Professional Documents
Culture Documents
ZEMSTA
Lada chwila mia rozbrzmie dzwonek na koniec przerwy pomidzy lekcjami.
Korytarz z wolna pustosza, uczniowie znikali w klasach, cisza ogarniaa szkolne mury.
Jeszcze tylko grupka czwartoklasistw krcia si w pobliu gwnych, schodw i drzwi
pokoju nauczycielskiego.
W miar jak zblia si koniec pauzy, niemiaa nadzieja zaczynaa kiekowa
w sercach myszkujcych po korytarzu chopcw. Krasawcewa, nauczyciela geografii, nie
byo dotd ani w kancelarii, ani w pokoju nauczycielskim. Moe wic zachorowa i nie
przyjdzie w ogle do szkoy? A moe szczliwy los zdarzy, e przynajmniej si spni, jak
mu si to czsto przytrafiao.
W grupce szeptem rozmawiajcej na korytarzu rej wodzi Tomek Wilmowski, dobrze
zbudowany blondyn, ktry z oywieniem pociesza swych zdenerwowanych kolegw:
- Mwi wam, e piy" nie ma w budzie. Stwierdziem sam i rcz za to. Moe jego
gospodyni, wychodzc na miasto po sprawunki, przez zapomnienie zamkna drzwi na klucz?
To byaby heca! Czy wyobraacie sobie pi" z notesem w rku miotajcego si bezsilnie po
mieszkaniu? Och, gdybym to mg zobaczy!
Twarze chopcw rozjaniy si na sam myl o takiej wspaniaej moliwoci. Trudno si
nawet byo dziwi, e snute przez Tomka domysy napaway jego kolegw nadziej
i radoci. Zaledwie niecae trzy tygodnie dzieliy ich do wakacji letnich, a tymczasem
Krasawcew, czy te jak go uczniowie nazywali pia", zapowiedzia, e przed swym
przyspieszonym wyjazdem do Rosji pozostawi polskim buntowszczykom" tak pamitk, i
popamitaj go przez cay nastpny rok zimowania" w tej samej klasie. Mogo to tylko
oznacza zaostrzenie kursu dyrekcji gimnazjum przeciw czwartoklasistom.
Domysy te nie byy pozbawione podstaw. Mianowany przed kilkoma miesicami dyrektor
gimnazjum, Rosjanin Mielnikow, z niezwyk surowoci wymaga od swych wychowankw
lepego posuszestwa i przywizania do carskiej Rosji. Niezwyka ta opowie rozpoczyna
si bowiem w 1902 roku gdy znaczna cz Polski znajdowaa si pod okupacj rosyjsk.
Znienawidzony przez uczniw nowy dyrektor wykazywa szczegln gorliwo w dziele
rusyfikowania1 polskiej modziey. Mao mu byo tego, e wszystkie lekcje prowadzono
wwczas w jzyku rosyjskim. Mielnikow, a pod jego wpywem i niektrzy nauczyciele pilnie
przestrzegali, aby uczniowie w szkole w ogle nie rozmawiali po polsku. Dyrektor wiele
1
okie przyjaciela.
Podnieceni chopcy zajmowali miejsca w awkach. Wyjtek wrd nich stanowi
prymus klasy Pawluk, podchlebiajcy si na kadym kroku nauczycielom, a nawet czsto
szpiegujcy swych towarzyszy. Nie okazywa on jakiejkolwiek obawy. Siedzc
wyprostowany, spoglda ze zoliwym zadowoleniem na mocno zaniepokojonych kolegw.
Tomek Wilmowski zdenerwowany zaj miejsce obok Jurka Tymowskiego.
Waciwie nie mia powodw do obaw o siebie. Uczy si doskonale, a geografia bya jego
ulubionym przedmiotem. Gdyby wrd wikszoci nauczycieli nie mia opinii polskiego
buntowszczyka", na pewno byby prymusem. Dzisiaj lka si jedynie o swego przyjaciela,
ktremu z ca pewnoci zagraao niebezpieczestwo. W szkole wszyscy wiedzieli, e
ojciec Jurka mia niedawno kopoty z andarmami. Pan Tymowski by instruktorem konnej
jazdy w ujedalni przy ulicy Litewskiej, gdzie, jak podejrzewaa policja, odbyway si tajne
schadzki Polakw spiskujcych przeciwko carskiej Rosji. Z tego powodu Mielnikow
niejednokrotnie ju szkodzi Jurkowi, nie ulegao wtpliwoci, e poleci go opiece"
Krasawcewa. Tymczasem Tomek przyjani si z Jurkiem i bardzo lubi pana Tymowskiego.
Dziki jego yczliwoci korzysta w ujedalni z pewnych przywilejw. W wolnych chwilach
Tymowski wiczy obydwch chopcw w konnej jedzie. Wedug zapewnie instruktora,
Tomek trzyma si ju na wierzchowcu bardzo dobrze. Chopiec by z tego nadzwyczaj
dumny. Skromne warunki materialne jego opiekunw nie pozwalay mu na zbyt wiele
rozrywek. Bezpatna nauka konnej jazdy stanowia dla niego z wielu wzgldw du
przyjemno. Tomek z niepokojem rozmyla teraz, ile kopotu oraz zmartwienia sprawi Jurek
ojcu, jeeli nie otrzyma promocji.
Krasawcew z dziennikiem szkolnym pod pach wkroczy do klasy. Zaraz te mona byo
pozna, e tego dnia jest w nie najlepszym humorze. Szurajc nogami usiad przy biurku,
rozoy dziennik i mamroczc co do siebie, nerwowymi ruchami zacz przeszukiwa swoje
kieszenie. Nie znajdowa w nich tego, czego szuka, marszczy wic coraz gniewniej czoo.
Jurek Tymowski widzc to pochyli si w stron Tomka.
- A to ci dopiero bdzie sdny dzie! Pia pewno znw zapomnia zabra z domu
swoje okulary... - szepn.
- Dobrze mu tak! - rwnie szeptem odpar Tomek. - A moe i notesu nie przynis
dzisiaj...
Nadzieje chopcw speniy si jednak tylko poowicznie; w tej wanie chwili nauczyciel
wydoby z kieszeni notes, pooy go przed sob i rozgniewany wzruszy ramionami okularw nie znalaz. Przez jaki czas szpera w notatniku, po czym zakrzywionym palcem
- No, powiedz, jaki jest najduszy na ziemi acuch wysp! Przytomny, zawsze
zdecydowany w niebezpiecznych chwilach Tomek dzielnie opanowa drenie gosu.
Naladujc sposb mwienia Jurka, odpar:
- Wyspy japoskie tworz najduszy na ziemi archipelag. Towarzyszy on wschodnim
wybrzeom Azji, zamykajc razem z Archipelagiem Malajskim cztery wielkie morza
przybrzene: Ochockie, Japoskie, te i Wschodnio-chiskie. Japonia obejmuje pi
wikszych wysp i okoo szeciuset mniejszych. Cztery z nich stanowi Japoni waciw.
Wyspy japoskie tworz ostatni stopie ldu w stron Oceanu Spokojnego, dlatego
Japoczycy nazywaj swoj ojczyzn Krajem wschodzcego soca".
Nauczyciel drgn niemile zaskoczony pynn, celujc odpowiedzi; zaraz te zada
drugie pytanie.
- Wymie najwaniejsze wulkany Meksyku!
- Najwaniejszymi wulkanami Meksyku s: Orizaba o wysokoci piciu tysicy
pidziesiciu metrw i Popocatepetl, czyli Popo, majcy wysoko pi tysicy czterysta
pidziesit metrw. Zamykaj one kotlin Meksyku od poudnia i nadaj jej krajobrazowi
swoiste pikno.
Krasawcew gono zasapa ze zdenerwowania. Druga odpowied bya rwnie
doskonaa jak pierwsza. Zastanowi si dusz chwil, w kocu zapyta podstpnie:
- Hm, powiedz ty mi, co uwaasz za najwiksze osignicie wiata w ostatnim
dziesicioleciu?
Tomek od razu wyczu zastawion puapk. Cokolwiek odpowie, to Krasawcew i tak bdzie
mg mu zaprzeczy.
Trzeba uy fortelu, by zagi pi - pomyla. Zaraz te przypomnia sobie artyku
w gazecie, czytany kilka dni temu przez wujka i spokojnie odpowiedzia:
- Najwikszym osigniciem cywilizowanego wiata w ostatnim dziesicioleciu jest
bez wtpienia budowa przez Rosj kolei transsyberyjskiej. Dugo linii od Moskwy do
Wadywostoku wyniesie osiem tysicy kilometrw. Tym samym bdzie ona jedn
z najduszych kolei na wiecie.
Krasawcew siedzia bez ruchu, jak raony gromem. Skd ten syn wywrotowca" mg
odgadn, o co mu chodzio? Przecie w adnym razie nie wypadao teraz zaprzeczy. I cho
stary, zapijaczony belfer nie waha si stawia zych not na polecenie dyrektora, to jednak
mimo wszystko celujce odpowiedzi sabego dotd ucznia wzbudziy w nim uznanie. Nie,
tego chopaka nie mg obla mimo najszczerszych chci.
A czort z nim! Przecie jeden taki smyk nie moe zaszkodzi potnemu carowi pomyla.
Goniej za mrukn:
- Hm, masz szczcie, przygotowae si do repetycji... Poprawie nawet nieco swj
akcent. Wierz, e mgby umie geografi, tak jak ten nicpo Wilmowski, no, wracaj do
awki.
Tylko niezwyko sytuacji powstrzymaa Tomka od wybuchnicia miechem.
Krasawcew szybko postawi dobry stopie w dzienniku, a tymczasem wszyscy uczniowie
chichotali ju w najlepsze.
Naraz staa si rzecz straszna. Oto prymus Pawluk podnis si szybko i zawoa:
- Panie profesorze, przecie to nie jest Tymowski!
Tomek zatrzyma si i przyblad. Wprawdzie w tym momencie Jurek siedzcy w awce tu za
Pawlukiem pocign go mocno za ucho, lecz byo ju za pno. Nauczyciel unis gow
znad dziennika. Spojrza na Tomka. Nie by jednak pewny, czy go wzrok nie myli.
- Podejd do mnie bliej - powiedzia. Tomek przysun si o dwa mae kroki.
- Jeszcze bliej - mrukn Krasawcew, szeroko otwierajc oczy. Tomek stan przy
samej katedrze.
- Co to znaczy, Wilmowski? - gronie zapyta nauczyciel, spogldajc na chopca. Przecie wywoaem do odpowiedzi Tymowskiego!
- Niemoliwe, panie profesorze! Syszaem wyranie moje nazwisko - odpar Tomek,
obawiajc si, czy gone bicie serca nie zdradzi go przed nauczycielem.
- Gupstwa pleciesz! Wywoaem do lekcji Tymowskiego oburzy si Krasawcew.
Pawluk chcia si odezwa, lecz Jurek pocign go za bluz mundurka szepczc: Spierzemy
ci na kwane jabko, jeli piniesz cho jedno sowo, lizusie!"
Niepewny siebie Krasawcew mierzy Tomka podejrzliwym wzrokiem. Moe jednak
przypadkowo pomyli nazwiska? Zastanawia si, czy nie warto by przeprowadzi ledztwa.
- Bardzo przepraszam pana profesora, jeli si przesyszaem - Tomek zmieni taktyk
obrony. - Tak bardzo chciaem odpowiada jeszcze przed kocem roku... Zapewne ja si
myl, bo przecie pan profesor myli si nie moe.
Pod wpywem nieoczekiwanego pochlebstwa Krasawcew rozchmurzy si nieco.
Wilmowski by doskonaym geografem, dlatego te zawsze wywoywa go do odpowiedzi
podczas wizytacji. Zgorzkniay profesor mia mimo wszystko sabo do wesoego
i roztropnego chopca. Spojrza wic na lecy na biurku zegarek. Zaraz powinien by
dzwonek. Postanowi jeszcze przepyta Tymowskiego, przy ktrego nazwisku figurowaa
w jego notesie dua, czerwona kropka.
- No, Wilmowski! Uwaaj ty lepiej na drugi raz, eby le nie wyldowa - powiedzia
surowym gosem.
Tomek odetchn gboko, jak czowiek wypywajcy na powierzchni po dugim
przebywaniu pod wod: zaraz poprawi mu si humor. Lada chwila odezwie si dzwonek
i Jurek bdzie uratowany. Dla zyskania na czasie ukoni si nisko nauczycielowi. Udajc
wielk skruch powiedzia:
- Tak mi przykro, prosz pana profesora, e sprawiem niepotrzebnie tyle zamieszania.
Serdecznie dzikuj za wybaczenie mi pomyki. Jeszcze raz bardzo przepraszam pana
profesora.
- No dobrze, ju dobrze, Wilmowski - burcza Krasawcew. - Id ju na miejsce.
Tymowski, do lekcji!
Zanim jednak Jurek zdy podej do katedry, dzwonek ostro zaterkota na korytarzu.
Krasawcew momentalnie zapomnia o uczniu. Tego dnia musia jeszcze odby wizyty
poegnalne przed wyjazdem na wakacje do Rosji.
Szybko wic schowa zegarek oraz notes do kieszeni i zatrzasn dziennik. Mruczc co pod
nosem, wybieg z klasy.
- Uratowae mnie - szepn Jurek do Tomka.
Wyszli razem na korytarz. Natychmiast otoczyli ich koledzy. Wszyscy winszowali
Tomkowi odwagi oraz przytomnoci umysu. Oczywicie byli mocno oburzeni zachowaniem
si Pawluka. Proponowali zaraz da koca" lizusowi, lecz Tomek przerwa dyskusj, mwic:
- Nie zgadzam si na adne bjki. Na pewno wyrzuciliby nas z budy, i to tu przed
samym kocem roku. Pawluk tylko mnie chcia dopiec za to, e lepiej ucz si od niego. To
midzy nami dwoma sprawa. Bdcie spokojni, zemszcz si na nim, lecz na razie to
tajemnica. Zobaczycie, jak mu za to zapac!
Rozleg si dzwonek na now lekcj. Uczniowie powrcili do klasy. Ku oglnemu
zdziwieniu Tomek rozpocz rozmow z Pawlukiem, jak gdyby midzy nimi nie zaszo nic
nadzwyczajnego. Przestraszony pocztkowo prymus rozrusza si widzc wesoo kolegi.
Tomek by naprawd w doskonaym humorze. Z cakowitym spokojem oczekiwa na
rozpoczcie si lekcji historii. Zapowiedziane przybycie inspektora usuwao od niego i Jurka
wszelkie niebezpieczestwo. Przecie wanie oporne przyswajanie sobie przez uczniw
historii Rosji budzio zastrzeenia dyrektora szkoy. Nawet taki ucze jak Tomek wola nieraz
oberwa dwj, ni na przykad wyliczy z pamici poczet, znienawidzonej przez Polakw,
panujcej rodziny carskiej. Jasne wic byo, e nauczyciel historii nie dopuci do
kompromitacji przy inspektorze. Tomek by pewny, i z tego powodu do odpowiedzi bdzie
wywoany oficjalny prymus klasy - Pawluk. W zwizku z tym obmyli pewien plan zemsty
gow.
Nadzieja wstpia, w serce Tomka. Pawluk po raz drugi wstrzsn gow, po czym przesun
doni po karku. Teraz wymarzone przez Tomka zdarzenia potoczyy si z szybkoci
spadajcej nienej lawiny. Oto Pawluk nerwowym ruchem cofn sw do i, zaledwie ujrza
w niej chrzszcza, wrzasn przeraliwie, odruchowo wstrzsajc rk. Potny chrzszcz
uderzy w twarz inspektora, ktry podskoczy jak oparzony.
Rozpocza si straszliwa awantura. Nauczyciel, nie mniej przestraszony od inspektora, ostro
skarci Pawluka i udzieli mu nagany. Z kolei gi si w ukonach przepraszajc
rozindyczonego zwierzchnika. Oczywicie by to ju koniec lekcji, poniewa rozgniewany
dygnitarz zaraz wyszed z klasy, a za nim pody roztrzsiony nauczyciel.
Po raz drugi tego dnia Tomek, puszc si jak paw, przyjmowa gratulacje od
rozentuzjazmowanych przyjaci. Oto za jednym zamachem zemci si na podym lizusie"
i dokuczy nauczycielowi, ktrego nadmierna gorliwo naraaa go w domu na najwiksze
przykroci.
Po zakoczeniu lekcji uradowani Tomek i Jurek razem wyszli ze szkoy.
TAJEMNICZY GO
Tomek poegna si z Jurkiem, a sam przystan przy maym zielecu na rodku placu
Trzech Krzyy. Zacz rozmyla, jak ma spdzi reszt popoudnia. Powrt do domu
bezporednio ze szkoy w tak interesujco rozpocztym dniu nie nci go zupenie.
Czerwcowa, soneczna pogoda zachcaa przecie do spaceru po miecie. Pokusa bya tym
wiksza, e z placu Trzech Krzyy wystarczyo przej jedynie przez jezdni, aby znale si
w kipicych zieleni Alejach Ujazdowskich. Jeeli nie skorzysta teraz z tak wspaniaej okazji,
to potem w domu ciotka Janina, jak zwykle, wynajdzie tysic powodw, aby go ju nigdzie
nie wypuci.
Dugo rozwaa wszystkie moliwoci, lecz nie mg jako powzi decyzji. Ciotk nieatwo
byo wprowadzi w bd. Codziennie po powrocie dzieci ze szkoy uwanie wypytywaa
o zadane lekcje i otrzymane stopnie; niemal kada taka rozmowa koczya si powiedzeniem:
Teraz prosz pokaza dzienniczki!"
Jeeli sprawozdania dzieci nie byy zgodne z notatkami nauczycieli, nastpowaa dusza
rozprawa. Spniony powrt ze szkoy by tak samo oceniany i karany jak ze stopnie.
Irena, Zbyszek i Witek, dzieci ciotki Janiny, przyzwyczajeni od najmodszych lat do
surowoci matki, atwiej przystosowywali si do jej wymaga. Tomek jednak nie umia nawet
tak jak oni udawa skruchy. Dlatego te czciej otrzymywa kary.
Ciotka miaa szczeglne powody, aby zwraca na niego baczniejsz uwag. Od chwili
mierci matki by waciwie sierot i nie wiadomo, co by si z nim stao, gdyby wujostwo
Karscy nie wzili go na wychowanie. Matka Tomka umara w dwa lata po ucieczce swego
ma za granic, ktry jedynie w ten sposb zdoa unikn aresztowania przez carskich
andarmw. Ciotka Janina, pamitajc o tragedii swej siostry, wicej ni ognia obawiaa si
wszelkich spiskw politycznych. Przecie udzia w nich, w najlepszym razie, grozi zesaniem
na Sybir.
Ku jej utrapieniu Tomek widzia w ojcu bohatera i w najskrytszych marzeniach pragn go
naladowa pod kadym wzgldem. Odziedziczy te zapewne po nim zdolnoci
i zamiowanie do nauki. Tak jak ojciec szczeglnie interesowa si geografi. Wikszo
wolnego czasu spdza na czytaniu rnych dzie, w ktrych znajdowa opisy obcych krajw
oraz zamieszkujcych je ludw, a od ksiek napisanych przez polskich podrnikw
i odkrywcw wprost nie mg si oderwa. Wicej ni jego rwienicy wiedzia rwnie
o smutnych dziejach Polski, okupowanej prawie od stu lat przez wrogie mocarstwa3 Matka do
ostatnich dni swego ycia uczya go w domu prawdziwej historii Polski, przypominaa mu
rwnie przy kadej okazji, e jego ojciec przeladowany by za walk o niepodlego
ojczyzny.
Nic te dziwnego, e Tomek nieraz otrzymywa ze stopnie z historii, ktr zna z ust matki,
inn, ni mu si jej uczy kazano w szkole. Napominany stale przez ciotk stara si ukrywa
sw niech do tego przedmiotu, lecz nie zawsze mu si to udawao. Ze wzgldu na to, e
z innych przedmiotw otrzymywa dobre noty, wychowawca klasy orzek, i chopiec wykazuje specjalnie z wol w nauce historii. Po kadej wywiadwce bojaliwa ciotka
zasypywaa Tomka wyrzutami.
Ostatnie procze byo dla niego szczeglnie niepomylne. Otrzyma nagan. Ciotka nie
szczdzia mu tym razem ostrych wymwek, a nawet w uniesieniu zawoaa:
Skoczysz tak jak twj ojciec!"
Uraony tym Tomek zapyta:
Ciociu, czy naprawd uwaasz, e mj ojciec zrobi co zego?"
Wpdzi do grobu twoj matk a moj siostr!" zawoaa w gniewie.
Wwczas to przey Tomek, na rwni z ciotk Janin, wielk niespodziank. lczcy
zazwyczaj w milczeniu nad ksigami buchalteryjnymi wuj Antoni z trzaskiem rzuci piro na
st i chyba po raz pierwszy w swym yciu odezwa si do ony podniesionym gosem:
Przestaniesz wreszcie drczy tego dzielnego chopca? Dlaczego upara si zabi to, co jest
w nim najlepsze?"
Ciotka oniemiaa, a ze wszystkich obecnych przy tym wydarzeniu Tomek zdumia si
najwicej. Cae zajcie zostao jednak szybko zaegnane, gdy wuj nerwowym ruchem
poprawi na nosie okulary i znw pochyli si nad rozoon na stole ksig. Od tej pory
ciotka zmienia cakowicie swe postpowanie w stosunku do Tomka. Przestaa napdza go
do nauki historii, lecz tym bardziej ograniczaa jego przebywanie poza domem. Dlatego te
spacery po miecie i nauka konnej jazdy w ujedalni stanowiy dla niego szczegln pokus.
Sta teraz na placu Trzech Krzyy i rozmyla. Jeeli zaraz wrci do domu, bdzie musia
natychmiast zasi do odrabiania lekcji. Pniej czeka go repetycja z modszymi brami
ciotecznymi. Same nudy! Jake przyjemnie byoby pj do Ogrodu Botanicznego! Co tu
robi? W czasie tych zawiych zmaga z sob przysza mu do gowy wspaniaa myl.
Niech los rozstrzygnie, co ma by" zadecydowa.
3
W owym czasie ziemie polskie znajdoway si pod zaborem Prus, Rosji i Austrii.
bdzie". Z kolei zacz rozwaa, dlaczego miaaby go min? Przecie ciotka zwracaa
wielk uwag na punktualne przychodzenie ze szkoy.
Moe cioci rozbolaa gowa? - monologowa. - Jeli pooya si do ka i usna, to mog
nie otrzyma kary. A moe wysza po zakupy i nie zapyta, czy wrciem punktualnie?"
Postanowi przekona si jak najprdzej o prawdziwoci wrby; pospieszy
w kierunku domu. Z Alei Ujazdowskich na ulic Mokotowsk nie byo zbyt daleko, wkrtce
wic zatrzyma si niezdecydowanie przed bram. Co bdzie, jeli wrba zawiedzie? Mimo
wszystko nie lubi, gdy ciotka denerwowaa si na niego. Nie mg ju duej znie
niepewnoci. Przebieg przez bram i przystan na skraju podwrka. Spojrza w kierunku
mrocznych zazwyczaj okien drugiego pitra; ogarn go niepokj. W saloniku palio si jasne
wiato. By to widomy znak, e w mieszkaniu wujostwa dziao si co niecodziennego. Jake
wic moga min go kara?
Niedobrze, oj, naprawd niedobrze - zmartwi si. - Wic jednak wrba zawioda. No tak,
przecie dzisiaj jest sobota, a ciocia zawsze twierdzi, e najodpowiedniejszymi dniami do
speniania si wszelkich wrb s poniedziaki, rody i pitki. e te nie pomylaem o tym
wczeniej!"
Zrezygnowany i przygotowany na najgorsze wszed na drugie pitro. Nacisn dzwonek.
Drzwi otworzya jego cioteczna siostra Irena.
- Gdzie bye tak dugo? - zagadna podnieconym gosem. Tomek machn rk
i mrukn:
- Los wystrychn mnie na dudka. Zapomniaem, e dzisiaj jest sobota...
- Co ty bredzisz? - niecierpliwia si Irena.
- Czy ciocia bardzo si gniewa? - zapyta Tomek, nie zwracajc uwagi na jej sowa.
- Nie wiadomo, gdy ju od trzech godzin razem z ojcem siedz zamknici w saloniku
z jakim bardzo tajemniczym gociem.
Tomek odetchn pen piersi. Natychmiast odzyska humor. Wic jednak wrenie na
listkach okazao si najprawdziwsze ze wszystkich znanych mu sposobw.
- A gdzie s Witek i Zbyszek? - zwrci si do dziewczynki zaintrygowany jej
podnieceniem.
- Podgldaj przez dziurk od klucza - pospiesznie wyjania Irena.
- Oberw za to bur, jeli ciocia zauway. Tak jakby nigdy nie widzieli goci! I ty te
na pewno podgldaa?
- Ho, ho! Pan Tomasz co bardzo dzisiaj wany! - odpara z przeksem. - Wobec tego
nic wicej nie dowiesz si ode mnie!
Czy nie lepiej byoby da chopcu mono powzicia decyzji?" pyta nieznajomy.
W tej chwili Tomek sykn z blu i uderzy gow o klamk. Przestraszony odskoczy od
drzwi, a Zbyszek, trzymajc jeszcze w rku szpilk, ktr go uku, pochyli si natychmiast
do dziurki. Zanim Tomek zdy si zemci, Zbyszek uderzony drzwiami w gow usiad na
pododze. W progu stan wuj Antoni.
- Co si tutaj dzieje? - powiedzia. - Irenko, zajmij si chopcami, a ty, Tomku, skoro
ju wrcie do domu, chod do nas do saloniku.
Tomek wszed niepewnym krokiem do pokoju. Co nie bardzo wygldao na to, aby miaa go
min kara. Na wszelki przypadek zatrzyma si w pobliu drzwi. Mimo obawy ciekawie
spojrza na tajemniczego gocia mwic:
- Dobry wieczr!
- To jest wanie nasz wychowanek, Tomasz Wilmowski - rzek wuj Antoni,
a zwracajc si do chopca doda: - Tomku, pan Jan Smuga, przyjaciel twego ojca, przyjecha
do ciebie w jego imieniu!
- Przyjaciel mego ojca! - zawoa Tomek i nagle odwrci gow, powstrzymujc zy
cisnce si mu do oczu.
Smuga zbliy si do niego. Nie mwic ani sowa przygarn go do siebie. Przez dusz
chwil cisza panowaa w saloniku. Potem go wzi Tomka za rk i posadzi przy sobie
w fotelu. Dopiero teraz odezwa si:
- Sprawie mi, Tomku, mi niespodziank. Ojciec opowiada o tobie, jako o maym
jeszcze chopcu. Tymczasem jeste ju niemal okazaym kawalerem, i to nawet dzielnym,
wedug zapewnie wujostwa. Twj ojciec na pewno si z tego ucieszy. Czy domylasz si,
dlaczego przysa mnie w swoim zastpstwie?
Tomek rozpromieni si syszc pochwa. Mnie zapanowa nad swym
wzruszeniem i odpowiedzia:
- Domylam si, prosz pana. Ojciec musia ucieka z kraju, aby unikn aresztowania
za udzia w spisku przeciwko carowi. Zapewne teraz rwnie nie byby tutaj bezpieczny.
- To prawda, Tomku. Gdyby powrci do Polski, zostaby aresztowany. Dlatego nie
moe przyjecha do ciebie.
- Wiem, prosz pana.
- Czy chciaby zobaczy si z ojcem?
W pierwszej chwili Tomek a zaniemwi ze wzruszenia na sam myl o ujrzeniu
wytsknionego ojca. Potem zawoa jednym tchem:
- Och, tak bardzo bym chcia! Wymyliem nawet na to sposb, tylko...
SPOTKANIE Z OJCEM
Przez nastpnych kilka dni Tomek pozostawa pod wraeniem, e za chwil przebudzi
si z niezwykego snu i powrci do codziennego, szarego ycia. Jake trudno byo mu
uwierzy w prawdziwo ostatnich wydarze! Mimo obaw Smuga nie znika". Z kad
natomiast chwil coraz bardziej odczuwao si jego niezawodn opiek.
Okazao si, e by nadzwyczaj przedsibiorczym czowiekiem. Dziki jego energii, ju po
trzech dniach stara Tomek mia dokumenty konieczne do wyjazdu za granic. Wymagao to
wielu zabiegw oraz znacznych kosztw, lecz penomocnik ojca nie liczy si z tym zupenie.
Na perswazje wujostwa Karskich odpowiada z umiechem, e utrzymanie w Triecie caej
zaogi statku oczekujcej tylko na nich, wicej pochania pienidzy ni dodatkowe opaty za
przyspieszenie zaatwienia formalnoci. Wpywy podrnika musiay by niemae, skoro
zdoa porozumie si nawet z dyrektorem gimnazjum, Mielnikowem. Tomek jeszcze przed
zakoczeniem roku szkolnego otrzyma wiadectwo z promocj do nastpnej klasy.
Wuj Antoni i ciotka Janina, mimo niezwykych na przyszo perspektyw Tomka, nie
taili troski o dalsze losy chopca, ktrego zwykli ju uwaa za swego syna. Szczeglnie
ciotka zaamywaa rce i popakiwaa, gdy Smuga, na proby Tomka oraz ciotecznego
rodzestwa, opowiada o warunkach istniejcych w dalekiej, tak mao jeszcze znanej
Australii.
Dla mieszczuchw wychowywanych w Warszawie relacje podrnika o pitym
kontynencie brzmiay naprawd zastraszajco.
Czym bowiem byy spokojne ulice tak dobrze znanego miasta wobec spalonych przez
ar soneczny bezmiernych stepw i pusty australijskich? Zbite chaszcze ciernistych
krzeww, gszcze dziewiczych lasw, wyschnite koryta rzek, wypeniajce si
byskawicznie szalejcym ywioem, burze piaskowe i gwatownie nastpujce zmiany
temperatury, a ponadto dzikie psy dingo, kangury, strusie emu oraz tyle, tyle innych nie
znanych w Europie dziww miao zagraa Tomkowi podczas niebezpiecznej wyprawy.
Tomek wprost pcznia" z dumy, widzc obawy ciotki i uwielbienie dla Smugi, malujce si
w oczach zasuchanego w jego opowiadania rodzestwa. Jednak w miar jak wielkimi
krokami zblia si termin wyjazdu, z coraz wikszym alem, a czasem nawet i obaw myla
o chwili rozstania.
Ostateczne poegnanie z dotychczasowymi opiekunami nastpio na dworcu warszawskim.
Z wielkim wzruszeniem uciska Tomek nadzwyczaj powanego w tym dniu wujka
Antoniego; rozpaka si, widzc zy w oczach ciotki Janiny. Dugo egna si z ciotecznym
rodzestwem i Jurkiem Tymowskim, ktry razem z ojcem odprowadzi go na dworzec. Gdy
zaj ju miejsce w wagonie, poczu si opuszczony i samotny. W pierwszych godzinach po
wyruszeniu pocigu z Warszawy z trudem mg zrozumie, co troskliwy Smuga do niego
mwi. Siedzia roztargniony i nawet nie spoglda na wsptowarzyszy podry. Oywi si
dopiero na punkcie granicznym, gdy Smuga szepn mu do ucha, e nieprdko ju ujrzy
znienawidzone mundury rosyjskich urzdnikw. Po dwch godzinach przybyli do Krakowa.
