymuj si na jednym punkcie, lekcewa c reszt . Powa ny
czytelnik odtwarza natychmiast i dokładnie obraz centralnej my li, a my li
poboczne pojawiaj si w jego umy le jedna za drug , gdy rozwa a my l główn . Jedn z
podstawowych przyczyn niedoskonało ci obrazów mentalnych jest brak uwagi.
Jasnowidz cy cz sto obserwuje, e umysł czytelnika zaj ty jest równocze nie wieloma
sprawami. W jego mózgu kł bi si troski domowe, kłopoty rodzinne, kłopoty zawodowe,
wspomnienia, przewidywania rozrywek, znu enie nauk itd. Wszystko to razem zajmuje
dziewi dziesi tych jego ciała mentalnego, a tylko pozostała jedna dziesi ta stara
si rozpaczliwie pochwyci my lokształt, przyswajany rzekomo z czytanego tekstu. W
rezultacie takiego dorywczego i bezładnego czytania ciało mentalne napełnia si mas
drobnych, nie powi zanych ze sob my lokształtów, niby kamykami, a nie buduje uporz
dkowanego kształtu. Dlatego jest rzecz jasn , e dla skutecznego posługiwania si
swym umysłem i ciałem mentalnym nieodzowne jest wiczenie si w skupianiu uwagi i
koncentracji; człowiek musi przy tym nauczy si uwalnia swój umysł od wszelkich
ubocznych, nie zwi zanych z tre ci lektury, my li. Wyrobiony czytelnik potrafi za
po rednictwem my lokształtu autora zetkn si z jego umysłem i uzyska dodatkowe
wiadomo ci lub zrozumienie trudnych punktów, chocia -je li nie jest jeszcze na
zbyt wysokim poziomie – mo e mniema , e te nowe my li s jego własne, a nie autora.
Poniewa wszelka praca umysłowa wykonana w wiecie fizycznym, je li ma by skuteczna,
dokona si musi w mózgu fizycznym, powstaje konieczno wiczenia tego mózgu, tak aby
ciało mentalne mogło łatwo działa za jego po rednictwem. Wiadomo, e pewne cz ci
mózgu odpowiadaj okre lonym cechom człowieka i jego zdolno ci my lenia w okre
lonym kierunku. Wszystkie wi c cz ci mózgu powinny by doprowadzone do porz dku i
powi zane z odpowiednimi strefami ciała mentalnego.
63 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce Ucze okultyzmu oczywi cie wiczy si
wiadomie w sztuce my lenia. Dzi ki temu jego my l jest o wiele silniejsza ni u
przeci tnego człowieka, a jej oddziaływanie ma szerszy zakres i osi ga du o lepszy
skutek. Dzieje si to poza jego wiadomo ci i bez specjalnego wysiłku. Lecz wła nie
dlatego, e okultysta zna ogromn sił my li, jego odpowiedzialno za wła ciwe jej
wykorzystanie jest wi ksza, tote stara si usilnie u ywa jej do pomagania innym.
Wypada te przestrzec osoby lubi ce du o dyskutowa . Ludzie, których łatwo mo na
sprowokowa do dyskusji, powinni pami ta , e gdy rzucaj si zapalczywie w wir walki
na słowa, otwieraj bram swej umysłowej twierdzy i pozostawiaj j bezbronn . Wówczas
siła mentalna, znajduj ca si w pobli u, mo e wtargn i zapanowa nad ciałem
mentalnym. Podczas gdy człowiek niepotrzebnie trwoni swe siły, walcz c o sprawy,
które cz sto nie maj znaczenia ogólna tonacja ciała mentalnego ci gle si obni a
pod wpływem wdzieraj cych si sił zewn trznych. Ucze okultystyczny powinien wi c
mie si na baczno ci, gdy pozwala wci gn si do dyskusji. Powszechne do wiadczenie
dowodzi, e dyskusja rzadko doprowadza do zmiany pogl dów którejkolwiek ze stron; w
wi kszo ci wypadków umacnia tylko ka d z nich w jej pogl dach. Ka da chwila ycia
dostarcza naszej wiadomo ci sposobno ci do budowania ciała astralnego. Czy na
jawie, czy we nie, zawsze budujemy swe ciało mentalne. Ka de drgnienie wiadomo ci,
nawet je li zostało wywołane przelotn my l , przyci ga do ciała mentalnego jakie
cz steczki materii mentalnej i zarazem odrzuca inne. Je eli ciało mentalne wibruje
pod wpływem my li czystych i wzniosłych, to szybko drga powoduje wypadanie z ciała
grubszych cz stek materii, a na ich miejsce wchodz cz steczki subtelniejsze. W ten
sposób ciało staje si nieustannie coraz czystsze i delikatniejsze; zbudowane w
taki sposób z subtelniejszej materii nie reaguje wcale na ordynarne i złe my li.
Natomiast ciało mentalne uformowane z materii grubej b dzie nawiedzane przez ka d
przepływaj c w pobli u zł my l, a pozostanie niewra liwe na dobre my li i nie
odniesie z nich korzy ci. Wszystko, co zostało wy ej powiedziane, odnosi si
szczególnie do "formy" ciała mentalnego. Co si tyczy "strony ycia", czytelnik
powinien pami ta , e najgł bsz istot wiadomo ci jest nieustanne uto samianie si z
"nie-ja". W rzeczy samej wiadomo polega na wyst puj cym na zmian stwierdzaniu i
zaprzeczaniu: "jestem tym" oraz "nie jestem tym", dlatego e jest przyci ganiem
oraz odpychaniem i wywołuje w materii zjawisko, które nazywamy wibracj . Tak wi c
jako wibracji wytworzonych przez wiadomo determinuje stopie subtelno ci lub ci ko
ci materii przyci ganej do ciała mentalnego. Jak to zauwa yli my w rozdziale IX,
działaj ce na nas wibracje my li człowieka o wzniosłym charakterze pobudzaj do
drgania w naszym ciele mentalnym takie cz steczki materii, które potrafi reagowa ;
wibracje te przemieniaj lub odrzucaj te cz steczki, które s zbyt ci kie, aby mogły
wibrowa zgodnie z ich wielk pr dko ci . Tote korzy , jak mo emy odnie dzi ki
obecno ci drugiej osoby, w du ej mierze zale y od naszych przeszłych my li, musimy
bowiem ju wcze niej posiada w swym ciele mentalnym nieco subtelniejszej materii,
która by potrafiła reagowa na my li tej osoby.
64 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce Ciało mentalne podlega prawom nawyku tak
samo jak inne ciała. Tote je li przyzwyczaili my je do pewnego typu wibracji,
nauczy si odtwarza je łatwo i szybko. Je li na przykład kto pozwala sobie my le le
o innych, to szybko stanie si bardziej skłonny do my lenia o nich raczej le ni
dobrze. W ten sposób powstaj cz sto uprzedzenia, które tak człowieka za lepiaj , e
nie dostrzega u innych ludzi dobrych stron, a złe wyolbrzymia bez miary. Wskutek
niewiedzy wiele osób popada w nawyk złych my li. A przecie równie łatwo mo na
wytworzy nawyk dobrych my li. Nietrudno jest przyzwyczai si do spostrzegania u
spotkanych przez nas osób cech raczej po danych ni niepo danych. W wyniku tego
zrodzi si nawyk lubienia ludzi zamiast ich nielubienia. Dzi ki tego rodzaju
zabiegom umysł nasz mo e zacznie reagowa podziwem i uznaniem dla drugich zamiast
podejrzliwo ci i lekcewa eniem. Systematyczne posługiwanie si sił my li uczyni
wskutek tego nasze ycie łatwiejszym i przyjemniejszym, jak równie przyci gnie do
ciała mentalnego wła ciwy rodzaj materii. Wielu ludzi nie korzysta ze swoich
zdolno ci umysłowych w takim stopniu, w jakim powinno to czyni ich umysły s raczej
bierne ani eli twórcze. Przyjmuj nieustannie cudze my li, zamiast tworzy własne.
Dokładne zrozumienie powy szego faktu powinno skłoni człowieka do zmiany postawy
swej wiadomo ci w codziennym yciu i do czuwania nad działaniem umysłu. Z pocz tku
mo e ogarn człowieka przygn bienie, gdy spostrze e, e wi kszo jego my li nie
pochodzi od niego, e przychodz one nie wiadomo sk d i odchodz nie wiadomo dok d, a
jego umysł jest tylko dla nich miejscem krótkiego postoju. Po osi gni ciu tego
pocz tkowego stopnia samo wiadomo ci umysłowej człowiek powinien z kolei obserwowa
, jaka jest ró nica pomi dzy my lami przybywaj cymi do jego umysłu a my lami go
opuszczaj cymi – to znaczy, co on sam do nich dodał w czasie ich pobytu w jego umy
le. W ten sposób umysł szybko staje si naprawd aktywny i rozwija swe twórcze
zdolno ci. W nast pnej fazie człowiek powinien wybra z najwi ksz rozwag to, co
chce w swym umy le zatrzyma . Gdy wi c napotka dobr my l, niech skoncentruje na
niej uwag , wzmocni j , a nast pnie wy le jako czynnik dobra. Gdy odkryje w umy le
jak my l zł , niech j natychmiast odrzuci. Niepowa ne zabawianie si niepo danymi
my lami stwarza bezpo rednie zagro enie, gdy wywołuje skłonno do niepo danych
pokus, a nast pnie prowadzi do nieodpowiednich czynów. Gdy człowiek igra w my li z
wyobra eniem złego czynu, mo e nagle spostrzec, e go popełnia, zanim zda sobie
spraw z tego, co robi. Gdy otworz si drzwi sposobno ci, aktywno umysłu wybiega
naprzeciw niej i urzeczywistnia si w czynie. Ka dy bowiem czyn rodzi si z my li;
nawet je li dokonuje si – jak mówimy – bezmy lnie, jest zawsze instynktownym
wyrazem my li, pragnie i uczu , którym człowiek pozwalał dawniej swobodnie si
rozwija . Po dłu szym stosowaniu metody dobierania tych my li, które człowiek chce
zachowa w umy le, spostrzega on, e złe my li coraz rzadziej nawiedzaj jego umysł,
e w istocie rzeczy zostaj automatycznie odrzucone. Umysł zaczyna zarazem działa
jak magnes przyci gaj cy
65 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce z otoczenia wszystkie my li po dane. W ten
sposób człowiek gromadzi w swym ciele mentalnym mas dobrego materiału, a ciało to
z ka dym rokiem ma coraz bogatsz tre . Widzimy wi c, e wielkie niebezpiecze stwo,
przed którym powinni my si strzec, polega na stwarzaniu my lokształtów pod wpływem
impulsów z zewn trz, na pozwalaniu bod com z zewn trznego wiata, by wywoływały w
ciele mentalnym obrazy oraz modelowały tworzywo mentalne w my lokształty,
naładowane energi , która musi si wyładowa i urzeczywistni w działaniu. W tej wła
nie nie kontrolowanej aktywno ci ciała mentalnego tkwi ródło prawie wszystkich
naszych walk wewn trznych i duchowych trudno ci. Przyczyn tego
niezdyscyplinowanego działania mentalnego jest nasza niewiedza; niewiedz t trzeba
zast pi wiedz , bo wtedy nauczymy si kontrolowa swe ciało mentalne, tak e nic z
zewn trz nie pobudzi go do tworzenia obrazów i b dzie nam słu y według naszej
woli. ródłem wielkiej ilo ci cierpienia jest niezdyscyplinowana wyobra nia. Brak
panowania nad ni szymi nami tno ciami, szczególnie seksualnymi, jest rezultatem
niezdyscyplinowanej wyobra ni, a nie słabo ci woli. Nawet wtedy, gdy człowiek
odczuwa wielkie pragnienie, to odpowiedni czyn jest nast pstwem twórczej my li.
Niebezpiecze stwo tkwi nie w ogl daniu obiektu po dania i wmy leniu o nim; zaczyna
si ono wtedy, gdy człowiek wyobra a sobie, e spełnia swe pragnienie, i gdy pozwala
pragnieniu wzmocni te wyobra enia. Wa ne jest, by zrozumie , e przedmioty po dania
nie maj same przez si adnej siły, dopóki nie pozwolimy sobie na wyobra enia, które
maj w sobie sił twórcz . Je li to uczynimy, walka jest nieunikniona. W walce tej
mo emy odwoływa si do tego, co uwa amy za sw wol , i próbowa uciec przed skutkami
aktywno ci własnej wyobra ni, stawiaj c zaciekły opór. Niewielu ludzi wie, e
niespokojny lub zaciekły, wywołany przez strach opór jest czym całkiem ró nym od
woli. Woli nale y u ywa przede wszystkim do panowania nad wyobra ni , gdy w ten
sposób usuniemy przyczyn trudno ci u samego jej ródła. Jak zobaczymy w jednym z
nast pnych rozdziałów, materiały gromadzone przez nas w obecnym yciu fizycznym
zostan nast pnie w ci gu ycia po miertnego przetworzone na umysłowe zdolno ci,
które uzewn trzni si w przyszłych naszych inkarnacjach. Ciało mentalne w nast pnej
inkarnacji zale y od pracy, jak wykonujemy w swym obecnym ciele mentalnym. niwo,
które nam karma przynosi, jest zgodne z dokonanym przez nas zasiewem. Nie mo emy
izolowa jednego naszego ycia od drugiego ani te stworzy w cudowny sposób czego z
niczego. W Czandagyopaniszad czytamy: Człowiek jest tworem my li; nad czym rozmy
la w tym yciu, tym stanie si w yciu nast pnym. Aby przezwyci y i zmieni nawyki my
lowe, trzeba usun z ciała mentalnego pewien układ cz steczek mentalnych i zast pi
je cz steczkami wy szego rz du; stanowi to oczywi cie na razie trudne zadanie,
podobnie jak trudno jest na pocz tku zmieni nawyki fizyczne. Le y to jednak
całkowicie w granicach naszych mo liwo ci i w miar tego, jak stara forma si
zmienia, prawidłowe my lenie staje si coraz łatwiejsze, a wreszcie przybiera
charakter spontaniczny. Wła ciwie nie ma granic dla człowieka, który stwarza
siebie od nowa za pomoc skoncentrowanego wysiłku umysłowego. Jak ju wspominali my,
szkoły lecznicze – takie jak
66 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce Christian Science, Wiedza Duchowa i inne
posługuj si tym pot nym czynnikiem, aby osi gn po dane rezultaty, co zale y w
znacznym stopniu od posiadanej przez prowadz c leczenie osob wiedzy o siłach,
które ona stosuje. Liczne sukcesy dowodz , e siły te istniej , a niepowodzenia
wiadcz , e posługiwano si nimi nieumiej tnie lub e uzdrawiacz nie potrafił ich w
dostatecznym stopniu wywoła dla wykonania swego zadania. Innymi słowy: my l jest
przejawem zdolno ci tworzenia, trzecim aspektem ludzkiej trójcy. Według chrze cija
skiej terminologii wola stanowi przejawienie si Boga Ojca; miło – Syna Bo ego, a
my l, czyli twórcze działanie – Ducha wi tego. My l bowiem w nas działa, stwarza i
wprowadza w czyn postanowienia woli. Je li wola jest królem w nas to my l jest
jego pierwszym ministrem. Okultysta posługuje si t twórcz sił w celu
przyspieszenia ewolucji ludzkiej. Wschodnia joga stanowi zastosowanie ogólnych
praw ewolucji umysłu do przyspieszania ewolucji poszczególnych wiadomo ci.
Dowiedziono ju nieraz, i mo na si o tym zawsze na nowo przekona , e my l skupiona
uwa nie na dowolnym poj ciu czy idei wbudowuje je czy j w charakter my l cego
człowieka i dzi ki temu mo e on stworzy w sobie ka d po dan cech przez wytrwałe i
uwa ne o niej my lenie, czyli medytacj . Znaj c to prawo, człowiek mo e budowa swe
ciało mentalne, jak tego zapragnie, podobnie jak murarz mo e zbudowa mur. Proces
budowania charakteru opiera si tak samo na zasadach naukowych, jak rozwój siły mi
ni. Nawet sama mier nie przerywa tej pracy, jak to zobaczymy w nast pnych
rozdziałach. W tego rodzaju pracy mo na z wielk skuteczno ci posługiwa si
modlitw , czego najbardziej godny uwagi jest przykład, jaki mo e nam da ycie
bramina. Jest ono w praktyce nieustann modlitw , cho bardziej szczegółowo
uregulowane, podobne do formy praktykowanej w niektórych klasztorach katolickich,
gdzie poucza si nowicjusza, e przy ka dym posiłku ma si modli , aby dusza jego
została nakarmiona chlebem ycia; za ka dym razem, gdy si myje, ma si modli , aby
jego dusza pozostała czysta; za ka dym razem, gdy wchodzi do ko cioła, ma si modli
, aby ycie jego mogło sta si nieustannym słu eniem, itd. ycie bramina jest
podobne, lecz pobo no jego si ga dalej i dotyczy wi kszej ilo ci szczegółów. Nie
ulega w tpliwo ci, e człowiek, który naprawd i rzetelnie stosuje si do tych wskaza
, pozostaje pod gł bokim i nieustannym wpływem tego swojego działania. Jak ju
nadmienili my w rozdziale IV, ciało mentalne odznacza si tym, e powi ksza sw
wielko , a tak e oczywi cie swoj aktywno , w miar rozwoju duchowego człowieka.
Ciało fizyczne, jak wiemy, od wielu wieków zachowuje w zarysie t sam wielko ,
ciało astralne ro nie tylko w pewnym stopniu, natomiast ciało mentalne (jak równie
ciało przyczynowe) w obecnym okresie ewolucji ogromnie si rozszerza i w stanie
spoczynku promienieje najwspanialszymi, wietlistymi barwami, które przechodz w ol
niewaj cy blask, gdy umysł intensywnie pracuje. U osoby słabo rozwini tej ciało
mentalne jest zaledwie widoczne; tak mało rozwini te, e potrzeba wysiłku, by je w
ogóle dostrzec. Bardzo du a liczba osób nie potrafi jeszcze jasno my le o sprawach
religijnych, szczególnie w krajach zachodnich. Wszystko wydaje si im niewyra ne i
mgliste. Ale dla rozwoju okultystycznego mglisto i nieokre lono nie wystarcza.
Nasze poj cia musz by wyra ne, a my loobrazy zarysowane dokładnie. Te cechy innych
maj istotne znaczenie w yciu okultysty.
67 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce Czytelnik powinien te zrozumie , e ka dy
człowiek widzi wiat zewn trzny tylko poprzez swój umysł. Rezultat takiego widzenia
mo na przyrówna do ogl dania krajobrazu przez kolorowe szkło. Człowiek, który by
stale widział wiat przez czerwone lub niebieskie szkła, nigdy by sobie nie u
wiadomił, jak to szkło zmienia rzeczywiste barwy krajobrazu. W podobny sposób
człowiek jest zazwyczaj nie wiadomy zniekształce spowodowanych przez to, e widzi
wszystko za po rednictwem swego umysłu. W tym wła nie oczywistym znaczeniu umysł
nazwany został "Twórc złudzenia". Ucze okultystyczny ma wyra ny obowi zek takiego
oczyszczenia i rozwini cia swego ciała mentalnego oraz usuni cia "naro li" (zob.
rozdz. V) i przes dów, aby ciało mentalne odzwierciedlało prawd z minimum
zniekształce spowodowanych jego usterkami. Musimy tu cho by pokrótce omówi wpływ,
jaki człowiek wywiera na zwierz ta, aby nasze studium o ciele mentalnym i jego
oddziaływaniu było mo liwie kompletne. Gdy człowiek kieruje yczliw my l do zwierz
cia lub czyni wyra ny wysiłek, aby je czego nauczy , wtedy mamy do czynienia z
bezpo rednim i zamierzonym działaniem ciała astralnego lub mentalnego człowieka na
odpowiednie ciało zwierz cia. Zdarza si to stosunkowo rzadko, gdy na ogół
oddziaływanie takie odbywa si bez wiadomego zamiaru, po prostu dokonuje si przez
nieustanne i nieuniknione obcowanie. Charakter i oddziaływanie człowieka maj
wielki wpływ na los zwierz cia. Je eli wzajemne ich oddziaływanie jest głównie
natury uczuciowej, to prawdopodobnie zwierz rozwinie si głównie przez swe ciało
astralne i jego ostateczne oddzielenie si od duszy grupowej b dzie wynikiem
gwałtownego wybuchu uczucia, który poruszy aspekt buddhi u unosz cej si w górze
monady, wynikiem czego b dzie utworzenie si ego. Je eli wzajemne oddziaływanie ma
charakter przede wszystkim umysłowy, to zostanie pobudzone rodz ce si ciało
mentalne zwierz cia i zwierz to zindywidualizuje si prawdopodobnie poprzez
intelekt. Je li człowiek jest obdarzony siln wol lub szczególnie uduchowiony,
zwierz zindywidualizuje si zapewne przez pobudzenie woli. Indywidualizacja za po
rednictwem uczucia, intelektu i woli to trzy normalne jej tory. Ale istniej te
mniej po dane sposoby indywidualizacji, mianowicie przez pych , strach, nienawi
lub dz władzy. Tak na przykład pewna grupa licz ca około dwu milionów osób
zindywidualizowała si w siódmym obiegu (rundzie) Ła cucha Ksi ycowego wył cznie
przez pych , nie maj c prawie adnych innych zalet prócz pewnej chytro ci i sprytu.
Ich ciała przyczynowe nie miały prawie adnych innych barw poza pomara czow .
Niezdyscyplinowanie i buta członków tej grupy powodowała we wszystkich okresach
historii ci głe kłopoty, zarówno dla nich samych jak i dla innych. Niektórzy z
nich stali si Panami Ciemnego Oblicza w Atlantydzie, inni znów zostali siej cymi
spustoszenie zdobywcami lub nie maj cymi skrupułów milionerami, słusznie nazwanymi
"Napoleonami wiata finansów".
68 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce Niektórzy spo ród tych, którzy osi gn li
indywidualno pod wpływem strachu wywołanego przez okrucie stwo, stali si
redniowiecznymi inkwizytorami, jak i tymi, którzy w naszych czasach torturuj
bezbronne dzieci. Dalsze szczegóły dotycz ce mechanizmu indywidualizacji znajduj
si w ksi ce A. Besant A Study in Consciousness (Studium o wiadomo ci). B dzie te o
tym mowa w ksi ce Ciało przyczynowe.
Nr 1. 2. 3. 4. 5. 6. 7.
Wynika st d, e siła pierwotna, prana oraz kundalini nie pozostaj w bezpo rednim
zwi zku z yciem umysłowym i uczuciowym człowieka, lecz jedynie z jego stanem
fizycznym. Istniej jednak inne siły wpływaj ce do czakr, które mo na nazwa
psychicznymi i duchowymi. Czakra u podstawy kr gosłupa oraz ledzionowa s
pozbawione tych sił, lecz czakra p pkowa i czakry wy sze stanowi wej cie dla sił,
które maj wpływ na wiadomo człowieka. Wydaje si , e istnieje pewna odpowiednio
pomi dzy barwami w strumieniu prany przepływaj cym przez poszczególne czakry a
barwami przypisywanymi pierwiastkom człowieka przez H. P. Bławack w tabeli
zamieszczonej w Doktrynie tajemnej (Secret Doctrine), któr poni ej przedstawiamy:
Tabela 2 Czakry przez które przepływa prana Gardłowa Sercowa Mi dzybrwiowa P pkowa
Pierwiastki człowieka Atma Bł kitna (auryczna otoczka) ółta Buddhi Indygo lub
ciemnobł kitna Wy szy manas Kama-manas Zielona ni szy umysł Czerwona Kama-rupa –-–
--– Barwy podane przez H. P. Bławack
Kundalini nale y do Pierwszej Fali ycia, płyn cej z Trzeciego Aspektu Logosa. W
rodku ziemi kundalini działa w całym globie, lecz zbli y si mo na tylko do jego
zewn trznych warstw, które harmonizuj z warstwami kundalini w ludzkim ciele.
Dlatego kundalini w ciele ludzkim wywodzi si z tego, co si zwie Laboratorium Ducha
wi tego w gł bi ziemi. Przynale y ono do podziemnego ognia, który stanowi uderzaj
ce przeciwie stwo ognia prany, czyli siły yciowej. Prana przynale y do powietrza,
wiatła i otwartej przestrzeni. Ogie id cy z dołu jest o wiele bardziej materialny,
podobnie jak ogie rozpalonego do czerwono ci elaza. Ta pot na siła wst puje jakby
coraz gł biej w materi , posuwa si powoli, lecz prze niepowstrzymanie naprzód, z
nieugi t pewno ci .
73 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce Nale y zauwa y , e kundalini stanowi sił
Pierwszej Fali ycia na jej drodze powrotnej i e działa ona w cisłym zwi zku ze
wspomnian wy ej sił pierwotn . Obie te siły działaj c wspólnie doprowadzaj
rozwijaj ce si stworzenie do punktu, w którym mo e ono przyj fal ycia płyn c od
Pierwszego Logosa i sta si ludzkim ego. Przedwczesne obudzenie kundalini poci ga
za sob wiele nieprzyjemnych skutków. Intensyfikuje ono wszystko w naturze
człowieka i łatwiej oddziaływa na ni sze i złe cechy ani eli na dobre. W ciele
mentalnym na przykład nast puje pobudzenie ambicji, która szybko si rozrasta do
niewiarygodnie wielkich rozmiarów. Mo e te nast pi ogromne wzmo enie intelektu,
czemu towarzyszy jednak szata ska pycha, całkiem niepoj ta dla zwykłego człowieka.
Nikt, kto nie ma do wiadczonego przewodnika, nie powinien nigdy próbowa
rozbudzenia kundalini, a gdy to rozbudzenie nast piło wskutek jakiego wypadku,
powinien natychmiast zasi gn rady osoby, która w pełni zna si na tych sprawach. W
Hathayogapradipika czytamy o kundalini, e: przynosi ona wyzwolenie jogom, a niewol
głupcom. Opanowanie kundalini musi by podejmowane w ka dej inkarnacji od nowa, gdy
w ka dej z nich człowiek ma nowe ciała, ale po raz odniesionym zwyci stwie łatwo
jest odnie je ponownie. Zale nie od typu człowieka działanie kundalini przejawia
si w ró ny sposób. Niektórzy na przykład raczej widz wy sze "ja", podczas gdy inni
słysz jego głos. Co wi cej, ten zwi zek z wy szym "ja" ma wiele stopni. Dla
osobowo ci oznacza on oddziaływanie ego, dla ego wpływ monady, a dla samej monady
zkolei to, e staje si ona wiadomym wyrazem Logosa. Aby móc posługiwa si zdolno
ciami ciała mentalnego, konieczne jest te zogniskowanie wiadomo ci w tym ciele.
wiadomo człowieka jest skupiona naraz tylko w jednym ciele, jakkolwiek mo e on by
w sposób mglisty wiadomy tak e innych ciał. Tak wi c je eli człowiek posiadaj cy
zdolno astralnego i mentalnego widzenia zogniskuje swoj wiadomo w fizycznym mózgu,
to b dzie widział dokładnie ciała fizyczne przyjaciół, ale ich ciała mentalne i
astralne mgli cie. Mo e on jednak momentalnie zmieni ognisko wiadomo ci, tak e
zobaczy dokładnie ciała astralne, ale wówczas ciała fizyczne i mentalne b dzie
widział niedokładnie. To samo dotyczy widzenia mentalnego i widzenia w innych wy
szych sferach. Aby przekaza mózgowi to, co si dostrzegło w wiecie mentalnym,
trzeba dokona trudnej operacji dwukrotnego przeniesienia obrazu z wy szej sfery do
ni szej, gdy obraz ten musi przej przez po redni wiat astralny. Je eli nawet
człowiek potrafi posługiwa si zdolno ciami mentalnymi, zachowuj c pełni wiadomo ci
w ciele fizycznym, to czuje si skr powany absolutn nieprzydatno ci fizycznej mowy
do wyra enia tego, co widzi. Aby wiadomo ciała mentalnego mogła dotrze do
fizycznego mózgu, niezb dny jest odpowiedni rozwój poł cze pomi dzy poszczególnymi
ciałami. Z pocz tku poł czenia te istniej poza wiadomo ci człowieka i nie s o
ywione, stanowi c w ciele fizycznym tak zwane organy szcz tkowe, które oczekuj na
swój rozwój na skutek ich u ywania. Poł czenia stałe i eteryczne ciało z ciałem
astralnym, astralne z mentalnym oraz mentalne z te wi ciałem przyczynowym.
Działanie woli je o ywia, a gdy zaczn funkcjonowa , człowiek
74 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce posługuje si nimi do przenoszenia wiadomo
ci z jednego ciała do drugiego. Wola o ywiaj ca te poł czenia wyzwala te
kundalini: ogie w owy. Organem ł czno ci mi dzy ciałem fizycznym i astralnym jest
przysadka mózgowa; pomi dzy ciałem fizycznym i mentalnym – szyszynka. Jak
zaznaczyli my wy ej, niektórzy ludzie rozwijaj najpierw przysadk , inni znów
szyszynk , a ka dy z nich musi si stosowa do metody wskazanej przez guru, czyli
nauczyciela duchowego. Gdy człowiek opanował sztuk opuszczania ciała fizycznego w
pełnej wiadomo ci, po uprzednim rozwini ciu poł cze pomi dzy ciałami, wówczas
zbudował pomost pomi dzy fizycznym yciem a yciem we nie. Zbudowanie tego pomostu
jest ułatwione dzi ki wdra aniu mózgu do reagowania na wibracje ciała mentalnego.
Mózg staje si przez to instrumentem reaguj cym na najl ejszy impuls woli.
Zasadnicze czynno ci przygotowawcze, niezb dne, by mo na było w ciele fizycznym
odbiera wibracje wy szej wiadomo ci, mo na stre ci w sposób nast puj cy:
oczyszczenie ni szych ciał za pomoc czystego po ywienia i czystego trybu ycia;
całkowite poskromienie nami tno ci; kultywowanie spokojnego, zrównowa onego
usposobienia i umysłu, nie poddaj cego si zgiełkowi i zmiennym kolejom zewn
trznego ycia; wyrobienie nawyku spokojnej medytacji (zob. rozdz. XIV) o wzniosłych
przedmiotach, zaniechanie po piechu, w szczególno ci tego trzymaj cego w napi ciu
z powodu nieustannej pracy, w której przerzucamy si od jednej rzeczy do drugiej;
prawdziwe umiłowanie spraw wy szego wiata, tak i umysł ch tnie odpoczywa w ich
towarzystwie, podobnie jak z najlepszym i najbli szym sercu przyjacielem. Gdy
człowiek potrafi posługiwa si swymi zdolno ciami mentalnymi w zwykłych warunkach
wiadomo ci na jawie, potrafi te oczywi cie odbiera wszelkiego rodzaju wra enia
pochodz ce ze wiata mentalnego, dzi ki czemu postrzega wszelk aktywno umysłow
innych ludzi równie wyra nie, jak ruchy ich ciał fizycznych. Gdy człowiek uczy si
posługiwa zdolno ciami ciała mentalnego, nie traci zdolno ci ciał ni szych, gdy
zawieraj si one w zdolno ciach ciał wy szych. Na tym stopniu rozwoju człowiek mo e
te wydatnie zwi kszy swoj u yteczno przez stwarzanie i wiadome kierowanie my
lokształtami, którymi posługuje si , wykonuj c zadanie w miejscu, do którego
chwilowo nie jest w stanie si uda w swym ciele mentalnym. Kieruje on wówczas tymi
my lokształtami z oddali, czuwaj c nad ich działaniem. Staj si one narz dziem jego
woli. Gdy człowiek rozpoczyna prac nad swym okultystycznym rozwojem, wówczas jego
ciało mentalne musi by oczyszczone i doprowadzone do porz dku. Szczególnie wa ne
jest, by potrafił stwarza wyra ne i mocne my lokształty, a ponadto umiał je sobie
wyra nie uzmysławia (wizualizowa ). Nie nale y bowiem miesza dwóch aktów.
Tworzenie my li jest bezpo rednim aktem woli, działaj cej za po rednictwem ciała
mentalnego; uzmysłowienie sobie tego jest po prostu jasnowidz cym postrzeganiem
stworzonego przez siebie my lokształtu. Gdy człowiek my li usilnie o jakim
przedmiocie, obraz jego powstaje w ciele mentalnym bez wzgl du na to, czy potrafi
go sobie uzmysłowi , czy te nie.
75 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce Ucze okultystyczny musi równie stara si o
zachowanie wysokiego poziomu czysto ci moralnej i równowagi umysłowej, bez których
jasnowidzenie staje si dla posiadacza przekle stwem zamiast dobrodziejstwem.
Rozwój wiadomo ci ciała mentalnego sprawia, e ycie i pami nieprzerwane w ka dej
inkarnacji. człowieka staj si ci głe,
Gdy człowiek potrafi w ten sposób wiadomie działa w ciele astralnym, do wiadczaj c
zarazem jego mo liwo ci i ogranicze , uczy si z konieczno ci odró nia siebie od
narz dzia, którym si posługuje. W nast pnym stadium b dzie si uczył dostrzega
iluzoryczno osobowego "ja" ciała mentalnego i uto samia si z rzeczywistym
człowiekiem, z indywidualno ci , czyli ego, przebywaj cym w ciele przyczynowym.
Ten dalszy krok w podnoszeniu wiadomo ci do poziomu ego w wy szej sferze mentalnej
przyniesie człowiekowi pami wszystkich jego minionych ywotów. Zanim jednak
człowiek b dzie mógł mie nadziej na zburzenie bariery pomi dzy wiatem mentalnym a
astralnym, tak aby cieszy si ci gło ci pami ci, musi najpierw przez dłu szy czas
wiczy si w posługiwaniu si ciałem mentalnym jako narz dziem. Analogia prowadzi nas
do wniosku, e ego musi by przez dłu szy czas w pełni wiadome i aktywne w swej
sferze, zanim wiadomo o jego istnieniu dotrze do fizycznego mózgu. Ciało mentalne
nie zna uczucia zm czenia czy znu enia. Nie istnieje taka rzecz, jak zm czenie
umysłu. To, co okre la si tym mianem, jest tylko zm czeniem fizycznego mózgu,
który słu y umysłowi do przejawiania si . Niemniej czysto fizyczne znu enie mo e
oddziaływa na ciało mentalne. Tak na przykład bardzo zm czony człowiek traci w
znacznym stopniu zdolno koordynowania my li. Ka da komórka fizyczna skar y si , a
to powoduje, e w ka dym ciele – eterycznym, astralnym i mentalnym – powstaje
wielka ilo małych, oddzielnych wirów, z których ka dy wibruje z własn pr dko ci ,
wskutek czego wszystkie ciała trac swoj spoisto i zdolno działania. Przy obecnym
stanie naszej wiedzy nie wiemy dokładnie, w jaki sposób działa zwykła pami . Jasne
jest jednak, e wibracja ciała mentalnego stanowi cz tego, co si dzieje, i e ciało
przyczynowe w tym nie uczestniczy. Ju od wielu tysi cy lat istniała ceremonia maj
ca na celu obudzenie zdolno ci ciał wy szych. W ciemnej komnacie celebrant
wypowiadał słowo Om, które harmonizowało wszystkich obecnych z celebrantem i z
jego uczuciami. Gdy celebrant wypowiadał słowo Bhur, komnat wypełniało zwykłe
wiatło. Przy wypowiadaniu nast pnego słowa otwierał si chwilowo u uczestników
wzrok astralny; podobnie dalsze słowo otwierało wzrok mentalny. Były to efekty
krótkotrwałe, lecz w przyszło ci oczywi cie łatwiej osi gnie si ten sam rezultat.
Jest rzecz wa n , aby czytelnik nauczył si odró nia impuls od intuicji. Poniewa
jedno i drugie pojawia si w mózgu od wewn trz, wydaj si one z pocz tku tym samym,
i dlatego potrzeba wielkiej wnikliwo ci, aby je rozró ni . Je li okoliczno ci na
to pozwalaj , dobrze jest nieco poczeka , gdy z upływem czasu impuls słabnie,
podczas gdy intuicja si nie zmienia. Impulsowi towarzyszy zwykle pewne podniecenie
i jest w nim co osobistego; prawdziwej intuicji towarzyszy poczucie spokojnej
siły. Impuls pochodzi z ciała astralnego,
76 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce intuicja za stanowi fragment wiedzy
przekazanej przez ego do osobowo ci. Pochodzi ona zatem z wy szej sfery mentalnej,
a niekiedy nawet ze sfery buddhi. Aby odró ni impuls od intuicji przed osi gni
ciem całkowitej równowagi, niezb dne jest spokojne zastanowienie oraz, jak to
powiedzieli my wy ej, zwłoka. W takich warunkach impuls zamrze, podczas gdy
intuicja zyska na jasno ci i sile. Spokój i pogoda pozwol ni szemu umysłowi
usłysze wyra niej głos intuicji i poczu jej sił . Tak wi c wskutek zwłoki intuicja
nic nie traci, lecz raczej zyskuje. Co wi cej, intuicja wi e si zawsze z pewn
bezinteresowno ci . Je li w impulsie pochodz cym z wy szej sfery dostrzegamy jaki
lad pobudki egoistycznej, mo emy by pewni, e jest to impuls astralny, a nie
prawdziwa intuicja ze sfery buddhi. Intuicja, podobna nieco do zdolno ci bezpo
redniego widzenia w wiecie fizycznym, zast puje czasem poznanie rozumowe, które mo
na porówna w fizycznym wiecie ze zmysłem dotyku. Intuicja rozwija si z
rozumowania, tak jak wzrok rozwijał si ze zmysłu dotyku. Lecz u człowieka mało
inteligentnego intuicja jest po prostu impulsem zrodzonym z pragnienia i stanowi
co ni szego ni rozumowanie.
Czytelnik powinien zdawa sobie spraw ze sposobu oddziaływania trosk i zna metod
ich usuwania. Praca, je li nie jest nadmierna, nie szkodzi aparatowi my lenia; wr
cz przeciwnie, wzmacnia go. Ale troski i zmartwienia wyra nie mu szkodz i po
pewnym czasie powoduj nerwowe wyczerpanie i rozdra nienie, które uniemo liwia
wytrwał prac umysłu. Troska to proces nieustannego powtarzania tego samego ła
cucha my li z nieznacznymi tylko zmianami, proces, w którym nie dochodzi si do
adnego rezultatu, a cz sto nawet nie zmierza si do okre lonego celu. Jest to ci
głe powtarzanie my lokształtów, stworzonych przez ciało mentalne i mózg fizyczny
bez udziału wiadomo ci, a narzucaj cych si bez przerwy. My liciel, który nie
zdołał rozwi za tego problemu, pozostaje niezadowolony, obawa przed przewidywanymi
trudno ciami utrzymuje go w stanie podniecenia i niepokoju. Pod wpływem tych bod
ców, które wymykaj si spod władzy my liciela, ciało mentalne i mózg fizyczny
odzwierciedlaj nieustannie te same obrazy, mimo e ju były odrzucone. Ogarni ty
trosk my liciel staje si niewolnikiem swych ciał, zamiast by ich panem. Poniewa
stan zatroskania wynika w znacznym stopniu z automatyzmu ciała mentalnego, ta sama
własno materii mo e posłu y do jego pokonania. Najlepszym sposobem uwolnienia si
od "kanału troski" jest przekopanie drugiego kanału o całkiem odmiennym
charakterze. Mo na to osi gn medytuj c na przykład nad my l : Ja jest Pokojem; jam
jest t Ja ni . Ja jest moc ; jam jest t Ja ni . W miar jak człowiek b dzie tak
rozmy lał, otoczy go Pokój, który kontempluje, i wypełni go Moc, któr sobie wyobra
ał. Dokładny tok my li słu cych do medytacji mo na oczywi cie dostosowa do
indywidualno ci medytuj cego. Kto studiuje okultyzm, musi si nauczy nie tylko my
le według własnej woli, ale równie przerywa my lenie według własnej woli. Gdy
praca my lowa została zako czona, trzeba my li całkowicie zaniecha , a nie pozwala
, by falowała, opuszczała umysł i wracała do niego jak statek uderzaj cy raz po
raz o przybrze ne skały. Gdy maszyna nie wykonuje pracy, człowiek nie pozwala jej
bezu ytecznie si obraca i bez potrzeby zu ywa . Tak samo nie powinno si pozwala
drogocennej maszynerii umysłu na bezcelowy ruch i zu ywanie si bez po ytku.Jak znu
one członki rozkoszuj si zupełnym odpoczynkiem, tak te umysł mo e si cieszy
zupełnym odpr eniem. Gdy wi c człowiek ko czy prac umysłow , powinien w ogóle
zaprzesta my le , a je eli jakie nowe my li si zjawiaj , nie zwraca na nie uwagi.