Smuga postanowi zatrzyma si tu na krtki odpoczynek. Tutaj te Tomek otrzsn si
z przygnbienia. Ze wzruszeniem zwiedza Zamek Wawelski, dawn siedzib polskich
krlw, wyniosy kopiec usypany przez rodakw dla uczczenia pamici Kociuszki, bohatera
narodowego, oraz inne zabytki miasta, stanowicego kolebk polskiej kultury.
Po dwudniowym wypoczynku wyruszyli pocigiem dalej, do Wiednia. Due, obce
miasto, wprost kipice swobodnym yciem, wprawio Tomka w radosny nastrj, odzyska
humor i pen fantazj.
Smuga ucieszony dobrym samopoczuciem modego towarzysza podry postanowi
przenocowa w Wiedniu. Dopiero wic nastpnego ranka znaleli si w pocigu dcym do
Triestu.
Tomek pocztkowo ciekawie spoglda przez okno wagonu, podziwiajc jedn
z najpikniejszych drg w Europie. Pocig wi si po serpentynach wrd gr, wspina si na
zbocza, znika) w tunelach, zawisa na wiaduktach nad przepaciami, a Tomek wci
obserwowa malownicze widoki.
Po kilku godzinach jazdy Tomek, nasyciwszy si wspaniaymi krajobrazami, zasypa
Smug niezliczonymi pytaniami. W czasie dugiej rozmowy zdoby niezwykle cenne
informacje.
Przede wszystkim upewni si, e ojciec bdzie oczekiwa na nich w Triecie, bo Smuga
powiadomi go telegraficznie o porze przyjazdu. Nastpnie dowiedzia si, e statek, ktrym
mieli pyn do Australii, by starym wglowcem o wypornoci dwch tysicy ton,
wycofanym ju z regularnej eglugi. Przedsibiorstwo Hagenbecka zakupio go bardzo tanio
na licytacji i przekazao stoczni w Triecie do przebudowy. Wntrze parowca zostao
przystosowane do przewozu zwierzt. Teraz wanie dawny wglowiec mia wyruszy w sw
pierwsz podr jako pywajcy zwierzyniec".
Tomek zdy rwnie pogbi nieco swe wiadomoci o faunie australijskiej. Dowiedzia si,
- Nie obawiaj si - zawoa rozweselony - jestem zdrowy, a w stepie budzi mnie nawet
szelest trawy.
Tomek mia zamiar wspomnie o moliwoci ocknicia si ze snu w odku dzikiego dingo,
ale w tej chwili przez okna pocigu zobaczyli budynki dworca w Triecie.
Pocig wjecha na peron. Smuga zaraz otworzy okno; wychylony rozglda si za
ojcem Tomka. Wkrtce te machn rk na powitanie, a w kilka minut pniej Tomek
znalaz si w mocnych objciach wysokiego, barczystego mczyzny.
- Nareszcie jestemy razem, mj kochany synu - usysza gos i natychmiast zapomnia
o przygotowywanej przez wiele miesicy powitalnej mowie, ktr zamierza wygosi
w chwili spotkania. Zdoa tylko zawoa, tak jak to czyni przed laty:
- Mj, mj kochany tatu! - i rozpaka si jak mae dziecko.
Ojciec take wyciera zazawione oczy. Syn przypomnia mu przedwczenie zmar on,
ktr musia zostawi w kraju, oraz najcisze w jego yciu chwile rozstania z ni. Tulc
chopca w ramionach, ten silny, zahartowany przeciwnociami losu mczyzna z trudem
opanowywa wzruszenie. Dopiero po duszym milczeniu przemwi:
- Gowa do gry, Tomku! Teraz, gdy jestemy razem, mamy ju najgorsze za sob.
Smuga, cay czas obecny przy powitaniu, peen subtelnej delikatnoci, nie odezwa si dotd
ni sowem. Znajc ju troch upodobania Tomka, pragn obecnie zwrci uwag chopca na
co innego.
- Czy nasz statek jest ju gotowy do wyruszenia w morze? - zapyta.
- Cakowicie. Jutro podnosimy kotwic - potwierdzi Wilmowski.
- Czy zaraz pojedziemy na statek? - natychmiast zainteresowa si Tomek, cierajc
z policzkw lady ez.
- Dzisiaj przenocujemy w hotelu - poinformowa Wilmowski. - Na Aligatora"
przeniesiemy si jutro rano. No, a teraz zapraszam was na powitalny obiad, przygotowany dla
nas na tarasie hotelu.
W tej chwili w porcie znajdujcym si w pobliu dworca rozleg si basowy ryk syreny
okrtowej. Oczy Tomka zaiskrzyy si radoci. Chwyci ojca mocno za rk. Wyszli
z dworca na ulic. Do hotelu pojechali konn dorok.
Zaledwie Smuga i Tomek zdyli odwiey si po podry, Wilmowski poprowadzi
ich na zastawiony stolikami taras. Roztacza si std pikny widok na lazurowe wody Morza
Adriatyckiego.
Tomek z zaciekawieniem spoglda na widoczne w dali maszty statkw. Ucieszy si
bardzo, gdy zajli stolik na kocu tarasu, skd doskonale wida byo cz portu.
swej celnoci ratowa ekspedycj od mierci godowej w stepach Australii, a nawet jednego
upieczonego dzikiego dingo przesa do Warszawy jako upominek wujostwu Karskim.
Podczas gdy chopiec przeywa we nie tyle bohaterskich przygd, ojciec jego nie
mg zasn przez dugie godziny. Wspomnienia wywoane przybyciem syna budziy w jego
sercu al i niepokj. ycie przynioso mu zbyt wiele trosk. Musia porzuci najblisz
rodzin, utraci on i pozosta sam na wiecie. Naraz Tomek zawoa co przez sen i wtedy
Wilmowski uzmysowi sobie, e przecie jest ju przy nim ten kochany chopiec, za ktrym
tskni przez dugie lata. Jake poczu si nagle szczliwy, e ma go przy sobie! Pojad teraz
na wypraw do Australii, ktra w jego mniemaniu nie przedstawiaa szczeglnych
niebezpieczestw. Potem Tomek ukoczy szko w Anglii. Wakacje bd spdzali razem
i odbd- wsplnie niejedn wypraw. Moe syn znajdzie w yciu wicej szczcia.
NIESPODZIANKI NA ALIGATORZE"
By wczesny ranek, lecz na ulicach Triestu panowa ju oywiony ruch. Doroka,
ktr jecha Tomek z ojcem i Smug, powoli torowaa sobie drog.
Po raz pierwszy Tomek znalaz si w portowym miecie. Z zaciekawieniem spoglda
na las masztw okrtowych widoczny w duej zatoce. Skrzypienie dwigw zaadowujcych
na statki towary mieszao si z nawoywaniem marynarzy. Gwar, olbrzymi ruch panujcy
wokoo i widok potnych parowcw robiy na chopcu wielkie wraenie, a nawet w pewnej
mierze napeniay lkiem przed wielkim, nie znanym mu dotd wiatem. Tomkowi wydawao
si, e jest zaledwie malekim pykiem na drodze kroczcych olbrzymw i lada chwila musi
zgin pod ich cikimi stopami. Daleka Warszawa, kilkakrotnie wiksza od Triestu, zdawaa
mu si obecnie najbezpieczniejszym schronieniem na wiecie. Naraz zrozumia, dlaczego
ciotka Janina tak bardzo obawiaa si jego wyjazdu za granic.
Jeli tutaj jest ju tak strasznie obco - myla - to c oczekuje mnie na olbrzymim morzu,
a potem w tej dalekiej, nieznanej Australii?"
Przypomnia sobie sowa nauczyciela geografii, ktry opowiada o wielkich, nie dajcych
cienia australijskich lasach, o bezwodnych stepach, pustyniach oraz o czarnych ludziach,
uywajcych do polowania i walki gronych w ich rkach bumerangw8.
A poblad z wraenia uzmysawiajc sobie wszystkie oczekujce go niebezpieczestwa.
Kiedy wydao mu si, e nie ma ju dla niego adnego ratunku, poczu nagle na swoim
ramieniu dotknicie ciepej doni i usysza gos ojca:
- To tylko w pierwszej chwili wszystko wydaje si takie obce, Tomku.
Po kilku tygodniach przywykniesz do nowych warunkw i bdziesz si czu tak pewnie, jak
ryba w wodzie.
Ze zdziwieniem spojrza na ojca, a potem na Smug. Obydwaj umiechali si przyjanie,
jakby odgadywali wszystkie jego obawy.
Jaki jestem niemdry! - pomyla. - Przecie oni s ze mn!"
Zaraz te zrobio mu si weselej.
- W jaki sposb odnajdziemy Aligatora" w tym gszczu statkw? - zagadn.
- Aligator" zakotwiczony jest w gbi zatoki - odpar ojciec. - Za chwil ujrzysz d,
Bumerang - zakrzywiony drewniany pocisk, uywany przez australijskich krajowcw jako bro. Przy
odpowiedniej wprawie posugiwania si ni - bumerang, nie trafiwszy w cel, wraca do miejsca, skd zosta
wyrzucony.
8
Wezuwiusz - stale czynny wulkan w poudniowych Woszech nad Morzem Tyrreskim, wysoko 1186 m.
guchym basem. Statek drgn, jakby nagle oy, i nieznacznie zacz zmienia swoje
pooenie.
- No, Tomku, rozpoczlimy nasz pierwsz wspln wypraw - zagadn
Wilmowski.
- Patrz, tatusiu! Wyglda, jakby brzeg odsuwa si od nas, a nie my od niego - zawoa
Tomek.
Zaledwie wyczuwalne drenie pokadu oznajmio uruchomienie maszyn. Aligator" ruszy
naprzd, wkrtce wypyn z zatoki w morze. Tomek stojc obok ojca obserwowa ld
oddalajcy si coraz bardziej...
- Kapitan Mac Dougal powiedzia, e moja kajuta znajduje si tu obok jego - odezwa
si, kiedy domy na wybrzeu zaczy zmienia si w wski kolorowy pasek.
- Mamy na statku do duo wolnych pomieszcze - wyjani Wilmowski - wobec
tego kady z nas otrzyma wasny kcik. Jest to bardzo celowe, na Aligatorze" spdzimy
kilka miesicy.
- Czy w czasie pobytu w Australii bdziemy rwnie mieszka na statku? - zaciekawi
si Tomek.
- Aligator" jest nasz gwn baz operacyjn. Stosownie do potrzeb bdzie mg
zmienia miejsce postoju. W ten sposb zwierzta schwytane w czasie poszczeglnych
wypraw moemy odsya na statek. Wikszo z nich bardzo le znosi pierwszy okres
niewoli. W nieodpowiednich warunkach transportowych wiele zwierzt ginie niepotrzebnie.
Dlatego te Aligator" bdzie dla nich najdogodniejszym miejscem pobytu.
- Czy zwierzta choruj w czasie morskiej podry? - pyta niezmordowany Tomek.
- Niektre choruj, lecz niemal wszystkie s rozdranione. Pomwimy o tym przy
okazji. Teraz musisz urzdzi si w swojej kabinie.
Wilmowski zaprowadzi syna do nadbudwki pooonej na grnym pokadzie. Po
obydwch stronach wskiego korytarza znajdoway si drzwi opatrzone tabliczkami
z numerami. Wilmowski zatrzyma si na progu i poinformowa syna:
- Pierwsze drzwi po lewej - to kabina kapitana. Nastpne twoja, trzecie moja,
a ostatnie nale do Smugi. Drug stron korytarza zajmuj oficerowie i bosman Nowicki.
Reszta zaogi ma swoje kwatery o pitro niej. Tam te mieszcz si wsplne sale.
Wilmowski przystan przed kabin przeznaczon dla Tomka; z umiechem zaproponowa:
- Wydaje mi si, e najlepiej bdzie zacz zwiedzanie statku od twojej wasnej
kabiny. Prosz, wejd pierwszy!
Tomek otworzy drzwi. Ogarno go zdumienie, gdy rozejrza si po przytulnym pokoiku.
naszym, dostawc wieego misa, musisz wic doskonale pozna swoj bro, aby mc na
niej polega.
Za trzecim razem Tomek ku swej wielkiej radoci samodzielnie rozebra i zoy
sztucer. Bosman zdawa si odgadywa jego najskrytsze myli, mwic:
- Jest tu na statku miejsce, gdzie nie podgldani przez ciekawskich bdziemy mogli
wyprbowa to byszczce cacko. Od jutra rozpoczniemy nauk strzelania.
- I nikt nie bdzie o tym wiedzia? - zaciekawi si Tomek.
- Chyba jaki zabkany szczur okrtowy, ktrych na pewno nie brak pod pokadem
tego starego puda. Maszyny zagusz huk strzaw, poniewa urzdzimy sobie strzelnic
w pobliu smoluchw10.
- A to wspaniale! - ucieszy si Tomek. Przecie odkd wiedzia
o funkcji wyznaczonej mu na czas wyprawy, nie zazna chwili spokoju. Tote sympatia, jak
poczu do bosmana ju w Triecie, pogbia si teraz ogromnie. Z popiechem przetrzsn
waliz. Wydoby z niej du kopert i poda j bosmanowi.
- Mielimy podzieli si widokwkami Warszawy. Prosz, niech pan wybierze te,
ktre si panu podobaj najwicej - zaproponowa zachcajco.
Bosman usiad, przy stoliczku, rozoy przed sob wszystkie pocztwki i dugo
oglda je w milczeniu. Wreszcie zacz odkada na praw stron pocztwki przedstawiajce
dzielnice miasta lece w pobliu Wisy.
- Suchaj, may brachu, o ile nie masz nic przeciwko temu, to te wanie chciabym
zatrzyma dla siebie - zwrci si do Tomka.
- Oczywicie, zgadzam si na to. Dziwi mnie tylko, e wybra pan jedynie widokwki
z samego Powila.
- Wychowaem si na Powilu. Tam mieszkaj moi staruszkowie - wyjani bosman.
- Czy pan bardzo tskni za Warszaw?
- Jak ryba za wod!
- Czemu wic nie pojedzie pan w odwiedziny?
- Czy wiesz, z jakiego powodu twj ojciec nie moe powrci do kraju? - zapyta
bosman.
- Wiem!
- Zaraz zrozumiesz, dlaczego nie jad do Warszawy, gdy powiem, e razem z nim
musiaem wia za granic. Ta jedynie bya midzy nami rnica, e on pozostawi on
10
- Zgade, brachu! Kucharz ugotowa obiad - odpar powanie bosman. - Wobec tego
smarujemy szybko do jadalni.
- Hm, to tylko obiad... - mrukn Tomek.
Obszerna jadalnia miecia si na niszym pokadzie. Tomek i bosman zastali ju w niej
kilkanacie osb.
- Jestecie nareszcie - odezwa si Wilmowski na widok wchodzcych. - Tak dugo
przebywae, Tomku, w swojej kabinie, e obawiaem si, czy gong na obiad zdoa ci z niej
wywabi.
- Nie wiedziaem, e ju jest tak pno - tumaczy si Tomek, nie spostrzegajc
porozumiewawczych spojrze wymienianych przez ojca i bosmana.
Tymczasem Wilmowski mia si w duchu z naiwnoci syna, ktry nawet nie domyli
si, e ojciec przejrza na wylot jego chopic ambicj. Orientowa si doskonale, e Tomek
nie ma pojcia o polowaniu i strzelaniu. Wyznaczenie mu funkcji wielkiego owczego
wyprawy" byo artem, ktry zosta potraktowany przez Tomka z ca powag. Wilmowski
przypuszcza, e sztucznie okazywana przez, syna obojtno rozwieje si na widok
wspaniaego sztucera. Ku jego zdumieniu Tomek sprytnie ukry sw obaw i wielkie
zaciekawienie. Nie chcc mu psu przyjemnoci, poprosi bosmana Nowickiego, aby
w dyskretny sposb nauczy go obchodzi si z broni. Bosman ochoczo podj si tej misji.
Przecie Tomek by dla niego czsteczk ukochanej, dalekiej Warszawy. Tote
z powierzonego zadania wywiza si znakomicie i teraz, mrugajc porozumiewawczo do
Wilmowskiego, dawa zna. e wszystko poszo jak najlepiej.
Wilmowski przedstawi syna zebranym w jadalni czonkom zaogi, po czym wszyscy
usiedli przy stole.
Tomek spoywa obiad w wielkim roztargnieniu. Postanowi przecie solennie we
wszystkim naladowa pana Smug, spoglda wic co chwila na niego i rozmyla:
Bosman Nowicki musi wiele wiedzie, skoro z tak atwoci rozkada sztucer, jak na
przykad ja nabieram teraz na yk zupy z talerza. Zabawne to wprawdzie, ale chyba pan
Smuga, jeszcze na czworakach chodzc, rzeczywicie chwyta dla wprawy koty za ogony.
Wielka szkoda, e ciotka Janina nie lubia zwierzt i nie pozwalaa trzyma w domu nawet
kota. Ha, nie ma innej rady! Musz wiernie naladowa pana Smug. Wtedy najprdzej
zostan wielkim owc, a moe nawet i pogromc."
Szybko jad zup, mimo e wydawaa mu si niezbyt smaczna. Udao mu si nawet
wyprzedzi Smug o kilka yek, lecz rado jego zmienia si w przeraenie, gdy spostrzeg,
e podrnik nalewa sobie na talerz drug porcj.
W spaniu to moe jeszcze z czasem dorwnam panu Smudze - pomyla z gorycz - ale
w jedzeniu nie dam rady. Przynajmniej nie tak od razu. Musz przy okazji zapyta bosmana
Nowickiego, czy pan Smuga mia ju taki apetyt od najmodszych lat.
Do wyjanienia niepewnoci postanowi je umiarkowanie. Teraz zwrci sw uwag
na reszt zaogi. Skadaa si ona z przedstawicieli rnych ras i narodowoci. Szczeglnie
spodobao mu si dwch atletycznie zbudowanych Murzynw palaczy. Dlatego te
zdecydowa si rozpocz zwiedzanie statku od kotowni.
Dopiero pnym wieczorem uda si do swej kabiny na spoczynek. Szybko rozebra
si, wskoczy do ka i zgasi wiato. Przyrzek ojcu, e postara si zasn natychmiast, ale
mimo najszczerszych chci wcale nie by senny. Jake tu mona zasn, gdy w cigu
niedugich kilku godzin przeyo si tyle emocjonujcych wrae! Przymkn wprawdzie
powieki, lecz natychmiast przypomnia sobie pnagich palaczy, ktrzy wielkimi opatami
wrzucali wgiel do potnych piecw buchajcych arem. Potem przenis si mylami do
budki sternika, widzia czuwajcych oficerw i marynarzy. Wszyscy oni trudzili si po to, aby
bezpiecznie doprowadzi statek do dalekiej Australii. Nastpnie przypomnia sobie cel
podry; zacz rozmyla, ile to przygd oczekuje go w najbliszej przyszoci.
Lea w wskim okrtowym ku i przeywa w wyobrani olbrzymie polowanie na
szybkonogie kangury i krwioercze dingo. W cigu niedugiego czasu dokona w mylach
tylu nadzwyczajnych czynw, e w kocu zmczony zasn.
Port Said - miasto portowe w pnocno-wschodnim Egipcie, zaoone w 1860 roku przez budowniczego
Kanau Sueskiego, Ferdynanda Lessepsa i nazwane przez niego na pamitk wicekrla Egiptu - Saida.
11
wystrzelaa miga wiea latarni morskiej, a w dali piy si ku niebu iglice minaretw12.
Zaledwie Aligator" stan na uwizi, otoczy go rj odzi. Znajdowali si w nich
ruchliwi Arabowie i Murzyni trudnicy si przewoeniem pasaerw ze statkw na wybrzee.
Skoro jednak dowiedzieli si, e Aligator" nie jest statkiem pasaerskim, odpynli
pospiesznie. Teraz natomiast zbliyo si kilka deczek. Mali wiolarze, pnadzy chopcy
arabscy, wrzaskliwie usiowali porozumie si z zaog statku.
- Czego oni chc od nas? - zapyta Tomek zaintrygowany ich haaliwym
zachowaniem.
- Zaraz zobaczysz - odpar Wilmowski. Wyj z kieszeni portmonetk. Zaledwie
w jego doni bysna srebrna moneta, jedna z dek jeszcze bardziej zbliya si do statku.
- Teraz uwaaj dobrze - powiedzia do syna.
Moneta rzucona za burt wpada w morze. W tej chwili may Arab skoczy z odzi gow
w d, znikn w gbinie na kilka sekund i wkrtce wynurzy si znw na powierzchni,
trzymajc w zbach pieniek.
- Ale to wspaniay pywak! - zdumia si Tomek. - Daj mi tatusiu kilka monet, musz
dokadnie przyjrze si, jak on to robi.
Tomek rzuca monety zrcznym nurkom Port Saidu, a take przyglda si
magicznym sztukom" produkowanym przez starszego Araba. Dopiero po wyczerpaniu
otrzymanych od ojca srebrnych monet spostrzeg, e po przeciwnej stronie statku dzieje si
co nowego. Wychyli si za burt. Ujrza pi cikich kryp zaadowanych wglem, ktre
kolejno miay podpywa do luku otwartego w boku parowca. Jedna z nich wanie przylgna
do Aligatora". Mrowie brunatnych, pnagich Arabw zwinnie zaczo przeadowywa
koszami wgiel na statek. Chmury czarnego pyu docieray a na pokad. Swobodnie
poruszajcy si na krypach Arabowie spogldali na marynarzy stojcych na pokadzie,
ukazujc w wesoym, szczerym umiechu misistych warg przedziwnie biae zby.
Przeadunku pilnowa stary Arab w brudnym burnusie. Nie aowa grubego sznura
i najczciej bijc powietrze - niby to popdza adowaczy.
Smuga zbliy si do Tomka.
- Przygotuj si do zejcia na ld! - zawoa, a kiedy chopiec odwrci si twarz do
niego parskn miechem i doda: - Do licha! Przecie wymalowae si na Murzyna.
Teraz dopiero Tomek spostrzeg, e cay pokryty jest czarnym wglowym pyem
unoszcym si wokoo.
12
mu, lecz nie potrzebujesz mczy si przepowiadaniem mego losu. Rwnie dobrze jak ty
umiem czyta w ksidze ycia. Dlatego te uchyl ci rbka tajemnicy - nawet zupenie
bezinteresownie - i powiem, e nie zrobisz nigdy majtku na twoich wrbach.
Brunatna do drapienym ruchem schwycia byszczcy pieniek, ktry natychmiast znikn
w woreczku zawieszonym u pasa.
- Przestaniesz si mia, kiedy midzy tob a mierci stanie may chopiec. Moe
poaujesz wtedy, e nie chciae posucha mojej wrby - odpowiedzia Arab, po czym jego
cienkie wargi wykrzywiy si w pogardliwym umiechu.
Pomarszczona twarz starca oraz jego dziwne sowa zrobiy na Tomku pewne
wraenie. Bezwiednie wygrzeba z kieszeni srebrn monet i woy j do glinianej miseczki
stojcej na ziemi przed wrbit. Zanim chopiec zdy odej, spod brudnego burnusa
wychylia si kocista do. Niespodziewanym, szybkim ruchem wrbita chwyci go za rk
i przycign ku sobie.
- Posuchaj starego Araba - odezwa si skrzekliwym gosem, nie puszczajc rki
Tomka. - Mody jeste i dugo y bdziesz. Zapamitasz wiec i wspomnisz moje sowa.
Praw doni rozgarn piasek lecy przed nim w blaszanej misce i jakby czytajc w nim,
mwi:
- W dalekim i dzikim kraju znajdziesz to, czego inni bd szukali bezskutecznie.
Kiedy to si stanie, zyskasz najlepszego przyjaciela, ktry nigdy nie powie ani sowa...
Wilmowski wzruszy niecierpliwie ramionami. Nastpnie wzi Tomka za rk i powiedzia:
- Do ju tej gupiej zabawy! Chodmy teraz napi si czego zimnego. Odeszli od
wrbity szybkim krokiem, a on, umiechajc si zoliwie, spoglda za nimi przekrwionymi
oczyma.
Smuga i Wilmowski po drodze opowiadali zabawne historyjki o arabskich wrbitach.
Tomek i bosman Nowicki przysuchiwali si w milczeniu. Niebawem zasiedli w duej
kawiarni przy stoliku. Tomek krci si niespokojnie na krzeseku, a w kocu odezwa si do
swych towarzyszy.
- Tatu i pan Smuga twierdz, e ten stary Arab mwi same bzdury. Skd on jednak
mg wiedzie, e jedziemy do dalekiego i dzikiego kraju?
- W tak ruchliwym portowym miecie mona kademu Europejczykowi powiedzie to
bez chwili wahania - odpar Smuga. - Wrbici maj zdolno wyudzania pienidzy od
naiwnych. Nie warto zwraca uwagi na ich gadanin.
- Pierwszy pan da mu jamun - rozemia si bosman Nowicki. - Wrb nie chce
pan sucha, ale pienikw nie auje. Inaczej mwic Panu Bogu wieczk i diabu
ogarek". No, ale za t obud uraczy pana niez przepowiedni. Ja tam nie lubi, gdy taki
staruch le mi wry. Dlatego te trzymam jzyk za zbami przechodzc obok wrbitw.
- Jamun daj, bo przecie mieszny staruszek musi jako zarobi na utrzymanie broni si Smuga ze miechem. - W adne gusa nie wierzyem od najmodszych lat. Nie
przejmuj si niebezpieczestwem, gdy mam przy sobie dobr bro.
- Dziki twoim artom nakarmi nas straszliwymi, w jego mniemaniu,
przepowiedniami - wesoo wtrci Wilmowski.
- Zdaje mi si, e czas ju zwin agle i pomyle o powrocie na statek - zauway
zawsze praktyczny i punktualny bosman Nowicki. - Wieczorem podnosimy kotwic.
- Rzeczywicie czas ju na nas - potakn Wilmowski. Wyszli z kawiarni. W drodze
powrotnej kupili cae narcza soczystych, poudniowych owocw. W dobrym nastroju
przybyli na Aligatora". Na pokadzie znajdowa si ju pilot, ktry mia przeprowadzi
statek przez kana.
Zaledwie pierwsze gwiazdy rozbysny na niebie, Aligator" wpyn w Kana
Sueski. W wim tempie min jednopitrowy, jaskrawo owietlony paac Kompanii
Suezu13, mieszczcy biura przedsibiorstwa oraz liczne zabudowania, o ktrych
przeznaczenie Tomek zapomnia zapyta. Wszyscy pasaerowie przebywali na grnym
pokadzie, gdy zaduch w kabinach wprost uniemoliwia pozostawanie w zamknitych
pomieszczeniach. Korzystajc z tego, Tomek z zaciekawieniem spoglda na dug, wsk
wstg wody, cignc si midzy brzegami ujtymi w niskie, piaszczyste tamy.
Uczc si geografii w szkole, zupenie inaczej wyobraa sobie w synny Kana
Sueski, ktry odegra historyczn rol skracajc i czynic bardziej bezpieczn drog z Europy
do Indii. Tyle nasucha si o trudnociach zwizanych z budow kanau, a tymczasem
w rzeczywistoci wyglda on bardzo nieskomplikowanie. Odezwa si wic do ojca
zawiedzionym tonem:
- Nie rozumiem, dlaczego przekopywanie tak wskiego kanau musiao
trwa a tyle lat?
- Mwic cile, prace przy budowie kanau rozpoczto w 1859 roku, a zakoczono je
dopiero w 1869. Trway wic one dziesi lat - wyjani Wilmowski. - Budowa kanau
stanowia dla wykonawcw niezwykle trudne zadanie. Obecna jego dugo wynosi przecie
okoo stu szedziesiciu kilometrw. Z tego sto dwadziecia przypada na wykopane koryto,
Do roku 1958, to jest do chwili unarodowienia Kanau Sueskiego przez Egipt, zarzd nad eksploatacj Kanau
.sprawowaa w imieniu midzynarodowego towarzystwa Kompania Suezu.
13
a reszta na jeziora i cieniny czce poszczeglne odcinki kanau. Aby uzmysowi sobie
ogrom pracy, jak naleao wykona, wystarczy powiedzie, e trzydzieci tysicy ludzi przez
dziesi lat pracowao w pocie czoa nad realizacj dziea, ktre ponadto pochono
olbrzymi sum piciuset milionw frankw.
- Nigdy nie przypuszczaem, e przekopanie tego kanau wymagao tylu trudw
i pienidzy - odpar Tomek. - Jak dugo bdziemy pynli przez
kana?
- Okoo dwudziestu godzin, poniewa zgodnie z obowizujcymi przepisami przy
wymijaniu musimy dawa pierwszestwo przejazdu statkom pocztowym.
- Wobec tego bd mg jeszcze za dnia przyjrze si okolicy ucieszy si Tomek.
W najlepszym humorze uda si na spoczynek. Czu si zmczony dugim spacerem
po Port Saidzie. Nastpnego ranka znalaz sobie wietny punkt obserwacyjny. Nie zauwaony
przez nikogo wspi si do odzi ratunkowej umocowanej na grnym pokadzie, skd
roztacza si szeroki widok na obydwa brzegi kanau.
Jak okiem sign pokryway je piaski i sone jeziora. Po prawej stronie, tu przy brzegu,
wzdu toru kolejowego prowadzcego z Port Saidu do Suezu, cigny si dwa rzdy drzew.
Wrd nich gwnie przewaay tamaryndowce14, to jest tropikalne drzewa owocowe o
twardym, tawym pniu i jakby wochatych liciach. Od czasu do czasu z piaskw pustyni
wyaniay si wzorowe budynki mieszkalne lub stacyjne, a czasem statek mija pocig snujcy
za sob smug czarnego dymu. Pocztkowo Tomek chon wzrokiem wszystko dookoa, lecz
wkrtce monotonny widok wybrzea zacz go nuy. Byo bardzo gorco... zrzuci wic
koszul, usiad wygodnie na dnie odzi, potem pooy si, wsun gow pod awk
i niebawem mocno zasn ukoysany miarowym pluskiem wody uderzajcej o boki statku.
Mino sporo czasu, zanim ojciec odnalaz go upionego w odzi. Ciao Tomka
przypominao swym kolorem raka wyjtego z wrztku. Zaniesiono go czym prdzej do
kabiny, gdzie oboony kompresami musia pozosta nieomal do koca eglugi po Morzu
Czerwonym. Jedynie dziki przypadkowi, e w czasie snu w odzi gowa jego znajdowaa si
w cieniu rzucanym przez szerok awk, unikn powaniejszych nastpstw poraenia
sonecznego. Za sw nieostrono zosta ukarany przez ojca. Nie wolno mu byo przyglda
si zaadowywaniu wielbdw w Port Sudan.
Nie narzeka zbytnio na wyznaczon mu kar. Przecie nawet pociel nieznonie
Tamaryndowiec (Tarmarindus) rodzi kwane w smaku owoce, ktre znalazy zastosowanie jako rodek
przeczyszczajcy.
14
drania jego poparzone ciao i nie mg woy na siebie ubrania. Zreszt w takim stanie
wyjcie na pokad skpany w promieniach sonecznych byo i tak zupenie niemoliwe.
Urozmaica Sobie czas wygldaniem przez okrgy iluminator kabiny. W ten sposb
stwierdzi, e wbrew jego mniemaniu woda w Morzu Czerwonym wcale nie jest czerwona.