Inna metoda, stosowana z powodzeniem przez autora tej ksi ki, polega nie tyle na
odwróceniu uwagi (co stanowi akt pozytywny), ile na braku zainteresowania nasuwaj
cymi si my lami. Mog si zjawia jak chc , ale s oboj tne. Nie zasilane nowym yciem,
po krótkim czasie przestaj si zjawia i wówczas człowiek zaznaje całkowitej ciszy,
jest całkowicie wolny od wszelkiej my li i odpoczywa zarówno w ciele astralnym,
jak i mentalnym. Metod t mo na si te posługiwa przy leczeniu bezsenno ci; autor
sam sprawdził jej skuteczno .
84 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce Zaniechanie my li jest koniecznym
warunkiem pracy w wy szych sferach bytu. Gdy mózg fizyczny nauczy si pozostawa w
spokoju, wówczas otwiera si mo liwo wycofania si wiadomo ci z powłoki fizycznej.
Czytelnik mo e teraz w całej pełni zrozumie aforyzm Patand aliego, e dla
uprawniania jogi człowiek musi powstrzyma zmiany my l cego pierwiastka. Jego
zadaniem jest osi gn tak doskonał władz nad ciałem mentalnym, czyli my l cym
pierwiastkiem, aby zmieniało si ono tylko za jego wyra nie udzielon zgod – za zgod
my liciela. Dla okre lenia jogi Patand ali u ywa terminu czitta-writti-nirodha, co
oznacza ujarzmienie (nirodha) wirów (wrtti) umysłu (czitta). Tak jak si bierze do
r ki, a potem odkłada jakiekolwiek narz dzie, tak te człowiek musi umie post powa
z umysłem. Gdy to osi gnie, otworzy si przed nim mo liwo wyj cia poza ciało
mentalne. Joga polega zatem na powstrzymaniu wszelkich wibracji i zmian w ciele
mentalnym. Dlatego w ciele mentalnym Mistrza nie zachodz adne zmiany barw prócz
wywołanych od wewn trz. Barwa jego ciała mentalnego podobna jest do wiatła ksi yca
na marszcz cych si falach oceanu. Zawieraj si w niej wszystkie mo liwe barwy, ale
nic w zewn trznym wiecie nie mo e wywoła nawet najmniejszej zmiany w odcieniu tej
niezmiennej promienno ci. Ciało mentalne jest jedynie zewn trzn powłok , której u
ywa On do porozumiewania si z ni szym wiatem. Jednym ze skutków koncentracji jest
to, e gdy poznaj cy podmiot o skupionym umy le kontempluje wytrwale jeden obraz,
uzyskuje o wiele pełniejsz jego znajomo , ni mógłby uzyska za pomoc jakichkolwiek
opisów słownych. Surowy zarys przedmiotu, wytworzony za pomoc opisu słownego,
uzupełnia si coraz bardziej szczegółami w miar tego, jak w cielementalnym
kształtuje si jego obraz, a wiadomo wchodzi stopniowo w coraz ci lejsz styczno z
opisanym przedmiotem.
ROZDZIAŁ XIV: MEDYTACJA Koncentracja nie stanowi celu samego w sobie, lecz jest
rodkiem do osi gni cia celu. Kształtuje umysł czyni c z niego narz dzie, którym
wła ciciel mo e si swobodnie posługiwa . Gdy skupiony umysł wytrwale kieruje si ku
jakiemu przedmiotowi w celu przebicia si przez otaczaj c go zasłon i dotarcia do
jego ycia oraz zjednoczenia tego ycia z własnym – wtedy odbywa si medytacja.
Koncentracja jest wi c urabianiem narz dzia, a medytacja jego u ywaniem. Jak
widzieli my, koncentracja oznacza zatrzymanie umysłu na jednym punkcie bez adnych
odchyle , bez poddawania si roztargnieniu, które mo e by spowodowane czy to przez
zewn trzne przedmioty, czy przez działalno zmysłów, czy te przez umysł. Umysł ma
by wiczony w niezachwianej stało ci, aby stopniowo nauczył si odwraca uwag od
wiata zewn trznego oraz własnego ciała i aby w rezultacie zmysły pozostawały w
zupełnym spokoju i ciszy, natomiast on mógł by intensywnie wykorzystywany, skupiaj
c cał sw energi i kieruj c j do jednego, najwy szego osi galnego przez my l
punktu. Gdy potrafi to
85 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce osi gn ze wzgl dn łatwo ci , wówczas jest
gotowy do dalszego kroku; du ym, cho spokojnym, wysiłkiem woli mo e si gn jeszcze
wy ej, poza najwy sz my l, do jakiej potrafi si wznie zachowuj c oparcie w
fizycznym mózgu, i dzi ki temu wysiłkowi dotrze do wy szej wiadomo ci i zjednoczy
si z ni , uwalniaj c si od ciała fizycznego. Tak wi c ka dy, kto potrafi skupia
uwag , ka dy, kto potrafi wytrwale my le przez krótki czas o jednym przedmiocie,
nie pozwalaj c umysłowi od niego odbiega , jest przygotowany do rozpocz cia
medytacji. Medytacj mo na zdefiniowa jako nieprzerwan uwag umysłu skupion na
twarzy uwielbianej postaci lub na zagadnieniu wymagaj cym wewn trznego wiatła, aby
mogło by zrozumiane – w istocie rzeczy na czymkolwiek, co wymaga zrozumienia
raczej od strony ycia ni formy. Medytacja jestsztuk rozwa ania przedmiotu, niejako
obracania go w umy le z punktu widzenia ró nych jego znacze i stosunków. Inna
definicja medytacji mówi, e polega ona na usiłowaniu doprowadzenia do wiadomo ci
na jawie, to znaczy do umysłu w normalnym stanie aktywno ci, elementu nad wiadomo
ci, w celu stworzenia sił aspiracji kanału (przewodu), przez który oddziaływanie
boskiego lub duchowego pierwiastka – rzeczywistego człowieka – mogłoby promieniowa
na ni sz osobowo . Jest ona si ganiem umysłu i uczu ku ideałowi i otwieraniem mu
drzwi ni szej wiadomo ci. Medytacja – stwierdziła H. P. Bławacka -jest nie daj c
si wyrazi t sknot wewn trznego człowieka do Niesko czonego. wi ty Alfons de
Liguori mówił o medytacji jako o błogosławionym ognisku, w którym dusze
rozpłomieniaj si Bosk miło ci . Wybranym ideałem mo e by oderwane poj cie, na
przykład cnota czy pierwiastek boski w człowieku; mo e mie on posta Mistrza lub
Boskiego Nauczyciela. Ale zawsze istotne jest przede wszystkim wzniesienie si
duszy do swego boskiego ródła – pragnienie zjednoczenia si indywidualnego "ja" z
powszechn Ja ni . Czym jest pokarm dla ycia fizycznego; tym jest medytacja dla
ycia duchowego. Człowiek medytuj cy nale y zawsze do najskuteczniejszych ludzi na
wiecie. Lord Rosebery mówi c o Cromwellu okre lał go jako "politycznego mistyka" i
był zdania, e praktyczny mistyk przedstawia najwi ksz sił na wiecie. Skupiony
intelekt, zdolno wycofania si ze zgiełku ycia oznacza niezmienne wzmo enie energii
do pracy i działania, wi ksz stało i wytrwało , lepsze panowanie nad sob i pogod
umysłu. Człowiek medytuj cy nie marnotrawi czasu, nie rozprasza energii, nie omija
adnej sposobno ci. Kieruje wydarzeniami, gdy w nim samym znajduje si siła, której
te wydarzenia s zewn trznym wyrazem; uczestniczy w yciu boskim i dlatego
uczestniczy w boskiej sile. Jak ju powiedzieli my poprzednio, gdy umysł zachowuje
form jednego obrazu, a poznaj cy wytrwale go kontempluje, uzyskuje o wiele
pełniejsz wiedz o tym przedmiocie, ni mógłby j uzyska za pomoc wszelkich słownych
opisów. Podczas koncentracji obraz kształtuje si w ciele mentalnym, a skupienie
uwagi na surowym zarysie przedmiotu, opartym na przykład na słownym opisie,
wzbogaca ten zarys w coraz wi cej szczegółów, w miar jak wiadomo wchodzi w ci
lejszy kontakt z opisywanym przedmiotem.
86 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce Wszystkie religie zalecaj medytacj i ka da
szkoła filozoficzna uznaje jej u yteczno . Podobnie jak człowiek, który pragnie by
silny, wykonuje okre lone wiczenia dla wzmocnienia mi ni, tak ucze okultyzmu
posługuje si okre lonymi wiczeniami dla rozwoju ciała mentalnego i astralnego.
Istnieje oczywi cie wiele rodzajów medytacji, podobnie jak istnieje wiele typów
ludzkich. Zrozumiałe jest, e jedna metoda medytacji nie mo e przynie równie
dobrych rezultatów u wszystkich osób. Ka dy człowiek musi znale rodzaj medytacji
najbardziej dla niego odpowiedni. Medytacja mo e mie wiele celów; a oto najwa
niejsze z nich: 1. Dzi ki niej co najmniej raz dziennie człowiek my li o rzeczach
wzniosłych i wi tych, odrywaj c si od kołowrotka codziennego ycia, od jego
pospolito ci i od kłopotów. 2. Medytacja przyzwyczaja człowieka do my lenia o
wzniosłych sprawach, tak i po pewnym czasie tworz one zwykłe tło jego codziennego
ycia, do którego umysł jego ch tnie powraca, gdy uwalnia si od powszednich zada i
trosk. 3. Medytacja stanowi swego rodzaju astraln i mentaln gimnastyk , która ma
zachowa wy sze ciała w zdrowiu i zapewni swobodny przepływ przez nie boskiego
ycia. Z tych powodów regularno tych wicze ma zasadnicze znaczenie. 4. Mo na j
uprawia w celu rozwijania charakteru i wyrobienia w nim ró nych cech i cnót. 5.
Podnosi wiadomo na wy szy poziom, tak e ogarnia ona wy sze i subtelniejsze sprawy.
Dzi ki niej człowiek mo e si wznie a do boskiej obecno ci. 6. Sprowadza
błogosławie stwo płyn ce z wy szych sfer bytu, otwieraj c mu drog w dół. 7.
Stanowi cie k , nawet je li to jest tylko pierwszy krok na niej, prowadz c do wy
szego rozwoju i do szerszej wiedzy, do jasnowidzenia i ewentualnie do ycia poza
tym fizycznym wiatem. Medytacja jest najłatwiejsz i najbezpieczniejsz metod
rozwini cia wy szej wiadomo ci. Bezsprzecznie ka dy człowiek mo e z biegiem czasu
za pomoc medytacji, na przykład o Logosie lub Mistrzu, wznie si do poziomu
najpierw astralnego, a nast pnie mentalnego, nikt jednak nie potrafi okre li
potrzebnego na to czasu, gdy zale y to całkowicie od przeszło ci człowieka i
obecnych jego wysiłków. Człowiek zaj ty powa nym studiowaniem wy szych zagadnie
bytu wznosi si chwilowo ponad samego siebie i stwarza w wiecie mentalnym pot ny my
lokształt, który słu y natychmiast jako kanał dla siły unosz cej si nad nim w
najbli szym wy szym wiecie. Gdy kilka osób jednoczy si w my li o tym charakterze,
kanał, jaki stwarzaj , jest o wiele wi kszy ni suma kanałów indywidualnych. Taka
grupa osób mo e wi c stanowi prawdziwe, nieocenione błogosławie stwo dla społeczno
ci, w której działa.
87 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce Dzi ki swym intelektualnym studiom osoby
te mog spowodowa , e siły przynale ne normalnie do wy szego wiata mentalnego spłyn
do ni szego wiata mentalnego. Je eli ich my l zajmuje si zagadnieniem etyki i
rozwoju wy szych aspektów duszy, to mog ze wznio lejszych swych my li uformowa
kanał, którym siła wiata buddhi spłynie do wiata mentalnego. Mog wi c sprawi , e
siła ta b dzie promieniowa na wielu ludzi, którzy nie potrafiliby si wcale otworzy
na jej działanie, gdyby pozostawała w wiecie buddhi. Na tym w istocie rzeczy
polega główna, najwa niejsza rola ogniska Towarzystwa Teozoficznego – na
stwarzaniu kanału, którym b dzie spływa boskie ycie. Ka de bowiem ognisko
Towarzystwa Teozoficznego stanowi o rodek zainteresowania Mistrzów M dro ci oraz
ich uczniów. Dlatego my li członków ogniska, zaj tych studiowaniem, dyskusj itp.,
mog przyci ga uwag Mistrzów, a siła, która wtedy spływa, jest o wiele
szlachetniejsza ni wszystko, co członkowie mog da z siebie. Ciekawe dla członka
Towarzystwa Teozoficznego b dzie twierdzenie Annie Besant, e gdy kto wst puje do
Towarzystwa, to według słów jednego z Mistrzów zostaje poł czony z Mistrzami
delikatn nici ycia. Nitka ta jest lini magnetycznego zwi zku z Mistrzem, któr mo
na mudnym wysiłkiem, samooddaniem i bezinteresownym słu eniem wzmocni i tak
poszerzy , e stanie si lini ywego wiatła. Mo na te sprowadza błogosławie stwo z
jeszcze wy szego ródła. ycie i wiatło Boga przenika cały Jego wiat, a siła działaj
ca w dowolnej sferze bytu jest normalnie ci le do niego ograniczona. Je li jednak
zostanie dla niej przygotowany osobny kanał, to mo e spłyn ni ej i roz wietli ni
sz sfer . Taki kanał powstaje zawsze, ilekro my l lub uczucie ma całkiem
bezinteresowny charakter. Uczucie egoistyczne porusza si po krzywej zamkni tej i
dlatego zawsze wywołuje odpowied na własnym poziomie. Natomiast uczucie
altruistyczne stanowi nagły wybuch energii, który nie powraca lecz wznosz c si
stwarza kanał dla fali boskiej siły, spływaj cej z najbli szego wy szego poziomu.
Tak wygl da niewidzialna strona wysłuchanej modlitwy. Jasnowidz cy dostrzega ten
kanał jako wielki wir, mniej wi cej o kształcie olbrzymiego leja lub walca. Jest
to najbli sze prawdy okre lenie, jakie mo na da w fizycznym wiecie, cho i ono jest
nie cisłe, gdy siła spływaj ca kanałem w pewnym stopniu si w nim zespala i
opuszcza go zabarwiona przeze w charakterystyczny sposób tak i mo na pozna ,
którym kanałem płyn ła. Dzi ki medytacji ciało astralne i ciało mentalne człowieka
stopniowo wychodz ze stanu chaosu porz dkuj si i powoli rosn . Stopniowo ucz si
odpowiada na coraz subtelniejsze wibracje. Ka dy wysiłek sprawia, e zasłona
oddzielaj ca człowieka od wy szego wiata i bezpo redniego poznania staje si cie
sza. Tworzone przez niego my lokształty z dnia nadzie nabieraj coraz wi cej
wyrazisto ci, tak i ycie, które spływa kanałem z góry, staje si coraz pełniejsze.
Medytacja ułatwia zatem wprowadzenie wy szych rodzajów materii do niewidzialnych
ciał człowieka. Prowadzi ona cz stokro do doznawania wzniosłych uczu , maj cych
swe ródło
88 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce w sferze buddhi i uzewn trzniaj cych si w
ciele astralnym. Aby człowiek zachował ogóln równowag , konieczny jest odpowiedni
rozwój ciała mentalnego i przyczynowego, w przeciwnym bowiem razie subtelne
uczucia normalnie prowadz ce człowieka we wła ciwym kierunku, mogłyby ulec
zniekształceniu i pchn go w innym lub mniej po danym kierunku. Za pomoc samego
uczucia nie da si nigdy osi gn doskonałej równowagi i stało ci. Niezb dna jest
kierownicza siła umysłu i woli narówni z pobudzaj c sił uczucia. Przy uprawianiu
medytacji u yteczna mo e by wiedza o pi ciu stopniach umysłu, podanych przez
Patand aliego. Nale y jednak pami ta , e stopnie te istniej nie tylko w sferze
mentalnej, lecz w odpowiedniej postaci tak e w ka dej sferze. S to: 1. Kazipta –
umysł motyli, który nieustannie przerzuca si z przedmiotu na przedmiot; odpowiada
on aktywno ci w sferze fizycznej. 2. Mudha – stopie skłócenia, na którym człowieka
ponosz i oszałamiaj uczucia; odpowiada temu aktywno w wiecie astralnym. 3.
Wikszipta – stan zaabsorbowania lub zakochania si w jakiej idei; człowiek jest
wówczas owładni ty, a nawet, mo na powiedzie , op tany ide ; odpowiada to aktywno
ci w ni szym wiecie mentalnym. W tym stanie uczy si rozpoznawania, czyli wiweka,
które wi e si z poznawczym aspektem wiadomo ci. 4. Ekagrata – jednolito d enia; w
tym stanie człowiek włada ide , a nie ona nim: odpowiada to aktywno ci w wy szym
wiecie mentalnym. Uczy si wówczas wairagii, czyli beznami tno ci, która wi e si z
aspektem wiadomo ci. 5. Niruddha – panowanie nad sob ; wznosz c si ponad wszelkie
idee, człowiek wybiera je zgodnie ze sw o wiecon wol . Powinien wtedy nauczy si
szatsampatti, czyli wła ciwego post powania, które si wi e z aspektem woli i
wiadomo ci. Gdy człowiek zdobył doskonałe panowanie nad umysłem, tak i potrafi
zahamowa wszystkie jego reakcje, wówczas jest przygotowany do samadhi, które
odpowiada poj ciu kontemplacji, o którym b dzie szerzej mowa w nast pnym
rozdziale. Tutaj tylko wst pnie je przedstawimy. Etymologicznie samadhi oznacza
"zbiera w pełni razem" i dlatego mo na je przetłumaczy jako "nastrojenie umysłu",
to znaczy skupienie go i zahamowanie wszelkich dystrakcji. Joga, mówi Wjasa, to
skupiony umysł. Takie jest pierwotne znaczenie samadhi, chocia cz ciej słowo to
oznacza w praktyce stan transu, który jest naturalnym nast pstwem doskonałego
skupienia si . Rozró niamy dwa rodzaje samadhi: 1. Samprad nata samadhi, czyli
samadhi z zachowaniem wiadomo ci skierowanej ku rzeczom zewn trznym. 2. Asamprad
anda samadhi, to znaczy samadhi bez udziału wiadomo ci, czyli ze wiadomo ci
zwrócon do wn trza, zagł bion w sobie, co powoduje jej przeniesienie si do ciała
bezpo rednio wy szego.
89 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce Dla wygody zestawiamy te poj cia w poni
szej tabeli: Stopnie umysłu Cecha do zdobycia Aspekt wiadomo ci Nazwa sanskrycka
polska Kazipta wiadomo motyla – – Mudha Skłócenie, zamieszanie – – Wikszipta
Zaobserwowanie Wiweka (rozpoznanie) Poznanie Ekagrata Jednolito d enia Wairagya
(beznami tno ) Działanie Szatsampatti Wola Niruddha Panowanie nad sob (sze cech
umysłu) Skupienie duchowe Samadhi – – wiod ce do transu Tabela 3
Nr 1. 2. 3. 4. 5. 6.
Istnieje cisły zwi zek pomi dzy gł bok medytacj a oddychaniem. Stwierdzono w
praktyce, e gdy ciało harmonizuje si podczas medytacji, oddech staje si gł bszy,
bardziej regularny i
95 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce rytmiczny, a stopniowo staje si tak
powolny i spokojny, e jest prawie niedostrzegalny. Hatha-joga odwraca ten proces i
przez celow regulacj oddechu zmierza do zharmonizowania funkcji ciała oraz pracy
umysłu. Nale y jednak przestrzec czytelnika przed nieostro nym stosowaniem wicze
oddechowych i poradzi mu, e o wiele lepiej nauczy si opanowania my li według
wskaza rad a-jogi: medytacja wywrze wówczas swój naturalny wpływ na ciało
fizyczne. Jakkolwiek niektóre wiczenia oddechowe s bardzo niebezpieczne, nie ma
przeszkód dla zwykłego gł bokiego oddychania, z tym, e nie nale y dopuszcza do
napi cia w sercu lub płucach ani te skupia my li na poszczególnych o rodkach sił,
czyli czakrach ciała. Przydatne jest równie dobre kadzidło, gdy z okultystycznego
punktu widzenia oczyszcza ono atmosfer . Mo na te sobie pomóc, otaczaj c si pi
knymi barwami, kwiatami i obrazami oraz w ka dy inny sposób sprzyjaj cy
podniesieniu my li i uczu . U yteczne mog si okaza pewne ograniczenia dietetyczne
(zob. Ciało astrałne, rozdz. VIII), a je li to nie szkodzi zdrowiu,
powstrzymywanie si od mi sa i alkoholu. U osób u ywaj cych napojów alkoholowych
medytacja mo e spowodowa objawy stanów zapalnych mózgu, szczególnie w przysadce
(zob. Ciało astrałne, rozdz. VIII). Najlepsz por do medytacji jest prawdopodobnie
wczesny ranek, poniewa zazwyczaj po przebudzeniu i przed pogr eniem si człowieka w
krz taninie codziennego ycia pragnienia i uczucia s pełniejsze, spokojniejsze. Jak
kolwiek jednak por wybierzemy, nie powinno nam nic przeszkadza w medytacji. Co wi
cej, jak to ju nadmienili my poprzednio, po dane jest, aby odbywała si zawsze o
tej samej porze, gdy regularno stanowi tu istotny czynnik. Staro ytni wybierali
jako por do medytacji czas wschodu sło ca, południe i zachód sło ca, poniewa te
pory s najodpowiedniejsze pod wzgl dem magnetycznym. Dobrze jest te rozwin w sobie
przyzwyczajenie do zwracania swej my li przez kilka minut, ilekro w ci gu dnia
zegar wybije godzin , ku urzeczywistnieniu w sobie ideału uduchowionego człowieka.
Ta praktyka prowadzi do tego, co chrze cija scy mistycy nazywaj "skupieniem wewn
trznym" oraz pomaga automatycznie zwraca my li ku sprawom ducha. Nie jest wskazane
oddawa si medytacji bezpo rednio po posiłku, gdy powoduje to odci ganie krwi z
organów trawienia. Nie jest te dobrze medytowa noc , gdy ciała s wówczas znu one,
a sobowtór eteryczny łatwiej ulega odł czeniu; ponadto działa wtedy ujemny wpływ
ksi yca, wobec czego łatwo mog wyst pi ró ne niepo dane objawy. Czasem medytacja
mo e si mniej uda z powodu działania nieuchwytnych wpływów astralnych i
mentalnych. Niektórzy twierdz równie , e w pewnych porach dnia wpływy planetarne s
korzystniejsze ni w innych. Tak na przykład pewien astrolog powiedział, e gdy
Jowisz pozostaje w pewnym aspekcie Ksi yca, powoduje to rozszerzenie si eterycznej
atmosfery i zapewnia wi ksze powodzenie w medytacji. Niektóre znów aspekty Saturna
zag szczaj atmosfer eteryczn , utrudniaj c przez to medytacj .
96 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce Opisany przez nas zwi le system medytacji
ma na celu rozwój duchowy, umysłowy i moralny oraz opanowanie umysłu i uczu . Nie
zmierza on do rozwoju zdolno ci psychicznych "z dołu w gór ", ale mo e przynie
jako naturalny skutek pewn form intuicyjnego psychizmu u osób o szczególnie wra
liwej strukturze psychicznej. Wyrazi si to we wzmo onej wra liwo ci na wpływ ludzi
lub miejsc, w przypominaniu sobie fragmentów wspomnie ze wiata astralnego w
postaci snów, w wi kszej podatno ci na bezpo rednie impulsy płyn ce od ego, w
zdolno ci rozpoznawania wpływu Mistrza i osób rozwini tych duchowo itd. Nast
pstwem medytacji bywa o wiecenie (iluminacja), które mo e by trojakiego rodzaju:
1. Przez intensywne i staranne rozmy lanie nad jakim zagadnieniem człowiek sam
dochodzi do jego rozwi zania. 2. Mo na uzyska o wiecenie od wy szego "ja" i pozna
to, co o tym zagadnieniu my li ego w swym własnym wiecie. 3. Je eli człowiek jest
wysoko rozwini ty, mo e wej w kontakt z Mistrzami lub dewami.
Tylko w pierwszym wypadku wnioski jego mog by zniekształcone pod wpływem własnych
my lokształtów; natomiast wy sze "ja", tak samo jak Mistrz lub dewa, potrafi wznie
si ponad nie. Nasze osi gni cia w czasie medytacji zale od tego, co robimy przez
cały dzie . Je eli na przykład ulegamy przes dom, nie potrafimy uchroni si od nich
tak e w czasie medytacji. Medytacja fizyczna słu y naturalnie wiczeniu ni szych
ciał, a nie ego. Podczas medytacji ego traktuje osobowo na ogół tak, jak i kiedy
indziej, a zazwyczaj odnosi si do niej nieco pogardliwie. Je li ego jest rozwini
te, medytuje na własnym poziomie, ale medytacja ta niekoniecznie odbywa si w tym
samym czasie, co medytacja osobowo ci. Medytacja jest jednym ze sposobów nabycia
umiej tno ci opuszczania ciała fizycznego w pełni wiadomo ci. Gdy wiadomo zostanie
wprowadzona w stan niezachwianej stało ci i skupienia, uwaga stopniowo wycofuje si
ze wiata zewn trznego i z ciała fizycznego; zmysły pozostaj w stanie
spokoju,podczas gdy umysł yje intensywnie; cała jego energia skupia si wewn trz i
gotowa jest do rzutu ku najwy szemu szczytowi my li, do którego umysł potrafi
wzlecie . Kiedy umysł mocnym, lecz spokojnym wysiłkiem woli jest ju zdolny
stosunkowo łatwo utrzyma si w tym stanie, mo e nast pnie spróbowa rzuci si poza
ten najwy szy dost pny mu w fizycznej wiadomo ci punkt i w tym wysiłku wznie si do
poziomu wy szej wiadomo ci, zjednoczy si z ni i uwolni od ciała. Gdy si to stanie,
człowiek nie doznaje ani wra enia snu, ani utraty wiadomo ci; znajduje si poza
swym ciałem i czuje si tak, jakby si pozbył ci kiego skafandra, a nie stracił sam
siebie. Istniej jeszcze inne sposoby uwolnienia si od ciała, na przykład przez
nagły poryw samooddania lub pobo no ci, a tak e przez u ycie specjalnych metod
wskazanych przez Mistrza uczniom.
97 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce Człowiek w ka dej chwili ma mo no powrotu
do swego ciała, mo e te w tych warunkach utrwali w mózgu fizycznym pami do wiadcze
prze ytych podczas przebywania poza ciałem fizycznym. Prawdziwa medytacja oznacza
powa ny wysiłek, a nie uczucie błogostanu, rodz cego si ze stanu półsnu lub wygody
ciała, tote nie ma nic wspólnego z mediumiczn bierno ci i jest czym całkowicie od
niej ró nym. Nie ma adnej sprzeczno ci pomi dzy zaleceniem otwarcia si na wpływy
ducha a zachowaniem pozytywnej postawy. Pozytywny wysiłek jest niezb dny na wst
pie; podnosi on wiadomo na wy szy poziom, tak i siły wy szego rz du mog działa w
dół. Wtedy dopiero i tylko wtedy mo na bezpiecznie porzuci wszelki wysiłek d enia
wzwy , pogr aj c si w osi gni tym stanie spokoju. Zdanie: otworzy si na wpływy
duchowe nale y rozumie wła nie jako zalecenie zachowania postawy gł bokiej ciszy
na wysokim poziomie duchowym.
ROZDZIAŁ XVIII: DEWAKAN Zarys ogólny Pierwsza cz ycia po mierci fizycznej, któr
człowiek prze ywa w wiecie astralnym, została omówiona w ksi ce Ciało astralne.
Podejmujemy obecnie dalszy opis w momencie, gdy człowiek porzuca swe ciało
astralne i przenosi sw wiadomo do ciała mentalnego, czyli inaczej mówi c wznosi si
do wiata mentalnego. Przechodzi ono wówczas do wiata zwanego niebia skim, który w
literaturze teozoficznej nazywa si dewakanem, czyli dosłownie krain wietlist .
Kraina ta ma te w sanskrycie nazw dewasthan, czyli kraj bogów; jest ona swarg u
hinduistów, sukhawati u buddystów, a niebem u wyznawców Zoroastra, chrze cijan i
mahometan. Nadaje si te niekiedy temu wiatu nazw "nirwany przeci tnych ludzi".
Dewakan to przede wszystkim i nade wszystko wiat my li.
104 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce Człowiek przebywaj cy w dewakanie nosi w
sanskrycie nazw dewakani. (Termin dewakan jest etymologicznie nie cisły i wskutek
tego mo e wywoływa nieporozumienia. Jednak e tak bardzo utrwalił si w teozoficznej
terminologii, e został zachowany w obecnej ksi ce. Ma on jednak co najmniej t
zalet , e jest mniej mglisty ni " wiat niebia ski"). wiata mentalnego, z Staro
ytne ksi gi opisuj dewakan jako specjalnie chronion cz której wszelkie troski i
cierpienia zostały wył czone przez wielkie inteligencje duchowe, czuwaj ce nad
ewolucj ludzko ci. Jest to miejsce pełnego szcz cia, wypoczynku, gdzie człowiek
przyswaja sobie w spokoju owoce swego ycia fizycznego. W rzeczywisto ci jednak
dewakan nie stanowi takiej wył czonej cz ci wiata mentalnego. To raczej ka dy
człowiek, jak to zobaczymy dalej, zamyka si sam w swoistej skorupie i dlatego nie
uczestniczy w yciu wiata mentalnego: nie porusza si swobodnie i nie obcuje z lud
mi tak jak w wiecie astralnym. Inny sposób rozumienia tego, co zostało nazwane
sztuczn opiek nad dewakanem, opiek izoluj c ka d jednostk , wynika z faktu, e cała
materia karmiczna, czyli astralna, została przez ni odrzucona w momencie
opuszczenia wiata astralnego. W dewakanie zatem człowiek nie posiada narz dzia,
które by mu umo liwiło reagowanie na bod ce pochodz ce z ni szych wiatów. W
praktyce wiaty te dla niego nie istniej . Ostateczne odł czenie si ciała
mentalnego od ciała astralnego nie powoduje wcale bólu i cierpienia: w istocie
rzeczy przeci tny człowiek mo e w ogóle nie zdawa sobie sprawy, co si wła ciwie z
nim dzieje w owej chwili. Dostrzega jedynie, e pogr a si łagodnie w stan
rozkosznego wypoczynku. Zazwyczaj jednak człowiek przechodzi okres pełnej nie
wiadomo ci, podobnie jak po mierci fizycznej: jego długo mo e si zmienia w
szerokich granicach. Wydaje si , e ten okres nie wiadomo ci jest okresem "ci y",
odpowiadaj cym yciu przed fizycznym narodzeniem. Jest on niezb dny do
ukształtowania si narz dzia wiadomo ci na czas ycia w dewakanie. Cz tego okresu
upływa, jak si zdaje, na wchłanianiu przez astralny atom permanentny wszystkiego,
co ma by przekazane przyszło ci, druga za jego cz słu y o ywieniu materii ciała
mentalnego na nadchodz cy cykl, odr bnego i niezale nego od ni szych ciał ycia.
Skoro człowiek obudzi si znowu do tej powtórnej wiadomo ci, doznaje jako
pierwszego wra enia uczucia nieopisanego szcz cia i pełni ycia, uczucia tak
wielkiej, bezgranicznej rado ci, e na razie wystarcza mu tylko to, e yje. To
poczucie szcz cia stanowi istot ycia we wszystkich wy szych wiatach systemu. Ju
ycie w wiecie astralnym rozporz dza o wiele wi kszymi mo liwo ciami szcz cia ni
wszystko, co znamy w yciu fizycznym, lecz ycie niebia skie odznacza si bez
porównania wi kszym szcz ciem ni astralne. W ka dym wy szym wiecie powtarza si to
do wiadczenie i za ka dym razem uczucie szcz cia i rado ci jest coraz wi ksze.
Dotyczy to nie tylko uczucia szcz cia, lecz równie m dro ci i szeroko ci
horyzontów umysłowych.
105 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce ycie niebia skie jest o tyle pełniejsze i
szersze od astralnego, e uniemo liwia wszelkie porównanie. Gdy człowiek budzi si w
dewakanie, najdelikatniejsze odcienie barw witaj jego otwieraj ce si oczy, samo
powietrze wydaje si przesi kni te muzyk i barw , cała istota tonie w powodzi
harmonii i wiatła. A potem ze złotawej mgły wychylaj si ku niemu łagodne twarze
umiłowanych na ziemi osób, twarze prze wietlone uduchowionym pi knem, wyra aj ce
najszlachetniejsze i najwznio lejsze wzruszenia, twarze nie ska one troskami ani
nami tno ciami ni szych wiatów. Nikt nie zdoła odmalowa szcz liwo ci tego
przebudzenia, cudowno ci tego pierwszego brzasku niebia skiego istnienia. Ta
intensywno szcz cia stanowi główn charakterystyczn cech ycia niebia skiego. Nie
tylko zło i cierpienie s w tym wiecie z natury rzeczy niemo liwe, ale ka da istota
musi tu by szcz liwa. Ka dy człowiek ju przez sam fakt obecno ci raduje si najwy
szym, do jakiego jest zdolny, szcz ciem; mo liwo ci zaspokajania aspiracji
ograniczone s tylko jego zdolno ci rozszerzania swych d e . To uczucie przemo nej
i powszechnej rado ci nie opuszcza człowieka w dewakanie ani na chwil : nic na
ziemi nie jest do niego podobne, nic nie mo e odtworzy tego stanu. Ogromne duchowe
napi cie ycia w tym niebia skim wiecie nie da si opisa . Podejmowano wiele prób
opisania niebia skiego wiata, ale adna z nich nie jest zadowalaj ca, gdy z natury
swej nie daje si on opisa w j zyku fizycznego wiata. Tak na przykład buddyjscy i
hinduscy jasnowidzowie mówi o drzewach ze złota i srebra, maj cych jako owoce
drogocenne kamienie. Hebrajski pisarz, który mieszkał w wielkim i wspaniałym mie
cie, mówi o złotych i srebrnych ulicach. Współcze ni teozoficzni pisarze operuj
porównaniami z gr barw o zachodzie sło ca i wspaniało ci morza i nieba. Ka dy
usiłuje odmalowa rzeczywisto , nie daj c si wyrazi słowami, za pomoc porówna ze
znanymi sobie zjawiskami. Sytuacja człowieka w wiecie mentalnym znacznie si ró ni
od jego warunków w wiecie astralnym. W wiecie astralnym posługiwał si ciałem, z
którym doskonale si z ył, gdy przyzwyczaił si u ywa je w czasie snu. Natomiast
nigdy dot d nie posługiwał si ciałem mentalnym; ponadto ciało to nie jest jeszcze
w pełni rozwini te, dlatego w znacznym stopniu odcina go od otaczaj cego wiata,
zamiast ułatwi mu jego ogl danie. W ci gu ycia w czy cu (w wiecie astralnym) ni
sze składniki natury człowieka wypalaj si . Pozostaj mu wi c jedynie szlachetne my
li, podniosłe i bezinteresowne aspiracje, które ywił w czasie ycia ziemskiego. W
wiecie astralnym człowiek mo e p dzi stosunkowo przyjemne, cho dosy ograniczone
ycie; z drugiej strony mo e te tu powa nie cierpie . Natomiast w dewakanie zbiera
owoce tylko takich swych my li, które były całkiem bezinteresowne. Tote ycie w
dewakanie nie mo e by inne, jak tylko szcz liwe. Jak to okre lił jeden z Mistrzów,
dewakan jest: krain , gdzie nie ma ani łez, ani westchnie , gdzie nie wychodzi si
za m ani si nie eni, gdzie człowiek sprawiedliwy urzeczywistnia w pełni sw
doskonało .
106 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce My li, które gromadz si wokół człowieka
znajduj cego si w dewakanie, tworz rodzaj powłoki, za której po rednictwem mo e on
reagowa na niektóre rodzaje wibracji tej wysubtelnionej materii. Dzi ki tym my lom
czerpie on z niesko czonych bogactw niebia skiego wiata. Słu one za okno, przez
które mo na spogl da na wspaniało i pi kno niebia skiego wiata i przez które mo e
dotrze do niego odpowied z zewn trz. Ka dy człowiek, który wzniósł si ponad najni
szy poziom dziko ci, doznał przynajmniej raz w yciu czystego, bezinteresownego
uczucia. To wła nie uczucie stanowi teraz dla niego okno. Byłoby wszak e bł dem
traktowa t powłok my li jako czynnik ograniczaj cy. Rola jej nie polega wcale na
odcinaniu człowieka od wibracji wyst puj cych w tym wiecie, lecz raczej na umo
liwianiu mu reagowania na wpływy, le ce w granicach jego zdolno ci poznawczych.
wiat mentalny (jak to zobaczymy w rozdziale XX) jest odbiciem boskiego umysłu, a
zatem niewyczerpan zbiornic , z której człowiek znajduj cy si w niebie mo e czerpa
stosownie do swych my li i d e powstałych podczas ycia w wiatach fizycznym i
astralnym. W wy szym wiecie niebia skim ograniczenia te je li wolno nam u y tego
okre lenia – ju nie istniej , ale tym wiatem nie b dziemy si zajmowali w
niniejszej ksi ce. Ka dy człowiek potrafi si gn do wiata niebia skiego, lecz mo e
go pozna tylko w takim stopniu, w jakim jest do tego przygotowany dzi ki
dotychczasowym wysiłkom. Według wschodniej przypowie ci, ka dy człowiek nosi ze
sob własn czark : jedne z tych czarek s wielkie, inne małe; ale czy du e, czy
małe, ka da z nich zostaje napełniona po brzegi. Oceanu szcz liwo ci na pewno
wystarczy, aby wszystkie czary zostały napełnione. Człowiek na przeci tnym
poziomie rozwoju nie jest zdolny do wi kszej aktywno ci w wiecie niebia skim.
Postawa jego jest wybitnie odbiorcza, a zdolno widzenia rzeczy znajduj cych si
poza jego powłok my low ma charakter bardzo ograniczony. Poniewa jego my li i d
enia biegn tylko po ustalonych torach, nie mo enagle stworzy sobie nowych
kierunków. Z tej przyczyny mał korzy odnosi z ywych sił, jakie go otaczaj , jak te
z pot nych istot anielskich przebywaj cych w wiecie mentalnym, nawet je li
niejedna z nich ch tnie odpowiada na jego aspiracje. Powoduje to wa ny i ciekawy
skutek. Miło , która stworzyła i przechowuje obraz, jest bardzo pot n sił ,
dostatecznie wielk , aby dotrze do ego przyjaciela i oddziaływa na nie. Ego, które
przebywa w wy szej cz ci wiata mentalnego, stanowi rzeczywist ukochan osob – nie
za ciało fizyczne, które j tylko cz ciowo reprezentuje. Ego przyjaciela, odczuwaj
c wibracje, odpowiada na nie natychmiast i własnym yciem wypełnia stworzony dla
niego my lokształt. Przyjaciel zjawia si wi c naprawd , i to w postaci ywszej ni
kiedykolwiek. Nie ogrywa przy tym wcale roli, czy przyjaciel yje, czy te jest, jak
to nazywamy, zmarły, gdy wibracje miło ci s kierowane nie do nikłej stosunkowo
jego cz stki uwi zionej chwilowo w ciele fizycznym, ale do wła ciwego człowieka
znajduj cego si w rzeczywistej jego ojczy nie. Ego zawsze odpowiada na docieraj ce
do wibracje, a je li ma stu przyjaciół, mo e równocze nie i w pełni odpowiedzie na
uczucie ka dego z nich, gdy jest w stanie
107 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce napełni swym yciem dowoln liczb swych
obrazów, stworzonych przez jego przyjaciół w ni szej sferze. Dlatego człowiek mo e
si pojawi w "niebie" u dowolnej liczby osób. Ka dy zatem człowiek przebywaj cy w
niebie ma dokoła siebie ywe my lokształty wszystkich swych przyjaciół, o których
my li. Co wi cej, przyjaciele ci przedstawiaj si zawsze jak najkorzystniej, gdy on
sam stworzył my lokształty, w których oni si przejawiaj . W ograniczonym wiecie
fizycznym zwykli my my le o swym przyjacielu jako o ograniczonej, znanej nam w
wiecie fizycznym postaci. Natomiast w wiecie niebia skim jeste my najwyra niej o
wiele bli si tego, czym naprawd jest nasz przyjaciel, gdy znajdujemy si o dwa
stopnie – o dwa wiaty – bli ej ojczyzny ego. Pomi dzy yciem po mierci w wiecie
mentalnym a yciem w wiecie astralnym zachodzi wa na ró nica. W wiecie astralnym
bowiem spotykamy naszych przyjaciół (w czasie ich snu) w ich ciele astralnym, to
znaczy mamy do czynienia z ich osobowo ciami. Natomiast w wiecie mentalnym nie
spotykamy ich w ciałach mentalnych, którymi posługuj si na ziemi. Wr cz
przeciwnie, ich ega tworz sobie całkiem nowe, osobne ciała mentalne i ich wiadomo
działa za po rednictwem tych ciał. Tak wi c działalno naszych przyjaciół w wiecie
mentalnym jest pod ka dym wzgl dem odr bna od ich osobowo ci zwi zanej z ciałem
fizycznym. Dlatego adna troska ani smutek, jaki mo e dotkn osobowo człowieka yj
cego w wiecie fizycznym, nie zdoła w najmniejszym nawet stopniu zaniepokoi my
lokształtu, którego ego posługuje si dodatkowym ciałem mentalnym. I je li ta forma
wiadomo ci ego dowie si o jakiej trosce lub smutku osobowo ci, nie b dzie to jej
trosk , gdy traktuje j z punktu widzenia ego, przebywaj cego w ciele przyczynowym,
to znaczy jak lekcj , której trzeba si nauczy , lub karm , któr nale y wyrówna .