Od ojca dowiedzia si, e nazw sw zawdzicza ono rosncej w nim czerwonej morskiej
trawie. Wieczorami obserwowa byski latarni morskich, wybudowanych na przyldkach lub
pustych wysepkach, ktrych wiata uatwiay eglug, niebezpieczn z powodu pycizn i raf
podwodnych.
W czasie krtkiego postoju w Port Sudan Tomek wsuchiwa si w skrzypienie blokw, za
pomoc ktrych przenoszono wielbdy z wybrzea na statek. Kwik zwierzt oraz
obcojzyczne nawoywania poganiaczy podniecay jego wyobrani, przypominajc
przeczytane dawniej opisy wypraw Livingstona i Stanleya15 do Afryki. Obaj znani
z odkrywczych wypraw w Afryce w drugiej poowie XIX wieku.
Nastpnego dnia po opuszczeniu Port Sudan nieoceniony bosman Nowicki rozpocz
dalsz nauk strzelania. Tomek trafia ju z atwoci w sam rodek tarczy, wobec czego
bosman zaj si sporzdzaniem ruchomego celu. Mianowicie przymocowa do drewnianego
puapu zaimprowizowanej strzelnicy drut i powiesi na nim blaszan puszk wypenion
piaskiem. Za pomoc sznurka bosman wprawia j w ruch, a wtedy Tomek mierzy i strzela.
W miar jak nabywa wprawy, ruchy puszki staway si szybsze i nieregularne.
Tomek zachcony pochwaami coraz wicej czasu spdza w strzelnicy. Dopiero wiadomo,
e zbliaj si do Adenu16, najgortszego punktu na kuli ziemskiej, wywabia go na pokad.
Ujrza wynurzajcy si z morza grony skalny mur, ktry zdawa si zamyka dalsz
drog. Spitrzony, poszarpany dziko acuch ska pwyspu otaczao szafirowe, wiecznie
niespokojne morze. Nad skaami i wod rozpocierao si bezkresne, prace arem
sonecznym, bezchmurne niebo.
Aligator" zarzuci kotwic. Cikie krypy pene wgla podpyny natychmiast do statku,
zmagajc si z niezmiernie przykr, krtk fal. Wkrtce te, podobnie jak w Port Saidzie,
pojawiy si mae deczki z nurkami niezawodnie wyawiajcymi rzucane do morza monety.
Ze wzgldu na krtki postj nikt z zaogi Aligatora" nie wysiad na ld. Tomek,
Dawid Livingstone - zasuony badacz Afryki. Henry M. Stanley - dziennikarz i podrnik
Miasto Aden ley w poudniowo-zachodniej czci Pwyspu Arabskiego. Wchodzi ono w skad brytyjskiej
Kolonii Aden, obejmujcej miasto Aden z portem Steamer Point (fonet. Stimer Point), miasteczko Othman oraz
niewielkie obszary pustynne miasta Aden.
15
16
suchajc wyjanie ojca, ktry zna Aden do dobrze, spoglda zaciekawiony na doskonale
widoczny ze statku port Steamer-Point, obejmujcy dzielnic fortw, hoteli, konsulatw
i domw Europejczykw. Waciwe jednak miasto, staroytna oaza arabska, zwana Shaikh
Othman, znajdowao si o sze kilometrw dalej w kraterze wygasych wulkanw, wrd
prawdziwie dzikich ska, otoczonych skpan w socu, martw pustyni.
- Aden pod pewnym wzgldem przypomina histori Kanau Sueskiego - mwi
Wilmowski. - Aby umoliwi jego istnienie w tym najgortszym punkcie ziemi, gdzie brak
jest cienia, wody i rolin, tysice niewolnikw w krwawym pocie budowao olbrzymie
cysterny. W nich podczas wiosennych burz gromadzi si zapasy wody. Szkoda, e nie
bdziesz mg ich zobaczy. Przedstawiaj liczny widok.
Tomek nie mia czasu na dalsz rozmow. Podczas postoju na statku panowa
gorczkowy ruch, ktry wkrtce pochon jego uwag. Marynarze krztali si po pokadzie,
umocowujc linami wszystkie ruchome przedmioty. Kilku czonkw zaogi, a wraz z nimi
Wilmowski i Tomek, udali si pod pokad, do pomieszcze wielbdw. Ulokowano je
parami w maych, oddzielonych od siebie zagrodach. Wilmowski sprawdza, czy zwierzta
przywizano naleycie.
Przygotowania te byy niezbdne, poniewa Aligator" mia teraz wpyn w stref
poudniowo-zachodniego monsunu17 i naleao liczy si z moliwoci zej, burzliwej
pogody.
Przed zachodem soca wyruszono w dalsz drog. Tego jeszcze wieczoru Tomek
spostrzeg, e warunki eglugi stopniowo ulegaj zmianie. Boczne, leniwe koysanie statku
byo wprawdzie z pocztku znone, lecz mimo to Tomek zacz odczuwa niepokj. Pod
naporem olbrzymich fal statek pochyla si na lewy bok. Wizania jego niebezpiecznie
trzeszczay, a od czasu do czasu gwatowniejsze fale zaleway bryzgami piany pokad i cofay
si zaraz, jakby zawstydzone sw miaoci.
Nastpnego ranka koysanie stao si jeszcze silniejsze. Spienione fale co chwila
przeleway si przez pokad. Aby zapomnie o zym samopoczuciu, Tomek zabra sztucer
i uda si do swej strzelnicy. Bosman Nowicki nie mg mu towarzyszy, ale Tomek raczej
by z tego zadowolony: zawieszona u puapu blaszana puszka, pod wpywem silnego
koysania statku, wykonywaa samorzutnie najdziwniejsze skoki. Trafienie w tak ruchliwy cel
nie byo atwe. Chwilami Tomek z trudem utrzymywa rwnowag, lecz to wanie sprawiao
17
wydaa si Tomkowi wiadomo, i w Indiach czcz zebu jako wite zwierz, ktre
trzymane jest w wityniach, a zabicie go ciga na winowajc kar mierci. Tu na Cejlonie
posugiwano si nimi jako zwierztami pocigowymi. Stay teraz z najwiksz obojtnoci
w lejcym si wprost z nieba arze sonecznym. Dalej zauway Tomek rzd ryksz
z siedzeniami umieszczonymi midzy dwoma wysokimi koami. Przy kadej z nich czuwa
brzowy Syngalez20. Na widok biaych przybyszw wychodzcych z portu, trzech krajowcw
podbiego cignc jednoosobowe wzki. Podrnicy wsiedli do ryksz. Powiozy ich one
w gb miasta prostymi, szerokimi ulicami.
W porcie oraz w dalszych dzielnicach Colombo panowa oywiony ruch. rodkiem
ulic przebiegali, tupoczc bosymi stopami, usuni kulisi i z niezwyk zwinnoci lawirowali
rykszami w barwnym tumie przechodniw. Tomek spoglda z podziwem na smukych
Syngalezw, ktrzy zamiast spodni nosili spdnice, a dugie, czarne wosy spinali na tyle
gowy szylkretowymi grzebieniami. te, zielone i czerwone ich zapaski mieszay si
z biaymi i niebieskimi opoczami Hindusw. Od czasu do czasu Tomek dostrzega
w barwnym tumie kapanw ubranych w powczyste, te szaty. Kobiety - Syngalezki
i Tamilki - wyrniay si byszczcymi kolczykami i bransoletami. Wielu przechodniw
osaniao gowy kolorowymi parasolami. Po krtkiej, szybkiej jedzie ryksze wiozce
naszych podrnikw zatrzymay si przed murowanym budynkiem. Tutaj mieciy si biura
przedsibiorstwa transportowego. Okazao si, e sonia i tygrysa mona w kadej chwili
zaadowa na statek. Zaatwiono wic formalnoci, po czym podrnicy w towarzystwie
przedstawiciela przedsibiorstwa, wysokiego i chudego Anglika, udali si po zwierzta.
Trzymano je w podmiejskiej posiadoci angielskiego kupca. Niski mur ogradza
rozlegy park, w gbi ktrego sta obszerny dom. Nie zwalniajc biegu kulisi zatoczyli
pkole i przez otwart, ozdobnie wykonan, elazn bram wbiegli w szerok alej. Po jej
obydwch stronach wystrzelay w gr smuke pnie wysokich palm. Zielone, dugie
piropusze lici rzucay oywczy cie. Dalej roztacza si cay przepych tropikalnej zieleni.
Wrd rozrzuconych rzadko drzew: chlebowych, cynamonowych, godzikowych,
magnoliowych i wspaniaych hebanw, widniay niezliczone drzewka: oliwkowe, cytrynowe,
pomaraczowe oraz krzewy bananowe o olbrzymich liciach, ukrywajcych kicie dojrzaych
owocw.
Ryksze zatrzymay si przed jednopitrowym, biaym, murowanym domem z gbok,
dobrze ocienion werand. Anglik wysiad pierwszy i zaprosi podrnikw do siebie na
20
lepiw nie dalej jak o pi krokw ode mnie. Zaskoczony niespodziewanym pojawieniem si
tygrysa, strzeliem zbyt pospiesznie. Po strzale zapanowaa cisza. Przewodnik, znajc moj
celno, zacz rozglda si za zabitym zwierzciem, chocia ostrzegaem go, e nie jestem
pewny strzau. On jednak twierdzi, e gdybym chybi, tygrys ju by si na nas rzuci. Cisza,
wedug jego zdania, oznaczaa natychmiastow mier. Rozumowanie byo logiczne, lecz
mnie jako nie trafiao do przekonania. Doradzaem cierpliwo. Niestety nie usucha i ruszy
na poszukiwanie. Po chwili usyszaem mrocy krew w yach ryk tygrysa i krzyk mego
przewodnika. Rzuciem si na pomoc z karabinem gotowym do strzau. Upyno zaledwie
kilka sekund, lecz mimo to, gdy nadbiegem, tygrys dosownie miady Hindusa. Ujrzaem
bysk lepiw bestii. Strzeliem i chocia tym razem byem zupenie pewny celnoci strzau,
tygrys nie wypuci z ap swej ofiary. Widzc, e pochyla si nad moim przewodnikiem
szczerzc ky, wepchnem kolb karabinu w rozwart paszcz. Wtedy skoczy na mnie.
Przewrciem si pod naporem cikiego cielska. Byy to ju wszake jego ostatnie chwile.
Lec na mnie, dra w agonii. W kocu znieruchomia na zawsze.
- I nic si panu nie stao? - zapyta Tomek, spogldajc z podziwem na Smug.
- Waciwie nic, porwnujc z tragicznym wypadkiem mego przyjaciela.
- Ha! Wic jednak nie wyszed pan cao!
- Tygrys rozora mi pazurami lewe rami. Przeleaem w gorczce prawie dwa
miesice, zagroony zakaeniem. Spojrzyj!
Smuga odwin krtki rkaw koszuli. Tomek ujrza gbok, nierwn blizn od ramienia do
okcia.
- Ale to straszne! - wyszepta.
- Straszna bya tylko mier mojego przewodnika. Niestety, nie zachowa tak
koniecznej ostronoci. Wiedzielimy, e bengalskie tygrysy s nadzwyczaj niebezpieczne.
Okazao si, e moja pierwsza kula ugrzza mu w czaszce troch powyej oczu. Gdybymy
cierpliwie czekali do rana, zapewne obyoby si bez wypadku.
Tomek westchn ciko. Pomyla, e trzeba mie wiele odwagi, aby polowa na takie
grone bestie. Po chwili powiedzia:
- Wydaje mi si, e w Australii nie ma tygrysw.
- Jedynym spotykanym tam drapienikiem jest dziki pies dingo. Tylko dlatego ojciec
zdecydowa si zabra ciebie na t wypraw. Nie martw si, Tomku! Bdziesz mia wspaniae
wakacje.
- Tak bardzo si ciesz! - radonie zawoa Tomek. - Cieszybym si jeszcze wicej,
gdyby pan obieca zabra mnie kiedy na polowanie na... tygrysy.
cielsko przyciskao czowieka do ziemi, to znw na grze zabielia si na krtk chwil jasna
koszula Smugi. Tomek odruchowo zarepetowa bro. Ruchliwy jak byskawica cel
uniemoliwia powtrny strza, Tomek chciaby pomc Smudze, lecz jaka przemona sia
sptaa mu nogi. Nie mg wykona adnego ruchu. Szeroko otwartymi oczyma spoglda na
t okropn walk na mier i ycie.
Naraz optaczo wirujcy po pododze kb cia znieruchomia. Drgajcy
konwulsyjnie tygrys przytacza Smug, ktrego ramiona opasyway kark zwierzcia tu przy
samym bie. Rozleg si jeszcze chrapliwy pomruk, a potem zwierz znieruchomiao. Smuga
wci lea na plecach przywalony cielskiem tygrysa. Podoga wok nich zaczerwienia si
krwi...
Tomek nie mg wymwi sowa. Ogarna go dziwna sabo. Caa kabina
zawirowaa mu przed oczyma. Upad zemdlony. Gdy odzyska przytomno, ujrza pochylon
nad sob twarz Smugi, ktry siedzc przy nim na pododze, trzyma jego gow na wasnych
kolanach.
- Ju wszystko w porzdku, Tomku - usysza kojcy gos owcy. -Jak si czujesz?
Tomek spojrza na olbrzymie cielsko tygrysa bezwadnie rozcignite na pododze i... dosta
torsji. Dopiero po duszej chwili poczu si lepiej. Twarz jego powoli odzyskiwaa normaln
barw. Siedzieli na pododze oparci plecami o cian. Smuga otoczy Tomka mocnym
ramieniem.
- Nigdy nie przypuszczabym, e jeste tak doskonaym strzelcem -odezwa si
Smuga. - Kto nauczy ci tak niezawodnie mierzy?
- Bosman Nowicki - odpar Tomek. Tutaj wanie urzdzilimy sobie strzelnic.
- Syszaem, e uczysz si strzela, ale nigdy nie spodziewabym si, e w tak krtkim
czasie staniesz w rzdzie mistrzw! Ale ojciec bdzie z ciebie dumny!
- Nie jestem wcale tego pewny - odpowiedzia Tomek. - Gdyby nie pan, umarbym ze
strachu. Skd wzi si tutaj tygrys i dlaczego wypuci go pan z klatki?
- Wichura uszkodzia iluminator w poprzednim pomieszczeniu tygrysa i woda
wlewaa si do wntrza. Musielimy przenie go stamtd.
- Czy to byo wtedy, gdy bosman Nowicki wczoraj przybieg po mego ojca?
Tak, posaem go po niego, poniewa nie mogem sam opanowa sytuacji.
- Bosman nawet nie wspomnia o tym - oburzy si Tomek. - Opowiada natomiast
dowcipy o rwniku i wielorybach.
- Nie chcia ci zapewne przestraszy. Jest twoim wielkim przyjacielem.
- No i co si stao dalej?
DORADCA Z MELBOURNE
Zastrzelenie tygrysa wywoao wrd zaogi due poruszenie. Przecie tylko dziki
szczliwemu zbiegowi okolicznoci obyo si bez tragicznych nastpstw. Gdyby kto mniej
od Smugi dowiadczony w obcowaniu z dzikimi zwierztami znalaz si nieoczekiwanie sam
na sam z uwolnionym tygrysem, najprawdopodobniej nie uniknby mierci. Wszyscy
jednomylnie stwierdzili, e zabicie bestii byo jedynym wyjciem z sytuacji. Spisano
szczegowy protok zajcia; zwierzta przed zaadowaniem na statek w Colombo zostay
ubezpieczone od wypadku i naleao poczyni starania o pokrycie poniesionej straty.
Tomek sta si bohaterem. Kapitan Mac Dougal osobicie powinszowa mu celnoci
strzau. Wilmowski by szczliwy i dumny z syna. Nie ulegao przecie wtpliwoci, e
Tomek uratowa ycie swoje i Smugi. Oczywicie wrd sw uznania dla chopca, nie brako
i pochwa dla bosmana Nowickiego, ktry wiczy go w strzelaniu.
Dla upamitnienia wsplnej niebezpiecznej przygody Smuga ofiarowa Tomkowi
upominek. Wrczy mu nowy rewolwer bbenkowy, systemu Colta, wraz z futeraem, pasem
i nabojami.
Tymczasem statek zblia si do kontynentu australijskiego. Celem podry by Port
Augusta, lecy w gbi zatoki Spencera, w poudniowej czci Australii. W porcie tym
owcy mieli spotka si z zoologiem Karolem Bentleyem, zarzdc ogrodu zoologicznego
w Melbourne. Stosownie do umowy z Hagenbeckiem mia on towarzyszy wyprawie w gb
ldu w charakterze doradcy.
Tomek niecierpliwie oczekiwa dnia wyldowania w Australii. Ciekaw by ujrze ten
tajemniczy najmniejszy i najpniej odkryty kontynent na kuli ziemskiej23. Doskonale
pamita, z czsto przegldanych atlasw geograficznych, prawie owalny ksztat
australijskiego ldu o sabo rozczonkowanej linii wybrzea oraz najdusz na ziemi - Wielk
Raf Koralow, zamykajc na przestrzeni dwch tysicy kilometrw dostp do pnocnowschodniego brzegu. W czasie podry wertowa uwanie szczegow map Australii;
wtedy dziwi si nieraz, ile to w niej znajduje si pusty: Wielka Pustynia Piaszczysta,
Pustynia Gibsona, Wielka Pustynia Wiktorii24... - odczytywa i w wyobrani widzia
bezkresne obszary pokryte piachem bd te inne czci ldu poronite nieprzebyt gstwin
popltanych z sob karowatych akacji i eukaliptusw, tworzcych tak zwany scrub" lub te
Powierzchnia Australii wynosi 7,7 milionw km2, co rwna si 4/5 powierzchni Europy.
24
Pustynie te znajduj si w zachodniej czci kontynentu.
23
porose bujnie krzewic si, ostr jak n traw, spinifex". Nieliczne najlepiej nadajce si
do zamieszkania dla czowieka tereny, okala od wschodu dugi acuch gr25, a od zachodu
budzce groz pustkowia. Wprawdzie ojciec tumaczy Tomkowi, i europejscy osadnicy
potrafili doskonale zadomowi si w na pozr niegocinnym kraju, lecz mimo to chopiec
zdawa si teraz lepiej rozumie, dlaczego wanie Australi najpierw wyznaczono na miejsce
zesa angielskich skazacw.
Tomek ju zna w oglnych zarysach histori pitego kontynentu. Holendrzy odkryli
go dopiero w XVII wieku. Waciwy jednak okres wielkich bada w Australii rozpoczli
Anglicy. Dotrze bowiem do jej wschodniego wybrzea udao si, jako pierwszemu,
Jamesowi Cookowi26, ktry w 1770 roku odkry Zatok Botany27 w pobliu .dzisiejszego
Sydney. W osiemnacie lat pniej kapitan Phillip28 przyby tam z pierwszym transportem
winiw i zaoy angielsk koloni karn. Australia nie cieszya si przez duszy czas zbyt
dobr opini. Ju sam ten fakt napawa Tomka pewnym niepokojem, a teraz przypomnia mu
o koniecznoci zetknicia si z krajowcami podczas oww. Polowanie miao przecie
odbywa si na terenach jeszcze nie skolonizowanych. Tomek dotychczas zna rdzennych
Australijczykw jedynie z fotografii w ksikach. Nie wygldali oni na nich przyjanie. Byli
to zawsze pnadzy, ciemnobrunatni mczyni o silnie spaszczonych nozdrzach, szerokich
ustach i bujnym, wenistym, czarnym uwosieniu. Ciaa ich pokryway blizny po tatuau
i wymalowane biae pasy, w rkach dzieryli dzidy bd bumerangi. Szczeglnie to ostatnie
nie byo zbyt zachcajce. Czy nie mwiono powszechnie, e krajowcy australijscy nale
do najbardziej dzikich i prymitywnych ludw wiata?
Ho, ho! Oni na pewno nie lubi biaych ludzi - rozmyla Tomek. - Cookowi nie
udao si nawiza z nimi kontaktu. Nie przyjli nawet ofiarowanych im przez niego
wiecideek, barwnego ptna i ywnoci! Czy to nie Cook orzek wtedy: niewtpliwie
jedynym ich yczeniem byo, abymy si czym prdzej wynieli z ich ziemi".
Nawet nie dziwi si tym krajowcom! - monologowa Tomek. - Kt mgby yczy sobie
zawojowania wasnego kraju przez najedcw?"
Gry Australijskie, zwane rwnie Kordylierami Australijskimi, cign si nieprzerwanym ukiem wzdu
wschodnich wybrzey Australii. Wrd paskich stoliw na poudniu wyrniaj si Gry Bkitne i Alpy
Australijskie z najwyszym szczytem kontynentu: Gr Kociuszki.
26
James Cook (czytaj Dems Kuk) - angielski eglarz, jedna z najwybitniejszych postaci w historii odkry
geograficznych.
27
Botany Bay (czytaj Boteny Bej) - Botaniczna Zatoka.
28
Artur Phillip (czytaj Fylyp).
25
Tak rozumujc, mia coraz wicej wtpliwoci, w jaki sposb zostan przyjci przez
tubylcw. Skorzysta z pierwszej nadarzajcej si ku temu okazji, by porozmawia na ten
temat z ojcem i Smug.
- Mam pewne obawy, czy australijscy krajowcy zechc nam pomaga w owach zagadn. - Przecie oni prawdopodobnie nigdy nawet nie syszeli o panu Hagenbecku, dla
ktrego wyruszylimy na t wypraw po dzikie zwierzta.
- Jestem tak samo pewny jak ty, e krajowcy australijscy nie znaj Hagenbecka odpowiedzia Smuga - skoro jednak zaproponujemy im naleyte wynagrodzenie, powinni
zgodzi si na udzia w polowaniu.
- Wic my ich po prostu wynajmiemy do pomocy w owach? - zdumia si Tomek.
- Tak wanie mamy zamiar postpi - wyjani Smuga. - Niewtpliwie bdzie to
mniej kosztowne ni przewoenie odpowiedniej liczby ludzi z Europy. Podczas wszystkich
naszych wypraw korzystamy z usug ludnoci miejscowej.
- Ciekaw jestem, czy Australijczycy dobrze odnosz si do biaych ludzi? - pyta
Tomek, pragnc do reszty rozwia swe obawy.
- Nigdy nie syszaem, aby prowadzili jakiekolwiek powaniejsze walki z osadnikami
- wtrci Wilmowski. - Australijczycy s na og agodni i bardzo gocinni, chocia
mieliby do powodw do znienawidzenia kolonizatorw.
- A to dlaczego? - zdziwi si Tomek.
- Naley pamita, e w pierwszych latach osadnictwa doznali wielu krzywd. Tpiono
ich bezlitonie przy kadej okazji, raczc nawet zatrut ywnoci i wdk. Szczeglnie
okrutny los spotka nieszczsnych Tasmaczykw, ktrych mordowano tak barbarzysko, e
ostatnia Tasmanka zmara ju w 1876 roku.
- To naprawd straszne - wyszepta oburzony Tomek.
- Europejczycy nigdy nie przebierali w rodkach zagarniajc nowe kontynenty.
Ludno miejscowa w kadym przypadku musiaa ustpowa im najlepsze ziemie
i podporzdkowywa si cakowicie ich woli lub gin. Krajowcw, ktrzy mieli odwag
upomina si o swe suszne prawa, mordowano bez litoci, oskarajc o dziko, wrogo
i brak kultury. Tak si dziao w Afryce, Ameryce oraz w Australii i Tasmanii.
- Jeszcze powiedz mi, tatusiu, ilu krajowcw yje obecnie w Australii? - dopytywa si
chopiec.
- Jest ich tam kilkadziesit tysicy. Mieszkaj przewanie w gbi kontynentu oraz na
terenach pnocno-zachodnich, najmniej nadajcych si do skolonizowania.
Tomek uspokojony, z tym wikszym zainteresowaniem spoglda na zarysowujce si
odezwa si bosman Nowicki. - Tomek to wprawdzie jeszcze pdrak, lecz moe pan by
o niego zupenie spokojny. Dopki ma przy sobie swoj pukawk, nie stanie mu si krzywda.
Tomek spojrza z wdzicznoci na bosmana, gdy po jego sowach Bentley
umiechn si yczliwie i nie stawia dalszych zastrzee.
- Przede wszystkim musimy omwi sposb przewiezienia sonia do Melbourne zwrci si Wilmowski do zoologa.
- Nie bdzie z tym adnego kopotu - odpar Bentley. - Oczekuje ju na niego
specjalny wagon kolejowy oraz dwch ludzi z obsugi ogrodu zoologicznego.
- Kiedy chce go pan zabra ze statku? - pyta Wilmowski.
- Jutro rano, jeeli termin ten bdzie panom odpowiada.
- Dobrze. Jutro rano wyldujemy rwnie pidziesit wielbdw, przywiezionych
z Port Sudan dla tutejszej firmy spedycyjnej. W ten sposb od razu pozbdziemy si caego
adunku.
- Wobec tego moemy omwi plan dziaania na najblisze dni. Zgodnie z umow
poczyniem ju pewne przygotowania. Powinienem panw obecnie powiadomi o nich owiadczy Bentley.
- Suchamy - rzek Wilmowski.
- Przede wszystkim naleao wybra tereny nadajce si do przeprowadzenia
zamierzonych oww - zacz Bentley. - Z otrzymanych informacji wiem, e macie zamiar
owi rne gatunki kangurw, to znaczy: rude, niebieskie, szare, skalne i wallabi.
W nadesanym spisie figuroway rwnie strusie emu, dzikie psy dingo, niedwiadki koala,
kolczatki, latajce lisy workowate, zwane tutaj kuzu, wombaty, poza tym lirogony, czarne
abdzie, zimorodki olbrzymie i ptaszki altanowe. Wydaje mi si, e powinnimy rozpocz
polowanie od chwytania kangurw i emu, bowiem owy na te szybko biegajce zwierzta
wymagaj wspdziaania wikszej liczby krajowcw. Zorganizowanie naganiaczy pochonie
nam najwicej czasu. Uoyem program oww w ten sposb, e wyprawa, posuwajc si
z zachodu na wschd przez tereny Nowej Poudniowej Walii, bdzie miaa mono
chwytania poszczeglnych gatunkw zwierzt. Jednoczenie wziem pod uwag konieczno
odsyania zowionych okazw na statek. Dlatego te marszruta wyprawy co pewien czas
przebiega w pobliu linii kolejowych.
- Bardzo susznie - pochwali Smuga. - Czciowe odsyanie zwierzt na statek uatwi
nam wykonanie zadania.
- O to mi gwnie chodzio - cign Bentley. - Z Port Augusta pojedziemy kolej do
Wilcannii, miasteczka nad rzek Darling. Stamtd udamy si wozami na pnocny zachd do
29
Edward Jan Eyre odkry w 1840 r. wielkie jezioro w Centralnej Australii, ktre nazwano jego imieniem.
Jezioro Eyre, najwiksze z australijskich jezior, ma powierzchnie 7690 km2 i zbiera wody z obszaru
czterokrotnie wikszego od powierzchni Polski. Mimo to jezioro Eyre i rzeki do niego wpywajce wysychaj w
okresie duej suszy. Tak samo wysychaj jeziora: Torrensa (5775 km2) Gairdner (4765 km2) i inne.
30
PIONIERZY AUSTRALIJSCY
Do czasu opuszczenia statku Tomek nie mg zbyt dugo usiedzie na jednym
miejscu. Co chwila mona go byo dostrzec gdzie indziej. To przechyla si przez burt
Aligatora", by popatrze na ld, to znowu schodzi do pomieszczenia zwierzt egna si ze
soniem, ktremu solennie obiecywa odwiedziny w ogrodzie zoologicznym w Melbourne,
potem wpada do kuchni, gdzie paaszowa smakoyki podsuwane mu przez kucharza, a std
pdzi z powrotem na pokad, by przyjrze si wyadunkowi wielbdw. Przy kadej okazji
zwraca si do Bentleya z prob o rne wyjanienia oraz wypytywa kapitana Mac Dougala,
czy nie bdzie mu smutno pozosta w porcie, podczas gdy inni wyrusz na emocjonujce
owy. Uspokoi si nieco dopiero, kiedy nadesza pora opuszczenia statku. Jako ostatnie
przeniesiono na wybrzee paki ze sprztem obozowym oraz ywnoci i rnymi
przedmiotami przeznaczonymi dla czonkw ekspedycji, ktre zaraz przetransportowano na
dworzec kolejowy.
Tomek przybiera powan min, kroczc przez miasto obok ojca. Wydawao mu si,
e nie wypada by w zbyt wesoym nastroju, przecie tak jak jego doroli towarzysze szed ze
sztucerem na ramieniu, a na prawym boku czu rozkoszny ciar tkwicego w pochwie colta.
Z zadowoleniem zerka na przechodniw, ktrzy zwracali uwag gwnie na niego. Zdobywa
si wic na jak najbardziej obojtny wyraz twarzy, mylc: Jaka szkoda, e ciotka Janina,
wuj Antoni i ich dzieciarnia nie mog teraz mnie zobaczy! Hm, a co powiedziaby na to
Jurek Tymowski?!"
Ku jego zdziwieniu Port Augusta, chocia znajdowa si w tej dziwnej Australii, niczym
niemal nie rni si od widzianych uprzednio podczas podry miast portowych. Nawet
dworzec kolejowy bardzo przypomina swym wygldem takie same spotykane w Europie.
Przy wychodzeniu na peron nikt nie pyta o bilety. Bez jakiejkolwiek kontroli wsiadao si do
wagonu pierwszej lub drugiej klasy, a wszystkie bagae podrni przekazywali
konduktorowi. Tomek pocztkowo nie mg si jako z tym pogodzi. Przecie w Warszawie
kady pasaer skwapliwie pilnowa swej wasnoci. Chwila roztargnienia moga grozi utrat
walizy czy kuferka. Jake wic tu w tym dzikim" kraju mona by zapomnie o elementarnej
ostronoci? Obawy Tomka rozwiao dopiero zapewnienie Bentleya, e w Australii nikt nie
przewozi bagay w przedziaach osobowych. Codziennie praktykowanym zwyczajem
konduktor zabiera je do wagonu towarowego, a potem zwraca kademu podrnemu jego
wasno przy wysiadaniu na waciwej stacji.
31
Bentley skin gow. Wydoby z kieszeni fajk, nabi j tytoniem, zapali, po czym
wydmuchnwszy oboczek bkitnego dymu, zacz mwi:
- Wyprawy Sturta i Stuarta36 miay miejsce w pierwszej poowie i na pocztku drugiej
poowy dziewitnastego wieku. Sturt chcia sprawdzi suszno przypuszcze kilku
podrnikw, ktrzy mniemali, e w gbi australijskiego ldu znajduje si morze.
Organizowa wic wyprawy odkrywcze, ale straszliwe upay nie pozwalay mu dotrze w gb
ldu. W czasie pierwszej wyprawy promienie soneczne wypaliy traw na stepach, a woda
powysychaa w rzecznych korytach. Cae obszary pozbawione wilgoci staway si dosownie
spalon ziemi. Strusie emu z wycignitymi szyjami na prno biegay, jak oszalae,
w poszukiwaniu wody. Nawet wytrzymae na trudy dzikie psy dingo wychudy z braku
poywienia i wody. Sturt musia zawrci z drogi, poniewa obawia si zgin z upau
i pragnienia.
- Na pewno zrezygnowa ju z dalszych wypraw - wtrci Tomek. -mier
z pragnienia musi by chyba straszna.
- Sturt nie nalea do ludzi, ktrzy atwo rezygnuj z osignicia celu - mwi Bentley.
Jeszcze w tym samym roku wyruszy na nastpn wypraw. Tym razem pync na odziach
natkn si na kilkuset krajowcw. Ciaa ich pomalowane byy w biae pasy, co oznaczao, e
znajduj si w stanie wojny. Nie mg ich wymin, gdy zachowywali si wobec niego
bardzo wrogo. Mimo liczebnej przewagi napastnikw Sturt zamierza wyda rozkaz, aby
uyto broni palnej. Wtedy wanie nieoczekiwanie nadbiego czterech krajowcw. Jeden
z nich chwyci za gardo agresywnego ziomka, do ktrego Sturt celowa w tej chwili.
Odepchn go z caej siy i tumaczc co dugo caej gromadzie zapobieg rozpoczciu walki.
Okazao si, e ci czterej krajowcy pochodzili z plemienia zaprzyjanionego uprzednio ze
Sturtem. Dziki ich pomocy mg popyn dalej.
Wkrtce zapasy ywnoci zabrane na wypraw zaczy si wyczerpywa, wobec
czego Sturt zadecydowa powrt. Uczestnicy wyprawy ywili si ju tylko czarnym chlebem
i wod lub upolowanymi od czasu do czasu dzikimi kaczkami. Napotykani krajowcy stale ich
niepokoili. Jeden z podrnikw z przemczenia postrada zmysy i utraci zdolno
mwienia, zanim udao im si dotrze do Sydney.
Karol Sturt dokonywa wypraw odkrywczych w latach 1829-1845. Jan Mc Douall Stuart bra udzia w
ekspedycjach od 1845 r. (to jest od ostatniej wyprawy Sturta, w ktrej uczestniczy) do 1862 r. Zapad na
zdrowiu podczas przedzierania si przez tropikaln dungl na swej ostatniej wyprawie i ju jako inwalida zmar
w cztery lata pniej w Londynie.
36
Wkrtce Sturt wyruszy na now wypraw razem z Jamesem Poole i Mac Douall
Stuartem, aby dotrze do wntrza kontynentu. Nadeszo nadzwyczaj upalne lato. Cierpic
wskutek braku wody, wyprawa dotara wreszcie do rda w Rocky Glen i rozoya obz,
w ktrym przetrwaa sze cikich miesicy. Temperatura w cigu dnia dochodzia, nawet
w cieniu, do czterdziestu piciu stopni Celsjusza. Ziemia pkaa z gorca, rolinno zanikaa
zupenie. Sturt wraz z towarzyszami wykopali jamy, w ktrych chronili si przed
morderczymi promieniami sonecznymi. Upa by tak olbrzymi, e pod jego dziaaniem
pkay rogowe grzebienie. W tym czasie zmar jeden uczestnik wyprawy, a drugi, Poole,
zachorowa na szkorbut. Usiowano przenie go do najbliszego osiedla. Mimo wysikw
towarzyszy, zmar w drodze i zosta pochowany na pustyni. Ruszyli w dalsz drog. Przebyli
rzek Strzeleckiego i znaleli si nad jeziorem Blanche.
- Och, prosz pana! Wymieni pan nazw rzeki, ktra przypomniaa mi znanego
polskiego podrnika - zawoa Tomek. - Jak syszaem, dokona on wanych odkry
w Australii. Czyby Pawe Edmund Strzelecki rwnie urzdza wyprawy w gb ldu?
- Widz, e wszyscy sawni Polacy s bliscy twemu sercu - odpar Bentley. - Wiesz
rwnie niemao o ich dziaalnoci odkrywczej. Istotnie nazwa wspomnianej przeze mnie
rzeki, znajdujcej si w gbi Australii, wie si z imieniem Pawa Strzeleckiego. Musisz
jednak pamita, e odkry swych dokonywa on w poudniowo-wschodniej czci ldu. Dla
uczczenia zasug Strzeleckiego, midzy innymi, nazwano jego imieniem rzek, o ktrej
wspomniaem przed chwil. Mam nadziej, e bd mg ci w sposobnej chwili opowiedzie
wiele ciekawostek z przygd tego polskiego podrnika. Teraz powrmy do badaczy
Centralnej Australii.
Bentley przerwa na chwil opowiadanie. Wyj z paskiej skrzanej torby map
i rozoy j przed Tomkiem na awce.
- Przyjrzyj si dokadnie pooeniu rzeki Strzeleckiego i jeziora Blanche. Widzisz,
znajduj si one w pobliu terenw, na ktrych bdziemy owili zwierzta. atwiej teraz
zrozumiesz to, co ci mwiem na statku o wartoci jezior australijskich jako rezerwuarw
wodnych. W tych wanie okolicach Sturt cierpia tak straszliwie z powodu pragnienia.
- Co si stao ze Sturtem i jego wypraw? - niecierpliwie pyta Tomek, mocno
zaciekawiony niezwyk opowieci.
- Wdrujc dalej na pnoc dotarli do skalistych wzgrz. Na kamienistym gruncie nie
byo rolinnoci. Nawet kopyta koskie nie pozostawiay najmniejszego ladu. Konie paday
z braku paszy i wody. Wyprawa znw znalaza si w obliczu grozy mierci. Okoo dwustu
kilometrw zaledwie dzielio Sturta od osignicia celu, lecz chcc ratowa ycie wasne
38
OPR KRAJOWCW
Tomek niezwykle zainteresowany rozmow z Bentleyem i jego opowieciami
o niebezpiecznych przygodach pierwszych australijskich odkrywcw nie zwraca wcale uwagi
na to, co si dziao wok niego. Tymczasem soce chylio si ju ku zachodowi.
Towarzysze podry od dawna przestali drzema na rwni z chopcem przysuchiwali si
opowiadaniom Bentleya. Nic wiec dziwnego, e Tomek ochon dopiero wtedy, gdy zoolog
zmczony dug* rozmow zajrza do koszyczka z zapasem ywnoci.
Tomek take poczu gd. Wydoby wanie torb z owocami, lecz gdy mimo woli spojrza
w okno wagonu, natychmiast zapomnia o jedzeniu. Szerokie doliny lece midzy agodnymi
pagrkami poronite byy australijskim skrobem39, to jest wiecznie zielonymi krzewami
skarowaciaych akacji i eukaliptusw. Krajobraz by tak charakterystyczny oraz peen
dzikiego uroku, e Tomek krzykn ze zdumienia.
- Co tam ujrzae ciekawego, Tomku? - zagadn Wilmowski, podchodzc do
wygldajcego przez okno syna.
- No, nareszcie krajobraz australijski wzbudzi zainteresowanie naszego modego
towarzysza - zauway Bentley. - Przed kilkoma zaledwie godzinami narzeka przecie, e
Australia zbyt przypomina mu Europ!
- To na pewno jest ten synny skrob! - entuzjazmowa si chopiec.
- Nie mylisz si, Tomku - potwierdzi Bentley. - Ciekawsze i nie mniej
charakterystyczne dla Australii okolice ujrzysz w czasie oww.
- Tak wanie wyobraaem sobie skrob, uczc si w szkole geografii - chwali si
Tomek.
Dopiero gdy zmrok wieczoru otula step, Tomek zjad z wielkim apetytem kolacj,
a potem zadowolony wcisn si w kt awki i zasn niemal natychmiast.
Nastpnego dnia prawie wcale nie odchodzi od okna. Byszczcymi z podniecenia
oczyma wpatrywa si w szerokie pasy sawannw porosych kpkami niskich drzew, to znw
zachwyca si budzcym uczucie strachu suchym, ciernistym skrobem, ktry przewaa w tej
bezwodnej okolicy. Zdoa nawet wypatrze w pobliu toru kolejowego sawne drzewo
butelkowe, o pniu rozszerzonym w ksztacie flaszki. Bentley nie omieszka skorzysta
z okazji, by wyjani, e gromadzca si w otworach pnia i nie wysychajca nawet podczas
dugotrwaej suszy woda czsto ratowaa ycie podrnikom zabkanym w suchym jak
39
pieprz pustkowiu. Nie mniejsze zaciekawienie wzbudzi w Tomku inny okaz flory
australijskiej. Byo to drzewo trawiaste o grubym i na kilka metrw wysokim pniu, z ktrego
zwieszay si wskie, dugie. ostre jak noe licie. Spomidzy nich wyrasta w gr poduny
czon spowity biaym kwieciem o ksztacie gwiazd. Drzewa trawiaste, jako nadzwyczaj
odporne na susz, krzewiy si nawet w skalisto-pustynnej gbi kontynentu.
Z kad godzin pocig coraz bardziej oddala si na pnoc. Teraz od czasu do czasu
ukazyway si na zachodnim horyzoncie sinawe pasma wzgrz. W niektrych miejscach
obszary skrobu uryway si na piaszczystych wydmach. Wszdzie panoway: martwota, cisza
i spiekota... Tu przed zmierzchem za oknami pocigu rozpostar si szeroki step, pokryty
wyblak od soca traw.
By ju gwiadzisty wieczr. Bentley wanie zacz przygotowywa si do
wysiadania. Tomek zaraz wychyli si przez okno. Wkrtce te zawoa:
- Widz w dali jakie wiateka! To chyba nasza stacja?
- Dojedamy do Wilcannii - potwierdzi Bentley spogldajc na zegarek.
W wieczornej ciszy dononie rozleg si gwizd lokomotywy. Pocig, zgrzytajc
hamulcami, zatrzyma si w pobliu zabudowa. Cz uczestnikw wyprawy pobiega
dopilnowa wyadowania bagay z wagonu towarowego. Tomek tymczasem rozglda si po
maej, niemal pustej stacyjce. Na peronie znajdowao si zaledwie kilku chudych, mocno
opalonych mczyzn, ubranych w spodnie wpuszczone w dugie buty, kolorowe koszule
i mikkie, pilniowe kapelusze z szerokimi kresami.
Niezbyt wysoki, szczupy mczyzna zbliy si do Bentleya. Jego ma gow
pokryway poyskliwe, czarne wosy. Niskie czoo, szeroko rozstawione, ciemne oczy,
spaszczony nos o mocno rozdtych nozdrzach, wydatne koci policzkowe, a nade wszystko
bysk mocnych biaych zbw w rozchylonych grubych wargach nadaway jego twarzy wyraz
dzikoci, mimo europejskiego ubrania, ktre mia na sobie.
- Oto jest i Tony! - zawoa Bentley na widok nadchodzcego krajowca. - Panie
Wilmowski, to jest Tony, przewodnik oraz doskonay tropiciel, o ktrym opowiadaem w Port
Augusta.
Tony przywita si kolejno ze wszystkimi.
- Gdzie pozostawie wozy? - zapyta Bentley.
- Czekaj przed stacj - odpar Tony aman angielszczyzn. - Czy moemy zaraz
odjecha?
- Zaadujemy bagae na wozy i natychmiast wyruszamy do farmy pana Clarka.
Chcemy jak najprdzej stan na miejscu - potwierdzi Bentley.
Wyszli przed dworzec. W mdym wietle rcznych latar ujrza Tomek dwa wozy na
wysoko osadzonych osiach, o duych tylnych i mniejszych przednich koach. Do kadego
pojazdu zaprzgnite byy po trzy pary jednogarbnych wielbdw. Jak si pniej Tomek
dowiedzia, zaprzg z omiu wielbdw mg cign bez zbytniego wysiku wz
z adunkiem trzech ton, nawet przez piaszczyst pustyni.
Czterech niskich krajowcw o ziemistym kolorze skry i gowach pokrytych
wenistymi wosami szybko zaadowao bagae. owcy wsiedli na drugi wz. Ruszyli
w drog. Nieliczne zabudowania osiedla szybko znikny z pola widzenia. Jechali przez step
porosy wysok traw. Tomek na prno wypatrywa drogi. Nie mg zrozumie, w jaki
sposb mona tu utrzyma waciwy kierunek? Ciemno wieczoru uniemoliwiaa
rozgldanie si po okolicy. Wielbdy, kierowane wprawnymi rkami krajowcw, posuway
si szybko naprzd, a owcy urozmaicali sobie czas rozmow. Wilmowski wypytywa
Bentleya o waciciela farmy, u ktrego mieli zatrzyma si w czasie pierwszych oww.
- Wspomnia pan, e Clark zatrudniony by przez pewien czas na stacji
transkontynentalnego telegrafu. Dlaczego porzuci t prac? - zagadn Wilmowski.
- Po prostu sprzykrzy mu si samotniczy i monotonny tryb ycia, jaki zmuszona jest
prowadzi zaoga stacji telegrafu - odpar Bentley. - Poszczeglne posterunki oddalone s od
siebie przecitnie o dwiecie pidziesit kilometrw. Jeeli wemie si pod uwag, e linia
telegrafu przebiega przez pustynny, bezludny obszar Australii Centralnej, atwo zrozumie,
dlaczego zaogi nie mog si odwiedza.
- Z ilu ludzi zazwyczaj skada si zaoga takiej stacji? - pyta Wilmowski.
- Przewanie stanowi j dwch telegrafistw i czterech mechanikw. W przypadku
stwierdzenia uszkodze z obydwch posterunkw, midzy ktrymi nastpio przerwanie linii,
wyruszaj natychmiast mechanicy z instrumentami i materiaem koniecznym do naprawy.
Sprawdzaj lini tak dugo, a jedna z ekip odnajdzie i usunie uszkodzenie. Wiadomo
o naprawieniu linii telegrafu podawana jest drugiej ekipie, po czym powracaj one
natychmiast do swoich posterunkw nawet si nie spotykajc.
- Skd pan wie to wszystko tak dokadnie? - zdziwi si Tomek.
- Clark jest moim przyjacielem - odpowiedzia Bentley. - Kiedy by jeszcze
pracownikiem suby telegraficznej, zaprosi mnie do siebie z wizyt. Cay miesic spdziem
z nim w Peak Overland Telegraph Station40, znajdujcej si troch na zachd od jeziora Eyre.
Miaem wtedy okazj przyjrze si Martwemu Sercu Australii, jak to niektrzy nazywaj
40
Smuga.
- Mwiono swego czasu o napadzie na stacj w Barow Creek. Krajowcy zaatakowali
jej pracownikw, ktrzy szli wykpa si w Strumieniu. Pod gradem wczni musieli
wycofywa si do budynku. Telegrafista Stapleton i jeden mechanik zostali zabici, a dwch
innych dotkliwie poraniono.
- Nie syszaem, aby krajowcy australijscy byli kiedykolwiek zbyt agresywni powiedzia Smuga. - Przecie nie byo tu wikszych walk miedzy nimi a kolonistami?
- W zasadzie s to spokojni ludzie, lecz pamitaj krzywdy wyrzdzone im przez
osadnikw - przyzna Bentley.
- To prawda! Najlepiej wiadczy o tym liczba pozostaych przy yciu krajowcw oraz
ndza, na jak ich skazano - doda Wilmowski.
- Smutne to, lecz prawdziwe - odpar Bentley i zmieni nieprzyjemny dla niego temat
rozmowy.
Nocna jazda po stepie szybko znuya Tomka. Zasn oparty o ramie, ojca. Zbudzi si
dopiero o wicie, gdy przystanli, aby da wytchnienie zmczonym wielbdom. Wok
rozpociera si step poronity wysok, pok od soca traw. Pod podmuchem wiatru
falowaa ona jak powierzchnia olbrzymiego oceanu. Tylko gdzieniegdzie wystrzelay w gr
kpki drzew. Daleko na zachodzie rysoway si agodne pagrki.
Krajowcy wyprzgli wielbdy, a owcy rozoyli namiot i sporzdzili naprdce
niadanie. Po krtkim wypoczynku ruszyli w dalsz drog. Niemal przed zachodem soca
ujrzeli zabudowania. Niskie ogrodzenie otaczao parterowy domek z ocienion werand oraz
reszt budynkw gospodarskich. Tu za farm rosy gste kpy krzeww, dochodzce
szerokim pasem do linii pagrkw.
- Jestemy na miejscu - poinformowa Bentley, kiedy wozy zbliyy si do maego
osiedla.
Na werandzie domku ukaza si wysoki mczyzna. Ujrza nadjedajce wozy i wybieg na
spotkanie goci.
- Oto pan Clark we wasnej osobie! - zawoa Bentley na jego widok. - Jak si masz
41
Johnny ?
- Oczekuj was co najmniej od trzech godzin - odpowiedzia Clark. - Obawiaem si,
e przygotowana na wasze przyjcie zupa z ogona kangura wygotuje si cakowicie.
Schodcie z wozu i rozgocie si jak u siebie w domu.
41
pod wpywem silnego wzruszenia. Uspokoi si; w izbie byo ju zupenie jasno. Uzmysowi
sobie, e to wszystko byo jedynie przykrym snem. Wtem usysza wyranie suche trzaski
strzaw karabinowych.
Raz, dwa, trzy" liczy cicho zastanawiajc si, co ma oznacza ta kanonada. Powoli
ogarnia go coraz wikszy niepokj. Odruchowo spojrza w kierunku posania Tomka. Byo
puste. Nie ujrza rwnie uoonych wieczorem przez syna przy posaniu sztucera
i rewolweru. W dali wci rozlegay si strzay. Zimny pot pokry czoo Wilmowskiego.
Zerwa si na rwne nogi, chwyci spod poduszki rewolwer i krzykn:
- Alarm!
owcy porwali si z posa, chwytajc za bro. Wilmowski przeraony zawoa:
- Tomek wyszed z domu! To odgos strzaw jego sztucera! Mczyni, tak jak
zerwali si ze snu, wybiegli z domu z broni w rkach.
Rzucili si w kierunku, z ktrego dochodziy odgosy strzaw. Zanim wyminli
domek zamieszkiwany przez Watsunga, wyszed ku nim Clark cakowicie ubrany.
- Stjcie, do wszystkich diabw! - powiedzia stanowczo - Chwyci Wilmowskiego za
rami i zatrzyma na miejscu.
- Tomek wyszed z domu! - wyrzuci z siebie Wilmowski jednym tchem. - To on
strzela!
- Wiem o tym - odpar Clark - ale niech si pan uspokoi, z Watsungiem obserwujemy
go przez lornetk. Nic mu nie grozi.
Wilmowski wolno opanowa wzburzenie. Otar rk pot spywajcy z czoa.
- Zapomnielimy o nim wczoraj - westchn ciko, spogldajc na Smug. - Naley
mu si lanie za samowol.
- Moe lanie naleaoby si komu innemu... to jeszcze rzecz do dyskusji - mrukn
Clark. - Wejdcie do domu. Zobaczycie co ciekawego.
Po chwili znaleli si w maej izbie. Przy oknie ujrzeli Watsunga spogldajcego
w dal przez lornetk. Obok niego sta karabin oparty o cian.
- No i co? - krtko zapyta Clark.
- Bez zmiany - pada odpowied.
Clark poda lornetk Wilmowskiemu mwic:
- Niech pan sam zobaczy, co porabia paski syn.
Wilmowski spojrza przez lornetk i zdumia si. Ujrza Tomka popisujcego si celnoci
strzaw przed grupk zaintrygowanych Australijczykw.
- Zwariowa chopak! - orzek gniewnie.
- Dzie dobry panu! Owszem, lubi. Nie byem jednak na spacerze -odpar Tomek.
- Moe wstpisz na niadanie - zaproponowa Clark.
- Musz pj do domu. Ojciec na pewno zbudzi si zaraz i bdzie o mnie
niespokojny.
- Wstp chocia na chwil. Powiesz mi przy okazji, o czym rozmawiae tak dugo
z tymi modymi Australijczykami - nalega Clark, tumic ogarniajc go wesoo.
- Jeli chodzi tylko o to, wstpi na chwil - zgodzi si Tomek. Wszed do
mieszkania; zaraz te stan zdumiony nieoczekiwanym widokiem. Ubrani cakowicie Clark
i Watsung otoczeni byli gromad pnagich mczyzn. Tomek powid wzrokiem po ich
bosych stopach oraz owosionych ydkach, spojrza na donie zacinite na karabinach
i rewolwerach. Powany, skupiony wyraz twarzy stojcych w milczeniu mczyzn stanowi
tak wielki kontrast z ich ubiorem", e Tomek po prostu nie wytrzyma i parskn gonym
miechem.
Dopiero teraz owcy zaczli przyglda si sobie wzajemnie. Zrozumieli komizm
niecodziennej sceny. Pierwszy rozemia si bosman Nowicki, po nim Bentley, Smuga,
a w kocu wszystkich ogarna wielka wesoo.
Wilmowski nie uleg oglnemu nastrojowi. Rozgniewany by na syna za lekkomylne
oddalenie si z farmy. Poprosi wic wszystkich o spokj, a potem zwrci si do chopca:
- Co ty wyprawiasz, do licha? Wytumacz si, i to natychmiast! Tomek zdziwiony
spojrza na ojca, po czym odpar uraonym gosem:
- Co ja wyprawiam? Nic! Jeli chcielicie mnie przestraszy przebierajc si za
krajowcw, to nie udao si wam! To s naprawd bardzo mili ludzie, a poza tym
zapomnielicie pomalowa si na czarno! - zakoczy triumfujco.
Wilmowski spojrza bezradnie na reszt towarzyszy z trudem tumicych wesoo.
Znw przybra surowy wyraz twarzy i powiedzia ostrym tonem:
- Dlaczego wyszede poza obrb farmy bez pozwolenia pana Smugi? Syszae chyba
wyranie wydany wczoraj rozkaz?
Dopiero teraz Tomek zorientowa si w sytuacji. Spowania natychmiast i odpar:
- Rozkaz syszaem, ale...
- Ale uwaae, e on ciebie nie dotyczy? - przerwa mu Wilmowski.
- Wcale tak nie uwaaem!
- Wytumacz si ze swego postpowania - gniewnie poleci ojciec.
- Musiaem wyj na chwil - zacz Tomek niepewnym gosem. - Ubraem si wic
i wyszedem. Wracajc do domu, spostrzegem w pobliu grupk chopcw. Byli to krajowcy.
mczyzn. Nie okazywa wic swego niezwykego podniecenia. Z jak najwiksz powag
przytroczy do ku sioda sztucer, a nastpnie wskoczy na pony.
Sztuczna powaga Tomka bawia owcw. Wilmowski i Smuga wymieniali
porozumiewawcze spojrzenia, obserwujc jego zachowanie. W tej chwili bosman Nowicki
wyszed przed dom. Zaledwie ujrza nienaturaln min modego przyjaciela, zaraz schwyci
kuca za uzd. Prawdopodobnie nie dostrzeg ostrzegawczych znakw Wilmowskiego, ktry
od razu wyczu, co artobliwy marynarz ma zamiar uczyni, gdy odezwa si, udajc wielk
powag:
- Suchaj no, brachu, chyba nie od parady zabierasz na t wycieczk. swoj pukawk?
Mj bosmaski odek dopomina si gwatownie o piecze z modego kangura. Wprawdzie
Watsung gada, e suche i ykowate miso torbiastych skoczkw jest do niczego, ale myl, i
bdzie ono lepsze od tych chiskich przysmakw, ktrymi uwzi si nas karmi. Poka teraz.
co potrafisz!
- Postaram si, panie bosmanie odpar Tomek pewnym tonem.
- Mgby sam zamieni si w kangura, ty... morska foko - mrukn Wilmowski. Nie
by bowiem zadowolony z podsuwania Tomkowi pomysw mogcych grozi mu jakim
niebezpieczestwem.
Ruszyli w bezdrony step. Wypoczte konie rway rczo, tote wkrtce zabudowania
farmy znikny za zakrtem. W dali przed nimi, na zachodzie, widnia rozlegy acuch
niezbyt wysokich wzgrz, poprzerywanych dolinami; w kierunku wschodnim rozciga si
szeroki, suchy step, porosy kniejc traw. Co pewien czas Tomek unosi si
w strzemionach, aby ujrze kraniec olbrzymiej rwniny, lecz chocia jechali ju okoo trzech
godzin, step nadal siga linii horyzontu. Gdzieniegdzie napotykano rosnce samotnie, skpo
ulistnione, pokryte tym kwieciem drzewa akacjowe lub eukaliptusy o skrzastych liciach,
nie dajce niemal zupenie cienia.
Soce przygrzewao do mocno. Jechali teraz stpa, aby niepotrzebnie nie forsowa
koni. Tomek nie zwraca uwagi na rozmow swych towarzyszy. Pilnie rozglda si po stepie.
W pewnej chwili wydao mu si, e wrd zielonotej trawy spostrzega jakie nieforemne,
czerwone ksztaty.
- Uwaga, panowie! Widz dzikie zwierzta! Patrzcie, patrzcie tam! -krzykn stajc
w strzemionach.
Jedcy spojrzeli we wskazanym kierunku. W odlegoci okoo dwustu metrw ujrzeli
toczerwone sylwetki zwierzt, ktrych powolny chd sprawia wraenie cikiego,
niezdarnego utykania. Dziwne stwory jeszcze nie zwietrzyy zbliajcych si pod wiatr ludzi.
Bentley.
owcy, w milczeniu przysuchiwali si tym wyjanieniom, przecie powodzenie polowania
w duym stopniu zaleao od pomylnego uoenia si stosunkw z krajowcami. Tomek
krytycznym wzrokiem obserwowa obozowisko, po czym znw si odezwa:
- Ci Australijczycy s bardzo prymitywnymi ludmi, skoro nie potrafi nawet
zbudowa odpowiednich szaasw! Przecie te ich niby-domki maj tylko jedn ciank,
przypominajc pochyy potek.
- Ale Tomku! Nigdy nie naley wydawa sdu o pierwotnych mieszkacach
jakiegokolwiek kraju bez zastanowienia si nad warunkami, w jakich oni zmuszeni s
przebywa - oburzy si Bentley. - Czy ty na przykad woyby w lecie futro?
- A po c miabym wkada w lecie futro? - mrukn Tomek wzruszajc ramionami.
- A wic widzisz, w lecie nikt z nas nie wkada futra. Australia jest gorcym i bardzo
suchym krajem. Dlatego pierwotni jej mieszkacy chodz niemal nago, nie musz jak my
budowa domw, ktre by chroniy ich od zimna bd niepogody. Ponadto nale oni do
ludw zbieracko-owieckich, to znaczy ywi si wygrzebanymi z ziemi korzonkami rolin
i upolowan zwierzyn. Jeeli w danej okolicy nie mog ju znale poywienia, przenosz
si w inne, bardziej obfitujce w pokarm miejsce. Po c wic mieliby budowa trwae
domostwa, skoro ani klimat, ani warunki bytowania nie zmuszaj ich do tego?
- Wszystko to, co pan powiedzia, wydaje mi si suszne, mogliby wszake budowa
sobie wygodniejsze szaasy.
Rozmowa urwaa si na chwil. Z obrbu obozu wyszed stary Australijczyk
o pomarszczonej twarzy. Tony powsta z ziemi, a nastpnie bez popiechu ruszy ku
posacowi. Spotkali si mniej wicej w poowie drogi, usiedli na ziemi i rozpoczli
rozmow.
- O czym oni mwi tak dugo? - ciekawi si Tomek.
- Plemi czowieka-kangura" przez posacw wyrazio zgod na wzicie udziau
w polowaniu, lecz grzeczno wymaga teraz oficjalnego poinformowania starszego rodu
o celu naszego przybycia. Zaraz zobaczysz skutek tej rozmowy - poinformowa Bentley.
Wkrtce krajowiec oddali si w kierunku obozowiska, a Tony powrci do swych
towarzyszy. Oznajmi, e starsi plemienia przyjd na narad.
W tej chwili niemoda kobieta pojawia si nad doem z wod. Postawia obok niego
blaszank, robic wymowny ruch rk. Teraz Tony napoi kolejno konie, a gdy ugasiy
pragnienie, powrci do owcw spogldajc wyczekujco w kierunku szaasw. Niebawem
kilku krajowcw zbliyo si do biaych myliwych.
Omwienie wynagrodzenia dla krajowcw za udzia w owach nie zajo wiele czasu.
Wilmowski zobowiza si da im pewn ilo zapasw ywnoci, a ponadto kilka siekier,
noy i innych przedmiotw codziennego uytku. Odmwi jedynie dostarczenia alkoholu,
ofiarowujc w zamian ywe kangury, ktre pozostan w kotlinie po dokonaniu selekcji.
Ostatecznie krajowcy zgodzili si na t propozycj. Obiecali, e szedziesiciu
mczyzn i chopcw wemie udzia w nagonce. Jednoczenie zobowizali si natychmiast
wysa tropicieli w poszukiwaniu wikszego stada kangurw. Ustalono, e polowanie
rozpocznie si za dwa dni.
Po powrocie do farmy owcy zastali ju zmontowane dwa dugie, lekkie wozy
przywiezione w czciach ze statku. Byy one kryte brezentem, obcignitym na
bambusowych pakach. Zaprzg kadego z nich miay stanowi cztery konie. Jeszcze przed
nadejciem wieczoru zaadowano przewiewne skrzynie-klatki, przeznaczone do przewozu
kangurw oraz odpowiedni ilo ywnoci i sprztu obozowego.
Przed rozpoczciem oww naleao wwz wskazany przez tropiciela przemieni
w puapk, w ktr powinny wpa kangury. Nastpnego dnia po powrocie z wywiadu
karawana wozw i jedcw opucia farm Clarka pnym popoudniem, aby najciszy
odcinek drogi przez step odby po zachodzie soca. Dziki temu, zaledwie po jednym
krtkim odpoczynku, owcy znaleli si o wicie w okolicy wwozu. Wybranie miejsca na
obz nie zabrao wiele czasu. W pkolu utworzonym przez wozy rozstawiono namioty,
a konie po sptaniu puszczono na traw.
Niebawem owcy rozpoczli prace przygotowawcze w wwozie. W najwszym
miejscu, to jest u jego wylotu w kotlin, wkopali mocne supy z odpowiednimi zaczepami na
drucian siatk. Po kilku prbach zamykania gardzieli wwozu, supy zamaskowano zieleni.
Byo to wskazane ze wzgldu na pochliwo kangurw, aby zbyt wczenie nie spostrzegy
niebezpieczestwa. Wkrtce wszystkie przygotowania zostay ukoczone. Teraz naleao
jedynie oczekiwa na krajowcw biorcych udzia w polowaniu. Nie sprawili zawodu.
Przybyli ca gromad i rozoyli si obozem w pobliu wwozu.
Tomek przyczy si do swych towarzyszy idcych powita Australijczykw w ich
obozowisku. Pragn bliej przyjrze si wspaniaym australijskim myliwym, przed ktrych
wzrokiem, wedug powszechnie panujcej opinii, adne nawet najmniejsze stworzenie yjce
w pustynnych stepach nie potrafio ukry swoich ladw.
W pierwszej chwili wszyscy krajowcy wydali si Tomkowi podobni do siebie jak
dwie krople wody. Ich ziemistoczarne ciaa pokryway szerokie blizny pochodzce
z prymitywnego tatuau. Pomalowani byli w biae pasy na znak gotowoci do walki i oww.
Najwicej upodabniay ich lekko wyduone gowy pokryte czarnymi, poyskliwymi, gstymi
wosami, nosy wskie u nasady, a szerokie w nozdrzach oraz mae oczy i grube wargi.
Ubranie krajowcw stanowiy wizki traw przymocowane do sznurkw opasujcych
biodra. Myliwi uzbrojeni byli w dugie dzidy, bumerangi oraz tarcze. Wygldali wojowniczo
i dziko, czego nie agodziy nawet przyjazne umiechy, pojawiajce si na ich twarzach na
widok biaych.