Jest to punkt widzenia wolny od wszelkich złudze , bo tylko z punktu widzenia
osobowo ci mo na podlega złudzeniom. To, co osobowo ci wydaje si trosk , smutkiem
czy cierpieniem, stanowi dla rzeczywistego człowieka w ciele przyczynowym jedynie
krok wzwy na drodze ewolucji. Jak widzimy, człowiek w dewakanie nie jest wiadomy
osobowego ycia swych przyjaciół w wiecie fizycznym. Podali my ju mechaniczne –
nazwijmy je tak – wyja nienie tego faktu. Istniej jednak jeszcze inne powody
równie przekonuj ce. Gdyby było inaczej, człowiek w dewakanie nie mógłby si czu
szcz liwy, spogl daj c na smutek i cierpienie, czy grzechy ukochanych osób. Tak wi
c w dewakanie nie ma rozł ki spowodowanej przestrzeni lub czasem. Nie ma niezgodno
ci słowa i my li. Przeciwnie, obcowanie duszy z dusz jest o wiele bli sze ni
kiedykolwiek na ziemi, gdy w wiecie mentalnym nie ma przegród mi dzy duszami. Im
bardziej rzeczywiste jest ycie duszy w nas, tym bardziej rzeczywiste jest te
obcowanie dusz w dewakanie. Dusza naszego przyjaciela yje w kształcie, który dla
niej stworzyli my, tak aby jego i nasza dusza mogły by we wzajemnej przyja ni. Nie
mamy jednak w dewakanie styczno ci z osobami, z którymi na ziemi ł czyły nas tylko
zwi zki fizyczne i atma, ani te z tymi, których ycie wewn trzne nie harmonizowało
z naszym. A zatem nikt z nieprzyjaciół naszych nie przeniknie do naszego nieba,
gdy tylko zgodny rytm my li i serca mo e tam ludzi poł czy .
108 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce Z tymi, którzy znacznie nas wyprzedzili w
ewolucji, mo emy wej tam w styczno w takim stopniu, w jakim potrafimy ich zrozumie
; z tymi, którzy pozostaj w ewolucji w tyle za nami, obcujemy w granicach ich mo
liwo ci rozumienia. Czytelnik zechce sobie przypomnie , e po mierci fizycznej
elemental pragnie przeobra a ciało astralne, tworz c w nim koncentryczne warstwy
materii, tak aby warstwa najg stsza znalazła si na zewn trz; wskutek tego człowiek
zostaje ograniczony do tego poziomu wiata astralnego, do którego nale y materia
tej zewn trznej warstwy. Nic podobnego nie dzieje si w wiecie mentalnym, gdy
elemental mentalny nie działa tak jak elemental pragnie . Istnieje jeszcze inna wa
na ró nica pomi dzy yciem astralnym a mentalnym. W wiecie mentalnym człowiek nie
przechodzi kolejno z jednej strefy (poziomu) do drugiej, lecz trafia bezpo rednio
na poziom odpowiadaj cy jego stopniowi rozwoju. Na tym poziomie sp dza całe swe
ycie w ciele mentalnym. Ró norodno tego ycia jest ogromna, a ka dy człowiek
stwarza sobie własn jego odmian . W dewakanie, czyli wiecie niebia skim, wszystko,
co miało jak kolwiek warto w moralnym i umysłowym do wiadczeniu zdobytym przez my
liciela w minionym yciu, podlega opracowaniu i stopniowemu przeobra eniu w okre
lone zdolno ci umysłu i serca, które człowiek zabierze ze sob do nast pnej
inkarnacji. Nie utrwala on w ciele mentalnym wspomnie o przeszło ci, gdy to ciało
-jak zobaczymy – podlega z czasem rozpadowi. Pami ma my liciel, który prze ył t
przeszło i nadal yje. Lecz rezultaty przeszłych do wiadcze zostaj przetworzone w
zdolno ci. Je li wi c człowiek studiował za ycia gruntownie jaki przedmiot, to
rezultatem jego studiów b d szczególne zdolno ci do tego przedmiotu, które mu
pozwol przyswoi go sobie z łatwo ci , gdy zetknie si z nim w nast pnej inkarnacji.
Narodzi si ze szczególn predyspozycj do tej gał zi wiedzy i opanuje j z wielk
łatwo ci na nowo. Wszystko, o czym my leli my w ziemskim yciu, zostaje zu ytkowane
w dewakanie. Ka de d enie, ka da aspiracja przeobra a si w sił i mo liwo ; ka dy
bezowocny wysiłek na ziemi przemienia si w zdolno ci; walki i kl ski okazuj si
tutaj materiałem, z którego wytwarza si narz dzie przyszłego zwyci stwa; bł dy,
smutki i zmartwienia nabieraj wietlistego blasku jak drogocenne metale, z których
powstaj m dre i wła ciwie skierowane akty woli. Dobroczynne plany i zamiary,
zamierzenia, do których zrealizowania zabrakło w przeszło ci sił i umiej tno ci,
przeobra ane s w my li i wprowadzane w czyn etapami, a potrzebne do tego siły i
umiej tno ci rozwijaj si jako umysłowe zdolno ci, które b d słu y w nast pnym yciu
na ziemi. W dewakanie, jak to powiedział jeden z Mistrzów, ego zbiera: z ka dej
ziemskiej osobowo ci jedynie nektar normalnych zalet i wiadomo ci. W okresie
pobytu w dewakanie ego dokonuje przegl du zasobu swych do wiadcze , plonu ycia
ziemskiego, które wła nie dobiegło ko ca, analizuje je i klasyfikuje, przyswajaj
c, co si do przyswojenia nadaje, i odrzucaj c to, co jest bezu yteczne i bez warto
ci. Egonie mo e by nieustannie pogr one w wirze ycia ziemskiego tak jak robotnik,
który wci gromadzi materiały, a nigdy nie wytwarza z nich towarów, lub jak
człowiek, który wci je, a nigdy nie trawi i nie przyswaja pokarmów, by budowa z
nich tkanki swego ciała. Dlatego dewakan jest absolutn konieczno ci w planie
wszechrzeczy. Tylko nieznaczna mniejszo – jak to zobaczymy pó niej – stanowi pod
tym wzgl dem wyj tek.
109 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce Niedostateczne zrozumienie prawdziwej
natury dewakanu skłania czasem ludzi do mniemania, e ycie człowieka w wiecie
niebia skim jest tylko snem i złudzeniem, i nie wierzy on, gdy czuje si w pełni
szcz liwy w gronie swej rodziny i przyjaciół lub gdy z rado ci przeprowadza swe
plany i zamierzenia, e w rzeczywisto ci pada ofiar okrutnego złudzenia. Tego
rodzaju mniemania wynikaj z bł dnego całkiem wyobra enia o tym, co stanowi
rzeczywisto w granicach naszych mo liwo ci, i z fałszywego punktu widzenia. Przeci
tny człowiek jest tak bardzo tworem cielesnym, e pokusy płyn ce ze wiata
astralnego wydaj mu si jedyn ofert prawdziwego ycia na ziemi. ycie ludzi jest tak
mocno osadzone w ciele fizycznym, e gdy ukazuje si im obraz ycia umysłowego poza
tym ciałem, trac wówczas całkowicie poczucie rzeczywisto ci i wydaje si im, e
przeszli w wiat snu i marze . W istocie rzeczy jednak w porównaniu z yciem w
wiecie mentalnym ycie ziemskie jest mniej rzeczywiste. Jest zupełnie oczywiste, e
przeci tny człowiek w ci gu swego ycia ziemskiego ma pod wieloma wzgl dami
niedoskonałe i nie cisłe poj cie o otaczaj cym go wiecie. Nie wie na przykład nic
o siłach eterycznych, astralnych i mentalnych, które działaj poza wszystkim, co
widzi, i które w istocie rzeczy stanowi najwa niejsz cz tego, co dostrzega. Jego
horyzont umysłowy ogranicza si do małej cz stki wiata, któr pozwalaj mu dostrzec
zmysły, intelekt, wykształcenie i do wiadczenie. yje wi c w wiecie b d cym w
znacznej mierze jego własnym wytworem. Nie rozumie, e tak jest, gdy nie zna nic
lepszego. Z tego punktu widzenia zwykłe ycie fizyczne jest wi c co najmniej równie
iluzoryczne, jak ycie w dewakanie, a chwila uwa nego zastanowienia si wyka e, e w
rzeczywisto ci jest jeszcze bardziej złudne. Je eli bowiem w dewakanie człowiek
traktuje swe my li jako co realnego, to ma zupełn racj : w wiecie mentalnym s one
realnymi rzeczami, gdy nic poza my l nie mo e by w nim rzeczywiste. Ró nica polega
na tym, e w wiecie mentalnym poznajemy je bezpo rednio jako fakt przyrody, podczas
gdy w wiecie fizycznym nie jest to mo liwe. Dlatego mamy prawo twierdzi , e
złudzenie jest wi ksze w wiecie fizycznym. W istocie rzeczy ycie mentalne jest o
wiele intensywniejsze, ywsze i bli sze rzeczywisto ci ni ycie zmysłów. Z tego
powodu według słów Mistrza: nazywamy ycie po miertne jedyn rzeczywisto ci , a ycie
ziemskie, razem z osobowo ci , czysto imaginacyjnym [...] Nazywa ycie w dewakanie
snem w sensie przekraczaj cym konwencjonalne znaczenie tego słowa, to rezygnacja
na zawsze z poznania Ezoterycznej Nauki tego jedynego stra nika prawdy. Je eli
mamy poczucie realno ci ycia ziemskiego i nierealno ci wszystkiego, co słyszymy o
dewakanie, to dzieje si tak dlatego, e ycie ziemskie widzimy od wewn trz, pod
pełnym wpływem jego złud, natomiast ycie w dewakanie poznajemy od zewn trz wolni
chwilowo od jego mayi. Natomiast w dewakanie zachodzi zjawisko odwrotne: jego
mieszka cy czuj , e ich ycie jest realne, a na ycie ziemskie patrz z oddali jako
na pełne złudze i bł dnych wyobra e . Mieszka cy dewakanu s na ogół bli si prawdy
ni ziemscy krytycy ich ycia, cho oczywi cie ycie w naszym niebie nie jest
całkowicie wolne od złudze ziemskich, mimo e kontakt z rzeczywisto ci jest bli szy
i bardziej bezpo redni.
110 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce Ogólnie mówi c, im wy ej wznosimy si w
sferach bytu, tym bardziej zbli amy si do rzeczywisto ci, rzeczy duchowe s bowiem
stosunkowo prawdziwe i trwałe, podczas gdy fizyczne złudne i przemijaj ce. Id c
dalej drog tych rozwa a badacz mo e traktowa ycie w dewakanie jako naturalny i
nieunikniony rezultat uprzedniego ycia w sferze fizycznej i astralnej. Nasze najwy
sze i najwznio lejsze aspiracje nie mog si w pełni urzeczywistni w sferze
fizycznej z powodu ograniczonych jej mo liwo ci i stosunkowo zbyt ci kiej materii.
Jednak e dzi ki prawu karmy (którego inn postaci jest prawo zachowania energii),
aden przejaw siły nie mo e by pozbawiony wła ciwego jej skutku. Ka da siła musi
wywoła w pełni swój skutek, a dopóki nie nadarzy si odpowiednia sposobno ,
istnieje w postaci nagromadzonej i utajonej energii. Innymi słowy, znaczna cz
energii duchowej człowieka nie ma mo no ci wyrazi si w pełni podczas ycia
ziemskiego, gdy wy sze narz dzia człowieka nie mog reagowa na tak delikatne i
subtelne wibracje, dopóki pozostaje on uwi ziony w powłoce cielesnej. W wiecie
niebia skim po raz pierwszy znikaj te wszystkie przeszkody, a nagromadzona energia
wywołuje reakcj , której wymaga prawo karmy. Na ziemi rozerwane powłoki – mówił
Browning – na niebie zamkni ty kr g. Tak spełnia si doskonała sprawiedliwo i nic
nigdy nie przepada, cho w wiecie fizycznym nieraz si wydaje, e wiele wysiłków
idzie na marne nie przynosz c oczekiwanych rezultatów. Z ziemskiego punktu
widzenia dewakan mo e si wydawa miejscem bezcelowego pró nowania. Tymczasem wr cz
przeciwnie, jest to kraina lub – okre laj c lepiej – stan istnienia, w którym
umysł i serce rozwijaj si wolne od ogranicze i przeszkód ci kiej materii i błahych
trosk. Tu wykuwa si or do przyszłych walk w yciu ziemskim i tu przygotowuje si
przyszły post p. Czytelnik mo e te dostrzec, e sposób, w jaki natura urz dziła
ycie po mierci, jest jedynym, jaki pozwala osi gn jej cel, czyli uszcz liwi ka
dego człowieka w pełni jego mo liwo ci prze ywania szcz cia. Gdyby rado nieba
miała by jakiego rodzaju (jak to utrzymuj niektóre ortodoksyjne teorie), jedni
poczuliby si szybko znu eni, a inni nie potrafiliby w niej uczestniczy , czy to z
braku upodobania w tym kierunku, czy te z braku niezb dnego wykształcenia. W ksi
ce Wizyta kapitana Stormfiełda w niebie Mark Twain przedstawił staromodne poj cie
nieba w sposób tak karykaturalny, e stało si ono zupełnie absurdalne. Nawiasem
mówi c, jest to klasyczny przykład zastosowania humorystycznej analizy nawet do gł
bokich zagadnie religii i filozofii. Powracaj c do naszego głównego tematu, jakie
inne rozwi zanie byłoby równie zadowalaj ce w stosunku do krewnych i przyjaciół?
Gdyby pozwolono zmarłym ledzi zmienne koleje losu swych przyjaciół na ziemi, nie
mogliby by szcz liwi. Gdyby znów nie wiedz c, co si z nimi dzieje, musieli
wyczekiwa na ich zgon, aby si z nimi spotka , wytworzyłby si bolesny okres
długiego oczekiwania, a gdy wreszcie zjawiliby si ci przyjaciele, mogliby przyby w
postaci tak zmienionej, e nie budziliby ju sympatii. Natura unikn ła wszystkich
tych powikła . Ka dy człowiek sam rozstrzyga zarówno o długo ci, jak i charakterze
swego ycia w niebie, stwarzaj c w czasie ycia ziemskiego takie lub inne do tego
warunki. Dlatego nie mo e on otrzyma nic wi cej ponad to, na co zasłu ył, a rodzaj
rado ci i szcz cia ci le odpowiada jego upodobaniom. Tych, których kocha, ma
zawsze przy sobie i zawsze w najlepszej i najszlachetniejszej formie; nie mo e
powsta mi dzy nimi nawet cie dysonansu lub zmiany, gdy zawsze otrzymuje on od nich
dokładnie
111 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce to, czego oczekuje. W istocie rzeczy
metoda przyrody jest niesko czenie lepsza od wszystkiego, co umysł ludzki i jego
wyobra nia potrafiłyby jej kiedykolwiek przeciwstawi . W wiecie fizycznym jest mo
e trudno zrozumie twórczy charakter zdolno ci, jakimi rozporz dza my liciel
przyobleczony w ciało mentalne i wolny od ci aru fizycznej powłoki. Na ziemi
artysta mo e stwarza wizje niezwykłej pi kno ci, lecz gdy usiłuje wyrazi je za
pomoc ziemskich rodków, przekonuje si , e wyniki jego pracy s tylko słabym
odbiciem jego artystycznych koncepcji. W dewakanie natomiast wszystko, o czym
człowiek pomy li, przyobleka si natychmiast w szaty z subtelnej i rzadkiej materii
mentalnej, w której umysł normalnie działa, gdy jest wolny od nami tno ci, i która
reaguje na ka dy umysłowy impuls. Tak wi c pi kno tego wszystkiego, co otacza
człowieka w dewakanie, wzmaga si i pot guje w zale no ci od bogactwa i energii
jego umysłu. Czytelnik powinien stara si zrozumie i zapami ta , e sfera mentalna
jest rozległym i wspaniałym wiatem pełnym t tni cego ycia, w którym przebywamy
zarówno teraz, jak i w przerwach pomi dzy fizycznymi inkarnacjami. Jedynie
niedostateczny rozwój i ograniczenia spowodowane przez ciało fizycznenie pozwalaj
nam w pełni zrozumie , e pi kno i wspaniało najwy szego nieba otaczaj nas
nieustannie oraz e działa na nas stale siła tego wiata, je li tylko potrafimy to
zrozumie i odebra . Według słów buddyjskiego nauczyciela: wiatło znajduje si
dokoła was: wystarczy, by cie zrzucili opask z oczu i zacz li patrze . Jest ono
tak cudowne, tak pi kne i wspaniałe, e przewy sza wszystko, o czym ludzie marzyli
i nili lub o co si modlili. A istnieje ono i istnie b dzie tu zawsze. (The Soul of
People). Innymi słowy, dewakan jest stanem wiadomo ci, który ka dej chwili jest
dost pny ka demu, kto nauczył si uwalnia sw dusz od zmysłów. Czym jest dewakan w
odniesieniu do ka dego ycia ziemskiego, tym jest nirwana w stosunku do zako
czonego cyklu inkarnacji. Czas pobytu i intensywno prze ywania
Poniewa człowiek sam przygotowuje sobie czy ciec i sam stwarza sobie niebo, łatwo
mo na zrozumie , e aden z tych stanów wiadomo ci nie mo e trwa wiecznie, gdy sko
czona przyczyna nie mo e spowodowa niesko czonego skutku. Czas pobytu człowieka w
wiatach: fizycznym, astralnym i mentalnym zmienia si znacznie w miar jego
ewolucji. Człowiek prymitywny yje prawie wył cznie w wiecie fizycznym, a po mierci
sp dza zaledwie kilka lat w wiecie astralnym. W miar rozwoju przedłu a si okres
jego ycia astralnego, a gdy zaczyna si rozwija w nim intelekt, sp dza te krótki
czas w wiecie mentalnym. Przeci tny przedstawiciel cywilizowanego narodu przebywa
dłu ej w wiecie mentalnym ni w wiatach fizycznym i astralnym. Im bardziej człowiek
si rozwija, tym krótsze staje si jego ycie astralne, a tym dłu sze ycie mentalne.
Widzimy wi c, e z wyj tkiem najwcze niejszych stadiów swej ewolucji, człowiek sp
dza o wiele wi cej czasu w wiecie mentalnym. Stosunek długo ci ycia fizycznego do
mentalnego, z wyj tkiem jednostek bardzo mało rozwini tych, jest rzadko wi kszy ni
jeden do dwudziestu; u osób wybitnie rozwini tych mo e wynosi nawet jeden do
trzydziestu. Czytelnik powinien zawsze pami ta , e prawdziw ojczyzn rzeczywistego
człowieka, czyli ego, jest wiat mentalny, a ka da inkarnacja jest jedynie krótkim,
cho wa nym, epizodem w jego rozwoju.
112 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce Sposób, w jaki dokonała si
indywidualizacja, oddziaływa w pewnym stopniu na długo przerw mi dzy wcieleniami;
wynikaj ca st d ró nica jest stosunkowo du o mniejsza w ni szych klasach. U ludzi,
którzy osi gn li indywidualizacj dzi ki intelektowi, wyst puje tendencja do dłu
szej przerwy mi dzy inkarnacjami, podczas gdy u ludzi, którzy przeszli
indywidualizacj w inny sposób, zaznacza si tendencja do krótszych przerw.
Powrócimy jeszcze do tego zagadnienia i wyja nimy je dokładniej. Ogólnie mówi c,
człowiek umieraj cy w młodo ci ma krótsz przerw ani eli człowiek, który umiera w
staro ci: jego ycie astralne jest zazwyczaj dłu sze, gdy najwi cej silnych uczu ,
które wyładowuj si w yciu astralnym, wytwarza on w pierwszej połowie ycia
fizycznego, podczas gdy energie bardziej duchowej natury, które przynosz swój
skutek w yciu niebia skim, działaj do ko ca ycia ziemskiego. Tak zatem czas pobytu
w dewakanie zale y od do wiadczenia, którego człowiek nabrał w ci gu fizycznego
ycia, to znaczy od wszystkiego, co mo e by przekształcone w zdolno ci moralne lub
umysłowe; wchodz tu w gr wszystkie czyste my li i uczucia zrodzone w ci gu ycia
ziemskiego, wszelkie wysiłki intelektualne i moralne, wszelkie duchowe aspiracje,
wspomnienia o u ytecznych pracach oraz projektach słu enia ludzko ci nic nie
zostaje zagubione, chocia by było słabe i przelotne. Ale egoistyczne zwierz ce
nami tno ci nie mog si znale w dewakanie, gdy nie ma tam materii, w której mogłyby
si wyrazi . Zło popełnione w minionym yciu, nawet je eli bardzo przewa ało nad
dobrem, nie jest w stanie przeszkodzi zebraniu owoców dobra, chocia by było ich
mało. ycie w dewakanie mo e by krótkie, ale nawet jednostka najbardziej
zdeprawowana, je eli odczuła kiedykolwiek cho by najsłabsze pragnienie dobra, prze
yła przez chwil uczucie tkliwo ci, musi mie okres ycia w dewakanie, wci gu którego
nasienie dobra b dzie mogło zakiełkowa , a iskra dobra rozjarzy si w płomyk. W
przeszło ci, gdy ludzie yli z sercem zwróconym ku niebu, a celem ich ycia było osi
gni cie jego szcz liwo ci, okres ich pobytu w dewakanie byt bardzo długi i trwał
niekiedy wiele tysi cy lat. Obecnie jednak umysł ludzki jest tak pochłoni ty
sprawami ziemskimi, e rzadko jego my l zwraca si ku wy szemu yciu. Wskutek tego
okres pobytu w dewakanie uległ odpowiedniemu skróceniu. Podobnie długo czasu sp
dzonego w ni szym wiecie mentalnym i w wiecie przyczynowym pozostaje w proporcji
do ilo ci my li wytworzonych odpowiednio w ciele mentalnym i w ciele przyczynowym.
Wszystko, co przynale y do "ja" osobowego: jego nadzieje, ambicje,
zainteresowania, upodobania i obawy, przynosi swój plon w ni szym wiecie
mentalnym, czyli w wiecie kształtów. Wszystko, co wi e si z wy szym umysłem, z
dziedzin abstrakcyjnej, bezosobowej my li, podlega przetworzeniu na poziomie
przyczynowym, w wiecie bez kształtu. Wi kszo ludzi tylko na krótko zjawia si w
wiecie przyczynowym, szybko go opuszczaj c. Niektórzy sp dzaj tam du cz swego ycia
w dewakanie, a nieliczni pozostaj w nim prawie przez cały czas jego trwania. Tak
wi c człowiek nie tylko sam sobie przygotowuje warunki ycia w wiecie astralnym,
czyli w czy cu, lecz równie decyduje o długo ci i charakterze ycia odno nych
przyczyn.
113 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce Dlatego musi on otrzyma tak ilo szcz cia,
na jak zasłu ył, jak i ci le tak jako rado ci, jaka najlepiej odpowiada jego
upodobaniom. Innym czynnikiem o wielkim znaczeniu jest intensywno si w zale no ci
od klasy ego i ma du y wpływ na długo ycia w dewakanie, która zmienia pobytu w
wiecie niebia skim.
Dwa typy ego b d ce na równorz dnym stopniu rozwoju, mog mie znacznie ró ni c si
długo przerwy mi dzy inkarnacjami. Ró nica ta zale y, jak to krótko ju wspomnieli
my, od sposobu indywidualizacji. Nie wchodz c w szczegóły zagadnienia
indywidualizacji (przekroczyłoby to bowiem zakres niniejszej ksi ki), mo emy tu
krótko wyja ni , e ludzie indywidualizuj cy si stopniowo przez rozwój
intelektualny wytwarzaj odmienny rodzaj siły duchowej, zapewniaj cy im dłu sze
ycie w dewakanie ni tym, którzy osi gn li indywidualizacj przez nagły poryw miło
ci lub pobo no cii którzy za ywaj szcz cia w o wiele bardziej skoncentrowanej i
intensywnej formie. Je li zaznacza si jaka ró nica w ilo ci wytworzonej siły, to
wydaje si ona nieznacznie wi ksza u tych ludzi, u których przerwa jest krótsza.
Badania wykazały, e istnieje du a płynno długo ci przerwy mi dzy inkarnacjami, a
wynika to z du ych waha pr dko ci, z jak poszczególne ega zu ytkowuj swe ycie w
niebie. Jednym z wa nych powodów tego zjawiska jest konieczno ł czenia ludzi w
grupy, aby inkarnowali si w tym samym czasie, nie tylko w celu uregulowania swych
wzajemnych długów karmicznych, lecz równie po to, aby mogli uczy si współdziałania
w imi wy szego celu. Istniej na przykład pewne grupy ego, znane jako "słu ebnicy",
powracaj ce razem ycie za yciem, aby wspólnie prze ywa podobne przygotowawcze do
wiadczenia i aby wi zy przyja ni, które je ł cz , tak bardzo si umocniły, e niemo
liwe stanie si pomi dzy nimi jakiekolwiek nieporozumienie lub nieufno , gdy w
przyszło ci wybije dla nich godzinawykonania powa nego, przeznaczonego im zadania.
Zasadniczy fakt, e grupa ta po wi ciła si słu eniu, przewa a nad wszystkimi innymi
wzgl dami i wobec tego rodzi si razem, aby pełni sw słu b jako zespół ludzki. We
wszystkim tym nie ma, rzecz prosta, najmniejszej niesprawiedliwo ci, nikt nie mo e
unikn ani na jot nale nej mu karmy. Ale pr dko , z jak karma si wyładowuje,
dostosowywana jest do szczególnych okoliczno ci ka dego przypadku. Tak wi c
niekiedy zdarza si , e karma wyrównuje si nagle, tak aby wchodz ca w grup osoba
była wolna i gotowa do wy szych zada ; w tym wypadku mo e si zdarzy , e du a ilo
karmy spadnie na t osob naraz w jakiej wielkiej katastrofie; wówczas uwolni si ona
od niej w sposób nagły, a droga jej oczy ci si z przeszkód. Oczywi cie nic
podobnego nie spotyka wielkiej masy ludzko ci i jej ycie w dewakanie płynie ze
zwykł pr dko ci . Ró nice w czasie wyładowywania si karmy, oznaczaj ce ró nice w
intensywno ci ycia, zaznaczaj si w ciele mentalnym jako wi kszy lub mniejszy blask
jego wiatła. Inne wła ciwo ci
114 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce Prze ledzili my ogólnie niektóre cechy
dewakanu oraz cel, któremu słu y. Musimy teraz powróci do tego tematu, aby go
pozna bardziej szczegółowo. Cho dewakan jest w pewnym stopniu złudny, tak jak
zreszt ka de ycie przejawione, to jednak ycie niebia skie jest o wiele bli sze
rzeczywisto ci ni ziemskie. Mo emy to jasno dostrzec, je eli zastanowimy si nad
warunkami, od których zale y dostanie si do dewakanu. Wystarczy zrozumie , e je li
jakie d enie lub my l ma spowodowa skutki w wiecie mentalnym, to główn
charakterystyczn jego cech musi by bezinteresowno . Miło do rodziny lub
przyjaciół, jak równie religijne uczucia samooddania, sprowadzaj wiele osób do
nieba, ale pod warunkiem, e ich miło i samooddanie s bezinteresowne, a nie
egoistyczne. Miło , która jest jedynie wymagaj c i egoistyczn nami tno ci , która
pragnie głównie umiłowania własnej osoby, która my li raczej o tym, co otrzymuje,
ni o tym, co sama daje, i która takłatwo wyradza si w zazdro – nie zawiera w sobie
wcale zal ka rozwoju mentalnego. Siły, które wprawia w ruch, nigdy nie wznios si
ponad astraln sfer – sfer pragnie , do której wyra nie nale . Gdy natomiast
uczucie jest wolne od zaborczo ci i chciwo ci, od my li o wzajemno ci i osobistej
korzy ci, wówczas wywołuje ono tak pot ny wylew sił duchowych, e materia astralna
nie potrafi go wyrazi ani wymiary sfery astralnej pomie ci . Potrzeba do tego
subtelniejszej materii i szerszej przestrzeni wiata mentalnego, gdy wywołana
energia przynale y do tego wy szego wiata. Podobnie pobo ne uczucia człowieka
religijnego, którego główn my l jest nie chwała Boga, lecz zbawienie własnej
duszy, nie prowadz go do dewakanu. Z drugiej jednak strony prawdziwe uczucie
religijne, wolne od egoistycznej my li, a wyra aj ce jedynie miło i wdzi czno dla
Boga lub Nauczyciela, przenikni te gor cym pragnieniem zrobienia czegokolwiek dla
Niego lub w Jego imi , cz sto prowadzi do dłu szego ycia w niebie, ycia o
stosunkowo podniosłym charakterze. Tak si przedstawia sprawa bez wzgl du na rodzaj
Bóstwa i osob Nauczyciela. Dlatego czciciele Buddy, Kriszny, Allaha czy Chrystusa
otrzymuj na równi sw nagrod w postaci niebia skiej szcz liwo ci, a jej jako i czas
trwania nie zale y wcale od przedmiotu czci, lecz wył cznie od arliwo ci i czysto
ci uczucia. Byłoby bł dem s dzi , e po mierci fizycznej człowiek przebywaj cy w
wiecie astralnym lub mentalnym zaj ty jest wył cznie przetwarzaniem tego, co osi
gn ł w minionym yciu ziemskim; jest to w zasadzie słuszne w odniesieniu do przeci
tnego człowieka, lecz nawet wtedy, gdy za ywa on szcz liwo ci w dewakanie,
oddziaływa na innych wywołuj c okre lone skutki, czyli stwarza karm . Tak te musi
si dzia zgodnie z natur rzeczy, gdy my l jest najpot niejszym czynnikiem w
tworzeniu karmy człowieka. Ka da siła ma charakterystyczne wła ciwo ci sfery, w
której si rodzi, i dlatego im wy sza jest ta sfera, tym pot niejsza i trwalsza
jest siła. W rzadkich obecnie wypadkach, w których dzi ki wzniesieniu si wiadomo
ci do poziomu przyczynowego, wy sze i ni sze "ja" si jednocz , wiadomo ego jest do
dyspozycji człowieka w ci gu całego ycia fizycznego, astralnego i mentalnego. Z
tego wynika, e
115 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce stwarza on karm w ka dym okresie swego
ycia i e ma mo no przez zastosowanie swej my li i woli. zmienia jego warunki
Poza tymi rzadko spotykanymi osobami szczególnie rozwini tymi, nawet całkiem
przeci tny człowiek wywołuje w czasie swego niebia skiego ycia nie wiadomie i
niezamierzenie trzy rodzaje rezultatów. Pierwszym z nich jest uczucie miło ci,
jakim otacza wyobra enie swego przyjaciela: jest ono pot n sił działaj c na
ewolucj ego tego przyjaciela. Wywołuje ono tak e uczucie miło ci u przyjaciela,
umacniaj c w nim t wspaniał wła ciwo . Taki akt stwarza rzeczywi cie karmiczne
skutki. Jest nawet mo liwe, e efekt tego oddziaływania przejawi si w osobowo ci
przyjaciela w wiecie fizycznym. Je eli bowiem ego podlega przemianie pod wpływem
miło ci, jaka spływa na my lokształt przez nie o ywiony, to przecie przemiana ta
mo e si odzwierciedli tak e w osobowo ci b d cej przejawieniem si tego ego. Po
wtóre, człowiek, który posyła wielk fal uczucia i wywołuje podobn fal uczucia u
swego przyjaciela, polepsza wyra nie atmosfer my low swego otoczenia. Atmosfera ta
oddziaływa na wszystkie istoty w niej przebywaj ce, a wi c na dewy, ludzi, zwierz
ta, ro liny itd. Rzecz jasna poci ga to za sob karmiczne skutki. Po trzecie, my l
pełna bezinteresownego uczucia lub samooddania nie tylko wywołuje odpowied Logosa,
skierowan do osoby, która t my l wytworzyła, lecz tak e przyczynia si do
napełniania zbiornika duchowej siły, znajduj cego si w r kach Nirmanakayów, a
pozostaj cego do dyspozycji Mistrzów M dro ci i Ich uczniów, by słu y ludzko ci
(zob. Ciało astralne). Je li si zwa y, jak wspaniały mo e by rezultat takiego
uczucia lub samooddania za ycia fizycznego, łatwo mo na spostrzec, e odpowied na
my l istoty przebywaj cej w dewakanie podtrzymywana mo e by przez tysi c lat,
stanowi c powa ny wkład do zbiornika siły duchowej i przynosz c wiatu korzy ci,
których nie da si oceni w warunkach fizycznego wiata. Ze wszystkich tych rozwa a
wynika jasno, e nawet całkiem przeci tny człowiek, który nie wyró nia si niczym
szczególnym w rozwoju swej wiadomo ci, mo e uczyni du o dobrego w ci gu swego ycia
w dewakanie. Stwarza on w tym czasie now dla siebie karm i mo e nawet zmieni
własne ycie w niebie w miar swego post pu. W wiecie fizycznym wiele naszych my li
ma charakter fragmentaryczny. W dewakanie marzyciel kontempluje te fragmenty i
cierpliwie uzupełnia je wszelkimi szczegółami, prze ywa wszystkie mo liwo ci ich
realizacji z tak intensywno ci , która nie da si z niczym porówna na ziemi.
Rozpatruje wszystkie mo liwo ci, kształtuje je i tworzy we wszystkich odmianach
oraz rzutuje w wiat formy. Inni mog je przejmowa lub czerpa z nich natchnienie do
podejmowania planów, czy na przykład działalno ci filantropijnej. Tak wi c
promienny my lokształt emanuj cy z jakiego samotnego marzyciela mo e wywoła
wspaniałe zmiany, a jego marzenie pomóc w odnowie wiata. Nale y jednak e pami ta ,
e z powodu ogranicze , które przeci tny człowiek sam sobie nakłada podczas pobytu
w dewakanie, nie ma mo no ci skierowania swych uczu do nowych osób czy istot. Ale
przyja , miło , pobo no i inne dotychczasowe uczucia wyra nie
116 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce pot guj si i s o wiele silniejsze ni za
jego ycia na ziemi, gdy był ograniczony fizycznym ciałem. Dowiedzieli my si ju ,
jak człowiek kształtuje materi sfery mentalnej, tworz c my lokształty swych
przyjaciół, i jak ega tych przyjaciół przejawiaj si za pomoc owych kształtów.
Otaczaj go równie inne ywe siły, pot ni anielscy mieszka cy wiata mentalnego;
wielu z nich odznacza si wielk wra liwo ci na niektóre d enia człowieka i gotowo
ci do reagowania na nie. Przede wszystkim jednak nale y pami ta , e zarówno my li,
jak i aspiracje człowieka mog biec jedynie po torach przygotowanych za ycia na
ziemi. Mo na s dzi , e gdy człowiek wzniesie si do sfery, gdzie przebywaj tak
transcendentne moce i siły yciowe, powinno go to pobudzi do zupełnie nowych działa
, i to w nowych kierunkach. Tak si jednak nie dzieje. Jego ciało mentalne (jak
widzieli my poprzednio) nie jest jeszcze rozwini te w takim stopniu jak ni sze
ciała. Nie jest te ono w tej samej mierze opanowane. Przyzwyczaiło si otrzymywa
wra enia i podniet do działania z dołu, głównie z fizycznego wiata, a niekiedy i z
astralnego. Nie czyniło te wysiłków, by otrzymywa wibracje mentalne bezpo rednio
ze sfery mentalnej. Dlatego nie potrafi ich odbiera i reagowa na nie. Tak wi c w
praktyce człowiek nie podejmuje nowych my li, lecz ogranicza si do tych, którymi
zajmował si ju przedtem i które tworz jedynie okienko, uniemo liwiaj c spogl danie
na ten nowy dla niego wiat. Dlatego bezbarwna osobowo prze ywa w dewakanie równie
bezbarwne oraz ograniczone ycie. Tak wi c człowiek zabiera ze sob do dewakanu
takie wyposa enie umysłowe, jakie posiada – ani mniej, ani wi cej. Wynika st d
jasno, jak wielkie znaczenie nale y przypisywa za ycia ziemskiego cisłemu i
poprawnemu my leniu, w przeciwnym bowiem razie człowiek bardzo ogranicza u yteczno
swego pobytu w dewakanie. Z tego punktu widzenia dewakan przedstawia si jako wiat
skutków, a nie przyczyn, gdy ka dy człowiek jest w nim ograniczony indywidualnym
zakresem zdolno ci postrzegania i warto ciowania. Im wi cej ma on punktów
stycznych z zewn trznym wiatem, tym wi cej ma te punktów wyj cia, czyli punktów, w
których ogniskuje si jego rozwój w dewakanie. Z drugiej strony, z punktu widzenia
nast pnego ycia, dewakan jest naprawd wiatem przyczyn, poniewa w nim wła nie
wszystkie do wiadczenia zostaj przetworzone w cechy charakteru, które pojawiaj si
w przyszłej inkarnacji człowieka. Dewakan jest zatem bezpo rednim skutkiem ywota
ziemskiego, a zarazem przygotowaniem drogi do nast pnego ziemskiego ycia. Jak to
si dzieje, e wzrok człowieka ograniczony jest ramami okien, przez które spogl da
na dewakan? Mo na to najlepiej zrozumie na konkretnym przykładzie. We my cho by
muzyk . Człowiekowi, który nie ma w duszy muzyki, brak w ogóle okienka w tym
kierunku, lecz człowiek, który posiada takie okienko, obcuje z niezwykł pot g . W
jakim stopniu zdoła na ni zareagowa , zale y od trzech czynników. Trzymaj c si
analogii do okna, mo emy wskaza te trzy czynniki: rozmiary szyby, jej zabarwienie,
gatunek szkła. Je eli wi c człowiek za ycia na ziemi potrafił oceni tylko jaki
jeden rodzaj muzyki, to w dewakanie
117 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce jest do niego ograniczony. Wyobra enia o
muzyce mog by te tak zabarwione, e dopuszczaj do niego tylko niektóre wibracje d
wi kowe, a ich jako bywa tak marna, e zniekształcaj i zaciemniaj wszystko, co do
niego dociera. Przypu my jednak, e okno jest bez zarzutu: wówczas człowiek odbiera
trzy odr bne kategorie wra e : 1. Słucha muzyki, która jest wyrazem uporz
dkowanego ruchu sił owego wiata. Za poetyck ide "muzyki sfer" kryje si prawda, gdy
w owych wy szych sferach bytu wszelki ruch i działanie wytwarza harmoni d wi ków i
barw. Ka da my l – własna i cudza – wyra a si w ten sposób jako uroczy, nie daj cy
si opisa szereg zmieniaj cych si wci akordów, d wi cz cych jak tysi ce eolskich
harf. Muzyczne przejawy wspaniało ci ycia niebia skiego tworz tło wszystkich
innych do wiadcze człowieka w dewakanie. 2. W ród mieszka ców wiata mentalnego
znajduje si szczególny rodzaj dewów, czyli aniołów zwi zanych z muzyk i wypowiadaj
cych si zazwyczaj za jej po rednictwem w o wiele wi kszym stopniu ani eli inne
podobne im istoty. Hindusi zw je gandharwami. Człowiek obdarzony zdolno ciami
muzycznymi przyci ga ich uwag , zaczyna obcowa z nimi i muzyk przez nich
stworzon . Niew tpliwie zyskuje na tym du o, gdy posługuj si one nieznanymi mu dot
d d wi kami i wibracjami. Dzi ki temu wyłoni si on potem ze wiata niebia skiego o
wiele bogatszy pod tym wzgl dem, ni był przedtem. 3. Słucha z pełnym zrozumieniem
muzyki stworzonej przez innych ludzi w wiecie niebia skim. Znajduj si tu liczni
kompozytorzy pierwszej wielko ci, dzi ki którym rozbrzmiewa muzyka bez porównania
doskonalsza od stworzonej przez nich na ziemi. Zreszt natchnienie ziemskich
kompozytorów jest w rzeczywisto ci tylko słabym echem muzyki rozbrzmiewaj cej w
wiecie mentalnym, a tylko mglisto przez nich odczuwanej. Podobne s te w dewakanie
do wiadczenia artysty malarza. I przed nim otwieraj si te same trzy mo liwo ci: 1.
Postrzega on porz dek naturalny jego wiata wyra aj cy si w barwach podobnie jak w
d wi kach. 2. Postrzega j zyk barw, którym posługuje si inny rodzaj dewów,
porozumiewaj cych si ze sob za pomoc wspaniałych błysków barwnych. 3. Ogl da
barwne arcydzieła wielkich artystów w wiecie mentalnym. Te same mo liwo ci,
mutatia mutandia, otwieraj si przed człowiekiem we wszystkich innych kierunkach
sztuki i nauki. Rozpatrzmy teraz wzajemne oddziaływania, jakie zachodz mi dzy
człowiekiem przebywaj cym w dewakanie a stworzonym przez niego obrazem jego
przyjaciela. Nale y tu uwzgl dni dwa czynniki: 1. Stopie rozwoju tego człowieka.
2. Stopie rozwoju jego przyjaciela.
118 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce Je eli człowiek jest mało rozwini ty,
obraz (my lokształt) przyjaciela przez niego stworzony jest niedoskonały, gdy
brakuje w nim wielu wy szych cech przyjaciela. Ego przyjaciela nie mo e wi c
wykorzysta nale ycie tego obrazu, gdy nie zawiera on niczego, w czym mogłyby si
wyrazi niektóre z jego cech. Pomimo to, nawet w najgorszym wypadku, przyjaciel
przejawia si za po rednictwem tego obrazu w sposób o wiele pełniejszy i bardziej
zadowalaj cy ni kiedykolwiek w yciu fizycznym. Podczas ycia ziemskiego bowiem
widzimy swych przyjaciół tylko cz ciowo, wskutek czego nasza znajomo ich jest
zawsze wybitnie fragmentaryczna, a nasze obcowanie z nimi niedoskonałe. Nawet gdy
jeste my przekonani, e naprawd znamy swego przyjaciela do gł bi, to znamy tylko t
jego cz stk , która przejawia si w tej inkarnacji, podczas gdy w rzeczywisto ci w
ego mie ci si bez porównania wi cej, ni potrafimy obecnie dostrzec. W istocie
rzeczy, gdyby my zdołali za pomoc wzroku mentalnego zobaczy cało jestestwa naszego
przyjaciela, to prawdopodobnie nie poznaliby my go wcale. Na pewno nie byłby taki,
jakim go dot d znali my. Je eli natomiast przyjaciel nasz jest jeszcze mało
rozwini ty, to cho stworzymy wierny jego obraz, mo e si zdarzy , e niedostateczny
stopie rozwoju nie pozwoli mu w pełni wykorzysta tego obrazu. Jest to jednak mało
prawdopodobne i mo e si przytrafi jedynie wówczas, gdy człowiek niem drze ubóstwia
osob zupełnie tego niegodn . Jednak e nawet wtedy człowiek, który stworzył obraz
swego przyjaciela, nie znajdzie w nim adnych zmian ani wad, gdy przyjaciel b dzie
teraz lepiej odpowiadał ideałowi ni za fizycznego ycia. Dzi ki temu stan rado ci i
szcz cia prze ywany w dewakanie w niczym si nie zmniejszy. Jakkolwiek ego potrafi
wypełni setki obrazów wła ciwymi sobie cechami, to jednak nie mo e nagle przejawi
cech, których jeszcze nie zdołało rozwin , tylko z tego powodu, e kto inny
przypisuje mu ich posiadanie. Łatwo st d dostrzec ogromne korzy ci, jakie wynikaj
z tworzenia obrazu takich osób (na przykład Mistrzów), które potrafi wznie si
ponad najwznio lejsze wyobra enia naszego umysłu. Gdy wchodzi w gr wyobra enie
Mistrza, człowiek czerpie z niego tak gł bi miło ci i mocy, jakiej jego ni szy
umysł nie zdoła ogarn . Zawsze jednak miło dociera do ego przyjaciela, a ono bez
wzgl du na stopie rozwoju odpowiada natychmiast, przejawiaj c si w swej podobi
nie. Nawet do najbardziej niedoskonałego obrazu stworzonego w wiecie mentalnym ego
mo e dotrze łatwiej ni do ciała fizycznego znajduj cego si o dwie sfery ycia ni
ej. Je li przyjaciel jeszcze yje w ciele fizycznym, to oczywi cie nie jest on
wcale wiadomy w wiecie fizycznym, e jego prawdziwe "ja", czyli ego, korzysta z mo
liwo ci dodatkowego przejawienia si ; nie ma to jednak adnego wpływu na fakt, e
przejawienie to jest bardziej realne i o wiele bli sze prawdy ani eli
przejawienie, które wi kszo z nas mo e ogl da w wiecie fizycznym. Z całokształtu
powy szych rozwa a wynika, e człowiek powszechnie lubiany, maj cy wielu
prawdziwych przyjaciół, w dewakanie ma wiele podobizn swych przyjaciół i dzi ki
temu b dzie si o wiele szybciej rozwijał ni przeci tny człowiek. Jest to niew
tpliwie karmicznym nast pstwem rozwini cia przez niego cech, które uczyniły go tak
bardzo lubianym.
119 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce Czytelnik powinien teraz jasno zrozumie ,
dlaczego znana nam w sferze fizycznej osobowo nie mo e obcowa w dewakanie ze swymi
przyjaciółmi, ale czyni to wła ciwy człowiek, ego, działaj cy za po rednictwem my
lowych obrazów stworzonych w sferze mentalnej. Powy sz zasad mo na obja ni na
konkretnym przykładzie. Przypu my wi c, e matka maj ca ciasne pogl dy religijne
umiera, osierocaj c ukochan córk , i e z biegiem czasu pogl dy religijne córki
ulegaj rozszerzeniu. Matka nadal wyobra a sobie, e córka jest ortodoksyjna i
potrafi dostrzega jedynie te jej my li, które mieszcz si w granicach
ortodoksyjnych poj , nie potrafi natomiast zrozumie szerszych pogl dów
religijnych, które sobie przyswoiła. Jednak w miar , jak ego córki korzysta z
wiedzy nabytej przez osobowo , b dzie si ono starało rozszerzy pogl dy matki, nie
naruszaj c dotychczasowego jej sposobu my lenia; nie mo e bowiem powsta mi dzy
nimi adna ró nica zda ani te pojawi si niech do poruszania zagadnie religijnych.
Powy sze rozwa ania odnosz si do osoby przeci tnie rozwini tej. Człowiek bardziej
posuni ty w rozwoju, który jest ju wiadomy w ciele przyczynowym, potrafi wiadomie
przejawia si w obrazie stworzonym w dewakanie przez jego przyjaciela, tak jakby to
było jego dodatkowe ciało mentalne, oraz działa w nim w okre lonym celu. Je eli
zdarzy si , e posi dzie on jak now wiedz , mo e j bezpo rednio i wiadomie przekaza
przyjacielowi. W ten wła nie sposób Mistrzowie oddziałuj na swoich uczniów
przebywaj cych w dewakanie i zmieniaj ogromnie ich charakter. Człowiek, który
stwarza sobie wyobra enie Mistrza, mo e odnie ogromn korzy dzi ki temu, e Mistrz
zasila to wyobra enie sw my l : t drog mo e on otrzymywa pomoc i potrzebne mu
wskazania. Dwaj przyjaciele znaj si na poziomie mentalnym bez porównania lepiej ni
w yciu fizycznym, gdy ka dy z nich osłoni ty jest teraz tylko jedn zasłon – ciałem
mentalnym. Je li człowiek przebywaj cy w dewakanie znał w yciu ziemskim swego
przyjaciela tylko od jakiej jednej strony, to teraz w dewakanie przyjaciel ów mo e
mu si ukaza tylko od tej strony. Niemniej, cho jest bardzo ograniczony t
jednostronno ci , mo e wyrazi ten swój aspekt bez porównania dokładniej i pełniej
ni poprzednio. Dowiedzieli my si ju , e zwykły człowiek przebywa w dewakanie
otoczony powłok własnych my li, wskutek czego jest absolutnie odci ty od reszty
wiata, to znaczy od sfery mentalnej i innych ni szych sfer. Chocia w tych
warunkach nie mo e uczestniczy we wszystkich zdarzeniach rozgrywaj cych si w
wiecie mentalnym, nie odczuwa jednak w najmniejszym nawet stopniu ogranicze w swej
aktywno ci lub uczuciach. Wr czprzeciwnie, prze ywa w najwy szym osi galnym dla
siebie stopniu stan szcz cia i nie potrafiłby uwierzy , e mo liwa jest jeszcze wi
ksza rado ni ta, której zaznaje. Tak wi c chocia sam si zamkn ł w obr bie pewnych
granic, nie jest wcale ich wiadomy, gdy ma wszystko, czego mógłby zapragn lub o
czym mógłby pomy le . Otacza si obrazami przyjaciół i za ich po rednictwem obcuje
z nimi o wiele bli ej i intymniej, ani eli było to kiedykolwiek mo liwe w innych
sferach.
120 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce Człowiek w dewakanie wcale nie zapomina o
istnieniu cierpienia, pami ta bowiem wyra nie swe minione ycie. Jednak e rozumie
teraz wiele rzeczy, które w wiecie fizycznym nie były dla niego jasne, a szcz cie,
jakie obecnie prze ywa, jest tak wielkie, e smutek wydaje mu si niemal snem.
Powłok człowieka w sferze mentalnej mo na porówna ze skorupk jaja w sferze
fizycznej. Jedynym sposobem wprowadzenia czegokolwiek do wn trza jaja bez rozbicia
skorupki jest przenikni cie do niego z wy szego wymiaru b d te zastosowanie siły,
której wibracje byłyby dostatecznie subtelne, by zdołały przedosta si pomi dzy cz
steczkami skorupki nie naruszaj c jej cało ci. To samo odnosi si do skorupy
mentalnej. Nie mog przenikn przez ni wibracje jej własnego poziomu, lecz
subtelniejsze wibracje przynale ne do ego potrafi przenikn przez ni nie niszcz c
jej. Mo na wi c działa swobodnie od góry, ale nie od dołu. Wynikaj z tego dwa
skutki: 1. Wibracje, jakie powstaj w ciele mentalnym zamkni tym w powłoce, nie mog
oddziaływa bezpo rednio na ciało mentalne przyjaciela ani te wytworzy my
lokształtu, który by si poruszał w przestrzeni i dotarł do przyjaciela w zwykły
sposób. Byłoby to mo liwe tylko wtedy, gdyby człowiek znajduj cy si w dewakanie
umiał obraca si swobodnie i wiadomie w sferze mentalnej, czego jednak oczywi cie
nie potrafi. 2. My li przyjaciela nie mog dotrze do człowieka znajduj cego si w
dewakanicznej powłoce, tak jak to zwykle czyni w wiecie fizycznym lub astralnym.
Widzimy zatem, e wszystkie przeszkody, stawiane przez mentaln skorup otaczaj c
człowieka w dewakanie, daj si pokona w naturalny sposób przez bezpo rednie
oddziaływanie ego na stworzony przez tego człowieka obraz. Z warunków, w jakich si
znajduje człowiek w dewakanie, wynika równie , e nie mo na go ju przywoła na ziemi
metodami spirytystycznymi. Jakkolwiek ludzie znajduj cy si w dewakanie nie s
podatni na wpływy zewn trznego pochodzenia, to jednak człowiek, który potrafi w
stanie pełnej wiadomo ci wej w wiat mentalny, mo e w pewnej mierze na nich
oddziaływa , na przykład otacza ich my lami pełnymi yczliwo ci i miło ci. A chocia
my li te nie zdołaj przenikn skorupy, to jednak strumie uczucia mo e na nich
oddziaływa , podobnie jak ciepło słoneczne na zarodek w jaju, przyspieszaj c
rozwój i dojrzewanie oraz wzmagaj c ewentualne przyjemne wra enia. Je li kto jest
agnostykiem lub materialist , to brak wiary w przyszłe ycie nie zwalnia go
bynajmniej od przebycia po mierci stadiów ycia astralnego i mentalnego, gdy oczywi
cie brak tej wiary nie mo e zmieni faktów przyrody. Je eli człowiek wiódł ycie
altruistyczne, siły zrodzone przez niego musz si wyładowa , a to mo e si dokona
tylko w wiecie mentalnym, to znaczy w dewakanie. W dewakanie nie odczuwa si oczywi
cie wcale zm czenia: m czy si mo e tylko ciało fizyczne. Gdy mówi si o znu eniu,
to zm czony jest mózg, a nie umysł. Z faktu, e nasz umysł potrafi wyobrazi sobie
tylko trzy wymiary, podczas gdy w wiecie astralnym s cztery, a w wiecie mentalnym
pi , wynikaj trudno ci w okre leniu miejsca, w którym si "zmarli" znajduj :
Niektórzy z nich skłonni s unosi si i kr y wokół swego
121 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce ziemskiego mieszkania, aby utrzyma
kontakt z przyjaciółmi z czasu ycia fizycznego i z dobrze znanymi miejscami. Inni
znów przeciwnie, d do oddalenia si i znalezienia sobie – jakby zgodnie ze swym ci
arem wła ciwym – poziomu bardziej odległego od powierzchni ziemi. Przeci tni
ludzie przechodz cy w okres ycia niebia skiego staraj si wznie na znaczn odległo
od powierzchni ziemi, chocia z drugiej strony niektórzy z nich s przyci gani na
nasz poziom. Ogólnie jednak mo na przyj , e mieszka cy wiata niebia skiego
przebywaj w sferze otaczaj cej ziemi . Z wyj tkiem osób bardzo rozwini tych, ycie
niebia skie jest absolutn konieczno ci dla wszystkich, gdy tylko w warunkach
dewakanu aspiracje ich mog si przekształca w zdolno ci, a do wiadczenia w m dro .
Post p, jakiego dusza dokonuje w ten sposób, jest o wiele wi kszy, ani eli byłby
mo liwy, gdyby człowiek jakim cudem pozostawał przez cały ten okres w fizycznej
inkarnacji. Człowiek duchowo rozwini ty i czyni cy szybkie post py mo e niekiedy
wyrzec si szcz liwo ci niebia skiego wiata, czyli zrezygnowa z dewakanu, pomi dzy
dwiema inkarnacjami, a to w celu szybszego powrotu do pracy w wiecie fizycznym.
Nikomu jednak nie pozwala si wyrzeka na lepo tego, czego nie zna, ani te odbiega
od normalnego procesu ewolucji, chyba e w ostatecznym rachunku b dzie to na pewno
dla niego korzystne. Obowi zuje ogólna zasada, e nie mo e zrezygnowa z dewakanu
nikt, kto go nie do wiadczył za ycia ziemskiego, to znaczy, je li nie jest
dostatecznie rozwini ty, aby potrafił wznie swoj wiadomo a na ten poziom i powróci
z pełn i wyra n pami ci jego wspaniało ci. Uzasadnia si to tym, e pobyt w ni szym
wiecie niebia skim jest udziałem osobowo ci wraz z całym jej osobistym otoczeniem,
z którym jest z yta, i dlatego zanim zapadnie decyzja o rezygnacji z dewakanu,
osobowo musi jasno zrozumie , czego si wyrzeka; pomi dzy umysłem ni szym a wy szym
musi zachodzi zupełna zgoda w tej sprawie. Od tej zasady istnieje tylko jeden
pozorny wyj tek. W jednostajnych i sztucznych warunkach bytu, zwanych współczesn
cywilizacj , rozwój człowieka nie zawsze przebiega normalnie i prawidłowo. Zdarzaj
si wypadki, e znaczna cz wiadomo ci w wiecie mentalnym zostaje zdobyta i zwi zana
z yciem astralnym, chocia fizyczny mózg nie ma o tym najmniejszego poj cia. Tego
rodzaju wypadki s bardzo rzadkie, cho niew tpliwie istniej . Nie stanowi one
jednak wyj tku od ogólnej zasady, według której osobowo musi dokona aktu
wyrzeczenia si . Wówczas bowiem ycie astralne jest w pełni wiadome dla osobowo ci,
jakkolwiek pami o nim nie przenika do fizycznej wiadomo ci. Tak wi c decyzja o
rezygnacji z dewakanu zostaje podj ta przez osobowo , chocia na poziomie wiadomo
ci astralnej, a nie fizycznej, jak to si zwykle dzieje. Mo e to si zdarzy tylko w
ród osób, które si znajduj co najmniej na szczeblu ucznia w okresie próby u
którego z Mistrzów. Człowiek pragn cy dokona wielkiego aktu wyrzeczenia si
dewakanu musi z cał powag pracowa nad tym, by stał si godnym narz dziem w r kach
tych, którzy pomagaj wiatu. Musi on z cał arliwo ci odda si pracy maj cej na celu
duchowy rozwój bli nich.
122 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce Człowiek na tyle duchowo rozwini ty, by
mu wolno było wyrzec si ycia w dewakanie, miałby z pewno ci bardzo długie ycie w
niebie; ma zatem mo no u ycia nagromadzonej siły w całkiem innym kierunku, dla
dobra ludzko ci, uczestnicz c przez to, chocia w skromnym zakresie, w dziele
Nirmanakayów. Je li ucze podj ł tak decyzj , oczekuje w sferze astralnej na
odpowiedni inkarnacj , któr mu Mistrz przygotuje. Przedtem jednak niezb dna jest
zgoda bardzo wysokiej instancji. Lecz nawet wówczas, gdy ta zgoda ju zostanie
udzielona, pot ga prawa natury jest tak wielka, e ucze musi doło y wielkich
stara , aby utrzyma si w sferze astralnej, je li bowiem cho przez moment dotknie
poziomu dewakanu, zostanie porwany i uniesiony przez niepowstrzymany potok
normalnej ewolucji. W niektórych rzadkich wypadkach człowiek mo e obj w posiadanie
ciało ju dorosłe, z którego dotychczasowy wła ciciel nie b dzie ju korzystał;
rzadko jednak mo na znale odpowiednie ciało. Zwierz , które osi gn ło
indywidualizacj , ma zazwyczaj po mierci w sferze fizycznej i astralnej bardzo
długie, jakkolwiek nieco senne, ycie w ni szym wiecie mentalnym. Stan ten bywa
czasem nazywany wiadomo ci "drzemi c " i podobny jest do stanu wiadomo ciczłowieka
na tym samym poziomie, lecz odznacza si o wiele mniejsz aktywno ci umysłow .
Przebywa ono w otoczeniu własnych my lokształtów, cho jest tego mało wiadome; w
ród tych my lokształtów znajduj si obrazy jego ziemskich przyjaciół, przedstawiaj
ce ich w najkorzystniejszym wietle. Obrazy te wywołuj oczywi cie normaln w tych
wypadkach odpowied ja ni przyjaciół. Istota zwierz ca pozostanie w tym stanie tak
długo, a w jakim przyszłym wiecie przybierze ludzk posta . Indywidualizacja, dzi
ki której zwierz wznosi si do królestwa ludzkiego, osi gana jest przez zwi zek i
współ ycie z lud mi, gdy inteligencja i uczucie rozwijaj si w zwierz ciu w niezb
dnym stopniu tylko pod wpływem bardzo bliskiego obcowania z
przyjacielemczłowiekiem. Aleo tym mówili my ju w rozdziale XI.
ROZDZIAŁ XIX: STREFY DEWAKANU Najni sze niebo: Siódma strefa Jakkolwiek ka de z
czterech ni szych niebios ma własne cechy charakterystyczne, nie nale y s dzi , e
człowiek dzieli swe ycie niebia skie pomi dzy ró ne poziomy tego ycia, czyli
strefy, charakteryzuj ce si cechami, które powinien w sobie rozwin . Przeciwnie,
jak ju krótko wspomnieli my poprzednio, budzi si on w dewakanie od razu na
poziomie, który najlepiej odpowiada stopniowi jego rozwoju i w tej strefie sp dza
cało swego ycia w ciele mentalnym. Jest to uzasadnione tym, e ka dy wy szy poziom
zawsze obejmuje cechy ni szych poziomów niezale nie od swoich własnych. Co wi cej,
osoby przebywaj ce na wy szym poziomie maj prawie zawsze te cechy bardziejrozwini
te ani eli dusze przebywaj ce na ni szym poziomie wiata niebia skiego. Główn cech
charakterystyczn pierwszego nieba w siódmej strefie wiata mentalnego jest prze
ywanie w nim uczu rodzinnych lub przywi zania do przyjaciół. Takie uczucia s ,
rzecz
123 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce oczywista, wolne od egoizmu, lecz
zazwyczaj nieco ciasne. Nie nale y z tego wnioskowa , e miło ogranicza si do najni
szego nieba, lecz raczej, e ta posta miło ci jest najwy sza, do jakiej s zdolni
ludzie przebywaj cy w siódmej strefie. W wy szych strefach spotyka si du o
szlachetniejsze i wznio lejsze miło ci. Po yteczny b dzie tu opis kilku typowych
przykładów mieszka ców siódmego poziomu. Pierwszym z nich jest drobny kupiec –
uczciwy i zacny człowiek, lecz intelektualnie mało rozwini ty i pozbawiony uczu
religijnych. Chocia prawdopodobnie ucz szczał regularnie do ko cioła, religia była
dla niego zawsze czym mglistym, czego w rzeczywisto ci nie rozumiał; nie
pozostawała ona w adnym zwi zku ze sprawami jego powszedniego ycia i nigdynie
liczył si z ni przy rozwi zywaniu swoich problemów. Mimo e człowiek ten nie miał
gł bszych uczu religijnych, to jednak ywił gor c miło do swej rodziny. Pami tał o
niej stale i pracował w swym sklepiku o wiele bardziej ze wzgl du na ni ni na
samego siebie. Jego otoczenie w dewakanie nie mo e by zbyt wykwintne, niemniej
czuje si on bardzo szcz liwy, zaj ty rozwojem cech altruistycznych, które stan si
trwał własno ci jego duszy. Inny typowy przykład to człowiek, który zmarł
pozostawiaj c na ziemi jedyn , młod jeszcze córk . Podczas jego pobytu w dewakanie
przebywała z nim stale przedstawiaj c si w najkorzystniejszym wietle, a on przez
cały czas snuł marzenia o jej wspaniałej przyszło ci. Godny uwagi jest równie
przykład młodejdziewczyny, która zawsze pogr ona była w kontemplacji licznych
zalet swego ojca i w obmy laniu dla niego drobnych niespodzianek i przyjemno ci.
Jeszcze jeden przykład to pewna Greczynka ogromnie szcz liwa w dewakanie z
trojgiem swych dzieci. Jednym z nich był pi kny chłopiec, którego lubiła wyobra a
sobie na igrzyskach olimpijskich. W ostatnich stuleciach rzucaj c si w oczy cech
tej strefy była obecno bardzo du ej liczby Rzymian, Kartagi czyków i Anglików, co
tłumaczy si faktem, e bezinteresowna działalno tych narodów jest głównie nast
pstwem ich rozwini tych uczu rodzinnych. Natomiast niewielu spotyka si w tej
strefie hindusów i buddystów, gdy na ich ycie codziennie oddziałuj bardziej bezpo
rednio uczucia religijne, a to wznosi ich wwy sz dziedzin dewakanu. W ród
obserwowanych w dewakanie osób daje si zauwa y niebywała ró norodno , a rozmaity
stopie rozwoju zaznacza si wyra nie ró nym stopniem wietlisto ci ciał; ró norodne
za barwy ciał okre laj zalety ju rozwini te przezposzczególne osoby. Niektórymi z
nich byli zakochani, którzy zmarli w okresie najwi kszego nat enia swych uczu :
zajmuj si oni stale i wył cznie ukochan osob . Inni znów to ludzie o niemal
pierwotnym poziomie, u których jednak pojawiło si , cho by na krótko,
bezinteresowne uczucie. We wszystkich tych wypadkach jedynym elementem aktywnego
ycia osobistego, jaki zdołał si przejawi w wiecie mentalnym, było uczucie. Wyobra
enia przyjaciół tworzone na tym poziomie s zazwyczaj dalekie od doskonało ci i
wskutek tego ega przyjaciół tylko w małym stopniu mog si za ich po rednictwem
przejawi . Niemniej jednak w najgorszym razie, jak to zaznaczyli my w poprzednim
rozdziale, obraz ich b dzie doskonalszy i bardziej zadowalaj cy ni w yciu
fizycznym. Osoby przebywaj ce na tym niebia skim poziomie wiata mentalnego rozporz
dzaj mał ilo ci materiału, z którego mogłyby kształtowa zdolno ci i dlatego ich
post p duchowy jest bardzo mały. Wzmacniaj si i poszerzaj ich uczucia rodzinne.
Gdy osoby te narodz si
124 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce ponownie, wówczas ich natura b dzie nieco
doskonalsza emocjonalnie i bardziej otwarta na wy sze ideały. Drugie niebo: Szósta
strefa Charakterystyczn cech tej strefy niebia skiego wiata mo na okre li
terminem: antropomorficzna forma religijno ci. Wydaje si , e istnieje pewna
analogia pomi dzy tym poziomem wiata niebia skiego a drug stref wiata astralnego;
zachodzi jednak pomi dzy nimi istotna ró nica, polegaj ca na tym, e w sferze
astralnej wyst puje zawsze w uczuciu religijnym element sobkostwa czy nawet
handlu, podczas gdy w wiecie niebia skim uczucie religijne jest oczywi cie od tego
wolne. Nale y jednak odró nia ten rodzaj religijno ci, o którym tu mowa, polegaj
cy na nieustannym adorowaniu osobowego bóstwa, od wy szych jej form, wyra aj cych
si w spełnianiu okre lonej pracy w imi uwielbianej Istoty. Kilka przykładów o
wietli te ró nice. Wielu ludzi przebywaj cych w tej strefie nieba wywodzi si spo
ród wyznawców religii Wschodu, lecz tylko tych, których uczucia religijne s
wprawdzie czyste, ale stosunkowo nierozumne i nieinteligentne. Spotyka si mi dzy
nimi wielbicieli Wisznu, rzadziej Sziwy; ka dy z nich jest otoczony powłok
własnych my li wraz ze swym bogiem i nie pami ta o reszcie ludzko ci z wyj tkiem
swych bliskich, których kochał na ziemi i których potrafił poł czy ze swym
uwielbieniem Boga. Zaobserwowano na przykład pewnego wielbiciela Wisznu,
całkowicie pogr onego w ekstatycznym adorowaniu jego obrazu, przed którym składał
ofiary w czasie ziemskiego ycia. W tej cz ci nieba wybitnie przewa aj kobiety,
dostarczaj c najbardziej charakterystycznych przykładów. Pewna Hinduska
gloryfikowała swego m a jako istot bosk . Wyobra ała sobie te , e dzieci Kriszna
bawi si z jej własnymi dzie mi; podczas gdy jednak jej dzieci byty realnymi lud
mi, to dzieci Kriszna tylko podobizn pomalowanego na niebiesko drewnianego pos ku,
pobudzonego do ycia. Kriszna zjawił si w jej ciele równie jako zniewie ciały
młodzieniec graj cy na flecie, lecz te dwie odmienne jego postacieniczym nie m
ciły jej umysłowego spokoju. Inna znów kobieta, wielbicielka Sziwy, traktowała
swego m a jako wcielenie swego boga, tak e stale jeden z nich przeobra ał si w
drugiego. Spotyka si równie na tym poziomie niektórych buddystów z kategorii mniej
o wieconych, którzy odnosz si do Buddy raczej jako do przedmiotu adoracji ni
wielkiego nauczyciela. Znajduje si tu równie wielu chrze cijan, jak na przykład
niepi mienny chłop z rzymskiego Ko cioła katolickiego pełen bezrozumnej pobo no ci
lub oddany i szczery " ołnierz" Armii Zbawienia. Zauwa ono tam pewnego
irlandzkiego wie niaka, oddaj cego si naj arliwszej adoracji Dziewicy Maryi, któr
wyobra ał sobie jako stoj c na ksi ycu z wyci gni tymi r kami i przemawiaj c do
niego. redniowieczny zakonnik pozostawał w ekstatycznej kontemplacji ukrzy owanego
Chrystusa, a arliwo jego miło ci i współczucia była tak wielka, e na widok kropel
krwi s cz cych si z ran Chrystusa, stygmaty odtwarzały si w jego własnym ciele
mentalnym. Inny znów człowiek wyobra ał sobie Chrystusa jako uwielbionego na
tronie, maj cego przed sob krystaliczne morze, a wokoło niezliczon rzesz oddaj
cych mu cze , w ród nich za znajdował si on sam wraz ze swoj on i rodzin . Chocia
ywił gor ce uczucia dla
125 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce swejrodziny, to jednak jego my l zaj ta
była przede wszystkim uwielbieniem Chrystusa; jego wyobra enia o Chrystusie były
tak materialne, e zmieniały si jak w kalejdoskopie, przedstawiaj c na zmian ju to
człowieka, ju to baranka z chor giewk , jakiego cz sto mo na widzie na witra ach
ko cielnych. Ciekawy byt przypadek pewnej zakonnicy hiszpa skiej, która zmarła w
wieku około dziewi tnastu lat. Przebywaj c w niebie wyobra ała sobie, e towarzyszy
Chrystusowi w Jego ziemskim yciu, zgodnie z opowie ci Ewangelii, i e po ukrzy
owaniu opiekuje si Jego Matk . Obrazy te były zupełnie nieprecyzyjne: Zbawiciel i
Jego uczniowie nosili stroje chłopów hiszpa skich, wzgórza otaczaj ce Jerozolim
wygl dały jak góry o zboczach pokrytych winnicami, a drzewa oliwne obro ni te były
mchem jak w Hiszpanii. Wyobra ała te sobie, e została um czona za wiar i wst piła
do nieba, lecz nieustannie powracała do ycia, którym tak si upajała. Dziecko,
które umarło w wieku siedmiu lat, odtwarzało w wiecie niebia skim obrazy z
opowiada biblijnych, które opowiadała mu irlandzka opiekunka. Lubiło ono sobie
wyobra a , e bawi si z Dzieci tkiem Jezus i pomaga Mu w lepieniu z gliny wróbli,
które według legendy odlatywały obdarzone przez Chrystusa yciem. Nawet je li
człowiek jest materialist lub agnostykiem, prze ywa ycie niebia skie, o ile tylko
jest zdolny do altruistycznych uczu . Gł boka bowiem, bezinteresowna miło do
rodziny, jak i szczerze altruistyczne i filantropijne działania stanowi pot n fal
energii, któramusi przynie swój skutek, a mo e si on pojawi jedynie w sferze
mentalnej. Mo na si przekona , e lepa, bezrozumna pobo no oraz samooddanie,
których przykłady podali my, nigdy nie wznosz człowieka na wy yny rozwoju
duchowego. Niemniej czuje si najzupełniej szcz liwy i zadowolony, gdy otrzymuje
wszystko, co ma dla niego warto . Ten rodzaj ycia niebia skiego tak e wywiera
bardzo dobry wpływ na przyszłe jego ycie. Cho bowiem sama pobo no i altruistyczne
uczucie nie rozwinie nigdy jego intelektu, to jednak stopniowo przyczynia si do
rozwoju wy szych form religijno ci i bardzo cz sto prowadzi do czysto ci ycia.
Wskutek tego osoba, która w opisany wy ej sposób prze ywa swój pobyt w niebie, nie
ma wprawdzie szans na szybki post p duchowy, niemniej chroni to j przed wielu
niebezpiecze stwami; jest bowiem nieprawdopodobne, aby w najbli szym swym ziemskim
yciu popadła w ci sze grzechy, by zdołało j co oderwa od religijnych aspiracji na
rzecz wiatowego ycia nacechowanego sk pstwem, chciwo ci , ambicj czy rozpust . Ten
rzut oka na szóst stref wiata mentalnego wyra nie dowodzi słuszno ci nast puj cych
słów w. Piotra: Przydawajcie do wiary waszej cnot , a do cnoty – poznanie. Trzecie
niebo: Pi ta strefa Główn charakterystyczn cech tego poziomu mo na okre li jako
pobo no wypowiadaj c si w aktywnym działaniu. W tej strefie człowiek realizuje swe
wielkie marzenia i plany, których nie zdołał urzeczywistni na ziemi, wspaniałe
pomysły organizacyjne, zrodzone pod wpływem religijnych uczu i maj ce zazwyczaj
jaki filantropijny cel.
126 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce Nale y jednak pami ta , e w miar jak
wznosimy si coraz wy ej, spotykamy si te z coraz wi ksz ró norodno ci i zło ono ci
zjawisk, wskutek czego trafiamy na wiele wyj tków nie daj cych si łatwo
zaszeregowa do naszego ogólnego schematu. Typowym przykładem nieco wznosz cym si
ponad przeci tno mo e by gł boko religijny człowiek zajmuj cy si
urzeczywistnieniem olbrzymiego projektu, obmy lonego przez niego dla poprawy
warunków bytu ubogich warstw społecze stwa. Projekt ten przewidywał poł czenie
przedsi biorstw przemysłowych w celu zwi kszenia ich ekonomicznych efektów,
wysokie płace, budow domków i ogrodów oraz udział pracowników w zyskach. Był
przekonany, e taki pokaz praktycznej realizacji zasad chrze cija stwa przysporzy
jego religii wielu wyznawców przez prost wdzi czno za uzyskane korzy ci
materialne. Podobny jest przykład pewnego ksi cia hinduskiego, który starał si
wzorowa w swoim yciu i metodach rz dzenia w czasie ziemskiego ycia na przykładzie
boskiego króla-bohatera Ramy. Na ziemi wiele z jego zamierze si nie udało, lecz w
yciu niebia skim wszystko si powiodło, gdy Rama we własnej osobie udzielał mu rad
i kierował działaniem, otoczony nieustaj c adoracj wszystkich jego pobo nych
poddanych. Ciekawy jest równie przykład pewnej mniszki, która nale ała do
specyficznego zakonu. W ci gu niebia skiego ycia nieustannie zajmowała si
karmieniem głodnych, leczeniem chorych, przyodziewaniem i wspomaganiem ubogich, a
charakterystyczne było to, e wszystkie osoby pod jej opiek przybierały natychmiast
posta Chrystusa, którego wielbiła w arliwej adoracji. Jeszcze inny pouczaj cy
przykład to historia dwóch sióstr zakonnych, z których jedna była sparali owana, a
druga si ni opiekowała. Za ycia ziemskiego snuły one cz sto marzenia i projekty
religijnych i filantropijnych przedsi wzi , które chciały wprowadza w czyn, gdyby
miały po temu odpowiednie warunki. W dewakanie ka da z nich stała si najwa niejsz
postaci w yciu niebia skim swej towarzyszki; sparali owana odzyskała zdrowie i
siły i razem my lały o urzeczywistnieniu nie spełnionych na ziemi zamierze . W tym
wypadku jedyn zmian , jaka nast piła po mierci fizycznej, było znikni cie choroby
i cierpienia oraz łatwo urzeczywistnienia zamierze , które przedtem przerastały
ich mo liwo ci. W tej te strefie niebia skiego wiata spotyka si wy szy,
szlachetniejszy typ rzetelnych i ofiarnych misjonarzy, oddanych bez reszty sprawie
nawracania szerokich mas ludzi na reprezentowan przez nich religi . Spotyka si te
w tej strefie osoby, które oddaj si sztukom pi knym, czy to z zamiłowania, czy te
składaj c sw prac w ofierze Bogu, bez my li o wpływie swej sztuki na bli nich.
Arty ci, którzy uprawiaj sztuk dla sławy lub korzy ci, nie docieraj w ogóle do tej
strefy. Z drugiej jednak strony ci z nich, którzy uwa aj swój talent za pot n sił
u yczon im do podnoszenia poziomu duchowego swych bli nich, docieraj nawet do wy
szej jeszcze strefy ni rozpatrywana przez nas obecnie. Przytoczymy przykład
pewnego muzyka o gł boko religijnym usposobieniu, który traktował swój umiłowany
zawód jako ofiar składan Chrystusowi, cho nie wiedział wcale, jak wspaniał gr barw
i d wi ków wytwarzały jego kompozycje w wiecie mentalnym. Zapał jego nie mógł
pozosta bez odzewu, gdy cho o tym nie wiedział, sprawiał rado i niósł
127 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce pomoc wielu ludziom, a skutkiem tego b
dzie jeszcze gł bsze jego samooddanie i jeszcze wi ksze zdolno ci muzyczne w nast
pnym wcieleniu. Bezinteresowna ofiara z własnego talentu z szerokimi aspiracjami
pomaga ludzko ci wznosi si coraz wy ej i doskonali . Ten powrót do coraz
doskonalszego ycia niebia skiego mo e si powtarza bez ko ca. Uwa ny czytelnik
zauwa y zapewne, e trzy omówione dotychczas ni sze nieba – znajduj ce si w
siódmej, szóstej i pi tej strefie wiata mentalnego – stanowi miejsce przetwarzania
uczu uwielbienia lub samooddania raczej w stosunku do osobowo ci czy to członków
rodziny i przyjaciół, czy te osobowego bóstwa ni szerszego ukochania i oddania si
bezinteresownie sprawom ludzko ci, co jak zobaczymy, znajduje wyraz w nast pnej wy
szej strefie. Czwarte niebo: Czwarta strefa Czwarte niebo w czwartej strefie
(czwartym poziomie) wiata mentalnego znajduje si w najwy szej z czterech ni szych
stref formy (rupa). Mo liwo ci działania s w nim tak ró norodne, e trudno je uporz
dkowa , bior c za podstaw jedn cech . Mo na je zestawi w cztery główne grupy: 1.
Bezinteresowne poszukiwanie wiedzy duchowej. 2. Dociekania naukowe lub wy sze
filozoficzne. 3. Uzdolnienia literackie i artystyczne wykorzystywane
bezinteresownie. 4. Słu enie dla samego słu enia. Kilka przykładów dotycz cych ka
dej z tych grup ułatwi dokładniejsze ich zrozumienie. Bezinteresowne poszukiwanie
wiedzy duchowej – znakomita wi kszo osób nale cych do tej kategorii to wyznawcy
religii uznaj cych konieczno uzyskania wiedzy duchowej. Tak wi c spo ród buddystów
przewa aj na tym poziomie wyznawcy bardziej inteligentni, którzy w osobie Buddy
widz przede wszystkim nauczyciela, a nie przedmiot adoracji, i których najwy szym
pragnieniem było uczy si siedz c u jego stóp. W niebie pragnienie to zostaje
spełnione, gdy wyobra enie Buddy, jakie sobie wytworzyli, nie jest tylko czcz form
: promieniuje z niego gł bia m dro ci, pot gi i miło ci tego najwi kszego
nauczyciela wiata. Przyswajaj sobie now wiedz i szersze pogl dy, których wpływ na
nast pne ich ycie ziemskie b dzie dominuj cy. Prawdopodobnie nie b d pami tali
adnych konkretnych faktów, ale gdy w najbli szym yciu si z nimi spotkaj , pojm je
natychmiast i intuicyjnie uznaj ich prawd . Co wi cej, rezultat takiej nauki
zrodzi w ego trwał tendencj do szerszych i bardziej filantropijnych pogl dów na
wszelkie tego rodzaju sprawy. W rezultacie takie ycie niebia skie przyspiesza
znacznie ewolucj ego. Z tego wida , jak wielkie korzy ci dla rozwoju duchowego
uzyskuj ci, którzy przyjmuj kierownictwo wielkich yj cych nauczycieli.