Myliwi przyprowadzili z sob kilka starszych kobiet. Te, zgodnie z przyjtym wrd
tubylcw obyczajem, zajy si urzdzeniem obozowiska oraz przygotowaniem posiku.
Wilmowski, chcc dobrze usposobi krajowcw do polowania, ofiarowa im dwa
barany, znaczn ilo puszek z konserwami i suchary. Okazao si, e Australijczycy
doskonale potrafi dawa sobie rad w tak nieprzystpnym dla czowieka terenie. Znanym
tylko im sposobem szybko wyszukali odpowiednie miejsce, po czym wykopali niezbyt gboki d, w ktrym pojawia si woda 43.
Wdz plemienia poinformowa biaych owcw, i rozesa ju w okolic tropicieli na
poszukiwanie wikszego stada kangurw. Spodziewa si ich powrotu z odpowiednimi
meldunkami jeszcze przed zachodem soca.
Przez reszt dnia Tomek przebywa wrd Australijczykw. Niektrzy z nich ju
wiedzieli o nim z opowiada zwiadowcw, wysanych uprzednio do farmy Clarka. atwo
wic nawizywa nowe znajomoci. Podczas uczty czarownicy odtworzyli taniec
przedstawiajcy polowanie na kangury. Wedug ich wierze, miao to zaskarbi myliwym
przychylno ducha", ten bowiem cieszy si widzc zwinno czowieka i nasya mu potem
stado tustych zwierzt. Oczywicie nie obyo si bez popisw sprawnoci myliwskiej.
Tomek strzela do celu ze sztucera, a Australijczycy rzucali bumerangami i dzidami. Tomek
zdziwi si niezmiernie, widzc niezwyk si i zrczno tych na pozr wto zbudowanych
mczyzn. Ich cienkie rce z niezawodn celnoci rzucay na du odlego cikie dzidy
i bumerangi; na swych nogach, pozbawionych niemal ydek, potrafili biega z wiatrem w
zawody. Na jedzeniu oraz wsplnych popisach czas upyn do wieczora. Zgodnie
z przewidywaniem wodza krajowcw, zwiadowcy zjawili si w obozie jeszcze przed
zachodem soca. Wedug ich relacji, w odlegoci okoo p dnia drogi na pnocny wschd
od obozu, popasao due stado kangurw w pobliu maego rdeka, nie naleao si wic
43
Australijscy krajowcy potrafi odszukiwa miejsca, w ktrych znajduj wod na maych gbokociach.
Zazwyczaj kopi tam doy i posugujc si dugimi somkami, wysysaj wilgo.
haasu...
Po kilkugodzinnej jedzie ujrzeli pasmo wzgrz, zarysowujce si w dali na tle
jasnego nieba. Wkrtce przewodnicy jadcy na przedzie zatrzymali konie. Oznajmili, e
wedug ich oblicze powinni ju byli wymin wytropione stado kangurw. Wobec tego
Bentley zarzdzi wypoczynek. Konie uwizane na arkanach puszczono na traw. owcy
usiedli na ziemi, aby posili si i odpocz przed polowaniem.
Tomek nie mg wprost doczeka si koca nocy. Bentley zachca go do drzemki,
lecz mimo kilkakrotnych usiowa nie zdoa zasn. Po raz pierwszy mia wzi udzia
w wielkich owach na dzikiego zwierza. Nie mg opanowa podniecenia, a na domiar zego
denerwowao go zachowanie si Bentleya. Przykucn on na ziemi i palc sobie najspokojniej
w wiecie fajk, rozmawia z krajowcami o jakiej uroczystoci, ktr nazywa korro-bori".
Jak wynikao z rozmowy, podczas takich uroczystoci krajowcy przyjmowali chopcw do
grona mczyzn. Poczone to byo z wieloma tajemniczymi ceremoniami, w czasie ktrych
wybijano modziecowi zb, lewy grny siekacz, na znak uznania go za dorosego. Caa
uroczysto przeplatana bya zabaw, tacami i uczt, a brali w niej udzia sami mczyni.
Ale ten Bentley to dziwny czowiek - myla Tomek ze zoci. - Akurat teraz, przed
rozpoczciem polowania zachciao mu si rozmawia o tacach i piewach!"
Odwrci si plecami do Bentleya i niecierpliwie spoglda w niebo. Nie mg
wypatrze najmniejszych oznak nadchodzcego dnia. Zapomnia nawet o tym, e na tej
szerokoci geograficznej przed wschodem soca panuje taka sama ciemno jak w peni
nocy. Dlatego te ogarna go nieopisana rado, gdy nie poprzedzone witem olbrzymie
soce pokazao si na niebie. Wrd owcw zapanowao oywienie. Bentley zaraz wyprawi
trzech tropicieli na zwiady. Lekkim krokiem szybko oddalili si w step i w krtkim czasie
zniknli zupenie wrd wysokiej trawy. Bentley wydoby z torby podrnej dymn rakiet,
za pomoc ktrej mia powiadomi myliwych z grupy poudniowej" i wschodniej"
o rozpoczciu nagonki. Niebawem cay oddzia ruszy w trop za zwiadowcami.
Okoo trzech godzin wolno posuwali si po stepie. Zwiadowcy nie dawali znaku
ycia. Tomka ogarnia ju niepokj, czy przypadkiem nie rozminli si z nimi, gdy naraz
jeden z nich wychyn z zieleni.
- Znalelicie kangury? - zapyta Bentley, podjedajc do niego.
- Tak, znalelimy. W nocy odeszy od wody wicej na pnoc - powiedzia krajowiec
aman angielszczyzn. - S teraz tam!
Miejsce popasu kangurw znajdowao si na wprost skalistych wzgrz.
- To niedobrze - zauway Bentley. - Obawiam si, e w takiej sytuacji grupa, ktra
- Ha, jeli tak przedstawia si caa sprawa, to rusz na poudnie. Krajowcy musz mi,
o ile zajdzie potrzeba, wskaza przewodnika stada, ebym si nie pomyli.
Bentley z niepokojem spojrza na chopca.
Ile to zarozumiaoci w tym pdraku - pomyla. - On gotw jest zepsu nam cae owy!"
Nie byo wszake czasu na dusze rozwaania. Bentley. wybra dwch krajowcw
i wytumaczy im krtko, na czym polegao ich zadanie. Tomek na swoim pony ruszy na
poudnie, tymczasem Bentley z reszt grupy oddali si w kierunku zachodnim.
Zaledwie Tomek pozosta sam z krajowcami, jego pewno rozwiaa si jak dym gasncego
ogniska. Co bdzie, jeli zmyli kierunek? Czy w razie koniecznoci naprawd potrafi
zawrci kangury? Z ukosa spojrza na jadcych obok niego Australijczykw. Zaniepokoi
si, ujrzawszy dwie pary to nakrapianych oczu badawczo wpatrzonych w niego.
- Czy dobrze jedziemy? - zagadn dla dodania sobie odwagi.
- Dobrze jecha, tylko wolniej - potwierdzi krajowiec. Powcign pony cuglami.
Jechali noga za nog. Tomkowi czas zacz si duy niezmiernie. Coraz czciej spoglda
na wschd, czy te przypadkiem nie ujrzy nadcigajcej drugiej grupy jedcw. Nie byo ich
jednak wida.
A to wpadem! - pomyla. - Zostaem dowdc grupy krajowcw i licho chyba wie, co mam
dalej z nimi robi? Na pewno ojciec ani pan Smuga nie postpiliby ze mn w ten sposb!
A jeli ci Australijczycy s zdrajcami i uprowadz mnie w step?"
W tej chwili brunatna rka chwycia pony za uzd i osadzia go w miejscu.
Tomek szybko zamkn oczy, oczekujc na zdradziecki cios, lecz zamiast uderzenia usysza
wysoki gos krajowca:
- Patrze, prdko patrze! Znak wida!
Otworzy oczy. Australijczycy wskazywali rkoma na zachd. W dali wzbijaa si rakieta,
snujc za sob ciemny ogon dymu. Nagonka ruszya! Tomek natychmiast zapomnia o swych
obawach. W myli powtrzy polecenie Bentleya:- Kiedy ujrzysz wypuszczon przeze mnie
dymn rakiet, ruszaj naprzd jakby gonio ci sto bengalskich tygrysw".
- Jedziemy, ile tylko koniom si starczy - krzykn do krajowcw. Uderzyli
wierzchowce pitami. Z miejsca ruszyli galopem. Trawa zacza umyka spod koskich
kopyt. Daleko na zachodzie rozlegy si gste strzay i przecigy krzyk nagonki.
Tomek chwyci rkoma za wysoki k sioda, ponagli pony do szybszego biegu.
Wyprzedzi krajowcw o kilka metrw, gdy nie byli oni zbyt dobrymi jedcami. Zapomnia
niemal o nich. Gna, nie ogldajc si za siebie. W pewnej chwili usysza krzyki:
- Strzelba! Strzelba! Strzelba!
Krtka przednia apa wyldowaa na jego karku, a jednoczenie otrzyma solidnego kopniaka
w kolano. Zakl po marynarsku. Wok rozbrzmiewaa ju burza miechu. Bosman
z Tomkiem szybko wycofali si z zagrody.
- Dwa zero dla kangurzycy - ze miechem wola Bentley.
- Szanowny pan nie byby tak wesoy, gdyby poczstowaa go tgim kopniakiem jak
mnie - odpar bosman z kwan min. - Widziaem wprawdzie w Hamburgu tresowane do
boksu kangury, ale kto tutaj t diablic tego nauczy, to ju naprawd nie wiem.
- Kangurw nie trzeba uczy boksowania, to jest ich normalny sposb walki - wyjani
Bentley. - Tak wanie walcz midzy sob i podobnie broni si przed ludmi.
- Wic uwaasz pan, e i te, ktre widziaem boksujce si w Hamburga, nie byy
specjalnie tresowane? - zdziwi si bosman.
- Jestem tego pewny - potakn Bentley. - Caa sztuka polega jedynie na oswojeniu ich
z widokiem ludzi i wiate.
Zawstydzeni zabawn przygod bosman i Tomek przestali interesowa si kangurami
zamknitymi w wwozie. Dla odmiany rozpoczli natomiast poszukiwania za strusiami. Raz
nawet zapucili si z Bentleyem i Tonym daleko w step.
Byo wczesne, gorce przedpoudnie. Grupka owcw wolno posuwaa si po
wyboistym paskowyu porosym do wysok traw. Tony pierwszy wypatrzy stadko
erujcych ptakw.
- Emu, tam, z prawej strony pagrka! Szybko zsiada z koni i nic nie mwi - ostrzeg
pgosem.
Pierwszy zsun si z wierzchowca. Reszta owcw natychmiast uczynia to samo.
Tony poprowadzi ich w kierunku pagrka o kopulastym wierzchoku. U stp wzniesienia
szybko wbili w ziemi paliki, do ktrych przywizali konie, po czym, zachowujc ostrono,
wczogali si na pagrek. Bentley wydoby polow lornetk. Wysunwszy gow z trawy,
zacz rozglda si za emu. Wkrtce wskaza rk kierunek.
Bosman i Tomek kolejno przygldali si przez lornetk oryginalnym ptakom. Stadko skadao
si z piciu dorosych okazw i czterech modych. Wysoko jedynego w stadku samca
wynosia okoo stu siedemdziesiciu centymetrw, natomiast samice byy nieco nisze.
Posiaday matowobrunatne i tawe upierzenie.
Tomek uwanie przyjrza si emu. Miay szyj krtsz ni bardziej znane mu z ilustracji
strusie afrykaskie i krtsze, opierzone od stawu skokowo-goleniowego nogi. Bardzo mae
skrzyda przylegajce do tuowia, byy zupenie niewidoczne. Boki gowy oraz gardziel
ptakw nie miay upierzenia. Do tych spostrzee Tomka, Bentley jako zoolog, doda, e nogi
emu zakoczone s trzema palcami, z ktrych najkrtszy jest zewntrzny, a wszystkie kocz
si silnymi pazurami.
Najwicej zaciekawienia wzbudziy w Tomku mode pisklta. Musiay by bardzo
aroczne, poniewa bez przerwy buszoway wrd trawy za poywieniem. Upierzenie ich
byo oryginalniejsze ni dorosych okazw. Pokrywaa je bowiem jeszcze pierwsza puchowa
szata, znaczona szecioma szerokimi, podunymi pasami.
Niestety owcy niezbyt dugo mogli obserwowa australijskie emu. Bosman, ktrego
rwnie niezmiernie zainteresoway pstrokate pisklta, nieopatrznie podnis si na nogi, aby
lepiej widzie, wtedy czujny samiec wypatrzy go i wszystkie strusie szybko umkny w step.
owcy pobiegli wprawdzie do koni i przez jaki czas cigali emu, lecz, mimo i ptaki
uciekay wolniej z powodu pisklt, pogo okazaa si bezskuteczna, wierzchowce bowiem
obawiay si dziwnego dwiku wydawanego przez pira pierzchajcych emu.
- Ale te z pana niezdara - oburzy si Tomek na bosmana. - Gdyby przez
nieostrono nie sposzy pan emu, moe udaoby si nam podkra do nich i chocia
pisklta schwyta.
Bosman zmarkotnia, bo i jemu wydawao si, e okazja naprawd bya ku temu
doskonaa, lecz Bentley wyprowadzi z bdu obydwch przyjaci wyjaniajc:
- Nie martwcie si, moi drodzy. Nie jestemy przygotowani do oww, a emu, chocia
nie s specjalnie bojaliwe, poznay ju, e ich najwikszym wrogiem jest czowiek. Nie tak
atwo je podej. Poza tym emu jednym uderzeniem swej potnej nogi moe zama
czowiekowi ko biodrow lub te zabi atakujcego psa.
- No, no, kto by si spodziewa takiej siy po ptaszysku - zdziwi si bosman. Ciekawe, czy ich jaja i miso dobre s do jedzenia? Bo przyznam si, e nawet apetycznie
wyglday te pisklaki.
- Pan tylko o jedzeniu mwi - mrukn jeszcze nachmurzony Tomek.
- Mczyzna susznego wzrostu, to nie maoletni pdrak, co byle czym si zaspokoi odparowa bosman. - Powiedz pan, panie Bentley, czy nadaj si one do jedzenia?
- Miso modych jest nawet bardzo smaczne - potwierdzi zoolog. -Z tuszczu za
starych okazw przygotowuje si olej, skuteczny podobno na rozmaite dolegliwoci.
- Nie przekonasz mnie pan, e prawdziwy rum jamajka nie jest najlepszy na wszelkie
chorbska i zmartwienia - zaoponowa bosman. - Sprawdziem to przecie na sobie nie raz!
- Znw pan zaczyna po swojemu - wtrci Tomek. - Prosz pana, ile maych wysiaduje
emu?
Bentley, jak zwykle to czyni w takich razach, obszernie wyjani:
Ratitae.
Struthio.
46
Rhea americana.
47
Dromaeus.
48
Casuarius.
44
45
Dinornites.
Apteryges.
To najlepszy sposb.
Tomek spojrza z oburzeniem. Clark, nie spostrzegajc, jego miny, mwi dalej:
- Emu szybko opada z si i w kocu biegnie ciko, niezgrabnie, niemal jak kaczka.
Mimo to ucieka dopty, dopki nie padnie martwy.
Bosman Nowicki wyd usta pogardliwie i rzek:
- No, askawy panie, taka zabawa nie dla mnie. Niech te ptaszyska biegaj sobie ze
swymi skrkami.
- Ja rwnie nie wezm udziau w takim polowaniu - doda Tomek. - Biedne emu...
Rozmowa urwaa si i w milczeniu dojechali do pastwiska. Nastrj Tomka poprawi si
natychmiast na widok ojca oraz pana Smugi, ktrzy przywitali ich serdecznie.
- Oto jest i Maa Gowa - zawoa Smuga na widok chopca. - Byem pewny, e nie
opucisz polowania na dingo.
- Dlaczego by pan pewny, e nie opuszcz polowania?
- Odziedziczye po ojcu yk do wczgi i przygd. Wystarczy choby szepn
polowanie", a pjdziesz nawet w najwikszym skwarze, aby wzi w nim udzia.
- Czy pan naprawd jest pewny, e ja mam tak yk"? - zapyta Tomek
podnieconym gosem.
- Z kadym dniem -coraz wicej jestem o tym przekonany.
- Wic mgbym zosta tak wielkim owc jak pan?! - zawoa uradowany Tomek.
- Jak ja? - zdziwi si Smuga, spogldajc z zaciekawieniem na chopca.
- Tak, tak! Musz z czasem zosta takim owc jak pan.
- A kt to naopowiada ci, e jestem takim wielkim owc? - indagowa Smuga,
ubawiony sowami Tomka.
- A kt by mg mi to powiedzie, jak nie bosman Nowicki? On zna chyba pana
najlepiej! - mwi Tomek z entuzjazmem. - To bosman wanie poinformowa mnie, e
w caym naszym gronie jest pan jedynym mczyzn, ktry ma wrodzon yk do owienia
zwierzt. Jake chciabym by rwnie takim odwanym owc!
- Nic o tym nie wiedziaem - powiedzia Smuga serdecznym tonem. - Chciabym mie
takiego syna, jak ty. Zobowizae mnie bardzo swoimi sowami. Myl, e tak jak tu
jestemy, bdziemy stanowili czwrk wyprbowanych przyjaci.
- Tak jak trzej muszkieterowie, o ktrych czytaem w powieci Dumasa - zawoa
Tomek z radoci.
- Co w tym rodzaju - potwierdzi Smuga.
- A to naprawd wspaniaa myl! - ucieszy si Tomek i kolejno ucisn wzruszonych
towarzyszy.
- Co tu si dzieje? - zaciekawi si Clark, ktry podczas tej rozmowy rozkulbacza
konie.
- Maa uroczysto familijna... tylko dla wtajemniczonych - mrukn niechtnie
bosman Nowicki. - No, a teraz, co tam sycha z naszymi dingo?
- Chodcie, pokaemy wam przygotowane puapki - odpar Wilmowski i ujwszy
Tomka za rk, ruszy pierwszy w gb pastwiska.
Tomek nie mg powstrzyma okrzyku podziwu, ujrzawszy niezmierzone mrowie
australijskich merynosw. Sprawiay one wraenie wielkich kbkw weny toczcych si
wrd trawy. Nawet zakrzywione rogi baranw niemal kryy si w gstej, puszystej, jakby
fryzowanej wenie.
- Ale tu musz by ich tysice! - zawoa.
- Kilkadziesit tysicy - poprawi go Clark. - Jeeli przez najblisze dwa lub trzy lata
nie nawiedzi tych okolic dugotrwaa susza, bd posiada kilkadziesit tysicy owiec.
- Co by si stao, gdyby zapanowaa dugotrwaa susza? - zapyta Smuga.
- Wwczas zamiast kilkudziesiciu tysicy merynosw miabym kilkadziesit tysicy
szkieletw bielejcych na spalonej piekielnym arem ziemi -odpar Clark. - Aby unikn tego
nieszczcia, musz zdoby si na wybudowanie studni artezyjskich. Na razie zadowalam si
tym, e w okolicy pastwisk znajduje si kilka niecek, w ktrych nad ranem zawsze mona
znale troch wody.
- Czy ma pan jakie dane, e tutaj teren nadaje si na budow studni artezyjskich? wtrci si do rozmowy Wilmowski.
- Krajowcy s tego pewni, a oni jakim, po prostu nie znanym nam, zmysem
wyczuwaj obecno wd artezyjskich.
- Ojcze, co to s wody artezyjskie? Wiem z geografii, i w Australii osadnicy buduj
studnie artezyjskie, ale nie syszaem o takich wodach" - zagadn Tomek.
- Widzisz, mj kochany, woda przesika przez przepuszczalne warstwy ziemi. Jeeli
w gbi natrafi na warstwy nieprzepuszczalne, spywa po nich i gromadzi si w pewnych
miejscach. Zdarza si, i woda trafia midzy dwie warstwy nieprzepuszczalne. atwo wtedy
odgadn, e znajduje si pod cinieniem powstaym z rnicy poziomu dna i powierzchni
warstwy przepuszczalnej. Wystarczy przewierci otwr przez nieprzepuszczalny strop, aby
woda sama wypyna, a czasem nawet wytrysna na powierzchni.
- U nas woda jest prawie tak cenna jak zoto - doda Clark. - Kiedy w 1879 roku
hodowca byda w Nowej Poudniowej Walii, kopic zwyk studni, przypadkowo natrafi na
51
Kochana Warszawa, grd krakowski, ho, ho! a al serce ciska, e ich widzie nie mona.
Co mi tam przy naszej Polsce wasza Australia z jej piekielnym upaem, suszami, powodziami,
stadami owiec i Bg tam jeszcze wie z czym! Przemierzyem ju prawie cay wiat, ale wierz
mi pan, e koci moje chciabym zoy tylko w polskiej ziemi...
Bentley umilk zaskoczony gwatownoci sw bosmana. Dopiero po duszej chwili
znw si odezwa:
- Nie chciaem urazi niczyich uczu. Powiedziaem jedynie, e pokochaem
Australi. Jak syszaem, nie moecie powrci teraz do wasnego kraju. Po co tua si po
wiecie? Moe tutaj moglibycie znale schronienie a do lepszych dla was czasw?
- Nie ma mowy o jakiej tam obrazie, prosz szanownego pana - pospiesznie zapewni
wzruszony marynarz. - Wybacz mi pan moe zbyt szorstkie sowa. Ot, prostak jestem, to
i pewno le si wyraziem, a pan przecie nigdy nie by w Polsce. Ach, szanowny panie, co za
widok przedstawiaj warszawskie ulice, czy te krakowski rynek, na przykad
w Noc Wigilijn! Biae patki niegu padaj na dworze, a w oknach domw jarz si wieczki
na choinkach... Poow ycia oddabym, eby mc to teraz ujrze...
Tomek westchn i przysun si do wzruszonego marynarza.
- Poczciwy bosman uwielbia nasz Warszaw - cicho powiedzia Wilmowski. Prawd mwic, to i ja rwnie odczuwam tsknot za rodzinnym miastem...
- Musi pan koniecznie odwiedzi Polsk - porywczo rzek Tomek. - Zaprowadz pana
w Warszawie do parku w azienkach i poka paac, w ktrym dawniej mieszkali polscy
krlowie. Tu przy nim pywaj w stawie pikne, biae abdzie. Ile to naobrywaem kar od
cioci Janiny za wczenie si po azienkach.
- Skorzystam z twego zaproszenia, gdy Polska odzyska sw niepodlego - zapewni
Bentley. - Warszawa musi by naprawd pikna, skoro j tak bardzo kochacie.
- Tak, tak, przyjedzie pan do Warszawy i zorganizuje nam wspaniay ogrd
zoologiczny - fantazjowa Tomek. - My za urzdzimy specjaln wypraw owieck, by
zowi jak najwicej ciekawych zwierzt do naszego ogrodu. Prawda, tatusiu?
- Prawda, kochany zapalecze! - przytakn Wilmowski miejc si. - Skoro
przygotowae posad dla pana Bentleya, to musimy postara si o zwierzta.
- Uczynibym to z wielk przyjemnoci - przyzna Bentley. - Powinnicie jednak i wy
zwiedzi najpikniejsze okolice Australii. Bdziemy przecie polowali w pobliu Alp
Australijskich, warto by wic obejrze Gr Kociuszki.
- Gr Kociuszki? - przerwa mu bosman Nowicki. - Czy to ta najwiksza gra
w Australii odkryta przez polskiego podrnika?
- Nie myli si pan. Polak, Pawe Strzelecki52, midzy innymi odkry na tym
kontynencie Alpy Australijskie i najwyszy ich szczyt nazwa Gr Kociuszki.
- Widzisz pan sam, kto wicej wart! - triumfowa marynarz. - Polak musia wam
nawet odkry najwiksz gr! Tacy my ju jestemy: do taca i do raca!
- Nigdy nie odwaybym si ujmowa zasug Strzeleckiemu, ktry dokona tutaj
wicej ni niejeden jego rodak - wyjani Bentley, umiechajc si do przekornego
marynarza.
- Czyby pan specjalnie interesowa si dziaalnoci Strzeleckiego? - zapyta
Wilmowski, zaintrygowany sowami zoologa.
- Od najmodszych lat nasuchaem si o nim niezwykych historii. W domu moich
rodzicw wiele mwiono o Strzeleckim. Musz zaznaczy, e mj dziadek, jako Polak po
upadku powstania listopadowego opuci Polsk i przywdrowa do Nowej Poudniowej
52
Polski podrnik, odkrywca i badacz Pawe Edmund Strzelecki urodzi si w Guszynie pod Poznaniem
24 czerwca 1797 roku.
W czasie dwunastoletniej wdrwki pozna niemal wikszo kontynentw wiata. Bada Ameryk Pnocn
i Poudniowa, wiele wysp Pacyfiku, Now Zelandi, skd przyby do Tasmanii i Australii. W drodze
powrotnej do Europy zwiedzi Japoni, Chiny i Pwysep Malajski, Filipiny, Indonezj i Egipt. W samej
Australii i Tasmanii przeby pieszo ponad czternacie tysicy kilometrw. Wszystkie podre odbywa na
wasny koszt.
Strzelecki w Australii przebywa w latach 1839-1844. Przedmiotem jego szczegowych bada bya Nowa
Poudniowa Walia. Jako geolog, Strzelecki stwierdzi istnienie tam wielu wanych dla rozwoju kraju mineraw,
odkry zoa zota i srebra. Na prob wczesnego gubernatora Australii Gippsa, Strzelecki zachowa
w tajemnicy wiadomo o znalezieniu zota. Podczas podry badawczych rodak nasz odkry Alpy Australijskie,
ktrych najwysze wzniesienie nazwa Gr Kociuszki. On pierwszy wskaza najbogatsz na kontynencie
krain i nazwa j na cze gubernatora - Gippslandem. Z Alp Australijskich przedar si na poudniowy zachd
do Port Phillip (dzisiejszego Melbourne), przechodzc z naraeniem ycia przez tereny pokryte gstym,
ciernistym skrobem, ktre dotd byy uwaane za nie do przebycia.
Podczas bada kontynentu dokona wielu" rnych pomiarw; po powrocie do Europy wyniki swych podry
i bada opisa w dziele o Australii i Tasmanii (dzieo pt. Physical Description of New South Wales and Van
Diemen's Land" wyda w Londynie w 1845 roku - polski przekad tego dziea ukaza si w Polsce drukiem po
raz pierwszy w roku 1958 nakadem PWN).
Za wybitne osignicia naukowe w Australii oraz za ujawnienie istnienia zota, krlowa Wielkiej Brytanii nadaa
Strzeleckiemu wysokie odznaczenie pastwowe. Strzelecki zmar w Londynie 6 padziernika 1873 roku. Do
dzisiaj istniej w Australii nazwy polskie nadane przez Strzeleckiego: Gra Kociuszki oraz miasto i dystrykt
Czarnogra, przekrcone przez Anglikw na Tarngulla"; nazwa Gry Adyny" nie przyja si. Na mapie
zamieszczonej w niniejszej ksice znajdzie Czytelnik nazwy miejscowoci zwizane z imieniem Strzeleckiego,
a nadane przez innych podrnikw i geografw dla uczczenia wanych odkry Polaka.
w gwiazdy byszczce na niebie. Wwczas, po raz pierwszy od kilku tygodni, usyszeli wycie
dingo...
Bentley przerwa opowiadanie. W tej chwili na stepie, w pobliu ogrodzenia
pastwiska, rozleg si dziwny gos, ktry brzmia jak skarga upiora. Niskie pocztkowo tony
staway si coraz wysze, a w kocu przeszy w przeraliwe skowyczenie. owcy drgnli
mimo woli, a Tomek przestraszony chwyci Bentleya za rami.
- Co to? - wyszepta. - Co to moe by?
- Dingo nadchodz - cicho odpar Tony.
- Tak, to gos dingo - potwierdzi Clark.
- Ale to realistyczne zakoczenie wspaniaej opowieci! - szepn Smuga.
- Niech pan powie jeszcze, co si stao z wypraw Strzeleckiego - poprosi
Wilmowski.
Bentley pgosem koczy opowiadanie:
- Dzikie psy przebywaj tam, gdzie mona, znale co do zjedzenia. Gos dingo
oznajmi wic podrnikom, e zbliaj si do kraca morderczego skrobu. Tak te byo
w rzeczywistoci. Wkrtce dotarli szczliwie, jakkolwiek bardzo wyczerpani, do Port
Phillip.
- Setny chop by z tego Strzeleckiego. Z takim mona by nawet pj do pieka
z uznaniem powiedzia bosman Nowicki. - Gdy usyszaem nieoczekiwanie to piekielne
wycie, mrowie przeszo po moim grzbiecie. Do licha z takim krajem, w ktrym dzikie psy
wyj po nocach jak upiory!
Przecigy skowyt rozleg si znacznie bliej. Jak echo odpowiedziay mu dalsze
gosy.
Na pastwisku zapanowa oywiony ruch. Owce zaczy si zbija w zwarte gromady.
Tupot racic miesza si z bekiem przestraszonych zwierzt. Krtki, urywany skowyt
rozbrzmiewa tu przy ogrodzeniu.
- Rozzuchwaliy si bestie - mrukn Clark. - Od dawna naley si im solidna porcja
oowiu...
- Chyba jest ich wicej ni jeden - szepn Tomek.
- Wydaje mi si, e trzy lub cztery dingo przebywaj w tej chwili w pobliu pastwiska
- odpar Smuga, wsuchujc si w skupieniu w gosy rozbrzmiewajce na stepie.
Przerwali rozmow. Rozleg si trzask amanych gazi. Pobliska kpa krzeww
zapada si w d. Niemal jednoczenie rozlego si skowyczenie dingo wewntrz ogrodzenia.
O kilkadziesit metrw od owcw zakotowao si na pastwisku. Ciemna masa owiec
zafalowaa w ucieczce.
- Przeklte dingo! Przedary si do stada! - zawoa Clark. - Pan Wilmowski i Tomek
niech pozostan tutaj, a my biegnijmy na odsiecz!
Clark, Lorenc, Smuga i Tony chwycili bro. Pobiegli wzdu ogrodzenia, aby odci odwrt
grasujcym na pastwisku dingo.
- Tomku, na wszelki przypadek przygotuj sztucer - poleci Wilmowski repetujc
karabin. - Dzikie psy przedostay si na pastwisko.
- Wydaje mi si, e do naszego dou rwnie wpad jaki dingo - doda Tomek.
- Prawdopodobnie, chocia zachowuje si zupenie cicho - potakn Wilmowski.
W odlegoci kilkudziesiciu metrw hukny strzay. Powstao nieopisane
zamieszanie. Owce rozbiegy si we wszystkich kierunkach, uciekajc jak najdalej od
ogrodzenia, a owcy strzelali bez przerwy.
- Uwaaj! - krzykn Wilmowski.
Zanim Tomek zorientowa si w sytuacji, jego ojciec strzeli trzykrotnie w kierunku
cienia pomykajcego tu przy ogrodzeniu. Inny ciemny ksztat przemkn o kilka metrw od
nich. Wilmowski strzeli jeszcze raz.
- Trafiony! - cieszy si Tomek.
- Na pewno mylisz si, lecz dingo chyba wpad do puapki - stwierdzi Wilmowski.
- Zabie go? - pyta Smuga, nadbiegajc na czele grupki mczyzn.