128 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce Podobny wpływ, cho nieco mniejszy, jest
wywierany na człowieka kieruj cego si naukami wielkiego uduchowionego pisarza,
którego uczynił swym ideałem. Ego pisarza uczestniczy w yciu niebia skim swego
ucznia i dzi ki posiadanej ju sile o ywia wytworzony przez niego my lokształt. W
tej strefie nieba przebywa wielu hinduistów, jak równie nieliczni bardziej rozwini
ci sufi i parsowie oraz niektórzy z najwcze niejszych gnostyków. Z wyj tkiem
jednak nielicznych sufich i gnostyków ani chrze cija stwo, ani islam nie wznosz
swych wyznawców na ten poziom; niemniejniektórzy z nominalnych wyznawców tych
religii docieraj do tej strefy dzi ki temu, e charakteryzuj si odpowiednimi
cechami, niezale nie od nauk podawanych im przez ich religi . Spotyka si tu równie
powa nych badaczy okultyzmu, którzy jeszcze nie s wystarczaj co zaawansowani, aby
otrzyma zezwolenie na "wyrzeczenie si " dewakanu. Dotyczy to równie uczniów innych
szkół okultystycznych, a nie tylko tych, które s znane wi kszo ci członków
Towarzystwa Teozoficznego. Zaobserwowano interesuj cy wypadek, w którym pewna
osoba dała si ponie niegodnym i niesłusznym podejrzeniom w stosunku do motywów
swego starego przyjaciela i nauczyciela. Odci ła si ona w ten sposób w znacznym
stopniu od jego wy szego wpływu i nauki, z których mogłaby korzysta w yciu niebia
skim. Jakkolwiek ani pomoc, ani yczliwo nie zostały jej cofni te, to jednak jej
postawa umysłowa uczyniła j cz ciowo niezdoln do korzystania z nich, cho była tego
faktu zupełnie nie wiadoma. Obfito miło ci, mocy i wiedzy znajdowała si w jej r
kach, lecz własna niewdzi czno zamkn ła jej do nich łatwy dost p. Dociekania
naukowe lub wy sze filozoficzne – ta kategoria nie obejmuje filozofów, którzy trac
czas na spory werbalne i na "rozdzielanie włosa na czworo", gdy tego rodzaju
dyskusje maj swe ródło w egoizmie i pró no ci, a wskutek tego nie przyczyniaj si
do rzeczywistego zrozumienia faktów i zjawisk wszech wiata ani te nie daj
rezultatów, które by mogły znale wyraz w tej strefie wiata mentalnego. Przeciwnie,
na tym poziomie spotykamy raczej tych szlachetnych i bezinteresownych my licieli,
którzy szukaj wiedzy i zrozumienia zjawisk jedynie w celu o wiecenia swych bli
nich oraz przyj cia im z pomoc . Typowym przykładem mo e tu by jeden z ostatnich
zwolenników systemu neoplato skiego, który pracował nad rozszyfrowaniem tajemnic
tej szkoły my li i usiłował zrozumie jej wpływ na ycie i ewolucj duchow człowieka.
Podobnie było z pewnym astronomem, którego studia doprowadziły do panteizmu.
Kontynuował w niebie swe badania z wielk czci i otrzymywał wiedz od dewów, dzi ki
którym majestatyczny ruch okresowy gwiezdnych oddziaływa przejawia si w wiecie
mentalnym ol niewaj cym blaskiem ywego wiatła. Pogr ony w kontemplacji bezkresnej
panoramy wiruj cych mgławic i formuj cych si stopniowo układów słonecznych i
wiatów, usiłował wytworzy sobie poj cie o kształcie wszech wiata. Otaczały go
własne my li, ukształtowane w gwiazdy, a on sam wsłuchiwał si z rado ci i
zachwytem we wspaniały rytm rozbrzmiewaj cej w pot nych chorałach muzyki poruszaj
cych si globów.
129 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce Uczeni tego pokroju, co przedstawiony
astronom, powróc na ziemi jako genialni odkrywcy o bezbł dnej intuicji w
dziedzinie tajemniczych dróg natury. Uzdolnienia literackie i artystyczne
wykorzystywane bezinteresownie – w tej strefie mo na odnale najwi kszych naszych
kompozytorów. Mozart, Bach, Beethoven, Wagner i inni nadal wypełniaj niebia ski
wiat muzyk o jeszcze wspanialszej harmonii ni skomponowana przez nich na ziemi.
Potoki boskiej muzyki docieraj do nich z wy szych regionów, a oni nadaj jej własn
form i nast pnie napełniaj t muzyk cały wiat mentalny, wzmagaj c szcz liwo
wszystkich istot dokoła. Zarówno istoty przebywaj ce wiadomie w tym wiecie niebia
skim, jak i znajduj cy si tam ludzie uwolnieni ju od ciała fizycznego, spowici
zazwyczaj w obłok swych my li, poddaj si do gł bi uszlachetniaj cemu oddziaływaniu
tej wzniosłej muzyki. Malarze i rze biarze tworz tu nieustannie sw my l wszelkiego
rodzaju sztuczne elementale o pi knych kształtach, które wysyłaj nast pnie w
przestrze swego wiata ku zachwytowi i rado ci swych bliskich. Te pi kne pomysły
mog te by przej te przez artystów yj cych w wiecie fizycznym, stanowi c dla nich
ródło natchnienia. Ciekaw postaci spostrze on w tej strefie był pewien młodo
zmarły chórzysta. Nie wyró niał si on niczym poza wielkim talentem do piewu, lecz
posługiwał si nim godnie, staraj c si by w ko ciele głosem wiernych zwróconym do
nieba, jak i głosem nieba płyn cym do wiernych. Zawsze te pragn ł pozna wi cej
utworów muzycznych, by jak najlepiej słu y Ko ciołowi. W yciu niebia skim
pragnienie to spełniło si , gdy pochylała si nad nim troch kanciasta posta w.
Cecylii, ukształtowana przez jego umysł na wzór jej obrazu wko cielnym witra u. My
lokształt ten został o ywiony przez jednego z archaniołów niebia skiej hierarchii
d wi ku, który posługuj c si tym kształtem uczył owego chórzyst muzyki o wiele
wspanialszej od jakiejkolwiek znanej na ziemi. Inny interesuj cy przykład to
pewien człowiek, który za ycia na ziemi wzbraniał si posługiwa swymi zdolno ciami
literackimi jedynie dla zarobku: napisał ksi k , której nikt nie chciał czyta . ył
cały czas samotnie i zmarł w n dzy. W wiecie niebia skim przebywał nadal
osamotniony, ale widział wyra nie rozpo cieraj c si przed nim utopi , o której
marzył, oraz niezliczone rzesze ludzi, którym pragn ł słu y . Ich rado dotarła do
niego i zamieniła jego samotni w niebo. Słu enie dla samego słu enia – w tej
strefie nieba mo na spotka wielu ludzi, którzy słu yli ludziom pomoc raczej z
potrzeby słu enia, ani eli dla sprawienia przyjemno ci jakiemu bóstwu. Snuj oni z
pełn znajomo ci rzeczy i spokojn m dro ci szerokie plany dobroczynne, układaj
plany ulepszenia wiata, a równocze nie dojrzewaj w nich samych siły i zdolno ci,
które umo liwiaj im w przyszło ci zrealizowanie tych zamierze w fizycznej sferze
ycia.
ROZDZIAŁ XX: SFERA MENTALNA Wła ciw funkcj materii mentalnej jest kształtowanie
(wibrowanie) odpowiedzi na ró ne oddziaływanie na ni intelektualnego aspektu
Ducha. Analogiczn rol odgrywa materia astralna w stosunku do pragnie i uczu , a
materia wiata buddhi wobec działania Ducha jako
130 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce intuicji. Dlatego te sfera mentalna
stanowi t cz lub stron wiata przyrody, która przynale y do wiadomo ci wyra aj cej
si w postaci my li, a wi c nie do umysłu działaj cego za po rednictwem fizycznego
mózgu, lecz do umysłu działaj cego we własnym wiecie, nie ograniczonym przez
fizyczn materi . Pi ni szych sfer (lub planów) przyrody odpowiada pi ciu "
ywiołom" staro ytnych. Strefy lub wiaty W sanskrycie Nazwa współczesna Atma Wola
Buddhi Intuicja Manas Umysł Kama Uczucie (czucie) Sthula ycie fizyczne Tabela 5 “
ywioły” staro ytnych W sanskrycie Nazwa współczesna Akasza Eter lub niebo Waju
Powietrze Ted as lub Agni Ogie Apas lub D ala Woda Prithiwi Ziemia
Cały nasz Układ Słoneczny jest przejawieniem Logosa i ka da jego cz steczka jest
cz ci Jego ciał. Tote cała materia mentalna układu stanowi Jego ciało mentalne.
Ciało to obejmuje nie tylko wiat mentalny przynale ny do ka dej fizycznej planety,
ale tak e do ka dej z planet astralnych oraz planety czysto mentalne, które w
naszym ła cuchu wiatów nazywamy zwykle globami A i C. Nawiasem mówi c, człowieka
na globie A w pierwszym obiegu trudno nazwa w ogóle człowiekiem: jest on my l ,
czym , co pewnego dnia stanie si ciałem umysłu – zarodkiem umysłu pozostaj cym w
tym samym stosunku do pó niejszych swych mo liwo ci, w jakim embrionalna forma
dziecka pod koniec pierwszego miesi ca pozostaje w stosunku do w pełni rozwini
tego ciała ludzkiego. W tym wczesnym stadium człowiek ma zadziwiaj co mał wiadomo
istnienia własnej osobowo ci. Opisana wy ej materia, stanowi ca ciało mentalne
Logosa Słonecznego, zawiera równie ciała mentalne siedmiu Logosów Planetarnych, b
d cych centrami siły wewn trz Logosa Słonecznego. Tote w ciele ka dego człowieka
znajduj si cz steczki nale ce do ka dego z siedmiu Logosów Planetarnych, ale o
niesko czenie ró nych proporcjach, które determinuj typ ka dego człowieka. W obr
bie ka dego z siedmiu Logosów Planetarnych zachodz periodycznie pewne zmiany
psychiczne; zmiany te z natury rzeczy oddziałuj zarazem na ciało ka dego człowieka
na wiecie, poniewa materia jego ciała stanowi równocze nie materi Logosów
Planetarnych. Na tym opiera si znaczenie ruchów tych duchów planetarnych oraz
ostateczne uzasadnienie astrologii. Oddziaływania zale ne od tych wielkich Istot
maj wpływ mi dzy innymi na tre elementarn , która – jak powiedzieli my wcze niej –
jest wybitnie aktywna w astralnym i mentalnym ciele człowieka. Dlatego ka de wi
ksze pobudzenie tre ci elementarnej którego z tych typów musi w jakim stopniu
oddziała b d na uczucia, b d na umysł człowieka, albo na jedno i drugie w stopniu,
który zale y od ilo ci wła nie tego typu tre ci w ciałach człowieka. Oddziaływanie
to nie jest lepsze ani gorsze od działania jakichkolwiek innych sił przyrody,
które mog by korzystne lub szkodliwe, zale nie od u ytku, jaki z nich czynimy. Wa
n rzecz jest zrozumie , e bez wzgl du na ci nienie, jakie to oddziaływanie wywiera
na człowieka, mo e ono tylko w niektórych wypadkach ułatwi lub utrudni działanie
woli w jakim kierunku. Człowiek o elaznej determinacji lub ucze okultyzmu mo e
odsun to oddziaływanie jako czynnik nie maj cy znaczenia. Dla człowieka o słabej
woli mo e by czasem po yteczna wiedza, w jakim czasie t lub ow sił mo na
najkorzystniej zastosowa . M dry człowiek kieruje swymi gwiazdami, głupi jest im
posłuszny. Chocia z ka dym fizycznym globem zł czone s sfery: fizyczna, astralna i
mentalna, które si wzajemnie przenikaj i wobec tego zajmuj t sam przestrze , to
jednak s one całkiem oddzielone od odpowiednich sfer innych globów i nie stykaj si
z nimi. Dopiero na poziomie sfery buddhi i powy ej niej istnieje wspólna sfera dla
wszystkich planet naszego ła cucha.
134 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce Niezale nie jednak od tego istnieje
pewien stan materii atomowej ka dej z tych sfer, który ma zasi g kosmiczny. W
istocie rzeczy siedem atomowych stref naszego układu rozpatrywanych niezale nie od
reszty ich sfer, stanowi – mo na rzec – najni sz sfer (plan) kosmiczny, zwany te
czasem kosmiczno-prakritycznym. W ten sposób nasza sfera mentalna jest trzecim
działem najni szej sfery kosmicznej. Rozpatruj c rzecz z innego punktu widzenia mo
na stwierdzi , e atomowa cz mentalnej jest najni sz sfer ciała mentalnego Logosa
Planetarnego. naszej sfery
Sfera astralna ziemi rozpo ciera si prawie na redni odległo do ksi yca, która
wynosi około 384 000 kilometrów. Sfera mentalna ziemi, która oczywi cie jest tak e
globem, rozci ga si jeszcze dalej ni sfera astralna, mniej wi cej w tej samej
proporcji, jak sfera astralna w stosunku do fizycznej. Jedynie ta cz materii
atomowej sfery astralnej i mentalnej, która si znajduje w całkiem wolnym stanie,
jest współrozci gła z mi dzyplanetarnym eterem (który składa si z ostatecznych
atomów fizycznych, znajduj cych si w swym normalnym, swobodnym stanie). Dlatego
istota ludzka nie mo e przej z jednej planety naszego ła cucha na drug poruszaj c
si w ciele astralnym lub mentalnym, tak samo jak nie mo e tego uczyni w ciele
fizycznym. Jest to mo liwe do osi gni cia w ciele przyczynowym przez człowieka
wysoko rozwini tego, cho trudniejsze i powolniejsze ni w sferze buddhi. Co wi cej,
nie jest te mo liwe szczegółowe ogl danie innych planet za pomoc jakiegokolwiek
systemu jasnowidzenia zwi zanego ze sfer mentaln czy jeszcze ni sz , chocia sporo
wiadomo ci mo na uzyska posługuj c si zdolno ci powi kszania. Materia ni szych
sfer nie jest nigdy przenoszona z jednej planety na drug . Je liby my na przykład
mieli opu ci Ziemi w celu inkarnowania si na Merkurym, to przeniosłoby si tylko
ego. Przyci gn łoby ono ku sobie mentaln i astraln materi nowej planety i obj łoby
w posiadanie ciało fizyczne dostarczone mu przez niebia skiego Merkurego. Materia
sfery mentalnej dzieli si na siedem stopni lub stanów skupienia, tak samo jak
materia sfery astralnej i fizycznej. Tym stanom skupienia, które cz sto okre lamy
mianem stref lub poziomów, nadajemy z braku innych lepszych okre le te same nazwy,
jakie maj stany skupienia materii fizycznej, tzn. stan stały, płynny, gazowy itd.
Najwy szy i najsubtelniejszy stan skupienia składa si oczywi cie z ostatecznych
atomów mentalnych. Ostateczny atom mentalny zawiera 494 czyli 5 764 801 (okr głe
pi "baniek w koilonie". i trzy czwarte miliona)
Trzy wy sze stany skupienia materii mentalnej zwane s arupa, czyli bez kształtu,
cztery ni sze rupa, czyli maj ce kształty. Rozró nienie to jest istotne, gdy wi e
si z podziałami samego umysłu. W ni szych sferach wibracje wiadomo ci wytwarzaj
obrazy i ka da my l pojawia si jako pewien kształt; w strefach nie maj cych
kształtu wiadomo zdaje si raczej wysyła błyski lub strumienie ywej energii, która
jak długo pozostaje we własnej strefie, nie uciele nia si w adnym kształcie, z
chwil jednak, gdy dociera do ni szej cz ci sfery mentalnej, stwarza bogactwo
kształtów powi zanych jakim wspólnym stanem. Innymi słowy, w wy szej cz ci sfery
mentalnej mamy do czynienia z przejawianiem si my li
135 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce abstrakcyjnych, idei i zasad, a w ni szej
cz ci natomiast z konkretnymi my lami i szczegółowymi poj ciami. Poniewa słowa s w
du ym stopniu symbolami obrazów i kształtów oraz wi si z działalno ci ni szego
umysłu i mózgu, niemo liwy jest prawie za ich pomoc opis abstrakcyjnej działalno
ci my li. Strefy bez kształtu przynale do czystego rozumu, który nie mie ci si w
ciasnych granicach j zyka. Inna wa na ró nica pomi dzy strefami wiata mentalnego
maj cymi kształty i bez kształtu polega na tym, e w strefach kształtu człowiek yje
w kr gu własnych my li i uto samia si całkowicie ze sw osobowo ci z zako czonego
fizycznego ycia. W strefach bez kształtu jest po prostu reinkarnuj cym si ego,
które – je li człowiek jest dostatecznie rozwini ty, by w ogóle co rozumie –
pojmuje przynajmniej w pewnym stopniu ewolucj , w której uczestniczy, i zadanie,
które ma do wykonania. Poniewa materia mentalna jest o wiele subtelniejsza od
materii fizycznej i astralnej, wi c siły ycia w sferze mentalnej s bez porównania
aktywniejsze. Materia mentalna znajduje si w stałym, nieustaj cym ruchu i pod
wpływem ka dego drgnienia ycie układa si w odpowiedni form , przystosowuj c si z
łatwo ci do ka dej zmiany ruchu. W porównaniu z ni nawet materia astralna wydaje
si stosunkowo ci ka i mroczna. Wibracje materii mentalnej s o wiele pr dsze ni
materii fizycznej, podobnie jak wibracje wiatła s o wiele pr dsze od d wi ku. Mo
na powiedzie , e materia mentalna porusza si równocze nie z my l ; materia
astralna pod a tak pr dko za my l , e zwykły obserwator nie mo e zauwa y ró nicy;
materia eteryczna nie poddaje si oczywi cie my li tak pr dko jak materia astralna.
Czytelnik powinien naturalnie zdawa sobie spraw , e tak jak ka da fizyczna cz
steczka unosi si w morzu astralnej materii, tak ka da cz steczka astralna unosi si
w mentalnym oceanie. Wbrew pogl dowi, e łatwiej jest działa w sferze fizycznej ani
eli w sferze astralnej lub mentalnej, rzecz si przedstawia wr cz przeciwnie. Ju
bowiem wielka subtelno materii i łatwo , z jak reaguje ona na ka dy impuls
mentalny, sprawia, e łatwiej jest j wprawi w ruch i kierowa ni działaniem woli ani
eli materi astraln lub fizyczn . W Głosie milczenia mówi si o trzech dziedzinach:
o dziedzinie niewiedzy, dziedzinie nauki i dziedzinie m dro ci. Prawdopodobnie
dziedzina niewiedzy reprezentuje sfer fizyczn , dziedzina nauki sfery astraln i ni
sz mentaln , a dziedzina m dro ci sfery wy szego umysłu i buddhi. W czterech ni
szych strefach wiata mentalnego jest jeszcze w pewnym stopniu mo liwe złudzenie, w
mniejszym stopniu dla człowieka, który ju podczas ycia fizycznego potrafi porusza
si w wiecie mentalnym z pełn wiadomo ci , ni dla człowieka nierozwini tego wchodz
cego w ten wiat dopiero po mierci fizycznej, jak to wyja niali my w rozdziale o
dewakanie.
136 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce Ni sza cz wiata mentalnego jest zatem
jeszcze sfer osobowo ci i bł du: w niej, podobnie jak w wiecie astralnym, pod ka
dym kwiatem kryje si zwini ty w ; je li bowiem utrapieniem jednego s osobiste i
niem dre pragnienia, to pycha, zarozumiało i przes d wyst puj w drugim. Chocia w
wy szej cz ci wiata mentalnego ego nie zna wielu rzeczy, które zna powinno, to
jednak jego wiedza jest w cało ci poprawna. Jednak e w tym tomie nie zajmujemy si
bezpo rednio yciem w ciele przyczynowym. Pomi dzy ni sz a wy sz cz ci sfery
mentalnej istnieje zasadnicza ró nica. W ni szej dominuje materia: rzuca si to od
razu w oczy, wiadomo z trudem przebija si przez formy. Natomiast w wy szych
sferach główn cech stanowi ycie, a formy s jemu podporz dkowane. W ni szej cz ci
wiata mentalnego ycie wyra a si za po rednictwem form, natomiast w wy szej jest wr
cz przeciwnie – trudno jest znale i utrzyma form dla fali ycia. Tylko powy ej
linii oddzielaj cej ni sz cz wiata mentalnego od wy szej wiatło wiadomo ci nie
jest niczym przytłumione i ja nieje własn moc . Dlatego symbol ognia duchowego
nadaje si bardzo dobrze na oznaczenie wiadomo ci w wy szych sferach, w odró nieniu
od ni szych sfer, dla których wła ciwszym symbolem jest ogie spalaj cy paliwo. W
odniesieniu do sfery astralnej istnieje mo liwo opisania jej scenerii; nie jest to
jednak mo liwe w odniesieniu do sfery mentalnej, gdy wiat mentalny nie ma adnej
scenerii z wyj tkiem tej, jak sobie sam człowiek własn my l stworzy. Nie wł czamy
tu oczywi cie do scenerii innych istot wiata mentalnego, które niejednokrotnie
stanowi przedmiot o wielkim pi knie. Tak trudno jednak jest opisa za pomoc słów
warunki sfery mentalnej, e mo e ci lejsze byłoby powiedzenie, e w wiecie tym
istnieje wszelka mo liwa sceneria, wszelkie pi kno, wdzi k i czar. Jednak z tego
ol niewaj cego blasku ywej rzeczywisto ci ka dy człowiek widzi tylko tyle, e
pozwala mu to zaledwie dostrzec jego rozwój. Mówi si nieraz, e niepodobna opisa ró
nicy, jaka zachodzi pomi dzy ró nymi strefami lub poziomami wiata mentalnego, gdy
ewentualny autor ju przy opisie najni szej sfery wyczerpuje swój zasób
przymiotników, wskutek czego brak mu słów do opisu wy szych stref. Wszystko, co da
si powiedzie , sprowadza si do tego, e w miar jak wnosimy si wzwy , materia staje
si coraz subtelniejsza, harmonia coraz doskonalsza, wiatło coraz ywsze i bardziej
przejrzyste. Rozbrzmiewa coraz wi cej tonów w wy szych oktawach, pojawia si coraz
wi cej delikatnych odcieni barw. Mo na powiedzie poetycznie, a zarazem prawdziwie,
e wiatło ni szej sfery jest ciemno ci w sferze wy szej. Na najwy szym poziomie
wiata mentalnego materia jest o ywiona przez energi , spływaj c jak wiatło z góry
ze sfery buddhi. W miar za jak zst pujemy do ni szych sfer, materia ka dej
kolejnej staje si energi strefy bezpo rednio ni szej. Mówi c dokładniej, pierwotna
energia wraz z materi stref bezpo rednio wy szych stanowi energi , która o ywia ni
sz stref . W ten sposób siódma, czyli najni sza strefa, składa si z pierwotnej
energii sze ciokrotnie spowitej lub zamkni tej, a wi c znacznie słabszej i mniej
aktywnej. Pierwsze wra enie człowieka, który z pełn wiadomo ci wchodzi w wiat
mentalny, jest bardzo podobne do opisanego w rozdziale II wra enia człowieka,
który po mierci astralnej
137 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce budzi si w dewakanie. Doznaje on
intensywnej szcz liwo ci, nie daj cej si opisa pełni ycia, niezmierne wzmo onego
poczucia siły wynikaj cej z wiary w siebie. Spostrzega, e znajduje si w ród
czego , co wydaje mu si całym wszech wiatem zmieniaj cych si wiateł, barw i d wi
ków. Ma wra enie, e unosi si w oceanie ywego wiatła, otoczony bogactwem czaruj
cych barw i kształtów, przy czym wszystko si zmienia z ka d fal my li, jak wydaje
jego umysł, gdy jak to niebawem odkryje, jest tylko przejawem jego my li w materii
tego wiata i jego elementarnej tre ci. My li konkretne przyjmuj , jak to ju
widzieli my, posta swych przedmiotów, podczas gdy poj cia abstrakcyjne
przedstawiaj si zwykle jako wszelkiego rodzaju doskonałe i pi kne kształty
geometryczne. W zwi zku z tym wypada przypomnie , e niejedna my l, która w wiecie
fizycznym wydaje si nam tylko pust abstrakcj , w wiecie mentalnym okazuje si
konkretnym faktem. Poczucie wolno ci w tym wiecie my li jest tak wielkie, e w
porównaniu z nim ycie astralne wydaje si stanem niewoli. Ka dy, kto pragnie oderwa
si od swego otoczenia w wiecie mentalnym i odda si spokojnie rozmy laniom, mo e
zamkn si we własnym wiecie i nic mu w tym nie przeszkodzi. B dzie miał przy tym mo
no ogl dania wszystkich poj i ich w pełni rozwini tych konsekwencji, gdy przewin
si przed jego wzrokiem jak w panoramie. Je li natomiast zapragnie obserwowa wiat,
w którym si znajduje, musi bardzo starannie powstrzyma sw my l, aby nie oddziaływa
na bardzo wra liw materi , jaka go otacza. A gdy człowiek osi gnie stan, w którym
nie jest ju o rodkiem promieniowania wiatła, barw, d wi ków i kształtów,
promieniowanie to nie znika, lecz wr cz przeciwnie: jego harmonia i iskrzenie jest
wspanialsze ni kiedykolwiek. Niebawem spostrze e on, e ogl da j zyk barw dewów,
sposób wyra ania my li lub rozmowy istot stoj cych o wiele wy ej od niego na
drabinie ewolucji. Drog prób i wiczenia przekona si równie , e sam potrafi
posługiwa si tym sposobem wyra ania si i dzi ki temu mo e rozmawia z tymi
wzniosłymi ponadludzkimi istotami oraz uczy si od nich; istoty te opiszemy w
dalszym rozdziale. My lokształt bowiem, jak sobie czytelnik przypomina, składa si
z bardzo pr dko wibruj cych cz steczek materii mentalnej i wobec tego wprawia w
drganie wszystko dokoła. Wibracje te wywołuj wra enie d wi ku i barwy w ka dej
istocie zdolnej do ich postrzegania. Człowiek odwiedzaj cy wiat mentalny mo e
utworzy dookoła siebie ochronn powłok , przez któr adna my l czy rozmowa innych
istot nie zdoła przenikn . Utrzymuj c swój umysł w doskonałej ciszy mo e wtedy
bada , co si dzieje wewn trz tej powłoki. Obserwuje wówczas całkiem odmienne,
regularne drgania, które poprzednio były zasłaniane przez inne sztuczne zjawiska.
Drgania te nale do drga powszechnych i nie dadz si zahamowa ani wył czy za pomoc
adnej powłoki utworzonej ludzk moc . Nie wytwarzaj one barw ani kształtów, lecz
płyn z niezmienn regularno ci przez cał materi sfery, tam i z powrotem, jak wdech
i wydech. Istnieje kilka odmian tych drga , które ró ni si mi dzy sob sił ,
okresem drgania i tonem harmonii, jak rodz . Jednak e wi kszy od nich wszystkich
pot ny nurt płynie z samego serca układu – nurt, który wypływa z nieznanych
centrów, znajduj cych si w o wiele wy szych sferach. Wypełnia on yciem cały nasz
wiat, a potem cofa si przepot n fal ku Temu, z którego si wyłonił. Przepływa
dług , krzyw fal , a towarzysz cy mu d wi k
138 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce podobny jest do szumu morza. D wi czy w
nim jednak pie sfer. triumfu, prawdziwa muzyka
Człowiek, który raz usłyszał t wspaniał pie przyrody, nie zdoła jej nigdy
całkowicie zapomnie . Nawet w wiecie fizycznym, tak ponurym w porównaniu ze wiatem
mentalnym, słyszy j zawsze jako pogłos. Je li człowiek osi gn ł ju pewien stopie
duchowego rozwoju, mo e zanurzy sw wiadomo w tej fali i pozwoli popłyn do jej
ródła. Nie jest to jednak rozs dne, je li nie znajduje si przy nim Mistrz, który
by go we wła ciwym momencie zatrzymał, w przeciwnym bowiem razie nieprzeparta siła
mo e go unie w jeszcze wy sze sfery, których wspaniało ci jego ego nie zdołałoby
wytrzyma . Straciłby wtedy przytomno i nie wiadomo gdzie i kiedy odzyskałby j z
powrotem. Cho osi gni cie takiego zjednoczenia jest ostatecznym celem ewolucji
człowieka, to jednak musi on dotrze do tego celu z pełn i doskonał wiadomo ci , a
nie płyn ku ródłu w stanie zupełnej nie wiadomo ci, mało ró ni cej si od
unicestwienia. W sferze mentalnej człowiek mo e okr y wiat z pr dko ci my li.
Znajdzie si na przeciwległym kra cu ziemi, gdy tylko sformułuje swe pragnienie,
poniewa reakcja materii mentalnej na my l jest bezpo rednia i łatwo poddaje si
władzy woli. W sferze mentalnej nie ma nast pstwa dni i nocy, nie ma odpowiednika
stanu snu i czuwania, wyj wszy oczywi cie moment pierwszego wej cia w t sfer i jej
opuszczenia. Jak wiat fizyczny jest trójwymiarowy, a wiat astralny
czterowymiarowy, tak wiat mentalny jest pi ciowymiarowy. Lecz jak to ju wyja nili
my w Ciele astralnym, ci lejszym byłoby powiedzenie, e w ka dej z tych sfer
wiadomo potrafi postrzega wiat, w którym działa w podanej wy ej liczbie wymiarów.
Trzy znane postacie energii maj wła ciw sobie form przejawiania si w ka dej
sferze, do której dotarli nasi badacze. Dlatego mo emy powiedzie , e fohat, prana
i kundalini istniej w sferze mentalnej, cho na razie mało nam wiadomo o
szczegółach ich działania. Człowiek rozporz dzaj cy pełn wiadomo ci w sferze
mentalnej mo e oczywi cie widzie cał ludzko (z wyj tkiem osób yj cych tylko w
ciele przyczynowym), gdy ka dy człowiek, który yje w wiecie fizycznym lub
astralnym, musi te mie ciało mentalne. Jednak e ludzi zamkni tychw kr gu swych my
li w dewakanie trudno uwa a za towarzyszy z przyczyn wyja nionych w rozdziale o
dewakanie. Mi dzy osobami, które przebywaj w sferze mentalnej w pełni wiadomo ci,
istnieje o wiele ci lejszy zwi zek, ni jest to mo liwe w którejkolwiek ni szej
sferze. Nikt nie mo e nikogo wprowadzi w bł d co do swych my li, gdy wszystkie
umysłowe operacje s widzialne dla ka dego. Mo na tu wymieni pogl dy i wra enia z
pr dko ci my li, a zarazem z doskonał dokładno ci , ka dy bowiem odbiera je
momentalnie w czystej postaci, wyra nie zarysowanej, i nie musi łama sobie głowy
nad sensem słów. Czytelnik zechce sobie przypomnie , e w wiecie astralnym ró nica
j zyka stanowi przeszkod w porozumiewaniu si , gdy ka d my l trzeba uj w
odpowiednie słowa, aby
139 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce była zrozumiała dla innej istoty tego
wiata. Natomiast w wiecie mentalnym ludzie porozumiewaj si bezpo rednio przez
przekazywanie sobie my li, niezale nie od j zyka. Przestrze równie nie stanowi w
tym wiecie przeszkody, gdy człowiek mo e nawi za stosunki z drugim człowiekiem
przez samo skierowanie ku niemu swej uwagi. Prawdziwymi przeszkodami mi dzy lud mi
s ró nice, które wynikaj z ich ewolucji. Człowiek mniej rozwini ty potrafi
zrozumie człowieka bardziej rozwini tego tylko o tyle, o ile potrafi on reagowa .
Ten rodzaj ograniczenia mo e by odczuty, rzecz jasna, tylko przez człowieka
bardziej rozwini tego, gdy mniej rozwini ty uzyskuje wszystko, co potrafi poj .
Metoda odnajdywania w wiecie mentalnym człowieka, którego si szuka – niezale nie
od tego, czy yje fizycznie, czy te nie – jest nast puj ca. Ka de ciało człowieka
ma co w rodzaju podstawowej nuty, przeci tnego tonu ró nych zdolno ci i cech w ka
dej sferze. Nie ma dwóch osób, które by we wszystkich sferach, to znaczy
eterycznej, astralnej, mentalnej i przyczynowej, miały t sam podstawow nut ,
tworzyły ten sam akord. Tote akord ka dego człowieka jest jedyny w swoim rodzaju i
niezale nie od tego, czy człowiek ów pi, czy czuwa, yje czy zmarł, akord ten jest
zawsze taki sam; dzi ki temu mo na go zawsze odnale . Je eli człowiek znajduje si
w wy szym wiecie niebia skim, a wi c tylko w ciele przyczynowym, ma nadal swój
akord, gdy jego atomy permanentne zupełnie wystarczaj do wydania odpowiedniego d
wi ku. Wy wiczony jasnowidz, który potrafi wyczu ów akord, nastraja chwilowo swoje
ciało na ten ton, a nast pnie aktem woli wysyła d wi k w przestrze . Gdziekolwiek
w trzech wiatach poszukiwany człowiek si znajduje, natychmiast odpowiada. Jego
ciało przyczynowe rozbłyska wielkim płomieniem, który jest od razu widoczny dla
jasnowidza i dzi ki temu zostaje nawi zany kontakt magnetyczny. Jasnowidz mo e u y
wytworzonej w ten sposób linii komunikacji jako swego rodzaju teleskopu lub, je li
woli, mo e przenie z pr dko ci wiatła swoj rozbłyskuj c wiadomo i spogl da jak
gdyby z drugiego ko ca. Akord człowieka jest jego prawdziwym imieniem. Jaka
mglista pami o tym fakcie jest prawdopodobnie przyczyn , dla której pewne dzikie
plemiona wierz , e prawdziwe imi człowieka powinno by ukryte, aby nie mo na było
działa na niego magicznie. Podobnie twierdzi si te , e przy ka dym wtajemniczeniu
zmienia si prawdziwe imi człowieka, gdy ka de wtajemniczenie jest osi gni ciem
pewnego post pu i zarazem jego uznaniem, dzi ki czemu wznosi si on do wy szej
tonacji, a wskutek tego jego akord brzmi inaczej. Nie nale y miesza imienia
człowieka z imieniem Augoidesu, gdy to ostatnie jest akordem trzech pierwiastków
ego, wytworzonym przez wibracje atomów – atmicznego, buddhi i mentalnego oraz stoj
cej za nimi monady.
140 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce Akordu nie mo na fizycznie słysze ani
widzie , odbiera si go kompleksowym postrzeganiem, które wymaga w praktyce
równoczesnej aktywno ci wiadomo ci w ciele przyczynowym i we wszystkich ni szych
ciałach. W ten sposób ka dy człowiek wypowiada swoje prawdziwe imi . Zupełnie tak
samo jak w sferze materialnej posiada swój zapach, za którym biegnie pies go czy,
tak ma te swój d wi k duchowy. Ten, kto potrafi słysze ten d wi k w wewn trznych
wiatach, poznaje, na jakim szczeblu ewolucji człowiek stoi oraz co potrafi, a
czego nie. Wolnomularze zauwa , e akord ten jest własnym "pukaniem" człowieka lub
"kontaktem" nawi zanym głosem wewn trznej ja ni, który otwiera człowiekowi wej cie
do prawdziwej lo y. Augoides, człowiek uwielbiony, jest nazw czasem nadawan trzem
wy szym pierwiastkom, tj. atma-buddhi-manasowi, które składaj si na ego przebywaj
ce w ciele przyczynowym. Nie jest to wcale obraz któregokolwiek dawnego ciała
człowieka, ale zawiera w sobie esencj wszystkiego, co było w ka dym z nich
najlepsze. W miar , jak ciało to dzi ki do wiadczeniu ro nie, pokazuje mniej lub
bardziej doskonale, czym człowiek ma by według zamierzenia boskiego. W tym ciele-
narz dziu na poziomie przyczynowym mo na zobaczy nie tylko, jaka była przeszło
człowieka, ale te w znacznym stopniu, jaka czeka go przyszło .
ROZDZIAŁ XXI: KRONIKA AKASZY Opis sfery mentalnej nigdy by nie był zupełny, gdyby
si pomin ło to, co obecnie nosi nazw kroniki akaszy. Kronika ta stanowi jedyn
wiarygodn histori wiata. Cz sto nazywa si j pami ci przyrody, jak równie kronik
karmy lub ksi g Lipików. Słowo akasza jest w tym wypadku niewła ciwe, cho bowiem
kronik t odczytuje si z akaszy, czyli materii sfery mentalnej, to jednak w
rzeczywisto ci nie przynale y ona do tej sfery. Jeszcze gorszym okre leniem jest
dawniej cz sto u ywana w literaturze nazwa "kronika wiata astralnego", gdy kronika
ta znajduje si daleko od sfery astralnej. Mo na w niej jedynie czasem znale , jak
to niebawem zobaczymy, zniekształcone fragmenty. Słowo akasza jest w tym wypadku o
tyle uzasadnione, e z kronik t spotykamy si wyra nie po raz pierwszy w sferze
mentalnej oraz e tutaj mo emy si w swej pracy oprze na niej w sposób pewny.
Czytelnikowi znany jest ju fakt, e w miar rozwoju człowieka jego ciało
przyczynowe, które wyznacza zasi g aury, powi ksza sw wielko , jak równie
wietlisto i czysto barw. Przenosz c t my l na bez porównania wy szy poziom
dochodzimy do wniosku, e Logos Słoneczny zawiera w sobie cały Układ Słoneczny.
Dlatego wszystko, cokolwiek si w naszym systemie dzieje, znajduje si w obr bie
wiadomo ci Logosa. Jak wi c widzimy, prawdziwa kronika jest Jego pami ci .
141 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce Co wi cej, jest równie jasne, e w
jakiejkolwiek sferze ta kronika istnieje, nie mo e si znajdowa zbyt daleko od
tego, co mamy my. Wobec tego wszelka kronika, któr potrafimy odczyta , musi by
tylko odbiciem owej wielkiej oryginalnej kroniki, jej odzwierciedleniem w g stszej
materii ni szych sfer. Wiadomo nam, e kroniki takie istniej w sferach buddhi,
mentalnej i astralnej; opiszemy je w odwrotnym porz dku. Odbicie kroniki w sferze
astralnej jest bardzo niedoskonałe; kroniki, jakie mo na widzie w tej sferze s
bardzo fragmentaryczne i w dodatku cz sto powa nie zniekształcone. Analogia z
wod , której tak cz sto si u ywa jako symbolu wiata astralnego, jest w tym wypadku
wybitnie trafna. Wyra ne odbicie przedmiotu w spokojnej wodzie jest w najlepszym
razie tylko dwuwymiarowym odbiciem przedmiotu trójwymiarowego i ukazuje nam tylko
jego kształt i barw . Przedmiot jest przy tym w odbiciu skrócony. Je li
powierzchnia wody jest pomarszczona, odbicie rozpada si na cz ci i zostaje tak
zniekształcone, e staje si niemal całkiem bezu yteczne, a nawet mo e wprowadzi w
bł d co do rzeczywistego kształtu i wygl du odbitego przedmiotu. Tymczasem w
wiecie astralnym nigdy nie mo emy mie stanu, który by cho w przybli eniu był
podobny do spokojnej powierzchni wody. Wr cz przeciwnie, mamy tu do czynienia z
gwałtownym i oszałamiaj cym ruchem. Dlatego nie mo emy si spodziewa wyra nego
odbicia. Tote jasnowidz, który rozporz dza tylko widzeniem astralnym, nie mo e
nigdy polega na adnym obrazie przeszło ci, który si przed nim pojawia, jako na
dokładnym i odbicia mo e taka by , ale nie ma adnej mo liwo ci, eby to doskonałym.
Ta lub owa cz sprawdzi . Przez długie i staranne wiczenia mo e on nauczy si odró
nia szczegóły wiarygodne od niewiarygodnych oraz budowa z dostrze onych fragmentów
jaki obraz odzwierciedlonego przedmiotu. Zazwyczaj jednak du o wcze niej, zanim
opanuje te trudno ci, rozwija wzrok mentalny, który czyni ten wysiłek
niepotrzebnym. W wiecie mentalnym warunki s zupełnie odmienne. Kronika, jak tu mo
na ogl da , jest pełna i dokładna, niepodobna te pomyli si przy jej odczytywaniu.
Inaczej mówi c, wielu jasnowidzów posługuj cych si wzrokiem mentalnym i badaj cych
t sam kronik , widzi to samo odbicie i ka dy je odczytuje poprawnie. Czytanie
kroniki jest jeszcze łatwiejsze, gdy si rozporz dza zdolno ciami ciała
przyczynowego. Okazuje si , e do doskonałego odczytania kroniki (w stopniu dost
pnym w sferze mentalnej), ego musi by w pełni przebudzone, tak i człowiek potrafi
si posługiwa materi atomow sfery mentalnej. Wiadomo dobrze, e gdy pewna liczba
osób ogl da jakie zdarzenie w wiecie fizycznym, to ich opisy tego zdarzenia cz sto
powa nie si ró ni . Wynika to z bł dów obserwacji, gdy ka da osoba widzi zwykle
tylko te cechy zdarzenia, które robi na niej wra enie. Ten osobisty czynnik nie
odgrywa wi kszej roli przy obserwacji w sferze mentalnej, ka dy bowiem obserwator
ujmuje przedmiot cał sw istot i dlatego niemo liwe jest, by widział go w
zmienionej postaci.
142 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce Niemniej jednak mo e si łatwo w lizgn bł
d przy przenoszeniu wra e w ni sze sfery. Przyczyny tego bł du mog by dwojakie:
zwi zane z osob obserwatora i z trudno ci , czy raczej z niemo liwo ci , wykonania
tego zadania w sposób doskonały. Z natury rzeczy tylko mała cz do wiadczenia w
sferze mentalnej mo e by wyra ona za pomoc słów fizycznego wiata. Poniewa wi c ka
dy sposób przedstawienia tego do wiadczenia mo e by tylko cz stkowy, istnieje
zawsze mo liwo wyboru tej cz stki, która b dzie uj ta w słowa. Z tego powodu
badania prowadzone przez czołowych teozofów za pomoc jasnowidzenia s stale
sprawdzane i kontrolowane przez innych badaczy, zanim zostan opublikowane. Niezale
nie od czynnika osobistego istniej jeszcze trudno ci przyrodzone zwi zane z
przeniesieniem dozna z wy szej sfery do ni szej. W zrozumieniu tej trudno ci mo e
pomóc analogia do sztuki malarskiej. Artysta malarz usiłuje przedstawi
trójwymiarowy przedmiot na płaszczy nie, która oczywi cie ma tylko dwa wymiary. W
rzeczywisto ci zatem nawet najdoskonalszemu obrazowi jest niesko czenie daleko do
wiernego odtworzenia sceny, któr przedstawia, niemal adna bowiem linia ani k t nie
mog by na obrazie takie same jak w malowanym przedmiocie. Obraz jest tylko
niezmiernie pomysłow prób przekazania jednemu zmysłowi zapomoc linii i barw na
płaszczy nie wra enia podobnego do tego, jakie odmalowana scena na nas wywiera.
Nie mo e on przekaza nam nic wi cej oprócz sugestii zale nych od naszych
uprzednich do wiadcze , na przykład szumu morza, zapachu kwiatów, smaku owoców,
twardo ci czy mi kko ci powierzchni. Jeszcze wi kszych trudno ci doznaje
jasnowidz, gdy usiłuje opisa zjawiska wiata mentalnego za pomoc j zyka wiata
fizycznego, gdy jak była ju o tym mowa w poprzednim rozdziale, wiat mentalny jest
pi ciowymiarowy. W pewnej mierze kronika mo e si przedstawia rozmaicie, zale nie
od warunków, w jakich jest ogl dana. W sferze astralnej odbicie jej ma zwykle
posta pojedynczego obrazu, cho niekiedy widziane postacie mog by obdarzone ruchem.
Wówczas zamiast migawkowego zdj cia mamy dłu sze i doskonalsze odbicie. W sferze
mentalnej wyst puj dwa ró ne aspekty obrazów. Po pierwsze: je li obserwator nie my
li o obrazach kroniki, tworz one po prostu tło dla dziej cych si zdarze . W takiej
sytuacji s one w rzeczywisto ci tylko odbiciem nieustaj cej aktywno ci wielkiej
wiadomo ci w o wiele wy szej sferze i maj w du ej mierze wygl d obrazów filmowych.
Działalno odbitych postaci toczy si stale i rozwija tak, jak gdyby obserwowało si
aktorów na odległej scenie. Po drugie: Je li wy wiczony obserwator kieruje uwag
specjalnie na jak jedn scen , to – poniewa dzieje si to w sferze, gdzie my l nie
napotyka przeszkód – scena ta natychmiast przed nim si zjawia. Tak na przykład, je
liby zapragn ł widzie l dowanie Juliusza Cezara w Bretanii, to natychmiast
znalazłby si – zamiast tylko ogl da obraz – na brzegu morza w ród legionistów, a
całe zdarzenie rozgrywałoby si dokoła niego dokładnie tak, jakby si tam znajdował
w 55 roku przed nasz er . Aktorzy zdarzenia byliby oczywi cie zupełnie nie wiadomi
jego obecno ci, gdy s tylko odbiciem; on te nie mo e zmieni swym wysiłkiem
rozgrywaj cej si akcji. Ma jednak mo no regulowania pr dko ci, z jak dramat
rozgrywa si przed jego oczyma. Mo e sprawi , e zdarzenia roku przesun si przed nim
w
143 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce ci gu jednej godziny. Mo e te , je li
zechce, zatrzyma ruch w ka dym momencie i przygl da si wybranej scenie tak długo,
jak zechce. Nie tylko widzi wszystko, co widziałby fizycznie, gdyby był wiadkiem
zdarzenia, ale tak e słyszy i rozumie, co ludzie mówi , jak równie jest wiadomy
ich my li i motywów. W pewnym szczególnym wypadku obserwator ma mo no nawi zania
intymniejszego kontaktu z kronik . Gdy obserwuje scen , w której sam w poprzednim
yciu uczestniczył, otwieraj si przed nim dwie mo liwo ci: 1. Mo e odnie si do niej
w zwykły sposób jako obserwator, chocia – jak zaznaczyli my wy ej – o doskonałym
widzeniu i wra liwo ci. 2. Mo e jeszcze raz uto sami si z dawno zmarł postaci i
prze y ponownie my li i uczucia z owych czasów. Odnajduje wówczas w wiadomo ci
powszechnej t cz stk , z któr ongi był sam zwi zany. Czytelnik mo e teraz z łatwo
ci poj , jak cudowne mo liwo ci otwieraj si przed człowiekiem, który obdarzony
jest zdolno ci czytania kroniki akaszy w ka dej chwili. Ma mo no ogl dania w
wolnych chwilach całej historii i poprawienia wielu bł dów i nieporozumie , jakie
wkradły si do przekazywanych nam przez historyków relacji. Mo e równie obserwowa
na przykład zmiany geologiczne, jakie si w przeszło ci dokonały, i kataklizmy,
które wielokrotnie zmieniały oblicze ziemi. Zazwyczaj mo na ustali dat ka dej
badanej kroniki, ale wymaga to niekiedy znacznego wysiłku i pomysłowo ci. Istnieje
kilka metod wykonania tego zadania: 1. Obserwator mo e wejrze w umysł
inteligentnej osoby wyst puj cej w obserwowanej scenie i zobaczy , jak dat ona
przyjmuje. 2. Mo e odnale dat napisan w li cie lub dokumencie. Po ustaleniu daty
według, na przykład, rzymskiej lub greckiej chronologii, trzeba oczywi cie dokona
pewnego rachunku, aby otrzyma dat według przyj tego obecnie systemu. 3. Mo liwe
jest tak e posłu enie si jakim ówczesnym zdarzeniem, którego dat mo na łatwo
ustali na podstawie zwykłych ródeł historycznych. Stosunkowo od niedawna mo na bez
wi kszych trudno ci ustali dat historycznych zdarze , ale w dawniejszych czasach
stosowano inne metody oznaczania dat. Je li nawet da si odczyta dat w umy le
jakiej osoby wyst puj cej w obserwowanej scenie, to jeszcze mog si wyłoni znaczne
trudno ci poł czone z powi zaniem jej ze stosowanym przez obserwatora systemem
liczenia czasu. W takim wypadku obserwator mo e: 4. Przebiega kroniki rok za
rokiem z dowoln pr dko ci , na przykład jednej sekundy na ka dy rok lub jeszcze pr
dzej, je li zechce, i liczy w ten sposób lata od znanej sobie daty. Wówczas jest
oczywi cie niezb dna uprzednia ogólna orientacja (na podstawie wygl du zjawisk) w
przeszło ci, aby nie musie przelicza zbyt długa ła cucha lat.
144 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce 5. Gdy lata licz si na tysi ce, powy sza
metoda byłaby zbyt nudna i niepraktyczna. Obserwator mo e wtedy ustali najpierw
punkt na niebie, który wskazuje przedłu enie osi ziemskiej, i obliczy dat na
podstawie pr dko ci przesuwania si punktów równoznacznych. 6. W skrajnych
wypadkach, gdy chodzi o zdarzenia sprzed milionów lat, mo na u y jako jednostki
czasu okresu ruchu precesyjnego (około 26 000 lat). W odniesieniu do tak odległych
lat, nie jest konieczna absolutna cisło . Dokładne czytanie kronik jest mo liwe
tylko po starannym treningu. By mo na było polega na cisło ci tego czytania, niezb
dne jest posiadanie przez obserwatora zdolno ci mentalnego jasnowidzenia. W celu
jak najwi kszego zmniejszenia mo liwo ci bł du, badacz powinien w pełni zapanowa
nad mentalnym wzrokiem w stanie czuwania w ciele fizycznym. Wymaga to lat pracy i
surowej samodyscypliny. Co wi cej, poniewa prawdziwe kroniki znajduj si w sferze,
która obecnie jest dla naszego wzroku bardzo odległa, doskonałe ich zrozumienie
wymaga zdolno ci o wiele wy szego rz du, ani eli rozwini te dot d przez ludzko .
Dlatego nasza obecna znajomo tego przedmiotu musi by z konieczno ci niedoskonała,
gdy ogl damy t sfer z dołu, zamiast z góry. Nie nale y miesza kroniki akaszy z
wytworzonymi przez ludzi my lokształtami, których pełno jest w sferach astralnej i
mentalnej. Tak na przykład, jak widzieli my w rozdziale VIII, ka de historyczne
zdarzenie, o którym ci gle wielu ludzi my lało ywo je sobie wyobra aj c, istnieje
w sferze mentalnej jako okre lony my lokształt. Dotyczy to tak e postaci z powie
ci, dramatów itd. Takie wytwory my li (cz sto całkiem bł dne i nacechowane
ignorancj ) mo na o wiele łatwiej zobaczy ani eli prawdziw kronik akaszy, gdy
czytanie kroniki wymaga przygotowania, natomiast do widzenia my lokształtów
wystarczy przypadkowy przebłysk wizji wiata mentalnego. Dlatego wiele wizji ludzi
wi tych, jasnowidzów i innych osób nie odnosi si do prawdziwej kroniki, lecz tylko
do my lokształtów. Jedn z metod czytania kroniki akaszy jest psychometria. Jak si
zdaje, istnieje co w rodzaju magnetycznego zwi zku lub powinowactwa pomi dzy ka d
cz stk materii a kronik zawieraj c jej histori . Ka da cz steczka materii istotnie
zawiera w sobie odbicie wszystkiego, co działo si w jej pobli u. To powinowactwo
pozwala jej działa jako swego rodzaju ł cznikowi pomi dzy kronik a zdolno ciami
człowieka, który potrafi j czyta . Nie wy wiczony jasnowidz zazwyczaj nie potrafi
czyta kroniki bez jakiego fizycznego ł cznika, który by mu dostarczył
magnetycznego kontaktu z po danym przedmiotem. Tak metod posługiwania si
jasnowidzeniem nazywamy psychometri . Je li wi c damy psychometrze kawałek
kamienia pochodz cy na przykład ze Stonehenge, to zobaczy on i potrafi nam opisa
ruiny i otaczaj c je okolic ; ponadto prawdopodobnie zobaczy tak e jakie przeszłe
zdarzenie zwi zane ze Stonehenge, jak np. ceremoni druidów. Prawdopodobnie nasza
zwykła pami działa na tej samej zasadzie. Sceny, które prze ywamy w ci gu swego
ycia, działaj na komórki mózgu w taki sposób, e powstaje zwi zek
145 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce pomi dzy tymi komórkami a cz ciami
kroniki zdarze , z którymi byli my zwi zani; w ten sposób "pami tamy" to, co
widzieli my. Nawet wy wiczony jasnowidz potrzebuje ł cznika, umo liwiaj cego mu
odnalezienie kroniki zdarzenia, o którym dot d nic nie wie. Mo e to zrobi kilkoma
sposobami. 1. Je eli odwiedził kiedy miejsce zdarzenia, mo e przypomnie sobie wygl
d tego miejsca, a nast pnie przegl da zwi zan z nim kronik , a dotrze do po danego
okresu. 2. Je li nie widział nigdy tego miejsca, mo e przegl da kronik a do roku
zdarzenia, a nast pnie szuka tego, czego mu potrzeba. 3. Je li nie ma trudno ci z
rozpoznaniem jakiej wybitnej zwi zanej ze zdarzeniem osoby, mo e te bada kronik
tego okresu dziejów zgł biaj c kronik tej osoby i w ten sposób dotrze wreszcie do
interesuj cego zdarzenia. Jak widzimy, zdolno czytania w pami ci przyrody jest u
ludzi rozwini ta w rozmaitym stopniu. Nieliczni wy wiczeni jasnowidze potrafi si
ga do kroniki akaszy według swej woli; psychometrzy znów potrzebuj jakiego
przedmiotu zwi zanego z przeszło ci , aby za jego pomoc zetkn si z odpowiednim
fragmentem przeszło ci; niektóre osoby maj czasem przypadkowe wizje przeszło ci.
Osoby wpatruj ce si w kryształpotrafi czasem skierowa swój jednak mniej pewny
astralny teleskop ku jakiej odległej w czasie scenie. Wiele z ni szych przejawów
tych zdolno ci uwidacznia si bez wiadomego udziału człowieka. Tak na przykład
osoby posługuj ce si kryształem widz nieraz sceny z przeszło ci, lecz nie potrafi
ich odró ni od wizji tera niejszo ci. Inne znów osoby o mglistych i nie okre
lonych jeszcze zdolno ciach psychicznych postrzegaj stale jakie postacie, jakie
pojawiaj ce si przed ich oczyma obrazy, nie zdaj c sobie sprawy, e po prostu
psychometryzuj rozmaite przedmioty ze swego otoczenia. Szczególnym przykładem tej
kategorii uzdolnionych psychicznie jest człowiek, który potrafi psychometryzowa
tylko ludzi, a nie "martwe" przedmioty, jak to si najcz ciej zdarza. W wi kszo ci
wypadków zdolno ta przejawia si kapry nie. Osoby takie spotykaj c czasem obcego
człowieka widz błyskawicznie jakie wa ne zdarzenie z jego ycia, kiedy indziej znów
nie widz nic. Rzadko jednak mo na spotka ludzi, którzy maj wizje zdarze z
minionego ycia ka dej spotykanej osoby. Jednym z najlepszych w tej kategorii osób
był zapewne Niemiec Zachckke, który opisał szczegółowo t swoj zdolno w
autobiografii. Chocia w niniejszej ksi ce nie omawiamy sfery buddhi, to jednak
pozwolimy sobie w tym jednym wypadku wspomnie krótko o kronice akaszy w sferze
buddhi. Kronika okre lana jako pami przyrody jest w sferze buddhi czym znacznie wi
cej ni tylko pami ci w zwykłym tego słowa znaczeniu. W sferze tej nie ma ju
ograniczenia i przestrzeni. Obserwator nie musi przegl da długiego ła cucha zdarze
, gdy przeszło i tera niejszo , jak równie przyszło , s dla niego jednakowo dost
pne, albowiem znajduj si w tym, co nazywa si "wieczystym teraz", cho w sferze
fizycznej okre lenie to mo e brzmie bezsensownie.
146 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce Jakkolwiek i sfera buddhi znajduje si
poni ej wiadomo ci Logosa, to jednak jest wystarczaj co jasne, e kronika nie jest
tylko pami ci , wszystko bowiem, cokolwiek si zdarzyło w przeszło ci lub zdarzy si
w przyszło ci, rozgrywa si obecnie przed oczyma Logosa, tak jak zdarzenia, które
dla nas s tera niejszo ci . Cho brzmi to niewiarygodnie, jest jednak prawd .
Prosta i czysto fizyczna analogia pomo e nam cz ciowo zrozumie , e przeszło i tera
niejszo mog by widzialne równocze nie. Przyjmijmy tylko w tym celu dwa przesłania:
1. wiatło mo e biec bez ko ca ze zwykł pr dko ci w przestrzeni bez utraty energii.
2. Logos b d c wszechobecnym musi si znajdowa w ka dym punkcie przestrzeni
równocze nie, a nie kolejno. Z przesłanek tych wynika logicznie, e wszystko, co si
kiedykolwiek od pocz tku wiata zdarzyło, musi si w tej wła nie chwili znajdowa
przed oczyma Logosa nie jak wspomnienie, lecz jako aktualny fakt przez Niego
obserwowany. Ponadto dzi ki prostemu ruchowi wiadomo ci w przestrzeni czasu, b
dzie On nie tylko nieustannie wiadomy ka dego zdarzenia, które kiedykolwiek miało
miejsce, ale równie ka dego zdarzenia, które si rozwija b d cofa, zale nie od
wybranej pr dko ci ruchu. Analogia ta jednak, jak zaznaczono, nie rzuca wiatła na
problem widzenia przyszło ci, który na razie musi pozosta niewyja niony, a mo liwo
takiego widzenia, niezale nie od rozwa a metafizycznych, opiera si jedynie na
twierdzeniach osób, które same w jakiej mierze potrafiłyby korzysta ze zdolno ci
widzenia przyszło ci. Przyszło ci nie mo na zobaczy tak wyra nie jak przeszło ci,
bo zdolno widzenia przyszło ci przynale y do jeszcze wy szej sfery. Co wi cej,
przewidywanie, chocia w du ym stopniu mo liwe ju w sferze mentalnej, nie jest
jednak doskonałe, gdy bowiem r ka rozwini tego człowieka dotyka prz dziwa
przeznaczenia, wówczas jego pot na wola mo e wprowadzi w nie nowe w tki i zmieni
zarys przyszłego ycia. Tok ycia zwykłego, mało rozwini tegoczłowieka, który w
praktyce nie objawia własnej woli, mo e by przewidziany dostatecznie wyra nie; gdy
jednak ego bierze sw przyszło we własne r ce, dokładne przewidywanie staje si
niemo liwe. Człowiek, który umie si posługiwa ciałem atmicznym, mo e si ga do
Powszechnej Pami ci nawet poza granice naszego Ła cucha Planetarnego. Wspomnieli
my ju wcze niej o pewnej mo liwo ci popełnienia plagiatu. Jeszcze inn przyczyn
plagiatu, która czasem wyst puje, jest to, e dwóch pisarzy widzi przypadkiem w tym
samym czasie t sam kronik akaszy. Wówczas nie tylko wyra nie popełniaj plagiat w
stosunku do siebie, lecz równie – mimo i ka demu si zdaje, e jest twórc intrygi,
sytuacji itd. – obaj popełniaj plagiat w stosunku do zapisanej historii wiata.
A EGO
sanskryckie polskie Atma Wola Buddhi Intuicja Wy szy manas Wy szy umysł Ni szy
manas Ni szy umysł Kama Pragnienie i uczucie Linga siarira Siła yciowa Ciało
eteryczne Sthula siarira Ciało fizyczne
Przej cie osobowo ci przez ego bywa te przyrównywane do rzucania iskry płomienia
umysłu. Płomie zapala materiał, którego si dotknie, a wtedy powstaje nowy płomie ,
identyczny w swej tre ci z tym, z którego wzi ł pocz tek, lecz oddzielny ze wzgl
du na cel przejawienia. Dlatego powiada si , e od jednego płomienia mo na zapali
tysi ce wiec, ale płomie nigdy si przez to nie zmniejszy, chocia mo na widzie tysi
ce płomieni tam, gdzie przedtem był tylko jeden. Trwale istnieje tylko my liciel,
indywidualno ; dla niego "godzina nigdy nie wybiła". Jest wiecznym młodzie cem,
który – jak to okre la Bhagawad Gita wkłada nowe szaty, a odrzuca stare. Ka da
osobowo stanowi now posta nie miertelnego aktora, który przechodzi kolejno
szczeble ycia ludzkiego, ale ka da posta , jak gra on w dramacie ycia, jest
dzieckiem poprzedniej i ojcem tych, które si w przyszło ci pojawi , tak i w jego
yciu zachowana jest ci gło . Składniki osobowo ci poł czone s wi zami pami ci,
która powstaje dzi ki wra eniom odbieranym przez trzy ni sze ciała, jak równie
przez uto samienie si my liciela z ciałami, co daje pocz tek osobowej wiadomo ci
"ja", znanej pod mianem ahamkara. Miano to pochodzi od aham oznaczaj cego "ja" i
kara oznaczaj cego "czynienie"; ahamkara oznacza wi c twórc ja.
158 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce W ni szych stadiach ewolucji wiadomo "ja"
przebywa w ciałach fizycznym i astralnym, gdy s one wtedy najbardziej aktywne; pó
niej przenosi si ona do ni szego ciała mentalnego, które zaczyna dominowa .
Osobowo wraz z jej przemijaj cymi uczuciami, pragnieniami, nami tno ciami i my
lami tworzy w ten sposób pozornie niezale n istot , zawsze jednak czerpie ona sw
energi od my liciela, którego spowija. Co wi cej, poniewa jej cechy przynale ne do
ni szych wiatów cz sto pozostaj w bezpo redniej sprzeczno ci z nieprzemijaj cymi
interesami indywidualno ci, czyli "mieszka ca ciała", powstaj konflikty, w których
szala zwyci stwa raz si przechyla na stron przyjemno ci, a raz na rzecz trwałych
korzy ci. W pracy nad osobowo ci nale y przezwyci y przeszkody zwane samita, czyli
poj cie, e jestem tym, co jeden z Mistrzów nazwał "ja" osobowym. Jak widzieli my,
osobowo rozwija si w ci gu ycia w całkiem okre lon istot , maj c wyra nie
zarysowan fizyczn , astraln i mentaln posta oraz zaj cia i nawyki. Nie mo na mie
przeciw temu adnych zastrze e , je li ta osobowo jest dobra. Gdy jednak człowiek
wewn trzny da si omami , e jest osobowo ci , wówczas osobowo zaczyna słu y własnym
interesom, zamiast by tylko narz dziem do wy szych celów. W konsekwencji tego bł
du wielu ludzi szuka nadmiernego bogactwa, władzy, sławy itd. "Ja" osobowe jest
najwi ksz przeszkod w posługiwaniu si osobowo ci przez wy sze "ja", a tym samym w
duchowym post pie. ycie osobowo ci zaczyna si oczywi cie w momencie, kiedy my
liciel tworzy sobie nowe ciało mentalne (zob. rozdział XXV), i istnieje, dopóki to
ciało mentalne nie rozpadnie si pod koniec okresu ycia w dewakanie. Zasadniczym
celem ego jest rozwini cie swych utajonych zdolno ci, a osi ga to przez
zamieszkiwanie kolejnych osobowo ci. Ludzie, którzy tego nie rozumiej – a obecnie
stanowi oni oczywi cie wi kszo – uwa aj osobowo za rzeczywiste "ja" i dlatego yj
tylko dla niej, kieruj c si w yciu doczesn korzy ci . Natomiast człowiek, który to
rozumie, zdaje sobie spraw , e jedyn wa n rzecz jest ycie ego i e osobowo ciami
nale y si posługiwa dla jego post pu. Tote gdy wypadnie wybiera pomi dzy dwiema mo
liwo ciami działania, nie patrzy on, jak to robi przewa nie ludzie, która z nich
przyniesie wi ksz przyjemno lub korzy jego osobowo ci, lecz wybiera t , która
przyczyni si do post pu ego. Do wiadczenie szybko go uczy, e naprawd dobre nie mo
e by dla niego ani dla nikogo nic, co nie jest dobre dla wszystkich. W ten sposób
uczy si zapomina całkowicie o sobie i my le tylko o tym, co jest najlepsze dla
całej ludzko ci. Intensyfikacja ycia osobowo ci kosztem ego jest bł dem, którego
człowiek powinien si zawsze wystrzega . Rozpatrzmy dla przykładu prawdopodobne
nast pstwa najpospolitszej z wad: egoizmu. Egoizm zasadniczo jest postaw umysłow ,
czyli pewnym stanem, tote jego nast pstw nale y szuka w dziedzinie umysłowej.
Poniewa jest on intensyfikacj osobowo ci kosztem indywidualno ci, jako jedno z
nast pstw nast pi niew tpliwie wzmocnienie ni szej osobowo ci, tak e egoizm b dzie
si powtarzał w coraz ostrzejszej formie, coraz bardziej si wzmagaj c. Jest to
oczywi cie cz ci ogólnego działania prawa karmy i wiadczy o tym, jak fataln
przeszkod na drodze post pu jest uporczywo egoizmu.
159 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce Najsurowsz bowiem kar natury jest zawsze
pozbawienie człowieka wszelkich sposobno ci do post pu, tak jak najwy sz nagrod
jest zaofiarowanie mu tych sposobno ci. Gdy człowiek wzniesie si na poziom troch
wy szy od poziomu przeci tnego człowieka, a podstawow jego działalno ci stanie si
praca umysłowa, grozi mu niebezpiecze stwo uto samienia si z umysłem. Dlatego
powinien stara si uto samia z ego i uczyni je najmocniejszym punktem swej wiadomo
ci, zanurzaj c osobowo w indywidualno ci. Trzeba zrozumie , e umysł nie jest
poznaj cym podmiotem, lecz narz dziem, którym człowiek, poznaj cy podmiot,
posługuje si dla zdobycia wiedzy. Uto samianie umysłu z podmiotem poznaj cym jest
tym samym, co uto samianie dłuta z rze biarzem, który si nim posługuje. Umysł
ogranicza poznaj cego, który w miar rozwoju samo wiadomo ci czuje si pod ka dym
wzgl dem skr powany. Tak jak człowiek po wło eniu grubych r kawic zatraca wra liwo
dotyku, tak te dzieje si , gdy poznaj cy "wdzieje" na siebie umysł. Dło w r kawicy
jest wprawdzie chroniona, ale jej sprawno wybitnie si zmniejsza. Tak samo poznaj
cy jest zawsze obecny w umy le, ale jego zdolno ci maj ograniczon mo no
przejawienia si . Jak przekonali my si w poprzednim rozdziale, ciało mentalne ma
zdolno ukształtowania cz stki siebie na podobie stwo przedstawionego mu
przedmiotu. Gdy dokona ono takiej modyfikacji, powiada si , e człowiek zna ten
przedmiot. W rzeczywisto ci jednak to, co zna, nie jest samym przedmiotem, lecz
jego obrazem wytworzonym w ciele mentalnym człowieka. Co gorsza, ten obraz, jak ju
o tym mówili my, nie jest doskonał reprodukcj przedmiotu, lecz zazwyczaj zabarwion
przez wła ciwo ci umysłu, w którym została utworzona. Powy sze rozwa ania pozwalaj
nam u wiadomi sobie, e w swym umy le lub ciele mentalnym nie znamy "rzeczy samych
w sobie", lecz tylko ich obrazy wytworzone w naszej wiadomo ci. Medytacja nad tymi
my lami i poj ciami pomo e czytelnikowi coraz lepiej i pełniej zrozumie , e on
sam, czyli prawdziwa indywidualno , nie jest osobowo ci , któr jako ego chwilowo
stworzył na to jedno ycie ziemskie. Ka da wada osobowo ci oznacza brak
odpowiedniej dobrej cechy w ego, czyli w indywidualno ci. Ego mo e by
niedoskonałe, lecz nie mo e by złe. Nie mo e te nigdy w zwykłych warunkach
przejawi si adne zło za po rednictwem ciała przyczynowego. Ju poprzednio wyło yli
my mechaniczne przyczyny tego pozytywnego stanu rzeczy. Złe cechy mog si przejawia
tylko w czterech ni szych strefach materii astralnej. Te za odzwierciedlaj si w
sferze mentalnej tylko w jej czterech ni szych strefach i dlatego nie wywieraj
adnego wpływu na ego. Jedynymi uczuciami, jakie mog si pojawi w trzech najwy szych
strefach astralnych, s uczucia dobre, takie jak miło , yczliwo , pobo no i
samooddanie. Oddziałuj one na ego w ciele przyczynowym, gdy przebywa ono w
odpowiednich wy szych strefach wiata mentalnego. Najpowa niejszym skutkiem
spowodowanym w ciele mentalnym przez długi ła cuch y wypełnionych złem jest pewna
niezdolno do odbierania potem przez bardzo długi okres przeciwnych, czyli dobrych,
dozna , pewnego rodzaju t pota lub parali materii
160 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce przyczynowej, swoista nie wiadomo , która
stawia opór wra eniom dobra przeciwstawnego złu. Dlatego cechy, które ego w ten
sposób rozwija, nie mog by inne jak tylko dobre. A gdy zostan dobrze zarysowane, b
d si przejawia w ka dej z licznych jego osobowo ci, które dzi ki temu nigdy nie
popełni czynów przeciwnych tych cechom. Gdy jednak zabraknie w ego jakiej zalety,
wtedy adna inna wrodzona jego cecha nie powstrzyma rozwoju przeciwstawnej wady.
Poniewa inni ludzie w otaczaj cym wiecie maj ju t wad , a człowiek jest
stworzeniem na laduj cym, istnieje du e prawdopodobie stwo, e szybko si ona w nim
przejawi. Wada jednak, jak to ju stwierdzili my, nale y do ciał osobowo ci, a nie
do mieszkaj cego w nich człowieka. Powtarzanie si jakiego bł du mo e wytworzy w
tych ciałach silny nawyk, trudny do przezwyci enia; je li jednak ego zabierze si w
sposób zdecydowany do wytworzenia w sobie odpowiedniej zalety, wtedy bł d zostanie
usuni ty u korzenia i nie b dzie dłu ej istniał, tak e w adnym nast pnym yciu.
Innymi słowy, praktyczna zasada, któr nale y si kierowa w yciu codziennym, jest
nast puj ca: w celu uwolnienia si od jakiej wady, tak aby si ju nigdy nie mogła
pojawi , nale y wypełni istniej c w ego luk przez rozwini cie odpowiedniej zalety.
Wiele współczesnych szkół psychologii i wychowania radzi stosowa raczej t metod ,
ani eli w bezpo redni sposób atakowa wad . Umacniajmy si drog stałej afirmacji –
powiedział z du trafno ci Emerson. Osobowo jest tylko fragmentem ego, gdy rzutuje
ono jedynie mał cz stk siebie w ciało mentalne, astralne i fizyczne. T drobn cz
stk wiadomo ci mo e jasnowidz widzie jako poruszaj cy si wewn trz człowieka twór.
Czasem przedstawia si on wzrokowi jako złoty człowiek wielko ci kciuka, przebywaj
cy w sercu. Inni znów widz j jako jasn , wietlist gwiazd . Człowiek mo e mie t
gwiazd wiadomo ci, gdzie zechce, to znaczy w którejkolwiek czakrze ciała. Która z
czakr jest miejscem najbardziej naturalnym, zale y wybitnie od typu "promienia"
człowieka, jak równie – jak si zdaje – od jego rasy i podrasy. Tak na przykład
ludzie pi tej podrasy, pi tej rasy głównej, maj t gwiazd prawie zawsze w mózgu, w
czakrze zale nej przysadki mózgowej. Istniej jednak ludzie innych ras, którzy maj
j w sercu, gardle lub splocie słonecznym. Gwiazda wiadomo ci reprezentuje ego w ni
szych sferach i jest faktycznie tym, co uwa amy za osobowo . Lecz chocia , jak to
widzieli my, osobowo stanowi cz stk ego, a jej ycie i siła w cało ci do niego nale
, to jednak zapytana o ten fakt dochodzi do przekonania, e jest całkiem oddzieln
istot , i działa, kieruj c si własnymi celami. U przeci tnego człowieka, który
nigdy nie studiował tych zagadnie , osobowo jest pod ka dym wzgl dem człowiekiem,
gdy ego przejawia si bardzo rzadko i cz stkowo. Istnieje zawsze linia komunikacji
pomi dzy osobowo ci a ego; nazywa si ona antahkarana. Wi kszo ludzi wcale nie
stara si ni posługiwa . We wcze niejszym swym okresie ewolucja polega na otwarciu
tej linii, aby ego mogło za jej po rednictwem oddziaływa na osobowo , a w ko cu
zapanowa nad ni . Gdy to zostaje osi gni te, osobowo nie ma ju ani oddzielnych my
li, ani woli, lecz staje si (tak jak by powinno) jedynie wyrazem ego w ni szych
sferach.
161 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce Władza ego nad ni szymi ciałami przejawia
si tylko przez jego cz stk , a antahkaran mo na uwa a za rami wyci gni te pomi dzy
pobudzon cz stk ego a dłoni wysuni t w dół. Gdy oba ko ce zostan doskonale poł
czone, ł cznik ten przestaje istnie . W sanskrycie antahkarana oznacza wewn trzny
organ lub narz dzie, a jej likwidacja oznaczałaby, e ego nie potrzebuje ju tego
organu, lecz mo e bezpo rednio oddziaływa na osobowo . Tak wi c antahkarana b d ca
ł cznikiem pomi dzy wy szym i ni szym "ja" znika, gdy jedna wola kieruje i jednym,
i drugim. Nale y jednak zdawa sobie spraw , e ego całkowicie nale y do wy szej
sfery i dlatego nie mo e nigdy przejawi si w pełni w sferach ni szych. W
najlepszym razie osobowo nie zawiera niczego, co by nie było zgodne z zamiarem ego
i przejawia tyle z niego, ile to jest mo liwe w ni szym wiecie. Człowiek zupełnie
nie wiczony nie ma w praktyce wcale poł czenia z ego, natomiast wtajemniczony
posiada je w pełni. Pomi dzy tymi skrajno ciami znajduj si oczywi cie ludzie na
wszystkich szczeblach rozwoju. Nale y te pami ta , e równie samo ego znajduje si
na bardzo ró nych stopniach rozwoju. W ka dym jednak razie ego jest pod wielu wzgl
dami nieporównanie czym wi cej ani eli osobowo , cho by najwi ksza. Chocia ego
jest tylko cz stk monady, to jednak jest ono w ciele przyczynowym istot zupełn ,
nawet je li jego zdolno ci nie s jeszcze rozwini te, natomiast w osobowo ci
znajduje si tylko lad dotkni cia ego. Dla powa nego ucznia jest niew tpliwie spraw
wielkiej wagi, by uczynił wszystko, co le y w jego mo liwo ciach, aby ustanowi i
utrzymywa aktywn ł czno pomi dzy osobowo ci a ego. W tym celu powinien zachowywa w
yciu czujn uwag , gdy skupienie uwagi powoduje zst pienie ego w celu postrzegania
za po rednictwem ni szych ciał. Wielu ludzi ma subtelne ciało mentalne i sprawny
mózg, lecz mało z nich korzysta, poniewa brak im w yciu czujnej uwagi. Tak wi c
zazwyczaj ego wkłada tylko nikł cz stk siebie w ni sze sfery, wskutek czego ni sze
ciała hulaj sobie swobodnie. Jako rodek zaradczy mo na tu krótko zaleci co nast
puje: nale y stworzy dla ego takie warunki, jakich ono pragnie. Je li si to
uczyni, zst pi ono w dół w sposób pełniejszy i skorzysta z danej mu sposobno ci.
Tak wi c, je eli pragnie rozwija uczucia, osobowo musi mu dostarczy w ni szych
sferach sposobno ci do ich rozwijania. Je eli pragnie rozwija m dro , to osobowo
powinna stara si zdoby m dro za pomoc studiów w sferze fizycznej. Trzeba zatem
sobie zada trud i wykry , czego ego pragnie. Po spełnieniu niezb dnych warunków,
ego doceni ten wysiłek i z przyjemno ci odpowie. Osobowo nie b dzie mie podstaw do
narzekania na t odpowied ego. Innymi słowy, je li osobowo zwraca uwag na ego, to
egozwraca te uwag na osobowo . Ego schodzi w ni sze wiaty osobowo ci, podobnie jak
rybak rzuca sie w wod . Nie spodziewa si ono, e ka de zanurzenie sieci przyniesie
powodzenie, i nie przejmuje si zbytnio, je li rzut oka e si bezowocny. Troska o
osobowo stanowi tylko jedn z jego
162 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce czynno ci, tote bardzo łatwo mo e si
pocieszy powodzeniem w innej działalno ci. W ka dym razie, cho przegrana oznacza
strat dnia, mo e mie nadziej , e nast pny dzie b dzie lepszy. Cz sto osobowo rada
by zwróci na siebie wi cej uwagi ego; mo e by pewna, e to si stanie, je li tylko
na to zasłu y – gdy tylko ego uzna, e warto. W Ko ciele chrze cija skim sakrament
bierzmowania ma na celu poszerzenie i umocnienie poł czenia mi dzy ego i osobowo
ci . Po wst pnym poszerzeniu tego poł czenia siła boska przepływa przez ego
biskupa do wy szego manasu bierzmowanej osoby. Przy wykonaniu znaku krzy a siła ta
wznosi si do pierwiastka buddhi, a stamt d do atmy, czyli ducha. Działanie tej
siły na atm odzwierciedla si w sobowtórze eterycznym, jej wpływ na pierwiastek
buddhi znajduje odbicie w ciele astralnym i podobne oddziaływanie tej siły na wy
szy manas odzwierciedla si w ni szym umy le. Wpływ ten nie jest tymczasowy, gdy
otwarcie poł czenia poszerzyło przewód, przez który mo e stale spływa energia. W
rezultacie ego mo e łatwiej wpływa na swe ciała i działa za ich po rednictwem. Gdy
si patrzy na ró ne ciała człowieka z dołu, ma si wra enie, e jedno jest ponad
drugim, chocia w rzeczywisto ci nie s one od siebie oddzielone w przestrzeni, lecz
poł czone niezliczonymi subtelnymi wirami lub liniami ognia. Ka de działanie
człowieka sprzeczne z ewolucj stwarza w nich napi cie, skr ca je i gmatwa. Gdy
człowiek le si prowadzi pod jakimkolwiek wzgl dem, ł czno pomi dzy wy szymi a ni
szymi ciałami zostaje powa nie utrudniona, przestaje on by rzeczywistym sob i
tylko ni sza strona jego charakteru mo e si w pełni przejawia . Ko ciół chrze cija
ski rozporz dza metod , która pozwala człowiekowi odzyska szybko równowag . Jedn z
władz, jak si specjalnie przekazuje kapłanowi podczas wy wi cania, jest moc
wyprostowywania tych powikła w wy szych ciałach. Taka jest prawda kryj ca si za
rozgrzeszeniem, które nast puje po uprzednim współdziałaniu człowieka w postaci
spowiedzi. Przerwanie poł czenia pomi dzy ego a jego ciałami powoduje obł kanie.
Je eli wyobrazimy sobie, e ka da komórka fizycznego mózgu jest poł czona za pomoc
male kiego przewodu z odpowiedni cz steczk astraln , a ta w podobny sposób z
odpowiedni cz steczk mentaln , ka da za cz steczka mentalna z odpowiadaj c jej cz
steczk ego, i te poł czenia s doskonale zharmonizowane, to istnieje sprawne poł
czenie mi dzy ego i mózgiem. Je li jednak który z tych układów poł cze zostanie
zakłócony, zamkni ty lub cz ciowo zakorkowany, to oczywi cie ł czno ta mo e by
całkowicie lub cz ciowo przerwana. Z punktu widzenia okultystycznego, chorych
umysłowo mo na podzieli na cztery nast puj ce grupy: 1. Chorzy z powodu jakiego
uszkodzenia w fizycznym mózgu. Mózg mo e by zbyt mały, uszkodzony przez wypadek,
uciskany przez nowotwór lub mie rozmi kczone tkanki. 2. Chorzy z powodu
uszkodzenia w mózgu eterycznym, wskutek czego cz steczki eteryczne nie odpowiadaj
zgodnie ci szym cz steczkom fizycznym.