- Wcale nie miaem tego zamiaru - odrzek Wilmowski. - Dingo wystraszony bieg tu
przy ogrodzeniu prosto na nasz puapk. Strzelaem jedynie na postrach, aby go
zdezorientowa. Jeeli si nie myl, wpad do dou.
- Zaraz sprawdzimy - powiedzia Lorenc.
Pobieg do szaasu. Wrci po chwili z rczn latarni. Zapali j; wszyscy zbliyli si do
zapadni trzymajc bro w pogotowiu. Lorenc wysun rk z latarni poza krawd dou.
Wrd poamanych gazi resztek rusztowania byszczay dwie pary lepi.
- S! S, a dwa na raz! - zawoa Tomek.
Chwyci! ojca za rk i pochylony nad puapk ciekawie przyglda si dzikim psom.
Dingo olepione wiatem latarni wcisny si pod gazie lece na dnie dou. Po chwili
duy, powy eb wychyn z zieleni. Para tych lepi bysna zowrogo. W nocnej ciszy
rozbrzmiao przecige wycie... Tomek mimo woli cofn si za ojca.
Brr! Nie chciabym spotka si z nim w stepie pomyla.
Noc mina ju bez dalszych niespodzianek. Z nastaniem dnia sprawdzono reszt
zapadni. Na jednej z nich znaleziono zniszczone czciowo rusztowanie, lecz d by pusty.
W BURZY PIASKOWEJ
Bosman Nowicki wyszed przed dom i zacz rozglda si po obejciu farmy. Po
pewnej chwili spostrzeg Tomka przypatrujcego si umieszczonym w klatkach dingo.
Szybko podszed do chopca i powiedzia:
- Suchaj no, brachu! Nasze cae towarzystwo przygotowuje si do oww na emu.
Niezbyt mi pachnie to polowanie, poniewa Clark bdzie tam gra pierwsze skrzypce. Ciebie
te chyba nie zabior. Clark ma tylko pi szkap wytresowanych do tego rodzaju oww.
Przeznacz je na pewno dla Clarka i jego dwch pracownikw oraz, twego ojca i Smugi. Co
bdziemy robili wobec tego?
- Moemy sprbowa oswoi dingo. Bardzo chciabym mie takiego psa zaproponowa Tomek.
- Caa gra niewarta wieczki - odpar bosman niechtnie. - Syszaem, jak Bentley
mwi, e krajowcy oswajaj tylko szczeniaki, ktre i tak s potem do niczego. Podobno
trzeba je krzyowa z domowymi psami, aby mie pociech z ich potomstwa.
- Hm, szkoda! C wic bdziemy teraz robili?
- A co rzekby, brachu, na to, gdybymy tak na wasn rk wybrali si na emu?
- Czy tylko my dwaj? - zapyta Tomek zaintrygowany propozycj.
- Dwch, a dobrych, bracie, starczy czasem za setk. Zmajstrujemy sobie lassa kubek
w kubek podobne do tych, jakie zrobi Bentley i jeszcze raz sprbujemy szczcia.
- Jak sporzdza si takie lasso?
- Jest to zwyky dugi drg ze sznurow ptl na kocu, ktr zarzuca si emu na
szyj. No, co mylisz o tym?
- wietna myl! Zrobimy wszystkim nie lada niespodziank, jeli szczcie nam
dopisze.
Zaraz te, nie mwic o tym nikomu, zrobili sobie dwa lassa i przygotowali may
zapas ywnoci. Po wyjedzie wyznaczonej grupy na owy natychmiast osiodali swoje konie.
Nim soce zaszo, byli ju daleko na stepie.
W doskonaym nastroju jechali niemal ca noc, aby jak najbardziej oddali si od
obozu, gdzie obecnie przebywali ich towarzysze. Tomek nie powiadomi ojca o zamierzonej
wyprawie. Uwaa to za zbyteczne, przecie przed odjazdem z farmy ojciec poleci go opiece
bosmana.
W miar jak upywa czas na bezskutecznych poszukiwaniach emu, humory
ktra powoli przesza w zupen ciemno. Ledwo widoczne gwiazdy wydaway si mdymi
ognikami.
Nastpny dzie nie przynis zmiany. Bosman rozdzieli resztk wody miedzy
spragnione wierzchowce. Uspokoio je to na pewien czas. Uoyy si na ziemi przy cianie
parowu, chronic gowy przed natarczywym pyem. owcw rwnie drczyo pragnienie.
Manierki Tomka byy ju dawno oprnione, a bosman mia w swojej zaledwie
szklank herbaty z rumem. Od czasu do czasu nakania chopca do wypicia kilku kropel, lecz
sam nie zaglda do niej ju od wielu godzin.
Tomek okaza si dobrym towarzyszem w zej przygodzie. Sam rozdziela resztki
prowiantw, nie narzeka na, gd ani pragnienie i nie zgadza si, aby opiekun odstpowa
mu wasne mikroskopijne racje.
- Zawarlimy przyja i nie zgodz si na to, aby pan cierpia gd oraz pragnienie
przeze mnie - mwi z powag. - Ja nawet mog je mniej ni pan, gdy jestem o wiele
mniejszy.
Znw nastaa mczca, parna noc. Obydwaj przyjaciele dugo nie mogli zasn. Konie
coraz wicej drczone pragnieniem zachowyway si bardzo niespokojnie. Leeli wic,
rozmylajc, ile to zamieszania musiaa spowodowa ich niefortunna wycieczka. Obydwaj
byli przekonani, e burza piaskowa zmusia rwnie i Wilmowskiego do przerwania
polowania. Do tej pory z pewnoci powiadomiono go ju o ich nieobecnoci na farmie. Nie
ulegao wtpliwoci, e natychmiast zarzdzi poszukiwania. Przygnbieni smutnymi
mylami zapadli w kocu w niespokojn drzemk.
Kwik koni i tupot kopyt wyrway ich ze snu. W tej chwili rozlego si przecige
skowyczenie. owcy natychmiast porwali si z ziemi.
- Dingo! Przeklte dingo! - krzykn bosman chwytajc za karabin. Zanim zdoali odwin
zabezpieczon przez bosmana bro, w parowie
rozegraa si krtka, gwatowna walka. Konie przeraone napaci zgodniaego dingo
wyrway z ziemi krzewy, do ktrych przywizano je arkanami. W chwili gdy bosman
i Tomek podbiegli do nich, zaczy ucieka w panice. Naraz silna byskawica rozdara czarne
sklepienie nieba. Bosman ujrza dugi cie suncy za komi. Szybko przyoy karabin do
ramienia i strzeli. Przecige skowyczenie odbio si echem o skalne ciany.
- Trafiony! Trafiony! - krzykn Tomek.
Pobiegli w kierunku wyjcego dingo. Bosman natychmiast dobi go nastpnym
strzaem. Udali si zaraz na poszukiwanie koni. Po pgodzinie uciliwej wdrwki znaleli
si u wylotu parowu na step. Gorcy wiatr ze zdwojon si sypn im w twarze pyem. Nawet
wyrzucania puszki!
- Ostatecznie niech puszka zostanie. Teraz kadmy si spa. Moe prdzej
doczekamy si koca burzy piaskowej - zaproponowa Tomek.
- Dobra nasza! Kto pi, ten nie myli i si nabiera - pochwali bosman, uradowany
dobrym samopoczuciem chopca.
Uoyli gowy na siodach. Przymknli obolae oczy. Marynarz cieszy si, e jego
mody przyjaciel nie zdaje sobie sprawy z grozy pooenia, a tymczasem Tomek, kryjc twarz
przed przyjacielem, w milczeniu poyka zy. Ba si okropnej mierci z pragnienia i godu.
Rozmyla ze smutkiem o ojcu, ktry na pewno wyruszy ju na poszukiwania mimo burzy
piaskowej.
Gdy tylko ustanie ten gorcy wiatr, pieszo pjdziemy do obozu - postanowi w myli. - Och,
eby tutaj znajdowa si ojciec lub pan Smuga!"
W kocu zmczenie wzio w nim gr nad smutnymi mylami. Sen sklei mu
powieki, ale nawet wtedy nie zazna spokoju. Przynia mu si straszna burza na morzu.
Olepiajce byskawice rozdzieray niebo, biy pioruny... Aligator" znika co chwila pod
olbrzymimi falami przelewajcymi si przez pokad. Tomek sta na pomocie. Wydawa
rozkazy przeraonej zaodze. W pewnej chwili potna fala przewalia si przez pokad
i pogrya go w odmtach morskich. Chcia woa o ratunek, lecz woda zalewaa mu usta...
Zbudzio go silne szarpnicie za rami. Straszny sen pierzchn natychmiast. Szum fal
nie ustawa. Nawet siodo zastpujce poduszk byo mokre, a po twarzy Tomka spywaa
woda.
Boe, oszalaem z pragnienia!" pomyla przeraony.
Naraz usysza podniesiony gos bosmana:
- Wstawaj, brachu! To przeklty kraj! Dopiero co jzyki zasychay z pragnienia,
a teraz grozi nam utonicie. Jestemy w korycie jakiej wyschnitej rzeki. Wiejmy std, jeli
nie chcemy utopi si jak szczury!
Tomek otrzsn si z resztek snu. Wic to woda szumiaa naprawd! Maj nawet ca
rzek wody. Nie byo czasu na zbdne sowa; bosman wcisn mu w rce sztucer i swj
karabin.
- Zabieraj pukawki! Ja wezm sioda! - krzykn. - Wiejmy std czym prdzej!
Syszysz, jak woda wali parowem?
Tomek porwa swe ubranie. Natychmiast ruszy za obadowanym siodami bosmanem.
Woda chlupotaa pod ich stopami. Strumienie deszczu przyjemnie obleway rozpalone
ciaa. Niebezpieczestwo powikszao si z kad chwil, poniewa stan wody wzrasta
z zastraszajc szybkoci.
- A niech to...! - zakl bosman przekrzykujc szum wody. - Nie zdymy wydosta
si z parowu!
- Sprbujmy moe wspi si na wzgrze - doradzi Tomek.
ciany parowu byy bardzo strome, a ciemno nie pozwalaa na wyszukanie
odpowiedniego miejsca. Woda sigaa ju Tomkowi do pasa. W kocu bosman znalaz
agodniejszy stok. Najpierw pomg Tomkowi wspi si na bezpieczne miejsce, a potem
pomyla o sobie. Teraz rzuci sioda na ziemi. Usiadszy przy Tomku, zapyta:
- No i co, panie Strzelecki? Rozsychalimy si bez wody, jak stare beczki, a teraz
omal nie utonlimy w rzece.
- To prawda, w Australii nie mona nawet bawi si bez przeszkd. Wszystko dzieje
si na odwrt. Kto to mwi, e tutaj nie ma wody pod dostatkiem? - mrukn Tomek. Dziwny to kraj... Na wszelki wypadek niech pan lepiej nie nazywa mnie wicej imieniem
zmarego podrnika.
Przesdny bosman umilk natychmiast. Groz pooenia pogbiay byskawice
rozdzierajce czarne chmury. Guche grzmoty przetaczay si po stepie. Deszcz lat bez
przerwy strumieniami. Gorcy pnocno-zachodni wiatr zmaga si z nawanic nadcigajc
z poudnia.
Niefortunni owcy byli pocztkowo uradowani ulew. Strugi deszczu przynosiy
ochod, pozwalay ugasi pragnienie. Wkrtce jednak bryzgajcy potokami wody, silny wiatr
stawa si trudny do wytrzymania. Naleao poszuka odpowiedniejszego schronienia.
Po omacku ruszyli przed siebie, lizgali si po nagle rozmikej ziemi, przewracali, a
w kocu przycupnli za duym gazem, ktry chocia troch osania od bezporednich
uderze nawanicy. Burza z byskawicami i grzmotami trwaa a do rana. Tu przed
wschodem soca zapanowaa chwila ciszy. Tomek i bosman z uczuciem ulgi powitali
olbrzymie, palce soce, ktre wyonio si zza horyzontu.
- Kto je tam wie! Ulewa zmya wszelkie lady. C nam pomoe biadolenie?
Odpoczniemy do zachodu soca, a na noc ruszymy w dalsz drog. Krzy Poudnia bdzie
naszym drogowskazem.
- Jak to dobrze, e pan zna astronomi - pocieszy si Tomek. - Przynajmniej nie grozi
nam zabkanie. Sam nie mgbym odnale drogi do obozu.
Bosman zacz wyjania mu zasady ustalania w nocy kierunku na podstawie
obserwacji gwiazd oraz soca w czasie dnia. Dopiero przed zmrokiem wyruszyli w drog.
Poczciwy bosman z cikim westchnieniem zarzuci sioda na plecy. Z niepokojeni
obserwowa zmczenie malujce si na twarzy chopca. Wiele kilometrw dzielio ich jeszcze
od obozu. Czy zdoaj przeby t drog, zanim Tomek zupenie opadnie z si?
Znw szli na poudnie wzdu skalistego pasma wzgrz. Od czasu do czasu bosman
wspina si na wysze wzniesienia w nadziei, e ujrzy blask ognia poncego w jakim
obozowisku krajowcw. Byy to wszake prne wysiki. Ciemno nocy rozjaniay jedynie
gwiazdy byszczce na niebie. Dwukrotnie rozlegay si w pobliu wycia dingo, lecz teraz
bosman i Tomek witali je z uczuciem ulgi. wiadomo, e na tym pustkowiu znajduj si
jakie ywe istoty dodawaa im odwagi.
- Jeli dingo nie zdychaj tu z godu, to i my na pewno znajdziemy co do jedzenia mwi bosman. - Trzeba tylko bdzie za dnia wspi si na jaki wyszy pagrek i rozejrze
po tych wertepach. Moe uda si nam upolowa kangura? Nawet ykowata, jak postronek,
piecze jest lepsza ni nic.
- Taka piecze jest bardzo dobra, gdy... nie mona jej zje od razu - doda Tomek.
Toczc podobne rozmowy, wdrowali przez ca noc. Rankiem bosman stwierdzi, e
Tomek jest ju u kresu si. By najwyszy czas, aby zdoby poywienie. Zaraz te zacz
rozglda si w poszukiwaniu najdogodniejszego punktu obserwacyjnego. Wkrtce spostrzeg
do wysoki pagrek. Natychmiast ruszyli ku niemu. Zaledwie znaleli si na szczycie,
Tomek wyda okrzyk radoci.
- Jestemy uratowani! Oto wioska krajowcw! - zawoa.
- Ano, dobilimy jako do portu - ucieszy si bosman. - Na pewno najemy si tu
i wypoczniemy. Rozwimy teraz agle na caego.
Nadzieja na szybkie zaspokojenie godu dodawaa im si. Ranym krokiem schodzili
z pagrka do maej kotlinki, w ktrej znajdowao si kilkanacie szaasw. Wewntrz koliska
utworzonego przez nie tlio si ognisko. Byli ju w pobliu obozowiska, gdy naraz Tomek
zatrzyma si mwic:
- Omal nie zrobilimy gupstwa!
- Co teraz zrobimy?
Bosman nieznacznie spojrza w kierunku obozowiska krajowcw. Kilkunastu krajowcw
z broni w rkach przygldao si im wyczekujco. Zowrbne milczenie byo bardzo
wymowne.
- Co zrobimy? - powtrzy bosman. - Zwijamy manatki i ruszamy w dalsz drog.
Gdzie ci nie prosz, tam kijem wynosz". Zerknij tylko, jak oni nam si przygldaj. Ale to
nie s li ludzie. Nakarmili nas, a dopiero potem kazali odej. Pakuj resztk niadania do
torby, ja natomiast wygasz ogie. Im szybciej wyniesiemy si std, tym lepiej!
Bosman, nie odkadajc karabinu, starannie zadepta ognisko, po czym zacz
przeszukiwa swe kieszenie. W kocu wydoby skadany scyzoryk. Trzymajc go przed sob
kilkakrotnie otwiera i zamyka ostrza. Ruchy jego byy powolne i wykonywane w ten sposb,
aby widziano je dokadnie w obozie.
- Co pan wyrabia? - zapyta Tomek zdziwiony jego zachowaniem.
- Trzeba im zostawi co na pamitk - wyjani bosman, - Niech przynajmniej
wiedz, jak si z tym obchodzi.
Bosman owin scyzoryk w li i woy go do stojcego na ziemi blaszanego
kocioka. Bez dalszej zwoki zarzuci na plecy sioda i wraz z Tomkiem oddali si od obozu.
Wkrtce znaleli si na stepie.
Po zaspokojeniu godu wdrwka staa si troch mniej uciliwa. Na skutek nocnej
ulewy ziemia rozmika, spalona przez soce trawa niemal w oczach nabieraa ywej,
zielonej barwy. Bosman Nowicki zatrzymywa si co pewien czas. Uwanym wzrokiem
spoglda na przebyt ju drog. Wydawao mu si, e w pewnej odlegoci dostrzega kilka
czarnych postaci postpujcych za nimi. Przypieszy wic kroku, z niepokojem rozmylajc
o nadchodzcej nocy.
W godzinach popoudniowych zarzdzi krtki wypoczynek na maym pagrku, skd
wygodniej byo rozejrze si po okolicy. Bosman mia doskonay wzrok. Tote szybko
wypatrzy wrd wysokiej trawy kilka przyczajonych postaci. Nie chcc niepokoi chopca,
nie powiedzia mu do tej pory o ledzcych ich krajowcach. Teraz doszed do wniosku, e
naley przygotowa Tomka na ewentualne niebezpieczestwo.
- Suchaj brachu, licho wie, co to ma znaczy, ale wydaje mi si, e kilku krajowcw
poda za nami - powiedzia.
- Czy jest pan tego pewny? - zaniepokoi si Tomek.
- Jak tego, e ciebie widz. Specjalnie przystanem na tym pagrku, aby dokadnie
rozgldn si po stepie.
- Bdziemy strzelali co pewien czas, aby wskaza naszym waciwy kierunek! - doda
Tomek.
Zapomnieli o zmczeniu. Ranym krokiem ruszyli na poudnie. Od czasu do czasu
odzyway si ich karabiny, ktrym odpowiaday coraz blisze wystrzay. Niebawem ujrzeli
galopujcych jedcw. Pierwszy z nich znacznie wyprzedzi ca grup i gna jak wicher.
- C to za wspaniay jedziec pdzi tak do nas? - zdumia si Tomek.
- A kt by to mg by, jak nie twj ojciec albo Smuga? - odpar bosman.
By to Smuga. Ostro osadzi okrytego pian konia, zeskakujc na ziemi zawoa:
- Dokd to panowie si wybrali?
Bosman rzuci sioda na ziemi, usiad na nich i nie odzywajc si ni. sowem, zacz
nabija fajk tytoniem. Tomek widzc jego zmieszanie odpowiedzia:
- Chcielimy urzdzi samodzielne mae polowanie na emu.
- Och, teraz wszystko rozumiem - zacz Smuga wesoo. - W tym zapewne celu
zastosowalicie stary owiecki fortel Indian pnocnoamerykaskich.
- O jakim to fortelu pan mwi? - zapyta Tomek niepewnie.
- Indianie podchodz bizony ubrani w skry zwierzt, aby upi ich czujno. Wy, jak
widz, postanowilicie tropi emu, udajc konie. Prawdopodobnie z tego wzgldu pan
bosman Nowicki nosi sioda na plecach. No, jak uday si owy?
- Burza przeszkodzia nam w schwytaniu czterech emu - markotnie odpowiedzia
Tomek. - Szkoda, e nie wiedzielimy o tym indiaskim fortelu! Bosman nis sioda,
poniewa dingo sposzyy nasze konie. Pan Nowicki zaraz zabi jednego.
- Kogo zabi, konia? - zdziwi si Smuga.
- Nie konia, tylko dzikiego dingo, ktry bieg za komi - wyjani Tomek. - Potem
zacz la ogromny deszcz i omal nie utopilimy si w parowie.
W tej chwili nadjechaa reszta towarzyszy Smugi. Byli to marynarze z Aligatora".
Radosnymi okrzykami przywitali Tomka i bosmana. Gdy zsiedli z koni. Smuga zapyta
chopca:
- No i co byo dalej?
- Szlimy przez step, bardzo godni i zmczeni. Napotkalimy obozowisko krajowcw,
ktrzy dali nam troch jedzenia, nie zgodzili si jednak, abymy u nich odpoczli. Pniej
tropili nas. Obawialimy si ich i zaczlimy strzela na postrach. Wtedy usyszelimy wasze
strzay.
- Spisalicie si piknie, nie ma co - zgani Smuga. - Przejrzyjcie si w lusterku!
Wygld wasz na pewno zdziwi krajowcw, szli wic za wami prawdopodobnie powodowani
ciekawoci.
Obydwaj niefortunni owcy przejrzeli si w podanym przez Smug lusterku. Wybuchnli
miechem. Umazani byli zaschym botem, a twarz bosmana ponadto pokrywa trzydniowy
zarost.
- Gdzie jest Wilmowski? - zagadn bosman niezbyt pewnym tonem.
- Wilmowski i Bentley przetrzsaj wschodni poa stepu w poszukiwaniu was uspokoi go Smuga i zaraz poleci jednemu z marynarzy wystrzeli kilka dymnych rakiet.
Niebawem w dali ukazaa si ciemna smuka dymu.
- Spostrzegli nasz sygna! - odrzek Smuga. - Moemy wraca do obozu. Nasi
towarzysze przybd tam za nami.
Bosman i Tomek dosiedli koni, ktre zabrano w rezerwie. Ruszyli natychmiast
w drog.
- Skd wiedzielicie, e postradalimy konie? - zapyta Tomek, podjedajc do
Smugi. .
- Dzisiejszej nocy wasze wierzchowce powrciy bardzo zmczone do obozu.
Rozpoznalimy twego pony. Natychmiast posalimy goca do Watsunga, aby sprawdzi, co
oznacza wasanie si kuca po stepie. Wwczas dopiero dowiedzielimy si, e cztery dni
temu wyruszylicie na polowanie. Watsung nie niepokoi si o was, gdy by przekonany, e
przebywacie z nami. Obawialimy si, czy przypadkiem nie spotkaa was jaka przygoda
podczas burzy piaskowej, ktra nas zmusia do przerwania oww. Podzielilimy si na dwie
grupy i rozpoczlimy poszukiwania.
- Czy ojciec jest bardzo zagniewany na mnie? - dopytywa si Tomek niespokojnym
gosem.
- Nie, przecie wiedzielimy, e jeste razem z bosmanem Nowickim. Po prostu
obawialimy si, czy przypadkiem nie spotkao was co zego. Australijskie burze piaskowe
powoduj wiele szkd i nieraz stwarzaj niebezpieczne sytuacje. Na szczcie gorcy wiatr,
ktry nis z wntrza kontynentu chmury pyu, natrafi na prdy powietrzne napywajce
z poudnia. Spowodowao to gwatown ulew i burz.
- Dziki niej przepukiwalimy nasze garda, ktre byy suche jak wiry - wtrci
bosman. - Tak, tak, niech mi nikt nie gada, e tutaj brak urozmaicenia oraz rnych
niespodzianek.
- Mielicie duo szczcia - doda Smuga. - Burza piaskowa trwa niekiedy kilka dni
i do rzadko koczy si w taki sposb, jak ta ostatnia.
- Nie bd tego zbyt pewny. Zwaszcza noce s tam pene niezwykego czaru.
Niektrzy ludzie z wasnej woli spdzaj w buszu wiksz cze swego ycia. Zwiemy ich
tutaj buszmanami. Znajdziesz wrd nich zawiedzionych w swych nadziejach poszukiwaczy
zota oraz ludzi, ktrzy co pewien czas wyjedaj z miast w poszukiwaniu przygd na onie
natury.
- Czym oni znw tak zachwycaj si w tym lesie? - zapyta Tomek.
- Nie jest to atwe do wytumaczenia. Pocztkowo trudno przyzwyczai si do buszu.
Przeraaj w nim niezmierzone przestrzenie, brak ludzi, trudnoci i niebezpieczestwa ycia
na pustkowiu. Po pewnym jednak czasie ten wanie bezkresny gszcz zaczyna przyciga
czowieka do tego stopnia, e trudno mu y bez niego i pragnie stale w nim przebywa. Jest
to jakby zew buszu.
- Wydaje mi si to bardzo dziwne - powtpiewajco odezwa si Tomek.
- Ju pierwotni mieszkacy Australii ulegali czarowi buszu. W zwizku z tym
powstaa wrd nich pewna legenda. Ot wedug poda krajowcw, w obokach yje
czarodziejka, ktra niekiedy przybywa na ziemi, niesiona na liciach przez powiew wiatru.
Czarodziejka ta nad obszarami, buszu zwouje narad duchw. W tym czasie, snujc
niewidzialn ni, przywizuje ni do siebie coraz wicej ludzi. Gdy czowiek omotany
przdziwem opuci busz, odczuwa nieukojon tsknot, dopki do nie powrci. Musisz
uwaa Tomku, aby i ciebie nie spotkaa podobna przygoda. Nie chciaby ju wtedy opuci
Australii.
Tomek spojrza na Bentleya powanym wzrokiem i odezwa si cicho:
- Kto wie, moe takie czarodziejki istniej naprawd. I to nie tylko w Australii.
W kadym razie bosmanowi Nowickiemu, mojemu ojcu i mnie nic tu od nich nie grozi.
Czarodziejka unoszca si nad Warszaw dawno ju omotaa nas swoj nici.
Bentley zaduma si.
- Jestem ciekaw, czy spotkamy buszmanw? - przerwa Tomek milczenie.
- Bdziemy wdrowali w pobliu zotodajnych terenw - odpar Bentley.
- Wielu niefortunnych poszukiwaczy zotego runa przedzierzgno si w buszmanw.
Jest wic moliwe, e zetkniemy si z nimi.
- Chciabym tak jak Strzelecki znale w Australii zoto - szepn Tomek.
- A co by z nim zrobi? - zapyta Bentley z umiechem.
- Zaraz zaoybym w Warszawie pikny ogrd zoologiczny - powiedzia Tomek bez
namysu.
Na podobnych rozmowach szybko schodzi im czas. Zanim Tomek zdy znudzi si
i odezwa si uprzejmie:
- Witam panw i winszuj zrcznoci. Radz zaoszczdzi sobie wszelkiego trudu i po
prostu zastrzeli tego szkodnika.
- Nie mamy zamiaru zabija tak wspaniaego zwierzcia - oburzy si Wilmowski. Zabierzemy je z sob do Europy.
- Czyby panowie trudnili si owieniem zwierzt? - zdziwi si nieznajomy.
- Odgad pan - potwierdzi Wilmowski. - owimy zwierzta do ogrodw
zoologicznych. Mj towarzysz, pan Bentley, jest dyrektorem ogrodu zoologicznego
w Melbourne.
- Bardzo mi przyjemnie pozna panw - odpar nieznajomy. - Jestem Allan. Moja
farma hodowlana znajduje si nie opodal. Zrobi nam panowie wielk przyjemno,
odwiedzajc nas na tym pustkowiu. ona moja ucieszy si wizyt panw.
owcy przywitali si z.Allanem, a Tomek nie omieszka zaraz zada mu pytania:
- Dlaczego nazwa pan tak odwane zwierz szkodnikiem?
- Nie przecz, e szare kangury s bardzo wojownicze i odwane, lecz tym niemniej
mno si tutaj zbyt szybko. One zjadaj moim stadom doskonal traw. Od kiedy krajowcy
i dingo wynieli si dalej na zachd, kangury pojawiaj si jak grzyby po deszczu. Tote
midzy osadnikami a kangurami toczy si stale zaarta walka. Jeeli my ich nie wytpimy, to
one wygnaj nas std w krtkim czasie - wytumaczy Allan.
- No, ten schwytany przez nas kangur nie bdzie panu wicej szkodzi - wtrci
Wilmowski.
- Wydaje mi si, e nadjedaj towarzysze panw - zauway Allan. By to bosman
Nowicki i Smuga. Zeskoczyli z koni. Wilmowski przedstawi ich Allanowi, ktry zaraz
ponowi zaproszenie.
- Teraz musimy zaj si zowionymi kangurami - poinformowa go Wilmowski. Nasi towarzysze rwnie schwytali jedno zwierz. Naley przetransportowa je do obozu
znajdujcego si w pobliu. Nazajutrz jednak odwiedzimy pana z prawdziw przyjemnoci.
- Oczekujemy panw. Moja farma ley w dole strumienia, tu na skraju zaroli - doda
Allan, po czym odjecha w kierunku domu.
Niebawem przyby wz z duymi klatkami. Kangur broni si z uporem przed
zamkniciem, lecz owcy wsplnymi siami umiecili go w skrzyni i zaadowali na wz. Taki
sam los spotka kangura schwytanego przez Smug. owcy powrcili do obozu. Reszt dnia
spdzili na omawianiu planu na najblisze dni.
Wieczorem, wkrtce po uoeniu si do snu, usyszeli ttent konia. Wszelkie
Zdrobnienie od Sara.
na pewno nie udaoby si odnale dziewczynki. Co najwyej jeszcze kilka osb mogoby
zabdzi w gstwinie.
- Przecie ta Sally musi by bardzo przeraona swoim pooeniem - denerwowa si
Tomek.
- Oczywicie, e nie jest to dla niej przyjemne - przyzna Bentley. - Mimo to naley
wzi pod uwag, e dzieci zamieszkae od urodzenia w pobliu buszu przyzwyczajaj si do
niego. Noce w lesie nie s znw tak straszne, od chwili gdy dingo wyniosy si z tych okolic.
- Co ona uczyni, jeli w podpeznie do niej? - zapyta Tomek, ktry sam obawia si
ww.
- To prawda, e jest ich tutaj bez liku - odpar Bentley. - Na szczcie wypadki
uksze nie zdarzaj si zbyt czsto. Nawet dzieci osadnikw wiedz, e jedynym ratunkiem
po ukszeniu jest wycicie noem miejsca zakaonego jadem.
- No, szanowny panie! Moliwe, e australijskie pdraki nie przestrasz si w lesie
byle krzaka - ostro powiedzia bosman Nowicki. - Ale nie gadaj pan takich gupstw, za
przeproszeniem. Nigdy nie uwierz, aby dwunastoletnia dziewczynka wyrna sobie sama
kawaek ciaa. Jeli natomiast teraz nie moemy w niczym pomc tej bieduli, to kimnijmy si
troch.
- Bosman ma suszno, gadanin nic nie zwojujemy - popar go Wilmowski. - Lepiej
nabierzmy si przed poszukiwaniami.
Po raz drugi tego wieczora owcy udali si do namiotw. Tomek dugo nie mg
zasn. Rozmyla o zaginionej Sally. Przypomniaa mu si opowie Bentleya o sawnym
podrniku Strzeleckim, ktry omal sam nie zagin w morderczym skrobie. Zaraz te poczu
zimne mrowie wdrujce po plecach na sam myl o straszliwym losie biednej dziewczynki.
Usn bardzo pno, lecz zerwa si z posania przed witem razem z towarzyszami.
Natychmiast zacz sioda swego pony.
- Tomku, lepiej pozosta w obozie - zwrci si do syna ojciec, widzc jego
podniecenie.
- Jestem tego samego zdania - popar go Bentley. - Nie znasz okolicy, Tomku atwo
moesz straci orientacj w rozlegym skrobie.
Po nie przespanej nocy Tomek nie mia zbyt wielkiej ochoty do wczgi w gstwinie,
ale uwagi opiekunw podraniy jego dum. Odpar wic zaraz:
- Ostatecznie mog z wami nie wchodzi w skrob. Przydam si chyba jednak na
farmie, skoro wszyscy doroli wyruszaj na poszukiwania.
- Moe masz i suszno - przyzna Wilmwski. - Musisz mi przyrzec, e nie zrobisz
ZAGUBIENI W SKROBIE
Tomek pozosta w domu z matk nieszczsnej dziewczynki. Pani Allan krztaa si
w kuchni przygotowujc obiad dla uczynnych ssiadw. Bya przemczona, podenerwowana
i prawie zrozpaczona zaginiciem creczki. Tomek zachowywa si cichutko, wreszcie
wyszed przed dom. Usiad na awce stojcej pod rozoystym drzewem.
Nawoywania mczyzn biorcych udzia w poszukiwaniach dawno ju ucichy
w gstwinie.
Tomkowi czas wolno pyn na rozmylaniach. Oczywicie pocztkowo przedmiotem
tych rozmyla bya zaginiona Sally. Wkrtce jednak uwag jego zwrciy papugi
napeniajce wrzaskiem pobliskie zarola. Fruway swawolnie z gazi na ga, byskajc
pomidzy listowiem rnokolorowymi pirkami. Tomek przyglda si barwnym krzykaczom
fruwajcym wrd krzeww. Z alem powraca myl do przyrzeczenia danego ojcu. Mae
i due papugi byy takie wesoe, wyglday tak licznie, e zacz si zastanawia, w jaki
sposb mgby obejrze je z bliska, nie amic danego sowa. Rozgldajc si dokoa,
zupenie nieoczekiwanie ujrza opodal zabudowa farmy psi bud, a przed ni lecego
modego psa patrzcego w jego kierunku.
Wyglda zupenie jak schwytany przez nas dingo" mrukn Tomek.
Przez dusz chwil chopiec i zwierz przygldali si sobie wzajemnie. Nagle pies
powsta na cztery apy, machajc przyjanie ogonem. To wanie podsuno Tomkowi pewn
myl. Przecie mgby z nim pospacerowa obok zaroli. Wtedy przyjrzaby si miesznym
papukom, a jednoczenie byby bezpieczny majc przy sobie takiego opiekuna. Pobieg do
domu, aby uzyska zgod pani Allan. Zatrzyma si w progu niezdecydowany, albowiem
zatroskana i zmczona po nocnym czuwania kobieta usna siedzc w fotelu.
Nie mog przecie budzi jej teraz - pomyla Tomek. - Wyglda na bardzo wyczerpan. Nic
si nie stanie zego, jeli pospaceruj z psem w pobliu domu. Wystarczy mi kilkanacie
minut na przyjrzenie si papukom".
Nie namyla si duej. Zabra swj sztucer z werandy, po czym wybieg na
podwrze. Pies powita go machniciem ogona, jak dobrego znajomego. Tomek odwiza
smycz. Obydwaj pobiegli ochoczo w kierunku zaroli.
Zaledwie znaleli si na skraju buszu, Tomek zaraz przesta rozmyla o danym ojcu
przyrzeczeniu. Pstrokate, zabawne ptaki pochony go cakowicie.
Cacatuinae.
Papugi zamieszkuj wszystkie czci wiata z wyjtkiem Europy. Znamy ich przeszo 6000 gatunkw,
a wszystkie swym rozmieszczeniem zwizane s cile z lasem. Szczeglnie bogato s one reprezentowane
w Ameryce i Australii oraz na ssiednich wyspach; mniej licznie wystpuj w Afryce i Azji poudniowej.
Oglnie odrniamy dwie rodziny papug: szczecinko jzyczne i gadko jzyczne.
58
59
ruszy przed siebie wszc przy ziemi. Byo ju pne popoudnie. Pies nie przystawa ani na
chwil; kluczy w gszczu, ale w zachowaniu jego nie byo wida niepewnoci. Gdy Tomek
przywoywa go do siebie, przybiega na chwil, poszczekiwa radonie, lecz zaraz rusza
dalej, wszc bez przerwy. Tomek ju nie mia wtpliwoci, e by on na czyim tropie
i zachca do poszukiwa.
Kogo on szuka? - zastanawia si. - Moliwe, e trafi na lady jedcw przetrzsajcych
skrob w poszukiwaniu dziewczynki, a moe te..."
Serce zaczo bi ywiej w jego piersi. Przecie pies mg natrafi na lad zaginionej Sally.
- Szukaj piesku, szukaj - zawoa zachcajco.
Pies machn ogonem. Pobieg pewnie przed siebie. Tomek zapomnia o strachu.
Jeeli mczyni biorcy udzia w poszukiwaniach nie znaleli Sally do tej pory, to na pewno
bd przetrzsali gszcz w dalszym cigu. Wczeniej czy pniej powinien natkn si na
nich. Wobec tego postanowi sprawdzi, czyim ladem dy pies. Bieg szybko za pewnym
siebie zwierzciem. Naraz krzykn radonie. Skrob stawa si rzadszy. Midzy drzewkami
przewitywaa wolna przestrze.
Tomek zatrzyma si na skraju polany. Nie opodal pyn strumyk, na brzegu ktrego
schwytano w dniu poprzednim dwa szare kangury. Lecz co to? Pies podbieg do sporej kpy
zaroli. Poszczekujc cicho, spoglda na Tomka.
Czego on tam szuka?" gowi si chopiec.
Zbliy si ostronie do krzeww. Pies da nura w gstw zieleni.
Oho, nie ma gupich! - pomyla Tomek. - Nie mam zamiaru znw zabdzi, wol pozosta
na polanie".
Przystan przed zarolami. Po duszej chwili pies wybieg z gstwiny. Skomlc
aonie, otar si o nogi chopca, kilka razy to zblia si do krzakw, to zawraca, jakby
zaprasza go w ten niezbyt zachcajcy gszcz.
Tomek zamyli si. Przecie Sally z pewnoci nie moga znajdowa si w tych
krzewach, poniewa z tego miejsca atwo byo trafi do farmy.
Nagle przyszo mu do gowy straszliwe podejrzenie. Moe jadowity w uksi Sally
i teraz biedna dziewczynka ley martwa w tym pustkowiu?
Najlepiej zrobi uciekajc std czym prdzej - pomyla. - Jeli uksi j w, to i mnie moe
spotka ten sam los."
Zaraz zawstydzi si wasnego tchrzostwa. Co powiedziaby o takim zachowaniu
bosman Nowicki? Czy mgby spojrze w oczy Smudze lub ojcu? aden z nich na pewno nie
zawahaby si w takiej sytuacji.
- Wic ty jeste Sally, ta zaginiona dziewczynka, ktrej wszyscy szukaj od wczoraj? niedowierzajco rzek Tomek.
- Jestem Sally Allan - odpara. - Czy naprawd wszyscy mnie szukaj? Bo ja
mylaam, e zapomnieli o mnie.
- Oni szukaj ciebie w skrobie, a tymczasem ty znajdujesz si w kpie zaroli
w pobliu strumienia - wyjani Tomek. - Dlaczego nie wrcia do domu? Przecie std
bardzo atwo trafi do farmy.
- Nie mog wydosta si z tego okropnego dou. Noga, moja noga, spojrzyj tylko na
ni! - odpowiedziaa i zy ukazay si w jej duych oczach. - Och, jak boli!
Tomek spojrza na jej lew nog. Bya mocno spuchnita w kostce ponad stop.
- Moe w ci uksi? - powiedzia zaniepokojony.
- Nie, to nie w. Wpadam niespodziewanie do tego dou i wtedy co strasznego
zrobio si z moj nog. Nie mog oprze si na niej, nie mog w ogle wyj std. Gdyby nie
ty, umarabym tu chyba z blu i... godu.
Tomek poczerwienia z przejcia.
- Ju nie masz si czego obawia. Mam tu sztucer, tylko... upuciem go staczajc si
w t jam.
- To ty ju umiesz strzela? - zaciekawia si ocierajc rk zy. Tomek poda jej
wasn chusteczk.
- Zabiem nawet tygrysa, ktry wydosta si z klatki na statku - odpar Tomek niby to
obojtnie.
- Naprawd?
- Mam jego fotografi. Zastrzeliem rwnie duego kangura! owi z moim ojcem
dzikie zwierzta.
- Jeste bardzo odwany - przyznaa Sally. - Tatu mj opowiada mi o was.
Postanowiam pj do waszego obozu. Wyobra sobie, e do tej pory nie widziaam owcw
zwierzt Wymknam si z domu i przybiegam na polan. Gdy przechodziam w pobliu
tych krzeww, ujrzaam mae wallabi60. Chciaam schwyta je dla was na pamitk. Wtedy
wanie wpadam do tego okropnego dou. Krzyczaam z blu, pakaam, ale nikt nie
przychodzi na pomoc. Czekaam ca noc, a potem usnam i ty przyszede. Nie zostawisz
mnie na pewno tutaj samej?
Wallabi - nazw t obejmuje si szereg drobnych gatunkw zwierzt zblionych do najwikszych kangurw
budow dugich tylnych i krciutkich przednich koczyn.
60
Z pocztku wszystko szo jak najlepiej. Wkrtce jednak Sally zacza stawa si"
coraz cisza. Tomek musia urzdza czstsze odpoczynki. Nastaa noc. Tomek wydobywa
ju z siebie resztki si, gdy na szczcie ujrzeli ognisko ponce przy farmie.
- Spjrz! Na pewno zebrao si wielu ssiadw! Wszyscy czuwaj przy ognisku zawoaa Sally.
- Doszlibymy wczeniej do domu, tylko staa si dziwnie cika. Zapewne napia
si za duo wody - zrzdzi Tomek.
- Wcale nie piam duo wody - oburzya si. - To noga puchnie coraz wicej i przez to
staj si cisza.
- Moe masz suszno. Nie pomylaem o tym.
Dwigajc Sally, zblia si do ogniska, przy ktrym siedziaa gromada mczyzn.
Dingo szed obok dzieci strzygc uszami.
- Tatusiu! Mamo! - krzykna Sally. Mczyni przy ognisku znieruchomieli,
nasuchiwali.
- Na lito bosk, to gos Sally! - krzykn Allan, zrywajc si na rwne nogi.
- Sally, najdrosza Sally, gdzie jeste? - woaa matka.
W krg wiata rzucanego przez ognisko wszed pnagi Tomek, uginajc si pod
ciarem siedzcej mu na plecach dziewczynki. Wszyscy oniemieli na ten widok. Nie byli
pewni, czy nie ulegaj zudzeniu. Chopiec opad na kolana. Zsadzi Sally na ziemi. Potem
powid wzrokiem po zaskoczonych farmerach.
- Ja... znalazem... Sally... - powiedzia rwcym si z wyczerpania gosem.
Trudno byoby opisa wszystko, co nastpio pniej. Mczyni na czele z pani
Allan podbiegli do dzieci. Pani Allan omal nie udusia Tomka tulc go mocno do piersi, a pan
Allan bardzo wzruszony uciska serdecznie jego do.
Tomek z trudem panowa nad wasnym podnieceniem. Ogromna rado i duma
rozpieray mu piersi. Modzi i starzy farmerzy podchodzili do kolejno i z powag
winszowali sukcesu. Dzikowali, jakby uratowa ich wasne dziecko. Na samym kocu
zbliyli si przyjaciele. Smuga pierwszy wycign prawic mwic:
- Niewielu modych ludzi w twoim wieku moe pochwali si zabiciem tygrysa;
Wszake dzisiaj dokonae znacznie wikszego czynu. Dla uczczenia tego dnia zapraszam ci
na nastpn wypraw do Afryki.
Drugim z kolei by Bentley. Trzymajc w mocnym ucisku ma do Tomka,
powiedzia:
- Wrd krajowcw australijskich istnieje zwyczaj urzdzania uroczystoci, w czasie
zaniepokojone rodziny i pilne prace. owcy rwnie musieli powrci do obozu. Przed
odjazdem obiecali Allanom, e odwiedz ich nastpnego dnia.
NIEMY PRZYJACIEL
Caodzienne bdzenie po skrobie oraz niezwyke przeycia zmczyy Tomka tak
bardzo, e po przybyciu do obozu, zaledwie przyoy gow do poduszki, zasn natychmiast
twardym snem. Nastpnego dnia, dopiero okoo poudnia, obudzio go lekkie askotanie po
twarzy. Nie otwierajc oczu machn rk, aby opdzi si, jak przypuszcza, od jakiego
natrtnego owada. Po chwili znw poczu askotanie. Nacign koc na gow i usiowa spa
dalej. Mimo to nie zazna spokoju. Oto jaka dziwna istota wtargna pod przykrycie. Tego
byo ju Tomkowi za wiele. Rozgniewany, energicznie odrzuci koc, siadajc jednoczenie na
posaniu.
- A skd ty si tutaj wzie? - zawoa zdumiony, ujrzawszy, kto by sprawc
wytrcenia go z bogiego snu.
Dingo, pupil Sally, przywarowa obok niego. Zawzicie macha puszystym ogonem,
a w psich mdrych lepiach czaiy si byski wesooci, jakby wiedzia, e spata chopcu
figla.
- Skd si tu wzie? - Tomek ponowi pytanie.
Dingo dwign si. Otar eb o piersi chopca, lizn go szorstkim jzorem po brodzie,
po czym pobieg do otworu w namiocie. Teraz odwrci si i spoglda wyczekujco.
- Aha, chcesz zapewne, abym wyszed z tob? - domyli si Tomek. Pies
odpowiedzia szczekaniem. Gos jego brzmia inaczej ni zwykych psw. Chrapliwe
szczknicia przemieniay si w cichy, urywany skowyt.
- Co tu si dzieje, Tomku - zapyta Wilmowski, zagldajc do namiotu.
- Spjrz tatusiu! Dingo przybieg za nami z farmy do obozu. askota mnie po twarzy.
Jakie to mie psisko!
- Chod do mnie, Dingo! - zachca Wilmowski, wycigajc rk. Pies najwidoczniej
nie mia ochoty do zawierania dalszych znajomoci. Pooy si na ziemi, zjey na karku
sier i w milczeniu szczerzy ky.
- Ho, ho! Widz, e on tylko ciebie uzna za swego przyjaciela - zauway
Wilmowski.
- Dingo, tak nie mona, to przecie jest mj ojciec - skarci Tomek psa.
Podbieg do ojca i zarzuci mu rce na szyj. Dingo ciekawie przyglda si tej scenie. Tomek
przywoa go, a kiedy podszed do nich, powiedzia:
- Dingo! Taki mdry piesek jak ty na pewno przywita si z moim ojcem!
Nie tylko maa Sally bya zachwycona darem Tomka. Matka jej bowiem przez cay czas
spogldaa wzruszona na dzielnego chopca, teraz za wtrcia si do rozmowy:
- Jak si ciesz, e bdziemy mieli twoj fotografi, Tommy. Naprawd sprawie nam
wielk przyjemno. Bardzo ci dzikujemy! Sally, kochanie! Ty rwnie powinna ofiarowa
co Tommy'emu dla upamitnienia tak cennej dla nas znajomoci. Przecie Tommy odda
nam wielk przysug!
- Masz racj, mamusiu! Musz da co Tommy'emu na pamitk. Nie wiem tylko, co zafrasowaa si Sally.
- Najlepiej zapytaj, co sprawioby Tommy'emu najwiksz przyjemno - doradzia
matka.
- Powiedz zaraz, co chcesz mie ode mnie na pamitk? - zwrcia si Sally do
Tomka. - Niestety nie mam tak piknej fotografii jak ty!
Tomek coraz bardziej zakopotany milcza uparcie. W ogle nie by pewny, czy
wypada prosi o jakkolwiek pamitk. Wprawdzie chcia zaimponowa dziewczynce
ofiarowujc jej fotografi, na ktrej tak wspaniale wyglda na prawdziwym soniu, lecz nie
przewidzia, e taki w rzeczywistoci drobiazg sprawi mu tyle kopotu. C mia teraz
odpowiedzie? Zafrasowany spojrza proszco na ojca, lecz ten, rozweselony zmieszaniem
zawsze rezolutnego syna, wcale nie mia zamiaru przyj mu z pomoc. Wszyscy tumili
miech patrzc na niego.
A to wpadem straszliwie - pomyla Tomek. - Ju chyba nikomu nie podaruj w przyszoci
swojej fotografii."
Sta zaczerwieniony, nic nie mwic. Natomiast maa Sally nie czua oniemielenia.
Zupenie widocznie, na rwni ze starszymi, bawia si zmieszaniem chopca, a poza tym
naprawd chciaa ofiarowa mu jak pamitk. Przecie to by owca dzikich zwierzt, ktry
sam zabi tygrysa i kangura! adna z jej przyjaciek nie moga pochwali si tak
znajomoci. Gdyby tylko zechcia pisywa do niej listy...
Podniecona nadziej usiada na ku i odezwaa si stanowczo:. - Tommy, musisz
natychmiast powiedzie, co chciaby otrzyma ode mnie!
Tomek westchn cichutko. Z niezmiernym alem pomyla, dlaczego to w Australii
nie ma na przykad trzsienia ziemi? Gdyby w tej chwili dom zadra w posadach, Sally
i wszyscy inni na pewno zapomnieliby o upominku. Dom jednak nie mia zamiaru zapada si
w ziemi, natomiast uparta Sally wpatrywaa si w niego byszczcymi z podniecenia
oczyma.
Naraz co wilgotnego dotkno doni Tomka. Machn niecierpliwie rk, lecz w tej chwili
dozna jakby nagego olnienia. Spojrza, by si upewni. Tak, to Dingo sta przy nim
i patrzc na niego macha ogonem.
- Sally, czy ty naprawd chcesz mi da jak pamitk? - zapyta Tomek, zapominajc
o przyjacioach i pastwu Allan.
- Oczywicie Tommy! Czekam przecie na twoj odpowied, co mam ci ofiarowa potwierdzia Sally.
- I... naprawd nie bdziesz pniej aowaa? - upewni si jeszcze. Sally rozemiaa
si dononie, klaszczc z uciechy w donie.
- Och, Tommy, Tommy! Jeste zupenie taki sam, jak mj kochany tatu, ktry zawsze
myli, e mamusia nie wie, czego on chce.
Pan Allan chrzkn zakopotany sowami crki, a reszta towarzystwa wybuchna
gonym miechem. Tomek, zbity ju zupenie z tropu, przezornie zacz wycofywa si ku
drzwiom, lecz Sally zawoaa:
- Tommy! Nie musisz ju nic mwi! Naprawd nie bd nigdy aowaa i... bierz go
sobie na pamitk ode mnie. ON JEST TWJ!
- Kto niby jest mj? - wybka zaskoczony Tomek.
- Dingo! Przecie to o niego wanie miae zamiar mnie prosi - odrzeka Sally
tumic miech.
- To prawda, chciaem, ale skd ty o tym moga wiedzie? - zapyta ogromnie
uradowany takim obrotem sprawy.
- Tylko chopcy s tak niedomylni. Kada dziewczynka patrzc na ciebie wiedziaaby
od razu, o czym mylisz - triumfowaa Sally.
- Bardzo ci dzikuj, Sally - powiedzia Tomek z powan min, poniewa wcale nie
by zachwycony jej opini o chopcach. - Dziewczynkom zawsze wydaje si, e wszystko
lepiej wiedz. Irka jest taka sama, jak ty. - Kto to jest ta Irka? - zaraz zagadna Sally.
- To moja cioteczna siostra w Warszawie - wyjani Tomek.
- Chod tu bliej do mnie. Musisz opowiedzie mi o niej wszystko - poprosia Sally. Ciekawa jestem rwnie w jaki sposb zabie tego tygrysa.
Tomek natychmiast odzyska humor. Teraz okae si, kto naprawd jest waniejszy.
Trzymajc Dingo za obro, zbliy si do Sally. Sznurkiem wydobytym z kieszeni
przywiza psa do nogi krzesa, na ktrym usiad obok ka dziewczynki.
- O czym mam najpierw opowiedzie: O Irce, czy te o tygrysie? - zwrci si do
Sally.
Sally naprawd bya roztropn dziewczynk. W oczach Tomka odczytywaa
powiedziaa:
- Pani Wilson czsto stawia sobie kaba. Ona mwia nam, e wrby niekiedy
speniaj si, jeeli czowiek im troch pomaga.
- Nie rozumiem, jak mona pomaga w spenianiu si wrb? - powtpiewa Tomek.
- Czyni si to w bardzo prosty sposb. Mianowicie naley tak postpowa, eby si
speniy - wyjania Sally. - Jeli ci kto wywry, e dostaniesz w szkole dwj, to po prostu
wystarczy nie nauczy si lekcji i ju wrba si spenia.
- To rzeczywicie bardzo prosty sposb - przyzna ze miechem Tomek.
- Szkoda tylko, e nie bdziesz mg go wyprbowa. Taki owca nie musi chyba
chodzi do szkoy?
- Nie martw si, Sally, wyprbuj go na pewno - uspokoi j. - Niestety, nawet i owcy
musz si uczy. Po zakoczeniu oww w Australii ojciec odwiezie mnie do szkoy
w Anglii. Tylko wakacje bd mg powica na wyprawy.
- Mylaam, e masz ju wszystkie kopoty szkolne poza sob...
- Wanie owca powinien mie duo wiadomoci i to z wielu dziedzin. Nie mona
przecie wdrowa po rnych krajach nie znajc geografii, ani chwyta zwierzt nie umiejc
odrni sonia od mapy.
- To prawda, mieszna jestem, e tak niekiedy rozumuj - rozemiaa si Sally. Dokd wybierasz si w czasie nastpnych wakacji?
- Pan Smuga zaprosi mnie na wypraw do Afryki. Nie wiem tylko, czy bdzie j
mona zorganizowa ju w przyszym roku.
- A zabierzesz ze sob Dingo?
- Tak, przecie nie mgbym rozsta si z przyjacielem.
- To doskonale! Wobec tego bdziesz musia pisywa do mnie z Afryki.
- Na pewno bd pisa - przyrzek Tomek.
W tej chwili do pokoju wszed pan Allan, niosc tac zastawion naczyniami
z dymicymi potrawami.
- Jak to dobrze, kochany tatusiu, e pomylelicie o nas - powitaa go Sally okrzykiem
radoci. - Tommy na pewno jest godny, a ja mogabym zje caego kangura! Co przyniose
dobrego?
- Samie przysmaki, droga creczko: ros z misa modych papuek, baranin w sosie
z ziemniakami, pudding61 i kompot z brzoskwi - odpar Allan, stawiajc tac na stoliku przy
61
Pudding (angielski, fonetycznie puding), budy - deser robiony z maki, mleka, jaj, cukru itd.
ku.
- Ho, ho, to prawdziwa uczta! - zawoa Tomek, ochoczo przysuwajc si do stou. Odwykem ju w obozie od domowych obiadw. Jestem ciekaw, jak te smakuje ros
z papug? Nie wiedziaem, e te ptaki s jadalne.
- Miso papug raczej rzadko si je, natomiast ros z niego jest doskonay i poywny odpar Allan. - Osobicie zrezygnowabym ze smakowitej potrawy, byle tylko wstrtne
ptaszyska wyniosy si std raz na zawsze!
- Jak te pan moe nazywa wstrtnymi ptaszyskami" te liczne i mdre papugi? oburzy si Tomek, przypominajc sobie barwn, rozmawiajc kakadu.
- Pomieszkaj tylko tak jak my, w ich pobliu, a przestaniesz si nimi zachwyca.
aden plon nie ostoi si w polu przed ich arocznoci. Podobnie jak mapy, wicej zawsze
zniszcz, ni zjedz. Ponadto niektre gatunki, na przykad kakadu, maj jakie przedziwne
zamiowanie do niszczenia wszelkich przedmiotw. Czy wiesz, e przegryzaj one grube
deski, cienk blach, tuk szko i prbuj nawet dry dziury w murze?
- Nigdy bym tego nie przypuszcza - zdumia si Tomek. - No, prosz! A ja miaem
zamiar schwyta sobie gadajc kakadu!
- Musz przyzna, e w niewoli kakadu s tak agodne, jak adne inne papugi.
Oswajaj si atwo i szybko przywizuj si do swych opiekunw. S te bardzo pojtne.
Z du atwoci ucz si mwi, a nawet wykonywa pewne sztuczki, ale sprbuj tylko
puci kakadu swobodnie w mieszkaniu, a zobaczysz, jak ci urzdzi!
- To zapewne dlatego nie spostrzegem wok farmy uprawnych pl - domyli si
Tomek. - Skd wobec tego macie pastwo jarzyny?
- Hodowcom owiec nie opaca si tutaj uprawa jarzyn - odpowiedzia Allan. - atwiej
jest sprowadza jarzyny z odlegych okolic, ni utrzymywa drogiego robotnika.
- Przypominam sobie teraz, e pan Bentley wspomnia nam ju o tym. Jeli papugi s
tak aroczne, jak pan mwi, to naley dzikowa naturze, i ywi si wycznie owocami
i rolinami. C bowiem staoby si w innym przypadku z pana owcami?
- Rozumowanie twoje jest tylko w czci suszne - powiedzia Allan. - Wprawdzie
poywienie papug skada si przede wszystkim z nasion oraz owocw, lecz niektre gatunki,
waciwe tylko Nowej Zelandii, to jest tak zwana przez Maorysw62 zielono-brunatna kaha63
Maorysi - Polinezyjczycy - Maori s pierwotnymi mieszkacami Nowej Zelandii, skadajcej si z dwch
wielkich wysp.
63
Kaha - (Nestor meridionalls) papuga nadrzewna.
62
64
Stekowce (Monotremata) - nazwa oznacza zwierzta posiadajce jeden otwr do wydzielania kau, moczu,
nasienia i potomstwa, jak to jest u gadw i ptakw, a nie jak u innych ssakw.
72
Now Gwine zamieszkuje kolczatka czarnokolczasta (Proechidna riigroacu-leata).
Samica skadaa jedno jajo, ktre umieszczaa w podobnej do worka fadzie, utworzonej przez
skr na brzuchu. Moda kolczatka rosa w tej fadzie i wychodzia z niej wwczas, gdy w jej
sierci zaczynay si pojawia ostre kolce.
Wrd schwytanych trzech kolczatek znajdowaa si, jedna samiczka. Tomek wanie
rozwaa, w jaki sposb mgby przekona si, czy w jej fadzie na brzuchu nie przebywa
przypadkiem mody potomek, gdy naraz obok niego przystan Tony, ktry w tej chwili
powrci z buszu. Tomek spojrza na tropiciela. Krajowiec mrugn okiem i da mu znak
gow, aby oddali si z nim poza obz. Tomek natychmiast zapomnia o kolczatkach.
Zachowanie si przyjaciela wskazywao, e musia odkry co ciekawego, co pragnie zatai
przed innymi.
Zaledwie znaleli si poza obozem, Tomek zaraz zapyta:
- Czyje lady wytropie. Tony?
- Widziaem dwa koala73 - poinformowa krajowiec szeptem.
- Czy mwie ju komu o tym? - gorczkowo indagowa Tomek.
- Nie trzeba mwi innym, my sami je zapa - uspokoi go Tony.
- Kiedy wyruszamy na polowanie?
- Jeszcze czas. W dzie gorco, one spa ukryte w liciach na gaziach wysokie
drzewa. Dopiero pod wieczr one szuka je. Koala mdre, nie mczy si w upa. Dlaczego
czowiek miaby by gupszy od nich?
- One mog oddali si z miejsca, w ktrym je widziae? - niepokoi si Tomek.
- Nie bj si, koala chodzi bardzo wolno, my znale je na pewno.
- Dobrze, Tony, zrobimy tak, jak radzisz...
Cae popoudnie Tomek unika towarzyszy. Obawia si zdradzi przed nimi
podnieconym wyrazem twarzy. C to bdzie za niespodzianka, jeli z Tonym przynios do
obozu koala, zwanego te niedwiedziem workowatym! Koala yje wprawdzie w Australii
wschodniej od Queenslandu po Wiktori, lecz ze wzgldu na ma liczb dotd zapanych
okazw, niewiele wiedziano o jego sposobie ycia. Tomek doskonale orientowa si, jak
bardzo zaleao uczestnikom ekspedycji na schwytaniu niedwiadka.
Po nocnych owach Wilmowski zazwyczaj zarzdza krtk przerw w polowaniu.
Tego wanie wieczoru wszyscy mieli wczeniej uda si na spoczynek. Mimo to nikt si nie
zdziwi, gdy tu przed zmierzchem Tony owiadczy, i ma zamiar rozejrze si za nowymi
ladami zwierzt. Tomek natychmiast wyrazi gotowo wyruszenia z nim i wkrtce obydwaj
73
Szczury kangurowe (Potoroina) stanowi najmniejsze gatunki rodziny zwierzt workowatych skaczcych.
Wombaty (Phascolomyidae) nale do torbaczy. Znamy ich obecnie trzy gatunki, mao rnice si wygldem
i obyczajami. Wszystkie zamieszkuj gste lasy. Ich geograficzne rozmieszczenie: Tasmania i wyspy Cieniny
Bassa oraz poudniowa Australia.
76
Lis workowaty (Trichosurus vulpecula) zwany rwnie kuzu.
74
75
POMOC NADCHODZI
Czterej buszrenderzy pozbierali bro znajdujc si w obozie, zoyli j pod skaln
cian, po czym pozwolili staremu O'Donellowi zaj si rannym synem. Mia on
przestrzelone na wylot lewe rami, ale na szczcie rana nie bya zbyt grona. Wkrtce
odzyska przytomno. Zaledwie ojciec naoy mu opatrunek, buszrenderzy zwizali
obydwch jecw powrozami. Teraz rozpoczli gorczkowe poszukiwania zota.
O'Donellowie przygldali si im w ponurym milczeniu. Byli przekonani, e napastnicy nie
znajd ich skarbu, lecz rwnie zdawali sobie spraw z beznadziejnoci swego pooenia.
Tyle trudu woyli w wydobycie zotego piasku, na ktry przypadkiem natrafili na dnie
grskiego strumienia, a teraz musieli wszystko utraci za cen ycia. Jeli dobrowolnie nie
oddadz swej wasnoci, bandyci zabij ich bez skrupuw. Nie mieli nawet pewnoci, czy nie
zgin po zaspokojeniu da buszrenderw.
- Dobrze schowalicie zoto - pochwali jeden z bandytw siadajc przy O'Donellach. Szkoda traci czas na poszukiwania. Jeli dojdziemy do porozumienia, nic wam si nie stanie.
- Czego chcesz? - krtko zapyta O'Donell.
- Zabilicie naszego kompana. No, pal go licho! Pierwszy pocign za cyngiel.
Podzielimy zoty piasek na sze czci i kady z nas wemie po jednej dla siebie. Zgoda?
- Tomson mia otrzyma trzeci cz. Tyle damy wam bez wahania, bo to bya jego
wasno. Pracowa na ni.
- Nie tak ostro, staruszku. Jeli przypieczemy ci pity, wypiewasz szybko, gdzie
ukrylicie skarb.
- Nie odwaycie si na to!
Bandyta rozemia si chrapliwie. Pochyli si do O'Donella i zapyta:
- Czy nie poznajesz mnie? Przypatrz mi si dobrze!
Twarz buszrendera wydaa si O'Donellowi dziwnie znajoma. Naty pami. Te
oczy o zimnym wyrazie... Gdzie ju je widzia. Nagle uprzytomni sobie wszystko.