163 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce 3. Chorzy, u których ciało astralne nie
działa prawidłowo, gdy jego cz steczki nie s nale ycie poł czone b d z
eterycznymi, b d z mentalnymi cz steczkami. 4. Chorzy, u których nie jest w porz
dku ciało mentalne. Chorzy pierwszej i drugiej grupy s całkiem zdrowi, gdy pi i
znajduj si poza ciałem – i oczywi cie tak e po mierci. Grupa trzecia nie odzyskuje
zdrowia do chwili doj cia do dewakanu. Chorzy grupy czwartej staj si zdrowi
dopiero po odrzuceniu ciała mentalnego, gdy znajd si w ciele przyczynowym; dlatego
inkarnacja jest dla nich stracona. Wi cej ni dziewi dziesi t procent chorych
umysłowo nale y do grupy pierwszej i drugiej. Op tanie jest nast pstwem wyparcia
ego z ciała przez jak zwi zane ze swymi ciałami mo e dopu ci do op tania. inn
istot . Tylko ego słabo
Chocia władza ego nad jego ciałami jest w dzieci stwie słabsza, to jednak doro li
cz ciej padaj ofiar op tania ni dzieci. Dzieje si tak dlatego, e maj w sobie
cechy, które przyci gaj niepo dane istoty i ułatwiaj op tanie. Krótko mówi c,
najlepszym sposobem zapobiegania op taniu jest posługiwanie si swoj wol . Je li
prawowity wła ciciel ciała przeciwstawi si ostro i z pewno ci siebie oraz u yje
swej siły woli, op tanie stanie si niemo liwe. Gdy dochodzi do op tania, dzieje si
to głównie dlatego, e jego ofiara dobrowolnie si poddaje wdzieraj cemu si
wpływowi. Dlatego pierwszym krokiem do uwolnienia si jest działanie w odwrotnym
kierunku, a wi c cofni cie aktu podporz dkowania i mocna decyzja odzyskania władzy
nad sw własno ci . Stosunek osobowo ci do ego jest tak wa ny, e czytelnik wybaczy
nam krótkie powtórzenie lub rekapitulacj . Studium nad wewn trznymi ciałami
człowieka powinno nam co najmniej ułatwi zrozumienie faktu, e rzeczywistym
człowiekiem jest wy szy jego przejaw, a nie skupisko fizycznej materii, w którym
on mieszka, a któremu ludzie skłonni s nadawa nadmierne znaczenie. Boskiej Trójcy
wewn trz człowieka nie mo emy na razie widzie , mo emy jednak wytworzy sobie pewne
wyobra enie o ciele przyczynowym, które jest chyba najbli sze poj ciu prawdziwego
człowieka, jakiego mo na widzie w wy szej sferze mentalnej. Patrz c na człowieka z
ni szego poziomu mentalnego, mo na zobaczy tylko tyle z jego istoty, ile potrafi
on przejawi z siebie w ciele mentalnym. W sferze astralnej widzimy go przez
dodatkow zasłon , a w sferze fizycznej wyst puje jeszcze jedna przeszkoda, tak i
prawdziwy człowiek jest tu jeszcze skuteczniej ukryty. Zrozumienie tego faktu
powinno nas doprowadzi do lepszego mniemania o yciu bli nich, gdy wówczas wiemy, e
ka dy jest kim wi cej ni mo na zobaczy fizycznym wzrokiem. W gł bi jego istoty
istniej zawsze wy sze mo liwo ci i cz sto odwołanie si do jego lepszej natury
budzi j z utajenia i pozwalaprzejawi si , co ka dy mo e ogl da . Po takim
przestudiowaniu natury człowieka łatwiej mo na przenikn ci k fizyczn zasłon i
dostrzec ukryt za ni rzeczywisto . W ka dym zewn trznie widzialnym człowieku
164 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce znajduje si natura boska. Zrozumienie tej
prawdy powinno nam ułatwi zmian naszej postawy wobec innych ludzi, jak i skłoni do
pomagania im w stopniu wi kszym ni przed zdobyciem tej wiedzy. Wiemy ju z
rozdziału o kontemplacji, e do wiadomo ci ego mo na dotrze przez utrzymywanie
umysłu w stanie skupienia. Po uciszeniu ni szego umysłu mo na do wiadczy wiadomo
ci wy szego umysłu. Dzi ki temu przebłyski idei pochodz ce od ego mog si pojawi w
ni szym umy le z o lepiaj c jasno ci – przebłyski b d ce natchnieniem dla
geniuszy. W ka dym przejawie geniuszu, w którym objawia si cnota, umiej dostrzec
niezaprzeczaln obecno niebia skiego wygna ca, boskiego ega, którego ty, człowieku
ziemski, jeste stra nikiem wi ziennym. Tak wi c geniusz jest skutkiem momentalnych
dotkni mózgu przez szersz wiadomo ego, które jest rzeczywistym człowiekiem. Jest
on zst pieniem szerszej wiadomo ci w organizm zdolny reagowa na jej impulsy.
Przebłyski geniuszu s głosem Ducha przebywaj cego w człowieku; to głos wewn
trznego Boga, przemawiaj cego za po rednictwem ciała ludzkiego. Zjawiska okre lone
mianem sumienia nale do dwóch odr bnych rodzajów. Sumieniem nazywa si czasem głos
ego, a kiedy indziej znów normaln wol człowieka. Gdy chodzi o głos sumienia, nale
y wiedzie , e nie zawsze jest on nieomylny i e cz sto mo e bł dnie decydowa . Ego
bowiem nie jest w stanie mówi z całkowit pewno ci o problemach, które nie s mu
znane i w których jest zale ne od do wiadczenia daj cego podstaw do poprawnego s
du. Natomiast ta forma sumienia, która jest głosem woli, nie mówi nam, co mamy
uczyni , lecz raczej nakazuje uczyni to, o czym ju wiemy, e jest najlepsze,
podczas gdy umysł zazwyczaj stara si znale pretekst, by post pi inaczej. Głos ten
przemawia z autorytetem duchowej woli wyznaczaj c drog naszego ycia. Lecz wola,
która niew tpliwie jest cech ego, nie powinna by mieszana z pragnieniami osobowo
ci. Pragnienie jest energi płyn c od my liciela w kierunku wyznaczonym przez poci
g do zewn trznych przedmiotów. Wola jest równie energi my liciela, lecz jej
kierunek wyznaczony jest przez wnioski, jakie rozum wysnuwa z dawnych do wiadcze ,
albo przez bezpo redni intuicj samego my liciela. Innymi słowy, pragnienie jest
kierowane z zewn trz, a wola od wewn trz. We wczesnych okresach ewolucji
człowiekiem włada pragnienie niczym nie ograniczone, miotaj c nim to tu, to tam;
człowiekiem rz dzi jego ciało astralne. W rodkowych okresach ewolucji trwa
nieustanna walka pomi dzy pragnieniem a wol , człowiek walczy wtedy z kama-
manasem. W pó niejszym stadium ewolucji pragnienie zamiera, wola rz dzi w sposób
bezsporny, a władza nale y do ego. Reasumuj c mo emy powiedzie , e: 1. Gdy głos
przemawiaj cego ego, czyli wy szej ja ni, pochodzi od atmy, jest prawdziwym
sumieniem. 2. Gdy płynie od buddhi, jest intuicyjn wiedz o dobrym i złym.
165 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce 3. Gdy pochodzi od wy szego manasu, jest
natchnieniem, a gdy to natchnienie jest dostatecznie ci głe, aby było normalne,
człowiek jest geniuszem. Jak wspomnieli my krótko w jednym z rozdziałów, geniusz,
którego ródłem jest ego, widzi, a nie rozumuje. Prawdziwa intuicja jest jedn z
jego cech, tak jak rozumowanie jest funkcj ni szego umysłu. Intuicja jest po
prostu momentalnym zrozumieniem: mo na j okre li jako widzenie oczyma
inteligencji, bezbł dne rozpoznanie prawdy dostrze onej w sferze mentalnej. Widzi
ona z całkowit pewno ci , ale nie mo na poda adnego uzasadnienia tej pewno ci, gdy
podstawa jej jest pozarozumowa. Zanim jednak człowiek b dzie mógł z cał pewno ci
rozpozna głos ego przemawiaj cy w postaci intuicji, niezb dny jest długi okres
starannego wiczenia. Niemniej nale y stwierdzi , e słowa "intuicja" u ywa si te w
znaczeniu nieco odmiennym. Tak na przykład powiada si , e oznacza ona otwarcie
bezpo redniego przewodu mi dzy ciałami buddhi i astralnym. Nawiasem mówi c,
intuicja działa raczej przez centrum, czyli czakr serca, ani eli przez umysł.
Szczególnie wi cenie biskupa wi e si z tym centrum i z pobudzeniem intuicji. Rozró
niamy zatem dwa ró ne sposoby przekazywania intuicji: z wy szej, czyli z ciała
przyczynowego, do ni szej cz ci sfery mentalnej, z poziomu buddhi do ciała
astralnego. O intuicji ciała przyczynowego twierdzi si , e rozpoznaje ona prawd
dotycz c wiata zewn trznego, a o intuicji płyn cej ze sfery buddhi, e dotyczy
wiata wewn trznego. Za pomoc intuicji ze sfery buddhi widzi si rzeczy od wewn trz,
a za pomoc intuicji intelektualnej poznaje si wiat zewn trzny. Która z tych dróg
jest łatwiejsza, to zale y od sposobu dokonania si indywidualizacji człowieka.
Ludzie, którzy indywidualizowali si przez gł bokie rozumienie, uzyskuj intuicj w
postaci gł bokiego przekonania, którego prawdziwo nie wymaga dla nich adnego
uzasadnienia, chocia musiała by kiedy poznana i zrozumiana w poprzednich yciach
lub poza ciałem w ni szej sferze mentalnej. Ludzie, którzy osi gn li
indywidualizacj przez nagły wybuch samooddania, rozwijaj w sobie intuicj płyn c ze
sfery buddhi do ciała astralnego. W obu wypadkach warunkiem uzyskania daru
intuicji jest równowaga ni szych ciał. Nie powinien nas dziwi fakt, e geniuszowi
towarzyszy cz sto brak psychicznej równowagi, co znajduje wyraz w powiedzeniu, e
geniusz graniczy z szale stwem, oraz w twierdzeniu niektórych znawców tematu, e
wielu wi tych nale ało do neuropatów. Bardzo cz sto wi ty lub wizjoner przeci a
swój mózg, wskutek czego nast puje zakłócenie w fizycznym mechanizmie my lenia i
zachwianie równowagi psychicznej. Co wi cej, niekiedy brak równowagi jest naprawd
warunkiem natchnienia. Profesor William James powiedział: Je eli istnieje co
takiego jak natchnienie z wy szych dziedzin, to jest całkiem mo liwe, e
neurotyczny temperament jest głównym warunkiem niezb dnej do tego wra liwo ci.
Ugeniusza zatem mo e wyst powa chwiejno systemu nerwowego, gdy
166 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce wy sza wiadomo wywiera na mózg nacisk w
celu udoskonalenia jego mechanizmu. Wskutek tego mózg pozostaje w stanie napi cia,
a w takich warunkach łatwo mo e si zdarzy , e napi cie przekroczy dopuszczaln
granic i spowoduje załamanie. Jednak e anormalno ta jest dodatnia, a nie ujemna,
gdy ł czy si z fal czołow ewolucji ludzkiej. Jest to chwiejno organizmu zwi zana
ze wzrostem, a nie z chorob . W Ko ciele chrze cija skim praktykuje si pobudzenie
centrum serca równie podczas czytania Ewangelii, kiedy to czyni si nad nim
kciukiem znak krzy a, jak równie nad centrami mesmerycznej passy. Znajduje to
zastosowanie, gdy chodzi o mały, lecz silny strumie siły. Serce jest w ciele
centrum wy szej triady: atma-buddhi-manas. Głowa to siedziba psychointelektualnego
człowieka, a jego rozmaite funkcje ulokowane s w siedmiu zagł bieniach czaszki, w
tym w przysadce i szyszynce. Człowiek, który potrafi przenie sw wiadomo z mózgu do
serca, mo e zjednoczy kamamanas z wy szym manasem za po rednictwem ni szego
manasu, który, je li jest czysty, stanowi antah-karan . Ma on wtedy mo no przyj
cia niektórych impulsów pochodz cych od wy szej triady. W indyjskich metodach jogi
stosuje si rodki zapobiegawcze przeciw histerii, która grozi osobom wchodz cym w
kontakt z wy szymi sferami bytu. W zwi zku z tym kładzie si nacisk na
zdyscyplinowanie i oczyszczenie ciała oraz na opanowanie i wy wiczenie umysłu. Cz
sto ego przekazuje ni szej wiadomo ci pewne idee w postaci symboli. Ka de ego ma
własny układ symboli, chocia niektóre wyst puj powszechnie w snach. Tak na
przykład powiada si , e sen o wodzie oznacza jakiego rodzaju kłopoty. Oczywi cie
pomi dzy wod a kłopotami mo e nie by adnego zwi zku, ale je li ego wie, e osobowo
jest przekonana o takim symbolicznym znaczeniu snu o wodzie, mo e u y tego wła nie
symbolu, aby przestrzec osobowo o jakim zagra aj cym niepowodzeniu. W niektórych
wypadkach ego mo e przejawia si zewn trznie w osobliwy sposób. Tak na przykład
Annie Besant kiedy powiedziała, e gdy podczas wykładu wypowiada jakie zdanie, to
zwykle widzi przed sob nast pne, materializuj ce si w powietrzu w trzech ró nych
wersjach, z których wiadomie wybiera najlepsz . Musi to by chyba dziełem ego,
chocia nie całkiemmo na zrozumie , dlaczego obiera ono tak szczególn drog
porozumiewania si z osobowo ci , zamiast przekaza sw my l bezpo rednio do mózgu.
Głos milczenia tak opisuje obrazowo wzajemny stosunek pomi dzy ego a osobowo ci :
Miej cierpliwo jak ten, kto trwa wiecznie. Twe "cienie" [tj. osobowo ci] yj i
znikaj , ale to, co w tobie y b dzie wieczy cie, to, co w tobie wie, gdy samo jest
wiedz , nie nale y do przemijaj cego ywota – to człowiek, który był, jest i b
dzie, którego ostatnia godzina nie nadejdzie nigdy. ywy opis ego podaje równie H.
P. Bławacka w Kluczu do teozofii: Postaraj si wyobrazi sobie "Ducha", istot niebia
sk – niewa ne, czy nazwiemy j tak, czy inaczej – istot bosk w swej najgł bszej
naturze, a jednak nie do czyst , by była jednym we WSZYSTKO CI, a wi c zmuszon tak
oczy ci sw natur , aby w ko cu osi gn to zjednoczenie. Mo e si to sta tylko przez
przej cie indywidualne i osobowe, tzn. duchowo i fizycznie przez wszystkie
167 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce mo liwe do wiadczenia i uczucia, jakie
istniej w wielorakim czy zró nicowanym wiecie. Dlatego po zebraniu takich do
wiadcze w ni szych królestwach przyrody i po wzniesieniu si na coraz wy sze
szczeble drabiny bytu, musi prze y wszelkie do wiadczenia w sferach ludzkiego
bytu. W samej swej tre ci jest ona My l i dlatego nazywana jest w swej wielo ci
Manasaputra, czyli "Synowie [powszechnego] Umysłu". Tak My l Zindywidualizowan
teozofowie nazywaj rzeczywistym ludzkim ego, my l c istot uwi zion w powłoce z
ciała i ko ci. Jest to bezsprzecznie istota duchowa, a nie materia [tj. taka
materia, jak znamy w obiektywnym wiecie]. To te wła nie istoty stanowi wcielaj ce
si ega (ja nie), które o ywiaj kł b zwierz cej materii, zwanej ludzko ci , a imi
ich Manasa, czyli umysły. "Promie " ni szego manasu stale szuka drogi powrotnej do
swego ródła i rodzica-manasu wy szego. Jak długo jednak istnieje dwoisto , to
znaczy dopóki wiadomo nie wzniesie si do poziomu przyczynowego, powoduj c
zjednoczenie ni szego i wy szego "ja", tak długo trwa nieustanna t sknota, któr
odczuwaj najszlachetniejsi i najczystsi ludzie, jako jeden z rzucaj cych si w oczy
faktów ycia wewn trznego. T sknota ta znajduje wyraz w modlitwie, "w poszukiwaniu
Boga, natchnieniu i w pragnieniu zjednoczenia si z istot bosk [...] Dusza moja
spragniona jest Boga ywego", wzdycha arliwy chrze cijanin. Okultysta dostrzega w
tym d eniu niepowstrzymany p d ni szego "ja" w kierunku wy szej ja ni, od której
jest oddzielone, lecz ku której odczuwa ywy poci g. Czy człowiek modli si do
Buddy, Wisznu, Chrystusa, Matki Bo ej czy Boga Ojca – małe to ma znaczenie; to
tylko ró nica j zyka, a nie istoty rzeczy. W ka dej modlitwie rzeczywistym celem
jest wy szy manas, zjednoczenie z buddhi i atm , niezale nie od tego, jak nazw
temucelowi nadaje epoka czy rasa. Mo e nim by idealna ludzko , "Bóg osobowy",
"Bóg-człowiek" wyst puj cy we wszystkich religiach, a tak e "Bóg wcielony",
"Słowo, które ciałem si stało", Chrystus, który musi si "narodzi " w ka dym
człowieku i z którym ka dy wierz cy musi si zjednoczy . Wyra aj c si bardziej
fachowo, zindywidualizowanym "Bogiem" w ka dym człowieku, jego ojcem w
niebiesiech, jest monada i tym, czym ego w stosunku do monady, tym osobowo jest w
stosunku do ego. Trzeba tu jednak udzieli pewnej przestrogi. W przeszło ci u ywano
takich wyra e , jak kierowa swój wzrok ku wy szej ja ni lub słucha głosu wy szej
ja ni; powiadano nawet, e wy sze "ja" powinno si wi cej interesowa biedn osobowo
ci , która walczy na jego korzy w ni szych sferach. Rozszerzaj c stopniowo sw
wiedz , badacz powinien doj do zrozumienia, e osobowo , któr widzimy w ni szych
sferach, stanowi tylko drobn cz stk rzeczywistego człowieka i e dopiero wy sze
"ja" jest człowiekiem. Istnieje bowiem tylko jedna wiadomo , a ni sze "ja" to
tylko niedoskonała reprezentacja wy szego "ja" i pierwsze nie jest wcale
oddzielone od drugiego. Tak wi c zamiast my le o wzniesieniu "siebie" wzwy a do
zjednoczenia si ze wzniosłym i wspaniałym wy szym "ja", powinni my raczej zrozumie
, e to wy sze "ja" jest prawdziwym "ja" i e zjednoczenie wy szego "ja" z ni szym
oznacza w rzeczywisto ci takie otwarcie si ni szego "ja", aby wy sze "ja" mogło
działa swobodnie i pełniej w ni szym "ja" i za jego po rednictwem. Człowiek
powinien zatem stara si upewni ponad wszelk w tpliwo , e jest duchem, czyli wy sz
ja ni , rozwija w sobie zaufanie do własnych zdolno ci i sił jako do ego oraz
odwag posługiwania si swobodnie tymi zdolno ciami i siłami. Zamiast uwa a zwykły
stan swej wiadomo ci za naturalny i normalny i spogl da wzwy ku ego jako ku
wzniosłej
168 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce istocie, do której trzeba dotrze przez ci
gły i olbrzymi wysiłek, powinien traktowa swój zwykły stan wiadomo ci jako
anormalny, natomiast ycie ducha jako własne, prawdziwe ycie, od którego sam si
odgradza swym nieustannym wysiłkiem. Wyra aj c si w terminach formy powiemy, e gdy
ni sze ciała człowieka znajduj si w pełnej harmonii z ego, wtedy kształtuj si na
podobie stwo augoeidesu. Wówczas w odst pie od jednego ycia do drugiego zmieniaj
si one bardzo mało. Równie ego, gdy stanie si doskonałym odbiciem monady, w odst
pie od jednego ycia do drugiego zmienia si mało, chocia nie przestaje rosn . Kto
wiadomie pragnie podj zadanie doprowadzenia wy szej wiadomo ci do mózgu, mo e to
osi gn przez staranne wiczenie ni szego umysłu i charakteru moralnego w ci głym i
wła ciwie skierowanym wysiłku. Nawyk spokojnego, wytrwałego i konsekwentnego my
lenia, skierowanego ku przedmiotom poza wiatowym, nawyk medytacji i studiowania
rozwija ciało mentalne i czyni je doskonałym narz dziem. Taki wysiłek uprawiania
abstrakcyjnego my lenia jest po yteczny, gdy wznosi ni szy umysł ku wy szemu oraz
przyci ga do ciała mentalnego najsubtelniejsz materi ni szychstref centralnych.
Tylko mał cz stk zdolno ci, talentów i wiedzy posiadanej przez ego w jego własnej
sferze mo e ono przekaza ciału mentalnemu, z tego za jeszcze mniej przenika do
ciała astralnego, a i z tego tylko cz stka dociera do wiadomo ci w ciele
fizycznym. Jednym z celów człowieka powinno wi c by takie rozszerzenie i
wzmocnienie poł czenia pomi dzy ego a ni szymi ciałami, aby coraz wi cej sił i
zdolno ci ego mogło znale wyraz w ni szych narz dziach osobowo ci. Powy ej i poza
ego znajduje si monada, której stosunek do ego jest w pewnej mierze podobny do
stosunku pomi dzy ego i osobowo ci .
ROZDZIAŁ XXV: PONOWNE NARODZENIE Obecnie podejmijmy dzieje ego i jego narz dzi w
momencie, w którym zako czył si okres jego ycia w wy szym wiecie mentalnym i gdy
nadchodzi pora na ponown jego inkarnacj . Nale y tu przypomnie , e gdy ego
wycofuje si do ciała przyczynowego, zabiera ze sob atomy permanentne: fizyczny i
astralny oraz sw mentaln jednostk , czyli mentaln cz steczk . Te cz steczki
materii, po jednej z ka dej z trzech ni szych sfer, pozostaj z ego przez wszystkie
jego ludzkie inkarnacje. Po wycofaniu do ciała przyczynowego pozostaj w stanie u
pienia lub utajenia. Gdy nadchodzi czas reinkarnacji, ego zwraca sw uwag na zewn
trz siebie, a dzi ki temu dreszcz ycia budzi si w jednostce mentalnej i zaczyna si
tworzy tkanka ycia. Tkanka ta składa si z materii wiata buddhi i wygl da jak mieni
ce si blaskiem złoto o niepoj tej delikatno ci i subtelnym pi knie. Składa si z
jednej nitki, b d cej przedłu eniem sutratmy. Temat ten zostanie omówiony w Ciele
przyczynowym. Jednostka mentalna podejmuje teraz z powrotem sw działalno , poniewa
ego stara si przejawi jeszcze raz w ni szej sferze mentalnej przynajmniej w takim
stopniu, na jaki pozwala plastyczno materii tej sfery.
169 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce Jednostka mentalna działa zatem jak
magnes skupiaj cy dokoła siebie materi mentaln i mentaln esencj elementaln ,
odznaczaj c si tak sam lub podobn zdolno ci wibracyjn i wobec tego nadaj c si do
wyra enia utajonych w jednostce zdolno ci mentalnych. Proces ten jest w pewnej
mierze automatyczny, chocia dewy drugiego królestwa elementalnego wspieraj go,
doprowadzaj c wła ciw materi w pobli e oddziaływania jednostki mentalnej. Przyci
gni ta materia układa si najpierw w lu ny obłok dokoła jednostki mentalnej. Nie
jest to jednak jeszcze ciało mentalne, lecz tylko materiał, z którego nowe ciało
mentalne zostanie zbudowane. Na razie nie s te wcale czynne wła ciwo ci utajone w
jednostce mentalnej. S to dopiero zal ki wła ciwo ci iich aktualny przejaw
ogranicza si do zapewnienia sobie pola potrzebnego ego do rozwoju przez przyci gni
cie materii nadaj cej si do rozwini cia w ciele mentalnym dziecka. Zal ki lub
nasiona przyniesione z przeszło ci znane s buddystom jako skandhy. Składaj si one
z cech materialnych wra e , poj abstrakcyjnych, skłonno ci umysłu i zdolno ci
mentalnych. Jak dowiedzieli my si w toku naszego studium, czysty aromat tych cech
przeszedł wraz z ego do dewakanu, wszystko za , co było ci kie, niskie i złe,
pozostało w stanie u pienia. Id c na zewn trz ku ziemskiemu yciu, ego zabiera je
ze sob i zostaj one wbudowane w nowego "cielesnego człowieka", w którym ma mieszka
prawdziwy człowiek. Oczywi cie, do wiadczenia przeszło ci nie istniej w nowym
ciele mentalnym w postaci obrazów my lowych. Obrazy te dawno zgin ły razem z
poprzednim ciałem mentalnym, pozostała tylko ich tre , ich skutki w postaci zdolno
ci. Dokładnie to samo dzieje si , gdy ego skieruje sw uwag ku astralnemu atomowi
permanentnemu i wprowadzi do niego sw wol . Tak tedy jednostka mentalna i astralny
atom permanentny przyci gaj ku sobie materi , z której mo na zbudowa ciało
mentalne oraz astralne ci le tego samego typu, jakie człowiek miałprzy ko cu swego
ostatniego ycia w wiecie mentalnym wzgl dnie astralnym. Innymi słowy, człowiek
podejmuje z powrotem swe ycie w wiatach mentalnym i astralnym dokładnie w tym
samym punkcie, w którym je ostatnim razem przerwał. Ciała mentalne i astralne
człowieka stworzone na nowy okres ycia s zatem bezpo rednim rezultatem jego
przeszło ci i stanowi najwa niejsz cz "dojrzałej" karmy, czyli prarabda-karmy.
Materia mentalna jest pocz tkowo równomiernie rozmieszczona w całym owoidzie.
Dopiero gdy utworzy si drobna fizyczna posta dziecka, materia mentalna i astralna
b dzie podlega jej przyci ganiu, zaczn si one wtedy formowa zgodnie z jej
kształtem i wraz z ni rosn . Równocze nie z t zmian w jej rozmieszczeniu materia
mentalna i astralna zaczyna by aktywna, a wtedy pojawia si u dziecka uczucie i my
l. Nale y zaznaczy , e im surowszy jest rodzaj materii mentalnej wł czonej w ciało
mentalne, tym ci lejszy staje si zwi zek pomi dzy materi mentaln i astraln , a to
wzmacnia element kama-manasu. Nie mo na wi c powiedzie o małym dziecku, e ma okre
lone ciało mentalne lub astralne, ale e ma ono dokoła siebie i w sobie materi , z
której te ciała s budowane.
170 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce Dziecko ma wszelkiego rodzaju skłonno ci,
dobre i złe. Czy zarodki te rozwin si w nowym yciu w takie same skłonno ci, jak w
poprzednim yciu, b dzie zale ało w wielkiej mierze od bod ców, jakich otoczenie
dostarczy dziecku w pierwszych latach jego ycia. Ka dy z nich, dobry czy zły, mo e
by łatwo pobudzony do działania lub te zasuszony z braku odpowiednich bod ców. Je
eli zal ek skłonno ci zostanie pobudzony, w nowym yciu człowieka staje si
silniejszy, ni był w poprzednim jego istnieniu. Je li zostanie zagłodzony z braku
podniet, pozostaje jako zarodek nie zapłodniony, który niebawem ulegnie zanikowi i
zamrze, tak i w ogóle nie pojawi si w nast pnej inkarnacji. Jednak e w pierwszych
latach ycia ego ma mał władz nad swymi ciałami i dlatego oczekuje pomocy rodziców
w jej umocnieniu oraz stworzeniu mu odpowiednich warunków. Dlatego na rodzicach
spoczywa ogromna odpowiedzialno . Niepodobna przeceni plastyczno ci nie
uformowanych jeszcze ciał dziecka. Je eli ciało fizyczne małego dziecka jest
plastyczne i wra liwe na oddziaływanie, to jego ciała astralne i mentalne s takimi
w jeszcze wi kszym stopniu. Reaguj one na ka d spotkan wibracj i bardzo ch tnie
przejmuj wszelki wpływ, zarówno dobry, jak i zły, emanuj cy z otoczenia. Podobnie
jak ciało fizyczne, tak i ciała astralne i mentalne, które s bardzo wra liwe i
łatwo daj si kształtowa w dzieci stwie, niebawem sztywniej i nabieraj okre lonych
nawyków, które gdy si raz ustal , s bardzo trudne do zmienienia. W o wiele wi
kszym stopniu, ni zdaj sobie z tego spraw najlepsi z rodziców, natura dziecka
pozostaje pod ich władz . Je eli wyobrazimy sobie, e u poszczególnych naszych
przyjaciół wszystkie dobre cechy zostały niezmiernie wzmo one, a wszystkie mniej
po dane usuni te z ich charakteru, to otrzymamy obraz rezultatów, jakie mogliby
uzyska rodzice w stosunku do swych dzieci, gdyby wypełnili swój obowi zek wobec
nich w cało ci. Niebywała wra liwo na wpływy otoczenia zaczyna si przejawia od
momentu, gdy ego zst pi do embrionu, na długo jeszcze przed urodzeniem i w wi kszo
ci wypadków trwa ona a do czasu osi gni cia dojrzało ci. Ciało mentalne, czy
raczej materia, z której to ciało b dzie zbudowane, zostaje wł czone do ni szych
ciał dziecka w okresie ycia płodowego. Zwi zek ego z tymi ciałami staje si
stopniowo coraz silniejszy, a przy ko cu siódmego roku ycia staje si tak cisły,
jak pozwala na to stopie ewolucji. Je li ego jest dostatecznie rozwini te, zaczyna
wtedy z lekka kierowa tymi ciałami, a jego upominaj cy głos nazywamy sumieniem. W
okresie ci y ego unosi si nad matk , w której tworzy si przyszłe ciało, lecz ma
bardzo słaby wpływ na embrion, bo jedynie za po rednictwem fizycznego atomu
permanentnego. Embrion nie mo e reagowa na my li i uczucia ego wyra one za po
rednictwem ciała przyczynowego i tym samym nie mo e w nich uczestniczy . Hindusi
stosuj ró ne ceremonie w celu otoczenia czystymi wpływami matki i dziecka zarówno
przed, jak i po jego urodzeniu. Celem tych ceremonii jest stworzenie takich
szczególnych warunków, które by eliminowały ni sze wpływy, a sprowadzały wy sze.
Ceremonie takie s bardzo po yteczne.
171 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce Zal ki zła, które dziecko przynosi na
wiat w swym permanentnym atomie, s cz sto nazywane grzechem pierworodnym, chocia
zupełnie bł dnie skojarzono je z mitycznym czynem Adama i Ewy. W ko ciele chrze
cija skim sakrament chrztu ma specjalnie na celu ograniczenie do minimum działania
zal ków zła. W tym celu u ywa si namagnetyzowanej, czyli " wi conej" wody. Z jej
pomoc kapłan wywołuje silne wibracje w materii eterycznej ciała dziecka w celu
pobudzenia przysadki mózgowej, a za jej po rednictwem ciała astralnego i przez nie
z kolei ciała mentalnego. Spływaj ca siła porusza si w dół i do góry, dopóki
podobnie jak woda nie znajdzie wła ciwego poziomu. "Egzorcyzm" dokonany przez
kapłana ma zwi za zal ki zła w aktualnym ich stanie i zapobiec ich zasilaniu lub
pobudzaniu w jakikolwiek sposób, tak aby ewentualnie uległy zanikowi i rozpadowi.
Ponadto (przynajmniej w ceremonii wykonywanej w Liberalnym Ko ciele Katolickim)
kapłan, czyni c znak krzy a wzdłu całego ciała dziecka z przodu i z tyłu, buduje
my lokształt, czyli sztucznego elementala (który dał pocz tek wyobra eniu o aniele
stró u), napełnionego sił bosk i o ywionego równie przez duszka przyrody wy szego
rodzaju znanego pod mianem sylfa. My lokształt ten stanowi rodzaj pancerza z
białego wiatła, otaczaj cego dziecko z przodu i z tyłu. Nawiasem mówi c, sylf, dzi
ki poł czeniu z my lokształtem przenikni tym yciem i my l samego Chrystusa, mo e
zindywidualizowa si i sta si serafem. Je li nawet dziecko umrze bezpo rednio
potem, to chrzest mo e mie dla niego warto po drugiej stronie mierci. Istnieje
bowiem du e prawdopodobie stwo pobudzenia zal ków zła do działania w wiecie
astralnym, a wpływ my lokształtu mo e temu zapobiec. Tak wi c podczas chrztu nie
tylko pewne centra, czyli czakry, zostaj w dziecku pobudzone i otwarte na wpływy
duchowe, ale równie zal ki zła zostaj w pewnym stopniu zahamowane w rozwoju, a
dziecko otrzymuje my lokształt b d cy w praktyce aniołem stró em oraz silny
bodziec w kierunku dobra. Mo na tu doda , e krzy skre lony podczas chrztu na czole
dziecka olejem wi tym jest widzialny na sobowtórze eterycznym w ci gu całego ycia
ochrzczonego człowieka. Jest to znak chrze cijan, podobnie jak plamka tilaka,
czyli oznaka kasty u Hindusa, jest znakiem Sziwy lub trójk ta Wisznu. Aura dziecka
przedstawia cz sto przepi kny widok, ma czyste i wietliste barwy, wolna jest od
chmur zmysłowo ci, chciwo ci, złej woli i sobkostwa, które tak cz sto zaciemniaj
całe ycie człowieka dorosłego. Przejmuj ce s zmiany, jakie niemal nieuchronnie
pojawiaj si w aurze dziecka w miar upływu lat. Przykry to widok, gdy si obserwuje,
jak nieustannie zasila si złe skłonno ci i jak całkowicie zaniedbuje si dobre, a e
ewolucja ludzka jest niezmiernie powolna, to post p, jaki czyni ego w ci gu
szeregu y w ni szym wiecie, jest niemal niedostrzegalny. Rodzice i nauczyciele mog
temu zapobiec. Ich oddziaływanie na charakter, ich zachowanie si i nawyki, maj du
y wpływ na rozwój dzieci. W tym miejscu wypada nam koniecznie ponownie poło y
nacisk na wielkie znaczenie my li i uczu rodziców oraz nauczycieli w stosunku do
dzieci, którymi si opiekuj . Na ten temat pisze obszernie C.W. Leadbeater w ksi ce
Ukryta strona rzeczy.
172 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce W cywilizacji atlantyckiej przywi zywano
tak wielkie znaczenie do funkcji nauczyciela, e nie dopuszczano do niej nikogo,
kto nie był wyszkolonym jasnowidzem, mog cym obserwowa u pione zal ki i zdolno ci
swego wychowanka i wobec tego zdolnego post powa rozumnie z ka dym dzieckiem, tak
aby rozwija w nim to, co dobre, i poprawia to, co złe. W dalekiej przyszło ci w
szóstej podrasie zasada ta znajdzie jeszcze pełniejsze zastosowanie. Cho by nawet
rodzice otaczali dziecko najstaranniejsz opiek , musi ono w sposób nieunikniony
zetkn si pewnego dnia ze złymi wpływami wiata, które b d by mo e działa pobudzaj
co na jego złe skłonno ci. Wa ne jest jednak, które skłonno ci – dobre czy złe – b
d pobudzone najpierw. Najcz ciej złe skłonno ci zostaj pobudzone, zanim jeszcze
ego uzyska władz nad ciałami, tak i po obj ciu tej władzy ma ono do zwalczenia
silne predyspozycje do ró nych wad. A gdy zal ki dobra z trudem si budz , musz
walczy o swój rozwój przeciw mocno ju ustalonym złym skłonno ciom. Z drugiej
strony, je eli rodzice przez starann opiek nad dzieckiem przed jego urodzeniem i
przez szereg lat po urodzeniu potrafi rozbudza tylko dobre skłonno ci, wówczas ego
obejmuj c władz nie ma trudno ci z przejawieniem si w ramach dobrze
ustalonychnawyków. Gdy w tej sytuacji pojawia si zły bodziec, napotyka na siln
tendencj w kierunku dobra, któr na pró no stara si przezwyci y . Ego, które
zazwyczaj nie nale y do niezwykle rozwini tych, ma z pocz tku mał władz nad swymi
ciałami. Nale y jednak pami ta , e jego wol jest zawsze dobro, gdy pragnie ono
rozwija si za pomoc swych ciał i dlatego siła, jak mo e ono rzuci na szal , zawsze
znajdzie si po stronie dobra. W okresie embrionalnym i niemowl cym ego nadal
prowadzi własne, szersze oraz bogatsze ycie i dopiero stopniowo wchodzi w coraz ci
lejszy kontakt z embrionem. Mo na tu zaznaczy , e stosunek monady do wszech wiata,
w którym si jej wiadomo rozwija, jest podobny do stosunku ego do jego nowego
fizycznego ciała. Poniewa ciało mentalne jest nowe, to oczywi cie nie mo e pami ta
poprzednich wciele , w których nie uczestniczyło. Tego rodzaju pami przynale y do
ego i ciała przyczynowego, które wraz z atomami permanentnymi trwa od jednej
inkarnacji do nast pnej. Dlatego człowiek działaj cy w fizycznym wiecie nie mo e
pami ta poprzednich swych y , jak długo rozporz dza tylko pami ci ciała
mentalnego. W rozwoju ludzkiego ciała okres ci y odpowiada zst puj cej w dół
drodze królestw elementalnych; okres od urodzenia do siódmego roku ycia uchodzi w
oczach wielu wychowawców za czas, w którym szczególn trosk powinno si otacza
fizyczn natur dziecka; w okresie do czternastego roku ycia trzeba zwraca uwag
głównie na rozwój uczuciowy; do około dwudziestego pierwszego roku ycia nauczyciel
powinien szczególnie opiekowa si rozwojem zdolno ci umysłowych. Te trzy ostatnie
okresy ycia odpowiadaj w pewnej mierze królestwom: mineralnemu, ro linnemu i
zwierz cemu. W pierwszym z nich wiadomo zamkni ta jest w sferze fizycznej, w
drugim ograniczona do sfery astralnej, a w trzecim ni szy umysł powoli zdobywa dla
siebie teren i prowadzi do szczebla, na którym człowiek staje si naprawd my
licielem. Długi rodkowy okres ycia stanowi rzeczywist ludzk faz ycia. Wiek staro
ci powinien przynie m dro , a cho u wi kszo ci ludzi jest ona jeszcze
niedoskonała, to jednak stanowi zapowied przyszłych ponadludzkich osi gni .
173 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce Musimy tu wspomnie o osobliwej mo liwo
ci, jaka mo e si w pewnych rzadkich wypadkach przytrafi , gdy człowiek rodzi si na
nowo. Powiedzieli my ju , e je li człowiek prowadzi ycie całkowicie niegodne, uto
samiaj c si bez reszty z ni sz natur zwierz c i zaniedbuj c wy sz , to ni sza
natura zupełnie oddziela si od wy szej i taka inkarnacja jest dlaniego zupełnie
stracona. W takich warunkach ego jest tak bardzo niezadowolone ze swych ciał, e
gdy mier uwalnia je od ciała fizycznego, odrzuca wówczas tak e pozostałe ciała. W
istocie rzeczy nawet za ycia fizycznego mo e ono opu ci sw zbezczeszczon wi tyni .
Po mierci takie ego, nie maj c ciała astralnego ani mentalnego, mo e si szybko
reinkarnowa . Zdarza si czasem przy tym, e stare ciała mentalne i astralne jeszcze
si nie rozpadły i wskutek naturalnego pokrewie stwa mog by przyci gni te do nowego
ciała astralnego i mentalnego. Staj si wtedy najstraszniejsz form tego, co si
nazywa "stra nikiem progu".
ROZDZIAŁ XXVI: UCZNIOSTWO Opanowanie, wiczenie i rozwój ciała mentalnego (tak samo
jak i astralnego), stanowi wa n cz pracy ka dego, kto stara si zosta uczniem,
czyli czel Mistrza, a pó niej wtajemniczonym Wielkiego Białego Bractwa. Poni sza
tabela podaje cztery dobrze znane "kwalifikacje" niezb dne do wej cia na cie k
prowadz c do wtajemniczenia. Łatwo mo na dostrzec, e w praktyce w ka dej z nich
znajduje si element umysłowy. Tabela 9: Kwalifikacje do uczniostwa Nr Nazwa
sanskrycka Nazwa polska Rozpoznawanie ycia rzeczywistego i nierzeczywistego, 1.
Wiweka otwarcie drzwi umysłu. Oboj tno na to, co nierzeczywiste, znikome, 2.
Wairad ja o raz na owoce działania; brak przywi zania. Szatsampati 1. Szama 2.
Dama 3. 3. Uparati 4. Titiksza 5. Szraddha 6. Samadhana 4. Mumuksza Sze cech
umysłu: Opanowanie my li Opanowanie działania Tolerancja Wytrwało Ufno Równowaga
Pragnienie wyzwolenia
Na temat tych kwalifikacji napisano całe tomy. Brak miejsca nie pozwala tu na
szersze ich omówienie. Nie jest wymagane, aby przejawiały si one u kandydata w
doskonałej postaci, ale musi je mie przynajmniej cz ciowo, zanim jego
wtajemniczenie stanie si mo liwe.