Oczywicie, widzia t twarz i to nie jeden raz. Znajdowaa si ona na goczych listach
rozwieszonych we wszystkich waniejszych osiedlach.
- Carter! - zawoa O'Donell.
- No, nareszcie! Czy jeszcze jeste pewny, e zawaham si przypiec ci pity? Wiesz
ju teraz, e wyznaczono nagrod za dostarczenie wadzom mojej gowy.
O'Donell straci do reszty wszelk nadziej. Wpadli przecie w rce Cartera, postrachu
wszystkich drg Nowej Poudniowej Walii. Tak, ten czowiek nie zawaha si przed niczym
dla zdobycia zota.
- Widz, e dojdziemy do porozumienia - odezwa si Carter, obserwujc sw ofiar. Konna policja deptaa nam troch po pitach ostatnimi czasy. Musiaem podzieli band na
mniejsze oddziay, aby przelizn si przez oczka sieci". Tomson by moim czowiekiem.
Od dwch miesicy oczekiwaem w pobliu, a ukoczycie sw prac.
- Krtko mwic, Tomson by twoim szpiegiem - mrukn O'Donell.
- Do niego wanie naleao powiadamianie nas o terminach odsyania zota z kopal
do miasta. Po ostatnim napadzie, dla zmylenia ladu, przyczy si do was. Wtedy wanie
odkrylicie tutaj zoto. Tomson nie yje i nie ma co paka po nim. Pozwalam wam na
zatrzymanie czci zota, poniewa dusze wasze i tak nie wymkn si diabu - odpar Carter.
- C moemy pocz? Jestemy przecie w waszej mocy. Dzisiaj wszake nie
zdoam ju wydoby zota z kryjwki. Musimy poczeka do rana - powiedzia zrezygnowany
O'Donell.
- Gdzie je schowae? - nalega Carter marszczc brwi.
- Ley zakopane na dnie strumienia. Wydobd je o wicie i przystpimy do podziau.
- Myl, O'Donell, e cenisz wasne ycie...
- Tak bdzie, jak powiedziaem. Co zrobimy z tym chopcem? Lepiej chyba puci go
na wolno.
- Kto to jest? - zaciekawi si Carter, spogldajc na modego jeca.
Tomek przymkn oczy pod bezlitosnym spojrzeniem bandyty. Tymczasem O'Donell
udziela niezbdnych wyjanie. Wynikao z nich, e wdrujc razem z Thomsonem
przypadkowo znaleli zoto w strumyku. Nie by to rodzimy pokad cennego kruszcu. Po
prostu kawaki zota, przez wiele lat spyway z wod z gr i zatrzymyway si przy skalnym
progu. Trjka odkrywcw tego naturalnego skarbca nie powiadomia wadz o znalezieniu
zota. Przez sze miesicy wydobywali je sami w ponurym, bezludnym parowie. Pojawienie
si w pobliu owcw zwierzt nakonio ich do przerwania dalszych poszukiwa. Na dnie
strumyka byo ju tak mao zotych drobinek, e nie opacao si ryzykowa zetknicia
z ludmi i tym samym rozgoszenia tajemnicy. Na swe nieszczcie Tomek podsucha
rozmow O'Donellw, co zmusio ich do zatrzymania go oraz do natychmiastowego
zlikwidowania obozu. Chcieli czmychn, zanim mgby opowiedzie wszystko swoim
towarzyszom. Carter w milczeniu wysucha wyjanie, po czym zbliy si do Tomka.
- Hm, wic ten mody kawaler tak was przerazi? Otwrz oczy chopcze i powiedz, jak
ci na imi? - zagadn.
si w pobliu ogniska. Lea wic pod niskim drzewkiem, rozmylajc ze zgroz o swej
sytuacji. By w niewoli u niebezpiecznych przestpcw. Na pewno mieli jak najgorsze
zamiary w stosunku do O'Donellw, a za niego chcieli zada okupu. W obozie pozostao
tylko dwch marynarzy. Co si stanie, jeli Carter dowie si o tym?
Tomek ba si ogromnie Cartera, ktry z tak obojtnoci mwi o morderstwach.
Dra rozmylajc o swym strasznym pooeniu.
Czas pyn bardzo wolno. Buszrenderzy uoyli si do snu. Mieli czuwa na zmian
i podsyca ogie. Pierwszy peni wart drab o ospowatej twarzy. Usiad na skalnym bloku.
Czujnym wzrokiem przepatrywa obz oraz ciemn gardziel parowu. Tomek obserwowa go
uwanie, nie wykonujc najmniejszego ruchu. Nastpny wartownik by rwnie czujny. Trzeci
natomiast, zaledwie zdy obj posterunek, dorzuci wiksz wizk do ognia, po czym
natychmiast pooy si na ziemi. Ziewajc potnie, spoglda na gwiazdy migocce na
niebie.
Serce w piersi Tomka zaczo bi szybciej, bowiem po chwili gowa bandyty opada
na ziemi. Wkrtce stranik spa w najlepsze pochrapujc z cicha.
Jeeli nie wrc do obozu przed witem, na pewno stanie si co strasznego - rozmyla
Tomek. - Gdyby tak udao mi si teraz uciec..."
Postanowi t myl natychmiast zrealizowa. Rce przecie mia wolne. Carter
skrpowa mu tylko nogi, poniewa nie sdzi, by przeraony chopiec mg odway si na
ucieczk. Tomek mia swj n myliwski. W czasie utarczki z O'Donellem bluza wysuna
mu si ze spodni, zasaniajc bro tkwic za paskiem. Rka chopca szybko namacaa
rkoje. Powolnym ruchem wydoby n i przeci wizy krpujce nogi.
Gdybym zdoa wspi si na skalny blok, miabym ju otwart drog do ucieczki rozwaa. - Lecz c si stanie ze mn, jeli ktry z nich przebudzi si nieoczekiwanie? Och,
lepiej nie myle o tym! Gdybym mia chocia moj bro!"
Rozejrza si uwanie. Jego lnicy sztucer sta oparty o ska obok karabinu Cartera, tu przy
gowie picego bandyty. Tomek podnis si z ziemi. Krok za krokiem skrada si ku
picemu Carterowi, nie spuszczajc z niego wzroku. Przenika go dziwny chd;
wstrzymywa oddech, ale serce omotao mu w piersi. Zaledwie trzy kroki dzieliy go od
Cartera.
Nagle...
Pssst!"
Tomek znieruchomia.
Pssst!" rozbrzmiao po raz drugi.
Tomek spojrza w kierunku, skd rozleg si dziwny syk. O'Donell przywoa go teraz ruchem
gowy. Tomek waha si. Przez O'Donellw znalaz si przecie w tej strasznej sytuacji. Jeli
nie zbliy si do brodacza, ten gotw zbudzi wszystkich swoim psykaniem. Wykona wic
dwa kroki i przystan tu przy starym O'Donnellu, pochyli si nad nim.
- Czy masz n? - szeptem zapyta poszukiwacz. Tomek potwierdzi ruchem gowy.
- Przetnij moje wizy - szepn brodacz.
Tomek cofn si przeraony. Za nic na wiecie nie uwolni czowieka, ktry wtrci go
w t okropn sytuacj. Bo c uczyni O'Donell? Na pewno rzuci si na Cartera. Rozpocznie
si mordercza walka. Oczywicie O'Donellowie ulegn przewadze bandytw, a wtedy cay
ich gniew spadnie na niego. Nie, nie moe i nie powinien miesza si w porachunki tych
strasznych ludzi i O'Donell ujrza jego wahanie. Kiwn gow, aby pochyli si nad nim.
Tomek speni prob.
- Na lito bosk, czy nie rozumiesz, e oni zamorduj mnie i mego syna, gdy ujrz
zoto? - szepn O'Donell.
- Pobiegn do obozu po pomoc - cicho odpar Tomek.
- Nie zdysz... Bagam ci, nie wydaj nas bezbronnych na up tym... mordercom...
Pozwl mi zgin jak przystoi mczynie.
Tomek waha si. Czy mg odmwi pomocy nieszczliwemu poszukiwaczowi
zota? W odblasku arzcego si ogniska zobaczy jego bagajce oczy, z ktrych teraz, na
zoran bruzdami zmarszczek twarz, spyway zy. Zrozumia, ze widok tych oczu
przeladowaby go do koca ycia.
Szybko powzi postanowienie. Przyoy palec do ust, nakazujc O'Donellowi
milczenie. Wydoby n, przeci wizy krpujce jego rce, a potem wsun go w praw
do brodacza. O'Donell ucisn mocno do chopca i leg nieruchomo na ziemi. Tomek
zrozumia: O'Donell chce mu da czas na ucieczk. Lecz to niemoliwe... bez broni...
Tomek idzie ostronie w kierunku sztucera. Ju jest przy nim. Wystarczy sign rk.
Wolno Wyciga praw do ku lnicej lufie, a wzrok wlepia w twarz upionego Cartera. C
to? Carter spoglda na niego spod lekko przymknitych powiek. Rka Tomka nieruchomo
zawisa w powietrzu. Zudzenie czy rzeczywisto? Carter patrzy na niego? Czuje na sobie
jego zimny, bezlitosny wzrok...
On nie pi!" stwierdza Tomek. Czuje, jak wosy je mu si na gowie. Myli przebiegaj
niczym byskawice. Musi porwa sztucer. Bro jest nabita, lecz czy zdoa strzeli do
czowieka? Nie, nie! Na to nie potrafi si zdoby.
Nagle rozlega si zachrypy gos Cartera:
- Nie powiedzia mi pan jeszcze, w jaki sposb znalelicie si tutaj? - zapyta Tomek.
- Jadc na polowanie na skalne kangury, spotkalimy po drodze piciu mczyzn
o podejrzanym wygldzie. Podali si za postrzygaczy owiec. Twierdzili, e id na pnoc
w poszukiwaniu pracy. Pojechalimy dalej, kiedy znalelimy si na wysokim pagrku, skd
przebyt drog byo wida jak na doni, stwierdzilimy, e zamiast na pnoc, udali si oni na
poudnie prosto w kierunku naszego obozu. Obserwowalimy ich przez lornetk, dopki nie
znikli w buszu. Ojciec twj zacz niepokoi si o ciebie i ludzi pozostawionych w obozie.
Zaproponowaem, e pojad do was i uprzedz o przebywaniu w okolicy podejrzanych
wczgw. Tony postanowi mi towarzyszy, abym nie zmyli drogi. Wzilimy Dingo
i ruszylimy do was. W obozie zastalimy naszych dwch towarzyszy zaniepokojonych twoj
nieobecnoci. Przypuszczali, e udae si za nami. Tony wpad na myl, by twoje lady
odszuka Dingo, on te doprowadzi nas a tutaj. Wspilimy si na skalny blok, ujrzelimy
powizanych ludzi i picych wczgw. Zanim ochonlimy ze zdumienia, podniose si
z posania. Musielimy trzyma Dingo, poniewa wyrywa si do ciebie. Czekalimy jedynie
na odpowiedni chwil, aby unieszkodliwi twoich przeladowcw. Widzielimy, jak
rozcinae wizy O'Donellowi. Potem jeden z wczgw przebudzi si, powiedziae gono
jego nazwisko, Tony zaraz mi wyjani, e jest to grony bandyta. Obawiaem si strzela.
Carter sta zbyt blisko ciebie, Dingo podenerwowany twoim gosem wyrwa si z rk
Tony'ego. Nie mielimy chwili do stracenia. Tony unieszkodliwi Cartera bumerangiem.
Reszt wydarze ju znasz.
- Czy ojciec nie bdzie si niepokoi wasz dug nieobecnoci? - zafrasowa si
Tomek.
- Uprzedziem go, e moemy przenocowa w obozie ze wzgldu na wasze
bezpieczestwo.
- Och, jak to dobrze, e przybylicie na czas! Baem si bardzo i... nawet teraz tak tu
jako strasznie...
- Masz najlepszy dowd, e pustkowia australijskie nie s zbyt bezpieczne dla maych
chopcw. Z tego wzgldu nie urzdzaj wicej samotnych wycieczek bez uzyskania uprzednio
zgody ojca. Czy wyobraasz sobie, ile sprawiby mu zmartwienia, gdyby ci si staa
krzywda? Musisz wykaza wicej zdyscyplinowania wobec ojca, ktry darzy ci duym
zaufaniem.
- Naprawd nie chciaem zrobi nic zego. To tak jako samo dziwnie si ukada usprawiedliwia si Tomek.
- Jestem o tym cakowicie przekonany. Musisz jednak zrozumie, e posuszestwo
zwyczaje rnych zwierzt i to nie tylko tych drapienych, aby unikn grocych yciu
sytuacji.
- Sdziem, e niebezpieczestwo moe nam grozi jedynie ze strony drapienikw.
- Mylie si, bo na przykad podstpny i na pozr ociay baw afrykaski czsto
staje si o wiele groniejszy od drapienego lwa - wyjani Smuga. - Jeli nie trafisz celnie za
pierwszym strzaem i on umknie jedynie raniony, wtedy sam zaczyna i ladami za
myliwym, a jego nieoczekiwany atak przewanie koczy si mierci owcy.
- Prosz, niech mi pan wicej opowie o rnych afrykaskich zwierztach!
Tomek z zaciekawieniem przysuchiwa si wyjanieniom. Wkrtce zapomnia
o walce z buszrenderami. Dopiero tu przed witem opar gow na Dingo, z zacinit
doni na lufie sztucera zasn, marzc o niezwykych przygodach na Czarnym Ldzie.
Smuga z umiechem spoglda na picego chopca. Przypomniay mu si jego mode
lata, kiedy to gd przygd pchn go do wczgi po wiecie. Od tej pory tak si jako
dziwnie skadao, e gdzie si tylko pojawi, niebezpieczestwa wyrastay jak grzyby po
deszczu. Przywyk wic do nich i traktowa je jak chleb powszedni. owienie dzikich
zwierzt najbardziej odpowiadao jego naturze. Stanowczoci i agodnoci ujarzmia
najdziksze bestie. Chocia by niezawodnym strzelcem, zabija zwierzta jedynie
w przypadku ostatecznej koniecznoci. Smuga dojrza al w oczach Tomka po zastrzeleniu
tygrysa na statku. Tym gwnie zyska chopiec jego zaufanie i przyja.
Wytrawny owca wyczuwa w Tomku pasj poszukiwania przygody. Dowodem tego
byy przeycia w czasie australijskiej wyprawy. Powtpiewa wic, czy Tomek zdoa
dotrzyma przyrzeczenia, ktre zoy pod jego silnym naciskiem. Przecie chodzio jedynie
o bezpieczestwo Tomka. Uczestnicy ekspedycji uwaali chopca niemal za amulet
przynoszcy wszystkim szczcie. To on uratowa Smug, zabijajc tygrysa, on nakoni
krajowcw do wzicia udziau w obawie na kangury i strusie emu, to Tomek odnalaz ma
Sally zagubion w buszu, a teraz wybawi poszukiwaczy zota od niechybnej mierci. Za
Tomkiem kroczya przygoda w najszlachetniejszym znaczeniu tego sowa. Najtrafniej okreli
go Tony: Tomek mia wielkie serce i ono zjednywao mu wszdzie przyjaci.
Chopiec spa gbokim snem; Smuga przerwa swe rozmylania. Postanowi
oszczdzi Tomkowi przykrego widoku rozrachunku z buszrenderami, dlatego te
zdecydowa si pozostawi picego chopca w parowie pod opiek rannego modego
poszukiwacza zota i powrci po niego ju po odwiezieniu bandytw do najbliszego
osiedla. Bezszelestnie powsta z ziemi. W jego wzroku nie byo ju agodnoci.
- Tony! Tomek zasn nareszcie - zawoa cicho. - Teraz moemy zaj si bandytami.
NA GRZE KOCIUSZKI
Co pewien czas Tomek niecierpliwie spoglda w kierunku pasma grskiego.
Oczekiwa powrotu ojca z polowania na skalne kangury. Nie opuszcza obozu od chwili
wyjazdu Smugi i Tony'ego. Dotrzymywa danego przyrzeczenia, skracajc sobie czas
dogldaniem zwierzt. W wolnych chwilach bada przez lornetk pobliskie gry, aby
wczeniej wypatrze powracajcych.
Dwa dni upyny od niebezpiecznej przygody z buszrenderami. Smuga osobicie
odwiz ich do najbliszego osiedla, gdzie przypadkowo natrafi na patrol konnej policji.
Przedstawiciele prawa spisali protok stwierdzajcy mier Cartera, po czym pochowali
obydwch zabitych bez jakichkolwiek ceremonii. Pozostaych przy yciu bandytw zabrali
zakutych w kajdany do miasta, nie byo wic obawy, aby mina ich zasuona kara. Smuga
po spenieniu obowizku powrci do obozowiska poszukiwaczy zota. O'Donell pragn jak
najszybciej opuci parw, lecz byo to niemoliwe ze wzgldu na syna. Smuga przywiz
podrn apteczk i pomg w opatrzeniu rannego. Nie tracc ju wicej czasu odprowadzi
Tomka do obozu na polance, a sam powrci do polujcych na skalne kangury. Tony nie bra
udziau w odwoeniu buszrenderw do osiedla. Na polecenie Smugi mia odszuka w grach
Wilmowskiego, by go powiadomi o tych niezwykych wydarzeniach.
W ten sposb chopiec znw pozosta w obozie z dwoma marynarzami i oczekiwa powrotu
ojca. Cierpliwo jego bya wystawiona na dug prb. Polowanie przecigao si; owcy
przebywali poza obozem sze dni. Tomek pierwszy dojrza powracajcych. Dosiad pony
i wyruszy im na spotkanie. Wkrtce mocno uciska ojca. Ze skruszon min czeka na
suszn nagan. Tymczasem Wilmowski, poinformowany przez Smug o przebiegu
wydarze, nie mia zamiaru gniewa si na niego.
- Jak te czuje si twj ranny poszukiwacz zota? - zapyta po przywitaniu.
- Nie wiem, tatusiu, lecz mam nadziej, e jest ju zdrowszy - odpar Tomek
ucieszony, e ojciec nie robi mu wyrzutw.
- Dlaczego nie odwiedzie go przez tyle dni?
- Hm, prawd mwic, miaem ochot to uczyni, ale przyrzekem panu Smudze, e
wicej nie bd opuszcza. obozu bez twego zezwolenia. Wobec tego dogldaem zwierzt
oczekujc na wasz powrt.
- Wydaje mi si, e powiniene zajrze do nich, aby dowiedzie si, czy nie potrzebuj
naszej pomocy,
mu sw wdziczno na kadym kroku. Spoy z nimi niadanie, a pniej czas szybko mija
im na rozmowie. Dopiero po dwch godzinach Tomek zacz zbiera si do powrotu do
obozu. W czasie poegnania stary O'Donell by bardzo wzruszony. Przytrzyma duej do
Tomka i powiedzia:
- Przygotowaem dla ciebie skromn pamitk. Zaciekawi ci ona na pewno jako
swego rodzaju osobliwo. Ot w parowie tym znalazem oryginaln glin zmieniajc swj
kolor po zanurzeniu w morskiej wodzie. Poznasz po jej ciarze, e nie jest to zwyka ziemia.
O'Donell wygrzeba z plecaka kawa gliny wielkoci pici dorosego mczyzny. Owin j
dokadnie w kraciast chustk.
- Przyrzeknij mi, e nie pokaesz jej nikomu do chwili zanurzenia w morskiej wodzie.
Sprawisz tym sobie niespodziank, a mnie wielk przyjemno. Dobrze? - poprosi ODonell.
- Jeli panu na tym zaley, to mog obejrze ten podarunek dopiero na statku, gdzie
bd, mia morskiej wody pod dostatkiem.
- Jestem przekonany, e taki dentelmen jak ty zawsze dotrzymuje sowa.
Tomek z trudem tumi wesoo. Jaki mieszny by ten staruszek! Dlaczego mwi
z tak powag o bryle gliny? Nie mia zamiaru pozbawia go przyjemnoci. Wzi wic
zawinitko i z trudem wepchn je do kieszeni spodni.
- Nie zgub tylko - upomina O'Donell. - Sprawi ci ona nie lada niespodziank.
- Bardzo dzikuj. Na pewno nie zgubi - przyrzek Tomek, egnajc poszukiwaczy
zota.
Ruszy w powrotn drog. Ciki kawa gliny zawadza mu w kieszeni. Zaledwie
przyby do obozu wrzuci zawinitko do walizy i natychmiast o nim zapomnia.
Najblisze dni owcy spdzili bardzo pracowicie. Przygotowywali klatki dla zwierzt
i gromadzili zapasy poywienia. W kocu przygotowania do drogi zostay ukoczone.
Pewnego dnia o wicie zwinli obz i ruszyli na poudnie. Ze wzgldu na du liczb
zowionych zwierzt mogli posuwa si naprzd bardzo powoli. Zatrzymywali si co pewien
czas na dusze wypoczynki. Czste oczyszczanie klatek oraz gromadzenie ywnoci
pochaniao wiele czasu, lecz dbao o higien zwierzt przynosia dobre wyniki.
Czworononi winiowie czuli si w niewoli prawie znonie. Niektre zwierzta zdyy si
ju nawet zaprzyjani z owcami.
Nadchodzi koniec listopada. Upa dawa si podrnikom mocno we znaki.
Wilmowski z niepokojem czeka na najgortszy w Australii miesic lata, ktry mia
rozpocz si ju za kilka dni. Nieliczne rzeczki napotykane u podna wzgrz wysychay
coraz bardziej, trawa ka niemal w oczach, a ziemia twardniaa i pkaa z gorca. Obawy
pod dozorem tropiciela. Bentley poprowadzi Polakw na sam szczyt. Kiedy dotarli do
ostatecznego celu, zatrzymali si zdumieni. Roztacza si std wspaniay, niczym nie
zmcony widok, obejmujcy rozleg przestrze okoo osiemnastu tysicy kilometrw
kwadratowych. W dali na wschodzie, mimo odlegoci osiemdziesiciu kilometrw, widoczne
byo morskie wybrzee. Bezporednio pod nimi cigny si nisze pasma, krte, przepaciste
doliny rzeki Murray oraz jej dopywu Murrumbidgee.
- Wic to tutaj musia zapewne Strzelecki rozmyla o Kociuszce, skoro ten szczyt
nazwa jego imieniem - odezwa si Tomek do stojcego obok niego Bentleya.
- Dla cisoci musz ci co wyjani, Tomku - odpar Bentley. - Strzelecki nada
miano Gry Kociuszki temu ssiedniemu szczytowi, uznajc go za najwysze wzniesienie
Australii. Dopiero w kilkadziesit lat pniej zoolog austriacki Lendenfeld, badajc te okolice
i dysponujc nowoczeniejszymi przyrzdami, stwierdzi, e ten wanie szczyt jest wyszy
o kilka metrw od gry uznanej przez polskiego podrnika za najwysz. Najwiksz wic
gr nazwa na cze austriackiego geodety Mount Townsend, a Gr Kociuszki
przemianowa na Mount Muller dla upamitnienia niemieckiego przyrodnika. Mimo to
mieszkacy Australii, po stwierdzeniu susznoci pomiarw Lendenfelda, przenieli nazw
Gry Kociuszki na najwyszy szczyt, a nazw Mount Townsend nadali grze odkrytej
uprzednio przez Strzeleckiego, waciwego odkrywc tych gr. W ten sposb Australijczycy
uszanowali intencj Polaka 82.
- No tak, szanowny panie! Takiemu Lendenfeldowi nie w smak byo, e jaki tam
Polak odway si uprzedzi Niemiaszkw w odkryciu najwyszej gry w tym kraju 82
W 1939 roku Polacy osiedleni w Australii utworzyli komitet do przygotowania uroczystych obchodw
z okazji setnej rocznicy odkrycia Gry Kociuszki przez Polaka Pawa Strzeleckiego w Alpach Australijskich.
Do komitetu tego rwnie przystpi rzd Nowej Poudniowej Walii oraz szereg osobistoci australijskich.
17 lutego 1940 roku podczas uroczystoci centralnej na Grze Kociuszki, w obecnoci przedstawicieli
rzdu Nowej Poudniowej Walii, nastpio odsonicie pamitkowej tablicy, ufundowanej ze skadek modziey
szkolnej. Tablica wykonana z brzu zostaa umieszczona na granitowym cokole. Napis na tablicy w jzyku
angielskim podaj w caoci poniej we wasnym przekadzie polskim:
Z Doliny Rzeki Murray
Polski Badacz Pawe Edmund Strzelecki
wspi si na te Alpy Australijskie 15 lutego 1840.
Szczyt skalisty i nagi przewyszajcy kilka innych" wspomina Strzelecki wywar na mnie tak wielkie
wraenie przez podobiestwo do kopca wzniesionego w Krakowie nad grobem patrioty Kociuszki, e cho
w obcym kraju, na obcej ziemi, lecz wrd wolnego ludu, ktry ceni wolno i jej atrybuty, nie mogem
powstrzyma si od nadania grze nazwy Gra Kociuszki."
duszej chwili Wilmowski pierwszy naoy kapelusz, po czym wolno ruszy ku ciece.
Reszta mczyzn wraz z Tomkiem udaa si za nim w d zbocza.
Po krtkiej wdrwce odnaleli Tony'ego pilnujcego wierzchowcw i jeszcze wieczorem
dotarli do strumienia, przy ktrym, jak poprzedniego dnia, zatrzymali si na nocleg.
O wschodzie soca wyruszyli rano w drog powrotn do obozu, dokd przybyli bez
wikszych przeszkd.
nikogo.
- Gdyby zodziej chodzi po ziemi, Dingo nie pozwoliby zabra zegarka - odpar
tropiciel.
- Tony, czy podejrzewasz ju kogo? - dopytywa si Tomek podniecony sowami
tropiciela.
- Myl, e may zodziej mia skrzyda i Dingo go widzia - wyjani Tony.
owcy zdziwieni spojrzeli na tropiciela, Bentley pierwszy zorientowa si w sytuacji.
- Czy posdzasz o kradzie ptaki altanowe83? - zapyta.
- Tak wanie myl - odpowiedzia Tony.
- Dingo naprawd denerwuje si na widok ptakw - wtrci Wilmowski. - Czyby one
mogy zabra zegarek?
- Jest to bardzo prawdopodobne - rzek Bentley. - Ptaki te buduj w zarolach mae
ogrdki z altankami, ktre przyozdabiaj kwiatami, pirkami, muszelkami oraz wszelkimi
byskotkami. Tubylcy dobrze znaj ich upodobania. Jeeli zginie im jakikolwiek byszczcy
przedmiot, przede wszystkim szukaj go w pobliskich ogrdkach ptakw altanowych.
- Zdaje mi si, e brak ladw oraz zachowanie si Dingo potwierdza przypuszczenie
Tony'ego - wtrci Smuga.
- To jest moliwe - doda Bentley. - Ptak porwa zegarek i wznis si ponad zarola.
W ten sposb Dingo straci lad. Denerwuje si, e nie moe ciga zodzieja.
- Jeli tak jest w rzeczywistoci, to ju nigdy nie odzyskam mego zegarka, do ktrego
tak bardzo si przyzwyczaiem - powiedzia Tomek z alem.
- Nie tra nadziei - pocieszy go Bentley. - Krajowcy australijscy potrafi tropi nawet
ptaki i pszczoy w locie, a przecie Tony jest naprawd mistrzem w swoim zawodzie.
Obserwuj tylko jego zachowanie.
Tony sta wyprostowany, ledzc przez pewien czas czujnym wzrokiem ptaki
fruwajce nad zarolami, po czym, spogldajc stale na nie, pocz zagbia si powoli
w niski busz. Szed naprzd, przystawa, zbacza, zawraca, a w kocu pochyli si i znik
wrd krzeww. Dopiero po duszej chwili powrci na polan. Zaproponowa owcom, aby
udali si za nim. Wilmowski mocno uj Dingo za obro; wszyscy .ruszyli za Tonym. Uszli
nie wicej ni pidziesit krokw, bowiem tropiciel zatrzyma si przed du kp krzeww.
Ruchem rki nakaza milczenie, pochyli si i rozsun gazie. Tomek popiesznie zajrza
w gb zieleni. W kolisku utworzonym przez krzewy znajdowa si miniaturowy ogrdek
83
statku. Wilmowski, jako kierownik wyprawy, musia rwnie sprawdzi, czy kapitan Mac
Dougal wypeni waciwie wszystkie polecenia. Przede wszystkim chodzio o odpowiednie
rozmieszczenie zwierzt na, Aligatorze" i zaopatrzenie ich w dostateczn ilo ywnoci na
dug podr morsk. Dopiero nastpnego ranka Wilmowski mia powrci do rdmiecia
Melbourne w celu dokonania wymiany w ogrodzie zoologicznym.
Jeszcze przed przybyciem do Melbourne Bentley nalega, aby owcy rozgocili si
w jego domu. Nie chcc sprawia mu kopotu, nie skorzystali z propozycji. Wobec tego
Bentley poleci im wygodny hotel na ulicy Bourke, gdzie Smuga i Tomek mieli oczekiwa na
przybycie Wilmowskiego.
Po poudniu obydwaj odwieeni i przebrani po podry wyszli rozejrze si po
miecie. Ulica Bourke bya zabudowana dwupitrowymi domami z gbokim. podcieniami
wychodzcymi na chodniki. W domach tych przewanie mieciy si teatry, sale koncertowe,
cyrki, restauracje i hotele. W porze popoudniowej ruch tu znacznie si oywia. By to okres
popularnych w Australii wycigw konnych, na ktre przybywao wielu farmerw, nawet
z bardzo odlegych okolic. atwo ich byo rozpozna w barwnym tumie przechodniw po
niezbyt modnych ubiorach.
Tomek i Smuga zatrzymali si u wylotu szerokiej ulicy, by przyjrze si biaemu
gmachowi Parlamentu oraz Paacowi Wystawy Powszechnej84 z jego olbrzymi kopu
dominujc nad miastem. Potem szybko minli opustosza o tej porze dzielnic handlow
i zagbili si w ulic Little Bourke zamieszkiwan przewanie przez Chiczykw.
Powiewajce nad sklepami szyldy z niebieskiego materiau ze zotymi napisami chiskimi
zachcay do ogldania egzotycznych wystaw. Podobnie jak w Port Saidzie tak i teraz Tomek
z upodobaniem zatrzymywa si przed sklepami.
Podczas wdrwki po miecie dwaj przyjaciele wstpili do kawiarni na podwieczorek.
Tomek skorzysta z wolnej chwili i napisa do Sally Allan list, w ktrym wspomnia
o wycieczce na Gr Kociuszki oraz przesa jej pozdrowienia Od siebie i Dingo. Po
przyjemnie spdzonym dniu podrnicy udali si na przedstawienie do cyrku, po czym
powrcili do hotelu.
Nastpnego ranka Bentley przyby po nich jeszcze przed godzin dziewit, a wkrtce
po nim zjawi si rwnie Wilmowski. Oznajmi z zadowoleniem, e kapitan Mac Dougal
wywiza si doskonale z powierzonego zadania. Wszystkie zwierzta przywiezione z Port
Augusta czuy si zupenie dobrze. Po uzupenieniu zapasw odpowiedniego dla nich
84
zamyka si w kabinie na kilka godzin dziennie, lczc nad ksikami, w ktre zaopatrzy go
przewidujcy ojciec. Wierny Dingo kad si na skrze tygrysiej i nie odrywa wzroku od
swego pana.
Dni szybko mijay, a do Tomka umiechaa si ju nowa, tajemnicza przygoda.