174 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce Wiweka – aspirant musi si nauczy , e ycie
wewn trzne – ycie ego i dla ego – jest rzeczywistym yciem, e – jak to zwi le uj ł
C. W. Leadbeater: rzadko która rzecz ma du e znaczenie, wi kszo rzeczy nie ma w
ogóle znaczenia. Nie znaczy to oczywi cie, e mo na zaniedba przyj te na siebie
obowi zki i odpowiedzialno ci ziemskie; przeciwnie, okultysta musi je spełnia
nawet skrupulatniej i staranniej od innych ludzi. Istotne jest, w jakim duchu si
je spełnia, rozpoznanie tych aspektów, które s wa ne i tych, które nie maj
znaczenia. Du podniet do rozwoju rozpoznawania jest szybkie zmienianie si
warunków, w które los zwykle rzuca ucznia, aby si przekonał o niestało ci
wszystkich rzeczy zewn trznych. ycie ucznia jest na ogół burzliwe i pełne napi
cia, co słu y przyspieszeniu rozwoju jego cech i zdolno ci i szybszemu
doprowadzeniu ich do doskonało ci. Wairad ja – z rozpoznania niestało ci i
niezadowalaj cej natury rzeczy zewn trznych wynika w sposób naturalny oboj tno na
nie. Aspirant staje si oboj tny na pojawiaj ce si i przemijaj ce rzeczy, i w coraz
wi kszym stopniu skupia sw uwag na rzeczywisto ci niezmiennej, która jest zawsze
obecna. Szama – ucze musi doprowadzi do porz dku chaos swych my li i uczu ,
wyeliminowa mas pomniejszych zainteresowa i zapanowa nad przelotnymi my lami.
Dopóki yje w wiecie, trudno tego przedsi wzi cia pot guje si wielokrotnie wskutek
nieustannego naporu niespokojnych fal uczu , które nie daj mu chwili spoczynku ani
te mo liwo ci skupienia swych sił w celu dokonania rzeczywistego wysiłku. Stałe,
codzienne uprawianie koncentracji i medytacji to metoda przez wielu zalecana.
Aspirant powinien pracowa z wielk energi i wytrwało ci nad ukróceniem bezładu oraz
buntu my li i zaprowadzeniem w ród nich porz dku i dyscypliny, zdaj c sobie spraw
z tego, e wielki wzrost siły my li, jaki towarzyszy jego przyspieszonemu
rozwojowi, mo e okaza si niebezpieczny dla innych i dla niego samego, je li nad t
sił nie b dzie w pełni panował. lepiej jest da dziecku do zabawy dynamit, ani eli
powierzy twórcze siły my li r kom człowieka egoistycznego i ambitnego. Dama – do
opanowania wewn trznego musi si doł czy opanowanie w zewn trznym działaniu. Jak
umysł jest posłuszny duszy, tak ni sza natura musi by posłuszna umysłowi.
Nieodzowne jest wyeliminowanie z ni szej działalno ci człowieka wszelkiego
niedbalstwa. Uparati – wzniosła i dalekosi na cnota tolerancji oznacza spokojn
akceptacj ka dego człowieka, jak i ka dej formy istnienia, bez wymagania, aby si
pod jakim wzgl dem zmieniła lub ukształtowała według naszego upodobania.
Poszanowanie indywidualno ci drugiego człowieka stanowi jedn z cech ucznia.
Titiksza – wytrwało oznacza tak postaw umysłu, przy której człowiek pogodnie
wszystko znosi, niczego nie ałuje i idzie prosto i niezachwianie naprzód do celu.
Aspirant wie, e nic nie mo e go spotka wbrew prawu i e prawo jest dobre. Rozumie,
e w niewielu krótkich yciach spłaca swe karmiczne zobowi zanie nagromadzone w
przeszło ci i e spłaty te musz by odpowiednio ci kie. Szraddha – ju same walki, w
których ucze jest pogr ony, rozwijaj w nim pogodne i mocne zaufanie do Mistrza i
wiar w siebie samego.
175 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce Samadhana – równowaga rozwija si w pewnej
mierze sama, bez wiadomego wysiłku, w toku zdobywania poprzednich pi ciu cech.
Stopniowo dusza wypl tuje si z p t, które wi j ze wiatem zmysłów, a rzeczy, od
których odwraca si wstrzemi liwy mieszkaniec ciała, niebawem trac zupełnie mo no
zakłócenia jego równowagi. Konieczna jest równie równowaga w ród wszelkiego
rodzaju kłopotów umysłowych: ucz jej wspomniane wy ej szybkie zmiany, za których
pomoc czuwaj cy zawsze uwa nie Mistrz kieruje yciem ucznia. Mumuksza – gł boka,
intensywna t sknota za wyzwoleniem, d enie duszy do zjednoczenia z pierwiastkiem
boskim nast puje po osi gni ciu poprzednich kwalifikacji. To jakby ostatnie dotkni
cie obrazu p dzlem, które czyni ucznia gotowym do pełni uczniostwa. A gdy
definitywnie umocni si to d enie i t sknota, wówczas dusza, która tego do
wiadczyła, nie zdoła ju nigdy ugasi swego pragnienia w ziemskiej krynicy. Po osi
gni ciu tego stopnia człowiek jest gotów do wtajemniczenia, jest adhikarim,
gotowym do wej cia w potok, który odcina go na zawsze od zainteresowa ziemskiego
ycia. Wyj tek stanowi tu słu enie w tej dziedzinie Mistrzowi i pomaganie ludzko ci
w ewolucji. W wolnomularstwie ten głód rzeczy ducha jest reprezentowany w postawie
wewn trznej kandydata, gdy: prosi pokornie o dopuszczenie go do tajemnic i
przywilejów staro ytnego wolnomularstwa. W postawie tej, jak ka demu
wolnomularzowi wiadomo, kładzie si nacisk na wewn trzny impuls kandydata, nikt
bowiem nie mo e i cie k okultyzmu za czczym natchnieniem. W buddyzmie nadaje si
nieco odmienne nazwy poszczególnym stopniom, chocia same kwalifikacje przynosz ten
sam efekt. Nomenklatura w j zyku palijskim jest nast puj ca: 1. Manedwarad ama –
otwarcie drzwi umysłu, czy raczej wymkni cie si przez drzwi umysłu, przekonanie o
nietrwało ci i bezwarto ciowo ci czysto ziemskich celów. 2. Parikana –
przygotowanie do działania, czynienie tego, co słuszne dla samej słuszno ci, z
zupełn oboj tno ci na przyjemno , jakiej dostarczaj owoce działania. 3. Upaczaro –
uwaga, czyli post powanie: – samo – spokój my li pochodz cy z opanowania umysłu; –
damo – panowanie nad sob , panowanie nad słowem i czasem; – uparati – zanik
fanatyzmu, czyli wiary w konieczno ceremonii. St d niezale no my li i tolerancja;
– titiksza – wytrwało i wyrozumiało , oznaczaj ca zupełny brak urazy; – samadhaba
– zdecydowanie, jednolito d enia oznaczaj ca niezdolno zboczenia z drogi pod
wpływem pokusy; – saddha – ufno , wiara w Mistrza i w siebie. 4. Anulowa – bezpo
redni porz dek lub nast pstwo oznaczaj ce, e wynika ono w sposób naturalny z
poprzednich cech; gor ce pragnienie wyzwolenia. Czytelnik łatwo dostrze e, e
kwalifikacje te s nieuchronnym nast pstwem wiadomo ci ego. Je li bowiem potrafimy
patrze na ycie ze wiata ego, widzimy je we wła ciwej perspektywie, to znaczy z
rozpoznawaniem, i gdy wiadomo ego wypl cze si z ni szych ciał, nieunikniony staje
si brak pragnie . Poniewa dalej post powaniem zaczyna kierowa
176 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce samo ego, a nie ciała, szatsampati, czyli
opanowanie post powania, jest nieuchronnym nast pstwem. A e wiat ego jest wiatem
jedno ci, czyli miło ci w najszerszym znaczeniu tego słowa, wiadomo ego zawiera w
sobie miło , które to słowo słu y niekiedy do oznaczenia z nieco innego punktu
widzenia ostatniej z czterech cech, mumukszy, czyli pragnienia wyzwolenia. Gdy
człowiek jest bliski posiadania niezb dnych kwalifikacji, Mistrz mo e go przyj "na
prób ". Oznacza to, e człowiek ten pozostawa b dzie przez pewien czas pod bardzo
cisł obserwacj . W okresie próby ucze nie pozostaje w bezpo rednim kontakcie z
Mistrzem w adnym znaczeniu tego słowa; jest mało prawdopodobne, aby o Nim co
słyszał lub Go widział. Z reguły te nie poddaje si go jakim specjalnym próbom ani
nie stawia si na jego drodze specjalnych trudno ci. Po prostu obserwowana jest
starannie jego postawa wobec wszelkich drobnych kłopotów ycia. Dla ułatwienia
obserwacji Mistrz stwarza to, co si nazywa " ywym portretem" ucznia, to znaczy
wiern kopi jego ciał: eterycznego, astralnego i mentalnego. Umieszcza ten portret
w takim miejscu, do którego ma łatwy dost p, oraz ustanawia magnetyczny kontakt
pomi dzy sob a uczniem, tak e ka da zmiana w my lach lub uczuciach ucznia wiernie
odzwierciedla si w tym portrecie. Mistrz obserwuje codziennie portret i na tej
drodze uzyskuje najmniejszym zachodem tak doskonale wierny zapis my li i uczu
ucznia, i na tej podstawie mo e zdecydowa , kiedy b dzie mógł wej z nim ci lejszy
zwi zek jako z przyj tym uczniem. Odbywa si to bez specjalnej ceremonii. Mistrz
udziela kilku rad, mówi nowemu uczniowi, czego od niego oczekuje, a cz sto mo e te
pogratulowa ju wykonanej pracy. ywy portret rejestruje nie tylko wady i
zakłócenia, ale tak e cało wiadomo ci ucznia. Nale y pami ta , e ucze ma osi gn
nie tylko biern , ale i czynn dobro ; jest to warunkiem post pu. Je li ucze
znajduj cy si na próbie zrobi co niezwykle dobrego, wówczas skupi si na nim na
chwil nieco wi ksza uwaga Mistrza; mo e On nawet skierowa ku niemu fal zach ty w
jakim kierunku lub postawi na jego drodze jakie zadania, by zobaczy , jak je rozwi
e. Na ogół jednak zleca to któremu ze swych starszych uczniów. W ten sposób zwi
zek pomi dzy uczniem i Mistrzem polega głównie na obserwacji, a czasem na posłu
eniu si uczniem. Nie jest zwyczajem Adeptów stosowa jakie szczególne lub
sensacyjne próby. Ucze prowadzi zazwyczaj swe normalne ycie, a ywy portret
dostarcza dostatecznej ilo ci informacji o jego charakterze i post pie. Jak si
podaje, przeci tny okres próby trwa siedem lat, ale mo e by przedłu ony na czas
nieokre lony lub bardzo skrócony. Znany jest wypadek, e trwał on trzydzie ci lat,
i inny, w którym ograniczył si do kilku tygodni. Na cie ce próbnej najwy sza
wiadomo mentalnej. człowieka działa w wy szej cz ci sfery
177 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce Po "przyj ciu" ucze zostaje wł czony w
wiadomo Mistrza w takim stopniu, e wszystko, co widzi lub słyszy, dociera do Jego
wiadomo ci. Nie znaczy to, e Mistrz widzi lub słyszy wszystko w tej samej chwili,
cho i to cz sto si zdarza. Znajduje si jednak w Jego pami ci i gdy zechce, mo e to
sobie przypomnie w dowolnej chwili. Cokolwiek ucze czuje lub my li, odzwierciedla
si w astralnym i mentalnym ciele Mistrza. W ten sposób Mistrz stapia aur ucznia z
własn , tak e Jego siły mog stale, bez szczególnej z Jego strony uwagi, działa za
po rednictwem ucznia. Nie nale y jednak s dzi , e ucze potrzebny jest tylko jako
nie wiadomy kanał; wr cz przeciwnie, ma si sta wiadomie inteligentnym
współpracownikiem. Je li na nieszcz cie zdarzy si , e w umy le ucznia pojawi si
jaka my l niegodna wiadomo ci Mistrza, wówczas Mistrz, gdy tylko j poczuje, tworzy
barier i odgradza si od tej wibracji. Ale taki fakt odwraca na chwil Jego uwag od
innej pracy i pochłania pewn ilo energii. Zjednoczenie ucznia z Mistrzem, które
zaczyna si od chwili przyj cia, jest trwałe i dzi ki temu wy sze ciała ucznia
wibruj zawsze harmonijnie z ciałami Mistrza. Poniewa ucze jest w ten sposób stale
zharmonizowany z Mistrzem, staje si coraz bardziej do Niego podobny. Umysł ucznia
przez cały czas zajmuje si głównie my lami Mistrza i pozostaje pod Jego wpływem, a
dzi ki temu – jak długo wiadomie si ku Niemu otwiera jest w du ej mierze zamkni ty
dla ni szych wpływów. Nie wymaga si wcale od ucznia, by przez cały czas nie my lał
aktywnie o niczym innym, jak tylko o Mistrzu; oczekuje si jednak, e posta Mistrza
b dzie si stale znajdowa gdzie w jego wiadomo ci, w bezpo rednim zasi gu – zawsze,
ilekro tego b d wymaga zmienne koleje ycia. Poniewa dla zdrowia psychicznego niezb
dne jest odpr enie i zmiana my li, ucze powinien oczywi cie bardzo si stara , by
nie dopuszcza do siebie nawet na chwil my li, których by si musiał wstydzi przed
Mistrzem. Proces zharmonizowania dokonuje si powoli, a e ywy człowiek jest ju
istot ukształtowan , wa ne jest, aby powolny wzrost od wewn trz przystosowywał si
do zewn trznych oddziaływa , podobnie jak ma to miejsce, gdy ogrodnik stopniowo
kształtuje układ konarów drzewa. Chocia Mistrz oddziaływa równocze nie na tysi ce
ludzi, jak równie wykonuje inne o wiele trudniejsze prace, to jednak wydaje si , e
czuwa i my li tylko o uczniu, gdy uwaga, jakiej mo e u yczy komu jednemu spo ród
setek, jest wi ksza ni nasza, gdy całkowicie skupimyj na jednej osobie. Mistrz cz
sto powierza któremu ze swych starszych uczniów prac nad zharmonizowaniem ni szych
ciał ucznia, chocia zezwala na stały przepływ siły pomi dzy własnymi ciałami a
ciałami ucznia. W ten sposób pomaga swym uczniom najskuteczniej, chocia
niekoniecznie s oni tego wiadomi. Ucze przyj ty jest wi c forpoczt wiadomo ci
Mistrza, tak e cokolwiek dzieje si w obecno ci ucznia, dzieje si w obecno ci
Mistrza. Chocia Mistrz mo e nie by wiadomy tych zdarze w chwili, gdy one zachodz ,
jednak, jak powiedzieli my, odnajduj si one
178 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce pó niej w Jego pami ci. Do wiadczenia
ucznia znajduj si zatem w wiadomo ci Mistrza, stanowi c cz Jego wiedzy, która si
ujawnia, gdy tylko zwróci On sw uwag ku danej sprawie. Nawet czysto fizyczne
zjawiska, jak na przykład lekki wstrz s lub hałas, które dotarły do wiadomo ci
ucznia, dochodz tak e do wiadomo ci Mistrza. Dlatego m dry ucze stara si unika
gwałtowno ci i nieuwagi, i z tego powodu jest zwykle człowiekiem łagodnym i
spokojnym. Ucznia ł czy zawsze z Mistrzem stały strumie my li i oddziaływania,
który w wiecie mentalnym przejawia si jako wielki promie lub smuga o lepiaj cego
wiatła ró nych barw: fioletowego, złotego i bł kitnego. Gdy jednak ucze przesyła
Mistrzowi my l pełn samooddania, rezultat przejawia si jako nagła intensyfikacja
barw tej smugi wiatła oraz jako dopływ siły duchowej Mistrza w kierunku ucznia.
Tłumaczy si to tym, e siła Mistrza płynie zawsze od Niego we wszystkich
kierunkach, podobnie jak wiatłosło ca. My l ucznia wzmacnia jego zwi zek z
Mistrzem i poszerza przesmyk, przez który wielki ocean miło ci Mistrza mo e znale
uj cie. Zwi zek pomi dzy wiadomo ci ucznia i Mistrza jest tak cisły, e w ka dej
chwili ucze mo e sprawdzi , jaka jest my l Mistrza o danej sprawie i dzi ki temu
cz sto oszcz dzi sobie pomyłki. Przywileju tego jednak nie wolno nadu ywa . Jest
to rodek ostateczny w kwestiach wyj tkowo trudnych; nie ma bowiem na celu oszcz
dzenia uczniowi wysiłku my lenia czy podejmowania decyzji w codziennych, zwykłych
sprawach, które sam mo e rozstrzyga . Podobnie na wy szym poziomie wtajemniczony
mo e porówna sw my l ze zdaniem bractwa i wchłon w siebie tyle z jego ogromnej,
zbiorowej wiadomo ci, na ile potrafi zareagowa . Równie wtajemniczony musi si
stara , aby nigdy nie wprowadzi adnego dysonansu do tej pot nej wiadomo ci, która
działa jako cało . Powtórzymy tu to, co ju powiedzieli my na stronicach tej ksi
ki, e Mistrz w ka dej chwili mo e przekaza sw my l za po rednictwem ucznia, czy to
w postaci sugestii, czy wiadomo ci, na przykład gdy ucze pisze list lub wygłasza
odczyt. We wczesnym okresie ucze cz sto jest tego nie wiadomy, lecz bardzo rychło
uczy si rozpoznawa my l Mistrza. W istocie rzeczy jest to konieczne, gdy w sferach
astralnej i mentalnej znajduje si wiele innych istot, które mog podsuwa podobne
sugestie, i dlatego ucze musi nauczy si rozpoznawa , od kogo one pochodz . Je li
Mistrz posługuje si ciałem ucznia, dzieje si to w sposób całkiem odmienny ni w
mediumizmie. Opisali my ju mechanizm mediumizmu i podali my jego wyja nienie w
Ciele eterycznym i w Ciele astralnym, gdzie przedstawili my przeciw niemu zarzuty.
Posługiwanie si ciałem ucznia przez Mistrza nie wywołuje oczywi cie adnych zastrze
e . Oddziaływanie Mistrza jest tak pot ne, e mo e ono promieniowa przez ucznia
niemal w dowolnym stopniu. Osoba wra liwa (sensytywna) potrafi by tak bardzo
wiadoma Jego obecno ci, e dostrze e w uczniu Jego rysy lub usłyszy Jego głos
zamiast głosu ucznia. Taka
179 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce czysto fizyczna zmiana jest wr cz
nieprawdopodobna, chocia zdarza si ona nieraz w mediumizmie. Zwi zek mi dzy
Mistrzem i Jego uczniem nie opiera si w adnej mierze na przymusie ani te
indywidualno ucznia nie zatraca si w ogromie siły Mistrza. Wr cz przeciwnie,
oddziaływanie Mistrza nie jest hipnotyczn sił działaj c z zewn trz, lecz
niewypowiedzianie cudownym o wieceniem od wewn trz – i to nieodpartym, gdy tak gł
boko daje si odczu jako doskonale zgodne z najwi kszymi aspiracjami ucznia, a tak
e jako przejawienie własnej duchowej natury. A e sam Mistrz jest w całej pełni
kanałem bosko ci do przelania w ucznia boskiego ycia, siła płyn ca od Mistrza
pobudza do rozwoju zal ek bosko ci w uczniu. Proces ten przypomina nieco zjawisko
indukcji elektrycznej. Dzi ki to samo ci natury ucznia i Mistrza, oddziaływanie
Mistrza pobudza w najwy szym stopniu wszystkie najszlachetniejsze i najwy sze
cechy w uczniu. Miło Mistrza do ucznia mo e by przyrównana do promienia
słonecznego, który o poranku otwiera p k lotosu. Jeden u miech Mistrza jest zdolny
wywoła w uczniu taki wybuch uczucia, jaki mo na by uzyska dopiero po miesi cach
medytowania nad cnot miło ci. Z tego, co zostało powiedziane, wynika jasno, e
wszystkie zakłócenia w ni szych ciałach oddziałuj na ciała Mistrza. Je li zdarzy
si takie zakłócenie, Mistrz rozpo ciera zasłon , któr oddziela si od ucznia, aby
nie przeszkadzało ono w jego pracy. Taki niefortunny stan zazwyczaj nie trwa dłu
ej ni czterdzie ci osiem godzin, ale w skrajnych, bardzo rzadkich wypadkach mo e
przeci gn si na całe lata, czy nawet do ko ca inkarnacji. W praktyce wszyscy
przeci tni ludzie kieruj swe siły ku sobie samym i dlatego staj si zgiełkliw mas
egocentrycznych jednostek. Kto chce by uczniem przyj tym, musi nauczy si zwraca na
zewn trz, skupiaj c uwag i siły na innych, otaczaj c ich yczliw wspomagaj c my l
oraz dobrze wszystkim ycz c. Tak wi c uczy si ucznia, a nawet i kandydata do
uczniostwa, wykorzystywania wszystkich swych sił wył cznie do słu enia wiatu.
Udział ni szej wiadomo ci w wiedzy wy szej wiadomo ci zale y głównie od rodzaju
pracy, która ma by wykonana. Chocia jest niezb dne, aby ucze umiał w pełni
posługiwa si swymi ciałami w wy szych sferach, to jednak przekazanie wiedzy o tej
pracy do ciała fizycznego (które w niej nie uczestniczy) zazwyczaj nie ma
znaczenia. Napi cie w ciele fizycznym, gdy wy sza wiadomo zmusza je do
odpowiednich wibracji, jest na obecnym stopniu ewolucji bardzo du e i je li zewn
trzne okoliczno ci nie s wyj tkowo korzystne, napi cie to mo e spowodowa
zakłócenia nerwowe i nadwra liwo wraz z ró nymi ujemnymi skutkami. Dlatego wi kszo
osób, maj cych rozwini te wy sze ciała i prowadz cych sw główn prac poza ciałem
fizycznym, przebywa z dala od zgiełkliwych skupisk ludzkich, chroni c swe wra liwe
ciała fizyczne przed wrzaw i brutalno ci zwykłego ycia. Co wi cej, gdy tylko u
ucznia pojawiaj si oznaki psychicznych zdolno ci, udziela mu si zawsze wyczerpuj
cych wskazówek, jakich ogranicze nale y przestrzega przy posługiwaniu si nimi. Zwi
le rzecz ujmuj c, w my l tych ogranicze nie nale y u ywa tych zdolno ci do: –
zaspokojenia samej tylko ciekawo ci; – celów egoistycznych; – produkowania
niezwykłych zjawisk.
180 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce Inaczej mówi c, oczekuje si , e te same
zasady, którymi kieruje si człowiek o dodatnich uczuciach w sferze fizycznej, b d
go obowi zywa tak e w sferze astralnej i mentalnej. W adnych warunkach ucze nie
powinien korzysta ze swych dodatkowych zdolno ci dla osi gni cia wi kszego
powodzenia w wiecie lub uzyskania jakiejkolwiek korzy ci. Nie powinien te nigdy
dawa w sferze fizycznej niezbitego dowodu posiadania ponadnormalnych zdolno ci.
Przez ucznia zawsze płynie łagodne promieniowanie siły Mistrza, nawet je li ucze
nie jest tego wiadomy. W pewnych chwilach mo e czu wybitnie wzmo ony przepływ
siły, cho nie wie, dok d ona płynie. Przy du ym nasileniu uwagi potrafi rozpoznawa
ten kierunek, a nieco pó niej i za nim w pełni wiadomie i odnale osoby, na które
ta siła działa. Ucze nie powinien jednak kierowa ni , lecz by po prostu dla niej
kanałem. Pó niej Mistrz mo e poleci uczniowi odszuka t osob i dostarczy jej nieco
siły. W miar jak zwi ksza si u yteczno ucznia, coraz wi cej pracy zostaje
przekazane w jego r ce, a dzi ki temu odci a on w pewnym stopniu Mistrza. Niekiedy
zdarza si , e uczniowi zostaje powierzone okre lone zadanie w stosunku do jakiej
konkretnej osoby. Mo liwe jest te uzyskanie stałego kontaktu z Mistrzem w inny
sposób. Podobnie jak w dewakanie wizerunki osób stworzone przez człowieka znajduj
cego si tam zostaj o ywione przez ego tych osób, tak Mistrz napełnia sw rzeczywist
obecno ci my lokształt wytworzony przez Jego ucznia. Za po rednictwem tego my
lokształtu mo e by przekazane prawdziwe natchnienie, a czasem i nauka. Jako
przykład mo e nam tu posłu y pewien jog z okr gu Madrasu, który uwa ał si za
ucznia Mistrza Moryi. Po fizycznym spotkaniu swego Mistrza i zostaniu Jego uczniem
jog ów twierdził, e od tego czasu nie utracił z nim kontaktu, poniewa Mistrz
ukazuje mu si cz sto i zmusza go do wysłuchania siebie za po rednictwem jego
czakry. Istnieje te trzeci stopie oznaczaj cy jeszcze ci lejsze zjednoczenie, gdy
ucze staje si "synem" Mistrza. Wówczas nie tylko ni szy umysł, ale tak e ego
przebywaj ce w ciele przyczynowym, zostaje ogarni te przez Mistrza, który odt d
nie mo e odgrodzi si od ucznia zasłon , a wi c i oddzieli swej wiadomo ci cho by
na moment. Ucze przyj ty ma prawo i obowi zek udziela błogosławie stwa w imieniu
Mistrza, czemu towarzyszy wspaniała fala siły Mistrza. Syn Mistrza mo e dostarczy
odczucia Jego bezpo redniej obecno ci. Kto jest Synem Mistrza, ten jest, albo
niebawem b dzie, członkiem Wielkiego Białego Bractwa i nadaje mu to przywilej
udzielania błogosławie stwa w imieniu tego bractwa. W wi kszych misteriach,
obchodzonych głównie w Eleusis, wtajemniczeni byli nazywani epoptai, to znaczy ci,
którzy maj oczy otwarte. Odznak ich było złote runo Jazona, symbol ciała
mentalnego. Pokazywano tam uczniowi skutki, jakie w wiecie niebia skim poci ga za
sob okre lony tryb ycia, aspiracje i studiowanie na ziemi; zapoznawano go równie z
cał histori ewolucji wiata i człowieka w najgł bszym jej aspekcie. Udzielano nast
pnie uczniowi nie tylko nauk o warunkach wiata mentalnego, ale tak e wskazówek,
jak ma rozwija ciało mentalne jako swe narz dzie.
181 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce Wolnomularzy zainteresuje informacja, e
aspirantowi pokazywano kłos zbo a jako symbol najwy szej tajemnicy Eleusis;
prawdopodobnie z tym wi e si fakt, e na krze le S. D. lo y wolnomularskiej cz sto
jest wyrze biony snop zbo a. Gdy człowiek uzyskał wtajemniczenie, wówczas siła, z
któr zharmonizował si w wy szych sferach bytu, płynie ka d cz steczk jego istoty.
Chocia mało oddziaływa na ciała stałe, płynne i gazowe wiata fizycznego, to jednak
promieniuje silnie z ciała eterycznego, astralnego i mentalnego, a promieniowanie
to odczuwane jest zarówno przez królestwo przyrody, jak i przez ludzi, którzy
potrafi na nie reagowa . Bardzo wielkie rozszerzenie i rozwój ciała mentalnego
dokonuje si w zwi zku z drugim wtajemniczeniem, ale zazwyczaj upływa kilka lat,
zanim skutki tego przejawi si w fizycznym mózgu. Stwarzaj one niew tpliwie w mózgu
wielkie napi cie, gdy nie od razu potrafi on nastroi si na odpowiedni ton. Okres
po drugim wtajemniczeniu jest pod wieloma wzgl dami najniebezpieczniejszy na cie
ce, a prawie zawsze niebezpiecze stwo to ma swe ródło w dumie i pysze. Gdy
człowiek ma przebłysk zrozumienia, czym jego intelekt b dzie w przyszło ci, musi
si strzec cho by tylko ladu dumy, sobkostwa i uprzedzenia. Ten niebezpieczny
moment w yciu wtajemniczonego mamy pokazany w biblijnej opowie ci o kuszeniu,
które nast piło po chrzcie Chrystusa przez Jana. Czterdzie ci dni pobytu na
pustyni symbolizuje okres, w którym rozszerzenie ciała mentalnego odzwierciedla si
w fizycznym mózgu, chocia u zwykłego kandydata okres ten mo e trwa i czterdzie ci
lat. Zdolno tworzenia "ja", czyli ahamkara, któr okre la si ogólnie jako man , to
znaczy dum (gdy duma jest najsubtelniejszym przejawem "ja" odr bnego od innych),
stanowi ostatnie kajdany dla rozdzielno ci, które odrzuca arhat, zanim otrzyma pi
te wtajemniczenie i stanie si Mistrzem, Aseksz . Ahamkara rodzisi wraz z dusz ,
stanowi c esencj indywidualno ci, i trwa, a wszystko, co w niej warto ciowe, b
dzie wchłoni te przez monad . Wreszcie zostaje odrzucona jako niepotrzebna na
progu ostatecznego wyzwolenia. W wolnomularstwie, które jest kontynuacj staro
ytnych misteriów, stopniowi ucznia na próbie odpowiada ucze , który powinien
praktykowa trzy cechy: rozpoznawanie, bezpo dliwo i dobre post powanie, czyli
panowanie nad sob (Wiweka, Wairad ja i Szatsampati). Rozpoznawanie da mu sił my
li, bezpo dliwo sił uczucia, panowanie nad sob – sił woli. Rozpoznawanie pozwala
kandydatowi przej bez szwanku przez ni sze dziedziny wiata astralnego, co w
wolnomularstwie mieszanym przedstawia pierwsza symboliczna w drówka. Bezpo dliwo
umo liwia przej cie przez pokusy wy szego wiata astralnego, reprezentowane przez
drug symboliczn w drówk . Dobre post powanie pozwala opanowa najwy sz cz wiata
astralnego, znajduj c si na skraju wiata niebia skiego, co reprezentuje trzecia
symboliczna w drówka. Z. pierwszego stopnia wskazuje na konieczno pokonania natury
emocjonalnej (pragnie ).
182 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce Ogólnym efektem jest pewne poszerzenie
przewodu ł cz cego ego i osobowo Dominuj cym kolorem pierwszego stopnia jest
szkarłat. kandydata.
Cecha Zadanie dla osobowo ci: Zadanie ego: Pod wpływem Trójcy: – po polsku – w
sanskrycie której zewn trzn sił jest: – po polsku – w sanskrycie a której funkcj
jest: Pomaga w tym reprezentowany przez Pobudzana czakra Pobudzana siła eteryczna
lub Nadi Aspekt – u m czyzn – u kobiet cie ka Odpowiada W ko ciele chrze cija skim
Reinkarnacja
Tabela 10
184 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce W rozmaitych stopniach wolnomularstwa nie
tylko poszerza si poł czenie pomi dzy osobowo ci a ego, ale tak e tworzy si poł
czenie pomi dzy pewnymi pierwiastkami kandydata a odpowiednimi ciałami O. K. P. W.
M.Wywoływane t drog zmiany maj poniek d ten sam charakter jak zakładane w Ko ciele
chrze cija skim, o którym b dzie niebawem mowa. Pewnego razu ucze prosił Budd ,
aby uj ł cał sw nauk w jednym wierszu. Na to Budda odpowiedział: Zaniechaj czyni
zło. Ucz si czyni dobrze. Oczy swe serce. Taka jest religia Buddy. Czytelnik
dostrze e tu zgodno z systemem wolnomularstwa, jak i z innymi systemami. Pierwszy
stopie uczy oczyszczenia, drugi zaleca zdobywanie wiedzy, a trzeci uczy człowieka
wznosi si na wy szy poziom i bra pod uwag nie tylko zewn trzne działanie, ale tak
e stan wewn trzny, który wyra a si we wszelkich wewn trznych przejawieniach. Dla
porównania mo e czytelnik zechce zapozna si z poni sz tabel , w której zostały
zestawione główne cechy systemu chrze cija skiego w uj ciu Liberalnego Ko cioła
Katolickiego. Tabela 11 Ni sze stopnie Symbole Zastosowanie symboli Ceremonia
działa głównie na: Kleryk Kom a Panowanie nad ciałem fizycznym Sobowtór eteryczny
Furtian Klucz i dzwon Opanowanie uczu Ciało astralne Lektor Ksi ga Opanowanie
umysłu Ciało mentalne Rozwój woli i Egzorcysta Miecz i ksi ga Ciało przyczynowe
pełniejsza władza ego nad ciałami Zapalona wieca Akolita Rozwój intuicji Ciało
buddhi Ampułka Subdiakon Humerał Opanowanie mowy Ogólny cel: Umo liwi pełniejsze
wyra anie si Manipularz Umiłowanie słu enia Gorliwo w dobrych uczynkach ego za po
rednictwem osobowo ci Tunika Uosobienie radosne i wesołe Kielich i patena Ksi ga
listów
Tabela 12 Działanie ceremonii wi cenia Poszerzenie poł czenia pomi dzy ego i
osobowo ci (antahkarana) i umocnienie jego cian Rozci gni cie tego procesu dalej w
celu umocnienia buddhi (intuicji)
185 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce ponad lewym ramieniem Ksi gi ewangielii
Kapłan Biała stuła na obu ramionach Ornat Kielich Wino Woda Patena Opłatek Biskup
Pastorał Pektorał Pier cie Ksi ga ewangelii Mitra R kawiczki ROZDZIAŁ XXVII: ZAKO
CZENIE Mo na by zako czy studium o ciele mentalnym i ni szej sferze mentalnej
kilkoma słowami. Wydaje si jednak, e po yteczny b dzie rzut oka wstecz, aby ogarn
cało poruszonych zagadnie , u wiadomi sobie znaczenie i doniosło tego tematu oraz
jego miejsce w ród cało ci nauk współczesnej teozofii. Czytelnika uderza fakt, e
tak wielka jest ró nica pomi dzy "atmosfer " wiata mentalnego i astralnego, nie
mówi c ju o wiecie fizycznym. W porównaniu ze wiatem mentalnym wiat astralny
wydaje si ci ki, surowy i niezadowalaj cy, nawet w najwy szych swych strefach. Cho
by stan uczu , do których potrafimy si wznie , wydawał si najczystszy i bardzo
wysubtelniony, to jednak odczuwamy, e jeste my nadal daleko od swej prawdziwej
ojczyzny. Dostoje stwo duszy ludzkiej wymaga czego wi cej ni tylko czystych i
bezinteresownych uczu . Sfera mentalna – nawet w jej ni szych strefach wywołuje
wra enie, e jeste my wyra nie bli ej "ojczystego domu". Wi ksza panuje tu wolno ,
czujemy, e w wi kszym stopniu kierujemy swoj wiadomo ci , a w mniejszym słu ymy
swym ciałom. wiat mentalny wydaje si czystszym i pełniejszym wiatem, w którym mo
emy kształtowa swe przeznaczenie bardziej według swej woli, ani eli wydaje si to
mo liwe w wiatach ni szych. wiadomo mo e porusza si swobodniej, mniej podlega
ograniczeniom przestrzeni i czasu. Poł czenie wy szego manasu z odpowiednim
pierwiastkiem Chrystusa Otwarcie poł czenia pomi dzy atma-buddhi-manasem i jego
poszerzenie Wyra niejsze obudzenie ego, tak i mo e ono oddziaływa na innych na
poziomie przyczynowym i wyra a si za po rednictwem buddhi Niezwykłe rozszerzenie
si aury. Oczyszczenie drogi pomi dzy wy szymi pierwiastkami a fizycznym mózgiem
Pobudzenie ka dego atomu przez poruszenie si jego spiral Poł czenie buddhi z
odpowiednim pierwiastkiem Chrystusa Pobudzenie atmy za pomoc pokrewnych jej
wibracji Poł czenie atmy z odpowiednim pierwiastkiem Chrystusa
186 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce Niemniej jednak nawet opanowanie ni szego
wiata mentalnego – cało ci wiata my li konkretnej, nie daje nam pełni zadowolenia,
gdy wyra nie dostrzegamy, e poza nim s dalsze i wi ksze wiaty do zdobycia. Dopóki
nale ymy do ni szych sfer, wiat konkretnej my li si ga wsz dzie, dok dkolwiek
potrafimy dotrze . Postawienie mocno stopy w tym wiecie i dotarcie do sfery my li
abstrakcyjnej na pewno doprowadzi nas do progu wiata wy szego i czystszego, nie
tylko pod wzgl dem stopnia, ale i rodzaju, ni którykolwiek z ni szych wiatów.
Przez abstrakcj wzniesiemy si do wiata ducha i przybli ymy si do wiadomo ci bo ej,
w stosunku do której czujemy si chwilowo wygna cami. Nie powinni my jednak
pomniejsza zbytnio znaczenia ni szego wiata mentalnego, zwłaszcza w obecnym
krytycznym okresie psychologicznej historii człowieka. Dlatego podsumujmy zwi le
główne cechy umysłu, które jemu i wiatu mentalnemu nadaj szczególne znaczenie w
ludzkiej ewolucji. W schemacie siedmiu ła cuchów planetarnych, do których przynale
ymy, ka dy ła cuch ma globy znajduj ce si w ni szej sferze mentalnej, ale sze z
tych siedmiu ła cuchów ma globy tak e w sferze mentalnej wy szej. Z czterdziestu
dziewi ciu globów ogółem, dwadzie cia cztery, czyli prawie połowa, znajduje si w
sferze mentalnej. Siedziba ego, czyli my liciela, który trwa nieprzerwanie przez
wszystkie reinkarnacje, znajduje si w wy szej sferze mentalnej. Sfera mentalna
stanowi miejsce spotkania wy szego i ni szego "ja". "Promie " rzutowany przez wy
sz , czyli bosk , cz człowieka w ni sze wiaty dla spełnienia zada ewolucji to
promie ni szego umysłu wyłaniaj cy si z umysłu wy szego. Dla wi kszo ci ludzi
polem bitwy współczesnego ycia jest kama-manas, mieszanina umysłu i pragnienia.
wiadomo wi kszo ci współczesnych ludzi skupiona jest na uczuciach, czyli w wiecie
astralnym. Dlatego najbli szym, niezb dnym ich krokiem w ewolucji jest zdobycie
panowania nad swymi uczuciami, opanowanie ciała astralnego. Zadanie to za , jak
widzieli my, daje si wykona tylko z wy szej płaszczyzny, z płaszczyzny umysłu.
Nast pnym krokiem jest wi c podniesienie o rodka wiadomo ci ze wiata astralnego do
mentalnego. Ju samo słowo man (człowiek) oznacza my liciela, istot posiadaj c
umysł. Człowieka okre la si w okultyzmie jako tak istot we wszech wiecie (bez wzgl
du na to, w jakiej cz ci wszech wiata si znajduje), w której najwy szy Duch i
najni sza materia poł czone s inteligencj . Rozwój umysłu ludzkiego został
przyspieszony o cały obieg (rund ) pod wpływem Władców Płomienia. W najbli szym pi
tym obiegu rozwój umysłowy, jaki ma si dokona , b dzie musiał by niezwykły,
cudowny i naszemu obecnemu ograniczonemu umysłowi wydawa si czym niepoj cie
wzniosłym. Tych kilka uwag zawiera naszym zdaniem my li ogromnej wagi i nie wymaga
dodatkowych wyja nie . Przedstawiaj one dobitnie kluczowe znaczenie umysłu i ciała
mentalnego dla człowieka w obecnym stadium jego ewolucji: nie jako ostatecznego
osi gni cia, lecz jako
187 www.teozofia.org – Teozofia w Polsce niezb dnej odskoczni do przyszłego
człowieka, którego według słów jednego z Mistrzów: oczekuje przyszło , której
rozwój i wspaniało nie ma granic. Niemniej, podkre laj c jeden aspekt sprawy, i to
aspekt o niew tpliwie ogromnym znaczeniu, nale y zachowa czujne poczucie proporcji
i równowag , przypisuj c ka demu elementowi nale ne mu znaczenie, lecz nic wi cej.
Dlatego, jak o tym pisz Annie Besant i C. W. Leadbeater, wielkim zadaniem
Towarzystwa Teozoficznego jest nie tyle popieranie rozwoju umysłowego, ile
pobudzanie tych, którzy ju mog by wra liwi w sferze buddhi, budzenie wra liwo ci
swych członków na wy szym poziomie rozwojowej spirali oraz przygotowywanie ich dla
nowej rasy, która obecnie stawia ju pierwsze kroki w wiecie. Towarzystwo wcale nie
lekcewa y rozwoju mentalnego – dalekie jest od tego – lecz przygotowuje nowy etap
rozwoju, w którym intuicyjna miło wytworzy harmoni i braterstwo oraz wykorzysta
rozwój intelektu do zbudowania nowej cywilizacji opartej na tych ideałach.